,", I ~ • ... 'i : :.... . . ' . ' ,„ .'„.. ; : - . . I; : . : ~ ~ I • ' • • - I : ' ' ~ • .·. .. ".; ~ : : ·. j . SPIS TREŚCI ,,,,„ \ ;. „ .. - .,., ...
6 downloads
40 Views
102MB Size
'i : :.... . .
' .'
,„ . ' „.
;
-
:
.
.
.· .
I;
:
..
.
:
~ ~
I •'
• • -
I
:
'
'
~
•
".; ~
: : ·. j .
SPIS TREŚCI ...
,",
I ~ •
I ~ - l
'' .
.
._
.1 ~
,,, ,„ \ ;. -
. .,., . ~··
,
~
„ .. :
,
.
; ··, j .,
;
. •
J
".· /
Podzię·kowania .................... „„•.••...•• ~·····• . .•-:t••••··•······"···········„····•·••+••···.„..••••.„.„.„••••.„• •••••„.......
w stęp......... ,.... ····••·····..•.........„......„.............
tut. •••• ,;t
7
„. tłł. t• ••.„ 11
t•• •• ••+·ł ••„••• „•••• „•••••••••„••••.•• „••••••. ••-t••t"t·• ··· ••.
. ' h mann - ffiOJa . pasja · . ".....„ ...... „••••„ ••••„ ••„........„-............„.„ •. u :tH••········ 23 . ł pierwszy: Rozd Zla „E lC ,· Rozdział drugi:„Nie traktowaliśmy wówczas Rozdział trzeci: „Do zobaczenia
Hitlera poważnie"........„ ...........„ ....... 42
na półce z mydłem'' ... „ .•. „ ... „ ..„ ..„„„„„ ...... „„ ...
„....
58
. ł czwarty„„ · Kto Ją . w1"dz1a, . ł kto Ją · zna ....... ~n R.ozdz1a „ .. „ ...„ ..,.. ...••„ •.....+„.•••••• !.„••„.„„ •.„.~ 80 Rozdział piąty: „To obowiązek Rozdział szósty: 11]
austriackiego patrioty" •.•..... „.„ ....•.„.„.„ ...„„•...•..•.•.„„ 98
ak zostałem kolekcjonerem znaczków".„„„..„ .....„„..„„...„ •••..•.„„..„ ... 114
Rozdział siódmy~„Mam naddeję, że nie przychodzide do mnie" ...„„ .... „ ..•.......• „ .•... 139 Rozdział ósmy:„Zawsze mówiłem, że przebywa Rozdział dziewiąty:„Prywatny detektyw i sześć
w Buenos Aires" „„„„.„.•„„„ •••„ ... 158
milionów klienców"..... „ .....„.„„•... 181
Rozdział dziesiąty: „Można
by pomyśleć, że jest szczęśliwy,
Rozdział jedenasty:„Nigdy
nie
widziałem
1.;
w nich łudzi" •.......„„.. „ .. „ ..... „.„„.„ ..,„ „ . 224
Rozdział dwunasty: „Granice Auschwitz" ..•„.„„.„••..„ ...•. „••••• „„ ..„,„... „„„„.„ •...... „ Rozdział trzynasty: „Co byś zrobił na
•.••••
242
moim miejscu?"„„„ .... „ ..„ .. „ .•„ .•...... „ •••,,,,.„.,,„,„ 260
Rozdział czternasty: „Kreisky zaczyna wariować" .„„.•„ .•„.„.„.„.„„„•• „.„„„ „ ........ „„„ 273 Rozdział piętnasty: „Lepszy
od jakiegokolwiek potwora"..„.„... „ •. „ ... „„„„„... „ ....„ ..• 289
Rozdział szesnasty: „Twierdzę, iż pan Wiesenthal miał inne
kontakty
z gestapo n~ż j~" •t- ••••t••„••••+•f'"'•·· ······················•••<+;••·-·~··········~·······························••,••••t,• ,•••!••c+•···· 307 Rozdział siedemnasty; „Niełatwo być moją żoną" ,...„„ .. „ .„.„„„""..„„.„.„,.!.. „.,„„ •.„.,328
SPIS TREŚCI
„..........................................
7
Wstęp .....„„ •••••••••••••••••• „ ••••••• „•• •••••••••••••••••• •••••••••••••••••••• •••••••• •• , • ••• •••••••••••••••••••••••••• • •• • ••••„...
11
Rozdział pierwszy:
23
Podziękowania .....................................................................
„Eichmann - moja pasja".. „.„.„..... „
Rozdział drugi: „Nie traktowaliśmy wówczas
.... „ ..... „ ......... „ ...... „ ........ „ ..•
Hitlera poważnie".. „ ...•„.„„ ........ „..... 42
Rozdział trzeci: „Do
zobaczenia na półce z mydłem"....•„.„„.„„.„„.„.„„.„.„„.„„„.„„ 58 . w1·ctz·ia,t kto ją. . zna.~„ ..„...... „ ... „ .. „ .„ .... „.„ .. „ .. „.„ ...„„.„ ...... 80 Rozdzl.ał czwarty: „ Kto ją Rozdział piąty: „To obowiązek austriackiego
patrioty" „„ ......... „ ..•. „ ..... „.„ ... „„.„,..... 98
Rozdział szósty: „Jak zostałem kolekcjonerem znaczków" ....„„.„.. „„„.„... „.„.„ ..... „.„ .•.... 114 Rozdział siód1ny:„Mam nadzieję, że
nie przychodzicie do mnie" ............................. 139
Rozdział ósmy:„Zawsze mówiłem, że
przebywa w Buenos Aires" „ ....... „ .......... „ •... 158
Rozdział dziewiąty: „P rywatny detektyw i sześć
milionów klientów"...... „
.. „
..... „ .... 181
Rozdział dziesiąty: „Można by pomyśleć, że jest szczęśliwy, chociaż
czasanli płakał''.............. „
Rozdział jedenasty: „ Nigdy
...... „ ................... „.„ .............„ ............. „.„ ........ „ ...•
nie widziałem w nich ludzi" .... „.„ ...................... „.„ ...... 224
Rozdział dwunasty: „Granice Auschwitz" .„„ .....•...........• „„.„ ...... „„ ....... „ .•... ... „ ... „ .. „
Rozdział trzynasty: „Co byś zrobił na moim miejscu?"........... „ Rozdział czternasty: „Kreisky
Rozdział piętnasty: „Lepszy
.•. . ... . ..... „
242
... „.„.„ .. „ „ .. 260
zaczyna wariować" .. „„„ .. „.„.„ .. „.„ ... „„ .......„
...... . •„„„
273
od jakiegokolwiek potwora"..... „ ..„ ..... „ ...... „ ....• „ .. .. „ .... 289
Rozdział szesnasty: „Twierdzę, iż pan Wiesenthal miał
z gestapo niż ja"...... „ .• „ .. „
203
•.•.•.. „.„ .............. „
inne kontakty
... „ .........„ .„„.„ ............ „ .. ... „ .. „
Rozdział siedemnasty: „Niełatwo być moją żo ną" ...„ ... . „
. . „.„.„.„ ..
....•...... „.„.„ .. „.„ ..... „„ ......
307
„. 328
6
SZYMON WIESENTHAL
Rozdział osiemnasty: ,,Dzieci są
tymi samymi dziećmi" .... „.„.„.. „... „.„ ... „.......... „... 349
Rozdział dziewiętnasty: „Żeby tylko nazwisko Mengele
nie zosrało zapomniane" .. „„. „ .„ .. „ .. „„ ...... „....... „ ... „ „ „. „ ............ „ „.................. „ •• „„ 372 Rozdział dwudziesty: Rozdział dwudziesty
Rozdział
„Jakbym był już martwy".. „„ .. „.„„„„ .. „„.„ ... „.„„.„.„ ... „... „„ .. 393
pierwszy: „Slizenthal" .. „„ ... „„ ..„„ .. „...... „„.„„ .. „„ .. „„ ... „.„.„.„ 405
dwudziesty drugi: „Wszyscy w młodości popełnialiśmy błędy"„„ .. „.„ ..„.. „. 431
Przypisy ............................. „... „.... „„ .....,„.„„„........ „ .. „................... „ .................. „......... 457 Indeks.„„ ... „.„„.„ ................. „........ „ .. „„„.„„„„.„ ... „.„.„ ... „„„„ ........„.„„.„„„ ..... „.„„ .. „ 519
PODZIĘKOWANIA
Szymon Wiesenthal opowiadał historię swojego życia kilku pisarzom, lecz ta jest jego pierwszą w pełni udokumentowaną biografią. Powstała na podstawie tysięcy dokumentów przechowywanych w czternastu archiwach w Austrii, Niemczech, Polsce, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i Izraelu. Wszystkim im jestem wdzięczny za okazaną pomoc. Osobiste papiery Wiesenthala, takjakje zostawił przed śmiercią., znajdują. się w Centrum Dokumentacji w Wiedniu. Miałem do nich nieograniczony dostęp dzięki wspaniałomyślnej decyzji jego córki, Paulinki Kreisberg. Jego wnuczka, Rachela Kreisberg, pomagała mi w odtworzeniu genealogii rodziny. Jestem wdzięczny im obu. Dokumenty dotyczące zbrodniarzy hitlerowskich oraz inne materiały, które zgromadził, także znajdują się w Centrum Dokumentacji. Kiedy tam przyjechałem, większość tych akt nie była jeszcze skatalogowana. Posiadam kopie wszystkich prywatnych dokumentów cytowanych w niniejszej książce. Gdy powstało Archiwum Wiesenthala, większość materiału skatalogowano w systemie komputerowym. Pozostaję dłużnikiem pracowniczek archiwum: Brigitte Lehner, Gertrude Mergili i Michaeli Vocelki. Jestem im wdzięczny za wiedzę, którą się ze mną dzieliły, za cierpliwość, a zwłasz cza za ciepłe przyjęcie. Szczególne podziękowania składam Rozie-Marii Austraat, która od 1975 roku pracowała z Wiesenthalem. Opowiadała mi o swoim podziwie i wielkiej miłości dla„Szefunia'~ jak go czasem nazywała. Wiele się od niej nauczyłem. Część materiałów zgromadzonych przez Wiesenthala odkryłem w piwnicy budynku zarządu gminy żydowskiej
8
SZYMON WIESENTHAL
w Linzu. Spotkało mnie także miłe przyjęcie w archiwum wspólnoty ży dowskiej w Wiedniu. W Archiwum Bruno Kreiskiego w Wiedniu pozwolono mi korzystać z dokumentów, których wcześniej nie udostępniono żadnemu badaczowi, co bardzo doceniam. Prokurator generalny Kurt Schrimm, dyrektor Niemjeckiego Centralnego Biut·a do spraw Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu, oraz Niemieckie Biuro Federalne Ochrony Konstytucji także pozwolili mi na korzystanie z nieudostępnianych dotychczas dokumentów. Dzięki specjalnemu pozwoleniu wydanemu przez Najwyższy Sąd Izraela
w Jerozoli1nie otrzymałem sklasyfikowane już materiały dotyczące ścigania Adolfa Eichmanna - dziękuję za to Osnatowi Mandlowi, szefowi stanowego biura prawnego S~du Najwyższego. Raport izraelskiego agenta Michaela Blocha został mi przekazany przez jego synów: Dorona i Yuvala. Jestem także wdzięczny jego bratu, ambasadorowi Gideonowi Yardenowi. Pragnąłbym podziękować wielu ludziom, którzy znali Wiesenthala w czasie, gdy pracował w Mossadzie: Meirowi Amitowi, Dovowi Uchowskiemu, a także Rafiemu Meidanowi oraz mężczyźnie, występującym pod przybranym nazwiskiem, którym posługiwał się w Wiedniu: Mordechaj Elazar„ Od Eli M. Rosenbauma, dyrektota Biura Śledztw Specjalnych Amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości, otrzymałem bardzo cenne materiały. Pan Rosenbaum był też tak życzliwy, że poświęcił mi wiele czasu, dzieląc się swoi1ni poglądami na temat Wiesenthala, z których więk, szość dotyczyła
sprawy Waldheima. Sam Waldhei1n
przyjął
mnie u siebie
w domu, i udzielił wywiadu. Chciałbym wyrazić głęboką wdzięczność Mar, git Schmidt, która opowiadała mi o Bruno Kreiskym, Peterowi Michaelowi Lingensowi, który opowiadał o Wiesenthalu, oraz ambasadorowi Ferdinandowi Trauttmansdorffowi, który wyjaśnił mi kwestie związane z Austrią. Jestem też dłużnikiem wielu innych osób z dziesięciu krajów, w tym ocalonych z Holokaustu i tych, którzy znali Wiesenthala. Są. to: Dan Ashbel, Ines Austern Gander, Avi Avidov, Yehezkel Beinish, Asher Ben,Natan, lka, ros Bigi, Yehuda Biu1n, John H. Bunzel, Mario Chimanovitsch, Dan Diner, Eva Dukes, Alexander Friedman, Tuwia Friedman, Frank Grelka, Jenny i Paul Grosz, Cecilie Grunwald, Christoph Heusgen, Marvin Hier, Avsha-
POOZIJ?KOWANIA
9
1om Hodik,Jules Huf, Swanee Hunr,Avner Inbar, Michael John, Omry Kaplan-Feuereisen, Avi Katzman, Beate i Serge Klarsfeld, Erich Klein, Peter Kreisky, Claudia Kiinher, Avraham Kushnir, Peter Marboe, Martin Mendelsohn,Jose Moskovitz, Lutz Musner, Haavard M. Nygaard, Hans Popper, Doron Rabinovici, Oliver Rathkolb, Tzali Reshef, Martin Rosen, Helmar Sartor, Heinrich Schmidt, Peter Schwartz, Mark Shraberman, Paul Sills, Michael Stergar, Valentin Tarra, Bina Tischler, Richard Trank, Aharon Weiss, Elie Wiesel, Ingo Zechner, Leon Zelman i E&aim ZurofE Bez ich pomocy, informacji i rad ta książka by nie powstała. W czasie pobytu w Wiedniu gościłem w Międzynarodowym Centrum Studiów o Kulturze, którego pracownicy ciepło mnie przyjęli i wspierali radą.
I tak jak we wszystkich moich książkach mam przyjemność podziękować Deborze Harris, mojej agentce i przyjaciółce.
WSTĘP
SZKLANA URNA
T
ak.iego pogrzebu dotychczas nie widziano: nigdy jeszcze nie pocho„ wano w jednym grobie szczątków aż tylu ludzi. Pogrzeb rozpoczął się w Tel Awiwie 26 czerwca 1949 roku. Wokół Wielkiej Synagogi zgroma... d.ził się tłum, z którego dobiegały histeryczne okrzyki. Gazety donosiły, iż w kondukcie szły dziesiątki tysięcy osób, i opisywały wstrząsające sceny. Lu„ eł.zie krzyczeli: „Tato, mamo': wielu mdlało. W tłunue można było dostrzec małe dzieci. W głównej sali synagogi stała półtorametrowa szklana urna, a w niej trzydzieści porcelanowych pojemników pomalowanych w biało„niebieskie pasy. Zawierały one, jak donosiła prasa, prochy dwustu tysięcy Żydów za„ mordowanych w Zagładzie. W uroczystości wzi~ł udział burmistrz, wiele osobistości, wśród nich rabini. Wygłoszono przemówienia, zmówiono modlitwy. Urny przeniesiono do policyjnej furgonetki, która miała przejechać ulicami miasta; samochód z trudem torował sobie drogę wśród tłumu. Na całej trasie przejazdu konduktu ludzie zamykali sklepy i warsztaty. W mil„ czeniu stali na krawędzi chodnika, przyglądając się konduktowi. Następny przystanek był w Rechowot, gdzie mieszkał prezydent Chaim Weizmann. W szkołach osady odwołano zajęcia, a uczniów wysłano, aby zobaczyli urnę. Weizmann, kruchy i prawie ślepy starzec, powiedział tylko parę słów. Następnie urnę zawieziono do Jerozolimy.Jej wjazd do miasta ob„ serwował wielotysięczny płaczą.cy tłum. Niektórzy przynieśli kawałki myd„
I2
SZYMON WIESENTHAL
ła, bo wjerzyli, że zostały zrobione z ciał Żydów, i chcieli pochować je wraz
ze szklaną urną na cmentarzu Sanedria, między grobami wykutymi w skale przed dwoma tysiącami lat.
Osobą,
która zainicjowała tę historyczną inscenizację, był Szymon Wie, senrhal. Liczył wówczas czterdzieści jeden lat, 1nieszkał w Austrii, w Linzu Wiesenthal, począ.wszy od dnia, kiedy został oswobodzony z obozu kon· centracyjnego Mauthausen, zajmował się ściganiem hitlerowskich zbrodnia· rzy. Prochy zostały zebrane z jego inicjatywy w ob9zach koncentracyjnyd i w różnych miejscach w Austrii, w których więziono Żydów. „Ta szklana urna~ napisał później - stała się nagle jak lustro, w k:tóryn odbijały się twarze tak wielu - przyjaciół z getta, kolegów z obozów koncen tracyjnych, ludzi zakatowanych na śmierć, tych, którzy umarli z głodu, tyc~ których zagnano na druty elektryczne. Mogłem dojrzeć przerażone twarz Żydów pędzonych pejczami i pałkami do komór gazowych, ściganych prze ludzkie bestie pozbawione sumienia i uczuć, obojętnych na jedno ich błaga nie - żeby pozwolić im żyć" 1 • Wiesenthal znał już wtedy kilku Izraelczyków, ale niewielu znało jeg< Kilka miesięcy wcześniej również burmistrz Tel Awiwu, Israel Rokach, ni wiedział, kim jest mężczyzna, kcóty napisał do niego list w języku jidys· Wydaje się, iż Rokach był pod głębokim wrażeniem stanowczego ton Wiesenthala. Nie było to pytanie, prośba czy propozycja, lecz niemalże p< lecenie: organizacja byłych więźniów obozów koncentracyjnych w Austt "postanowiła" przewjeźć do Izraela re święte prochy, a on „zdecydow~ zaszczycić tym miasto Tel Awiw - napisał Wiesenthal. Rokach nie mó odmówić, odpowiedział więc, że Tel Awiw przyjmie urny z prochar ,,z należną czcią': nie miał jednak pojęcia, co powinien z nimi później zrob
Zagłada dotknęła wielu Żydów mieszkających w Palestynie, ale cierpi li w milczeniu. Już w 1946 roku złożono ru prochy Żydów sprowadza
13
z obozów śmierci w Polsce. Jednak w 1949 roku nikt jeszcze nie wiedział, jak opłakiwać sześć tnilionów zamordowanych, w jaki sposób ich upamięt nić. Ustawa o ściganiu hitlerowców i ich pomocników została przyjęta dopiero rok później, Narodowy Dzień Upamiętnienia Zagłady ustanowiono dwa lata później, a ustawę o powołaniu Instytutu Pamięci Narodowej Yad Vashem ogłoszono dopiero w 1953 roku. Kiedy Wiesenthal przybył do Izraela, Zagładę otaczało jeszcze głębokie milczenie. Rodzice nie opowiadali dzieciom, co przeszli, a te nie śmiały py... tać. Uratowani z Zagłady budzili przerażenie, poczucie odrzucenia, wstyd i poczucie winy. Niełatwo było z nimi żyć. Bo jak mieszkać z kimś takim pod jednym dachem, jak pracować w tym samym miejscu; jak wybrać się z nim nad morze albo do kina, zakochać się, poślubić, jak przyjąć dzieci tych ludzi w szkole~ Prawdopodobnie nie było jeszcze społeczeństwa, które stanęłoby przed trudniejszą konfrontacją z „innymi': jak ich później określano. Wielu spośród Izraelczyków, którzy urodzili się w Palestynie albo osiedlili się tu przed drugą wojną światową, czuło wyższość nad ofiarami Zagła... dy i ocalałymi. Byli dla nich uosobieniem żydowskiego życia w „diasporze': którym pogardzali, całkowitym przeciwieństwem „nowych Hebrajczyków': którymi chcieli się stać w Erec Izrael. Potępiali ofiary Zagłady, że nie pospie... szyli się z osiedleniem w Erec Izrael, że woleli zostać w swoich krajach i czekać na śmierć. Pogardzali nimi za ich słabość, bo przecież niewielu walczyło z hitlerowcami, mówiono, że szli na śmierć „jak barany na rzeź': Niewielu ocalonych z Zagłady odnalazło w kraju wrażliwego, współczującego słucha... cza. Bardzo często nawet im nie wierzono, gdy opowiadali swoje dzieje.
Uratowani też mieli coś do powiedzenia Izraelczyko1n. Niejednokrotnie padało pyLanie, dlaczego syjoniści nie podjęli większych starań, aby urato, wać ich z rąk nazistów. W pytaniu tym skrywało się oskarżenie; a przywód. . cy ruchu syjonistycznego nie potrafili wyjaśnić przyczyn swojej bezczynna . . ści. Ale mogło paść jeszcze bardziej kłopotliwe: czy w ogóle interesowano się losami Żydów w Europie? Wielu z ocalałych z Zagłady ze zdumieniem odkrywało, że Żydzi w Ameryce i Palestynie przez większość wojennych lat
14
SZYMON WIESENTHAL
żyli
stosunkowo beztrosko, a informacje o Zagładzie nie przeszkadzały im w codziennych zajęciach ani nie zmieniły ich trybu życia. Wiesenthal kiedyś opowiadał, jak zaraz po wojnie zdobył żydowskie gazery z Ameryki i Erec Izrael, które ukazały się latem 1943 roku, kiedy był jeszcze więźniem w obozie koncentracyjnym. „To, co przeczytałem, było dla mnie strasznie deprymujące'' - pisat Gazety opisywały codzienne ży cie społeczeństwa, politykę, rozwój gospodarczy, kulturę, rozrywkę i święta rodzinne.1'ylko sporadycznie trafiały się informacje o eksterminacji Żydów w Polsce pochodzące zazwyczaj z serwisu BBC. W gazetach z Erec Izrael od.nalazł wielkie nagłówki o Arabach, którzy napad.li na kibuc i zabili dwie krowy. Relacja uchodźcy, który przybył do Palestyny i opowiedział, co dzieje się w Polsce, ukazała się dopiero na stronie siódmej. "Wtedy zadałem sobie pytanie: czy wciąż jesteś1ny jednym narodem" - napisał. W 1946 roku Wiesenthal uczestniczył w pierwszym kongresie syjonistycznym, który odbył się w Bazylei. Przez głowę przebiegła mu wtedy myśl, że przywódcy ruchu syjonistycznego powinni stanąć przed sądem, tak samo jak przywódcy nazistowscy w Norymberdze. „Z uwagą. przyjrzałem się naszemu przywództwu, które tak niewiele uczyniło dla ratowania Żydów opowiada Wiesenthal - jeden polegał na drugim. Wtedy też napomknąłem przyjacielowi o czymś, o czym nie śmiałem mówić publicznie: właściwie powinniśmy zorganizować własny proces norymberski tych wszystkich, którzy nie wywiązali się z obowiązku względem nas, naszych rodzin i narodu żydowskiego"2 • Mówiąc to, miał na myśli między innymi Ben Guriona. Kiedy sprowadził prochy zamordowanych na pogrzeb w Jerozolimie, zażądał od Izraelczyków, by w końcu skonfrontowali się z Zagładą, podobnie jak później żądał tego od innych państw.
Instytucje i urzędnicy zaangażowani w zorganizowanie pogrzebu byli jeszcze skłonni widzieć w tym wszystkim zwykłe natręctwo, ale Wiesenthal nie rezygnował. Najpierw, w styczniu 1948 roku, napisał do Yad Vashem, chociaż wtedy była to jeszcze prywatna placówka działająca w trzech poko, jach, mająca problemy z zapłaceniem czynszu. „Ubolewamy, że nasza insty-
15
tucja nie ma możliwości przejęcia tej świętej przesyłki'' - odpowiedzieli mu z Yad Vashem. W związku z tym zwrócił się do urzędu miejskiego w Tel Awiwie. Władze Yad Vashem, nie mając innych możliwości, przystały na to, ale dość szybko zmieniły zdanie i zażądały, żeby prochy w szk.lanej urnie zostały pochowane w Jerozolimie. Wiesenthal zgodził się na to: „Sądzimy, że biorąc pod uwagę względy państwowe i narodowe, powinniśmy zrobić w najbliższym czasie wszystko, aby skoncentrować w Jerozolimie wszystkie działania instytucji symbolizującej związek organizacji w diasporze z pań, stwem Izrael" - napisał, używając liczby mnogiej. Teraz należało ustalić, kto sfinansuje cały projekt. Wiesenthal przyrzekł burmistrzowi Tel Awiwu, że organizacja, w której imieniu się wypowiada, sfinansuje wszelkie koszty, ale później prosił, aby wykupić bilety lotnicze dla niego i jeszcze jednej osoby, prosił również o pokrycie dziesięciodniowego pobytu. Yad Vashem odpisał, że nie ma na to środków; problem ten dopro, wadził do trwają.cej osiemnaście miesięcy korespondencjj, Był to rok drama, tyczny i krwawy - czas, gdy trwała wojna wyzwoleńcza, w wyniku której powstało państwo Izrael. Wiesenthal, zapalony filatelista, miał teraz nowy pomysł: poczta izraelska wyda znaczek upamiętniający Zagładę, a dochody z tego zostaną przekazane na sfinansowanie jej upamiętnienia.
Jednak nie tylko kwestia finansowa opóźniała całe przedsięwzięcie~ Mło de państwo potrzebowało przede wszystkim mitu bohaterstwa: urzędnicy zajmują.cy się tą sprawą byli przekonani, że zanim z Austrii zostaną sprawa, dzone prochy ofiar Zagłady, należy sprowad4ić z Wiednia. trumnę Theodora Herzla, założyciela ruchu syjonistycznego, bo to właśnie Herzl symbolizował zwycięstwo, podczas gdy Zagłada była klęską. Tak też się stało. Na, Stępnie rozgorzała dyskusja o wkład samego państwa w pochówek prochów zamordowanych w Zagładzie oraz o rolę naczelnego rabinatu, typowy spór między Żydami świeckimi a religijnymi. Dyskutowano też, czy urny, kt6re Wiesenthal proponował pochować w Izraelu, zawierają. prochy Żydów, czy są wśród nich prochy przedstawicieli innych narodowości. W końcu Wie, senthal stracił cierpliwość: zadepeszował do Yad Vashem, że jest w drodze
I6
SZYMON WIESENTHAL
do Rzymu, gdzie wraz z prochami wejdzie na pokład włoskiego samolo„ tu. Prosił, aby przygotować wszystko, co potrzeba. Dopiero wtedy w Yad Vashem zwołano komisję, która szybko przygotowała uroczystość. Nie obeszło si~ bez wzajemnych oskarżeń przedstawicieli różnych organizacji, którzy szybko nawiązali kontakt z prasą. Wybuchł skandal, ale w ostatniej chwili przewodniczący Knesetu zdołał zgłosić do protokołu żałobny komu„ nikat, a gazety poświęciły całemu wydarzeniu sporo miejsca3 • Była to pierwsza wizyta Wiesenthala w Izraelu - przyjechał z polskim paszportem. Został przyjęty ze wszystkimi honorami, ale niepokojono go pytaniami, które wszakże same się nasuwały: gdzie zostały zebrane prochy, skąd pewność, że rzeczywiście są to prochy ofiar, i w jaki sposób ustalił, że liczba zamordowanych Żydów w obozach koncentracyjnych na terenie Austrii sięga 200 tysięcy: jedna z gazet twierdziła, że prawdopodobnie jest zaniżona, i podała, że chodzi o 250 tysięcy. Ga.zety starały się ukryć prosty fakt, iż jest to pochówek symboliczny, i opisywały urny, jakby rzeczywiście zawierały prochy setek tysięcy zamordowanych4 • Wiesenthal był bardzo wzruszony. „Szedłem za urną zawierającą pro„ chy - napisał - i przypomniałem sobie w tej chwili moich bliskich, rodzinę, przyjaciół i tych wszystkich, których jednym, jedynym grzechem było, że urodzili się Żydami. Spojrzałem na urnę i zobaczyłem twarz mojej matki, dokładnie rak, jak widziałem ją po raz ostatni tego tragicznego dnia, gdy rano wyszedłem z domu do przymusowej pracy na zewnątrz getta, nie wiedząc, że nigdy już jej nie zobaczę" 5 •
* Pochówek prochów ofiar Zagłady był zaledwie pierwszym krokiem w dużo bardziej ambitnych planach Wiesenthala: zamierzał wznieść ol„ brzymi budynek, jak mówił - mauzoleum, upamiętniają.cy zamordowanych (przed okupacją hitlerowską studiował architekturę). Zaprojektował obiekt, który proponował wybudować w górach otaczających Jerozolimę, gdzie póź„ niej miano by przenieść urnę zawierające prochy ofiar Zagłady z cmentarza Sanhedria. Naszkicował coś w rodzaju podium wyłożonego marmuren1, a na nim dwie przerażające wieże, dokładna kopia bramy z obozu w Maut-
17 hausen, z kamienną kopułą, pod którą znajdowała się okrągła sala pamięci z czarną podłogą. Projekt miał symbolizować likwidację obozów żydow . . skich uchodźców w Austrii przed ich wyjazdem do Izraela. Wiesenthal był pden energii, pewny siebie, miał poczucie własnej war. . tości. Ju.ż wówczas ujawnił się jego talent do załatwiania trudnych spraw. Zanim przybył do Izraela, wysłał swój projekt mauzoleum różnym orga.nizacjom i ważnym osobistościom w wielu państwach. Wielu obiecało mu pomoc. Kiedy w kwietniu 1952 roku wysłał kopię projektu Ben Gurionowi, pisał: „Jesteśmy w stanie zebrać pożądaną sumę pieniędzy w ciągu dwóch lat': Kancelaria premiera grzecznie poinformowała go, że projekt został przekazany do Yad Vashem6 • Wiesenthal nie żądał, żeby mianowano go architektem mauzoleum, cho, cia.ż prawdopodobnie oczekiwał, że tak się właśnie stanie. Gdyby jego pro, jekt został przyjęty, być może osiedliłby się w Izraelu i zajął architekturą. „Namiot Pamięci': który później powstał na terenie Yad Vashem wJerozoli, mie, przypomina salę pamięci Wiesenthala; część prochów, które przywiózł do Izraela, przeniesiono później do „Namiotu Pamięci': chociaż Wiesenthal w tym nie uczestniczył. Nigdy więcej nie zajmował się architekturą.
Dramat Szymona Wiesenthala można odnaleźć w kilkuset teczkach za . . wierających około 300 tysięcy kartek: są to listy, które otrzymał jako ,,łowca nazistów': i kopie listów, które napisał sam w cią.gu tej trwającej sześćdzie, siąt lat pracy. Pierwsza teczka powstała w 1945 roku. Wiesenthal, wówczas chodzący szkielet (ważył 44 kilogramy), dopiero co wrócił z obozu w Maut... hausen, bez żadnej nadziei ani planów. Na tej samej półce, dziesięć metrów dalej znajduje się teczka z lat osiemdziesiątych, a w niej odręcznie napisana kartka: „Drogi Szymonie, dbaj o siebie, bądź szczęśliwy. Kocham Cię. Jesteś nam wszystkim bardzo potrzebny. Elizabeth Taylor"7• Wiesenthal przez sześćdziesiąt lat walczył o prawa człowieka. Tego nie, ust~pliwego wojownika wielbił cały świat~ w Hollywood był bohaterem kul, tU[/'1 a dziesiątki uniwersytetów przyznały mu tytuł doktora honoris causa. Prezydenci Stanów Zjednoczonych przyjmowali go w Białym Domu. Wie,
!8
SZYMON WIESENTHAL
senthal cieszył się z tych honorów, ale kiedy powiedział, że prezydent Jimmy Carter bardziej potrzebuje jego niż on Cartera, miał rację.Jeden z pracowni, ków Centrum Wiesenthala w Los Angeles stwierdził, że gdyby Wiesenthal nie istniał, naleiałoby go stworzyć, ponieważ ludzie na całym świecie - nie tylko Żydzi - potrzebowali go jako symbolu i źródła nadziei. Rozpalał wyobraźnię, czarował, pociągał, ale budził sutnienia. Postano, wił, że żaden na.zista nie umrze na wolności. Żyd Szymon Wiesenthal bę, d.zie ścigał ich wszystkich i zrobi wszystko, aby stanęli przed sądem, aby zwyciężyła sprawiedliwość. Romantyk niczym Don Kiszot, wielu przypo, minał Jamesa Bonda. Z niewyobrażalnie wielkim ego, ze skłonnością do fantazjowania i przesadnym upodobaniem do wulgarnych dowcipów, był człowiekiem odważnym, który zainicjował kilka akcji zapierają.cych dech. Jednakże, wbrew tworzącyin się mitom, nigdy nie kierował grupą mścicieli. Zazwyczaj pracował sam, w niewielkim mieszkaniu wśród stert starych ga, zet i pożółkłych kartonowych fiszek. Było to „centrum dokumentacji': które stworzył w Wiedniu. W czasie drugiej wojny światowej nieopodal znajdo, wał się luksusowy hotel Metropol, gdzie mieścił się sztab gestapo. Na ścianie w jego biurze wisiała wielka mapa z zaznaczonymi nazwami kilkuset obozów śmierci i obozów koncentracyjnych w całej Europie; w kilku z nich sam był przetrzymywany. Żeby zebrać szczegóły dotyczące hitlerowskich zbrodniarzy i informacje o możliwych miejscach ich pobytu, korzystał z dokumentów historycznych, z ewidencji ludności, a nawet książek telefonicznych. Czasami wyruszał na małe akcje detektywistyczne, zbierał wiadomości od sąsiadów, sklepikarzy, barmanów, listonoszy, kelnerów i ga· datliwych fryzjerów. Jeden z jego przyjaciół przyrównywał go do ofermowa· tego inspektora Clouseau z Różowej pantery. Wiara w liberalny system sądowniczy, zdolności medialne i Ameryk~ uczyniły zeń typowego przedstawiciela XX wieku. Postrzegał Holokaus1 inaczej, niż czyniono to w Izraelu i ośrodkach społeczności żydowski<: w Stanach Zjednoczonych. Wiesenthal widział z zagładzie Żydów zbrodni1 przeciw ludzkości i wiązał ją z hitlerowskimi zbrodniami, których ofiaram były inne grupy, jak na przykład nieuleczalnie chorzy, Romowie, homosek sualiści czy świadkowie Jehowy. Szoa w jego oczach była tragedią ogólno ludzką, nie tylko żydowską. Takie podejście wynikało z jego biografii. B)
19
kosmopolit'! - urodził się Żydem, ale w okresie dorastania kształtowała się jego tożsamość Austriaka. Później był zarówno Izraelczykiem jak Amerykaninem. Niejednokrotnie wykazywał się wielką. odwagą.. W jednym z pokoi w jego biurze znajdowały się setki teczek, a w nich listy z pogróżkami i antysemicl
W 1953 roku Wiesenthal przekazał władzom izraelskim informację, iż jeden z największych zbrodniarzy hitlerowskich, Adolf Eichmann, ukrywa się w Argentynie. Siedem lat później Izrael wysłał do Buenos Aires tajnych agentów, którzy porwali Eichmanna i sprowadzili go do Jerozolimy. Eichmann stanął przed sądem, a następnie został powieszony. Zaangażowa nie Wiesenthala w tę sprawę przyniosło mu sławę, jakby osobiście schwytał Eichmanna. Niektórzy Izraelczycy zarzucali mu megalomanię, a jeden z nich porównał go do autostopowicza, który zawładnął wiozącym go samochodem. Byli tacy, którzy porównywali go do legendarnego kłamcy, barona Miinchhausena8• W rzeczywistości Wiesenthal przez kilka Iat pracował również dla izraelskiego Mossadu. Był zaangażowany w tropienie setek zbrodniarzy hitlerowskich, pomógł we wskazaniu wielu z nich. Wysiłek i upór, z jakim ich ścigał i zbierał przeciw nim dowody, są zdumiewające. Trzeba jednak pamiętać, że wielu z nich uniknęło osądzenia. Po klęsce Trzeciej Rzeszy wtopili się w społeczność Niemiec, Austrii i innych państw i nigdy nie stanęli przed są.dem; niektórzy zrobili nawet kariery w polityce, administracji, sądownictwie, szkolnictwie i gospodarce. Stało się tak nie tylko dlatego, że Niemcy i Austriacy z pobłażaniem trak„ towały zbrodniarzy, ale również z powodu zimnej wojny. Nieraz okazywało
20
SZYMON WlBSt!NTHAL
się, że ci, których Wiesenthal odnalazł i żądał postawienia przed sądem, byli
tajnymi agentami w służbie Stanów Zjednoczonych i innych państw, a przynajmniej w jednym przypadku - Izraela. „W czasie wojny pokonaliśmy nazistów, ale po wojnie to oni wygrali z nami" - zwykł powtarzać9 •
* Zmarł
we wrześniu 2005 roku w wieku dziewięćdziesięciu siedmiu lat. Jego córka, Paulinka Kreisberg, została zasypana lawiną kondolencji ze wszystkich kontynentów. Złożyli je między innymi: królowa Holandii Beatrix, król Jordanii Abdallah, Laura i George Busb, prezydenci, premierzy, członkowie parlamentów i burmistrzowie wielu miast. Senat Stanów Zjednoczonych ogłosił żałobę. Ktoś wysłał kondolencje w imieniu legendarnego boksera Muhammada Alego. Być może dlatego, że w swoim czasie Wiesenthal naciskał władze Berlina, by nazwać jedn~ z ulic imieniem Jessego Owensa, czarnoskórego lekkoatlety, który uczestniczył w berlińskiej olimpiadzie w 1936 roku i po.konał sportowców Hitlera. ,,Państwo Izrael, naród żydowski i cała ludzkość winne SCJ hołd Szymonowi Wiesenthalowi, który poświęcił całe życie, by .zbrodnie hitlerowskie nigdy się nie powtórzyły, a ręce morderców nie wy~ bieliły się - napisał premier Izraela, Ariel Szaron. Niezwykle wzruszające były listy od prywatnych osób, od przedstawicieli tak zwanego drugiego pokolenia, również naznaczonego przez Zagładę; wielu z nich identyfikowało się z Wiesenthalem. Esti Cohen, która urodziła się w Izraelu„ napisała do jego córki: „W wieku sześciu lat stawiałam buty obok łóżka na wypadek, gdyby w nocy mieli przr.jść naziści, aby nie było tak jak z mamą, która szła boso w marszu ś1nierci': Do listu dołączyła fotografię swojego izraelskiegc dowodu osobistego: na dowodzie przykleiła żółtą gwiazdę Dawida. ,,Chciałabym, aby Pani wiedziała, jak błogosławionej pamięci Ojciec Pan wpłynął na moje życie" - napisała sześćdziesięcioczterolemia Izraelka, Liac Sitro. Pisała, że dzień, w którym usłyszała w radiu o schwytaniu Eichman na, srał się najważniejszym dniem w jej życiu, poniewaź wtedy po raz pierw szy od czasu, gdy zaczęła się interesować Holokaustem, odzyskała wiarę, ż, na świecie jest sprawiedliwość 10• 11
21
Wiesenthal opowiadał, jak w obozie koncentracyjnym na Janowskiej we Lwowie znalazł się w grupie więźniów zmuszonych do wykopania wielkiego dołu. „Wiedzieliśmy, że dół szybko zapełni się trupami - wspominał - ofiary zaczęły już przybywać. Kobiety, dziewczyny... I właśnie wtedy uchwyciłem zrozpaczone spojrzenie jednej z nich. «Nie zapomnij o mnie», mówiło mi to spojrzenie". Opowiadał też, że wyobrażał sobie spotkanie z ofiarami Zagłady w niebie i postanowił, iż powie im tylko trzy słowa, które z czasem 11 stały się jego prywatnym mottem: „Nie zapomniałem o was" • Nade wszystko należy mu się szacunek za jego wkład w upamiętnienie ofiar Zagłady: pamiętał o un1arłych i walczył z poglądem, iż śmierć ich była na darmo - jakby walczył z samą śmiercią. Z upływem lat, kiedy naturalną koleją rzeczy zmalały szanse postawienia przed sądem zbrodniarzy hitlerowskich, Szoa stała się uniwersalnym symbolem totalnego zła, sygnałem ostrzegawczym dla każdego narodu i każdego człowieka. Stało się tak w dużej mierze dzięki wysiłkom Wiesenthala - nikt w tej kwestii nie uczynił więcej niż on. Stał się autorytetem moralnym. Ale nawet u szczytu sła wy ów ,,łowca nazistów" pozostał człowiekie1n samotnym, prześladowanym przez straszne wspomnienia. Wiesenthal był tragicznym bohaterem, pilnie strzegącym sekretów własnego życia; niełatwo było poznać te tajen1nice.
Krocząc za szklaną urną w Jerozolimie, Wiesenthal wypowiadał się nie
tylko w imieniu milionów zamordowanych, lecz również w imieniu morderców: „Przypomniałem sobie o Eichmannie - pisał - być może nazajutrz przeczyta ten tekst w gazecie i uśmiech wątpliwości pokaże się na jego wargach„. Oczami wyobraźni widziałem już ten dzień, kiedy moja cicha modlitwa zostanie wysłuchana, dzień, w którym mordercy mojego narodu zostaną sprowadzeni do kraju Hebrajczyków. Przysiągłem sobie, że nie spocznę, aż nastanie ten oczekiwany dzień" 12• Było to prawdziwe, a jednocześnie nieprawdziwe zdanie, jak wiele tych, które napisał.
•
Rozdział pierwszy
„EICHMANN - MOJA PASJA"
MIĘDZY ZEMSTĄ A
PROCESEM
dolf Eichmann był wysokiej rangi hitlerowskim funkcjonariuszem, który jeszcze przed wojną., w Berlinie, a potem również w Wiedniu i Pradze, spotykał się z przywódcami społeczności żydowskiej. Na początku pracował w partii hitlerowskiej, a następnie w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy. Spotykał się z kilkoma przedstawicielami ruchu syjonistycznego; relacje te miały umożliwić emigrację Żydów z Niemiec i kilku innych okupowanych krajów. Począwszy od 1941 roku, Eichmann organizował depo nację europejskich Żydów, na początku do gett, a później do obozów śmierci. W styczniu 1942 roku Eichmann wziął udział w posiedzeniu, które odbyło się w Wannsee, na peryferiach Berlina, gdzie omawiano organizację eksterminacji Żydów. Jednak to nie Eichmann ustanowił politykę eksterminacji, on ją jedynie realizował. Należał do tej grupy hitlerowskich morderców, którzy zazwyczaj pracowali za biurkiem, aczkolwiek bardzo często jeździł też w teren. W swoich wspomnieniach opisuje incydent, który miał miejsce koło Mińska: zobaczył kobietę z niemowlęciem w ramionach. Twierdził, iż starał się jej wyrwać dziecko, aby je ocalić, ale ktoś strzelił szybciej, niemowlę zginęło, a resztki jego mózgu rozprysnęły się na jego skórzanym płaszczu; kierowca pomógł go wyczyścić 1 • Dla Żydów, którzy nie poznali ważniejszego od niego hitlerowca, był jednym z dwóch Adolfów, którzy dokonali Zagłady.
A
24
SZYMON WIESENTHAL
*
Przywódcy społeczności żydowskiej śledzili jego działania. Trzy miesiące po rozpoczęciu wojny Ben Gurion zapisał w swoim dzienniku relację usły, szaną od jednego z przywódców ruchu syjonistycznego w Czechosłowacji. Sytuacja Żydów, od kiedy Eichmann przybył do Pragi, bardzo się pogorszy, ła; Ben Gurion zaznaczył, że Eichmann bezpośrednio podlegał szefowi SS i policji Heinrichowi Himmlerowi2 • Określenie to nie było precyzyjne, ale wyrażało przypuszczenie, że chodzi o jednego z najwyższych funkcjonariu, szy nazistowskich. Eichmann w kwietniu 1944 roku, kiedy rozpoczął negocjacje, które mia, ły zdecydować o losie nie tylko Żydów niemieckich, ale wręcz niemalże o wyniku całej wojny, postrzegany był jako ktoś wszechmogący. Przywódcy żydowscy w Budapeszcie, między innymi Rezso Kastner, usłyszeli od niego propozycję uratowania życia kilkuset Żydów za cenę różnych towarów, mię, dzy innymi kilku tysięcy ciężarówek."Eichisź: jak nazywał go po hebrajsku Kastner, opowiedział mu, że Żydzi są wysyłani do Auschwitz na zagładę, a on sam gotów jest temu przeciwdziałać. Propozycja ta, za pośrednictwem kuriera, została przekazana na Zachód. Opowieść ta przeszła do historii pod nazwą „krew za ciężarówki': Wprawdzie prawie dwa tysjące Żydów dzięki tej transakcji zostało uratowa, nych, jednak propozycja Eichmanna wzmocniła jego pozycję i identyfikację z Zagładą. „Jest on głównym współwinnym zagłady milionów europejskich Żydów" - donosiła zaraz po wojnie jedna z gazet w Palestynie3 •
Przed końcem wojny Agencja Żydowska, działająca jako rząd przyszłego państwa, zaczęła zbierać między innymi od uchodźców ocalałych z Zagłady, którzy zdołali przybyć do Palestyny, informacje o zbrodniarzach hitlerow, skich 4• W czerwcu 1945 roku utworzono w Agencji standardową.kartotekę Adolfa Eichmanna jako jednego z setek zbrodniarzy wojennych. Na liście zbrodniarzy Eichmann ma status poszukiwanego najwyższej rangi. Infor, macja była niepełna i zawierała błędy; nie znano nawet jego imienia i błęd,
11
„EICHMANN - MOJA PASJA
25
nie przypuszczano, że urodził się w niemieckiej kolonii Szarona, nieopodal Tel Awiwu, mimo to przedstawiono go jako człowieka współodpowiedzial nego za eksterminację Żydów 5 • I
Szczegóły dotyczące historii życia Eichmanna, a nawet aluzje do miejsca
jego ukrycia uzyskano bez większych trudności od jego zastępcy Dietera Wisliceny'ego, który został zatrzymany w maju 1945 roku przez żołnierzy amerykańskich. Przekazał on szczegółową relację o eksterminacji Żydów, obarczając winą. przede wszystkim Eichmanna. Kilku spośród przedstawicieli ruchu syjonistycznego, którzy przebywali wówczas w Europie, spotkało się wtedy z Wislicenym, był wśród nich Gideon Ruffer (później zmienił nazwisko na Rafael i został jednym z najwyższych urzędników izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych). Wydaje się, iż Ruffer interesował się głównie współpracą między Eichmannem a palestyńskim muftim Hadż Anunen1 al;Husseinim. Wisliceny został deportowany do Czechosłowacji, gdzie w więzieniu w Bratysławie przekazał oświadczenie Arturowi Piernikarzowi, który przedstawił się jako ,,Pier'' (póź niej zmienił nazwisko na Asher Ben Natan, był jednym z najwyższych urzęd ników ministerstwa obrony i pierwszym ambasadorem Izraela w Niemczech). Pier przebywał wówczas w Wiedniu, dokąd przybyłjako jeden z dowód; ców „brichy"*, akcji, której cele1n było wyprowadzanie ze wschodniej Euro-
* Bricha (hebr.) - ucieczka.
26
SZYMON WIESENTHAL
py ocalałych z zagłady Żydów i przewiezienie ich do Erec Izrael. Pier nie przyjechał, aby ścigać zbrodniarzy nazistowskich, ale miał nad.zieję, że uda mu się pojmać Eichmanna. Wisliceny przekazał mu, że w areszcie znajduje się kierowca Eichn1anna. Kierowca podczas przesłuchania podał nazwiska kilku kobiet, z którymi spotykał się Eichmann. Sam Wisliceny powie~iał, że Eichmann pozostawił żonę i trójkę dzieci w okolicach wsi Altaussee; była to w tamtym czasie najważniejsza informacja, którą. zdołano zdobyć7. Do Piera, który jeszcze przebywał w Wiedniu, zwrócił się uchodźca z Ra, dom.ia z prośbą o pomoc w poszukiwaniu morderców jego rodziny i miesz, kańców miasta. Pier zgodził się pomóc. Człowiek ten nazywał się Tadek
(Tuwia) Friedman. Pier wręczył mu niewielką. kw.otę, a Friedman utworzył Instytut Dokumentacji. Zamierzał zemścić się na zbrodniarzach Radomia. Piet radził mu, aby skoncentrował się na poszukiwaniu Eichmanna: „On jest najgorszy ze wszystkich i najważniejszy': powiedział Friedmanowi, a ten zaczął zbierać dane o Eichmannie8 •
Wiesenthal dowiedział się o Eichmannie już po wojnie, po jakimś czasie przypomniał sobie, od kogo usłyszał to nazwisko i kiedy: od oficera żydow.
skiej brygady, która walczyła z hitlerowcami w szeregach armii brytyjskiej, Aharona Hutera Iszaja (później znany adwokat w Palestynie) w lipcu 1945 roku 9• Wiesenthal utrzymywał wtedy kontakty z amerykanskimi władzami okupacyjnymi, pomagając im w poszukiwaniach zbrodniarzy wojennych pojechał nawet na proces norymberski 10• W tym samym czasie rozpoczął działalność społeczną wśród uchodź, ców. Abraham Weintgarten, członek ruchu Bricha, skontaktował Piera z Wiesenthalem, a wkrótce także Gideon Ruffer przyjechał odwiedzić go w Linzu. Przywieźli ze sobą listę zbrodniarzy wojennych opracowaną. przez Agencję Żydowską, podkreślając, iż Eichmann jest tu najważniejszy. Rodzice Eichmanna osiedlili się w Linzu, kiedy był jeszcze dzieckiem. Mieli sklep ze sprzętem elektrycznym na jednej z głównych ulic miasta. Sklep nosił ich nazwisko również po wojnie, więc odnaleźć ich nie było trudno. Wiesenthal mieszkał w wynajętym pokoju nieopodal, ale wcale nie
„Hl(.;HMAN N -
MOJA
ł'A~JA
sądził, że
chodzi o tego samego Eichmanna. Odkrył to, jak opisuje we wspotnnieniach, zupełnie przypadkowo. Pewnego wieczoru gospodyni przyniosła mu na tacy herbatę i stawiając ją na stole, zerknęła na papiery leżą.ce przed nim. Jej wzrok zatrzymał się na nazwisku Eichmanna: „Eichmann? Czyż to nie ten generał SS, który prześladował Żydów?" - zapytała z zaciekawieniem i dodała, że jego rodzice mieszkają w pobliżu. Zdumiony Wiesenthal zapytał, czy jest tego pewna. „Co znaczy pewna? Czyżbym nie znała włas nych są.siadów?" - odpowiedziała gospodyni. Następnego dnia policja przeprowadziła rewizję u właścicieli sklepu, którzy oświadczyli, że nie mają pojęcia, gdzie znajduje się ich syn11• Pier napisał do Ruffera: „Rozpoczęliś1ny działania w sprawie Eichamanna. Dotychczas zajmował się tym tylko Wiesenthal, ponieważ ja przebywałem w Pradze i Bratysławie. Wczoraj nli zakomunikował, że wpadł na coś, i dziś powinienem otrzymać od niego list. Za dwa, trzy dni będę wiedział więcej" 12 • Pier zaczął działać: na podstawie informacji otrzymanej od Wisliceny'ego polecił jednemu z żydowskich uchodźców, który wówczas przebywał w Wiedniu, aby nawiązał znajomość z przyjaciółką Eichmanna i wydobył od niej jego fotografię 1 3 • Uchodźcą tym był dwudziestoczteroletni Manus Diamant z Katowic.
Podczas wojny Diamant błąkał się z miasta do miasta; hitlerowcy zamordowali jego rodziców. Po wojnie znalazł się w Wiedniu, gdzie poznał Friedmana i dzięki niemu dotarł do Piera. Obsesyjnie pragnął zemsty; nazwisko Eichmanna znał od roku 1943. Diamant był przystojnym młodzieńcem; udając, że jest esesn1anen1 z Holandii, wyruszył na poszukiwanie przyjaciół ki Eichmanna. Niełatwo ją było odnaleźć i nie od razu ją. przekonał, by pokazała mu album ze zdjęciami. Piet wysłał Diamanta do Linzu, gdzie rozpoczął współpracę z Wiesenthalem. Wiesenthal pokazał mu sklep elektryczny rodziny Eichmanna i Diamant zaczął obserwować, co się dzieje w sklepie, gdzie pracował również brat Eichmanna. Pewnego dnia Diamant poszedł za rriJn i wsiadł do
SZYMON WIESENTHAL
tego samego pociągu . Dotarli do Altaussee, wsi, o której wspominał Wisliceny. Jak można było przewidzieć, brat Eichmanna przyjechał w odwiedziny do swojej szwagierki - w ten sposób poznali jej adres. Wiele lat później Asher Ben Natan napisał do Diamanta; „W tej brawurowej akcji udało ci się odkryć miejsce zamieszkania żony i dzieci, zdobyć jego zdjęcie; był to pierwszy krok do schwytania zbrodniarza. Fotografia Eichmanna pomogła później, jeszcze przed porwaniem, w jego identyfikacji"14 • W ciągu następnych tygodni żydowski uchodźca podszywający się pod byłego esesmana miał się zapt·zyjaźnić z Weroniką Eichn1ann, która podpisywała się panieńskim nazwiskiem: Liebel.. Czasami nawet bawił się z jej dziećnu na brzegu jeziora. Ben Natan twierdzi, że w pewnym momencie
brano pod uwagę porwanie dzieci, zarzucono jednak ten pomysł z obawy przed komplikacjami15 • Diamant uzupełnił brakujące ogniwo. Pewnego razu wypłynął na jezioro z trójką radosnych dzieci Eichmanna. Przypomniał sobie książkę Theodora Dreisera, Tragedia amerykańska, opartą na historii morderstwa na brzegu jeziora w stanie Nowy Jork, i wtedy zaświta ła mu pewna myśl:..,Utopić trójkę dzied Eichmanna i w ten sposób ukarać mordercę'~ Pragnął, aby Eichn1ann poczuł to, co czuły miliony żydowskich ma.tek i ojców, którym siłą odebrano ich dzieci i zamordowano na jego roz. . ka.z. Myśl ta nie opuszczała go i spędzała mu sen z powiek - napisał. Wszelkie wysiłki podjęte dla odnalezienia Eichmanna nie dały rezulta„ tu. Diamant postanowił wrócić do Wiednia i złożyć relację Pierowi. Przed powrotem nocował w Linzu u Wiesenthala, któremu opowiedział o swoim planie zemsty. Wiesenthal stanowczo się sprzeciwił; „Nie ma tu miejsca na zemstę" - stwierdził. Diamant próbował go przekonać: „To nie jest zwykła zemsta, to kara. Eichmann powinien nurkować w jeziorze w poszukiwaniu swoich dzieci, podobnie jak my szukamy półtora miliona zaginionych dzieci': Wiesenthal obstawał przy swoim zdaniu. Pier również się sprzeciwiał, jednak przekazał propozycję swoim zwierzchnikom - ci zabronili zabić dzieci Eichmanna. Diamant był rozczarowany, ale wiele lat później, bę- dąc już wpływowym przemysłowcem w Izraelu, napisał: ,,Kiedy myślałem o przechyleniu łodzi, w której siedziałem z dziećmi Eichmanna, przed oczami ukazała mi się postać mojej matki; z szacunku dla niej podniosłem wiosła i przypłynąłem do brzegu" 16 •
Wielu uratowanych z Zagłady żądało zemsty. Kilkoro z nich próbowało mordować Niemców, nielicznym się to udało. Oficer Brygady Żydowskiej armii brytyjskiej Aharon Huter Iszaj opisał we wspomnieniach ocalałego z Zagłady, który położył przed nim sześć złotych obrączek. „Należały do sześciu Niemców, których zabiłem'' - powiedział. Byli jeńcami wojennymi, dwóch z nich zadusił własnynU rękami, dwóch innych zamordował włas nym bagnetem, dwóm pozostały1n roztrzaskał czaszki ło1nem. „Jeden z niemieckich żołnierzy, człowiek bardzo młody, błagał o życie, mściciel jednak nie słuchał błagania i zamordował go ot tak, w strasznym gniewie wbijał bagnet" - napisał Huter Iszaj. Mściciel pokazał mu przed„ tnioty, które zabrał Niemcom, obrączki, a także złoty ząb - wyrwał go z ust jednemu z Niemców, któremu roztrzaskał czaszkę. „W tamtym czasie - pi„ sał Huter Iszaj - byłem razem z nimi, czułem potrzebę i satysfakcję z samej zemsty" 17• Kilku żołnierzy z Brygady Żydowskiej widziało w zemście główny cel. Sporządzili listę byłych gestapowców i dotarli do ich domów w przebraniu brytyjskich żandarmów: zatrzymali ich pod pretekstem przeprowadzenia śledztwa, a w drodze zamordowali. Szymon Awidan, później wysoki ofi. . cer izraelskich sił zbrojnych, wyjechał do Europy w celu zabicia Eichmanna, przez po1nyłkę zabił jednak kogoś innego. Jednym z mścicieli był późniejszy szef sztabu generalnego Izraelskich Sił Zbrojnych, Chaim Laskow. Najbardziej znany i najbardziej ambitny plan zemsty stworzyło kilku ocalałych z Zagłady, którzy po wojnie znaleźli się w Lublinie; swoje pragnie„ nie zemsty przedstawiali jako powinność moralną, narodową i historyczną . Postanowili otruć sześć milionów obywateli niemieckich. Dowodził nitni Pasza Reichman (później zmienił nazwisko na Icchak Awidow i praco\vał w an1basadzie Izraela w Warszawie). Duchowym przywódcą grupy był uwielbiany przez wielu Abe Kowner, poeta i charyzmatyczny ideolog. Plan zatrucia źródeł wody w kilku niemieckich miastach nie powiódł się. Grupa zdołała zaledwie posmarować trucizną kilka bochenków chleba w jednym z niemieckich obozów jenieckich. Kilkuset jeńców doznało za . . trucia żołądka. Wiele lat później Kowner napisał do Awidowa: „Prawdo„
30
SZYMON WIBS.BN'fHAL
podobnie oszaleliśmy na punkcie spraw pozbawionych sensu. Tylko nasze szaleństwo nadawało wówczas tym sprawom sens': Koncepcja ta została przyjęta też w Palestynie. ,,Zemsta jest podstawową emocją wśród instynktów, podobnie jak strach i radość, może też jak głód i pragnienie- napisałjeden z felietonistów. -Ale moralność europejska i ży„ dowska określa zemstę jako najniższy instynkt, który powinno się z serca wykorzenić". ,,Właściwą reakcją na zbrodnie hitlerowców nie powinna być 1 zemsta - pisano w gazecie "Haaretz'' - ale sprawiedliwa kara po procesie' • Było to również stanowisko Wiesenthala. „Sprawiedliwość, a nie ze„ msta'' - tak nazwał swoją. autobiografię. W przemówieniu wygłoszonym po wojnie na Konferencji Ocalałych z Zagłady stwierdził, że aresztowanie zbrodniarzy wojennych i postawienie ich przed sądem to moralna rekom„ pensata należąca się Żydom. „Nie wolno pozwolić hitlerowcom, aby mieli możliwość mówienia, że Żydzi nie są. od nich lepsi" 18 • Książka o mścicielach izraelskiego historyka Michaela Bar Zohara wzbu„ dziła w nim gniew. Jego zdaniem wszystko, co w niej napisano, jest fikcją., łącznie ze stwierdzeniem, że przyjaciele Kownera zdołali przemycić truci„ znę w bochenku chleba, który podano jeńcom SS. Zdaniem Wiesenthala była. to zaledwie próba podjęta przez dwóch pracowników kuchni w obozie,
z któt-ych żaden nie był Żydem: próbowali zatruć zupę, ale nikt nie zachoro„ wał. Wiesenthal obawiał się, że rozgłaszanie opowieści o żydowskiej zbrod-
ni tylko godzi w interes żydowski, a ambasador Izraela w Wiedniu skłonny był się z nim zgodzić: nacjonalistyczne pismo w Niemczech skorzystało z tej okazji - relacjonował.
Tyn-tczasem Manus Diamant zacieśniał kontakty z przyjaciółkami Eich-manna, nie udało mu się jednak wpaść na jego ttop. Wiesenthal zbierał każ„ dy, ja.ki tylko mógł znaleźć, skrawek informacji o Eichmannie. W trakcie kongresu syjonistycznego w kwietniu 1946 roku w Bazylei spotkał Rezso Kastnera, od którego usłyszał o spotkaniach z Eichmannem. Kastner po„ wiedział Wiesenthalowi, że dzięki kontaktom z Eichmannem udało mu się
ocalić życie tysiącom Żydów 19 •
Teczka Eichmanna, którą Tadek Friedman założył w swoim centrum do, kumentacji, pęczniała, między innymi dzięki materiałowi, który Wiesenthal otrzymał z Norymbergi, tam miał okazję zapytać hitlerowskiego zbrodnia, rza Hermanna Krumeya, gdzie znajduje się Eichmann, a ten odpowiedział, że przebywa albo w Egipcie, albo w Palestynie20 • W maju 1948 roku Wiesenthal relacjonował, że Eichmanna przez pewien czas przetrzymywano w amerykańskim obozie jenieckim, ale zdołał ukryć swoją. tożsamość, zmie, niając nazwisko na Ackman i dzięki temu udało mu się zbiec21• Gdy powstało państwo Izrael, większość agentów opuściła Austrię i wróciła do domu. Artur Pier wyjechał w lipcu 1947 roku. „Ci, którzy przybyli na jego miejsce, byli zajęci innymi sprawami, a entuzjazm towarzyszą.cy tropieniu zbrodniarzy wojennych był moim zdaniem niezwykle wątpliwy" - pisał do Wiesenthala22• Wydawało się, że tylko on i Tadek Firedman interesują się jeszcze Eichmannem. ,,Eichmann to moja pasja" - pisał Wiesenthal do tygodnika Żydów niemieckich „ Aufbau': wychodzącego w Nowym Jorku23 • Tymczasem w dalszym ciągu obserwował, co się dzieje u Veroniki Liebel~Eichmann w Altaussee; od czasu do czasu nawet tam jeździł.
ŚNIEŻNA NOC
(pierwsza wersja)
Altaussee leży około pięciu kilometrów na północ od miasteczka Bad Aussee, w samym sercu Austrii. Obie miejscowości, otoczone górami i jeziorami, są dumne ze swego położenia. Żółte domy promieniują. drobnomieszczańską dumą, tu i ówdzie rozrzucone są drewniane chatki kryte dachówką. Historia miejscowości związana jest z pewną legendą o miłości: córka dyrektora poczty zdobyła serce arcyksięcia Johanna, który odwzajemnił jej miłość. Księgi gości w miejscowych hotelach świadczą, iż w tym miejscu lubił przebywać Hugo von Hofmannsthal, który pisał libretta do oper Richarda Straussa i należał do grona pomysłodawców festiwalu muzyki w pobliskim Salzburgu. Żydowscy pisarze - Artur Schnitzer, Jakob Wasserman i Herman Broch - przyjeżdzali tu z Wiednia, często przyjeżdżała też rodzina Herzla,
W
ieś
32
SZYMON WIESENTHAL
a on san1 lubił tu jeździć na rowerze. Krystaliczne powietrze Aussee miało niewątpliwie wpływ na przyszłego twórcę państwowego syjonizmu - pisał miejscowy historyk24• Jedna z leśnych ścieżek nosi imię Zygmunta Freuda, który też tu kiedyś gościł. Również kilku ważnych urzędników nazistow„ skich wybrało Aussee na $wój ostatni bastion, tu bowiem spędzali wakacje w lepszych czasach. W roku 1947 Wiesenthal sprowokował rewizję policyjną w domu żony Eichmana w Altaussee. Zamiast jednak do domu przy ulicy Fischerdorf 8, policjanci przez pomyłkę udali się pod numer 38 na tej samej ulicy i znaleźli tam innego zbrodniarza hitlerowskiego - Antona Burgera. W jednym ze swoich rocznych raportów Wiesenthal napisał, że sa1n brał udział w tej akcji i osobiście zaprowadził Burgera do amerykańskiego obozu jenieckiego. Burger należał do oddziału Eichmanna i był jego przedstawicielem na te. . renie Grecji; przez kilka miesięcy był również komendantem obozu w Tere... zinie. Kiedy policjanci zorientowali się, że pomylili adres, wrócili pod właś.. ciwy. Veronika Liebel...Eichmann powiedziała im, że rozstała się z mężem w marcu 1945 roku i od tego czasu go nie widziała25 • Pod koniec roku 1947 Wiesenthal dowiedział się, że żona Eichmanna zwróciła się do sądu powiatowego w Bad Ischl z prośbą o uznarue jej męża za zmarłego dla „dobra dzieci': W tamtych czasach wiele kobiet, żeby otrzy~ mać rentę po mężu albo móc wyjść ponownie za mąż, składało podobny wniosek. Są.dy chętnie przystawały na tego rodzaju prośby. „Dla mnie było jednak jasne, co to oznacza" - pisał Wiesenthal. Jeśli Eichmann zostanie uznany za zmarłego, zniknie z listy ściganych, a działania mające na celu odnalezienie go zostaną poniechane. Jeden z funkcjonariuszy amerykańskiego wywiadu zwrócił się w tej spra... wie do sędziego, który go poinformował, że człowiek o nazwisku Karl Lu„ kas, zamieszkały w Pradze, zeznał pod przysięgą, że widział na własne oczy, jak zastrzelono Eichmanna. Na prośbę amerykańskiego agenta sędzia zgo„ dził się odtoczyć sprawę. Tymczasem Wiesenthal dotarł do gminy żydow„ skiej w Pradze. Okazało się, iż Lukas jest mężem siostry Veroniki Liebel, „Eichmann. Prośba o uznanie Eichmanna za zmarłego została oddalona. Po latach Wiesenthal ocenił, że właśnie ta akcja była jego najważniejszytn wkładem w ujęcie Eichmanna. „Gdyby został uznany za zmarłego, nigdy nie
„EICHMANN - MOJA PASJA
33
udałoby się
nam go odnaleźć, a każda kolejna porażka potwierdzałaby tylko fakt jego śmierci"26• Jedna z takich porażek wprawiła go we wściekłość, którą czuł do końca życia, tak wielki był gniew, tak palący wstyd.
Wydarzyło się
to pod koniec 1949 roku. Wiesenthal pisał, iż 20 grudnia odwiedził go wysokiej rangi oficer policji austriackiej. Przyszedł również następnego dnia i opowiedział mu, że Eichmann zamierza spędzić noc sylwestrową w Altaussee w rodzinnym gronie. „Schwytamy go przy tej okazji" - powiedział i zaprosił Wiesenthala do wzięcia udziału w akcji. Nowy Rok był również dniem urodzin Wiesenthala. „Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego prezentu" - napisał. Ustalili, że spotkają. się 28 grudnia. „Ten tydzień wydawał mi się tak długi, że nigdy nie będę w stanie go zapomnieć. Wspomniałem swoją wizytę w Izraelu pół roku wcześniej, płaczące tłumy na ulicach Tel Awiwu i Jerozolimy, przypomniały mi się te święte prochy. („.) I w marzeniach widziałem już, jak wiozą zakutego w kajdanki Eichmanna do Izraela. Nareszcie uda mi się zrealizować moje marzenie': Wiesenthal współpracował z Kurtem Levinem, zastępcą konsula Izraela w Salzburgu. Przekazał mu kilka fotografii Eichmanna, dzieląc się z nim nadzieją, że zostanie niebawem schwytany. „Zawsze jest pan takim optymistą!" - skonstatował izraelski dyplomata pół żartem, pół serio. Wiesenthal odparł, że bez tego optymizmu nie mógłby przetrwać obozu koncentracyjnego.
Na kilka dni przed planowaną akcją zjawił się u Wiesenthala gość z Izraela. Twierdzi, że Izraelczycy przyjeżdżali od czasu do czasu, byli ciekawi, jak pracuje, kartkowali fiszki zbrodniarzy wojennych, studiowali dokumenty... Wiesenthal nie zanotowat kim byli ci goście. Mężczyzna, który odwiedził go przed akcją w Altaussee, był średniego wzrostu, miał czarne włosy i błyszczą.ce oczy, jego sylwetka etnanowała mło dzieńczym entuzjazmem. Zdaniem Wiesenthala cały czas podkreślał swoj~
34
SZYMON WIESENTHAL
izraelską dum.ę: chwalił się, że walczył w
wojnie wyzwoleńczej i że wyróżnił się odwagą na polu walki. „Rzeczywiście, miał wyjątkowy talent narratorski i należy przyznać, że udało mu się przykuć naszą uwagę realistycznymi opi„ sami" - pisał Wiesenthal. Podobnie jak większość gości z Izraela, również ten chłopak interesował się Eichmannem. Wiesenthal powiedział mu, że Eichmann już niebawem zostanie schwytany. To był błąd, gość bowiem od razu zrozumiał, że mówił o planowanej akcji, i zaczą.ł ptzekonywać Wiesenthala, aby go ze sobą. za„ brał. Wiesenthal odrzekł, że musi zapytać o to austriackiego dowódcę akcji, a ten nie wyraził sprzeciwu. Był to kardynalny błąd, pisał później, ale sądził wtedy, że nawet gdyby się nie zgodził, chłopak i t~ by go śledził. Jechali jeepem przez górskie przełęcze, które tylko nieliczni śmieliby przekroczyć o tej porze roku. l
Rankiem 31 grudnia Wiesenthal spotkał się z dowódcą akcji, by ustalić z nim ostatnie szczegóły. Wrócił do hotelu i raz jeszcze nakazał młodemu Izraelczykowi, żeby przed północą nie opuszczał pokoju, bo inaczej może zagrozić powodzeniu akcji. Napisał później, że chłopak tym razetn przy, rzekł słuchać jego poleceń, a żeby mu się nie nudziło, Wiesenthal dał mu do czytania kryminał.
W Bad Aussee tymczasem panowała już sylwestrowa atmosfera, ze„ wsząd dobiegały okrzyki bawiących się i śpiewy pijaków. Wiesenthal talcie był w dobrym nastroju. ,,Za kilka godzin Eichmann będzie w naszych rę„ kach'' - myślał. Razen1 z jednym z agentów austriackich udał się do budki telefonicznej. Agent wykręcił numer telefonu żony Eichmanna, która pod,
niosła słuchawkę. Agent
nic nie powiedział. „Posłuchaj - usłyszał jej głos czy na pewno przyjdziesz tej nocyr': Był to jasny sygnał; że rzeczywiście na niego czekała. Agenci objęli swoje posterunki; jeden z nich stał przy szosie prowadzącej od pobliskiego jeziora Grondlsee. Stało tam kilka pojedyn„ czych domków, przypuszczali, że Eichmann przebywał w jednym z nich i przed północą go opuści. Wiesenthal i dowódca akcji wyszli na ostatni patrol. Było im zimno i mieli jeszcze dużo czasu. Weszli więc na kieliszek do karczmy pod Erzher„ zogjohann, gdzie było pełno świętujących. Wiesenthal osłupiał, gdy ujrzał wśród nich Izraelczyka. „Na środku sali przy wielkim stole siedział w grupie ludzi młody Izraelczyk i snuł bohaterskie opowieści o wojnie wyzwoleńczej': Wiesenthal wspomina, że włDsy na głowie stanęły mu dęba, a austriacki do„ wódca szepnął: „Obawiam się, że pański przyjaciel popsuł nam całą akcję': Wiesenthal próbował się pocieszać, ale w gruncie rzeczy wiedział, że wszystko stracone: „Kiedy dotarliśmy do innej karczmy, podszedł do nas siedzący tam agent i szepnął do ucha dowódcy, że goście opowiadają., iż do Bad Aussee przyjechał jakiś Izraelczyk. W trzeciej knajpie inny agent zako„ munikował nam, że pogłoska o grupie Izraelczyków przebywających w mia„ steczku rozniosła się jak na skrzydłach': Po jakimś czasie dowódca zadecydował, że nie ma sensu kontynuować akcji: Eichmann wprawdzie wyszedł, ale został ostrzeżony i wycofał się. Wiesenthal nie od razu zrozumiał sens wypowiedzi, wtedy oficer policji au„ striackiej powtórzył: „Ktoś ostrzegł Eichmanna': Zdumiony Wiesenthal nie był w stanie wykrztusić słowa. Mniej więcej po półgodzinie jeden z agentów zrelacjonował, co się stało. Po wpół do dwunastej na drodze prowadzącej od jeziora Grundlsee pojawi„ ło się dwóch mężczyzn. Panowała nieprzenikniona ciemność, ale mógł doj„ rzeć ich cienie na białym śniegu. Byli oddaleni od niego o jakieś 150 metrów. Stał z boku, zasłonięty drzewami. Nagle pojawił się jakiś mężczyzna i coś do nich krzyknął. Zatrzymali się, wymienili kilka słów i zaraz cała trójka pobiegła z powrotem w kierunku jeziora. Wiesenthal nie wyjaśnił, dlaczego nie próbowali szukać w okolicy.
SZYMON WIESENTHAL
Nazajutrz zdeprymowany Wiesenthal opuścił miasteczko. Myślał o tym, że był tak bliski pojmania Eichmanna. ,,Nie czułem wrogości wobec tego młodego Izraelczyka - pisał później - nie 1niałe1n nawet do niego pretensji, jeśli należało kogoś skarcić, to mnie, bo to ja go ze sobą zabrałem. Przez kil-
ka tygodni trwałem w depresji, nie mogąc sobie wybaczyć''27 •
Wiesenthal nie wymienia nazwiska chłopaka, nie mówi jednoznacznie, że to izraelski agent, ale nie pozostawia wątpliwości~ to Izrael jest winny, że Eich1nann zdołał uciec. Jego zdaniem to nie był przypadek, bo Izrael nie zrobił nic, by schwytać zbrodniarzy hitlerowskich. „Zamiast tworzyć silną organizatję, Izraelczycy wydawali książki o Holokauście" - pisał z gorzkim sarkazmem28 •
ŚNIEŻNA NOC
(druga wersja)
O Altaussee pojawia
powieść o nieudanej próbie pojmania Eichmanna w ośnieżonej
się w pismach Wiesenthala w czterech różnych,
a w szczegółach nawet sprzecznych wersjach. Na początku napisał raport, którego nie opublikował; być może miał to być zaczą.tek książki. Wspomina tam o „izraelskim przyjacielu': który mu towarzyszył, ale nie wyjaśnia, co się stało, z wyjątkiem dość tajemniczo brzmiącego zdania: „Jeden z nas prze„ kroczył zasady konspiracji':
W końcowym raporcie o Izraelczyku w ogóle
nie wspomina. Szkic dokumentu sugeruje, że Eichman11a zamierzano oddać w ręce władz amerykańskich, a nie miejscowym władzom. Według końcowej wersji raportu akcja została przeprowadzona dzięki znakomitym relacjom Wiesenthala z austriackimi służbami specjalnymi29 • Historia o gościu z Izraela po raz pierwszy pojawiła się w książce Wiesenthala o jego udziale w ściganiu Eichmanna. Książka ukazała się w języ„ kach hebrajskim i niemieckim w okresie między schwytaniem Eichmanna na początku 1960 a rozpoczęciem jego procesu w 1961 roku. Wersja niemiecka i hebrajska wyraźnie się różnią. Być 1noże stało się tak za sprawą złego prze„ kładt1 i niedokładnej redakcji. W innej książce, opublikowanej w roku 1988, Wiesenthal napisał, że młody Izraelczyk był pracownikie1n jego biura 30 •
„EICHMANN - MOJA PASJA
37
W wywiadzie izraelskim, a było to wówczas bardzo małe państwo, gdzie wszyscy znali wszystkich, opowieść ta krążyła wśród agentów przez wie„ le lat. Po niemal sześćdziesięciu latach jeden z weteranów izraelskich służb specjalnych wymienił nazwisko młodego agenta oddelegowanego do Wiesenthala: był nim Michael Bloch. Bloch urodził się w Niemczech w 1934 roku, w wieku sześciu lat przyjechał do Palestyny. Po wojnie wyjechał do Szwajcarii, gdzie studiował medycynę, lecz przed wybuchem wojny wyzwoleńczej wrócił i służył jako oficer wywiadu. Przez pewien czas został wypożyczony do Mossadu, podobnie jak jego brat bliźniak, Gideo~, który zmienił nazwisko na Jordan i później był charge d'affaires ambasady Izraela w Wiedniu. W papierach Blocha odnaleziono raport z misji, napisany już po powrocie. W raporcie tym nie pada nazwisko Wiesenthala, a nawet Eichmanna. Ale Aszer Ben NatanJ zobaczywszy ten dokument wiele lat później, po„ twierdził: to rzeczywiście ta sama historia. Ben Natan mógł to wiedzieć, bo po utworzeniu państwa Izrael stanął na czele departamentu izraelskiego MSZ, który był zaczątkiem Mossadu. To właśnie on wysłał Blocha do Austrii, w ramach tzw. akcji Alija.
Pod koniec listopada 1948 roku Bloch relacjonował, iż Artur Pier zwró.cił się do niego z prośbą, by pokierował operacją.. Bloch nie był zaangażowa ny w żadną. inną. akcję, zgodził się pod warunkiem, że operacja nie potrwa dłużej niż dwa tygodnie. Cel został zdefiniowany jako „przejęcie sprawy od austriackich służb specjalnych i przeniesienie jej do Izraela'~ Pier, odpowie„ dzialny za finansowanie akcji, zostawił mu wolną rękę i przydzielił jeszcze dwóch Izraelczyków. Po przyjeździe do Austrii Bloch natychmiast skontaktował się z dokto„ rem Kurtem Levinem, który, jak twierdzi, udzielił mu wszelkiej pomocy. Wywiad austriacki śledził „cel" i zdołał zebrać infonuacje o miejscu jego pobytu. Levin ustalił z szefem izraelskiego wywiadu w okręgu Linz, że po
SZYMON WIESENTHAL
zatrzymaniu „cer' zostanie przekazany Izraelczykom za sumę 5 tysięcy do, larów i że to Izrael pokryje koszt całej operacjj. Bloch wyjaśnił, iż „austriacki wywiad zgodził się na to z dwóch powodów, choć przekazanie własnego obywatela innemu państwu jest sprzeczne z austriackim prawem': Powody były następujące:
1 - wydział zajmują.cy się niemieckimi zbrodniami wojennymi nie ma wystarczającego budżetu i w tym przypadku był to dla nich dodat-
kowy dochód, 2 - nadzieja, że tylko w ten sposób „cel" poniesie należne mu konse.kwen-
ge. Raport Blocha, ogólnie rzecz biorąc, potwierdza wersję Wiesenthala: z informacji pozyskanych ,,o celu" wynikało, że mi'ał on odwiedzić swoją rodzinę w okresie między świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem i dlatego postanowiono obserwować dom jego żony. „Przez kilka dni mieszkałem w samotnie stojącym pustym baraku w odległości czterech kilometrów od miejsca zamieszkania żony «celu», tak żeby być gotowym przejąć go w każdej chwili" (to znaczy przejąć Ejchmanna po aresztowaniu go przez Austriaków) - pisał Bloch. Jeden z agentów powinien przez cały czas być razem z nim, „ale ze wzglę du na złe warunki panujące w baraku, mróz poniżej dwudziestu stopni, brudną. pościel, brak żywności itp. postanowił, że zamieszka w hotelu w pobliskiej wsi". Bloch był wściekły na Wiesenthala, opowiadał później swojemu bratu: „Leżałem zmarznięty w jakiejś drewnianej budce, a tymczasem Wie~ senthal zabawiał się z kobietami': Jeszcze dosadniej opowiedział to swoim synom. Jego zdaniem człowiek, którego Wiesenthal spotkał w karczmie, mógł być jednym z dwóch Izraelczyków, których przydzielił mu Pier. Błoch
twierdzi, że jeden z nich odmówił mu posłuszeństwa. W każdym razie „cel się nie pojawił'; wysłał natomiast żonie pewną kwotę pieniędzy w formie świątecznego prezentu. Nie odwiedził jej i przeniósł się do brytyjskiej strefy okupacyjnej w Niemczech. Zakończenie raportu jest dość zdumiewające. Wynika z niego, że agent izraelski znał miejsce pobytu Eichmanna, ale że Eichmann mieszkał teraz na terenie Niemiec, akcja przeszła do kolejnego etapu. A ponieważ mogła trwać jeszcze kilka tygodni, Bloch nie mógł w niej uczestniczyć, o czym po~
„
„EICHMANN - MOJA PASJA
39
informował Levina. Cała ta akcja przypominała amatorszczyznę: żeby zła„ pać Eichmanna, potrzebne były profesjonalne siły, w żadnym wypadku nie należało polegać na wolontariuszach. W tym ostatnim stwierdzeniu miał
prawdopodobnie na myśli Wiesenthala31.
Isser Harel, szef izraelskich służb specjalnych, również opisuje tę opera. . cję, stara się jednak umniejszyć odpowiedzialność Izraelczyków za jej nie. . powodzenie. Harel twierdzi, że właściwie Eichmann nie powinien się prze„ straszyć z powodu obecności młodego, hałaśliwego Izraelczyka w jakiejś karczmie, natomiast Wiesenthal już wówczas był dość znany, w dodatku wcale nie ukrywał, że chce za wszelką cenę ująć Eichmanna. Tak więc sam fakt jego pobytu w niewielkiej górskiej wiosce mógł spłoszyć cel. Harel uważa za istotne podkreślić, iż Bloch nie był jego podwładnym, a Mossad jeszcze nie istniał3 2 •
Epizod ten jest podawany w jeszcze jednej wersji, jest to opowieść jed„ nego z austriackich policjantów, którzy uczestniczyli w próbie schwytania Eichmanna. Policjant ten nazywał się Leo Maier. Przed świętami Bożego Narodzenia Maier został wezwany przez swojego przełożonego w komendzie policji w Linz, który polecił mu pojechać z jeszcze jednym policjantem do Akaussee. Wyjaśnił mu, że mieszka tam kobieta, Vera Liebel, która jest żoną zbrodniarza hitlerowskiego Adolfa Eichmanna. Być może zechce on w święta odwiedzić rodzinę. Maier pierwszy raz usłyszał wtedy jego nazwi„ sko. Wybrano Maiera z koleg~, jako że byli jeszcze kawalerami, a starsi wo, leli spędzić święta w domu z rodzinami. ,,Była to dość nudna historia" - pisał Maier. Nie było śladu Eichmanna, a tymczasem mijały święta. Kazano im zostać na miejscu aż do Nowego Roku, co wywołało bunt u młodych policjantów. Byli gotowi pracować pod„ czas Bożego Narodzenia, ale noc sylwestrową. chcieli spędzić w towarzy„ stwie narzeczonych w Linzu. Maier spotkał we wsi sześcioletniego syna Eichmanna i nawiązał z nim rozmowę. ,,Idziesz do kościołaf" - zapytał, a chłopiec grzecznie potwierdził. „A co z mamą?" - zapytał Maier. Chłopiec odrzekł, że mama nie ma czasu,
40
SZYMON WIESENTHAL
bo przygotowuje kolację. „A ta.tor" - zapytał. "Tata jest daleko, za morzem, ale niedługo pojedziemy do niego, gdzie pozwolą mi pojeździć na koniku pony': Maier zadzwonił do swojego przełożonego i złożył mu raport, nie wspominając jednak o chłopcu, że na podstawie przeprowadzonego z ko„ legą śledztwa we wsi ustalili, iż Adolf Eichmann przebywa w Ameryce Południowej, dokąd zamierza przybyć r6wnież jego rodzina. Po powrocie do Linzu przedstawił raport na piśmie. Maier, później funkcjonariusz austriackich służb specjalnych i wysoki oficer policji, opisał tę historię po wielu latach, kiedy Wiesenthal już opubli„ kował swoje książki i walczył o prawdziwość własnej wersji. Ani słowem nie wspomniał jednak o skomplikowanej opetacji opisywanej przez Wiesenthala i Blocha, choć znał go doskonale33 •
To, co napisał Wiesenthal, należy traktować z pewną ostrożnością: nie zawsze pamiętał, jak było w rzeczywistości, nie zawsze się wysilał, by sprawdzić zapamiętane fakty. Chociaż pewne niezgodności między tym, co napisał, a tym, co od czasu do czasu opowiadał, niekoniecznie odzwierciedlają ograniczenia ludzkiej pamięci i figle, które ta potrafi nam płatać. Mając literackie ambicje, Wiesenthal niekiedy folgował swojej wyobraźni, niejednokrotnie wolał historyczny dramat niż czystą prawdę, jakby nie do końca wierzył, ze wierna historia wystarczająco zafascynuje słuchaczy. Pisał, że akcja odbyła się kilka miesięcy po jego powrocie z Izraela, gdzie pochował urny z popiołami ofiar Zagłady i że było to w czerwcu 1949 roku. Jednak raport Blocha powstał 3 stycznia 1949 roku, tj. na pół roku przed owym pochówkiem. Być może nieprzypadkowo Wiesenthal zmienił chronologię wydarzeń: chęć pojmania Eichmanna wynikała z marzenia, które towarzyszyło pogrzebaniu popioł6w ofiar. W związku z tym wydarzenie w letniej scenerii w Jerozolimie umieścił przed zimową sceną w Ałtaussee, a w rzeczywistości było inaczej34 •
„EICHMANN - MOJA PASJA
41
Kilka dni po nieudanej akcji w Altaussee Wiesenthal zanotował, że „otrzymał zawiadomienie" o zaprzestaniu poszukiwań. Eichmann znikł. Tuwia Friedman pisze, że w roku 1950 utrzymywał kontakt z inną grupą agentów, których wysłał Artur Pier, a ci współdziałali z agentami amery, kańskiego wywiadu w Salzburgu. Ben Natan potwierdził, iż rzeczywiście podjęto taką próbę, która także zakończyła się niepowodzeniem. Nie był to dobry rok dla łowów - pisał Wiesenthal35 • Wszystko wskazuje, że jedynie Wiesenthalowi zależało na złapaniu Eichmanna. Za wszelką cenę pragn~ do niego dotrzeć, zapisywał każdą. po, głoskę, sprawdzał nawet strzępy najdrobniejszej informacji. Wielu wiedziało o tym, także agenci Centralnej Agencji Wywiadowczej Stanów Zjednoczo, nych. To właśnie CIA przypisuje Wiesenthalowi plan porwania Eichmanna i sprowadzenia go do Izraela. W Linzu mówiono: „Eichmann Wiesentha, la"36• Niejednokrotnie zadawał sobie wtedy pytanie, dlaczego przeżył, odpo· wiedź, której sam sobie udzielał, brzmiała: żeby schwytać Eichmanna.
Rozdział drugi
„NIE TRAKTOWALIŚMY WÓWCZAS HITLERA POWAŻNIE"
MAŁE
.
MIASTECZKO W GALICJI
domu rodzinnym Wiesenthalów można było usłyszeć szum stru„ mienia, który przepływał między żydowskimi domami w Buczaczu. Prawdopodobnie również w rodzinie Czaczkes słyszało się tę „mowę wody':
W
jak pisał Szmuel Josef Czaczkes, który później zmienił nazwisko na Agnon. Buczacz był niewielkim, tonącym w zieleni miasteczkiem we wschodniej Galicji (dziś Ukraina); kościelne wieże i mały mostek nadawały mu malow„ niczy wygląd. ,,Moje miasto leży wśród wzgórz i gór, wstępuje i wychodzi z lasów pełnych drzew i krzaków, Przepływa przez nie rzeka Strypa, opły„ wając je jednocześnie dookoła. Strumienie wylewają wodę, zraszając krzewy i drzewa, obfite źródła pełne są krystalicznej wody, a na drzewach śpiewają ptaki. Są wśród nich ptaki, które urodziły się i przetrwały w naszym mieście, są również i takie, które przyfrunęły i pozostały tu, widząc i przekonując się, iż miasto nasze doskonalsze jest od wszystkich innych miast" - pisał Agnon 1• Przechowywane przez Wiesenthala fotografie przedstawiają. hałaśliwy tłum zgromadzony wokół stojącego na środku placu dziwnego, barokowego
budynku: wieża na wieży stojącej na olbrzymiej bryle. W budynku tym mia~ ła siedzibę
Rada Miasta. Wieża rozpalała wyobraźnię Agnona, ułożył więc wokół niej legendę. Jej bohaterem był żydowski architekt, który zaprojekto„ wał budynek. Projekt był doskonały, więc gubernator miasta nakazał uwię„ zić go w wieży, ażeby nie tworzył podobnych budynków w innych miastach2 •
~
~
•
„NIE TRAKTOWALISMY WOWCZAS HITLERA POWAZNIB
n
43
Agnon, laureat Literackiej Nagrody Nobla z 1966 roku, był starszy od Wiesenthala o dwadzieścia lat. Wiesenthal urodził się 31 grudnia 1908 roku, kilka miesięcy wcześniej Agnon dotarł już do Palestyny i osiadł w Jaffie. Jednak.że opisując siebie, żydowskiego chłopca z Buczacza, przedstawia zapewne również krajobraz z dzieciństwa Szymka, najstarszego syna Henszla (Aszera) i Rozy Wiesenthal. ,,Obudziłem się ze snu i oto światło dzienne było już w domu - opisuje Agnon szabasowy poranek, kiedy był jeszcze małym chłopcem. - W stałem z łóżka, otworzyłem okno, tak by okiennice nie powstrzymywały gościa pragnącego nas odwiedzić. Stając w oknie, chciałem zobaczyć światło, zanim wejdzie do domu. Umyłem ręce i twarz, włożyłem odświętne ubranie i wyszedłem. Żaden z domowników tego nie widział ani też nie słyszał. Nawet ojciec i matka, którzy nie spuszczali ze mnie oka, nie zauwaiyh.1 jak wyszedłem. Już jestem na zewnątrz, gdzie oprócz tnnie nie ma nikogo, tylko ptaki , . . sp1ewa1ą.
Stałem tak, aż ptaszki zaprzestały śpiewu. Następnie udałem się do stud~
ni, bo
usłyszałem, jak głos w studni mówi, żebym przyszedł i zobaczył, jak
przemawia woda, bo jeszcze tego nie widziałem. Dotarłem do studni i zobaczyłem, iż jest pełna wody. Nie było tam jednak nikogo, kto mógłby się z niej napić. Nabrałem więc wody w dłonie, pobłogo sławiłem ją i piłem. Potem poszedłem, gdzie poniosły mnie nogi. (.„) A miasto nadal było pełne kojącego spokoju. Wielu dostojnych Żydów mieszkało w mieście i nawet ci zamordowani przez wroga wciąż jeszcze tam żyli" 3 • Wiesenthal opisywał siebie jako samotnego chłopaka ulicy, pozbawione„
go przyjaciół4.
Galicja przez wiek.i przechodziła z rąk do rąk. Wiesenthal lubił opowiadać, iż ludzie kładli się spać, nie wiedzą.c, w jakich mundurach będą chodzili policjanci, których ujrzą rankiem: polskich, rosyjskich, ukraińskich czy austrowęgierskich. Przeżył wiele zmian politycznych, a te wzbudziły stałe i bardzo żydowskie w swym charakterze wątpliwości. Zaczęło się w dzieciń stwie: nigdy nic nie wiadomo, wszystko w każdej chwili może się wydarzyć.
SZYMON WIESENTHAL
44 Urodził się jednak w
czasie względnej politycznej stabilizacji, gdyż przez sześćdziesiąt ostatnich lat Galicja żyła pod panowaniem jednego władcy cesarza Franciszka Józefa, który rządził swoim państwem z Wiednia. Gali, cyjscy Żydzi mieli wiele powodów, aby wielbić cesarza: ofiarował im swo, body obywatelskie, ich sytuacja była znacznie lepsza niż w Rosji czy Polsce, a ponadto cesarstwo obdarowało ich niemiecką. kulturą. „Kochaliśmy cesa, rza i byliśmy gorącymi patriotami Austrii i dynastii habsburskiej" - opowiadał Wiesenthal, ale rzecz jasna myślał raczej o swoich rodzicach, bo jego życie upływało pod znakiem rewolucji i wojen5• W przededniu wybuchu pierwszej wojny światowej zamieszkiwało Galicję około 870 tysięcy Żydów, co stanowiło dziesięć procent ogółu ludności. Przez pokolenia doświadczali dyskryminacji, represji, byli poniżani, a wielu z nich cierpiało biedę. W ciągu trzydziestu lat poprzedzających urodzi„ ny Wiesenthala z Galicji wyemigrowało ćwierć miliona Żydów; większość z nich osiadła w Stanach Zjednoczonych. Z drugiej jednak strony wielu Ży dów należało do elity finansowej Galicji - zajmowali się bankierstwem, eksportem i importem, przemysłe1n naftowym, dzierżawili szlacheckie folwarki i pobierali od chłopów podatki. Byli wśród nich przedstawiciele wolnych zawodów, posłowie, burmistrzowie miast. Jeden z nich stał właśnie na czele Buczacza. Rodzina Wiesenthala nie należała ani do biednych, ani do bogatych. O} ciec, przedstawiciel firmy produkującej cukier, przybył do Buczacza z inne„ go miasta - Skały Podolskiej. Jako dziecko lubił bawić się w magazynie ojca, gdzie z kostek cukru budował wieże. Jego matka mówiła, że gdy dorośnie, zapewne zostanie architektem, prawdopodobnie w Galicji, bo przecież nie wszyscy Żydzi marzyli o wyjeździe do Ameryki6 • Żydzi mówili o sobie iro„ nicznie „Galicjanery': podkreślając swoją umiejętność przetrwania między „gojami": wśród wielu narodów żyjących w cesarstwie austrowęgierskim ich pierwszym kręgiem był niewątpliwie krąg żydowski.
Kultura żydowska rozkwitała w Galicji, ale między różnymi nurtami religijnymi, w tym chasydyzmem; dochodziło do konfliktów ideologicznych
,
,
•
„NIE TRAKTOWALJSMY WOWCZAS HITLERA POWAZNH!
111
45
i politycznych. Rodziły się nowe prądy, również świeckie: haskala, socja--
lizm, syjonizm. Mieszkaniec Buczacza był posłem na Pierwszym Kongresie Syjonistycznym w Bazylei w 1897 roku. Ludność miasta liczyła wówczas dziesięć tysięcy mieszkańców, w tym siedem tysięcy Żydów. Żydzi żyli tu począwszy od początku XVI wieku. Władali wieloma językami: rosyjskim, ukraińskim, polski1n, niemieckim i jidysz, były to również języki dzieciń stwa Szymona Wiesenthala7 • Twierdził, że rodzice w domu mówili po niemiecku, a matka cytowała pisma klasyków niemieckich: Goethego, Schillera i Heinego. Agnon, który był synem handlarza futer, opowiadał, że podobnie czyniła jego matka. Wiele lat później Wiesenthal podpisał pod przysięgą oświadczenie, że rodzice rozmawiali w domu po niemiecku i że był to język, w którym on sa1n rozmawiał z matk'f. Oświadczenie to napisał na prośbę jednego ze znajomych_, który starał się o uzyskanie odszkodowania od Niemców, musiał więc udowodnić przy„ należność do niemieckiego kręgu kulturowego. Wiesenthal stwierdził, iż w domu znajomego atmosfera była podobna do tej, która panowała w Jego domu. „Wszakże to my, Żydzi, byliśmy pionierami kultury niemieckiej na W schodzie" - powiedział podczas jednego ze swoich wykładów, cho„ ciaż jego codziennym językiem był jidysz, którego akcent nakładał się na każdy język, w jakim roz1nawiał. Aż do śmierci pozostał Żydem z Europy
Wschodniej, a według własnej koncepcji
był uchodźcą: „Uchodźca
to czło
wiek, który stracił wszystko, co posiadał, z wyjątkiem akcentu" - napisał w jednej ze swoich książek 8 •
Dziadek z babcią byli jeszcze bardzo pobożni. Pewnego razu babcia zabrała go z sobą. do rabina - cudotwórcy. Wiesenthal zobaczył człowieka, któ,.. rego wszyscy nazywali n1ilczkiem. Babcia wyjaśniła, iż podczas straszliwej kłótni z żoną krzyknął: „Oby cię ogień pochłonął': Tej samej nocy wybuchł w domu po~ar, w którym zginęła jego żona. Targany wyrzutaini sumienia udał się do rabina, a ten nakazał, aby do końca życia nie wypowiedział nawet jednego słowa i resztę życia poświęcił modlitwie. Hella Pick, biografka Wie„
SZYMON WIESENTHAL
sentbala, kiedy usłyszała od niego tę opowieść, uznała, ie musiała mu zapaść głęboko w pamięć: stąd jako człowiek dojrzały zajmował się problematyką. "wina - kara, skrucha - przebaczenie"9 • Kiedy miał trzy albo cztery lata, rodzice posłali go do chederu, gdzie poznał podstawowe zasady judaizmu i prawdopodobnie nauczył się trochę hebrajskiego. W święta żydowskie rodzice pokazywali się w synagodze, tak jak inni członkowie gminy. Nie dorastał w atmosferze religijnej, ale w czasach, kiedy żyła babcia, rodzice organizowali przynajmniej seder pejsach. Wiele lat później Wiesenthal opowiadał, że zawsze czekał na przyjście proroka Eliasza, a on nigdy nie przychodził, chociaż babcia twierdziła, iż upił z kielicha wina przygotowanego specjalnie dla niego. A kiedy wnuk pytał, jak to się dzieje, że kielich jest wciąż pełny, odpowiadała, że prorok Eliasz upija nie więcej niż kropelkę 10 • Odkąd painiętał, w domu opowiadano o prześladowaniach Żydów; dziadek mówił dużo o pogromach. Pięć lat przed jego urodzinami w Kiszyniowie (wtedy w Rosji) doszło do głośnego pogromu 11 • Jednakże Wiesenthal dorastał w gminie spokojnej, wśród ludzi pełnych chęci do życia.
Na rok przed jego narodzinami w Buczaczu odbył się wiec przedwyborczy z udziałem znanego działacza żydowskiego z Wiednia Natana Birnbautna. Wiec został uwieczniony na fotografii. Widać na niej setki Żydów, w większości brodatych mężczyzn w czarnych kapeluszach, po części ubranych tradycyjnie, a po części wedle najnowszych wymogów mody z Wied.nia. Na zdjęciu widać również kilka kobiet. Zebrani wyglądają bardzo poważnie, jak przystało w obecności dostojnego mówcy i fotografa: wszyscy wpatrują się w obiektyw aparatu. Jeden z widocznych na fotografii budynków to hotel, na udekorowanym balkonie siedzi kilka kobiet w eleganckich kapeluszach. W środku tłumu stoi dorożka zaprzężona w dwa białe konie, pewnie nią. właśnie przywiez.io„ no Birnbauma z dworca. Mimo że Żydzi nie stronili od polityki, miejscowa gazeta „Der Jiidi-sche Wecker" („Żydowska Pobudka") ganiła mieszkańców miasta za apatię. „Kaidy buczacki Żyd stanowi sam dla siebie cały świat, a sprawy społeczne
„NIE TRAKTOWALISMY WÓWCZAS HITLERA POWAZNIB
47
wcale go nie interesują" - narzekano. „Każdy, kto zobaczy, że w sklepach jest dużo wody sodowej - pisano dalej - mógłby pomyśleć, iż mieszkańcy miasta są ludźmi z temperamentem tak gorącym, że muszą studzić go, pijąc ciągle zimną wodę, ale doniesienia o apatii i chłodzie naszych braci synów Izraela w mieście, przeczą temu przypuszczeniu. Któż wie, może to właśnie nadmierna ilość wody sodowej aż tak ich zamroziła" 12 •
Większość buczackich Żydów opisywała biedę tam panującą, chociaż
gmina utrzymywała kilka domów modlitewnych, między innymi okazałą synagogę, szkoły żydowskie, szpital, sierociniec i przytułek. Gazeta żydow; ska miała dodatek literacki, w którym opublikowano kilka pierwszych wier; szy napisanych przez syna Czaczkesa, jak go wówczas nazywano. Pewnego razu przybył tu z wizytą Szolem Alejchem, lecz nie znalazł czasu, by spot; kać się z młodym Czaczkesem. Przyjeżdżali również inni pisarze. Przybyły ze Lwowa Abraham Silberschein wykładał Biblię, historię i język hebrajski. Istniała trupa teatralna o nazwie „Der Tannenzapf" („Szyszka''). Niekiedy miasto odwiedzał cyrk, kino objazdowe, dwukrotnie przyjechał linoskoczek, właściciel gramofonu lub sztukmistrz ze swoimi sztuczkami. Latem chodziło się na spacery do okolicznych lasów, kąpano się, pływano łodzią po Sttypie, zimą ślizgano się na lodzie 13 • Agnon, opisując codzienne żydowskie życie w Buczaczu na początku XX wieku, rysował zwykłe, spokojne dni, nic nie wskazywało na zbljżającą się katastrofę. „Słońce oświetla ziemię„ a ta wydaje owoce, ludzie zajmują. się swoimi sprawami, biegają za interesami i każdy z nich doznaje przyjemno; ści lub przeżywa przykrości, każdy idzie swoją drogą. Chociaż świat nie ma granic, wydawało się, że nic się nie zmieni". Latem 1914 roku pojawiły się nagle pogłoski o wybuchu wojny.
Mieszkali.cy Buczacza nie mogli uwierzyć, że ich cesarz zaplątał się w ta, kie głupstwo. Bo czyż nie zna ceny wojny? Więc ludzie byli skłonni zgo;
SZYMON WIESENTHAL
dzić się
z komentarzami ukazującymi się w prasie żydowskiej: wojny nie będzie. Podczas gdy ci jeszcze piszą, a tamci czytają - „nagle wojna ogar, nęła wszystkich, a doniosły huk armat obudził miasto i całe okolice'' - pisał Agnon. To była ,,wielka wojna" - pierwsza wojna światowa, jak później została na, zwana. Nie toczyła się tylko między wojskami na dalekich frontach, lecz zbu, rzyła porządek życia publicznego i zachwiała podstawowymi wartościami. Również w Buczaczu albo Biczaczu, jak Agnon zwykł nazywać swoje miasto: „Chłopców zabrano na wojnę, a starzy zostali bez wsparcia, kobiety nie panują nad sytuacją, a dzieci są pozostawione własne1nu losowi. Zatnknięto szkoły, chedery i inne instytucje. Młodzi, któryc~ nie powołano do wojska, albo powołano ich, lecz nie mogli dotrzeć do swoich jednostek i dołączyć do żołnierzy, zbierają pieniądze, tworzą komisje i otwierają jadłodajnie, żeby ofiarować jedzenie potrzebującym': Wielu opuściło miasto: „Każdy zabiera pieniądze, wynajmuje furman, kę, ładuje na nią. swój towar, cały dobytek, żonę, najmłodsze pisklęta, a on sam ze starszymi córkami i synami ciągną za wozem i idą do innego miasta, gdzie zło jeszcze nie nadeszło. Aż w końcu docierają. tam, i widzą, co stało się z ludźmi, którzy przybyli wcześniej. (.„) W ten sposób Biczacz opuści, ła większość Żydów. Jedna trzecia walczy z Rosjanami, jedna trzecia roz, pierzchła się na wszystkie strony, a reszta pozostała w mieście gotowa na rzeź" 14 •
Pierwsza wojna światowa wprowadziła Europę w XX wiek i od tego cza, su historyczne zawirowania wyznaczały koleje losu Wiesenthala. W ciągu półtora roku, podobnie jak miliony innych dzieci, został osierocony. Ojciec, który walczył w wojsku cesarskim, zginął na wojnie. Wiesenthal wiele pisze o śmierci swojej matki podczas drugiej wojny światowej, niewiele zaś o stracie ojca podczas pierwszej, ale nie mógł nie dostrzec ironii losu: jego ojciec walczył po tej samej stronie co Adolf Hitler 15 • Zginął w październiku 1915 roku; Wiesenthal miał wówczas siedem lat, jego brat Hilel pięć. Wojna trwała jeszcze trzy lata.
.
, , ,, „ NIE TRAKTOWALISMY WOWCZAS HJTI. BRA POWA Z NJE
49
WIELKI BŁĄD enszel Wiesenthal poległ w szeregach niewłaściwej armii: Rosjanie zdobyli Galicję, a Roza Wiesenthal, podobnie jak większość miesz, kańców Buczacza, zabrała swoich dwóch małych synów, rodziców i uciekła. Na początku do Lwowa, później do Wiednia. Zamieszkali tam „na Wyspie Macy': w żydowskiej dzielnicy w Leopoldstadt rozciągającej się mię, dzy kanałem Dunaju a samą rzeką, tłocząc się wśród dziesiątków tysięcy innych Żydów, wiedeńczyków i obcych; wielu z nich było uchodźcami ze Wschodu. Wszystko było ciekawe i nowe w mieście, którego ulice wybrukowane są kamieniami, jak pisał Agnon - „niewygodne dla nóg mieszkańców ma, łych miasteczek, tym bardziej dla tych, którzy przywykli brodzić w błotach Biczacza" 16 • W Wiedniu były jednak wielkie parki, pałace, eleganckie ale, je, wielopiętrowe domy, ogromne sklepy, kawiarnie i samochody. Chłopca z miasteczka, który dopiero co został osierocony przez ojca, wysłano do szkoły, i to również było dla niego nowym przeżyciem - była to szkoła ży„ dowska, a nauka odbywała się w języku niemieckim. Wiesenthal zapamiętał, że dzieci miały w szkole dzień wolny, by w listopadzie 1916 roku obejrzeć pogrzeb cesarza Franciszka Józefa. W śród tysięcy dzieci, które stały wzdłuż trasy pogrzebu, był inny ży, dowsk.i chłopiec, młodszy od Wiesenthala o trzy lata, który przede wszystkim zapamiętał straszny mróz panujący tamtego dnia. Chłopiec nazywał się Bruno Kreisky i później został kanclerzem Austrii: „Kiedy w końcu zobaczyłem kondukt pogrzebowy, wydawało mi się, że cały świat czernieje" - pisał Kreisky. Na twarzach ludzi malował się ból i niepokój, co ich teraz czeka. Kilka miesięcy później zmarł dziadek Wiesenthala 17 •
H
Śmierć cesarza i koniec wojny zwiastowały nową epokę. Roza Wie, senthal zabrała obu synów i wróciła, podobnie jak wielu innych Żydów, do
Buczacza. „Ze względu na miłość do ojczystego tniasta, ale również dlatego, że w miejscach, w których przebywali, nie znaleźli nic dobrego" - jak pisał
50
SZYMON WIESENTHAL
Agnon. Dom Wiesenthalów był jednym z nielicznych, którego nie splądro~ wano; magazyn został jednak obrabowany. Rosjanie przegrali i wycofali się, wschodnia Galicja stała się niepodległym państwem. W krótkim czasie przeszła w ręce Polaków, „surowych panów. - A że nie potrafili dz1ałać mądrze, wszystko więc robili ze złością i okrucieństwem. Nie znali wcale litości, jedynie surowe restrykcje. ( „.) Wielka bieda spadła na miasto, trudno było znaleźć utrzymanie. Człowiek nie wiedział, co satn zje ani czym nakarmi swoje pisklęta"L 8 • Epidemia tyfusu w mieście zabiła wielu mieszkańców Buczacza. Pomimo wszystko Raza Wiesenthal zdołała ożywić interesy męża, a swojego starszego syna wysłała na kilka miesięcy do babci w Wiedniu.
W 1920 roku Polacy walczyli z
Rosją bolszewicką, wspierani przez ko~
zaków ukraińskiego atamana Semena Petlury, który zasłynął wielkim okru-cieństwem wobec ludności żydowskiej. Kozacy szaleli również w Buczaczu. Wiesenthal opowiadał, że jeden z nich nagle pojawił się na ulicy i dla zwy~ kłej przyjemności wbił mu szablę w udo. Trzy lata później, kiedy ukończył piętnaście lat, posłano go do gimna, zjum. Szkoła była świecka, nauka odbywała się w języku polskim, również w soboty. Zapewne miał się przygotować do życia zawodowego w miejscu bardziej obiecującym niż Buczacz. Na fotografii z tamtych lat stoi w gar~ niturze, pod krawatem i bez nakrycia głowy, wyróżniają.c się wśr6d innych chłopców ubranych w mundury 1nłodzieżowego ruchu skautowskiego,
prawdopodobnie Haszomer Hacair. W roku 1922 zmarła jego ukochana babcia, która wróciła z Wiednia. Rok później Wiesenthala znów dotknęło nieszczęście. Jego młodszy brat Hilel spadł z wysokiego dachu i uszkodził sobie kręgosłup. Matka zabrała go na operację do Wiednia; przez sześć iniesięcy nie miał z nią prawie żad, nego kontaktu. W końcu wróciła; Hilel zmarł po kilku miesiącach.
,
~
.
„NIE TRAKTOWALISMY WOWCZAS HITLERA POWAZNIE
"
51
Paulinka Kreisberg, córka Wiesenthala, twierdzi, iż matka odgrywała dominującą rolę w jego życiu, chociaż on sam czuł, że bardziej kochała Hilela. Sam niewiele o tym mówił, nie okazywał żadnych emocji= miłości, zazdrości, frustracji czy bólu. Nie wspomniał, jak dowiedział się o śmierci ojca i w jaki sposób wiadomość ta na niego wpłynęła; nie opowiadał także o relacjach z bratem ani co odczuł, kiedy Hilel zmarł. Nie opisał pogrzebu ani siedmiodniowej żałoby. Podczas wywiadów zwykł się otaczać murem; chował się za nim i dla obrony miał w zanadrzu serię stałych opowieści, na przykład o tym, jak ukraiński kozak ranił go szablą. Pytający musieli się tym zadowolić.
W gimnazjum przeżył miłość swojego życia: jedna z uczennic, Cyla Mi.iller, została później jego żoną. Była spokrewniona z Freudem i podobnie jak Wiesenthal nie miała ojca. „Byłem szczęśliwy- opowiadał- miałem narzeczoną, która mnie kochała, a i ja bardzo ją kochałem': Zwykł opowiadać jej anegdoty, a ona dużo się śmiała. Raz narysował ją ołówkiem: pulchna dziewczyna pogrążona w lekturze, uszy zakryte rękami, jakby chciała oderwać się od otoczenia i bronić swojego wewnętrznego świata. Na jej twarzy rysował się głęboki smutek19 • Prawdopodobnie rozmawiali ze sobą po polsku i w jidysz, wszyscy oczekiwali, że się pobiorą. I wtedy wydarzyło się coś jeszcze: Roza Wiesenthal wyszła za mąż za Icchaka Halperina z Wiednia, wówczas mieszkańca miasta Doliny w Karpatach. Wiesenthal poczuł się urażony jej powtórnym zamążpójściem i tym, że opuściła Buczacz. Zamieszkał w domu rodziców swojej narzeczonej. Od czasu do czasu jeździł w odwiedziny do matki i ojczyma. Relacje między nimi nie były jednak dobre; Halperin miał synów z poprzedniego małżeń stwa. W tym okresie Wiesenthal wiele rysował i chciał studiować sztukę, ale matka przekonała go, by poszedł na architekturę. Była w tym pewna logika, ojczym bowiem produkował dachówki. Wiesenthal nie zdał egzaminów maturalnych za pierwszym razem. Twierdzi, ie żydowscy uczniowie musieli bardziej niż inni starać się, by otrzymać ocenę dostateczną; Cyla poradziła sobie lepiej. Po zdaniu egza-minów pojechał na studia do Pragi. Chciał studiować we Lwowie, bliżej Buczacza, ale, jak twierdzi, Żydom utrudniano dostęp do srudiów20 • Miał wówczas dwadzieścia lat i jako polski obywatel podlegał służbie wojskowej,
S ZYMON WIESENT HAL
może był
to dodatkowy powód, by wyjechać do Pragi, jeśli, rzecz jasna, otrzymałby, jak wielu innych młodzieńców, zwolnienie ze służby. W każ„ dym razie złote miasto ze stu wieżami okazało się przyjazne dla żydowskie go studenta z Buczacza. Jego narzeczona została w domu, a on odwiedzał ją w czasie wakacji.
Lata dwudzieste w Europie były czasem nadziei dla nowego demokra„ tycznego świata. Jako student politechniki, Akademii Technicznej w Pradze, Wiesenthal znalazł się w centrum życia kulturalnego - awangardowego, śmiałego, wolnego i upajającego zarazem. Po raz pierwszy okazało się, że nie ma powodu bać się policjantów. W n1ieście były tłumy studentów z zagranicy, panowała atmosfera kosmopolityzmu. Wiesenthal wychodził w towarzystwie swoich rówieśników, którzy nie byli Żydami, do barów i na potańcówki. Studenci zajmowali się rysunkiem i rzeźbą, odwiedzali studia filmowe. Były to najpiękniejsze lata w jego życiu. Czasami wchodził na scenę kabaretu żydowskich studentów i opowiadał dowcipy; organizacja żydow
skich studentów nosiła hebrajską. nazwę „Harhija" ("Odrodzenie"). Wiesenthal zainteresował się wówczas polityką syjonistyczną. Na początku studiów w Pradze przystąpił do„rewizjonistów': opozycyjnej organizacji w ruchu syjonistycznym, której przywódcą był znany dzien„ nikarz Władimir Zeew Żabotyński. Domagali się rewizji polityki Cbaima Weizmanna, przewodniczącego Światowej Organizacji Syjonistycznej, bo wydawała im się zbyt zachowawcza. Stosując dzisiejsze kryteria politycz„ ne, reprezentowali stanowisko „prawicowe"; przeciwnicy Żabo ryńskiego porównywali go do Mussoliniego, a nawet Hitlera. Po latach Wiesenthal opowiadał, że w tym czasie uwielbiał Żabotyńsk.iego, a nawet dwukrotnie z nim rozmawiał. Wydaje się jednak, że był tylko na wykładzie Żabotyń„ skiego i konferencji prasowej zjego udziałem21 • Nie pozostał długo z rewizjonistami. „Byli zarozumiali i wydawało im się, że mają monopol na prawd{ - twierdził22 • Wśród rewizjonistów na„ stąpił rozłam, a Wiesenthal zaczął popierać Partię Państwa Hebrajskiego, na której czele stał dziennikarz i polityk Meir Grossman. Żabotyński wraz
„NIE TRAKTOWALIŚMY WÓWCZAS HITLERA POWAŻNIE"'
53
ze swouru zwolennikami opuścił Światową Organizację Syjonistyczną. w 1935 roku, Partia Państwa Hebrajskiego pozostała. Stosując dzisiejszą. terminologię polityczną, można ją. usytuować bliżej centrum niż rewizjo„ nistów. Wiesenthal był więc zwierzęciem politycznym i przekonanym syjonistą jeszcze przed Holokaustem i aż do końca swych dni pozostał po stronie prawicy. Wydaje się jednak, że nie wewnętrzne konflikty w ruchu syjoni.stycznym były najważniejsze w jego życiu podczas tych radosnych praskich dni. W roku 1932 przeniósł się do Lwowa, gdyż ojczym po prosu odmówił dalszego finansowania jego studiów w Pradze. We Lwowie zaczął studia niemalże od początku.
w połowie XIII wieku i szybko się rozwijał. Wpływy wiedeńskie były widoczne w mieście, które szczyciło się wspaniałą operą. W przededniu wybuchu drugiej wojny światowej żyło tam trzysta tysięcy mieszkańców, z czego jedną trzecią stanowili Żydzi23 • Kiedy Wiesenthal przyjechał do Lwowa, miał dwadzieścia cztery lata. W czasie studiów pracował jako kierownik biura architektonicznego. W ra„ mach swojej pracy dyplomowej zaprojektował sanatorium dla chorych na płuca. Jego biografka podaje, że zaprojektował kilka budynków mieszka!„ nych, między innymi willę dla ojczyma i matk.i 24 • W centrum debaty pub„ licznej już wówczas była sytuacja w Niemczech, gdzie w styczniu 1933 ro„ ku hitlerowcy przejęli władzę. Wiesenthal pamięta, iż wśród studentów i nauczycieli akademii panowały nastroje antysemickie. Raz w roku studen„ ci ogłaszali „dzień bez Żydów': zabraniano wtedy studentom żydowskim wchodzić na teren uczelni; zazwyczaj dzień ten ustanawiano w okresie eg„ zaminów. W śród studentów były grupy faszystowskich chuliganów, którzy znęcali się nad Żydami 25 • Również we Lwowie Wiesenthal działał w organizacji studentów żydow, skich (nosiła hebrajską nazwę „Bar Giora"), publikował czasami antynazi, scowskie karykatury w studenckiej gazecie „Omnibus': która ukazywała się wjęzyku polskim; narysował też karykatury ośmieszają.ce brytyjską propo„ Lwów
powstał
54
SZYMON WTESBN'l'HAL
zycję podzielenia Palestyny na dwa państwa26 • „Lwów w
latach trzydziestych był kwitnącym kulturalnie miastem, w którym żyło wielu utalentowanych młodych ludzi - wspominał Wiesenthal wiele lat później. - Chłopcy ci, gdyby pozostali przy życiu, staliby się elitą. kraju"27 • We wrześniu 1936 roku Wiesenthal ożenił się ze swoją Cylą.. „Marzyliśmy o lepszej przyszłości" powiedział parze dziennikarzy, Marii Sporer i Herbertowi Steinerowi, po„ zostawiając ich, jak to miał w zwyczaju, z dala od swojego świata intymnego.
Dziennikarze pytali go, czy zastanawiał się"!" tym czasie nad emigracją do Palestyny albo Ameryki, na co zdecydowało się wielu członków jego rodziny. Wiesenthal mówił o planach, jakie snuli z żoną, i o trudnościach w otrzymaniu palestyńskiego certyfikatu imigracyjnego. Wydaje się jed„ nak, że tnimo swojego „syjonistycznego patriotyzmu" wcale się o to nie starał2 8 •
Syjonizm Wiesenthala był ideologiczną. wizją świata i romantycznym marzeniem zarazem, ale podobnie jak wielu Żydów nie uważał, by emigracja była jego imperatywem moralnym. Żydowska Galicja była mimo wszystko jego domem. Chciał tu żyć razem z rodziną., rozwijać się zawodowo. Właś„ ciwie mógł sobie zdawać sprawę, że jest to mrzonka. Coraz więcej znaków wskazywało, że zbliża się zagrożenie, między innymi wkroczenie wojsk nie~ mieckich do jego ukochanej Pragi i do Austrii w 1938 roku. Hitlerowskie prześladowania stawały się coraz dotkliwsze. Również w Polsce antysemityzm wzmagał się z dnia na dzień; Żabotyń- ski wzywał do ewakuacji Żydów z Polski i innych krajów Europy W schod„ niej29• Jednak Wiesenthal, podobnie jak wielu innych, w tym większość Ży- dów, nie rozumiał wyjątkowości hitlerowskiego zagrożenia: „W tym czasie nie traktowaliśmy Hitlera poważnie - opowiadał później. - Widzieliśmy w nim tylko kryzys, który przeminie: Wierzyli w postęp, wierzyli w XX wiek, a ich wiara w sprawiedliwość była tak głęboka., że nie dawali żadnej szansy Hiclerowi 30• Nie wszyscy jednak podzielali tę wiarę. Brat Cyli wyjechał do Palestyny, niełatwo było jednak wyjechać: jego matce i teściowej trudno byłoby opuścić
„NIE TRAKTOWALIŚMY WÓWCZAS HITLERA POWAŻNIE"
55
kraj, a nie można ich było zostawić. Wiesenthal, podobnie jak większość jego znajomych, wolał się łudzić, że okoliczności nie z1nuszają go do porzucenia miejsc związanych z własną tożsamością, rezygnacji z marzeń i uchodźstwa do innego kraju. Pozostała więc tylko wiara, że nadejdą lepsze dni. Był to naturalny, ludzki i bardzo żydowski odruch, ale decydując się na pozostanie wPolsce, Cyla i Szymon popełnili największy błąd w swoim życiu. 1 wrześ nia 1939 roku wybuchła druga wojna światowa.
POD PROTEKTORATEM NIKITY CHRUSZCZOWA
N
ajpierw przyszli Rosjanie. Nikita Chruszczow, pierwszy sekretarz komunistycznej partii na Ukrainie, zapamiętał coś w rodzaju wyści gu między Armią Czerwoną a wojskami Niemiec hitlerowskich: Niemcy byli bliscy zdobycia Lwowa i nawet zdążyli go zbombardować z powietrza. Jednak kilka dni wcześniej Związek Radziecki i Niemcy uzgodniły podział Polski. Ministrowie spraw zagranicznych obu państw, Wiaczesław Mołotow ijoachim von Ribbentrop, podpisali słynny pakt, nazwany paktem Ribbentrop-Mołotow31 . Tymczasem Niemcy zadowolili się zachodnią częścią Polski, pozostawiając Lwów Rosjanom. Armia Czerwona weszła do Lwowa pod koniec września 1939. Prawie od pierwszego dnia okupacji życie w mieście całkowicie się zmieniło. Rosja-nie uwięzili i deportowali z miasta tysiące ludzi, których uznali za„burżu jów"; wielu z nich zostało zamordowanych w obozach pracy. Nowi władcy upaństwowili banki, fabryki, a nawet domy. Ustanowili we Lwowie nową administrację i wprowadzili nową kulturę, z własnymi flagami, piosenkami i tysiącami portretów Stalina. Rządzili strachem. Chruszczow był pełen po dziwu dla mieszkańców miasta, którzy z radością. przyjęli prawdę Marksa i Lenina: tych, którzy tego nie uczynili - informuje zdawkowo w swoich pamiętnikach - należało wtrącić do więzienia32 • Komunistyczna gospodarka, którą. wprowadzili Rosjanie, godziła szczególnie w żydowskich mieszkańców miasta, bo wielu z nich zajmowało się handlem. Większość utraciła swój dobytek i wpadła w nędzę. Chruszczow pisze ze zdumieniem, że przed siedzibą Biura Niemieckiej Komisji do spraw
SZYMON WIESENTHAL
Przesiedleń,
które w myśl porozumienia między Rosją a Niemcami wciąż działało, ustawiła się długa kolejka, a stało w niej wielu Żydów, starających się o pozwolenie na powrót na tereny okupowane przez Niemcy33 • Chociaż większość uchodźców kierowała się w przeciwną stronę: przeszło sto tysięcy Żydów uciekło z terenów okupowanych przez Niemcy i dotarło do Lwowa; dziesiątki tysięcy z nich zmuszono do ucieczki dalej na wschód, w głąb Związku Radzieckiego 34• Rosjanie zwalczali religię, ale pozwolili na wydawanie gazet; teatr żydow ski wystawiał w jidysz Chatę wuja Toma, a radio nadawało programy w tym języku. Działały żydowskie szkoły. Zniesiono ograniczenia dla Żydów pragnących studiować na politechnice, tej samej, która nie chciała przyjąć Wiesenthala35. On sam z żoną mieszkał przy ulicy janowskiej.
* Ponieważ był
pasierbem bogatego przedsiębiorcy, został zaliczony do klasy kapitalistów, często więc wzywano go na milicyjne przesłuchania. Wiesenthal z żoną otrzymali dowody osobiste („paszporty"), z tzw. paragrafu 11, który nakazywał im zamieszkanie w odległości przynajmniej stu kilometrów od miasta36 , Wiesenthal zdołał przekupić kogoś na milicji i otrzymał dla siebie i żony zgodę na pozostanie w mieście, chociaż musieli opuścić swoje mieszkanie i przenieść się na teren późniejszego getta. Nie otrzymał zgody na dalszą pracę w biurze, które zatrudniło go na stanowisku inżyniera. Icchak Halperin, jego ojczym, stracił swoje fabryki, zabrano mu również willę zaprojektowaną dla niego przez Wiesenthala. Został aresztowany i zmarł w sowieckim więzieniu: nie dlatego, że był Żydem, lecz dlatego, że był„kapitalistą''. Po latach Wiesenthal skłonny był określać samego siebie jako ofiarę władzy komunistycznej. Wielokrotnie czynił porównania między Stalinem a Hitle„ rem. Różnica między nimi wyrażała się w tym, iż Hitler mówił prawdę, twier.dząc, że zamierza zgładzić Żydów, lecz nikt mu nie wierzył. Stalin natomiast kłamał, twierdząc, że nie ma nic przeciwko Żydom, a wszyscy mu wierzyli37• Władza sowiecka zrujnowała lwowskich Żydów, ale wielu z nich po-zwołano pełnić odpowiedzialne funkcje w administracji, nauce, kulturze
,
,
„
„ NIE TRAKTOWALISMY WOWCZAS HITLERA POWAZNIE
,,
57
i gospodarce, przynajmniej na początku38 • Wiesenthal także zdołał się jakoś urządzić. Ukończył studia, ale został wysłany do fabryki produkującej sprę żyny do łóżek. Żonie zabroniono z nim jechać. Ich rozstanie trwało jednak tylko kilka miesięcy, bo niebawem został mianowany głównym inżynierem projektu powstającej fabryki przetwórstwa żywności. Było to zapewne bardzo odpowiedzialne stanowisko. Wiesenthal twierdzi, że wynalazł nowy materiał izolacyjny i zaczął nad nim pracować 39 • Dziewiętnaście miesięcy okupacji sowieckiej stanowiło ciężkie doświadcze nie, nie było jednak dokąd uciec. Mimo wszystko nie było tam Niemców40 •
W niedzielę 22 czerwca 1941 roku mieszkańców Lwowa nie obudziły jak zwykle kościelne dzwony, ale huk artylerii. Adolf Hitler zerwał pakt ze Stalinem, a jego wojska rozpoczęły operację„Barbarossa': której celem było pokonanie Związku Radzieckiego. Tysiące Żydów próbowało uciec ze Lwowa wraz z Armią Czerwoną. Szymon i Cyla Wiesenthalowie uznali jednak, że ucieczka nie ma sensu. Tymczasem całe ulice zmieniały się w sterty gruzu, wiele domów stało w płomieniach. Wśród ruin leżały szczątki furmanek, martwe konie, tu i ówdzie spalone czołgi, ludzkie trupy. Kiedy Niemcy pokonali Rosjan i wkroczyli do Lemberga, jak teraz nazwali Lwów, w mieście było 160-170 tysięcy Żydów. Po trzech latach i czterech miesiącach okupacji niemieckiej pozostało ich zaledwie 3400. Jednym z nich był Wiesenthal41 • W czasie okupacji niemieckiej stracił matkę i żonę, ale sam przeżył. Kiedy nagrał swoją historię dla archiwum historycznego Yad Vashem, pracownik nagrywający go tak ją skomentował: ,,To łańcuch fascynujących wydarzeń, które wydają się nieprawdopodobne"42• Bo rzeczywiście Wiesenthal ocalał cudem.
Rozdział trzeci
„DO ZOBACZENIA NA PÓŁCE Z MYDŁEM"
. OBÓZ NAJANOWSKIEJ ierwszy dzień okupacji należał do Ukrai11.ców. Niemcy przyprowadzili ze sobą ukraiński batalion, znany jako „Nachtigall" - Słowik, stworzo„ ny przez oficera wywiadu hitlerowskiego 1heodora Oberlandera1• Po wkro„ czeniu do miasta Ukraińcy udali się pod wieżę ratuszową, zdjęli pozostawioną przez Rosjan flagę z czerwoną gwiazdą, a w jej miejsce zawiesili flagę ze swastyką i niebiesko..-żółtą flagę ukraińską. Tłumy witały ich kwiatami, a n1iejscowi awanturnicy zaczęli szaleć. Wiesenthal zobaczył przez okno, jak niemieccy żołnierze i cywile, praw„ dopodobnie Ukraińcy, wypędzają Żydów z mieszkań, kopią ich, biją drew„ nianymi pałkami, łomami i kolbami karabinów; szczególnie zapamiętał żoł„ nierza znęcającego się nad dwunastoletnim chłopcem i dwiema kobietami, które przewrócił na chodnik, a chuligani ciągnęli je za włosy. Przyjechał otwarty mercedes, w środku siedział oficer niemiecki i operator filmowy. Żołnierze zasalutowali. Być może był to sam Oberlander? choć Wiesenthal nie wymienił jego nazwiska2• Ta okrutna scena, której świadkiem był Wiesenthal, była zaledwie epizodem w wielkim pogromie. Zanim Rosjanie opuścili Lwów, podpalili więzienie, a wcześniej zamordowali więźniów, któ„ rych większość stanowili Ukraińcy. Ludzie opowiadali o stosach spalonych ciał, dodawali też, iż brali w tym udział Żydzi. Ukraiński motłoch i żoł nierze niemieccy krążyli po mieście, polując na Żydów. Utworzyli szpaler, zmuszając Żydów do przejścia między nimi, bili ich pałkami; naoczny świa„
P
„DO ZOBACZENIA NA PÓŁCE Z MYDŁBM
59
dek opowiadała, że pałki zakończone były żyletkami. Starców mordowano siekierami, roztrzaskiwano główki niemowląt o ściany domów. Tymczasem zwłoki więźniów pozostawione przez Rosjan wyniesiono na dziedziniec więzienia, ludzie przychodzili je oglądać, niektórzy szukali swoich najbliższych. Przyprowadzano tam także Żydów, zmuszano ich do kopania dołów i zakopywania zmarłych; później ich rozstrzeliwano. za„ mieszki trwały cztery dni; szacuje się, że przez ten czas zabito cztery tysiące Żydów3 • Niemiecki żołnierz wtargnął do mieszkania Wiesenthalów, ciągnąc za sobą. uliczną prostytutkę, otworzył na oścież troje drzwi w szafie z ubrania„ mi i zaproponował jej, by wzięła, co tylko jej się podoba. Dziewczyna za„ częła przebierać między ubraniami, Wiesenthal z żoną przyglądali się temu bezradnie. Zanin1 jeszcze uruchomiono komory gazowe, hitlerowcy stoso„ wali z upodobanietn tę metodę - upokorzenie człowieka . Wiesenthal nie 'Zapomniał tego epizodu, nawet po wszystkim, czego doświadczył w czasie wojny4• Dwa czy trzy dni później został aresztowany. Dwóch niemieckich żołnierzy i ukraiński policjant ze służby pomocniczej wczesnym rankiem wywlekli go z mieszkania. Na dole rozpoznał kilku sąsiadów; wyciągnięto również od stu do stu dwudziestu Żydów z innych domów. Zostali odpro„ wadzeni do jednej z fabryk, a po drodze bito ich pięściatni i pałkami. Kiedy już dotarli, kazano im przenosić ciężkie stalowe płyty - elementy czołgów. Wiesenthal był wysokim i barczystytn inężczyzną, ale nigdy wcześniej nie trudnił się pracą. fizyczną. Niemieccy żołnierze pilnowali ich, krzycząc i popychając. W południe zmienili ich inni. Wiesenthal i jego koledzy pra„ cowali bez przerwy. Po obiedzie kazano im przenosić butle z tlenem, ważące od 90 do 100 kilogramów. Jeden z pracujących upadł i zemdlał, żołnierz kopnął go w twarz. Pracowali aż do dziewiątej wieczorem, a kiedy wracali do domu, nie było z nimi mężczyzny. który wcześniej zemdlał. Było już po godzinie policyjnej, dostali zatem specjalne zezwolenie na poruszanie się po mieście; Wiesenthal przeczytał nazwisko sierżanta, który podpisał jego zezwolenie - Schiller; był to pierwszy hitlerowski łajdak, którego nazwisko zapadło mu w pamięć. Przez następne dwa tygodnie Wiesenthal musiał codziennie meldować się w pracy w tym sa1nym miejscu wraz z sąsiadami. Niemieccy żołnierze
60
SZ"YMON WIESENTHAL
i ukraińskie służby pomocnicze wciąż się nad nimi znęcali. Kiedy nie było pracy, zmuszali ich do przenoszenia części lokomotywy z miejsca na miejsce, bez żadnej potrzeby5•
Niemcy w przeciwieństwie do komunistów nie zamierzali narzucać mieszkańcom Lwowa własnego światopoglądu. Zamierzali jedynie wyko, rzystać ich jako tanią siłę roboczą, Żydów natomiast planowali wymordo, wać~ 15 lipca 1941 roku wszyscy Żydzi zostali zmuszeni do założenia na ramię białej opaski z niebieską gwiazdą Dawida. Zabroniono im korzystać z pociągów, w tramwajach mogli jeździć stojąc i to tylko w tylnej części wa, gonu. Trzy tygodnie później wszyscy Żydzi zostali zmuszeni do stawienia się na roboty. Tymczasem do okupowanej Polski zaczęli przybywać niemiec, cy inwestorzy, którzy zatrudniali miejscowych za nędzną płacę lub w ogóle bez zapłaty. Wiesenthal pracował w jednym z warsztatów Ostbahn - Kolei W schod, nich. Było to wielkie przedsiębiorstwo, w którym pracowali nie tylko Żydzi6 • Na początku czyścił piece, później udało mu się znaleźć lżejszą pracę: ryso, wał na wagonach adresy i oda niemieckiego ze swastyką. Tę pracę załatwił mu polski brygadzista, w zamian Wiesenthal ofiarował mu jedną z sukien zony. Pewnego dnia niemiecki dyrektor przedsiębiorstwa docenił jego umiejęt, naści i zapytał) w jakiej szkole uczył się rysunku. Jeden z polskich więźniów stojących w pobliżu doniósł, iż wcale nie jest on rysownikiem, ale iniynie, rem. Wiesenthal przestraszył się, że przyłapano go na kłamstwie, zwłaszcza że pierwszymi ofiarami hitlerowców we Lwowie byli profesorowie i przed, stawiciele inteligencji~ był to zasadniczy powód, dla którego starał się ukryć swój wyuczony zawód. Miał jednak szczęście, dyrektor poczuł do niego sympatię; ,Ja też jestem inżynierem" - powiedział. Nazywał się Heinrich Giinthert. Postanowił wykorzystać umiejętności Wiesenthala7• Również jego bezpośredni przełożony Adolf Kohlrautz był uczciwym Niemcem. Cyla Wiesenthal pracowała w tej samej fabryce jako sprzątaczka; razem szli rano do pracy i razem z niej wracali.
,,UU
L.U~ACZ.ENl.A
NA
.ł'U.ł:.C.b
L. MY Uł.hM
UJ.
Sytuacja Żydów lwowskich pogarszała się z miesiąca na miesiąc. Pod koniec 1941 roku, pół roku po wprowadzeniu obowiązku noszenia opasek z gwiazdą Dawida, nastąpił drugi etap prześladowań - odizolowanie od pozostałych mieszkańców. Żydzi zostali zmuszeni do opuszczenia własnych mieszkań i przeniesienia się do dzielnic biedoty na północy miasta. Szymon z Cylą i jego matką, która zamieszkała z nimi po śmierci męża, także musieli się przeprowadzil Przeprowadzka do getta, mimo że była koordynowana przez specjalną instytucję, przebiegała w całkowitym chaosie z użyciem przemocy i przekupstwa. Poprzedni mieszkańcy przekazywali swoje mieszkania Żydom za opłatą. Wielu z nich otrzymało w zamian mieszkania pozostawione przez Żydów w innych częściach miasta; w trakcie przeprowadzki rabowano ich meble i inne przedmioty. Przenosiny trwały kilka miesięcy, aż do zimy 1942 roku. Cały teren został otoczony drewnianym parkanem, tworząc coś wrodzaju wielkiego, zamkniętego obozu. „Dzielnica żydowska" - jak nazywali getto Niemcy, wyglądała dość nędz nie. ,,Zazwyczaj były to sypiące się rudery, które jeszcze przed wojną miały zostać zburzone - opowiada jeden z uratowanych - ale nawet taka ruina z małymi okienkami, zazwyczaj pozbawionymi szyb, pozatykanymi szmatami, starymi gazetami i deskami, uznawana była za luksus. Zewnętrzne chropowate szaro-czarne mury upstrzone były błotnistymi plamami, ślad po przejeżdżających furmankach. Dach budynku pokryty był gontem,
a zgnjłe rynny rozsypywały się. Jeśli w mieszkaniu byh1 «wygódka», to kran był zepsuty. W każdym pokoju stała zardzewiała koza z osmalonymi rurami': Większość domów pozbawiona była kanalizacji i światła. Panował ścisk
nie do zniesienia - całe rodziny kwaterowano w jednym pokoju, ludzie mieszkali w komórkach, piwnicach i na strychach. Wiesenthal zapamiętał, że razem z żoną i matką ulokowano ich w pokoju w bloku numer jeden, z innymi ludźmi8 • Zamiast łóżek stały piętrowe prycze i zdarzało się, że ludzie musieli sypiać na zmianę. Jedli głównie chleb przypominający kleisty zakalec, pili wodę, w której gotowały się buraki słodzone sacharyną. Epidemie tyfusu, gruźlicy i innych chorób spowodowały śmierć wielu osób.
62
SZYMON WIESENTHAL
Pierwsza zima była szc.zególnie trudnaj obfity śnieg pokrył getto, a w wielu domach nie było ogrzewania.
Dopiero teraz okazało się, jak straszne były konsekwencje gospodarczej katastrofy, na którą skazali Żydów Rosjanie. Ci, którym udało się przecho~ wać choć trochę pieniędzy, zdołali jakoś urządzić się w getcie. Duża część nędznej żywności, którą. władza przeznaczyła dla mieszkańców getta, odpły~ nęła na czarny rynek. Spekulanci i drobni przestępcy zawładnęli gettem wielu z nich pracowało w radach żydowskich - Judenratach, które stworzyli Niemcy. Niemcy stworzyli w getcie coś w rodzaju „samodzielnej administra~ cji" mającej zarzą.dzać sprawami ludności, takimi jak problemy zwią.zane z mieszkaniem, dostarczaniem żywności, służbą zdrowia itp. Rady żydowskie powoływały policję i setki żydowskich policjantów uczestniczyło w masowych aresztowaniach zarządzanych przez Niemców raz na kilka tygodni. Szacuje się, że na pewnym etapie lwowski Judenrat w różnych wydziałach zatrudniał przynajn1niej cztery tysiące mieszkańców getta, to znaczy 5 procent populacji9 • Systematyczne aresztowania dziesiątkowały ludność getta. Pierwszych wzięto starców oraz ludzi pozbawionych środków do życia; zaprowadzono ich do pobliskich lasów, gdzie wykonano egzekucję. Od marca 1942 roku tysiące Żydów przewieziono do komór gazowych w obozie w Bełżcu, poło żonym około dwustu kilometrów na północ od Lwowa. Życie zależało od pozwolenia na pracę. W getcie zwykło się mówić:„praca albo śmierć': Wiesenthal na procesie zbrodniarzy ze Lwowa zeznawał, że Niemcy opracowywali masowe egzekucje, stosując swoistą, biurokratyczną logikę: ogłaszali nagle, bez żadnego powodu, że pewne dokumenty tracą ważność, jeśli nie będą opieczętowane nowym stetnplem, który można otrzymać w jednym z urzędów. Setki, a nawet tysiące ludzi nie otrzymywało odpowiednich pieczątek i następnego dnia zatrzymywali ich policjanci i odprowadzali na miejsce egzekucji. Często wywożono ich z getta tramwajami, co mogli obserwować przechodnie. Wiesenthal także ich widział.
,
„OO ZOBACZENIA NA
POŁCE
Jl
Z
MYOł.BM
Potrzebne zezwolenie można było czasami zdobyć dzięki odpowiednim kontaktom, jeśli udało się przekupić różnych pośredników i spekulantów, a nawet samych urzędników niemieckich. Szanse wzrastały, gdy administracja getta szukała robotników, na przy„ kład do odśnieżania ulic, wiele też zależało po prostu od szczęścia. Pewnego razu żydowscy policjanci przyszli po matkę Wiesenthala, jednak Szymon z Cylą zdołali ich przekonać, żeby zabrali ich zamiast niej. Policjanci zgo„ dzili się, bo przecież zamiast jednej osoby zatrzymywali dwie; Wiesenthal z żoną. zaryzykowali, później pokazali swoje pozwolenia na pracę i puszczo„ no ich wolno. Jednak któregoś dnia latem 1942 roku po powrocie z pracy nie zasta„ li matki w domu. Sąsiedzi opowiedzieli, że zabrali ją dwaj Ukraińcy. Wie„ senthal przypuszcza, że została zamordowana w Bełżcu lub zn1arła w dro„ dze do obozu. Adela Sygal Milchman przypomina sobie, że jej rodzina gnieździła się w jednym pokoju z rodziną Wiesenthala, kiedy nie było już z nimi jego matki. Rozmawiano głównie o tym, jak się wydostać, nieustannie próbowano przypomnieć sobie, którzy z polskich przyjaciół mogą pomóc. Przez pewien czas udawało itn się sprzedawać resztki biżuterii, by zdobyć choć trochę chleba, ale kobieta pamięta) że Wiesenthal strasznie schudł i wyglądał jak szkielet10•
Wiele tysięcy mieszkańców getta zmarło w obozach pracy. We Lwowie tak.i obóz utworzono na ulicy Janowskiej, gdzie kiedyś mieszkali Szymon z Cylą. Niemcy umieścili tam zakłady zbrojeniowe. Wielu pracowników przychodziło rano i wracało do domu po zakończeniu pracy. Na począt. . ku zezwalano na to również Żydom, ale od października 1941 roku zo . . stali zmuszeni do pozostawania na noc w fabryce; obóz został właściwie zatnknięty. Zbudowano ogrodzenie i wieże wartownicze, na których stali uzbrojeni esesmani 11• Wiesenthalowi czasami udawało się wyjść: „Miałem jeszcze przyjaciół w getcie i dobre kontakty z kierującymi urzędem pracy. Dlatego dość często dostawałem zezwolenia na przejście z zakładów kole„ jowych do getta" 12•
SZYMON WIESENTHAL
Warunki życia w obozie były niezwykle ciężkie; uratowani relacjonowali o sadystycznym znęcaniu się i masowych egzekucjach. Wiesenthal nie zapo, mni do końca życia zapachu palonego mięsa, jaki unosił się w obozie, w są, eł.zie przedstawił przykład czarnego humoru popularnego wśród więźniów: „Do zobaczenia na półce z mydłem" - mówili jedni do drugich 13• Rekorda, wa liczba robotników w obozie na Janowskiej to 20-30 tysięcy, nie wszyscy byli Żydami i nie wszyscy wykonywali niewolniczą pracę. Brak dokładnych szacunków, jeśli chodzi o zabitych w obozie, przypuszcza się jednak, że licz, ba ich sięga dziesiątków tysięcy14 •
DOBRZY NIEMCY iesenthal przybył do obozu na Janowskiej wiosną łub latem 1942 ro, ku. Wszystko wskazuje na to, że również jako więzień nadal chodził do swojej starej pracy na terenie Kolei Wschodnich. Cyła Wiesenthal twier, dzi, iż została wysłana do obozu w czerwcu 1942 roku, lecz pracowała ram krótko jako sprzątaczka, a później wraz mężem przeniesiono ją do pracy na kolei 15• Zdaniem Wiesethała, to niemiecki inspektor Adolf Kohlrautz zdo, łał załatwić obojgu przeniesienie z obozu koncentracyjnego. Żydowskich robotników przy1nusowych, pracujących w Kolejach Wschodnich, przetrzymywano również w zamkniętym obozie, ale wa, runki nie były aż tak ciężkie jak na Jano,vskiej. Wiesenthal przebywał tam dwa lata - udało 1nu się uniknąć okrutnych prześladowań, których doświadczała większość Żydów w mieście. Poruszał się po fabryce jak człowiek niemal wolny: czerwona opaska na ramieniu oznaczała, że jest jednym z pracowników wydziału technicznego 16 • Pracował w biurze wy, posażonym w telefon, zarobił trochę pieniędzy, zdołał załatwić ucieczkę żony, zdobył broń. W końcu uciekł dzięki pomocy brygadzisty Heinricha Gi.intherta i inspektora Adolfa Kohlrautza. W świadectwie złożonym w archiwu1n Instytutu Yad Vashem Wie„ senthal opisuje zdumiewającą relację, jaką nawiązał z Kohlrautzem: ży, dowski pracownik przymusowy i niemiecki inspektor działali jak partne, rzy - obydwaj brali łapówki. Wiesenthal przygotował projekt rozbudowania
W
zakładów, pod którym podpisał się Kohlrautz. Miał też bezpośrednie
kontakty z przedstawicielami cywilnych przedsiębiorstw budowlanych i przedsiębiorcami, którzy starali się o przyznanie realizacji projektów. Oni z kolei przekupywali Kohlrautza, a coś z tego zostawało tałcie dla Wiesenthala. Jako pomocnik Kohlrautza miał dostęp do wszystkich projektów, w tym również tajnych planów uruchomienia zastępczych pieców w razie sabotażu. Twierdzi, że dokumenty te przekazał dwóm członkom organizacji konspiracyjnej działającej w obozie. W relacji złożonej w Yad Vashem Wiesenthal podkreśla, iż nie była to konspiracja komunistyczna (Armia Ludowa), lecz Artnia Krajowa, podlegajeJ.ca rzą.dowi na wychodźstwie 17 • Gdy trzeba było zakupić sprzęt lub prowiant, opuszczał pod strażą kompleks kolejowy. Nawiązywał wtedy kontakty z ludź1ni, dzięki którym udało mu się później zdobyć broń dla podziemia. W getcie też można było zdobyć broń - ostatni mieszkańcy getta przywitali wkraczających Niemców ogniem. Dwa pistolety Wiesenthal zachował dla siebie; trzymał je w szufladzie biurka inspektora Kohlrautza. Czasami rozmawiał z Kohlrautzem na temat zagłady Żydów; Kohltautz powiedział mu, że nadejdzie dzień, gdy cały naród niemiecki będzie musiał zapłacić za swoje zbrodnie 18•
Na tle tych wszystkich potworności, jakich doświadczyli Żydzi we Lwowie, relacje między Wiesenthalem a jego zwierzchnikami wydają się wytworem wyobraźni. Wiesenthal nie miał jednak żadnego powodu, by wymyślać historię, umniejszającą jego cierpienia w okresie Holokaustu, tym bardziej że mógł narazić się na zarzut kolaboracji z Niemcami. Przeciwnie, powinien raczej to ukrywać. Wiesenthal jednak wielokrotnie powtarzał tę historię, twierdząc, że przeżył tę wojnę dzięki pomocy uczciwych Niemców. Nie ma nWiny kolektywnej" - powtarzał wielokrotnie i dodawał, iż każdy odpowiada za własne czyny. Kilka osób, które znaŁy Wiesenthala przed wojną, potwierdziło jego opowieść o prJ.cy w Kolejach Wschodnich. Mówili z podziwe1n o jego charakterze i odwadze 19•
óó
SZYMON WIESENTHAL
Wiesenthal był jednak świadom wątpliwości, jakie budziła cała ta histo-ria, podkreślał więc, że warunki, w jakich wówczas przebywał, nie różniły się wiele od sytuacji 250 Żydów zatrudnionych we zakładach. Twierdził, że wszystkich traktowano tam stosunkowo przyzwoicie. Stało się tak dzięki temu, iż Gi.inthert kierował swoją placówką tak, jakby była samotną wyspą w morzu zła. Zadbał również o to, aby niemieccy brygadziści i inspektorzy nie prześladowali Żydów. Rzeczywiście, większość niemieckiego kierow-nictwa zakładów, była, zdaniem Wiesenthala, porządnymi ludźmi . Oczywi-ście nie wszyscy. Wiesenthal twierdzi, że inspektor Peter Arnołds, człowiek wyjątkowo nikczemny, zastrzelił chłopca, syna żydowskiego robotnika o na--
zwisku Chassin.
* Chassin zajmował się końmi, które trzymano w zakładach kolejowych, i dostał pozwolenie nocowania w stajni. Jego żona i syn zostali w getcie. Pod„ czas jednej z łapanek Niemcy zamordowali kobietę i dziecko zostało samo. Sąsiedzi zdołali w jakiś sposób poinformować o tym Chassina, ktoś umożli„ wił mu przemycenie syna w dużym worku z getta do zakładów. W ciągu dnia chłopiec ukrywał się w stajni, w skrzyni na paszę; ojciec wywiercił w ściance skrzyni kilka dziut, by synek mógł oddychać. W nocy, kiedy Niemcy szli do domów, chłopiec wychodził z ukrycia. Pewnego dnia ktoś doniósł na Chassina, a inspektor Arnolds wezwał eses1nanów z obozu na Janowskiej. „Widziałem na własne oczy, jak inspek-tor Arnolds wszedł z esesmanem do stajni, a po trzech minutach rozległ się jeden strzał - zeznaje Wiesenthal, - l(iedy wyszli, wszedłem do środka
i zobaczyłem Chassina płaczącego nad ciałem syna. Opowiedział mi, jak es-esman wyciągnął dziecko ze skrzyni, kazał ojcu odwrócić się i strzelił. Potem rzucił ciało chłopca na stos śmieci i kazał Chassinowi przykryć je końską. derką." 20 •
W śród firm budowlanych pracujących na terenie zakładów kolejowych znajdowało się również przedsiębiorstwo z Lublina. Wiesenthal przypusz, czał, że kierownik utrzymuje kontakt z polską. partyzantką. Tak czy inaczej, człowiek ten, o nazwisku Różański, zabrał stamtąd Cylę Wiesenthal. Mał,
żeństwo Różańskich miało
dziecko, więc Cyla pracowała u nich jako opiekunka. Dostała fałszywe papiery na nazwisko Irena Kowalska. Nie wyglą dała na Żydówkę, ale w pewnym momencie nie mogła się już dalej ukrywać i w jakiś sposób udało jej się wrócić do Lwowa. Przyszła do zakładów kolejowych i przez ogrodzenie rozmawiała z mę żem. Dzięki pomocy jednego z członków organizacji konspiracyjnej, która miała dług wdzięczności wobec Wiesenthala za otrzymaną broń, zdołał załatwić jej schronienie w Warszawie. Przez pewien czas otrzymywał jeszcze od niej listy, potem jednak kontakt ustał. Ludzie, którzy ich znali z zakła dów, potwierdzili po wojnie historię ucieczki Cyli... 21
TRZY DNI W SZAFIE
W
dr~giej połowie 1943 roku, kiedy we Lwowie nie pozostało już wie-
lu Zydów, władze niemieckie zaczęły przenosić tych, którzy pracowali w mieście, w tym w Kolejach W sched.nich, do obozu na Janowskiej . Był wśród nich Wiesenthal. W zakładach kolejowych dalej zatrudniano więź niów: rano przyprowadzano ich do pracy, wieczorem odprowadzano ich do obozu, gdzie zajmowali się„sportem'': zmuszano ich do stania przez godzinę na apelu, robienia przysiadów i pompek, skakania, biegania, byli przy tym bici. Po raz kolejny zapisywano ich, liczono, dzielono na podgrupy, ponownie liczono, w końcu wyprowadzano na piaszczyste tereny, gdzie mordowano ich strzałem w tył głowy22 • Pod koniec września 1943 roku Kohlrautz powiedział Wiesenthalowi, ie nadeszła pora na ucieczkę. Wiesenthal postanowił uciec z kolegą z pracy, Arturem Szeimannem, przed wojną dyrektorem znanego cyrku, żonatym z Ukrainką. Starannie opracowali plan ucieczki. Kohlrautz dał iin zezwolenie na wyjście do miasta w celu kupienia sprzętu, miał ich pilnować ukraiń~ ski strażnik. Weszli do jakiegoś domu, a strażnik został na zewn~trz. Wiesenthal poczęstował go papierosem. Ka1nienica n1iała dwa wejścia, weszli wejściem frontowym, wyszli tylnym i tramwajem pojechali do domu Romana Uścieńskiego, gdzie czekał na nich, jak było ustalone, przedstawiciel jednej z firm budowlanych. Człowiek ten
óts
SZYMON WIESENTHAL
narażał własne życie, a zrobił to dlatego, że nienawidził Niemców - napisał
Wiesenthal czterdzieści lat później. Dzięki temu zeznaniu Uścieński ottzy, mał medal Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, tytuł i pomoc finanse, wą, którą państwo Izrael za pomocą Instytutu Yad Vashem przekazuje rym, którzy w czasie Zagłady ratowali Żydów23 • Wiesenthal i Szeimann ukrywali się w domu Uścieńskiego tylko przez kilka godzin. Wieczorem przyszła jedna ze sprzątaczek z .zakładów kolejowych i przeprowadziła ich do domu swoich rodziców na wsi. Zatrzymali się tam na krótko, ukrywając się na strychu, póki nie przyszła żona Szeimanna i nie zabrała go ze sobą.. Wiesenthal został sam. Minęło kilka tygodni i dom został otoczony przez żołnierzy ukraińskich. Wiesenthal zdołał uciec i dotrzeć do domu Szeimanna24 • Jego dalsze losy poznajemy z opowieści ży dowskiej kobiety, którą los rzucał z kraju do kraju, od jednej tożsamości do drugiej, aż u kresu życia dotarła do Izraela.
* Paulina Busz była żoną księgowego o imieniu Maks, ich córka Basia miała wówczas trzy lata. Lola, wzięta krawcowa, była siostrą. Pauliny. Kiedy wybuchła wojna, cała rodzina przeprowadziła się do Chodorowa, gdzie znaleźli schronienie w cukrowni, której dyrektor znał ich dobrze, ponieważ żona zamawiała ubrania u Loli. Nieopodal cukrowni ntieszkała żydowska rodzina Sternbergów; syn Icchak, wówczas dwudziestoletni młodzieniec, pracował w cukrowni. Niemcy zamor„ dowalijego brata, zabrali matkę, został sam j uciekł do Lwowa. Ukrywał się na fałszywych papierach, posługując się imieniem Olek. W'łaściciel mieszkania, które Sternberg wynajn1ował we Lwowie, był Polakiem i również pracował w Kolejach Wschodnich. Znał Wiesenthala, a ten z kolei załatwił Sternber„ gowi pracę w zakładach, ratują.c mu w ten sposób życie25 • Pewnego dnia Sternberg spotkał Paulinę Busz, dawną. są.siad.kę z Chodorowa. Wróciła do Lwowa z córką i podobnie jak Olek ukrywała swoją tożsa, mość. Miała metrykę na nazwisko żony dyrektora cukrowni w Chodorowie, Marii Krodkiewskiej. Prawdziwa Maria Krodkiewska przebywała wówczas w Warszawie.
,
„DO ZOBACZENIA NA
POŁCE
»
Z MYDI..EM
69
Paulina znalazła pracę w przedszkolu kierowanym przez zakonnice, a te z kolei załatwiły jej i jej córce mieszkanie przy ulicy Balonowej. Została zatrzymana jako ukrywająca się Żydówka, pobito ją w więzieniu, ale osta„ tecznie zwolniono. Metryka urodzenia już nie wystarczała, należało zdobyć nowy dokument tożsamości. Olek słyszał, że Wiesenthal potrafi fałszować dokumenty. Przyniósł więc stary dokument Pauliny Busz, a w zamian otrzy„ mał ausweis na nazwisko Marii Ktodkiewskiej. Tymczasem siostra Pauliny, Lola, również wróciła z Chodorowa, a pew„ nego dnia pojawił się także jej mąż, Maks. Na początku znalazł schronienie u Olka, a potem przeniósł się do mieszkania żony. W mieszkaniu przebywały wówczas trzy dorosłe osoby i dziewczynka. Sąsiedzi nie mogh wiedzieć, że oprócz kobiety z córką ktokolwiek tam mieszka, mogliby bowiem podejrze„ wać, że znajdują się ta1n Żydzi. Sytuacja była więc niesłychanie trudna.
Tymczasem Olek nawiązał szczególną znajomość z Krysią - jedenastoletnJ~ dziewczynką. Zobaczył ją pewnego dnia przez ogrodzenie zakładów. Pomachała ręką do jednego z żydowskich pracowników, który dyskretnie podniósł dłoń. Dziewczynka przychodziła codziennie po to tylko, by pomachać robotnikowi. Była jego córką. Każdej nocy szukała miejsca na nocleg na klatkach schodowych, a rankiem przychodziła do ojca. Po południu szła do kina. Olek jej pomagał. Kupował jedzenie i razem włóczyli się po ulicach. Łączył ich wspólny los, kłopoty, obawy, podobne marzenia. !
Po jakimś czasie dziewczynka też znikła. Olek zastanawiał się, co mogło się z nią stać. We Lwowie pojawiły się pogłoski o szajce porywaczy dzieci: zabijali je na mięso, po czym sprzedawali na targu - tak opowiadali w mieście. Olek obawiał się, że mogło to spotkać jego Krysię. Fakt, że Sternberg do końca swoich dni w to wierzył, mówi o nastrojach panujących wówczas we Lwowie i wcale nie jest istotne, czy tak było rzeczywiście 26 •
70
SZYMON WIESENTHAL
* Mniej więcej w tym samym czasie w drzwiach mieszkania Pauliny po„ jawiła się kobieta z listem od Wiesenthala. Była to żona Szeimanna. Wie.senthal od czasu, kiedy sfałszował dowód osobisty Pauliny, znał jej adres. Teraz prosił, aby pomogła nlu znaleźć schronienie, bo tam, gdzie obecnie jest, nie może dłużej przebywać. Żona Szeimanna była na granicy histerii. Powiedziała Paulinie, że jest krawcową., przychodzą do niej klientki i za każ„ dym razem chowa swojego męża w szafie. Siedział tam czasami nawet po kilka godzin na małym taborecie, obawiają.c się, że najsłabszy kaszel może go wydać. Teraz dołączył do nich Wiesenthal. ,,Wstawili tam drugi taboret dla mnie - opowiadał po latach - siedziałem więc tak w tej szafie przez trzy dni. Nie mogliśmy nawet głośno oddychać, bo odległość między szafą a stołem, przy którym siedzieu obcy ludzie, nie była większa niż półtora metra."27 • Paulina również nie wiedziała, jak umieścić piątą osobę w swoim miesz„ kaniu, przyrzekła jednak żonie Szeimanna, że postara się znaleźć jakieś roz„ wiązanie. Kobieta wróciła po dwóch dniach. Paulina powiedziała, że nie jest w stanie jej pomóc, a wtedy żona Szeimanna odrzekła, że nie ma innego wyjścia i musi wydać wszystkich Niemcotn. Zażą.dała od Wiesenthala, aby odszedł, ten jednak odm6wił.„Ma dwa rewolwery, zabije nas wszystkich!" wrzeszczała, rwąc włosy z głowy. Paulina powiedziała: „Wie pani, cor Niech przyjdzie': Jej mąż krzyknął: „Co ty wyczyniasz? Ja pójdę, ale Lola niech zostanie!': Wtedy Paulina odpo„ wiedziała: „Dokąd pójdziesz? Jest was dwóch, niech będzie trzech. To nie potrwa długo': W mieszkaniu powstała sytuacja nie do wytrzymania. „Wie.senthal nie chciał wyjść" - opowiadała Paulina badaczce z Yad Vashem. Najtrudniej było zachować tajemnicę przed dziewczynką.. Obawiali się, że Basia nie zdoła utrzymać tego w sekrecie. Przez cały dzień przebywała w przedszkolu u zakonnic, ale wieczorami musieli ukrywać się w sypialni, a dziewczynka siedziała wtedy w kuchni i nie wchodziła do pokoju. Cza„ sami coś słyszała i wtedy pytała: ,,Mamo, co to byłor': a matka wynajdywała różne wymówki. Kiedyś odpowiedziała, że to szczury. Ubikacja znajdowała się na zewnątrz mieszkania, na wspólnym balkonie.
„DO ZOBACZENIA NA
.
POŁCE
Z
MYDŁEM
"
71
Wiesenthal, Maks i Lola nie mogli jednak z niej korzystać. Paulina zdobyła wiadro i opróżniała je po kryjomu. "Przeszłam straszne rzeczy'' - opowiadała później. W drugim pokoju był zlew z kranem i bieżącą wodą, niekiedy korzystali z niego jak z ubikacji. Oprócz tego pranie, gotowanie - wszystko należało zrobić w taki sposób, aby sąsiedzi się nie zorientowali.
ten czas Paulina pracowała w przedszkolu u sióstr jako chrześcijanka Maria. Zdarzało się, że Niemcy przychodzili do mieszkania i robili rewizję, wystarczały im jednak dokumenty przygotowane przez Wiesenthala. Jednego wieczoru w drzwiach pojawiło się trzech mężczyzn w niemieckich mundurach, powiedzieli, że przyszli po ukrywających się Ży dów. Okazało się, że byli to ukraińscy szantażyści. Wiesenthal, Lola i Maks schowali się na strychu. Szantażyści zjawili się raz jeszcze, po czym znikli. Olek w dalszym ciągu pracował w zakładach kolejowych. Codziennie przychodził w odwiedziny, przynosił im jedzenie, gazery, a także papier i ko~ lorowe ołówki dla Wiesenthala, który rysował ludzi i różne sytuacje z obozu na Janowskiej, ilustrował także codzienność w mieszkaniu Pauliny. Mieli nadzieję, że ich sytuacja nie ulegnie zmianie. Wiesenthal usunął kilka desek z podłogi w pokoju i wykopał kryjówkę, w której mogły zmieścić się w pozycji leżącej trzy osoby. „Ziemię wynosi, łam w wiadrach i garnkach, a potem wyrzucałam na podwórka innych do, mów - opowiadała Paulina - wrzucałam również do pieca, miałam wielki nieużywany piec kaflowy. Rozrzucałam też trochę w piwnicy i na strychu". Później Wiesenthal umieścił deski z powrotem w podłodze, a na nich posta, wił łóżko. Jeżeli przychodził z wizytą ktoś z sąsiadów, to Wiesenthal i Lola chowali się w szafie, a Maks wchodził do kosza na pranie, „do łodzi pod, wodnej'' - jak go nazywał. Śledzili w gazetach przebieg działań wojennych, nazywali siebie„sztabem generalnym': Czasami Wiesenthal wysyłał Olka do Szeimanna i znajomych sprzed wojny z nadzieją., że może pomogą. Przez
cały
'/ ',L
~ZYMON
WlHSHNTHAL
W ten sposób minęło siedem miesięcy. Icchak Sternberg (Olek) pi„ sał: „Ludzie nie są w stanie zapanować nad pewnym poziomem napięcia i strachu przez cały dzień, w warunkach ciągłego zagrożenia trwającego miesiące i lata". Czasami przychodziła do Pauliny córka sąsiadów, dora„ stająca dziewczyna, która opowiadała jej historię swojej wielkiej miłości. Nie przypuszczała nawet, że za ścianą są jeszcze trzy inne osoby, które jej słuchały.
Sam Wiesenthal nie opowiadał nic o swoistych relacjach, jakie prawdo„ podobnie wytworzyły się między Lolą, Pauliną, Maksem i nim. Paulina ży„ wiła do niego urazę. Ale badaczka z Yad Vashem, spisująca wiele lat później tę opowieść, nie zdołała wydobyć od niej żadnych szczegółów: „Nie chcę o tym mówić, po prostu nie chcę" - powtarzała Pattlina28 •
POD PROTEKTORATEM SS rzez wszystkie te miesiące nie mieli pojęcia, iż ich sąsiadka z dołu, Ukrainka, ukrywa w piwnicy siedmioro Żydów. Pewnego dnia cała sió„ demka została zdekonspirowana. 13 czerwca 1944 roku przybyły duże siły policyjne, zatrzymano ich, a cały dom poddano szczegółowej rewizji. Wie„ senthat Lola i Maks schowali się w kryjówce. „Leżeliśmy tam pod podłogą, a oni zaczęli obmacywać ściany i wyry„ wać deski z podłogi. Kiedy odkryli miejsce, gdzie leżałem, chwyciłem za rewolwer, miałem go pod głową, ale na głowie poczułem but unie1nożliwia. . jący mi jakikolwiek ruch. Wyciągnięto mnie na zewnątrz: był tam esesn1an i dwóch polskich agentów. Tymczasem wyciągnięto też i innych. Polscy agenci byli w owym czasie zamieszani w handel bronią. Ukradli te moje dwa rewolwery, bo gdyby zapisali w raporcie, że znaleziono u mnie broń, musieliby ją oddać. Zabrali ze sobą także kilka moich rysunków" 29• Pauli, nę, Lolę i Maksa też aresztowano. Mała Basia została u sąsiadki. Wiele lat potem Wiesenthal otrzymał kopię policyjnego raportu z opisem swojego aresztowania30 •
P
,
„DO ZOBACZENIA NA POI.CE Z
MYOł.E M
u
73
Na początku zabrano go na Janowską, a porem do więzienia. Opowiada, że bał się tortur, starał się więc popełnić samobójsrwo za pomocą żyletki. Zabrali go do szpitala, by mógł przeczekać śledztwo. Jedna z ostatnich więź„ niarek obozu na Janowskiej opowiadała później o aresztowaniu pewnego inżyniera, który trzymał swoje rysunki. Nie zapamiętała wprawdzie jego nazwiska, ale przypomniała sobie, że przeciął sobie żyły, ponieważ bał się tortur w śledztwie3 L. Wiesenthal twierdzi, że starał się zyskać na czasie, by za wszelką cenę odwlec przesłuchanie, próbował więc jeszcze dwukrotnie bezskutecznie po„ pełnić samobójstwo: raz ukradł lekarzowi słoik z pastylkami, połknął je, lecz okazało się, że to sacharyna. Za drugim razem próbował się powiesić, robiąc pętlę ze spodni, ale się podarły. Tymczasem Armia Czerwona zbliżała się do Lwowa, a Niemcy zaczęli się wycofywać. Pewnego dnia Rosjanie zbombardowali teren wokół więzie„ nia. W murze powstała dziura, kilku więźniów, wśród nich Paulina, jej mąż Maks Busz i siostra Lola, uciekło. Pozostałych więźniów, w tym Wiesentha „
la, przewieziono do obozu na Janowską. Prawdopodobnie wydarzyło się to w lipcu 1944 roku. W obozie pozostało zaledwie około stu więźniów.
Wydaje się, że Szymon Wiesenthal zawdzięcza życie nie instynkto„ wi, nie szczęściu, ale głównie absurdowi. Kilku ostatnich więźniów, wśród nich Wiesenthal, próbowało uciec z Janowskiej. Wtedy Rosjanie rozpoczęli bombardowanie. Dwóch uciekinierów zginęło, a inni - w tym Wiesenthal wrócili do obozu. W normalnych okolicznościach zapewne by ich rozstrzela„ no, tym razem jednak przyszedł do nich Friedrich Warzok, jeden z ostatnich oficerów pozostałych w obozie, i wyjaśnił, że czasy się zmieniły. Osobiście zadba o to, by żadnemu z więźniów nie stała się krzywda. Według Wiesentha„ la, powiedział, dlaczego to robi: „Pójdziecie z nami i razem przetrwamy tę wojnę': Warzok zabrał ich do magazynu z prowiantem i kazał zaopatrzyć się w żywność. Nazajutrz zaprowadzono ich na stację kolejową. Jeden z więź„ niów próbował uciec, został zastrzelony. Kobieta narzekała, że bolą. ją nogi, więc ją także zastrzelono.
74
SZYMON WIESENTHAL
Przypuszczali, że zabierają ich do obozu śmierci, lecz zanim pociąg ruszył, przyszedł jeden z oficerów, wrzucił do wagonu szczeniaka i klatkę z ulubionym kanarkiem i zapowiedział, że jeśli coś złego stanie się tym zwierzętom, to własnoręcznie zabije wszystkich więźniów w wagonie. Wiesenthal opisał ten epizod podczas swoich zeznań na procesie kilku zbrodniarzy z Janowskiej 32• Był to jeden z ostatnich niemieckich pociągów, które wyjechały ze Lwowa; kilka dni później miasto przeszło w ręce Rosjan. Wiesenthala wraz z towarzyszami przewieziono na zachód, do Przemyśla. Tam okazało się, dlaczego ich nie zabito: Warzokowi i innym potrzebni byli żydowscy więź niowie, aby mogli ich pilnować, bo jeśli ktoś zauważyłby, że pozostali bez zajęcia, wysłano by ich na front. Wiesenthal twierdzi, że na pięćdziesięciu więźniów przypadało trzydziestu esesmanów. Na początku zmienili swoje więzienne ubranie na niebieskie robocze kombinezony. Warzok groził, że pozabija ich, jeśli komukolwiek powiedzą, że są. Żydami. Przez kilka dni zajmowali się umacnianiem fortyfikacji. Kiedy Rosjanie zbliżali się do Przernyśla, Warzok zabrał Żydów i przeszedł do innego obozu. W drodze spotkali grupę niemieckich cywili uciekających przed Rosjanami. Warzok nakazał im zejść z furmanek i skonfiskował je dla swojej grupy. Na każdej furmance siedziało dwóch więźniów z jednym esesmanem. Nocowali w opuszczonych obozach i według Wiesenthala stali się grupą wojennych tułaczy. Żydzi i uciekający esesmani. Spali razem, kradli kartofle z chłopskich pól. Mieli dość żywności, a esesmani dzielili się z nimi papierosami i alkoholem. Raz czy dwa natknęli się na uciekających żołnierzy Wehrmachtu, a d przeklinali esesmanów: idźcie na front, zamiast zajmować się Żydami.
Kilkakrotnie nocowali w obozowiskach, które rozpoznawali potem po szyldach narysowanych przez Wiesenthala: „obóz Wenus': „obóz Merkury': jakby były to tajne bazy. Później porwali z domów kilkudziesięciu chłopów, którym kazali usypywać okopy dla ochrony. Wiesenthal zrozumiał od razu, że chodzi tu o pracę pozorną., żeby tylko stworzyć wrażenie wspólnego wojennego wysiłku, żeby za wszelką cenę zyskać na czasie, uniknąć kontaktu z wojskiem niemieckim, nie iść na front, bo klęska była już bliska.
„DO Z OBACZENIA NA
• POŁCB
Z
MYDŁBM
n
75
Wiesenthal rozważał ucieczkę, ale doszedł do wniosku, ie z esesmanami ma większe szanse na ocalenie. „W tym czasie nasza sytuacja była po prostu świetna - opisuje - nie przeklinano nas, nie bito, nie słyszeliśmy złego sło, wa, nawet nas nie pilnowano': Biografka Wiesenthala Helia Pick cytuje jego słowa z rozmowy, którą odbył z jednym z esesmanów z grupy Warzoka. Esesman zapytał, co by Wiesenthal opowiadał o obozach koncentracyjnych, gdyby w jakiś sposób udało mu się dotrzeć do Stanów Zjednoczonych. Wiesenthal odrzekł, że powiedziałby prawdę. ,,Oni pomyślą., że zwariowałeś - ostrzegł esestnan. Nikt ci nie uwierzy''. Wiesenthal postanowił, że jeśli tylko przeżyje, to za, dba, by dowiedział się o tym cały świat33 • Zdawał sobie sprawę, że ta hi, stotia brzmi nieprawdopodobnie: 11Rozumiem, że historia mojego ocalenia brzmi zbyt awanturniczo, ale w tamtym okresie wszystko było jedynie kwe, stią przypadku" - powiedział k.iedyś 34 • Przy innej okazji zaznaczył: „Przeży, łem tyle cudów, że już sam w nią nie wierzę, więc jak mają wierzyć inni35". Przynajmniej dwóch spośród esesmanów wymienionych z nazwisk przez Wiesenthala zaprzeczyło kilku szczegółom z jego opowieści, chociaż trzech ostatnich więźniów z Janowskiej złożyło po wojnie zeznanie, iż rzeczywiście byli w grupie więźniów, którzy w ostatniej chwili opuścili obóz, uciekając przed Rosjanami razem z 06cere111 SS, Warzokiem. Opowieść ich jest mniej malownicza niż ta Wiesenthala, choć szczegóły, z opisem trasy włącznie, są identyczne. Gdy doszli do Sanu, przekonali się, że droga została odcięta przez kilku żołnierzy Wehrmachtu. Oni również pragnęli przekroczyć most, ale z daleka dochodziły już głosy żołnierzy ro, syjskich. Ludzie War.zoka odepchnęli żołnierzy, przeszli przez most, a gdy byli po drugiej stronie, wysadzili go. Żołnierze Wehrmachtu wpadli w ręce Rosjan36•
W śród więźniów z Janowskiej wędrujących z Wiesenthalem pod ochro, ną. esesmanów znajdował się również Leon Sohn. Był jednym z owych sied, miu Żydów ukrywających się pod mieszkaniem Pauliny K.rodkiewskit:i we Lwowie, których aresztowanie doprowadziło również do ujęcia Wiesenthala. W pewnym momencie Sohn zdołał uciec i wrócił do Lwowa zajętego
SZYMON WIESENTHAL
przez Rosjan. Odnalazł tam Paulinę, z którą się ożenił; jej mąż, Maks, za„ ginął i nikt go więcej nie widział. Sohn adoptował córkę Pauliny, a później urodziła im się jeszcze jedna córka. Ponad piętnaście lat żyli w Polsce jako katolicy. Wyemigrowali do Izraela w 1962 roku i znów stali się Żydami. Ie„ chak Sternberg, Olek, utrzymywał z nimi kontakty. Opuścił Polskę zaraz po wojnie} a przedtem zdołał sprawdzić, co stało się z Arturem Szeimannem, przyjacielem Wiesenthala. Szeimann wrócił do cyrku, którego dyrektorem był przed wojną. Sternberg pisze, że Szeimann stał się smutnym błaznem i zaproponował mu przystąpienie do cyrku. Sternberg wolał jednak rozpo„ cząć nowe życie w kibucu Bojowników Getta37 •
Wielkie oszustwo Warzoka zakończyło się klęską. Cała jego grupa wpad„ ła we wrześniu 1944 roku w ręce specjalnej jednostki zajmującej się wyłapy„ wan iem dezerterów, odesłano ich na front. „Żałowałem, że ucieczka się nie 381 udała - pisze Wiesenthal - mieliśmy wrażenie, że zbliża się koniec wojny : Przed nim było dziesięć najstraszniejszych miesięcy w życiu .
PŁASZÓW, GROSS ROSEN, MAUTHAUSEN
iedy zostali odłączeni od grupy Warzoka, wysłano ich do Płaszowa, obozu koncentracyjnego, powstałego na terenie żydowskiego cmenta„ rza w Krakowie. Obóz w Płaszowie stał się szerzej znany dzięki filmowi Stevena Spielberga Lista Schindlera. Liczba więźniów doszła aż do 24 tysię„ cy. Szacuje się, że 8 tysięcy Żydów zamordowano39 • Wiesenthal prawdopodobnie nie poznał osobiście strasznego komendanta obozu Amona Goetha, ale innego hitlerowskiego oficera Anthona "Tony'ego" Fehringera zapamiętał doskonale. Fehringer dowodził specjalną jednostką Sonderkommando, złożoną z więźniów z grupy Warzoka. Pozostało z nich trzydziestu czterech. Według Wiesenthala reżim w obozie był potworny, a zadanie do wykonania straszne: mieli wydobywać ciała ze zbiorowego grobu i palić je, by zatrzeć ślady mordu przed zbliżającymi się Ro--
K
•
„DO ZOBACZENIA NA POLCE Z
MYDŁEM
n
77
sjanami. W grobie pochowano tysiąc dwieście ciał. W pewnych miejscach zwłoki zakopane były w piasku i przetrwały niczym mumie. Kilka ciał unosiło się na wodach kanalizacyjnych. Wiesenthal wraz z towarzyszami wydobywali je z grobu, przykrywali warstwą drewna, na której kładli kolejną warstwę trupów i następną drewna, i jeszcze jedną, a taki stos oblewali benzyną i podpalali. Wiesenthal opowiada, iż „zapach zmarłych był tak mdlą.cy, że nie mogli jeść': Umieszczono ich w oddzielnym baraku. Smród był tak silny, że esesmani nawet się tam nie zbliżali. Ale„blondynek Tony" przychodził. „W oficerkach miał szczypce podobne do dentystycznych, którymi \vyłamywał un1arłym zęby, szukał złotych plomb, których nie znaleźli esesmani. Jeśli znalazł taką złotą. plombę, wkładał ją do kieszeni, a następnie wymieniał na szklaneczki sznapsa. Miał zawsze dużo sznapsa''40• Trwało to mniej więcej miesiąc, aż do 15 października 1944 roku.
Zbliżali się Rosjanie, Niemcy opuścili Płaszów. Wiesenthal i jego koledzy
mogli zaświadczyć o potwornej zbrodni, jakiej się tu dopuszczono, sądzili więc, że zostaną rozstrzelani. Wiedzieli o Auschwitz, przypuszczali, że tam właśnie zostaną. wysłani, ale w końcu przetransportowano ich do Gross Ro-sen. Ten trzeci obóz, w którym przebywał Wiesenthal, leży w południowo -zachodniej części Polski. W szczytowym okresie przetrzymywano w nim 100 tysięcy więźniów, szacuje się, że zginęło 40 tysięcy41 • Z punktu widzenia Wiesenthala ten obóz był najgorszy. Przez trzy miesiące trzymano go o głodzie w okropnej ciasnocie. Niektórym więźniom kazano maszerować godzinami po małej przestrzeni, aby zmiękczyć buty dla żołnierzy na froncie. Wielu zmarło z wyczerpania. Wiesenthal został wysłany do pracy w pobliskim kamieniołomie. Kamień spadł mu na prawą. nogę, więc odesłano go do szpitala. LekarzJ którego Wiesenthal wychwala za poświęcenie, wyjaśnił mu, że trzeba amputować paluch. Nie miał jednak żadnej narkozy. Wiesenthal opowiada: „Położyli mnie na stole, jeden usiadł mi na głowie, dwoma pasami przytwierdzono mnie do stołu i za pomocą zwykłych nożyczek odcięli mi paluch. Później opatrzyli
SZYMON WIESENTHAL
go papierowym bandażem i położyli w sąsiednim pomieszczeniu. straszne bóle42': Także inne zabiegi robiono bez narkozy.
Miałem
W szpitalu doczekał ewakuacji więźniów na początku stycznia 1945 roku. Ktoś pomógł mu wstać. Owinął ranną nogę rękawem starego płaszcza, szedł, podpierając się kijem od miotły. Z kilkoma tysiącami innych więźniów przeszedł słynny „marsz śmierct ostatnich więźniów obozów. Przez cztery dni brnęli w śniegu, dwadzieścia kilometrów dziennie. W końcu dotarli do miasta Chemnitz we wschodnich Niemczech. Tam wsiedli do pociągu jadącego do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie nieopodal Weimaru. Był to pociąg towarowy z otwartymi wagonami. Wielu nie wytrzymało trudów podróży, ich ciała wyrzucano na pobocze torów. Wkrótce zaprzestano jednak tego procederu ze względu na skargi mieszkańców okolicznych wsi. Wiesenthal przypomina sobie, że paru zamarzniętych trupów używali jako ławek do siedzenia43 • Obóz w Buchenwaldzie okazał się tylko stacją przejściową. Po kilku dniach ruszyli na południe, w kierunku Mauthausen w Austrii. W obozie przebywało wtedy 80 tysięcy więźniów. Szacuje się, że zginęło w nim prawie 200 tysięcy44 • Wiesenthal z trudem dotarł do bramy miał odmrożoną. nogę, był na granicy śmierci. Kiedy znalazł się w obozie, zapisano go w księdze więźniów. Otrzymał nu1ner 127 371. Wysłano go do „obozu rosyjskiego'; jak wówczas nazywano obozowy szpital45• Była połowa lutego 1945 roku; do wyzwolenia pozostało nieco ponad dwa miesiące.
Ostatnie tygodnie w Mauthausen Wiesenthal zapamiętał jako nieustanny wyścig ze śmiercią. Każdego dnia jeden ze strażników stawał w drzwiach baraku i krzykiem żądał podania liczby więźniów, którzy „zdechli" w nocy. Zazwyczaj strażnicy nie wchodzili do środka, obawiając się zarażenia chorobami i panującego tam smrodu. Raz dziennie więźniowie „obozu rosyjskiego" otrzyn1ywali talerz z wodnistą cieczą zwaną zupą.
„DO Z OBACZENIA NA
.
POł..C B
Z
MYDŁEM
"
79
Amerykanie wkroczyli do obozu 5 tnaja 1945 roku. Wiesenthal do.strzegł pierwsze czołgi o dziesiątej rano. „Ludzi ogarnął entuzjaz1n. Biegli
w kierunku czołgów. Biegłem i ja. Byłem jednak tak słaby, że nie miałem siły, aby wrócić. Wróciłem, czołgając się na czworakach". Wiesenthal i tym razem nie opowiada, co czuł w tej chwili, po czterech latach cierpień, kiedy ocierał się o śmierć, nie wiedział nic o losie żony. Zamiast własnych emocji opisuje ogólny entuzjazm. Opowiada, że więźniowie wywiesili przygotowane wcześniej flagi: polskie i czeskie. Zauważył, że kilku więźniów połączyło rękawy niebieskiej i białej koszuli i tak zaimprowizowaną flagę wywiesiło na kiju. „Nie wiem, czy kiedykolwiek w historii narodu żydowskiego istniał wspanialszy sztandar461:
Rozdział czwarty
„KTO
JĄ WIDZIAŁ,
KTO
JĄ
ZNAr"
AMERYKAŃSKI ZWIĄZ~K
istoria Linzu nad Dunajem w Górnej Austrii sięga czasów rzymskich. Miasto rozkwitło w okresie średniowiecza. Mozart, Beethoven i Bruck· ner tworzyli tu swoje symfonie.Jego nazwa stała się słynna dzięki wspaniałym konfiturowym tortom. Linz był ukochanym miastem Hitlera. Wprawdzie się tu nie urodził, ale spędził kilka szczęśliwych lat jako chłopiec. Marzył, by dożyć w Linzu swoich dni, chciał być tu pochowany 1• Grób jego rodziców znajduje się w pobliskiej wiosce Leonding. Był to również pierwszy przystanek na drodze Szymona Wiesenthala do nowego życia. Dotarł tam kilka dni po wyzwoleniu obozu w Mauthausen. Nie mógł znieść widoku rodzinnego domu Hitlera. Nocami prześladowały go koszmary. Wid.ział masę nagich więźniów, ustawionych w szeregi, oczekujących na śmierć. Słyszał wrzaski eses1nanów, odgłosy strzałów, jęki ofiar. Opuścił więc Leonding i przeniósł się do Linzu. Wysoki, chudy i wysuszony; bolało go całe ciało, a szczególnie noga. Podobnie jak inni oswobodzeni więźniowie był jeszcze w szoku. Życie wydawało mu się pozbawione sensu: sam w obcym kraju, bez żony, rodziców, przyjaciół. Nie za-mierzał pozostawać tam długo, lecz zanim wyjechał, upłynęło piętnaście lat2 •
H
W porównaniu z innymi więźniami dość szybko odbudował swoje ży„ cie. Jui dziesięć dni po wyzwoleniu miał w ręku kawałek papieru, podpi-
„K l U JJ} W 1UL.1A{.1 KTO JJ} :&N A ':
OJ.
sany przez burmistrza miasta Mauthausen. Dokument ten informował, iż został zarejestrowany i że znajduje się „w drodze do domu" 3 • Po kolejnych dziesięciu dniach Wiesenthal złożył swój podpis pod ośmiostronicowym dokumentem, zawierającym blisko sto pięćdziesiąt nazwisk zbrodniarzy hitlerowskich. W dużej mierze opierał się na swej pamięci. Wiele spośród osób, które wymienił, popełniło zbrodnie na terenie Galicji. Lista została skierowana do "amerykańskiego komendanta obozu w Mauthausen': Wiesenthal prawdopodobnie potrzebował kilku dni na zebranie informacji, spisanie ich i skomentowanie. Wszystko wskazuje więc na to, że zaczął sporządzać tę listę dzień lub dwa po swoim oswobodzeniu. Wydaje się, że większość nazwisk tkwiło w jego pamięci, zanim jeszcze ujrzał w bra.mie obozu amerykańskie czołgi. Dokument nie zawierał pełnej informacji, nie wszystkie nazwiska i szczegóły były dokładne, ale w jakiś sposób od„ zwierciedlał jego wiarę w podstawowe wartości sprawiedliwego społeczeń„ stwa: pisał, że należy postawić zbrodniarzy przed sądem, że muszą ponieść karę. Nie spisał więc tych nazwisk dlatego, że planował ścigać nazistów, ale w przekonaniu, że tak powinien uczynić. W dołączonym liście proponuje swoje usługi władzom an1erykańskim, chociaż jako polski obywatel chciałby wrócić do domu4 • Wydaje się, że już wtedy związał swój los ze Stanami Zjednoczonymi; aż do końca swych dni żył w kręgu wpływów amerykańskich. Jego stosunek do Ameryki był bardzo osobisty i niezwykle emocjonalny. Amerykanie po.konali hitlerowskie Niemcy, uwolnili go z obozu Mauthausen, a więc uwiel„ biał ich w sposób naturalny, jako przywódców wolnego świata, szczególnie w obliczu zagrożenia komunistycznego. Później wielokrotnie jeździł do Lukse1nburga złożyć kwiaty na grobie generała Georgea Pattona, wyzwo.liciela Europy5 • Zjawisko to było dość powszechne wśród ocalałych: ,,Ameryka! - pisali w jednej ze swoich odezw do władz amerykańskich - to jedyne pojęcie, którego wraz z naszymi nadziejami i obawami się trzymamy"6 • Amerykanie potrzebowali ludzi takich jak Wiesenthal, a on też miał im coś do zaproponowania - elegancki mężczyzna w wieku trzydziestu siedmiu lat, znają.cy niemiecki, który szybko opanował podstawy angielskiego. Wiesenthal w swej opowieści ubarwia ten związek. W parę dni po wy~
82
SZYMON WIESENTHAL
zwoleniu zwrócił się do polskiego więźnia, Rusinka, któremu przydzielono zadanie wydawania dokument:ów podróży, ten jednak obsypał go antysemickimi wyzwiskami i pobił. Wiesenthal zwrócił się do władz amerykań skich, by złożyć zażalenie. Natknął się na oficera Abby'ego Manna, później znanego scenarzysty w Hollywood. Mann zamierzał ukarać więźnia, który obraził Wiesenthala, ten jednak przystał na propozycję innego polskiego więźnia, Józefa Cyrankiewicza, późniejszego polskiego premiera, i zadowo~ lił się przeprosinami.
Alianci, podobnie jak wcześniej w Niemczech, postanowili podzielić się władzą w okupowanej Austrii. Strefa amerykańska znalazła się pod nadzorem kontrwywiadu CIA. Amerykańscy oficerowie w Mauthausem potrzebowali informacji o funkcjonariuszach obozu, by postawić ich przed s'l-dem w Dachau. Na korytarzu jednostki Wiesenthal zauważył esesmanów prowadzonych na przesłuchanie; chciał w nim uczestniczyć. Na początku nie uzyskał na to zgody ze względu na swoją matną kondycję fizyczną, jednak nie rezygnował i prosił aż do skutku. Na widok esesmanów w niewoli czuł podniecenie, jakby uczestniczył w tytuale religijnym - opowiadał. Jako czło„ wiek z natury energiczny i aktywny pragnął wrócić do normalnego życia. Stopniowo zaczął się interesować również innymi ludźmi, cecha ta charak, teryzowała go jeszcze przed wojną. Opowiadał, że kiedy zajmował się ar, chitekturą, nie wystarczało mu zaprojektowanie budynku. Zawsze musiał wiedzieć, kim są ludzie, którzy w nim kiedyś zamieszkają. W trakcie pobytu w obozie ciekawość ta zgasła, ale teraz rozpaliła się na nowo. Amerykanie byli pod wrażeniem listy zbrodniarzy, którą przyniósł, i chęci współpracy z nimi. Po kilku dniach usilnej perswazji został przydzielony do jednego z o.fi.cerów, którzy zajmowali się aresztowaniami. Wiesenthal był szczęśliwy, oficer ten nie znał niemieckiego, więc służył mu jako tłumacz. Fizycznie był nadal słaby. Pewnego dnia poszedł z dwoma amerykański, mi żandarmami zatrzymać podejrzanego, mieszkają.cego w kamienicy na trzecim piętrze. Kazali mu iść na górę i przyprowadzić go. Kiedy wdrapał się na drugie piętro, musiał się zatrzymać, żeby odpocząć. Sapiąc i trzyma,
„KTO Jl}
WIDZIAŁ,
KTO Jl} ZNA.?
jąc się poręczy,
z trudem dotarł na trzecie piętro. Otworzono mu drzwi; sprawdził tożsamość podejrzanego, dokonał osobistej rewizji, by sprawdzić, czy nie jest on uzbrojony, następnie kazał mu pójść za sobą. Ledwo schodził po schodach; więzień, trzymając Wiesenthala za ramię, ostrożnie sprowadził go na ulicę, gdzie sam został aresztowany7 • Obóz w Mauthausen znajdował się w radzieckiej strefie okupacyjnej, więc krótko po wojnie Amerykanie zaprzestali tam wszelkiej działalności8 • Wiesenthal zaczął współpracę z inną amerykańską służbą. wywiadowczą, Biurem Sntdiów Strategicznych (OSS) . Dotychczas był zaangażowany waresztowanie podejrzanych o znanym miejscu zamieszkania, teraz zajął się poszukiwaniem ukrywających się. Również ta praca nie trwała długo. OSS zostało zlikwidowane pod koruec 1945 roku, Wiesenthal jednak w dalszym ciągu utrzymywał kontakty z Amerykanami. Uznano go za doradcę i praw„ dopodobnie otrzymywał również wynagrodzenie 9•
WYSIEDLENI
D czym
zięki pracy z Amerykanami Wiesenthal szybko wrócił do równowagi, wyróżniał się wśród innych
wysiedlonych. Trzy tygodnie po za„ kończeniu wojny pojechał do Monachium na pierwszy Kongres Ocalonych z Obozów, gdzie spotkał się między innymi z Szymszonem Junicmanem, sympatykiem syjonistycznej rewizjonistycznej Partii Państwa Hebrajskiego, którą Wiesenthal popierał przed wojną. Junicman został później członkiem Knesetu z ramienia Herutu, partii Menachema Begina 10 • Wiesenthal miał ze sobą. legitymację członka Rady Żydowskiej na terenie Górnej Austrii. W dokumencie tym widniał też podpis przedstawiciela Jointu, żydowskiej organizacji humanitarnej działają.cej wśród wychodźców, oraz pieczątka komendantury wojsk amerykańskich 11 • W Europie panował w tym czasie wielki chaos. Duża część kontynentu znajdowała się pod okupacją obcych wojsk i była pozbawiona normalnej administracji. Czternaście milionów wysiedlonych starało się powrócić do domów - pociągami, samochodami i furmankami, na rowerach. Miliony ludzi maszerowały pieszo z kraju do kraju, przekraczając granicę po grani„
SZYMON WIESENTHAL
cy, ciągnęły niekończące się konwoje wysiedleńców, wśród nich także Ży dów. W surnie na terenach okupowanych w czasie wojny przez hitlerowców ocalało około milio11a Żydów, oprócz tych, którzy przebywali w Związku Radzieckim. Większość z nich znajdowała się w Rumunii, Czechosłowa cji, Bułgarii, Polsce i na Węgrzech. Tysiące Żydów wyzwolonych z obozów chciały wrócić do domów, większość jednak przekonała się wkrótce, że ich domy i warsztaty zostały zrabowane i zniszczone. Szanse, iż władze komunistyczne zadbają. o zwrot mienia, bliskie były zeru. Prawie wszędzie Żydzi spotykali się z antysemityzmem, nierzadko dochodziło do aktów przemocy wobec nich. Wielu nie zdołało odnaleźć swoich najbliższych. W tych warunkach nie widzieli sensu, by pozostawać w swoich krajach. Jechali więc na zachód rozpocząć nowe życie daleko od miejsca katastrofy, podobnie jak niemieccy uchodźcy wypędzeni ze wschodu. W ten sposób znaleźli się w obozach przesiedleńczych w Niemczech i Austrii. Wiosną 1947 roku ogólna liczba żydowskich uchodźców zbliżała się do 250 tysięcy. Prawie 160 tysięcy przebywało w an1erykańskiej strefie okupacyjnej w Niemczech, ponad 40 tysięcy w Austrii i prawie 20 tysię cy we Włoszech. Jeheskel Sahar, późniejszy ambasador Izraela w Wiedniu, pisał: „Sytuacja w obozach jest straszna. Wiele tysięcy uratowanych umiera, brakuje koców, ciepłych ubrań. Większość mieszka w drewnianych barakach bez ogrzewania.Jest zimno, a w nocy mróz.( ... ) Przebywa tu dużo kobiet w ciąży, są też dzieci. Nikt jednak nic dla nich nie robi': Wierzył, że obojętność władz na straszną sytuację wysiedlonych wyru„ ka z czystego antysemityzmu: „Wygląda na to, że chcą wysiedlonym tak uprzykrzyć życie, aż zgodzą się na powrót do Polski" - pisał. Jedzenie było złe i w niewystarczają-cych ilościach. Wielu z ocalonych spało na takich samych piętrowych pryczach, jak w obozach koncentracyjnych, wielu na podłodze. Brakowało ubikacji i pryszniców. Również inne źród ła alarmowały o trudnych warunkach w obozach przesiedleńców: Earl Harrison, przedstawiciel Stanów Zjednoczonych na Międzypaństwowy Kongres do spraw Wysiedleńców, przekazał prezydentowi Trumanowi, iż stosunek armii amerykańskiej do żydowskich uchodźców różni się od
„KTO J4 WIDZIAL, KTO
J1 ZNA~"
85
stosunku hitlerowców do więźniów obozów koncentracyjnych tylko tym, że Amerykanie nie zabijają. Żydów 12 •
Po protestach z powodu złej sytuacji uchodźców kilka tysięcy mieszkań ców południowej dzielnicy Bindermichl zostało zmuszonych do opuszczenia swoich mieszkań, które przekazano wychodźcom. Dzielnicę tę, choć nosiła starą nazwę, rozbudowano podczas drugiej wojny światowej dla robotników pracujących w zakładach imienia Hermanna Goringa. Wyglą dała jak wielkie koszary: szeregi domów ustawione w kwadraty 13• Jednym z mieszkańców tej dzielnicy był Wiesenthal. W serii karykatur, które narysował w Bindermichl, ironicznie ukazuje gorzką bezczynność 14 • Uchodźcy byli uzależnieni od różnych organizacji międzynarodowych, głównie były to żydowskie organizacje humanitarne. Ludzie mieszkali w olbrzymiej ciasnocie, niekiedy po dwie rodziny w pokoju; kuchnie i urządze nia sanitarne były wspólne dla kilku rodzin. Otrzymywali pomoc lekarską i żywność, zazwyczaj nie pracowali, zaledwie część dzieci chodziła do szkół. Uchodźcy mogli swobodnie się poruszać. Działała poczta. Organizacja syjonistyczna i inne instytucje wysyłały do obozu swoich przedstawicieli. Niektórzy przyjechali z Palestyny. Starali się zainteresować uchodźców ży ciem kulturalnym i społecznym. Uruchomiono synagogi i świetlice, w których obchodzono święta i słuchano wykładów. Powstały biblioteki, wychodziły gazetki, organizowano koncerty. Raz przyjechał Yehudi Menuhin 15• Wiesenthal stanowił jednoosobowy komitet żydowski. Amerykanie przekazali do jego dyspozycji dwa pokoje, w których urzą dził biuro, coś w rodzaju centrum informacyjnego. Przez większą część dnia stały przed nim długie kolejki: ktoś potrzebował dentysty, inny ciepłego płaszcza, jeszcze inny starał się o wizę amerykańską i potrzebował świa~ dectwa niekaralności. Tysiące listów z tego okresu ukazują jego działalność społeczną i polityczną, głębokie zaangażowanie w potrzeby uchodźców, ich problemy osobiste. Wiesenthala często proszono o dostarczenie ludziom dokumentów, koniecznych, by otrzymać odszkodowanie z Niemiec 16• Wszystko to spowodowało, że jego wpływ na ludzkie losy wzrastał.
86
SZYMON WIESEN T HAL
Przykładem niech będzie historia pewnego mężczyzny, który pokłócił się
z żoną.. Wiesenthal pisał do przedstawiciela Jointu, że ten człowiek nie po, winien mieszkać w Bindermicht bo jego żona często ma ataki szału, a on sam otrzymał wizę do Australii 17 • Wygląda na to, że zaświadczenie od Wie, senthala mogło mu pomóc w uzyskaniu wizy. Międzynarodowa Organiza, cja Uchodźców przesłała Wiesenthalowi długą listę osób pragnących wy, emigrować do Kanady i Australii, a ponieważ nie byli to Żydzi, poproszono go o przedstawienie opinii, czy ktoś z nich współpracował z hitlerowcami. Mężczyzna przedstawiający się jako jego daleki krewny starał się prze, nieść do Bindermichl z innego obozu dla przesiedleńców, gdzie panowały gorsze warunki. Wiesenthal zaopatrzył go w dowód osobisty na nazwisko wychodźcy, który już opuścił obóz. Mężczyzn·a przeniósł się do Binder, michl, a kiedy nadeszła pora emigracji do Stanów ZJednoczonych, bał się przyznać, że posługuje się fałszywymi dokumentami. Całe życie mieszkał w Nowym Jorku pod fałszywym nazwiskiem, a nawet będąc już po osiem, dziesiątce, pięćdziesiąt lat później, nie przyznał się z obawy, że straci obywa, tels two arnerykańskie 18 •
Wiesenthal w każdym z wychodźców widział potencjalnego agenta. Zwracał się do nich za pośrednictwem ogłoszeń, rozdawał im formularze do wypełnienia. Gdzie przebywałeś i w jak.im czasie, kogo spośród zbrodnia„ rzy hitlerowskich pamiętasz: nazwisko, imię, pseudonim, stopień wojskowy, miejsce urodzenia, znaki szczególne: twarz, włosy, oczy, przybliżony wiek, miejsce działalności: kraj, getto, obóz koncentracyjny. Z pomocą Ameryka„ nów zorganizował wystawę zdjęć i dokumentów, która miała zachęcić ludzi do dostarczania informacji19 • Nazwiska, które podali mu ocaleni z obozów, stanowiły bazę kartotek.i zbrodniarzy hitlerowskich, która później liczyła tysiące
nazwisk. Wiesenthal nie był wcale pierwszym zajmującym się tymi
sprawami: pierwsze„centrum dokumentacji" założył w Linzu Majleh Baka!„ czul<. Wydaje się jednak, że interesowała go bardziej historia niż poszulciwa„ nie zbrodniarzy, w każdym razie nie pozostał w Linzu dłużej 20 • Na początku
11
K1U J'}
WHJ~IAŁ,
K T U J'}
~NA::'
O'j
starał się połączyć śledzenie zbrodniarzy wojennych z dokumentowaniem
losów ich ofiar, bo większość wychodźców bardziej interesowała się poszukiwaniem swoich bliskich niż ściganiem hitlerowców.
Wielu uchodźcom udało się w Bindermichl wrócić do zdrowia. Wciąż jednak wielu było załamanych psychicznie. Straszne wspomnienia z przeszłości prześladowały ich bez przerwy. Cierpieli z powodu straty najbliż szych. Jeżeli byli pewni, że rzeczywiście zginęli, mogli przynajmniej ich opła kiwać, ale wielu nie wiedziało, co się z nimi stało, nic bardziej nie bolało niż niepewność 21 • Spędzali całe
godziny przed tablicami ogłoszeń, szukali nazwisk swoich bliskich wśród przesłanych przez Czerwony I
88
SZYMON WIBSENTHA L
skrzypiec, jedne w skórzanym futerale, wiolonczela, drogocenne i bogate w treści nuty, struny do skrzypiec i jeszcze sprzęt pomocniczy, kołdry pu„ chowe i wiele innych przedmiotów, został zapisany, a później ogłoszony jako mienie przejęte. Pozwolono im wziąć ze sobą jedną. dziesięciok.ilową. paczkę i koce. Zwracam się z prośbą. o zbadanie, co stało się z dwojgiem nieszczęś„ ników. Z góry dziękuję za wszelki wysiłek'' 25 • Wiesenthal przekazał ten list razem z setkami podobnych żydowskiej gminie w Wiedniu. Często zwracał się do Czerwonego Krzyża lub władz różnych państw, aby dowiedzieć się, co przydarzyło się określonym ludziom. Wcią.ż musiał segregować w teczce odpowiedzi, napisane suchym biurokratycznym języ„ kiem. Bywały przypadki, że cała ludzka tragedia koncentrowała się w jed„ nym zdaniu: „Poszukiwana nie znajduje się na' listach ocalonych, które s~ w naszym posiadaniu': List tej treści otrzy1nał Wiesenthal, kiedy zapytywał Czerwony Krzyż o żonę. Nikt nie widział, gdzie się znajduje. Pewnego dnia ją odnalazł.
Cyla Wiesenthal, korzystając z podrobionych dokumentów zdobytych dla niej przez męża za pośrednictwem jego przdożonego, przyjechała do war„ szawy, udając Polkę. W Warszawie pracowała w niemieckiej fabryce produ„ kującej odbiorniki radiowe. W sierpniu 1944 roku deportowano ją. do obozu pracy, gdzie przebywała cztery tygodnie, skąd we wrześniu przeniesiono ją do fabryki amunicji nieopodal Solingen w Niemczech. Warunki były ciężkie, podupadła na zdrowiu i już do końca życia była chorowita26 • Odzyskała wolność trzy tygodnie przed mężem, wróciła do Polski, by go odnaleźć. Powiedziano jej, że zmarł, ale nie traciła nadziei. Wiesenthal opowiadał o ich połą.czeniu się na nowo z dużym romantycz· nym wdziękiem, była to jedna z jego najlepszych opowieści. Był przekonany, że zginęła w Warszawie. Po wojnie znalazł na liście oca„ lałych jednego ze swoich znajomych jeszcze z Buczacza, dentystę, który po wojnie osiedlił się w Krakowie. Wiesenthal poprosił go, aby pojechał do Warszawy i postarał się sprawdzić, co stało się z Cylą. Mężczyzna odkrył, że przeżyła, a Wiesenthal był bezgranicznie szczęśliwy.Korzystają.cze swa„ ich kontaktów z Amerykanami, załatwił jej zezwolenie na wjazd do Austrii i wysłał kogoś, aby ją przywiózł. Wysłannik Wiesenthala nie znał Cyli, ten więc zapisał mu jej adres na
„KT O
JĄ WIDZIAŁ,
KTO JĄ Z NA?"
kartce. Na granicy z Polską, ze strachu przed agentami KGB, człowiek ten zniszczył kartkę. Kiedy przybył do Warszawy, nie był w stanie odszukać Cyli, udał się więc do biura gminy żydowskiej, gdzie powiesił następujące ogłoszenie: „Szymon Wiesenthal prosi, by jego żona ujawniła się przede mną, żebym zawiózł ją do niego, do Austrii': Zgłosiły sie trzy kobiety w na, dziei, że w ten sposób uda im się wyjechać na zachód. Wysłannik nie wie, dział, która z nich jest prawdziwą Cylą, wybrał zatem najładniejszą i wrócił z nią do Linzu. Zanim doszło do spotkania, przyszedł do Wiesenthala, by go ostrzec, że być może nie przywiózł właściwej kobiety, ale w takim razie weźmie ją dla siebie. Wiesenthal wyszedł na ulicę. Kobieta, która tam cze, kała, była jego Cylą27 • Mieli sobie wiele do opowiedzenia; przygotowali listę krewnych zamor, dowanych w czasie Holokaustu, na której znalazło się osiemdziesiąt dzie, więć nazwisk. Matka Cyli została zatrzymana w Buczaczu przez ukraiń, skiego policjanta, a kiedy nie mogła iść wystarczająco szybko, zastrzelił ją28 • Zagłada odcisnęła się na nich samych i ich późniejszych relacjach. Mieli po trzydzieści siedem lat, rok później, 5 września 1946 roku, przyszła na świat ich córka, Paulinka, choć Wiesenthal miał nadzieję na syna29 • W obozach dla uchodźców rodziła się rekordowa liczba dzieci.
„PREZYDENT ŻYDÓW" caleni z Zagłady powołali bardzo wiele organizacji, konkurowali mię, dzy sobą, zabiegając o różne godności i dobra. Również Wiesenthal skłonny był wdawać się w małostkowe kłótnie, jakby decydowały o całym
O
świecie 30 •
Wyrobił sobie wizytówkę: „Prezydent Żydowskiej Federacji Więźniów Obozów Koncentracyjnych'' i drugą., bardziej ozdobną: „Przewodniczą, cy Międzynarodowego Związku Byłych Więźniów Politycznych Obozów Koncentracyjnych w Austrii (strefa amerykańska)". Na pierwszej wizyrów,
ce widniał adres jego mieszkania w Bindermichl, a na drugiej adres biura przy ulicy Goethego. Na obu wizytówkach nazwisko poprzedzał tytuł: „inż. dypl:: Obie podawały numer telefonu. Wiesenthal posługiwał się w owym
90
SZYMON WIESENTHAL
czasie dokumentem, który wyglądał niezmiernie oficjalnie. Na okładce wid, niał napis: ,,Centralny Komitet Żydowski An1erykańskiej Strefy Okupacyj„ nef po angielsku i niemiecku, w środku było zdjęcie, duża pieczątka, jego dane osobiste, a w miejscu„funkcja" - „prezydent': Mówił w liczbie mnogiej, jakby stała za nim prawdziwa organizacja,
i bardzo szybko przyswoił sobie austrowęgierski język urzędowy, chociaż czasami mylił gramatykę języka niemieckiego i jidysz. Używał zwrotów grzecznościowych, listy kończył słowami: „Z pełnym poważaniem': Kiedy zwracał się do organizacji żydowskich, niekiedy kończył: „Z syjonistycznym pozdrowieniem': pisząc to tałcie w języku niemieckim. Bywało, że zgodnie z panującym w Niemczech i Austrii obyczajem, nie wymieniał swojego imienia, podając tylko funkcję biurokratyczną, pod„ pisywał się na przykład „dyrektor departamentu" 31 • Pamiętał zawsze, by przygotować odpisy swoich listów, które gromadził w teczkach we wzorowym porządku. Wszystko zazwyczaj robił sam, tylko czasem korzystał z pomocy maszynistki. Wygląda na to, że lubił swoj~ pracę. Wiara, że może pomóc uchodźcom, poprawiała mu samopoczucie, choć nie była to najlepsza droga odbudowania samego siebie32• Wielu uchodźców okazywało mu wdzięczność, ale naturalnie miał i wrogów. Jednym z nich był Leon Zelman.
Zelman, ocalony więzień obozu koncentracyjnego i mieszkaniec obozu dla uchodźców, podobnie jak Wiesenthal rozpoczął powojenne życie w Au„ strii. Obóz dla uchodźców znajdował się niedaleko obozu jenieckiego. Ci sami lekarze zajmowali się mieszkańcami obu, w tym także esesmanami. Zelman zanotował, że uchodźcy protestowali z tego powodu, podjęli nawet strajk głodowy. Wybrano go do komitetu uchodźców w obozie i wysłano do Linzu, by w komendzie wojsk amerykańskich przedstawił protest. Kiedy jeszcze mówił, z drugiego pokoju wyszedł mężczyzna w cywilu i stanow„ czym tonem powiedział: „Musicie coś zjeść". „Kim pan jest, że wydaje nam polecenia? - zapytał Zelman, a mężczyzna odparł: ,,Ja też byłem w obozie koncentracyjnym''33 • Zelman przypuszczał, że jest to dobry powód, by po-
„KTO J1
parł on strajkujących, lecz
WIDZIAŁ,
KTO J1
"
ZNA~
91
Wiesenthal, jego zdaniem, był po stronie Amery„
kanów. Zelman nie wybaczył Wiesenthalowi tego epizodu i po latach zaatakował go, podobnie jak wtedy, gdy obydwaj byli uchodźcami w Linzu. Twierdzi w wywiadzie, że uchodźcy obawiali się Wiesenthala, ponieważ produk„ ty, które otrzymywali z Ameryk.i, takie jak kawa, papierosy czy pończochy, sprzedawali na czarnym rynku, a Wiesenthal żądał procentów od tych trans„ akcji, i jeśli ktoś mu nie płacił, wydawał go władzom 34 • Podobne oskarżenie opublikował jeden z tygodników w 1948 roku, Wiesenthal podał tygodnik do sądu o zniesławienie i został przeproszony 35 • Wśród ważnych dokumen„ tów przechowywał raport trzyosobowej komisji, która uwolniła go z zarzutu donosu na pracowników Jo.intu podejrzanych o korupcję 36 • Czarny rynek wówczas kwitł prawie wszędzie, również wielu uchodźców zamieszanych było w handel, a w niektórych miejscach działały nawet zorganizowane
bandy37 • Funkcjonariusz izraelskiego wywiadu, Michael Bloch, wysłał do swoich zwierzchników długi raport na temat działalności czarnego rynku w Au„ strii. Napisał w nim między innymi, że są weń zamieszani wysłannicy róż„ nych partii politycznych z Izraela, działający wśród uchodźców: "Widzia„ łem na własne oczy, jak czarny rynek rozkwita w obozach. Nie kończy się na tym, że jednostki handlują papierosami, zamieszane są w to niemal bez wyjątku wszystkie partie. W pewnych kręgach panuje przeświadczenie, że powinno się od gojów wyciągać pieniądze i przekazywać je do kraju, któ„ ry przecież potrzebuje obcej waluty, i że nie należy specjalnie kontrolować, skąd one pochodzą. Partie polityczne działające dzięki czarnemu rynkowi zachęcają wręcz do tego typu działalności" 38 • Wiesenthal został zatrzymany na dwadzieścia cztery godziny pod zarzutem działalności na czarnym ryn, ku, zwolniono go jednak bez żadnych konsekwencji. Później przynajmniej raz musiał odpowiadać w tej sprawie na prywatne zarzuty.
Mieszkaniec Tel Awiwu, Gottfried, oskarżył Wiesenthala, iż ten jest mu winien 200 dolarów. Wiesenthal zaprzeczył i opowiedział, jak pra„
92
SZYMON WIESENTHAL
cował w
owym czasie: Gottfried zaraz po wojnie przyjechał z Polski do Austrii, a następnie zwrócił się do Wiesenthala z prośbą o po1noc w wy, jeździe z Austrii. Wiesenthal nie rozumiał, dlaczego sprawa jest aż tak pilna, ale skontaktował się z włoskim oficerem emigracyjnym i załatwił, aby ten wydał Gottfriedowi sfałszowane dokumenty umożliwiające wjazd do Włoch. Sprawa Gottfrieda wymagała sporo zachodu, a ten nie przestawał zanu, dzać go dniami i nocami. Przed wyjazdem przypomniał sobie, że przekazał 125 dolarów pewnemu mężczyźnie w Wiedniu, który przyrzekł załatwić mu zezwolenie na przejście z okupacyjnej strefy radzieckiej do atnerykań, skiej. W końcu jednak przekroczył granicę w innym miejscu, tak że nie potrzebował zezwolenia. Pozostawił list do owego pośrednika w Wiedniu z żą.daniern przekazania tych pieniędzy na ręce Wiesenthala. Wiesenthal twierdzi, iż była to inicjatywa Gottfrieda, on sam nie żądał żadnej rekom, pensaty. Pojechał do Wiednia, zmarnował dwa dni, ale odnalazł mężczyznę1 który rzeczywiście oddał mu pieniądze. Wyjazd ten wiązał się z wydatkami, tak że z tej sumy pozostało najwyżej 100 dolarów. Po jakimś czasie Gott, fried wysłał do Wiesenthala swojego bratanka z ż'}daniem zwrotu 500 do, larów, twierdząc, że taką sumę przekazał włoskiemu oficerowi emigracyjne, mu. Wiesenthal wyjaśnił bratankowi sytuację i przekonał go, iż roszczenia są bezpodstawne. Na cym jednak sprawa się nie zakończyła. Po pospiesz, ny1n wyjeździe Gottfrieda z Austrii Wiesenthal usłyszał, że Gottfried był w getcie policjantem, i padły zarzuty, że pomógł mu w wyjeździe. Reasu, mując, Wiesenthal zgodził się oddać Gottfriedowi 100 dolarów w zamian za oświadczenie, że ten nie ma w stosunku do niego żadnych dodatkowych roszczeń 39 • Nie była to jedyna tego typu sprawa. Szulim Mandel pozostawił swoim synom sześciostronicowy dokument zawierają.cy poważne oskarżenia pod adresem Wiesenthala, w tym szantaż, systematyczne znęcanie się nad uchodźcami, a także szczegóły romansu, który Wiesenthal miał z zamężną kobietą. Oskarżenie Mandla trafiło naj, pierw do gn1iny żydowskiej w Wiedniu, a ta przekazała go Wiesenthalowi1 który nazwał Mandla oszustem, szantażystą. i denuncjatorem40 • S1
„KTO Jl}
WIDZIAŁ,
KTO
JĄ
„
ZNA:'
93
Kilka miesięcy po rozpoczęciu przez Wiesenthala pracy z uchodźcami w Linzu różne instytucje, w tym ministerstwo spraw wewnętrznych i policji, organizacje międzynarodowe oraz obce konsulaty, zaczęły zwracać się do niego z prośbą. o informacje i rozmaite dokumenty, on z kolei ste1nplował swoje listy własną. pseudokonsulamą. pieczątką41 • Zwrócił na siebie uwagę agentów Brichy i tak, prawie przypadkowo, zaangażował się w ryzykowną przygodę, jak.że różną od tego, co kiedykolwiek planował robić. Włączył się do niej z rozkoszą.
KAMIENIE WĘGIELNE richa to określenie masowej migracji Żydów ze Europy Wschodniej na zachód, zainicjowanej przez samych ocalałych. Pierwsi przywódcy uciekinierów walczyli wcześniej w szeregach partyzantów. Bricha to też nazwa organizacji, która powstała, by pomóc uciekinierom w dotarciu do Palestyny. Był to jeden z kamieni węgielnych państwa Izrael. Palestyna wciąż jeszcze była pod władzą Brytyjczyków, a ci starali się uniemożliwić uchodźcom wjazd; tak więc większość z nich przypływała z Europy w tajemniczych okolicznościach. Początkowo zajmowało się tym kilku byłych żołnierzy Brygady Żydowskiej, którzy w czasie wojny służyli w annii brytyjskiej. Następnie dołączyli do nich kurierzy i agenci z Palestyny, wysłani w tym celu do Europy przez ruch syjonistyczny. Organizacja ta liczyła w sumie około czterystu osób. Cała akcja była niezwykle skomplikowana: należało wyznaczyć trasę, przygotować miejsca na nocleg, zadbać o żywność, ubranie i koce. Uchodźcy zostali zorganizowani w grupy jeszcze przed wyjazdem. Należało poinstruować ich, co mogą, a czego nie mogą zabrać, i przekazać informację o środkach ostrożności. W ramach akcji należało nawiązać kontakty z wiarygodnymi przewodnika1ni, wkrótce powstał cały przemysł fałszowania dokumentów dla ludzi i pojazdów. Uchodźców przewożono samochodami i pociągami, lecz zanim przybyli do obozów w Niemczeclh i Austrii, musieli pokonać ogromne odległości przedzierali się przez lasy, pokonywali góry, często w nocy. Byli wśród nich starcy, kobiety w ciąży i niemowlęta. Wielu z nich potrzebowało potnocy
B
94
SZYMON WIESENTHAL
lekarskiej: w drodze na Zachód musieli nielegalnie przekraczać granice, unikają.c stref okupacyjnych. Byli tacy, którzy próbowali uniemożliwić im wyjazd i wjazd. W każdym jednak miejscu można było znaleźć ur~ędników, oficerów policji i straży granicznej, którzy pozwalali im przejść. Powody po temu były różne. Jedni sądzili, że z punktu widzenia prawa wszystko jest ustalone, inni brali łapówki, a jeszcze inni albo sympatyzowali z uchodź„ cami, albo też chcieli się ich pozbyć, byli też tacy, których zupełnie to nie obchodziło. Sukcesem Brichy było wykorzystanie jednych i drugich. Droga zazwyczaj trwała kilka dni. Z obozów w Niemczech i Austrii uchodźców przenoszono do Włoch, gdzie wsiadali na statki, które płynęły do Palestyny. Większość kosztów akcji pokrywały zbiórki pieniędzy w Ameryce42 • Sukces Brichy uzależniony był w dużej mierze od rozumu, sprytu i niejednokrotnie męstwa działaczy. Pozycja Wiesenthala w obozach dla przesiedleńców, jego kontakty z władzami amerykańskimi, z różnymi instytucjami austriackimi uczyniły z niego idealnego współpracownika, miał też przeszłość syjoni„ styczną i chciał pomóc. Wiedział, z kim należy porozmawiać, aby zdobyć dokumenty tożsamo„ ści, wizy, zezwolenia na przekroczenie granicy, wiedział, który z urzędników oczekuje dolarów, a który spośród strażników granicznych zadowoli się kar„ tonem amerykańskich papierosów. Wiedział, jak przemycać wysłanników Brichy przebranych za wysiedleńców do obozów, by organizowali w nich dalszą podróż do Palestyny. Przedtem jednak skrupulatnie sprawdzano, czy wszyscy rzeczywiście są Żydami; lekarze badali, czy mężczyźni są. obrzezani. W jednym z raportów zanotowano, że wśród Żydów zamierzających osiedlić się w Izraelu jest wie„ lu zamieszanych w przestępstwa kryminalne43 • Należało także sprawdzić, czy państwa komunistyczne nie wykorzystują. akcji, aby przemycić do lzra, ela agentów wywiadu. Rumunia zgodziła się na emigrację kilku tysięcy ży„ dów w wieku poborowym pod warunkiem, że to ona rozstrzygnie kwestię ich tożsamości. Komendantem akcji Brichy w Austrii był Artur Pier, jeden z późniejszych twórców służby wywiadowczej w Izraelu, znany później jako Aszer Ben Natan44 •
„K T O
11- WlDZIAL,
KTO 11 Z NA?"
95
Ruch syjonistyczny starał się przekonać cały świat, że jedynym rozwią zaniem dla wysiedleńców jest przeniesienie ich do Palestyny. Była to bar-dzo skomplikowana akcja prowadzona z Nowego Jorku, Waszyngtonu, za pośrednictwem opinii publicznej i organizacji żydowskich, inne działania podejmowano w samych obozach. Wysłannicy z Palestyny starali się p rzekonać uchodźców, że ich miejsce jest w Kraju. Przekonywał ich także Wiesenthal. Na zdjęciach widzimy go przemawiającego na konferencjach syjo-nistycznych, za nim wielka fotografia Herzla, a nad nią. napis w jidysz: „Kraj cię potrzebuje". Celem tego wysiłku było znalezienie również wśród uchodź„ ców przyszłych żołnierzy walczących o powstanie państwa Izrael. Na początku 1946 roku w Palestynie przebywała angielsko--amerykańska delegacja, która miała ocenić sytuację polityczną. Delegacja wyraziła także swoją opinię na temat sytuacji w obozach dla przesiedleńców. Przeprowa-dzono wśród nich ankiety, których wyniki były jednoznaczne - wszyscy odpowiedzieli, że chcą żyć z Palestynie. Członek parlamentu brytyjskiego, Richard Crossman, będący jednocześnie uczestnikiem delegacji, zadawał sobie pytanie, czy przesiedleńcy odpowiedzieliby tak samo, gdyby zapropo-nowano im wybór między Palestyną a Stanami Zjednoczonymi. Wiedział jednak, że pytanie to nie ma sensu - Stany Zjednoczone nie chciały przyj ąć uchodźców45 •
Wiesenthal przekazał delegacji deklarację, iż 90 procent uczestniczących w ankiecie wyraziło chęć osiedlenia się w Palestynie46 • Była to jego pierwsza akcja polityczna na rzecz ruchu syjonistycznego. Wiesenthal spotkał w Ba-zylei, podczas obrad Kongresu Syjonistycznego, wiele interesujących osób i, jak na ironię, właśnie tam odnalazł również sens dalszego życia w Austrii.
Wiesenthal nie był posłem na Kongres Syjonistyczny. ,,Byłem biednym uchodźcą, nie miałem nawet pieniędzy na hotel, spałem więc na ławce w jakiejś szkole, a jadałem w robotniczych stołówkach"4 7 - opowiadał po latach. Znano go jednak dzięki pierwszej książce - sześćdziesięciostronicowej broszurze dużego formatu, zawierającej czarno - białe rysunki inspirowane
SZYMON WIESENTHAL
pobytem w Mauthausen48 • W Bazylei spotkał również Abrahama Silber~ scheina, który przyjeżdżał ze Lwowa do Buczacza i nauczał Biblii, historii i języka hebrajskiego. Silberschein zgodził się pomóc Wiesenthalowi w za~ łożeniu jego Centrum Dokumentacji. Silberschein, prawnik i ekonom.ista, był znanym żydowskim przywód~ cą. Zainicjował szereg posunięć, mających na celu poprawę sytuacji Żydów w Galicji i Polsce po pierwszej wojnie światowej, m.in. przyznanie kredytów dla zakładów spółdzielczych. N a początku lat dwudziestych został posłem do sejmu polskiego. W drugiej połowie sierpnia 1939 roku przyjechał do Genewy na obrady Kongresu Syjonistycznego. Po wybuchu wojny Silberschein postanowił nie wracać do domu, został w Szwajcarii. Zainicjował wiele akcji pomocy iy~ dowskim uchodźcom. Był również założycielem organizacji o nazwie Relico (Relief Committee), której działalność finansował głównie Światowy Kon.gres Żyd6w49 •
Wiesenthal opowiedział Silberscheinowi o sobie i swoich losach w czasie Zagłady, o swojej pracy z uchodźcami i o ściganiu zbrodniarzy hitlerowskich. Dał mu w prezencie egzemplarz swojej książki o Mauthausen. Nie wyglądał na jednego z tych natrętnych żebraków, którzy często nachodzili Silberscheina, lecz na poważnego człowieka, współpracującego z amerykań skimi tajnymi słuibami i organizacją Bdcha. Silberschein był pod wraże, niem jego osobowości. Zażądał od Wiesenthala planu pracy. Wiesenthal myślał o wielkich rzeczach: wyobrażał sobie organizację usytuowaną w Linzu z filiami w trzech różnych miastach. Centrum Dokumen, racji miało zatrudniać około pięćdziesięciu pracowników, w tym rzecznika, Opisał Silberscheinowi entuzjazm uchodźców, kiedy zobaczyli nazwiska poszukiwanych hitlerowców wywieszone przez niego na tablicy ogłoszeń. To było dla nich ważniejsze niż dodatkowe kalorie - oświadczył stanowczo. Silberschein, hojny, acz doświadczony, bardzo go rozczarował: przystał na sfinansowanie tylko jednej niewielkiej akcji. Wiesenthal twierdzi, iż na
pe tó se c~
Id
„KTO J1 WIDZIAŁ, KTO J4 ZNA?"
początku przyznał
97
mu zaledwie 40 dolarów miesięcznie na pokrycie kosztów prowadzenia biura. Silberschein czasami skarżył się, że wydatki Wie„ senthala są zbyt wysokie albo ich rozliczenie niewystarczająco jasne. Jednocześnie niejednokrotnie podkreślał, że w dalszym ciągu będzie go popierał. Ich związek przetrwał lata50•
Rozdział piąty
kc lu al.
„TO
OBOWIĄZEK
AUSTRIACKIEGO PATRIOTY"
s~
w s~
NOWA OJCZYZNA
en
' scj
ilka miesięcy po przyjeździe Cyli do Austrii Wiesenthalowie postanowili wyemigrować do Stanów ZJednoczonych. Dawid Wiesenthal, brat ojca Szymona, przekazał mu potrzebne doku1nenty, a nawet za pośred nictwem Żydowskiej Ogranizacji Opieki Społecznej Haias zapłacił za bilety. „z niecierpliwością czekamy na wasz przyjazd" - pisał stryj. Wiesenthal jednak nie dojechał, a krewni, jak się wydaje, nie wybaczyli mu tego: „Wszyscy oprócz Ciebie bojkotują n1nie" - żalił się Wiesenthal w liście do swojej kuzynki Rozy Pick, mieszkającej w Nowym Jorku. Był styczeń 1948 roku. „Już dawno porzuciłetn myśl o wyjeździe do Ameryki" - dodawał, zaznaczając, iż wraz z żoną pragną osiedlić się w Palestynie 1• Nieco ponad rok później Wiesenthal podpisał un1owę z dwoma partnerami, którzy podobnie jak on przeżyli obozy. Wspólnie kupili ciężarów kę, dwa traktory, betoniarkę, i zamierzali wszystko to wysłać do Izraela. Był to dla niego dobry interes: przybliżony koszt projektu miał wynieść sześć i pół tysiąca dolarów - Wiesenthal zainwestował tysiąc dolarów, ale otrzy-mał własność jednej trzeciej projektu. Wśród miliona Żydów, którzy osiedli w Izraelu w pierwszych latach jego istnienia, niewielu przywiozło ze sobą ciężki sprzęt; z tej perspektywy należałoby przypuszczać, iż mógłby osiąg nąć więcej niż inni. Stałby się wówczas jednym z tych ocalonych z Zagłady, których indywidualne odrodzenie symbolizowało zmartwychwstanie narodu żydowskiego we własnym państwie.
K
pr ze
ryJ ta<
go
oq SUt
Stt
dzi ny1 lat wo
w
„TO
OBOWIĄZEK
AUSTRIACKIEGO PATRlOTY"
99
W maju 1951 roku napisał do znajomego w Izraelu, że przyjedzie przed końcem
roku. Zamierzał kupić trzypokojowe mieszkanie w okolicach Hajfy lub Ramat Ganu, chciał mieć również ogródek. Nie miał jeszcze pieniędzy, ale liczył na to, że mu się powiedzie. Kilka miesięcy później odwiedził go szwagier, który osiedlił się w Palestynie jeszcze przed wojną. u Słyszałem, że w ostatnim czasie sytuacja w kraju bardzo się pogorszyła" - napisał Wie„ senthal do znajomego w Izraelu i postanowił zostać w Austrii2 •
Wielu Żydów wolało nie osiedlać się w Izraelu; ci, ale którzy tu przyje„ chali, wśród nich większość uratowanych z obozów, nie mieli innej możliwo. ści: nie chcieli lub nie mogli wracać do swoich krajów, a inne państwa ich nie przyjmowały. Żydzi mieszkający w państwach arabskich musieli je opuścić ze względu na wojnę między Izraelem a sąsiadami. Większość Żydów ame„ rykańskich i z Europy Zachodniej wolała pozostać w swoich krajach. W la„ tach czterdziestych j na początku pięćdziesiątych przyszłość Izraela, w rym gospodarka, nie wyglądała zbyt różowo. Wiesenthal jednak postanowił odbudować swoje życie w kraju Hitlera i Eich1nanna, a tę drogę wybrało stosunkowo niewielu Żydów. Większość z tych, którzy inieszkali przed wojną w Austrii) nie chciał.a ta1n wracać. Było oczywiste, że Wiesenthal pozostanie z uchodźcami. Obozy jednak w sto„ sunk.owo krótkim czasie zlikwidowano, większość uchodźców opuściła Au„ srrię„ zadanie zostało zrealizowane, ale on nie wyjechał. Później wielokrotnie pytano go o powód tej decyzji. Z jego odpowie„ dzi wynikało tylko, że zdecydował się zostać w Austrii, kiedy jego głów„ nyn1 zajęcie1n stało się ściganie hitlerowskich zbrodniarzy, czyli na początku lat sześćdziesiątych, lecz nie wyjaśniał, dlaczego nie wyjechał stąd zaraz po wojnie. Cenił pozycję, którą wyrobił sobie w obozach dla przesiedleńców. W 1948 roku uzyskał pozwolenie na broń 3 , tę jednak mógł przecież mieć również w Izraelu, gdyby tylko tego pragnął. Czasatni unikał odpowiedzi na pytania, uciekając się do sarkazmu. „Nie mieszkam w Izraelu, ponieważ nie n1a tam ani nazistów, ani antysemi, t6w" - odpowiedział raz pewne1nu Izraelczykowi4 • Jednemu ze znajomych
IOO
SZYMON WIESENTHAL
w Yad Vashem powiedział z kolei, że przyjedzie do Izraela, kiedy Ben Gu. .
rion przestanie pełnić funkcję premiera5 ~ Wiele lar później kilku spośród jego żydowskich przyjaciół, rodowitych wiedeńczyków lub emigrantów ze W schodu, było skłonnych powtarzać, że nigdy nie zapadła decyzja o pozostaniu lub wyjeździe; po prostu „utknęli tam". Jeden miał dom, drugi fabrykę futer; kolejny chciał pozostać, aż załatwi roszczenia o odszkodowanie, inny przez całe życie siedział na walizkach, czekają_c, aż sytuacja ekonomiczna w Izraelu się poprawi lub zakończy się wojna z Arabami, ktoś jeszcze poczuł, że jest za późno, by wyjeżdżać, a inni woleli po prostu odbudować swoje życie w starej ojczyźnie, bo pomimo wszystko czuli się tam u siebie6• Również Wiesenthal głównie z tego powo~ du pozostał w Austrii - czuł się tam po prostu jak w clomu. Mimo że mieszkał w niewielkim mieście we wschodniej prowincji daw. . nego imperium habsburskiego, poczuł, iż centrum jego kulturowego i po . . litycznego świata znajduje się w Wiedniu. Przeżycia z okresu Zagłady nie wy1nazały tego, co wyryło się w jego świadomości w czasie, gdy mieszkał w Buczaczu, a później studiował w Pradze i Lwowie. Wiele lat potem opublikował powieść Wielka ucieczka.Jej bohaterami są Żydzi, których losy przypominają jego historię, w tym pobyt w obozie na Janowskiej; kilku esesmanów pojawiających się w książce nosi autentyczne nazwiska. Akcja jednak rozgrywa się w Wiedniu, a autor wyraża głęboką solidarność z losem Żydów miasta, jakby sam był jednym z nich7 • „Urodzi. . łem się w starej Austrii, uczęszczałem do szkoły podstawowej w Wiedniu, a mój ojciec poległ jako żołnierz austriacki ( „.) Nie czuję się w tym kraju jak obcy" - napisał8.
* Na początku stycznia 1946 zapragnął pojechać do Wiednia. Kupił bilet, kierowca jednak nie wpuścił go do autobusu: „Nie przewozimy obcych" powiedział. Wiesenthal zamierzał złożyć zażalenie w firmie przewozowej, ale urzędniczka powiedziała mu: „Bylibyśmy szczęśliwi, gdyby wszyscy obcy opuścili Austrię': Wiesenthal wysłał list do ministerstwa komunikacji. Jak zwykle podpisał się w imieniu organizacji i wyraził protest w spra„
„TO OBOWJ..}ZBK AUSTRIACKIEGO PATRIOTY"
IOI
wie „obrazy naszego przewodniczącego': jakby chodziło o kogoś zupełnie innego 9• Nie był to wyjątkowy incydent - Austriacy mieli problem z przezwycię„ żeniem nienawiści do Żydów. W pierwszych miesiącach po wojnie przeży„ wali jeszcze traumę po klęsce. Dziesiątki tysięcy rodzin w żałobie w kraju pod okupacją., podzielonym podobnie jak Niemcy. Jednak w przeciwień„ stwie do Niemców Austriacy nie uznawali swojej winy, ale żyli w przekona„ niu, że oni również stali się ofiarami okupacji niemieckiej. Wielu z nich nie zamierzało ukrywać nienawiści do Żydów i uchodźców w obozach. Linz w czasie wojny został kilkakrotnie zbombardowany, w wie.lu miejscach widać było jeszcze gruzy. Uchodźcami byli Żydzi, obcy, którzy kręcili się po mieście pod amerykańską ochroną., a wielu z nich zajmowało się spekulacją.. Eksmisja lokatorów z ich mieszkań w Bindermichl pogłębiła . 1eszcze wrogosc. W austriackich gazetach ukazywały się od czasu do czasu artykuły po„ kazujące uchodźców jako rekiny czarnego rynku lub handlarzy narkotyków. Wiesenthal protestował: „Ludzie, którzy jeszcze chodzą w ubraniach skra„ dzionych Żydom, mieszkający w mieszkaniach wyposażonych w meble za„ rekwirowane Żydom w całej Europie, nie są w stanie spojrzeć łaskawym okiem nawet na wełniane koce służące Żydom w obozach dla uchodźców" 10 pisał w raporcie, który miał być opublikowany w języku angielskim • Wiesenthal jako przedstawiciel uchodźców wielokrotnie protestował przeciw złemu ich traktowaniu. Austriaccy policjanci niejednokrotnie wchodzili do obozów w poszukiwaniu przemyconych towarów. Wiesenthal protestował. Twierdził, że policjanci przeszukują wyłącznie domy żydow„ skie, chociaż w obozach mieszkali uchodźcy różnych narodowości, zacho„ wują się wulgarnie i grożą bronią. To karanie całej społeczności, co przy, · potnina wielu uchodźcom czas władzy hitlerowców - pisał do premiera landu. W jednym z obozów dla uchodźców kazano Żydom płacić komorne za salę, w której się modlili. Wiesenthala wzburzył ten fakt, ale przede wszyst„ kim odpowiedź austriackiego urzędnika: „Jeśli Żydzi pragną tańczyć i sza, leć, niech robią to na trawie, a jeżeli chcą robić to w zamkniętym pokoju, który im się nie należy, to niech płacą." 12 • ~
~
I02
SZYMON WIESENTHAL
Pewien Żyd pojechał z żoną do Grazu i tam wstąpił do piwiarni. Kiedy usiedli, ktoś przy sąsiednim stoliku zaczął wygłaszać antysemickie uwagi. Żyd udał się do właściciela, aby zaprotestować, ten jednak nie chciał in„ terweniować, więc Żyd wezwał policję. Właściciel piwiarni wraz z innymi gośćmi wyrzucili policjanta i Żydów na ulicę, krzycząc, by nigdy więcej nie wracali13 • Na boiskach piłki nożnej można było usłyszeć antysemickie przekleń- stwa. Pewnemu Żydowi kazano przedstawić zaświadczenie, że nie jest Żydem, jako warunek otrzymania zezwolenia na radio, bo władze jeszcze korzystały z formularzy z okresu władzy hiclerowskiej 14 • Magistrat miasta Linz postawił pomnik humoryście, który w czasach hitleryzmu zorganizo„ wał antysemickie występy 1 5 • Kina w Austrii postanowiły nie pokazywać fil„ n1u Charliego Chaplina Dyktator, chociaż pokazywały filmy Veita Harlana, reżysera antysemickiego filmu Żyd Suss o żydowskim bankierze z XVIII wieku. Wyprodukowano go z inicjatywy hitlerowskiego ministra propagan„ dy, Josefa Goebbelsa16 • Miasteczko Braunau zaliczyło dom rodzinny Hitlera do atrakcji turystycznych 17•
Jako syjonista Wiesenthal mógł podzielać stanowisko, iż Żydzi nie po-winni zostać w Austrii, a ci, którzy pomimo wszystko zostali, powinni wiedzieć, że żyją w kraju antysemickim. Chciał jednak wyplenić ze społe„ czeństwa austriackiego rasizn1... Wysiłki te sprowadziły go pewnego razu do Rinn, małej wioski w Tyrolu, gdzie w miejscowym kościele kultywowano legendę mordu rytualnego, co przyciągało pielgrzy1nów. Już w latach czter„ dziestych Wiesenthal podejmował tego rodzaju problemy; pisał do wyso„ kich urzędników, układał listy z należytym szacunkiem, zwracał się do nich jako im równy. Żądanie zakazu czczenia wydarzenia w Rinn wystosował do kardynała Theodora Innitzera. List ten podpisał jako przewodniczący Ocalonych z Obozów, chociaż argument wcale nie był żydowski: należy za„ przestać czczenia tego miejsca ze względu na dzieci austriackie - pisał 1 8 • Jako Żyd mógłby powiedzieć, że Austriacy nie są. godni, aby człowiek taki jak on ratował ich przed nimi samymi, ale postrzegał siebie jako jedne„
l
„TO
OBOWIĄZEK
Jl
AUSTRIACKIEGO PATRIOTY
103
go z nich: ,,To zadanie austriackiego patrioty - wykorzenić każdy przejaw rasizmu w kraju" - pisał do redaktora gazety w Salzburgu 19 • Wysiłki Wiesenthala, by zmienić społeczeństwo, w którym chciał żyć, nie
od razu przyniosły skutki. Naziści wychodzili z
ukrycia, znów zajmowali wpływowe stanowiska w administracji, sądach, uczyli w szkołach, a wszystkie partie powierzały im ważne funkcje. Wiesenthal mówił o tym na zgro„ mad.zeniu Komitetu Żydowskich Gmin w Austrii, podkreślając jednak, iż niebezpieczeństwo związane z powrotem nazistów i neonazistów zagraża
nie tylko niewielkiej gminie żydowskiej, ale przede wszystkim Austriakom. Tylko ten, kto wierzy we własny kraj, może to zjawisko krytykować, mówić o nim z niepokojem i rozgoryczeniem, nie tracąc jednak nadziei20 • Również gdy pisał do mini
Wiele lat później Paulinka Kreisberg opowiadała, że nidatwo jej było dorastać w Linzu. Dzieciją wyśmiewały, na jej ławce rysowały gwiazdę Dawida, pytały,
czy rzeczywiście ma ogon. Matka prosiła ją, żeby nie reagowała. Ale
dziewczynka doświadczająca tej antysemickiej wrogości uwierzyła, żerze czywiście jest inna i gorsza od innych. Minęły lata, zanim zdołała się od tego uwolnić. Cyla Wiesenthal zamykała się. Zewnętrzny świat w jej oczach był
wrogi i antysemicki. Paulinka mogła się bawić z dziećtni sąsiadów wyłącznie pod opieką. matki lub służ~cej. Nie utrzymywała żadnych kontaktów z otoczeniem. Powtarzała: „Właściwie to byliśmy tylko we trójkę, tata, mama i ja". Rodzice nie rozmawiali z nią o Holokauście. Paulinka pytała, dlaczego nie ma dziadków jak inne dzieci. Miała wówczas dziewięć lat, a rodzice odpowiadali, że kiedyś jej powiedzą, może za rok lub dwa. Dziewczynka chciała jednak wiedzieć natychmiast: „Opowiedziałem jej i poszedłem do drugiego pokoju, gdzie wybuchnąłem płaczem" - wspomina Wiesenthal. Czasami prosił obcych ludzi, żeby dzwonili i przedstawiaJi się jako krewni, żeby tylko
104
SZYMON WIBSBNTHAL
ucieszyć Paulinkę.
Nie ma nic, co bardziej wskazywałoby na jego związek ze społeczeństwem austriackim, niż decyzja o wychowaniu tam córki. Paulina pamięta, że do szóstego roku życia ojciec rozmawiał z nią w jidysz, później po niemiecku23 • Zmuszenie żony i córki do życia w Linzu było okrutne, a po Zagładzie niemalże perwersyjne. Być może Wiesenthal był tego świadom: pomimo poczucia przynależności do Austrii pielęgnował u siebie elementy obcej roż; samości. Zawsze starał się jednocześnie przynależeć i nie przynależeć.
POMOC OD PRZYJACIELA arów no przed proklamowaniem państwa Izrael, jak i w pierwszych latach jego istnienia stawiano Arabom, a w szczególności palestyń' skie1nu przywódcy Hadż Muhammadowi Aminowi al;Husseiniemu za, rzut współpracy z hitlerowskimi Niemcami. Al; Husseini, którego Anglicy mianowali Wielkim Muftim Jerozolimy, zaproponował pomoc Hitlerowi, a nawet spotkał się z nim i kilkoma wysokimi urzędnikami Rzeszy, między innymi Himmlerem i prawdopodobnie Eichmannem. W artykule opublikowanym w jednej z palestyńskich gazet w 1946 roku podano, iż Eichmann przybył do Palestyny w połowie lat trzydziestych, ce, lem zorganizowania wielkich rozruchów arabskich: „To właśnie w Palesty, nie po raz pierwszy ujawniło się jego okrucieństwo" - twierdził reporter. Nie była to prawdziwa informacja, ale odzwierciedlała ówczesną tendencję przypisywania Arabom prohitlerowskich sympatii2·i . Rezso Kastner, który prowadził negocjacje z Eichmannem w sprawie ratowania Żydów węgier, skich, opowiadał Wiesenthalowi o kontaktach Eich1nanna z mufum. 25 Wiesenthal dokumenty świadczą.ce o kontaktach muftiego z hitlerow, cami otrzymał prawdopodobnie od prokuratorów uczestniczących w pro, cesie norymberskim. W 1947 roku wydał książkę o muftim, w której pi, sze, iż towarzyszył on Eichmannowi podczas inspekcji w Auschwitz i na Majdanku, aby „bezpośrednio poznać działanie krematoriów': Wiesenthal twierdzi, że mufrie1nu przedstawiono kilku członków ekipy obozów za, głady, a on chwalił ich za wykonanie dobrej roboty. Był zapewne pierw,
Z
l
J
r~
1
TO
11
OBOWIĄZEK
AVSTRIACKJEGO PATRIOTY"
1 05
szym, który o tym napisał, a inni powtarzali za nim tę historię. Niektórzy publicyści przypisywali ową. pogłoskę Wisliceny'emu, zastępcy Eichmanna, nie znaleziono jednak żadnego wiarygodnego dowodu potwierdzającego jej autentyczność26 •
Była to druga książka Wiesenthala. Jej publikacja wymagała specjalnej
zgody okupacyjnych władz amerykańskich.Jad
wi. Dzięki a1nerykańskiemu znajomemu nawiązał kontakt z Gerhardem Rothem, dawniej urzędnikiem hitlerowskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Wiesenthal twierdzi, iż Roth sprzedał mu między innymi listę hitlerowskich agentów mieszkających w krajach arabskich. „Potrzebuję pil„ nie pieniędzy - pisał do Silberscheina. - Nie ma pan nawet pojęcia, ile doktor Gerhard Roth kosztuje': Wiadomości o muftim przekazywał Silberscheinowi, tak jakby ten był jego zleceniodawcą28 • Niekiedy wysyłał mu również jakieś informacje o tym, co dzieje się w świecie arabskim: coś na temat Arabii Saudyjskiej, coś o sytu„ acji w Iraku. Niektóre listy stemplował pieczątką„poufne"29 • Przypuszczał, a może i wiedział, że Silberschein informacje te przekazuje do Izraela. Pod koniec 1950 roku zwrócił się pisemnie do redaktora żydowskiego tygodnika. w Buenos Aires, proponując mu umowę o wymianie informacji: jest zain; reresowany działalnością nazistów w Argentynie i relacjami między nimi a kręgami arabskimi w Ameryce Południowej. Pisał jak zwykle w liczbie mnogiej: "Wiemy, że esesmani przyjeżdżają z Argentyny do Syrii z Lstami rekomendacyjnymi muzułmańskich komitetów w Południowej Afryce30• Tak właśnie, używając zwrotu „my1: raportował o innych przypadkach, jak„
106
SZYMON WIESENTHAL
by stał na czele światowej organizacji; tylko w wyjątkowych okazjach pisał w cudzysłowie,Ja': Informacje o Argentynie uzyskał od Ahmed Bigi, jednej z tych tajemniczych postaci, która miała na niego olbrzymi wpływ.
W swej książce o pościgu za Eichmannem Wiesenthal ukrył prawdziwą. tożsamość Bigiego, nazywając go„Mussa al.i bey': Pisze, że był Turkiem, któ, ry urodził się na Półwyspie Kry1nskim. Jako major walczył w szeregach Ar, 1nii Czerwonej, dostał się do niewoli niemieckiej i trafił do obozu w Maut, hausen, tam się poznali i zaprzyjaźnili. Pisze, że kontakt odrodził się po opublikowaniu książki o muftim. „Mussa zadziwił mnie, gdy ujawnił, że stale koresponduje z muftim. Muf~ ti zapytał Mussę, czy byłby zainteresowany przyjazdem na Bliski W schód, i przyrzekł mu wysokie stanowisko w nowym wojsku" - pisze Wiesenthal31• W spuściźnie po Wiesenthalu znajduje się list od Bigiego z roku 1949, z którego wynika, że rzeczywiście spotkał się on z muftim, choć nie sam mufti pisał do niego z Damaszku, lecz inna osoba - tnuzułmanin, który w czasie wojny pracował w niemieckim ministerstwie spraw zagranicznych i osiedlił się w Syrii. Jego zdaniem człowiek ten rzeczywiście zaproponował nlu przyjazd do Damaszku i rzeczywiście zapytał Bigiego, czy wie, co się stało z kilkoma hitlerowcami, wśród nich z Eichmannem32 • Bigi był pobożnym muzułmaninen1, synem Mussy Jurallaha, znanego muzułmańskiego mędrca, z pochodzenia Tatara, który w tym czasie mieszkał w Kairze. Bigi prawdopodobnie służyłjako pilot myśliwca w radzieckich siłach powietrznych. Po wojnie, podobnie jak Wiesenthal, skontaktował się z Amerykanami, przekazując im informacje o Armii Czerwonej. Starał się zbudować swoją pozycję jako ekspert do spraw Związku Radzieckiego1 pub, likował artykuły pod fałszywymi nazwiskami, w tym również dwie książki. Wdowa po Bigim painięta Wiesenthala jako przyjaciela rodziny, miłego roz, mówcę, który opowiadał zabawne anegdoty; bywał często w ich mieszka, niu w Monachium, jadali razem kolacje, poznawał emigrantów ze Zwi~zku Radzieckiego, a wśród nich byłych żołnierzy proniemieckiej armii Andrieja Własowa. Być może miał nadzieję natrafić na ślady zbrodniarzy hitlerow,
l Il
VI
01
n1
„TO
OBOWIĄZEK
„
AUSTRIACKIEGO PATRIOTY
107
skich. Pamięta też, że Wiesenthal z mężem rozmawiali nieraz o muftim. W jednym z listów Bigi wspomina swoje spotkanie w Monachium z doktorem Hoffmanem, który, już później jako ChaimJahil, został konsulem Izraela. Kiedyś Bigi opowiedział Wiesenthalowi o grupie oficerów niemieckich, którzy zamierzali wstąpić do armii syryjskiej 33 •
Ta przyjaźń
między żydowskim uchodźcą a muzułmańskim lotnikiem
nie wygląda jednak na współpracę zdyscyplinowanych agentów wywiadu, ale raczej na wędrówkę uchodźców pośród gru~ów Monachium w poszukiwaniu miejsca w nowym świecie, starających się odbudować swoje życie, wciąż pogrążonych w kłopotach i marzeniach, zawieszonych między rzeczywistością a wyobraźnią, prawdą a fantazją. Bigim podobnie jak Wiesentha-
lem zawładnęła obsesja pojmania Eichmanna i prawdopodobnie wierzył, iż mufti może ich do niego doprowadzić. Połączyła ich, tych na wpół agentów,
na wpół dziennikarzy, a nade wszystko awanturników, tajemna romantyka. Pewnego dnia Wiesenthala odwiedził niemiecki dziennikarz, który w Kairze rozmawiał z muftim i który skarżył mu się, że w Europie przebywa jakiś Wiesenthal rozpowszechniający o nim kłamstwa34• Izraelski konsul w Austrii Arie Eschel traktował niezwykle serio informacje Wiesenthala. W roku 1952 Wiesenthal opowiedział konsulowi o rozmowie muftiego .z sowieckim dyplomatą w Kairze. Było to coś, co Wiesenthal mógł usłyszeć od gości Ahmeda Bigiego w Monachium. Mufti narzekał, że Związek Radziecki popierał powstanie Izraela, a sowiecki dyplomata przyrzekł, że przy najbliższej okazji Związek Radziecki pomoże w likwidacji Izraela. Eschel są.dził, że chodzi tu o projekt mający na celu zniszczenie Izraela, i pospiesznie wysłał raport na ten temat do Tel Awiwu. Zwierzchnicy jednak uznali, że nie ma w tym krzty prawdy, Eschel prosił więc o zgodę na pozyskanie od Wiesenthala dodatkowych wyjaśnień35 • Nidatwo ustalić, jaka była wiarygodność raportów Wiesenthala przekazanych Silberscheino.wi i konsulatowi izraelskiemu, niemniej można sądzić, iż bardzo pragnął, by Izrael go potrzebował, a jednocześnie sam chciał mu być pomocny. Izrael nie miał jeszcze wtedy wielu agentów i rzeczywiście potrzebował Wiesenthala.
108
SZYMON WIESENTHAL
B Kiedy po raz pierwszy przyjechał do Izraela w 1949 roku, właściwie miał zamiar tam pozostać - opowiadał Wiesenthal wiele lat później, ale Boris Guriel, pracownik wydziału politycznego MSZ, przekonał go, iż Izrael bardziej go potrzebuje w Europie. „Wydział polityczny" był wówczas częścią wywiadu izraelskiego (wkrótce powstał Mossad), a jeden z jego dyrektorów, Aszer Ben Natan - znajomym Wiesenthala jeszcze z czasów Brichy. Prośba Guriela obudziła w Wiesenthalu patriotyzm oraz przywiązanie, jak to określił, do „naszego państwa': więc zgodził się chętnie. Guriel zwerbował Wiesenthala, ponieważ cenił go za dotychczasową działalność dla narodu żydowskiego, ruchu syjonistycznego, w tym za pomoc w akcji Bricha. Wiesenthal pisał, że w ramach współpracy ze służbami wywiadowczymi Stanów Zjednoczonych przyczynił się do aresztowania setek zbrodniarzy hitlerowskich. Jako przewodniczący Międzynarodowej Organizacji Ocalałych z Obozów udał się do Paryża, gdzie powiedział przedstawicielom mocarstw dyskutujących nad losem złota zrabowanego Żydom przez hitlerowców, że istnieje tylko jedna instytucja, która powinna przejąć złoto: jest to Agencja Żydowska. Przekonał uchodźców, aby żądali przewiezienia ich do Palestyny; występował w ich imieniu przed komisją angloatnerykańską; przekonał też wielu uchodźców, by wstąpili do izraelskich sił zbrojnych. Nie przyjeżdżał do Izraela z pustymi rękami: oprócz urny z prochami zamordowanych przywiózł dokumenty świadczące o współpracy Arabów i nazistów, a także dowody, iż przywódcy niemieckich templariuszy współ pracowali w Palestynie z Arabami. Informacja ta mogła pomóc państwu, gdyby templariusze zażądali zwrotu swoich budynków w Tel Awiwie, które służyły teraz rządowi i sztabowi generalnemu. Guriel polecił jednemu ze swoich pracowników obwieźć go po kraju, a później zaprosił na przyjęcie z udziałem kilku osób z kierownictwa izraelskich instytucji bezpieczeństwa, był wśród nich profesor Ernst David Bergmann, uznawany za ojca izraelskiego projektu nuklearnego. Wśród swoich sukcesów z pierwszych lat służb, jako tajny agent Izraela, Wiesenthal wymienia aferę oficerów niemieckich, o której dowiedział się od
w.
w
W'
m1
tó
„
,,TO OBowr4zBK AUSTRIACKIEGO PATRIOTY
109
Bigiego. Spisek ten został zawiązany przez wywiad francuski i właśnie dzię-
ki Wiesenthalowi wszyscy oficerowie nietnieccy zostali aresztowani. Wie-senthal pisał o tym do konsula izraelskiego i nie ma podstaw przypuszczać, że w sprawie tej fantazjował. W spuściźnie po Wiesenthalu zachowało się
wiele szczegółów, których nie przekazał konsulowi, w tyn1 nazwiska ofice-rów niemieckich, którzy mieli służyć w Syrii, wśród nich kilku dowódców hitlerowskiego lotnictwa.Jednym z nich byłJohann Schlemmers, który zda-niem Wiesenthala miał stanąć na czele armii syryjskiej. Całą tę akcję koordynował według wskazówek Wiesenthala podający się za arabskiego biznesmena Acram Tabbara, Syryjczyk, który w czasie drugiej wojny światowej służył w SS37 • Współpracował z wywiadem francuskim. Wiesenthal twierdził, że Francuzi wiedzieli o jego zaangażowaniu w tę spra „ wę, dlatego odmówili mu prawa wjazdu do Francji38• Inne dokumenty ze zbioru Wiesenthala potwierdzają, że istotnie miał problemy z otrzymaniem wizy do Francji, wystosował nawet protest do pre-zydenta Vincenta Auriola. Francuzi twierdzili, że Wiesenthal nie otrzymuje wizy, ponieważ jest komunistą39 •
DRUGA OJCZYZNA dy Wiesenthal wstą.pił w szeregi tajnych służb Izraela, otrzymał do--
G
kument podróży o randze równorzędnej z paszportem. Dzięki temu dostał wizę pobytową do Austrii, którą musiał przedłużać co jakiś czas; wcześniej miał status uchodźcy. Podobnie jak inni uchodźcy posługiwał się tymczasową legitymacją, przedstawiającą go jako byłego więźnia w Maut--
hausen, miał także inne dokumenty z odciskami palców. Pozwolenie na po--
byt w Linzu opierało się na przeświadczeniu, że chodzi tu o pobyt czasowy. Deklarował, że zamierza wrócić do Polski.
Wydaje się, że Wiesenthal nie otrzymywał zapłaty za usługi dla Izraela; jego zwierzchnicy w Tel Awiwie poinformowali go, iż zamierzają mu wy, kupić polisę na życie w firmie ubezpieczeniowej Migdal, być może załatwili mu też legitymację prasową, przechowywaną wśród osobistych dokumen-tów. Legitymacja w czerwonej kartonowej okładce przedstawia go jako ko--
110
SZYMON WIESENTHAL
respondenta gazety „Dawar': uznawanej niemalże za oficjalny organ rządo wy. Biuro kanclerza w Wiedniu poinformowało go, że na prośbę konsula Izraela został akredytowany jako korespondent zagraniczny. Inna legitymacja przedstawiała go jako korespondenta pisma„Jed.iot Ha-Yom': dziennika ukazującego się w języku niemieckim w TelAwiwie40• W pierwszej połowie 1952 roku Izrael zamierzał zerwać kontakty z Wiesenthalem i nie przedłużać mu paszportu. Wiesenthal zaprotestował ostro i emocjonalnie+ Pod żadnym warunkiem nie chciał się pogodzić z faktem, iż paszport został inu wydany w wyjątkowych warunkach i że nie daje mu obywatelstwa izraelskiego. Wszakże wszyscy wiedzą, że jest Izraelczykiem twierdził. Także córka uznawana jest w Linzu za Izraelkę. „Czyżbym więc musiał zdobyć status politycznego uchodźcy z Izraelar ..!. pytał zgorzkniały. - Bo przecież bez ważnego paszportu nie otrzymam zezwolenia na pobyt w Austrii': W tej sytuacji Wiesenthal wynajął adwokata i zwrócił się do Szymona Junicmana, bliskiego współpracownika Begina, którego poznał na konferencji uchodźców w Monachium. Poczuł się zdradzony i urażony, między innymi dlatego, że ludzie z„wydziału" (mahlaka), jak pisał, używając pojęcia hebrajskiego, nie odnieśli się nawet do jego żądania o odszkodowanie za zwolnienie. Starał się zatem o obywatelstwo izraelskie, ale interesował się też możli wościami emigracji do Ameryki Południowej; w rachubę wchodziły Argentyna, Urugwaj, a nawet Panama41 • Przyszedł mu z pomocą konsul Izraela, a jego zwierzchnicy w Jerozolimie potwierdzili, że Wiesenthal istotnie pomagał Izraelowi, o czym świadczą niezliczone listy wysłane do konsulatu.
Wiesenthal wielokrotnie informował konsulat o przejawach antysemity.zmu, w tym również o aktach przemocy wobec Żydów, prześladowaniach, publikacjach antysemickich, a także opisywał własne doświadczenia. Pewnego dnia poszedł na film o Palestynie, a kiedy na ekranie pojawili się Arabowie mordujący Żydów, na sali rozległy się zachęcające okrzyki. Poinformował konsulat o tym incydencie42 • Innym razen1 ostrzegał, iż przedstawiciel „Solel
„TO
OBOWIĄZEK
li
AUSTRIACKIEGO PATRIOTY
III
Bone': izraelskiego przedsiębiorstwa budowlanego należącego do izraelskich związków zawodowych, zawarł kłopotliwą. umowę z bankiem, którego właś- ciciele znani są z głoszonych otwarcie poglądów antysemickich43 • Cza.sami przekazywał Izraelczykom informacje polityczne: dowiedział się, że Austriacka Partia Ludowa (ÓVP) premiera Górnej Austrii Heinricha Gleissnera prowadzi koalicyjne negocjacje z partią utożsamiającą. się z nazistami, a nawet utrzymuje kontakty z ambasadą Egiptu. Proponował, że spotka się z Gleissnerem i ostrzeże go, a konsulatowi prześle streszczenie rozmowy44 • Czasami radził się w konsulacie, jak uniknąć kłopotów: pytał na przykład, czy narazi się na niebezpieczeństwo, jeśli spotka się z delegacją weteranów konspiracji antyhitlerowskiej, która zamierza odwiedzić Izrael, jako że,,lekki zapach komunizmu" unosi się nad obradami konferencji, w której ma zamiar uczesmiczyć45 • Czasami prosił o udzielenie mu z góry zgody na opublikowanie artykułu, niekiedy udawało mu się wpłynąć na wydawców gazet, by zamieszczały informacje wrogie państwom arabskim, które im przekazywał.
Kiedy w prasie ukazała się informacja, iż minister spraw wewnętrznych Oskar Helmer krytykuje Izrael z powodu zakupu broni, Wiesenthal pospieszył do konsulatu i zaproponował zorganizowanie konferencji prasowej: „Mam tu znakomite kontakty z dziennikarzami i zorganizowałem już kilka konferencji prasowych"46 - obiecywał. Ostrzegał konsula, że z Izraela do Austrii przybywa fala emigrantów, którzy zabiegają o zapomogi dla uchodźców. Radził, że należy zażądać od konsulatu austriackiego w Izraelu, by zaniechał wydawania im wiz. Proponował także, by podjęto działania przeciw firmom lotniczym sprzedającym bilety i opublikowano w gazetach izraelskich komunikaty ostrzegające opuszczających kraj, że w chwili przybycia do Austrii nie otrzymają żadnej pomocy od żydowskich instytucji47 • Kiedyś zażądał od konsula, aby wydalił z Izraela Żyda urodzonego w Iraku, który starał się o zapomogę w Austrii; innym tazem opowiedział konsulowi historię pewnego mężczyzny, który przyjechał z Izraela, zabiegał o pomoc w biurze Jointu, wzbudził jednak podejrzenie i szybko oka-zało się, że jest byłym esesmanem, który podstępem uzyskał obywatelstwo izraelskie48•
112
SZYMON WISSEN'rHAL
Izraelscy dyplomaci widzieli w nim partnera i korzystali często z jego pomocy. Prosili go między innymi o zebranie informacji o incydentach antysemickich i o ocenę zagrożenia ze strony neonazistów49 • Konsul zgadzał się z Wiesenthalem, iż emigracja Izraelczyków do Austrii może wpłynąć na reputację państwa Izrael, prosił więc o dodatkowe informacje50 • Wiesenthal starał się, aby jego kontakty z konsulatem nabrały charakteru oficjalnego. Zaproponował, że za opłatą będzie dostarczał informacji dotyczących gospodarki; propozycja została jednak odrzucona. Nie zatrudniono go też w dziale prasowym konsulatu, o co zabiegał. Konsul odpowiedział, że niestety nie ma takiego wydziału i całą pracę musi wykonywać sam51 • Czasami konsulat wysyłał mu znaczki pocztowe, które kolekcjonował, sprawiając mu tym radość52 • Jego paszport przedłużono w końcu do grudnia 1953, a wcześniej otrzymał obywatelstwo austriackie53 • Nie było to proste.
Prosząc o przyznanie obywatelstwa austriackiego, Wiesenthal oświad czył, że
ma zamiar pozostać w Austrii i pracować w wyuczonym zawodzie. Twierdził, iż inwestor austriacki kupił od niego dwa patenty dotyczące budownictwa. Ale tu napotkał nową przeszkodę: jego polski dyplom inżyniera nie był uznawany w Austrii, a prawo zabraniało mu pisać ten tytuł przed nazwiskiem, tak więc do końca życia umieszczał go zawsze po nazwisku54 • Trudności z otrzymaniem obywatelstwa austriackiego były prawdopodobnie konsekwencją raportu z 1950 roku, sporządzonego w ministerstwie spraw wewnętrznych. Napisano w nim, że Wiesenthal stworzył organizację wywiadowczą, przekazując ją. do dyspozycji konsulatu izraelskiego, oraz że prawdopodobnie pracuje dla Francuzów. W raporcie odnotowano też, że jest podejrzany o przemyt obcej waluty i był zamieszany w bójkę z innymi Żydami55 • Jednak Wiesenthal, mając już rozległe znajomości we władzach lokalnych, zdołał uzyskać interwencję Heinricha Gleissnera. Gleissner, doświadczony polityk, członek konserwatywnej Austriackiej Partii Ludowej, którą Wiesenthal popierał, przed aneksją Austrii występował przeciw nazistom. Kiedy hitlerowcy weszli do Austrii, zamknęli go w obozie koncentracyjnym, ale po jak.i1nś czasie został zwolniony. Prawdopodobnie wstąpił
„TO
OBOWIĄZEK
„
AUS TRIACKIEGO PATRIOTY
113
do partii hitlerowskiej i nawet kierował zakładem przemysłowym należą. cym do SS. Miał więc wiele powodów, aby okazać Wiesenthalowi sympatię i mu pomóc56 • Kontakty z premierem landu, człowiekiem o olbrzymiej wła dzy, pokazują, jaką drogę przebył Wiesenthal od czasu opuszczenia obozu w Mauthausen.
Syjonizm był dla Wiesenthala poczuciem wspólnoty losu, solidarności Żydów na całym świecie. Tak go pojmował jeszcze przed wojną, we Lwowie, i nie zmieniły tu nic ani Zagłada, ani powstanie państwa Izrael. I choć identyfikował się z państwem żydowskim, nie uważał, że powinien się w nim osiedlić. Do końca życia uważał siebie za syjonistę, ale z upływem lat skłon ny był przyjąć pogląd, iż Żydzi w każdy1n kraju mają. do spełnienia historyczną misję: przekazać ludzkości pewne wartości etyczne oraz działać, by świat był lepszym miejscem do życia. Odnosiło się to również do Austrii. Według tzw. prawa powrotu mógł w każdej chwili, gdyby tylko chciał, uzyskać obywatelstwo izraelskie. Wolał jednak żyć w Austrii, a nie w lzra.elu. „Cóż byzn tam robił, skoro cel, który sobie wyznaczyłem, to ściganie zbrodniarzy hitlerowskich?" - pisał wiele lat później, dodając, że sama jego obecność w Austrii powoduje, iż hitlerowcy nie mogą spokojnie spać57 •
Rozdział szósty
„JAK ZOSTAŁEM KOLEKCJONEREM ZNACZKÓW"
WIEI:KA SENSACJA ewnej nocy we wrześniu 1947 roku Wiesenthala obudziło walenie pięś~ cią w drzwi. Byli to dwaj starzy partyzanci. Przyszli mu powiedzieć, że odnaleźli miejsce, gdzie ukrywa się Eichmann. Mieszkali w dużym centrum uchodźców w Admont. Czekając na certyfikat wjazdu do Palestyny, handlowali na czarnym rynku. Na tydzień przed świętem Jom Kipur pobożni Żydzi szukali kurczaków, by złożyć ofiarę. A że w rym okresie w Austrii brakowało wszystkiego, niełatwo było je zdobyć. Powiedziano im, że dostan~ je w pewnej farmie na wzgórzu, lecz ostrzeżono ich: farmer był przywódcą lokalnych hitlerowców i nienawidzi Żydów. Uznali, że to Eichmann. Przyszli więc do Wiesenthala i opowiedzieli, dlaczego podejrzewają, że to może być Eichmann. Ma dwa tysiące kurcząt, nie· nawidzi Żydów, dlaczego więc nie ma to być Eichmann? „Wszyscy wówcza~ mieliśmy obsesję na punkcie Eichmanna" - wspotninał Wiesenthal. Rankiem pojechali na posterunek policji w Gaishorn. Wiesenthal zapamiętał dobrze ten stary wiejski dom. Dwóch chłopów w krótkich skórzanych spodniach siedziało w przedsionku, bawiąc rozmow~ sympatycznego pro„ tokolanta z siwym wąsem, który przywodził na myśl czasy Habsburgów -· opowiadał. Protokolant wstał z krzesła, podszedł do ściennej mapy, szuka· jąc farmy, którą właśnie opisywali mu żydowscy goście. Murer - zadecy· dował w końcu. - To farma Murera". Wiesenthal był zaszokowany. Frah:: Murer był okrutnym zbrodniarzem hitlerowskim, znanym pod przydom·
P
11
„JAK
ZOSTAŁEM
,
li
KOLEKCJONEREM ZNACZKOW
II5
kiem „Rzeźnik z Wilna: Wiesenthal miał już całą teczkę z relacjami o jego zbrodniach. W Wilnie przed wojną istniała wielka, tętniąca życiem gmina
żydowska; w czasie wojny zamordowano w mieście około 80 tysięcy Żyd6w. Wiesenthal, nie zwlekając, udał się na policję, zgłosił doniesienie i Murer ze.stał aresztowany1. Miejscowość Gaishorn znajdowała się w brytyjskiej strefie okupacyj--
nej. Anglicy przekazali Murera Rosjanom, jako że Wilno należało teraz do Zwi~ku Radzieckiego. Murer został skazany na dwadzieścia pięć lat wię... zienia. Był to szczególny powód do radości, nawet jeśli tym razem nie był to Bichmann2•
•
Opowiadając o swoich poszukiwaniach Eichmanna, Wiesenthal sprawiał wrażenie, jakby systematycznie otrzymywał informacje· od całej siatki taj-
nych informatorów. Posługiwał się wyłącznie ich imionami: „Hans, Stefan, Aleks itp." Wydaje się, że były to jednak wytwory jego wyobraźni. Wiadomo tylko, że przez kilka lat miał do dyspozycji jednego agenta mieszkającego wAltausee. Valentin Tarra był „rym typem dobrego Austriaka'~ choć jego relacje z ludźmi nie były łatwe. Malownicze letniskowe miasteczko, w którym pisa~ezwykli szukać inspiracji, tworzyło odpowiednią scenografię dla wzrusza-
j~cej opowieści o Żydzie ocalonym z Zagłady, wiejskim żandarmie, roman-
tyku, który podobnie jak Wiesenthal pozostał wierny swojej misji. Urodził się w konserwatywnej katolickiej rodzinie. Był synem stolarza, choć sam pragn'!ł zostać kupcem. W czasie pierwszej wojny światowej Tarra walczył na froncie wschodnim. Pewnego dnia w okupowanej wsi rosyjskiej zauważył przechodzącego przez ulicę przechodnia. Podniósł karabin i już miał strzelić, gdy towarzysz broni powstrzymał go: „Uspokój się, ten Rosjanin ma matkę, tak jak i my. Wyobraź sobie, jak by zareagowała twoja matka, gdyby się dowiedziała, że zginąłeś': Tarra nie strzelił. Jego towarzysz broni był socjalistą, twierdził, iż znajdują się na froncie wyłącznie po to, by zadowolić producentów broni, a tak właściwie to nie mają tu nic do roboty. Tarra dał się przekonać, później też został socjalistą.
116
SZYMON WIESBNTHAL
Podczas działań wojennych był dwukrotnie ranny. Lekarze wojskowi chcieli amputować mu nogę, jednak w Wiedniu znalazł się lekarz, który mu tę nogę uratował. Tarra zapamiętał, iż lekarz był Żydem. Nie mógł już jed. . nak. walczyć, przeniesiono go więc do żandarmerii. Jego komendant znany był ze swej niechęci do nazistów, podobnie, rzecz jasna, jak sam Tarra.
Począ.wszy od
1934 roku, w Austrii
rosło napięcie polityczne. Tarra
zmuszony był do aresztowania działaczy prawicy i lewicy; często jednak wysyłał swoją żonę, aby ostrzegła lewicowców. Po wojnie dwukrotnie zo . . stał odznaczony, szczególnie za dżiałalność przeciw nazistom. Z biegiem lat awansował i sam został komendantem. Żandarmeria często kot·zy, stała z pomocy wolontariuszy; jeden z nich uczestniczył razem z Tarrą w rozpędzeniu demonstracji hitlerowców, podczas której zginął. Wolon.tariusz był Żydem, studentem z Wiednia. Od tego czasu Tarra twierdził, iż nieprawdziwe są opinie rozpowszechniane o Żydach: oni wcale nie są tchórzami. W marcu 1938 roku, w przededniu aneksji Austrii do Trzeciej Rzeszy, w Badaussee nie czekano na przybycie Niemców; miejscowi naziści przejęli władzę i aresztowali swojego głównego wroga - komendanta żandarn1erii. Tarra wędrował z więzienia do więzienia, przez pewien czas przetrzyrny· wano go w obozie koncentracyjnym w Dachau, w końcu jednak zwolniono i jeszcze przed zakończeniem wojny wrócił do swojej wsi, gdzie przyłączył się do antyhitlerowskiej konspiracji. Byli partyzanci opowiadali po wojnie o wielkiej kopalni soli, w której przechowywano skrzynie, a w nich kolekcje dzieł sztuki zrabowanych przez hitlerowców w całej Europie, w tym złoto i worki biżuterii. Opowiadano, że hitlerowcy planowali zniszczyć tę kolekcję i tylko oni ją ratowali. W spo· minali o cesarskiej koronie wysadzanej diamentami i wierzyli, że w jednej z tych skrzyń znajduje się portret Mony Lisy Leonarda da Vinci. Skarby Altaussee rozpalały wyobraźnię wielu ludzi, w tym również Wie, senthala. Tak jak wcześniej mieszkańcy Badaussee i okolicy nie czekali, aż naziści przejmą władzę, tylko zrobili to sami, podobnie teraz przygorowy,
,
„JAK
ZOSTAŁEM
KOLEKCJONEREM ZNACZKOW
li
II7
wali się na przyjście Amerykanów. I nazistów, i Amerykanów przyjęto z otwartymi ramionami, jak przystało na wyzwolicieli. Pośród papierów, które zostawił Tarra, znajdują się dokumenty potwierdzające jego współpracę z amerykańskim wywiadem (CIC), z którym zwią zany był również przez jakiś czas Wiesenthal. Pod protektoratem Amerykanów kompetencje Tarty zostały znacznie rozszerzone; zasiadał między innymi w komisji denazyfikacyjnej, której zadaniem było przesłuchiwanie ludzi podejrzanych o współpracę z hitlerowcami i ustalenie, czy mogą znów zajmować się działalnością publiczną. Jednak aktywność Tarry jako człowie ka władzy nie trwała długo. Pod koniec 1949 został zmuszony do przejścia na emeryturę i miał wiele czasu na obserwowanie życia na wsi i donoszenie o tym Wiesenthalowi3 •
Było rzeczą oczywistą, iż Wiesenthal, szukający
Eichmanna, wykorzysta kontakt z emerytowanym policjantem w Altaussee, a Tarra odda się całko wicie do jego dyspozycji. Z warsztatu szewca można było obserwować dom na wzgórzu wynajęty przez Verę Liebel-Eichmann. Tarra spędził niemało godzin w tym warsztacie. Oto przyjeżdża samochód; Tarra notuje jego numer i okazuje się, że jest to auto szwagra, tego od sklepu elektrycznego w Linzu. Listonosz przyniósł list zza granicy. Niestety nie sprawdził znaczka: być może to z USA, a może z Ameryki Łacińskiej. Tarra go poinstruował, by następnym razem był bardziej uważny, najlepiej niech powie kobiecie, że zbiera znaczki, i poprosi o kopertę. Kiedyś Tarra ukrył się za drzewem i śle. dził obcego mężczyznę, którego zachowanie wydało mu się podejrzane; Tarra był pewien, że to Eichmann, ale nie miał uprawnień do zatrzymywania ludzi, nie mógł więc nic zrobić. Szukał policjantów, ale ci byli na przerwie obiadowej, a kiedy wrócili, ów mężczyzna znikł. Tarra wszystko zapisywał. Prawie na pewno był to Eichmann - relacjonował Wiesenthalowi. Walter, syn Tarry, później dziennikarz, zapamiętał, że czasami towarzyszył ojcu, gdy ten jechał do Wiesenthala do Linzu; również Wiesenthal przyjeżdżał wodwiedziny. Przywoził drobne upominki: raz kilka metrów materiału ku
r18
SZYMON WIESENTHAL
uciesze pani Tarry, innym razem butelkę izraelskiego wina. Z czasem po· lubili się; obu fascynowały tajemnice, obaj lubili rubaszny humor. Obaj rd nienawidzili nazizmu. Wiesenthal przekazywał Tarze pieniądze, ale sądząc po tonie listów Wiesenthala, Tarra nie poświęcał się śledzeniu nazistów dla zapłaty ani dla zabicia czasu. Chciał, by zbrodniarze wojenni zostali ukarani, a wśród nich mieszkaniec jego wsi Wilhelm Hottl, którego szczególnie nienawidził.
Hottl bardzo wcześnie wstąpił do SS, później służył jako oficer hitlerowskiego wywiadu. Był zaangażowany w eksterminację Żydów węgier skich i rabunek ich mienia. Przed zakończeniem wojny nawiązał kontakt z amerykańskim wywiadem (OSS), przekazywał między innymi informacje o Eichmannie i eksterminacji Żydów. Amerykanie doszli jednak do wniosku, iż nie można polegać na Hottlu, zerwali więc z nim kontakt. Po wojnie Hottl założył gimnazjum w Badaussee, miasto ufundowało
nawet tablicę ku jego pamięci. Tarra za każdym razem, gdy widział go na ulicy z psem, wpadał we wściekłość. Przekazywał Wiesenthalowi wszyst· kie miejscowe plotki oraz wnioski, do których doszedł w wyniku własnych dochoch;eń. Tarra był przekonany, że żona Eichmanna utrzymuje kontakt z kimś za morzem, być może z kimś, kto mieszka w Ameryce Południowej. Tarra donosił Wiesenthalowi, powołując się na jedno z dzieci Eichmanna iż marka obiecała, że niebawem ujrzą ojca, prawdopodobnie odbędzie się to za granicą. Pewnego dnia Tarra zakomunikował, iż kobieta zabrała dzieci ze szkoły, nie prosząc nawet o końcowe świadectwa. Była to istotna informacja jako że bez świadectwa ukończenia klasy nie można było zapisać dzieci w inneJ szkole w Europie, stąd wniosek, iż kobieta zamierzała wyemigrować za ocean. Pewnego dnia znikła. Tarra zauważył, że meble i inne przedmioty zo· stały w domu; szwagier nadal płacił komorne, jakby mieli wrócić. Jednak detektyw tak doświadczony jak on nie dał się nabrać na tak prostą sztuczkę 1 stycznia 1953 roku napisał do Wiesenthala: „Dowiedziałem się przed go· dziną, ii w lipcu 1952 pani Liebel,Eichmann wyemigrowała z dziećmi do Ameryki Południowej, gdzie jej mąż pracuje w firmie wodociągowej':
„JAK ZOSTAŁEM KOLEKCJONEREM ZNACZKÓW"
119
Wyglądało
to wiarygodnie i rzeczywiście okazało się później, że była to prawda. Żona Eichmanna wyemigrowała do Argentyny, gdzie jej mąż pracował w zakładach hydroelektrycznych nieopodal Buenos Aires. Wiesenthal postąpił właściwie: przekazał kopię listu Tarry Ariemu Eshelowi, konsulowi Izraela w Wiedniu, który już od kilku miesięcy wiedział o działalności Tarry. Również konsul postąpił odpowiednio: wiedzą przekazaną mu przez Wiesenthala podzielił się z dwoma agentami wywiadu izraelskiego działającymi w Europie, Szajke Danem i Joną Rosenem, którzy zajmowali się tajnymi kontaktami między Izraelem a Żydami w Europie Wschodniej. Dan i Rosen przekazali do dyspozycji konsula ze swojego budżetu operacyjnego 200 dolarów amerykańskich . Pieniądze miały pokryć wydatki Tarry. Sam konsul dodał coś z własnej kasy. Eshel relacjonował swoim zwierzchnikom, że być może Tarra wpadł na prawdziwy trop, i prosił o zgodę MSZ na dalsze śledztwo: „ciche i systematyczne, związane z minimalnymi kosztami na rym etapie': Po upływie niecałych dwóch miesięcy Wiesenthal doniósł konsulowi, iż Eichmann znajduje się w Argentynie4• Była to najbardziej sensacyjna wiadomość jego życia, pierwsza prawdziwa informacja o miejscu, gdzie Eichmann znalazł azyl. W swoich wspomnieniach Wiesenthal pisze, że później musiał udowodnić, iż nie był to ble[ Całą historię otoczył mgłą tajemnicy, zmieszał prawdę z nieudanymi próbami ustalenia różnych plotek i strzępów informacji, ale z dokumentów można wywnioskować, że główna część całej historii nie była wytworem wyobraźni.
ROZMOWY SZPIEGÓW iesenthal twierdził, że od 1948 roku cierpiał na bezsenność; ściganie hitlerowców nadszarpnęło mu nerwy. Lekarze zaproponowali, by poświęcił się jakiemuś hobby. „Stałem się więc kolekcjonerem znaczków" pisał i rzeczywiście napięcie z niego opadło. W 1953 roku, będąc na wakacjach w pobliżu Innsbrucku w Tyrolu, usłyszał przypadkowo o innym kolekcjonerze, który zamierzał sprzedać część swojego zbioru. Wiesenthal
W
120
SZYMON WIESENTHAL
zadzwonił i umówił się na spotkanie. Gospodarzem okazał się starszy wie,
kiem arystokrata, baron, który w trakcie rozmowy przedstawił się jako za~ gorzały przeciwnik reii1nu hitlerowskiego, choć w czasie wojny służył jako
oficer wywiadu niemieckiego. Od razu rozpoznał, że jego gość jest Żydem, dlatego też Wiesenthal opowiedzjał mu o swojej historji w obozach kon, centracyjnych. Wtedy baron podszedł do regału z książkami, wyjął paczkę listów związanych sznurkiem i wyciągnął jeden z nich. List pochodził od znajomego z Buenos Aires. Były w nim między innymi dwa zdania, które Wiesenthal zapisał zaraz po opuszczeniu domu barona: „Wyobraź sobie, kogo widziałem już dwa razy, a znam nawet jeszcze kogoś, kto z nim rozmawiał; to ta brudna świnia Eichmann, co zajmował się ży, darni. Mjeszka koło Buenos Aires i pracuje przy wododągach': Wiesenthal z trudem zapanował nad sobą, szybko rozstał się z baronem i jeszcze tego samego dnia poinformował o odbytej rozmowie Ariego Eshela5• Opowieść ta po raz pierwszy została opublikowana w książce, któr
jakoby w dniu swojego spotkania z baronem. Twierdził, ii list z Buenos Aires pochodzi z 24 lutego; Goldmannowi donosił natomiast, że list był z maja. Rzecz jasna, Harel triumfował. Dlaczego Wiesenthal nie zapytał barona o człowieka, który pisał z Argentyny i który wspominał o Eichmannie? Dla, czego nie złożył baronowi drugiej wizyty~ „Jeżeli w tej historii wszystko jesr prawdą. - to chodzi tu o największe niewybaczalne zaniedbanie w dziejach pościgu Wiesenthala za Eichmannem"6• Oto pozornie zadziwiająca wpad, ka, cała historia jest jednak bardziej złożona.
11
„JAK ZOSTAŁEM KOLEKCJONERBM ZNACZKÓW
121
W swoich książkach Wiesenthal nie wymienia nazwiska barona; w liście do konsula określa go tylko literą M. W liście do Goldmanna natomiast pojawia się jego nazwisko oraz pewne szczegóły: chodzi tu o Heinricha Masta, w czasie wojny oficera niemieckiego wywiadu, który później pracował także dla Amerykanów. W liście do Eshela Wiesenthal pisał, że „świetnie znał" barona i już przed rokiem opisał spotkanie z nim w liście do znajomego w Izraelu. Ktoś - nie wie jednak kto - rozsiał pogłoski, że on i Mast pracują w służ bach wywiadowczych Polski i Czechosłowacji. Wiesenthal twierdzi, że Mast przyszedł do niego do biura i opowiedział, iż przekazuje informację organizacji Reinharda Gehlena, byłego generała Wehrmachtu, który po wojnie pracował dla Amerykanów7 • W przeciwieńst"Wie więc do tego, co podaje w swoich pamiętnikach, kontakty z Mastem nie zrodziły się z przypadkowego spotkania dwóch kolekcjonerów znaczków. Epizod ten pokazuje atmosferę, w jakiej żył Wiesenthal w Linzu: ludzie z półświatka, awanturnicy mający coś do ukrycia, oszuści, spiskowcy i agenci obdarzeni bujną wyobraźnią spotykali się w tych samych kawiarniach, barach, wszyscy plotkowali o wszystkich i wszyscy wszystkich szpiegowali. Byli amatorami, a nie prawdziwymi agentami wywiadów.
Leo Maier, policjant w Linzu zaprzyjaźniony z Wiesenthalem, opowiadał mu kiedyś o siatce fałszerzy dokumentów, którzy pomagali zbrodniarzom hitlerowskim, dając im nową tożsamość i ułatwiając ucieczkę za granicę. Według Maiera fałszerze spotkali się w kawiarni w Linzu. Wiesenthal poszedł tam, lecz nie odkrył niczego podejrzanego. Jakiś czas później do kawiarni wkroczyła policja i aresztowała mężczy znę, który miał przy sobie sporo sfałszowanych dokumentów. Był to Josef Urban, jeden z najważniejszych przedstawicieli Eichmanna w Budapeszcie. Wiesenthal twierdzi, iż nie pozwolono mu uczestniczyć w śledztwie, w czasie którego Urban zeznał między innymi, że jednym z jego tajnych agentów wBudapeszcie był sam Rezso Kastner. Wiesenthal napisał do Kastnera, prosząc o informacje. Nie doczekał się jednak odpowiedzi8 .
I22
SZYMON WIESENTHAL
Dwa dni po aresztowaniu Urbana w komisariacie policji w Linzu po, jawili się agenci amerykańscy. Zabrali go ze sobą, po czym uwolnili. Jeden z Amerykanów, należą.cy do CIC, wyjaśnił Austriakom, że Urban koordy, nuje sieć agentów dostarczaj~cych informacje ze Związku Radzieckiego. Maier spotykał go niemal codziennie. Zbrodniarz hitlerowski i fałszerz dokumentów, które pomagały innym nazistom w ucieczce, swobodnie po, ruszał się po mieście. Sprawa ta nie dawała Maierowi spokoju, zaczął więc szukać informatorów Urbana. Okazało się, że Urban założył coś w ro&aju przedsiębiorstwa do usuwa, nia śmieci w rosyjskiej strefie okupacyjnej w Austrii. Jego pracownicy zbie, rali głównie dokumenty, które przewozili potem do pewnego mieszkania w Linzu. Jeśli więc na przykład z~alazł się list od kobiety piszą.cej do męża o swojej nowej pracy w fabryce produkuj<}cej traktory- Urban donosił swo, im amerykańskim zleceniodawcom, że „jego agenci" informują. o założeniu nowych zakładów produkuj~cych czołgi. Amerykanie opłacali go w dola, rach. Maier nie opisuje dokładnie, jak wpadł na ten trop, ale zaznacza, że poinformował o odkryciu swojego zwierzchnika. Ten jednak uśmiechnął się tylko pod wąsem i zadecydował: nie mówmy o tym Amerykanom9 •
* Wiesenthal był w swoim żywiole. Kiedyś znalazł się w samym centrum afery, w której głównymi podejrzanymi było dwóch Żydów, Kurt Ponger i jego szwagier, żołnierze armii amerykańskiej, szpiegujący dla Związku Ra, dzieckiego. Ponger był śledczym w procesie norymberskim, pomagał Wie, senrhalowi w zbieraniu materjałów o Eichmannie, a w 1948 roku przyjął od niego złożony pod przysięgą życiorys, prawdopodobnie chciał go pozyskać do współpracy z Centralną. Agencją. Wywiadowczą. USA. Zaprzyjaźnili się, planowali wspólne interesy, między innymi publikację książki i eksport do Izraela drewnianych baraków dla nowych emigrantów10 • Wśród przesłuchiwanych w tej sprawie znalazł się również Wilhelm Hottl, ów człowiek z psem z Altaussee. Opowiedział CIA, iż w swoim cza· sie Ponger nawiązał kontakt z Jointem lub „inną międzynarodową organi· zacją żydowską': wyznaczając nagrodę w wysokości 100 tysięcy dolarów za
„JAK ZOSTAŁEM KOLEKCJONEREM ZNACZKÓW"
123
głowę Eichmanna. Hottl odniósł wrażenie, iż Ponger występuje w imieniu
wywiadu izraelskiego, i odmówił współpracy 1 1• Wedługjednego z raportów CIA Wiesenthal zaproponował 100 tysięcy szylingów austriackich za wiadomość, która doprowadzi do pojmania Eichmanna. Wydaje się, że znał Horda, chociaż ten zaprzeczał. Na początku lar sześćdziesiątych tygodnik niemiecki „Der Sterń' opublikował artykuł o Hottłu, sugerujący, że pracował on dla Wiesenthala. Wiesenthal pozwał rygodnik za zniesławienie, zdołał przekonać sąd, że nie zna Hottla, i wygrał sprawę. Jednak swojej biografce Helli Pick powiedział, że go znał 1 2• Hottl znał również barona Heinricha Masta, a ten z kolei Pongera. Kiedy Masr dowiedział się o aresztowaniu Pongera i jego szwagra, napisał do Horda: „Zawsze myślałem, iż oni pracują trochę dla wywiadu izraelskiego': W jednym z dokumentów CIA z tego okresu podano, iż informacja, że Wiesenthal był w rzeczywistości agentem Izraela, była potwierdzona i powszechnie znana.
W 1955 roku w kartotekach CIA umieszczono raport niezidentyfikowanego informatora, do którego zwrócono się, by wziął udział w porwaniu „niejakiego Adolfa Eichmanna': znanego zbrodniarza wojennego, a następ nie wydaniu go Izraelowi. Według tego raportu Eichmann został ujawniony, aresztowany i przekazany Wiesenthalowi, który wynają.ł samolot, by przerr.msportować go do Izraela. Była to precyzyjnie zaplanowana akcja: samolot miał lecieć do jakiegoś miejsca na Bliskim W schodzie, ale Eichmann miał wysiąść wcześniej w Izraelu. W raporcie odnotowano, iż załoga otrzymała za milczenie poważną sumę pieniędzy. Aż do tego miejsca ów raport pisany był w czasie przeszłym, od tego punktu przechodzi na czas przyszły: Izrael zakomunikuje, iż Eichmann został ujawniony jako oficer wojsk jednego z państw arabskich, a po upły wie następnych sześciu miesięcy doniesie, iż wpadł w jego ręce jako jeniec wojenny. W ten sposób zostanie zamaskowane jego porwanie w Europie. Niezidentyfikowany informator dodał, iż otrzymał pieniądze za swój udział wakcji i że Wiesenthal przyrzekł mu hojną premię.
SZYMON WIESENTHAL
124
Minęło prawie dwa miesią.ce, aż ktoś w CIA zauważył tę niekonsekwen; cję w raporcie, i wtedy okazało się, że raport „nieznanego informatora" wpro,
wadza w błąd: nie chodzi o zrealizowaną akcję, lecz o plan 13 • Faktem jest, że 24 marca 1953 Wiesenthal donosił konsulowi Izraela, iż Eichmann mieszka koło Buenos Aires i utrzymuje kontakty z kilkoma osoba; mi z niemieckitj kolonii w mieście. Wiesenthal za.znaczył, że jest to potwier; cl.zenie wcześniejszego doniesienia Valentina Tarry. Cztery tygodnie później znów napisał do konsula. Dowiedział się, że w trakcie akcji policyjnej wymie; rzonej w neonazistowską organizację w Niemczech przechwycona została ko; respondencja Eichmanna, z której wynika, iż znajduje się on w Argentyniel'I. Od tego momentu państwo Izrael „wiedziało': że Eichmann mieszka w Buenos Aires. Później Wiesenthal ze zdumieniem odkrył, iż jego list ukryto w jakiejś kartotece, nikt nie brał go poważnie ani nie przywiązywał należytej wagi do j ego doniesień. Izrael nie zajmował się w owym czasie szczególnie zbrodniarzami hitlerowskimi: służby specjalne miały wyzna, czone inne cele, zresztą Izraelczycy nie zdecydowali jeszcze, w jaki sposób zająć się sprawami związanymi z Zagładą.. Ogólnie rzecz biorąc, jak ocenił to później Mosze Pearlman, ściganie Eichmanna było zaledwie„w połowie traktowane serio" i nigdy właściwie nie wykraczało poza działania amator; skie.„Tu i tam pojawiał się jakiś trop'~ nic więcej. Jednak Pearlman powinien wiedzieć - był przecież rzecznikiem izraelskich sił zbrojnych, rzecznikiem rządu, doradcą premiera. Sam Ben Gurion pozwolił mu zresztą na opubli· kowanie książki 1 5 • Tak więc nie można uznać, iż w 1953 roku Izrael rzeczy· wiście „wiedział': iż Eichmann znajduje się w Argentynie: „wiedziała'' o rym tylko kartoteka.
ODESSA ichmann był w Altaussee w maju 1945 roku. Dzień lub dwa dni póź·
E
niej Wiesenthal został uwolniony z Mauthausen. Po upływie kilku dni
Eichmanna aresztował amerykański patrol i przyprowadził do obozu jeniec· kiego. Udało mu się jednak ukryć swoją rożsamość j zbiec zaraz po tym, gdy jego zastępca, Dieter Wisliceny, wyjawił nazwisko Eichmanna w swoim
„JAK ZOSTAŁEM KOLEKCJONEREM Z NACZ KÓW"
12.5
zeznaniu w Norymberdze. Dzięki pomocy kolegów esesmanów Eichmann ukrywał się na początku w południowych, a potem w północnych Niem, czech, pracował jako drwal i hodował kurczaki. Na początku lat pięćdzie, siątych nielegalnie przedostał się do Włoch. W Genui pewien franciszkanin wręczył mu paszport na nazwisko Ricardo Klement i wizę wjazdową do Argentyny 16• W podobny sposób z Europy wydostało się wielu hitlerow, skich zbrodniarzy. Na miejscu, dzięki pomocy kolegów, a także wysoko postawionych duchownych Kościoła katolickiego, członków rządu Argentyny i innych państw, a także różnego rodzaju organizacji wywiadowczych, w tym amery, ka11skich, udało im się jakoś urządzić. Pomagano im za pieniądze, czasami licząc na późniejszą współpracę. Niekiedy otrzymywali pomoc humanitarną po prostu jako uchodźcy, bywało też, że wspierano ich z sympatii dla ideo, logi i hitlerowskiej. Jest to niezwykła historia, przez wiele lat próbowano ją rozwikłać, jed, nak pełna prawda do dziś nie ujrzała światła dziennego 17. Zaraz po wojnie pojawiły się pogłoski o tajemniczej organizacji ODESSA, która pomaga hitlerowskim zbrodniarzom znaleźć bezpieczny azyl. To nie Wiesenthal odkrył tę organizację, ale zrobił wiele dla rozpowszechnienia o niej infor, macji. Nigdy nie wyjawił, kto mu o niej powiedział, i nawet wiele lat później identyfikował swoje źródło tylko pod pseudonimem „Hans". Pisał, że był to dobrze prosperujący niemiecki inżynier starający się ukryć swoją tożsamość, z którym spotkał się w Norymberdze w 1948 roku. Organizacja weteranów SS - skrót nazwy w języku niemieckim brzmi ODESSA- zajmowała się przygotowaniem dróg ucieczki i azyli dla zbrod, marzy hitlerowskich, głównie w Ameryce Południowej. ODESSA działała w głębokiej konspiracji, jej członkowie mieli znakomite kontakty na całym świecie.
Później
do Wiesenthala kuriera, który przekazał mu szczegóły dotyczące ODESSY: była powiązana z podobną organizacją o nazwie Pająk, której centrala mieściła się w ambasadzie syryjskiej w Rzy, mie; przebywał tam austriacki biskup Alojs Hudal, który również pomagał w przemycaniu zbrodniarzy hitlerowskich 18• Wiesenthal wymienia wśród przywódców ODESSY kilku zbrodniarzy hitlerowskich, którymi miał się „Hans"
wysłał
126
SZYMON WIESENTHAL
później zajmować przez wiele lat, wśród nich Waltera Rauffa, wynalazcę
„samochodów śmierci': w których Żydzi ginęli duszeni spalinami. Zaangażowanie Wiesenthala w działalność Brihy ułatwiła mu wyobraże, nie sobie, jak się przemyca ludzi w ciężarówkach, ukrytych pod stertą gazet; zbrodniarze hitlerowscy uciekali się do tych samych sposobów co setki tysię, cy innych uchodźców, takich jak Żydzi próbujący przedostać się do Palestyny. Zrekonstruował drogę ucieczki hitlerowców z Niemiec do Włoch i od, krył, że korzystali z tych samych górskich ścieżek i schronisk, którymi wcześniej przechodzili członkowie Brihy. Czasami nawet przebywali w tych samych schroniskach, nie wiedząc jedni o drugich: hitlerowcy w podziemiach, a Żydzi na pierwszym piętrze. Jedni i drudzy zachowywali pełne milczenie w obawie, iż zostaną odkry€i19 •
Wiesenthal wierzył w istnienie ODESSY między innymi dlatego, że amerykańskie służby wywiadowcze nie wykluczały istnienia tej organizacji. Pod koniec 1946 roku Amerykanie nie tylko słyszeli, że organizacja ta ist, nieje, lecz również, że są tacy, którzy nazywają ją organizacją Skorzeny'ego, od nazwiska znanego esesmana Otto Skorzeny'ego. Agenci przestrzegali, iż. być może organizacja korzysta tylko z jego imienia, ale on sam wcale nie stoi na jej czele. Pogłoski napływały z różnych źródeł, wydaje się jednak, iż nikt nie wiedziat o co tu dokładnie chodzi. W jednej z amerykańskich teczek zawarta jest teza, iż ludzie zajmują, cy się przerzutem hitlerowców byli komunistami, oraz lista oryginalnych przydomków członków organizacji, na przykład „Krwiożerczy Johnny'' itd. W jednym z raportów napisano, że Związek Radziecki przekazuje hitle, rowcom nie tylko pieniądze, lecz również narkotyki. Ten sam raport zawiera dodatkowe ostrzeżenie: pewna prostytutka chora na syfi.lis znajduje się w służbie komunistów i próbuje zarazić amerykańskich żołnierzy. Jeden z amerykańskich agentów, przebywający w Bambergu na południu Niemiec, informował swoich zwierzchników, iż nie znalazł dowodów na isrnienie ODESSY: sugerował, ie może to być wytwór wyobraźni informatora, a nawet żart. Agent proponował więc zamknąć teczkę20 •
„JAK ZOSTAŁEM KOLEKCJONEREM ZNACZKÓW"
127
Istnienie ODESSY nie zostało nigdy udowodnione, ale przecież kilku przywódców hitlerowskich zniknęło i nie można wykluczyć, że nie korzystali z pomocy różnych organizacji. Kilka lat po śmierci biskupa Hudala ukazały się jego wspomnienia i okazało się, że rzeczywiście pomagał zbrod, niarzom hiclerowskim21 • Jeśli zatem nie udowodniono, że zmarli, należało przypuszczać, że podobnie jak Eichmann wci
PIERWSZY SEZON ŁOWÓW
W
1947 roku Wiesenthal przypadkowo poznał pewnego genealoga, zamówił więc
u niego kwerendę na temat rodziny Fehringerów. Szukał ,,Toniego Blondyna': czyli Toniego Fehringera, kapo z obozu w Pła szowie. Wiesenthal poświęcił wiele czasu, by odnaleźć zbrodniarzy działających w Buczaczu, Lwowie i tych, którzy zachowywali się wobec niego szczególnie okrutnie. Okazało się, że w okolicy przebywa kilku Fehringerów, jeden z nich, dwudziestoczteroletni mężczyzna, odpowiadał opisowi Wiesenthala. Męż czyzna został sfotografowany z ukrycia i rozpoznany bez cienia wątpliwo ści. Fehringer stanął przed sądem, a Wiesenthal był ~wiadkiem oskarże nia. Fehringera skazano na siedem lat więzienia, trzy lata później zmarł w areszcie22 • Tuwia Friedman, który stworzył w Wiedniu pierwsze Centrum Dokumentacji, pisał do dyrekcji Yad Vashem, iż do końca 1952 roku Wiesenthal zdołał ujawnić kilkuset zbrodniarzy wojennych i doprowadzić do postawie~ nia ich przed sądem. Wiesenthal twierdził, że chodziło mniej więcej o dwustu zbrodniarzy23 • Friedman i Wiesenthal kontaktowali się niemal codziennie, wspólnie zajmowali się żydowskimi kolaborantami, członkamijudenratów 24 • W roku 1948 Friedman wysłał do Wiesenthala przeszło osiemdziesiąt listów, a Wiesenthal do Friedmana około stu. Korespondowali w rzeczowym, formalnym stylu, pisywali zazwyczaj po niemiecku, czasami po polsku, zawsze na fir-mowym papierze. Kończyli swe listy w ten sam sposób: „Z syjonistycznym pozdrowieniem". Przekazywali sobie relacje uratowanych, informacje o po--
128
SZYMON WIESENTHAL
dejrzanych, jeden drugiego prosił o zbadanie pewnych szczegółów dotyczą~ cych określonego śledztwa. Friedman pracował z czterema, pięcioma asystentami, Wiesenthalowi pomagało dwóch) trzech wolontariuszy, jednakże większość pracy wykonywali sami. Wydaje się, że nie mieli większych problemów ze zdobyciem zeznań. Bardzo często ludzie zwracali się do nich z własnej inicjatywy - tak jak mężczyzna znany w obozie Gusen II pod pseudonimem „Hansl': Był to człowiek wyjątkowo okrutn}r, bił i mordował więźniów, lubił budzić ich szczególnie w środku nocy, po ciężkim dniu pracy, męczył ich i katował dla przyjemności. Dwóch spośród ocalałych z obozu odkryło, że pracuje jako kucharz w hotelu Post w miejscowości Badhall w Górnej Austrii, i poinformowali o tym Wiesenthala, który przekazał ich zeznania policji i wysłał raport do Friedmana25 • W tym samym roku wymienili między sobą. dwieście pięćdziesiąt nazwisk podejrzanych. Friedman informował, że jego centrum odnalazło około sześćdziesięciu zbrodniarzy, kilku z nich postawiono przed sądem w Austrii lub wydano Związkowi Radzieckiemu, tak jak Murera26• Już w tym okresie Wiesenthal poznał nazwiska zbrodniarzy wojennych znanych ze szczególnego okrucieństwa, między inny1ni Franza Stangla, ko,. mendanta obozu śmierci w Treblince, oraz doktoraJosefa Mengelego, leka, rza znanego z okrutnych eksperymentów medycznych przeprowadzanych na. więźniach obozu Auschwitz. Nazwisko Mengele było powszechnie znane: l'ok po zakończeniu wojny gazeta gminy żydowskiej donosiła o jego aresztowaniu, prosząc o składa nie zeznań. Nie była to jednak dokładna informacja - wojska amerykańskie wprawdzie aresztowały Mengelego, jednak nie rozpoznano go i zwolniono kilka miesięcy później, latem 1947 roku 27• Stangl nie był aż tak znanym zbrodniarzem. Wiesenthal natknął się na jego nazwisko po raz pierwszy w 1948 roku, kiedy przeglądał listę wysokich oficerów SS, którzy otrzymali ordery. Pewien niemiecki dziennikarz opowiedział mu po powrocie z krajów arabskich, że Stangl mieszka w Damaszku28• Nade wszystko jednak Wiesenthal pragn~ł schwytać Martina Bormanna, zastępcę Adolfa Hitlera. Współpracował na co dzień z organami prokuratury w Austrii i w Niem, czech Zachodnich. Zwrócił się również z własną inicjatywą do „sądów lu-
L
„JAK
ZOSTAŁEM
.
KOLEKCJONEREM ZNACZKOW"
I29
dowych" działających na terenie Austrii29 • Powstały one po przyjęciu ustawy delegalizującej nazizm. Ustawa ta została przyjęta przez tymczasowy rząd Austrii 8 maja 1945 roku, trzy dni po wyzwoleniu obozu Mauthausen. Po upływie kilku tygodni uchwalono ustawę uzupełniają.cą.
Procesy przeciwko zbrodniarzom wojennym wywołały dyskusje na temat możliwości sprawiedliwego ich osądzania. „Zdaję sobie sprawę, iż nie ma odpowiedniej kary dla zbrodniarzy hitlerowskich, wyroki za ich bestialskie zbrodnie mogą być tylko symboliczne - twierdził. Srało się tak między innymi dlatego, że w przeciwieństwie do Izraela, gdzie uchwalono Ustawę o sądzeniu nazistów i ich pomocników, Austria i Niemcy nie uznawały wyjątkowości zbrodni hitlerowskich. Sądy zajrnowały się nimi jak zwykłymi przestępstwami kryminalnymi, a procesy odbywały się według zwykłych procedur. Także po latach Wiesenthal uważał, że same zeznania o zbrodniach wojennych są ważniejsze niż wyrok: „Procesy potrzebne są nam jako lekcja historii, jako ostrzeżenie dla przyszłych morderc6w"30. Jednak dwa i pół roku później poczuł głęboką frustrację. Wędrował od jednego prokuratora do drugiego, od jednego sędziego śledczego do kolejnego, nikt jednak nie chciał zajmować się tą problematyk(}, a tymczasem uchodźcy opuszczali kraj i rozpierzchli się po całym świecie, z roku na rok coraz trudniej było zebrać relacje31• Statystyki usprawiedliwiały tę frustrację. W Austrii i Niemczech otwarto ćwierć miliona spraw przeciwko podejrzanym, jednak zaledwie w dziesięciu procentach z nich wniesiono akty oskarżenia, a tylko połowa spraw zako1kzyła się wyrokiem skazującym. Przeważająca większość oskarżonych zbrodniarzy otrzymała krótkie wyroki więzienia. Kilkadziesiąt wyroków śmierci, w większości niewykonanych, i dożywocia utonęły pośród spraw zamkniętych, uwalniania, skracania kar i amnestii32 • Również decyzje władz okupacyjnych przynosiły sporo rozczarowań. Sądy wojskowe skazały na śmierć setki zbrodniarzy hitlerowskich, jednak ich działalność została zawieszona krótko po wojnie. Kiedy Wiesenthal
130
SZYMON WIESENTHAL
jeszcze pracował z Amerykanami, uczestniczył w przygotowaniach do pro· cesów w byłym obozie koncentracyjnym Dachau, a takie w procesie zbrod· niarzy obozu koncentracyjnego w Mauthausen. Szacował, iż przesłuchano dwa tysiące zbrodniarzy, z któryd1 dwustu postawiono przed sądem. Ponad połowa została uniewinniona z powodu braku relacji i świadków. W kolej· nych latach większość z nich została zwolniona. Zimna wojna spowodowała, że Amerykanie stracili zainteresowanie ści· ganiem nazistów.Już w roku 1955 szereg wyroków skazujących, w tym wy· roki śmierci, zostało złagodzonych, wielu sądzonych ułaskawiono, a zbrod· niarzy uniewinniono33 • Amerykanie starali się o ustabilizowanie własnej pozycji w Niemczech Zachodnich, zatrudniali też niemało nazistów.
Doktor Karl Josef Fischer, którego Wiesenthal
z Auschwitz i dwóch innych obozów,
rozpoznał jako
lekarza
został
aresztowany, ale wyszedł na wolność. Wiesenthal pisał do Silberscheina, iż wydaje mu się, że ktoś zapła· cił za jego zwolnienie, i dodawał, że władze amerykańskie nie są zaintere· sowane p9stawieniem go przed sądem. Kiedy chciał zorganizować demon· strację w tej sprawie, Amerykanie doradzili mu, aby tego nie czynił, wysłał więc protest do ministra sprawiedliwości. Amerykańskie władze okupacyjne często wydawały wizy emigracyjne zbrodniarzom wojennym z Rosji, Ukrai· ny, Litwy i Estonii; Wiesenthal publikował w prasie protesty34• Brytyjczycy czynili jeszcze mniej. „Najgłupsi hitlerowcy to ci, którzy po upadku Trzeciej Rzeszy popełnili samobójstwo" - twierdził Wiesenthal. Nawet on, przeciwnik zemsty, myślał wówczas, że lepiej byłoby zaraz po wyzwoleniu zgładzić hitlerowców. „Niestety, jest wiele prawdy w tej opinii" pisał3 5 •
Oficjalne kontakty Wiesenthala z okupacyjnymi władzami amerykański mi trwały mniej niż dwa lata i prawdopodobnie nie zakończyły się w do· brej atmosferze. Pierwsi żołnierze, którzy pokonali hitleryzm i oswobodzili obozy koncentracyjne, wrócili do domu, a ich zmiennicy nie mieli już dla uchodźców tyle zrozumienia. Zauważył, że zamiast szukać zbrodniarzy hit· lerowskich zachwycali się pięknymi krajobrazami, a czas spędzali w rowa· rzystwie miejscowych dziewczyn. W raporcie amerykańskiego wywiadu z czerwca 1955 roku stwierdzono, że Wiesenthal nie traktuje Amerykanów poważnie. Pisano, iż widzi w nich
11
„JAK ZOSTAŁEM KOLEKCJONEREM ZNACZKÓW
131
dzieci bawiące się światową. polityką.: los dał im olbrzymią siłę, lecz jego zdaniem nie wykorzystują jej właściwie. Nie należy na nich polegać, ponieważ często zmieniają. zdanie i coraz bardziej poddają. się wpływom niemieckim. Jeden z nich zapytał go, dlaczego nie emigruje do Ameryki: „Tacy lud.zie jak pan mogą u nas zrobić karierę - powiedział. - U nas władzę mają. tylko czerwone i zielone światła na ulicach, a w innych sprawach decydują Żydzi". Wiesenthal poczuł się urażony; później twierdził, iż to właśnie spowodowało, że postanowił opuścić Amerykanów36 • Ale w głębi duszy wciąż ich podziwiał.
Frustracja Wiesenthala była tak silna nie tylko dlatego, że Amerykanie, Brytyjczycy, Niemcy i Austriacy zaprzestali ścigania zbrodniarzy wojennych, lecz głównie z powodu stanowiska instytucji żydowskich. „Okazuje się, że w pierwszych latach po wojnie zasnęliśmy. Zajmowaliśmy się różny mi sprawami, lecz nie szukaniem zbrodniarzy wojennych, bo przecież wiadomo, że Żydzi nie mieli na to pieniędzy. Dziewięciu z dziesięciu ściganych uciekło, pewnego dnia będziemy musieli przedstawić nasze alibi"37 • Również Światowy Kongres Żydów nie zainicjował żadnych działań przeciwko zbrodniarzom wojennym w Austrii, a jeden z przywódców tej organizacji, Oskar Karbach, wyjaśnił Wiesenthalowi, że były ku temu powody polityczne. Świat potrzebował Austrii jako miejsca do spotkań mię dzy blokami. W sprawach tych nie można było skorzystać z organizacji międzynarodowych, w tym z ONZ. Wprawdzie Karbach nie mówi tego wprost, lecz Wiedeń jako stolica neutralnego państwa był idealnym miastem dla szpiegów z całego świata. Wszyscy potrzebowali takiego miejsca. „Nie będę specjalnie zdziwiony, jeżeli kiedyś jakiś his toryk odkryje, iż Austriacy otrzymali wyraźne polecenie, by nie przywiązywali szczeg6lnej wagi do procesów zbrodniarzy wojennych'' - pisał członek Światowego Kongresu Żyd6w, dodając, że prawdopodobnie Wiesenthal wie w tej sprawie więcej niż on sam38•
132
SZYMON WIBSENTHAL
WPADKA iedy Wiesenthal przekazał izraelskiemu konsulowi informatję, że Eichmann znajduje się w Argentynie, nie mógł opanować emocji, był pewny, że Izrael zareaguje natychmiast. Wyobrażał sobie, ie ktoś przyjdzie do niego i poprosi o adres informatora w Buenos Aires. Wróci wtedy do barona, a ten nie odmówi pomocy, a może nawet przekaże mu list polecają.cy. Ktoś natychmiast pojedzie do Buenos Aires, by odnaleźć ślad Eichmanna. Będzie to agent wywiadu izraelskiego, a może 1niejscowy Żyd działający w porozumieniu ze Światowym Kongresem Żydów. Wiesenthal czuł, że już zrobił swoje; wiedział, że nie będzie w stanie sam ścigać Eichmanna. Przedsięwzięcie to wymagało współdziałania państwa. Jednak nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Tak minął rok.
K
W marcu 1954 roku konsul Eshel przyjechał do Linzu i przekazał Wie· senthalowi, że Nahum Goldmann, przewodniczący Światowego Kongresu Żydów, prosi o raport w sprawie Eichmanna. Goldmann zwrócił się o pomoc do konsula kilka miesięcy wcześniej; wyjaśnił, iż działa na prośbę wyw~adu amerykańskiego. Izraelski dyplomata obiecał porozmawiać z Wiesenthalem, ale nie zrobił tego, i wtedy Gold.mann zwrócił się doń po raz kolejny: „Amerykański wywiad jest zainteresowany każdą informacją, którą konsul będzie mógł przekazać w tej sprawie". Wiesenthal szybko przygotował wszystkie informacje na temat Eichmanna. Goldmann był człowiekiem bardzo wpływowym; dotychczas Wie· senthal nie miał kontaktu z tak ważną osobistością. Zdając sobie sprawę z odpowiedzialności, użył powściągliwego języka: „Nie jestem w stanie, rzecz jasna, zaręczyć w stu procentach, iż Eichmann rzeczywiście znajduje się w Argentynie albo że przebywał tam w 1953 roku. Jednak.że wszystkie znaki wskazują, że tam właśnie jest"39 • Zainteresowanie CIA miejscem pobytu Eichmanna nie oznaczało byn~j mniej nagłej potrzeby wymierzenia sprawiedliwości. Raczej związane było z polityką i środkami przekazu; pośrednio również Wiesenthal miał na to
„JAK ZOSTAŁEM KOLBKCJONERBM ZNACZKÓW"
133
wpływ-
to on przecież głosił, iż Eichmann utrzymywał ścisły kontakt z pa, lestyńskim muftim. Również propozycja Światowego Kongresu Żydów, by postawić Eichmanna przed sądem w Norymberdze, przedstawiana była po, przez jego związki z muftim. Tymczasem pojawiła się koncepcja, iż hitlerowscy zbrodniarze wojenni znaleźli azyl w państwach arabskich, aby kontynuować stamtąd to, co roz, poczęli w Auschwitz. Nie wszystko, co zostało opublikowane w tej sprawie, było prawdą; przynajmniej jedna informacja była sfabrykowana. Wiesenthal wyjawił jednemu ze swych znajomych, że„informacja o pobycie Eichmanna w Kairze wzięła się z powietrza': Opisał później, jak do tego doszło: razem ze starym przyjacielem, korespondentem agencji United Press, doszli do wniosku, iż nadeszła pora by, „przykleić do Arabów odpowiedniego sprzy, mierzeńca': tak więc wymyślili, że rozgłoszą, iż Eichmann nawiązał kontakt ze swoją. rodziną. właśnie z Kairu. Wiesenthal z radością opowiadał, jak ro, zeszła się ta informacja: z austriackiego radia do izraelskiej prasy, a stamtąd za pośrednictwem agencji prasowych do wszystkich stolic między Berlinem a Moskwą.. Wiesenthal zrobił więc to, o czym pisał kilka lat wcześniej: „Wy, daje mi się, że w ten SP.osób podjąłem wielką akcję propagandową dla dobra narodu żydowskiego" - przechwalał się40 • Latem 1953 roku znów pojawiła się wiadomość, iż Eichmann w towa, rzystwie byłego muftiego przebywa w okolicach Damaszku. Gdy wiado, mość ta dotarła do rabina Abrahama Kalmanowicza, dziekana Jeszybotu MIR z Brooklynu w Nowym Jorku, Kalmanowicz zwrócił się do prezydenta Stanów Zjednoczonych Dwighta Eisenhowera i w pełnym emocji liście pro, sił o spowodowanie zatrzymania Eichmanna.
Jeszybot w Mirze, małym miasteczku we wschodniej Polsce (dziś Biało, roś) przez ponad stulecie uznawany był zajedną z najważniejszych takich in.st:yrucji w Europie Wschodniej, a Kalmanowicza już w latach dwudziestych XX wieku uważano za geniusza i przywódcę. W 1940 roku zdołał dotrzeć do Nowego Jorku i tam podjął: działania, by uratować 600 uczniów jeszybotu (z Europy Wschodniej). Udało mu się sprowadzić ich do Japonii i Chin. Po
134
SZYMON WIESENTHAL
wojnie pomógł im wyemigrować do Nowego Jorku, gdzie jeszybot wznowił swoją działalność41 • Kalmanowicz zwrócił się także do amerykańskiego se, kretarza stanu, od którego otrzymał taką oto odpowiedź: „Stany Zjednoczo, ne nie mają kompetencji, by zatrzymywać ludzi w innych pańsrwach. Nie wiadomo, gdzie obecnie znajduje się Eichmann i co porabia. W związku z tym nie ma podstaw, by zwracać się do jakiegokolwiek kraju lub poder mować inne działania w tej sprawie42 • Rabin Kalmanowicz nie zadowolił się tą odpowiedzią i w ten sposób powstała gruba teczka zawierająca wiele podań do Departamentu Stanu. „Człowiek ten stanowi ogromne niebezpie, czeństwo dla narodów świata walczących o demokrację" - napisał rabin do urzędnika amerykańskiego Harta43 • Najważniejszym jednak argumentem było stwierdzenie, że Eichmann współdziałający z Arabami zagraża bezpźe, czeństwu Izraela. Kalmanowicz robił co w jego mocy, zainteresował sprawą. wielu ame, rykańskich senatorów i kongresmanów, a ci zwrócili się do dyrektora CIA Allana Dullesa. Coraz więcej ludzi interweniowało w tej sprawie, Kalmano, wicz został nawet zaproszony na rozmowę z jednym z przedstawicieli CIA. Rabin mówił prosto z serca, ostrzegał przed drugim Holokaustem, urzędni. cy zaś traktowali go oficjalnie i chłodno. Wygląda na to, że uważali Kalma„ nowicza za natręta, jednak zaangażowanie senatorów i członków Kongresu spowodowało, iż starali się nie urazić rabina. Kal1nanowicz lub jeden z pomagających mu polityków zwrócił się tak, że do Nahuma Goldmanna. Prawdopodobnie i on widział w Kalmanowi, czu natręta, zapewne nie potraktował serio jego listu, w którym ten pisat, że Eichmann jest główną inspiracją agresji państw arabskich na Izrael. Ale był pod wrażeniem kontaktów Kalmanowicza z CIA, toteż prosił konsu, la Izraela w Austrii, by informował go o rozwoju wypadków. Gdy Goldmann otrzymał raport Wiesenthala, dał go Kalmanowiczowi, a następnego dnia dołączył także informację z Berlina, że Eichmann znajduje się w Syrii. Nie wierzył wprawdzie w jej wiarygodność, poprosił jednak Kalmanowicza o przekazanie odpowiedni1n instytucjom w Waszyngtonie. Kaln1anowicz przekazał materiał Allanowi Dullesowi, lecz w dołączonym liście wymienił nie Argentynę, ale Syrię, choć w liście, który wysłał równolegle do Departamentu Stanu, wymienił już oba państwa44 •
„JAK
ZOSTAŁEM
, „
KOLEKCJONEREM ZNACZKOW
135
Od tej chwili Stany Zjednoczone „wiedziały': iż Eichmann znajduje się w Argentynie.Jednak i w Waszyngtonie, i w Tel Awiwie jedynie zarejestrowano tę informację. Nie ma żadnego powodu, by przypuszczać, iż Ameryka.nie z premedytacją nie podjęli działań, aby ująć Eichmanna. Podobnie jak Izraelczycy, także oni mieli własną hierarchię celów.
Wiesenthal jednak nic o tym nie wiedział. Miał wielką nadzieję, że proś ba, którą skierował do przywódców syjonizmu za pośrednictwem izraelskiego konsula, odniesie skutek: jeszcze trochę, a sprawy pójdą do przodu; ujęcie Eichmanna wydawało się tylko kwestią dni. Ale minęły dwa tygodnie, a z Nowego Jorku nie nadeszła żadna odpowiedź. Wiesenthal zadawał sobie pytanie, czy to jego list zaginął w drodze, czy może odpowiedź? Minęły cztery tygodnie, a Nowy Jork wciąż milczał. Wiesenthal łudził się, że może Goldmann wyśl~ do niego jakiegoś agenta, z którym pojedzie do barona dowiedzieć się o adres informatora w Buenos Aires. Kolejny raz zwrócił się do konsula, a ten radził cierpliwie czekać. Wiesenthal zaczął jednak tracić cierpliwość. ,,Przez dziewięć lat pracowałem, by odnaleźć Eichmanna, robiłem wszystko sam, bez żadnej pomocy. Teraz, kiedy doktor Goldmann wyraził zainteresowanie moją działalnością, przekazałem mu cały materiał zdobyty mrówczą i pełną nerwów pracą przez te wszystkie lara" - pisał. Jego gniew nie miał granic: „Popełniłem błędy, nawet głupstwa, nieraz ponosiłem klęskę, ale w końcu udało mi się! Poznałem miejsce pobytu i pracy Eichmanna. Dotarłem do człowieka, który znał m.ężczyznę, który go widział, a właściwie znał drugiego człowieka, który z nim rozmawiał. Nadszedł czas, aby podją.ć natychmiastową. akcję. Ta akcja ma wyraźne szanse powodzenia, ale nikt tego nie dostrzega''. Można tylko zgadywać, co powiedziałby Wiesenthal, gdyby miał świado mość, jak CIA potraktowała jego list do Goldmanna. Dokument ten, podsumowujący życie Eichmanna, napisany w języku niemieckim, liczył sześć stron. Wiesenthal opisał w nim dotychczasowe próby pojmania Eichmanna i dopiero na ostatniej stronie znalazła się sugestia, że może on przebywać
I36
SZYMON WIESENTHAL
w Argentynie. Do listu dołączona była kopia z teczki personalnej Eichman„ na, zawierająca różnego rodzaju dokumenty w języku niemieckim. W kartotece CIA nie odnaleziono tłumaczenia tego dokumentu i dlate„ go wydaje się logiczny wniosek, do którego doszedł później Eli Rosenbawn, szef specjalnego wydziału śledczego w amerykańskim departamencie spra„ wiedliwości, że nikt nie przeczytał listu Wiesenthala. Isser Harel twierdził później, że nie widział kopii listu Wiesenthala do Goldmanna45 • We wrześniu 1954 roku pojawiła się pogłoska, iż ekipa izraelskich mści„ cieli zabiła Eichmanna. Wydaje się, że źródłem tej nieprawdziwej informacji jest publikacja w dzienniku „Haaretź: Wiesenthal pospiesznie informował Goldmanna, że nie jest to prawda46• Był bardzo napięty, ale zaczął się uczyć hiszpańskiego, kupił mapę Argentyny i interesował się wszelkimi wiado„ mościami, które stamtąd napływały. Twierdził, iż była to jego 11 argenryńska obsesja". Właśnie wtedy otrzymał list od pewnego rabina z Nowego Jorku, którego nmisko nic mu nie mówiło. Kalmanowicz pisał, że otrzymał od Goldmanna materiały, i prosił o po„ danie dokładnego adresu Eichmanna w Argentynie, jakby był to zaledwie drobny szczegół, którego Wiesenthal zapomniał zamieścić. Wiesenthal od„ powiedział, że można wysłać kogoś do Buenos Aires i nie będzie to kosz· towało więcej niż 500 dolarów, a może mniej. Kalmanowicz odparł, że na} pierw musi otrzymać od Wiesenthala konkretną informację. Tak zaczęła się ich korespondencja, trwająca do jesieni 1954 roku. Oprócz rabina nikt się do niego nie zwrócił, z czego wywnioskował, że nikt znów nie szuka Eichmanna. „Byłem wstrząśnięty" - pisał. Nigdy nie wybaczył tego Goldmannowi47 • Ale przecież choćby czysta ciekawość powinna była skłonić Wiesenthala do kolejnej rozmowy z baronem Mastem. Kiedy jeszcze czekał na działania Izraela lub Światowego Kongresu Żydów, Lub przynajmniej na instrukcje, co zrobić - nie robił nic. Opowiadał, że raz natknął się na barona w kawiarni, ale nawet do niego nie podszedł. Dopiero po latach pojechał do jego domu, wtedy powiedziano mu, że niestety baron zmarł. W jednym z brudnopisów do raportu o swojej roli w ściganiu Eichman# na napisał, iż z powodu milczenia Goldmanna podjął decyzję o zamknięciu Centrum Dokumentacji i zaprzestaniu poszukiwania zbrodniarzy hitlerow„ skich: „Z mojego punktu widzenia wszystko było skończone"48 •
„JAK ZOSTAŁEM KOLEKCJONEREM ZNACZKÓW"
137
Dwa lata później Wiesenthal zapakował całe swoje archiwum do dwóch skrzyń i wysłał je do Yad Vashem w Jerozolimie: serki teczek, dziesiątki tysięcy dokumentów, kartoteka z listą trzech tysięcy ocalałych z obozów koncentracyjnych oraz książki. Znał ludzi z Yad Vashem i utrzymywał z nimi dobre kontakty; miał nadzieję, że otrzyma wynagrodzenie za re materiały.
Zaangaiował w to Tuwię Fri~dmana, który mieszka/juź w fzrae{u {pracował w Yad
Vashem. Friedman sumiennie wypełnił powierzone mu zadanie; ocenił, iż archiwum Wiesenthala warte jest 5 tysięcy dolarów, choć ten myślał, że mniej. Gdyby tylko mógł, rozstałby się z archiwum za darmo, ale zażądał 2400 dolarów, w tym zwrotu kosztów przesyłki Yad Vashem zaproponowało dwa tysiące. Friedman z kolei prosił Wiesenthala: aby pomógł mu w sprzedaży gminie żydowskiej w Wiedniu dokumentów historycznych; na rym tle powstał między nimi konflikt. Kilka dni po wysłaniu swojego archiwum do Jerozolimy Wiesenthal otrzymał list Nehemi Robinsona, członka Światowego Kongresu Żydów, który prosił go o wypowiedzenie się na temat uczciwości Friedmana. Wydaje się, iż Friedman szukał pracy. Wiesenthal odpowiedział, że Friedman poświęcił się bez reszty ściganiu zbrodniarzy hitlerowskich i ,,pomimo ograniczonej inteligencji" pracował sumiennie i z entuzjazmem, by „uzupełnić jej braki': Wiesenthal zawsze dbał o jasne formułowanie swoich myśli, rak było i teraz. Pewnego dnia poradzono, by nie rozwijał swoich konrakrów z Friedmanem. Izraelski konsul i jeden z oficerów ochrony konsulatu przestrzegli go, iż Friedman utrzymuje w Wiedniu zbyt bliskie kontakty z Sowietami. Wiesenthal sprawdził, w czym rzecz, i odkrył, że pod koniec wojny Friedman służył w tajnej policji Związku Radzieckiego - NKWD. Zasugerował, więc, że być może „w okresie pobytu w Wiedniu Sowieci szanrażowali go, żądając, by wykonywał dla nich różnego rodzaju zlecenia". Chociaż był uchodźcą, wielokrotnie odwiedzał polski konsulat i bez obawy wchodził do sowieckiej strefy okupacyjnej. Twierdził, iż nie powiadomił Friedmana, że Izraelczycy ostrzegali go przed nim, i że Friedman dalej zwracał się czasem do niego, prosząc o informacje na temat zbrodniarzy wojennych, a on starał się mu pomóc w miarę możliwości. Pod koniec listu do Robinsona podkreślił, że zwrócił się do
138
SZYMON WIESENTHAL
Komisji Organizacji Żydowskich, która powstała, aby zająć się sprawami niemieckich odszkodowań, i poprosił o pomoc w badaniach na temat poczty w gettach. „Może pan nie wie, ale jeśli chodzi o znaczki, jestem ekspertem" pisał do Robinsona49 • Podaje, iż zamykając centrum dokumentacji w Linzu, przygotował do, kładną statystykę, z której wynika, że w ciągu ośmioletniej pracy przysłużył się zebranymi informacjami do wyśledzenia i aresztowania prawie ośmiuset zbro'dniarzy wojennych50•
•
Rozdział siódmy
„MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE PRZYCHODZICIE DO MNIE''
TAJEMNICE JEZIORA
V
iedy dzieci pytały, czym właściwie zajmuje się jej ojciec, Paulinka czuła l~akłopotanie. Nie wiedziała, co powinna odpowiedzieć, mówiła więc, :że jest dziennikarzem1• Nie było to zgodne z prawdą, chociaż z czasem praca z agentami wywiadu amerykańskiego, zaangażowanie w ściganie hitlerowskich zbrodniarzy, działalność wśród uchodźców oraz kontakty z władzami srosunkowo szybko doprowadziły Wiesenthala do świata mediów. Był człowiekiem ciekawskim, dociekliwym, sumiennym, obdarzonym fenomenalną pamięcią. Uwielbiał wiedzieć więcej od innych, lubił opowiadać i zaskakiwać; gustował w powierzchownych, niezobowiązujących kontaktach z nowymi znajomymi. Nieraz udało mu się nakłonić dziennikarzy, by przeprowadzili dla niegojakieś małe śledztwo, i czasami publikował artykuły; lubował się w tajemnicach. Jak wielu innych był zafascynowany pogłoskami o złotych skarbach, które, według legendy, hitlerowcy zatopili w jeziorze Toplitz nieopodal Alraussee. Niewielkie, czarujące jeziorko leży ukryte między ośnieżonymi skałami i emanuje spokojem. Odbijają się w nim niebo i stoki gór, brzegi otacza bogata roślinność o różnorodnych barwach: niebieskiej, szarej, zielonej. Nie wiadomo, co skrywa się pod taflą wody. Wiesenthal był jednym z pierwszych, którzy zajęli się tą sprawą, jeszcze w okresie swojej pracy w wywiadzie amerykańskim. Dokumenty, fragmenty relacji, a szczególnie pogłoski zrodziły podejrzenie, że tuż przed klęską hitlerowcy gromadzili środki, które miały im umoż~
140
SZYMON WIESENTHAL
liwić ucieczkę i bezpieczne życie po wojnie, a w przyszłości może nawet po;
wrót do władzy. Wiesenthal twierdzi, że widział, przepisał, Lecz niestety nie zachował dokumentu podsumowującego to zagadnienie2• Mowa o spotkaniu kilku przywódców hitlerowskich w hotelu Maison Rouge w Strasburgu we Francji w sierpniu 1944 roku. Zgromadzeni byli przekonani, że Niemcy wkrótce zostaną pokonani, że należy przygotować pieniądze na ucieczkę przywódców reżimu hitlerowskiego, korzystając mię; dzy innymi z pośrednicrwa organizacji ODESSA. Później pojawiły się wątp; liwości, czy taka narada rzeczywiście się odbyła. Nie ma też wcale pewno; ści, iż naziści zbiegli, korzystając z pośrednictwa jakiejkolwiek organizacji. Jednak protokół opisywany przez Wiesenthala istnieje. Widział go również generał Dwight Eisenhower, późniejszy prezydent Stanów Zjednoczonych,
i twierdził,. iż jest to interesuj~cy dokument3. Być może protokół był sfałszowany, choć Wiesenthal nie mógł tego wie; dzieć. Podobnie jak wierzył w istnienie centralnej organizacji, która przerzuca
z Europy nazistów, wierzył również w „program strasburski" umożliwiający sfi; nansowanie ich ucieczki. W sierpniu 1946 roku opublikował w lokalnej gazecie artykuł, w którym opisał skarb mający służyć ucieczce nazistów. Twierdzi, iż uczynił to pod wpływem sugestii swoich zwierzchników z OSS, którzy wie; rzyli, że artykuł wywoła reakcje czytelnik.ów i być może przyspieszy śledztwo w tej sprawie. Uważa, jż rzeczywiście tak się stało, lecz Amerykanie zabrali listy
czytelników do redakcji różnych gazet, tak że on sam nigdy ich nie ujrzał1. Nie wiadomo, czy jego artykuł przyczynił się do rozpowszechnienia pogłosek o nazistowskim skarbie; w każdym razie niebawem wszyscy już
wie;
dzieli, że na krótko przed swą wojenną klęską hitlerowcy zatopili w jeziorze dwadzieścia skrzyń ze złotem, biżuterią i gotówką o wartości wielu milionów.
Wiesenthal być może przypuszczał, iż w skrzyniach znajdują. się również taj, ne dokumenty, a te interesowały go szczególnie. O skarbie opowiedział mu między innymi przyjaciel, Valenrin Tarra, emerytowany policjant z A1taussee. Obaj snuli fantazje, że wydobędą. skrzynie, a tymczasem Wiesenthal sprzedał serię artykułów do „Aufbau" - żydowskiej gazety ukazującej się w Nowym
Jorku5• Hitlerowski skarb przyciągał awanturników z całego kraju, w prasie na całym świecie ukazywała się nieskończona ilość artykułów; pisano między innymi o matrycy do fałszowania dolarów leżącej na dnie jeziora. W opo;
„MAM NADZIEJę, ŻE NIB PRZYCHODZICIE DO MN1E
wieściach
11
141
tych opisywano płerwonurk6w znikających zaraz po wylądowaniu, tajemniczych komandosów oraz ciekawskich poszukiwaczy skarbów, którzy spadali z wierzchołków gór i rozbijali się, zanim zdołali poznać tajemnicę6 • Wiesenthal łączył skarby w jeziorze z podobnymi aferami. Francuski sąd w Innsbrucku skazał na więzienie kilku chłopów, którzy przypadkowo znaleźli ukrytych w lesie dziewięć skrzynek ze złotem i brylantami i nie poinformowali o tym władz. Skarb został zarekwirowany. Wiesenthal relacjonował o tym Silberscheinowi, sugerując wystąpienie z żądaniem, aby państwo przekazało skarb organizacji żydowskiej, bo zapewne został on zrabowany Żydom7 • Wspomina, iż na początku 1954 roku dowiedział się o złocie zrabowanym ludności nieżydowskiej przez hitlerowców. Miał nadzieję, że otrzyma jakąś część jako nagrodę za swoje odkrycie. Zwrócił się o radę do Panny Silberschein, która wspierała go po śmierci swojego męża w 1951 roku. Napisałjej, że chodzi o siedem skrzyń ze złotem znajdujących się w Szwajcarii, dodając, że żydowski udział w tym jest niewielki. Chciał podpisać umowę z rządem szwajcarskim, która by mu zapewniła pewien procent ze skarbu. Prosił panią Silberschein o skontaktowanie go z odpowiednim adwokatem8. Kilka lat później opowiadał o skarbie ukrytym w jeziorze Jeheskelowi Saharowi, ambasadorowi Izraela w Austrii, który odpowiedział: „Dziwię się, iż władze austriackie nie podejmują żadnej inicjatywy, aby wydobyć te skrzynie"9 • Zwrócił się z podobną sprawą do Yad Vashem, skąd otrzymał wzruszający list z podziękowaniem. Napisano, że jego list został przekazany „odpowiedniej instyrucji rządowej': mając zapewne na myśli służby wywiadowcze. Wspomina, iż w naiwności nie zażądał żadnej rekon1pensaty10• Czarujące jezioro kryło swe tajemnice. W książce o ściganiu Eichmanna Wiesenthal pisze, iż tak naprawdę to nie złoto rozpaliło jego wyobraźnię, że był to jedynie pretekst, by wytłumaczyć swoją obecność w Altaussee. „Czemuż to nie udawać, że szukam skarbów w okolicach Altaussee, a rzeczywiście kontynuować dochodzenie w sprawie Eichmanna" 11 • Kilka lat później dodał: „Można by przypuścić, że prawdziwy złoty skarb nigdy nie został zatopiony w jeziorze Toplitz ( ... ],wydaje się, że jezioro zostało przywołane bardziej ze względów romantycznych, aby rozbudzić ludzką wyobraźnię" 12•
142
SZYMON WIESENTHAL
Również Wiesenthal wpadł w sidła romantyzmu. Niezależnie od prag,
nienia rozwikłania tajemnicy jeziora, chciał zrozumieć sam sens nazistow,
skiego zła. Ta potrzeba stała się jego obsesją. Nie był w tym osamotniony. Zagadnienie to tkwiło w centrum intelektualnej debaty na całym świecie. Te same dziennikarskie pobudki skłoniły Williama Shirera do napisania książ, ki Powstanie i upadek Trzeciej Rzeszy - być jak mucha na ścianie gabinetu Hitlera, widzieć wszystko, wiedzieć wszystko, być z jego partią, przeżyć jego upadek i opowiedzieć jego historię. Niewolnik najdrobniejszych szczegółów, nigdy nie zaniechał sprawdze, nia ich wiarygodności, a jednak jego relacje nie zawsze były dokładne; cza, sami z premedytacją podawał niepełną wersję, a niekiedy informacje wręcz nieprawdziwe, jak na przykład art:fkuł o wykorzystywaniu przez nazistów żydowskich ciał do produkcji mydła. Później to prostował, choć jeszcze w latach pięćdziesiątych święcie w to wierzył: jak to było wówczas przyjęte, starał się podkreślić bestialstwo hitleryzmu13 • Swoje artykuły publikował w miejscowym dzienniku,„Aufbau" i w gazecie gminy żydowskiej w Wied, niu; kilka z nich ukazało się również w Izraelu. Zazwyczaj posługiwał się pseudonimem:„dr Simony': pod tym nazwiskiem ukazały się między inny, mi komentarze o sytuacji w świecie arabskim14• Zazwyczaj jednak pisywał o wnioskach wypływających z Zagłady i o potrzebach uchodźców 1 5 •
ZWIĄZANYINIEZ\VIĄZANY
a początku lat pięćdziesiątych otrzymał pracę na pełny etat w dw6ch żydowskich organizacjach humanitarnych: ORT i American Jewish Joint Distribution Committee (Joint), działał także na Hebrew Immigrand Aid Society (HIAS), który zajmował się żydowską emigracją1 6• Był juź oby„ watelem austriackim, jednak jego życie toczyło się wśród Żydów, swe utrzy, manie zawdzięczał organizacjom żydowskim, których centrale znajdowały się poza granicami Austrii. Można by rzec, że w tym czasie był jednocześnie związany i niezwiązany z Austrią. Na początku lat pięćdziesiątych większość obozów dla uchodźców zo, stała zamknięta, choć Żydzi wci4ż napływali do Austrii, szczególnie z Wę,
N
„MAM NADZ IEJJ?, ŻE NIE PRZYCHODZICIE DO MNIE"
143
gier i Polski w 1956 roku. Wielu z nich umieszczono w obozie Asten na peryferiach Linzu. Podobnie jak w przypadku uchodźców ocalałych z obozów koncentracyjnych, większość z nich wyjechała z Austrii, jednak przebywając tam, otrzymywała pomoc od ORT-u iJointu. Organizacja ORT powstała w Rosji w 1880 roku, ajej nazwa pochodzi od skrótu w języku rosyjskim (Obszczestwo Rasprostranienija Truda sredi Jewrejew w Rossiji). Jej celem było początkowo przygotowanie Żydów do pracy w rolnictwie i innych zawodach. Pracownicy organizacji działali w obozach dla uchodźców, a na początku lat pięćdziesiątych na podstawie porozumienia z rządem Stanów Zjednoczonych zainicjowali kursy nauki zawodów17• Wiesenthal był odpowiedzialny za przygotowanie programu w obozie w As ten i okolicy; główne jego zadan1e polegało na zorganizowaniu kursów, w tym zapisów i kontroli administracyjnej instruktorów. Kilkuset uczniów ukończyło kursy techników radiowych, fryzjerów, kucharzy, mechaników, a taicie krawiectwa, księgowości, fotografiki i wielu innych zawodów, które miały umożliwić im rozpoczęcie samodzielnego życia. Dokmnenty z okresu pracy Wiesenthala w organizacji ORT pokazują, jak bardzo nie lubił tego zajęcia. Wygląda na to, że ta praca nigdy go nie interesowała, w relacjach między nim a dyrekcją panowało nieprzerwane napięcie, był niecierpliwy i pden pogardy dla zbyt ścisłej - jak uważał kontroli jego pracy. Zwierzchnicy wielokrotnie zwracali mu uwagę, że jego relacje, w tym raporty finansowe, nie były dokładne. Wielokrotnie go pro„ szono o ich uzupełnienie. ORT działał poniekąd z ramienia Stanów Zjednoczonych, tak więc Wiesenthal był zmuszony do składania dokładnych sprawozdań, jednak sama korespondencja z nim świadczy o małostkowych pretensjach, a nawet podejrzeniach o nadużycia. Wiesenthal uważał, że nie pozwalano mu pra, cować, a z kolei zwierzchnicy skarżyli się na jego ostry ton. „Wydaje mi się, że wszystko, co dochodzi do pana z Wiednia, traktuje pan jako osobisty arak" - pisała pani Goldman, sekretarka biura w Wiedniu18• Wiesenthal nie lubił nagan, szczególnie od sekretarek; odpisywał więc z ostrym sarkazmem, a wtedy otrzymywał kolejną - tym razem od Goldmana, dyrektora ORT-u: · „Zdumiewa mnie pański ton, nie jest on właściwy, by się do niego ustosun, kować, ale muszę, ponieważ właśnie z tonów zbudowana jest muzyka': Żą-
144
SZYMON WIESENTHAL
dał więc_, by Wiesenthal zachowywał odpowiednie formy grzecznościowe właściwe dla relacji między pracownikiem a zwierzchnikiem 19 • Wiesenthal był samotnym wilkiem, egocentrykiem, nie potrafił od nikogo przyjmować poleceń,
nie był w stanie zaakceptować zasad pracy w organizacji.
Pocz~wszy
od 1948 roku pracował również w Joincie. Ta organizacja powstała w 1914 roku w USA, następnie rozszerzyła swą działalność na wiele innych państw, zajmując się głównie pomocą Żydom znajdującym się w trudnej sytuacji. Nowa fala uchodźców ze wschodniej Europy wymagała podjęcia specjalnych działań: należało ich przyjąć, niekiedy w środku nocy, zadbać o hotele, wszelkie potrzeby, w tym opiekę lekarską. Uchodźcy otrzymywali kieszonkowe, talony na zakup odzieży i pomoc w rozwiązywaniu osobistych problemów. Ktoś potrzebował okularów do czytania, inny protezy, ktoś chciał wyen1igrować tylko do Szwecji, a ktoś inny potrzebował iść na odwyk alkoholowy2°. Dokumenty z tego okresu pracy Wiesenthala odzwierciedlają ludzkie dramaty, w które tak silnie się angażował. W przeciwieństwie do organizacyjnej rutyny, z któr'! musiał borykać się w czasie pracy w ORT, praca w Joincie wymagała inicjatywy i empatii. Znów, jak podczas działalności wśród przesiedleńców, miał duże wpływy i decydował o losie innych. Zajmował się uchodźcami z urzędniczą uprzejmością. i ojcowską. serdecznością: ,,W moi1n liście nie odnajdzie pan pociechy - pisał kiedyś do uchodźcy o nazwisku Sonnenschein - począwszy od dnia, kiedy pana poznałem, nie daje pan sobie rady z rentą otrzymywaną. od Jointu, a prze, cież pan wie, iż Joint traktuje pana w sposób wyjątkowy, lepiej niż innych': Joint nie jest więc winny złej sytuacji Sonnenscheina, co ten musi wreszcie zrozumieć, kontynuował więc: „Muszę się do pana zwracać w ostrych słowach, aby wziął się pan w garść i choćby częściowo ponosił odpowiedzialność za własny los. Zdaję sobie sprawę, że podjął pan już wiele prób. Niestety nie były one pomyślne, dotychczas nie mówiłem panu o tym, bo nie chciałem, żeby się pan załamywaf'. Nalegał, by mężczyzna znalazł so-
„MAM NADZIEJJ?, ŻE NIE PRZYCHODZICIE DO MNIE"
145
bie wspólnika i korzystając z pożyczki oferowanej uchodźcom, otworzył jakiś interes. Ajako„przyjaciel" radził:„niech pan raz na zawsze przestanie lamentować" 21 •
Część problemów, które
Wiesenthal miał rozwiązywać, wynikała stąd, iż uchodźcami byli religijni Żydzi. Gmina żydowska w Innsbrucku donosiła mu o trudnej sytuacji Bernarda Fruchta, uchodźcy z Rumunii, który siedział w więzieniu, podejrzany o przemyt. Był to człowiek pobożny, a zatem mógł spożywać tylko koszerne jedzenie. Żydowska gmina w Innsbrucku nie miała funduszy, aby mu je zapewnić, zwracała się więc o pomoc do Jointu22• Pewna gmina planowała wyremontować mykwę, inna odrestaurować księgę Tory, bo litery już wyblakły i nie można ich było odczytać 23 • Oto w obozie przebywa piętnastu samt)tnych Żydów, którzy w żaden sposób sobie nie radzą. Mamy tu problem finansowy. Zapomoga, którą otrzymują, okazuje się niewystarczająca. Wiesenthal zabiegał, by zamieszkali u miejscowych rodzin, prosił więc o dodatkowe pieniądze24• Żydowskie religijne organizacje humanitarne, a nawet prywatni sponsorzy, przyjeżdżali do obozów i dzielili pieniądze wśród ludzi. Widząc ich, trudno było zachować obojętność - pisał25 • Wielu uchodźców nie doceniało działańJointu, czasami próbowali oszustwa. Meilach Cohen, otrzymawszy pomoc od organizacji, wyjechał do Niemiec, gdzie się ożenił. Joint w Niemczech wydał kilka tysięcy dolarów na kupno mieszkania dla niego. Niedługo później Cohen wrócił i wyjaśnił Wiesenthalowi, iż zamierza się rozwieść, żona wprawdzie nie jest Żydów ką, chce jednak przekazać jej mieszkanie. Wiesenthal odmówił. Małżeństwo z tą kobietą było częścią transakcji handlowej, która się nie powiodła, a teraz Cohen chciał wykorzystać mieszkanie jako odszkodowanie dla kobiety26 • W ramach swoich obowiązków musiał również walczyć z antysemickimi incydentami i wrogimi publikacjami w prasie, między innymi chodziło tu o artykuł, w którym pisano, iż Izrael płaci rządowi węgierskiemu kilkaset dolarów za wyrażenie zgody na emigrację każdego Żyda. Była to umowa, którą Izrael starał się ukryć 27•
SZYMON WIESENTHAL
Praca w Linzu z obiema organizacjami żydowskimi poprawiła jego sytu„ ację materialną. Również Komitet Żydów Amerykańskich, instytucja zaj„ mująca się ochroną praw Żydów na całym świecie, zamówił u niego stałe raporty o sytuacji Żydów austriackich, płacąc skromne honorarium w wyso, kości 35 dolarów miesięcznie28 • Wiesenthal z żoną i córką zajmowali na po, czą.tku małe mieszkanie w dzielnicy robotniczej na południu miasta. Jednak nawet wówczas mieli gosposię, katoliczkę pochodzącą z Jugosławii, której syn odniósł wrażenie, że matka pracLtje u bogatych ludzi. Kobieta ta w czasie wojny straciła kontakt z synem. Trafiła do Linzu i za, częła pracować w domu Wiesenthala, który jakiś czas później dzięki swym kontaktom z Czerwonym Krzyżem zdołał odnaleźć chłopca i sprowadzić go do Linzu. Helmar Sartor przypomina sobie, że matka robiła wszystko: sprzątała, prasowała, gotowała. Sartor ciepło wspomina Wiesenthala, twier, dzi„ iż był dla niego jak ojciec, a Paulinka jak siostra.
Wiesenthal utrzymywał się również z pośrednictwa w różnych sprawach, w tym dotyczących zwrotu zrabowanego Żydom mienia. Pewien Żyd urato, wany z Zagłady rozpoznał na ulicy esesmana, który zabrał mu cały majątek w Krakowie. Mógł wnieść do sądu oskarżenie, co byłoby dla obu stratą cza, su i pieniędzy. Austriak zgodził się na arbitraż Wiesenthala, ponieważ miał kontakty handlowe z amerykańskimi władzami okupacyjnymi i prawdopo, dobnie chciał wymazać tę aferę ze swojej przeszłości. Wiesenthal postanowił, iż Austriak odda Żydowi odbiornik radiowy, zegarek i złotą papierośnicę29 • Pod koniec 1950 roku uczestniczył jako pełnomocnik właścicieli w nego, cjacjach sprzedaży domu należącego do krewnych jego żony. Nieruchomość znajdowała się w kurorcie Bad Goisern w Górnej Austrii. W okresie oku, pacji hitlerowskiej dom został zarekwirowany, a właściciele uciekli do An, glii. Po wojnie budynek służył przez pewien czas jako szpital dla ocalałych z obozów koncentracyjnych. Za pośrednictwem Wiesenthala dom sprzedano okręgowej kasie chorych i utworzono w nim sanatorium30 • Sądowe dokumenty znajdujące się w spuściźnie Wiesenthala świadczą, iż reprezen, tował również właścicieli, których spadkobiercy mieszkali w lzraelu31 •
„MAM
NADZIEJę.,
•
ZE NIB PRZYCHODZ I CIE DO MNIE
tt
147
Nic z tego nie uczyniło go „bogaczem': jego książki nie stały się bestselle, rami, a wygłaszane od czasu do czasu wykłady i artykuły, które publikował, nie przynosiły wiele dochodu. Państwo Wiesenthalowie nie cierpieli jednak biedy. Pod koniec lat pięćdziesiątych zaczęli otrzymywać comiesięczną ren, tę z Niemiec - było to odszkodowanie za pobyt w obozach. Wiesenthal twierdzi, że nie chciał brać tych pieniędzy, jednak żona przekonała go, iż są to winni córce, a poza tym i tak wszyscy biorą. Z dokumentów osobistych Wiesenthala wynika, że Niemcy zgodzili się mu zapłacić po długiej walce w sądzie. 32 Wiesenthal miał samochód marki Citroen. Niekiedy jeździł z rodziną na wakacje do Bad Ischl, zabierając ze sobą również gosposię z synem33 •
INTRYGI NA ULICY BETLEHEM iezależnie od pracy z uchodźcami, poszukiwania zbrodniarzy hitle,
N rowskich i
całej
masy spraw, które go pochłaniały, Wiesenthal znajdo, wał czas na działalność w małej żydowskiej gminie w Linzu. Na początku lat pięćdziesiątych gmina ta liczyła około pięciuset członków, w 1960 roku zaledwie 156 osób. Żydowscy uciekinierzy przebywający w mieście w dro, dze do innych państw nie byli zarejestrowani. Zaangażowanie Wiesenthala rosło z roku na rok. Prowadził długotrwałą walkę polityczną i sądową, któ, rej celem było przyznanie ocalonym z Zagłady pełnego członkostwa i prawa głosowania w wyborach do władz gminy, która w 1957 roku powołała go na wiceprzewodniczącego 34 • Do jego obowiązków należało prowadzenie co, dziennych spraw gminy, w tym działalności społecznej i religijnej, kontakty z prasą i instytucjami rządowymi. Doradzał też przewodniczącemu gminy żydowskiej w Wiedniu, jak przygotowywać komunikaty dla prasy: twierdził, iż dziennikarze odpisują jeden od drugiego i im krótsze są teksty, tym większe szanse, że komunikaty gminy zostaną opublikowane w całości 35 • Biura gminy znajdowały się w niewielkim domu na ulicy Betlehem36• Panowała tu straszna atmosfera. Działacze zwalczali się nawzajem, robili wszystko, by zaszkodzić swoim przeciwnikom, oskarżali się wzajemnie o oszustwa, korupcję, łapówkarstwo, szantaż i molestowanie seksualne37•
SZYMON WIESENTHAL
Grozili sobie, doszło nawet do procesu o zniesławienie. Wrogie frakcje sra„ rały się czasami przeciągnąć na swoją stronę dyplomatycznych przedstawi„ cieli Izraela. Wiesenthal był zaangażowany w to wszystko, niemal od dnia, w którym przybył do Linzu. W 1949 roku wysłał gniewny list do konsula, Kurta Le„ wina, ponieważ ten go oczernił. Wygląda na to, że konsul zaatakował kogoś, kto należał do zwolenników Wiesenthala, co Wiesenthal odebrałjak atak na siebie. „Po raz pierwszy atakuje się mnie publicznie i wielka szkoda, że czyni to pan, jako izraelski konsul"38 • Kolejny konsul wysłał do centrali w Jerozolimie szczegółowy opis tego, co Wiesenthal określiłjako oszczerczą kampanię, zorganizowaną przez jego przeciwników w gminie39• Oczerniali go również przed dyrektorami Jointu w nadziei, że zostanie zwolniony, a on z kolei szkalował ich przed Gleissne„ rem. Skarżąc się na swoich przeciwników w gminie, pisał: „Zadajesz sobie pytanie, czy ci ludzie są zwykłymi kryminalistami czy też po prostu idio„ tarni". Opisując sytuację w gminie, używał słowa „bałagan': nie zamierzat jednak zaniechać swojej działalności, wręcz przeciwnie, zamierzał usunąć rywali, „tych oszustów" - jak pisał'' 0 • Jako rzecznik gminy reprezentował jej stanowisko dobitniej niż inni przywódcy: żądał ostrej i otwartej walki z antysemityzmem, mimo iż jego koledzy starali się pomniejszać wagę tego problemu. Twierdzili, iż Wie„ senthal przynosi szkodę Żydom i wręcz stanowi dla nich zagrożenie. On z kolei oskarżał ich o chęć przypodobania się. Twierdził, iż przywódcy gminy sprzedali władzom kilka nieruchomości po zaniżonej cenie, w tym część cmentarza, i właściwie zgodzili się zre„ zygnować z żądania odszkodowania dla poszkodowanych przez nazizm, wszystko w ramach poparcia dla partii socjaldemokratycznej. Zarzucał im zatrudnianie komunisty jako kantora4 1• Przeciwnicy zaś oskarżali go o korupcję, między innymi za próbę postawienia ekskluzywnego budynku mieszkalnego dla wiceprzewodniczącego gminy i jego rodziny. Wiesenthal przedstawił szczegółowe plany zbudowania domu, które jednak się nie za„ chowały42•
„MAM
NADZIEJę,
.
ZE NIE PRZYCHODZICIE DO MNIE
„
149
Intrygi przy ulicy Betlehem mogły mu obrzydzić życie w Austrii, ale jako wiceprzewodniczący
gminy żydowskiej miał kontakty z władzami, czasami nawet spotykał się z ministrami. Relacje te schlebiały mu i utwierdzały w przekonaniu jego i jego znajomych, iż osiągnął w Austrii wyjątkową pozycję.
W 1946 roku otrzymał list z gabinetu kanclerza. List ten był protestem wobec propozycji, by ocaleni z obozów zwrócili się do ONZ z żądaniem nieprzywracania niepodległości Austrii, ponieważ wciąż mieszka tu wielu nazistów. Zapytano Wiesenthala, co można w takiej sytuacji zrobić. Wyglą da na to, że już wtedy w gabinecie kanclerza Austrii widziano w Wiesenthalu człowieka, do którego warto się zwrócić43 • Wiesenthal liczył, iż zdoła przekonać -rząd, aby, podobnie jak Niemcy, zgodził się na wypłatę odszkodowania. Był to problem niezwykle zagmatwany pod względem politycznym i prawnym. W liście zaadresowanym do kanclerza Leopolda Figla pisał: "Jest sprawą zrozumiałą, że Austria nie po-
nosi odpowiedzialności za czyny popełnione przez Trzecią Rzeszę"44 • W ten sposób właściwie przyjął stanowisko Austrii, że nie jest ona odpowiedzialna za zbrodnie nazistowskie. Uważał jednak, iż Austria powinna wypłacić odszkodowanie więźniom obozów koncentracyjnych, którzy pracowali niewolniczo w austriackich przedsiębiorstwach. Nalegał również na Izrael, by także zażądał odszkodowania. Minister spraw zagranicznych Mesze Szarett wyjaśnił mu jednak, że z prawnego punktu widzenia Izrael nie może zajmować stanowiska w tej sprawie. Wiesenthal uznał, że w porównaniu z negocjacjami z Niemcanu Izrael nie dba o Żydów austriackich45• Izraelski konsul również skrytykował stanowisko własnego rządu; w no; cie napisanej jakoby przez samego Wiesenthala twierdził: Austriacy obarczają cał~ winą Niemców, jednak 600 tysięcy z nich było członkami partii nazistowskiej. Procent Austriaków wśród zbrodniarzy hitlerowskich jest o wiele wyższy niż obywateli Trzeciej Rzeszy. Ponadto wielu z nich było zaangażowanych w Zagładę.
Jedna tr.zecia austriackich Żydów, około 100 tysięcy, została zan1ordowana. Austriacy twierdzą, że ci, którzy przeżyli i wrócili, otrzymali pełne prawa, jednak Austria nie zachęcała swoich Żydów do powrotu i nie rozwiązała sprawy zwrotu ich mienia. Partia socjaldemokratyczna stara się zdobyć więk-
150
SZYMON WIBSBNTHAL
sześć w parlamencie, więc ich przywódcy schlebiają byłym
na.zistom. „Socja, liści zdradzają ideały własnego ugrupowania" - podsumowywał konsul46• W listopadzie 1955 roku Wiesenthal uczestniczył w rozmowie przy, wódców gminy z kanclerzem Juliusem Raabem. Na korytarzu natknęli się na sekretarza stanu w gabinecie kanclerza, który powiedział: "Mam nad.zie, ję, że nie przychodzicie do mnie': Był to Bruno Kreisky47 • Spotkanie z Raabem było żenujące. Kanclerz był wyniosły, raz nawet podniósł głos: nikt mu nie będzie mówił, co ma robić. W spotkaniu uczest, niczył też minister skarbu. Rząd wyznaczył określoną sumę przeznaczoną na odszkodowanie dla Żydów przebywających poza Austrią, podczas gdy przedstawiciele gminy prosili o przyznanie odszkodowania również Żydom austriackim. Nie żądali zwiększenia·sumy przeznaczonej przez rząd, prak, tycznie nie żądali nic. Prosili, a właściwie błagali, żeby przekazano im część kwoty przeznaczonej na odszkodowanie dla Żydów za granicą. Wiesenthal był wzburzony. Wychodząc z gabinetu kanclerza, powiedział do swoich ko, legów, iż nie powinni żądać pieniędzy przeznaczonych dla innych Żydów. Jeden z członków delegacji odparł: ,,Niech mnie pocałują w dupę"48 •
ŻYDOWSCY ZBRODNIARZE hoć nie miałjuż własnego archiwum, dalej zajmował się zbrodniarzami
Cwojennymi. Zatniast
koncentrować się
nazistów, zajął się teraz żydowskimi kolaborantami. Jak na ironię, szansa na ich skazanie była teraz większa niż nadzieja na osądzenie zbrodniarzy hitlerowskich. Kilka tygodni po wydaniu werdyktów w pierwszym procesie zbrodniarzy wojennych w Norymberdze Wiesenthal zwrócił się do Centralnego Komi, retu Żydów w Austrii oraz do amerykańskich władz okupacyjnych z prośbą o zgodę na osądzenie żydowskich kolaborantów współpracujących z hicie, rowcami, w tym członków Judenratów, które na.ziści ustanowili na terenach okupowanych, żydowskich policjantów, Żydów, którzy pełnili funkcje kapo w obozach itp. Członkowie Komitetu, wśród których był Wiesenthal, obie, cywali, iż żydowskie sądy będą działać wedle prawa stosowanego w Stanach Zjednoczonych. Poza wyrażeniem zgody na prowadzenie śledztwa i osą, na
ściganiu
„MAM NADZIEJ~, ŻE NIE PRZYCHODZICIE DO MNIE
11
151
dzenie, komitet prosił również o uprawnienia do skazywania winnych kola, boracji, w tym także na kary więzienia49• Amerykanie zezwolili uchodźcom na sądzenie ujawnionych kolaboran, tów, jednak maksymalną karą, jaką. oskarżeni mogli otrzymać, był bojkot. Były to raczej „sądy honorowe': Rozprawy toczyły się w obecności trzech ław, ników. Protokoły i werdykty spisywano w języku jidysz. W śród papierów po, zostawionych przez Wiesenthala można odnaleźć wiele takich werdyktów50•
17 listopada 1947 roku w obozie dla uchodźców w Bindermichl zo, stał uznany za winnego Szlomo Zimmerman. Skazano go na wykluczenie z gminy na niesprecyzowany „długotrwały okres': Z werdyktu sądu wyni, ka, że Zimmerman był kapo w kilku obozach koncentracyjnych, znęcał się nad Żydaini i więźniami innych narodowości. W werdykcie stwierdzono, iż Zimmerman traci prawa uchodźc)'1 a jeśli z punktu widzenia prawnego
nie będzie można mu ich odebrać, zostanie przekazany do innego obozu. Straci czynne i bierne prawo wyborcze do obozowych instytucji. Ustalono również, iż traci prawo emigracji do Izraela. Była to właściwie kara symboliczna, bo przecież uchodźcy nie mieli prawnych kompetencji, by uniemożliwić Zimmermanowi emigrację. Mogli jednakże upublicznić ten werdykt, a jednocześnie zachować relacje świad, ków dla przyszłych pokoleń, i tak postanowiono51 • W kolejnych latach Wiesenthal wielokrotnie zajmował się sprawą Zim, mermana, traktując go jako symbol i osobistego wroga, a może jedno i dru, gie. W 1951 roku dowiedział się, że Zimmerman otrzymał wizę emigracyjną do Stanów Zjednoczonych, przeciw czemu zaprotestował w Międzynaro, dowej Organizacji Uchodiców52• Wydaje się, iż protest był skuteczny, bo Zimmerman pozostał w Linzu. Afera ta przeobraziła się w długotrwały konflikt w gminie żydowskiej, ponieważ szefowie nie bojkotowali Zimmermana, a właściwie nawet pozwolili mu zamieszkać w budynku należącym do gminy przy ulicy Bethlehem. Podczas otwartego zebrania zorganizowanego przez gminę Wiesenthal wstał i popierany przez kilku zwolenników zażądał, by Zimmerman opuś-
152
SZYMON WIES ENTHAL
cił salę.
Szefowie gminy oświadczyli jednak, iż dysponują listem z konsu, latu izraelskiego stwierdzającym, że w Izraelu wyroki wydane przez sądy uchodźców nie są uznawane. Wiesenthal spiesznie napisał do konsula, który temu zaprzeczył53 • W roku 1957 zwrócił się do władz Niemiec Zachodnich z żądaniem, by nie wypłacać Zimmermanowi i jego rodzinie odszkodowa, nia54 • Zimmerman podał Wiesenthala do sądu o zniesławienie, ten bronił się żarliwie i został uniewinniony55• Ściganie kolaborantów było nie mniej ważne niż ściganie hitlerowskich zbrodniarzy wojennychi jedna z teczek, którą Wiesenthal przekazał Yad Vashem w Jerozolimie, zawiera trzydzieści trzy nazwiska i zatytułowana jest „Żydowscy zbrodniarze"56• Skłonny był przypuszczać, iż gdyby nie żydow, ska kolaboracja z nazistowskim aparatem zagłady, być może więcej Żydów pozostałoby przy życiu. Odrzucał w związku z tym propozycję rozróżnienia między „dobrymi" a„złymi" Judenratami57•
* Był to szczególnie drażliwy temat, nie można było jednak przed nim
uciec, tym bardziej że raz za razem ocaleli z Zagłady napotykali Żydów, którzy znęcali się nad nimi w gettach i obozach, a po zakończeniu wojny starali się ukryć wśród nich. Kiedy David Ben Gurion odwiedzał obozy dla przesiedleńców, był świadkiem sytuacji, kiedy ludzie nagle odkryli, że jest wśród nich kapo, i rzucili się na niego. Ben Gurion mówił, że mieli „mord w oczach" i byliby w stanie go zabić. Incydent ten wstrząsnął nim: po raz pierwszy spotkał się z tak żenującym aspektem Holokaustu. Również w Izraelu odkrywano kolaborantów. Na policję napływało wiele skarg, nie było jednak prawa, które umożliwiłoby ich sądzenie do czasu uchwalenia Ustawy o sądzeniu nazistów i ich pomocników w 1950 roku. Kilkadziesiąt osób stanęło przed sądem i zostało skazanych, ale tylko nieliczni umieli sprostać wyzwaniom związanym ze złożonością historyczną, prawną i moralną zjawiska. Latem 1952 roku została ujawniona w Izraelu afera, w której centrum znalazła się współpraca kilku przywódców społeczności żydowskiej na Węgrzech z nazistami. Rezso Kastner został oskarżony, iż współpracował
.
„MAM NADZIEJJ?, ZE NIE PRZYCHODZICIE DO MNIE"
153
z Eichmannem i za cenę uratowania kilkuset swoich zwolenników, wśród nich rodziny, zostawił na Zagładę setki tysięcy Żydów, wszystko to było częścią zaproponowanej przez Eichmanna umowy „krew za ciężarówki': Proces Kastnera, który został oskarżony o kolaboratję z nazistami, stał się bardzo głośny. Sprawa szybko wywołała falę ataków na partię Mapai, któ rtj Kasmer był członkiem, a nawet kandydował z jej listy do Knesetu. Ben Gurion musiał się bronić między innymi przed oskarżeniami, iż zaniechał ratowania Żydów w czasie Holokaustu. Jednocześnie 1nusiał bronić swojego stanowiska o nawiązaniu stosunków między Izraelem a Niemcami Zachod# nimi. Nigdy dotychczas Izraelczycy nie zaznali tak bolesnych doświadczeń. Wiesenthal, który uważał się za politycznego przeciwnika Ben Guriona, pospieszył z pomocą adwokatowi obrony, Szmuelowi Tamirowi i wsparłjego oskarżenia przeciw Kastnerowi, mimo że wcześniej wierzył w wersję Kast# nera. Tamir wysłał mu w zamian kilka izraelskich znaczków58• W czerwcu 1958 roku sąd okręgowy w Jerozolimie uznał, iż"Kastner zaprzedał duszę diabłu': to jest Eichmannowi. Sąd najwyższy uchylił później to postanowie# nie. Kastner został zamordowany na progu własnego domu w Tel Awiwie. 1
Po ogłoszeniu pierwszego werdyktu Wiesenthal ogłosił najbardziej sensacyjną wiadomość, o której dowiedział się już w maju 1948 roku. Był obecny na procesie kilku dowódców hitlerowskich sił zbrojnych w Norym# berd.ze. Odkrył tam zdumiewający dokument, który po powrocie do Linzu wysłał Silberscheinowi. „Dzięki Bogu, nikt jeszcze nie opublikował tego do# kumentu" - pisał, prosząc Silberscheina, by przekazać go dalej, zachowując go jednak w tajemnicy, ,Jako że nie przynosi nam chluby': Wiesenthal miał rację. Dokuinenty, które wpadły mu w ręce, wytworzone przez hitlerowski wywiad, szczegółowo opisywały rozmowę z Feiwelem Polkesem, „ważnym działaczem Hagany': Feiwel Polkes przybył do Berlina w porozumieniu z wywiadem hitlerowskim, choć nie miał pewności, kim są jego prawdziwi gospodarze. Wywiad chciał uzyskać od niego informacje na remat żydow 1 skich i syjonistycznych organizacji, mając nadzieję, iż pomoże im zawczasu zażegnać plany zamachu na Hitlera i innych przywódców Trzeciej Rzeszy.
154
SZYMON WIESENTHAL
Kilka miesięcy wcześniej żydowski zamachowiec, Dawid Frankfurter, zamordował przywódcę nazistów w Szwajcarii, Wilhelma Gustlo:lfa. Roz„ mówcy Polkesa w Berlinie doszli do wniosku, że wiedział coś na temat ca, łej sprawy. Polkes zgodził się dostarczyć im informacji, pod warunkiem że naziści ułatwią. emigrację Żydów. Urzędnikiem, który prowadził rozmowy z Polkesem, był właśnie Eichmann. Zwierzchnicy Eichmanna zastanawiali się nad wysłaniem go z misją do Palestyny celem dalszych kontaktów. Być może Polkes utrzymywał kontakty z nazistami za wiedzą przywódców Ha, gany. Być może był podwójnym agentem59• Wiesenthal był wstrząśnięty: działacz Hagany utrzymywał kontakty z Eichmannem i nikt w Izraelu nie myśli o postawieniu go przed sądem. Przeczuwał, iż Polkes działał za zgodą swoich zwierzchników, i podejrzewał, że władze Izraela ukrywają to, aby uchronić się przed skandalem. Z czasem starał się sprzedać tę historię dziennik.om „Jediot Ahronot" i „Maariw". Re, daktorzy obu tych gazet przyznali, że istotnie materiał jest pasjonujący, ale nie uwierzyli w jego autentyczność. Nie przekonały ich także dokumenty wysłane przez Wiesenthala. Zimą 1954 roku opowiedział o tej aferze korespondentowi tygodnika ,,Haolam Haze" (Ten Świat), później znanemu pisarzowi, Amosowi Kei, nanowi. Keinan odwiedził go w Linzu. Wiesenthal twierdził, iż chodzi o agenta Eichmanna, który działał również w imieniu Hagany, jednak zgodę na opublikowanie szczegółów uzależnił od zaproszenia go do Izraela i sfi, nansowania biletu lotniczego. Keinan - rzecz jasna - oburzył się i opisał
Wiesenthala jako Żyda z chytrymi oczami, który pragnie wzbogacić się na tajemnicach Holokaustu. "Nic nie udało mi się od niego wyciągnąć" - pisał, wyjaśniając, dlaczego Wiesenthal wzbraniał się przed przekazaniem mu tej sensacji. „Kto wie, być może można coś na tym zarobić? Może naród żydow, ski gotów jest zapłacić, aby dowiedzieć się, kto jeszcze chciał go zgładzić? ( ... ) Może lepiej jest żyć w Austrii, mieszkać w ładnej willi i od czasu do czasu zajmować się jakąś małą żydowską aferą, aby żyć w komforcie, wy, twarzając coraz to nowe dokumenty? (.„ ). A może historia gotowa będzie poczekać, aż pan Wiesenthal postanowi, jak można załatwić tę całą sprawę, kto więc mówi, że w diasporze nie można być syjonistąr". Keinan poczuł się także urażony tym, że Wiesenthal nie zaproponował
11
„MAM NADZIEJ.ę, ŻE NIE PRZYCHODZICIE DO MNIE
ISS
mu noclegu we własnym domu, ale zamówił pokój w hotelu. ,,Nieważne, to nie jest drogi hotel, mówił, odprowadzając mnie do drzwi. Szedłem pustymi ulicami, w ulewie, sześć kilometrów i nie myślałem więcej o całej tej spra, wie6<>': We wrześniu 1955 roku Wiesenthal wspomniał tę historię w liście do żydowskiej gazery ukazującej się w Szwajcarii - n]udische Rundshau': na, stępnie „Jediot Ahronot" przedrukował tę wiadomość na pierwszej stronie, jednak cała sprawa ucichła61 •
* Wiesenthal postawił żydowskich kolaborantów w jednym szeregu z ko, laborantami innych narodowości: Norwegowie mieli Quislinga, Francuzi Petaina, Belgowie Degrelle'a, a Rosjanie Własowa. Z punktu widzenia psy, chologicznego i socjologicznego nie ma żadnej różnicy między Żydami a in, nymi narodami, więc wcale to nie dziwi, choć smutne to i zawstydzające, że również wśród nich znaleźli się kolaboranci. W historycznym szkicu przy, pomniał również Józefa Fławiusza62 • Czasami wspominał o żydowskich kolaborantach, składając zeznania przed sądami austriackimi i niemieckimi. W przededniu procesu kilku zbrodniarzy hitlerowskich ze Lwowa przekazał w swoim rocznym rapor, cie infonnacje o losach członków pierwszego Judenratu w mieście, którzy we wrześniu 1942 roku zostali powieszeni. Gestapo wyznaczyło nową radę i pierwszym wobec niej żądaniem było zapłacenie za sznur, na którym zawiśli członkowie poprzedniej63 • Wbrew temu i innym wydarzeniom Wiesenthal stanowczo wzbraniał się przed tezą, iż przynajmniej część żydowskich kola, borantów również należy traktować jako ofiary hitlerowców. W jego oczach wszyscy byli nikczemnikami. W związku z tym żądał, aby przyjęto „prawo Wiesenthala': jak je nazwał: ci, którzy w ja.kiś sposób współpracowali z nazistami, nie mogą pełnić żadnej funkcji w społeczności żydowskiej. Są tacy, którzy wysuwają okoliczności łagodzące - zaznaczał, twierdzą, że hitlerowcy ztnuszali Żydów do współ, pracy, a przecież nie można wymagać, aby każdy był bohaterem. Może tak w istocie jest z każdą. jednostką, ale od przywódcy społeczności wymaga, my, by był przywódcą. Niektórzy twierdzą., że nie można być zbyt surowym
r56
SZYMON WIESENTHAL
w odniesieniu do kolaborantów, bo byli młodzi i niedoświadczeni. Może to prawda, jednak od przywódców społeczności wymagana jest również odpo„ wied.zialność64 •
Chociaż Wiesenthal przekazał swoje archiwum Yad Vashem, myśląc
o zaniechaniu poszukiwań zbrodniarzy wojennych, wciąż przesiadywał w bibliotece publicznej w Linzu, przeglądając stare hitlerowskie gazery, za„ trzymując się między innymi na rodzinnych ogłoszeniach. Zazwyczaj była to szara codzienność kolekcjonera: nazwiska, dary, stopnie wojskowe, jed.nostki, adresy. Zbieractwo było jego 'Pasją. Jego córka wspomina, że kiedy szli na wycieczkę, nie potrafił cieszyć się pięknem krajobrazu, bo zawsze sta„ rał się zbierać leśne owoce65 • W tym czasie zwykł opisywać swoją pracę jako hobby, nic innego nie przynosi mu większej sacysfakcji66 • Właściwie nie mógł bez niej żyć: „Praca zajmuje mnie przez cały dzień, aż do późnych godzin nocnych - kiedy idę do łóżka i staram się zasnąć, wszystko to, co czytałem i słyszałem w ciągu dnia, mieszało mi się w parnię„ ci. Często budziłem się z koszmaru, nie mogąc odróżnić snu od rzeczywisto.ści"67. Czasami odnajdywał jednego lub innego zbrodniarza. Pewnego razu jechał pociągiem do Genewy. W wagonie restauracyjnym spotkał podróżnego z Danii, oficera, który podobnie jak on był więźniem obozu Gross Rosen. „Zaczęliśmy rozmowę" - wymienił kilka nazwisk poszukiwanych, którymi interesował się w tym czasie, między innymi ru„ charda Rokitę, jednego z wyższych funkcjonariuszy obozu na Janowskiej. Rozmówca Wiesenthala rozpoznał go w Hamburgu. W obozie na Janow.skiej Rokita przedstawiał się jako skrzypek. Policja wysłała detektywa do Związku Muzyków. Nie znali nikogo o takim nazwisku. Mimo to udało się go odnaleźć, pracował jako nocny stróż w fabryce. Przyznał, że posługuje się fałszywym nazwiskiem, i został zatrzymany68 • W 1958 roku Wiesenthal wpadł na ślad Petera Arnoldsa, głównego inspektora zakładów kolejowych we Lwowie, który wydał w ręce gestapo chłopca ukrywającego się w stajni. Przypadkowo usłyszał, że Arnolds pra.cuje na kolei w mieście Padeborn w środkowych Niemczech. Powiadomił
„MAM
NADZIEJę,
.
ZE NIE PRZYCHODZICIE DO MNIE"
157
o tym policję i został wezwany na konfrontację z Arnoldsem. Ten jednak wszystkiemu zaprzeczył, a Wiesenthal starał się odnaleźć nowych świadków w zakładach kolejowych. Pisał, że wszyscy wiedzieli, co Arnolds zrobił, lecz z wyjątkiem Eugena Jettera ze Stuttgartu zaprzeczyli, mówiąc, że nic nie wiedzą. „Gdyby było więcej takich jak pan, to być może wszystko skończyłoby się inaczej" - napisał do Jettera. Pomimo tego zeznania Arnolds uniknął kary. Wiesenthal zdołał tymczasem odnaleźć esesmana, który strzelał do dziecka, i został on zatrzymany69• Starał się odnaleźć również Oskara Waltkego, „tę świnię, która mnie prześladowała w śledztwie i niemalże doprowadziła do samobójstwa'70• Do Wiesenthala niejednokrotnie zwracały s.ię różne urzędy. Sąd w Ko„ Jonij na przykład zwrócił się do niego z prośbą o pomoc w śledztwie kilku strażników z Mauthausen, a sąd okręgowy we Frankfurcie z pytaniem, czy coś wie na temat dwóch współpracowników Eichmanna - Hermana Kru„ meya i Otto Huntzhego71 • Rzecz jasna - interesowali go obydwaj. "Stary instynkt': który popychał go do ścigania Eichmanna, jeszcze nie wygasł72•
Rozdział ósmy
„ZAWSZE MÓWIŁEM, ŻE PRZEBYWA W BUENOS AIRES"
LIST OD ZANIEPOKOJONEGO OJCA a początku 1956 roku Tuwia Friedman przekonywał dr. Nahuma Goldmanna, by ustanowić nagrodę w wysokości 1O tysięcy dolarów dla tego, kto przyczyni się do zatrzymania Eichmanna. Cztery lata wcześniej Friedman zamknął swój Instytut Dokumentacji w Wiedniu i zamieszkał w Hajfie. Przez pewien czas pracował w Yad Vashem, zbierał dokumenty i gdy tylko mógł, raz na kilka miesięcy, przesyłał informacje i artykuły do gazet, w których alarmował, że Eichmann żyje i należy go pojmać. Przewodniczący Światowego Kongresu Żydów nie odnosił się do pomysłu Friedmana ze zbytnim entuzjazmem, przyrzekł jednak przekonać Joint, by wyznaczył nagrodę. Friedman odnalazł kilku członków Knesetu, którzy podnieśli tę kwestię, a w końcu zwrócił się do Ben Guriona. Żądał, aby stworzyć specjalną jednostkę, która zajmie się poszukiwaniem zbrodniarzy hitlerowskich. Otrzymał wiele grzecznościowych listów, a w gazetach ukazały się olbrzymie nagłówki. Jednak nic więcej się nie wydarzyło 1 • Isser Harel, szef Służb Bezpieczeństwa Izraela, odwiedził Argentynę pod koniec 1955 roku, nigdy jednak nie twierdził, iż przy tej okazji zajmował się poszukiwaniem zbrodniarzy hitlerowskich. Harel pisze, że zaczął interesować się Eichmannem pod koniec 1957 roku, to znaczy cztery lata po tym, jak Wiesenthal przekazał informację, że Eichmann znajduje się w Argentynie. Potrzebował jeszcze wiele czasu, by przejrzeć odpowiednie
N
„ZAWSZE MÓWIŁEM, ŻE PRZEBYWA W BUENOS AIRES"
159
sobie, kim właściwie jest ten człowiek. Nie zaczął interesować się Eichmannem z własnej inicjatywy, lecz za sprawą prokuratora generalnego Hesji, Fritza Bauera - Żyda, który wrócił do swojej ojczyzny po wojnie i osiadł we Frankfurcie. Gdyby Bauer nie odkrył, gdzie ukrywa się Eichmann, i nie naciskał na Izrael, by go schwytał, ten prawdopodobnie zmarłby jako wolny człowiek. teczki, by
wyobrazić
Człowiekiem,
który jako pierwszy doniósł Bauerowi, iż Eichmann mieszka w Argentynie, był niemiecki Żyd, prawie całkowicie niewidomy. W czasie wojny przebywał w Dachau, a potem znalazł schronienie w Buenos Aires. Nazywał się Lothar Herman. Pewnego dnia zauważył, iż jego córka zaprzyjaźniła się z niejakim Klausem Eichmannem. Było to w 1957 roku. Okazało się, że chłopak używał prawdziwego nazwiska swojego ojca. W tym samym czasie wymieniano nazwisko Eichmanna podczas jednego z procesów zbrodniarzy hitlerowskich, który odbył się we Frankfurcie. Herman dowiedział się o tym z prasy, napisał więc do Bauera, że wie, gdzie można odnaleźć Eich1nanna. Bauer zainteresował się, ale zachował ostrożność. Od dłuższego czasu nakaz aresztowania Eichmanna był przygotowany, jednak Bauer obawiał się, że jeśli wystąpi z fonnalnym wnioskiem o ekstradycję, dowie się o tym również Eichmann i zniknie. Przekazał więc informację do Izraela. Początkowo nie chciał ujawnić swoich źródeł. Harel wysłał do Buenos Aires agenta, który miał sprawdzić adres przekazany przez Bauera. Agent doszedł do wniosku, iż nie jest to dom Eichmanna. Bauer zgodził się ujawnić Izraelczykom tożsamość Hermana, a wówczas Harel wysłał swych ludzi również do niego. Tymczasem Herman odkrył, że jeden z liczników elektryczności w domu, który wskazał, zapisany jest na nazwisko Kle1nent lub Klemens, jednak agentowi Harda nie udało się ustalić, że Kle1nent to właśnie Eichmann. Wszechwładny szef tajnych służb wywiadowczych Izraela nigdy się nie przyznał, że jego ludzie ponieśli porażkę. W swoim czasie oskarżył Wiesenthala o niewłaściwe działanie w aferze barona Masta, teraz zaś oskarżał
160
SZYMON WIESENTHAL
starego i półślepego Żyda: Lothar Herman właściwie nie stwierdził jednoznacznie, iż Eichmann to Klement - skarżył się 2 •
Agent Mossadu, któremu nie udało się ustalić tego faktu, wrócił do kraju w połowie marca 1958 roku. Dokładnie w tym samym tygodniu nazwisko Klemens pojawiło się na listach amerykańskiej agencji wywiadowczej, która dotychczas wyrażała ledwie częściowe zainteresowanie Eichmannem. Na liście znajdowały się następujące dane: „Adolf Eichmann urodził się w Izraelu, został oficerem SS w stopniu Obersturmbanfuhrera, podano, że od 1952 roku mieszkał w Argentynie, używając fałszywego nazwiska Klemens, według jednej z pogłosek, obecnie mieszka w Jerozolimie, mimo że jest odpowiedzialny za masową zagładę Żydów': Informację tę przekazały CIA tajne służby niemieckie3 • Również sami Niemcy zaniedbali całą sprawę: w jednej z teczek znajduje się niemiecki dokument podsumowujący całą karierę Eichmanna, opisujący go bez żadnej, rzecz jasna, podstawy, jako komendanta obozu w Auschwitz4 • Rażąca nieścisłość zapisów jest istotnie zdumiewająca. Jednak ci, którzy tworzyli te protokoły, nie zajmowali się ściganie1n zbrodniarzy hitlerowskich, lecz poszukiwaniem Niemców pracujących dla państw arabskich. Nie jest również jasne, czy ta„pogłoska o zamieszkaniu Eichmanna w Jerozolimie wyszła z Niemiec. Tak czy inaczej, w kwietniu 1958 roku również Biuro Ochrony Konstytucji, jak nazywano służby bezpieczeństwa w Niemczech Zachodnich, nie były wcale pewne, iż Eichmann znajduje się w Buenos Aires; być może porażka agentów Mossadu, usiłujących sprawdzić informacje Bauera, sprawiła, iż Niemcy postanowili wrócić do sprawy. Ambasada niemiecka w Buenos Aires została poproszona o sprawdzenie informacji i odpowiedziała, że ona także nie odnalazła Eichmanna. Ambasada uznała, że bardziej prawdopodobny jest pobyt Eichmanna na Bliskim W schodzie, po czym zaprzestała dalszego śledztwa5 , Wygląda na to, iż na tym etapie służby specjalne Izraela, Stanów Zjed, noczonych i Niemiec Zachodnich nie zrobiły wszystkiego, by odnaleźć 11
„ZAWSZE MÓWILEM, ŻE PRZEBYWA W BUENOS AIRES
11
I6I
Eichmanna. Właśnie na tym tle na szczególną. uwagę zasługuje rola Wiesen.thala i Friedmana. Pierwszy dokładał wszelkich starań, by odnaleźć jego ślady, a drugi zadbał, aby nazwisko Eichmanna nie znikało z nagłówków gazet.
Pod koniec kwietnia 195 8 roku Wiesenthal zauważył nekrolog macochy Eichmanna. Wśród podpisanych pod ogłoszeniem znajdowało się nazwisko jego żony, Very Eichmann. Był to dowód, iż wciąż jest zamężna, lecz Wiesenthal zachował ten fakt dla siebie. W swej książce pisał: „Na cóż było mi ro odkrycie, skoro nawet nie mogłem nikogo ó tym zawiadomić? Zatrzymałem tę informację dla siebie, nie przypuszczając nawet, jaką odegra rolę w przygotowaniach do ujęcia Eichmanna kilka miesięcy później"6• Wiesenthal utrzymywał stałe kontakty z przedstawicielami Izraela w Austrii, nie jest więc jasne, dlaczego nie przekazał im tej właśnie ważnej informacji. Niemieckie służby bezpieczeństwa zarejestrowały wiosną 1959 roku wiadomość, iż żona Eichmanna z dziećmi znajdują się w Ameryce Południowej, a on sam przebywa gdzieś w Europie7 • Friedman tymczasem pisał do władz Niemiec, by rozpoczęli poszukiwanie Eichmanna. Informatorem Friedmana był Erwin Schiille, stojący na Centralnego Biura Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu8• Wydaje się, ie Niemcy nie zdawali sobie dokładnie sprawy z tego, kim jest Friedman, przypuszczali jednak, iż jest dyrektorem profesjonalnego, na wpół oficjalnego instytutu badawczego; dlatego też traktowali go z pełną powagą.
Schiille donosił mu pod koniec lipca 1959 roku, iż według jednej wersji Eichmann ukrywa się w Argentynie, a według drugiej znajduje się w jakimś państwie arabski1n. Cztery tygodnie później Schiille po raz kolejny pisał do Friedmana, przekazując mu tajną informację, że Eichmann przebywa prawdopodobnie w Kuwejcie. Schiille zapewne widział w Friedmanie partnera i liczył na to, że dochowa tajemnicy. Friedman przekazał jednak ten list izraelskiemu dziennikowi „Maariv': który opublikował informację na pierwszej stronie w wigilię Jom Kipur. Wieść rozeszła się na cały świat9 •
162
SZYMON WIESENTHAL
Niełatwo wyjaśnić,
dlaczego jeden z niemieckich prokuratorów informo~ wał, iż Eichmann znajduje się w Kuwejcie, a drugi naciskał na Izrael, by zatrzymano go w Argentynie. Wiesenthal przypuszczał, iż Schiillego wpro, wadziła w błąd wiadomość prasowa; sam zresztą stosował taką metodę dezorientacji. Wiesenthal w liście do Jeheskela Sahara, ambasadora Izrae, la w Wiedniu, podawał źródło wiadomości: niemiecki dziennikarz Heinz Weibel.-Altmeyer szukał śladów Alojza Brunnera, jednego ze współpracow, ników Eichmanna, bo pisał artykuł do gazety „Neue Illustrierte" ukazującej się w Kolonii. Vebel,Aftmeyer odwiedził Kair, Bejrut i Damaszek i właśnie tam, w stolicy Syrii, ktoś mu powiedział, że Eichmann przebywa w Kuwe} cie. Wiesenthal twierdzi, iż niemiecki dziennikarz przekazał wiadomość Schiillemu, a ten Friedmanowi10• Według dokumentów Centralnego Biura w Ludwigsburgu wiadomość ta pochodzi od Kasbergera, funkcjonariusza służby bezpieczeństwa 11 • We wrześniu 1959 roku zanotowała ona informację, iż Eichmann znajduje się w Damaszku lub w emiracie Kataru, dodając, że w związku z publikacją Friedmana zrezygnowano z zatrudnienia go w jednym z przedsiębiorstw naftowych. Informator twierdził, ze spotkał się z Alojsem Brunnerem oraz samy1n Eichmannem, jednak w raporcie n iemieckiej służby bezpieczeństwa nie podano, gdzie to spotkanie miało miejsce12• Być może źródłem informacji był Weibel Altmeyer. Dziennikarz ten był w ścisłym kontakcie z Wiesenthalem, w związku z czym nie można wykluczyć, że to właśnie Wiesenthal podsunął mu arabski trop. W każdym razie teczki z Centralnego Biura w Ludwigsburgu pokazują zupełny brak koordynacji. Schiille wierzył, że Eichmann rzeczywiście znajduje się w Kuwejcie, nie wiedząc nic o wysiłkach Bauera, których celem było przekonanie Izraelczyków, by pojmano Eichmanna w Argentynie. 1
Bauer był niezwykle wzburzony, kiedy ukazała się wiadomość, iż Eich~ mann jest w Kuwejcie; obawiał się, iż za każdym razem, gdy wymienione zostanie jego nazwisko, zmaleje szansa pojmania go. Przedstawicielstwo dyplomatyczne Izraela w Niemczech również było wstrząśnięte, różnego
„ZAWSZE MÓWIŁEM, ŻE PRZEBYWA W BUBNOS AIRES"
163
rodzaju czynniki starały się uciszyć całą sprawę, ta jednak nie schodziła z pierwszych stron gazet. Bauer też robił, co mógł, zwołał nawet na dzień przed Bożym Narodzeniem konferencję prasową i ogłosił, iż Niemcy postanowiły zażą.dać od Kuwejtu wydania Eichmanna. Valentin Tarra, ów dobry policjant z Altaussee, który wiedział wszystko na temat skarbów w jeziorze Toplitz, napisał do Bauera: to nieprawdopodobne, by Eichmann był w Kuwejcie, jako że pt·zed końcem wojny zrabował nie mniej niż dwadzieścia pięć skrzyń pełnych złota, nie miałby więc powodu wybierać się do Kuwejtu w poszukiwaniu pracy. Bauer odpisał grzecznie, iż list ten niezwykle go zainteresował13 • Lothar Herman, który też w swoim czasie pisał do Bauera, zwrócił się teraz do Friedmana: informacja jest nieprawdziwa, Eichmann nie przebywa w Kuwejcie, lecz w Argentynie. Friedman zachował tę informację w tajemnicy. Dawid Ben Gurion wystąpił na konferencji wyborczej w październiku 1959 roku, przy tej okazji Friedman wszedł na podium i zażądał raz jeszcze, by za głowę Eichmanna wyznaczono nagrodę. Publiczność go rozpoznała: to przecież ten sam człowiek, który od lat mówi o konieczności schwytania Eichmanna, a ostatnio odkrył, że znajduje się on w Kuwejcie. Ben Gurion nie zareagował, ale sześć tygodni później zapisał w dzienniku: „To właśnie Bauer, prokurator generalny Hesji, twierdzi, że odnalazł Eichmanna, który mieszka w Argentynie ( ... ) zaproponowałem, by go poprosić, aby nikomu o tym nie wspominał i nie żądał ekstradycji i tylko podał nam jego adres, bo jeśli rzeczywiście tam mieszka, pojmiemy go i sprowadzimy do Izraela'' 14 •
* Nie jest jasne, skąd Niemcy dowiedzieli się, iż Eichmann posługuje się nazwiskiem Klement. Wydaje się, że Wiesenthal nie mogąc się powstrzymać, przypisał sobie cudze odkrycie. Twierdzi, iż wysłał kogoś do teściowej Eichmanna, a ta wypaplała, że córka opuściła Niemcy i wyszła za mąż za mężczyznę, który nosi nazwisko o angielskim brzmieniu, jakby Klemens lub Klement. Sugeruje, że wiadomość tę przekazał Izraelowi prawie rok wcześ, niej, zanim dotarła tam informacja Bauera.
SZYMON WIESENTHAL
Całe} tę historię należy traktować
z dużą. ostrożności'!· W wersji hebrajskiej swojej książki o ściganiu Eichmanna Wiesenthal pisze, że wizyta u teś ciowej miała miejsce na pocz<}tku 1959 roku, w wersji niemieckiej - że w paź dzierniku. Niemieckie tajne służby znały nazwisko Klemens już od 1958 roku, jednak Wiesenthal nie mógł tego wiedzieć, przypisując odkrycie sobie. Nie jest również jasne, kto rozmawiał z kobietą; w wersji hebrajskiej czytamy: „Postanowiłem wysłać kogoś''; w wersji niemieckiej zaś: „Dobry znajomy z Niemiec': w innych książkach Wiesenthal podaje, że wysłał do kobiety,Jednego ze swych ludzi': W pierwszej wersji wewnętrznego raportu, przygotowanego przez Wiesenthala po porwaniu Eichmanna, pojawia się zdanie, że ten używał nazwiska o angielskim brzmieniu, jednak jego teś ciowa nie pamiętała go. W trzeciej wersji tego raportu Wiesenthal twierdzi natomiast, ze wymieniła jedno z dwóch nazwisk: Klemens lub Klement15• Wobec obfitości sprzecznych źródeł wydaje się, iż wystarczy oprzeć się na liście, który Wiesenthal wysłał do ambasadora Sahara przed porwaniem Eichmanna, zanim wszyscy dowiedzieli się, że przybrał on nazwisko Ricardo Klement. W liście do ambasadora Izraela nie twierdził też, iż człowieka, który rozmawiał z teściową, nie nazywał ,Jednym ze swoich ludzi': napisał po prostu, iż był to dziem1ikarz Heinz Weibel-Altmeyer. Wedle tego raportu kobieta rzeczywiście przyznała, iż jej córka wyszła za 1nąż za mężczyznę o angielsko brzmiącym nazwisku. Można również przypuścić, że gdyby wy„ mieniła nazwisko Klemens lub Klement, a Wiesenthal wiedziałby o tym, przekazałby tę wiadomość ambasadorowi. Nie uczynił tego, w związku z czym prawdopodobnie szczegół ten nie jest prawdziwy 16•
DROGA DO ULICY GARIBALDIEGO iesenthal cały ten czas śledził ludzi Eichmanna. Kilka tygodni po ukazaniu się informacji, iż przebywa on w Kuwejcie, przekazał am.basadorowi relacje o stanie śledztwa, stwierdzając, iż sfinansował koszty koniecznych wyjazdów. Nie żądał zwrotu, ale zaznaczył: „Z własnego do„ świadczenia wiem, że śledztwa takie przerywa się, gdy związane są z wieloma wyjazdami':
W
„ZAWSZE MÓWlł.EM, ŻE PRZEBYWA W BUENOS AIRES"
165
W listopadzie 1959 roku ambasador Sahar po powrocie z wizyty w Izra„ elu napisał do Wiesenthala: „Odbyły się rozmowy w sprawie Eichmanna, nasi ludzie opowiedzieli mi, jak bardzo sobie cenią pańską pomoc". Amba„ sador, traktując go jako współpracownika, na którym można polegać, prze„ kazał mu jedną z największych tajemnic państwa Izrael: według izraelskich informacji, rodzina Eichmanna przebywa w Argentynie. Jego żona, udając, że Eichmann nie żyje, wyszła za mąż za innego Niemca. Wszystko jednak wskazuje na to, iż małżeństwo byłą fikcją. dla zmylenia wroga 17 • Wiesenthal mógł się tylko zdziwić: przecież sam o tym mówił przed kilkoma laty, ale po„ chlebiało mu, iż ambasador jemu właśnie zawierzył jakże ważną państwową tajemnicę. Później okazało się, że i ta informacja nie była dokładna: Vera Eichmann nie wyszła na nikogo za mąż. Wiesenthal sporządził dokładny raport o rodzinie Eichmanna, zawierał on daty urodzin, ślubów, zgonów itp. informacje potrzebne, by móc ze stu„ procentową pewnością zidentyfikować Eichmanna. W grudniu ambasador Sahar przekazał mu, iż w Izraelu jego raport przyjęto z dużym uznaniem, przesłał mu także obszerny kwestionariusz, w którym Wiesenthal został poproszony o złożenie dodatkowych wyjaśnień. Ponieważ pojawiła się szansa, że Eichmann zostanie ujawniony i aresztowa„ ny, Wiesenthal udał się do Frankfurtu, by nakłonić niemiecką i austriacką prokuraturę do koordynowania działań 1 8 •
Dwa miesiące później, w lutym 1960 roku, Wiesenthal dowiedział się o śmierci ojca Eichmanna. Również ta wiadomość pochodziła z nekrologu podpisanego przez Verę Eichmann. Na pogrzeb wysłał dwóch fotoreporte„ rów, dzięki czemu zdobył aktualne zdjęcia rodziny Eichmanna, w tym Ot„ tona, brata Adolfa, bardzo do niego podobnego. Wiesenthal zrelacjonował to Saharowi: szanse są znikome, by się udało, jest to jednak coś, co należało zrobić, żeby później nie mieć do siebie pretensji. Fotografie przekazano Mossadowi, a następnie agentom uczestniczącym w porwaniu Eichmanna. Zwi Aharoni opowiadał później, iż miał te zdjęcia w Buenos Aires i że pomogły mu się upewnić, że Klement to rzeczywiście
166
SZYMON WIESENTHAL
Eichmann. Harel natomiast próbował zlekceważyć wartość fotografii: „Nikt się nimi nie ekscytował" - pisał19 • Wiesenthal byłjednak podekscytowany; wszystko wskazywało, że coś się dzieje, a on ma w tym swój udział. Dwóch agentów Mossadu odwiedziło go więcej niż raz. Harel potwierdził, że wizyty te były konieczne, żeby upewnić się między innymi, iż Ricardo Klement to rzeczywiście Eichmann20• Powtarzające się wizyty agentów Mossadu, przesłane przez nich pytania, a także to, co usłyszał od ambasadora Sahara, sugerowało, że jego marzenie - pięt naście lat po rozpoczęciu poszukiwań Eichmanna - może się spełnić. Stanął teraz przed najtrudniejszą ze wszystkich próbą: musiał dochować tajemnicy. Było 1nu trudno się powstrzymać, również z powodu wielu publikacji o Tuwii Friedmanie. Pod koniec stycznia 1960 roku był bliski załamania się; w liście do przyjaciela z Yad Vashem minimalizował rozgłos prasowy, który sprowokował Friedman, dodając: „Część śledztwa przechodzi teraz przez moje ręce, zaangażowane są w ro dwa rządy, jasne jest jednak, że nie mogę pisać o tym w liście"21 • Do samego Friedmana Wiesenthal napisał w marcu: „Zbliżają się pewne okoliczności, których nie chciałbym wyszczególniać w liście. Mogę cię natomiast zapewnić, iż nie porzuciłem zadania i w kilku sprawach posunąłem się nawet dalej od czynników poszukujących go o6.cjalnie"22.
* Wieczorem 11maja1960 roku człowiek znany przez sąsiadów jako Ricardo Klement wracał z pracy do domu przy ulicy Garibaldiego na peryferiach Buenos Aires. Na rogu ulicy czekały dwa samochody. Kiedy się zbliżył, światła jednego z aut zapaliły się, oślepiając go. Dwaj mężczyźni rzucili się na niego, obalili na ziemię i w ciągu kilku sekund wciągnęli go do samochodu. Zakneblowali mu usta, związali ręce i nogi, a na oczy nałożyli ciemne i przykryli kocem. Nie okulary, następnie położyli na podłodze samochodu \ uśpili go, lekarz, który był z nimi, ostrzegał, iż niekontrolowana narkoza może spowodować śmierć. Zabrali go do jednego z dwóch wynajętych domów, w odległości czterdziestu pięciu minut jazdy. Kiedy dotarli na mi~jsce, zapytali, kim jest. Na począ.tku nie chciał podać swojego prawdziwego na-
„ZAWSZE MÓWIŁEM, ŻE PRZEBYWA W BUENOS AIRES
11
167
zwiska, kiedy zorientował się, że to nie ma sensu, powiedział: „Nazywam się Adolf Eichmanń'. Od razu rozpoznał porywaczy: to agenci Mossadu. „Znam hebrajski" powiedział i ku ich zdumieniu, zaczął cytować Biblię: Bereshit bara Elokhim
et hashamaym v'et haaretz ... (Na początku Bóg stworzył niebiosa i ziemię... ) Znał także na pomięć modlitwę Szma Istaeł. Kilka dni później podpisał deklarację, iż gotów jest stanąć przed sądem w Izraelu. Następnie ubrano go w strój izraelskiego ste, warda, zaopatrzono w odpowiednie dokumenty i w stanie całkowitego za, mroczenia wsadzono do specjalnego samolotu izraelskich linii lotniczych El,Al, który czekał na międzynarodowym lotnisku. Samolot przywiózł i.zra, elsk
r68
SZYMON WIESENTHAL
nela z prośbą, by sprawdził, czy jest prawdą, że Bauer jest zainteresowany ujawnieniem swojego nazwiska. Zastępca szefa Mossadu poleciał specjalnie do Frankfurtu i prawdopodobnie usłyszał od Bauera, że nie sprzeciwia się wymienieniu jego nazwiska, choć ostateczną decyzję pozostawia rządowi Izraela wedługjego uznania. Rząd nie pozwolił Harelowi na opublikowanie książki, a ten odwołał się od tej decyzji do Sądu Najwyższego. Cohen-Abarbanel potwierdził w są dzie, że nie jest konieczne utrzymywanie nazwiska Bauera w tajemnicy: „Czy informacja, że prokurator generalny jednego z landów w Niemczech Zachodnich, który i tak był celem ataków neonazistowskich i samotnie walczył o ujawnienie zbrodniarzy hitlerowskich i postawienie ich przed są dem, nie wierzy w skuteczność sądów·niemieckich, a właściwie działa jako izraelski agent przekazujący Eichmanna Izraelowi, może okazać się niebezpieczna?"26. Bauer działał na podstawie informacji otrzymanej od Lothara Hermana. Herman pragnął zakończyć związek między swoją córką a synem Eichmanna i był zainteresowany otrzymaniem nagrody ufundowanej przez Światowy Kongres Żydów. Nagroda została wyznaczona z inicjatywy T uwii Friedmana. Niemniej spośród tych czterech osób tylko jedna widziała w ści ganiu zbrodniarzy hitlerowskich sens swojego życia - osobą tą był Szymon Wiesenthal.
Wiosną
1960 roku wydawało się, że życie Wiesenthala stanęło w martwym punkcie. W gminie żydowskiej wciąż trwały kłótnie, wszyscy ze sobą walczyli, a teraz okazało się jeszcze, że ORT i Joint zam.ierzają. zakończyć działalność w Linzu. W mieście pozostało niewielu żydowskich uchodź ców, nie było więc powodu zatrudniania stałego, miejscowego pracownika. Dokumenty przechowywane w archiwum J ointu świadczą o szacunku i sympatii wobec Wiesenthala. Jego zwolnienie wynikało z konieczności ograniczenia kadr, choć oficjalnie nie był pracownikiem Jointu, lecz ORT. Przyznano mu odszkodowanie. Miał nadzieję, że zdobędzie pracę w gminie żydowskiej w Wiedniu27• Swojemu biografowi Alenowi Levi powiedział, że odkrył, iż w Paryżu Joint zatrudnia Żyda, który decydował o wysyłaniu
„ZAWSZE MÓWIŁEM, ŻE PRZEBYWA W BUENOS AIRBS
11
I69
ludzi na śmierć w jednym z obozów. Dyrektor organizacji początkowo od, mówił jego zwolnienia, zgodził się dopiero po tyn11 gdy Wiesenthal zagroził skandalem28• Nie jest jasne, czy ta sprawa miała związek ze zwolnieniem go zjointu. W każdym razie stał się bardzo zgorzkniały, starał się walczyć o pra, cę, jak tylko potrafił. Spotkał się między innymi z dyrekrorem generalnym Jointu, Charlsem Jordanem. „W ciągu lat, które upłynęły od końca wojny, poświęciłem zbyt wiele czasu, by bronić samego siebie przed nazistowskimi spiskowcami, osiągnąłem w tym doskonałość. Ale nie nauczyłem się przeciw, stawiać spiskom żydowskim, proszę mi jednak wierzyć, jestem pilnym ucz, niem i nauczę się tego. Nie będę miał wyjścia, zrobię to dla własnego dobra, bo w końcu mam przecież rodzinę, za którą. jestem odpowiedzialny" - pisał29 • Uruchomił wszystkie swoje znajomości w nadziei, że będzie mógł przy, najmniej przenieść się do biura Jointu w Wiedniu - bez skutku. Wiesenthal poczuł, że spotkała go niesprawiedliwość. „Jeszcze spotkam się z Jointem, stanie się tak może na innej płaszczyźnie" - pisał, jakby grożąc, do jednego ze swoich znajomych w Ameryce, któremu także nie udało się unieważnić jego zwolnienia30• Mniej więcej w tym samym okresie rozpadły się jego relacje z ORT, które zawsze były napięte, ale we wrześniu 1960 roku został zwolniony. Albert Goldman, dyrektor wykonawczy organizacji w Austrii, w liście do swoich zwierzchników, określonym jako „osobisty i poufny': podsumował swoje na, pięte relacje z Wiesenthalem. W jego charakterystyce padły takie słowa, jak zazdrość i fanatyzm.
Goldman twierdzi, że zatrudniał Wiesenthala nie tylko dlatego, ze trud, no mu było znaleźć zastępcę, ale też z obawy, że jeśli ten zostanie zwolniony, to rozgłosi fakt, iż ORT właściwie oszukał władze amerykańskie, pobierając więcej pieniędzy, niż wydał na kursy doskonalenia zawodowego dla uchodź ców. Sam Wiesenthal wyolbrzymił liczbę uczniów w Linzu, aby móc zatrudnić więcej zbytecznych w rzeczywistości nauczycieli. Goldman podsumował pracę Wiesenthala słowami: „Jego praca była bardzo powierzchowna, a on sam miał nieuczciwy stosunek do organizacji"31• Oficjalnie organizacja usprawiedliwiała zwolnienie Wiesenthala żąda niem Amerykanów, którzy opłacali prowadzony przez niego program do,
--
170
SZYMON WIESENTHAL
skonalenia zawodowego. W teczkach znajduje się obszerny raport o kontro, li przeprowadzonej przez Amerykanów w organizacji w Linzu. Wiesenthal pisze, iż przeprowadzono j~ w "gestapowski sposób'~ padały groźby, straszo, no i nagrywano rozmowy32 • Również to nie pomogło. Otrzymał wprawdzie grzecznościowe rekomendacje, niemniej jego egzystencja w Linzu straciła rację bytu33 • Miał wówczas pięćdziesiąt dwa lata - za późno, by rozpocząć nowe ży,
cie. Człowiek, który nie poddaje się rozpaczy, potrafi wymyślić sobie zaję,
cie zgodne z jego umiejętnościami i doświadczeniem: koordynator działań Yad Vashem w Niemczech. Przyjaciele w Jerozolimie zgodzili się jedynie sprawdzić tę propozycję, ale nic więcej34 • Właśnie wtedy, 23maja1960 roku, premier David Ben Gurion ogłosił, że Adolf Eichmann jest już w Izraelu. Wiesenthal nie od razu to zrozumiał, ale pojmanie Eichmanna zmieniło jego życie. Nazajutrz otrzymał telegram z Jerozolimy: „Serdeczne gratula, cje z okazji pańskiego błyskotliwego sukcesu': Telegram ten nadszedł z Yad Vashem. Do końca swych dni nie otrzymał gratulacji, które by go bardziej ucieszyły. Przechowywał je wśród najdroższych osobistych dokumentów. Były tam pożółkłe fotografie z rodzinnego Buczacza; lista obozów koncen, tracyjnych, do których trafił w czasie wojny; stary izraelski paszport i jeden z miłych liścików przesłanych mu przez Elizabeth Taylor.
ZIARNO CHWAŁY
C
ztery miesiące po porwaniu Eichmanna i na pół roku przed rozpoczę,
ciem jego procesu Wiesenthal został zaproszony do Jerozolimy, gdzie na konferencji prasowej w Yad Vashem mógł opowiedzieć swoją. historię. Jego zaangażowanie w sprawę stało się znane na całym świecie. Niemal
w jednej chwili stał się sławny. Ben Gurion wprawdzie ogłosił, że Eichmann znajduje się rękach służ
by
bezpieczeństwa, jednak na początku Izrael nie przyznał się, iż porwali
go agenci Mossadu. Oficjalnie twierdzono„ że Eichma11n został porwany przez żydowskich wolontariuszy ocalałych z Zagłady. Wymyślono tę wersję, aby udobruchać Argentynę, która żądała powrotu Eichmanna do domu
„ZAWSZE
,
MOWIŁBM,
.
ZB PRZEBYWA W BUENOS AIRES
„
171
w Buenos Aires, a nawet zaapelowała w tej sprawie do Rady Bezpieczeństwa ONZ35 • Przez cały ten okres, kiedy Izrael utrzymywał w tajemnicy prawdzi, wą historię, środki masowego przekazu koncentrowały się na Wiesenthalu i Friedmanie. Wszystko zaczęło się w chwili, kiedy Reuters podał, iż Eichmann został ujęty dzięki mężczyźnie mieszkającemu w Austrii, który zajmuje się ściga, niem zbrodniarzy wojennych. Wiesenthal mówił, że dziennikarze zwrócili się do austriackiego ministerstwa spraw wewnętrznych, by udostępniło jego
numer telefonu; także ambasada Izraela w Wiedniu odsyłała reporterów właśnie do niego. Od Nowego Jorku, przez Berlin, po Paryż wszyscy chcieli zdobyć naj, nowsze wiadomości. Takie telegram z gratulacjami z Yad Vashem dotarł do Wiesenthala w chwili, gdy rozmawiał z dziennikarzami, a kiedy go ot, worzył, w jego oczach pojawiły się łzy wzruszenia. Dziennikarze chcieli zobaczyć telegram i z trudem udało mu się go ukryć. Nadchodziły dalsze gratulacje. Zainteresowanie mediów podobne było zdaniem Wiesenthala do lawiny śnieżnej. Był wściekły, napisał nawet do Yad Vashem, na począt, ku nie chciał z nikim rozmawiać. Potem zrozumiał, że milczenie podsyca tylko zainteresowanie reporterów, więc lepiej opowiedzieć o swojej pracy. Przez cały czas dziennikarze zniekształcali jego słowa, niemal każdego dnia musiał więc ogłaszać sprostowanie. Właściwie bardzo mu się podobało, że znajduje się w centrum uwagi. Jednakże już wtedy, niecałe cztery tygodnie po podaniu informacji o porwaniu Eichmanna, zrozumiał, na czym polega wal.ka o sławę, starał się więc nie przypisywać sobie całej akcji. W liście do Yad Vashem pisał:"Mój udział w ostatnim etapie akcji był mniej niż skromny. Możliwe że mój sukces wyraża się tym, iż podczas ostatniej jesieni za pomocą nowych dowodów zwróciłem uwagę na całą tę sprawę': W innym liście twierdził, że prasa przesadziła, pisząc o jego roli, a jemu nie jest miło zabierać sławę zaangażowanym bezpośrednio w ostatni etap akcji, czyli agentom Mossadu36• Isser Harel był wściekły, musiał jednak milczeć. Wiesenthal z kolei sta, rał się uciszyć Tuwię Friedmana i przestrzegał ambasadę Izraela w Wied, niu przed wystąpieniem Friedmana w telewizji lub na konferencji prasowej: „Nie jest dość inteligentny, by uniknąć słów, które mogą zaszkodzić Izraelo,
172
SZYMON WIESENTHAL
wi" - pisał3 7 . Tymczasem Friedman pokłócił się z Yad Vashem, które w tej sytuacji wolało współpracować z Wiesenthalem.
W
miesiącach poprzedzających proces Wiesenthal pomagał policji izrael;
skiej i prokuraturze, przygotowującym akt oskarżenia Eichmanna. Zapyta; no go, czy jest w stanie podać informacje o związkach Eichmanna z muftim. Policja izraelska prosiła, by sprawdził (odpłatnie) dokumenty znajdujące się w ministerstwie sprawiedliwości w Wiedniu, on z kolei przekazał jej infor; macje zdobyte od dziennikarzy, między innymi o kruczkach prawnych, któ; re może zastosować obrona, oraz informacje od ludzi, którzy sami zgłaszali się do niego, gdy stał się już znany38•
Twierdzi, że udało mu się w tym czasie przekazać prokuraturze pa; sjonujący dokument: nagranie
z biograficznego wywiadu z Eichmannem, przeprowadzonego przez Willa Sassena, esesmana pochodzenia holender; skiego, który w tym czasie mieszkał w Buenos Aires i był wydawcą po; pularyzującym nazistowską propagandę. Sassen przekonał Eichmanna, by nagrał swoje wspomnienia. Ten z próżności, chciwości, a w największej mierze z głupoty, zgodził się 39 • Nie jest jasne, w jaki sposób nagranie to dotarło do prokuratury; być może Wiesenthal rzeczywiście miał w tym ud.ział, tak jak opowiadał.
W
każdym razie fakt ten opisał w liście do pto;
kuratora Gideona Hausnera40• Trudno ustalić, w jaki sposób prokuratura wykorzystała materiały nade; słane przez Wiesenthala,
nie ulega jednak wątpliwości, że władze izraelskie przygotowujące proces odnosiły się do nich z pełną powagą. Ben Gurion był również zaniepokojony informacją przekazaną przez Wiesenthala, według której byli naziści starać się będą przeszkodzić w procesie Eichmanna w Je„ rozolimie41• Ktoś, przedstawiany przez Wiesenthala, jak to zwykle bywało, pierwszą literą nazwiska, opowiedział mu o planie uwolnienia Eichmanna w ramach transakcji wiązanej - byli hitlerowcy zamierzali jakoby porwać w Bonn pewną znaną osobistość. Żródło Wiesenthala przypisywało ten pro; jekt Alojzowi Brunnerowi, współpracownikowi Eichmanna mieszkającemu obecnie w Damaszku. Tą znaną osobistością miał być Nahum Goldmann.
,
„ZAWSZE
MOWIŁEM,
•
Jl
ZB PRZEBYWA W BUENOS AIRES
I73
Informacja cytowana przez Wiesenthala była niezwykle precyzyjna; zawierała daty planowanej akcji, sposoby jej finansowania, ujawniała kilka osób w nią zaangażowanych, między innymi łącznika z konspiracyjną organizacją w Algierii, Frontem Wyzwolenia Narodowego. Wiesenthal twierdzi, iż udało mu się sprawdzić kilka szczegółów przekazanych przez źródło, nie był jednak zupełnie pewny, iż mowa jest tu rzeczywiście o planowanej akcji. Mimo to przekazał je do wiadomości „czynników': które jego zdaniem były odpowiedzialne za bezpieczeństwo Goldmanna. Prawdopodobnie miał tu na myśli Mossad42•
Przed zbliżającym się procesem pracował nad książką, w której zamierzał opisać swoją rolę w ściganiu Eichmanna, planował między innymi ujawnienie korespondencji z Goldmannem. Chciał w końcu wyrównać z nim rachunki, wysłał zatem kopię listów do Yad Vashem. „Jak sami zobaczycie, na próżno straciliśmy sześć lat" - pisał, zaznaczając, iż nie ma już powodu, by dłużej milczeć. Sprawa ta nie przestawała go bulwersować i dwukrotnie, dzień po dniu, pisał o tym do przyjaciela w Yad Vashem43 • Książka spotkała się z dużym zainteresowaniem, między innymi otrzymała nagłówek na sześć kolumn w gazecie „Jediot Aharonot": „Zawsze mówiłem, że jest w Buenos Aires': Dziennikarz Chaim Mass, który pomagał Wiesenthalowi w opracowaniu hebrajskiej wersji książki, podkreślał zaniechania Goldmanna. Światowy Kongres Żydów na początku starał się wyprzeć całej historii, później jednak Goldmann potwierdził ją . Również Ben Gurion zainteresował się aferą, pisał o niej w swoich dziennikach. Goldmann twierdzi, że w swoim czasie przekazał informację otrzymaną od Wiesenthala CIA. Wie... senthal słyszał to po raz pierwszy i zapewne wściekał się, że nikt mu o tym nie powiedział44 • Wrócił do domu w znakomitym nastroju. „Czułem się w waszym towa. . rzystwie bezgranicznie szczęśliwy" - pisał do pracowników Yad Vashem, podkreślając, że od lat nie okazano mu tyle przyjaźni, ile teraz w Jerozolimie45. Nie był tak szczęśliwy od dnia narodzin córki: schwytano Eichmanna,
174
SZYMON WIBSBNTHAL
miał w tym swój ud.ział, który został upubliczniony; wszystko było wspa, niałe. Pracował nad książką, udało mu się ją ukończyć i opublikować w od,
powiednim momencie, około sześciu tygodni przed rozpoczęciem procesu.
PROCES W JEROZOLIMIE roces Eichmanna rozpoczął się 11kwietnia1961 roku, w sali widowi, skowej w Jerozolimie, specjalnie przygotowanej do relacjonowania pro, cesu przez światowe środki masowego przekazu. Kilka tygodni wcześniej Wiesenthal po raz pierwszy ujrzał go twarzą w twarz. Był w szoku: czło, wiek, który siedział w szklanej pat1cernej kabinie naprzeciw niego, wcale nie przypominał potwora, na którego wszyscy czekali: nie miał ani „poże, rających oczu'; ani „morderczych rąk'; jak później pisał prokurator Gideon Hausner. Około pięćdziesięciopięcioletni, łysiejący mężczyzna, w garnitu, rze i okularach, z nerwowym tikiem w k~ciku ust, przebieraj~cy bez przerwy w dokumentach zgromadzonych przed nim w teczkach, wszystko w nim
P
było zwykł~ szarością. „Książę cie1nności
przebrany za gentlemana" - zacytował Hausner Szekspira z Króla Lira, jednak Wiesenthal uchwycił od razu, iż proces robił, by większe wrażenie, gdyby Eichmann wyglądał jak hitlerowski zbrodniarz. Tak więc zaproponował Hausnerowi, aby przebrać Eichmanna w mundur esesmana; powiedział, że gdyby to było możliwe, należałoby zażądać od Eichmanna, aby sześć milionów tazy odpowiedział na pytanie, czy przyzna„ je się do winy46• Wiesenthal nie był tei zadowolony z początku procesu. Niemiecki obrońca, Robert Servatius, miał wiele wstępnych zastrzeżeń, kilka z gwiazd światowego dziennikarstwa, które przyjechały na proces, groziło wyjazdem. Świadomy tego Hausner rozpoczął oskar.życielską mowę słowami, które po, jawiły się w nagłówkach gazet i przeszły do historii: ,,W miejscu, w którym stoję przed wami, sędziowie Izraela, jako oskarżyciel Adolfa Eichmanna, nie stoję sam. W tej chwili razem ze mną stoi tu sześć milionów oskarżycieli': Początek procesu zapowiadał cały jego charakter: bardziej od pogłębie nia wiedzy miał rozbudzić emocje. Miał on zaledwie musnąć przyczyny do}
,
„ZAWSZE
ścia
do
władzy
MOWIŁBM,
.
,,
ZE PRZEBYWA W BUENOS AIRES
hitlerowców. Nie wyjaśnił w trakcie procesu, jak to
I75 się stało,
iż miliony ludzi uwierzyły w sens nazistowskiego reżimu
i były skłonne go poprzeć. Nie było tu żadnej analizy rasizmu, a szczególnie niemieckiego anty, semityzmu, ani dociekania, co umożliwiło hitlerowcom użycie mechanizmów biurokratycznej władzy, aby mordować Żydów. Zdaniem Hausnera, to właś, nie Adolf Eichmann „zaplanował, zainicjował, zorganizował i nakazał innym przelanie oceanu krwi'~ Jednak te pierwsze zdania jego mowy oskarżycielskiej pokazywały, iż to nie Eichmann będzie się znajdował w centrum tego procesu, lecz martyrologia narodu żydowskiego. Ben Gurion w swoich listach oraz wy, wiadach udzielonych przed rozpoczęciem procesu podkreślał, że Eichmann jako człowiek wcale go nie interesuje. Dla Ben Guriona znaczenie miał tylko ten historyczny proces. Miał nadzieję, że w trakcie procesu zarzuty, iż żydow, skie przywództwo w Palestynie zaniedbało ratowania Żydów w okresie Za, głady, zostaną podważone, a oskarżenia o nawiązanie stosunków przez Izrael z Niemcami Zachodnimi zneutralizowane. Ben Gurion wyczuwał doskonale, iż społeczeństwo w młodym państwie nie zdołało jeszcze uformować własnej tożsamości,
tak więc pragnął dać mu porywają.ce patriotyczne i oczyszczają.ce
przeżycie,
niczym narodowe katharsis. Miał oprócz tego nadzieję, że proces w Jerozolimie uświadomi światu, iż Izrael jest jedynym spadkobiercą tych sześciu milionów i że państwa arabskie zamierzające go zniszczyć, starają. się dokończyć zbrodnie rozpoczęte przez nazistowskie Niemcy47 •
Wiesenthal przez kilka tygodni pozostał w Jerozolimie jako gość izrael, skiego rządu. Zeznania oskarżenia były straszne, choć nie dodały wiele do tego, co sam wiedział. Dobrze się stało, źe nie złapano Eichmanna wcześniej powiedział. Gdyby postawiono go przed są.dem w Norymberdze razem z innymi zbrodniarzami wojennymi i zostałby stracony przez Amerykanów, to zagłada Żydów zeszłaby na dalszy plan, czy, jak to ujął, „nikt by nawet o tym nie pisnął''48 • Tłem procesu norymberskiego była śmierć prawie 75 milionów ludzi, w tym około 50 milionów cywilów, było to o wiele więcej niż w poprzed~ niej wojnie. W Norymberdze nie przemilczano wymordowania milionów
SZYMON WIESENTHAL
Żydów, chociaż o Holokauście mówiono w kontekście hitlerowskich zbrodni przeciwko pokojowi i ludzkości. Podczas tego procesu odwoływano się przede wszystkim do dokumentów i koncentrowano się na zbrodniarzach. W procesie Eichmanna natomiast największą uwagę poświęcano zbrodniom przeciwko narodowi żydowskiemu1 opierając się zazwyczaj na zezna, niach ocalonych i koncentrując na cierpieniu ofiar49 • Wiesenthal nie protestował przeciw przedstawieniu zagłady Żydów jako dowodu na słuszność ideologii syjonistycznej i utworzenia państwa Izrael. Ale chęć zmonopolizowania przez Izrael dziedzictwa Holokaustu wzbu, dziła. w nim niesmak. Śledząc ten proces, zastanawiał się nad sensem hit-lerowskiego zła. Siedział na wprost szklanej kabiny i czuł wielką potrzebę zrozumienia pobudek Eichmanna oraz cech jego osobowości. Eichmann nie najlepiej wypadał jako świadek. Mówił długimi i skomplikowanymi zdaniami, używał biurokratycznych określeń dotyczących mechanizmów Zagłady, starając się zadowolić sąd, tak jakby trafił tu przez jakieś nieporozumienie, które należy wyjaśnić. Nie, to nie w jego wydziale, lecz innym, zapadła decyzja o likwidacji Żydów, a w jego wydziale nie on decydował, lecz jego zwierzchnicy, on tylko wykonywał rozkazy, był narzę, dziem w rękach silniejszych od niego. W związku z tym nie ma sensu pyta, nie, czy czegokolwiek żałuje. Uznaje, rzecz jasna, że zagłada Żydów była jedną z najstraszniejszych zbrodni w dziejach ludzkości, lecz on sam był tylko małą śrubką w wielkiej maszynie. Tak więc umywa ręce, jak Piłat. Gdyby tylko nakazano mu prze, prowadzić, powiedzmy w Auschwitz, masowe uśmiercanie, strzeliłby sobie w głowę, by rozwiązać w ten sposób konflikt między sumieniem a swoim żołnierskim obowiązkiem - powiedział50 • Im dłużej Wiesenthal wsłuchiwał się w zeznania Eichmanna, tym bar, dziej przekonywał się, że stoi przed nim zupełnie banalny, pusty człowiek był skłonny zgodzić się z tezą., którą. później wyraziła Hannah Arendt. Już wówczas, podczas procesu Eich1nanna, Arendt uznawana była za jedną z najwybitniejszych intelektualistek w Stanach ZJednoczonych. Jej książka Eichmann w Jerozolimie zasłynęła głównie dzięki tezie zawartej w podtytule:
Rzecz o banalności zła. Arendt
znalazła
w procesie potwierdzenie swoich
wcześniejszych
prze,
,,ZAWSZE MÓWIŁEM, ŻB PRZEBYWA W BUENOS AIRES
11
177
myśleń~
to nie zboczony sadyzm zbrodniarzy był największym złem, lecz łatwość, z jaką można było pozbawić ich sumienia. Jakże głęboko sięgało zło, skoro nawet ofiary nie potrafiły się przed nim ustrzec. Jej książka wywołała dyskusję na całym świecie - był to wkład procesu Eichmanna w rozwój myśli politycznej XXI wieku5 1• Wiesenthal nie był filozofem, ale też starał się zrozumieć, czym kierował się Eichmann. On także doszedł do wniosku, iż to nie światopogląd ani ideologiczny antysemityzm motywowały go, ale mechaniczne posłuszeń stwo: gdyby kazano mu zabić własnego ojca, zrobiłby to. „Eichmann nie jest człowiekiem moralnym czy nie1noralnym, jest bardziej typem amoralnym, czymś w rodzaju doskonałego robota" - pisze we wstępie do swej książki o ściganiu Eichmanna52, Wiesenthal aprobował również to, co Eichmann miał do powiedzenia na tematjudenratów.„Raz za razem pojawia się myśl, że bez pomocy Judenratów i policji żydowskiej hitlerowcy nie byliby w stanie zrealizować swoich planów, a przynajmniej nie w takiej skali" - pisał53 •
Pisząc
o „banalności zła: Hannah Arendt formułowała niezwykle pesymistyczną opinię na temat charakteru człowieka. Upraszczając rzecz, znaczyło to, „że każdy może" być zły jak nazista. Dopiero w marcu 2000 roku Izrael zezwolił na opublikowanie autobiografii, którą Eichmann napisał w więzieniu, i wtedy okazało się, że był człowiekiem bard.ziej motywowanym ideologicznie, niż wskazywałoby na to „pojęcie banalności': Nie był on posłuszny niczym robot54• Eichmann niezwykle szczegółowo opisywał zagładę Żydów, twierdząc, że plan realizowano wedługjasnego rozkazu samego Hitlera. Nie ma podstaw, by twierdzić, że w to nie wierzył, choć historycy nie odnaleźli takiego rozkazu. Eichmann opisuje Zagładę jako prawdziwe piekło, dodając, że tylko dzięki alkoholowi i nikotynie udało mu się znosić te okropieństwa. Zależało mu na tym, by przekonać czytelników, że nie był antysemitą; miał przyjacie~ la Żyda, raz nawet całował się z jego kuzynką, która była pół-Żydówką. Naziści byli właściwie jego idolami i właśnie ten tytuł wybrał dla swojej książki.
SZYMON WIBSENTHAL
Jego wspomnienia
pokazują głęboką
i
umotywowaną identyfikację
z ideologią nazistowską. Potrafił sobie wyjaśnić, dlaczego ją popiera. Interesował się polityką, czytał gazety. Poniżająca klęska w pierwszej wojnie światowej rozwścieczyła go, wyznawał ideę czystości rasowej, twierdząc, że należy uwolnić się od Żydów. To nie ślepe posłuszeństwo powodowało nim, robił to, co uważał za słuszne. Wiesenthal nie był w stanie przyjąć takiego stanowiska, wolał więc tezę Hannah Arendt, która podobnie jak on nie widziała w Eichmannie człowieka myślącego. Obydwoje nie mieli w tym racji.
Eichmann został skazany na śmierć przez powieszenie, wyrok wykonano w maju 1962 roku. Wcześniej kilku humanistów zwróciło się do Ben Guriona z propozycją, by go nie wieszać, sprzeciwiło się temu również dwóch ministrów, były to jednak pojedyncze głosy55 • Niewielu wiedziało, że rów„ nież Wiesenthal był zdania, że należało pozostawić Eichmanna przy życiu. "Moim zdaniem pytanie to wcale nie jest istotne, tak jak nie ma sensu jego dalsze życie, nie ma sensu także jego śmierć" - pisał kilka miesięcy przed egzekucją Eichmanna. Obawiał się jednak, że jeżeli Eichmann zostanie pozbawiony życia, to jego zbrodnie zostaną zapotnniane, a jeżeli będzie siedział w więzieniu, to dyskusje nie ucichną. Eichmann nie powiedziałjeszcze wszystkiego, co wie„ dział. Jego zeznania mogą jeszcze w przyszłości pomóc w skazaniu innych zbrodniarZ}'J ponadto Eichmann nie wyraził skruchy. Wydaje się, że Wiesenthalowi ogromnie zależało na cym, by Eichmann wyraził skruchę publicznie. Sądził, że dożywocie jest cięższą karą niż śmierć56 • Pisali do niego ludzie z wielu krajów, jego książka o ściganiu Eichmanna została przdożona na kilka język6w, dobrze się sprzedawała i zaczęła przynosić dochody57• Ale inni też pisali książki, a jedna z nich szczególnie go rozwścieczyła. Była to książka Mosze Pearlmana. Wiesenthal twierdził, iż Pearlman wykorzystał między innymi jego ma„ teriał, wysłał więc do ministra sprawiedliwości Pinhasa Rosena list z protestem. Pearlman wiele lat wcześniej opublikował książkę o muftim i wtedy także Wiesenthal uważał, że korzystał z jego materiałów58 • Peadman wzbu„
„ZAWSZE
,
MOWIŁEM,
.
ZE PRZEBYWA W BUENOS AIRES
„
I79
dził też gniew Tuwii Friedmana. On również napisał książkę o ściganiu
Eichmanna i jego zdaniem izraelski konsulat w Nowym Jorku przeszkodził w jej opublikowaniu, by nie zaszkodzić książce Pearlmana59 • Gdzieś w niewielkim miasteczku na południe od Buenos Aires mieszkał półślepy Żyd, słusznie podejrzewający, że przedstawiciele narodu żydow skiego oszukali go. Lothar Hetman, którego list do Fritza Bauera rozpoczął działania zakończone ujęciem Eichmanna, czekał na próżno, aby Światowy Kongres Żydów przyznał mu przyrzeczoną nagrodę - 10 tysięcy dolarów. Zwrócił się również do Wiesenthala. Prawdopodobnie Herman nie otrzymał należnych mu pieniędzy dlatego, że ugodziłoby to w ego Issera Harela, który sobie przypisywał sukces tego przedsięwzięcia, a był bardzo sfrustrowany, ponieważ nie mógł ujawnić szczegółów tej sprawy. Kilka osób, wśród nich Friedman, starało się, by Herman dostał nagrodę, a mimo to minęło ponad dziesięć [at, zanim premier, Golda Meier, zaprzysiężony wróg Harela, nakazała wypłacić Hermanowi należną sumę60 •
Rozprawa i egzekucja Adolfa Eichmanna po raz pierwszy przedstawiły Holokaust jako jeden z głównych elementów izraelskiej tożsamości. Obszerne relacje z procesu wprowadziły Zagładę do kultury pamięci w Niemczech Zachodnich i w pewnym sensie w Austrii, stało się to dzięki książ kom, filmom i sztukom teatralnym61 • Specjalny wydział Mossadu śledzący bieżące wydarzenia odnotował między innymi, że do dymisji podał się jeden z ministrów w rządzie niemieckim, Theodor Oberlander, który był zamieszany w okupację Lwowa; czystkę przeprowadzono w policji w Rineland w Westfalii, w Badenii Wirtembergii zostało zwolnionych dwudziestu trzech sędziów. Przez pewien czas po procesie Eichmanna władze Niemiec i Austrii przeprowadzały aresztowania i stawiały przed sądem zbrodniarzy hitlerowskich. Według raportu Mossadu w ciągu roku od zakończenia procesu liczba aresztowań wzrosła z czterdziestu osób do osiemdziesięciu, wzrosła również dwukrotnie liczba werdyktów. W ciągu dwóch lat przed rozpoczę~
r8o
SZYMON WIESENTHAL
ciem procesu skazano na dożywocie pięć osób, a w ciągu roku po procesie siedem. Podobne zjawisko odnotowano również w innych państwach: w Polsce w ciągu dwóch lat przed procesem na karę śmierci został skazany jeden zbrodniarz hitlerowski, a w pierwszym roku po procesie skazano na karę śmierci dwunastu zbrodniarzy: siedmiu w Związku Radzieckim, dwóch w Polsce, dwóch w Niem.czech Wschodnich i jednego we Francji. Wie~ senthal, sporządzając relację o reakcjach austriackich, podkreślił, że rów, nież tam proces nuał pozytywny wydźwięk62• W rezultacie opuścił Linz i przeniósł się do Wiednia, gdzie stworzył Centrum Dokumentacji. Praco, wał jednocześnie w Mossadzie. Dziesięć kolejnych lat to najlepszy i najbardziej interesujący okres w jego życiu:
Rozdział dziewiąty
„PRYWATNY DETEKTYW I SZEŚĆ MILIONÓW KLIENTÓW"
FIGARO TU, FIGARO TAM roku po rozpoczęciu pracy w Wiedniu Wiesenthal sporządził im, ponujący.. szesnastostronicowy raport, zawierający między innymi informacje, iż udało mu się odnaleźć miejsce pobytu jednego ze współpra, cowników Eichmanna, Ericha Rajakowitscha. Zabiegi zmierzające do po, stawienia go przed sądem wywołały wielki rozgłos w prasie, porównywalny z rym, który wybuchł przed procesem Eichmanna1 • Był to sukces, którego tak bardzo potrzebował. Przeprowadzka do Wiednia nie była łatwa. Po procesie Eichmanna władze gminy żydowskiej żądały coraz głośniej postawienia przed sądem zbrodniarzy hitlerowskich, potrafiły też docenić samego Wiesenthala. Po konsultacji z ambasadą Izra, ela postanowiono utworzyć Centrum Dokumentacji mające walczyć z anty, semityzmem, zbierać relacje o zagładzie Żydów oraz poszukiwać zbrodnia, rzy hitlerowskich, by postawić ich przed są.dern2• Była to pierwsza okazja, by wszystkie wysiłki podporządkować jednemu celowi; przyjaciele z Yad Vashem wysłali Wiesenthalowi telegram z grarulacjami. Wiesenthal jednak wciąż był uznawany za wiceprzewodniczącego gmi, ny żydowskiej w Linzu i, przynajmniej częściowo, nadal zamieszany był w różnego rodzaju tamtejsze spory. Odnoszono się więc do niego z pew, ną podejrzliwością3 • Żydowskie gminy, które miały wspólnie sfinansować działalność nowego centrum, w tym również jego pensję, przekazały na
P
ół
182
SZYMON WIESENTHAL
ten cel zaledwie połowę żądanej sumy. Dom numer cztery w zaułku Ze# linka w centrum Wiednia emanował burżuazyjną atmosferą: marmuro we neoklasyczne kolumny, drzwi wejściowe z ciężkiego drewna, korytarz wyłożony kolorową mozaiką, sufit zdobiony freskami. Jednak Wiesenthal otrzymał tam zaledwie dwa malutkie pokoje i sekretarkę na pół etatu, jak# by był tylko jednym z urzędników gminy. Uznał to za zniewagę. Myślał o wielkich rzeczach i nie zamierzał dać sobie narzucić wąskich perspekryw gminy żydowskiej w Wiedniu4 • Rozpoczął pracę w październiku 1961 roku i już w pierwszych miesiącach nawiązał kontakt z przedstawicielami prawa. Zależało mu na podkreśleniu, iż nie działa zamiast oficjalnych instytucji, zawsze dbał, by przypomnieć Austriakom o ich powinności oczyszczenia się z dawnych win. Szybko jednak przekonał się, że szansa, by postawić zbrodniarza hide, rawskiego przed sądem, zależy od przeprowadzonego wcześniejszego śledzi twa i przedstawienia władzom sprawdzonych danych, które zmuszą je do jego kontynuowania5 • Pogłębił swoje kontakty z Centralnym Biurem Ści1 gania Zbrodni Nazistowskich w Niemczech, z policją izraelską i wieloma instytucjami badawczymi. Systematycznie sprawdzał listę osób, których na# zwiska wymieniano w czasie procesu Eichmanna, chciał bowiem ująć jego 1
współpracowników.
* Erich Rajakowitsch był adwokatem i przedsiębiorcą. Po aneksji Austrii w 1938 roku pomagał nazistom rugować z życia gospodarczego Żydów wie, deńskich, by doprowadzić do ich wywłaszczenia. Eichmann zachęcał go do przystąpienia do hitlerowskiej służby bezpieczeństwa i wysłał go do Holandii. Na podstawie dokumentów przedstawionych przez prokuraturę w pro, cesie Eichmanna można stwierdzić, iż Rajakowitsch brał udział w deportacji Żydów6 •
Wiesenthal nie był pierwszym, który poszukiwał Rajakowitscha, wcześ niej interesowało się nim CIA z powodu jego udziału w wywłaszczaniu Ży# dów. Rajakowitschowi jednak udało się zbiec. Zamieszkał we Włoszech, zmienił nazwisko na Raja i nawiązał kontakty handlowe z państwami blo„
„PRYWATNY DETEKTYW I SZEŚĆ MILIONÓW KLIENTÓW
11
183
ku komunistycznego: NRD i Chinami. Dlatego znów zainteresował się nim wywiad amerykański, chociaż wydaje się, że na tym etapie CIA nie wiedziała, że Raja i Rajakowitsch to ta sama osoba, lub nie była tym zain, teresowana. Amerykanie starali się wykorzystać jego kontakty z państwami zza żelaznej kurtyny. Raja odmówił współpracy. Tymczasem Wiesenthal natknął się na jego nazwisko wśród hitlerowców wymienionych w procesie Eichmanna. W śledztwie Eichmann wspomniał rozmowę z Rajakowitschem w Ar, genrynie, więc na początku Wiesenthal przypuszczał, że tam właśnie się ukrywa. Przekazał jednak zebrany materiał przeciwko niemu władzom au, striackim i zdołał uzyskać nakaz aresztowania. Twierdzi, że w tym czasie rozmawiał )Vielokrotnie z doświadczonymi ad, wokatami wiedeńskimi, którzy zajmowali się mieniem żydowskim, i pew, nego dnia ktoś mu powiedział, że Rajakowitsch to właśnie biznesmen Raja mieszkający w Mediolanie. Wiesenthal nie ujawnił, w jaki sposób do tego doszedł, choć nie ukrywał, że usiłuje go wytropić.
W pierwszym raporcie z działalności Centrum, opublikowanym w kwiet, niu 1962 roku, Wiesenthal twierdzi, że wprawdzie odnalazł miejsce pobytu Rai, ale nie ma środków potrzebnych na sfinansowanie dalszych działań. W raporcie, który ukazał się dwa lata później, pisze, że udało mu się zebrać fundusze i sam udał się do Włoch. Wcześniej otrzymał ważną informację od jednego z banków pozostających w kontaktach handlowych z Rają. Podszył się pod kogoś, kto pragnie robić z nim interesy, a bank przekazał mu nie tylko dokładny adres Rai, lecz nawet numer rejestracyjny jego samochodu. W Mediolanie dzięki pośrednictwu miejscowej gminy żydowskiej skon~ taktował się z komendantem policji. Już wówczas jego sława pomagała mu w tego typu sytuacjach. Włoski oficer policji zapytał, czy to właśnie on był zaangażowany w porwanie Eichmanna, a kiedy Wiesenthal potwierdził, za, pytał go, czy zamierza porwać Raję samolotem czy statkiem. Wiesenthal pisze, iż Włosi obdarzyli go sympati'!, jednak wyjaśnili, że nie mogą pomóc w zatrzymaniu Rai, ponieważ nie jest on obywatelem wło,
SZYMON WIESENTHAL
skim i nie jest podejrzany o złamanie włoskiego prawa. Delegacja z ramie, nia gminy żydowskiej zwróciła się do włoskiego ministra sprawiedliwości, a ten zgodził się rozważyć wydanie nakazu aresztowania Rai na okres sześć, dziesięciu dni, pod warunkiem że otrzyma oficjalną prośbę z Austrii. Teraz Wiesenthal musiał szukać właściwej drogi w labiryncie biurokracji i polityki w Wiedniu.
Nakłonienie austriackiego rządu do wystąpienia z prośbą o
aresztowanie Rai nie było łatwe. Wiesenthal czuł, że urzędnicy go unikają. Na proste PY' tania otrzymywał niejasne odpowie~zi. Śledztwo trwało, ale nie znaleziono jeszcze wystarczających dowodów - używano tego typu wybiegów. „Zakładanie obozu koncentracyjnego jest świństwem, nie ma tu żadnej wątpliwości, lecz dziś nie jest to przestępstwo" - powiedział mu Pallin, jeden z prokuratorów generalnych. Nie spieszył się. Z jego biura nadeszła wiado, mość, że nie należy oczekiwać ostatecznej decyzji, nim Pallin wróci z wielka.nocnego urlopu.„Dopiero potem dowiedziałem się, że Pallin i Rajakowitsch chodzili do tej samej szkoły w Grazu" - pisał później WiesenthaF. Miał tylko jedno wyjście i wiedział, że jest dobre. Zwrócił się do kore„ spondenta włoskiego dziennika „Corriere della Serra" i opowiedział mu o wszystkim. Po kilku godzinach w drzwiach mediolańskiego domu Rai sta„ nął jeden z reporterów gazety z prośbą o komentarz. Wiesenthal wiedział, iż Raja może zbiec, i rzeczywiście: nazajutrz udał się do banku, podjął po„ ważną sumę pieniędzy i wyruszył w drogę swoim czerwonym fiatem coupe. Wiesenthal cieszył się teraz, że znał numer rejestracyjny samochodu. Również inne gazety zainteresowały się sprawą, jednak Wiesenthal dotrzymywał wierności „Corriere': Jeden z reporterów gazety zadzwonił z informacją., iż Raja przekroczył granicę włosko-szwajcarską. Wiesenthal przekazał informację policji. Raja nie dotarł do willi, którą miał w Szwaj-carii, jednak pokojówka w jednym z hoteli w Lugano rozpoznała go na podstawie zdjęcia w gazecie. Szwajcarska policja poprosiła go, aby wyje.chał; chciał wrócić do Włoch, ale mu na to nie pozwolono. Niemcy i Fran-cja też go nie wpuściły.
11
„PRYWATNY DETEKTYW I SZBŚĆ MILIONÓW KLIBNTÓW
185
Wiesenthal triumfował. Od czasu do czasu otrzymywał informacje, że w różnych miejscach widziano Raję, lecz zanim zdołał to sprawdzić, męż czyzna znikał. Przypomniał sobie operę Rossiniego, napisał więc: „Figaro tu, Figaro tam". W końcu usłyszał, że Raja zamierza z Zurychu polecieć do Wiednia. Wiesenthal dołączył do kilku reporterów udających się na lotnisko, aby opisać jego przyjazd. Raja jednak nie przyleciał. Wybrał lot z międzylądowaniem. w Monachium., tam wysiadł z samolotu i znów znikł.
Tymczasem. prokurator generalny wrócił z urlopu. Wiesenthal udał się do niego i zażądał obietnicy, iż Raja zostanie aresztowany w momencie, gdy stanie na ziemi austriackiej. Prokurator wahał się. W materiale otrzymanym od Wiesenthala nie ma wystarczających dowodów - twierdził. Wiesenthal powiedział mu, że w tym tygodniu Żydzi obchodzą święto Pesach. Jeśli prokurator pozwoli mu skorzystać z jego gabinetu, to chciałby wygłosić modlitwę Kadisz ku pamięci stu dziesięciu tysięcy holenderskich Żydów wysłanych na śmierć. Prokurator stracił cierpliwośb „Czego pan ode mnie chcet - podniósł głos. Wiesenthal odrzekł, że chce sprawiedliwości.„A jeśli się okaże, że Raja jest niewinny?" - zapytał prokurator. Wiesenthal odparł, iż lepiej będzie go zatrzymać, osądzić, a potem go uniewinnić, niż nie robić nic. Pod koniec miesiąca Raja przyjechał samochodem z Niemiec do Wiednia i oddał się w ręce policji8 • Była to głośna historia. Amerykański tygodnik„Time" pisał, iż Raja został aresztowany dzięki Wiesenthalowi, i przypomniał milionom swoich czytelników, o kogo chodzi: to ten san1 człowiek, który pomógł w schwytaniu Eichmanna9•
Nie wiadomo, czy wszystkie szczegóły historii opowiedzianej przez Wiesenthala są prawdziwe, jednak faktycznie taki miał styl pracy: szperanie w teczkach, przeglądanie dokumentów, dzwonienie do ludzi, czasami pisanie do nich, zbieranie strzępów informacji, jakby układał puzzle, ale to wszystko i tak zależało od szczęścia i zbiegu okoliczności. Prawie zawsze musiał wchodzić w konflikty z władzami, często korzy-
186
SZYMON WIESENTHAL
stał
ze środków masowego przekazu, świadomy paradoksów tkwiących w jego pracy. Jego zaangażowanie emocjonalne było głębsze, niż mógł to sobie wyjaśnić; wierzył, że kieruje się poczuciem sprawiedliwości. Cieszył się, jeśli udało mu się odnaleźć przestępcę i postawić go przed sądem. Jeśli ponosił klęskę, przechodził do następnej teczki.
* Aresztowanie Rai nie okazało się ostatecznie wielkim sukcesem: Wie-
senthal robił, co mógł, korzystał między innymi z pomocy prokuratury w Izraelu, jednak materiał, jaki zdołał dostarczyć oskarżycielom austriackim, nie wystarczał: Raja został uniewinniony od zarzutu morderstwa, a skazany jedynie za udział w deportacji Żydów holenderskich. Jego proces po raz kolejny ukazał ułomności drogi, jaką Wiesenthal starał się iść: podobnie jak w sprawie karnej, również tu reguły gry były zazwyczaj korzystne dla oskarżonego. Raja został skazany na trzydzieści miesięcy więzienia, a następnie zwolniony. Później sam podał Wiesenthala do sądu i wygrał sprawę: niemiecki wydawca musiał wyciąć kilka linijek z książki Wiesenthala, z których wynikało, że Raja był agentem komunistycznym. Raja triumfował, co opisał później w swojej ksią.żce10 •
TEOKRATA
kilka miesięcy po otwarciu Centrum Dokumentacji Wiesenthala zalane zostało korespondencją. Wiesenthal starannie zapisywał wszystkie przychodzące i wysłane listy, w sumie otrzymał ich 1374, a 1507 wysłał; z biegie1n czasu ich liczba rosła - Centrum Dokumentacji stawało się coraz bardziej znane. Ludzie z całego świata opisywali swoje doświadczenia z Holokaustu. Zwracali się do Wiesenthala nie dlatego, że oczekiwali, iż zrobi coś z otrzy~ maną informacją, ale dlatego że wielu z nich potrzebowało po prostu przyjaznego słuchacza. Kilka listów zawierało przerażające opisy. Sami Rachmud z Jerozolimy wyjaśnił Wiesenthalowi, dlaczego przestał
J
uż
„PRYWATNY DBTEKTYW I SZEŚĆ MILIONÓW KLIBNTÓW
11
187
wierzyć w Boga. Bóg pozwolił katom z SS
na wyrwanie matce niemowlęcia. Użyli dziecka jako piłki nożnej, a kiedy niemowlę stało się bryłą rozerwanego mięsa, rzucili je na pożarcie psu. Zmusili matkę, by się temu przypatrywała, potem zerwali z niej bluzkę i zmusili ją do wyczyszczenia nią krwi z ich butów. Wiesenthal potrzebował wiele sił, by sprostać takim właśnie listom 11 • Nie mógł się zająć wszystkimi sprawami, o których go informowano. Założył setki teczek i zdołał odszukać dziesiątki zbrodniarzy hitlerowskich; kilku z nich zostało aresztowanych z jego inicjatywy. Wiesenthal cieszył się z małego sukcesu: udało mu się zdobyć nakaz aresztowania Otto Skorzenego, austriackiego oficera SS, który zasłynął śmiałymi akcjami w czasie wojny uwolnił między innymi Mussoliniego z rąk partyzantów. Po wojnie Skorzeny stał się słynny: gazety fantazjowały na temat jego przygód, na przykład nieudanego planu porwania Stalina i Churchilla. Wiesenthal przypisywał mu kierowanie organizacją„Pająk': która jego zdaniem była poprzedniczką ODESSY. W latach sześćdziesiątych Skorzeny mieszkał w Madrycie, ciesząc się poparciem i przyjaźnią dyktatora Franco, planując interesy na światową skalę. Dostarczał między innymi broń do Egiptu. W swym pierwszym raporcie z działalności Wiesenthal łączy osobę Skorzenego z „nocą kryształową." w listopadzie 1938 roku, kiedy spalono synagogi i zniszczono żydowskie sklepy w wielu miastach na terenie Austrii i Niemiec 12. Wkrótce Wiesenthal znalazł się w tej samej organizacji, która zatrudniła także Skorzenego: w Mossadzie.
Na ostatniej stronie izraelskiego dokumentu podróży Wiesenthala znajduje się podpis Rafaela Meidana, określającego siebie jako pełniącego funkcję oficera imigracyjnego. Meidan pracował dla Mossadu, być może Wiesenthal wiedział o tym. Obydwaj znali się doskonale. We wrześniu 1955 roku Meidan pożegnał listownie Wiesenthala, obiecując, iż jego następca, Giora Raanan, odwiedzi go niebawem 13• Po zakończeniu służby w Wiedniu Meidan został wysłany do Nowego
188
SZYMON WIESENTHAL
Jorku, skąd wrócił na początku 1960 roku. Było to jakiś czas po pojmaniu Eichmanna. W Mossadzie działała wówczas mała komórka zajmująca się sprawami żydowskimi, chroniła ona głównie żydowskie obiekty za grani; cą. Pod koniec 1959 roku na całym świecie mnożyły się antysemickie incydenty, między innymi rysowanie swastyk na macewach na cmentarzach żydowskich. W związku z tym Mossad zajmował się śledzeniem organizacji neonazistowskich. Meidan sądził, że ściganie zbrodniarzy hitlerowskich nie jest zadaniem Mossadu. Podobnie uważali inni, wśród nich Meir Amit, szef kontrwywiadu wojskowego, który już wkrótce zastąpić miał Issera Harela, szefa Mossadu. Meidan otrzymał zlecenie przygotowania wiarygodnego raportu o możliwych kontaktach między niemieckimi naukowcami, zajmującymi się techniką rakietową, którzy działali w Egipcie, a weteranami reżimu nazistowskiego i organizacjami neonazistowskimi. Co oczywiste, zwrócił się do Wiesenthala, wyjaśniając mu tajemnicę: Mossad pragnie zatrudnić Otto Skorzenego. Celem było dotarcie poprzez niego do jednego z oficerów projektu rakietowego. Sam Meidan nawiązał kontakt ze Skorzenym. Droga do niego, jak to bywa w świecie tajnych służb, była karkołomna: prowadziła między innymi do drugiej żony Skorzenego. Ta z kolei znała żydowskiego przedsiębiorcę mieszkającego w Finlandii, który wiele pomagał Izraelowi. Nie było trudno zdobyć zgodę Skorzenego na współpracę z Izraelem, współpracował już wcześniej z Amerykanami. W jednej z teczek CIA zapisano, iż Skorzeny uzależnia swoją współpracę od otrzyn1ania pisma poświadczającego, iż nie był zamieszany w ucieczkę Eichmanna z Europy. Także Meidanowi Skorzeny postawił warunek: będzie pracował dla Izraela, jeśli Wiesenthal wymaże go ze swojej listy poszukiwanych. Zaprzeczył, jakoby był zamieszany w pogromy „nocy kryształowej': i pragnął, aby Wiesenthal podjął działania prowadzące do unieważnienia listu gończego wysłanego za nim, ponieważ uniemożliwia mu to wjazd do Austrii. Wyjaśnił, że ma tam interesy i mieszka tam jego córka, którą chciałby odwiedzić. Meidan przyszedł do Wiesenthala i uroczystym tonem oznajmił: „państwo Izrael potrzebuje pana". Wiesenthal był głęboko wstrząśnięty. W tym okresie już wiedział o hitlerowcach będą cych na służbie amerykańskiej, on również czerpał wiadomości od byłych
,,PRYWATNY DETEKTYW I SZEŚĆ MILIONÓW KLIENTÓW"
I89
nazistów, lecz wątpliwe, by w najgorszych snach wyobrażał sobie taką proś, bę ze strony Izraela. Stanął przed strasznym dylematem: musiał wybierać między swoim żydowskim i ludzkim zobowiązaniem wobec sprawiedliwe, ści a całkowitym utożsamieniem się z potrzebami bezpieczeństwa państwa Izrael. Była to jedna z najtrudniejszych decyzji w całym jego życiu. Zastanawiał się i wahał, w końcu postanowił odrzucić prośbę Mossadu. Wiele lat później twierdził wciąż, że Skorzeny w czasie„nocy kryształowej" podpalił w Wied, niu dwie synagogi. Wycofał się jednak z oskarżenia, że Skorzeny zamieszany był w działalność „Pająka" i ODESSY. Meidan uszanował odrzucenie oferty przez Wiesenthala, a Skorzeny zgodził się pomimo wszystko na pracę dla Mossadu. Zgodził się na to także Wiesenthal14 •
Pod koniec lat pięćdziesiątych w Wiedniu nie pozostało wiele śladów zniszczeń po nalotach aliantów. Wiedeńczycy szybko zaczęli odbudowywać swe życie. W operze znów śpiewano, w katedrze św. Szczepana modlono się, a na Praterze znów kręcił się słynny diabelski młyn, jakby nigdy się nie zatrzymał, w kawiarniach zaś podawano strudel z bitą śmietaną. Jakby nie było wojny. Wiedeńscy filateliści mieli w zwyczaju spotykać się raz na tydzień w nie, dzielne poranki w kawiarni Wyższej Szkoły Medycznej Josephinum, a po kilku latach przenieśli się do Cafe Museum. Wiesenthal był tam regular, nym gościem, Fritz Puszman, jeden ze starych filatelistów, znako1nicie go pamięta. Wszyscy znali tam wszystkich, każdy miał swój stolik, na którym rozkładał albumy. Wiesenthal interesował się głównie kontaktami pocztowymi między prowincjami imperimn habsburskiego, z cierpliwością myśliwego czekał, aż ktoś zaproponuje mu sprzedanie lub zamianę dziewiętnastowiecznych znaczków z Galicji. Odbywało się tam coś w rodzaju giełdy i Wiesenthal zo, stał nawet później wezwany do wyjaśnienia w urzędzie podatkowym swoich filatelistycznych interesów15• Nie przychodził tam jednak tylko z powodu znaczków - pragnął przede
190
SZYMON WIESENTHAL
wszystkim przebywać w towarzystwie filatelistów, kolegów kolekcjonerów. Wypijali piwo, kawę, a potem szli do domów na obiad. Być może Wiesenthal wykorzystywał te spotkania, by uzyskać informa, cje pomocne w pracy, chociaż wydaje się, że filateliści nie poruszali innych tematów niż znaczki. Nie zwrócili więc prawdopodobnie specjalnej uwagi na młodzieńca, który towarzyszył Wiesenthalowi. Jeśli pytali, kim jest ów młody człowiek, Wiesenthal mógł odpowiedzieć, że to izraelski student we, terynarii, który uczy się w Wiedniu. I była to prawda~ Mógł tak.że dodać, że oprócz tego pracuje jako ogrodnik. Wiele lat później doktor Dov Uchowski potrafił docenić ironię, która towarzyszyła jego pracy. Zimna wojna przeobraziła Wiedeń w raj między, narodowych spisków w stylu Trzec~ego człowieka pióra Grahama Greene'a. I w tej właśnie atmosferze krążył żart o tym, że w każdej ambasadzie so„ wieckiej najważniejszy agent KGB jest ogrodnikiem. Uchowski nie był co prawda w Wiedniu najwyższym stopniem agentem Mossadu, choć krótko po tym, jak zaczął swą pracę ogrodnika, powierzano mu różnego rodza, ju zadania i w ten sposób stał się jednym z łączników między Mossadem a Wiesenthalem. Wiesenthal nie był uznawany za agenta Mossadu, ale za stałego współ, pracownika. Otrzymywał miesięczną pensję, a w kontaktach z Mossadem posługiwał się kryptonimem „Teokrata': Umysł Wiesenthala był skarbnicą. nazwisk, a setki kartotek przechowywanych w biurze umożliwiały mu znalezienie miejsc, gdzie krzyżowały się drogi osób, którymi interesował się Mossad. Przekazał swoim oficerom prowadzącym między innymi nazwisko kobiety, która pracowała w Instytucie Maxa Plancka i utrzymywała kontak~ ty z jednym z niemieckich naukowców w Niemczech. Informacja ta pozwo, liła nakłonić naukowca do powrotu do domu. Pewnego razu poprosił jednego z przyjaciół, niemieckiego dziennikarza Othmara Katza, o odnalezienie aktualnego adresu niemieckiego pośrednika zaangażowanego w budowę tamy asuańskiej w Egipcie: „To jest dla mnie bardzo ważne" - podkreślił1 6 • Jego kontakty z policją. i austriackim ministerstwem spraw wewnętrz. . nych były pożyteczne, między innymi dlatego, że w tamtych czasach w au-striackich hotelach zapisywano nazwiska obcokrajowców i aby spisać dane,
„PRYWATNY DETEKTYW I SZEŚĆ MILIONÓW KLlBNTÓW
11
191
proszono o paszporty. Niejednokrotnie przekazywał swoim oficerom informacje: kro przyjechał, kto wyjechał; dotyczyło to także osób, które przybywały z państw arabskich i tam jeździły.
Wiesenthal był starszy od Uchowskiego o trzydzieści lat; młody student uwielbiał go i traktował jak ojca. Kilka razy był w domu Wiesenthala, gdzie zajmował się szpicem, pieskiem Paulinki. Pamięta Wiesenthala jako niecierpliwego urzędnika, zawsze oglą.dają.cego się przez ramię, z obaw~ Jub przez ostroznosc. Spędzanie czasu w jego towarzystwie mogło być przyjemne: Wiesenthal opowiadał anegdoty, snuł wspomnienia, wiedział wiele na każdy temat. Kontakt z nim mógł być jednak męczący.„Nie zawsze był sympatyczny" przypomina sobie Uchowski. Potrafił być również wulgarny, chamski, skryty. Widywali się raz, a czasami dwa razy w tygodniu. Jeśli nie chodzili do klubu filatelistów w niedzielę, to spotykali się przy marmurowym stoliku w kawiarni Korb, gdzie panowała atmosfera z czasów Franciszka Józefa. •
I
I
GDZIE JEST MENGELE~
C lerowcami, nie
hociaż Mossad bardziej interesował się neonazistami niż byłymi hitzarzucił zupełnie tamtej sprawy i płacił Wiesentha-
lowi, by dalej szukał zbrodniarzy wojennych, w tym Martina Bormanna. Poproszono go między innymi, aby sprawdził, czy syn Bormanna, ksiądz katolicki, utrzymywał kontakty z synem Josepha Mengelego, lekarza z Auschwitz17 • Szef Mossadu, Isser Harel, pragnął pojmać Mengelego razem z Eichmannem, ale bez skutku. Ptawdopodobnie w czasie akcji zginęła agentka Mossadu 18 • Aby usprawiedliwić swoją porażkę, Harel twierdził, że Mengele uciekł z Buenos Aires z winy Wiesenthala. Uważał też, że to właś nie Wiesenthal zainicjował proces ekstradycji Mengelego z Argentyny do Niemiec. W ambasadzie niemieckiej w Buenos Aires kręciło się wielu hitlerowców; jeden z nich ostrzegł Mengelego, a ten uciekł19 • Harel datuje to
192
SZYMON WIESENTHAL
zdarzenie na 1959 rok. Trudno stwierdzić, czy pisze prawdę, można jednak być pewnym: Wiesenthal bardzo chciał wpaść na ślad Mengelego. Latem 1960 roku Wiesenthal zadzwonił do Centralnego Biura Ścigania Zbrodni Nazistowskich i przekazał, że na podstawie otrzymanych ostatnio informacji przypuszcza, że Mengele ukrywa się na wyspie Kytnos. Tego sa, mego dnia doniósł o tym także w liście do Yad Vashem. „To dziwna sprawa rozpoczyna dramtycznym tonem - przed kilkoma minutami otrzymałem tę wiadomość': Dwa dni później dodał nową informację: Mengele, który zbiegł z Argentyny do Chile, starał się o otrzymanie azylu politycznego w Egipcie, odmówiono mu jednak, w związku z czym udał się na wyspę Kytnos, gdzie ukrywa się w jednym z klasztorów. Nie jest jasne, dlaczego zwrócił się właśnie do Yad Vashem, nie wiadomo też, dlaczego zrobił to listownie, przecież czas naglił: działająca w Niem, czech organizacja neonazistowska zamierzała przerzucić go do innego kra, ju. Wiesenthal proponował natychmiastowe skontaktowanie się z greckim przedstawicielem dyplomatycznym i było to o tyle zadziwiające, że prze, cież podobna dyplomatyczna inicjatywa spowodowała ucieczkę Mengelego z Buenos Aires. Kilka dni później wysłał tę wiadomość również do ambasady izraelskiej w Wiedniu20• Pracownicy Yad Vashem potwierdzili depeszą otrzymanie li, stu; bardzo się przy tym dziwiąc:„Niezwłocznie podjęliśmy właściwe kroki. Jeśli się powiedzie, to bardzo się pan przysłużył swoje1nu narodowi, a my, pracownicy archiwum, korzystając z okazji, możemy raz jeszcze przekazać panu wyrazy naszego szacunku"21•
Wiesenthal ukrył swą korespondencję z władzami Niemiec, Izraela i Yad Vashem, w tym także propozycję zwrócenia się do poselstwa greckiego w Izraelu, pisząc: „Gdybym informował o całej tej sprawie władze greckie za pośrednictwem oficjalnych kanałów dyplomatycznych, to stracilibyśmy wiele tygodni. Również tym razem, jak miałem to w zwyczaju, wolałem wy, korzystać niekonwencjonalną drogę':
Zwrócił się do
niemieckiego tygodnika „Quick': który zgodził się wysłać
„PRYWATNY DETEKTYW I SZEŚĆ MILIONÓW KLIBNTÓW
11
193
na Kytnos dziennikarza Othmara Katza. Była to również dość dziwacz~ na inicjatywa, bo przecież, jak sam Wiesenthal pisał do ambasady lzrae . . la, wszystko zależało od zachowania głębokiej tajemnicy: jeśli informacja przecieknie do prasy, Mengele znów zniknie22• Prawdopodobnie polegał na znajomym z „Quicka.': W każdym razie wyjaśnił później, że tygodnik zain. . teresowany był historią, a on człowiekiem. Nie jest jasne, co miał zrobić Katz, gdyby odszukał Mengelego na Kytnos. Nie odnalazł go jednak. Wiesenthal twierdzi, że Mengele opuś. cił wyspę dwanaście godzin wcześniej, nim dotarł tam Katz. Dziennikarz pokazał właścicielowi miejscowego schroniska fotografię, a ten bez naj ... mniejszej wątpliwości rozpoznał Mengelego. Katz potwierdził później, że rzeczywiście wyruszył na Kytnos z inicjatywy Wiesenthala, lecz okazało się, że Mengelego w ogóle tam nie było. Po powrocie opowiedział o tym Wiesenthalowi, twierdzi jednak, że dopiero wiele lat potem przeczytał jego wersję w książce. Wiesenthal nigdy nie ujawnił, kto powiedział mu, iż Mengele tam się ukrywa, określając swoje źródło jako: Johann T., Niemiec, dawny członek partii hitlerowskiej. Może wymyślił tę całą historię, aby przykryć swoją rolę w ucieczce Mengelego z Buenos Aires, choć możliwe, że wierzył, iż ma na ten temat konkretną wiedzę. Ambasada Izraela ustosunkowała się do tej sprawy poważnie, przekazując ją do Jerozolimy23• Cała ta sprawa jest zadzi... wiająca, wygląda na amatorszczyznę, Wiesenthal nie tracił jednak nadziei.
Tymczasem także Mossad próbował odnaleźć Mengelego. Zvi Aharo... ni, jeden z agentów, który uczestniczył w schwytaniu Eichmanna, twierdził, że w 1962 roku udało mu się odnaleźć Mengelego w Paragwaju. Podaje, że szybko przekazał to Harelowi, lecz ten wolał zaangażować Aharoniego w poszukiwanie Josele Szumachera, izraelskiego chłopca, który został po.rwany i wywieziony do Nowego Jorku. Dokumentacja może potwierdzić lub podważyć całą opowieść, choć badacze nie mają do niej dostępu, ale wer~ sję Aharoniego potwierdzali także agenci Mossadu. Agent Rafi Meidan znalazł sposób, jak wejść do domu Rolfa M engelego,
194
SZYMON WIESENTHAL
syna zbiegłego zbrodniarza, który był adwokatem we Fryburgu i zajmował się sprzedażą nieruchomości. Meidan przedstawił się ja.ko bogaty Niemiec z Kanady, który pragnie kupić dom dla swojej kochanki. Mengele pokazał mu kilka domów i w pewnym momencie zaprosił do siebie na szparagi. Meidan zauważył na jednej ze ścian fotografię mężczyzny w mundurze. Gospodarz nie chciał o nim mówić, poprzestając na słowach: „to mój świę tej pamięci ojciec': Agent Mossadu uwierzył mu, jednak poszukiwania Mengelego kontynuowano, nie zaprzestał ich również Wiesenthal24 •
Pod koniec 1963 roku rozpoczął się we Frankfurcie proces kilku zbrod~ niarzy z Auschwitz. Oskarżycielem był Fritz Bauer. Nazwisko Mengele pojawiło się podczas 2;eznań i zostało wspomniane w prasie. W spuściźnie Wiesenthala można znaleźć wiele listów od ludzi twierdzących, że wiedzą, gdzie znajduje się Mengele, w większości wskazywali mylne kierunki. Kilka dokumentów pokazuje, że Wiesenthal i Bauer starali się schwytać Mengelego. Rodzina Mengele posiadała fabrykę maszyn rolniczych. W lipcu 1964 roku Wiesenthal napisał do Bauera, iż księgowy fabryki, Hans Sedelmeier, utrzymuje stały kontakt z Mengelem. Bauer odpisał, iż wiadomo mu o takich kontaktach w przeszłości, nie wie jednak, czy nadal są utrzymywane. Sedelmeier został już wcześniej przesłuchany. „Zawsze możemy spróbować raz jeszcze" - pisał Bauer. Wiesenthal był wówczas związany z całym projektem - choć może była to jego fantazja - odnalezienia adresu Mengelego w stolicy Paragwa, ju Asunción i wprowadzenia tam tajnej agentki: W swej książce poświęcił temu cały, dość szczegółowy rozdział. Twierdzi, że była to kobieta w śred, nim wieku, która pojawiła się w jego biurze w kwietniu 1964 roku. Nazy, wa ją „panią Marią': zaznaczając, że nie jest to jej prawdziwe imię. Pisze, że przyszła„sprawdzić szczegóły dotyczące pewnych ludzi, którzy zniknęli w czasie wojny". Wiedział, iż rodzina Mengele szuka kobiety do prowadzenia gospodarstwa, i pomyślał, że „pani Maria" może być odpowiednią osobą.
„PRYWATNY DETEKTYW I SZEŚĆ MILIONÓW KLJBNTów"
195
Zaproponował jej
to stanowisko. Po zastanowieniu zgodziła się. „Dwa tygodnie później spockaliśmy się w Salzburgu i opracowaliśmy całą strategię" - pisze Wiesenthal. W maju 1964 roku„pani Maria" weszła do karczmy w Giinsburgu w Bawarii, gdzie mieszkała rodzina Mengele. Rzuciła na głos kilka antysemickich uwag, zwracając na siebie uwagę pewnego mężczyzny, nazwanego przez Wiesenthala„panem Ludwikiem". Mężczyzna powiedział jej, że pracuje w fabryce rodziny Mengele, na co ona odparła:„Mam nadzieję, że nigdy go nie złapią': Wspomniała też mimochodem, że lubi podróżować po świecie.„Ludwik" podtrzymywał znajomość, a kilka tygodni później zaproponował jej pracę gosposi u państwa Mengele w Asunción. Zgodziła się. Znajomość z „Ludwikiem." trwała. W pewnym momencie„Ludwik" próbował wysłać kobietę do Wiednia, by zaprzyjaźniła się z Wiesenthalem i od.kryła„ co wie na te1nat Mengelego. Odmówiła i po pewnym czasie kontakt się urwał.
Również
ta opowieść wydaje się nieprawdopodobna, jednak tak jak w przypadku historii o nieudanym ujęciu Eichmanna w Altaussee dokumenty znajdujące się w Archiwum Wiesenthala wskazują, że nie jest tylko wytworem fantazji. ,,Ludwikiem" był prawdopodobnie Sedelmeier, a prawdziwe nazwisko „pani Marii" brzmi: Elsa Marcus. Latem 1964 roku Wiesenthal udał się do biura Bauera we Frankfurcie, gdzie opowiedział o kontaktach między panią Marcus a Sedelmeierem; przekazał także świadczące o nich dokumenty, w tym list Sedelmeiera do pani Marcus. Bauer obiecał przejrzeć materiały i tego samego wieczora spotkali się w kawiarni Kranzler. Bauer znów miał do niego mnóstwo pytań. Chciał się między innymi dowiedzieć, jaki jest związek między Wiesenthalem a panią Marcus. Wiesenthal odpowiedział, że jej nieżyjący już mąż był dalekim kuzynem jego żony. Bauer z powagą odniósł się do całej sprawy, przypuszczał, że rodzina Mengele poznała koneksje kobiety i być może zechce zaangażować panią Marcus właśnie dlatego, iż przeszła na judaizm i wyszła za Żyda. Przecież sam Mengele miał, jak twierdzi Bauer, oświadczenia Żydów o tym, jak do~
SZYMON WIESENTHAL
brze się do nich odnosił. Rozmawiali o możliwości nagrania rozmowy mię- dzy panią Marcus a Sedelmeierem i o tym, co jej grozi, gdyby w Paragwaju odkryto, że jest agentką. Bauer stwierdził, że może osobiście zwrócić się do ambasadora Niemiec, aby w razie zagrożenia udzieltł pani Marcus azylu w ambasadzie. Postanowili, że ostateczną decyzję podej1ną na następnych spotkaniach. Bauer opowiedział Wiesenthalowi o kilku innych próbach od-nalezienia Mengelego25 •
KTO SIĘ BOI ANNY FRANK? rzez pierwsze dwa lata swojej-działalności w Wiedniu Wiesenthal zaj-mowa.ł się mniej więcej stu sprawami, przede wszystkim udzielaniem po-mocy oskarżającym instytucjom, szczególnie w Niemczech i Austrii. Potrafił znaleźć świadków i dostarczyć ważne dowody. Około tuzina podejrzanych aresztowano dzięki jego inicjatywie. Rekonstruował trasy ucieczki zbrodniarzy wojennych, odnalazł kilku z nich w dalekich krajach: od Ekwadoru po Etiopię, od Irlandii aż po Syrię; jednego odszukał w Nepalu, innego na Karaibach. Organizował poszukiwania.„Wysłaliśmy kuriera do rodziny Schwammberger w Insbrucku i odkryliśmy, iż Schwammberger mieszka pod fałszywym nazwiskiem w pobliżu Heidelbergu" - pisał. Josef Schwammberger był ko-menda.nrem getta w Przemyślu, w tym czasie zaś przebywał już w Argentynie. Kilka miesięcy później Wiesenthal donosił, iż wysłał dwoje ludzi do Eberba„ chu koło Heidelbergu, gdzie mieszkała żona poszukiwanego; kierownik mi~j- scowej poczty ujawnił im, że kobieta stale otrzymuje listy z Argentyny26. Zazwyczaj sam nie brał udziału w akcjach typowo detektywistycznych, choć tak też się zdarzało. Światowy Kongres Żydów w Nowym Jorku przekazał mu relację oficera gestapo, Juliusa Gablera, o którym wiedziano tylko, że w cywilu sprzedawał buty. Wiesenthal relacjonował: ,,Skontaktowaliśmy się z kilkoma sklepami obuwniczymi, wysłaliśmy też kilka osób, by szukały go w sektorze obuwniczym. W trakcie zamykania raportu okazało się, że go odnaleziono, więc informacje te przekazaliśmy prokuraturze"27 • Później świadek z Nowego Jorku przypomniał sobie kolejny szczegół: w czasie woj„ ny Gabler miał przyjaciela, przedsiębiorcę budowlanego, którego nazwisko
P
„PRYWATNY DETEKTYW I SZEŚĆ: MILIONÓW KLIENTÓW"
197
znane było świadkowi. „Odnaleźliśmy w książce telefonicznej trzy firmy pod tym nazwiskie1n" - relacjonował służbom bezpieczeństwa28 • Donosił również o powtórnym pojawieniu się Franza Murera - „Rzeźnika z Wilna: którego przypadkowo odnalazł w 1947 roku, kiedy z kilkoma starymi par, tyZantami szukał Eichmanna.
* Z tego, co wiedział, Murer został skazany na dwadzieścia pięć lat i od, bywał karę w sowieckim więzieniu. Jednak w
1955 roku został zwolniony
i wrócił na swą kurzą farmę. Sąsiedzi przyjęli go z otwartymi ramionami i nawet wybrano go na przewodniczącego Okręgowego Związku Rolników. Wiesenthal dowiedział się o cym przez przypadek. Zwołał konferencję pra, sową i zażądał postawienia Murera przed sądem. Wtedy nic się nie wyda, rzyło, ale kiedy podczas procesu Eichmanna padło nazwisko Murera, wła, dze musiały go aresztować. Wiesenthal dostarczył prokuraturze zeznania otrzymane z Yad Vashem29• Proces rozpoczął się przed ławą przysięgłych w Grazu w czerwcu 1961 roku. Murer został oskarżony o zamordowanie szesnastu Żydów; władze austriackie sprowadziły świadków z Izraela i Stanów Zjednoczo, nych. Złożyli wstrząsające zeznania. Jeden z nich opisał morderstwo swo, jego synka, zastrzelonego na jego oczach. Nigdy nie zapomni mordercy i w sąd.zie rozpoznał go. Pięćdziesięciodwuletni wówczas Murer wszyst, kiemu zaprzeczył. Dwóch jego synów siedziało na sali są.dowej, coraz to wybuchali śmiechem i zaprzeczali gestami. Wiesenthal protestowali ale proces toczył się dalej w sprzyjającej oskarżonemu atmosferze, kilku świadków podało sprzeczne zeznania. Murer został uniewinniony. Wiesenthal otrzymywał antysemickie listy i pogróżki. Przekazał je do Yad Vashem wraz z anonimowym listem, w kt6rym ktoś go informował, iż sędzia w procesie Mutera należał w przeszłości do partii nazistowskiej. W Austrii protestowano przeciw uniewinnieniu Murera, odbyła się też demonstracja Młodych Chrześcijan, prokuratura wniosła apelację do Sądu Najwyższego. Prasa w Izraelu zareagowała ostro: „Jestem przekonany, że również Eichmann zostałby uniewinniony, gdyby jego proces odbywał się
198
SZYMON Wl E.SBNTHAL
w Grazu" - pisał korespondent dziennika „Haaretz" z Wiednia, a w arty; kule redakcyjnym czytamy~ uniewinnienie to słusznie budzi w narodzie żydowskim obrzydzenie i gniew". Gazeta przypisywała uniewinnienie Murera antysemickiej atmosfe, rze w Grazu i żądała ponownego postawienia go przed sądem w innym mieście. Wiesenthal zaproponował Yad Vashem zorganizowanie Murero; wi symbolicznego procesu w Nowym Jorku. Wydarzenie takie wiąże się z wydatkami, jednak proces Eichmanna również kosztował, ale z punktu widzenia historycznego okazał się opłacalny - pisał, dodając, iż taki właś,.. nie symboliczny proces w Nowym Jorku może przekonać Austriaków, by powtórnie postawili Murera przed sądem. Austriacki Sąd Najwyższy rze; czywiście zdecydował o postawieil'iU Murera przed sądem na podstawie formalnej pomyłki, do której doszło podczas pierwszego procesu. Proces jednak się nie rozpoczął. Wiesenthal był sfrustrowany.„W sprawie Murera wcale się nie posuwamy - musimy znaleźć coś, co wywoła wrażenie. Nie, stery, dotychczas zgromadzony materiał nie jest szczególnie wartościowy': Nie chciał jednak zrezygnować. Zaproszenie na przr.jęcie do ambasado,.. ra Związku Radzieckiego obudziło w nim na nowo nadzieje: postara się przekonać ambasadora, by załatwił mu wizę do Wilna, gdzie sam poszuka dowodów przeciwko Muretowi. Nic z tego nie wyszło. Raz za razem próbował wznowić proces; nie udało mu się to i mógł tylko pocieszać się myślą, iż jego wysiłki, by doprowadzić Murera przed s~d, powodują. bezsenność u każdego zbrodniarza hitlerow, skiego. W kwietniu 1975 roku poinformował ambasadora Izraela, że władze austriackie zamknęły sprawę Murera wraz z setką innych teczek. W Cen, trum Wiesenthala teczka ta wciąż pozostawała otwarta30• Po wielu rozcza. . rowaniach Wiesenthal doszedł do jednego ze swoich największych odkryć: odnalazł policjanta, który zatrzymał Annę Frank. Było to jego dawne ma# rzenie, jeszcze z czasów pobytu w Linzu. 11
Pewnego wieczoru, pod koniec października 1957 roku, zadzwonił do Wiesenthala znajomy i podenerwowany opowiedział mu o awanturze, która
"'
,
,
li
„PRYWATNY DETBKTYW I SZESC MllIONOW KLIENTOW
wybuchła
199
w miejscowym teatrze w Linzu w czasie przedstawienia Dziennika Anny Frank. Wiesenthal pospiesznie udał się do teatru. Parkując swój samochód, zauważył wóz policyjny i grupę gapiów, a kiedy podszedł bliżej, zobaczył, jak wyprowadzają stamtąd około dwudziestu nastolatków, prawdopodobnie uczniów. Tymczasem spektakl trwał dalej, Wiesenthal usiadł w bufecie, a po zakończeniu przedstawienia usłyszał od kilku widzów, co się wydarzyło: zorganizowana grupa młodzieży zaczęła krzyczeć i rozrzucać ulotki, w których pisano, iż Anna Frank wcale nie istniała i że wszystko jest wymysłem, mającym umożliwić Żydom otrzymanie dalszych odszkodowań. Wiesenthal zapisał, iż część widzów była poruszona, większość jednak zachowała obojętność. Zdarzenie to wstrząsnęło nim: Nie potrafił zrozumieć, dlaczego uczniowie tak się zachowali. Kilka dni później spotkał się ze znajomym w kawiarni, obok siedziała grupa młodych ludzi. Znajomy Wiesenthala znał jednego z nich, Fritza. Zapytał g<>, czy uczestniczył w zamieszkach w teatrze. Fritz odpowiedział, że nie, ale było tam kilku kolegów z jego klasy.„No i co o tym powiesz?" - zapytał znajomy, a chłopiec odpowiedział: „Co ja mogę powiedzieć, wszakże nie udowodniono, że Anna Frank istniała . Mówią, że pochowano ją w jakimś masowym grobie w Niemczech, ale nie można tego udowodnić': Wiesenthal włączył się do rozmowy: „Młody człowieku, a jak twoim zdaniem można by udowodnić, że Anna Frank naprawdę istniała?': Chłopiec nie odpowiedział, wzruszył ramionami, zapytał: „Potrzebujecie mnie jeszcze?': po czym wrócił do kolegów. Wiesenthal spojrzał na nich; popijali coca~colę i rozmawiali zapewne o czymś zupełnie innym. Wtedy zaświtała mu pewna myśl: „A co by pan rzekł na to, gdyby odnaleziono człowieka, który zatrzymał Annę Frank zapytał znajomego. - Czy ci młodzi ludzie by mu uwierzyli, gdyby przyznał, ie ją zatrzymał?': Znajomy uznał, że to wspaniały pomysł, bo odnalezienie sprawcy będzie mocnym ciosem dla nazistowskiej propagandy. Niezbite dowody zawsze skłaniają racjonalnie myślących ludzi do zmiany poglądów. Wiesenthal wierzył w to przez całe życie 31 •
*
200
SZYMON WIESENTHAL
Gdyby Anna Frank przeżyła, wróciła do domu i opublikowała swój dziennik, być może nie stałaby się symbolem. Jednak pod koniec wojny, w wieku szesnastu lat zginęła w obozie Bergen-Belsen. Krótko po dojściu nazistów do władzy jej rodzice opuścili Frankfurt, emigrując do Holandii. W lipcu 1942 roku rodzina Anny Frank wraz z innymi Żydami zamieszkała w niewygodnej kryjówce za szafą z książkami. Anna, która miała wówczas trzynaście lat, pisała dziennik, zawierając w nim także swoje uczucia: strach, marzenia, fantazje i pasje dorastającej dziewczyny, która pragnęła zostać dziennikarką. Pisała z zamiarem opub„ likowania dziennika. W sierpniu 1944 roku, prawdopodobnie na skutek donosu, zdemaskowano kryjówkę. Nigdy nie została ujawniona tożsamość osoby, która doprowadziła do zatrz}rmania rodziny Franków. A jednak na, zwisko pracownika niemieckiej służby bezpieczeństwa, który ich zatrzymał, było znane: Silber, Silbernagel, Silberthaler, czy coś w rym rodzaju. Rodzinę wysłano do Auschwitz, Mauthausen i Bergen-Belsen. Ocalał tylko ojciec. Gdy wrócił do Holandii, okazało się, że służąca przechowała dziennik Anny. Ojciec opublikował go w początkowo ocenzurowanej wersji. Historia dziewczynki ukazuje wydarzenia Zagłady w sposób bardziej namacalny niż jakikolwiek film, książka czy proces. Dziennik Anny Frank, przetłumaczony na wielejęzyków, poruszył serca prawie w każdym kraju. Kręgi neonazistów i kłamców oświęcimskich starały się, rzecz jasna, podważyć jego wiarygod, n ość.
Pościg
za Erichem Rajakowitschem, który był zaangażowany w zagła dę Żydów holenderskich, przysporzył Wiesenthalowi wiele sympatii w tym kraju; nawiązał także kontakty z ludźmi i instytucjami zajmuj~cymi się ba, daniem nazizmu i zbrodniami wojennymi. Pewnego dnia w Amsterdamie Wiesenthal otrzymał wewnętrzny spis telefonów hitlerowskiej służby bez; pieczeństwa w mieście. W samolocie w drodze powrotnej do domu, prze; glądając listę abonentów, natknął się na nazwisko Karl Silberbauer. Mógł to być człowiek, który zatrzymał Annę Frank. Po powrocie do Wiednia Wiesenthal rozpoczął poszukiwania Silber-
"PRYWATNY DETEKTYW I SZEŚĆ MILIONÓW KLIENTÓW"
201
bauera w miejscowych książkach telefonicznych, a następnie zwrócił się do ministerstwa spraw wewnętrznych z prośbą o sprawdzenie, czy człowiek taki istnieje. Jak zwykle w takich przypadkach ministerstwo opóźniało całą sprawę i 10 listopada 1963 roku ze zdumieniem przeczytał w komunistycznej gazecie„Volkstimme" („Głos ludu"), że Silberbauer został odnaleziony i wciąż jeszcze służy w wiedeńskiej policji. Wiesenthal znów poczuł się oszukany: ktoś sprzątnął mu sprzed nosa sensację.
Podczas kolejnych dni Wiesenthal wielokrotnie rozmawiał z prasą, a 21 listopada historia ukazała się w .,New York Timesie". Z punktu widzenia Wiesenthala był to najgorszy z możliwych momentów, ponieważ nazajutrz zamordowany został prezydent John Kennedy. Jednak w programie telewizyjnym CBS znalazło się miejsce na reportaż Daniela Schorra z udziałem Wiesenthala. Był to ważny etap w budowaniu jego pozycji społecznej. Dwa miesiące później„New YorkTimes opublikował artykuł o Wiesenthalu pod tytułem Prywatny detektyw z sześcioma milionami klientów. Od czasu pojmania Eichmanna nigdy jeszcze nie wyrażono tak wielkiego uznania dla jego pracy32• Policjant Karl Silberbauer został na początku zawieszony, nie postawiono go jednak przed sądem, a kiedy cała sprawa przycichła, zezwolono mu na dalszą służbę w policji. Tak więc walka o Dziennik Anny Frank nie zakoń czyła się. Kłamcy oświęcimscy nadal twierdzili, że został on sfabrykowany po wojnie, a Wiesenthal kontynuował walkę przeciwko nim z połowicznym sukcesem. Pewnego razu odkrył, że jedno z wydawnictw Axela Springera, które wydało Dziennik Anny Frank, opublikowało również książkę Davida Irvinga, uznawanego jeszcze wtedy za poważnego historyka. Później , kiedy zaprzeczył istnieniu Holokaustu, uznał Dziennik za fałszerstwo. Wiesenthal napisał do Springera, a wydawnictwo Ulstein opublikowało przeprosiny. Gdy któregoś dnia w austriackiej prasie ukazała się notatka, że D ziennik jest sfałszowany, Wiesenthal poradził Otto Frankowi podać gaze-tę do sądu - ten jednak zadowolił się przeprosinami. Neonazistowscy demonstranci nadal przeszkadzali w trakcie przedstawień opartych na 11
202
SZYMON WIBSENTHAL
Dzienniku Anny Frank, tak jak zrobili to w Linzu. Dwadzieścia lat po tym incydencie Wiesenthal pisał jeszcze do austriackiego ministra spraw wewnętrznych Karla Blechy z żądaniem podjęcia kroków przeciwko cym, którzy zaprzeczają autentyczności Dziennika. Biuro ministra grzecznie odpowiedziało 33 •
Rozdział dziesiąty
„MOŻNA BY POMYŚLEĆ, ŻE JEST SZCZĘŚLIWY, CHOCIAŻ CZASAMI PŁAKAŁ''
KLACZ Z MAJDANKA sukcesom nazwisko Wiesenthala zaczęło się pojawiać w prasie światowej, jednocześnie zaostrzył się konflikt między nim a szefami gminy żydowskiej w Wiedniu. Silnym człowiek.iem gminy był dyrektor ge, neralny, Wilhelm Krell. Znali się z czasów, kiedy obaj byli więźniami w oho, zach w Płaszowie i Gross Rosen. Gdy Wiesenthal stracił pracę w Linzu, Krell pomógł mu w przeprowad.z, ce do Wiednia. Wiesenthal miał wyraźny problem w relacjach z przełożo, nymi, Krell natomiast miał wyjątkowo dominującą osobowość. Przyjaźń między nimi przemieniła się w ostre kłótnie. Właściwie można się było tego spodziewać: „Istnieje niebezpieczeństwo wywołania publicznego skandalu, co nie przysporzy chwały całej gminie żydowskiej" - obawiał się jeden z pra, cowników ambasady Izraela w Wiedniu. I tak się rzeczywiście stało 1 • Wiesenthal twierdził, że członkowie gminy knują przeciwko niemu po, wodowani zazdrością: „Każdy mój sukces budził u nich zazdrość i rozgo, ryczenie, każde wspomnienie mojego nazwiska w gazecie ich irytowało" pisał, dodając, że Krell rządził w gminie terrorem. Pewien człowiek zdra, dził mu, że Krell usiłował wprowadzić go do Centrum Dokumentacji jako swojego donosiciela. Wiesenthal pisze, że Krell był komunistą i zajmował się nielegalnym handlem złotem. Wśród pozostawionych przez niego pa~ pierów znajduje się deklaracja, według której gmina odżegnuje się od dzia,
D
zięk.i
SZ YMON WIESE NTHAL
204
łalności Krella. Głosy te dotarły do Centralnego Biura Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu i zdaniem Wiesenthala, przeszkodziły mu w pracy2 • Jest to dość żenujący rozdział w dziejach niewielkiej gmi„ ny żydowskiej, walczącej o własne miejsce w społeczeństwie, które jeszcze nie uwolniło się od głębokich wpływów nazizmu. To rozdział kłopotliwy również w życiu samego Wiesenthala: żył wśród intryg gminy żydowskiej w Wiedniu, sam knując z entuzjazmem, który nie stygł nawet wobec jego pierwszych sukcesów i rozgłosu, jaki zyskał w Ameryce.
W
połowie
1963 roku gmina
przygotowywała się do wyborów.
Wie„
senthal stworzył nową organizację: Żydowski Związek Prześladowanych przez Reżim Hitlerowski. Twierdził, że zrzeszała ona 1200 członków. Pe„ wien miejscowy żydowski milioner finansował jej działalność, w tym recy„ tację poezji w języku jidysz i wykłady. Jednym z gości był prokurator Fritz Bauer. Ambasada Izraela uważała, że Wiesenthal chce zostać wybrany na stano„ wisko przewodniczącego gminr „Walkę o władzę w gminie obie strony toczą w sposób ostry i brutalny, na porządku dziennym są oszczerstwa, szcze„ gólnie przeciw przewodniczącemu gminy, którego oskarża się o niegodne postępowanie w okresie nazizmu i być może w tej całej historii jest cząstka prawdy" - relacjonował niemiecki ambasador Michael Simon3 • Przewodniczącym gminy był doktor Ernst Feldsberg. Wiesenthal rozpowszechnił dokument, podpisany przez jednego ze współpracowników Eichmanna, z którego wynika, że w 1939 roku Feldsberg uczestniczył w wyborze Żydów, którzy następnie zostalj deportowani przez hitle„ rowców do Niska w południowo„wschodniej Polsce, a później zgładzeni. Było to najstraszliwsze oskarżenie rzucone podczas kampanii wyborcze{ „Prawdopodobnie gmina wiedeńska jest jedyną gminą żydowską na świe„ cie, na której czele stoi człowiek pełniący tę funkcję również w oktesie wła dzy hitlerowskiej" - pisał. Nie twierdził, ie przewodniczący gminy świadomie pomagał w zagładzie Żydów, jednak według„reguły Wiesenthala: którą chciał zastosować jeszcze
11
„MOŻNA BY POMYŚLEĆ, ŻE JEST SZCZJ?ŚLIWY, CHOCIAŻ CZASAMI Pł.AKAł..
205
w czasie pobytu w Linzu, uważał, że należy potępić każdy akt współpracy
z hitlerowcami. W czasie pobytu w Izraelu opowiedział, iż powstała ptzepaść między młodzieżą izraelską a. Żydami w diasporze i że była ona wynikiem współpracy Żydów z hitlerowcami, a sam fakt, że jeden z tych współ pracowników stoi na czele gminy, jeszcze bardziej tę przepaść pogłębia. Oto pozornie odmienne teoretyczne stanowiska, w praktyce jednak wszystko było kwestią osobist~; jedno ego walczące z drugim. Podobnie jak w Linzu Wiesenthal twierdził, że szefowie gminy żydowskiej w Wiedniu są marionetkami w rękach partii socjaldemokratycznej. ,,Gmina żydowska w Wiedniu jest niczym nowotwór w życiu Żydów" - pisał. Ambasador Izraela zgadzał się z nim: „Ze wszystkich gmin, jakie w trakcie 1nojej kadencji za granicą zdołałem poznać, niewątpliwie najgorszą jest ta wiedeńska, podobnie jej przywódcy" - pfaał do Jero.zolimy5• Starał się pozyskać wsparcie dziennikarzy, parlamentarzystów z Izraela, a nawet przychylność Światowego Kongresu Żydów. Nahum Goldmann odmówił angażowania się. „W takich sprawach istnieją dwie opcje: emocjonalna, oparta na szacunku dla zmarłych, i poµtyczna. W sprawach politycznych nie jestem w stanie konkurować z Goldmannem"6•
Kilka 1niesięcy później wiedeńska gmina opanowała Centrum Dokumentacji Wiesenthala i choć zaproponowała podwojenie jego wynagrodzenia, zażądała od niego posłuszeństwa wobec zwierzchników. W tej sytuacji wolał podać się do dymisji. „Chcieli, żebym został służącym Krella' - pisał7. Ambasador Simon poparł go. „Należy podkreślić, iż krok ten ze strony przewodniczącego i dyrektora generalnego wiedeńskiej gminy żydowskiej podjęty został podstępnie, pod pozorem demokracji, acz niemądrze" - pisał. Oceniał, iż szefowie gminy nie są świadomi wielkiej siły Wiesenthala. „Jako zawodowy łowca nazistów wzbudził strach w szerokich kręgach w Austrii, w tym wśród członków rządu, i ma łatwy dostęp do każdego z ministrów" zaznaczył Simon.
Izraelski ambasador wyjaśnił swoim przełożonym polityczne tło afery: minister spraw wewnętrznych Franz Olah, jeden z przywódców Partii So-
206
SZYMON WIESE NTHAL
cjaldemokratycznej, był zwierzchnikiem policji i odpowiadał za to, iż Karl Silberbauer, gestapowiec, który zatrzymał Annę Frank, dostał pozwolenie na powrót do austriackiej policji krótko po tym, jak Wiesenthal ujawnił jego tożsamość. Zdaniem ambasadora, afera Silberbauera spowodowała nieprzyjemne konsekwencje dla ministra spraw zagranicznych, w związku z czym zasugerował członkom gminy żydowskiej ograniczenie działalności Wiesenthala, „a ta prośba, czy raczej polecenie, zostało natychmiast wykonane przez usłużnych Żydów': Wiesenthal zareagował z patosem. W artykule zatytułowanym Oskarżam pisał: „Począwszy od 1945 roku, pracuję wyłącznie w służbie sumienia żydowskiego, pozostałem wierny narodowi żydowskiemu, pamięci zmarłych i tak będę postępował nadal"8• Przywódcy gminy nie czekali dłużej: Wiesenthal musiał opuścić własne biuro, jego prośba o wynajęcie lokalu od gminy została odrzucona. Szyb~ ko zmieniono zamki, a początkowo nie pozwolono mu nawet korzystać z materiałów, które tak mozolnie zbierał. W oficjalnym liście do ambasa~ dy Izraela gmina donosiła, iż Centrum przeszło pod jej kierownictwo, po~ dobna informacja została przekazana prasie. W kwietniu 1964 roku gmina ogłosiła raport o działalności, z którego wynikało, że Wiesenthal nie zrobił nic, pozostawiając po sobie wielki nieporządek9 • Ten zaś w tamtych dniach pracował nad sprawą, która niebawem stała się jednym z największych jego sukcesów.
Również ta historia nie jest do końca jasna, choć wersja Wiesenthala wy,
daje się logiczna. Na pocz~tku 1964 roku siedział w Tel Awiwie w kawiarnj Rowal, ciesząc się promieniami słońca i myśląc o śniegu padającym właśnie w Wiedniu. Czekał na przyjaciela, Zeeva Porata, który studiował z nim ar, chitekturę. Porat nie mógł przyjść, zatem zadzwonił do kawiarni. Jak było to wówczas przyjęte w izraelskich kawiarniach i hotelach, wezwano Wie, senthala do telefonu przez głośnik. Gdy wstał, aby podejść do aparatu, kilka siedzących tam osób podniosło na niego wzrok; znali jego nazwisko z prasy. Gdy wrócił do swojego stolika, siedziały już przy nim trzy kobiety. Jedna z nich zapytała go po polsku, czy przypadkiem nie zna„Klaczy z Majdanka':
11
„MOŻNA BY POMYŚLEĆ, ŻE JEST szczęśuwY, CHOCIAŻ CZASAMI PŁAKAŁ
207
Jej emocje wzrastały w miarę opowiadania. Powiedziała, że nigdy nie zapo.mni dziecka, które było schowane w plecaku jednego z nowo przybyłych do obozu więźniów. Komendantka SS, ta właśnie, którą nazywali „Klacz': kazała mu opróżnić plecak i natychmiast zauważyła dziecko. Człowiek ten schwycił je i zaczął uciekać. „Klacz" pobiegła za nim, dogoniła go i zabiła dziecko strzałem z rewolweru. Miała bat, którym smagała na prawo i lewo. Kobieta w kawiarni Rowal znała nazwisko „Klaczy z Majdanka": Hermina Braunsteiner. Po powrocie do Wiednia Wiesenthal odnalazł BrawlSteiner w jednej ze swoich kartotek: stanęła przed sądem za czyny popełnione w kobiecym obozie w Ravensbriick, za co została skazana na trzy lata więzienia. Gazeta ukazująca się w Wiedniu donosiła o procesie w roku 1949, podczas którego zbrodnie w Majdanku były zaledwie wspomniane. Wiesenthal przypusz, czał, że jeśli uda się odnaleźć „Klacz z Majdanka'; będzie można ponow, nie postawić ją przed sądem. Odnalazł jej adres w dokumentach sądowych, poszedł tam i zastał starą. kobietę, która pamiętała Braunsteiner jako małą. dziewczynkę, potrafiła jednak podać adres jej rod.ziny. Wiesenthal twierdził, że wysłał pod ten adres chłopaka, którego nazwiska jednak nie podał. Chłopak zadzwonił do drzwi, opowiedział, że spacerował po okolicy, i zapytał, czy czasem nie dotarł do domu swoich dalekich krew, nych. Pozwolono mu wejść, rozmawiali o krajobrazie, pogodzie, na margi~ nesie wspomniał, że jego kuzyn został skazany na pięć lat za przypisane mu przestępstwa z okresu wojny, chociaż był zupełnie niewinny. Dokładnie to samo wydarzyło się ich kuzynce, powiedzieli, dodali jednak, że na szczęście mieszka teraz w Halifax w Kanadzie i podali jej nowe nazwisko: Ryan. Znajomy Wiesenthala, ocalony z Auschwitz mieszkający obecnie w To, ronto, zdołał ustalić, że Hermina Braunsteiner,Ryan przeniosła się z mę, żem do dzielnicy Queens w Nowym Jorku. Wiesenthal przekazał adres kobiety izraelskiej policji 9 lipca 1964 roku. I zrobił to, co zazwyczaj czynił w podobnych przypadkach: zadzwonił do korespondenta „New York Ti, mesa" w Wiedniu, który wcześniej opublikował o nim artykuł biograficzny. 14 lipca historia ta ukazała się pod tytułem Była komendantka obozu kon, centracyjnego, obecnie gospodyni domowa w Queens10• Gazeta przypisywała to odkrycie Wiesenthalowi. Był to początek sprawy, która miała swój dal,
208
SZYMON WIESENTHAL
szy cią.g w kolejnych latach. Termin publikacji nie pozostawiał miejsca na WCltpliwości: Wiesenthal kontynuował swoj~ działalność, jakby gmina wcale nie próbowała go powstrzymać.
PLAC RUDOLFA 7 ilka tygodni po tym, jak został wyrzucony ze swojego biura, opubli, kował nowy raport, jakby wszystko pozostało bez zmian, z wyjątkiem nowego adresu Centrum: plac Rudolfa 7, III piętro 11 • Czytelnicy raportu dowiedzieli się, iż Centrutn Dokumentacji działa obecnie pod patronatem Związku Prześladowanych przez Reżim Nazistowski Żydów, organizacji, z której pomocą Wiesenthal miał nadzieję zawładnąć wiedeńską gminą pod, czas najbliższych wyborów. Organizacja istniała wyłącznie na papierze, choć była także wydawcą gazety, którą Wiesenthal okazjonalnie publikował „Unser Weg" („Nasza Droga"). W tym czasie Wiesenthal ogłosił, że udało mu się wpaść na ślady Kur, ta Wiesego, oficera SS, który w okresie wojny stacjonował w Grodnie i Białymstoku, mordując tam setki osób, w tym dziesiątki dzieci. Po woj, nie, nie nękany przez nikogo, wiódł spokojne życie, później jednak został odnaleziony i postawiony przed sądem w Kolonii. Sąd zwolnił go za kau, cją, a \:Viese zaraz zbiegł do Austrii. Wiesenthal dowiedział się o tym z ra, dia i rozpoczął poszukiwania. Dzięki pomocy korespondenta sowieckiej agencji prasowej TASS w Wiedniu zdobył zeznania obciążające Wiesego. Wiesenthal opisuje szczegółowo, w jaki sposób udało mu się go odnaleźć. Twierdzi, iż Wiese często odwiedzał egipską ambasadę w Wiedniu; praw, dopodobnie miał nadzieję dostać się do Kairu. ,,Nie dotarł jednak daleko'' pisze. Po dłuższym tropieniu został odnaleziony u swoich nazistowskich przyjaciół. Udało nam się przekazać policji wszystkie szczegóły, począwszy od krawata, a kończąc na fałszywym nazwisku". Po jakimś czasie Wiesego skazano na dożywocie 1 2• W tym samym roku Wiesenthal został zaproszo, ny do Pragi, gdzie poproszono go o wyrażenie opinii na temat hitlerow, skich dokumentów wydobytych z jeziora. Przy tej okazji pokazywano mu również bojowe raporty dywizji SS o na.zwie „Das Reich': Wydarzenia tego
K
IJ
„MOŻNA BY POMYŚLEĆ, ŻE JEST szczęś uwY, CHOCIAŻ CZASAMI PŁAKAŁ" 209
t
typu sprawiały mu wyraźną przyjemność 1 3 • Samodzielnie utrzymywał swoje Centrum. Pod koniec lutego 1964 roku ambasador Simon relacjonował: „Przełożeni Mordechaja Elazara postanowili przyjąć Wiesenthala w swoje szeregi, płacić mu pensję i udostępnić biuro"14 • Elazar był pierwszym sekretarzem ambasady, jednak to nie ambasador był jego zwierzchnik.iem. „Elazar" nie było jego prawdziwym nazwisk.iem, był przedstawicielem Mossadu w Wiedniu.
Z tego, co „Elazar" może sobie przypomnieć, Wiesenthal poznał jego prawdziwe nazwisko dopiero po upływie wielu lat, jednak z dokumentów zachowanych w prywatnym archiwum Wiesenthala w Wiedniu wynika, że prawdziwa funkcja „Elazara'' była dla niego jasna. Zaczęli współpracę w 1962 roku. Podobnie jak jego przełożeni, również dla „Elazara" ściganie hitlerowców nie było najważniejszym celem: arabscy agenci interesowali go o wiele bardziej. Spotykał się jednak z Wiesenthalem dość często. Raz w miesiącu płacił mu w gotówce kwotę od 300 do 400 dolarów; Wiesenthal podpisywał rachunki. Zazwyczaj spotykali się w kawiarni Mozart, była to przyjaźń od pierwszego wejrzenia. Podobnie jak młody Uchowski, również „Elazar" widział w Wiesenthalu kogoś na kształt ojca. Byli przyjaciółmi, o czym świadczy ich korespondencja. „Wiesenthal był człowiek.iem o wielu twarzach, niczym brylant o wielu ściankach" - przypomina sobie „Elazar" już po przejściu na emeryturę. Rozmawiali w jidysz i według jego izraelskiego przyjaciela nie było nikogo bardziej żydowskiego niż Wiesenthal, a mimo to z własnej woli pozostał w kraju, w którym Żydzi byli niemile widziani, i czuł się w nim jak u siebie w domu. „Elazar" miał wszelkie powody, by cenić Wiesenthala. Na krótko zanim zaczęli razem pracować, ujawniono prawdziwą tożsamość belgijskiego kolaboranta o nazwisku Jan Robert Verbelen, który podczas okupacji wydawał członków belgijskiego ruchu oporu. „Elazar" był pod wrażeniem, gdyż dzięki informacjom Wiesenthala okazało się, że Verbelen jest zaangażowany w działalność neonazistowską. Pewnego razu Wiesenthal zabrał „Elazara" do byłego obozu w Mauthausen; spacerowa-
2IO
SZYMON WIESENTHAL
li między barakami a kamor~ gazow~ zbudowan~ w budynku szpitalnym. Wiesenthal dużo opowiadał, milczał, płakał. Tego przeżycia izraelski agent Mossadu nie zapomniał' 5•
Na krótko przed wyborami an1basador Simon relacjonował centraU koszmatną opowieść, jalq usłyszał od Karla Kahanego. Był to bogaty prze· mysłowiec, wspomagający organizację Keren Hajesot, partner barona Ed· munda Rothschilda w jego działaniach w Izraelu. W sumie: „człowiek najwietniejszy i najbardziej oddany Izraelowi': Na tydzień przed świętem Jom Kipur Kahany spotkał się z kanclerzem Austrii Josefem Klausem i zaprosił go na modlitwę Kol Midrei. Kanclerz zgodził się pod warunkiem, iż otrzyma oficjalne zaproszenie od gminy żydowskiej. Przywódcy gminy nie chcieli go jednak zaprosić. Ambasador przekazał do Jerozolimy wyjaśnienie Wiesenthala: kanclerz należy do Partii Ludowej, a przywódcy gminy obawia.li się, iź ich mocodawcy z Austriackiej Partii Socjaldemokratycznej nie spojrz~ na to łaskawym okiem. Wiesenthal opowiadał ambasadorowi, że kanclerz czuł się rozczarowany, a nawet znieważony. Wysocy urzędnicy MSZ w Jerozolimie nie byli w stanie w to uwierzyć: „Ta historia jest aż tak fantastyczna, że gdyby pan opowiedział mi, że ktoś ją wymyślił, byłbym bardziej skłonny w to uwierzyć niż w te suche fakty - pisał jeden z nich. - Po tym, co usłyszałem od pana i pańskich poprzedników na temat poziomu przywódców tej gminy, po prostu żal mi pana"16 • Ambasador starał się zachować odpowiedni dystans wobec kampanii przed wyborami do władz gminy żydowskiej. MSZ w Jerozolimie zach~ cało go do takiego właśnie postępowania, jednak korespondencja między Jerozolim~ a Wiedniem nie pozostawia wątpliwości, że Izrael popierał Wiesenthala i miał na względzie nie tylko pozycję samej gminy żydowskiej. „Nasze interesy są zgodne z działalnością Wiesenthala'' - tłumaczył izraelski MSZ i nakazał ambasadorowi wspomnieć przy najbliższej okazji ge· neralnemu sekretarzowi gminy, Krellowi, o tym, iż z „żydowskiego punktu widzenia'' ważna jest dalsza działalność Wiesenthala. Aby usunąć wszelkie
. , , . , . „MOZNA BY POMYSLBC, ZBJBST SZCZJ?SLIWY, CHOCIAZ CZAS AMI
,,
PŁAKAŁ
2II
wątpliwości
ambasadora, MSZ podkreślił, iż „opinię tę podzielają również zainteresowani w Mossadzie" 17• Tak więc kampania wyborcza do władz gminy żydowskiej w Wiedniu rysowała się jako tajemnicza walka między Mossadem a gminą i Partią Socjaldemokratyczną. Wybory odbyły się pod koniec 1964 roku, Mossad przegrał: socjaliści zdobyli całkowitą większość, 863 głosy, dwa razy więcej, niż oddano na Wiesenthala18 •
Miał pięćdziesiąt osiem lat, łysiał, nosił wąsy, zawsze chodził w garniturze
i pod krawatem. Mieszkał z żoną i córką w Wiedniu w robotniczej dzielnicy, w dziesiątym okręgu na rogu ulic Wandernuel i Dawida, w wynajętym trzy,
pokojowym mieszkaniu. Gość z Polski, który przyszedł na obiad w maju 1965 roku, uznał, że mieszkanie jest ładnie umeblowane. Mężczyzna ten znał Wiesenthala jeszcze z obozu w Mauthausen; twierdził, że przyjechał na uroczystości zorganizowane w obozie. Po powrocie przekazał polskiemu wywiadowi szczegółowy raport jako agent numer 156. Przyjechał do mieszkania Wiesenthala taksówką, Wiesenthal zszedł na dół i zapłacił. Serdecznie się objęli, spotkanie po latach wzruszyło ich obu. Na początku opowiadali sobie, co się z nimi działo od czasu ich ostatniego spotkania; Cyla Wiesenthal przygotowywała obiad. Wiesenthal mówił, jak odnalazł żonę po wojnie; opowieść różniła się w szczegółach od opisywanej wcześniej we wspomnieniach. Agent relacjonował, iż Paulina miała wów, czas dziewiętnaście lat, była studentką i marzyła, by zostać dziennikarką. Agent odniósł wrażenie, że Wiesenthalowie żyją w dostatku; otrzymują rządową rentę, w mieszkaniu jest kuchnia i łazienka, w Warszawie nie było to jeszcze całkiem zwyczajne. Wiesenthal odwiózł gościa swoim samocho~ dem marki Ford Consul, który trzymał na strzeżonym parkingu. „Boi się terrorystów" - skonstatował agent. Wiesenthal starał się mu zaimponować: pokazał więc swoje nowe cztero, pokojowe mieszkanie w nieukończonym jeszcze domu, a po drodze opowia, dał o podróżach zagranicznych. Następnie pojechali do sklepu z odzieżą, którego właściciel mówił po polsku i sprzedawał w hurcie. Agent wybrał
212
SZYMON WIESENTHAL
płaszcz
ortalionowy dla syna i cztery koszule. Wiesenthal zabrał jedną z nich, jakby dla siebie, i zapłacił cały rachunek. Wieczorem zaprosił gościa do opery na Madame Butterfly. Nazajutrz agent odwiedził go w jego nowym biurze na placu Rudolfa, na zachód od Kanału Dunajskiego. Następca tronu książę Rudolf był jedynym synem cesarza Franciszka Józefa i cesarzowej Elżbiety („Sissi"). Wiedeński magisrrat starał się, aby na placu panowała atmosfera przypominająca cesarskie lata. Plac był wy· brukowany, pośród drzew stały zielone metalowe ławki i ozdobne lacar· nie, okrągły słup na ogłoszenia i pompa, pomiędzy którymi przechadzali się staruszkowie i dzieci. Panowała tu beztroska atmosfera, tak jak przed pierwszą wojną światową.
Budynek numer siedem stał obok kamienicy, w której urodził się słynny pisarz Herman Broch, cztery domy dalej urodził się filozof Martin Buber. W owym czasie otynkowany na biało dom nie miał specjalnego wdzięku, zbudowano go po drugiej wojnie światowej, prawdopodobnie na miejscu budynku zniszczonego podczas bombardowania miasta.
Wiesenthal rozpoczynał dzień od lektury prasy codziennej, potem przeglądał pocztę. Wiele listów zawierało czeki lub niewielkie sumy w gotówce. Pieniądze przychodziły od zaprzyjaźnionych organizacji, głównie z Holan, dii i Stanów Zjednoczonych oraz od prywatnych osób ze Stanów Zjedno· czonych i innych krajów. Wiesenthal dziękował każdemu darczyńcy, nawet jeżeli przysłał zaledwie 25 czy 10 dolarów. Często mówił, iż jego Centrum potrzebuje pieniędzy. Po przejrzeniu korespondencji przeglądał zaprosze, nia na wykłady, wyjazdy oraz przyjmował gości. Polski agent numer 156 zauważył, że Centrum wyposażone jest w szyld i lustro - w domu nie było portiera. Agent zapamiętał rozkład biura, tak że po powrocie do Warszawy narysował plan trzech pokoi. Było tam sporo książek, sterty gazet„ szafa z szufladami na fiszki. Był również pod wraże, niem wielkiej mapy z zaznaczonymi obozami koncentracyjnymi i innymi miejscami Zagłady.
1
„MOŻNA BY POMYŚLEĆ, ŻE JEST szczęśLIWY, CHOCIAŻ CZASAMI Pł..AKAŁ
2I 3
W pokoju frontowym urzędowała sekretarka, według opisu agenta miała około trzydziestu lat i nie wyglądała na Żydówkę. W drugim poko, ju siedział; trzydziestopięcioletni, może czterdziestoletni niski mężczyzna, w którym agent rozpoznał Żyda, prawdopodobnie był to jeden z wolonta, riuszy pomagających Wiesenthalowi. Wiesenthal zajmował mały pokoik na końcu korytarza, którego okna wychodziły na podwórko. Inni odwiedzający pozostawili podobne opisy. Na biurku Wiesenthala piętrzyły się dokumenty, fotografie, wycinki z gazet, stał tam telefon, ma, szyna do pisania i duża popielniczka. W postaci Wiesenthala było coś ocię, żałego. Pochylał się zawsze nad stołem, jakby szukał zgubionego kawałka papieru, jak opisywał go brytyjski pisarz Frederick Forsyth19• Wiesenthal cieszył się fenomenalną pamięcią, wiedział doskonale, gdzie znajduje się po, szukiwany materiał, wiele palił i objadał się słodyczami. W jednej z szuflad biurka leżał rewolwer Bodyguard Airweight 38 Smith&Wesson, na który miał pozwolenie.
Polski agent opisywał typowy ranek. Wiesenthal ofiarował mu kilka ksią, żek o Mauthausen i pozostawił samego w pokoju. W tym czasie przyjmował gości, rozmawiał przez telefon; agent zarejestrował rozmowę z kimś z Bonn oraz z sekretarzem ambasady sowieckiej w Sztokholmie. Mężczyzna, z któ, rym Wiesenthal chciał rozmawiać, był nieobecny, zostawił mu więc wiado'' mosc. Każdy dzień upływał Wiesenthalowi pośród szarych tekturowych teczek i dokumentów zawierających straszne historie. „Cały czas pochłonięty jest pracą, ciągle o niej rozmyśla, zawsze trochę nieobecny" - zapisał agent nu, mer 156. Zazwyczaj jeździł do domu na obiady. Jego żona była chorowitą i depresyjną kobietą. Nie opowiadał jej o pracy, a ona nie pytała: jego świat nie był jej światem.„Nie jestem żoną człowieka, lecz tysięcy umarłych" - cy, tował ją Wiesenthal20• Po obiedzie wracał do biura. Agent odniósł wrażenie, że Wiesenthal wszystko wykonuje osobiście; sekretarka oraz wolontariusz byli tam tylko po to, aby mu pomagać21 •
214
SZYMON WIESENTHAL
MYSZ, KTÓRA RYKNĘŁA m bardziej jego nazwisko stawało się znane, tym więcej młodych ludzi przychodziło do niego i chciało pracować jako wolontariusze, a on za„ trudniał ich jako badaczy i urzędników; poprawiali styl jego listów, również błędy gramatyczne. Coraz więcej listów przychodziło ze Stanów Zjednoczonych. Wiesenthal nie opanował jeszcze dobrze angielskiego, więc poma„ gali mu wolontariusze, czasem wysyłał ich na pocztę lub do banku. Płacił im kieszonkowe, zawsze na czas.
I
Jednym z nich był Peter Michael Lingens, później znany dziennikarz. Dopiero co przekroczył dwudziestkę i gdy zastanawiał się, co ze sobą począć, jego matka zapytała, czy nie chciałby pracować przez jakiś czas w biu„ rze Wiesenthala. Była z zawodu lekarką i prawniczką. Jako przeciwniczka nazizmu pomagała kilku Żydom wiedeńskim w ucieczce za granicę. Utrzymywała kontakty z polską konspiracją, w 1943 roku została aresztowana i wysłana do obozu koncentracyjnego Auschwirz; później przeniesiono ją do Dachau. Po wojnie działała wśród byłych więźniów i zaprzyjaźniła się z Wiesenthalem22 • Lingens popierał Partię Socjaldemokratyczn~, nie mógł się też odnaleźć w gąszczu konfliktów między Wiesenthalem a gminą żydowską. Odnalazł w nim jednak to co inni: posrać ojca. „Dorastałem bez ojca - pisał później - na początku była wojna, a kie, dy wrócił, rozwiódł się i wyjechał do Ameryki. Potrzebowałem ojca. Wiesenthal był ojcowski i pden ciepła. Dawał mi poczucie, że można przyjść do niego z każdym problemem. Nazywałem go Simon i zwracałem się do niego w drugiej osobie - ry': Jednak traktował go banłzo serio: „Kiedy wzywał mnie, bym przyszedł do niego do pokoju, zawsze się denerwowałem.". Inni pracownicy biura zwracali się do niego „Panie inżynierze': Byli wśród nich młodzi wolontariusze, którzy mówili do niego „Wisi". Wszyscy twierdzili, że był wielkim egocentryk.iem, bardzo dbałym o prestiż. Pewnego razu Wiesenthal zabrał Lingensa do Bad Aussee. „Jakże to wspaniałe, że jesteśmy tu teraz my, a nie Goring i Eichmann" - powiedział. Dzielił się z nim swoimi rozważaniami na temat istoty zła, zbrodni i kary, sprawiedliwości i zemsty. Wygląda na to, że Wiesenthal potrzebował podzi,
„MOŻNA BY POMYŚLEĆ, ŻB JEST szcz.ęŚLIWY, CHOCIAŻ CZASAMI Pł..AKAŁ" 2!
s
wu Lingensa, jego uwagi i towarzystwa. Być może tak jak Lingens odnalazł w nim kogoś na kształt ojca, tak Wiesenthal widział w nim syna, o którym marzył.
Zdarzało się, że
Wiesenthal podnosił głos, zniecierpliwiony, kiedy jego asystenci nie potrafili od razu odnaleźć odpowiedniej teczki, zwykle zresz, cą. sam ją odnajdywał. Nie czuli się urażeni. ,,Lubił dobre jedzenie, dużo się śmiał, potrafił zachwycać się zachodem słońca, można by pomyśleć, iż jest szczęśliwy, choć czasami płakaf' - wspomina Lingens. Inny wolontariusz, Aleksander Friedman, pamięta głównie ruch dłoni charakterystyczny dla Wiesenthala: co kilka minut przesuwał ręką po skro, niach, niby się czesał, gładził, a może wyciągał z głowy straszne obrazy, które pojawiały się akurat w jego umyśle. Pewnego dnia Wiesenthal zadzwonił do Friedmana i poprosił, by natych, miast przyszedł przed wejście do ambasady Izraela. Okazało się, że dwóch młodych ludzi mówiących po &ancusku przybyło do ambasady z prośbą o umówienie ich z Wiesenthalem. Urzędnicy ambasady nie pozwolili im wejść, nie podali też zastrzeżonego numeru Wiesenthala, jednak jeden z nich zadzwonił do niego z prośbą. o radę, co robić. Skłonił go, aby powiedział mło, dym ludziom, by poczekali na zewnątrz, prosząc jednocześnie Friedmana, by pojechał na spotkanie z nimi. Friedman poszedł pod ambasadę, gdzie zo, baczył dwóch mężczyzn w wieku trzydziestu-trzydziestu pięciu lat. Powie, dział, że pracuje u Wiesenthala, i zaprosił ich do kawiarni. Wcześniej umówił się z kolegą, aby usiadł w tej samej kawiarni przy sąsiednim stoliku. Młodzi mężczyźni powiedzieli, że należą do organizacji o nazwie Les enfants de re, sistance (Dzieci Ruchu Oporu) i przyszli, by zakomunikować Wiesenthala, wi, że schwytali Martina Bormanna. Friedmann zapytał, dlaczego nie pójdą. z rym na policję, na co odparli, że chcą przekazać Bormanna Izraelowi za pośrednictwem Wiesenthala. Friedman wstał, zadzwonił do Wiesentha, la i ustalili, że to oszuści. Wiesenthal poinstruował Friedmana, by poprosił o odciski palców Bormanna. Byli lekko rozczarowani, ale przyrzekli wrócić po dwóch dniach. Nie pojawili się nigdy. W tym okresie Wiesenthal niejednokrotnie korzystał z pomocy holen, derskiego dziennikarza J ulesa Hufa, który skontaktował się z nim z własnej inicjatywy. Jego ojciec, lekarz, uratował w czasie wojny kilku amsterda1n,
216
SZYMON WIESENTHAL
skich Żydów. Huf podziwiał Wiesenthala między innymi za to, że zdecydo„ wał się mieszkać w kraju pełnym nazistów, on sam - Huf - nienawidził Au„ srrii. Pewnego razu Wiesenthal powiedział mu, że w niebie czeka na niego milion ludzi, którzy zapytają, co dla nich uczynił. „Ta strofa mogła pojawić się w sztuce Szekspira'' - entuzjazmował się Huf. Wiesenthal wprowadził go w kilka sekretów swej pracy; nauczył go między innymi, jak wykorzy„ stywać jawne źródła, na przykład książki telefoniczne. Czasami wysyłał go, aby sprawdził nazwiska na skrzynkach pocztowych, żeby odpytał sąsiadów i z podobnymi małymi detektywistycznymi zadaniami23 • Czasem mówił tak, jakby stały za nim potężne siły, przypominał wtedy mysz, która ryknęła: im bardziej ludzie wierzyli w mit, którym się otaczał, tym aktywniej działał, a mit się urzeczywistniał, przynajmniej częściowo. Jednocześnie walczył przeciw prawu o przedawnieniu zbrodni hitlerow„ skich; był to jeden z najważniejszych rozdziałów w dziele jego życia. Według praw obowiązujących w Niemczech i Austrii, zbrodnie wojenne ulegały przedawnieniu. Znaczyło to, iż po dwudziestu latach od zakończe„ nia wojny, czyli od maja 1965 roku, właściwie nie można było postawić przed sądem zbrodniarzy wojennych, chyba że śledztwo rozpoczęło się wcześniej. Przestępstwa uznane za mniej poważne uległy przedawnieniu już po upły„ wie dziesięciu lat od końca wojny24 • Państwa, organizacje i osobistości całego świata naciskały na Niemców i Austriaków. Pozornie była to sprawa legislacyjna, a więc niełatwo było sprawić, by pisano o niej na pierwszych stronach gazet. Wiesenthal twier„ d.ził, iż nie jest to problem żydowski, lecz moralny problem Niemców i Au„ striaków, test pozwalający sprawdzić, czy są gotowi pozbyć się zbrodniarzy wojennych, i że należy zainteresować tym przede wszystkich ich samych. W wysiłki te zainwestował niemało energii i sporo pieniędzy. Zabiegi o unieważnienie prawa o przedawnieniu zbrodni wojennych podjęto na początku lat sześćdziesiątych, zaraz po ujęciu Eichmanna. Zo„ stały nawiązane kontakty między Światowym Kongresem Żydów a władza mi niemieckimi, w prasie izraelskiej i Knesecie odbywały się debaty na ten temat. W późniejszym okresie stał się on jednym z najważniejszych prob„ lem6w w debacie dyplomatycznej między Izraelem a Niemcami Zachodni„ mi25• W Izraelu temat ten poruszył między innymi Tuwia Friedman.
„MOŻNA BY POMYŚLEĆ, ŻE JEST szczęśuwY, CHOCIAŻ CZASAMI Pł.AKAi' 217
Niemcy dobrze się przygotowali do tego starcia. Pod koniec 1963 roku Niemieckie Biuro Prasowe opublikowało broszurę zawierającą dane na temat S'!dzenia zbrodni wojennych w Niemczech Zachodnich: przeszło 480 osób zostało skazanych na śmierć przez aliantów. Niemieckie sądy wniosły 30 tysięcy oskarżeń, ponad 5 tysięcy osób skazano. Później władze niemieckie opublikowały jeszcze bardziej imponujące dane: rozpoczęto śledztwo przeciw 60 tysiącom podejrzanych; 12 winnych zostało skazanych na śmierć przez niemieckie sądy (przed rokiem 1948), przeszło 6 tysięcy osób skazano na więzienie, z czego 77 na dożywocie. Kiedy dane te zostały opublikowane, przed sądem we Frankfurcie toczył się jeden z najważniejszych procesów, ukoronowanie pracy prokuratora Bauera: pierwszy proces oświęcimski, którego konsekwencją był kolejny proces. W obliczu walki o przesunięcie terminu przedawnienia dla Niemców ważne było podkreślenie, iż sprawy sądowe rozpoczęły się jeszcze przed procesem Eichmanna i że ten nie miał żadnego wpływu na proces oświęcimski26 • Później okazało się, iż dziewięciu spośród dziesięciu podejrzanych o po-
pełnienie zbrodni hitlerowskich nie stanęło nawet przed sądem. Przeszło połowę oskarżonych uniewinniono, z reguły z powodu „braku dowodów':
Zaledwie 6656 Niemców uznano za winnych i tylko dwustu udowodniono morderstwa. Większość skazanych otrzymała niewielkie kary27. Tak niewielka liczba oskarżonych wynikała nie tylko z ograniczeń systemu sądow niczego, ale świadczyła też o nastrojach społecznych towarzyszących tym proceso1n. Starano się łagodzić kary dla hitlerowców, szczególnie gdy chodziło o morderców Żydów. Obrońcy oskarżonych roztrząsali szczegóły: czy świadek widział oskarżonego z prawej czy z lewej strony, czy zwrócił uwagę na kolor jego munduru - zielony, brązowy czy czarny. Jeśli mundur był brązowy - to nie jest możliwe, że był to ten oskarżony, ponieważ w jego jednostce noszono mundury zielone, lub na odwrót. Czy wydarzyło się to wczesnym rankiem, bo może światło nie pozwalało zidentyfikować oskarżonego, a jeśli oskarżony trzymał, jak twierdzi świadek, pejcz w prawej ręce, to niemożliwe, ponieważ jest on leworęczny, lub też odwrotnie, a jeśli świadek myli się w tym detalu, to być może myli się też w innych sprawach.
218
SZYMON WIESENTHAL
Pewnego razu niemiecki sąd udał się na sesję wyjazdową do Izraela, aby przesłuchać świadków, którzy nie mogli lub nie chcieli przybyć do Niemiec. Jeden z obrońców, adwokat Ludwik Bock, zażądał od sędziego sądu okrę„ gowego w Tel Awiwie, aby wyłączył się ze sprawy, ponieważ jest Żydem. Sędzia Bruno Nachman Jacobi, prawdopodobnie wstrząśnięty rym żąda. niem, nazwał je bezczelnością i ostrzegł, że może być odebrane jako obraza sądu. Jeśli adwokatowi wydawałoby się, że sędzia arabski w Izraelu ustosunkuje się
z większą sympatią do zbrodniarzy hitlerowskich, to cym twierdzeniem obraża sędziów arabskich, podkreślił Jacobi. Wszystko to działo się według reguł ustalonych przez samego Wiesenthala, który jako demokrata i liberał wysłał protest do Izby Adwokaclaej w Niemczech28•
Większość
Niemców sprzeciwiała się pomysłowi przesunięcia terminu przedawnienia zbrodni wojennych, wśród nich minister sprawiedBwośd Ewald Bucher, były członek partii nazistowskiej. W lipcu 1964 roku Bucher wysłał długi list do Nahuma Goldmanna, w którym wyjaśniał rozwlekle istotę przedawnienia jako jeden z fundamentów sprawiedliwości. Jego głów. ne argumenty miały charakter prawniczy. Goldmann odpowiedział listem typowo politycznym, pisał o szkodach, jakie przedawnienie przyniesie wy„ siłkom Niemiec Zachodnich w powrocie do rodziny narodów, i ostrzegł, że Niemcy W schodnie wykor4}7stają ten fakt dla swoich potrzeb29 • Wiesenthal zrozumiał, iż nie chodzi tu o konflikt między Żydami a Niemcami, lecz o wewnętrzną sprawę niemiecką. Zwrócił się do szeregu pisarzy i prawników, naukowców, artystów i innych z prośbą o poparcie jego stanowiska. Przedsięwzięcie to nie było wcale łatwe. Na początku musiał ustalić listę odpowiednich osób, następnie odnaleźć ich adresy i wysłać do każdego z nich osobisty list. Pisał również do osobistości w Izraelu, od Goldy Meier po Szmuela Ag~ nona i do Stanów ZJednoczonych, skąd otrzymał list poparcia od Arthura Millera i Roberta Kennedy'ego30• Otrzymał w sumie trzysta sześćdziesif!t odpowiedzi, choć postanowił opublikować tylko dwieście z nich; wszystkie
„MOŻNA BY POMYŚLEĆ, ŻE JEST szczęśLIWY, CHOCIAŻ CZASAMI Pł..AKAł.
11
219
nadeszły z niemieckich kręgów kulturalnych i wyrażały linię walki ustaloną
przez samego Wiesenthala: chodzi tu o kwestię moralną, której Niemcy sarni muszą stawić czoło. W śród osobistości, które do niego napisały, było dwóch laureatów Nagrody Nobla: Werner Heisenberg i Max Born; Erich Kastner, autor książek dla dzieci, także popierał jego walkę, podobnie jak profesor Josef Alojz Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI. Wiesenthal przedłożył te listy ministrom sprawiedliwości Niemiec i Austrii oraz opublikował je w swojej książce31 • Jak dotychczas było to największe przedsięwzięcie, które zainicjował. Przełożenie terminu przedawnienia spowodowało stworzenie nowych aktów prawnych. W niemieckim Bundestagu odbywała się szeroka dyskusja publiczna, w której ważną rolę odgrywały rachunek sumienia i zasady polityczne; minister sprawiedliwości Bucher podał się do dymisji. W marcu 1965 roku zawarto kompromis parlamentarny, który umożliwił Niemcom uniknięcie tego odważnego - narodowego i moralnego - rozstrzygnięcia: w zamian za to znaleziono kruczek prawny, który spowodował przesunięcie przedawnienia na kolejne pięć lat32• Robert Kennedy napisał do Wiesenthala, że ku jego wielkiemu ubolewaniu sprawa ta pojawi się po raz kolejny, i tak rzeczywiście się stało.
Teraz Wiesenthal musiał włączyć się do walki o przesunięcie terminu przedawnienia również w Austrii. Napisał do ministra sprawiedliwości i wielu innych polityków. W odpowiedzi otrzymał listy, których autorzy zajmowali mniej jednoznaczne, a nawet wrogie stanowisko. W końcu jednak termin przedawnienia został przesunięty także w Austrii33•
WIELBICIELE I ROZCZAROWANIA ukces kampanii społecznej o przesunięcie terminu przedawnienia otwierał przed Wiesenthalem nowe 1nożliwości i miał wpływ na jego pozycję: od tego czasu nie był już postrzegany jako detektyw amator, natrętny kBent chodzący od urzędnika do urzędnika, od sądu do są.du, szukający poparcia wśród dziennikarzy, ale stał się człowiekiem, przed którym otwierało
S
220
SZYMON WIESENTHAL
się
wiele drzwi i który ma coś do powiedzenia w podstawowych kwestiach społecznych i politycznych w Niemczech i w Austrii. Z braku nowych potwierdzonych informacji Wiesenthal wracał zawsze do nazwisk, które gwarantowały rozgłos w prasie, jak na przykład bliski współpracownik Hitlera, Martin Bormann. Otrzymaliśmy wiarygodne do· wody na to, że Bormann żyje - oświadczył Wiesenthal, a kiedy prezydent de Gaulle wyjechał z wizytą do Paragwaju, wysłał mu depeszę z informa· cją o miejscu pobytu Mengelego. Oprócz adresu była tam prośba, że może prezydent Francji będzie łaskaw porozmawiać w tej sprawie ze swoim go· spodarzem34• Przyzwyczajenie zwracania się bezpośrednio do głów państw towarzyszyło mu od czasu wyzwolenia z obozu Mauthausen. W październiku 1956 toku wysłał długą notę do premiera Austrii, Josefa Klausa, w kt6rej stwierdził, iż udział Austriaków w zbrodniach hitlerow· skich jest dużo większy niż ich liczba w populacji Trzeciej Rzeszy: 8,5 pro· cent ogółu mieszkańców Trzeciej Rzeszy jest winne śmierci trzech milionów Żydów - napisał Wiesenthal, przyznając z góry, że są to dane przybliżone. Zażądał zwiększenia liczby urzędników, adwokatów, którzy mieliby się zajmować sprawami zbrodni wojennych, i przeznaczenia większych sum na te działania. Wyrażał swoje zaniepokojenie międzynarodowym wizerun·· kiem „naszego kraju" i pisał, źe to nie Żyd domaga się rozrachunku z mordercami własnego narodu, lecz zaniepokojony obywatel pragną.cy uzdrowie· nia własnego społeczeństwa 35 • Coraz więcej ludzi pragnęło się z nim spotkać, wśród nich ambasado· rowie obcych państw, coraz częściej pisano o nim w gazetach. Stało się tak przede wszystkim dlatego, że emanował idealistycznym przywiązaniem do zasad prawa i poczuciem sprawiedliwości, bezkompromisowym oddaniem się sprawie, odwagą i wiarą w samego siebie. Często zapraszano go na wy· kłady do Stanów Zjednoczonych i innych państw. Wynagrodzenie za nk - wraz z finansowyn1 wsparciem Mossadu, miesięczną rentą., którą otrzy· mywał z żoną z Niemiec, honorarium z książki o swojej roli w pojmaniu Eich1nanna - stanowiło jego dochody. Różnego rodzaju organizacje zwraca· ły się do niego z prośbą o pienią.dze. Jeden z takich listów, który zachował się w jego kartotece, sprawił mu zapewne wielką przyjemność; nadszedłzJoin· tu, który kilka lat wcześniej go zwolnił3 6 •
l
„MOŻNA BY POMYŚLEĆ, ŻE JEST SZCZ~ŚLIWY, CHOCIAŻ CZASAMI PŁAKAŁ" 22!
Zainteresowanie i podziw, które wzbudzał, były także odzwierciedleniem procesów społecznych, kulturalnych i politycznych, charakterystycznych dla drugiej połowy lat sześćdziesiątych. W Europie dorastało młode pokolenie, urodzone pod koniec drugiej wojny światowej lub zaraz po niej, wielu z nich czuło, że ich rodzice, negując własną winę, okłamywali ich i nie wykorzenili z siebie nazistowskiego zła.
Pomimo podziwu, który go otaczał, wciąż doświadczał wielu rozczarowań i frustracji, bez powodzenia szukał oficerów SS, którzy znęcali się nad nim osobiście. Dwadzieścia lat po tym, jak oficer SS Friedrich Warzok prowadził ostatnich więźniów z obozu na Janowskiej na zachód, Wiesenthalowi wydawało się, że wpadł na jego trop. W czerwcu 1966 widziano Warzoka w Hamburgu - pisał. Udało mu się odnaleźć w Austrii jego byłą kochankę. Została przesłuchana przez policję i potwierdziła, iż w 1945 roku żyła z Warzokiem. „Musimy dalej działać w tej sprawie - informował - chodzi o ważnego zbrodniar.za"37 • Próbował odszukać go w Egipcie i Sudanie. Starały mu się pomóc różnego rodzaju instytucje, jednak Warzok nigdy nie został schwytany38 • Ośrodki ścigania korzystały z pomocy Wiesenthala w odnalezieniu świadków oraz jego wiedzy historycznej. „Proszę być pewnym, że zrobię
wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc, zwłaszcza że sam pochodzę z Buczacza i że moja rodzina oraz rodzina mojej żony zostały tam zamordowane' - przyrzekał jednemu z prokuratorów39• Pewnego dnia udzielił wywiadu dla telewizji; jak miał w zwyczaju, w swoich poszukiwaniach starał się pozyskać n1edia. Pokazał przed kamerą list, który - jak mówił - otrzymał tego samego dnia od staruszki mieszkającej w północnych Niemczech. Zwróciła jego uwagę na policjanta o nazwisku Pahl, który wydawał się jej podejrzany. Sława miała swoje dobre i złe strony, otrzymywał listy z pogróżkam.i i obelgami, ale także donosy na innych: pisali je sąsiedzi, dłużnicy, niejednokrotnie członkowie rodziny starający się na kimś zemścić, często były to anonimy. Ale list od staruszki poruszył go. Poszukiwał Pahla od 1946 roku. Jeszcze w Linzu spotykał się czasami
222
SZYMON WIESENTHAL
z uchodźcami z Buczacza, dowiadywał się od nich szczegółów o Zagładzie. W taki sposób dowiedział się, że matka Cyli została zastrzelona przez ukra~ ińskiego policjanta oraz że jego stryjek, Israel Wiesenthal, został zastrze~ lony wraz z żoną. w piecu piekarskim, w którym się ukrywali. W relacjach uchodźców powtarzało się nazwisko Pahl. Wiesenthal przez lata zbierał o nim informacje. Pisano do niego w jidysz, po angielsku, rosyjsku i nie~ miecku, z Chicago i Hedery, z Londynu i Montevideo; wielu przypisywało Pahlowi przerażające czyny; mordował ta.kie dzieci. Z Kanady otrzymał relację od byłego mieszkańca Buczacza. Opisywał on zamordowanie Żydów na wzgórzu Fedor na peryferiach miasta, ustalił, iż sprawcą był właśnie Pabl. Wiesenthalowi nie udawało się go odnaleźć aż do czasu, gdy otrzymał ów list od staruszki. Pahl został przesłuchany i okazało się, że nie jest to człowiek, którego Wiesenthal szukał. Tymczasem pojawiła się ewentualność, iż prawdziwe nazwisko mężczyzny, którego starał się odnaleźć, przez lata brzmiało nie
Pahl, lecz Pal40• Wśród dokumentów przechowywanych przez Wiesenthala na przemian pojawiało się nazwisko Pahl i Pal; znajdował się tam także list z określonej jednostki prokuratury proponujący wzięcie pod uwagę ewentu, alności, iż praw~iwe nazwisko mężczyzny brzmi Paul41• Wiesenthal starał się upewnić: „W ciągu minionych dwudziestu lat szli, śmy śladami wielu Pablów - pisał w grudniu 1965 roku - teraz jednak zo, stała aresztowana właściwa osoba''42• Jednak jeden z uratowanych, mieszka, jących obecnie w Montrealu, pisał: „Rozmawiałem z ludźmi, którzy znali Pala; twierdzą oni, iż mężczyzna działający w Buczaczu nazywał się Pahl, ale być może było na odwrót. Nie wie1n, kto został aresztowany, mam nadzieję, że obaf43• Peter Johann Pahl oraz Richard Pal okazali się dwiema różnymi oso, bami, które działały w okolicach Buczacza. Ich obrońcy triumfowali: skąd świadek zna nazwisko mężczyzny, który roztrzaskał główkę niemowlęcia? Skąd świadek wie, że był to Pahl, a nie Pal? A może był to ktoś inny, a nie, mowlę żyje po dzień dzisiejszy. Jak w wielu innych procesach, również podczas tej rozprawy oskarżeni twierdzili, że nie przebywali tam w tym czasie, bo właśnie wtedy byli na urlopie, lub że wydarzenia opisywane przez świadków nie podlegały ich
„MOŻNA BY POMYŚLEĆ, ŻE JEST SZCZJ?ŚLIWY, CHOCIAŻ CZASAMI PŁAKAL
1
223
kompetencjom. Być może świadkowie nie są w stanie powiedzieć ze stuprocentową. pewnością., że właśnie oni: Pahl lub Pal, a nie kto inny, dopuścili się tego czynu. Gruba teczka z dokumentami dotyczącymi tej sprawy niewiele różniła się od setek innych teczek piętrzących się w małym biurze Wiesenthala. Był w niej wycinek z gazety z 1979 roku, przeszło trzydzieści lat po tym, jak Wiesenthal po raz pierwszy natknął się na to nazwisko: sześćdziesięciosześ cioletni emeryt, Richard Pal, został uniewinniony. Sąd okręgowy w Stuttgarcie przyjął jego apelację i zarządził wypłacenie mu odszkodowania za lata spędzone w więzieniu. Nietrudno zgadnąć, co czuł Wiesenthal, czytając tę wiadomość, tymczasem jednak cieszył się z największego suk
Rozdział jedenasty
„NIGDY NIE
WIDZIAŁEM
W NICH LUDZI"
SZKOŁA MORDERCÓW
ieopodal wsi Alkoven, na północ od Linzu i na południe od zakola Dunaju, stoi biały, masywny, czteropiętrowy zamek z wieloma oknami i dachem z czerwonej dachówki. Zamek ma cztery wieże ze spiczastymi ołowianymi dachami oraz piątą, wyższą niż inne, z dachem w kształcie cebuli. Wewnętrzny dziedziniec otoczony jest zdobnymi arkadami. Zamek Harrheim nosi prawdopodobnie imię rodziny, która położyła pod niego fundamenty w XII wieku; w okresie renesansu budynek powięk· szono, ale pod koniec XIX wieku podupadł, a właściciel, książę, podarował go miejscowej organizacji humanitarnej, która założyła w nim „przytułek dla idiotów': jak wówczas nazywano szpitale dla psychicznie chorych 1• Okupacyjne wojska ainerykańskie ostrożnie okrążyły zamek; istniało podejrzenie, iż schronili się tam esesmani. Okazało się, że przebywały tam tylko zakonnice, które opiekowały się kilkudziesięcioma sierotami. Wiesenthal opowiadał późruej, że w Mauthausen słyszał o chorych wjęź niach wysłanych do „pałacu śmierci': jak wówczas nazywano Hartheim, którzy nigdy stamtąd nie wrócili. Jednak dopiero po wojnie dowiedział się o systematycznym programie „humanitarnego uśtniercania': Komendant obozu w Mauthausen, Franz Ziries, który dostał się do amerykańskiej niewoli, przemycał informacje na temat zamku. Amerykanie szacowali, i2; zan1ordowano tu około trzydziestu tysięcy ludzi, w większości nieuleczalnie chorych, wśród nich psychicznie chorych, w większości dzieci. Zabijano ich
N
„NIGDY NIE WIDZIAŁEM W NICH LUDZ(
225
trucizną podawaną
w pastylkach lub za pomocą strzykawek, a także w ko.morze gazowej zbudowanej w tym celu na parterze. Program „humanitarnego uśmiercania" mieścił się w koncepcji życia i śmierci, uformowanej przez ideologię nazistowską: teoria ta nie uświęca. ła życia, lecz tylko czystość rasową. Na początku koncepcja doprowadziła do prawodawstwa zobowiązującego do sterylizacji ludzi z chorobaini gene„ tycznymi i pozwalała na aborcję w wypad.kach, kiedy jedno z rodziców cier.piało na chorobę dziedziczną. Niebawem przyjęto w Norymberdze prawo zakazujące kontaktów seksualnych między Niemcami a Żydami. W kilku miejscach na terenie Niemiec przeprowadzano doświadczenia medyczne na więźniach obozów koncentracyjnych w celu potwierdzenia teorii na temat ras. „Humanitarne uśmiercanie" stosowano głównie od pocz~tku wojny aż do jesieni 1941 roku. Zwykle nie przeprowadzano żadnych badań lekarskich, wystarczały administracyjne rozporządzenia podpisywane przez lekarzy„ -urzędników, którzy nawet nie widzieli ludzi wysyłanych na śmierć; nie-jednokrotnie decyzje te podejmowano z powodów ekonomicznych i politycznych. W przedsięwzięcie było zaangażowanych blisko czterysta osób, wśród nich lekarze, psychiatrzy, pielęgniarki, urzędnicy, służby techniczne i bezpieczeństwa.
W 1946 roku amerykański sąd wojskowy skazał sześćdziesięciu jeden hitlerowskich zbrodniarzy wojennych, członków kadry obozu w Mauthau, sen. Pięćdziesięciu ośmiu z nich zostało skazanych na śmierć przez powie, szenie; kilku zamieszanych było w okropieństwa w Hartheim. Proces odbył się na terenie obozu koncentracyjnego w Dachau; skazani na śmierć zostali powieszeni w więzieniu w Lansbergu, gdzie w swoim czasie więziony był Adolf Hitler i gdzie pisał Mein Kampf Był to pierwszy proces zbrodniarzy wojennych. Po procesach norymber, skich odbył się proces lekarzy, gdzie mówiono szczegółowo o „humanitarnym uśmiercaniu': Dwóch odpowiedzialnych za projekt skazano na śmierć. Wiele osób pracujących w zamku Hartheim postawiono przed ludowymi sąda1ni w Austrii w 1947 roku, zostali uniewinnieni lub skazani na niewielkie kary2. Austriacy pozwolili na zapomnienie sprawy „pałacu śmierci" w Hartheim. Wiele os6b nie wiedziało, że ich najbliżsi zostali tam zamordowa--
226
SZYMON WIESENTHAL
ni, a nieliczni, którzy wiedzieli, często wstydzili się, obawiając się plotek, że w ich rodzinach występowały przypadki chorób psychicznych.
Latem 1962 roku Wiesenthal otrzymał pierwszy z długiej serii rozdzierających listów od Stefani Alberti, chorowitej staruszki mieszkającej w Lon, dynie. Wcześniej zwróciła się do Mesze Landaua, przewodnicz
Jej brat, Leo Alberti, urodzony w Budapeszcie, został aresztowany prze~~ Niemców prawdopodobnie na podstawie donosu politycznego. Następnfo przewieziono go do Mauthausen. Od tego czasu nic o nim nie słyszała. Po wojnie dowiedziała się od oswobodzonych więźniów, iż jej brata przewie, ziono do Hartheim i tam zamordowano. Wiadomość ta nie dawała jej spo, koju: „Mam siedemdziesiąt pięć lat, nie chcę i nie mogę umrzeć, dopóki nie doprowadzę do tego, by mordercy mojego brata ponieśli zasłużoną karę" - napisała do Wiesenthala. Odpowiedział jej uprzejmie, prosząc o dalsze szczegóły. Napisała, że jedną z osób, która doniosła jej, że brata uśmiercono w Hartheim, był lekart:, Zoltan Klar. Został zwolniony z obozu, a po powrocie do Budapesztu opowiedział, że jej brat zachorował na zapalenie płuc i popełnił straszny bł~d: poprosił o leczenie. Natychmiast zabrano go do Hartheim. Wiesenthal od· pisał, że zna Klara: byli współwięźniami w tym samym baraku w obozie. Przyrzekł spróbować dowiedzieć się dalszych szczegółów. Prawdopodobn e nie powiodło mu się, jednak Stefani Alberti nie przestawała pisać. Publikowała ogłoszenia w austriackich gazetach, proponując nagrody pieniężne każdemu, kto jej pomoże. Zwracała się do różnych instytuc_ i, w tym do Yad Vashem oraz do Centralnego Biura Ścigania Zbrodni Na· zistowskich w Niemczech. Za każdym razem odsyłano ją pod adres, kto, ry już znała: Wiedeń, ulica Zelinka 4. „Moim zdaniem należałoby dać pani Alberti konkretną. odpowiedź, w jaki sposób można jej pomóc, a nie
11
NIGDY NIE
WJDZIAł.BM
W NICH LUDZI
„
227
składać grzecznościowe
obietnice, niemożliwe do zrealizowania" - napi, sał Wiesenthal do Światowego Kongresu Żydów, dokąd zwróciła się już kobieta. Była to jedyna sprawa, która ją interesowała. Kiedy zwlekał z odpowie, dzią, ponaglała go, błagając, aby nie zaniedbywałjej sprawy. Do działań włą, czyła swojego brata Erwina, mieszkającego w Wiedniu, który zwrócił się do Wiesenthala na firmowym papierze agencji filmowej „Centropa": „Bardzo Pana proszę o uczynienie mi tej łaski i wysłanie jej odpowiedzi, choć w kilku słowach, by ją uspokoić. Tylko Pan, który tak odważnie ścigał Eichmanna, może zrozumieć stan ducha starej, upartej kobiety, nawet jeśli niepotrzebnie utrudnia Panu tę jakże ważną pracę': Odpisywał jej regularnie. Pani Alberti odwiedziła go nawet w Wiedniu. Wiesenthal przyjął ją i jej brata uprzejmie. Skontaktował ją z prokuratu, rą, gdzie odebrano od niej relacje. Urzędnicy prokuratury pytali, czy była obecna podczas egzekucji brata w Ha1-theim, czy też opiera się na pogłos, kach. Zdając sobie sprawę, iż stanowi nadzieję dla uratowanych z Zagłady, Wiesenthal potrafił zrozumieć kobietę, dla której poszukiwanie 1nężczyzny, który wydał jej brata, stało się celem życia, podobnie jak dla niego samego celem było tropienie morderców Żydów 3 •
Wiesenthal zajął się sprawą Hartheim, zanim Alberti zwróciła się do niego po raz pierwszy. W listopadzie 1961 roku próbował zainteresować Othmara Katza, korespondenta Quicka': dziennikiem pielęgniarki, matki nieuleczalnie chorego, która jeździła do Berlina z błaganiem, by nie uśmier, cano jej syna za pomocą gazu, lecz podając zastrzyk. Wiesenthal wymienił jej nazwisko, obiecując przesłać fotografię. Prosił o szybką odpowiedź, za, znaczając w typowy dla siebie sposób związki z innymi gazetami; dodał, ie jeszcze inny tygodnik jest zainteresowany historią, on jednak przyrzeka pierwszeństwo Katzowi. W marcu 1962 roku przekazał informację o „hu, manitarnym uśmiercaniu" do Centrali w Ludwigsburgu4 • Stefania Alberti spowodowała, że wrócił do sprawy Hartheim. Nietrud, no było ustalić potworne fakty: wielu mieszkańców wsi wiedziało o „hu, 11
228
SZYMON WIESENTHAL
manitarnym uśmiercaniu"; wielu z nich nawet miało w nim swój udział. Wiesenthal pojechał tam, nawiązał kontakt z sąsiadami, sporo czytał na ten temat i rozmyślał. Większość ofiar w Hartheim nie była Żydami, przy, puszczał jednak, że zaangażowano tam o wiele więcej osób, niż było to po, trzebne, aby przyuczyć ich do jeszcze większej operacji - zagłady Żydów. Już w swoim drugim raporcie z działalności użył określenia „szkoła mor· derców"5 • Przygotowuj'!c się do procesu jednego ze zbrodniarzy wojennych, wertował kartoteki członków załogi w obozach koncentracyjnych. Zauważył, że wielu z nich to Austriacy; którzy przedtem byli zatrudnieni w jednej z dwóch instytutji dokonujących„humanitarnego uśmiercania". Jedna z nich znajdowała się w Hadamarze w Niemczech, a druga w Hartheim. Wyznawał już wtedy pogląd, którego nie zmienił do końca swoich dni, a który denerwował niemało osób: Żydzi nie byli jedynymi ofiarami, a na, wet nie pierwszymi. Nie można zrozumieć Zagłady bez zrozumienia całej nazistowskiej teorii rasy. Jest wątpliwe, czy hitlerowcy mogliby uśmiercić Żydów tak sprawnie, gdyby wcześniej nie mordowali innych, między inny, mi psychicznie i nieuleczalnie chorych. A byli ro w większości to Niemcy, a nie Żydzi. W lutym 1964 roku Wiesenthal zwołał konferencję prasową w Klubie Dziennikarza w Wiedniu. Przybyło ponad stu reporterów, garstka z zagra, nicy. Rozdał im kopię listu, który kilka dni wcześniej wysłał do austriackiego ministra sprawiedliwości Christiana Brody, a w którym stwierdził między innymi, że„humanitarne uśmiercanie" było czymś w rodzaju próby gen er al n ej przed zagładą Żydów. Kilka tygodni później poszedł krok dalej, oświadczając, iż ludobójstwo nie jest niebezpieczeństwem zagrażającym wyłącznie Żydom: wszakże naziści mordowali również Cyganów i przedstawicieli innych grup, które ich zda, niem zagrażały czystości rasy aryjskiej. Z tego właśnie rodził się jego podsta, wowy pogląd: Zagłada nie była zbrodnią tylko przeciw narodowi żydowskie, mu, lecz zbrodnią przeciw całej ludzkości, w tym przeciw samym Niemcom6• W śród „absolwentów" Hartheimu doknujących później zagłady Żydów, wymienia Christiana Wirtha, komendanta obozów śmierci w Bełżcu, Sobi, borze i Treblince„ oraz człowieka, którego imienia nawet jeszcze nie znał Stangla7.
„NIGDY NIE WIDZIAł.EM W NICH LUDZ(
229
STANGL ranz Stangl był nazistą, co tłumaczy je~o gotowość aktywnego uczest, niczenia w mordowaniu setek tysięcy Zydów. Bezwzględność rozwijał stopniowo, krok po kroku, od dzieciństwa. Jego biografia podobna jest do historii innych komendantów obozów zagłady. Gdyby w 1938 roku powiedziano mu, że w ciągu trzech lat będzie od, powiedzialny za dwa obozy śmierci, prawdopodobnie nie uwierzyłby: nie wyróżniał się szczególną wyobraźnią. Gdyby jednak mówiono mu, iż jedyną drog~ pozbycia się Żydów jest ich eksterminacja„ zapewne nie odrzuciłby tego pomysłu. Stangl nie był bezmyślnym robotem, nie był też sadystą w do, słownym tego słowa znaczeniu: wiedział, co należy robić, i wierzył, że jest to słuszne. Jego ojciec był nocnym portierem w Altmuenster, kurorcie nad jeziorem w Górnej Austrii. Później Stangl pisał„ że jego ojciec był żołnierzem w dobo, rowejjednostce cesarstwa habsburskiego. „Ojciec zawsze był z tego dumny" twierdził. Twardą ręlq, po wojskowemu rządził rodziną. Nieraz uderzył syna, czasami aż do krwi, za różnego rodzaju figle. „Śmiertelnie się go bałem - opowiada Stangl - wydawało mi się, że w ogóle mnie nie chciał, pewnego dnia usłyszałem rozmowę między nim a matk~. Podejrzewał, że nie jestem . „ jego synem. Kiedy syn miał osiem lat, ojciec zmarł po ciężkiej chorobie; wydarzyło się to w roku 1916, w drugim roku Wielkiej Wojny. Dwa lata później jego matka wyszła powtórnie za mąż. Jej drugi mąż, też owdowiały, był robot.nikiem w hucie żelaza. Miał dwóch synów z poprzedniego małżeństwa, z których jeden był rówieśnikiem Stangla. W wieku piętnastu lat Stangl został czeladnikiem w fabryce tekstylnej. Robił furorę. W ciągu trzech lat zdał egzaminy i został profesjonalnym tkaczem, najmłodszym w całej Austrii. Pracował nadal w fabryce, a po kolejnych dwóch latach mianowano go brygadzistą. Podlegało mu piętnastu robotników. Nocami udzielał lekcji gry na cytrze, a w dni wolne zajmował się budową. żaglówki. „Były to najszczęśliwsze dni mojego życia" - twierdził później.
F
SZYMON WIESENTHAL
* W roku 1931, pięć łat po tym, jak został zawodowym tkaczem, znalazł się nagle na rozstaju dróg. „Zobaczyłem naokoło trzydziestopięciolecnich robotników. Zaczęli pracę w fabryce w moim wieku, a teraz wyglądali jak starcy. Warunki pracy miały wyraźny wpływ na ich zdrowie. Zadałem sobie pytanie~ czy chcę do końca życia zajmować się tkactwem". Prawdopodobnie już wtedy poznał dziewczynę, która kilka lat później miała zostać jego żoną. Była córką właściciela drogerii. Kiedy się poznali, była studentką. w szkole kształcącej pracowników socjalnych. Młody robotnik tekstylny miał więc wszelkie powody, aby starać się poprawić swój status społeczny i materialny, by dorównać dziewczynie, którą kochał. Postanowił więc wstąpić do policji.
Jako policjant będzie funkcjonariuszem państwowym: będzie nosił mundur, używał broni, będzie miał lepsze perspektywy materialne niż robotnik. Było to wyzwanie: egzaminy wstępne były trudne i minęło kilka miesięcy, zanim został przyjęty. Nauka w szkole policyjnej trwała rok i nie była łatwa. „Wpojono nam, że wszyscy ludzie są źli z natury" - opowiadał później. Sprostał wymaganiom, a po zakończeniu nauki wykonywał różne zadania: kierował ruchem drogowym, rozpędzał demonstracje. W tytn ostatnim szczególnie się wyróżniał. „W lutym 1934 roku wybuchły krwawe zamieszki w Linzu. Grupa socjalistów zabarykadowała się w budynku największego kina, musieliśmy walczyć godzinami, aby ich stamtąd wyprowadzić. Walka trwała przeszło dwanaście godzin. Uczestniczyłem w niej od początku aż do końca. Otrzymałem wyróżnienie - srebrny medal". W lipcu 1934 roku Stangl odkrył w lesie kryjówkę, gdzie hitlerowcy przechowywali broń. Zwierzchnicy zauważyli, że jest sumiennym policjantem. Otrzymał kolejne wyróżnienie, austriackiego orła z niebiesko . . białą wstążką. Został wysłany na kurs detektywów, a po upływie roku skierowano go do wydziału politycznego tajnej policji w Wels nieopodal Linzu, centrum nie, legalnej działalności nazistowskiej. Stangl pracował już w cywilnym ubra, niu. Miał śledzić działalność konspiracyjną socjaldemokratów, komunistów i nazistów. Był co wielki awans życiowy dwudziestosiedmioletniego byłego robotnika tekstylnego. Ożenił się pod koniec tego samego roku.
i
„NIGDY NIE WIDZIAŁEM W NICH LUDZI"
231
* Kiedy czterdzieści lat później pytano go, jaki był jego ówczesny stosu, nek do działalności partii nazistowskiej, wymigał się od odpowiedzi: „Byłem policjantem i wykonywałem swoją pracę" - powtarzał. Działo się to trzy lata przed anszlusem Austrii. Po przyłączeniu Austrii do Niemiec Stangl obawiał się najgorszego. Order z orłem, który przyznano mu za odkrycie nazistowskiego magazynu broni, mógł go teraz kosztować życie. Twierdził, że rrzech spośród pięciu policjantów, którzy otrzymali ten order wraz z nim, zostało rozstrzelanych następnego dnia po anszlusie. Stangl pospieszył więc do adwokata, działacza partii hitlerowskiej, który był mu winny przysługę, a ten zgodził· się dopisać jego nazwisko do listy członków partii, którzy wstąpili do niej przed anszlusem, kiedy była jeszcze nielegalna. W ten sposób, twierdzi, uratowano mu życie. Możliwe, że rze, czywiście tak było, choć Stangl mógł też kłamać. W każdym razie członek partii Stangl służył nadal w wydziale politycz, nym tajnej policji, któta po anszlusie stała się częścią gestapo w Linzu. Jakiś czas potem podpisał oświadczenie, w którym deklarował, że jest „wierzącym w Boga: ale już nie członkiem Kościoła katolickiego. Był to wa.i~ ny krok w jego stopniowej identyfikacji z wartościami ideologii nazistowskiej. Po wybuchu wojny został uznany za „przydatnego pracownika'' - nie powołano go więc do wojska. Gdyby w tym czasie podsumował swoje dotychczasowe życie, miałby wszelkie podstawy, by czuć się zadowolonym. Mieszkał z żoną w ładnym domku z ogródkiem, rok po ślubie urodziła im się córka Brigitta, jakie róż, niło się terazjego życie od tego z czasów dzieciństwa. Stangl lubił sw~ pracę, szybko awansował i dotarł o wiele dalej, niż mógł oczekiwać w młodości. Wszystko, co miał, zdobył z trudem, ale własnymi siłami. Jako członek par, tii mógł przypuszczać, że będzie nadal awansował.
W listopadzie 1940 roku Stangl został wysłany do Berlina, gdzie miał odebrać rozkazy; wezwanie podpisał sam szef SS i policji Heinrich Himm-
232
SZYMON WIESENTHAL
lerJ którego władza ustępowała tylko władzy Hitlera. Stangl został wezwany do krajowego sztabu policji. „Oficer policji, Werner, przekazał mi, iż postanowiono powierzyć mi najtrudniejsze zadanie. Wyjaśnił, iż w Związku Radzieckim i Stanach Zjednoczonych od lat stosuje się uśmiercanie psychicznie i nieuleczalnie chorych oraz kalek z poważnymi zniekształceniami ciała. Powiedział, że już niebawem w Niemczech, podobnie jak w innych krajach, stosowane będzie «humanitarne uśmiercanie» . Biorąc pod uwagę wrażliwość społeczną, «humanitarne uśmiercanie» będzie wprowadzane w Niemczech stopniowo i dopiero od momentu, kiedy społeczeństwo bę dzie na to gotowe z punktu widzenia psychologicznego': Werner dodał, iż najtrudniejsze zadaniejuż się rozpoczęło i odbywa się w głębokiej tajemnicy. Zapewniał, iżuhumanitarnego uśmiercania" dokonuje się po szczegółowym badaniu przeprowadzonym przez przynajmniej dwóch lekarzy, by nie było cienia wątpliwości, iż chodzi rzeczywiście o nieuleczalnie chorych. Zabija się ich, nie zadając bólu, uwalniając w ten sposób od strasznych cierpień, które zdominowałyby ich dalsze życie. Stangl twierdził, że próbował odrzucić proponowaną mu funkcję: „Oficer policji był niezwykle uprzej1ny, powiedział, że doskonale rozumie moj'! pierwszą reakcję, ale podkreślił, że sam fakt, że to zadanie powierzono właśnie lllllie, świadczy o wielkim zaufaniu i wierze w moje możliwości. Tak, wiedzieli o tym, jak ciężkie jest to zadanie, jednak przyrzekli mi, iż nie będę miał bezpośrednie go kontaktu z chorymi. Samym uśmiercaniem będą się zajmować wyłącznie lekarze i pielęgniarki, ja będę odpowiedzialny tylko za zabezpieczenie: Był to przełomowy moment w jego życiu. ,,Zgodziłem się przyjąć to zadanie z kilku powodów. Uwierzyłem, że humanitarne uśmiercanie stosowane jest już w Ameryce i Rosji. Przyjąłem z ulgą fakt, że odpowiedzialni będą za to lekarze i pielęgniarki, polegałem na wynikach szczegółowych badań, które miały poprzedzić decyzję, kto umrze, a kto będzie żył. Byłem pod wrażeniem, że uwzględnia się wrażliwość społeczną, ale tez bałem się, bo w Linzu groził mi sąd dyscyplinarny. Mój przełożony znęcał się nade mną., bardzo chciałem opuścić Linź'. Stanowisko związane było z awansem: jako oficer bezpieczeństwa w zamku Hartheim, teraz znów w zielonym mundurze policyjnym, Stangl otrzy1nał wyższy stopień niż komendant policji w sąsiednim mieści~
„NIGDY NIE
WIDZlAł.EM
W NICH LUDZl"
233
Po przybyciu do Harrheim nie dręczyły go wyrzuty sumienia, jako że nowa funkcja nie burzyła jego dotychczasowej hierarchii wartości. W szystko, co wiedział i o czym chciał wiedzieć, to to, że chorzy przywożeni do Hartheim nie powinni dalej żyć. Wszystko odbywało się według prawa, zgodnie z etyką. nazistowską., którą. akceptowat zgodnie z polityką rzą.du, a jego zaangażowanie nie było bezpośrednie. Sam nie zabijał: był odpowiedzialny za bezpieczeństwo, wymagano od niego, by sprawdził, czy każdy z chorych przywiózł z sobą wymagane formularze i czy akry zgonów są wypisywane tak jak trzeba. Srangl opowiadał później o wizycie, którą w tamach swoich obowiąz ków złożył w zakładzie dla niedorozwiniętych dzieci. Zakład był prowadzony przez siostry zakonne. Jedna z nich pokazała mu chłopca w wieku około pięciu lat. „Czy pan wie, ile on ma lat? - zapytała. - To dziecko to szesnastoletni chłopiec, który nigdy się nie rozwinie". Zakonnica wyraziła ubolewanie, że lekarze w Hartheim odmówili przyjęcia chłopca i uwolnienia go tym samym od cierpienia. Stangl twierdzi, iż zdumiał się: oto zakonnica żąda uśmiercenia niedorozwiniętego. Katolicka siostra! „Kimże jestem, żeby podawać w wątpliwość słuszność dokonywanych w Harrheim czynow ;i'I .. W sierpniu 1941 roku między innymi w wyniku nacisków kościołów i opinii społecznej postanowiono zaprzestać „humanitarnego uśmiercania': Szacuje się, że zabito 80 do 100 tysięcy osób. Kilka tysięcy niedorozwinię tych dzieci, więźniów politycznych i kryminalnych, homoseksualistów i Ży dów uśmiercono w instytucjach tego typu również po tym czasie. Po zakończeniu akcji w Hartheim Stangl został wysłany do podobnego ośrodka w Bernburgu nieopodal Hanoweru. Przebywał tam krótko, zajmując się sprawami administracyjnymi (zwrotem sprzętu, zabezpieczeniami itp.), związanymi z likwidacją ośrodka. Jego dyrektorem był doktor Imfried Eberl, później pierwszy komendant obozu śmierci w Treblince. Przdoże ni Stangla dali mu wybór: powrót do Linzu albo słuzba w Lublinie pod dowództwem komendanta policji Odilo Globocnika. Stangl wybrał Lublin. Było to wiosną 1942 roku. I
234
SZYMON WJBSBNTHAL
Praca w Hartheim przygotowała go psychicznie do kolejnego zadania: utworzenia obozu w Sobiborze. Globocnjk powiedział mu, że będzie to obóz zaopatrzenia wojskowego.
Krótko po przybyciu do Bełżca, Stangl zauważył urządzenie gazowe po, dobne do tego, które już wcześniej widział w Hartheim. Christian Wirth, oficer, którego też już spotkał w Hartheim, wyjaśnił, o co chodzi - wspomina Stangl. - Pojechałem tam samochodem. Przed obozem, po lewej stronie szosy.. znajdowała się stacja kolejowa. Sam obóz leżał na wzgórzu, po tej samej stronie. Komendantura oddalona była o jakieś dwieście 1netrów. Po drugiej stronie szosy stał jednopiętrowy budynek. Dziwny zapach otaczał wszystko. Zaprowadzono go do Wirtha. Stał na wzgórzu, a przed nim rozciągały się doły wypełnione ciałami. Stangl oszacował ich liczbę na około dwóch tysięcy. Wirth opowiedział mu, co się dzieje w Sobiborze, i mianował go odpowiedzialnym za obóz. Stangl twierdzi, że powiedział Wirthowi, iż nie jest odpowiednim czło wiekiem do tej funkcji, tak jak wtedy.. gdy po raz pierwszy skierowano go do Hartheim. Wirth obiecał przekazać jego odpowiedź swoim przełożonym. Ci jednak nie przyjęli odmowy, a on sarn nie upierał się. Nazajutrz Wirth był w Sobiborze. Przyjechał, aby wypróbować jedną z nowych komór gazowych. Wprowadzono do ruej dwudziestu pięciu robotników żydowskich i uśmiercono. Stangl był przy tym obecny. Był komen, dantem obozu w Sobiborze od marca do września 1942 roku, a począwszy od tego miesiąca aż do sierpnia roku następnego pełnił funkcję komendanta obozu w Treblince. li
Trzydzieści lat później
Stangl wsp01nina swój pierwszy dzień w T reblince. „Było tam znacznie gorzej niż w Sobiborze. Kto w Sobiborze nie wchodził do lasu, mógł tam przebywać, nie widząc tych okropieństw. W Treblin-
„NIGDY NIB WIDZIAŁEM W NICH LUDZI
235
To, co zobaczyłem tarntego dnia, było najstraszniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem. Było to istne piekło dantejskie. ( ... ) Samochód zatrzymał się obok miejsca, gdzie przeprowadzano pierwsze selekcje ( ... ) Wszędzie leżały tysiące gnijących i rozkładają cych się ciał ( ... )': Stangl został wysłany do T reb Linki między innymi po to, by wprowadzić tam porządek. Miał r6wnież zlik'Widować korupcję w komendanturze obozu. Jego poprzednicy przywłaszczali sobie przynajmniej część pieniędzy i kosztowności znalezionych u ofiar. Twierdzi, źe przez cały czas uważał się za policjanta, gdyby tylko chciał, mógłby wstać i wyjechać. Rezygnacja wiązała się jednak z nieprzyjemnościami, a może nawet niebezpieczeństwem. Może wysłaliby go Ra front. Zbudowana ciężkim truden1 kariera mogłaby się załamać. Wątpliwe jednak, czy kiedykolwiek się nad tym zastanawiał. Nie było potrzeby: wszystko, co czynił, miało na celu wdrażać w życie ideologię, w którą wierzył, oraz realizować zamysły władzy, której ce nie
można było
11
tego nie
widzieć.
zupełnie świadomie służył.
W śród kadry, która zarządzała obozami, byli oportuniści, sadyści i ludzie bezduszni, pracujący jak roboty, napędzani ślepym posłuszeństwem. Wielu z nich było ludźmi miernymi, pozbawionynu osobowości, bez wyobraźni, odwagi i inicjatywy, takim jak Eichmann w opisie Hannah Arendt. Jednak większość oficerów SS odpowiedzialnych za obozy śmierci nie była ,,zwykłymi Niemcami': lecz umotywowanymi politycznie żołnierzami. Wojsko dawało im zatrudnienie, zapewniało karierę, dostatnie życie, zaspokajało potrzebę wyrażenia samego siebie. Mieli poczucie siły i wspólnoty, służba w wojsku była dla nich posłannictwem, wyzwaniem, łączyła ich mę ska przyjaźń zdobywców. Prawie każdy z nich tniał osobiste i emocjonalne powody, które przywiodły go do nazistów, i utożsamiał się z nazistowską ideologią.. Większość zaangażowanych w zagładę Żydów bardzo wcześnie przystąpiła do ruchu hitlerowskiego i od samego początku wyróżniała się fanatyzmem ideologicznym. Większość Niemców i Austriaków nie należała jednak do partii nazistowskiej, a większość członków partii nazistowskiej nie należała do SS. Wielu Austriaków zaangażowanych w Zagładę służyło w jednostkach SS uznawanych za doborowe, w „brygadach trupich czaszek': tak więc ro nnie
SZYMON WIESENTHAL
banalność zła" znajdowała się
w centrun1 ich motywacji, jak pisała Hannah Arendt, lecz świadome i szczeg6lnie intensywne utożsamianie się ideolo, giczne z samym złem. „Humanitarne uśmiercanie" przygotowało Stangla do sprawowania funk, cji w obozach śmierci, szczególnie pod względem psychologicznym. Obejmo, wał kolejne stanowiska, awansował i powierzano mu coraz bardziej odpo, wiedzialne zadania, a wszystko to sprawiało, że coraz bardziej utożsamiał się z tym, co robił. Później wybuchła wojna i więźniów w obozach zaczęto trak, tować z jeszcze większą brutalnością: w pewnym momencie przestał widzieć w nich podobne do niego istoty ludzkie, co ułatwiało mu ich zabijanie. Opowiadał swojej biografceJ że kiedy zobaczył Wirtha stojącego nad do, łem pdnym ciał, nie widział w ntt:h nic ludzkiego: „Nigdy nie widziałem w nich jednostek ludzkich. W moich oczach byli zawsze olbrzymią. masą. Czasami stawałem na murze i widziałem ich nagich leżących w dole, pędzo, nych naprzód, poganianych pejczami". Widział w nich tylko towar. Wiele lat później, jadąc pociągiem w Brazylii, przypomniał sobie Treb, linkę: „Nieopodal stacji znajdowała się rzeźnia bydła. Kiedy zwierzęta sły, szały gwizd zbliżającego się pociągu, tłoczyły się przy ogrodzeniu, wbijając wzrok w wagony. Stały bardzo blisko mojego okna i pomyślałem sobie przecież to mi przypomina Polskę, tak właśnie wyglądali ludzie w obozie, na minutę przed tyn1, jak wepchnięto ich do pudła ( . .. )·: Był to moment przełomowy: wraz z rosnącą brutalnością w obozach, kiedy więiniowie przestawali przypominać ludzi, teoria rasy zrealizowała się sama. „W pewnym momencie mordowano ludzi w obozach tak, jak my zabijamy natrętne muchy lub pchły w łóżku" - powiedział obrońca jedne, go z komendantów obozu zagłady. Powiedział to także Stangl. Potrzebował kilku miesięcy, jednak w końcu przystosował się do Treblinki, tak jak wcześ; niej przystosował się do Hartheimu i Sobiboru8•
WYŚCIG Z CZASEM
O
powiadając później o swoich wysiłkach podjętych w celu schwytania
Srangla, Wiesenthal wspomina, że po raz pierwszy natknął się na jego
„ „NIGDY NIE WIDZIAŁEM W NICH LUDZl
11
237
nazwisko w 1948 roku. Znalazł je na liście wysokich oficerów SSJ którzy otrzymali ważne od.znaczenia. Właściwie 1nógł go nawet spotkać: Stangla po wojnie aresztowano i przetrzymywano w amerykai1.skim obozie jeniec, kim Glasenbach, gdzie Wiesenthal czasami przychodził. Po jakimś czasie Stangla przeniesiono do obozu w Linzu, skąd zbiegł. Wydaje się, że nie zo, stał zidentyfikowany jako komendant obozu śmierci. Nie jest jasne, kiedy Wiesenthal zaczął się nim interesować, wiadomo jednak, że zastosował tę samą metodę, dzięki której dotarł do Eichmanna: zaczął śledzić jego żonę mieszkającą w Wels. W 1949 roku do domu pani Stangl przyszło trzech mężczyzn ze znanej firmy transportowej. Zabrali dwie wielkie drewniane skrzynie, na których napisali:"Damaszek". Nie uszło to uwagi sąsiadów. W 1959 roku Wiesenthal usłyszał od niemieckiego dziennikarza, Hein.za Weibla,Aftmayera, który wcześniej prawdopodobnie rozpowszechnił in, formację, że Eichmann znajduje się w Kuwejcie, iż Stangl wciąż przebywa w Damaszku. Możliwe, rzecz jasna, że to nie dziennikarz przekazał tę in.formację Wiesenthalowi, ale że było odwrotnie, być może Wiesenthal pró, bował zachęcić go do sprawdzenia informacji. W każdym razie wiadomość ta nie była prawdziwa. Od 1951 roku Stangl z rodziną mieszkał w Brazy, lii. Wiesenthal twierdzi, że już od 1960 roku wiedział, iż Stangl przebywa w Ameryce Południowej, nie znał jednak jego adresu.
W lutym 1964 roku zwołał konferencję prasową. Kilka dni później poja„ wiła się w jego biurze kobieta, która wyglądała na bardzo poruszoną.. Właś, nie przeczytała w gazecie, że Wiesenthal mówił o związku między szkołą morderców w Hartheim a zagładą Żydów, wymieniając między innymi na, zwisko Stangla. „Nie miałem pojęcia, że moja kuzynka Teresa jest żoną. tego strasznego człowieka, który zamordował tylu ludzi" - powiedziała kobieta, wybuchaj~c płac.zero. Wiesenthal zapytał, gdzie obecnie przebywa kuzynka, a kobieta odparła: „Jak to gdzie? Oczywiście w Brazylii!': Wiesenthal znów mógł powiedzieć, że najlepszym sposobe1n na pozyskanie informacji jest publikacja w prasie.
SZYMON WJBSENTHAL
Następnego
dnia odwiedził go kolejny gość, którego Wiesenthal opisał jako mężczyznę z rozbieganymi oczami; powiedział, że służył w gestapo i że jego koledzy go zdradzili. uCi wielcy, Stangle, Eichmannowie otrzymali całą potrzebną. im pomoc - powiedział. Zostali przerzuceni z kraju, dostali pieniądze, posady i fałszywe dokumenty. A kto pomoże takim ludziom jak ja?': W skazał na swoje połatane ubranie i dodał: „Nie mam pracy, pieniędzy, nie mogę sobie pozwolić nawet na kieliszek wina: Wiesenthal poczuł odór alkoholu wydobywający się z ust mężczyzny, jednak nadal milczał. Wtedy mężczyzna przeszedł do sedna: za 25 tysięcy dolarów gotów jest podać adres Franza Stangla. Wiesenthal odparł, że nie ma tyle pieniędzy, więc mężczy zna zadowolił się 7 tysiącami dolarów. Wiesenthal opowiadał, że doszli do tej ceny, ustalając przybliżoną liczbę Żydów zamordowanych przez Stangla - siedemset tysięcy, jeden cent za każdego Żyda. 11 Musiałem się zmusić, aby trzymać ręce na stole - pisał - inaczej straciłbym panowanie nad sobą i spoliczkował go': Zrozumiał jednak, że jest to jedyna szansa na schwytanie Stangla, i zobowiązał się zapłacić. Gość powiedział, że Stangl pracuje jako mechanik samochodowy w zakładach Volkswagena w Sao Paulo w Brazylii9• W spuściźnie Wiesenthala nie ma żadnego świadectwa potwierdzające go tę opowieść; na podstawie innych źródd można jednak przypuszczać, iż wymyślił ją, aby ukryć tożsamość informatora. Jest bardzo prawdopodobne, że mężczyzna, który powiedział mu, iż Stangl mieszka w Brazylii, przyszedł z posłannictwem od zięcia Stangla, Herberta Habela. Habel był mężem córki Stangla, a kiedy ta go opuściła, postanowił się zem.ścić. Żona Srangla powiedziała jego biografce, że Habel groził, iż wyda Stangla Wiesenthalowi; zdarzyło się to w 1964 roku, krótko po tym, jak Wiesenthal wymienił nazwisko Stangla na konferencji prasowej w sprawie Hartheim. Sam Stangl wiedział o tym; zdaniem jego żony, od czasu porwania Eichmanna żył ze świadomością, iż jego dzień także nadejdzie. W trakcie procesu Stangl twierdził, że to zięć doniósł na niego. Wie~ senthal był w sądzie. Podczas przerwy podeszło do niego kilku dziennikarzy, pytając o potwierdzenie. Wedługjednego z reporterów Wiesenthal po~ twierdził, iż Habel był jego informatorem i że informacja ta kosztowała go 7 tysięcy dolarów. Wydaje się, iż Habel groził mu sądem, żądając odwołania tych słów. Wiesenthal tłumaczył, że nie został dobrze zrozumiany: nie miał
„NIGDY NIE
WIDZIAŁEM
W NICH LUDZI
„
239
żadnych związków
z Hablem, ale nie wykluczał możliwości, że to Habel wysłał do niego mężczyznę z wiadomością o miejscu pobytu Stangla10• Prawdopodobnie Hablowi to nie wystarczyło, Wiesenthal wysłał mu więc wyjaśnienie wyglądające, jakby było sformułowane z pomocą adwokata: „W swoim liście pragnę oświadczyć, że nie ma pan związku z tą sprawą i że nigdy nie nawi;µałetn z panem kontaktu: osobiście, telefonicznie czy pisemnie" 11• Rodzina Stangla była przekonana, że mężczyzną, który pojawił się u Wiesenthala, był wujek Habla. Gitta Sereny napisała, że wujek tniesz, kał w Wiedniu i był z pochodzenia Żydem12 •
Agent Mossadu występujący pod nazwiskiem Mordechaj Elazar stwier, dził później, że to sam Wiesenthal odnalazł Stangla, a potwierdził to rów, nież Alfred Spiess, prokurator w jego procesien. Może to wr.jaśnić, dlaczego aresztowano Stangla dopiero w 1967 roku, czyli trzy lata po tym, jak Wie, senthal otrzymał informację o miejscu jego pobytu. Pytanie to pojawiło się między innymi dlatego, że w raporcie dotyczą.cym tej sprawy Wiesenthal pisał, że „dokładny adres" Stangla znał już w 1964 ro, ku. W jednt:i ze swych książek podał, iż adres był w jego rękach "kilka ty, godni" po tym, kiedy dowiedział się, że Stangl przebywa w Sao Paulo 14 • Wydaje się, że i rym razem puścił wodze wyobraźni; dokładny adres Stangla poznał na krótko przed jego aresztowaniem, jednak o jego pracy w zakła, dach Volkswagena wiedziałjuż rzeczywiście w 1964 roku. Dokumenty przechowywane w Archiwum Wiesenthala potwierdzają, że kierował śledztwem za pomocą listów, depesz i telefonów i opłacał je od sierpnia 1964 roku, a w końcu wysłał kurierkę do Brazylii. Wcześniej wy, słał czek na 100 dolarów, obiecując dodatkowe 400 człowiekowi, któremu uda się zdobyć listę pracowników Volkswagena i wydobyć z niej nazwiska osób o imieniu Franz. Żaden z nich nie nazywał się Stangl. Wiesenthal znów opłacił detektywów i okazało się wtedy, że Stangl używał imienia Paul.
240
SZYMON WIESENTHAL
W tym okresie Wiesenthal
utrzymywał już
kontakty z organizacjami ocalałych i działaczami żydowskimi w różnych krajach, także w Brazylii. Był wśród nich ocalały z Zagłady doktor Vojtech Wincerstein, przedstawiciel Światowego Kongresu Żydów i jeden z przywódców Żydów słowackich. Winterstein skonraktował Wiesenthala z Arao Steinbruchem, Żydem, członkiem brazylijskiego senatu. Obaj spotkali się na jakiejś konferencji w Brukseli i urrzymywali kontakt listowny; Wiesenthal przekazał mu tr.zy tysiące dolarów „na wydatki". Winterstein skrytykował go - wystarczyłby ty„ siąc dolarów. W każdym razje Steinbruch użył swoich znajomości. Tymczasem Wiesenthal rozpoczął wyścig z czasem - musiał przekonać rząd austriacki, by zażądał ekstradycji Stangla; w Austrii przygotowywany był już nakaz aresztowania. Jak zwykle ptzekonywał urzędników, by zrobili to, co powinni. Cała seria depesz przechowywanych w jego dokumentach świadczy o jego naciskach. Dokumenty te potrzebne były Steinbruchowi. Równolegle zwrócił się do policji izraelskiej z prośbą. o zebranie zeznań od uratowanych z Treblinki. Najbardziej obawiał się, iż informacja ta przecieknie i Stangl zdoła zbiec. „Nie chciałem działać oficjah1ymi kanałami po nieszczęsnym doświad czeniu ze sprawą Mengelego" - pisał do izraelskiej policji. Im więcej ludzi wie~ działo o zbliżającym się aresztowaniu, tym większe rosło w nim napięcie. Listy i telegramy, które wymieniał ze swoimi kurierami w Brazylii, były zaszyfrowane. Zastanawiał się, czy samemu nie lecieć do Brazylii. Tymczase1n nakaz aresztowania Stangla w Austrii został przetłumaczo ny na portugalski i przekazany ambasadorowi Austrii w Brazylii. W ten sposób otworzono drogę do aresztowania. Brazylijska policja czekała do zakończenia karnawału, jednak już w połowie lutego 1967 roku zaczęto obserwować dom Stangla. Po upływie dwóch tygodni został aresztowany w akcji wyreżyserowanej na wielki dramat: trzech policyjnych agentów w towarzystwie fotoreportera prasowego udało się do jednego ze szpitali w Sao Paulo, przedstawili się i kazali jednej z pielęgniarek zadzwonić do zakładów Volkswagena i powie~ dzieć Stanglowi, ie jego córka ucierpiała w wypadku ulicznym i ojciec powi„ nien natychmiast przyjechać. Stangl przyjechał w ciągu pół godziny i został zatrzymany. Była to światowa sensacja; w Izraelu wiadomość pojawiła się na czołówkach gazet.
„NIGDY NIE WIDZIAŁEM W NICH l.UDZl
11
24I
Wiesenthal dowiedział się o jego zatrzymaniu w drodze do Stanów Zjednoczonych, na lotnisku w Amsterdamie. Obawiał się, że Brazylia wymiga się od ekstradycji Stangla, zadzwonił więc od razu do przyjaciół w różnych kra, jach, prosząc o zorganizowanie demonstracji przed ambasadą brazylijską. Następnie skontaktował się z ministrami sprawiedliwości Nadrenii i West, falii w zachodnich Nie1nczech, żądając ekstradycji Stangla. Zadzwonił także do znajomych w Polsce, chciał, by Polska również zażądała ekstradycji. W Ameryce Południowej należy przedstawić jak najwięcej ż~dań o ekstra, dycję - wyjaśnił później. Po przybyciu do Nowego Jorku jego popularność pomogła mu w dostaniu się do senatora Roberta Kennedy'ego, który, jak twierdził, zadzwonił do ambasadora Brazylii i również zażądał ekstradycji Stangla. Brazylia przystała na to, Stangl został wydany Niemcom. Okazało się, że żył pod prawdziwym nazwiskiem. Wraz z rodziną zapisany był w austriac, kim konsulacie w Sao Paulo. Jego nazwisko widniało wśród poszukiwanych przestępców. Gdyby tylko urzędnicy konsularni właściwie wykonywali swoją pracę, sami wpadliby na nazwisko Stangla i prosiliby o jego ekstradycję. Jeden z nich wymądrzał się przed biografką Stangla, mówiąc: „Jeśli Wie, senthal twierdzi, że Stangl mieszkał w Sao Paulo, to dlaczego nie zwrócił się do nas?" 15• Zakłady Volkswagena natomiast wychodziły ze skóry, aby prze, konać go, iż nie wiedziały, że Stangl pracuje u nich, i zaangażowano nawet Walthera Leisslera Kiepa, znanego członka Bundestagu, by przekazał Wiesenthalowi ich ubolewanie L6 • Proces rozpoczął się w Diisseldorfie w maju 1970 roku, kilka miesięcy później Stangl został skazany na dożywocie. Zmarł w więzieniu po roku i właściwie poniósł niewielką karę. Wiesenthal nie był jednak rozczarowany. Stangl był jednym z największych zbrodniarzy wojennych i nikt nie uczynił więcej, by go odszukać; pomogły mu wiara, bezgraniczne oddanie, kontakty i populamośće. Gdyby Stangl był jedynym zbrodniarzem wojennym, którego zdołał doprowadzić przed sąd, mógłby sobie powiedzieć, że nie zmarnował życia.
Rozdział dwunasty
„GRANICE AUSCHWITZ"
JEDNOść'1osu
W
maju 1966 roku Wiesenthal poleciał z Wiednia do Amsterdamu. Stewardesy rozpoznały go i powitały, wymieniając nazwisko. Pasa-
żer siedzący obok zapytał, czy jest tą samą osobą, której nazwisko pojawia
się czasami w prasie. Wiesenthal potwierdził, a wtedy sąsiad przedstawił się: Tamari, chrześcijański przedsiębiorca z Ramalli w Jordanii, w drodze do
Nowego Jorku. Wiesenthal sporządził, nie wiadomo w jakim celu, szczegółową notatkę z rozmowy. Wygląda na to, że Tamati mówił przez większość
czasu, Wiesenthal słuchał. Siłą rzeczy rozmowa zeszła na konflikt izraelsko„arabski. Tamari, potomek rodziny deportowanej z Jaffy, powiedział, że Izrael popełnił poważny błąd, nie wypłacając Palestyńczykom odszkodowania za utratę ich mienia. Również król Jordanii, Husajn, nie zachowuje się wobec nich w porządku. Obawia się ich, szczególnie inteligencji palestyńskiej. Wiesenthal zapytał o muftiego; Tamari odpowiedział, że obecnie nie ma on żadnych wpływów. Wiesenthal spytał o organizację al Fatah. Tamari odparł, że nie można zro„ bić nic przeciwko nim, choć Jordania cierpi z powodu tej organizacji bar„ dziej nawet niż Izrael. Opowiedział o sobie i swojej rodzinie. Wspomniał przr.jaciela Żyda, le„ karza mieszkającego w izraelskiej części podzielonej Jerozolimy; przekazuje mu pozdrowienia za pośrednictwem osób przechodzących na drug'! stronę miasta. Opowiedział również Wiesenthalowi o niedawno przeczytanej
,.
„GRANICE AUSCHWITZ
243
książce, był to Dziennik Normana Bentwicha, Żyda pragnącego pokoju,
który był radcą prawnym mandatu brytyjskiego. Tamari był pod głębokim wrażeniem książki, a Wiesenthal był z kolei pod wrażeniem Tamariego: „Wydaje mi się, że rozmawiałen1 z Arabem, którego inteligencja i otwartość są ponadprzeciętne, a w dodatku wcale nie jest narodowym ekstremistą" zanotował prawdopodobnie z pewnym zaskoczeniem. Tamari zapytał, czy kiedykolwiek rozmawiał z Arabem. „Nie udzieliłem jasnej odpowiedzi" - zapisał Wiesenthal. Prawdopodobnie Tamari był pierwszym Arabem, z którym rozmawiał, pomyślał więc, że być może ich rozmowa ma wartość wywiadowczą, i zapisał wszelkie szczegóły. Tamari za~ deklarował, że wierzy w pokój, lecz tymczasem jest tylko jedna osoba, kt6rej głos jest znaczący - osobą tą jest prezydent Egiptu, Naser, nie ma jednak szansy, by zaprowadził pokój 1• W tym okresie Wiesenthal nie zastanawiał się nad możliwościami zm.ia~ ny granic Izraela. Podobnie jak większość Izraelczyków pogodził się z myślą o życiu w granicach przerwania ognia z 1949 roku,jednakjak wszyscy był przekonany, że Arabowie nie porzucili myśli o likwidacji Izraela, należy więc ocze~ kiwać kolejnej wojny. W czerwcu 1967 roku wybuchła wojna sześciodniowa.
Konflikt, kt6ry doprowadził do wojny, rozpoczął się w momencie, gdy terroryści al Fatah przedostali się przez północną granicę Izraela. Między Izraelem a Syrią doszło do napięć, które przeniosły się na południową gra~ nicę między Izraelem a Egpitem. Egipcjanie grozili likwidacją Izraela, więk szość Izraelczyków autentycznie się tego obawiała. Ogarnęło ich przeraie; nie; wielu wracało myślą do Zagłady. W kilku izraelskich miastach rabini poświęcili parki i boiska sportowe z myślą, że mogą służyć jako cmentarze; obawiano się, że zginą tysiące ludzi2• Wiesenthal starał się dowiedzieć, co się dzieje; telefonował do ambasady i kilku znajomych w Izraelu. Nikt nie potrafił go uspokoić. Wydawało się, iż sytuacja jest beznadziejna. Znów wróci~ ły koszmarne wspomnienia. Podczas tamtych tygodni znacznie wzrosła fala napływających listów. Pi; sali do niego ocaleni z Zagłady, aby podzielić się swoimi obawami, oczekując
244
SZYMON WIESENTHAL
pocieszenia, zapewne nie przypuszczali, że on sam jest w panice. Pomimo to starał się kontynuować codzienną pracę. 5 czerwca napisał do prokuratury w Hamburgu, przygotowującej w tym czasie proces przeciwko jednemu ze zbrodniarzy z getta przemyskiego. Udało mu się odszukać ocalonego z getta mieszkańca Riverdale w stanie Nowy Jork, który zgodził się wystąpić przed sądem jako świadek 3 • Tego samego dnia, może po raz pierwszy w życiu, odrzucił prośbę o wy„ wiad: „Zapewne pan zrozumie, że w obecnej sytuacji Izraela nie mam gło„ wy do wywiadów" - tłumaczył dziennikarzowi, który się do niego zwró.cił4. Pragnął w tych ciężkich godzinach pomóc Izraelowi i znał tylko jeden sposób, aby to zrobić: wyci~gn~ł teczkę zatytułowaną"Egipt" i zamówił salę w „Concordii" - klubie dziennikarzy Wiedniu.
w
Gdy 5 czerwca izraelskie myśliwce zniszczyły większość egipskich satno„ lotów znajdujących się jeszcze na ziemi, Wiesenthala podobnie jak więk„ sześć Izraelczyków i miliony Żydów ogarnęła euforia. Tak jak wielu innych poczuł, że Żydzi - może w ostatniej chwili - się obronili i druga Zagłada nie nastąpi. Rankiem 7 czerwca izraelskie siły zbrojne kontynuowały swój zwycięski marsz, doszły pod Ścianę Płaczu. Niemal o tej samej godzinie Wiesenthal dotarł do klubu dziennikarzy w Wiedniu. Według jego zapi~ sków, w konferencji prasowej uczestniczyło przeszło stu trzydziestu repor„ terów z wielu państw. Przedstawił im listę nazwisk, które pospiesznie spisał. Była podobna do listy przedstawionej Amerykanom w 1945 roku: twierdził, że dwudziestu dziewięciu zbrodniarzy hitlerowskich znalazło azyl w pań„ stwach arabskich. Temat ten zawsze go interesował; naziści żyjący w krajach arabskich widzieli w wojnie sześciodniowej okazję do dokończenia zagłady Żydów, która została przerwana dwadzieścia lat wcześniej. Na czele listy widniało nazwisko Alojza Brunnera, jednego ze współpra cowników Eichmanna, który na początku mieszkał w Damaszku„ a potem, według Wiesenthala, przeniósł się do Kairu. To właśnie on gościł w Auschwitz muftiego Amina al„Husseina - stwierdził, dodają.c, że Palestyńczycy rozpowszechniają. antysemicką. propagandę, nawołując do jawnej zagłady
„GRANICE AUSCHWITZ"
245
Żydów. Przypomniał reporterom, że również Franz Stangl, komendant
T reblin.ki, niedawno aresztowany w Brazylii, ukrywał się po wojnie w Da, maszku. Wśród nazwisk wymienionych przez Wiesenthala było także na; zwisko Friedricha Warzoka, oficera SS z obozu janowskiego, który jego zda, niem mieszka spokojnie w Kairze. Wiesenthal stwierdził, że w świecie arabskim znalazło azyl od sześciu do siedmiu tysięcy zbrodniarzy hitlerowskich. Część z nich dotarła tam jeszcze w trakcie wojny, innym udało się wydostać z brytyjskich obozów jenieckich w Egipcie, a jeszcze inni dotarli na Bliski W schód z pomocą różnych or, ganizacji; tu wspomniał o ODESSIE. Arabowie potrzebowali fachowców. Na początku korzystali z doświadcze11. hitlerowców, formując siły policyjne i aparat propagandowy. Przetłumaczyli na ar~bski Mein Kampf, a później zaangażowano ich do produkcji rakiet i broni chemicznej - powiedział. Z biegiem lat hitlerowcy mieszkający w państwach arabskich rozszerzyli swą działalność na Europę: pomagali organizacjom neonazistowskim, do; starczając im broni i materiałów wybuchowych, instruowali, jak torpedować starania zmierzające do zawarcia porozumienia o odszkodowaniach między Izraelem a Niemcami. Działali przeciwko nawiązaniu stosunków dyploma; tycznych między Izraelem a Niemcami, a także przeciw odroczeniu termi; nu przedawnienia zbrodni wojennych. Wiesenthal potrafił nawet wynuenić arabskie nazwiska niektórych „Niemców" oraz wskazać, w jakich minister; stwach pracują5 •
Na podstawie materiałów znajdujących się w spuściźnie Wiesenthala nie sposób jednoznacznie stwierdzić, w jaki sposób dotarł do tych nazwisk. Można przypuszczać, że tak jak wcześniej korzystał z legalnych źródeł, w tym z prasy, oraz z informacji uzyskanych od dyplomatów, biznesme; nów i dziennikarzy jeżdżących do państw arabskich i spotykających się tam z Niemcami. Teczka „Egipt" przechowywana w Archiwum Wiesenthala za, wiera między innymi szczegółową. relację brytyjskiego dziennikarza Her, mana Barrymaine'a, który wyjechał do Egiptu w 1953 roku na spotkanie z mężczyzną występującym w tej relacji pod pierwszą literą prawdziwe,
246
SZYMON WIESENTHAL
go nazwiska: B. Być może chodzi o Bormanna. Nie jest jasne, kto wysłał Barrymaine'a do Kairu i kto opłacił jego misję. Sprawozdanie, które spisał po powrocie, zawiera wiele informacji o Niemcach mieszkających w Kairze. Wydaje się, że Wiesenthal przekazał te nazwiska Izraelowi, a może Izraelczycy podali mu kilka nazwisk, których nie znał. Przynajmniej część z nich pochodziła z listy ptzygotowanej przez konspiracyjną organizację antynazistowską6.
Dwa miesiące po opublikowaniu tej listy otrzymał kłopotliwy list z Centralnego Biura Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu. Szef biura, Adalbert Riickerl, rozpoznał zaledwie dziesięć nazwisk z listy Wiesenthala. Szczegóły przekazane przez Wiesenthala były mniej więcej zgodne z danymi będącymi w posiadaniu biura, ale Ruckerl nie mógł potwierdzić, iż którykolwiek ze zbrodniarzy na liście Wiesenthala, z wyjątkiem Alojza Brunnera, rzeczywiście przebywa w krajach arabskich. Dziewiętnastu nazwisk figurujących na liście w ogóle nie znał, w związku z czym oświadczył, że takich osób nie było. Ani w Archiwum Wiesenthala, ani w Yad Vashem nie ma materiałów o tych osobach. Można sądzić, iż Wiesenthal wymyślił je i udostępnił różnym mediom.
Po zwycięstwie Izraela w wojnie sześciodniowej Wiesenthal otrzymał mnóstwo listów z gratulacjami, jakby był to jego osobisty sukces. Wśród piszących było wielu Niemców, których nawet nie znał. Nie widzieli różni cy między Żydami a Izraelczykami. Wiesenthal niczego im nie tłumaczył, dziękując, jakby wysyłali swe pozdrowienia pod właściwy adres. Powszechne w Izraelu lęk przed zagładą, następnie zwycięstwo i zdobycie Ściany Płaczu i miejsc świętych na zachodnim brzegu Jordanu, za.tar~ przynajmniej na jakiś czas, obcość między Izraelczykami a Żydami. Poczuł to taicie Wiesenthal. Teraz obcość zasqpiła świadomość jedności losu. Wiesenthal przełożył to na sympatię do Menachema Begina, który aż do wojny sześciodniowej był przywódcą opozycji w Izraelu. Jako wielbiciel Żabotyńskiego, utożsamiał się z poglądami politycznymi Begina, choć nie podzielał jego stanowiska w sprawie umowy o odszkodowanie z Niemcami.
,,GRANICE AUSCHWITZ
11
247
Nie znosił Ben Guriona. Raz lub dwa odwiedził Begina i jego żonę Alizę w ich telawiwskim mieszkaniu. Wydali mu się bardziej „żydowscy" niż wielu Izraelczyków, których języka nie znał; z Beginem i jego żoną rozmawiał w jidysz7 • W przededniu wojny sześciodniowej powstał w Izraelu rząd jedności narodowej i Begin został ministrem. Teraz stał się jednym z ojców zwycięstwa.
Wiesenthal zaczą_ł się solidaryzować nie tylko z państwem Izrael, lecz także z polityką jego rządu. Podobnie jak większość Izraelczyków popierał deklaracje rządu Izraela: nie ma powrotu do starych granic bez pokoju, nie ma pokoju bez bezpośrednich negocjacji, nie ma powrotu do granic z 1967 roku; wschodnia Jerozolima pozostanie pod władzą Izraela, Jerozolima jest wieczną stolicą Izraela. Jeszcze tego samego lata pojechał w towarzystwie"Elazara: agenta Mossadu, który wyjawił mu swoje prawdziwe nazwisko, odwiedzić miasta na zachodnim brzegu Jordanu.
Wojna sześciodniowa postawiła konflikt między Izraelem a światem arabskim, a w szczególności konflikt izraelsko-palestyński, w centrum świa towej debaty publicznej, a sam konflikt stał się częścią rewolucji społecznej, politycznej, kulturowej i obyczajowej lat sześćdziesiątych. "Nowa Lewica" wywołała buntowniczy ruch, który przetoczył się przez Stany Zjednoczone i Europę, obalając system istniejących konwencji; wydawało się, że od nowa należy zdefiniować, co jest dobre, a co złe, co jest dozwolone, a co zakazane. Coraz więcej ludzi czuło potrzebę zajęcia stanowiska - "za lub przeciw Izraelowi"; wielu było nawet skłonnych określać postawy moralne na tej podstawie. Problem ten przedostał się również do partyjnej polityki w wielu krajach. Starania Wiesenthala, by bronić stanowiska Izraela, były przez wiele osób postrzegane jako część jego moralnej i ideologicznej walki w obronie swego światopoglądu, zwłaszcza stosunku do żydostwa, antysemityzmu . . . 1 SYJOnlZmu.
Nieraz czuł się zagubiony. Ruch „Nowej Lewicy" występował między innymi przeciw pozycji byłych nazistów w społeczeństwie niemieckim: Wiesenthal miał wszelkie powody, by popierać ten ruch. Jednakże wiele osób
l
SZYMON WIESENTHAL
związanych z „Nową Lewicą" popierało Palestyńczyków, a Wiesenthal odnajdywał w
ich pismach elementy antysemickie. Ruch socjaldemokratyczny w Europie popierał zazwyczaj Izrael, choć w Austrii socjaliści traktowali byłych nazistów z pobłażaniem. Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy po zakończeniu wojny sześciodniowej coraz więcej Izraelczyków zaczę ło domagać się od rządu wycofania się ze zdobytych terenów. Oni również uważali się za patriotów i twierdzili, że czynią to w interesie Izraela. Jednym z nich był Uri Avneri. Urodził się w Niemczech, jako dziecko wyemigrował do Palestyny. W niepodległym Izraelu był założycielem i redaktorem naczelnym tygodnika„Haolam Hazeh" („Ten Świat"). Krytykował Ben Guriona, występował przeciw Rezso Kastnerowi, był zwolennikiem idei powstania niepodległego państwa palestyńskiego obok państwa Izrael. Nie on jeden: przez pewien czas również szef sztabu generalnego Izraela, Icchak Rabin, popierał tę ideę8•
W 1969 roku Avneri udzielił wywiadu lewicowemu czasopismu ukazującemu się w Niemczech. Zapytano go między innymi o opinię na temat różnych
osób popierających kręgi prawicowe w Niemczech, wśród nich Wiesenthala. „Ledwie go znam, lecz nie czuję do niego sympatii - powiedział. - Mam po prostu wrażenie, że ze swojej działalności robi interes, ie utrzymuje się ze zbrodni hitlerowskich. Gdyby te śledztwa prowadziła jakaś państwowa instytucja, byłoby to zrozumiałe, kiedy jednak czyni to instytucja prywatna, czerpiąc z tego dochody, to cała ta sprawa z punktu widzenia moralnego wydaje mi się niesympatyczna': Wiesenthal wysłał do Avneriego długi list. Pisał, że nie oczekuje, by ten go polubił. Ani „stara prawica'; ani „nowa lewica' nie czują do niego sympa~ tii: prawica go nienawidzi, bo nie pozwala zapomnieć o zbrodniach hitlerowskich, a lewica, bo popiera Izrael. Jako Żyd, znający doskonale naturę cierpień własnego narodu, jest świa dom, że w każdej epoce byli Żydzi, którzy chodzili po ulicach z zawieszoną na szyi tabliczką z napisem „Hańba nam': W końcu jednak trafili na śmiet nik historii. „Również pan kieruje się sympatii dla śmietnika historii" - zakończył, podpisując się: „Z pogardą" 9 • Okupacja terenów palestyńskich sprawiła, ie zaczęto analizować źródła konfliktu, tj. wydarzenia do roku 1948. Młody Niemiec pytał: „Czyż nie
„GRANICE AUSCHWITZ"
249
jest tragiczne, iż próba naprawienia krzywdy wyrzą.~onej Żydom dopro-wadziła do powstania państwa Izrael i spowodowała nową krzywdę: Żydzi otrzymali ojczyznę, a wypędzeni Palestyńczycy zostali nowymi Żydami~': Prawdopodobnie ten młody Niemiec uważa się za człowieka niezwykle pt·awego - pisał z szyderstwem Wiesenthal. „Nie, nie ma w tym nic tragicz-nego. Powstanie państwa było jedyną właściwą reakcją na Auschwitz. Na-leżało znaleźć na kuli ziemskiej kraj, w którym Żydzi byliby gospodarzami, a nie tolerowanymi gośćmi 10". Być może Wiesenthal żałował, że to nie on, lecz minister spraw zagranicz-nych Abba Eban powiedział, że stare granice Izraela to „granice Auschwitz': Zgadzał się z tym jednak i oddał do dyspozycji Izraela swoje kontakty w mediach i coraz większą część swojego czasu. W tym okresie interesował się nim cały świat; jego biografia została przełożona na wiele języków.
HISTORIE ŻYCIA iesenthal potrafił opowiadać, nie umiał jednak pisać. Charles Ronsac, jego agent literacki z agencji Opera Mundi w Paryżu, słusznie uważał, iż nie można zostawić w jego rękach tak dramatycznej historii jak historia jego życia. Szukał więc dla niego biografa. Wybór padł na Josepha Wechsberga, znajomego Wiesenthala. Urodzony w Czechosłowacji, był jednym z autorów prestiżowego amerykańskiego tygodnika „New Yorker': od lat pięćdziesiątych mieszkał w Niemczech„,Wechsberg był wspaniałym człowiekiem - wspomi-na po larach Wiesenthal. - Ja napisałem relację, a on z tego stworzył dzido literackie': Był Żydem, dla którego, podobnie jak dla Wiesenthala, Wiedeń był domem; młodszy od niego zaledwie o rok, potrafił doskonale uchwycić, co Wiesenthal chciał powiedzieć i co świat pragnął usłyszeć. Książka Mordercy sq wśród nas została napisana jako seria emocjonu, jących opowieści detektywistycznych, jak na przykład historia o odkryciu po wojnie żydowskich modlitewników. W ciemnej piwnicy starego zamku położonego w środku lasu przechowywano tysiące książek. „Staliśmy tam długą godzinę, nie mogąc wydobyć głosu z gardła - pisał Wechsberg w imie-niu Wiesenthala. - Jeden z nas podniósł kilka książek, zbliżył do ust i od--
W
SZYMON WIESENTHAL
łożył na stertę. Nagle usłyszałem jęk, odwróciłem się. Młody rabin trzymał
w ręku modlitewnik. Wpatrywał się w pierwszą stronę, a twarz zbladła mu jak papier, nagle upadł na ziemię ( ... ) Podniosłem modlitewnik i otworzy, łem go, na pierwszej stronie zobaczyłem kobiece pismo, słowa napisane nie, wą.tpliwie w wielkim wzruszeniu: «Właśnie weszli do naszego miasta. Za kilka minut będą u nas w domu.Jeśli ktoś odnajdzie ten modlitewnik, niech da znać mojemu najdroźszemu bratu ( ... ). Nie zapominajcie nas, nie zapo, minajcie o naszych mordercach! Oni ( „. )».Dalej nie dało się już odczytać. Zamknąłem modlitewnik i spojrzałem na młodego mężczyznę, wciąż był blady, choć już spokojny. «Jeśli nie macie nic przeciwko temu - powiedział chciałbym zatrzymać ten modlitewnik. Należał do mojej siostry. Zginęła w obozie w Treblince»': Wydaje się, że dla Wechsberga była to jedna z tych spraw, dla których nie warto narażać się na niebezpieczeństwo, nie zbadał więc, czy jest prawdziwa. Austriacka historyczka Evelyn Adunka zapytała Wiesenthala, gdzie dokładnie znajdował się ten zamek, kim był mężczyzna, który odnalazł modlitewnik swojej nieżyjącej siostry, i co się stało z książkami. Wiesenthal nie potrafił odpowiedzieć 11 • Stare księgi i dzieła sztuki zrabowane przez nazistów pobudzały jego wyobraźnię i wiele się tym zajmował. Jego książka pełna jest tego typu opowieści; niemało z nich trudno uwiarygodnić. Tygodniki„Time': „Der Spiegel" i inne odnotowały ukazanie się tej książ ki, publikowały fragmenty. Szybko stała się bestsellerem. W Stanach Zjednoczonych sprzedano ćwierć miliona egzemplarzy, we Francji i Holandii po 45 tysięcy, w Szwecji, Norwegii, Finlandii, we Włoszech i Niemczech - jeszcze około 60 tysięcy egzemplarzy. Carmen Hofbauer, badaczka literackich dzieł Wiesenthala, nie zdołała ustalić dokładnych danych w pozostałych krajach europejskich, Brazylii, Japonii i Izraelu. W sumie sprzedano prawie pół miliona egzempfarzy12• Książka ukazała się w doskonałym momencie, na kilka miesięcy przed aresztowaniem Franza Stangla. Agent literacki Wiesenthala pospiesznie dodał jego historię do aktualnej wersji książki 13 • Sukcesy Wiesenthala, podobnie jak jego udział w pościgu za Eichmannem i odszukanie policjanta, który aresztował Annę Frank, wynikały z jego poświęcenia się sprawie, sprytu i odwagi, Wechsberg potrafił to doskonale opisać. Do sukcesu książki przyczynił się również fakt, że WiesenthaJ opo,
„GRANICE AUSCHWITZ"
wiedział w niej
o wydarzeniach, których zakończenia wciąż nie znano. Bu-dowało to napięcie, dawało obietnicę kontynuacji. Tak było na przykład ze sprawą Stangla. W śród zbrodniarzy hitlerowskich pozostających wciąż na wolności był Heinrich Miiller, szef gestapo oraz Mengele i Bormann.
Heinrich Miiller był zdaniem Wiesenthala najbardziej poszukiwanym zbrodniarzem wojennym. „Może znalazł azyl w Rosji, mam jednak wąt- pliwości, czy jeszcze żyje" - pisał 14 • Zazwyczaj Wiesenthal nie był skłonny zakładać, że ludzie, których szukał, nie żyją. Tym razem jednak, być może na podstawie informacji z Mossadu, doszeelł do wniosku, że jest moż„ liwe, iż Miiller zmarł. W każdym razie Mossad nie próbował go już ści- gać. W sierpniu 1966 roku Meir Amit, szef Mossadu, donosił premierowi Leviemu Eszkolowi o próbach wytropienia Miillera i Bormanna, propanu„ ją.c kontynuowanie działalności. Eszkol odparł, że się nad tym zastanowi 15• W noc 5 listopada 1967 roku sąsiedzi pani Sophie Mi.iller usłyszeli po-dejrzane głosy dobywające się z jej mieszkania w kamienicy przy ulicy Man-siegerweg 4 w dzielnicy Pasig w Monachium. Małżonki byłego komendanta gestapo nie było w domu, tak więc hałas zaniepokoił sąsiadów, którzy za-wiadomili policję. Dwóch mężczyzn aresztowanych na korytarzu okazało się Izraelczykami. Historia ta, opisywana w mediach, dodała książce Wie-senthala waloru aktualności. Isser Hare! wykorzystał klęskę operacji, ażeby skrytykować Amita, swo-jego rywala i następcę: „Usiłował schwytać zbrodniarzy wojennych nie z po„ czucia moralnego obowiązku, lecz z chęci przypisania sobie operacji w stylu ujęcia Eichmanna, czynił to dla chwały - twierdzi Harel. Teczka Mi.illera w Archiwum Wiesenthala nie świadczy o zaangażowaniu Amita w nieuda.ną próbę wytropienia byłego szefa gestapo l6 • Mossad wciąż interesował się Mengelem. Wiesenthal miał teraz nowe.go oficera prowadzącego, który korespondował z nim po angielsku i przed-stawiał się jako _A. Livnat, P.O.B 7027, Tel Awiw. „Jeśli chodzi o przybyłą z Paragwaju kobietę, która przez lata żyła z Mengelem, zrobiłem wszystko, co należało, jednak minie trochę czasu, nim będę mógł porozmawiać z nią
252
SZYMON WIESENTHAL
otwarcie"17• Utrzymywał kontakty z osobami, które przekazywały mu infor~ macje na temat żony Mengelego, działał podobnie, jak w przypadku żony Eichmanna; być może chodziło o wynajętych detektywów, a być może byli to wolontariusze. Pouczał ich, by nie podpisywali się pod listami swoimi prawdziwymi imionami, nadawał im przydomki:„Meit" lub„Kasper"18 • Sukces książki w znaczący sposób poprawił sytuację finansową Cyli i Szymona Wiesend1alów. Mieszkali teraz już we własnym domu przy ulicy Mestrozi w prestiżowej dziewiętnastej dzielnicy na północy miasta. Był to wygodny mieszczański dom, choć wcale nie luksusowy. Córka nie mieszkała już z nimi: wyszła za mąż w grudniu w 1965 i przeniosła się do Holandii. Cyla czuła się jeszcze bardziej samoma. Wiesenthal marzył o kolejnym dziecku, wcześniej żona nie chciała; a teraz było już za późno 19•
Dwa i pół miesiąca po zakończeniu wojny sześciodniowej Wiesenthal otrzymał z Kairu list, który mu uzmysłowił, jak zagmatwane bywają losy żydowskie. Pisała do niego żona Jamesa Rappa, z zawodu dentysty, który był kuzynem Wiesenthala ze strony matki. W latach dwudziestych Rapp opuś cił Galicję i po długiej żydowskiej tułaczce dotarł do Egiptu, gdzie przez kolejne czterdzieści pięć lat mieszkał z żoną w Port Saidzie. Wiesenthal nie wiedział o nim wiele: w domu rodziców wisiała jego fotografia, zapamiętał go więc jako przystojnego mężczyznę. Rapp był starszy od niego o osiemnaście lat; kiedy kończył studia medyczne, Wiesenthal był jeszcze dzieckiem. Po wyjściu z Mauthausen starał się nawią zać z nim kontakt, lecz nie udało mu się go odnaleźć. Minęły lata: Anglicy opuścili Egipt, król Faruk został obalony, a rewolucja oficerów wyniosła do władzy Nasera. Prawdopodobnie James i Teolinda Rapp przetrwali exodus Żydów z Egiptu w 1956 roku, który nastąpił po wojnie synajskiej. Teraz James miał siedemdziesiąt siedem lat, był na wpół niewidomy i chory. Jego starsza o cztery lata żona zwróciła się do sławnego kuzyna męża prawdopodobnie za radą. ambasady austriackiej w Kairze. Jej list dotatł do niego za. pośred nictwem MSZ w Wiedniu. Pani Rapp donosiła, że w wyniku wojny sześ,
„GRANJCB AUSCHWITZ"
253
ciodniowej zostali ztnuszeni z mężem do opuszczenia swojego mieszkania w Port Saidzie, stracili wszystko, co mieli, a teraz niczym uchodźcy pozbawieni całego dobytku przebywają w ambasadzie austriackiej w Kairze20 • Austriackie ministerstwo spraw zagranicznych dodało kilka szczegółów od siebie: ambasada wynajęła małżeństwu Rapp pokój u egipskiej rodziny w Kairze, nie udało im się tam jednak urządzić, a teraz ambasada planuje umieścić ich w domu starców, prowadzonym przez włoskie zakonnice w Aleksandrii. Powrót do Port Saidu nie wchodzi w rachubę, Egipcjanie bowiem usuwają mieszkańców ze wszystkich miast położonych wzdłuż Kanału Sueskiego, gdzie toczy się wyniszczająca wojna21• W ten sposób wojna sześciodniowa zniszczyła ostatnie dni żydowskiego starca z Galicji, który przez prawie pięćdziesiąt lat żył wraz z żoną wśród Egipcjan, lecząc im zęby. Ci zaś dwadzieścia lat toczyli wojnę z żydowskim państwem, które powstało po drugiej stronie pustyni. Wiesenthal potrafił docenić tragiczną ironię tej historii; obiecał pomóc małżeństwu Rapp i przekazał im kilkaset dolarów. Przejrzał następnie swoje listy adresowe i odnalazł adresy kuzynów w Ameryce; mieszkali teraz w Nowym Jorku, Chicago, Oakland w Kalifornii. Większość z nich nawet go nie widziała, ale z radością gościliby u siebie kuzyna, słynnego łowcę nazistów. Jeden z nich sam był znany jako autor komedii z Beverly Hills i właśnie dla niego Wiesenthal znalazł czas; inni musieli zaspokoić się listami z przeprosinami. Teraz opisał im smutną historię kuzynów Jamesa i Teolindy z Kairu: wszyscy włączyli się w pomoc22• Tymczasem Wiesenthal stawał się znaną osobistością w trwającej zimnej WOJ me.
OPERACJA DUNAJ swojej walce o wizerunek Izraela w oczach światowej opinii publicznej Wiesenthal musiał się zmierzyć z potężnym aparatem propagandy państw bloku komunistycznego. W szystk.ie państwa bloku, z wyjąt kiem Rumunii, po wojnie sześciodniowej zerwały stosunki dyplomatyczne z Izraelem. N as tąp ił okres otwartej wrogości.
W
254
SZYMON WIESENTHAL
Wiesenthal skłonny był spoglądać na dzieje wedle ich wpływów na jego .życie, właściwie miał wszelkie powody być wdzięczny Armii Czerwonej, jej dowódcom i samemu Stalinowi, to oni bowiem zniszczyli Niemcy hit„ lerowskie. Był jednak również ofiarą sowieckich prześladowań we Lwowie. W 1953 roku Wiesenthal zwrócił się do Ligi Praw Człowieka w proteście przeciwko antysemityzmowi, który charakteryzował ostatnie dni władzy Stalina23• Walczył ze stalinizmem swoimi sposobami: opublikował w 1962 zjadliwą książkę z dowcipami antykomunistycznymi. Humor w oczach Wiesenthala był broni~ słabego i prześladowanego - w młodości rysował anryhiderow„ skie karykatury - jedynym środkiem obrony przed złem komunizmu czy faszyzmu, fałszerstwem ideologii, zag1natwaniem ekonomii, skorumpowa~ ną biurokracją, skostniałą kulturą, idiotyczną propagandą oraz ludzkim po„ ruzen1em. Część dowcipów zebrał, inne sam wymyśli. Oto kilka z nich: Skąd wiemy, że Adam i Ewa byli w Związku Radzieckim? Ponieważ byli goli i bosi, a wierzyli, że są w raju. Dwóch więźniów rozmawia w sowieckin1 łagrze: Dlaczego tu jesteś? pyta jeden. Ponieważ w roku 1939 obraziłem towarzysza Popowa, a ty? Jestem tu, ponieważ w 1943 chwaliłem towarzysza Popowa - odpowiada. Zwracają się do trzeciego więźnia: A ty? Ja jestem Popow. Nikita Chruszczow i John Kennedy urządzają wyścigi samochodowe. Kennedy w swoim cadillacu przybywa pierwszy, Chruszczow w swojej po-biedzie dużo za nim. Nazajutrz „Prawda" donosi, że Chruszczow przyjechał jako drugi, a Kennedy był zaledwie przedostatni. Leonid Breżniew spaceruje z kozą wzdłuż granicy z Chinami. Z drugiej strony pojawia się Mao. - Dlaczego spacerujesz ze świnią? - pyta. - To nie świnia, lecz koza - odpowiada Breżniew. Mao krzyczy do niego: - Zamknij się, nie do ciebie mówiłem. Pewnego razu Breżniewowi sprzykrzyło się słuchać o prześladowaniu Żydów w Związku Radzieckim. Chciał, żeby świat dał spokój tematowi wezwał więc ministra kultury, towarzyszkę Furcewą i kazał jej w ciągu trzech miesięcy postawić trzy synagogi i mianować trzech rabinów. Po upły wie trzech miesięcy żąda relacji. - Synagogi powstały - raportuje minister
li
„GRANICE AUSCHWITZ
255
kultury - nie udało nam się jednak mianować rabinów, bo wszyscy kandy, daci byli Żydami. Wiesenthal twierdzi, że książka sprzedała się w sześćdziesięciu pięciu ty' siącach egzemplarzy. Sporą część przemycono za „żelazną kurtynę': To był jego wkład w obalanie komunizmu. Był z tego dumny, choć wolał jednak publicznie nie przyznawać się do książki, która ukazała się pod pseudoni, mem Misza Kukin. Być może to An1erykanie sfinansowali wydanie ksią.żki i jej przemyt do Europy Wschodniej. Wiesenthal rozwinął swoje kontakty z amerykańskimi radiostacjami, na przykład z Radiem Wolna Europa, na, dającym do inieszkańców bloku sowieckiego24 • Aż do wojny sześciodniowej udawało mu się utrzymywać kontakty z państwami Europy Wschodniej, z ich ambasadami w Wiedniu, w tym z ambasadorem sowieckim. Gdy wy, buchła wojna, rozpoczął bez wahania poszukiwanie zbrodniarzy nazistow, skich, którzy znaleźli azyl w państwach komunistycznych.
We wrześniu 1968 roku rozpowszechnił listę byłych nazistów, którzy wówczas byli dziennikarzami w Europie Wschodniej. Twierdził, że uczynił tak, ponieważ prasa w Europie Wschodniej publikowała antysemickie ataki na Izrael. Lista zawierała trzydzieści dziewięć nazwisk. Brytyjski korespon, dent Jonathan Steele sprawdziłje i odkrył, że znajdowało się tam kilka osób, które zdą.żyły jeszcze w okresie reżimu hitlerowskiego przejść do opozycji komunistycznej, a dwie z nich postawiono przed sąd nazistowski i zostały zaocznie skazane na śmierć25 • Wiesenthal przekazał jugosłowiańskiemu mi, nistrowi sprawiedliwości list otwarty z protestem przeciw przyznaniu azylu hitlerowskiemu zbrodniarzowi26• Władze Związku Radzieckiego otrzyma, ły od niego listę zbrodniarzy wojennych z prośbą o przekazanie mu materia, łów o ich działalności. Gdy minął rok bez żadnej reakcji, Wiesenthal potępił Związek Radziecki. Izraelskiemu ministrowi spraw zagranicznych, Abbie Ebanowi, wysłał dokumenty, które miały udowodnić, że Rosjanie z preme, dytacją zaniechali ratowania Żydów w czasie Zagłady27 • W styczniu 1970 roku potępił antysemityzm w Polsce. Ogłosił broszu, rę, zawierającą nazwiska ważnych osobistości w polskim rząd.zie, które jego
SZYMON WlESENTHAL
zdaniem były antysemitami. Broszura została wysłana między innymi do senatorów amerykaf1skich.Jedną z osób wymienionych w broszurze był polski minister kultury Kazimierz Rusinek. Wiesenthal miał z nim osobiste porachunki: jego zdaniem to właśnie Rusinek obrzucił go obelgami i pobił w Mauthausen28• Po dwóch latach opublikował kolejną listę byłych nazistów działających w Niemczech W schod.nich. Tym razem chodziło o kadrę nauk.ową uniwersytetów29• W ten sposób Zagłada stała się częścią. zimnej wojny; wrogie stanowisko Związku Radzieckiego i jego satelitów wobec Izraela oraz wzrost antyse.mityzmu w tych państwach wzmocniły jeszcze ten proces. „Jako że Hitler i Stalin skompromitowali antysemityz1n, znaleziono nową formułę, dziś już się nie mówi, to Żyd jest winnyl' twierdzi się, iż winny jest syjonista" - powiedział w jednym ze swych przen1ówieó.30• Jak wielu innych, angażował się w walkę z prześladowaniem Żydów w Związku Radzieckim i domagał się przyznania im prawa do wyjazdu z kraju, rozmawiał z ambasadorami obcych państw, przemawiał31 . Zimna wojna, która już w larach pięćdziesiątych hamowała sądowy pościg za zbrodniarzami wojennymi, również Wiesenthala skłoniła do kom„ promisu. Wiedział, iż Stany ZJednoczone zatrudniają byłych zbrodniarzy hitlerowskich; nieraz powstrzyn1ywał się też przed napiętnowaniem nazistów, którzy objęli poważne stanowiska w Niemczech Zachodnich. Przynajmniej w jednym przypadku postąpił tak w interesie Izraela. Był to przypadek Hansa Globkego. Globke był zaangażowany między innymi we wprowadzanie niesławnych ustaw norymberskich, a później wraz z ludźmi Eichmanna w deportacje Żydów niemieckich i rabowanie ich mienia. W larach pięćdziesiątych został sekretarzem stanu w rządzie kanclerza Adenauera. Zaangażowany był w nawiązanie kontakrów dyplomatycznych między Niemcami a .Izraelem, w tym umowę dotyczącą wypłaty odszkodowań. Wiesenthal potępiał Nahuma Gold.manna za jego kontakty z Globkem, jednak uczynił to tylko w prywatnym liście32 • Przed rozpoczęciem procesu Eichmanna premier David Ben Gurion prosił oskarżyciela Gideona Haus.nera, by nie wyolbrzymiał roli Globkego. Hausner wyjaśniał później, iż Ben Gurion nie chciał ugodzić w Adenauera. Niemcy W schodnie za pośrednie„ twem adwokata, Friedricha Kaula, zaproponowały dostarczenie sądowi
11
„GRANICE AUSCHWITZ
257
sporo materiałów o Globkem. Wiesenthal, który przebywał wówczas w Jerozolimie, starł się z nim na konferencji prasowej, twierdząc, że chodzi tu o propagandę komunistyczną. Kilka miesięcy po wojnie sześciodniowej zareagował z chłodną wrogoś . . cią na informacje nadchodzące z Niemiec Wschodnich, według których prezydent Niemiec Zachodnich, Heinrich Liibke, był zamieszany w tworzenie obozów koncentracyjnych. „Niemcy Wschodnie mają w zwyczaju wypuszczać na rynek to, co wiedzą na temat danych osób, dopiero wt~dy, gdy te dochodzą do ważnych stanowisk w Niemczech" - pisał. Była to druga kadencja prezydentury Liibkego. W 1969 roku te oskarżenia zmusiły go do podania się do dymisji33 •
Komuniści
nie lekceważyli wpływów Wiesenthala, widzieli w nim imperialistycznego agenta. Polacy publikowali artykuły opisujące go jako izrael-
skiego, niemieckiego i amerykańskiego szpiega. Jeden z nich zawierał zawoalowaną groźbę: są osoby, które znają Wiesenthala i jego żonę jeszcze z okresu
wojny i mogą o nich niejedno powiedzieć. Polska ambasada w Wiedniu rozpowszechniała te artykuły przekładane na niemiecki. Wiesenthal wysłał list z protestem do ministra spraw zagranicznych Kurta Waldheima34• Incydent ten był zaledwie wierzchołkiem góry lodowej. Począwszy od 1963 roku, przez ponad dziesięć lat polskie służby wywiadowcze śledziły Wiesenthala i jego działalność - była to operacja „Dunaj': a Wiesenthalowi nadano kryptonim „Izmir". Głównym celem operacji było zwerbowanie Wiesenthala jako agenta. Taką misję miał polski agent, wystę pujący jako numer 156, który odwiedził go w domu. Nie był jedyny. Polacy utrzymywali w Wiedniu siatkę agentów, którzy śledzili nie tylko Wiesenthala. Sporz.ą.dzili listy osób utrzymujących z nim kontakty i zebrali informacje na ich temat. Większość z nich stanowili uratowani z Zagłady. Polacy interesowali się źródłami finansowania działalności Wiesenthala w Ameryce, podejrzewali, że uuzymuje go Mossad. Cenzurowali wszelkie listy wysyłane do niego z Polski, w tym jego korespondencję z Państwowym Muzeum w Oświęcimiu. Centrum Edukacji opisywali jako przykrywkę jego
SZYMON WrESENTHAL
rzeczywistej działalności. Powoływali się między innymi na źródło, które według innych ich informacji było agentem Mossadu o kryptonimie „Greta". Według „Grety': Wiesenthal nie przechowywał najważniejszych dokumen,
tów u siebie w biurze, lecz w sejfie ambasady Izraela. Polacy zadali sobie wiele trudu, aby od.naleźć dowody świadczące, iż Wiesenthal współpracował z nazistami. Próby te jednak nie powiodły się. W roku 1974 polski wywiad doszedł do wniosku, iż nie ma sensu dalej inwestować w tę operację. Wie-senthal nienawidzi komunistów i nigdy nie przejdzie na ich stronę. Teczka operacji„Dunaj" została przesłana do archiwum35 •
Również władze Niemiec Wschodnich starały się walczyć
z Wiesentha, lem, sprawdzały między innymi dziennikarzy i profesorów, którzy jego zdaniem w przeszłości popierali. ruch nazistowski. Niekiedy do ich raportów przekradała się nuta sympatii dla jego walki z nazistami. Potrzeba spraw-dzenia wiarygodności oskarżeń Wiesenthala pojawiła się po tym, jak partie komunistyczne z innych krajów bloku zwróciły się do Berlina Wschodniego z takim pytaniem. Okazało się, że odpowiedź jest pozytywna. Agenci Sta-si, wschodnioniemieckiej służby bezpieczeństwa, czasami odnotowywali, że chodzi o ludzi, którzy w okresie władzy hitlerowskiej byli bardzo młodzi, choć zazwyczaj badania te potwierdzały ustalenia Wiesenthala. Zastana-wiano się, co w tej sytuacji robić. Agenci Stasi przypuszczali, że Wiesenthal nie będzie miał szczególnych problemów z udowodnieniem oskarżeń, po~ Iecili więc ministrowi spraw wewnętrznych, by nie zaprzeczał. Zaproponowali jednocześnie opublikowanie dwóch innych list: jedna z nich zawierała przeszło sto nazwisk ważnych funkcjonariuszy komunistycznych, których przeszłość była czysta, a na drugiej znajdowali się byli hitlerowcy pełniący ważne funkcje w Niemczech Zachodnich. Agenci postanowili również zbadać przeszłość Wiesenthala, licząc na odkryciejakichś faktów świadczących, że i on współpracował z hitlerowcami. Zrekonstruowali jego życiorys - dzieciństwo, pobyt w obozach kon-centracyjnych i pracę w Linzu. W raporcie stwierdzono między innymi, iż Wiesenthal był agentem Mossadu, nie znaleziono jednak dowodów, że
„GRANICE AUSCHWITZ
współpracował
11
259
z hitlerowcami. W związku z tym postanowiono poprosić o pomoc polskie służby wywiadowcze; dwóch funkcjonariuszy Stasi wysła no specjalnie w tym celu do Warszawy. Major Kremer oraz podoficer Muregger, obaj z Centralnego Departamentu IX/10, zostali serdecznie przyjęci. Praca przebiegała w przyjacielskiej atmosferze i Polacy przystąpili do współpracy. Trzeciego dnia spotkali się, by podsumować dotychczasowe działania. Tymczasem Polacy ponownie sprawdzili stare teczki. Wiedzieli, że Wiesenthal jest izraelskim szpiegiem, jednak i tym razem nie udało im się odnaleźć dowodów, że współpracował z hitlerowcami. Funkcjonariusze Stasi wrócili więc do domu. O pomoc poproszono teraz Sowietów. Towarzysze w Moskwie pospieszyli poinformować, że Wiesenthal jest im znany jako «gent imperialistyczny. Stwierdzili, iż utrzymywał kontakty z attache prasowym ambasady Izraela w Wiedniu i że pracował dla tajnej policji austriackiej, gdzie znany był pod kryptonimem „Owid". Odkryli pewne niejasności związane z jego aresztowaniem we Lwowie, nie dotarli jednak do jakiejkolwiek strasznej tajemnicy36• Ty1nczasem Wiesenthal zaangażował się wjeden z najbardziej am.bitnych projektów w swoim życiu.
Rozdział trzynasty
„co
BYŚ ZROBIŁ NA MOIM MIEJSCUł''
SŁONECZNIK
P
ewnego dnia w czasie wojny we Lwowie brygada robocza, do której należał Wiesenthal, zatrzymała się przy niemieckim cmentarzu wo} skowym. Na każdym z grobowców rozkwitał słonecznik, wyprostowany niczym żołnierz. Kolorowe motyle fruwały z kwiatka na kwiatek, z grobu na grób. Wiesenthal wyobrażał sobie tajemnicze kontakty między światem zmarłych a światem żywych i nagle opanowała go zazdrość. Po latach napi, sat że jego zwłoki będą rzucone na zwłoki innych, a zwłoki innych rzucą na niego; w najlepszym wypadku przysypią mogiłę, jednak żaden słonecznik na niej nie zakwitnie. Był w gruncie rzeczy sfrustrowanym pisarzem. Pościg za zbrodniarzami wojennymi, sądowa i polityczna z nimi walka nie satys' fakcjonowały go. Chciał nade wszystko uczestniczyć w debacie moralnej, filozoficznej, literackiej, która wyrastała z Zagłady. Jego literacki talent był marny; w głębi duszy o tym wiedział. Stworzył więc coś w rodzaju opowie, ści biograficznej, w której centrum znajduje się dyle1nat moralny. Pocz~wszy od 1968 roku, wysyłał rękopis do wielu pisarzy i ludzi kultury, prosząc o opinię. Kilkudziesięciu z nich pozwoliło mu na opublikowanie ich opinii wraz z jego powieścią. W ten sposób postawił ich obok siebie, jak.by był jednym z nich. Słonecznik to tytuł książki przedstawiającej fragment losów Wiesenthala w czasie wojny i dramatyczne spotkanie z jednym z esesmanów. Książka ta zainicjowała później powstanie pewnego projektu.
„CO BYŚ ZROBIŁ NA MOIM MIEJSCU"
261
Historia ta wydarzyła się we Lwowie. Wydaje się, że w tym okresie życie codzienne Wiesenthala toczyło się między obozem na Janowskiej a Koleja1ni Wschodnimi. Robotników przymusowych prowadzono przez ulice miasta, które znał doskonale. Przechodnie przypatrywali im się; bywało, że kilku machało do nich, jakby ich pozdrawiając, szybko jednak przestawali ze strachu przed esesmanami. Pewnego razu zauważył mężczyznę, którego poznał w czasie studiów na Politechnice, ten również go rozpoznał, obawiał się jednak pozdrowić go choćby skinieniem głowy. Był zdumiony, że Wiesenthal jeszcze żyje. „Ludzie, których mijaliśmy na ulicy, patrzyli na nas tak, jakby nasz los został już przesądzony" - pisał. Wiesenthal z przyjaciółmi dotarł do Politechniki, potężnego gmachu w neoklasycznym stylu, z frontem ozdobionym sześcioma marmurowymi kolumnami. Przypomniał sobie okres studiów i to, jak czasami studenci ogłaszali„dzień bez Żydów': Teraz w budynku mieścił się szpital wojskowy. Żydowscy robotnicy przymusowi przeszli po wypielęgnowanym trawnik.u i zatrzymali się na podwórku. Ambulanse wjeżdżały i wyjeżdżały, więźnio wie usuwali sję pod ścian}'i by zrobić im miejsce. Następnie przekazano ich niemieckiemu brygadziście. „Czułem się dziwnie. Usiłowałem sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek wcześniej byłem na tym podwórku. Zapewne nie. Nie było po temu powodów" - pisał. Wzdłuż murów stały wielkie betonowe zbiorniki ze starymi zakrwawionymi opatrunkami. Ziemia pokryta była workami, kartonami i papierami do pakowania. Wiesenthal z kolegami ładowali je na ciężarówki. W powietrzu unosił się zapach lekarstw, środków dezynfekujących i zgnilizny. Siostry Czerwonego Krzyża i personel szpitalny kręcili się po podwórku. Kilku lżej rannych żołnierzy siedziało na ławce.Jeden z nich wstał, zbliżył się do Wiesenthala i innych więźniów. „Spojrzał na nas rak, jakbyśmy byli zwierzętami w ogrodzie zoologicznym. Prawdopodobnie zastanawiał się, ile czasu jeszcze natn zostało': Ramię żołnierza było zabandażowane; drugą ręką pod.niósł kamień i rzucił w stronę Wiesenthala, krzycząc: „Ty żydowska świnio". Wiesenthal zrobił unik, kamień go nie trafił. Jedna z pic-
SZYMON WIESENTHAL
lęgniarek, widząc, co się dzieje, podeszła do niego, zapytała, czy jest Żydem, a kiedy potwierdził, kazała mu iść za sob~. Weszli do budynku, wspinali się po schodach i znów nie mógł sobie przy, pomnieć, czy już tu był - wydawało mu się, że kiedyś szedł innymi scho, darni. Pielęgniarki i lekarze spoglądali na niego ze zdumieniem. Po kilku minutach dotarli do sali, którą doskonale pamiętał: to właśnie tu otrzymał swój dyplom. Pielęgniarka zatrzymała się, wymieniła kilka słów z koleżan, ką. Wiesenthal przez chwilę zastanawiał się, czy nie uciec, znał tu przecież każdy korytarz. Nagle zapomniał o pielęgniarce, o samym sobie i znów stał się studentem stojącym przed profesorami antysemitami, którzy utrudniali mu zdanie egzaminów. Wyobraził sobie, jak jeden z nich czarnym ołówkiem brutalnie zamazuje linijka po linijce jego pracę magisterską. Pielęgniarka poprosiła, aby poczekał - szybko wrócił do rzeczywistości. Opierając się o poręcz, patrzył w dół, zobaczył żołnierzy na noszach, leżeli na plecach, patrząc w górę. Ich spojrzenia spotkały się. Znów poszybował myślami do czasu studiów i wtedy wróciła pielęgniarka. Zaciągnęła go do pokoju dzie, kana, lecz zamiast biurka i sz~ które painiętał, stało tam łóżko, a przy nim szafka nocna. „Z pościeli spoglądało na mnie coś białegó' - w pierwszej chwili nie mógł zrozumieć, co się dzieje. Pielęgniarka pochyliła się nad łóżkiem, szepcąc coś, usłyszał drugi głos, głębszy, zapewne była to odpowiedź. W panującym w pokoju półmroku mógł teraz dojrzeć tylko leżącą nieruchomo owiniętą w białe płótno postać; starał się odszukać głowę. Pielęgniarka, wychodząc z pokoju, poleciła mu pozostać na miejscu. Osoba leżą.ca na łóżku wyszeptała: n Zbliż się, proszę, nie jestem w stanie mówić głośniej'~ Wiesenthal zobaczył teraz wyraźniej: białe ręce, żyły, jakby bez krwi, cała głowa owinięta bandażem, odsłonięte były tylko usta, nos i uszy. Nie był pe, wien, że to się rzeczywiście dzieje: jest w dawnym pokoju dziekana, w więzien, nym ubraniu, patrzy na umierającego człowieka. Nie miał pojęcia, kim on jest. Usiadł na brzegu łóżka, chory prosił, by zbliżył się jeszcze bardziej. „Nie pozostało mi już wiele czasu, wiem, że nadchodzi koniec" - wyszeptał i za, milkł. Wiesenthal nic nie odpowiedział. Ranny mówił, że wie, ilu ludzi teraz umiera, jednak zanim odda duszę Bogu, musi zrzucić z siebie ciężar, który go męczy, inaczej nie będzie mógł umrzeć w spokoju.
„CO BYŚ ZROBił.. NA MOIM MIEJSCU"
Wiesenthal poczuł, że ranny wbija w niego wzrok. Zaczął opowiadać: jedna z pielęgniarek przyniosła mu list od jego matki, który przeczytała mu na głos. Powiedziała też, że na podwórku są. żydowscy więźniowie. Poprosił, aby przyprowadziła jednego z nich. Wiesenthal przypuszczał, iż ranny jest ukrywającym się Żydem i przed śmiercią chce wyjawić swą tożsamość. Męż czyzna przedstawił się. Wiesenthal zapamiętał tylko itnię: Karl. Był esesmanem. Chwycił rękę Wiesenthala, mocno ją. przytrzymał i powiedział, iż musi mu opowiedzieć o prawdziwej zbrodni. Doszło do niej przed rokiem - jego matka nie może się o tym dowiedzieć - ale on musi tę historię opowiedzieć Żydowi. Wiesenthal nie przestraszył się: nie było na świecie okropieństwa, którego by nie poznał, poczuł tylko zakłopotanie. Zrozumiał, iż żołnierz chce się przed nim wyspowiadaći przemknęła mu przez głowę myśl, że pewnego dnia również na jego grobie zakwitnie słonecznik.
„Nie urodziłem się mordercą." - rozpoczął żołnierz. Miał dwadzieścia jeden lat i pochodził ze Stuttgartu. „Jestem za młody, żeby unuerać, jeszcze nie zdążyłem zasmakować życia" - powiedział. Wiesenthal pomyślał o dzieciach zamordowanych przez hitlerowców, a umierający esesman jakby czytał w jego myślach: "Wiem, o czym myślisz, ale czyż nie wolno mi powiedzieć, że jestem za młody na śmierć?': Jego ojciec był robotnikiem, członkiem ruchu socjaldemokratycznego i po dojściu hitlerowców do władzy wpadł w kłopo ty, podobnie jak inni. Matka wychowywała syna w duchu katolickim, on jednak dołączył do hitlerowców. Gdy wybuchła wojna, zgłosił się na ochotnika do SS. Mężczyzna szczegółowo opowiedział mu o swoim życiu. Wiesenthal zastanawiał się, dlaczego mu to mówi i czego od niego chce. W końcu ranny zaczął opowiadać o sierpniowym dniu w 1941 roku. Uczestniczył w zdobyciu Dnietopietrowska, dużego miasta na wschodzie Ukrainy. Opisywał atak na miasto, który przeprowadzono z wielkim okrucieństwem; zdobywali dom za domem. Na jednej z ulic stali Żydzi, było ich stu pięćdziesięciu czy dwustu, wśród nich kobiety z niemowlętami na rękach. Nadjechała ciężarówka z bańkami benzyny. Esesmani kazali kilku ży dowskim chłopcom wnieść te bańki do jednego z domów, chłopcy posłucha-
264
SZYMON WIESENTHAL
li. Później esesmani, przeklinając -
kopiąc, jeden z nich używał nawet pej ~
cza - zaczęli wpychać Żydów do tego domu. Był to obszerny dom, po kilku minutach wszyscy byli już w środku. „Nagle zamilkł, a serce zaczęło mi mocno bić - pisał Wiesenthal. Nie było mu trudno wyobrazić sobie, co było dalej - sam mogłem być wśród tych Żydów': Ranny kontynuował opowieść. Przyjechała jeszcze jedna ciężarów, ka z Żydan1i, ich także wepchnięto do domu. Wtedy esesmani zamknęli drzwi. Wiesenthal wstał, chcąc wyjść. Ranny prosił go, by został. Opowiadał dalej. Esesmani odeszli kilka kroków, wyjęli zawleczki od granatów i rzucili je w dom. Budynek zaczął płonąć. W oknie na pierwszym piętrze stał mężczyzna z dzieckiem w ramionach, obok niego kobieta, zapewne matka dziecka. Mężczyzna jedną ręką zasłonił oczy dziecka i skoczył z okna. Matka za nim. Esesmani strzelali do nich.Jeszcze inni wyskoczyli w okna, kilku z nich płonęło. Esesmani strzelali także do nich. Wiesenthal przypomniał sobie Eliego, sześcioletniego chłopca, którego czasem spotykał w łódzkim getcie. Pewnego razu zauważył, jak stał przy jednym z domó~ wspinał się na palce i zbierał okruszki zostawione dla ptaków. Nie zapomniał tego obrazu.„Miał badawczy wzrok, oczy, które nie mogły zrozumieć ani wybaczyć" - pisał. Ranny esesman mówił dalej. Teraz widzi swoją winę, za chwilę umrze, ale żeby odejść w spokoju, potrzebuje przebaczenia od Żyda. Prosi więc Wiesenthala o wybaczenie. Wiesenthal spojrzał w okno. Na zewnątrz świeciło cudowne słońce. „Oto dwóch obcych ludzi, których wspólny los skazał na kilkugodzinne spotkanie. Jeden z nich prosi o pomoc, drugi, tak samo bezradny, nic nie może dla niego zrobić" pisał. W stał i spojrzał na rannego, tniał skrzyżowane na piersi ręce, wydawało mu się, że widzi między nimi słonecznik. „W końcu bez słowa opuściłem pokój" - zapisał. Pielęgniarka, która go przyprowadziła, nie czekała. Scho, dził po schodach sam, lekarze i pielęgniarki znów odprowadzali go pełnym zdumienia spojrzeniem; wrócił do kolegów na podwórku.
Miał dwóch bliskich przyjaciół: Artura i Józka - pobożnego Żyda. „Jego wiara dawała mu odpowiedź na wszystkie pytania, a ja mogłem mu tego tył,
„co BYŚ ZROBIŁ NA MOIM MIEJSCU" ko zazdrościć': Nazywał go żartobliwie „rabinem': Mówili raz o stworzeniu człowieka, a jeden z nich zadumał się, czy to możliwe, by więźniowie i komendant obozu byli ulepieni z tej samej gliny. Zadawali sobie pytania, jak to możliwe, by Bóg pozwolił na istnienie obozu. Cynik Artur powiedział, że Bóg pewnie poszedł na urlop. Wiesenthal, kładąc się spać, prosił, by go obudzili, jak Bóg wróci. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Wiesenthalowi ta myśl się spodobała: Bógjest na urlopie i nie ma kto go zastąpić. Kiedy opowiedział im o Karlu, wyrazili tylko satysfakcję, że ranny Niemiec zmarł. „Jednego mniej" - powiedzieli. Jeden z przyjaciół dodał, że zazdrości Wiesenthalowi: cieszyłby się, widząc każdego dnia dziesięciu umierających esesmanów. Józek „rabin'' był zadowolony, że Wiesenthal mu nie wybaczył: „Nie miałeś prawa tego uczynić, jeśli chcesz wybaczyć komuś, kto coś ci zrobił, to twoja sprawa. Wybaczyć za to, co uczyniono innym, to ciężki grzech, który by cię męczył do końca twoich dni': Wiesenthal wahał się: „Czyżbyśmy wszyscy nie byli jednym społeczeństwem, mającym jeden los?'' - zapytał. Józek starał się go utwierdzić: postąpiłby tak samo, między innymi dlatego, że wierzy w świat prawdy, a co by Wiesenthal mógł powiedzieć zamordowanym z Dnietropietrowska, kiedy go zapytają, kto udzielił mu prawa wybaczyć ich mordercom? Wiesenthal nie był przekonany: miał wrażenie, iż morderca ża łuje. Czy żal nie ma żadnej wagi? Artur włączył się w rozmowę: „Nigdy byś sobie nie wybaczył, gdybyś wybaczył jemu" - powiedział. Wątpliwości nie opuszczały Wiesenthala, zadawał sobie pytanie, czy to wszystko wydarzyło się naprawdę. Tymczasem dalej pracowali na szpitalnym podwórku, a po kilku dniach tamta siostra znów przyszła i kazała mu iść ze sobą. Zaprowadziła go do magazynu i wręczyła mu paczkę zawinię tą w zielony papier. Do paczki dołączony był skrawek płótna z napisanym adresem. Ranny zmarł i zostawił Wiesenthalowi swoje rzeczy, ale on nie chciał ich wziąć. Wiesenthal zaproponował, aby pielęgniarka wysłała paczkę matce zmarłego. Siostra nie upierała się, a on wrócił do pracy.
Dwa lata później Artura i Józka nie było już wśród żywych. Wiesenthala przenoszono z obozu do obozu i w końcu w Mauthausen spotkał polskiego
266
SZYMON WIESENTHAL
więźnia o imieniu Bolek. Jemu też opowiedział o umierają.cym esesmanie.
Bolek zapytał, czy mężczyzna okazywał skruchę. Jeśli tak, stwierdził, Wiesenthal powinien mu wybaczyć. Bolek był katolikiem, studentem teologii. Wiesenthal męczył się dalej. Jakiś czas po wojnie postanowił odszukać matkę esesmana. Twierdził, że zapamiętał adres dołączony do paczki. Wyruszył do Stuttgartu i po wę drówce, która trwała jakiś czas wśród ruin miasta, odnalazł j'!. Powiedziała, że Karl był dobrym dzieckiem. Wiesenthal nie opowiedziałjej o jego zbrodniach. W tym punkcie nazywa rannego pierwszą literą jego nazwiska. Czę sto myślę o Karlu S. - pisał. Za każdym razem, gdy wchodzi do szpitala, spotyka lekarza lub pielęgniarkę, albo gdy widzi słonecznik, wraca do niego problem wybaczenia. Doszedł do wniosku, że nie jest w stanie sobie z tym poradzić. Zwrócił się więc do największego pisarza intelektualisty w jego pokoleniu: „Co by pan zrobił na moim miejscu?" - zapytał1 •
NIEDOSTATECZNY OD HEINRICHA BÓLLA ~
ciganie zbrodniarzy wojennych wiązało się z wieloma problemami prawnymi i wymagało redefiniowania takich pojęć, jak zbrodnia, wina, odpowiedzialność, kara i sprawiedliwość. Większość zbrodniarzy hitlerowskich twierdziła, że rylko wypełniali rozkazy, należało więc wprowadzić rozróżnienie między rozkazami legalnymi a nielegalnymi. To z kolei wymagało oceny, czy reżim nazistowski był legalny czy też nie, oraz debaty o osobistej odpowiedzialności każdego żołnierza. Należało również zbadać, czy jest to wina kolektywna czy tylko odpowiedzialność zbiorowa, tak więc należało od nowa ustalić wartość człowieka, życia i inne podstawowe wartości. Wielu zastanawiało się nad istotą nazistowskiego zła; również Wiesenthal zajmował się tym problemem. Spowiedź i przebaczenie, tak ważne w judaizmie i chrześcijaństwie, bez wiary w Boga nie 1nają żadnego znaczenia. Szoa sprawiła, że wiele ludzi musiało na nowo utwierdzić się w swojej wierze. Wiesenthal był ateistą jeszcze przed Zagładą, tak więc nawet nie próbował zmierzyć się z pytaniem: „Gdzie był Bóg w czasie Holokaustu?': Ale zwrócił się do ludzi zajmujących
S
„CO BYŚ ZROBIL NA MOIM MIEJSCU"
się tą tematyką: filozofów, pisarzy, przywódców duchowych i kilku mężów
stanu. „Wydaje mi się, że zachowałbym się tak jak pan - pisał filozof Her„ bert Marcuse - nie wolno dopuścić, by ludzie mordowali, męczyli innych, a w końcu po prostu prosili o wybaczenie i je otrzymywali. Moim zdaniem może to tylko umocnić zbrodnię': Amerykańska pisarka Cynthia Ozick szła jeszcze dalej: „Mówi się, że zemsta prowadzi do zbydlęcenia, a wybaczenie do oczyszczenia. Moim zdaniem jest dokładnie na odwrót': Przesłała Wie„ senthalowi długi przekonujący artykuł przeciw przebaczaniu, podsumowu„ jąc: „Niech esesman umrze bez wybaczenia, niech idzie do diabła", Włoski pisarz Primo Levi przekonywał Wiesenthala, że doskonale rozu„ mie dręczące go wątpliwości, jednak w opisywanych warunkach jego decyzja była złem koniecznym. Gdyby wybaczył rannemu, wziąłby na siebie olbrzy„ mią. moralną odpowiedzialność i cierpiałby znacznie bardziej, bo wszakże
tamtej chwili widział siebie jako przedstawiciela całego narodu żydowskie. go. Levi wątpił, że ranny esesman naprawdę żałował: sam fakt, iż zażądał, żeby przyprowadzono doń żydowskiego więźnia, świadczył o tym, że pozo„ stał nazistą i antysemitą., a Żyd był dla niego wciąż na wpół diabłem, a na wpół cudotwórcą. W podobnym duchu napisało mu kilku chrześcijan, kró.rym postawił swoje pytanie, wśród nich niemiecki pastor Martin Niemoller. Jednak pojęcia takie jak skrucha, żal i boskie przebaczenie utrudniały kil.ku duchownym przyznanie racji Wiesenthalowi. Austriacki kardynał Franz Konig wykorzystał całą swą retorykę, by odpowiedzieć Wiesenthalowi, nie popadając w konflikt z własną wiarą. Chrystus nauczał, że nie ma granic przebaczenia, a jednak wobec tego, co Wiesenthal przeszedł jako więzień, rozumie, dlaczego nie mógł wybaczyć umierającemu. Pomimo wszystko wy„ słuchał go, przekonany, że esesman nie stracił swej wiary w Boga. Byli tacy, którzy twierdzili, że pytanie to w ogóle nie jest istotne. Amery„ kański pisarz Herman Wouk oraz izraelski historyk Saul Friedlander odpi, sali mu, iż na to pytanie nie ma odpowiedzi. w
Był to niezwykle ambitny projekt. Wiesenthal zapragnął wielkich na„
zwisk, jednak wiele osób nie odpowiedziało mu: Hannah Arendt i David
268
SZYMON WIESENTHAL
Ben Gurion, Habib Burgiba, prezydent Tunezji, i Jomo Kenyatta, Gunter Grass i Arthur Miller, Julian Huxley, Erich Kastner, Charlie Chaplin i inni. Lista osób, które uzasadniły swoją odmowę uczestniczenia w projekcie, była nie mniej interesuj1ca. Począwszy od Grahama Greene'a aż po Bar, barę Tuchman. Elias Canetti napisał, że tylko ten, kto jak Wiesenthal do, świadczył okropieństw Holokaustu, może roztrzą.sać ten problem. On sam mieszkał wtedy w Anglii, nie groziło mu żadne niebezpieczeństwo. - „Może powinienem się tego wstydzić" - napisał2. Brytyjski historyk A.J.P. Taylor napisał, iż nie może zaproponować moralnej oceny zachowania innych: „Ledwo jestem w stanie ocenić mo, ralność własnego zachowania"3 • Sekretarka Bertranda Russella wysłała pocztówkę: "Otrzymuje on aż tyle podobnych próśb, że nie jest w stanie na wszystkie odpowiedzieć" 4• Elie Wiesel napisał, iż nie lubi uczestniczyć w sporach5 • Wiesenthal wspominał później, że myślał o opublikowaniu książki z oka, zji dwudziestej piątej rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej. W tym okresie wszyscy mówili o potrzebie przebaczenia. W Niemczech dorasta, ło nowe pokolenie, które chciało uwolnić się od win rodziców. „Chciałem pokazać, iż jest to zupełnie osobista kwestia. Mogę wybaczyć tylko to, co uczyniono mnie, nie mam jednak prawa wybaczać w imieniu innych" - pisał. Twierdzi, że zwrócił się do myślicieli z różnych kręgów nie dlatego, że nie był pewien swego stanowiska, lecz dlatego, że we własnej opowieści znalazł problem zasadniczy dla ludzi na całym świecie6 • W tej kwestii rzeczywiście miał rację: jego książkę przełożono na mniej więcej dwadzieścia języków; w każdym kraju układano osobną listę uczestników. \V amerykańskiej wersji książki arcybiskup Desmond Tutu opowiadał o Nelsonie Mandeli, który siedział w więzieniu przez dwadzieścia siede1n lat, a kiedy wybrano go na prezydenta Południowej Afryki, zaprosił swojego białego strażnika na uroczystość zaprzysiężenia. Tutu potrafił ocenić polityczne znaczenie przebaczenia. Uczestniczył niezwykle aktywnie w posie, dzeniach Komisji Prawdy i Pojednania, podczas których wysłuchano relacji z okrucieństw apartheidu. Wiele spośród ofiar wyraziło gotowość wybacze, nia zbrodniarzom. „Wybaczenie nie jest mglistym terminem, wybaczenie jest praktyką polityczną. Bez wybaczenia nie ma przyszłości'' - pisał Tutu.
•
„CO BYS
ZROBIŁ
NA MOIM MIEJSCU
u
Słonecznik stał się lekturą w wielu szkołach; dzieci miały napisać, co by zrobiły, gdyby były na miejscu Wiesenthala. Wielu wysłało
mu swoje wypra.cowania, z których bardzo się cieszył i niemal do ostatnich dni im odpisy-wał: „Ma.in dziewięćdziesiąt trzy lata, lecz dziś odpowiedziałbym tamte1nu rannemu żołnierzowi tak samo jak wtedy" - napisał do uczniów kongrega.cyjnej szkoły Szarej Cedek w Tampa na Florydzie7 •
Nien1iecki pisarz Heinrich Boli był jedną z osobistości, do których Wie-senthal wysłał list z pytaniem, co by uczynili, gdyby byli na jego miejscu. Boli przesłał Wiesenthalowi odręcznie napisaną kartkę z prośbą o czas do namy... słu, później zaś wystosował do niego długi list, w którym nie odniósł się do jego dylematu moralnego. Stwierdził natomiast, iż Wiesenthal zaprzepaścił okazję włączenia do dyskusji o zbrodniach hitlerowskich tematu zbrodni popełnionych przez żołnierzy Wehrmachtu. Nie ma dyskusji, jeśli chodzi o zbrodnie popełnione przez SS, ale o zbrodniach Wehrmachtu nie wspo-minano ani na procesie Eichmanna, ani na innych procesach. Boli sądził, iż nie jest to kwestia przypadku. Mówienie o zbrodniach Wehrmachtu zostało zakazane, aby ocalić Niemcy Zachodnie oraz prestiż wojska niemieckiego. W związku z tym lepiej byłoby uczynić rannego wysokim oficerem Wehr~ machtu, który przed śmiercią opowiada o misji historycznej i obnaża praw ... dę o zbrodniach wojska niemieckiego. Boli twierdził, że narrator nie powinien ukrywać prawdy przed matką esesmana: Niemcy, którzy twierdzą, że nic nie wiedzieli o zbrodniach hitle~ rowskich, uczyniCJ. z niej symbol i powiedz
270
SZYMON WIESENTHAL
cmentarze wojskowe. Wiesenthal mógł w liście Bolla znaleźć i komple1nent: jeden z największych pisarzy XX wieku zwraca się do niego jak do kolegi po fachu. Mimo to postanowił zatrzymać list w tajemnicy, podstawowy zarzut Bolla był tałci, że chodzi tu o fikcję literacką. Potraktował Wiesenthala jak nauczyciel literatury poprawiający wypracowania; uczeń otrzymał stopień niedostateczny. Gdyby chodziło tu o opis autobiograficzny, przyjąłby z szacunkiem treść i formę i nawet przez myśl by mu nie przeszło oceniać wartość literacką, jednak przypuszczał, że chodzi o utwór literacki, a jako taki wydał mu się nie u dany8• Boll był pierwszym człowiekiem, który podważył autentyczność opowieści, nie był jednak jedynym. Inny Niemiec, Franz Smerd.ka z Weidenstetten w południowych Niemczech, słu~ył w jednostce wojskowej, która w czasie wojny stacjonowała w Dnietropietrowsku. Nie słyszał o incydencie opisywanym przez Wiesenthala. Przeprowadził rozmowy z kilkoma mieszkańcami miasta, żona jednego z nich była Żydówką. Gdyby to się rzeczywiście wydarzyło, niewątpliwie by mu powiedzieli. Chciał więc wiedzieć, kiedy popełniono tę zbrodnię, i dodawał, iż nie jest możliwe, żeby więźnia Żyda dopuszczono do rannego esesmana, by ten mógł mu wyznać swoje winy. I Wiesenthal odpowiedział w ciągu kilku dni. Incydent wydarzył się rok przed tym, zanim jednostka Smerd.ka dotarła do miasta. Jest wątpliwe, żeby któryś z mieszkańców, tym bardziej mający żonę Żydówkę, ośmielił się rozmawiać o tym z żołnierzem niemieckim. Rzeczywiście, w obozie koncentracyjnym więzień nie mógłby podejść do łóżka rannego esesmana, ale tu cho-dzi o więźnia, który został wysłany do szpitala, gdzie leżał ranny żołnierz. Żołnierz przebywał w izolatce, tak więc siostra. mogła spełnić jego prośbę w taki sposób, że nikt o tytn nie wied.ział9. Również Mark Alper z Brighton w stanie Massachusetts pyrat czy historia jest prawdziwa. „Tak, oczywiście, to przydarzyło mi się naprawdę" odpowiedział W:iesenthaJ. Dodał, iż wszystkie opublikowane przez niego historie opierają się na faktach, niekiedy tylko zmienia nazwiska osób, by ich nie skrzywdzić 10 • Również dzieci w różnych krajach, które przeczytały książkę, pragnęły się dowiedzieć, czy historia ta jest prawdziwa. Wiesenthal zapewniał, że jej nie wymyślił.
•
„CO BYS
ZROBIŁ
li
NA MOIM MIEJSCU
271
Potwierdzili to tak.że pracujący z nim wolontariusze: „Wiesenthal powiedział nam, że to prawda, a my mu uwierzyliśmy" - stwierdzili Paul Sills i Michael Sterger. Kilku z żyjących jeszcze przyjaciół Wiesenthala z pobłaż liwym uśmieszkiem twierdziło, iż czasami wymyślał opowieści, opierając się na historiach, które przydarzyły się jemu lub innym, a czasami były tylko wytwore1n jego wyobraźni 11 •
Wśród pozostawionych przez Wiesenthala dokumentów
nie odnaleziono takich, które mogłyby potwierdzić lub wykluczyć ten incydent. Prawdopodobnie nigdy nie podał pełnego nazwiska esesmana. W filn1ie, który powstał na podstawie książki Mordercy sq. wśród nas, ranny mamrocze nazwisko, które brzmi„Deider" albo „Seidler': W scenariuszu pozostawionym przez Wiesethala zamiast nazwiska widnieją trzy kropki12• Nie jest jasne, dlaczego Wiesenthal bronił anonimowości zbrodniarza wojennego, choć przecież poświęcił całe życie na tropienie takich właś nie ludzi. Jeszcze bardziej zdumiewające jest to, w jaki sposób zdołał zapamiętać jego adres, pomimo tego, co przeżył w ciągu następnych pięciu lat, zwłaszcza że jeśli rzeczywiście było tak, jak to opisał, to widział adres przez jedną krótką chwilę, gdy pielęgniarka próbowała wręczyć mu rzeczy z1narłego.
Nie jest również jasne, dlaczego właściwie tak bardzo starał się odszukać matkę esesmana. Aleksander Friedman, który w młodości pracował jako wolontariusz w Centrum Wiesenthala, a później został psychiatrą zajn1ują.cym się między innymi ocalałymi z Zagłady, zaproponował następujące rozwiązanie: „Wiesenthal, rzecz jasna, zdawał sobie sprawę, że jakiekolwiek dodatkowe opisy jego wizyty w Stuttgarcie będą niewiarygodne, fakt, że nie pominął tego wątku, świadczy raczej o cym, że tak właśnie było 13 • Pozostało pytanie, czy można uwierzyć, że nazistowski zbrodniarz wojenny poprosi o wybaczenie żydowskiego więźnia. Zapytany o to Peter Michael Lingens wspomina scenę opisaną przez matkę we wspomnieniach: jego matka Ella była brygadzistk~ w jednym z podobozów Auschwitz. Po wojnie została w Polsce skazana na śmierć. Przed egzekucją natknęła się na
SZYMON WIESENTHAL
jedną
z byłych więźniarek obozu, Mendel, której powiedziała: „Jutro umrę i cieszę sie z tego. W ostatnich tygodniach zrozumiałam rozmiar zbrodni, w której uczestniczyłam. Nie mogę dalej żyć z takim ciężarem. Czy mi wy, baczysz~''. Była więźniarka powiedziała, że wybacza 14. Zdaniem Wiesenthala, Słonecznik to jego najlepsza książka. Był to jego drugi bestseller. Oprócz pieniędzy przyniosła również lawinę zaproszeń na wykłady w USA i innych krajach. Coraz więcej osób na całym świecie zaczę, ło uznawać jego autorytet i głoszone przez niego przesłania płynące z Holo, kaustu, w tym popieranie państwa Izrael. Właśnie wtedy Wiesenthal został wplątany w dość żenującą aferę. Tym razem było to na cle jego kontaktów z Izraelem.
Rozdział czternasty
„KREISKY ZACZYNA WARIOWAĆ"
WRÓG LUDU
miasto miłe i spokojne, neutralne między dwoma wrogi, mi blokami - idealne warunki pracy dla szpiegów ze wszystkich państw. Czasami jednak chwytano ich i stawiano przed sądem. Jednym z nich był Johann Ableitinger, śledczy w austriackiej wewnętrznej służbie bezpieczeństwa. W roku 1962 Ableitinger porzucił tę pracę i otworzył prywatne biuro detektywistyczne. Doświadczenie i kontakty w policji i mi; nisterstwie spraw wewnętrznych okazały się teraz bardzo przydatne: do, skonale wiedział, kogo należy przekupić, dzięki temu mógł zaproponować swoim klientom zastrzeżone informacje o osobach, którymi interesowali się wbrew prawu. W roku 1968 został aresztowany i skazany na dwa i pół roku
W
iedeń,
w1ęz1en1a .
Ableitinger był raczej prywatnym detektywem niż szpiegiem, jednak swoje usługi proponował zachodnim agencjom wywiadowczym oraz amba, sadom różnych państw, w tym ambasadzie Izraela, która w jego teczkach figurowała pod kryptonimami: „Niko" i „Brass': Swoich łączników w amba, sadzie nazwał „Winter11 i „Paul': W śledztwie przyznał, że kontakt z amba, sadą Izraela nawiązał przez swojego klienta Szymona Wiesenthala. Znali się wiele lat: Ableitinger przekazywał Wiesenthalowi informacje na temat zbrodniarzy hitlerowskich. Przez dłuższy czas afera ta znajdowała się w centrum zainteresowania polityki austriackiej. Christian Broda z opozycyjnej partii socjaldemokra~
274
SZYMON WIESENTHAL
tycznej, który w przeszłości pełnił funkcję ministra sprawiedliwości i zamierzał powrócić na to stanowisko po wyborach, ostro zaatakował Wiesenthala, twierd.zą.c, że„utrzymuje prywatną milicję". Atak ten był w gruncie rzeczy atakiem na rząd konserwatywny, który popierał Wiesenthal. Z kolei Wiesenthal ujawnił żenujące szczegóły z przeszłości Brody: w gimnazjum był komunistą, w okresie drugiej wojny światowej napisał doktorat, w którym wyrażał poglądy nazistowskie, ale po wojnie zajął się ściganiem byłych hitlerowców; dwóch spośród nich zostało zamordowanych, prawdopodobnie w trakcie śledztwa, i podejrzenie padło na Brodę. Teczka Brody w archiwum Wiesenthala pokazuje jego bezgraniczne oddanie się pracy: jest tam między innymi praca doktorska Brody1• Wiesenthala przesłuchano w zwiążku z podejrzeniami dotyczącyn1i Ableitingera. Współpracował ze śledczymi, nie został więc postawiony przed sądem, jednak afera doprowadziła do powstania śledczej komisji parlamentarnej. W raporcie mniejszości tej komisji stwierdzono, iż Ableitinger wyświadczał Wiesenthalowi usługi, które nie były zgodne z oficjalną. definicją Centrum Dokumentacji. Formuła ta nie pozostawiała wątpliwości: chodziło o szpiegostwo. Raport mniejszości przedstawiał stanowisko' partii socjaldemokratycznej, podpisał go między innymi Christian Leopold Gratz, w przyszłości minister edukacji, a następnie burmistrz Wiednia.
W trakcie afery Wiesenthal pozostawał w ścisłym kontakcie z ambasadą Izraela. Z jego korespondencji z ambasadorem Zeevem Sheckiem można wyciągnąć proste wnioski: nie tylko on tkwił w całej sprawie aż po uszy, zamieszana była również ambasada2• Wewnętrzne dokumenty izraelskiego MSZ potwierdzają, iż Ableitinger rzeczywiście pracował dla Izraela. Ambasada relacjonowała swoje próby złagodzenia raportu komisji: „W raporcie mniejszości stwierdzono, że niezależnie od tego, iż Ableitinger był agentem bloku wschodniego, był również «osobistym szpiegiem Wiesenthala j za jego pośrednictwem przekazywał poufue materiały agentom wywiadu izraelskiego». Natychmiast zaprotestowaliśmy, twierdząc, iż zwró-
,"
1
„KREISKY ZACZYNA WARIOWAC
275
cenie się do prywatnego detektywa celem otrzymania informacji o charak. . terze pewnego obywatela i jego pracy jest rzeczą jak najbardziej legalną, na tym przecież polega praca detekrywa. W jakiś sposób detektyw zdobywa te informacje, a czy narusza przy tyn1 prawo, bo wykorzystuje kontakty w MSW, nie jest już sprawą ambasady Izraela. Udało nam się wyciągnąć zdanie dotyczące Izraela z dyskusji parlamentarnej, jednak wszystko, co łą. . czyło się z Wiesenthalem, pozostało w raporcie"3 •
Wiesenthal nie ukrywał, że zatrudniał Ableitingera, zaprzeczył jednak, iż zlecał
mu operacje szpiegowskie. Zwrócił się do jednego z szefów gminy ży. . dowskiej oraz do Bruno Kreiskiego - przywódcy partii socjaldemokratycz. . nej, jednak najbardziej szczegółowe wyjaśnienie skierował do Kurta Wald. . heirna, ministra spraw zagranicznych. Thierdził, iż zatrudniał Ableitingera przez sześć lat i w tym okresie zlecił mu przeprowadzenie czterdziestu sześciu śledztw. Wszystkie, z wyjątkiem czterech, dotyczyły zbrodniarzy hitlerow . . skich. Wyjaśnił, że wybrał Ableitingera, ponieważ nie był w przeszłości zwią... zany z nazistami, poza tym miał opinię dobrego i skutecznego detektywa. Potrzebował go między innymi dlatego, że w tym okresie jego relacje z au. . striackim MSW nie były dobre. Wydział, w którym składał swoje wnioski, nie przekazywał mu materiałów, które mogłyby mu pomóc w postawieniu zbrodniarzy hitlerowskich przed sądem w Niemczech. Ableiringer potrafił zdobyć materiały niedostępne dla zwykłego obywatela. Owe cztery śledztwa, które nie dotyczyły zbrodniarzy hitlerowskich, no.siły jego zdaniem „charakter żydowski" i nie miały żadnego znaczenia poli . . tycznego. „Jedna dotyczyła skandalu w klubie młodzieżowym, a pozostałe trzy miały sprawdzić przeszłość Żydów mieszkających w Wiedniu': W liście do Waldheima Wiesenthal wyjaśniał istotę relacji między Ab ... leitingerem a ambasadą Izraela. Wówczas jeszcze obywatele austriaccy, któ... rzy wybierali się do Izraela, potrzebowali wizy. Konsulat izraelski - chcąc się upewnienić, iż nie grozi im aresztowanie w Izraelu w myśl prawa o ści„ ganiu nazistów i ich pomocników - niejednokrotnie korzystał z pomocy Wiesenthala. Borykając się z nadmiarem spraw, Wiesenthal zaproponował konsulatowi powierzenie tego śledztwa prywatnemu detektywowi, poleca..jąc Ableitingera. Starał się przedstawić całą sprawę jako próbę uderzenia
SZYMON WIESENTHAL
w Izrael, a w liście do Kreiskiego wyraził obawę, że afera może być wykorzystana jako pretekst do zamknięcia Centrum Dokumentacji4• Państwa bloku komunistycznego potraktowały całą aferę jako dowód na to, iż Wiesenthal był szpiegiem i szantażystą. Ich zdaniem, materiały kupione od Ableitingera zawierały kompromitujące informacje o politykach i wysokich urzędnikach. Choć nie było na to dowodów, afera została wykorzystana w kampanii wyborczej do parlamentu austriackiego. Prawicowa Partia Ludowa - popierał ją również Wiesenthal - prowadziła przeciw Kreiskiemu kampanię, która nie była wolna od akcentów antysemickich, zawierała sugestię, iż lepiej wybrać „prawdziwego Austriaka".
* Wybory odbyły się w marcu 1970 roku, ale mimo że socjaldemokraci zdobyli najwięcej głosów, Kreiskiemu nie udało się zdobyć wystarczające go poparcia w parlamencie. Zawarł więc porozumienie z Partią Liberalną, co umożliwiło mu utworzenie rządu mniejszościowego. Dzięki temu objął urząd kanclerza. Znalazł się jednak w bardzo niezręcznej sytuacji, okazało się bowiem, iż kilku ministrów w przeszłości było zwolennikami nazizmu, wśród nich Hans Óllinger, minister rolnictwa. Heinz Fisher, asystent Kreiskiego, wspominał wiele lat później, iż wszysrko było wynikiem zbiegu okoliczności; Kreisky pozostał bez mini„ stra rolnictwa, ktoś z partii zaproponował Óllingera~ Kreisky zapytał o jego imię i kompetencje, po kilku rozmowach telefonicznych udzielono mu od„ powiedzi na oba pytania. Najbardziej zdumiony był san-1 Óllinger, gdy zaproponowano mu to stanowisko 5• Nikt nie pomyślał, aby sprawdzić, co robił w okresie reżimu hitlerowskiego. Informacja o jego przeszłości ukazała się w austriackim tygodniku, a potem również w prasie zagranicznej. Nie jest jasne, czy to Wiesenthal był źródłem tej informacji, w każdym razie wydał komunikat, iż w pierwszym rządzie Kreiskiego zasiadają byli naziści. Minister budownictwa Josef Mo„ ser, minister komunikacji Erwin Friichbauer i minjster spraw wewnętrz nych Otto Rosch - jego przypadek był szczególnie żenujący. Rosch został oskarżony również o działalność neonazistowską w okresie powojennym.
„KREISKY ZACZYNA WARIOWAĆ"
277
kanclerz w dziejach Austrii wpadł we wściekłość i go, rąco bronił prawa byłych nazistów do pełnienia funkcji publicznych pod warunkiem, że nie zostali skazani za zbrodnie. Kiedy Óllinger podał się do dymisji „z powodów zdrowotnych': Kreisky mianował nowym ministrem Oskara Weihsa, również byłego członka partii hitlerowskiej. Większość ga,.. zet austriackich popierała Kreiskiego. Apelowano, by odciąć się od przeszło„ ści. Chodziło tu między innymi o działalność Wiesenthala. „Poznałem teraz nowy rodzaj antysemityzn1u" - napisał Wiesenthal do wspierającego go Victora Matejki. Matejka był malarzem, pisarzem i bar,.. dzo znaną postacią w życiu kulturalnym i politycznym Austrii. Wiesenthal przyrównał Kreiskiego i jego zwolenników do swoich oponentów w gminie żydowskiej, którzy sprzeciwiali mu się dlal:ego, iż żądał oczyszczenia gminy z hitlerowskich kolaborantów. Wymierzony w niego atak godził w każdego Żyda> niezależnie od tego, czy był jego zwolennikiem czy przeciwnikiem. Doradzano mu, by opuścił Austrię i przeniósł się do Izraela. Wiesenthal odpowiedział: ,,A co zaproponujecie obywatelom Austrii, którzy nie są ży„ darni i sprzeciwiają się nazistowskiej polityce rządut6 • Pierwszy
żydowski
PRZYJACIELE BRUNO czerwca 1970 roku minister edukacji Leopold Graz w przemówieniu na kongresie partii socjaldemokratycznej ostro zaatakował Wie.senthala. Minister stwierdził, iż instytucja zwana Centrum Dokumentacji jest w gruncie rzeczy prywatn'! policją donosicieli, oszczerców i wkrótce okaże się, czy Austria w ogóle jej potrzebuje. Dotychczas Wiesenthala przeklinali byli hitlerowcy i neonaziści we wszystkich krajach, w tym również w Austrii. Teraz jednak po raz pierwszy oficjalnie zaatakował go członek rządu. Kreisky, który zainspirował tę wypowiedź, powiedział dziennikarzon1: „Czekam tylko, kiedy pan Wiesenthal Kreisky pozwolił holenderskiej gaudowodni, że ja również byłem w zecie zacytować swoją wypowiedź, iż „Wiesenthal jest żydowskim faszystą': Jeden z wysokich urzędników w izraelskim MSZ stwierdził, że wyglą.da na to, iż Kreisky zaczyna wariować7.
11
ss·:
SZYMON WIBSEN'I'HAL
Kreisky zaprzeczył, że nazwał Wiesenthala „żydowskim faszystą': Gazeta twierdziła, iż kanclerz autoryzował wywiad przed publikacją. Jednak zanim mógł przedstawić niepodważalny dowód, w redakcji gazety wybuchł tajemniczy pożar i materiał się spalił. Ambasada Izraela w Wiedniu przekazała natomiast do Jerozolimy kserokopię listu pisanego ręcznie przez Kreiskiego, który na pozór potwierdzał to, co było mu przypisywane w wywiadzie. Gabinet kanclerza zwrócił się do policji wiedeńskiej, by zbadała możliwość fałszerstwa; obszerna nota przechowywana w archiwum Kreiskiego opisuje przebieg afery, jakby była sprawą rangi państwowej. W nocie stwierdzono między innymi, iż w latach trzydziestych w Austrii działała faszystowsko~syjonistyczna organizacja pod przywództwem Ża~ botyńskiego. W wywiadzie dla innl!j gazety Kreisky starał się przedstawić te sprawy w szerszym kontekście. Zamierzał stwierdzić, iż naród żydowski w niczym nie różni się od innych narodów i że również wśród Żydów byli mordercy, prostytutki, a także faszyści. Wszakże członkiem syjonistycznego ruchu pracy był Chaim Arlozolow, który został zamordowany przez żydow~ skiego faszystę na plaży w Tel Awiwie w czerwcu 1933 roku. Mówi~c o żydowskim faszyzmie, Kreisky prawdopodobnie odwoływał się do traumatycznego przeżycia z okresu swojej młodości. Przywódca re~ wizjonistycznego ruchu syjonistycznego, Włodzimierz Żaboryński, który miał olbrzymi wpływ na światopogląd Wiesenthala, przemawiał do żydow, skiej publiczności w Wiedniu. Młody wówczas Kreisky zapamiętał, że słu, chający go Żydzi wystąpili w czarnych koszulach i oficerkach. Członkowie Beitaru nosili jednak brązowe, a nie czarne koszule, wydaje się więc, że na to wspomnienie nałożyła się czysta wrogość Kreiskiego do faszyzmu. Wiec rozpoczął od pozdrowienia dla Mussoliniego i wtedy Kreisky zrozumiał, że również Żydzi mogą być faszystami, a nawet nazistami, jeśli tylko im się na to pozwoli. Twierdził, że doskonale pamięta Żabo ryńskiego - „surowy męż, czyzna o jednej ręce". Żabotyński miał jednak obie ręce. Być może Kreisky pomylił go z Josefem T rumpeldorem, który zginął w 1920 roku, broniąc lQ, bucu Tel Hai przed Arabami w Górnej Galilei. Zwolennicy Żabotyńskiego nazwali jego imieniem organizację Beitar8•
„KREISKY ZACZYNA WARIOWAĆ"
279
Wiesenthal upatrywał przyczyny swojego konfliktu z Kreiskim w dyskusji, w której brali udział kilka lat wcześniej w telewizji: Kreisky był wówczas ministrem spraw zagranicznych, a Wiesenthal oskarżył go o przesad~ ne sympatie do Arabów. W tym okresie mieszkańcy południowego Tyrolu żą.dali przyznania im niepodległości, na co nie chciał się zgodzić rząd austriacki. Wiesenthal powiedział wtedy, że Kreisky bardziej sprzyja Arabom niż mieszkańcom południowego Tyrolu. Kreisky nigdy mu tego nie wybaczył9 •
Atak na siebie przedstawiał Wiesenthal jako spisek, którego celem było doprowadzenie do zamknięcia jego Centrum. Bronił się wypróbowanymi metodami: wezwał na pomoc "New York Times': W krótkim czasie do urzę du kanclerza napłynęły setki telegramów z·protestami; organizacje żydow skie oraz liczni amerykańscy senatorowie opublikowali wyrazy poparcia dla Wiesenthala, które ten zebrał i wydał w oddzielnej broszurze. Kreisky polecił swoim prawnikom sprawdzić możliwość oskarżenia Wiesenthala o zniesławienieJ0. Gabinet kanclerza zaprzeczył pogłoskom o zamiarze zamknię cia Centrum Dokumentacji, jednak protesty trwały dalej. Kreisky był nawet zmuszony odwołać planowaną wizytę w Stanach Zjednoczonych. Kreisky i jego ]udzie widzieli w Wiesenthalu wroga. Był on śledzony i podsłuchiwany, jakby zagrażał całemu państwu. Minister sprawiedliwości Christian Broda wysłał Kreiskiemu szczegółowy zapis rozmowy Wiesenthala z sąsiadem w samolocie. Wiesenthal walczył tak ostro z kanclerzem nie tylko dlatego, że Kreisky wprowadził nazistów do rządu, ale również z powodu jego wrogiego stanowiska wobec Izraela11 • W izraelskich dokumentach pojawia się zarzut, iż Kreisky zawsze odnosił się chłodno do Izraela, choć twierdził, że w konflikcie izraelsko-arabskim zachowuje neutralność. Opinię tę wygłosił podczas wizyty w Egipcie w 1964 roku. W tym czasie odmówił złożenia oficjalnej wizyty w Izraelu. Wiesenthal relacjonował ambasadzie, że Kreisky przeciwstawia Egipt z jego liczącą cztery tysiące lat historią państwu, które dopiero co powstało i nie wiadomo, ile jeszcze przetrwa. Kreisky zaprzeczył. Wiesenthal odparł na to, że w tej sprawie gotów jest pójść do sądu. Podczas wojny sześciodniowej socjaldemokraci byli za Izraelem i choć znajdowali się w opozycji, Kreisky popierał stanowisko rządu. Zdaniem swoich przyjaciół śledził z zaintere-
280
SZYMON WIESENTHAL
sowaniem wydarzenia wojenne i wyrażał wielką sympatię dla Izraela. Am, basador Izraela w Wiedniu relacjonował, iż Kreisky wysoko ceni sukcesy państwa izraelskiego, podkreślając również, że aż do roku 1970 nie uczynił „żadnego konkretnego kroku antyizraelskiego': Izraelscy dyplomaci sądzili, że atak na Wiesenthala ma tło psychologicz, ne, i przypisywali Kreiskiemu „głęboki kompleks żydowski". Kanclerz oba, wiał się najbardziej, iżjego krajanie nie uznają go za prawdziwego Austriaka. Dla Izraelczyków było jednak jasne, iż ten kompleks wpływa również na stosunek Kreiskiego do Wiesenthala12•
Ambasada Izraela w Wiedniu śledziła ten konflikt z olbrzymim zain, teresowaniem. Wszyscy przypuszczali, że mniejszościowy rząd Kreiskiego wkrótce upadnie, i tę nagonkę na Wiesenthala tłumaczyli jako próbę przy, podobania się zwolennikom nazizmu i prawicy przed następnymi wyborami. Izraelscy dyplomad twierdzili jednak, że Wiesenthal krytykuje Krei, skiego niejako w imieniu prawicowej Austriackiej Partii Ludowej, która straciła władzę, bo wcześniej ignorował nazistowską przeszłość ministrów tej partii. Było to znane oskarżenie, któremu Wiesenthal zaprzeczał. Prote, stował przeciw zaniechaniom austriackich organów ścigania, również w nocie wysłanej do poprzednjego kanclerza, Josefa Klausa. W Jerozolimie zaczęto się zastanawiać, czy nadal należy popierać Wiesenthala. „Znany jest jako człowiek oddany sprawie z całego serca. Ale jest też człowiekiem ambitnym, żądnym sławy, krzykaczem, i niejednokrotnie wyraża sądy, których nie jest w stanie udowodnić" - napisano w instrukcji dla ambasadorów Izraela. W dalszej części instrukcji podano, ie Wiesenthal przypisuje sobie również zasługi w schwytaniu Eichmanna, choć należy pamiętać, że „ci, którzy znają całą prawdę o operacjach ścigania zbrodniarzy hitlerowskich, mówią o jego braku odpowiedzialności wynikają.cym z żądzy sławy i niepohamowanego egocentryzmu': Wiesenthal twierdził między innymi, iż minister edukacji Leopold Graz jest nazistą, choć urzędnicy izraelskiego MSZ w Jerozolimie obliczyli, że pod koniec drugiej wojny światowej Graz był piętnastoletnim chłopcem.
, li
„KREISKY ZACZYNA WARIOWAC
281
,,Był członkiem młodzieżowej
organizacji hitlerowskiej, co było obowiąz kiem każdego ucznia szkoły średniej w Austrii'' 13• Trzy miesiące po wybuchu konfliktu między Kreiskim a Wiesenthalem Izrael polecił swoim najlepszym dyplomatom podjęcie działań mających ograniczyć jego zasięg, tak jednak, by nie stracić z pola widzenia celów pań stwa żydowskiego i nie naruszyć jego zobowiązań. Ta cała sprawa brzydko pachnie" - stwierdził jeden z wyższych urzędników izraelskiego MSZ. Celem dyplomacji Izraela było oderwanie konfliktu między Kreiskim a Wiesenthalem od stanowiska Austrii w kwestii Bliskiego W schodu. Izraelczycy byli szczególnie zaniepokojeni atakiem Wiesenthala na ministra spraw wewnętrznych Roscha. „Ten człowiek jest jednym z naszych najgorętszych zwolenników w rządzie austriackim, pomaga nam w sprawie emigracji (z Europy Wschodniej) i we wszystkich kwestiach związanych z bezpieczeństwem ambasady, El Alu, instytucji żydowskich itp." Dotychczas przedstawiciele Izraela twierdzili, iż jako Żydzi i Izraelczy-cy czują wielką sympatię do projektu Wiesenthala, ale nie ingerują w we-wnętrzne sprawy Austrii. Gerszon Avner, wysoki urzędnik izraelskiego MSZ, nie był wcale przekonany, czy można złagodzić te ,Jakże głębokie kompleksy psychologiczne': zaproponował jednak ambasadorowi w Wied„ niu, biorąc pod uwagę deklarowaną sympatię do Wiesenthala, by nie po..przestać na stwierdzeniu, że IzraeL,zdaje sobie sprawę z konfliktu': Wydaje się, że tym razem, inaczej niż podczas konfliktu między Wie, senthalem a gminą żydowską, Mossad nie dyktował izraelskiemu MSZ, jakie ma zająć stanowisko. ,,Interes państwa ważniejszy jest tu od intelektu, alnej precyzji. Musimy o siebie zadbać, a Wiesenthal jest wystarczająco nie, sympatyczny, nielubiany, pozbawiony taktu, byśmy mieli pdne prawo czynić to, co jest dla nas dobre" - pisał Avner. Ambasador Sheck wahał się; „Chciał, bym się jeszcze zastanowić nad całą sprawą" - pisał do swego przełożonego. Tymczasem dowiedział się, że doradcy Kreiskiego próbują go uspokoić. 11
* Kilka dni później Sheck miał okazję przekazać dobre wieści: pod koniec przyjęcia, które Kreisky wydał na cześć rumuńskiego przywódcy Nicolae
SZYMON WJESBNTHAL
Ceau~escu, zauważył Shecka, podszedł do niego i pozdrowił. „Od czasu
kiedy został kanclerzem, nic podobnego nie wydarzyło się publicznie" - re„ lacjonował ambasador. Rozwinęła się przyjacielska rozmowa. Kreisky po„ wtórnie wyraził chęć odwiedzenia Izraela. Ambasador pilnował się, by nie wymienić nazwiska Wiesenthala. Kreisky starał się również pozyskać poparcie przywódców gminy żydow- skiej. W przeddzień żydowskiego Nowego Roku odbył rozmowę z Willim Krellem i Antonem Pickiem. Według relacji ambasadora Izraela, rozmowę rozpoczął słowami: „Widzę siebie jako .żydowskiego kanclerzi: Choć jest synem narodu austriackiego i jest wierny wyłącznie Austrii, nigdy się nie wypierał swojego żydowskiego pochodzenia, powiedział. Jest dumny, że został wybrany na to stanowisko, cboć kilku jego rywali używało w walce z nim antysemickich argumentów. Kanclerz dodał, iż wie, że gmina boryka się z problemami finansowymi. Rząd pomoże, minister edukacji zwiększy dotacje. Żydzi podziękowali, a wtedy Kreisky zaczął mówić na temat Wie„ senthala. Zdaniem ambasadora kanclerz "wylewał swoje żale w dość ostry sposób": nigdy nie miał zamiaru zamknąć Centrum Wiesenthala, choć in „ stytucja ta stała się sztabem Partii Ludowej, działała przeciw ministrom i niemu osobiście, ma więc obowiązek się bronić. Przywódcy gminy wspo, mnieli o ministrach z nazistowską przeszłością w jego rządzie. Kreisky za, czął wtedy mówić o ministrze spraw wewnętrznych Roschu: w młodości wprawdzie należał do partii nazistowskiej, lecz nie pełnił tam żadnej funkcji i w całym Wiedniu trudno by znaleźć człowieka, który uczynił więcej dla Żydów i Izraela. Przywódcy gminy przyznali mu rację i podziękowali za zwiększenie ochrony nad synagogami w okresie świąt. Zamierzali poruszyć sprawę trudnej sytuacji Żydów w Związku Radzieckim i Iraku, nie starczy„ ło jednak na to czasu. Przed wyjściem Kreisky powtórzył:,,Widzę siebie jako żydowskiego kanclerza, jeżeli będziecie czegokolwiek potrzebowali, zwróć„ cie się do mnie bezpośrednio': Ambasador Sheck podsumował, iż wrażenie, jakie odniósł Krell, stary przeciwnik Wiesenthala, było podobne do tego, co usłyszał od Karla Kaha-nego, żydowskiego wpływowego milionera mieszkają.cego w Wiedniu, który utrzymywał bliskie kontakty z Kreiskim. Wydaje się, że kanclerz stara się
11
„J<.RBtSKY ZACZYNA WARIOWAĆ
oddzielić
swój prywatny konflikt z Wiesenthalem od wszystkiego, co zwią . . zane jest z gnuną żydowską. i Izraelem. „Być może to wynik przemyśleń lub zimne wyrachowanie, w każdym razie jest to pozytywna zmiana, choć nie wiem, na jak długo" - podsumował ambasador, a ktoś w Jerozolimie dodał własną uwagę na marginesie raportu: „Nadeszły czasy mesjasza, choć trud.no przewidzieć, jak długo potrwają" 14•
MACHINY SPRAWIEDLIWOŚCI
V
onfłikt z Kreiskim zabolał Wiesenthala. Oceniał, iż większość Austria...
~ów, choć może nie wszyscy, jest zadowolona, że ktoś zamierza w koń;
cu wyzwolić ich z przeszłości nazistowskiej, oczyścić, a kto bardziej nadaje się do tej roli, jeśli nie Żyd stoją.cy na czele rządu. „Jestem ich wyrzutem sumienia" - napisał później1 5 • Nigdy jeszcze nie czuł się aż tak osamotniony. Starał się pocieszyó naziści w końcu stracą zaufanie do Kreiskiego, a wtedy, według starego żydowskiego przysłowia, ktoś będzie musiał zjeść śmierdzące ryby i zostanie wypędzony z miasta16• Tymczasem starał się ja; koś otrząsnąć z afery. Ułożył szczegółową notę, w której po raz kolejny opisał, jak Austria unika karania zbrodniarzy nazistowskich. Twierdził między innymi, że rząd Kreiskiego zamknął z powodów politycznych setki teczek, określił to jako „zimną amnestię': oświadczając, że Austria nie nadaje życiu ludzkiemu większej wartości, niż czyniły co Niemcy hitlerowskie. Był to dość oschły osiemnastostronicowy dokument, fakty przemawiały same za siebie. Społeczeństwo austriackie ukazywało się w nim w sposób ha, niebny. Według statystyki sądowej w latach sześćdziesiątych Austria skazała 13 tysięcy osób za zbrodnie w okresie reżimu hitlerowskiego. Wiesenthal odkrył jednak, że prawie wszyscy stanęli przed sądem za przynależność do nielegalnych organizacji, a nie za popełnienie morderstw. Tymczasem świadkowie zbrodni starzeją się, coraz trudniej im składać zeznania, pro, kuratorzy znający te sprawy odchodzą. na emeryruręj nie 1na dość personelu ani funduszy. Śledztwa przeciwko zbrodniarzom niejednokrotnie ciągną się dziesięć lat i dłużej. Tak było w przypadku Ernesta Lercha, właściciela ka, wiarni w Klagenfurcie. Był oficerem uczestniczącym w akcji Reinhardt, ma-
SZYMON WIESENTHAL
jącej na celu zagładę Żydów. W tym przypadku Wiesenthal nie musiał uży, wać swych detektywistycznych talentów: Lerch nie ukrywał się, kawiarnia nosiła nawet jego nazwisko. Od 1962 roku Wiesenthal żądał postawienia go przed sądem, oskarżając o zamordowanie dwóch milionów osób; twier, cl.ził, że chodzi tu o najpoważniejszy przypadek w całej historii kryminologii w Austrii. Nic się jednak nie wydarzyło, a lata mijały. Świadkowie, którzy mogliby pomóc w skazaniu Lercha, umierali jeden
po drugim, a jego kawiarnia wciąż cieszyła się powodzeniem. W końcu w 1971 roku został aresztowany, jednak próba przeniesienia jego procesu z rodzinnego miasta do Wiednia nie powiodła się, a w Klagenfurcie nie było szansy. aby go skazać. Zaraz na początku procesu został zwolniony do za, kończenia postępowania. W szystl
7grudnia1970 roku kanclerz Niemiec Zachodnich Willy Brandt przy, jechał z oficjalną wizytą. do Warszawy. Złożył wieniec pod pomnikiem Bohaterów Getta. Przez chwilę stał, a potem upadł na kolana i pozostał w tej pozycji przez wiele długich minut. „Zrobiłem to, co zwykle czyni~ ludzie, gdy nie wystarczają im słowa" - napisał później2°. Wizyta Brandta wpisywała się w proces ocieplania stosunków między Wschodem a Zacho, dem. Jego gest wywołał w Niemczech burzliwe dyskusje; prawie wszędzie na świecie zdziwienie i zachwyt. Rok później Brandt otrzymał Pokojową. Nagrodę Nobla.
l
„KREISKY ZACZYNA WARIOWAĆ
11
Wiesenthal odczekał kilka tygodni, a następnie napisał do Brandta list, że on również jest pod wielkim wrażeniem gestu, jaki uczynił w Warszawie, a krytykę w Niemczech uważa za wstrętną i wstydliwą. Pochwały dla niemieckiego przywódcy zajęły jednak zaledwie dwie linijki w pięciostronico wym liście, w którym opisywał swoje rozgoryczenie dziesięcioletnim opóź nieniem sprawy hitlerowskiego zbrodniarza Ludwiga Hahna. Hahn był przesłuchiwany w celu określenia jego roli w deportacji setek tysięcy warszawskich Żydów do obozu śmierci w Tr:eblince. Teczka, otwarta już w 1966 roku, liczyła aż 130 tomów i zawierała około dwóch tysięcy zeznań, ale 1nimo to wciąż nie zapadła decyzja w sprawie aktu oskarżenia. Hahn i inni podejrzani nie przebywali w areszcie. Wiesenthal wyliczył sześć nazwisk, kilka z tych osób przesłuchiwano nie tylko w sprawie stłumie nia powstania w getcie warszawskim, lecz również ich osobistego udziału w morderstwach. Nie była to jedyna sprawa, która tak się przeciągała w Hamburgu. Upły nęło dwanaście lat od czasu, kiedy władze zaczęły badać sprawę zamordowania 22 tysięcy Żydów w Słonimiu, na terenie dzisiejszej zachodniej Biało rusi. Głównemu oskarżonemu, Gerhardowi Errenowi, zezwolono po wojnie na pracę nauczyciela. Upłynęło sześć lat od wszczęcia śledztwa w sprawie zamordowania 28 tysięcy Żydów w Przemyślu; podejrzani nie przebywali w areszcie, podobnie jak podejrzani o popdnienie zbrodni w Lublinie. Bruno Streckenbach, zastępca szefa Głównego Urzędu Bezpieczeń stwa Rzeszy, Reinhardta Heydricha, działał jako szanowany przedsiębior ca w Hamburgu, śledztwo w jego sprawie toczyło się niezwykle wolno. „Trudno znaleźć odpowiednie słowa, by właściwie scharakteryzować zachowanie prokuratury w Hamburgu" - pisał do Brandta, który wszakże coś wiedział na temat niewystarczających słów, by wyrazić własne myśli. Prosił go o interwencję, żeby cały świat wiedział, iż człowiek, który uklęk nął, by uczcić pamięć zamordowanych, zabiega również o ukaranie morderców21 . Frustracja wyrażona w liście do Brandta była uzasadniona. Był to trudny czas. Relacje dokumentują, jakich wybiegów prawnych używano, by hitlerowscy mordercy uniknęli kary. Wiesenthalowi nie pozostało nic innego, jak i:-o relacjonować.
286
SZYMON WIESENTHAL
Oto historia esesmana Maxa Taubnera, który zamordował z kolegami przeszło dziewięciuset Żydów; część z tych morderstw uwiecznił za pomocą aparatu fotograficznego. Zdjęcia wysyłał żonie, która pokazywała je zna-
jomym. Sąd SS skazał go za ten czyn na dziesięć lat pozbawienia wolności. Po wojnie Taubner został odnaleziony, jednak sąd w mieście Memmingen postanowił, że nie można go oskarżać o mordowanie Żydów, bo sąd SS już skazał go w tej sprawie. S~d w Monachium zatwierdził ten wyrok. Tak więc sądy cywilne w nowych Niemczech uznają wyroki sądów SS. Wiesenthal przedstawiał to jako groteskę. Udało mu się dotrzeć do kopii wyroku sądu SS, z którego wynikało jednoznacznie, iż Taubner nie był sądzo ny za mordowanie Żydów, lecz dlatego„ że sfotografował operację wbrew rozkazom. Wiesenthal Ż'l-dał postawienia go przed sądem za morderstwa, jednak jego wnioski były odrzucane. Tymczasem rozpoznano jednego z podkomendnych Taubnera, który również brał udział w morderstwie. Mężczyzna ten został postawiony przed sądem, a Taubnera wezwano na świadka, rzecz jasna - nic nie pamiętał. Oskarżony został skazany na dwa i pół roku wię zienia22. Niekiedy Wiesenthalowi udawało się zdemaskować byłych hitlerowców na ważnych stanowiskach, jak na przykła:d wykładowcę politologii w Hamburgu i profesora w Stuttgarcie, zwykle jednak bez konsekwencji23• Inne państwa były równie obojętne.
Kraje Europy Wschodniej nie
współpracowały
z nim, a
państwa,
któ-
re zazwyczaj wyrażały sympatię dla jego działalności, przestrzegały prawa ograniczającego ściganie
nazistów. W 1973 roku Wiesenthal ogłosił, iż po fatach poszukiwań odnalazł zbrodniarza hitlerowskiego Karlisa Lobo, odpowiedzialnego za śmierć łotewskich Żydów. Lobo mieszkał w Sztokholmie. Szwedzi ta.kie nie odróżniali morderstwa na tle kryminalnym od zbrodni wojennej, w obu przypadkach stosowali regułę przedawnienia. Nie było więc szansy na osądzenie Lobo. Pozostało tylko próbować zmusić go, by złożył pozew o zniesławienie przeciwko gazecie, która nazwała go mordercą.
1
11
„KREISKY ZACZYNA WA.RIOWAĆ
Lobo tak zrobił i sprawę przegrał, nie został jednak ukarany24• Norweski zbrodniarz wojenny Harald Fredrik Skasppel brał udział w mordowaniu Żydów w Babim Jarze na Ukrainie, po wojnie w Norwegii wszczęto przeciw niemu śledztwo. Skapel zdołał jednak uciec do Brazylii i sprawa została zamknięta. Wiesenthal próbował doprowadzić do jego aresztowania, ponieważ podczas ucieczki korzystał ze sfałszowanego szwedzkiego paszportu. Ambasada Szwecji w Wiedniu zakomunikowała mu jednak, że również to przestępstwo ulega przedawnieniu25 • Także Holandia, gdzie mieszkało tak wielu jego zwolenników, nie uczyniła tego, co zdaniem Wiesenthala powinna była zrobić. W holenderskim miasteczku Herten bracia Moors - jeden miał osiemnaście, a drugi dwadzieścia trzy lata - ukrywali się wraz z dwiema dziewczynami w domu pastora. 9 lutego 1945 roku schwytali ich niemieccy spadochroniarze. Tego dnia żołnierze brytyjscy otoczyli miasteczko i lada chwila miało nastąpić wyzwolenie. Całą czwórkę spadochroniarze przyprowadzili do niemieckiego komendanta, Helmuta Behagela von Flammerdinghe. Nakazał deportować dziewczyny do Niemiec. Żołnierz, któremu wydano rozkaz, poprowadził je w kierunku granicy, a po kilku kilometrach uwolnił. Chłopcy natomiast zostali rozstrzelani.. Kilka godzin później wkroczyli Brytyjczycy i znaleźli ich ciała. Wiesenthal odnalazł Helmuta Behagela von Flammerdinghe w Grazu. Odbyła się identyfikacja i został rozpoznany przez jedną z dziewczyn; śmiertelny strach nie pozwolił jej go zapomnieć. Doprowadził do wszczę cia śledztwa przeciw mężczyźnie, jednak i ta sprawa zakończyła się niczym. Wiesenthal doszedł do wniosku, że Holendrzy niezbyt się nią interesowali. W Stanach Zjednoczonych proces o ekstradycję Herminy Braunstainer-Ryan, „Klaczy z Majdanka'~ trwał niemal dziesięć lat; została wydana Niemcom dopiero w 1972 roku. Ludwig Hahn został skazany na dożywocie, podobnie jak Gerhard Erren i jeszcze kilku oskarżonych, którymi zajmował się Wiesenthal26• Kilku zbrodniarzy hitlerowskich skazano na krótsze kary więzienia, rozpoczęto nowe śledztwa, częściowo również w sprawach, które nie były znane, dopóki Wiesenthal nie doniósł o tym władzom; ujawnił między innymi działalność nieznanego ośrodka, w którym przeprowadzano eutanaZJę.
288
SZYMON WJ ESBNTHAL
Wiesenthal ujawnił również nazwiska nieznanych władzom zbrodnia, rzy: niekiedy, choć nie zdarzało się to często, udawało mu się dostarczyć ich adresy, kilku z nich zostało zatrzymanych. Zbierał relacje od ocalałych - na ich podstawie formułowano akty oskarżenia - wspierał także prokuraturę w toczących się już procesach. Mimo to w pierwszej połowie lat siedemdzie, siątych sporykały go głównie rozczarowania. Wiesenthal był spragniony sukcesu.
Rozdział piętnasty
„LEPSZY OD JAKIEGOKOLWIEK POTWORN'
TECZKA FORSYTHA 1971 roku pojawił się u Wiesenthala znany dziennikarz, który niebawem miał uzyskać jeszcze większą sławę jako autor politycznej powieści sensacyjnej Dzień Szakala. Frederick Forsyth pracował dla Reutersa i BBC. Wcześniej był pilotem w Royal Air Force. Jego pierwsza powieść sensacyjna traktowała o spisku zawiązanym w celu zamordowania prezydenta Francji Charles'a de Gaulle'a, a zanin1 została opublikowana, już myślał o kolejnej książce. Przyszedł do Wiesenthala, aby zasięgnąć informacji o organizacji ODESSA. Forsyth czytał jego wspomnienia, lecz nie znali się osobiście. Po sukcesie swoich wspomnień i publikacji Stonecznika Wiesenthal poznał wielu znanych pisarzy. Leon Uris pragnął również się z nim spotkać. Wiesenthal przygotował dla niego teczkę o sprawie szwedzkiego dyplomaty Raula Wallenberga, który ocalił wielu Żydów, a później znikł w sowieckim więzieniu. Przekonywał Urisa, by zamieścił tę historię w jednej ze swoich książek1 • W przypadku Forsytha jednak wahał się, nim przystał na przedstawioną
W
.~
-Bo
u
vj
8 o
Ę
1
U)
>
iosną
propozy9ę.
Minęło
prawie trzydzieści lat od czasu, kiedy po raz pierwszy dotarły do niego pogłoski na temat ODESSY. Miał powody obawiać się, iż Forsyth skradnie mu całą historię, napisze powieść sensacyjną, a ludzie przestaną wierzyć, że organizacja rzeczywiście istniała. Wiesenthal nie miał jednak w zwyczaju odsyłać dziennikarzy z pustymi rękami, a ponadto Forsyth
290
SZYMON WIESENTHAL
zaproponował fascynującą fabułę, którą
trudno mu było odrzucić. Poprosił o czas do namysłu. Nazajutrz zaproponował Forsythowi umieszczenie w ksią_żce wątku autentycznego zbrodniarza hitlerowskiego. Poszperał nieco w swoich metalowych szuHadach i wycią.gnął teczkę Edwarda Roscbmanna, znanego jako „Rzeźnik z Rygi". Forsyth zalecał ostrożność: zbrodniarz może wytoczyć proces o zniesła wienie. Wiesenthal uspokajał go: żeby wnieść sprawę o zniesławienie, należy przyjść do sądu, a jeśli Roschamann wyjdzie ze swej kryjówki, może zostać zatrzymany. Forsyth obawiał się, iż ten wątek nie będzie wystarczająco atrakcyjny. Nikt przecież nie słyszał o Rydze - mówił. Wiesenthal przekonał go jednak, że chodzi tu o wstrzą.saj~q. historię - zamordowano dziesi:ttki tysięcy Żydów, a Roschmann zabił wielu z nich własnoręcznie. Obecnie ukrywa się pod fałszywym nazwiskiem w Argentynie. „Mam tu wszystko - zawołał, i podał argument, którego Forsyth nie mógł odrzucić - wiemy, że Roschmann wrócił do Europy w połowie lat siedemdziesiątych. Jego pierwsza żona sądziła, że dotrzymuje jej wierności, odkryła jednak, że ożenił się ze swoją sekretarką, stając się bigamistą': Teraz z kolei Forsyth poprosił o czas, by wszystko przemyśleć, a nazajutrz oznajmił: „To niesamowite, znacznie lepsze niż jakikolwiek potwór, którego można by stworzyć"2 • Postanowił, że Wiesenthal zostanie jednym z bohaterów jego opowieści. W ten sposób, historia życia Wiesenthala stała się czymś między fantazją a rzeczywistością, historią a rozrywką. Wiesenthal myślał z entu~jazmem: ksią_żka może pomóc w ujawnieniu Roschmanna. Znałjego nazwisko od 1946 roku, w tym właśnie roku Orson Welles wyreżyserował Obcego, tworząc schemat podobnych fabuł sensacyjnych o .zbrodniarzach hitlerowskich3 • Tak jak książki i inne filmy, teczka ODESSA umacniała miejsce Holokaustu w kulturze masowej. Urodzony w Grazu Roschmann był drugim komendantem getta w Rydze. Według ustaleń Wiesenthala był odpowiedzialny za śmierć 35 tysięcy ludzi. Po wojnie wrócił do swego rodzinnego miasta, gdzie został zatrzy~ many pod zarzutem przynależności do organizacji neonazistowskiej. Graz znajdował się wówczas w brytyjskiej strefie okupacyjnej. Wiesenthal natychmiast poinformował Amerykanów o zatrzymaniu Roschmanna, a ci zażądali ekstradycji. Anglicy przewozili go pociągiem do Dachau, gdzie
„LEPSZY OD JAKIEGOKOLWIEK POTWORA"
291
Amerykanie sądzili innych zbrodniarzy hitlerowskich. Roschmann uciekł z pociągu przez okno. Zdaniem Wiesenthala Roschmann dotarł do Argentyny dzięki pomocy
ODESSY, która najpierw przerzuciła go do Włoch, gdzie pomocy udzielił mu biskup Alojs Hudal4 • Z teczki Roschmanna przechowywanej w Archi, wum wynika, że Wiesenthal od czasu do czasu otrzymywał o nim jakieś infonnacje, jednak przez trzydzieści lat nazwisko Roschmanna nie pojawiło się w raportach o jego działalności. To właśnie Forsyth włożył w jego usta oświadczenie, iż Roschmann znajduje się na liście pięćdziesięciu najbardziej przez niego poszukiwanych zbrodniarzy hitlerowskich5 •
Forsyth był młodszy od Wiesenthala o trzydzieści lat i wkrótce po ich pierwszym spotkaniu stał się o wiele bardziej od niego sławny. Powieść była światowym bestsellerem, została sfilmowana, a film nominowany do Oska, ra. Spotykali się wielokrotnie, rozmawiali o ODESSIE, korespondowali również po angielsku i niemiecku. Forsyth zwracał się do Wiesenthala po imieniu, podpisując się „Freddie'. Wiesenthal nazywał go „drogim przyjacie~ leni: Wiesenthal wychodził z siebie, chcąc mu pomóc, przekazał mu różne materiały, skontaktował z archiwum niemieckiego dziennika „Bild" i umoż Uwił spotkanie z kilkoma uratowanymi z Rygi6 • W pewnym momencie każ dy z nich przyswoił sobie cząstkę profesjonalnej osobowości drugiego: For, syth próbował swoich sił jako prywatny detektyw, a Wiesenthal próbował poprawiać fabułę książki.
„Niedawno otrzymaliśmy dziwną informację" - pisał do Forsytha kilka miesięcy po ich spotkaniu. Amerykański student posługujący się imieniem „Truitt" otrzymał propozycję przekazania za sumę 800 dolarów listu z Hiszpanii do Londynu. Wiesenthal przypuszczał, że chodzi tu o ukrywających się Niemców. Wysłał Forsythowi kopię listu - być może chciał go rozbawić, a może wykorzystać jego talenty i kontakty na potrzeby własnego śledztwa, jak to już czynił wcześniej. List„Truitta" zawierałjego londyński adres. Wiesenthal przekonywał Forsytha, by zachował sprawę wjak najgłębszej tajemnicy. W żadnym razie nie należało narażać „Truitta" na niebezpieczeństwo.
290
SZYMON WIESBNTHAL
zaproponował fascynującą fabułę, którą
trudno mu było odrzucić. Popro, sił o czas do namysłu. Nazajutrz zaproponował Forsythowi umieszczenie w książce wą.tku autentycznego zbrodniarza hitlerowskiego. Poszperał nieco w swoich metalowych szufladach i wyciągnął teczkę Edwarda Roschmanna, znanego jako „Rzeźnik z Rygi': Forsyth zalecał ostrożność: zbrodniarz może wytoczyć proces o zniesła. wienie. Wiesenthal uspokajał go: żeby wnieść sprawę o zniesławienie, należy przyjść do sądu, a jeśli Roschamann wyjdzie ze swej kryjówki, może zo, stać zatrzymany. Forsyth obawiał się, iż ten wątek nie będzie wystarczająco atrakcyjny. Nikt przecież nie słyszał o Rydze - mówił. Wiesenthal przeko~ nał go jednak, że chodzi tu o wstrząsającą historię - zamordowano dzjesi~t ki tysięcy Żydów, a Roschmann zabił wielu z nich własnoręcznie. Obecnie ukrywa się pod fałszywym nazwiskiem w Argentynie. „Mam tu wszystko - zawołał, i podał argument, którego Forsyth nie mógł odrzucić - wiemy, że Roschmann wrócił do Europy w połowie lat siedem, dziesi~tych. Jego pierwsza żona sądziła, że dotrzymuje jej wierności, odkryła jednak, że ożenił się ze swoją sekretarką, stając się bigamistą': Teraz z kolei Forsyth poprosił o czas, by wszystko przemyśleć, a nazajutrz oznajmił: „To niesamowite, znacznie lepsze niż jakikolwiek potwót; którego można by stworzyć" 2 • Postanowił, że Wiesenthal zostanie jednym z bohate, rów jego opowieści. W ten sposób, historia życia Wiesenthala stała się czymś między fantazją a rzeczywistością, historią. a rozrywką. Wiesenthal myślał z entuzjazmem: książka może pomóc w ujawnieniu Roschmanna. Znał jego nazwisko od 1946 roku, w tym właśnie roku Orson Welles wyreżyserował Obcego, tworzą.c schemat podobnych fabuł sensacyjnych o zbrodniarzach hitlerowskich3• Tak jak książki i inne filmy, teczka ODESSA umacniała miejsce Holokaustu w kulturze masowej. Urodzony w Grazu Roschmann był drugim komendantem getta w Rydze. Według ustaleń Wiesenthala był odpowiedzialny za śmierć 35 tysięcy ludzi. Po wojnie wrócił do swego rodzinnego miasta, gdzie został zatrzymany pod zarzute1n przynależności do organizacji neonazistowskiej. Graz znajdował się wówczas w brytyjskiej strefie okupacyjnej. Wiesenthal na, tychmiast poinfor1nował Amerykanów o zatrzy1naniu Roschmanna, a ci zażądali ekstradycji. Anglicy przewozili go pociągiem do Dachau, gdzie
„LBPSZY OD JAKIEGOKOLWIEK POTWORA"
291
Amerykanie sądzili innych zbrodniarzy hitlerowskich. Roschmann uciekł z pociągu przez okno. Zdaniem Wiesenthala Roschmann dotarł do Argentyny dzięki pomocy ODESSY, która najpierw przerzuciła go do Włoch, gdzie pomocy udzielił mu biskup Alojs Hudal4 • Z teczki Roschmanna przechowywanej w Archiwum wynika, że Wiesenthal od czasu do czasu otrzymywał o nim jakieś informacje, jednak przez trzydzieści łat nazwisko Roschmanna nie pojawiło się w raportach o jego działalności. To właśnie Forsyth włożył w jego usta oświadczenie, iż Roschmann znajduje się na liście pięćdziesięciu najbardziej przez niego poszukiwanych zbrodniarzy hitlerowskich5•
Forsyth był młodszy od Wiesenthala o trzydzieści lat i wkrótce po ich pierwszym spotkaniu stał się o wiele bardziej od niego sławny. Powieść była światowym bestsellerem, została sfilmowana, a film nominowany do Oskara. Spotykali się wielokrotnie, rozmawiali o O O ESSIE, korespondowali również po angielsku i niemiecku. Forsyth zwracał się do Wiesenthala po imieniu, podpisując się „Freddie': Wiesenthal nazywał go „drogim przyjacielem': Wiesenthal wychodził z siebie, chcąc mu pomóc, przekazał mu różne materiały, skontaktował z archiwum niemieckiego dziennika„Bild" i utnoż liwił spotkanie z kilkoma uratowanymi z Rygi6 • W pewnym momencie każ dy z nich przyswoił sobie cząstkę profesjonalnej osobowości drugiego: Forsyth próbował swoich sił jako prywatny detektyw, a Wiesenthal próbował poprawiać fabułę książki.
„Niedawno otrzymaliśmy dziwną informację" - pisał do Forsytha kilka miesięcy po ich spotkaniu. Amerykański student posługujący się imieniem „Truitt" otrzymał propozycję przekazania za sumę 800 dolarów listu z Hiszpanii do Londynu. Wiesenthal przypuszczał, że chodzi tu o ukrywających się Niemców. Wysłał Forsythowi kopię listu - być może chciał go rozbawić, a może wykorzystać jego talenty i kontakty na potrzeby własnego śledztwa, jak to już czynił wcześniej. List„Truitta" zawierałjego londyński adres. Wie~ senthal przekonywał Forsytha, by zachował sprawę w jak najgłębszej tajem„ nicy. W żadnym razie nie należało narażać „Truitta" na niebezpieczeństwo.
292
SZYMON WIESENTHAL
Forsyth był bardzo podekscytowany: „Jest to rzeczywiście fascynująca historia, jest w niej tyle zagadek i nierozstrzygniętych kwestii" - odpisał Wiesenthalowi już po trzech dniach. Dlaczego „Truitt" zwrócił się do Wie, senthala dopiero po dziesięciu miesiącach od momentu propozycji przeka, zania listu? - zastanawiał się. Wiesenthal i Forsyth zaczęli tworzyć tajemni, czą. opowieść. Ktoś wysłał „Truitta" do Włoch i Grecji. Forsyth zastanawiał się, kto to mógł być: może „Alex': 1noże „rodzina Szulmanów': która również pojawia się w liście. Forsyth zastanawiał się, kim oni są, co ich łączy, czy Szulmanowie wiedzą o Aleksie, a on o nich. Tworzył już fabułę kolejnej po.wieści sensacyjnej, jednak list przekazany przez Wiesenthala rozpalił jego wyobraźnię głównie dlatego, że nie chodziło tu o czystą fikcję, lecz właściwie prawdziwą historię. Byłoby najlepiej, gdyby „Truitt" przekazywał kolejne koperty, pisał Forsyth
do Wiesenthala, żeby je otwierał i fotografował listy. Należy uważać, żeby nie pozostawiać śladów na papierze, na początku jednak należy nawiązać z nim kontakt tak, by nie narazić go na niebezpieczeństwo. W jednym z listów pad, ło nazwisko znanego brytyjskiego lorda Beauchampa. Forsyth pisał, że lord istnieje i że był sekretarzem ministra wojny w rządzie Chamberlaina. Tymczasem „Truitt" zawędrował do Ba1nako, stolicy Mali. Forsyth znał to miejsce: niewielkie miasto, stolica pustynnego kraju - pisał do Wiesenthala. Mieszkańcy należ~ do bogobojnych muzułmańskich plemion. Nie można tam spotkać„Truitta" bez narażenia go na niebezpieczeństwo, można jednak przerzucić go do Paryża. Wtedy wpadł na nowy pomysł. Ułożył banalny list przeznaczony dla „Truitta: wysłał go Wiesenthalowi, instruując, co czynić dalej: jeśli zdecy, duje się skontaktować z „Truittem" za pośrednictwem rego listu - ma wło„ żyć go do białej koperty, zaadresować, nie naklejać jednak na niej znaczka, tylko włożyć do drugiej koperty i wysłać pod pewien adres w Londynie, przekazany przez Forsytha. Forsyth tymczasem wyruszył do Londynu, aby sprawdzić, co dzieje się pod poprzednim adresem „Truitta': Wiesenthal zrobił tak, jak rad.ził mu Forsyth. Wspomniał jednak, że „Truitt" wrócił do Stanów Zjednoczonych. Nie jest jasne, w jaki sposób się o tym dowiedział. Wiesenthal jakby przepraszał: list „Truitta" był rzeczywiście nieco zagma-
„
„LEPSZY OD JAKIEGOKOLWIEK POTWORA
293
rwany, mimo to należy zbadać ślady, które na pierwszy rzut oka wydają się dziwne lub niewiarygodne. Niczego nigdy nie można być pewnym, na pozór fantastyczne sytuacje ujawniają czasem bardzo interesują.ce fakty - pisał7. I rzeczywiście, na ziemi niczyjej między ptawdziwy1n życiem, dramatem i fantazją., Wiesenthal i Forsyth polubili się.
HISTORIA NICZYM Z FILMU orysth rozpoczyna swoją. opowieść 22 listopada 1963 roku, w dniu zamordowania prezydenta Kennedy'ego. Peter Miller jest niemieckim dziennikarzem, należy do pokolenia „Nowej Lewicy': Jego przyjaciel z po; licji daje mu w prezencie dziennik ocalałego z Zagłady Salomona Taubera. Tauber, mieszkaniec Hamburga, rozpoznał tu na ulicy Edwarda Roschman; na. Przypuszcza jednak, iż nikt mu nie uwierzy, i popełnia samobójstwo. Dziennik opisuje losy Taubera w Rydze oraz zb~odnie Roschmanna. Jest tam między innymi zapis, że Roschmann zabił niemieckiego oficera. Choć Miller ściśle współpracuje z grupą mścicieli żydowskich - to pościg za zbrodniarzami hitlerowskimi nie jest tu przedstawiany jako akcja żydow; ska, ale jako przedsięwzięcie młodych Niemców. Miller ściga Roschmanna nie tylko dlatego, że zamordował Żydów, lecz również dlatego, że pragnie zmazać piętno nazizmu. Ponadto Roschmann zabił oficera niemieckiego. Okazuje się później, iż oficer był ojcem Millera. Zanim Miller wyrusza na poszukiwanie Roschmanna, przychodzi do Wiesenthala po radę. Uprawia seks z dziewczyną, prosi ją. o rękę i wyru; sza w pościg za Roschmannem, temu jednak udaje się zbiec do Argentyny. Akcja powieści ko1nplikuje się jeszcze bardziej: ludzie ODESSY planują zaopatrzyć Egipt w broń biologiczną, tak by mógł zniszczyć Izrael i - nie wiadomo dlaczego - rozbijają żółtego jaguara dziennikarza. W końcu poja~ wia się agent Mossadu Uri Ben Szaul, zabiera dziennik Taubera, przywozi go do Yad Vashem w Jerozolimie, gdzie odmawia kadysz ku pamięci autora dziennika i ginie w wojnie sześciodniowej.Jego przyjaciele spadochroniarze są już w drodze pod Ścianę Płaczu.
F
294
SZYMON WIESENTHAL
Wiesenthal chciał współtworzyć ten wątek opowieści. „Myślałem znów o całej sprawie i doszedłem do wniosku, że Miller nie może brać ze sobą dziennika na spotkanie z Roschamannem, bo dziennik mógłby zostać zniszczony - napisał do Forsytha. - Dlatego, aby rozwią.zać problem, mo· żerny spróbować małej sztuczki. Miller wyrwie z dziennika jedną stronę, która szczególnie go poruszy, sfotografuje ją i będzie nosił przez cały czas. Czytelnik nie wie, dlaczego to zrobił, lecz wyobraża sobie, że ta strona jest szczególnie ważna. Kiedy dociera w końcu do Roschmanna, zmusza go, by przeczytał ją na głos i tak czytelnik dowie się, o co chodzi"8 • Wiesenthal był zadowolony z zakończenia książki, która od razu stała się bestsellerem: fakt, że Roschmannowi udało się uciec, co było zgodne z prawdą, może zachęcić czytelników do wszczęcia poszukiwań i kto wie, może ktoś odnajdzie miej· sce, w którym zbieg się ukrywa. Akta ODESSY została sfilmowana, jednak brytyjski reżyser, Ronald Ne· ame, postanowił stworzyć inne zakończenie: „Wyjaśnił im, że nie można pokazywać wstrętnego zbrodniarza przez dwie godziny, a potem pozwolić mu na ucieczkę" - pisał dalej Wiesenthal. Należy dać widzom sarysfa.kcję i pokazać „zwycięstwo sprawiedliwości': tak więc w filmie Roschmann zo· staje zastrzelony. W filmie wystąpili: John Voigt (Kowboj o północy), Mak· symilian Schell (Proces norymberski), Derek Jacoby, Maria Schell i inni. Wiesenthal twierdzi, iż odrzucił propozycję zagrania w filmie „za wielkie pieniądze': bo nie chciał być identyfikowany z przemysłem rozrywkowym. W jego rolę wcielił się znany izraelski aktor teatralny Szmuel Rodensky.
Wiesenthal nie pomylił się: czytelnicy i widzowie z całego świata pisali do niego, podając miejsce pobytu Roschmanna; część z nich twierdziła, że widziała go na własne oczy. Wiesenthal starał się sprawdzać te informa~ cje, ale okazywało się, że zwykle widziano nie Roschmanna, lecz kogoś po· dobnego do Maksymiliana Schella, który w filmie grał Roschmanna. Para amerykańskich turystów była przekonana, że nakryli Roschmanna w re· stauracji w Santa Cruz w Boliwii. Również oni wcielili się w rolę tajnych agentów: 'wdali się w rozmowę z podejrzanym, zaprosili go na kieliszek
„
„LEPSZY OD JAKIEGOKOLWIRK POTWORA
295
szampana, a sam kieliszek wysłali później Wiesenthalowi, aby sprawdził odciski palców9 • Wiesenthal opowiadał o tym z uśmiechem, jednak w jego archiwum są listy od Forsytha, świadczące, że i on pragnął schwytać prawdziwego Roschmanna, i odnalazł kogoś, kto zgodził się sfinansować poszukiwa.nia. On także wysłał Wiesenthalowi odciski palców „naszego Hiszpana': jak pisał w zaszyfrowanym liście. Wysłał też fotografię, prosząc o zrobie.nie pomiarów, aby sprawdzić, czy jest to twarz„Edwarda". Niecierpliwił się: "Poinformuj mnie, proszę, w chwili, gdy otrzymasz odpowiedź" - ponaglał Wiesenthala. Wyniki badania okazały się rozczarowujące. ,,Hiszpan' lub inaczej Hernandez, mieszkał w stolicy Boliwii, La Paz. Osobnik, którego Forsyth nazywa „Karl': żdołał wydobyć z ministerstwa spraw wewnętrznych Boliwii dokument z odciskami palców Hernandeza. Niestety nie były to odciski palców Roschmanna. Być może był to jednak Roschmann - fantazjował Forsyth - może korzystał z dokumentów in.nej osoby, żeby to sprawdzić, należy wybrać się ponownie do La Paz. Ku jego wielkiemu rozczarowaniu, przyjaciele nie chcieli już finansować tej przygody. W liście Wiesenthala do Forsytha pojawia się opis zdarzenia w restauracji. Forsyth poprosił „Karla: by ten ukradł filiżankę, talerzyk, a może popielniczkę, których dotykał Hernandez, niestety operacja ta się nie powiodła. Podobnie jak w jednej z jego sensacyjnych książek wszystko związane było z tajemniczą osobą o nazwisku Braun, która jednak znikła. Forsyth napisał, że gdyby tylko mógł go znaleźć, sam pojechałby do La Paz i wynajął prywatnego detektywa, by zebrał odciski palców od podejrzane.go. Niestety, było to niemożliwe. W każdym razie, jego zdaniem, była to ważna próba10 • Krytyka książki w „New York Timesie" była miażdżą.ca: „Gdyby tyl~ ko Forsyth był lepszym pisarzem, to nie korzystałby z autentycznego Roschmanna, lecz wymyśliłby go sam, a my nie pogrążalibyśmy się w tym okropnym melodramacie", Gazeta szydziła również z filmu, odnotowując jednak, że nie 1na w nim scen kabaretowych i że hitlerowcy n1niej się bawią niż w Nocnym portierze11 • (Chodzi o film Liliany Cavani przedstawiający sadomasochistyczne relacje między byłym esesmanem a ocaloną z Zagłady Żydówką). Ta sarkastyczna uwaga odnosiła się do nowego zjawiska w kul.-
296
SZYMON WIESENTHAL
turze: coraz częściej wykorzystywano Holokaust w filmach rozrywkowych, które mimo poważnej krytyki odnosiły finansowe sukcesy 12• Przed rozpoczęciem zdjęć Maksymilian Schell otrzymał dziwny list, który natychmiast przekazał Wiesenthalowi. Pani Gertruda Schneider pisała z Nowego Jorku: jest ocaloną z getta w Rydze, badała jego historię, napisała na ten temat doktorat. Pragnie poinformować Schella, że nie ma podstaw, by stwierdzić, że Roschmann jest„Rzeźnikiem z Rygi". Był komendantem getta przez niespełna rok, między styczniem a listopadem 1943 roku, i zastrzelił tylko jednego chłopca. Nie umniejsza wagi tego zabójstwa, bo jedno morderstwo jest jak zamordowanie tysięcy, ale nazywanie Roschmanna "Rzeź nikiem z Rygi" jest żałosne. Poza tym Roschmann uważany był za błazna. Dziennik Taubera wymienia ŻydóW, którzy pełnili funkcje kapo. Schneider pisze, że było ich niewielu, a książka obraża wszystkie ofiary Holokaustu: Niebawem oskarżą nas, że sami siebie zamordowaliśmy za pomocą broni otrzymanej dzięki łaskawości Niemców': Ostrzegała, że ocaleni z getta potraktują ten stek bzdur jak.o zniesławienie. Wiesentha] starał się ją jakoś ułagodzić: pisał, że sensacyjna książka nie jest przecież dokumentem historycznym. Książka sensacyjna zaledwie rysuje tło historyczne. Wiesenthal wyjaśniał jej, iż Roschmann nie jest oskarżo ny o pojedyncze zabójstwo. W nakazie aresztowania postawiono mu zarzut morderstwa trzech tysięcy kobiet i mężczyzn i ośmiuset dzieci. Poza tym mieszkańcy getta 1nogli wszystkiego nie wiedzieć, a dziennik Taubera zawiera wiele relacji. Rzeczywiście, Roschmann nie popełnił wszystkich zbrodni przypisywanych mu w książce - wyjaśniał. Wiesenthal wziął na siebie całą odpowiedzialność; „Mieliśmy nadzieję, iż pojawi się gdzieś na świecie i zaprotestuje przeciw temu, co mu przypisujemy, a przynajmniej miliony ludzi zaczną go szukać i być może pojawi się jakaś nadzieja na odnalezienie go"13 . Dodał, że miał nadzieję wywołać konflikt między Roschmannem a ludźmi, którzy pomagali mu w ukrywaniu się. Dlatego ujawnił bigamię Roschmanna i zamieścił w ksi~żce scenę, w której Roschmann zabija niemieckiego oficera. Wydarzyło się to przed końcem niemieckiej okupacji. W porcie w Rydze c4mował ostatni niemiecki okręt. Było na nim wielu rannych żołnierzy. Roschmann kazał oficerowi Wehrmachtu wyprowadzić ich z okrętu, żeby zrobili miejsce dla esesmanów. Oficer odmówił i wtedy Roschmann go za11
„LBPSZY OD JAKIEGOKOLWIEK POTWORA"
297
strzelił. „Scena została wymyślona"
- przyznał Wiesenthal. Liczyli, że ko.ledzy Roschmanna odwrócą się od niego, a może nawet go wydadzą albo przynajmniej przestaną mu pomagać. Wyjaśnił, iż inspiracją dla rej sceny było zdarzenie podczas jego ucieczki z Gross Rosen pod dowództwem oficera SS Warzoka. Warzok wysadził wtedy w powietrze most na Sanie, by uratować swoich ludzi, żołnierzy Wehrmachtu pozostawił na pastwę Rosjan 14 •
Wiesenthal chciał uwierzyć, iż Roschmann stał się ściganym zwierzę . . ciem. Wyobrażał sobie, jak chodzi po uli-cach, siedzi w restauracji lub robi zakupy i każde spojrzenie mijających go ludzi wywołuje w nim panicz . . ny strach. Nie może już polegać na przyjaciołach, boi się, że go zdradzą. Pewnego dnia w lipcu 1977 roku jeden z widzów wyszedł z kina i udał się na policję w Buenos Aires, twierdząc, że Roschmann mieszka na jego ulicy. Roschmann, który przybrał fałszywe nazwisko, został zatrzymany. Ponieważ był poszukiwany między innymi w Hamburgu, Niemcy zażąda. ły jego ekstradycji. Zniknął w ciągu dwudziestu czterech. godzin. Okazało się, że uciekł do Paragwaju; cztery tygodnie później zmarł na arak serca. Wiesenthal początkowo miał wątpliwości: ciekawe, kto to zamiast niego zmarł- powiedział agencji informacyjnej. Zaraz potem opublikował arty... kuł pod nagłówkiem: Edward Roschmann nie żyje 15 •
ZAPROGRAMOWANY PRZYJACIEL
W
śród
wielu listów, które Wiesenthal otrzymał w sprawie ODESSY, znalazł się jeden ważniejszy od innych: został wysłany z Cypru, napisał go Leo Maier, który twierdził, że książka Forsytha jest śmieciem. Uważał się za przyjaciela Wiesenthala i przez dłuższy czas Wiesenthal rze... czywiście darzył go przyjaźnią. Nie trwało to jednak długo. Wiesenthal miał wrogów, wielbicieli, lecz nie przyjaciół. Leo Maier przekonał się o tym na własnej skórze.
SZYMON WIESENTHAL
Poznali się w Linzu. Maier był jednym z dwóch policjantów, których wy-słano w swoim czasie do Altaussee, aby przygotowali zasadzkę na Eichman-na. Jego ojciec był nazistą, on sam wstąpił do Wehrmachtu na ochotnika. Jako policjant śledził byłych hitlerowców i od czasu do czasu musiał odwie~ dzać biuro Wiesenthala. Koledzy z politowaniem kiwali głowami - znów wysyłają cię na posyłki do tego Żyda. Maier utrzymywał oficjalny dystans. Wiesenthal zauważył to i zapytał: „Nie cierpisz mnie, prawda? Właściwie dlaczego:"'~ Maier odpowiedział ot„ warcie, że jako synowi hitlerowca trudno mu będzie współpracować z łowcą nazistów. „Wiem - odpowiedział Wiesenthal - nazywają mnie łowcą nazi„ stów, lecz nie jest to prawda. Ja nie ścigam nazistów, lecz zbrodniarzy wo.jennych. Były setki tysięcy uczciwych nazistów, jak twój ojciec, przekaż mu ode mnie pozdrowienia': Maier zrobił to, jednak jego ojciec odpowiedział: „Ta żydowska świnia może mnie pocałować w dupę': Wiesenthal opowiadał dowcipy o Żydach, które powodowały zakłopotanie Maiera. Gdyby Wie„ senthal nie był Żydem, zapewne zostałby antysemitą - pisał. Na przykład: „Dwóch Żydów siedzi po wojnie w wiedeńskiej kawiarni, wspominają hi„ storię z okresu Holokaustu. - Cóż właściwie stało się z Bla.uem? - pyta jeden. - Czy przeżył? Drugi odpowiada: - Uchowaj Boże! Blau! Hitlerowcy wyłupili mu oczy! Pocięli mu nos, odrąbali ręce! Odpiłowali nogi! Ale nie mów nic więcej, właśnie wchodzi" 16 • Z czasem jednak zaprzyjaźnili się. Kiedy ogłoszono informację o porwa~ niu Eichmanna, Maier został pilnie wezwany do ministra spraw wewnętrz„ nych w Wiedniu. Na biurku ministra leżała gruba teczka, w której znajdował się także raport dotyczący tamtej zasadzki, napisany przez Maiera w 1948 roku. Minister wysłał go jako obserwatora na proces Eidunanna w Jerozoli„ mie 17, był tam również Wiesenthal. W rozmowie ze wspólnymi przyjaciółmi powiedział, że gdyby mógł wybrać sobie brata - wybrałby Leo Maiera. #Ależ byłem dumny, gdy to usłyszałem" - wspominał Maier po latach 18 •
W 1967 roku Maier wpadł w kłopoty: podejrzewano go o współpracę ze służbą bezpieczeństwa Niemiec Wschodnich i o sprzedaż tajemnic związa„
„LEPSZY OD JAKIEGOKOLWIEK POTWORA"
299
nych z wielkim austriackim koncernem stalowym V O EST. Nie postawiono go wprawdzie przed sądem, ale afera wywołała skandal i doprowadziła do śledztwa w parlamencie. Maier stracił stanowisko i został zmuszony do wy, jazdu na Cypr, gdzie służył jako oficer policji w siłach ONZ. Miał wówczas czterdzieści trzy lata, był zgorzkniały, często samotny i za, zwyczaj znudzony. Często pisał do Wiesenthala, że znajduje się na Cyprze, bo nie ma innego wyjścia, wbrew własnemu sumieniu, bo wszakże jest pa, cyfistą i nienawidzi munduru, czuł się jak prostytutka, ale czego nie robi się dla pieniędzy. „Tylko dobra pensja mnie tu trzyma" - pisał. W Austrii pozostawił długi, również Wiesenthalowi winny był pieniądze, więc zaprze, dał duszę. Miał nadzieję, że uda mu się zaoszczędzić i po powrocie zbuduje dom. Przez pewien czas była z nim na wyspie żona. Urodziła mu się córka, która dała mu wiele radości, była jego drugi1n dzieckiem, miał też syna, któ, ry już studiował. Matka z córką często jednak wyjeżdżały do Austrii i wtedy Maier cierpiał z powodu samotności i tęsknił. Czasami dopytywał się o swoich dawnych kolegów, choć przypuszczał, że nikt go już nie panuęta. „Świat staje się coraz bardziej szalony, Arabowie tworzą nowy rodzaj zbrodni" - pisał. Ale nie chciał wracać do służby. „Bo i dla kogo, dla tego kraju, dla tej pensji?': Kiedyś dowiedział się o poszuki, wanym zbrodniarzu hitlerowskim mieszkającym w Damaszku i tę informa, cję przekazał Wiesenthalowi. Raz lub dwa pojechał do Izraela, Wiesenthal skontaktował go ze swoimi łącznikami. Raz zwrócił się do Wiesenthala z hebrajskim pozdrowieniem „Szolem: kiedy indziej zaproponował, że bę, cizie dla niego pracował. Wiesenthal odpowiedział, że zawsze znajdzie dla niego miejsce, choć obawia się, że nie będzie w stanie zatrudnić byłego agen, ta austriackich służb specjalnych19• Maier pisał o sobie, że jest sportowcem, kocha kobiety i alkohol, ale listy do Wiesenthala pokazują, iż był człowie, kiem wrażliwym. Opowiadał mu o swoich kłopotach i marzeniach, nazywał go drogim i kochanym przyjacielem, przepraszał, że tyle narzeka, dodając, iż dobrze jest mieć przyjaciela, przed którym można się wypłakać. Z listów wynika pewne uzależnienie od Wiesenthala: zazwyczaj zwraca się do niego po imieniu - Simon, czasami: „Stary': Wiesenthal był człowiekiem bardziej zamkniętym; tylko z nielicznymi był po imieniu. Również jego listy świadczą. o przyjaźni i tęsknocie. Czasami były
300
SZYMON WIESENTHAL
bardziej sentymentalne, niżby sam tego chciał: „Żeby nasze rozstanie prędko minęło" - napisał kiedyś, ganiąc się jednocześnie: „To brzmi jak list miłosny': Dzielił się z Maierem swoimi radościami, jak narodziny wnuków w Holan, dii. Pisał, że się starzeje. Maier był młodszy od niego o siedemnaście lat, Wie, senthal zwracał się do niego jednak czule: „Mój kochany staruszku". Praca była dla Wiesenthala niemal wszystkim i w przeciwieństwie do Maiera o nie, wielu innych sprawach mógł opowiedzieć. Maier zwierzył się Wiesenthalowi z marzenia swojego życia: chciał zostać autorem powieści sensacyjnych. Podczas służby na Cyprze Maier z przerażeniem śledził tragedię związa, ną z podziałem wyspy. Cała bezradność ludzkości skupia się na tej niewiel, kiej wyspie, gdzie zwyciężają nienawiść i rasizm. Dzieci widz.ą płaczących rodziców, zapamiętują sobie ich· krzywdę, wyposażone w drewniane kara, biny bawią się w wojnę, nietrudno jest obliczyć, ile minie lat, aż zamienią te karabiny na prawdziwe. Opisywał, w jaki spos·ó b Turcy zostali zmusze, ni do opuszczenia swoich wsi na południu, gdzie mieszkali trzysta lat, i do przeniesienia się na północ, podczas gdy Grecy, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domostw na północy, mieszkają obecnie w obozach dla przesiedleńców na południu i wprowadzają się do domów opuszczonych przez Turków. Porównywał to do deportacji dokonywanych przez hitlerow, ców, twierdził, że ludzkość niczego się nie nauczyła od procesu Eichmanna. Maier napisał powieść sensacyjną., a potem kolejną. Der programmierte Agent opowiada o dziennikarzu, który przybył do Jerozolimy, by zrelacjo, nować proces Eichmanna. Jako początkujący pisarz Maier uwierzył w swą opowieść, jednocześnie jednak powątpiewał, czy uda mu się napisać praw~ dziwą książkę: „Żyję w strasznym napięciu, że robię to wszystko na próżno pisał - prawdopodobnie czuje to każdy pisarz do chwili, gdy jego książka
trafi do drukarni': Pierwszą jej wersję wysłał Wiesenthalowi, który zapew, nił, że starannie ją przeczytał, wers po wersie, dał nawet Maierowi wiele wskazówek, jak poprawić jej strukturę, treść, a nawet osobowość bohaterów: należy popracować nad charakterem dziennikarza, w tej chwili rysuje się jako zwykły idiota, byłoby lepiej, gdyby doktor Rabinowicz nie pojawiał się w Ber Szewie, lecz w Instytucie Weitzmana w Rehowot. Maier kreślił i pisał na nowo. „Od samego początku stosowałem się do~ kładnie do twoich wskazówek, wszakże jest to nasza wspólna książka - do,
„LEPS ZY OD JAKIEGOKOLWIEK POTWORA"
301
nosił
Wiesenthalowi - wiem, że twoje uwagi są ważne i cenne': Niekiedy prosił o dobre słowo: „Simon, pociesz mnie choć trochę, potrzebuję tego błagał. Wiesenthal cieszył się z tej literackiej przygody przyjaciela i starał się mu pomóc. Roz1nawiał z agentami literackimi i wydawnictwami. Niełatwo było sprzedać tę książkę: agent literacki Wiesenthala w Paryżu zadawał sobie pytanie, czy nie minął już czas Jamesów Bondów walczących z KGB, bo przecież były to już czasy odwilży20• Maier zazdrościł Forsythowi, a jednocześnie śnił, iż stanie się drugim Johannesem Mario Simmelem, popularnyrn austriackim autorem, który w jednej ze swych książek wspomniał również Wiesenthala. 11
-
Maier przeczytał Akta. ODESSY na Cyprze. Uważał, że książka odniesie wielki sukces i spodoba się zwłaszcza amerykańskim czytelnikom. Nie sądził jednak, by miała wpłynąć na antynazistowską walkę ideologiczną i polityczną, którą z Wiesenthalem starał się prowadzić. W Austrii i w Niemczech książka zostanie zakwalifikowana jako chłam. Wszakże naziści w literaturze popularnej powinni być niczym sól, lecz soli nie może w zupie być za dużo. Ta zupa jest po prostu za słona - pisał. Sukces książki był dla niego ciężką próbą, tym batdziej że sam szukał wydawcy dla siebie. Zaczął wpadać w rozpacz: „Prawdopodobnie nie ma szansy, by udało mi się wydać książkę i nigdy nie stanę się pisarzem" - pisał do Wiesenthala. Z satysfakcją przeczytał złośliwą recenzję Akta ODESSY w tygodniku „Der Spiegel': Zaznaczył, że „mój Zaprogramowany agent jest o wiele lepszy, ale nikt nie chce w to uwierzyć" 2 1 • Zazwyczaj Wiesenthal źle znosił krytykę, tym razem jednak zgodził się z Maierem: „Przyznaję, iż książka zawiera ryle banałów, że człowiek tak dobrze orientują.cy się jak ty nie może jej przyjąć" - pisał. Wydawnictwo, które zamierzało opublikować książkę po niemiecku, zwróciło się do niego z proś~ bą o pomoc. Przyrzekł, że wersja niemiecka będzie lepsza22• Równocześnie zabiegał o wydanie książki Maiera. Zaczęło się w 1977 roku, Maier wybrał sobie pseudonim Leo Frank. Maks Leo Frank był amerykańskim Żydem, skazanym za morderstwo swo.-
SZYMON WIESENTHAL
302
jej pracownicy, tłum zlinczował go w 1915 roku. Wiesenthal wspomniał go w jednym ze swych przemówień w Los Angeles23 • Kilka książek Maiera-Franka zdobyło popularność i sfilmowano je nawet dla telewizji. Z biegiem lat kontakty między Wiesenthalem a Maierem rozluźniły się. Maier poczuł, że go traci. Pod koniec 1979 roku napisał do niego list, który przypominał list od zranionego kochanka. Maier nie zapomni tego, co Wiesenthal powiedział w Jerozolimie, że mógłby być jego bratem. Jego niemal infantylne uwielbienie dla W iesenthala nie słabło. „Pozwalam sobie stwierdzić, że zawsze byłem przy tobie, gdy mnie potrzebowałeś, lecz teraz myślę, że zapewne byłem dla ciebie jednym z wielu i przez ostatnie trzydzieści lat jedynie łudziłem się, że mam w twoim życiu wyjątkowe miejsce': Nie wie nawet, czy Wiesenthal 'Przeczytał Zaprogramowanego agenta pisał, jakby zapomniał, że książka tniała być ich wspólnym dziełem. Miał nadzieję, że
Wiesenthal zrobi więcej dla jej rozreklamowania. Teraz jednak poczuł się zdradzony. „Prawdopodobnie przesadziłem, oceniając twoje moż liwości, zwłaszcza chęci. A zresztą, dlaczego miałbyś to robić, pewnie masz inne problemy': „Doszedłem do przekonania, że było to głupstwo, złudzenie wierzyć, że coś się stanie, jak mówią Anglicy - no hurt Jeelings': Na1
w pełnym świetle osobowość ich obu. Wiesenthal potrafił wzbudzać uczucia, choć nie bardzo potrafił je odwzajemniać. Tymczasem miał inne kłopoty24.
TERROR PRZECIWKO ŻYDOM
28
października
1973 roku kilku palestyńskich terrorystów weszło do pocią.gu jadą.cego ze Słowacji do Wiednia. Wśród pasażerów byli Żydzi ze Związku Radzieckiego emigrujący do Izraela. Terroryści pojmali trzech emigrantów i jednego Austriaka jako zakładników, żą.daj~c za ich uwolnienie zamknięcia „obozu w Schonau" przez rząd austriacki. Był to pałacyk położony nieopodal Wiednia, „obóz przejściowy" dla emigrantów żydowskich ze Związku Radzieckiego jadących do Izraela. Atak na pociąg był jedną. z wielu akcji palestyńskich organizacji terrory-stycznych w latach siedemdziesiątych wymierzonych w żydowskie skupiska
/J
„LEPSZY OD JAKIEGOKOLWIEK POTWORA
303
na świecie kilka z nich Palestyńczycy zorganizowali wsp6lnie między inny, mi z terrorystami niemieckimi. Porywali samoloty pasażerskie, zamordo, wali izraelskich sportowców na Olimpiadzie w Monachium, wykonali wiele innych równie dramatycznych akcji. Kanclerz Kreisky pozwolił terrorystom na opuszczenie Austrii na pokładzie samolotu, którym odlecieli do Libii, wszystko odbyło się bez przelewu krwi. Wiesenthal był jednak głęboko wstrząśnięty25 •
Kilka dni później premier Izraela Golda Meir przybyła do Wiednia, aby skarcić Kreiskiego za to, że poddał się terrorystom. Było to trudne spotka, nie. „Nawet szklanki wody mi nie zaproponował" - powiedziała Meir po powrocie do domu, a w prasie izraelskiej ukazały się nagłówki: Ostateczne zerwanie z Kreiskim 26• Przez moment nie było jasne, co bardziej zaciążyło na wzajemnych relacjach między Izraelem a Austrią: kapitulacja wobec ter, roru czy fakt, że Golda Meir była spragniona. Austriacy poczuli się bardzo urażeni: wiele lat później wierna asystentka Kreiskiego, Margit Schmidt, opowiadała po raz kolejny, jak przygotowała Goldzie Meir pokój, by mogła odpocząć przed planowanym spotkaniem z kanclerzem, Meir jednak chcia, ła natychmiast zobaczyć Kreiskiego. Schmidt dodała, że to niemożliwe, by Kreisky nie zaproponował jej kawy, a w Austrii wraz z kawą podaje się wodę27 • Golda Meir, twierdząc, iż nie dostała od Keriskiego nawet szklanki wody, miała na myśli ro, że kanclerz nie zgodził się z jej żądaniami, choć izra.elski protokół z rozmowy świadczy, iż również ta wersja nie była dokładna. Kreisky opowiedział Meir o rozwoju afery z napadem na pociąg, podkreśla, jąc, że gdyby nie spełnił żądań terrorystów, najpewniej zabiliby zakładników. Meir mówiła głównie o potrzebie walki z terrorem. Przyjechała do Wiednia prosto z Kongresu Międzynarodówki Socjalistycznej w Strasburgu, gdzie spotkała się z wielką sympatią, oczekiwała więc na poparcie żydowskiego socjalisty Kreiskiego. Kiedy Kreisky mówił, że posrą.pił właściwie, kapitulując przed terrory, srami, Meir poczuła, ie należy mu wyjaśnić, jakie obowiązki spoczywają na nim jako na Żydzie, oraz nauczyć, jak walczyć z terrorem.
__.....„„...„„„„„........._.„„....-------
SZYMON WIESENTHAL
lzrael musi rozstrzygnąć, czy pragnie istnieć czy też nie" - powiedziała. Stwierdziła, iż Kreisky ustąpił przed terrorem, a taka kapitulacja oznacza 11
nie tylko, że życie każdego Izraelczyka jest zagrożone, lecz również życie każdego dziecka żydowskiego. „My, Żydzi Izraelczycy, jesteśmy problemem dla całego świata, mamy w tym bogate doświadczenie" - dodała, nie zapominając zaznaczyć, że sama doświadczyła pogromu w dzieciństwie. Kreisky skarżył się, że dostaje od Żydów listy z oszczerstwami, a w szczególności od organizacji żydowskich za granicą.
Z kolei austriaccy robotni-
cy ślą mu telegramy z gratulacjami za to, że Żydzi ocaleli. Była to ciężka, osobista konfrontacja. Trudno wyobrazić sobie dwóch bardziej różniących się ludzi: Meir była podejrzliwą kobietą o wąskich horyzontach, działającą
w przeświadczeniu, iż cały świat jest' wrogo nastawiony do Izraela i narodu żydowskiego. Kreisky był mężem stanu, otwartym na świat. Twierdził, że
z powodu różnic w wielu sprawach nie znajdą wspólnego języka. „Nie mogę wziąć na swoje sumienie śmierci ludzi" - powiedział. Meir zaś odrzekła: „Jeśli tak, to będziemy musieli sami walczyć z terrorem". Choć Golda Meir sugerowała po powrocie do Izraela, że Kreisky wstrzy-
ma przejazd Żydów ze Związku Radzieckiego przez terytorium Austrii, on wcale tego nie deklarował. Wręcz przeciwnie, mówił o uchodźcach, którzy znaleźli w jego kraju azyl, ocalałych z Zagłady, uciekinierach
z Rumunii,
Węgier, Polski. Wyjaśnił jedynie, iż w pałacyku w Schonau nie można za-
pewnić Żydom bezpieczeństwa, między innymi dlatego, że Izrael tak nagłośnił tę sprawę. „Gdyby nie ukazało się aż tyle publikacji o pobycie Żydów w Schonau, może nic by się nie wydarzyło" - powiedział kilka tygodni póź niej ambasadorowj Izraela. Kreisky pragnął, aby inne państwa również wzięły na siebie odpowiedzialność za przejazd Żydów, chciał też współpracować z komisarzem ONZ do spraw uchodźców. W każdym razie nie planował zamknięcia pałacyku w Schonau, dopóki nie znajdzie innego odpowiedniego miejsca na
terytorium Austrii.„To jest problem techniczny" - starał się uspokoić Meir. Ona jednak próbowała wymusić na Kreiskim deklarację, że terrorystów arabskich należy zabijać. Wyjaśniła, że Arabowie nigdy nie popełniają samobójstw, trzeba ich więc likwidować, a nie prowadzić z nimi negocjacje. Tylko Japończycy popełniają
„LEPSZY OD JAKIEGOKOLWIEK POTWORA"
305
samobójstwa. Na ówczesnym etapie dziejów terroru była to prawda. Kreisky odpowiedział: „To nie jest teza naukowa, to kwestia psychologii, z którą mo.Zna polemizować". Meir zaznaczyła z sarkazmem, że oto już prezydent Egiptu wysyła do Wiednia specjalnego przedstawiciela, by wyrazić swoją wdzięczność za zamknięcie Schonau. Kreisky stwierdził, iż nie jest to prawda, chodzi tu o człowieka, który w przeszłości był ambasadorem Egiptu28• Wysłannikiem Kairu był Israel Fahmi, w niedalekiej przyszłości minister spraw zagranicznych Egiptu. Fahmi opowiedział Kteiskiemu, że Egipcjanie doszli do wniosku, iż nie ma innego wyjścia: będzie wojna. Kreisky nie chciał uwierzyć. Fahmi podkreślił raz jeszcze, że Egipcjanie nie mogą pogodzić się z klęską. poniesioną w wojnie sześciodniowej, zapadła więc decyzja, że do końca 1973 roku wznowią działania wojtnne. Dwa dni później, w żydow· skie święto Jom Kipur, Egipcjanie i Syryjczycy zaskoczyli Izrael i zaczęła się najcięższa wojna od czasów wojny wyzwoleńczej. Kreisky przekazał treść tej rozmowy ambasadorowi Izraela w Wiedniu, Icchakowi Patischowi, dziesięć dni po rozpoczęciu wojny. Wyraził też swój żal, że nie zrelacjonował jej od razu, ale nie potraktował poważnie tego, co powiedział Fahmi, poza tym zaraz po tej rozmowie rozpoczął kampanię wyborczą w Górnej Austrii. Urzędnik izraelskiego MSZ, otrzymawszy relacje Patischa, nie mógł wyjść ze zdumienia: ,,Człowiek ten rzekomo wiedział o zbliżającym się ataku arabskim i nie uznał za stosowne nas ostrzec" stwierdził. Dodał, że wobec wojny, która wciąż trwa, pani premier jeszcze nie znalazła czasu, by zająć się tym problemem29• Jakiś czas potem Kreisky złożył wizytę w Izraelu. Przed końcem wizyty spotkał się z rodzicami dwóch ciężko rannych izraelskich żołnierzy, znajdujących się w niewoli syryjskiej. Po powrocie do domu przekazał Gold.zie Meir wiadomość poufną i osobistą, że prosił premiera Syrii o ich uwolnienie30• Jeden ze zwolenników Kreiskiego opowiadał, iż starał się także ocalić kilka żydowskich dziewczyn, zmuszonych w Syrii do prostytucji31 • Kreisky w dalszym ciągu umożliwiał Żydom ze Związku Radzieckiego swobodny przejazd przez Austrię w drodze do Izraela. Wątpliwe, czy ktokolwiek zrobił więcej dla idei syjonistycznej. Czynił to między innymi dlatego, że zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności Austriaków za zbrodnie hitle-
...-..„„„„„...„„„„„„„„„_.________
306
SZYMON WIESENTHAL
rowskie. Zdawał sobie również sprawę ze wzrostu aktywności neonazistów w Austrii. Także Wiesenthal to zauważył, zatrudniając w swoim Centrum pracownika, którego zadaniem było śledzenie publikacji neonazistowskich. Tematem tym interesował się szczególnie Mossad. Wiesenthal starał się walczyć z negującymi Holokaust swoimi sposobami. Korespondował nawet z pewną amerykańską organizacją, która zaproponowała mu 50 tysięcy do# larów, jeśli udowodni, że choć jeden Żyd został zagazowany32• Gdy odkrył, iż Hermann Goring jest nadal honorowym obywatelem miasteczka Mau# terndorf w pobliżu Salzburga, nakłaniał do rozpoczęcia publicznej kampa# nii, aby przekonać mieszkańców do wykreślenia jego nazwiska33 • W liście do niemieckiego historyka Joachima Festa podkreślił, że termin„zbrodniarz wojenny" umniejsza znaczenie zbt-odniarzy hitlerowskich, ponieważ więk, szość ich zbrodni nie była wcale zwiµana z wojną 34 • Ludzie negujący Holokaust wyjątkowo go drażnili. Kiedy podał do sądu Manfreda Roedera, znanego działacza nazistowskiego, przed salą sądową czekała na niego grupa chuliganów wykrzykująca hasła antysemickie35 • Im bardziej Wiesenthal stawał się znany, tym więcej oszczerczych listów otrzy, mywał. Wiele z nich zawierało zwykłe przekleństwa, w papierach po nim zachował się list, do którego nadawca dołączył kawałek mydła. Zdarzało się, że wybuchał płaczem36 •
Rozdział szesnasty
„TWIERDZĘ, IŻ PAN WIESENTHAL MIAŁ INNE KONTAKTY Z GESTAPO NIŻ JA"
W PRZEDEDNIU DRUGIEJ RUNDY 1974 roku Wiesenthal wysłał jednego z wolontariuszy, którzy pracowali wówczas w Centrum, do banku z kilkoma czeka, mi. „Poszedłem na plac Świętego Szczepana, zobaczyłem, że bank jest za, mknięty, wróciłem więc do biura" - opowiadał Michael Stergar. Wiesenthal był przestraszony: „Co to znaczy: zamknięty? - krzyczał - co to znaczy?!". „Nie wiem - odpowiedziałem - jest zamknięty': „Jeśli bank jest zamknięty, to i my możemy zamykać" - powiedział Wiesenthal. Pospieszył do banku i okazało się, że bank upadł.„Otóż to - powiedział- zamykamy': Nie jest jasne, dlaczego upadek banku miałby wpłynąć na działalność Wiesenthala, ale wiadomość, że Centrum Dokumentacji ma zostać za, mknięte, zyskała większy rozgłos niż informacja o bankrucrwie banku. Wie, senthal zwrócił się o pomoc do królowej Holandii i króla Szwecji. Zaczęła napływać nowa fala datków 1• Centrum Dokumentacji działało nadal i wciąż było centrum jego życia. Był zaniepokojony, rzecz jasna, kiedy musiał nagle opuścić swe biuro przy placu Rudolfa. Lokatorzy budynku, w większości osoby prywatne, wśród nich nieliczni Żydzi, zaczęli otrzymywać listy z pogróżkami. Poskarżyli się właścicielowi domu, który zaż~dał, aby Wiesenthal opuścił budynek: „Nie wchodzi w ra, chubę, by w mieszkaniu w kamienicy zajmowano się działalnością, która może sprowokować atak terrorystyczny. Pan Wiesenthal może prowadzić
W
połowie
308
SZYMON WIESENTHAL
swoją działalność wyłącznie
w biurowcu, nie narażając na niebezpieczeń stwo całych rodzin" • Tak więc Wiesenthal musiał szukać nowego biura, co nie było łatwe. Potrzebował kogoś, kto wsparłby jego działalność, i tak znalazł rodzinę przedsiębiorców Negrelli, których przodkowie zaangażowani byli w budowę Kanału Sueskiego3• Na szczęście nie musiał przenosić się daleko: ulica Saltzorgasse znajdowała się nieopodal placu Rudolfa. Wiesenthal zwykł mawiać, że w przeszłości mieściło się tam gestapo, co niewiele mijało się z prawdą. Czuł, że niemal wszystko musi zbudować od początku. Zatrudnił nawet nową sekretarkę. 2
Raza-Maria Austraat zgłosiła się na jego ogłoszenie w gazecie. Zapytałją o przeszłość. Zamężna, matka trzech synów, potrzebowała pracy, ponieważ jej mąż zbankrutował i trafił do więzienia. Wiesenthal zapytał, czy była w to zamieszana. Zaprzeczyła, a on jej uwierzył. Zapytał też, czy nie obawia się pracować w instytucji żydowskiej. Opowiedziała mu wtedy o swoim ojcu, który był członkiem partii nazistowskiej w czasie, gdy była nielegalna. Nie wstąpił do niej nie dlatego, że wierzył w ideologię nazistowską., ale z powodu przekonania, że Austria powinna przyłączyć się do Niemiec. W czasie drugiej wojny światowej walczył w Norwegii, nie był zamieszany w żadne zbrodnie wojenne. Pojechała na wycieczkę szkolną do Wiednia, gdzie zobaczyła wystawę o Auschwitz. Było to sih1e przeżycie. Doskonale wiedziała, kim jest Wiesenthal, i bardzo się wzruszyła, gdy przyjął ją do pracy. Była mu wierna aż do końca jego życia4 • Zwracała się do niego w trzeciej osobie, nazywała go „Bossem" lub „panem inżynierem': za jego plecami mówiła o nim „Bossie': On zwracał się do niej po imieniu, w drugiej osobie, jakby była dzieckiem. Czasami przynosiła z domu ciasto Mehlspeis, niekiedy strzygła go Lub smarowała bolącą nogę maścią. Bardzo jej potrzebował.,Już dawno nie byłem tak zajęty jak teraz pisał do znajomego latem 1975 roku - można by pomyśleć, że w miarę upły wu lat pracy będzie mniej. W ręcz przeciwnie, jest jej coraz więcej" 5 • Mniej więcej w tym czasie znalazł się w środku przedziwnej i kłopotliwej historii, która doprowadziła go do jednego z największych kryzysów w życiu.
„TWIERoz:ę, IŻ PAN WIESENTHAL MIAL INNE KONTAKTY z GESTAPO NIŻ JA"
309
Bruno Kreisky miał starszego o dwa lata brata o imieniu Paul. Kreisky twierdzi, że zaraz po urodzeniu Paul zachorował na polio, co spowodowało opóźnienie umysłowe. Według innej wersji, brat został ranny w wypadku,
zraniony żelaznym prętem. To Paul był ukochanym synem matki - pisał Kreisky, zaznaczając, że niekiedy tak właśnie się dzieje, że ułomne dzieci cieszą się większą miłością rodziców. Po przyłączeniu Austrii do Niemiec
w 1938 roku Paul Kreisky osiadł w Palestynie; uważał się za syjonistę i po-
pierał rewizjonistyczny ruch Żabotyńskiego. W niepodległym Izraelu zmienił imię na Szaul, założył rodzinę, jednak stan jego zdrowia pogarszał się z biegiem lat. Wiedeński tygodnik opublikował serię fotografii ukazujących, jak mieszka brat kanclerza w Jerozolimie - w nędzy, budzącej litość samotności, utrzymując się z poprawek krawieckich. We wspomnieniach Kreisky mówi o dziwactwach swojego brata, które często prowadziły do niezręcznych sytuacji. Przeciwnicy polityczni starali się wydobyć od Paula kompromitujące oświadczenia. Kreisky twierdził, że w Izraelu są ludzie, którzy pomagali im w tym. Pewnego razu namówili brata, aby wystąpił w filmie. Miał grać rolę żebraka. Przyprowadzili go pod Ścia nę Płaczu, poprosili, aby żebrał, i fotografowali. Kreisky twierdzi, że wysyłał bratu hojną zapomogę. Wynajął nawet izraelskiego adwokata, Jecheskiela Beinisha, który miał być kuratorem Paula i dbać o wszelkie jego potrzeby6 • Zdaniem izraelskiego ambasadora w Wiedniu Icchaka Patisha Kreisky po wizycie w Izraelu poczuł ulgę: „Sam fakt, że syn brata służy w Izraelskich Siłach Zbrojnych jako oficer, wypełnia jego żydowskie diasporowe serce dumą, a sam szczyci się tym wobec przyjaciół". Ambasador prosił, aby w trakcie wizyty w Yad Vashem pokazano kanclerzowi dokumenty upamiętniające jego bliskich. Patish twierdzi, że na tyn1 de wystąpiła„pewna pozytywna zmiana, a nawet pogodzenie się braci"7 • Kilka miesięcy później Szaul Kreisky znikł.
Szczegóły tej afery nigdy nie zostały wyjaśnione, kanclerz jednak był prze-
konany, iż jego brat został porwany przez izraelskie służby bezpieczeństwa oraz
310
SZYMON WIESENTHAL
że za porwaniem stoi sam Wiesenthal. Był przeświadczony, iż
Paula porwano po to, by nakłonić go do wypowiedzi mających skompromitować kanclerza i wymusić pewne ustępstwa na rzecz Wiesenthala. Trud.no dziś stwierdzić, co go doprowadziło do takiego wniosku, wracał jednak do niego wielokrotnie. Wiesenthal słyszał to od dziennikarzy. Kolejny ambasador Izraela w Wiedniu, Avigdor Dagan, słyszał to od Kreiskiego zapewne niejeden raz. „Kreisky zadzwonił do mnie do domu i w czasie dwudziestominutowej rozmowy telefonicznej wpadł w szał graniczący z czystym szaleństwem" relacjonował ambasador w październiku 1975 roku. W depeszy określonej jako „pilna i poufna" ambasador donosił, że zdaniem Kreiskiego jego brat zniknął przed przeszło miesiącem. Podejrzewał, że jest przetrzymywany w Holandii, gdzie Wiesenthal ma wielu przyjaciół. Obrzucał Wiesenthala przekleństwami, które ambasador wolał zacytować w języku niemieckim, nazwał go „łajdakiem': przypisywał mu rozmaite podłości, deklarował, iż "nie da się ukrzyżować': co znaczy, że będzie walczył z Wiesenthalem aż do końca. "Wydawało mi się, że doszliśmy do kresu wytrzymałości, i chciałem skończyć rozmowę': Kreisky jednak nie odpuszczał. „W pewnym momencie znów zaczął krzyczeć w znanym nam już tonie, o Wiesenthalu i porwaniu brata" - pisał ambasador kilka miesięcy później, kiedy kanclerz zwrócił się z prośbą o dokładne wyjaśnienie sytuacji8 • W parę lat potem Wiesenthal napisał do Petera Kreiskiego, syna kanclerza, i przekazał mu inną wersję wydarzeń. Żydowski biznesman z Frankfurtu poznał Szaula Kreiskiego w Jerozolimie i zaproponował, że przedstawi go - być może w celu matrymonialnym - swojej siostrze, wdowie mieszkającej we Frankfurcie. Człowiek ten zapłacił za bilet do Frankfurtu, Szaul poleciał więc, nie mówiąc nic nawet swojemu synowi Yossiemu, który służył wówczas w wojsku. Wrócił po kilku dniach. Policja izraelska poinformowała ambasadę austriacką o przebiegu zdarzeń i w ten sposób Wiesenthal poznał tę historię. „To wszystko wyglądało na zabawną. anegdotę" - pisał, zaprzeczając, by on lub któryś z jego przyjaciół był w to zamieszany9 • Kreisky pisze we wspomnieniach, iż afera z porwaniem doprowadziła do konfrontacji między nim a Wiesenthalem. Również Peter Kreisky uważał, że właśnie wtedy ojciec wypowiedział wojnę Wiesenthalowi. W każdym razie wydarzenia sprzed pięciu lat mogły wydawać się niczym wobec ciosu,
„TWIBRDZę,
.
IZ PAN WJBSENTHAL
MIAŁ
.
„
INNE KONTAKTY Z GESTAPO NIZJA 311
który Kreisky wymierzyć miał teraz Wiesenthalowi10• Jednemu i drugiemu wydawało się, że są więksi, niż byli w rzeczywistości. W niewielkim Wiedniu nie było miejsca dla nich obu. Echa skandalu rozeszły się po całym świecie.
SENSACJAJULESA HUFA
B osadzie w
yć może wszystko rozpoczęło się w St Michael im Lungau, malutkiej południowej
Austrii, gdzie dwa tysiące mieszkańców utrzy, mywało się z otaczających ich obiektów narciarskich i podziwiało przepiękne wschody słońca. Po zakończeniu wojny jeden z 1nieszkańców nie pogodził się z przegraną, stworzył oddział i postanowił walczyć dalej. Nazywał się Ri, chard Hochrainer. Wiesenthal opisał tę historię w swojej gazecie w 1975 ro, ku: w górach, niedaleko swojej wsi, Hochrainer i pozostali bohaterowie z St Michael napotkali dziewięciu Żydów ocalałych z obozu koncentracyj, nego i zamordowali ich. Przez kolejne dziesięć lat Hochreiner żył spokojnie pod fałszywym nazwiskiem, aż wreszcie zidentyfikowano go i aresztowano. W 1962 roku stanął przed ławą przysięgłych pod zarzutem morderstwa i został skazany na siedem lat więzienia. Wniósł apelację i został uniewinniony. Obydwa werdykty przyjęto proporcją głosów sześć do dwóch. Hochrainer wrócił do domu, a mieszkańcy St Michael powitali go kwiatami. Wstąpił do Partii Liberalnej, ale utrzymywał też dobre relacje z socjaldemokratami. Na początku 1975 roku obie partie uzgodniły, iż Richard Hochrainer zostanie wybrany na burmistrza i tak się stało 11 • Wiesenthal obawiał się, że niebawem cała Austria będzie jak St Michael.
Zbliżały się wybory powszechne do parlamentu. W spuściźnie po Wie,
senthalu znajduje się podpisany przez niego plakat, wzywający przyjaciół do głosowania na konserwatywną Partię Ludową. Plakat zawierał niezwykle ostre sformułowania: „Kreisky zdradził naród żydowski i demokrację': W przededniu wyborów nie było wcale pewności, że socjalde1nokratyczna
312
SZYMON WIESENTHAL
Obserwatorzy oceniali, że będzie on zmuszony zawrzeć koalicję z Partią. LiberalnąJ a wtedy premierem zostanie przywódca liberałów Friedrich Peter. Ambasador Dagan pospiesz; nie prosił o wskazówki z Jerozolimy. W 1938 roku Peter wstąpił do partii nazistowskiej, a niedługo po tym do SS. Wszyscy o tym wiedzieli, lecz nikt nie interesował się szczególnie, co tam robił. Peter zaś przyznawał, że wprawdzie należał do SS, ale nie był bezpośrednio zamieszany w morderstwa. W 1969 roku zapytano go o jego przeszłość. Potwierdził, że służył w pierwszej brygadzie piechoty Waffen SS, jednak nic nie wie o akcjach wymierzonych przeciw ludności cywilnej. Pod.kreślił, że opuścił swoją jednostkę i udał się na kurs oficerski. Później służył w innej jednostce, w piątym batalionie. Twierdził, że nie uczestniczył w mordowaniu Żydów, nie widział ani nie słyszał, aby jego oddział brał udział w operacjach tego rodzaju12 • „W przeszłości nasz stosunek do partii Petera był z wiadomych powo; dów bardzo chłodny i ja także nie uczyniłem nic, aby to zmienić'' - pisał am; basador Dagan. Peter za każdym razem podczas oficjalnych spotkań starał się zbliżyć do dyplomaty z Izraela: „Nie szczędził wysiłku, aby podkreślić swoje przyjacielskie nastawienie" - relacjonował Dagan13 • Peter szczycił się także kontaktami z przywódcami międzynarodówki liberalnej, w tym z jednym z przywódców izraelskiej partii liberalnej, Gide; onem Hausnerem, prokuratorem w procesie Eichmanna. Przed wyborami Peter dołączył do kanclerza Kreiskiego podczas jego wizyty w obozie za; głady Auschwitz. Kreisky stwierdził później, iż Peter pobrał tam „niezwy; kle ważną lekcję': Holenderski dziennikarz, Jules Huf, przypomniał sobie wiele lat później, iż wiedeńscy cynicy mówili, że Peter pospiesznie opuścił Auschwitz w obawie, iż Kreisky otworzy kurek z gazem 14 • W połowie 1975 roku, na dwa tygodnie przed wyborami, Wiesenthal przygotował teczkę z dokumentami w sprawie służby Petera w SS. partia Kreiskiego
zdoła stworzyć przyszły rząd.
Założył tę teczkę zupełnie przypadkowo. Wrócił właśnie pełen sił z ur-
lopu i przystąpił do porządkowania biurka. „Tylko ten, kto zna moje biurko,
11
„TWIERDZJi1 IŻ PAN WIESENTHAL MIAL INNB KONTAKTY Z GESTAPO NIŻ JA
3I 3
wie, na czym miało polegać to przedsięwzięcie - zazwyczaj na moim biurku gromadzi się sterta teczek. Oznaczało to, iż muszę obejrzeć każdy papier i dopiero wtedy zadecydować, co odłożyć, a czym zająć się na nowo. Dokumenty, które sprawdziłem wcześniej pobieżnie, teraz sprawdzam powtórnie, inne dokumenty są zupełnie nowe, muszę je więc posegregować': Była to nużąca, choć zarazem twórcza praca: „Jest w tym coś, co porównać można do poszukiwania skarbów': Zawsze podczas takich porządków znajdował coś ciekawego, stało się tak i teraz: wśród wielu papierów, które sprawdził, zauważył listę niższych funkcjonariuszy SS, skierowanych na kurs oficerski. Należeli do pierwszej brygady piechoty SS, którą znał wcześniej z powodu zbrodni popełnionych przez nią na terenie Związku Radzieckiego. Czytając tę listę, natknął się nagle na nazwisko Friedricha Petera. „Wiedziałem, iż trzymam w palcach bombę zegarową. Na krótko, zanim to odkryłem, w Wiedniu opublikowany został wojenny dziennik pierwszej brygady piechoty SS"15 • Nie było to dokładne: dziennik został opublikowany dziesięć lat wcześ niej i zawierał szczegółowe opisy kilku wstrząsających zbrodni16• Jules Huf twierdzi, że Wiesenthal nie natknął się na dokumenty Petera przypadkowo, sprzątając swoje biurko, jak to później opowiadał, ale to on, Huf, dokonał tego odkrycia. Ponieważ było możliwe, że Peter zostanie premierem, holenderski dziennikarz poprosił tygodnik „Profil" o materiał dotyczący Petera, i otrzymał go, w tym również teczkę Petera z SS. Jako że nie potrafił rozszyfrować skrótów nazw jednostek, w których służył Peter, pokazał te materiały Wiesenthalowi i wtedy okazało się, iż Peter był zamieszany w zbrodnię 17 • Wiesenthal naradził się ze swoim przyjacielem Paulem Groszem. Ten doświadczony i mądry człowiek, późniejszy przewodniczący gminy żydow skiej, wiedział, w jaki sposób Żydzi w diasporze wychodzą z podobnych pułapek: poradził Wiesenthalowi, by jeszcze przed wyborami przekazał tę „bombę zegarową" prezydentowi Austrii Rudolfowi Kirschlagerowi, aby ten podjął jakąś decyzję 18 • Badając teczkę
Petera, Wiesenthal natknął się na kolejny problem, który bardzo go zaniepokoił. Nie można wykluczyć, iż postanowił zadać cios austriackiej polityce w nadziei, że uchroni się przed niebezpieczeństwem,
3r4
SZYMON WIESENTHAL
które groziło je1nu samemu. W tamtych dniach bowiem ukazała się w Izraelu książka Issera Harela o porwaniu Eichmanna; nazwisko Wiesenthala nie zostało w niej wymienione 19 • Dziennikarze zapytali byłego szefa służb specjalnych Izraela, dlaczego o nim nie wspomniał, a Harel odrzekł, iż Wiesenthal nie odegrał żadnej roli w ściganiu Eichmanna. Nie pierwszy raz Wiesenthal był zmuszony prostować takie twierdzenia. Jak na ironię, sam starał się skontaktować Harela ze swoim agentem literackim, a propozycję umowy wysłał przez swojego byłego oficera prowadzą cego w Mossadzie, „Elazara"20 • Twierdzenia Harela zabolały Wiesenthala głównie dlatego, że były cytowane przez „New York Times": znów „będzie musiał wyruszyć do walki o swe dobre imię - pisał2 1 • Sześć dni później stawił się u prezydenta republiki Kirschlagera, przekazując mu teczkę Petera.
W wyborach partia Kreiskiego uzyskała niewielką większość w parlamencie, socjaldemokraci nie potrzebowali poparcia liberałów. Ambasador Izraela świętował: „Nie będę musiał utrzymywać kontaktów z ministrami tej partii, których przeszłość jest tak znana" - pisał. Dagan przekazał również do Jerozolimy teczkę, którą Wiesenthal dał przed wyborami Kirschlagerowi. „Okazuje się, że sam Peter brał udział w morderstwie" - relacjonował ambasador, przygotowując swoich zwierzchników na mający wybuchnąć skandal: w przyszłym tygodniu Wiesenthal ma przekazać te materiały prasie. W Jerozolimie starano się nieco ostudzić entuzjazm ambasadora, ten jednak odpowiadał: „Nie należy pokazywać, że podchodzimy do Wiesenthala z dystansem, nie zdołamy go powstrzymać, a jednocześnie nie powinniśmy go osłabiać"22 • Wiesenthal był w euforii. Jeden z jego byłych asystentów zobaczył go przypadkowo w drodze na konferencję prasową. Wiesenthal gwałtowanie zahamował swojego poobijanego peugeota i zawołał w uniesieniu: „Chodź ze mn~, szybko! Szybko!Jestem w drodze do Hotel de France! Konferencja prasowa! Peter to morderca!"23 • Właściwie nie było powodów, by ujawniać przeszłość Petera, ponieważ Kreisky nie potrzebował jego poparcia i wyglą dało na to, że nie weźmie go do rządu. Wiesenthal obawiał się jednak być może, że niewielka przewaga partii Kreiskiego może popchnąć go do czynu,
„TWIBRDzę, IŻ PAN WIESENTHAL MIAŁ JNNB KONTAKTY Z GESTAPO NIŻ JA"
315
którego wcześniej dokonali działacze jego partii w St Michael. Wydaje się jednak, że po prostu nie mógł się powstrzymać: była to wyjątkowa okazja do zemszczenia się na Kreiskim za to, co mu uczynił pięć lat wcześniej24 •
NICZYM NADCHODZĄCA BURZA reisky zawsze zaprzeczał, iż miał „kompleks żydowski': Nawet wiele lat po jego śmierci współpracownicy kanclerza ze wzruszającą wiernością próbowali udowodnić, że nie był nim dotknięty. Jednak Kreisky był kanclerzem Austrii w okresie, kiedy jeszcze wielu z jej obywateli było nazistami; wszystko sprowadzało się do jego· żydostwa, a i on sam poświęcił wiele czasu tej sprawie.„Żydowski problem zjada go" - relacjonował ambasador Izraela25 • W swym pochodzeniu widział coś w rodzaju garbu: bardzo utrudnia życie, nie można go schować, nonsensem jest też udawanie, że go nie ma: „Dokładnie tak, jak nie ma sensu, by człowiek protestował, że jego matka była prostytutką"26 • Rodzina Kreiskiego pochodziła z Czech, choć on sam urodził się już w Wiedniu. W swoich wspomnieniach opisywał rodziców jako ludzi nieprzywiązujących większej wagi do religii. Istotne dla niego było podkreślenie, że członkowie rodziny pracowali w soboty, żenili się z nie.-Żydami i jadali wieprzowinę. Zapamiętał tylko jeden antysemicki incydent: ojciec wypisał go z klubu gimnastycznego, gdy okazało się, że nie przyjmują tam Żydów. Przeszedł więc do innego klubu, w którym było ich sporo, jednak zaznaczył:„Miałem tylko kilku przyjaciół Żydów"27 • Kreisky przeczytał wiele książek poświęconych tej tematyce, dochodząc do przekonania, iż żydostwo nie jest rasą ani narodowością., lecz zaledwie tożsamością religijną i wspólnotą losu. Ruch syjonistyczny, który narodził się w Wiedniu, twierdził coś zgoła przeciwnego: wszyscy Żydzi należą do jednej narodowości, która została usunięta ze swego kraju i jeśli pragną przeżyć - muszą wrócić do ziemi ojców i założyć tam państwo. Holokaust był dla wielu ostatecznym dowodem, iż syjonizm był słuszną. ideą. Ambasada Izraela próbowała zbadać przeszłość Kreiskiego. W jednym z raportów stwierdzono, iż wystąpił z gminy żydowskiej w 1935 roku, argumentując, iż nie wierzy w Boga Izraela i uważa się za„ateistę-socjalistę". Te
K
3r6
SZYMON WIBSBNTHAL
dwa ostatnie słowa napisane zostały w cudzysłowie. Ambasada oczywiście zaznaczała, iż Kreisky nigdy się nie przechrzcił. Ostatnie słowa zostały pod, kreślone.
Kolejny ambasador Izraela sprostował tę informację, prawdopodobnie po prostu zapytał o to Kreiskiego: nie wystąpił on z gminy żydowskiej, ponieważ nigdy do niej nie należał. Twierdzi, iż przestał uważać się za Żyda w wieku szesnastu lat, kiedy partia socjaldemokratyczna zaczęła namawiać swych członków do wystąpienia z Kościoła katolickiego28 • Po raz pierwszy został zatrzymany w 1934 roku pod zarzutem nielegalnej działalności politycznej. Bezpośrednio po anszlusie Austrii aresztowano go po raz kolejny, spędził kilka miesięcy w więzieniu, został zwolniony przez gestapo pod warunkiem, iż wyjedzie z kraju. Osiedlił się w Szwecji, gdzie ożenił się z Żydówką, która zanim go poznała, przechrzciła się, wstępując do Kościoła protestanckiego. Mieli dwójkę dzieci, córkę i syna, którzy zostali ochrzczeni. W domu obchodzono święta Bożego Narodzenia z choinką i prezentami; matka nalegała na to, a ojciec był zdystansowany - wspominał później jego syn Peter.
Zaraz po wojnie Kreisky był jednym z tych, których partia socjaldemokratyczna nie zachęcała do powrotu do domu - byli Żydami, obawiano się, że to zaszkodzi partii29 • Przełknął to jakoś i pozostał w Szwecji, pracował w dyplomacji do 1951 roku. Jego syn Peter przypuszcza, że ten spokojny pobyt w Szwecji nie pozwolił ojcu w pełni zrozumieć znaczenia Holokaustu. Dziennikarz Peter Michael Lingens uważał, że na poglądy Kreiskiego wpłynął wcześniejszy pobyt w więzieniu. Jego kolegami w celi byli naziści. Kreisky widział w nich ludzi prześladowanych, tak jak i on, za poglądy polityczne. Zdaniem dziennikarza Petera Michaela Lingensa z tygodnika„Pro~ fil" taki ich wizerunek zapadł Kreiskiemu w pamięć i dlatego nie mógł pojąć, czym naprawdę był Holokaust30 • Peter Kreisky twierdzi, że wszystkie partie zabiegały o przychylność na, zistów, ich członkowie unikali mówienia i nazistowskiej przeszłości, ojciec także. Czasami o tym rozmawiali, słyszał także o krewnych, którzy zginęli
•
„TWIERDZ.fi., IZ PAN WIESENTHAL
MIAł.
•
Ił
INNE KONTAKTY Z GESTAPO NIZJA
3I7
w Holokauście,
ojciec jednak myślał kategoriami politycznymi - jego syn organizował działalność socjalistyczni! wśród kolegów w szkole, zorganizował nawet wycieczkę do obozu w Mauthausen. Ojciec powiedział wtedy: „Szkoda twojego wysiłku. To nie przysporzy twojej organizacji nawet jednego członka': Peter Kreisky nieczęsto chodził do kościoła, kiedy jednak któryś z duchownych porównał aborcję do zagłady Żydów w Auschwitz i wzbraniał się przed potępieniem apartheidu w Afryce Południowej, postanowił wystąpić z Kościoła. Ojciec powstrzymywał go przed tym, obawiając się, że może mu to przynieść szkodę: powiedzą, że syn opuścił Kościół pod wpływem ojca Żyda. Peter jednak zrobił to bez rozgłosu i nic się nie wydarzyło. Rozmawiali o nazistach, którzy jeszcze byli w Austrii. Kreisky wierzył, że problem rozwią.że się sam: naziści po prostu zestarzeją się i umrą31 • Był przekonany, że pewnego dnia znikną także Żydzi.
Kreisky pisze w swych wspomnieniach, że jeszcze latem poprzedzającym wybory zakomunikował Friedrichowi Peterowi, iż w jego rządzie nie będzie ministrów z nazistowską. przeszłością32 • Nie ma powodu, by w to wierzyć: w jego pierwszym rządzie znajdowali się byli naziści, a i teraz, pomimo informacji ujawnionych przez Wiesenthala, bronił swoich związków z Peterem, choć nie potrzebował poparcia jego partii. Można by odnieść wraże nie, że bronił Petera właśnie dlatego, że Wiesenthal ujawnił jego przeszłość; w tym punkcie jego zmysł polityczny przestał działać i pozostały tylko osobiste emocje. Kreisky twierdził, że skoro Peter nie został skazany w sądzie, nie należy go dyskwalifikować. Wprawdzie w młodości popdnił błąd, były to jednak czasy chaosu, a Peter miał zaledwie siedemnaście lat, kiedy podobnie jak większość Austriaków musiał wybierać między komunizmem a nazizmem. Niełatwo to zrozumieć dziś, po czterdziestu latach życia w społeczeństwie demokratycznym. „Peter przyrzekł mi na swój honor, że nigdy nie uczest-niczył w żadnym morderstwie, nie mam żadnych podstaw, by wierzyć mu mniej niż Wiesenthalowi" 33•
318
SZYMON WIESENTHAL
Wiesenthal nie przypisywał Peterowi żadnej zbrodni. Dotychczas on również twierdził, że nie ma kolektywnej winy i że każdy powinien być sądzony za zbrodnie, które popełnił. Wydaje się jednak, iż to wrogość do Kreiskiego sprawiła, że odstąpił od zasad, którymi się dotychczas kierował. Nie ma potrzeby sięgać po kolejne dowody - pisał teraz - wystarczy, że Peter służył przez dwadzieścia miesięcy w brygadzie morderców. Peter nie zaprzeczył, że służył w tej jednostce SS34•
Kilka dni po zwołanej przez Wiesenthala konferencji prasowej Krei~ sky również rozmawiał z dziennikarzami. Przy tej okazji ostro go potępił: „Działa niczym jakaś mafia polityczna': Trzy dni później Wiesenthal podał Kreiskiego do sądu o zniesławienie 35 • Konflikt dwóch słynnych Żydów walczących ze sobą publicznie szybko zajął poczesne miejsce w światowych środkach masowego przekazu. Wiesenthal spędził wiele godzin, udzielając wywiadów prasowych dziennikarzom z całego świata, jego biuro zostało zasypane depeszami i listami popierającym.i, które nadchodziły głównie z Holandii i Stanów Zjednoczonych. Kreisky nie przestał go atakować; twierdził między innymi, iż Wiesenthal nie miał żadnego wpływu na odnalezienie Eichmanna. Pewnego dnia kan~ clerz stracił całkowicie panowanie nad sobą. Wydarzyło się to na spotkaniu z dziennikarzami zagranicznymi w klubie prasowym Concordia. Stenogram ze spotkania pokazuje, że było ono niczym burza, której początki słychać w postaci stłumionych, dochodzą cych z daleka dźwięków, a w jej apogeum pioruny rozświetlają niebo. Od~ powiadając na pytanie korespondenta Associated Press, Kreisky wygłosił długi monolog, który miał naświetlić jego stosunek do żydostwa i Izraela. Po jakimś czasie zaczął mówić o Wiesenthalu. Używał długich, zagmatwanych zdań. Było widać, że wściekłość przeszkadza mu nie tylko w doborze odpowiednich słów, ale wręcz odbiera mu zdolność budowania poprawnych gramatycznie zdań: „Właściwie znam Wiesenthala wyłącznie z zastrzeżo nych raportów, a te są złe, bardzo złe. Jestem kanclerzem i właśnie jako kanclerz(...). Nie dlatego, że należymy do tej samej kongregacji religijnej, która
„TWIERDZI}, JŹ PAN WIESENTHAL MIAŁ INNE KONTAKTY Z GESTAPO NIŻ Jl{'
319
właściwie nie jest kongregacją'., ponieważ przychodzimy z zupełnie innego kręgu kulturowego, w tym również zupełnie innych kongregacji religijnych.
Nic mnie nie ł~czy z panem Wiesenthalem, podobnie jak z kimś, kogo nie lubię. Państwo mnie rozumieją? Twierdzę również, że pan Wiesenthal miał zupełnie inne relacje z gestapo niż ja, Wszakże można to udowodnić. To,
co mam do powiedzenia w tej sprawie, powiem przed sądem" - powiedział
Kreisky. W tym momencie mógł zakończyć, ale mówił dalej: „Moje relacje z gestapo są jasne. Ja byłem ich więźniem, byłem przez nich przesłuchi, wany. Jego relacje są zupełnie inne, wierzę, że potrafię to udowodnić i że będzie można to wyjaśnić': Po krótkiej przerwie ciągnął dalej: „Powiedziałem tu rzecz straszną, on nie może poprzestać na tym, że się obrazi j .poda mnie do sądu. Nie będzie to takie proste. Mam nadzieję, że będzie to głośna sprawa, ponieważ taki człowiek jak on nie ma prawa występować jako autorytet moralny. Powta, rzam, nie ma również prawa ścigać ludzi': W tym punkcie Kreisky zaczął mówić o Peterze, powtórzył, że mu ufa, i prawie od razu wrócił do Wiesenthala: „Jest on moim zdaniem obcym agentem, który posługuje się mafijnymi metodami" - powiedział i przypo, mniał śledztwo Ableitingera, twierdząc, iż Wiesenthal nie jest gentlemanem, i raz jeszcze powtórzył tezę, jakoby Wiesenthal współpracował z na.zistami. „Jedyne, co mówię, to to, a powinno to być jasne, że nie powinien stać się moralnym autorytetem, bo nim nie jest. Rozumiem, że chciał ocalić własne życie przed hitlerowcami, to prawda, że każdy starał się o to, jak mógł, ale
chodzi tylko o to, żeby nie przemieniał tego w źródło autorytetu moralne, go': Stenogram dochodzi tu do strony ósmej, i Kreisky przeprosił za długie wystąpienie.
Zagraniczni korespondenci zapytali jeszcze o coś na tern.at Petera. Krei-sky znów próbował przybliżyć im moralne dylematy Austrii w przededniu przyłączenia jej do hitlerowskich Niemiec. Stenogram dochodzi do strony dwunastej. Wtedy korespondent United Press zapytał, czy dobrze zrozu-miał to, co powiedział kanclerz: że Wiesenthal w okresie wojny był agentem gestapo. Kreisky odpowiedział: „Twierdzę, że w okresie wojny Wiesenthal miesz, kał w kręgu oddziaływania nazistów i nie był prześladowany. Tak? Nie ukry,
320
SZYMON WIESENTHAL
wał się,
nie był prześladowany. Tak~ Czy to jasne~ A może wy wiecie, jeśli ktoś zna te sprawy, czy jest to niebezpiecze11.stwo, którego człowiek nie może wziąć na siebie, ponieważ nie jest to konspiracja, proszę bardzo, tak, żeby nie było tu nieporozumienia: nie jest w konspiracji, nie ukrywa się, żyje jawnie, bez tego, że... Czasami grozi mu chwilowe prześladowanie. Moim zdaniem to wystarczy. Było ryle możliwości działania jako agent, niekoniecznie trzeba było być agentem gestapo, było też wiele innych służb': Jeden z korespondentów zapytał, czy kanclerz może ich wtajemniczyć w treść tajnych raportów, o których mówi, Kreisky jednak poprawił dzien, nikarza, zanim ten skończył zdanie: „Nie, nie chodzi tu o raporty służb specjalnych, lecz o relacje ludzi z tamtego okresu': Korespondent zapytał, kim są ci świadkowie: Austriakąmi czy przedstawicielami innych narodo, wości. Kreisky odparł: „Są wśród nich Austriacy, Niemcy; są różnego ro, dzaju świadectwa': Zrobił kolejną przerwę i powtórzył: „Różnego rodzaju świadectwa': Dziennikarze pytali dalej, Kreisky polemizował z nimi i dalej oskarżał36 •
Różne pogłoski dotyczące jego losów w
czasie wojny ścigały Wiesenthala od dnia, gdy opuścił bramy obozu Mauthausen. Wiedział o rym i wielo, krotnie zaprzeczał. W roku 1952 został zapytany przez żydowską. gazetę „Forward': wychodzącą w Stanach ~jednoczonych, czy to prawda, że w cza, sie wojny służył jako kapo. Pytanie pojawiło się zapewne w wyniku donosu. „Nie wiem, czy to bezsensowny żart, czy też zniesławienie" - odpowiedział, po czym zrelacjonował swoje działania przeciw żydowskim kolaborantom, w tym wysiłki mające uniemożliwić im otrzymanie wizy emigracyjnej37 • Później też wielokrotnie musiał bronić się przed różnymi zarzutami. Asher Ben Natan powiedział wiele lat potem: „Nie ma wątpliwości co do tego, że Wiesenthal pracował w Judenracie we Lwowie" - nie przedstawił jednak żadnych dowodów. Wiesenthal odpowiedział tak, jak tylko on potrafił: ostro i z sarkazmem. „Kreisky jest ważnym polirykiem, lecz nie lubi być Żydem" - napisał do jednego ze swych zwolenników w Ameryce. „Jedynym, który nie wie, że
„TWIERozę,
~
. „
IZ PAN WIESENTHAL MIAŁ INNE KONTAKTY z GESTAPO NIZJA 321
Kreisky jest Żydem, jest on sam'' - powiedział przy innej okazji, oraz: „Kreisky jest Murzynem, podpisującym się pod deklaracją, że nim nie jest': W papierach Wiesenthala znajduje się fotomontaż: oficjalne zdjęcie Kreiskiego ze swastyką w klapie marynarki 38 • Wytoczył Kreiskiemu drugi proces o zniesławienie. Dotychczas widział w Kreiskim przeciwnika, ale nie wroga. Kreisky był przywódcą lewicy, Wiesenthal atakował go z prawa, krytykował, iż nie po, dejmował skutecznych działań, aby oczyścić kraj z przeszłości nazistowskiej, odpierał również jego zarzuty odnoszące się do polityki Izraela na terenach okupowanych. Jednak polityczny spór między nimi nie godził w tożsamość Wiesenthala jako Austriaka i Żyda, mógł więc z tym żyć 39 • Kreisky natomiast nie mógł żyć z Wiesenthalem, widział w nim nie tylko przeciwnika politycznego, lecz również wroga, Wiesenthal bowiem godził w austriacką tożsamość Kreiskiego. Urodzony w niewielkim miasteczku w Galicji, rozmawiający z rodzicami w jidysz, Wiesenthal był Ostjude. Jego wygltid, obcy akcent i sprzeciw wobec zacierania zbrodniczej przeszłości przez Austriaków utrudniały Żydowi Kreiskiemu przekonać obywateli swego państwa, iż jest jednym z nich, prawdziwym Austriakiem, tak jak oni, wiedeńczykien1. Wojna z Wiesenthalem była dla niego walką o przetrwanie. „W żaden sposób nie mogę pojąć, dlaczego kraj moich przodków ma być dla mnie mniej drogi niż pas opuszczonej pustyni, z którą nic mnie nie łączy" pisał1°.
Większość
Astriaków opowiedziała się po jego stronie: „Król Słońce': jak go nazywano, nigdy nie był tak popularny, a Wiesenthal nigdy dotychczas tak znienawidzony. Mimo woli Kreisky udzielił swoim rodakom legitymacji do odczuwania pogardy wobec Żydów, którzy wyglądali, mówili i zacho, wywali się jak Wiesenthal. A fakt, iż Wiesenthal również bardzo pragnął przynależeć do społeczeństwa austriackiego, dodał całej tej historii wymiaru gorzkiej ironii. W ten sposób sprzeczka między dwoma wiedeńskimi Żyda, mi dała początek wielkiej historiozoficznej debacie na temat narodowości, rasizmu, nacjonalizmu, patriotyzmu, syjonizmu i judaizmu.
322
S Z YMON WIESE NTHAL
KTO JEST ŻYDEM?
apogeum światowej burzy, jaką wywołały jego słowa, Kreisky wyobrażał sobie spotkanie z grupą izraelskich studentów („socjalistów, rzecz jasna"), których przekonuje, iż syjonizm opiera się na zasadach rasistowskich. W listopadzie 1975 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ przyrównało syjonizm do rasizmu. Austria zagłosowała przeciw tej deklaracji, choć Kreisky godził się z jej duchem. Zrozumiał, iż niestety w 11ajbliższej przyszłości nie będzie mógł się spotkać ze studentami izraelskimi, więc zadowolił się tymczasem wywiadem udzielonym izraelskiej telewizji i dziennikowi „Maariv". Przyjął obu korespondentów pod olbrzymim żyrandolem, w jednej z sal pałacu Metternicha. Jego kancelaria wyznaczyła na rozmowę zaledwie kwadrans. Na tym etapie konfliktu z Wiesenthalem zdążył przedstawić swoje stanowisko niezliczoną. ilość razy, słowa znał na pamięć i nie potrzebował więcej czasu. Po zakończeniu wywiadu zapytał swych izraelskich gości, czy mogą mu poświęcić jeszcze trochę czasu, chciałby bowiem wyjaśnić im ważną sprawę. Zaprowadził ich przez wąskie drewniane, wysokie, pomalowane na biało, rzeźbione drzwi do bocznego pokoju. Usiadł tam na skórzanej kanapie, której oparcia zdobiły złote orły cesarskie. Potrafił emanować czarującym spokojem i mądrym humorem. Na stoliku do kawy stojącym przed kanapą leżała sterta otwartych ksią żek z małymi papierowymi zakładkami. Nadszedł czas, powiedział Krejsky, aby Izraelczycy i syjoniści zrozumieli, że mylą się, mówiąc o narodzie ży dowskim. Nie nla narodu żydowskiego, zanim jednak to udowodni, dodał, ważne jest, aby zrozumieli, iż nie czuje nienawiści do samego siebie, jak się to czasami słyszy; nienawidzi natomiast przypisywania go wbrew jego woli do narodu żydowskiego, w duchu ideologii syjonistycznej. Nie pierwszy raz twierdził, że nie jest Żydem. Kiedyś, podczas wywiadu dla innego izraelskiego dziennikarza, rzucił głupi żart, który bardzo mu zaszkodził; Nie ma narodu żydowskiego, ale jeśli pomimo wszystko jest, to jest to naród wstrętny47 • Teraz planował wygłosić wykład, w którym zamierzał powołać się na książki kilku ideologów ruchu socjaldemokrarycz,
W
- -
---=
-
-
-~
-
„TWIBRDZJ?, IŻ PAN WIESENTHAL MIAl INNE KONTAKTY Z GESTAPO NIŻ JA"
t l
r,
., 1
323
nego, wśród nich Wiktora Adlera i Otto Bauera, obu pochodzenia żydow, skiego. Kreisky twierdził, że przynajmniej przez ostatnich dwadzieścia lat nie dotknął tych książek, ale za każdym razem, gdy brał do ręki jedną z nich, aby coś z niej zacytować, wyskakiwała spod niej na wpół zjed.zona czekoladowa kulka Mozart. Wyglądało na to, że poprzedniego wieczoru dobrze przygo, towywał się do rozmowy, jedząc słynne czekoladki. W pewnym momencie wszedł jegomość w eleganckim garniturze, od, powiedzialny za terminarz kanclerza, i z wyrazem oficjalnego niepokoju na twarzy oznajmił, że jakaś delegacja z Bałkanów przybyła na spotkanie. Kanclerz powiedział, żeby przyszedł później. Po półgodzinie jegomość po, jawił się ponownie, tym razem informując, iż jeden z ministrów stawił się na zaplanowane spotkanie. Kreisky polecił odesłać również jego. Upłynęła godzina, Kreisky mówił cały czas, a izraelscy goście słuchali. „Nie ma nic wspólnego między moim dziadkiem, który był dyrektorem szkoły w Cze, chach, a żydowskim szewcem w Jemenie" - powtórzył wielokrotnie. Amba, sador Stanów Zjednoczonych prosił o słówko przez telefon, Kreisky kazał go powiadomić, że zadzwoni później. W końcu jeden z dziennikarzy odważył się zapytać, czy zdaniem kanele, rza istnieje naród austriacki, a jeśli tak, to od kiedy. Kreisky, ociężały męż, czyzna z tubalnym głosem, niemalże wybuchnął, krzycząc, iż jego przod, kawie czuli swą przynależność do narodu austriackiego jeszcze w epoce napoleońskiej. Upłynęła kolejna godzina, a on chciał mówić dalej, wtedy jednak wrócił ów odważny jegomość z kancelarii kanclerza i ze stanowczym wyrazem twarzy powiedział, że kolejnego gościa nie da się wyprosić, bo może wybuchnąć wojna światowa: gościem tym był ambasador Związku Radzieckiego42 • „Gdybym tylko miał czas - powiedział Kreisky - wyłożył, bym swój światopogląd w uporządkowanym artykule': Uczynił to później we wspomnieniach.
l
l
.., Według
Otto Bauera judaizm jest wspólnotą religijną, która stała się wsp6lnotą. losu, choć los ten był różny. Kreisky przyswoił sobie ten pogląd.
324
SZYMON WIESENTHAL
Pewne okoliczności historyczne umożliwiły austriackim Żydom rezygnację ze swej wiary; tak uczynili jego rodzice. Tak więc zrezygnowali oni ze swego żydostwa. Nie są związani z innyrni Żydami ani poprzez związki krwi, ani związki rasowe. Kreisky zgadzał się z teorią, że europejscy Żydzi są potomkami Cha, zarów, którzy zamieszkiwali ziemie wokół Morza Kaspijskiego i przyjęli religię żydowską. Jego zdaniem także Żydzi jemeńscy byli potomkami tu, byków, którzy przeszli na judaizm. Podobnie stało się z Żydami etiopskimi. Żydzi weszli do historii jako naród mieszany i od tego czasu nie przestają się mieszać z sąsiednimi narodami - oświadczył, dodając: nigdy nie zro, zumiałem, dlaczego aż tylu Żydów, a szczególnie badaczy zajmujących się tematyką żydowską, upiera się, aby podkreślać absolutną jedność i czystość „narodu wybranego': W rzeczywistości syjoniści nie głosili tej tezy, Kreisky jednak wierzył, że jeśli tylko zdoła udowodnić, iż nie istnieje „rasa żydowska': to udowodni przez to również, że Żydzi nie są narodem. Jednocześnie uznawał istnie, nie narod6w wielorasowych, w tytn, ku ironii, istnienie narodu w państwie Izrael. Przyrównywał Izraelczyków do Amerykanów43 •
W Jerozolimie znów się zastanawiano, co robić dalej. Niezaleznie od deklaracji ONZ potępiającej syjonizm w tym okresie nikt nie podejmował zmasowanego ataku na ideologiczne podstawy państwa Izrael. Kreisky nie był ani pierwszym, ani ostatnim oskarżającym syjonizm o wymyślenie na, rodu żydowskiego. Sami Izraelczycy od niepamiętnych czasów roztrząsali problem, kto jest Żydem, bez szansy na dojście w tej kwestii do porozu, mienia. Problem ten mógł podważyć ideologiczne uzasadnienie istnienia państwa Izrael44• Kreisky zaproponował podejście pragn1atyczne: Izrael jest wprawdzie „sztucznym państwem': skoro jednak powstał w wyniku Holo, kaustu - nie ma innej rad)'/ jak uznać jego istnienie. Izrael i tym razem nie angażował się w konflikt, chociaż ambasador Da.gan alarmował, iz kanclerz stara się włączyć go w aferę. „Trudno opisać tę nagłą zmianę - pisał ambasador po jednym z wybuchów Kreiskiego - nagle
„TWIERDZJ?, IŻ PAN WIESENTHAL MIAŁ INNE KONTAKTY Z GESTAPO NIŻJA
1
325
znika cała logika i zaledwie pozwolił mi zareagować jednym lub dwoma zdaniami na całą falę gniewu, żalów i gorzkich wyrzutów': Izraelczycy nie mają pojęcia, jak bardzo cierpi z powodu Żydów - skarżył się Kreisky w obecności ambasadora. Otrzymuje całe góry listów, na, pisanych w nazistowskim stylu, a wszystko to przez Wiesenthala. „Znów powtórzył te wszystkie oszczerstwa, które słyszałem już wcześniej z jego ust, choć tym razem Wiesenthal był agentem amerykańskim, a nie agentem gestapo. Znów opowiedział szczegóły afery swojego brata i zapewniał, że nikt go nie przekona, że to nie Wiesenthal stał za tą sprawą" - relacjonował ambasador. Na pewnym etapie Dagan doszedł do wniosku, że ma przed sobą bez, nadziejny przypadek, zaproponował więc swoim zwierzchnikom w Jerozolimie zajęcie następującego stanowiska: „Należy się do tego przyzwyczaić; ja się już przyzwyczaiłem, że w każdej sprawie, niezwiązanej nawet bezpośrednio z Żydami i Izraelem - mamy do czynienia z człowiekiem niezrównoważonym. To trudny przypadek nienawiści-miłości, graniczący z roz, dwojeniem osobowości". Kilka ta.kich wybuchów kancletza zostało nawet opisanych w oficjalnych notach jego gabinen1; kiedy otrzymał protest z gmi, ny żydowskiej, zażądał, by zabrano to pismo w ciągu dwudziestu czterech godzin, bo w przeciwnym wypadku trafi do kosza45• Obaj dziennikarze poszli również do Wiesenthala. Stanął przed mapą obozów koncentracyjnych, wbił wzrok w obiektyw kamery telewizji izraelskiej, a w jego oczach pojawiły się łzy. Szlochał, poniewai słowa Kreiskiego bardzo go zabolały, nie tylko jako Żyda ocalonego z Holokaustu, ale też jako tego, który wybrał Austrię na swoją ojczyznę. Zdławionym głosem mamrotał, iż może żyć ze wspomnieniami z Holokaustu, może żyć z oszczerstwami i groźbami, które otrzymuje od neonazistów i antysemitów z całego kraju, nie może jednak żyć z zarzutem, że współpracował z nazistami; nie, gdy słowa te wychodzą z ust żydowskiego kanclerza. Łzy spływały mu po policzkach. W jego skromnym biurze zapadła przygnębiająca, trudna do zniesienia cisza, wydawało się, że czas się zatrzymał i tylko smutek pozostał na świecie. Korespondent izraelskiej telewizji Ron Beni Yishai, a także operator kamery i dźwiękowiec, obaj Austriacy, zamarli. Nikt nie śmiał wypowiedzieć słowa. Wtedy Wiesenthal przetarł oczy i za-
326
S ZYMON WIES ENTHAL
pytał profesjonalnym tonem: „No, jak to wyszło? Byłem dobry, nie?': W po-
koju jakby wybuchła bomba46• Wiesenthal nie był cynikiem: jego łzy były prawdziwe, nie brakowało mu powodów do płaczu i rzeczywiście zdarzało mu się płakać również wtedy, gdy nie stał przed kamerą. Ale jeśli chodzi o manipulacje dziennikarskie, to niewielu mogłoby mu dorównać.
W grudniu 1975 roku w Wiedniu odbyła się konferencja ministrów państw OPEC. Wojna Jom Kipur wywołała gwałtowny wzrost cen nafty, a OPEC stała się organizacją niezwykle wpływową; w konferencji wzię li udział ministrowie z większości państw organizacji. Neutralny Wiedeń przyjął ich serdecznie, ale podobnie jak podczas innych międzynarodowych wydarzeń, zagwarantowanie bezpieczeństwa uczestnikom konferencji przekraczało możliwości Austriaków. Sześciu terrorystów opanowało budynek, w którym odbywała się konferencja, biorąc jako zakładników większość tam obecnych, w tym ministrów do spraw paliw, ambasadorów i urzędników z różnych państw - w sumie kilkadziesiąt osób. Na czele akcji stał terrorysta znany pod pseudonimem „Carlos': Występował w imieniu ekstremistycznej organizacji palestyńskiej - Narodowego Frontu Wyzwolenia Palestyny. Kreisky znów musiał decydować, jaka reakcja będzie najlepsza, i znów zrobił wszystko, co w jego mocy, by zapobiec przelewowi krwi. Po zakoń czeniu negocjacji terroryści zwolnili część zakładników, a innych zabrali za zgodą władz specjalnym samolotem, który przewiózł ich do Algierii i Libii. I rym razem Kreisky potrafił stanowczo bronić swej decyzji. Wówczas jeszcze wierzył, iż neutralne stanowisko jego kraju i jego osobista pozycja mogą być pomocne w rozwiązywaniu problemu palestyńskie go. Przywódcy socjaldemokratyczni sądzili, że spoczywa na nich obowiązek ulepszania świata, i rozdzielali między siebie różnego rodzaju przedsięwzię cia. Willy Brandt był odpowiedzialny za doprowadzenie do odwilży w zimnej wojnie, premier Szwecji Olof Palme koncentrował się na wysiłkach zmierzających do likwidacji apartheidu w Afryce Południowej, a Kreisky wziął na siebie doprowadzenie do pokoju na Bliskim W schodzie. W związ-
„TWJBRDZę,
•
•
li
IZ PAN WIESENTHAL MIAL INNE KONTAKTY Z GESTAPO NIZ JA
327
ku z tym nawiązał również kontakty z przywódcami OWP, co Izrael potraktował jako torpedowanie jego wysiłków w celu zlikwidowania terroru. Kreisky jednak nie był san1: izraelscy działacze pokojowi ze stojącym na ich czele Urim Avnerim zachęcali go między innymi do zorganizowania spotkania z !samem Sartawim, jednym z przywódców OWP, kardiologiem, terrorystą i bliskim doradcą Jasira Arafata. Spotkania te zaowocowały dziesięć lat później wzajemnym uznaniem Izraela i OWP. Dzięki Kreiskiemu doszło również do spotkania Sartawiego z dziennikarzami; jeden z nich, Peter Michael Lingens, starał się zorganizować spotkanie Sartawiego z Wiesenthalem. Wiesenthal odmówił: „Na rękach Sartawiego jest krew żydow ska" - powiedział. Sprzeciwiał się ostro także palestyńskim inicjatywom Kreiskiego, a o tym, co słyszał, relacjonował ambasadorowi Daganowi47 • W maju 1977 roku w Izraelu nastąpił dramatyczny przełom: Partia Pracy po raz pierwszy w dziejach państwa straciła władzę, a na premiera został wybrany Menachem Begin. Przynajmniej dwóch Żydów w Wiedniu przyję ło tę wiadomość w sposób niezwykle emocjonalny: Wiesenthal był dumny, Kreisky wściekły. Miał pewien wkład w doprowadzeniu do podpisania traktatu pokojowego między Izraelem a Egiptem, kiedy jednak w rozmowach pojawiły się trudności, powiedział w wywiadzie dla holenderskiej gazety „Trouw': że naprzeciw Egipcjan siedzi „mały polityczny sprzedawca': Przy innej okazji nazwał Begina „małym polskim adwokatem" i, jak wcześniej Wiesenthala, najstraszniejszym ze wszystkich wyzwisk - Ostjude. Premier Begin zareagował natychmiast: wszyscy wiedzą1 iż Kreisky nienawidzi również swojego ojca i maclci48• Wygląda na to, że zanim Kreisky dotarł do drugiego tomu swych wspomnień, znikła takze jego miłość do Izraela, o kcórej mówił ambasador Dagan, i pozostała wyłącznie nienawiść: „To, co dziś dzieje się w Izraelu, jest tak wstrętne i straszne, że trudno mi zachować zimną krew" - pisał, mając na myśli prześladowania Palestyńczyków, ale nie tracił nadziei: "Syjoniści stoją na przegranej pozycji" - stwierdził49 • Tymczasem jego konflikt z Wiesenthalem toczył się w szalonym tempie: z jednego sądu do drugiego. W jego centrum pozostał problem: czy rzeczywiście Wiesenthal był agentem gestapo~
Rozdział siedemnasty
„NIEŁATWO BYĆ MOJĄ ŻONĄ"
DOWODY ierwsze pozwy, z którymi Wiesenthal wystąpił przeciwko Kreiskiemu, zakończyły się niczym. Kreisky twierdził na początku, iż zrezygnuje z immunitetu poselskiego, później jednak wymigał się, twierdząc, iż mandat nie należy do niego, lecz do partii, a ta nie pozwala mu na zrzeczenie się go. W tym czasie na czele partii socjaldemokratycznej stał trzydziestosied; mioletni działacz, który zdobył to stanowisko dzięki Kreiskiemu. Nazywał się Heinz Fischer. Fischer pragnął wesprzeć swojego nowego szefa również w walce przeciw Wiesenthalowi, jakby to był problem całej partii: „W tej sprawie Kreisky nie żartuje' - pisał Fischer. Zaproponował utworzenie parlamentarnej komisji śledczej w sprawie „mafijnych metod" stosowanych przez Centrum Dokumentacji i jego kon; taktów z policją państwową 1 • Formuła ta nie była przypadkowa: Centrum Dokumentacji było organizacją prywatną, więc komisja parlamentarna nie miała kompetencji do prowadzenia śledztwa w jego sprawie. Ale gdy w grę wchodzą kontakty z policją, mogłaby zająć się również Centrum. Była to brutalna groźba. Wiesenthal nie chciał tego śledztwa, obawiając się, że do; prowadzi do zamknięcia Centrum, więc poddał się. Wcześniej otrzymał taktowne, choć stanowcze ostrzeżenie od swojego adwokata Hansa Pernera: jeśli dojdzie do procesu, nie można wykluczyć, iż Kreisky zaprezentuje dowody, które trudno będzie zbić, nawet jeśli nie będą one obiektywnie przedstawiały rzeczywistości2• Wielu ludzi starało się prze,
P
„NIEŁATWO BYĆ MOJ'} ŻON'}
11
329
konać Wiesenthala, aby wycofał swój pozew; różne osobistości usiłowały za, żegnać konflikt, między innymi Willy Brandt3• Prawie godzinę trwała rozmo,
wa telefoniczna dziennikarza Petera Michaela Lingensa, z jego przyjacielem z dzieciństwa, Heinzem Fischerem. W sprawę zaangażował się również Karl Kahane, miliarder żydowski, a w końcu doszło do spotkania Ivana Hackera, przyszłego przewodniczącego gminy żydowskiej i samego Kreiskiego. Sformułowali wspólne oświadczenie, które Kreisky miał złożyć po wy, cofaniu pozwu przez Wiesenthala; Kreisky zapisał je odręcznie na kartce papieru. W oświadczeniu stwierdził, że nigdy nie oskarżył Wiesenthala o współpracę z hitlerowcami, a więc uważa tę sprawę za zamkniętą. Na żą, danie Wiesenthala zrezygnowano z pomysłu powołania komisji śledczej. Dziesięć lat później Fischer wyraził ubolewanie z powodu całej afery4 •
Kiedy Kreisky powiedział dziennikarzom, iż ma w rękach marena, ły świadczące o współpracy Wiesenthala z hitlerowcami, nie kłamał, choć przeważnie były one zupełnie bezwartościowe. Większość otrzymał już po opublikowaniu swoich bezpodstawnych oskarżeń, były to między innymi listy popierające od byłych nazistów w Afryce Południowej, od neonazistów; nagle stał się bohaterem ludzi negujących Holokaust i antysemitów na ca, łym świecie. Kreiskiemu wydawało się, że materiały te są wielkim skarbem, ale nienawiść do Wiesenthala zaślepiła go, odebrała mu zdolność logicznego myślenia i formułowania wyważonych sądów. Jednak to nie Kreisky wymy, ślił oskarżenie, że Wiesenthal pracował dla gestapo - w jednym z archiwów odnalazł kopie dokumentów sporządzonych na podstawie relacji przesłanej do Wiednia przez austriackiego ambasadora w Polsce. Pewnego dnia w czerwcu 1969 roku, donosił ambasador, jeden z szefów polskiego ministerstwa spraw wewnętrznych opowiedział mu o sporze, któ, ry wybuchł w Warszawie. Po zerwaniu stosunków dyplomatycznych między Polską a Izraelem po wojnie sześciodniowej Wiesenthal ujawnił nazwiska kilku wysokich urzędników w Warszawie, którzy mieli nazistowską prze, szłość. Polacy widzieli w tym„antykomunistyczną prowokację': Pojawiło się pytanie, w jaki sposób dać odpór Wiesenthalowi. Polski urzędnik ustalił,
330
SZYMON WIESENTHAL
iż
MSW posiada dowody na to, że Wiesenthal był agentem gestapo. Pol, skie służby specjalne zaproponowały ujawnienie tego materiału, lecz MSZ sprzeciwiało się. Urzędnik ten pragnął więc ominąć ministerstwo spraw za, granicznych i zapytał, czy Austriacy mogą coś zrobić w tej sprawie. Amba, sador odpowiedział, że Austria jest wolnym krajem i osobiście wątpi, aby można było coś z tym zrobić. Pół roku później polski minister spraw zagranicznych w rozmowie z Franzem Karaskiem, dyplomatą austriackim, stwierdził, iż działalność Wiesenthala godzi w stosunki między oboma krajami. Karasek odpowie, dział, iż trudno jest działać przeciw Wiesenthalowi, ale austriacki ambasa~ dor uczestniczący w spotkaniu zaproponował polskiemu ministrowi spraw zagranicznych, aby materiały przeciw Wiesenthalowi przekazano Austrii, i na tym stanęło. Karasek uznał, iż ta część rozmowy z polskim ministrem zasługuje na oddzielną relację skierowaną do ministra spraw zagranicznych Waldheima, a kopie zostały przesłane również innym ministrom. Przechowywane są między innymi w Archiwum Kreiskiego. To, czego Polacy nie mogli przeka, zać służbom specjalnym Niemiec Wschodnich, nie mogli dostarczyć także Austrii pomimo wielkiego wysiłku, który zainwestowali w śledzenie Wie, senthala. Wydaje się jednak, że Kreisky przyjął sugestie Polaków nawet bez wystarczających dowodów. Kilka miesięcy później jedna z polskich gazet opublikowała artykuł o tym, że Wiesenthal w czasie drugiej wojny świata, wej był zatrudniony przez wywiad niemiecki. Wiesenthal publicznie temu zaprzeczył i w ten sposób Kreisky mógł tylko utwierdzić się w przekonaniu, że jest coś podejrzanego w jego przeszłości5 •
Zaraz po tym, jak Kreisky zaatakował Wiesenthala, cały aparat austriac, kiej władzy zaangażował się w pomoc kanclerzowi. Wtedy właśnie w zdumiewającym wręcz tempie pojawiły się na jego biurku różnego rodzaju ra, porty wyciągnięte ze starych teczek. Dotyczyły one między innymi pracy Wiesenthala z ocalonymi z Holokaustu w Bindermichl, jego próśb o otrzy, manie austriackiego obywatelstwa; znajdował się tam również plik doku-
'
V
L,
a
L,
e
z
t
ll
l,
:-
y
„NIEŁATWO BYĆ MOJ1- ŻON.{
331
mentów, które złożył, gdy ubiegał się o odszkodowanie z Niemiec. Teczki zawierały mnóstwo szczegółów z jego życia, a w jednym z dokumentów zaznaczono nawet, iż nie ma prawa używać tytułu inżyniera przed nazwiskiem. Wygląda więc na to, że przez cały czas pobytu w Austrii Wiesenthal był śledzony przez służby specjalne. Wszystko to znalazło się teraz na biurku kanclerza. Służby również go podsłuchiwały. Kreisky otrzymał raport o rozmowie, jaką Wiesenthal odbył z dwoma mężczyznami w restauracji na lotnisku przed odlotem do Frankfurtu. Można było między innymi usłyszeć, jak mówi, że szuka informacji o rodzinie Kreiskiego. Mężczyźni, z którymi rozmawiał Wiesenthal, nie zostali rozpoznani, jednak gabinet kanclerza otrzymał pełną listę pasażerów tego lotu. W sprawę włączyli się też ambasadorowie i konsulowie z różnych państw, przekazywali do Wiednia różne plotki, które usłyszeli w Londynie, Oslo, Ottawie i Monachium6• Telefony w gabinecie nie przestawały dzwonić, coraz więcej osób przekazywało informacje mogące pomóc kanclerzowi. Jedną z nich był doktor Wilhelm Schaller; kancelaria Kreiskiego szybko wysłała do jego domu śled czego, który spisał zeznanie. W 1944 roku Schaller przebywał w Tarnowie, gdzie był komendantem więzienia wojskowego. Chadzał pieszo i po drodze często widział wysokiego, około trzydziestoletniego, postawnego, dobrze ubranego mężczyznę, który stał na rogu jednej z ulic. Schaller twierdził, że nie było wątpliwości, iż mężczyzna jest Żydem. Zauważył również, ze prowadzi on pracownię krawiecką, zatrudniającą od dwudziestu do trzydziestu kobiet, nie znał jednak jego nazwiska. Po wojnie Schaller zamieszkał w Linzu i na początku 1946 roku znów zauważył tego mężczyznę. Potrafił podać dokładne miejsce: róg ulicy Betlehem, gdzie znajdował się między innymi budynek gminy żydowskiej. Schal; ler nie miał wątpliwości, iż widzi tę samą osobę. Wszczął z nim rozmowę i mężczyzna potwierdził, że rzeczywiście wid.zieli się w przeszłości w Tarnowie. Na pytanie, co porabia w Linzu, mężczyzna odpowiedział, iż zajmuje się maszynami do szycia. Upłynęło znów kilka lat i pewnego dnia, po zatrzymaniu Eichmanna, Schaller zobaczył w gazecie zdjęcie Wiesenthala. Znów nie miał cienia wątpliwości: to jest człowiek z Tarnowa. Innymi sło wy, Wiesenthal pracował dla SS.
332
SZYMON WIESENTHAL
* Funkcjonariusz służby bezpieczeństwa, który wysłuchał relacji Schallera, przesłuchiwał także Carla Heinza Weidnitzera, który służył w lotnictwie. Latem 1944 roku przyjechał służbowo do Tarnowa. Przechodził obok jed~ nego z domów, zerknął w okno, zobaczył zakład i pracują.ce tam krawcowe. Przed domem stał mężczyzna w rzucającym się w oczy ubraniu: pasiaste spodnie i czarna marynarka. Mężczyzna pozdrowił Weidnitzera, a ten odwzajemnił pozdrowienie. Niemiecki oficer, który mu towarzyszył, zapytał, dlaczego pozdrawia Żyda. Weidnitzer odpowiedział, iż nie poznał, że to Żyd, bo nie miał opaski z gwiazdą. Niemiec odrzekł, że jednak nim jest, choć znajduje się pod ochroną SS i tllatego nie musi nosić opaski. Niemiecki oficer powiedział mu jeszcze, iż mężczyzna ten kieruje pracownią krawiecką, organizuje esesmanom polowania i nawet przekonał ich, że można w pobliżu znaleźć ropę naftową. On nawet zna Eichmanna - dodał Niemiec. Spotkali się ponownie jakiś czas po wojnie, na jednej z ulic Wiednia. Weidnitzer twierdzi, że był w towarzystwie amerykańskiego agenta z CIC. Człowiek z Tarnowa pozdrowił go skinieniem głowy, a agent amerykański powiedział, że to Szymon Wiesenthal, znany dyrektor Centrum Dokumentacji. Weidnitzer zdziwił się: czyżby Wiesenthal nie był więźniem obozów koncentracyjnych? Agent amerykański odrzekł: „Tak, ale tylko przez kilka tygodni, żeby sobie wypracować alibi': Śledczy, który spisywał ich relacje dla gabinetu kanclerza, dołączył również swoje wrażenie: Schaller jest wiarygodny, choć to antysemita, Weidnitzer jest gadułą i również antysemitą.7 •
Minister spraw wewnętrznych Otto Rosch, stary przeciwnik Wiesenthala, przypomniał sobie nagle o pewnym anonimie, który otrzymał pięć lat wcześniej z Wenezueli, i pospiesznie wysłał go kanclerzowi. Minister relacjonował, że próbowano odszukać nadawcę, jednak bez powodzenia. Anonimowy nadawca twierdził, że służył w wojsku niemieckim. Jakiś czas po zajęciu Lwowa został wezwany do komendantury, gdzie otrzymał rozkaz udania się do miejskiego więzienia, by uwolnić kolaboranta aresztowanego
11
„NIEŁATWO BYĆ MOJ'i ŻONĄ
333
przez pomyłkę. Uczynił, co mu kazano, a po drodze kolaborant opowiedział mu, że od dawna pracuje dla Niemców, od czasu, kiedy był studentem. Kiedy dotarli do komendantury, nadawca listu zorientował się, iż kolabo, rant jest przyjmowany jak stary znajomy. Kilka dni później nadawca otrzy, mał polecenie przygotowania kolaborantowi i jego żonie odpowiednich papierów, by mogli opuścić miasto. Później rozpoznał go na podstawie foto, grafii w gazecie - to był Wiesenthal. Dodał, iż gdyby wiedział o tym wcześ, niej, toby go zlikwidował. Oficerem, który kazał mu uwolnić kolaboranta z więzienia, był, jak twierdzi, TI1eodor Oberlander, komendant ukrai11.skie, go batalionu "Nachtingal" (Słowik), który brał udział w zdobyciu Lwowa. Innymi słowy, Wiesenthal pracował również dla Oberlandera.
WERSJA SŁOWIKA heodor Oberlander był człowiekiem bardzo znanym. Po wojnie zrobił imponującą karierę polityczną w Niemczech. Od 1956 roku był mini, strem do spraw uchodźców w rządzie Konrada Adenauera. Czasami prasa wspominała jego hitlerowską przeszłość, wywołując dyskusję. Pogłoska, że Wiesenthal i Oberlander poznali się jeszcze we Lwowie, krą.żyła przez wiele lat, zanim sprawą tą zajął się Kreisky. W październiku 1959 roku Wiesenthal wysłał do redakcji niemieckie, go tygodnika „Die Zeit" swą odpowiedź na artykuł, który ukazał się pod nagłówkiem Sprawa Oberliindera. W liście tym opisywał, jak został aresz, towany natychmiast po zdobyciu Lwowa przez Niemców, w jaki sposób się uratował i uniknął rozstrzelania i jak ukraińscy bandyci zamordowali rysią, ce Żydów w mieście. Członkowie batalionu„Nachtingal" stali z boku, nic nie robiąc. W związku z tym twierdzenie Oberlandera, że w pierwszych dniach po zdobyciu Lwowa nie padł nawet jeden strzał, jest bezpodstawne. Jakby mimochodem wspomniał, że nie zna Oberlandera osobiście i zapewne nie spotkał się z nim w czasie wojny8• W 1960 roku Oberlandera zaocznie skazano na dożywocie jako winnego śmierci tysięcy Żydów. Proces odbywał się w Niemczech Wschodnich, na Zachodzie uznany został za pokazowy proces komunistyczny, jednak Ober,
T
334
SZYMON WIESENTHAL
lander musiał ustąpić z rządu9 • W książce o swym udziale w ujęciu Eichmanna Wiesenthal pisał, iż żołnierze oddziału„Nachtingal" mieli listę osób, które zamierzali zamordować, w tym kilkudziesięciu profesorów i intelektualistów. Jeden z byłych żołnierzy brygady podał wydawnictwo Wiesenenthala do sądu za zniesławienie i wygrał sprawę: Wiesenthal został zmuszony do wycofania problematycznego zdania z kolejnej edycji książki. Pisał, że jeśli nie odnajdą się właściwe dokumenty, nie będzie można tego udowodnić. On sam został pobity w więzieniu przez Ukraińców w niemieckich mundurach i jest przekonany, że byli to żołnierze z batalionu„Nachtingal': Niestety tego również nie był w stanie udowodnić 10 •
Przez kolejne dziesięć lat do sprawy Oberlandera powracały od czasu do czasu i sądy, i niemieckie gazety. Oberlander twierdził, iż nie był zamieszany w morderstwa. Wiesenthal interesował się głównie zabójstwem profesorów, wśród których, jak twierdził, było kilku jego nauczycieli. W pewnym momencie doszedł jednak do wniosku, że Oberlander nie ponosi za to odpowiedzialności. Ale nie wycofał zarzutów wobec niego o udział w innych zbrodniach, a kiedy zapytano go, czy zgodzi się na spotkanie z Oberlanderem, odpowiedział, że propozycja ta jest dla niego obelgą 11 • Osobą, która starała się zorganizować im spotkanie, był Rolf Vogel, dziennikarz zajmujący się relacjami między Żydami a Niemcami i pogłębieniem kontaktów między Niemcami a Izraelem. Pomagał również Wiesenthalowi i postrzegał siebie jako partnera w jego walce przeciwko państwom komunistycznym, z Niemcami Wschodnimi na czele. Pewnego dnia Wiesenthal otrzymał od Oberlandera list, w którym ten prosił o pomoc w oczyszczeniu swojego imienia i zaproponował ter, min spotkania, „choć wypada to w sobotę"t2 • Zaskoczony Wiesenthal odpisał, że prawdopodobnie nie będzie go wtedy w Wiedniu, lecz jeśli Oberlander sobie życzy, może mu wysłać materiały, sam bowiem jest tak zajęty, iż w najbliższej przyszłości nie będzie się mógł tym zająć 13 • Oberlander jednak nie rezygnował; jedyne, czego pragną.ł, to dojście do prawdy - pisał do Wiesenthala, chwaląc go tymczasem za Słonecznik i inne
,.
=---
„NIEl:.ATWO BYĆ MOJ1 ŻON'}"
335
książki. „Był wstrząśnięty, czytając o sprawach, o których dotychczas nie wiedział'' 14•
Vogel starał się przekonać Wiesenthala, że należy pomóc Oberlanderowi w ramach walki przeciw Niemcom Wschodnim, błagał: „Proszę o osobistą przysługę - zgódź się na spotkanie z doktorem Oberlanderem"15 • List no-sił datę 13 lutego. Wiesenthal odpisał, że listy noszące taką datę przynoszą rnu nieszczęście. Nie ma ochoty ani czasu na spotkanie z Oberlanderem. Jednocześnie podał strzęp nowej informacji: winny morderstwa profesorów mieszka w Argentynie16• W czerwcu 1975 roku w reportażu śledczym, na-danym w telewizji niemieckiej, powtórzył to samo17 •
* . Kilka dni po tej audycji do biura kanclerza Kreiskiego nadszedł list pod-pisany nazwiskiem Max Weller. Ów Weller twierdził, że przed kilkoma laty pracował jako doradca polityczny Josefa Ertla, jednego z ministrów Niemiec Zachodnich i dzięki swoim kontaktom z organizacjami więźniów hide-rowskich i partyzantów nabrał przekonania, iż klucz do przeszłości Wie-senthala znajduje się w rękach Oberlandera. „Oberlander był bezpośrednim przełożonym Wiesenthala'' - twierdził. Informował też, że zna dokument, w którym sprawa ta jest przedstawiona w najdrobniejszych szczegółach 1 8 • Adwokat Wiesenthala zdobył kopię listu Wellera. W relacjach między oca-lałym z pogromu we Lwowie Żydem a niemieckim zdobywcą miasta nastą- pił przełom. Wiesenthal potrzebował Oberlandera. Poprosił o potwierdze-nie, iż nie znają się osobiście. Były minister odpowiedział mu bardzo ostrożnym, choć niegrzecznym listem. Potwierdził, iż Wiesenthal nigdy nie był jego agentem. Dodał, iż nie mógł spotkać Wiesenthala we Lwowie, bo nie miał tam żadnych swo-ich agentów. Nie wykluczał jednak możliwości, że współpracowali na innej płaszczyźnie. Oberlander nie miał powodu, by pomagać Wiesenthalowi. Wypominał mu, że nie otrzymał od niego pomocy dwanaście lat wcześniej. Gdyby to uczynił, Oberlander mógł mu zaoszczędzić czterdziestu z czter-dziestu dziewięciu procesów, które musiał wytoczyć, by oczyścić swoje nazwisko. Zaznaczył także, iż „w kręgach żydowskich" spotkał się z ostrą
336
SZYMON WIESENTHAL
krytyką w stosunku do Wiesenthala za jego długie milczenie. Wiesenthal
pospiesznie wysłał mu list z przeprosinami - rzeczywiście były czasy, kiedy miał wątpliwości i potrzebował łat, aby udowodnić, że odpowiedzialny za zamordowanie profesorów jest Walter Kutschmann 19 • Wiesenthal poznał nazwisko Kutschmanna i jego adres w Argentynie dziesięć lat wcześniej, choć wówczas nie kojarzył go jeszcze ze śmiercią pro~ fesorów we Lwowie. Sprawę Kutschmanna należy zaliczyć do jego porażek: próby doprowadzenia do procesu nie powiodły się między innymi dlate, go, że niemiecka prokuratura nie zrobiła nic, aby doszło do jego eksuady, cji. Wiesenthal tłumaczył to tym, że Niemcy Zachodnie nie chciały stawiać przed sądem człowieka oskarżonego o czyny, którymi zajmowały się sądy Niemiec W schodnich 20 • Zwracanie się z prośbą o pomoc do Oberlandera nie było dla Wiesentha, la miłą perspektywą, zrozumiał jednak, że musi to zrobić, aby bronić się przed Kreiskim. Konflikt z kanclerzem zabierał mu sporo czasu, a on za wszelką cenę starał się kontynuować swą pracę.
Pewnego dnia w maju 1978 roku, podczas lotu z Nowego Jorku do Am, sterdamu Wiesenthal przeglądał amerykańską gazetę „Daily News". Jego wzrok natrafił na krótką. wiadomość z Sao Paulo w Brazylii. Napisano tam, iż 20 kwietnia grupa starych neonazistów świętowała urodziny Hitlera w jednym z hoteli w mieście. Wiele lar później pisał: „Na pró:ź;no starałem się wyobrazić sobie rę uroczystość': W Sao Paulo ujawnił kiedyś Franza Stangla. Brytyjska dziennikarka Gitta Sereny, która przeprowadziła wywiad ze Stanglem, usłyszała od wdowy po nim, iż po śmierci męża w więzieniu po, jawił się u niej w domu jeden z jego dawnych współpracowników i zapropo, nował jej małżeństwo. Mężczyzna ten, Gustav Wagner, był zastępcą Stangla w obozie śmierci w Sobiborze. Informacja o uroczystości w Sao Paulo skło, niła Wiesenthala do działania: „Byłem przekonany, że Wagner brał udział w tej dziwnej imprezie. Może jakaś gazeta opublikowała zdjęcia z uroczy, stości. Mogłoby mi to pomóc w odnalezieniu go" - pisał w pamięrniku 21 •
11
„NIEŁATWO BYĆ MOJ1 ŻON1
337
Dokumenty przechowywane w Archiwum Wiesenthala potwierdzają, że interesował się Wagnerem już kilka lat wcześniej . Zajął się tą sprawą podobnie jak wieloma innymi zupełnie przypadkowo. Pewnego dnia otrzy, mał lisr od Irene Freudenheim, Żydówki urodzonej w Niemczech. Kobieta mieszkała od dzieciństwa w Urugwaju, a w latach pięćdziesiątych przeniosła się do Brazylii; jej ojciec był dziennikarzem i spikerem radiowym. Freuden, heim przeczytała książkę Wiesenthala Mordercy sq wśród nas i napisała do niego, by wyrazić swój podziw. Podobnie jak wiele innych osób zaznaczyła przy tej okazji, że podejrzewa pewnego człowieka, iż jest ukrywającym się zbrodniarzem hitlerowskim; wymieniła nawet jego nazwisko. Wiesenthal nie lekceważył takich listów. Odpisał Irene, że nazwiska, któ, re wymieniła, nie ma w jego katalogu, prosił ją jednak, by sprawdziła kilka szczegółów dotyczących Wagnera. Przekazał jej datę jego urodzin. Twier, dził później, iż znał nazwisko ojca Irene, spikera i dziennikarza Hermanna P. Gephardta, lecz oprócz tego, co kobieta sama napisała o sobie i o rzekomym hitlerowcu, którego miała odnaleźć w Sao Paulo, nie wiedział o niej nic. Nie miał podstaw przypuszczać, że zechce podjąć się misji detektywistycznej. Jednak tak właśnie pracował - nie miał nic do stracenia. Nie pomylił się również rym razem. Freudenheim zgodziła się z nim współpracować, miała kontakty w policji i zdobyła dla Wiesenthala doku, menty emigracyjne Wagnera, w tym również jego zdjęcie. Poprosił ją, aby wynajęła biuro detektywistyczne, przyrzekając pokryć wszystkie wydatki. Freudenheim kontaktowała się ze swoim znajomym policjantem, a ten po, wiedział jej, że w całym Sao Paulo nie ma żadnego biura detektywistyczne, go, na któryn1 można by polegać. Wiesenthal chciał, aby skontaktowała się z wdową po Stanglu; tego za, dania nie potrafiła jednak wykonać. Sama zaproponowała, że poprosi w nie, mieckim konsulacie o adres Wagnera. Wiesenthal poinstruowałją, aby dzia, łała ostrożnie: pod żadnym pozorem nie wolno jej powiedzieć w konsulacie, iż Wagner poszukiwany jest za zbrodnie wojenne. Najwyżej może wspo, mnieć, że jest poszukiwany jako świadek w procesie o odszkodowanie. Freu, denheim zaczęła działać jak tajny agent: pisała do niego za pośrednictwem kogoś w Europie, bo obawiała się, że na poczcie mogą zwrócić uwagę na jej korespondencję i cały wysiłek pójdzie na marne22 •
SZYMON WIESENTHAL
Irene Freudenheim była jednym z tych niezliczonych „agentów': którym Wiesenthal rozpalił wyobraźnię. Wszyscy oni byli wolontariuszami, niezwykle ciekawskimi ludźmi i w jakimś sensie awanturnikami. Wykorzystywał ją podobnie, jak czynił to w przeszłości z pewnym dziennikarzem. Był to Mario Chimanovitch, reporter gazety „Journal do Brasil':
* Poznali się podczas wizyty Wiesenthala w Izraelu. Wiesenthal twierdzi, iż Chimanovitch zgodził się sprawdzić w redakcji gazety, czy jest tam zdjęcie z urodzin Hitlera. Okazało się, że w trakcie uroczystości przyjechała policja, podejrzewali, iż chodzi o spotka.nie komunistów. Kiedy policjanci przekonali się, że jest to zgromadzenie neonazistów, uspokoili się i odeszli. Byli tam również fotografowie prasowi, a uczestnicy wydarzenia nie wzbraniali się przed zdjęciami. Wydarzyło się to nie w Sao Paulo, lecz w okolicach Rio de Janeiro, a Gustav Wagner nie uczestniczył w uroczystości. Wiesenthal był rozczarowany, działał jednak dalej: zaznaczył jedną z osób na zdjęciu, twierdząc, że to Wagner. „Mario połknął przynętę" - pisał. Chimanovitch podaje inną wersję. Twierdzi, że Wiesenthal rzeczywiście obiecał mu sensacyjną wiadomość, dziennikarz odparł jednak, iż bez fotografii nic z tego nie wyjdzie, ponieważ nikt nie wie, kim jest Wagner. Razem z Wiesenthalem zaznaczyli jednego z mężczyzn na zdjęciu, a Chimanovitch zgodził się opublikować tę historię, choć wiedział, że jest wymyślona. Wiele lat później Chimanovitch starał się odgadnąć, dlaczego Wiesenthal zniekształca tę opowieść w swoich pamiętnikach. Może chciał sobie przypisać ujawnienie całej historii, może pragnął zadbać o dziennikarską. uczciwość Chimanovitcha, a może uczynił to z obu powodów. W każdym razie opowieść została opublikowana i odbiła się szerokim echem23 • Wagner usłyszał o sobie przez radio i oddał się w ręce policji. Twierdzi, że uczynił to z obawy, że zostanie porwany przez agentów izraelskich. Teraz, jak można było przypuszczać, pojawiło się pytanie, co z nim robić. Kilka państw, w tym Izrael, wyraziło zainteresowanie ekstradycją. Wagner zdołał jednak tego uniknąć dzięki pomyłce drukarskiej, jaka pojawiła się w niemieckim wniosku. Sąd Najwyższy Brazylii odrzucił apelację w tej sprawie.
„NIEŁATWO BYĆ MOJĄ ŻON1-"
339
„Brazylijskich Żydów zabolało to podwójnie, ponieważ stało się to rów, nolegle do uznania OWP przez rząd brazylijski" - pisaŁ Wygląda jednak na to, iż Wagner, który przez cały czas używał swojego prawdziwego nazwiska, nie mógł znieść takiego napięcia; jakiś czas po ujawnieniu jego przeszłości odnaleziono jego ciało na opuszczonej farmie. Wiesenthal opublikował dwie wersje jego śmierci: w jednej twierdzono, że dźgnął się nożem, a w drugiej, iż się powiesił. Chimanovitch był przekonany, że Wagner został zamordo, wany24 •
ZAMACH czasami do Diisseldorfu, gdzie odbywał się najdłuższy i najdroższy proces w historii procesów przeciwko zbrodniarzom wojennym: szesnastu oskarżonych stanęło przed sądem za czyny popełnione w obozie śmierci na Majdanku. Było to dość kompromi, tujące przedstawienie. Kilku oskarżonych zostało zwolnionych ze względu na zły stan zdrowia lub też uniewinnionych w pierwszej fazie procesu, jeden zmarł, a w końcu pozostało ich dziewięcioro, wśród nich - dwie kobiety. Jedną z nich była Hermina Braunsteiner,Ryan, znana ja.ko „Klacz z Maj, danka': która została deportowana ze Stanów Zjednoczonych do Niemiec po tym, jak Wiesenthal ujawnił jej miejsce zamieszkania w Nowym Jorku. Wszyscy oskarżeni, z wyjątkiem Braunsteiner, zostali zwolnieni za kau, cją. Każdego ranka przychodzili do sądu okręgowego, pozdrawiali się, wie, szali płaszcze w szatni, pili kawę, przeglądali prasę, a potem wchodzili do sali numer 111 i zasiadali na swych miejscach. W ten sposób minęło pięć lat, prawie pięćset dni posiedzeń. Oskarżyciele czynili wszystko, co w ich mocy - zgłoszono około 350 świadków; większość z nich, ocalonych z Majdanka, przybyła ze Stanów Zjednoczonych i Izraela. Wielu z nich opowiadało wstrząsające historie. Braunsteiner, Ryan wyróżniała się wyjątkowym okrucieństwem wobec dzie, ci. Niekiedy krzyczała na świadków, czasami czyniła to w języku angielskim, zazwyczaj jednak relacje wygłaszane były przy pustej sali. Czasami do sądu przychodziła grupa żołnierzy lub uczniów, jednak z punktu widzenia edu,
W
iesenthal
jeździł
340
SZYMON WIESENTHAL
kacyjnego było to kompletnie niewykorzystane. Również środki masowego przekazu w Niemczech niewiele pisały na ten temat. Mimo to adwokaci oskarżonych budzili szerokie zainteresowanie. Jed, nym z nich był Ludwik Bock, ten sam, który swego czasu zażądał od izraeJ, skiego sędziego, aby wyłączył się z prowadzenia sprawy, jako że nie można polegać na jego obiektywizmie, skoro jest Żydem. W Di.isseldorfie adwokaci pozwolili sobie zażądać aresztowania jednej z uratowanych z obozu po ujawnieniu, iż strażnicy obozu zmusili ją do wnoszenia balonów gazu do kon1ór śmierci. Obrona twierdziła, iż należy postawić ją przed sądem za pomoc w morderstwie. W innym przypadku zażądali sprowadzenia eksperta, by wyjaśnił różnice między zapachem spalonego ciała ludzkiego a zapachem palonego bydła, jako że na Majdanku nie ludzi zabijano, lecz zwierzęta. Dziesiątki tysięcy zapisanych stron w protokole oraz werdykt wydany w 1981 roku przyniosły jeden z najważniejszych opisów Zagłady, mimo to wyrok potwierdził po raz kolejny bezradność liberalnych sądów wobec zbrodni tego rodzaju. Braunsteiner-Ryan została skazana na dożywocie, inni oskarżeni na kary więzienia od trzech i pół do dwunastu lat, jeden został uniewinniony. Wiesenthal skomentował werdykt, iż nie ma lepszego dowodu na to, jak bardzo spada cena ludzkiego życia25 • P6ł roku później zdołał uratować się od śmierci.
W piątek wieczorem, 11czerwca1982 roku wrócił z biura, zaparkował swojego peugeota i wszedł do domu. Spakował walizkę przed wyjazdem do
Izraela. Mniej więcej o wpół do jedenastej położył sie do łóżka. Przez krótką chwilę czytał książkę o klęsce wojsk hitlerowskich we Włoszech, jego żona już spała.„Nagle usłyszałem wielki wybuch" - opowiadał później dziennikarzom. Wszystkie szyby w oknach ich domu i u sąsiadów rozprysły się, drzwi zostały wyrwane z zawiasów, a dom wypełnił dym, ale Wiesenthal ani jego żona nie zostali ranni. Pospiesznie zszedł na parter, zauważył olbrzymie zniszczenia i nacisnął na guzik alarmowy. Policja i straż pożarna przybyły w ciągu pięciu minut. Śledztwo wykazało, że ktoś umieścił materiał wybuchowy, prymitywny,
„NIEŁATWO BYĆ MOJ1 ŻON„{
)
341
choć
niebezpieczny, w garnku na progu domu. Po kilku minutach przybyli fotoreporterzy; Wiesenthal z żoną w piżamach i szlafrokach uśmiechali się i sprawiali wrażenie spokojnych. Informacja o próbie zamachu obiegła cały świat.
a
)
)
l,
1
)
c
..,
)
J
ł
)
Przypuszczano, iż zamachu dokonała jakaś organizacja neonazistowska. Kilka miesięcy wcześniej wybuchł ładunek w rurze przed domem Akiby Eisenberga - naczelnego rabina Wiednia, a przed paru laty sąd w Niemczech skazał dwóch działaczy neonazistowskich za zawiązanie spisku mającego na celu porwanie Wiesenthala26• Próba zamachu zmusiła go do zastosowania środków bezpieczeństwa. Przez cały dzień policjanci stali przed jego domem, z czasem postawiono im budkę, podobną do tych, które znajdują. się przed domami ambasadorów i innych ważnych osobistości. Jego biuro zostało wyposażone w stalowe drzwi i domofon z niewielką, nowoczesną kamerą firmy Sony. Na korytarzu siedział policjant (policjanci wymieniali się co kilka godzin). Krzesło porysowało ścianę, a głowy policjantów pozostawiły po sobie ciemne plamy można je było zauważyć wiele lat później - jako pozostałości miejskiej archeologii. Dziewięciu neonazistów zostało aresztowanych i postawionych przed sądem pod zarzutem dokonania szeregu zamachów przeciw Żydom, w tym na dom Wiesenthala. Gdy wszedł do sali sądowej, żeby złożyć zeznanie, skoczył na niego główny oskarżony; ale nim zdążył go uderzyć, został obezwładniony przez funkcjonariuszy bezpieczeństwa. Eckerhard Weil został skazany na pięć lat więzienia, jego koledzy dostali mniejsze wyroki27• Wiesenthal skłonny był przypuszczać, że atak na niego został zainspirowany atmosferą wywołaną przez Kreiskiego.
*
l
l
)
ł
r,
Choć
Wiesenthal wycofał swe pierwsze pozwy przeciwko Kreiskiemu, a kanclerz odwołał oskarżenia, konflikt między nimi nie wygasł. Kreisky poczuł się urażony artykułem opublikowanym przez Petera Michaela Lingensa w tygodniku„Profil" i podał go do sądu; podczas procesu podjęto wą tek inspiracji Wiesenthala. Kreisky twierdził, że rozumie „psychologiczną potrzebę" zemsty Wiesenthala, przypisywał mu jednak „biblijną nienawiść"
342
SZYMON WIESENTHAL
do hitlerowców. Termin ten został wzięty prosto z antysemickich publikacji przechowywanych w archiwum Kreiskiego28• Lingens przegrał, jednak nie rezygnował, składał kolejne apelacje, aż dotarł do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, gdzie wygrał29 • Również Friedrich Peter zgłosił całą serię pozwów, między innymi oskarżył mężczy znę, który rozpowszechniał żart o nim:„Gdyby Peter spotkał Kreiskiego już w 1942 roku, nie byłoby dziś konfliktu między Kreiskim a Wiesenthalem"30•
W kwietniu 1986 roku Kreisky powiedział reporterowi tygodnika „Profil': że gdyby zajął się tą sprawą wcześniej, mógłby udowodnić w sądzie swe zarzuty przeciw Wiesenthalowi. Obecnie był już osobą prywamą i nie było żadnych przeszkód, by podać go do sądu o zniesławienie. Wiesenthal rak uczynił. Kreisky spędzał teraz wiele czasu na Majorce i widział w tym zwykłe natręctwo, starał się więc za każdym razem przesuwać posiedzenie sądu. „Udawał nieszczęsnego i prześladowanego starca, który nie pragnie niczego poza tym, by zostawiono go w spokoju" - relacjonował adwokat Wiesenthala. W trakcie jednego z posiedzeń nagle wstał i krzyknął, że nieprawdą jest, jakoby jego brat pojechał do Frankfurtu za kobierą31 • Z długą białą brodą wyglądał na Żyda bardziej niż do tej pory. Tym razem jednak Wiesenthal był zdeterminowany. Odmówił pójścia na ugodę; adwokaci Kreiskiego czynili wszystko, co tylko mogli, aby udowodnić, iż Wiesenthal współpracował z nazistami. Zażądali wezwania w charakterze świadka Theodora Oberlandera, jednak sędzia na podstawie lisru, który Oberlander wystosował do Wiesenthala, stwierdził, iż nie wniesie to do sprawy nic nowego. Adwokaci Kreiskiego korzystali również z książki samego Wiesenthala, twierdząc, że w czasie pracy w Kolejach Wschodnich współpracował z hitlerowcami, i znów pojawiły się nazwiska jego niemieckich dobroczyńców, Kohlrautza i Giintherta32 • Wielu starało się mu przyjść z pomocą; kobieta z Fair Lawn w New Jersey, która zapamiętała go z lwowskiego getta, przesłała oświadczenie podpisane pod przysięgą, że nigdy nie słyszała, aby Wiesenthal miał uprzywilejowaną sytuację, nigdy nie dostawał więcej jedzenia niż inni33 • Z prawnego punktu
„NIEŁATWO BYĆ MOJ'} ŻON'}"
343
widzenia Wiesenthal nie musiał niczego udowadniać. To było zadanie adwokatów Kreiskiego.
* Przeszło piętnaście
lat spierał się z Kreiskim, teraz miał już lat siedemdziesiąt osiem. „Kreisky i ja mamy swoje miejsce w historii - powiedział. Nie zazdroszczę Kreiskiemu tego miejsca, które sobie wypracował'' 34 • Lubił, gdy świat się nim interesował; gromada dziennikarzy nie przestawała go odwiedzać i dzwonić. Poprawiało mu to samopoczucie, a nie miał dość autoironii, aby sobie powiedzieć, że cała ta sprawa była niepotrzebna, a chwilami wręcz dziecinna. W sumie kłótnia między dwoma Żydami, powodowanymi tą samą ambicją, stała się częścią austriackiego życia społecznego. Wiesenthal zapłacił wysoką cenę. ,,Od chwili oswobodzenia z Mauthausen nie miałem trudniejszych dni" - pisał u szczytu konfliktu35• Bolało go również neutralne stanowisko Izraela, poczuł się zdradzony, czytając, że Icchak Rabin spotkał się z Kreiskim. Przez wszystkie te Lata bał się, iż Kreisky może zatrzymać przejazd Żydów ze Związku Radzieckiego przez Austrię. Gmina żydowska obawiała się, że konflikt ten spowoduje falę prześladowań antysemickich. Wiesenthal czuł, że spoczywa na nim wielka odpowiedzialność. Sprawa ta osłabiła jego zdrowie, lecz jeszcze bardziej zdrowie Jego żony. Od lat prosiła go, by przestał: może nie jest jeszcze za późno na osiedlenie się w Izraelu, w pobliżu dzieci, błagała go o to wielokrotnie. Nie miała jednak odwagi, by go opuścić. W 1982 roku opublikował powieść Max und Helen, której podtytuł brzmiał: Prawdziwa. historia miłosna (Ein Tatasachenrom). Książka pisana jest w pierwszej osobie. Wiesenthal występuje tam pod własnym nazwi~ skiem, wiele szczegółów pochodzi z jego życia: areszt we Lwowie, kontakt z organizacją Bricha, Jointem i - rzecz jasna - pościg za zbrodniarzami wojennymi. Jako że chodzi o powieść autobiograficzną, możliwe, że Maks i Helen to Szymon i Cyla. Głównym wątkiem opowieści jest śledztwo prowadzone przez Wiesenthala. Rozpoczął je po tym, jak współpasażer w pociągu opowiedział
344
SZYMON WIESENTHAL
n-iu historię polskiego Żyda o imieniu Maks aresztowanego wraz ze swoj' ukochaną Helen i jej sparaliżowaną siostrą. Cała trójka zostaje wysłana do obozu koncentracyjnego. Maks i Helen chcą uciec, ona jednak nie chce zostawić swojej siostry. Maks ucieka więc sam i wstępuje do oddziału partyzantów. Komendant obozu, Schulz, mści się na Helen - gwałci ją. He; len zachodzi w ciążę. Schulz wysyła ją do Krakowa, gdzie rodzi ich syna, Marka. Po wojnie Maks trafia do Paryża. Dopiero w 1960 roku dowiaduje się, że Helen jest zamężna i mieszka w Kassel w Niemczech. Zdobywa jej adres i jedzie ją. odwiedzić. Drzwi otwiera chłopiec, którego Maks rozpoznaje od razu - tak jest podobny do Schulza. Helen stoi za nim. Opowiada Maksowi, co się stało, i prosi o litość... Jej syn nie wie, kim jest jego ojciec. Wychował się jako Żyd i myśli, że ojciec zginął podczas Holokaustu. Maks nie może oprzeć się wrażeniu, że Marek jest Schulzem, i wraca do Paryża. Tymczasem Wiesenthal odnajduje Schulza. Helen prosi go, aby ją zostawił, aby nie niszczył żyda jej syna. Wiesenthal waha się, ale w końcu jedyny raz w życiu postanawia zamknąć teczkę zbrodniarza wojennego, którego można by postawić przed sądem. W 1967 roku Schulz ginie w wypadku samochodowym; Marek studiuje medycynę w Monachium, żeni się z żydowsk, dziewczyną z Kanady i obydwoje się tam przenoszą. Helen pisze do Maksa do Paryża: jestem teraz sama36•
Wiesenthal opisywał historię swojego życia w szczegółach, jednak nikomu nie ujawnił tego, co się z nim działo po rozstaniu z żoną. Nie zostawił jej w obozie, przeciwnie: korzystając z pomocy niemieckiego brygadzisty załatwił jej papiery, dzięki którym mogła uciec, a później ukrywać się jako chrześcijanka.
Kiedy się jednak rozstali, zapewne niepokoił się o nią, samotną wśród Polaków. Niemalże całkowita zgodność między jego biografią a historią Maksa i Helen być może odzwierciedla jego strach, czarne myśli, które męczyły go pod koniec wojny, kiedy myślał, że zginęła. Ściganie hitlerowców zniszczyło jej życie i właściwie było karą dla obojga.
„NIEŁATWO BYĆ MOJ.i} ŻON.i}"
345
Czasami wpadała w depresję37 .„Cyla strasznie cierpiała" - pisał do Victora Matejki. Wielokromie przechodziła załamania nerwowe. Lekarz ostrzegł, że nie przeżyje kolejnego. Wiesenthal prosił córkę i zięcia, by zabrali ją do Holandii, nie chciała jednak odejść. „Niełatwo być moją żoną" - mówił Wiesenthal. O zmierzchu jego dom oświetlony był reflektorami, a on nosił przy sobie rewolwer i każdej nocy trzymał go pod poduszką38 • W takich chwilach potrafił docenić miłość Evy Dukes, drugiej kobiety w swoim życiu.
MIŁOŚĆ EVY DUKES
ie była to wiosenna, romantyczna historia miłosna, lecz dojrzała przyjaźń między mężczyzną a kobietą, którym niemalże od pierwszej chwili wydawało się, że są ze sobą od wielu lat. „Listy, które pisała do niego Eva Dukes i dostawała od niego, emanowały stabilną codziennością. Kiedy spotkali się po raz pierwszy, na początku lat siedemdziesiątych, dobiegała pięćdziesiątki i była powtórnie zamężna. Wiesenthal miał wówczas sześć dziesiąt pięć lat. Pulchna kobieta z zadartym nosem urodziła się w Wiedniu, była córką żydowskiego małżeństwa, które wyemigrowało do Stanów Zjednoczonych, kiedy miała czternaście lat. Studiowała w Hunter College i na Columbii, a później pracowała jako redaktorka, tłumaczka, a czasami dziennikarka. Czytała wiele książek i połykała gazety. Energiczna i gadatliwa, zaangażowana w życie towarzyskie Żydów, przedstawicieli wolnych zawodów, interesowała się zazwyczaj tym, o czym pisały «New York Times» i «New Yorker». Jej uwielbienie dla Wiesenthala nie miało granic, a on tego potrzebował. W październiku 1973 roku, podczas wojny Jom Kipur, Dukes dzieliła się z Wiesenthalem swoimi obawami co do losów Izraela. Nie może uwolnić się od myśli o ofiarach - pisała w języku niemieckim. Modli się o pokój. Wydaje się, że jeszcze się nie znali, zwracała się bowiem do niego, używając zwrotu: «Drogi Doktorze Wiesenthal», podpisywała się zaś peł nym imieniem i nazwiskiem". Minął niespełna rok, a„doktor Wiesenthal" stał się„drogim Szymonem': ona listy podpisywała ,,Eva': Można więc się domyślać, kiedy stali się przyjaciółmi. Zapewne wydarzyło się to w Nowym Jorku; spotykali się tam pra-
N
SZYMON WIESENTHAL
wie zawsze gdy przyjeżdżał. Trudno określić, jak ta przyjaźń się zaczęła; wszystko zawarte jest w długich listach, które mu słała. Pisała je na maszy, nie i trudno w nich znaleźć poetyckie wyrazy miłości. Nie można wątpić, że ich relacje charakteryzowała intymność, ponieważ Dukes dzieliła się z nim sprawami codziennego dnia, jakby Wiesenthal był jej partnerem. Przełożyła na angielski powieść Wiesenthala Krystyna, sprawdziła angielską wersję Słonecznika . Pisała mu o książkach, które czytała, filmach, wy, syłała mu artykuły z gazet, które ją zainteresowały. Kiedy powiedział jej, że
mu grożono, zamartwiała się: „Drżę całai gdybym mogła tylko płakać, aby się uspokoić. Błagam: uważaj na siebie! Nie przechodź przez parki, jaką dro, gą chodzisz do biura~ Jestem tak bardzo wsrrząśniętai nareszcie udało mi się zapłakać ze strachu. Jeśli jeździsz samochodem, zmieniaj trasę, a kiedy wy, siadasz, dobrze byłoby, aby ktoś na ciebie czekał, nawet gdyby to dużo kosz, towało. Masz dość pieniędzy, czy powinnam zorganizować fundusze?" 39• Pisała do niego przynajmniej raz w tygodniu, niekiedy dwa razy dzien, nie; większość listów ma trzy do pięciu stron. Dzieliła się z nim opiniami na temat wojny w Wietnamie, działalności homoseksualistów, łamania praw człowieka w Afryce, broni atomowej; jest pod wrażeniem, że świat staje się Sodomą. i Gomorą i zbliża się do swojego kresu. Wiadomości z Izraela: n]e, stem zdania, że nie wolno nam rezygnować z terytoriów" - pisała, mając na myśli wzgórza Golan iJerozolimę. Opowiadała mu o swoich kotach i roślinach, także o guzie, który pojawił się w „niesympatycznym miejscu" na jej ciele i problemach finansowych. Pi, sała o swoich przyjaciołach, jakby byli jego znajomymi: ten zrobił tak, inna powiedziała to, ktoś zadzwonił, wpadł z wizytą. „Kay i Bert podwieźli mnie do metra w Queens, połączenie stamtąd jest fantastyczne, o szóstej pięć, dziesiąt byłam już na stacji przy Osiemdziesiątej Szóstej ulicy w Lexington': Czasami zachowywała się jak dziewczynka, czasami jak matka. Przed jego wizytami w Nowym Jorku przypominała, żeby zabrał ciepłe rzeczy: sweter, rękawiczki, szalik, załatwiała dla niego hotel i dbała o to, by ktoś zaniósł jego walizki do pokoju. W 1975 roku pisała o decyzji rozstania się ze swoim drugim mężem. On już znalazł mieszkanie, a ona dla siebie wciąż szuka40 • Wiesenthal znał szczegóły tego kryzysu z poprzednich listów i odpisywał ostrożnie: „Musisz zrozumieć, iż trudno mi cokolwiek radzić,
„NIEŁATWO BYĆ MOJ1 ŻON4"
347
ponieważ
nie jestem obiektywny w tej sprawie"41 • Od czasu do czasu przyjeżdżała do Europy, jednak nie do Wiednia; wydaje się, że Wiesenthal spotykał się z nią w Amsterdamie. Na wspólnych fotografiach patrzy na niego szczęśliwa, on odpowiada jej ciepłym uśmiechem. Można było zobaczyć, że dobrze im razem42 • Jego listy były krótsze niżjej; interesował się jej życiem, ale pozostawał powściągliwy, wydaje się, że potrzebował głównie uwielbienia i poparcia. Raz, kiedy wrócił z urlopu i nie znalazł listu od niej, napisał: „Napisz mi, proszę, co u ciebie. Musiałem zaraz po moim powrocie pojechać do Niemiec, gdzie mam wystąpić jako świadek na procesie pewnego antysemity, zorganizowali mi tam demonstrację antysemicką, którą ledwo ci mogę opisać. Napisz do mnie, proszę!"43 • Było to w czasie sprawy Kreiskiego, kiedy próbowała bezskutecznie uzyskać poparcie dyrygenta Leonarda Bernsteina44• Ich miłość nigdy nie zgasła, choć wygląda na to, że Wiesenthal nie potrafił jej uchronić, tak jak nie umiał zadbać o inne relacje.
Sprawa przeciwko Kreiskiemu toczyła się dalej. Wiesenthal nie przychodził do sądu. Pewnego dnia, gdy siedział w poczekalni u lekarza, otworzyły się drzwi gabinetu - lekarz odprowadzał do wyjścia poprzedniego pacjenta. Był to Kreisky. Zatrzymał się przed Wiesenthalem, nie powiedział jednak słowa. Również Wiesenthal milczał, a także lekarz - profesor Kurt Polzer. Wiesenthal zwrócił się do profesora z pytaniem: „Jak się czujer': Kreisky odszedł, z trudem powstrzymując uśmiech 45 • Sędzia
Bruno Weiss nic nie pozostawił z materiału dowodowego Kreiskiego. Świadek, który twierdził, że Wiesenthal współpracował z Oberlanderem, już nie żył. Podobnie jak dwóch innych świadków, którzy widzieli go w Tarnowie. Karl Heinz Weidnitzer, o którym w wewnętrznym dokumen.cie gabinetu kanclerza pisano, że kierują nim antysemickie motywy, został wezwany na świadka. Sędzia uznał jednak, że jego zeznania nie mają żadnej wartości, ponieważ na wiele lat przed procesem stracił pamięć46 • Kreisky został skazany za zniesławienie. Sąd skazał go na odszkodowanie, które miał
348
SZYMON WIESENTHAL
zapłacić
Wiesenthalowi kilka miesięcy później. W lipcu 1990 roku zmarł. Spadkobiercy odmówili zapłaty. To Wiesenthal doprowadził do tego procesu. Podjęto wielki wysiłek, by udowodnić, że Wiesenthal współpracował z Niemcami. Kreisky zaangażo; wał w tę sprawę cały aparat rządu swojego państwa. Jego adwokat Giinther Blecha był bratem ministra spraw wewnętrznych. Choć Kreisky otrzymał materiał zebrany przez tajne służby kilku państw, niczego nie udało mu się udowodnić.
Archiwa tajnych służb Niemiec Wschodnich i Polski zostały po latach udostępnione badaczom. Nie znaleziono w nich jednak materiałów świad; czących o współpracy Wiesenthala z hitlerowcami. Jego zdjęcie często pojawiało się w gazetach, występował w telewizji, ale pomimo sławy i po; pularności nie udało się znaleźć choćby jednego ocalałego z obozów koncen; tracyjnych, który rozpoznałby go jako kapo. Żaden spośród funkcjonariu; szy hitlerowskich nie wskazał na niego jako na współpracownika.
Rozdział osiemnasty
„DZIECI SĄ TYMI SAMYMI DZIEĆMI"
ŚLADAMI KOLUMBA
M
iędzy pierwszą a drugą rundą starcia z
Kreiskim Wiesenthal opubli; kował książkę, w której stwierdził, iż Krzysztof Kolumb był Żydem. Nie był pisarzem ani historykiem, a jednak oprócz zbierania znaczków nie było nic innego, co by lubił bardziej niż zagadki historyczne. W historii sta~ rał się odnaleźć to, co wyobrażał sobie, źe znajdzie na dnie jezior w Alpach - tajemnicze, legendarne skarby i magiczny czar. Idea, którą przed nim zajmowali się już inni, pochłaniała go od czasu, gdy pracował z Amerykanami w latach pięćdziesiątych. Zawdzięczał Stanom Zjednoczonym życie i czuł głęboką potrzebę spłacenia tego długu; jakże by; łoby piękne i symboliczne, gdyby okazało się, że Ameryka została odkryta przez Żyda. W ciągu kolejnych dwudziestu lat przeczytał każdą książkę na temat od; krycia Ameryki, jaką mógł odnaleźć. Zbierał daty, nazwiska i wszelkie strzę; py informacji, jeździł nawet do starych bibliotek we włoskich i hiszpańskich klasztorach. Starał się między innymi rozszyfrować tajemniczy monogram, który Kolumb rysował w lewym górnym rogu listów do syna: z pewną dozą graficznej wyobraźni można rozpoznać w monogramie hebrajskie litery, tworzące słowa„b'ezrat hashem" (z boską pomocą), jak w listach pobożnych Żydów.
350
SZYMON WIESENTHAL
Kolumba niewiele wiadomo. Kiedy Wiesenthal zaczął się nim interesować, badacze nadal spierali się na temat podstawowych faktów, takich jak miejsce urodzenia i jego prawdziwe nazwisko. Być może pochodził z żydowskiej rodziny. Są dokumenty dowodzące, iż to żydowscy bankierzy umożliwili mu podróże. Wiesenthal odgadł, iż poszukiwali nowego kraju: Kolumb wyruszył w swą pierwszą podróż 3 sierpnia 1492 roku, następnego dnia po tym, jak ogłoszono, że Żydzi muszą opuścić Hiszpanię. Przypuszczał, iż nie była to kwestia przypadku. W śród towarzyszy wyprawy Kolumba był mężczyzna o nazwisku Luis de Torres, znany wcześniejjako Josef Ben Halevi Haivri.Jechałjako tłumacz. Wiesenthal zakładał, że Kolumb zabrał ze sobą człowieka władającego języ kiem hebrajskim, ponieważ przypm~zczał, iż odkryje kraje zamieszkiwane przez Żydów. Może będą to potomkowie dziesięciu zaginionych plemion? Studia nad życiem Kolumba pozwoliły mu oderwać się od zwykle niełatwej codzienności, uspokajały go, traktował je bardzo poważnie i w 1972 roku efekt tych studiów ogłosił w książce 1 • Książka ta, pisana lakonicznym ję zykiem, ukazała się w kilku krajach i była wielką porażką. Wiesenthal był rozczarowany: „Izraelczycy zapewne nie opublikują jej" - pisał do przyjaciela, byłego agenta Mossadu. I rzeczywiście, upłynęło dwadzieścia lat, nim książka ukazała się w języku hebrajskim2• Poważna gazeta niemiecka „Die Zeit" opublikowała jej miażdżącą krytykę, a po pewnym czasie Wiesenthal musiał znieść najgorszą obelgę dla pisarza: jeden z wydawców zażądał zwrotu zaliczki, którą mu zapłacił, ponieważ większość egzemplarzy pozostała w magazynach3 • W Austrii był jednak jeszcze jeden Żyd, który nie wykluczał, iż Kolumb był Żydem. Był to Bruno Kreisky. Wprawdzie nie cytował książki Wiesenthala, ale podobnie jak on twierdził, że Żydzi opłacali dalekie podróże, ponieważ szukali kraju dla siebie4 • O
życiu
* Piętnaście
lat później Wiesenthal zaproponował połączenie historii wygnania Żydów hiszpańskich w 1492 roku z deportacją Żydów w roku 1942. W swojej książce Ucieczka od losu przypisuje obu datom mistyczne znacze-
„DZIECI
SĄ
,
li
351
TYMI SAMYMl DZIECMI
nie5 • Jest to historia rodziny Torres - ojciec Camillo, córka Ruth i chłopiec o imieniu Feliks. Torres jest z wykształcenia historykiem, mieszka w Wied„ niu. W 1940 roku hitlerowcy deportują go wraz z córką do Polski. Udaje im się uciec, jednak Sowieci przekazują ich Niemcom. Znów udaje im się zbiec, tym razem na zachodnią Ukrainę, lecz wkrótce hitlerowcy do„ cierają również tam. Tymczasem dołącza do nich Feliks. Cała trójka ucieka do Rumunii. Tam ratują ich wysłannicy z Palestyny, jednak ich statek już na pełnym morzu wpada na minę podwodną. Niemiecki okręt wyciąga kilku rozbitków, wśród nich Ruth i Feliksa. Ca„ rniłio ginie, jednak jego córka w ostatniej chwili wyjmuje z jego rąk pamięt„ nik, w którym Camilio zapisywał dzieje rodziny.Jej początki sięgają Hiszpa„ nii; Camilio Torres okazuje się jednym z potomków tłumacza Kolumba. Ucieczka od losu także nie sprzedawała się dobrze, mimo że nawiązywała do debaty historyczno„polirycznej, która toczyła się wokół Wiesenthala6•
Przyjmuje się, że chrześcijanie pozostawili Żydom wybór między śmier„ cią a zmianą religii, w przeciwieństwie do nazistów, którzy nie pozostawiali im nawet takiego wyboru. Wiesenthal chciał udowodnić, że nazistowski ra„ sizm wywodził się z nienawiści do Żydów, która wybuchła w czasach katolic„ kiej inkwizycji w Hiszpanii. Twierdził, iż bez niej nie byłoby też nazizmu7• W skazał na całą serię antyżydowskich rozporządzeń wydanych jeszcze w XV wieku, z których wynikało, iż hiszpańscy Żydzi już wówczas uznawani byli za niższą rasę. Również źródła nazistowskich„ustaw norymberskich': zabraniających między innymi kontaktów seksualnych z Żydami, odnalazł w Hiszpanii8 • Kiedy odnalazł źródła Holokaustu w katolickim antysemityzmie, zgo„ dził się z tymi syjonistami, którzy skłonni byli opisywać zagładę Żydów jako kolejne ogniwo w długim łańcuchu prześladowań. Gideon Hausner, oskarżyciel w procesie Eichmanna, rozpoczął swą mowę od historii ludu Izraela w Egipcie i podobie11stw do pogromów w Europie Wschodniej. Źródeł upatrywał między innymi w fakcie, iż Żydzi zostali wygnani z włas nego kraju, stając się mniejszością wśród innych narodów9 • W ten właś„
-
-
-
-
352
SZYMON WIESENTHAL
nie sposób Hausner wyraził syjonistyczny pogląd o jedności żydowskiego losu.
W 1986 roku Wiesenthal opublikował rodzaj kalendarza zawierającego cztery tysiące przejawów nienawiści antysemickiej, pogromów, prześlado, wań i dyskryminacji rasowej, które wydarzały się przez minione dwa tysiące lat, dzień w dzień, prawie w każdym punkcie kuli ziemskiej1°. Inaczej niż twórcy historycznych koncepcji żydowskiego establishmentu, Wiesenthal porównywał zagładę Żydów do zagłady innych narodowości. Zainteresowanie Kolumbem zwróciło jego uwagę na sprawę zagłady Jn, dian. „Już po kilku dziesiątkach lat po odkryciu Ameryki przez Kolumba zgładzono populację w rejonie Morza Karaibskiego" - pisał we wstępie do hebrajskiej wersji Komentatorów nadziei. Odkrywcy Nowego Świata przywieźli ze sobą. okrucieństwo Starego Świata, a hiszpańska inkwizycja była pierwszym krokiem na drodze do „ostatecznego rozwiązania". Indian torrurowan oj mordowano, a ich kulturę zniszczono. W Ameryce Północnej zamknięto ich w rezerwatach, gdzie skazano ich na degradację, bezrobocie i alkoholizm. W Brazylii starali się odnaleźć azyl w lasach tropikalnych, za każdym razem jednak, kiedy geolodzy natykali się na naturalne skarby na terenach zamieszkanych przez Indian, las był karczowany, a Indianie skazani na unicestwienie11• Zdaniem Wiesenthala było to ludobójstwo.
W 1982 roku otrzymał dyplom doktora honoris causa przyznany mu przez John Jay College for Criminal Justice of the University of New York oraz zainicjował powstanie instytutu badań nad ludobójstwem. Pierwszy temat, który został podjęty, dotyczył tragedii Indian ze szczepu Mizkito w Nikaragui. W tym czasie władzę sprawowali tam sandiniści i inicjatywa Wiesenthala na rzecz Indian włączona została do jego walki przeciwko światowemu komunizmowi„ prawdopodobnie z tego powodu nie udało mu się uzyskać dla swego projektu poparcia Willy'ego Brandta, byłego kanclerza Niemiec12 • W 1986 roku uzyskał informację, że Izrael sprzedaje broń wykorzysty~ waną później przeciwko Indianom w państwach Ameryki Łacińskiej. Jako
~----
- - --
„DZIECI
81 TYMI SAMYMI
DZIEĆM{
353
że
sprawa ta była bliska jego sercu, napisał list z prośbą o jej wyjaśnienie do ambasadora Izraela w Wiedniu. Był również przekonany, że Izrael powinien uznać zagładę Ormian pomimo swoich interesów strategicznych w Turcji13 .
Z biegiem lat coraz częściej protestował przeciw łamaniu praw czło wieka w różnych miejscach na świecie, począwszy od Kurdystanu, aż po plac Mayo w Buenos Aires. Wszystko to czynił pod wpływem Holokaustu. Sformułował deklarację obrony więźniów politycznych, przystąpił do walki ze stosowaniem min przeciwpiechotnych, popierał również szereg osobistości, począwszy od sowieckiego naukowca Andrieja Sacharowa, walczącego z władzami własnego kraju, aż po Dalajlamę, duchowego przywódcę Tybetu na emigracji14 • Kiedy rozpadła się Jugosławia, poparł Muzułmanów w Bośni. Sytuacja na Bałkanach była niezwykle skomplikowana; podobnie jak wielu innych, Wiesenthal nie potrafił zdecydować, którzy są „dobrzy': a którzy „źli': Przed pięćdziesiątą rocznicą otwarcia procesu norymberskiego zwrócił się do prezydenta Clintona z żądaniem postawienia przed sądem między narodowym Radovana Karadżicia, przywódcy Serbów w Bośni. Czystka etniczna, w tym mordowanie cywili w każdym wieku, gwałty na muzułmań skich kobietach są zbrodniami przeciw ludzkości - oświadczył - choć nie należy widzieć w nich, pomimo podobnych cech, drugiego Holokaustu15• W czerwcu 1996 roku powtórzył to żądanie w liście wysłanym wraz z innymi do „New York Timesa'': „Umożliwić Karadżiciowi udział w wyborach w Bośni, to jakby pozwolić po wojnie uczestniczyć w wyborach w Niemczech Heinrichowi Himmlerowi': Clinton odpowiedział mu długim listem, tymczasem Serbowie dokonali masakry w Srebrenicy. Przeciwko Karadżiciowi został wniesiony akr oskarżenia. Clinton popierał postawienie go przed trybunałem międzynarodowym 1 6• Zaangażowanie Wiesenthala w wojnę bałkańską wiązało się zapewne z ową straszną bezradnością, którą odczuwał w czasie drugiej wojny świa towej i zaraz po niej, kiedy już dowiedział się o milczeniu świata wobec zagłady Żydów. Ale zaangażowanie w wojnę bałkańską odzwierciedlało także jego głęboki humanizm, który charakteryzował również jego stosunek do
354
SZYMON WIESENTHAL
Holokaustu. Wielokrotnie zabierał głos na temat zbrodni popełnionych przez nazistów na nie, Żydach.
INNI
WKiedy
iosną 1964 roku poproszono go, by wygłosił wykład w Turynie. skończył przemawiać, podeszła
do niego siwowłosa srarusz, ka w żałobie. „Byłem pod wrażeniem jej ostrego, niemal kamiennego wzro, ku" - pisał później. Staruszka zapytała go, czy zajmuje się tylko zbrodniami popełnionymi na Żydach. Wiesenthal odrzekł, że w jego Centrum Doku, mentacji znajduje się wiele teczek o zbrodniach popełnionych na ludziach innych narodowości niż żydowska, choć zazwyczaj okazuje się, że naziści mordowali głównie Żydów. Kobieta poprosiła, by poświęcił jej godzinę, i nazajutrz przyszła do jego hotelu. „Znów byłem pod wrażeniem jej godności i głębokiej żałoby" - pisał. Kobieta wyjaśniła, że żałobny strój nosi od jesieni 1943 roku, gdy dowie~ działa się, że Niemcy rozstrzelali jej syna. „Od tego dnia nie śmiałam się ani razu i nie zdarzy się to aż po mój ostatni dzień" - powiedziała. Wiedziała, rzecz jasna, że żałoba nie zwróci jej umarłych, i jako wierząca katoliczka po, godziła się z wolą boską, jednak boli ją, że nikt nie pamięta o tysiącach wło, skich żołnierzy zamordowanych przez nazistów na Kefalonii. Wiesenthal nie wiedział, co ma na myśli, kobieta była wzburzona; „Nawet pan o tym nie słyszał?!': Kefalonia jest jedną. z dużych wysp w zachodniej części Mo, rza Jońskiego, uznawaną jednocześnie za najpiękniejszą. Legenda głosi, że tutaj właśnie narodził się Odyseusz, bohater Homera. Wyspa należała do Francji, Wielkiej Brytanii, a później stała się częścią Grecji. W czasie dru, giej wojny światowej została zdobyta przez siły włoskie i niemieckie. Gdy żołnierze włoscy zwrócili się przeciw Niemcom, zostali pokonani; zginęło około sześciu tysięcy Włochów. Epizod ten był znany we Włoszech, opisany w książkach, a sąd w Rzynue skazał zaocznie przeszło trzydziestu oficerów Wehrmachtu. Opowieść siwowłosej staruszki zapadła w serce Wiesenthala. Zachęcał Włochów, aby zbierali relacje, i starał się zainteresować tCj. sprawą prokuraturę w Niemczech17 •
„DZIECI SI} TYMI SAMYMI DZIBĆMI"
355
* Związek między eutanazją, która nie była wymierzona w Żydów, a ich zagładą, doprowadził do tego, że Wiesenthal zaczął interesować się również zagładą Romów, świadków Jehowy i homoseksualistów. W czasie pobytu w obozach koncentracyjnych nieraz spotykał Romów: „Znałem ich los, ale, w sposób naturalny, los mojego narodu był bliższy memu sercu."
Nikt dokładnie nie wie, ilu Romów zamordowali naziści. Wiesenthal podawał, iż zginęło ich pół miliona, izraelski historyk z Yad Vashem, Yehuda Bauer, szacował ich liczbę na 90-150 tysięcy. W każdym razie zagłada Romów nie zdołała przedrzeć się do zbiorowej pamięci na Zachodzie i prawie została zapomniana. W pierwszych latach po wojnie nie podjęto żadnych systematycznych działań, by udokumentować zbrodnie, których stali się ofiarami. Z punktu widzenia ideologii nazistowskiej Romowie stanowili pewien problem, byli bowiem Aryjczykami. Polityka Trzeciej Rzeszy w stosunku do nich nie była wolna od sprzeczności 18 • Mimo to w prawodawstwie nazistowskim, w tym także w ustawach nory1nberskich, znalazły się zapisy odnoszą ce się zarówno do Żydów, jak i Romów, między innymi zakaz utrzymywania stosunków seksualnych. Wiesenthal cytował w tym kontekście Eichmanna, że do każdego pociągu przewożącego Żydów do Auschwitz należy dołączyć wagon z Romami. Wiele z tego, co wiedział na temat życia więźniów Auschwitz, usłyszał od swojej przyjaciółki Elli Lingens. To ona właśnie powiedziała mu, że Romów wieziono do komór gazowych dokładnie tak samo jak Żydów 19 • Na początku 1966 roku Wiesenthal przekazał niemieckiej prokuraturze materiały dotyczące zagłady Romów. Jednak w rejestrach sądowych z początku lat osiemdziesiątych odnalazł zaledwie dwunastu oskarżonych, skazanych między inny1ni za zbrodnie przeciwko Rornom. Dwóch z nich skazano na dożywocie, a pozostałych na karę ośmiu lat więzienia. Zaniechano kontynuowania wielu śledztw, między innymi śledztwa w sprawie śmierci kilkudziesięciu romskich dzieci wywiezionych z domu dziecka San Joseph w Mulfingen, niedaleko Stuttgartu, do Auschwitz. Centrala w Lu.-
SZYMON WIESENTHAL
dwigsburgu wyjaśniła Wiesenthalowi, dlaczego przerwano śledztwo: „Nie można dokładnie sprawdzić, w jakich okolicznościach uśmiercono te dzieci''. Wiesenthalowi nie pozostało nic innego, jak tylko protestować, że mordercy Romów zwykle nie stawali przed sądem20 •
* Także
po wojnie niedobitki narodów cygańskich, Sinti i Romów, były dyskry1ninowane i prześladowane w Niemczech, tak że ich centralna orga, nizacja prosiła czasem Wiesenthala o pomoc. Na przykład wtedy, gdy oka, zało się, że Sophie Erhard, która w okresie władzy hitlerowskiej zajmowała się ustalaniem tożsamości Romów według nazistowskich kryteriów, otrzy, mała pozwolenie na pisanie pracy naukowej dotyczącej tej tematyki i nawet miała dostęp do wielu teczek personalnych Romów z tego okresu. Stało się tak również, kiedy gazety w Niemczech i Austrii publikowały wymierzone w Romów artykuły. Wiesenthal zwrócił się w tej sprawie do austriackiego kardynała Franza Keniga. Zwracał się też do burmistrzów niemieckich miast - między innymi Darmstadt, Karlsruhe, Hamburga - protestując przeciw burzeniu dzielnic zamieszkanych przez Romów; pretekstem był zarzut, iż stanowią zagroże nie sanitarne, ale właściwym celem było wypędzenie Romów. Naziści także w Żydach widzieli zagrożenie sanitarne - pisał Wiesenthal. Kiedy usły szał o prześladowaniach Romów w Holandii, wysłał telegram do królowej Beatrix21 • Jednak najbardziej przysłużył się Wiesenthal Romom, upamiętniając ich dziedzictwo historyczne. Oprócz samych Romów nikt nie zrobił w tej sprawie więcej niż Wiesenthal. „Romowie nie są dobrze zorganizowani, wielu z nich nie potrafi czytać ani pisać - opowiadał później - nie mają też swojego centrum dokumentacji': Zaproponował telewizji niemieckiej nakręcenie filmu o zagładzie Cyganów, zainicjował postawienie pomnika ku pamięci Romów zamordowanych w obozie w Mauthausen, i zanim jeszcze postawiono wielki pomnik w Berlinie upamiętniający Żydów zamordowanych w Holokauście, zwracał się do burmistrza Berlina z żądaniem postawienia pomnika upamiętniającego Romów22•
„DZIECI SĄ TYMI SAMYMI DZIEĆMI"
357
W kibucu Bojowników Getta mieszkała Miriam Novitch, autorka książ„ ki o zagładzie Romów. Izraelski historyk Holokaustu Yehuda Bauer pisał o zagładzie Romów:„To ludobójstwo, lecz nie Holokaust"23 • Wiesenthal po„ tępiał takie stanowisko: „Wielce ubolewam, że również my, Żydzi, a nawet ci spośród nas, którzy ocaleli z Zagłady, nie okazaliśmy dość zrozumienia i współczucia Romom, na co zasługiwali jako nasi bracia w cierpieniu': Nie było nikogo, kto zająłby się odszkodowaniami dla Romów. Na ogół twierdzono, że nie posiadali majątku. Wiesenthal odrzucał takie stanowi„ sko: „Wóz zabrany Romowi był dla niego wart tyle samo, ile sklep dla Żyda i podobnie jak sklep, stanowił podstawę jego utrzymania. Tylko że Romo„ wie są dziś, jak i w przeszłości, ludźmi drugiej kategorii': Wiesenthal miał poczucie wspólnoty losów.„Auschwitz odcisnął piętno na ich dziejach, po„ dobnie jak w naszej historii, i dlatego czuję się emocjonalnie związany z każ„ dym Romem, który ocalał'' 24 •
W styczniu 1976 roku Wiesenthal zwrócił się do prezydenta Malawi, Kamuzu Bandy. Pisał, że w obozie koncentracyjnym spotykał świadków Je„ howy, którzy byli prześladowani i mordowani przez hitlerowców i oto teraz słyszy, że są oni prześladowani w Malawi. Podał, że niewiele wie o Malawi i być może ta informacja nie jest prawdziwa, ale pomimo wszystko prosi, by zakończyć dyskryminację. Organizacja Amnesty International potwierdziła jednak tę informację. Wiesenthal szacował, że w obozach koncentracyjnych zamordowano tysiąc dwustu świadków Jehowy i choć nie był skłonny porównywać ich losów do losów Żydów, to z upływem czasu rosło jego zain teresowanie nimi25 • Przed śmiercią zostawił na biurku list popierający żądania przekazania depozytów nieznanych właścicieli, znajdujących się w bankach szwajcarskich, prześladowanym w okresie nazizmu homoseksualistom. Podział tych pienię dzy między prześladowanych przez nazistów miał w końcu zakończyć aferę banku w Szwajcarii, gdzie ukryto pieniądze zrabowane ofiarom Holokaustu. Inicjatywa listu wyszła od organizacji przedstawiającej się jako „Homoseksualna Inicjatywa Wiednia: która należała do „Koalicji Różowego Trój-
358
SZYMON WIESENTHAL
kąta~
Wiesenthal pisał, iź homoseksualiści i lesbijki, prześladowani w okre, sie nazizmu za swoje skłonności seksualne, niechętnie się ujawniają, więc istnieje niebezpieczeństwo, iż nie dostaną tego, co im się należy, i będzie to dalszy ciąg ich prześladowania26 •
Urzędnicy państwowi
w Austrii i Niemczech nauczyli się z biegiem lat, że nie należy ignorować listów Wiesenthala. Im bardziej stawał się znany na świecie, z tym większą powagą. się do niego odnosili. Jeśli jednak zajmował się sprawami niedotyczącymi Żydów, zachowywali się często tak, jakby mó, wili: to nie twoja sprawa. Pewnego razu zwrócił się do Franza Josefa Straussa, premiera Bawarii, w sprawie Romów. Strauss odrzucił jego wniosek i udzielił mu reprymendy: „Nadeszła pora, by zaprzestać używania przeszłości jako broni przeciw de, mokratycznym rządom" - pisał do Wiesenthala. Później okazało się, że Ba, waria traktuje swoich romskich obywateli tak, jak w czasach hitlerowskich. Wiesenthal wraz z grupą intelektualistów i aktorów opublikowali protest w „New York Timesie''27• A jednak szczególny sprzeciw wywołał jego stosunek do Holokaustu właśnie wśród Żydów: zaprzeczenie „wyjątkowości" Holokaustu było uzna, wane przez wielu z nich za grzech niemal równie ciężki, jak negowanie Ho, lokaustu. Była to szczególnie drażliwa sprawa. Z tego powodu Wiesenthal popadł w ostry konflikt z ludźmi kreującymi oficjalną pamięć żydowską, z Eliem Wieselem na czele.
RYWAL
W
listopadzie 1973 roku w sali Carnegie Hall w Nowym Jorku wyko, nywano kantatę Ami Maanim (Wieże), którą skomponował Darius Milhaud, a słowa ułożył Elie Wiesel. Po koncercie Wiesela otoczyli przyja, ciele i wtedy podszedł do niego człowiek, którego nie znał. Później opisywał go jako barczystego mężczyznę z przeszywającym spojrzeniem, jego twarz
„DZIECI SJ} TYMI SAMYMI DZIEĆM{
359
wyrażała siłę. „Szymon
Wiesenthal - przedstawił się. Serdecznie ściska mi dłoń, obejmujemy się, znam jego nazwisko, podziwiam jego pracę, był przecież w obozie zagłady, po wojnie stał się pierwszym łowcą nazistów. Bardzo go cenię" - pisał Wiesel. W następnych latach Wiesenthal odwiedzał Wiesela w jego mieszkaniu w Nowym Jorku. Rozmawiali o tym, co się dzieje na świecie, Wiesenthal opowiadał o swoich poszukiwaniach zbrodniarzy hitlerowskich. Pewnego dnia rozpoczęli rozmowę o tym, kogo należy upamiętnić. „On mówił o uniwersalności cierpienia" - pisał Wiesel. Twierdzi, iż Wiesenthal próbował go przekonać, że nie sześć milionów Żydów, lecz jedenaście milionów ludzi zostało zgładzonych w obozach śmierci, byli wśród nich Polacy, Ukraińcy, Rosjanie, Niemcy i nie wolno zapomnieć o żadnym z nich. Jako że krew żydowska wymieszała się z nieżydowską w Auschwitz, należy pamiętać o wszystkich - cytował Wiesenthala. Wiesel oponował, mówiąc, iż nie ma historyka, który podawałby takie liczby. Wiesenthal stracił cierpliwość: „Myślisz tylko o Żydach - wybuchnął - dla ciebie wszyscy są święci, ale ja mogę ci udowodnić, że byli wśród nich nikczemnicy najgorszego rodzaju, gorsi od nie-Żydów': Wiesel zdurniał się, twarz Wiesenthala spurpurowiała, przeprosił jednak, że nie wyraził się właściwie, chciał powiedzieć zupełnie coś innego. Nie było to jednak przejęzyczenie, lecz sugestia, która z latami stała się uformowanym światopoglądem: Wiesenthal wierzył w jedność wszystkich ofiar28•
Latem 1975 roku Wiesenthal otrzymał list od znanego amerykańskiego pisarza Mayera Levina. Będąc jeszcze młodym dziennikarzem, Levin spotkał ojca Anny Frank i pomógł mu w opublikowaniu jej dziennika. W spólnie przygotowali adaptację dziennika na sztukę teatralną. Otto Frank nie był z niej jednak zadowolony. W dużej mierze był to spór ideologiczny: dla Franka dziennik córki stał się uniwersalnym, humanistycznym, optymistycznym mitem i w taki sposób sztuka powinna być wystawiona na Broadwayu; miała wyrażać nadzieję i wiarę w ludzkie dobro. Levin zaś napisał sztukę żydowską, syjonistyczną, niezwykle antyniemiecką i pesymistyczną.. Na Broadwayu nie chciano jej wystawić, a on sam zaangażował się w publiczną,
360
SZYMON WIESENTHAL
ideologiczną i polityczną walkę sądową o istotę Holokaustu, jego znaczenif
i sposób jego przedstawienia. W wersji izraelskiej do zdania wyrażającegc wiarę w człowieka dodano słowa:„Nie wiem, dziecinko, nie wiem''29•
Listy Levina do Wiesenthala odzwierciedlają już obsesyjny etap jegc walki. Na początku prosił o informacje, że może druga żona Franka miab wpływ na męża. Levin słyszał, że nie jest Żydówką. Frank twierdzi, że był;i więźniarką w obozie koncentracyjnym, ale może aresztowano ją za działal ność komunistyczną. Levin dziwił się również, że Holendrzy, ukrywając} rodzinę Franków, byli komunistami, a skoro tak było, być może dlategc Frank wybrał dla dziennika taki komentarz. Wiesenthal doskonale wiedział, o co chodzi: wciąż walczył z ludźmi ne· guj<}cymi autentyczność Dziennika Anny Frank Od czasu, gdy ujawnił po· licjanta, który ją zatrzymał, zajmował się tym tematem. Obejrzał równi~ film i przedstawienie i nie dopatrzył się w nich wymowy komunistycznej odpisał. „Zawsze uważałem, że nie powinno się przy każdej okazji podkre· ślać tylko liczby ofiar żydowskich. Zawsze sprzeciwiałem się, by mówione tylko o sześciu milionach zamordowanych Żydów, jakby to była wojna tylkc między Żydami a hitlerowcami. Twierdziłem zawsze, że było jedenaście mi· lionów ofiar, w tym sześć milionów Żydów': Spotkał się z Otto Frankierr zaledwie raz, nic nie wiedział o jego życiu rodzinnym i wydaje mu się, ~ będzie lepiej zająć się ściganiem zbrodniarzy hitlerowskich. Levin zgodził się, że nie należy pomijać faktu, iż hitlerowcy mordowal również nie,żydów, ale uważał, że w teatralnej adaptacji dziennika, a takżE filmowej i telewizyjnej zredukowano rolę Żydów. Anna Frank pisała o swo· im doświadczeniu jako Żydówka i właśnie te ftagmenty z premedytacją zostały sfałszowane, by podkreślić uniwersalność jej postaci. Wydarzyło się te wprawdzie w Stanach Zjednoczonych, jednak Levin upatrywał przyczyny tej manipulacji w stalinowskim antysemityzmie. Twierdził, że walczy o pra· wo do twórczej wolności. ,,Nie atakuję komuniz1nu, jestem tylko zaniepokojony nienawiścią. ko· munistów do Żydów i Izraela" - pisał do Wiesenthala. Przypomniał przy rt:; okazji antyizraelskie stanowisko kilku ideologów „Nowej Lewicy': „Wojna z Żydami nie skończyła się na klęsce hitlerowskiej" - kontynuował. Naziści zmierzali do fizycznej likwidacji Żydów, a komuniści spiskują, aby zniszczyć
„DZIECI S-4 TYMI SAMYMI OZIE Ć MI "
żydowską tożsamość,
a tym samym przyszłość narodu żydowskiego. ,,Fakt, że nawet ty nie odnalazłeś komunistycznych wpływów w sztuce i filmie, świadczy o sukcesie propagandy"30• Zgadzał się z Wiesenrhalem: on także jako syjonista i antykomunista był skłonny utożsamiać przynajmniej część krytyki wobec Izraela z nazistowskim i neonazistowskim antysemityzmem. W kolejnych latach Levin zajmował się wieloma tematami, ale niezwykle znaczące było jego milczenie wobec łamania praw człowieka wśród Palestyńczyków. Jednak w debacie na remat Holokaustu znalazł się na lewo od centrum. Podczas jednej z wizyt w Izraelu rozmawiał na ten temat między innymi z Gideonem Hausnerem. Nie poprzestał na argumentach o historycznej sprawiedliwości i uniwersalnej moralności -. twierdził również, że Izrael i naród żydowski nie mogą sami sprostać czyhającemu na nich niebezpieczeństwu: potrzebują światowego poparcia, toteż należy światu przypominać, iż nazizm nie zagrażał wyłącznie narodowi żydowskiemu, lecz całej ludzkości. Również z tego powodu należy mówić nie tylko o ofiarach ży dowskich, lecz o wszystkich, o sześciu milionach Żydów i pięciu milionach ofiar innych narodowości. Żydowska zagłada przez to nie zmaleje, nasza tragedia nie będzie mniej straszna. Wręcz przeciwnie - żydowska tragedia stanie się ważną częścią tragedii całej ludzkości - pisał3 1 •
Trudno zrozumieć, w jaki sposób Wiesenthal doszedł do wniosku, że oprócz sześciu milionów Żydów hitlerowcy zamordowali jeszcze pięć milionów osób innych narodowości. Liczba nie-Żydów zamordowanych przez hitlerowców w obozach śmierci jest o wiele mniejsza, liczba nieżydowskich cywilów, którzy zginęli w czasie drugiej wojny światowej, o wiele wyższa. „Można zdecydowanie stwierdzić, że nazistowski antysemityzm ponosi niemałą odpowiedzialność za śmierć nie tylko prawie sześciu milionów Żydów, lecz również za śmierć dwudziestu dziewięciu milionów nie-Żydów" - pisał Yehuda Bauer. Bauer dodaje, iż Wiesenthal przyznał mu się, że wymyślił tę liczbę, aby wzbudzić do Żydów sympatię i zbliżyć ich do innych narodowości: ,,Może to i piękny pomysł, lecz w końcu nieskuteczny, a przede
SZYMON WIES ENTHAL
wszystkim błędny" - uważa izraelski historyk32• Wiesenthal mógł wziąć dane ze znanego dokumentu, w którym hitlerowcy podali liczbę europejskich Żydów, których należy zgładzić: jedenaście milionów. Możliwe jest jednak, że sam je wymyślił: w każdym razie nieprawdziwa liczba znalazła się w przesłaniu Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. Przed jego otwarciem prezydent Carter podczas przemówienia na wzgórzu Kapitol mówił o jedenastu milionach 33 • Elie Wiesel, stojący na czele Społecznej Rady Planowania Muzeum, bardzo się zirytował. Po zakończeniu uroczystości odprowadził Cartera do Białego Domu i w drodze zapytał, na czym się opierał. Carter odpowiedział, że na pismach i przemówieniach Wiesenthala. Wiesel na to, że nie ma żadnych podstaw, by podawać taką liczbę. Zdziwiony Carter zapytał: to w obozach byli także nie...Żydzi? Wiesel z reguły odpowiadał na to pytanie w ten sam sposób: „Nie wszystkie ofiary były Żydami, lecz wszyscy Żydzi byli ofiarami". Wyjaśnił prezydentowi, iż wśród nieżydowskich więź niów byli wprawdzie także partyzanci i nieustraszeni humaniści, jednak nie pięć milionów osób, lecz zaledwie ułamek tej liczby. Ale byli też wśród nich antysemici i sadystyczni zbrodniarze, których hitlerowcy przenieśli z wię zień do pracy w obozach. „Czy będzie to uczciwe, panie prezydencie - byśmy czcili ich pamięć wraz z pamięcią moich rodziców?" - zapytał Wiesel. Jego zdaniem Carter nigdy więcej nie wspomniał o jedenastu milionach34 •
Z dokumentów przechowywanych w Archiwum Wiesenthala wynika, że spór ten, przynajmniej na początku, był merytoryczny. Hausner zaproponował zaproszenie Wiesenthala i Wiesela na wspólne spotkanie, nic z tego jednak nie wyszło. „Prawdopodobnie Elie Wiesel, którego szanuję, cenię i kocham, nie znalazł czasu lub nie był tym zainteresowany" - pisał Wiesenthal35. Jednak w ciągu kilku kolejnych miesięcy zaczął mówić o Wieselu jako o przeciwniku w zawodach: „Wiesel traci pozycję" - relacjonował36• W tym okresie nadal korespondowali na temat nieporozumień i możli, wości zatarcia różnic oraz opublikowania wspólnej książki. Wiesenthal uło żył nawet pytania na przyszłą debatę: czy istnieje kara adekwatna dla zbrodni hitlerowskich? Czy jest jakikolwiek sens w karaniu? Czego może oczekiwać
„DZIECI
S1 T YMI S AMYMI
DZIEĆMI
11
młode pokolenie po procesach zbrodniarzy hitlerowskich? Jakie zagrożenia
pozostawili po sobie hitlerowcy? Czy istnieje antysemityzm bez Żydów? Ja~ kie jest miejsce nienawiści, biurokracji i technologii w stosunkach między ludzkich? Czy istnieje kompleks ocalonego? Ucieczka od przeszłości; rola szkoły w nauczaniu o Holokauście; zimna wojna i przeszłość hitlerowska; kolektywna wina i wstyd zbiorowy; porażka religii; kto ma prawo wybaczyć? Wiesel w zasadzie zgodził się na kontynuację dialogu, zaproponował jednak dołączenie do listy tematów wątek podejmowany przez Wiesenthala w przemówieniach w Stanach Zjednoczonych. Podczas jednego z takich przemówień, które go zaniepokoiły, Wiesenthal powiedział między innymi: nKażdy, kto ogląda w prasie lub telewizji głodujące dzieci w Kambodży i pamięta zdjęcia dzieci z warszawskiego getta, zrozumie, że są to te same dzieci. Różnice w czasie, miejscu i kolorze skóry nie mają tu żadnego znaczenia"37 • Wiesenthal poczuł się urażony krytyką Wiesela i merytoryczna dyskusja między nimi przeobraziła się w osobistą wrogość. Ponieważ Wiesel znów go oczernia, nie jest już zainteresowany spotkaniem z nim - napisał do Hausnera38. Kilka miesięcy później Henry Kissinger powiedział w wywiadzie dla szwedzkiej telewizji, że od Wiesela usłyszał jedynie, iż szwedzki dyplomata Raul Wallenberg nie żyje. Wiesenthal natychmiast rozpowszechnił te słowa, jakby Wiesel zdezerterował z ważnej batalii39•
Kiedy Elie Wiesel zaczął się zajmować Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, Wiesenthal zachęcał romskich działaczy, aby zażądali, by ich przedstawiciel został włączony do Rady Pamięci Muzeum, na której czele stał Wiesel. Z powodu osobistej wrogości między nimi nie było na to szansy i rzeczywiście W iesel sprzeciwił się temu żądaniu. Chował się za formalnym argumentem, że to nie on, lecz prezydent Reagan mianuje członków Rady Pamięci. Kiedy jednak Romowie zwrócili się do prezydenta, Biały Dom przekazał ich list Wieselowi. W następnych latach Wiesel został zasypany podobnymi żądaniami, na które nie chciał się zgodzić. Profesor Ian Hancock z uniwersytetu w Teksasie, popierający Romów, zwrócił się do Wiesela z prośbą o wyjaśnienie tego,
SZYMON WIESENTHAL
co napisał w swej książce Noc: Wiesel opisuje tam romskiego kapo okłada, jącego jego ojca i dodaje, iż nigdy im nie wybaczy. Hancock chciał wiedzieć, kogo miał na myśli: Romów czy Niemców. Przypomniał, iż wielu Żydów pełniło funkcje kapo w obozach, a wśród więźniów, których traktowali z ok, rucieństwem, byli tez Romowie40• Również Wiesenthal pisał do Wiesela. Pomimo kontrowersji między nimi przypomniał mu, iż zawsze się zgadzali, że Romowie mogą być uzna-ni za ofiary nazizmu; włączenie więc ich przedstawiciela do Rady Pamięci może poprawić sytuację Rom.ów w Niemczech i dlatego właśnie występuje w tej sprawie41 • W grudniu 1984 Wiesenthal wspomniał w jednym z listów, że zwraca się w sprawie Romów do Wiesela ponii1no wrogich uwag, jakie ten z kolegami z Rady Pamięci wygłasza na jego temat. Wiesel odpowiedział na oficjalnym papierze Rady, na którym widnieje amerykański orzeł: „Jeśli pamięć mnie nie myli, to nigdy nie wygłaszałem wrogich uwag pod twoim adresem; nie wychwalam cię, ale też nie krytykuję. Właściwie staram się w ogóle nic nie mówić na twój temat': Jego zdaniem, to właśnie Wiesenthal go oczernia, on sam jednak woli zachować milczenie. „Wierzę w wojnę z antysemityzmem, a nie przeciwko Żydom" - pisał. Wiesenthal, wysyłając ten list jednemu ze znajomych, dopisał: oto przykład bezczelności42 •
Wiesel nie ukrywał faktu, że nie cierpi Wiesenthala również z powodów osobistych. Wspomina, że Wiesenthal prosił go, aby napisał w „New York Timesie" artykuł o Słoneczniku. „Historia wydawała mi się zupełnie absur, dalna, ale jeszcze tego nie przeczytałem" - pisał. Wkrótce otrzymał jednak opowiadanie od Wiesenthala z prośbą, by wziął udział w sondażu na temat Słonecznika. Wiesel się nie zgodził. Pewnego dnia Wiesenthal przyszedł go odwiedzić. Nagle do pokoju wszedł jego najmłodszy syn Elisza. Wiesel przedstawił go. "Zostaw nas samych, mamy tu ważne sprawy do omówienia" - powiedział Wiesenthal do dziecka. Wiesel poczuł się urażony: "Nie lubię, kiedy poniża się dzieci, a w szczególności moje dzieci" - pisał. Od tego momentu kontakt między
„DZIECI
s4 TYMI
SAMYMI DZIEĆMI"
,
:c,
nimi zupełnie ustał. Wiesel opowiadał też o swojej wizycie w serbskim obozie koncentracyjnym. Komendant obozu wychodził ze skóry, by go powitać.
w
Wiesel nie rozmniał, dlaczego tak się stara. Później okazało się, że komen-
l'
dant się pomylił j wziął go za Wiesenthala. Czytelnik miał odnieść wrażenie, iż Wiesenthal jest osobą, którą komendanci obozów koncentracyjnych serdecznie witają.. „Zazdrościł mi. Po prostu mi zazdrościł'' - powiedział kilka lat po śmierci Wiesenrhala'13 • Prawdopodobnie zazdrościli sobie nawzajem.
re
Konkurowali z sobą o miano najwyższego autorytetu, o prawo przemawiania w imieniu ofiar Zagłady i ocalonych, a także o prawo do fonnułowania
il-
sądów
ę
po1itycznych i moralnych. „Teczka Holokausru przynosiła wpłyW}r, zaszczyty i pienią.dze': Ego i współzawodnictwo o zaszczyty zrodziło rów-
ll
nież wrogość między Wiesenthalem a innymi „łowca1ni nazistów" - Tuwią
El
Friedmanem i Beate Klarsfeld.
e
e
ZAZDROŚĆ WŚRÓD ŁOWCÓW
e
1
.,
riedman podziwiał Wiesenthala, pragnął jego uznania, a jednocześnie mu zazdrościł. Zasypywał go masą listów, schlebiał mu.„Jesteś wielkim łowcą nazistów, a ja zaledwie małym pieskiem" - pisał. W książce dodawał: „Jestem zaledwie karłem w porównaniu z nim, a on królem z dwudziestoma
F
tytułami profesorskimi"44 • Nie ul.
a
także sugerował,
że może ujawnić pewne szczegóły z przeszłości, które mogą. wprawić Wie-
senthala w zakłopotanie. Wspomina, że kiedyś był obecny na jego wykła d.zje w Toronto, gdzie Wiesenthal opowiadał, że uczestniczył w schwytaniu Eichmanna w Argentynie: skoczył na niego, wymierzył mu kilka policzków, wepchnął do jeepa,
a
następnie uczestniczył w przesłuchaniu.
Friedman
wsponuna, że podszedł potem do Wiesenthala i zapytał, dlaczego wygłasza publicznie takie kłan1stwa, a on na to, że dostaje za wykład 500 dolarów i diery. Nikt oprócz Friedmana nie opisał jednak tego zdarzenia, a w książce podaje, że działo się ro w Montrealu'15 • Czasami zwracał się do niego „pa-nie inżynierze': a czasami „Szymek': Widokrotnie nalegał na spotkanie, na co Wiesenthal, wzdychając, niekiedy przystawał. Traktował Friedmana jak biednego krewnego, natręta, czasem wysyłał mu pieniądze, coś w rodzaj u
366
S Z YMON WIESENTHAL
zapłaty
za różnego rodzaju publikacje, które Friedman wysyłał mu z Hajfy, jednym razem 300 dolarów, innym tysiąc. Kiedyś powiedział mu, że gdyby osiedlił się w Izraelu, to stałby się Tuwi~ Friedmanem, ale został w Wiedniu, stał się więc Szymonem Wiesenthalem46•
W listopadzie 1968 roku demonstracje studentów w kilku stolicach eu, ropejskich osią.gnęły apogeum; również w Niemczech Zachodnich „Nowa Lewica" groziła zamieszkami. W trakcie kongresu CDU pewna kobieta podkradła się do kanclerza Kurta Georga Kiesingera, a kiedy odwrócił się do niej, wymierzyła mu policzek, krzyczą.c: „Nazista, nazista!". Była to Bea, te Klarsfeld. Kiesinger w czasie wojny należał do partii nazistowskiej i był wysokim urzędnikiem w MSZ. Przeszłość nie miała jednak wpływu na jego karierę polityczną. - jego rzą.d cieszył się szerokim poparciem, a wicekanc, lerzem był Willy Brandt. Kiesinger został wybrany na to stanowisko pod koniec 1966 roku. Klarsfeld już wówczas protestowała przeciw temu wy, borowi, co jednak nie zostało zauważone, doszła więc do wniosku, że atLy' kuły, plakaty i krzyki nie wystarczają. Fotoreporter tygodnika„Der Spiegel" dostarczył jej legitymację prasową, umożliwiającą wejście na kongres partii Kiesingera. Klarsfeld stanęła przed sądem, skazana została na rok więzienia, a karę zmniejszono do czterech miesięcy w zawieszeniu47• Kiedy Klarsfeld spoliczkowała Kiesingera, była trzydziestoletnią matką niemowlęcia. Mieszkała w Paryżu, była żoną żydowskiego adwokata, któ, rego ojciec został zamordowany w Auschwitz. Z powodu jej działalności przed tym zdarzeniem zwolniono ją z pracy we francusko--niemieckiej orga, nizacji zajmującej się kontakrarni między młodzież~ z obu państw. Jej mą.ż Serge starał się udowodnić, iż mężczyzna, który doprowadził do jej zwolnie~ nia, był w przeszłości zwolennikiem partii nazistowskiej. Klarsfeld liczył, że znajdzie na to dowody w Berlinie Wschodnim, a po drodze zatrzytnał się u Wiesenthala. Klarsfeld był jednym z jego wielbicieli. Opowiedział mu, jak rok wcześ~ niej udał się do Izraela, by pomóc w wojnie sześciodniowejj zdołał jeszcze przyjrzeć się ostatnim walkom na wzgórzach Golan. Wiesenthal, chociaż
, " „DZIECI SI} TYMI SAMYMI DZI'ECMI
nie podzielał lewicowych poglądów Klarsfelda, przyjął go bardzo uprzejmie. Uważał, że Beate popełniła błąd, policzkując Kiesingera. Wydaje się jednak, że przez cały czas, kiedy koncentrowała się na polityce niemieckiej, nie zagrażała Wiesenthalowi; w tym czasie została entuzjastycznie przyjęta w Izraelu48• Straciła jednak jego poparcie, gdy wkroczyła na jego terytorium i zaczęła szukać zbrodniarzy nazistowskich.
Klarsfeld z mężem interesowali się głównie zbrodniarzami, którzy działali przeciw francuskim Żydom. Wielu z tych zbrodniarzy mieszkało w Niemczech, ale ze względu na umowę francusko-niemiecką nie można ich było postawić przed sądem. Jednym z nich był Kurt Lischka, szef nazistowskich sił bezpieczeństwa w Paryżu. Dwóch kolejnych to Herber Hagen i Ernst Heinrichsohn. Wszyscy trzej mieszkali w Niemczech, a ich nazwiska wraz z adl'esami figurowały w książce telefonicznej. Klarsfeld była sfrustrowana i wrażeniem tym podzieliła się z korespondentem izraelskiej telewizji w Paryzu ]aronem Londonem. London zaproponował nakręcenie filmu o całej trójce, a Klarsfeld wydawało się, że to dobry pomysł. Wynajęli z mężem operatora i udali się do domów Lischki i Hagena, pytając o ich rolę w deportacji siedemdziesięciu tysięcy francuskich Żydów do obozów zagłady. Obydwaj odmówili odpowiedzi. Cztery tygodnie później małże~stwo K.larsfeld wróciło do Kolonii, rodzinnego miasta Lischki. Towarzyszyło im kilku młodych francuskich Ży dów i cała akcja przypominała podrzędny film sensacyjny. Kiedy Lischka wyszedł z domu, rzucili się na niego, usiłując go porwać, była to amator„ ska próba i Lischce udało się wyswobodzić. Klarsfeld zadbała, by przynajmniej napisała o tym prasa; ona i jej mąż zostali skazani na dwa miesiące aresztu. Dwa lata później, w 1973 roku, Serge Klarsfeld znów zaczaił się obok domu L1schki. Kiedy ten wyszedł, Klarsfeld rzucił się na niego, przystawił mu rewolwer między oczy i uciekł, nie strzelając49 • Działania te miały skło nić niemiecki Bundestag do przyjęcia poprawki w umowie niemiecko„fran„ cuskiej, umożliwiającej postawienie przed sądem zbrodniarzy niemieckich,
368
SZYMON WIESENTHAL
którzy działali we Francji. W końcu poprawkę zatwierdzono. Hagen został skazany na dwanaście lar więzienia, Lischka na dziesięć, a Heinrichsohn na sześć lat50 •
* Niemiecka prokuratura wykorzystała przeciw nim materiały otrzymane po części od Wiesenthala. Klarsfeldowie twierdzili później, iż Wiesenthal dostał te materiały od nich i fakt ten zataił5 1 • Wiesenthal mówił o Hagenie, Lischce i Heinrichsohnie na zwołanej przez siebie konferencji prasowej jesz, cze 3 października 1967 roku, gdzie również żądał wprowadzenia poprawki umożliwiaj
* Od 1971 roku Beate K.larsfeld zaczęła interesować się Klausem Barbie, komendantem gestapo w Lyonie. Wydaje się, iż Klarsfeld zajęła się spra, wą, którą Wiesenthal znał od dawna, lecz nie działał tak aktywnie jak ona. Klarsfeld naśladowała Wiesenthala, zwróciła się do prokuratury w Mona,
•
„DZIECI
s4 TYMI SAMYMI
DZIEĆMI°
:tał
chium, żądając ponownego otwarcia śledztwa przeciwko Barbiemu, które
na
zostało zawieszone kilka lat wcześniej. Prokurator Manfred Ludolph udo-
ne
tal
ie,
ki
stępnił jej kilka fotografii zrobionych w La Paz w Boliwii, twierdząc, że jed-
na osoba na zdjęciu to prawdopodobnie „Rzeźnik z Lyonu'; jak nazywany był
Barbie. Ludolph przekazał jej też nazwiska kilku spośród swoich kontaktów: w Limie, Peru i La Paz. Klarsfeld zrobiła to, co tajne służby Niemiec, Francji lub Izraela powinny były zrobić dużo wcześniej: opublikowała te fotografie w kilku gazetach. Pod koniec grudnia 1971 roku miała już w ręku pełną. informację: Barbie używa nazwiska Klaus Altmann i mieszka w Peru. Jej informator przekazał jej także adres, pod którym przebywał:„U Friedricha Schwenda"57 • Obydwaj zajmowali się podejrzanymi interesami w Boliwii i Peru, w tym handlem bronią58 •
w
ta
P,
a ę
, c
1
Wiesenthal znał nazwisko Barbiego od dawna; w 1968 roku zanotował, iż śledztwo w tej sprawie posuwa się i że wyniki będą ;,sensacyjne''59 • Rok później relacjonował, że otrzymał„ważne informacje" o miejscu jego pobytu. Zapewne jednak nie miał o tym najmniejszego pojęcia, i tak jak w innych przypadkach oświadczył, iż Barbie przebywa w Egipcie60• Znał również
dobrze przygody Friedricha Schwenda. Podczas wojny Schwend był zaangażowany w 'przedsięwzięcie mające na celu zniszczenie brytyjskiej gospodarki przez wprowadzenie w obieg fałszywych banknotów. Wiesenthal łączył Schwenda z organizacją ODESSA, a ten pewnego razu wysłał mu list pełen antysemickich obelg. Po wojnie Schwend pracował dla CIA) jest jednak wą.tpliwe, czy Wiesenthal o tym wiedział6 1 .
* Zanim jes~cze Klarsfeld zaczęła interesować się Barbiem, Wiesenthal otrzymał list od Alfreda H. Jenny'ego, szwajcarskiego biznesmena, który prosił go o interwencję w sprawie syna swojego znajomego, Żyda, jego zdaniem niewinnie przetrzymywanego w więzieniu w Peru. Historia była
370
SZYMON WIESENTHAL
niezwykle skomplikowana. Wydaje się, iż Altmann i Schwend szantażowali osoby, wśród nich Żydów, które przemycały swój majątek z Peru i Boliwii. Jeden z nich zwrócił się do swojego znajomego, właśnie Jenny'ego, twierdząc, iż człowiek, który wplątał go w tę aferę, to Altmann, w czasie wojny wysoki oficer SS. Jenny zwrócił się do Wiesenthala, a ten usiłował mu pomóc. Jak to już bywało w przeszłości, śledztwo rozpoczęło się na prośbę przypadkowej osoby. Wiesenthal nie odnalazł nazwiska Altmanna na liście członków SS, za, łożył więc, że jest to fałszywe nazwisko.Jenny należał do ludzi, którym Wiesenthal potrafił rozpalić wyobraźnię. W kontaktach z Wiesenthalem używał sposobów podpatrzonych zapewne w filmach sensacyjnych: zakodowany język, aluzje. W końcu zasugerował Wiesenthalowi, iż Altmann prawdopodobnie jest zbrodniarzem hitlerowskim. W Archiwum Wiesenthala historia ta gmatwa się w nieskończoną ilość wątków; znajduje się tam mapa drogowa Peru, ni stąd, ni zowąd pojawia się nieznajomy o nazwisku Bargiora. Wiesenthal jednak nie zdołał dowieść, że Altmann to Barbie.„Nic nie wiem o Altmannie" - pisał do Jenny'ego62• Tak więc przypadek ten wpadł w ręce rywalki. Klarsfeld pospieszyła do Peru i Boliwii i jak to miała w zwyczaju, wywołała skandal z pomocą miejscowej prasy. Wiesenthal był oburzony. „Jestem przekonany, że również bez wyjazdu Klarsfeld Francuzi załatwiliby tę sprawę z Peru': W innym liście podkreślił: ,,Gdybyśtny pracowali metodami Klarsfeld w przypadku Stangla, komendanta Treblinki, to aż po dzień dzisiejszy przebywałby w Sao Paulo"63• Upłynęło ponad dziesięć lat, nim Barbie został przekazany Francji i stanął przed sądem. Jego proces spowodował, że społeczeństwo francuskie zostało skonfrontowane z okresem okupacji hitlerowskiej i doprowadził do historycznego rachunku sumienia. W 1987 roku Barbiego skazano na dożywocie. Wcześniej Stany Zjednoczone przyznały, że dla nich pracował64. Na początku 1984 roku Klarsfeld udała się do Santiago, stolicy Chile, gdzie z niewielk~ grupą miejscowych Żydów demonstrowała przed do1nem Waltera Rauffa. To właśnie on jeszcze przed zbudowaniem komór gazowych w obozach zagłady zaprojektował ciężarówki śmierci, w których zabijano Żydów. Po wojnie najpierw przebywał we Włoszech, gdzie został areszto,
ali
'U. ~c,
ki
:o
•,
,,DZIECI S~ TYMI SAMYMI DZIEĆMI"
371
wany przez Amerykanów, a pod koniec lar pięćdziesiątych osiadł w Chile. Chilijska policja aresztowała Klarsfeld, lecz pozwolono jej na powrót do domu. Demonstrację opisano jednak przychylnie w „New York Times Ma, gazine': Kiedy dziennikarz zapytał Klarsfeld o Wiesenthala, odrzekła: „Czy on w ogóle coś robi w sptawie Rau.ffar Jedynie pisze listy"65• Martin Men, delsohn, adwokat Wiesenthala, pospiesznie wystosował do gazety pismo: „Historia oceni działalność Klarsfeld i działalność Wiesenthala. Czy można mieć jakiekolwiek wątpliwości, kto z nich obojga jest ważniejszyr"66 • Ta uwaga nie była uczciwa. Rauff był jednym ze zbrodniarzy hitlerow, skich, którymi Wiesenthal interesował się już na początku lat sześćdzie siątych. W 1962 roku podał, iż Rauff mieszka w Ekwadorze, choć już go wówczas tam nie było, bowiem przeniósł się do Chile. Zniknął na kilka lat, a w 1972 roku Wiesenthal zdobył jego nowy adres. Zwrócił się do Salvadora Allende, prezydenta Chile, od którego otrzymał uprzejmy list. Allende nie wykluczał, iż Rauff zostanie wydany Niemcom. Wiesenthal wprosił się na spotkanie z kanclerzem Niemiec, Helmutem Kohlem, a w połowie lutego 1984 roku rozmawiał w Białym Domu z prezydentem Ronaldem Reaganem na remat Rauffa67 • Więcej nie można było oczekiwać. Tymczasem Rauff nie ukrywał się, widywali go dziennikarze, którzy robili mu zdjęcia. Wiesenthal niczego nie zaniedbał, nie mógł zrobić nic więcej. We wrześ niu 1973 roku Allende został obalony, a rz~d Augusta Pinocheta przyznał Rau.ffowi immunitet. Państw~, które mogły zażądać jego aresztowania, wśród nich Izrael, wolały nie ryzykować swoich interesów w Chile. Izrael miał wszelkie powody, by nie ujawniać tej afery: w 1949 Rauff został zwerbowany przez Mossad i jako agent izraelskiego wywiadu wysłany do Syrii. Wiesenthal mógł o tym wiedzieć, choć nie ma na to dowodów. Rau.ff zmarł w 1984 roku na atak serca68 •
Rozdział dziewiętnasty
„ŻEBY TYLKO NAZWISKO MENGELE NIE ZOSTAŁO
ZAPOMNIANE"
CHŁOPCY MENGELEGO
aurence Olivierjuż w 1977 roku, kiedy zgodził się wcielić w postać Ezry Libermana, łowcy nazistów w filmie Chłopcy z Brazylii, uznawany był za jednego z najwybitniejszych aktorów XX wieku. Film traktował o po, ścigu za doktorem Josefem Mengelem. W Auschwitz Mengele uczestniczył w selekcji przybyłych do obozu, decydował, kto ma iść do pracy, a kto zginie. Przeprowadzał talcie doświadczenia medyczne na więźniach, które miały służyć teorii rasowej. Interesował się głównie bliźniętami. Liberman, mieszkający w Wiedniu, był łowcą nazistów, ta fikcyjna postać wzorowana jest na Wiesenthalu. Pewnego dnia otrzymuje przez telefon informacje, z których wynika, iż Mengele sklonował dziewięćdziesięcioro czworo dzieci noszą cych cechy Adolfa Hitlera. Scenariusz opierał się na bestsellerowej powieści Iry Levina. Wiesenthal nie lubił Chłopców z Brazylii, ta prawie pornograficzna fabuła wprawiła go w zażenowanie. „Mowa tu jest o szalonej fikcji" - pisał. Kiedy Levin przyniósł mu książkę, zwymyślał go, że wzoruje na nim postać Libermana bez jego zgody. Levin odparł, że chodzi przecież o postać historyczną. i widocz, nie odpowiedź ta spodobała się Wiesenthalowi 1• W Europie książka otrzymała miażdżą.ce recenzje, w Ameryce nieco lepsze. Wiesenthal obawiał się, że film zaszkodzi jego wiarygodności, jednak kiedy Laurence Olivier przyszedł z wizytą - poczuł się zaszczycony i po-
L
„ŻEBY TYLKO NAZWISKO MENGELB NIĘ ZOSTAŁO Z APOMNIANE"
373
mógł mu wcielić się
y 'ł
w swą postać. Jeszcze wcześniej Olivier grał nazistow„ skiego sadystycznego dentystę w Maratończyku. Wśród gwiazd Chłopców z Brazylii, oprócz Laurence'a Oliviera, grali Gregory Peck i James Mason. Wiesenthal pospieszył na premierę, choć przyjaciele w Nowym Jorku po.wtórzyli to, co wcześniej napisało wielu krytyków filmowych: film jest zły i mu zaszkodzi. Wiesenthal złościł się. "Olivier odgrywa jakiegoś anonimo„ wego Libermana, który wszakże nie jest Wiesenthalem. Pracuje innymi niż ja metoda1ni i nie w moim stylu. Liberman jest przerażonym Żydem z getta, Ira Levin prawdopodobnie nie znał innego Żyda"2 • Kiedy zgadzał się na współpracę z twórcami filn1u, być może łudził się, ii Chłopcy z Brazylii pomogą schwytać Mengelego, podobnie jak Akta ODESSY doprowadziła do aresztowania Roschmanna. Planował uczcić swoje siedemdziesiąte urodziny, a to czego pragnął najbardziej, to schwy„ tanie Mengelego. Nie zniechęcały go nieudane próby. Mógł się pocieszać, że Mossadowi i niemieckiemu prokuratorowi nie powiodło się lepiej. Wie„ sentha.l próbował dalej.
t Kiedy w 1959 roku pisał, iż jeden z jego „wysłanników" odnalazł Menge„ lego w Buenos Aires, jak zwykle nieco przesadził. W stolicy Argentyny Wie„ senthal współpracował z preze~em Organizacji Byłych Więźniów Obozów Koncentracyjnych, Jose Moskovitzem. Spotkali się kilka lat po zako11.czeniu wojny na jednym z kongresów ocalonych z obozów. Moskovitz, węgierski Żyd, przez pewien czas mieszkał w Izraelu, a na początku lat pięćdziesią.~ tych przeniósł się do Ameryki Południowej, gdzie zajmował się odszkodo„ waniami, zwrotem mienia, itp. Prawdopodobnie brał udział w technicznych przygotowaniach, poprzedzających ujęcie Eichmanna, jak na przykład wy„ najęcie tajnych mieszkań dla izraelskich agentów. Zawsze był również do dyspozycji Wiesenthala. Korespondencja między nimi dotyczyła wielu zbrodniarzy. Wiesenthal przekazywał mu strzępy informacji, a Moskovitz miał je sprawdzić. Znał kilku szefów służb specjalnych w Argentynie, zatrudniał również profesjo„ nalne agencje detektywistyczne. Korespondencja między nimi trwała kilka
374
--
SZYMON WIESENTHAL
lat, a z ich listów emanuje wzajemna przyjaźń. W pewnym momencie Wiesenthal wysłał również pytania dotyczące Mengelego. „Otrzymałem z Izraela wiadomość, z której wynika, że mieszkający w Buenos Aires niejaki Pedro Klein wie coś na temat Mengelego i pragnie się ze mną skontaktować, lecz nie wie, jak to zrobić - pisał do Moskovitza wiosną. 1972. - Słyszałem, że go znasz lub możesz łatwo sprawdzić, kim jest. Czy można na nim polegać? Czy może chce pieniędzy?': Wiesenthal prosił Moskovitza, by skontaktował się z mężczyzną. i przekazał mu jego adres. Trzy tygodnie później prosił o sprawdzenie pewnych informacji doty, czących sześćdziesięciopięcioletniej kobiety, która spotykała się z nazistami i nawet udzieliła im schronienia w swoim domu. Moskovitz robił, co w jego mocy: niestety· nie zna Kleina, w książce telefonicznej Buenos Aires występują aż trzy osoby, które mogłyby nim być. Czy Wiesenthal może zdobyć dodatkowe informacje z Izraela? Kobietę natomiast zna i niebawem 1noże wysłać dodatkową notatkę o jej działalności. Zamówił bardzo poufne śledztwo. Moskovitz informował też Wiesenthala, że człowiek, któremu je powierzył, jest jak najbardziej godny zaufania, a Moskovitz pokrywa także jego wydatki3• W 1972 roku Wiesenthal pisał, że syn Mengelego, Rolf, zamierza odwiedzić Brazylię. Chciałby wysłać detektywów, ale nie ina pieniędzy na akcję. Potrzebuje 1O tysięcy dolarów, a ma zaledwie 2 tysiące. Starał się pozyskać brakującą sumę od holenderskiej gazery„ proponując jej wyłączność na tę historię, gazeta jednak nie chciała tyle zapłacić4 •
* „Mengele często zmienia miejsce zamieszkania; zapewne boi się o swoje życie" - zanotował w 1968 roku. Cztery lata później, powołując się na„wiarygodne źródła: napisał, że w 1981 roku Mengele przebywał w Hiszpanii: "Nasz agent zapisał numer rejestracyjny samochodu, którym poruszał się Mengele; to była niemiecka rejestracja. Okazało się jednak, że numery nie były prawdziwe': W dalszym ciągu sprawdzał wiadomości dotyczące miej~ sca pobytu Mengelego.
•
„ZEBY TYLKO NAZWISKO MENGELE NIE
ZOSTAŁO
µ
ZAPOMNIANE
375
Minęły kolejne cztery lata i na początku 1974 roku Wiesenthal twierdził, iż Mengele nadal żyje jako wolny człowiek w Paragwaju. „Mengele
jest na pierwszym miejscu na naszej liście poszukiwanych" - oświadczył w 1978 roku, dodając, że rządząca w Paragwaju junta wojskowa przyznała mu azyl. Rzą.d paragwajski zaprzeczył tym informacjon1, jednak Wiesenthal opublikował dokumenty potwierdzające, że Mengele otrzymał paragwajskie obywatelstwo. "Staramy się podtrzymać społeczne zainteresowanie Mengelem" - wyjaśnił i rzeczywiście cała seria tygodników opublikowała o nim artykuły, między innymi „Time': „Paris Match" oraz austriacki „Profil". Dokument potwierdzający, iż Mengele otrzymał paragwajskie obywatelstwo, został opublikowany również w Izraelu5• Na początku lat osiemdziesiątych zaczęły napływać fragmentaryczne informacje, po tym, jak ogłoszono, że za dostarczenie informacji, które pomog'! w zatrzymaniu Mengelego, wyznaczono nagrodę w wysokości 50 tysięcy dolarów, a kolejne 10 tysięcy zostanie przeznaczone na cel humanitar, ny, który wskaże nagrodzony. Okazało się, że ślady Mengelego prowadziły do Chile, Boliwii i Urugwaju. Poszukiwania te odbiły się szerokim echem w prasie. Wiesenthal był pewny, .że Mengele zostanie złapany: "Wiemy teraz więcej na temat kręgu jego znajomych i mamy nadzieję osiągnąć sukces do końca 1981 roku': Kiedy jednak nic się nie wydarzyło, nagroda została podwyższo na do stu tysięcy dolarów. „Według naszych ostatnich wiadomości, Mengele przebywa obecnie w Filadelfii w Paragwaju - informował Wiesenthal w 1973 roku, dodając: - Publikujemy to, aby przyjaciele Mengelego zdawali sobie sprawę, że o tym wiemy"6 •
Równolegle Wiesenthal starał się zainteresować tą sprawą różne instytucje, a także znajomego swojego znajomego, sekretarza generalnego ONZ, Kurta Waldheima. Waldheim zwrócił się do rządu paragwajskiego i przekazał Wiesenthalowi odpowiedz, którą otrzymał: Mengele już dawno opuścił Paragwaj, a obywatelstwo zostało mu odebrane. Wiesenthal miał co do tego
376
SZYMON WIESENTHAL
wątpliwości7.
Nie on jeden, także ambasador Izraela w Paragwaju, Benno Weiser Varon, był przekonany, że Mengele przebywa tu nadal. Również niemiecki rząd przypuszczał, że Mengele mieszka wciąż w Paragwaju, jednak gdy niemiecki ambasador prosił o jego ekstradycję, prezydent Alfredo Strossner zażądał, by Niemcy przestały się zajmować tą sprawą, w przeciwnym razie zerwie stosunki dyplomatyczne między obu krajami8 • W marcu 1985 roku Wiesenthal otrzymał list od kanclerza Niemiec Helmuta Kohla. Kanclerz zwracał się do niego na oficjalnym papierze, ale na górze listu napisał odręcznie„prywatne" i dodał wykrzyknik. Jak zapewne Wiesenthalowi wiadomo, pisał Kohl, rząd niemiecki poszukuje Mengelego na całym świecie i wysiłki koncentrują się obecnie na Ameryce Południowej. Na początku roku Niemcy zwróciły się do szeregu państw z prośbą o zwięk
szenie wysiłków, „szczególnie do Paragwaju': Kohl twierdził, iż rząd paragwajski przyrzekł natychmiastowe wydanie Mengelego po jego aresztowaniu, jednak stwierdził, że Paragwaj dawno już opuścił. Niezależnie od tego Kohl obiecał, że podczas najbliższej wizyty prezydenta Strossnera w Niemczech poruszy ten temat. Prawdopodobnie głównym celem tego listu było powstrzymanie Wiesenthala przed publikowaniem nowych deklaracji, które mogłyby popsuć wizytę Strossnera. Kohl nie napisał o tym wprost, ale zaznaczył, że zna„interesujące oświadczenie" Wiesenthala przekazane agencji prasowej, z którego wynikało, że choć Wiesenthal nie zna adresu Mengelego, wie, iż przebywa w Paragwaju, na zamkniętym terenie wojskowym. Kohl prosił więc Wiesenthala „o wsparcie" wobec spodziewanych zaprzeczeń rządu parag~ wajskiego.„Pan Wiesenthal będzie łaskaw udostępnić rządowi federalnemu fakty, rezultaty poszukiwań i opis okoliczności, które skłoniły go do opub~ likowania tej informacji. Naturalnie, rozmowy ze Str6ssnerem odbędą się w zupełnie innej atmosferze, jeśli Niemcy będą w stanie przedstawić dowody" - pisał kanclerz. Wiesenthal nie wiedział więcej niż Niemcy. Pisał do Kohla, iż wie o poszukiwaniach Mengelego prowadzonych przez Niemcy jeszcze za rządów Adenauera, zna również oświadczenie rządu Paragwaju, iż Mengele nie przebywa na ich terytorium. W roku 1979 zdołał udowodnić, iż Mengele był obywatelem Paragwaju, więc również dziś nie bierze tych deklaracji na
•
„ŻEBY TYLKO NAZWISKO MEN'GELE NIE ZOSTAŁO ZAPOMNIANt(
377
poważnie. Zbrodnie Mengelego są dobrze udokumentowane, tak więc należy uczynić wszystko, by stanął on przed niemieckim sądem9 •
W Archiwum Wiesenthala znajduje się olbrzymia liczba listów od osób, które twierdziły, iż wiedzą, gdzie się znajduje Mengele, lub widziały kogoś podobnego do niego. Wiesenthal odpowiadał wszystkim, nawet jeśli podejrzewał, że jest wprowadzany w błąd. Niejaki Herbert Hans Wagner z Augs, burga w Niemczech wysłał inu informację o pozornych ruchach Mengelego. Wiesenthal obiecał mu, że oprócz niego samego i sekretarki nikt nie dowie się o jego liście i że nie zagraża mu żadne niebezpieczeństwo. Zasugerował mu, aby korzystał z pseudonimu Feliks10• W 1981 roku polecił swojen1u adwokatowi w Nowym Jorku, by zaofe, rował 50 tysięcy dolarów pewnemu mężczyźnie z Quito, stolicy Ekwadoru, który chciał sprzedać informację o adresie Mengelego. Wiesenthal rozma, wjał z nim, a list do adwokata odzwierciedla styl jego pracy:„Powiedziałem mu, ie jesteśmy zainteresowani tym, co nam proponuje, nie ma potrzeby, aby wysyłał nam towar, bo wystarczy, by wysłał tylko adres. Rzecz jasna, po, wied,ziałem mu, aby obniżył cenę. Wydaje mi się, że możemy zaproponować sumę 50 tysięcy dolarów, pod warunkiem że będzie można zaaresztować osobę na podstawie otrzymanego adresu. Wynagrodzenie po dokonaniu aresztowania" 11 • Młody Niemiec Ingo Wenzeck przedstawił pomysł utworzenia specjal, nej jednostki złożonej z żydowskich i niemieckich wolontariuszy, którzy wyruszą na poszukiwanie Mengelego. Obiecał, że jeśli tylko jednostka taka powstanie, sam do niej dołączy 12• W tym samym okresie Wiesenthal finansował już przygody pani Ingrid Rimland ze Stockton w Kalifornii.
KORZENIE
K
iedy Ingrid Rimland usłyszała o próbach schwytania Mengelego, przeczytała Mordercy sq wśród nas. Książka ta bardzo ją wzruszyła: „Jakże
378
SZYMON WIESENTHAL
niewiele wiemy jedni o drugich" - napisała do Wiesenthala13. Przedstawiła się jako poważna pisarka, która opublikowała już kilka powieści. Urodziła się na Ukrainie wśród chłopów należących do kościoła mennonickiego, chrześcijań skiego kościoła reformowanego, który powstał w XV wieku i wzywał między innymi do zaniechania przemocy. Po drugiej wojnie światowej jej rodzina wyemigrowała do Paragwaju, gdzie Ingrid dorastała. Wyszła za mąż, urodziła niepełnosprawnego umysłowo syna. W jednej ze swoich książek, którą wysła ła Wiesenthalowi, opisała, jak wychowywała syna, ai skończył szkołę średnią. W latach sześćdziesiątych przeniosła się do Stanów Zjednoczonych, gdzie oprócz pisarstwa zajmowała się pedagogiką specjalną14 • Jedna z jej książek, Wędrowcy, już wówczas została uznana za pronazistowską, lecz Wiesenthal najwytaźniej wolał uwierzyć autorce, że to nieprawda, albowiem dotychczas nikt nie opowiedział mu więcej o Mengelem, niż dowiedział się z jej książki. Ingrid Rimland przypuszczała, że Mengele pracował jako lekarz w kościele mennonickim, a ona poznała go w okresie młodości. „Znałam go dobrze, ponieważ pracowała u niego moja matka'' - opowiadała 15 • Wiesenthal pragnął wierzyć, że stoi przed wielkim przełomem. Dalsza część tej historii charakteryzuje jego styl pracy: nie odrzucał żad nej propozycji, która mogłaby mu pomóc w odnalezieniu poszukiwanych zbrodniarzy. Przywykł do częstych rozczarowań, był więc skłonny poruszyć niebo i ziemię i w tym przypadku skusił się, by wysłać Ingrid Rimland z tajną misją do Paragwaju. Zabrała ze sobą pilota doświadczalnego Waltera Boenera z Reno w Nevadzie, który urodził się w Paragwaju jako syn niemieckiego wicekonsula. W latach czterdziestych wezwano jego ojca do Berlina, a że sprzeciwiał się reżimowi hitlerowskiemu, zdezerterował do Anglii i ws tą.pił do Royal Air Force. W czasie wojny Niemcy zestrzelili jego samolot, a on zginął. Jego syn Walter pozostał w Niemczech i wcielono go do Hitlerjugend, a następnie do lotnictwa. Uczestniczył w kilku walkach lotniczych z Rosjanami, jednak przed zakończeniem wojny aresztowano go pod zarzutem kompromitacji nie1nieckiego lotnictwa. Rimland zamierzała napisać książkę o jego życiu 1 6 • Wygląda na to, iż Wiesenthal nie sprawdził biografii Boenera, więc z entuzjazmem wysłał ich do Paragwaju.
. „ZBBY T YLKO NAZWISKO MENGBLE NIE ZOSTAŁO ZAPOMNIANE"
379
Na pocz'!tku wszystko przebiegało jak znakomicie przygotowana ope-racja. Wiesenthal udał się do Kalifornii, gdzie spotkał się z Rimland; prze-kazał jej materiały dotyczące Mengelego, ale polecił, by nie zabierała ich ze sobą., bo mogłaby wpaść w
tarapaty w Paragwajul7• Uzgodniono pretekst ich
podróży: Ri1nland i jej partner udają. się na wyprawę do miejsc związanych
z własnym dzieciństwem. Wiesenthal poinformował o całej akcji prokurato--
ra generalnego we Frankfurcie18• Rimland i Boener otrzymali pieniądze. Martin Rosen, adwokat Wie-senthala w Nowym Jorku, opracował na piśmie warunki: każde z nich otrzy-ma czek na sumę 6 tysięcy dolar6w. Połowa tej sumy przeznaczona była na wydatki, z tym że mieli przedstawić rachunki. Opr6cz tego Rosen opłacił bi-lety lotnicze. Uzgodniono, że jeśli Mengele zostanie dzięki nim zatrzymany, otrzymają po 50 tysięcy dolarów. Rosen miał być ich łącznikiem 19 • Zanim wyruszyli w drogę, Rimland zadała szereg pytań: czy Mengele ma wyraziste oczy? czy miał romans z kobietą o nazwisku Morgenstern? czy przebierał się za Żyda? I wiele innych, których Wiesenthal nie mógł zrozumieć. Wszystko to czerpała ze swej wyobraźni20 • Wrócili po trzech miesiącach. Nie odnaleźli Mengelego, ale Rirnland zdo~ była materiał na książkę. Wymyśliła, że Mengele pod nazwiskiem Fertsch pracował jako lekarz. Opisała go jako dziwnego i okrutnego mężczyznę; za-sypała też czytelników całą listą innych lekarzy, z których jeden winny był choroby umysłowej jej syna. Pierwszy rozdział jej książki gotowy był tuż po powrocie, wysłała go Wiesenthalowi niemal z radością: „Przypuszczam, że producenci film.owi i wydawcy zapłacą masę pieniędzy, jeśli okaże się, że miałam rację. Chciała- bym się założyć z panem o butelkę szampana, że Mengele to Fertsch'~ Wiesenthal gotował się z wściekłości: Rimland i jej partner nie posunę~ li poszukiwań w sprawie Mengelego nawet o krok. Podejrzewał, że nawet nie starali się go odnaleźć, wykorzystywali tylko jego pieniądze, by wrócić z książką.. Zapewne podniósł na nią głos: „Wciąż nie mogę dojść do siebie po naszej ostatniej rozmowie telefonicznej" - pisała21 • Próbowała mu wyjaśnić, że jest przekonana o swojej racji; za chwilę prawda ujrzy światło dzienne, więc musi być gotowa z tą sensacją. Nie moż na wymagać od dziennikarza, by zrezygnował z takiej historii. Starała się
380
SZYMON WIBSBNTHAL
wzbudzić jego litość, może poczucie winy. „Czuję się okropnie, od kiedy pracuję z panem nad tą sprawą - napisała. - Zawsze czułam, że pan nie ufa mi
w pełni. Wiem też, że może mnie pan zniszczyć, jeśli pan zaprzeczy temu, co mówią lub piszą, albo sama się zniszczę, jeśli opowiem tę głupią historię, która może się okazać nieprawdziwa"22• Wiesenthal miał wszelkie powody, by się na nią gniewać, również dlatego, że sam popełnił błąd: gdy Rimland z przyjacielem wędrowali po krainie swego dzieciństwa, marząc o wielkim bestsellerze, opublikował wiadomość, że Mengele znalazł schronienie wśród mennonitów. Mennonici poczuli się urażeni; napływały protesty z ich kościoła w Holandii, gdzie Wiesenthal cieszył się dużym poparciem. Zmuszony był przepraszać23 • Wiele lat później znów natknął się na n~wisko Rimland, która związała się z Ernestem Ziindelem, jednym z najbardziej znanych kłamców oświę cimskich; pomagała mu i nawet stworzyli portal internetowy, na którym opublikowali między innymi materiały szkalujące Wiesenthala24 •
Niektóre oświadczenia publikowane przez Wiesenthala nie były prawdziwe i on o tym wiedział. Prawdę mówiąc, nie miał pojęcia, gdzie może znajdować się Mengele. Ten przez pewien czas rzeczywiście przebywał w Paragwaju i Argentynie, jednak wśród wszystkich krajów, które Wiesenthal wymieniał, nie było tego, w którym Mengele znalazł stosunkowo pewne schronienie na długie lata: Brazylii. Przeniósł się tam kilka miesięcy po porwaniu Eichmanna w 1960 roku. 5 lutego 1979 roku poszedł popły wać w morzu i utonął. Rodzina Mengelego wiedziała o jego śmierci, lecz przez kilka lat utrzy~ mywała to w tajemnicy. Wiesenthal tymczasem szukał go po całym świecie. W pewnym momencie w mediach zaczęły pojawiać się sugestie, że Mcngele nie żyje. Podczas śledztwa rodzina przyznała, że utonął, i pokazała, gdzie został pochowany. Grób otwarto i ciało Mengelego zostało zidenty.fikowa~ ne25 • Wiesenthal nie mógł się z rym pogodzić. Cztery lata po identyfikacji wciąż wysuwał różne wątpliwości, jednak nikt mu już nie wierzył. Mengele
„ŻEBY TYLKO NAZWISKO MENGELB NIB ZOSTAł..0 ZAPOMNIANB
11
38I
zmarł, a wiarygodność Wiesenthala znów mocno ucierpiała. Był to już drugi
przypadek tego rodzaju: w 1973 roku ujawniono w Berlinie szczątki Mar, tina Bormanna, zastępcy i powiernika Hitlera. Do tego czasu Wiesenthal rwierdził, że Bormann żyje, i wskazywał różne miejsca na świecie, między
innymi Brazylię26 • Śledztwo w sprawie śmierci Mengelego ujawniło między innymi, iż jego syn Rolf kilkakrotnie, tak jak podejrzewał Wiesenrhal, udawał się do Brazylii. Wiesenthal nie wiedział jednak, że młody Rolf jedzie odwiedzić ojca. Mengele korespondował również z rodziną w Niemczech. To właśnie było źródłem błędu - Wiesenthal starał się usprawiedliwić: wychodził z założenia, że Niemcy śledzą rodzinę i przyjaciół Mengelego27• Jedni oskarżali drugich, a prawie wszyscy szydzili z Wiesenthala, także amerykański adwokat Gerald Posner.
Posner oraz brytyjski dziennikarz John Ware otrzymali pozwolenie od rodziny Mengelego na przejrzenie jego dzienników i prywatnej korespon, dencji - oparli na nich swą książkę o jego ucieczce i nieudanych próbach wy, śledzenia go. Przede wszystkim była to klęska Mossadu oraz służb specjal,
nych i prokuratury Niemiec i Stanów Zjednoczonych. Mengele nie został odnaleziony, ponieważ nikt go na serio nie szukał; Wiesenthal przynajmniej próbował.
Posner napisał mu, iż nie ma na świecie człowieka, którego sza,
nowałby bardziej, i że zawsze widział w nim bohatera. W książce jednak nie oszczędził go - Wiesenthal poczuł się urażony. Przypomniał sobie wtedy, jak po raz pierwszy w latach sześćdziesiątych
przyjechał do USA. Nikt wówczas nie interesował się nazistami. Żydzi za,
dowalali się corocznym Dniem Pamięci. Tylko dzięki niemu, jego wykładom i występom w telewizji nie zgasł ten mały płomień - pisał do Posnera, do, dając bliskie sercu zdanie, które wyrażało całą jego koncepcję życia zawodo.-
wego: "Kiedy nikt jeszcze nie interesował się Mengelem, przekazałem prasie informację, której nie byłem w stanie sprawdzić, a uczyniłem tak tylko po to, by nie zapomniano nazwiska Mengele"28• Było to więcej, niż uczynili inni.
SZYMON WIESENTHAL
Wiesenthal sugerował zawsze, że dopóki nie udowodniono śmierci po, szukiwanych przez niego zbrodniarzy, należy kontynuować poszukiwania, jakby jeszcze żyli. Zasada ta obowiązywała wszystkie organizacje, które miały się zajmować poszukiwanie1n Mengelego. Z biegiem lat stał się on symbolem nazistowskiego zła. Stało się tak między innymi pod wpływem filmów Maratończyk i Chłopcy z Brazylii. Z czasem, gdy zbrodniarzy hitlerowskich ubywało i wciąż nie było wiadomo, co się z nim stało, pozostała wiara, że pewnego dnia odpowie za swe czyny. W styczniu 1985 roku odbyły się uroczystości upamiętniające czterdzie, stą rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz. W Jerozolimie zainscenizowano „sąd publiczny': w którym kilka spośród ofiar Mengelego opowiadało o strasznych doświadczeniach, jakie na nich przeprowadzał. Środki masowego przekazu podawały szczegóły przyprawiające o dreszcze. Wszystko to sprawiło, że Holokaust utożsamiany był z Auschwitz i Mengelem29 • Przyrzeczono nagrody pieniężne temu, kto dostarczy informacji o miejscu jego pobytu; Izrael, Niemcy i Stany Zjednoczone obiecały szukać ze wzmożo nym wysiłkiem„ Gdyby wszyscy starali się odnaleźć Mengelego jeszcze za życia, tak jak czynili to po jego śmierci, być może udałoby się to. Nagły wysiłek podjęty w połowie lat osiemdziesiątych odzwierciedlał wagę Holokaustu w debacie publicznej, szczególnie w Ameryce. Było to stosunkowo nowe zjawisko! Ameryka zaczęła odkrywać Holokaust dopiero w połowie lat sześćdziesią, tych. Równocześnie odkryła (poznała Wiesenthala.
BOHATER KULTURY
caleni z obozów przybywający do Stanów Zjednoczonych w dru, giej połowie lat czterdziestych nie znajdowali zazwyczaj nikogo, kto pragnąłby wysłuchać tego, co przeżyli w czasie wojny; większość z urato, wanych nie znała też angielskiego. Chcieli szybko wtopić się w amerykań... skie życie, tak więc nawet nie buntowali się wobec milczenia, na które byli
O
„ŻEBY TYLKO NAZWISKO MBNGBtE NtB ZOSTAl:.O ZAPOMNIANE"
383
skazani. Wiesenthal znał to zjawisko: po raz pierwszy spotkał się z nim w Izraelu, kiedy przywiózł urny z prochami. Również w Ameryce żąda-
no od ocalałych, . .
by wyjaśniali, jak zdołali przeżyć. Wielu z nich czuło się
wmnytnl.
Ocaleni stawiali po przyjeździe do Izraela trudne pytania; co uczyniło przywództwo syjonistyczne, by ich uratować? Problem ten przytłaczał rów.nież żydowską elitę w Stanach Zjednoczonych. Wielu z uratowanych czu-
ło, że amerykańscy Żydzi i ich przywódcy opuścili ich w czasie wojny i nie zrobili wszystkiego, co powinni, żeby uratować przynajmniej część z nich. \V dużej mierze mieli rację30 • Podobnie jak Wiesenthal i inni ocaleni z Zagłady w Izraelu, a także uratowani, którzy przyjechali do Ameryki, ze zdumieniem odkryli, że kiedy oni cierpieli w obozach koncentracyjnych, żydowskie życie w Palestynie i Stanach Zjednoczonych toczyło się niemal zwyczajnie. Było to do tego stopnia traumatyczne, że wszyscy pogodzili się z myślą, iż najlepiej będzie milczeć i,żyć dalej. Również społeczny a.ntysemityz1n, który w latach pięćdziesiątych jeszcze rozkwitał, spowodował, że wielu Żydów ukrywało swe pochodzenie i milczało na temat Zagłady. Milczeli nie tylko Żydzi. Większość Amerykanów nie potrafiła odróżnić zagłady Żydów od innych wojennych zbrod.ni hitlerowskich. Sześć milionów Żydów zniknęło w ogólnej liczbie prawie 25 milionów cywilnych ofiar zabitych w Europie. Pośród milionów żołnierzy poległych w czasie wojny, około 400 tysięcy stanowili Amerykanie. Zwycię„ ski mit pielęgnowany w Stanach Zjednoczonych po wojnie opisywał klęskę nazistów jako zwycięstwo dobra nad złem; żydowski los nie był w centrum zainteresowania, podobnie zresztą jak nie był głównym motywem w procesie zbrodniarzy wojennych w Norymberdze. W strząsające zdjęcia z obozów za.głady były zbyt straszne i mogły przysłonić cierpienie i bohaterstwo żołnierzy amerykańskich. Niebawem miała wybuchną.ć zimna wojna, a rolę głównego sprawcy zła mieli przejąć od nazistów komuniki w Związku Radziecki.in. Tak więc Holokaust na początku zajmował dość marginalne miejsce w a1ne1·ykańskiej pamięci zbiorowej. Plan postawienia pomnika pamięci w parku w Nowym Jorku, w Riverside, został odłożony między innymi z powodu argumenru, iż może zasmucić bawiące się ram dzieci 3 ' . Dziennik Anny Frank opublikowany w Arneryce w 1952 roku stał się bestsellerem, jednak
SZYMON WIESENTHAL
jego wersja filmowa była zaledwie po części optymistyczną, a po części smut, ną historią. dziewczynki w czasie wojny; nie był to film o eksterminacji naro, du żydowskiego. Raul Hilberg miał problemy ze znalezienie1n wydawcy dla jednej z najważniejszych książek, jakie kiedykolwiek powstały o Zagładzie 32 .
W
ciągu pierwszych piętnastu lat od k011ca wojny w Ameryce wyrosło
nowe pokolenie Żydów, którzy coraz bardziej czuli się Amerykanami, a jed-nocześnie zaczęh poszukiwać swojej żydowskiej tożsamości. Ci, których ro, dzice urodzili się w Ameryce, nierzadko czuli sie winni za poprzednie poko, lenie, że nie zrobiło wszystkiego dla ratowania Żydów europejskich przed Holokaustem. Inni pragnęli się dowiedzieć, co działo się z ich rodzicami . . w czasie Wojny. Porwanie Eichmanna w 1960 roku w Argentynie i przewiezienie go do Jerozolil'T\.y rozpaliło wyobraźnię i pobudziło dumę: w ich oczach był to akt żydowskiego bohaterstwa. Decyzja o postawieniu Eichmanna przed sądem odpowiadała ich poczuciu sprawiedliwości. Wielu z nich przyjęło przesła,
nie, które Izrael starał się rozgłosić w czasie procesu: eksterminacja Żydów była główną zbrodnią nazistów, a państwo Izrael gwarantuje, że Holokaust się nie powtórzy. Proces był szeroko relacjonowany w Stanach Zjednoczo,
nych. Książka Hannah Arendt postawiła Holokaust w centrum debaty publicznej. Podobnie jak wielu Izraelczyków, szczególnie ateistów, również wielu Żydów w Ameryce zaczęło widzieć w Holokauście jeden z głównych czynników kształtttjących ich tożsamość. W czerwcu 1967 roku wielu amerykańskich Żydów zaczęło się bać. Podobnie było w Izraelu. Łączyła ich obawa przed drugim Holokaustem. Dziesiątki tysięcy listów zalały Biały Dom, błagano w nich prezydenta Johnsona, by ratował Izrael. Zwycięstwo Izraela w wojnie sześciodniowej rysowało się w oczach wie, lu amerykańskich Żydów jako ocalenie od Zagłady33• Coraz więcej Żydów chciało się dowiedzieć, czym był Holokaust, i mówić o nim. Nie tylko oni.
l
.
„ZEBY TYLKO NAZWISKO MBNGELE NIB
ZOSTAŁO
ZAPOMNIANE
„
W ciągu siedmiu lat od procesu Eichmanna do wojny sześciodniowej społeczeństwo amerykańskie przeżyło prawdziwe trzęsienie ziemi. Stanęło przed koniecznością zbadania elementarnych wartości moraL1ych: między morderstwem prezydenta Kennedy'ego w listopadzie 1963 roku a zamordowaniem Martina Luthera Kinga w 1968 rozwijał sie ruch praw obywatelskich i nasilały protesty studentów, w Wietnamie miała nilejsce masakra w My Lai - Ameryka musiała przeprowadzić rachunek sumienia. Raul Hilberg wspomina, że jego studenci byli zagubieni: czuli potrzebę określenia na nowo sensu dobra i zła„ Zagłada stała się dla nich punktem odniesienia. Uniwersytety amerykaf1skie zaczęły otwierać katedry historii Holokaustu, zainteresowanie tym tematem było olbrzymie34 • Amerykanizacja spuścizny Zagłady na pocz::ttku wyrażała się w filmach, z których dwa nawiązywały do postaci Wiesenthala, i osiągnęła swoje apogeum w serialu Holokaust w 1978 roku. Rok wcześniej kanał ABC emitował serial Korzenie„ opowiadający o tragedii afrykańskich niewolników przywiezionych do Ameryk.i, i sądzi się, że film ten miał duży wpływ na ukształto wanie się etnicznej tożsamości czarnoskórych. Oba seriale wyreżyserował Marvin Chomsky. Czteroodcinkowy Holokaust został wyemitowany przez sieć NBC. W ciągu dwóch lat obejrzało go ponad 200 milionów ludzi i w ten sposób Zagłada dotarła do amerykańskiej świadomości~ Wiesenthal wychwalał serial: historia jednej rodziny przemawia do serc widza o wiele bardziej niż miliony ofiar, podobnie jak historia Anny Frank miała więk szy wpływ niż proces norymber~ki. Elie Wiesel natomiast krytykował serial, który jego zdaniem zacierał granice między prawdą. a fikcją.35 • W drugiej połowie 1978 roku prezydent Carter ustanowił prezydencką. Radę do spraw Holokaustu, stawiając na jej czele Eliego Wiesela. Rada rozpoczęła przygotowania do zbudowania Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie36 • Utożsamianie się z Holokaustem wzmocniło samoocenę Amerykanów. Ocalony z Zagłady „łowca nazistów': Wiesenthal, wpisał się doskonale w to zjawisko.
Jeździł do
Stanów ZJednoczonych przynajmniej raz do roku. Wygłaszał wykłady w synagogach, centrach kultury i na uniwersytetach. Za każdym ra-
386
SZYMON WIESENTHAL
zem po podróży obliczał, ile osób go słucha, i rozpierała go duma:„W trak; cie obecnego wyjazdu mojego wykładu wysłuchało 28 tysięcy studentów na 12 uniwersytetach" - pisał do Menachema Begina37• Ubierał się w staromodne garnitury, mówił łamaną angieLc;zczyzną. z ciężkim, żydowskim akcentem i, podobnie jak po niemiecku, budował zagmatwane zdania. Dodawało mu to wiarygodności. Ludzie utożsamiali się z nim, tak jak utożsamiali się z postaciami z Holokaustu. Podobnie jak bohaterowie serialu 1nówił przede wszystkim o sobie. Opowiadał o włas; nym życiu, o swoich losach w obozach, a szczególnie o poszukiwaniu zbrod; niarzy hitlerowskich, których chciał postawić przed sąden1. Często ludzie dziękowrui mu, iż schwytał Eichmanna, a on niczego nie prostował. Mówił o obowiązku pamiętania i apelował, by nie dopuścić do drugiej Zagłady. Wszędzie był podziwiany za wysiłek, jaki wkładał w przywracanie godności zamordowanym. Samotny bojownik o sprawiedliwość wobec nazistowskie; go mechanizmu zła. Podobnie jak Anna Frank, Wiesenthal syn1bolizował nadzieję; fakt, że potrafił powiązać własną historię z jej tragedią, dodawał 1nu popularności. Stawał się ludowym bohaterem, ,,dziadkiem nas wszyst; kich" - powiedział mu Martin Rosen, który kierował Żydowskim Centrum Dokumentacji w Nowym Jorku.
Wiesenthal opisuje zazwyczaj nowojorskie Centrum jako filię swojego biura w Wiedniu. W rzeczywistości była to fundacja uprawniona do zbiera; nia pieniędzy odpisywanych od podatku. Rosen szacuje, że w latach 19651967 do fundacji wpłynęła kwota od miliona do półtora miliona dolarów, a w ciągu następnych trzydziestu lat - kolejny milion38• Mieszcząca się na Manhattanie fundacja miała ten sam adres co firma importująca artykuły sportowe popularnej marki Republic Cellini. Właś~ ciciel firmy, Hermann (Hy) Katz, był człowiekiem o awanturniczym tern; peramencie. Kiedy w 1964 roku przeczytał w „New York Timesie" artykuł o Wiesenthalu, jego odwaga, determinacja, a w szczególności tajemniczość podziałała na.jego wyobraźnię. Lubił wyjeżdżać na safari do Afryki i wydaje się, że najbardziej podziwiał Wiesenthala jako „łowcę': Sfinansował między
„ŻllBY TYLKO NAZWISKO MENGELE NIE ZOSTAŁO ZAPOMNIANE''
387
innymi wydatki związane z poszukiwaniem Stangla. Bez jego pomocy, jak twierdzi Wiesenthal, nie można by go było schwytać: „Przypadek ten przej . . dzie do historii" - pisał do darczyńcy, prosząc, aby zachował ten list dla swoich dzieci i wnuków39 • Katz wspierał Wiesenthala, zanim jeszcze większość atnerykańskich ży. . dów zaczęła interesować się Holokaustem, ale jego zaangażowanie wzrosło po wojnie sześciodniowej. Zachęcał Wiesenthala do bardziej zdecydowanej działalności i czasami fantazjował, namawiając go do spektakularnych ope... racji. Aresztowanie Herminy Braunsteiner. . Ryan w Nowym Jorku poruszy... ło go, a jeszcze bardziej oburzyły go jej prawne starania uniemoźliwienia de. . porracji do Niemiec.„Pragnę ją. widzieć w więzieniu - pisał do Wiesenthala - chodzi tu o prywatną zemstę (... ) Proszę mi dać tę satysfakcję, bym wie . . dział, że umrze w więzieniu jak Franz Stangl"40 • Sześć lat po jej identyfikacji i rozpoczęciu procedury prawnej nieopodal jej domu w dzielnicy Queens wybuchł ładunek; nikt nie został ranny. Katz pisał wtedy do Wiesenthala: 1,Jedna z naszych 1niejscowych grup, «jednostka Żydowskiego Ruchu Oporu», postanowiła wysadzić w powietrze jej dom i przez pomyłkę wyrządziła szkodę w innym domu, jak sam widzisz, nie są zbyt dobrze zorganizowani. Mam jednak nadzieję, że pozbędziemy się jej, wyrzucając ją. z tego kraju': Kiedy czytał o uniewinnieniu dwóch oskarżonych w Austrii, pisał: „Szy. . mon, moim zdanie1n musimy zorganizować dla tych dwóch osobników specjalną operację': Określał ich· mianem bestii, prosząc Wiesenthala o plan działania, tak by otrzymali to, co im się należy! a przynajmniej, aby zmarli w więzieniu. ,,Jeśli chodzi o pieniądze, możesz na mnie liczyć" - obiecywaf11 • Rzeczywiście, Wiesenthal mógł na niln polegać; dzielił się z nim szczegółami dotyczącyn1i poszukiwań, a nawet załatwił, by Mossad gościł go w Izraelu42• Podziw amerykańskiego milionera dla tropiciela zbrodniarzy hitlerow, skich rozwinął się w głęboką przyjaźń. Pływali razem jachtem, dzielili się rodzinnymi radościami i tragediami. Kiedy Katz utnierał, Wiesenthal starał się go wesprzeć przyjaznym listem. Dziękując mu za wsparcie, pisał: „Jesteś moim najbliższym przyjacielem, drogim jak brat; po prostu czuję potrzebę napisania tego"'13 •
388
SZYMON WIESENTHAL
Karz zmarł w 1977 roku. Martin Rosen, który został adwokatem Wie~ senthala, dalej kierował fundacją. Raz na miesiąc Wiesenthal otrzymywał ·od niego szczegółowy raport: doktor G.S. Levy z Miami na Florydzie: 200 dolarów; doktor Eliot A. Klein z małżonką z Lawrence, Nowy Jork: 150 dolarów; rodziny Freund i Harris z St. Louis, Missouri: 150 dolarów. Marvin Parsoff wysyła 1800 dolarów ze Skokie na peryferiach Chicago, gdzie partia neonazistowska próbowała zorganizować demonstrację. Lice, urn imienia Adlaia E. Stevensona z Bronksu w Nowym Jorku: 10 dolarów. W ciągu miesiąca fundacja otrzymywała około 5 tysięcy dolarów od dwu, dziestu pięciu darczyńców, to znaczy średnio 200 dolarów od każdego. Lista ofiarodawców skatalogowana w biurze Wiesenthala w Wiedniu po latach liczyła około dwóch tysięcy nazwisk. Żydowskie Centrum Dokumentacji w Nowym Jorku organizowało również wykłady Wiesenthala. Zazwyczaj otrzymywał honorarium: czasami 2 tysiące dolarów za wystąpienie, niekie, dy około 10 tysięcy. U szczytu popularności mógł liczyć nawet na 17 tysięcy dolarów44•
Wiele osób zwracało się do Wiesenthala z dziwnymi propozycjami i prośbami. Adwokat Kevin Kelly z Lasalle w Illinois prosił o pomoc w od, nalezieniu syna Dermonda, który zaginął pięć lat wcześniej . Jest to smutna opowieść: pewnego dnia chłopiec wyszedł z domu i zniknął. Miał wówczas szesnaście lat. Na podstawie różnych informacji można stwierdzić, że prze, bywa wśród żydowskiej społeczności w Chicago. Ojciec wysłał Wiesentha, lowi zdjęcia swojego syna, był to jasnowłosy chłopiec o miłym uśmiechu. „Wszyscy bardzo go kochają i chcą wiedzieć, że nic mu się nie stało" - pisał. Wiesenthal uprzejmie odpowiedział: jako ojciec córki 1noże sobie wyob~ razić, przez co przechodzi ojciec zaginionego chłopca, nie jest jednak detek, tywem. Pomimo wszystko wysyła zrozpaczonemu ojcu adres Żydowskiej Federacji w Chicago, by ta mogła opublikować informację o chłopcu w pra, sie żydowskiej. „Może pan nadmienić, że to ja przekazałem panu ten adres"45 .
•
,,ZEBY "fYLKO NAZWISKO MENGELB NII! ZOSTAŁO ZAPOMNlANE
ff
389
nazwisko Wiesenthal pytały go, czy nie są spokrewnieni. W jego biurze pojawiali się ludzie proponujący informacje o zbrodniarzach hitlerowskich, jeśli załatwi im zniżkę na mercedesa. Zapewne myśleli, że jest on innym Wiesenthalem, dyrektorem filii Mercedesa w Wiedniu46•
Osoby
noszące
SPECJALNE ŚLEDZTWA
W
kwietniu 1974 roku, rok po wydaniu Braunsteiner, Ryan Niemcom, kongresmenka Elisabeth Holtzman zwołała konferencję prasową, na której oskarżyła rząd Stanów Zjednoczonych o zaniechanie ścigania zbrodniarzy hitlerowskich, którzy przedostali się do USA i otrzymali ame, rykańsk.ie obywatelstwo. Holtzman, żydowska prawniczka z Brooklynu, miała wówczas trzydzieści trzy lata i była jedną z najbardziej wyróżniają cych się kobiet w polityce amerykańskiej; znana była także ze swoich lewi, cowych poglą.dów. Oprócz Wiesenthala nikt w Ameryce nie uczynił więcej niż ona w sprawie poszukiwania zbrodniarzy hitlerowskich47 • Amerykanie byli wśród inicjatorów procesów zbrodniarzy wojennych w okupowanej Europie, jednocześnie jednak przyznali azyl setkom, jeśli nie tysiącom emigrantów, głównie z Europy Wschodniej, którzy pomagali hitlerowcom; wielu z nich można określić mianem zbrodniarzy wojennych. Amerykanie uznawali ich za uc~odźców politycznych, antykomunistów. Amerykanie przyznawali azyl zbrodniarzom hitlerowskim którzy pro, panowali im różnego rodzaju usługi; nie naciskali na Niemców, by ci postawili przed sądem więcej zbrodniarzy hitlerowskich, nie uczynili też wiele, by ukarać zbrodniarzy wojennych mieszkających w ich kraju. Prawo Stanów Zjednoczonych nie zezwalało na sądzenie zbrodni wojennych popełnia, nych na terenie Europy, nie uchwalono również praw retroakrywnych, jak na przykład ustawa o nazistach i ich pomocnikach, przyjęta w Izraelu. Wiesenthal śledził w latach pięćdziesiątych napływ nazistów do Stanów Zjed, noczonych; protestował, ujawniając kilku z nich48• Aż do wyemitowania serialu Holokaust hitlerowskimi zbrodniarzami wo, jennymi zajmowała się Służba Imigracji i Naturalizacji (INS). W 1979 roku powoŁano w tym celu, nie bez trudności, Biuro Śledztw Specjalnych (OSI) 1
390
•
SZYMON WIESENTHAL
w Departamencie Sprawiedliwości49 • Pracownicy departamentu świadomi byli politycznych oczekiwań, jakie towarzyszyły ich pracy; bardzo chcieli osiągać sukcesy. Wewnętrzny dokument analizujący działalność w jednej ze spraw wymienił wśród możliwych szkód krytykę prasową, a także ryzyko, że izraelska policja i Szymon Wiesenthal będą niezadowoleni.„Niezadowolenie to może wpłyną.ć na żydowską społeczność w Stanach Zjednoczonych i doprowadzić do politycznych konsekwencji" - sugeruje dokument50 •
Wiesenthal słusznie przypuszczał, iż ustanowienie OSI związane było z jego publiczną działalnością w Ameryce, i skłonny był widzieć w nim jednostkę realizującą zadania, które sam zaplanował. Niejednokrotnie przesy„ łał pracownikom departamentu uwagi tak, jakby mu podlegali. Bombardował OSI nazwiskami i adresami, a ci uprzejmie mu dziękowali, choć już wcześniej poznali jego styl pracy. Zakładał bowiem, że instytucja ta będzie traktowała przesłane przez niego materiały jako dokładne informacje, do których należałoby dodać jedynie aresztowanie i sam proces. Prawie wszystko przekazywał od razu prasie do publikacji51• W 1979 roku OSI zajmowała się sprawą Otto Albrechta von Bolschwinga, jednego ze współpracowników Eichmanna. Był to niezwykle delikatny przypadek: po wojnie von Bołschwing pracował dla wywiadu amerykań~ skiego, a począwszy od 1954 roku mieszkał w Kalifornii. Śledztwo w jego sprawie prowadzone było w sposób tajny. Pewnego dnia w „Jerusalem Post" ukazał się wywiad z Wiesenthalem, który powiedział, że von Bolschwing przebywa w Ameryce. Okazało się, że usłyszał o tym w największej tajemnicy od pracowników OSI. Kilka tygodni później wspomniał o Bolschwingu w swoim rocznym raporcie, choć nie przypisywał sobie jego ujawnienia. Von Bolschwing zmarł jednak, zanim zajęto się j ego deportacją., a pracownicy OSI nauczyli się ostrożności: nie tylko dlatego, że Wiesenthal skradł im sensację, lecz także dlatego, że czasami dostarczał nieprawdziwych informacji52•
•
,,ZEBY TYLKO NAZWISKO MBNGELE NlE
ZOSTAŁO
tt
ZAPOMNIANE
391
W 1974 roku Wiesenthal przekazał służbom emigracyjnym dane o niejakim Franku Walusiu, robotniku w fabryce samochodów w Chicago. Trzy lata później władze próbowały pozbawić go obywatelstwa, twierdząc, że w czasie wojny pracował dla gestapo, a fakt ten ukrył, prosząc o obywatelstwo amerykańskie. Sąd nakazał odebrać mu obywatelstwo, Waluś wniósł jednak apelację i dołączył materiał, na którego podstawie został uniewinniony. Apelacja została przyjęta, a w OSI postanowiono zamknąć teczkę. Wiesenthal próbował jeszcze udowodnić, że Waluś kłamał, obydwaj zło żyli do sądu wnioski w sprawie o zniesławienie; w końcu zawarto umowę, której szczegóły zostały utajnione53• Wiesenthal nie miał powodu czuć, że przegrał. Wydawało mu się, iż w OSI zbytnio się pospieszono, a w OSI z kolei twierdzono, że wprowadził ich w błąd54• OSI poniosło już raz porażkę w podobnej sprawie, kiedy John Demianiuk z Cliveland w Ohio został w atmosferze sensacji wydany Izraelowi, gdzie rozpoznano go jako „Iwana Groźnego': nadzorującego komory gazowe w Treblince. Jego proces w Jerozolimie był w pewny1n sensie drugim procesem Eichmanna - Demianiuka skazano na śmierć, obrona odnalazła jednak materiały, dzięki którym został uniewinniony i mógł wrócić do Ameryki. Sprawa ta pokazuje granice, do jakich Amerykanie są w stanie się posunąć, by ukarać zbrodniarzy hitlerowskich. Nie zostali deportowani z powodu zamordowania Żydów, lecz dlatego, że skłamali amerykańskim służbom emigracyjnym. Akcja ta miała raczej oczyścić społeczeństwo amerykańskie, niż uczynić zadość sprawiedliwości. Wiesenthal wierzył na początku w winę Demianiuka, jednak po jego uniewinnieniu stwierdził, iż na podstawie nowych materiałów postąpiłby podobnie jak sąd amerykański55 • W swych kontaktach z OSI oczekiwał współpracy i szacunku, do jakich przywykł ze strony organów sprawiedliwości w Niemczech. Amerykańscy adwokaci w Waszyngtonie, biorąc pod uwagę wpływy polityczne Wiesenthala., unikali konfliktów z nim. W 1984 roku dyrektor organizacji Neal Sher wychwalał zasługi Wiesenthala dla sprawiedliwości i niesłabnący wysiłek w pobudzeniu sumienia świata. Trzy lata później Sher w niezwykle przyjaznym liście dziękował mu za to56 • Wiesenthal po widu latach nienawiści i pogardy, jakich doznał w swoin1 kraju, czerpał satysfak-
•
392 cję
SZYMON WIBSBNTHAL
ze swej pozycji w Ameryce, czuł się tu niemal jak w domu w Wiedniu. Pewnego dnia przybył do niego gość z Los Angeles z prośbą o wyrażenie zgody na nazwanie jego imieniem nowego centrum badań nad Holokaustem. Wiesenthal poradził się swojego adwokata Rosena, który stwierdził, że chodzi o duży projekt, większy niż Yad Vashem, i że jest to poważna konkurencja dla powstającego w Waszyngtonie Muzeum Holokaustu. Wiesenthal przystał więc, nie prosząc o wynagrodzenie. Projekt go zainteresował, a propozycja nazwania centrum jego imienie1n niezwykle inu pochlebiła.
Rozdział dwudziesty
„JAKBYM BYŁ JUŻ MARTWY"
MIĘDZY HOLLYWOOD A DISNEYLANDEM
arvin Hier był uznawany za wybitny autorytet w sprawach Pisma Świętego, ponadto niewielu rabinów miało porównywalne talenty or~ ganizacyjne i medialne. Syn emigrantów z Polski, urodził się w 1939 roku, dorastał w Lower East Side w NowymJorku. Gdy miał dwadzieścia kilka lat, został asystentem rabina społeczności Szarej Cedek w Vancouver w Kana~ dzie, gdzie mieszkał przez ponad dwadzieścia lat. Wojna sześciodniowa była dla niego tym, czym była dla większości Żydów amerykańskich. Jakiś czas po jej zakończeniu zebrał grupę członków gminy i pojechał w podróż do Europy
M
Wschodniej. Po drodze zatrzy!Ilali się w Wiedniu u VVlesentbala. Miejscowemu kierowcy autobusu nie podobał się cel ich podróży: nadszedł czas, byście zostawili już przeszłość - powiedział swoim amerykań skim pasażerom. Hier podziwiał wprawdzie słynnego ,,łowcę na.zistów': ale nie sądził, że poświęci mu wiele czasu. Wiesenthal był jednak niezwykle uprzejmy, nie spieszył się, a Hier miał wrażenie, że stoi przed nim człowiek samotny, spragniony towarzystwa. Od czasu do czasu przechodził na jidysz, bo nie przychodziło mu do głowy, że Żydzi z Ameryki go nie rozumieją. Wywarł na nich silne wrażenie. Pod koniec lat siedemdziesiątych Hier przebywał przez pewien czas w Jerozolimie, gdzie utwierdził się w przekonaniu, że sam Bóg chciał, by powstało państwo Izrael. Hier związany był z jeszybotem Or Sameah, spe~ cjalizującym się w nawracaniu młodych ateistów na wiarę i wzmacnianiu jej.
394
SZYMON WIESENTHAL
Po powrocie do Ameryki osiadł w Los Angeles. Ten miły i inteligentny czło, wiek znał wszystkich, których powinien znać w kręgach gospodarki, władzy i rozrywki. Przed emisją serialu Holokaust i otwarciem Muzeum Holokau, stu w Waszyngtonie wpadł na błyskotliwy pomysł: centrum Holokaustu między Hollywood a Disneylandem może okazać się sukcesem. Kanadyjski miliarder Samuel Belsberg miał dług wdzięczności w stosun, ku do Hiera, jako że ten zbliżył jego syna Marka do synagogi w Vancouver, przekazał mu więc pół miliona dolarów. Inny bogacz, uratowany z Zagłady Josef Tennenbaum, przekazał mu drugie pół miliona. Hier zainwestował te pieniądze w dom, będący własnością Uniwersytetu Jesziwa. Uniwersytet pozwolił mu na posługiwanie się jego nazwą. Ponadto Hier założył żydowską szkołę średnią imienia Menachema Begina..Prestiż, pozycja i sława Wie, senthala, również jako postaci filmowej, uczyniły z niego idealnego partnera. Hiet udał się więc do Wiednia.
Wiesenthal, który miał wtedy siedemdziesiąt lat, nie pamiętał, że Hier odwiedził go dziesięć lat wcześniej. 11 Zapewne nie zrobiłem na nim większe, go wrażenia" - wspomina Hier. Wiedział jednak, kogo zabrać z sobą, by zaimponować Wiesenthalowi; Ronalda E. Amalla - amerykańskiego miliar, dera żydowskiego pochodzenia, który urodził się we Francji, wojnę spędził w klasztorze, a w Ameryce stworzył firmę Ameriquest Mortgage Compa.ny1. Projekt Hiera obudził w Wiesenthalu n1łodzieńcze siły: myślał naiwnie, że centrum noszące jego imię będzie działało według jego wskazówek, i od razu zaangażował je w walkę przeciw prawu o przedawnieniu w Niemczech. Znał ten te1nat doskonale, jako że wcześniej udało mu się przedłużyć termin przedawnienia w sprawie o morderstwo o pięć kolejnych lat. W 1969 ro, ku Niemcy postanowiły, że przedawnienie w sprawie morderstwa upływa po trzydziestu latach, a w 1978 roku pojawiło się żądanie zniesienia przedawnienia. Srało się tak między innymi pod wpływem procesu oskarżonych o zbrodnie w Majdanku i emisji serialu Holokaust - szacuje się, że oglądało go szesnaście milionów Niemców 2• Pomimo to potrzebny był dodatkowy nacisk z :zewnątrz; Wiesenthal uruchomił swoje kontakty w Ameryce.
„JAKBYM BYŁ]VŻ MARTWY"
395
Centrum Dokumentacji w Nowy1n Jorku zamówiło setki tysięcy kart pocztowych, które miały zostać wysłane do kanclerza Niemiec, Helmuta Schmidta. Na jednej stronie pocztówki narysowany był niemiecki żołnierz strzelający do kobiety trzymającej w ramionach dziecko, a na drugiej widniał napis w językach niemiecki1n, angielskim i francuskin1: „Nie wolno pozwolić, by czyn ten się przedawnif: Wiesenthal polecił Hierowi, by wziął udział w akcji. Hier i działają.cy z nim rabin Abraham Cooper przyjęli to z wielkim entuzjazmem: właśnie takiej akcji potrzebowali dla pro1nocji swojego obiektu. Hier był młodszy od Wiesenthala o trzydzieści lat, Cooper o czterdzieści. Pierwsze listy, jakie Wiesenthal z nimi wymienił, wskazywały na wyraź ną hierarchię: Wiesenthal wydawał polecenia lub przynajmniej w to wierzył. Dwójka rabinów traktowała go, jakby był najdroższą porcelanową figurką, odnosili się do niego z wyjątkowym szacunkiem, tak jak potrafią to robić tylko w Ameryce. Jego listy były niezwykle rzeczowe: proszę skontaktować się z adwokatem Rosenem w Nowym Jorku, pod danym adresem i numerem telefonu, Rosen ma wzór kart pocztowych, które należy wydrukować. Proszę zadbać, aby każdy z członków amerykańskiego Kongresu otrzymał po kartce pocztowej. Proszę zadbać, aby każdy senator podpisał pocztówkę swoim nazwiskiem. Obecnie jestem w drodze, lecę takim a takim lotem, po południu pragnę odpocząć. Proszę nie umawiać mi wywiadów z dziennikarzami, ponieważ planuję zwołać konferencję pras.ową~ Oto oświadczenie, które zan1ierzam przekazać prasie, należy je wydrukować na firmowym papierze Cenrrum. Proszę nie zapominać o przyniesieniu kart pocztowych, aby rozdać je dziennikarzom. Proszę zadbać, by na każdym uniwersytecie, gdzie będę miał wykład, pocztówki były dostępne. Zwrócił uwagę rabinowi Cooperowi, że w liście wysłanym do prezyden, ta Cartera wystą.pił błą.d w nazwisku przewodniczą.cego Są.du Najwyższego w Niemczech. Proszę to poprawić3 • Polecił rabinowi wysłać do biura kanclerza Schmidta pół miliona pocztówek i podzielił się z nim małą tajemni.cą, jako człowiek starają.cy się zachęcić swojego współpracownika do dalszej pracy: Niemcy zaczynają wycofywać się ze swojego sprzeciwu wobec zniesienia przedawnienia. Tydzień później zauważył jednak, że akcja nie przebiega tak, jak powin-
SZYMON WIESENTHAL
na: biuro kanclerza w Bonn w odpowiedzi na pytania dziennikarzy przy, znało, że otrzymało tylko 5400 pocztówek. Prawdopodobnie ludzie zamiast wysyłać je do Niemiec, przechowują. je na pamiątkę. Należy natychmiast za, jąć się tą sprawą4 •
Akcja pocztówkowa była częścią innych działań podejmowanych przez Wiesenthala z wielką. energią. Kontakt z Centrum w Los Angeles dawał mu wrażenie, że stoi na czele znakomicie skoordynowanego mechanizmu działają.cego na całym świecie. Często więc relacjonował nowym wspól, nikom swoje poczynania. „Jeżdżę tam i z ·powrotem po Europie, więcej, niżbym tego pragnął'' - pisał do Efraima Zuloffa, jednego z pracowników Centrum. Hierowi przekazał, iż królowa Holandii wręczyła mu medal: „Może zechcesz to wykorzystać dla promocyjnych potrzeb Centrum" radził5 • Również
premier Izraela Begin otrzymał od niego szczegółową rela, cję o staraniach przeciw zniesieniu prawa przedawnienia między innymi w Londynie, Brukseli i Paryżu. Syn Winstona Churchilla zgodził się sra~ nąć na czele demonstracji; gubernator Kalifornii, Jerry Brown, potencjalny kandydat do prezydentury, przystąpił do walki. W Niemczech Wiesenthal odbył serię spotkań z członkami parlan1entu. Ustalone zostało spotkanie z przywódcą Bawarii, Franzem Josefem Straussem. Begin traktował go jak drogiego przyjaciela, śląc mu gratulacje i pozdrowienia w języku angielskim: „Oby tylko starania, które czynisz, aby osiągnąć historyczną sprawiedliwość, były zawsze błogosławione"6 • Strauss, lider CSU, przemawiał w imieniu no~ wego niemieckiego nacjonalizmu, sprzeciwiając się zniesieniu przedawnienia zbrodni hitlerowskich. Sam fakt uzyskania zgody na spotkanie stanowił sukces Wiesenthala; nadawał tej sprawie wielką wagę i nie zabrał ze sobą Hiera, który przybył na czele delegacji Żydów z Los Angeles. Hier poczuł się urażony, Wiesenthal wskazał mu jego miejsce: „Przypuszczam, iż zgodzisz się ze mny., że w takich sprawach lepiej zachować tajemnicę i spotkania takie nie powinny odbywać się w większym gronie" - pisał mu. Przecież każdy z członków delegacji będzie się czuł zobowiązany, by coś powiedzieć.
, 1JAKBYM
BYŁ
.
JUZ MARTWY"
397
Przekazał
Hierowi nieco informacji ze spotkania, sugerując - bez podstaw - że udało ntu się przekonać Straussa. Hier przełknął zniewagę, a Cooper wysłał Wiesenthalowi szczegółową relację ze spotkania delegacji z kanclerzem Schmidtem. Schmidt gniewa się z powodu akcji pocztówkowej - pisał z chłopięcą radością. Wiesenthal nie uczestniczył w tej rozmowie, jakby to nie było na jego poziomie przyjść do Schmidta wraz z żydowską delegacją. z Los Angeles. Cooper prosił o dalsze wskazówki: czy Wiesenthal zamierza zwrócić się do papieża, czy Centrum ma się do tego przygotować?7 W kampanię społeczną w sprawie zniesienia przedawnienia zaangażował się również ambasador Izraela w Niemczech. Tuwia Friedman także czynił wszystko, co w jego mocy, by obudzić opinię publiczną w Izraelu, w Knesecie odbyła się nawet debata w tej sprawie. W czerwcu 1979 roku Bundestag zdecydował o zniesieniu prawa o przedawnieniu8 • Wiesenthal był szczęśliwy. Przez chwilę wydawało mu się, iż trzyma w rękach klucz do rozwiązania innej sprawy: zapewniał Begina, że jego kontakty polityczne w Niemczech i Szwecji pozwolą. zorganizować międzynarodową umowę o wymianie szpiegów, w ramach której Związek Radziecki uwolni żydowskiego działacza na rzecz praw człowieka Anatolija Szczarańsk.iego 9 • Prawdopodobnie informacje te nie były prawdziwe, j ednak aktywność Wiesenthala od.zwier, ciedlała stan jego ducha: jak nigdy dotąd czuł się użyteczny i uwielbiany. Jedna z sekretarek z Centru~ w Los Angeles pisała mu: „Od lat dzieciń, stwa nie spotkałam człowieka, w którym widziałabym bohatera. Teraz to się zmieniło... Podbił pan moje serce" 10•
Również Hier był usatysfakcjonowany: akcja pocztówkowa spowodowała, że jego
Centrum stało się jednym z ważnych żydowskich przedsięwzięć. Wysyłał Wiesenthala z jednej akcji zbierania funduszy na drugą. Dzięki niemu Wiesenthal otrzymał też prestiżowe nagrody. Około dwudziestu college'ów i uniwersytetów przyznało mu tytuł doktora honoris causa, prezy, dent Carter wręczył w imieniu Kongresu złoty medal, a prezydent Clinton Medal Wolności. W tym okresie polubił Hiera i znalazł w nim życzliwe
398
SZYMON WIESENTHAL
ucho dla anegdot, które ten nazywał niegodnymi uszu rabina, jak na przykład ta o Berłu, Herlu i Szmerlu, trzech Żydach, którzy przybyli do An-ieryki i postanowili zmienić swoje imiona: urzędnik, który przyjął ich prośbę, stwierdził, iż Berl będzie Buckiem, Herl - Huckiem, a Szmer! powiedział, że w tej sytuacji woli wrócić do domu. [Szmok w języku jidysz znaczy chuj]. Przynajmniej pięćdziesiąt razy Wiesenthal opowiadał mu ten dowcip i za każdym razem pękał ze śmiechu. Polegał na nim całkowicie i zgodził się między innymi na złożenie podpisów in blanco, tak by Centrum mogło wydrukować na nich osobiste listy do przyjaciół i potencjalnych darczyńców. Przed otwarciem Centrum Hier przekazał mu nu1ner telefonu Liz Taylor, prosząc, by zaprosił ją. na uroczystość. Udało mu się przyciągnąć do Centrum również wiele innych gwiazd filmowych: Jane Fondę i Dustina Hoffmana. W 1982 roku otrzymał razem z Arnoldem Schwartzmanen Oskara za wyprodukowanie filmu dokumentalnego Genocide. Był również zaangażowany w działania, które doprowadziły do powstania filmu o życiu Wiesenthala Mordercy są wśród nas.
Po rozczarowaniu związanym z Laurence'em Olivierem Wiesenthal postanowił, że tym razem sam musi się zaangażować w wybór aktora, który będzie go odgrywał. Nie zgodził się, by był nim Kirk Douglas, a Paul Newman był zajęty. Ben Kingsley otrzymał Oskara za rolę Gandhiego i to Wiesenthalowi imponowało. Wiesenthal dostał 350 tysięcy dolarów za sprzedanie praw autorskich do filmu i był z tego bardzo zadowolony. Wśród producentów znajdował się Abby Mann, jeden z pierwszych oficerów amerykańskich, których Wiesenthal spotkał po zwolnieniu z Mauthausen. Film umocnił pozycję Wiesenthala jako światowej gwiazdy. Był rozpoznawany na ulicach Nowego Jorku, ludzie zatrzyn1ywali go, ściskali ze wzruszeniem jego dłoń i prosili o autografy. Znany komik Jackie Mason przerwał raz swój występ, gdy wśród widzów dostrzegł Wiesenthala, i powiedział publiczności, że to wielki honor, iż jest wśród nich. Frank Sinatra śpiewał na jego cześć My way.
„JAKBYM
.
BYŁ JUZ
MARTWY
„
399
Hier, specjalista od antropologii własnego miasta, przypuszczał, iż Wiesenthal oczarował Hollywood nie tylko dlatego, że Holokaust był w modzie, lecz dzięki temu, że emanował czymś, czego nie znały gwiazdy filmowe. One bowiem obracały się w świecie sztucznym, fałszywym, komercyjnym i tymczasowy1n. Ocalały z Holokaustu starzec z Wiednia, ze swą łamaną angielszczyzną, 1niał w sobie coś prawdziwego: autentyczny idealizm, odwagę i poczucie godności 11 • Jego pozycja w Ameryce miała również wpływ na to, że kilka państw europejskich i Izrael postanowiły przyznać mu nagrody i ordery. Austria wydrukowała niektóre jego tysunki z Mauthausen na kopercie wydanej z okazji rocznicy wyzwolenia obozu. Fakt ten ucieszył go szczególnie. Od czasu do czasu otrzymywał relacje o rozwoju Centrum w Los Ange.les, jego działalności, w tym o pierwszych próbach postawienia przed sądem zbrodniarzy, którzy znaleźli schronienie w Ameryce. Cooper przekonywał, że działalność ta przynosi zaszczyt Centrum i samemu Wiesenthalowi. „W napięciu oczekujemy na pańskie uwagi i propozycje" - pisał12• Wiesenthal utożsamiał się z Centrum, a kiedy jego budowa wywoływała krytykę, bronił go: „Organizacje żydowskie działają często jak straż pożarna: przyjeżdżają, kiedy wybucha pożar, jednak kiedy ktoś próbuje zapobiec wybuchowi ognia, prorestują" 13 • Pięć lat po rozpoczęciu działalności Hier tnógł szczycić się rym, że jego Centrum stało się największym muzeum Holokaustu w Ameryce. Nawiązał kontakt ze stu pięćdziesięcio~a tysiącami uczniów: nadawał cotygodniową audycję radiową., która miała sześćset tysięcy słuchaczy, wyprodukował film oglądany przez miliony. Centrum Wiesenthala w Los Angeles rywalizowało z projektem utworzenia Muzeum Holokastu w Waszyngtonie, a jego powstanie wkomponowało się również w konkurencję żydowskiego establishmentu ze wschodniego i zachodniego wybrzeża. ,,Zdobyliśmy już wszystko, a w Waszyngtonie już od pięciu lat mówią tylko o stworzeniu Muzeum Holokaustu" - relacjonował Hier 14 • W tym czasie jednak ich stosunki skomplikowały się.
400
SZYMON WIESBNTHAL
ZŁOTA KLATKA
Pierwsze zarzuty Wiesenthala dotyczyły spraw dość błahych: dlaczego nie przekazuje mu się listów zaadresowanych do niego, dlaczego nie otrzymuje publikacji Centrum - pytał1 5 • Hier uspokajał go. Pojawił się również problem finansowy: ambasador Stanów Zjednoczonych w Wiedniu, Mil.ton Wolf, przekazał mu 5 tysięcy dolarów na Centrum w Los Angeles; Wiesenthal zażądał odjęcia od tej kwoty sumy tysiąca dolarów na Centrum w Wiedniu l 6• Nie był to pojedynczy przypadek. W marcu 1981 roku Wiesenthal pisał do Hiera, że liczba datków spad.ła w drastyczny sposób: od początku roku nadeszło zaledwie czterdzieści czeków na niewielkie kwoty. Ludzie opowiadają mu z dumą, że wysyłają pieniądze do Los Angeles, a on - rzecz jasna - nie może im nakazać, by wysyłali je do Wiednia. Sytuacja fundacji w Nowym Jorku także jest cięż„ ka: zdeponowała kwotę 60 tysięcy dolarów na zamkniętym rachunku, by można było w ciągu dwudziestu czterech godzin wypłacić nagrodę, jeśli ktoś przekaże informację na temat Mengelego. "Proszę, zapamiętaj mnie, że następnym razem, kiedy będę w Los Angeles, będziemy musieli zająć się tym faktem" - pisał Wiesenthal swoim szczególnym angielskim 17 • Hier, który zdołał tymczasem utworzyć sprawny mechanizm przekazywania pieniędzy, rozwiązał ten problem bez trudu: począwszy od 1984 ro„ ku, Wiesenthal otrzymywał każdego miesiąca 5 tysięcy dolarów, a od 1994 roku kwotę tę podniesiono do 7,5 tysiąca dolarów. Pieniądze te zostały prze„ znaczone na cel - jak to określono - badawczy18• Wiesenthal nie miał dotychczas tak wysokich stałych dochodów, był więc zadowolony. W budżecie wydatków milionowego projektu w Los Angeles kwota przeznaczona dla Wiesenthala była zaledwie ułamkiem. Zarobki Hiera i kilku osób z jego rodziny były dziesięciokrotnie wyższe, jednak rozczarowanie Wiesenthala nie było spowodowane pieniędzmi; irytował się, że nie zasięgają. jego rady19 •
Pewna liczba listów wysłanych do Los Angeles odzwierciedla poważne kontrowersje między Hierem a Wiesenthalem, lecz większość trudności
„JAKBYM BYŁ JUŻ MARTWY
wynikała
11
401
z tego, iż Wiesenthal poczuł się urażony, że Hier ze swoimi pracownikami nie stosują się do jego wskazówek. Hier stworzył Centrum i kierował nim tak, jak uważał za stosowne. Wiesenthal dowiadywał się o tym z gazet. Centrum działa właściwie jako instyrucja jednoosobowa - żalił się Wiesenthal: „To ty wyznaczasz politykę edukacyjną i badawczą, to ty nawiązu. jesz kontakty z innymi organizacjami, kierujesz muzeum, biblioteką., walką z antysemityzmem i zwracasz się do czynników politycznych w Stanach Zjednoczonych. Sytuacja ta nie może trwać w nieskończoność, ponieważ nie ma człowieka, który mógłby wszystko wykonać samodzielnie': Strofował Hiera za przywiązywanie zbyt wielkiego znaczenia do pro.mocji Centrum: „Projekty medialne mogą stanowić tylko dodatek, nie moż na jednak pozwolić, by przysłoniły główny cel działalności Centrum jako poważnego ośrodka badawczego. Nie wolno nam przeskakiwać z projektu na projekt, niczym partyzanci walczący z przypadkowym wrogiem, należy działać według planu"20 • Ktoś przywiózł mu z Los Angeles broszurę z historią jego życia, opublikowaną przez Centrum. Nie pokazano mu jej przed publikacją. Nie zawierała pełnej listy otrzymanych przez niego dyplomów honorowych, co bardzo go zdenerwowało21 • Kiedy otrzymał zwiastun filmu wyprodukowanego przez Hiera, nakazał mu ponowne napisanie scenariusza. Hier był zaszokowany jego reakcją, scenariusz został napisany prz~z Martina Gilberta, a Orson Welles zgodził się być lektorem22 • Wiesenthal odpowiedział, że w filmie widzi się zbyt wiele nagich zwłok kobiecych i zbyt mało świeckich Żydów: „Jest zdecydowanie zbyt wielu brodaczy" - narzekał. Opowiedział Hierowi o dużo lepszym filmie o Holokauście zrealizowanym przez Arthura Cohena; w przeciwieństwie do Hiera Cohen przyjął rady Wiesenthala. Tysiące kin już wyświetla ten film, a jego produkcja była tańsza od filmu Hiera. Cohen nie dostał wprawdzie Oscara, ale nie to jest najważniejsze. Może wybaczyć Hierowi jego błędy jako producentowi filmowemu - raz nawet przyznał, że zrobił dobry film - nie może mu jednak wybaczyć, iż zaczął się przedstawiać jako autorytet moralny23•
402
SZYMON WIESENTHAL
Na począ.tku 1981 roku kanclerz Schmidt zamierzał udać się do Arabii Saudyjskiej w celu podpisania umowy o sprzedaży czołgów produkcji niemieckiej. Hier opublikował w prasie oświadczenie w ostrym tonie24• Wiesenthal poczuł się urażony: jeśli w ogóle istnieje potrzeba takiego protestu, to właśnie on powinien go wygłosić w Wiedniu, a nie prezes Centrum w Los Angeles. Hier publikował artykuły, w których porównywał stanowisko Arabów w konflikcie z Izraelem do nazistowskiego antysemityzmu, wygłaszał również płomienne przemówienia przeciw Jasirowi Arafatowi. Wiesenthal podzielał to stanowisko, obawiał się jednak, że Hier spycha go ze sceny. Czuł się jak więzień w złotej klatce! Centrum stało się tworem, który obrócił się przeciw własnemu twórcy. W marcu 1984 roku Hier powiadomił Wiesenthala, że Centrum zamierza wręczyć·honorowy medal prezydentowi Francji Frans:ois Mitterrandowi. Wszystko zostało już ustalone z jego kancelarią: Wiesenthal stanie na czele delegacji, Nie pytano go o to wcześniej, nawet data wydarzenia wyznaczona została bez konsultacji z nim. Jako mieszkaniec Europy wiem coś na temat stosunku Mitterranda do Izraela i znam jego poglądy w kwestii żydowskiej" - pisał Wiesenthal. Twierdził, że nie byłoby właściwe, by on sam wręczał medal swojego imienia prezydentowi Francji. Zaproponował Hierowi, że wystosuje do Mitterranda list25• Szczególnie bolało go, że w gazetach ukazały się artykuły o ambicjach amerykańskiej placówki dotyczących szukania zbrodniarzy nazistowskich. „Prawdopodobnie myślicie, że biuro tu, w Wiedniu, nic nie wie" - zaznaczył, a po upływie kliku następnych tygodni napisał: „Nie chcę przeczytać takiego tytułu: Łowca nazistów Avraham Cooper z Centrum Szymona Wiesenthala"26 • Z biegiem lat jego listy stały się bardziej osobiste, zgorzkniałe i wrogie. „Członkowie mojej ekipy w Wiedniu twierdzą, że relacje między Centrum a mną. układają. się, jakbym już zmarł, a Centrum posługuje się tylko moim nazwiskiem" - pisał w 1984 roku, a dwa lata później pisał do Hiera: „Nie jestem ci już potrzebny. Potrzebujesz tylko mojego nazwiska"27• Na pewnym etapie Hier wykreślił słowo „Holokaust" z nazwy Centrum, pozostawiając tylko nazwisko Wiesenthala. Zmiana ta odzwierciedlała zamiar Hiera, by przekształcić Centrum Wiesenthala w organizację walki z antysemityzmem i rasizmem, dotychczas bowiem był to głównie ośrodek badań nad Holokau11
„JAKBYM BYŁJOŻ MARTWY"
403
stem. Wiesenthal nie był zadowolony z tego, co tam się dzieje, uważał rów„ nież, że kłótnie między Hierem a przywódcaini innych organizacji żydow„ sk.ich są. szkodliwe28 . ł-lier musiał być bardziej cierpliwy, korzystać ze swych umiejętności psychologicznych i talentów dyplomatycznych, by kontynuo„ wać relacje z Wiesenthalem: w żadnym razie nie mógł go stracić. „Przede wszystki1n, Sin1on, ważne, byśmy wiedzieli, że obaj chcemy dokładnie rego samego - pisał. - Pragniemy, by Centrwn Szymona Wiesenthala stało się czołową instytucją badań nad Holokaustem i upamiętniało Twoje dzieło" 29 • Większość listów Wiesenthala pozostawiał bez odpowiedzi, dzwonił nato„ miast do niego do dornu, bywało, że codziennie; rozmowy trwały pół go„ dziny i dłużej, zazwyczaj udawało inu się go ułagodzić. „Właściwie to nasze wspólne doświadczenie jesc pozytywne" - pisał Wiesenthal w 1987 roku. Pomimo wszystko pozwolił Hierowi nadal korzystać ze swego nazwiska30• Nie mógł sam znaleźć odpowiedniego sposobu dla upamiętnienia swej pracy. Był przede wszystkim wjedeńczykiem, nie odpowiadał mu n1ulci1ne„ dialny styl hollywoodzkiego Centrutn Dialogu i Tolerancji. Wyobraiałsobie, że będzie to instytucja bardziej akademicka; proponował, by skoncentrować się na badaniach nad doświadczeniami medycznym.i przeprowadzanymi przez hitlerowców, ideologiczne zasady Centrum i Muzeum odzwierciedlały również jego pogl1dy: kultywowanie pamięci o Zagładzie rysowało się ru jako część uniwersalistycznego i neokonser warywnego pogJ ~du na świat, w kt6rym zawierała się też ~brona sprawiedliwości i porządku; było prze„ srrogą pr.zed funda.inentalizmem islamskim, słufyło pogłębieniu żydowskiej tożsamości w Ameryce i było wyrazem poparcia Izraela. Wszystko to mu jednak nie wystarczało.
Na krótko przed swoimi
osie1ndziesiąty1ni pią,tytni urodzina1ni Wie-
senthal dowiedział się, iż Centrum w Los Angeles udzieliło patronatu dzjw„ ne1nu przedsięwzięciu, które miało na celu ujawnienie działalności organiza~ cji neonazistowskich. Centrum popierało niejakiego Yarona Svoraya, który przedstawiał się jako izraelski dziennikarz. Svoray zapewniał, że udało mu się wejść w struktury organizacji neonazistowskich w Niemczech. Jego rela-
404
SZYMON WlESBNTHAL
cja spotkała się z szerokim zainteresowaniem. Wiesenthal, który całe życie poświęcił walce z nazizmetn, przeczytał o tym w gazecie. „Nie mogę tego dłużej ścierpieć" - pisał do Hiera. Przez cały czas budowy muzeum starał się nie zaszkodzić projektowi, jednak to, co teraz się wydarzyło, przekracza wszelkie granice: „Jedna osoba jest odpowiedzialna za to wszystko, a t<} oso, bą jesteś ty - rabinie Hier !". Postanowił usunąć go z Centrum. Twierdził, źe jego kontakty z Centrum go ośmieszają.. Dziennikarze, któ, rzy wciąż traktowali go z szacunkiem, pytali tylko, czy sprzedał Hierowi swe nazwisko. Wiesenthal poczuł się obrażony: nie ma już sensu, by Hier rozmawiał z nim godzinami przez telefon. Moi przyjaciele nie są w stanie zrozumieć - pisał - jak to się stało, że Muzeum, tak bliskie Centrum. noszącego moje imię, prezentuje tak mało informacji o mnie i mojej pracy". Mozna coś odnaleźć w komputerze na ttze, dm piętrze, nigdyjednak nie udostępniono mu tego.„Jakbym byłjuż umarły': Pragnął, aby każdy odwiedzający Muzeum otrzymywał kartkę z jego książki Every Day Remembrance Day: A Chronicie of ]ewish Martyrdom, opisującą prześladowania Żydów każdego dnia, przez cały rok. Wydawca tej księgi był przekonany, że tak właśnie będzie, Hier twierdził natomiast, iż można rozpowszechniać ten materiał za pośrednictwem komputera. Wiesenthal widział w tym próbę poniżenia go i postanowił uczynić coś najgorszego: zaproponował ten pomysł Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. „Nie podoba mi się, że każdego dnia pojawiasz się w środkach masowe, go przekazu. Nie ma tygodnia bez twojego wystąpienia na dowolny temat, często niezwitµany z Centrum i zawsze jesteś przedstawiany jako dziekan Centrum Szymona Wiesenthala'' - napisał. Doszedł do wniosku, że nie ma sensu kontynuować relacji z Centrum za pośrednictwem Hiera. Nie wie, rzył już, że zmieni on swoje postępowanie, dlatego też zwróci się do Rady Nadzorczej Centrum z prośbą o zmianę dyrekcji31 • Hier pozostał jednak na swym stanowisku, a osamotniony Wiesenthal musiał się z tym pogodzić. 11
Rozdział dwudziesty pierwszy
„SLIZENTHAL"
ŚWIADECTWO UCZCIWOŚCI
w społeczeństwie, które w rradycji żydowskiej widziało integralną część swojej narodowej tożsa; mości. Agresywny antysemityzm, który wpłynął na życie Wiesenthala, był dla niego zaledwie częścią historii. Urodzony w Nowym Jorku, miał dwanaście lat, kiedy wybuchła wojna sześciodniowa, zapamiętał jednak strach, który ogarnął Żydów amerykańskich i późniejszą euforię. Gdy był uczniem szkoły średniej, rozpowszechniło się nowe zjawisko: utożsamianie się na nowo z Ho, lokaustem. Wiesenthal stał się jego bohaterem. Wielokrotnie wracał do jego książki Mordercy są wśród nas, zn~ na pamięć całe fragmenty. Jako student prawa na Harvardzie włączył się do walki Wiesenthala o zniesienie ustawy o przedawnieniu. Między innymi udało mu się zdobyć poparcie znanych pro, fesorów prawa. Jednocześnie starał się działać przeciw zaniedbaniom Interpo, lu w związku ze ściganiem zbrodniarzy hitlerowskich. Zagadnienie to rów; nież interesowało Wiesenthala. Rosenbaum zwrócił się do niego i otrzymał odpowiedź z podziękowaniem: nie ma wątpliwości, że Rosenbauma czeka wielka kariera adwokacka - pisał Wiesenthal. „Przechowywałem ten list jak najdroższy skarb" - wspomina Rosenbaum, który później wysyłał własne pie, niądze na sfinansowanie działalności Wiesenthala w Wiedniu1 • Dwa lata później Rosenbaum ukończył studia i został zatrudniony jako adwokat w Biurze Śledztw Specjalnych OSI. Miał wówczas dwadzieścia trzy lata. Opowiedział Wiesenthalowi o wewnętrznych tarciach w deparra,
li Rosenbaum
E
miał dużo szczęścia; dorastał
406
S ZYMON WIESENTHAL
mencie. Dyrektor, Martin Mendelsohn, musiał zrezygnować ze scanowiska i został później jednym z adwokatów Wiesenthala. Na jego miejsce mia, nowano Alana Ryana. Organizacja żydowskich studentów prawa na Har; wardzie wysłała list do prezydenta Cartera z protestem wobec zwolnienia Mendelsohna. Rosenbaum opowiadał Wiesenthalowi, że z wielkim trudem udało mu się dostać do OSI i obawia się, że będzie tam „człowiekiem naznaczonym: podobnie jak Mendelsohn...,Mam coraz więcej w~rpliwości, czy ministerstwo sprawiedliwości zamierza kontynuować te śledztwa ( . . . )jestem zdecydowa; ny podać się do dymisji, jeżeli się przekonam, że rząd nie zamierza doprowa, dzić do procesu': Prosił Wiesenthala, by nie dzwonił do niego bezpośrednio, lecz za pośrednictwem rabina Coopera z Los· Angeles. Wiesenthal starał się go pocieszyć po ojcowsku. Nie powinien obawiać się o swoją pozycję: jeśli tylko ludzie w OSI dowiedzą. się, że jest jego przyjacielem, nic złego mu się nie stanie - obiecywał2. Rosenbaum pozostał w OSI jeszcze przez trzy lata, a w 1985 roku został radcą prawnym Światowego Kongresu Żydów.
Kongres osiągnął swój szczególny wpływ i prestiż w okresie prezydentu, ry Nahuma Goldmanna, który z wielką mądrością kierował nim przez po; nad trzydzieści lat. Edgar Bronfrnan, który stał na czele Kongresu w latach osiemdziesiątych, był przekonany, iż przemawia w imieniu całego narodu żydowskiego; zdołał wzbudzić szacunek dla Kongresu wśród przywódców wielu państw. Do Kongresu przyłączyły się organizacje, które w rzeczywi; stości istniały tylko na papierze; jego pozycja w gruncie rzeczy była konse, kwencją mitu o żydowskim wpływie na cały świat. O potędze Światowego Kongresu Żydów krążyły legendy: Bronfman, miliarder i producent kanadyjskiej whisky, emanował poczuciem władzy, jakby był przywódcą. światowego mocarstwa. Latał z jednej stolicy do dru; giej swym prywatnym odrzutowcem i w każdym miejscu był przyjmowany przez głowy państwa. „Pragniemy, aby ludzie n1yśleli, że jesteśmy silni" wyjaśniał Bronfman i im bardziej rosła jego pozycja, tym bardziej umacniała się pozycja Kongresu3•
li
407
„SLIZENTHAL
Również
Goldmann potrafił bywać wśród wielkich tego świata, jak„ by był królem Żydów, jednak ludzie, którzy opanowali Kongres w latach osiemdziesiątych, należeli do nowego pokolenia amerykańskich Żydów. Prześladowania Żydów w Europie, które naznaczyły życie ich rodziców, sprowadzili do wyrazów: „nigdy więcej". Myśleli jednocześnie o zaniecha„ mi.ach w ratowaniu Żydów, czuli wstyd z powodu bezradności i tchórzo„ stwa żydowskich przywódców w Ameryce w okresie Holokaustu; oni sami emanowali siłą., dumą i ambicją młodych. W styczniu 1986 roku ruszyli do walki przeciwko Kurtowi Waldheimowi. Tego samego roku w Austrii miały się odbyć wybory prezydenckie, a Waldheim był kandydatem partii konserwatywnej.
Rosenbaum wspomina, iż wszystko zaczęło się w hotelu Hilton w Je-rozolimie, gdzie Światowy Kongres Żydów miał swoje coroczne obrady. Israel Singer, sekretarz generalny organizacji, podszedł do niego i bez żad„ nego wstępu zakomunikował, że wysyła go do Wiednia.„Wiedeń~ D lacze„ zapytał Rosenbaum. Singer zniżył głos i powiedział: „Dotyczy to gor Kurta Waldheima: a później niemalże szeptem zapytał Rosenbauma, czy wie, kim jest Leon Zelman. Nie wiedział. Zelman, ocalony z Auschwi.tz, osiadł po wojnie w Wiedniu, pisał arty„ kuły w prasie żydowskiej i stał na czele organizacji Jewish Welcome Service, rozwijającej dialog między Austriakami a Żydami i między Austrią a Izra„ elem. Jak wielu członków gminy żydowskiej w Wiedniu był sympatykiem partii socjaldemokratycznej. Znany był jako stary przeciwnik W iesenthala jeszcze z obozu dla przesiedleńców w Linzu. Ktoś spośród członków partii socjaldemokratycznej wysłał Zelmana na Światowy Kongres Żydów z tajną. infonnacją. na ten1at Waldheitna: kandy„ dat na prezydenta zataił swą nazistowską przeszłość. Jego przeciwnicy polityczni słusznie uważali, iż wiadomość ta opublikowana w Nowym Jorku rozniesie się szerokim echen1. Singer wysłał Rosenbauma do Wiednia, by sprawdził te oskarżenia. W ciągu kolejnych miesięcy Rosenbaum działał za kulisami światowego skandalu, który toczył się niczym wojna dobra ze złe1n. 1
1 '
-
408
SZYMON WIESENTHAL
Starał się udowodnić, iż Waldheim był zbrodniarzem wojennym, a później usiłował zniszczyć Wiesenthala.
Podczas anszlusu Austrii Waldheim miał dwadzieścia lat, pochodził z ro, dziny katolickiej, która nie popierała nazizmu. Zainteresowanym jego prze, szłością zawsze opowiadał, że został powołany do wojska, służył jako oficet, jednak w 1941 roku został ranny, wrócił do Wiednia, gdzie rozpoczął studia na uniwersytecie. Jego relacje z Wiesenthalem były zawsze znakomite. Kiedy pod koniec lat sześćdziesiątych polska ambasada w Wiedniu rozpowszechniała artykuły oskarżają.ce Wiesenthala o współpracę z nazistami, minister spraw zagranicznych Waldheim obiecał zaj~ć się spraw że teraz zaczęto interesować się jego przeszłości~.
W grudniu 1971 roku Wiesenthal otrzymał list od Ligi przeciw Zniesławieniu (Anti-Defamatiom League), organizacji związanej z Bnei Brit. Organizacja pragnęła się dowiedzieć, co porabiał nowy sekretarz generalny ONZ w okresie wojny. Wiesenthal natychmiast odpowiedział, że wszystko jest w porządku i nie ma podstaw do obaw. Nie ma żadnych niepokojących informacji} a w Austrii już się tym interesowano. Krą.żyły wprawdzie jakieś pogłoski, ale okazało się, że były to zwykłe plotki rozpowszechniane przez politycznych przeciwników Waldheima. Wiesenthal dołączył list polecają~ cy: doskonale zna Waldheima, zrobił na nim jak najlepsze wrażenie5 •
„SLIZENTHAL"
409
Na płaszczyźnie kontaktów osobistych z Waldheimem była to prawda, Wiesenthal, który sprawdzał przeszłość wielu polityków z wrogiej mu partii, przyjął bez wahania historię Waldheima. Już wówczas mógł uczynić to, co zrobił kilka lat później: zdobyć kopię teczki Waldheima z okresu służby wojskowej. Wolał mu jednak uwierzyć. Wydaje się, że w owym czasie nikt nie interesował się jeszcze przeszłością Waldheima: ani Związek Radziecki, Stany Zjednoczone, Izrael, ani Świa towy Kongres Żydów. Później pojawiło się podejrzenie, że Waldheim był szantażowany; nie ma na to jednak żadnego dowodu. Obciążające go doku, menty, które obnażyły jego kłamstwa, mogły zostać ujawnione już dawno, wygląda jednak na to, że podobnie jak w przypadku Eichmanna i innych zbrodniarzy hitlerowskich, tylko tekturowe teczki zawierające dokumenty Waldheima zawierały prawdę o jego przeszłości. Powód, dla którego teczki te nie zostały wcześniej otworzone, był prosty: nikt nie był tym zaintereso, wany. Oficjalna biografia Waldheima satysfakcjonowała wszystkich, przy, najmniej było tak aż do roku 19796•
W latach siedemdziesiątych ONZ nie sprzyjał Izraelowi; Waldheim w ra, mach swej funkcji popierał to stanowisko. W 1974 roku sekretarz generalny ONZ pozwolił Jasirowi Arafatowi przemawiać podczas obrad Zgromadzenia Ogólnego z rewolwerem przypiętym do pasa. W 1975 roku Zgroma, dzenie przyjęło deklarację przyrównującą. syjonizm do rasizmu. W 1976 roku Waldheim potępił akcję izraelskiego lotnictwa, mającą na celu uratowanie pasażerów francuskiego samolotu Air France, którzy zostali porwani i byli przetrzymywani jako zakładnicy na lotnisku Entebbe w Ugandzie. W trakcie wizyty (w Namiocie Pamięci) w Yad Vashem odmówił włożenia na głowę jarmułki, chociaż przyjęto traktować to 1niejsce jak cmentarz, tu bowiem złożono prochy, kt6re Wiesenthal przywiózł do Izraela. W 1979 ro.ku Wiesenthal odwiedził swych przyjaciół w Yad Vashem. Rozmowa zeszła na temat Waldheima i jego negatywnego stosunku do Izraela. Ktoś zapro, panował, by raz jeszcze zbadać jego przeszłość. Po powrocie do Wiednia Wiesenthal zwrócił się do Axela Springera, zachodnioniemieckiego wy-
410
SZYMON WIESENTHAL
dawcy, z prośbą o pomoc. Przypuszczał, że Springer otrzyma te informacje wcześniej niż on sam. I rzeczywiście, materiały dotarły w ciągu kilku dni. Amerykańskie archiwum, przechowujące między innymi kartotekę członków partii nazistowskiej i osobiste teczki esesmanów, stwierdziło, iż Waldheim nie był członkiem partii ani żadnej innej organizacji faszystow~ skiej. Francuskie archiwum gromadzące informacje o żołnierzach Wehrmachtu przesłało szczegóły na temat jego słuiby wojskowej. Wiesenthal zatelefonował do swych przyjaciół w Yad Vashen1, informując ich, że Waldheim nie ma nazistowskiej przeszłości7. Materiały z francuskiego archiwum odkryły przed Wiesenthalem to, czego Eli Rosenbaum dowiedział się od niego kilka lat później. Waldheim skłamał. Nie zakończył swej służby wojskowej po odniesieniu rany w 1941 roku, co'sugerował w swej oficjalnej bioi grafii, bo kilka miesięcy później wrócił do czynnej służby. Materiał zawierał również nazwę brygady Waldheima. Wiesenthal twierdził później, iż nie był w stanie sprawdzić historii tysięcy żołnierzy i setek oficerów, którzy służyli w tej brygadzie, nie było to jednak wystarczające wyjaśnienie: sam fakt, iż Waldheim zataił dalszą część swojej służby wojskowej, powinien obudzić jego podejrzenie. Sprawdzenie dziejów brygady mogło ujawnić popełnione przez nią zbrodnie wojenne, tniędzy innymi w Grecji. Wiesenthal znał od lat losy Żydów greckich i występował nawet jako świadek w jednym z procesów dotyczących ich zagłady8• Wiedział niemało o zbrodniach popełnionych przez Wehrmacht, jednak, jak to było wówczas przyjęte, interesował się głównie tymi Niemcami i Austriakami, którzy wstąpili do jednostek SS na ochotnika, i skłonny był„od puścić" zwykłym żołnierzom. Służba w SS stanowiła w jego oczach plamę na honorze, tak było w przypadku Friedricha Petera, choć nie odnaleziono dowodów, że Peter uczestniczył w zbrodniach wojennych. Żołnierzy Wehrmachtu natomiast Wiesenthal uznawał za niewinnych, chyba że udowod, niono im zbrodnie.„Nigdy nie myślałem, że należy stawiać przed sądem żoł nierza stającego naprzeciw wroga i z karabinem broniącego własnego życia" - pisał. Twierdził, że bardziej interesował się tymi, którzy nie mieli odwagi pójść na front, ale znęcali się nad więźniami obozów koncentracyjnych9 •
*
„SLIZENTHAL"
411
Hillel Seidman, znajomy z Nowego Jorku, pytał go o przeszłość Waldhei, ma po rym, jak w 1984 roku rozeszły się pogłoski na ten temat. Wiesenthal odpisał, że przeszłość Waldheima została zbadana i okazało się, że nie był zamieszany w jakiekolwiek zbrodnie przeciw Żydom lub innym narodom. Jeszcze raz powtórzył swoj~ opinię: nie każdy oficer niemiecki musiał być koniecznie oficerem nazisrowskin1. Problem ten był jego zdaniem typowo ideologiczny: Waldheim nigdy nie był członkiem partii nazistowskiej. Niemcy po przył~czeniu Austrii powo, łały wszystkich do wojska. Nie było wyjścia, każdy musiał włożyć mundur. Należy więc koncentrować się na prawdziwych zbrodniarzach, a nie nazy, wać kogoś nazistą tylko dlatego, że nie należy do przyjaciół Izraela. Wpraw, dzie kilka jednostek Wehrmachtu rzeczywiście uczestniczyło w mordo, waniu Żydów, jednak zawsze należy szukać tego, kto popełnił konkretne przestępstwo, i unikać kolektywnego obwiniania10• Począwszy od 1979 roku, Wiesenthal już wiedział, że Waldheim kła, mał, ale ponieważ nie zbadał dokładnie przebiegu jego służby wojskowej, wierzył wciąż w jego niewinność. Od dawna znał i cenił Waldheima, po, pierał jego opcję polityczną i już przed lary doszedł do wniosku, że jego przeszłość jest czysta. Możliwość skontaktowania się bezpośrednio z sekre, tarzem generalnym ONZ bardzo mu schlebiała, rym bardziej że zaczął ści, gać Mengelego. Waldheim obiecał pomoc, toteż Wiesenthal go wychwalał. „Jest pan prawdziwym głosem sprawiedliwości" - pisał. Waldheim z kolei chwalił Wiesenthala za przypominanie światu o zbrodniach nazistowskich i udział w walce z ludobójstwem i rasizmem; czynił to w duchu humanizmu i obrony praw człowieka, tak.jak przyjęła to ONZ 11 • Wiesenthal mógł coś wydobyć od Waldheima, nie ma jednak podstaw, by sądzić, że to zrobił. Nie ma też podstaw, by twierdzić, iż Waldheim wiedział, że Wiesenthal dotarł do jego tajemnicy.
GŁĘBOKIE GARDŁO
li Rosenbaum nic o tym nie wiedział, gdy w styczniu 1986 roku przy, był do Wiednia. Jednak członek partii socjaldemokratycznej, z którym
E
412
SZYMON WIESENTHAL
się spotkał za pośrednictwem Zelmana, postawił mu warunek: nie wolno
mu nawiązać kontaktu z Wiesenthalem, w przeciwnym wypadku zerwie z nim współpracę. Rosenbaum zdumiał się, jednak pośrednik wyjaśnił mu, że Wiesenthal popiera Waldheima i będzie go krył. Rosenbaum zgodził się unikać kontaktów i w ten sposób przysporzył sobie nowego wroga: nic bardziej nie inogło rozsierdzić Wiesenthala niż śledztwo, które odbyło się poza nim. Kiedy się o tym dowiedział, obudziła się w nim na nowo stara wrogość do Światowego Kongresu Żydów za zaniechanie pościgu za Eichmannem. Nagłe zainteresowanie przeszłością Waldheima nie było dla niego niespodzianką: widział w
nim część prezydenckiej kampanii wyborczej. Rosenbaum opisywał swój pobyt w Wiedniu w stylu filmu sensacyjnego. Choć teraz działał za plecami Wiesenthala,·pragnął odtworzyć tę tajemniczą aurę, jaka otaczała łowcę nazistów, w swej książce zmienił nazwisko swojego pośrednika i stworzył postać będącą połączeniem trzeciego człowieka z powieści Grahama Greene'a i„głębokiego gardła" z afery Watergate. Wiesenthal twierdził później, iż odkrył jego prawdziwą tożsamość: Peter Schieder - członek parlamentu z ramienia socjaldemokratów12 • Tak czy inaczej wydaje się, że człowiek, który był źródłem przecieku, nie miał specjalnych trudności ze zdobyciem informacji, które przekazał Rosenbaumowi: teczka Waldheima przechowywana była w jednym z państwowych archiwów, a rządy w tych larach sprawowała partia socjaldemokratyczna. Materiał, jaki otrzymał Rosenbaum, w tym zdjęcie Waldheima w mundurze z roku 1943, dowodziło, że były sekretarz generalny ONZ kłamał. W kolejnych miesiącach Rosenbaum, podobnie jak jego koledzy, zaangażował się w dalsze śledztwo z olbrzymim entuzjazmem. Wiele lat później stwierdził, iż nie zastanawiali się wtedy, dlaczego Światowemu Kongresowi Żydów zależy na ujawnieniu przeszłości Waldheima. Widzieli w tym przede wszystkim moralny obowiązek.
Światowy Kongres Żydów miał wszelkie powody, by mieć pretensje do
Austrii. W styczniu 1985 roku obradował w Wiedniu, była w tym chęć złagodzenia stosunków i gest dobrej woli. W czasie kiedy się zbierali, na
11
11
SLIZBN'rHAL
413
lotnisku w Wiedniu wylądował Walter Reder, znany zbrodniarz wojenny, oficer SS, który od 1951 roku przebywał w więzieniu we Włoszech za za, mordowanie tysiąca ośmiuset cywili. Został ułaskawiony dzięki interwencji rządu austriackiego. Gdy przyjechał do Wiednia, przyjęto go z wszelkimi honorami; minister obrony Friedhelm Frischenschlager uścisnął mu dłoń. Kilku delegatów Kongresu na znak protestu żądało zerwania obrad. Leon Zelman załagodził sytuację, kanclerz Fred Sinowatz w rozmowie telefonicz, nej złożył przeprosiny przewodniczącemu Kongresu Bronfmanowi. Żydzi postanowj]i obradować dalej, nie zapomnieli jednak zniewagi. Wiesenthal uważał, że był to pierwszy kontakt między członkami Kongresu a partią so, cjaldemokratyczną13•
Istael Singer, sekretarz generalny Kongresu, miał wszelkie powody, by zemścić się na Austriakach. Jego ojciec, który mieszkał w Wiedniu w okre, sie nazizmu, był jednym z Żydów zmuszanych do zmazywania napisów antynazistowskich z chodników. Ta poniżająca scena została uwieczniona na jednej z najbardziej znanych fotografii. Członkowie Kongresu nienawi, dzili Waldheima i pragnęli zemścić się na nim również za jego stosunek do Izraela; wid.zieli w nim łajdaka. Waldheim jednak nie był już sekretarzem generalnym ONZ i dość wąt, pliwe jest, czy udaremnienie jego wyboru na prezydenta było warte aż takiego wysiłku. W każdym razie wydaje się, że członkowie Kongresu pogrą.żyli się w tej wojnie z zupełnie innego powodu. Potrzebowali nowego celu. W latach siedemdziesiątych Kongres koncentrował się na działaniach na rzecz Żydów w Związku Radzieckim, konkurując z innyn1i organizacjami żydowskimi. In1 byli głośniejsi, tym silniej postrzegano ich jako obrońców żydostwa. W połowie lat osiemdziesiątych zimna wojna dobiegała kresu, również walka na rzecz Żydów w Związku Radziecki1n traciła swój impet. Wojna przeciwko Waldheimowi pozwoliła Światowemu Kongresowi ży, dów na nowo pozyskać poparcie Żydów amerykańskich, spośród których wielu czuło potrzebę identyfikowania się z patriotycznym i szlachetnym
celem. przez Rosenbauma z Wiednia nie pozostawiały wątpliwości: Waldheim kłamał. Jednak„młodym Turkom: jak Singer nazy, wał rozentuzjazmowanych i żądnych sukcesu działaczy, to nie wystarcza, Materiały przywiezione
414
SZYMON WIESENTHAL
ło: chcieli udowodnić, że Waldheim był również zbrodniarzem wojennym.
Wynajęto historyka i wysłano go do archiwów14•
Pogłoski, że w przeddzień wyborów zostaną ujawnione materiały pogrążające Waldheima, krążyły jakiś czas po Wiedniu. Dotarły również do
reportera pisma „Profil': Herbermsa Czernina. Michael Petet Lingens, redaktor naczelny pisma, a wcześniej asystent Wiesenthala, zaproponował Waldheimowi, by pozwolił Czerninowi zajrzeć do swojej teczki przechowywanej w Archiwum Państwowym. Waldheim się zgodził. Okazało się, że był członkiem studenckiej organizacji nazistowskiej i należał do
SA, or-
ganizacji, która pomogła partii Hitlera dojść do władzy 1 5 • To była sensacja. Informację tę podano na początku marca 1986 roku: najpierw w „Profilu': a nazajutrz w„New York Timesie': „New York Times" opublikował na pierwszej stronie, iż Waldheim był
oficerem wywiadowczym w dywizji zajmującej się deportacją Żydów z Grecji, która później walczyła z partyzantatni w Jugosławii. Tyruł głosił:„Teczki ujawniają - Kurt Waldheim był podwładnym zbrodniarzy wojennych" 16• Podano również, że dokutnenty niewiele mówią o czynach samego Waldhei1na i że być moźe najpoważniejszym zarzutem, jaki można mu postawić, j est to, że zataił swą przeszłość. Tak rzeczywiście było, można więc przypuścić, że gdyby nie ukrywał swej dalszej służby wojskowej, to nikt by się nie trudził badaniem szczegółów. Waldheim dopuścił się kłamstwa, lecz nie było dowodów, że popełnił zbrodnię. Ale tytuł w „New York Timesie" wiązał Waldheima ze zbrodniami wojennymi i niebawem jego nazwisko pojawiło się na liście zbrodniarzy wojennych, którą rząd jugosłowiański przygotowywał od 1947 roku. Odnaleziono także fotografię Waldheima w mundurze na froncie oraz podpisane przez niego dokumenty. Był więc tam i wiedział o wszystkim. Wiesenthal miał poważny kłopot. W czterech ścianach swojego biura mówił, że Waldhein1 jest głupkiem i oportunistą. Począwszy od 1979 roku, kiedy odkrył, że Waldheim ukrywa fakty ze swej przeszłości, był pewien, że pewnego dnia ta historia wybuchnie17. Jednak kiedy to się stało, nie od razu zrozumiał, że i jego ta sprawa
„SLIZENTHAL"
415
dotknie. Telefony w biurze nie przestawały dzwonić, wszyscy zwracali się do niego z prośbą. o komentarz. Starał się być bardzo ostrożny. Nie wykluczył, że Waldheim skłamał. Nie mógł pojąć, jak Waldheim mógł nie wiedzieć o sześćdziesięciu rysią.cach ofiar z Salonik - powiedział w wywiadzie dla„New York Timesa: ale wyraził przekonanie, że nie był nazisq.1.8• Wiesenthal wierzył w to, jednak zdawał sobie sprawę, jakie mogą być konsekwencje wydania Waldheimowi świadectwa uczciwości be.z sprawdzenia
jego przeszłości, co sam uczynił przed lary. Jeśli się okaże, że Waldheim był nie tylko kłamcą, lecz również zbrodniarzem wojennym, Wiesenthal może stracić to, co najważniejsze: swoją wiarygodność. W tej sytuacji zgodził się pomóc Waldheimowi. Bronił nie tylko Waldheima, ale i samego siebie.
RADY EKSPERTA
J
edną z pierwszych osób, które zadzwoniły do niego w tamtym tygodniu, był Ferdinand Trauttmansdorff, współpracownik Waldheima w prezy-
aenckiej kampanii wyborczej. Pochodził z jednego z najstarszych arystokratycznych rodów w Austrii i był starszy od Eli Rosenbawna zaledwie o trzy lata. Również był z wykształcenia prawnikiem i podziwiał Wiesenthala od dawna. Jego ojciec, znany pisarz, zachęcał go do przeczytania Dziennika Anny Frank i pewnego dnia latem 1966 roku zabrał go na publiczny wykład Wiesenthala w Grazu. Wiese~thal mówił o sprawie Murera, hitlerowskiego zbrodniarza, któremu ciągle udawało się unikać kary. Na sali było kilku mło dych ludzi w skórzanych spodniach. Trauttmansdorff zapytał ojca, kim oni s~, a w odpowiedzi usłyszał, że to neonaziści. Byli wrogo nastawieni i kiedy nadszedł czas na pytania, chcieli tylko wiedzieć, co Wiesenthal sądzi na temat bombardowania Drezna. Wiesenthal zachował zimną krew. Tamtego dnia Trauttmansdor.ff zrozumiał, że Austriacy nie powinni się wstydzić, że są Austriakami, że nie ma winy kolektywnej, ale też, że w Austrii nie robi się wystarczaj~co dużo, by ukarać zbrodniarzy hitlerowskich. Po wykładzie ojciec T rauttmansdor.ffa podszedł do Wiesenthala i zaprosił go na drinka. W oczach Wiesenthala pojawiły się nagle łzy. Był rozżalony; ie dwadzieścia lat po Holokauście musi wchodzić w kontrowersje z młodymi neonazista-
416
SZYMON WIESENTHAL
mi. T rauttmansdorff nigdy nie zapomniał tej chwili. Później zaczą.ł pracę w MSZ i był ambasadorem swojego kraju w kilku państwach. W roku 1986 Waldheim zaprosił go do swojej ekipy. Trauttmansdorff zapamiętał Waldheima jako introwertyka zafascynowanego tajnymi sprawami. Mówiono o nim, że kiedyś przeczytał w jakiejś gazecie wrogi artykuł o sobie, oznaczył gazetę mianem „tajne" i polecił przechowywać ją w archiwum. Kiedy zaczę ły pojawiać się informacje na temat jego przeszłości, nie oszczędzał swych doradców. Twierdził, że nie pamięta, gdzie był i kiedy, co robił, a czego nie. Początkowo widział w tym tylko natręctwo, próbę mieszania się Żydów amerykańskich w austriackie wybory. T rauttmansdorff zapytał go, czy był nazistą., Waldheim zaprzeczył. Trauttmansdorff uwierzył, lecz w przeciwieństwie do swojego szefa zrozumiał, że zbliża się prawdziwe niebezpieczeństwo. Nie bardzo wiedział, co doradzić Waldheimowi, między innymi dlatego, iż nie był w stanie zrozumieć nazistowskich dokumentów, które Światowy Kongres Żydów przekazał prasie. Wtedy przypomniał sobie o człowieku, który potrafił czytać takie dokumenty, i zadzwonił do Wiesenthala 19• W ciągu kolejnych tygodni Wiesenthal stał się czymś w rodzaju ich tajnego doradcy: Trauttmansdodf pamięta przynajmniej dziesięć wizyt u niego w biurze, nie2liczoną ilość rozmów telefonicznych. Sam Waldheim także telefonował, zazwyczaj do domu Wiesenthala późnym wieczorem, a potem przysłał mu nawet list z wyrazami szacunku20• Pomoc Wiesenthala wyrażała się głównie w tym, iż potrafił on umiejscowić dokumenty obciążające Waldheima w kontekście historycznym. Potrafił odcyfrować skróty nazw jednostek wojskowych, wiedział, kim są ludzie wymieniani w dokumentach, i skierowałTrauttmansdorffa do archiwów niemieckich, by tam szukał innych relacji. Wiesenthal sądził, iż wie, na czym polega mechanizm promocji w Ameryce, jednak w tym starciu z Kongresem nie miał żadnej szansy. Amerykanie wyciągnęli kolejne dokumenty, tłumaczyli je na angielski i publikowali w godzinach przedpołudniowych, gdy w Wiedniu była już późna noc. Zanim ludzie w sztabie wyborczym Waldheima przygotowali odpowiedź na oskarżenia - były to już nagłówki z dnia poprzedniego, a Kongres publikował właśnie nowe sensacje. W Wiedniu analizowano dokumenty zgodnie z tradycją. historiograficz-
„SLIZENTHAL"
417
ną
centralnej Europy. Wnioski podawano często zagn1atwanym językiem prawniczym. Odnaleziono oto podpis Waldheima na kilku raportach jego jednostki. Wiesenthal zwracał uwagę, że skoro jego podpis został złożony po lewej stronie dokumentu, to był podpisem „za zgodność" i nie świadczy bynajmniej o tym, iż sam Waldheim przygotował dokument21• Ale światowa prasa nie interesowała się takimi szczegółami. Nie udało się też wyjaśnić, że organizacje nazistowskie, do których należał Waldheim, w przeciwieństwie do SS nie były instytucjatni przestępczymi. Cała sprawa toczyła się w aurze sensacji, Wiesenthal apelował natomiast, by sprawdzać fakty. Zwrócił się do władz Jugosławii z żądaniem ujawnienia wszystkiego, co im wiadomo, rozmawiał z następcą Waldheima na stanowi, sku sekretarza generalnego ONZ Javierem Perezem de Cuellar.Jego postę, powanie było logiczne - przez całe życie zajmował się szukaniem dowodów przeciwko zbrodniarzom wojennym. Nie był w tym jedyny. W Jerozolimie główny doradca prawny rządu zwołał specjalną naradę, po której ogłoszono, że informacja opublikowana przez Światowy Kongres Żydów usprawiedli, wia śledztwo, nie podaje jednak wystarczaj(}.cych dowodów, by skazać Wald, beima na podstawie izraelskiego prawa o hazistach i ich pomocnikach22• Jednak media nie pragnęły znaków zapytania, chciały drugiego Eichmanna23• Wiesenthal nie spełniał ich oczekiwań. Media zaczęły się na niego gnie„ wać. Tymczase1n w Austrii rosła fala antysemityzmu, która w sposób natu„ ralny skierowana była także przeciw Wiesenthalowi. Znów dostawał listy pdne nienawiści: „Hitler zabił zbyt mało Żydów" - pisano. Również biura gminy żydowskiej w Wiedniu zasypane zostały oszczerstwami i groźbami24•
Członkowie
Kongresu me skontaktowali się z przywódcami gminy w Wiedniu, nim postanowili wmieszać się w politykę austriacką. Żaden z nich nie doświadczył życia pod dyktaturą, nie dotknął ich antysemityzm nie zrozumieli więc austriackiego społeczet1stwa i z pogardą odnosili się do austriackich Żydów. W wywiadzie dla gazety „Profil" dw6ch przywódców Kongresu, Israel Singer i Elan Steinberg, oznajmili, że jeśli Waldheim zo„ stanie wybrany na prezydenta, będzie to hańbą dla wszystkich obywateli
418
SZYMON WIESENTHAL
austriackich. Nie było to już starcie między Światowym Kongresem Żydów a Kurten1 Waldheimem, lecz między „światowym żydostwem" a narodem austriackim. Na jednym z plakatów wyborczych Waldheima pojawiło się hasło: „Właśnie teraz!': Przywódcy gminy skontaktowali się z Singerem, ten radził im emigrację25. W przeddzień wyborów Wiesenthal poinformował Abe Foksn1ana, jed.nego z przywódców Ligi przeciw Zniesławieniu Organizacji, że wszystko wskazuje, iż Waldheim zostanie wybrany i w dużej mierze stanie się to dzię, ki Światowemu Kongresowi Żydów i Israelowi Singerowi. Największymi przegranymi w tej batalii będą sami Żydzi - srwierdził26 • Waldheim został wybrany 6 czerwca 1986 roku. Tego samego dnia Wiesenthal zapropono, wał ustanowienie Międzynarodowej Komisji Historyków, która zbada jego przeszłość. Komisja została powołana.
Półtora roku później Komisja stwierdziła, iż Waldheim był w rejonach,
gdzie popełniono zbrodnie wojenne, wiedział o nich, lecz nie protestował. Nie protestował również przeciw deportacji Żydów z Salonik. Waldheim zaprzeczał, Komisja orzekła, iż kłamał. W raporcie Komisji Waldheim jawi się jako oporrunista, rak jak przewidział Wiesenthal. Komisja n]e znalazła dowodów, że Waldheim sam popełnił zbrodnie wojenne, tym samym potwierdziła stanowisko Wiesenthala, który zawsze mówił, iż ściga morder, ców, a nie kłamców. Nazajutrz po opublikowaniu raportu zażądał od Waldheima, by podał się do dymisji27 • Światowy Kongres Żydów nie czekał, aż Komisja zakończy pracę. Podczas gdy Komisja zajmowała się jeszcze badaniem zeznań, Bronfman oświadczył, iż Waldheim jest zbrodniarzem wojennym28• Równocześnie Kongres podjął działania, by dopisać nazwisko Waldheima do listy kilkudziesięciu tysięcy obywateli różnych państw świata, w tym przestępców kryminalnych, którym zakazano wjazdu do Stanów Zjednoczonych. Nastąpiło to w kwietniu 1987 roku29 • Samą decyzję poprzedzało coś w rodzaju procedury sądowej; Wiesenthal bezskutecznie próbował przekonać szefów OSI, by przerwali te działania30 • Dołączenie do czarnej listy było ciężkim
1
„SLIZENTHAL
419
ciosem dla prestiżu prezydenta Waldheima i wielkim sukcesem Kongresu. Rok później Eli Rosenbaum wrócił do Biura Śledztw Specjalnych Departa-mentu Sprawiedliwości OSI i wkrótce został jego szefem.
Im więcej faktów z przeszłości Waldheima odkrywał Światowy Kongres Żydów, z tym większą wrogością jego członkowie traktowali Wiesenthala. W wewnętrznej korespondencji nazywali go tylko Simon, a w pewnym opracowaniu jego nazwisko zostało przekręcone na Slizenthal, żeby zasugerować jego szarlataństwo 3 1 • Uważali go za wroga, widzieli w nim główną przeszkodę w walce z Waldheimem. Rosenbaum nawiązał kontakty z jedną z pracownic biura Wiesenthala, która.1 dezerterując, zabrała ze sobą pewne dokumenty mające go skompro-mitować. Również Światowy Kongres Żydów jakimś cudem zdobył kopie tajnych telegramów wysłanych przez ambasadora Izraela w Wiedniu do MSZ w Jerozolimie; ambasador Michael Elitzur sądził, podobnie jak Wiesenthal, iż kampania przeciw Waldheimowi nie służy interesom Izraela32• Rosenbaum zapowiedział, że złoży zeznania na korzyść jednego z prze-ciwników Wiesenthala w Jerozolimie, który zaatakował go na łamach pisma „Jerusalem Post". Wiesenthal podał mężczyznę i gazetę o zniesławienie, uzyskując przeprosiny. Rosenbaum dołączył do kartoteki również to, co powiedziała przeciw Wiesenthalowi B"eate Klatsfeld33 • Z powrotem Rosenbauma do ministerstwa sprawiedliwości zmienił się również ton OSI w stosunku do Wiesenthala. Szef departamentu Neal Sher wysłał mu kąśliwy list z naganą., jakby był jego pracownikiem, który popełnił jakiś błąd: „Przeważająca większość oskarżeń, któte nam pan wy, słał, jest bezpodstawna( ... ) nie przekazał pan do OSI żadnych dowodów w stosunku do ludzi wymienionych w pańskim piśmie ( ... ) żaden z wnio, sków wymienionych w liście nie może stanowić podstawy do otwarcia pro, ces u sądowego11 34 • Wiesenthal starał się dystansować od prezydenta Waldhein1a. Ten pojawił się jednak niespodziewanie na wykładzie Wiesenthala na uniwersytecie w Wiedniu. Kiedy Wiesenthal się zorientował, przerwał wykład i opuścił
420
SZYMON WJBSENTHAL
aulę35 • Sprawa ta zaszkodziła mu również w Ameryce. Żydzi ze wszyst, kich stron Stanów Zjednoczonych wysyłali listy z obelgami. Autor jednego z nich pisał: „W każdym pokoleniu rodzi się nowy Hitler. W obecnym po, koleniu tym Hitlerem jesteś ty1136• List był podpisany: „Żyd': W śród autorów listów byli prawnicy i sędziowie. Peter Berkovsky, sę, cizia sądu najwyższego w stanie Nowy Jork, pisał, iż poparcie Wiesenthala dla Waldheima ugodziło nie tylko w niego, lecz również w krewnych żony ocalałych z Zagłady. Wiesenthal odpowiedział pięciostronicowym listem: twierdził, iż nigdy nie bronił Waldheima, bronił zaledwie żydowskiej etyki nieuznającej kolektywnej winy, wszakże sami Żydzi są ofiarą takich ataków w ciągu minionych dwóch tysięcy lat. Wystosował niezliczoną. ilość podob,
nych listów. Sędzia sądu najwyższego w ,stanie Nowy Jork, Alfred Lerner1 przyjął jego wyjaśnienia i przeprosił, był to jednak wyjątkowy przypadek37•
CENA
V
iedy Wiesenthal odmówił przyłączenia się do oskarżeń przeciw Wald, .r\...heimowi, przypuszczał, iż Centrum noszące jego imię w Los Angeles, pomimo wszelkich nieporozumień, stanie za nim. Jednak rabin Hier miał wyjątkowy zmysł polityczny, wiedział, jaka histeria towarzyszy całej aferze, i starał się wydobyć od Wiesenthala jak najbardziej agresywne deklaracje. Wiesenthal pozwolił mu jedynie powtórzyć w jego imieniu, że nie wierzy Waldheimowi i nie popiera go. Hier obawiał się, że wraz z upadkiem Wie; senthala upadnie też cały szereg popieraj
„
421
„SLIZENTHAL
jestem takim idiotą, któremu można mówić zaledwie pół prawdy" - pisał do Hiera, obiecując, że jego czyn nie pozostanie bez konsekwencji39 . Dwa dni później wysłał do Hiera kolejny list, w którym zakomunikował, że wraz z żoną planuje przynajmniej na pół roku przenieść się do Los Ange, les, aby osobiście nadzorować pracę Centrum. „Brakuje ci osób, które mogą cię krytykować - wyjaśnił - otaczasz się tylko takimi, którzy ci potakują.': Dodał, że wszystko już przygotował i że zabierze ze sobą sekretarkę włada, jącą językiem angielskim4-0. Prawdopodobnie Hier zażegnał kryzys tak jak
zwykle; Wiesenthal pozostał w Wiedniu. Hier wierzył, iż może jeszcze wykorzystać Wiesenthala. Po rym, kiedy obsypał go wszystkimi zaszczytami, jakie mógł załatwić w Los Angeles, za„ pragnął zdobyć dla swojego człowieka również najwyższy zaszczyt: podjął działania, by Wiesenthal otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. Głównym
konkurentem był kandydat Waszyngtonu - Elie Wiesel.
* W 1985 roku prezydent Ronald Reagan odwiedził wojskowy cmentarz w Bitburgu w Niemczech, gdzie pochowano również kilku członków Waf, fen SS. Wizyta ta spowodowała falę protestów. Następnie w Niemczech Zachodnich wybuchła burzliwa polemika wśród historyków: Niemcy za, częli kreować nowe podejście do swej przeszłości.
Z zewnątrz wyglądało na
to, iż skłonni są odciąć się od nazistowskiej przeszłości. Na tym tle pojawiły się pogłoski, że w czterdziestą rocznicę zakończenia wojny Pokojowa Na, groda Nobla powinna podkreślić znaczenie wiedzy o Holokauście. Wiesenthal już od kilku lat był wśród kandydatów do rej nagrody; grupa holenderskich parlamentarzystów oraz sędzia w Chicago wysunęli jego kan, dydaturę według obowiązujących reguł4 1 • Wierzył w swoją szansę, jednak w marcu 1985 roku przygotował już dla siebie wytłun1aczenie na wypadek, gdyby nagrody nie dostał: żądza sławy Centrum Wiesenthala w Los Ange.les niszczy jego szanse - narzekał. Przyjaciele w holenderskim parlamencie, wysuwając jego kandydaturę, zaproponowali mu, by całą tę sprawę utrzymał w tajemnicy, bo ewentualna próba nacisku na sędziów może doprowadzić do przeciwnych skutków42 •
422
SZYMON WIESENTHAL
Hier miał pewniejsze informacje. Przesłał Wiesenthalowi relację niemalże szpiegowską. Wiesel zabiega na całym świecie o poparcie swojej kandydatury. Nie tylko zwrócono się do kilku profesorów o opowiedzenie się za nim; Wiesel miał też zwracać na siebie uwagę. Udał się więc na serię wykładów do Oslo, gdzie przyznaje się nagrodę. Będzie głównym mówcą na Kongresie przeciw Nienawiści i Antysemityzmowi, który pod patronatem prezydenta Mitterranda odbędzie się we Francji. Zażądał do Reagana, by odwołał swą wizytę w Bitburgu, a teraz w dodatku leci do Etiopii, by rozdawać żywność potrzebującym. Hier nie miał wątpliwości, że wszystko zostało zaplanowane. Wiedział też, że kandydata do nagrody trzeba wypromować. „Również my moglibyśmy zwrócić się do dostojnych parlan1entarzystów, zorganizować ci występy w Oslo i misje w Etiopii. Nie uczyniliśmy tego tylko dlatego, by uszanować twoją wolę" - pisał Hier43• Wiesenthal udał się jednak do Oslo, gdzie mówił o prawach Indian; wrócił do Wiednia pełen nadziei44• W Oslo niemiecki dziennikarz zapytał go, co sądzi o Eliem Wieselu. Wiesenthal odpowiedział listownie z Wiednia. Jego zdaniem Wiesel jest wybitnym pisarzem, chociaż krytykował go za to, iż mówił o nieżydowskich ofiarach wojny, jak na przykład Romach, których upamiętnienia zabronił w Muzeum Holokaustu. „W Ameryce jest supetszowinistą. W Europie, gdzie wieją inne wiatry, udaje hun1anistę" - podsumował45 •
W następnych miesiącach Wiesenthal żył nadzieją, że otrzyma nagrodę. Myślał, że w najgorszym przypadku podzieli ją z Wieselem. Nie przeszło mu jednak przez myśl, że Wiesel sam otrzyma nagrodę. Kilka godzin przed opublikowaniem komunikatu w Oslo zadzwonił do Martina Rosena, swojego adwokata i przyjaciela w Nowym Jorku, mówiąc mu, by przygotował sobie smoking: „Jedziesz do Oslo" - powiedział uroczyście. W poniedziałek 15 października 1986 roku przybył do biura podekscytowany. Pracownicy Centrum usiedli wokół niego, wszyscy czekali na komunikat z Oslo. Kiedy poinformowano, że to Wiesel otrzymuje nagrodę, wszyscy wybuchnęli pła~ czem; tylko Wiesenthal nie zareagował. Był wstrząśnięty, ale zaraz wytłuma czył sobie, co się stało: wszystkiemu winny jest Światowy Kongres Żydów46 •
11
„SLIZE. NTHAL
423
Debata poprzedzaj~ca przyznanie Nagrody Nobla nie jest podawana do wiadomości publicznej. Debata poprzedzająca decyzję z 1986 roku zostanie upubliczniona najwcześniej, jeśli w ogóle, w 2036 roku. Dwie osoby z grona podejmujących decyzję, wśród nich były premier Norwegii, Odvar Nordli, potwierdziły, że komisja brała pod uwagę osobę Wiesenthala, zaprzeczyli jednak, by ktoś za.żądał od nich, by nie przyznawać mu nagrody. Światowy Kongres Żydów również zaprzeczył, iż zwrócił się do komisji, co zresztą przywódcy Kongresu powiedzieli samemu Wiesenthalowi. Wszystko wska.zuje na to, że Wiesenthal nie otrzymał nagrody, panie, waż znalazł się w samym centrum głośnego sporu. Komisja pragnęła, by laureat przyjęty był przez wszystkich, była to więc cena, jaką musiał zapłacić za udział w aferze Waldheima. Grupa popierająca Wiesela działała zna.ko, micie. Wiesenthal wielokrotnie mówił o tym tak, jak.by mu zrobiono olbrzymią krzywdę47, mimo to kontynuował swą pracę.
OCZYSZCZENIE ymczasem Eli Rosenbaum pracował nad ksią.żką., której tytuł mówił wszystko: Zdrada. Zdrajcą był Wiesenthal. Rosenbaum pisał ją w pierwszej osobie, nie ukrywał swoich emocji. Ksi;p;ka pozostawia wraże... nie, iż Rosenbaum wciąż jest tytn chłopcem, który po raz pierwszy odkrył okrucieństwa Zagłady i uczynił ją jednym z głównych czynników swojej tożsamości amerykańskiego Żyda. Wciąż ufał Wiesenthalowi. Kiedy jed... nak go potrzebował - jak chasyd rabina, jak syn ojca - ten nie wyciągnął do niego ręki. Z czasem uległ palącej i obsesyjnej wrogości do Wiesenthala. „Cały się aż gotuję - pisał kiedyś - rozpacz, frustracja i gniew połączyły się razem, przemieniają.c się w szał, który przestraszył nawet mnie samego. Z gniewu spurpurowiała mi twarz i czułem się jak sparaliżowany''48 • Zszokowało go odkrycie, że Wiesenthal od lat wiedział, iż Waldheim ukrywa szczegóły swojej służby wojskowej49• Poczuł gwałtowną potrzebę zrozumienia, jak bożyszcze jego młodości mogło aż tak go zawjeść, w koń ...
T
424
SZYMON WIESENTHAL
cu znalazł wytłumaczenie w liście, który Wiesenthal wysłał do „New York Timesa': W liście tym Wiesenthal wspomina, że w roku 1979 sprawdzał prze, szłość Waldheima i ustalił, iż nie należał on do organizacji nazistowskiej. Twierdził, że uczynił to na prośbę Izraela. Jednak prawdopodobnie to nie „Izrael'' polecił mu sprawdzenie przeszłości Waldheima, podobnie jak nie ,,Izrael" gratulował mu schwytania Eichmanna, jak zwykle to powtarzał, ale jego przyjaciele w Archiwum Yad Vashem. To właśnie oni nakłonili go do sprawdzenia przeszłości Waldheima, co zresztą później Wiesenthal sam przyznał5°.
Nie ma dowodu na to, że Wiesenthal sprawdzał przeszłość Waldheima na życzenie Izraela. Jest tylko jego deklaracja w „New York Timesie': Rosen, baum wierzył, iż znalazł odpowiedź na pytanie, które go nurtowało od daw, na, i zrozumiał, dlaczego Izrael nie ujawnił kłamstw Waldheima, co uczynił dopiero on z przyjaciółmi. Izrael bowiem został wprowadzony w błąd przez Wiesenthala, który twierdził, że nie ma czego ujawniać. Rosenbaum walczył teraz przeciwko Wiesenthalowi, jakby był gorszym wrogien1 od Waldhei, ma: oto mamy dwóch Austriaków, którzy mają wspólną cechę: nieumiejęt, ność opowiedzenia prawdy o swoich losach w czasie wojny. Rosenbaum do, strzegał w tym gorzką ironię5 1 •
* W książkach Wiesenthala oraz jego wypowiedziach dla mediów można rzeczywiście odnaleźć i nieścisłości, i sprzeczności. Rosenbaum próbował więc udowodnić, iż Wiesenthal sam stworzył swój wizerunek łowcy nazi, stów, i szydził z jego nieudanych prób odnalezienia Mengelego, Bormanna i innych hitlerowców. Wiesenthal twierdził, że nigdy nikogo nie oskarżył, jeśli nie miał dowo, dów jego winy52• Rosenbaum wskazał na całą. serię przypadków, które do, wodziły czegoś zgoła innego. Kanadyjska rządowa komisja śledcza anali, zują.ca sprawy zbrodniarzy hitlerowskich, którzy znaleźli azyl w Kanadzie, nisko oceniła jakość materiałów otrzymanych od Wiesenthala. Rosenbaum oburzał się, że cała ta historia nie ukazała się w mediach amerykańskich:„Po
„SLIZBNTHAL"
425
ra.z kolejny przekonałem się, iż prasa nie ma odwagi a.ni serca, by publikować prawdę o Wiesenthalu. Wiesenthal wykorzystywał to zjawisko przez lata''53 • Wiele osób, które postawiono przed sądem z inicjatywy Wiesenthala, rzeczywiście zostało uniewinnionych, z tego punktu widzenia niczym się nie różnił od innego organu prokuratorskiego. Twierdził, iż zajmował się przeszło trzema tysi:tcami spraw, że dzięki jego działalności postawiono przed sądem tysiąc stu zbrodniarzy hitlerowskich. Jeśli ktoś twierdził, że wszyscy zostali skazani, nie poprawiał go, nie można jednak ustalić, jaka była ich liczba54•
Rosenbaum
zgromadził w
specjalnej teczce publikacje
przypisujące
Wiesenthalowi schwytanie Eichmanna. Publikacje te nadal denerwowały starego przeciwnika Wiesenthala Issera Harela. W 1988 roku Harel sam opisał, jak doszło do schwytania Eichmanna, ta licząca 278 stron praca miała na celu udowodnienie, iż wkład Wiesenthala był żaden. Harel za; wsze tak uważał, jednakże jego najnowsza praca zawierała kilka nowych niepublikowanych wcześniej szczegółów; niektóre z nich mówiły o czymś zgoła przeciwnym, niż dotychczas twierdził. Ten rękopis nigdy nie został jednak opublikowany. W ciągu dwudziestu pięciu lat, jakie upłynęły od czasu, gdy stał na czele izraelskich służb specjalnych, Harel przez kilka lat był członkiem parlamentu, jako polityk poniósł wiele porażek, zacz~ więc publikować ksi~żki. Był zgorzkniały i sfrustrowany, do końca swych dni pozostał na marginesie historii izraelskiej. Rosenbaum jednakże cytował jego rękopis, jak gdyby Hare! był człowiekiem obiektywnym i wiarygodnym, a jego praca stanowiła ostateczny dowód na to, iż Wiesenthal udawał kogoś innego lub, jak Rosen... baum pisał w innym miejscu, był po prostu fałszerzem 55 • Wiele lat później rząd Izraela przyznał honorowe dyplomy podpisane przez premiera, które otrzymali łowcy Eichmanna, wśród nich Wiesenthal i Harel, jednakże obaj już wówczas nie żyli 56 •
*
426
SZYMON WIESENTHAL
Afera Waldheima doprowadziła do tego, że Austriacy przeprowadzi, Li narodowy rachunek sumienia. Wiesenthal długo na to czekał. Nie oby, ło się bez bolesnych sporów między pokoleniem ojców i synów, mimo to sprawa Waldheima stała się przełomowa dla austriackiego społeczeństwa. Austriacy odrzucili wówczas wiele narodowych mitów, które chroniły ich przed prawdą o ich roli w zbrodniach nazistowskich. Przyznali głośno, że Austria nie była „pierwszą ofiarą" Niemiec hitlerowskich, lecz że współdzia, łała z Trzecią Rzeszą. Nauczyli się również, że wojsko, a nie tylko SS, miało udział w zbrodniach nazistowskich. Ferdinand T rauttmansdorff został mia, nowany radcą w ambasadzie austriackiej w Waszyngtonie, a najważniejsze zadanie, jakie mu powierzono, polegało na naprawie kontaktów między jego krajem a organizacjami żydowskimi57 •
Sprawa Waldheima doprowadziła również do wzmocnienia ekstrema!, nej prawicy pod przywództwem Jorga Haidera. Wiesenthal śledził to zjawi, sko z niepokojem, obaj prowokowali się nawzajem. Wiesenthal stwierdził, że idee nazistowskie wciąż są popularne w partii Haidera, a ten podał go do sądu o zniesławienie. Jeszcze przed pierwszym posiedzeniem Haider wy, słał długi list z propozycją spotkania. Wiesenthal odmówił, mimo to Haider wycofał swój pozew58• Wiesenthal złożył na policji zażalenie na jednego z członków partii Hai, dera, kandydata na stanowisko burmistrza. Powiedział on lokalnej gazecie, że w Austrii powstaną jeszcze krematoria dla Żydów, choć nie dla Wie, senthala, który będzie musiał zadowolić się fajką Jorga. Człowiek ten, Peter Miiller, został ukarany grzywną59 • Wiesenthal zastanawiał się również nad możliwymi posunięciami prawnymi w sprawie książki Rosenbauma. Książkę tę pochwalili Elie Wiesel i Alen Dershowitz, recenzowały ją me, dia amerykańskie, prezentowano ją również w kilku głównych programach telewizyjnych, w których uczestniczył także Wiesenthal60• Jednak recenzen, ci najważniejszych gazet skrytykowali ją i nie stała się bestsellere1n. Adwo, kaci Wiesenthala radzili mu, by się w to nie angażował. Książka nie została
„SLlZBNTIIAL"
427
przełożona na niemiecki, a Wiesenthal miał nadzieję, że
szybko zostanie zapomniana. Pomimo podeszłego wieku pracował jak zwyk.le61 •
Wiesenthal liczył, że przed swoimi osiemdziesi'}.tymi urodzinami otrzyma prezent, na który czekał przez wiele lat: argentyńskie władze zamierzały deportować do Niemiec Josefa Schwammbergera, komendanta przemy, skiego getta. Interesował się Schwammbergerem od 1947 roku, nazwisko komendanta stało się znane również dzięki historii Michaela Goldmana. W przemyskim getcie złapano Goldmana na kradzieży chleba, przyprowadzono go do Schwammbergera, który wymierzył mu osiemdziesiąt ra, zów pałką. Goldman przeżył i po wojnie wyemigrował do Palestyny. Kiedy opowiadał swym bliskim, jak był torturowany, myśleli, że przesadza lub ich oszukuje. Jeśli jego opowieść byłaby prawdziwa, nie przeżyłby. Nie zdołał ich przekonać. ,,Był to dla mnie osiemdziesiąty pierwszy cios" - opowiadał później Goldman, którego historia stała się w Izraelu symbolem stosunku mieszkańców Izraela do ocalałych z Zagłady. Piętnaście lat później już jako oficer policji izraelskiej Michael Gilad był jednym z przesłuchujących Adol, fa Eichmanna, był też obecny podczas jego egzekucji. Wiesenthal dołożył wielu starań, by odszukać Schwammbergera62• Pod koniec lar czrerdziesry~h przez pewien czas Schwammberger był więziony w Innsbrucku w Austrii, a władze zarekwirowały dużą ilość bi, żuterii, w tym zegarków, obrączek itp., które Schwammberger zrabował w czasie wojny swoim ofiarom. Biżuteria ta miała być dowodem rzeczowym przeciw niemu i została zdeponowana w sądzie. Schwammberger zdołał jednak zbiec. Wiesenthal odkrył, że biżuteria została sprzedana na licytacji, a pieniądze zasiliły kasę sądową63 • Nazwisko Schwammbergera powtarzało się w procesach nazistów. W 1972 roku Wiesenthal ujawnił jego miejsce zamieszkania w La Plata w Argentynie. Z jego inicjatywy Niemcy Zachodnie wystąpiły o ekstradycję, argentyńska policja już miała go aresztować, ale okazało się, że ktoś go ostrzegł, i Schwammberger znikł.
428
SZYMON WIESENTHAL
Wiesenthal nadal zajmował się tą sprawą. Władze niemieckie wyznaczyły nagrodę w wysokości ćwierć miliona marek dla osoby, kt6ra pomoże w postawieniu Schwammbergera przed sądem. Centrum Wiesenthala w Los Angeles umieściło jego nazwisko na liście dziesięciu najbardziej poszukiwanych zbrodniarzy wojennych. W sp6łpracownik Wiesenthala w Buenos Aires, Jose Moskovitz, zainicjował publikację na ten temat w jednej z gazet. W dniu ukazania się publikacji ktoś zadzwonił do an1basady niemieckiej w Buenos Aires i podał adres Schwammbergera, kt6ry tym razem został aresztowany. Ekstradycja Schwammbergera nie nastąpiła jednak w dniu osiemdziesią tych urodzin Wiesenthala, ponieważ jego obrońcy zdołali ją op6źnić. Mimo to Wiesenthal zdążył jeszcze pojechać ·na rozpoczęcie procesu w Stuttgarcie. Schwammberger został skazany na dożywocie i po kilku latach zmarł w w1ęz1en1u.
* W ostatnich raportach Wiesenthala z jego działalności pojawia się kilka nazwisk, których nigdy nie zapominał. Miał kilka sukcesów, ale więcej rozczarowań. Wielu zbrodniarzy zostało uniewinnionych, inni po prostu umierali, jak na przykład Egon Sabukodchek, okrutny zbrodniarz wojenny z Jugosławii. Wiesenthal poinformował prasę o odnalezieniu go w 1992 roku. Trzy lata p6źniej Sabukodchek zmarł. „W ten właśnie sposób zamknęła się ta teczka" - pisał Wiesenthal64• Konferencja prasowa, kt6rą zwołał, by zakomunikować odnalezienie Sabukodcheka, była ostatnią w jego życiu. W 1994 roku pomógł amerykańskiej sieci telewizyjnej ABC w odszukaniu w Argentynie niejakiego Ericha Priebkego, jednego z komendantów gestapo we Włoszech. Amerykańscy reporterzy odnaleźli Priebkego i nawet zrobili z nim wywiad. Rabin Abraham Cooper z Centrum Wiesenthala z Los Angeles udał się do Rzymu i zażądał od premiera Berlusconiego ekstradycji Priebkego. Była to wstydliwa sprawa. Priebke bowiem miał protektorów w Niemczech i we Włoszech. W końcu został skazany na dożywocie w warunkach aresztu domowego65 • Wiesenthal miał wówczas osiemdziesiąt siedem lat i pół wieku działalności za sobą. Wtedy otrzymał kolejny cios.
„
„SLIZENTHAL
429
8 lutego 1996 roku niemjecka stacja telewizyjna ARD pośwjęciła swój prestiżowy progran1 śledczy „Panorarna' oskarżeni01n wysuwanym przez Rosenbauma. Tytuł programu brzmiał „Koniec legendy': Wiesenthal zo; stał w nim przedstawiony jako kłamca; ogólne wrażenie było rakie, iż cała jego praca„ począwszy od oswobodzenia z Mauthausen, była n1istyfikacją. Dziennikarze prowadzący program byli nastawieni do Wiesenthala wrogo i sarkasrycznie. Rosenbaum powiedział, iz jego zdaniem, liczba zbrodniarzy hitlerowskich, których ujął Wiesenthal, nie sięga dziesięciu. Zapytany, jak scharakteryzowałby Wiesenthala, odrzekł: „Egoman.iak bez talentu„ rozpo; wszechniający w dodatku fałszywe informacje: w smnie postać tragiczna''66•
Minutę lub dwie po zakończeniu progtamu Wiesenthal rozmawiał już
ze swym adwokate1n, Martine1n Rosenem. Rozmawiał ze szpitalnego łóż„ ka, ponieważ przed ptogramem lekarze polecili go hospitalizować. „Jestem zrozpaczony" - powiedział. Rosen narychmiast poleciał do Waszyngtonu, żądając zwolnienia Rosenbaum.a. Zwrócił się do Christophera Dodda, se.natora z ramienia demokratów, który zaliczał się do przyjaciół Wiesenthala. Jego ojciec, również senator, ~ył jednym z oskarżycieli w procesie nory1nber„ skim. „Nie ma słów, które mogłyby wyrazić nasz gniew" - pisał Rosen do Rosenbaun1a67 • Rosenbaum oświadczył, że w programie wypowiadał się jako osoba pry„ warna, i zobowiązał się, że nie będzie zabierał głosu w sprawie Wiesentha-
la. Adwokaci Wiesenthala nie chcieli jednak się rym zadowolić i rozpoczęli długą korespondencję z ministerstwen1 sprawiedliwości. Rosen twierdzi, iż powiedziano mu, ze jeśli będzie się upierat przy zwolnieniu Rosenbauma, to senat wykorzysta tę okazję1 by zamknąć OSI z powodów budżetowych, i w ten sposób położy kres ściganiu nazistów w Ameryce. Tymczasem Elie Wiesel wysłał senatorowi Doddowi tęcznie pisaną kankę z adnotacją du; żymi drukowanymi literami PO UFNE. Pisał, że Rosenbaum jest uczci; wym, wiarygodnym i dobtym człowiekiem. Dodd odpowiedział Wieselowi:
430
SZYMON WIESENTHAL
„Wystarczy mi pańskie słowo': Pozycja Rosenbauma została uratowana, zna, leziono również sposób, by udobruchać Wiesenthala. W pięćdziesiątą rocz, nicę proces6w norymberskich prokurator generalny USA Janet Reno złoży wizytę w Centrum Wiesenthala w Los Angeles, podczas kt6rej przekaże wyrazy uznania Wiesenthalowi. Rosen zażądał, by przy tej okazji przepro, siła Wiesenthala. Reno odwiedziła Centrum, jednak adwokaci Wiesenthala nie byli usatysfakcjonowani jej słowami, nie padły też przeprosiny. Sena, tor Dodd pomógł i tym razem: w styczniu 1997 roku Wiesenthal otrzymał przyjazny, serdeczny list od prezydenta Clintona68• Dostał listy z wyrazami sympatii od wielu widzów, którzy oglądali ten program w Niemczech, a ci byli dlań szczególnie ważni. Ponieważ miał aż tylu żydowskich wrogów, fa, twiej mu było żyć z Niemcami.
Rozdział dwudziesty drugi
,,WSZYSCY W MŁODOŚCI POPEŁNIALIŚMY BŁĘDY''
PRZYJACIEL HITLERA ewnego dnia w styczniu 1975 roku Wiesenthal wypadł ze swojego pokoju, trzymając w ręce list i krzycząc: „Nie uwierzycie, kto chce nas odwiedzić': po czym zrobił pauzę, a potem dodał prawie szeptem, akcentując każdą. sylabę: „Albert Speer" 1. Współpracownikom wydawało się, iż słyszą w j ego głosie jednocześnie radość i powagę. Speer był jednym z najbliższych przyjaciół Hitlera i ministrem w jego rządzie. Sam fakt, że wejdzie na trzecie piętro domu na placu Rudolfa i usiądzie w niewielkim biurze między starym żelaznym piecykiem a tysiąca1ni kartonowych teczek noszących nazwiska jego wspólników w eksterminacji Żydów, poruszył Wiesenthala do tego stopnia, że aż zadrżał. Również jeden z jego współpracowników Michael Stergar, wspomina po latach tę wizytę jako jedno z najbardziej dramatycznych wydarzeń w trakcie swojej pracy: był pod szczególnym wrażeniem gęstych brwi Speera. ,,Podałem kawę" - mówił z lekkim zdumieniem w gło sie2. Wizyta ta rozpoczęła najdziwniejszą znajomość w całym życiu Wiesenthala. W tym czasie toczył się proces przeciw Wiesenthalowi. Jego stary przeciwnik, Erick Rajakowitsch,, współpracownik Eichmanna w Holandii, podał go do sądu o zniesławienie. Wiesenthal cytował list Rajakowitscha., w którym występował termin „ostateczne rozwiązanie': twierdził więc, że Rajakowitsch mógł wiedzieć, że chodzi tu o ekstenninację Żydów. Aby udowodnić swoją tezę, napisał do Speera, pytając, kiedy po raz pierwszy usłyszał ren termin3• Speer odpowiedział, iż Hitler i Himmler nie mieli
P
432
SZYMON WIESENTHAL
•
I
~
I
•
•
li
•
w zwyczaju mowie o„ostatecznym rozwiązaniu, a on sam po raz pierwszy usłyszał ten termin dopiero po wojnie. Dodał, że przeczytał Słonecznik i że książka wywarła na nitn głębokie wrażenie4 • Wiesenthal odpisał Speerowi, że sam nie zdołałjeszcze uporać się z problemem, który postawił przed osobami, do których zwrócił się z pytaniem: wybaczyć czy nie? Wspomniał też na marginesie o trudnościach związa nych z adaptacją filmową książki oraz problemach finansowych: „Sam dobry pomysł nie przemawia dziś do ludzi inwestujących w filmy, oni zawsze chcą dodać do wszystkiego seks i przemoc" - pisał. Przy okazji podzielił się swoją teorią o przyczynie nienawiści Hitlera do Żydów: czy jest możliwe, że Hitler nienawidził ich, ponieważ zaraził się syfilisem od chorej prostytutki? Taką bowiem informację usłyszał od le.karza, który zajmował się Hiderem5• Speer nie potrafił mu pomóc. Wiesenthal kontaktował się ze Speerem, ponieważ był zdania, że nie należy skazywać zbrodniarzy hitlerowskich na śmierć, dopóki nie odpowiedzą na ważne dla historii pytania. Właśnie z tego powodu sprzeciwiał się w swoim czasie egzekucji Eichmanna. Tak czy inaczej dwa swoje pierwsze listy pisał tak, jakby Speer był jego bliskim znajomym. Speer z kolei wykorzystał tę korespondencję, by się do niego wprosić. Pisał, że właściwie chciał to uczynić już dwa lata wcześniej, ale nie wiedział, jak mógłby to zrobić6 •
Na początku kariery Hitlera Speer był młodym architektem. Hitler dojrzał w nim artystę, którym sam pragnął zostać, i powierzył mu olbrzymie projekty budowlane. „Zawiązała się między nami głęboka przyjaźń': W 1932 roku mianował go ministrem do spraw uzbrojenia. Speer był zaangażowany między innymi w deportację berlińskich Żydów, tworzenie obozów koncentracyjnych i zatrudnianie robotników przymusowych, po wojnie zasiadł na ławie oskarżonych w procesie norymberskim. Twierdził, że o większości zbrodni, które mu przypisywano, nie wiedział, jednak wziął na siebie odpowiedzialność formalną i moralną za zbrodnie Trzeciej Rzeszy w czasie wojny, w tym za zagładę Żydów. Stanowisko to wywarło głębokie wrażenie na sędziach. Speera skazano na dwadzieścia lat
„WSZYSCY W MŁODOŚCI POPEŁNIALIŚMY BU}DY
11
433
pozbawienia wolności, w 1966 roku został zwolniony z więzienia Span-dau w Berlinie. Burmistrz miasta, Willy Brandt, wysłał córce Speera bukiet kwiatów, Wiesenthal protestował7. Po wyjściu z więzienia Speer napisał au-tobiografię, która stała się bestsellerem, między innymi dzięki wielokrotnie wypowiedzianej tam skrusze. Dzięki mediom stał się sławny na całym świe- cie, również Wiesenthal miał o nim dobrą opinię: „Ten człowiek został uka-rany, przyznał się do winy, okazał skruchę - nic więcej nie można od niego wymagać i w związku z tym należy go przyją.ć8• Takie stanowisko zajmował Wiesenthal wobec wielu Niemców, w tym byłych nazistów. Wiesenthal nie zapomniał bowiem o swoich zwierzch-nikach w Kolejach W schodni eh we Lwowie. Po wojnie chciał im pomóc: nakazywa-ło mu to jego poczucie sprawiedliwości, a sama gotowość dawała poczucie siły. Pojednanie przynosiło mu nadzieję, której bardzo potrzebował.
Zaraz po wojnie starał się odnaleźć Adolfa Kohlrautza, swojego bezpo-średniego zwierzchnika. Pytał o niego jednego z pracowników zakładów kolejowych, proponując jednocześnie pomoc. Werner Schmidt nie wiedział jednak, gdzie przebywa Kohlrautz, ale ucieszył się, że Wiesenthal przeżył. Z nostalgią wracał do rozmów i:rowadzonych w czasie wojny i pop1·osił Wiesenthala o pomoc: jego mieszkanie zostało zniszczone, syn od zakoń czenia wojny jest w niewoli brytyjskiej, brakuje mu papierosów, grozi mu utrata pracy, ponieważ był członkiem partii nazistowskiej. Potrzebuje za-świadczenia, że był uczciwym człowiekiem, napisanego w trzech egzetnpla-rzach, z jasnym zaznaczeniem, że niżej podpisany jest Żydem. Wiesenthal wysłał mu takie zaświadczenie9 • Bez większych trudności odnalazł Heinricha Gi.intherta, swojego byłego brygadzistę, i właśnie od niego usłyszał, iż Kohlrautz zgin~ł w bitwie o Berlin. Wiesenthal bardzo nad tym ubolewał. Z biegiem lat między nim a Gi.inthertem zrodziły się ciepłe relacje. „Wszy-scy wierzyliśmy, że wypełniamy swoje obowiązki - pisał mu Gi.inthert choć jednocześnie wiedzieliśmy, że bez związku z potrzebami wojny czyni się wiele niesprawiedliwości, były to czyny zawstydzające, a dziś, można
434
SZYMON WIESENTHAL
powiedzieć
- szaleńcze". Pocieszał się, że zdołał choć trochę poprawić sytu, ację swoich robotników, i opowiedział Wiesenthalowi o swoich losach po wojnie. Jego opowieść była historią. Niemiec: stracił cały dobytek w wyniku na, lotów, cierpiał gł6d, stracił na wadze, ale życie miało również jasne strony: ożenił się z dziewczyną, którą poznał jeszcze przed wojną, pracuje w admi~
nistracji kolei Niemiec Zachodnich i stara się zbytnio nie utyć. Wiesenthal prosił go o zaświadczenie, że zna go jako archfrekta, choć Giinthert zatrudM niał go jako technika. Wyjaśnił, że przeżyło niewielu jego starych znajomych, którzy mogliby potwierdzić jego dyplom, a zaświadczenie potrzebne jest do otrzymania odszkodowania. Wspomniał, że jego próby powrotu do ulubionego zawodu nie wypaliły: mentalnie i fizycznie rzecz biorąc, nie może już być architektem. Giinthert od razu się zgodził. Później,
kiedy Kreisky oskar~ żał Wiesenthala o współpracę z gestapo, Giinthert bronił go. W wywiadzie dla gazety „Profil" potwierdził, że Wiesenthal był zwykłym więźniem 10 • „Szkoda, że w okresie wojny nie było przynajmniej stu tysięcy Giinther, tów, bo wtedy wszystko wyglądałoby inaczej" - napisał mu Wiesenthal. Do listu dołączył kilka znaczków, jak.o że pani Giinthert zaczęła je zbierać; Wie, senrhal instruował ją, jak należy odkleić znaczki z koperty w letniej wodzie. W grudniu 1965 roku zaprosił Giintherta na ślub córki, podkreślając ten fakt jako dowód na to, że nie ściga wszystkich Niemców 11 •
* Wielu ludzi nie było w stanie zrozumieć jego skłonności do pojednania. Jeden z nich, mieszkaniec San Diego w Kalifornii, próbował go przekonać, że należy zabić wszystkich Niemców, aż do ostatniego. Było to w okresie napię, cia poprzedzającego wojnę sześciodniową.. Wiesenthal cierpliwie przedstawiał swój światopogląd: „Będę nadal ścigał zbrodniarzy hitlerowskich, a jednak nie sądzę, że 1nożna odkupić jedną zbrodnię za cenę innych, nie mniej strasznych niż zbrodnie nazistów. Codziennie otrzymuję listy od Niemców pragnących pomóc mi w mojej pracy. Czy mam podją.ć próbę zlikwidowania ich, skoro jedyną ich zbrodnią jest co, że urodzili się Niemcami?'' 12 • W 1982 roku, po izraelskim najeździe na Liban, austriacki pisarz Hans
WSZYSCY W
11
,
MŁODOSCI
ś
POPBl:.NIALI MY
»
BŁęDY
435
Weigel powiedział, że hebrajski jest językiem wybuchających bomb. Wie.senthal odparł: „Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o eksterminacji Żydów, to nie powiedziałem, że język niemiecki jest językiem cyklonu B. Niemiecki był i będzie dla mnie językiem Schillera i Goethego" 13 • Jego pozycja w Niemczech była mocniejsza niż w Austrii, gdzie uzna.wana go za miejscowego Żyda, którego ambicje wmieszania się w politykę godziły w prestiż kraju. W Niemczech Zachodnich widziano w nim Żyda reprezentującego ofiary Holokaustu i odnoszono się z szacunkiem, dostrze. . gano też wpływy, jakie osiągnął w Stanach Zjednoczonych. Niemcy doce. . niali jego poszanowanie dla ich systemu prawnego i gotowości oczyszczenia się ze zbrodni przeszłości. W przeciwieństwie do Austriaków uznawali swą odpowiedzialność za zbrodnie wojenne. Relacje Wiesenthala z instytucjami sprawiedliwości w Niemczech były lepsze niż w Austrii, podobnie jak kon. . takty z media1ni niemieckimi14 •
Wrogi stosunek Wiesenthala do krajów bloku komunistycznego, a tak. . że konserwatywny światopogląd w sposób naturalny zbliżały go do przy.wódców prawicy w Niemczech Zachodnich, mimo że kilku z nich, w tym ministrowie w rządzie Konrada Adenauera, w czasach nazistowskich było przy władzy. W liście wysłanym ~o pierwszego kanclerza w kilka lat po jego ustąpieniu pisał: „Był pan dla mnie i pozostał wielkim autorytetem moral.nym, człowiekiem, którego szanuję i podziwiam."15• Zwrócił się do niego, gdyż kanclerz Kiesinger ignorował różnego rodzaju wybryki antysemickie. Protestował rok ptzed tym, zanin1 Beate Klarsfeld spoliczkowała Kiesinge. . ra. Nawet objawy neonazizmu nie zachwiały w nim wiary w niemieckie społeczeństwo. W przyszłości utrzymywał również przyjazne relacje z kanc. . lerzem Helmutem Kohlem. Kohl odnosił się do Wiesenthala tak, jakby ten był symbolem całej ży dowskiej historii, i nawet zaproponował jego kandydaturę do Nagrody Nobla16 • Niejednokrotnie dzwonił do niego, pisał, a nawet gościł w swej letniej rezydencji. Pewnego razu kanclerz zainteresował się złotem zatopionym w tyrolskich jeziorach. Wydaje się, że przyjaźń ta schlebiała im obu.
436
SZYMON WIESENTHAL
W lipcu 1983 roku Kohl zadzwonił z Moskwy, relacjonując mu swoje starania zmierzające do uwolnienia przeciwnika reżimu Andrieja Sacharowa, o co starał się również Wiesenthal. Sądził, że po jego interwencji władze pozwolą Sacharowowi na powrót do Moskwy z miejsca wygnania: „Rzucił mi pan piłkę, której nie zamierzam wypuścić z rąk" 17 • Dwa łata później Wiesenthal dołączył do protestujących przeciw Kohlowi, który zaprosił prezydenta Reagana na cmentarz w Bitburgu. Kanclerz obiecał mu pozytywne rozpatrzenie sprawy odszkodowań dla ofiar„doświadczeń medycznych" Mengelego. Innym razem zajego pośrednic twem przekazał premierowi Icchakowi Szamirowi przesłanie, że jego zdaniem, to Libia nie zamierza wytwarzać broni chemicznej. Kohl był jednym z nielicznych przywódców światowych, którzy nie bojkotowali prezydenta Waldheima. Edgar Bronfrnan, przewodniczący Świato wego Kongresu Żydów, ostro go zaatakował, Kohl odpowiedział wtedy tak, jak mógłby odpowiedzieć Wiesenthal: „Zadaję sobie pytanie, czy wszystko, co uczyniłem w ciągu trzydziestopięcioletniej działalności politycznej dla pojednania żydowsko-niemieckiego, nie poszło na marne': Z kolei Wiesenthal potępił Bronfmana, a przywódcy niemieckiemu udzielił lekcji historii żydowskiej: „Zanim Hitler doszedł do władzy, Ży dzi mieli arystokrację duchową, która w dużej mierze została zlikwidowana w czasie Holokaustu. Nie ma już tamtego pokolenia, z którego jesteśmy dumni. Dziś mamy tylko «arystokrację pieniądza» i z przykrością musimy przyznać, że nie ma wcale duchowego przywództwa". W 1990 roku Wiesenthal był jednym z pierwszych, którzy gratulowali Kohlowi zjednoczenia Niemiec. Gabinet kanclerza z kolei zabiegał o uniemożliwienie emisji niszczą,cego go filmu w Panoramie18•
OFIARA !JEJ WYBAWICIEL lbert Speer n1iał szczegółowy plan budowy swojego w~erunku. Jednym z jego elementów był demonstracyjny zwią,zek z Zydami, a tak~ że finansowa pomoc dla instytucji humanitarnych i debata z uczonymi z Uniwersytetu Hebrajskiego 19 • W tym kontekście był zainteresowany
A
„WSZYSCY W MŁODOŚCI POPEŁNIALIŚMY Bł.ę.oy"
437
pielęgnowaniem znajomości z Wiesenthalem. „Powinniście widzieć twarze mieszkańców
Wiednia, kiedy oglądali nas spacerujących razem po ulicy" cytowano Speera w amerykańskim tygodniku nPeople': on jednak pospiesz, nie wyparł się tych słów20 • „Żydowscy przyjaciele w Ameryce': jak pisał, opowiadali mu, że Wie, senthal wsp01nniał o ich znajomości podczas przemówienia w synagodze. Wiesenthal często powtarzał, że niemało byłych nazistów żałuje, iż Hitler przegrał wojnę, ale z tego co wie, tylko Speer ma żal do Hitlera, że ją roz„ począł. Speer cieszył się z tego, choć ostrzegał Wiesenthala, aby się zbyt, nio z nim nie identyfikował, bo może to prowadzić do nieprzyje1nnych sy, tuacji21 • Wielka figura Trzeciej Rzeszy oraz znany Żyd ocalały z Zagłady uzupełniali się nawzajem: Speer wyraził zadowolenie, że w pewnej gazecie recenzje ich książek ukazały się obok siebie22 • Jako ocalały z Zagłady Wiesenthal mógł widzieć w tej znajomości swoje zwycięstwo. Znajomość ze Speerem nadała jego cierpieniu nowy wymiar, teraz bowiem nie były to relacje z drobnymi sadystami w obozach koncen, tracyjnych, lecz z ministrem do spraw uzbrojenia w rządzie Hitlera. Jak można było oczekiwać, starał się również wykorzystać tę relację dla swo, ich poszukiwań. Pewnego razu poprosił Speera, by opowiedział mu o zna, nej firmie broni Kriekho.ff z miasta Suhl, która w czasie wojny dostarczała sprzęt lotnictwu niemieckiemu. Wiesenthal twierdzi, że często pytano go o tego typu firmy, a w szczególności o Kriekhoff. Z materiałów z jego archi, wum rzeczywiście wynika, że czasami proszono go o tego typu informacje dla różnych instytucji w Izraelu23 • Bawiło go też złudzenie, że rozmawia ze Speerem jak architekt z architektem. Speer wysłał mu kopię planu 1nuzeum w Linzu, o którego zbudowanie prosił go Hitler24 • Czasami rozmawiali jak dwaj sfrustrowani pisarze: Wiesenthal opowia, dał, iż niemieckie księgarnie bojkotują jego książki, a Speer narzekał, że jego książka nie sprzedaje się tak, jak by tego oczekiwał. Obiecał porozmawiać z własnym wydawcą w sprawie promocji książek Wiesenthala25• Czasami rozmawiali ze sobą jak ludzie, którym wyrządzono krzywdę. Wiesenthal opowiadał, jak trudno mu żyć z oszczerstwami Kreiskiego, a Speer wysłał mu kopię jednego z oszczerczych listów od neonazisty26• Z czasem znajo, mość ta nabrała jeszcze bardziej osobistego charakteru. Wiesenthal odwie,
438
SZYMON WIESENTHAL
dził Speera i jego żonę w ich domu w Heidelbergu. Pewnego razu podzielił się
z nim rodzinnym problemem, którym się zamartwiał: jego sześciolet ni wnuczek zapadł na zapalenie opon mózgowych. Wiesenthal codziennie dzwonił do Holandii, gdzie mieszkała jego córka z rodziną, zanim przenieśli się do Izraela. Zwierzał się Speerowi, że nic innego go nie interesuje. Kiedy w końcu dziecko wyzdrowiało, pisał: „Żeby tylko choroba nie pozostawiła śladów, być może przekonamy się o ty1n dopiero za rok'' 27• Zależało mu, by Speer wiedział, że jego żona akceptuje ich znajomość. „Pokazałem pański list żonie, mówiąc: treść tego listu świadczy, że został napisany przez uczci„ wego człowieka, a moja żona zgodziła się z tym"28 • W tym czasie Speer pracował nad nową książką, między innymi o szcze„ gółach swoich kontaktów z SS. Zamierzał opublikować korespondencję z Himmlerem o utworzeniu nowych obozów koncentracyjnych, opowiadał Wiesenthalowi i jednocześnie go uspokajał, że niczym mu to nie zagraża: „Nie ma w tym nic niebezpiecznego lub niezwykłego, wręcz przeciwnie, z do„ kumentów wynika, że udało mi się poprawić sytuację sanitarną w obozach, zaraz po tym, jak dowiedziałem się, jak straszne tam panują warunki"29• Dwa lata później Wiesenthal przeczytał w gazecie artykuł sugerujący, że Speer zainicjował utworzenie obozu w Mauthausen, wysłał mu ten artykuł, a Speer odpowiedział, że nie zamierza reagować: „Z własnego doświadcze. nia pewnie wie pan lepiej niż ja, że nie ma sensu walczyć z takimi oszczerstwami. Pan ma z tym do czynienia codziennie, u mnie też to się zaczyna': Dodał, że chodzi tu, rzecz jasna, o groteskowe oskarżenie, bo gdyby to była prawda, już dawno byłoby o tym głośno 30 • Speer odwiedził obóz w Mauthausen pół roku wcześniej, niż Wiesenthal przybył tam jako więzień. Przyjechał tam jednak nie po to, żeby poprawić urządzenia sanitarne, lecz żeby usprawnić wykorzystanie pracy więźniów. Znakomicie znał również Auschwitz31 •
Gdyby tylko Wiesenthal poczuł się oszukany, miałby problem z wydosta~ niem się z pułapki, podobnie jak nie mógł zignorować odkryć dotyczących przeszłości Waldheima. Dokładnie tak samo, jak oczyścił Waldheima, nim
„WSZYSCY W MŁODOŚCI POPEŁNIALIŚMY BŁęoy"
439
się dowiedział, że ten kłamał - tak teraz oczyścił również Speera. Otworzył
przed nim Słonecznik, jakby Speer zaliczał się do wybitnych humanistów, którzy mogą dzielić się ze światem swoimi moralnymi rozmyślaniami. Speer dobierał słowa z wielką ostrożnością. Starał się przekonać Wie... senthala, że ten właściwie to wybaczył rannemu esesmanowi, podobnie jak wybaczył jemu samemu; próbował przedstawiać się jako ofiara. Opisywał ich pierwsze spotkanie: „Okazał pan łaskę, wyrozumiałość i dobroć. Nie do..tknął pan moich ran. Próbował pan mi pomóc, a nie ganić. Nie zwracał pan swego gniewu przeciwko mnie. W pańskich oczach zobaczyłem cierpienie, poniżenie, mękę wszystkich pomordowanych, nie było jednak nienawiści. Pozostały ciepłe, cierpliwe, pełne sympatii wobec cierpienia bliźniego" - pi... sał. Zapewne myślał o własnych cierpieniach w więzieniu, może o klęsce własnego kraju i śmierci swojego przyjaciela Hitlera. Speer przestał litować się nad samym sobą i przypomniał tonem nie1nal prawniczym, iż Wiesenthal napisał mu dedykację w książce, w której przy... znał, że wzią.ł na siebie całą odpowiedzialność. Jednak już w następnym
zda. .
niu pisał znów tak, jakby sam był ofiarą nazistowskiego zła, a nie jego twórcą: ,;To właśnie moja trauma doprowadziła mnie do pana, bardzo mi pan po ... m6gł, tak jak pomógł pan tamtemu esesmanowi, kiedy nie wyciągnął dłoni z jego ręki i nie potępił go. Każdy człowiek nosi na swych barkach ciężar swego życia, nikt nie może go z nich zdjąć, jednak od czasu, gdy się spotkali... śmy, ten ciężar jest lżejszy. Łaska boska dotknęła mnie za pańskim pośrednic... twem': Tekst ten był chrześcijań~ki i wyrafinowany, nie pisał go zbrodniarz ptoszący ofiarę o wybaczenie, lecz ofiara, która otrzymała wybaczenie od własnego wybawcy. Wiesenthal był głęboko wstrząśnięty: „Wierzę, że dzięki ternu artykułowi cały świat zobaczy w panu to, co ja ujrzałem" - pisał do Speera32 • Speer zaczął wysyłać mu nieformalne, własnoręcznie pisane kart... ki i w pewnym 1nomencie miał niemal intymną prośbę: czy będzie łaskaw przeczytać rękopis jego nowej książki przed publikacją; Wiesenthal się zgo..dził33. Wyobrażał sobie, że zdoła zrozumieć nie tylko Speera, lecz całe jego
pokolenie: ich idealizm
dotknął
ich ślepotą
aż
do chwili, kiedy zrozumieli,
dokąd prowadzi obrana przez nich droga - było już jednak za późno34 • Pew ...
nego razu napisał do Speera: „Wszyscy popełniliśmy błędy w młodości" było to kluczowe zdanie dla zrozumienia całej tej historii.
440
SZYMON WIESENTHAL
Z OBOZU DO OBOZU
W
październiku 1994 roku rządowa limuzyna wjechała do obozu kon.-
cenrracyjnego w Auschwitz, towarzyszył jej wóz policyjny. Prawie osiemdziesięciosześcioletni Wiesenthal przybył do Polski z wizytą. pojed„ nania. Prezydent Lech Wałęsa udekorował go odznaczeniem państwowym, a Uniwersytet Jagielloński w Krakowie przyznał mu doktorat honoris causa. Cała wizyta miała wymiar symboliczny. Wiesenthal, niezwykle wzruszony, wielokrotnie wybuchał płaczem. Niełatwo mu było pojednać się z Polakami, jednak sam pomysł wybaczenia im oczarował go. Kiedy weszli przez bramę ze słynnym napisem „ Arbeit Macht Frei': po.wiedział swojej biografce, Helli Pick, jak przywieziono go do Auschwitz w pociągu śmierci i jak wyszedł stamtąd żywy. Opowiedział, że przyjechali do Auschwitz z obozu w Płaszowie, lecz zamiast skierować ich do komór gazowych, Niemcy kazali czekać im w wagonach przez trzy dni, a następ„ nie, nie wiadomo czemu, wysłano ich pociągiem do innego obozu - Gross Rosen, dzięki czemu ocalał. Pick nie wątpiła, że opowieść jest prawdziwa35 • W swej biografii, ułożonej w lipcu 1947 roku, opisywał swój pobyt w Au„ schwitz tak, jak opowiedział to Pick. Jednakże w relacji złożonej kilka lat później w Yad Vashem opisywał szczegółowo, że wraz z przyjaciółmi nie dotarli do Auschwitz. Rosjanie zbliżali się do Płaszowa, w obozie zapano„ wał chaos: "Niemcy stracili głowę, prawdopodobnie czuli, że koniec ich bli„ ski. Przez pomyłkę nie doczepili naszego wagonu do składu jadącego do Auschwitz, lecz do pociągu przewożącego zwykłych więźniów, i tak przez pomyłkę dojechaliśmy do obozu koncentracyjnego Gross Rosen''36• Później, kiedy składał zeznania w procesie lwowskim, który odbył się w Stuttgarcie, jasno stwierdził, że nie dotarł do Auschwitz37• Kiedy starał się o odszkodowanie w Niemczech, dołączył złożone pod przysięgą oświadcze„ nie przewodniczącego gn1iny żydowskiej w Wiedniu Willy'ego Krella, który twierdził, że razem opuścili Płaszów i nazajutrz przybyli do Gross Rosen. Kilka tygodni później Krella przeniesiono do Auschwitz38• Auschwitz był jednak częścią publicznej biografii Wiesenthala. W Sta„ nach Zjednoczonych, gdzie wielu ludzi identyfikowało Holokaust z Auschwitz, nazwa obozu padła w trakcie przemówień na cześć Wiesenthala
„WSZYSCY W MŁODOŚCI POPEŁNIALIŚMY BŁęoy"
441
wygłoszonych
w Kongresie i Senacie, oraz w dokumencie przygotowanym dla prezydenta Cartera przed podjęciem decyzji o przyznaniu mu złotego medalu39•
Wiesental wielokrotnie opowiadał historię swojego życia, znajduje się ona w dokumentach przygotowanych do oficjalnych celów, w jego książkach i listach, w relacjach złożonych przed sądem, wywiadach dla mediów i wy„ głoszonych wykładach. W jego archiwum można odnaleźć przynajmniej dwadzieścia podsumowań autobiograficznych, siłą rzeczy różnią się one pewnymi szczegółami, w tym datami, miejscami oraz nazwiskami. Mi1no to można odtworzyć na podstawie tych relacji chronologię tułacz ki między lwowskim gettem, obozem na Janowskiej i Kolejami W schod„ nimi. Można przypuszczać, że wędrował między nimi raz jako więzień, a raz zaledwie jako robotnik przymusowy, jak zeznał podczas procesu kilku zbrodniarzy z obozu naJanowskiej40• Również sprawa jego ucieczki z obozu i ukrywanie się nie są możliwe do dok.ładnego zrekonstruowania chrono„ logicznego. Nie ma w tym nic zdumiewającego: Wiesenthal nie prowadził dziennika, można więc przypuścić, iż nie zapamiętał dokładnie wszelkich szczegółów okropieństw, jakie przeszedł, podobnie zresztą jak wielu spo.śród ocalonych z Zagłady, którzy występowali jako świadkowie w procesach zbrodniarzy wojennych. Także świadkowie, którzy byli z nim w obozie, choć potwierdzili jego wersję w ogólnym zarysie, to jednak w pewnych detalach się różnili. Meandry pamięci nie są dowodem na kłamstwo, a porównawcza lektura pozostawionych przez niego tekstów autobiograficznych niejedno„ krotnie pozwala ustalić, co stało się w rzeczywistości. Wiesenthal nie był więźniem Auschwitz. Traktował poważnie swoją relację złożoną. w Yad Vashem i widać, że sta„ rał się być dokładny. Również gdy występował jako świadek w procesach zbrodniarzy wojennych, uważał na to, co mówi. Wielokrotnie powtarzał sę„ dziom, że pewne szczegóły zna tylko ze słyszenia, podkreślał, że być może patnięć go zawodzi, jeśli chodzi o daty.
W relacji złożonej w trakcie jednego z procesów opowiedział, iż widział
442
SZYMON WIESENTHAL
raz pociąg załadowany Żydami stojący przez trzy dni na peronie. Być może to było źródłem jego opowieści o trzech dniach spędzonych w Auschwitz, a w innej wersji były to cztery dni41• W każdym razie próba umiejscowienia siebie w centrum katastrofy w Auschwitz stała się częścią jego tożsamości: starał się wyolbrzymić własne cierpienie.
Zaraz po wyzwoleniu przekazał na.zwy obozów, których był więźniem: janowski, Płaszów, Gross Rosen i Mauthausen. W drodze przebywał takie kilka dni w piątym obozie - w Buchenwaldzie42 • Z upływem lat liczba obozów, któ're przeszedł, rosła: w biografii napisanej w latach pięćdziesiątych podał, iż był więźniem dziewięciu obozów koncentracyjnych, a innym razem, że jedenastu43• W latach dziewięćdzie siątych zatwierdził do publikacji serię wywiadów, w których powiedziano, iż był w dwunastu obozach, a Josef Wechsberg, redagując jego autobiografię, napisał we wstępie, iż Wiesenthal przeszedł,,ponad tuzin" obozów44• Na początku lat osiemdziesiątych wymienił miejsca, w których go aresztowano, dochodząc do dziesięciu, w tym także Auschwitz. Jednakże sześć spośród nich nie było obozami koncentracyjnymi, lecz niewielkimi obozami pracy. Wiesenthal przebywał w nich w drodze z obozu janowskiego do Gross Rosen 45 • Był więc więźniem w pięciu obozach. W swej książce o losach wojennych nie tylko wyraża skłonność do przesady w tym wzglę dzie, lecz również nadaje okolicznościom swojego ocalenia dramatyczny wymiar.
OD CUDU DO CUDU relacji złożonej w Yad Vashem opowiedział, że 6 lipca 1941 roku, w godzinach popołudniowych, kiedy grał w szachy ze swym sąsia dem we Lwowie, pojawił się mężczyzna z opask~ w barwach flagi ukraińskiej na ramieniu i zatrzymał ich. W raz z kilkudziesięcioma innymi doprowadzono ich do więzienia Brygidki. Kazano im podnieść ramiona, skrzyżować za
W
„WSZYSCY W MŁODOŚCI POPEŁNIALIŚMY BŁęoy"
443
głową i stanąć przy ścianie. Wiesenthal usłyszał strzały. Strzelano do stoją
cych wraz z nim aresztantów. Zapamiętał odgłos padających na ziemię ciał. Egzekucji zaprzestano o godzinie szóstej. Pozostałych przy życiu więźniów, wśród nich Wiesenthala i jego sąsia da, wprowadzono do celi. Wydawało im się, że zginą rano. Po jakimś czasie otwotzyły się drzwi i wszedł Ukrainiec z latarką. Rozpoznał Wiesenthala siedzącego wśród więźniów i zapytał: „Panie inżynierze, co pan tu robi?': Okazało się, że był to robotnik, który pracował na jednej z budów kierowanych przez Wiesenthala przed wojną. Wiesenthal twierdził, iż lubił go, więc nawet pozwolił mu nocować w jednym z powstających mieszkań. Teraz mężczyzna odwdzięczył się i wydostał go z więzienia razem z sąsiadem.
Histotia ta ma kilka wersji, różniących się w szczegółach, czasem nawet sprzecznych ze sobą. W jednej z nich Wiesenthal nie pisze nic na temat strzałów i podaje, iż został zwolniony po kilku godzinach i wrócił do domu. Według innej relacji złożonej w sądzie, strzały ucichły, zanin1 przyprowadzono go do więzienia lub zaraz potem, skończył się bowiem dzień pracy. W kilku wcześniejszych wersjach tej opowieści Wiesenthal podawał inne daty swojego aresztowania: 4 lipca, 8 lub nawet 16. W końcu zadecydował, że stało się to w niedzielę 6 lipca. ~ieprzypadkowo JosefWechsberg podaje, że gdy dzwony w sąsiednim kościele zaczęły bić, Ukraińcy przerwali egze„
kucję, by udać się na wieczorną mszę46 • W ten sposób historia uratowania
Wiesenthala nabrała wymiaru prawdziwego cudu. W relacji złożonej w Yad Vashem nie wspomniał o dzwonach, jednak próba włączenia boskiej opatrz„ ności w jego ocalenie pojawia się również w opowiadaniu o „urodzonych na
nowo w obozie janowskim':
* 20 kwietnia 1943 roku Hitler obchodził swoje pięćdziesiąte czwarte uro-dziny. Zaraz po wojnie Wiesenthal ułożył opowieść o tym, co się z nim dzia„ ło tego dnia. Przebywał wówczas w obozie na Janowskiej. Strażnicy obozu
444
SZYMON WIBSENTHAL
zamierzali uczcić urodziny Fiihrera. Około godziny dziesiątej pojawił się oficer SS Richard Dyga i zaprowadził Wiesenthala w grupie więźniów, wśród których były kobiety, na piaszczysty teren. Kazano im się rozebrać i stanąć wzdłuż długiego rowu o głębokości dwóch metrów, na którego dnie spoczywały ciała wcześniej zastrzelonych więźniów. Padał deszcz. Esesmani zaczęli strzelać więźniom w kark. Ich ciała spadały w dół. I nagle Wiesenthal usłyszał gwizdek i strzały ucichły. Wiesenthal zastanawiał się, czy wciąż jeszcze żyje, i wtedy okazało się, że przybiegł po niego oficer SS Adolf Kolonko. „Wystąpi" - rozkazał, ciągnąc go mokrego i gołego za sobą. Wiesenthal odwrócił się. Wciąż słychać było strzały. Cała grupa została zastrzelona. Kiedy dotarł z powrotem do obozu, dostał ubranie i kazano mu przygotować urodzinowe plakaty. „Masz szczęście, że jeszcze cię potrzebujemy" - powiedział Kolonko. Wieczorem sąsiad z baraku powiedział mu: „20 kwietnia narodziło się dwóch. Fiihrer i ry"47 •
Pierwsza wersja opowieści przechowywana w Archiwum Wiesenthala nosi podtytuł „Prawdziwa baśń tysiąca i jednego piekła': W 1955 roku wersja ta ukazała się w księdze pamięci Buczacza pod tytułem„Urodziny w obozie koncentracyjnym': podtytuł znikł48 • Z biegiem lat Wiesenthal umieszczał tę historię w swojej biografii, jakby była faktem. Kiedy niemieckie media odnotowały setną rocznicę urodzin Hitlera - opowieść tę opublikował w swym rocznym raporcie z działalności49 • Bardzo możliwe, że w kwietniu 1943 roku Wiesenthal rzeczywiście przebywał w obozie janowskim, jednak oficera SS Kolonko tam nie było: według jego książeczki wojskowej przybył tam dopiero w lipcu, a oficer SS Dyga w sierpniu50• Występując jako świadek oskarżenia na procesie w Stuttgarcie, Wiesenthal opisywał dość szczegółowo swoje losy w obozie janowskim, lecz nie wspomniał o historii swojego ocalenia w dniu urodzin Hitlera. Również w szczegółowej relacji przekazanej Yad Vashem historia ta nie występuje5 J, jednak Wiesenthal jej nie wymyślił. W obozie na Janowskiej istotnie mordowano Żydów tak, jak to opisał Wiesenthal. Historyk Philip Friedman podaje, że 20 kwietnia 1943 roku
„WSZYSCY W MŁODOŚCI POPEŁNIALIŚMY BŁ_ęny"
445
zastrzelono pięćdziesięciu czterech żydowskich więźniów z okazji p1ęc dziesiątych czwartych urodzin Hitlera52 • Leon Wells, znajomy Wiesenthala z New Jersey, zeznawał na procesie Eichn1anna, że przyprowadzono go z innymi więźniami na piaszczysty teren w obozie janowskim. Kazano im się rozebrać i zejść do gotowego grobu, wtedy zaczęto do nich strzelać bez żadnego związku z urodzinami Hitlera. ,,Kiedy nadeszła moja kolej i ruszyłem w stronę wykopanych grobów, zawołano mnie i powiedziano, bym wrócił do obozu. Okazało się, że w obozie zastrzelono człowieka, kazano mi więc wrócić z esesmanem do obozu i przynieść ciało, by je pochować razem .z naszymi w grobie" - twierdzi Wells, który w ten sposób uniknął śmierci53 • Wygląda na to, że Wiesenthal przyswoił sobie historię Wellsa. Również Wiesenthal uratował się od śmierci w ostatniej chwili - wydarzyło się to jednak kilka miesięcy po urodzinach Hitlera. Pewnego dnia przed zamknięciem obozu janowskiego zamierzano rozstrzelać ostatnich więźniów, wśród nich Wiesenthala. Jednak strażnicy obozu, którzy zdecydowali się na ucieczkę, jak to niejednokrotnie opisywał, wzięli ze sobą więź niów. Niemiecki sąd przyjął jego zeznanie o ucieczce wraz z esesmanami, a także innych świadków, którzy w rym uczestniczyli54• W swej relacji w Yad Vashem, opowiadał o wydarzeniu w obozie Mauthausen dwa lata po wydostaniu się z obozu janowskiego. Kapo wszedł do baraku z pytaniem, kto spośród więźniów potrafi rysować. Wiesenthal się zgłosił. Główny kapo obozu miał urodziny i przyjaciele chcieli mu dać w prezencie obraz. Wiesenthal narysował go i w ten sposób ocalił życie55 , Oto fragmenty „baśni, która się wydarzyła" o ocaleniu i ponownych narodzi, nach w dniu urodzin Hitlera.
Wiele lat później Wiesenthal poprawił cę opowieść w autobiografii, kt6rą sam zatwierdził do publikacji. Znikły nazwiska oficerów SS, których wówczas jeszcze nie było w obozie janowskim, pojawił się natomiast inny oficer SS - Kotler. Wiesenthal znał go dobrze. Przed rozpoczęciem jego procesu złożył szczegółowe zeznanie o jego sadystycznym okrucieństwie, choć nie
SZYMON WIESENTHAL
znał roli
Kollera w wydarzeniach z 20 kwietnia. Gdyby był w nie zamiesza, ny, niewątpliwie wspomniałby jego nazwisko, jednak w sądzie postanowił mówić o faktach. W poprawionej wersji tej historii Wiesenthal opowiedział, iż uratował się dzięki brygadziście w zakładach kolejowych, Adolfowi Kohlrautzowi. Ten wyciągnął go z obozu, a oficerom SS wyjaśnił, że Wiesenthal jest mu potrzebny do narysowania gratulacyjnych transparentów na urodziny Fiih, rera. Jest wielce prawdopodobne, że tak się stało, bo kilka lat później właś, nie w tym duchu Wiesenthal pisał do swego adwokata56 • W filmie z Benem Kingsleyem, pokazanym po raz pierwszy w 1989 roku, powraca wersja na, pisana przez Wiesenthala zaraz po wojnie. Był obecny na zdjęciach na Wę, grzech. Siedział na składanyn1 krzes~u reżyserskim ze swoim nazwiskiem, przed sobą. miał grupę nagich mężczyzn, którzy jeden za drugim wpadali do rowu śmierci; po raz pierwszy widział„prawdziwą. baśń': którą nosił w sercu przez wiele lat. Pozostaje pytanie, czy była to rzeczywistość, czy jego fantazja. Podobne pytanie nasuwa się podczas oglądania rysunków przedstawiających jego losy w Mauthausen, wydanych zaraz po wojnie. Na pierwszej stronie zeszytu z rysunkami widnieje zdjęcie samego Wiesenthala w więziennym ubraniu z identyfikatorem noszącym numer 127 371. Wyciąga prawą. dłoń z oskarżycielsko wysuniętym palcem, a na pier, siach ma wielki napis w języku francuskim: „Jaccuse!" (Oskarżam). Więk, szość rysunków ma formę plakatów, część z &agmentami fotografii: Hitler przepasany szarfą ze swastyką przy obozowej bramie, z globusem na głowie, portret Himmlera unoszą.cego się w dymie z krematorium, wieża strażnicza zbudowana z ludzkich czaszek oraz wiele opisów tortur, okropieństw i mor, dów. Rysunk01n towarzyszyły krótkie napisy: „Piekło opisywane przez Dantego to zaledwie niewinny żart wobec kamieniołomów w obozie': Na jednym z rysunków Wiesenthal zrekonstruował egzekucję trzech mężczyzn, prawdopodobnie przez rozstrzelanie. „Markiz de Sade czułby się tu bardzo usatysfakcjonowany" - napis obok. Trzy ciała zwisają z szubienic. „Takie widoki dobrze się fotografuje" - zaznaczył, a później chyba pożało wał tej uwagi, ponieważ w tym przypadku nie narysował czegoś, co widział na własne oczy, lecz skopiował scenę ze zdjęcia, które w czerwcu 1945 roku pojawiło się w amerykańskim tygodniku„Life".
„WSZYSCY W MLODOŚCI POPEŁNIALIŚMY BŁJ?DY
11
447
Ci trzej mężczyźni byli nazistowskimi szpiegami, którym udało się przeniknąć w szeregi amerykańskiego wojska, lecz zostali zdemaskowani, osą dzeni i straceni; nie wydarzyło się to jednak w obozie Mauthausen. W roz1nowie ze swą biografką Wiesenthal zaprzeczył, j akoby skopiował tę scenę z „Life': chociaż zdjęcie opublikowane w popularnym an1erykańskim tygodniku i rysunek Wiesenthala są rak podobne, że nie rna tu miejsca na wątpli wości. W kolejnym wydaniu swojej książki nie zamieścił już tego rysunku57 •
ŻYĆ I PAMIĘTAĆ
iele osób poprawia swój życiorys, chcąc coś ukryć. Nie ma dowodów, że Wiesenthal to uczynił. Ale są podstawy, by twierdzić, że tkwiło w nim głębokie poczucie winy. Takie uczucie dręczyło wielu ocalałych z Za~ głady. Nie mogli pogodzić się z faktem, że żyją, podczas gdy ich najdrożsi rodzice, rodzeństwo, żony, mężowie, dzieci - zginęli. Wielu spośród uratowanych z Zagłady czuło, że przeżyło kosztem swoich bliskich, obwiniali się, że nie zrobili dość, by ich uratować. W Izraelu wielu ludzi sądziło, iż ocaleni z obozów przeżyli kosztem kolegów, zdarzało się nierzadko, że nazywano ich nikczemnikami. Ben Gurion powiedział kiedyś:„Wśród ocalałych z nie~ mieckich obozów są tacy, którzy by się nie uratowali, gdyby nie byli ludźmi złymi, egoistami, a i to, co przeżyli, wykorzeniło z ich dusz każdą zdrową cząstkę" 58 • Być może i Wiesentha.i czuł się winny śmierci swej matki.
W
Wydarzyło się to w lwowskim getcie w sierpniu
1942 roku. Wiesenthal
z żoną wyszli do pracy, matka jak co dzień została w domu. Kiedy wrócili, matki już nie było. W złożonym w Yad Vashem zeznaniu opowiedział: „Zawsze, kiedy wychodziliśmy, zostawialiśmy matce resztki naszej biżuterii. Gdyby przyszli ją zabrać, mogłaby ich przekupić". Myślał tu między innymi o złotym zegarku, twierdząc, że zrobił wszystko, co tylko mógł, aby ratować jej życie. Swojej biografce opowiedział, iż policjant, który przyszedł, by za~ trzymać matkę, zgodził się wziąć zegarek i poszedł, ale pół godziny później
SZYMON WIESENTHAL
przyszedł drugi policjant,
a matka nie miała już nic, czym mogłaby go prze,
kupić.
Jednak relacja złożona w Yad Vashem przez Wiesenthala jest inna. Kiedy wrócił, nie zastał matki, ale zegarek i dwie złote obrączki były w mieszka, niu. ,,Zapewne matka nie chciała zabrać nam resztek naszego mienia lub nie udało się jej wykupić" - powiedział59 • Wydaje się jednak, iż ciężar traumy po śmierci matki spowodował, że postanowił ukryć całą prawdę nawet przed Yad Vashem. Znajduje się ona w liście ottzymanym w 1946 roku od Wernera Schmidta, hitlerowca, który zwrócił się do Wiesenthala z prośbą o pomoc, by nie zwolniono go z pracy. Chciał, by Wiesenthal zaświadczył, że w okresie wojny miał do niego całkowite zaufanie. Podał przykład: Wiesenthal aż tak mu ufał, iż zdradził mu, że złoto i inną biżuterię schowali w ścianie swego mieszkania w getcie, za włącznikiem światła60 • Biżuteria więc nie była w rękach matki, kiedy policjanci weszli, by ją zatrzymać. Wie, senthal mógł się dręczyć myślą, że nie uczynił wszystkiego, co mógł, aby ją ocalić.
Owo poczucie winy dręczące Wiesenthala może tłumaczyć równiez inna historia, jeszcze bardziej dramatyczna, związana ze śmiercią matki. Kiedy nazajutrz po jej zniknięciu przyszedł do pracy, zobaczył stojący na jednym z peronów pociąg pełen cywilów. Był pewny, że wśród nich znajduje się jego matka. Słyszał ludzi błagających o wodę. Nie pozwolono mu podejść do wagonów. Następnego dnia pociąg z cywilami wciąż stał na peronie. Po kilku godzinach wyruszył do obozu śmierci w Bełżcu61 • W filmowej wersji wid2:imy Bena Kingsleya biegnącego wzdłuż pociągu walącego młotkiem w ściany wagonów i rozpaczliwie krzyczącego „Pani Wiesenthal! Pani Wie, senthal!': Jest bardzo prawdopodobne, że tę historię, podobnie jak opowieść o cudownym ocaleniu w dniu urodzin Hitlera, Wiesenthal zapożyczył od kogoś innego - od Icchaka Sternberga. Sternberg umieścił w swej autobio, grafii opublikowanej kilka lar przed powstaniem filmu o życiu Wiesenthala bardzo podobną scenę. Także on odnalazł swą matkę w jednym z wagonów pociągu towarowego stojącego na peronie opisywanym przez Wiesenthala,
„WSZYSCY W MŁODOŚCI POPEŁNIALIŚMY BŁęDY
11
449
ponieważ również
tam pracował. Następnego dnia Sternberg wrócił na peron i wykrzykiwał nazwisko matki, ale nie odpowiadała. Pisał, że do końca swych
dni nie zapomni gwizdu lokomotywy, stukotu
kół i głosów ludzi błagających o wodę. Pociąg wyruszył o północy, po jakimś
czasie Sternberg dowiedział się, że dotarł' do Bełżca. Icchak Sternberg to Olek, którego Wiesenthal uratował we Lwowie i który mu później pomagał. Po wojnie odwiedzał go kilkakrotnie w kibucu Bojowników Getta w Izraelu62. Ale możliwe, że to Sternberg usłyszał tę opowieść od Wiesenthala.
Kiedy Tuwia Friedman zobaczył film, nie mogąc zapanować nad gniewem, napisał do Wiesenthala List. Zarzucił mu, że przypisał sobie czyn nieprawdopodobny: żaden Żyd nie mógł biec za pociągiem, bo pociągi były otoczone przez esesmanów. Bolało go, że Wiesenthal chciał zrobić dla matki więcej, niż mógł uczynić dla siostry i młodszego brata, których wysłano do Treblinki. Tylko w Hollywood Żyd mógł biec za wagonem śmierci, pisał Friedman. Być może w rzeczywistości także Wiesenthal był bezradny. W przeciwieństwie do Friedmana zdołał jednak zrealizować swą fantazję w filmowej rzeczywistości63 •
* Aleksander Friedman, który pracował jako wolontariusz u Wiesenthala, a następnie został psychiatr~ zajmuj~cym się uratowanymi z Zagłady, do.skonale znał takie sytuacje. Nie chodzi tu o świadome fałszerstwo. Friedman mówił, że często pamięć jakby fałszuje samą siebie. Znał ocalonych, którzy w opowieściach o swych cierpieniach wyolbrzymialije, odkrył nawet, że wśród jego pacjentów odbywało się coś w rodzaju współzawodnictwa, kto cierpiał więcej; w kontekście tym posłużył się terminem„arystokracja cierpienia'~ Podobna skłonność do przesady pojawiała się w opowieściach o uratowaniu, aby jeszcze bardziej powiększyć niebezpieczeństwo grożące uratowanemu. Takie wyolbrzymienie cierpienia i niebezpieczeństwa miało w jakimś sensie usprawiedliwić ocalonego żyjącego z poczuciem winy. Friedman wie-
450
SZYMON WIESENTHAL
lokrotnie diagnozował ocalałych, którzy chcąc wymazać z własnej świado„ mości bezradność i wspomnienie poniżenia, wymyślali bohatet·skie czyny64• Czasami Wiesenthal opowiadał, że walczył w partyzantce i otrzymał nawet stopień majora, uruchomił konspiracyjne radio i wydawał gazetę. Relacja złożona w Yad Vashem nie zawiera tych szczegółów65 • Być może w ten sposób starał się wyprzeć ze świadom.ości prawdziwe potworności i zachować trzeźwość umysłu. Wydaje się jednak, że głównym motywem jego działań po wojnie była potrzeba udowodnienia, że nie zachował się podle. 15 września 1946 roku opisał swoje przeżycia z czasu wojny; jest to jednostronicowy drukowany dokument i na podstawie wyraźnych zagięć można przypuścić, że Wiesenthal nosił go ze sobą, zapewne w portfelu. W dziesiątej linijce pisze: „Przez cały okres pobytu w getcie nie peł niłem żadnej funkcji': jest to zdumiewające oświadczenie, bo wszakże nikt go o to nie pytał. Dalej szczegółowo opisuje tułaczkę z jednego obozu do drugiego, aż do uwolnienia go przez Amerykanów. I tu mógłby skończyć to oświadczenie, jednak wraca do tego, co zaznaczył na pocz'ftku dokumentu: „Przez cały pobyt w obozach koncentracyjnych nie pełniłem żadnych funkcji, wolałem katorżniczą pracę, a nie lepszą pozycję, która zmuszałaby mnie do wystąpienia przeciwko komuś"66 • Wiesenthal nie był pomocnikiem hitlerowców w ich zbrodniach, jednak zawsze trudno mu było żyć z faktem, iż cierpiał mniej od innych i że zawdzięcza życie uczciwości kilku Niemców. Również jego żona została przez nich uratowana. W relacji złożonej w Yad Vashem pisze, że ocalał w MaudJausen dzięki temu, że pewien kapo zamówił u niego rysunek, ratując mu w ten sposób życie67 • Można przypuścić, że miał z tego powodu wyrzuty su1nienia. Ściganie nazistów rysuje się tu jako kara, którą na siebie nałożył, aby uzyskać wybaczenie. Pragnął się oczyścić; prawda o Holokauście miała oczyścić całą ludzką cywilizację. Była to niekończąca się misja; Wiesenthal wielokrotnie rozmawiał na ten temat z Albertem Speerem, któremu opowiadał o planowanej książce. Głównym jej tematem mieli być żydowscy kolaboranci. Żydzi są. rozsiani w setkach państw i w ten czy inny sposób w każdej chwili historia może się jeszcze powtórzyć, to znaczy nie można wyk.I.uczyć drugiej Zagłady. Należy zatem potępić żydowskich kolaborantów, dokładnie tak jak zbrodniarzy hitlerowskich. Zamiar napisania takiej książki zrodził
„WSZYSCY W MŁODOŚCI POPEŁNIALIŚMY BŁęoy"
451
się z bólu, który czuli Żydzi, widząc swych braci działających w szeregach gestapo.„Tak jak w opowieści o słoneczniku, takie ten problem oparty jest
na osobistych pezeżyciach"68 • Wojna, jaką prowadził przeciw żydowskim kolaborantom, i poczucie wdzięczności dla Niemców, którzy go uratowali, nauczyły go osądzać ludzi według ich czynów, a nie przynależności grupowej. Była to podstawa jego światopoglądu; na tym opierało się pragnienie pojednania. Wydaje się, że można tym nawet było wytłumaczyć dziwn'! słabość do Speera. Gdy pisał do niego: „wszyscy w młodości popełnialiśmy błędy'; pisał jak grzesznik do grzesznika., pisałjak ktoś, kro odnalazł pokutę i wybaczenie. Eva Dukes, może jedyny człowiek, przed którym całkowicie się odsłonił, wierzyła, że w głębi serca Wiesenthal pragnął wybaczyć rannemu esesmanowi. „Męczące cię dylematy świadczą o tym, że byłeś gotów zrobić więcej, niż wówczas sądziłeś. Zatrzymały cię tylko poczucie winy wobec przyjaciół i mnarłych oraz strach przed zdradą. Zapewne czułeś w sercu to, czego nie mogłeś wypowiedzieć: Tak, wybaczam ci". Gdyby tylko potrafił wybaczyć tamtemu esesmanowi, mógłby może wybaczyć samemu sobie i mógłby może otrząsnąć się z Zagłady, która ścigała go bardziej niż innych. Była to kwintesencja dramatu jego życia: on, który zawsze unikał karania niewinnych, ukarał samego siebie za niepopełnione zbrodnie.
OSTATNIA WIECZERZA
W
samym centrum Wiednia, za budynkiem Opery, stoi metalowy
pomnik będący częścią monumentu przeciw faszyzmowi i wojnie. Przedstawia starego Żyda zamiatającego ulicę. Żyd wygląda jak pies. Alfreda Hrdlickę zainspirowało słynne zdjęcie przedstawiające prześla dowanie Żydów wiedeńskich zmuszonych do zamiatania ulic. Pomnik Hrdlicki mówi, że droga do Auschwitz zaczęła się w Wiedniu, gdy zaczę to poniżać ludzi. Pomnik został odsłonięty w 1988 roku po wieloletnich ostrych dyskusjach. Jego umiejscowienie, przesłanie, kompozycję i samego twórcę Austriacy wiązali ze sprawą Waldheima i jej konsekwencjami. Wie-
452
SZYMON WJBSENTHAL
senthal sądził, iż pomnik wyraża stalinowskie przesłanie; używanie terminu „faszyzm" zamiast 11nazizm" miało jego zdaniem chronić Austriaków przed prawdą o zbrodniach, w których brali udział. Po1nnik znajduje się w pobli, żu budynku, którego mieszkańcy zginęli podczas bombardowań aliantów. Wiesenthal dopatrywał się w tym próby zacierania różnic między ofiarami a mordercami. Zrozumiał jednak, iż po zwycięstwie Waldheima nie może sprzeciwiać się postawieniu pomnika.„Jest to lepsze niż nic" - pisał do„Pro, filu': Nie mając na to wpływu, n1usiał pogodzić się z losem69 • Minęło lato, jesień, a wiedeńczycy i turyści odwiedzający miasto zaczę, li traktować pon1nik jak użyteczny przedmiot; siadali na plecach Żyda, by odpocząć, dzieci zrobiły sobie z niego zjeżdżalnię, a psy pod nim sikały. Nie wyglądało to dobrze, więc wysłano rzeźbę do jej twórcy. Hrdlicka przykrył ją drutem kolczastym przypominającym koronę cierniową, którą Żydzi wło, żyli na głowę Chrystusa. Na fotografii przedstawiającej żydowskie poniżenie najważniejszymi postaciami nie byli sami Żydzi, lecz pilnujący ich policjanci i, rzecz jasna, gromadzący się wiedeńczycy patrzą.cy na nich z radosnymi twarzami. Moż, na było obok pomnika umieścić reż i fotografię, by przechodnie zobaczyli na niej samych siebie. Hrdlicka uchronił ich od tej nieprzyjemności. Żydzi postanowili przenieść potnnik na plac Żydowski. To przedsięwzięcie znów wywołało gorzkie dyskusje, które po części stanowiły kontynuację kłótni między Wiesenthalem a przywódcami gminy70 •
Mając
niemal dziewięćdziesiąt lat, w pięćdziesiątą rocznicę wyzwole, nia obozu, Wiesenthal przyjechał do Mauthausen. Grecki kompozytor Mikis Theodorakis poprosił go o pozwolenie na zamieszczenie w swej kantacie o Mauthausen kilku zdań Wiesenthala71 • Po wielu larach roz, myślań również Wiesenthal sformułował koncepcję ludzkiego zła i ży, dowskiej Zagłady. Sowiecki naukowiec Sacharow pisał, że Holokaust był połączeniem nienawiści z technologią. Wierzył, że zneutralizowanie nie, nawiści spowoduje także ograniczenia w korzystaniu z niszczącej tech, noJogii72•
[
„WSZYSCY W MŁODOŚCI POPEŁNIALIŚMY BL.ęDY
11
453
W 1992 roku napisał do prezydenta Ukrainy, protestując przeciw nadaniu przez władze miejskie jednej z uuc Lwowa imienia Semena Petlury, przywódcy band morduj~cych Żydów. Prezydent Leonid Krawczuk odrzucił ten protest. A przecież tak niewiele brakowało, by jeden z żołnierzy Petlury zabił Wiesenthala w Buczaczu, gdy ten był jeszcze dzieckiem73 •
W styczniu 1994 roku Wiesenthal
podał informację o śmierci
Antona Burgera, jednego ze współpracowników Adolfa Eichmanna. Burger został zatrzymany w 1947 roku w Ałtaussee. Ukrywał się niedaleko domu,
w którym mieszkała żona Eichmanna, i policja trafiła tam przez przypadek. Krótko po zatrzymaniu zdołał zbiec i przez kolejne czterdzieści siedem lar ukrywał się prawdopodobnie w Austrii i w Niemczech pod przybranym nazwiskiem. Nikogo Wiesenthal nie szukał tak długo74• Śmierć Burgera i wielu innych nazistów skłoniła go do refleksji podsumowują.cych dzieło jego życia. Choć pracował już mniej niż dawniej, wciąż starał się odpowiadać prawie
na każdy list. Ludzie z jego pokolenia, którzy widzieli na własne oczy pierwsze w dziejach samochody, zdążyli jeszcze zaprotestować przeciw neonazistowskiej grze w Internecie75• Kilka miesięcy przed dziewięćdziesiątymi urodzinami w jego biurze za„ dzwonił telefon, a w słuchawce odezwał się głos jednego z ocalonych z Terezina. Mężczyzna dzwonił z Kanady, przekazując informację o esesmanie Juliusie Vielu, który na krótko przed końcem wojny rozstrzelał siedmiu więźniów obozu, Wiesenthal zrobił to, co często czynił przez pięćd.ziesią.r trzy lata ści gania zbrodniarzy hitlerowskich: przekazał tę wiadom.ość do Centralnego Biura Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu. Nietrudno było odszukać Viela; nim przeszedł na emeryturę, był redaktorem lokalnej gazety w Schrambergu w Schwarzwaldzie. Zasłynął także jako autor przewodników dla piechurów i rowerzystów, a nawet otrzymał ważne wyróżnienie państwowe. Został skazany na dwanaście lat więzienia, umarł niecały rok później, w
2002 roku. Był to ostatni zbrodniarz hitlerowski, którego Wiesenthal postawił przed sądem76•
454
SZYMON WIESENTHAL
* W 1999 roku otrzymał list od Heinza Silberbauera. Mężczyzna ten widział wywiad z Wiesenthalem w telewizji i chciał wyrazić swą wdzięcz, ność za odwagę, a przede wszystkim zasadę, którą Wiesenthal kierował się w życiu: sprawiedliwość, a nie zemsta. „Moje nazwisko jest panu zapewne znane - pisał Silberbauer. - Kiedy odnalazł pan policjanta, który zatrzy, mał Annę Frank, przez wiele dni nękali mnie przez telefon dziennikarze. Za każdym razem musiałem wyjaśniać, iż nie chodzi tu o mojego ojca ani nikogo z mojej rodziny, to tylko przypadkowa zbieżność nazwisk. Pomimo wszystko jakoś się zawstydziłem za ojca. Ten incydent uzmysłowił mi, że i on był i pozostał niepoprawnym nazist~. Mogę tylko dziękować Bogu, że nie dorastałem przy nim. Zmarł, nim skończyłem cztery lara': Wiesenthal serdecznie mu odpisał. Listy tego typu utwierdzały go w ufności i niezłom, naści moralnej młodych i zachęcały do dalszej pracy77• Chaya Friedman, nauczycielka z Highland Park w stanie New Jersey, wysłała inu listy napisane przez uczniów. Bardzo go to ucieszyło, wierzył bowiem, że jeśli młodzi ludzie będą się uczyć o Holokauście, nie dojdzie do kolejnej Zagłady. Doskonale rozumie, dlaczego młodzi uciekają przed kosz, marem, który sam przeżył, i wie, że wielu z nich zatyka sobie uszy, mówiąc: „Holokaust to historia, jaki to ma związek ze mną': Rola ocalałych z Zagłady polega na ciągłym wyjaśnianiu młodym, że za, głada Żydów jest dużo bardziej realna, niż to sobie wyobrażają. Żyjąc jako wolni ludzie, nie zdają sobie sprawy, jak nagle mogą stracić wolność. „Wolność można porównać do zdrowia - zawsze tak mówię młodym - nie szanuje się jej, dopóki się jej nie traci. Wolność nie jest darem niebios. Należy walczyć o nią codziennie': Zaznaczył, że ma już dziewięćdziesiąt pięć lat i niebawem na świecie nie będzie ani zbrodniarzy hitlerowskich, ani ocalałych z Zagłady, którzy mogliby zaświadczyć o ich zbrodniach. Obowiązek zapobieżenia kolejnemu lu, dobójstwu i obrony praw człowieka przechodzi obecnie na pokolenie dzieci z Highland Park w New Jersey78 •
~
„ WSZYSCY W
,
,,
MŁODOSCI POPBŁNIALISMY BŁęDY
455
U schyłku swych dni zapragnął też pojednać się z Centrum Wiesenthala w Los Angeles. Muzeum Tolerancji stało się bardzo popularne, co przynio-sło mu wielką satysfakcję. Co roku odwiedzają. je dziesiątki tysięcy amerykańskich uczniów, żołnierzy i innych. Przechodzą przez sale prezentujące obrazy Holokaustu, dyskryminację, prześladowanie mniejszości w różnych państwach, w tym Stanach ZJednoczonych. Wystawa eksponuje islamski terror, a Wiesenthal potrafił to docenić. Kontrowersje z młodymi dynamicznymi Amerykanami, którzy kierowali Centrum, miały źródło w tym, że wywodził się z kompletnie innego świata - pisał do swego adwokata. Zapisał im w spadku swoje biurko, wielką mapę obozów, która wisiała w jego biurze, dywan, zdjęcia i książki z osobistymi dedykacjami autorów79 • Przyjaciele przyjeżdżali z pożegnalnymi wizytami; Tuwia Friedman przybył z Hajfy, Eva Dukes z Nowego Jorku. Cyla Wiesenthal zmarła w li-stopadzie 2003 roku w wieku dziewięćdziesięciu pięciu lat. Kilka tygodni później Wiesenthal przyjechał do swojego biura po raz ostatni. Jego podeszły wiek zacząJ dawać mu się we znaki; nie prowadził już sam, lecz został przywieziony przez swoją wierną sekretarkę Rozę-Marię Austraat.
Ostatni rok życia spędził w samotności i chorobie. Zajmowały się nim dwie polskie pielęgniarki. Jeszcze tylko znaczki przynosiły mu radość; to one były jego przyjaciółmi. Pokazywał je swojej izraelskiej wnuczce Racheli Kreisberg: ten był wart 10, tamten 25 kreuzerów (monety używane w monarchii habsburskiej), inny jest uszkodzonY> kolejny ma trójkątny kształt, na jeszcze innym widnieje wizerunek władcy, ten ma okrągłą, a inny trójkątną pieczątkę. Wszystkie tkwiły w albumach w równych szeregach, niczym żoł~ nierze na apelu. Były tam też koperty, listy, a nawet całe nieopieczętowane arkusze z okresu Trzeciej Rzeszy z wizerunkiem Hitlera. Od czasu do czasu powtarzał: „Ładne, nie?" - czekając na potwierdzenie wnuczki. Niekiedy mamrotał jakby do siebie: „bardzo drogie''. Zdążył jeszcze raz zabrać wnuczkę na giełdę filatelistów do kawiarni Museum. Kupił coś i wrócił do domu przeświad- czon» że zrobił dobry interes. Po jego śmierci kolekcję sprzedano na pub--
SZYMON WIESENTHAL
licznej licytacji za sumę około pół miliona euro. Na pewno ucieszyłby się na wieść o tym80 • Królowa Wielkiej Brytanii zdążyła wysłać jeszcze swego ambasadora, który wręczył mu tytuł szlachecki; prezydent Austrii I-Ieinz Fischer odwiedził go w domu, dekorując Wielkim Złotym Krzyżem. Był to ten sam Fischer, który w swoim czasie groził mu komisją śledczą. „Pięknie" powiedział Wiesenthal w jidysz i wrócił do pokoju. Wkrótce Fischer wrę czył ważniejsze odznaczenie - Order z Gwiazdą znanemu działaczowi pił karskiemu; Roza-Maria Austraat wysłała do prezydenta list protestacyjny: ,Jak dobrze, że Wiesenthal tego nie doczekał" - napisała81 • Zabrał ze sobą do grobu także miłe wspomnienie ze swych dziewięćdziesiątych urodzin, przyjaciele urządzili mu przyjęcie w historycznym hotelu Imperial. Choć przez całe życie był ateistą, tym razem poprosił, by kolacja była koszerna. Jakże miło było pomyśleć, iż hotel, który w swoim czasie gościł Adolfa Hitlera, podaje koszerną kolację gościom Szymona Wiesenthala.
PRZYPISY
Utwory Szymona Wiesenthala przywoływane w przypisach: I. Publikacje w języku polskim Słonecznik: opowieść i komentarze, przeł. Magdalena Kurkowska i Katarzyna Sen„ decka, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2000. Brt:1.k sprawiedliwości wobec zbrodni hitlerowskich: przemówienie z okazji otrzymania tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego w październiku 1994 r., Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych „Universitas': Kraków 1995. Prawo, nie zemsta. Wspomnienia, przeł. z niem. Andrzej Albrecht, Czytelnik, War, szawa 1992. Ucieczka przed losem: powieść, przeł. z niem.Jan Koprowski, Victoria, Gdynia 1992.
II. Publikacje w języku hebrajskim Harochim b'nenu, Levin Epstein, Tel Aviv 1968 (Mordercy są wśród nas; tak dalej w tekście].
Yom Huledet Bemahaneh Ricuz [Urodziny w obozie koncentracyjnym; tak dalej w tekście], w: Israel Cohen (red.), Sefer Bucz4cz [Księga Buczacza], Am Oved, Tel Aviv 1956. Mejarszej tikva ha im Columbus haja ]ehudi?, Reuven Mas, 1992 [Komentatorzy nadziei, czy Kolumb był Żydem?; tak dalej w tekście]. Redift'ł ahrei Eichmann, Weiss, Tel Aviv 1961 (Pościg za Eichmannem; tak dalej w tekście]. [Por. Simon Wiesenthal, Haredifa Aharei Eichmann, Weiss,Jerusa~ lem 1961]. Mishpat we lo nakam [Prawo, nie zemsta], Sifriat Maariv, Tel Aviv 1991.
SZYMON WIESENTHAL
III. P ublikacje w innych językach
Anti:Jewish Agitation in Poland: A Documentary Report, R. Vogel, Bonn 1969. Denn sie wussten was sie tun, Zeichnungen und Aufzeic1mungen aus dem KZ Maut„ hausen, Deuticke, Wien 1995. Doch die Morder Leben, Dromer Knaur, Miinchen 1967. Every Day Remembrance Day, A Chronicie ofJewish Martyrdom, Henry Holt, New York 1987.
Flucht von dem Schicksal, Nymphenburger Verlagshand.lung, Miinchen 1988. Fuhrergeburtstag, YVA M9/63. Grossmufti, Grossagent der Achse, Ried, Salzburg 1947. Ich klage an!, „Der Ausweg': 29grudnia 1963. ]ustice Not Vengeance, Grove„Weidenfeld, New York 1989. ]ustice: Why I Hunt Nazis. „Jewish Observer and Middle East Review': nr 12, 24 marca 1972, 16. KZ Mauthausen, IBIS, Linz 1946.
Latvian War Criminals in USA, „Jewish Currents" 24, nr 7 (lipiec-sierpień 1966), 4-8; także w 20, nr 10(listopad1966), 24. Leon Zelmans Angriffe auf Simon Wiesenthal, „Der Ausweg" 1995, nr 2 (lipiec). Mahnmal-Denkmal am]udenplatz, „Ausweg" 1997, t.19, nr 2 (czerwiec). Mauthausen: Steps beyond the Grave, w~ Hunter and Hunted: Human History of the Holocaust, opr. Gerd Korman, Viking Press, New York 1973, 286-295.
Max and Helen, A Tragic and True Love Story, Granada, London 1982. Max and Helen: A Remarkable True Love Story, Morrow, New York 1982. Meine Suche nach Eichmann ( 1960, pierwsza kopia), SWAW, teczka Eichmanna. Meine Suche nach Eichmann (1960, wersja trzecia), WPP, teczka Eichmanna. Meine Suche nach Eichmann (wersja trzecia), SWAW. Meine Suche nach Eichmann, (1960, druga kopia), SWAW, teczka Eichmanna. My Struggle Against Nazis, SWAW, teczka Panorama. Nazi Criminals in Arab States, „Israel Horizons': nr 7 (wrzesień 1967), 10-12. Projekt]udenplatz Wien, zur Konstruktion von Erinnerung, Zsolnay, Wien 2000. Sails of Hope: The Secret Mission of Christoper Columbus, Macmillan, New York 1973.
Seltsames Interview, „Der Ausweg" 1964, nr 2 (marzec), 3. The Murderers Among Us, McGraw„ Hill, New York 1967. Ihe Sun.flower, On the Possibilities and Limits ofPorgiveness, Schocken, New York 1997.
PRZYPISY
459
The Sun.flower, Schocken, New York 1976. There Are Still Murderers among Us, „National Jewish Monthly': nr 2 (październik 1967), 8- 9. Vetjiihrung? 200 Personlichkeiten des ą[fentlichen Lebens sagen nein, Europaische Verlagsanstallt, Frankfurt 1965. Wstęp, w: Christine Oertel,Juden auf der Flucht durch Austria,Jiidische Displaced PersotJS in der US~Bsesatzungszone Ósterreichs, Eichbauer, Wien 1999.
Wstęp
Simon Wiesenthal, Pościg za Eichmannem, Weiss, Tel Aviv 1961, s.176. 2 Wiesenthal do Leona Wellsa, 17czerwca1987, WPP. 3 Oświadczenie przewodniczącego Knesetu, protokół Knesetu z 22 czerwca 1
1949, t. 6, s. 807i korespondencja między Yad Vashem i urzędem miejskim w Tel Awiwie; debata w różnych instytucjach politycznych: CZA C6/415, S30/4675; YVA M9/68, M9/69, M9/161, M20/182; ISA 2732/24. 4 Opis pogrzebu w teczce zawierającej wycinki prasowe, CZA S71/642. Wiesenthal, Pościg za Eichmannem, s.177. 6 Wiesenthal do Ben Guriona, 24kwietnia1952, ISA 2732/24. 7 Taylor do Wiesenthala, 28 marca 1984, WPP. 8 HeUa Pick, Simon Wiesenthal, A Life in Search of]ustice, Northeastern Uni~ 5
versity Press, Boston 1996, s. 107: 9 Wiesenthal, rozmowa z Hellą Pick, IWM, Accession 20823, Reel 23. 10 Listy kondolencyjne, udostępnione dzięki uprzejmości Pauliny Kreisberg. u Maria Sporrer i Herbert Steiner (red.), Simon Wiesenthal, Ein Unbequemer
Zeitgenosse, Orac, Wien 1992, s. 38 (wyd. pol. Simon Wiesenthal - Niewygodny świadek. historii, Rytm, Warszawa 1993). 12
Wiesenthal, Pościg za Eichmannem.
Ro~dział 1 1
Adolf Eichmann, Gotzen, s. 200, ISA (136 AE).
2
Dziennik Dawida Ben Guriona, 30 Listopada1939, BGA.
SZYMON WIESENTHAL
Kastner do przyjaciół, 31sierpnia1944, CZA S6/555; Yehiam Weitz, Haisz szeratz pa'maim [Człowiek, który biegł dwukrotnie), Keter, Jerusa1em 1995, s. 32 i nast.; Ma olel Karl Eichmann - Harotzeah meSzarona [Co uczynił Karl Eichmann - morderca z Szarony], Hamashkif, 31maja1946. 4 Memos, CZA S25/10745, S25/10746, S25/22691, S71/2181. 5 Memas, CZA S25/7887. 6 Robinson do Jacksona, 27lipca1945, AJA, Cl06, teczka 16. 7 Aresztowanie Wisliceny'ego i jego przesłuchanie, USNA, RG 263, UD,2 Box 1 (Notorious Na.zis); Oświadczenie Wisliceny'ego, Office of United Sra, res Chief of Counsel for Prosecution of Axis Criminality, Nazi Conspiracy and Aggression, c. 8 (Washington, US: GPO 1946), s. 606 i nasc.; Tuwia Friedman, 15 szanim radafti aharei Eichmann [Przez 15 lat ścigałem Eichmanna], Netenya, Achiasaf 1961, s. 23, 29 listopada 1946; Oświadczenie Wislicenyego 10 lutego 1947, SWAW, teczka Eichmanna; Ruffer do Steinera, 10 kwietnia 1946, CZA 525/3340; Moshe Pearlman, Eich nitwas Eichmann [Jak pojmano Eichmanna), Am Oved, Tel Aviv 1961; Oświadczenie Wisliceny'ego, 29 listopada 1946, Nazi Conspiracy and Aggression, t. 8 Washington (US: GPO, 1946) s. 606 i nast. 8 Tuvia Friedman, 15 szanim radafti„., s. 23 i nast.; Tuviah Friedman, Six, ty Years, Nazi H~mter, Institute for the Documentation of Nazi Crimes, Haifa 2006, s. 161 i nast. 9 Simon Wiesenthal, Pościg za Eichmannem, s.18. 10 Tamże, s. 264. 11 Tamże, s. 24. 12 Pier do Ruffera, 29marca1946, CZA 525/3343. 13 Asher Ben Natan, Hucpa lihiot (Bezczelność żyć], Misrad Habitahon, Tel Aviv 2002, s. 70 i nast. 14 Ben Natan do Diamanta, 26 marca 1990, zob. Manus Diamant, Hamesima Eichmann, sidur mahteret, 1-Jawerut i nekamna [Przedsięwzięcie Eichmann - kan, spiracyjna opowieść, przyjaźń i zemsca], wstęp Szymona Wiesenthala, Yaron Go, lan 2004, s. 287. 15 Ben Naran, Hucpa lihiot„., s. 71. 16 Diamant, Hamesima Eichmann.„, s. 287; zob. również Manus Diamant, Maawak haisard ut [Wałka o życieJ, w: Josef Krost i Josef Frenkiel (red.), Katowice prichata weshiata szel kehila jehudit [Katowice - wzlot i upadek, historia żydowskiej społeczności], Mamuta lehancaha jahadut Kattowitz 1996, s. 289. 3
PRZYPISY
17
Aharon Huter Ishai, Habrigada i szearit hoplita [Brigada i ocaleni]„ Igud Hajalim Meshuhrarim 1999, s. 289. 18 Tom Segev, Hamilion hashevii Haisraelim wehaShoa [Siódmy milion. Izraelczycy i Zagłada]„ Kerer 1992„ s. 126j Kovner do Avidova, 1 stycznia 1962„ udostępnione dzięki uprzejmości Avi Avidova; zob. również Manus Diamant,
Hamesima Eichmann.„, s. 260 i nast.; Simon Wiesenthal, Prawo, nie zemsta; Dina Porat, Mawar lgeshmi - parsha.t halaw szel Aha Kowner [Opowieść o życiu Aby Kownera], Am Oved, Tel Aviv 2000; relacja Aleksandra Friedmana, 12 stycznia 2006; Simon Wiesenthal, Meine Suche nach Efrhmann (1960, wersja trzecia), s. 7, WPP, teczka Eichmanna. 19 Wiesenthal do Shecka, 8 stycznia 1969, ISA 4167/7; Sheck do izraelskiego MSZ, 14 stycznia 1969, ISA 4167/7; Simon Wiesenthal, Grossmufti, Grossagent der Achse, Ried, Salzburg 1947, s. 42. 20 Wiesenthal do Silbersteina, 31maja1948, YVA M20/182. 21 Wiesenthal do Silbersteina, 31maja1948, WPP; Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 83; Wiesenthal, Pościg za Eichmannem, s. 50; David Cesarani, Eichmann, His Life and Crimes, Vintage, New York 2005, s. 203 i nast. (wyd. pol. Eichmann, jego życie i zbrodnie, Wyd. Replika, Poznań 2008). 22 Wiesenthal, Pościg za Eichmannem, s.181. 23 Wiesenthal do „Aufbau': 4czerwca1947, WPP. 24 Alois Mayrhuber, Kunstler im Ausseelrand, Styria, Graz 1995, s. 117. 25 Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 80; Wiesenthal, Raport z działalności nr 18, 31stycznia1988, s. 6, SWAW, biuletyny; SWAW, teczka Burgera; zob. również Karla Miiller-Tupath, Verscholfen in Deutschland: das heimliche Leben des Anton Burger, Lagerkommandant von Theresienstadt, Aufbau~Taschenbuch, Berlin 2000. 26 Informacje o Lukasie, fiszka bez daty; Wiesenthal, Meine Suche nach Eichmann (wersja trzecia), s. 3, SWAW, teczka Eichmannaj Wiesenthal do Gold.manna, 30marca1954, CZA Z6/842; Tara do Bauera, 6stycznia1960, WPP; Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 82. 27 Wiesenthal, Pościg za Eichmannem, s. 192 i nast; Wiesenthal do Lewina, 10 grudnia 1948. 28 Wiesenthal do Rosenkranza, bez daty, WPP. 29 Simon Wiesenthal, Meine Suche nach Eichmann (wersja trzecia), s. 7 i przypisy, SWAW, teczka Eichmanna, s. 2. 30 Wiesend1al, Prawo, nie zemsta, s. 85.
SZYMON WIESENTHAL
Michael Bloch do szefa wywiadu, 3stycznia1949, dzięki uprzejmościJuwala Blocha; Asher Ben Natan, wywiad z 5 września 2007; Gideon Yarden, wywiad z 17 września 2007. 32 Isser Harel, Simon Wiesenthal and the Capture of Eichmann, niepublikowany, s.130, dzięki uprzejmości Eli Rosenbawna. 31
33
Leo Frank-Maier, Gestiindnis, Das Leben eines Polizisten, Grosser, Linz 1993, s. 25 i nast. Wiesenthal, Pościg za Eichmannem, s. 191; Hevrat Katisha Kehilat Jeru, szalim, Sefer Hayowel (Bractwo Pogrzebowe Jerozolimskiej Gminy], Jeruzalem 1992, s. 148 i nast.; zob. również Maria Sporrer i Herbert Steiner (red.), Simon Wiesenthal, Bin Unbequemer Zeitgenosse, Orac, Wien 1992, s. 123 (wyd. pol.: M. Sporrer, H. Steiner, Szymon Wiesenthal - Niewygodny świadek historii, Rytm, Warszawa 1993). 31 '
35
Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 86; Friedman, 15 szanim.„, s. 104; Asher Ben Natan, wywiad z 5 września 2007; Joseph Wechsberg (red.), The Wiesenthal Memooirs, McGraw Hill, New York 1967, s. 119. 36 Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 69; Raport CIA, 24 kwietnia 1951, USNA, RG 263, UD,2 Box I (Notorious Nazis). Rozdział2 1
Samueł]osef Agnon,Ir tt' mloa [Miasto w pełni], Schocken, TelAviv 1973, s.14.
2
Tamże,
3
Tamże~ s. 711.
•1 Hella
s. 233.
Pick, Simon Wiesenthal, A Life in Search of]ustice, Northeastern Uni, versity Press, Boston 1996, s. 40. s Maria Sporrer i Herbert Stei.ner (red.), Simon Wiesenthal, Ein Unbequemer Zeitgenosse, Orac, Wien 1992, s.16. 6 Alan Levy, Nazi Htmter, The Wiesenthal File, Barnes and Noble Books, New York 2002, s. 17. 7 Israel Cohen (red.), Sefer Buczacz [Księga Buczacza), Am Oved, Tel Aviv 1956; Omer Bartov, Erased, Vanishing Traces of]ewish Galicia in Present-Day Ukra, ine, N], Princeton University Press, Princeton 2007, s. 127 i nast.; Dan Laor, Ag· non (hebr.), Schocken, Tel Aviv 1998, s. 13 i nast. 8 Rolf Vogel (red.), Das Echo, Widerhall auf Simon Wiesenthal, Seewald, Stuttgart 1979, s. 16; Oświadczenie Wiesenthala złożone pod przysięgą., 27maja1981,
PRZYPISY
463
WPP; Pick, Simon Wiesenthal.., s. 34; Simon Wiesenthal, Flucht von dem Schick-
sal, Nymphe.nburger Verlagshandlung, Miinhen 1988, s. 49 (wyd. poL Ucieczka przed losem, Victoria, Gdynia 1992). 9 Pick, Si11ion WiesenthaL.., s. 41. 10
Wywiad z Pauliną Kreisberg, 23 kwietnia 2008; zob. również Relacja Wie-
senthala złożona w Yad Vashem, 27 października 1960, s. 1; Simon Wiesenthal,
The Sunflower: On the Possibilities and Limits of Forgiveness, Schocken, New York 1997, s. 43 (wyd. pol. Simon Wiesencl1a1, Stonecznik, Prw, Warszawa 2000). 11 Spotrer i Steiner, Simon Wie.senthal.„, s.19; zob. również Refacja Wiesenthala złozona w Yad Vashem, 27 października 1960, YVA 03/1817, s. 1. 12 Cohen, Sefer Buczacz..., s. 101. 13
Tamże,
14
Agnon, Ir ~/mloa..., s. 655 i nast.
s. 200.
15
Levy, Nazi Hunter„., s. 17. Agnon, Ir u'mloa.„, s. 694; Ruth Beckerman (red.), Die Mazzesinsel]uden in der Leopoldstadt 1918-1938, Locker Verlag, Wien 1992. 17 Levy, Nazi Hunter..., s. 17j Bruno Kreisky, Zwischen den Zeiten, Der Memoiren erster Teil, Kremayer und Scheriau, Wien 2000, s. 24. 18 Agnon, fr u'mloa ..., s. 656. 19 Sporrer i Steiner, Simon Wiesenthal..., s. 26; ponret Cyli Miiller, dzięki 16
uprzejmości Pauliny 20
Kreisberg.
Sporrer i Steriner, Simon Wiesenthal..., s. 20; Wiesenthal i HeUa Pick, IWM,
Accession 20823, Reels 23-24. 21 Wiesenthal j Helia Pick, IWM, Accessjon 20823, Reels 23-24i Ji.idisches Zentralkomite, Raport z działalności z załącznikiem biograficznym (1946?); Wiesenthal do Foxmana, 24 Listopada 1988, WPP; Przemówienie Wiesenthala na uroczystości otrzymania nagrody im. Żabot:yńskiego, listopad 1988, WPP. 22 Wiesenthal,
ro.zmowa z Hellą Pick, IWM, Accession 20823, Reel 4 .
23
Bartov,Erased.•., s.13 i nast.; EliyahuJones,Asha.n beholot,jehudej Lvov be milhama 1939-1944 [Dym na piachu. Żydzi lwowscy w czasie wojny 1939-1944], Yad Vashem 2001 (wyd. pol. Żydzi Lwowa w czasie okupacji 1939-1945, Oficyna Bibliofilów, Łódź 1999); Shimon Redlich, Together and Apart in Brzezany: Poles, Jews, and Ukrainians 1919-1945, Indiana University Press, Bloomington 2002 (wyd. pol. Razem i osobno. Polacy, Żydzi i Ukraińcy w Brzeżanach 1919-1945, Po, granicze, Sejny 2008). 24 Oświadczenie Mannesa Halperna z 6 kwietnia, 1946, Oświadczenie Arona
SZYMON WIESENTHAL
Goldiniego z 6 kwietnia 1946; WPP; Oświadczenie Wiesenthala złożone pod przysięgą, 27maja1981, Pick,
Simon Wie.senthaL.., s. 47; Wiesenthal, dyplom stu-
diów z Pragi 1929, dyplom ze Lwowa 1940, WPP; Wywiad z Pauliną Kreisberg, 23 kwietnia 2008. 25 Sporrer i Steiner, Simon WiesenthaL.., s. 23. Ji.idisches Zentralkomite, Raport z działalności z załącznik.iem biograficz, nym (1948?); Wiesenthal do Foxmana, 24 łistopada 1988, WPP; Przemówienie 26
Wiesenthala na uroczystości otrzymania nagrody im. Żabotyńskiego, listopad 1988, WPP; Wiesenthal do Abe Foxmana, 24 listopada, WPP; „Omnibus" (magazyn studencki), WPP; Alexander Gotz do Wiesenthala, 12 Lutego 1964, WPP. 27 Wiesenthal do Anny Cieśli, 19 czerwca 1986, WPP. 28 Sporrer i Steiner, Simon Wiesenthal.„, s. 26. 29 Samuel Katz, Zibo, Biografia shel Zeev ·zabotynski [Zibo - Biografia Zeeva ŻabotyńskiegoJ, Dvir, Tel Aviv 1993, t. b, s. 969. 30 Sporrer i Steiner, Simon Wiesenthal ... , s. 27; Rolf Vogel (red.), Das Echo, Widerhall auf Simon Wiesenthal, Seewald, Stuttgart 1979, s. 16. 31 Strobe Talbott, Khrushchev Remembers, Andre Deutsch, London 1971, s. 140. 32 Tamże, s.146. 33 Tamże, s.141. 34 EliyahuJones, Smoke in the Sand, The]ews of Lvov in the War Years 1939-1944, Gefen,Jerusalem 2004, s.130. 35 Tamże, s. 62. 36 Tamże, s. 53. 37 Sporrer i Steiner, Simon Wiesenthal..., s. 31. 38 Jones, Smoke in the Sand„., s. 42. 39 Wiesenthal do komendanta okupacyjnych wojsk amerykańskich w obozie Mauthausen, 25 maja 1945, udostępnione dzięki uprzejmości Eli Rosenbauma; Wiesenthal, życiorys, 17 stycznia 1953, WPP. 40 Wiesenthal, życiorys, 15 września 1946; życiorys, 16 lipca 1947; życiorys, 10 kwietnia 1956, WPP; Relacja Wiesenthala w Yad Vashem 27 października 1960, Archiwum Yad Vashem, 03/1817, s.l i dalej. 41 Jones, Smoke in the Sand ..., s. 191. 42 Streszczenie rdacji Wiesenthala w Yad Vashem, 10 listopada 1960, YVA 03/1817.
PRZYPISY
Rozdział3 1
Philips-Christian Wachs, Der Fall Theodor Oberliinder (1905-1998), Ein Lehrstuck deutscher Geschichte, Campus, Frankfurt/New York 2000, s. 51 i nast. 2 Wiesenthal do Kurta Pongera, 27maja1948, USNA, M1019/79/460. 3 EliyahuJones, Smok.e in the Sand, The]ews ofLvov in the War Years 1939-1944, Gefen,Jerusalem 2004, s. 99. 4 Oświadczenie Wiesenthala złożone pod przysięgą, 17marca1948, YVA M9 /818. 5 Wiesenthal do Pongera, 27maja1948, USNA, M9/818. 6 Jones, Smoke in the Sand ... , s. 99. 7 Wiesenthal na procesie lwowskim, 20 grudnia 1966, protokół, s. 2291, SWAW, teczka Lwowa. 8 Tamże, s. 2312. 9 Jones, Smoke in the Sand ..., s. 99. 10 Wiesenthal na procesie lwowskim, s. 2363. 11 Oświadczenie Adeli Cygal-Adelman, 7stycznia1976, WPP. 12 Wiesenthal na procesie lwowskim, s. 2363. 3 t Philip Friedman, Hurban Yehdei Lvov, Encyklopedia szel Galujiot [Zagłada Żydów lwowskich, Encyklopedia DiasporyJ Tel Aviv 1954, t. 4, s. 719; Zeznanie Wiesenthala, 6czerwca1961, s.10, SWAW, teczka Dygi; Wiesenthal na procesie lwowskim, s. 2321. 14 Israel Gutman (red.), Encyklopedia Szela Hashoa (Encyklopedia Holocaustu], Yad Vashem 1990, t . 3, s. 572. 15 Cyla Wiesenthal, Korowaj be· milchama (Moje dzieje w trakcie wojny), 12sierpnia1954, WPP. 16 Wiesenthal na procesie lwowskim, s. 2334. 17 Jones, Smoke in the Sand ..., s. 243. 18 Relacja Wiesenthala złożona w Yad Vashem, 27 października 1960, YVA 03/1817, s. 11. 9 J IPN BU, 0665/269 MSW Dep. II, t. I; IPN BU, 01419/161MSW19631974, t. I-III; IPN BU, 01069/247 MSW. 20 SWAW, teczka PeteraArnoldsa, SWAW 21 Relacja polskiego agenta„Stanisława': 19 grudnia 1964; Zeznanie Kazimierza Szcakowskiego, IPN BU, 01419/161MSW,1963-1974, s. 35 i 209. 22 Maria Sporrer i Herbert Steiner (red.), Simon Wiesenthal, Ein Unbequemer Zeitgenosse, Orac, Wien 1992, s. 41.
SZYMON WIESENTHAL
23
Wiesenthal do Yad Vashem, 18 grudnia 1986, dodatkowe dokumenty, YVA M31/3692. 24 Relacja Wiesenthala złożona w Yad Vashem, 27 października 1960, YVA 03/1817, s. 23 i nast. 25 Izaak Sternberg, Be zehut acheret (Pod inną tożsamością], Beit Lohamej Hagetaot 1984, s. 39. 26 Tamże, s. 56 i nast.j Relacja Pauliny Krodkiewsk.iej, 24 września 1992, YVA 033c/2497. 27 Realcja Wiesenthala złożona w Yad Vashem, 27 października 1960, YVA 03/1817, s. 28-29. 28 Relacja Pauliny Krodkiewsk.iej, 24września1992, YVA 033c/2497. 29 Wiesenthal do Yad Vashem, 18grudnia1986, s. 32 i nast. 30 Raport Kommando der Schutzpolize"i, 13czerwca1944, WPP; zob. również dokument zatrzymania Pauliny Krodkiewsk.iej, 1lipca1944, WPP; Sternberg, Be zehut acheret..., s. 56. 31 Relacja Almy Severin, YVA M49, E/605. 32 Wiesenthal do Yad Vashem, 18 grudnia 1986, s. 41 i nast.; Wiesenthal na procesie lwowskim, s. 2334; zob. również s. 2468. 33 Helia Pick, Simon Wiesenthal, A Life in Search ofJustice, Norrheastern University Press, Boston 1996, s. 68. 14 Sporrer i Steiner, Simon Wiesenthal.„, s. 49. 35 Wiesenthal i Helia Pick, IWM, Accession 20823, Reel 32. 36 Relacja Edmunda Adlera, YVA M49, E/808; Relacja Izaaka i Heleny Lehman, 22 marca 1960, SWAW, teczka Dygi; Engelberger do Josepha Kermisza, 27 stycznia 1960, YVA 04/469; zob. również Simon Wiesenthal, Mordercy są wśród nas, s. 273. 37 Wiesenthal, Oświadczenie pod przysięgą, 30 grudnia 1966, WPPi Sternberg, Be zehut acheret..., s. 84 i nast.; Relacja Pauliny Krodkiewskiej, 24 września 1992, YVA 033c/2497. 38 Wiesenthal do Yad Vashem, 18 grudnia 1986, s. 50 i nast.j Sporrer i Steiner, Simon Wiesenthal..., s. 45 i nast. 39 lsrael Gutman (red.), Encyklopedia Sz ela Hashoa [Encyklopedia Holocaustu), Yad Vashem 1990, t. 1, s. 282. 40 Wiesenthal, Mordercy są. wśród nas, s. 254; Relacja Wiesenthala złożona w Yad Vashem, 27października1960, YVA 03/1817, s. 51. 41 Gutman, Encyklopedia„., s. 657.
PRZYPISY
42
Relacja Wiesenthala złożona w Yad Vashem, 27 października 1960, YVA
03/1817, s. 56. 43
Wiesenthal, rozmowa z Hellą Pick, IWM, Accession 20823, Reel 32.
44
Gutman, Encyklopedia„., s. 657.
45
Księga zapisów obozu Mauthausen, YVA MS/Mau-3; zob. również YVA,
ITS Central Names Index, W-178; dokumenty z różnych obozów, dzięki uprzejmości International T racing Service. 46 Relacja
Wiesenthala złożona w Yad Vashem, 27 października 1960, YVA
03/1817, s. 62; Sporrer i Steiner, Simon Wiesenthal..., s. 54. Rozdział4 1
Ian Kershaw, Hitler 1889-1936 (hebr.) Am Oved, Tel Aviv 2003, t. 1, s. 35.
(wyd. pol. Hitler 1889-1936, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2008). 2
A1an Levy, Nazi Hunter, The Wiesenthal File, Barnes and Noble Books, New York 2003, s. 77; Maria Sporrer i Herbert Steiner (red.), Simon Wiesenthal, Ein Unbequemer Zeitgenosse, Orac, Wien 1992, s. 58. Zaświadczenie podpisane przez burmistrza Mauthausen, 15 maja 1945,
3
WPP. 4
Wiesenthal do okupacyjnych władz amerykańskich, 25 maja 1945, dzięki
uprzejmości Eli Rosenbauma. 5 6
Wiesenthal, rozmowa z Hellą Pick, IWM, Accession 20823, Reel 13. Uchodźcy z Mauthausen do Clarka, 28marca1946, YVA M9/73.
7
Sporrer i Steiner, Simon Wiesenthal... , s. 59 i nasc.
8
History ofUS CIC, 430th Division-Austria, USNA, RG 407, B427, Box 18337. Helia Pick, Simon Wiesenthal, A Life in Search ofJustice, Northeastern Uni-
9
versity Press, Boston 1996, s. 103. 10
Junie-man do Wiesenthala, 24maja1952, WPP.
Dokument tożsamości Wiesenthala (To Whom it may concern), 18 czerwca 1945, WPP. 11
12
Tom Segev, Hamilion hashevii Haisraelim wehaShoa, Keter 1992, s.113; Wie-
senthal, nagrana relacja z 1 sierpnia 1986, YVA 033c/258; Mark Wyman, DPs,
Europe's Djsplaced Persons 1945-1951, Cornell University Press, Irhaca, NY 1998. 13 Michael John, Gebrochene Kontinuitat: Die Kultusgemeinde Linz nach 1945, w: Eleonore Lappin (red.), ]udische Gemeinden Kontinuitaten und Briiche, Philo, Berlin 2002, s. 144 i nast.
SZYMON WIESENTHAL
14
Rolf Vogel (red.), Das Echo, Wiederhall aufSimon Wiesent1Jal, Seewald, Stutt, gart 1979, s. 17; Simon Wiesenthal, siedem karykarur, WPP. 15 Raport o sytuacji Żydów w Górnej Austrii, 9 i 14 lutego 1946; Raport z 24 maja 1946,YVA M9/73; Warunki panujące w obozie Bindermichl, 8 i 14 lu, tego 1946, CZA 525/6409; Thomas Albrich i Ronald Zweig (red.), Escape Through Austria, Jewish Refugees and the Austrian Route to Palestine, Frank Cass, London 2002; Christine Oertel, ]uden auf der Flucht durch Austria, ]udische Dis, placed Persons in der LJS,Besatzungszone Ósterreichs, Eichbauer, Wien 1999; Helga Embacher, Neubeginn Ohne fllusionen,J~iden in Ósterreich nach 1945, Picus, Wien 1995, s. 59 i nast. 16 Jelenke do Wiesenthala, 31grudnia1948, YVA M9/52. 17 Wiesenthal do Friedlandera, 31grudnia1952, YVA M9/28, M9/71, M9/4, . M9/31. 18 Anonimowy wywiad, 12 października 2007. 19 Afisz do wychodźców ze Lwowa, 24 lipca 1947, YVA M9/42; zob. również M9/47; Wiesenthal do żydowskiej społeczności w Wiedniu, 15 września 1947, CAHJP KAU 958. 20 Teczka Bindermichl, YVA 037 /70 (30). 21 Teczka Bindermichl, YVA 037 /70 (1-2). 22 Ogłoszenie bez daty, YVA M9/10. 23 Leon Zelman, Bin Leben nach dem Oberleben, Kremayer i Scherriau, Orac, Wien 2005, s.119. 24 Simon Wiesenthal, W stęp, w: Christine Oertel, J~tden auf der Flucht durch Austria,]udische Displaced Persons in der LJS,Besatzungszone Ósterreichs, Eichbauer, Wien 1999, s. 10. 25 Do Centralnego Komiteru, 19 stycznia 1946, YVA M9/10. 26 Cyla Wiesenthal, Korotaj be milchama [Moje dzieje w trakcie wojny], 12 sierp, nia 1954, WPP; Oświadczenie pod przysięgq, 20 czerwca 1955; Oświadczenie pod przysięgą, 9 kwietnia 1956, WPP. 27 Wiesenthal, rozmowa z Hellą Pick, IWM, Accession 20823, Reel 30. 2 s Levy, Nazi Hunter.„, s. 83. 29 XXII Kongres Syjonistyczny, stenogram (hebr.), administracja syjonistyczna 1946, s. 210; Wiesenthal, rozmowa z Hellą Pick, IWM, Accession 20823, Reel 18. 30 Relacja Wiesenthala, 10listopada1960, YVA 03/1817; Wiesenthal, Nagrana relacja z 1 sierpnia 1986, tamże; Szlomo Kless, Be derach loslula 1944-1948
PRZYPISY
(Niewybrukowaną drogą 1944-1948], Moreshet 1995, s. 245; Protokoły z po, siedzeń,
27 i 29 marca 1946, YVA M9/73, zob. również M/97, M9/15, M9/28,
M9/71. 31 · YVA M9/4, M9/28, M9/71. 32 Pick, Simon Wiesenthal..., s. 103. 33 Zelman, Bin Leben.„, s. 122. 34
Wywiad z Zelmanem, 15 maja 2006. Zempoli do Wiesenthala, 22maja1948, WPP. 36 Podsumowaniez18 lurego 1949, WPP; raport, 9 lutego 1948, WPP.
'5
37
Kless, Be derach loslula„., s. 271; Christine OerteliJuden auf der Flucht durch
Austria, ]udische Displaced Persons in der US~ Besatzungszone Osterreichs, Eich, bauer, Wien 1999, s. 35 i nast.; Helga Embacher, Neubeginn ohne fllusionen,]uden in Osterreich nach 1945, Picus, Wien 1995, s. 101 i nast. 38
Michael Bloch do szefa wywiadu, 3stycznia1949, dzięki uprzejmościJuwala
Blocha. 39 Wiesenthal do Weintrauba, 22listopada1960. List Mandla udostępniony dzięki uprzejmości Eli Rosenbauma; Wiesenthal do gminy żydowskiej w Wiedniu, 16listopada1961, WPP. 40
41
YVA M9/51. 42 Segev, Hamilion hashevii„., s. 123 i nast. 43 Asher Ben Natan, Hucpa lihiot, Misrad Habitahon, Tel Aviv 2002, s. 24. 44 Michael Bloch do szefa wywiadu, 28 grudnia 1948, dzięki uprzejmości ]uwala Blocha. 45 Richard Crossman, Palestine Mission, A Personal Record, Hamish Hamilton, London 1946, s. 86. 46 Memorandum Wiesenthala, 14 lutego 1946, CZA 525/6409. 47 Wiesenthal do Kubovy'ego, 17 stycznia 1961, WPP. 48 Simon Wiesenthal, KZ Mauthausen, IBIS, Linz 1946. 49 Israel Cohen i Dov Sadan (red.), Pirkeu Galicja - sefer zikharon le dr. Abrck ham Silbershin (Galicyjskie rozdziały - Księga pamięci dr. Abrahama Silberscheina], Am Oved, Tel Aviv 1957. 50 Wiesenthal do Silberscheina 30 czerwca 1947, YVA M20/183-A; zob. również YVA M20/182; Wiesenthal, rozmowa z Hellą Pick, IWM, Accession 20823, Reel 30.
470
SZYMON WIESENTHAL
Roz~iał5
David Wiesenthal do Szymona Wiesenthala, 31maja1946, dzięki uprzejmo~ ści Racheli Kreisberg; Wiesenthal do Róży Pick, 10stycznia1948, dzięki uprzej~ 1
mości Racheli Kreisberg.
Umowa między Wiesenthalem a wspólnikami, 7 kwietnia 1949; Oświadcze~ nie Meira Spokojnego, WPP; Wiesenthal do Schorra, 14lutego,17 maja, 6 czerw, 2
ca 1951i15stycznia1952, WPP. 3 Zaświadczenie o odnowieniu prawa jazdy, 10 listopada 1947, YVA M9/38; Rekomendacje w sprawie pozwolenia na broń, 2marca1948, WPP. 4
Wiesenthal do Rafi. Cohena, 30 maja 1979, WPP. Rosenkranz do Wiesenthala, 23 maja 1965, WPP. 6 Wywiad z Heinrichem Schmidtem, li maja 2006; Wywiad z Paulem Gro, szem, 3 lipca 2006; zob. również Ruth Beckermann, Unzugehorig, Ósterreicher und ]uden nach 1945, Erhard Locker, Wien 2005. 7 Simon Wiesenthal, Flucht von dem Schicksal, Nymphenburger Verlagshandlung, 5
Miinchen 1988. 8 Simon Wiesenthal: Mahnmal,Denkmal am]udenplatz,„Ausweg" 1997, t. 19, nr 2, czerwiec, s. 1. 9 Wiesenthal do ministra komunikacji, 8 stycznia 1946, YVA M9/10. 10 Uwagi dotyczą.ce incydentu w Salzburgu, bez dary, YVA M9/63; zob. rów, nież Wiesenthal do Eshela, 13 marca 1952 i Wiesenthal do Trobego, bez daty, ISA 2732/24. 11 Wiesenthal do Gleisnera, 23maja1951, YVA M9/28. 12 Wiesenthal do Eshela, 12 września 1952, ISA 2732/24. 13 ]uden Unerwunscht„,Iskult,Presse Nachrichten': 25 maja 1954, udostępnione dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Linzu. 14 Antisemitismus a.uf dem Fussbalfeld,„Der Neue Weg" 1948, nr 9, maj; Durfen ]uden in Ósterreich Radio horen?,,,Der Neue Weg" 1947, nr 4, marzec. 15 Ehrengrab Jur einen Nazi,„Iskult,Presse Nachrichten': 30 grudnia 1953, udo; stępnione dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Linzu. 16
Keine Chaplin-Filme in Ósterreich; SPQ,Linz lasst Veit Harlan aujfuhretn,
„Iskult-Presse Nachrichten': 7 kwietnia 1954, udostępnione dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Linzu. 17 Hitlers Ghurtshaus -Attraktion des fremdenverkehrs„,Iskult-Presse Nachrich-
PRZYPISY
471
ten': 25 maja 1954, udostępnione dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Linzu; Wiesenthal do Gleisnera, 25 września 1951, Wiesenthal do Eshela, 26 września 1951, YVA M9/28; zob. również Wiesenthal do Bundesverband der Israelirischen Kultusgemeinden, 7 lutego 1957, AIKGW, Korespondencja Bundesverbandu. 18 WiesenrhaJ do kardynała Innitzera, bez daty, YVA M9/64; zob. również Ritualmorddenkmaler in Ósterreich, „Iskult,Presse Nachrichten': 4 listopada 1953, Ritualmord-Festspiele, „Iskult,Presse Nachrichten'; 7 września 1954, udostępnione dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Lintzu; Innitzer do Wiesenthala, 1 listopada 1948, YVA M20/182-A. 19 Wiesenthal do Canavala, 1czerwca1951„ WPP. 20 Wiesenthal na ogólnym zgromadzeniu Komitetów Gm.in Żydowskich, 22 czerwca 1958, WPP. 21 Wiesenthal do Kolba, 25września1953, WPP. Wywiad z Pauliną. Kreisberg, 7 września 2006, również artykuł autobiograficzny znajduj~cy się w posiadaniu autora. 23 Tamże; Wywiad z Heinrichem Schmidtem, 11maja2006; Wiesenthal, rozmowa z Hellą Pick, IWM, Acce.ssion 20823, Reel 10. 24 Ma olel Karl Eichmann, Hameratzeah miSharona [Co zrobił K.E. morderca z Szarony), Hamashkif, 31maja1946. 25 W sprawie „Afery Kastnera': Oświadczenie, bez daty, WPP; Simon Wiesenthal, Pościg za Eichmannem, s.164; CZA S25/3340i Oświadczenie Wiesentha, la, „Jedijot Ahronot'; 29 września 1955, s. 1; Oświadczenie Kastnera, 3 stycznia 1946, BGA, 191565. 26 Simon Wiesenthal, Gossmufti, Grossagent der Achse, Ried, Salzburg 1947, s. 37. 27 Maurice Pearlman, The Mufti ofJerusalem, Victor Gollancz, London 1947; Wiesenthal do Silberscheina, 11kwietnia1947, YVA M20/182; Wiesenthal do Kubovy'ego, 9 stycznja 1961, WPP; zob. również rękopis książki w języku angielskim, YVA M20/183. 28 Wiesenthal do Silberscheina, 31grudnia1947, 12stycznia1948 i 24 stycznia 1948, YVA M20/182,A; Wiesenthal do Silberscheina, 12 stycznia 1949, WPP; zob. również YVA M9/690, M9/692, M9/693, M9/693a. 29 Wiesenthal do Silberscheina, 31 maja 1948, 23 czerwca 1948 i 25 czerwca 1948, YVA M20/182,A. 30 Wiesenthal do Svarenskiego, 1 grudnia 1950, WPP. 31 Wiesenthal, Pościg za Eichmannem, s. 164. 22
472 32
SZYMON WIESENTHAL
Bigi do Falna, 1sierpnia1949, WPP. 33 Tamże; Wiesenthal do Goldmanna, CZA Z6/842; Bigi do Wiesenthala, 28września1952, WPP; Ikaros Bigi do autora, 22 stycznia 2008. 34 Wiesenthal do Shara, 19stycznia1960, WPP. 35 Eshel do izraelskiego MSZ, 27lutego1952i2stycznia1953, ISA 2304/17. 36 Hagai Eshet, Mosad shel ish ehad, Reuven Shiloah, awi hamodiin haisraeli [Instytucja jednego człowieka. Reuwen Shiloah - ojciec izraelskich służb specjalnych], Eidanim 1988, s. 126 i nast.; Asher Ben Natan, Hucpa lihiot [Bezczelność życia], Misrad Habitahon, Tel Aviv 2002. 37 Richard Breitman, Norman J. W. Goda i Paul Brown, The Gestapo, w: Richard Breitman i inni (red.), U.S. Intelligence and the Nazis, Cambridge University Press, Cambridge, UK s. 154- 155. 38 Wiesenthal do Eshela, 10maja1952, WPP. 39 Wie~enthaldo Auriela, 1maja1952, WPP;Junicmando Wiesenthala, 3 czerwca 1952, WPP; zob. również Simon Wiesenthal, Pościg za Eichmannem, s. 144. 40 Legitymacja prasowa oraz rządowe pismo do Wiesenthala, 30 września 1950, WPP. 41 Hardy Swarsensky do Wiesenthala, 9września1952 i 24lurego1953, WPP. 42 Wiesenthal do Eshela, 13 marca 1952, ISA 2732/24; Wiesenthal do Tabora, 23 marca 1952, ISA 2732/24; Wiesenthal do konsula, 25 sierpnia 1952, ISA 2732/24. 43 Wiesenthal do Eshela, 2 grudnia 1952, WPP. 44 Wiesenthal do Eshela, 11grudnia1952, YVA M9/28; Wiesenthal do Eshe; la, 15maja1951, ISA 2732/24. 45 Wiesenthal do Tabora, 29 listopada 1952, WPP. 46 Wiesenthal do Levina, 20grudnia1948, WPP. 47 Wiesenthal do Eshela, 25 kwietnia 1953, 11 maja 1953 i 6 czerwca 1953, ISA 2732/24; Wiesenthal do Eshela, 22maja1953, WPP. 48 Wiesenthal do Eshela, 18czerwca1953, ISA 2732/24; Wiesenthal do Eshela, 16 sierpnia 1952, WPP. 49 Tabor do Wiesenthala, 17 marca 195 2, 30 października 1952 i 14 grudnia 1952, ISA 2732/24. 50 Eshel do Wiesenthala, 4 maja 1953, 14 maja 1953 i 25 maja 1953, ISA 2732/24. 51 Eshel do Wiesenthala, 18 października 1951, Wiesenthal do Eshela, 30 kwietnia 1952, YVA M9/29. 52 Wiesenthal do Tabora, 14 stycznia 1953, ISA 2732/ 24.
PRZYPISY
473
53
Eshel do Wiesenthala, 12 listopada 1951, YVA M9/29; Wiesenthal do Eshela, 28 kwietnia 1952, Eshel do Wiesenthala, 5 maja 1952, Wiesenthal do Eshela, 10maja1952, WPP. Wiesenthal do Eshela, 14czerwca1952, Wiesenthal do Eshela, 7 maja 1953 i Eshel do Wiesenthala, 10 maja 1953, ISA 2732/24. 54 Wiesenthal do rządu Górnej Austrii, 27 marca 1952; Rosh do Kreiskiego, 28 października 1975, BKA, Wiesenthal Box I (Informacja dla kanclerza); życio, rys, 14maja1969, BKA, Wiesenthal Box II. 55 Raport Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, 23 maja 1950, BKA, Wie, senthal Box I (Informacja dla kanclerza). 56 Gleissner do Grafa, 17 stycznia 1953, WPP; Walter Schuster, Politische Re, stauration und Entnazifizierungspolitik in Obe1·osterreich,,,Historisches Jahrbuch der Stad( Linz 2002, s. 176 i nast. 57
Wiesenthal do Rafi Cohena, 30 maja 1979, WPP.
Rozdział6 1
Simon Wiesenthal, Mordercy są. wśród nas, McGraw,Hill, New York 1967,
s. 30 i dalej. 2
Maria Sporrer i Herbert Steiner (red.), Simon Wiesenthal, Ein Unbequemer
Zeitgenosse, Orac, Wien 1992, s. 100 i nast.; Thomas Albrich i inni (red.), Holo, caust und Kriegsverbrechen vor Gericht, Der Fall Ósterreich, StudienVerlag, Inns, bruck 2006, s. 134-35. 3 Spuścizna Valentina Tarry, udostępniona dzięki uprzejmości jego syna; Wy, wiad z Valentinem Tarrą, 6 czerwca 2006; Rot,Weiss-Rot,Buch, Wien 1946, Druck und Verlag der Ósterreichischen Staatsdruckerei, 1946, t. l, s. 146 i nast.; Um Óster-
reichs Freiheit - Bin Beitrag zur Geschichte der Abwehrkampfe des Jahres 1934 in der Steiermark, Granz (n.d.), Fond zur Untersti.itzung der Witwen und Waisen der Gefallenen Bw1dstheer, Exekutive and Wehrverbandsangehorigen. 4 Tarra do Wiesenthala, 24 września 1952, 6 grudnia 1952, 1 srycznia 1953, 22 marca 1953, WPP; Wiesenthal do Eshela, 18 sierpnia 1952; 17stycznia1953; WPP; Eshel do Wiesenthala, 19stycznia1953, ISA 2732/24; Eshel do dyrektora generalnego MSZ, 3 lutego 1953, ISA 2304/17; David Cesarani, Eichmann, His Life and Crimes, Vintage, New York 2005, s. 210 (wyd. pol.: D. Cesarani, Eich, mann, jego życie i zbrodnie, Wyd. Replika, Poznań 2008). 5 Simon Wiesenthal, Pościg za Eichmannem, s. 253; Wiesenthal do Eshela, 24 marca 1953, WPP.
474
SZYMON WJBSBNTHAL
6
Isser Harel, Simon Wiesenthal and the Capture of Eichmann, niepublikowane, dzięki uprzejmości Eli Rosenbauma, s. 130 i nast. 7 Wiesenthal do Junicmana, 18 kwietnia 1952, WPP. 8 Wiesenthal do Kastnera, 6 grudnia 1948, WPP; zob. również Simon Wiesenthal, Prawo, nie zemsta. 9 Leo Frank-Maier, Gestandnis, Das Leben eines Polizisten, Grosser, Linz 1993, s. 22 i nast. 10 Wiesenthal, Pościg za Eichmannem; korespondencja Wiesenthala z amerykańskim śledczym Kurtem Pongerem, 28 maja 1948, oraz raporty CIA o Wiesenthalu zostały udostępnione na prośbę Światowego Kongresu Żydów 1986, dzięki uprzejmości Eli Rosenbauma; U.S. Sentences 2 as Spies fo1· Reds, „The New York Times': 9 czerwca 1953, s. 12. 11 Raport CIA, reakcja dr. Hottla na areszt~wanie Otto Vebera i Kurta Pongera, 3 kwietnia 1953, USNA, RG 263, UD-2 Box 1 (Notorious Nazis). 12 Notatka bez daty, w sprawie procesu przeciwko tygodnikowi „Der Stern': WPP; Wiesenthal i Hella Pick, IWM, Accession 20823, Reel 47; Norman J. Goda, The Nazi Peddler, Wilhelm Hottl and Allied Intelligence, w: Richard Breitman i inni (red.), U.S. Intelligence and the Nazis, Cambridge University Press, Cambridge, UK 2005, s. 265 i nast.; zob. również Hottl w procesie Eichmanna, The Trial of Adolf Eichmann: Record ofProceedings in the District Court of]erusalem, t. 4, State ofisrael, Ministry ofjustice,Jerusalem 1993, Session 8, 4lipca1961, s. 1514 i nast. t 3 Raport CIA, 15 ma.rea - 15 kwietnia 1955, USNA, RG 263, UD-2 Box 1 (Notorious Nazis). 14 Wiesenthal do Eshela, 22 maja 1953, ISA 2732/24; reakcja dr. Hortla na aresztowanie Otto Vebera i Kurta Pongera, USNA, RG 263, ZZ-16, Box 25, t. 4, Raport CIA, 15 marca - 15 kwietnia 1955, USNA, RG 263, UD,2, Box l, (Notorious Nazis). 15 Moshe Sharer,Joman Ischi [Dziennik osobisty], Sifriat Maariv, Tel Aviv 1978, t. 4, s. I, 186); Moshe Pearłman, Eich nitfas Eichmann, Am Oved, Tel Aviv 1961, s. 87, David Ben Gurion,Joman [Dziennik), 30 października.1960, BGA. LG Cesarani, Eichmann, His Life.„, s. 200 i nast.; Neal Bascomb, Hunting Eich~ mann, Houghton Miffi in Harcourt, Boston 2009. 7 t Uki Goni, The Real Odessa: Smuggling the Nazisto Peron's Argentina, Granta Books, London 2002. 18 Wiesenthal, Pościg za Eichmannem, s. 217; Sporrer i Steiner, Simon Wiesenthal...
PRZYPISY
19
475
Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 69. Dokunenty dotyczątce ODESSY, USNA, RG 319, IRR Box 39 i 64. 21 Heinz Schneppen, Odessa und das Vierte Reich, Mythen der Zeitgeschichte, Metropol, Berlin 20071 s. 58 i nast. 22 Wiesenthal, Mordercy są wśród nas, s. 256. 23 Friedman do Yad Vashem, 11września 1955, WPP; Wiesenthal do Friedmana, 9 maja 2003, WPP. 24 A. Frydmann,Juden welche in der Zeit des Hitler-regimes im ]t,denrat beschaf tigt oder fur denselben tiitig waren, „Der Neue Weg" 1948, nr 9, maj, s. 3. 25 Wiesenthal do komisariatu policji1 13maja1946, YVA M9/10. 26 Tuwiah Friedman (red.), Die Korrespondenz der zwei Nazi Forscher Tuwiah Friedman ttnd Simon Wiesentf,al in den ]ahren 1946-1950, Institute for the Documentation of Nazi Crimes, Haifa 2005, t. l; zob. również raport Friedmana, czerwiec 1947, CZA 525/10746. 27 Tuwiah Friedman, Die Korrespondenz der zwei Nazi Forscher, t. 2 (bez numeracji stron); U.S. Departtnent ofJustice, Office of Special Investigations, In the Matter ofJosef Mengele, A Report to the Attorney General of the United States, Department ofJustice, Washington OC 1992, s. 26 i nast. 28 Wiesenthal, Mordercy są wśród nas, s. 240. 29 Wiesenthal do sądu ludowego w Linzu, 6 sierpnia 1947, YVA M9/38. 30 Wiesenthal w Nowym Jorku, 6listopada1980, SWAW, teczka przemówień. 31 Wiesenthal i Helia Pick, IWM, Accession 20823, Reels 23 i 35. 32 Winfried R. Garscha, The Trials of Nazi War Criminals in Austria (wykład w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, listopad 1966), WPP; zob. również, Thomas Albrich i inni (red.), Holocuast ,mJ Kriegsverbrechen vor Gericht, Der Fall Ósterreich, Studien Verlag, Innsbruck 2006; Karl Marschall, Volksgerichtsbarkeit und Verfolgung von Nationalsozialistischen Gewaltverbrechen in Ósterreich, Bundes; ministerium fi.ir Justitz, Wien 1987; Andreas Eichmiiller, Die Strafverfolgung von NS-Verbrechen durch west;deutsche ]ustizbehorden seit 1945, „Vierteljahreshefte fiir Zeitgeschichte" 2008, nr 4, s. 621 i nast. 33 Landsberg Ein Dokumencarischer Bericht, Office of the U.S. High Commissioner for Germany, Miinchen 1951; Wiadomości, Al Hamishmar, 5 marca 1951, CZA 36S 71/4. 3 ~ Wiesenthal do Sobeka, 23 grudnia 1947, YVA M20/182; Wiesenthal do Bedy, 15 października 1948, YVA M9/64; Joslof to Shapiry, 3 listopada 1948, YVA M9/52. 20
476 35
SZYMON WIESENTHAL
Wiesenthal do Sarsenskiego, 1 grudnia 1950, WPP; Wiesenthal, rozmowa z Hellą Pick, IWM, Accession 20823, Reels 27 i 35. 36 Wojskowy raport wywiadowczy, 2 lipca 1955, dzięki uprzejmości Eli Ro, senbauma; Simon Wiesenthal, Meine Suche nach Eichmann (1960, wersja trzecia), s. 7, WPP, teczka. Eichmanna; Relacja Szymona Wiesenthala, YVA 033c/258; zob. również Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 31; Maria Sporrer i Herbert Steiner (red.), Simon Wiesenthal, Bin Unbequerner Zeitgenosse, Orac, Wien 1992, s. 78 i nast.; Heine Schneppen, Odessa und das Vierte Reich, Mythen der Zeitgeschichte, Metropol, Berlin 2007, s. 87. 37 Wiesenthal do Yad Vashem, 9 maja 1960, WPP; Wiesenthal do Yad Vashem, 1lipca1963, YVA 0.4/529. 38 Karabach do Wiesenthala, 26sierpnia1970, WPP. 39 Goldmann do Eshela, 12marca1954, lSA Z6/1949; Wiesenthal do Gold, manna, 30marca1954, Z6/842. 40 Wiesenthal do Silberscheina, 22czerwca1948, YVA M20/182,A. 41 „The New York Times': 17 lutego 1964. 42 Kalmanowicz do Eisenhowera, 20 i 23lipca1953, USNA, RG 263, UD,2, Hart do Kalmanowicza, 24 sierpnia 1953, USNA, RG 263, UD,2, t. 4. 43 Kalmanowicz do Harta, 3 sierpnia 1953, USNA, RG 263, UD,2 t. 4. 44 Grossman do Goldmanna, 27 kwietnia 1954, sekretarka. Goldmanna do Kal, manowicza, 28 kwietnia 1954, Gold.mann do Kalmanowicza, 29 kwietnia 1954, ISA Z6/846j Kalmanowicz do Goldmanna, 9 maja 1954, Kalmanowicz do Dul, lesa, 6maja1954, Kalmanowicz do Byorade, 6maja1954, ISA Z6/ 843. 45 Podsumowanie Rosenbauma, 23 marca 2007, Isser Harel, Simon Wiesenthal and the Capture ofEicl,mann, niepublikowany, dzięki uprzejmości Eli Rosenbau; ma; s. 81. 46 „Haaretz': 17września1954; Wiesenthal do Goldmanna, 21września1954, CZA Z6/863. 47 Kalmanowicz do Wiesenthala, 21maja,25 czerwca i 3listopada1954, WPP; Wiesenthal do Kalmanowicza, 12 czerwca, 25 października i 10 listopada 19541 WPP; Wiesenthal, Pościg za Eichmannem, s. 262. 48 Wiesenthal, Meine Suche Eichmann (1960, wersja trzecia), s. 11, SWA'W; teczka Eichmanna. 49 Wiesenthal do Segala, 3października1955; Alsberg do Wiesenthala, 2 stycz; nia 1956; Wiesenthal do Eshela, 1 września 1955; Wiesenthal do Yad Vashem, 1marca1956; Eshel do Wiesenthala, 18sierpnia1955; Friedman do Wiesentha;
PRZYPISY
477
la, 22 sierpnia 1955; Eshel do Wiesenthala, 24 sierpnia 1955, WPP; Wywiad z Tuwią Friedmanem, 30 marca 2006; Robinson do Wiesenthala, 22marca1956; Wiesenthal do Robinsona, 27 marca 1956, WPP. 50 Wiesenthal, Meine Suche nach Eichmann (1960, druga kopia), s. 4, SWAW, teczka Eichmanna; Wiesenthal, Meine Suche nach Eichmann (1960, pierwsza ko, pia), suplement, s. 2, SWAW, teczka Eichmanna. Rozdział7 1 2
Wywiad z Pauliną Kreisberg, 7 września 2006. Simon Wiesenthal, Prawo, nie zemsta.
3 Maria
Sporrer i Herbert Steiner (red.), Simon Wiesenthal, Ein Unbequemer Zeitgenosse, Orac, Wien 1992, s. 78 i nast.; Heinz Schneppen, Odessa und das Vierte Reich, Mythen der Zeitgeschichte, Metropol, Berlin 2007, s. 71 i nast.; David Eisen, hower, Eisenhower at War 1943-1945, Random House, New York 1986, s. 523. 4 Wiesenthal do Kohla, 19kwietnia1985, WPP. 5 Die Schatzgraber von Altaussee„,Aufbau': 6 lipca 1951. 6 Wiesenthal do Lohdego, 11września1959, WPP; zob. również Flora Lewis,
Nazis Dumped Counteifeit Fortune into Toplitzsee, „Washington Post': 24 listopada 1963, ES. 7
Wiesenthal do Silberscheina, 24 kwietnia 1947, WPP. 8 Wiesenthal do Panny Silberschein, 8 lutego 1954, WPP. 9 Sahar do Wiesenthala, 11września1959, WPP; zob. również Wiesenthal do konsula Izraela, 11listopada1952, yYA M9/31. Jo Wiesenthal do Kermisza, 30 lipca 1960, WPP; Kermisz do Wiesenthala, 18 sierpnia 1960, WPP; zob. również YVA M9/35. LL Simon Wiesenthal, Pościg za Eichmannem, s. 39. 12 Wiesenthal, Prawo, nie zemsta. 13 Nochmals RIF,„Der Neue Weg': 15sierpnia1946, SWAW, teczka RIF. 14
Carmen Hofbauer, Simon Wiesenthal ais Pitblizist, dissertation, Universitat Salzburg 2002. 15 Simon Wiesenthal, Der Altag, „Der Neue Weg: 15sierpnia1946. 16 Wiesenthal do HAIAS,u, 22grudnia1956, udostępnione dzięki uprzejmo, ści gminy żydowskiej 17 ·
w Linzu. Światowy Związek ORT, raport z działalności w Austrii do 31lipca,1960,
CAHJP, WOU 438.
SZYMON WIESENTHAL
Goldmann do Wiesenthala, 9 października 1956, WPP. 19 Goldmann do Wiesenthala, 18października1956, WPP. 20 Wiesenthal do Meira, 5 kwietnia 1957, udostępnione dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Linzu. 21 Wiesenthal do Sonnensheina, 3 kwietnia 1956, udostępnione dzięki uprzej18
mości gminy żydowskiej w Linzu. 22
Gmina żydowska w Innsbrucku do Wiesenthala, 4lipca1957, udostępnione
dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w
Ljnzu. 23 Wiesenthal do Federa, 27 marca 1957, udostępnione dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Linzu. 24 Wiesenthal do Federa, 5 listopada 1957, udostępnione dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Linzu. 25 Wiesenthal do Jointu, 4 kwiemia 1958, lldostępnione dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Linzu. 26 Wiesenthal do Federa, 25 września 1957, udostępnione dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Linzu; zob. również Wiesenthal do„Jedijot Ahronot'~ 11 paź dziernika 1954, udostępnione dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Linzu. 27 Wiesenthal do Ziegenlauba, 7 lutego 1957, udostępnione dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Linzu. 28 Szuster do Wiesenthala, 24czerwca1959, WPP. 29 Protokół Wiesenthala, 24 czerwca 1953, udostępniony dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Linzu. 30 Dokumenty sprzedaży udostępnione dzięki uprzejmości dr. Hansa Poppera, dyrektora generalnego kasy chorych w Górnej Austrii; zob. również YVA M9/8. 31 Postanowienie sądu z 25Listopada1960, WPP. 32 Wiesenthal do Kempnera, 30 marca 1953, udostępniony dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Linzu; Evian do Wiesenthala, 14 lutego 1959, WPP; Wiesenthal, rozmowa z Hellą Pick, IWM, Accession 20823, Reel 18. Wywiad z Helmarem Sartorem, 17 października 2006. 34 Wiesenthal do Friedlera, 2 czerwca 1953; Wiesenthal do Rehma, 6 czerwca 1953, AIKGW, Extern, 53; Michael John, Gebrochene Kontinuitiit - Die Kultus~ gemcinde Linz nach 1945, w: Eieonore Lappin (red.),]udische Gemeinden: Konti~ nuitatcn und Bruche, Philo, Berlin 2002, s. 172; Helmut Fiereder, Die Wiedergrundung der judischen Gemeinde von Linz 1945-1948, w: Walter Schuster i inni (red.) Historisches ]ahrbuch der Stadt Linz 2003-2004, Archiv der Stadt, Linz 2004, 33
PRZYPISY
s. 583 i nast.; Kosztorys budowy domu Cyli i Simona Wiesenthalów,
479 udostęp,
nione dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Linzu. 35 Wiesenthal do Geisnera, 29 marca 1953, WPP. 36 Wiesenthal do Krella, 29marca1953, WPP. 37 Wiesenthal do Robetina,Fuchsa, 8marca1957; Raport sytuacyjny, 12 marca 1957, WPP. 38 Wiesenthal do Lewina, 21marca1949, WPP. 39 Wiesenthal do Eshela, 26maja1953, ISA 2732/24. Wiesenthal do Krella, 22 kwietnia 1953, udostępnione dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Linzu; Wiesenthal do Krella, 24 czerwca 1953; Wiesenthal do Krella, 20 czerwca 1953, AIKGW, Extern, 53. 4 .1 Wiesenthal do Schwaghera, 13 kwietnia 1953, udostępnione dzięki uprzej, mości gminy żydowskiej w Linzu; zob. również Wiesenthal do Schwaghera, 40
10 kwiemia 1953, AIKGW, Extern, 53. 42 Kosztorys budowy domu Cyli i Simona Wiesenthalów, udostępnione dzięki uprzejmości gminy żydowskitj w Linzu, 43 Sobek do Komiteru Uchodźców Politycznych, 23maja1946, YVA M9/73. 44 Wiesenthal do Figla, 22 lipca 1952, ISA 2732/24. 45 Wiesenthal do Krella, 4 września 1951, YVA M9 / 28; Wiesenthal do Eshela, 16 lipca 1952, ISA 2732/24. 46 Eshel do MSZ Izraela, 29 lutego 1954, ISA 2304/19. 47 Wiesenthal, rozmowa z Hellą. Pick, rw:M", Accession 20823, Reel 31. 48 Notatka Wiesenthala ze spotkania z Raabem, 18 listopada 1958, WPP. 49 Centralny Komitet Żydów do władz wojskowych, 7 listopada 1947, YVA M9/87. 50 Wiesentha1 do Dokumentacji Historyc~nej w Monachium, 29 kwietnia 1947, YVAM9/98; Relacja Wiesenthalazłożona6lisropada1947,YVAM9/121,M9/ll, M9/84; Shlomo Kless, Be derach Io lula. Toldot ha,Brih&J 1944-1948 [Na wyboistej drodze. Dzieje organizacji Bricha 1944-1948J, Mioreshet, Tel Aviv 1955, s. 245. 51 Werdykt z 18 lisropada 1947, WPP; zob. również Wiesenthal do komitetu gminy żydowskiej w Linzu, 21 i 22 kwietnia 1953, AIKGW, Extern, 53. 52 Wiesenthal do Światowej Organizacji Uchodźców, 12 czerwca 1951, YVA M9/28. 53 Wiesenthal do Eshela, 26 maja 1953, ISA 1732/24; Eshel do Wiesenthala, 28 maja 1953, ISA 1732/24.
SZYMON WIESENTHAL
54
Wiesenthal do
68
Tamże.
rządu RFN,
14 grudnia 1957, WPP. 55 Sąd okręgowy w Linzu, werdykt z 11grudnia1958, WPP; zob. również Abraham i Fimek Mandel do Wiesenthala, 24 listopada 1975, WPP. 56 „Jiidische Verbrecher': YVA M9/88. 57 Wiesenthal w Yad Vashem, 1968, ]ewish Resistance During the Holocaust, (Proceedings of the Conference on Manifestations of]ewish Resistance), Yad Vashem, Jerusalem 1971, s. 246i Tom Segev, Hamilion hashevii Halsraelim wehaShoa, Kete1· 1992, s. 242. 58 Tamir do Wiesenthala, 29 stycznia 1954, WPP. 59 Joav Gelber, Shoefhei hc,.,Hawatzelet, Ha-modiin bejishuw, 1947-1948 (Początki wywiadu izraelskiego 1947-1948]. Misrad Ha-Bitahon, 1992, s. 276. 60 Amos Keinan, Sohno shel Eichmann be-Israel [Agent Eichmanna w Izraelu], „Haolam Haze'; 27października1954, nr 889, s: 8. 61 Wiesenthal do Silberscheina, 31 maja 1948, YVA M9/583; Bart do Wiesenthala, 23 października 1953, WPP; Wiesenthal do Barta, 30 październi ka 1952, WPP; Simon Wiesenthal, Zum Fall Kastner, „Jiidische Rundschau': 2września1955, s. 2; Jurkowski do Wiesenthala, 25 września 1955, WPP. 62 Simon Wiesenthal, Zum Problem judischer Quislinge, YVA M9/87. 63 Zeznanie Wiesenthala na procesie lwowskim, 20 grudnia 1966, protokół, s. 2291, SWAW, teczki lwowskie; Raport z działalności nr 3, kwiecierl. 1965, s. 2, SWAW, biuletyny. 64 Simon Wiesenthal, Zum Problem judischer Quislinge, YVA M9/87; Wiesenthal do władz wojskowych, 7listopada1946, YVA M9/87, M9/246. 65 Wywiad z Pauliną Kreisberg, 7 września 2006; Simon Wiesenthal, Doch die Morder Leben, Dromer Knaur, Miinchen 1967, s. 362. 66 Wiesenthal do Eshela, 15 lutego 1951, YVA M9/28; Wiesenthal do Fried, mana, 10 marca 1960, w: Tuwiah Friedman (red.), Die Korrespondem; der zwei Nazi Forscher Tuwiah Friedman und Simon Wiesenthal in den ]ahren 1946- 1950, Institute for the Documentation of Nazi Crimes, Haifa 2005, t. 2. 67 Wiesenthal, Mordercy są wśród nas, s. 216. 69
Wiesenthal do prokuratury w Padeborn, 16 stycznia 1958, Wiesenthal do Giintherta, 18 stycznia 1958, Wiesenthal do prokuratury w Padeborn, 25 marca 1958, Wiesenthal do Jettera, 9 lipca 1958, WPP; Wiesenthal do Friedmana, 8 września 1958; Tuwiah Friedman, Die Korrespondenz der zwei Nazi Forscher„.;
Wiesenthal, Mordercy są wśród nas, s. 280.
PRZYPISY
70
Wiesenthal do Silberscheina, 14 lipca 1958} WPP. Sąd okręgowy we Frankfurcie do Wiesenthala 19marca1958, WPP; sędzia śledczy sądu okręgowego w Kolonii do Wiesenthala, 26stycznia1960, WPP. 72 Simon Wiesenthal, Meine Suche nach Eichmann (1960, drugi szkic), s. 4, SWAW, teczka Eichmanna; Wiesenthal, Meine Suche nach Eichmann (1960, trzeci szkic), s.10, SWAW, teczka Eichmanna. 71
Rozdział8 1
Tuwia Friedman, 15 szanim radafti aharei Eicl>mcmn, Netenya, Achiasaf1961, s.131; Tuwia Friedman - nokem szetajas meot n.atzim [Tuwia Friedman - mściciel, który schwytał setki nazistów] „Maariv': 7 listopada 1957. 2 Isser Hard, Simon Wiesenthal and the Capture ofEichmann, tekst nieopubliko, wany, przekazany dzięki uprzejmości Eli Rosenbauma, s.19-20. 3 War Eastern Connections, 19marca1953, USNA, RG 263, UD,2, Box 1 (No, torious Na.zis). 4 Irmtrud Wojak, Fritz Bauer 1903-1968, Eine Biographie, C.H. Beck, Mun, chen 2009, s. 287. 5 Biuro Ochrony Rządu do MSZ, 11kwietnia1958; MSZ do Biura Ochrony Konstytucji} 4 lipca 1958; Biuro Ochrony Konstytucji do MSZ, 9 czerwca 1960; udostępnione dzięki uprzejmości Biura Ochrony Konstytucji. 6 Simon Wiesenthal, Pościg za Eichmannem, s. 264. 7 Biuro Ochrony Konstytucji do MSZ, 9 czerwca 1960, przekazane dzięki uprzejmości Biura Ochrony
Konstytucji. 8 Kurt Schrimm i Joachim Riedel, 50 Jahre Zen trale Stelle in Ludwigsburg, „Vierteljahreshefte fiir Zeitgeschichte" 2008, nr 4, s. 525 i nast. 9 Schiile do Friedmana, 20sierpnia1959, w: Tuwiah Friedman (red.)} Die Korrespondenz 1959-1990 zwischen der Zentralstelle in Ludwigsburg und der Dokurnentation in Halfa, Institute for the Documentarion of Nazi Crimes, Haifa 1993. 10 Wiesenthal do Sahara 19 stycznia 1960, WPP; Wiesenthal do Altmayera, 22 i 25 stycznia 1960, WPP. 11 Kurt Schrimm do Martina Mendelsohna, 20 grudnia, dokument w posiadaniu autora. 12 Biuro Ochrony Konstytucji do MSZ, 9 czerwca 1960, udostępnione dzięki uprzejmości
Biura Ochrony Konstytucji. 13 Protokół Mirona} 18 października 1959, ISA 3086/ 12; Savir do Shinara}
SZYMON WIBSENTHAL
23października1959; Schiiledo poselstwa Izraela, 13listopada1959,ISA293/13;
fragmenty prasy, ISA 293/13; zob. również korespondencja, CZA C6/549; Tartakower do Nahmiasa, 25 października 1959, CZA C6/524; Isser Hard, Habait Berehow Garibaldi [Dom przy ulicy Garibaldiego], Zmora Beitan 1990; Irmtrud Wojak, Eichmanns Memoiren, Ein Kritischer Essay, Fischer, Frankfurt 2004, s. 16 i nast.; Tarra do Bauera, 6stycznia1960, WPP; Bauer do Tarry, 11stycznia1960, WPP. H Friedman do Goldmanna, 1lutego1956, ISA 6688/8; Friedman do Tarta, kowera, 13 maja 1958, ISA C6/549; Friedman do Ben Guriona, 4 marca 1959, ISA 6688/8; Tartakower do Friedmana, 17 czerwca 1956, 19 września 1956, 23 września 1956 i 30 września 1956, ISA C6/415; Scheille do Friedmana, 24lipca1959, ISA C6/549; Tuwia Friedman, Helki Bemivca Eichmann (Moja rola w pojmaniu Eichmanna], Haifa, Instytut Doku~entacji 2005 (bez podania strony, „Maariv~ 11października,13 października, 21października1959; Dziennik Dawida Ben Guriona, 6grudnia1959, BGA. 15 Wiesenthal, Pościg za Eichmannem, s. 245; Simon Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 89; Simon Wiesenthal, Meine Suche nach Eichmann (1960, wersja pierwsza), s. 5, SWAW, teczka Eichmanna; Wiesenthal, Meine Suche nach Eichmann, (1960, wersja trzecia), s. 5, SWAW, teczka Eichmanna. 16 Wiesenthal do Sahara 19 stycznia 1960, WPP. 17 Wiesenthal do Sahara, 23września1959i2listopada1959, WPP; Sahar do Wiesenthala, 10listopada1959, WPP. 18 Raport z wizyty we Frankfurcie, 12 listopada 1959, WPP; Sahar do Wiesenthala, 29grudnia1959, z załączonym kwestionariuszem, WPP. 19 Wiesenthal do Sahara, 10 lutego 1960, WPP; Isser Harel, Simon Wiesent1Jal, nieopublikowane, s. 230, dzięki uprzejmości Eli Rosenbauma; wywiad z Aharonim dla BBC (1997); zob. również Sasa Baron (producent i reżyser), The Man Who Hunted Nazis (BBC 1997); Zwi Aharoni i Wilhelm Dietl, Operation Eichmann, John Willey & Sons, New York 1996, s. 88. 20 Harel, Simon Wiesenthal..., s.187. 21 Wiesenthal do Rosenkranza, 29stycznia1960, WPP. 22 Wiesenthal do Friedmana, 10 marca 1960, WPP. 23 Tom Segev, Hamilion hashevii Halsraelim wehaShoa, Keter 1992, s. 307. 24 Wojak, Fritz Bauer„., s. 16 i nast. 25 Cohen,Abarbanell do Bauera, 10 maja 1960, Nachlass Fritz Bauer, ASD. 26 Posiedzenie Sądu Najwyższego 130/68, lsser Harel przeciw rządowi pań-
PRZYPISY
stwa Izrael, werdykt z 27 sierpnia 1969, s. Bi deklaracja Shlomo Cohena,Abarba, nella z 8lipca1968; Sąd Najwyższy Izraela, werdykt 130/68 i 632/05. 17 Lipian do Habera, 18 stycznia 1961, AJA, AR 45/64 #3229, Admin: Perso, nalW. 28 Alan Levy, Nazi Hunter, Ihe Wiesenthal File, Barnes and Noble Books, New York 2002, s. 93. 29 Wiesenthal do dyrektora generalnego Jointu„ 6 kwietnia 1961„ WPP. 30 Wiesenthal do Szustera, Komitet Żydów Amerykańskich, 15czerwca1951, WPP; Szuster do Wiesenthala, 24czerwca1959, WPP. 31 Goldmann do Halperina, 6 kwietnia 1961, oraz do Maxa Braude, 1 maja 1961, CAHJP, WOU 830. 32 Wiesenthal do Goldmanna, 2 listopada 1960, CAHJP, WOU 830. 33 Goldmann do Wiesenthala, 10stycznia1961, WPP. 34 Rosenkranz do Wiesenthala, 12 lutego 1960, WPP. 35 Rozwój sprawy Eichmanna, 8sierpnia1960i BGA, 166258; zob. również Sąd Najwyższy 130/68, Isser Harel przeciw rządowi Izraela, wyrok z 17sierpnia1969. 36 Wiesenthal do Rosenkranza, 30maja1960, WPP; Wiesenthal do Chaimoffa, 2 lipca 1960, WPP. 37 Wiesenthal do Daka, 17 czerwca 1960, WPP. 38 Kermisz (Yad Vashem) do Elkany, 7 lipca 1960, YVA M9/60; Wiesenthal do Sahara, 8 czerwca 1960; Dak do izraelskiego MSZ, 15 czerwca 1960; Wie, senthal do Daka, 24 czerwca 1960; Hofstetter (policja izraelska) do Yachila, 12lipca1960; Yachil do ambasady Izraela w Wiedniu, 18 lipca 1960; Wiesenthal do Daka, 27 lipca 1960; Wiese~thal do Daka, 30 sierpnia 1960; Hofstetter do Yachila, 19 września 1960, ISA 2731/2; Dak do Kancelarii Dyrektora Generalnego MSZ, 31lipca1960, ISA 2741/2; Wiesenthal do Kermisza, 14lipca1960; Hofstetter do Yachila, 5 sierpnia 1960; Dak do Kancelarii Dyrektora Generalnego MSZ, 7 listopada 1960; Wiesenthal do Hofstettera, 1 i 7 grudnia 1960, ISA 7027 /12; Oświadczenie z 13 kwietnia 1961, ISA 3071/34; Wiesenthal do Yad Vashem, 16 września 1960, WPP. 39 David Cesarani, Eichmann, His Life and Crhnes, Vintage, New York 2005, s. 217 i nast.; Uki Goni, The Real Odessa: Smuggling the Nazis to Peron's Argentina, Granta Books, London 2002, s. 306 i nast. 40 Wiesenthal, rozmowa z Hellą. Pick, IWM, Accession 20823, Reels 31-32; Wiesenthal do Ben A. Sijesa, 28 grudnia 1970, WPP; Wiesenthal do Hausnera, 5 października 1980, WPP.
SZYMON WIESENTHAL
41
Dziennik Dawida Ben Guriona, 27 lipca 1960, BGA. 42 Wiesenthal do Rotha, 12 czerwca 1962, WPP. 43 Wiesenthal do Yad Vashem, 8i9czerwca1960, WPP. 4 4.,Jedijot Ahronot': 24 lutego 1961; Dziennik Dawida Ben Guriona, 12 maja 1961, BGA; Wiesenthal do„Jedijot Ahronoc': 22czerwca1961. 45 Wiesenthal do Kubovy'ego, 7 listopada 1960, WPP; Wiesenthal do Rosenkranza, 7 listopada 1960, WPP. 46 Levy, Nazi Hunter.„, s. 156. 47 Tom Segev, Hamilion hashevii Haisraelim wehaShoa, Keter 1992, s. 307. 48 Wiesenthal, rozmowa z Hellą. Pick, IWM, Accession 20823, Reels 34-35. 49 Tim Cole, The Holocaust and Its (Re)Telling: The Nature ofEvidence at the Nuremberg and Eichmann Trials, w: Debra Kaufman i inni (red.), From the Protocols of the Elders of Zion to Holocaust Denial Trials, Vallentine Mitchell, London 2007, s. 56 i nast. so Segev, Hamilion hashevii.•., s. 355. 51 Hannah Arendt, Eichmann in Jerusalem, A Report on the Ban ality ofEvil, Viking Press, New York 1968 (wyd. pol. Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła, Kraków, Znak 1987); Steven E. Aschheim (red.), Hannah Arendt in ]erusalem, University of California Press, Berkeley 2001. 52 Wiesenthal, Pościg za Eichmannem. 53 Wiesenthal i Hella Pick, IWM, Accession 20823, Reel 22. 54 Dziennik Dawida Ben Guriona, 3 grudnia 1961 i 22 lutego 1962, BGA; Irmtrud Wojak, Eichmanns Memoiren, Bin Kritischer Essay, Fischer Taschenbud1, Frankfurt 2004; zob. również Tom SegeVi Alilotav Szel Adolf Eichmann, „Haaretz': 3 marca 2000, B4. 55 Dziennik Dawida Ben Guriona, 26 lutego 1962, BGA. 56 Wiesenthal do Keintzela, 27października1961, WPP. 57 Wiesenthal, rozmowa z Hellą. Pick, IWM, Accession 20823, Reel 21. 58 Dziennik Dawida Ben Guriona, 30 października 1960, BGA; Wiesenthal do Rosena, 9 ntarca 1961, CZA C6/556; Wiesenthal do Tartak.owera, 14 marca 1961, CZA C6/556; Wiesenthal do Kubovy'ego, 9 stycznia 1961, WPP; Wiesenthal do Rosenkranza, 17stycznia1961, WPP. 59 Friedman do Ben Guriona, 25 listopada 1960, ISA 6688/8; Maroz do He, ruta, 13 listopada 1960, ISA 4332/1; Arnon do Manora, 3 stycznia 1962, ISA 6688/8; Ben Gurion do Friedmana, CZA C6/500. 60 Herman do Tartakowera, 30 maja 1961; Tartakower do Hermana, 10 czerw-
PRZYPISY
ca 1961; Herman do Tartakowera, 19 czerwca 1961; Tartakower do Rosena, 29czerwca1961; Rosen do Tartakowera, 1sierpnia1961; Tarta.kower do Hermana, 6 sierpnia 1961, CZA C6/600; zob. również Mizrahi do Friedmana, 25 lipca 1972, w: Tuwia Friedman, Halki bamivca Eichmann [Mój udział w ujęciu Eichmanna), Documentation Institute 2002; Herman do Wiesenthala, 16 kwietnia, 8maja,16 maja i 8sierpnia1973, SWAW, teczka Eichmanna. 61 Gilat Margalit, Eshma, sevel, zikharon, Germania zokcheret et metehia be mil-
hemet ha-olam ha-sznija (Wina, cierpienie, pamięć. Niemcy upamiętniają swych poległych w II wojnie światowej], Hocaat Hasfarim shel Universitat Haifa, 2007. 62 Cohen do Robinsona, 9 sierpnia 1961, YVA 065; Wiesenthal do Shustera, 15 czerwca 1961 i 27 lipca 1961, WPP; zob. również Andreas Eichmi.iller, Die Strajveifolgung von NS-Verbrechen durch west-deutsche ]ustizbehorden seit 1945, „Vierteljahreshefte fur Zeitgeschichte" 2008, nr 4, s. 621 i nast. Rozdział9 1
2
3
Raport z działań, 2kwietnia1962, s. 5, SWAW. Dak do izraelskiego MSZ, 14marca1961, ISA 3299/47. Protokół z posiedzenia gminy,
22 czerwca 1961, udostępnione dzięki uprzej-
mości gminy żydowskiej w Linzu.
Wiesenthal, rozmowa z Hellą Pick, IWM, Accession 20823, Reel 20. Raport z działalności, 10maja1963, s. 1, WPP. 6 1he Trial of Adolf Eichmann, Record of Proceedings in the District Court of Jerusalem, t. 2,Jerusalem, The State of Israel 1993, t. 2, session 34, 10 maja 1961, s.624. 7 Raport z działalności, 24 października 1963, s. l, WPP. 8 Simon Wiesenthal, Mordercy są wśród nas, s. 153 i dalej; Raport z działalno 4
5
ści, 2
kwietnia 1962, s. 5 i 1kwietnia1963, s. 2, SWAW. End of Chase, „Time'; 26 k-wietnia 1963. 10 Thomas Albrich i inni (red.), Holocaust imd Kriegsverbrechen vor Gericht Der Fall Ósterreich, Innsbruck 2006, s. 175 i nast.; Richard Breitman i inni (red.), U.S. Intelligence and the Nazis, Cambridge University Press, Cambridge UK 2005, s. 356 i nast.; Erich Raja, Kopjjagd auj Rajakowitsch, Orion, Heusenstamm 1966. 11 Rachmut do Wiesenthala, 1kwietnia1962, WPP. 9
Raport z działalności, 4kwietnia1962, s. 4 i 30września1962, s. 3, WPP. 13 Meidan do Wiesenthala, 22września1955, WPP. 12
SZYMON WIESENTHAL
14
Wywiad z Ralim Meidanem, 15 listopada 2006; Wywiad z Meirem Ami.tern, 17 stycznia 2006; Nadav Zeevi, Ha Colonel Szehatza Et Hakavim (Pułkow nilc, który przekroczył granice], „Haaretz': 8 grudnia 1995; Raport z Monachium, 4stycznia1961, USNA, RG 263 UD.-2, Box 2, t. 3 (Notorious Nazis). 15 Wywiad Ericha Kleina z Fritzem Puszmanem; Wywiad z Rozą„Marią Austraat, 3 maja 2006. 16 Wiesenthal do Katza, 3 listopada 1961, WPP. 17 Wywiad z Dovem Uchowskim, 26 lipca 2007. 18 Gerald L. Posner i John Ware, Mengele, The Complete Story, Cooper Square Press, New York 2000, s. 168-169; Wiesenthal, Mordercy są wśród nas, s. 153. 19 Isser Hard, Ha beit brehov Garibaldi [Dom przy ulicy Garibaldiego], Zmora Beitan 1975, s. 229, Wywiad z Jose Moskowitzem, 18 października 2007. 20 Wiesenthal do Yad Vashem, 20lipca1960, 22 lipca 1960, WPP; Wiesenthal do Daka, 27 lipca 1960, ISA 2731/2. 21 Kermisz do Wiesenthala, 8 sierpnia 1960, WPP. 22 Wiesenthal do Daka, 27lipca1960, ISA 2731/2. 23 Wiesenthal, Mordercy są wśród nas, s.159; Posner i Ware, Mengele„., s. 207; Dak do izraelskiego MSZ, 31lipca1960, ISA 2731/2. 24 Posner i Ware, Mengele„., s. 182 i nast.; Wywiad z Rafim Meidanem, 15 listopada 2006. 25 Wiesenthal do Bauera, 20 lipca 1964, i Bauer do Wiesenthala, 23 lipca 1964; Zapis rozmowy między Wiesenthalem i Bauerem, 25sierpnia1964, SWAW, teczka Mengelego; Wiesenthal, Mordercy są wśród nas, s. 168 i nast.; Irmtrud Wojak, Fritz Bauer, 1903-1968, Eine Biographie, C.H. Beck, Miinchen 2009, s. 308 i nast.; zob. również: Giordano do Wiesenthala, 8 sierpnia 1964, SWAW, teczka Mengelego. 26 Raport z działalności, 30 września 1962, s. 10, WPP; Aaron Freiwald i Mar, tin Mendelsohn, The Last Nazi, Josef Schwammberger and the Nazi Past, Norton, New York 1994, s.159 i nast. 27 Raport z działalności, 30września1962, s. 10, SWAW, teczka Gablera. 28 Wiesenthal do Służby Bezpieczeństwa, 4października1962, SWAW, teczka Gablera; Raport z działalności, 31grudnia1967, s. 1, WPP. 29 Raport z działalności, 2 kwietnia 1962, WPP; Rosenkranz do Dworzeckie, go, 16grudnia,1962, YVA 0/4/529; Rosenkranz do Wiesenthala, 13 lutego 1961 do 9 maja, 1961, YVA 0/4/529. 30 Tymczasowy raport w sprawie procesu Murera, 14 czerwca 1963, SWAW;
PRZYPISY
NN do Wiesenthala, 25 czerwca 1963, SWA~ anonimowe listy, teczka Murera; Hamuszbaim Heeminu Rak Lerocchim [Przysięgli wierzyli tylko mordercom], 23 czerwca 1963, SWAW; Jesz larach miszpat hoeer neged F1·anz Murer [Należy powtórzyć proces przeciwko Franzowi Murerowi), nHaarerz': 4 października 1963; Wiesenthal do Dworzeckiego, 20czerwca1963, YVA 0.4/529; Wiesenthal do Yad Vashem, 1 lipca 1963, YVA 0.4/529; Wiesenthal do Branda, 6 listopada 1964, YVA 0.4/529; Wiesenthal do Dagana, 30 kwietnia 1975, WPP; zob. również Wiesenthal, Mordercy są wśród nas, s. 35; Raport z działalności, 24 paździer nika 1963, s. 6 i 31grudnia1963> s. 3, WPP. 31 Die Zijfer vor der Null, WPP; zob. również Simon Wiesenthal, Doch Die Morder Leben, Miinchen, Dromer Knaur, s. 220 i nast.; Michael John, Gebrochene Kontinuitiit: Die Kultusgemeinde Linz nach 1945> w: Eleonore Lappin (red.),
]udische Gemeinden Kontinuitaten und Bruche> Philo, Berlin 2002, s. 155 i nast.; zob. również Wiesenthal do kierownika wydziału edukacji, 24 października 1957, AIKGW, Korespondencje Kultusgemeinden. 32 Wycinki prasowe i streszczenia, WPP; Helia Pick, Simon Wiesenthal, A Life
in Search of]ustice, Northeastern University Press, Boston 1996, s. 172; Clyde A. Farnsworth, Sleuth with 6 Million Clients,„New York Times': 2 lutego 1964„,Sun~ day Magazine': s. SMll. 33 Wiesenthal do Springera, 19września1975; Cramer do Franka, 27 październi ka 1975; Siedler do Wiesenthala, 30 września 1975; Wiesenthal do Franka, 6 lutego 1976; Frank do Wiesenthala, 17 lutego 1976; Wiesenthal do Polza, 6 lutcgo 1976; Polz do Franka, 19 lutego 1976; Wiesenthal do Blechy, 25czerwca1986; Heindl do Wiesenthala, 7 lipca 1986, WPP. • Rozdział 10 1
Givton do izraelskiego MSZ, 25 czerwca 1963, ISA 2731/14. 2 Wiesenthal do Karabacha, 23 marca 1964, WPP; Deklaracja z 8 listopada 1963, WPP; Uwagi do sprawy Krell- Wiesenthal- Grabovski, 11grudnia1964; Wiesenthal do Rotha, 28maja1963, WPP; Deklaracja z 4sierpnia1964. 3
Simon do izraelskiego MSZ, 27listopada1963> ISA 2731/14. Wiesenthal do Żydowskiego Związku Prześladowanych przez Reżim Hitlerowski, 22 stycznia, 1963, ISA 2731/14. 5 Nota z 19 marca 1963; Wiesenthal do Erlicha, 10 września 1963; Nora z 8listopada1963; Simon do Shecka, 27listopada,1963, ISA 2731/14. 4
SZYMON WIESENTHAL
6
Wiesenthal do Simona, 10 sierpnia 1964; Wiesenthal do Badera, 30 czerwca 1966; Wiesenthal do Maasa, 29 sierpnia 1966; Wiesenthal do 1,Aufbau': 7 Lipca 1966; Wiesenthal do Kazmana, 29sierpnia1966, WPP. 7
Wiesenthal do Karabacha, 23marca1964, WPP. Simon do Shecka, 7 stycznia 1964, ISA 2731/14; zob. również Wiesenthal do Krella, 19 marca 1964, AIKGW, Extern, 85; Simon Wiesenthal, Ich klage an!, „Der Ausweg': 29 grudnia 1963, s. 11. 8
9
Feldsberg do ambasady Izraela, 5 marca 1964, ISA 2731/16; Raport z działalności, 13 kwietnia 1964, SWAW, biuletyny. 10 „Tue New York Times': 14 lipca 1964, s. 10; Simon Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s.149. Raport z działalności, 1 maja 1964, s. l, SWAW; zob. również Protokół z zebrania, 15listopada1964, AIKGW, XXVII;B, d, 1322. 12 lrene Segal-Grande, H . H. Fuchs, C. F. Rueter, ]ustiz und NS Verbrechen, Amsterdam University Press 1978, t. 29, s. 637 i nast. 13 Raport z działalności, październik 1964, s. 1-2, SWAW; Wiesenthal, Mordercy są wśród nas, s, 105. 14 Simon do MSZ, 13 lutego 1964, ISA 2731/14. ·s Wywiad z „Elazarem': 8 października 2008; Raporty :z; działalności: 30 września 1962, s. 3; lmaja 1964, s. l, 31 stycznia 1978, s. 4; 31 stycznia 1984, s. 6, SWAW; zob. również teczka Verbelena. 16 Simon do Shecka, 24 września 1964, Sheck do Simona, 29 września 1964, ISA 2731/14. 17 Efrati do Simona, 17 stycznia 1964, ISA 2731/14. 11
18
Bitan do izraelskiego MSZ, 23grudnia1964, ISA 2731/14; Evelyn Adunka, Die Vierte Gemeinde, Die Geschichte der Wiener ]uden von 1945 bis heute, Philo, Berlin 2000, s. 269 i nast. 19 Frederick.Forsyth, The ODESSA File, Bantam Books, New York 1995, s. 158. (wyd. pol.: Akta Odessy, Amber, Warszawa 1990). 20 Helia Pick, Simon Wiesenthal, A Life in Search ofJustice, Northeastern University Press, Boston 1996, s. 93; Raport agenta numer 156, 14czerwca1965, IPN BU, 0665/269 MSW Dep. II, t. I, s.150 i nast. 21 Raport agenta numer 156, tamże. 22 Ella Lingens, Gefangene der Angst, Bin Leben im Zeichen. des Wieserstandes, Berlin, BvT 2005.
PRZYPISY
23
Wywiad z Peterem Lingensem, 23 czerwca 2006; wywiad z Aleksandrem Friedmanem, 12 czerwca 2006; wywiad zJulesem Hufem, 14 marca 2006. 24 Ad.albert Rilckerl (red.), NS Prozesse, Mi.iller, Karlsruhe 1972, s. 22 i nast. 25
Robinson do Schi.ile, 4 marca 1960, ZS GA III/6 Bd. l; Tuwia Friedman, Hamaawak neged hok hahitjasznut al przajej hanatzim be Germania [Walka przeciw prawu o przedawnieniu zbrodni nazistowskich w Niemczech], Instytut Dokumentacji 1981, s. 31.; Tuwia Friedman, 15 szarim radafti acharci Eichmann (15 lat ścigania Eichmanna]; Asher Ben Natan, Hucpa lihiot (Bezczelność życia], Misrad Habitahon, Tel Aviv 2002, s. 160. 26
Nota organizacji B'nei Brith, 19 listopada 1964, YVA 0-65 (korespondencja Robinsona w sprawie procesów); Ruckerl, NS Prozesse„., s. 22; Schiile do Robinsona, 5 kwietnia 1963, ZS, GA III-6, Bd. 2; Światowy Kongres Żydów, ocena werdyktu, wrzesień 1965, YVA 0-65 (Robinson, korespondencja w związku
z procesami). 27 Andreas Eichmiiller, Die Strafverfolgung von NS-Verbrechen durch west-deutsche ]ttstizbehorden seit 1945, „Vierte~ahreshefte fur Zeitgeschichte" 2008, nr 4, s. 621 i nast. 28 Wiesenthal do Okręgowej Izby Adwokackiej, 3 stycznia 1973, WPP. 29 Bucher do Goldmanna, 21 lipca 1964, Goldmann do Buchera, 1 sierpnia 1964, CZA 26/1233. 30 Miller do Wiesenthala, 31grudnia1964, WPP; Kennedy do Wiesenthala, 11 sierpnia 1965, WPP. 31 Simon Wiesenthal (red.), Vetjćihrung? 200 Personlichkeiten des ojfentlichen Lebens sagen nein, Europaische Verlagsanstallt, Frankfurt 1965. 32 Protokoły z debaty w Bundestagu, 25 lutego 1965, CZA 26/1234. 33 Pallin do Wiesenthala, lipiec 1964, WPP; Wiesenthal do Klausa, 23 listopada 1964, WPP; Thomas Albrich i inni (red.), Holocat1st und Kriegsverbrechcn. vor Gericht Der Fall Ósterreich, Innsbruck 2006, s. 14 i nast. 34 Raport z działalności, kwiecień 1965, s. l i nast., SWAW. 35 Wiesenthal do Klausa, 12października1966, WPP. 36 Warburg do Wiesenthala, 30lipca1968, WPP. 37 Raport z działalności, 5 kwietnia 1967, s. 2, SWAW, biuletyny. 38 Wiesenthal do ptokuratury w Osnabrilck, 2 stycznia 1997; Behrendt do Wiesenthala, 17stycznia1997, SWAW, teczka Warzoka. 39 Wiesenthal do Hasslockera, 18 czerwca 1960; Schmidt do Wiesenthala,
490
SZYMON WTESENTHAL
22 września 1971; Wiesenthal do Schmidta, 28 września 1971; Wiesenthal do Fricka, 15grudnia1977, WPP. 40 41
Notatka z 25 sierpnia 1965, WPP. Prokuratura okręgowa w Manheim, brudnopis listu do świadków, bez daty,
WPP. 42 Wiesenthal do Bendlera, 30 grudnia 1965, WPP. 43 Kase do Wiesenthala, 20października1965, WPP. 44
Icchak Arad, Treblt'nka, Owdan we mered [Treblinka. Zagłada i bunt], Am
Oved, Tel Aviv 1983. Rozdział 1
11
Hartmut Reese (red.), Baugeschichte des Schlosses Hartheim/Alkoven, Ttauner,
Linz 2003. 2
Tom Matzek, Das Mordschloss Auf der Spur von NS Verbrechen in Schloss Hart~
heim, Kremayr und Scheriau, Wien 2002, s. 261 i nast. 3 Alberti 4
do Wiesenthala, 25 czerwca 1962 i inne, SWAW, teczka Eutanazja.
Wiesenthal do Katza, 3 listopada 1961, WPP; Wiesenthal do Zweiga,
15marca1962, WPP. Raport z działalności, 30września1962, s. 5, SWAW, biuletyny. 6 Simon Wiesenthal, Seltsames Interview, „Der Ausweg'' 1964, nr 2, marzec, s. 3. 7 Wiesenthal do Brody, 14 lutego 1964, WPP; Wiesenthal na konferencji prasowej oraz relacje prasowe, SWAW, teczka Eutanazja; Raport z działalności, 5
2 kwietnia 1962, s. 11, SWAW, biuletyny; Raport z działalności, 30 września 1962, s. 11, SWAW, biuletyny. 8
Gitta Sereny, Into That Darkness, Prom Mercy Killing to Mass Murder, Andre
Deutsch, London 1974 (wyd. pol. W stronę ciemności. Rozmowy z komendantem Treblinki, przeł.Jan K. Milencki, Cyklady, Warszawa 2002) Simon Wiesenthal, Mordercy są wśród nas, s. 301. Wiesenthal do Marbacha, 3 czerwca 1970, WPP. 1L Wiesenthal do Habla, 20 lipca 1970, WPP. 9
10
12
Sereny, Into 11?at Darkness.„, s. 351 i nast.
13
Anonimowy wywiad, 3 października 2006; Spiess do redaktora dziennika
„Jerusalem Post': 20 sierpnia 1986, WPP. 14 Raport z działalności, kwiecień 1967, s. l, SWAW, biuletyny; Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 98.
PRZYPISY
49I
Sereny, Into That Darkness.„, s. 354. 16 Teczka Stangla, SWAW; Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 92. LS
Rozdział 12 1
Rozmowa z F. Tamari (z Ramalli), maj 1966, WPP.
Tom Segev, 1967, Israel, The War, and the Year That Traniformed the Middle East, MetropoLtan, New York 2007. 3 Wiesenthal do prokuratury w Hamburgu, 5 czerwca 1967, WPP. 4 Wiesenthal do Sitte, 5 czerwca 1967, WPP. 5 Raport z działalności, 6 czerwca 1967, SWAW, biuletyny; zob. również Simon Wiesenthal, Prawo, nie zemsta. 2
6
Norman Barrymaine, Raport o Jose Perezie, luty 1953, SWAW, teczka Egipt.
7
Wywiad z Michaelem Srergarem, 1 czerwca 2006. 8 Segev, 1967, Israel ..., s. 544.
Wiesenthal do Avineriego, 23grudnia1969, wraz z kopi~ wywiadu Avineriego do„Berliner Extradienst': 13grudnia1969, WPP. 10 Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 230. 11 Wiesenthal, rozmowa z Hellą. Pick, IWM, Accession 20823, Reel 21; Simon Wiesenthal, Mordercy są wśród nas, s. 288 i nast.; Evelyn Adunka, Der Raub der Biicher, Czernin, Wien 2002, s. 9 i nast. 9
12
Opera Mundi do wydawców, 10 marca 1967, WPP; Carmen Hofbauer, Simon Wiesenthal als Publizist, (Dissertation) Universitat Salzburg 2002, s.130 i nast. 13 List wydawnictwa Dromiscbe Verlagsansrallt, I l listopada 1967, WPP. 14 Wiesenthat Mordercy są w śród nas, s. 47. 15 Dziennik Yakova Hertzoga, 9sierpnia1966, ISA 4510/16-A. 16 Isser Harel, Mashber Hamadanim Hagermanim 1962-1963 (Kryzys niemieckich naukowców 1962-1963], Sifriat Maariv, Tel Aviv 1982, s.146; SWAW, teczka Mullera; Richard Breitman i inni, US. Intelligence and the Nazis, Cambridge University Press, Cambridge, UK 2005, s.148 i nast. 17 Wiesenthal do Livnara, 12września1967, SWAW, teczka Mengelego. 18 Wiesenthal do Weinholda, 2 sierpnia 1967, SWAW, teczka. Mengele; zob. również Raport z działalności nr 12, 31 stycznia 1972, s. 3 oraz Raport nr 14, 31stycznia 1974, s. 4, SWAW, biuletyny. 19 Helia Pick, Simon Wiesenthal, A Life in Search of]us tice, Northeastern University Press, Boston 1996, s. 92.
492 20
SZYMON WIESENTHAL
Teolinda Rapp do Wiesenthala, 5sierpnia1967, WPP. Lander do Wiesenthala, 25października1967, WPP. 22 Wiesenthal do Phillipa Rappa, 28 sierpnia 1967, WPP; Wiesenthal do Johna Rappa, 17 sierpnia, 28 sierpnia i 6 listopada 1967, WPP; John Rapp do Wiesenthala, 17 i 21 sierpnia 1967, WPP; Wiesenthal do Martina Rappa, 28 sierpnia, 9 września i 6 listopada 1967, WPP; Martin Rapp do Wiesenthala, 27 sierpnia 1967, WPP; Wiesenthal do Joego Rappa, 27 września 1967, WPP; Wiesenthal do Pick, 17 sierpnia, 28 września i 6 Listopada 1967, WPP; Pick do Wiesenthala, 24 sierpnia i 11września1967, WPP. 23 Wiesenthal do Ligi Praw Człowieka, 26 lutego 1953, udostępnione dzięki uprzejmości gminy żydowskiej w Linzu. 24 Mischka Kukin, Humor hinter dem Eiser~en Vorhang, Signum Verlag, Giittersloh 1962; Hofbauer, Simon Wiesenthal ..., s.125 i nast.; Wiesenthal do Sulzbergera, 2maja1972, WPP. 25 The Same Language, First for Hitler - Now Jor Ulbricht, Rolf Vogel, DeuJ tschland Berichte, Bonn 1968; Jonathan Steele, Inside East Germany, The State That Carne in Jrom the Cold, Urizen, New York 1977, s. 214. 26 Raport z działalności nr 9, 31stycznia1969, s. 1 i nast., SWAW, biuletyny. 27 Raport z działalności nr 12, 31stycznia1972, s. 8, SWAW, biuletyny; Wiesenthal do Ebbana, 26 kwietnia 1970, WPP. 28 Raport z działalności nr 10, 31 stycznia 1970, s. l, SWAW, biuletyny; Kreisky do Wiesenthala, 26 marca 1969, WPP; zob. również Raport z działalności nr 7, 31grudnia1967, s. 5 oraz Raport z działalności nr 8, 30czerwca1968, s. 8, SWAW, biuletyny; Simon Wiesenthal, Anti-Jewish Agitation in Poland, A Documentary Report, Rolf Vogel, Bonn, bez daty; Wiesenthal do Jabezza, 13 lutego 1970, WPP. 29 Raport z działalności, 21 stycznia 1972, SWAW. 30 Der Jud' ist Schuld, 30sierpnia1968, SWAW, teczka przemówień. 31 Wiesenthal w Amsterdamie, 19 kwietnia 1970, SWAW, teczka przemówień; Wiesenthal do ambasadora Włoch, 23grudnia1970, WPP. 32 Wiesenthal do Wellsa, 17 czerwca 1987, WPP; Wiesenthal, rozmowa z Hellą Pick, IWM, Accession 20823, Reel 38. 33 Wiesenthal do Dudachera, 24listopada1967, WPP; zob. również Tom Segev, Hamilion hashevii Halsraelirn wehaShoa, Keter 1992, s. 322. 34 Warm wird Wiesenthal Wien Verlassen?,„Życie Literackie': 29 listopada 1970; Wiesenthal do Waldheima, 25listopada1969, WPP. 21
PRZYPISY
493
35
IPN BU, 0665/269, MSW Dep. II, c. I; IPN BU, 01419/161, MSW 19631974, t. 1-3; IPN BU, 01069/247, MSW. 36 Raport o oficjalnej podróży do Polski w sprawie: Szymon Wiesenthal, 21 Lutego 1969, oraz dokumenty dodatkowe Urzędu ds. Akt Stużby Bezpieczeństwa byłej DOK (BSTU), Archiv der HA IX/11, AS 236/68, Band 1. Rozdział 13
·
1
Simon Wiesenthal, Die Sonneblume, Julstein, Frankfurt 1984; Simon Wiesenthal, The Sunflower, Schoken, New York 1997. 2 Canetti do Wiesenthala, 28 kwietnia 1969, WPP. 3 Taylor do Wiesenthala, 7 marca 1969, WPP. 4 Parły do Wiesenthala, 11lutego1969, WPP. 5 Wiesel do Wiesenthala, 1grudnia1968, WPP. 6 Wiesenthal do Hamelana, 14 kwietnia 1987, WPP. 7 Wiesenthal do Rubina, 10 czerwca 2002, WPP. 8 Boll do Wiesenthala, 15 sierpnia 1969, WPP. 9 Wiesenthal do Smerd.ki, 23marca1982, WPP. 10 Alper do Wiesenthala, 18 lipca 1986, WPP; Wiesenthal do Alpera, 28 lipca 1986, WPP. 11 Wywiad z Sillsem i Stergarem, 2 czerwca 2006; wywiady ze Schmidtem, 11 maja 2006, Groszem, 3 lipca 2006) i Friedmanem, 12 czerwca 2006. ti Scena z leczenia w szpitalu, autor E. B. Gerard, WPP. 13 Wywiad z Aleksandrem Friedman.em, 12 czerwca 2000. 14 Ella Lingens, Gefangene der Angst, Bin Leben im Zeihen des Wiederstandes, Berlin, BvT 2005, s. 278. Rozdział 14 1
SWAW, teczka Brody. Wiesenthal do Shecka, 18 sierpnia 1970, SWAW; Wiesenthal do Shecka, 25 sierpnia 1970, WPP. 3 Raport Śledczej Komisji Parlamentarnej, List Fishera do Kreiskiego, 28 paź dziernika 1975, BKA, Box Wiesenthal Il; Konflikt Kreisky - Wiesenthal, 17 wrześ nia 1970, ISA 4556/45. 2
494
SZYMON WIESENTHAL
Wiesenthal do Kreiskiego, 21 października 1969; Wiesenthal do Hackera,
4
30 października 1969; Wiesenrhal do Waldheima, 25listopada1969, ~P. 5 Heinz Fisher, Die Kreisky ]ahre 1967-1983, Locker, Wien 1993, s. 67. 6
Wiesenrhaldo Matejki, 5sierpnia1970, SWAW, teczka Kreiskiego.
7
Avner do Eldara, 10 lipca,JSA 4556/45. Nota z 9września1970, BKA, Box Wiesenthal I; Konrad R. Miiller, Werner
8
A. Perger i Wolfgang Petritsch, Bruno Kreisky, Gegen die Zeit, Barus, Heidelberg 1995, s. 58. 9 Helia Pick, Simon Wiesenthal, A Life in Search of]ustice, Northeastern UniJ versity Press, Boston 1996, s. 248. 10
Eldar do Europy l, 15 i 30 lipca 1970; Ambasada Izraela do Europy l, 13 sierpnia 1970; Naim do Europy l, 21 sierpnia 1970; Sheck do Europy 1, 6 paź, dziernika 1970, ISA 4556/45; Atak na centrum ·dokumentacji i reakcje świata na to wydarzenie, SWAW; zob, również Raport z działalności nr 11, 31stycznia1971, SWAW, biuletyny; Kreisky do Prunbauera, 2 listopada 1970, BKA, Box WieJ senthal Ili Listy protestacyjne do Kreiskiego, Afera„Żydowslci faszysta'~ BKA, Box Wiesenthal II. 11 Nota Brody, 6 czerwca 1970, BKA, Box Wiesenthal II. 12
Bitan do przedstawicieli izraelskich, 17 września 1970, ISA 4556/45.
13
Konflikt Kreisky- Wiesenthal, 17września1970, ISA 4556/45; Wiesenthal
do Brody, 11listopada1970, BKA, Box Wiesenthal Il; zob. również Oliver RathJ kolb, Die paradoxe Republik, Ósterreich 1945 bis 2005, Paul Zsolnay, Wien 2005, s. 383 i nast. 14 Avner do Shecka, 4września1970, oraz Sheck do Avnera, 10września1970, ISA 4556/45; Konflikt Kreisky - Wiesenthal, 17 września 1970, ISA 4556/45; Sheck do Europy 1, 24 września 1970 i 12 października 1970, ISA 45 56I 45; zob. również Evelyn Adunka, Die Vierte Gemeinde, Die Wiener ]uden in der Zeit von
1945 bis heitte, Philo, Wien 2000, s. 390 i nast. 15
Wiesenthal do Nittela, 29sierpnia1973, WPP.
16
Wiesenthal do Matejki, 5sierpnia1970. z działalności nr 2, 30 września 1962, s. 7; Raport z działalności
17 Raport
nr 12, 31 stycznia 1972, s. 2; Raport
z działalności nr 13, 31 stycznia 1973, s. 3,
SWAW, biuletyny; Simon Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, 109 i nast. 18 Wiesenthal do Brody, I l listopada 1970, oraz Broda do Kreiskiego, 14 grudJ nia 1970, BKA, Box Wiesenthal Il.
PRZYPISY
19
495
Wiesenthal do Intfelda, 12 maja 1976, WPP; Wiesenthal do Wistricha,
1 września 1978, WPP. 20
Willy Brandt, Begegnungen und Einsichten Die]ahre 1960-1975, Hoffmann
und Campe, Hamburg 1976, s. 525. Wiesenthal do Brandta, 22stycznia1971, WPP; zob. również Raport z dzia~ łalności nr 12, 31stycznia19721 SWAW, biuletyny. 21
22
Raport z działalności nr 12, 31 stycznia 1972, s. 3; Raport z działalności
nr 13, 31 stycznia 1973, s. 5; Raport z działalności nr 14, 31 stycznia 1974, s. 5, SWAW, biuletyny. 23 Raport z działalności nr 15, 31stycznia1975, s. 4, SWAW, biuletyny; Wie~ senthal do van der Steena, 14grudnia1974, SWAW, teczka von Flammerdinghe; Raport z działalności nr 14, 31 stycznia 1974, s. l, oraz Raport z działalności nr 25, 31stycznia1985, s. 5, SWAW, biuletyny. 24
Raport z działalności nr 13, 31stycznia1973, s. 10, SWAW, biuletyny.
25
Raport z działalności nr 15, 31stycznia1975, s. 3, SWAW, biuletyny.
26
Tamże, s. l; Raport z działalności nr 12, 31stycznia1972, s. 4 (sobota); Raport
z działalności nr 14, 31stycznia1974, s. 5 (Neil i Bigel), SWAW, biuletyny. Rozdział15
t
Raport z działalności nr 14, 31 stycznia 1974, s. 8, Raport z działalności
nr 15, 31stycznia1975, s. 2, SWAW, biuletyny; Wiesenthal do Orisa, 25 listopada 1971, WPP. 2
Simon Wiesenthal, The Hun;t for the „Butcher of Riga" as told to Gwynne Ro~
berts, SWAW, teczka Roschmanna. 3 Szlomo Zand, Hakolnoa khistoria,ledamien we lewajem et hamea haesrim, [Film jako historia -wyobrażenie i reżyseria XX wieku], Am Oved, TelAviv 2002), s. 242. 4
Simon Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 97.
5
Frederick Forsyth, The Odessa File, Bantam Books, New York 19951 s. 159.
Wiesenthal do Forsytha, 27 sierpnia 1971, 16 listopada 1971 i 18 listopada 1971, SWAW, teczka Roschmanna. 7 Wiesenthal do Forsytha, 2września1971, SWAW, teczka Roschmanna; For, syth do Wiesenthala., 5września1971, SWAW, teczka Roschmanna; Wiesenthal do Forsytha, 9 września 1971, SWAW, teczka Roschmanna; Wywiad z Forsythem,
Guy Walters, Hunting Evil, Bantam Press, London 2009, s. 344 i nast.
SZYMON WIESENTHAL
8
Wiesenthal do Forsyrha, 8listopada1971, SWAW, teczka Roschmanna. 9 Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 111. 10 Forsyth do Wiesenthala, 3 maja 1973 i 23 maja 1973, SWAW, teczka Roschmanna. 11 Richard P. Brickner, The Odessa File, „The New York Times': 5 lisropada 1972, s. BRS; Nora Sayre, Neame's „Odessa File': Thriller About Secret SS Saciety Opens, „The New York Times': 19października1974, s. 36. 12 Zand, Hakolnoa khistoria,ledamien ... l 'l Schneider do Schella, 9 stycznia 1974, SWAW, teczka Rosch1nanna; Wie, senchal do Schneidera, 2 kwietnia 1974, SWAW, teczka Roschmanna; Schneider do Wiesenthala, 1maja1974, SWAW, teczka Roschmanna; zob. również Gertru, de Schneider, ]ourney into Terror, The Story of the Riga Ghetto, Ark House, New York 1979). 14 Wiesenthal, TI,e Hunt for the „Butcher of Riga" as told to Gwynne Roberts, SWAW, teczka Roschmanna. 15 Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 113; Uki Goni, The Real Odessa, Smuggling the Nazis to Peron's Argentina, Granta Books, London 2002, s. 243; Komunikat Wiesenthala, 2września1977, SWAW, teczka Roschmanna. 16 Leo Frank,Maier, Gestiindnis, Das Leben eines Polizisten, Grosser, Linz 1993, s. 39 i nast. 17 Tamże, s. 27. ui Maier do Wiesenthala, 5 sierpnia 1972, 15 marca 1973 i 16 sierpnia 1975, 9grudnia1979, WPP. 19 Wiesenthal do Maiera, 29kwietnia1968, 20 sierpnia 1968, 5sierpnia1972; Maier do Wiesenthala, 21sierpnia1972, 20 września 1973 i 1marca1974, WPP. 20 Ronsac do Maiera, 1 marca 1974, WPP. 21 Maier do Wiesenthala, 5grudnia1972, 15marca1973i5marca1974, WPP. 22 Wiesenthal do Maiera, 10 stycznia 1973, WPP. 23 Wystąpienie Wiesenthala na uroczystości otrzymania nagrody im. Żabotyń' skiego, październik 1988, SWAW, teczka przemówień. 24 Maier do Wiesenthala, 9 grudnia 1979, WPP; Leo Frank,Maier, Gestandnis, Das Leben eines Polizisten, Grosser, Linz 1993, s. 40. 25 Wywiad z Friedmanem, 12 czerwca 2006. 26 Meiron Medzini, Hajehudja hagea - Golda Meir wehazon Israel [Dumna ży, dówka - Golda Meir i wizja Izraela], „Jedijot Ahronot" 1990, s. 426; „Haaretz': 4 października 1983, s. 1.
PRZYPISY
497
27
Wywiad z Margit Schmidt, 27 maja 2006. Rozmowa premiera Izraela z kanclerzem Austrii, 2 października 1973, ISA 2726/6; Patish do izraelskiego MSZ, 17października1973, ISA 2726/6. 29 Pacish do Meroza, 17 października 1973, ISA 2726/6; Meroz do Patisha, 23października1973, ISA 2726/6. 30 Kreisky do Goldy Meir, 20 marca 1974, ISA 8525/l. 31 Wywiad z Leonem Zelmanem, 15 maja 2006. 32 Brandon do Wiesenthala, Wiesenthal do Brandona, 24grudnia1980-6 maja 1981, SWAW, Institute for Historical Review (teczka). 33 Wiesenthal do burmistrza Mauterndorf, 6 maja 1976, WPP; Raport z dzia, łalności nr 17, 31stycznia1977, s. 7, SWAW, biuletyny. 34 Wiesenthal do Festa, 24sierpnia1976, WPP. 35 Raport z działalności nr 14, 31 stycznia 1974, s. 6, SWAW, biuletyny; „Jedijot Ahronot': 31sierpnia1975, s. 3. 36 Do Pana Wiesenthala, list niedatowany, WPP; Wywiad z Michaelem Stergarem, 1 czerwca 2006. 28
Rozdział 16
Raport z działalności nr 15, 31 stycznia 1975, SWAW, biuletyny; Wywiad z Michaelem Stergarem, l czerwca 2006. 2 Pravda do Frieda, 9 grudnia 1974, udostępnione dzięki uprzejmości Pauliny Kreisberg; zob. również Wiesenthal do Dukes, 23grudnia1974, WPP. 3 Wywiad z Michaelem Stergai:em i Paulem Sillsem, 1 czerwca 2006. 4 Wywiad z Rozą,Marią. Austraat, 3 maja 2006. 5 Wiesenthal do Maiera, 4czerwca1975, WPP; Wiesenthal do Dukes, 9 lutego 1976, WPP. 6 Bruno Kreisky, Zwischen den Zeiten, Der Memoiren erster Teil, Kremayer und Scheriau, Wien 2000 s. 64 i nast.; Wywiad z Peterem Kreiskim, 22 czerwca 2006. 7 Pacish do izraelskiego MSZ, 7 sierpnia 1974, ISA 8525/3. 8 Dagan do izraelskiego MSZ, 24października1975, ISA 4212/9 i 11 czerwca 1976, ISA 6815/10; Sheck do dyrektora generalnego MSZ, 22 października 1967, ISA 8488/1. 9 Wiesenthal do Kreiskiego, 14 kwietnia 1981, SWAW, teczka Kreiskiego. 10 Kreisky, Zwiscl,en dcn Zeiten„., s. 233. 1
498
11
SZYMON WIESENTHAL
Simon Wiesenthal, Kreisky's Dilernma, Unset· Dilemma,,,Der Ausweg" 19751 t. 13, nr 1, kwiecień, s. 1. 12 Raport ministerstwa spraw wewnętrznych, 81.istopada 1969, SWAW, teczka Petera. 3 t Dagan do izraelskiego MSZ, 2 maja 1975, ISA 8525/1. t<1 Tom Segev, Miparashat Peter leparashat Wiesenthal, „Maariv': 7 listopad.a 1975, s. 28; Wywiad z Hufem, 14 marca 2006. 15 Simon Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 303. 6 L Un.sere Ehre heist Treue, Europaverlag, Wien 1965. 17 Wywiad z Hufem, 14 marca 2006. 18 Wywiad z Aleksandrem Friedmanem, 12 czerwca 2006; Wywiad z Groszem, 3 lipca 2006; Wiesenthal do Kirschlagera, 29 września 1975, SWAW, teczka Petera. 19 Isser Harel, Habeit berehov Gatibaldi [Dom przy ulicy Garibaldiego J, Sifriat Maariv, Tel Aviv 1975. 20 Wiesenthal do Ronsaca, 6 lutego 1968; Wiesenthal do„Elazara'~ 29lipca1966. 21 Wiesenthal do Dukes, 23września1975; zob. również Raport z działalności nr 16, 31stycznia1976, s. 10, WPP. 22 Dagan do izraelskiego MSZ, 6października1975, ISA 8525/1. 23 Wywiad z Michaelem Stergarem, 1 czerwca 2006. 24 Wiesenthal na konferencji prasowej, 9 października 1975, SWAW, teczka Petera; Raport z działalności nr 16, 31stycznia1976, s. l, SWAW, biuletyny. 25 Sheck do izraelskiego MSZ, 5 lutego 1974, ISA 8525/1. 26 Hella Pick, Simon Wiesenthal, A Life in Search of]ustice, Norcheastern Uni, versity Press, Boston 19961 s. 251. 27 Bruno Kreisky, Zwischen den Zeiten, Der Memoiren erster Teil, Kremayer und Scheriau, Wien 2000, s. 74, 78. 28 Bitan do przedstawicielstw izraelskich, 17 września 1970, ISA 4556/45; Pa, tish do Shecka, 7sierpnia1974, ISA 8525/3. 29 Otto Binder, Wien - retour Bericht an die Nachkommen, Bohlau Verlag, Wien 1997, s.103. 30 Wywiad z Lingensem1 23 czerwca 2006. 31 Wywiad z Peterem Kreiskim, 22 czerwca 2006. 32 Bruno Kreisky, Zwischen den Zeiten, Der Memoiren erstet Teil, Kremayer und Scheriau, Wien 2000, s. 74, 78.
PRZYPISY
499
33
Tom Segev, Mi parasha Peter Le-parashat Wiesenthal [Od afery Petera do afery Wiesenthala) „Maariv': 7 listopada 1975; Wywiad z Hufem, 14 marca 2006. 34 Wiesenthal do„Aufbau': 9grudnia1975, WPP. 35 Privatanklage, 7 października 1975, SWAW, teczka Kreiskiego. 36 Zapis magnetofonowy konferencji prasowej Dr. Kreisky, 10 listopada 1975, SWAW teczka Kreiskiego; Perner do Wiesenthala, 5 grudnia 1975, SWAW, teczka Kreiskiego. 37 Wiesenthal do Mariana Zyda, 16 października 1952, WPP; Wywiad z Ben Natanem, 5 lutego 2006. 38 Wiesenthal do Blechy, 2grudnia1975, SWAW, teczka Kreiskiego; Wywiad z Sillsem i Ste1·garem, 1czerwca2006; Wywiad z Hufem, 14 marca 2006. 39 Wiesenthal do„Profilu': 8marca1973, WPP. 40 Bruno Kreisky, Im Strom der Politik, Der Memoiren zweiter teil, Kremayr und Scheriau, Wien 2000, s. 295. 41 Pick, Simon Wiesenthal.„, s. 264. 42 Segev, Mi parasha Peter„. 43 Kreisky, Im Strom der Politik„., s. 274 i nast. 44 Michael Abitboul i inni (red.), Hatzionut umitnagdeha ba'am hayehudi [Kiedy i jak powstał naród żydowski), Hasifriya Haczionit,Jerusalem 1990; Shlomo Zand, Matai va'ech humtzah ha'am hayedudi, Resling, Tel Aviv 2008. 45 Sheck do Dagana, 11 maja 1975, ISA 8525/1; Dagan do MSZ, 24 maja 1976, ISA 6815/10; Dagan do MSZ, 27 i 28 października 1975, ISA 8525/2; Dagan do MSZ, 16 grudnia 1975, ISA 2726/4; Daga.n do MSZ, 17 grudnia 1975, ISA 8525/3; Nota z gabinetu kanclerza, 27 października 1975, BKA, Informacja dla kanclerza, Box Wiesenthal Il, teczka 2. 46
Segev, Mi parasha Peter...; Wywiad z Hufem, 14 ma.rea 2006. 47 Uri Avnery: Der letzte europiiische]ude, w: F.R. Reiter (red.), Wer War Bruno Kreisky?, Ephelant, Wien 2000, s.7 i nast.; Wywiad z Johnnym Bunzelem, 13 maja 2006. ·IB Bruno Kreisky, Das Nahostptoblem, Europaverlag, Wien 1985, s. 52; BK.A, VII.1 (Landerboxen), lsrael Box 2. 49 Kreisky, Im Strom der Politik. .., s. 296 i 300.
500
SZYMON WIESENTHAL
Rozdział 17 1
Heinz Fischer, Die Kreisky ]ahre 1967-1983, Locker, Wien 1993, s.146-47. Perner do Wiesenthala, 18listopada1975, SWAW, teczka. Kreiskiego. 3 Wilke do Kunza, 28listopada1975, BKA, Wiesenthal Box 3, teczka la; Wie; sentbal do Hackera, 29marca1984, AIKGW, XXVII, B, d, B21. 4 Fischer, Die Kreisky„., s.147; Wywiad z Peterem Lingensem, 23 czerwca 2006; Wiesenthal do Pernera, 30 kwietnia 1986, SWAW, teczka Kreiskiego; Oświadcze; nie Kreiskiego z 3 grudnia 1975, BKA, Wiesenthal Box 2; Oświadczenie Fischera do prasy, udostępnione dzięki uprzejmości kanclerza. 5 Schlumberger do Peterlungera, 24 czerwca 1969; Karasek do Soronicsa, 13października1969, oraz Karasek do Waldheima, 13 października 1969, BKA, Wiesenthal Box l; Oświadczenie Wiesenthala; 31 marca 1970, SWAW, teczka 2
Kreiskiego.
Raport z rozmowy Wiesenthala, 17 października 1975, BKA, Wiesenthal Box l, File 1. 7 Przesłuchanie Schallera i Weidnitzera, 23 października 1975, BKA, Wie; senthal Box l, Informacja dla kanclerza. 8 Wiesenthal do"Die Zeit': 13 października 1959, WPP. 9 Philipp;Christian Wachs, Der Fall Theodor Ober1ander 1905-1998, Ein LehrstUck Deutscher Geschichte, Campus, Frankfurt 2000. IO Wiesenthal do Ohrensteina, 13 marca 1962; Wiesenthal do Van Dama, 1marca1962; Robinson do Wiesenthala, 5kwietnia1962, WPP. 11 Wiesenthal do Vogla, 17 marca 1969, SWAVv: teczka Oberlandera. 12 Oberlander do Wiesenthala, 21 października 1972, SWAW, teczka Ober~ landera. 13 Wiesenthal do Oberlandera, 30 października 1972, SWAW, teczka Ober; landera. 14 Obedander do Wiesenthala, 22listopada1972, SWAW, teczka Oberlandera. 15 Vogel do Wiesenthala, 13 lutego 1973, SWAW, teczka Oberlandera. 16 Wiesenthal do Vogla, 16 lutego 1973, SWAW, teczka Oberlandera. 17 Zapis audycji, 11czerwca1975, SWAW, teczka Oberlandera. 18 Rosch do Kreiskiego, 23października1975; Waller do Kreiskiego, 18 listo; pada 1975, BKA, Wiesenthal Box 1, Informacja dla kanclerza. 19 Oberlander do Wiesenthala, 7 sierpnia 1976, SWAW, teczka Kunschkego; Wiesenthal do Oberlandera, 18sierpnia1976, SWAW, teczka Oberlandera. 6
PRZYPISY
20
501
Wiesenthal do Sichtinga, 30 czerwca 1975, SWAW, teczka Oberlandera; Raport z działalności nr 4, kwiecień 1966, s. l; Raport z działalności nr 26, 31stycznia1986, s. l; Raport z działalności nr 27, 31stycznia1987, s. l, SWAW, biuletyny. 21 Gitta Sereny, Into That Darkness: Prom Mercy Killing to Mass Murder, Andre Deutsch, London 1974, s. 357 (wyd. poi.: G. Sereny, W stronę ciemności, Cyklady, Warszawa 2002); Simon Wiesenthal, Prawo, nie :zemsta, s. 180. 22 Freudenheim do Wiesenthala, 20 kwietnia 1973-21 stycznia 1977, SWAW, teczka Wagnera. 23 Wywiad z Mario Chimanovitchem, 29 października 2008. 24 Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 88 i nast. 25 SWAW, teczka Braunsteiner - Ryan. 26 Raport z działalności nr 17, 31stycznia1977, s. 9; Helia Pick, Simon Wie, senthal, A Life in Search of]ustice, Northeastern University Press, Boston 1996, s. 93. 27 Raport z działalności nr 23, 31 stycznia 1983, s. 11; Raport z działalności nr 24, 31stycznia1984, s. 8; Raport z działalności nr 25, 31stycznia1985, s. 11, SWAW, biuletyny. 28 Sąd karny krajowy, Wien, Oskarżenie prywatne, 13 kwietnia 1976, s. 6, SWAW, teczka Kreiskiego; Wypowiedź Roedera do jego zwolenników, wrzesień 1975, ABK, Wiesenthal, Box I, Informacja dla kanclerza, File la. 29 European Court of Human Rights, Lingens' Case, Urteilspruch, Strassburg, 8 lipca 1986, (12/1984/84/131), SWAW, teczka Kreiskiego. 30 Schwager do przewodniczącego gminy żydowskiej w Wiedniu, 24 czerwca 1976, AIKGW, 145 (1969-1973). 31 Perner do Wiesenthala, 27 marca 1987, Protokół obrad sądu okręgowego w Wiedniu, 26 marca 1979, s.16, SWAW, teczka Kreiskiego. 32 War Wiesenthal ein Gestapo - Kollaborateur?, „Profil': 18 listopada 1975, s. 16 i nast. 33 Oświadczenie pod przysięgą Adeli Sygal, 7 scycznia 1976, WPP. 34 Wywiad z Peterem Marboa, 23 maja 2006. 35 Wiesenthal do Sicbtinga, 20 listopada 1975, WPP. 36 Simon Wiesenthal, Max and Helen, A Tragic and True Love Story, Granada, London 1982; 37 Wiesenthal do Hausnera, 17grudnia1975; Wiesenthal do Porata, 24 czerw, ca 1980; Wiesenthal do Dukes, 15grudnia1975; Wiesenthal do Dukes, 20 stycz,
502
SZYMON WIESENTHAL
nia 1976, WPP; Cyla i Szymon Wiesenthal w niemieckiej telewizji, 2marca1978, w: Rolf Vogel (red.), Das Echo, Widerhall auf Simon Wiesenthal, Seewald, Stuttgart 1979, s. 49. 38 Wiesenthal
do Sijesa, 9 grudnia 1975, WPP; Wiesenthal do Matejki,
1kwietnia1976, SWAW, teczka Kreiskiego. 39 Dukes do Wiesenthala, 28 sierpnia 1974, WPP. 0
Dukes do Wiesenthala, 30 stycznia 1975, 3 maja 1975, 5 lutego 1976, 2 kwietnia 1976 i 13 kwietnia 1976, WPP. 41 Wiesenthal do Dukes, 12 maja 1975. 42 Wywiad z Evą Dukes, 25 października 2007. 43 Wiesenthal do Dukes, 29sierpnia1975, WPP. 44 Wiesenthal do Dukes, 24 listopada 1975, WPP. "
Wywiad z Aleksandrem Friedmanem, 12 cŻerwca 2006. 46 Wyrok sądu okręgowego w Wiedniu, 19października1989, SWAW, teczka Kreiskiego. 45
Rozdział
18
1 Simon
Wiesenthal, Mefarszej tikva haim Columbus haja ]ehudi? [Komentato,
rzy nadziei, czy Kolumb był Żydem~), Reuven Mas, 1992. 2 Wiesenthal do przyjaciela, 5września1972, WPP. 3 Wiesenthal do Prausego, 4 października 1972, WPP; Ronsac do Wiesentha, la, 29 sierpnia 1975, WPP; zob. również Carmen Hofbauer, Simon Wiesenthal ais Publizist, Dissertation, Universiti.t Salzburg 2002, s. 145 i nast. 4 Bruno Kreiskyi Im Strom der Politik, Der Memoiren zweiter teil, Kremayr i Scheriau, Wien 2000 s. 289. 5
Simon Wiesenthal, Flucht vor dem Schiksal, Nymphenberger, Miinchen 1988. 6 Hofbauer, Simon Wiesenthal.„, s. 175 i nast. 7
Wiesenthal do Hagelstange, 18 marca 1971, WPP. 8 Simon Wiesenthal, Komentatorzy nadziei, s. 22 i dalej. 9 Państwo Izrael przeciwko Adolfowi Eichmannowi, wstępne przemówienie prokuratora Hausnera, Urząd Premiera Izraela 1961, s. 7, 13. 10
Simon Wiesenthal, Every Day Remembrance Day, A Chroni cle ofJewish Martyrdom, Henry Holt, New York 1987. 11
Simon Wiesenthal, Komentatorzy nadziei, s. 3. 12 Raport z działalności nr 25, 31stycznia1985, s. 9, SWAW, biuletyny.
PRZYPISY
Wiesenthal do ElitZura, 2 października 1986, WPP; Helia Pick, Simon Wie# senthal, A Life in Search ofJustice, Northeastern University Press, Boston 1996. 14 Raport z działalności nr 32, 31 stycznia 1992, s. 9 (Kurdowie); Raport z dzia, 13
łalności nr 38, 31 stycznia 1998,
s. 11 (Plac Mayo); Raport z działalności nr 12,
31 stycznia 1972, s. 2 (Prawa więźnia politycznego); Raport z działalności nr 37, 31 stycznia 1997, s. 5 (Miny); Raport z działalności nr 32, 31 stycznia, 1992, s.10 (Dalajlama); Raport z działalności nr 16, 31stycznia1976 (Sacharow), SWAw; biuletyny. 15 Wiesenthal dla Primoraca, 4 września 1992, SWAW, teczka Bośnia; Wie~ senthal do Clintona, 19lipca1995, SWAW, teczka Bośnia. 16 Wywiad dla gazety „Profil'; 26 lipca 1993, SWAW, teczka Bośnia; Przesła, nie na demonstrację w Londynie, 12 lutego 1994, Przesłanie na demonstrację w Getyndze, 31 sierpnia 1995, SWAW, teczka Bośnia; Wiesenthal do Clintona, 19 lipca 1995, SWAW, teczka Bośnia; Wiesenthal, Harny i Fein, „The New York Times': 7lipca1966 (listy do redakcji); Clinton do Wiesenthala, 14 sierpnia 1995, SWAW, teczka Bośnia. 17 Raport z działalności nr 4, kwiecień 1966, s. 4, Raport z działalności nr 12, 31 stycznia 1972, s. 5, SWAW, biuletyny; zob. również Simon Wiesenthal, Mor, dercy są wśród nas. 18 Michael Zimmerman: Hapitaron Hanazional - Socialisti szel ha szeela hacoa, nit (Rozwiązanie narodowosocjalistyczne problemu Romów], w: Ulrich Herbert (red.), Mediniut Ha Haszmada Hanacit - Mehkar ve pulmus ve historiografia ha#
germanit hahadasza [Nazistowska polityka Zagłady - Badania i debata w nowej historiografii niemieckiej], Yad Vashem 2001, s. 13. 19
Simon Wiesenthal, Prawo, nie zemsta; Komunikat prasoW}'14 marca 1986,
SWAW, teczka Romowie; Wiesenthal, Mordercy są wśród nas, s. 238. 20 Streim do Wiesenthala, 16 lutego 1981, SWAW, teczka Romowie; Raport z działalności nr 4, kwiecień 1966, s. 3, SWAW, biuletyny; Wiesenthal na kon~ ferencji prasowej, 31października1984, SWAW, teczka Romowie; Komunikat prasowy, 11stycznia1985, SWAW, teczka Romowie; zob. również Wiesenthal do Kovacsa, 28października1971, SWAW, teczka Romowie. 21 Wiesenthal do Organizacji Romów, 3 września 1981; Wiesenthal do GolJ# rada oraz Kaessar do Wiesenthala, 12 października 1983 (afera Ethardta); Wie~ senthaJ do Koniga i Wiesenthal do Metzgera, 23 sierpnia 1983; Meczger do Wie~ senthala, 5 września 1983; Rose do Wiesenthala, 21sierpnia1983 (Darmstadt); Voltz do Wiesenthala, 25 marca 1986 (Karlsruhe); Wiesenthal do Voscherau,
504
SZYMON WIESEN'I'HAL
14 lutego 1989 (Hamburg); Wiesenthal do Beatrix, 19 stycznia 1981; Dyrektor Biura Królowej do Wiesenthala, 19stycznia1981, SWAW, teczka Romowie. 22 Wiesenthal do Hiibnera, 24listopada1982 (telewizja); Wiesenthal do Losh~ naka, 3 października 1994 (Mauthausen); Wiesenthal do Diepgena, 29 września 1994 (Berlin), SWAW, teczka Romowie. Z'i Yehuda Bauer, Hirhurim al. Ha'Shoah [ReReksje o Holokauście], Instytut Ben Guriona i Yad Vashem 2008, s. 74. 24 Wiesenthal do Novitha, 24grudnia1984, SWAW, teczka Romowie; Zvilrn Dror, Masa Miriam, sipur Haieha szel Miriam Novith [Wyprawa Miriam, biografia Miriam Noith), Beit Lohamej Hagetaoh, Tel Aviv 2008; Wiesenthal, Prawo, nie zemsta; zob. również Romani Rose i Walter Weiss, Sinti und Roma im „Dritten
Reich", Lamuv, Gottingen 1991. 25
Wiesenthal do Bandy, 1 czerwca 1976, Wiesenthal do Huttera, 1 czerwca 1976, Hutter do Wiesenthala, 3czerwca1976, SWAW, teczka ŚwiadkowieJeho~ wy; Raport z działalności nr 17, 31stycznia1977, s. 5, Raport z działalności nr 40, 31stycznia2000, s. 6, SWAW, biuletyny. 26
Inicjatywa Homoseksualistów (HOSI) do Wiesenthala, 12 lutego 2004; Wiesenthal do Kormana, 15 marca 2004; Grande do Mergili, 11maja2004; Mer-gili do Grande, 12 maja2004, SWAW, teczka Homoseksualiści. 27 Wiesenthal do Straussa, 29 sierpnia 1986, Strauss do Wiesenthala, 11 paź. . dziernika 1986, SWAW, teczka Romowie; Ogłoszenie w „TI1e New York Times': 16kwiemia1999, SWAW, teczka Romowie; zob. również Raport z działalności nr 22, 31stycznia1982, s. 6, SWAW, biuletynyi Gilad Margalit, Germania Ha'aheret
ve Hacoanim,jahassam szel ha'germanim aharei 1945 redifat hacoanim hreih aszliszi (Inne Niemcy i Romowie, stosttnek Niemców po 1945 roku do sprawy prześlado~ wań Romów w Trzeciej Rzeszy], Magnes, 1999. 28 Elie Wiesel, And the Sea Is Never Full, Schocken, New York 2000, s. 127, 187-88; Wiesenthal do Harny, 31marca1988, WPP. 29 Dina Porat, Maarehet bat arbaim szana - jomcma szel Ana Frank ve makhiszej Shoah, 1958-1998 [Czterdzieści lat batalii - Dziennik Anny Frank i negujący Zagładę 1958-1998], w: Szmuel Almog i inni (red.), Ha'Shoah HaJehudi
ve ha'imiversali, Sefer Hajover le ]ehuda Bauer [Holokaust Żydowski Uniwersalny, Jubileuszowa KsięgaJehudy Bauera], Yad Vashem 2002, s. 160; Tim Cole, Selling t/Je Holocaust, Prom Auschwitz to Schindler, Routledge, New York 2000, s. 29 i nast. 30
Levin do Wiesenthala, 31 maja 1975, Wiesenthal do Levina, 13 czerwca
1975, WPP; Levin do Wiesenthala, 16lipca1975, WPP.
PRZYPISY
505
31
Wiesenthal do Graya, 4 lipca 1980, WPP; Wiesenthal do Hausnera, 24 czerwca, 1984, WPP; Wiesenthal do Rosensafta, 5maja1982, WPP. 32 Yehuda Baue.[j Po tamun ha'hevdel [Tu pogrzebana jest różnica], „Haaretz", 23 listopada 2005; Yehuda Bauser, Don't Resist, „Tik.kun': 1989, t. 4, nr 3, maj-czerwiec, s. 67 i nast. 33 Stuart E. E.izensrat, Impeifect ]ustice, Public Affairs, New York 2003, s. 19. 34 Wiesel, And the Sea ..., s. 127 i nast. 35 Wiesenthal do Hausnera, 24 czerwca 1980, WPP; Wiesenthal do Graya, 4lipca1980, WPP. 36 Wiesenthal do Grobmana, 21 listopada 1980, WPP. 37
Wiesel do Wiesenthala, 5 lutego 1981, Wiesenthal do Wiesela, 11 sierpnia 1981, SWAW, teczka Wiesela; Wiesenthal w Waszyngtonie, 5 sierpnia 1980, SWAW, teczka przemówień. 38 Wiesenthal do Hausnera, 5października1980, WPP. 39 Wiesenthal do Hiera, 25czerwca1981, WPP. 40
Hancock do Wiesela, 25listopada1986, SWAW, teczka Wiesela. 41 Wiesenthal do Wiesela, 14 grudnia 1984, SWAW, teczka Romowie. 42 Tamże; Wiesel do Wiesenthala, 8stycznia1985, WPP; Wiesenthal do Hie~ ra, 16stycznia1985, WPP; Wiesenthal do Harnyego, 31marca1988, WPP. 43 Wiesel, And the Sea„., s. 128 i 390; Wywiad z Wieselem, 7 czerwca 2007. 44 Friedman do Wiesenthala, 25 sierpnia 1988, WPP. 45 Friedman do Wiesenthala, 21lutego1999, WPP; Tuviah Friedman, Sixty Years,
Nazi Hunter, Institute for the Documentation of Nazi War Crimes, Haifa 2006, s. 28. 46 Friedman do Muzykanta (członek gminy żydowskiej w Wiedni.u), 6 lipca 1999, dzięki uprzejmości Eli Rosenbauma; Wiesenthal do Friedmana, 28 li~ stopada 1996 i 9 maja 1998, WPP; zob. również korespondencja Friedmana z Wiesenthalem; zob. też Tuwiah Friedman (red.), Die Korespondenz der Zwei
NaziiForscher Towiah Friedman und Simon Wiesenthal in den ]ahren 1955-2005, Institute for the Documentation of Nazi War Crimes, Haifa 2005. 47 Beate Klarsfeld, Wherever They May Be, Vanguard Press, Agincourt 1975, s. 50 i nast.
Wywiad z Beace i Sergem Klarsfeldami, 27 maja 2008. 49 Klarsfeld, Wherever They May Be..., s. 288. 48
50
51
„Frankfurter Allgemeine Zeitung': 12 lutego 1980, s. 3. Klarsfeld do Wiesenthala, 19 grudnia 1971, SWAW, teczka Klarsfeld; Wy~
wiad z Beate i Serge Klarsfeldami, 27 maja 2008.
506
SZYMON WIESENTHAL
52
Wiesenthal do Kulki, 1 giudnia 1980, SWAW, teczka Klarsfeld; Raport z działalności nr 7, 31grudnia1967, s. 3, SWAW, biuletyny. 53 Wiesenthal do Foxmana, 6czerwca1986, SWAW, teczka Waldheima. 54 Rosen do Komreicha, 22 listopada 1988, SWAW, teczka Klarsfeld. 55 Wiesenthal do Leide, 23czerwca1994, SWAW, teczka Stasi. 56 Wiesenthal do Maiera, 9 stycznia 1991, SWAW, teczka Klarsfeld. 57 Klarsfeld, Wherever They May Be..., s. 58 i nast. 58 Raport z działalności nr 21, 31stycznia1981, s.10, SWAW, biuletyny. 59 Wiesenthal do Farisa, 29maja1968, SWAW, teczka Barbiego. 60 Raport z działalności nr 9, 31 stycznia 1969, s. 3 i Raport z działalności nr 11, 31 stycznia 1971, s. 4, SWAW, biuletyny; zob. również Raport z działalności nr 13, 1973, s. 7, SWAW, biuletyny. . 61 Richard Breitman, The Gestapo, w: Richard Breitman i inni (red.), U.S. Intelli, gence and the Nazis, Cambridge University Press, Cambridge, UK 2005, s.123 i nast. 62 Wiesenthal do Jenny'ego, 15listopada1971, SWAW, teczka Barbiego. 63 Wiesenthal do Jenny'ego, 25 lutego 1972, Wiesenthal do Moskovitza, 19 kwietnia 1972, SWAW, teczka Barbiego; zob. również Wiesenthal, rozmowa z Hellą Pick, IWM, Accession 20823, Reel 8. 64 U.S. Says Army Shielded Barbie,„The New York Times': 17 sierpnia 1981, s. l; Klaus Barbie and the United States Government, A Report to the Attorney General of the United States, Criminal Division, U.S. Department of Justice, Washington, OC 1983. 65 Peter Hellman, Hunting a Nazi, „New York': 19marca1984, s. 44 i nast. 66 Mendelsohn do Koschnera, 16marca1984, SWAW, teczka Klarsfeld. 67 Raport z działalności, październik 1962 - marzec 1963, s. 7; Raport z dzia, łalności nr 13, 31stycznia1973, s. l; Raport z działalności nr 14, 31stycznia1974, s. 4; Raport z działalności nr 15, 31stycznia1975, s. 6, SWAW, biuletyny. 68 Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 73; Shraga Elam i Dennis Whitehead, Ha, isz szelanu ba Damesek [Nasz człowiek w Damaszku], „Haaretz': 16 marca 2007; Breitman, The Gestapo„., s. 153. Rozdział 19 1
Wiesenthal do Freudenheima, 17lutego1977, WPP. 2 Wiesenthal do Hiera, 9 października 1978, WPP. 3 Wiesenthal do Moskovitza, 5kwietnia1972 i 25 kwietnia 1972, WPP; Mo,
PRZYPISY
507
skovitz do Wiesenthala, 18maja1972 i 28marca1973, WPP; Wywiad z Moskovitzem, 18 października 2007. 4 Wiesenthal do Posnera, 13sierpnia1986, SWAW, teczka Mengelego. 5 Raport z działalności nr 8, 30 czerwca 1968, s. 3; Raport z działalności nr 12, 31stycznia1972, s. 3; Raport z działalności nr 14, 31 stycznia 1974, s. 4; Raport z działalności nr 18, 31 stycznia 1978, s. 5, SWAW, biuletyny; zob. również „Maariv': 16 grudnia 1977, s. 1. 6 Raport z działalności nr 21, 31 stycznia 1981, s. 1 i Raport z działalności nr 23, 31stycznia1983, s. 4, SWAW, biuletyny. 7 Waldheim do Wiesenthala, 13 czerwca 1979 i 23 lipca 1979, 31 lipca 1979, WPP; Wiesenthal do Hiera, 30 lipca 1979, WPP; Wiesenthal do Waldheima, 31lipca1979, WPP; Hier do Wiesenthala, 30 lipca 1979, WPP. 8 Benno Weiser Varon, Professions of a Lucky ]ew, Cornwall, New York 1992, s. 380 i nast.; Simon Wiesenthal, Prawo, nie zemsta. 9 Kohl do Wiesenthala, 8 marca 1985 i Wiesenthal do Kohla, 15 marca 1985, SWAW, teczka Mengelego. 10 Wiesenthal do Wagnera, 22maja1979, SWAW, teczka Mengelego. 11 Wiesenthal do Rosena, 22 lutego 1981, SWAW, teczka Mengelego. 12 Wenzeck do Wiesenthala, 27 lutego 1985, SWAW, teczka Mengelego. 13 Rimland do Wiesenthala, 25 listopada 1984, SWAW, teczka Mengelego. 14 Rimland do Wiesenthala, 16sierpnia1984, 15listopada1984, SWAW, teczka Mengelego. 15 Rimland do Wiesenthala, 21 lipca 1984, SWAW, teczka Mengelego. 16 Rimland do Wiesenthala, 15. listopada 1984, SWAW, teczka Mengelego; zob. również Walter Boner, In Defiance, Carlton, New York 1993. 17 Wiesenthal do Rimland i Banera, 17 grudnia 1984, SWAW, teczka Mengelego. LS Wiesenthal do Kleina, 9sierpnia1984, SWAW, teczka Mengelego. 19 Rosen do Rimland i Bonera, 3stycznia1985, SWAW, teczka Mengelego. 20 Rimland do Wiesenthala, 15 grudnia 1984, SWAW, teczka Mengelego. 21 Rimland do Wiesenthala, 24 lutego 1985, 4 marca 1985, Wiesenthal do Rimland, 14marca1985, SWAW, teczka Mengelego. 22 Rimland do Wiesenthala, 4marca1985, SWAW, teczka Mengelego. 23 Speyer do Wiesenthala, 25 stycznia 1984; Wiesenthal do Kleina, 8 marca 1984; Raport z działalności nr 23, 31 stycznia 1983, s. 4; Raport .z działalności nr 25, 31stycznia1985, s. 2, SWAW, biuletyny.
508
SZYMON WIESENTHAL
Raport z działalności nr 40, 31stycznia2000, s. 3. 25 Gerald L. Posner i John Ware, Mengele, The Complete Story, Cooper Square Press, New York 2000, s. 158, 286 i nast. 26 Raport z działalności nr 3, 30 kwietnia 1965, s. l; Raport z działalności nr 8, 30czerwca1968, s. 3; Raport z działalności nr 9, 31stycznia1969, s. 3, Raport z działalności nr 14, 31stycznia1974, s. 3, SWAW, biuletyny. 27 Raport z działalności nr 26, 31 stycznia 1986, s. 2; Raport z działalności nr 29, 31stycznia1989, s. 1, SWAW, biuletyny. 28 Posner do Wiesenthala, 2czerwca1986; Wiesenthal do Posnera, 13 sierpnia 1986, SWAW, teczka Mengelego. z9 Raport z działalności nr 25, 31 stycznia 1985, s. 8; Raport z działalności nr 27, 31stycznia1987, s. 7, SWAW, biuletyny. 30 Goli Neeman Arad, Ameryka Ha'jehudim, we'alyat Ha'nacism [Ameryka, Ży~ dzi i zwycięstwo nazizmu], Am OvecL Tel Aviv 2006. 31 Tim Cole, Selling the Holocaust, Prom Auschwitz to Schindler, Routledge, New York 2000, s.148. 32 'T' . .1.amze, s .2. 33 Tom Segev, 1967, Israel, The War, and the Year That Transformed the Middle East, Metropolitan, New York 2007, s. 304. 34 Cole, Selling the Holocaust.„, s. 13. 35 Wiesenthal do Springera, 2 lutego 1979, WPP; Elie Wiesel, And the Sea Is Never Full, Schocken, New York 1999, s. 117 i nast. 24
36
Szlomo Zand, Hakolnoa
khistoria~ledamien
we lewajem et hamea haesrim [Film jako historia - wyobrażenie i reżyseria XX wieku], Am Oved, Tel Aviv 2002, s. 242; Peter Novick, The Holocaust in American Life, Houghton Miffiin, Boston 2000, s. 209 i nast.; Cole, Selling the Holocaust..., s.13; zob. również Michael Bembaum, After Tra~ gedy and Triumph: Modern Jewish Thought and the American Experience, Cambridge University Press, Cambridge, UK 1990, s. 17 i nast.; Edward T. Linenthal, Preserving Memory: The Strugg1e to Create America's Holocaust Museum, Viking, New York 1995. 37 Wiesenthal do Begina, 20 listopada 1978, WPP. 38 Wywiad z Martinem Rosenem, 15 maja 2007. 39 Wiesenthal do Katza, 28 grudnia 1970, WPP. 4 °Katz do Wiesenthala, 15 kwietnia 1976, WPP. 41 Katz do Wiesenthala, 17 marca 1972, WPP. 42 Wiesenthal do„Elazara", 15maja1967, WPP. 43 Wiesenthal do Katza, 22 kwietnia 1976, WPP.
PRZYPISY
509
44
Sciulla do Wiesenthala, 15 kwietnia 1976, WPP; Wywiad z Martinem Ro, senem, 15 maja 2007. 45 Kelly do Wiesenthala, 19kwietnia1976; Wiesenthal do Kelly'ego, 27 kwiet, nia 1976, WPP. 46 Wiesenthal do Wiesenthala, 21lipca1978, WPP. 47 Spiegel do Wiesenthala, 2 grudnia 1974, WPP. 48 Lingens do Karabacha, 21kwietnia1964; Karabach do Lingensa, 22 kwiet, nia 1964; Raport z działalności nr 5, 31grudnia1963, s. 5; Raport z działalności nr 13, 31 stycznia 1973, s. 4; Raport z działalności nr 15, 31stycznia1975, s. 4; Raport z działalności nr 16, 31 stycznia 1976, s. 3; Raport z działalności nr 20, 31stycznia1980, s. 7, SWAW, biuletyny. 49 U.S. Departament of Justice, Executive Office for United States Attorneys' USA Bulletin, t. 54, nr l, styczeń 2006. 50 Boylan do Rayana, 6listopada1980, SWAW, teczka Walusia. 51 Wiesenthal do Shara, 24 stycznia 1980; Shar do Wiesenthala, 20 stycznia 1987, SWAW, teczka OSI. 52 Raport z działalności nr 20, 31 stycznia 1980, s. 7, SWAW, biuletyny; Eli M. Rosenbaum i William Hoffer, Betrayal, T1Je Untold Story of the Kurt Waldheim Investigation and Cover~up, Sc. Martins Press, New York 1993, s. 301-302. 53 Wywiad z Martinem Mendelsohnem, 26 października 2007; Raport z dzia, łalności nr 24, 31stycznia1984, s. 4, SWAW, biuletyny; Wywiad z Eli Rosenbau, mem, 22 października 2007. 54 Wiesenthal do Hiera, 29lipca1993, SWAW, teczka Demianiuka. 55 Shar do Wiesenthala, 30listopada1984i13listopada1987, SWAW, teczka OSI. Rozdział20 1
Wywiad z Hierem, 9 marca 2007. Tim Cole, Se/ling the Holocaust, Prom Auschwitz to Schindler, Roucledge, New York 2000, s. 13. 3 Wiesenthal do Hiera, 31lipca1978, 24 sierpnia 1978, 9 października 1978 i 15 października 1978; Wiesenthal do Coopera, 16stycznia1979, WPP. 4 Wiesenthal do Coopera, 21 listopada 1978, WPP; Wiesenthal do Hiera, 1grudnia1978, WPP. 5 Wiesenthal do Zuroffa, 27 lutego 1979; Wiesenthal do Hiera, 27 marca 1979, WPP. 2
510
SZYMON WIESENTHAL
6
Wiesenthal do Begina, 16 lutego 1979; Begin do Wiesenthala, 30 stycznia 1979, WPP. 7
Wiesenthal do Hiera, 16 marca 1997; Cooper do Wiesenthala, 23 marca 1979, WPP. 8 Johanan Maroz, Haim Haja Ze La Szaw? Szegrir Israel de Germania Mesa, kem [Czyżby było to na próżno? Uwagi ambasadora Izraela w Niemczech], Syfriat Poalim, Tel Aviv 1988, s. 133; Tuvia Friedman, Hamaavak neged hok hahityashnut al pishei hanatzim bagermania (Walka przeciw prawu o przedawnieniu zbrodni hitlerowskich w Niemczech], Rolf Vogel (red.), Das Echo Wiederhall aiif Simon Wiesenthal, Seewald, Stuttgart 1979, s. 118 i nast. 9 Wiesenthal do Begina, 3 kwietnia 1979, WPP. 10 Rockman do Wiesenthala, 5września1979, WPP. JJ Wiesenthal do Hiera, 7 czerwca 1980,"WPP; Wywiad z Rosenem, 15 maja 2007; Wywiad z Hierem, 9 marca 2007; Hier do Wiesenthala, 26maja1982, WPP. 12 Cooper do Wiesenthala, 27października1978 i 23marca1979, WPP. 13 Wiesenthal do„Aufbau': 2grudnia1985, Wiesenthal do Hiera, 6 lipca 1979 i 7 lipca 1979, WPP. 14 Hier do Wiesenthala, 6czerwca1983, WPP. 15 Wiesenthal do Hiera, 18czerwca1979 i4maja1982, WPP. 16 Wiesenthal do Hiera, 20 listopada 1979, WPP. 17 Wiesenthal do Hiera, 11marca1981, WPP. 18 Zimmerman do Wiesenthala, 23 września 1988, WPP. 19 Form 990, Return of Organization Exempt from Income Tax 2003, http:// www.guidestar.org. 20 Wiesenthal do Hiera, 24czerwca1983, 23 listopada 1983, WPP. 21 Wiesenthal do Hiera, 11lipca1983, WPP. 22 Wiesenthal do Hiera, 9 stycznia 1979, Hier do Wiesenthala, 2 stycznia 1980, WPP. 23 Wiesenthal do Hiera, 9 lutego 1982 i 23listopada1983, WPP. 24 Oświadczenie dla prasy, 13 kwietnia 1981, WPP. 25 Wiesenthal do Hiera, 1 marca 1984, WPP. 26 Wiesenthal do Hiera, 3 lipca 1985, 14sierpnia1985, WPP. 27 Wiesenthal do Hiera, 16sierpnia1984, 2czerwca1986, WPP. 28 Wiesenthal do Hiera, 21marca1985, WPP. 29 Hier do Wiesenthala, 30listopada1983, WPP.
PRZYPISY
511
30
Wiesenthal do Wells, 17czerwca1987, WPP. 31 Wiesenthal do Hiera, 7czerwca1993, WPP. Rozdział21 1
Eli M. Rosenbaum i William Hoffer, Betrayal, The Untold Story of the Kurt
Waldheim Inve.stigation and Cover-up, St. Man:in's Press, New York 1993, s. 301. 2
Rosenbaum do Wiesenthala, 28 maja 1980, Wiesenthal do Rosenbauma, 12 czerwca 1980, WPP. 3 Bronfman w „Der Spiegel': 1986, nr 49, s. 150. 4 Wiesenthal do Shecka, 17 lutego 1970 i 16 kwietnia 1970, WPP. 5 Rachleff do Wiesenthala, 23 grudnia 1971; Wiesenthal do Rachleffa, 30grudnia1971, WPP. 6 Robert Edwin Herzstein, Waldheim, The Missing Years, Paragon, New Y01·k 1989, s. 265 i nast.; Oliver Rathkolb, Waldheims CIA Akte, w: Barbara Tóth i Hubertus Czernin (red.), 1986~ Das]ahr, das Ósterreich veriinderte, Czernin Verlag, Wien 2006, s. 96 i nast. 7 Raport BDC, 20 marca 1979; Simon Wiesenthal, My Strnggle Against Nazis, SWAW, teczka Panorama; Simon Wiesenthal, Prawo, nie zemsta. 8 Wiesenthal, rozmowa z Hellą Pick, IWM, Accession 20823, Reel 6; Wiesenthal do Van Dama, 22grudnia1967, WPP. 9 Wiesenthal do Kutschery, 3 lipca 1967, WPP. 10 Wiesenthal do Seidmana, 6maja1981, WPP. u Wiesenthal do Waldheima, 31 lipca 1979; Waldheim do Wiesenthala, 5 grudnia 1979, WPP. 12 Simon Wiesenthal, Leon Zelmans Angrijfe auf Simon Wiesenthal, „Der Aus; weg" 1995, nr 2, lipiec, s. 3. 13 Wiesenthal do Boutbiena, 15 lutego 1991; Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 320; Leon Zelman, Ein Leben nach dem Oberleben, Kremayer i Scherriau, Orac, Wien 2005, s. 192. 14 Stenogram rozmowy między Wiesenthalem, Singerem i innymi, bez daty; Mendelsohn do Wiesenthala, 6kwietnia1987, SWAW, teczka Waldheima. 15 Tóth i Czernin (red.), Das Jahr.•., s. 15 i nast.; Wywiad z Ferdynandem Trauttmansdorffem, 17 maja 2006. 16 „The New York Times': 4 marca 1986, s. 1.
512
17
SZYMON WIESENTHAL
Silles i Stergar, Wywiad z 1 czerwca 2006.
18
WaldlJeim Says His Past Was Misreprese11ted „The New York Times': 6 marca 1986, s. A6. 19 Wywiad z Trauttmansdorffem, 17 maja 2006. 20 Waldheim do Wiesenthala, 14października1997, WPP. 21 Wiesenthal do Elitzura, 22 maja 1986, Wiesenthal do Eliota, 18 września 1997, SWAW, teczka Waldheima. 22 Wiesenthal do Berkowskiego, 8 października 1986, SWAW, teczka Waldheima; Rubinstein do ministra sprawiedliwości, 30maja1986, YVA 04/274. 23 Rosenbaum i Hoffer, Betrayal..., s. 155; zob. również Waldheim, War Criminal, „Jewish Press': 20 czerwca 1986, s. l. 24 Anonimowy list, bez daty, SWAW, teczka Waldheima; Positive und Negative Waldheim Zuschriften, AIKGW, XXX, dfb 85. · 25 Simon Wiesenthal, Prawo, nie zemsta, s. 325. 26 Wiesenthal do Foxmana, 6czerwca1986, SWAW, teczka Waldheima. 27 Rosenbaum i Hoffer, Betra.yal..., s. 437 i nast.; Bericht der Internationalen Kommission von Militarhistorikern, w: Sache des Ósterreichischen Bundesprasidenten Kurt Waldheim, łuty 1988, SWAW, teczka Waldheima; zob. równiei Kurt Waldheim, Die Antwort, Amalthea, Wien 1996. 28 Bronfman w „Der Spiegel': 1986, nr 49, s. 47 i nast. 29 Elisabeth B. White, Barring Axis Persecutors from the United States: OSI „Watch List' Program'', United States Attorneys' USA Bulletin, Office of Special Investigations, styczeń 2006, t. 54, nr 1, s. 19 i nast. 30 Sher do Wiesenthala, 18kwietnia1990, SWAW, teczka OSI. 31 Wewnętrzna korespondencja udostępniona dzięki uprzejmości Eli Rosenbauma. 32 Konieczny-Oroglia do Singera, 2 maja 1986, oraz towarzyszące noty Elitzura do Jerozolimy (kopie telegramów), udostępnione dzięki uprzejmości Eli Rosenbauma. 33 Wewnętrzna nota, 1grudnia1986; Rosenbaum do Van Leera, 13 paździer nika 1987, udostępnione dzięki uprzejmości Elie Rosenbauma; Wiesenthal do Tamira, 4czerwca1986; Tamir do Wiesenthala, 10 lipca 1988, WPP. 34 Sher do Wiesenthala, 18 kwietnia 1990, SWAW, teczka OSI. 35 Wiesenthal, rozmowa z Hellą Pick, IWM, Accession 20823, Reel 9. 36 „Żyd" do Wiesenthala, 21 maja 1986, SWAW, teczka Waldheima. 37 Berkowsky do Wiesenthala, 2 października 1986; Wiesenthal do Berkow1
PRZYPISY
513
skiego, 8 października 1986; Lerner do Wiesenthala, 17 czerwca 1986, SWAW, teczka Waldheima. 38 Hier do Shultza, 16kwietnia1986, Hier do Singera, 17kwietnia1986, udostępnione dzięki uprzejmości
Eli Rosenbauma; Shonfeld do Greenberga, 20 maja Wiesenthala, 21 kwietnia, 22 kwietnia, 16 maja i 19 maja
1986; Oświadczenia 1986, udostępnione dzięki uprzejmości Eli Rosenbauma. 39 Wiesenthal do Hiera, 28 maja 1986 WPP. 40 Wiesenthal do Hiera, 2 czerwca 1986, WPP. 4 J Spijer do Wiesenthala, 31stycznia1986; Siegan do norweskiego komitetu
noblowskiego, 15 stycznia 1986, WPP. 42 Wiesenthal do Hiera, 21 marca 1985, Spijer do Wiesenthala, 31 stycznia 1986, WPP. 43 Hier do Wiesenthala, 27 marca 1985, WPP. Wiesenthal do Eliczura, 2 października 1986, WPP. Wiesenthal do Schilde, 17 stycznia 1986. 46 Wywiad z Hi.erem, 9 marca 2007; Wywiad z Rosenem, 15 maja 2007; Wywiad z Austraat, 3 maja 2006; Alan Levy, Nazi Hunter, The Wiesenthal File, Barnes i Noble, New York 1993, s. 516. 44
45
47 Jacob Weiseberg, How
to get a Nobel Prize, "New Republic': 10listopada1986,
s. 12-13; Nordeli w rozmowie z Havardem Nygardem, czerwiec 2007, potwier, dził również autorowi, zachowując anonimowość, 20 sierpnia 2007; Wiesenthal w rozmowie z przywódcami Światowego Kongresu Żydów, 2 listopada 1986, dzię
ki uprzejmości Eli Rosenbauma; Wywiad z Eliem Wieselem, 7 czerwca 2007. 48 Rosenbaum i Hoffer, Betrayal.:., s. 357. 59 Tamże, s. 456. 50 Wiesenthal w 1he New York Times': 8 maja 1988, s. BR44; Rosenbaum i Hoffer, Bett·ayal.„, s. 456. SJ Rosenbaum i Hoffer, Betrayal..., s. 303. 52 Wiesenthal do Paulinki, 22września1986, WPP. 53 Rosenbaum i Hoffer, Betrayal..., s. 372-73; Efraim Zuroff, Occupa,tion, Nazi Hunter, The Continuing Search for Perpetrators of the Holocaust, Ktav, New Jersey 1994, s. 317 i nast. 54 Levy, Nazi Hunter.„, s. 233. ss Rosenbaum i Hoffer, Betrayal..., s. 450 i nast. i s. 146. 11
Honorowy dyplom dla łowców Eichmanna, 25 czerwca 2007, udostępniony dzięki uprzejmości Pauliny Kreisberg. 56
514
SZYMON WIBSBNTHAL
Tóth i Czernin (red.), Das Jahr... 58 Haider do Wiesenthala, 3 grudnia 1991, WPP. 59 Wiesenthal do Hiera, Cooper do Wiesenthala, 22maja1995; Raport z dzia, 57
łalności nr 30, 31stycznia1990, s. 5; Raport z działalności nr 31, 31stycznia1991,
s. 8; Raport z działalności nr 32, 31stycznia1992, s. 8, SWAW, biuletyny. 60 Jacob Heilbrun, Waldheim and His Protectors, „The New York Times" (Book Review), 10 października 1993, s. 9; zob. również Rosenbaum do „The New York Times': 11 grudnia 1993 (listy); Deborah Lipstadt, The Evil That Men Do, „Washington Post': 9grudnia1993 (Book World), s. 3. 61 Wywiad z Martinem Rosenem, 15 maja 2007; zob. również Raport z działa!, ności nr 34, 31stycznia1994, s. 8 i nast., SWAW, biuletyny. 62 Tom Segev, Hamilion hashevii Halsraeli'!" wehaShoa, Keter 1992; Raport z działalności nr 13, 31 stycznia 1973, s. 6; Raport z działalności nr 14, 31 stycz, nia 1974, s. 5; Raport z działalności nr 28, 31 stycznia 1988, s. 2 i nast.; Raport z działalności nr 29, 31stycznia1989, s. 2, SWAW, biuletyny. 63 Raport z działalności nr 13, 31 stycznia 1973, s. 6; Raport z działalności nr 14, 31 stycznia 1974, s. 5; Raport z działalności nr 4, 24 października 1963, SWAW, biuletyny; Aaron Freiwald i Martin Mendelsohn, The Last Nazi, Joseph Schwammberger and the Nazi Past, Norton, New York 1994, s. 239 i nast. 64 Raport z działalności nr 35, 31 stycznia 1995, s. 3; Raport z działalności nr 36, 31 stycznia 1996, s. 1, SWAW, biuletyny. 65 Raport z działalności nr 35, 31 stycznia 1995, s. 3, SWAW, biuletyny; Uki Goni, The Real Odessa: Smuggling the Nazis to Peron's Argentina, Granta Books, London 2002, s. 264 i nast. Lista dialogowa programu „Panorama': 8 lutego 1996, udostępniona dzięki uprzejmości Eli Rosenbauma. 67 Rosen do Dodda, 13 lutego 1996, Rosen do Rosenbauma, 13 lutego 1996, 66
udostępnione dzięki uprzejmości Martina Rosena. 68
Wewnętrzna nota (chronologia Wiesenthala), 6 czerwca 1996, Wiesel do Dod,
da, 28 lurego 1996; wewnętrzny zapis, 12kwietnia1996, udostępnione dzięki uprzej , mości Eli Rosenbauma; Rosen do Richarda, 25 kwietnia 1996, Ugoda do Dodda, 22maja1996, Rosen do Dodda, 24maja1996, Rosen do Wiesenthala, 31 maja 1996, Dodd do Wiesenthala, 14 czerwca 1996, udostępnione dzięki uprzejmości Martina Rosena; Clinton do Wiesenthala, 24 września 1996; Raport z działalności nr 37, 31stycznia1997, SWAW, biuletyny; Wywiad z Martinem Rosenem, 15 maja 2007.
PRZYPISY
5r5
Rozdział22 1
Speer do Wiesenthala, 12 stycznia 1975, WPP.
2
Wywiad z Paulem Sillesem i Michaelem Stergarem, 1 czerwca 2006. 3 Wiesenthal do Speera, 25 października 1974, WPP. 4 Speer do Wiesenthala, I listopada 1974, WPP. ? Wiesenthal do Speera, 7listopada1974, WPP. 6
Speer do Wiesenthala, 12 stycznia 1975, WPP. 7 Wiesenthal do Brandta, 22 stycznia 1971, WPP. 8 Wiesenthal do Schwartza, 8października1975, SWAW, teczka Eichmanna. 9 Schmidt do Wiesenthala, 18maja1946i2sierpnia1946, WPP; Oświadcze„ nie pod przysięgą, 13 czerwca 1946, WPP. 10
War Wiesenthal ein Gestapo,Kollaborateur?,„Profil'; 18listopada1975, s.16 i na.st.
Giinthert do Wiesenthala, 17 września 1956; Wiesenthal do Giintherta, 20 listopada 1956; Wiesenthal do Giintherta, 18 stycznia 1958, WPP. 12 Wiesenthal do Gansa, 1 czerwca 1967, WPP. 11
13
Kopia listu podpisanego przez Wiesenthala (bez daty i adresata), WPP. 14 Wiesenthal do Kremera, 23października1979, WPP. L'i Wiesenthal do Adenauera, 9lutego1967, WPP. Helia Pick, Simon Wiesenthal, A Life in Search of]ustice, Northeastern Uni~ versity Press, Boston 1996, s. 244. 17 Wiesenthal do Kirschlaegera, 19 lipca 1983, WPP; zob. również Raport z działalności nr 16, 31stycznia1976, s. 8, SWAW, biuletyny; Wiesenthal do Sacharowa, 17 lutego 1987, WPP. 16
18
Wiesenthal do Kohla, 27 czerwca i 23 sierpnia 1985 (Mengde); Wiesenthal do Kohla, 28czerwca1986 (Berchtesgaden); Kohl do Wiesenthala, 2grudnia1986; Wiesenthal do Kohla, 12grudnia1986 (Światowy Kongres Żydów); Wiesenthal do Szan1ira, 29 marca 1989; Wiesenthal do Kohla, 5 października 1990 (Zjednoczenie Niemiec); Joachim Wagner, ARD w komunikacie prasowym z 7 lutego 1996, udo~ stępnione dzięki uprzejmości Eli Rosenbauma; Wiesenthal do Kohla, 19 kwietnia 1985, WPP; zob. również Wiesenthal do Kohla, 23października1963, WPP. 19 Speer do Wiesenthala, 25 kwietnia 1976; Wiesenthal do Speera, 3 lutego 1977, WPP. 20
Speer do Wiesenthala, 25kwietnia1976, WPP. 21 Wiesenthal do Speera, 9 kwietnia 1976; Speer do Wiesenthala, 5 marca 1977.. WPP.
516
SZYMON WIESENTHAL
22
Speer do Wiesenthala, 4 lipca 1976, WPP. 23 Wiesenthal do Speera, 21kwietnia1977; Hausner do Wiesenthala, 3 czerw, ca 1979; Laden,Waldman do Wiesenthala, 19 stycznia 1987, WPP. 24 Wywiad z Paulem Sillesem i Michaelem Stergarem, 1 czerwca 2006i Wie, senthal do Speera, 27lipca1977, WPP. 25 Wiesenthal do Speera, 15 stycznia 1975, Speer do Wiesenthala, 2 czerwca 1981, WPP. 26 Speer do Wiesenthala, 2 października 1975; Wiesenthal do Speera, 4 listo, pada 1975, WPP. 27 Wiesenthal do Speera, 3 lutego 1977, WPP. 28 Wiesenthal do Speera, 14marca1977, WPP. 29 Speer do Wiesenthala, 5marca1977, WPP. 30 Wiesenthal do Speera, 12 marca 1979; ·speer do Wiesenthala, 20 kwietnia
1979, WPP. 31
Matrias Schmidt, Albert Speer: das Ende eines Mythos, Berlin NZ 2005, s. 206 i nast.; Albert Speer, Betotehej Hareich Haszliszi [W środku Trzeciej Rze, szy], Bustan 1979; Gitta Sereny, Albert Speer: Hi.s Battle with Truth, Picador, Lon, don 1995. 32 Wiesenthal do Speera, 9kwietnia1976, WPP. 33 Speer do Wiesenthala, 14lipca1976i5marca1977; Wiesenthal do Speera, 14marca1977, WPP. 34
Wiesenthal do Speera, 26 lipca 1976, WPP. Helia Pick, Simon Wiesenthal..„ s. 7 i nast.; zob. również Wiesenthal, rozmo, wa z Hellą Pick, IWM, Accession 20823, Reel 13. 36 Relacja Wiesenthala w Yad Vashem, 27 października 1960, s. 56, YVA 35
03/1817. 37 Wiesenthal na procesie lwowskim, 20 grudnia 1966, SWAW, teczka lwowska (08), protokół, s. 2300; Wiesenthal do Brandona, 8stycznia1981, WPP. 38 Oświadczenie pod przysięgą, 13 sierpnia 1954, BKA, Informacja dla kanele; rza, Wiesenthal Box II, teczka 2. 39 McGovern w senacie, 30listopada1979, Protokół z debaty, s. 34, 721; Downey w Izbie Reprezentantów, 3 marca 1980, Protokół z debaty, s. 4, 426; Moses do prezydenta, 4sierpnia1980, udostępnione dzięki uprzejmości Eli Rosenbauma. 40 Wiesenthal na ptocesie lwowskim, 20 grudnia 1966, SWAW, teczka lwow, ska (08), protokół, s. 2292 i 2321. 41 Tamże, s. 2300; Wiesenthal do Brandona, 8 stycznia 1981, WPP.
PRZYPISY
517
42
International Tracing Service Certificate, W-178, SWAW.
43
Wiesenthal, życiorys, 10kwietnia1956 i 17stycznia1953, WPP.
44
Maria Sporrer i Herbert Steiner (red.), Simon Wiesenthal, Bin Unbequemer
Zeitgenosse, Orac, Wien 1992, s. 44; Simon Wiesenthal, Mordercy są wśród nas, s. 9. 45
Wiesenthal do Brandona, 8stycznia1981, WPP.
46
Sporrer i Steiner, Simon Wiesenthal..., s. 34 (4 lipca); Wiesenthal na procesie lwowskim, 20grudnia1966, SWAW, teczka lwowska (08), protokół, s. 2290; Rela, cja Wiesenthalazło:żona w Yad Vashem, 27października1960, s. 4, YVA 03/1817 (6 lipca); Rozmowa Wiesenthala z amerykańskim śledczym Kurtem Pongerem, 27 maja 1948, YVA M9/818 (8 lipca); Wiesenthal., Mordercy są wśród nas, s.14. 47
Simon Wiesenthal, Fuhrergeburtstag, YVA M9/63.
48
Simon Wiesenthal, Urodziny w obozie koncentracyjnym, w: Israel Cohen
(red.), Sefer Buczacz [Księga Buczacza], Am Oved, Tel Aviv 1956, s. 295. 49
Pick, Simon Wiesenthal ..., s. 61; Wiesenthal, Mordercy są wśród nas, s. 15;
Raport z działalności nr 30, 31stycznia1990, s. 8, SWAW, biuletyny. so Oskarżenie przeciw Waldkem, YVA TRl0/48, s. 45.
si Wiesenthal na procesie lwowskim, 20 grudnia 1966, SWAW, teczka lwowska
(08), protokół, s. 2288 i nasr., Relacja Wiesenthala w Yad Vashem, 27 października 1960, YVA 03/1817, s. 60. 52
Israel Gutman (red.), Encyclopedia of the Holocaust, t. 2, Macmillan, London
1990, s. 733. 53
Zeznanie Wellsa na procesie Eichmanna, The Trial ofAdolfEichmann, Record
of Proceedirigs in the District Court of Jerusalem, t. 1., State of lsrael, Ministry of Justice,Jerusalem 1993, Session 22, l·maja 1961, s. 364. 54 lrene Sagal-Grande, H. H. Fuchs, C.F. Reuter (red.) ]ustiz und NS,Verbre,
chen, University Press, Amsterdam 1978, t. 18, s. 744 i nast. 55
Relacja Wiesenthala w Yad Vashem, 27października1960, YVA 03/1817, s. 60.
56
Sporrer i Steiner, Simon Wiesenthal.„, s. 42; Zeznanie Wiesenthala, 6 czerw-
ca 1961, s.14, SWAW, teczka Dygi; Wiesenthal do Pernera, 6maja1967, WPP. 57
Simon Wiesenthal, KZ Mauthausen, IBIS, Linz 1946; Firing SquadJ „Life:
11 czerwca 1945, s. 47 i nast.; Simon Wiesenthal, Denn sie wussten was sie tun,
Zeichntmgen u11d Aujzeichnungen aus dem KZ Mauthausen, Deuticke, Wien 1995; Pick, Simon Wiesenthal ..., s. 76. ss Tom Segev, Hamilion hashevii Haisraelim wehaShoa, Keter 1992, s. 106. 59
Zeznanie Wiesenthala w Yad Vashem, 27 października 1960, s. 11; Pick,
Simon Wiesenthal..., s. 31 i dalej.
518
SZYMON WIESENTHAL
60
Schmidt do Wiesenthala, 2 sierpnia 1946, WPP. 61 Pick, Simon Wiesenthal..., s. 62. 62 Zvika Dror (red.), Dapei Edut (Kartki relacji], Kibuc Lohamej Hagetamot 1984, s. 732. 63 Friedman do Wiesenthala, 20kwietnia1994, WPP. 64 Wywiad z Friedmanem, 12 czerwca 2006. 65 Wiesenthal w rozmowie z amerykańskim śledczym Kurtem Pongerem, 28 maja 1948, USNA, M1019/79/460; Relacja Wiesenthala w Yad Vashem, 27października1960, s. 60. 66 Wiesenthal, życiorys, 15września1946, WPP. 67 Relacja Wiesenthala złożona w Yad Vashem, 27października1960, s. 60. 68 Wiesenthal do Speera, 26lipca1976, WPP. 69 Wiesenthal do gazety„Profil': 2sierpnia1988, WPP. 70 Sitnon Wiesenthal (red.), Projekt ]udenplatz Wien, zur Konstruktion von Erinnerung, Wien, Zsolnay 2000; Matti Bunzel, On the Politics and Semantics of Austrian Memory: Vienna's Monument against War and Fascism„,History and Me~ mory~jesień/zima 1996, t. 7, nr 2, s. 7 i nast. 71 Raport z działalności nr 36, 31stycznia1996, s. 7, SWAW, biuletyny. 72 Wiesenthal do Sacharowa, lutego 17 1987, WPP. 73 Raport z działalności nr 33, 31stycznia1993, s. 5, SWAW, biuletyny. 74 Raport z działalności nr 34, 31stycznia1994, s. l, SWAW, biuletyny. 75 Raport z działalności nr 36, 31 stycznia 1996, s. 4, SWAW, biuletyny. 76 Raport z działalności nr 39, 31 stycznia 1999, s. 5; Raport z działalności nr 41, 31 stycznia 2001, s. l; Raport z działalności nr 42, 31 stycznia 2002, s. 2, SWAW, biuletyny. 77 Silberbauer do Wiesenthala, 12 listopada 1989; Wiesenthal do Silberbauera, 2stycznia1990, WPP. 78 Wiesenthal do Friedmana, 26 września 2002, WPP. 79 Wiesenthal do Rosena, 22 maja 2003, udostępnione dzięki uprzejmości Ro~ sena. 80 Rodzinne filmy wideo, udostępnione dzięki uprzejmości Racheli Kreisberg; Katalog z licytacji publicznej nr 328, wrzesień 2006, udostępnione dzięki firmie Heinricha Kohlera, Wiesbaden; Wywiad z Rosenem, 15 maja 2007. 81 Wywiad z Rozą,Marią Austraat, 3 maja 2006; Austraat do Fischer, 22 grud, nia 2005, udostępnione dzięki uprzejmości Rozy~Marii Auscraat.
INDEKS
Abdallah Il ibn Husajn, król Jordanii 20 Ableitinger Johann 273-276, 319 Adenauer Konrad 256, 333, 376, 435 Adler Edmund 466 Adler Wiktor 3 23 Adunka Evelyv 250 agent nr 156 (z Polski) 211-213, 257 Agnon Szmuel Josef, właśc. Szmuel Josef Czaczkes 42, 43, 45, 47-50, 218 Ahroni Zwi 165, 193 Alberti Erwin 227 Alberti Leo 226 Alberti Stefania 226, 227 al,Husseini Hadż Muhammad Amin, mufti palest. 25, 104-107, 133, 172, 178,242,244 Allende Salvador 371 Alper Mark 270 Ałtmann Klaus zob. Barbie Klaus Altmeyer Heinz zob. Weibel,Afcmeyer Heinz Amic Meir 8, 188, 251 Arafat Jasir 3 27, 402, 409 Arendt Hannah 176-178, 235, 236, 267, 384 Arlozow Haim 278 Arnall Ronald E. 394 Arnolds Peter 66, 156, 157 Artur, więzień obozu we Lwowie 264, 265
Ashbel Dan 8 Auriol Vincent 109 Austern Ines 8 Austraat Roza,Maria 7, 308, 455, 456
Avidov Avi 8 Avner Gerszon 281 Avneri Uri 248, 327 Awidan Szymon 29 Awidow Icchak, vel Pasza Reichman 29 Bakalczuk Majlech 86 Banda Hastings Kamuzu 357 Barbie Klaus, vel Klaus Alcmann, zw.„Rzeinikiem z Lyonu" 368-370 Barrymaine Herman 245, 246 Bauer Fritz 159, 160, 162, 163, 167, 168, 179,194-196,204,217 Bauer Otto 323 Bauer Yehuda 355, 357, 661 Beatrix, królowa Holandii 20, 356 Beauchamp William Lygon, lord 292 Beethoven Ludwig van 80 Begin Aliza 247 Begin Menachem 83, 110, 246, 247, 327, 386,394,396,397 Behagel von Flammerdinghe Helmur 287 BeinishJecheskiel (Yehezkel) 8, 309 Belsberg Mark 394
Belsberg Samuel 394
520
SZYMON WIESENTHAL
Ben Gurion David 14, 17, 24, 100, 124, 152, 153, 158, 163, 170, 172, 173, 175,178,247,248,256,267,268,447 Benedykt XVI, Ratzinger Josef Alojz, pa, pież 219 Ben,Natan Asher, vel Piernikarz, Pier Artur 8, 25-28, 31, 37, 38, 41, 46, 94, 105,108,320 Bentwich Norman 243 Bergmann Ernst David 108 Berkovsky Peter 4 20 Berlusconi Silvio 428 Bernstein Leonard 347 Bigi, żona Ahmeda 106, 107 Bigi Ahmed 106, 107, 109 Bigi Ikaros 8 Birnbaum Natan 46 Blecha Giinrher 348 Blecha Karl 202, 348 Bloch Gideon, vel Gideon Jordan 37, 38 Bloch Michael 8, 37-40, 91 Blum Yehuda 8 Back Ludwik 218, 340 Boener, ojciec Waltera 378 Boener Walter 378, 379 Bolek, więzień obozu w Mauthausen 265,266 Bell Heinrich 269, 270 Bolschwing Otto Albrecht 390 Burgiba Habib 268 Bormann Martin 128, 191, 215, 220, 246,251,281,424 Bormann Martin, syn Martina, ksią.dz 191 Bom Max219 Brandt Willy 284, 285, 326, 329, 352, 366,433 Braunsteiner-Ryan Hermina, zw. „Klaczą z Majdanka" 206, 207, 287, 339, 340, 387,389 Brausteinerowie, rodzina 207 Breżniew Leonid 254 Broch Herman 31, 212 Broda Christian 228, 273, 274, 279, 284
Bronfman Edgar 406, 413, 418, 436 Brown Jerry 396 Bruckner Anton 80 Brunner Alojz 162, 172, 244, 246 Buber Martin 212 Bucher Ewald 218, 219 Bunzel John H. 8 Burger Anton 32, 453 Bush George W. 20 Bush Laura 20 Busz Basia 68-70, 72, 76 Busz Maks 68-73, 76 Busz Paulina, vel Paulina Krodkiewska 68-73, 75, 76 Canetti Elias 268 „Carlos" zob. Sanchez !lich Ramirez Carter Jimmy 18, 362, 385, 395, 397, 406,441 Cavani Liliana 295 Ceau~escu Nicolae 282 Chamberlain Neville 292 Chaplin Charlie 102, 268 Chassin, robotnik żyd. ze Lwowa 66 Chimanovitch Mario 8, 338, 339 Chomsky Marvin 385 Chruszczow Nikita 55, 254 Churchill Randolph 3 96 Churchill Winston 187, 396 Clinton Bill 353, 430 Cohen,Abarbanel Shlomo 167, 168 Cohen Arthur 401 Cohen Esti 20 Cohn Meilach 145 Cooper Abraham 395, 397, 399, 402, 406,428 Crossman Richard 95 Cyrankiewicz Józef 82 Czaczkes, rodzina 42, 43, 45 Czaczkes Szmuel Josef zob. Agnon Szmuel Josef Czernin Herbertus 414
l
!ND BKS
Dagan Avidgor 310, 312, 314, 324, 325, 327 Dalajlama 353 Dan Szajke 119 Dante Alighieri 446 de Gaulle Charles 220, 289 Degrelle Leon 155 Demianiuk Iwan, vel Demjanjuk John, zw.„Iwan Groźny" 391 Dershowirz Alen 426 Diamant Manus 27, 28, 30 Diner Dan 8 Dodd Christopber 429, 430 Dodd 1homasJ. 429 Douglas Kirk 398 Dreiser Theodor 28 Dukes Eva 9, 345-347, 451, 455 Dulles Allan 134 Dulles John Foster 134 Dyga Richard 444 Eban Abba 249, 255 Ebed Imhied 233 Eicb mann Adolf, „Ricardo Klement'; „Cle-menś:„Klemens" 8, 19, 20, 23-36, 38-41, 99, 104-107, 114, 115, 117- 125, 127, 132-136, 141, 153, 154, 157-168, 170-179, 181-183, 185~ 188, 191,193,195,197,198,201,204,214, 216,217,220,223,226,227,235,237, 238, 244, 250-252, 256, 269, 280, 298, 300, 312, 314, 318, 331, 332, 334, 351, 355, 365, 373, 380, 384-386, 390,391,409,412 Eichmann Klaus, syn Adolfa 159, 168 Eichmann Otton, brat Adolfa 27, 28, 117,165 Eichmann Veronika, z d. zob. Liebel, żona Adolfa 26, 28, 31, 32, 34, 35, 38-40, 117-119, 161,163-165,252, 453 Eichmannowie, rodzina 26-28, 39, 117, 118,161,163-165 Eisen berg A ki ba 341
52r
Eisenhower Dwight 133, 140 „Elazar Mordechaj" 8, 209, 239, 247, 314 Elie, chłopiec z getta w Łodzi 264 Elitzur Michael 419 Elżbieta II, królowa W Brytanii 456 Elżbieta von Wittelsbach, zw. Sissi, cesarzowa Austrii 212 Erhard Sophie 356 Erren Gerhard 285, 287 ErtlJosef 335 Eschel Arie 107, 119-121, 132 Eszkol Levi 251 Fahmi Israel 305 Faruk, król Egiptu 252 Fehringer Anthon,,,Tony" 76, 77, 127 Fehringerowie, rodzina 127 Feldsberg Ernst 204 Fest Joachim 306 Figl Leopold 149 Fischer Heinz 328, 329, 456 Fischer Karl Josef 130 Flawiusz Józef 155 Foksman Abe 418 Fonda Jane 398 Forsyth Frederick 213, 289-295, 301 Franciszek Józef I, cesarz Austrii 44, 47, 49,191,212 Franco Francisco 187 Frank Anna 198-202, 206, 250, 359361, 383, 385, 386, 415, 454 Frank Leo zob. Maier Leo Frank Leo Maks 301, 302 Frank Otto 201, 359, 360 Frank-Maier Leo zob. Maier Leo Frankfi.irter Dawid 154 Frankowie, rodzina Anny 200, 360 Freud Zygmunt 32, 51 Freudenheim Irene 337, 338 Freundowie, rodzina amer. 388 Friedlander Saul 267 Friedman Aleksander 9, 215, 271, 449 Friedman Chaya 454
522
SZYMON WIESENTHAL
Friedman Philip 444 Friedman Tuwia (Tadek, Tuviah) 9, 26, 27,31,41, 127, 128, 137, 158, 161163, 166, 168, 171, 172, 179, 216, 365, 366, 397,449, 455 Friedmanowie, rodzina Tuwii 68, 448, Frischenschlager Friedhelm 413 Fruchr Bernard 145 Friihbauer Erwin 276 FurcewaJekaterina 254 Gabler Julius 196 Gandhi Mahatma 398 Gehlen Reinhard 121 Gephardt Herman P. 337 Gilad Michael zob. Goldman Michael Gilbert Martin 401 Gleissner Heinrich 111-113, 148 Globke Hans 256, 257 Globocnik Odilo 233, 234 Goebbels Josef 102 Goth Amon 76 Goethe Johann Wolfgang von 45, 435 Goldman, sekretarka biura ORT w Wied~ niu 143 Goldman Albert 169 Goldman Michael, vel Michael Gilad 427 Goldmaru1 Nahum 120, 121, 132, 134136, 158, 172, 173, 205, 256, 406, 407 Goring Hermann 214, 306 Gottfried, uchodźca z Polski 91, 92 Grass Gunter 268 Gratz Leopold 274, 277, 280 Greene Graham 190, 268, 412 Grelka Frank 9 „Greta': agent Mossadu 258 Grossman Meir 52 Gtosz Jenny 9 Grosz Paul 91 313 Grunwald Cecilie 9 Giinthert, żona Heinricha 434 Gunthert Heinrich 60, 64, 66, 342, 433, 434
Guriel Boris 108 Guscloff Wilhelm 154 Habel Herbert 238, 239 Hacker Ivan 329 Hagen Herbert 367, 368 Hahn Ludwig 285, 287 Haider Jorg 426 Halevi HaivriJosefBen zob. Torres Luis de Halperin Icchak 51, 53, 56, 61 Hancock Ian 363, 364 „Hans': inżynier niem., informator Wie, senthala 125 „Hansl': zbrodniarz z Guzen U 128 Harel Isser 39, 120, 136, 158, 159, 166-168, 171, 179, 188, 191, 193, 251, 314,425 Harlan Veit 102 Harris Deborah 9 Harrison Earl 84 Harrisowie, rodzina amer. 388 Hart, urzędnik amer. 134 Hausner Gideon 172, 174, 175, 256, 312, 351, 352, 361-363 Heine Heinrich 45 Heinrichsohn Ernst 367, 368 Heisenberg Werner 219 Helmer Oskar 111 Herman Lothar 159, 160, 163, 168, 179 Herzl Theodor 14, 31, 95 Heusgen Christoph 9 Heydrich Reinhardt 285 Hier Marvin 9, 393-404, 420-422 Hilberg Raul 384, 385 Himmler Heinrich 24, 104, 231, 232, 353,431,438,446 Hitler Adolf20, 42, 48, 52, 54, 56, 57, 80, 99,102,104,128,142,153,177,220, 225, 232, 256, 336, 338, 372, 381, 414, 417, 420, 431, 432, 434, 436, 437,439,443,445,446,448,455,456 Hochrainer Richard 311 Hodik Avshalom 9
~
J
J J
1 } }
ł
ł
INDEKS
Hofbauer Carmen 250 Hoffman Chaim zob. Jahil Chaim Hoffinan Duscin 398 Hofmannstahl Hugo von 31 Holtzman Elisabeth 389 Hotrl Wilhelm 118, 122, 123 Hrdlicka Alfred 451, 452 Hudal Alojs, bp austr. 125, 127, 291 HufJules 9, 215, 216, 311-213 Hunt Swanee 9 Huntze Otto 157 Husajn, król Jordanii 242 Huxley Julian 268 Inbar Avner 9 Innitzer Theodor, kard. 102 Irving David 201 Iszaj Ahron Hurer 26, 29 ,,Iwan Groźny" zob. Demianiuk Iwan Jacobi Bruno Nachman 218 Jacoby Derek 294 Jahil Chaim, vel Chaim Hoffman 107 Jenny Alfred H. 369, 370 Jerter Eugen 157 „Johann T.': niem. informacor Wiesentha~ la 193 John Michael 9 Johnson Lyndon Baines 384 Jordan Charles 169
Jordan Gideon zob. Bloch Gideon Józek, więzień obozu we Lwowie 264, 265
Juliana, królowa Holandii 307, 396 Junicman Szymon 83, 110 Jurralah Mussa 106 Kahane Karl 210, 282, 329 Kalmanowicz Abraham 133, 134, 136 Kaplan~Feuereisen Onu-y 9 Karadżić Radowan 353 Karasek Franz 330 Karbach Oskar 131 Karl S., esesman niem. 262-266
Karol XVI Gustaw, król Szwecji 307 Kasberger, funkcjonariusz niem. służby bezpieczeństwa 162 Kasrner Erich 219, 268 Kasrner Rezso 24, 30, 104, 152, 153, 248 Katharina Edith 87 Katz Herman„,Hy" 386-388 Karz Othmat 190, 193, 227 Katzman Avi 9 Kaul Friedrich 256 Keinan Amos 154 Kelly Dermond 388 Kelly Kevin 388 Kennedy John F. 201, 254, 293, 385 Kennedy Robert 218, 219, 241 KenyattaJomo 268 Kiesinger Kurt George 366, 367, 435 Kingsley Ben 398, 446, 448 Kirschlager Rudolf 313, 314 Kissinger Henry 363 „Klacz z Majdanka" zob. BraunsteinerRyan Hermina Klar Zoltan 226 Klarsfeld Beate 9, 365-371, 419, 435 Klarsfeld Serge 9, 366-368 Klaus Josef 210, 220, 280 Klein Eliot A. 388 Klein Erich 9 Klein Pedro 374 Kohl Helmut 371, 376, 435, 436 Kohlrautz Adolf 60, 64, 65, 67, 342, 433,
446 Kolb Ernst 103 Koller, oficer SS 445, 446 Kolonko Adolf 444 Kolumb .Krzysztof349-352 Konig Franz, kard. 267, 356 Kowner Abe 29, 30 Krawczuk Leonid 453 Kreisberg Paulinka, z d. Wiesenthal, córka Szymona 7, 20, 51, 89, 103, 104, 118, 139, 146, 147, 156, 173, 191,
211,252,345,434,438
524
SZYMON WIESENTHAL
Kreisberg Rachel, wnuczka Simona 7, 455 Kreisky, rodzina 309, 315, 331, 342 Kreisky Bruno 8, 49, 150, 273, 275-284, 303-305, 309-312, 314-331, 335, 336,341-343,347-348,350,434,437 Kreisky Paul (Szaul) 309, 310, 316, 325, 342 Kreisky Peter 9, 310, 316, 317 Kreisky Yossi 309, 310 Krell Wilhelm 203-205, 210, 282, 440 Kremer, oficer Stasi 259 Krodkiewska Maria 68 Krodkiewska Paulina zob. Busz Paulina Krumey Herman 31, 157 Krysia, dziewczynka żyd. z Lwowa 69 Kuenher Claudia 9 Kulkin Misza, właśc. Wiesenthal Szy, mon 255 Kurcwil Hermina 87 Kurcwil Moses 87 Kushnir Avraham 9 Kutschmann Walter 336 Landau Mosze 226 Laskow Chaim 29 Lehner Brigitte 7 Leisslet Kiep Walcher 241 Lenin Włodzimierz 55 Leonardo da Vinci 116 Lerch Ernest 283, 284 Lerner Alfred 420 Levi Alen 168 Levi Primo 267 Levin lra 372, 373 Levin Kurt 33, 37, 39 Levin Mayer 359-361 Levy G.S. 388 Lewin Kurt 148 Liebel,Eichmann Veronika zob. Eich, mann Veronika, żona Adolfa Lingens Ella 271, 272, 355 Lingens Michael Peter 8, 214, 215, 271, 316,327,329,341,342,414
Lischka Kurt 367 Livnat A. 251 Lobo Karlis 286 Lola, siostra Pauliny Busz, krawcowa 68-73 LondonJaron 367, 368 Liibke Heinrich 257 Ludolph Manfred 369 Lukas Karl 32 Maier Leo, vel Leo Frank, Leo Frank,
Maier39,40,121,122,297-302 Maierowie, rodzina 299 Mandel Doron 8 Mandel Maria 271, 272 Mandel Osnat 8 Mandel Szulim 92 Mandel Yuval 8 Mandela Nelson 268 Mann Abby, właśc. Abraham Goodman 398 Mao Zedong 254 Marboe Peter 9 Marcus Elsa 194-196 Marcuse Herbert 267 Marks Karol 55 Martin Luther King 385 MasonJackie 398 Mason James 373 Mass Chaim 173 Mast Heinrich 120, 121, 123, 135, 136, 159 Matejka Victor 277, 345 Meidan Rafael 8, 187-189, 193, 194 Meier Golda 179, 218, 303-305 Mendelsohn Martin 9, 371, 406 Mengele, rodzina 194, 195, 252, 380, 381 Mengele Josef 128, 191-196, 220, 240, 251,252,372-382,400,411,424 Mengele Rolf 191, 193, 194, 374, 381 Menuhin Yehudi 85 Mergili Gertrude 7 Milhaud Darius 358
INDEKS
Miller Arthur 218, 268 Mitterrand Frani;ois 402 Mołotow Wiaczesław 55 Moors, bracia, Holendrzy 287 Maser Josef 276 Moskovitz Jose 9, 373, 374, 428 Mozart Wolfgang Amadeusz 80 Muhammad Ali, właśc. Cassius Marcel~ lus Clay,Jr. 20 Miiller, żona Heinricha 251 Milller Cyla zob. Wiesenthal Cyla Miiller Heinrich 251 Miiller Peter 426 Miillerowie, rodzina Cyli Wiesenthal 54, 89,222 Muregger, podoficer Stasi 259 Murer Franz, zw. „Rzeźnikiem z Wilna"
114, 115,128, 197,198,284,415 Musner Lutz 9 Mussolini Benito 52, 187, 278
Naser Gamal Abdel 234, 252 NegreJli, rodzina przedsiębiorców austr. 308 Newman Paul 398 Niemoller Martin 267 Nordli Odvar 423 Novitch Miriam 357 Nygaard Haavard M. 9 Oberlander Theodor 58, 179, 333-336, 342 Olah Franz 205 „Olek" zob. Sternberg Icchak Olivier Laurence 372, 373, 398 Óllinger Hans 276, 277 Owens Jesse 20 Ozick Cynthia 267
P
525
ParsoffMarvin 388 Patish Icchak 305, 309 Patton George 81 Paweł VI, papież 397 Pearlman Mesze 105, 124, 178, 179 Peck Gregory 373 Perez de Cuellar Javier 417 Perner Hans 328 Perain Philippe 155 Peter Friedrich 312-314, 317-319, 410 Petlura Semen 50, 453 Pick Anton 282 Pick Helia 45, 75, 123, 440, 447 Pick Roza 98 Pier, Piernikarz Arcur zob. Ben~Natan As her Pinochet August 371 Poleks Feiwel 153, 154 Polzer Kurt 347 Ponger Kurt 122, 123 Popper Hans 9 Porat Zeev 206 Posner Gerald 381 Priebke Erich 428 Puszman Fritz 189
Quisling Vidkun 15 5 Raab Julius 150 Raanan Giora 187 Rabin Icchak 248, 343 Rabinovici Doron 9 Rachmud Sami 186 Rafael Gideon zob. Rufer Gideon Rajakowitsch (Raja) Erich 181-184, 200, 431 Rapp James 252, 253 Rapp Teolinda 252, 253 Rathkolb Oliver 9 Ratzinger Josef Alojz z.ob. Benedykt XVI, papież Raułf Walter 126, 370, 371 Reagan Ronald 363, 371, 420-422, 436
526
SZYMON WIESENTHAL
Reder Walter 413 Reichman Pasza zob. Awidow Icchak Reno Janet 430 ReshefTzali 9 Ribbentrop Joachim von 55 Rimland Ingrid 377-380 Robinson Nohemia 137, 138 Rodensky Szmuel 294 Roeder Manfred 306 Rokach Israel 12 Rokita Richard 156 Ronsac Charles 249 Rosch Otto 276, 281, 282, 332 Roschmann Edward, zw. „Rzeźnikiem z Rygi" 290, 291, 293-297, 373 Rosen Jona 119 Rosen Martin 9, 368, 379, 386, 388, 392, 395, 422, 429 Rosen Pinhas 178 Rosenbaum Eli M. 8, 136, 405-407, 410-413, 415, 4l9, 423-426, 429, 430 Rossini Gioachino 185 Roth Gerhard 105 Rothschild Edmund de 210 Różańscy, rodzina z Lublina 66, 67 Ruckerl Adalbert 246 Rudolf Habsburg, arcyksiążę austr. 212 Rufer Gideon, vel Rafael Gideon 25-27 Rusinek Kazimierz 82, 256 RusseU Bertrand 268 Ryan Alan 406 Ryan Hermina zob. Braunsteiner-Ryan Hermina „Rzeźnik z Lyonu" zob. Barbie Klaus „Rzeźnik z Rygi" zob. Roschmann Edward „Rzeźnik z Wilna" zob. Murer Franz Sabukodcbek Egon 428 Sacharow Andriej 353, 436, 452 Sade Donatien-A lphonse-Franc;:ois de, markiz446 Sahar Jeheskel 84, 141, 162, 164- 166
Sanchez Ilich Ramfrez,„Carlos" 326 Sartawi Isam 327 Sartor Helmar 9, 146, 147 Sassen Will 172 Schaller Wilhelm 331, 332 Schell Maksymilian 294
Schell Maria 294 Schieder Peter 412 Schiller, sierżant niem. 59 Schiller Friedrich von 45, 435 Schlemmers Johann 109 Schmidt Heinrich 9 Schmidt Helmut 395, 397, 402 Schmidt Margit 8, 303 Schmidt Werner 433, 448 Schneider Gertruda 296 Schnitzer Artur 31 Schorr Daniel 201 Schrarnm Hilde, z d. Speer 433 Schrimm Kurt 8 Schiile Erwin 161, 162 Schultz George 420 Schwammberger Josef 196, 427, 428 Schwartz Peter 9 Schwammbergerowie, rodzina Josefa 196 Schwartzman Arnold 398 Schwend Friedrich 369, 370 Sedelmeier Hans 194-196 Seidman Hille! 411 Sereny Giera 239, 336 Servatius Robert 174 Sheck Zeev 274, 281, 282 Sher Neal M. 391, 419 Shirer William 142 Shraberman Mark 9 Silberbauer Heinz 454 Silberbauer Karl 199-201, 206, 250, 454 Silberschein Abraham 47, 96, 97, 105, 107,130,141,153 Silberschein Fanny 140 Sills Paul 9, 271 Simmel Johannes Maria 301 Simon Michael 204, 205, 209, 210
IND BKS
Sinatra Frank 398 Singer Israel 407, 413, 417, 418, 420 Sinowatz Fred 413 Skapel Harald Fredrik 287 Skorzeny Otto 126, 187-189 Smerdka Franz 270 Sohn Leon 75, 76 Sonnenschein, uchodźca żyd. 144, 145 Sotro Liad 20 Speer Albert 431-433, 436-439, 450,
451 Speer Hilde zob. Schramm Hilde Speer Margaret 438 Spielberg Steven 76 Spiess Alfred 239 Sporer Maria 54 Springer Axel 201, 409, 410 Stalin Józef 55-57, 187, 254, 256 Stangl Franz (Paul) 128, 223, 228-241, 245,250,251,336,337,370,386,387 Stangl Teresa 230, 231, 237, 238 Stangl-Habel Brigitta 231, 238, 240 Stanglowie, rodzina 229-231, 237, 239 Steele Jonad1an 255 Steinberg Elan 417 Steinbruch Arao 240 Steiner Herbert 54 Stergar Michael 9, 271, 431 Sternberg Icchak, „Olek" 68, 69, 71, 72, 76,448,449 Sternbergowie, rodzina Icchaka 68 Strauss Franz Josef 358, 396, 397 Strauss Richard 31 Streckenbach Bruno 285 Strossner Alfredo 376 Svoray Yaron 403 Sygal Milchman Adela 63 Szamir Icchak 436 Szaretr Mosze 149 Szaron Ariel 20 Szczaranski Anatol 397 Szeimann Artur 67, 68, 70, 71, 76 Szeimanowa, żona Artura 68, 70
527
Szekspir William 216 Szolem Alejchem 47 Tabbara Acram 109 Tamari, przedsiębiorca palest. 242, 243 Tamir Szmuel 153 Tarra, żona Valentina 118 Tarra Valentin 115-119, 124, 140, 163 Tarra Walter 9, 117 Taubner Max 286 Taylor Alan John Percivale Taylor Elizabeth 17, 170, 308 Tennenbaum Josef 394 Theodorakis Mikis 452 Tischler Bina 9 „Tony" zob. Fehringer Anthon Torres Luis de, vel Josef Ben Halevi Haivri 350 Trank Richard 9 Trautt:mansdorff Ferdinand 8, 415, 416, 426 T rauttmansdorff Kari E. 415 "Truitt': amer. student, informator Wie, senthala 291, 291 Truman Harry 84 Trumpeldor Josef 278 Tuchman Barbara 268 Tutu Desmond, abp 268 Uchowski Dov 8
190, 191,209 Urban Josef 121, 122 Uris Leon 289 Uścieński Roman 67, 68
Varon Benno zob. Weiser Varon Benno Verbelen Jan Robert 209 Viel Julius 453 Vocelka Michaela 7 Voigt John 294 Wagner Gustaw 336-339 Wagner Herbert Hans 377
528
SZYMON WIESENTHAL
Waldheim Kurt 8 1 257, 275, 330, 375, 407-420, 423, 424, 426, 436, 438, 451, 452 Wałęsa Lech 440 Wallenberg Raul 289, 363 Waltke Oskar 157 Waluś Frank 391 Ware John 381 Warzok Friedrich 73-75, 221, 245, 297 Wasserman Jakob 31 WechsbergJosef 249, 250, 442, 443 Weibel~Altmeyer Heinz 162, 164, 237 Weidnitzer Carl Heinz 332, 347 Weigel Hans 434, 435 Weihs Oskar 277 Weil Eckerhard 341 Weintgarten Abraham 26 Weiser Varon Benno 376 Weiss Aharon 9 Weiss Bruno 347 Weizman Chaim 11, 52 Weller Max 335 Welles Orson 290, 401 Wells Leon 445 Wenzeck Ingo 377 Werner, oficer policji austr. 232 Wiese Ku re 208 Wiesel Elie 9, 268, 358, 359, 363-365, 368,385,421-423,426,429 Wiesel Elisza 364 Wiesentl1al Cyla, z d. Miiller, żona Szy; mona 51, 52, 54-57, 59-61, 63, 64, 66, 67, 79, 88, 89, 98, 103, 104, 146, 147, 211, 213, 220-222, 252, 257, 340,341,343-345,438,447,450,455
Wiesenrhal Dawid, stryj Szymona 98 Wiesenthal Henszl (Aszet), ojciec Szy# mona 43, 46, 48-51, 56, 98, 100 Wiesenthal Hilei, brat Szymona 48, 50, 51 Wiesenthal Israel, stryj Szymona 222 Wiesenthal Szymon, passim Wiesenthal Rosa, matka Szymona 43, 45,46,48-51,54,57,60,61, 63,252, 447-449 Wiesenthal Paulina zob. Kreisberg Pau; linka, z d. Wiesenthal Wiesenthalowie, rodzina 42, 44-46, 49, 50,54,222,300,438 Wiru:erstein Vojcech 240 Wirth Christian 228, 234, 236 Wisliceny Dieter 25-28, 195, 124 Własow Andriej 106, 155 Wolf Milton 400 Wouk Herman 267 Yarden Gideon 8 Yishai Ron Beni 325 Zechner Ingo 9 Zelman Leon 9, 87, 90, 407, 412, 413, 417,424,425,427,431,432,445,453 Zimmerman Szlomo 151, 152 Ziries Franz 224 Zohar Michael Bar 30 Zuloff Efraim 9, 396 Ziindel Ernest 380 Żaboryński Władimir Zeew 52, 54, 246,
278,309
Wiesenthal w swoim biurze rozpoczyna typowy dzień pracy. Przez większość lat pracował bez komputera i tylko fenomenalna pamięć pomagała mu orientować się w rozgardiaszu, który panował zawsze na jego biurku .
•
Szymon i Cyla Wiesenthal krótko po ślubie w 1936 roku. Spotkali się w gimnazjum i po~ zostali razem aż do śmierci Cyli w 2003 roku.
Wiesenthal jako instrukror w organizacji młodzieży syjonistycznej, prawdopodobnje Haszomer Hacair, w swym rodzinnym mieście - Buczaczu. Nawiązując potem do tego zdjęcia, twierdził, że już w młodości nienawidził ubierać się w mundur i nigdy tego nie robił.
W larach trzydziestych, jako student na wydzia# le architektury we Lwowie i Pradze, popierał Zeewa Żabotyńskiego, niekiedy publikując rykatury potępiające projekt podziału Palestyny na dwa państwa.
ka:
E ::I
„„....- n."'.!'l."' :..„, f ""' ' ·r'"H • „
S. \VlcSE-:NTJhlf.
PARrtTION Of PALESTINE
Niemiecki żołnierz we lwowskim getcie. W 1941 roku, kiedy Niemcy zdobyli Lwów, mieszkało tam 160-170 tysięcy Żydów. Pod koniec wojny pozostało ich zaledwie trzy tysiące, wśród nich Szymon Wiesenthal.
.~
Przymusowi robotnicy w obozie koncentracyjnym Płaszów, który stał się znany dzięki filmowi Stevena Spielberga Lista Schindlera. Wiesenthal przetrzymywany był w obozie w roku 1944.
Zamek Hartheim w Austrii służył jako baza do przygotowywania przyszłej kadry obozów zagłady. Nazywany był szkołą morderców. Wiesenthal odkrył jego historię.
Adolf Eichmann. Zanim agen.ct Mossadu porwali go i przewieźli na proces w Izraelu, Wiesenthal odkrył, że Eichmann ukrywa się w Argentynie.
Wiesenthal uwiecznił zbrodnie hitlerowskie w serii grafik. Tu przedstawia zamiar Hitlera, by zmienić cały świat w obóz koncentracyjny.
Obóz koncentracyjny Mauthausen w Austrii, dzień po wyzwoleniu przez wojska amerykańskie 5 maja 1945 roku. Wiesenthal opowiadat: „Wybuchł wielki entuzjazm, ludzie biegli w kierunku czołgów. Również ja biegłem. Wróciłem na czworakach".
Ocaleni z obozu w Mauthausen. Dwieście tysięcy ludzi zostało zamordowanych w obozie. Wielu spośród więźniów zmarło z wycieńczenia po wyzwoleniu.
......,
Wiesenthal przemawia na syjonistycznym zgromadzeniu w jednym z obozów dla przesiedleńców w 1948 roku. Na plakacie napisano w językujidysz: „Wzywa cię kraf Wiesenthal przez całe życie uważał się za syjonistę, choć nigdy nie zamieszkał w Izraelu.
Szymon i Cyla Wiesenthal, 1946. W czasie wojny rozstali nigdy się już nie zobaczą.
się w przeświadczeniu, że
Wiesenthal w drodze do Izraela z urnami z prochami ofiar Zagłady. Pogrzebanie ich w Jerozolimie w 1949 było jedną z pierwszych uroczystości upamiętniających ofiary Zagłady.
Wiesenthal jako architekt zaprojektował mauzoleum upamiętniające Zagładę. Miał nadzieję, że powstanie ono w Jerozolimie. Jego projekty nie zostały zrealizowane, jednak„namiot panuęci" na terenie Yad Vashem przypomina projekt Wiesenthala.
Wiesenthal w swoim biurze z fotografiami dwóch poszukiwanych zbrodniarzy hicie, rowskich. W swych śledztwach współpracował z środkami masowego przekazu, a jego sława pomagała w orrzymywaniu informacji pomocnych w poszukiwaniach zbrodnia, rzy wojennych.
Im bardziej stawał się sławny, tym częściej otrzymywał listy z pogróżkami i antysemickimi wyzwiskami. Segregował je w teczkach oznaczonych literą. M jak miszuges (wariaci).
•
Wiesenthal był podziwiany przez wiele gwiazd Hollywoodu. „Kocham Cię i wszyscy Ciebie potrzebujemy" - napisała mu Elizabeth Taylor na fotografii. Frank Sinatra śpie, wał mu My way.
Z prezydentem Stanów Zjednoczonych Ronaldem Reaganem. Wiesenthal został przyjęty w Białym Domu również przez prezydentów Jimmy'ego Cartera i Billa Clin# tona. Utrzymywał kontakty tałcic z innymi głowami państw.
Wiese11rhal z premierem Izraela Menachemcm Beginem i szefem Centrum Wie# senthala w Los Angeles, rabinem Martinem Hierem. Stosunki Wiesenthala z Beginem były serdeczne, a z Hierem napięte.
So was dart nie verjahren ! .Esto no debe prescribir jamas! This must never prescribe!
I
W 1970 roku Wiesenthal zainicjował światową kampanię przeciw przedawnieniu zdrodni w nazistowskich Niemczech i Austrii. Rozpowszechniał tysiące pocztówek z protestem i napisem: „Nie wolno dopuścić, by to się powtórzyło". Walka zakończyła się sukcesem, przedawnienie unieważniono.
Bruno Kreisky, żydowski kanclerz Austrii, należał do głównych wrogów Wiesenthala. Twierdził, że współpracował on z gestapo. Było to kłamstwo. W archiwum Wiesentha, la przechowywane jest zdjęcie Kreiskiego ze swastyką- w klapie marynarki. Zdjęcie to zo, stało sfaŁszowane.
~RICA SAYS NO
l
TO WALDHEIM!
c:: ~
CU
~
E
SIMON WIESENTHAL CENTER 9760 WEST PICO BLVD.• LOS ANGELES. CA 90035 I (213) 553-9036
Ij
\::!
W l 986 roku Centrum Wiesenthala w Los Angeles rozpowszechniło dziesiątki tysięcy pocztówek przeciw Kurrowi Waldhaimowi, byłemu sekretarzowi generalnemu ONZ, oskarżonemu o zbrodnie wojenne. Wiesenthal odmówił przyłączenia się do tych oskarżeń; zgodnie z jego propozycj
Wiesenthal miał wielu wielbicieli j wrogów, a t;ylko nielicznych przyjaciół. W latach siedemdziesiątych zdobył miłość Evy Dukes z Nowego Jorku. Kiedy się spotkali, miała pięćdziesiąt lat i była powtórnie zamężna.
Dążenie
do schwytania oficera policji, który zatrzymał Annę Frank w Amsterdamie, spowodowało falę uwielbienia w Holandii. Córka Wiesenthala mieszkała tam przez jakiś czas, a i on czuł się tam jak w domu. Utrecht 1995.
1.r.
:.c:...
u" .;.
o ....
„o
Ę
Wiesenthal w czasie produkcji filmu o nim; główną. rolę grał Ben Kingsley. Budapeszt
1988.