1 ROZDZIAŁ 13 SAMUEL ZACZĄŁ COŚ MÓWIĆ ZEE GDY KOBIETA, KTÓRĄ TRZYMAŁ OTWORZYŁA OCZY które były ponownie zielone. Posłała nam wszystkim zdezorientowane...
8 downloads
31 Views
107KB Size
ROZDZIAŁ 13
SAMUEL ZACZĄŁ COŚ MÓWIĆ ZEE GDY KOBIETA, KTÓRĄ TRZYMAŁ OTWORZYŁA OCZY które były ponownie zielone. Posłała nam wszystkim zdezorientowane spojrzenie, jakby nie mogła sobie wyobrazić jak się znalazła tam gdzie była. Wiedziałam dokładnie jak się czuła. Jak tylko zobaczył, że się ocknęła, Samuel wypuścił ją ze starannym pośpiechem. - Przykro mi Ari. Ale upadałaś.....nie dotknął bym cię. Nigdy w życiu nie widziałam czegoś podobnego, Samuel syn walijskiego barda, który podzielał dar swojego ojca dla słów, jąkał się jak zakochany nastolatek. Złapała bluzę Samuela i spojrzała na niego w zupełnym skupieniu - Samuel? Odsunął się od niej, ale powstrzymał się od wyrwania bluzy z jej ręki - Nie mogę dać ci przestrzeni, chyba że mnie puścisz. - powiedział jej. - Samuel? - powiedziała i choć nie zauważyłam tego wcześniej, zdałam sobie sprawę, że jej głos zmienił się gdzieś w połowie ataku paniki i brzmiał zbyt młodo w porównaniu z późnym wiekiem średnim twarzy jaką nosiła. Był również lekko akcentowany, kombinacją brytyjską i walijską lub języków pokrewnych. - Myślałam....patrzyłam, ale nie mogłam cie znaleźć. Po prostu zniknąłeś i zostawiłeś mnie z niczym. Bez wizytówki lub nazwiska. Odsunął się ponownie, i tym razem ona go puściła. Wolno, cofnął się do uszkodzonych drzwi, które oddzielały moje biuro od garażu. - Jestem wilkołakiem. Ariana skinęła głową i zrobiła dwa kroki do przodu - Zauważyłam to kiedy zabiłeś ogary, które przyszły po mnie - Nuta humoru pojawiła się w jej głosie. Dobrze, pomyślałam. Każda kobieta, której pozwolę mieć Samuela musi mieć poczucie humoru. - Kły zniknęły i ogon też. Uratowałeś mnie a potem zostawiłeś, a wszystko co wiedziałam to twoje imię. - Przestraszyłem cię - powiedział ascetycznie. Posłała mu uśmiech, ale zacisnęła ręce - No, tak. Ale wydaje mi się, że ja przestraszyłam cię bardziej bo uciekłeś na.....bardzo, bardzo długo, Samuelu. Odwrócił wzrok od jej spojrzenia, najbardziej dominujący wilkołak w Tri- Cities i nie mógł spojrzeć w jej oczy. Czy nie widział, że jeśli nawet ją wystraszył to ona wciąż go chciała? 1
Spróbowała zrobić kolejny krok w jego stronę i zatrzymała się. Poczułam jej strach, ostry i kwaśny. Cofnęła się od niego z małym westchnieniem. - Bardzo dobrze cię widzieć, Samuelu. - powiedziała- dzięki tobie jestem cała i tutaj przez te wszystkie stulecia po tym jak mój ojciec chciał mnie zniszczyć. Zamiast tego jego ciało karmi jego bestie i drzewa z jego lasów. Samuel pochylił głowę i powiedział do podłogi - Cieszę się, że masz się dobrze i przepraszam, że spowodowałem dzisiaj twój atak paniki. Powinienem zostać na zewnątrz... - Tak. Ataki paniki. Mogą być spore....- Spojrzała na Zee, który był z powrotem na krześle wyglądając na zrelaksowanego jak gdyby spędził ostatnie 10 minut na oglądaniu bardzo nudnej telenoweli - Czy skrzywdziłam kogoś, Sieboldzie? - Nie -powiedział składając ramiona. - Tylko prawdziwie nazwałaś naszego wilka i opowiedziałaś Mercedes i Jessie historię Silver Borne. Spojrzała na mnie, a potem na Jessie, może żeby zobaczyć jak byłyśmy przerażone. Cokolwiek zobaczyła, uspokoiło ją to bo posłała nam nieśmiały uśmiech. - Och to dobrze, dobrze - Jej ramiona się rozluźniły i odwróciła uwagę znowu do Samuela. Nie mam już ich za często. Nie z użyciem śmiertelnych kłów. To tylko psy nieludzi, ich czarna magia ogarnia je i zaczynają polować gdy mnie zobaczą. Tylko wtedy gdy się ujawniam. przygryzła wargę. - Strach?- zasugerował Samuel, ale nie odpowiedziała. Ona również zostawiła wilkołaki. Zauważyłam. - Cieszę się widząc, że twoja magia powróciła - powiedział - Myślałaś, że odeszła. Wzięła głęboki oddech - Tak i przez chwilę byłam z tego zadowolona. - spojrzała na mnie - I to ma wpływ na obecną sytuację Jesteś przyjaciółką Samuela, Mercedes? - I partnerką lokalnego wilkołaka Alfy, ojca Jessie. - powiedziałam. Nie mogłam jej powiedzieć, że Samuel był sam bo to było zbyt oczywiste. Widziałam, że to miało dla niej znaczenie, że Samuel nie należy do mnie. - Zamierzasz - Byłam tak pochłonięta swataniem, że prawie popełniłabym gafę. Zamknęłam usta i wzięłam rękę Jessie. - Pomóc nam znaleźć Gabriela? - Jessie skończyła moje zdanie za mnie. Ariana nie poruszała się wcale jak człowiek, kiedy wróciła na miejsce gdzie siedzieliśmy z krzesłem w ręku; poruszała się jak...wilk, śmiała, pełna wdzięku i silna. Bez patrzenia na Samuela, usiadła. 2
- Zapytaj ją o to co królowa wróżek chce . - powiedziałam Jessie. - Zee powiedział, że ona chce Silver Borne. - powiedziała Ariana - To jest przedmiot mocy, który zbudowałam dla mojego ojca, nigdy jednak nie działała poprawnie, jak dla tego który sobie tego życzył. Przez wiele lat myślałam, że zniszczyłam całą moją magię robiąc to. zamknęła oczy i uśmiechnęła się - Żyłam jak człowiek, z wyjątkiem mojej długiej żywotności. Wyszłam za mąż, miałam dzieci.... - spojrzała na Samuela, który patrzyła nad naszymi głowami za okno. Jego twarzy była spokojna, ale mogłam zobaczyć puls, szybko bijący w jego gardle. Ariana kontynuowała szybko swoją historię - Zajęło mi prawie sto lat aby nawiązać połączenie między brakiem mojej magii a Silver Borne. Posłała mi wymuszony uśmiech - Wiem. Nie mam już magii, a ostatnią rzeczą jaką zrobiłam to było coś co zjadało magię. Pomyślałaś że dokonałam połączenia. Ale wszystko co wiedziałam to to, że nie została ukończona...i nie mogłam sobie przypomnieć jak daleko zaszłam kiedy mój ojciec wezwał wilki. Po jakimś czasie już nie była tak dla mnie ważna, to była tylko uszkodzona rzecz która nic nie robiła. Ktoś ją ukradł i pomyślałam sobie, że niech spoczywa w spokoju. Zostawiłam to im i po kilku miesiącach moja magia wróciła. To wtedy po raz pierwszy zrozumiałam, że udało mi się częściowo. To nie zużywa magii nieludzi, ale głownie tylko magię osoby która aktualnie go posiada. - Dlaczego w takim razie Królowa Wróżek tego chce? - zapytałam a potem dodałam z opóźnieniem - Jessie? - Żywi się magią nieludzi, Mercy - powiedział Zee - Jak łatwo zmienić godnego przeciwnika w kogoś bardziej uległego niż człowiek, przynajmniej człowiek wie, że nie ma mocy. Pojedynki sa nadal dozwolone wśród nieludzi. - A może ona naprawdę nie rozumie co robi - zasugerowała Ariana - Ona może w to wierzyć, że zostało do tego zbudowane; przejmuję moc od nieczłowieka i daje innemu. Słyszałam o tym opowieści i nie zawracałam sobie głowy aby je poprawić. Odpowiedziałam na pytania, a teraz mam jedno do ciebie Mercy, czy Phin dał ci tą książkę? Wzięłam głęboki oddech aby odpowiedzieć a Jessie przykryła dłonią moje usta i skoczyła Byłoby lepiej gdybyś zapytała mnie - powiedziała - Wtedy będzie mniej prawdopodobne, że Mercy złamie słowo. - puściła swoją dłoń. - Czy Phin dał ci książkę? - Ale co książka ma z tym wspólnego? - Czar - powiedział Samuel nagle - Na wszystko co święte Ari, jak ci się to udało zrobić? Ukryłaś tę rzecz jako książkę i dałaś swojemu wnukowi. 3
- On jest w większości człowiekiem. - odpowiedziała mu nie patrząc w jego stronę. Powiedziałam mu, żeby trzymał ją zamkniętą więc to nie zjadało jego mocy jaką miał. A co jeśli by ją sprzedał - zapytałam - Jessie? - To z mojej krwi jest zrodzona - powiedziała Ariana - Znalazłoby swoją drogę i trafiło w końcu do mnie. Jessie proszę zapytaj ją. Czy Phin dał ci książkę? - Nie. Mogłabym jeśli byłoby mnie na nią stać - przestałam mówić bo upadłam i przykryłam twarz rękami. - Przepraszam, przepraszam - powiedziała Ariana, czkając i ocierając dłońmi twarz. Samuel skoczył w jej kierunku, następnie zatrzymał się tam gdzie był. Wzdrygnęła się tylko trochę. - To właśnie było takie...Byłam pewna że Phin nie żyje. Że zabili go próbując to dostać i że to będzie moja wina. - przetarła ponownie oczy - Nie jestem zwykle taka, ale Phin jest..... Uwielbiam Phina. Jest tak podobny do mojego syna, Którego straciłam dawno temu. I pomyślałam, że on nie żyje. - Teraz wiesz, że on żyje? - zapytał Samuel. - W ogniu lub w śmierci - powiedziała Jessie, zrozumiała zanim każdy z nas to zrobił. - To co Królowa Wróżek powiedziała. Jeśli by zabiła Mercy, czy też spaliła to by się ujawniło. Ale jeśli to nadal należy do Phina.... - Gdyby go zabili to Silver Borne ujawniłoby się im - zgodziła się Ariana - Więcej już by go nie szukali. - Dlaczego zrobiłaś to w ten sposób? - zapytała Jessie. Ariana uśmiechnęła się do niej - Nie zrobiłam. Ale rzeczy posiadające moc.......ewoluują w granicach jakie są im podane. Właśnie dlatego, choć myślałam że nic nie zrobiłam, zatrzymałam to przy mnie. Bo nawet nie dokończona była rzeczą posiadającą moc. - Jak się tego dowiedziałaś.....Oh- było zrozumienie w głosie Jessie - Właśnie. To bardzo stara rzecz a wielu z jej właścicieli zmarło na różne sposoby. Ogień przyszedł później. - Na jej twarzy rosła kontemplacja - I bardzo spektakularnie. - Nie jesteś jej właścicielem? - zapytała Jessie - Nie, jeśli chcę zatrzymać swoją magię, jestem tylko jego twórcą. Dlatego to się nazywa Silver Borne.
4
- Ariana oznacza srebro w języku walijskim - Samuel usiadł na podłodze i oparł się o najbliższy metalowy regał. Miał ostatnio kilka dni wyboistych i mam nadzieję, że oczywiste obawy Ariany przed nim, nie odeślą go z powrotem w rozpacz. - Jessie - powiedziałam - Zapytaj się jej jak znajdziemy Gabriela? - Co za rzecz należącą do tego młodego człowieka które mi przyniosłyście? Jessie wręczyła jej białą, plastikową torebkę - To sweter, który pożyczył mi kiedy było mi zimno. - Phin powiedział mi, że jego magią jest to, że może czasami czuć rzeczy od wszelakich przedmiotów.- powiedziałam - Takie jak np. jak stary jest obiekt. Psychometria. - Coś co odziedziczył po mnie - Ariana wyciągnęła sweter i umieściła go przed twarzą - Oh kochana, to nie zadziała. - Dlaczego nie? - zapytał Samuel - To jest jego. Czuję jego zapach nawet stąd. - Nie pracuję z zapachami - powiedziała mu a jej oczy utkwione były na swetrze - Pracuję z więzią, z wątkami które przykuwają nas do tych rzeczy, które są nasze. - spojrzała na Jessie Ten sweter oznacza dużo więcej dla ciebie, jako dar miłości, niż dla niego kiedy go nosił. Tak więc mogę użyć go aby znaleźć ciebie a nie jego. - zawahała się - Czy on czuje to samo do ciebie? Jessie zarumieniła się i potrząsnęła głową - Nie wiem. - Daj mi swoją rękę - powiedziała kobieta nieczłowiek. Jessie wyciągnęła rękę i Ariana trzymając ją, uśmiechnęła się jak wilk wyczuwający swoją ofiarę. - Oh tak, jesteś magnesem.- odwróciła się aby spojrzeć na Zee - Dzięki niej mogę go znaleźć. Jest w tamtym kierunku.- wskazała w kierunku tyłu garażu.
WŁADOWALIŚMY SIĘ DO CIĘŻARÓWKI ADAMA, PONIEWAŻ CIĘŻARÓWKA ZEE nie pomieściłaby nas wszystkich i Zee prowadził. Ariana usiadła na przedzie ,Samuel siadł za Zee, tak daleko od niej jak mógł w dużej ciężarówce. Dźwięk dużego silnika wywołał uśmiech na twarzy Zee, doceniał nowoczesną technologię bardziej niż ja. -Adam ma dobry gust – to wszystko co powiedział.
5
Szukanie Gabriela było frustrujące, ponieważ zajęło nam chwilę, aby domyślić się, że musieliśmy przejść przez rzekę i nie zawsze wskazywała tam gdzie są drogi. Adam miał mapę w schowku i Samuel użył jej, by odnaleźć najbardziej pasującą drogę do celu. Skończyliśmy na pustej, płaskiej łące która była końcem piaskowej krętej drogi (nie zaznaczonej na mapie Adama) to mogło być godzinę jazdy z Tri-Cities, gdybyśmy wiedzieli dokąd mamy iść od początku. Dookoła było ogrodzenie na które musieliśmy wszyscy się wspiąć. Być może dziesięć lat temu był tu trzymany żywy inwentarz, ale drut kolczasty opadł i zostały puste słupki. Blisko, gdzie zaparkowaliśmy samochód była pozostałość czyjejś starej chaty. Ariana, nie pasowała do otoczenia w swoim rozpinanym swetrze i trykotowych spodniach, zatrzymała sie pośrodku pola między strzechą z uschniętej trawy i paru bylic. -Tu - powiedziała, brzmiąc na zmartwioną. -Tu? – powiedziała zdziwiona Jessie. Skorzystałam z naszego postoju, i zaczęłam wybierać zeschłą trawę z moich skarpet. Gdybym wiedziała, że będziemy tu biegać, miałabym na sobie cieplejsze buty i grubszą kurtkę. - Królowa wróżek ma swój Elphame (Elfi dom, Elfi kraj ) - Zee spostrzegł trzeźwo. -To źle? - Spytałam. -Bardzo źle - powiedział. -To znaczy, że jest silniejsza niż myślałem i prawdopodobnie ma więcej nieludzi pod swoją władzą niż podejrzewaliśmy, skoro nadal ma zdolność, by zbudować dom. -Jak mogła to zrobić tutaj?- Zapytała Ariana. -Ona musi być w stanie dopasować się do Underhill tworząc własny kraj. Bramy do Sekretnych Miejsc zostały utracone dla nas wieki temu a Underhill nigdy nie był na tej ziemi. Patrzyłam na Zee. Nic na to nie mogłam poradzić, ponieważ byłam w Underhill i wtedy przysięgłam, że będę milczeć. -Underhill był, gdzie chciał być, -powiedział Zee -Rezerwat jest nie więcej niż dziesięć mil stąd w linii prostej. Większość nieludzi, którzy tam żyją nie są potężni, ale jest wiele takich jak my, więcej niż wydaje się rządowi. Tu jest skoncentrowana moc -Uważał by nie powiedzieć, że rezerwat ponownie otworzył ścieżkę lub dwie do Underhill. Ariana podniosła rękę, dłonią w dół, i zamknęła oczy na chwilę. -Masz rację, Zee. Tu jest moc, podobna do Starego Miejsca. Zastanawiałam się, czemu zawraca sobie głowę by utrzymać Phina przy życiu, kiedy zabicie go było by logiczną częścią tego. Ona przechytrzyła się, kiedy zabrała go do Elphame. 6
- Królowa Wróżek przestrzega zasad - przytaknął Zee. -Śmiertelnicy, którzy są brani do Elphame nie mogą być zabici lub trwale uszkodzeni, są częścią magii budynku, częścią miejsca Ariana posłała mu lekki uśmiech. - Mój Phin musi być dla niej też człowiekiem skoro go nie zabiła. Zastanawiam się, czy wiedziała o tym,kiedy wzięła go do swojego legowiska? Jeśli jest człowiekiem, nie może, z własnej woli, uwolnić go w ciągu roku i jednego dnia. -Czy to znaczy, że nie może zabić Gabriela?- Jesse zatarła ręce, żeby się ogrzać. -I że nie możemy go wydostać również w ciągu roku i jednego dnia? -Ona nie może zabić Gabriela. - To Samuel odpowiedział. -To nie znaczy, że nie będzie ich krzywdzić i ujarzmiać. Więźniów Wróżek można uratować ukradkiem, przez wojnę, lub przez negocjacje . -Negocjacje? Podobnie jak w piosence "The Devil Went Down to Georgia", ale z wróżkami? Zapytałam. Wydawało mi się, że słyszałam już podobne opowieści o wróżkach. -Prawda – zgodził się Samuel - Może to być konkurs zazwyczaj muzyczny, bo królowe wróżek mają tendencję do talentów muzycznych. Ale są też historie o biegach i konkursach pływackich. Mój ojciec znał wspaniałą starą piosenkę o młodym człowieku, który wyzwał wróżkę na konkursu jedzenia i wygrał. -Jak go wydostaniemy? – Zapytała Jessie. - Jedyny sposób, jaki znam by się dostać się do Elphame to podążanie za królową – powiedziała Ariana. -Mogę być w stanie otworzyć drogę - powiedział Zee. -Myślę, że może uda mi się powstrzymać dowiedzenie się, co zrobiłem. Ale muszę tu zostać i przytrzymać drzwi i nie będę w stanie utrzymać ich otwartych na zawsze. Góra godzina i musicie być na zewnątrz. Jeśli drzwi się zamkną. . . Tak jak w Underhill, czas płynie inaczej w Elphame. Jeśli drzwi się zamkną, nawet jeśli uda się wam uciec, nikt nie jest w stanie powiedzieć, ile minie czasu, kiedy wyjdziecie -Dobrze- powiedziała Jessie. -Och, nie- powiedziałam. -Nie ty, Jess. Nie -Będę tam najbezpieczniejsza osobą - powiedziała. -Jestem absolutnie śmiertelnym człowiekiem, nie mogą mnie zabić." -Mogą sprawić że będziesz chciała umrzeć - powiedział Samuel. - Potrzebujesz mnie by znaleźć Gabriela -. Jessie podniosła brodę. -Idę. 7
Spojrzałam na Arianę, która skinęła głową. -Elphame jest całkowicie pod kontrolą twórcy. Jeśli chcemy znaleźć młodego człowieka szybko i wyciągnąć go, będziemy potrzebować jej do tego. -Pozwól mi zadzwonić do Adama i sprowadzić wilki.- Powinnam była wpaść do Sylvi i wziąć coś, by Ariana miała coś z czym, Gabriel był związany. Nie chciałam wywołać w stadzie Adama więcej kłopotów niż już było, ale nie chciałam mieć ich więcej, aby wydostać Gabriela i Phina z więzienia wróżek i nadal zachować bezpieczną Jessie. Ariana zassała szybko powietrze. -Przykro mi,- powiedziała. -Samuel jest. . . Nie mogę tego zrobić z obcym wilkołakiem. Gdyby to był tylko strach, zrobiłbym to. Ale ataki paniki mogą być niebezpieczne dla każdego przy mnie. -Spojrzała na Zee. – Czy mogą ich znaleźć beze mnie, jak myślisz? -Nie - powiedział Zee. -Jeśli mam tu zostać, to będą cię potrzebować żeby się nie zgubić. Ponadto uważam, że wilki mogą być błędem. Samuel jest wystarczająco stary i potężny. Myślę, że może oprzeć się woli kogoś takiego, jak Królowa Wróżek. Ale wszystkie wilki. . . Szanse są zbyt duże, że obróci ich przeciwko nam. Jeśli ona owładnie ciebie i Jessie, Ariana i Sam mogą was z tamtąd wydostać. Jeśli pójdziesz ze stadem, nawet jeden wilk, który zostałby owładnięty oznaczałby śmierć. -Wszystko w porządku, Mercy - powiedziała Jessie. -Nie jestem bezradna, i ja. . . Czy ty czekałabyś tu, gdyby tata był tam? -Nie -Czy jesteście gotowi?- Zapytał Zee. -W porządku - powiedziałam, boleśnie świadoma, że Adam nie byłby zadowolony ze mnie, ale Jessie miała rację. Była prawdopodobnie najbezpieczniejszą wśród nas. –Wyciągnijmy ich z tamtąd. - Dobrze - powiedział Zee i rzucił urok bez fanfarów czy dramatyzmu. W jednej chwili był wysokim kościstym staruszkiem z trochę zaokrąglonym brzuchem, z plamami starczymi na szyi i rękach, a następnie był wysokim, eleganckim wojownikiem o ciemnej skórze jak mokra kora. Światło słoneczne przyciemniało jego złote włosy. Zwisały w gęstym warkoczu, który spływał z jednego ramienia aż do pasa. Ostatni raz kiedy go widziałam, miał spiczaste uszy które były przebite wiele razy, a kolczyki miał robione z kości. Teraz nie było żadnych ozdób. Jego ciało nie było stworzone do dżinsów i flanelowej koszuli w kratę którą wciąż nosił. Ubrania pasowały, również w jego obecnym kształcie, bo były tymi, do których byłam
8
przyzwyczajona. Przypuszczam, że to miało sens, ponieważ to był Zee, wiedziałam, czym była iluzja a ten człowiek, i jego ubrania, były prawdziwe. Prawdziwe oblicze Zee było niesamowicie piękne, dumne i okrutne. Pamiętam artykuły, które znalazłam na temat Dark Smith Drontheim. Zee nigdy nie był tego rodzaju czarodziejem, który sprząta domy lub ratuje zagubione dzieci. Jest tym, kogo się unika, lub traktuje bardzo, bardzo uprzejmie, jeśli nie można uniknąć. Trochę złagodniał z wiekiem i nie każdego miał ochotę wypatroszyć, kto mu sie nie spodobał. Nie takiego go widziałam. -Wow - powiedziała Jessie. -Jesteś piękny. Straszny. Ale piękny. Patrzył na nią przez chwilę, potem powiedział: -Słyszałem, jak Gabriel mówi to samo o tobie, Jessie córko Adama. To miał być komplement, mam nadzieje - Zwrócił się do Ariany. Będziesz musiała opuścić urok. Jedyny urok, który działa w Elphame jest królowej, a jeśli będziesz czekać, aż Elphame wyrwie go z Ciebie, to ostrzeże ich, że mają intruza. Zacisnęła pięści i spojrzała na Samuela i w dal. -Widziałem twoje blizny, -powiedział. -Jestem lekarzem i wilkołakiem. Widziałem te rany, gdy były nowe i surowe, nie przeszkadzały mi. Są dumą ocalałego. Podobnie jak Zee, nie zawracała sobie głowy teatralnością. Bez uroku, jej skóra była cieplejsza niż kolor Zee i kilka odcieni jaśniejsza. Miała piękne srebrno-lawendowe włosy, i nie były dłuższe niż na palec , wyrastały z jej głowy bardziej jak upierzenie niż włosy, bardzo podobne do obecnej fryzury Jessie. Ubrania Ariany również się zmieniły, gdy jej urok opadał, w prostą do kolan sukienkę z białym obszyciem jak chusteczka. Nie była tradycyjnie piękna, jej twarz była zbyt nieludzka na to, z jej oczami, które były zbyt duże i ze zbyt małym nosem jak na człowieka. Jej blizny nie były tak złe, jak wtedy gdy widziałam je wcześniej. Wyglądały na starsze i mniej groźnie. . . ale było ich sporo. -Jesteśmy gotowi - powiedział Samuel, patrząc na Arianę z głodem, który nie miał nic wspólnego z jego żołądkiem. Zee sięgnął za głowę i wyciągnął sztylet, z ciemnym ostrzem, elegancki w swej śmiertelnej prostocie, z pod kołnierza koszuli. Albo był magiczny lub w pochwie, nie mogłam tego stwierdzić, a z Zee mogło to być to lub to. Użył go do jednego czystego cięcia na przedramieniu. Przez chwilę nic się nie stało, a następnie krew, ciemna i czerwona, wezbrała. Ukląkł i pozwolił kapać krewi na ziemię. -Matko -, powiedział. – Usłysz mnie, twoje dziecko. Przyłożył rozciętą rękę do gleby i zmieszał krew z ziemią. W języku niemieckim szepnął -Erde, Geliebte Mutter, ruft Kind dein. Schmecke mein Blut. Erkenne deine Schöpfung, Einlass 9
gewähre (Ziemio, ukochanej matki wzywa cie dziecko. Smakuj krew. Poznaj swoje stworzenie, udziel wstępu ). Magia sprawiła mrowienie stóp i swędzenie nosa, ale nic innego się nie stało. Zee wstał i policzył do czterech zanim zaciął się w drugie ramie. Klęcząc, schylił głowę i tym razem nie było mocy w głosie. -Erde mein, ein lass mich(Moja ziemio, wpuść nas ). Krew ślizgała się po jego skórze w dół na palce rąk, które były płasko na ziemi. -Gibst mir Mut!( Daj mi odwagę!) - Krzyknął i przewrócił ręce, wycierając krew w ziemię. -Trinkst mein Blut. Mich Erkenne (Pij moja krew. Znasz mnie.)-. Pochylił się i przycisnął ramiona. Najpierw ręce, następnie ramiona opadły w ziemię, dopóki nie były schowane do rany, które sam sobie zadał. Pochylał się dopóki, jego usta nie były prawie w błocie, i powiedział cicho: -Öffne Dich(Otwórz się) Grunt pod nogami zadrgał i pojawiły się pęknięcia między miejscem gdzie siedział Zee i miejscem gdzie mieszał swoją krew z glebą. -Erde mein(Moja ziemia),- powiedział. Ziemia drżała wibracjami z jego głosu, który brzmiał głębiej, jakby wydobywał się z głębokiej jaskini. -Ein mich Lass. Gibst mir Glut(Wpuść mnie, daj mi moc) -Położył czoło na ziemi.- Trinke mein Blut. Es quillt für hervor Dich. Öffne mir ein Tor!( Pij moja krew. Pęcznieje dla ciebie. Otwórz dla mnie cel!) Nastąpił błysk i duży plac ziemi po prostu zniknął, pozostawiając w jego miejscu kamienne schody, które były w dół na osiem stopni, drugie wracały na wewnętrzną krawędź. I nie było nic widać dalej, ponieważ gęsta mgła wyrosła z głębi dziury i ukryła schody na około dziesięć metrów w dół. Zee wyszarpnął ręce z ziemi. Nie było na nich brudu, ale też nie było ran i krwi. Podniósł rękę i wyciągnął ją do Ariany, dając jej kamień, który świecił. -Mogę utrzymać to przez około godzinę,- powiedział nam Zee - Ariana może korzystać z kamienia by znaleźć drogę z powrotem do mnie. Jeśli zobaczysz że światło zaczyna migać, to znaczy, że jestem na końcu moich sił, i trzeba wrócić tutaj. Tak długo, jak drzwi są otwarte, czas w Elphame zostanie zsynchronizowany z czasem na zewnątrz. Jeśli drzwi się zamykają, możecie wyjść, ale nie wiem, kiedy się odnajdziecie, jeżeli się odnajdziecie.
10
SAMUEL PROWADZIŁ NAS w dół, następnie szła Ariana. Wysłałam Jesse przede mną i szłam z tyłu. Światło nad nami szybko gasło gdy wchodziliśmy w wirtualną ciemność. Jesse potknęła się i złapałam ją zanim zdążyła upaść. -Tutaj - powiedziała Ariana. -Połóż rękę na moim ramieniu, Jesse. - Ja położę moją na twoim –Powiedziałam do Jesse. -Samuel, widzisz coś? - Teraz tak - powiedział. – Z przodu robi się jaśniej. - Jaśniej - to pojęcie względne, ale schodząc kolejne dziesięć schodów w dół mogłam widzieć. Schody kończyły się tunelem w ziemi, który był oświetlony kamieniami osadzonymi w ziemi, które były tak duże w jak pomarańcze. Sufit tunelu był około sześciu cali niższy niż Samuel, a dach i boki były grubo pokryte korzeniami drzew. - Nad nami niema żadnych drzew - powiedziałem. -A nawet jeśli by były, zeszliśmy dużo głębiej i nie powinno tu być korzeni. -Ma Leśnego Pana w swoim dworze - powiedziała Ariana, sięgając w stronę, gdzie ciąg korzeni tworzył szorstką kurtynę na ścianie przed nią. Korzenie przysunęły się do niej, pieszcząc jej palce na krótko przed wycofaniem się. - Jakim rodzajem nieczłowieka jesteś, Ariano? - Zapytała Jesse - Czy też jesteś Panem Lasu? Lub gremlinem jak Zee, bo możesz pracować ze srebrem? - Nie ma żadnych innych, takich jak Zee,- powiedziała nam. -On jest wyjątkowy. Prawie wszyscy nieludzie mogą pracować ze srebrem do pewnego stopnia, a srebro kocha magię nieludzi. Ale masz rację: w mojej krwi płynie cząstka nieczłowieka lubującego-żelazo, i trzymanie metalu nie wywołuje u mnie paniki. Rozmawialiśmy spokojnie, ale byłam zbyt zaniepokojona że zostaniemy zdemaskowani. Było to uczucie. . . pustki, co mówiło mi, że nie ma tu innego życia niż korzenie zahaczające o moje włosy i nogi. -My- Umilkłam, przypominając sobie, że nie mogę dyskutować na temat królowej wróżek. Czy już złamałam słowo? Czy to ważne, kiedy szturmujemy zamek? -Jesse - powiedziałam, decydując się rozegrać to bezpiecznie -nie planowaliśmy żadnego ratunku. -Nie ma planowania, gdy przechodzisz przez Elphame - powiedział Samuel, który szedł pochylony, z jedną ręką podniesiona do korzeni - To nie ten rodzaj miejsca. Ariana doprowadzi nas do jej wnuka i Gabriela, a my postaramy się ich wydostać radząc sobie ze wszystkim, co po drodze będzie się działo. - To brzmi. . . prosto - powiedziałam. 11
- To może być proste – powiedziała mi Ariana - Ona nie spodziewa się tu gości, po prostu nie ma zbyt wielu nieludzi, którzy mogą otworzyć tylne wejście do legowiska królowej wróżek. Więźniowie nie będą reagować na nas nie wiedząc kim jesteśmy i są bardziej jak automaty podążające za rozkazami królowej. Możemy być w stanie znaleźć Phina i Gabriela i wydostać się z nimi, zanim ktoś zda sobie sprawę, że coś jest nie tak. -Czy powinniśmy przynieść - Ariana przyłożyła palec do moich warg. -Lepiej nie mówić o tym, czego tak pragnie w jej legowisku - powiedziała. -Myślę, że może to usłyszeć. I nie. To jest potężne, i nawet jeśli zrobimy, jak chce, to nadal to może wyrządzić wielką krzywdę będąc w niepowołanych rękach. -Dobrze - powiedziałam. Samuel podniósł głowę. -Lepiej nic już nie mówmy. Teraz zaczynam wyczuwać zapach ludzi. Też mogłam ich wyczuć, gdy to powiedział. Przeszliśmy już większość drogi. Luźny piasek stał się zbitą ziemia a korzenie przerzedziły się i zostały zastąpione grubo ciętymi kwadratowymi blokami jakby klepisko stało się wybrukowane, a pułap wzrósł, więc Samuel mógł ponownie się wyprostować. Były tu tez inne tunele łączące się z naszym. Złapałam zapach przed Samuelem, ale myślę, że tylko dlatego, że kobieta zaszła nas od tyłu, a ja szłam ostatnia. To jednak nie miało znaczenia, ponieważ miałam tylko czas by się odwrócić i była już przy nas. Miała na sobie podartą i brudną dżinsową kurtkę i trzymała dużą drewnianą deskę do krojenia w obu dłoniach. Szła prosto do mnie i odbiła w bok. Kiedy próbowała przejść obok mnie, zagrodziłam jej drogę drugi raz. -Weź to do kuchni - powiedziała, nie patrząc na mnie. Przesunęła ciężar ciała z jednej nogi na druga, cała jej uwaga był skupiona na tym co trzymała. Jej włosy zwisały w potarganych kępach, i na dłoniach miała brud. Wokół szyi miała cienką srebrną obrożę -Kuchnia, dziecko. Do kuchni. Weź to do kuchni. Zeszłam jej z drogi, a ona po prostu przebiegła koło nas. - Nie dba o swoich poddanych? - powiedziała Ariana z dezaprobatą. -Poddany?- Zapytała Jesse. - Niewolnik -odpowiedziałam. -Wiesz, gdy ktoś jest zafascynowany filmem lub chłopakiem, tu to znaczy to samo - Idziemy za nią - powiedziała Ariana. -Kuchnia powinna być w centrum Elphame. 12
Pobiegliśmy za nią, mijając młodego mężczyznę w policyjnym mundurze, kobietę w dresie i starszą kobietę niosącą parujący czajnik, wszyscy nosili srebrne obroże i wszyscy poruszali się nienaturalnie sztywno. Podłoga zmieniła się z bruku na kamienie, a pułap ponownie wzrósł aż piętnaście stóp lub więcej ponad naszymi głowami. Klejnoty, które oświetlały przejście były wzdłuż ścian zwisały z sufitu na czymś, co równie dobrze mogło być cienkim srebrnym drutem lub pajęczyną. Cokolwiek to było, nie wyglądało na wystarczająco silne, aby je utrzymać. Głowa Samuela uderzała w któryś kamieni co jakiś czas, wprawiając je w ruch wahadłowy. Doszliśmy do kuchni, która mogłaby być sprowadzona z 1950. Telewizor, bardzo dużo miejsca do gotowania, były dwie kuchenki co dawało dwa razy po sześć palników do gotowania, w pomieszczeniu które było większe od mojej już nieżyjącej przyczepy. Rozejrzałam się, ale żadna z osób w kuchni nie była Donną Reed lub June Cleaver. . . lub tez Gabrielem Sandoval. Lśniące białe urządzenia były zaokrąglone w staroświecki sposób, a trzy lodówki miały srebrne uchwyty zatrzaskowe i napis Frigidaire w kolorze srebrnym namalowany przy pomocy szablonu. Ludzie ze srebrnymi obrożami przygotowywali żywności i napoje oraz nie wydawało się że dostrzegają naszą obecność. Kobieta, za którą podążaliśmy tutaj położyła deskę do krojenia na blacie obok jednej z umywalek i zaczęła napełniać zlew wodą z pompy ręcznej, zamiast kranu. -Przepraszam – powiedziała Ariana, podchodząc do człowieka, który mieszał coś w garnku, co wyglądało jak płatki owsiane. - Zamieszaj w garnku siedemdziesiąt siedem razy - powiedział. -Gdzie są tu trzymani więźniowie?- zapytał Samuel, wkładając moc w swój głos, jak prawdziwy dominujący wilk. Jego głos odbił się echem dziwnie w pokoju. Powoli, wszystkie działania w kuchni ustały. Jeden po drugim, sześć osób noszących srebrne obręcze wokół gardła spojrzało na Samuela. Człowiek do którego mówiła Ariana znieruchomiał ostatni. Wyciągnął łyżkę z garnka i wskazał na jedne z siedmiu zaokrąglonych drzwi. Pozostali, jeden po drugim, wskazywali ten sam kierunek. -Czterdzieści siedem kroków – powiedział mieszacz płatków owsianych. -Skręć w prawy tunel - powiedział mężczyzna, który kroił rzepę. -Osiemnaście kroków i obrót - powiedziała dziewczyna krojąca chleb. -Klucz jest na haku. Drzwi są żółte. - Nie wypuście ich - powiedział chłopiec, który wyglądał na trzynaście lat i napełniał szklanki wodą z dzbanka. - Wrócić do swoich zadań - powiedział Samuel, i po kolei tak uczynili. 13
-Myślę, że to najbardziej przerażająca rzecz, jaką kiedykolwiek widziałam -powiedziała Jesse. -Czy tak po prostu zostawimy tych ludzi tutaj? - Idziemy uratować Gabriela i Phina - powiedziała Ariana. -A potem wezwiemy tu Szarych Panów, którzy zakazali stwarzania poddanych. Tylko Królowa Wróżek może zwolnić swoich poddanych a Szarzy Panowie są jedynymi, którzy mogą ją do tego zmusić. W Elphame, zasady są niepodważalne. -Co, jeśli ona jest zafascynowana Gabrielem? - Nie zrobiła tego – powiedziała Ariana pozytywnie. - obiecała Mercy, a łamiąc obietnicę będzie mieć tragiczne konsekwencje. A mój Phin jest chroniony przed czymś takim. Droga, którą wyszliśmy z kuchni była mniej ziemista niż ta którą przyszliśmy. Podłoga była zrobiona z tych małych, białych ośmiokątnych płytek z linią czarnych płytek biegnących po ziemi i po ścianach. Czterdzieści siedem kroków od kuchni, tunel poszerzył sie do małego pokoju. Czarne płytki tworzyły skomplikowany węzeł Celtycki w centrum pomieszczenia. Naprzeciw nas było kolejne przejście, oprócz tego którym mieliśmy iść. Wybraliśmy to na prawo. Tutaj podłoga była z szorstkich drewnianych desek, które były wyciosane ręcznie. Trochę trzeszczały pod Samuelem, który był najcięższy z nas. -Osiemnaście - powiedział, i były tam żółte drzwi ze staromodnym kluczem zawieszonym na haku, pierwsze drzwi jakie widziałam w Elphame. Samuel wziął klucz z haka i otworzył drzwi. -Doktorku?- - Powiedział Gabriel. -Co ty tu robisz? -Gabriel -Jesse przepchnęła się obok Samuel. Z kluczem w ręku, Samuel wszedł za nią. Ariana i ja osłaniałyśmy tyły Gabriel przytulił Jesse. -Co wy wszyscy tu robicie? Czy was też dorwała? Pokój był biały. Białe ściany z kamienia, biały sufit jasne kryształy zwisając oświetlały pomieszczenie. Podłoga została wykonana z jednej płyty z polerowanego białego marmuru. Były dwa łóżka z białą pościelą. Jedyny kolor w pokoju pochodził od Gabriela i mężczyzny, który leżał na jednym z łóżek. Wyglądał straszne, i nigdy nie rozpoznałabym go, gdyby Ariana nie wyszeptała jego imienia. Phin usiadł powoli, jakby bolały go żebra, i Ariana rzuciła się klękając przy łóżku na jedno kolano. Skrzywił się na nią. -Kto? 14
-Babcia Alicia - powiedziała. Spojrzał zdumiony, potem uśmiechnął się. Czy kiedykolwiek ktoś ci powiedział, że nie wyglądasz jak babcia? Czy jest to ratunek? Jak z dawnych opowieści? -Nie - powiedział Samuel, który odwrócił się do drzwi -To pułapka. -Witamy w moim domu - powiedział znajomy głęboki głos. -Jestem bardzo szczęśliwa, a przyszliście porozmawiać. Kobieta, która stała w drzwiach celi była piękna. Jej włosy były koloru ciemnego dymu, zaplecione w skomplikowany warkocz składający się z wielu małych warkoczy. Spływał na plecy i ciągnął się aż do ziemi, jak ogon konia arabskiego, podkreślając porcelanowa skórę i różane usta. Patrzyła na mnie. -Cieszę się, że jesteś w moim domu, Mercedes Thompson. Próbowałam dzwonić na twoją komórkę, wiec wyobraź sobie moje zdziwienie gdy odkryłam, że tu jesteś. Ale nie przyniosłaś tego tu – Obraz Królowej Wróżek rozmawiającej przez telefon komórkowy prawie wystarczył, by mnie rozśmieszyć. Prawie. Uniosłam podbródek. By być tajemnicza, silna, i by się targować. -Nie jestem taka łatwowierna, królowo wróżek. Gdybym to przyniosła, nie moglibyśmy o to zagrać. Uśmiechnęła się, a jej srebrno-szare oczy rozgrzały się. -Za wszelką cenę - powiedziała. Zacznijmy grę.
15