ROZDZIAŁ 34 Pojechali pojazdem z napędem na cztery koła tak głęboko w odizolowane wnętrze terytorium legowiska, jak to tylko było możliwe zanim Sienna...
6 downloads
17 Views
94KB Size
ROZDZIAŁ 34 Pojechali pojazdem z napędem na cztery koła tak głęboko w odizolowane wnętrze terytorium legowiska, jak to tylko było możliwe zanim Sienna powiedziała „Stop”. Wypadając z pojazdu w momencie, gdy tylko Hawke zahamował. Pobiegła w stronę małej polany otoczonej przez gromadę wysokich ciemnozielonych jodeł. Jej stopy były izolowane przez miliony leśnych igieł. „Odsuń się.” Rozkazała, gdy Hawke dołączył do niej. „Nie palisz ziemi, gdy wypuszczasz swoją moc.” Powiedział. Rysy jego twarzy były niczym studium czystej, niewzruszonej siły woli. „Nie spaliłaś mnie, gdy straciłaś kontrolę, gdy miałaś orgazm.” Zacisnął ręce wokół niej. „Puść!” Przerażało ją to, że może go skrzywdzić. „Proszę!” Jego ręce były równie nieruchome, co stal. „Ja tobie ufam. Zaufaj sobie.” „Hawke!” Energia wylała się z niej w głośnym pośpiechu. Działając na podstawie pierwotnego instynktu wyrzuciła tarczę zimnego ognia wokół każdej części Hawke'a, która jej dotykała na ułamek sekundy zanim wyrzuciła masywny puls ognia prosto w ziemię. Wydarł się w dziwnej fali, która na powierzchni składała się z czerwieni i złota zanim zatonęła w runie leśnym. Piękna. Potem nie było już żadnych myśli. Jedynie brutalny chłód X-a. Nie wiedziała, jak długo ogień wypalał się przez nią, ale po wszystkim upadłaby na ziemię, gdyby Hawke jej nie przytrzymał. Drżała. Oparła się na niego na kilka sekund potrzebnych, by nogi ponownie zaczęły ją utrzymywać. A potem odepchnęła go, zaskakując go tak, że ją wypuścił. „Ty draniu! Mogłam cię zabić!” Szok nadal powodował dreszcze w jej krwi, walcząc o dominację z napędzaną terrorem wściekłością. „Pozwalasz, by kierował tobą strach.” Odpowiedział. Jego oczy były ponure od determinacji. „Ming nadal jest w twojej głowie i trzyma cię w klatce. Wyrwij się i bądź panią swojej umiejętności.” „To stek bzdur!” Nigdy wcześniej na nikogo nie krzyczała. Nigdy wcześniej nie czuła takiego przeszywającego kości strachu. „Nic nie wiesz na temat bycia X-em! Zapomniałeś, że niemal zabiłam własną matkę?” „Byłaś dzieckiem.” Jej śmiech był przepełniony goryczą. „Nie masz pojęcia na temat tego, co mogę zrobić.” Przez cały ten czas oszukiwała się, że chciał ją mimo wiedzy, że jest potworem. Gdyby naprawdę rozumiał … „Czułeś intensywność tego, co uziemiłam. A jednak mogę zrobić to.” Jeden ruch dłoni a ogień X spopielił leśnego giganta, który stał tu od wieków. Popiół drobny niczym kurz uniósł się w powietrze między jednym mrugnięciem oka, a następnym. „Teraz już wiesz.” Hawke zacisnął szczękę, gdy Sienna chwiała się na nogach. „Zrobienie tego było wyjątkowo głupie.” Złapał ją uściskiem strażaka i przerzucił ją przez ramię. „Odstaw mnie.” Zaprotestowała słabo zanim jej ciało stało się bezwładne. Zmartwienie przelało się przez jego żyły, ale potrafił wyczuć jej tętno i usłyszeć oddech. Skupił się na tym. Przypiął ją do siedzenia pasażera i wyciągnął komórkę. „Sienna jest nieprzytomna.” Powiedział, gdy Judd odebrał. Odpowiedź zajęła Juddowi chwilę. „Nic jej nie jest. Jej umysł jest nietknięty.” Ulga uderzyła Hawke'a w brzuch. „Zamierzam zmyć jej głowę, gdy się obudzi.” Zamknął drzwi pasażera i podbiegł na stronę kierowcy, a potem przełączył telefon na tryb głośnomówiący zanim
zaczął wracać do domu. „Wygląda na to, że przeciążyła swoje ścieżki psychiczne.” Powiedział Judd, gdy Hawke skończył zdawać sprawozdanie z tego, co poprzedziło utratę przytomności Sienny. Hawke zmarszczył czoło. „Zatem ma wyłącznik bezpieczeństwa.” Odniósł wrażenie, że świadoma samokontrola była tak konieczna w przypadku Sienny, ponieważ nie miała wbudowanego systemu wyłączającego. Judd nie odpowiadał mu wystarczająco długo, by krew Hawka zamarzła. „Czego mi nie mówisz?” „Wydaje mi się, że powinniśmy przeprowadzić tą rozmowę po twoim powrocie.” Cierpliwość Hawke'a niemal nie istniała, gdy sprawy dotyczyły dobra Sienny, ale potrafił dostrzec punkt widzenia porucznika. „Niedługo będziemy na miejscu.” Judd spotkał się z nim w ambulatorium, gdzie Lara przeprowadziła na Siennie zaawansowany technologicznie skan medyczny i stwierdziła, że znajduje się w doskonałej kondycji zdrowotnej. Dopiero wtedy Hawke skinął na Judda, by wyszedł za nim na korytarz. „Powiedz mi.” „Jej stan pogarsza się w niesamowitym tempie.” Powiedział Judd, otwierając pilk w maleńkim organizerze, który nosił w kieszeni. „Po tym jak potwierdziła, że ostatnio częściej wylewa moc rozmawiałem z Walkerem, by zobaczyć czy możemy wskazać jakieś konkretne ramy czasowe lub daty. Dopiero przed operacją w Południowej Ameryce zdałem sobie sprawę, że powinniśmy porozmawiać z Tobym – dopuszcza go do siebie bliżej niż kogokolwiek innego.” Białe linie odcisnęły się wokół ust byłej Strzały. „On wiedział przed nami wszystkimi. Robił adnotacje w swoim dzienniku za każdym razem, gdy poczuł, że ona zaraz osiągnie stan krytyczny. Ponieważ nie doprowadziła do żadnych incydentów logiczny wniosek sugeruje, że za każdym razem dokonywała uziemienia mocy.” Judd obrócił organizer tak, żeby Hawke mógł zobaczyć ekran. Wzór był niemożliwy do przeoczenia. Przybycie Sienny i pierwszy raz, gdy musiała uziemić swoją moc minął niemal rok. Następny raz nastąpił po ośmiu miesiącach. Potem po sześciu. Ostatnich kilka razy dzieliło zaledwie kilka tygodni. Wilk Hawke'a wysunął się na przód pomagając mężczyźnie mieć na myśli jedynie malujący się przed nimi cel. „Czy można to zatrzymać?” „Nie.” Padła absolutna odpowiedź. „To czyni z niej X.” „Cisza trzymała ją w pewnego rodzaju ryzach.” Zmusił się do wypowiedzenia tych słów i rozważenia tej opcji. „Jedynie do pewnego stopnia. Zgodnie z naszymi aktami jest jedynym kardynalnym X, który kiedykolwiek się narodził. Nawet Ming grał z nią w rosyjską ruletkę. Nikt nie miał żadnego pojęcia, co się stanie, gdy jej moc dojrzeje.” „Czy ona wie?” „Sądzę, że ona nie chce wiedzieć.” Czerń wymazała brąz z plamkami złota z oczu Judda. Był to rzadko u niego występujący dowód silnych emocji. „Jedynym sposobem, by mogła przetrwać jest wiara, że może zmienić nieuniknione.” „W takim razie zostawimy to tak.” Widział jak Sienna z dnia na dzień bardziej wrastała w swoją skórę. Nie było mowy, by podciął ją podstawiając jej nogę. „Wydajesz się pewny, że nie można tego zatrzymać, ale czy jest jakiś sposób, by spowolnić postęp tego procesu?” Judd przesunął dłonią po włosach. „Szukałem manuskryptu, o którym ci kiedyś wspomniałem.” „Rozprawy na temat X-Psi?” Judd przytaknął w odpowiedzi. „Nie znalazłem dowodów potwierdzających jego istnienie, ale czekam na informacje od ostatniego z moich kontaktów.” Wilk Hawke'a wyłapał subtelną zmianę w wyrazie twarzy Judda. „Duch. Nie ufasz mu.”
„Nie w tym. Ona jest bronią o nieskończonym potencjale.” A Hawke wiedział, że Duch miał cel, który nie miał nic wspólnego z pokojem. Osiem godzin później, gdy góry stały w pocałunku porannych promieni słońca w odcieniu białego złota Hawke stał wpatrując się w drzwi, które właśnie zostały mu zatrzaśnięte przed nosem. „Sienna.” Zawarczał. Odpowiedziała mu cisza. Uderzył dłońmi o płaską powierzchnię drzwi wystarczająco mocno, by nie mogła tego przegapić. Zaczekał. Nadal nic. Część jego – ta część, która sprawiała, że był alfą – chciała wyrwać drzwi z zawiasów, rzucić ją na łóżko i nauczyć ją, co działo się z kobietami, które ośmielały się mu odmówić. Nie skrzywdziłby jej. Ugryzłby ją. Mocno. Zdusił w sobie to prymitywne pragnienie i zdecydował się ochłonąć na spacerze, ale zmienił zdanie w połowie drogi i zamiast tego skierował się do garażu. Droga dała mu wystarczająco dużo czasu, by się uspokoić, by nie czuł się całkowicie dziki, gdy dotarł do swojego celu – po nadrobieniu małej drogi, by coś odebrać. Sascha roześmiała się, gdy wręczył jej wypychaną maskotkę wilka. „Jak przekonałeś strażników, by cię puścili?” „Naturalny urok osobisty.” Zastanowił się nad pocałowaniem jej w policzek, ale zdecydował, że da Lucasowi trochę luzu. „Co tutaj robisz?” Zażądał leopard z dłońmi na biodrach Saschy, gdy stali w przejściu do chaty. „Przyszedłem poznać moją nową dziewczynę.” Powiedział Hawke starając się wyglądać na nieszkodliwego. „Gdzie ona jest?” Lucas zrobił niezadowoloną minę, ale przesunął się z przejścia, gdy Sascha obróciła cię i pocałowała go w brodę. „Wejdź.” Powiedziała empatka kierując się w głąb chaty. Hawke zaczekał wystarczająco długo, by wyciągnąć dłoń w stronę Lucasa. „Gratulacje.” Lucas uścisnął ją. „Dzięki.” Skinął głową w stronę sypialni. „Sascha nie chce jeszcze przenieść łóżeczka do pokoju dziecięcego.” „Tylko Sascha?” Hawke uniósł brew. Warknięcie było ciche, ale przez to nie mniej silne. „Chcesz ją zobaczyć, czy nie?” Hawke wychwycił delikatny nowy zapach ukryty pod opiekuńczymi sygnałami pantery i empatki, gdy tylko przekroczył próg. Zasypka niemowlęca i uśmiechy. Jego niewinność sprawiła, że wilk przestał nerwowo krążyć. Gniew i irytacja zostały tymczasowo odsunięte. Świadomy instynktów, które musiały wbijać się w Lucasa trzymał ręce za plecami, gdy zerkał na maleńkie stworzenie w ramionach Saschy. Jej ciekawe oczy już miały równie jasny zielony kolor co oczy jej ojca. „Witaj słoneczko.” Powstrzymanie uśmiechu i powstrzymanie odrobiny miłości było niemożliwością. Sascha delikatnie pocałowała niemowlę z matczyną troską. „Chciałbyś ją potrzymać?” Hawke zerknął najpierw na Lucasa. Alfa leopard przytaknął. „Rozerwę ci gardło, jeżeli weźmiesz chociaż jeden nieprawidłowy oddech.” „Ostrzeżenie przyjęte.” Wziął od Saschy cenne zawiniątko i mocno przytulił niemowlę do ciepła swojego ciała. Zaśmiał się, gdy zrobiła niezadowoloną minę. „Tak mały kotku jestem wilkiem.” Ostrożnie dotknął palcem jej noska. Zdumiał się, gdy poczuł jak maleńkie dłonie go łapią. „Spójrzcie na to.” Są zafascynowani, pomyślała Sascha patrząc to na jednego, to na drugiego mężczyznę. Obaj byli
zafascynowani. Nie zdziwiło jej w najmniejszym stopniu, gdy Naya owinęła sobie Lucasa wokół palca, ale z jakiegoś powodu spodziewała się, że Hawke wytrwa dłużej. Ale tak właściwie, dlaczego ją to dziwiło? On też był alfą. Miał tak samo silne pragnienie opiekuńczości płynęło w jego krwi. Dziecko zakwiliło z niezadowoleniem. Lucas wziął ją od Hawke'a i przytulił do piersi. Mruczał nisko i równo, aż ich księżniczka zadowolona uciszyła się. Sascha nie wiedziała jak była w stanie to wytrzymać – tą miłość do swojego wybranka i dziecka, która wypełniała jej ciało. To uczucie było tak naturalne, że wypełniało każdą komórkę jej ciała. Było to coś niemożliwego i ogromnego – przyćmiewało wszystko, co miało miejsce wcześniej. Groziło oślepieniem jej na wszystko inne, ale była E-Psi. Wyłapała zatem szept mroku w mężczyźnie, który był alfą bez wybranki. Zerknęła na Lucasa i lekko przekrzywiła głowę. Zrobił niezadowoloną minę. Zacisnęła usta. Westchnął. „Sądzę, że nasza dziewczynka chce pójść na spacer.” Hawke wyszedł pierwszy, Sascha i Lucas poszli za nim. Lucas przeszedł przez polanę aż znalazł się poza zasięgiem słuchu, – jeżeli będą utrzymywali cichy ton rozmowy. „Martwisz się czymś.” Powiedziała do Hawke'a uderzając w sedno sprawy. Czarny grzmot przesunął się po ostrej, ale pięknej twarzy. „Przestań to robić.” „Nic na to nie poradzę.” Nigdy nie szpiegowała emocji innych ludzi, ale nie mogła powstrzymać się od ich wyczuwania bardziej, niż Hawke był w stanie wyłączyć swój węch. Skrzyżował ramiona i oparł się o ścianę chaty, gdy ona przysiadła na parapecie trzydzieści centymetrów dalej. „Czy to ma coś wspólnego ze Sienną?” „Dlaczego tak uważasz?” „Tylko ona wywołuje w tobie taką reakcję.” Hawke wpatrywał się w miejsce, gdzie Lucas chodził z dzieciątkiem. „Odmawia porozmawiania ze mną.” „To cię szokuje.” Nie, pomyślała Sascha, to nie była do końca prawda. „Zadziwia cię, że jest w stanie ci się przeciwstawić.” Hawke zrobił niezadowoloną minę. „Robisz ze mnie dupka.” „Nie dupka – tylko mężczyznę, któremu rzadko ktoś się przeciwstawia.” Poczuła szukający umysł dziecka. Wysłała zapewnienie bezpieczeństwa tak jak to robiła tysiąc razy dziennie. „Powiedz mi, dlaczego z tobą nie rozmawia?” Hawke skończył swoją opowieść. „Rozumiem.” Blade oczy przykuły ją do miejsca. Jego dominacja była przytłaczającą falą. Gdyby nie była do niej przyzwyczajona mieszkając z Lucasem mogłaby ulec. Tymczasem dotknęła palcami jego szczęki i delikatnie pchnęła. „Przestań.” Wilk nadal czaił się za lodowatym spojrzeniem, ale spojrzał w bok. „Pozwól, że o coś ciebie zapytam.” Powiedziała zastanawiając się, czy będzie w stanie do niego dotrzeć – do mężczyzny, który z tego, co wiedziała, stał się alfą jeszcze wcześniej niż Lucas. „Gdyby Judd powiedział ci, że masz się trzymać z daleka, zrobiłbyś to?” Skrzyżował ręce na piersi. Jego bicepsy odcinały się na rękawach białej koszulki. „To dwie różne sytuacje.” „Ona jest kardynalną Hawke.” Jej słowa były delikatne, ale Sascha też była kardynalną. To zdanie miało w sobie przykuwającą moc, gdy wsiąknęło w skórę Hawke'a. „Jeżeli masz z nią mieć jakikolwiek związek musisz zaakceptować to, kim jest – ignorowanie jej, gdy podejmuje decyzje na temat własnej mocy jest skrajnym przeciwieństwem akceptacji.”
Wilk Hawke'a nerwowo krążył wewnątrz jego umysłu chcąc rozerwać jej słowa pazurami. „Muszę wracać.” Miał dzisiaj setkę spraw, którymi musiał się zająć, ale najważniejsza z nich będzie wymagała starannego planowania, pomyślał żegnając się z parą leopardów. Nie będzie już więcej zatrzaśniętych mu przed nosem drzwi – tego, zarówno mężczyzna, jak i wilk, byli pewni. ODPOWIEDŹ OD WYDZIAŁU POLICJI W ESTES PARK NA ZAPYTANIE ZŁOŻONE PRZEZ GEORGE'A KIM'A POCZYNIONE W IMIENIU PROFESORÓW MAE I ELLISONA ELDRIDGE: 8 stycznia 1975 r. Z żalem informujemy państwa, iż Alice Eldridge miała wypadek ze skutkiem śmiertelnym w czasie swojej ostatniej wspinaczki. Jednostka poszukiwawczo-ratownicza próbuje wydobyć ciało, ale znajduje się ono tak głęboko w zapadlisku skalnym, że kontynuowanie może okazać się zbyt niebezpieczne. Odmówiono wsparcia telekinetyka.