ROZDZIAŁ 39 Hawke dostrzegł zasadzkę ze wzniesienia wysoko ponad odizolowaną drogą, która stanowiła jedną ze ścieżek, której użyliby do ewakuacji bezb...
5 downloads
17 Views
73KB Size
ROZDZIAŁ 39 Hawke dostrzegł zasadzkę ze wzniesienia wysoko ponad odizolowaną drogą, która stanowiła jedną ze ścieżek, której użyliby do ewakuacji bezbronnych. Gniew jego wilka stał się lodowaty, pierwotny. Były pewne rzeczy, których nie robiło się nawet podczas wojny. „Będą w stanie wyczuć zbliżanie się umysłów nie-Psi?” Zapytał mężczyzny leżącego na brzuchu obok niego. Judd przytaknął raz. „Możesz być w stanie ich rozproszyć wysyłając przykrywkę – transport wypełniony żołnierzami.” „Nie potrafią rozróżnić dojrzałych i niedojrzałych umysłów?” „Nie, jeżeli przeprowadzają jedynie generalne skany.” Ponownie uniósł do oczu lornetkę. „Widzę broń. To broń działająca błyskawicznie ...” Pełna niebezpieczeństwa pauza zanim Judd przekazał mu lornetkę. „Dwadzieścia stopni na lewo od mężczyzny w centrum.” Hawke przesunął lornetkę o dwadzieścia stopni i zatrzymał się. Ci zimnokrwiści dranie mieli wyrzutnię granatów. „Żadnej litości. Oni umrą. Wszyscy.” Ta wojna nie będzie odbywała się kosztem życia ich młodych i starszych. „Scottowie, Ming, obojętnie kto do cholery za tym stoi musi wiedzieć, że mówimy poważnie.” „Jeżeli wyeliminujemy zasadzkę ujawnimy fakt, że nie tylko jesteśmy świadomi ich strategii, ale że również jesteśmy w stanie ją przewidzieć.” Wilk Hawke'a wył o krew, ale zarówno mężczyzna, jak i wilk dawno temu nauczyli się myśleć mimo czerwonej mgły wściekłości. „To również pozbędzie się dziesięciu ich ludzi w tej lokalizacji bez względu na to jak wielu z nich znajdą pozostali.” „Zespół Indigo ma w zasięgu wzroku inną grupę.” Zaraportował Judd zaraz po tym jak Hawke wypowiedział to zdanie. „Drew również. Sektor Riley'a wygląda na czysty.” Hawke musiał przyznać, że posiadanie telepatów w swoim stadzie było cholernie wygodne. Sienna działała razem z Indigo, Walker z Drew, a Riley z Faith NightStar, ze wszystkich możliwych ludzi. Choć umiejętności F-Psi z CiemnejRzeki sprawiały, że nie była żołnierzem posiadała konieczny zasięg telepatyczny. Jej wybranek działał jako jej tarcza. Z powodu tej sieci telepatycznej zorganizowanie podpuch zajęło jedynie kilka minut. Kolejną godzinę zajęło umieszczenie na miejscu transportów. Żaden z pojazdów nie mógł zostać dopuszczony w zasięg wyrzutni granatów – ich celem było po prostu odwrócenie uwagi. Tymczasem zespoły zmiennokształtnych zeszły ze wzniesień tuż przed granicę telepatycznych skanów wroga. „Trzymaj się poza widokiem.” Hawke powiedział do Judda. „Nie mogą wiedzieć, że mamy po swojej stronie Tk. Aż do momentu, gdy stanie się to nieuniknione.” Po tym jak porucznik przytaknął zapytał. „Wszyscy gotowi?” „Tak.” „Czas?” „Pięćdziesiąt sekund do wejścia pojazdów w zasięg widzenia, pięćdziesiąt dwie do mobilizacji.” To była trudna, szybka bitwa. To był jedyny sposób, by wygrać z Psi, biorąc pod uwagę ich umiejętność, by rozsadzić umysły psychicznymi uderzeniami. W tej grupie nie było również Tk z możliwością teleportacji, co podpisało ich wyroki śmierci. Później Hawke stał wpatrując się w ciała i nie czuł nic poza dziką satysfakcją. Nie był człowiekiem, który lubił zabijać, ale ci ludzie planowali skrzywdzić młode Śnieżnych Tancerzy. Za tą zbrodnię jedyną karą była śmierć. Sienna nigdy nie widziała wilków poruszających się z taką zimną gładką przemocą.
Oddziały Psi nie miały szans. Część niej była zszokowana krwawym odwetem, ale nie umywało się to nawet do opiekuńczej wściekłości, która ją wypełniła, gdy zobaczyła wyrzutnię granatów i zrozumiała prawdziwą nikczemność ich zamiarów. Przez tą chwilę ogień-X groził wymknięciem się z jej uścisku, ale paradoksalnie to jej opiekuńczość względem szczeniąt pomogła jej ponownie zapanować nad sobą. Wszystko skończyło się w ciągu kilku minut, a gdy dzień zmienił się w noc znalazła się w legowisku idąc u boku mężczyzny o oczach polującego wilka i srebrno-złotych włosach. Dzisiaj nie tylko rozmawiał z nią o sprawach dotyczących spraw stada, potraktował ją również jako integralny element systemu obrony Śnieżnych Tancerzy. Część niej nadal czekała na cios, ale w tej chwili, po raz pierwszy, czuła się jak pewnego rodzaju partner, nie tylko jak młoda dziewczyna, która nosiła serce na dłoni. „Koty odwołują wszelkie ewakuacje, tak jak my.” Powiedział jej, gdy szli. „W tej chwili każdy jest bardziej bezpieczny wewnątrz naszych kręgów ochrony.” „Będzie tu cicho.” Powiedziała. „Gdy dzieci w końcu zostaną przeniesione.” Wilk Hawke nienawidził wizji cichego legowiska. „To nie będzie trwało wiecznie.” Sienna zaczęła skręcać w lewo, gdy dotarli w korytarzu do rozwidlenia. „Nie.” Złapał ją za rękę. „W tą stronę.” Nie powiedziała słowa, ani każdy kto widział ich po drodze. Kilka dni temu droczono, by się z nimi. Gwizdano, by na nich. I napastowano by ich w zabawny sposób. Dzisiaj nastrój był poważny. Wszyscy byli świadomi tego co się zbliżało. Korytarze były bardziej puste niż zazwyczaj. Wielu członków stada zgromadziło się w obszarach wspólnych, by porozmawiać i czerpać siłę od siebie nawzajem. W korytarzu obłożonym rzecznymi kamieniami i pomalowanymi obrazami wilków w trakcie zabawy, snu i polowania nie było nikogo. Hawke wiedział dlaczego Sienna unikała tego konkretnego wyjścia z legowiska. Raz przypadkiem uszkodziła mural. Jej ogień-X działał jak laser i uszkodził drobny obszar ściany niszcząc farbę. „Nigdy nie byłem za to na ciebie zły.” Powiedział, gdy weszli w malowany świat cudów. „To miejsce … jest dla ciebie ważne.” Jej dłoń zacisnęła się wokół jego dłoni. Pociągnął ją do konkretnego fragmentu. „Patrz.” Sienna pochyliła się do przodu. „To śpiący szczeniak … och!” Obserwował, gdy dostrzegła drugiego szczeniaka ukrywającego się za ścianą z zielonych liści i czającego się, by skoczyć. „Nigdy go nie zauważałam.” „Ukryła w muralu sporo rzeczy.” Powiedział. Ból w jego sercu był stary. „Miała to być sztuka, która wywoływała w stadzie śmiech, sprawiała, że zatrzymywali się na chwilę i mieli ochotę do zabawy.” „Miała przemawiać do wilczego serca.” Sienna opuściła dłoń ze ściany i uniosła głowę. „Twoja mama to namalowała, prawda?” „Tak.” Jego utalentowana, roześmiana matka. „Była uległym wilkiem.” Oczy Sienny rozszerzyły się. „Zakładałam, że ...” „Sądzę, że mojego ojca też to zaskoczyło.” W jego wnętrzu wilk wył z powodu tych słodkogorzkich wspomnień. „Pierwszy raz zobaczył ją tutaj. Przyleciała tutaj z innego sektora. Zaczęła mural zaledwie kilka godzin wcześniej.” Hawke niemal potrafił ją zobaczyć. Jej włosy koloru białego blondu związane z tyłu jedną z kolorowych chust, które tak lubiła. Plama farby na nosie i wzdłuż policzka. „On właśnie wbiegł z zewnątrz w wilczej postaci z pilną wiadomością dla Garricka. I po prostu się zatrzymał.” „Wiedział od razu?” W głosie Sienny było zdumienie.
To sprawiło, że zacisnął palce na jej dłoni. „Powiedział, że czuł się tak jakby potrąciła go ciężarówka.” Jego ojciec zawsze potrząsał z niedowierzaniem głową na to wspomnienie, śmiech pieścił jego twarz i rozjaśniał oczy o dwa tony ciemniejsze niż oczy jego syna. „Był ubrudzony błotem i musiał iść, ale jedynym co był w stanie zrobić było wpatrywanie się w nią.” „Co zrobiła twoja matka?” Hawke roześmiał się przypominając sobie sposób w jaki jego matka zawsze udawała, że obnaża zęby na ojca, gdy opowiadała jej stronę tej historii. „Wylała na siebie pół tubki zielonej farby, gdy wbiegł do środka i obróciła się, by powiedzieć co myśli, gdy uszło z niej całe powietrze. Była uległym wilkiem, powinna opuścić wzrok, ale nie potrafiła tego zrobić, nie potrafiła przerwać połączenia.” Garrick znalazł ich godzinę później – ją umazaną farbą i jego z zaschniętym błotem sprawiającym, że jego futro stawało się sztywne. Po prostu tam siedzieli patrząc sobie nawzajem w oczy. Ich więź była kompletna i trzymała aż do ostatniej chwili.” Aż do śmierci jego ojca, gdy jego matce pękło serce. Nie był w stanie dalej o tym mówić. Pociągnął ją za rękę i wyprowadził z legowiska do basenu wody obok wodospadu. Jego powierzchnia była biała od piany ze spadającej wody. Piaszczysty obszar zacieniony z powodu znajdującej się nad nim ściany. Był to raj prywatności. „To miejsce randek.” Powiedziała Sienna, gdy skończyła schodzić na dół. „Evie mi powiedziała. Wydaje mi się, że Tai ją tu wykrada.” Jego usta wygięły się do góry. „Jak ci się wydaje dlaczego przesunąłem tą skałę na górze? To honorowany od niepamiętnego czasu sygnał, że to miejsce jest zajęte.” Stres całego dnia opuścił go pod wpływem pieszczoty uśmiechu, który był jej odpowiedzią. Zajął miejsce na ziemi. „Dałaś radę zobaczyć się dzisiaj ze swoją rodziną?” Przyciągnął ją blisko siebie, gdy usadowiła się obok niego. „Tak, po tym jak wróciliśmy spędziłam czas z Marlee i Tobym, ale Walker był zajęty.” „A pro po Walkera ...” Wymruczał jej do ucha. „Kilka minut temu widziałem jak mierzył wzrokiem Larę.” Hawke wyśliznął się stamtąd, zanim któreś z nich mogło go zobaczyć. Był pewien, że mężczyzna Psi zadba o uzdrowicielkę. Mieli dzisiaj kilkoro rannych, a ona już była zmęczona z powodu wydarzeń z wcześniejszej nocy. „Walker nie mierzy wzrokiem.” Powiedziała Sienna przesuwając się, tak że wpatrywała się w niego przysiadając na kolanach. „On po prostu patrzy na ciebie, aż się go posłuchasz.” Hawke śmiejąc się przesunął ją, by opierała się między jego udami i dotknął czołem jej czoła zadziwiająco zadowolony. Rozmawiali o innych sprawach – o Tobym i Marlee, o Cooperze i jego nowej wybrance, aż Hawke skończył leżąc obok jej siedzącej postaci z ramionami skrzyżowanymi pod głową. „Dobrze, że teraz mamy czterech poruczników związanych więzią.” Powiedział z oczami na skalnej ściance nad nimi, ale jego uwaga była skupiona na zaklinającym zapachu kobiety u jego boku, pełnym różnych faktur. „Po tym jak to się skończy będziemy potrzebowali tej stabilności w strukturze dowodzenia nawet w jeszcze większym stopniu.” „Mogę o nią zapytać?” Padło ciche niespodziewane pytanie. Wilk zdecydowanie znajdował się w oczach Hawke’a, gdy spojrzał na Siennę. „Miała na imię Theresa, ale ja nazywałem ją Rissa.” Rissa. Dziwnie było w końcu znać imię ducha, do którego należała dusza Hawke’a. „Jaka była?” „Słodka – z natury i z charakteru.” Włosy zasunęły się Hawke’owi na czoło, a on uniósł się do pozycji siedzącej i objął rękami kolana. „Nawet jako niemowlak oddawała swoje zabawki innym dzieciom jeżeli płakały. Nigdy nie widziałem, by wybuchła, nigdy nie widziałem jej bez uśmiechu.” Sienna zacisnęła dłonie w piasku. Jasnym stawało się, że Rissa Hawke’a w żaden sposób nie była do niej podobna. „To dlatego tak cię ciągnie do Saschy.” Powiedziała ukrywając ból, ukrywając
wszystko. „Musi ci w jakiś sposób przypominać Theresę.” „Chyba tak.” Zmarszczył czoło i odsunął włosy do tyłu. „Sęk w tym, że nie wiem jaka byłaby Rissa, gdyby dorosła – nigdy nie miała szansy, by rozwinąć skrzydła.” „Jednak jesteś pewien, że byłaby twoją wybranką.” To po prostu wymknęło się jej. Prośba zamaskowana jako stwierdzenie. Chwila ciszy. „Tego nie można zmienić Sienna.” Delikatne słowa. Niewzruszone słowa. „To świadomość, której nic nie jest w stanie wymazać.” Zacisnęła dłoń w pięść i oparła o podbrzusze w próżnej próbie utrzymania bólu w swoim wnętrzu. „Nie mogę się z tym kłócić.” Powiedziała. „Fakt jest jednak taki, że nigdy nie związałeś się z nią więzią.” Byli zbyt młodzi, by kochać się w ten sposób. „Wilk wybiera jedynie raz.” Objął dłonią jej kark i przyciągnął ją blisko siebie, aż jego usta niemal ocierały się o jej wargi, gdy mówił. „Nie mogę tego zmienić, dziecino.” Jej odpowiedź podyktowała jej głęboka aż po same wnętrzności potrzeba. „To niezła wymówka, nie uważasz?” Jego oczy zaczęły świecić niczym w nocy. Były niebezpieczne i bezlitosne. „Wystarczy Sienna.” Ścisnął jej kark i puścił ją. Zastanawiała się, czy zdawało mu się, że to zakończy sprawę. „Gdy ją straciłeś rozdarło ci to serce.” Powiedziała. Nalegała, bo musiała to robić. Ponieważ to było wystarczająco ważne, by złamać ją na zawsze. „To bardzo cię zraniło, gdy byłeś dzieckiem – nic w tym dziwnego, że nie pozwalasz sobie na to, by ponownie stać się tak bezbronnym.” Wstał i podszedł do krawędzi basenu wody, a potem obrócił się i spojrzał na nią. „Nie możesz słowami zmienić prawdy, bez względu na to jak wielu ich użyjesz.” Też wstała, wzmacniając się przeciw dominującej sile jego osobowości. „Widziałam efekty więzi wybranków.” Powiedziała patrząc w twarz ukształtowaną przez wyzwania i determinację, aż stał się mężczyzną, którego niewielu ośmielało się wyzwać. „Potrafię zrozumieć dlaczego zmiennokształtny, który raz był związany więzią nigdy nie będzie szukał tego samego z inną osobą.” „To dlaczego do cholery prowadzimy tą rozmowę?” „Bo ty nie byłeś związany więzią wybranków!” Jej głos uniósł się mimo tego, że obiecała sobie, że utrzyma tą dyskusję na racjonalnym, opanowanym poziomie. „Czy kiedykolwiek rozważyłeś możliwość, że to nie wilk powstrzymuje cię przed związaniem się więzią, tylko twoja ludzka połowa?” Część, która rozumiała, że otwarcie się na możliwość posiadania wybranki oznaczałoby otwarcie się na możliwość odczucia takiego samego rozdzierającego duszę bólu. „To nie kwestia wyboru.” Wyglądał tak jakby chciał nią potrząsnąć. Sienna chciała uderzyć w niego pięściami i zmusić go, by posłuchał, by dostrzegł to. „Gówno prawda! Drew sprawił, że Indigo go dostrzegła. Brenna walczyła o Judda. Związek Mercy i Rileya dojrzewał latami. Nie waż się iść na łatwiznę mówiąc, że wszystko już jest przesądzone! Nie bądź tchórzem!” ROZDZIAŁ 40 Ktoś go przechytrzył. Ming zdał sobie z tego sprawę wyłączając komunikator po monosylabicznej rozmowie z Henrym Scottem. Na planecie nie było wielu ludzi zdolnych do tego. Zwłaszcza w dziedzinie strategii wojskowej. Sienna Lauren znajdowała się na tej krótkiej liście.
Podejrzewał, że żyła od czasu, gdy widział raport złożony przez jednego z ludzi Henrego wspominający o ciekawym pulsie energii na terenie Śnieżnych Tancerzy. Opis tego pulsu nie wydawał się Mingowi dziwny – to był opis mocy X. Choć jego zespół nie zdołał skłonić Śnieżnych Tancerzy do przyznania się do zaoferowania sanktuarium uciekinierom Psi, dzisiejsze wydarzenia jeszcze bardziej wzmocniły jego podejrzenia. Jeżeli Sienna przetrwała tak długo, to albo ta dziewczyna wymyśliła sposób, by obejść nieuniknione konsekwencje czynnika X, albo już niedługo stanie się w pełni aktywna. Ponieważ to pierwsze nigdy do tej pory nie zostało zrobione, Ming obstawiał tą drugą możliwość. Co oznaczało, że niedługo każdy na świecie będzie wiedział, czy Sienna Lauren nadal żyła. A Henry mimo wszystko dostanie to czego chciał – masakrę na taką skalę, że przyćmi ona wszystko czego kiedykolwiek dopuściła się Rada.