Super Model nr 3/2012
Drodzy Czytelnicy!
P
rawdopodobnie wielu z Was zaczynało swoją modelarską przygodę od miniatur w skalach 1:72, 1:100 czy 1:144. Zapewne wielu z czasem porzuciło je na rzecz większych modeli wraz z poszerzeniem się oferty czołowych producentów i łatwiejszym dostępem do niej wskutek przemian rynkowych. Obecnie można wręcz spotkać się z twierdzeniami, że zestawy w braille scale są zbyt uproszczone i przez to niegodne uwagi – nic bardziej mylnego! W bieżącym wydaniu Adam Juszczak, Przemysław Szymczyk i Zdeněk Šebesta pokazują, iż skala 1:72 ma się bardzo dobrze, a poziom replik i dostępnych do nich waloryzacji umożliwia osiągnięcie znakomitych rezultatów. Także najnowsze wypusty w skali 1:144 nie mają wiele wspólnego z kilkuelementowymi przodkami sprzed lat, o czym przekonuje w swojej recenzji debiutujący na łamach Super Modelu sekretarz naszej redakcji – Stanisław Powała-Niedźwiecki. Oczywiście nie zabrakło również relacji z budowy modeli w większych skalach. Krystian Ciechowicz zmierzył się z premierowym wyro-
ISSN 1733-8964 Nakład: 4000 egz. Redaktor naczelny: Damian Majsak Redaktor prowadzący: Maciej Góralczyk e-mail:
[email protected] Sekretarz redakcji: Stanisław Powała-Niedźwiecki e-mail:
[email protected] tel. 81 749 11 82 Opracowanie graficzne: Damian Majsak, Marcin Wachowicz DTP: Tomek Wajnkaim Korekta: Stanisław Powała-Niedźwiecki
Współpracownicy: Damian Bauer, Rafał Bulanda, Tomasz Chacewicz, Krystian Ciechowicz, Marek Cieliczko, Jacek Cieślak, Piotr Dmitruk, Jakub Galicki, Joaquín García Gázquez, Paweł Janczarek, Tomasz Janiszewski, Libor Jekl, Adam Juszczak, Łukasz Kapelski, Tomasz Kica, Zdeněk Krčmář, Rafał Zbigniew Lebioda, Tomasz Modłasiak, Apoloniusz Musiałek, Michał Myszczyj, Marek Naja, Adam Obrębski, Artur Oślizło, Luciano Rodriguez, Michał Rosiak, Radosław Rzeszotarski, Zdeněk Šebesta, Luděk Špunda, Rafał Strojec, Marcin Surzyn, Przemysław Syposz, Kamil Feliks Sztarbała, Przemysław Szymczyk, Jakub Vilingr, Tomek Wajnkaim, Robert Wójcik, Luboš Zach, Artur Żółty Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania skrótów tekstów i zmiany tytułów oraz nie ponosi odpowiedzialności za opinie autorów zawarte w tekstach. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy.
www.facebook.com/Kagero.SM Wydawca: KAGERO Publishing Sp. z o.o. ul. Mełgiewska 9F 20-209 Lublin tel./fax 081 749 11 81 www.kagero.pl,
[email protected] Marketing: Joanna Majsak (dyr.),
[email protected] Sprzedaż: Mariusz Andryszczuk, (dyrektor sprzedaży) tel. 81 749 20 20 Wydawca magazynu modelarskiego Super Model ostrzega P.T. Sprzedawców, że sprzedaż aktualnych i archiwalnych numerów czasopisma po innej cenie niż wydrukowana na okładce jest działaniem na szkodę Wydawcy i skutkuje odpowiedzialnością karną.
W NUMERZE: Nowości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4 recenzje Poradniki DVD AK-interactive . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6 „Luftwaffe im Focus” Edition No. 19 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 Reggiane Re.2002 Ariete . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8 Radzieckie rury w małej skali . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10 Attack atakuje! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11 abc modelarstwa Praca z elementami fototrawionymi (cz. 1) . . . . . . . . . . . . . . 12 NARZĘDZIA Stojaki do aerografów Mr.Hobby . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15 HISTORIA SAMOLOTU JUNKERS J.1 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16 samoloty z szachownicą MiG-29UB (cz. 1) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20 samoloty Macchi C.200 Saetta . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26 Nieustraszeni! Douglas SBD Dauntless×2 . . . . . . . . . . . . . . 32 OKRĘTY U-201. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 38 POJAZDY OSHKOSH M-ATV MRAP . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 46 Sd.Kfz.234/4 z bliska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 54 DIORAMY I WINIETY Spragnieni . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 56 Buldożer D9R . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 62 WYSTAWY I Bałtycki Festiwal Modelarski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 70
POLECAMY:
Tłumaczenia: Maciej Góralczyk, Rafał Strojec, Marcin Surzyn
bem chińskiej Panda Hobby, przy okazji oceniając również związane z nim nowości AK interactive. Tomasz Wajnkaim na przykładzie pary Dauntlessów prezentuje wady i zalety modelarstwa seryjnego, zaś Zdeněk Šebesta sporym nakładem pracy wzbogaca niestety rzadko spotykaną replikę włoskiej „strzały” – Macchi C.200 Saetta. Uwadze sympatyków poloników polecam z kolei pierwszą część zmagań Kamila Feliksa Sztarbały z MiG-iem-29UB w wydaniu Eduarda. W ubiegłym miesiącu zakończył się drugi Multimedialny Konkurs Modelarski, jednak to nie koniec organizowanych przez nas zawodów. Tym razem w szranki staną miłośnicy pierwszowojennej awiacji. Na stronach 16–19 oprócz artykułu Tomasza J. Kowalskiego traktującego o Junkersie J.1 zamieszczone zostały regulamin i kupon zgłoszeniowy konkursu „Pionierzy lotnictwa 1914–1918”. Zapraszam do rywalizacji! Serdecznie pozdrawiam Maciej Góralczyk Redaktor PROWADZĄCY
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
3
nowości Nowinki i zapowiedzi z KS-Model
Hawker Siddeley Harrier T Mk.2/2A/TAV-8A / Mk.4/4N 1:72
Producent: Special Hobby
SAAB A-21R 1:72
Producent: Eduard
Hellcat Mk. II 1:48
Caproni Ca.101 with 7-cylinder engine 1:72
Producent: Sword
Numer katalogowy: 72246
Numer katalogowy: 84134
Producent: Fly
Numery katalogowe: 72061 & 72062
Rodzaj: wtrysk
Rodzaj: wtrysk
Numer katalogowy: 72013
Rodzaj: wtrysk
Ilość części: 95 plastikowych
Ilość części: 121
Rodzaj: wtrysk
Kalkomanie: 3 / 2 malowania
Kalkomanie: 4 malowania
Kalkomanie: 1 malowanie
Uwagi: zawiera el. fototrawione i żywiczne
Uwagi: edycja Weekend
Kalkomanie: 4 malowania Uwagi: zawiera el. żywiczne
Nowinki z Eduard Polska Sp. z o.o.
Nieuport Ni-23 1:72
L-39C Albatros USAF 1:72
T-2 Buckeye 'Camouflaged Trainer' 1:48 Producent: Special Hobby
Producent: Eduard
Producent: Eduard
Numer katalogowy: 48129
Numer katalogowy: 7417
Numer katalogowy: 7418
Rodzaj: wtrysk
Producent: RS Models
Rodzaj: wtrysk
Rodzaj: wtrysk
Ilość części: 118 plastikowych
Numery katalogowe: 92114, 92118 & 92119
Ilość części: 34
Ilość części: 60
Kalkomanie: 5 malowań
Rodzaj: wtrysk
Kalkomanie: 1 malowanie
Kalkomanie: 1 malowanie USAF
Uwagi: zawiera el. żywiczne i fototrawione
Ilość części: 64 plastikowe
Uwagi: edycja Weekend
Uwagi: edycja Weekend
Morane-Saulnier M.S.406 1:72
Kalkomanie: 4 malowania Uwagi: zawierają el. żywiczne
Vickers/CASA Type 245 with floats 1:72
Morane-Saulnier M.S.410 1:72 Producent: RS Models Numer katalogowy: 92124
I-16 Type 10 1:48
MiG-21MF/ BIS in the Indian service 1:48 Producent: Eduard
Producent: Special Hobby
Producent: Eduard
Numer katalogowy: 1171
Numer katalogowy: 72241
Numer katalogowy: 8469
Rodzaj: wtrysk
Rodzaj: wtrysk
Rodzaj: wtrysk
Ilość części: 377 plastikowych
Ilość części: 60 plastikowych
Ilość części: 78
Kalkomanie: 5 malowań
Kalkomanie: 2 malowania
Kalkomanie: 1 malowanie
Uwagi: zawiera el. fototrawione i żywiczne
Uwagi: edycja Weekend
Uwagi: edycja limitowana, zawiera el. fototrawione i maski
Rodzaj: wtrysk Ilość części: 64 plastikowe Kalkomanie: 4 malowania Uwagi: zawiera el. żywiczne
Fokker D.XXI FR-167 w/ Reatractable Land.Gear 1:72
Morane D-3801 1:72 Producent: RS Models Numer katalogowy: 92094
Fokker D.XXI '3.&4.s. over Finland' 1:48
Su-25K 1:48 Producent: Eduard
Producent: Special Hobby
Producent: Special Hobby
Numer katalogowy: 1178
Numer katalogowy: 72239
Numer katalogowy: 48124
Rodzaj: wtrysk
Rodzaj: wtrysk
Rodzaj: wtrysk
Ilość części: 144 plastikowe
Ilość części: 42 plastikowe
Ilość części: 91 + 90 plastikowych
Kalkomanie: 8 malowań
Kalkomanie: 1 malowanie
Kalkomanie: 6 malowań
Uwagi: zawiera el. fototrawione i żywiczne
Uwagi: zawiera el. 2 modeli, w tym żywiczne i fototrawione
Uwagi: edycja limitowana, zawiera el. fototrawione, żywiczne, maski i koszulkę
Rodzaj: wtrysk Ilość części: 64 plastikowe Kalkomanie: 3 malowania
F6F-5N Nightfighter 1:72
Bf 109 E-4 1:48
Heinkel He 100D 'Soviet & Japanese Test Plane' 1:32
Producent: Eduard
Producent: Eduard
Producent: Special Hobby
Numer katalogowy: 7079
Numer katalogowy: 8263
Numer katalogowy: 32045
Producent: Sword
Rodzaj: wtrysk
Rodzaj: wtrysk
Rodzaj: wtrysk
Numery katalogowe: 72063 & 72064
Ilość części: 58 plastikowych
Ilość części: 134 plastikowe
Ilość części: 70 plastikowych
Rodzaj: wtrysk
Kalkomanie: 4 malowania
Kalkomanie: 5 malowań
Kalkomanie: 3 malowania
Kalkomanie: 4 / 3 malowania
Uwagi: zawiera el. fototrawione i maski
Uwagi: zawiera el. fototrawione i maski
Uwagi: zawiera el. fototrawione
Curtiss P-40K Warhawk / Kittyhawk III 1:72
4
SUPER MODEL nr 3/2012
nowości Nowinki z TANK Models
Ringtrichter Richtungshörer 1:72
Nowinki z E.T. Model
Raketenwerfer auf Pz. Kpfw. IV 1:72 Producent: Tank Models
Pz.Kpfw.38(t) Ausf.G Basic 1:35
Producent: FPW Model
Numer katalogowy: 72101
Numer katalogowy: 72001
Rodzaj: żywica
Producent: E.T. Model
Rodzaj: żywica
Uwagi: Tank Models przejęło ofertę modeli żywicznych firmy Euromodel Plus
Numer katalogowy: E35-130
Zapowiedzi z Sahara Hobby
Rodzaj: el. fototrawione i żywiczne Uwagi: waloryzacja zestawu Dragon 6290
WWII German Infrared Night-Vision Devices Type.1 1:35 Producent: E.T. Model Numer katalogowy: ER35-034 Rodzaj: el. fototrawione i żywiczne
Krupp L.K.A.1 1:72
Uwagi: drugi zestaw o nr. kat. ER35-035
Producent: FPW Model Numer katalogowy: 72002
ZB-37 Machine Gun 1:35
Rodzaj: żywica
Producent: E.T. Model Numer katalogowy: EA35-073 Rodzaj: el. fototrawione i żywiczne
U.S. M1070 Truck Tractor Interior 1:35 Producent: E.T. Model Numer katalogowy: E35-132
Büssing-NAG Omnibus „Imperator” 1:72 Producent: Triumph des Willens Numer katalogowy: 72005 Rodzaj: żywica
Rodzaj: el. fototrawione i żywiczne
U.S.M.C. Fire in the Hole! Tet ’68 1:35
Sherman VVSS Track Skids 1:35
Uwagi: waloryzacja zestawu HobbyBoss 85502
Producent: E.T. Model Numer katalogowy: EA35-077
Producent: Bravo6
Rodzaj: el. fototrawione i żywica
Numer katalogowy: 35039
Uwagi: waloryzacja zestawów Dragon i Tasca
Rodzaj: żywica
U.S. M1070 Truck Tractor Weighted Road Wheels 1:35
sWS mit Flak-Aufbau als Sfl. mit 3,7 cm Flak 43 1:72
Producent: E.T. Model
Damaged Road Wheels for Panther A/G 1:35
Producent: MACO Numer katalogowy: 7211
Producent: E.T. Model
Rodzaj: wtrysk
Numer katalogowy: ER35-036
Ilość części: 208
Rodzaj: el. fototrawione i żywiczne
Numer katalogowy: ER35-041 Rodzaj: el. żywiczne Uwagi: waloryzacja zestawu HobbyBoss 85502
Uwagi: waloryzacja zestawów Dragona
Flakpanzer IV „Kugelblitz” 1:72 Producent: MACO
U.S. „Tunnel Rats” 1:35
Panther II 1:35
U.S. M1000 HETS Weighted Road Wheels 1:35
Producent: E.T. Model
Producent: E.T. Model
Numer katalogowy: 7208
Producent: Bravo6
Numer katalogowy: E35-117
Numer katalogowy: ER35-042
Rodzaj: wtrysk
Numer katalogowy: 35047
Rodzaj: el. fototrawione i żywiczne
Rodzaj: el. żywiczne
Ilość części: 185
Rodzaj: żywica
Uwagi: waloryzacja zestawu Dragona
Uwagi: waloryzacja zestawu HobbyBoss 85502
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
5
RECENZJE p o le c am y ABER www.aber.net.pl AEROPLAST
[email protected] AML www.aml.cz AZ MODEL legatokits.cz BALATON MODELL www.balatonmodell.hu BRAVO6 bravo6.diorama.ru EDUARD www.eduard.cz E.T. MODEL www.etmodeller.com FLY www.fly814.cz ФОТОТРАВИЕНИЕ GoNzA gonza.moy.su GRIFFON MODEL www.griffonmodel.com HK MODELS www.hk-models.com HGW battlefield.eshop-zdarma.cz KORA MODELS www.lfmodels.cz/kora LUFTFAHRTVERLAG-START www.luftfahrtverlag-start.de LZ Model www.lzmodels.wbs.cz MANTIS MINIATURES www.mantisminiatures.pl MASTER www.master-model.pl MENG MODEL www.meng-model.com MINIATURE FACTORY www.miniaturefactory.net MPK MODELLBAU GMBH www.mk72.ch
6
SUPER MODEL nr 3/2012
Poradniki ufundowane przez
Poradniki DVD „Washes, fading and oils”, „Winter techniques”, „Weathering in 1 hour”
AK-interactive Rafał Bulanda
O
becnie panujące standardy wykonania miniatur wymuszają stosowanie szeroko rozumianego „weatheringu” oraz nanoszenie różnorakich śladów eksploatacji. Wraz z rosnącą popularnością tych efektów nastąpił dynamiczny rozwój technik modelarskich. Na rynku pojawia się również coraz więcej specyfików przeznaczonych do „brudzenia” modeli. Mniej doświadczeni modelarze mogą poczuć się nieco zagubieni w tym mrowiu produktów i licznych sposobach ich zastosowania. Co prawda, w prasie modelarskiej oraz Internecie można znaleźć przeróżne poradniki, ale wielu z nas, w tym i wyżej podpisany, bez względu na ilość przeczytanych tekstów i obejrzanych zdjęć, nie potrafi uzyskać podobnych rezultatów jak ich autorzy. Czym innym jest móc popatrzeć na ręce mistrzów modelarskiego fachu, dlatego ucieszyłem się bardzo, gdy dzięki uprzejmości firmy AK-interactive otrzymałem poradniki na płytach DVD przygotowane przez słynnego Miguela Jimeneza. Na trzech płytach poświęconych postarzaniu pojazdów wojskowych znajdziemy w sumie ponad 3 godziny filmów, na których autor krok po kroku przedstawia i objaśnia kolejne etapy powstawania udanej repliki. Płyty są ładnie wydane – każda zamknięta w plastikowym pudełku z kolorową obwolutą, które mieści jeszcze małą książeczkę. W moim odczuciu te ostatnie w większości stanowią niezbyt potrzebny dodatek. Film „Washes, fading and oils” prezentuje kolejne etapy prac nad modelem, podczas których Jimenez posługując się gotowymi miksturami AK-interactive pokazuje, jak i kiedy kłaść wszelkie filtry, kiedy nanosić washe, jak wykonać wiarygodne wypłowienia lakieru, obicia, zacieki czy tłuste plamy oleju. Film stanowi kompendium podstawowej wiedzy na temat użycia specyfików opartych na emaliach olejnych. Pozycją obowiązkową dla każdego miłośnika broni pancernej, który chciałby posiadać w swej kolekcji ładnie wykonany pojazd w zimowym kamuflażu, jest „Winter techniques”. Autor przedstawia dwie metody nanoszenia białego kamuflażu, obydwie oparte na technice „na lakier do włosów”. Na poszczególnych etapach możemy prześledzić różne sposoby uszkadzania powłoki białej farby, jej drapanie i ścieranie, jak również spłukiwanie white spiritem. W dalszej kolejności Jimenez prezentuje zastosowanie różnych
filtrów i washy, a ponadto techniki aplikacji realistycznych obić oraz zacieków. Przy okazji MIG przybliża też nieco zasady Colour Modulation. Prace nad miniaturą wieńczy objaśnienie sposobów wykonania błota, choć te są nieco bardziej szczegółowo przedstawione w poprzednim poradniku. Obydwa filmy stanowią spójną i przemyślaną całość, dokładnie odsłaniającą tajniki warsztatu Jimeneza. Nie da się ukryć, że jest to w sporej mierze materiał promocyjny AK-interactive, ponieważ znacząca większość używanych przez autora specyfików to wyroby tej właśnie firmy. Zaznaczyć jednak trzeba, że MIG nie stroni również od innych produktów, w tym nawet cieszących się niezbyt dobrą sławą emalii Humbrola. „Weathering in 1 hour” przeznaczony jest dla nieco bardziej doświadczonych modelarzy. Wszystkie efekty podane są niejako „w pigułce”, przez co nieraz mogą
więcej namieszać w głowie, niż pomóc. W moim odczuciu film stanowi raczej próbę udowodnienia, że istotnie da się to wszystko zrobić w godzinę, niż treściwy poradnik dla osób mniej zaawansowanych w prezentowanych technikach. Nie jestem przy tym pewien czy próbę udaną, ponieważ w wielu momentach następuje przyspieszenie nagrania. Ponadto efekty końcowe pozostawiają pewien niedosyt. Podsumowując, uważam, że poradniki DVD z AK-interactive to bardzo ciekawe pozycje i zapewne niejeden z nas powinien je mieć na swojej półce. Na ile są niezbędne, trudno mi ocenić, choć sama forma prezentacji sprawia, iż treść łatwiej przyswoić niż w przypadku zwykłych zdjęć i opisów. Drobna niedogodność opisywanych filmów to brak polskiego tłumaczenia. Przyznać jednak trzeba, że wszystkie techniki zaprezentowane są na tyle czytelnie, iż nawet brak znajomości języka angielskiego nie powinien stanowić przeszkody w przyswojeniu przedstawionej wiedzy. Znacznie poważniejszą barierą może być niemała cena, ale czyż modelarstwo nie jest pasmem wyrzeczeń, dla którego wielu z nas jest w stanie poświęcić prawie każdą kwotę? m
Publikacja ufundowana przez p o le c am y
Maciej Góralczyk
W
ydawany od 2003 r. magazyn „Luftwaffe im Focus” zdobył niemałą estymę wśród entuzjastów Luftwaffe. Na jego łamach pojawiło się wiele fotografii dotąd nigdy niepublikowanych lub reprodukowanych wcześniej w znacznie gorszej formie, rozwikłano sporo zagadek dotyczących historii niemieckiego lotnictwa, przybliżono losy zapomnianych jednostek czy lotników. Uzupełnienie bądź korektę przedstawianych w językach niemieckim i angielskim treści zapewnia dział korespondencji z czytelnikami, gdzie regularnie udzielają się tacy eksperci jak choćby Jochen Prien, Gerhard Stemmer czy Alexander Steenbeck. Zdarzają się również interesujące reakcje uczestników przedstawianych wydarzeń. Otóż po opublikowaniu kolorowych fotografii dyspozycyjnego He 111 P Adolfa Hitlera na ukraińskim lądowisku, przed którym znajdowała się para ocieplanych
o raczej niegermańskiej urodzie. Entuzjazm studzi niestety typ nosiciela – Savoia SM.73 nie budziła dotychczas zainteresowania producentów modeli. Być może pojawienie się wspomnianej fotografii wpłynie na zmianę tego stanu. Kilka zdjęć może stać się bodźcem dla budowniczych dioram i winietek. Znajdą na nich improwizowaną lotniskową latrynę, powstałą z przebudowy dodatkowego zbiornika paliwa; dość malowniczy wrak Fi 156 w towarzystwie zespołu naprawczego; scenkę z budowy cementowego stanowiska dla Fw 190 A-6 z 3./JG 2 czy wreszcie Ju 87 kołującego po niewielkim moście (sic!). Sympatyków heraldyki ucieszy przekonujący i solidnie udokumentowany w większości nieznanymi fotogramami artykuł dotyczący dotychczas tajemniczego godła w postaci tarczy z sępem zrzucającym rondle RAF do morza, które autor przypisuje 3. Staffel JG 52. Jak zwykle zadowoleni będą także wielbiciele wszelkiej maści asów przestworzy i ich samolotów ozdobionych symbolami zwycięstw. W tym numerze opublikowano bowiem zdjęcia osobistych maszyn oraz biogramy nocnego łowcy Ofw. Reinharda Kollaka i dowódcy 4./JG 5, Hptm. Hansa-
„Luftwaffe im Focus” Edition No.19 Luftfahrtverlag Start, Bad Zwischenahn 2012 butów, w jednym z kolejnych numerów wydrukowano przesłane przez weterana potwierdzenie wypożyczenia rzeczonego obuwia na rzecz wodza – wszak Ordnung muß sein, a wojskowa biurokracja wyjątków nie przewiduje i nawet sam GröFaZ musiał pokwitować buty z armijnego magazynu… Dzięki uprzejmości redakcji pisma w osobach Benedicte i Axela Urbanke miałem przyjemność zapoznać się z najnowszym, już dziewiętnastym wydaniem. Ponieważ spis treści znajduje się na stronie Luftfahrtverlag Start (www.luftfahrtverlag-start. de), skupię swoją uwagę na elementach, które czynią ten numer interesującym dla modelarzy. Przede wszystkim, znalazłem w nim bodaj pierwszy opublikowany fotogram samolotu Luftwaffe z prawdziwą pin-up girl. O ile czarowniczkę zdobiącą osłonę silnika Bf 109 G-2, do którego kalkomanie znajdziecie w MiniTopcolorsie 28, można określić jako co najwyżej frywolną, o tyle tutaj mamy do czynienia z panną zupełnie nagą, a przy tym bardziej niż przyzwoicie wymalowaną, ponadto na szczęście
w w w . k a g e r o . p l
-Christana Schäfera, a także fotografię kolejnego Gustava należącego najpewniej do Alfreda Grislawskiego. Jeśli zaś ktoś nadal nie ma pomysłu na wyjątkowy model Ju 88 A, z pewnością zainteresuje go obszerny artykuł prezentujący maszyny w wersjach A-1 i A-4 eksperymentalnie wyposażone w miotacze płomieni, pełniące funkcję uzbrojenia defensywnego. Istnieje zresztą spore prawdopodobieństwo, że dzięki temu materiałowi wkrótce doczekamy się odpowiedniej waloryzacji, przynajmniej w skali 1:32 – wszak o ciekawe egzemplarze Ju 88 A-1 dość trudno. Łatwiej zaś dodać wspomniane miotacze, niż przebudować replikę Revella na wersję A-4, C czy G, o Ju 188 nie wspominając. Dziewiętnaste (i każde inne) wydanie „Luftwaffe im Focus” to inspirująca lektura dla modelarza czy sympatyka lotnictwa, zaś dla osób zainteresowanych niemieckim lotnictwem wojskowym – zakup absolutnie obowiązkowy! m
MPM PRODUCTION LTD. www.cmkkits.com PAVLA MODELS www.pavlamodels.cz REALITY IN SCALE www.realityinscale.com RS MODELS www.rsmodels.cz STALINGRAD stalingrad.diorama.ru SWORD www.swordmodels.cz TASCA www.tasca-modellismo.com VALLEJO www.acrylicosvallejo.com WESPE MODELS www.wespemodels.ro SKLEPY: AEROSKLEP www.fine-art.com.pl Eduard Polska Sp. z o.o. ul. Tęczowa 38 53-602 Wrocław
[email protected] GUNZE SANGYO POLSKA M-Zone – sklep firmowy ul. Kościuszki 49 50-011 Wrocław www.gunze.pl HOBBY ul. Św. Ducha 23 88-100 Inowrocław www.hobby.szeroka5.pl KS-Model ul. Targowa 3 42-200 Częstochowa www.ksmodel.pl MOJE HOBBY www.mojehobby.pl SAHARA HOBBY www.saharahobby.pl TAMANOIR MAQUETTES www.tamanoir.ch TANK MODELS www.sklep.tankmodels.pl
nr 3/2012
SUPER MODEL
7
RECENZJE
Zestaw ufundowany przez
Marcin Surzyn
O
pracowany w trakcie II wojny światowej włoski aeroplan Reggiane Re.2002 Ariete jest uznawany za najlepszy samolot myśliwsko-bombowy tego okresu na uzbrojeniu Regia Aeronautica. Zaprojektowano go na bazie udanego myśliwca Re.2001 Falco II, jednak ze względu na zbyt małą względem potrzeb produkcję rzędowego silnika Alfa-Romeo RA 1000 RC 41-la Monsone (licencyjna odmiana DB 601A stosowana w Re.2001), konstruktorzy firmy Reggiane postanowili wyposażyć nową maszynę w silnik gwiazdowy. Dodatkowym atutem jednostki napędowej tego rodzaju była większa odporność na uszkodzenia w walce, co miało niebagatelne znaczenie dla powstającego myśliwca bombardującego. W miejsce rzędowego silnika w płatowcu Re.2001 zamontowano jednostkę napędową Piaggio P.XIX RC45 Turbine-B w układzie podwójnej gwiazdy. Dzięki tej zmianie nowa maszyna nawiązywała wyglądem do Re.2000, najstarszego z rodziny nowoczesnych myśliwców Reggiane. Prototyp Ariete wzniósł się w powietrze w październiku 1940 r. i miał bardzo dobre własności lotne, a jedyny poważniejszy mankament stanowiło przegrzewanie się silnika. Uzbrojenie strzeleckie Re.2002 pozostało niezmienione względem Falco II i składało się z 2 km-ów kal. 12,7 mm w kadłubie oraz 2 km-ów kal. 7,7 mm w skrzydłach. Na trzech wyrzutnikach bombowych (jeden pod kadłubem i dwa pod skrzydłami) samolot mógł przenosić łącznie 650 kg bomb. Nowa maszyna Reggiane była trochę wolniejsza oraz miała mniejszą prędkość wznoszenia od swojego starszego brata z rzędowym silnikiem. Ze względu na trudności z zapewnieniem odpowiedniego chłodzenia jednostki napędowej,
Ariete wszedł na uzbrojenie Regia Aeronautica ze sporym opóźnieniem. Pierwsze egzemplarze z 500 zamówionych przez Włochów trafiły do służby w lipcu 1942 roku. W trakcie swojej kariery bojowej w Królewskich Siłach Powietrznych Re.2002 walczyły przeciwko aliantom w obronie Sycylii, gdzie przy dużej przewadze sprzymie-
8
SUPER MODEL nr 3/2012
Reggiane Re.2002 Ariete Sword skala 1:72 nr kat. SW 72059 rzonych w powietrzu poniosły spore straty. Do czasu ogłoszenia przez Włochy zawieszenia broni zdołano wyprodukować 149 tych samolotów. Kilkadziesiąt dalszych Ariete pierwszej i drugiej serii produkcyjnej powstało już pod nadzorem okupujących dużą część Italii Niemców, przy czym
maszyny drugiej serii posiadały kilka modyfikacji. Zastosowano w nich przedłużoną goleń kółka ogonowego; przycięte ukośnie względem osi podłużnej samolotu boczne, wewnętrzne krawędzie klap krokodylowych; zmodyfikowane wloty powietrza do gaźnika i chłodnicy oleju oraz zmienione pokrywy silnika. Nowe osłony miały trochę
oc ena ze stawu
8/10
mniejszą średnicę i bardziej opływowe kształty z dodatkowymi, kroplowymi przetłoczeniami dla dźwigienek jednostki napędowej. Luftwaffe wykorzystywała w latach 1943–1944 ponad 60 maszyn obu serii do akcji szturmowych przeciwko francuskim partyzantom (Maquis). Około 40 samolotów zachowanych w strefie wyzwolonych Włoch weszło w skład Aviazione Cobelligerante Italiana, walczącej wspólnie z aliantami przeciwko Niemcom. By uniknąć bratobójczych walk, Ariete ACI wysyłano do lotów bojowych nad terenami Jugosławii i Albanii, wspierając między innymi partyzantkę Tito. Kilkanaście wysłużonych Re.2002, jakie pozostały Włochom po tych akcjach, wysłano w czerwcu 1944 r. do jednej ze szkół lotniczych. Do czasu zniszczenia przez alianckie bombowce zakładów Reggiane w styczniu 1944 r. i Caproni w kwietniu 1944 r., wyprodukowano łącznie tylko 225 Re.2002 wszystkich odmian. Wyeliminowanie obu fabryk pokrzyżowało Niemcom plany budowy 500 sztuk tych maszyn z silnikami BMW 801. Praktycznie od zarania plastikowego modelarstwa miniatury włoskich samolotów nie należały do bardzo cenionych tematów, zarówno wśród entuzjastów tego hobby, jak i producentów. Typowy przykład to Re.2002. Przez wiele lat jedynym zestawem w skali 1:72 był wydany około 1970 r. produkt firmy Supermodel z Włoch, od dłuższego czasu dostępny tylko na rynku wtórnym. Nie ma jednak czego żałować, ponieważ nie można go zaliczyć w poczet udanych miniatur. Od co najmniej dwóch lat miałem nadzieję, iż miłośnicy Regia Aeronautica w małej skali, do których sam się zaliczam, doczekają się nowego modelu Ariete. Życzenie się spełniło i po udanych replikach Reggiane 2001 i 2005 czeski Sword wydał niedawno zestaw do budowy Re.2002 pierwszej serii produkcyjnej, który dzięki uprzejmości producenta i sklepu KS-Model trafił do mojej oceny.
Zestaw ufundowany przez Pudełko zawiera jasnoszarą wypraskę z 47 częściami oraz ramkę z przeźroczystego plastiku z 3 elementami oszklenia. Precyzyjnie odlane części z szarego tworzywa nie posiadają nadlewek, a tylko niewielką ilość wypływek na styku form. Kilka delikatnych jamek skurczowych znajdziemy ponadto na wewnętrznej stronie osłon podwozia, na stropach wklejanych w skrzydło detali wnęk podwozia i przedniej przegrodzie kabiny. Ledwo dostrzegalne skazy są obecne na wewnętrznych felgach kół głównych. Wymienione wady nie przysporzą większych problemów przy usuwaniu lub pozostaną niewidoczne na gotowym modelu. Skrzydła, kadłub i stateczniki poziome nie posiadają kołków ustalających, dlatego przy ich montażu trzeba pamiętać o odpowiednim odwzorowaniu kątów między elementami bryły płatowca. Główne części repliki mają wgłębne, ostre i delikatne linie podziału, których przebieg jest zgodny z tym, co możemy zaobserwować na fotografiach pierwowzoru oraz włoskich planach i rysunkach. Stery i lotki zaznaczono trochę grubszymi liniami, jednak można je jeszcze odrobinę poprawić, wzorując się na zdjęciach. Ich płócienne pokrycie zostało odwzorowane za pomocą cieniutkich paseczków tworzywa, umieszczonych w miejscach żeber usztywniających. W ten sposób producent uzyskał efekt całkiem wiernie odzwierciedlający ich rzeczywisty wygląd. Niestety, tak jak we wcześniej wydanym Re.2001, zakłócają go delikatne niedoskonałości: płytki skurcz tworzywa na górnej powierzchni lewej lotki, lekko zanikające fragmenty kilku żeberek na górnej powierzchni prawej lotki i na dwóch spośród czterech powierzchni sterów wysokości. Najtrudniejsza do naprawy będzie ta pierwsza wada. Boczne panele kabiny wraz z elementami konstrukcji w jej obrębie zostały odwzorowane na ściankach kadłuba i wymagają uzupełnienia o dźwignie, przewody oraz inne drobne detale. Reszta wyposażenia kokpitu składa się z 8 części z szarego tworzywa oraz z prostego celownika z przeźroczystego plastiku. Szkoda, że producent nie dołożył niewielkiego arkusza fototrawionego, gdzie znalazłyby się tablica przyrządów oraz pasy pilota, które znacząco ułatwiłyby waloryzację wnętrza. Pozostaje więc postarać się o pasy pilota we własnym zakresie, zaopatrując się np. w zestaw Eduarda o nr kat. 73015. Poprawnie odwzorowano zespół podwozia. Jego wnęki budujemy wklejając w skrzydło odpowiednie elementy. Tym samym uzyskujemy dostateczną głębokość komór podwozia oraz niezłe podobieństwo do pierwowzoru. Samo podwozie główne wraz z pokrywami składa się z 12 elementów, co przy dość prostej wizualnie konstrukcji tego zespołu jest zdecydowanie wystarczające. Można jedynie pokusić się o nieznaczne zmniejszenie grubości samych pokryw i dodanie przewodów hamulcowych. Ładnie odtworzono boczne, delikatne żebrowanie oraz pokrywy piasty na zewnętrznych czołach felg kół podwozia głównego. Kółko ogonowe wykonano razem z golenią i widelcem. Do osłon silnika doklejamy osobno przygotowane klapki chłodzenia silnika oraz kolektory wydechowe, które koniecznie należy rozwiercić, by udoskonalić wygląd gotowego modelu. Śmigło samolotu otrzymujemy w jednym kawałku, a jego kołpak składamy z dwóch części. Nie trzeba więc pracowicie nastawiać kąta poszczególnych łopat. Odlana z tworzywa miniatura silnika Piaggio P.XIX składa się z dwóch części: mocno uproszczonego korpusu z cylindrami w układzie półtorej gwiazdy oraz obudowy
w w w . k a g e r o . p l
przekładni. Wymagający modelarze mogą sięgnąć po żywiczny silnik Gnome-Rhône K-14 z oferty Vectora, który po przeróbkach może udawać jednostkę napędową Re.2002. Na koniec doklejamy wlot powietrza do chłodnicy oleju, rurkę Pitota oraz ramiona wyrzutnika bombowego pod kadłubem. Trochę rozczarowuje brak skrzydłowych wyrzutników bomb, a przede wszystkim nieobecność w ramkach chociaż dwóch zestawów bomb do wyboru. Będzie je niezmiernie trudno znaleźć – w zasadzie pozostaje jedynie poszperać w pudełkach z miniaturami innych producentów. Oprócz mocno uproszczonego celownika w ramce przeźroczystej znajdziemy wiatrochron i ruchomą cześć osłony, pozwalające zbudować model w konfiguracji z zamkniętą lub otwartą kabiną. Samo oszklenie modelu jest przejrzyste i dostatecznie cienkie, jedynie jego ramy mogłyby być odrobinę subtelniejsze. Należy ostrożnie zaszpachlować i wyszlifować małe zagłębienie w lewej ramie trzymającej szkło pancerne wiatrochronu. Czytelna instrukcja montażu wystarczająco dokładnie opisuje budowę repliki, dzieląc ją na
12 etapów. Tam, gdzie to konieczne zamieszczono powiększenia lub schematy pomocnicze. Załączone kalkomanie Techmodu wydrukowane zostały precyzyjnie i z odpowiednim nasyceniem kolorów. Obok oznaczeń indywidualnych oraz przynależności państwowej arkusz zawiera główne napisy eksploatacyjne. Producent umożliwia wykonanie modelu w malowaniach wszystkich trzech użytkowników samolotu: – „239-2” z 239° Squadrigli, 102° Gruppo, 5° Stormo Regia Aeronautica, Reggio Emilia, luty 1943 r.; kamuflaż kontynentalny: góra i boki malowane Verde Oliva Scuro 2, spód Grigio Azzuro Chiaro 1. Większość oznaczeń w kalkomaniach wydaje się być prawidłowa, jedynie białe litery nazwy Ariete namalowane nad godłem jednostki umieszczonym na stateczniku pionowym powinny być czerwone lub żółte, na co wskazuje zdjęcie oryginału. – „239-5” z 239° Squadrigli, 102° Gruppo, 5° Stormo d’Assalto Aviazione Cobelligerante Italiana, Palatta, luty 1944 r.; kamuflaż kontynentalny: góra i boki malowane VOS 2, spód GAC 1 z licznymi, ciemniejszymi śladami zama-
lowanych oznaczeń poprzedniego użytkownika – Regia Aeronautica. Zdecydowanie za małą grubość czcionki ma biały numer 239 w arkuszu kalkomanii. Te same uwagi, co wyżej, dotyczą też napisu Ariete. – „Czerwona 5” DV+BI z Geschwader Bongart (jednostka przeciwpartyzancka), płd. Francja, Bourges, czerwiec 1944 r.; na przekór instrukcji sugerującej malowanie RLM 70/71/65, zdjęcia wraku omawianej maszyny oraz kolorowy fotogram innego Ariete z tej samej jednostki przemawiają za klasycznym włoskim kamuflażem kontynentalnym. Większość oznaczeń dla tego malowania przygotowano całkiem dobrze. Minimalne odchyłki względem oryginału ma cyfra „5”, ale można na nie przymknąć oko. Za grube są też białe ramiona kadłubowego krzyża, natomiast muszę pochwalić projektanta za wierne odwzorowanie smukłych i namalowanych cienką kreską liter kadłubowego kodu DV+BI, które mają zupełnie nietypowe kształty i proporcje w porównaniu do zwyczajowych czcionek kodów stosowanych przez Luftwaffe. Nie sposób w pełni ocenić zgodności proporcji tego kodu na dolnych powierzchniach skrzydeł, bowiem na zdjęciu widać tylko częściowo litery DV, ale kalkomanie wydają się być zbliżone do tego, co można dostrzec na fotografii. Podsumowując, mamy do czynienia nie tylko z bardzo udaną repliką Re.2002, ale i ogólnie naprawdę dobrym zestawem. Śmiało mogą po niego sięgnąć zarówno doświadczeni miłośnicy maszyn R.A., A.C.I. czy Luftwaffe, jak również mało zaawansowani modelarze pragnący zbudować ciekawy model nieopatrzonego myśliwca. Zwłaszcza dla tych ostatnich brak skomplikowanych plamek, wężyków czy wianuszków, nanoszonych w oryginale pistoletem natryskowym, może być atutem, który zachęci ich do budowy miniatury właśnie tego włoskiego samolotu. m Źródła: Govi S., dal RE 2002 al RE 2005. Storia degli aerei Reggiane Gruppo Caproni, Mediolan 1984. Govi S., Fotoalbum „Reggiane”, Mediolan 1986. Punka G., Reggiane Fighters in Action, Carrollton 2001. Internet.
nr 3/2012
SUPER MODEL
9
RECENZJE
Zestawy ufundowane przez
Hobby Kits 7/ Radzieckie rury Attack skala 1:144 w małej skali Eduard skala 1:144 9/ ocena zes
tawów
10
ocena zestawów
10
Stanisław Powała-Niedźwiecki
O
statnio w moje ręce trafiło aż sześć modeli odrzutowców w skali 1:144. Były to trzy duety w stylu „dual combo”. Pierwsza para to modele MiG-a-19 UTI oraz jego chińskiego odpowiednika Shenyang JJ-6 czeskiej firmy Attack Hobby Kits. W pudełku o dwóch „box-artach” znajdziemy zdwojone komplety ramek z częściami wtryskowymi oraz żywiczne kokpity, które tak naprawdę niewiele wnoszą – są słabo zdetalowane i w zasadzie pozostają monolitem z wszczepionym w środek fotelem. Uważam, że stworzenie kokpitu z kilku elementów wtryskowych byłoby lepszym rozwiązaniem. Linie podziałowe są wgłębne i wydają się nieco za grube jak na tę skalę. Niemniej, model nie prezentuje się najgorzej. Producent daje możliwość wykonania MiG-a-19 w barwach radzieckich, a w przypadku Shenyang JJ-6 mamy do wyboru malowania sił powietrznych Chin, Pakistanu i Iranu.
10
SUPER MODEL nr 3/2012
Oszklenie składa się z jednego elementu. Jest dość grube, ale w miarę przejrzyste. Dobrze, że producenci coraz częściej sięgają po mniej popularne samoloty, dając możliwość urozmaicenia kolekcji. Model Farmera z całą pewnością stanie się interesującym elementem każdego zbioru samolotów w skali 1:144. Pozostałe modele to dwie pary MiG-ów-21 Eduarda w wersjach SMT i BIS. W pudełkach znajdziemy dobrze zabezpieczone wypraski z ładnie odwzorowanymi elementami konstrukcji. Producent zdecydował się na kokpit składający się z kilku wtryskowych części… i dobrze! Daje to większą swobodę we własnej waloryzacji, a i bez niej w środku nie wieje pustką. Linie podziału blach są wklęsłe i delikatne, podobnie jak pozostałe detale modelu. Owiewka już fabrycznie została podzielona na części, co pozwala na swobodne otwarcie kabiny bez konieczności ryzykownego jej piłowania. Instrukcja w postaci małej książeczki jest bardzo czytelna. Poza dokładnymi rysunkami poszczególnych etapów montażu zawiera również schematy malowań,
których jest aż pięć w przypadku SMT i cztery dla Bisów. Zaproponowane schematy dla wersji SMT dotyczą wyłącznie samolotów służących w lotnictwie radzieckim, z tymże do wyboru mamy trzy wielobarwne kamuflaże i dwie wersje srebrne. W przypadku MiG-ów-21 BIS uwzględniono więcej „narodowości”. Kalkomanie pozwalają wykonać model w barwach Finlandii, Bułgarii, Węgier oraz Polski. Nasze malowanie przedstawia samolot z bazy w Gdyni-Babich Dołach z późnych lat 90. XX wieku. Duże ułatwienie stanowią dołączone maski, dzięki którym bez trudu pomalujemy ramy oszklenia, powierzchnie dielektryczne, a także koła. Miniatury robią bardzo dobre wrażenie. Producent zadbał o jakość pod każdym względem. Jak się okazuje, skala 1:144 coraz częściej pozwala na wykonanie dokładnej repliki danego samolotu. Na rynku pojawia się coraz więcej ciekawych i dobrych jakościowo modeli interesujących maszyn. Bez wątpienia do tej grupy należą MiG-i-21 Eduarda, które aż proszą się o sklejenie! Serdecznie dziękuje producentom za przekazanie zestawów do oceny. m
Zestaw ufundowany przez
Attack atakuje! Pz.Kpfw.III Ausf.J (L 60) Winterketten (early) Attack Hobby Kits skala 1:72 nr kat. 72875 o c ena
ze s tawu
7/10
w w w . k a g e r o . p l
Radosław Rzeszotarski
J
eszcze do niedawna wśród wielbicieli pojazdów bojowych w małej skali zdanie: Kupiłem sobie model Attacka stanowiło synonim modelarskiego masochizmu albo skrajnego niedoinformowania. Wypusty tej firmy były ucieleśnieniem wszystkiego co złe w miniaturach wtryskowych produkowanych w technologii „short-run”, a więc: kardynalnych błędów merytorycznych, uproszczeń, kluskowatych detali, złego spasowania części (a raczej jego braku), niezliczonych nadlewek, niedolewek, przesunięć form i zapadnięć tworzywa. Dlatego gdy usłyszałem, że najnowsze wyroby tej firmy okazują się całkiem niezłe, pozostałem „niewiernym Tomaszem”. Później jednak włożyłem rękę w krwawiącą… to jest w pudełko i wyjąłem z niego coś, co dawnych produktów Attacka nie przypominało w żaden sposób. Był to model Skody T-11, który wyglądał bardzo dobrze. Gdy więc otrzymałem do recenzji model Pz.Kpfw.III Ausf. J spodziewałem się, co mogę znaleźć w opakowaniu. Nie zawiodłem się. Powiem więcej – zostałem ponownie bardzo przyjemnie zaskoczony. Czeska firma systematycznie podnosi jakość swoich produktów i widać, że dąży do coraz to lepszych efektów, wyciskając technologię „short-run” jak cytrynę. Zestaw zapakowany jest w otwierane od góry kartonowe pudełko z grafiką w stylu znanym z innych produkcji Attacka. Niestety, ogromne opakowanie zupełnie nie przystaje do skromnych wymiarowo ramek, więc zawartość fruwa w środku przy najmniejszym ruchu pudełkiem. To nie wróży dobrze delikatnym elementom. Model na wypraskach prezentuje się całkiem dobrze. Poszczególne części odlano bez znaczących wad, czysto i z zachowaniem nawet najmniejszych szczegółów pojazdu: nitów, wizjerów czy wzoru ryfla na błotnikach. Projektanci nie zapomnieli także o elementach wyposażenia czołgu takich jak narzędzia wraz z mocowaniami. Niewątpliwą zaletę miniatury stanowią gąsienice typu Winterketten, które chyba po raz pierwszy mamy do dyspozycji jako standard w replice wtryskowej w skali 1:72. Oczywiście powoduje to, że możemy z tego zestawu wykonać jedynie pojazdy z tym konkretnym typem gąsienic, ale dla kogoś, kto chce zbudować replikę Panzer III w standardowym „obuwiu”, Attack przygotował dwa inne zestawy. Tworzywo na pierwszy rzut oka nie budzi zastrzeżeń – jest łatwe w obróbce, nie rozwarstwia się i nie pęka. W osobnym woreczku znajdziemy z kolei części z szarej żywicy epoksydowej. Na jednej kostce znajdują się drobne detale takie jak ucha do mocowania lin, lufy karabinów czy lampa Notek, natomiast na drugiej umieszczono łukowe odcinki gąsienic do montażu na kołach napędowych i napinających. Ten sposób składania gąsienic Attack stosuje już od dość dawna. W zależności od jakości wykonania części żywicznych i wtryskowych może on być zaletą lub wadą. Na koniec chciałem opisać kalkomanie dołączone do zestawu, ale okazało się to niemożliwe, gdyż arkusza z oznaczeniami nie doszukałem się w pudełku. To wielki minus dla producenta – takie sytuacje nie powinny się zdarzać. Podsumowując, czeska firma uczyniła kolosalny krok naprzód w produkcji modeli wtryskowych. Jej miniatury przestały być synonimem modelarskiego horroru, a stały się naprawdę ciekawymi propozycjami, po które warto sięgnąć. Szkoda tylko, że czeski wytwórca tak mocno skupia się na replikach pojazdów spod znaku czarnego krzyża, zaniedbując miłośników sprzętu bojowego aliantów. Dziękuję właścicielowi Attack Hobby Kits za przekazanie zestawu do recenzji. m
nr 3/2012
SUPER MODEL
11
modelarskie abc
Praca z elementami fototrawionymi cz.1
Tomasz Kica
E
lementy fototrawione stanowią istotną część rynku dodatków waloryzujących do modeli. Powstają w procesie chemicznego wytrawiania wcześniej zaprojektowanych detali na arkuszach cienkiej blaszki. Z powodzeniem możemy zastąpić nimi plastikowe elementy miniatury, zarówno te błędnie wykonane przez producenta, jak i te, które ze względu na ograniczenia technologii wtryskowej są zbyt grube, toporne lub nie ma ich wcale, np. błotniki, zapinki do narzędzi, zawiasy, uchwyty itp. Obecnie blaszki ma w ofercie wielu producentów, a wiodącą rolę odgrywają m.in. rodzime marki takie jak Aber i Part, czeski Eduard, włoski Royal Model oraz wytwórcy z Azji, wśród których warto wymienić firmy Griffon Model, E.T. Model czy Lion Roar. Oczywiście, na rynku regularnie pojawiają się nowi gracze, dzięki czemu do jednego modelu często możemy wybierać dodatki z katalogów kilku manufaktur. W takim przypadku trzeba kierować się poprawnością odwzorowania detali oraz trudnością i skomplikowaniem danego zestawu. Z reguły te bardziej szczegółowe są dużo trudniejsze w montażu i niedoświadczonemu modelarzowi mogą sprawić wiele kłopotów, a co gorsze, zniechęcić do
12
SUPER MODEL nr 3/2012
waloryzowania swoich replik w ten sposób. Jak wiadomo początki są najtrudniejsze, więc w tym artykule postaram się podać kilka wskazówek dotyczących pracy z blachami, które pomogą rozpocząć przygodę z nimi.
Wycinanie
Elementy rozmieszczone na arkuszach zazwyczaj połączone są ze sobą cieniutkimi
ścieżkami metalu, więc aby ich użyć musimy je oddzielić od arkusza. Dla mnie najwygodniejszy sposób to ich wycięcie za pomocą nożyka modelarskiego Olfa na macie tegoż producenta. Aby przebiegło to bezproblemowo, ostrze musi być bardzo ostre, dlatego warto je często wymieniać. Najlepiej przeznaczyć osobny nożyk wyłącznie do wycinania części fototrawionych. Zamiast maty można również
Fot. Michał Rosiak Fot. Michał Rosiak
Formowanie kształtów Blaszki na arkuszu są płaskie, w związku z czym nierzadko trzeba nadać im docelowy, przestrzenny kształt poprzez ich umiejętne wygięcie. Taką operację należy spokojnie zaplanować, gdyż późniejsze odgięcie do pierwotnego kształtu w przypadku pomyłki może być problematyczne lub skutkować uszkodzeniem, a nawet zniszczeniem delikatnego elementu. Małe części wyginam pęsetami (polecam bardzo dobre pęsety firmy Topex), natomiast aby bezproblemowo formować duże lub długie detale (np. błotniki) warto zaopatrzyć się w specjalną zaginarkę np. firmy The Small Shop. Element, któremu chcemy nadać pożądany kształt, wkładamy w odpowiedni wzornik i dociskamy poprzez dokręcenie dwóch nakrętek u góry urządzenia, a dołączonym przez producenta ostrzem wyginamy do satysfakcjonującego nas kształtu.
Ruchome zawiasy i uchwyty z drutu
Blaszki okazują się niezastąpione w roli pracujących zawiasów. Zestawy różnych rozmiarów i wzorów znajdziemy w ofercie kilku producentów blach. Prócz samych ruchomych zawiasów
użyć jako podkładki kawałka twardego drewna lub tektury. Jeśli zachodzi taka potrzeba, krawędzie elementu w miejscu odcięcia należy wygładzić pilnikiem. Filigranowe detale po wycięciu bardzo dobrze chwyta się za pomocą stożka uformowanego z masy Blu-Tack, zamocowanego np. na wykałaczce. Można też rozejrzeć się za ołówkiem chwytającym do przyklejania kryształków, który za niewielką kwotę można nabyć w sklepach z zaopatrzeniem jubilerskim (na marginesie, to prawdziwe skarbnice utensyliów dla modelarzy, w dodatku przeważnie sporo tańszych niż „dedykowane” narzędzia) lub w odpowiednich działach na serwisach aukcyjnych.
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
13
modelarskie abc we właściwy otwór urządzenia, a drugi wyginamy w odpowiednią stronę w zależności od tego, jakiej szerokości uchwytu potrzebujemy. Dla ułatwienia pracy wymiary uchwytów, jakie możemy uzyskać, zostały nadrukowane na przyrządzie obok poszczególnych otworów. Po tej operacji wyjmujemy wygięty uchwyt i przycinamy go do prawidłowej głębokości.
Montaż
warto też zaopatrzyć się w proste narzędzie ułatwiające ich formowanie. Polecenia wart jest przyrząd firmy Griffon Model o nazwie Workable Hinges & Handles Folding Tool (nr kat. GT001). Jego konstrukcja pozwala również na wyginanie powtarzalnych wymiarowo uchwytów i poręczy. Aby zagiąć zawiasy, należy unieruchomić przyrząd, a przez jego boczne otwory przepleść odpowiedniej średnicy drut lub wiertło. Następnie formujemy kształt zawiasu pęsetą,
14
SUPER MODEL nr 3/2012
zaginając jego „wąsy” na uprzednio przeplecionym drucie lub wiertle. Gdy mamy już uformowane obie części zawiasu, wyjmujemy je z przyrządu i łączymy przez wsunięcie między nie sworznia o odpowiedniej średnicy, wykonanego z drutu lub profilu plastikowego. Sworzeń zabezpieczamy przed wypadnięciem niewielką ilością kleju cyjanoakrylowego, nakładaną na jego boki. Wykonanie uchwytu z drutu jest jeszcze prostsze. Wkładamy jego jeden koniec
Elementy fototrawione możemy łączyć klejem (połączenie blaszka-plastik/żywica) lub poprzez lutowanie (blaszka-blaszka). Do klejenia doskonale nadają się kleje cyjanoakrylowe, które mają odmienną gęstość (rzadki, średni, gęsty, żel), a poza tym różnią się między sobą czasem schnięcia. W większości przypadków stosuję klej Pattex S.O.S Żel. Przy jego pomocy uzyskuję bardzo wytrzymałe połączenie. Mam też sporo czasu na ewentualne poprawki, gdyż wspomniane spoiwo schnie wolniej niż rzadsze kleje, a nadmiar mogę od razu usunąć wykałaczką. Ta ostatnia służy mi również do nanoszenia spoiwa na miejsce klejenia, a jej czubek docinam w zależności od potrzeb, dzięki czemu mam większą kontrolę nad dozowaniem kleju. Nadmiar cyjanoakrylu już po wyschnięciu można usunąć specjalnym zmywaczem – Debonderem. Na rynku namnożyło się sporo odpowiedników oryginalnego Debondera P, jednak ten firmy Legato nadal pozostaje najlepszym wyborem. Należy jednak uważać, gdyż narusza on również powłokę malarską, zatem musimy uwzględnić to w swoich działaniach. Drugi ze sposobów łączenia, czyli lutowanie, postaram się omówić szczegółowo w kolejnej części artykułu. m
NARZĘDZIA
Stojaki do aerografów
Mr.Hobby Rafał Zbigniew Lebioda
W
arunki pracy w warsztacie modelarskim to aspekt często wpływający na nasze działania. Oczywiście każdy ma swoje upodobania i kierując się nimi przygotowuje pracownię lub kawałek wydzielonego miejsca na ulubione hobby. Warsztat modelarski warto jednak rozsądnie zorganizować i zaopatrzyć w utensylia pozwalające poprawić komfort pracy. Przy malowaniu aerografem istotne jest jego przechowywanie, a przede wszystkim możliwość bezpiecznego i pewnego odkładania narzędzia w trakcie malowania. Na rynku istnieje wiele różnych rozwiązań, można też samemu przygotować prosty uchwyt na pistolet natryskowy. Jeśli jednak chcemy i możemy pozwolić sobie na komfort, japońska firma Mr.Hobby oferuje kilka godnych uwagi produktów. Najprostsze z nich to Mr.Stand (PS256) oraz Mr.Stand & Tray (PS255). Są to wykonane z plastiku stojaki z wbudowanym magnesem, zapewniającym solidną przyczepność do metalowych podstaw. Pod numerem katalogowym PS256 kryje się sam stojak, zaś PS255 to komplet, w skład którego wchodzi plastikowy uchwyt na pojedynczy aerograf oraz prostokątna metalowa kuweta o wymiarach 9×13 cm. Kuweta jest bardzo solidna i odporna na działanie czynników chemicznych, ponadto ma piękny, metaliczny kolor. Praktycznie zaprojektowany zestaw z powodzeniem sprawdza się w pracy. Kolejnym godnym uwagi wyrobem jest Mr.Stand II (PS260), który zawiera pojedynczy plastikowy stojak oraz modułowy uchwyt na farbę. Wykonany z wysokiej jakości tworzywa stojak jest w dolnej części wzmocniony, a właściwie dociążony metalową wkładką. Dzięki temu stojak po włożeniu do niego aerografu zachowuje większą stabilność. Modułowy uchwyt na zbiorniczki z farbą można opcjonalnie dołączyć do podstawowego wariantu. Trzeba dodać, że jego wymiary dostosowano do szklanych buteleczek z farbami Mr.Hobby. Inne pojemniki z farbami mogą nie pasować lub wchodzą dość ciasno (np. Tamiya). W komplecie znajduje się też dodatkowy element z plastiku, który umożliwia spinanie uchwytów na aerograf razem (na 2 lub więcej pistoletów natryskowych). Mr.Stand II świetnie sprawdza się na małych powierzchniach, a dzięki możliwości jego rozbudowy możemy wygodnie pracować z kilkoma aerografami. Najdroższy z rodziny jest Mr.Airbrush Stand & Tray II (PS230). Zestaw składa się z metalowej kuwety o wymiarach 13×19 cm, dolnej stopy z magnesem, aluminiowej rurki oraz górnej części stojaka na dwa aerografy. Model ten dość zdecydowanie różni się od pozostałych. Pierwsze co zwraca uwagę to gabaryty: duże wymiary kuwety i wysokie osadzenie podwójnego uchwytu na pistolety natryskowe. Producent pomyślał też o przechowywaniu pojemników z farbą, które można umieścić w uchwycie zintegrowanym z dolną częścią statywu. Jeden z jej otworów może również służyć np. do zamocowania kolejnego z dodatkowych urządzeń – separatora wilgoci z pojemnikiem osadowym. Uchwyt można ustawić w dwóch pozycjach, umożliwiając przechowywanie w nim zarówno klasycznych aerografów, jak i tych z dolnym zbiorniczkiem na farbę. W mojej ocenie stojak jest bardzo praktyczny głównie dzięki wygodnej pozycji roboczej. Duża metalowa kuweta może bezpiecznie pomieścić sporo pojemniczków z farbą czy też inną potrzebną do pracy chemią. Każdy z opisanych stojaków ma swoje zalety, a jego dobór to kwestia indywidualna, zależna od potrzeb, wielkości warsztatu i wreszcie – zasobów finansowych. Dziękuję firmie Gunze Polska za udostępnienie materiałów na potrzeby tego artykułu. m
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
15
HISTORIA SAMOLOTU
JUNKERS J.1 Tomasz J. Kowalski
W
iosną 1917 roku pod wpływem doświadczeń z walk nad Sommą (24 czerwca – 26 listopada 1916 r.) Ideflieg (Inspektorat Wojsk Lotniczych) postanowił wydzielić z 99 Flieger Abteilung kilka eskadr rozpoznawczych, przeznaczając je do bezpośredniej współpracy z wojskami lądowymi. Opracowano założenia techniczne jakim miały odpowiadać samoloty przystosowane do tego celu. Nazwano je Infanterie Flugzeug (Ifl) i oznaczono literą J1. Pierwsza taka jednostka wydzielona z Kagohl 1 zwana Kampfstaffel dowodzona przez Hptm. Zorera wsparła w dniu 24 kwietnia 1917 r. atak niemieckiej piechoty z powietrza ogniem karabinów maszynowych i specjalnymi granatami. Działania, które dzisiaj nazywamy szturmowymi wymagały specjalnych samolotów odpornych na ogień piechoty nieprzyjacielskiej, stąd warunki jakie narzucił Ideflieg wytwórniom były następujące: samolot musi być odporny na ogień z ziemi, czyli mieć opancerzenie żywotnych części blachą stalowo-chromową o grubości 5 mm; musi być dwupłatem uzbrojonym w jeden stały i co najmniej jeden ruchomy karabin maszynowy; musi posiadać radiostację nadawczą do komunikacji z wojskami lądowymi; na wyposażeniu musi być aparat fotograficzny do zdjęć z małej wysokości; pułap lotu nie musi przekraczać 1500 metrów. 26 października 1916 r. Hptm. MühlingHoffmen z Ideflieg przekazał założenia prof. Hugo Junkersowi – twórcy i właścicielowi zakładów Junkers Flugzeug-Werke A. G. Dessau. Propozycja trafiła na podatny grunt, bowiem ideą Junkersa była konstrukcja samolotu z metalu z pominięciem drewna. Większość współczesnych Junkersowi konstruktorów uważała ją za szaleństwo, bo przecież metal jest znacznie cięższy od drewna i metalowy samolot nie poleci. Upór Junkersa doprowadził do powstania w 1915 r. pierwszego całkowicie metalowego samolotu napędzanego silnikiem Mercedes D II o mocy 88 kW (120 KM). Samolot pilotowany przez Lt. von Mallinckrodta wystartował z Döberitz 12 grudnia 1915 roku. Lot był udany i pokazał, że niemożliwe stało się możliwym. Samolot miał nie tylko konstrukcję metalową, ale był pokryty metalem. Z silnikiem Mercedes D III o mocy 118 kW (160 KM) osiągnął prędkość 145 km/h. Wyprodukowano 6 egzemplarzy pod oznaczeniem E. I (numery 250/16–255/16). W grudniu 1916 r. Ideflieg złożył u Junkersa zamówienie na trzy prototypy opancerzonego samolotu klasy J. Podobne zamówienia zostały złożone w zakładach2 Albatros i AEG. Junkers przy współpracy z prof. dr. inż. Otto Maderem, inż. Franzem Brandenburgiem i inż. Steudlem opracował projekt samolotu w kompromisowym układzie półtorapłata z opancerzonym 5-mm blachą chromowo-niklową silnikiem,
16
SUPER MODEL nr 3/2012
Junkers J.1 100/17. Pierwszy egzamplarz, który trafił na front kabiną pilota i obserwatora. Kadłub o przekroju sześciokątnym wykonany był z rur duralowych usztywnionych stalowymi cięgnami. Płaty trójdzielne o oryginalnej konstrukcji patentu Junkersa posiadały gruby samonośny profil i kryte były 2-mm falistą blachą duralową nitowaną do konstrukcji. Płat górny mocowany był do kadłuba za pomocą wsporników z rur stalowych starannie oprofilowanych blachą duralową. Płat dolny przytwierdzony był pod kadłubem i usztywniony parą zastrzałów z rur stalowych, też starannie oprofilowanych blachą duralową. Usztywnieniem komory płatów były po dwa wsporniki łączące części centralne płata dolnego i górnego. Części zewnętrzne płata górnego i dolnego nie posiadały żadnych dodatkowych usztywnień. Stateczniki o profilu płaskim kryte były też falistą blachą duralową. Tylna część kadłuba dla zmniejszenia masy kryta była płótnem. Podobnie płócienne pokrycie otrzymały stery i lotki. Do napędu zastosowano silnik Benz IV o mocy 150 kW (200 KM). Pierwszy lot prototypu o fabrycznym oznaczeniu J.4 wykonał w Adlershof Arwed von Schmidt w dniu 27 stycznia 1917 roku. Prototyp nie miał zamocowanych blach opancerzenia, zastąpiły je panele sklejkowe. Samolot po dość długim rozbiegu wystartował i osiągnął wysokość 250 metrów przy prędkości 145 km/h.
Prototyp Junkersa J.1. Doskonale widać konstrukcję kadłuba i płatów. Zdjęcie wykonano 5 stycznia 1917 roku Wylądował po 3,5-minutowym locie. Schmidt stwierdził, że samolot był stateczny w locie i sterowny, chociaż trochę ciężki na ogonie (efekt braku opancerzenia ważącego 469 kg). Długi rozbieg i dobieg zostały uznane za dopuszczalne i złożono zamówienie na 100 egzemplarzy samolotu (numery rozpoczynały się od 100/17), któremu nadano oficjalne oznaczenie Junkers J.1.
Generalnie na froncie zachodnim w poszczególnych Fl. Abt. znajdowało się: Rok 1917 Typ
31.06
Junkers J.1
Rok 1918
31.08
31.10
31.12
28.02
30.04
30.06
31.08
1
1
4
16
25
25
60
37
42
33
51
16
Albatros J.1 Albatros J.II AEG J.1
19 7
1
11
35
55
AEG J.II Łącznie
7
2
12
76
113
66
43
28
15
65
63
139
184
186
Junkers J.1 857/17. Czarny pas na kadłubie oznacza przynależność do Fl. Abt.
Junkers J.1 119/16, samolot z Fl. Abt. (A) 217 z oznaczeniem jednostki – pas biały z czarnym lamowaniem.
Po próbach prowadzonych intensywnie w zakładach Junkersa wyeliminowano drobne usterki, zmieniono niektóre elementy konstrukcji usterzenia i do 19 lutego 1917 r. zdołano wyprodukować 50 egzemplarzy. Musiały one jednak czekać na dostawę blach pancernych z Hüttenwerk Dillingen, które dostarczono ostatecznie 24 maja 1917 roku. Kolejny sprawdzian Junkers J.1 przeszedł podczas Typenprüfung w Ideflieg. Testy w locie jak i wytrzymałościowe wskazały co należy poprawić.
Pierwszy egzemplarz Junkersa J.1 100/17 przekazany został do 19. Flieger Abteilung należącej do 4. Armii we Flandrii 1 sierpnia 1917 roku. Pierwsze loty bojowe nowego samolotu pokazały jego dobre własności w działaniach, do których został zaprojektowany. Arwed von Schmidt wysłał do Junkersa telegram o następującej treści: Dowódca Flieger Abteilung jest bardzo zadowolony z otrzymanego samolotu. Wykonał on lot na wysokości 50 m nad Ypres. Pomimo 11 pocisków jakie trafiły w skrzydła, samolot powrócił bezpiec-
znie. Lata szybciej i jest bezpieczniejszy od Albatrosa J.1. Samolot latał podczas pogody przy jakiej żaden inny nie wystartował. Do 23 września 1917 r. Junkers J.1 latał bardzo intensywnie. Pomimo 85 trafień był nadal w doskonałym stanie. Przestrzeliny po pociskach i odłamkach szybko i łatwo łatano materiałami z zasobnika dostarczonego wraz z samolotem przez producenta. Kolejne egzemplarze Junkersów trafiły do Flieger Abteilung (A)250 – egzemplarz 101/17, Fl. Abt. (A)202 – egzemplarz 110/17, Fl. Abt. 17 – egzemplarz 138/17, Fl. Abt. (A)217 – egzemplarz 119/17, Fl. Abt. (A)259 – egzemplarz 813/17. Długi rozbieg i dobieg oraz masa własna Junkersa J.1 spowodowały, iż nie wszystkie lotniska polowe nadawały się do jego użycia. Potrzebne było duże pole startowe (co najmniej 150 metrów) o twardej nawierzchni, nierozmiękającej podczas deszczów czy roztopów. Najczęściej znajdowały się one daleko za linią frontu. Powodowało to grupowanie w jednej jednostce kilku typów samolotów klasy C, CL i J, aby zapewnić działanie jednostki w każdych warunkach. Samolot w poszczególnych Flieg Abteilungach otrzymał od pilotów przezwiska: der fliegende Tank czyli latający czołg, der fliegende Möbelwagen czyli latający meblowóz, czy wreszcie die fliegende Bedürfnisanstalt – latający pisuar, bo kojarzył się z takowymi użytkowanymi w Berlinie. Od grudnia 1917 r. starano się, aby każdy z Fl. Abt. specjalizujący się we współpracy z wojskami lądowymi na poziomie dywizji czy armii miał na stanie co najmniej dwa Junkersy J.1. Metalowe Junkersy posiadały przewagę nad innymi typami samolotów o konstrukcji drewnianej: były odporne na uszkodzenia, nie zapalały się nawet po trafieniu pociskiem zapalającym
PIONIERZY LOTNICTWA 1914-1918 Regulamin konkursu 1. Organizatorami Multimedialnego Konkursu Modelarskiego „Pionierzy lotnictwa 1914-1918” są Redakcja Super Modelu i Kagero Publishing Sp. z o.o. 2. Konkurs ma charakter otwarty, mogą wziąć w nim udział modelarze indywidualni oraz zrzeszeni. 3. Modele oceniają sędziowie powołani przez Redakcję Super Modelu. 4. Ocena odbywa się wg zasady „podoba się, nie podoba się”. W każdej klasie zostaną przyznane wyróżnienia dla 3 najlepszych modeli. Organizatorzy zastrzegają sobie prawo przenoszenia prac między kategoriami. 5. Ze względu na charakter Konkursu organizatorzy nie będą przyjmowali żadnych protestów, a podjęte decyzję sędziowskie są ostateczne i niepodważalne. 6. W Konkursie mogą brać udział modele, które były już wystawiane na imprezach modelarskich, prezentowane w Internecie i czasopismach. 7. Organizatorzy zastrzegają sobie prawo przydzielania dodatkowych wyróżnień w Konkursie. 8. Nagrody przydzielone w Konkursie roześlemy pocztą na adres podany w karcie zgłoszenia. 9. Modele nadesłane bez oryginalnych kart zgłoszeń nie mogą brać udziału w konkursie. 10. Redakcja zastrzega sobie prawo do wielokrotnego, bezpłatnego publikowania zdjęć modeli i uczestników konkursu w publikacjach Kagero Publishing Sp. z o.o. 11. Redakcja zastrzega sobie prawo niepublikowania zdjęć, jeżeli uzna, że ich jakość nie odpowiada standardom.
w w w . k a g e r o . p l
12. Redakcja nie zwraca nadesłanych materiałów. 13. W konkursie nie mogą brać udziału pracownicy OW KAGERO i Kagero Publishing Sp. z o.o. oraz członkowie zespołu redakcyjnego Super Modelu. 14. Uczestnicy konkursu wyrażają zgodę na przetwarzanie ich danych osobowych do celów marketingowych Kagero Publishing Sp. z o.o.
Aby wziąć udział w konkursie należy: 1. Wyciąć wydrukowany na stronie 18 kupon zgłoszeniowy. W wydaniach nr 40, 41 i 42 wydrukujemy po 1 kuponie zgłoszeniowym. Aby zwiększyć szanse wygranej można zgłosić więcej modeli. Na każdym kuponie można zgłosić maksymalnie 3 modele. 2. Wysłać na adres Redakcji kupony zgłoszeniowe i płytę CD lub DVD ze zdjęciami zgłoszonych do konkursu modeli. Jeden model może być zaprezentowany na maksymalnie 5 zdjęciach. 3. Kopertę należy starannie zaadresować z dopiskiem PIONIERZY LOTNICTWA 1914-1918 i przesłać w terminie do 30 listopada 2012 r. na adres: Kagero Publishing Sp. z o.o., ul. Mełgiewska 9F, 20-209 Lublin. 4. Dla pierwszych 10 modelarzy, którzy najszybciej przystąpią do Konkursu, przeznaczyliśmy dodatkowe nagrody niespodzianki! 5. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi w 44 numerze Super Modelu. Oprócz listy zwycięzców zamieścimy w nim płytę DVD ze zdjęciami wszystkich modeli zgłoszonych do Konkursu.
KONKUR S! Klasy modeli: Samoloty: Klasa 1 – 1:72 i mniejsze Klasa 2 – 1:48 Klasa 3 – 1:32 i większe
nr 3/2012
SUPER MODEL
17
Junkers J.1 813/17 po awaryjnym lądowaniu. Dobrze widać sposób malowania ochronnego w łaty fioletowe i zielone.
czyli fosforowym, nie były podatne na działanie warunków atmosferycznych – można je było trzymać na powietrzu, doskonale zabezpieczały załogę i silnik przed ogniem z ziemi. W przypadku awarii silnika duża powierzchnia nośna pozwalała na spokojne szybowanie do własnych linii. Były lubiane przez załogi tym bardziej, iż opancerzona część kadłuba w czasie przymusowego lądowania stanowiła dodatkowe zabezpieczenie załogi przed urazami i zranieniami. Do wad należało słabe uzbrojenie obronne przed atakiem samolotów przeciwnika, co często zmuszało do dawania eskorty myśliwskiej Junkersowi wykonującemu działanie bojowe. Ponieważ już latem i wczesną jesienią 1917 r. okazało się, że zakłady Junkersa nie są w stanie produkować większej ilości samolotów z powodu braku personelu technicznego i proble-
mów technologicznych, za namową Ideflieg doszło do fuzji z zakładami Fokkera na zasadzie joint venture. 28 października 1917 r. powstała Junkers-Fokker Werke AG (Ifa). Ideflieg podpisał ze spółką kontrakt na kolejne 100 samolotów Junkers (Ifa) J.1. Samolotom przypisano numery 800/17–899/17.
Dzięki inwencji Fokkera zdolność produkcyjna Junkersa wzrosła z 17 samolotów w styczniu do 31 w październiku 1918 roku. Wzrosła też dwukrotnie liczba pracowników. Nieustanną bolączką były znaczne opóźnienia dostaw blach pancernych sięgające trzech miesięcy. Potrzeby frontu spowodowały kolejne kontrakty na Junkersy J.1, które złożono nie tylko w zakładach macierzystych, ale także w zakładzie Linke-Hofman we Wrocławiu (Breslau) gdzie wykonano 100 Junkersów J.1 (Li).
W trakcie produkcji na egzemplarzach o numerach od 850/17 zastosowano duralowe pokrycie sterów kierunku, wysokości i lotek. Począwszy od egzemplarza 816/17 zastosowano zdwojony karabin maszynowy Parabellum strzelający ukośnie w dół pod kątem 45°, eksperymentalnie zastosowano działko Beckera. Podjęto próbę zmniejszenia masy własnej płatowca przez zmiany opancerzenia, zastosowano część blach o grubości 3,5 mm oraz pokryto tylną część kadłuba falistą blachą duralową. Modyfikacje wykonano na egzemplarzu o numerze 749/18. Brak jest wiadomości o jego losach. Ogółem wyprodukowano 227 sztuk Junkersów J.1 – samolotu, który technologicznie wyprzedził czas.
Malowanie i oznakowanie Junkersów J.1
Egzemplarz prototypowy pomalowany był w całości na kolor piaskowy. Znaki rozpoznawcze malowano na białych kwadratowych polach. Niektóre egzemplarze dostarczane do jednostek malowano najczęściej na kolor zielony na powierzchniach górnych i bocznych i białoniebieski na powierzchniach dolnych lub w nieregularne plamy w kolorach zielonym i fioletowym. Kilka egzemplarzy (w tym 596/18) miało części metalowe pomalowane na kolor zielony, tył kadłuba pokryty był płótnem o deseniu sześciokątnym cztero- lub pięciobarwnym. Dolne powierzchnie płatów, kadłuba i usterzenia poziomego – białoniebieskie; ster kierunku biały z czarnym krzyżem o ramionach prostych. Niektóre egzemplarze miały mocowane do dolnego płata proporce w barwach narodowych – czarno-biało-czerwone. m
1) Ponieważ w ówcześnie stosowanej pisowni niemieckiej nie rozróżniano liter I i J przyjęto w późniejszych publikacjach używanie litery J a nie I, choć ta odpowiadała nazwie typu samolotu. 2) Zamówienie to dotyczyło samolotów o konstrukcji drewnianej.
PIONIERZY LOTNICTWA 1914-1918 NAZWA SKALA KLASA NAZWA SKALA KLASA NAZWA SKALA KLASA IMIĘ I NAZWISKO ADRES ZAMIESZKANIA (kod pocztowy, miejscowość, ulica, numer domu)
TELEFON, E-MAIL ZGODA RODZICÓW LUB OPIEKUNÓW (wypełnić w przypadku osób poniżej 18 roku życia)
Wyrażam zgodę na gromadzenie i przetwarzanie moich danych osobowych do celów marketingowych Kagero Publishing Sp. z o.o., zgodnie z Ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 29.08.1997 r. (D.U. z 1997 r. Nr 133, poz. 833 z późn. zm.), oraz oświadczam, że jestem właścicielem zgłoszonego do konkursu modelu i dysponentem wszystkich praw do niego. Czytelny podpis:
18
SUPER MODEL nr 3/2012
KONKUR S! Klasy modeli: Samoloty: Klasa 1 – 1:72 i mniejsze Klasa 2 – 1:48 Klasa 3 – 1:32 i większe
Junkers J.1 Wingnut Wings 1:32 Damian Majsak
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
19
SAMOLOTY z SZACHOWNICĄ część 1
Zestawy ufundowane przez
MiG-29UB
Eduard konsekwentnie kroczy drogą reanimowania starych zestawów wtryskowych innych producentów swoimi dodatkami – ostatnio głównie wyprasek marki Academy. Nie inaczej jest w przypadku MiG-a-29UB. W pudełku Eduarda znajdziemy leciwy już (choć wciąż dobry, bo jedyny) model koreańskiego wytwórcy, wzbogacony o blaszki, elementy żywiczne, maski na oszklenie oraz spory arkusz kalkomanii Cartografu. Miły akcent stanowi fakt, iż rolę „flagowego” malowania pełni w tym przypadku samolot z olbrzymim godłem kościuszkowskim na grzbiecie.
Kamil Feliks Sztarbała
o c ena
ze s tawu
5/10
P
ropozycja Eduarda jest bardzo ciekawa, ale moim zdaniem niekompletna. Nie mogę nic zarzucić waloryzacjom obecnym w pudełku, ale do pełni szczęścia brakuje wśród nich odlewów dysz silników. Wynika to najpewniej z polityki producenta, mającej zapewne na celu napędzenie sprzedaży dodatków z serii Brassin. Zarówno samą miniaturę, jak i komplet dysz otrzymałem na potrzeby przygotowania tego artykułu od polskiego przedstawiciela Eduarda, za co pragnę mu podziękować.
1:48
zanim zaczniesz...
E d u a r d
Wykorzystane zestawy: –– MiG-29UB – Eduard 1162, –– MiG-29 exhaust nozzles – Eduard Brassin 648044, –– rurka Pitota – Master AM-48-061, –– żywiczne koła Karaya, –– żywiczne wnęki i pokrywy podwozia.
Wybrane narzędzia i materiały: –– –– –– –– –– –– –– ––
20
SUPER MODEL nr 3/2012
profile i płytki polistyrenowe Plastruct, rurka mosiężna Griffon, drut cynowy, kleje Microscale Micro Metal Foil Adhesive, Poxipol i cyjanoakrylowy, skrobaki RB Productions T109 Scribe-R i Trumpeter, taśma klejąca 3M, polerki 3M, bloki polerskie do paznokci,
Zestawy ufundowane przez Miłe złego początki Co prawda model chciałem wykonać relaksacyjnie (na tyle, na ile pozwala na to zestaw, nie od dziś wiadomo, że idealny nie jest), bez specjalnego wnikania w kwestie merytoryczne, jednak uznałem, że przy jego budowie, a szczególnie podczas malowania, pomocne mogą być fotogramy z książki OW Kagero z serii „Topshots”, zawierającej dość szczegółowe walkaroundy maszyn jednomiejscowych. Wsparcia merytorycznego udzielił mi również Aleksander Szumski, któremu serdecznie dziękuję. Mając na uwadze pewne problemy ze spasowaniem elementów zestawu Academy uznałem, iż zasadnym będzie swobodne traktowanie kolejności montażu zalecanej w instrukcji. Prace zacząłem więc od dopasowania waloryzacji kabiny pilotów. Najpierw nakleiłem blaszane wykończenie jej krawędzi. Detal zaprojektowany przez Eduarda pasuje całkiem dobrze, jednak wtryskowy element wymaga przeszlifowania w celu wyrównania różnych krawędzi. Tego typu blachy zwykłem przyklejać za pomocą Microscale Metal Foil Adhesive. Użycie tego wodnego kleju jest niezwykle proste – smarujemy nim powierzchnię, a gdy wyschnie, mocujemy na niej fototrawioną część. W niektórych
przypadkach spoina wymaga wzmocnienia. Tak było i tym razem. Zamocowaną blaszkę na krawędziach podlałem klejem cyjanoakrylowym.
Działko
Drobiazgiem, który w moim odczuciu wymagał waloryzacji, były uproszczone i do tego błędnie odtworzone okolice działka. Zacząłem od nawiercenia otworu pod lufę. Następnie
–– taśmy maskujące Tamiya, –– plastelina.
wyciąłem też otwór chłodnicy, nadając mu przy tym kształt bliższy oryginałowi. Po tych zabiegach musiałem sfazować krawędzie powstałych dziur. Później było już z górki. Najpierw wkleiłem imitację lufy – w tej roli niezawodna mosiężna rurka Griffona, spiłowana do odpowiedniego kształtu. Potem z płytek 0,25 i 0,5 mm zrobiłem żaluzję. Swoją drogą, to jeden z detali, których ewidentnie brakuje wśród czeskich dodatków.
–– pigment MIG. Źródła:
UŻyta chemia modelarska: –– farby: • Mr.Hobby serii Mr.Color, Hobby Color, Mr.Metal Color, Mr.Super Metallic, • Vallejo Model Color, –– washe AK-interactive, –– Tamiya Weathering Master D Set,
w w w . k a g e r o . p l
–– Gołąbek A., MiG-29 Part 2, Sandomierz 2011. –– Niećko M. & Osiński A. MiG-29, Lublin 2005. –– Prywatna kolekcja zdjęć Aleksandra Szumskiego. –– Internet.
nr 3/2012
SUPER MODEL
21
one bardziej niż skąpe, a co więcej, najeżone wypychaczami. Szczęśliwym trafem znajomy obdarował mnie garścią różnych dodatków, które pozostały mu z budowy jego MiG-ów. Wśród nich znalazły się między innymi żywiczne zamienniki wnęk podwozia, zarówno przedniego, jak i głównego. W celu wpasowania ich w miniaturę trzeba usunąć fragmenty polistyrenu i wyfrezować krawędzie luków. W pierwszej kolejności zamontowałem zatem luk przedniego podwozia. Przed dopasowaniem pozostałych żywic musiałem najpierw wkleić wloty powietrza. Niestety, nie są one przesadnie dobrze spasowane, toteż nie obyło się bez łapania cyjanoakrylem, zalewania nim szpar czy wreszcie solidnego dotarcia połączeń papierem ściernym i pilnikami. Na koniec wypadało jeszcze odtworzyć linie podziału, które zanikły podczas powyższych zabiegów. W tak przygotowanym kadłubie mogłem dokonać przymiarek luków podwozia głównego. Okazało się, że pasują całkiem nieźle – jedynie zapierają się delikatnie o tarczę turbiny. Wycięcie w niej delikatnego klina załatwiło sprawę. W ramach przygotowania do montażu waloryzacji zdarłem także detale z „sufitu”. Pomalowanie tej sekcji w gotowym modelu byłoby więcej niż kłopotliwe, dlatego właśnie musiałem chwycić aerograf i pokolorować zarówno wnętrze wlotów powietrza, jak i wnęk. Najpierw położyłem podkład z Dark Sea Gray, a następnie do farby dodałem odrobinę brudnej bieli i rozjaśniłem większe powierzchnie. Po pomalowaniu instalacji całość „złoszowałem” specyfikiem AK-interactive do ciemnoszarych pojazdów. Aby dodatkowo wyeksponować subtelne detale wnęk, rozjaśniłem je nieznacznie szarą emalią nakładaną techniką suchego pędzla. Po tych zabiegach mogłem śmiało wkleić żywiczne elementy w kadłub i zabrać się za kokpit.
Silniki i wnęki podwozia Wstępne przymiarki wróżyły kłopoty także z wlotami powietrza. Przede wszystkim należało usunąć niezliczone ślady po wypychaczach z ich wewnętrznych powierzchni. Szpachlowania wymagało też łączenie połówek. Na szczęście nie były to zabiegi skomplikowane, a jedynie pracochłonne. Na koniec wkleiłem blaszane zasłony wlotów. Oczywiście, musiałem je uprzednio
22
SUPER MODEL nr 3/2012
wyprofilować w odpowiedni sposób. Warto zaznaczyć, że zarówno imitujące je plastikowe elementy repliki, jak i instrukcja montażu Eduarda, pokazują zasłony jako zupełnie płaskie, co jest oczywistym błędem. Drobnej modyfikacji musiałem poddać także imitacje turbin silników. Aby nie kolidowały z wnękami podwozia, należało je delikatnie okroić. Skoro już wspomniałem o wnękach, trzeba przyznać, że w modelu są
Kabina Ponieważ dedykowane kabinom pilotów waloryzacje to kolorowe blaszki, prace musiałem zacząć od sklejenia głównych elementów żywicznych i pomalowania ich różnymi odcieniami szarości. W kolejnym kroku wkleiłem blaszki, ponownie używając kleju Microscale. Spoinę dodatkowo wzmocniłem lakierując całość, oczywiście już po pokolorowaniu wszystkich drobia-
zgów. Delikatny wash AK-interactive podkreślił filigranowe detale. Gotowe kabiny wkleiłem we właściwe im miejsca i zabrałem się za mozolne składanie elementów kadłuba.
Montaż płatowca
Każdy, kto miał do czynienia z modelem Academy, wie, że to praca żmudna, gdyż poszczególne fragmenty są dość kontrowersyjnie spasowane. Na wszystkich łączeniach pojawiły się przesunięcia i uskoki. Miejsca te zalałem obficie cyjanoakrylem i sumiennie wyszlifowałem. Teraz czekało mnie odtwarzanie zatartych linii podziału blach. Do ich trasowania użyłem piłki żyletkowej oraz rewelacyjnego skrobaka RB Productions T109 Scribe-R. Za szablon posłużyła mi taśma klejąca 3M. Wyżłobione linie wyrównałem, smarując je pędzelkiem zanurzonym
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
23
w kleju Tamiya Extra Thin, który rozpuszcza nieusunięte resztki plastikowego pyłu. Uporawszy się z kadłubem zabrałem się za kolejny czasochłonny proces, czyli montaż skrzydeł i stateczników. Niestety, również one są kiepsko dopasowane i po zamontowaniu trzeba było je wyszpachlować, wyszlifować, a na końcu odtworzyć zatarte linie podziału. Mając przygotowaną bryłę samolotu, mogłem zająć się detalami. Zacząłem od fototrawionej drobnicy. Przykleiłem też wloty powietrza. Rzecz jasna, wszystkie wymagały nawiercenia i wyszlifowania otworów. Co warto podkreślić, wlotu na górnej części kadłuba nie przyklejałem na tym etapie, a poprzestałem na dokładnym dopasowaniu. Wszystko dlatego, iż w malowaniu „kościuszkowskim” element ten wypada mniej więcej w centrum wielkiego godła i utrudniłby nałożenie kalkomanii. Delikatnie zwaloryzowałem
także golenie podwozia, dorabiając z cynowych drucików imitacje instalacji. Jednym z ostatnich akordów budowy było okraszenie osłony kabiny całym pakietem blaszek Eduarda. Mocowałem je tymczasowo klejem Microscale, a po właściwym umiejscowieniu podklejałem cyjanoakrylem. Tutaj trzeba zaznaczyć, że tylną ściankę osłony przykleiłem nie do oszklenia, a do kadłuba. Zważywszy na fakt, iż planowałem zamontować całość w pozycji zamkniętej, nie stanowiło
24
SUPER MODEL nr 3/2012
to problemu, a jednocześnie pozwoliło uniknąć problemu z pozycjonowaniem całości. Plastikową rurkę Pitota miałem zamiar zastąpić samodzielnie wykonaną konstrukcją z rurek i drutów miedzianych. Szczęśliwym trafem okazało się, że firma Master miała w planach wydać ten element toczony w mosiądzu – w moje ręce trafił zatem prototyp produktu o nr kat. AM-48-061, jeszcze bez fototrawionych turbulizatorów. Te ostatnie znalazły się jednak wśród blaszek Eduarda. Ciąg dalszy prac nie przysporzył zasadniczych problemów, jeśli nie liczyć niejasności w kwestii siłowników pokryw podwozia. Tu bardziej pomocna była dokumentacja zdjęciowa niż instrukcja montażu. Nie do końca właściwa okazała się też długość rzeczonych części. Pozostałe żywiczne dodatki, czyli dysze z zestawu Brassin, zastrzeżeń nie budzą, choć ich upstrzonego detalami filigranowego wnętrza w zasadzie nie widać w gotowej miniaturze. W obawie o uszkodzenia podczas manipulowania modelem w trakcie malowania uznałem, że niektóre elementy lepiej będzie przykleić już po jego zakończeniu. m
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
25
SAMOLOTY
Macchi C.200
Saetta
1:32
P
C
M
zanim zaczniesz... Wykorzystane zestawy:
–– Macchi MC.200 – Pacific Coast Models 32001, –– papier do drukowania kalkomanii na drukarkach laserowych – Propagteam. Wybrane narzędzia i materiały: –– –– –– ––
klej szybkowiążący Loctite, nitowadło Rosie the Riveter 0,7 mm, profile i arkusze polistyrenowe Evergreen, drut mosiężny.
26
SUPER MODEL nr 3/2012
UŻyta chemia modelarska: –– –– –– –– –– –– ––
podkład Mr.Surfacer 1000, farby akrylowe Vallejo, farby celulozowe Mr.Hobby serii Mr.Color, lakiery bezbarwne AeroMaster, płyny do kalkomanii Mr.Mark Setter i Softer, farba olejna dla plastyków Winsor & Newton, white spirit. Źródła:
–– Cattaneo G., Ali d’Italia No.8: Aer. Macchi
C.200, Torino 1997. –– Di Napoli C., Mancini R., et al Aero Detail No.15: Macchi C.200/202/205, Tokyo 1995. –– Di Terlizzi M., Aviolibri Special No.5: Macchi MC 200 Saetta, pt. 1, Roma 2001. –– Di Terlizzi M., Aviolibri Special No.9: Macchi MC 200 Saetta, pt. 2, Roma 2004. –– Waldis P., De Bortoli M., Brioschi A., Ali e Colori No.2: Aermacchi C.200, Torino 2000.
Zdeněk Šebesta
R
eplika Saetty z firmy Pacific Coast Models to zestaw multimedialny. Główne części miniatury znajdują się na ramkach z szarego plastiku, wykonanych w technologii short run. Linie podziału blach są delikatne i mają odpowiednią głębokość. Elementy żywiczne pozwalają odtworzyć boczne burty kokpitu, różne niewielkie detale, kadłubowe karabiny, blok silnika z cylindrami oraz imponującą obudowę silnika z dokładnie odwzorowanymi żeberkami chłodzącymi. Całość uzupełniają dwie formowane próżniowo osłony kabiny i blaszka fototrawiona, na której znajdziemy m.in. tablicę przyrządów, pasy pilota i drobne części podwozia. Instrukcja składania jest przejrzysta, zaś kalkomanie włoskiej firmy Cartograf pozwalają na wykonanie myśliwca w jednym z sześciu wariantów oznakowania. Zastrzeżenia mam tylko do schematów malowania, wydrukowanych w formacie A5 i zawierających jedynie widok z jednej strony. Brakuje zatem jasnego przedstawienia kamuflażu na górnych powierzchniach samolotów, jak również zaznaczenia lokalizacji napisów eksploatacyjnych.
Montaż
awu o c ena ze s t
8/10
w w w . k a g e r o . p l
Zacząłem proces budowy od wzbogacenia powierzchni modelu. Cały płatowiec ponitowałem w oparciu o bardzo dobre rysunki z japońskiej publikacji Aero Detail. Ponieważ ponad połowa linii nitowania jest podwójna i trudno nanieść je w równych odstępach, po raz pierwszy użyłem podwójnego nitowadła Rosie the Riveter o rozstawie 0,7 mm. Na osi tego narzędzia znajdują się obok siebie dwa identyczne kółeczka, a ich rozstaw został przez producenta, p. Petra Douska, właściwie dopasowany do skali. Obsługa nie sprawia żadnych trudności, a efekt jest dokładny. Kolejny etap polegał na oddzieleniu wszystkich powierzchni sterowych i dostosowaniu ich do zamocowania w pozycji wychylonej. Z polistyrenu oraz cienkiej blachy samodzielnie wykonałem klapy, które przykleiłem w pozycji otwartej. Dużo więcej pracy czekało mnie przy wnętrzu kabiny, uzbrojeniu i silniku, które postanowiłem otworzyć. Nie znalazłem w sklepach żadnego dodatkowego zestawu waloryzującego, toteż musiałem sam dorobić wiele elementów. Żywiczne burty kokpitu uzupełniłem o kilka szczegółów, wykonałem także tył deski rozdzielczej z instalacjami, które są widoczne przez otwarty przedział uzbrojenia kadłubowego. Samo uzbrojenie, czyli dwa karabiny
maszynowe Breda-Safat kal. 12,7 mm, wykonałem od podstaw z plastiku, blaszek i drucików. Wchodzącą w skład zestawu formowaną próżniowo osłonę kabiny dla maszyn siódmej serii rozciąłem tak, abym mógł otworzyć kabinę. Trochę chirurgii wymagał silnik. W pierwszej kolejności ostrożnie rozciąłem jego osłonę, odciąłem przedni pierścień, a pojedyncze pokrywy pocieniłem od środka. Na pocienione elementy dokleiłem wewnętrzne wzmocnienia. Zastosowałem żywiczny blok silnika z zestawu PCM, wzbogacając go tylko o drobne detale. Z kolei cylindry silnika dorobiłem samodzielnie. Przygotowałem tylko jeden cylinder, po czym powieliłem go w żywicy w odpowiedniej ilości. Z cienkiej blachy wykonałem całkiem nowe wnęki podwozia, uzupełniając je o różne prze-
nr 3/2012
SUPER MODEL
27
wody w centralnej części, które były widoczne w komorze silnika. Sporo drobiazgów dodałem także do goleni podwozia. Poza tym dość znacząco pocieniłem jego pokrywy. Główne elementy plastikowe zestawu można dopasować bez większego kłopotu. Jedyny problem wystąpił w rejonie centropłata, na przejściu
28
SUPER MODEL nr 3/2012
skrzydło-kadłub. Powstałe szczeliny o szerokości 0,8 mm uzupełniłem profilami Evergreen i wyszlifowałem.
Malowanie
Podstawowe kolory wnętrza pochodzą z palety Mr.Color firmy Mr.Hobby, natomiast drob-
ne detale pomalowałem akrylami Vallejo. Całość zwashowałem mieszanką farby olejnej dla plastyków Winsor & Newton w kolorze umbra naturalna i white spiritu. Po zamaskowaniu szczegółów pokryłem całą powierzchnię miniatury warstwą podkładu Mr.Surfacer 1000. Byłem bardzo rozczarowany niekompletnymi schematami kamuflażu w instrukcji, więc wybrałem atrakcyjną wizualnie i dobrze znaną osobistą maszynę generała brygady lotnictwa włoskiego – Ferdinando Raffaelliego, która służyła mu w 1941 r. w Libii. Górne powierzchnie myśliwca pokryte były kombinacją piaskowego Giallo Mimetico 4 z ciemnozielonymi plamami Verde Mimetico 2, zaś dolne jasnoszarym Grigio Mimetico. Bardzo lubię używać farb Mr.Hobby,
ale niestety nie ma ona w ofercie włoskich „autentyków”. Zmusiło mnie to do wymieszania potrzebnych odcieni z dostępnych kolorów. Wspomogłem się tutaj ustaleniami kolegów-sympatyków włoskiego lotnictwa z modelforum.cz. Najpewniej z racji niskiego nakładu modelu PCM żaden producent kalkomanii nie przygotował alternatywnych oznaczeń, więc po raz pierwszy – i ku mojemu zdziwieniu z bardzo dobrym wynikiem – zastosowałem kalkomanie narysowane w programie Corel Draw i wydrukowane na papierze pokrytym bezbarwnym lakierem na drukarce laserowej. Po zabezpieczeniu ich błyszczącym lakierem bezbarwnym detale powierzchni i nity wyostrzyłem washem z umbry naturalnej Winsor & Newton. Drobne otarcia naniosłem pędzlem, korzystając z farb Vallejo. Na koniec całą miniaturę pokryłem warstwą półmatowego lakieru bezbarwnego AeroMastera. m
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
29
30
SUPER MODEL nr 3/2012
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
31
SAMOLOTY
ów ocena zestaw
7/10
1:48
Accurate Miniatures
Nieustraszeni! Douglas SBD Dauntless×2 zanim zaczniesz... Wykorzystane zestawy: –– SBD-1 Dauntless – Accurate Miniatures 3420, –– SBD-2 Dauntless – Accurate Miniatures 480310. Wybrane narzędzia i materiały: –– kleje Tamiya Extra Thin i cyjanoakrylowy, –– szpachlówka Mr.White Putty, –– papiery ścierne o gradacjach 800,1000 i 1200,
32
SUPER MODEL nr 3/2012
–– taśma maskująca Tamiya, –– plastelina UHU Patafix. UŻyta chemia modelarska: –– podkład Tamiya Fine Surface Primer, –– farby: • Mr.Hobby serii Mr.Color, • Tamiya Color Acrylic Paint, • Vallejo Model Color, • metalizery Mr.Hobby serii Super Metallic, –– rozcieńczalnik Mr.Color Leveling Thiner, –– lakiery bezbarwne Mr.Hobby i Microscale,
–– płyny do kalkomanii Microscale, –– farby olejne dla plastyków Daler-Rowney i Talens, –– benzyna do zapalniczek Ronsonol.
Źródła: –– Janowicz K., Zbiegniewski A. R., Douglas SBD Dauntless, Lublin 2007.
Tomek Wajnkaim
P
atrząc na serię kolorowych zdjęć z magazynu LIFE, widzę chłopaków o minach pożyczonych od Johna Wayne’a, którzy zawieszeni w Dauntlessach spoglądają znudzeni w stronę obiektywu. Pod samolotami raj – jakiś piękny atol otoczony białymi plażami, wokół błękitny Pacyfik… Jednak kontekst był inny. Najpierw trudny start z pokładu lotniskowca, później lot jakby w zawieszeniu pomiędzy błękitem czystego nieba i zielonych fal. Następnie piekło ataku na plujące ogniem japońskie okręty i długi powrót do pływającej bazy, która przecież nie czeka w tym samym miejscu. Przemieszcza się, sama ucieka przed bombowcami wroga. Może nawet już dogorywa w dużym przechyle i nie przyjmuje samolotów. Ostatnie krople paliwa w baku, uszkodzenia… A w magazynie LIFE te znudzone twarze. Można powiedzieć: They’ve got balls! Kamuflaż stosowany w lotnictwie wojskowym Stanów Zjednoczonych rozwijał się inaczej niż w krajach europejskich. Samoloty wykorzystywane przez jednostki USA w Wielkiej Wojnie miały malowanie ochronne stosowane przez kraje sojusznicze Francji i Wielkiej Brytanii. W połowie lat 20. XX w. stosowano schemat łączący Olive Drab z żółtym. Po okresie, kiedy malowano samoloty na niebiesko (kadłuby) i żółto (skrzydła), wprowadzono wykończenie w naturalnym kolorze metalu. Dla bezpieczeństwa i ułatwienia identyfikacji stosowano pasy w kolorach zielonych, czerwonych, niebieskich i żółtych. Płaty w samolotach malowano na żółto, by były bardziej widoczne w coraz większym ruchu lotniczym. Te „cyrkowe” schematy malowania wynikały z pozycji politycznej Stanów Zjednoczonych pomiędzy wojnami. Izolacjonizm i brak wrogów wśród bliskich sąsiadów spowodowały, że obowiązująca w Europie koncepcja maskowania samolotów była nieprzydatna. Dopiero przyłączenie się do działań wojennych w końcu 1941 r. zmusiło jednostki decyzyjne lotnictwa armii i marynarki do radykalnych zmian. Modelarstwo seryjne – takie pojęcie pojawiło się dawno temu na forach modelarskich. Równoległa budowa dwóch bądź więcej replik daje wiele korzyści. Przyspiesza pracę nad kolekcją, unifikuje czynności i wymaga jednorazowych przygotowań przy wielokrotnym efekcie. Krótko mówiąc, daje dużo więcej miniatur w krótszym czasie! Oczywiście, metoda ta ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Na pewno trzeba pamiętać, że nie można doprowadzić do uproszczenia i jakości zamienić na ilość. SBD Dauntless z Accurate Miniatures to idealny model do oddania zmian w malowaniu ochronnym, jakim podlegało lotnictwo morskie USA. Ten dość stary zestaw został bardzo dobrze opracowany, mądrze zaprojektowany i pomimo zużytych nieznacznie form, co objawia się jamami skurczowymi oraz nadlewkami, nie przysparza większych problemów w trakcie montażu. Niedogodność stanowi zbyt miękkie tworzywo, a koszmarną wadą typową dla wyrobów AM jest instrukcja montażu. Na nieczytelnych rysunkach elementy oddano tak źle, że w wielu miejscach nie przypominają tych z wyprasek. Brakuje też wyjaśnienia wielu kluczowych etapów budowy, co powoduje, że bez zaglądania w dokumentację możemy źle skleić miniaturę. Sylwetki w schematach malowań mają ok. 4 cm długości, w związku z czym musimy się domyślać, gdzie nałożyć dany element kalkomanii.
w w w . k a g e r o . p l
Jak na skalę 1:48 wnętrze oddano bardzo dobrze. Duża ilość elementów powoduje, że kokpit wygląda ciekawie i niekoniecznie trzeba go dodatkowo waloryzować. Przy malowaniu kokpitów pojawia się pierwsza różnica między SBD-1 i 2. W wersji wcześniejszej stosujemy kolor stalowy, w późniejszej – ciemną zieleń. Bryła nie przysparza kłopotów. Po niewielkich poprawkach przy pomocy szpachlówki i cyjanoakrylu przygotowałem powierzchnię do malowania. Zawsze po umyciu modelu w ciepłej wodzie z detergentem nakładam podkład w sprayu. Uwidacznia on niedociągnięcia w szlifowaniu, ryciu linii podziałowych i ogólnej obróbce płatowca. Przy stosowaniu metalizerów ma to szczególne znaczenie. Trzeba pamiętać, że powierzchnia do
malowania farbą metaliczną musi być przygotowana perfekcyjne. Metalizer ujawni wszelkie rysy i inne niedoskonałości, których pod zwykłą, matową farbą nie widać. Oprócz imitacji powierzchni metalowych przy przedwojennym malowaniu nie można zapomnieć o zapewnieniu intensywności również pozostałych kolorów i o ich błyszczącym charakterze. W tym przypadku jedynie lekko zaciemniłem linie podziałowe miksturą farby olejnej dla plastyków i benzyny do zapalniczek, podczas gdy wojenny kamuflaż SBD-2 wymagał dużo mocniejszego washa i brudzenia. Z tego powodu oprócz końcowych zabiegów z użyciem farb olejnych przy malowaniu błękitno-szarego egzemplarza zastosowałem całą gamę środków: preshading, postshading, rozjaśnianie wybranych paneli
nr 3/2012
SUPER MODEL
33
34
SUPER MODEL nr 3/2012
oraz obicia, aplikowane akrylami Vallejo przy pomocy pędzla. Dzięki uprzejmości firmy Montex skorzystałem z masek do naniesienia oznaczeń SBD-2 oraz zabezpieczenia wiatrochronu i owiewki. Dla kontrastu, w modelu SBD-1 położyłem tradycyjne kalkomanie z zestawu AM. Wbrew pozorom, malowanie od masek winylowych nie musi być wcale trudniejsze od nakładania kalkomanii. Producenci stosują naklejki różnej jakości i czasami ich prawidłowa aplikacja może przysporzyć dużo kłopotów – szczególnie, gdy są zleżałe lub wydrukowane na zbyt sztywnym lakierze bezbarwnym. Z kolei malowanie przy użyciu szablonów, jeżeli tylko dobierzemy odpowiednią konsystencję farb, jest bardzo proste. Maski sprawdzają się dużo lepiej zwłaszcza przy powierzchni pełnej niuansów i drobnych szczegółów. Dwa podobne modele Dauntlessów postawione obok siebie w kolekcji p. Wojciecha Gawrona przedstawiają niezwykły obraz. Są echem niezbyt odległej historii rozwoju floty powietrznej USA. Pierwszy, ze swoim „cyrkowym”, kolorowym malowaniem symbolizuje bezpieczną, pewną siebie Amerykę w dobie izolacjonizmu, natomiast kamuflaż morski drugiej miniatury przypomina trudne dni morderczej wojny na Pacyfiku. m
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
35
36
SUPER MODEL nr 3/2012
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
37
OKRĘTY
U-201
1:72
R e v e l l
zanim zaczniesz... wykorzystane zestawy: –– Deutsches U-Boot VII C – Revell 05015, –– U-Boat VII C Torpedo Section – CMK N72002, –– U-Boat VII C Command Section – CMK N72001, –– U-Boat VII C Engine Section – CMK N72003, –– zestaw el. fototrawionych – Eduard 53008, –– Type VII C Wood Deck – Nautilus Models 72-501,
38
SUPER MODEL nr 3/2012
–– Periskope für das Revell U-Boot VII C – Schatton 7241, –– zestaw kalkomanii U-Boot Typ VII C Part 1 – U.L.A.D.-decal 7201. wybrane narzędzia i materiały: –– –– –– –– ––
kleje Tamiya Extra Thin i Loctite, 6 białych diod, przewody zasilające, 2 baterie 1.5V, drut stalowy o średnicy 0,6 mm,
–– –– –– –– –– –– –– –– ––
profile polistyrenowe, nić silonowa, profile Evergreen różnej wielkości, cienki drut mosiężny, żyłka wędkarska o średnicy 0,06 mm, drobnoziarniste papiery ścierne, uchwyt ścierny Agamy, szpachlówka Mr.Hobby Mr.Surfacer 500, taśma maskująca Tamiya.
Zdeněk Šebesta
o c ena ze s tawu
8/10
Chemia modelarska: –– podkład Mr.Surfacer 1000, –– farby celulozowe Mr.Hobby serii Mr. Color: C62, C92, C301, C306, C308, –– akryle Vallejo, –– lakiery bezbarwne Aeromaster, –– farby olejne dla plastyków Winsor & Newton, –– pigmenty.
w w w . k a g e r o . p l
P
rzeważnie buduję modele samolotów, ale jakiś czas temu nie mogłem się powstrzymać przed zakupem miniatury z kręgu obcej mi dotąd tematyki marynistycznej. Sprezentowałem sobie zestaw Revella umożliwiający złożenie sławnego okrętu podwodnego z okresu II wojny światowej: U-Boota VII C w skali 1:72. Jest on bardzo dobrze opracowany, a jego elementy cechuje wyśmienita jakość. W pudełku znajdziemy 230 części z szarego tworzywa, z delikatnymi detalami i precyzyjną strukturą powierzchni. Już na wstępie oględzin uwagę przyciąga kadłub o długości 94 cm, który tworzą dwie półskorupy. Wkrótce po ukazaniu się revellowskiego U-Boota, firma CMK wydała dedykowane tej miniaturze żywiczne waloryzacje, które po wycięciu fragmentów bocznego poszycia kadłuba okrętu pozwalają na pokazanie kilku wewnętrznych przedziałów jednostki. Do dyspozycji mamy umiejscowioną na rufie maszynownię, znajdującą się na śródokręciu centralę dowodzenia oraz część dziobową z przedziałem torpedowym i kabiną załogi wraz z kojami. Obecnie w ofercie czeskiego producenta znajdują się kolejne dodatki, które w czasie budo-
ŹRódła: –– Baxter I., The U-Boat War 1939-1945, Barnsley 2008. –– Köhl F., Niestle A., Vom Original Zum Modell: Uboottyp VII C, Bonn 1997. –– Stern R. C., U-Boats in Action, Carrollton 1977. –– Trojca W., U-Boot Typ II, VII, IX, KatowiceSpeyer 2004. –– Trojca W., U-Bootwaffe 1939-1945 cz.1-4, Gdańsk 1998–2006.
wy mojego modelu nie były jeszcze dostępne. Wśród nich warto wymienić komplet z kwaterami oficerów wraz z mesą i kuchnią, kilka mniejszych zestawów z detalami zewnętrznymi i torpedami, a także figurki załogi, które mogą znakomicie „ożywić“ gotową miniaturę. Absolutnie niezbędnym dla mnie punktem przygotowań do budowy małego U-Boota był zakup obszernego zestawu elementów fototrawionych Eduarda, zawierającego szereg użytecznych detali powierzchni i wyposażenia jednostki. Warto podkreślić, że wykorzystałem go w całości, co dobrze świadczy o jego projektantach, ponieważ zużycie fototrawionych detali rzadko zbliża się do osiągniętych w tym przypadku 100%. Za konieczne uznałem również nabycie wytoczonych z metalu peryskopów z niemieckiej manufaktury Schatton Modellbau. Ponadto zaopatrzyłem się w drewniany pokład firmy Nautilus Models. Jest to element wykonany z bardzo cienkiego płata naturalnego forniru, poddawany obróbce poprzez cięcie laserem. Co niezmiernie ważne, dodatek ten posiada wszystkie niezbędne otwory wycięte na wskroś, w przeciwieństwie do revellowskich fragmentów pokładu, na których otwory zostały jedyne zaznaczone. Zgromadziwszy wszystkie potrzebne waloryzacje, mogłem przystąpić do pracy. Rozpocząłem od złożenia trzech wewnętrznych przedziałów kadłuba z zestawów CMK. Ze względu na to, że wnętrze okrętu podwod-
–– Wiper S., Warship Pictorial #27: Kriegsmarine Type VII U-Boats, Tucson 2004.
nr 4/2011 3/2012
SUPER MODEL
39
nego wypełnia plątanina rur, zaworów oraz innych drobiazgów, uzupełniłem żywiczne odlewy o kolejne detale. To, co samodzielnie dorobiłem, widać na zdjęciach, jednak porównując je z fotografiami pierwowzoru można dostrzec pewne uproszczenia. Po prostu odwzorowanie wszystkich szczegółów w tej skali wykracza ponad ludzkie siły, a przynajmniej moje. Kolejny etap budowy to malowanie głównych elementów poszczególnych sekcji okrętu. Najpierw naniosłem na nie natryskowo podkładową warstwę Mr.Surfacera 1000, a po jego wyschnięciu pomalowałem je kombinacją białej i jasnoszarej farby. Drobne detale pokolorowałem pędzlem farbami Vallejo, po czym całość „postarzyłem“ artystycznymi farbami olejnymi, posługując się głównie kolorem Raw Umber. Dopiero po złożeniu w całość wewnętrznych przedziałów U-Boota przystąpiłem do wycinania otworów w prawej połówce kadłuba. Nigdy nie wycinajcie zawczasu tego typu otworów, bowiem możecie sobie tym sposobem przysporzyć wielu problemów! Polecam stopniowo zbierać materiał aż do momentu, gdy każdy z przedziałów odpowiednio osiądzie na właściwym miejscu. Niestety, również wtedy nie unikniemy szpachlowania miejsc styku tworzywa z żywicą. W następnym kroku przewierciłem otwory przelewowe obu połówek kadłuba oraz zmniejszyłem grubość tworzywa w ich obrębie. Potem skleiłem ze sobą elementy kadłuba modelu. Później wpadłem na pomysł oświetlenia wnętrza poszczególnych sekcji U-Boota, by ułatwić ich dokładne oględziny oraz zaakcentować znajdujące się w nich wyposażenie okrętu. Wykorzystałem do tego celu zwyczajne białe diody, zakupione w sklepie z wyposażeniem dla elektroników. Aby je odpowiednio zamontować, wywierciłem w stropach wszystkich otwartych przedziałów po dwa otwory o średnicy 2,5 mm, po czym do każdego z nich wsunąłem dio-
40
SUPER MODEL nr 3/2012
dę. Całą szóstkę połączyłem ze sobą przewodami, a główny przewód zasilania poprowadziłem mosiężnym prętem z otworem w środku do podstawy, w której umieściłem źródło zasilania. Odpowiedni poziom energii dla tego układu zapewniły dwie baterie 1,5V, zamontowane w podłużnym pudełku. Po przeprowadzeniu testów oświetlenia zamknąłem górę kadłuba drewnianym pokładem Nautilusa. Ma on identyczne rozmiary jak plastikowe części modelu, które zastępuje, dzięki czemu nie wymaga żadnych poprawek i precyzyjnie osiada na swoim miejscu.
Do odwzorowania dziobowych i rufowych części pokładu z antypoślizgowym ryflowaniem wykorzystałem blaszki Eduarda. Działo okrętu uzupełniłem drobnymi detalami, zaś poręcze zamocowane w jego sąsiedztwie zrobiłem sam. Równocześnie zabrałem się za odtworzenie ze stalowego drutu o średnicy 0,6 mm i profili polistyrenowych większości pokładowych relingów, włącznie z poręczami kiosku. Umieszczona na kiosku laweta karabinu maszynowego, obsady peryskopów, podstawy przyrządów i lunety w wydaniu Revella nie
posiadają zadowalających wymiarów oraz formy. Z tego powodu poddałem je intensywnej obróbce, wzbogaciłem je również o kolejne szczegóły, kierując się fotografiami oryginału. Chociaż zestaw Nautilusa zawierał też pokład kiosku, wykorzystałem element Revella. Nie znalazłem bowiem na archiwalnych zdjęciach okrągłych otworów, które posiadał drewniany pokład Nautilusa, lecz wieloboczną perforację, jaką odwzorowali projektanci modelu. Metalowe peryskopy Schatton Modellbau zdecydowanie wierniej odtwarzają wygląd pier-
w w w . k a g e r o . p l
wowzorów niż ich odpowiedniki z tworzywa. Później okazało się, że są także bardzo odporne na uszkodzenia. Już po skończeniu budowy, podczas zdejmowania z miniatury szklanej pokrywy nieopatrznie zahaczyłem nią o peryskop. Ku mojemu zdumieniu, od U-Boota odpadł cały kiosk, ale na wyrobie Schattona nie pozostał najmniejszy ślad po tym incydencie. Po złożeniu podzespołów modelu przystąpiłem do prac malarskich. Wszystkie powierzchnie zagruntowałem Mr.Surfacerem 1000, rozrzedzonym Mr.Color Thinnerem. Jedynie pod-
zespół kiosku malowałem i postarzałem osobno, by na koniec już zupełnie gotowy przykleić do pokładu. Czarną farbą wykonałem preshading wzdłuż głównych linii spawów i rzędów nitów, po czym zabrałem się za nanoszenie kamuflażu. Wybrałem atrakcyjne malowanie okrętu U-201, którym w 1942 r. dowodził kapitan Adalbert Schnee. Dolne części kadłuba tego U-Boota nosiły klasyczną, szaro-czarną barwę, jego górne powierzchnie były pokryte kombinacją dwóch odcieni szarości, zaś pokład pomalowano kolorem ciemnoszarym. Po
nr 3/2012
SUPER MODEL
41
analizie dokumentacji sporządziłem odpowiednie mieszanki farb Mr.Hobby i natrysnąłem je kolejno na miniaturę. Następnie zabezpieczyłem kamuflaż bezbarwnym lakierem błyszczącym, przygotowując model do nakładania kalkomanii. Wykorzystałem zestaw niemieckiej firmy U.L.A.D.-decal, zawierający oznakowanie dla 16 interesujących U-Bootów. Przód kiosku mojego U-201 zdobiła tarcza z herbem, obok której znajdowały się śnieżne bałwanki, nawiązujące do nazwiska kapitana okrętu. Później naniosłem ślady eksploatacji, używając farb olejnych dla plastyków, różnorakich kombinacji pigmentów oraz mocno rozcieńczonych farb akrylowych w kilku odcieniach szarości. Na koniec ujednoliciłem powierzchnię miniatury półmatowym lakierem bezbarwnym Aeromastera. Kiedy werniks wysechł, przykleiłem do pokładu kiosk, relingi oraz inne drobiazgi. Wykorzystując uwzględnione przez Revella rolki linowe i zabarwioną na szaro cienką nić silonową, rozpiąłem system olinowania okrętu. Kiosk jednostki uzupełniłem o maszt z banderą, oba peryskopy oraz linki z mnóstwem małych chorągiewek, oznaczających tonaż zatopionych okrętów i statków. Gotowy model zamocowałem za pomocą mosiężnych kołków do drewnianej podstawy o długości 100 cm. Gdyby odliczyć czas poświęcony na prace przy sekcjach wewnętrznych, budowa miniatury U-201 przebiegłaby całkiem szybko. Z drugiej strony, podczas montażu przedziałów okrętu można sobie użyć, a przy tym dosłownie „wyłączyć się”. Dzięki zestawom CMK otrzymujemy model w dość atrakcyjnej konfiguracji, a kiedy znudzi się nam widok na rozcięty kadłub, wystarczy odwrócić miniaturę o 180º i wtedy możemy cieszyć oczy widokiem czystej bryły U-Boota. m
42
SUPER MODEL nr 3/2012
44
SUPER MODEL nr 3/2012
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
45
POJAZDY
Zestawy ufundowane przez
OSHKOSH M-ATV MRAP 1:35
Panda Hobby
o c ena ze s tawu
6/10
zanim zaczniesz... wykorzystane zestawy: –– M-ATV MRAP – Panda Hobby PH35-001, –– NATO Vehicles Common Antennas – E.T. Model ER35-027. Wybrane narzędzia i materiały: –– –– –– ––
nożyk modelarski, kleje Tamiya Extra Thin i Revell Contacta, pędzle 00, 0, 2, 4, 6, aerograf Mr.Hobby Procon Boy PS25-267. użyta Chemia modelarska:
–– podkład Vallejo 28012 Black Primer, –– Maskol,
46
SUPER MODEL nr 3/2012
–– farby: • AK 122 z zestawu AK-interactive AK 120 OIF & OEF Weathering Set for Modern U.S. Vehicles, • Mr.Hobby serii Mr.Color: Clear Green, Clear Blue, Flat Black, –– lakiery bezbarwne Mr.Hobby GX100, Italeri 4636AP, Sidolux, –– farby olejne dla plastyków Talens Van Gogh: umbra naturalna, brąz van Dyke, –– rozcieńczalnik do farb olejnych firmy Renesans, –– AK-interactive AK 015 Dust Effects, ŹRÓDŁA: –– Zwilling R., Derosa J., Oshkosh M-ATV Photo Walkaround, AK-interactive AK 400.
Zestawy ufundowane przez Krystian Ciechowicz
W
połowie ubiegłego roku modelarski świat obiegła informacja o powstaniu chińskiej firmy Panda Hobby i zapowiedź jej pierwszego modelu wtryskowego w skali 1:35: miniatury M-ATV. Do tej pory na rynku dostępna była żywiczna replika firmy Vajra, wykonana na bardzo wysokim poziomie, jednak z uwagi na materiał, wymagająca nieco doświadczenia, cierpliwości i przede wszystkim zasobnego portfela. Tymczasem redakcja Super Modelu nawiązała kontakt z przedstawicielem
Panda Hobby i wkrótce do moich drzwi zapukał kurier ze sporą paczką. Zaciekawiony, pośpiesznie rozdarłem papier. Moim oczom ukazało się dwuczęściowe, solidne i grube pudło z ładną ilustracją. Wewnątrz – każda ramka w ciemnopiaskowym kolorze zapakowana z osobna, czytelna na pierwszy rzut oka instrukcja w formie zeszytu, dobrej jakości kalkomania i trzy średniej wielkości blaszki z ogromną ilością części fototrawionych. Kolejny świetny, multimedialny model – pomyślałem. Pośpiesznie rozfoliowałem wypraski i… czar prysł. Małe i średnie detale miały sporo nadlewek i to ciężkich do usunięcia. Praktycznie każda ramka posiadała
Konflikty zbrojne przykuwają moją uwagę od zawsze, zarówno te ogólnoświatowe, jak i lokalne wojny domowe. Mimo tragedii jakie niesie za sobą wojna, skupiam się głównie na sprzęcie bojowym używanym przez strony konfliktów. W ostatnich latach zauważyłem wyparcie podstawowego lekkiego wozu bojowego jakim był HMMWV, przez nowocześniejsze, cięższe, lepiej uzbrojone i opancerzone pojazdy. Takie konstrukcje jak M-ATV, Maxx Pro czy Cougar zwiększają prawdopodobieństwo przeżycia załogi w trakcie misji, chociaż nie zawsze. To w takim wozie wskutek wybuchu miny-pułapki w grudniu 2011 r. zginęło pięciu polskich żołnierzy w trakcie zwiadu. Cześć ich pamięci!
jakiś feler. Okazało się również, że drogi chiński produkt nie zawiera repliki silnika. Montaż rozpocząłem od wycięcia elementów ramy. Już przy wstępnym składaniu „na sucho” stwierdziłem słabe spasowanie części. Kilka drobiazgów wyglądało inaczej niż w instrukcji.
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
47
Zacząłem się zastanawiać, czego jeszcze mogę się spodziewać. Na kolejną niespodziankę długo nie czekałem. Otóż imitacja silnika i przekładni, a w zasadzie elementy widoczne tylko od spodu pojazdu, umieszczone są na wspólnej, „ślepej” podłodze. Podłoga ma kliny, które powinny wchodzić w ramę, co finalnie powinno tworzyć solidną bazę-ramę do dalszej budowy. Niestety, albo kliny są za duże i za szerokie, albo otwory w ramie za wąskie i za krótkie. Jak kto woli. Po
48
SUPER MODEL nr 3/2012
uporaniu się z tą niewielką niedogodnością postanowiłem użyć podłogi kabiny do ustawienia symetrii ramy. Gdy model jest mocno rozczłonkowany może się zdarzyć, iż po zakończeniu budowy nie stanie na wszystkich kołach. Tego za wszelką cenę chciałem uniknąć. Kolejny etap to złożenie zawieszenia. Projektanci zestawu podzielili je na cztery segmenty: przód i tył oraz lewą i prawą stronę. Rysunki w instrukcji są dosyć dokładne, lecz
niestety źle złożone przez opracowującego ją grafika. O ile przód z tyłem nie został pomylony, to część lewego zawieszenia rozrysowano z zawieszeniem prawym. Dodatkowe zamieszanie powoduje błędne oznaczenie części. Modelarz mało doświadczony lub sklejający model „na gorąco”, bez dokładnego studiowania instrukcji, może przeżyć nieprzyjemne rozczarowanie. Ja zacząłem poszukiwania w Internecie. Na forum serwisu Armorama znalazłem bardzo zaawansowaną relację z budowy M-ATV Pascala Bausseta, który dokładnie wskazał błędy w instrukcji i zasugerował poprawki oraz uzupełnienia. Po uporaniu się z podwoziem, zmontowaniu elementów kabiny, foteli i metalowej półki na sprzęt elektroniczny, której elementy także są błędnie oznaczone, rozpocząłem przygotowania do malowania. Szukałem koloru idealnego, ni to żółtego, ni to piaskowego. Dowiedziałem się, że firma AK-interactive wydała zestaw farb o numerze kat. AK 120, dedykowany pojazdom OIF i OEF. Wcześniej doszły mnie też słuchy, że włoski Lifecolor wypuścił właściwą farbę do tego typu pojazdów – jak się okazało, dostępną tylko w komplecie z modelami M-ATV z PandaHobby dystrybuowanymi przez włoskiego importera Astromodel na rynku włoskim i brytyjskim. Wróćmy jednak do trójskładnikowego zestawu AK-interactive. Zawiera on farbę U.S. Modern Vehicles, Enamel Wash for U.S. Modern Vehicles oraz płyn OIF & OEF Streaking Effects do tworzenia imitacji zacieków. Jak twierdzi producent, kolor podstawowy został zmieszany na podstawie oryginalnej barwy FS 33446. Według mnie, farba jest bardziej szara niż piaskowa, ale podjąłem ryzyko użycia tego produktu. Najpierw jednak całą miniaturę pokryłem czarnym podkładem Vallejo. Malowanie wnętrza pokazało, że farba AK 122 jest faktycznie blada i szara. Przebarwienia i rozjaśnienia postanowiłem zrobić tym samym kolorem z dodatkiem bieli. Zanim zabrałem się za
W międzyczasie dotarła do mnie poświęcona M-ATV publikacja AK-interactive z dołączoną płytą DVD ze zdjęciami tego pojazdu. Książka zawiera około 200 fotografii. Wygląda bardzo porządnie, zdjęcia są ostre, sfotografowano najciekawsze i najważniejsze elementy, materiał został rzetelnie opracowany i całość oceniam jako zdecydowanie przydatną podczas budowy modelu. Na marginesie, zauważyłem, że szyby prezentowanego egzemplarza mają raczej bursztynową niż zieloną barwę. Z kolei na płycie DVD zdjęcia (ok. 500) można oglądać w formie slajdów lub swobodnego wyboru. Niestety, większość z nich cechuje mocno przeciętna jakość i rozdzielczość, sporo jest też ciemnych. washa, przezornie postanowiłem wykonać próbę na fragmencie starego modelu. Całe szczęście! Inaczej zniszczyłbym całą pracę, jaką wykonałem do tej pory. Wash z zestawu AK okazał się na tyle agresywny, że podczas wycierania jego nadmiaru zmywał niemal do gołego tworzywa akrylową farbę tego samego producenta. Zrezygnowałem więc z użycia washa, a także płynu do robienia imitacji zacieków, obawiając się kolejnej katastrofy. Pomalowane powierzchnie zwashowałem medium własnego pomysłu. Umbra naturalna, brąz van Dyke i bezzapachowy rozcieńczalnik firmy Renesans – niezastąpiona mieszanina! Po „kosmetyce” wnętrza wkleiłem na swoje miejsca fotele, kierownicę i tablicę z zegarami. Następnie przystąpiłem do przygotowania oszklenia pojazdu. Wielokrotnie oglądając zdjęcia pojazdów bojowych współcześnie używanych przez armię USA zauważyłem, iż bardzo często ich oszklenie ma zielony kolor. Musiałem zatem zabarwić przeźroczyste elementy. W tym celu sporządziłem mieszankę farb typu Clear: zielonej i niebieskiej z palety Mr.Color japońskiego Mr.Hobby. Miksturę bardzo solidnie rozcieńczyłem błyszczącym lakierem bezbarwnym Mr.Hobby GX100. Chciałem uzyskać wysoką transparentność. Szyby malowałem aerografem. Jedna warstwa, druga, trzecia – wystarczy! Zacząłem składać model w całość. Kabina,
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
49
maska, elementy skrzyni na tyle pojazdu, błotniki – wszystkie te części pasują słabo. Wymagają kilkukrotnego przymierzania, pasowania i wręcz siłowego działania, żeby umieścić je we właściwych miejscach. Jednocześnie musimy stale kontrolować całą bryłę, żeby nie „przekosić” konstrukcji, a także, by model cały czas stał na czterech kołach. Po zmontowaniu bryły dokleiłem pozostałe drobne detale i rozpocząłem przygotowania do prac malarskich. Wkleiłem oszklenie, używając jako spoiwa bezbarwnego lakieru błyszczącego i zamaskowałem je Maskolem.
Pierwsza warstwa to zastosowany wcześniej do malowania wnętrza kolor AK 122. Po przeschnięciu rozjaśniłem powierzchnię barwą bazową z dodatkiem bieli. Większość drobnych detali, klamki, oświetlenie dachowe, chlapacze, tylne błotniki oraz felgi kół pomalowałem na czarno. Całość zawerniksowałem lakierem Mr.Hobby GX100. Kalki kładły się perfekcyjnie! Naniosłem na nie kolejną warstwę błyszczącego werniksu dla wyrównania powierzchni, po czym całość zmatowiłem akrylowym lakierem Italeri. Przygotowany wcześniej wash posłużył mi do przemycia powierzchni całej miniatury. Postanowiłem, że moja replika nie będzie styrana i mocno poobijana, gdyż zdjęcia ukazują M-ATV w raczej dobrej kondycji technicznej. Płukanka była zatem bardzo delikatna. Końcowe działania to doklejenie wcześniej przygotowanych lamp i tzw. suchy pędzel. Po zdjęciu maskowania z szyb nałożyłem przeznaczone tam kalkomanie, które zabezpieczyłem Sidoluksem. Montaż wycieraczek, anten i ich okablowanie to ostatni etap budowy. Teraz mogłem podziwiać model w całej okazałości – naprawdę świetnie wygląda! Zaraz, zaraz – przydałoby się go delikatnie przykurzyć. Użyłem do tego celu specyfiku AK-interactive Dust Effects. Wymieniłem też gniazda anten na wyroby firmy E.T. Model, pochodzące z zestawu ER35-027 NATO Vehicles Common Antennas. To znakomity produkt, który chętnie jeszcze niejednokrotnie wykorzystam! W ogólnym rozrachunku, replikę Panda Hobby uważam za dobrą. Wszystkie jej wady rekompensuje nam ogromna ilość części fototrawionych, choć moim zdaniem to trochę mydlenie oczu. Budowa tej repliki wymaga dużego doświadczenia. Jak dla mnie, trochę za późno pojawiła się na rynku publikacja AK-interactive, która wyjaśnia wiele szczegółów konstrukcji. Potencjalnym amatorom M-ATV rodem z Chin polecam również zakup żywicznych kół, np. najnowszego wypustu E.T. Model o nr kat. ER35030. Gumowe koła obecne w zestawie Pandy są naprawdę słabej jakości. m
50
SUPER MODEL nr 3/2012
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
51
52
SUPER MODEL nr 3/2012
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
53
POJAZDY
Zdjęcia: Krzysztof Mucha, Mike Koenig
Sd.Kfz.234/4 z bliska Zdjęcia: Krzysztof Mucha, Mike Koenig
Detale działa PaK 40, zwraca uwagę tarcza armaty skonstruowana z podwójnego, łączonego śrubami pancerza.
54
SUPER MODEL nr 3/2012
Tylne stanowisko kierowcy i kolumna kierownicy.
Przednie stanowisko kierowcy z widocznym fragmentem tablicy przyrządów.
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
55
Dioramy i winiety
Spragnieni
1:72
R o d e n
o c ena
7/10
zanim zaczniesz winietkę... wykorzystane zestawy: –– Sd.Kfz.234/4 „Pakwagen” – Roden 709, –– Sd.Kfz.234/1 – Hasegawa MT53, –– zestawy el. fototrawionych – Part P72-034 i P72-150, –– metalowa lufa 7,5 cm PaK 40 – RB Model 72B05, –– figurki WWII German Panzer Crews – Caesar Miniatures HB03. wybrane narzędzia i materiały: –– kleje cyjanoakrylowy Bond i montażowy, –– profile polistyrenowe Plastruct, –– balsa,
56
SUPER MODEL nr 3/2012
–– –– –– –– –– –– –– –– –– ––
fornir, klocki Lego, gips modelarski, rylec, Magic Sculp, żyłka wędkarska, Vallejo Still Water, drut miedziany, żywica akrylowa, roślinność firmy Polak. użyta Chemia modelarska:
–– podkład Vallejo Grey Primer, –– farby i akrylowe lakiery bezbarwne Vallejo, –– farby olejne dla plastyków,
ze s tawu
–– pigmenty MIG, –– płyn do kalkomanii Mr.Mark Softer. ŹRÓDŁA: –– Jentz T. L., Schwerer Panzerspähwagen (Sd.Kfz.234), Darlington 1998. –– Parada G., Koenig M., Jabłoński S., Sd.Kfz.234, Lublin 2004. –– Ground Power Magazine 07(74)/2000.
Adam Juszczak
N
a głównego bohatera scenki wybrałem kolejny w mojej kolekcji ciężki ośmiokołowiec z rodziny Sd.Kfz.234. Tym razem była to ostatnia seryjnie produkowana wersja rozwojowa tego pojazdu czyli Sd.Kfz.234/4. Jej cechę charakterystyczną stanowiło uzbrojenie w postaci armaty przeciwpancernej PaK 40 osadzonej na specjalnym stelażu. Budowę miniatury rozpocząłem od złożenia armaty. Uznałem, że wtryskowe detale działa nie satysfakcjonują mnie w pełni, nadto pęknięta była osłona PaKa, dlatego też sięgnąłem po waloryzacje: metalową lufę RB Model oraz elementy fototrawione Parta dedykowane Sd.Kfz.234/1 i Sd.Kfz.251/22. Wszystko kleiłem średnio gęstym klejem cyjanoakrylowym marki Bond. Co prawda, blaszki są całkiem dobrze spasowane, ale złożenie osłony działa okazało się jednak dość kłopotliwe. Ten niepozorny element składa się z dwóch pancernych płyt połączonych śrubami. Aby uzyskać żądany dystans pomiędzy nimi, najpierw wkleiłem w odpowiednim miejscu fragment cienkiego polistyrenu, a następnie połączyłem obydwie płyty za pomocą cienkich drucików imitujących zespalające je śruby. Wzbogaciłem je jeszcze o nity. Mając gotowe uzbrojenie mogłem zabrać się za wnętrze pojazdu. Niestety okazało się, iż w wykonaniu Rodena jest ono nie dość, że uproszczone, to jeszcze nieprawidłowe. Najbardziej rzucał się w oczy brak widocznych na zdjęciach oryginału szyn podtrzymujących armatę. Posiłkując się dostępną mi literaturą – przede wszystkim „Fotosnajperem” OW Kagero – dorobiłem z profili polistyrenowych firmy Plastruct podstawę armaty oraz zasobnik amunicyjny. Podkradłem także kilka elementów z modelu Sd.Kfz.234 Hasegawy, choćby takich jak stanowiska kierowców. Zmontowane wnętrze pomalowałem kolorem minii akrylową farbą Vallejo Cavalry Brown, podkreśliłem ciemnym washem oraz nieco zróżnicowałem kolor podstawowy za pomocą farb olejnych. Gotową wannę przykryłem nadbudówką pojazdu. Dodałem błotniki, których zaletą jest możliwość zainstalowania w pozycji otwartej, przy czym uznałem, że pokrywy zasobników wkleję już po zakończeniu prac malarskich. Wiele detali nadwozia podmieniłem na blaszki Parta, przyklejone za pomocą kleju cyjanoakrylowego. Malowanie miniatury rozpocząłem od nałożenia szarego podkładu Vallejo. Po jego wyschnięciu natrysnąłem aerografem bazową farbę Vallejo Dark Yellow na kadłub i armatę. Kamuflaż ostrokrawędziowy malowałem techniką mieszaną. Najpierw pędzlem zarysowałem kontury plam, a następnie wypełniłem je z aerografu. Użyłem akrylowego Chocolate Brown z palety Model Color Vallejo. Całość zabezpieczyłem błyszczącym lakierem tego samego wytwórcy, by na tak przygotowaną powierzchnię nałożyć kalkomanie, pomagając sobie w tym płynem Mr.Mark Softer. Później zawerniksowałem model warstwą satynowego lakieru bezbarwnego. Przyszła kolej na „kosmetykę” pojazdu. Zacząłem od kilku warstw filtrów MIGa w odcieniach ziemistych i kurzu. Wszelkie detale oraz kontury elementów konstrukcji podkreśliłem ciemnobrązowym washem, który zapuszczałem punktowo cienkim pędzelkiem. Obicia
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
57
i odpryski powstały przy użyciu pędzelka retuszerskiego oraz gąbki. Tzw. „tapowanie” polega na tym, iż kawałek urwanej gąbki umieszczamy w uchwycie (np. pęsecie samozaciskowej), a następnie maczamy w farbie i delikatnie dotykamy miejsca, które chcemy pokryć odpryskami. Do tej czynności preferuję farbę Vallejo Dark Rust. Położyłem też odrobinę ziemistych pigmentów, szczególnie w okolicach kół i w dolnych partiach kadłuba. Aby nieco „ożywić” pojazd, dorzuciłem żywiczne koce firmy Armo oraz hełm znaleziony w figurkowym magazynie. Gdy pokolorowałem
zbudowania formy posłużyły mi klocki Lego. Kamienne elementy konstrukcji wytrasowałem rylcem, a następnie wszystkie powierzchnie przetarłem drobnym papierem ściernym, nadając im w ten sposób fakturę piaskowca. Ozdobny kołnierz kranu odcisnąłem w Magic Sculpie przy użyciu kulistego frezu. Sam kran to kawałek igły lekarskiej. Całość zmontowałem za pomocą kleju montażowego, po czym pomalowałem farbami akrylowymi, nakładając aerografem różne odcienie żółci i beżu. W dalszej kolejności wycieniowałem poszczególne
olejnymi. Zastosowałem tu „biedronkę”, czyli technikę punktowego nakładania farby i rozcierania jej. Na koniec dodałem nieco ceglano-szarych pigmentów. Dla urozmaicenia, część przestrzeni obok studni obsadziłem niskopienną roślinnością z mat krajobrazowych firmy Polak. Między elementy nawierzchni wkleiłem trawkę elektrostatyczną. Roślinność mocowałem rzadkim klejem cyjanoakrylowym. Drzewo to tradycyjnie wyrób z drutu miedzianego, masy modelarskiej oraz listowia Polaka (przepis znajdzie Czytelnik w SM nr 35).
i zamontowałem wszystkie detale, model był gotowy do postawienia na podstawce. Pracę nad dioramą zacząłem od podstawy, której kształt wyciąłem z balsy. Następnie jej krawędzie zafornirowałem cienką sklejką, zabezpieczoną lakierem akrylowym. Na tak przygotowanej podstawce zrobiłem wylewkę z gipsu modelarskiego. Po jego stężeniu wyrzeźbiłem za pomocą rylca imitację ceglanej nawierzchni. Trasując wzór opierałem się na zdjęciach oryginalnych nawierzchni typowych dla małych miasteczek z południa Europy, które znalazłem w Internecie. Główny i dominujący element dioramy to studnia miejska. Jej korpus oraz pozostałe części odlałem w gipsie modelarskim. Do
kamienie, korzystając z farb olejnych dla plastyków. Dodałem też nieco pigmentów MIGa w celu zróżnicowania odcieni kamiennych bloków. Pigmenty posłużyły również do naniesienia śladów działania czynników atmosferycznych. Ponadto, pod kołnierzem zieloną farbą olejną zaznaczyłem ślad wilgotnego „omszenia”. Wanna studni została wypełniona Still Water firmy Vallejo. Efekt lejącej się z kranu wody uzyskałem wtykając w jego otwór kawałek żyłki wędkarskiej o średnicy 0,5 mm. Ukończywszy studnię, mogłem wrócić do prac nad podłożem. Uprzednio wyrzeźbiona nawierzchnia została pokryta ciemnym odcieniem koloru pomarańczowego. Poszczególne cegły zróżnicowałem kolorystycznie farbami
Aby nieco ożywić całość należało dodać kilka figurek. Tym razem sięgnąłem po całkiem niezłej jakości produkty Caesar Miniatures. Przygotowane do malowania postacie umocowałem na wykałaczkach i natrysnąłem szarym podkładem. Mundury wycieniowałem farbami olejnymi. W podobny sposób wymalowałem twarze, cieniując farbami olejnymi powierzchnie pokryte akrylowym kolorem bazowym. Na koniec zamocowałem wszystkie elementy scenki we właściwych miejscach. Dodałem tez kilka drobiazgów podkreślających jej temat, czyli wiadro i kanistry. Wykorzystałem w tym celu niezawodne części fototrawione firmy Part, przymocowane do podłoża klejem cyjanoakrylowym. m
58
SUPER MODEL nr 3/2012
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
59
60
SUPER MODEL nr 3/2012
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
61
Dioramy i winiety
Zestawy ufundowane przez
Buldożer D9R Produkowany przez firmę Caterpillar
buldożer D9R to jedna z ciekawszych
maszyn pojawiających się obecnie zarówno na arenach konfliktów zbrojnych, jak i w użyciu cywilnym. Potężny, ważący prawie 50 ton, napędzany niemal 500-konnym silnikiem spychacz może robić wrażenie. Choć sam Caterpillar nie wytwarza zmilitaryzowanej wersji buldożera, to ze względu na swoje właściwości po dodaniu opancerzenia pojazd jest szeroko stosowany przez armię izraelską i amerykańską.
o c ena
ze s tawu
9/10
zanim zaczniesz winietkę... wykorzystane zestawy: –– D9R Armoured Dozer – Balaton Modell BM7235. wybrane narzędzia i materiały: –– –– –– –– –– –– –– –– –– ––
druciki miedziane różnych średnic, zaginarka Griffon Model GT001, płytki polistyrenowe, masa modelarska Greenstuff, klej cyjanoakrylowy w żelu UHU, Wikol, balsa 3 mm, gips, ziemia kwiatowa, suszone liście.
62
SUPER MODEL nr 3/2012
1:72
Balaton Modell
użyta Chemia modelarska: –– samochodowy podkład antykorozyjny Dupli-Color, –– farby akrylowe: • Vallejo serii Model Color, Panzer Aces i Ink, • Citadel Colors: Mithril Silver, –– AK-interactive: AK 088 Worn Effect Acrylic Fluid, AK 089 Heavy Chipping Acrylic Fluid, –– MIG Dark Wash, –– MIG Thinner for washes, –– pigmenty MIG, –– white spirit.
Zestawy ufundowane przez Przemysław Szymczyk
P
róbę stworzenia miniatury D9R w skali 1:72 podjęła węgierska firma Balaton Modell. Czy im się to udało? Jak najbardziej! Stosunkowo mało znany na naszym rynku producent wykonał kawał dobrej roboty. Model odlano z jasnokremowej żywicy, dołączając dodatkowo niewielką blaszkę fototrawioną, na której znajdziemy kilkadziesiąt elementów, a także zieloną folię do odtworzenia okien i kawałek drutu. Żywiczne miniatury nierzadko cierpią na rozmaite niedostatki: dziury po bąblach powietrza, niedolewki, odkształcenia czy „rozmyte” detale. W przypadku tego zestawu nie mamy do czynienia z żadną z wymienionych wad. Jakość odlewu i powierzchni spychacza nie budzi zastrzeżeń, a detale są ostre i wyraźne. Budowa modelu nie zmienia początkowego dobrego wrażenia. Został on dobrze zaprojektowany, nie ma problemów ze spasowaniem tak części żywicznych, jak i dodatków fototrawionych, choć specyfika pracy z żywicą sprawia, że niezbędne jest choćby minimalne doświadczenie modelarskie. Podczas składania trzeba przemyśleć montaż gąsienic, aby na koniec nie okazało się, że zostanie nam kilkumilimetrowa szpara, w którą kolejne ogniwo się nie mieści. Wbrew sugestiom wytwórcy, w mojej miniaturze uchwyty zrobiłem z drutów różnych średnic, używając do ich wyginania prostego narzędzia firmy Griffon Model (GT001). Nie kosztuje ono wiele, a pomaga przy powtarzalnym wykonywaniu uchwytów – zdecydowanie polecam! Model uzupełniłem również o wygięte z drutu przewody instalacji hydraulicznej oraz charakterystyczną osłonę „komina” wydechu, widoczną na zdjęciach oryginalnej maszyny.
MALOWANIE
Proces ten rozpocząłem od pokrycia całości podkładem. Zamiast zwykle używanego Chaos Black Citadela sięgnąłem po tańsze rozwiązanie: samochodowy szary podkład antykorozyjny Dupli-Color. Jeśli znakomity wyrób Citadela można ocenić na 10/10, to Dupli-Color zasługuje na 8–9/10, a jest dwukrotnie tańszy. Z powodzeniem stosuję go do figurek 28 mm, a tam cienka warstwa i brak zagrożenia zalaniem detali mają zasadnicze znaczenie. Potem nałożyłem aerografem kolor rdzy, która w założeniu miała wyłaniać się spod startej warstwy wierzchniej farby. Odpowiednią barwę uzyskałem miesza-
jąc farby Dark i Light Rust z palety Panzer Aces Vallejo. Po raz pierwszy zdecydowałem się na zastąpienie używanego do tej pory lakieru do włosów specyfikami AK-interactive Worn Effect Acrylic Fluid i Heavy Chipping Acrylic Fluid. Tym pierwszym zalałem zbiorniczek aerografu, naniosłem na model i, zgodnie z instrukcją na opakowaniu, zaraz po jego wyschnięciu zacząłem nakładać kolory bazowe. Wybrałem malowanie amerykańskie, pozwalające na użycie nieco większej gamy barw niż jednolity schemat IDF. Podstawowy kolor to mikstura vallejowskich Buff i Desert Yellow, przy czym elementy, które miały mieć nieco bardziej piaskowożółty odcień (podwozie, lemiesz, siłowniki do jego unoszenia), pomalowałem mieszanką z więk-
w w w . k a g e r o . p l
szym dodatkiem Desert Yellow. Później zresztą zamierzałem podkolorować je tuszami Vallejo. Posługując się kawałkiem kartonika jako prowizoryczną maską, zrobiłem szczątkową modulację koloru, rozjaśniając niektóre fragmenty. Nie przykładałem się zbytnio, gdyż właściwą modulację chciałem przeprowadzić później pędzlem. W tej skali cieniowanie aerografem wymagałoby mozolnego i precyzyjnego maskowania, a na to nie miałem ochoty. Nadszedł moment krytyczny – zdrapanie wierzchniej warstwy farby. Podczas prac z lakierem do włosów zdarzały mi się na tym etapie różne nieprzewidziane problemy. A to farba schodziła aż do podkładu, a to efekt był zupełnie niekontrolowany i niezgodny z zamierzeniami.
nr 3/2012
SUPER MODEL
63
Trzeba pamiętać, aby farby na pędzlu nie było zbyt dużo, jej nadmiar należy wytrzeć choćby w papierowy ręcznik. Warto również zaopatrzyć się w Glaze Medium Vallejo, którego dodanie do zwykłej farby sprawia, że staje się półprzeźroczysta. Stosując opisywaną technikę, farbą Buff lub jej mieszanką z bielą rozjaśniałem niektóre fragmenty paneli, a przy okazji dodałem nieco jasnych zacieków, malując pionowe kreski. Rezultat łatwo zauważyć na dachu pojazdu – poprzednio jednobarwne i nijakie pokrywy wycieniowałem, nadając im zdecydowanie większą plastyczność. Półprzeźroczystość farby sprawia, że rdzawe otarcia pozostają widoczne, choć prowadzenie pędzla dobrze jest kontrolować, żeby nie zmniejszyć intensywności kontrastu między ciemną rdzą i jasnym kolorem bazowym. Punktowy wash wykonałem Dark Washem MIGa. Niektóre detale podkreśliłem dodatkowo ciemnymi odcieniami Vallejo, kolejny raz malując zacieki – tym razem ciemne. Bardzo rzadką mieszankę farb żółtej i Skintone Wash z palety Vallejo Ink nałożyłem na piaskowożółte elementy pojazdu. Tusze pozwalają w łatwy sposób zwiększyć nasycenie danego koloru lub zmienić jego odcień, jednak należy pamiętać o odpowiednim rozcieńczeniu – farby te mają intensywne kolory i bardzo dobrze kryją, więc łatwo o przesadę. Detale, takie jak gąsienice czy elementy świateł, pokolorowałem rzadkimi mieszankami akryli Vallejo, ponieważ chciałem zachować spójność kolorystyczną całego pojazdu. Metaliczne elementy siłowników pomalowałem świetną farbą akrylową Mithril Silver Citadel Colors, która ma bardzo drobne ziarno i pozwala na osiągnięcie dobrych rezultatów w małej skali. W część pracującą lemiesza i inne elementy najbardziej narażone na kontakt z podłożem wtarłem palcem sproszkowany grafit, ołówkiem podkreśliłem też niektóre krawędzie. Ostatni etap to wklejenie szyb i przymocowanie kabiny do kadłuba. Model oczekiwał już tylko na pig-
Takoż z duszą na ramieniu przystąpiłem do akcji, uzbrojony w zwilżony pędzel i zaostrzony patyczek do wykonania cienkich zadrapań. Jak się okazało, specyfiki AK-interactive spełniły pokładane w nich nadzieje. Efekt daje się w dużym stopniu kontrolować, nie spotkało mnie nic niepożądanego. W rezultacie nie zamierzam wracać do lakieru do włosów, choć zapewne przy jego dobrym opanowaniu można osiągać identyczne rezultaty. Przewagę produktu AK stanowi łatwość osiągania powtarzalnego efektu, przy lakierach do włosów różnych producentów nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać, a nie każdy
64
SUPER MODEL nr 3/2012
ma czas i chęci na każdorazowe eksperymentowanie. Sesję drapania modelu zakończyłem zabezpieczając powierzchnie bezbarwnym lakierem. Mogłem przystąpić do wykonania śladów eksploatacji i różnicowania barw. Malując figurki fantasy nauczyłem się kilku technik, które sprawdzają się również w modelarstwie redukcyjnym. Jedną z nich jest tzw. „glaze”. Stosuje się ją do cieniowania i uzyskiwania płynnych przejść barw, a polega ona na malowaniu mocno rozcieńczonymi, półprzeźroczystymi farbami, prowadząc pędzel tak, by pigment zbierał się tam, gdzie sobie tego życzymy.
mentową ziemię, którą postanowiłem nałożyć później, by ułatwić sobie zespolenie podwozia pojazdu z planowaną podstawką.
PODSTAWKA
Zdecydowałem się na dość prostą winietkę przedstawiającą buldożer pozostawiony na bliżej nieokreślonym placu budowy bądź destrukcji. Zacząłem od wycięcia z trzymilimetrowej balsy elementów „pudełka” i sklejeniu ich razem. Początkowo planowałem zwyczajną podstawkę o pionowych krawędziach i nieregularnych brzegach, ale przypadkowo odwró-
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
65
ciłem ją spodem do góry i uznałem, że w tej pozycji prezentuje się ciekawiej. Dociąłem zatem odpowiednio wcześniej zaplanowany zarys terenu i mogłem przystąpić do nakładania „ziemi”. Wykonałem ją z gipsu, posypując mokrą jeszcze masę ziemią z okiennego kwiatka. Zanim gips wysechł, z grubsza dopasowałem doń pojazd, choć tak czy owak ostateczne zespolenie modelu z podstawką będzie wymagało nałożenia kolejnej warstwy ziemi na łączeniu lemiesza z podłożem. Po oględzinach miniatury na podstawce zdecydowałem się wypełnić przestrzeń niewielkim drzewkiem.
66
SUPER MODEL nr 3/2012
Powstało ono ze skręconych odcinków drutu 0,3–0,5 mm. Kilkadziesiąt odcinków skręciłem razem, tworząc pień, a później oddzielałem kolejne gałęzie i znów je skręcałem. Taki zarys drzewa pokryłem warstwą gipsu, lecz można też użyć zmieszanej z gipsem żywicy akrylowej. Żeby zabezpieczyć powłokę przed kruszeniem się, zalałem całość cyjanoakrylem. Klejem tym dokleiłem też najcieńsze gałązki, wykonane z cienkiego drucika z cewki. Nie siliłem się na kontrolowane naklejanie, po prostu pęczki fragmentów drutu przykładałem do posmarowanych klejem miejsc, docinając i for-
mując cienkie gałązki po wyschnięciu kleju. Dodałem jeszcze słupek z igły i taśmę ostrzegawczą z folii aluminiowej. Podstawka była gotowa do malowania. Całość najpierw pokryłem czarnym podkładem. Później taśmą malarską zakleiłem brzegi winietki i pomalowałem grunt, nanosząc aerografem mieszankę Dark Rust i szarej farby Vallejo. Potem rozjaśniłem podłoże, stopniowo dolewając do zbiorniczka aerografu kolor Buff. Przy okazji delikatnie zakurzyłem też podwozie pojazdu. Kolejne rozjaśnienia zrobiłem już pędzlem, cieniując z osobna każdą większą bryłę ziemi Buffem i bielą. Podobnie wycieniowałem drzewo, doklejając później Wikolem szczątkowe listowie, które przygotowałem z wysuszonych jesiennych liści, zapobiegawczo zebranych przed zimą. Mieszankę pigmentów Concrete i Europe Dust z dodatkiem white spiritu „nastrzeliłem” z pędzla na podwozie buldożera i ziemię dookoła jego. Mogłem już ostatecznie dokleić model do podstawki i pozalepiać gipsem oraz ziemią kwiatową szpary i niedokładności. Nie muszę dodawać, że owe poprawki wymagały pomalowania i dopasowania ich odcieniem do poprzednio uzyskanych barw, co napsuło mi nieco krwi, ale po dłużej chwili udało się zespolić całość. Ponury klimat winietki podkreśliły trzy samodzielnie wyrzeźbione kruki, pomalowane odcieniami szarości. Moim zdaniem gotowa winietka prezentuje się nad wyraz efektownie, a sam model ze względu na spore wymiary i nietypowość może stać się prawdziwą ozdobą kolekcji. Dziękuję przedstawicielom firm Balaton Modell i AK-interactive za przekazanie swoich produktów na potrzeby przygotowania tego artykułu. m
68
SUPER MODEL nr 3/2012
w w w . k a g e r o . p l
nr 3/2012
SUPER MODEL
69
WYSTAWY Łukasz Gładysiak W trzeci weekend maja miłośnicy budowy miniatur sprzętu wojskowego (i nie tylko) spotkali się w stolicy Pomorza Środkowego, by uczestniczyć w I Bałtyckim Festiwalu Modelarskim. Na zaproszenie Koszalińskiego Plutonu Modelarskiego – głównego organizatora przedsięwzięcia – odpowiedziało kilkudziesięciu pasjonatów, którzy swoje repliki zaprezentowali w aż dwudziestu klasach i dwóch grupach wiekowych. Przyznano szereg nagród, w tym siedem wyróżnień specjalnych. Przybyłych witał pieczołowicie odrestaurowany samochód terenowy Dodge WC-51 w barwach amerykańskiej 82. Dywizji Powietrznodesantowej oraz stoisko giełdy modelarskiej. Wśród modeli pojazdów militarnych szczególną uwagę zwracały: ewidentnie wyróżniający się gabarytami czołg PT-91 Twardy w skali 1:16, amerykański zespół pojazdów Dragon Wagon z barką desantową LCM 3 na naczepie oraz mini-diorama z wrakiem niemieckiego niszczyciela czołgów Jagdpanzer IV L/48 (oba w skali 1:35). Nie zabrakło również ciekawych propozycji wśród wystawianych okrętów, w tym drobiazgowo odtworzonego żaglowca HMS „Cleopatra” w skali 1:96 oraz kilka Schnellbootów, jak i samolotów. W tej ostatniej grupie na uwagę zasługiwał między innymi Arado Ar 196 w skali 1:32. Koszalińskie spotkanie przyciągnęło uwagę modelarzy z całego kraju, w związku z czym należy żywić nadzieję, że idea Festiwalu kontynuowana będzie w przyszłości. Oko zwiedzających cieszył także wysoki poziom miniatur, również tych wykonanych przez najmłodszych modelarzy. Organizatorom i laureatom serdecznie gratulujemy. m Zdjęcia: Łukasz Gładysiak
I Bałtycki Festiwal Modelarski Koszalin, 19–20 maja 2012 r.
W trzeci weekend maja 2012 r. miłośnicy modelarstwa spotkali się w Koszalinie, by stanąć w szranki w dwudziestu klasach i dwóch kategoriach wiekowych.
Jak przystało na stolicę Pomorza Środkowego, w Koszalinie zaprezentowano także modele łodzi i okrętów. Dominowały niemieckie Schnellbooty.
Uwagę gości zwracała między innymi minidiorama z wrakiem niemieckiego działa samobieżnego Jagdpanzer IV L/48 w skali 1:35.
Arado Ar 196 w skali 1:32 – w opinii wielu najciekawszy model lotniczy spotkania.
Detale osiemnastowiecznego żaglowca HMS „Cleopatra” (skala 1:96).
Podczas Festiwalu swoją prezentację miały także modele głównego organizatora – Koszalińskiego Plutonu Modelarskiego. Jak nakazuje dobra praktyka, nie brały one udziału w ocenie jurorskiej.
Choć podczas Festiwalu dominowały militaria, także miłośnicy kolejnictwa oraz innych maszyn cywilnych mogli znaleźć interesujące ich miniatury.
Amerykański zespół pojazdów Dragon Wagon z barką desantową LCM 3 – największy zestaw w skali 1:35.
Wśród miniatur lotniczych nie brakowało polskich akcentów takich jak waloryzowany PZL P.11c w skali 1:48.
Jeden z najokazalszych modeli koszalińskiego Festiwalu – PT-91 Twardy w skali 1:16. Obok dwukrotnie mniejszy odpowiednik.
70
SUPER MODEL nr 3/2012
PROMOCJA PRENUMERATY półrocznej
Ilustrowany Magazyn Historyczny
Ilustrowany Magazyn Historyczny
Ilustrowany Magazyn Wojskowy
Magazyn Lotniczy
Ilustrowany Magazyn Modelarski
Ilustrowany Magazyn Historyczno-Wojskowy
Militaria XX wieku cena detal. 14,99 pln
Militaria XX w. Wyd. Spec. cena detal. 14,99 pln
ARMIA cena detal. 11,55 pln
AERO cena detal. 17,85 pln
Super Model cena detal. 16,99 pln
Okręty cena detal. 13,99 pln
kolejne wydania
kolejne wydania
kolejnych wydań
kolejne wydania
kolejne wydania
kolejnych wydań
3
cena w promocji dla prenumeratorów
39,00 PLN
3
cena w promocji dla prenumeratorów
39,00 PLN
6
cena w promocji dla prenumeratorów
49,00 PLN
2
cena w promocji dla prenumeratorów
29,00 PLN
3
cena w promocji dla prenumeratorów
45,00 PLN
6
cena w promocji dla prenumeratorów
59,00 PLN
Każdy Czytelnik, który wykupi prenumeratę do 31 lipca 2012 ma szansę otrzymać jedną z wielu atrakcyjnych nagród!
Opłatę za prenumeratę należy wpłacić na numer konta Kagero Publishing Sp. z o. o.: 64 1600 1446 0003 0511 1658 6150 W tytule przelewu prosimy podać nazwę wybranej opcji prenumeraty.
Prenumerata to:
1. gwarancja otrzymania każdego numeru wprost do domu; 2. stała, niższa cena przez cały rok; 3. m ożliwość dokonywania zakupów wybranych książek w cenach promocyjnych (od 10% do 70%); 4.możliwość zakupu książek, których nakłady przeznaczone do sprzedaży krajowej są limitowane; 5. szansa na otrzymanie jednej ze 100 nagród rzeczowych w trwających cały rok konkursach dla prenumeratorów.
Więcej informacji pod numerem telefonu 81 749 20 20 oraz e-mailem
[email protected]