Heart Song B. Botefuhr Tłumaczenie : Biochem89 i Otka Korekta: Wiki2102 ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA 1 Tłumaczenie: Biochem89 Korekta: Wiki2102 Rozdział 13...
10 downloads
20 Views
81KB Size
Heart Song B. Botefuhr Tłumaczenie : Biochem89 i Otka Korekta: Wiki2102
Tłumaczenie: Biochem89 Korekta: Wiki2102
Rozdział 13 TRAVIS - Idę do domu, skończyłem na dzisiaj. - Mówię do Janice, kiedy przechodzę koło recepcji. - Oh, oczywiście. - Zorganizowałaś jutrzejsze spotkania? Janice kiwa głową na znak zgody. – Tak. - Dobrze, w takim razie do zobaczenia jutro. - Jak się ma Violet? – Pyta nagle. – Nie miałam szansy, żeby z nią porozmawiać. - Świetnie, wszystko idzie w dobrym kierunku. Kiwa głową. – Travis… to co się stało w klubie tamtej nocy… - To był pocałunek Janice. - Ale wydawało się, że to coś o wiele więcej a teraz ona wróciła… - Słuchaj, byłem kimś innym, kiedy jej nie było. Może gdyby jej tu teraz nie było mógłbym czuć coś innego, ale ona jest moim życiem. - Zawsze myślałam, że coś między nami jest. - Szepcze Janice. Cholera, teraz czuję się źle. Zatrzymuję się i spoglądam na nią. - Było coś między nami i zależy mi na Tobie ale Mischief jest dla mnie kimś innym. To jest głębsze niż normalna miłość. Jeżeli nie była by w pobliżu, jeżeli nie mógłbym ponownie mieć jej w swoim życiu, to mogłoby by być inaczej, ale ona jest tutaj i mogę ją mieć, więc tam właśnie jest moje serce. Wciąż jesteśmy przyjaciółmi, zawsze nimi będziemy. Janice się uśmiecha. – Oczywiście. - Dobranoc Janice. - Dobranoc Travis. Kiedy docieram do domu zdaję sobie sprawę, że Mischief tam nie ma. Wiedząc, gdzie będzie kieruję się do drzwi obok. Widzę jak Chief całuje jakąś piękną kobietę, a kiedy ta kobieta się od niego odsuwa i uśmiecha zdaję sobie sprawę, że to Mandy. Cholera, kiedy wróciła i dlaczego migdali się z Chiefem? Przeczyszczam gardło a oni oboje się obracają w moją stronę. - Travis! – Krzyczy Mandy, jej policzki są zarumienione. - Szukam Mischief. - Jest w swoim pokoju, trochę za dużo wypiła więc została tutaj. - Wie, że wróciłaś? – Pytam Mandy pochylając się, żeby pocałować ją w policzek i rzucając oczko Chiefowi, który odpowiada mi uśmiechem, stary zbereźnik.
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA 1
Heart Song B. Botefuhr Tłumaczenie : Biochem89 i Otka Korekta: Wiki2102
- Wie. - Wie o tym, że się migdalicie? Oboje wyglądają na zmieszanych. - Cóż, nie… - W porządku, to wasza sprawa. Dobranoc. - Dobranoc Trav, dobrze Cię widzieć! – Mówi Mandy, kiedy wchodzę na górę po schodach. - Tak, Ciebie też Mandy.
VIOLET Czuję ciepłe, twarde ciało sunące wzdłuż mojego. Jęczę i wplątuję palce w prześcieradła. Pocałunkami wyznacza ścieżkę w dół moich piersi i brzucha a potem pomiędzy moje uda. Otwieram oczy i jedyne co widzę to ciemność, ale czuję, oh czuję. Jego język przesuwa się przez moją płeć i skomlę bardziej rozszerzając nogi. - Trav… - Szepczę. - Tak bardzo potrzebuję Cię posmakować. Liże mnie długo i powoli i rzucam swoimi biodrami w górę aby spotkać jego usta. Warczy i czuję to na moich zakończeniach nerwowych, co sprawia, że moja płeć zaciska się w oczekiwaniu. Powoli wsuwa we mnie palec, jednocześnie jego język zatacza leniwe kółka na mojej łechtaczce. Wyginam plecy w łuk i jęczę cicho. Jego język dociska się mocniej, szybciej aż w końcu czuję jak nadchodzi mój orgazm. Łapię jego głowę i szepczę jego imię, kiedy zaczynam pod nim drżeć. Wysysa ze mnie ostatni dreszcz a następnie przesuwa się w górę mojego ciała. Kiedy pochyla się, żeby pocałować mnie w usta odwracam głowę. Na chwilę się zatrzymuje i chwyta moją twarz przyciągając mnie z powrotem. Jeżeli mnie pocałuje poczuje moją rozciętą wargę i zacznie się ze mną kłócił a w tej chwili nie mam na to ochoty. Chcę go wewnątrz siebie, głęboko i mocno. Delikatnie go odpycham i przekręcam się tak, że jestem na kolanach i opieram się na dłoniach. Czuje mój tyłek w powietrzu i syczy. - Chcę to zrobić w ten sposób Trav. - Szepczę. Warczy i łapie moje biodra przyciągając do siebie. Słyszę jak rozdziera paczuszkę z kondomem a potem czuję jak się we mnie wsuwa, rozciągając mnie wystarczająco aby dać mi odrobinę przyjemności. Zamykam oczy i cieszę się uczuciem jego penisa, powoli wsuwającego się we mnie. Kiedy wchodzi we mnie cały szybko się wycofuje i ponownie wolno wchodzi. - Travis, chcę to zrobić mocno, chcę żebyś mnie mocno przeleciał. - Boże Mischief, zabijasz mnie. - Mocno.
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA 2
Heart Song B. Botefuhr Tłumaczenie : Biochem89 i Otka Korekta: Wiki2102
Wychodzi ze mnie a potem uderza mocno wchodząc ponownie. Jęczę w poduszkę, on szarpie swoimi biodrami i porusza nimi w przód i w tył w szybkim rytmie. Jego palce mocno wczepiają się w moje biodra i słyszę jak nasza skóra delikatnie o siebie uderza. Jego pchnięcia stają się szalone i używam poduszki, żeby zdusić jęki. Słyszę jak próbuje zrobić to samo, ale co jakiś czas słyszę zduszone dźwięki, które mu uciekają. - Zaraz dojdę, kurwa Violet… Dochodzę w tym samym momencie co on i czuję jak moja płeć się zaciska wokół jego męskości. Czuję jak pulsuje i dochodzi głęboko we mnie. Opada na moje plecy i czuję jak jego pierś unosi się w ciężkich oddechach. Kiedy się ze mnie zsuwa wciąga mnie na swoje kolana. Wtulam się w jego pierś i wdycham jego świeży zapach. Sięga za mnie i włącza lampkę a ja trzymam głowę nisko, wtuloną w jego pierś. - Pokaż mi. - Co? – Mamroczę w jego skórę. - Myślisz, że jestem naiwną dziewczynką? Pokaż mi. - Nie wiem o czym mówisz. - Czułem jak się wcześniej odsunęłaś i wiem dlaczego to zrobiłaś. Chwyta mnie za brodę i odwraca moją twarz w swoim kierunku. Jego oczy się rozszerzają a jego twarz zastyga. - Kto Ci to zrobił? - Demon. - Co? – Warczy. – Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? - Nie chciałam Cię martwić. - Kurwa Mischief, ile razy mam Ci powtarzać, żebyś do mnie dzwoniła jak będziesz miała kłopoty? - Chief tam był. - Chief nie jest mną! - Ryczy. - Trav. - Szepczę głaszcząc jego twarz. – Przepraszam. - Wiesz co by mi to zrobiło gdyby coś Ci się stało? Boże Mischief. - Mamrocze wprost w moje włosy. – Jesteś moją pieprzoną duszą, bez Ciebie nie mam nic. - Ze mną będzie wszystko w porządku. Trzyma mnie przez długie chwile, nie mówiąc nic. Odchylam się i spoglądam na niego, ma zmartwiony wzrok, jego szczęka jest zaciśnięta. - Nie patrz na mnie w ten sposób. – Mówię przesuwając palcem wzdłuż jego ust. - Nie rozdzieraj mojego serca co pięć kurewskich minut. - Ja nie… - Myślisz, że zobaczenie Cię takiej nie zabija mnie Mischief? Zabija. To boli. - Przepraszam. Siedzimy tak jeszcze przez chwilę a potem odsuwam się i wstaję. Wkładam na siebie jakieś szorty i koszulkę, bo strasznie chce mi się siku. Moja głowa pulsuje, kiedy się prostuję i chwytam ją dłońmi. Travis uśmiecha się i odchyla na poduszki, a ja gapię się na jego wspaniałe ciało. Jego mięśnie są tak doskonałe, że widzę jak się poruszają, kiedy
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA 3
Heart Song B. Botefuhr Tłumaczenie : Biochem89 i Otka Korekta: Wiki2102
oddycha. Jego brzuch jest perfekcyjny i zakończony wspaniałym V. Jego tatuaże pasują do niego, nadają mu wygląd złego chłopca. - Kac, kochanie? – Pyta z uśmieszkiem na ustach. - Zamknij się Phoenix. Muszę siku, zaraz wracam. - A tak poza tym, dlaczego tutaj zostajemy? Mieszkam w domu obok. - Byłam pijana… nie wybiegałam myślami, aż tak daleko w przyszłość. - Słyszałaś, że Twoja mama wróciła? - Tak, zjawiła się dzisiaj wieczorem, o mój Boże, gdzie ona się zatrzyma? Po prostu ją tam zostawiłam. - Nie martw się. - Uśmiecha się. – Chief się tym zajął. Zwężam oczy, kiedy słyszę jego słowa i zastanawiam się co ma na myśli. Potrząsając głową idę do korytarza i na koniuszkach palców schodzę po schodach w dół. Widzę, że w pokoju Chiefa pali się światło, więc przestaję stąpać cicho. Kiedy koło niego przechodzę, drzwi do pokoju się otwierają i moja matka, mając na sobie jedynie ręcznik, wychodzi z niego. Gapię się otwierając usta. Jej włosy są w totalnym bałaganie i ma opuchnięte usta. Wydaje z siebie delikatny krzyk a potem robi krok w tył z głupim uśmiechem na twarzy. - Matko! – Krzyczę. – Co Ty… o nie… Zaglądam przez ramę drzwi i widzę Chiefa leżącego w łóżku. Ma na swoich biodrach koc ale jego pierś jest naga i wygląda… na bardzo szczęśliwego. - Oh, do cholery, nie. - Krzyczę, zakrywając oczy rękami. – Jestem naznaczona do końca swojego życia. Chief śmieje się głośno a moja matka klepie mnie po ramieniu. - Przepraszam skarbie, nie sądziłam, że już wstałaś. - Matko, przespałaś się z Chiefem? Co jest z Tobą nie tak, gdzie jest Twoja kontrola? Uśmiecha się. – Nie mogłam się powstrzymać, kiedy byłam w podróży zrozumiałam dwie rzeczy. Jedna to, to, że potrzebuję swojej córki, a druga to, to, że byłam samotna i wiedziałam, że to dlatego, że nigdy nie ruszyłam do przodu. Kocham go Violet, zawsze go kochałam i mam dość bycia zgorzkniałą. Doszłam do siebie i chcę dostać to co mnie uszczęśliwia. - Tego starego, pół nagiego faceta? Chief śmieje się ponownie. - Jest taki przystojny czyż nie? - Powiedziałam stary… Śmieje się a jej policzki pokrywają się czerwienią. – On jest… - Nie mów tego, zobaczyłam wystarczająco i muszę iść usunąć te obrazki ze swojej głowy. - Cóż, nie siedź tam zbyt długo bo muszę skorzystać z łazienki. Gapię się na nią. - Matko, zmieniłaś się. Śmieje się. - Wiem i to świetnie uczucie. - Postradałaś rozum? Muszę zabrać Cię do lekarza?
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA 4
Heart Song B. Botefuhr Tłumaczenie : Biochem89 i Otka Korekta: Wiki2102
Ponownie się śmieje. – Prawdopodobnie. Prycham i przechodzę obok niej, szybko załatwiam swoje sprawy w łazience i kiedy z niej wychodzę patrzę jak ona do niej wchodzi. Kręcę głową i wracam do swojego pokoju. Kiedy docieram do pokoju Chiefa, ponownie do niego zaglądam, a on uśmiecha się jak cholerny kot z Cheschire. - Zrań ją jeszcze raz staruszku, a wykastruję Cię. Jego oczy się rozszerzają a uśmiecha znika z jego ust. - Ah, dzieciaku, nie zranię jej. - Zraniłeś ją wcześniej. Nie zrób tego ponownie. Kocham Cię tato, wiesz o tym ale nie chcę widzieć jak mama cierpi. Potakuje. – Słyszę Cię Mischief. Również potakuję. – Lepiej nie chodź rano na golasa czy coś. Zrozumiałeś? Chief ryczy ze śmiechu. - Da się zrobić Mischief. Uśmiecham się. – Cieszę się z waszego powodu. Odpowiada mi uśmiechem. – Ja też. - Cóż, idę wydłubać sobie oczy. Dobranoc tato, zachowuj się grzecznie. - Kocham Cię dzieciaku. - Ta, ja też Cię kocham, Ty głupi, stary głupku.
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA 5