Viva Los Regalos: Virgin’s Kiss Michele Bardsley
Kiedy nie zmusza przygłupich złodziejaszków do płacenia żołdu Rodzinie...
19 downloads
21 Views
330KB Size
Viva Los Regalos: Virgin’s Kiss Michele Bardsley
Kiedy nie zmusza przygłupich złodziejaszków do płacenia żołdu Rodzinie, organizacji zarządzającej wszystkim w Los Regalos, demon Simon LaRue miesza koktajle w hotelu-kasynie Dusty Star Casino & Lounge. Jeśli chcesz wypić drinka z niespodzianką, wystarczy, że poprosisz Simona o Virgin’s Kiss. Miranda Boson jest naukowcem. Została wychowana przez ciotkę, która stawiała intelekt ponad emocjami. Kobieta wie, że w jej życiu czegoś brakuje. Ostatecznie, nigdy nie była na randce, nie miała kochanka. Kiedy jej ciocia umiera, zostawiając jej w spadku olbrzymią fortunę, dostaje szansę aby zrobić coś szalonego i zabawnego. Jest zachwycona, kiedy biuro Hot Spot Destinations proponuje jej fantastyczną wycieczkę do Los Regalos. Kiedy Miranda pojawia się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwym czasie, to właśnie Simon ratuje ją z opresji. Pomiędzy nimi jest dużo chemii. Miranda ma nadzieję na niezapomniany romans. Nie wie, że zachwyconego jej ciałem Simona bardziej pociąga jej czystość. Dla demona nie ma nic bardziej seksownego od niewinnej duszy błagającej o zepsucie. A kiedy zabawa się zacznie płomienie mogą skraść prawdziwy pocałunek niewinności…
Bardsley Michele
Virgin's Kiss
-2-
Rozdział pierwszy -
Panna Boson? Tak? Tu Linda z Hot Spot Destinations. Dopięłam ostateczne sprawy związane z pańskimi wakacjami w Los Regalos.
Miranda uśmiechnęła się. Swoje dwudzieste pierwsze urodziny miała spędzić na odlotowej wycieczce polegającej na zwiedzaniu miasta i szukaniu przygód. -
-
-
Pański samolot odlatuje w piątek popołudniu. Przyleci pani do miasta wpół do ósmej. Lot powrotny odbędzie się w poniedziałkowy wieczór. Pański hotel to Dusty Star. - Linda zawahała się. - Jest pani pewna, Ŝe to odpowiedni hotel dla pani? Jestem pewna. - Linda wyjaśniła jej wcześniej, Ŝe Dusty Star mieścił się w najstarszej części Los Regalos. Miranda chciała przesiąknąć panującą tam atmosferą: niebezpieczeństwem, adrenaliną, tajemnicą. Dusty Star, przynajmniej ze zdjęć i opisów, odpowiadał jej pragnieniom. Po raz pierwszy w Ŝyciu miała stać się niegrzeczną dziewczynką. Zamierzała podjąć największe ryzyko. No cóŜ, panno Boson. Cena obejmuje wszystkie posiłki oraz dostarczenie bagaŜu na miejsce. Jakkolwiek, moŜe pani wydać dodatkowe pieniądze na zakupy lub na... inne rzeczy.
Właśnie tymi innymi rzeczami Miranda była najbardziej podekscytowana. -
Wszystkie instrukcje zostały właśnie przekazane. Ma pani jakieś pytania? Nie - powiedziała Miranda. - Wszystko zrozumiałam. Instrukcje były wyjątkowo zrozumiałe. Doskonale. Dziękujemy za wykupienie wycieczki z biura Hot Spot Destinations. Miłego pobytu w Los Regalos. Z pewnością taki będzie. Dziękuję.
Odwiesiła słuchawkę i wydała cichy kwik: - Juuhuu! Czy ciocia Deirdre nie oszalałaby, gdyby zobaczyła ją biorącą udział w czymś takim? Miranda tańczyła po salonie, po czym legła na kanapie. Początkowo nie usłyszała cichutkiego alarmu w głowie. Ciocia Deirdre była z nią od… cóŜ, od zawsze. Usiadła w salonie i zapatrzyła się na zawieszone półki z ksiąŜkami umieszczone na kaŜdej ścianie. Nigdy nie mieli telewizora albo jakiejś gry wideo. Ciocia Deirdre wierzyła, Ŝe telewizja i wszytko co jest z nią związane to bezuŜyteczne śmieci. Nie trać czasu na głupoty Mirando. Twój umysł jest elegancką, precyzyjną maszyną, którą musisz często naoliwiać.
Tłumaczenie: sshakes
Bardsley Michele
Virgin's Kiss
-3-
Jej rodzice zostawili ją, kiedy miała dziesięć lat. Ciocia Deirdre, która wychowała ją i wykształciła, umarła trzy miesiące temu. Kiedy zachęciła Mirandę do podjęcia nauki na uniwersytecie - przyjmując wszelkie ograniczenia, jakie nakładało na nią laboratorium i mieszkanie - nie wykształciła w niej zachowań społecznych. Ha. Nie miała nikogo, więc jak miała nauczyć swoją siostrzenicę jak obcować z ludzkim bytem? Jak jej ciocia, Miranda kochała naukę bardziej niŜ wszystko inne. Poświęciła jej kaŜdą godzinę swojego istnienia. I poniewaŜ opanowała prowadzenie takiego Ŝycia do perfekcji… nie miała nic innego. Nigdy nie uprawiała seksu - z nikim. Nigdy teŜ nie spoŜywała uŜywek - Ŝadnego alkoholu, marihuany, drągów. Nigdy nie spędziła weekendu imprezując z przyjaciółmi. Nie miała przyjaciół. Była samotnikiem. Ale dzięki cioci Deirdre, była bogatym samotnikiem. Miranda wzięła do ręki kartkę papieru, którą wydrukowała ze strony internetowej. „Jako jedno z najstarszych kasyn w Los Regalos, Dusty Star mieści się w części miasta, która pamięta najdawniejsze czasy. Ma tylko trzy pietra, ale chodzi bardziej o sześciokątny kształt budynku o gładkich granatowych ścianach. Dusty Star moŜna przyrównać do Norma Desmond w Sunset Boulevard. Czas jego świetności minął nieodwracalnie, ale nadal próbuje świecić równie jasno jak wtedy. Znak rozpoznawczy hotelu pozostał niezmieniony; jest nim duŜa migotająca, srebrna gwiazda, która znajduje się na pseudo niebie i pozostawia za sobą iskrzącą się smugę. Choć hotel znajduje się w obskurnej dzielnicy Los Regalos, wielu turystów wyprawia się tu tylko po to, aby zobaczyć ten symbol. Wnętrze jest przyciemnione głównie z powodu kiepskiego oświetlenia i niebieskopurpurowych ścian. Dusty Star to przede wszystkim zaciemnione kąty, moŜe dlatego, Ŝe załatwia się tam brudne interesy. NaleŜy pilnować własnych pleców i uwaŜnie stawiać kaŜdy krok. ŚwieŜą atrakcją starego kasyna jest bar Star Goddess Lounge. Niektórzy mówią, Ŝe serwowane tam drinki skutkują brakiem zahamowań seksualnych. Inni, Ŝe to magia jest ich sekretnym składnikiem. Cokolwiek przyczyniło się do ich popularności, drinki w Star Goddess są wysoko rekomendowane.” Oh, z pewnością ich spróbuje! W czwartek skończy dwadzieścia jeden lat. W piątek będzie juŜ w jednym z najbardziej ekscytujących miast na świecie. Miała zamiar pić olbrzymie ilości czekolady, obstawiać zakłady i tańczyć aŜ rozbolą ją stopy. Zamierzała stać się impulsywna, pobłaŜliwa i dzika. Przynajmniej na ten weekend.
Tłumaczenie: sshakes
Bardsley Michele
Virgin's Kiss
-4-
*** -
-
Czy to Dusty Star? - zapytała Miranda taksówkarza, kiedy dotarli do ulicy Strip, mijając sześciokątny hotel z kasynem. Wyjrzała przez tylnie okno i obserwowała świecące litery. Oh, zmierza pani do Dusty Star? - Taksówkarz zerknął na nią w lusterku wstecznym napotykając jej wzrok. Wejrzenie w oczy koloru błota wcale jej nie uspokoiło. Miranda przesunęła dłońmi po zaokrąglonym brzuchu. MęŜczyzna był wychudzony, co sugerowało niedoŜywienie lub naduŜycie róŜnych substancji. Jego przetłuszczona skóra miała ślady Ŝółtych przebarwień, a brudne blond włosy zostały ukryte pod czapką, która była zaciągnięta nisko, zachodząc na brwi. Śmierdział jak spalone cebule.
Wibracje, jakie odbierała od tego gościa były złe. -
Proszę zawrócić. Pewnie. - Skręcił w boczną alejkę i się zatrzymał. - Muszę wycofać.
Jednak nie kłopotał się odwróceniem wozu. Silnik pracował na wolnych obrotach, przednie światła rzuciły Ŝółte błyski na wymalowaną ścianę i zabrudzone kontenery na śmieci. -
Na co czekasz? - zapytała drŜącym głosem. - Zawracaj!
Roześmiał się. Jej puls przyspieszył, chwyciła za klamkę od drzwi i pociągnęła, ale nie puściła. -
-
Słodka z ciebie kruszynka - powiedział. Jego uśmiech ukazał ubytki w przebarwionych zębach. Coś zwierzęcego pojawiło się w jego oczach. - On cię polubi. O-on?
Jej wzrok przykuł ruch na tyłach alejki. Ciemny kształt sunął w kierunku samochodu. Miranda jeszcze raz pociągnęła za klamkę i otworzyła okno. - Pomocy! Niech mi ktoś pomoŜe! Ku jej zaskoczeniu, cień rozpłynął się we mgle, która wniknęła do wnętrza auta. Po chwili męŜczyzna był przy niej. Miał na sobie garnitur, choć była to jedyna normalna rzecz w jego osobie. Jego zmierzwione włosy były czarne, kontrastowały z upiorna bladością skóry. Miał czerwone oczy. Prezentując parę obrzydliwych, ostrych kłów. Miranda krzyknęła.
Tłumaczenie: sshakes
Bardsley Michele
Virgin's Kiss
-5-
*** Simon LaRue obruszył się. Ofiara Richarda miała przyjemny zapach. Rzucił papierosa na dach sklepu i spojrzał na dół. Taksówka stała się w alejce, a wampir był juŜ w środku, próbując wbić kły w jej szyję. Simon porzucił swoją ludzka formę. Rodzinę, dla której wykonywał zlecenia, nie interesowały ludzkie umiejętności. Pragnęli demonicznych talentów. Jego skóra była czerwona i gładka. Miał ciemne oczy, ostre pazury i dwa zakręcone rogi wyrastające z głowy. Kobieta ponownie krzyknęła. Simon zeskoczył z budynku i wylądował przed taksówką. Kaptur zakrył jego głowę z cichym plaśnięciem, a silnik auta kompletnie zgasł. Usłyszał przekleństwa Joey’go, kiedy ten próbował otworzyć drzwi samochodu. Wyszedł jedną nogą z auta. Simon zbił szybę i chwycił go za koszulę, wyciągając go przez roztrzaskane szkło. Richard rozpłynął się we mgle, uciekł. Nie waŜne. Simon odnajdzie go. Kobieta opadła na tylnie siedzenie. Czuł jej gwałtowny puls, miała mocne serce. Na razie tylko zemdlała. -
-
Joey, Joey, Joey - powiedział potrząsając głową. - Jestem rozczarowany. Nic nie zrobiłem! - Pokazały się białka jego oczu. Cały się trząsł. Simon westchnął. Tego było za wiele. MęŜczyzna czy bestia, strach często przysparzał mu krost. JuŜ rozmawialiśmy na temat twojego niestosownego zachowania. Coś mi obiecałeś. Mówiłem, Ŝe jeŜeli Richard lub któryś z jego przyjaciół zapłacą ci, abyś przywiózł obiad to, masz niezwłocznie mnie o tym powiadomić. Zamierzałem zadzwonić - zaskomlał Joey.
Prawdopodobnie ten bałwan pragnął obrabować swoją bezbronną ofiarę z kart kredytowych, gotówki i wszystkiego co miało jakąkolwiek wartość. Nie mogła zostać zabita. Rodzina bezwzględnie i zdecydowanie tępiła morderców turystów. Okradanie ich z mienia mogło zostać wybaczone; okradanie ich z Ŝycia było niewybaczalne. Nieoficjalnie nie wolno było Ŝerować na turystach, ostatecznie ludzie byli chlebem i sola tego miasta. Ale Rodzina nie kreowała się na miłych skautów i Ŝaden z nich dla Rodziny nie pracował. Nie, chodziło o to, Ŝe kiedy ludzie typu Joey’a lub wampiry takie jak Richard szykowali jakąś aferę, nie dzielili się z Rodziną zyskiem. W Los Regalos, Rodzina zarządzała wszystkim i wszystkimi. -
Zamierzałem cie powiadomić, Simon! - Joey skulił się pod demonim wzrokiem. - Przysięgam Kłamiesz. Nie moŜna ci ufać. - Simon chwycił Joey’go za podbródek i wbił pazury w jego policzki. Krew wypłynęła z głębokich ran. Daj spokój facet. Daj mi jeszcze jedna szansę.
Tłumaczenie: sshakes
Bardsley Michele
-
Virgin's Kiss
-6-
Przykro mi Joey - powiedział Simon. - Moje wytyczne były jasne, zrozumiałbyś jeśli byś uwaŜał.
Odchylił głowę Joey’go na prawo. Skręcił mu kark. Joey powinien być wdzięczny za szybką i bezbolesną śmierć. Simon wykonał wiele egzekucji, nie zawsze w powolny sposób. Rzadko jednak zgadzał się na tego typu usługi - chyba, Ŝe na specjalne zamówienie. Szatan odsprzedał go Rodzinie, poniewaŜ był cholernie delikatny. I to wszystko dlatego, Ŝe uratował jedną duszę. Jezu! Czy to coś wielkiego? Jedna pieprzona dusza i stał się chłopcem na posyłki. Był przyzwyczajony do zarządzania swoją własną grupą. Jakkolwiek. Jakby miał się czym jeszcze przejmować. Minęło dziesięć lat z jego dwudziestoletniego kontraktu i będąc szczerym Ŝycie w Los Regalos i praca dla Rodziny były przyjemniejsze od Ŝycia w piekle i licytacji z diabłem. Simon porzucił w alejce zwłoki Joey’go. Czyściciele zajmą się ich usunięciem. Rodzina brzydziła się wytępianiem swoich własnych pracowników, w końcu przynosili więcej pieniędzy niŜ Ŝywi. Ale taksówkarz przestał być wartościowy. Z drugiej strony, podobnie było z Richardem, który rzucał pracę za pracą. Był leniwy i arogancki, nie wspominając o głupocie. Musiał być specjalnym rodzajem głupka skoro miał w dupie całą Rodzinę. Simon zaprzestał swoich rozwaŜań i zrzucił kaptur. Pazury u jego stóp rysowały beton, kiedy wracał do samochodu. Otworzył drzwi. Dziewczyna leŜała na boku, jedwabiste, brązowe loki opadały na alabastrowe policzki. ZałoŜyła czarne majteczki, które przylgnęły do jej tali. Była piękna. A jej zapach odurzał. Niewinna. Na Jaja Szatana! Prawie połknął swój język. Niewinni omijali szerokim łukiem Los Regalos. Od bardzo długiego czasu nie zepsuł Ŝadnej dziewicy. Jego kutas stwardniał. Spojrzał na dół, rozbawiła go jego gotowość. Nie uŜywał tego organu od dawien dawna. JeŜeli kobieta obudziłaby się i zobaczyła go w takim stanie, prawdopodobnie zemdlałaby ponownie. Zbadał dokładniej jej soczyste usta. Te piękne wargi malowniczo wyglądałyby przesuwając się po jego fiucie. Simon wziął do ręki jej torebkę i otworzył. Wewnątrz była broszura hotelu Dusty Star. No, no, no. Wydawało się, Ŝe sam los własnoręcznie dostarcza mu zabaweczki. W swojej ludzkiej formie był barmanem w Star Goddess Lounge. Ocenił wzrokowo jej figurę i oblizał usta. Była wyśmienitą przystawką, ale potrzebującą farszu. Rozpromienił się. Oh, jak bardzo chciał z nią zagrać. Ale taka zabawa będzie słodsza, jeŜeli uda mu się ją uwieść i wprowadzić w mroczne przyjemności. Jak bardzo będzie się musiał wysilić? Jak daleko ona się posunie? Nie mógł się juŜ doczekać ich konfrontacji.
Tłumaczenie: sshakes
Bardsley Michele
Virgin's Kiss
-7-
Rozdział drugi Miranda wyczołgała się z taksówki, jej głowa pulsowała. Łał. PodróŜ z lotniska naprawdę była mecząca. Taksówkarz wyciągnął jej walizki z bagaŜnika. Był niski, miał około pięćdziesiątki i kilka kilogramów nadwagi. Spojrzała na niego, przez chwilę miała dziwna wizję. -
Potrzebuje pani czegoś?
Potrząsnęła głową i zapłaciła odpowiednia kwotę, wliczając w to duŜy napiwek. Wsiadł do wozu i odjechał, wtapiając się w ruch uliczny. Spojrzała na hotel, czując mdłości, a nie ekscytację. CóŜ, moŜe drzemka otrząśnie ją z otumanienia. Potem zacznie się jej zwariowany weekend. *** Drzemka zdziałała cuda. Miranda wzięła prysznic, wcisnęła się w swoją najnowszą złotą kieckę i dopasowała do niej buty na wysokich obcasach, nałoŜyła takŜe delikatny makijaŜ. Jej brązowe włosy sięgały do ramion, była to masa nieposkromionych loków. Jedynie mogła je wyszczotkować i rozłoŜyć na ramionach. Dostała pokój na trzecim piętrze, przez cienkie okno wpadało światło i hałas z ulicy. Był on mały, mieściło się tam łóŜko, szafeczka, krzesło, nocny stoliczek i pojedyncza lampa. Prawie wszystko było w kolorze granatowym, poczynając od aksamitnej tapety kończąc na włochatym dywaniku. Narzuta na łóŜko była niebieska z fioletowymi paskami rozchodzącymi się zygzakowato, abaŜur lampy takŜe miał kolor purpurowy. Spacerowanie po pokoju było jak spacerowanie po źle wyposaŜonej jaskini. Spojrzała na broszurę hotelu i dowiedziała się, Ŝe budynek zawiera kilka sklepów, jeden z nich chciała odwiedzić w szczególności. Wzięła swoja malutką, złotą torebeczkę, zarzucając cieniutki paseczek na ramię ruszyła ku wyjściu. Chwilę później, po przejaŜdŜce windą, przejściu przez kasyno i niebezpiecznej podróŜy na parter, Miranda stanęła przed duŜymi szklanymi drzwiami, niezdecydowana sięgnęła do mosięŜnej gałki. - MoŜesz to zrobić - zamruczała. - To tylko… Sex shop. Nigdy nie była w Ŝadnym. Jej ręce kleiły się od potu, ale przekręciła gałkę i otworzyła drzwi. Miranda przekroczyła próg, jej serce tłukło się w jej piersi, a panika skumulowała w Ŝołądku. Kiedy zadecydowała, Ŝe uczcić swoje urodziny - dzięki cioci Deirdre, nie miała Ŝadnego przyjęcia urodzinowego od jedenastu lat - była zdeterminowana, aby zakosztować wszystkiego, czego jej odmawiano. Jako osoba dorosła, nie mogła duŜej obwiniać ciotki o brak towarzystwa czy niezdolność do ‘zabawienia się’.
Tłumaczenie: sshakes
Bardsley Michele
Virgin's Kiss
-8-
Planowała świętowanie swoich urodzin z takim samym zaangaŜowaniem, z jakim podchodziła do badań naukowych. Po pierwsze, miała kupić coś niegrzecznego. Po drugie, miała iść do restauracji, znanej jako Radość, na popołudniowy deser. Miała zamówić jedynie dwa desery. Po trzecie, miała iść do nocnego klubu i tańczyć. Po czwarte, miała… Miranda wpadła na solidny obiekt, który natychmiastowo zidentyfikowała jako wysokiego, muskularnego męŜczyznę. Kiedy odbiła się od szerokiej piersi, dwie ręce chwyciły ją za przedramiona i pozwoliły zachować równowagę. - Jaka niespodzianka, a juŜ myślałem, Ŝe będę musiał wyjść z pustymi rękoma - powiedział głębokim, miękkim tonem. Oblizując wyschnięte wargi, Miranda podniosła głowę. MęŜczyzna ciągle trzymał ją jak rzymski Ŝołnierz lub wspaniały straŜnik - cholera, jego wspaniałość prawdopodobnie ukrywała zaborczość. Długie, blond włosy męŜczyzny były związane z tyłu w koński ogon. Były tak jasne, Ŝe wyglądały na srebrne. Był elegancko ubrany, jakby wyszedł z opery, a nie zapoznawał się z wnętrzem sex shopu. -
P-prze-p-praszam - powiedziała Miranda. Wyrwała się z męskiego uścisku i spróbowała odejść. Jak długo ten facet pracował nad wyglądem? Miał naprawdę wspaniałe muskuły.
MęŜczyzna zacisnął palce na jej ramieniu. - Nie uciekaj, moja piękna. Miranda zawróciła. - Ja nie… Zamarła, poniewaŜ był nieziemsko przystojny, a w końcu ona szukała okazji, prawda? -
Jestem Simon - powiedział męŜczyzna. - A ty jesteś… zmieszana. Miranda Boson - odpowiedziała słabo. Ręce Simon spoczywały ciągle na jej nagich ramionach, a ciepło jego dotyku powodowało mrowienie skóry. Wyglądasz jak przybłęda. Jak sierota potrzebująca ochrony. - PrzybliŜył się, jego niebieskie oczy świeciły jak szafiry. - Mmm. Cudownie pachniesz. Mógłbym cię zjeść… zaczynając od góry. Albo od dołu. Jakbyś wolała?
Miranda zarumieniła się, jej twarz parzyła jakby wpadła w płomienie swojego palnika. Simon zachichotał. Puścił ramię Mirandy, tylko po to aby tą sama dłonią dotknąć podbródka. - Wystarczy jedno spojrzenie w te oczy tak urocze jak szklaneczka koniaku. Nie była wstanie poprawnie zareagować, mogła tylko się na niego gapić, jej serce zadrŜało. Simon ponownie zachichotał. - Dlaczego tu jesteś Mirando? Jego palce powoli przesunęły się po szyi Mirandy i wsunęły na skrawek sukienki, pociągnęły za łańcuszek i podąŜyły dalej do złotego medalionu, który spoczywał pomiędzy jej piersiami.
Tłumaczenie: sshakes
Bardsley Michele
Virgin's Kiss
-9-
Trzymał naszyjnik przypatrując się wyrytemu na medalionie symbolowi, trójkątowi. Miranda załoŜyła go, poniewaŜ był to jedyny prezent, jaki dostała od ciotki. Ciocia Deirdre była zimną i zdystansowaną kobietą; nie kłopotała się zwyczajowymi grzecznościami bardziej niŜ wyjazdami wakacyjnymi. Jeszcze dzień przed zawałem, podarowała Mirandzie naszyjnik. Nawet teraz, dziewczyna przypuszczała, Ŝe jeśli jej ciocia zdawała sobie sprawę, Ŝe niedługo coś się stanie to chciała pozostawić swojej siostrzenicy coś, co miałoby jej o niej przypominać. Simon pozwolił naszyjnikowi opaść. Palcami musnął jej skórę; delikatny dotyk elektryzował. W brzuchu czuła tysiące rozbrykanych motyli, niespokojnie trzepotały skrzydełkami. -
Proszę - wyszeptała Miranda. - Chcę tylko uczcić swoje urodziny.
Simon zignorował jej drŜące błaganie dotykając jej stanika i łaskocząc sutek. Poczucie jego dotyku zawędrowało do dziewiczej szparki, powoli wypływało z niej mokre ciepło. Jękiem odpowiedziała na śmiałość Simona i na swoją własną, pełną rozpusty reakcję, po czym odepchnęła męŜczyznę. Obróciła się i weszła w najbliŜszy dział, patrząc niewidzącymi oczami na umieszczone w nim produkty. Dopiero po wzięciu oddechu, spostrzegła, Ŝe gapi się na zabawki przeznaczone do seksu analnego. -
Analne seks zabaweczki - powiedział Simon. - Interesujący wybór.
Miranda jęknęła stając oko w oko ze złem w anielskiej postaci. Był taki wysoki, taki olśniewający, wyglądał, jakby nie pochodził z tego świata. Cholera! Złe moce niech będą przeklęte, ten gość ją przeraŜał. Traciła nad sobą kontrolę i cóŜ, nie podobało jej się to. Prostując plecy, spojrzała prosto w te niebieskie oczy i powiedziała: - Zostaw mnie w spokoju. -
Nie. - Simon podszedł do niej i chwycił plastikowy przyrząd. Pokazał go Mirandzie. - Pozwól mi zgadnąć… nigdy nie zaznałaś przyjemności, jaką moŜe dać kutas penetrujący twój tyłek. Zawsze moŜesz kupić jedną z tych śliczności. A wibracje przysporzą dodatkowej zabawy.
Miranda potrząsnęła głową, niezdolna do wydania jakiegokolwiek dźwięku. Simon wzruszył ramionami i odłoŜył paczuszkę. Po czym chwycił następną. - Analne kuleczki. Są wspaniałe, jeŜeli wiesz jak ich uŜyć. MoŜesz wkładać je po jednej. Albo wszystkie na raz. Dziewiczy tyłek Mirandy zadrŜał. Idea porządnego pieprzenia w dupę nie była całkowicie odraŜająca. Spojrzała na Simona, ciągle udawała niemowę. -
Dildo ma swoje zalety, ale moim ulubionym pieprzącym przyrządem jest… - podkradł się i owinął ramiona wokół ciała dziewczyny - …mój fiut.
Miranda nie mogła wyrwać się z uścisku Simona. Nie była pewna czy chce przerwać tę małą gierkę, którą zapoczątkował męŜczyzna. Była przeraŜona, ale jednocześnie podekscytowana. Rozdarcie między ciekawością a strachem, unieruchomiło ją. W tym zaciemnionym sklepie nie mogło jej grozić uprowadzenie lub… gwałt. Strach zagnieździł się w jej gardle, kradnąc jej oddech i zdolność do protestu.
Tłumaczenie: sshakes
Bardsley Michele
Virgin's Kiss
-10-
Simon schylił się i przyłoŜył usta do skroni Mirandy; kąciki jego miękkich ust dotykały małŜowiny. - Chciałbym cię zerŜnąć. Głowa Mirandy opadła na jej pierś. Miała szansę aby zaznać seksu. Przyciągnęła uwagę atrakcyjnego faceta. MoŜe moje feromony emitują sygnały. Czy Simon eksperymentuje na Mirandzie? Testuje jej reakcje? Czy otrzymuje upragnione rezultaty? Miranda nie widziała nic złego w uprawianiu seksu, tak samo jak i w poŜądaniu czegoś więcej. Czegoś takiego jak… miłość. Mimo iŜ domyślała się, Ŝe jest w stanie zrozumieć jak fizyczny akt moŜe dostarczyć seksualnego spełnienia, nie miała pojęcia jak to jest być zakochaną. -
Co jest złego w przywiązaniu się do kogoś? - zapytała Miranda, nie do końca zwracając się do Simona. - W pragnieniu bycia kochanym?
Na krótką chwilę, ręce Simona mocniej zacisnęły się wokół Mirandy. Potem odsunął się na tyle, aby móc spojrzeć jej w oczy. - Nie mogę dać ci miłości. Mogę ci pokazać przywiązanie, ale w szczególności mogę ci dać najlepszy seks w twoim Ŝyciu. Jeśli Miranda miała spełnić swoje zachcianki, miała ku temu najlepszą sposobność. A moŜe czas napręŜał się jak guma. Ale choć jej serce galopowało, a płuca przestały spełniać swoją funkcję i chciała poczuć pod delikatną skórą ust ciało Simona, Mirandzie zabrakło odwagi aby wkroczyć na eksperymentalną ścieŜkę. -
Wystarczy! - Odepchnęła Simona. - Nie pragnę cię. Ale zapragniesz - odrzekł Simon gładko. Chwycił jej ramię i obrócił ją. - Przyjdź do Star Goddess Lounge. Zaserwuję ci moją specjalność.
Przyglądała mu się podejrzliwie. - A co to takiego? -
Virgin’s Kiss. - Uśmiechnął się, a ona mogła poczuć seksualne napięcie przekazane w tym geście. Jego kciuk uciskał jej Ŝyłę na nadgarstku. - Zaryzykuj, moja piękna. I zobaczysz co się stanie.
Puścił ja i odszedł, na chwilę spojrzał ponad ramieniem i mrugnął do niej. I właśnie, dlatego wiele dziewczyn dla ciebie upada, gorące ciasteczko? Mnóstwo, powtórzyła w myślach. Jej puls nadal nie powrócił do zwykłego rytmu, a jej majteczki były przemoczone, jednocześnie była podirytowana. Co za arogancki, smakowity kąsek. Zdeterminowana, aby działać zgodnie z planem, Miranda weszła do innego działu i rozejrzała się za wibratorem. Wybrała jeden o kulistym kształcie, przy którym juŜ były umieszczone baterie. Po zapłaceniu za ten nabytek, powróciła do kasyna i udała się do łazienki. Wyjęła kuleczkę i bateryjki z opakowania, po czym wrzuciła to do złotej torebeczki. Spojrzała na zegarek i zdała sobie sprawę, Ŝe ma sporo czasu zanim pójdzie na swój urodzinowy obiad. Fantazyjny posiłek stracił juŜ swój urok, ale pieprzyć to, musiała działać zgodnie z planem.
Tłumaczenie: sshakes
Bardsley Michele
Virgin's Kiss
-11-
Patrząc na to jak zaczął się ten wieczór, mogło być jedynie lepiej. Przynajmniej miała taką nadzieję. Jej myśli krąŜyły wokół seksownego przystojniaka z sex shopu. Chciałbym cię zerŜnąć. Zakładała, Ŝe byłby dobry w te klocki. Naprawdę dobry. Miranda nie mogła nic na to poradzić, sama myśl, Ŝe niegrzeczny Simon zaprosił ją do Star Goddess Lounge na drinka... Virgin’s Kiss. No właśnie.
Tłumaczenie: sshakes