Spis treści Zasady projektowania grafiki doskonałej 13 Znaczenie projektu. Różnice między dobrymi i złymi projektami. Projekty ponadczasowe. Minimaliz...
Spis treści Zasady projektowania grafiki doskonałej Znaczenie projektu. Różnice między dobrymi i złymi projektami. Projekty ponadczasowe. Minimalizm relacyjny. Kontrast, pustka, napięcie. Typografia. Język obrazu.
13
Widoczne kontra niewidoczne Dostrzeganie w projektach tego, co niewidoczne. Projektowanie zgodne z przebiegiem myśli użytkownika. Modele myślenia. Tłoczno czy przejrzyście? Wzory projektów i wskazówki dotyczące interfejsu.
47
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych Programy dedykowane kontra aplikacje internetowe. Projektowanie i sprzedawanie aplikacji. Właściwości oprogramowania na urządzenia przenośne. Zasady tworzenia dobrych programów. Interfejs użytkownika w aplikacjach na urządzenia przenośne. Wygląd aplikacji dla urządzeń przenośnych.
71
Szkice, szablony i prototypy Proces projektowania. Wizualizacja we wstępnym szkicu. Zapis stosowany w szkicach. Rozrysowywanie kadrów. Techniki i narzędzia. Szablony mało szczegółowe i bardzo szczegółowe. Prototypy. Testy i ostatnie poprawki. Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych Projektowanie z myślą o dalszym rozwoju, nie na potrzeby chwili. Nie projektuj dla siebie. Dlaczego HTML i CSS schodzą na psy? Malowanie w HTML i zawiłości składni CSS. Problemy ze skryptami JavaScript i działaniem aplikacji po stronie serwera. Przyszłość typografii w sieci Rozwój typografii w internecie. Reguła @font-face. WOFF. Ruch na rzecz uwolnienia krojów pisma. Licencjonowanie fontów. Usługi związane z internetowymi krojami pisma. Palące problemy sieciowej typografii. Funkcje OpenType i zaawansowane zagadnienia typografii internetowej. Moduł fontów w CSS3. Nasi rozmówcy.
103
131
171
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji Łączenie psychologii społecznej, teorii projektowania gier i ekonomii. Podglądacze. Ograniczony altruizm. Oczekiwana wzajemność. Wet za wet. Malejąca użyteczność. Mechanika gier — świat, gracze i zasady. Zwycięskie strategie dla użytkowników i przedsiębiorstw. Podręcznik projektanta i strategie projektowania. Techniki projektowania gier poparte przykładami z życia. Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych Różne spojrzenia na zagadnienie projektowania. Znaczenie oddziaływań społecznych. Nieświadome podejmowanie decyzji. Weryfikacja społeczna. Efekt przyspieszenia u celu. Rozpraszanie sposobem zwracania uwagi. Zaspokorczanie. Wzorce myślowe. Obsługa błędów. Niezamierzona nieuwaga. Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków) Układ. Architektura informacji. Nawigacja. Kolorystyka. Towary, dokonywanie zakupów i strony koszyka. Nazewnictwo stosowane na przyciskach i wzory projektów. Projektowanie stron pomocy i kontaktu. Bezpośrednie działania marketingowe.
219
253
273
Jak wydać książkę (taką jak ta)? Wydawać na własną rękę czy szukać wydawnictwa? Pisanie, redagowanie i przygotowywanie do druku. Ceny, działania marketingowe i kolportaż. Książki w wersji elektronicznej: PDF, EPUB, Mobipocket. Druk na życzenie.
317
Skorowidz
353
Przedmowa Tu nie ma czego ukrywać — książka Smashing Book 1 mogła być pozycją znacznie bardziej dopracowaną pod wieloma względami. Na szczególną naganę zasługują haniebnie długi czas oczekiwania na dostawę zakupionej książki oraz fatalna jakość jej szycia. Szczęśliwie wszyscy byli zgodni w kwestii jakości jej treści, którą uznaje się za wysoce dopracowaną. Opinie te sprawiły, Drogi Czytelniku, że jasne stało się dla nas, co jesteśmy Ci winni. Musieliśmy przygotować drugą edycję Smashing Book, która przy zachowaniu wysokiego poziomu merytorycznego nie byłaby dotknięta różnymi błędami. Chcieliśmy, aby książka Smashing Book 2 była lepsza od swojej poprzedniczki w każdym możliwym aspekcie. Miała zawierać jeszcze więcej interesujących Cię tematów, miała być grubsza. Co więcej, chcieliśmy sprzedawać ją w tej samej cenie co pierwszą część. I udało się nam. Rozdziały zdobią przepiękne ilustracje Yiying Lu, cieszącej się zasłużoną sławą, kreatywnej ilustratorki z Australii, która zasłynęła projektem Fail Whale wykonanym dla serwisu Twitter. Listę wszystkich materiałów wykorzystanych lub wspomnianych w książce znajdziesz na naszej stronie internetowej1.
„Smashing Book 2” — zaginione rozdziały Pierwotny zamysł zakładał zamieszczenie w książce kilku dodatkowych rozdziałów:
• „The Ultimate Web Design Questionnaire and Checklist” autorstwa Kat Neville,
• „Plagues in Web Design and How to Deal With Them” autorstwa Speidera Schneidera,
• „Interview: Expert Tips From Renowned Designers” autorstwa Stevena Snella,
• „Web Design Community: Where Are We Going?” autorstwa Paula Scrivensa. Niestety, nie mogliśmy umieścić ich tutaj ze względu na ograniczenia rozmiaru książki związane ze składem. Dlatego postanowiliśmy opublikować te „zagi1 http://www.smashing-links.com.
nione rozdziały” w postaci bezpłatnego dodatku w formie elektronicznej, który będzie mógł pobrać każdy, kto dokona darmowej rejestracji w Smashing Shop2. Będziemy wdzięczni, jeśli podzielisz się z nami opinią na temat książki, publikując recenzję, dodając komentarz lub wysyłając wiadomość e-mail na adres [email protected]. Dziękujemy wszystkim Czytelnikom za zaufanie i wsparcie — nie potrafimy wyrazić, jak wiele one dla nas znaczą. Vitaly Friedman, Sven Lennartz i wszyscy członkowie The Smashing Family
2 http://shop.smashingmagazine.com. Materiały dodatkowe dostępne są w języku angielskim — przyp. red.
Tematy poruszane w rozdziale: Znaczenie projektu. Różnice między dobrymi i złymi projektami. Projekty ponadczasowe. Minimalizm relacyjny. Kontrast, pustka, napięcie. Typografia. Język obrazu.
N
ie warto poświęcać zbyt wiele uwagi obiegowym opiniom dotyczącym naszych projektów wykonywanych na potrzeby sieci. Należy trzymać się jednej prostej zasady, która uczy nas, że grafika internetowa i grafika użytkowa nie są synonimami. Obydwie formy łączą pewne podobieństwa, to oczywiste, obydwie mają wiele punktów wspólnych, ale nie wolno zapominać, że w rzeczywistości projektowanie na potrzeby internetu i projektowanie grafiki użytkowej to dwie oddzielne dziedziny sztuki, zatem każda z nich rządzi się własnymi prawami i każda musi być rozpatrywana niezależnie od zasad regulujących tę drugą. Najczęściej stosowany podział został przedstawiony na blogu Nicka Haasa3, który opisał pracę projektanta grafiki następująco: To przede wszystkim zdolność skutecznego przekazywania myśli zarówno na żywo, jak i w internecie, lecz także świadomość, jak bardzo różnią się stosowane w nich środki wyrazu. Należy zawsze pamiętać, że grafika użytkowa i grafika internetowa są zagadnieniami autonomicznymi i żadną miarą nie są sobie równe. Gdy zrozumiesz różnice dzielące pracę grafika użytkowego od pracy grafika internetowego, następny projekt, nad którym będziesz pracować, tylko na tym zyska. Haas oczywiście ma rację, sugerując istnienie różnic między charakterem projektów wykorzystujących jakże odmienne środki przekazu (polecamy zresztą cały artykuł, w którym znajdziesz mnóstwo interesujących uwag), lecz tak drastyczny podział, jaki wynika z całej wypowiedzi autora, może być nadmiernym uproszczeniem. Nie można przecież zaprzeczyć, że idee stosowania grafiki w internecie wywodzą się ze znacznie starszych reguł grafiki użytkowej. Pojęcia takie jak przestrzeń negatywna, kontrast, teoria barw czy idea siatki mają swoje korzenie w teorii druku, a przecież zdołały przeniknąć do sfery projektów internetowych, zacierając tym samym granicę pomiędzy drukiem a ekranem. W tym rozdziale przyjrzymy się kluczowym ideom grafiki użytkowej i postaramy się wskazać ich powiązania ze współczesnymi projektami wykonywanymi na potrzeby internetu. Omówimy także szeroką gamę pojęć oraz narzędzi powiązanych z samym zagadnieniem tworzenia projektu, postaramy się też wskazać subtelną różnicę pomiędzy po prostu dobrym projektem a czymś naprawdę wyjątkowym. 3 N. Hass, Graphic Design vs. Web Design: Separate and Not Equal, 22 czerwca 2010 r., http://www.orbitmedia.com/blog/graphic-design-vs-web-design-separate-and-not-equal. 14
Zasady projektowania grafiki doskonałej
Grafika użytkowa — co to jest? Aby móc w ogóle mówić o roli grafiki użytkowej w świecie projektów internetowych, musimy przede wszystkim zrozumieć, czym dokładnie jest grafika użytkowa. Dopiero dysponując definicją tego pojęcia, będziemy mogli przystąpić do omawiania interesującego nas tematu. Czym zatem jest grafika użytkowa? Naturę tego problemu ujęła bardzo dobrze Katherine McCoy, zadając pytanie: „Czy grafika użytkowa jest bardziej sztuką, nauką, polem prowadzenia interesów, rzemiosłem, czy może językiem?”. Nie udzieliła wprawdzie jasnej odpowiedzi, ale pięknie umiejscowiła pojęcie grafiki użytkowej w kontekście jego powstania. Grafika użytkowa powstała spontanicznie w reakcji na potrzebę stworzenia nowego środka porozumiewania się w dobie rewolucji przemysłowej. Tylko dzięki niej możliwe stało się oferowanie wytworów produkcji taśmowej rosnącej rzeszy konsumentów4. Taka perspektywa pozwala dostrzec w grafice użytkowej dzieło powstałe na potrzeby reklamy. Tak ogólne stwierdzenie nie spełnia w najmniejszym stopniu podstawowych założeń definicji, ale podkreśla to, co może być uznane za istotę każdego projektu użytkowego — komunikatywność. Grafika użytkowa, niezależnie od swojej postaci, jest przede wszystkim próbą przekazania komunikatu za pomocą obrazu. Cel ten realizuje, posługując się szeregiem narzędzi — typografią, ilustracją, kształtem bądź kolorem — ale zawsze dąży do skutecznego (a czasami też natychmiastowego) przedstawienia odbiorcy określonej treści. Logiczne jest zatem, że projektowanie wymaga podejmowania konkretnych i dobrze przemyślanych decyzji, dzięki którym grafik może przekazać określony komunikat. Stwierdzenie to odnosi się w takim samym stopniu zarówno do projektowania z myślą o publikacji w internecie, jak i do projektów graficznych przygotowywanych do druku. Kładziemy w tych rozważaniach ogromny nacisk na zagadnienia związane z grafiką, ponieważ ten obszar prac projektowych interesuje nas najbardziej. Mamy jednocześnie świadomość, że przekaz wizualny nie wyczerpuje wcale tematu projektowania na potrzeby internetu, w którego przypadku należałoby uwzględnić kwestie związane z interfejsem użytkownika (UI5) czy komfortem pracy użytkownika (UX6). Oczywiście wszystkie te aspekty pracy nad projektem są ze sobą powiązane, lecz należy pamiętać, że odgrywają w projekcie różne role i zasadniczo są od siebie niezależne. UI i UX to raczej pochodne projektowania danego systemu związane przede wszystkim z zagadnieniami użyteczności projektu oraz jego odbiorem przez użytkow4 K. McCoy, American Graphic Design Expression: The Evolution of American Typography, „Graphic Design History”, Allworth Press, New York 2001, s. 3 – 11. 5 Od angielskiego wyrażenia user interface — przyp. tłum. 6 Od angielskiego wyrażenia user experience — przyp. tłum. Zasady projektowania grafiki doskonałej
15
ników. Czy użytkownik zdoła poznać system? Czy będzie w stanie poruszać się po nim? Czy szybko i z łatwością wykona powierzone mu zadania? Czy praca z systemem będzie komfortowa? Wszystkie te pytania odnoszą się raczej do aspektów związanych z projektowaniem UI i UX niż tworzeniem grafiki jako takiej. Grafika użytkowa z pewnością wiąże się częściowo z tymi dziedzinami, wnosi też wiele do zbioru obowiązujących w nich reguł (postaramy się omówić te zagadnienia poniżej), jednak żeby w pełni zrozumieć jej wpływ na zasady projektowania internetowego, będziemy musieli traktować ją — wizualny nośnik treści — jako niezależny byt. Więcej, będziemy musieli poznać jej bogatą, porywającą historię. Tylko to pozwoli nam pojąć subtelniejsze aspekty tego tematu.
Język projektu Projekt to nie tylko linie, kształty i obrazy rozmieszczone na stronie. Projekt przemawia do nas bogatym językiem obrazu. Krótka lekcja historii pomoże nam odkryć, kto przyczynił się do rozwoju mowy symboli w postaci, jaką znamy dziś, kto nadał jej głębię. Wiedza na temat zasad projektowania oraz sposoby ich stosowania zmieniały się na przestrzeni lat, a co za tym idzie, zmieniał się także język obrazu opisywany za ich pomocą. Dziś język ten ma solidne podwaliny, jest mocno osadzony w sprawdzonych, wielokrotnie zmienianych teoriach będących dziełem najświatlejszych umysłów tej dziedziny. Im lepiej poznasz ten język, tym łatwiej będzie Ci oceniać poszczególne projekty w kategoriach znanych Ci teorii, nauczysz się też instynktownie rozpoznawać, które z elementów projektu powinny w nim pozostać, a które należy bezwzględnie usunąć. Instynkt ten będzie się w Tobie rozwijać z czasem, rosnąc wraz z liczbą obejrzanych i wykonanych przez Ciebie prac oraz z Twoim zrozumieniem samej mowy obrazu. Historia grafiki użytkowej zawiera niczym literatura piękna prace uznawane dziś za klasykę, z których można się wiele nauczyć, które warto poznawać i podziwiać.
Rozwój teorii siatki doprowadził do powstania trzech różnych form wyrazu grafiki użytkowej. Pierwszy model jest zgodny z założeniami kanonu Van de Graafa, drugi to zwykła siatka modułowa, trzeci jest eksperymentem utworzonym na bazie wykreślonej konstrukcji geometrycznej
16
Zasady projektowania grafiki doskonałej
Zatrzymajmy się na chwilę nad koncepcją siatki. Poświęcono jej wiele opracowań, próby zrozumienia tej idei pochłonęły niezliczone ilości energii, a wszystko po to, by uświadomić sobie jej rolę w teorii projektowania. Siatka pozwala nadać kształt dziełom tak zwięzłym jak wiersz i tak obszernym jak opera. Mimo to nadal co krok spotyka się projekty o stopniu skomplikowania dowcipów o blondynkach, z grafiką i tekstem ułożonymi w sposób, który „wygląda fajnie”. Jeśli nauczymy się korzystać z dorobku historii, zdołamy uniknąć kiepskich żartów.
Znaczenie historii i teorii Poznawanie projektów graficznych jest równoznaczne z odczytywaniem różnych wariacji języka obrazu. Z każdą kolejną chwilą stajemy się bardziej świadomi porządku, jaki zaprowadza w treści właściwie dobrane słownictwo — efekt prac nad teorią i filozofią projektowania. Projektant, czy tego chce, czy nie, jest „dziedzicem wybitnej spuścizny”7, co sprawia, że pozostaje pod wpływem każdej teorii zrodzonej na przestrzeni dziejów i każdego wytworzonego znaku. Najwięksi fachowcy w naszym zawodzie tworzą własne teorie i filozofię wyrażania myśli za pomocą obrazu. Spuścizna po nich, czy to ustna, czy pozostawiona w formie pisanej, jest dla nas wykładnią i informacją, jak wybitni w swoim fachu ludzie oceniali własną pracę. Jeżeli zastanowimy się nieco nad wymową prac wybranego projektanta, porównamy je z osiągnięciami mu współczesnych i ocenimy wpływy z innych źródeł, to szybko odkryjemy wyraźny schemat działania. Przykładem może być jeden z wizjonerów grafiki użytkowej, człowiek obdarzony nieprzeciętnym umysłem, Paul Rand. Nawet pobieżna lektura jego prac zdradza natychmiast fascynację teoriami László Moholy-Nagyego. Jedna uwaga Moholy-Nagyego pchnęła Randa do „pochłaniania książek i traktatów poświęconych estetyce. Czerpiąc inspirację z The New Vision Moholy-Nagyego i Art As Experience Johna Deweya, Rand zdołał rozwinąć własne idee”8. Prosta mapa powiązań definiuje kontekst prac Randa, a jednocześnie pokazuje, w jaki sposób, wychodząc z określonego punktu, można znaleźć tropy powiązań historycznych i filozoficznych pomiędzy poszczególnymi ideami. Tego rodzaju ćwiczenie pomoże nam określić, które projekty są warte uwagi i którzy twórcy są godni naśladowania. Określane oraz nowo definiowane w ten sposób więzi stają się motorem naszego rozwoju. Oznacza to, że powinniśmy czerpać nie tylko z oryginalnych prac Randa, ale także odwołać się do The New Vision Moholy-Nagyego oraz Art As Experience. A skoro teksty te wywarły ogromny wpływ na tak wytrawnego projektanta, jakim był Paul Rand, nie można ujmować im wagi ani tym bardziej ignorować ich. 7 P.B. Meggs, Megg’s History of Graphic Design, John Wiley & Sons 2006, s. IX. 8 S. Heller, Paul Rand, Phaidon Press 2008, s. 77. Zasady projektowania grafiki doskonałej
17
Prosta mapa powiązań definiuje kontekst prac Randa, a jednocześnie pokazuje, w jaki sposób, wychodząc z określonego punktu, można znaleźć tropy powiązań historycznych i filozoficznych pomiędzy poszczególnymi ideami
My, odbiorcy tak hojnego daru, nie możemy odcinać się od jego korzeni, nie mamy prawa twierdzić, że pozostaje on bez wpływu na nasz sposób myślenia i sposób postrzegania wydarzeń. Jakże moglibyśmy marzyć o posługiwaniu się językiem bez próby podjęcia dialogu z osobą najbardziej z nim obytą. Przecież skoro „grafika użytkowa to manipulowanie formą i treścią”9, to oglądanie prac lub czytanie traktatów na temat zasad projektowania — bez względu na czas ich powstania — oznacza próbę określenia stopnia zmian języka obrazu w zależności od potrzeb. Dlatego właśnie studiujemy prace wielkich mistrzów i staramy się przejrzeć ich myśli. Jednak działania te muszą wykraczać poza zwykłe naśladownictwo stosowanych przez nich krojów pisma, wykorzystywanych obrazów albo kształtów. Musimy postarać się dotrzeć do źródła — zrozumieć i ocenić składowe danej przestrzeni oraz łączące je zależności. Musimy stworzyć obrazową gramatykę, która pozwoli nam przekazywać historie w różnych formach, musimy na podstawie pomysłów mistrzów tworzyć własne. Studia nad historią grafiki użytkowej oraz teoriami opisującymi zasady jej funkcjonowania to przede wszystkim poznawanie koncepcji wprowadzanych przez wielkich tej sztuki. Musimy nauczyć się cenić te dary — przemyślenia zawarte w książkach Josefa Müllera-Brockmanna (poświęcone teorii siatki), Jana Tschicholda (dotyczące teorii kompozycji) czy Wolfganga Weingarta (z zakresu typografii). 9 M. Kroeger, Paul Rand: Conversations with Students, Princeton Architectual Press 2008, s. 42. 18
Zasady projektowania grafiki doskonałej
Dzięki nim nauczymy się nie tylko doceniać piękno projektu, lecz także rozumieć, dlaczego jego odbiorcy uznają go za tak atrakcyjny. Dobry projektant zna historię swojego obszaru zainteresowań na wyrywki. Wielcy projektanci rozumieli, dlaczego podwaliny grafiki użytkowej są aż tak istotne. W dalszej części rozdziału znajdziesz rozważania poświęcone zagadnieniom ponadczasowości, minimalizmu, metaforyki, typografii oraz głosu. Omówimy także ich wpływ na rozwój sztuki projektowania grafiki użytkowej.
Myśleć ponadczasowo Każda próba ocenienia ponadczasowości projektu musi wiązać go z pojęciami smaku, zasobów informacji, jakie niesie, oraz jakości. Gdy uda się nam osiągnąć ten efekt, będziemy mogli estymować, jak projekt lub jego części będą postrzegane za dziesięć, dwadzieścia albo pięćdziesiąt lat. Te fragmenty projektu, które są odbiciem chwilowych mód, nie przetrwają próby czasu, natomiast te, które odwołują się do podstawowych praw, nie utracą wyrazistości przekazu. Takie ćwiczenie zmusza projektanta do zastanowienia się nad następującym problemem — czy wybrane rozwiązanie zostało przygotowane z myślą o prezentowaniu konkretnej treści, czy raczej jest tak ogólne, że będzie nadawać się do wykorzystania w dowolnym projekcie. Im częściej będziemy prowadzić rozważania tego typu, tym lepiej opanujemy zdolność odróżniania wartościowych i ponadczasowych projektów od prac, które z czasem stracą swój urok. Ponadczasowa grafika nie osiąga efektów za pomocą tanich sztuczek, woli bazować na przedstawianiu dobrych pomysłów.
Projekt jednego dnia kontra projekt ponadczasowy Aby zrozumieć ideę grafiki ponadczasowej, zastanów się przez chwilę nad jej przeciwieństwem — projektem wykonanym na potrzebę chwili, skupiającym się na panujących trendach i stylach, odwołującym się do wybranej grupy odbiorców lub wykorzystującym dominujący nastrój. Zazwyczaj to, co decyduje o przebojowości takiego projektu, staje się przyczyną jego ostatecznej klęski. Tak przygotowana grafika przemawia do określonej grupy w określonych czasach, w sposób naturalny omijając wszystkich, którzy wymykają się sztywno zdefiniowanym historycznym i kulturowym ramom. W projektach jednego dnia treść często ginie pod natłokiem chwytliwych rozwiązań, tracąc przez to należne jej w hierarchii projektu miejsce. Staje się zatem jedynie rekwizytem estetycznym odartym z funkcji narzędzia komunikacyjnego, przez co nie jest w stanie przetrwać zmian zachodzących w zasadach estetyki. Oczywiście dostosowanie do potrzeb chwili nie zawsze musi być przeszkodą — projekty jednego dnia mają swoje miejsce na rynku. Jeżeli grafika zrodzi się z kon-
Zasady projektowania grafiki doskonałej
19
kretnej idei i będzie korzystać ze sprawdzonych zasad projektowania, to nawet zastosowanie środków przekazu właściwych danym czasom nie postarzy później projektu. Zachowanie równowagi i staranne planowanie sprawią, że taki projekt dziś będzie wyjątkowo komunikatywny, ale po latach nadal zdoła pełnić swoją funkcję. Z kolei jeżeli planujemy przekazywać pewne idee szerszej publiczności, nie zważając przy tym na upływ czasu, musimy opracować projekt, który sam z siebie zdoła oprzeć się jego próbie. W takich przypadkach myślenie ponadczasowe jest po prostu nieodzowne; projektant musi świadomie posługiwać się wszystkimi środkami wyrazu. To oznacza, że każdy kolor, rozmiar poszczególnych elementów bądź ich położenie w projekcie muszą mieć znane grafikowi uzasadnienie. Tylko w ten sposób można wytworzyć projekt, który będzie odpowiadać potrzebom klienta, wymogom historii, opinii odbiorców i będzie jasno przekazywać konkretne idee. Przyjęcie takich założeń sprawia dodatkowo, że grafik staje się najsurowszym krytykiem własnej pracy, co w wielu przypadkach jest argumentem przeważającym szalę decyzji.
Dążenie do ponadczasowości Najprostsza zasada projektowania ponadczasowego to skromność. Im mniej elementów pojawi się w przekazie, tym większe szanse, że zdołasz uniknąć przypadkowego posługiwania się narzędziami będącymi wytworem chwilowej mody. Poza tym możemy udzielić Ci kilku rad, które pozwolą Twoim pracom oprzeć się upływowi czasu — znajdziesz je poniżej. N i e C h T R e ś ć S Ta N i e S i ę R o Z W i ą Z a N i e M
Jeśli uda Ci się osiągnąć ten cel, staniesz się mistrzem komunikacji. Za każdym problemem kryje się pewna idea, cała sztuka w projektowaniu polega na tym, by znaleźć w nim także coś wyjątkowego i ciekawego, co warto podkreślić i wynieść na pierwszy plan. Słynny plakat IBM autorstwa Paula Randa jest doskonałym przykładem zastosowania tej zasady. Grafik posłużył się symbolami oka, pszczoły i znanego wszystkim „M” z logo firmy, by utworzyć kalambur składający się na jej nazwę10. Bob Gill również opanował tę technikę w stopniu mistrzowskim. Na projekcie okładki regulaminu jednej z wypożyczalni samochodowych umieścił samotny, ledwie widoczny napis „We hate small print”11. Gill jest też twórcą jednej z najciekawszych opinii dotyczących projektowania: jeśli nie znajdujesz jednoznacznego i ciekawego rozwiązania problemu, postaraj się przedefiniować go tak, by móc je znaleźć12. 10 Nieprzetłumaczalna gra słów. Wyrazy eye (oko) i bee (pszczoła) brzmią identycznie jak odczytywane po angielsku dwie pierwsze litery w nazwie IBM (wym. aj-bi-em) — przyp. tłum. 11 Nie lubimy małego druku — przyp. tłum. 12 B. Gill, Forget All the Rules About Graphic Design, Watson-Guptil Publications 1985. 20
Zasady projektowania grafiki doskonałej
Przyjrzyj się przykładowi strony internetowej ze zdjęciami pary Melanie+Justin13. Każde zdjęcie najlepiej opowiada swoją historię, więc nie potrzebuje żadnego wsparcia ze strony projektu witryny, zatem autorzy serwisu zdecydowali się na najprostsze rozwiązanie.
Cały projekt graficzny witryny to nazwa, proste menu oraz zawartość (czyli zdjęcia). Urozmaiceniem jest tylko starannie dobrany krój pisma w etykietach pojawiających się na zdjęciach, gdy znajdzie się nad nimi kursor myszy. Wprawdzie delikatna stylistyka nawiązuje do modnego dziś trendu, lecz sama idea projektu jest ponadczasowa. N i e C h Z W yC i ę ż y P R o S ToTa
Podstawowe idee takie jak kształt, kolor, światło, ilustracje lub typografia zawsze będą budulcem każdego projektu. Nawet szybkie spojrzenie na karty historii projektowania pozwoli nam upewnić się, że to właśnie one najdłużej zachowują świeżość. Istnieje logiczne wyjaśnienie tego faktu. Wspomniane elementy prowadzą odbiorcę przez cały projekt, tworzą równowagę i rozkładają ciężar przekazu. „Odczytywanie ich” w kontekście całości projektu przychodzi nam niezwykle łatwo, ale pamiętajmy też, że elementy te są wystarczająco chłonne, by przyjąć każdą wartość i każde znaczenie, jakie projektant zdecyduje się im nadać. Jeżeli odwołamy się do podstaw — siatki, geometrii, reguł trójpodziału i złotego podziału, równowagi, kontrastu albo zestawienia — okaże się, że każdy ze wspomnianych wcześniej elementów budujących projekt można wkomponować w całość na nieskończenie wiele sposobów. U N i k a J o Z D o B N i kó W
Ozdobniki to wszystkie elementy projektu, które pojawiają się w nim wyłącznie po to, by uatrakcyjnić go w oczach odbiorcy komunikatu. Ozdobnikiem jest zatem 13 http://melanieandjustin.ca. Zasady projektowania grafiki doskonałej
21
zbędne podkreślenie nagłówka, ponowne wyróżnienie pogrubionego fontu poprzez sformatowanie go kursywą, umieszczenie obramowania wokół strony, stosowanie wypełnienia gradientowego w celach innych niż poprowadzenie wzroku odbiorcy we wskazanym kierunku, większość przypadków umieszczania w projektach cieniowania, wszelkie obrazy, które nie przenoszą konkretnej treści i z pewnością czwarty czy piąty krój pisma mający „ożywić nieco” projekt. Moda na umieszczanie rozbudowanej grafiki w nagłówku strony jest doskonałym przykładem ozdobnika. W projekcie szaty graficznej serwisów typu Underworld Magazines14 znajdziemy połączenie klasycznego układu gazetowego z intensywnym zdobnictwem w obszarze nagłówka:
Grafika nagłówka ma jedynie przyciągać wzrok odwiedzającego. Można podejrzewać, że pozostaje ona w związku z niektórymi wpisami na stronie (poświęconymi produktom Apple, Adobe, portalom społecznościowym itp.), lecz przede wszystkim jest czasową formą uatrakcyjnienia wyglądu serwisu, niezwiązaną mocniej z ogólnym projektem strony. Jeżeli jakiś element projektu nie służy wzmocnieniu ogólnego przekazu, należy uznać, że jest on zbędny i zapewne to on uniemożliwi całości przetrwanie próby czasu. „ Z a S ko C Z M N i e ! ”
Według Paula Ardena to najlepsza rada, jakiej może udzielić młodemu projektantowi kierownik artystyczny projektu. Proste i przekonujące słowa sprawią, że projektant skupi się na wywołaniu zaskoczenia u odbiorcy (przełożonego, klienta, współpracowników lub wręcz u siebie samego). Dzięki temu praca stanie się odporna na upływ czasu. Zaskoczenie nie wiąże się z wywoływaniem nadmiernego zamieszania wokół 14 http://www.underwoldmagazines.com (strona w dawnej postaci — przyp. tłum.). 22
Zasady projektowania grafiki doskonałej
projektu czy nagłaśniania go. Chodzi o wykreowanie czegoś, co zostanie zapamiętane ze względu na własną, immanentną wartość15. Przykłady można mnożyć w nieskończoność — pomarańczowe paski na okładkach klasycznych wydań Penguin Books, plakat filmu The Man With the Golden Arm, okładka magazynu Esquire przedstawiająca Muhammada Alego albo jeden z najnowszych projektów, The Pixel Blog16, na którym piękny rysunek stanowi integralną część układu strony głównej serwisu.
Te oraz inne prace doskonale ukazują, w jaki sposób wygląda projekt zrodzony z doskonałego pomysłu, i dowodzą przy tym, że ich jakość będzie sama bronić się przez lata. Oczywiście żaden z ponadczasowych projektów graficznych nie powstał wyłącznie po to, by budzić zachwyty przez lata po tym, jak zaschnie tusz na plakacie bądź przebrzmi kliknięcie wysyłające stronę na serwer. Odporność na upływ czasu wiąże się nierozerwalnie z ich podstawową funkcją — przekazywaniem pewnych idei w jasny i przemyślany sposób. Poniekąd jest pochodną niezwykłej wizji. Można nawet pokusić się o ujęcie tematu w prostym zdaniu — dobry projektant tworzy rozwiązania na potrzebę chwili, dzieła wielkiego projektanta przetrwają znacznie dłużej. Dobry projektant łączy umiejętnie popularne motywy, starając się umieścić ich tyle, by zadowolić klienta. Jednak choć w danej chwili projekt wydaje się dobry, po pewnym czasie straci na jakości. Jeżeli nie kryje się za nim doskonały pomysł, projekt jest z góry skazany na zapomnienie. W tym momencie pojawia się pytanie o etykę zawodową. Skoro poświęcamy całe lata na zgłębianie tajników naszego zawodu, dlaczego mielibyśmy godzić się na półśrodki chwilowych rozwiązań? Dlaczego oferować klientom coś, co nie jest prawdziwym projektem, coś, co z czasem straci wartość? Jeśli chcemy określać siebie mianem 15 P. Arden, Whatever You Think, Think the Opposite, Penguin Books 2006, s. 130. 16 http://www.thepixel.com/blog. Zasady projektowania grafiki doskonałej
23
zawodowców, nie wolno nam schodzić poniżej pewnego standardu, nie wolno nam tworzyć projektów nieprzemyślanych, pozbawionych polotu, mało interesujących czy takich, które po kilku latach staną się nieczytelne.
Względny minimalizm Minimalizm to nie jakiś tam styl z połowy lat dwudziestych XX w., z którego możemy czerpać do dziś. Minimalizm w żadnym razie nie jest „retro”. W zasadzie należałoby pojmować go w kategoriach filozofii umożliwiającej zrozumienie zasad projektowania i tworzenia dobrych prac. Postaramy się wyjaśnić to na przykładzie. Załóżmy, że każdy z elementów projektu miałby wartość 10 dolarów. Gdyby umieścić na stronie dziesięć elementów, osiągnęłaby ona wartość 100 dolarów17. Ludzie zakładają błędnie, że jeśli usuną ze strony pięć z dziesięciu elementów, wartość pozostałych wzrośnie do 20 dolarów za każdy (co znaczyłoby, że usunięcie połowy elementów ze strony podwoi wartość pozostałych). Pomysł ten zrodził się z hasła „mniej znaczy więcej”. Prawda zaś jest taka, że każdy z pozostałych elementów będzie nadal wart 10 dolarów. Minimalizm to nie „styl” i nie polega na usuwaniu zbędnych fragmentów projektu; tu od początku zakłada się wykorzystanie ograniczonej ich liczby. Co więcej, nie oznacza to automatycznego zwiększenia wartości każdego z elementów, tylko wzmocnienie jego wymowy. Zatem — tak, ograniczenie liczby elementów na stronie może prowadzić do zwiększenia wydźwięku całości i ułatwić odbiór, lecz na ten efekt trzeba zapracować. Obowiązek ten spada na projektanta, który musi wymyślić odpowiednio chwytliwą ideę projektu. Oznacza to, że wszystkie obrazy, jakie pojawiają się na stronie projektu, służą nie wypełnieniu pustej przestrzeni, lecz raczej mają pobudzać zmysły, stymulować wyobraźnię, a przede wszystkim prowadzić do z góry założonych wniosków. Stąd natomiast wynika, że użycie odpowiednich krojów pisma „po prostu nie wystarczy”, choć oczywiście dobrze dobrane fonty pozwalają podkreślić główną ideę projektu, ożywiają nieco pracę i przyciągają uwagę odbiorcy. Gdyby zsumować wartości elementów prawdziwie minimalistycznego projektu, wynik nie odpowiadałby wartości całej pracy. Należy pamiętać, że największą wartość w takim przypadku mają związki zachodzące pomiędzy poszczególnymi fragmentami pracy, ale hołdowanie tej zasadzie wymaga znajomości teorii i reguł projektowania. Nie obejdzie się także bez sporej dawki samodyscypliny i głębokiej wiary w możliwości takiej metody przekazywania treści. 17 Pojęcie „wartości elementu” zostało wprowadzone przez Marian Bantjes i odnosiło się do tematyki związanej z typografią. Pojawiło się po raz pierwszy w książce The Essential Principles of Graphic Design autorstwa Debbie Millman wydanej przez F+W Publications w 2008 r., s. 10. 24
Zasady projektowania grafiki doskonałej
Budowanie zależności Cała nasza sztuka polega na określeniu zależności. Cała. Projektowanie to zależności. Projektowanie to zależności łączące treść z formą… Masz okrągłe okulary. Twój kołnierzyk jest ukośny. To zależności. Twoje usta układają się w owal. Twój nos jest w przybliżeniu trójkątny — to właśnie projektowanie. Paul Rand18
Zależności pojawiają się pomiędzy każdymi dwoma elementami umieszczonymi w dowolnej przestrzeni — obrazem i jego podpisem, nagłówkiem i treścią, banerem a krawędzią strony. Im mniej elementów pojawi się w danej przestrzeni, tym bardziej na pierwszy plan wysuną się zależności pomiędzy nimi. Wszystkie więzi muszą być starannie zaplanowane, muszą pozostawać w temacie projektu i zaciekawiać. Należy natomiast wystrzegać się wszelkich ozdobników i elementów zbędnych, które zakłócą wizję zależności. Siła przekazu kryje się zarówno w zależnościach pojawiających się pomiędzy poszczególnymi częściami projektu, jak i we wkładzie każdego elementu w całość pracy. Zła decyzja dotycząca którejkolwiek z części projektu sprawi, że pozostałe — same w sobie w pełni wartościowe — zdecydowanie stracą. Z kolei jeden trafny pomysł zdoła zwiększyć wartość mniej istotnych fragmentów pracy. Zależności pomiędzy elementami projektu powstają na wielu różnych płaszczyznach. Niektóre dotyczą fizycznych właściwości strony, inne należy rozważać w kategoriach filozofii czy kultury. Trzeba zawsze przemyśleć starannie wszelkie abstrakcyjne powiązania między formą a treścią, formą a kanwą lub kanwą a odbiorcą. Uważamy, że trzy z nich zasługują na szczególną uwagę, ponieważ pozwalają budować więź pomiędzy formą a treścią. To kontrast, przestrzeń i napięcie.
kontrast Kontrast stał się podstawą stworzenia niejednego nieszablonowego projektu graficznego. Odpowiednio dobrany z łatwością prowadzi wzrok odbiorcy w wybrane punkty pracy bądź podkreśla wagę niektórych jej elementów. Można bez wahania stwierdzić, że kontrast ma niezliczone zastosowania w projektach graficznych. Gdy na stronie pojawia się tylko kilka elementów, dobry dobór kontrastu może zaważyć na ogólnym wydźwięku pracy. Najprostszą formą pracy z kontrastem jest stosowanie jasnych i ciemnych barw. Czarny tekst na białym tle to pierwszy nasuwający się przykład, ale kontrast może pojawiać się między rozmiarem użytych fontów (małe i duże), ich kształtem (szeryfowe i bezszeryfowe) czy wykorzystaniem koloru w nagłówkach a czernią i bielą 18 M. Kroeger, Paul Rand: Conversations with Students, Princeton Architectural Press 2008, s. 29 – 30. Zasady projektowania grafiki doskonałej
25
w tekście strony. Przykładem umiejętnego operowania kontrastem może być strona Jona Brousseau19:
Imponujący nagłówek wypisany czcionką o masywnych szeryfach kontrastuje wyraźnie ze znacznie mniejszym, bezszeryfowym krojem pisma użytym w tekście. Zbudowana w ten sposób zależność jest bardzo wyraźna. Kontrast w tekście nie jest jedynym, jakim możemy się posługiwać. Może pojawiać się on pomiędzy dowolnymi elementami kompozycji, a bardzo często wykorzystuje się go do zwiększenia ich wartości i atrakcyjności wizualnej. Oto kilka przykładów kontrastujących ze sobą rozwiązań:
• • • • • • • • • • •
ułożenie w pionie i poziomie, kształty kwadratowe i okrągłe, gładkie i chropowate, zamknięte i otwarte20, stare i nowe, znane i nieznane21, linie ciągłe i przerywane, porządne i nieporządne, barwne pola i kontury, rysunek odręczny i fotografia, uporządkowane i chaotyczne.
19 http://www.jonbrousseau.com. 20 Pierwsze przykłady pochodzą z Die neue Typographie Jana Tschicholda. Książka ta dostępna jest także w przekładzie angielskim: The New Typography, tłum. R. McLean, University of California Press 2006. 21 H. Steiner, „Thoughts on Paul Rand”, Essays on Design, Booth-Clibborn Editions 1997, s. 45 – 50. 26
Zasady projektowania grafiki doskonałej
Jeżeli szukasz przykładu kontrastów w minimalistycznym projekcie strony internetowej, odwiedź portfolio Adhama Dannawaya22. Na jednej stronie pojawia się kilka rodzajów kontrastów.
Znajdziesz tu zderzenie rysunku z fotografią, myślenia abstrakcyjnego z bardzo konkretnym, zestawienie intensywnych barw z (niemalże) szarym zdjęciem, a nawet porządek i chaos. Najważniejsze jednak, że wszystkie powiązania na zasadzie kontrastu służą konkretnemu celowi. Podkreślają dwie dziedziny zainteresowania Dannawaya — projektowanie i programowanie. Zastosowanie kontrastu było doskonałym wyborem. Dzięki temu autor projektu zdołał przekazać pewną ideę znacznie szybciej i skuteczniej, niż gdyby zrobił to słowami. W wyniku tego można było ograniczyć liczbę elementów projektu, co pozwoliło uzyskać ciekawy efekt minimalizmu.
Przestrzeń Przyjęło się mówić, że litera danego kroju jest nie tyle narysowana, ile wyciosana w przestrzeni negatywnej wokół niej. To założenie sprawdza się w przypadku większości form projektowych. Przestrzeń negatywna jest tak samo ważnym elementem projektu jak wszystko, co zostaje w niej umieszczone. Niewidzialna z definicji, może być wykorzystywana dzięki temu do osiągania spektakularnych efektów bez nadmiernego zwracania uwagi odbiorcy, co czyni ją doskonałym narzędziem do tworzenia projektów minimalistycznych. Przestrzeń pomaga tworzyć równowagę, definiuje skalę, a nawet buduje napięcie — czy to odstępem cienkim niczym włos, czy to przerwą o rozmiarach kanionu. Z każdym umieszczanym w projekcie symbolem zmienia się także kształt przestrzeni negatywnej oraz — konsekwentnie — ścieżka, po której przesuwa się wzrok odbiorcy. To samo dotyczy zmiany rozmiarów elementów projektu — każda modyfikacja wpływa na wagę przestrzeni oraz siłę jej przekazu. Przestrzeń negatywna jest 22 http://www.adhamdannaway.com. Zasady projektowania grafiki doskonałej
27
dynamiczna. Spójrz, w jak nieszablonowy sposób zabawiono się przestrzenią w projekcie strony agencji Academy23:
Mimo że na stronie pojawia się zaledwie kilka elementów, sposób wykorzystania przestrzeni w tym projekcie zadziwia i fascynuje. Logo studia zostało pocięte na fragmenty i choć w układzie strony brak jakichkolwiek linii podziału, przestrzeń negatywna nie pozostawia wątpliwości co do kształtu domyślnej siatki, zaprowadzając tym samym porządek w pozornym chaosie. Takie rozwiązanie zrywa z tradycyjnymi prawami czytania (z góry na dół) albo szybkiego przeglądania tekstu (na przykład zgodnie z regułą wzorca F). Abstrakcyjny kształt umieszczony nieco z prawej strony okna natychmiast ściąga wzrok oglądającego, a następnie odsyła go do logo w lewym górnym rogu przestrzeni, by później poprowadzić go przez poziome menu aż do tekstu wprowadzającego.
Napięcie W projektach graficznych wyróżniamy dwa rodzaje napięcia. Pierwszy charakteryzuje się tym, że po fazie narastania przychodzi chwila uwolnienia. Można uzyskać to na przykład odpowiednio dobraną fotografią — szokującą, zabawną lub po prostu dziwną, ale nigdy nie pozostawianą bez pointy. Pointę można wprowadzić odpowiednim tekstem, innym obrazem, czasami nawet kształtem, kolorem lub wyłącznie kontrastem. Istotne jest to, że wraz z pojawieniem się pointy znika całe napięcie. Odbiorca postawiony przed tak zaplanowanym projektem łączy poszczególne kropki. Napięcie wprowadza go w ideę projektu, rozluźnienie uwalnia, a wraz ze zrozumieniem pojawia się uczucie ulgi. W ten sposób zmusza się widza do wejścia w interakcję z oglądanym obrazem, a to przecież jeden z podstawowych celów, jakie przyświecają każdemu projektantowi. Spójrzmy teraz na przykład — stronę internetową firmy Y3K24: 23 http://www.weareacademy.com. 24 http://y3k.com.au (strona w dawnej postaci — przyp. tłum.). 28
Zasady projektowania grafiki doskonałej
Tu interakcja następuje w wyniku umiejętnego wywołania napięcia drugiego rodzaju. Pojawia się ono pomiędzy elementami strony, ale nie prowadzi do rozwiązania poprzez oczyszczającą ulgę. Podobnie jak miało to miejsce z przestrzenią negatywną, to poszczególne fragmenty projektu prowadzą wzrok oglądającego i definiują kompozycję całości. Pomimo swojej prostoty projekt wywołuje pożądane napięcie skupiające się przede wszystkim na pojedynczej, poprowadzonej ukośnie linii. Element ten pojawia się w takim miejscu strony i ma tak dobrany rozmiar, że natychmiast przyciąga uwagę odbiorcy i skłania go do zastanowienia się nad podziałem wzorzystej przestrzeni — nie na pół, lecz na dwie nierówne części. Odbiorca zostaje od razu wciągnięty w projekt i gdy nie znajduje odpowiedzi na pytanie o cel wprowadzenia podziału, zaczyna roztrząsać możliwe przyczyny umieszczenia linii na stronie. Kąt, pod jakim poprowadzono linię, podnosi dodatkowo napięcie, gdyż pozostaje w silnym kontraście do siatki będącej tłem całości. Przez to linia wydaje się nabierać jeszcze większego znaczenia, co tym bardziej skłania do poszukiwania odpowiedzi na pytanie o sens jej istnienia. Napięcie wprowadza odbiorcę przynajmniej na pierwszy stopień oddziaływania z projektem, otwierając tym samym furtkę do nawiązania silniejszej więzi — a wszystko za sprawą zwyczajnej linii. Na tym właśnie polega moc powiązań między elementami projektu. Przypominamy, że to ona stanowi właśnie sedno naszych rozważań. Rand stwierdził kiedyś, że sztuka polega właśnie na budowaniu odpowiednich zależności i że to właśnie powiązania pomiędzy elementami projektu stanowią o jego sile. Minimalizm jest probierzem pozwalającym testować kierunki rozwoju powiązań, badać ich możliwości i bawić się nimi. O zrozumieniu tej idei będziemy mogli powiedzieć dopiero wtedy, gdy przyjmiemy do wiadomości, że dla dobrego projektanta minimalizm jest stylem, a dla wielkiego oczywistością, którą osiąga się, definiując wszystkie więzy niezbędne w danym projekcie. Zasady projektowania grafiki doskonałej
29
Minimalizm w ujęciu stylu pracy przekazuje treści wynikające z samej istoty projektu. Minimalizm, z którym mamy do czynienia najczęściej, zapożycza pewne elementy, by ładnie obudować projekt. Prawdziwy minimalizm — wynik złożonych powiązań pomiędzy fragmentami grafiki — jest przyrodzoną cechą wszystkich wielkich projektów.
Przekazywanie treści obrazem Skoro opisaliśmy już, w jaki sposób przekazać treść w ograniczonej formie, warto zbadać teraz możliwości chyba najistotniejszego narzędzia w rękach każdego projektanta — obrazu. Nie każdy obraz wart jest tysiąca słów, ale z pewnością każdy z nich pozwala przekazać wiadomość szybciej i skuteczniej (czasami także w bardziej intrygujący sposób) niż zwykły tekst. Ustaliliśmy już, że podstawowym celem tworzenia grafiki użytkowej jest komunikowanie pewnych idei, zatem logiczne wydaje się budowanie języka projektu wokół fundamentu, jaki daje obraz. To coś, o czym powinien pamiętać każdy grafik. Obrazy potrafią przekazywać treść w dwójnasób. Przede wszystkim mogą przedstawiać pewne rzeczy wprost. Za tym stwierdzeniem nie kryje się żadna tajemnica — tego rodzaju obrazy przedstawiają jakąś osobę, miejsce bądź rzecz. Taki obraz ma przyciągać uwagę do konkretnego tematu, promować ideę, pobudzać do rozważań na jej temat lub stanowić jej krytykę. Typowym przykładem obrazu figuratywnego jest portret. Przyjrzyjmy się blogowi prowadzonemu przez projektantkę i przedsiębiorcę w jednej osobie — Sue Rutheford25:
Głównym punktem strony bloga jest fotografia autorki. To typowy przykład obrazu figuratywnego, ponieważ przedstawia konkretną osobę. U jej znajomych zdjęcie to natychmiast przywoła wspomnienia z nią związane, dla obcych będzie stanowić formę przedstawienia Sue. 25 http://www.justbcoz.co.za/headspace. 30
Zasady projektowania grafiki doskonałej
Technikę tę wykorzystuje się z powodzeniem we wszelkich rodzajach portfolio (prezentujących dotychczasowe dokonania właściciela) czy witrynach sklepów internetowych (gdzie umieszcza się zdjęcia towarów). Na przykład na stronie pracowni projektowej OnA26 znajdziemy zdjęcia modelek w sukienkach z kolekcji:
Odwiedzający stronę mogą na własne oczy przekonać się, jak prezentują się dokonania pracowni, i poznać szczegóły projektów. Dzięki temu każdy ma szansę wyrobić sobie zdanie na temat jakości i wartości prac OnA. Druga metoda polega na przekazywaniu pewnych tematów poprzez obrazy będące metaforą. Z takim rozwiązaniem mamy do czynienia, gdy obraz sugeruje konkretną ideę bez jednoczesnego przedstawienia jej dosłownie. To niebywale potężne narzędzie, zatem należy używać go celowo, z należną rozwagą. Niektóre metafory są jasne i oczywiste — tu przykładem może być rzucająca się w oczy żarówka, punkt centralny projektu portfolio BrightBulb27:
26 http://www.ona.com.co/web. 27 http://www.brightbulbstudio.com (strona w dawnej postaci — przyp. tłum.). Zasady projektowania grafiki doskonałej
31
Od pierwszej chwili wydaje się jasne, że żarówka jest tu metaforycznym przedstawieniem nowej wizji, ale na tym nie koniec. Po dokładniejszej obserwacji można zauważyć, że zamiast żarnika wewnątrz bańki umieszczono drzewo, co pozostaje w silnym związku z myślą przewodnią portfolio, które ma być miejscem, „gdzie pomysły wzrastają i promienieją”. W ten sposób grafik wzbogacił wizualny przekaz strony. Projekt witryny Drowned Studio28 to przykład bardziej abstrakcyjnej metafory. Obraz będący najważniejszym elementem projektu ma przywodzić na myśl tunel, a zastosowane w grafice barwy oraz kształty natychmiast kojarzą się nam z cyfrowym klimatem trylogii Matrix.
Stąd też wrażenie błyskotliwych wyobrażeń oraz kreatywności w dziedzinie sztuki cyfrowej, co można podsumować krótko — kinematografia. Skojarzenie jest umacniane pozostałymi elementami projektu, który w całości nawiązuje do stylu znanego z plakatów filmowych (te z kolei są kopalnią metafor). Niezależnie jednak od tego, czy mamy do czynienia ze sztuką figuratywną, abstrakcyjną lub ich mieszanką (przykładem może służyć strona internetowa Adhama Dannawaya przywoływana w omówieniu minimalizmu), główną rolą obrazu jest zawsze umacnianie przekazu, jaki ma nieść cały projekt. To prowadzi nas do konkluzji będącej najważniejszym wnioskiem wywodu poświęconego obrazom w projekcie graficznym — dobry projektant ozdabia stronę, wielki projektant syntetyzuje obrazem znaczenie. Dlatego zawsze, gdy sięgamy po ilustrację, niezależnie od jej kształtu, musimy zadbać o to, by wzmacniała przekaz projektu. W przeciwnym razie stanie się jedynie elementem dekoracyjnym.
28 http://www.drowned.fr (strona w dawnej postaci — przyp. tłum.). 32
Zasady projektowania grafiki doskonałej
Projektant zawsze pracuje w jednym tylko celu — ma przekazać konkretną myśl — zatem musi zadbać o to, by wszystkie części projektu współgrały ze sobą tak, by realizować to założenie. Każdy obraz ma znaczenie. Być może jest ono widoczne na pierwszy rzut oka, może skrywa się za metaforą budowaną kształtem, kolorem, abstrakcyjną ideą. Jeśli jednak nie przemyślimy go dokładnie, zamiast wzmocnić ilustracją przekaz projektu, osiągniemy przeciwny skutek — obraz zakłóci przekaz pracy, sugerując zupełnie inną myśl przewodnią.
Rola typografii Rolą typografii jest służyć treści. Robert Bringhurst29
Tymi słowami rozpoczyna się pierwszy rozdział książki The Elements of Typography autorstwa Roberta Bringhursta, uznawanej za wykładnię przez wszystkich zainteresowanych tą dziedziną. Bringhurst sugeruje z właściwą sobie elegancką prostotą, że krój pisma powinien służyć przede wszystkim prezentacji treści, a nie zaspokajać ambicje projektanta, jego klientów, odbiorcy albo podkreślać własną urodę. Dlatego też właściwie dobrany odzwierciedla ideę, która kryje się za projektem, i nigdy nie wprawia w niewłaściwy nastrój, nie kieruje w ślepą uliczkę ani nie przyciąga uwagi w stopniu większym, niż jest to konieczne.
Nie pomijajmy wagi słów Wiedza na temat typografii staje się niezbędna zawsze, gdy w projekcie pojawiają się umieszczone jedna obok drugiej litery. Nie ma wtedy znaczenia, czy rozważamy pracę, która pojawi się na kartce, pozostanie na zawsze w dokumencie OpenOffice czy będzie przeniesiona do okna przeglądarki internetowej. Nieważne, czy użytkownik ma doświadczenie na tym polu, nie liczą się intencje projektanta — wszelkie zmiany dotyczące skali oraz położenia tekstu zawsze wpływają na ogólny kształt projektu. Zawodowy projektant musi sam odpowiedzieć sobie na pytanie, jak poważnie podejdzie do zagadnienia pracy nad typografią. Dobry projektant rozumie, że decyzje, jakie podejmie w odniesieniu do tekstu, będą miały wpływ na ogólny odbiór jego pracy. Wielki projektant upewni się, że swoimi działaniami podkreśli dodatkowo przekaz projektu. Oliver Reichenstein stwierdził nie bez racji, że „95% informacji zamieszczanych w internecie to tekst”30. Dlatego my, projektanci, musimy wiedzieć, jak ob29 R. Bringhurst, The Elements od Typographic Style, 2005, s. 17. 30 O. Reichenstein, Web Design is 95% Typography, 19 października 2006, http://www.informationarchitects.jp/en/the-web-is-all-about-typography-period. Zasady projektowania grafiki doskonałej
33
chodzić się z tym największym z dostępnych nam narzędzi. Cechą charakterystyczną wielkich projektów jest stosowanie przemyślanych rozwiązań tak, by nie wykraczały poza zestaw określonych reguł. Wiemy już, że próby przekazywania treści za pomocą ograniczonych do minimum środków pozwalają osiągnąć imponujące efekty — typografia nie jest tu w żadnym razie wyjątkiem. Nikt nie rozmieszcza przecież zdjęć w przypadkowo wybranych miejscach projektu, dlaczego zatem zakładać, że słowa można profanować nieprzemyślanymi decyzjami dotyczącymi zastosowanych fontów. Krój pisma nie zdoła sam udźwignąć ciężaru odpowiedzialności za projekt. Nie można uznać, że praca nad typografią kończy się z chwilą zadeklarowania fontów dla głównej części strony w arkuszu CSS. Nie mniejsze znaczenie ma przecież rozmiar fontu, interlinia (odstęp między wierszami), długość wiersza, kolor tekstu bądź jego rozmieszczenie. W tak ważnych kwestiach nie można polegać na domyślnych ustawieniach. Aby wydobyć potencjał drzemiący w narzędziu, jakim jest typografia, trzeba gruntownie przemyśleć wszystkie jej aspekty i wykonać niemałą pracę.
Powiązania typograficzne Zanim projektant przystąpi do realizowania projektu, powinien najpierw postarać się zrozumieć dokładnie jego założenia i kryjącą się za nim ideę. Czasami wiąże się to z przeprowadzeniem szczegółowego wywiadu z klientem w celu dokładnego określenia jego wymagań, w innych przypadkach wymaga gruntownego przebudowania założeń projektu, tak by odpowiadały konkretnym potrzebom. Zawsze jednak pewien aspekt pracy nad projektem pozostaje stały — o charakterze projektu decyduje charakter użytego języka. Ta sama zasada obowiązywała w przypadku stosowania obrazów, dobierania koloru lub dowolnego innego elementu projektu, zatem nie ma powodu, by w przypadku wybierania kroju pisma miało być inaczej. Aby wypełniał on swoją rolę właściwie, musimy — na co zwraca nam uwagę Bringhurst — „odkryć zasady rządzące wyglądem pisma skryte w logice samej treści”. Różne kroje pisma wywołują odmienne wrażenia, dlatego niewłaściwy dobór fontów może zakłócić odbiór treści projektu. Spójrzmy na przykład — stronę firmy Bam Creative31. Wybuchowy charakter projektu podkreśla dobrze przemyślana grafika (jaskrawozielone tło uzupełnione barwami z palety skali szarości i bielą oraz niedający się pominąć wzrokiem rysunek bomby) i doskonale uzupełniające ją kroje pisma. Pogrubiony, bezszeryfowy font idealnie sprawdza się na tle współczesnej, prostej estetyki strony i nie kłóci się z energią, jaka bije od całości. Teraz wyobraź sobie ten sam projekt z delikatnym fontem szeryfowym — rozdźwięk burzyłby harmonię. Kształt projektu musi wypływać z sensu przekazywanych treści, musi pozostawać z nimi w zgodzie. 31 http://www.bam.com.au. 34
Zasady projektowania grafiki doskonałej
Gotowy projekt to miejsce, w którym forma spotyka się z treścią — tekst z oprawą graficzną. Połączenie to musi być przejrzyste, wyraźne, nie może pozostawiać miejsca na dociekania, jaka idea kryła się za projektem — ta musi być wyraźna. Tylko staranne planowanie i gruntowne zastanowienie się nad charakterem kroju pisma pozwoli Ci przekazać ją bez zakłóceń, w sposób niebudzący żadnych wątpliwości.
harmonia i równowaga Po przygotowaniu bloku tekstu nie możesz już ignorować jego roli w całym projekcie. Aby uhonorować ją należycie, musisz zapewnić przestrzeń dla tekstu, w której będzie mógł swobodnie oddychać, i zadbać o równowagę bloku i pozostałych elementów projektu. Właściwe umiejscowienie oraz odpowiednie prowadzenie wzroku odbiorcy podkreślają wymowę grafiki. Podobnie ma się sprawa bloku tekstu — właściwe położenie, czy to rozpatrywane w kontekście strony, czy to w odniesieniu do pozostałych elementów projektu, może znacznie uwydatnić przekaz treści umieszczonej w bloku. Aż nazbyt często spotyka się projekty, w których tekst zostaje wepchnięty w układ już po tym, jak ustali się rozkład kolumn i marginesów. Autorzy grafiki często zachowują się tak, jakby mieli do czynienia z płynem, który swobodnie wypełni dowolną przestrzeń, jaką da się mu do dyspozycji. A przecież w większości przypadków (jeśli nie w każdym) to właśnie tekst powinien być podstawą pracy nad układem strony. Akapity wypełnione długimi i nieczytelnymi terminami medycznymi nigdy nie będą prezentować się dobrze w wąskich kolumnach, a poezja będzie wyglądać nieciekawie umieszczona na całej szerokości strony. Jedną z pierwszych decyzji dotyczących szczegółów projektu jest bardzo często wybór czcionki. Położenia środkowej linii pisma oraz linii wydłużeń dolnych i górnych mają niebagatelne znaczenie dla określenia rozmiaru fontu oraz szerokości odstępu międzywierszowego, te z kolei określają wymiary marginesów (czyli pośrednio
Zasady projektowania grafiki doskonałej
35
szerokość kolumn). Oczywiście tak szczegółowa analiza nie jest konieczna w każdym projekcie (często jest wręcz niepożądana), ale warto mieć świadomość, że istnieje sprawdzony sposób określania wzajemnych zależności pomiędzy elementami projektu, tak by uzyskać harmonijnie wyglądającą całość. To, czy poszczególne rozmiary fontów będą harmonijnie do siebie pasować, zależy w dużej mierze od tego, na ile będziesz kierować się rozsądkiem i zmysłem praktycznym w czasie ich dobierania. Najlepiej jest pracować w zakresie typowej skali typograficznej, czyli korzystać z rozmiarów fontów odpowiadających czcionkom używanym od XVI wieku. Po tylu wiekach stosowania tej skali możemy stwierdzić, że wielokrotnie dowiodła ona swojej wartości. Wystarczy nieco zastanowić się nad projektem, utworzyć odpowiedni kontrast, a szybko okaże się, że grafika i wybrane fonty doskonale się uzupełniają.
Najistotniejsze w pracy nad stylem typografii projektu jest unikanie przesady. Linia pogrubionego tekstu jest wystarczającym wyróżnieniem nagłówka — nikt nie ominie go przypadkowo wzrokiem. Dlatego dodatkowe podkreślenie jest zupełnie zbędne, nie chodzi przecież o to, żeby nagłówek „atakował” nachalnie odbiorcę. Wystarczy lekka zmiana odcienia liter, by wyróżniły się one na tle pozostałego tekstu.
Przejrzystość Odbiorca nie powinien czuć się tak, jakby odczytywał słowa, które „przedstawiają” pewien zamysł. Słowa powinny przekazywać ideę, myśl przewodnia projektu musi z nich wypływać w sposób niezauważalny. Odbiorca powinien poznawać ją niepostrzeżenie, czytając tekst. Beatrice Warde wprowadziła nieznane dotąd porównanie. W swojej nowatorskiej pracy porównała typografię do kryształowego kielicha o przejrzystych ściankach, przez które bez trudu prześwieca wino komunikatu32. Przezroczyste ścianki kielicha pozwalają cieszyć się bez przeszkód bogatą barwą wina, podziwiać migoczącą powierzchnię płynu. Prawdziwy koneser tego trunku bezapelacyjnie doceni 32 B. Warde, The Crystal Goblet, or Printing Should Be Invisible, http://gmunch.home.pipeline.com/typo-L/misc/ward.htm. 36
Zasady projektowania grafiki doskonałej
umieszczenie go w naczyniu, które pozwala w pełni delektować się urodą napitku. Będzie to możliwe, „ponieważ naczynie zostało zaprojektowane tak, by jak najwięcej ujawniać, a nie ukrywać to, co w nim umieszczono”. Warde starała się forsować ideę, że krój pisma niczym kryształowy kielich powinien przestać przyciągać uwagę od momentu, gdy odbiorca zacznie analizować treść (teorię tę można z powodzeniem rozszerzyć na cały projekt). Nic, nawet sam projekt, nie powinno stawać na drodze do odebrania przekazu pracy. Obowiązkiem projektanta jest pielęgnowanie przejrzystej więzi, jaka tworzy się pomiędzy odbiorcą a myślą przewodnią projektu. Nic, również krój pisma, nie ma prawa jej zakłócić. Dobrze dobrany krój pisma powinien stać się katalizatorem, dzięki któremu idea projektu trafi do świadomości odbiorcy. Jednak aby proces ten miał szansę zajść, musimy nauczyć się, że myśl przewodnia projektu nie kryje się w znakach, które nazywamy literami i słowami. Samo przygotowanie gruntu, zapewnienie blokom tekstu przestrzeni czy odpowiednie dobranie kształtu nagłówków nie wystarczy. Pamiętaj, że strona i krój pisma są jedynie oknem, przez które powinna wyzierać główna idea projektu, oknem, które musimy zmontować. Przekaz powinien trafiać do przekonania bez żadnych wątpliwości. Odbiorca nie musi dostrzegać urody grafiki, ładnego kroju pisma bądź gładko płynących słów — ma docenić całość bez przeprowadzania jej analizy. Nawet jeśli estetyka projektu zwróci jego uwagę, odbiorca nie powinien poświęcać jej nic ponad przelotną myśl. Spośród wszystkich elementów projektu, z jakimi mamy do czynienia, w słowach kryje się największa moc, niejednokrotnie przewyższająca siłę przekazu obrazu czy koloru. Słowa zaszczepiają idee, zmieniają przebieg procesów chemicznych w naszym mózgu, tworzą obrazy w pamięci, ubarwiają wspomnienia i rodzą nowe wizje. Każdy projektant staje przed odpowiedzialnym zadaniem ubrania tych słów w kształt, nadania im ram, tak by niosły jak najwięcej treści.
kwestia roli Dobrze dobrany krój pisma staje się najwyrazistszy, gdy znajdzie się w przejrzystym środowisku. Starannie przygotowany blok tekstu w przestrzeni, która nie przytłacza go swoim charakterem, a nawet podkreśla jego wymowę, jest jedną z najwspanialszych rzeczy, jakie może osiągnąć projektant. Wypracowanie równowagi pomiędzy poszczególnymi elementami projektu to fascynująca praca — słowa muszą przyciągać uwagę, lecz nie tak bardzo, by odwracać ją od treści, bo przecież najważniejsza w projekcie jest myśl przewodnia. Całość powinna przypominać słuchowisko radiowe, gdzie liczy się przede wszystkim opowieść, a głos lektora jest jedynie narzędziem jej przedstawiania (choć oczywiście mającym ogromny wpływ na to, jak odbierzemy opowieść).
Zasady projektowania grafiki doskonałej
37
Krój pisma może odgrywać rolę niezależnego elementu graficznego lub być całkowicie podporządkowany przekazywaniu treści. Pierwszy rodzaj fontów spotyka się na stronach tytułowych, wprowadzeniach do obszerniejszych artykułów, reklamie czy plakatach. Ilustracje słowne są najlepszym dowodem na to, że typografia jest prawdziwą sztuką. Są jednocześnie źródłem opowieści i jej ozdobą — prawdziwą ucztą dla zmysłów. Doskonałym przykładem takiego wykorzystania różnych krojów pisma jest strona Elysium Burns33:
Patrząc na ten projekt, odnosi się wrażenie, jakby jego twórca stosował różne rodzaje krojów pisma z lekkością i wprawą malarza nakładającego warstwy farby na płótno. Słowa, które oczywiście kryją w sobie określone znaczenie, stają się dzięki szczegółowemu planowaniu czymś więcej. Oddziałują na siebie, tworzą nowe zależności krojów, stylów, położeń i kolorów. Razem budują niezwykły obraz będący dowodem mistrzostwa projektanta. Jak widać na wspomnianym przykładzie, reguły typografii podporządkowanej treści nie są zestawem sztywnych zasad — to bardziej wskazówki, z których niekoniecznie się korzysta. Historia projektowania grafiki użytkowej jest nieskończonym źródłem zasad, idei i teorii, które pozostają aktualne do dziś i które sprawdzają się na stronie internetowej równie dobrze, jak na kartce papieru. To, że je znasz, nie znaczy, że będziesz musiał ślepo się do nich stosować, jednak dobrze jest mieć świadomość, jak prezentują się sprawdzone przez wieki zasady zwiększające czytelność pracy, jej estetykę i siłę oddziaływania. Mając na uwadze to wszystko, dochodzimy do prostego, lecz jakże ważnego wniosku — dobry projekt zachwyci pięknymi krojami czcionek, doskonały projekt wykorzysta je w sposób przemyślany. 33 http://www.elysiumburns.com. 38
Zasady projektowania grafiki doskonałej
W blokach tekstu wielkich projektów można znaleźć delikatne, wyciszone, niemalże niewidzialne kroje pisma. Każde słowo wita przyjaźnie, zachęcając do dalszej lektury, ale nie przekracza subtelnej granicy dobrego smaku. Poszczególne słowa schodzą na dalszy plan, ustępując miejsca przekazowi, jaki z nich wypływa. I tylko poza większymi blokami tekstu perfekcyjna typografia pozwala sobie na krzykliwość, rozmach i niezwykłe piękno. Wtedy przyciąga uwagę i nadaje znaczeniu nowy wyraz — zarówno kształtem, stylem, położeniem i rozmiarem, jak i samymi słowami. Jednak w żadnym z opisywanych tu przypadków kroje pisma nie są stosowane wyłącznie na pokaz. Dogłębne przemyślenie problemu i świadome decyzje projektanta wystarczą, by spełniła się wizja Bringhursta.
Głos obrazu Stwierdziliśmy już, że projekty graficzne dysponują własnym językiem, dotąd jednak nie podkreśliliśmy, że każdy projekt również przemawia własnym głosem — głos ten nie jest niczym innym jak praktycznym wykorzystaniem języka przez autora projektu. Skoro zakładamy, że projekt przekazuje pewną ideę, możemy uznać, że używa do tego właśnie swojego głosu. Stawiając sprawę w ten sposób, powracamy do wielu idei, które omawialiśmy poprzednio. Głos nie jest czymś, co pojawia się w projekcie w sposób zamierzony. On zawsze jest obecny, zatem stajesz przed wyzwaniem, z którym boryka się każdy wokalista. Musisz nauczyć się panować nad głosem, naginać go do własnej woli. Przyjrzyjmy się przykładom. Postaraj się zwrócić uwagę na wkład głosu w przekaz każdego z projektów.
krzyk Krzyk musi być wysłuchany. W świecie przesyconym komunikatami starającymi się za wszelką cenę ściągnąć na siebie naszą uwagę donośny krzyk projektu ma szansę przebić się do naszej świadomości. Krzyk wybiera wyraziste kształty, które nie pozwalają przejść obok obojętnie. Strona agencji reklamowej Armitage34 krzyczy do nas z okna przeglądarki. Jej donośny głos przejawia się na kilka sposobów. Przede wszystkim znajdziemy tu odważne zestawienia kolorów. Jaskrawoniebieski i kanarkowożółty tworzą kontrast, który zapada w pamięć na długo (patrz rysunek na następnej stronie):
34 http://armitagedigital.co.uk/blog. Zasady projektowania grafiki doskonałej
39
Podobną rolę odgrywa doskonale przemyślany dobór krojów pisma. Wszystkie nagłówki zostały zapisane kapitalikami — przyjęło się uważać, że to graficzny odpowiednik krzyku. Poza tym rozmiar użytego fontu również zwraca uwagę i wreszcie nadano im odpowiednio ciężki styl. W idealnej harmonii te trzy cechy sprawiają, że strona wydaje się przytłaczać donośnym komunikatem. Ważniejsze jednak jest to, że efekt ten ma przede wszystkim podkreślić myśl przewodnią projektu. Armitage określa siebie „przodującą” agencją i akcentuje, że celuje w tworzeniu „uderzających projektów” — obydwa te wyrażenia znajdują odbicie w krzykliwym wyglądzie strony.
Delikatny Ale przecież nie każdy projekt musi obezwładniać krzykiem. Głos może być także miękki, cichy. Głośne okrzyki przyciągają uwagę natężeniem dźwięku, ciche głosy wolą polegać na dystyngowanym spokoju. Taki głos będzie czekał cierpliwie na odkrywcę, który doceni jakość i wagę przekazu kryjącego się w projekcie. Strona Keana Richmonda35 to doskonały przykład delikatnego projektu. Nie trzeba chyba podkreślać kontrastu pomiędzy nim a projektem Armitage. Miejsce intensywnych barw zajął niemalże monochromatyczny schemat, którego podstawą jest jasny beż, pozbawiony intensywności do tego stopnia, że wydaje się niemal szary. Uzupełnienie stanowią delikatne pastelowe barwy pojawiające się w obszarze nawigacji strony. Choć sam projekt tak bardzo odbiega od tego, co zaprezentowała strona Armitage, nie ma wątpliwości, że jego autor działał w równie przemyślany sposób. Richmond ogłasza swoje kompetencje znacznie mniej gromko, ocierając się wręcz o pomniejszanie własnych dokonań. Odwiedzających wita napis oznajmiający, że 35 http://www.keanrichmond.com. 40
Zasady projektowania grafiki doskonałej
trafili właśnie na stronę internetową, po którym pojawia się wtrącony na marginesie komunikat: „Ale pewnie już to zauważyliście”. Z kolei na stronie About (o mnie) znajdziemy informację: „Jak większość ludzi, mam problemy z pisaniem o sobie, ale co tam…”.
Mimo że strona internetowa stanowi prawdopodobnie główny kanał marketingowy projektanta, Richmond świadomie stara się nie traktować siebie zbyt poważnie, czemu daje wyraz zarówno w tekście, jak i doborze grafiki. Wybory, jakich dokonał w czasie prac nad stroną — paleta spokojnych barw bądź duże połacie przestrzeni negatywnej — wzmacniają jeszcze ten przekaz. Gdyby w projekcie strony pojawiły się jaskrawe barwy i mnóstwo szczegółów, efekt wywierany przez przekaz płynący z tekstu byłby znacznie mniej spektakularny.
Twórczy Kreatywność nie kojarzy się z głosem rozumianym dosłownie, ale z pewnością można powiązać ją z szerzej rozumianym głosem jako odbiciem tożsamości. Przecież to właśnie o jasno określoną tożsamość chodzi cały czas. Spójrzmy teraz, jakie techniki wykorzystał Joe Lifrieri, by jasno dać do zrozumienia, że kreatywność jest tym, co pragnie on obwieścić światu. Pora na stronę Hugs for Monsters36. Pierwsze, co nas uderza, to oryginalna nazwa witryny, potem wzrok pada na stronę główną serwisu. Nie sposób nie zauważyć bardzo szczegółowego ręcznego rysunku kipiącego żywymi barwami, pełnego naturalnych kształtów, i oczywiście nikt nie zdoła przejść obojętnie obok dziwacznego, jednookiego potwora, który wymiotuje twórczością. Nieważne, czy styl strony przypadnie Ci do gustu i jak zinterpretujesz witającą Cię grafikę — całość musi pozostawić silne wrażenie kreatywności. 36 http://hugsformonsters.com. Zasady projektowania grafiki doskonałej
41
Lifrieri, z zawodu grafik i projektant, stosuje te zabiegi w pełni świadomie, doskonale wiedząc, jaką wiadomość chce nam przekazać. Pozostałe podstrony są utrzymane w podobnym stylu. Na stronie portfolio znajdziemy cztery miniatury przedstawiające różne projekty. Całość ozdobiona jest ilustracją utrzymaną w stylu rysunku ze strony głównej. Podobne grafiki znajdziemy na stronie bloga oraz informacji o autorze. Znów nie sposób pominąć w tym omówieniu roli typografii. Tytuł strony oraz pozycje menu są zapisane odręcznym krojem pisma, który pojawia się także na umieszczonych w witrynie grafikach. Na szczęście Lifrieri ogranicza się do wykorzystania go w kilku ściśle określonych miejscach, a treść strony zapisuje elegancką czcionką bezszeryfową (w pięknej, ścieśnionej wersji w nagłówkach). To rozsądna decyzja. Sformatowanie wszystkich tytułów i podtytułów pismem odręcznym wpłynęłoby fatalnie na czytelność strony. Odręczne ilustracje oraz starannie dobrane kroje pisma wzmacniają wrażenie niezwykłej kreatywności tego projektu. To zapewne chciał osiągnąć autor. Znów możemy powiedzieć, że głos projektu doskonale wzmacnia myśl przewodnią pracy. Po zapoznaniu się z przykładami, z których jasno wynika, że głos strony potrafi podkreślić przekaz, możemy wysnuć kolejny wniosek — dobry projekt istnieje sam dla siebie, projekt wielki istnieje dla swojej treści (czy raczej dla jej znaczenia). Wybory, jakich dokonujemy w odniesieniu do kolorów, kroju pisma czy ilustracji, działają podobnie jak ton głosu, natężenie wydawanych dźwięków oraz modulacja głosu w rozmowie. Co więcej, elementy te będą oddziaływać na odbiorcę — czy tego chcesz, czy nie. Paleta barw zawsze ma wpływ na odbiór obrazu, a krój pisma definiuje znaczenie projektu poprzez swój styl, wyróżnienie, konotacje oraz kontekst. Dlatego należy zawsze mieć pełną świadomość wszystkiego, co pojawia się w projekcie. Żaden z jego elementów nie powinien być przypadkowy (a w każdym razie nie zupełnie przypadkowy), wszystkie czynniki powinny współgrać ze sobą,
42
Zasady projektowania grafiki doskonałej
by zbudować razem harmonię znaczenia. Cokolwiek będzie poniżej tej poprzeczki, wprowadzi fałsz do wydźwięku projektu i najprawdopodobniej znacznie zmniejszy wydźwięk pracy.
Wnioski Dobry projektant tworzy atrakcyjne prace, które będą spełniać oczekiwania klienta. Wielki projektant wychodzi poza tę granicę, stara się dotrzeć do sedna zagadnienia. Wielki projektant odwołuje się do idei, o których tu powiedziano, mogących zapewnić jego pracom ponadczasowość, nie wzdraga się przed minimalizmem, potrafi korzystać z obrazu i głosu pracy, tak by znaleźć dobrze przemyślane i logiczne rozwiązanie. Te same zasady, które obowiązują w tradycyjnej grafice użytkowej, znajdują zastosowanie w projektowaniu stron internetowych. Pośród całego zamieszania wokół użyteczności strony, łatwości nawigowania po niej, doświadczeń użytkownika, czystości kodu HTML czy CSS ginie gdzieś temat solidnie przygotowanego, starannego projektu graficznego. Bardzo często zbywa się go bezmyślnym powtarzaniem frazesów na temat trendów i powszechnie stosowanych rozwiązań. W efekcie dostajemy do rąk typową stronę internetową, która nie stanowi odpowiedzi na konkretnie postawiony problem, a jedynie wywołuje wrażenie bycia jedną z wielu stron WWW. Teraz powinieneś już wiedzieć, że takie podejście nie doprowadzi Cię do stworzenia dobrego projektu, nie wspominając już o pracach doskonałych. Oczywiście projektant musi poruszać się w obrębie pewnych granic — choćby ograniczeń modelu pudełkowego — lecz koniec końców każdy dobrze wykonany projekt obroni swoją pozycję i ukaże kryjące się za nim przemyślane decyzje, które stanowią oprawę dla treści i idei przekazywanych przez zawartość strony.
Lista lektur Oczywiście wszystkie rozważania o zrozumieniu języka projektu okażą się bezcelowe, jeśli nie damy Ci jakiegoś punktu odniesienia, nie wskażemy, gdzie możesz wsłuchać się najlepiej w jego barwę.
Typografia i kompozycja R. Bringhurst, The Elements of Typographic Style K. Elam, Geometry of Design: Studies in Proportion and Composition K. Elam, Grid Systems: Principles of Organizing Type K. Elam, Typographic Systems of Design Zasady projektowania grafiki doskonałej
43
A. Hofmann, Graphic Design Manual: Principles and Practice E. Lupton, Thinking With Type J. Müller-Brockmann, Grid Systems in Graphic Design (Rastersysteme für die visuelle Gestaltung) J. Müller-Brockmann, The Graphic Artist and His Design Problems E. Ruder, Typographie: A Manual of Design T. Samara, Making and Breaking the Grid: A Graphic Design Layout Workshop J. Tschichold, The New Typography W. Weingart, Wolfgang Weingart: My Way to Typography
historia P. Cramsie, The Story of Graphic Design: From the Invention of Writing to the Birth of Digital Design S. Heller, G. Ballance, Graphic Design History R. Hollis, Graphic Design: A Concise History R. Hollis, Swiss Graphic Design: The Origins and Growth of an International Style, 1920 – 1965 P.B. Meggs, A.W. Purvis, Meggs’ History of Graphic Design
Teorie, opinie, idee P. Arden, It’s Not How Good You Are, It’s How Good You Want to Be: The World’s Best Selling Book P. Arden, Whatever You Think, Think the Opposite M. Beirut, S. Heller, W. Drenttel, D.K. Holland i in. (red.), Looking Closer (tomy 1 – 5) J. Dewey, Art as Experience R. Hendel, On Book Design D. Millman, The Essential Principles of Graphic Design P. Rand, Paul Rand: A Designer’s Art A. Shaughnessy, How to Be a Graphic Designer Without Losing Your Soul
Ludzie C. Burke, Active Literature: Jan Tschichold and New Typography S. Heller, Paul Rand M. Kroeger, Paul Rand: Conversations with Students L. Müller, Josef Müller-Brockmann: Pioneer of Swiss Graphic Design P. Scher, Make It Bigger M. Vignelli, Vignelli From A to Z
44
Zasady projektowania grafiki doskonałej
o autorach Grafika użytkowa to coś więcej niż tylko ozdabianie. To przede wszystkim tworzenie przemyślanych i zamierzonych rozwiązań dla widocznych (zazwyczaj) zagadnień wizualnych. Matt Ward (1981) pochodzi z Ontario w Kanadzie, jest absolwentem filologii angielskiej. To projektant samouk, który skupia się przede wszystkim na pisaniu kodu stron, choć nie unika też niezbędnych rozwiązań serwerowych. Od prawie dziesięciu lat pracuje zdalnie, od czterech lat zajmuje się sprawami poligrafii. Jego ulubiony kolor to ten, który akurat pasuje. W czasie wolnym od pracy oraz zabawiania żony i córki lubi czytać, grać na gitarze oraz w gry komputerowe. Matt chciałby przekazać Czytelnikom jedno — nigdy, przenigdy nie przestawajcie się uczyć. Tylko ciągły rozwój pozwoli Wam osiągać coraz lepsze wyniki. Być może dziś nie jesteście tak dobrzy, jak byście tego chcieli, ale dopóki prezentujecie poziom wyższy niż wczoraj, możecie mówić o postępach! Byle do przodu. Trzeba uświadomić sobie, że proces tworzenia jest ważniejszy niż dzieło. Jest ono punktem zbiegu setek prostych decyzji oraz pomysłów i im lepiej powiążesz je ze sobą, tym lepszy będzie efekt. Alexander Charchar urodził się (1985) w Melbourne, w Australii. Ukończył Swinburne University of Technology i nadal poszerza swoją wiedzę. Alexander zajmuje się projektowaniem od dziesięciu lat, jego konikiem jest typografia; najchętniej pracuje nad projektami zrodzonymi z błyskotliwego pomysłu. Wolny czas spędza z żoną, jest właścicielem dwóch psów i zagorzałym miłośnikiem kina, muzyki i książek. Chciałby przekazać Czytelnikom, by w czasie prac nad projektami bawili się jak najlepiej, bo tylko w ten sposób można stworzyć coś naprawdę wielkiego.
Zasady projektowania grafiki doskonałej
45
Tematy poruszane w tym rozdziale: Dostrzeganie w projektach tego, co niewidoczne. Projektowanie zgodne z przebiegiem myśli użytkownika. Modele myślenia. Tłoczno czy przejrzyście? Wzory projektów i wskazówki dotyczące interfejsu.
W
dzisiejszych projektach liczą się szczegóły, czyli wszystkie te drobiazgi, które są ważne wyłącznie dla nas. Potrafimy spędzić nad jednym projektem całe miesiące czy nawet lata, poświęcając ten czas na wprowadzanie ledwie dostrzegalnych poprawek w sposobie wyświetlania tekstu lub starając się dostosować do wymagań innego działu albo klienta, który nie uwzględnił potrzeb użytkownika. Spójrzmy prawdzie w oczy — bywa, że cały świat zamyka się nam w jednej stronie internetowej bądź programie komputerowym. Doskonalenie projektów stanowi sens naszego istnienia. Oczywiście każdy z nas jest szczególnie dumny z pewnych wyjątkowo starannie dopracowanych detali projektu, a jako projektanci i twórcy aplikacji, z którymi pracują potem inni ludzie, najczęściej skupiamy się na poprawianiu walorów estetycznych tych programów. Czasami jednak skupiamy się na drobiazgach i umyka nam szerszy obraz. Często o nim zapominamy. Staje się dla nas niewidoczny. Nieraz nawet nie uświadamiamy sobie, że w projekcie czegoś brakuje, czegoś bardzo istotnego. Gdy projektujemy interfejs aplikacji, staramy się uwzględnić wszystko, co wiemy o użytkowniku, wykorzystać każdy fragment wiedzy na temat użyteczności programu i starannie opracować styl projektu. Jednak dopóki nie stwierdzimy, które z tych rozwiązań sprawdzają się w praktyce, będziemy błąkać się w ciemności i po omacku szukać przełącznika, który pozwoliłby rzucić nieco światła na nasz projekt. Bywa, że w ogóle nie zdajemy sobie sprawy z takiego stanu rzeczy — zbieramy pochwały od szefa, kolegów, nawet od klienta. Jeśli jednak oni też nie zdają sobie sprawy z niedociągnięć naszej pracy, wtedy takie pochwały są nic niewarte. Zatem dopóki nie nauczymy się dostrzegać tego, co niewidoczne w każdym projekcie, nigdy nie osiągniemy statusu wielkiego projektanta. Aby nauczyć się świadomie pracować nad tym, co niewidoczne w każdym projekcie, musimy zacząć spoglądać inaczej na świat wokół nas. Musimy dopuścić do siebie myśl, że to, czego nie widać, jest częścią projektu w takim samym stopniu, jak to, co widoczne. Projektowanie jest nieodłącznym elementem naszego życia, co dzień mamy z nim do czynienia, w każdej chwili jesteśmy wystawieni na jego wpływ. Książka, którą właśnie czytasz, została zaprojektowana zgodnie z pewnymi wytycznymi i określoną estetyką. Być może już przekartkowałeś ją pobieżnie, by zorientować się, jakich fontów w niej użyto, jakie pojawiają się kolory i jak rozmieszczono treść. Podejrzewamy jednak, że nie zwróciłeś baczniejszej uwagi na rozmiar kartki i sposób szycia, a przecież obydwa te szczegóły są niezwykle ważnymi elementami projektu, jakim jest każda książka.
48
Widoczne kontra niewidoczne
Dla mnie dobry projekt to taki, w którym projektowanie ograniczono do minimum. Dieter Ram
Próba zdefiniowania, czym jest projekt, jest z góry niemal skazana na porażkę, ponieważ ociera się o bardzo subiektywne doznania. Czasami jest to wyłącznie abstrakcyjna idea, czasami natomiast chodzi o coś tak namacalnego, jak wynik naszej pracy. Okazuje się zatem, że projekt jest pojęciem tak ogólnym, jak to tylko możliwe, a jego definicja pozostaje w ścisłym związku z dziedziną, w jakiej jest opracowywany. Przykładowo projektantka mody będzie brać pod uwagę właściwości tkaniny i postara się wyraźnie zaznaczyć swoją indywidualność na tle innych projektantów, natomiast projektant wnętrz postara się przede wszystkim stworzyć wygodne środowisko, które pozostanie w harmonii z gustem właściciela domu i jego upodobaniami37. Podstawy pracy nad widzialną warstwą projektu w programach typu Photoshop zostały omówione szczegółowo w wielu książkach i jeszcze większej liczbie artykułów dostępnych w internecie. Zgodnie z nimi projekt to w zasadzie wyłącznie to, co na nim widać, zatem projektowanie jest wizualnym środkiem przekazu ocierającym się mocno o sztukę. A przecież istnieją też niewidzialne formy projektowania i z pewnością można wymienić ich kilka. Weźmy na przykład kieszeń w jeansach. Ma określony kształt i wielkość. Nikt nie zastanawia się nad tymi sprawami, dopóki nie spróbuje schować w niej portfela, a kieszeń okazuje się za mała — a może portfel zbyt wielki. W takim przypadku od razu nasuwa się myśl, że z jakichś przyczyn jedna ze stron wyłamała się z powszechnie obowiązujących ram. Podobnie ma się sprawa projektowania aplikacji internetowych — nigdy nie zaczynamy (i słusznie!) zupełnie od zera. Zawsze odwołujemy się do pewnych wzorów, a to oznacza, że musimy dobrze znać ich ograniczenia. Tylko w ten sposób będziemy mogli opracować skuteczne rozwiązania i zadbać o wygodę pracy. Gdy pojawia się pokusa zejścia z dobrze znanej ścieżki, należy zastanowić się, na jakie konsekwencje narazimy tym samym użytkownika. Czy złamanie tej konkretnej zasady wywoła skutki na miarę zaprojektowania portfela, który nie pasuje do milionów jeansów na świecie? Poza tym jak przedstawia się kwestia estetyki niewidzialnych fragmentów projektu? W tym rozdziale spróbujemy określić punkt równowagi pomiędzy widocznymi i niewidocznymi częściami naszych prac. Osiągnięcie harmonii pozwoli nam tworzyć wygodne i pełne interfejsy stron oraz aplikacji internetowych.
37 J. Heskett, Toothpicks and Logos: Design in Everyday Life, Oxford University Press 2003. Widoczne kontra niewidoczne
49
Zobaczyć niewidoczne Dobrze zrealizowany projekt staje się niewidoczny. Dostrzegamy go wyłącznie wtedy, gdy wykonanie schodzi poniżej pewnego poziomu. Jared Spool
Wydaje się, że określanie projektu mianem „niewidocznego” kłóci się z samą jego naturą. Przecież projekty graficzne są potężnym medium wizualnym. Do tego każdy projekt, który pozwala użytkownikom na interakcję, jest znacznie bardziej złożony niż zwyczajna grafika. Interfejs aplikacji to coś więcej niż zwykły obraz — to narzędzie, którego ktoś będzie używał. Większość odwiedzających strony internetowe nie wchodzi tam, by zachwycać się projektem graficznym (chyba że są projektantami). Zazwyczaj mają określone oczekiwania i przyświecają im konkretne cele. Jeśli nie mogą zrealizować ich natychmiast — w przypadku strony jest to zaledwie kilka sekund — odchodzą. Dlatego projekt musi oferować prosty sposób uzyskiwania cennych informacji oraz wzbudzić zainteresowanie u odwiedzających, tak by zapragnęli pozostać w serwisie na dłużej i zgłębić jego tajniki38. Głównym problemem w tym przypadku jest niewłaściwe postrzeganie roli projektu — większość klientów zakłada,
Strona sklepu Burton Snowboards to przykład doskonałego rozwiązania. Poruszanie się po niej jest wygodne i sprawia dużo przyjemności, a sam układ nawigacji jest jasny i dobrze przemyślany. Wszystko — projekt i zawartość — buduje w znacznym stopniu markę firmy (http://global.burton.com) 38 A. Cooper, About Face 3: The Essentials od Interaction Design, Wiley 2007. 50
Widoczne kontra niewidoczne
że zadaniem projektanta jest opracowanie wyłącznie „wierzchniej” warstwy strony. Żądają, by projekt „przyciągał wzrok” i nic więcej. A przecież projekt sięga znacznie głębiej. Mówi się, że w projektach interaktywnych forma spotyka się z funkcjonalnością. Istota niewidocznych fragmentów projektu kryje się w obydwu jego aspektach — przemyślanym wyglądzie, który będzie czytelny dla użytkownika, oraz w działaniu w sposób intuicyjny dla człowieka. Aby zrozumieć ideę tego rodzaju projektowania, musimy poznać dzieje ewolucji człowieka. Słowo „intuicyjny” pojawia się bardzo często w kontekście interfejsów użytkownika — „To działanie nie jest intuicyjne” czy „Praca z tą aplikacją jest wyjątkowo intuicyjna”. Wypowiadając tego typu zdania, mamy zazwyczaj na myśli „łatwy do opanowania, przyjemny w obsłudze”. Stąd można wyprowadzić twierdzenie, że idealny interfejs to interfejs intuicyjny, a nawet niezauważalny. Chodzi o mechanizmy podobne do tych, które każą nam interpretować każde czerwone światło z sygnałem dźwiękowym jako formę alarmu ostrzegawczego. Oczywiście jego dokładne znaczenie będzie zależeć od kontekstu. Reguły projektowania zmieniały się razem z nami. Niegdyś polegaliśmy wyłącznie na własnym ciele, później zaczęliśmy wykorzystywać otaczające nas przedmioty. Weźmy czynność tak prostą jak picie wody. Początkowo nabieraliśmy ją w złączone w miskę dłonie. Z czasem odkryliśmy, że muszla ma podobny kształt, a do tego jest trwała i nie przepuszcza wody, więc korzystanie z niej stało się usprawnieniem. Jeszcze później zaczęliśmy zmieniać przedmioty, by odpowiadały naszym potrzebom. Zaczęliśmy projektować i wykonywać narzędzia, tak by pracowało się nimi wygodniej niż tym, co oferował nam otaczający świat. Tworzyliśmy nie tylko fizycznie, nie tylko przedmioty (projekty widzialne) — młotki czy dłuta — lecz także narzędzia abstrakcyjne (niewidoczne), na przykład język. Umiejętność przypisywania znaczeń dźwiękom i graficznym wyobrażeniom oraz zdolność wyrażania złożonych myśli to przykład jednego z ważniejszych dokonań rodzaju ludzkiego. To „narzędzie umysłu” pozwala nam przedstawiać idee, dzielić się wiedzą i zachowywać ją dla przyszłych pokoleń39. Na przestrzeni dziejów zatraciliśmy świadomość zmian zachodzących w różnego rodzaju projektach. Pisanie e-maili jest dla nas czynnością naturalną, której nie poświęcamy nawet chwili namysłu. Nie zastanawiamy się nad zasadami gramatyki, nad korzeniami używanych słów. Rozwój bardziej namacalnych projektów pozostaje równie niewidoczny. Mało kto, pijąc poranną kawę, zastanawia się nad kształtem uszka filiżanki czy właściwościami szkliwa. Nikt z nas nie rozważa tego projektu w kategoriach estetyki. Umieszczamy go niemalże poza pojęciami formy i funkcji. Filiżanka do kawy stała się przedmiotem tak powszechnym, że z łatwością przyj39 J. Heskett, Toothpicks and Logos: Design in Everyday Life, Oxford University Press 2003. Widoczne kontra niewidoczne
51
mujemy jej istnienie w tym kształcie od powstania świata. Zauważylibyśmy zmianę dopiero wtedy, gdyby dotknęła ona znanego nam wzoru — na przykład gdyby uszko zostało umieszczone przy filiżance „do góry nogami”. Nasze dzisiejsze pomysły staną się niewidzialne dla przyszłych pokoleń. Projektowanie na potrzeby internetu ma stosunkowo krótkie tradycje, proces wykształcania wygodnych aplikacji i stron dopiero się rozpoczął. Każdy projektant zajmujący się tą dziedziną czuje, że nadal działa na nowym polu, że na zlecenie klienta tworzy projekty nowe, oryginalne, że może wyróżnić je na tle innych dostępnych rozwiązań. To połączenie — brak dojrzałości branży, brak ścisłych wytycznych i często niezrozumienie istniejących wskazówek oraz naciski ze strony klientów, którzy żądają kreatywnych rozwiązań — bardzo często rodzi wyjątkowo kiepskie projekty. Niektóre z zasad stosowanych w czasie projektowania stron internetowych wywodzą się sprzed okresu tak wielkiej popularności rozwiązań sieciowych. Stosujemy rozwiązania typowe dla interakcji człowieka z komputerem (HCI — ang. human-computer interaction) czy grafiki użytkowej. Staramy się pamiętać o odczuciach użytkownika w czasie pracy z aplikacjami (UX — ang. user experience) i o jego oczekiwaniach względem pewnych wzorców zachowań. Skoro odkryliśmy niewidzialną warstwę każdego projektu, powinniśmy powrócić do rozważań nad warstwą widzialną. Projekty wywołujące reakcje emocjonalne i kształtujące zachowania różnią się niezaprzeczalnie od prac, które utrudniają życie użytkownika.
Twarzą w twarz z interfejsem Gdy spotykasz kogoś po raz pierwszy w życiu, starasz się wywrzeć jak najlepsze wrażenie. W przypadku aplikacji internetowej owo wrażenie jest jeszcze istotniejszym czynnikiem. Kilka pierwszych sekund badania interfejsu, kilka pierwszych minut kontaktu z aplikacją ma znaczący wpływ na ocenę programu i firmy go wydającej w oczach użytkownika. Większość przedsiębiorstw poświęca mnóstwo czasu i pieniędzy na zbudowanie marki i właściwej identyfikacji graficznej. Z czasem marka sama staje się majątkiem firmy i jej wyznacznikiem na tle znaków konkurencji. Wprawdzie powszechną praktyką jest umieszczanie znaków firmowych wszędzie, gdzie to jest możliwe, należy zawsze zastanowić się nad konsekwencjami, jakie pojawią się w dalszej przyszłości. Jeżeli umieszczenie w projekcie znaków graficznych firmy zaciemni interfejs i utrudni jego obsługę, należy z nich zrezygnować, ponieważ przyniosą one więcej szkód niż korzyści dla całej marki40. Sprawy powinny być tak proste, jak to możliwe, ale ani odrobinę bardziej. Albert Einstein 40 A. Cooper, About Face 3: The Essentials of Interaction Design, Wiley 2007. 52
Widoczne kontra niewidoczne
Jeżeli marzy Ci się interfejs, który nie będzie utrudniać użytkownikowi wykonywania jego zadań, nie zapominaj o prostocie — w ten sposób znacznie zwiększysz komfort pracy z aplikacją. Oczywiście prostota nie jest rozwiązaniem absolutnym. W czasie tworzenia projektu interfejsu czy podczas rozważań na temat komfortu pracy istotny jest sam użytkownik. Piękno zacytowanych wcześniej słów Einsteina kryje się w wyrażeniu „ale ani odrobinę bardziej”. Urządzenie, które będzie wyświetlać informacje o stanie zdrowia pacjenta, ma być czytelne dla lekarza, a nie uproszczone do granic możliwości wyłącznie w imię idei prostoty. Muszą znaleźć się na nim wszystkie niezbędne informacje, nawet jeśli będzie to oznaczać, że przeciętny człowiek uzna taki ekran za nieczytelny — ważne, by lekarz znalazł tam wszystko, czego może potrzebować. Czasami przecenia się prostotę. Ludzie chcą, by ich nabytki miały duże możliwości i oferowały wiele funkcji. Każdy z nas bez namysłu wybrałby szczegółowy pejzaż przedstawiający zachód słońca — kompozycję wielu barw, gry światła, cieni chmur — a nie zwykły obraz pustego nieba. W czasie zakupów szczegółowo porównujemy możliwości przedstawionych ofert, decydując się zazwyczaj na tę, która zawiera więcej interesujących nas opcji. W niektórych kulturach istnieje wręcz tendencja faworyzowania bardziej złożonych rozwiązań. Nie wszystko, co złożone, musi być jednocześnie nieczytelne. Czytelność rozwiązania oceni dopiero użytkownik, zazwyczaj poprzez pryzmat swojej wiedzy. Kokpit w samolocie nie zdeprymuje pilota, ale osobie postronnej wyda się nieczytelny i przytłaczający. Prostotę często myli się z łatwością używania. To, czy interfejs witryny zostanie uznany za prosty, czy skomplikowany, zależy przede wszystkim od użytkownika41. Próba osiągnięcia projektu, który byłby niewidoczny dla odbiorcy, nie oznacza, że należy pomijać aspekt wizualny prac (określany czasami mianem uczty dla oczu). Chodzi jedynie o zachowanie pewnego umiaru. Badania wykazały, że interfejsy atrakcyjniejsze dla oka są automatycznie postrzegane jako przystępniejsze w użyciu42. Zrozumienie potrzeb użytkownika i zorganizowanie jego przestrzeni pracy w taki sposób, by mógł łatwo osiągać zamierzone cele, jest bardzo ważne, warto jednak pamiętać, że wszystkie nasze wysiłki pójdą na marne, jeśli nie umieścimy tych błyskotliwych rozwiązań w przyjemnym dla oka otoczeniu. Projektowanie interfejsu wymaga zrozumienia wielu powiązanych ze sobą dziedzin, w tym także zasad dotyczących pracy z mediami wizualnymi. Prawdziwy profesjonalista zajmujący się projektowaniem czy sztukami wizualnymi powinien znać podstawy pracy z kolorem, zasady kompozycji i kontrastu, czyli wszystko to, co niezbędne, by pracować z obrazem. Warto też pamiętać, że choć i sztuka, i projektowanie odwołują się silnie do warstwy wizualnej pracy, tak napraw41 T. Harris, How Plasma Displays Work, http://electronics.howstuffworks.com/plasma-display.htm. 42 N. Tractinsky, Aesthetics and Apparent Usability: Empirically Assessing Cultural and Methodological Issues, , marzec 1997, http://www.sigchi.org/chi97/proceedings/paper/nt.htm. Widoczne kontra niewidoczne
53
dę nie mają ze sobą wiele wspólnego. Sztuka to przede wszystkim metoda wyrażania siebie i sposób na wywoływanie doznań estetycznych. Projektant musi pamiętać, że jego prace są adresowane do innych ludzi, zatem muszą przekazywać konkretne informacje lub odpowiadać na potrzeby użytkowników43. Zarówno graficy, jak i projektanci aplikacji internetowych wiedzą, w jaki sposób należy tworzyć witryny internetowe. Różni ich rodzaj przekazywanych w ten sposób idei. Grafik będzie starał się osiągnąć wskazany cel biznesowy, wywołując instynktowne reakcje odbiorcy i komunikując swoją pracą określony przekaz, natomiast programista skupi się na zbudowaniu programu czy strony w taki sposób, by wywołać u użytkownika potrzebę wykonania złożonych działań i zaprezentować mu strukturę aplikacji. Obydwa aspekty pracy nad projektem są niezmiernie ważne, zatem interfejs powinien stanowić połączenie rozwiązań promujących markę oraz ułatwiających użytkownikowi osiągnięcie wyznaczonych celów.
Strona główna serwisu Brooklyn Fare silnie promuje markę sklepu, co znajduje swoje odbicie w intensywnym wykorzystaniu określonych stylów oraz doborze ikonografii. Projektant zdołał osiągnąć wyznaczone cele marketingowe bez przytłaczania odbiorcy tym przekazem. Rozłożenie elementów na stronie nie pozostawia miejsca na wątpliwości, a wszystkie informacje, których mógłby potrzebować użytkownik, są łatwo dostępne. Wyraźne, niepozowane zdjęcie podkreśla wagę przywiązywaną do spraw ludzi (http://www.brooklynfare.com)
ewolucja zamiast rewolucji Rozmyślania na tematy związane z projektowaniem i tworzeniem stron internetowych i aplikacji zajmują nam wiele czasu. Policz, ile czasu poświęcasz dopracowaniu jednego tylko szczegółu projektu, i pomnóż go przez liczbę sprawdzonych ścieżek. 43 A. Cooper, About Face 3: The Essentials of Interaction Design, Wiley 2007. 54
Widoczne kontra niewidoczne
Między projektantem a jego dziełem bardzo szybko tworzy się niemalże intymna więź, szczególnie jeśli poświęca swoją uwagę jednemu projektowi przez kilka miesięcy czy nawet lat. To nic dziwnego ani nic złego, ale warto pamiętać, że tego rodzaju praca to tysiące godzin naszego życia. W tym czasie jesteśmy wystawieni na działanie różnych projektów spotykanych w galeriach, pozostajemy pod wpływem nowych technologii i rozwiązań naszej branży. To zupełnie naturalne, że z czasem zaczynamy szukać nowych pomysłów, nie bacząc na to, że ich wdrożenie może wymagać zmiany dotychczasowych koncepcji, zaprojektowania ich w inny sposób, dodania nowych możliwości albo wręcz opracowania całości od zera. Proces ten pojawia się zarówno w zespołach, jak i u projektantów pracujących samodzielnie. Wszystkie tak naturalne i logiczne dla nas zmiany są dla użytkownika prawdziwą rewolucją. Użytkownik ma zazwyczaj do czynienia z niewielkim fragmentem projektowanego programu lub serwisu. Nawet regularnie powracający goście spędzają na stronach internetowych zaledwie kilka minut podczas jednej wizyty. To daje zaledwie kilka godzin w skali roku.
Ponieważ serwis Veer został zaprojektowany z myślą o ludziach z branży, jego twórcy mogli pozwolić sobie na nowatorskie i inspirujące rozwiązania. Równie oczywiste jest położenie nacisku na możliwość wyszukiwania obrazów i fontów, gdyż to właśnie najczęściej sprowadza odwiedzających na stronę serwisu. Z czasem projekt osiągnął kształt, który łączy w sobie te dwa cele (http://www.veer.com)
Widoczne kontra niewidoczne
55
Co ważniejsze, odwiedzający nie otwierają strony internetowej z nadzieją ujrzenia nowego, pięknego projektu. Ich spojrzenie na grafikę różni się od naszego, ich myśli krążą wokół innych spraw, a siedzenie przed komputerem czy używanie swojego smartfona znajduje się daleko na liście ich codziennych zajęć. Wolą poświęcać swój czas rodzinie i przyjaciołom albo obejrzeć dobry film. Wchodząc na stronę, pragną zrealizować możliwie szybko i skutecznie z góry założony cel. Każdy projekt powinien być jedynie narzędziem w rękach użytkownika, a nie celem samym w sobie. Użytkownik lubi sprawdzone rozwiązania, ponieważ pozwalają mu dotrzeć do tego, czego szuka. Każde kolejne odwiedziny na stronie sprawiają, że porusza się po niej pewniej. Z każdym wejściem sam projekt przestaje być dla niego widoczny. Wystarczy zmienić odrobinę założenia projektu lub choćby jeden jego element, by przekonać się, jak bardzo użytkownicy nienawidzą zmian. Oczywiście nie znaczy to, że nie wolno nam nigdy zmieniać projektu strony. Z pewnością powinniśmy to zrobić, jeżeli okaże się, że praca z nią nastręcza wiele trudności. Jeżeli zostaniemy zasypani stosem skarg, reakcja stanie się niezbędna. Jeśli jednak zamierzasz wprowadzać zmiany, postaraj się, by projekt ewoluował spokojnie w ich kierunku, zamiast wprowadzać rewolucję. Zbuduj najpierw solidny, niezmienny fundament strony lub aplikacji i dopiero na tej podstawie rozwijaj koncepcję projektu. Zmiany są oczywiście nieuniknione. Strony internetowe i przedsiębiorstwa rozwijają się, a klienci zaczynają wymagać wprowadzania nowych możliwości. Istnieją dwa argumenty, które zawsze przemawiają za potrzebą natychmiastowego odświeżenia projektu:
• Niewielka liczba odwiedzin na stronie lub nieduża liczba użytkowników aplikacji mogą przemawiać za potrzebą dokonania gruntownej przebudowy w celu istotnego rozszerzenia grona odbiorców. Wprowadzone zmiany i tak uderzą w stosunkowo niewielką liczbę ludzi.
• Jeżeli ostatnia aktualizacja serwisu miała miejsce wiele lat wcześniej i wyraźnie odczuwa się brak rozwiązań, które w tym czasie stały się już standardem, to nic nie ustrzeże Cię przed wprowadzeniem zmian.
Projektuj zgodnie z tym, co myśli użytkownik Każdy z nas potrafi używać kuchenki gazowej, głównie dlatego, że od lat jesteśmy zaznajomieni z tym urządzeniem. Przez większość naszego życia kuchenka znajdowała się zasięgu naszych rąk. Widywaliśmy innych, jak używają tego narzędzia. Jej „interfejs” jest znajomy i logiczny, zatem korzystanie z kuchenki jest proste i intuicyjne. Najważniejsze jednak jest to, że sterowanie pracą tego urządzenia przebiega zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Przekręcenie kurka zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara zwiększa płomień, przekręcenie go w przeciwnym kierunku — zmniejsza. 56
Widoczne kontra niewidoczne
Oczywiście układ sterowania pracą kuchenki jest prosty, ale doskonale ilustruje mechanizm odpowiadający za to, że narzędzia, z których korzystamy na co dzień, stają się dla nas niewidoczne. Dobrze zaprojektowany interfejs pokrywa się z naszymi oczekiwaniami (nie kłóci się z modelem mentalnym). Wydaje się, że osiągnięcie takiego celu powinno być proste, lecz wystarczy przyjrzeć się programom i stronom internetowym, z którymi mamy do czynienia na co dzień, by przekonać się, jak wiele z nich trzyma się sztywno wytycznych modelu implementacji (nazywanego też czasami modelem systemowym). Takie aplikacje działają w sposób intuicyjny dla programisty, a nie dla użytkownika. To jedna z najczęstszych przyczyn frustracji użytkowników i w ostateczności główny powód odrzucania aplikacji. Właściciel telewizora plazmowego nie musi wiedzieć, że jego ekran składa się z tysięcy małych punktów fluorescencyjnych, które świecą z różnym natężeniem i w różnych kolorach w zależności od sygnału wideo44. Znajomość zasad działania telewizora nie wpływa na umiejętność posługiwania się nim. Oznacza to, że szczegóły konstrukcyjne urządzenia powinny zostać ukryte przed użytkownikiem. To właśnie rola projektanta. Powinien on opracować trzeci model, zwany przedstawianym (lub modelem projektanta).
W naszym przypadku modelem przedstawianym jest interfejs aplikacji. Znając z badań i testów opinie użytkowników, projektant może opracować odpowiednie rozwiązania. Celem projektu jest możliwie wierne odtworzenie mentalnego modelu strony internetowej lub aplikacji. Dzięki temu praca z nią stanie się znacznie przyjemniejsza i skuteczniejsza, a sam interfejs, dzięki zgodności z oczekiwaniami użytkownika, stanie się niewidoczną częścią zastosowanego rozwiązania.
Tłoczno czy przejrzyście? Skłonność do nadużywania różnorodnych stylów i technik projektowania zawsze prowadzi do opracowania zatłoczonego, zagmatwanego interfejsu. Każdy styl, jaki wpro44 D. Norman, Simplicity is Highly Overrated, w serwisie „jnd.org”, http://www.jnd.org/dn.mss/simplicity_is_highly_overrated.html. Widoczne kontra niewidoczne
57
wadzasz do projektu, powinien pełnić jasno określoną funkcję i współgrać z ogólnymi założeniami projektu strony bądź aplikacji. Styl interfejsu wiąże się bezpośrednio z rolą projektowanej aplikacji, przykładowo w programie o charakterze edukacyjnym czy rozrywkowym można pozwolić sobie na znacznie ciekawsze rozwiązania wizualne niż w edytorze tekstu. Należy przy tym uważać na stosowane rozwiązania interakcyjne, które lekkomyślnie stosowane mogą poważnie zaśmiecić układ interfejsu. Interfejs niewidoczny dla użytkownika charakteryzuje się przede wszystkim intuicyjnymi funkcjami (zgodnymi z modelem mentalnym użytkowników), ale także ograniczeniem do minimum działań niezbędnych do osiągnięcia założonego celu. Użytkownik niechętnie powita konieczność wykonania dodatkowych czynności czy wręcz wykonania działań zupełnie niezwiązanych z jego głównym zadaniem, a niezbędnych do osiągnięcia celu. Pozornie wydaje się, że uniknięcie tego rodzaju pułapki powinno być proste, jednak liczne przykłady stron internetowych i programów komputerowych wskazują na coś zupełnie przeciwnego. Bardzo często okazuje się, że te zbędne z punktu widzenia użytkownika kroki są nieodłączną częścią narzędzi, z jakich korzysta projektant. Warto pamiętać, że każde dodatkowe zadanie daje się we znaki użytkownikowi zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym45. Posłużmy się przykładem. Pasażer linii lotniczych chcący dostać się do Chicago musi przejść procedurę złożoną z wielu kroków, z których żaden nie przybliża go fizycznie do celu podróży. Musi stać w kolejce, przejść kontrolę bagażu, wybrać miejsce w samolocie, odebrać bilet, przejść kontrolę osobistą, procedurę wprowadzania na pokład i tak dalej. Przez cały ten czas nie zbliża się fizycznie ani trochę do Chicago. Gdyby chcieć oczyścić procedurę przelotu ze zbędnych kroków, należałoby umieścić pasażera w module żywcem wyjętym z filmu Mucha i przetransportować go do Chicago. Wszystkie utrudnienia i cały tłok określa się czasami mytem projektowym. Wszystko, co nie prowadzi bezpośrednio do osiągnięcia celu, jest zbędnym elementem projektu. Zadaniem projektanta jest połączyć dwa cele — zapewnić odpowiednią komunikację użytkownika z aplikacją przy jednoczesnym zachowaniu czystości projektu. Każdy, kto korzysta z komputera, wie, o co nam chodzi. System katalogów został zaprojektowany tak, by ułatwić użytkownikom zarządzanie plikami. Niestety, z czasem, gdy ich liczba rośnie, poszczególne pliki giną nam z oczu i bez narzędzi wyszukiwania nie jesteśmy w stanie wskazać ich położenia w systemie. Nawet dostęp do programów staje się utrudniony i bez paska narzędzi umieszczonego na dole ekranu czulibyśmy się zagubieni. Okazuje się, że pokonywanie kolejnych poziomów drzewa katalogów tylko po to, by otworzyć program, jest zbyt pracochłonne. 45 A. Cooper, About Face 3: The Essentials of Interaction Design, Wiley 2007. 58
Widoczne kontra niewidoczne
oczyszczanie interfejsu Bałagan w interfejsie (myto) może przyjmować różne postaci. Przyjrzyjmy się najczęściej spotykanym przypadłościom i zastanówmy się, jak wpływają na komfort pracy z aplikacją. P R Z e P ły W
Przepływ to ścieżka, którą pokonuje użytkownik, by wykonać określone zadanie w programie lub na stronie. W miarę możliwości nic nie powinno zakłócać przepływu. Na przykład nie żądaj od użytkownika zamykania okna z informacją, że plik został zapisany czy że wiadomość została wysłana, po każdym wykonaniu takiego działania. Wystarczy, że wyświetlisz tę informację w nakładce, która sama zniknie po krótkiej chwili. oDPoWieDNi TReNiNG
Użytkownik, który ma do czynienia z aplikacją po raz pierwszy, powinien zostać wprowadzony w tajniki pracy z nią stopniowo. Proces ten określa się czasami mianem wdrażania. Dobrze zaplanowane rozwiązania mogą przeprowadzić użytkownika przez najważniejsze etapy pracy z aplikacją, lecz jeśli przeciągniesz trening ponad miarę, zamiast ułatwić pracę z programem, stanie się on jedynie przyczyną frustracji osoby, która zna już względnie program i nie potrzebuje dalszej pomocy tego typu. Dlatego zawsze należy zadbać o mechanizm wyłączania trybu szkoleniowego. Pamiętaj, że żaden żółtodziób nie pozostaje nim wiecznie. R a Z W Z U P e ł N o ś C i W yS Ta R C Z y
Jeśli tylko możesz tego uniknąć, nie zmuszaj użytkownika do powtarzania wykonywanych czynności. Na przykład ogranicz wprowadzanie adresu do jednego formularza. Jeśli adres będzie Ci potrzebny dalej w części aplikacji odpowiedzialnej za obciążanie rachunku, skorzystaj z wprowadzonych poprzednio danych. Coraz częściej spotyka się rozwiązanie pozwalające użytkownikowi pozostać zalogowanym w serwisie przez jakiś czas (najczęściej jest to pole wyboru „Zapamiętaj mnie”), dzięki czemu nie musi on co chwilę podawać swojego imienia czy nazwy konta. P R Z e J R Z yS Ta N aW i G aC J a
Stosowanie ikon, które wyjaśniałyby abstrakcyjne idee kryjące się za różnymi narzędziami dostępnymi na stronie, to doskonała metoda odwoływania się do sposobu myślenia użytkownika. Jednak należy zachować przy tym daleko idącą ostrożność, ponieważ znaczenie danej ikony może zmieniać się w zależności od kręgu kulturowego, a czasami budzić wątpliwości nawet wewnątrz jednej kultury. Na przykład czy ikona ołówka będzie symbolem pisania nowej wiadomości, czy edytowania starej?
Widoczne kontra niewidoczne
59
Użytkownicy powinni móc bez trudu zrozumieć, za co odpowiada dany przycisk i co stanie się, gdy go użyją. Jeśli wizualna lub symboliczna więź pomiędzy przyciskiem a jego możliwościami nie jest odpowiednio wyraźna, wspomniany wcześniej przepływ ulega zakłóceniu. W takim przypadku użytkownik będzie musiał przeprowadzić eksperyment, by dowiedzieć się, do czego służy dany przycisk. Załóżmy, że użytkownik przegląda wpisy na blogu. W pewnym momencie dociera do odnośników nawigacji — nazwanych „Dalej/Poprzednie” albo „Dalej/Wstecz”. „Poprzednie” może odnosić się do poprzednich stron, na których był, niekoniecznie do dodanych wcześniej wpisów. Tutaj rozsądniej byłoby skorzystać z opisu „Starsze/Nowsze”. N i e P o Z W ó L LU D Z i o M B ł ą D Z i ć
Zadbaj o odpowiednią nawigację na stronie i właściwe znaki orientacyjne dla użytkowników. W aplikacjach komputerowych spodziewamy się menu oraz nawigacji na górze okna programu. To właśnie menu nawigacyjne pozwala użytkownikom określić, gdzie się znajdują i co mogą osiągnąć. W przypadku witryny internetowej sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, ponieważ wszystkie jej strony wyglądają identycznie. Umieść na każdej z nich oznaczenia, dzięki którym użytkownik będzie wiedział, w której części serwisu znajduje się w danym momencie. UPRość STRUkTURę
Większość interfejsów, z którymi mamy do czynienia w dzisiejszych czasach, jest stosunkowo prosta — rezygnuje się z wielostopniowej hierarchii na rzecz jednego poziomu. Samochody przyzwyczaiły nas do przejrzystego układu kierowniczego. Szafy na dokumenty mają tylko jeden poziom katalogowania. W przypadku stron internetowych i aplikacji łatwo wpaść w pułapkę zagnieżdżonych poziomów systemu nawigacji — rozwijanych menu oraz odnośników niższego rzędu, które z łatwością wprowadzą użytkownika w głąb systemu. Programiści lubią stosować menu w postaci drzewa odnośników, lecz takie rozwiązanie tworzy zbędny tłok i jest odzwierciedleniem procesu powstawania projektu, a nie odbiciem sposobu myślenia użytkownika. Staraj się unikać umieszczania treści czy narzędzi sterowania serwisem głęboko w jego wnętrzu, by nie zmuszać użytkownika do żmudnego przebijania się przez układ nawigacji. Jeśli nie musisz, nie udostępniaj zaawansowanych opcji, z których skorzysta i tak tylko nieliczny odsetek wysoce wyspecjalizowanych użytkowników. PoD Ręką
Elementy nawigacyjne, informacje oraz najczęściej używane narzędzia powinny znaleźć się w odpowiednich miejscach ekranu. Funkcje, z których korzysta się sporadycznie, powinny trafić głębiej, by nie zaśmiecać interfejsu. Pamiętaj jednak, by nie
60
Widoczne kontra niewidoczne
usuwać ich całkowicie. Ta zasada projektowania wiąże się z dwoma ważnymi koncepcjami budowy interfejsu:
• „Sąsiadujące przestrzennie” elementy strony zostają umieszczone na jednym ekranie. Takie rozwiązanie daje użytkownikowi natychmiastowy dostęp do wszystkich potrzebnych informacji oraz często używanych narzędzi. Jednocześnie rozwiązanie to pozwala uniknąć przechodzenia pomiędzy ekranami, czyli pozwala uprościć interfejs.
• „Zamrożone w czasie” elementy zostają rozmieszczone na kilku warstwach przypominających układem kolejne strony w książce. Ponieważ ścieżka nawigacji jest wyjątkowo prosta, użytkownik ma niewielkie szanse popełnienia błędu w czasie wybierania opcji. Dodatkową zaletą tego rozwiązania jest uzyskanie większej przestrzeni dla jednej opcji.
Zastanów się spokojnie nad zaproponowanymi tu rozwiązaniami. Jeśli nie przedstawisz wystarczająco jasno funkcji nawigacji i sterowania serwisem lub umieścisz jego zawartość na zbyt wielu warstwach, znacznie wydłużysz czas potrzebny na dotarcie do wybranego fragmentu strony i narazisz użytkownika na większy wysiłek. Zagadnienia te stają się szczególnie istotne w przypadku opracowywania rozwiązań z myślą o telefonach komórkowych. W takim przypadku lepiej jest umieszczać informacje sąsiadująco przestrzennie, niż zamrażać je w czasie, gdyż to drugie rozwiązanie rodzi poważne ryzyko zagubienia się użytkownika w gąszczu kolejnych ekranów46.
Wzorce projektowania Całe nasze życie to wzorce. Wzorce występujące w naturze pozwalały ludziom polować, uprawiać rolę, w efekcie umożliwiając przetrwanie. Dziś już ich nie dostrzegamy, lecz nadal są obecne. To one definiują nasze przewidywania. Gdy słyszymy grzmot, spodziewamy się burzy. Idąc dalej tym tokiem myślenia, można stwierdzić, że aplikacja, która cieszy się opinią intuicyjnej, została zaprojektowana z uwzględ46 E. Tufte, iPhone Interface Design, http://www.edwardtufte.com/bboard/q-and-a-fetch-msg?msg_id=00036T. Widoczne kontra niewidoczne
61
nieniem odpowiednich wzorców. Dzięki wzorcom można przekazać użytkownikowi nawet bardziej złożone idee bez potrzeby wyjaśniania wszystkiego od podstaw. To one umożliwiają nam przewidywanie i pozwalają na świadome zachowania. One odróżniają przemyślane projekty od wizualnego szumu47. To, w czym nie dostrzegamy wzorców, wzajemnych powiązań, planowania, nie niesie ze sobą żadnego znaczenia. John Kouwenhoven
Pierwsze chwile pracy nad projektem zawsze rodzą pokusę opracowania czegoś niezwykle oryginalnego, twórczego do granic możliwości. Nasi klienci chcą wybijać się na tle konkurencji, lecz często będą skłaniać się ku rozwiązaniom, jakie stosują ich najwięksi rywale. Wszelkie próby prześcignięcia innego produktu poprzez dodanie nowych funkcji do naszego, poprzez zastosowanie bardziej widowiskowego projektu rodzą się z potrzeby dogodzenia zleceniodawcy i często odbywają się kosztem użytkownika. Tworząc nowe projekty, powinniśmy brać pod uwagę nie tylko cele przyświecające naszemu klientowi, lecz także potrzeby użytkowników. Dopiero wtedy będziemy gotowi do rozpoczęcia poszukiwań najlepszego rozwiązania. Nie powinniśmy rozpoczynać pracy od zera, lecz starać się czerpać ze zbiorowej świadomości odbiorców. Przeciętna aplikacja daje się zawsze przypisać do jednej z ściśle określonych kategorii (według ujęcia przedstawionego przez Billa Scotta i Theresę Neil w książce Designing Web Interfaces: Principles and Patterns for Rich Interactions48).
kreacja „To wzorzec, z którego należy korzystać, gdy chcesz dać ludziom narzędzie pozwalające tworzyć nową treść strony lub modyfikować już istniejącą. Model ten sprawdzi się w serwisach blogowych, zawierających ilustracje, fragmenty kodu, w aplikacjach pozwalających edytować zdjęcia czy tworzyć wykresy”.
Przetwarzanie „To rozwiązanie powinno być stosowane zawsze, gdy użytkownik musi wprowadzać dane w sposób uporządkowany. Sprawdzi się w czasie konfigurowania programów i urządzeń, przeprowadzania instalacji, w formularzach rejestracyjnych, formularzach pozwalających obliczać podatki, w formularzu podliczającym zakupy bądź w rezerwowaniu biletów”. 47 M. Macnab, Decoding Design: Understanding and using Symbols in Visual Communication, How Design Books 2008. 48 B. Scott, T. Neil, Designing Web Interfaces: Principles and Patterns for Rich Interactions, O’Reilly Media 2009. 62
Widoczne kontra niewidoczne
informowanie „Rozwiązanie właściwe dla wszystkich aplikacji wymagających przeglądania danych, porównywania ich lub analizowania. Przykładami mogą być mapy, czytniki wiadomości, panele sterowania, odtwarzacze mediów, sklepy internetowe itp.”. Rysunek umieszczony po prawej stronie przedstawia schematy wzorców spotykanych najczęściej w internecie. Doświadczenie uczy nas, że to właśnie one sprawdzają się najlepiej, gdy trzeba zaprezentować dane czy przedstawić możliwości programu. Wzorce te odcisnęły się tak mocno w naszych umy- Dzięki uprzejmości Theresy Neil, współautorki „Designing Web słach, że dziś ich obecność Interfaces”, O’Reilly Media 2009 jest dla nas równie naturalna, jak wzorce powielane w naturze albo znaki drogowe. Niewykluczone, że przyszli użytkownicy Twoich aplikacji od lat używają programów, w których zastosowano te rozwiązania. Schematy te to wzorce podstawowych układów strony. Z powodzeniem mogą stanowić punkt wyjścia do prac nad dowolnym projektem. Gdy zrozumiemy zadania, jakie chce wykonać użytkownik, i cele, jakie sobie stawia, będziemy mogli wybrać odpowiedni wzorzec już na samym początku prac nad projektem. Takie podejście ogranicza nasze możliwości do stosowania powszechnie rozpoznawalnych wzorów. Jeżeli projektujesz portal dla aplikacji sieciowej, każde odstępstwo od ogólnie akceptowanych form może stać się przyczyną klęski marketingowej tej aplikacji. Oczywiście nie znaczy to, że wszystkie portale muszą wyglądać identycznie, ale warto trzymać się rozwiązań znanych użytkownikom. W ograniczeniach kryje się prawdziwa potęga. Ograniczenia umożliwiają nam, projektantom, koncentrowanie się na Widoczne kontra niewidoczne
63
istocie projektu i chronią nas przed umieszczaniem w nim zbyt wielu opcji. Dobranie odpowiedniego wzorca pozwala skupić się na dopracowaniu szczegółów i daje możliwość poświęcenia swojej uwagi na wykonanie projektu możliwie najlepszego dla użytkownika.
Strona StackExchange została zbudowana na bazie modelu przeglądania przedstawionego schematycznie na rysunku ze strony 65. Taki wzorzec doskonale odpowiada prezentowanej za jego pomocą treści (http:// webapps. stackexchange.com)
Urzeczywistnianie projektu Ostatnio modne jest tworzenie hiperrealistycznych interfejsów, a czasami wręcz dbanie o to, by poszczególne elementy działały w sposób możliwie bliski ich rzeczywistym odpowiednikom. Przedsiębiorstwa takie jak Apple nie tylko stosują tego typu rozwiązania we własnych aplikacjach, lecz także zalecają używanie ich wszystkim, którzy tworzą projekty z myślą o ich urządzeniach (na przykład iPad)49. Wykorzystywanie metafor w interfejsie użytkownika pozwala osobie obsługującej aplikację czy urządzenie szybciej opanować zasady pracy. Najsłynniejszą metaforą, jaka pojawiła się w komputerze, jest pulpit systemu. Po raz pierwszy zastosowano go w komputerach Apple Macintosh, których graficzny interfejs użytkownika (GUI) był wzorowany na wczesnych, z połowy lat siedemdziesiątych, projektach firmy Xerox. Ikony katalogów — teczki — kosz na śmieci czy pliki kartek papieru były tak znanymi z codziennego życia obrazami, że użytkownicy bez trudu pojęli ich przeznaczenie, gdy pojawiły się w komputerze. Były znacznie bardziej intuicyjne niż polecenia, którymi sprawnie posługiwali się jedynie zaawansowani użytkownicy komputerów. Przeciętny 49 Apple, Apple Human Interface Guidelines, http://developer.apple.com/library/ios/#documentation/General/Conceptual/iPadHIG/iPadHIG.pdf. 64
Widoczne kontra niewidoczne
człowiek doskonale wiedział, do czego służy kosz na śmieci, więc logicznie zakładał, że aplikacja oznaczona taką ikoną będzie odgrywać podobną rolę w komputerze50. Dodatkową zaletą stosowania tekstur i kształtów znanych nam z życia jest uatrakcyjnienie pracy z aplikacją, która sama w sobie nie daje specjalnej rozrywki. Przykładowo dodanie obramowania imitującego skórę oraz graficznego szwu mogłoby znacznie uatrakcyjnić zwykły notatnik znany z wielu systemów operacyjnych. Takie działania zazwyczaj zwiększają też sprzedaż produktu. Interfejs jest bardzo często jedynym „opakowaniem”, z jakim ma do czynienia użytkownik szukający dla siebie odpowiedniej aplikacji. Gdyby kazać mu wybierać spośród kilku dostępnych na rynku programów, niewykluczone, że zdecydowałby się właśnie na ten, który najbardziej przypomina mu notatniki widywane na żywo, ten, który szczegółowo ozdobiono. Aplikacje w dzisiejszych czasach nie tylko wyglądają realistycznie, lecz także zachowują się jak znane nam przedmioty. Jeżeli jakiś program imituje swoim wyglądem przedmiot z naszego otoczenia, to w naturalny sposób oczekujemy, że będzie zachowywać się podobnie. Dla użytkownika, który korzysta z przypominającego książkę czytnika (na przykład eReader) i muśnięciem palcami po ekranie przewraca kolejne karty, zagięcie „strony” i jej ruch na ekranie są czymś zupełnie naturalnym. Użytkownik wie przecież, w jaki sposób „działa” prawdziwa książka, więc bez trudu przenosi
Flipboard to aplikacja przeznaczona dla urządzeń typu iPad. Pozwala zmienić wygląd stron portali społecznościowych (Facebook, Twitter itp.) w układ przypominający kolorowe czasopismo. Znajomy układ elementów ułatwia nawigację, a metaforyczne odwracanie strony powoduje uruchomienie ciekawie wyglądającej animacji (http://www.flipboard.com) 50 http://en.wikipedia.org/wiki/Graphical_user_interface. Widoczne kontra niewidoczne
65
swoje zachowania na pracę z aplikacją. Interfejs programu staje się dla niego niewidoczny, ponieważ wiedza na temat konstrukcji książki jest głęboko zakorzeniona w jego umyśle. Niestety, te same metafory bywają źródłem wielu problemów. Niejednokrotnie okazuje się, że mocno ograniczają możliwości aplikacji, gdy ta stanie się tylko nieco bardziej skomplikowana. Musisz liczyć się z tym, że wybierając określoną metaforę, skazujesz się jednocześnie na tworzenie dziwnych funkcji strony czy aplikacji, wynikających właśnie z charakteru przenośni, z której skorzystałeś. Jeżeli na przykład zawartość prezentowana w interfejsie udającym strony książki rozrośnie się zbytnio, będziesz musiał umieścić na bokach tych stron paski przewijania, co zupełnie nie pokrywa się z naszym wyobrażeniem o książkach, a tym samym niszczy metaforyczny układ interfejsu51. Bardzo szczegółowe, wyraźne tekstury i daleko posunięty realizm mogą sprawić, że interfejs przestanie być czytelny, a użytkownik będzie musiał zastanawiać się, które z elementów strony lub aplikacji są aktywne i co zrobić, by osiągnąć zamierzony cel.
Writer to edytor tekstu przeznaczony dla urządzeń iPad. Autorzy aplikacji zrezygnowali w niej z wielu stosowanych powszechnie metafor i daleko posuniętego realizmu, wychodząc z założenia, że odwraca on uwagę użytkownika od pisania. Z programu usunięto popularne w innych tego typu aplikacjach funkcje, takie jak sprawdzanie pisowni, zmiana kroju pisma czy jego rozmiaru, uznając, że rozpraszają one uwagę osoby piszącej. W efekcie otrzymaliśmy elegancki i wydajny interfejs (http://informationarchitects.ch)
51 O. Reichenstein, Designing for iPad: Reality Check, 12 czerwca 2010, http://www.informationarchitects.jp/en/designing-for-ipad-reality-check. 66
Widoczne kontra niewidoczne
O interaktywnych elementach strony, które użytkownik potrafi wskazać bez większych trudności, mówi się, że mają wysoką afordancję52. Przeciętny internauta bądź użytkownik aplikacji komputerowych wie, jaką funkcję pełni przycisk. Projektując interfejs, możemy dać mu do zrozumienia, że przycisk jest elementem, który należy kliknąć — służy temu subtelne cieniowanie, które nadaje przyciskowi trójwymiarowy wygląd, czy odpowiednio żywy kolor. Afordancja wizualna informuje o przeznaczeniu przycisku czy dowolnego innego elementu interfejsu. Jeśli jednak wszystkie elementy interfejsu wydają się trójwymiarowe, wszystkie są bardzo mocno zaznaczone, wtedy wybranie spośród nich tych, z którymi można oddziaływać, staje się zadaniem trudnym. Mówiąc krótko, użytkownik nie wie, gdzie ma klikać. Nie staraj się tworzyć metafor na siłę, gdyż w ten sposób jedynie utkniesz w ograniczeniach narzuconych przez formę i sprawisz, że interfejs aplikacji stanie się nieczytelny. Nadmiar elementów wywoła wyłącznie frustrację u użytkownika, nie poprawiając wcale komfortu jego pracy z programem. Dlatego najważniejsze jest, by przewidzieć, w jaki sposób użytkownik będzie odbierać pracę z aplikacją po pewnym czasie.
Jak zaprojektować dobry interfejs? Oto kilka ogólnych rad dotyczących projektowania interfejsu53:
• Postaraj się zrównoważyć styl i funkcjonalność interfejsu z celem jego tworzenia. Unikaj pustej formy.
• Grupuj elementy tak, by tworzyć widoczną hierarchię. Staraj się kierować przepływem na każdej warstwie w taki sposób, by nie zakłócać naturalnej struktury projektu.
• Zachowaj spójność. Jeżeli użytkownik pozna jeden rodzaj pracy z interfejsem czy funkcję wybranego elementu, pozwól mu przenieść tę wiedzę na inne elementy (to tak zwane dziedziczenie).
• Nie przytłaczaj użytkownika nadmiarem ozdób. Postaraj się nie nadużywać animacji i głośnych efektów dźwiękowych.
• Wszystkie interaktywne elementy interfejsu powinny różnić się wyraźnie od elementów nieinteraktywnych (afordancja wizualna). Przycisk powinien mieć formę przycisku, a nie zlewać się z otoczeniem.
• Staraj się jak najlepiej wykorzystać możliwości ekranu, by wyróżnić odpowiednio elementy wizualne. Ogranicz liczbę krojów pisma i kolorów, tak by te, które zastosujesz, nie pozostawiały wątpliwości co do wagi sformatowanego za ich pomocą elementu. 52 D. Norman, The Psychology of Everyday Things, Basic Books 1988. 53 A. Cooper, About Face 3: The Essentials of Interaction Design, Wiley 2007. Widoczne kontra niewidoczne
67
• Nie zapominaj o osobach z wadami wzroku — daltonistach czy niedowidzących. Stosuj podkreślenia odnośników i odpowiednie symbole do wyróżniania tekstu.
• Pamiętaj, że wskazówki, które tu podajemy, są tylko wskazówkami. Jeżeli masz inne pomysły i uważasz, że są one lepsze, nie wahaj się wprowadzać ich w życie.
Wnioski Choć projektowanie interakcji ciągle jeszcze raczkuje, zdołaliśmy już opanować całkiem sporo zasad sprawdzających się w tej dziedzinie wiedzy. Komputery i internet przeszły metamorfozę — to nie, jak dotąd, narzędzia używane wyłącznie w biurach. Teraz wszędzie towarzyszą nam smartfony, tablety, wszędzie mamy dostęp do sieci. Cyfrowy świat stał się dla nas wygodnym miejscem spotkań, z łatwością robimy w nim zakupy, szukamy wiadomości — można powiedzieć, że prowadzimy w sieci życie. Dla wielu ludzi projekt to warstwa wyłącznie dekoracyjna. Dla każdego, kto nigdy nie miał styczności z projektowaniem, strona internetowa czy aplikacja, w której udało się połączyć piękno z użytecznością, jest efektem przyjemnego połączenia barw, fontów i grafiki. Wadą takiego myślenia jest zakładanie, że aby znaleźć dobre rozwiązanie, wystarczy rozmieścić wszystkie elementy na dowolnym tle i tak długo zmieniać ich położenie, aż coś zaskoczy. Takie rozumowanie nie tylko umniejsza rolę projektanta, ale jednocześnie stanowi zaprzeczenie wagi lat ćwiczeń i studiów oraz umiejętności niezbędnych do tego, by znaleźć się w punkcie, do którego dotarliśmy54. Dobry projektant umie łączyć widoczne i niewidoczne elementy pracy. To z nich w miejsce mglistych pomysłów, luźnych obrazów i niedokończonych treści powstaje znaczenie i rodzą się emocje. Praca projektanta staje się istotna w momencie, w którym trzeba spojrzeć na te luźne elementy, tak by połączyć je w całość i znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące zarówno dla klienta, jak i dla użytkownika. Rolą projektanta jest przeprowadzić swojego klienta przez ten proces. Dobry projektant ogarnia niuanse technologii, z jaką przyszło mu pracować, potrafi porozumieć się z programistą, dzięki czemu jest w stanie wykreować rozwiązanie wygodne dla użytkownika nienawykłego do pracy w sieci. Im bardziej będziemy wiązać się z internetem przez ekrany, przez zawartość naszych kieszeni, firmowych czy prywatnych, tym ważniejsze będą dla nas niewidoczne aspekty interfejsu. Projekt powinien wskazywać drogę, nadawać sens poprzez ukazanie najlepszych opcji osiągnięcia założonego celu. Projektowanie interakcji nie polega na umieszczaniu wszędzie znaków krzyczących wręcz: „Spójrz na mnie!”. Jego 54 P. Rand, A Designer’s Art, Yale University Press 2000. 68
Widoczne kontra niewidoczne
rola to kierowanie z boku poczynaniami użytkownika, mówienie: „Zrób to”, „Spójrz tam”. Wszystkie te małe znaki mają ogromny wpływ na ludzi oraz świat. Dobry projektant potrafi dostrzec zarówno drzewa, jak i las. Widzi widoczne i niewidoczne.
o autorze Rozwój osobisty jest cenniejszy niż wszystkie tytuły. Francisco Inchauste (1975) dorastał w stanie Michigan. Swoją karierę zaczynał od przygotowywania projektów na potrzeby druku, z czasem zainteresował się projektowaniem na potrzeby internetu. Dziś nadzoruje tworzenie użytecznych interfejsów programów komputerowych, aplikacji internetowych i oprogramowania urządzeń przenośnych dla Universal Mind. Jego ulubione połączenie kolorystyczne to #333333 z #3399CC. Działa zawsze zgodnie ze swoim mottem — „Staraj się wykonywać swoją pracę najlepiej, na miarę swoich możliwości”. Swój wolny czas dzieli między rodzinę, muzykę, dobre kino i bieganie. Raz na jakiś czas lubi napić się dobrego piwa. Chciałby przekazać Czytelnikom jedno — ma nadzieję, że ta książka i napisany przez niego rozdział ułatwią Wam pracę nad następnymi projektami i zainspirują Was do dalszego rozwijania własnych możliwości.
Widoczne kontra niewidoczne
69
Tematy poruszane w tym rozdziale: Programy dedykowane kontra aplikacje internetowe. Projektowanie i sprzedawanie aplikacji. Właściwości oprogramowania na urządzenia przenośne. Zasady tworzenia dobrych programów. Interfejs użytkownika w aplikacjach na urządzenia przenośne. Wygląd aplikacji dla urządzeń przenośnych.
Nasza przyszłość to urządzenia mobilne
P
od koniec tego miesiąca jakiś programista otrzyma przelew na nieprzyzwoicie wysoką kwotę tylko dlatego, że tysiące nieznanych mu osób kupiło napisaną przez niego aplikację i zainstalowało ją w swoich telefonach komórkowych. Co sprawiło, że program ten stał się tak popularny? Może ludzie przekazywali sobie informacje na jego temat pocztą pantoflową? Może pojawił się na liście najlepszych programów publikowanej na wyjątkowo często odwiedzanym blogu. Powodów może być wiele, lecz z pewnością można stwierdzić, że niemal wszystkie popularne programy łączy jedno — dobry projekt. Nie ogranicza się on wyłącznie do ładnego interfejsu, ciekawego głównego bohatera czy dobrze zaprojektowanej ikony — chodzi o coś znacznie więcej, o drobiazgowe przeanalizowanie doznań użytkownika w czasie korzystania z programu. Postaw się na miejscu użytkownika, szczególnie jeśli projektujesz oprogramowanie urządzeń przenośnych, a znajdziesz się na najlepszej drodze do opracowania doskonałego programu. Najlepsze aplikacje to te, z którymi pracuje się wygodnie, ale zaprojektowanie programu, który byłby nie tylko przyjemny w użyciu, lecz także wyglądał ładnie, nie należy do prostych zadań. Opracowanie wyglądu i zasad działania aplikacji wykorzystywanej przez urządzenie przenośnie wymaga wiedzy z pogranicza kilku dziedzin — projektowania interakcji, grafiki użytkowej, architektury komputerów i ergonomii aplikacji, co nadal nie wyczerpuje listy. Projektant nie może ograniczyć się do wyrzucenia z siebie serii obrazów będących projektami kolejnych widoków ekranu, nie zastanowiwszy się uprzednio nad ogólnym wrażeniem, jakie użytkownik wyniesie z obcowania z aplikacją. Przelotne pomysły, które charakteryzują się brakiem gruntownego przemyślenia zagadnienia, mogą prowadzić jedynie do tragedii. W przypadku projektowania z myślą o urządzeniach przenośnych trzeba porzucić marzenia o wybuchowych pomysłach rodem ze sceny rockowej, należy raczej wybrać drogę buddyjskiego mnicha, wyznawcy zen. Postaw się w roli użytkownika, zastanów się, jak będzie postrzegać Twój program, przemyśl dogłębnie wszystkie aspekty projektu, postaraj się spojrzeć na możliwe problemy z każdej strony i nie obawiaj się wprowadzania zmian na żadnym etapie pracy. Komfort pracy użytkownika zależy od wielu czynników, więc nie zapominaj, że wykonanie świetnej aplikacji dla urządzeń przenośnych wymaga nie tylko umiejętności, lecz także odpowiedniego spojrzenia na sprawę.
72
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
Programy dedykowane kontra aplikacje internetowe Każdy programista aplikacji internetowych zna HTML, CSS i JavaScript i żaden z nich nie chce porzucać swoich narzędzi pracy, gdy siada do projektu przeznaczonego dla urządzeń przenośnych. Dlaczego programiści mieliby rezygnować z nabywanego latami doświadczenia wyłącznie z powodu zmiany platformy, na jaką zaczynają tworzyć? To przede wszystkim dlatego aplikacje przeznaczone dla urządzeń przenośnych powstają w językach projektowanych z myślą o wykorzystaniu w internecie, zamiast rozwijać się w środowisku dedykowanym dla danego urządzenia. Innym równie ważnym czynnikiem jest przenośność aplikacji. Program napisany w technologii internetowej da się uruchomić na wielu platformach, nie wymagając od programisty wprowadzania zmian. Przeglądarki z rodziny WebKit można zainstalować zarówno w systemie iOS, jak i w systemie Android oraz w każdym innym, jaki spotyka się w urządzeniach przenośnych. Oznacza to, że aplikacje tworzone w HTML5, CSS3 oraz innych technologiach internetowych uruchomią się w tych środowiskach bez najmniejszych problemów. W starych przeglądarkach internetowych uzyskanie pewnych efektów wizualnych, na przykład zaokrąglonych rogów, cieni pod grafiką czy tekstem, gradientów barw oraz animacji, było wyjątkowo trudne, o ile nie niemożliwe. W aplikacjach internetowych na urządzeniach przenośnych wszystkie chwyty są dozwolone. Skoro to takie proste, to dlaczego świat nie zrezygnował jeszcze z programów dedykowanych i nie przeniósł się całkowicie na aplikacje internetowe dla urządzeń przenośnych? Cóż, nie wolno nam zapominać o pewnych poważnych niedogodnościach takiego rozwiązania.
•
Trudność w zbudowaniu kanału dystrybucji Koncerny Google i Apple ułatwiają prowadzenie sprzedaży aplikacji poprzez własne sklepy. Sprzedanie dostępu do aplikacji internetowej przeznaczonej dla urządzeń przenośnych jest znacznie trudniejsze, ponieważ zbudowanie kanału dystrybucji oraz opracowanie metody płatności leży całkowicie po stronie programisty.
•
Trudność w dotarciu do odbiorców Gdy użytkownik telefonu chce kupić nowy program, musi tylko puknąć ekran urządzenia, by połączyć się z wbudowaną w system telefonu aplikacją sklepu. W jednej chwili zyskuje dostęp do tysięcy programów oraz interfejsu, który umożliwia sortowanie ich według rodzajów bądź popularności. Żadna sieć sprzedaży dostępu do aplikacji internetowych nigdy nie będzie tak skuteczna.
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
73
•
Trudności z działaniem Wydajność aplikacji internetowych uruchamianych na urządzeniach przenośnych nie może nawet równać się z wydajnością programów dedykowanych. Otwieranie strony HTML nie jest nawet w połowie tak szybkie czy skuteczne z punktu widzenia zarządzania pamięcią, jak uruchamianie skompilowanego kodu programu dedykowanego.
•
Brak widżetów Systemy iOS i Android zawierają dziesiątki dodatkowych komponentów dostępnych dla użytkownika. Jeżeli napiszesz własną aplikację internetową i zechcesz zapewnić jej dodatkowe elementy, będziesz musiał napisać je sam. Istnieją wprawdzie szkielety aplikacji internetowych przeznaczone dla urządzeń przenośnych, jednak mają bardzo ograniczone możliwości w porównaniu z ich dedykowanymi konkurentami.
Nawet jeśli masz za sobą lata doświadczeń w pracy nad aplikacjami internetowymi, nie powinieneś wahać się przed spróbowaniem swoich sił z dedykowanym środowiskiem urządzeń przenośnych. Jedne i drugie są do siebie niezwykle podobne, szczególnie w obszarze pracy nad interfejsem użytkownika. Jeśli w ogóle miałbyś decydować się na pracę nad aplikacją internetową w wersji dla urządzeń przenośnych, rób to ze względu na dobro użytkownika, a nie dla własnej wygody.
Projektowanie i sprzedawanie aplikacji Choć urządzenia przenośne mają niewielkie ekrany i ograniczone możliwości, projektowanie aplikacji z myślą o nich nie zalicza się do prostych zadań. Ich tworzenie wymaga znajomości zaawansowanych języków programowania i pracy z bardzo złożonym interfejsem API. Programy dla systemu iOS powstają w Xcode55, środowisku pozwalającym sprawnie pisać i debugować kod. Aplikacje dedykowane dla tego systemu powstają zazwyczaj w Objective-C, języku programowania obiektowego, pochodnej języka C. Programy przeznaczone do pracy w systemie Android powstają w języku Java, a większość programistów decyduje się na pisanie ich w środowisku Eclipse. Kod aplikacji dla platformy iOS różni się znacznie od kodu aplikacji dla platformy Android, ale pewne paradygmaty są podobne. Programiści piszący kod na jedną z platform potrafią zazwyczaj odczytać i zrozumieć kod przeznaczony na drugą, jednak pełne opanowanie języka zajmuje nieco czasu. Ukończona aplikacja nie pojawia się w magiczny sposób w telefonach użytkowników, należy ją uprzednio pobrać. Rodzi się pytanie, w jaki sposób ludzie pobierają 55 http://developer.apple.com/technologies/tools/whats-new.html. 74
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
programy. To oczywiście zależy od urządzenia przenośnego, kraju, z którego dokonuje się pobierania, oraz kilku innych czynników. Przeciętny użytkownik iOS korzysta w tym celu z App Store firmy Apple, a użytkownik Android posłuży się App Market. Wysyłanie aplikacji na serwery któregokolwiek z tych sklepów jest dość skomplikowane, przy czym w przypadku programów dla iOS jest znacznie bardziej zawiłe. Prawo do wysyłania aplikacji do App Store mają wyłącznie zarejestrowani użytkownicy iOS Developer Program. Uczestnictwo w programie wiąże się z corocznym opłacaniem czesnego w wysokości 99 dolarów. Jednak aby aplikacja trafiła do App Store, musi najpierw uzyskać akceptację Apple. Narzędzia dla programistów (Xcode, Interface Builder, iPhone Simulator, Cocoa Touch API) są udostępniane za darmo, natomiast testowanie programu na prawdziwym urządzeniu i umieszczenie aplikacji w sklepie jest już płatne. Gdy program trafi już do sklepu, autor otrzymuje z każdej kwoty sprzedaży 70%, a Apple pobiera 30%. Podobnie działa program partnerski Google. Środowisko pracy i narzędzia dla programistów są dostępne za darmo, natomiast przy rejestracji konta programisty należy uiścić jednorazową opłatę w wysokości 25 dolarów. Potem można dodawać programy do Android Market. To, co naprawdę odróżnia Android Market od App Store, to dużo mniej rygorystyczne zasady przyjmowania aplikacji do dystrybucji. Google podejmuje się rozprowadzania w zasadzie wszystkiego, co nie jest faktycznie nielegalne. Poza tym użytkownicy urządzeń z systemem Android mogą pobierać aplikacje z każdego innego źródła niż Android Market. Dodatkową zaletą są liczne darmowe projekty realizowane z myślą o środowisku Android — jest ich niemal dwukrotnie więcej niż analogicznych rozwiązań dla iOS. Wielu twórców oprogramowania przeznaczonego dla urządzeń z systemem Android decyduje się udostępniać swoje produkty za darmo, ograniczając zyski wyłącznie do wpływów z reklam. Rozwiązanie to jest determinowane znacznie niższym stopniem integracji pionowej, niż ma to miejsce w App Store i iTunes firmy Apple. Kolejnym czynnikiem, który przyciąga nowych twórców do systemu Android, jest wyjątkowo prosty system wdrażania się w środowisko pracy.
Ceny aplikacji dla urządzeń przenośnych i pierwsze wrażenia z pracy Gra Madden Football jest dostępna na niemalże każdą platformę przeznaczoną do tego rodzaju rozrywki, a jej kolejne części pojawiają się bardzo często. Jako jedna z najlepiej sprzedających się gier sportowych w historii musi sprostać wysokim oczekiwaniom miłośników serii. Z każdym rokiem i każdą nową wersją gra staje się coraz bardziej skomplikowana, oferuje nowe tryby rozgrywki, coraz więcej funkcji, opcje gry w sieci, różne formy przyłożenia oraz dziesiątki szczegółów, których znaczenie docenią tylko najzagorzalsi fani tego sportu. Wzrost popularności przełożył się na zwiększenie
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
75
zespołu programistów i podniesienie budżetu produkcyjnego oraz oczywiście ceny. W tej chwili gra w wersji na najważniejsze konsole kosztuje około 60 dolarów.
Gra Madden uruchomiona w urządzeniu iPad
Ale chwileczkę, co to? Gra Madden 2011 przeznaczona na telefon Apple iPad kosztuje tylko 12 dolarów i 99 centów? Z tą piękną grafiką w wysokiej rozdzielczości? Z niemal wszystkimi trybami gry dostępnymi w wersjach konsolowych? Ze specjalnym sterowaniem przystosowanym do współpracy z dotykowym ekranem urządzenia, w tym z niedostępną nigdzie indziej funkcją „puknij, by podać”? Gra Madden przeznaczona na telefony iPad jest haniebnie tania, mimo że to jedna z bardziej złożonych aplikacji dostępnych w tym środowisku i zdecydowanie jedna z najbardziej zachwycających wizualnie. Jeszcze bardziej zdumiewa fakt, że cena 12 dolarów i 99 centów za aplikację na telefon iPad plasuje grę w czołówce najdroższych programów dostępnych w App Store. Przeciętna aplikacja tworzona z myślą o przenośnych urządzeniach Apple kosztuje nie więcej niż kilka dolarów, a wiele z nich nie osiąga ceny jednego dolara. Jak już wspominaliśmy, odsetek darmowych aplikacji w ofercie jest znacznie wyższy w przypadku urządzeń pracujących z systemem Android. Ludzie pobierają aplikacje bez chwili namysłu. Darmowe lub sprzedawane za groszowe kwoty programy są wchłaniane przez rynek odbiorców w zastraszającym tempie, a Ty jako ich twórca masz jedynie kilka sekund, by przyciągnąć uwagę potencjalnego nabywcy.
76
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
Co sprawia, że ludzie interesują się daną aplikacją? Piękne zrzuty z ekranu opracowanego w najdrobniejszych szczegółach interfejsu. Nie możesz pozwolić sobie, by ktokolwiek pominął wzrokiem napisany przez Ciebie program. Dopieść szczegóły, spraw, by każdy piksel zrzutu wyglądał perfekcyjnie. Pamiętaj, pierwsze wrażenie wywołuje się tylko raz — szczególnie w App Store.
Pracuj nad stylem projektowania aplikacji dla urządzeń przenośnych Trudno o lepsze czasy dla projektantów i programistów aplikacji dla urządzeń przenośnych. Niemalże każde większe studio zajmujące się produkcją gier czy tworzące autorskie oprogramowanie stara się przenieść swoje produkty na urządzenia przenośne lub dołączyć do oferty program dedykowany specjalnie dla smartfonów. Wszystkie takie studia szukają projektantów, którzy podchodzą do swojej pracy z należytą uwagą i będą w stanie zapewnić odbiorcom jak najlepsze doznania w czasie korzystania z produktu. Każdy z nas znalazłby w swoich doświadczeniach historię o szefie mającym siostrzeńca, który potrafi projektować strony internetowe i jest gotowy tworzyć aplikacje sieciowe. Wszyscy słyszeliśmy nieraz pytanie: „Dlaczego miałbym Ci za to zapłacić, skoro kuzyn zrobi to za darmo?”. Jeżeli świat aplikacji internetowych stał się dla Ciebie zbyt tłoczny, przenieś swoje zainteresowanie na dziedzinę aplikacji dedykowanych dla urządzeń przenośnych i staraj się rozwijać swój talent w tym kierunku. Dowiedz się, jakimi cechami powinien się charakteryzować dobry program na smartfony, przyjrzyj się projektom najwspanialszych rozwiązań na świecie, postaraj się odtworzyć w projekcie wszystko to, co spodobało Ci się w systemach Android czy iOS. Wreszcie utwórz portfolio projektów aplikacji dla urządzeń przenośnych. Jeżeli interesują Cię duże pieniądze, bierz się do roboty już dziś, by jutro dołączyć do grona najbardziej znanych projektantów. Ta branża ciągle się rozwija i z radością przyjmuje kolejnych adeptów, więc trudno byłoby szukać odpowiedniejszej chwili na wyrobienie własnej marki.
oprogramowanie urządzeń przenośnych jest jedyne w swoim rodzaju (i zupełnie niezrozumiałe dla przeciętnego człowieka) Aplikacje przeznaczone na urządzenia przenośne nie różnią się specjalnie od przeciętnych programów. Kluczem oczywiście jest tu słowo „specjalnie”. Różnice istnieją i są dość znaczące. Po pierwsze, wszystko jest mniejsze — ekrany, ceny, liczba funkcji. Po drugie, w każdym środowisku pracy obowiązują ścisłe zasady projektowania. To dobra wiadomość dla wszystkich, którzy mają już dość ciągłego szukania nowych Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
77
trików CSS oraz osobnych rozwiązań dla przeglądarki Internet Explorer. Jeżeli zdecydujesz się na pracę nad aplikacją na urządzenia przenośne, będziesz mieć absolutną kontrolę nad każdym jej pikselem. Wreszcie praca nad takim programem to znacznie większa przygoda niż pisanie kolejnej strony WWW czy nowego programu na komputery stacjonarne. Poszczególne cele osiąga się szybciej, a wczesne modele bądź różnego rodzaju makiety są bliższe ostatecznej wersji programu. Oczywiście to, że praca nad aplikacją jest przyjemniejsza, nie oznacza, że staje się przez to prostsza. Projektowanie interfejsu aplikacji telefonu komórkowego lub innego urządzenia przenośnego to trudne zadanie, ponieważ nie ma w nim miejsca na najmniejszą nawet pomyłkę. Każdy piksel musi znaleźć się dokładnie tam, gdzie go potrzebujesz, każda ikona musi być idealnie rozróżnialna na pierwszy rzut oka, każda metafora musi być jasna i trafna. Czy jesteś gotowy zmierzyć się z takim wyzwaniem?
Programy komputerowe i aplikacje sieciowe to rozmiar XL, aplikacje przenośne to najwyżej M Przypuszczalnie nigdy nie korzystałeś ze wszystkich funkcji programu Adobe Photoshop. Największe spośród wszystkich narzędzi do projektowania grafiki ma przeszło dziesięć menu, a niemal każde z nich zajmuje ponad połowę wysokości ekranu komputera MacBook Pro. Większość składa się z kilku poziomów, można też powiedzieć, że nikt przy zdrowych zmysłach nie podjąłby się zadania oszacowania liczby poszczególnych funkcji pojawiających się w tym kombajnie. Wiele spośród programów komputerowych ma właśnie kształt takich kombajnów oferujących niezliczone funkcje, czasami ukryte do tego stopnia, że mało kto wie o ich istnieniu. Doskonałym przykładem są programy przeznaczone do tworzenia grafiki trójwymiarowej i animacji komputerowych — możesz dopieszczać w nich każde ścięcie, każdy obiekt, teksturę lub animację na niezliczone sposoby. A co z programami typu Apple Keynote czy Microsoft Excel? Jak wygląda pakiet Mathematica? Xcode? Gdy pomyślę o milionach linii kodu kryjących się za każdym z nich, o rzeszach programistów zaangażowanych do pracy nad tymi projektami, aż kręci mi się w głowie. Czy sytuacja wygląda inaczej w przypadku aplikacji internetowych oraz popularniejszych serwisów sieciowych? Przypomnij sobie Facebook, Gowallę, Google Docs lub Reddit. Każda z nich to prawdziwy gigant. Być może nie oferują setek funkcji, ale wystarczy poświęcić nieco czasu na poznanie ich możliwości, by przekonać się, jak bardzo są rozbudowane. Aplikacje internetowe i programy komputerowe można porównać do samochodów klasy SUV, natomiast oprogramowanie urządzeń przenośnych do samochodów sportowych Lotus Elise — szybkich, niewielkich, z funkcjami ograniczonymi
78
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
do niezbędnego minimum, o konkretnym przeznaczeniu, pozbawionych niewygód SUV-ów. Oczywiście to nie oznacza, że praca nad taką aplikacją wymaga mniejszego zastanowienia, a projekt tworzy się znacznie lżej. Wprawdzie samochód sportowy nie pociągnie przyczepy ani nie zmieści siedmiu pasażerów, ale w ekspresowym tempie przewiezie dwie osoby z punktu A do punktu B. Oprogramowanie urządzeń przenośnych jest mocno skoncentrowane, oszczędne w funkcjach, niewielkie i przeznaczone do ściśle określonych zadań. Aplikacja taka z definicji nie robi wszystkiego, lecz ze swoich ściśle określonych zadań wywiązuje się perfekcyjnie. Urządzenia przenośne nakładają na nas same ograniczenia — brak klawiatury (lub klawiatura ograniczona do niezbędnego minimum), niewielki ekran, zaledwie kilka przycisków. Projektowanie aplikacji z myślą o nich jest prawdziwym ćwiczeniem w szukaniu inteligentnych i prostych rozwiązań. Przerośnięte programy dla urządzeń przenośnych? Nie znajdziesz zbyt wielu. Większość programistów skupia się na oprogramowaniu jednej funkcji lub ich rodziny.
ogranicz liczbę funkcji, pozostaw wyłącznie te najważniejsze Projektowanie aplikacji na urządzenia przenośne wiąże się z celowym usuwaniem wszystkich zbędnych rozwiązań. Praca projektanta tego szczególnego rodzaju programów to ciągłe ograniczanie listy ich możliwości. W pewnym momencie odkryjesz, że fakt wyrzucenia kolejnego zbędnego elementu napawa Cię równie wielką dumą, co możliwości, które oferuje program. W roku 2002 Dan Brown, architekt informacji, przedstawił schemat definiowania poziomów ważności poszczególnych funkcji strony internetowej — nazwał go diagramem opisującym stronę56. Schemat ten w odróżnieniu od innych obrazów szkieletowych nie narzuca twórcy żadnego układu strony. Wprawdzie rozwiązanie to zostało zaproponowane twórcom stron internetowych, lecz odkryłem, że pomysł Browna ułatwia także pracę nad aplikacjami dla urządzeń przenośnych, gdzie powierzchnia ekranu jest na wagę złota. Na własny użytek nazwałem tę modyfikację diagramami opisującymi interfejs i teraz korzystam z nich zawsze we wczesnej fazie projektu, by ograniczyć możliwości aplikacji lub uwypuklić jej najważniejsze funkcje we wskazanym obszarze ekranu. Załóżmy, że przygotowujemy aplikację na zlecenie firmy przewozowej specjalizującej się w tanich ofertach transportu. Aplikacja ma ułatwiać zaplanowanie podróży, oferując najważniejsze funkcje strony internetowej firmy: wyszukiwanie lotów, przeglądanie ich listy oraz wybieranie ostatecznej oferty. Powiedzmy, że pracujemy właśnie nad stroną wyników wyszukiwania, na której mają pojawiać się wszystkie loty spełniające kryteria zadane przez użytkownika. Najważniejszym elementem strony 56 http://www.boxesandarrows.com/view/where_the_wireframes_are_special_deliverable_3. Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
79
będzie lista wszystkich lotów, a ponieważ miejsce w każdym z wierszy listy jest mocno ograniczone, czeka nas podjęcie kilku trudnych decyzji. Poniżej znajdziesz spis przykładowych elementów interfejsu, jakie mogłyby znaleźć się w każdym z wierszy:
• • • • • • • • • • • •
nazwa linii lotniczych, data i godzina odlotu, data i godzina przylotu na miejsce, nazwa docelowego lotniska, czas trwania lotu, numer lotu, strefa czasowa, liczba połączeń, rodzaje miejsc (klasa ekonomiczna, klasa biznesowa, pierwsza klasa itd.), wyżywienie (napoje, przekąski, pełne posiłki, alkohole itd.), cena, opłaty lotniskowe, ubezpieczenie itd.
Każdy z wyników wyszukiwania mógłby być opisany kilkunastoma rodzajami danych, ale wszystkie one nie zmieszczą się w jednym wierszu tabeli. Próby wstawienia ich tam sprawiłyby jedynie, że całość projektu wyglądałaby wyjątkowo nieporządnie. Co zatem robić? Przede wszystkim sporządzimy diagram opisujący interfejs i zastanowimy się, które z informacji mają największe znaczenie — te umieścimy na pierwszym ekranie:
• data i godzina odlotu, • cena, • data i godzina przybycia na miejsce. Pora na nieco mniej ważne informacje:
• liczba połączeń, 80
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
• nazwa linii lotniczych, • numer lotu. I wreszcie najmniej istotne dane:
• • • • • •
nazwa docelowego lotniska, czas trwania lotu, strefa czasowa, rodzaje miejsc (klasa ekonomiczna, klasa biznesowa, pierwsza klasa itd.), serwowane jedzenie (napoje, przekąski, pełne posiłki, alkohole itd.), opłaty dodatkowe.
Dlaczego niektóre z pozornie istotnych informacji otrzymały status najmniej ważnych? Głównie dlatego, że większość z nich w ogóle nie musi pojawiać się w wierszu tabeli z wynikami wyszukiwania — mogą być wyświetlane w nagłówku tabeli, mogą pojawiać się w pasku tytułowym aplikacji czy występować w postaci objaśnienia na poprzednim ekranie. To, że dana informacja trafiła do grupy o najmniejszym znaczeniu, nie jest równoznaczne z niewyświetleniem jej w aplikacji. Po prosu nie jest tak istotna, by trafić do najważniejszego obszaru, który i tak jest mocno ograniczony. Mając to na uwadze, możemy zaproponować wygląd ekranu aplikacji jak na rysunku z prawej. Symulacja wyświetlania wyników działania Jak widzisz, bardzo ważne i nieco aplikacji na ekranie smartfona mniej ważne informacje zostały w tym projekcie wyróżnione. Czas odlotu jest zapisany wyraźną, pogrubioną czcionką, informacja o cenie znalazła się po prawej stronie ekranu, a dodatkowo nadaliśmy jej kolor ciemnozielony, godzina przylotu pojawia się w pewnej odległości od lewego marginesu, przez co łatwiej wychwycić ją wzrokiem. Nazwa linii lotniczych i numer lotu również trafiły do tabeli, ale jaśniejszy kolor fontów i mniejszy rozmiar czcionki nie pozostawiają wątpliwości, że to informacje o drugorzędnym znaczeniu. Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
81
Zobaczmy teraz, co możemy zrobić z elementami o najniższym priorytecie. Jak już wspominałem, nie muszą one pojawiać się jawnie lub mogą być wyświetlane tylko w określonych okolicznościach. Przyjrzyjmy się zatem każdej z najmniej istotnych informacji:
•
Lotnisko docelowe Każdy, kto szuka najtańszego lotu, wie, dokąd chce się udać, dlatego informację o lotnisku docelowym umieścimy w pasku tytułowym — ostatecznie dotyczy ona wszystkich podawanych w tabeli danych. W omawianym przykładzie znajdziemy spis lotów, którymi można dotrzeć na Tampa International Airport w Tampie na Florydzie. Zauważ, że na tym ekranie nie znajdziesz informacji o przesiadkach na innych lotniskach, niezależnie od tego, ile ich jest, ponieważ te dane nie są najważniejsze w tym momencie. Czy ludzie wybierają lot na podstawie miejsc przesiadek? Nie można wykluczyć, że czasami tak, ale wydaje się, że inne czynniki mogą być ważniejsze, a ograniczona powierzchnia ekranu urządzenia przenośnego wymaga pewnych poświęceń. Jakimś kompromisem może być wyświetlenie miast, w których należy zmienić samoloty, na ekranie potwierdzania transakcji, przed zarezerwowaniem biletów.
•
Czas trwania lotu Różnica pomiędzy czasem przylotu a czasem odlotu to czas trwania lotu. Zapewne gdybyśmy mieli do dyspozycji większy ekran, moglibyśmy podać tę informację jawnie, jednak w aplikacji przeznaczonej do użycia na urządzeniu przenośnym nie jest ona najważniejsza.
•
Strefa czasowa Te dane są rzeczywiście istotne dla osób, które w czasie podróży zmieniają strefę czasową. Projektując przykładowy ekran, założyłem, że podróżni będą poruszać się w obszarze jednej strefy czasowej. W przypadku przemieszczania się pomiędzy strefami nadal można uniknąć wyświetlania informacji o strefie czasowej przy podawanych godzinach. Wystarczy zaznaczyć na górze ekranu, że wszystkie godziny przylotów i odlotów są podawane lokalnie.
•
Rodzaje miejsc (klasa ekonomiczna, klasa biznesowa, pierwsza klasa itd.) Rodzaj miejsc określa się na głównym ekranie wyszukiwarki, więc nie ma potrzeby powielać tej informacji tutaj.
82
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
•
Serwowane jedzenie (napoje, przekąski, pełne posiłki, alkohole itd.) Tu ponownie mamy do czynienia z informacjami, które są istotne jedynie w ściśle określonych okolicznościach. Loty krajowe, czyli między innymi do Tampy, trwają najwyżej kilka godzin, więc nie serwuje się w ich czasie pełnych posiłków. W przypadku wyszukiwania lotów o dłuższych trasach informacja o serwowanym jedzeniu mogłaby pojawiać się na jednym z dalszych ekranów, już po wyborze lotu.
•
opłaty dodatkowe Te informacje odnoszą się do wszystkich wyświetlanych w tabeli danych, więc umieścimy je w nagłówku. Nagłówek zniknie z pola widzenia po przewinięciu zawartości tabeli, ponieważ wszystkie podane w nim wiadomości wystarczy odczytać jednokrotnie. Miejsce nagłówka przyda się do wyświetlania innych danych. Jeżeli chcemy oszczędzić jeszcze więcej miejsca, możemy w ogóle przenieść te informacje na wcześniejszy ekran.
Aplikacja informująca o dostępnych lotach, która ma być wykorzystywana w urządzeniach przenośnych, musi koncentrować się wyłącznie na głównych celach, jakie się jej stawia, zatem zadaniem programisty jest usunąć z ekranu wszystkie zbędne informacje. To samo można powiedzieć w zasadzie o każdym programie przeznaczonym na urządzenia przenośne. Jeśli zastanawiasz się, które z funkcji usunąć, a które pozostawić, spróbuj posortować je według stopnia istotności. Diagram opisujący interfejs podobny do przedstawionego powyżej znacznie ułatwi Ci to zadanie. Przygotowywanie tego rodzaju zestawień jest doskonałym ćwiczeniem, które pomoże Ci wyrobić nawyk określania stopnia istotności danych prezentowanych na ekranie.
im mniej funkcji, tym trudniej ukryć błędy Nie lekceważ problemów związanych z projektowaniem oprogramowania smartfonów tylko dlatego, że urządzenia te mają niewielki ekran. W rzeczywistości jest to kolejny czynnik, który utrudnia Ci zadanie. Prawda, trzeba troszczyć się o znacznie mniejszą liczbę pikseli, ale to tylko sprawia, że łatwiej jest popełnić błąd. Na tak małym ekranie każdy błąd urasta do rangi prawdziwej katastrofy, a odkrywa się go o wiele szybciej niż normalnie, gdyż wszystkie elementy projektu są automatycznie poddawane dogłębnej analizie. Na niewielkiej przestrzeni nie da się ukryć błędu ani pominąć wzrokiem nieprzemyślanego elementu interfejsu użytkownika. Ponieważ w jednym momencie na ekranie znajduje się mniej elementów niż w normalnej aplikacji, mniej fragmentów interfejsu może przyciągnąć wzrok użytkownika, mniej elementów domaga się uwagi, mniej zachęca do interakcji, nie ma Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
83
nawet zbyt wielu przycisków, których można by użyć, a liczba podpisów na etykietach jest wyraźnie ograniczona, więc i czytanie przebiega sprawniej. Chwilę! To etykiety też są częścią interfejsu? Oczywiście, w dodatku to jeden z istotnych elementów. Każda litera ma znaczenie, każde słowo jest istotne. To, co różni projektanta światowej klasy od przeciętnego człowieka, to właśnie dbałość o szczegóły takie jak etykiety przycisków, tytuły ekranów, treść komunikatów bądź opisy wszystkich działów. Jak lepiej opisać przycisk — „Zapisz” czy „Wyślij”? Co będzie bardziej zrozumiałe — „Nowy” czy „Utwórz”? Czy w całej aplikacji posługujesz się tą samą nomenklaturą? To szczegóły, ale właśnie one mają największe znaczenie i jeśli o nie zadbasz, zbudujesz doskonały interfejs.
Przemyśl dobrze opis przycisków
Jak zatem znaleźć te drobne niedociągnięcia i jak je usunąć? W jaki sposób zapewnić spójność nazw pojawiających się w aplikacji? Odpowiedź jest prosta — trzeba uważnie przyglądać się wszystkim pikselom. O co mi chodzi? O częste stosowanie funkcji powiększania, wyrównywanie wszystkich elementów, dokładne mierzenie odległości pomiędzy nimi, czyli dopieszczanie wszystkich szczegółów wyglądu aplikacji. Chodzi także o sprawdzenie, czy wszystkie elementy, które mają być wyśrodkowane, zostały faktycznie umieszczone na środku obszaru, czy wszystkie krawędzie są idealnie ostre, czy żadna z nich nie ucierpiała od niestarannego zmieniania rozmiarów grafiki. Istota projektowania kryje się w szczegółach. Szczegóły nie są czymś, co można by pozostawić na ostatnią chwilę, czymś, co da się naprawić później. Są nierozerwalnie złączone ze wszystkim, co robi projektant. Zwracaj uwagę na każdą ikonę, każdy podpis i każdy piksel jak na coś, co ma pięć metrów wzrostu i patrzy Ci prosto w oczy. Każdy potrafi być niedbały, to perfekcja wymaga wysiłku. Na szczęście zaprojektowanie pięknego, perfekcyjnego interfejsu da Ci potężną przewagę nad konkurencją, a jedyne, czego trzeba, by osiągnąć ten cel, to odrobina zaangażowania.
korzystaj ze sprawdzonych wzorów Programiści we wszystkich sytuacjach, w których natykają się na znany i dobrze zbadany problem, mają w zwyczaju stosować sprawdzone wielokrotnie rozwiązania. Dzięki temu mają pewność, że nie popełnią błędu i zawsze zdołają wypełnić swoje obowiązki. Jednymi z częściej stosowanych wzorców są wzorzec pełnomocnika, dekoratora czy projektowy. Jeżeli nie jesteś powiązany ze środowiskiem programistów, nazwy te nic 84
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
Ci nie powiedzą. Warto jednak wiedzieć, że programiści wytworzyli własne metody rozwiązywania złożonych problemów, dzięki którym są w stanie zapewnić użytkownikom możliwie wysoki komfort pracy z aplikacjami. Twój projekt może być zupełnie wyjątkowy, jednak większość problematycznych kwestii, z jakimi spotkasz się w czasie jego realizacji, została zapewne rozwiązana już jakiś czas temu. Przykładem mogą być rozwiązania polegające na wyświetleniu tylko jednej części aplikacji czy udostępnianie dalszych informacji po rozwinięciu opcji interfejsu. Obydwa wymagają stosowania złożonego kodu i pojawiają się w większości aplikacji niezależnie od ich przeznaczenia. Przyjrzyjmy się teraz najczęściej spotykanym rozwiązaniom projektowym, które będziesz mógł stosować w aplikacjach przeznaczonych na urządzenia przenośne.
Przyciski opcji Przyciski opcji pojawiające się na stronach internetowych pozwalają użytkownikom wskazać na liście przedstawionych możliwości wybrane przez nich rozwiązanie. Ich cechą charakterystyczną jest to, że jak w przypadku testu jednokrotnego wyboru, ze wskazanych opcji można wybrać tylko jedną. Udostępnianie użytkownikowi tylko części aplikacji okazuje się niejednokrotnie bardzo wygodne. Jeżeli na przykład prezentujesz na ekranie różne rodzaje zawartości lub różne funkcje, warto podzielić je na grupy i wyświetlać osobno, dzięki czemu użytkownik w jednej chwili ma do czynienia z opcjami jednej rodziny, starannie oddzielonymi od pozostałych. Wielu projektantów łączy możliwości, jakie dają przyciski opcji, z funkcjonalnością zakładek. Każda zakładka to inny ekran aplikacji, a puknięcie powiązanego z nią przycisku opcji powoduje zmianę zawartości wyświetlanej na ekranie. Bardzo istotną częścią tego rozwiązania jest zachowywanie zawartości zakładki, ponieważ dzięki temu po powrocie do poprzedniego ekranu użytkownik może podjąć działania dokładnie w miejscu, w którym je przerwał. W ten sposób buduje się zaufanie do aplikacji i zachęca użytkownika do swobodnego poruszania się po jej opcjach. Wzorzec ten,
Opcje wyboru prowadzące do kolejnych zakładek Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
85
choć pojawia się najczęściej w aplikacjach mobilnych, jest implementowany na różne sposoby. Przykład A na stronie 85 przedstawia zwyczajną aplikację, w której pomiędzy poszczególnymi zakładkami przechodzi się za pomocą naciśnięć przycisków opcji umieszczonych na dole strony. W przykładzie B pasek przycisków opcji jest przewijany w bok, dzięki czemu daje się uwzględnić na nim więcej opcji niż w zwyczajnym interfejsie. Przyciski umieszczone na krańcach paska są częściowo ukryte, tak by użytkownik wiedział, że dalsze opcje kryją się poza jego wzrokiem. W przykładzie C przyciski opcji znajdują się na górze ekranu w specjalnie wydzielonym obszarze, Charakterystyczny wygląd i układ w którym zarezerwowano nieco miejsca na do- elementów w aplikacji Beats firmy datkowe informacje. Przy takim rozwiązaniu ob- Bjango szar ten jest zawsze widoczny na szerokości całej aplikacji. Można go wykorzystać do wyświetlania albo tych samych informacji, albo zmieniać jego zawartość w zależności od tego, która z zakładek jest aktywna. Aplikacja Beats działająca na iPhone’ach, zaprojektowana przez firmę Bjango, działa zgodnie z opisanym tu schematem. Pasek przycisków został umieszczony pośrodku ekranu, oddzielając tym samym od siebie dwa istotne fragmenty ekranu. Poruszanie się po aplikacji Gowalla, przeznaczonej dla urządzeń pracujących w systemie Android, zostało również zorganizowane w systemie zakładek. Gowalla to aplikacja społecznościowa obejmująca swoim działaniem pewien obszar wokół punktu, w którym znajduje się użytkownik urządzenia, działająca podobnie do programu Foursquare, czyli wykorzystująca system „meldowania się” w określonych grupach. Gowalla daje się uruchamiać na większości najpopularniejszych platform systemowych urządzeń mobilnych. Program działający w systemie Android jest jednym z przyjemniejszych wśród dostępnych w sieci rozwiązań. Cztery zakładki menu głównego — Activity (zajęZakładki w interfejsie aplikacji cia), Spots (punkty), Trips (wyjścia) i Passport (pasz- Gowalla dla systemu Android 86
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
port) — umieszczone w pasku nawigacji pozwalają sprawnie poruszać się po interfejsie aplikacji. Przyciski opcji wcale nie muszą być związane z paskiem zakładek, czego doskonałym przykładem jest ekran początkowy aplikacji Facebook w iPhonie. Na pierwszym ekranie pojawia się siatka ikon odpowiadających głównym częściom aplikacji. Użytkownik wybiera jedną z opcji, po czym jest przenoszony do następnego ekranu. To ciekawe rozwiązanie ma jednak jedną wadę — opcje inne niż wybrana pierwotnie są dostępne ponownie dopiero po powrocie do poprzedniego ekranu i widoku siatki. Przez to zmiana ekranu wymaga wykonania dwóch puknięć, podczas gdy w tradycyjnych aplikacjach wystarczy jedno.
W aplikacji Facebook zrezygnowano z tradycyjnych zakładek
Formularze złożone Ponieważ na ekranach urządzeń przenośnych jest naprawdę niewiele miejsca, projektanci byli zmuszeni opracować nowatorskie metody działania złożonych aplikacji. Jednym z częściej stosowanych zabiegów jest prezentowanie listy dostępnych funkcji i, dopiero po wskazaniu przez użytkownika wybranej opcji, zaprezentowanie na ekranie powiązanych z nią elementów. Tego rodzaju rozwiązanie może być wykorzystywane wielokrotnie i bardzo często jest, szczególnie gdy aplikacja zalicza się do grupy bardziej skomplikowanych.
Trzy ekrany przedstawiające kolejne etapy w hierarchii formularza złożonego
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
87
W nomenklaturze branżowej występuje ono pod nazwą formularza złożonego lub kombinowanego (ang. master-detail form). W sieci udostępnia się dziesiątki aplikacji współpracujących z serwisem Twitter. W prawie wszystkich zastosowano interfejs działający na zasadzie formularza kombinowanego. Gdy wskażesz jeden z komunikatów na liście, natychmiast rozwinie się on do pełnej wersji, przykrywając pozostałe, tak byś mógł zapoznać się z całym tekstem. Po dotknięciu obszaru awataru na ekranie pojawi się informacja o autorze komunikatu. Dotknięcie przycisku Recent tweets (najnowsze komunikaty) w profilu autora przeniesie Cię do ich listy, gdzie możesz powtórzyć cały opisany tu proces. Formularze złożone mają zazwyczaj cztery poziomy lub pięć poziomów. Oczywiście prezentowanie informacji w tak głębokiej hierarchii ma swoje wady — trzeba jakoś wrócić do najwyższego poziomu menu! Czy chciałbyś zmuszać użytkownika do pięciokrotnego naciskania przycisku Wstecz tylko dlatego, że zagłębił się on do szóstego poziomu hierarchii? W aplikacji Twitter przeznaczonej dla urządzeń iPhone Loren Brichter zaproponował ciekawe i niespotykane rozwiązanie — przesunięcie w poziomie po pasku tytułowym pozwala wrócić do głównego poziomu hierarchii. Nie można powiedzieć, by było to intuicyjne, lecz z pewnością jest ciekawe. Załóżmy teraz, że masz wyświetlić tabelę o czterech wierszach, z których każdy będzie odgrywać rolę przycisku powiązanego z jedną z głównych funkcji Twojej aplikacji. W tym przypadku mógłbyś posłużyć się paskiem przycisków opcji, ponieważ liczba dostępnych możliwości jest niewielka. Jak zatem wybrać właściwe rozwiązanie? Doświadczenie nauczyło mnie, że gdy w interfejsie pojawiają się elementy o tym samym stopniu istotności, należy używać przycisków opcji. We wszystkich innych przypadkach, jeśli nie jesteś pewien, co robić, staraj się wybrać taki schemat, który pozwoli użytkownikowi poruszać się po aplikacji za pomocą możliwie małej liczby dotknięć ekranu.
Wiele w jednym Przeciętna aplikacja projektowana z myślą o urządzeniach przenośnych ma prostą budowę, oferuje jedynie kilka podstawowych funkcji, a jej twórcy wystrzegają się zbyt złożonych rozwiązań. Jeżeli oddajesz do dyspozycji użytkownika tylko jedną funkcję czy dwie funkcje, ale jednocześnie oferujesz różne sposoby prezentowania danych generowanych przez aplikację, powinieneś zastanowić się nad użyciem interfejsu z rodziny „wiele w jednym”. Wiąże się to z utworzeniem jednego widoku ekranu oraz kilku opcji modyfikowania go. Interfejs taki pojawia się najczęściej w aplikacjach zawierających spis poszczególnych stron wyświetlanych pojedynczo. Użytkownik może przejść do następnej karty, gdy zapozna się już z zawartością aktualnie wyświetlanej. Instalowana domyślnie w urządzeniach przenośnych Apple
88
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
aplikacja pogodowa (rysunek na stronie 89) wykorzystuje ten właśnie model interfejsu. Innym przykładem jest ScoreCenter ESPN. Programy, w których pojawia się model „wiele w jednym”, zawierają najczęściej mnóstwo danych i służą szybkiemu ich przeglądaniu. Bardzo rzadko absorbują uwagę użytkownika na tak długo, by spędzał wiele czasu na badaniu ich możliwości. Programy te zazwyczaj oferują także oglądanie zawartości w poziomie oraz definiowanie własnych opcji ustawień w sposób znany z widżetów pulpitu systemu Mac OS X. Ponieważ sposób poruszania się po aplikacji jest prosty i dobrze przemyślany, projektant może poświęcić się całkowicie udoskonalaniu każdego ekranu i poprawieniu każdego piksela.
Prognoza pogody w urządzeniach Apple wykorzystuje interfejs „wiele w jednym”
Wspaniałe doznania Gry oraz inne aplikacje służące rozrywce zamiast odwoływać się do opisanych powyżej wzorców, posługują się własnymi schematami, które określam mianem rozwiązań „wspaniałych doznań”. Wzorzec wspaniałych doznań charakteryzuje się tym, że aplikacja uruchamiana na urządzeniu przenośnym wykorzystuje cały obszar wyświetlacza i za pomocą odpowiednich rozwiązań wizualnych i dźwiękowych przenosi użytkownika w odmienny świat. Rozwiązanie takie pojawia się w niemal każdej grze, ponieważ tylko w ten sposób można wywołać u gracza odpowiedni nastrój i w pełni wpływać na jego doznania. Zaprojektowanie aplikacji oferującej niezwykłe doznania jest zadaniem wyjątkowo trudnym, gdyż w czasie pracy nie możesz wykorzystywać żadnych szablonowych elementów interfejsu. Wszystkie one Archetype, gra z rodziny FPS przeznaczona na urządzenia iPhone, muszą być opracowane jest doskonałym przykładem tego, jak niezwykłe doznania można z myślą o konkretnym pro- wywołać aplikacją uruchomioną w urządzeniu przenośnym
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
89
gramie, tak by pasowały idealnie do zastosowanych w nim rozwiązań. Aby zniszczyć efekt, wystarczy jeden domyślny przycisk czy widżet — to błąd popełniany często nawet przez doświadczonych projektantów. Jeżeli chcesz wywołać naprawdę niezwykłe wrażenie, musisz poświęcić uwagę szczegółom. W tego rodzaju projektach wyjątkowe znaczenie ma animowanie detali. Animacja sama w sobie jest bardzo istotnym elementem interfejsu, ponieważ to ona buduje oczekiwania i pozwala użytkownikowi określić zmiany, jakie zaszły w wyglądzie ekranu. Przeniesienie do widoku menu natychmiast po dotknięciu logo programu sprawia toporne i nieprzyjemne wrażenie. Przejście prezentuje się lepiej, gdy towarzyszy mu staranna animacja w naturalny sposób spowalniająca lub przyspieszająca zmianę. Szybkie, może nawet agresywne animacje budują skojarzenia z dynamiką, natomiast wolniejsze, bardziej przemyślane animacje wprawiają w nastrój relaksu. Jedną z najbardziej zaskakujących aplikacji przygotowanych dla iPhone’ów jest Zen Bound. Kojące dźwięki w tle oraz spokojne animacje pozwalają użytkownikowi się wyciszyć. W wielu miejscach ekran wygasza się do zupełnej czerni, a potem stopniowo wyświetla nowy obraz. Grafika nigdy nie zmienia się gwałtownie — wszystkie przejścia są gładkie i starannie zaplanowane. Dzięki temu oraz pięknej, poruszającej ścieżce dźwiękowej Zen Bound jest jedną z najlepszych znanych mi aplikacji oferujących niezwykłe doznania.
Schematy własnego interfejsu
Niewiele aplikacji może tak bardzo zachwycić i wciągnąć użytkownika we własny świat, jak Zen Bound
Własne ustawienia interfejsu aplikacji doubleTwist
Czytanie krótkich, urywanych zdań jest nudne. Tak samo nuży konieczność obcowania ciągle z tymi samymi rozwiązaniami w interfejsie. Dlatego nie wahaj się mieszać poznanych modeli! Nie ograniczaj się do ścieżek, którymi w identycznych sytuacjach podążali inni projektanci. Jeżeli uważasz, że masz lepszy pomysł, nie zastanawiaj się ani
90
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
chwili. Odtwarzacz muzyki przygotowany z myślą o użytkownikach systemu Android, doubleTwist, domyślnie prezentuje ciemny, futurystyczny interfejs. Aplikacja ta stanowi doskonały przykład tego, co można osiągnąć, określając własne preferencje w programach systemu Android. Pierwsza strona aplikacji przypomina nieco aplikację Facebook dla iPhone’a poprzez rozmieszczenie poszczególnych elementów w układzie siatki, ale wygląd samego odtwarzacza może być modyfikowany dowolnie, co jest nietypowe dla innych aplikacji odtwarzających dźwięk w systemach Android i iOS. Program Convertbot to kalkulator jednostek zaprojektowany dla iPhone’a. Jego jedyny w swo- Zupełnie niespotykany interfejs im rodzaju interfejs sprawia, że nudne, codzienne działania, takie jak przeliczanie walut, nabierają zupełnie nowego znaczenia. Przeliczanie jednostek niemalże przypomina grę. Zaczynasz od dotknięcia górnej partii strony stylizowanej na wyświetlacz LCD, gdzie podajesz wartość. Potem za pomocą obrotowego panelu w kształcie koła wybierasz rodzaj przeliczenia — pomiędzy walutami, jednostkami odległości, wagi itd. Następnie określasz jednostki początkową i końcową, a na ekranie pojawia się wynik przeliczenia. Obliczanie nowej wartości w tak wielostopniowym procesie sprawia, że użytkownik ma wrażenie obsługiwania precyzyjnego urządzenia. Projektanci z Tapbots mogli wprawdzie zastosować kilka typowych opcji wybo- Aplikacja Where To? jest jednym ru i wieloekranowy interfejs pozwalający wykonać z pierwszych programów obliczenia w kilku krokach. Zdecydowali się jed- o realistycznym wyglądzie nak na zupełnie nowatorskie rozwiązanie i wprowadzili do aplikacji niezwykły interfejs. Nie dziwi zatem, że Convertbot jest ciągle jedną z najpopularniejszych aplikacji pobieranych w App Store, w dziale Utilities. Tak nietypowe rozwiązanie projektowe pojawiło się po raz pierwszy w programie Where To? należącym obecnie do FutureTap. Była to jedna z pierwszych aplikacji dla iPhone’ów, która miała wygląd stylizowany na rozwiązania znane z życia i wykorzystywała zasady działania urządzeń dotykowych. Niewątpliwie trzeba przypisać jej
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
91
spore zasługi w wytyczaniu kierunku, w którym rozwinęło się projektowanie aplikacji na urządzenia mobilne. Aby znaleźć interesujący Cię lokal znajdujący się w pobliżu miejsca, w którym przebywasz, musisz dotknąć odpowiedni fragment koła menu nawigacji. Obsługiwanie interfejsu w tym kształcie jest wyjątkowo intuicyjne i zdecydowanie łatwiejsze w zrozumieniu niż praca z układem tabeli. Koło wygląda na wykonane z matowego plastiku, dokładnie takiego, jaki byłby użyty w ewentualnej obudowie smartfona. Zostało umieszczone na tle tekstury imitującej wyprawioną skórę, co sprawia, że praca z aplikacją wydaje się nam naturalna.
Projektowanie wyglądu aplikacji działających w urządzeniach przenośnych Przemyślenie warunków pracy z aplikacją i staranne wykonanie elementów odpowiedzialnych za wykonywanie poszczególnych zadań jest bardzo ważne, nie zwalnia Cię jednak z zadbania o wizualną stronę wybranego rozwiązania. Mówię oczywiście o projektowaniu wyglądu aplikacji działającej w urządzeniach przenośnych. Zbudowanie dobrej aplikacji wymaga działania na pograniczu wielu dziedzin, będę jednak obstawać przy twierdzeniu, że projektowanie grafiki jest w tym przypadku najważniejsze. Ani właściwe użycie elementów konstrukcyjnych, ani szczegółowe rozmieszczenie ich na poszczególnych ekranach aplikacji nie zda się na nic, jeżeli nie zadbasz o odpowiedni wygląd. Kiepski projekt graficzny oznacza jedno — możesz sobie szukać nowego zajęcia. Dobry projektant nie różni się niczym od znakomitego golfisty — jedni rodzą się z tym talentem, inni muszą wypracować swój styl poprzez godziny ćwiczeń. Niektórzy ludzie nie mają wyczucia do pracy z obrazem, ale dzięki poświęceniu są w stanie osiągnąć naprawdę zdumiewające efekty. Nieważne, jak duże nosisz w sobie pokłady talentu — trzymanie się pewnych uniwersalnych zasad pozwoli Ci podnieść jakość swoich prac o kilka oczek wyżej. Te reguły towarzyszą mi w każdej godzinie pracy. Każdy gracz w golfa powtarza przed wybiciem piłki kilka fundamentalnych zasad własnej mantry, ja natomiast wracam do wskazówek, które znajdziesz w poniższych podrozdziałach i które, jak mam nadzieję, ułatwią Ci nieco pracę nad kolejnymi aplikacjami przenośnymi.
kontrast Wysoki kontrast stanowi o „być albo nie być” każdego programu uruchamianego na urządzeniu przenośnym, ponieważ dosłownie decyduje o tym, jak użytkownik widzi poszczególne jego elementy. Kontrast określa wygląd poszczególnych fragmentów aplikacji na tle pozostałych jej części. Jeżeli wszystkie fragmenty projektu wyglądają 92
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
bardzo podobnie, użytkownik poczuje się zagubiony — nie będzie wiedział, od czego rozpocząć pracę, a ekran powitalny zamieni się w jego oczach w nieskładne zestawienie barw schematu RGB. Jeżeli nie wiesz, które z elementów aplikacji powinny rzucać się w oczy jako pierwsze, nigdy nie zdołasz określić hierarchii panującej między nimi. Zbyt mały kontrast może sprawić, że najważniejsza funkcja aplikacji zostanie dostrzeżona w drugiej lub trzeciej kolejności… albo wcale. Nie wahaj się wyróżniać elementy, które mają być z założenia charakterystyczne. Jeżeli podkreślisz ich odmienność w zbyt małym stopniu, użytkownik poczuje się zagubiony i zacznie doszukiwać się Odpowiednio dobrany kontrast połączeń tam, gdzie ich nie ma. Wyraźny kontrast kieruje uwagę użytkownika na pewnie prowadzi wzrok użytkownika od jednego ważniejsze elementy interfejsu elementu projektu do drugiego. Jeśli projektant wykona swoją pracę należycie, użytkownik aplikacji odkryje wszystkie jej funkcje w należytej kolejności. Jeżeli projekt będzie niedopracowany, mniej istotne elementy mogą przyćmić te ważniejsze, powodując tym samym niepotrzebne zamieszanie. Aplikacja iSaidWhat?! to dyktafon pozwalający nagrywać dźwięk i edytować zapisane ścieżki. Program wybija się pozytywnie pośród wielu prac konkurencji w tym zatłoczonym segmencie rynku, również pod względem projektu graficznego. Podstawową funkcją aplikacji jest nagrywanie dźwięku, o czym nie zapomniał projektant interfejsu — najważniejszy z tego punktu widzenia fragment ekranu został oznaczony dużym czerwonym przyciskiem. Jasnoniebieski kształt wykresu oraz delikatne, szare wykończenia stanowią dla niego doskonałe tło. Na dole ekranu znajdują się jeszcze dodatkowe cztery przyciski, ale nie pozostawiają wątpliwości, że są jedynie dodatkiem. Wyobraź sobie, jak wyglądałaby praca z aplikacją, gdybyś nie potrafił wskazać na pierwszy rzut oka przycisku nagrywania. Wtedy program nie pozwalałby wykorzystywać swojej najważniejszej funkcji. Odpowiedni kontrast decyduje o powodzeniu aplikacji.
Powtarzalność O tym, czy użytkownik zaufa Twojej aplikacji i czy poczuje się w niej pewnie, decyduje przede wszystkim komfort pracy. Na ten czynnik wpływa wiele elementów. Rozpatrując problem z punktu widzenia projektu graficznego, warto zwrócić uwagę na definiowanie stylów różnych elementów. Zastosowanie jednego stylu do podobnych
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
93
elementów sprawi, że użytkownik szybko dostroi się do zasad działania aplikacji i zrozumie znaczenie jej poszczególnych funkcji. Jeżeli nie zadbasz o powtarzalność stylu, wywołasz tylko niepotrzebne zamieszanie, dlatego nie zapominaj, że powiązane ze sobą elementy powinny wyglądać podobnie szczególnie wtedy, gdy pojawiają się w jednym rzędzie. Doskonały przykład poprawnego oznaczania podobnych obiektów jednym stylem znajdziemy w aplikacji Pastebot. Program ten jest menedżerem, w którym zapisywane są informacje o tekście, grafice, adresach URL i innych elementach kopiowanych do iPhone’a. Lista skopiowanej zawartości stanowi najważniejszy fragment aplikacji, a wszyst- Podobne style na liście elementów kie jej elementy, niezależnie od ich rodzaju, są w aplikacji Pastebot oznaczone graficznie w podobny sposób. Dzięki temu użytkownik nie ma wątpliwości, że w każdym przypadku może podjąć podobne działania. Ponieważ żaden z elementów nie wyróżnia się wizualnie, użytkownik wie, że praca z nimi będzie przebiegać według jednego schematu.
Wyrównanie Wyrównanie zawsze było wyznacznikiem dobrych projektów, a w przypadku aplikacji na urządzenia mobilne ma jeszcze większe znaczenie. Każdy element interfejsu powinien być wyrównany do jakieś linii — krawędzi innego elementu, linii siatki, linii złotego podziału, krawędzi ekranu. Elementy i widżety pozbawione wyrównania wyglądają jak rozrzucone przypadkowo, zupełnie jakby unosiły się w pustce bez solidnego oparcia. Równe ich rozmieszczenie nie wymaga żadnej konkretnej wiedzy, co najwyżej dobrego oka — albo są one porządnie wyrównane, albo nie. W tym przypadku „prawie” nie wystarcza. Wyrównanie musi być idealne. Aby wyrównać rozmieszczenie dwóch elementów z dokładnością do jednego piksela, powiększam grafikę do momentu, w którym widzę już, gdzie zaczyna się, a gdzie kończy dany piksel. Poza tym używam też pionowych i poziomych linii pomocniczych. Tu nie wolno robić niczego „na oko” — wszystko musi być doskonałe. Wyrównanie staje się szczególnie istotne, gdy staramy się umieścić przycisk lub widżet dokładnie między dwoma krawędziami. Zorientowałem się, że to najczęściej wykonywana czynność, jaka przypada mi w udziale w czasie projektowania interfejsu aplikacji dla urządzeń przenośnych. Wyśrodkowanie przycisków w pasku narzędzio-
94
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
wym, tekstu w obszarze etykiety, grafiki na przycisku, narzędzi sterowania w ramce — robię to niemal cały czas. To właśnie idealne dopasowanie krawędzi sprawia, że projekt przestaje być zaledwie dobry, a staje się doskonały. Chcesz wiedzieć, o czym mówię? Przyjrzyj się aplikacji Twitter uruchamianej w iPhonie. W czasie przewijania komunikatów wyświetlanych w porządku chronologicznym na ekranie pojawia się poprzeczny pasek z kilkoma ikonami, oferując użytkownikowi skrótowy dostęp do wszystkich działań, jakie można wykonać na każdym z komunikatów. Ikony są umieszczone dokładnie w połowie wysokości paska, niezależnie od długości komunikatu, i oczywiście rozmieszczone równomiernie na całej szerokości ekranu.
Idealnie wyśrodkowane ikony w interfejsie Twitter for iPhone
Dostrzeżenie niestarannego wyrównania na niewielkim ekranie urządzenia przenośnego wymaga pewnej praktyki, ale gdy nauczysz się już rozpoznawać jego symptomy, potrafisz znaleźć je wszędzie.
Bliskość i grupowanie Podobne do siebie bądź powiązane ze sobą elementy powinny zostać zgrupowane, tak by utworzyć spójną całość. Podstawową zaletą takiego rozwiązania jest możliwość szybkiego omiecenia wzrokiem całej grupy i łatwiejsze określenie zależności pomiędzy jej elementami. Żeby móc definiować zależności pomiędzy poszczególnymi składnikami interfejsu poprzez umieszczenie ich w swoim sąsiedztwie, musisz najpierw określić właściwą hierarchię wewnątrz takiej grupy. MoneyWell, aplikacja pozwalająca zarządzać budżetem domowym, napisana z myślą o iPhone’ach, ma bardzo przejrzysty interfejs. Na głównych ekranach zawierających informacje o wydatkach pojawiają się dane Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
95
zebrane w kilku wierszach. Każdy wiersz zawiera podany po lewej charakter poniesionych kosztów, a po prawej — wyrównaną do prawej krawędzi — wydaną kwotę. Dlaczego etykiety kwot są wyrównywane do prawej, zamiast pojawiać się natychmiast po etykiecie rodzaju kosztów? Rysunek obok przedstawia symulację takiego rozwiązania. Wraz z przesunięciem wartości liczbowych w stronę etykiet czytelność zestawienia znacznie się pogorszyła, ponieważ etykiety kwot nie są w ogóle wyrównane. Projektant aplikacji wykazał się wyczuciem, znajdując powiązania nie tylko pomiędzy nazwą uznania bądź obciążenia rachunku Wyrównanie etykiet z kwotami i jej wysokością, lecz także widząc je pomiędzy do prawej krawędzi wszystkimi etykietami nazw i etykietami kwot. Wszystkie etykiety i powiązane z nimi elementy muszą być starannie rozmieszczone, gdyż tylko w ten sposób można zapewnić właściwy komfort pracy z aplikacją. Odpowiednie łączenie elementów ma tu kluczowe znaczenie — jeden błąd może wprowadzić ogromne zamieszanie. Porównaj dwa przykładowe interfejsy — pierwszy z nich przedstawia starannie wyrównaną zawartość aplikacji, na drugim zadanie to wykonano niechlujnie (rysunek poniżej). Zaprezentowany tu przykład przedstawia tekst wyświetlany na ekranie urządzenia przenośnego. W pierwszej wersji nagłówki poszczególnych akapitów znajdują się w niewielkiej odległości od tekstu, Różnica (niekorzystna) powstała dzięki czemu całość została wyraźnie podzielona na w wyniku niewłaściwego trzy grupy składające się z tytułu i właściwej treści. zgrupowania danych Drugi zrzut z ekranu przedstawia tę samą zawartość, lecz tym razem nagłówki są nieco oddalone od tekstu akapitów, przez co całość sprawia wrażenie zbudowanej z sześciu odrębnych części — każdy z nagłówków wygląda, jakby stanowił osobny element strony. Tytuły nie są wyraźnie powiązane z tekstem, do którego się odnoszą. Złe grupowanie w najlepszym razie grozi jedynie marnotrawstwem miejsca na ekranie, w najgorszym natomiast nie pozwala ocenić należycie powiązań pomiędzy elementami projektu.
96
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
Właściwe grupowanie i odpowiednio dobrane odstępy między wierszami ułatwiają czytanie
Tekstura W naszym otoczeniu próżno szukać rzeczy idealnie płaskich bądź o jednakowej powierzchni. Wszystko wokół jest pełne skaz i nierówności, a w przypadku substancji naturalnych, takich jak skóra, papier, tkanina lub drewno, niedoskonałość jest poniekąd cechą rozpoznawczą. Jeżeli chcesz sprawić, by interfejs wyglądał możliwie naturalnie, będziesz musiał zacząć zwracać uwagę na szczegóły. Wszystko wokół nas ma mniej lub bardziej niewyraźną Delikatna tekstura na powierzchni wprowadza teksturę — nawet bardzo gładkie kolosalną różnicę powierzchnie. Rozejrzyj się wokół — każda powierzchnia i każdy przedmiot mają swoją teksturę. W ramach ćwiczeń możesz postarać się odtworzyć niektóre z nich w programie graficznym, z którego korzystasz na co dzień. Trzymaj w zanadrzu całe archiwum tekstur, by dzięki nim tworzyć skrajnie różne projekty. Oto przykład, jak za pomocą tekstury poprawić nudny i nieciekawy projekt tła przycisku. Widoczny po lewej stronie przycisk Sign up (zapisz się) umieszczono na jednolitym tle. Czego imitację miało ono stanowić? Z pewnością niczego realistycznego. To po prostu zwykła, nudna, jednolita powierzchnia. Nie przedstawia niczego szczególnego; ot, zwykły jednolity kolor. Po prawej znajduje się nieco inny przycisk umieszczony na tle delikatnej tekstury. Niebieskie tło etykiety przycisku zostało urozmaicone szumem, co zwiększyProjektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
97
ło jej ziarnistość i dało wrażenie realizmu, natomiast tło całości przypomina teraz papier milimetrowy. Dodanie tekstury, wzoru czy obiektu znanego z codziennego życia wzmaga zawsze wrażenie naturalności. Takie rozwiązania sprawiają, że aplikacja wyróżnia się korzystnie na tle innych.
oświetlenie Kiedy wolno stosować gradienty? Do czego służy cień dodawany pod obiektem? Jak radzić sobie z rozjaśnianiem krawędzi? Co łączy wszystkie te sprawy? Dzięki nim każdy element interfejsu będzie wyglądał naturalniej — a wszystko za sprawą odpowiedniego oświetlenia. Sekret pięknych interfejsów aplikacji kryje się w stopniu ich realizmu. Im bardziej obiekty dwuwymiarowe będą przypominać obiekty trójwymiarowe, tym bardziej całość projektu będzie przypominać to, z czym mamy do czynienia w rzeczywistości. Te fałszywie trójwymiarowe obiekty rzucają cienie niczym przedmioty z Twojego biurka. Aby dwuwymiarowy element projektu nabrał głębi, trzeba oszukać mózg, sprawić, by uwierzył, że ma do czynienia z czymś, co wystaje z ekranu. Efekt ten wywołuje się, manipulując światłem. Interfejs wygląda najkorzystniej, gdy przyjmiesz, że źródło światła znajduje się na górze ekranu i oświetla równomiernie cały tekst, wszyst- Nieco głębi zupełnie zmienia wrażenie kie widżety i przyciski. W związku z tym wszystkie one powinny rzucać cień i błyszczeć na krawędziach tak, jakby to było w rzeczywistości. Przycisk z zaokrąglonymi rogami, lecz pozbawiony gradientu barw, rozjaśnień na brzegach oraz cienia, będzie wyglądał po prostu płasko, a chodzi przecież o wywołanie przeciwnego wrażenia. Przyjrzyjmy się zatem dwóm przykładowym przyciskom. Po lewej stronie widać wypełnioną kolorem figurę z zaokrąglonymi rogami, z umieszczonym wewnątrz tekstem. Całość wygląda płasko niczym ilustracja, przez co brak jej realizmu. Po prawej znajduje się ten sam kształt, lecz wzbogacony o efekty zastosowania opisanych poniżej technik. GRaDieNT
Znajdziemy to stopniowe przejście od intensywnej czerwieni do nieco delikatniejszego jej odcienia. Jaśniejszy fragment przycisku znalazł się na górze, ponieważ całość ma wyglądać tak, jakby światło padało z góry. Założyliśmy, że promienie trafią najpierw na szczyt przycisku, dlatego ten jego fragment jest jaśniejszy.
98
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
R o Z J a ś N i a N i e k R aW ę D Z i
Na krawędziach przycisku pojawiają się delikatne rozjaśnienia, które nikną, nim osiągną skraj obszaru przycisku. W ten sposób sugerujemy, że krawędź jest bardzo wyraźna. Dodanie rozjaśnienia na krawędzi jest jednym z łatwiejszych sposobów zaznaczania, że cały kształt obiektu jest trójwymiarowy i wyraźnie odstaje na otaczającym go tle. P o łyS k
Technikę tę zapoczątkowali styliści firmy Apple. Przyciski w systemie iOS są zaprojektowane w taki sposób, że sprawiają wrażenie pokrytych błyszczącą warstwą, od której światło odbija się tak, jakby układała się w trójwymiarową formę. Efekt ten uzyskuje się, dodając delikatną, półprzezroczystą warstwę na górnej połowie przycisku. Cień
Tak sam przycisk, jak i umieszczony na nim napis rzucają delikatny cień. W dobrze zaprojektowanym interfejsie wszystko znajduje się ponad warstwą tła albo jest w niej zatopione, ale nigdy nie leży płasko na tej powierzchni. Chodzi o uzyskanie efektu delikatnej wypukłości, niczym w cyfrach umieszczanych na karcie kredytowej, czy lekkiego zagłębienia, jakie pojawia się na kartce papieru po odbiciu tekstu przez prasę drukarską. W przedstawionym przykładzie tekst sprawia wrażenie wystającego odrobinę ponad powierzchnię przycisku. To nieduże wyniesienie sprawia, że oświetlone z góry litery będą rzucać cień dokładnie pod siebie. Pamiętaj, wszystko na świecie rzuca cień. Jeśli nie rysujesz akurat wampira, a chcesz, żeby obiekt miał odpowiednią głębię i wyglądał jak ułożony na powierzchni, musisz zadbać o odpowiednie zaznaczenie cienia, choćby w minimalnym stopniu.
Pisanie aplikacji na urządzenia przenośne jest wyzwaniem Projektowanie aplikacji na urządzenia przenośne jest chwilami prostsze niż pisanie programów czy stron internetowych działających na zwykłych komputerach, lecz czasami jest zdecydowanie bardziej wymagające. Dużym ułatwieniem jest to, że ekran urządzenia przenośnego jest mniejszy, więc łatwiej go zapełnić, a przeznaczenie aplikacji przenośnej jest znacznie lepiej określone. Ciekawe, że największe trudności rodzą się z tych samych przyczyn — mniejszy ekran sprawia, że wszystkie niedociągnięcia są łatwiej dostrzegalne, mniej pikseli do dyspozycji każe także podejmować decyzje dotyczące tego, co należy usunąć, a co pozostawić w aplikacji. Mniej opcji Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
99
programu oznacza z kolei ni mniej, ni więcej, tylko to, że każda z nich będzie uważniej oceniona przez użytkownika. Gdy golfista ćwiczy uderzenie, zwraca uwagę na wszystkie szczegóły. Tak samo projektant musi być świadom tego, co wpływa na jakość projektu, i nie wolno mu pominąć żadnego z istotnych elementów. Oto kilka rad, których mogę udzielić Ci na podstawie własnych doświadczeń:
• Staraj się zawsze dążyć do możliwie realistycznego wyglądu aplikacji. Nie wprowadzaj do projektu cieni czy rozjaśnień, które nie miałyby szansy pojawić się w przyrodzie.
• „Mniej więcej” nigdy nie wystarcza. Musisz dopasować wszystko z dokładnością do jednego piksela.
• Jeżeli sam nie potrafisz skonstruować dobrej pułapki, użyj tej, którą masz. Jeżeli odkryjesz, że systemowe przyciski Apple wyglądają korzystniej niż Twoje własne projekty, zrezygnuj ze swoich pomysłów.
• Ogranicz funkcje interfejsu — sprawdź, co jest rzeczywiście niezbędne na każdym z ekranów, a co można przenieść gdzie indziej lub w ogóle usunąć.
• Wszystkie elementy interfejsu powinny albo nieco wystawać ponad powierzchnię tła, albo być w niej nieco zatopione. Nic nie ma prawa znaleźć się dokładnie w płaszczyźnie tła i nie rzucać cienia.
• Jeżeli nie możesz określić na pierwszy rzut oka przeznaczenia danej ikony, znaczy to, że została ona źle zaprojektowana.
• Delikatne tekstury, niewielki szum lub zmatowienie powierzchni sprawiają, że grafika komputerowa wygląda naturalniej. Przypomnij sobie, jak naprawdę wyglądają obiekty, które starasz się odtworzyć, i jak wygląda ich powierzchnia.
• Nie umieszczaj ikon sterowania w miejscach niedostępnych dla osoby trzymającej urządzenie w najbardziej naturalny sposób.
• Ogranicz możliwości aplikacji, ale nie rezygnuj z ciekawych rozwiązań wizualnych, bo to właśnie one nadają charakter aplikacji.
• Słowa są integralną częścią interfejsu — dobieraj je starannie. Całe swoje życie zawodowe spędziłem na projektowaniu aplikacji internetowych, więc tworzenie programów z myślą o urządzeniach przenośnych jest dla mnie niczym powiew świeżego powietrza — nowe wytyczne, nowe wyzwania, inne sposoby rozwiązywania problemów i zupełnie inne pola do osiągnięcia sukcesu. Dziedzina aplikacji na urządzenia przenośne ciągle ewoluuje, ale pamiętaj, że najważniejszym celem każdego projektanta, niezależnie od platformy, na jakiej przyszło mu pracować, jest zapewnienie komfortu korzystania z aplikacji.
100
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
Projektant, który zdołał opanować zasady projektowania aplikacji przenośnych, odkryje, że otwierają się przed nim zupełnie nowe możliwości. Nic nie stoi na przeszkodzie, abyś już dziś wkroczył na tę wymagającą, ale jakże satysfakcjonującą ścieżkę. Wystarczy nieco rozsądku i solidna porcja ćwiczeń.
o autorze Biorę udział wyłącznie w tych projektach, które dają mi satysfakcję. Zajmuj się tylko tym, co Cię porusza, pracuj wyłącznie nad zadaniami, które Cię fascynują. Mike Rundle (1983) jest magistrem informatyki. Ukończył Rochester Institute of Technology. Mieszka w Raleigh, w Nowej Karolinie, ciesząc się towarzystwem jej wesołych mieszkańców, kwitnącą gospodarką i piękną pogodą. Projektowaniem aplikacji internetowych zajmuje się od późnych lat dziewięćdziesiątych; ostatnio koncentruje swoje wysiłki na tworzeniu rozwiązań przeznaczonych dla urządzeń iPhone, iPad i komputerów Mac. Jego ulubionym kolorem jest stalowoszary. Ma labradora czarnej maści o imieniu Dora, a wolny czas dzieli między golf, piłkę nożną i tenis stołowy. Dla Czytelników ma jedną radę — zacznijcie jak najwcześniej i nigdy nie rezygnujcie. Uczcie się stale, nigdy nie osiadajcie na laurach, starajcie się wykraczać poza obszar, na którym czujecie się pewnie, i zawsze bądźcie ciekawi nowinek.
Projektowanie z myślą o urządzeniach przenośnych
101
Tematy poruszane w tym rozdziale: Proces projektowania. Wizualizacja we wstępnym szkicu. Zapis stosowany w szkicach. Rozrysowywanie kadrów. Techniki i narzędzia. Szablony mało szczegółowe i wysoko szczegółowe. Prototypy. Testy i ostatnie poprawki.
P
oczątkiem każdego projektu jest pomysł. Tylko nieliczne okazują się godne realizacji, pozostałe są po prostu kiepskie. Niejeden wierzy, że wpadł na doskonały pomysł i dobrze wie, jak powinien go realizować, a jednak w większości przypadków ludzie ponoszą porażkę. To nie dziwi, bo sam pomysł to za mało. Kręta i kamienista ścieżka prowadząca od mglistego zamysłu do rezultatu dopracowanego w najdrobniejszych szczegółach jest nie mniej ważna niż sama idea — o ile nie ważniejsza. Pamiętajmy bowiem, że pomysł bez właściwego wykonania na zawsze pozostaje w sferze teoretycznych, abstrakcyjnych rozważań. Zatem o sukcesie decyduje umiejętność wybrania odpowiedniego pomysłu, nadania mu właściwego kształtu oraz rozwinięcia go do pełnej postaci. Geniusz to jeden procent natchnienia i dziewięćdziesiąt dziewięć procent potu. Tomasz Edison
Jak zatem wybrać najlepszy pomysł i w jaki sposób przekształcić go w elegancki projekt? Pierwszym etapem pracy jest wykonanie odpowiednich badań (poznanie kontekstu, założeń projektu, określenie jego użytkowników, wymagań biznesowych oraz wszelkich ograniczeń), następnie należy opracować szczegóły i wreszcie ocenić efekty pracy. Proces kończy się wykonaniem prototypu, opracowaniem projektu graficznego i dopiero wtedy przystępujemy do właściwego tworzenia kodu. Zadanie projektanta polega na jasnym przekazaniu zasad funkcjonowania produktu. Cel ten można osiągnąć, stosując szeroki wachlarz narzędzi, specjalnie dobranych technik oraz odpowiednich metod. To, które z nich należy zastosować, zależy od wielu czynników. Każdy oczywiście odczuwa ogromną pokusę, by od razu przystąpić do pracy nad stroną graficzną projektu i zająć się wszystkimi drobnymi szczegółami. Nie wolno jednak zapominać, jak ważne jest dogłębne zrozumienie problemu i zbadanie wszystkich możliwych ścieżek jego rozwiązania, by wybrać z nich tę najlepszą — szczególnie w początkowej fazie trwania prac. Niezależnie od tego, na jakie metody pracy się zdecydujemy, nie wolno nam rezygnować z tworzenia szablonu. Określenie „szablon” jest bardzo pojemne — każdy projektant rozumie je inaczej, więc i definicje podaje się różne. W tym rozdziale będziemy posługiwać się tym terminem w najszerszym możliwym znaczeniu: mając na myśli wynik procesu tworzenia, badania i dopracowywania pomysłów poprzez wykonanie kolejnych pro-
104
Szkice, szablony i prototypy
jektów w celu zaprezentowania ich innym projektantom, działowi finansowemu oraz użytkownikom, by uzyskać ich opinie i akceptację. Etap tworzenia projektu, czyli praca nad szkieletem strony, to moment, w którym należy zadbać o projektowanie interakcji, opracować system poruszania się po stronie oraz zastanowić się, jakie informacje mają się na niej znaleźć57. Opracowywanie szkieletu to zazwyczaj zadanie architekta informacji. Architekt informacji zajmuje się tworzeniem struktury stron internetowych i programów komputerowych, mając na celu zapewnienie użytkownikom jak największego komfortu pracy, zaproponowanie intuicyjnego systemu nawigacji oraz rozmieszczenia informacji, tak by były one zawsze dostępne lub łatwe do znalezienia. Jak jednak poradzić sobie z tworzeniem szkieletu, jeśli w zespole, z którym pracujesz, nie ma architekta informacji bądź jeżeli wykonujesz całość projektu sam, na zlecenie? Czy można pozwolić sobie na opuszczenie tego etapu i przejście bezpośrednio do pracy nad projektem? Jak się wkrótce okaże, tworzenie szablonu nie wykracza poza możliwości osoby, która nie miała z tym wcześniej do czynienia, co więcej, każdy projektant może się wiele nauczyć, zgłębiając sekrety pracy nad szablonem i wykorzystywania go w późniejszych etapach tworzenia aplikacji. Uważam, że nigdy nie warto rezygnować z opracowywania szablonu. Istnieją różne metody tworzenia szablonu, a wybór ostatecznej zależy przede wszystkim od efektów, jakie chcesz osiągnąć, i kontekstu, w jakim się poruszasz. Tutaj znajdziesz opis procesu przechodzenia od czystego pomysłu do konkretnego rozwiązania oraz wyjaśnienie poszczególnych etapów pracy, opis wyboru podejścia do zagadnienia, dobrania odpowiednich narzędzi i wreszcie zwyczajów związanych z projektowaniem interfejsu aplikacji. Pamiętaj przy tym, że żadna z przedstawionych tu rad nie ma charakteru autorytatywnego stwierdzenia. Traktuj ten rozdział przede wszystkim jako punkt startowy do pracy nad nowymi projektami, źródło informacji o nieznanych Ci dotąd narzędziach, dzięki któremu zdołasz podnieść jakość wykonywanej pracy.
od idei do realizacji — podróż przez pomysły Projektowanie przypomina podróż, w czasie której pomysły powoli nabierają kształtów, rozwijają się w umyśle projektanta i ze szkiców i szczegółowych rysunków przeradzają się w modele interaktywne. Proces rozpoczyna się zazwyczaj od gruntownego przemyślenia wszystkich pomysłów przedstawianych najczęściej w postaci zgrubnych szkiców (rysunek poniżej). Szkice wykonuje się po to, by móc jak najszybciej sprawdzić jak najwięcej pomysłów, od57 J.J. Garrett, The Elements of User Experience: User-Centered Design for the Web, Peachpit Press 2002. Szkice, szablony i prototypy
105
rzucić te złe i przedstawić klientowi kilka konkretnych rozwiązań, które następnie będą mogły przerodzić się w szkielet aplikacji. W każdym kolejnym etapie prac nad projektem zwiększa się poziom skomplikowania (w tym przypadku szczegółowość) przygotowywanych szkiców. Ostatecznie projektant tworzy w ten sposób prototyp rozwiązania i przygotowuje fazę testów, w której uczestniczą przyszli użytkownicy lub testerzy.
W kolejnych etapach prac nad projektem stopniowo odrzucamy możliwości, zwiększając jednocześnie poziom szczegółowości pozostawionych wariantów
Zarys pomysłu w szkicu Pierwszy etap prac nad projektem to opracowanie zarysu pomysłów. Polega on przede wszystkim na przemyśleniu wszystkich koncepcji i zbadaniu ich wad oraz zalet. Na tym etapie projektant stara się uchwycić mgliste idee, jakie rodzą się w jego głowie. Najważniejszym narzędziem, z jakiego korzysta się w tym czasie, jest szkicownik. Projektant tworzy wtedy wiele szybkich szkiców swoich pomysłów. Rysunki te są wizualizacją wszystkich pomysłów, jakie zrodziły się w pierwszych chwilach rozmyślań o projekcie. Dzięki nim możesz poprowadzić merytoryczną dyskusję z innymi członkami zespołu i porównać wizje rozwiązań. W ten sposób unikniecie wielu bezowocnych i zbędnych rozważań na temat hipotetycznego wyglądu strony internetowej. Ponieważ zastosowanie tego rozwiązania wymaga jedynie ołówka i kartki papieru, koszty, czas i potencjalne trudności związane z wdrażaniem
106
Szkice, szablony i prototypy
nowych narzędzi po prostu nie zaistnieją. Przeprowadzenie kilku cykli projektowania, sprawdzania, oceniania (z których każdy sprowadza się do wykonania szkicu) i omówienia wyników w szerszym gronie zajmuje nie więcej niż kilka minut. Jeżeli tylko wpadniesz na jakiś pomysł, możesz natychmiast go naszkicować, niezależnie od tego, gdzie jesteś. Zajmie Ci to zaledwie kilka chwil. Największą jednak zaletą szkicu jest to, że pozbycie się go nie nastręcza większych trudności. Uchwycony w ten sposób pomysł nadal pozostaje tworem dość abstrakcyjnym, więc odrzucenie go jest znacznie prostsze, niż gdyby wiązało się to z usunięciem wyników wielu godzin pracy. Wykonanie szkicu jest tanie i mało czasochłonne, więc wyrzucenie go też jest bardzo proste. Tworząc szkic, nie szukamy rozwiązania, raczej staramy się zbadać możliwie wiele ścieżek. Jakość, szczegółowość i staranność są w tym momencie zupełnie nieistotne. Szkic nie służy ocenie pomysłu, bo każda z przedstawianych w ten sposób propozycji może okazać się tą właściwą (choć nie musi). Ponieważ szkic nie jest nadmiernie szczegółowy, zachęca do eksperymentowania. Można umieścić na nim nawet najbardziej nieprawdopodobne czy niespotykane rozwiązania, bo kto wie, może ich fragmenty okażą się przydatne w wybranej ostatecznie wersji. Nie przejmuj się też powielaniem pomysłów lub tworzeniem nazbyt podobnych do siebie propozycji — na grupowanie i usuwanie powtarzających się elementów przyjdzie jeszcze czas. Ogólnie mówiąc, im więcej pomysłów powstanie na tym etapie pracy, tym łatwiej będzie Ci w późniejszych fazach rozważań dostrzec zalety lepszych i odkryć wady gorszych.
Szkic prostego formularza wyszukiwania
Szkice, szablony i prototypy
107
Szkice sprawdzają się doskonale, gdy musisz współpracować z innymi ludźmi, gdy nadchodzi czas wymiany opinii i pomysłów. Ponieważ odręczne rysunki nie sprawiają wrażenia oficjalnych propozycji i z założenia są jedynie pewnym przybliżeniem proponowanego rozwiązania, ludzie zdają się spoglądać na nie bardziej przychylnie. Oczywiście szkic nie będzie nadawać się do tego, by przedstawić go klientowi, ale pozwoli doskonale ożywić dyskusję w zespole pomiędzy projektantami i programistami. Poznanie różnych punktów widzenia we wstępnej fazie prac nad projektem pozwala wcześnie wyeliminować słabsze pomysły i skupić się na lepszych rozwiązaniach. Poza tym ułatwia odkrywanie nowych dróg i wzbogacanie nimi znanych już metod pracy. Na czym jednak ma polegać „badanie nowych pomysłów”? Czy chodzi o sprawdzanie możliwości różnych układów strony, wybranych ich fragmentów, czy może należy raczej skupić się na interakcjach z określonymi elementami strony? Czy mamy tu na myśli sprawdzanie działania użytkownika na wielu stronach serwisu? Odpowiedź brzmi „tak”. Pod tym terminem kryją się wszystkie wymienione przeze mnie czynniki, a także wiele innych.
Jak rodzi się zarys pomysłu? Umówmy się — aby szkicować, nie musisz dysponować niebywałym talentem malarskim. Szkic to nie dzieło sztuki. Twoje rysunki przypominają obrazy kubistów? Doskonale! Potrafisz szkicować! Szkice to nie ostateczne rozwiązania, więc nie bój się ołówka i nie zastanawiaj się nad jakością wykonywanych prac. Nie musisz znać zasad perspektywy bądź kompozycji. Wszelkie obawy sprawią jedynie, że będziesz wahać się, czy powinieneś przedstawiać swoje pomysły i czy sprawdzać nowe rozwiązania. Nikt nie określił nigdy, ile czasu powinien powstawać zarys pomysłu — może to trwać kilka godzin, ale równie dobrze może rozciągnąć się na całe dni. Doświadczenie nauczyło mnie, że nad początkową fazą prac należy spędzać najwyżej kilka godzin dziennie, a potem trzeba pozwolić głowie nieco odpocząć. Dobre pomysły rodzą się nieoczekiwanie — w porach i miejscach, w których najmniej się ich spodziewamy. Pomysł może się objawić, gdy przełączasz kanały telewizyjne lub gdy jesteś w galerii sztuki — zdarzało mi się to często. Jeżeli chcesz wprawić się w twórczy nastrój, przede wszystkim odpocznij i staraj się myśleć pozytywnie58. Rób to, co lubisz, a resztę pozostaw swojej podświadomości. Jeżeli się denerwujesz, zajmij się czymś innym i wróć do pracy twórczej, dopiero gdy się uspokoisz. Gapienie się godzinami w pustą kartkę nigdy nie pomaga. Przystępując do zbierania pomysłów, staraj się zachować skupienie, wyłącz wszystko, co może Cię rozpraszać (program pocztowy, komunikatory czy telefon). Zanim znajdziesz właściwe rozwiązanie, będziesz musiał wypróbować wiele 58 D. Norman, Emotional Design: Why We Love (or Hate) Everyday Things, Basic Books 2003. 108
Szkice, szablony i prototypy
chybionych pomysłów, a to niełatwe, gdy z oddali ciągle dolatuje Cię dźwięk dzwonka telefonu, a w rogu ekranu miga powiadomienie o nowej wiadomości od znajomego. Ponieważ tworzenie zarysu pomysłu ma zająć Ci tylko kilka godzin dziennie, nie skupiaj się zbytnio na poszczególnych szkicach. Zamiast zajmować się szczegółami, poświęć swoją uwagę najistotniejszym zagadnieniom. Jakie działania musi wykonać klient sklepu internetowego, by zakupić w nim koszulkę? Jak pomóc czytelnikom w znalezieniu treści, której szukają na odwiedzanej przez nich po raz pierwszy stronie? Czy warto zmienić rozwiązanie zastosowane obecnie na stronie domowej klienta, wprowadzając w nawigacji zmiany sugerowane przez osoby odwiedzające stronę? To pytania, na które powinieneś szukać teraz odpowiedzi. Zauważ, że żadne z nich nie wymaga udzielania szczegółowych wyjaśnień, więc i Twoje szkice nie muszą zawierać wielu detali. Projektant może tworzyć zrąb pomysłu w samotności, ale pamiętaj, że włączenie do pracy innych członków zespołu (niekoniecznie grafików) przynosi często nadspodziewanie korzystne efekty. Nieważne, czy będziecie prowadzić rozważania, siedząc przy jednym stole, czy też będziecie dzielić się pomysłami zdalnie i czekać na reakcje pozostałych — warto w trakcie pracy na bieżąco brać pod uwagę opinie innych ludzi, by natychmiast uwzględniać je w swoich planach. Jedną z pułapek, w jakie często wpadają projektanci, jest rozpoczynanie pracy nad nowym pomysłem przed ukończeniem poprzedniego. Takie zachowanie określa się czasami mianem syndromu „od pomysłu do pomysłu”59. Napady lęku, przeświadczenie o bezsensie budowanego rozwiązania są codziennością każdego projektanta. Najłatwiej pozbyć się ich, przystępując do pracy nad czymś nowym w nadziei, że to rozwiązanie okaże się lepsze. Takie działanie nie stanowi żadnego problemu, dopóki występuje w fazie pobieżnego sprawdzania dostępnych opcji, ale upewnij się, że wykonasz szkice ważniejszych pomysłów, nie ograniczając się wyłącznie do sprawdzania ich i odrzucania w swojej głowie. Jeżeli zaliczasz się do ludzi kreatywnych, prawdopodobnie wiesz, o czym mówię. Szukanie nowych pomysłów to doskonała metoda tworzenia ogólnych podwalin projektu, ale umiejętność pozostania wiernym opracowanym planom też jest niebywale cenna. Jeżeli jej nie opanujesz, na Twoim biurku szybko zgromadzi się sterta niedokończonych szkiców, które w najlepszym razie staną się źródłem rozczarowania, a żaden z nich nie będzie zawierać esencji myśli, z których powstał. Dlatego warto rozpocząć współpracę z innymi ludźmi już na tym etapie — dzięki nim łatwiej utrzymasz się na obranym kursie i lżej będzie Ci zrównoważyć potrzeby twórcze z ich realizowaniem. 59 S. Belsky, How To Overcome Idea-to-Idea Syndrome, „Good Business”, http://www.good.is/post/how-to-overcome-idea-to-idea-syndrome. Szkice, szablony i prototypy
109
Techniki Prace nad zarysem pomysłu warto rozpocząć od znanych idei (szczególnie jeśli chwilowo brak Ci natchnienia). Przypomnij sobie znane Ci rozwiązania i staraj się je wykorzystać. Odwołaj się do sprawdzonych rozwiązań typowych problemów w danej dziedzinie, bo przez lata dowiodły one swojej skuteczności. Świat oferuje wiele dobrze opisanych i sprawdzonych pomysłów spotykanych w niemalże każdym interfejsie użytkownika. Przykładami mogą być autouzupełnianie zawartości pola, organizowanie danych w serwisie w osobnych kartach czy system powrotu do stanu sprzed wystąpienia błędu. Nie znaczy to, że namawiam Cię do ograniczania się do stosowania wyłącznie sprawdzonych rozwiązań. Nie bój się eksperymentować i badaj nieznane tereny w poszukiwaniu nowych pomysłów.
Burza mózgów Burza mózgów to chyba najbardziej znana i zapewne najskuteczniejsza metoda pozyskiwania nowych pomysłów w dużych ilościach, szczególnie jeśli w przedsięwzięciu uczestniczy więcej osób. W trakcie takiego spotkania projektanci dzielą się opiniami na dany temat i omawiają je, starając się unikać ferowania wyroków. Tworzenie rozwiązania w oparciu o cudze pomysły potrafi prowadzić do interesujących wniosków. Metoda ta przypomina w jednym aspekcie szkicowanie — liczba pomysłów nie jest bez znaczenia.
Zapisywanie pomysłów, czyli brainwriting Brainwriting, zwany też zapisywaniem pomysłów, jest pewną odmianą burzy mózgów. Technika ta wymaga od członków zespołu zapisania na kartkach własnych pomysłów (nowych lub modyfikacji już istniejących). Po kilku minutach każdy członek grupy przekazuje swoją kartkę sąsiadowi, który rozwija poznaną w ten sposób koncepcję. Po zakończeniu cyklu wybiera się najciekawsze pomysły, omawia się je i rozwija.
Przeglądanie słownika wyrazów bliskoznacznych To dokładnie tak proste, jak wskazuje nazwa. Projektanci często korzystają z tej metody, by uściślić pojęcia związane ze słowami kluczowymi oraz kontekstem projektu. Gdy zbierzesz już odpowiednio szeroki zasób pojęć, będziesz mógł zgłębić temat za pomocą innych metod.
Mapowanie myśli To przydatna metoda tworzenia nowych pomysłów i organizowania ich w określoną strukturę. Polega na rysowaniu diagramu przedstawiającego słowa, zadania, idee i ich pochodne oraz ich związek z pomysłem wyjściowym. Poszczególne elementy diagramu znajdują się na jego gałęziach. 110
Szkice, szablony i prototypy
Mapa powstała w czasie burzy mózgów poświęconej pracy nad nowym blogiem
Uzupełnianie luk Zgodnie z sugestią zawartą w nazwie technika ta zakłada określenie dwóch punktów — startowego i końcowego (na przykład dwóch pomysłów kluczowych dla projektu, nad którym pracujesz) — i wypełnienie przestrzeni pomiędzy nimi. Wypełnianie polega na wypisaniu wszystkich pomysłów, jakie zdołasz umiejscowić pomiędzy dwoma punktami granicznymi, oraz określeniu, jakie idee powinny znaleźć się między nowo dodanymi pomysłami. Potem możesz przejść do budowania grafu, na którym połączysz poszczególne pomysły, a każdy z jego węzłów przekształcisz w mapę myśli. To najprostsze z technik wymiany myśli, ale warto też pamiętać o innych, bardziej zaawansowanych narzędziach, które pozwolą Ci uzyskać większą wydajność w czasie etapu szkicowania.
Technika rękawic bokserskich Technikę tę opisał po raz pierwszy Harry Bringnull60. Polega ona na wykonaniu szkicu każdej z podstron serwisu na osobnej przyklejanej kartce z notatnika, a następnie wyrysowaniu ścieżki podróży użytkownika przez wszystkie kartki. Początkowo skup się na wyznaczeniu ścieżki „doskonałej” (tj. pomijającej ewentualne błędy wprowadzania danych oraz przypadkowość). 60 H. Bringnull, The Boxing Glove Wireframing Technique, „90 percent of everything”, http://www.90percentofeverything.com/2008/01/02/the-boxing-glove-wireframing-technique. Szkice, szablony i prototypy
111
Ograniczenie powierzchni do rozmiarów przyklejanej kartki z notatnika sprawia, że przygotowując szkice, będziesz się czuć, jakbyś wykonywał je w rękawicach bokserskich, to znaczy będziesz mógł ująć na nich tylko najważniejsze szczegóły. Metoda ta daje szybkie efekty i doskonale sprawdza się w czasie pracy w grupie, ponieważ każdy członek zespołu może dołączyć i skomentować pracę w dowolnym momencie.
Tablica Tablica pozwala zebrać wszystkie prace związane z danym projektem w jednym miejscu. Zazwyczaj w charakterze tablicy wykorzystuje się arkusz papieru przypięty do ściany. Na nim umieszcza się wszystkie dokumenty, w tym także specyfikację projektu, wyniki ankiet, szkice, diagramy przepływu informacji, wymagania dotyczące funkcjonalności oraz komentarze użytkowników. Tablica służy prezentacji problemów i sugerowaniu rozwiązań. Ponieważ wszyscy mają do niej dostęp, mogą bez trudu dodawać własne komentarze oraz sugerować poprawki. Tablica to doskonałe pole do popisu dla projektantów — pozwala im prezentować własne pomysły i zachęca do współpracy61.
Doskonały przykład tablicy (dzięki uprzejmości Jasona Robba, http://www.flickr.com/photos/jasonrobb/3751955711) 61 Tablicę można także wykorzystywać do projektowania wyglądu aplikacji (to tzw. moodboarding) — umieszcza się wtedy na niej szkice projektów, obrazów, tablic kolorów oraz motywów graficznych, a nie propozycje zawartości serwisu, jego struktury i architektury informacji. 112
Szkice, szablony i prototypy
Aby tablica pomogła nam zorganizować pracę, musi mieć odpowiednią strukturę. Należy jasno wskazać związki pomiędzy poszczególnymi elementami i zgrupować te elementy zgodnie ze zdefiniowaną strukturą. Na przykład na jednej stronie kartki możesz umieścić dokumenty związane z wymaganiami stawianymi aplikacji, potrzebami zgłoszonymi przez użytkowników, miernikami sukcesu oraz maskami publicznymi62. Pozostałą część tablicy należy wtedy podzielić na kolumny, z których każda będzie odpowiadać jednej stronie, cesze lub procesowi (na przykład stronie docelowej, stronie logowania, stronie ustawień profilu itp.). Pozostałą część arkusza dzieli się na kolumny, z których każda odpowiada jednej stronie, cesze lub procesowi (na przykład stronie docelowej, stronie logowania czy stronie ustawień profilu). Wprawdzie sporą część kolumn zajmują szkice i notatki, ale nie brak w nich także miejsca na uwagi i komentarze innych członków zespołu. Wszystkie informacje mogą być umieszczane na tablicy na przyklejanych kartkach z notatnika, należy jedynie upewnić się, że każda z nich jest widoczna w całości. Gdy tablica przestanie się już zmieniać, rozpocznijcie w zespole dyskusję na temat jej zawartości, by potem przygotować poprawioną wersję szkiców.
Zapis stosowany na szkicach Aby zaznaczyć na szkicu działania podejmowane przez użytkownika, możesz posłużyć się specjalną formą zapisu. Taki system znaków pozwoli Ci przedstawić graficznie poszczególne stany interfejsu, działania użytkownika oraz zdarzenia, jakie pojawiają się w ich wyniku. Specjalna notacja pomaga projektantom szybko przedstawiać swoje pomysły i unikać nieporozumień w czasie ich interpretowania. Wielu projektantów chwali sobie szczególnie system zapisu Interactive Sketching Notation63 utworzony przez Jakuba Linowskiego. Narzędzie to pozwala opisywać w bardzo czytelny sposób poszczególne elementy szkicu (zaznaczane na czarno i szaro) oraz wszystkie zdarzenia (zaznaczane na czerwono). Wprowadzenie powiązania między stanem interfejsu a zachowaniami użytkownika pozwala projektantom skuteczniej opisywać wszystkie działania. Rysunek przedstawiony powyżej to przykład prostego szkicu, na którym zastosowano opisaną tu notację do zaprezentowania procesu logowania do serwisu internetowego. Szkic ilustruje kilka możliwych scenariuszy i przedstawia niektóre z możliwych rozwiązań w każdym z rozważanych przypadków.
62 Maski publiczne to fikcyjne postaci tworzone w czasie trwania prac badawczych, symbolizujące grupy użytkowników korzystających ze strony internetowej, produktów określonej marki czy dowolnego towaru w podobny sposób. Maski przydają się niezwykle podczas rozważania działań, jakie podejmują dani użytkownicy, określania usług, jakich mogą poszukiwać, i odpowiedniego projektowania wyglądu strony, tak by odpowiadał większości ich potrzeb. 63 http://www.linowski.ca/sketching. Szkice, szablony i prototypy
113
Szkic z podstawowymi formami notacji
Rozrysowanie kadrów Opowiadanie historii za pomocą sekwencji obrazów to metoda znana od początku istnienia gatunku ludzkiego. Rysunki pojawiały się na ścianach jaskiń i zdobiły wnętrza piramid — ludzie od wieków używają grafiki, by opisywać wydarzenia i zachowywać historię dla potomności. Wielu z nas wyobraża sobie konkretne zdarzenia i działania właśnie w postaci kadrów, które pojawiają się wewnątrz naszych głów, zatem rozrysowanie ich na kartce papieru nie jest niczym innym jak nadaniem tym wyobrażeniom kształtu. W ten sposób przekazywanie informacji przebiega szybciej i w bardziej zrozumiały sposób. Rozrysowanie kadrów ma ułatwić wyjaśnienie konkretnych zdarzeń i działań. W procesie projektowania efekt ten uzyskuje się poprzez wykonanie serii rysunków, obrazów czy zdjęć (czasami nawet filmów). Dzięki nim projektant może przedstawić w prosty sposób bardziej złożone idee i już na początku prac nad zleceniem określić to, co w nich najważniejsze, i nadać im odpowiedni kontekst. Taka forma tchnięcia życia w pomysł pozwala podkreślić potrzeby i cele użytkownika aplikacji, a Tobie ułatwi określenie tych cech programu bądź strony, które są najważniejsze z punktu widzenia użytkownika i które powinieneś uwzględnić, projektując ostateczne rozwiązania.
114
Szkice, szablony i prototypy
Kilka kadrów scenki przedstawiającej zasadę działania przenośnego systemu opłat parkingowych
Potęga rozrysowywania kadrów to przede wszystkim możliwość uchwycenia kwintesencji myśli i przekazania jej w sposób zrozumiały dla wszystkich wokół. Opisywanie i analizowanie różnych scenariuszy zdarzeń staje się znacznie prostsze, gdy są one przedstawione na serii zwięzłych rysunków, niż gdyby zostały zaprezentowane w postaci rozbudowanego dokumentu, na przykład scenopisu użytkowania — zazwyczaj żmudnej lektury, która nie oddaje charakteru sytuacji tak dobrze, jak zestaw odręcznych rysunków. Dokumentom brak życia i emocji kryjących się w kilku prostych kadrach rysowanej historyjki i sprawiających, że projektanci, użytkownicy i klienci mogą odbierać je bardziej osobiście. Proste komiksy wciągają i zachęcają do dyskusji, dzięki czemu konstruktywna krytyka i poprawki przychodzą nam znacznie łatwiej. Aby opowiedzieć jakąkolwiek historię, trzeba stworzyć jej bohaterów oraz ułożyć scenariusz. Typy bohaterów określa się w czasie badań nad projektem, a następnie przedstawia za pomocą masek publicznych. Scenariusze powstają na podstawie historii opowiadanych przez użytkowników, scenariuszy użytkowania oraz innych dokumentów opisujących przewidywane działania użytkowników aplikacji.
Narzędzia fachu Jak już wspominałem, aby szkicować, nie trzeba specjalnych zdolności czy wysoce profesjonalnego podejścia. To samo dotyczy narzędzi, jakimi wykonuje się rysunki. Mnie wystarcza stary ołówek i kartka papieru — czasami wręcz zwykła serwetka — mimo to muszę przyznać, że niektóre narzędzia są wygodniejsze od innych. Szkice, szablony i prototypy
115
Flamastry sprawdzają się w tej roli doskonale. Wprawdzie wielu projektantów woli posługiwać się ołówkami, ponieważ wykonane za ich pomocą rysunki daje się łatwo poprawiać, ale to właśnie trwałość kreski flamastra jest jej podstawową zaletą. Gdy raz coś narysujesz, nie masz już odwrotu, zatem zamiast koncentrować się na nieistotnych w tym momencie szczegółach, możesz skupić się na osi swojego pomysłu. To, czy kółko wyszło nieco jajowate, a strzałka okazuje się krzywa, na etapie szkicu jest zupełnie bez znaczenia. Wszelkie niedociągnięcia estetyczne są teraz nieistotne, liczą się jedynie pomysły. Szczególnie cenię sobie flamastry dwustronne. Cieńszy koniec można wykorzystać do umieszczania na szkicu podpisów i rysowania linii podstawowych, natomiast grubszym bez trudu wypełnia się większe płaszczyzny, dodaje cienie i podkreśla znaczenie wybranych elementów. Szkicuje się najlepiej w notatniku. Prace wykonywane we wszelkiego rodzaju zeszytach są zawsze w jednym miejscu i można zabrać je ze sobą wszędzie. Nie bez znaczenia jest też fakt, że to od Ciebie zależy wybór formatu notatnika. Białe tablice i flamastry do Narzędzia rysownika — ołówek i tanie, podwójnie pisania po nich sprawdzają się zakończone flamastry doskonale, gdy nadchodzi czas omówienia projektu w szerszym gronie. Należy dobrać tablicę tak, by na jej powierzchni zmieściły się oryginalne pomysły, a także uwagi i propozycje pozostałych członków zespołu. Warto zaopatrzyć się także w aparat fotograficzny, by utrwalić wygląd tablicy przed jej wyczyszczeniem i zachować go do późniejszej analizy. Zwróć uwagę, że wielu projektantów odradza stosowanie narzędzi cyfrowych, ponieważ wszelkie nowinki technologiczne poważnie ograniczają nasze możliwości opracowywania owych rozwiązań i niepotrzebnie kierują uwagę na szczegóły propozycji. Oczywiście ostateczna decyzja należy do Ciebie i z pewnością będzie wynikać z osobistych upodobań oraz Twojej samodyscypliny.
kształtowanie za pomocą szablonu Gdy zakończysz już pracę nad zarysem projektu, wybierz najbardziej obiecujące pomysły i rozwiń je za pomocą odpowiedniego szablonu. Właśnie na tym etapie pracy pomysły nabierają konkretnych kształtów. Szablon jest bardziej szczegółowym 116
Szkice, szablony i prototypy
rozwinięciem szkicu, dającym dokładniejszy pogląd na układ serwisu, mechanizm poruszania się po nim i zawartość. Szablon jest swoistym planem ostatecznej wersji projektu. Niczym rysunki techniczne lub projekty budowy urządzeń szablon prezentuje kształt, możliwości oraz zachowanie projektu. Szablon nie powinien mieć postaci eleganckiego przybliżenia wyglądu witryny. Pojawiają się na nim wyłącznie podstawowe elementy stanowiące zarys bądź szkielet struktury projektu. Na tym etapie prac należy unikać wprowadzania szczegółów graficznych — kolorów czy typografii — ponieważ można w ten sposób zmylić klienta, który uzna szablon za próbną wersję serwisu. Nie znaczy to oczywiście, że szablon musi być utrzymany w czarno-białej stylistyce i być pozbawiony wszelkich znaków graficznych. Jeśli pewne kolory lub detale ułatwią zrozumienie najważniejszych funkcji witryny prezentowanych na szablonie, nie wahaj się ich użyć, staraj się jedynie unikać „ozdobników”. Przykładowo odnośniki i inne interaktywne elementy warto wyróżnić kolorem niebieskim, ponieważ w powszechnym mniemaniu tak właśnie oznacza się na stronach elementy interaktywne. Wszelkie komunikaty, na przykład ostrzeżenia czy powiadomienia o wystąpieniu błędów też można oznaczyć odpowiednio dobranym kolorem, ale ten etap prac jest zbyt wczesny, by decydować na przykład o odcieniu tła poszczególnych fragmentów strony. Podsumowując, szablon ma ukazywać strukturę witryny, organizację poszczególnych elementów w jej obrębie, sugerować rozwiązania nawigacyjne i określać zakres możliwych działań użytkownika. Co jednak powinno wchodzić w skład szablonu? Najogólniej rzecz ujmując, zazwyczaj w tej postaci przedstawia się:
• strukturę strony z uwzględnieniem układu jej zawartości, zaznaczeniem elementów widocznych dla użytkownika oraz tych, których może on użyć;
• mechanizm nawigacji, starając się pokazać sposób poruszania się po całej witrynie ze wskazaniem miejsca, w którym aktualnie znajduje się użytkownik, oraz dróg, jakie może z niego wybrać;
• szczegóły interakcji z poszczególnymi elementami strony, kładąc nacisk na skutki podejmowanych działań oraz kroki niezbędne do osiągnięcia obranego celu. Oczywiście nie musisz przedstawiać każdej strony witryny w postaci szablonu. W przypadku pracy nad mniejszym serwisem, na przykład portfolio, szablon jednej strony wystarczy w zupełności. Jeżeli będziesz pracować nad bardziej złożonym projektem, być może będziesz potrzebować szablonów kilku stron, by przedstawić różne układy elementów, możliwe działania oraz stany serwisu. Podobnie jak szkice, szablony są narzędziami komunikacyjnymi. Bez nich przekazywanie sobie pomysłów, celów oraz rozwiązań projektowych byłoby znacznie Szkice, szablony i prototypy
117
trudniejsze. Różnica polega na tym, że szkice są wykorzystywane przez projektantów i programistów, natomiast szablony przepływają pomiędzy projektantami, programistami, osobami decyzyjnymi i klientami.
• Zleceniodawcy mogą dzięki szablonom upewnić się, że produkt będzie spełniał ich oczekiwania, a także śledzić rozwój projektu i zatwierdzać kolejne pomysły.
• Kierownictwo może wykorzystywać szablony do ustalania ogólnej strategii rozwoju projektu, dostosowywania go do zakładanych potrzeb użytkownika oraz określania przeciwwskazań natury technicznej.
• Projektanci używają szablonów do przedstawiania swoich koncepcji i zbierania opinii na ich temat.
• Programiści opracowują na ich podstawie funkcje oferowane przez aplikację, zanim jeszcze pojawią się koncepcje jej szaty graficznej, dzięki czemu praca nad całością projektu nie jest uzależniona od tempa powstawania oprawy wizualnej. Wielu projektantów nanosi na szablon przypisy, dzięki czemu wszystkie jego elementy mogą być starannie opisane. Każdy przypis odnosi się do osobnego problemu i objaśnia rozwiązania sugerowane w szkielecie, co w wielu przypadkach — szczególnie tych mniej oczywistych aspektach — okazuje się bardzo pomocne. Dobry przypis powinien zwięźle opisywać problem i być czytelny dla odbiorcy bez dodatkowych uwag ze strony projektanta. Przypis ma wyjaśniać funkcje opisywanego bloku lub określać kontekst, w jakim należy rozpatrywać poszczególne fragmenty projektu.
Rodzaje szablonów Rozmiar i kształt szablonu zależy w dużej mierze od indywidualnych upodobań projektanta oraz zadania, jakie przed nim postawiono. Niektóre projekty nie wymagają niczego więcej ponad nie nazbyt szczegółowy rysunek, natomiast w innych niezbędny staje się drobiazgowo przygotowany szablon interaktywny.
Szablony mało szczegółowe Szablony pozbawione detali prezentują strukturę serwisu na najwyższym szczeblu, opisują interakcję oraz definiują hierarchię. Prototypy takie nie przypominają niczym ostatecznej wersji rozwiązania, ale mają już właściwy dla niej kształt. Tego rodzaju szablony są wykorzystywane do szybkiego wymieniania pomysłów, poprawiania wprowadzonych rozwiązań i ulepszania mechanizmów na bieżąco, w czasie trwania zaawansowanych prac nad projektem. Modele te charakteryzują się ograniczoną do minimum liczbą szczegółów, przedstawiają zazwyczaj jedynie najważniejsze obszary projektu, reprezentowane szarymi 118
Szkice, szablony i prototypy
prostokątami, opatrzonymi odpowiednią etykietą — nagłówek, stopka, menu, miejsce zarezerwowane (na reklamę, zawartość serwisu, panel boczny itp.) — i pobieżnie zaznaczone grupy narzędzi sterowania, przycisków oraz innych standardowych elementów interfejsu użytkownika. Szablony o małej szczegółowości są niezbędne na etapie, gdy prace nad szczegółami projektu graficznego nie osiągnęły jeszcze pełni rozwoju. Tak przygotowany szkielet strony pozwala Na szablon mało szczegółowy trafiają wyłącznie na łatwe wprowadzanie symboli no- główne grupy układu strony wych elementów — wystarczy dodać nowe szare pole i przemieścić już istniejące. Takie zmiany nie będą możliwe w późniejszych fazach projektu, gdy kierownictwo zatwierdzi już bardziej dopracowane rozwiązania.
Szablony wysoko szczegółowe Wraz z postępem prac nad projektem szablon stopniowo wypełnia się szczegółami, tworząc coraz pełniejszy obraz funkcji dostępnych w aplikacji. Szablon o wysokiej szczegółowości prezentuje konkretne rozwiązania, jakie pojawią się w produkcie końcowym, oraz prezentuje zasadę ich działania (a w każdym razie nadzieje zespołu projektującego). Tego rodzaju szkielet jest próbą możliwie wiernego oddania układu końcowej wersji interfejsu. Na tym etapie znane są już ostateczne decyzje dotyczące większości rozwiązań projektowych, zatem szablon ma zaprezentować wszystkim zainteresowanym zasadę działania opracowywanego programu.
Szablon wysoko szczegółowy z przypisami
Szkice, szablony i prototypy
119
Dla programisty taki szablon będzie wstępną specyfikacją techniczną, na której podstawie będzie mógł przystąpić szybciej do pracy. Projektant powinien pamiętać przy tym, że choć dla niego niektóre z elementów szablonu są na pierwszy rzut oka czytelne, wszystkie one powinny zostać odpowiednio oznaczone i właściwie opisane, by nie budziły wątpliwości wśród odbiorców spoza środowiska.
Szablony hybrydowe Chociaż różnica między szablonami mało szczegółowymi a szablonami wysoko szczegółowymi jest wyraźna, nic nie nakazuje Ci trzymać się mocno linii podziału. Szablon może łączyć w sobie cechy mało szczegółowego szkieletu oraz drobiazgowo opracowanej specyfikacji. Wtedy mamy do czynienia z tak zwanym szablonem hybrydowym. Szablon taki prezentuje układ elementów najwyższego poziomu uzupełniony o detale wybranych fragmentów witryny. Na przykład obszary strony mogą nadal pojawiać się w szablonie w postaci szarych prostokątów, ale elementy nawigacyjne mogą zostać zaznaczone z większą dokładnością i być opatrzone odpowiednimi opisami. Takie szablony powstają w czasie prac nad konkretnymi projektami. Do pewnego stopnia stanowią odzwierciedlenie postępu prac nad witryną, a także pozwalają ocenić stan zaawansowania projektu graficznego i wyrobić sobie zdanie na temat stopnia dopasowania do siebie poszczególnych elementów. Szablony hybrydowe stosuje się, gdy pewne szczegóły projektu zostaną już ustalone, a inne oczekują jeszcze na omówienie.
Szablony szkicowane Często spotyka się szablony wykonane w specjalnie przygotowanych do tego programach komputerowych, stylizowane na odręczne rysunki. Takie dokumenty nazywamy „szablonami szkicowanymi”64 lub „cyfrowymi szkicami”. Projektanci decydują się czasami na wykonanie szkicu cyfrowego, ponieważ tak przygotowany dokument
Szablon wysoko szczegółowy i szablon szkicowany 64 A.T. Travis, When You Can’t (or Shouldn’t) Draw a Straight Line, „Boxes and Arrows”, http://www.boxesandarrows.com/view/sketchy-wireframes. 120
Szkice, szablony i prototypy
nadaje się natychmiast do zaprezentowania innym osobom i łatwo jest przeprowadzać jego aktualizacje. Przygotowane zawczasu fragmenty szkicu można z łatwością przekształcić w elementy prototypu, a kreski imitujące odręczny rysunek wyraźnie dają do zrozumienia, że to przejściowy etap prac nad projektem i nie należy mylić go z ukończonym rozwiązaniem. W wielu programach znajdziesz specjalnie przygotowane szablony szkiców oraz gotowe grafiki. Pamiętaj jednak, że szkice cyfrowe nigdy nie zastąpią zwykłego szkicowania na etapie opracowywania zarysu pomysłu. Zwykłe szkice są środkiem pomagającym rozwijać koncepcje, są narzędziem w pełni elastycznym i umożliwiają szybkie rysowanie, co jest niezbędne w wypróbowywaniu nowych pomysłów. Zbyt wczesne odwołanie się do szablonów szkicowanych może ograniczyć Twoją kreatywność.
Prototyp — metoda testowania i poprawiania koncepcji Praca nad zarysem pomysłu pobudza w nas możliwości twórcze, szkicowanie umożliwia zwizualizowanie koncepcji, nadaje jej kształt. Po co zatem opracowywać prototyp? Pracując nad prototypem, wykonujesz kilka prób wprowadzenia w życie wymyślonych rozwiązań, zanim jeszcze gotowy produkt pojawi się na rynku. Opracowywanie prototypu następuje po wykonaniu szablonu, ponieważ prototyp ma symulować końcowy produkt i pozwala użytkownikom ocenić odczucia podczas pracy z ostatecznym rozwiązaniem. To doskonałe narzędzie testowania i oceniania pomysłów, które powstawały na wszystkich etapach pracy projektanta. Aby wykorzystać w pełni możliwości prototypu, musimy pozwolić użytkownikom sprawdzić konkretne rozwiązania, zebrać ich opinie, przeanalizować je i wykorzystać wyciągnięte na tej podstawie wnioski do poprawy jakości opracowywanego rozwiązania i usunięcia jego niedoróbek. Szablon daje jedynie pogląd na wygląd strony, rozmieszczenie jej elementów oraz narzędzi interfejsu, natomiast prototyp ma odwzorować zachowanie aplikacji, pozwolić na sprawdzenie jej możliwości, przetestowanie funkcjonalności i wydanie opinii na ten temat65. Prototyp sprawia, że pozbawione dynamiki, nieinteraktywne rozwiązania — opis przepływu zadań, szkice, rozrysowane kadry czy szablon — ożywają. Prototyp w odróżnieniu od wymienionych tu statycznych obiektów umożliwia użytkownikom zrozumienie, jak zadziała aplikacja, ponieważ pozwala im rzeczywiście z niej skorzystać. Ponieważ powstaje z myślą o testach, należy postrzegać go jako stosunkowo zaawansowany etap pośredni, prowadzący do ostatecznego rozwiązania. Wprawdzie nie ma 65 R. Choudhury, Wireframing Is Not Prototyping, „Handcrafted”, http://blog.handcraft.com/2010/05/wireframing-is-not-prototyping. Szkice, szablony i prototypy
121
on wyglądu gotowego produktu i zachowuje się nieco inaczej, ale nie zapominajmy, że prototyp stanowi jedynie symulację. Prawdziwa wartość prototypu ujawnia się, gdy mamy sprawdzić możliwości naprawdę złożonej aplikacji, udostępniającej wiele ścieżek funkcjonowania. Prototyp nie musi oddawać działania całej witryny, by okazać się przydatnym. Powinien raczej symulować najważniejsze scenariusze zachowań, które chciałbyś zbadać — mogą to być najczęstsze działania użytkowników witryny albo złożone, wieloetapowe procesy, których przebieg wpływa znacząco na komfort pracy z aplikacją. Etap prac nad prototypem rozbudowanych projektów dzieli się zazwyczaj na kilka faz, aby móc ocenić dokładnie poszczególne elementy każdego z działań. W takim przypadku przed przystąpieniem do wykonania prototypu powinieneś najpierw starannie zaplanować swoje poczynania, by przygotować do fazy testów wszystkie niezbędne strony i uwzględnić każde z działań.
Rodzaje prototypów Stopień szczegółowości i sposób przygotowania prototypu będą zależeć od wielu czynników, między innymi budżetu, terminu oddania projektu, rodzaju testowanych funkcji, liczebności zespołu projektantów, jego lokalizacji, kontaktu z użytkownikami itp. Jeżeli interesuje Cię sprawdzenie najbardziej podstawowych aspektów struktury aplikacji (na przykład przechodzenia pomiędzy stronami serwisu) czy po prostu omówienie prototypu z resztą zespołu, w zupełności wystarczy Ci przygotowanie mało szczegółowego egzemplarza. Jeżeli jednak chcesz sprawdzić działanie złożonej aplikacji lub zaprezentować prototyp przełożonym, będziesz musiał przyłożyć się znacznie bardziej do dopracowania jego szczegółów. Poniżej znajdziesz opis najczęściej spotykanych rodzajów prototypów oraz najbardziej poręcznych narzędzi i metod ich wykorzystania. P R oToT y P y Pa P i e R o W e
Prototypy z papieru zaliczają się do grupy prototypów mało szczegółowych. Ich wykonanie nie wymaga wielkich nakładów ani zdolności manualnych i nie zajmuje dużo czasu. Przygotowuje się je z kartonu lub papieru, a interaktywne możliwości aplikacji symuluje się poprzez wykonanie odpowiedniej liczby szkiców ekranu. Ponieważ obsługa tak przygotowanego prototypu nie nastręcza żadnych trudności, wielu projektantów bardzo chwali sobie tę technikę. Wprawdzie istnieje silny obóz utrzymujący, że przygotowywanie papierowych prototypów świadczy o braku profesjonalizmu, jednak bardzo często okazuje się, że posługiwanie się kolejnymi arkuszami prototypu stanowi źródło doskonałej rozrywki zarówno dla członków zespołu pracującego nad aplikacją, jak i dla jej użytkowników.
122
Szkice, szablony i prototypy
Ci ostatni czują się wtedy na tyle swobodnie, że bez większych oporów decydują się wyrażać krytyczne opinie na temat prezentowanych rozwiązań. Starannie przygotowane i dopracowane prototypy mogą onieśmielać i powstrzymywać szczere reakcje. Z kolei klienci dostrzegają inne zalety tej metody — oszczędność czasu i pieniędzy. Ponieważ przygotowanie prototypu papierowego nie zajmuje zbyt wiele czasu, wprowadzanie zmian w reakcji na zachowania użytkownika może odbywać się nawet w trakcie testowania produktu. Dzięki temu ocena przydatności stosowanych rozwiązań przebiega sprawniej i pozostawia więcej czasu na opracowanie szczegółów projektu graficznego. Rozwiązanie to sprawdza się doskonale, gdy budżet przedsięwzięcia jest ograniczony — do przygotowania prototypu na papierze wystarcza kawałek kartki, cienkopis i kilka minut. Działania interaktywne symuluje się, prezentując użytkownikowi serię kartek przedstawiających kolejne strony aplikacji czy też kolejne stadia widoczne na stronie w czasie wykonywania określonej czynności. Poniżej przedstawiono prototyp notatnika wykonany na kartkach przyklejonych do prawdziwego Papierowy prototyp przygotowany za pomocą telefonu komórkowego. Każda kartka kartek z notatnika umieszczanych na prawdziwym odpowiada innej stronie aplikacji bądź urządzeniu przenośnym konkretnemu jej stanowi. Projektant zmienia kartki w zależności od tego, jakie decyzje podejmie użytkownik. „Kliknięcia” symulowane są dotknięciem odpowiedniego obszaru kartki palcem lub końcem długopisu. Ponieważ kartki zostały umieszczone na prawdziwym telefonie, przeprowadzona prezentacja miała nieco bardziej realistyczny wydźwięk. Przygotowywanie papierowych prototypów złożonych rozwiązań najczęściej mija się z celem — przeszkodą jest zbyt wiele interakcji, które należy zasymulować, zbyt wiele stron i stanów, które należałoby zilustrować. Przygotowywanie kart przedstawiających wygląd dziesiątek, a nawet setek symbolicznych stron z aktualizacją ich wyglądu w czasie sesji testowej wymagałoby zbyt wiele środków i czasu, przez co sesja wydłużyłaby się niepotrzebnie i przekształciła w dość nieprzyjemne doznanie. Na przykład przygotowanie papierowego prototypu internetowego formularza dokonującego kontroli poprawności wprowadzanych danych byłoby niezwykle kłopotliwe. W takich przypadkach lepiej posłużyć się prototypem w postaci elektronicznej.
Szkice, szablony i prototypy
123
P R oToT y P y C y F R o W e
Prototyp cyfrowy jest zazwyczaj bardzo szczegółowym rozwiązaniem, które niemal idealnie odwzorowuje możliwości ostatecznego produktu. Projektant przygotowujący prototyp cyfrowy umieszcza na nim zazwyczaj wiele szczegółów dotyczących zarówno budowy ostatecznej aplikacji, jak i działań, jakie będzie w niej można podejmować. Jeżeli chcesz podkreślić, że przedstawiany prototyp nie jest nawet w połowie drogi do ukończonego produktu, możesz nadać mu wygląd szablonu, ale bardzo często zdarza się, że projektanci decydują się na przygotowywanie prototypów o estetyce zbliżonej do ostatecznego rozwiązania, aby przeprowadzać testy w możliwie realistycznym środowisku. Prototypy cyfrowe są projektowane w taki sposób, by jak najlepiej symulowały pracę prawdziwego interfejsu, nie dziwi więc opcja umożliwiająca definiowanie kilkusekundowych opóźnień na „odpowiedź serwera”. Na rynku znajdziesz wiele aplikacji pozwalających budować zaawansowane, interaktywne rozwiązania, które w naprawdę wierny sposób będą udawać działanie opracowywanej aplikacji. Opracowywane za ich pomocą prototypy mają kilka zasadniczych zalet — można używać ich wielokrotnie, łatwo wprowadza się w nich poprawki oraz aktualizacje. Do dyspozycji masz cały szereg programów: od prostych, takich jak PowerPoint i Keynotes, do złożonych kombajnów w stylu Axure, OmniGraffle czy Visio.
FlairBuilder — jeden z wielu programów pozwalających przygotowywać szablony i prototypy aplikacji
124
Szkice, szablony i prototypy
Liczba detali wizualnych w prototypie cyfrowym zależy od jego przeznaczenia oraz czasu dostępnego na przygotowanie takiej prezentacji. Jeżeli przygotowujesz go z myślą o przedstawieniu wyników pracy przełożonym, będziesz musiał prawdopodobnie wykonać prototyp nieco staranniej. Jeżeli odbiorcą ma być użytkownik, liczba detali i poziom ich wykonania nie muszą wykraczać ponad to, co przygotowałbyś na prototypie papierowym. Natomiast gdy sytuacja wymaga podjęcia działań natychmiast, wystarczy zaznaczyć samą strukturę strony i najprostsze interakcje. Przygotowując prototyp dla klienta, możesz nadać mu bardziej realistyczny wygląd, uwzględnić na nim szczegóły graficzne, dzięki którym będzie wyglądać jak gotowa aplikacja w oknie przeglądarki — klienci zazwyczaj oczekują, że prezentowane im stadia pośrednie rozwoju projektu będą choć częściowo przypominać ostateczne rozwiązania. Tego rodzaju prototypy przygotowuje się w programach graficznych typu Adobe Photoshop, ale jeszcze lepszym rozwiązaniem jest przygotowanie modelu za pomocą kodu HTML i CSS. Taką atrapę aplikacji można zaprezentować klientowi w wybranej przez niego przeglądarce internetowej. Pamiętaj, że strony wyglądają różnie w różnych przeglądarkach — inne są szczegóły przycisków, pól wprowadzania itp. — dlatego warto przedstawiać klientowi rozwiązanie w znanym mu, a przez to bardziej przyjaznym środowisku. Dodatkową zaletą złożonych prototypów jest to, że zachowują się (a często także wyglądają) jak ukończone produkty i doskonale ilustrują konsekwencje decyzji podjętych w czasie procesu projektowania. Dzięki temu można używać ich, niczym prototypów papierowych, do sprawdzania warunków pracy z aplikacją w czasie prowadzonych na żywo testów z użytkownikami. Możesz na przykład przeprowadzić eksport wyglądu interfejsu do pliku graficznego, przekształcić niektóre z jego elementów, tak by pozwalały na interakcję w przeglądarce internetowej i natychmiast przystąpić do fazy testów. Gdy użytkownik zgłosi problemy, będziesz mógł wprowadzić zmiany w prototypie od ręki i kontynuować testy po zaledwie kilkuminutowej przerwie. Tego rodzaju testów nie da się przeprowadzić skutecznie za pomocą szablonu czy prototypu papierowego, ponieważ tak przygotowanego modelu użytkownicy nie będą odbierać tak samo, jak odbierają aplikację działającą w przeglądarce.
Faza testów Gdy przygotujesz już prototyp, będziesz musiał przedstawić go użytkownikom i przeprowadzić odpowiednie testy. Najłatwiej jest przygotować w tym celu listę zadań, jakie będą najprawdopodobniej wykonywane w aplikacji, znaleźć reprezentatywną grupę odbiorców i poprosić ich o wykonanie tych zadań. Twoja rola polega na tym, by nie przerywając im pracy ani nie udzielając żadnych wskazówek, obserwować Szkice, szablony i prototypy
125
ich reakcje i zapisywać uwagi dotyczące ich zachowania. Uzyskane w ten sposób dane pozwolą Ci ocenić, czy i jak użytkownicy poradzili sobie ze zleconą im pracą oraz, co chyba jest nawet ważniejsze, w których momentach nie podołali stawianym przed nim zadaniom i dlaczego miało to miejsce. Ocena zebranych wyników pozwoli Ci potem określić, które elementy aplikacji wymagają poprawek. Po wprowadzeniu zmian testy należy powtórzyć. Proces kończy się dopiero wtedy, gdy uzyskasz satysfakcjonujące wyniki pracy użytkowników. Aby testy użyteczności aplikacji przyniosły spodziewane efekty, musisz starannie zaplanować ich przebieg oraz ustalić priorytety dotyczące poszczególnych działań. Na tym etapie liczą się dwa czynniki — zadania, jakie musi wykonywać użytkownik, by zadowolić Twojego klienta, oraz jakie musi wykonywać, by osiągnąć własne cele. Niestety, bardzo często okazuje się, że rozstrzygnięcia tych dwóch kwestii wykluczają się wzajemnie, co prowadzi do zastosowania w aplikacji rozwiązań niepożądanych z punktu widzenia użytkownika. W tym momencie z pomocą przychodzą testy użyteczności. Wśród najczęściej sprawdzanych działań użytkownika znajdują się dokonywanie zakupu konkretnego towaru, zakładanie konta i wyszukiwanie określonych informacji — użytkownik spodziewa się, że będzie mógł bez trudu przeprowadzać tego rodzaju operacje na stronie internetowej. Obserwuj uważnie zachowania użytkownika pracującego na prototypie aplikacji, zwracaj uwagę na wszystkie problemy, jakie napotka, oraz na zadania, które uda mu się ukończyć z powodzeniem. Dzięki temu dowiesz się, czy podjąłeś właściwe decyzje na etapie projektowania, i w razie potrzeby będziesz wiedział, które rozwiązania powinny pozostać niezmienione na etapie wprowadzania poprawek. Możesz też przygotować specjalną ankietę, która ułatwi Ci ocenienie reakcji użytkownika, umożliwi sprawne przeprowadzenie analizy oraz porównanie reakcji uzyskanych w czasie testów. Testowanie aplikacji to bardzo ważny etap prac nad nią — pozwala uzasadnić wprowadzenie konkretnych rozwiązań (lub obalić twierdzenie o ich słuszności) poprzez zademonstrowanie klientom i przełożonym, że aplikacja pozwala osiągać stawiane przed nią cele (o ile tak rzeczywiście jest). Warto też zauważyć, że nie ma lepszego sposobu, by przekonać klienta i przełożonych o istnieniu problemu, niż zaprezentować zmagania użytkowników z nieporęcznym rozwiązaniem. Dlatego, jeżeli tylko użytkownicy testujący aplikację wyrażą zgodę, staraj się nagrywać ich pracę, by móc potem zademonstrować odpowiednie filmy. Warto też pamiętać, że testy przebiegają znacznie sprawniej i przynoszą bardziej miarodajne wyniki, jeżeli są przeprowadzane w środowisku znanym użytkownikowi i na urządzeniach, do których jest on przyzwyczajony. Ponieważ starasz się uzyskać symulację pracy aplikacji w warunkach możliwie zbliżonych do naturalnych, prezen-
126
Szkice, szablony i prototypy
towanie wyników pracy w sterylnym środowisku, w którym użytkownicy czują się niekomfortowo, mija się z celem. Postaraj się wywołać odpowiednią atmosferę, by sytuacja, w której się znaleźli, przypominała możliwie tę, w której większość ludzi będzie używać Twojej aplikacji. Możesz na przykład opisać użytkownikom warunki, w jakich normalnie wykonywaliby podobne zadania, w nadziei, że wprawisz ich tym samym w odpowiedni nastrój. Jeżeli istnieje możliwość zaaranżowania testów w biurze, domu lub ulubionej kawiarni użytkownika, zrób to, ale nie zapomnij zwrócić uwagę na wszystko w otoczeniu, co może wpływać na zachowanie tej osoby. Co znajduje się na biurku? Czy w środowisku występują czynniki odwracające nadmiernie uwagę użytkownika? Czy aplikacja jest przeznaczona do uruchamiania na urządzeniach przenośnych? Jeżeli tak, to czy zakłócenia i hałasy z zewnątrz będą miały duży wpływ na jej odbiór? Czy użytkownik może pracować z aplikacją i jednocześnie chodzić? Wszystkie te czynniki wpływają na zachowanie testerów, a to oznacza, że powinny wpływać także na Twoje decyzje jako projektanta. Po zakończeniu testów zbierz ich wyniki, przeanalizuj je, pogrupuj i oceń. Ocena jest ważna z dwóch powodów — niektóre z uzyskanych opinii będą zbyt subiektywne lub zbyt stronnicze, by brać je pod uwagę, a nie da się usunąć wszystkich problemów, tak by nie wywołać innych. Określ priorytety rozwiązywania kłopotliwych kwestii, posługując się w tym celu trzema wykładniami — częstotliwością występowania błędu, jego wpływem na komfort pracy oraz uporczywością66. Częstotliwość określisz na podstawie liczby użytkowników, którzy zgłosili występowanie danego problemu, wpływ na komfort pracy będzie zależał od uciążliwości problemu oraz jego powiązań z innymi działaniami podejmowanymi przez użytkownika, natomiast uporczywość pozwoli ocenić, czy problem zalicza się do kategorii błędów powracających. Po określeniu listy priorytetów możesz przystąpić do usuwania najpilniejszych niedoróbek programu. Nie wychodź jednak z oczekiwaniami poza obszar swoich możliwości — zawsze miej na uwadze czas, jaki możesz poświęcić na poprawki, i ograniczenia budżetowe. Po uwzględnieniu tych czynników może się okazać, że rozwiązanie mniej palących problemów może nastąpić dopiero po uruchomieniu strony, a czasami nawet to nie będzie możliwe — jeżeli klient uzna, że zaprezentowane miejsca sporne nie są dla niego istotne. Zawsze jednak staraj się występować w obronie interesów użytkownika, nawet jeżeli oznacza to konieczność przełamania oporów klienta, który niechętnie myśli o poświęceniu środków na usunięcie błahych z jego punktu widzenia niedociągnięć w działaniu aplikacji.
66 J. Nielsen, H. Loranger, Prioritizing Web Usability, New Riders Press 2006. Szkice, szablony i prototypy
127
Właściwe przygotowywanie szablonu Podsumowując informacje zebrane do tej pory w tym rozdziale, możesz dojść do wniosku, że wszystko to jest nieco zawiłe. W czasie pracy nad zarysem projektu masz wykonywać szkice. To samo polecenie pojawia się na etapie przygotowywania prototypów. Nawet szablony mogą być szkicowane, a testy przeprowadza się bardzo często na wykonanych odręcznie rysunkach. Skąd masz wiedzieć, która technika będzie odpowiednia w danej sytuacji? Jak zorientować się w mnogości dostępnych rozwiązań? W rzeczywistości wszystkie te różnice nie są aż tak istotne. Najważniejsze jest to, żebyś czuł się dobrze z narzędziami pracy, które sobie wybierzesz, i żebyś wiedział, jak i kiedy należy się nimi posługiwać. Jak zapewne zauważyłeś, szkicować możesz na dowolnym etapie procesu przygotowywania projektu. Ścieżka prowadząca od odręcznego szkicu do bardzo szczegółowego prototypu jest wbrew pozorom prosta i naturalna — na każdym etapie pracy nad projektem będą pojawiać się nowe elementy, które stopniowo wprowadza się do szkicu, tworząc w ten sposób prace coraz bardziej zbliżone do ostatecznego rozwiązania. Nie ograniczaj się jednak do wyboru tylko jednej ścieżki. W projektowaniu nie ma rozwiązań, które pasują zawsze do każdego problemu. Wbrew pozorom nie istnieje nic takiego jak właściwe przygotowywanie szablonu. Prace o różnym poziomie szczegółowości przydają się po prostu na różnych etapach pracy nad projektem. Nie istnieje mała czy duża szczegółowość. Jest wyłącznie odpowiedni poziom szczegółowości. Bill Buxton
Niektórzy projektanci przygotowują szkice, dokonują konsultacji z pozostałymi członkami zespołu, a następnie wykonują nieco bardziej interaktywny prototyp papierowy i ponawiają cały proces. W niewielkich zespołach wystarczy czasami przygotować tylko szkice. W większych, często rozproszonych grupach bardziej szczegółowa dokumentacja i złożone rozwiązania będą sprawdzać się lepiej. Dobrze jest też zastanowić się nad tym, dla kogo przygotowujesz szkice, szablony i prototypy. Środek przekazu oraz szczegółowość wykonania pracy powinny być dostosowane do potrzeb odbiorcy i sytuacji, w której będziesz dokonywać prezentacji. Pozbawione szczegółów rozwiązania pozwalają dobrze przedstawić zarys idei oraz wystarczają w zupełności do przedstawienia swojej koncepcji innym projektantom. Detale stają się niezbędne, gdy przygotowujesz specyfikację techniczną lub gdy masz zamiar zaprezentować pracę zleceniodawcy. Wreszcie pamiętaj, że zawsze należy stosować takie narzędzia i rozwiązania, które będą pasować do założeń projektu i nie będą kłócić się z celami stawianymi aplikacji. 128
Szkice, szablony i prototypy
Najskuteczniejsze są zawsze te, które pozwalają odpowiednio przekazać własne pomysły oraz przeprowadzić sprawnie testy działania na poszczególnych etapach pracy nad projektem. Jeżeli pominiesz etap przygotowywania szablonu, możesz gorzko potem tego żałować. Prezentowanie przełożonym i klientom przygotowanych w programie Photoshop modeli i symulacji, które tylko czekają na dodanie odpowiedniego kodu, skłania ich do skupienia się wyłącznie na warstwie estetycznej rozwiązania i zupełnym pominięciu struktury technicznej oraz funkcjonalności aplikacji. Wskutek tego nie dość, że nie będziesz mógł w żaden sposób uzasadnić podjętych decyzji, to jeszcze narazisz się na ryzyko szukania rozwiązań nieistniejących problemów. Tak przygotowana aplikacja bardzo często wymaga wprowadzania poprawek w późniejszych etapach realizacji, a to zawsze niesie ze sobą dużo trudności i znacznie podnosi koszty wykonania. Dobry projekt powstaje na drodze ciągłego wprowadzania zmian oraz sprawdzania wykreowanych rozwiązań przez użytkowników. Narzędzia i metody pracy to tylko instrumenty, za których pomocą projektant może osiągnąć założone cele. Dobre projekty są wynikiem umiejętnego posługiwania się dostępnymi środkami, ale przede wszystkim właściwego ich doboru.
Co dalej? Po zakończeniu fazy testów, odkryciu wszystkich ważniejszych usterek w aplikacji i usunięciu ich pora przekształcić projekt w całkowicie sprawny produkt. Oznacza to, że trzeba będzie przygotować i sprawdzić wszystkie funkcje, jakie ma on oferować, i w końcu uruchomić stronę internetową. Dalsze kroki zależą przede wszystkim od tego, co zdołałeś dokonać w czasie procesu projektowania. Jeżeli dotąd nie ukończyłeś pracy nad grafiką, pora do tego przystąpić. Jeśli pracowałeś na prototypach papierowych, musisz teraz zająć się przygotowaniem specyfikacji kodu i przygotować prototyp strony HTML. Przygotowany produkt musi zostać zaakceptowany. Programiści będą musieli sprawdzić wszystkie moduły aplikacji oraz przeprowadzić testy ich współdziałania. Zespół odpowiedzialny za kontrolę jakości sprawdzi aplikację pod kątem realizowania założonych scenariuszy, by upewnić się, że spełnia ona wszystkie stawiane jej wymagania. Jednak ostatecznej oceny dokona ktoś zupełnie inny — użytkownik. Dopiero po uruchomieniu witryny stanie się jasne, czy ludzie mogą korzystać z niej w sposób, jaki sobie założyłeś. Nieważne, jak bardzo starałeś się zrozumieć potrzeby użytkownika, nieważne, ile razy sprawdzałeś aplikację pod kątem występowania w niej błędów. Każda witryna zaczyna żyć własnym życiem po przekazaniu jej w ręce użytkowników. Szkice, szablony i prototypy
129
Przygotowując jakąkolwiek aplikację internetową, zakładamy, że rzesza jej użytkowników będzie stale się rozszerzać, a to oznacza, że strony witryny będą wykorzystywane w ciągle nowe i nieprzewidziane przez nas sposoby. Krótko mówiąc, to nie koniec Twojej pracy. Należy uważnie obserwować wszystkie działania użytkowników, badać je i starać się wdrożyć niezbędne rozwiązania, tak by poprawić jakość pracy z istniejącą już w sieci witryną. W ten sposób skompletujesz listę błędów wymagających interwencji, problemów do rozwiązania oraz nowych funkcji, które powinny pojawić się w aplikacji w niedalekiej przyszłości. A to sprowadza Cię do punktu wyjścia — przed kartkę, na której rodzą się nowe pomysły, są najpierw na niej udoskonalane i testowane, a później dopiero wprowadzane w życie.
o autorze Porażki są ważne, należy nauczyć się je akceptować i wyciągać z nich wnioski. Janko Jovanovic urodził się w 1975 r. w stolicy Serbii, Belgradzie. Ukończył studia informatyczne. Od piętnastu lat zajmuje się projektowaniem interfejsów aplikacji i tworzeniem rozwiązań prezentowanych użytkownikowi, od sześciu lat interesuje się opisem doświadczeń związanych z procesem projektowania. Opracował tryb projektowania, który pozwala mu tworzyć rozwiązania sprawdzające się doskonale w aplikacjach z branży handlowej. W wolnym czasie maluje, gra na perkusji i zachwyca się magią nocnego nieba. Czytelnika chciałby prosić, by ten zechciał więcej czytać.
130
Szkice, szablony i prototypy
Tematy poruszane w tym rozdziale: Projektowanie z myślą o dalszym rozwoju, nie na potrzeby chwili. Nie projektuj dla siebie. Dlaczego HTML i CSS schodzą na psy? Malowanie w HTML i zawiłości składni CSS. Problemy ze skryptami JavaScript i działaniem aplikacji po stronie serwera.
M
y, programiści i projektanci aplikacji internetowych, uwielbiamy czytać różne publikacje poświęcone obszarowi naszych zainteresowań, lecz nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo ich autorzy mamią nas swoimi wizjami. Przedstawiają nam świat, w którym mamy dostęp do wszystkich poziomów opracowywanych systemów, świat, w którym bez ryzyka możemy wprowadzać nowatorskie rozwiązania, bo każdy użytkownik korzysta z najnowszej i najbardziej rozbudowanej wersji przeglądarki internetowej, a koledzy i współpracownicy są tak samo przejęci procesem projektowania rozwiązań interaktywnych jak my. Okazuje się jednak, że rzeczywistość nie do końca pokrywa się z tą wizją. Pracujemy zazwyczaj w zespołach, których członkowie bardzo często pracują w różnych przedsiębiorstwach. Sporadycznie nasze zlecenia polegają na przygotowaniu kompleksowego rozwiązania, zazwyczaj dostajemy do rąk gotową wersję aplikacji, a naszym zadaniem jest ją rozbudować lub opracować nowe rozwiązania, bazując na starym szkielecie. Innymi słowy, dostajemy do rąk cudzy kod i musimy zorientować się, o co chodziło jego twórcom. Co więcej, programujemy ze świadomością, że w przyszłości ktoś otworzy nasze pliki i będzie musiał wprowadzić w nich zmiany. Warto o tym pamiętać, bo każde sprytne rozwiązanie, każdy znany tylko Tobie skrót, który tak bardzo ułatwia Ci pracę, stanowi potencjalnie kłodę rzuconą pod nogi innemu człowiekowi. Większą część życia zawodowego spędzamy, ciężko pracując nad uporządkowaniem gotowego kodu lub utrzymaniem istniejącego w dobrym stanie, rzadko kiedy mamy okazję stworzyć wspaniałe rozwiązanie, które ułatwiłoby życie nam bądź użytkownikom. Po prostu tak funkcjonuje świat. Jeżeli Twój kod będzie wymagać większego uporządkowania, sprawisz jedynie tyle, że zużyjesz na pracę więcej czasu w i tak napiętym terminarzu. Stanu Twoich nerwów nie poprawi odkrycie, że właśnie męczysz się nad własnym kodem sprzed kilku lat. Wtedy zazwyczaj stwierdza się, że coś musiało popsuć się w międzyczasie. To prawda, coś się popsuło. Istnieje kilka momentów, w których dobre rozwiązania mogą przerodzić się w koszmar programisty i bardzo szybko zacząć uwierać nas niewygodnie. W tym rozdziale postaram się skupić na tych właśnie aspektach programowania. Sam popełniałem tego rodzaju błędy, nieraz też widziałem ich ślady w kodzie, który przyszło mi oceniać. Przekonałem się też, że świadomość istnienia
132
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
tych potencjalnie niebezpiecznych miejsc od początku pracy nad aplikacją znacznie ułatwia mi zadanie i w efekcie sprawia, że staję się lepszym programistą.
Dlaczego sprawy idą źle? W zasadzie nie napiszę tu o niczym specjalnie zaskakującym. Każdy programista stoi przed trudnym zadaniem zmierzenia się ze światem pociętym na fragmenty, nie do końca zrozumiałym i stale się zmieniającym. Na widok tego, co jeszcze pięć lat temu wydawało się dobrym nawykiem, dziś kręcimy głową z niedowierzaniem, a popełniane niegdyś błędy są powtarzane do dziś, są akceptowane coraz bardziej, bo tylko dzięki nim można uzyskać konkretne efekty i zrobić coś „fajnego” w nowej technologii. Będę jednak utrzymywać, że niepoprawny kod, z jakim często mamy do czynienia, pojawia się w sieci nie z winy programistów, lecz przede wszystkim z winy złego zarządzania jej zasobami. Oto główni winowajcy:
• Autorami kodu są bardzo często osoby niemające żadnego przygotowania w dziedzinie pisania aplikacji internetowych, którym zleca się takie działania, bo przecież „to tylko inżynieria oprogramowania”.
• Ludzie, którzy nie mają żadnego doświadczenia w projektowaniu interfejsu, zostają obarczeni zadaniem wytworzenia czegoś „ładniejszego i nowocześniejszego” na bazie gotowych rozwiązań.
• Programistom zazwyczaj odmawia się czasu potrzebnego na staranne przygotowanie kodu, uporządkowanie go i udokumentowanie. Muszą oddawać niezupełnie ukończone produkty.
• Zamiast zajmować się przygotowaniem przyjemnego systemu nawigacji i dbaniem o jak największy komfort pracy z aplikacją, projektanci muszą poświęcać wiele czasu na opracowanie interfejsu w kolorach wskazanych przez korporację, umieszczanie zdjęć prezesa na stronach informacyjnych oraz na dodawanie do nich dźwiękowego powitania.
• Tworzenie strony internetowej jest zazwyczaj częścią większego projektu. Gdy pewne elementy projektu okazują się wadliwe, zarzuca się całkowicie pracę nad nimi (żadnego testowania, tworzenia dokumentacji, rozwijania programu czy infrastruktury).
• Programiści nie potrafią ocenić czasu potrzebnego na ukończenie projektu ani środków niezbędnych na jego sfinansowanie.
• Programiści są zbyt zadufani w sobie, by używać gotowych rozwiązań, dlatego wolą tworzyć własne… raz za razem.
• Na rynku od lat panuje przekonanie (podtrzymywane intensywnie przez firmy komputerowe), że programy i aplikacje przygotowywane na specjalne Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
133
zamówienie to przeżytek — wystarczy przecież odpowiedni zestaw narzędzi i kilka szablonów, prawda? Okazało się jednak, że edytory typu WYSIWYG i biblioteki IDE nie odpowiedziały na wszystkie potrzeby użytkowników. Poza tymi problemami pojawiają się też inne, których z łatwością powinniśmy móc uniknąć, a mimo to ciągle je napotykamy. O nich właśnie napiszę w dalszej części rozdziału, a zacznę od wielkiego nieporozumienia dotyczącego programowania na potrzeby internetu.
Nie projektujesz dla siebie Pamiętaj — nie programujesz dla siebie ani dla swoich klientów. W większości przypadków Twoi klienci nie będą mieli najmniejszego pojęcia o specyfice medium, jakim jest internet, i technologiach, których będziesz używać. Oni po prostu chcą otrzymać witrynę bądź aplikację, ponieważ ich konkurencja już taką posiada. Tak naprawdę powinieneś pisać zawsze z myślą o dwóch grupach odbiorców — użytkownikach produktu oraz programistach, którzy przejmą po Tobie pieczę nad kodem. Użytkownikom należy się aplikacja, którą będą mogli obsłużyć, nawet jeśli nie są zbyt zaznajomieni z obsługą komputera. Programistom i projektantom, którzy w przyszłości będą zajmować się utrzymaniem aplikacji, warto pozostawić przejrzysty kod, który nie będzie wymagać zmian czy poprawek. Uważam, że głównym motorem mojej kariery jako programisty aplikacji internetowych jest to, że od lat staram się tworzyć najprostsze i możliwie najmniej wadliwe rozwiązania, do których przygotowuję starannie dokumentację, dzięki czemu inni ludzie będą mogli w przyszłości bez trudności rozwijać tak opisany kod. Innymi słowy, projektuję z myślą o przyszłości, a nie jedynie na potrzeby chwili obecnej. Mógłbym oczywiście poświęcić te lata na pisanie śmiałych, wizjonerskich aplikacji, które odpowiadałyby panującym w danej chwili trendom, i zostawiać za sobą ślad z projektów, których czasy dawno minęły. Prawdopodobnie w ten sposób zarobiłbym znacznie więcej. Nie mogę jednak powiedzieć, żebym w ciągu minionych sześciu lat wykonywał to, co ludzie zwykli nazywać pracą — raczej oddawałem się ulubionym zajęciom i otrzymywałem za to solidne wynagrodzenie. Jeżeli marzy Ci się kariera programisty, pragniesz projektować profesjonalne aplikacje internetowe, chcesz zdobyć uznanie w kręgu kolegów po fachu oraz wśród przełożonych, zachowuj się profesjonalnie i czerp satysfakcję z tego, co robisz. Musisz przede wszystkim pamiętać, że to nie Tobie przyjdzie dbać o aplikację, którą właśnie piszesz, a ludzie, którym przypadnie to w udziale, nie będą mieli Twojej wiedzy i umiejętności. W większości przypadków Twoja aplikacja ucierpi znacząco w wyniku wszelkich wprowadzanych w niej zmian. Wynika to przede wszystkim z faktu, że
134
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
zespoły sprawujące pieczę nad oprogramowaniem w większych firmach są zazwyczaj kiepsko opłacane, a kierownictwo nie wymaga od nich wysokiej jakości pracy — znacznie ważniejsze są szybkie zmiany. Jeśli płacą psi pieniądz, nie mogą spodziewać się niczego solidnego w zamian. Tak działa świat. Mając to na uwadze, staraj się unikać rozwiązań, które z biegiem czasu staną się zupełnie nieprzydatne. Pamiętaj też, że „wymogi sztuki” oraz „dobre zwyczaje” szybko się dezaktualizują. W czasach, gdy rozpoczynałem moją przygodę z aplikacjami internetowymi, powszechnie stosowaną praktyką było kontrolowanie układu strony WWW za pomocą tabeli HTML rozciąganej do wymiarów siatki strony poprzez umieszczanie w niej wiersza przezroczystych pikseli zapisanych w formacie GIF. Wraz z nastaniem ery CSS takie rozwiązanie stało się nie tylko niemodne, lecz wręcz niedopuszczalne. Tak samo skończą rozwiązania, które dziś sprawiają, że wydajemy na ich widok okrzyki zachwytu i niedowierzania. Przyjrzyjmy się teraz różnym elementom, z których składa się gotowy produkt udostępniany w internecie, i zastanówmy się, na co należy zwracać uwagę przy ich projektowaniu. Dalsza część rozdziału będzie poświęcona niuansom HTML-u, CSS, JavaScript oraz pułapkom, jakie czekają na twórcę kodu aplikacji.
Wygląd ekranu a modele Nie jestem grafikiem i nie usiłuję przekonać nikogo, że wiem dokładnie, z czym musi radzić sobie projektant interfejsu, więc nie będę zagłębiał się zbytnio w ten temat. Mam też świadomość, że o powodzeniu programu decydują przede wszystkim odczucia użytkownika. Łatwo powiedzieć, że projektanci „nie rozumieją specyfiki sieci” czy „żądają niemożliwego”, ale warto też mieć świadomość, że na tym właśnie w pewnym sensie polega zadanie osoby projektującej, która ma na uwadze doznania użytkowników. Tobie, jako programiście, pozostaje pogodzić się z istniejącym stanem rzeczy i opracować rozwiązania, które będą łatwiej przyswajalne i przyjemniejsze dla oka. A to nie byle jakie zadanie. Tyle słowem wstępu. Pora zająć się kilkoma aspektami projektowania stron i aplikacji internetowych, które są tak nierozerwalnie związane z siecią, że konieczność uświadamiania problemów z nimi związanych kolejnym rzeszom projektantów staje się mocno uciążliwa. Poza nimi istnieje kilka rzeczy, których po prostu należy unikać w czasie projektowania rozwiązań interaktywnych, ponieważ nie ułatwiają nijak przyszłego utrzymania i rozwijania aplikacji.
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
135
o G R a N i C Z a N i e L i C Z By e L e M e N Tó W
Jeżeli Twój projekt nawigacji po stronie zakłada przełączanie się pomiędzy kolejnymi kartami, a ich liczba jest ograniczona na przykład zastosowanymi rozwiązaniami, z góry skazujesz swoje dzieło na porażkę. Aplikacje internetowe i serwisy w sieci będą się rozwijać, więc prędzej czy później pojawi się potrzeba dodania nowej pozycji do menu albo nowej kategorii lub zmienienia ich kolejności. o G R a N i C Z a N i e i Lo ś C i T e k S T U
Pod żadnym pozorem nie ograniczaj ilości tekstu na stronie. Jeżeli przewidziałeś w projekcie określone miejsce na tekst, który w dodatku musi być zapisany konkretną czcionką o z góry narzuconym rozmiarze, prawdopodobnie właśnie uniemożliwiłeś przetłumaczenie go na inne języki. Znaki chińskie, hebrajskie, hinduskie czy arabskie zajmują znacznie więcej miejsca niż litery alfabetu łacińskiego. Ponadto w językach innych niż angielski, na przykład w niemieckim bądź fińskim, słowa są znacznie dłuższe. Przytoczę tu przypadek, na który natknąłem się niedawno, a który wyjątkowo mi się spodobał — angielskie wyrażenie „Safety belt warning sign”67 w języku niemieckim przyjmuje postać „Sicherheitsgurtleuchtanzeige” — spróbuj umieścić to na przycisku aplikacji internetowej. Podobnym błędem jest ograniczanie przestrzeni przeznaczonej na tekst w pionie przy założeniu, że przykładowy tekst nie będzie zajmować więcej niż trzy akapity. Składnia większości języków wymaga układania dłuższych zdań niż w języku angielskim — składnia tego ostatniego jest niezwykle prosta w porównaniu z przeciętnym językiem europejskim. Rozwiązania dostępne dzięki arkuszom CSS pozwalają projektantom dostosowywać swobodnie przestrzeń przeznaczoną na zawartość strony, więc my, programiści, powinniśmy nauczyć się, jak wykorzystywać to narzędzie, a nie patrzeć na nie jak na utrudnienie. Pamiętaj, że edytowanie tekstu to zadanie ludzi, którzy nie mają pojęcia o projektowaniu, i tylko szczęśliwy traf może sprawić, że nie dostaną do rąk systemu zarządzania treścią, umożliwiającego zmianę koloru, rozmiaru i kroju pisma. Ograniczanie ilości tekstu nie jest dobrym pomysłem. ż a D N a S T R o N a N i e „W yG L ą D a i D e N T yC Z N i e W e W S Z yS T k i C h P R Z e G L ą D a R k aC h ”, C h y B a ż e W yś W i e T L i S Z J ą W P o S TaC i o B R a Z U
W środowisku programistów aplikacji internetowych istnieje nawyk zmuszania starszych wersji przeglądarek do pracy z najnowszymi osiągnięciami techniki. Powinniśmy zrezygnować z tego podejścia i starać się pisać aplikacje, tak by przeglądarki nie dławiły się naszym kodem. Przestańmy dopatrywać się błędu w wyświetlaniu tła pola tekstowego w postaci niebieskiego prostokąta w przeglądarce IE6, choć wiadomo, że 67 Ostrzeżenie o potrzebie zapięcia pasów bezpieczeństwa — przyp. tłum. 136
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
w przeglądarkach z rodziny WebKit i Firefox pojawi się ono jako elegancko cieniowany kształt o zaokrąglonych rogach i gradientowym wypełnieniu. Zaakceptujmy wreszcie, że tak działa sieć. W prawdziwym świecie nie da się wytworzyć w łatwy sposób towaru, który dostosowywałby się do osoby z niego korzystającej. W internecie jest to możliwe, więc postarajmy się wykorzystać możliwości, jakie z tego wynikają, zamiast bezmyślnie potępiać to zjawisko. Z M i e N N e e L e M e N T y S T R o N y N i e P o W i N N y Być P R Z e D S TaW i a N e Za PoMoCą GRaFiki
Ręczne tworzenie obrazów zawierających treść nagłówka nie ma sensu. Jeśli koniecznie chcesz zastosować taką formę ozdabiania tekstu, porozmawiaj z programistą i zorganizujcie razem automatyczne generowanie odpowiedniej grafiki na serwerze w czasie rzeczywistym. Jeżeli jednak zależy Ci na utworzeniu naprawdę elastycznego serwisu — tam, gdzie to możliwe, ogranicz się do używania tekstu. Uwielbiam kopiować tekst z okna przeglądarki i wklejać go w innych aplikacjach. Lubię zaznaczać pewne fragmenty tekstu, który czytam, by ułatwić oczom to zadanie. Nie odbieraj mi tych możliwości. Poza tym prawdopodobnie wcale nie miałbyś ochoty przygotowywać tych grafik dla każdego języka, na jaki może być przełożona Twoja aplikacja. I tu obowiązuje zasada, o której wspominałem już w przypadku tworzenia kodu — warto ułatwić zadanie osobom, które będą w przyszłości opiekować się Twoją aplikacją, zmieniać ją i rozbudowywać. Oznacza to, że powinieneś dołączyć do niego pliki wszystkich wykorzystanych krojów pisma oraz oryginalne wersje obrazów, które mogły pojawić się na stronie w skadrowanej wersji. Twoje pliki PSD czy AI (oraz wszelkie inne formaty graficzne) są odpowiednikiem kodu źródłowego aplikacji. Zadbaj o to, by uporządkować ich zawartość na warstwach, pogrupować ją w odpowiednie katalogi i używać takich nazw, by ktoś, kto później będzie miał z tymi plikami do czynienia, mógł bez trudu zorientować się w ich przeznaczeniu. Lista ułożonych losowo warstw od „Bez nazwy 1” do „Bez nazwy 345” z przypisanymi do każdej z nich dziesiątkami masek nie ułatwia zrozumienia zawartości pliku PSD komuś, kto próbuje wykonać ponownie przycisk, zmieniając jedynie jego rozmiar. Opisowe nazwy katalogów i warstw są niczym komentarze w kodzie źródłowym — pozwalają osobie dbającej o aplikację znaleźć dokładnie te jej fragmenty, które musi zmienić, bez psucia wszystkiego wokół.
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
137
hTML W zasadzie HTML nie jest kodem; to tylko zestaw znaczników. Za ich pomocą nie opiszesz logiki aplikacji — co najwyżej zdefiniujesz, czym jest dany fragment tekstu, lub poinstruujesz przeglądarkę, jak ma traktować konkretny rodzaj danych, by zawartość strony wyświetlała się poprawnie (by na przykład wszystkie obrazy pojawiały się w oknie przeglądarki, by reguły zapisane w arkuszu stylów zostały poprawnie odczytane, by na stronie pojawiły się wszystkie pliki audio i wideo, które powinny się na niej znaleźć itd.). To oczywiście nie oznacza, że w zapisie HTML nie pojawiają się błędy. Gdyby język znaczników był od nich wolny, internet byłby znacznie lepszym miejscem. Jestem programistą. Lubię, gdy kod działa. Niestety, zazwyczaj po prostu umieszczamy w pliku odpowiednie znaczniki, licząc na to, że wszystko zadziała poprawnie. Swoboda i niedbałość, z jaką przeglądarki interpretują zapis HTML-u, wpływa na działania programistów — my także stajemy się niedbali. Kod HTML, który nie uzyskał statusu zgodności z obowiązującymi standardami, jest powszechnie uważany za dobry tak długo, jak długo wyświetla stronę w sposób interesujący programistę. Takie podejście świadczy o krótkowzroczności autora kodu i może powodować problemy w przyszłości. Pamiętaj, programów nie pisze się na potrzeby bieżącej chwili. Sprytni programiści wiedzą, że prędzej czy później niedociągnięcia programu wyjdą na jaw, dlatego stosują rozwiązania, które powinny się sprawdzić, a potem dodają poprawki pozwalające ominąć irytujące błędy. Kod HTML komplikuje się bardzo, a przez to staje się niewygodny w utrzymaniu, jeżeli:
• • • • •
próbujesz za jego pomocą tworzyć wygląd strony, wszędzie używasz klas, używasz wizualnych nazw klas i identyfikatorów, tworzysz niesemantyczny HTML, uzależniasz znaczniki od skryptów.
Przyjrzyjmy się teraz szybko wymienionym tu podpunktom i zastanówmy się, z czego wynikają związane z nimi problemy.
Tworzenie wyglądu strony za pomocą kodu hTML Ten zwyczaj prześladuje nas od lat, a szczególne problemy sprawiał w czasach, gdy przeglądarki nie potrafiły jeszcze korzystać z możliwości, jakie dają dziś arkusze stylów. Nauczyliśmy się wtedy używać znaczników font, by definiować krój pisma, center, by wyśrodkowywać tekst na stronie, nowe wiersze dodawaliśmy za pomocą znacznika hr, a znacznikami b i i wyróżnialiśmy wygląd wybranych części dokumentu. I oczywiście formowaliśmy układ strony za pomocą tabeli. 138
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
Problemy pojawiały się z czasem, gdy z jakichś przyczyn należało zmienić wygląd i charakter witryny. Wymagało to zmiany każdego dokumentu HTML danego serwisu osobno. Nie było to ani wygodne, ani wydajne — problemy występowały zarówno podczas prac nad aktualizacją strony, jak i w czasie jej uruchamiania. Wprawdzie wymienione tu znaczniki spotyka się coraz rzadziej, jednak zwyczaj tworzenia wyglądu strony za pomocą kodu HTML nie zniknął. Ze specyfikacji CSS3 zniknęło wiele ciekawych rozwiązań. Zostały wypchnięte przez szereg bezsensownych znaczników HTML, z których korzysta się wszędzie tam, gdzie brak odpowiednich poleceń CSS (chodzi mi przede wszystkim o atakujące zewsząd znaczniki div wypełnione niezliczonymi identyfikatorami id). Takie rozwiązanie jest zupełnie pozbawione sensu. Jeżeli zależy Ci na uzyskaniu konkretnego efektu wizualnego, wykonaj go za pomocą skryptu JavaScript lub postaraj się uzyskać go w CSS3. Umieszczając w kodzie nieco przypadkowe znaczniki HTML, które mają nadać jej odpowiedni wygląd, utrudniasz tylko zadanie ludziom, którzy w przyszłości będą dbać o pracę witryny. Większość tych znaczników zostanie i tak usunięta przez edytor WYSIWYG wbudowany w system zarządzania treścią, jakiego będzie używać ekipa techniczna Twojego zleceniodawcy. HTML to karta, na której można coś namalować, to narzędzie pozwalające sformatować wybrane fragmenty tekstu, tak by zaznaczyć w nich elementy interaktywne, na przykład formularze, filmy czy pliki dźwiękowe.
Nadużywanie klas „Zespół klasowy”, jak lubię określać tę przypadłość, jest bardzo rozpowszechniony w dzisiejszym świecie. Klasy powinny być stosowane wyłącznie po to, by wyróżnić pewne elementy strony, natomiast przyjęło się wprowadzać je do niemal każdego znacznika głównie po to, by móc potem skorzystać z biblioteki jQuery. Dodawanie tych elementów przychodzi z łatwością, ale ich późniejsze utrzymanie powoduje te same problemy, o których pisałem w przypadku budowania wyglądu strony za pomocą kodu HTML. Jeżeli zmienisz nazwę klasy, będziesz musiał przejrzeć wszystkie dokumenty witryny i sprawdzić, czy nie pojawiała się ona na nich. Nie do końca rozumiem, po co miałbym robić coś takiego, skoro mam do dyspozycji arkusz stylów CSS. Taka na przykład lista to zupełny nadmiar szczęścia:
Ogórki
Banany
Papier toaletowy
Dezodorant
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
139
Taśma izolacyjna
Śrubokręt
Najważniejsza zasada stosowania klas mówi, by wprowadzać je wyłącznie tam, gdzie chcesz wyróżnić jeden szczególny element umieszczony wśród innych, podobnych do siebie, i aby pogrupować elementy, które nie należą do jednej grupy logicznej. Wszystko, co wykracza poza te dwa przypadki, należy uznać za błąd. Podany wcześniej przykład powinien mieć kształt:
Ogórki
Banany
Papier toaletowy
Dezodorant
Patyczki bawełniane
Taśma izolacyjna
Śrubokręt
Teraz do określenia stylu wszystkich elementów listy wystarczy Ci zapis .lista-zakupow li. W pierwszym przykładzie należałoby zdefiniować style za pomocą wyrażenia .lista-zakupow .element-listy. Aby zmienić wygląd ważniejszego elementu listy, wystarczy zdefiniować styl dla klasy lista-zakupow li.wazne. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie musisz się martwić o wpływ ustawień klasy .wazne na .element-listy. Tak samo zadziała selektor kodu JavaScript. W efekcie tworzysz czytelniejszy kod, który będzie działać znacznie szybciej. Warto opanować zasady pracy z CSS, tak by umieć skorzystać z hierarchii stylów w dokumencie. Nie staraj się napędzać CSS kodem HTML, bo osoby zajmujące się później utrzymaniem działania Twojej aplikacji nie zrozumieją, co chciałeś osiągnąć.
Wizualne nazwy klas i identyfikatorów Używanie wizualnych nazw klas i identyfikatorów jest dowodem na to, że autor kodu nie zrozumiał idei CSS oraz tego, że arkusz stylów można zmienić, ewentualnie przestał traktować aplikację poważnie i zamiast dbać o nią właściwie, wprowadza tylko szybkie poprawki, aby móc zaznaczyć w systemie śledzenia usterek, że właśnie usunął kolejną. Przyjrzyj się następującym nazwom klas i zastanów się, co o nich myślisz:
140
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
• zielonyKomunikat • duzePolePoPrawej • boldHeadlineArial14px663366right (naprawdę widziałem kiedyś taką nazwę w kodzie!)
• pomaranczowyNaglowek • czerwonyTekstIntro Nazwy tego typu utrudniają pracę z kodem i mogą doprowadzić do wielu nieporozumień, jeżeli na przykład pomarańczowy nagłówek zmieni się w przyszłości w zielony. W efekcie skończysz, szukając pomarańczowego w nazwie, by zmienić zielony w kodzie — czyste szaleństwo. Nazwy atrybutów class i id powinny w logiczny sposób opisywać funkcje elementów strony, a nie ich wygląd. Ostatecznie po następnej modyfikacji witryny duzePolePoPrawej może zmienić się w waskiPanelBoczny, więc nadawanie mu którejkolwiek z tych nazw nie ma sensu. Należałoby raczej nazwać go przerywnik czy polecenia. Nazwę klasy zielonyKomunikat należałoby zapewne zastąpić nazwą potwierdzenie, a czerwonyTekstIntro z powodzeniem można zamienić na ostrzeżenie lub blad (chyba że tekst wprowadzający ma rzeczywiście domyślnie kolor czerwony, wtedy oznaczanie go flagą blad byłoby nie na miejscu; w takim przypadku nazwa klasy intro wystarczyłaby w zupełności). Powody unikania tego typu nazw są oczywiste — zmiany wyglądu stron witryny nie powinny pociągać za sobą zmian w kodzie HTML. W takim przypadku modyfikacje powinny dotknąć wyłącznie wartości poszczególnych właściwości zapisanych w arkuszu CSS. Nadając poszczególnym atrybutom nazwy o dość podstawowym i ogólnym znaczeniu, zgodne z semantyką witryny, tworzysz kod otwarty na przyszłe modyfikacje. Oczywiście nie oznacza to, że nie wolno Ci stosować nazw opisowych. Jeżeli na przykład w kodzie witryny pojawiają się skrypt bądź klasa dodające do wybranego elementu obramowanie o zaokrąglonych rogach, a chcesz, by Twoi następcy mogli bez trudu usunąć lub zmienić to ustawienie, umieszczenie słowa „zaokrąglony” w nazwie klasy będzie mieć sens. W ten sposób z łatwością zdefiniujesz w arkuszu CSS wielkości odpowiedzialne za tworzenie wyglądu strony i umożliwisz innym proste ich zmienianie bądź stosowanie.
Niesemantyczny hTML Kolejnym często spotykanym błędem jest stosowanie niesemantycznych znaczników HTML w celu uzyskania efektów, które można bez trudu osiągnąć za pomocą podstawowych znaczników HTML. Mam tu na myśli dziwaczne konstrukcje utrzymane w stylu podanego na następnej stronie przykładu: Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
141
Kliknij tu, aby przejść dalej
Witaj na naszej wspaniałej stronie internetowej
Wprowadź swoje imię:
Wyślij dane div> Gruboskórce Słonie
Ludzie stosują takie rozwiązania z kilku powodów. 1. Nie rozumieją zasady działania znaczników HTML. 2. Korzystają ze szkieletu witryny lub systemu napisanego przez osoby, które nie zrozumiały zasady działania znaczników HTML. 3. Nie wiedzą, gdzie i w jaki sposób zostaną wykorzystane poszczególne elementy strony. W pierwszym przypadku nie ma żadnych usprawiedliwień. Na rynku programistów działa wiele osób, które uwielbiają tworzenie stron HTML, więc jeżeli planujesz przygotowanie aplikacji internetowej, zawsze możesz zatrudnić kogoś z nich. Nie zatrudnisz przecież murarza do naprawy toalety; poszukasz sobie hydraulika albo skończysz po kolana w… Sam wiesz najlepiej. Ta sama zasada obowiązuje w przypadku opracowywania rozwiązań zamieszczanych potem w internecie. W drugim przypadku — gdy masz do czynienia z kodem napisanym przez ludzi, którzy nie znali HTML-u — jesteś nieco usprawiedliwiony, ale nadal nie jest to powód do dumy. Dobry projektant powinien szukać współpracy z dobrymi programistami, ponieważ tylko w ten sposób można napisać rozsądną aplikację internetową. Najbardziej uzasadniony jest ostatni z powodów. HTML w obecnej postaci zupełnie nie nadaje się do tworzenia dokumentów, które można by składać z komponentów rozmieszczanych w dowolnej kolejności. Nadrzędna pozycja nagłówków sprawia, że jest to niemal niemożliwe, a ponieważ reguły CSS są przekazywane w dół wewnątrz drzewa dokumentu, ich ustawienia mogą co najwyżej zniszczyć wygląd przygotowywanych widżetów, chyba że zdecydujesz się na zdefiniowanie przesadnie wielu szczegółów lub umieścisz widżety w znaczniku iframe. Specyfikacja HTML5 prezentuje nieco inne podejście do tego zagadnienia, przez co oferuje narzędzia 142
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
umożliwiające tworzenie odnośników do nagłówków, akapitów oraz innych elementów strony za pomocą znacznika anchor. W HTML4 coś takiego można osiągnąć jedynie za pomocą skryptu JavaScript. To jednak nie usprawiedliwia tworzenia tak makabrycznego kodu, jak ten, który zaprezentowałem powyżej. HTML mimo wszystko oferuje narzędzia pozwalające w logiczny i elegancki sposób wykonywać różne zadania — nagłówki umożliwiają podzielenie dokumentu na logiczne części, przyciski pozwalają zainicjować działanie kodu czy wywołać odpowiednie skrypty, a elementy formularza (w tym fieldset i legend) w wygodny sposób tworzą formularze dostępne dla wszelkiego rodzaju urządzeń wejściowych. Dzięki skryptowi JavaScript każdy element strony internetowej może stać się przyciskiem lub zmieniać swój wygląd w wyniku działań użytkownika. Pytanie tylko, po co zaprzątać sobie głowę tak skomplikowanymi rozwiązaniami, skoro większość z interesujących nas efektów można osiągnąć za pomocą samego HTML-u? W większości przypadków największymi brakami wykazuje się sam autor kodu, któremu nie chce się skorzystać ze specyfikacji, by znaleźć w niej odpowiednie znaczniki.
Znaczniki zależne od skryptu To stosunkowo nowe pole występowania błędów i przyznam, że dotąd nie udało mi się zrozumieć, dlaczego ludzie decydują się na tego rodzaju rozwiązania. Często widuje się znaczniki HTML wykorzystywane wyłącznie do uruchomienia określonej funkcji JavaScript. Zastanawia mnie, dlaczego autor kodu nie zdecydował się zaprogramować całego tego fragmentu za pomocą skryptu. Podobną sytuację można napotkać w przypadku kodu CSS. Niektóre znaczniki pojawiają się na stronie tylko dlatego, że wyglądają dobrze z określonymi regułami CSS. Wstawianie odpowiedniego kodu do strony HTML za pomocą JavaScript nie nastręcza żadnych trudności. Jeżeli wolisz stosować CSS, możesz odwołać się do techniki tworzenia zawartości. To drugie rozwiązanie jest wprawdzie nieco bardziej ograniczone ze względu na niewielki stopień integracji z przeglądarką IE, więc z technicznego punktu widzenia lepiej jest pozostać przy JavaScript. Nie ma logicznego uzasadnienia dla tworzenia wielu znaczników div i span, a następnie definiowania dla nich odpowiednich klas tylko po to, by przekształcić je w coś innego. W ten sposób zmuszasz osoby utrzymujące sprawność strony do zajmowania się zarówno kodem HTML, jak i skryptami, a to oznacza, że prędzej czy później ktoś zepsuje kod skryptu. Jeśli niektóre ze znaczników działają wyłącznie po uruchomieniu skryptu, to wykorzystanie JavaScript do ich aktywowania sprawi, że osoba zmieniająca kod HTML będzie musiała zająć się także skryptem JavaScript.
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
143
Kod HTML jest wspólnym mianownikiem wszystkich aplikacji internetowych — powinien działać zawsze i wszędzie. Gdy kliknę przycisk na firmowym smartfonie BlackBerry i nie uzyskam pożądanego efektu, wpadnę we frustrację. Gdy pola formularza, który umieściłeś w aplikacji, nie będą nimi na moim urządzeniu przenośnym, nie będę mógł skorzystać z Twojej strony. Przy takim rozwiązaniu każdy błąd, który spowoduje zatrzymanie skryptu JavaScript, sprawi, że aplikacja straci interfejs, a to może jedynie zdenerwować jej użytkowników, czyli ludzi, dzięki którym zarabiasz pieniądze i którzy przekazują innym wiadomość o istnieniu Twojej aplikacji. Jeżeli jednak wszystkie rozwiązania zależne od uruchomienia skryptu JavaScript będziesz wywoływać wyłącznie za pomocą JavaScript, interfejs aplikacji będzie sprawny nawet po wystąpieniu błędu. Nie będzie wprawdzie tak śliczny i tak zachwycający jak z JavaScript, ale będzie działać, co oznacza, że użytkownik nie poczuje się rozczarowany. To się rozumie samo przez się. Oczywiście ręczne pisanie kodu HTML przeznaczonego do wykorzystania z JavaScript w fazie prac nad aplikacją nie stanowi żadnego problemu. Jednak zanim udostępnisz witrynę w internecie, zastąp wprowadzone na sztywno znaczniki prostym skryptem JavaScript, który je wygeneruje, a wszyscy będziemy szczęśliwsi.
Stosowanie niepoprawnego zapisu hTML tylko dlatego, że wolno Kwestia weryfikowania poprawności kodu HTML wywołuje gorące dyskusje, więc nie będę dolewać oliwy do ognia. Weryfikację przeprowadza się przede wszystkim po to, by zyskać dogodny punkt startowy — jeżeli wiesz, że kod nie zawiera błędów, a coś w aplikacji nie działa, masz gwarancję, że wina nie leży po stronie kodu. Głównym powodem pojawiania się na stronach WWW nieprawomocnego kodu, jest chęć stosowania rozwiązań — częstokroć rozsądnych — oferowanych przez twórców przeglądarek, które jednak nie znalazły się w specyfikacji HTML-u. Doskonałym przykładem jest WAI-ARIA68 — kilka dodatkowych atrybutów znaczników sprawia, że dokument nagle staje się znacznie dostępniejszy, ponieważ przeglądarka może przekazać zewnętrznemu oprogramowaniu, na przykład odczytującemu zawartość ekranu, że poza tym, co zostało wyświetlone, należy spodziewać się dodatkowej zawartości. Okazuje się jednak, że ludzie budują niepoprawną strukturę kodu HTML tylko dlatego, że mogą. Przeglądarki nie kwestionują niepoprawnego użycia znaczników (choć nie chcą wyświetlać niepoprawnie zapisanego kodu XML, co jest znaczną niekonsekwencją), natomiast często usiłują poprawiać niepoprawnie zagnieżdżone znaczniki i ignorować nieodpowiednie atrybuty. Są nawet ludzie, którzy tworzą niepoprawny kod tylko dlatego, że dana przeglądarka w takiej czy innej konfiguracji 68 http://www.w3.org/TR/wai-aria-primer. 144
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
pozwala im uzyskać konkretny efekt wyłącznie wtedy, gdy użyją niepoprawnych znaczników. Oto konsekwencje takiego postępowania:
• musisz polegać na przeglądarce, która ma poprawić Twoje niedociągnięcia (na marginesie, życzę powodzenia);
• musisz wyjaśnić ludziom z zespołu zajmującego się utrzymaniem strony w dobrej kondycji, dlaczego zdecydowałeś się na dane rozwiązanie i jak ono działa;
• prawdopodobnie będziesz musiał zmieniać to rozwiązanie lub poprawiać je z myślą o innych przeglądarkach;
• spodziewaj się, że inny programista zmieni Twój kod, ponieważ uzna go za wynik pomyłki.
CSS Kaskadowe arkusze stylów, CSS, oraz to, w jaki sposób ludzie ich używają, to prawdziwy fenomen. Przez lata narzekaliśmy na brak obsługi reguł CSS w przeglądarkach — a w zasadzie na niedostateczną lub nieco wybiórczą ich obsługę. Dlatego wielu moich kolegów po fachu zamiast popierać rozwój CSS, spychało arkusze na pozycję nieużytecznej ciekawostki i wzdychało tęsknie do „pięknych czasów, gdy układ strony tworzyliśmy w tabeli”. Z czasem jednak CSS pokazał, co potrafi, a nam wszystkim wyszło to tylko na dobre. Odseparowanie warstwy estetycznej witryny od zawartości ułatwiło wprowadzanie zmian w wyglądzie serwisów. Teraz kosmetyczne poprawki nie wymagają już zmieniania zawartości tysięcy plików. Opanowanie CSS nie jest trudne, jego składnia jest banalna. Natomiast dużym problemem dla większości użytkowników jest zrozumienie prostego faktu — CSS z założenia nigdy nie miał zastępować istniejących już rozwiązań sieciowych, miał jedynie uzupełnić ich możliwości. Wiele wprowadzanych z upodobaniem rozwiązań „stosujących czysty CSS” ma poważne braki — trudności z dostępem do elementów interfejsu z poziomu klawiatury lub poprzez ekrany dotykowe (na przykład w smartfonie nie zadziała menu uaktywniane kursorem myszy)69. Arkusz CSS jest rozwiązaniem poniekąd jednorazowym. Umieszczasz go w katalogu witryny i masz nadzieję, że wszystko zadziała jak należy. W przypadku skryptu JavaScript można sprawdzić, czy elementy generowane za jego pomocą pojawiają się na stronie, a przed uruchomieniem nowego efektu zawsze możesz upewnić się, czy przygotowałeś na niego odpowiednio dużo miejsca. Jeżeli na przykład zaprojektowałeś ukrywanie panelu na stronie za pomocą reguły :hover w CSS, nie masz możliwości sprawdzić, czy wprowadzone rozwiązanie zmieści się na ekranie, czy też spowoduje dodanie paska przewijania w poziomie. JavaScript pozwala pobrać dane 69 http://trentwalton.com/2010/07/05/non-hover. Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
145
dotyczące położenia kursora na ekranie, odczytać szerokość okna, w którym pojawia się aplikacja, pobrać informacje o szerokości panelu i w razie potrzeby przesunąć go, na przykład w lewo, zanim jeszcze zostanie on wyświetlony na ekranie. W składni CSS nie ma instrukcji if().
„Czysty CSS” to w wielu przypadkach zbyt mało. Pewne braki tego rodzaju rozwiązań ujawniają się w czasie korzystania z ekranów dotykowych — reguła hover nie zadziała w smartfonie. Problem ten został poruszony w artykule „Non-Hover” Trenta Walltona
Zapytania medialne oraz sposób implementowania animacji i przejść w przeglądarkach sprawiają, że CSS rozwija się w kierunku zachowań interaktywnych, lecz wszystkie one wyłącznie symulują działanie JavaScript. Łącząc dobrą bibliotekę JavaScript z elementami CSS, można już teraz osiągnąć zdumiewające efekty, które będą działać we wszystkich przeglądarkach. Tworzenie kiepskiego CSS oznacza:
• wykorzystywanie domyślnych ustawień przeglądarki, • stosowanie zawiłej składni, • dodawanie nowych reguł bez zastanowienia, 146
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
• zbytnią szczegółowość, • wykorzystywanie rozwiązań właściwych dla konkretnej przeglądarki. Przyjrzyjmy się teraz wymienionym tu podpunktom i zastanówmy się, skąd się biorą związane z nimi problemy.
Wykorzystywanie domyślnych ustawień przeglądarki Każda strona HTML ma jakiś styl. Nawet jeśli Ty nie zdefiniujesz dla niej arkusza stylów, przeglądarka wykorzysta wbudowane w nią ustawienia, by nadać dokumentom HTML domyślny wygląd. Problem polega na tym, że każda przeglądarka posługuje się innym zestawem ustawień domyślnych, a to oznacza, że jeżeli chcesz nadać stronie konkretny wygląd, musisz nadpisać parametry zdefiniowane odgórnie w każdej przeglądarce.
W bibliotece interfejsu użytkownika Yahoo! User Interface znajdziesz wiele gotowych arkuszy stylów CSS, między innymi plik zerujący CSS Reset Style Sheet Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
147
W tym celu wprowadza się tak zwane pliki zerujące CSS. W najprostszym wariancie (choć jednocześnie budzącym najwięcej kontrowersji) na początku pliku pojawia się reguła *{margin:0;padding:0}, usuwająca wszelkie marginesy oraz odstępy pomiędzy elementami strony, które dodaje przeglądarka. Jeżeli zależy Ci na eleganckim i rozbudowanym rozwiązaniu, skorzystaj z któregoś z dostępnych w internecie arkuszy zerujących CSS, na przykład z Yahoo! User Interface CSS Reset70. Możesz też usunąć domyślne ustawienia czcionek przeglądarki, dodając do katalogu aplikacji plik fonts.css71. Zerowanie domyślnych ustawień przeglądarki polega nie tyle na nadpisaniu ich własnymi, ile na usunięciu wszystkich wartości przypisanych właściwościom, tak by móc zacząć pracę z czystym tekstem. Dzięki temu nie musisz na przykład definiować marginesów czy odstępów między elementami, tam gdzie nie jest to potrzebne.
Zawiła składnia CSS oferuje wspaniałe mechanizmy składni, pozwalające zapisywać kod w pięknej i zwięzłej postaci. Trzymanie się pewnych określonych reguł zapisu pozwala uniknąć wielu problemów i niepotrzebnego poszukiwania konkretnego ustawienia. Dlatego gdy będziesz definiować właściwości jednego elementu, postaraj się trzymać je w jednym miejscu, zamiast rozsiewać je po całym arkuszu stylów. Oto przykład: #pagetitle { color: black;
Zachowanie porządku w takim kodzie stanowi poważne wyzwanie. Choćby same właściwości obramowania są rozsiane wewnątrz reguły i niepotrzebnie podzielone na kilka części składowych. To samo dotyczy ustawień położenia oraz wymiarów pola. Nadanie im pewnej logicznej kolejności i zastosowanie skróconego zapisu zwiększyłoby znacznie czytelność kodu. Skorzystamy zatem z faktu, że wszystkie domyślne ustawienia zostały wyzerowane, i zdefiniujemy jedynie te, które są naprawdę potrzebne. #pagetitle { color: black;
text-align: left;
line-height: 1.3em;
border: 2px solid white;
border-color: black white white black; padding: 1em 2em;
position: absolute; top: 10em; right: 0;
width: 30em; }
height: 3em;
W ten sposób zdefiniowaliśmy obramowanie całego pola — białą linię ciągłą — a następnie przypisaliśmy kolory wszystkim czterem krawędziom (zmienia się tylko ten parametr). Kolory są przypisywane, począwszy od górnej krawędzi, zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara, czyli góra, prawa strona, dół, lewa strona. Podobnie definiuje się ustawienia odstępu pomiędzy elementami (padding); jeśli odstępy po prawej i lewej mają być identyczne, tak samo jak ustawienia odstępów Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
149
górnych i dolnych, możesz zapisać to w skrócie, podając jedną wartość dla pierwszej pary i drugą dla drugiej. Dodatkowo wprowadziliśmy w podanym zapisie porządek — wszystkie wartości podawane są zgodnie z kolejnością: font, obramowanie, położenie i wymiary, więc w przyszłości wszystko da się bez problemów odnaleźć. Następny krok będzie polegać na usunięciu wspólnych właściwości różnych selektorów z ich definicji i zebraniu ich w jednym miejscu. Oto pierwotny kod: h1 { font-family: helvetica,arial,sans-serif; color: #000;
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
To rozwiązanie jest zbyt rozwlekłe, ponieważ większość parametrów niepotrzebnie się powtarza. Zastosujemy to samo rozwiązanie co poprzednio — zdefiniujemy możliwie wiele właściwości naraz, a następnie będziemy nadpisywać tylko te, które są nam potrzebne. h1,h2,h3,h4,h5,h6 {
Od tej chwili ustawienia wszystkich nagłówków można zmieniać w jednym miejscu. Zauważ, że w przypadku definicji ustawień nagłówka h4 musieliśmy nadpisać ustawienia domyślne, ponieważ w tym przypadku nie życzymy sobie odstępów ani tła. Wystarczy gruntownie przemyśleć kod arkusza CSS, by usunąć zbędne reguły, ułatwiając tym samym zadanie osobie, która będzie w przyszłości zajmować się kodem aplikacji.
Dodawanie nowych reguł bez zastanowienia Prawdopodobnie największym grzechem wszystkich programistów jest lenistwo. Większość nadmiernie rozrośniętych i trudnych w zrozumieniu arkuszy CSS po-
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
151
wstaje w następujący sposób — osobie odpowiedzialnej za wprowadzanie zmian nie chce się przejrzeć zawartości arkusza, by znaleźć w nim miejsce, w którym należy wprowadzić modyfikacje, więc dodaje po prostu na końcu jego zawartości kolejny wiersz. Tak zdefiniowane właściwości są zazwyczaj bezsensownie szczegółowe, ale tylko w ten sposób nasz leniwy programista może upewnić się, że wprowadzi zmiany w miejscu, w którym chce je zobaczyć. Dlatego w arkuszach stylów bardzo często spotyka się zapisy o postaci: #main #content .entry p span { color: #999; }
#nav ul li.entry a.sitelink span.current { font-family: arial;}
Wyszukiwanie konkretnych selektorów w dużym pliku CSS może być zniechęcające, szczególnie że dopiero po wprowadzeniu zmiany okazuje się, co jeszcze zmieniło się wraz z modyfikowanym elementem. Takie zdarzenia mają miejsce bardzo często podczas prac nad rozbudowanymi witrynami. Nieraz znajduje się w kodzie pozornie zbędny selektor, usuwa się go i chwilę później przekonuje, że jednak był on potrzebny w jakiejś odległej części strony. Dlatego warto korzystać z wbudowanych w przeglądarki narzędzi do wykrywania błędów w kodzie. Aplikacje Firebug i Web Development Tools pozwalają określić, które style są stosowane do danego elementu strony i gdzie są zapisane. Dzięki temu możesz bez obaw zmie- Rozszerzenie przeglądarki Firefox, Dust-Me Selectors, pozwala znaleźć niać plik arkusza stylów. Istnieje także narzędzie w arkuszu stylów nieużywane selektory pozwalające wykryć w pliku CSS wszystkie porzucone reguły72, choć przy pracy z nim należy zachować daleko posuniętą ostrożność, ponieważ nigdy nie wiesz, czy taki selektor nie odgrywa jednak roli, o której nie masz pojęcia. Oczywiście dodanie bardzo szczegółowego selektora natychmiast rozwiąże każdy problem, jednak oznacza to rozpoczęcie wyścigu z innymi osobami zajmującymi się utrzymaniem kodu w porządku. Wyścig ten doprowadzi do nadmiernego rozbudowania i zaciemnienia kodu arkusza.
72 http://www.sitepoint.com/dustmeselectors. 152
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
Nadmierna szczegółowość Tak samo — niechcianym wyścigiem z innymi programistami — skończy się próba używania nazbyt szczegółowych selektorów. Selektory szczegółowe to te, które definiują style przypisane do konkretnych elementów strony. Jeżeli w arkuszu stylów pojawi się deklaracja p { color: #000; }, a następnie #main p { color: #ccc; }, to wszystkie akapity znacznika opatrzonego identyfikatorem #main zostaną zapisane jasnoszarym, a nie czarnym fontem, ponieważ selektor #main sprawia, że druga z przytoczonych tu reguł jest bardziej szczegółowa. Po zastosowaniu takiego rozwiązania każdy, kto zajmowałby się kodem, musiałby dodawać nowy element do selektora — klasę lub identyfikator — by wprowadzić nowy styl. Aby ułatwić ludziom życie, staraj się unikać selektorów o tak wysokim poziomie szczegółowości. Dzięki temu to osoba zajmująca się kodem będzie mogła zadecydować, który element strony wymaga wyróżnienia. Jednocześnie dajesz jej możliwość wielokrotnego wykorzystywania określonych stylów. Przykładowo reguła div.warning { color: #c00; background: #fcc } zadziała wyłącznie dla znaczników div; gdybyś natomiast zdefiniował ją jako .warning { color: #c00; background: #fcc }, osoba zajmująca się aplikacją mogłaby na przykład zastosować ją także do elementu listy wypunktowania.
Rozwiązania właściwe dla wybranych przeglądarek To, że jakieś rozwiązanie prezentuje się doskonale, nie znaczy, że zostało dokładnie przygotowane i że za rok będzie prezentować się równie wyśmienicie. Na początku istnienia przeglądarki IE6 mnóstwo firm zajęło się przygotowywaniem dla niej dodatków CSS. Jeden z nich pozwalał nawet obracać zawartość strony HTML po uruchomieniu w IE odpowiedniego filtru. Dziś przeglądarki z rodziny WebKit po prostu oferują taką funkcję. Liczne sztuczki CSS, które dają niesamowite efekty w przeglądarkach urządzeń takich jak iPad czy iPhone, w innych programach po prostu nie działają, a właścicieli wolniejszych komputerów doprowadzają do szału. Dlatego zanim wpadniesz w zachwyt nad rozwiązaniem wykonanym dla konkretnego systemu i zanim uznasz, że w taki sam sposób musi działać cała sieć, sprawdź swoją aplikację również w innym środowisku i użyj tylko tych reguł stylów, które mają zastosowanie wszędzie. Natomiast osoby zajmujące się kodem z pewnością docenią to, że umieścisz rozwiązania właściwe dla konkretnych przeglądarek na końcu każdej reguły, zamiast rozsiewać je swobodnie po całym arkuszu stylów, na przykład: #message {
width: 90%; padding: .5em; Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
Dzięki temu usunięcie wszystkich rozszerzeń przeznaczonych dla konkretnych przeglądarek będzie wyjątkowo proste, bo przecież takie działanie stanie się niezbędne, gdy standardy zagoszczą wreszcie we wszystkich zakamarkach sieci (…a piekło zamarznie).
JavaScript Język skryptowy JavaScript jest przypuszczalnie najczęściej wykorzystywanym i najpotężniejszym narzędziem programistycznym internetu. Bez większego namysłu można wymienić kilka jego ważnych zalet — ma łatwą składnię, kod nie wymaga kompilowania ani łączenia się z serwerem, a sam język jest szeroko rozpowszechniony. Mając do dyspozycji standard przesyłania danych JSON oraz biblioteki JavaScript, które zdejmują nam z barków ciężar dbania o kompatybilność stosowanych rozwiązań ze wszystkimi przeglądarkami oraz prostują zawiłe ścieżki obsługiwania modelu DOM, grzechem byłoby nie używać JavaScript do tego, co robi najlepiej. Tu powstaje pierwszy problem. Ponieważ opanowanie JavaScript naprawdę nie nastręcza żadnych trudności, a korzystanie z niego jest banalnie proste (ludzie często dochodzą do wniosku, że skoro mają do dyspozycji tyle bibliotek, nie potrzebują już niczego więcej), wielu zbyt szybko nazywa siebie programistami JavaScript. Ostatnimi czasy zajmuję się przeprowadzaniem rekrutacji osób odpowiedzialnych za programowanie interfejsów aplikacji i ze zdumieniem stwierdzam, że liczba chętnych znających jedynie obsługę biblioteki jQuery jest zatrważająca. To, że potrafisz zastosować konkretne rozwiązanie technologiczne, nie czyni jeszcze z Ciebie eksperta; jeżeli nie będziesz miał wiedzy na temat sposobu działania funkcji zawartych w tej bibliotece, to nie będziesz w stanie odpowiednio zadbać o stworzone przez siebie rozwiązania. Wiara i nadzieja sprawdzają się wprawdzie w niektórych obszarach życia, ale technologia nie zalicza się do tej grupy. Gdy przymierzasz się do zastosowania jakiegoś
154
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
rozwiązania, upewnij się najpierw, że będzie działać i że w razie potrzeby będziesz umiał je naprawić. Istnieje kilka znamiennych wskazówek świadczących o tym, że dana aplikacja może sprawiać w przyszłości problemy.
• • • • • • •
Nieporadne używanie JavaScript. Brak sprawdzania poprawności formatu wprowadzanych danych. Stosowanie niesprawdzonego kodu. Brak obsługi błędów. Brak ogólnych funkcji nadających się do ponownego zastosowania. Brak możliwości konfigurowania skryptów. Brak testów i weryfikacji poprawności kodu JavaScript.
Nieporadne używanie kodu JavaScript To już przerabialiśmy — z góry skazujesz się na porażkę, pisząc kod HTML, który zadziała jedynie przy uruchomionym JavaScript. Element interfejsu, który nie zareaguje na działania użytkownika, jest niespełnioną obietnicą, więc gdy napotkam taki na Twojej stronie, stracę do Ciebie zaufanie. Od lat staram się sławić zalety rozsądnego używania JavaScript73, a od pewnego czasu nie jestem na tym polu osamotniony74. Cały trud polega na tym, by przed udostępnieniem szerszej publiczności jakiegoś rozwiązania sprawdzić, czy da się go używać. To równie proste i naturalne, jak sprawdzenie głębokości rzeki, do której ma się zamiar skoczyć na główkę. Dlatego nie zaśmiecaj kodu odnośnikami javascript://, usuń z niego wszystkie procedury obsługi zdarzenia onclick="" i zacznij pisać rozwiązania wykorzystujące JavaScript jedynie za pomocą JavaScript. To nic trudnego, a nagroda warta jest tej odrobiny wysiłku.
Brak kontroli nad formatem wprowadzanych danych Nie wolno nigdy zakładać, że dane zostaną podane w poprawnej postaci, szczególnie nie wtedy, gdy wprowadza je użytkownik. Aby kod działał poprawnie, musisz zawsze wykonać sprawdzenie formatu danych, z jakich będziesz korzystać. JavaScript oferuje niezliczone funkcje pozwalające sprawdzić, czy wprowadzone dane są zmiennymi łańcuchowymi, tablicowymi, liczbami, obiektami lub dowolnym innym dozwolonym typem. Stosując wyrażenia regularne oraz konwersję typów, zabezpieczysz kod przed dostarczaniem mu danych w niepoprawnej postaci i tym samym ustrzeżesz go przed występowaniem błędów. 73 http://icant.co.uk/articles/seven-rules-of-unobtrusive-javascript. 74 http://unobtrusify.com. Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
155
Zarzuć pisanie zwariowanych instrukcji w stylu: function zapetlSie(x) { for(var i=0,j=x.length; i
}
}
zrobCosZTym(x[i]);
W tak zapisanej funkcji należy założyć, że x jest zmienną tablicową, ale przecież nie masz takiej pewności. Dlatego przed użyciem zmiennej należałoby ją sprawdzić: function zapetlSie(x) { if(typeof x === 'object' && x.length !== 'undefined') { for(var i=0,j=x.length;i
}
}
}
zrobCosZTym(x[i]);
Weryfikacja typów zmiennych jest niezbędna, jeżeli chcesz uzyskać poprawnie działający kod. JavaScript, który wprowadza do aplikacji niesprawdzony i nieprzefiltrowany kod, nie tylko naraża ją na ryzyko wystąpienia błędów, ale także stanowi poważne zagrożenie dla jej bezpieczeństwa.
Stosowanie niesprawdzonego kodu Obsługa JavaScript w przeglądarkach pozostawia wiele do życzenia. Niemal każdy inny dodany do strony skrypt może spowodować poważne zakłócenia w pracy Twojego skryptu, a strony uruchamiane w innych kartach przeglądarki najprawdopodobniej spowolnią jej działanie (znacząco pogarszając komfort pracy z interfejsem Twojej aplikacji). Dlatego nawet kilkukrotne sprawdzenie działania skryptu na własnym komputerze nie da Ci odpowiedzi na pytanie, jak zachowa się on po umieszczeniu serwisu na serwerze. Zawsze należy sprawdzić działanie aplikacji w rzeczywistym środowisku, w którym uruchomisz także inne wykorzystywane najczęściej w sieci skrypty. Odkryłem, że wiele błędów jest wywoływanych przez słabe połączenie z internetem lub podczas prób uzyskania połączenia za pośrednictwem serwera proxy75, zanim zadeklaruje on gotowość do pracy. Poza tym skryptom wyraźnie szkodzi stosowanie głęboko zagnieżdżonych obiektów i selektorów modelu DOM: 75 http://www.dallaway.com/sloppy. 156
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
Tu znów natykamy się na znany już problem — zakładasz istnienie obiektu dane. wyniki.domy.pietra.mieszkania, choć przecież nie możesz wiedzieć tego na pewno. Zanim umieścisz takie odwołanie w pętli, powinieneś sprawdzić, czy wszystkie właściwości obiektu w ogóle istnieją. Druga z przytoczonych w przykładzie linii kodu przestanie działać po wprowadzeniu zmian w kodzie HTML, a jeżeli używałeś biblioteki jQuery, stanie się to bez informowania Cię o powstaniu błędu, co znacznie utrudnia proces debugowania.
Brak obsługi błędów Gdy wprowadzasz do aplikacji zestaw pewnych funkcji, zawsze zaplanuj też ścieżkę postępowania awaryjnego na wypadek wystąpienia błędów. Dzięki tego rodzaju rozwiązaniom będziesz mógł przynajmniej wprowadzić odpowiednie informacje do dziennika błędów lub poinformować użytkownika, że wykonywane przez niego operacje się nie powiodły. A przecież prędzej czy później coś musi pójść niezgodnie z planem. Stosowanie żądań Ajax bez zabezpieczenia w postaci przerwania żądania po określonym czasie lub wskutek braku obsługi ewentualnych błędów zmusza użytkownika do odświeżenia zawartości dokumentu, którego interfejs po prostu się „zacina”. To samo dotyczy procedur obsługi kliknięć, które nie powracają do pierwotnego stanu po odświeżeniu zawartości strony — powodują one irytację użytkownika, który raz po raz klika przycisk niereagujący w żaden sposób na jego działania. Rozwiązanie tego problemu jest banalne — pozostaw furtki w kodzie, które pozwolą wprowadzić obsługę błędów (nawet jeżeli sam nie masz zamiaru dodawać odpowiedniego kodu). Dzięki temu osoby dbające o Twoją aplikację będą mogły w każdej chwili rozszerzyć ją o odpowiednie rozwiązania. Błędy pojawiają się zawsze, a jeżeli nie zaplanujesz miejsca na radzenie sobie z nimi, ludzie, którzy będą zajmować się Twoją aplikacją, zmienią jej kod bez zadania sobie trudu, by go naprawić.
Brak możliwości konfigurowania skryptów Związek pomiędzy HTML-em a JavaScript jest bardzo silny. Niewątpliwie przyczynił się do tego rozwój bibliotek takich jak jQuery, które pozwalają szybko budować ładne, efektowne strony WWW. Jednak tak mocne wiązanie kodu HTML ze skryptami JavaScript niesie ze sobą poważne ryzyko uszkodzenia skryptów w czasie Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
157
Programiści aplikacji internetowych mają do dyspozycji wiele narzędzi sprawdzających poprawność kodu JavaScript. Jednym z najpopularniejszych i cieszących się największym zaufaniem jest Firebug. Można wzbogacać go o nowe rozszerzenia, na przykład FireQuery (dla korzystających z biblioteki jQuery). Warto też rozważyć pracę z Selenium IDE oraz Web Developer’s Toolbar
odświeżania kodu strony WWW. Każda zmiana w strukturze kodu HTML lub hierarchii jego znaczników może wywołać błąd w skrypcie w miejscu, w którym pojawia się wielopoziomowy selektor. Dlatego warto zadać sobie nieco trudu i ułatwić pracę osobom, których zadaniem będzie dbanie o Twój kod. Umieść wszystkie selektory na początku skryptu i zapisz ich wartości w pamięci podręcznej. Dzięki temu obsługa techniczna aplikacji będzie mogła wprowadzać zmiany bez potrzeby śledzenia tysięcy linii kodu JavaScript tylko po to, by znaleźć wśród nich jeden wybrany selektor. Oto ogólna zasada, którą warto kierować się zawsze, gdy wiesz, że ktoś inny będzie zajmować się w przyszłości napisanym przez Ciebie kodem — wszystkie parametry, które mogą się zmienić (identyfikatory, klasy, ścieżki dostępu do właściwości obiektów modelu DOM, łańcuchy i wartości zmiennych), umieszczaj wewnątrz
158
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
osobnych, w pełni konfigurowalnych obiektów. Nieraz poruszałem już ten temat76 i nadal utrzymuję, że to najlepszy sposób uchronienia skryptów przed uszkodzeniem w czasie konserwacji.
Brak ogólnych funkcji nadających się do ponownego zastosowania Wraz z pojawieniem się nowego stylu pisania skryptów i łańcuchowych odwołań właściwych dla jQuery wielokrotne umieszczanie w kodzie fragmentów o identycznych zastosowaniach stało się bardzo proste. Dlatego coraz częściej spotyka się skrypty, w których zamiast eleganckiego i przemyślanego podziału na funkcje o jasno określonych zadaniach pojawiają się rozwiązania pełne wywołań funkcji document.ready() oraz łańcuchowych odwołań do właściwości selektorów. To właśnie moc kryjąca się w łańcuchowych wywołaniach metod i bibliotekach typu jQuery — wystarczy kilka chwil, by rozbudować każdy dokument HTML i przekształcić go w coś niezwykłego. Jednak jeżeli będziesz stosować te narzędzia bez opamiętania, prawdopodobnie zaczniesz niepotrzebnie powtarzać fragmenty kodu. Powielanie pewnych funkcjonalności metodą „kopiuj i wklej” jest niezwykle proste, ale oczywiście powoduje nadmierne rozbudowanie kodu. Poza tym jeżeli będziesz chciał wprowadzić zmiany w skrypcie, będziesz musiał modyfikować go w kilku miejscach. Dlatego zamiast stosować łańcuchowe transformacje lub wywoływania metod, napisz raczej odpowiednie funkcje, które wywołasz kilka razy w odpowiednich momentach, by wykonały za Ciebie to zadanie. Metody w rodzaju hidepanel() oraz showpanel() powinny być wywoływane za pośrednictwem odpowiedniego znacznika modelu DOM i wykonywać w jednym przebiegu kilka transformacji. Wtedy osoba zajmująca się konserwacją kodu strony mogłaby odwoływać się do nich i dodawać je w odpowiednich miejscach skryptu, zamiast przy każdej próbie dodania nowego panelu umieszczać w skrypcie nowe odwołania do hide() i remove(). Takie podejście pozwala jednocześnie rozszerzyć funkcjonalność metody. Załóżmy, że obsługa witryny potrzebuje funkcji store(), która zapisywałaby obecny stan interfejsu. Jeżeli wszystkie działania w skrypcie są wykonywane poprzez uruchamianie odpowiednio skonstruowanych funkcji wielokrotnego użytku, wystarczy dodać wywołanie funkcji store() do funkcji showpanel() i hidepanel(). Dzięki temu członek obsługi technicznej nie będzie musiał sprawdzać całego kodu skryptu w poszukiwaniu tych fragmentów, w których pojawia się zmiana wyglądu interfejsu, by tam wykorzystać funkcję store().
76 http://www.wait-till-i.com/2008/05/23/script-configuration. Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
159
Jeszcze lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie w tym miejscu obsługi własnego zdarzenia. Zanim przystąpisz do pisania własnej aplikacji, zapoznaj się z tym zagadnieniem. Każda metoda, którą chcesz wykorzystywać wielokrotnie, powinna mieć możliwie ogólny kształt. Nie ma sensu pisać metod typu isPanelLargerThan600Pixels(), skoro można zaprogramować metodę checkPanelSize(threshold), która pozwoli sprawdzić panele o rozmiarach 600, 300 czy 200 pikseli oraz każdego innego rodzaju. Ostatnio często słyszy się hasła polecające skrypty i biblioteki JavaScript jako „rozwiązujące problemy za Ciebie”, co jest prawdą, jeśli zależy Ci na dodaniu kilku interesujących i efektownych elementów do strony WWW. Jeżeli jednak chcesz utworzyć bardziej zaawansowaną aplikację, postaraj się pisać skrypty, w których wprowadzisz możliwość wielokrotnego wykorzystywania kodu i rozbudowywania go bez potrzeby jego powielania.
Brak testów i weryfikacji poprawności kodu JavaScript Sprawdzanie typów zmiennych i wartości przypisywanych tym zmiennym jest bardzo ważne, ale równie ważne jest zweryfikowanie poprawności składni samego skryptu. Skrypt nie powinien na przykład podejmować prób wprowadzania zmian w obiektach natywnych bądź odwoływać się do niedostępnych zmiennych. Staraj się pisać poprawny kod JavaScript, który będzie działać nawet po przekształceniu go przez inny skrypt, mający poprawić działanie witryny. Wiele serwerów korzysta obecnie z rozwiązań zmniejszających rozmiary skryptów i Twoje aplikacje powinny być na to przygotowane. Wystarczy tylko używać w odpowiednich miejscach nawiasów klamrowych i nie pozostawiać przeglądarce umieszczania w kodzie średników. Jeżeli chcesz sprawdzić, czy Twój skrypt jest gotowy do opublikowania go w sieci, sprawdź go za pomocą JSLint77. JSLint pozwala się uruchamiać w postaci dodatku do wielu edytorów kodu, więc weryfikacja poprawności kodu może stać się częścią procesu pracy nad nim. Trzy lata temu spisałem listę działań, jakie należy podjąć przed przekazaniem skryptu w ręce innych osób78, i muszę stwierdzić, że od tamtej pory lista ta nie straciła na aktualności.
• Usuń wszystkie parametry odpowiedzialne za wygląd aplikacji. Kolory aplikacji i jej inne aspekty wizualne powinny zostać zapisane w arkuszu CSS, do którego odwołasz się poprzez odpowiednią klasę znacznika. 77 http://www.jslint.com. 78 http://www.wait-till-i.com/2008/02/07/five-things-to-do-to-a-script-before-handing-it-over-to-thenext-developer. 160
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
• Uwzględnij kwestię szybkości działania aplikacji. Nie nadużywaj odwołań do obiektów modelu DOM, zapisuj w pamięci wyniki działania pętli i pisz własne funkcje, które zdołasz wykorzystać ponownie.
• Usuwaj z kodu etykiety i nazwy. Pamiętaj, że nazwy identyfikatorów i klas mogą się zmieniać. Dlatego staraj się umieszczać je w jednym miejscu, by można było łatwo je zmienić w razie potrzeby. Unikaj stosowania ich wewnątrz całego skryptu.
• Nadawaj funkcjom i zmiennym czytelne nazwy. W czasie pracy nad kodem wygodniej jest posługiwać się skróconymi nazwami, ale później tak zaszyfrowane nazwy wywołują jedynie zamieszanie.
• komentuj kod, podpisz go swoim nazwiskiem i unikaj starć z inny-
mi autorami kodu. Dzięki temu wszyscy będą wiedzieli, w których miejscach musiałeś posłużyć się cudzymi rozwiązaniami, dlaczego to zrobiłeś oraz z kim kontaktować się w razie problemów.
kod aplikacji serwerowej Kod serwerowej części aplikacji czy witryny jest narażony na degradację tak samo jak kod interfejsu. Różnice polegają na konsekwencjach płynących z tego faktu.
• Kłopoty z wykonaniem kodu po stronie konsoli spowolnią zarówno działanie komputera użytkownika, jak i działanie serwera, zatem wpłyną negatywnie na jakość pracy wszystkich użytkowników aplikacji.
• Nieodpowiednie zabezpieczenia otworzą atakującym drogę do serwera i zapisanych na nim danych klientów, mogą ułatwić rozsyłanie niechcianych wiadomości za pośrednictwem Twojego serwera lub przekształcić go w jedną z maszyn biorących udział w innych atakach bez wiedzy ich właścicieli.
• Błędy w kodzie pozostaną niezauważone dłużej, ponieważ nikt nie zgłosi problemów z jego działaniem (JavaScript, CSS i HTML są zawsze wystawione na widok publiczny).
• Zasady obowiązujące po stronie serwera są znacznie ostrzejsze — niepoprawny kod nie zostanie wykonany. To zaś oznacza, że pisząc kod, musisz stosować się do ostrzejszych wymogów. Wszystko to, o czym pisałem w odniesieniu do kodu JavaScript, znajduje zastosowanie także w tym podrozdziale. Pamiętaj jednak, że to zupełnie inne środowisko, więc
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
161
muszą pojawić się w nim nowe problemy, właściwe wyłącznie dla kodu uruchamianego na serwerze. Kod uruchamiany po stronie serwera wykorzystuje w znacznie większym stopniu różnego rodzaju biblioteki, komponenty oraz cudze rozwiązania, przez co nie zawsze możesz programować w sposób, do jakiego przywykłeś. Takie sytuacje zdarzają się dość często. Wystarczy, że przyjdzie Ci uczestniczyć w projekcie, który bazuje na systemie sprzed dziesięciu lat. Wtedy najprostszy nawet kod HTML będzie wprowadzany za pomocą nadmiernie zawiłych metod, byle tylko pozostał w zgodności z założeniami systemu. Tych natomiast nikt nie ośmiela się zmienić, by nie utracić ciągłości z wprowadzonymi wcześniej rozwiązaniami. Czasami trzeba po prostu zacisnąć zęby i iść dalej. Jeżeli jednak masz wpływ na tworzenie nowego systemu, możesz spróbować uniknąć kilku problemów.
• • • • •
Mieszanie logiki programu z opcjami wyświetlania. Brak filtrowania danych wejściowych. Brak pierwotnego definiowania zmiennych. Przechowywanie cennych danych w postaci zwykłego tekstu. Przyjmowanie rozwiązań działających jedynie na pewnych wersjach systemu.
Mieszanie logiki programu z opcjami wyświetlania To prawdopodobnie najczęściej popełniany przez niedoświadczonych programistów błąd. Mają oni w zwyczaju wprowadzać do aplikacji potężną porcję kodu odpowiedzialną za wszystko, zamiast wprowadzić ścisły podział na znaczniki HTML odpowiedzialne za wyświetlanie danych w oknie przeglądarki i skrypty zajmujące się utrzymywaniem połączenia z bazą danych, wywoływaniem usług sieciowych i wykonywaniem konwersji danych oraz obliczeń. Dla osoby odpowiedzialnej za konserwowanie aplikacji oznacza to ni mniej, ni więcej, tylko potrzebę przedzierania się przez kod całego programu jedynie po to, by znaleźć w nim fragmenty HTML-u. Sprawa wygląda podobnie po stronie programistów, którzy muszą nanosić poprawki w warstwie logicznej systemu — zanim dotrą do właściwego fragmentu kodu, muszą przeanalizować nieinteresujący ich kod HTML. Przypuszczalnie stąd biorą się dziś strony o układzie komponowanym za pomocą tabel, wewnętrznych arkuszy stylów oraz niepoprawnie zapisanego HTML-u. Aby aplikacja, nad którą pracujesz, była łatwa w konserwacji i dawała możliwości rozbudowy, staraj się przestrzegać założeń modelu MVC (model-widok-kontroler) i zawsze starannie oddzielaj kod odpowiedzialny za tworzenie interfejsu od kodu operującego po stronie niedostępnej dla użytkownika. Zazwyczaj rozwiązanie to nie wymaga niczego ponad utworzenie funkcji render(), w której znajdzie się cały
162
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
kod HTML. To z kolei zazwyczaj oznacza, że będziesz musiał posłużyć się gotowym szablonem, zamiast opracowywać własne rozwiązanie. Wynika z tego dodatkowa korzyść — szablony najczęściej są dostępne za darmo z całą dokumentacją oraz w różnych wersjach językowych. Takie rozwiązanie pozwoli także podzielić zadanie opieki nad aplikacją pomiędzy różne zespoły, a w przyszłości, gdyby zaszła taka potrzeba, będziesz mógł bez trudu przenieść dane do innej bazy danych, zmienić język programowania odpowiedzialny za działania po stronie serwera czy dodać do aplikacji interfejs dla urządzeń mobilnych bez naruszania jądra systemu.
Brak filtrowania danych wejściowych W każdej większej grupie ludzi odwiedzających stronę internetową musi znaleźć się przynajmniej jeden człowiek o nieczystych zamiarach, który spróbuje złamać zabezpieczenia aplikacji. Ludzie decydują się atakować serwery z różnych przyczyn — by przywłaszczyć sobie jakieś informacje, by zmusić serwer do ataku na inną sieć lub by wykraść z niego pliki cookies i móc podszyć się pod użytkowników systemu, a następnie przejąć ich dane. Wszystkie wspomniane tu rodzaje ataków przeprowadza się, wprowadzając do systemu szkodliwy kod poprzez lukę w zabezpieczeniach, jaką jest brak filtrowania danych wejściowych przesyłanych przez formularze internetowe. Jeśli sprawdzasz poprawność wprowadzanych danych wyłącznie za pomocą skryptu JavaScript, to szkodliwy kod prędzej czy później dostanie się do Twojej aplikacji. Jeżeli do tego nie filtrujesz danych wejściowych i dopuszczasz wprowadzanie wyrażeń SQL, ryzykujesz dodatkowo uszkodzeniem zawartości bazy danych. Należy wystrzegać się przede wszystkim ataków typu cross-site scripting79 oraz SQL injection80. Istnieje kilka sposobów zabezpieczenia witryny przed tego rodzaju zagrożeniami. Przede wszystkim upewnij się, że używasz w kodzie funkcji mysql_ real_escape_string($v)81. Funkcja ta chroni zmienną $v przed dodaniem do niej przypadkowego polecenia SQL. Z kolei zmienne przekazywane z formularza internetowego lub adresu URL czyści się za pomocą funkcji filter_input()82. Na temat zabezpieczania aplikacji internetowych oraz filtrowania danych wejściowych napisano wiele obszernych książek, które powinieneś sobie przeczytać, ale warto wiedzieć, czego w żadnym wypadku robić nie wolno. Nie drukuj niczego, co nie zostało wyczyszczone, za pomocą zmiennych $_GET, $_POST i $_REQUEST. Nie dbając o ten aspekt działania aplikacji, dosłownie za79 80 81 82
http://pl.wikipedia.org/wiki/Cross-site_scripting. http://pl.wikipedia.org/wiki/SQL_injection. http://pl.php.net/manual/pl/function.mysql-real-escape-string.php. http://pl.php.net/manual/pl/function.filter-input.php. Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
163
praszasz ludzi do umieszczania szkodliwych fragmentów kodu w swoich skryptach. Oto przykład: kliknij mnie';?>
Gdyby ten fragment kodu znalazł się w pliku index.php, a ja przesłałbym do niego parametr index.php?url=", przedstawiony powyżej wiersz spowodowałby wydrukowanie następującego kodu: alert('xss')kliknij mnie
To spowodowałoby wykonanie skryptu JavaScript. Gdybym zamiast funkcji alert() umieścił we wspomnianym kodzie szkodliwe dla aplikacji polecenia, mógłbym na przykład odczytać zawartość plików cookies generowanych w Twojej domenie. Niedobrze. Jest jeszcze gorzej, gdy korzystasz z tych zmiennych w niewłaściwy sposób w funkcjach pobierających dane z plików systemowych. Zmienna $_GET pojawiająca się w funkcji fread() czy include() mogłaby zostać nadpisana, tak by wyświetlić zawartość istotnych plików umieszczonych na serwerze lub umieścić na nim pliki z innego serwera. Sprawdź dzienniki plików na serwerze, wyszukaj w nich pliki .txt, a przekonasz się, ile prób przeprowadzenia tego rodzaju ataków miało do tej pory miejsce. Oto przykład jednego z wpisów w dzienniku na moim serwerze: aaccess_log-2010-07-08-05:213.171.37.206-- [08/
Sprawdźmy teraz zawartość pliku wskazanego w dzienniku. Łatwo przekonać się, że umieszczony w nim skrypt spowodowałby wyświetlenie informacji o moim serwerze. = 4 && $len <=6) { return sprintf("%0.2f Kb", $number/1024); } if($len >= 7 && $len <=9) { 164
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
Próba ta miała na celu uzyskanie dostępu do mojego serwera, odczytanie informacji dotyczących jego systemu operacyjnego i określenie, czy na serwerze było wystarczająco wiele miejsca, by „0siris” mógł umieścić na nim swoje pliki. System zainstalowany na serwerze bangkoklimo4u.com okazał się podatny na tego rodzaju atak, dzięki czemu haker zdołał umieścić na nim swój kod. Następnie przeprowadził atak na mój serwer za pośrednictwem wspomnianego wcześniej serwera w nadziei, że w razie problemów zmarnuję czas na oskarżenie właściciela tamtego serwera, a nie „0sirisa”. Dlatego zanim beztrosko użyjesz wartości zmiennych $_GET, $_POST czy $_SERVER, przefiltruj ich zawartość lub umieść je na białej liście, nim wyświetlisz je na ekranie. To nie tylko „dobry nawyk” — brak podstawowych środków bezpieczeństwa niszczy internet i wystawia nas na działanie wirusów i crackerów.
Brak pierwotnego filtrowania zmiennych Jeżeli w JavaScript nie przypiszesz zmiennej wartości inicjującej, a potem użyjesz jej w innym miejscu skryptu, nie stanie się nic złego. Jednak w przypadku skryptów PHP może to być poważny problem, choć przede wszystkim dotyczy to źle skonfiZnaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
165
gurowanych instalacji PHP. W starszych wersjach PHP pojawiał się z kolei problem zamieniania wszystkich parametrów przekazywanych przez URL na zmienne globalne. Zatem w przypadku następującego kodu:
w którym funkcja checkPermissions zwraca wartości true lub false, mógłbym nadpisać jej wynik odpowiednim parametrem przekazanym przez URL. Wywołanie przytoczonego tu kodu z argumentem index. php?admin=1 w instalacji, w której dopuszcza się używanie zmiennych globalnych, spowodowałoby otwarcie panelu administracyjnego aplikacji niezależnie od wartości przypisanej zmiennej $admin. Aby uniknąć takich sytuacji, należy zawsze definiować pierwotne wartości parametrów lub korzystać ze zmiennych wyłącznie wtedy, gdy są one zwracane przez konkretną funkcję: <
checkPermissions(); if($admin){ ... } // lub $admin = checkPermissions(); if($admin){ ... } ?>
Definiowanie wartości zmiennych daje jeszcze jedną korzyść. Wszystkie deklaracje zmiennych pojawiają się wtedy na początku skryptu, co znacznie ułatwia wszelkie prace konserwacyjne.
166
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
Przechowywanie cennych danych w plikach tekstowych Większość początkujących programistów popełnia ten błąd nader często — zapisują istotne z punktu widzenia działania aplikacji dane w zwykłym pliku tekstowym czy wręcz bezpośrednio w bazie danych. Biorąc pod uwagę liczbę i charakter możliwych scenariuszy ataków na serwer, takie działania stanowią niemal otwarte zaproszenie do wykradania informacji. Warto pamiętać, że nie są bezpieczne przede wszystkim dane zapisywane w pliku tekstowym, a zagrożenie może pojawić się zupełnie przypadkowo i spowodować poważne trudności na serwerze — wystarczy, że plik tekstowy ulegnie uszkodzeniu w wyniku częstego nadpisywania jego zawartości. Szyfrując dane i wprowadzając je do bazy danych w takiej postaci, przyczyniasz się do przekształcenia internetu w bezpieczniejsze miejsce. Owszem, wymaga to nieco więcej wysiłku, ale dzięki temu zyskasz pewność, że do istotnych danych masz dostęp wyłącznie Ty oraz mają go osoby zajmujące się utrzymaniem działania aplikacji. Każdy może poznać zawartość zwykłego pliku tekstowego — do ujawnienia go wystarczą problemy z procedurą udzielania uprawnień na serwerze czy zwykły błąd obsługi. Na przykład nadanie praw dostępu „read/write/execute all” plikom wp_config.php blogów, co może zdarzyć się w wyniku błędu systemu, powoduje poważne problemy83.
Przyjmowanie wersji systemu i dodatków do niego za pewniki Ostatnim z dość oczywistych błędów popełnianych przez programistów jest zakładanie, że serwer, na którym będzie wykonywany kod, został skonfigurowany tak samo jak serwer autora kodu. I znów — wystarczy przed udostępnieniem aplikacji użytkownikom sprawdzić, czy wszystkie wykorzystywane w niej metody są dostępne na serwerze docelowym. Najczęściej spotykanym przykładem wspomnianego błędu jest używanie funkcji file_get_contents() do pobierania danych z zewnętrznego źródła. Wiele serwerów wirtualnych z powodów bezpieczeństwa nie pozwala umieszczać w ten sposób w skryptach danych z zewnętrznego źródła, więc jeżeli w Twoim programie znalazłaby się taka funkcja, wywołałaby błąd. Dlatego zamiast narażać użytkowników na stres związany z brakiem pewnych funkcji, sprawdź najpierw, czy wybrany serwer oferuje wszystkie potrzebne Ci narzędzia. W razie potrzeby skontaktuj się z właścicielem i wyjaśnij mu, że potrzebujesz konkretnej wersji oprogramowania na serwerze lub określonych dodatków.
83 http://www.blogtap.net/wp-config-php-security-leak-hundreds-of-blogs-hacked. Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
167
Podsumowanie Jak wspominałem na początku tego rozdziału, za niskim komfortem pracy z aplikacją bardzo często kryją się działania administratora kodu, ale możesz ograniczyć ten negatywny wpływ, stosując odpowiednie środki zaradcze i uwzględniając w czasie pisania kodu potrzebę późniejszego wprowadzania zmian. Wbrew pozorom paranoiczne próby przewidzenia, które z parametrów mogą w przyszłości ulec zmianie, mogą tylko popłacić i bardzo często pozwalają uniknąć przykrych niespodzianek. Niezależnie jednak od czynionych założeń spodziewaj się, że kod kilka tygodni po ostatecznym oddaniu go w ręce klienta ulegnie wielu przekształceniom, dlatego postaraj się napisać go tak, by nie były to przypadkowe mutacje, a raczej zalecane przez Ciebie zmiany. Ostatecznie i tak będziesz musiał opracować strukturę kodu i zbudować go zgodnie z tymi założeniami. Radosne pisanie programów, które działają jedynie w środowisku ich twórcy, pozostawmy hobbistom. Profesjonaliści stosują się do podanych poniżej reguł.
Nie spiesz się Prymat w sieci bardzo często wiodą ci, którzy jako pierwsi wprowadzili dane rozwiązanie, najwyżej ceni się najszybszych programistów lub tych, których kod jest najbardziej zwięzły. Pod pewnymi względami jest to bardzo chwalebna postawa, bo nagradza zdrową konkurencję, lecz jednocześnie jest formą wywierania presji na programistów, którzy są zmuszeni tworzyć rozwiązania złożonych problemów w krótkim czasie. Nieraz pewnie odczujesz pokusę szybkiego ominięcia kłopotliwej kwestii poprzez dodanie polecenia CSS wewnątrz dokumentu czy umieszczenie w nim obsługi zdarzenia onclick, zamiast stosować okrężną drogę i rozbudowywać o nie główny skrypt lub stosować puste znaczniki div, które pozwoliłyby zachować przejrzystość kodu. Proste i szybkie rozwiązania mają zwyczaj mścić się prędzej czy później, także w sposób, którego nie jesteś w stanie przewidzieć. Jeżeli masz wrażenie, że pomysł na błyskawiczną łatę jest zbyt prosty, by mógł dobrze działać, posłuchaj swojej intuicji, bo zapewne podpowiada Ci właściwie. Zanim rzucisz się na głęboką wodę i zaczniesz programować bez opamiętania, weź głęboki wdech — daj sobie czas na sprawdzenie rozwiązania. Postępując w ten sposób, możesz tylko wygrać. Zanim oddasz kod w ręce klienta, przeczytaj go. Odpocznij od niego na chwilę, zajmij się czymś innym. Osobiście większość błędów w kodzie znajduję w czasie tworzenia dokumentacji do niego. To dlatego pisanie samouczków i przygotowywanie ćwiczeń dla innych daje mi tyle radości — muszę naprawdę dobrze zrozumieć dane zagadnienie, żeby nie przygotowywać rozwiązań byle jak.
168
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
Nie kopiuj cudzych, nieznanych rozwiązań Używanie cudzego kodu jest jak najbardziej wskazane, pod warunkiem że poprzez wykorzystywanie tych rozwiązań uczysz się. Jeżeli jednak skopiujesz czyjeś funkcje i wkleisz je do własnej aplikacji, nie zastanawiając się wcześniej, jak działają — po prostu będziesz miał nadzieję, że zadziałają poprawnie — sam prosisz się o kłopoty. Jeżeli korzystasz z wtyczek, bibliotek czy skryptów, postępując zgodnie ze wskazówkami implementacji, ale bez wnikania w szczegóły tak przygotowanego kodu, nie ryzykujesz zbyt wiele. Jednak jeżeli decydujesz się na wyodrębnienie fragmentu kodu, wyjęcie go z kontekstu i wklejenie we własne rozwiązanie, powinieneś spodziewać się problemów. Takie działanie to prawdziwe szaleństwo.
Nie staraj się za wszelką cenę uszczęśliwić maszyny Weryfikacja poprawności kodu to ważna sprawa, ale nie ona sprawia, że rozwiązania są cenne z punktu widzenia semantyki. Dodanie pustego atrybutu alt do znacznika img zadowoli walidator, ale jeżeli obrazek potrzebował opisu, a Ty nie umieściłeś go w atrybucie, przyczyniłeś się tym samym do spowodowania kolejnego problemu z dostępnością aplikacji. Umieszczenie zawiłego kodu JavaScript w domknięciu oczyszcza przestrzeń nazw, ale nie ułatwi w przyszłości konserwowania kodu ani nie oszczędzi pamięci — raczej zużyje jej więcej. Pisz z myślą o ludziach, a nie technologii czy komputerach użytkowników. Poświęcanie uwagi maszynom jest zadaniem procesów budowania.
Nie bądź zbyt wierny technologii Nie bez powodu udzielamy się w magazynach internetowych, na forach, prowadzimy swoje blogi oraz znajdujemy sobie inne „place zabaw”, na których możemy sprawdzać możliwości najświeższych nowinek technicznych i pionierskich rozwiązań. Tam wszystkie nasze eksperymenty mogą zakończyć się fiaskiem, nie wywołując żadnych problemów. Zastosowanie zbyt świeżej technologii w aplikacji komercyjnej może odbić się przykrą czkawką. Gdy będziesz zastanawiać się, czy nie wprowadzić do swojej aplikacji rozwiązań, które nie są jeszcze ostatecznie ukończone lub takich, które nie do końca do niej pasują, ryzykujesz poważnymi nieprzyjemnościami w przyszłości. Bardzo szybko może się okazać, że wszystkie zastosowane przez Ciebie sztuczki oraz obejścia, jakie wymyśliłeś, staną się z dnia na dzień zbędne, bo dana technologia przeszła poważną metamorfozę, została zaktualizowana lub dodano nowe rozwiązania do biblioteki. Nie zniechęcam Cię do zabaw z ulubioną technologią, lecz przestrzegam przed nieroztropnym umieszczaniem jej wszędzie. Pamiętaj, że gdy trzymasz w ręce młotek, wszystko zaczyna przypominać gwoździe. Dopiero kiedy zaboli, uświadamiasz Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
169
sobie, że to, co wziąłeś za gwóźdź, było Twoim palcem. Prawdziwie profesjonalne rozwiązanie stanowi zawsze połączenie kilku technologii, z których każda odpowiada za wykonanie innych działań. Zastępowanie jednych innymi jest ciekawym problemem akademickim i może naprowadzić Cię na interesujące pomysły, ale w praktyce zazwyczaj prowadzi do tworzenia nazbyt zawiłych i trudnych w utrzymaniu aplikacji.
o autorze Trzeba pozostawać w ruchu — tak działa sieć; nie zależy od Twojego miejsca pobytu. Podróżowanie sprawi, że staniesz się lepszym człowiekiem. Christian Heilmann urodził się (1975) w Schweinfurcie, w Bawarii. Ukończył filologię niemiecką, angielską, historię i astronomię. Poza dyplomami we wspomnianych dziedzinach ma też wytatuowane swoje motto — „Zacznij coś, pobaw się tym, a jeśli Ci się nie spodoba, porzuć to natychmiast”. Obecnie mieszka w północnym Londynie, prawdziwym skarbcu niezwykłych miejsc. Stara się przybliżyć technologię ludziom i sprawić, by stali się jej przychylniejsi. W wolnych chwilach uwielbia oglądać filmy. Jego ulubione kolory to zielony i niebieski, a ponieważ rzadko bywa w domu, hoduje jedynie gumowe kaczki. Christian chciałby przekazać Czytelnikom jedno — bądźcie wiecznie głodni wiedzy, wiecznie niezaspokojeni w dążeniu do niej, bo za rogiem zawsze czai się coś nowego.
170
Znaki ostrzegawcze w projektowaniu aplikacji internetowych
Tematy poruszane w tym rozdziale: Rozwój typografii w internecie. Reguła @font-face. WOFF. Ruch na rzecz uwolnienia krojów pisma. Licencjonowanie fontów. Usługi związane z internetowymi krojami pisma. Palące problemy sieciowej typografii. Funkcje OpenType i zaawansowane zagadnienia typografii internetowej. Moduł fontów w CSS3. Nasi rozmówcy.
Typografia — powrót królowej
T
ypografia to potężne narzędzie i „sztuka, która pozwala wzmocnić znaczenie tekstu, oddać mu należny honor i podzielić się nim lub zatuszować jego brak”. Tę klasyczną już definicję podał Robert Bringhurst w swojej książce The Elements of Typographic Style84. Wprawdzie typografia kojarzy się nam z drukiem, jednak dziś możemy z równym powodzeniem odnieść przytoczone tu słowa do tekstu publikowanego w sieci. Internet jest specyficznym medium — autorzy strony mają zaledwie ułamki sekund na przyciągnięcie uwagi czytelnika, a jeśli nie podołają temu zadaniu, tracą go na rzecz innej witryny, odnośnika czy komunikatu w serwisie. W przedmowie do The Elements of Typographic Style, która z miejsca stała się wyrocznią w dziedzinie typografii, jej autor wykazał, że zasady, jakie legły u podstaw typografii, nie zależą od środka prezentacji tekstu. A przecież musiało minąć dwadzieścia lat — trudnych i bolesnych — by projektanci stron internetowych mogli wreszcie odetchnąć i cieszyć się możliwością stosowania podstawowych stylów typograficznych bez konieczności przystawania na kompromis lub ograniczania szczegółów. Wydarzenia ostatnich lat przyczyniły się w znacznym stopniu do ukształtowania przyszłości typografii w sieci. To, co jeszcze kilka lat temu było zupełnie nie do pomyślenia, dziś stało się możliwe, a jutro zapewne będzie jeszcze lepsze. Projektant czcionek Jos Buivenga widzi przyszłość typografii internetowej w jasnych barwach, jeśli chodzi zarówno o czcionki, jak i projektantów. „Krój pisma nabrał wreszcie znaczenia w internecie”, stwierdza Buivenga. Z kolei Jon Tan nie kryje entuzjazmu: „Pełny rozkwit!”, kwituje stan dzisiejszej typografii internetowej. Stephen Coles wypowiada się z uznaniem: „Typografia w internecie weszła w niewątpliwie ekscytujący okres. Nowe technologie, nowe sposoby wykorzystywania krojów pisma, a nawet nowe fonty przygotowywane specjalnie z myślą o nieznanym dotąd medium. Przeszłość nie była tak kolorowa — brakowało standardu, były ciągłe przepychanki pomiędzy twórcami fontów, autorami przeglądarek i użytkownikami mające na celu określenie sposobu, w jaki należałoby korzystać z fontów w internecie”.
84 Polskie wydanie: Elementarz stylu w typografii, tłum. D. Dziewońska, Design Plus 2007 — przyp. tłum. 172
Przyszłość typografii w sieci
Rozwój typografii w internecie Co takiego miało zatem miejsce w ostatnich latach? Co tak bardzo poruszyło projektantów, co napawa ich tak wielkim optymizmem w kwestiach związanych z typografią internetową? Z pewnością przebyliśmy daleką drogę od czasów, gdy w 1995 roku firma Netscape po raz pierwszy wprowadziła znacznik HTML . Projektanci stron i aplikacji internetowych szybko poczuli się rozczarowani jego możliwościami czy raczej brakiem możliwości ustawiania opcji kroju pisma. Również łączenie kontroli nad wyglądem strony i jej zawartością w znacznikach HTML nie wzbudzało nadmiernego entuzjazmu. Już w następnym roku staliśmy się świadkami opublikowania pierwszej specyfikacji CSS, kaskadowych arkuszy stylu, które pozwoliły oddzielić warstwę merytoryczną publikacji od kosmetyki wyglądu. Bert Bos, który dołączył do World Wide Web Consortium (W3C) w 1996 roku, by podjąć pracę nad standardem CSS, wyjaśnia, że „CSS nie miały na celu wyłącznie poprawienia wyglądu dokumentów internetowych. Chodziło także o stworzenie alternatywy dla praktyk pozostających w jawnej sprzeczności z założeniem tworzenia sieci semantycznej. Znaczniki i czy umieszczanie informacji na stronach w postaci obrazów zamiast tekstu sprawiały, że dokumenty HTML były nieczytelne w pewnych warunkach, sposób ich wyświetlania zależał niesamowicie od urządzeń, na jakich się pojawiały, a konserwacja tak przygotowanych stron bądź możliwość ich ponownego wykorzystania w innym celu przyprawiały o ból głowy. To właśnie chcieliśmy zmienić. Zależało nam na oddzieleniu zawartości dokumentu (tekstu) od warstwy wizualnej w możliwie prosty i przyjemny w użyciu sposób”85. Dzięki właściwościom reguł CSS nadawanie stylu tekstom dokumentów internetowych stało się znacznie prostsze i wydajniejsze. Wraz z arkuszami stylów pojawiły się właściwości pozwalające regulować odstępy między znakami, słowami. Nagle dostaliśmy do ręki narzędzia, które umożliwiały zdefiniowanie położenia tekstu, nadanie mu kierunku przepływu oraz określenie koloru i kroju pisma. W ten sposób udało się rozwiązać jeden problem, ale wiele innych pozostało. Głównym była niemożność stosowania fontów nieobecnych na komputerze użytkownika. Projektanci musieli zatem wymyślać różne sztuczki, które pozwoliłyby im umieszczać na stronach tekst formatowany krojem pisma spoza bezpiecznego zestawu krojów internetowych86. Najczęściej zastępowano kłopotliwy fragment tekstu odpowiednią grafiką, obrazem Flash wygenerowanym w technice sIFR, osadzano go na stronie za pomocą 85 http://www.w3.org/Talks/2010/0313-Fonts-SXSW. 86 W bezpiecznym zestawie czcionek internetowych (Web safe fonts) zebrano kroje pisma, które powinny znaleźć się w każdym przeciętnym systemie komputerowym. Każdy, kto decydował się na skorzystanie z jednego z tych krojów, zwiększał znacznie szanse na poprawne wyświetlenie zawartości swojej strony. Na przykład czcionki systemu Windows w większości są uważane za bezpieczne, ponieważ w swoim czasie znaczna ich część przeniknęła do internetu. Przyszłość typografii w sieci
173
technologii Cufón, uciekano się do skryptów typeface.js i Facelift. Każde wspomniane tu rozwiązanie miało swoje wady — zwiększało czas otwierania strony w przeglądarce, zależało od uruchomienia zewnętrznych programów bądź obsługi JavaScript, nie pozwalało zaznaczyć tak spreparowanego tekstu czy sprawiało, że aktualizacja tekstu bądź jego przygotowanie zabierały dużo czasu. Łączyło je jedno — żadna z tych metod nie nadawała się do preparowania w ten sposób większych partii tekstu. Nikt nie wątpił, że potrzebne było bardziej intuicyjne i zespolone z przeglądarką rozwiązanie. Wraz z opublikowaną w 1998 roku specyfikacją CSS2 światło dzienne ujrzała reguła @font-face, która miała zrewolucjonizować proces osadzania fontów na stronach internetowych — reguła ta pozwalała dodawać odnośnik do plików z fontami, które nie należały do zbioru bezpiecznych krojów pisma. Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z planem. Firmy Microsoft i Netscape wybrały inne sposoby obsługiwania fontów w swoich przeglądarkach, omijając jednocześnie najbardziej rozpowszechniony format, TrueType. W przeglądarce Netscape zastosowano TrueDoc, natomiast Microsoft zdecydował się na własny format Embedded OpenType Format (EOT). Ten ostatni zaakceptowały jedynie firmy Adobe i Monotype, użytkownicy natomiast odseparowali się od niego zupełnie, nie chcąc mieć nic wspólnego ze złożoną, w pełni uzależnioną od Microsoftu technologią. Trzeba było dziesięciu lat, by reguła @font-face powróciła w glorii — tym razem prawdopodobnie na stałe. W 2007 roku Microsoft uwolnił format EOT i zgłosił go do W3C jako propozycję nowego standardu. Wtedy jednak zaprotestowali twórcy przeglądarek, odmawiając wprowadzenia tego formatu z powodu kontrowersji wokół cyfrowego zarządzania prawami własności (DRM). Również narzędzie pozwalające konwertować fonty zapisane w formacie .ttf na format .eot, udostępnione przez Microsoft, nie nastroiło ludzi pozytywnie do propozycji twórców systemu Windows. Web Embedding Fonts Tool (WEFT) okazał się zbyt skomplikowanym programem, więc projektanci opowiedzieli się za poszukiwaniem innych opcji87. Wkrótce stało się jasne, że trzeba opracować nowy format, który zawierałby fonty typu OpenType, nie budziłby kontrowersji związanych z licencjonowaniem ich, nie wymagałby dodatkowego oprogramowania oraz byłby przynajmniej tak wydajny, jak EOT. Wszystkie te wymogi spełnia Web Open Font Format (WOFF), utworzony przez projektantów Erika van Bloklanda i Tala Leminga, z którymi ściśle współpracował Jonatjan Kew z zespołu Mozilli. Później opiekę nad formatem przejął zespół W3C Fonts Working Group. Za sprawą Johna Daggeta Mozilla Firefox 3.6 stała się pierwszą przeglądarką obsługującą standard WOFF. Microsoft uwzględnił WOFF ostatecznie w przeglądarce Internet Explorer 9, Google Chrome obsługuje ten format od wersji 5.0, WebKit również nie ma z tym żadnych problemów. W lu87 http://edward.oconnor.cx/2009/07/how-to-create-eot-files-without-microsoft-weft. 174
Przyszłość typografii w sieci
tym 2009 roku obsługa WOFF pojawiła się w edytorze FontForge, więc można już eksportować fonty bezpośrednio do tego formatu. WOFF to przepakowana i skompresowana wersja fontów bazujących na formacie .sfnt (takich jak TTF TrueType, OTF OpenType Font, OFF Open Font Format). Dzięki kompresji pliki WOFF są znacznie mniejsze niż pliki OpenType czy TrueType. WOFF zawiera też miejsce na wprowadzenie opisu w metadanych, więc autorzy krojów pisma mogą oznaczyć je odpowiednio i wskazać, które z nich są przeznaczone wyłącznie do użytku prywatnego — to główny powód zaakceptowania WOFF przez gigantów na rynku tworzenia fontów. Jeżeli WOFF 1.0 zyska rzeczywiście pozycję uniwersalnego typu fontów w sieci, przyczyni się to znacznie do rozwoju typografii internetowej, umożliwi zachowanie tożsamości marki w internecie oraz poprawi dostępność strony, ponieważ pozwoli przedstawiać komunikaty w formie tekstu, a nie dziwnych sposobów jego obrazowania — tym samym podniesie się jakość pozycjonowania stron przez wyszukiwarki. Następną korzyścią płynącą z użycia WOFF jest możliwość tłumaczenia zawartości stron na mniej popularne języki, dla których nie zawsze można znaleźć odpowiednie fonty88. „Wprowadzenie formatu WOFF niesie ze sobą jeszcze jedno ułatwienie dla projektantów — oto kolejne firmy zajmujące się przygotowywaniem fontów opracują zasady licencjonowania swoich produktów z myślą o wykorzystaniu ich w internecie, a licencje staną się dostępne na różnych zasadach. FontFont już udostępnia licencje na pliki WOFF”, stwierdza Tim Brown, dyrektor do spraw krojów pisma w Typekit89, jednej z pierwszych firm zajmujących się przygotowaniem fontów na potrzeby sieci oraz oferującej usługi hostowania stron.
Typografia w internecie dziś W 2006 roku światkiem projektantów stron internetowych wstrząsnął komunikat Olivera Reichensteina, głoszący, że „95% informacji w sieci to tekst. Należy więc wyciągnąć jedyny możliwy w tej sytuacji wniosek — projektant grafiki przeznaczonej do publikacji w internecie powinien opanować sztukę podawania informacji w postaci tekstu, czyli poznać zasady typografii”90. Gdyby przytaczane tu słowa zostały napisane dziś, nie wzbudziłyby aż takich kontrowersji. Jednak w tamtych czasach w świecie projektowania królował Flash oraz „śliczne obrazki”, a ograniczona liczba fontów przygotowanych do umieszczania w sieci zniechęcała profesjonalnych grafików i nie motywowała samouków do rozszerzania możliwości typograficznych internetu. 88 http://blog.typegirl.com/post/142912558/most-of-the-important-foundries-are-supporting-webfont. 89 http://typekit.com. 90 http://www.informationarchitects.jp/en/the-web-is-all-about-typography-period. Przyszłość typografii w sieci
175
Wszystko uległo zmianie w wyniku kilku niespodziewanych wydarzeń. W sieci pojawił się serwis Johna Boardleya iloveTypography.com, poświęcony wszystkiemu, co wiązało się z typografią, do specyfikacji CSS powróciła reguła @font-face, a poza nią dodano kilka nowych poleceń pozwalających zmieniać wygląd tekstu. Do tego w sieci zaistniały usługi pozwalające przygotowywać zestawy fontów na potrzeby internetu, oferowane przez takie firmy, jak Typekit czy Fontdeck, a wydawcy przeglądarek przygotowali je do współpracy z nowymi krojami pisma. Wreszcie na rynku usługodawców pojawili się utalentowani projektanci, dla których szczegóły typografii nie były bez znaczenia i którzy podjęli bezkompromisową walkę o nadanie nowej jakości tekstom w sieci. Nagle wszyscy ujrzeli typografię internetową w zupełnie nowym świetle, a projektanci, którzy dotąd zachowywali się z wielką rezerwą, odważyli się wreszcie rozpocząć eksperymenty z nowym medium — tekstem na ekranie. Niektórzy z projektantów postanowili rozbudować zbiór fontów dostępnych poprzez CSS o kroje niepowiązane zwyczajowo z internetem. Dzięki temu zyskali większą swobodę manewru w pracach nad wyglądem witryn91. Inni — do tej grupy zaliczają się przede wszystkim zwolennicy twierdzenia, że „wybieranie fajnych fontów nie jest istotą typografii” — potrafią wzbudzić zachwyt projektami, w których pojawia się nie więcej niż dwa rodzaje fontów należących do ścisłej grupy bezpiecznych krojów pisma92. Jednak typografia jest dziedziną zaniedbywaną w większości serwisów internetowych. W roku 2005 Richard Rutter podjął trud przekazania projektantom swojej wiedzy na temat typografii i opublikował w internecie serwis The Elements od Typographic Style Applied to the Web. Serwis został skonstruowany tak, by „prowadzić czytelnika przez kolejne zasady pracy sformułowane przez Bringhursta i informować go, w jaki sposób można osiągnąć omawiany efekt za pomocą metod dostępnych w HTML-u i CSS”93. Mimo to do dziś liczba stron, na których można doświadczyć prawdziwego typograficznego szoku, przewyższa znacznie liczbę serwisów przyjemnych dla oka i przez to łatwiejszych w odbiorze. „Poziom świadomości typograficznej wśród twórców serwisów internetowych jest nadal haniebnie niski. Problem ten dotyka także witryn, których wygląd przygotowywali profesjonaliści. Można oczywiście znaleźć wiele przykładów doskonałego stosowania typografii internetowej, ale to nadal rzadkość wśród schematycznych wytworów komercyjnych”, mówi Richard. Niestety, ten stan rzeczy nie wynika z braku możliwości. Richard uważa, że „problemem są szczegóły — długość wiersza, jego wysokość, odpowiedni rysunek glifów, 91 http://www.inspirationbit.com/striking-web-sites-with-font-stacks-that-inspire. 92 http://www.inspirationbit.com/georgia-on-my-mind. 93 http://clagnut.com/blog/1600. 176
Przyszłość typografii w sieci
dobry dobór kolorów, właściwe określenie marginesów, czyli wszystko to, co w efekcie prowadzi do podniesienia komfortu czytania”. Richard wiąże ten brak uwagi z „historycznym już problemem braku fontów przygotowanych z myślą o potrzebach projektantów witryn internetowych. Praca ze stałym zestawem fontów sprawiła, że używamy ich z coraz większą swobodą, przechodzącą wręcz w niedbalstwo, choć oczywiście powinna prowadzić do czegoś zgoła odmiennego”. „Typografia internetowa jest ciągle w powijakach mimo wysokiego poziomu rozwoju technologicznego”, przyznaje z rozbrajającą szczerością Kyle Meyer, który zasłynął w świecie projektantów zamiłowaniem do minimalizmu oraz skrupulatnością w dziedzinie typografii internetowej. „Dotąd mogliśmy co najwyżej raczkować, wspomagając się bezpiecznymi krojami pisma. Dziś musimy nauczyć się chodzić, mając do dyspozycji zatrważającą liczbę opcji i usług oferowanych nam przez różnego rodzaju firmy i fundacje”. Niestety, każdy system operacyjny i każda przeglądarka stosuje własny sposób wyświetlania fontów, a „projektowaniem stron nadal zajmują się w dużej mierze amatorzy, którym trzeba objaśnić niuanse pracy z drukiem”, dodaje Kyle. Co więcej, na scenie pojawia się coraz silniejsza grupa osób zajmujących się do tej pory drukiem „analogowym”, które postanowiły dołączyć do świata grafiki internetowej. „Możemy spodziewać się, że coraz więcej projektantów i grafików pracujących dotąd z tradycyjnymi mediami będzie decydować się na ten krok, ponieważ narzędzia tworzenia stron internetowych stają się coraz przystępniejsze”, zauważa Kyle. „W efekcie na rynku, na którym dominuje ciągle samouctwo, pojawią się nagle prawdziwi profesjonaliści”. Jon Tan, niekwestionowany lider w dziedzinie typografii internetowej, człowiek, którego prace stały się inspiracją dla wielu projektantów, stwierdza z optymizmem, że „dziś ta dziedzina rozwija się żywiej niż kiedykolwiek wcześniej”. Zauważa też, że „projektanci stron internetowych coraz chętniej badają możliwości pracy z pismem, jakie daje CSS. Wkład ludzi takich jak Richard Rutter, Tim Brown czy Paul Irish w rozwój tej dziedziny jest po prostu nieoceniony”, po czym dodaje: „Doczekaliśmy chyba wreszcie zmierzchu ery podziałów na druk i działania w sieci. Na obydwu polach dzieje się tak wiele, że pozostawanie na bieżąco staje się coraz trudniejsze”. Ralf Herrmann, grafik przygotowujący tekst do druku, przywykł do „zwracania uwagi na wszystkie szczegóły układu tekstu na stronie”. Nie dziwi zatem, że interesują go możliwości, jakie oferują fonty OpenType dostępne obecnie jedynie w specyfikacji CSS394. „Możliwości, jakie daje typografia internetowa, nadal nas nie rozpieszczają, ale widać już, że zmiany są nieuniknione. Wierzę, że typografia internetowa nie tylko doścignie możliwości oferowane przez tradycyjne formy tej dziedziny, dając tym samym 94 http://opentype.info/blog/2010/08/14/better-web-typography-with-opentype-features. Przyszłość typografii w sieci
177
szansę stronom internetowym na upodobnienie się do kart książek, lecz nawet przekształci się w jeszcze bardziej rozwinięty środek wyrazu, oferujący nam więcej możliwości, tak elastyczny, że będzie odpowiadał potrzebom różnych grup użytkowników”.
Zmiany wychodzą na dobre. Dobre zmiany wychodzą na lepsze Wprowadzenie reguły @font-face do specyfikacji CSS i uwzględnienie jej działania w różnych przeglądarkach zdecydowanie urozmaiciło życie projektantów aplikacji internetowych oraz arsenał środków, jaki mają do dyspozycji, chociaż dodatkowe atrakcje potrafią czasami przyprawić o ból głowy i stawiać przed nimi nowe wyzwania. Jednak możliwość korzystania z większej liczby fontów i swobodny dostęp do nowych krojów pisma wcale nie poprawiają stanu typografii internetowej, wręcz przeciwnie, okazało się, że tylko nieliczne z nowych internetowych krojów zostały dostosowane do wyświetlania na ekranie. Zatem używanie fontów bez sprawdzenia efektów w różnych przeglądarkach i przy różnych systemach operacyjnych odbija się ujemnie na jakości wyświetlania tekstu i komforcie czytania. Kolejną bolączką projektantów jest konieczność dodawania do stron tego samego kroju pisma zapisanego w różnych formatach internetowych — w EOT (niezbędnych w starszych wersjach przeglądarek Internet Explorer, w tym wersji ósmej), TTF/ OpenType (dla przeglądarek Mozilla Firefox 3.5+, Google Chrome 4+, Opera 10+, Opera Mobile 9.7+, Safari 3.1+), SVG (dla Mobile Safari uruchamianej na iPhone’ach oraz iPadach; obsługa fontów w domyślnym formacie internetowym TrueType pojawiła się na tych urządzeniach dopiero z systemem iOS 4.2 i jego wersją Mobile Safari), a wkrótce także zapewne w postaci WOFF (z myślą o nowszych wersjach przeglądarek).
178
Przyszłość typografii w sieci
Prezentacja fontów OpenType rysowanych poprzez CSS (http:// opentype.info/blog/2010/08/14/ better-web-typography-with-opentype-features)
Twórcy przeglądarek internetowych nie szczędzą sił, by przygotować je do współpracy z formatem WOFF. Jego obsługa pojawiła się już w przeglądarkach Google Chrome 6, Mozilla Firefox 3.6 i Internet Explorer 9. „Nie dopuścimy do kolejnej wojny o formaty”, zapewnia Ralf Herrmann. „Podejrzewam, że w najbliższej przyszłości WOFF stanie się jedynym formatem fontów internetowych. Obecnie utrzymywanie tylu formatów jest konieczne ze względu na zachowanie kompatybilności wstecznej, ale z chwilą, gdy większość użytkowników będzie używać już przeglądarek obsługujących WOFF, inne formaty staną się zbędne”. Jednocześnie Ralf nie uważa, by wprowadzanie nowego formatu było rzeczywiście konieczne z przyczyn innych niż pozyskanie dla sprawy unifikacji twórców fontów komercyjnych: „Teraz, gdy autorzy fontów, twórcy przeglądarek oraz W3C pracują wspólnie nad przygotowaniem sieci na pełne przyjęcie WOFF, nam pozostaje jedynie czekać spokojnie na korzyści, które muszą pojawić się już wkrótce”. „Wszyscy, z którymi miałem okazję rozmawiać, są pełni dobrych myśli i uważają, że powstanie WOFF to doskonała inicjatywa”, ujawnia Tim Brown po powrocie z TypeCon 2010, choć jednocześnie przyznaje, że niektóre z firm zajmujące się przygotowywaniem fontów zachowują jeszcze powściągliwość. Tim rozumie rozterki ludzi przywykłych do pracy w innym systemie biznesowym, ale nie pozostawia im żadnych nadziei: „Nie widzę żadnego innego rozwiązania, które pozwalałoby efektywnie przeciwstawić się pladze piractwa czy umożliwiałoby uwzględnienie wszystkich możliwych scenariuszy komercyjnego wykorzystywania fontów w internecie”. Im więcej firm przyłączy się do projektu pracy nad licencjonowaniem fontów do zastosowań sieciowych, tym więcej będzie w sieci legalnych, komercyjnych krojów pisma. Trent Walton, znany ze swych eksperymentów typograficznych oraz dokonań w dziedzinie projektowania na potrzeby redakcji tekstu, uważa, że typografia internetowa w obecnym stadium rozwoju jest wysoce niezgrabna — przypomina mu „nastolatka, który właśnie wszedł w okres gwałtownego wzrostu”. Walton wskazuje dwa najczęstsze scenariusze — albo ulubione fonty są źle wyświetlane na ekranie, albo są w ogóle niedostępne. Mimo to nie traci nadziei i uważa, że ten „okres kształtowania” może być „prawdziwie ekscytującym czasem” współpracy, który doprowadzi do „ostatecznego rozwiązania kwestii licencjonowania fontów oraz ustalenia najlepszych zasad pracy”. Oznajmia też: „Mam nadzieję, że zmierzamy w kierunku czegoś znacznie większego niż to, co znamy dziś — świata krojów pisma dopracowanych na potrzeby internetu oraz jednego standardu WOFF”. „WOFF jest rozwiązaniem o wielkiej wadze”, zapewnia Richard Rutter. „Został uwzględniony w [niemal — przyp. V.A.] wszystkich liczących się przeglądarkach internetowych […] i cieszy się poparciem wielu firm przygotowujących kroje pisma, nie wspominając o ich czynnym zaangażowaniu w rozwijanie tego formatu”. Richard
Przyszłość typografii w sieci
179
nie wątpi, że już wkrótce WOFF stanie się „pełnoprawnym standardem”, i utrzymuje, że skoro EOT nie oferuje funkcji dostępnych w formacie OpenType, powinien czym prędzej oddać pole formatowi WOFF. Oczywiście Richard nie wierzy, że całkowite wyparcie EOT przez WOFF mogłoby nastąpić przed wprowadzeniem tego ostatniego w pełni do wszystkich większych przeglądarek internetowych, a na to przyjdzie nam zapewne nieco poczekać. Richard liczy także na zastąpienie formatu SVG: „Ten format nie został przygotowany z myślą o zapisie krojów pisma, a już na pewno nie powinno się go wykorzystywać w sposób, jaki zastosowano w iOS 3. Tamto rozwiązanie nie sprawdza się w czasie operacji zaznaczania tekstu, brak mu pewnych funkcji OpenType czy opcji hintingu, a pliki SVG są nawet dwukrotnie większe od normalnych plików fontów”.
Ruch na rzecz uwolnienia krojów pisma Jeszcze w 2007 roku Jon Tan opublikował wizjonerski w tamtych czasach artykuł95 poświęcony przyszłości fontów stosowanych wyłącznie w celu wyświetlania tekstu na ekranach komputerowych. Wyrażał w nim swoje oburzenie spowodowane zbyt małą liczbą fontów przygotowanych na potrzeby publikacji internetowych, co według niego „dławiło rozwój tej dziedziny… Udostępnianie jedynie dziesięciu różnych krojów pisma przygotowanych z myślą o internecie w świecie, w którym sieć jest podstawowym medium wymiany informacji, nie ma najmniejszego sensu”. Postulował wtedy powołanie obywatelskiego ruchu na rzecz utworzenia „uniwersalnej czcionki internetowej”. Organizacja ta miała zajmować się pozyskiwaniem funduszy, z których można by finansować prace projektantów szukających uznania, ale pragnących otrzymać wynagrodzenie za wkład w rozwój biblioteki darmowych i dostępnych dla wszystkich krojów pisma. Nie upłynęły nawet trzy lata od daty opublikowania tego artykułu, a sytuacja uległa gwałtowniej zmianie. Przemysł zainteresował się kwestią rozwijania reguły @font-face, opracował warunki licencji użytkowania fontów w internecie (EULA) i przyczynił się znacznie do opracowania formatu WOFF96, otwierając tym samym drogę do sieci nowym fontom. Jednak Jon zdania nie zmienił i „nadal pozostaje cichym rzecznikiem budowania uniwersalnego formatu, który byłby dostępny we wszystkich systemach operacyjnych”. Za wprowadzeniem tego rodzaju fontu przemawiają dwa argumenty (pomijamy tu oczywiste korzyści płynące z unifikacji, takie jak spójny format zapisu czy lepsza obsługa znaków językowych, która pozwoliłaby wprowadzić do sieci znaki spoza podstawowego alfabetu łacińskiego oraz dodatkowe symbole). Po pierwsze, 95 http://jontangerine.com/log/2007/12/what-future-for-web-typography-and-screen-fonts. 96 http://people.mozilla.org/~jkew/woff/woff-spec-latest.html. 180
Przyszłość typografii w sieci
jeden format fontów pozwoliłby wreszcie rozwiązać kwestię jakości wyświetlania znaków w różnych systemach — to nadal trudne zagadnienie, a rozwiązanie problemów z nim związanych zajmuje bardzo wiele czasu. Zestaw uniwersalnych fontów o wyglądzie zdefiniowanym dobrze we wszystkich środowiskach byłby czymś idealnym. Druga kwestia to rozmiar plików. „Formaty oferujące obsługę większości znaków z tablicy Unicode mogą zajmować wiele miejsca”, wyjaśnia Jon. „Gencjana97 zajmuje 680 kB i jest chlubnym wyjątkiem. Pliki Arial Unicode przekraczają 23 MB! Tworzenie nowych podzbiorów fontów na potrzeby internetu może przywoływać problem rozmiaru plików, ale nie zmienia to faktu, że logika podpowiada odwołanie się do sukcesu, jaki odniósł zestaw bezpiecznych fontów internetowych, i powielenie go za pomocą zestawu fontów przygotowanego specjalnie z myślą o publikacjach elektronicznych. Nic nie ucieszyłoby mnie bardziej niż wiadomość o współpracy autorów systemów operacyjnych mającej na celu stworzenie wspólnego formatu fontów, które byłyby dostarczane razem ze wspomnianymi systemami, jak miało to miejsce w przypadku zestawu bezpiecznych krojów pisma”. Do ziszczenia się marzeń Jona jeszcze daleka droga, ale grupa projektantów i miłośników typografii tytułująca się mianem Ligi Przenośnych Czcionek (The League of Moveable Type)98 już przyczyniła się znacząco do rozwoju ruchu na rzecz uwolnienia krojów pisma. Ma ona niewątpliwy wkład w dostarczanie projektantom nowych, darmowych, starannie przygotowanych fontów, przeznaczonych również do wyświetlania na ekranach komputerowych. W ostatnich latach w sieci pojawiło się mnóstwo serwisów oferujących licencje na fonty, czy to w postaci subskrypcji, czy też po uiszczeniu stosownej, jednorazowej opłaty. Liga pozytywnie wyróżnia się na tym tle, udostępniając swoje zasoby na zasadach otwartej licencji. Jej założyciele, Caroline Hadilaksono oraz Micah Rich, zapisali się na kartach rewolucji fontów, publikując wysokiej jakości darmowe kroje pisma. Caroline wywodzi: „Nie staraliśmy się reagować na brak dobrej jakości fontów, bo w nich można przebierać do woli. Głównym problemem są trudności w ich używaniu. Ludzie stojący za inicjatywami takimi jak Typekit czy Fontdeck albo nowym formatem WOFF zaproponowali nowe rozwiązania, starając się opracować jak najbezpieczniejsze i najkorzystniejsze metody dostarczania czcionek użytkownikom, przy czym nie zawsze najwygodniejsze i najrozsądniejsze z punktu widzenia tych ostatnich”. Micah, związany mocno ze środowiskiem programistów, dostrzega w dziedzinie typografii wyraźny ruch w kierunku udostępniania licencji na zasadach open source: „Dla przeciętnego użytkownika fontów typografia jest zbyt ulotną dziedziną sztuki i moim zdaniem to jest dziś największym problemem. Jedynym rozwiązaniem, jakie 97 http://scripts.sil.org/cms/scripts/page.php?site_id=nrsi&id=Gentium. 98 http://www.theleagueofmoveabletype.com. Przyszłość typografii w sieci
181
przyszło mi do głowy, było skłonienie projektantów do przygotowywania własnych fontów. Widzę setki powodów, dla których warto podzielić się wynikami własnej pracy z innymi ludźmi i pozwolić im pomóc sobie w tym dziele. Czuję się w obowiązku przyczynić się możliwie do wypracowania takiego modelu współpracy”. Micah uzupełnia swoją wypowiedź: „Często powracamy w rozmowach do problemu, kogo jeszcze zaprosić do projektu, które z krojów pisma powinny znaleźć się w naszej kolekcji, ponieważ zależy nam, by każdy nowy font podnosił jeszcze jakość oferty i by każdy członek wnosił do grupy własne standardy myślenia”. Jednak Liga nie koncentruje się wyłącznie na rozdawaniu fontów. Jej celem jest „uwolnienie typografii internetowej”. Chodzi nie tylko o to, by każdy mógł korzystać z fontów zgromadzonych w jej zasobach, ale by projektanci poprawiali i ulepszali istniejące już kroje pisma, dając początek procesowi, który Caroline określa mianem „najlepszej promocji wzrostu znaczenia typografii w sieci”.
Licencjonowanie fontów Rozwój, jaki miał miejsce w typografii internetowej, wywołał wiele gorących dyskusji na temat warunków udzielania licencji użytkownikowi fontów (EULA), modeli cenowych, które wprowadziłyby rozróżnienie pomiędzy zakupem fontów do użycia w sieci i w druku. Oczywiście nie obyło się także bez dysputy na temat udostępniania fontów za darmo. Niektórzy zainteresowani odnoszą się krytycznie do idei odpłatnego udostępniania fontów na użytek internetu. Zwolennicy płatnych licencji wskazują na niską jakość darmowych produktów i uzasadniają kwestię ceny ogromnym nakładem czasu potrzebnym na przygotowanie profesjonalnego kroju pisma, szczególnie jeśli ma on zawierać wszystkie rodziny. „Nie mamy zamiaru uchybiać projektantom czcionek i nie kwestionujemy czasu niezbędnego na przygotowanie pełnego projektu fontów ani doświadczenia, bez którego nie byłoby to możliwe”, zapewnia Caroline Hadilaksono. „Nie chcemy zmuszać projektantów do pracy za darmo. Czasami zapraszamy znajomych do przyłączenia się do naszej inicjatywy i proponujemy, by poszli w nasze ślady i podzielili się owocami swojej pracy, ale nikogo do tego nie zmuszamy”. Wszyscy członkowie Ligi uwalniają swoje projekty dobrowolnie. Caroline narzeka nie tyle na ceny zakupu fontów internetowych, ile na ograniczenia zawarte w licencji ich użytkowania: „Gdy decyduję się na zakup jakiegoś kroju pisma, chciałabym móc używać go dowolnie, oczywiście w granicach rozsądku. Nie chcę martwić się, czy stronę przygotowaną w danym kroju pisma obejrzało już zbyt wiele osób, czy też nie mieć możliwości wykorzystywania zakupionego fontu nigdzie poza internetem. Przypomina mi to nieprzyjemne warunki zakupu piosenek ze sklepu iTunes, których nie można przenieść do laptopa czy iPoda, jeżeli zapisało
182
Przyszłość typografii w sieci
się je wcześniej na dysku komputera stacjonarnego. Takie ograniczenia są co najmniej niewygodne, a skłaniałabym się raczej ku twierdzeniu, że nieuzasadnione”. Wszystkie niejednoznaczności związane z tematem darmowych fontów zostały fachowo wyjaśnione przez Yvesa Petersa w artykule „Free is Not Always Free”, opublikowanym w serwisie FontFeed99. To lektura obowiązkowa dla każdego projektanta, a podejrzewam, że i klienci tychże mogliby być zainteresowani jej treścią. Yves wyjaśnia w serwisie, że w większości przypadków fonty mają status darmowych wyłącznie, gdy są używane w celach niekomercyjnych, a jeśli mają licencję komercyjną, to najczęściej jest to licencja zezwalająca na używanie ich przez jednego użytkownika, która jednocześnie zabrania korzystania z jakichkolwiek pochodnych tego fontu. Jos Buivenga, projektant wysokiej jakości czcionek, zawsze udostępnia za darmo fonty jednej odmiany z rodziny krojów pisma opracowywanych komercyjnie. „Wszystkie moje udostępniane za darmo fonty mogą być wykorzystywane w regule @font-face”, zaznacza Jos. Jedynym warunkiem jest umieszczenie stosownej informacji przed deklaracją reguły w arkuszu stylów. Te warunki umożliwiają także prowadzenie własnego hostingu fontów czy nawet wykorzystywanie ich komercyjnie. Użytkownik nie ma jedynie prawa prowadzić dystrybucji fontów, więc projektant nie będzie mógł umieścić ich plików w motywie graficznym bądź szablonie — może za to odesłać swojego klienta do serwisu Josa, Exljbris100. Warunki udzielania użytkownikowi licencji fontów (EULA) są niczym każdy inny dokument prawny trudne w odbiorze i bardzo łatwo o ich nadinterpretację. Restrykcje nałożone na wykorzystywanie darmowych oraz odpłatnych fontów są często przyczyną rezygnacji z wykorzystywania wybranych krojów pisma na stronach internetowych. Yves Peters sugeruje, że należałoby raczej usuwać przeszkody spod nóg uczciwych użytkowników i wyciągnąć wnioski z doświadczeń przemysłu muzycznego, który popełnił mnóstwo błędów na polu dystrybucji utworów w internecie oraz wykorzystywania cyfrowego zapisu muzyki: „Umowy EULA zawierają bardzo wiele sensownych regulacji, ale jestem przekonany, że większość ograniczeń godzi wyłącznie w uczciwych użytkowników, bo piraci i tak się nimi nie przejmują”. Użytkownikom należy się nagroda za chęć pozostawania w zgodzie z zapisami umowy licencyjnej i za czas poświęcony na zrozumienie jej zapisów.
Przyszłość nadeszła już dziś Załączanie fontów to technologia przyszłości, do której mamy dostęp już dziś. Większość technik zastępowania pisma innymi formami stanowi jedynie pomost prowa99 http://fontfeed.com/archives/free-fonts-free-is-not-always-free. 100 http://www.exljbris.com. Przyszłość typografii w sieci
183
dzący do użycia reguły @font-face. Żadna z nich nie zapewni takiej elastyczności, tylu funkcji oraz łatwości pracy co osadzanie fontów w plikach strony internetowej. Technika ta pozwala cieszyć się pięknymi krojami pisma bez konieczności instalowania odpowiednich fontów na komputerach użytkowników stron. Dodajmy do tego możliwości, jakie daje specyfikacja CSS3, oraz niebywały stopień kontroli nad zachowaniem elementów strony, jaki ona oferuje, a powody przejęcia projektantów wiedzących już o @font-face staną się jasne. Jednak wprowadzenie tej reguły arkuszy CSS budzi także wątpliwości. Przede wszystkim do głowy przychodzi od razu problem piractwa (Mozilla Firefox oferuje obsługę „surowych formatów” TTF i OTF, co bardzo niepokoi projektantów oraz firmy związane z ich środowiskiem). Poza tym sceptycy wieszczą zalew amatorszczyzny (możliwość wyświetlania na każdej stronie w sieci tekstu formatowanego dowolnym krojem pisma może doprowadzić do powstawania tragicznych projektów), a także wskazują na kłopoty z wyświetlaniem tekstu, jakie pojawiają się ciągle w przeglądarkach systemu Windows (dopiero wprowadzenie DirectWrite i Internet Explorer 9 zmieniło nieco sytuację). Yves Peters stwierdza ze smutkiem, że „piraci i tak znajdą sposób na nielegalne udostępnianie naszej pracy, niezależnie od tego, jak bardzo wszystkie firmy z branży będą starały się temu zapobiec”. Jednocześnie wszyscy mamy nadzieję, że wątpliwości związane z poziomem prac amatorów oraz trudnościami z wyświetlaniem tekstu na ekranie rozwiążą się same z czasem i nic nie będzie już stało na przeszkodzie wprowadzeniu dziś do użytku reguły @font-face. Idea kryjąca się za wspomnianą regułą arkuszy CSS jest bardzo prosta. We właściwościach reguły podaje się odnośnik do adresu, pod którym umieszczono pliki fontów. Przeglądarka pobiera je i wykorzystuje do wyświetlenia tekstu na ekranie. Oto przykład ogólnej składni reguły @fonte-face101: @font-face { font-family: ; src: [,<źródło>]; [font-weight: ]; }
[font-style: ];
Musimy uwzględnić różne formaty fontów, a to oznacza, że każdy z nich należy podać osobno:
Niestety, kod wprowadzony w podanej powyżej postaci spowodowałby kilka problemów w przeglądarce Internet Explorer. Mimo że format Embedded OpenType (EOT) został wymieniony na początku, Internet Explorer i tak pobierze również pozostałe pliki, choć wcale ich nie potrzebuje. Paul Irish omówił różne trudności związane ze składnią reguły @font-face w artykule „Bulletproof @font-face syntax”102:
Tim Brown zebrał informacje dotyczące pracy z regułą @font-face w jednym artykule, dostępnym pod adresem http://nicewebtype.com/notes/2009/10/30/how-to-use-css-font-face. Znajdziesz tam także opis zawiłości związanych ze stosowaniem antykwy i kursywy @font-face { font-family: 'Graublau Web'; src: url('GraublauWeb.eot'); src: local('☺'),
102 http://paulirish.com/2009/bulletproof-font-face-implementation-syntax. Przyszłość typografii w sieci
185
Po określeniu nazwy fontu musimy podać odnośnik do źródła pliku .eot (zignorują go wszystkie przeglądarki z wyjątkiem Internet Explorera). Aby uniemożliwić przeglądarce Internet Explorer parsowanie pozostałych wartości właściwości src, w następnym wierszu umieścimy wartość local(), której Internet Explorer nie rozumie. Pozostałe źródła wymieniamy już w kolejności, nie martwiąc się o reakcje przeglądarek IE. Wątpliwości budzi też konieczność podawania nazwy kroju pisma, szczególnie że nie można wykluczyć, że różne kroje pisma będą występować pod identycznymi nazwami. Problemem jest też możliwość występowania na komputerze użytkownika przestarzałych wersji krojów pisma czy ich odmian nieprzystosowanych do wyświetlania na ekranie. Aby rozwiązać te trudności, Paul Irish zaproponował stosowanie „rozwiązania z uśmiechem”, które wprowadza się w miejsce lokalnej definicji fontów. Istnieje naprawdę niewielkie prawdopodobieństwo, że na komputerze użytkownika będzie zainstalowana czcionka, której nazwą będzie uśmiechnięta buźka. Warto też śledzić informacje dotyczące reguły @font-face, które Paul stale zbiera i publikuje w jednym miejscu103. Dodawanie wybranych fontów do serwisu za pomocą reguły @font-face można przeprowadzić bardzo łatwo, jeśli skorzysta się z darmowego zestawu generowania poleceń @font-face (i oczywiście wyłącznie wtedy, gdy posłużymy się fontami zgodnie z warunkami ich użytkowania). Generator ten powstał w pracowni Font Squirrel104. To poręczne narzędzie automatycznie przetwarza wybrany zestaw znaków i zapisuje go w formatach niezbędnych do poprawnego odczytywania zawartości strony w najistotniejszych przeglądarkach internetowych. Do tego program generuje gotowy do użycia kod CSS oraz demonstracyjny plik HTML. Oto przykład kodu wytworzonego dla czcionki MuseoSans500 (udostępnianej publicznie w zasobach Josa Buivengi): @font-face { font-family: 'MuseoSans500';
Od chwili dodania tego kodu do arkusza możemy korzystać z załączonego do witryny fontu we wszystkich selektorach HTML, klasach oraz identyfikatorach, na przykład: h1 { font-family: 'MuseoSans500', 'Lucida Grande', Arial, Helvetica, sans-serif; }
Umieszczanie w kodzie CSS informacji o fontach awaryjnych ma ogromne znaczenie — przeglądarkom nieobsługującym poprawnie reguły @font-face zdarza się odwoływać do następnego kroju pisma podanego na liście fontów. Czasami znalezienie odpowiedniego zastępnika bywa bardzo kłopotliwe, dlatego pamiętaj, żeby sprawdzić, jak prezentuje się witryna z tekstem formatowanym fontami awaryjnymi. Właściwy dobór zapasowych fontów może też w znacznym stopniu zniwelować nieprzyjemny efekt przebłysku nieostylowanego tekstu, z którym mamy często do czynienia w przeglądarkach Mozilla Firefox oraz Opera. Polega on na wyświetlaniu strony z tekstem formatowanym fontem zapasowym, dopóki przeglądarka nie skończy pobierania kroju pisma zadeklarowanego w regule @font-face. W przeglądarkach Internet Explorer, Google Chrome oraz Safari zjawisko to nie występuje. Internet Explorer nie wyświetla niczego, dopóki nie pobierze fontów podanych w @font-face, natomiast przeglądarki z rodziny WebKit nie wyświetlają tekstu formatowanego krojem pisma pobieranym z sieci, dopóki nie zakończą pobierania potrzebnych im plików. Trudno ocenić, która z metod radzenia sobie z obsługą fontów internetowych jest lepsza. Niektórzy argumentują, że lepiej przez chwilę znosić tekst renderowany zastępczym formatem, niż patrzeć w pustkę, dopóki wszystkie pliki nie zostaną pobrane. Oczywiście z czasem autorzy przeglądarek dościgną istotę idei reguły @font-face, zoptymalizują kod programów i poprawią obsługę fontów osadzanych w kodzie CSS. Do tego czasu nie pozostaje nam nic innego, jak podejmować próby minimalizowania tego efektu poprzez ograniczanie liczby zewnętrznych krojów pisma, zmniejszanie rozmiarów ich plików przez tworzenie odpowiednich podzbiorów lub dodawanie ich do archiwów105 (na szczęście fonty dostępne w zoptymalizowanej i spakowanej postaci WOFF nie wymagają dodatkowego archiwizowania) czy poprzez znajdowanie najlepszych ich substytutów i umieszczanie ich w arkuszu CSS razem z odpowiednio zdefiniowaną właściwością font-size-adjust. Właściwość font-size-adjust pozwala dobrać najlepsze proporcje kroju (wysokość małych liter w stosunku do rozmiaru fontu) czcionek awaryjnych. Właściwość ta charakteryzuje się pewnym rodzajem kompatybilności wstecznej, to znaczy dobiera wielkość minuskuły czcionki awaryjnej, by była ona identyczna z wysokością 105 http://www.phpied.com/gzip-your-font-face-files. Przyszłość typografii w sieci
187
minuskuły w pierwszym z podanych w arkuszu CSS fontów internetowych. Dzięki temu efekt przebłysku nieostylowanego tekstu nie jest aż tak intensywny. Inayaili de León napisała interesujący artykuł poświęcony metodom określania właściwej wartości parametru font-size-adjust106. Jak się okazuje, to wcale nie należy do prostych zadań. Wspominany już pakiet Font Squirrel Web Font Kit znacznie ułatwia proces dobierania tej wartości przez podanie odpowiedniego wyniku w pliku CSS przygotowywanym dla danego fontu osadzanego: p { font-family: 'CallunaRegular', Georgia, serif; }
font-size-adjust: 0.45;
Także Paul Irish przygotował dwie metody radzenia sobie z tym jakże niepożądanym efektem. Sugeruje on ukrywać zawartość całej strony do chwili pobrania wszystkich plików fontów internetowych lub ukrycie samego tekstu107. Podobne rozwiązanie mają fonty Typekit, oferując w przeglądarce Mozilla Firefox funkcję dostępną dotąd wyłącznie w przeglądarkach WebKit108.
Usługi związane z internetowymi krojami pisma Coraz większe zainteresowanie możliwościami reguły @font-face sprawiło, że na rynku pojawił się nowy sektor usług związanych z jej stosowaniem. Niczym grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się w sieci firmy oferujące licencje oraz hostowanie fontów. Firmy te zdejmują projektantom z głowy większość kłopotów związanych z licencjonowaniem, dostarczając fonty w formatach przystępnych dla najważniejszych przeglądarek, przygotowując ich aktualizacje i oferując zawsze najnowsze wersje plików. Tak przygotowane znaki są przystosowane do wyświetlania na ekranie i mają wszystkie funkcje formatu OpenType. Rosnąca popularność fontów internetowych sprawiła, że projektanci musieli zająć się problemami hintingu i optymalizowania znaków pisma, tak by wyświetlały się one poprawnie na ekranie. „Dotąd nie zdarzyło mi się, by trzeba było przygotować osobną wersję fontów przeznaczonych do wyświetlania na ekranie czy też optymalizować ich pliki”, przyznaje Jos Buivenga. „Hinting i wszystkie poprawki są wykonywane automatycznie przez serwisy takie jak Typekit, które oferują swoim użytkownikom moje projekty”. 106 http://webdesignernotebook.com/css/the-little-known-font-size-adjust-css3-property. 107 http://paulirish.com/2009/fighting-the-font-face-fout. 108 http://blog.typekit.com/2010/10/29/font-events-controlling-the-fout. 188
Przyszłość typografii w sieci
Jak można było się domyślić, nie wszyscy są zadowoleni z tego rodzaju rozwiązania. Przeciwnicy załączania do serwisów fontów hostowanych na serwerach podkreślają, że to wydłuża czas otwierania strony, może powodować przestoje w pracy serwera. Zwracają też uwagę na fakt, że w ten sposób otrzymujemy jeszcze jeden rachunek, o którego opłaceniu należy pamiętać. W ten sposób uzasadniają konieczność trzymania wszystkich plików na własnych serwerach. „Nie interesuje mnie zbytnio, który standard stanie się tym jedynym, byle tylko był dostępny dla wszystkich i nie podlegał żadnym idiotycznym opłatom za użytkowanie”, deklaruje Olivier Reichenstein. „Jeżeli zdecydujemy się otworzyć sieć na nowe kroje pisma, zyskamy niskim nakładem kosztów poligon do dalszych eksperymentów, które w efekcie doprowadzą do znalezienia najlepszego rozwiązania”. Kyle Meyers porównuje dzisiejsze standardy fontów internetowych do stanu przemysłu drukarskiego: „Nie zauważyłem, by w drukarniach obowiązywał jeden standard ani też by któraś z dostępnych dziś technik zbliżała się do osiągnięcia takiej pozycji”. Mimo to jest dobrej myśli, ponieważ ten stan rzeczy może wyłącznie „pobudzać procesy twórcze… Ostatnimi czasy doświadczyliśmy większej liczby prób uporządkowania kwestii licencjonowania fontów i określenia praw ich rozpowszechniania w internecie niż kiedykolwiek przedtem. Zakładam, że proces ten potrwa jeszcze jakiś czas”. Inni uważają, że hostowanie fontów to rozwiązanie tymczasowe. Yves Peters przewiduje, że z dniem, w którym w największych przeglądarkach internetowych pojawi się wreszcie pełna obsługa formatów WOFF i EOT (aby zapewnić wsteczną kompatybilność ze starszymi wersjami przeglądarki Internet Explorer), „usługi sieciowe takie jak Typekit, Kernest czy Fontdeck staną się zbędne”. „Ponieważ starsze przeglądarki odchodzą stopniowo do lamusa, nic nie stoi na przeszkodzie, by format WOFF zagościł na dobre w nowszych wersjach tych programów. Dla nas oznacza to mniej linii kodu w definicjach @font-face”, dodaje Tim Brown. Co więcej, Tim jest przekonany, że dalszy rozwój w tym kierunku uwolni projektantów od obowiązku przygotowywania tak wielu plików fontów oraz pozwoli im udostępniać odpowiednie źródła na serwerach witryn. Jednocześnie Tim nie uważa, by wprowadzenie WOFF ułatwiło w znaczący sposób korzystanie z fontów internetowych: „Definicje @font-face nadal będą wymagać koordynowania parametrów poszczególnych rodzin krojów, nadal trzeba będzie określać grubość linii, styl, fonty lokalne oraz wszystkie funkcje OpenType. Wolę, by zajmował się tym za mnie Typekit, i nie sądzę, by cokolwiek mogło wpłynąć na ewentualną zmianę mojego zadania w tej kwestii”. „Liczba dostępnych dziś możliwości po prostu oszałamia”, zauważa Kyle Meyers. Uważa, że początkujący projektanci powinni korzystać z usług serwisów takich
Przyszłość typografii w sieci
189
jak Typekit, ponieważ dzięki nim „zorientują się, o co w tym wszystkim chodzi”. W większości przypadków o wyborze właściwych opcji decyduje i tak specyfikacja projektu. „Jeśli będziesz potrzebować fontów Bodoni, znajdziesz je na Fontdecku. Jeśli będzie to font Garamond, szukaj go na Typekit. Sprawdzanie możliwości tych serwisów osobiście, poznawanie ich słabych i mocnych stron to najlepszy sposób przygotowywania się do dalszych wyzwań”. Ci, którzy wolą podejście typu „zrób to sam”, mogą zakupić odpowiednie licencje w sieci, ponieważ coraz więcej firm oferuje fonty przeznaczone do użytku w internecie. Pierwszą w tym sektorze była firma Typotheque109, oferująca własne projekty krojów pisma. Niedługo potem dołączyła do niej firma FontShop, która wprowadziła do internetu Web FontFonts110, czyli przeszło trzydzieści najpopularniejszych rodzin krojów FontFont przygotowanych specjalnie na potrzeby internetu. Fonty były w formatach EOT Lite oraz WOFF111. Odpowiednie pliki można kupować bezpośrednio z FontShop i albo umieszczać je na własnym serwerze, albo dodawać do darmowego konta Typekit. Internetowe odmiany fontów FontFonts są przygotowane w taki sposób, by działały wyłącznie w sieci, nie można więc wykorzystać ich nigdzie na własnym komputerze. Opłaty uiszcza się w zależności od liczby odwiedzin na stronie w danym miesiącu. Wiele spośród fontów Web FontFonts jest dostępnych w wersji Pro, co oznacza, że zawierają one znaki alfabetu greckiego, cyrylicy oraz znaki alfabetów wschodnioeuropejskich. Ciekawym doświadczeniem byłoby udostępnienie fontów internetowych i licencji na nie na zasadach korzystnych dla małych przedsiębiorstw. Firmy tej wielkości dysponują ograniczonymi budżetami, wolą zatem korzystać z darmowych szablonów lub kupują niedrogie motywy graficzne w wersji premium. Yves Peters uważa, że wprowadzenie odpowiednio niskich stawek za licencje fontów przyciągnęłoby ten segment nabywców, to zaś ułatwiłoby wprowadzanie fontów internetowych do sieci. Oczywiście ceny nie mogłyby być zbyt niskie, by nie niszczyć „postrzegania wartości czcionek cyfrowych… Po zejściu poniżej pewnej ceny ludzie tracą szacunek do nabywanych dóbr, zatem nie mieliby motywacji, by płacić za licencje, i decydowaliby się na kradzież projektów lub też zadowalaliby się pierwszym lepszym krojem pisma. To granica, która określa, czy użytkownik będzie trzymał się utartych ścieżek, czy też zdecyduje się na wykorzystanie nowych możliwości”. Yves uważa, że najtrudniejszym zadaniem jest „przekonanie klientów do wartości profesjonalnych projektów i autorskiej typografii oraz ukazanie im korzyści płynących z używania tychże”.
Innym rozwiązaniem jest stosowanie darmowych fontów, które można pobrać z serwerów Font Squirrel i umieścić je na własnych. Można też skorzystać z interfejsu Google Font API dołączanego za darmo do udostępnianych publicznie fontów z katalogu Google Font Directory112. „Popierałem mocno starania Google na polu udostępniania darmowych fontów”, wypowiada się Stephen Cole. „To porządne projekty, ale należy pamiętać, że zawsze znajdą się zawodowi projektanci, którzy za odpowiednią opłatą zaoferują lepsze i bardziej urozmaicone znaki. Projektowanie czcionek jest po prostu sztuką wymagającą zbyt głębokiej wiedzy i talentu, by oczekiwać, że ktokolwiek zdecyduje się oddać wyniki swojej pracy za darmo. Dzięki temu użytkownicy będą mogli wybierać z wielu różnych projektów przygotowanych na potrzeby sieci, tak jak ma to miejsce teraz w przypadku programów komputerowych. Pozytywnym aspektem jest to, że umieszczanie fontów w oknach przeglądarek przestało stanowić już tak wielki problem”. Web FontFonts był pierwszym serwisem, który zdecydował się udostępniać fonty bez konieczności umieszczania plików na serwerach firmy projektującej czcionki. Serwis udostępniał je tak, jak oferuje się cyfrowe czcionki dla programów stacjonarnych. „Różnorodność usług sprzyja uczciwej rywalizacji i generuje nowe możliwości”, przekonuje Stephen Coles. „Zagrożenie dla rynku oraz użytkowników stanowi przede wszystkim nadmiar standardów. Możliwość wyboru pomiędzy fontami z pakietem usług a samym plikiem WOFF byłaby wyłącznie z korzyścią dla wszystkich”. Jon Tan jest współtwórcą serwisu Fontdeck i porównuje go do targowiska, na którym firmy zajmujące się wytwarzaniem cyfrowych czcionek i projektanci tychże mogą spotkać się i wymienić efektami pracy oraz opracowywać nowe metody dostarczania wyników tej współpracy użytkownikom. Ludzie zrzeszeni w Fontdecku mogą ustalać własne ceny. „Uznaliśmy, że to niezbędny element promowania pracy typografów oraz czynnik pobudzający zdrową konkurencję, która przekłada się bezpośrednio na jakość oferowanych prac”, wyjaśnia Jon. „Staramy się pomagać klientom w opracowaniu najlepszych zasad licencjonowania fontów, ale ostatecznie to oni ustalają wartość licencji, oceniając tym samym jakość swojej pracy”. Projektanci mogą stosować fonty udostępniane na Fontdecku albo poprzez umieszczenie ich na serwerach docelowych, albo zakładając konto w serwisie i odwołując się do jego zasobów. Opłaty uiszczają tylko za te projekty, z których rzeczywiście korzystają. Jon przewiduje, że usługi oferowane przez serwisy takie jak Fontdeck będą z powodzeniem współistnieć z osadzaniem w witrynach fontów umieszczanych bezpośrednio na serwerach docelowych. „Ludzie przecież korzystają z wielu usług sieciowych, jak Tumblr czy Flickr”, uzasadnia. „Na pewno możemy zaoferować jedno — projektanci stron internetowych będą mogli zawsze być pewni, że znajdą u nas 112 http://code.google.com/webfonts. Przyszłość typografii w sieci
191
fonty zapisane w formatach najbardziej odpowiadających ich potrzebom. Do tego nie będą musieli kłopotać się własnoręcznymi aktualizacjami (które często bywają płatne dodatkowo), co miałoby miejsce, gdyby zdecydowali się umieścić fonty na własnym serwerze”. „Na rynku znajdzie się miejsce dla nas wszystkich, sądzę więc, że firmy typograficzne będą mogły nadal sprzedawać fonty w sposób, jaki uznają za stosowny, a ci, których oferowane przez nie warunki nie zadowolą, będą mogli szukać innych rozwiązań”, uzupełnia Caroline Hadilaksono, zaznaczając, że Liga Przenośnych Czcionek jest jednym z nich. „Mam nadzieję, że uda się nam przekształcić Ligę w coś więcej niż tylko ekspozycję dobrej jakości darmowych fontów”, marzy Micah Rich. „Chciałbym, żeby Liga stała się odpowiednikiem GitHub typografii”. Na razie Caroline i Micah prowadzą ostrą selekcję fontów dopuszczanych do prezentacji w serwisie Ligi, ale konieczność odrzucania nadsyłanych propozycji bardzo ich boli. Pragnęliby „przekształcić Ligę w miejsce, w którym każdy może umieścić swoje projekty nawet we wczesnych fazach prac nad nimi, tak by inni mogli użyć tego rodzaju szablonu i spróbować stworzyć na tej bazie własne wariacje projektów”. Micah przekonuje z zapałem, że „przyszłość leży we współpracy”. Ralf Herrmann zauważa, że firmy typograficzne oraz autorzy przeglądarek, którzy do tej pory nie do końca potrafili określić zajmowane przez siebie stanowiska, wreszcie zaczęli łączyć siły „we wspólnym dążeniu do przygotowania lepszego i bardziej uniwersalnego środka prezentowania tekstu w sieci”. Ralf z zafascynowaniem obserwuje odmienne drogi poszukiwań i coraz różnorodniejsze modele subskrypcji oferowane przez typografów oraz usługodawców w internecie: „Wydaje się, że wreszcie będziemy mieli ofertę dla każdego — darmowe, wolne fonty, komercyjne licencje WOFF, specjalne usługi sieciowe i inne tego rodzaju rozwiązania. Naprawdę warto obserwować ewolucję tego segmentu w najbliższych latach”.
Typografia — dobrzy, źli i brzydcy Mając do dyspozycji miriady fontów dostępnych bez większych trudności w sieci, możemy zmierzać w kierunku nowego obszaru „amatorszczyzny” typograficznej — czy tak rzeczywiście jest? A może przyszłość typografii leży w pewnych rękach, skoro zdołaliśmy opracować koncepcję fontów internetowych, ustalić standardy CSS3, wprowadzić zaawansowane funkcje pracy z tekstem w przeglądarkach i udostępnić wszystkim możliwości, jakie daje OpenType. Czy teraz, gdy zainteresowanie projektantów typografią internetową jest większe niż kiedykolwiek wcześniej, możemy stwierdzić, że wszystko zmierza we właściwym kierunku? 192
Przyszłość typografii w sieci
Stephen Coles zauważa z zadowoleniem, że niektóre z jego czarnych przewidywań przedstawionych jeszcze w 2007 roku113 nie sprawdziły się. Coles utrzymuje, że projektanci aplikacji internetowych „mają większą wiedzę na temat typografii niż w minionych latach i nareszcie zaczęli postrzegać tekst jako praktyczny element projektu, co zawsze prowadzi do uniknięcia wielu błędów typograficznych”. Stephen nie zauważył zbyt wielu przykładów wykorzystywania nieodpowiednich fontów na stronach internetowych ani nagminnych przypadków złego korzystania z właściwych fontów, częściej spotykał się ze znacznie prostszymi błędami — używaniem krojów nagłówkowych w ciele tekstu czy zbyt dużymi lub zbyt małymi odstępami międzyznakowymi. Kyle Meyer uważa, że typografia w sieci jest odbiciem tego, co widzimy codziennie wokół — można tam znaleźć przykłady wspaniałych prac, ale nietrudno też natknąć się na naprawdę koszmarne projekty. Yves Peters, autor artykułów, które przyciągają miliony czytelników na strony serwisu FontFeed, nie obawia się „efektów jeżących włosy na głowie w stylu profili serwisu MySpace”. Dziesięć lat temu z równym spokojem przyjmował „zalew kiepsko zestawianych krojów pisma, z jakim mieliśmy do czynienia w czasach grunge’owego boomu pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych”. Po pierwszej fali „niepohamowanego entuzjazmu” nadszedł czas spokoju, w którym nowe pokolenie twórców może przetrzeć właściwe szlaki. Yves uważa, że „tylko dzięki tak zwanemu grunge’owemu boomowi dziś zagadnieniami typografii interesuje się znacznie więcej osób niż kiedykolwiek wcześniej, z czego większość nie przekroczyła jeszcze trzydziestki. Można powiedzieć, że nastała złota era typografii. Dlatego czekam niecierpliwie na efekty pracy tych ludzi. Jestem bardzo ciekawy, co zademonstrują nam w najbliższych pięciu czy dziesięciu latach. Za to jestem gotowy zapłacić cenę w postaci zalewu kiepskich projektów”. Yves wspomina o jeszcze kilku grzechach projektantów, którzy „nie pamiętają o kwestii rozdzielczości ekranu bądź o tym, że pewne formaty nie współgrają harmonijnie z pikselami”. Podaje tu przykłady dużych fragmentów tekstu wyświetlanych w postaci grafiki bądź za pomocą animacji Flash albo niewłaściwego użycia znaków, szczególnie stosowania akcentów akutowych zamiast apostrofu oraz cudzysłowu ostrokątnego zamiast strzałek. Richard Rutter wiąże ostatni wzrost zainteresowania typografią z faktem, że „coraz więcej projektantów pragnie pochwalić się swoimi pomysłami w tej dziedzinie”, a to skutkuje bardzo ciekawymi eksperymentami. Nie może się oczywiście obejść bez potworności korzystania z niewłaściwych krojów, bo jak zaznacza mój rozmówca, „nie ma wytycznych dobrego smaku”. 113 http://typographica.org/2007/on-typography/embedded-web-fonts-return-uh-oh. Przyszłość typografii w sieci
193
„Nie uważam, by każda litera w słowie »pies« musiała szczekać”, oświadczył kiedyś uznany projektant Massimo Vignelli114. Zbulwersowany rosnącą liczbą krojów pisma Vignelli zorganizował wystawę swoich prac, by wykazać, że do tworzenia dobrych projektów wystarczą cztery proste kroje pisma — Garamond, Bodoni, Century Expanded i Helvetica. „Liczy się przecież nie sam krój pisma, ale to, co się z nim zrobi”, upiera się Massimo. Jest przekonany, że dobry projektant nie musi używać w całej swojej karierze więcej niż sześć krojów — maksymalnie dwunastu — i wręcz nie powinien nawet próbować. Wyznanie to wzbudziło wiele kontrowersji wśród zainteresowanych. John Boardley na swoim blogu iLoveTypography.com115 wyjaśnił dokładnie, dlaczego nie zgadza się z tak ogólnym postawieniem sprawy: „Odniósł sukces pomimo ograniczonej palety, jaką sam sobie narzucił, ale świat i jego uroki nie kończą się na Vignellim i jego dwunastu apostołach”. Oliver Reichenstein, znany ze swojego zamiłowania do funkcjonalnego minimalizmu, staje po drugiej stronie barykady: „Projektanci przeceniają znaczenie wyboru fontów w dziedzinie projektowania na potrzeby internetu. To pozorne ułatwienie w rzeczywistości jedynie rozprasza i odwraca uwagę od idei projektu, przeszkadzając nie mniej, niż robią to opcje formatowania tekstu dostępne w programie Microsoft Word”. Ograniczoną w wyborze paletę bezpiecznych krojów pisma postrzega jako „zdrowy zestaw”, pozwalający skupić się na zagadnieniach interakcji i przekazywania informacji poprzez projekt: „Świat staje się znacznie lepszym miejscem, gdy warunki tworzenia projektu są dostosowywane do potrzeb użytkownika zamiast do spełniania wybujałych ambicji projektanta”. Oliver uważa, że próby wyróżniania się na tle innych za pomocą wymyślnych fontów to tanie sztuczki, ale przyznaje, że „choć każdy z projektantów rzeczywiście mógłby obyć się nie więcej niż sześcioma krojami pisma, to wzięci razem potrzebowaliby ich przynajmniej dwudziestu czy trzydziestu. Określenie, które z obecnych na rynku powinny trafić do szczęśliwej dwudziestki, jest raczej niemożliwe, bo przecież na pewno pozbawilibyśmy kogoś jego ulubionych fontów. Dlatego uważam, że potrzebujemy czegoś w stylu WOFF”. Dodaje też, że w sieci nie znajdziemy zbyt wielu przykładów sprawnego używania typografii: „Niestety, przeciętny projektant aplikacji i stron internetowych nadal nie potrafi wykazać się wystarczającym dla ekranu poczuciem estetyki typograficznej. Zawsze czuję się nieco zmieszany, gdy natykam się na ledwie widoczny tekst na znanych i chwalonych współczesnych stronach internetowych, na przykład w serwisie Design Observer. Dlaczego nikt nie chce zauważyć, że te rozmiary fontów w stylu »bawmy-się-niczym-w-1999« są po prostu zbyt małe dla dzisiejszych monitorów?”. 114 http://www.vignelli.com/canon.pdf. 115 http://ilovetypography.com/2010/04/17/the-vignelli-12-or-we-use-too-many-fonts. 194
Przyszłość typografii w sieci
Maleńkie, nieczytelne litery, które kojarzymy z otwierającymi się wieki stronami wykonanymi w technologii Flash, tak modnymi na początku tego dziesięciolecia, powinny już dawno odejść w niepamięć i nigdy nie wracać. Nie należy pokładać zbytniej wiary w możliwości skrótu klawiszowego Ctrl+ (czy CMD+). „Nie chciałbym musieć poprawiać ustawienia siedzenia kierowcy za każdym razem, gdy wsiądę do samochodu”, unosi się słusznie Oliver. Coraz popularniejsze urządzenia przenośne i czytniki tekstu sprawiają, że przeglądanie stron internetowych awansowało z zajęcia wymagającego na zupełnie uporczywe. „Większa rozdzielczość, inna odległość tekstu od oka oraz wyższy kontrast ekranu zupełnie zmieniają odbiór tekstu”, ostrzega Oliver. „Dobranie właściwego kroju pisma przypomina nieco błądzenie po omacku wewnątrz labiryntu”.
Palące problemy sieciowej typografii „Większość problemów, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnich latach, została zasadniczo lub rzeczywiście rozwiązana. Największą bolączką sieci była od bardzo dawna prawdziwa stagnacja”, zauważa Jon Tan, któremu sprawy typografii internetowej bardzo leżą na sercu. Projektanci musieli dotąd radzić sobie z wieloma irytującymi niedoróbkami, przede wszystkim z problemem wyświetlania znaków w przeglądarkach systemu Windows. Jon Tan zapytany o zdanie na temat ClearType i wyświetlanie standardowe w przeglądarce Internet Explorer116 określił je mianem „szwedzkiego stołu kiepskiego renderowania serwowanego za pomocą tłuczka z krzywym uśmiechem na ustach”117. „Przeglądarka Internet Explorer 6 towarzyszyła nam przez pięć lat, nim zaprezentowano nam jej siódmą wersję w roku 2006. Wyświetlanie standardowe w programach systemu Windows towarzyszy nam jeszcze dłużej i zapewne nieszybko zostanie zarzucone. Nawet gdy w roku 2001 pojawił się system Windows XP z funkcją ClearType, nie zrezygnowano z niego, ponieważ funkcja ta była domyślnie wyłączona i mało kto decydował się zmieniać to ustawienie. W systemie Vista funkcja ClearType była już domyślnie uaktywniana, ale — o ironio! — system lepiej radził sobie z wyświetlaniem głównego tekstu stron, a psuł nagłówki. Dopiero z pojawieniem się technologii DirectWrite tekst w systemie Windows jest wyświetlany bez zarzutu”, dodaje Jon. Kyle Meyer wyznaje, że „sprawdzanie wyglądu ulubionych fontów w komputerach Mac i porównywanie ich z kiepsko wyświetlanymi odpowiednikami w innych systemach zawsze sprawia przykrość. Nie pozostaje wtedy nic innego, jak szukać zastępczych fontów lub stosować sztuczki, które poprawią wygląd ulubionego kroju pisma, ale efekty nigdy nie zachwycają”. Kyle narzeka też na brak kontroli nad 116 http://jontangerine.com/log/2008/11/display-type-and-the-raster-wars. 117 http://jontangerine.com/log/2007/11/rendering-complex-typewhos-got-the-love. Przyszłość typografii w sieci
195
drobnymi, ale jakże istotnymi z punktu widzenia typografii szczegółami, na przykład nad kerningiem: „Wielu krojów pisma oferowanych z licencją do wykorzystywania w internecie nie wyposażono w odpowiednie pary kerningowe, co w niektórych sytuacjach wpływa negatywnie na wygląd tekstu”. Projektant czcionek, Jos Buivenga, również nie może doczekać się poprawy w sposobie wyświetlania tekstu w przeglądarkach systemu Windows: „Fonty zapisane w formacie TTF mogą być nadal poddawane procesowi hintingu, ale dobrze byłoby doczekać, by niehintowane lub hintowane automatycznie fonty CFF OTF wyświetlały się w jakości znanej dotąd wyłącznie w systemach Mac OS”. Hinting czy też przygotowywanie do wyświetlania na ekranie polega na poddaniu fontów takiej obróbce, by uzyskać jak największą czytelność tekstu na ekranie wyświetlaczy ciekłokrystalicznych. Proces ten pochłania dużo czasu i wymaga ogromnych nakładów pracy, a jest potrzebny jedynie dla fontów systemu Windows. System Mac OS ignoruje polecenia hintingu i wyświetla zewnętrzne krawędzie liter zgodnie z wytycznymi ustalanymi przez Apple. Ze względu na czas potrzebny na przygotowanie fontów hintowanych oraz żmudny proces pracy większość dostępnych na rynku krojów pisma, nawet tych płatnych, nie jest poddawana przygotowaniom do wyświetlania na ekranie bądź przechodzi ten proces automatycznie — efekty są dalekie od ideału. „To tylko kwestia czasu, nim hinting zniknie z horyzontu”, uspokaja Richard Rutter. Przeglądarka Internet Explorer 9 już wykorzystuje technologię DirectWrite, nowy patent Microsoftu polegający na stosowaniu dwuwymiarowego antyaliasingu z uwzględnieniem subpikseli. Ponadto mamy do czynienia z wyświetlaczami coraz wyższej jakości. Ekrany z serii Retina zastosowane w iPhone’ach oferują ostry obraz o rozdzielczości 326 dpi, co zdecydowanie zmieniło reguły gry. Nie trzeba będzie długo czekać na pojawienie się następnych urządzeń przenośnych o wysokiej rozdzielczości i ekranów o rozdzielczości wyższej niż rozdzielczość druku, o czym jeszcze rok czy dwa lata temu trudno było marzyć. „Nie sugeruję, że pojawiła się tu jakakolwiek rywalizacja, ale jestem przekonany, że wkrótce możliwości typografii internetowej przewyższą to, co umiemy osiągnąć dziś na papierze”, stwierdza Jon Tan. Zanim jednak ten czas nadejdzie, hinting i sprawdzanie jakości projektu na różnych platformach będą jednym z rutynowych zadań każdego projektanta czy firmy, którym zależy na rozpowszechnianiu swoich prac wśród użytkowników wszystkich systemów operacyjnych i różnych przeglądarek. Oliver Reichenstein uważa, że powstawanie wyświetlaczy o coraz wyższej rozdzielczości rodzi potrzebę przygotowywania fontów z myślą specjalnie o nich. Fonty należące do wykorzystywanego dziś zestawu bezpiecznych krojów pisma sprawdzały się dobrze na ekranach o niskiej rozdzielczości, ale na dzisiejszych wyświetlaczach prezentują się nie najlepiej. „Większość standardowych rozmiarów kroju Verdana nie znajduje zastosowania na panelach o rozdzielczości, z jaką mamy dziś do czynienia”,
196
Przyszłość typografii w sieci
zauważa Oliver. „Verdana prezentowała się wspaniale na starych monitorach, ale teraz większość jej rozmiarów jest albo zbyt mała (14 px i mniejsze), albo zbyt duża (15 px i większe), by używać tego kroju w tekście głównym. Georgia o rozmiarze 20 px sprawdza się w nagłówkach, ale jest zbyt pękata, by można było używać jej w tekstach wyświetlanych w iPodach”. Niespójności w sposobie przetwarzania tekstu przez przeglądarki będą zapewne towarzyszyć projektantom jeszcze przez pewien czas i mimo niezadowolenia będą musieli oni jakoś radzić sobie z tym problemem. Jednak mają w tym pewne doświadczenie, choć jak zauważa Jon Tan, nie można narzekać na nadmiar informacji z zakresu typografii internetowej — zasobom z tej dziedziny daleko do opracowań poświęconych drukowi. Jon podaje chlubny wyjątek, witrynę Webtypography.net, na której można znaleźć próby przełożenia zasad klasycznej typografii na standardy obowiązujące w internecie z wykorzystaniem takich narzędzi jak arkusze CSS: „Tego rodzaju bezpłatna współpraca — podejmowana zawodowo lub hobbystycznie — może stać się przyszłością piśmiennictwa typograficznego. Gdy profesjonaliści w tej dziedzinie oswoją się już z siecią, z pewnością zyskamy nowe źródła informacji”. Braki w materiałach edukacyjnych mogą być spowodowane gwałtownym rozwojem tej dziedziny wiedzy. W takim przypadku bardzo trudno jest nadrobić zaległości. Jon Tan uważa, że to „problem, z którym warto się zmierzyć”, bo przecież właśnie takie podejście sprawiło, że w ogóle się on pojawił. „Przez długi czas projektanci akceptowali bez szemrania kolejne ograniczenia, z jakimi mieli do czynienia w czasie przygotowywania projektów internetowych. Czasami stosowaliśmy sztuczne wariacje fontów, staraliśmy się przygotowywać tekst najlepiej, jak się dało, i zajmować się resztą zlecenia. Problem wynikał częściowo z faktu, że projektanci nie mieli wpływu na tworzenie standardów, a nikt nie kwapił się, by zmienić ten stan rzeczy. Krótko mówiąc, dysponowaliśmy narzędziami, które niemalże były »w porządku« — działały, choć ledwie, ledwie. Jednak ponowne zainteresowanie fontami OpenType oraz możliwościami, jakie one dają, a także nagłe zapotrzebowanie na bardziej rozbudowane narzędzia przygotowywania tekstu do publikacji w internecie sprawiły, że siatki, układy oraz niuanse typografii znalazły się w centrum zainteresowania. Natomiast działania ludzi takich jak John Daggett z zespołu Mozilli podejmowane na polu CSS świadczą o tym, że potrzeba rozwoju jest dziś silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Zespoły odpowiedzialne za tworzenie nowych wersji przeglądarek reagują żywo na nasze potrzeby — obsługa funkcji OpenType pojawiła się już w czwartej wersji przeglądarki Firefox118. Starają się poprawić obecną sytuację wprowadzaniem autorskich implementacji obowiązujących już standardów, które — jeśli zdołają się obronić w praktyce — zostaną następnie powszechnie zaakceptowane. To sprawia, że śmiało spoglądam w przyszłość”. 118 http://hacks.mozilla.org/2010/11/firefox-4-font-feature-support. Przyszłość typografii w sieci
197
Funkcje openType i zaawansowane zagadnienia typografii internetowej Przyszłość typografii internetowej wydaje się jeszcze jaśniejsza, gdy weźmie się pod uwagę zbliżającą się nieuchronnie inaugurację obsługi formatu OpenType w arkuszach stylów CSS. W przeszłości „ani twórcy przeglądarek, ani W3C nie musieli zaprzątać sobie głowy uwzględnianiem możliwości formatu OpenType w specyfikacjach i programach, ponieważ projektanci mogli korzystać jedynie z fontów zaliczanych do bezpiecznego zestawu, a te nie oferowały niemalże żadnych możliwości formatu OpenType”, zauważa słusznie Ralf Herrmann w wywodzie dotyczącym prac nad OpenType, który pojawił się na jego blogu119. Funkcje oferowane przez fonty formatu OpenType były dostępne dotąd wyłącznie w fontach profesjonalnych, używanych tylko w programach do przygotowywania składu, takich jak Adobe InDesign, Adobe Illustrator czy Adobe QuarkXPress. Ponieważ jednak projektanci mogą obecnie używać w internecie dowolnych fontów, oczywiste stało się, że dostęp do zaawansowanych funkcji typograficznych musi zostać rozszerzony także na działania w sieci. „Teksty zapisywane znakami alfabetu łacińskiego zaczną wreszcie wyglądać znacznie porządniej i staną się bardziej uniwersalne. Po wielu latach dostaniemy w końcu prawdziwe kapitaliki, odpowiednio przygotowane ligatury, możliwość poprawnego zapisywania ułamków, różne zestawy znaków i tak dalej. Ale to nie wszystko”, zauważa Ralf. „Po raz pierwszy w sieci będzie miała szansę zaistnieć komunikacja prowadzona w mniej rozpowszechnionych systemach zapisu czy rzadziej używanych językach, co dotąd nie było w ogóle możliwe”. Projektanci serwisów internetowych, którym przychodzi posługiwać się obcymi językami, mają dziś do wyboru kilka ścieżek postępowania, choć wraz z nimi pojawiły się też nowe problemy. Mowa tu przede wszystkim o systemie Unicode, próbie zebrania w jednym zestawie znaków ze wszystkich systemów zapisu stosowanych na świecie. Wyświetlanie w internecie znaków spoza podstawowego zestawu alfabetu łacińskiego wiąże się zawsze z użyciem kodów Unicode oraz z dobraniem fontów w taki sposób, by wszystkie glify danego języka znalazły się w odpowiednim obszarze tablicy kodowej Unicode. Tylko niektóre fonty obsługują standard Unicode, na przykład Arial Unicode w przeglądarkach systemu Windows. Alan Wood zgromadził informacje o fontach Unicode120, dzięki którym zdołasz dobrać odpowiedni krój pisma. Jeżeli w danym urządzeniu nie można skorzystać z reguły @font-face (jak ma to miejsce w przypadku telefonów komórkowych), odwoływanie się do fontów systemowych może nie przynieść pożądanego efektu, ponieważ istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że wybrane znaki będą występować w ich zestawach. „Obsługa tych funkcji dopiero się rozwija”, podkreśla Tim Brown. 119 http://opentype.info/blog/2010/08/14/better-web-typography-with-opentype-features. 120 http://www.alanwood.net/unicode/fonts.html. 198
Przyszłość typografii w sieci
Jon Tan w odpowiedzi na pytanie o możliwość wyświetlania ligatur w publikacjach internetowych przygotował zestawienie wyników testu dotyczącego tego zagadnienia (http://jontangerine.com/silo/typography/ligatures)
Na szczęście jeden z członków zespołu Mozilli, Jon Daggett — autor CSS3 Font Module — podjął współpracę z ekspertami w dziedzinie typografii, by wprowadzić bardziej zaawansowane funkcje typograficzne do specyfikacji W3C i zaimplementować je w przeglądarkach Mozilla Firefox, co z pewnością skłoniłoby pozostałych twórców tych programów do pójścia w ślady zespołu Mozilli. Ponieważ istotną sprawą jest odpowiednio mały rozmiar plików, należy opracować odpowiednie narzędzie dzielenia zestawów znaków na podzbiory. Dzięki temu projektanci będą mogli usuwać wszystkie zbędne elementy zestawu — na przykład obsługę znaków alfabetu łacińskiego, zaawansowane funkcje OpenType, takie jak kapitaliki, różne style numeracji czy znaki alternatywne i symbole. Jon Tan próbował kiedyś przygotować zestaw testowy ligatur dostępnych poprzez kody tabeli Unicode121, ale sam przyznał, że wyświetlanie tych znaków, symboli i ułamków byłoby znacznie prostsze i skuteczniejsze, gdyby dawało się wprowadzać je z poziomu CSS. „Wyniki eksperymentu Jona były bardzo ciekawe”, uważa Richard Rutter. „Jednocześnie wyszły na jaw problemy związane z wyświetlaniem tych znaków w postaci jednego symbolu zamiast za pomocą odpowiedniej właściwości formatu OpenType — efekty stosowania jednego znaku nadają fontom niespodziewany posmak Zapfino”.
Możliwości fontów w CSS3 Czar typografii kryje się w szczegółach. W momencie, w którym projektanci zyskają narzędzia pozwalające kontrolować najdrobniejsze aspekty układu tekstu, wszyscy skorzystamy z obcowania z drobiazgowo przygotowanym, czytelnym pismem dostępnym w internecie. Funkcje wprowadzane w CSS3 pozwolą projektantom kontrolować tekst wyświetlany na ekranie w stopniu, w jakim dotąd było to możliwe jedynie na papierze. 121 http://jontangerine.com/silo/typography/ligatures. Przyszłość typografii w sieci
199
Większość fontów oferuje różne style dostępne w obrębie jednej rodziny — zazwyczaj są to odmiany pogrubiona, pochylona, często także pogrubiona pochylona, rzadziej kapitaliki, w nielicznych przypadkach pismo grube i cienkie lub jego odmiany wąska i szeroka. Duże rodziny fontów oferują zazwyczaj wiele odmian pisma, nazywanych na ogół zgodnie z jedną z właściwości stylu, na przykład Regular, Italic, Semibold, Condensed czy Small Caps. Od początku istnienia arkuszy stylów CSS projektanci mogli posługiwać się właściwością font-weight, by kontrolować grubość kreski fontów. Jednak obsługa tej właściwości w przeglądarkach była wyjątkowo słaba, a w fontach systemowych i darmowych odmiany o różnych grubościach kreski są ograniczone; zazwyczaj spotykamy się wyłącznie z podstawowymi wartościami tej właściwości — regular i bold. Idea wprowadzenia fontów internetowych, czyli formatu OpenType, dostęp do projektowanych profesjonalnie odmian fontów oraz coraz lepsza obsługa odpowiednich reguł CSS w przeglądarkach dają nadzieję, że w przyszłości będzie istniała możliwość dokładnego określania grubości kreski i zwartości pisma.
Właściwość font-weight Ta właściwość CSS jest implementowana odmiennie w różnych rodzinach pisma, więc nie istnieje spójna konwencja nadawania nazw poszczególnym odmianom. Wartości właściwości font-weight w standardzie CSS2.1 opisuje się w skali numerycznej od 100 do 900, gdzie 400 jest odpowiednikiem kroju normalnego, a 700 odpowiada krojowi półgrubemu. Pozostałe wartości są przydzielane zgodnie z podaną niżej regułą, choć często przeglądarki narzucają odgórnie własną interpretację:
• 900 Ultra Black, Extra Black, Fat (bardzo grube) 200
Przyszłość typografii w sieci
Przykład odmian krojów pisma zaliczających się do rozbudowanej rodziny Ronnia Web
Jeśli dana rodzina krojów pisma wykorzystuje wszystkie dziewięć wartości skali numerycznej, fonty z tej rodziny powinny być odwzorowywane bez przeskalowania. Jeżeli w rodzinie pojawia się mniej odmian, przeglądarki odwołują się do specjalnego algorytmu, który pozwala im „uzupełnić luki”122. Definicja fontu Ronnia Web Thin wewnątrz arkusza CSS może wyglądać następująco: h1 { font-family: "Ronnia Web", Helvetica, Arial, sans-serif; }
font-weight: 100;
Właściwość font-stretch Właściwość tę wprowadzono już w CSS2, lecz usunięto ją ze specyfikacji CSS2.1, ponieważ twórcy przeglądarek nie zaimplementowali obsługi tej właściwości w programach. Powraca ona w module fontów specyfikacji CSS3. Wiele spośród profesjonalnie zaprojektowanych krojów pisma oferuje odmiany fontów o różnym stopniu zwartości. Przypuszczalnie właściwość font-stretch mogłaby obsłużyć większość z nich123:
• ultra-contensed (bardzo wąskie)
• • • • • • • •
extra-condensed condensed (wąskie) semi-condensed normal (normalne) semi-expanded expanded (szerokie) extra-expanded
Przykład różnych szerokości krojów pisma zaliczanych do rodzin Proxima Nova i FF Cube
ultra-expanded (bardzo szerokie)
Ponieważ jednak właściwość ta została usunięta ze specyfikacji CSS2.1, jej obsługę zaimplementowano wyłącznie w przeglądarce Mozilla Firefox 3.6. Dlatego kod, który można by zapisać zwięźle i elegancko w postaci: 122 http://www.w3.org/TR/WD-font/#font-weight. 123 http://www.w3.org/TR/css3-fonts/#font-stretch. Przyszłość typografii w sieci
…w rzeczywistości musi przyjmować następujący kształt: h1 { font-family: "Proxima Nova Extra Condensed", "Proxima Nova", }
Helvetica, Arial, sans-serif;
…co z kolei powoduje różnice w wyświetlaniu znaków w przeglądarkach, które potrzebują nazwy fontów w deklaracji czy podania ścieżki dostępu do pliku fontów. W artykule zatytułowanym „Whatever Happened to font-stretch”124 Richard Rutter stwierdza, że „gdyby właściwość font-stretch pozostała w specyfikacji CS2, twórcy przeglądarek staraliby się zaimplementować jej obsługę w swoich produktach. Niestety, Microsoft nie wprowadzi do przeglądarki Internet Explorer żadnego elementu specyfikacji CSS3, dopóki ta nie otrzyma statusu Candidate Recommendation; autorzy pakietu WebKit oraz zespół Mozilli uważają, że inne elementy specyfikacji CSS3 są ważniejsze, natomiast zespół odpowiedzialny za opracowanie specyfikacji CSS nie wprowadzi ponownie do CSS2 właściwości font-stretch, dopóki ta nie zostanie zaimplementowana w jakiejś przeglądarce”.
Właściwość font-variant Jednocześnie John Daggett i jego współpracownicy z zespołu Mozilli usiłują rozszerzyć możliwości dawane przez właściwość font-variant. Proponują wprowadzenie następujących kategorii, które pozwalałyby definiować różne parametry fontów:
Wyniki eksperymentowania z wartościami właściwości font-variant-numeric. Zwróć uwagę na różnice między zapisem, w którym zastosowano cyfry tabelaryczne (po lewej), a zapisem dokonanym cyframi proporcjonalnymi (po prawej)
Poza tym właściwość font-variant pozwala także dostawać się do właściwości formatu OpenType, o których wspominaliśmy wcześniej. Można to przeprowadzić na przykład w ten sposób: h1 { }
Podstawowy zestaw ligatur włączałoby się lub wyłączało następująco (niestety, na razie żadna z przeglądarek nie obsługuje podanych tu właściwości): h1 {
font-family: Baskerville, Georgia, serif;
}
font-variant-ligatures: common-ligatures;
p {
font-family: Baskerville, Georgia, serif;
}
font-variant-ligatures: no-common-ligatures;
W podobny sposób dałoby się zadeklarować zamiar rozbudowania podzbioru ligatur fontu Calluna — ta właściwość również nie jest obsługiwana w żadnej przeglądarce. W przeglądarce Mozilla Firefox podstawowy zestaw ligatur jest włączony na stałe, co pozbawia projektantów możliwości panowania nad wyglądem tekstu. Przyszłość typografii w sieci
Ostatnią istotną cechą związaną z właściwością font-variant jest możliwość kontrolowania tabel kerningowych wszystkich fontów. h1 { }
font-kerning: none;
Właściwość font-size-adjust Ta odmiana właściwości font-variant pozwala utrzymać spójność rozmiarów poszczególnych fontów i zmniejszyć skutki wspominanego tu już efektu przebłysku nieostylowanego tekstu. Wprowadzoną do specyfikacji CSS3 właściwość font-size-adjust obsługuje jedynie przeglądarka Mozilla Firefox: h1 { font-family: "Bickham Script Std", "Snell Roundhand"; font-size-adjust: 0.19;
/* stosunek wielkości minuskuły do wysokości tekstu */ }
Zauważ, jak zmienia się tekst zapisany fontami z rodzin Baskerville, Georgia i serif w przeglądarce Firefox po użyciu właściwości font-size-adjust
Właściwość font-size-adjust zmienia wielkość tekstu stosownie do okoliczności. Wysokość wiersza pozostaje niezmieniona, więc nie wpływa na przeliczenia w jednostkach firetu (em)125. 125 http://webdesignernotebook.com/css/the-little-known-font-size-adjust-css3-property. 204
Przyszłość typografii w sieci
Właściwość text-rendering Kwestia właściwości text-rendering nadal pozostaje nierozstrzygnięta, dlatego warto śledzić uważnie poczynania twórców przeglądarek i typografów zaangażowanych w prace nad przygotowaniem pełniejszej specyfikacji CSS. Ich uwaga skupia się na wprowadzeniu jak najlepszej implementacji właściwości text-rendering, która pozwoliłaby poprawić zasady pracy z parami kerningowymi i ligaturami126. Znalezienie odpowiedniego rozstrzygnięcia jest niezmiernie ważne, ponieważ stosowanie deklaracji text-rendering: optimizeLegilibility; powoduje powstawanie poważnych problemów127. Gdy deklaracji tej używa się do formatowania większych fragmentów tekstu przeznaczonych do wyświetlania w urządzeniach przenośnych lub łączy się ją z właściwością font-variant: small-caps, małe litery nie wyświetlają się poprawnie. Dodatkowe problemy pojawiają się w przeglądarce Safari, która przestaje działać, gdy wspomnianej deklaracji towarzyszy podawanie wielkości marginesów, odstępów i szerokości obramowania w jednostkach ex. h1 { }
text-rendering: optimizeLegibility;
Obsługa właściwości text-rendering pojawia się w najnowszych wersjach przeglądarek z rodziny WebKit oraz w Firefoksie, w których wartość optimizeLegibility jest stosowana domyślnie dla fontów o rozmiarze większym niż 20 px.
Dzielenie wyrazów Richard Rutter utrzymuje, że „prawdziwym, tak ochoczo ignorowanym problemem” w dzisiejszych czasach jest zupełny brak obsługi dzielenia wyrazów w przeglądarkach: „Bez tej funkcji nie jesteśmy w stanie regulować szerokości wiersza; to ogranicza zakres działań zgodny z regułami projektowania. Wyrazów nie dzieli się wyłącznie w internecie i książkach dla dzieci”. Po sprawdzeniu w opisie modułu Text w specyfikacji CSS3 dowiadujemy się, że „wprowadzenie funkcji dzielenia
Zwykłe wyświetlanie tekstu w przeglądarce Safari nie wykorzystuje ligatur ani kerningu. Ustawienie parametru optimizeLegibility (drugie wiersze w obydwu przykładach) wprowadza subtelne, ale bardzo istotne zmiany
126 http://trentwalton.com/2010/06/29/css-text-rendering. 127 http://www.aestheticallyloyal.com/public/optimize-legibility. Przyszłość typografii w sieci
205
wyrazów stoi w tej chwili pod znakiem zapytania”128. Dziś dzielenie wyrazów w sieci można wykonywać wyłącznie za pomocą łączników opcjonalnych, odpowiednich skryptów JavaScript lub odstępów zerowych129. Poza wprowadzaniem do kodu najnowszych i najbardziej pokazowych właściwości CSS warto też pamiętać o tych podstawowych, pozwalających nadać tekstowi charakter. Zacznij od starannego dobrania rozmiarów nagłówków oraz tekstu głównego, ustal też odpowiednie odstępy międzywierszowe. „Gdy mogę ustalić w siatce bazową linię pisma — choćby jedynie wstępnie — robię to, bo za każdym razem okazuje się, że dodatkowy wysiłek popłaca, i dzięki temu cały projekt nabiera nowej jakości”, utrzymuje Trent Walton, słynący z eksperymentów z CSS, które przeprowadza na własnych stronach oraz na stronach projektów takich jak DesignSwap czy Lost World’s Fairs, promocyjnej stronie przeglądarki Internet Explorer 9, gdzie gwiazdy pierwszej ligi CSS, jak Jason Santa Maria, Frank Chimero i Naz Hamid, ustalają nowe standardy typograficzne dla CSS3.
Uwagi dotyczące typografii internetowej Czujesz, że fascynujący, lecz skomplikowany świat typografii internetowej Cię przytłacza? Nie martw się, nie jesteś zdany zupełnie na własne siły. Zebraliśmy tu kilka istotnych porad, jakich udzielili nam ludzie mający niemałe osiągnięcia na polu projektowania grafiki i tekstu na potrzeby sieci. Jeżeli zastanawiasz się właśnie nad doborem odpowiedniego kroju pisma, nie spiesz się, nie osadzaj na stronie pierwszych fontów, jakie uznasz za odpowiednio wyróżniające się i pasujące do klimatu projektu. „Owszem, różnorodność to miłe urozmaicenie, ale choć można upierać się, że wszyscy mamy już dość oglądania stron z fontami Georgia, Helvetica i Verdana, to trudno nie zgodzić się z argumentem, że sformatowany nimi tekst jest po prostu czytelny. Jeżeli planujesz odejść od standardowego zestawu fontów, upewnij się najpierw, że spełnią one swoje funkcje”, argumentuje Trent Walton. Pamiętaj też o rozmiarach plików z fontami internetowymi niezbędnych do działania strony. Nikt nie będzie chciał czekać, aż wczytają się wszystkie niezwykłe fonty, szczególnie jeśli strona będzie otwierana na urządzeniu przenośnym. Większość dostawców fontów pozwala wypróbować oferowane zestawy, nim dokonasz zakupu, dlatego postaraj się wykorzystać daną możliwość i dokładnie przetestuj wybrany wzór — sprawdź, jak dany font zachowuje się w różnych rozmiarach, jak prezentuje się na różnych tłach i w ważniejszych przeglądarkach w różnych systemach operacyjnych. „Spróbuj przeczytać zawartość strony i posłuż się własnym rozsądkiem”, radzi Caroline Hadilaksono. „Dowiedz się też od producenta, czy fonty 128 http://www.w3.org/TR/2007/WD-css3-text-20070306/#hyphenate. 129 http://www.alistapart.com/articles/the-look-that-says-book. 206
Przyszłość typografii w sieci
Witryna Lost World’s Fairs to hołd oddany najpotężniejszym i najciekawszym narzędziom oferowanym w CSS, idei fontów internetowych oraz regule @font-face (http://lostworldsfairs.com)
przeszły proces hintingu przystosowujący je do wyświetlania w przeglądarkach systemu Windows”, dodaje Stephen Coles. Ostatnio na przykład przystosowania do wyświetlania na ekranie doczekał się font Museo Sans, więc użytkownicy serwisu Typekit mogli odświeżyć zawartość zasobów i wreszcie oglądać ulubiony krój pisma w systemie Windows, tak jak powinien on wyglądać. Tekst sformatowany fontami przystosowanymi do wyświetlania na ekranie wygląda przyzwoicie na panelach LCD, ale na małych wyświetlaczach staje się zupełnie nieczytelny. Być może w przyszłości, gdy ekrany o wysokiej rozdzielczości będą już w powszechnym użyciu, ocenianie tego, „jak znaki osiadają w pikselach”, przestanie być konieczne, dziś jednak nie można sobie pozwolić na taką swobodę działania. „Wiele tradycyjnych krojów pisma charakteryzuje się zbyt dużą szczegółowością, by prezentować się dobrze na standardowym ekranie komputerowym o rozdzielczości 72 ppi”, ostrzega Kyle Meyer. „O ile nie przeszkadza to specjalnie w krojach nagłówkowych, o tyle w tekście podstawowym znacznie utrudnia czytanie”. Warto jednak zauważyć, że lepsze wyświetlacze, które już zaczynają pojawiać się na rynku, mogą drastycznie zmienić obraz sytuacji, dzięki czemu kroje pisma nadające się dotąd wyłącznie do druku zaczną się sprawdzać także na ekranach. Yves Peters zauważa, że „z chwilą, gdy ekrany o wyższej rozdzielczości staną się standardem, specjalne przyPrzyszłość typografii w sieci
207
gotowywanie fontów do wyświetlania stanie się zbędne i projektanci będą mogli znów cieszyć się swobodą, jakiej doświadczają, pracując w tradycyjnych technikach”. W walce o czytelność tekstu na małym ekranie może pomóc zmiana fontu na taki, w którym wysokość minuskuły jest nieco większa, a litery mają bardziej otwarte kształty. W ostatnich latach internet przeżył prawdziwy wysyp stron i serwisów, na których pojawiły się fonty przygotowane z myślą o używaniu w sieci. Nie trzeba też było długo czekać na zorganizowanie stron prezentujących dokonania w tej dziedzinie, na przykład Web Font Awards130 czy Web Fonts Gallery131. Niektóre z serwisów oferujących fonty internetowe promują takie sieciowe wystawy, o ile ich uczestnicy wykorzystują fonty z danego serwisu. W ten sposób postępuje Typekit, który — poza własną galerią Witryna Web Fonts Awards została fontów132 — utrzymuje podstronę z „ulu- utworzona, by zachęcić projektantów do bionymi serwisami”133. Z kolei Stephen korzystania z fontów internetowych. Osoby zainteresowane taką formą promocji mogą Coles umieszcza informacje o stronach, na wysyłać tam swoje prace, poznawać opinie których znajdują się wyjątkowo ciekawe na ich temat, głosować na prace innych oraz zastosowania FontFonts, w prowadzonym szukać tam inspiracji. Trzy pierwsze nagrody przez siebie serwisie FontFeed134. Projektanci przyznano podczas FOWD 2010 (http:// www.webfontawards.com) pragnący dodać fonty internetowe do przybornika podręcznych narzędzi mają gdzie szukać inspiracji. Nie wahaj się dołączyć go tego grona, pamiętaj jedynie o unikaniu najczęściej popełnianych błędów i nie zapomnij sprawdzić, jak prezentuje się Twój serwis w różnych przeglądarkach. Jos Buivenga uważa, że fałszywe kapitaliki i sztuczne pochylanie kroju podstawowego „wygląda koszmarnie”, lecz natychmiast dodaje, że niestety „takie błędy widuje się nie tylko w internecie”. Caroline Hadilaksono zwraca też uwagę na fakt, że „błę130 131 132 133 134 208
dy typograficzne zdarzają się wszędzie, także poza siecią”, i wymienia kilka najczęściej spotykanych problemów: „zbyt szerokie kolumny utrudniające czytanie oraz czcionka tak mała, że już nieczytelna”. Podstawy tradycyjnej typografii obowiązują także w sieci, o czym stara Zauważ, o ile czytelniejszy jest tekst przedstawiony się przypominać Caroline. Uważa, że po lewej stronie od tekstu umieszczonego po projektanci powinni pamiętać o pod- prawej, w którym zastosowano dodatkowe stawowych zasadach projektowania: rozstrzelenie liter. Sformatowane fontem „Czy udało ci się osiągnąć hierarchię, Goudy Old Style do której dążyłeś? Który fragment tekstu wpada w oko jako pierwszy, który będzie drugi, a który trzeci? Do kogo adresujesz swój projekt? Czy udało ci się przekazać w nim (dosłownie i emocjonalnie) to, co zakładałeś?”. Zbyt długie lub zbyt krótkie wiersze to przeoczenie, na co zwraca uwagę Kyle Meyer: „Małe i krótkie fragmenty tekstu nie powinny być zapisywane w wierszach dłuższych niż pięćdziesiąt do siedemdziesięciu znaków”. Micah Rich stara się zawsze stosować siatkę powiązaną z linią podstawową tekstu. „To niesamowite, jak duża jest różnica”. Niestety, wielu projektantów uważa, że to zbyt skomplikowane, ponieważ wymaga przeprowadzenia pewnych obliczeń, niezbędnych do wyznaczenia odpowiednich szerokości marginesów, odstępów międzywierszowych, odstępów pomiędzy elementami strony, dobrania wielkości fontów oraz ich skali. Jeśli interesuje Cię to zagadnienie, polecam artykuł „Setting Type on the Web to a Baseline Grid” Wilsona Minera z 2007 roku; ten tekst nie stracił nic na aktualności135. Kyle Meyer wspomina o jeszcze jednym dość często spotykanym błędzie, jakim jest „rozstrzelenie tekstu w akapicie składającym się przede wszystkim z małych liter”. Przywołuje tu słynną maksymę Frederica Goudy’ego: „Anyone who would letterspace lower case would steal sheep”136, o której wspomina też Erik Spiekermann w swoim podręczniku Stop Stealing Sheep. Wprawdzie pojawiają się też głosy, że Goudy sformułował tę maksymę w odniesieniu do gotyckiego kroju pisma, jednak w przypadku małych liter zdecydowanie możemy zaobserwować podobną prawidłowość — zwiększenie odstępów między znakami znacznie pogarsza czytelność tekstu. Czytając, rozpoznajemy słowa po ich kształcie, czyli przede wszystkim poprzez ocenę rozkładu wydłużeń dolnych 135 http://www.alistapart.com/articles/settingtypeontheweb. 136 „Każdy, kto by próbował rozstrzelić tekst zapisany małymi literami, popełniłby największą zbrodnię” — przyp. tłum. Przyszłość typografii w sieci
209
i górnych w wyrazie. Zwiększone odstępy między znakami sprawiają, że oko i mózg potrzebują więcej czasu na rozpoznanie kształtu słowa.
Dobieranie kroju pisma Kolejną trudnością jest odpowiednie dobieranie kroju pisma. „To przypomina nieco ubieranie się ze smakiem — zielona marynarka w kratę nie pasuje po prostu do żółtych spodni, ale wiązanie krawata w kolorze garnituru byłoby zbyt nudne”, zauważa Micah Rich. „Dobieranie kroju pisma to sztuka wymagająca pewnego wyrobienia; trzeba wiedzieć, kiedy zharmonizować, a kiedy kontrastować… I wiesz co? Trzeba odważyć się na zerwanie z przyzwyczajeniami. Jeżeli uwielbiasz font Gotham, spróbuj czasami użyć fontu Clarendon. Mimo że zawsze używasz League Gothic, zastanów się, co mógłbyś zrobić z fontem Orbitron. Warto stawiać sobie wyzwania”. Hoeffler i Frere-Jones opublikowali interesujący artykuł dotyczący łączenia fontów ich produkcji137, natomiast Jason Santa Maria zebrał wskazówki dotyczące mieszania fontów internetowych w publikacji „On Web Próbka fontu Proxima Nova wyświetlana Typography”138. w przeglądarce IE8 w systemie Windows Vista Bardzo trudno jest sformułować ogólne zasady dobierania krojów pisma, które wykraczałyby poza obszar opisany regułami składu drukarskiego. Oczywiście faza testów i badań będzie niezbędna, ale warto zacząć od uważnego przyjrzenia się krojom pisma i przeanalizowania ich kształtów — to na pewno nie zaszkodzi. Yves Peters zauważa, że „drobne, delikatne znaki czy kroje pisma charakteryzujące się małymi oknami i cienkimi szeryfami, a także zamknięte, geometryczne kształty nie nadają się do formatowania większych fragmentów tekstu”. Nie oznacza to oczywiście, że fonty bezszeryfowe prezentują się na ekranie lepiej 137 http://www.typography.com/email/2010_03/index_tw.htm. 138 http://www.alistapart.com/articles/on-web-typography. 210
Przyszłość typografii w sieci
niż fonty szeryfowe — najlepszym dowodem jest Georgia, która nadal jest jednym z najczęściej spotykanych w sieci krojów pisma139. Tim Brown stara się przywrócić dawną sztukę składania tekstu, dlatego postanowił spojrzeć na wybieranie kroju pisma od strony bardziej emocjonalnej. Zwraca uwagę na odczucia, jakie pojawiają się podczas dobierania najdrobniejszych szczegółów oraz podczas „oceniania ogólnych efektów wizualnych po zaaplikowaniu wybranych rozwiązań na stronie”. Wszystkie swoje spostrzeżenia zapisuje i dzieli się przemyśleniami na prywatnym blogu Noce Web Type140 oraz w serwisie Typekit. Felietony z serii „Type Rendering on the Web”141 są doskonałą lekturą dla wszystkich zainteresowanych typografią internetową. Kyle Meyer również popiera ideę wyrwania się z bezpiecznego azylu sprawdzonych fontów internetowych i z chęcią dzieli się wła- Próbka fontu Proxima Nova wyświetlana snymi pomysłami. Jednym z jego ulubień- w przeglądarce Safari w systemie Mac OS X ców jest font Proxima Nova oferowany przez serwis FontFont: „To doskonałe połączenie ducha humanizmu z cechami stricte geometrycznymi. Korzystanie z tego fontu wymaga szerokich wierszy, ale sprawdza się on doskonale także w niewielkich rozmiarach. Wszyscy ceniący font Gotham, którego autorami są Hoefler i Frere-Jones, bardzo szybko polubią font Proxima Nova, ponieważ obydwa łączy wyraźne podobieństwo stylów”. Kolejnym wskazanym przez Kyle’a fontem jest FF Meta Serif Web Pro pochodzący także z FontFont. „To piękna alternatywa dla fontów takich jak Georgia czy Times. Meta Serif nadaje się niemalże do wszystkiego — idealnie sprawdza się i w nagłówkach, i w tekście, przy czym należy unikać rozmiarów poniżej 11 px, ponieważ czytelność tekstu pogarsza się wtedy drastycznie”.
139 http://www.inspirationbit.com/georgia-on-my-mind. 140 http://nicewebtype.com. 141 http://blog.typekit.com/2010/10/05/type-rendering-on-the-web. Przyszłość typografii w sieci
211
Witryny takie jak Awesome Fontstacks pomagają dobrać odpowiednie fonty oraz łączyć je w harmonijne kombinacje (http://awesome-fontstacks.com)
Kyle chwali sobie też bardzo Skolar Web zaprojektowany przez Davida Březinę oraz Bello Pro autorstwa Underware. Niestety, nie miał jeszcze okazji wypróbować ich w żadnym projekcie. Trent Walton skłania się raczej ku korzystaniu z fontów „opracowanych także w wersji internetowej”. Trent wprowadził FF Meta Serif Web Pro oraz FF Meta Web Pro udostępniane przez Typekit na własną stronę WWW i jest bardzo zadowolony z osiągniętego wyniku. Stephen ciągle szuka alternatywy dla fontów z bezpiecznego zestawu i nie przestaje zabiegać u ich twórców o „przygotowanie jakichś fontów” specjalnie do wyświetlania na ekranie. „Czas rewolucji mamy już za sobą; pozwólmy fontom ewoluować w spokoju”, żąda Stephen142. W serii artykułów „Cure for the Common Web Font” publikowanych w serwisie Typedia143 pisał o rozwiązaniach alternatywnych wobec fontu Arial. Teraz planuje kontynuowanie tych rozważań zarówno w serwisie Typedia, jak i na stronach Typographica.org. Prowadzony przez grupę entuzjastów serwis Awesome Fontstacks144 został utworzony po to, by pomóc projektantom dobierać odpowiednie zestawy fontów oraz 142 http://typographica.org/2010/on-typography/the-webfont-revolution-is-over-let-the-evolution-begin. 143 http://typedia.com/blog/post/cure-for-the-common-webfont-part-1-alternatives-to-arial-and-helvetica. 144 http://awesome-fontstacks.com. 212
Przyszłość typografii w sieci
przygotować ich zastępniki. W serwisie znajdziesz „zbiory pięknie dobranych, darmowych fontów internetowych, uzupełnionych o fonty zapasowe, które w razie potrzeby zastąpią dobrze zestaw podstawowy”.
Marki w typografii internetowej Jedną z niewątpliwych zalet powstania fontów internetowych jest możliwość wykorzystywania w sieci krojów pisma wchodzących w skład wizualnej tożsamości przedsiębiorstwa. Dzięki rozwinięciu się tej dziedziny projektowania firmy mogą bez trudu rozwijać swoją markę także w internecie. Przeglądając dostępne w sieci galerie internetowe, trudno się oprzeć wrażeniu, że w większości są to portfolio projektantów bądź prezentacje studiów graficznych. „Pionierami na polu każdej z nowych technologii internetowych są zawsze projektanci, którzy testują je na pierwszych klientach — sobie samych”, wyjaśnia Stephen Coles, kolekcjoner witryn, na których pojawiają się fonty oferowane przez FontFeed145 oraz Delicious146.
Tożsamość wizualną winnicy Jax Vineyards buduje font FF DIN. Pojawia się on w całym serwisie
145 http://fontfeed.com/archives/the-best-of-fontfonts-on-the-web-part-1. 146 http://www.delicious.com/tag/webfontfonts. Przyszłość typografii w sieci
213
Jednak z czasem sytuacja rozwija się, więc i tutaj możemy wreszcie zaobserwować coraz więcej witryn firmowych, na których pojawiają się fonty internetowe, dzięki czemu serwisy WWW przedsiębiorstw przestają kłócić się z ich ogólną tożsamością wizualną. „Najbardziej lubię chyba stronę Jax Vineyards z fontem FF DIN, który idealnie komponuje się z bardzo nowoczesnym projektem etykiet. Fonty internetowe zostały wykorzystane w całym serwisie”.
Serwis About.me pozwala zmienić ustawienia ekranu powitalnego oraz własnej strony z analizą danych. Użytkownik może dodać swoje zdjęcie i zmienić kolorystykę strony. Do wyboru ma też kilka rodzajów krojów pisma udostępnianych za pośrednictwem fontów Typekit
Adobe zaktualizował swoje strony serwisów Adobe i Tyblography, zmieniając fonty na używany przez nie Adobe Clean dostępny za pośrednictwem Typekit. Typekit to serwis mocno zaangażowany w badanie problematyki typografii internetowej. Co ciekawsze spostrzeżenia dotyczą kwestii typograficznych, prób wprowadzania nowych rozwiązań oraz przecierania szlaków dla nowych modeli biznesowych dla usługodawców sieciowych, którzy chcą rozszerzyć swoją ofertę o fonty internetowe. Liczba fontów optymalizowanych z myślą o wykorzystaniu ich w internecie rośnie z każdym dniem, tak samo jak liczba firm zdecydowanych wprowadzać je na strony swoich serwisów. Stephen Coles radzi: „Dobrze dobrany font internetowy może pięknie skomponować się z elementami graficznymi, jeżeli zastąpisz nim domyślny krój pisma lub wzbogacisz pierwotny projekt. To zdecydowanie lepsze rozwiązanie niż używanie wciąż tych samych pięciu »bezpiecznych fontów« i idealne stapianie się z tłem innych stron”. Fonty internetowe stają się coraz ważniejszym elementem witryn i zaczynają odgrywać coraz większą rolę w kształtowaniu przyszło-
214
Przyszłość typografii w sieci
ści sieciowej typografii. „Jesteśmy właśnie świadkami stopniowej, lecz bardzo istotnej zmiany w podejściu do prezentowania tekstu w internecie”, uważa Stephen Coles. Dorzuca jeszcze kilka uwag dotyczących doboru czcionki pod kontem reprezentowania marki — tak samo jak w przypadku przenoszenia innych elementów tożsamości wizualnej firmy do internetu „nie starałeś się wybierać takich kolorów RGB czy PMS, których nie można by przybliżyć dobrze barwami CMYK w druku”, teraz też zastanów się, jak dana czcionka będzie wykorzystywana — czy to na ekranie, czy w druku. „Poważni projektanci zawsze proponują kilka rodzajów krojów pisma dla danej marki i jak długo będzie istniała potrzeba zachowania tego zwyczaju, nikt od niego nie odstąpi. Jeżeli wiesz, co robisz, zawsze będziesz starać się przewidywać, co może nastąpić w najbliższej przyszłości, i projektować tak, by sprostać tej wizji, mając do dyspozycji narzędzia, jakie oferuje nam dzień dzisiejszy”, dodaje Stephen.
Serwis Photoshelter.com pozwala ludziom prezentować swoje dokonania w dziedzinie fotografii i wystawiać własne prace na sprzedaż. Teraz użytkownicy portalu mogą tworzyć swe portfolio przy użyciu fontów Typekit
epilog — kilka słów od samego Pana Typografii, Johna Boardleya Gdy wiadomo już było, że fonty internetowe stały się faktem, a w sieci zaczęły pojawiać się pierwsze serwisy oferujące dostęp do nich, jak na przykład Typekit, niektórzy zaczęli wieszczyć „ukomiksowienie” sieci. Ci eksperci odmalowali nam zatrważającą wizję typograficznej apokalipsy, jednak Armagedon nie nastąpił. Dlaczego? Po pierwsze, projektanci okazali się lepsi, niż przewidywano. Po drugie, koszmary rodem z MySpace są dziełem amatorów, którzy nie będą zdolni wykonać porządnego projektu niezależnie od narzędzi, jakimi będą dysponować. Po trzecie, projektowanie grafiki nie polega na wybieraniu krojów pisma. Przyszłość typografii w sieci
215
Przyjrzyjmy się teraz współczesnemu internetowi i porównajmy go z obrazem sprzed pięciu lat. Dzisiejsze projekty są lepsze niż kiedykolwiek wcześniej. Niewątpliwie jest to zasługa obeznania projektantów z medium, w jakim operują, ale także wszystkich tych, którzy walczyli o przeniesienie zasad stosowanych w druku do internetu. Ciekawie będzie obserwować przyszłość. Z pewnością nie będę czynił na jej temat żadnych założeń. Jestem bardzo ciekawy, czy dalej będziemy korzystać z usług serwisów hostujących fonty, czy też raczej zdecydujemy się kupować projekty bezpośrednio od ich twórców i będziemy umieszczać niezbędne pliki na własnych serwerach. Odpowiedź nie będzie miała nic wspólnego z poziomem bezpieczeństwa tego czy tamtego formatu. Ci, którzy dziś kradną fonty, będą robić to dalej, niezależnie od poziomu zabezpieczeń. Wydobędą odpowiednie dane z plików PDF lub pobiorą fonty poprzez odpowiedni torrent. O kierunku rozwoju fontów internetowych zadecyduje jak zawsze ekonomia. Jeżeli firmy zajmujące się wytwarzaniem fontów odkryją, że w wyniku działania serwisów hostujących nie zarabiają na swoich projektach tyle, ile by chciały, zaczną sprzedawać licencje przeznaczone do wykorzystania z regułą @font-face (a obiecywałem nie czynić żadnych założeń). Artykuł Oliviera Reichensteina „Web Design is 95% Typography” jest dziś tak samo aktualny jak w chwili opublikowania, ale choć od tego czasu minęło już pięć lat, niektórzy nadal nie pojęli jego przesłania. Wydaje mi się, że przyczyny takiego stanu rzeczy należy dopatrywać się w mylnym przekonaniu, że typografia polega na wybieraniu kroju pisma. W ten sposób rodzi się parafraza tytułu wspomnianego artykułu —„Web Design is 95% Fonts”. Krój pisma jest tylko jednym z elementów szaty typograficznej. O wyborze fontu decyduje kształt tej szaty, a nie odwrotnie. Oliver zauważa jeszcze jedno — ograniczony wybór fontów nie wyklucza trzymania się zasad typografii. Wystarczy przyjrzeć się stronom dowolnego inkunabułu! W zasadzie większy wybór nigdy nie przesądza o powodzeniu projektu. Więcej opcji nie oznacza konieczności podejmowania większej liczby decyzji; raczej powinno się to wiązać z lepszym, bardziej przemyślanym ich podejmowaniem. W rzeczywistości nie ma znaczenia to, czy fontów będą tysiące. Liczy się to, żeby nowy font przyczynił się do uzyskania najlepszego efektu na stronie lub chociaż możliwie dobrego. Mówiąc o możliwie dobrym efekcie, mam na myśli przede wszystkim doznania czytelnika, a nie dobre samopoczucie projektanta. Typografia zatem to nie tyle określone wybory, ile jakość podejmowanych decyzji. W tym stwierdzeniu nie zawiera się wbrew pozorom żadna głębia. Zastąp słowo typografia słowem życie, a otrzymasz zwykły truizm. Więcej opcji wyboru zmusza nas jedynie do skuteczniejszego podejmowania decyzji, to z kolei skłania do lepszego poznania własnego fachu.
216
Przyszłość typografii w sieci
Jeżeli sądzisz, że zdołasz tego dokonać, ucząc się na pamięć wybranych przypadkowo regułek dotyczących używania minuskuł, regulowania odstępów między znakami czy stosowania apostrofów, mylisz się. Wszystkie wskazówki (reguły bowiem dotyczą wyłącznie tych, którzy nie chcą podejmować decyzji) staną się jasne natychmiast, gdy zrozumiesz dogłębnie istotę pracy z szatą typograficzną i przeznaczenie tej ostatniej.
Lista rozmówców i podziękowania Chciałabym podziękować wszystkim, którzy tak chętnie poświęcili mi nieco swojego czasu i zechcieli podzielić się doświadczeniami, udzielając wywiadów, wykorzystanych następnie do napisania tego rozdziału. Dziękuję za prowadzenie nas ku pięknej i wspaniałej przyszłości typografii internetowej. Wywiadów udzielili: Richard Rutter — dyrektor w Clearleft (http://www.clearleft.com) i współzałożyciel serwisu Fontdeck (http://www.fontdeck.com). John Boardley — projektant, pisarz i założyciel serwisu ILoveTypography.com. Jon Tan — projektant, twórca fontów internetowych, współzałożyciel serwisów Analog.coop, Fontdeck (http://fontdeck.com) i Mapalong (http://mapalong.com). Yves Peters — grafik, autor publikacji z dziedziny typografii, felietonista w serwisie FontFeed (http://www.fontfeed.com, http://www.fontshop.be). Oliver Reichenstein — główny dyrektor wykonawczy w iA Inc., twórca aplikacji iAWriter dla urządzeń iPad (http://www.informationarchitects.jp). Stephen Coles — redaktor serwisu Typographica.org. Jos Buivenga — projektant czcionek w exljbris Font Foundry (http://www.exljbris.com). Tim Brown — dyrektor do spraw czcionek w Typekit, twórca serwisu Nice Web Type (http://nicewebtype.com). Trent Walton — założyciel Paravel Inc. (http://www.paravelinc.com). Kyle Meyer — projektant w Indie Labs, dyrektor do spraw projektowania interaktywnego w for AIGA MN, założyciel serwisów Astheria.com, Typesites.com i Needswants.com. Caroline Hadilaksono — dyrektor do spraw wszelkiej dobroci w A Good Company (http://www.weareagoodcompany.com), współzałożycielka ruchu The League of Moveable Type (http://www.theleagueofmoveabletype.com).
Przyszłość typografii w sieci
217
Micah Rich — kierownik do spraw fantastycznych rozwiązań technicznych w A Good Company (http://www.weareagoodcompany.com), współzałożyciel ruchu The League of Moveable Type (http://www.theleagueofmoveabletype.com). Ralf Herrmann — projektant, autor wpisów poświęconych typografii, fontom internetowym, przekazowi i nawigacji na blogu Opentype.info.
o autorce Jestem szczera wobec siebie i swoich klientów. Vivien Anayian urodziła się (1974) w Tbilisi, w stanie Georgia, obecnie mieszka w Vancouver, w prowincji British Columbia. Ukończyła informatykę na politechnice stanowej w Georgii, jednak programowania aplikacji internetowych uczyła się sama. Po przeszło dziesięciu latach uczenia się programowania i projektowania oraz pracy w charakterze projektantki aplikacji internetowych w niezliczonych firmach Vivien zdecydowała się dwa lata temu rozpocząć własną działalność. Założyła firmę VG Universe Design, która specjalizuje się w tworzeniu aplikacji internetowych oraz programów komputerowych, lecz stopniowo zainteresowanie Vivien przenosi się na zagadnienia związane ze sztuką i projektowaniem grafiki. Jej dumą jest pięcioletnia córka. Jako zadeklarowany mól książkowy lubi spędzać wolny czas kreatywnie. W życiu kieruje się złotą zasadą — traktuj innych tak, jak chcesz być traktowany przez innych. Czytelnikom ma do powiedzenia jedno: carpe diem. Można znaleźć ją w sieci, na stronie www.inspirationbit.com oraz na kanale Twitter @inspirationbit.
218
Przyszłość typografii w sieci
Tematy poruszane w tym rozdziale: Łączenie psychologii społecznej, teorii projektowania gier i ekonomii. Podglądacze. Ograniczony altruizm. Oczekiwana wzajemność. Wet za wet. Malejąca użyteczność. Mechanika gier — świat, gracze i zasady. Zwycięskie strategie dla użytkowników i przedsiębiorstw. Podręcznik projektanta i strategie projektowania. Techniki projektowania gier poparte przykładami z życia.
G
łównym zadaniem projektanta jest rozwiązywanie istniejących problemów oraz przekazywanie pewnych idei, porzućmy zatem nieuzasadnione pragnienia tworzenia pięknych dzieł sztuki czy wypracowania uniwersalnej metody łączenia ze sobą dowolnych elementów. Skupmy się na tym, co najważniejsze, czyli na pośredniczeniu w kontaktach między firmą a ludźmi zainteresowanymi jej ofertą. Aby osiągnąć najskuteczniejsze rozwiązania, projektant musi uwzględniać w swoich poczynaniach strategie biznesowe, określać odpowiednio grupy odbiorców przekazu oraz analizować czynniki wychodzące daleko poza teorie projektowania grafiki. Dodatkowo to właśnie na projektancie spoczywa odpowiedzialność za przekazanie klientowi reguł decydujących o kształcie projektu, ponieważ tylko znając je, klient będzie w stanie podjąć wszystkie decyzje niezbędne do opracowania dobrego rozwiązania. Niestety, choć zadanie to nie należy do przyjemnych czy łatwych (a z pewnością nie jest nawet w połowie tak twórcze jak samo projektowanie), nie można go pomijać, jeśli chce się osiągnąć ostateczny cel pracy nad jakąkolwiek aplikacją — zawarcie w niej tego, co najważniejsze dla klienta, i zadbanie o interesy użytkowników. W tym kontekście szczególnie istotna staje się funkcja projektanta interakcji. Podejmująca się jej osoba odpowiada za opracowanie mechaniki oddziaływań pomiędzy użytkownikiem a aplikacją internetową. To właśnie ona ustala reguły, których potem muszą przestrzegać użytkownicy, i to ona ocenia oczekiwania użytkowników wobec aplikacji. Klientowi nie pozostaje nic innego, jak zaakceptować ocenę projektanta interakcji, jeśli zależy mu na osiągnięciu własnych celów (takich jak zaistnienie na rynku portali społecznych, przeprowadzenie skutecznej kampanii interaktywnej czy zbudowanie nowej społeczności). Oczywiście z taką pozycją wiąże się ogromna odpowiedzialność, ponieważ zawsze istnieje ryzyko, że ustalone reguły okażą się zbyt zawiłe i skomplikowane, a wtedy użytkownicy stracą zaufanie do aplikacji, co poważnie ugodzi w wizerunek firmy. Również implikacje reguł muszą być jasne, w przeciwnym razie na firmę mogą spaść niespodziewane skutki próby wdrożenia tych reguł na większą skalę. W prowadzeniu interesów chodzi o jedno — wciągnąć jak największą liczbę osób w działania zadowalające obydwie strony. Rodzaj działań jest w zasadzie dowolny — może to być kupowanie określonych towarów, przekazywanie informacji, reklamowanie czegoś czy oznajmianie światu, że jest się zwolennikiem jakiejś idei. Tego
220
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
rodzaju cele wymagają zbadania paradygmatów danego przedsięwzięcia i określenia perspektyw, jakie malują się przed użytkownikami danej aplikacji, a to wykracza daleko poza tradycyjne podejście do estetyki i wygody działań użytkownika. Okazuje się, że idealną pomocą dla każdego projektanta interakcji są teorie stosowane w trakcie prac nad grami komputerowymi. Co może łączyć dwie, wydawałoby się, tak różne dziedziny, jak przemysł gier komputerowych i projektowanie interakcji w aplikacjach biznesowych? Cóż, będę szczery. Kocham gry — w zasadzie dowolne, od najprostszych odmian gier w kości do najnowszych osiągnięć rzeczywistości wirtualnej — i jak to często bywa z obiektami uwielbienia, w pewnym momencie zacząłem postrzegać świat przez ich pryzmat. Gdy spojrzałem okiem gracza na zagadnienia z wiązane z prowadzeniem interesów, zrozumiałem, że skomplikowane i trudne dotąd działania w poważnych aplikacjach mogą stać się znacznie prostsze i bardziej intuicyjne. Nic nie broni nam przecież projektować interakcji tak, by wciągały użytkownika i przywiązywały go do marki. W tym rozdziale postaram się przedstawić główne idee związane ze stosowaniem teorii projektowania gier i rozwiązań znanych z tej dziedziny w opracowywaniu układu stron internetowych i planowaniu interakcji użytkownika z interfejsem biznesowym.
Nauka jest kluczem Projektanci rzadko mają okazję odwoływać się do osiągnięć nauki, by rozpocząć w ten sposób pracę nad skomplikowanym problemem. Czasami nie pozwala nam na to brak czasu, czasami po prostu nie wiemy, gdzie rozpocząć poszukiwania. W większości przypadków wolimy natomiast polegać na wykorzystywanych wielokrotnie rozwiązaniach, które znamy już od wielu lat. Ma działać i wyglądać ładnie — oto nasze główne wytyczne. Trzeba zresztą przyznać, że w większości przypadków sprawdzają się doskonale. Czasami jednak mamy wystarczająco dużo czasu, by poszperać nieco głębiej, czasami po prostu nie mamy innego wyjścia. Wtedy docieramy do podstaw założeń i podejmowanych decyzji i poznajemy je lepiej niż tylko intuicyjnie. W takich sytuacjach staramy się najczęściej wykorzystać wiedzę wypływającą z badań nad użytecznością aplikacji, studiów przypadków, teorii marketingu i zaaplikować ją do projektowanej aplikacji. Okazuje się, że z zagadnieniami, z którymi boryka się na co dzień projektant, wiąże się znacznie więcej dziedzin nauki, niż prezentuje się to nam w literaturze fachowej. Co więcej, okazuje się, że najbardziej nowatorskie rozwiązania rodzą się z połączenia pozornie niepowiązanych ze sobą obszarów wiedzy. Cały tok studiów wyższych nad psychologią biznesu minął mi pod znakiem szukania połączeń pomiędzy dziedzinami nauki, które przyjęto uważać za niepowiązane Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
221
— zgłębiałem zagadnienia z przedsiębiorczości, psychologii i socjologii. Nie powinno zatem nikogo dziwić, że uznałem, iż projektanci aplikacji internetowych mogliby rozwinąć się znacznie, czerpiąc z innych obszarów wiedzy, w tym także z teorii związanych z tworzeniem gier. Jeżeli na przykład chcesz zachęcić użytkowników serwisu do komentowania jego zawartości czy kupowania większej liczby towarów, dlaczego działania te nie miałyby wciągać użytkownika, bawić i cieszyć? Dlaczego mielibyśmy unikać tworzenia silnych więzi emocjonalnych z witryną internetową, które tak łatwo buduje się zapadającym w pamięć, żywym wyglądem? Dlaczego wreszcie nie wprowadzić do aplikacji mechanizmów znanych z gier, skoro wiadomo, że to one angażują uwagę i motywują ludzi do działania? W poniższych podrozdziałach postaram się przedstawić kilka teorii wywodzących się z psychologii społecznej, teorii projektowania gier oraz ekonomii, niezbędnych do lepszego zrozumienia powiązań, jakie widzę między grami a komunikowaniem się przez sieć. To z kolei poprowadzi do wyciągnięcia konkretnych wniosków przedstawionych w drugiej części tego rozdziału i mam nadzieję, że pomogą Ci one zrozumieć mechanizmy projektowania gier i jej zastosowanie w pracy nad aplikacjami internetowymi.
Podglądacze Mianem podglądaczy określa się użytkowników sieci przejawiających pewien określony sposób zachowania. Podglądacze pojawiają się we wszystkich mediach komunikacji sieciowej. Okazuje się, że naprawdę niewielki odsetek użytkowników tego rodzaju usług korzysta z nich czynnie, większość pozostaje pasywnymi obserwatorami — podglądaczami. Proporcje obydwu grup wahają się, ale najczęściej przyjmuje się następujący średni rozkład: od 1 do 10% uczestników i od 90 do 99% podglądaczy. Wprawdzie liczba podglądaczy spadła znacząco w ciągu minionych dziesięciu lat, lecz większość użytkowników sieci nadal zadowala się cichym obserwowaniem działań innych osób. O rodzaju działań podejmowanych w sieci decydują głównie trzy czynniki — umiejętności, poziom trudności i motywacja. Każdy z nich można zmodyfikować, tak by zwiększyć liczbę aktywnych uczestników życia serwisu. Umiejętności opisują zdolność użytkownika do opanowania narzędzi niezbędnych do podejmowania interakcji. Chodzi tu zarówno o umiejętności związane z obsługą komputera, jak i o swobodę pracy z aplikacją oraz wiedzę niezbędną do podejmowania odpowiednich działań, na przykład podania adresu internetowego czy pozostawienia komentarza. W umiejętnościach zawiera się także wiedza na temat tego, czemu ma służyć dane działanie, dlaczego może być niezbędne lub dlaczego będzie bawić. Jako projektant musisz być świadom poziomu umiejętności odbiorców
222
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
projektu. Przykładowo korzystanie z kanałów serwisu YouTube czy grup w serwisie Facebook powiązanych z innymi witrynami internetowymi nie wymaga przeprowadzania specjalnych szkoleń, ponieważ większość ludzi zna te serwisy ze słyszenia i wie, jak z nich korzystać. Grupy i kanały Zjawisko podglądania mniej popularnych platform nie są aż tak znane, więc dodanie kilku słów wyjaśnienia może jedynie ułatwić korzystanie z nich. Poziom trudności określa ilość pracy, jaką należałoby wykonać, by przeprowadzić konkretne działanie, oraz stopień jej skomplikowania. Czynnik ten oczywiście pozostaje w ścisłej zależności z umiejętnościami użytkownika, zatem dla każdego człowieka będzie przyjmować inną wartość. Wypełnianie zawiłych formularzy czy konieczność zapamiętania długiej nazwy domeny znacznie podwyższa poziom trudności korzystania z aplikacji, natomiast wprowadzanie ułatwień obniża go. Motywacja jest zapewne najważniejszym z czynników, jakie należy brać pod uwagę, rozpatrując ewentualne interakcje użytkownika z aplikacją. Wszystko, co motywuje człowieka do działania w sieci, wiąże się oczywiście nierozerwalnie z jego umiejętnościami i poziomem trudności aplikacji, z którymi przyszło mu pracować, ale jednocześnie uwzględnia poziom zaangażowania w dane przedsięwzięcie oraz określa, czy użytkownik spodziewa się wynieść jakieś korzyści z podejmowanych działań. Gdy weźmiemy pod uwagę to wszystko, jasne się stanie, że podglądanie nigdy nie zniknie zupełnie. Zawsze znajdą się ludzie, którzy nie poczują się dostatecznie zmotywowani, by włączyć się do życia strony, czy to z braku czasu, z powodu bariery językowej, braku zainteresowania, nastroju w danej chwili, czy z jeszcze innych powodów. Dlaczego przedsiębiorstwom miałoby zależeć na zwiększeniu czynnego udziału użytkowników w życiu firmowych serwisów internetowych? Z prostego powodu — więcej osób zaangażowanych przekłada się na większą widoczność marki, większą rozpoznawalność i umocnienie reputacji, a także większe zainteresowanie i w efekcie większą lojalność klientów. Jeżeli klient od czasu do czasu czuje potrzebę podtrzymania kontaktu z daną marką, to można stwierdzić, że jej wartość rośnie w jego oczach, nawet jeśli interakcje nie mają charakteru bezpośredniego. W ten sposób zachęca się klientów do lojalnego pozostawania przy danej marce. Jeżeli natomiast użytkownicy poczują się odpowiednio podekscytowani i zechcą powrócić na stronę internetową, wzrośnie też jej popularność i wartość współczynnika CR (ang. conversion rate). Jak widzisz, warto zainteresować się tymi zagadnieniami.
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
223
ograniczony altruizm Altruizm to postawa zakładająca podejmowanie działań, które przynoszą korzyść innym, bez żadnych ukrytych powodów. Koncepcja ta jest nieprzerwanie poddawana dyskusjom i nieskończonym analizom, jednak wydaje się, że można stwierdzić jasno — człowiek jest zdolny do prawdziwie altruistycznych czynów. „Ograniczony altruizm” to jeden z terminów socjologicznych. Idea ta zakłada przejawianie zachowań altruistycznych w kierunku znanych nam osób, by móc uczestniczyć w ich radości. Tego rodzaju interakcje zachodzą na poziomie empatii, za którą w naszych mózgach odpowiadają specjalne neurony (lustrzane). Empatia pozwala nam dzielić emocje i uczestniczyć przez to w cudzych działaniach, tak jakbyśmy sami je podejmowali. Gdy inni czują się szczęśliwi, my również odczuwamy radość. Im bliższe więzi łączą Cię z daną osobą w Twojej własnej skali społecznej, tym chętniej przejawiasz wobec niej zachowania altruistyczne.
Przeniesienie tej idei w obszar przedsiębiorczości pozwala zakładać, że im bliższą więź z daną firmą odczuwają jej klienci, tym więcej będą przejawiać pozytywnych zachowań w jej kierunku. Ograniczony altruizm może przejawiać się w postaci przyjaznej korespondencji, darowizn na rzecz firmy, zachwalania marki w rozmowie czy wybaczania drobnych potknięć. Jak widzisz, ma on wiele twarzy, lecz z pewnością łączy się z lojalnością i niewątpliwie jest bardzo potężnym czynnikiem. o C Z e k i Wa N a W Z a J e M N o ś ć
Psychologiczna teoria „oczekiwanej wzajemności” to prawdopodobnie najbardziej naukowe (i jednocześnie najbardziej pesymistyczne) wyjaśnienie mechanizmów kryjących się za altruizmem. Głosi ona, że ludzie przejawiają pozytywne zachowania wo224
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
bec innych, oczekując podobnych zachowań w zamian. Reguła rządząca naszymi zasadami jest bardzo prosta — zapewne zachowasz się wobec mnie tak samo, jak ja zachowuję się wobec Ciebie, więc lepiej dla mnie jest być dobrym wobec Ciebie. Kłopot polega na tym, że socjologiczna teoria altruizmu i psychologiczna teoria wzajemności nie wykluczają się wzajemnie — co charakteryzuje większość teorii opisujących nasze zachowania. Skala dobrego uczynku jest proporcjonalna do oczekiwanej wzajemności. Dlatego jeśli oczekujesz wiele w zamian za swoje czyny, czujesz silną wewnętrzną potrzebę czynić dobrze. Najlepszym przykładem działania tego mechanizmu jest Farmville — wszyscy gracze pomagają sobie wzajemnie, ale każdy dobry czyn jest sowicie nagradzany. Zasada ta doskonale sprawdza się w przypadku prowadzenia interesów — przedsiębiorstwo stara się dbać o satysfakcję klientów, oferując upominki i obniżki cen w nadziei, że klienci będą kupować towary z jego oferty i może przyciągną za sobą innych (na przykład dzięki promocji „Zaproś znajomego i zdobądź zniżkę”). Firma może także zdecydować się na ujawnienie swoich oczekiwań, by zachęcić klientów do przejawiania przyjaznych zachowań, oferując na przykład wymierne korzyści osobom, które zdecydują się zostawić merytoryczny komentarz czy zaangażują się w wymianę poglądów z pracownikami firmy.
Wet za wet W kontekście prowadzonych rozważań niezwykle przydatna okazuje się teoria gier. Teoria gier jest działem matematyki, wykorzystywanym także przez socjologów starających się przewidzieć najbardziej prawdopodobne (i najlepsze w danej sytuacji) zachowanie stron Wet za wet konfliktu. Konflikt przedstawia się w postaci schematu prawdopodobieństwa zakładającego udział przynajmniej dwóch uczestników „gry”, z których każdy może wygrać lub przegrać. Model „wet za wet” opisuje konkretny rodzaj zachowania w grze, który w określonych warunkach pozwala wygrać obydwu stronom. Rozpatrzmy grę, w której bierze udział dwóch graczy (nazwijmy pierwszego z nich firmą, a drugiego klientem).
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
225
Gra przebiega w kilku rundach, a gracze mają ograniczoną możliwość porozumiewania się ze sobą. Gracze mogą współpracować ze sobą lub podjąć rywalizację. Wiemy, że najlepszy rezultat osiągną, współpracując ze sobą przez cały czas; problem pojawi się, gdy jedna ze stron przejdzie w tryb rywalizacji, a druga będzie nadal współpracować — wtedy strona skłonna do współpracy przegra. W opisanej sytuacji, dość dobrze oddającej relacje występujące pomiędzy firmą a jej klientem, najlepszą strategią, jaką może przyjąć każda strona, jest tak zwany model „wet za wet”, zakładający, że gracz 2. będzie powielać w swoich ruchach sposób postępowania gracza 1. z poprzedniego ruchu. Załóżmy, że klient (gracz 1.) rozpoczyna rozgrywkę, oferując firmie (graczowi 2.) współpracę, czyli kupując jej towar. Jeżeli firma odpowie pozytywnie, to znaczy wywiąże się ze zobowiązania i dostarczy pełnowartościowy produkt, transakcja zakończy się pomyślnie, a obie strony będą zadowolone. Jeżeli jednak firma zdecyduje się na rywalizację, to znaczy dostarczy wadliwy towar, wywoła tym niezadowolenie klienta (przedstawia to powyższa ilustracja). Model „wet za wet” zakłada, że od tej chwili klient powinien przejść w tryb rywalizacji z firmą, czyli wysłać zgłoszenie reklamacyjne i zażądać wymiany wadliwego towaru. Jeśli firma nie wie, że właśnie uczestniczy w rozgrywce „wet za wet”, czyli jeżeli nie zorientuje się, że reakcja klienta nastąpiła w wyniku wysłania mu wadliwego towaru, obydwaj gracze będą zapewne kontynuować rywalizację… która zakończy się w sądzie, jak to często bywa w takich sytuacjach. Jeżeli jednak firma zdecyduje się przerwać łańcuch wrogich zachowań i wymieni wadliwy produkt, klient zapewne też zrezygnuje z wrogiej postawy i — co bardzo prawdopodobne — pochwali jakość obsługi klienta przed znajomymi. Jak widać, dobre chęci są tu kluczowym czynnikiem. Firmy muszą nauczyć się, że klienci skarżą się niemal zawsze w reakcji na nieodpowiednią jakość sprzedawanych towarów czy świadczonych usług. Zawiedziony kiepską jakością towaru lub usługi klient z chęcią pozostanie wierny firmie, jeśli ta zdoła rozwiązać jego problem, przerywając tym samym cykl rywalizacji.
Malejąca użyteczność Ekonomiczna teoria zanikającej użyteczności stwierdza, że przydatność produktu zanika z czasem w wyniku użytkowania. Jak się to ma do towarów oferowanych w formie elektronicznej? Przecież nie zużywają się one w sposób właściwy dla produktów fizycznych. Z łatwością można wykonać ich kopię i w ten sposób użytkować je dowolnie długi czas. Mimo to użyteczność artykułów oferowanych w postaci cyfrowej również maleje z czasem. Aby zrozumieć ten efekt, trzeba zastanowić się, w jaki sposób wyko-
226
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
rzystuje się tego typu towary — a naprawdę mają one różne zastosowania. Czytanie zawartości portalu informacyjnego wiąże się z przyjęciem informacji niemal natychmiast po ich Malejąca użyteczność udostępnieniu. Nikt nie będzie chyba wątpić, że wartość wiadomości spada z czasem, gdyż zawarte w niej informacje tracą swoją aktualność. Ten sam problem dotyka jakże popularnych kampanii wirusowych. Dla użytkownika liczy się stopień wyłączności przekazywanych w ten sposób informacji oraz ich aktualność — użytkownik będzie przekazywać odpowiednie odnośniki internetowe swoim znajomym, zwiększając w ten sposób własną reputację i budując kapitał społeczny, pod warunkiem jednak, że kampania wirusowa nie trwa już zbyt długo i przekazywane w ten sposób informacje nadal mają status nowości. W przeciwnym razie nadmierne rozpowszechnienie, czyli spadek wyłączności, przełoży się na zmniejszenie użyteczności. Także gry mogą tracić użyteczność. Jednym z głównych powodów zasiadania do tego rodzaju rozgrywki elektronicznej jest chęć mierzenia się z nowymi wyzwaniami. Ludzki mózg został stworzony do rozwiązywania problemów, a w nagrodę za dobrze wykonaną pracę przydziela sobie solidną porcję endorfin. Z czasem doświadczenie gracza rośnie, zmniejszając tym samym poziom wyzwania stawianego przez grę i oczywiście poziom jej użyteczności. To nieodłączna wada wszystkich łamigłówek, zagadek oraz gier przeznaczonych dla jednej osoby. Gry wieloosobowe, na przykład szachy, poker czy oferowane w sieci gry komputerowe, nie muszą borykać się z tym problemem, ponieważ poziom wyzwania gwarantowany przez nieprzewidywalność zachowań ludzkiego przeciwnika gwarantuje stałą użyteczność. W grach tego rodzaju każda sytuacja wyjściowa może rozwinąć się inaczej w zależności od reakcji pozostałych graczy, dzięki temu scenariusz gry nigdy się nie powtarza. Można powiedzieć, że rozgrywka może ewoluować w tak wielu odmiennych kierunkach, że gracze stale mają szansę mierzyć się z nowymi wyzwaniami i stawiać czoła zupełnie nieprzewidzianym okolicznościom. Każda witryna internetowa zawiera w sobie element gier wieloosobowych, zatem może wyciągać korzyści z istnienia opisanego powyżej mechanizmu. Należy jedynie znaleźć odpowiedź na pytanie, w jaki sposób przyciągnąć uwagę użytkownika i jak utrzymać ją na dłużej. Tym właśnie zajmiemy się w dalszej części rozdziału.
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
227
Przystąp do gry Gry to nie tylko czysta rozrywka. Od zarania dziejów człowiek używa gier do pobudzania ducha rywalizacji, uczenia się i trenowania swoich zdolności. Dlatego też projektantom większości gier przyświecały konkretne cele. A mimo to przyjęło się uważać, że gry — szczególnie komputerowe — to czysta strata czasu. Zapominamy, że z psychologicznego punktu widzenia współczesne gry komputerowe wymagają znacznie większego stopnia poznania, stanowiąc tym samym znacznie bardziej wymagającą rozrywkę niż na przykład oglądanie telewizji. Dowiedziono, że gry rozwijają zdolność logicznego myślenia i przyswajania reguł, zatem można stwierdzić, że krytyczne nastawienie wobec gier sprawia, że nie dostrzegamy korzyści z nich płynących, jakie można przełożyć na prowadzenie działalności biznesowej.
świat Wielu ludzi nie dostrzega związku między grami a światem powiązań i zależności, jaki wytworzył się w internecie. Wyjątkiem na tym polu jest Amy Jo Kim, amerykańska badaczka i autorka wielu pozycji poświęconych zagadnieniom społeczności internetowych. Dostrzegła ona niezwykłe podobieństwa łączące świat gier i sieć światową147 i zdołała określić pięć najważniejszych cech gier. Są to: zbieranie, zarabianie, reakcja, wymiana i dostosowywanie. Gdy zrozumiemy, co kryje się za tymi pojęciami, bez trudu dostrzeżemy wyraźne odniesienia do świata społeczności internetowych oraz działań użytkownika aplikacji i serwisów sieciowych. Najlepszym dowodem słuszności powyższej tezy będzie przedstawienie skutecznych zastosowań omawianych zagadnień przez największe marki światowe.
Najważniejsze pojęcia z gier znajdujące odniesienie w świecie interakcji internetowych to zbieranie, zarabianie, reakcja, wymiana i dostosowywanie
Zbieranie odnosi się oczywiście do gromadzenia informacji, wiadomości, kontaktów, obrazów czy dowolnych innych obiektów zainteresowania internautów. Są to poniekąd wartości mierzalne, dlatego często rodzi się na tym polu rywalizacja. Skala zjawiska bywa różna — od niegroźnego gromadzenia do przymusu zbierania wszystkiego. Przedmiotem kolekcjonowania może być wszystko — zainteresowani w serwisie Facebook, śledzący nasze poczynania w serwisie Twitter czy zakładki w Deli147 http://www.youtube.com/watch?v=ihUt-163gZI. 228
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
cious. Umieszczenie w serwisie czegoś, co można kolekcjonować, jest doskonałym sposobem przyciągnięcia wiernych zbieraczy, którzy prawdopodobnie zaczną szybko konkurować ze sobą na polu osiąganych wyników. Zarabianie objawia się na kilka sposobów. Przede wszystkim można zdobywać punkty, gwiazdki czy uniesione kciuki symbolizujące rekomendacje, akceptację i pochwały. Punkty, tak jak obiekty kolekcjonowane, przekładają się w sposób oczywisty na miejsce w rankingu, co natychmiast pobudza ducha rywalizacji i zachęca do uczestniczenia w życiu społeczności. Jeżeli gra jest wystarczająco ciekawa, najwyższe miejsce w rankingu graczy może bardzo szybko stać się obiektem pożądania, który zmusza ludzi do inwestowania mnóstwa czasu i wysiłku w osiągnięcie takiego celu. Dodatkowo sam fakt zarabiania czegoś stanowi formę gratyfikacji i wywołuje u użytkownika aplikacji pozytywne emocje przenoszone w sposób automatyczny na markę. Reakcja to jeden z tych aspektów istnienia w sieci, który rozwinął się intensywnie wraz z pojawieniem się ostatnich nowinek technologicznych oraz programów społecznościowych. Ludzie komunikują się obecnie za pośrednictwem tradycyjnej już wymiany wiadomości e-mail, komentarzy i forów internetowych, lecz mają też do dyspozycji jeszcze szybsze możliwości reagowania na działania innych. Wśród tych ostatnich niezwykłą karierę zrobiło komentowanie reakcji zwrotnych innych użytkowników. Tego rodzaju rozwiązania znacznie zmniejszyły obowiązki spoczywające na pracownikach firmy, zwiększając jednocześnie wartość aktywnych użytkowników. Okazuje się, że im łatwiej jest użytkownikom reagować na aktywność w serwisie i im łatwiej mogą porozumiewać się z innymi członkami społeczności, tym bardziej przywiązują się do marki. Wymiana wiąże się ściśle z aspektem kolekcjonerskim życia w społeczności, ale zachodzi na bardziej osobistym poziomie. Kolekcjonowanie to zajęcie, któremu oddajemy się samotnie, wymiana natomiast zakłada uczestnictwo przynajmniej dwóch osób. Wszystko, co zbieramy, może stać się obiektem wymiany, i nie ma znaczenia, czy zadziała tu mechanizm ograniczonego altruizmu (jak w serwisie Twitter: „Pomogę autorowi tego artykułu oraz osobom śledzącym moje poczynania i umieszczę odnośnik do tekstu na swoim koncie”), czy raczej oczekiwanej wzajemności (tu przykładem może być serwis Delicious: „Oznaczę przydatne odnośniki i opublikuję to, a potem sprawdzę, co ciekawego znaleźli inni użytkownicy”). W ten sposób obok najważniejszego mechanizmu napędzającego działania w społeczeństwie — rywalizacji — pojawia się drugi czynnik — wymiana. Kto z nas nie zbierał w młodości kart ze zdjęciami ulubionych zawodników, samochodów czy naklejek z obrazkami, nie wymieniał się nimi z kolegami i koleżankami? Wszystkie te działania zawierały w sobie elementy tak zwanych gier ekonomicznych, gdyż tylko poprzez umiejętne negocjowanie warunków wymiany można było zgromadzić największą kolekcję rzadkich egzemplarzy.
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
229
Ostatnim czynnikiem, o którym wspominała Amy Jo Kim, jest możliwość dostosowywania. Proces ten polega na zmienianiu obiektów należących do danego użytkownika (mogą to być przedmioty, ale zmianom może podlegać również wygląd strony profilu w serwisie), tak by nadać im bardziej indywidualny charakter. Użytkownicy są skłonni bardziej cenić sobie te platformy, z którymi mogą związać się emocjonalnie w większym stopniu. Dostosowanie wyglądu profilu w serwisie pozwala mocniej identyfikować się z jego usługami, zwiększa też przekonanie o prawach własności do danej usługi, którego domyślne ustawienia w ogóle nie oferują. Opcje dostosowania mogą obejmować tak banalne działania, jak zmiana zdjęcia profilowego (Facebook, Foursquare), ale mogą dopuszczać też bardziej złożone operacje — zmianę wyglądu interfejsu bądź chociaż jego elementów (MySpace, WordPress, Twitter). Liczba opcji i możliwości zmiany ustawień zależy od grupy docelowej, do której adresujemy usługę, lecz należy uważać — zbyt skomplikowane opcje ustawień będą działać na niekorzyść serwisu.
Gracz Ponieważ omawiamy porozumiewanie się za pośrednictwem internetu w realiach gier, nie pozostaje nam nic innego, jak uznać użytkowników za graczy tej rozgrywki. Rolą projektanta jest ograniczenie liczby podglądaczy i przyciągnięcie do serwisu jak największej liczby aktywnych użytkowników. Dopóki nie zrozumiemy motywów, które skłaniają ludzi do angażowania się w tego rodzaju przejawy społecznej aktywności, nie zdołamy wciągnąć ich w życie serwisu. W swoim wystąpieniu na konferencji TED, zatytułowanym Gaming Can Make a Better World148, Jane McGonigal wymieniła kilka cech charakterystycznych gracza. Niektóre z nich wydają się wyjątkowo istotne z punktu widzenia projektantów aplikacji internetowych149. Z przeprowadzonych przez nią badan wynika, że działaniami typowego gracza rządzą cztery czynniki — palący optymizm, budowanie więzi, niebiański wzrost i heroiczność czynów.
Główne pobudki działań przeciętnego gracza zgodnie z teorią Jane McGonigal 148 Gry mogą uczynić świat lepszym — przyp. tłum. 149 http://blog.ted.com/2010/03/17/gaming_can_make. 230
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
Palący optymizm przejawia się potrzebą natychmiastowego pokonania wszystkich przeszkód na swojej drodze popartą przekonaniem o istnieniu sporych szans na osiągnięcie sukcesu. Tego rodzaju nastawienie stanowi potężny czynnik motywujący — gracze są przekonani, że mogą spełnić się w stosunkowo krótkim czasie bez względu na poziom wiedzy czy doświadczenia. Gracz jest niecierpliwy i chce przystąpić do działania, gdy tylko pojawi się w wirtualnym świecie, dlatego z łatwością przyciągniesz jego uwagę, tworząc w serwisie żywy „świat gry”, zawierający wszystkie ważne dla gracza elementy (które opisałem w poprzednim podrozdziale). Możliwość budowania więzi jest kluczem do sukcesu każdej gry zbyt wielkiej, by mógł spełnić się w niej samotny gracz. Konieczność nawiązania współpracy w celu pokonania przeszkód stawianych na drodze graczy sprawia, że członkowie drużyny zaczynają przejawiać wobec siebie bardzo wysoki poziom empatii. Empatia zaś jest jednym z podstawowych czynników opisujących charakter dzisiejszych działań w sieci. Największe serwisy społecznościowe starają się podkreślać możliwość budowania więzi w ich obszarze. Nawet zniknięcie serwisu czy spadek jego znaczenia nie są w stanie powstrzymać użytkowników od utrzymywania ze sobą kontaktów. Niebiański wzrost to nieco poetyckie określenie radości, jaką każdy z nas odczuwa z osiągnięcia celu ciężką, ale mającą sens pracą. Okazuje się, że człowiek odczuwa większą satysfakcję z wykonywania wyczerpujących i złożonych zadań, o ile otrzyma za nie odpowiednią nagrodę, niż z bezczynnego relaksowania się. Ze zjawiskiem tym mamy do czynienia przez całe życie. Czujemy się lepiej, robiąc coś pożytecznego, a najlepszym dowodem na to są reakcje hormonalne organizmu. Obserwacja ta przekłada się bezpośrednio na działania użytkowników portali społecznościowych — przeważająca część zawartości tych ostatnich to wynik ciężkiej i (często) bardzo potrzebnej pracy, wykonywanej przez osoby posiadające konta we wspomnianych serwisach. Nie krępuj się prosić użytkowników o poświęcenie czasu i energii na uzupełnianie zawartości strony. Udostępnij im wygodny w użyciu szablon, który usprawni tę pracę, a użytkownicy — dopóki będą widzieć w tym sens — z radością przyłączą się do tworzenia zawartości serwisu. Ostatnim z czynników motywujących gracza do działania jest heroiczność czynów. Każdy gracz pragnie czuć dumę z uczestnictwa w podniosłych wydarzeniach. Poprzez te doświadczenia usiłuje zdefiniować własne miejsce w świecie — dlatego pragnie dokonać czegoś niezwykłego, heroicznego, nawet przerastającego jego możliwości. Dobrym przykładem jest pomysł założycieli serwisu MacHeist, strony internetowej sprzedającej oprogramowanie shareware dla urządzeń pracujących z Mac OS X. Zamiast zwyczajnie sprzedawać pakiety licencji w rozsądnych cenach, twórcy serwisu postanowili posłużyć się językiem przywodzącym na myśl skoki na wielką kasę i podejrzane zachowania — wszystko to oczywiście w zupełnie uczciwych celach.
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
231
Serwis Wowpedia to internetowa encyklopedia opisująca świat gry World of Warcraft. W ciągu sześciu lat swojego istnienia odnotowała utworzenie przeszło 84 000 stron przez blisko 72 000 użytkowników. Oto żywy dowód, czego może dokonać potrzeba niebiańskiego wzrostu, ciężkiej pracy i oddania grze (http://www.wowpedia.org)
Serwis MacHeist pozwala użytkownikom uczestniczyć w fikcyjnych napadach na banki (http://www.macheist.com)
232
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
Kampania przeprowadzona przez MacHeist zaowocowała zebraniem przeszło dwóch milionów dolarów na cele dobroczynne i wygenerowała przeszło pół miliona dolarów zysku. Zasadniczo działanie twórców serwisu polega na prowadzeniu interesującego placu zabaw, na którym odbywają się pseudoprofesjonalne „odprawy”, umieszczane na stronie w postaci filmów wideo, informujące graczy („agentów”) w zawoalowany sposób o tym, jakie aplikacje wejdą w skład następnego pakietu. Śledzenie „anomalii” (minigry) rozsianych po uczestniczących w projekcie stronach internetowych stanowi doskonałe urozmaicenie działań dla uczestników zabawy i zwiększa napięcie przed udostępnieniem kolejnej porcji wskazówek. To doskonały przykład uzależniającego charakteru świata gry, który łączy w sobie wartościowe doświadczenia ze stosunkowo nieskomplikowaną obsługą. Zaprojektowanie środowiska, które oferowałoby graczom wymienione tu cztery elementy, innowacyjną ideę oraz prosty mechanizm gry, potrafi zmotywować do uczestnictwa w życiu serwisu niebywałą liczbę osób. Zaoferuj użytkownikom odpowiednio dużo możliwości działania, by ich zainteresować, a zdziwisz się, widząc, jak chętnie przyłączają się do Ciebie.
Reguły Gra bez zasad to nie gra. To dzięki nim gracze wiedzą, co wolno im robić w obrębie gry, a co jest zabronione. One pozwalają im skupić się na osiągnięciu wyznaczonych celów. Zasady zapobiegają też oszustwom i sprawiają, że wszyscy uczestnicy gry czują, że przebiega ona sprawiedliwie. W obliczu tych faktów nie dziwi, że wszelkie przejawy aktywności w sieci są także regulowane określonymi zasadami. Od ich kształtu zależy nie tylko przebieg interakcji wewnątrz serwisu, lecz także jego popularność. Do nich dostosujesz swoje czynności mające na celu egzekwowanie tych zasad i w efekcie budowanie więzi między użytkownikami. Niewątpliwie będzie zależało Ci na ułatwieniu użytkownikom przyłączenia się do serwisu, ale jednocześnie będziesz dążyć do takiego poziomu skomplikowania aplikacji, by zmotywować do działania i zachęcić do przyłączenia się osoby nieco bardziej doświadczone. Mówiąc językiem projektantów gier, będziesz chciał utworzyć mechanikę gry, która byłaby „łatwa w poznaniu, lecz trudna do całkowitego opanowania”. Doskonałym przykładem zastosowania tej maksymy jest jedna z najpopularniejszych gier świata — szachy. Do poznania jej zasad wystarczy pięć minut, ale nieskończenie wiele dróg prowadzenia rozgrywki zapewnia zajęcie na całe lata. Inną istotną zasadą jest równowaga. Wszystkich uczestników gry powinny obowiązywać te same zasady, wszyscy też powinni mieć równą szansę na wygraną. Nie chodzi wcale o to, by byle żółtodziób mógł, ot tak, pokonać starego wyjadacza, lecz raczej o to, by pierwszy z nich miał szansę stać się weteranem, jeśli zechce poświęcić
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
233
na to odpowiednio wiele czasu i energii. Gracze, gdy tylko odkryją jakiś element zakłócający równowagę gry, porzucą ją lub poświęcą wszystkie swoje siły na wyeliminowanie go. Nic równie skutecznie nie zniechęca gracza do dalszej zabawy, jak przekonanie, że jego niemałe wysiłki nie przynoszą żadnych widocznych efektów. Posłużę się tu przykładem serwisu Twitter. Zauważyłeś, że większa liczba osób śledzących Twoje wątki nie przekłada się na zwiększenie wartości publikowanych informacji? Oczywiście im więcej osób śledzi Twoje poczynania, tym większe masz szanse, że będą czytać to, co publikujesz, ale wartość udostępnianych materiałów jako taka nie rośnie wraz z liczbą zainteresowanych. Gdyby było inaczej, natychmiast pojawiliby się oszuści gotowi płacić za zainteresowanie, by zyskać w ten sposób przewagę. Podejrzewam, że wspomniane tu rozwiązanie nie było planowane, to raczej efekt uboczny takiej, a nie innej koncepcji prowadzenia serwisu. Jednak gdyby pojawiło się w nim takie zachwianie równowagi, wielu obecnych użytkowników mogłoby porzucić tę usługę na rzecz konkurencji. Dwa ostatnie niezwykle istotne elementy zasad gry to opanowanie odpowiedniej terminologii i zachowywanie się zgodnie z obowiązującą etykietą. Nawet w najmniejszych społecznościach internetowych obowiązują pewne zasady zachowania — niektóre działania są przyjmowane przychylnie, inne są niedopuszczalne, niektórzy użytkownicy cieszą się szacunkiem, inni są ignorowani. Każda społeczność rządzi się własnymi zasadami, a rolą administratora gry (Twoją!) jest pilnowanie, by wszyscy przestrzegali „panującej etykiety” (wprowadzonej przez Ciebie) oraz „objawiającej się etykiety” (wzorców zachowań wprowadzanych przez użytkowników). Wcielając ich nakazy do zasad gry, nadasz obydwu bardziej oficjalny charakter. Dobrym przykładem różnic w przyjętych zachowaniach są zasady obowiązujące w serwisach Facebook oraz studiVZ (niemiecki odpowiednik Facebooka). W Facebooku przeglądanie profilu nieznanych sobie osób jest na porządku dziennym, w studiVZ uznawane jest to za pewnego rodzaju wścibstwo. Różnica ta wyewoluowała z odmiennych rozwiązań technologicznych (niewykluczone, że wprowadzanych ze względów strategicznych) w tych dwóch serwisach. Na stronach Facebooka próżno szukać informacji o osobach odwiedzających Twój profil, natomiast studiVZ udostępnia je bez wahania. Warto pamiętać, że dla użytkowników większe znaczenie ma sama etykieta niż powody, dla których panują takie, a nie inne zwyczaje. Ekstremalnymi przypadkami stosowania odrębnej nomenklatury jest posługiwanie się lolkotami, stosowanie zapisu „hack mowy” czy serwowanie dowcipów o Chucku Norrisie. Zjawiska te zajmują w sieci własne nisze i wymagają od użytkowników pewnego stopnia specjalizacji. Jednocześnie pokazują, jak ważne jest, by projektant znał język, którym będą posługiwać się użytkownicy serwisu. Wyobraź sobie, że musiałbyś zaprojektować witrynę towaru, którego nigdy nie widziałeś, ani
234
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
nie wiesz, jakie ma zastosowanie. Nietrudno wtedy o koszmarne nieporozumienia pomiędzy przedsiębiorcą a jego klientami.
Poziom trudności wszystkich zadań podejmowanych w sieci powinien stopniowo rosnąć, tak by zadowolić bardziej doświadczonych użytkowników. Wszystkie działania powinny znamionować równowaga oraz jasne reguły. Te ostatnie powinny być łatwe do zrozumienia, lecz ich stosowanie powinno wymagać pewnej biegłości. Gracze powinni chętnie przyjmować obowiązujące zwyczaje i opanować język danej społeczności
Wygrana Po zdefiniowaniu zasad mechaniki gry możemy zastanowić się, jakie zadania należy postawić przed zawodnikami. Wprawdzie rozgrywkę projektuje się pod kątem potrzeb użytkowników, jednak błędem byłoby zakładać, że tylko oni będą brać w niej udział. Nie wolno zapominać, że firma również jest jednym z graczy i że to jej cele określają zazwyczaj zasady gry. To właśnie jeden z najciekawszych momentów w teorii gier — ponieważ zarówno przedsiębiorstwo, jak i jego klienci są zainteresowani wygraną, będą musieli zdecydować, czy chcą podjąć współpracę, czy też wybiorą ścieżkę współzawodnictwa. Kłopot polega na tym, że cele, jakie przyświecają klientom, są bardzo często sprzeczne z celami, jakie stawia sobie firma. Dlatego aby opracować strategie pozwalające wygrać obydwu stronom, będziemy musieli uwzględnić cele przyświecające im obu. Niektóre z wyznaczników sukcesu mogą pokrywać się w obydwu przypadkach. Wiadomości dotyczące nowinek oraz mające wartość informacyjną będą cenne zarówno dla klienta (który szuka potrzebnych mu danych), jak i dla firmy (która stara się poznać rynek oraz opinie klientów na temat oferowanych towarów i usług). Obydwie strony będą zainteresowane utrzymywaniem kontaktu za pośrednictwem internetu, by podtrzymać swój wizerunek w oczach społeczności. Osoby prywatne określają takie zachowania mianem „sprawiania dobrego wrażenia”, firmy wolą posługiwać się terminem „public relations”. Ponadto obie grupy będą starać się poszerzyć grono kontaktów i zacieśnić je — użytkownicy poprzez dodawanie Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
235
nowych znajomych do swojej bazy, firma poprzez zbieranie głosów poparcia i osób otrzymujących powiadomienia o najnowszych dokonaniach. Grupy te różni przede wszystkim podejście do kanałów komunikowania się za pośrednictwem internetu. Ludzie bardzo często wykorzystują je w celach rekreacyjnych, a to zupełnie nie pokry- Firmy muszą brać pod uwagę rozbieżność własnych wa się z celami, jakie stawia sobie ty- celów z celami klientów powe przedsiębiorstwo. Niestety, podstawowe cele firmy stoją bardzo często w sprzeczności z korzyściami, jakie klienci odnoszą społecznie i behawioralnie w czasie wykonywania działań w sieci. Tę samą tendencję można dostrzec w marketingu. Klienci zazwyczaj starają się unikać jaskrawych, głośnych reklam i promocji, firmy natomiast starają się wykorzystać wszystkie mechanizmy marketingu i cały jego potencjał. Żaden użytkownik nie chce, by jego ulubiony serwis przekształcił się w głośny kanał marketingowy, zalewający wszystkich niechcianymi informacjami, natomiast dział marketingowy przedsiębiorstwa z radością wykorzystałby wszystkie zasady gry, by podtrzymać na siłę zainteresowanie użytkownika ofertą firmy, proponując mu promocyjne towary, dzięki którym użytkownik zyskałby większe szanse na zwycięstwo. Oczywiście każda forma wykorzystywania przewagi, jaką daje firmie jej pozycja, jest równoważona przez prawo użytkownika do rezygnacji z usług serwisu i wyrażenia swojego niezadowolenia z faktu, że przyjazna niegdyś aplikacja zmieniła się w agresywną i nachalną machinę reklamową. Jeżeli firma podejmie niepopularne decyzje, gracze — czujący poparcie towarzyszy, mocno osadzeni w zbudowanych wcześniej więziach — zbuntują się i najprawdopodobniej zażądają zmiany reguł. Sytuacja taka miała miejsce w bardzo popularnym serwisie Digg po wprowadzeniu znaczących zmian w jego czwartej wersji. Digg ucierpiał wyraźnie w wyniku spadku zainteresowania użytkowników jego ofertą, lecz najpoważniejszy cios zadali mu ci, którzy pozostali, organizując „Dzień opuszczania Digg”, kiedy to zaczęli publikować w serwisie historie umieszczane na stronie głównej konkurencyjnej witryny, Reddit. Wkrótce Digg obiecał zmienić interfejs i przywrócić niektóre ze starych funkcji150. Firma, która chce wygrać w tej grze, musi z uwagą analizować cele użytkowników i dogłębnie rozumieć ich potrzeby. Przypuszczalnie najrozsądniej jest pilnować, by użytkownicy byli zadowoleni i czuli potrzebę wracania do serwisu, a zatem nie należy przesadzać z promocją oferowanych towarów i usług, lecz trzeba raczej starać 150 http://www.readwriteweb.com/archives/digg_user_rebellion_reddit_on_front_page.php. 236
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
Użytkownicy serwisu Digg zorganizowali protest polegający na promowaniu wiadomości publikowanych na stronie głównego konkurenta witryny, Reddit. Zdjęcie za http://www.brentcsutoras.com/wp-content/uploads/2010/08/digg-reddit-full.jpg
się wytworzyć bodźce, które skłonią użytkownika do zainteresowania się ofertą firmy. Pamiętaj, że firma musi brać udział w grze, użytkownicy natomiast muszą poczuć się przekonani, by do niej dołączyć. Dlatego postaraj się ułatwić im dostrzeżenie gry pośród innych rozrywek w sieci i zaprezentuj jej zalety w możliwie pełny sposób. Jeżeli reguły będą sprawiać dobre wrażenie i, co ważniejsze, będą uczciwe, a sama gra zaoferuje element losowości zdarzeń i odpowiednio zmotywuje potencjalnego gracza, z pewnością dostrzeże on zalety przyłączenia się do niej na stałe. Jeśli gra nie będzie spełniać wszystkich wymienionych tu warunków, gracze przypuszczalnie stracą nią zainteresowanie i ograniczą się do podglądania aktywności innych lub też postarają się uzyskać jak największe korzyści, wkładając w swoje działania minimum wysiłku. Tego właśnie należy unikać za wszelką cenę. Dlatego musimy zastanowić się nad tym, jak zorganizować grę, by utrzymać uwagę gracza. To zawartość podręcznika projektanta czy też tak zwana strategia projektowania. Zapraszam.
Podręcznik projektanta. Strategia projektowania Na projektancie interakcji, czyli na Tobie, spoczywają liczne obowiązki. Musisz zaprojektować mechanizmy gry, zapisać zasady rozgrywki i opracować model interfejsu, który uwzględniałby wszystkie teorie przedstawione dotąd w tym rozdziale. Można powiedzieć, że odgrywasz rolę tłumacza symultanicznego — z jednej strony starasz się pomóc swojemu klientowi dotrzeć do jego klientów, utrzymać ich zainteresowanie ofertą, wciągnąć ich w podniosłą historię i wzmóc ich kreatywność. Z druReguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
237
giej musisz nauczyć swojego klienta zasad gry, przedstawić mu etykietę, terminologię i szczegóły świata, który zamierzasz zbudować, licząc, że pomoże Ci on dostosować mechanikę gry do własnych potrzeb, a także przygotuje wszystkie niezbędne Ci dane i narzędzia. Aby wywiązać się z tych obowiązków, będziesz potrzebować podręcznika, strategii opisującej najlepsze rozwiązania oraz przykładów zastosowania teorii projektowania gier w praktyce.
Aby zebrać owoce ograniczonego altruizmu, firma musi postawić się na miejscu gracza, opanować reguły gry i przyłączyć się do niej
Poziom 1. Upewnij się, że firma zaangażowała się w grę Przede wszystkim musisz nakłonić firmę do wzięcia udziału w grze. Wprawdzie wydaje się to oczywiste, jednak bardzo często nastręcza sporo trudności. Użytkownicy są naturalnie zainteresowani uczestnictwem w nowej rozrywce, szczególnie jeśli projekt witryny zachęca do przystąpienia do zabawy. Niestety, firmy dość opornie angażują się w przedsięwzięcia długoterminowe. Główna trudność polega na tym, że użytkownik może opuścić grę w dowolnym momencie, firma natomiast musi pozostać w niej do końca. Przedstawiciele firmy muszą liczyć się z ryzykiem wywołania niezadowolenia wśród swoich klientów (jeżeli na przykład nie zdołają odpowiednio poprowadzić gry czy utrzymać narzędzi jej prowadzenia, tak by spełnić oczekiwania użytkowników zrzeszonych w rosnącej z każdą chwilą sieci powiązań). Wystąpienie z gry wiąże się z utratą pewnych przywilejów należnych graczowi, co może znacząco wpłynąć na reputację firmy i rzucić cień na jej przyszłe działania. Jeżeli zależy Ci na zbudowaniu ciekawego świata, który będzie się pięknie rozwijać, musisz położyć pod niego solidne fundamenty, budzące zaufanie i zachęcające do przyłączenia się do gry na stałe. Przed udostępnieniem gry użytkownikom firma będzie musiała podjąć dwa niezależne zobowiązania, z których każde będzie nieść ze sobą poważne konsekwencje. Po pierwsze — i zapewne to będzie najtrudniejsza przeszkoda, jaką przyjdzie Ci pokonać — musi postawić się na pozycji gracza. Oznacza to, że będzie musiała uczestniczyć w rozgrywce ramię w ramię z użytkownikami serwisu, ale co ważniejsze, będzie musiała grać uczciwie. Tu pojawia się problem, ponieważ firma — organizator
238
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
gry odpowiedzialny za ustalanie jej reguł, kontrolujący tempo rozgrywki — zechce z pewnością wykorzystać wszystkie nadarzające się w związku z tym okazje marketingowe. Tego jednak robić jej nie wolno. Po drugie, jak każdy uczestnik gry, musi poznać jej reguły. Oznacza to, że pracownicy firmy będą musieli opanować mechanikę gry, by dowiedzieć się, w jaki sposób systematycznie zwiększać osiągane wyniki. Będą także musieli zapoznać się z zasadami etykiety panującymi w grze i poznać język, którym posługują się gracze. Jeżeli firma zechce dostosować swój wizerunek do oczekiwań graczy, ci z radością przyjmą ją w swoje szeregi. Szybko okaże się, że tego rodzaju ograniczony altruizm przynosi wymierne korzyści. Przyjrzyjmy się teraz przykładom dwóch marek, które zrozumiały, jak ważne jest aktywne i uczciwe uczestniczenie w grze i przestrzeganie ustalonych przez siebie reguł. oT To
OTTO to niemiecki magazyn mody prowadzący własny sklep internetowy. W ciągu kilku miesięcy roku 2010 firma zdołała powiększyć społeczność swoich użytkowników o 400%. Swój sukces zawdzięcza przede wszystkim zaangażowanym pracownikom, którzy sprawiają, że firma jest cały czas widoczna w kanałach komunikacyjnych serwisów Facebook Strona katalogu OTTO w serwisie Facebook i Twitter. Każdy członek zespołu (http://facebook.com/OTTO) publikuje komentarze i odpowiada na nie, opisując je odpowiednimi etykietami. Poza tym firma dba o stałe organizowanie różnego rodzaju wydarzeń, promocji, zniżek, daje dostęp do interesujących aplikacji, gier i innych atrakcji — czasami oferując wyłączność. Najbardziej interesujący jest fakt, że OTTO nie usuwa negatywnych opinii publikowanych przez użytkowników i stara się odpowiedzieć szczerze i szybko na wszystkie zarzuty. W ten sposób potencjalny tryb rywalizacji jest natychmiast przekształcany we współpracę, zgodnie z zaleceniami modelu „wet za wet”. NiNe iNCh NaiLS
Nine Inch Nails, popularna amerykańska grupa muzyczna grająca utwory z gatunku industrial rock, zdecydowała się na kroki niespotykane w przemyśle muzycznym. Za-
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
239
miast wydawać, promować i sprzedawać swoje kompozycje pod egidą którejś z wielkich wytwórni, artyści zdecydowali się rozpowszechniać utwory bez pośrednictwa, by znaleźć się bliżej swoich fanów. Albumy Ghosts I – IV oraz The Slip zostały udostępnione w internecie za darmo na zasadach licencji creative commons. Można je było także nabyć w różnych zestawach i na różnych nośnikach, także w postaci kosztującej trzysta dolarów, limitowanej edycji „Ultra-Deluxe”. Cały nakład, czyli dwa i pół tysiąca egzemplarzy, rozszedł się w ciągu trzech dni. Tego rodzaju promocje (na przykład utwory w wersjach remiksowanych) sprawiły, że gracze poczuli zapach niebiańskiego wzrostu, a oczekiwana wzajemność w postaci utworów udostępnionych za darmo w wersjach elektronicznych została nagrodzona dobrowolnymi dotacjami na konto zespołu i zacieśnieniem więzi z publicznością. Również inne zespoły, na przykład Radiohead, zdecydowały się na podobne kroki, co jeszcze umocniło status Nine Inch Nails. Okazało się, że uruchomienie serwisu społecznościowego specjalnie dla fanów zespołu zapoczątkowało piękny cykl współpracy.
Nine Inch Nails stara się być jak najbliżej swoich fanów, dlatego sprzedaje muzykę bez pośrednictwa znanych wytwórni muzycznych. Ostatni album zespołu został udostępniony w internecie na zasadach licencji creative commons. Liczba pobrań przekroczyła 1,4 miliona (http://www.nin.com)
Poziom 2. Zrozumienie celów użytkownika i poznanie jego potrzeb Wykonanie następnego kroku jest zazwyczaj bardziej czasochłonne i wymaga pewnego pragmatyzmu. Musisz teraz zbadać zależności pomiędzy działaniami użytkownika i celami, jakie stawia sobie firma, aby znaleźć ten chwiejny punkt równowagi, w którym interesy przedsiębiorstwa pozwolą zaciekawić grą jego klientów. Zastanów się, co mogłoby przyciągnąć użytkowników do gry i utrzymać ich uwagę. Musisz poznać wszystkie korzyści płynące z gry oraz potencjale bodźce zachęcające ludzi do uczestniczenia w niej.
240
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
Zastanów się, co ogólnie czuje użytkownik. Przeanalizuj jego poprzednie kroki i przyjrzyj się serwisom podobnym do tego, który zamierzasz stworzyć. Dzięki temu zdołasz uniknąć błędów, które ktoś już popełnił i które może nawet zdołał naprawić. Zbierz informacje na temat przewidywanej grupy odbiorców usługi, określ, co starają się osiągnąć. Jakie mają potrzeby? Co stawiają sobie za cel? Jakie problemy starasz się pomóc im rozwiązywać? Dlaczego mieliby odwiedzić właśnie tę witrynę, a nie jakąś inną? Gdy poznasz już potrzeby i cele użytkowników, będziesz wiedział, co starają się osiągnąć swoimi działaniami, a wtedy zdołasz opracować takie środowisko, które pozwoli im uzyskać to, czego pragną. Twój projekt powinien wspierać działania użytkownika w grze, motywować go i prowadzić w niezauważalny dla niego sposób. Staraj się pamiętać przez cały czas, że gracz chce wygrać tę rozgrywkę, i mając to na uwadze, rozmieść niezbędne informacje w całym świecie gry.
Określ pragnienia użytkownika i pomóż mu osiągnąć jego cele, a zdobędziesz wzajemność i wypracujesz sobie dobrą opinię
Jednocześnie staraj się wywołać w graczu potrzebę odwzajemnienia tego, co go spotyka. Im szczodrzej go wyposażysz, tym więcej odda Ci w zamian. Możesz uraczyć graczy dostępnymi tylko dla nich podarunkami, przekazać im poufne, cenne dla nich informacje, udostępnić treści, do jakich nikt inny nie będzie miał dostępu, zamieścić w serwisie dodatki, które umilą graczom czas czy pozwolą rozwinąć się społecznie. Nic nie powinno ograniczać Twojej kreatywności. Dostosuj swoje działania do motywacji i strategii firmy. Nie zapomnij też o tworzeniu dobrego wrażenia. Gracze będą chcieli pokazać, co potrafią, zabłysnąć wiedzą i niezwykłą osobowością. Do Ciebie należy wyniesienie ich na szczyt. Oto przykłady dwóch firm, które zdecydowanie odrobiły swoje lekcje i poznały potrzeby klientów, by móc dopasować świat gry do potrzeb gracza.
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
241
S a Lo N W yS TaW o W y i k e a W S e R W i S i e FaC e B o o k
Aby uczcić otwarcie nowego sklepu w Malmö, zarząd IKEA zlecił pracownikom działu marketingu opracowanie akcji promocyjnej, która poinformowałaby o tym wydarzeniu nie tylko potencjalnych klientów, lecz także osoby mieszkające poza granicami miasta. Pracownicy IKEA zdecydowali się wykorzystać w tym celu serwis Facebook i za pomocą funkcji opisywania zdjęć przekształcić swój album w salon wystawowy nowego sklepu. W albumie pojawiły się zdjęcia nowej ekspozycji, a użytkownik, który pierwszy opisał dany mebel z katalogu IKEA, wygrywał go. Kampania spotkała się z ogromnym odzewem, zdjęcia docierały do tysięcy użytkowników poprzez strony profili i odnośniki, a każdy, kto brał udział w zabawie, automatycznie promował salon IKEA wśród swoich znajomych.
IKEA wykorzystała funkcję opisywania zdjęć w serwisie Facebook, by przekształcić fotografie nowego sklepu w pełnoprawny salon wystawowy
Konieczność błyskawicznego działania i silna motywacja sprawiły, że zabawa natychmiast zyskała popularność, dowodząc tym samym, że gra wcale nie musi trzymać w napięciu, by uzależnić. U N i Q Lo, P R Z e ł ąC Z N i k i L i C Z N i k
W ramach wielkiej wyprzedaży na koniec roku japońska sieć odzieżowa UNIQLO zaproponowała ciekawą, interakcyjną kampanię promocyjną, zatytułowaną „Lucky Switch”151. Projektanci opracowali specjalne widżety bloga, które pełniły funkcję wygrywających losów loterii. U użytkowników, którzy „włączyli” widżet (dodając 151 Szczęśliwy przełącznik — przyp. tłum. 242
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
stronę do zakładek przeglądarki), wszystkie obrazy na dowolnej stronie internetowej zmieniały się w wygrywające losy. Losy przegrane kierowały do baneru reklamowego. Szczęśliwe losy można było wymienić na nagrody, w tym także pieniężne. Kampania zaowocowała trzema milionami kliknięć i zwiększyła sprzedaż detaliczną o 120%. Kampania Lucky Counter152 to kolejny przykład kreatywnego budowania mechaniki gry. Klienci sieci otrzymywali zniżki po umieszczaniu komunikatów w serwisie Twitter zgodnie z instrukcjami podawanymi na stronie internetowej UNIQLO. Im więcej ludzi przyłączyło się do kampanii, tym większe zniżki obowiązywały danego dnia. W efekcie ceny towarów spadły od 60 do 70%. Klienci sieci stali się aktywnymi uczestnikami kampanii reklamowej, ponieważ umieszczali informacje o niej w swoich kanałach, przekazując je tym samym wszystkim, którzy śledzili ich poczynania w serwisie Twitter. W obydwu przypadkach sukces kampanii zależał od chęci współpracy użytkowników, których łączył wspólny cel — osiągnięcie korzystnych cen.
Uczestnicy kampanii Lucky Counter zorganizowanej przez sieć UNIQLO otrzymywali zniżki po umieszczaniu publikacji w serwisie Twitter. Im więcej osób uczestniczyło w zabawie, tym większe zniżki obowiązywały tego dnia w sklepach sieci (http://www.uniqlo.com/uk/luckycounter)
Poziom 3. Podtrzymanie rozpędu Gdy zrozumiesz już, co kieruje krokami użytkowników, będziesz musiał zastanowić się, w jaki sposób zdobyć ich uwagę i, co ważniejsze, jak utrzymać ją przez długi czas. Wiesz już, że przyjdzie Ci walczyć ze zjawiskiem malejącej użyteczności, zatem musisz opracować metody pobudzania chęci uczestnictwa w projekcie i zwiększania zainteresowania jej tokiem. Najczęściej osiąga się to, wprowadzając gwałtowne zmiany w cyklu rozgrywki. 152 Szczęśliwy licznik — przyp. tłum. Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
243
Spróbuj wyrazić tę ewolucję za pomocą poszczególnych etapów cyklu życia aplikacji internetowej. Zastanów się, w jaki sposób mógłbyś skrócić okres zmian, jak wprowadzić do aplikacji nową treść, kolejne funkcje, nagrody, minigry, jak przeprowadzać kampanie i konkursy, w jaki sposób rozdawać materiały promocyjne i tak dalej. Czy zdołasz pobudzić graczy nowymi wyzwaniami i poziomami trudności? Czy dasz radę wykorzystać pewne funkcje z poprzednich zadań i stworzyć w ten sposób historię wokół nich, która przyczyni się do podniesienia „poziomu trudności”? W jaki sposób połączyć budowane więzi jeszcze mocniej z firmą? Najgorsze, co może Cię spotkać, to spadek zainteresowania graczy. Jeżeli uda Ci się odpowiedzieć na pytania, które tu postawiłem, oraz określić wypływające z nich implikacje, dasz radę utrzymać uwagę graczy i wykrzesać z nich nowe iskry entuzjazmu.
Ciągłe aktualizacje stanu gry pobudzają graczy do działania
Oto przykłady dwóch firm, które zdołały utrzymać uwagę użytkowników, wplątując ich w swoje działania na coraz to nowe sposoby. G o o G L e C h R o M e Fa S T B a L L
Starania, jakie podejmuje Google, by przekonać użytkowników, że Chrome jest najszybszą dostępną na rynku przeglądarką, są doskonałym przykładem tego, w jaki
Gra Google Chrome Fastball jest jedną z wielu funkcji mających na celu utrzymać zainteresowanie użytkowników przeglądarką Google Chrome (http://www.youtube.com/chromefastball) 244
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
sposób należy utrzymywać zainteresowanie produktem. Poza kolejnymi aktualizacjami i nowymi wersjami blitz-przeglądarki Google regularnie umieszcza w sieci wersje demonstracyjne programu, które mają przedstawić jego możliwości (projekt Chrome Experiments). Dodatkową atrakcją są filmy promocyjne oraz specjalnie projektowane gry. Jedna z nich, Google Chrome FastBall, polega na doprowadzeniu błyszczącej, chromowanej kulki do mety w najkrótszym możliwym czasie, potrzebnym do pokonania toru przeszkód. oLD SPiCe
Bardzo rzadko firmy reklamowe mają okazję mierzyć się z zadaniem, jakim jest odświeżanie wizerunku zleżałej marki. To prawdziwy wyczyn i mało kto podejmuje się takich wyzwań. Jak się jednak okazuje, nie jest to niemożliwe. Wystarczyło zastąpić nudnych staruszków uczestnikami wesołej imprezy, dorzucić kilka śmiesznie gadających trofeów myśliwskich — i marka Jägermeister znów zaczęła się liczyć w świecie. Podobnego odświeżenia wymagała linia kosmetyków Old Spice i tak narodziła się kampania „Man Your Man Could Smell Like”153. Gdy po pierwszych dwudziestu czterech godzinach trwania akcji reklamowej okazało się, że jest ona niebywałym sukcesem, jej twórcy zdecydowali się umieścić w sieci kilka dodatkowych filmów. Zespołowi odpowiedzialnemu za akcję promocyjną udało się wywołać wrażenie, że bohater filmów reklamowych wszedł w kontakt z setkami fanów, którzy zaczęli natychmiast przesyłać mu wiadomości, także propozycje małżeństwa czy nagrania, które same przez kilka następnych dni pełniły funkcję reklamy. Kampania dotarła do dwudziestu trzech milionów odbiorców w ciągu zaledwie trzydziestu sześciu godzin. Pewien odsetek użytkowników internetu oszalał na jej punkcie, dowodząc wszystkim
Reklamę Old Spice obejrzano prawie sto pięćdziesiąt milionów razy 153 Twój facet mógłby pachnieć jak ten facet — przyp. tłum. Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
245
wokół, na czym polega prawdziwie sprawne budowanie napięcia, utrzymywanie go i wykorzystywanie do dalszych działań.
Poziom 4. Mechanika gry i zasady projektowania rozgrywki Skoro opracowałeś już starannie środowisko gry, pora przystąpić do pracy nad jej mechaniką i określić reguły uczestnictwa w zabawie. Będziesz musiał opracować zestaw zasad, który będzie odpowiadać pragnieniom klienta i jednocześnie zachęci do uczestnictwa odpowiednio wielu użytkowników. Na tym etapie musisz pamiętać o trzech czynnikach — po pierwsze, reguły powinny motywować do dalszego udziału w grze i wyraźnie określać korzyści wypływające z uczestnictwa w zabawie, po drugie, zasady muszą być uczciwe, jasno określone, zrównoważone i nie mogą nikogo faworyzować, wreszcie po trzecie, dołączenie do gry powinno przebiegać szybko i nie wymagać zbyt wielu działań. Połącz teraz te zalecenia z pomysłami i metodami projektowania, które opracowałeś na poprzednich poziomach, i sprawdź, czy wszystko nadal jest spójne i czy w reguły nie pozostawiają miejsca na wątpliwości. Zastanów się, z jakich mechanizmów skorzystasz, żeby zachęcić użytkowników do zabawy — komentowania, systemu nagród czy ocen? Opracuj wszystko w najdrobniejszych szczegółach — gdy będziesz opracowywać system ocen, rozważ, czy rzeczywiście użytkownicy będą potrzebować skali dodatniej i ujemnej. Jakie elementy gry będą nadawać się do zbierania, na jakie trzeba będzie zapracować, którymi gracze będą się wymieniać i co w serwisie będą mogli dostosować do swoich oczekiwań? Sprawdź, czy projekt uwzględnia wystarczająco wiele kanałów komunikacyjnych. Zastanów się, czy opracowałeś model interakcji społecznych pozwalający graczom zapraszać do gry znajomych i porozumiewać się z nimi? Przemyśl dobrze, co sprawia, że typowy użytkownik podejmuje dane działania — czy powinieneś rozważyć tryb współpracy pomiędzy graczami, który poprowadziłby ich do wspólnego celu? Jaki miałby to być cel? Który z tych elementów mógłby podtrzymać zainteresowanie grą i w jaki sposób należałoby go użyć? To, jak wykorzystasz narzędzia gry i dostępne mechanizmy, zależy wyłącznie od Twojej wyobraźni, pamiętaj jednak, że im więcej elementów pojawi się w grze, tym bardziej stroma stanie się krzywa uczenia. Będziesz musiał także przewidzieć, w jaki sposób implikacje zasad wpłyną na pozycję firmy. Przykładowo uruchomienie systemu komunikacji rodzi nowe wyzwania (trzeba opracować model postępowania z negatywnymi opiniami, zastanowić się, jak podkreślić pozytywne oceny i tak dalej). Dlatego nie spiesz się z wprowadzaniem wszystkich funkcji jednocześnie, pamiętaj, że w przyszłości zawsze będziesz mógł dodać nowe. Wykorzystaj dostępne narzędzia do wprowadzenia w życie swoich pomysłów, tak by pomóc osiągnąć cel i firmie, i klientom.
246
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
Zbuduj świat gry opisany zachęcającą mechaniką, w którym gracze będą mogli zbierać przedmioty, zarabiać, otrzymywać opinie i wygłaszać je, wymieniać się tym, co mają, i kształtować swoje otoczenie
Co jakiś czas sprawdzaj zasady, a przed uruchomieniem gry przetestuj je w jej wersjach alfa i beta. Nie przestawaj pracować nad nimi, dopóki nie poczujesz, że wszystko toczy się gładko, a zainteresowanie aplikacją rośnie. To będzie najlepszy znak, że pora startować na poważnie. Oto przykłady kilku gier z doskonale przemyślaną mechaniką, motywujących do działania i opisanych prostymi zasadami. F o U R S Q Ua R e
Foursquare pozwala urozmaicić wycieczki po mieście społecznym aspektem istnienia w internecie. Użytkownicy zbierają punkty, odznaki, tytuły i nagrody, „meldując się” w miejscach, które odwiedzili. Każdy z uczestników zabawy wie, w jakich miejscach meldowali się inni, więc kolejne punkty i odznaki zdobywa w zależności od tego, jak często i kiedy się tam pojawi. Gracze mogą rywalizować ze sobą, wymieniać się
Serwis Foursquare to gra pod każdym względem — zachęca do rywalizowania, stawia wymagania, pozwala budować kolekcje, zarabiać i wydawać opinie. Zalety korzystania z serwisu objawiają się nawet poza internetem Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
247
zbiorami, zarabiać i reagować na działania innych. Poszczególne miejsca oznaczane w serwisie mogą nagradzać użytkowników Foursquare na przykład ofertą specjalną za lojalność. Dzięki temu im więcej osób odwiedzi dane miejsce, tym bardziej będzie im się to opłacać — i w sieci, i w życiu. To doskonały przykład prostej gry, która motywuje wizją robienia czegoś wspólnie ze znajomymi i zbieraniem zniżek. oPeNiDeo
OpenIDEO to społeczność internetowa, która stara się pomagać ludziom w rozwiązywaniu ich problemów, odwołując się do optymizmu użytkowników, ich inspiracji, pomysłów i opinii. Na stronach witryny OpenIDEO regularnie pojawiają się nowe wyzwania, które może podjąć każdy. Podstawowym celem zabawy jest opracowanie rozwiązania konkretnego problemu. Po zgłoszeniu wszystkich propozycji następuje etap oceniania — społeczność serwisu ocenia wszystkie propozycje, publikuje listę finalistów i oddaje na nich głosy. Serwis łączy w sobie technikę crowdsourcingu z mechanizmami znanymi z gier — palącym optymizmem i niebiańskim wzrostem — redukując w ten sposób liczbę podglądaczy i zachęcając ludzi do czynnego uczestniczenia w życiu społeczności.
OpenIDEO.com — jeden z najskuteczniejszych zespołów doradców ma zupełnie społeczny charakter
Poziom 5. Rozbuduj grę i dodaj nowe możliwości Praca projektanta aplikacji internetowych nie kończy się bynajmniej z chwilą uruchomienia serwisu. Gra jest tworem żywym, jej środowisko stale się zmienia. Pierwsze poziomy muszą być proste, lecz nie wolno Ci zapominać, że oddani gracze nabrali już doświadczenia, więc pora postawić przed nimi nowe cele, wprowadzić do rozgrywki
248
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
nowe elementy, które napędzą znów zainteresowanie grą i pomogą firmie osiągnąć to, co zamierzyła. Niewykluczone, że będziesz musiał także okiełznać dział marketingu w firmie, gdy jego pracownicy podejmą próby wprowadzenia do gry promocji i reklam. Do Ciebie należy występowanie w obronie użytkowników i ochrona ich interesów. Oceń reakcje, z jakimi spotyka się gra, i zwróć uwagę na to, jakich dodatkowych funkcji będzie potrzebować. Czy nowe pomysły nie kłócą się z regułami gry? W jaki sposób wprowadzenie ich wpłynie na działania wszystkich graczy? Jeżeli rodzaj gry tego nie wyklucza, możesz pozwolić graczom rozwijać własne dodatki i umieszczać je w grze. Wykorzystaj wszystkie pomysły, na które wpadłeś na poziomie trzecim. Zastanów się, do kogo adresujesz grę, i jeżeli rodzaj odbiorcy na to pozwala, rozważ, czy nie warto wprowadzić niektórych rozwiązań wyłącznie dla określonych grup użytkowników albo czy aktywności graczy nie nagradzać przedmiotami niedostępnymi nigdzie w grze. Uwagę graczy przyciągną także minigry oraz nowe wyzwania w obrębie podstawowej rozrywki. Nie bój się szukać nowych pomysłów, ale nie zapominaj o pierwotnych założeniach projektu. Nie zaniedbuj też uczenia wszystkich uczestników projektu zasad gry oraz obowiązującej w niej etykiety. Reguluj poziom trudności rozgrywki i pomagaj użytkownikom rozwijać swoją tożsamość w grze. Każdy dodatek ożywi nieco grę i przyniesie wyłącznie korzyści — i firmie, i graczom. Pamiętaj jednak, żeby nie dodawać nowych funkcji i nie zmieniać zasad gry wyłącznie po to, by przypodobać się konkretnym graczom. Słuchaj ich opinii, ale nie zapominaj o wytycznych z podręcznika. Z czasem i przy odrobinie szczęścia gra rozwinie się, nabierze rumieńców i może odniesie prawdziwy sukces.
Pięć krótkich rad Po prostu to zrób Metoda prób i błędów niemal zawsze daje lepsze rezultaty niż planowanie i zgadywanie. Miej wiarę w swoje możliwości i ucz się na własnych błędach, a przede wszystkim nie odmawiaj tego prawa pozostałym członkom zespołu.
Minimax To pojęcie wywodzące się z teorii gier, stosowane praktycznie w przemyśle gier komputerowych. Poniekąd jest to kaizen rozrywek elektronicznych. Postępując zgodnie z założeniami tej teorii, powinieneś starać się wydusić z aplikacji wszystko, co tylko możliwe (z punktu widzenia technologii i psychologii). Nigdy nie ustawaj w dążeniu do poprawiania istniejącego stanu rzeczy. To, co niemożliwe w ekonomii, staje się możliwe w grach — wkładaj jak najmniej, by osiągnąć jak najwięcej. Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
249
Poznałeś już wszystkie poziomy wtajemniczenia podręcznika, więc ostateczny cel znajduje się w zasięgu ręki. Oczywiście do nagrody trzeba jeszcze dotrzeć…
Nie poddawaj się Nie wycofuj się zbyt szybko. Wytrwałość jest kluczem do sukcesu, szczególnie w społecznym środowisku dzisiejszego internetu. Zbyt często spotykamy się z pochopnymi decyzjami, by samemu takie podejmować.
Poznaj reguły Każde przeczucie musi mieć solidne podstawy. Poznaj reguły, opanuj podstawy i zbadaj teorię, a potem zniszcz je, zbuduj coś na ich ruinach i wykorzystaj je przeciw innym! W ten sposób uwolnisz się od ryzyka związanego z pojawianiem się technologicznych i kulturowych zmian, gdyż reguły zazwyczaj pozostają niezmienne.
Mniej gadania, przejdź do działania „Mniej gadania, przejdź do działania!” — to bardzo inspirujące motto Superbrothers pojawiło się po raz pierwszy w serwisie Boing Boing154. Superbrothers to niezależne studio deweloperskie pracujące nad grą fabularną przeznaczoną na urządzenia z systemem iOS. Jej członkowie sugerują, że wierność regule „inspiracja, gadanie, działanie” nigdy nie doprowadzi do sukcesu. W zamian proponują filozofię „inspiracja, działanie, gadanie” i choć kierują ją przede wszystkim do twórców gier, uznałem, że to przesłanie idealnie nadaje się na kredo w życiu prywatnym i zawodowym. Jeśli jednak nie wiesz, jak wstrząsnąć światem w posadach, może lepiej posłuchaj Queen lub zagraj w Zeldę! Dzięki, Superbrothers.
o autorze Praca daje znacznie większą satysfakcję, jeśli wykonujesz ją w towarzystwie osób, które lubisz i które lubią Ciebie. Christoph Kolb (1983) dorastał w Kolonii, w Niemczech. Ukończył studia licencjackie w dziedzinie psychologii biznesu. Kierując się mottem życiowym „Mniej ga154 http://boingboing.net/features/morerock.html. 250
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
dania, przejdź do działania!”, Christoph w krótkim czasie osiągnął niebywale wiele w przemyśle reklamowym, awansując ze stanowiska młodszego copywritera i grafika na stanowisko starszego specjalisty do spraw projektów konceptualnych. W 2008 roku Christoph przyłączył się do tworzenia agencji projektowania interakcji Widjet. Większość czasu spędza w biurze. Udziela się także na wybranych konferencjach i wykłada psychologię mediów w Hochschule Fresenius w Kolonii. Wolne chwile spędza ze swoją dziewczyną, komponuje muzykę i słucha jej, czyta lub gra w różnego rodzaju gry. Christoph byłby wdzięczny za wszelkie uwagi dotyczące treści tego rozdziału, które Czytelnicy mogą przesyłać na adres [email protected].
Reguły projektowania gier w planowaniu interakcji i użyteczności aplikacji
251
Tematy poruszane w tym rozdziale: Różne spojrzenia na zagadnienie projektowania. Znaczenie oddziaływań społecznych. Nieświadome podejmowanie decyzji. Weryfikacja społeczna. Efekt przyspieszenia u celu. Rozpraszanie sposobem zwracania uwagi. Zaspokorczanie. Wzorce myślowe. Obsługa błędów. Niezamierzona nieuwaga. Znacie może opowieść o słoniu? ról wezwał do siebie najbardziej zaufanych doradców, kazał zawiązać im oczy i poprowadził ich do ciemnego pokoju. Opaski i mrok panujący wokół sprawiły, że doradcy nie widzieli niczego. Wtem usłyszeli swojego władcę: — Powróciłem z podróży do odległej krainy i przywiozłem ze sobą coś niepodobne do niczego, co mieliście okazję widzieć. To słoń. — Słoń? — zdumieli się doradcy. — Co to jest słoń? — Dotknijcie i spróbujcie opisać mi, czym jest słoń — odparł król. Pierwszy z doradców wyciągnął rękę i wymacał nogę zwierzęcia, natychmiast też odparł: — Słoń jest wielkim filarem. Drugi z doradców powtórzył gest pierwszego i chwycił ogon słonia. Po chwili ogłosił: — Słoń to rodzaj liny. Następny doradca wyczuł brzuch słonia, zastanowił się i stwierdził: — Słoń to taki mur. Ostatni z doradców chwycił słonia za trąbę, po czym orzekł: — Słoń to nowy projekt rury. — Mimo że wszyscy macie nieco racji, każdy z was jest w błędzie — odparł król — dotykaliście bowiem jedynie fragmentów słonia.
K
Zawsze, gdy zastanawiam się nad tym, jak ludzie wywodzący się z różnych środowisk, mający różne wykształcenie i odmienne doświadczenia postrzegają pracę projektanta, przypomina mi się ta historyjka. Inaczej do tego zagadnienia podejdzie grafik, inaczej projektant interakcji, a jeszcze inaczej programista. Poza nimi mamy jeszcze właściciela firmy, architekta informacji i cały sztab innych ludzi. Każdy z nich dorastał w innym środowisku, doświadczał czegoś innego i odebrał inne wykształcenie, dlatego też obiektem jego uwagi stanie się jeden, wąski aspekt projektu. Warto jednak pamiętać, że dostrzeżenie innego niż zwykle fragmentu budowy projektu może być niezwykle pomocne. Z wykształcenia jestem psychologiem, pracuję też czynnie w swoim zawodzie, co sprawia, że postrzegam kwestię projektowania przez pryzmat wzorców myślowych, jakie funkcjonują w umyśle użytkownika. Nieważne, czy mam do czynienia z opro-
254
Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
gramowaniem, stroną internetową, aparaturą medyczną, instrukcją obsługi, czy opakowaniem towaru, zawsze postrzegam je z punktu widzenia psychologa. Przyznam, że lubię stosować tę wiedzę, by badać, w jaki sposób myślimy, uczymy się, bawimy i pracujemy. Wiedza wypływająca z wyników badań i znajomości ludzkiego umysłu, informacje dotyczące sposobów zapamiętywania czy działania zmysłu wzroku oraz świadomość kierujących nami motywacji pozwalają mi wysnuwać wnioski dotyczące zasad projektowania. W rozdziale znajdziesz krótkie przedstawienie poglądów psychologa na kwestie związane z tym zagadnieniem.
Ludzie są zwierzętami stadnymi Wszyscy dziwimy się strasznie za każdym razem, gdy na horyzoncie pojawiają się nowe narzędzia porozumiewania się za pośrednictwem internetu. Uruchomienie serwisów MySpace i Facebook było ogromnym zaskoczeniem, to samo powtórzyło się w przypadku serwisu Twitter. Zastanawialiśmy się, po co nam to, dlaczego ktokolwiek miałby używać czegoś takiego. Były to zupełnie nowe rozwiązania, ich pojawienie się wywołało falę zdumienia, lecz bardzo szybko przyzwyczailiśmy się do korzystania z nich. Okazało się, że używa ich kilka milionów ludzi na całym świecie, mimo że od ich uruchomienia minął stosunkowo krótki czas. Nie doceniamy tego, jak ważne dla każdego z nas jest poczucie bycia częścią jakiejś społeczności. Zapominamy, że jesteśmy zwierzętami stadnymi. Ludzie wykorzystają wszystkie narzędzia, również technologię, byle tylko móc porozumieć się z resztą grupy. Jeżeli wymyśliłeś nowy sposób porozumiewania się za pomocą osiągnięć techniki, nie wahaj się i zrealizuj ten pomysł, bo niewykluczone, że będzie to kolejne przełomowe rozwiązanie i staniesz się właścicielem fortuny liczącej miliony dolarów.
Wszystkie interakcje w sieci zaliczają się do grupy interakcji społecznych Gdy ludzie usiłują nawiązać ze sobą kontakt, stosują się do zasad i wytycznych właściwych dla interakcji społecznych w danej grupie. Wszyscy mamy oczekiwania dotyczące sposobu, w jaki będzie przebiegać takie zdarzenie, i gdy ktoś pogwałci niepisane zasady, czujemy się niekomfortowo. Ten sam mechanizm działa w przypadku utrzymywania interakcji poprzez sieć. Otwierając witrynę internetową czy wypełniając interaktywny formularz, z góry spodziewamy się określonych reakcji na podejmowane działania. Wiele spośród tych oczekiwań jest odzwierciedleniem przyzwyczajeń nabytych przez nas przez lata utrzymywania stosunków z innymi ludźmi. Jeżeli strona nie reaguje na nasze działania lub otwiera się zbyt długo, czujemy się, jakbyśmy mówili do człowieka, który na nas nie patrzy lub nas ignoruje. Jeżeli autorzy serwisu zbyt szybko poproszą o dane osobiste, większość z nas poczuje się,
Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
255
jakby rozmówca zbyt szybko przeszedł w rozmowie w sferę tematów bardzo osobistych. Gdy natkniemy się na serwis niezachowujący informacji pomiędzy sesjami, poczujemy się jak w czasie spotkania z kimś, kto nie pamięta, że się znamy.
Cukiernia Godiva ma szczęście oferować towary prezentujące się na zdjęciach wyjątkowo smakowicie (http://www.godiva.com)
Dlatego projektując interfejs, powinieneś pamiętać o rodzaju kontaktu, jaki chcesz nawiązać, i wrażeniu, jakie chcesz wywrzeć. Miej na uwadze, że każdy etap pracy z aplikacją odzwierciedla zachowania interpersonalne, więc staraj się nie wykraczać poza ramy dobrego wychowania i przyjętych norm społecznych.
Większość decyzji podejmujemy nieświadomie Lubimy myśleć, że ludzki umysł działa racjonalnie, a wszelkie decyzje, jakie podejmujemy (na przykład dotyczące wyboru witryny, którą chcemy odwiedzić, czy dokonania zakupu), opierają się na logicznym toku rozumowania. Niestety, najnowsze badania dowodzą czegoś przeciwnego — większość decyzji podejmujemy w dużej mierze nieświadomie. W ciągu minionej dekady przeprowadzono wiele doświadczeń mających zgłębić procesy związane z nieświadomym przetwarzaniem danych przez ludzki mózg. Badania przeprowadzane metodą czynnościowego rezonansu magnetycznego (fMRI) pozwoliły nawet wskazać, które obszary mózgu biorą czynny udział w procesach nieświadomego podejmowania decyzji. Gatunek ludzki wykształcił na drodze ewolucji bardzo skuteczny mechanizm radzenia sobie z milionami informacji spływających w ciągu sekundy do mózgu. Oczy, 256
Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
uszy, nos, skóra i kubki smakowe zbierają dane w niewyobrażalnie wielkich ilościach — obecnie szacuje się, że mózg odbiera w ciągu sekundy czterdzieści milionów sygnałów napływających poprzez nasze zmysły. Wiadomo też, że świadomie potrafimy uwzględnić w rozważaniach około czterdziestu z nich jednocześnie. Zatem większość przyswajanych informacji zostaje przetworzona sprawnie i szybko, ale zupełnie bez wiedzy człowieka. Mózg potrafi przetwarzać dane i podejmować decyzje, pozostawiając swojego właściciela w nieświadomości. To dobrze czy źle? Mam się czuć bezpiecznie czy wręcz przeciwnie? Da się to zjeść? Można z tym uprawiać seks? Czy to znajoma twarz? Czy ten człowiek mi grozi? Czy to wąż? Nie kontrolujemy tych procesów, a to one wpływają ostatecznie na podjęcie decyzji o kliknięciu przycisku „Kup teraz”, otwarciu nowego odnośnika, przeczytaniu akapitu tekstu czy zerwaniu negocjacji handlowych. Jeżeli zależy Ci na zbudowaniu serwisu, który będzie zajmujący, przykuje uwagę odwiedzających, zachęci ich do dalszych działań i przekona do podjęcia określonych kroków, to poza odwołaniem się do części mózgu odpowiedzialnej za logiczne myślenie (płat przedczołowy) musisz pobudzić do działania śródmózgowie (tak zwany umysł emocjonalny) oraz gadzi mózg (zwany też pniem mózgu) — ośrodki odpowiedzialne za przetwarzanie emocji oraz informacji dotyczących niebezpieczeństwa, kopulacji i pożywienia. Oto ściąga, która pomoże Ci podjąć właściwe decyzje.
• Pień mózgu analizuje wszystkie dane spływające z otoczenia w poszukiwaniu informacji dotyczących pożywienia, możliwości kopulacji i źródeł zagrożenia, dlatego naszą uwagę przyciągają wszystkie obrazy, na których pojawia się jedzenie, atrakcyjni ludzie lub sceny mrożące krew w żyłach. Podobnie reagujemy na animację oraz ruch w otoczeniu.
• Aby utrzymać uwagę odwiedzającego na dłużej niż kilka sekund, musisz pobudzić do pracy jego śródmózgowie. Efekt ten osiąga się, prezentując różnego rodzaju historie lub wizerunki ludzkich twarzy (szczególnie te, na których malują się jakieś emocje).
• Ludzie przyswajają najlepiej te informacje, które podasz im w postaci historii, postaraj się zatem korzystać możliwie często z tego środka przekazu — nawet jeśli miałyby to być wyjątkowo krótkie opowieści.
• Uwagę człowieka przyciągają inni ludzie, również ich zdjęcia. Na zdjęciach powinny pojawiać się osoby atrakcyjne dla określonej grupy odbiorców, w odpowiednim wieku, wzbudzające sympatię wyglądem (strojem i innymi elementami).
Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
257
Na stronie domu mody Louis Vuitton znajdziemy zdjęcia atrakcyjnych modelek patrzących prosto w obiektyw (http://www.louisvuitton.com/fr)
• Najlepiej wykorzystywać zdjęcia osób patrzących prosto w obiektyw, wystarczająco duże, by było widać na nich twarze.
• Wprawdzie ludzie podejmują decyzje nieświadomie, ale lubią uzasadniać je w logiczny sposób, by w razie potrzeby móc wyjaśnić swoje postępowanie sobie i innym. Wyjaśnienia te nie będą miały zapewne zbyt wiele wspólnego z rzeczywistymi pobudkami działań, jednak są ludziom potrzebne. Upewnij się zatem, że dajesz im odpowiednią wymówkę, by mogli skorzystać z Twoich usług, narzędzi czy zasobów.
Ludzie szukają wsparcia u innych, gdy nie wiedzą, co robić Skłonność do podejmowania decyzji z uwzględnieniem reakcji otoczenia określa się mianem weryfikacji społecznej. Zjawisko to jest od lat przedmiotem intensywnych badań. Latane i Darley przeprowadzili serię eksperymentów155 badających zachowanie ludzi w niejednoznacznych sytuacjach; celem było sprawdzenie wpływu zachowań innych osób na zachowanie badanego. Badani byli proszeni na przykład o wypełnienie ankiety mającej rzekomo oceniać ich kreatywność. Osobę poddawaną eksperymentowi prowadzono do osobnego po155 B. Latane, J.M. Darley, The Unresponsive Bystander, Upper Saddle River, NJ, Prentice Hall 1970. 258
Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
Na stronie FIFA.com znajdziemy zdjęcie przedstawiające emocje towarzyszące wygranej (http://www.fifa.com)
mieszczenia, w którym odpowiednio poinstruowani aktorzy udawali, że także wypełniają testy. Badanym towarzyszyło od jednej do kilku osób. Gdy wszyscy wypełniali swoje testy, z otworów wentylacyjnych w pomieszczeniu zaczynał wydobywać się dym. Naukowcy chcieli dowiedzieć się, czy badany zdecyduje się opuścić pomieszczenie i poinformować kogoś o potencjalnym zagrożeniu, czy też pozostanie na miejscu, ignorując niepokojące sygnały. Uczestnik badania nie wiedział, czy w budynku wybuchł pożar, więc znajdował się w niejednoznacznej sytuacji.
Osoby oceniające towary w witrynie JR mogą uzupełnić ocenę szerszym opisem (http://www.jr.com) Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
259
Aflac to firma ubezpieczeniowa, która na stronie internetowej zamieszcza zdjęcia i historie swoich klientów (http://www.aflac.com)
Okazało się, że zachowanie uczestników eksperymentu zmieniało się w zależności od liczby osób znajdujących się w pomieszczeniu. Im więcej osób w jego otoczeniu ignorowało zdarzenie, tym bardziej było prawdopodobne, że badany postąpi podobnie. Jeżeli siedział sam, szybko wychodził, by powiadomić kogoś o wydobywającym się z wentylacji dymie. Jeżeli w pokoju znajdowały się inne osoby, które nie reagowały na dym, badany także nie podejmował żadnych działań. W sieci zjawisko weryfikacji społecznej daje się obserwować w działach ocen produktów. Jeżeli nie wiemy, na co się zdecydować, chętnie uciekamy się do opinii wygłaszanych przez inne osoby. Opinie wywierające największy wpływ na użytkownika mają kilka cech wspólnych.
• Zawierają poza wartością podaną na skali kilkuzdaniowy opis towaru. Im więcej będzie w nim informacji, tym chętniej ludzie uwierzą w treść.
• Są podawane w postaci opowieści. Wszelkie historie silniej przemawiają do naszej wyobraźni, ponieważ są lepiej przyswajane przez śródmózgowie. Jeśli chcesz zachęcić ludzi do działania, nie zapomnij o umieszczaniu na stronach serwisu ocen, recenzji i wyznań użytkowników.
Zaufanie ludzi zdobywa się (lub traci) w ułamku sekundy Każdy, kto odwiedza Twoją stronę internetową, musi podjąć pewne decyzje jej dotyczące — ocenia, jakim zagadnieniom jest ona poświęcona, czy mu się podoba, czy pozostanie na niej dłużej i czy powinien zaufać zamieszczonym na niej informacjom. Tego rodzaju decyzje zapadają bardzo szybko, w niektórych przypadkach nie trwa to
260
Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
nawet sekundy. Zazwyczaj też są to decyzje zupełnie nieświadome. Teoria B.J. Fogga156 dotycząca zaufania, jakim obdarzamy serwisy internetowe, zakłada, że wszelkie decyzje dotyczące naszej oceny stron podejmowane są na podstawie pobieżnej oceny wyglądu interfejsu. Oto niektóre z czynników powodujących spadek zaufania do zawartości witryny:
• Brak wyrównania i uporządkowania tekstu. Wyśrodkowanie zamiast wyrównania do lewego marginesu oraz kilka różnych szerokości marginesów w obrębie jednej strony.
• Wykorzystywanie zbyt wielu krojów pisma i zbyt wielu rozmiarów fontów. Zbyt wiele fragmentów tekstu wyróżnionych kolorem.
• Zbyt wiele informacji stłoczonych na jednej stronie. • Zbyt wiele animacji, szczególnie tych utrzymanych w starym stylu. • Zbyt wiele kolorów na stronie i brak ustalonego motywu kolorystycznego.
Strona poświęcona finansom, The Mint, pozwala wybrać cel gromadzenia oszczędności, a następnie prezentuje wizualnie, na mierniku stylizowanym na termometr, jak blisko masz do tego celu (https://www.mint.com)
Podsumowując, jeśli chcesz, by strona budziła zaufanie, nie łam podstawowych zasad projektowania interfejsu i unikaj niespójności, które mogłyby sprawić, że użytkownik poczuje się niepewnie lub nie potraktuje Twojej oferty poważnie. Nie będziesz mieć zbyt wielu okazji, by ponownie zdobyć zaufanie odwiedzającego, więc nie zmarnuj pierwszej szansy.
156 B.J. Fogg, Prominence-Interpretation Theory: Explaining How People Assess Credibility Online, „Conference on Human Factors in Computing Systems”, CHI: 2003. Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
261
Ludzi motywuje pierwszeństwo Daniel Pink w książce Drive. Kompletnie nowe spojrzenie na motywację wyjaśnia, jak bardzo motywującym czynnikiem w życiu człowieka jest osiągnięcie pierwszeństwa157. Ludzie lubią mieć przekonanie, że się rozwijają i zdobywają nowe wiadomości lub opanowują jakąś umiejętność. Przekonanie to rodzi się w nich wraz z wrażeniem, że wykonują postępy w danej dziedzinie. Ran Kivetz, Oleg Urminsky i Yuhuang Zheng158 przeprowadzili badania dotyczące motywacji, koncentrując się w nich na zagadnieniach związanych z obsługą aplikacji internetowych. Jedno z doświadczeń przewidywało odwiedzanie witryny pozwalającej oceniać utwory muzyczne. Okazało się, że ludzie chętniej wracają na jej strony i częściej oceniają utwory, gdy zaczynają zbliżać się do progu uprawniającego do odbioru nagrody. To tak zwany efekt przyspieszenia u celu. Efekt ten został opisany po raz pierwszy przez Clarka Hulla w 1934 roku. Hull prowadził badania na szczurach, polegające na przeprowadzaniu zwierząt przez labirynt, na którego końcu czekała je nagroda w postaci jedzenia. Analizując wyniki, Hull odkrył, że szczury zaczynają biec szybciej, gdy zbliżają się do wyjścia z labiryntu. Efekt przyspieszenia u celu odpowiada także za nasze zachowanie, nakazujące zwiększać poziom aktywności, gdy widzimy nagrodę w zasięgu ręki. Działanie pod jego wpływem charakteryzuje się kilkoma cechami.
• Im bliżej celu, tym większą motywację będą odczuwać ludzie dążący do niego. • Efekt pojawia się nawet wtedy, gdy progres jest jedynie iluzoryczny. • Motywacja spada natychmiast po odebraniu nagrody. To właśnie możliwość zajęcia pierwszej pozycji napędza tak bardzo popularność gier. W czasie prób osiągnięcia wyższego poziomu umiejętności ludzie popadają w uzależnienie. Wprawdzie witryna internetowa to nie gra, ale zawsze możesz próbować wpleść w jej projekt elementy sugerujące możliwość osiągnięcia wyższego poziomu w jakiejś dziedzinie. Jak długo użytkownicy będą mogli stawiać sobie nowe cele i obserwować postęp w drodze do celu, tak długo będą angażować się działanie serwisu i czuć motywację, by do niego wracać.
157 D. Pink, Drive. Kompletnie nowe spojrzenie na motywację, Studio EMKA 2011. 158 R. Kivetz, O. Urminsky, Y. Zheng, The Goal-Gradient Hypothesis Resurected: Purchase Acceleration, Illusionary Goal Progress, and Customer Retention, „Journal of Marketing Research”, marzec 2006, vol. XLIII, nr 39, s. 39 – 58. 262
Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
Uwaga ludzi łatwo się rozprasza Nawet gdy zajmujemy się poważnymi sprawami, bardzo łatwo przychodzi nam porzucanie ich na rzecz pustego klikania kolejnych odnośników i przeglądania losowo wybieranych stron internetowych, mimo że do pierwotnego celu prowadziła bardzo prosta droga. Można stwierdzić, że za rozpraszanie uwagi w czasie przeglądania zawartości stron internetowych odpowiadają trzy czynniki. Pień mózgu. Najstarsza ewolucyjnie część mózgu skupia się na badaniu otoczenia w poszukiwaniu pożywienia, możliwości kopulacji oraz ewentualnych źródeł zagrożenia, więc pojawienie się w zasięgu wzroku któregokolwiek z tych czynników natychmiast odwróci naszą uwagę. Widzenie obwodowe. Budowa ludzkiego oka umożliwia dwa rodzaje widzenia — centralne i obwodowe. Widzenie centralne pozwala nam patrzeć bezpośrednio na przedmioty i dostrzegać szczegóły ich budowy. Widzenie obwodowe zachodzi w pozostałym obszarze pola widzenia, pozwala dostrzegać wszystko, na co nie spoglądamy bezpośrednio. Teoria ewolucji wyjaśnia ten fenomen następująco — to dziedzictwo genetyczne naszych przodków, gdyż zdołali przetrwać tylko ci, którzy potrafili dostrzec lwa, ostrząc krzemień lub spoglądając w niebo. Oznacza to, że widzenie obwodowe zawsze odgrywało dużą rolę w naszym życiu. Wielozadaniowość człowieka to mit. Wielu ludzi jest przekonanych, że potrafi wykonywać kilka zadań jednocześnie, ale wyniki badań pozbawiają nas złudzeń — nie potrafimy tego robić. Prowadzone od wielu lat testy psychologiczne potwierdzają, że nie umiemy podejmować kilku działań w jednej chwili. Potrafimy mówić, czytać, pisać i słuchać, a nawet całkiem szybko przełączać swoją uwagę pomiędzy tymi czynnościami, więc wydaje się nam, że myślimy wielozadaniowo, jednak rzeczywistość jest inna. Badania prowadzone przez Irę Hymanę i jego współpracowników159 dowodzą, że osoby rozmawiające przez telefony komórkowe w czasie spacerów częściej wpadają na innych ludzi i dostrzegają mniej szczegółów wokół siebie. W doświadczeniu brał udział akrobata, który w stroju klowna jeździł w pewnym oddaleniu od badanego na jednokołowym rowerze. Okazało się, że osoby rozmawiające przez telefon komórkowy rzadziej zauważały niecodzienną postać w otoczeniu bądź szybko o niej zapominały. Skutki tak łatwego rozpraszania uwagi mogą być dobre albo złe. Nie będziesz miał problemów z przyciągnięciem użytkownika do wybranego obszaru strony, bo jego uwaga łatwo się rozprasza. Natomiast zmuszenie ludzi do skupienia się na konkretnym elemencie strony jest zadaniem skomplikowanym. Również zachęcenie ludzi do odwiedzenia strony nie jest trudne, ale skierowanie 159 I.E. Hyman Jr., S.M. Boss, B.M. Wise, K.E. McKenzie, J.M. Caggiano, Did You See the Unicycling Clown? Inattentional Blindness While Walking and Talking on a Cell Phone, „Applied Cognitive Psychology”, 2009. Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
263
ich uwagi na wybrany fragment serwisu i zatrzymanie ich tam na dłużej jest już bardziej złożone, ponieważ uwaga ta rozprasza się bardzo łatwo. Dlatego warto pamiętać o kilku sprawach.
• Uwagę przyciąga każda forma ruchu, wideo, animacje i banery — nie namawiam bynajmniej do wstawiania wszędzie ruchomych reklam (a szczególnie nie do uruchamiania ich bez wiedzy użytkownika), ale uważam, że powinieneś o tym wiedzieć.
• Uwagę rozpraszają wszelkiego rodzaju zdjęcia, na których pojawiają się ludzie, pożywienie bądź jakiekolwiek aluzje do seksu czy niebezpieczeństwa.
• Wszystkie migające elementy bardzo irytują, ponieważ są stale wychwytywane przez mechanizm widzenia obwodowego. Wszystkie czynniki rozpraszające uwagę pozwolą Ci przenieść zainteresowanie użytkownika w wybrane miejsce, lecz gdy już tego dokonasz, postaraj się je wyeliminować.
Ludzie są leniwi z natury Ludzie zawsze starają się wykonać swoją pracę najmniejszym możliwym nakładem środków. Dziesiątki tysięcy lat ewolucji nauczyły nas, że nasze szanse przetrwania wzrastają, a życie jest przyjemniejsze, gdy oszczędzamy energię. Wiemy, że musimy poświęcić pewną jej ilość, by zdobyć środki niezbędne do życia, ale zbyt długie uganianie się za nimi będzie zwykłą stratą energii.
Zaspokojenie + wystarczanie = zaspokorczanie Przeciętny człowiek w większości przypadków działa na zasadzie wystarczającego zaspokojenia. W literaturze spotyka się często angielskie określenie ukute przez Herberta Simona — satisficing. Simon użył go do opisania mechanizmu podejmowania decyzji polegającego na tym, że ludzie chętniej wybierają rozwiązania wystarczające niż optymalne. Powodami takiego postępowania mają być przede wszystkim zbyt wysokie koszty prowadzenia pełnej analizy problemu w stosunku do spodziewanych zysków oraz, co jest nie mniej istotne, często brak możliwości jej przeprowadzenia. Z ustaleń Simona wynika, że podejmujący decyzje bardzo często nie mają wystarczających możliwości poznawczych, by rozważyć wszystkie dostępne opcje. Stąd wniosek, że lepiej wybrać opcję, która będzie wystarczająco dobra, niż szukać najlepszego w danej sytuacji rozwiązania. A jak wpływa to na zasady, którymi powinni kierować się projektanci stron internetowych, programów komputerowych, towarów czy chociażby osoby układające ankiety? „Zaspokorczanie” pozwala wyciągnąć kilka zaskakujących wniosków. 264
Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
Projektuj strony tak, by dało się je przebiec wzrokiem i nie trzeba było ich czytać. Steve Krug w Nie każ mi myśleć! stosuje właśnie ideę wystarczającego zaspokojenia, opisując zachowania użytkowników stron internetowych160. Właściciel witryny ma nadzieję, że odwiedzający zapozna się z jej zawartością w całości, ale wie, że „zazwyczaj użytkownicy obrzucają stronę zdawkowym spojrzeniem (jeżeli mamy nieco szczęścia), szybko przebiegają wzrokiem podane na niej informacje i klikają pierwszy odnośnik, który przykuje ich uwagę i choć trochę przypomina to, czego szukają”. Załóż, że każdy będzie chciał iść na skróty. Ludzie zawsze starają się zrobić wszystko szybciej i w mniejszej liczbie kroków, szczególnie jeśli ich zadanie ma się powtarzać. Jeżeli odkrycie skrótu będzie zbyt skomplikowane, pozostaną przy starej metodzie. Czynnikiem decydującym jest tu — niespodziewanie — przewidywany wysiłek, jaki przyszłoby im podjąć, by osiągnąć cel. Jeżeli znalezienie skrótu wydaje się zbyt pracochłonne, człowiek będzie wolał pozostać przy swoich przyzwyczajeniach (zaspokajając swoje potrzeby jedynie w stopniu wystarczającym). Korzystaj z wartości domyślnych. Używanie wartości domyślnych minimalizuje wysiłek, jaki musi podjąć odwiedzający stronę, by osiągnąć zamierzone cele. Możesz na przykład wypełnić za użytkownika pola nazwiska i adresu formularza interaktywnego — dzięki temu oszczędzisz mu pracy. Niestety, wiąże się z tym pewne ryzyko. Ludzie bardzo często nie zważają na ustawienia domyślne, przez co zdarza się im zaakceptować błędne dane. Zachowanie to także wiąże się z potrzebą podejmowania wysiłku. Jeżeli zmiana ustawień domyślnych wyda Ci się zbyt uciążliwa, lepiej zrezygnuj z opcji podpowiadania. Ludzie ze wszelkich sił starają się wykonać każde zadanie jak najmniejszym nakładem pracy i jednocześnie nie chcą się przy tym zbytnio nudzić. Jeżeli Twój projekt uwzględni obydwa te aspekty ludzkiej natury, zdołasz stworzyć witrynę interesującą dla odwiedzających.
Ludzie posługują się wzorcami myślowymi Wyobraź sobie, że nigdy nie widziałeś czytnika Kindle, a ja wręczam Ci taki, mówiąc, że to urządzenie do czytania książek. Jeszcze zanim go włączysz, będziesz miał w głowie gotową ideę tego, jak powinien działać. Wyobrazisz sobie, w jaki sposób książka będzie prezentować się na ekranie, co i jak będziesz mógł z nią zrobić. W głowie zrodzi Ci się model przewracania kartek i zakładania miejsca, w którym skończysz lekturę. W ten sposób, mimo że nigdy nie
160 S. Krug, Nie każ mi myśleć! O życiowym podejściu do funkcjonalności stron internetowych (wydanie II), Helion 2006. Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
265
czytałeś książki w czytniku Kindle, będziesz mieć gotowy wzorzec myślowy działania tego urządzenia. Kształt wzorca zależy od wielu czynników. Ktoś, kto miał już kontakt z tego rodzaju urządzeniami, wytworzy własny wzorzec, inny od wzorców ludzi, którzy słyszeli o czytnikach, ale nigdy ich nie używali, i zupełnie odmienny od wyobrażeń osób niewiedzących nawet, czym jest Kindle. Jeżeli w ostatnich latach czytałeś książki za pomocą iPada, będziesz oczekiwać czegoś innego niż osoba, która nie miała dotąd do czynienia z e-bookami. A gdy już dostaniesz czytnik Kindle do rąk i przeczytasz przy jego wykorzystaniu kilka książek, wzorzec myślowy samoczynnie ulegnie zmianie.
Wzorce myślowe to nic nowego O wzorcach myślowych (w informatyce określanych też modelami mentalnymi) słyszy się nieprzerwanie od przynajmniej dwudziestu pięciu lat. Susan Carey definiowała je w swojej publikacji z 1986161 w następujący sposób: „Wzorzec myślowy opisuje ludzkie wyobrażenia dotyczące zachodzenia pewnych procesów (to jest ludzkie wyobrażenie otaczającego nas świata). Wzorce myślowe powstają na bazie niepełnej znajomości faktów, minionych doświadczeń, a nawet przeczuć. Pomagają nam podejmować działania i zachowywać się w dany sposób w nowych sytuacjach, a także wpływają na nasze podejście do każdego problemu i określają sposób jego rozwiązywania”. Z punktu widzenia użytkownika interfejsu aplikacji internetowej wzorzec myślowy będzie modelem przedstawiającym wyobrażenie tego użytkownika o produkcie, z którym ma właśnie do czynienia. Oto kilka faktów na temat wzorców myślowych.
• Wzorce myślowe powstają bardzo szybko, czasami jeszcze przed użyciem produktu lub usługi.
• Wzorce ulegają zmianom. • Użytkownicy tworzą wzorce myślowe na bazie swoich przeszłych doświadczeń z podobnymi towarami, na podstawie podejrzeń, opinii i obserwacji innych ludzi oraz własnych doświadczeń z danym produktem.
• Wzorce myślowe pozwalają nam przewidywać, jak zadziała dane urządzenie (bądź aplikacja) i jak należy z nim postępować.
161 S. Carey, Cognitive Science and Science Education, „American Psychologist”, 1986, vol. 41, nr 10, s. 1123 – 1130. 266
Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
Wzorce myślowe kontra modele koncepcyjne Aby zrozumieć, jak ważne w procesie projektowania interfejsu są wzorce myślowe, musimy zrozumieć, czym są modele koncepcyjne. Model koncepcyjny jest rzeczywistym modelem interfejsu użytkownika. Wróćmy na chwilę do przykładu iPada. Załóżmy, że masz pewne wyobrażenie o tym, w jaki sposób odbywa się lektura książki na takim urządzeniu, domyślasz się, jak będzie ono działać i co możesz z nim zrobić. Kiedy jednak usiądziesz na kanapie z iPadem w ręku, spotkasz się z modelem koncepcyjnym czytnika książek. Będzie ekran i przyciski, a wyświetlane na ekranie elementy będą się przemieszczać. Model koncepcyjny to interfejs, z którym masz do czynienia w trakcie korzystania z produktu162. Dlaczego zatem wprowadzać w ogóle rozróżnienie między tymi ideami? Powód jest prosty — każda decyzja związana z użytecznością aplikacji i doświadczeniami użytkownika kłóci się lub pozostaje w zgodzie z jego wzorcem myślowym i modelem koncepcyjnym aplikacji. Oto kilka przykładów.
• Jeżeli model koncepcyjny nie będzie zgodny z wzorcem myślowym, użytkownik uzna, że aplikacja jest skomplikowana w obsłudze i trudno ją opanować.
• Jeżeli projektant nie uwzględnił w czasie pracy wymagań wzorca myślowego, aplikacja zapewne będzie skomplikowana w obsłudze i trudna do opanowania.
• Jeżeli z danego towaru lub usługi korzysta kilka grup użytkowników (na przykład ludzie, którzy wcześniej używali czytnika Kindle, i ludzie, którzy nigdy wcześniej nie czytali książek w wersji elektronicznej), a model koncepcyjny został dostosowany do wzorca myślowego jednej z nich, pozostałe uznają, że urządzenie jest trudne w obsłudze.
• Jeżeli model koncepcyjny nie został poprawnie opracowany i ogranicza się do umożliwienia użytkownikowi korzystania ze sprzętu, programów bądź baz danych, prawdopodobnie nie będzie zgadzać się z wzorcem myślowym użytkownika, przez co użytkownik uzna, że urządzenie jest trudne w obsłudze.
Co się dzieje, gdy musisz zmienić wzorzec myślowy? Nie zawsze można dostosować się do wyobrażeń użytkownika. Być może właśnie pracujesz nad czymś zupełnie nowym, co okaże się punktem przełomowym w danej dziedzinie. W takim przypadku uznasz zapewne, że musisz zmienić sposób myślenia użytkownika, dostosować jego wzorzec myślowy do modelu koncepcyjnego, mimo że zazwyczaj postępuje się odwrotnie. Powody są banalne — na przykład nikt, kto dotąd czytał jedynie na papierze, nie będzie wiedział, jak dokładnie działa czytnik Kindle. 162 Ideę tę przedstawił także Francisco Inchauste w rozdziale „Widoczne kontra niewidoczne” — przyp. red. Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
267
To oczywiście nie zwalnia Cię z obowiązku poznania wzorca myślowego, ponieważ tylko w ten sposób będziesz mógł zdecydować, w których miejscach chcesz od niego odejść i w jaki sposób nauczyć użytkownika pracy z modelem koncepcyjnym (a nie tylko z samym urządzeniem). Etap nauki jest niezbędny, ponieważ tylko tak możesz zbudować nowy wzorzec myślowy lub przemodelować stary, by użytkownik mógł zastosować go, zanim jeszcze zacznie obsługiwać urządzenie. Nie mam tu wcale na myśli uciążliwych, wielodniowych szkoleń. Wzorzec myślowy można zmienić w zaledwie kilka minut. Wystarczy zaprezentować potencjalnemu nabywcy film demonstrujący działanie czytnika, zanim urządzenie trafi do jego rąk. Chodzi przecież wyłącznie o zmianę wzorca myślowego w sposób, który by pasował do modelu koncepcyjnego urządzenia.
Wszystko o wzorcach myślowych i modelach koncepcyjnych Wzorce myślowe i modele koncepcyjne odgrywają ważną rolę w pracy projektanta interfejsu. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że wszystkie działania związane z osobą użytkownika dotyczą: 1. zrozumienia wzorca myślowego użytkownika (poprzez analizę zadań, prowadzenie obserwacji, przeprowadzanie rozmów itd.), 2. projektowania modelu koncepcyjnego zgodnie z wzorcem myślowym (poprzez odpowiednie zaplanowanie funkcji interfejsu, wielokrotne wprowadzanie zmian, przeprowadzanie testów weryfikacyjnych). Sekret projektowania intuicyjnych interfejsów i tworzenia w ten sposób pozytywnych doznań użytkownika tkwi w dopasowaniu modelu koncepcyjnego do wzorca myślowego ludzi, którzy będą pracować z daną aplikacją. Zrób to, a wywołasz niezapomniane doznania użytkownika.
Ludzie popełniają błędy Ludzie mylą się często, ale nie lubią popełniać błędów. Sposób, w jaki strona internetowa reaguje na błędy, ma ogromny wpływ na to, czy ludzie chętnie do niej wracają i czy ją lubią. Miej na uwadze, że ludzie się mylą, staraj się przewidzieć ich błędy i zastanów się, jak sobie z nimi radzić. Unikaj bezsensownych powiadomień o błędach. Opracowywanie powiadomień o błędach zajmuje zapewne najmniej czasu i uwagi każdego projektanta aplikacji i być może tak właśnie powinno być. Ostatecznie najlepszym komunikatem o błędach jest brak takowego (zakładam, że jest to równoznaczne z zaprojektowaniem systemu, w którym nie da się popełnić pomyłki). Ale
268
Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
jeżeli pomyłka jednak się zdarzy, należy poinformować użytkownika o tym, co nie zadziałało. W życiu zawsze coś musi się popsuć. Wszyscy popełniamy błędy — użytkownicy mylą się, wprowadzając dane, firmy popełniają błędy, oferując nie do końca sprawne oprogramowanie, a projektanci tworzą bezużyteczne aplikacje tylko dlatego, że nie rozumieją potrzeb użytkowników. Jeżeli jednak będziesz przestrzegać kilku zasad, uda Ci się ograniczyć błędy do minimum.
• Zastanów się, jakie błędy mogą wystąpić w czasie pracy z aplikacją. Postaraj się przewidzieć większość z najczęściej popełnianych przez ludzi pomyłek i zaprojektuj witrynę tak, by od razu reagowała odpowiednio.
• Nie pomijaj etapu tworzenia prototypu i daj go do przetestowania ludziom. Tylko w ten sposób zdołasz poznać typowe sposoby pracy i zorientujesz się, jakie błędy popełniają użytkownicy. Krótko mówiąc, przeprowadź test użyteczności aplikacji.
• Unikaj żargonu w powiadomieniach o błędach. Komunikat powinien zawierać następujące informacje: (1.) że wystąpił błąd, (2.) jakiego rodzaju jest to błąd, (3.) co użytkownik powinien zrobić, by go poprawić, (4.) gdzie może znaleźć obszerniejsze wyjaśnienia.
• Używaj strony czynnej i stawiaj na bezpośredniość. Komunikat: „Opłacenie faktury nie będzie możliwe, jeżeli data jej wystawienia nie przypadnie przed datą zapłaty”, jest mało czytelny. Zdecydowanie lepiej sprawdziłaby się informacja: „Ustaw datę płatności faktury tak, by przypadała przed datą jej wystawienia”. Zaprojektowanie systemu, w którym nie da się popełnić błędów, jest bardzo trudne… Powiedziałabym nawet, że niemożliwe. Wystarczy przypomnieć sobie awarie reaktorów elektrowni atomowych na Three Mile Island, w Czarnobylu czy katastrofę ekologiczną, której sprawcą było British Petroleum. Pomyłek należy unikać tym bardziej, im wyższe mogą być koszty ich wystąpienia. Jeżeli masz do czynienia z systemem, w którym błędów należy unikać za wszelką cenę (działającym na przykład w elektrowni atomowej, w zakładach przemysłu naftowego czy w placówkach z aparaturą medyczną), przygotuj się na przeprowadzanie dwu- lub nawet trzykrotnie większej liczby testów niż normalnie i znacznie intensywniejsze szkolenie osób pracujących z tym systemem. Próby projektowania systemów niezawodnych są drogie i nigdy nie kończą się zupełnym powodzeniem. To wrodzona cecha ludzkiego umysłu. Wszyscy popełniamy błędy.
Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
269
Nie twórz bezsensownych komunikatów o błędach, jak ten ze strony biblioteki (http://www.mcpl.us)
„Patrzeć” nie znaczy „widzieć” Projektując stronę internetową, skupiamy się przede wszystkim na tym, na co będą patrzeć odwiedzający. Internet przecież oddziałuje przede wszystkim na wzrok. Zakładamy, że odwiedzający poświęcą czas na przyglądanie się różnym elementom witryny i na tym założeniu budujemy mnóstwo teorii. Jeden z najczęściej wysuwanych wniosków jest zupełnie bezpodstawny — zakłada się, że człowiek „widzi” to, na co patrzy. Dwa oddzielnie prowadzone nurty badań dowiodły, że ludzie nie widzą tego, na co spoglądają. Pierwszy z nich koncentruje się na porównywaniu widzenia centralnego z widzeniem obwodowym, drugi bada zjawisko „niezamierzonej nieuwagi”.
Widzenie centralne kontra widzenie obwodowe Wiemy już, że człowiek postrzega świat za pomocą dwóch odrębnych mechanizmów — widzenia centralnego i widzenia obwodowego. Badania prowadzone na Uniwersytecie Stanowym w Kansas dowodzą, że bodźce dostarczane do mózgu za pośrednictwem widzenia obwodowego mają większe znaczenie, niż dotąd sądziliśmy163. Okazuje się, że „istotę” scen rozgrywających się przed naszymi oczyma określamy właśnie poprzez widzenie obwodowe. W czasie badań zaprezentowano uczestnikom serię fotografii przedstawiających obrazy znane z codziennego życia — zdjęcia kuchni czy pokojów. Na części zdjęć obrzeża były nieostre, na pozostałych nieostry był środek. Zdjęcia prezentowano bardzo szybko, a następnie proszono uczestników badania, by opisali, co widzieli. Naukowcy odkryli, że ludzie potrafili rozpoznać otoczenie prezentowane na zdjęciach z nieostrym środkiem, lecz gdy to obrzeża fotografii były zamazane, uczestnicy nie mogli odróżnić kuchni od pokoju. 163 A.L. Larson, L.C. Loschky, The Contributions od Central Versus Peripheral Vision to Scene Gist Recognition, „Journal of Vision”, 2009, nr 9 (10). 270
Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
Niezamierzona nieuwaga W swojej książce The Invisible Gorilla panowie Chabis i Simons przedstawili wyniki badań poświęconych zagadnieniu niezamierzonej nieuwagi. W serii doświadczeń wykazali, że bardzo często nie dostrzegamy przedmiotów znajdujących się dokładnie przed naszymi oczyma. Otoczenie bombarduje nas tak intensywnie bodźcami wzrokowymi, że mózg wykształcił mechanizm automatycznego i zupełnie nieświadomego decydowania, na które z nich powinniśmy zwracać uwagę. Oko wychwytuje znacznie więcej, niż trafia do świadomej części naszego mózgu. Skoro, jak się okazało, widzenie obwodowe jest w pewnym sensie znacznie ważniejsze niż widzenie centralne i skoro zdarza się nam patrzeć na pewne przedmioty i w ogóle nie rejestrować ich obecności, to jak uwzględnić to w projektowaniu aplikacji internetowych? Oto kilka konsekwencji wynikających z powyższych teorii.
• To, że ktoś spojrzał na witrynę, nie znaczy, że zwrócił na nią uwagę. • To, że umieścisz coś na stronie, nie znaczy, że wszyscy to zobaczą. • Wprawdzie śledzenie ruchu gałek ocznych dostarczyło bardzo interesujących danych, ale nie zapominajmy, że dotyczą one przede wszystkim widzenia centralnego. Badania tego rodzaju nie śledzą widzenia obwodowego, a ponieważ patrzenie nie jest tożsame z widzeniem, nie podejmuj najważniejszych decyzji wyłącznie w oparciu o dane dotyczące ruchu oka.
Podsumowanie Niezależnie od charakteru witryny, nad jaką pracujesz, musisz pamiętać, że prędzej czy później trafi na nią osoba o zupełnie innym sposobie myślenia. Pamiętaj, że masz własny obraz słonia. Jeżeli chcesz zbudować funkcjonalną, interesującą i cenną z punktu widzenia użytkowników stronę, postaraj się poszerzyć tę wizję i uwzględnić w niej wiedzę z zakresu psychologii. Oto dziesięć rzeczy, które warto wiedzieć o ludzkich charakterach.
• • • • • • • •
Ludzie są zwierzętami stadnymi. Człowiek podejmuje większość decyzji nieświadomie. Gdy ludzie nie wiedzą, co zrobić, powtarzają reakcje otoczenia. Ludzie decydują się zaufać (bądź nie) Twojej stronie w ułamku sekundy. Ludzi motywuje chęć osiągnięcia jak najlepszej pozycji w rankingu. Uwaga człowieka rozprasza się w mgnieniu oka. Ludzie są z natury leniwi. Każdy z nas tworzy wzorce mentalne działania różnych rzeczy. Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
271
• Ludzie popełniają błędy. • „Patrzeć” nie znaczy „widzieć”. Bibliografia [1] S. Carey, Cognitive Science and Science Education, „American Psychologist”, 1986, vol. 41, nr 10, s. 1123 – 1130. [2] B.J. Fogg, Prominence-Interpretation Theory: Explaining How People Assess Credibility Online, „Conference on Human Factors in Computing Systems”, CHI: 2003. [3] I.E. Hyman Jr., S.M. Boss, B.M. Wise, K.E. McKenzie, J.M. Caggiano, Did You See the Unicycling Clown? Inattentional Blindness While Walking and Talking on a Cell Phone, „Applied Cognitive Psychology”, 2009. [4] R. Kivetz, O. Urminsky, Y. Zheng, The Goal-Gradient Hypothesis Resurrected: Purchase Acceleration, Illusionary Goal Progress, and Customer Retention, „Journal of Marketing Research”, marzec 2006, vol. XLIII, nr 39, s. 39 – 58. [5] S. Krug, Nie każ mi myśleć! O życiowym podejściu do funkcjonalności stron internetowych, Helion 2006. [6] A.M. Larson, L.C. Loschky, The Contributions of Central Versus Peripheral Vision to Scene Gist Recognition, „Journal of Vision”, 2009, nr 9 (10). [7] B. Latane, J.M. Darley, The Unresponsive Bystander, Upper Saddle River, NJ, Prentice Hall 1970.
o autorce Rób to, co kochasz i co Cię porywa. Nie unikaj wyzwań intelektualnych. Znajdź pracę, którą będziesz kochać tak bardzo, że nie będziesz mógł doczekać się rano wyjścia z domu. Susan Weinschenk ukończyła studia licencjackie na wydziale psychologii na Northeastern University w Bostonie, a następnie obroniła pracę magisterską i doktorat z tej samej dziedziny na uniwersytecie Penn State University w Pensylwanii. Susan pracuje jako główny specjalista do spraw ustalania strategii użyteczności aplikacji w Human Factors International. Od przeszło trzydziestu lat udziela się zawodowo, stosując swoją wiedzę do opisywania doświadczeń użytkownika, zagadnień użyteczności oraz uwzględniania czynnika ludzkiego w pracy urządzeń i aplikacji. W wolnym czasie chadza na przedstawienia teatralne, czyta, śpiewa w zespole jazzowym i piecze własnoręcznie chleb. Utrzymuje przy tym, że zakwas jest jak zwierzątko — trzeba go „karmić” codziennie. Susan zachęca Czytelników do ciągłego poszerzania swojej wiedzy i nieustannego projektowania — im więcej zrobicie, tym lepsze osiągniecie wyniki.
272
Co sprawia, że klikają? Psychologia zachowań użytkowników i projektowania aplikacji internetowych
Tematy poruszane w tym rozdziale: Układ. Architektura informacji. Nawigacja. Kolorystyka. Towary, dokonywanie zakupów i strony koszyka. Nazewnictwo stosowane na przyciskach i wzory projektów. Projektowanie stron pomocy i kontaktu. Bezpośrednie działania marketingowe.
P
rojektanci pracujący nad stronami sklepów internetowych bardzo często muszą mierzyć się z trudnościami, jakich nigdy nie zaznają autorzy serwisów informacyjnych. Projektant sklepu internetowego musi zastanowić się, jak opracować model kończenia transakcji, w jaki sposób wzbudzić zaufanie odwiedzającego, by ten zdecydował się przekazać aplikacji bardzo cenne dane karty kredytowej, wreszcie w jaki sposób właściciel witryny miałby reagować na problemy klientów i stawiane przez nich pytania. Właściciele sklepów najchętniej zapełniliby wszystkie strony witryny towarami, które powinien zobaczyć ich klient. Projektant musi zatem zdecydować, ile towarów wyeksponować na stronie głównej serwisu, czy w ogóle to robić, czy raczej przedstawić klientom odpowiednie kategorie, które poprowadzą ich do bardziej wyspecjalizowanych działów z konkretną ofertą. Ludzie odwiedzający strony sklepów dzielą się na dwie kategorie — zainteresowanych określoną rzeczą i przeglądających ofertę w poszukiwaniu czegoś, co ich zainteresuje. Witryna sklepu powinna spełniać oczekiwania obydwu grup. Decyzje związane z wybieraniem kolorów czy układem nawigacji pojawiają się na pewnym etapie prac nad każdą witryną, ale w przypadku witryn sklepów internetowych mają one zupełnie inny wydźwięk. Na prywatnym blogu możesz bez wahania zastosować ulubione zestawienie kolorystyczne, ale czy uda się za jego pomocą wzbudzić zaufanie klientów i zachęcić odwiedzających do podjęcia działań w sklepie? Wszystkie aspekty projektowania stron są opisane dobrze przemyślanymi teoriami, opracowaliśmy też liczne wzory pozwalające wprowadzać je w życie. Wzorce projektowe uległy wielu zmianom na przestrzeni ostatnich lat, więc warto sprawdzić, jak projektanci sklepów internetowych poradzili sobie z przyswojeniem nowych trendów i łączeniem teorii z praktyką. Przez ile stron procesu potwierdzania transakcji musi przejść użytkownik typowego sklepu? Czy na podstawie danych dostępnych na witrynach sklepowych da się określić standardowe metody działania w tym segmencie rynku?
Badanie rynku Wybraliśmy pięćdziesiąt siedem witryn sklepów internetowych i zbadaliśmy każdą z nich w kilku kategoriach — opisywaliśmy układ, architekturę informacji, mechanizm nawigacji, kolorystykę, proces finalizowania transakcji, kontakt z użytkowni-
274
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
kiem, wsparcie użytkownika, bezpośrednie działania marketingowe podejmowane na stronie oraz proces weryfikacji danych.
Wybieranie serwisu Zbierając próbkę stron do badania, staraliśmy się przede wszystkim położyć nacisk na ich różnorodność. Nie chcieliśmy analizować pięćdziesięciu najlepszych witryn w danej kategorii, choć to nie znaczy, że w zestawieniu zabraknie projektów wybitnych. Zależało nam przede wszystkim na stworzeniu zestawienia dużych i małych witryn oferujących towary różnego rodzaju. Badaliśmy wyłącznie strony anglojęzyczne, starając się uwzględnić równy odsetek witryn ze Stanów Zjednoczonych i z Wielkiej Brytanii. Po dokładnym ocenieniu początkowej puli wybraliśmy pięćdziesiąt siedem witryn. Nie ustalaliśmy wcześniej granicznej liczby badanych stron. Ostateczna lista powstała w wyniku odrzucenia z początkowego zestawu z różnych przyczyn kilku witryn. Potrzebowaliśmy próbki wystarczająco dużej, by wyniki analizy miały znaczenie, ale nie nazbyt dużej, aby móc osiągnąć etap pracy nad wnioskami w skończonym czasie.
Zakres badania Pytania, na które staraliśmy się odpowiedzieć, badając przekrojowy zestaw witryn internetowych, zostały zebrane w czasie typowej burzy mózgów. Rozważaliśmy, które z aspektów wyglądu i działania sklepu internetowego są dla nas najważniejsze. Każdy etap zbierania danych kończył się stawianiem sobie nowych pytań, więc można powiedzieć, że kształt ankiety ewoluował do ostatecznej postaci w naturalny sposób. Na każdą z badanych stron wracaliśmy po trzy czy cztery razy, więc mogliśmy pozwolić sobie na stawianie nowych problemów w trakcie badania. Oczywiście czas był głównym czynnikiem ograniczającym stopień złożoności analizy. Prawdopodobnie są też pytania, które mogliśmy sobie zadać (może nawet powinniśmy byli to zrobić), lecz nie uwzględniliśmy ich na liście. Uważamy jednak, że zgromadzone dane dają całkiem dobry obraz sytuacji panującej obecnie na rynku sklepów internetowych. Jesteśmy też przekonani, że udało się nam pokazać, w jaki sposób projektanci tych szczególnych witryn poradzili sobie z ośmioma podanymi wcześniej aspektami budowy strony.
Dziedziny handlu Sprawdziliśmy witryny sklepów zajmujących się jedenastoma różnymi dziedzinami handlu (rysunek na następnej stronie). Przydzielanie sklepów do poszczególnych kategorii było do pewnego stopnia subiektywne. Na przykład firma East Bay sprzedaje zarówno ubrania, jak i buty, ale po-
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
275
nieważ jednocześnie oferuje ona także artykuły sportowe, została zaklasyfikowana do kategorii „artykuły sportowe”. Wszystkie strony oferujące towary różnych rodzajów umieściliśmy w kategorii „ogólne”. Podział wprowadziliśmy przede wszystkim po to, by umożliwić zainteresowanym odpowiedź na pytania typu, czy strony sklepów odzieżowych stosują inne motywy kolorystyczne niż sklepy jubilerskie spotykane w sieci.
Teoria i sprawdzone rozwiązania W następnych podrozdziałach postaramy się ocenić, na ile badane sklepy stosują się do zaleceń obowiązujących teorii z zakresu projektowania i na ile stosują przyjęte w świecie rozwiązania. Wyniki częściowo potwierdziły nasze przypuszczenia. Spodziewaliśmy się na przykład znaleźć w każdym sklepie narzędzie wyszukiwania, i rzeczywiście, poza trzema wyjątkami każda witryna zawierała stosowne pole. Z kolei możemy stwierdzić, że spodziewaliśmy się natknąć na ikony obsługiwanych kart kredytowych w znacznie większej liczbie serwisów. Czasami zaobserwowane rozbieżności mogliśmy wyjaśnić bez trudu, w innych przypadkach powody ich występowania nie były aż tak oczywiste.
Układ Jedną z pierwszych decyzji, jakie podejmuje każdy projektant strony internetowej, jest określenie, czy jej szablon ma mieć stałą czy zmienną szerokość. Obydwa rozwiązania mają swoje wady i zalety. Przyjmuje się ogólnie, że układy o stałej szerokości dają większą kontrolę nad wyglądem strony, z kolei układy o zmiennej szerokości strony umożliwiają automatyczne dostosowanie do różnych rozdzielczości ekranu. W większości projektowanych dziś witryn stosuje się zazwyczaj układ o stałej szerokości i centralnie umieszczonej zawartości. Badania witryn sklepów internetowych potwierdziły tę tendencję. W przeszło 90% sprawdzonych przez nas sklepów wykorzystano szablony o stałej szerokości strony, a zawartość 95% z nich zajmowała środek okna przeglądarki. W trzech serwisach zastosowano szablony o zmiennej szerokości, a w dwóch innych pojawiło się rozwiązanie łączące stałą i zmienną szerokość szablonu.
276
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
Witryna sklepu DaVinci Gourmet prezentuje zawartość w kolumnie o stałej szerokości (http://www.davincigourmet.com)
Przedstawiona na rysunku witryna sklepu spożywczego DaVinci Gourmet charakteryzuje się stałą szerokością obszaru zawierającego ofertę sklepu, natomiast boczne obszary nagłówka i stopki rozciągają się tak, by wypełnić sobą całą szerokość okna przeglądarki. To sprawia, że szablon witryny wydaje się elastyczny. Dla potrzeb dalszych rozważań uznaliśmy, że to serwis o zmiennej szerokości stron, choć oczywiście można by równie dobrze powiedzieć, że to układ wyśrodkowany, o stałej szerokości. Schemat budowy 90%, a nawet 95% sprawdzonych stron pozwala stwierdzić, że w sklepach internetowych wykorzystuje się najczęściej model budowy witryny o stałej szerokości i wyśrodkowanej zawartości. Projektant ma wtedy największą kontrolę nad wyglądem strony, co w przypadku sklepów jest szczególnie istotne. Dbający o nie projektanci muszą zwracać szczególną uwagę na strategiczne rozmieszczenie przycisków wywołujących odpowiednie działania oraz właściwe uporządkowanie obrazów i tekstu. Na stronach o stałej szerokości znacznie łatwiej zadbać o to, by wszystkie elementy projektu były widoczne oraz by pojawiały się w odpowiednich miejscach. Na stronach o stałej szerokości zawartość umieszcza się najczęściej pośrodku okna przeglądarki. Takie rozwiązanie pozwala przełamać dominację przestrzeni negatywnej, gdyż rozdziela ją na dwa niezbyt szerokie obszary otaczające zawartość strony. Te strony, na których nie zastosowano wyśrodkowania zawartości, wyświetlały ją po lewej stronie okna przeglądarki. Gdy projektant zdecyduje się już budować projekt o stałej szerokości strony z centralnie umieszczoną na niej zawartością, musi określić wartość szerokości strony. W sprawdzonych przez nas stronach dominowały wartości 950, 960, 968 i 980 Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
277
pikseli. Każdą z podanych tu szerokości znaleźliśmy na dokładnie trzech stronach sklepów. Wartości te lepiej analizuje się w określonym kontekście. Wiadomo, że obramowanie okna przeglądarki oraz pasek przewijania zawartości w pionie zajmują około 30 – 40 pikseli. Oznacza to, że na ekranie o rozdzielczości 800×600 pikseli mamy naprawdę do dyspozycji obszar o szerokości 770 pikseli, natomiast z ekranu o rozdzielczości 1024×768 pikseli pozostają na szerokość jedynie 994 piksele. Po ustaleniu warunków brzegowych mogliśmy zebrać dane o szerokościach stron w tabeli uwzględniającej odpowiednie przedziały. Przedziały szerokości Większość sprawdzonych stron została zapro(w pikselach) jektowana z myślą o wyświetlaniu ich na ekraPrzedział Liczba stron nach o rozdzielczości 1024×768 pikseli. Tylko 770 i mniej 2 dwie z nich prezentowałyby się poprawnie na 771 – 939 13 ekranie o szerokości ośmiuset pikseli, a sześć nie 940 – 959 9 zmieściłoby się na ekranie o szerokości 1024 pik960 – 994 24 więcej niż 994 6 seli (przypominamy, że 40 pikseli zajmują ramka nie dotyczy 3 okna i pasek przewijania). Najszersza strona miała 1085 pikseli, najwęższa 720. Zainteresowało nas natomiast, w jak wielu przypadkach projektanci nie decydują się korzystać z całego dostępnego miejsca. Szerokość tylko 39% sprawdzonych stron mieściła się w przedziale 771 – 959 pikseli. Strony o szerokości powyżej 771 pikseli nie będą mieścić się na ekranach o szerokości 800 pikseli, a strony o szerokości 959 pikseli nie oferują wszystkich możliwości szerokości 960 pikseli (rozmiaru popularnego, gdyż pozwala projektantom korzystać ze wszystkich możliwości, jakie daje siatka). Z powyższego wynika, że niektórzy projektanci albo nie potrafią zdecydować się na któryś z popularnych standardów i zachowują nadmierną ostrożność, albo używają niestandardowej siatki. Jednak analizując wygląd wszystkich badanych stron, doszliśmy do wniosku, że w grę wchodzi raczej pierwszy z wymienionych powodów. Następnym czynnikiem, który uwzględniliśmy w naszych rozważaniach, była liczba kolumn w szablonie. Staraliśmy się określić liczbę głównych kolumn w każdym z badanych przypadków, co okazało się zadaniem trudniejszym, niż początkowo się wydawało. W tym przypadku nie ma w zasadzie narzuconych odgórnie standardów, ale spodziewaliśmy się, że w większości serwisów pojawi się układ dwu- lub trzykolumnowy. Rzeczywistość potwierdziła nasze oczekiwania — na wszystkich witrynach, z wyjątkiem czterech, wykorzystano szablony o dwóch lub trzech kolumnach. Przeważał układ dwukolumnowy (70% serwisów). W sześciu serwisach liczba kolumn na poszczególnych stronach zmieniała się, lecz zawsze były to wariacje układów dwu- lub
278
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
trzykolumnowych. Zaobserwowaliśmy, że projektanci bardzo często decydują się na trzy kolumny na stronie głównej i dwie w dalszych częściach serwisu. Bardziej interesującym parametrem może być liczba kolumn pojawiających się na stronach towarów w poszczególnych kategoriach. Towary są zazwyczaj wyświetlane w czterech kolumnach. Na drugim miejscu uplasował się układ z jedną kolumną, później z trzema. Ten wynik nieco nas zaskoczył — spodziewaliśmy się raczej dominacji układu trzykolumnowego. Liczba kolumn na Podejrzewamy, że układ jednokolumnowy na stronach produktów stronie towaru cieszy się taką popularnością, gdyż kolumny Liczba stron w ten sposób można lepiej przedstawić ofertę skle1 14 pu i uzupełnić ją o krótki opis. Strony wielokolum2 1 nowe zawierają zazwyczaj wyłącznie nazwę towaru 3 8 4 28 i zdjęcie, ponieważ opisy już się nie mieszczą, co więcej niż 4 5 w niektórych przypadkach znacznie utrudnia klientom sklepu wybór. Poważną zaletą szablonów wielokolumnowych jest oczywiście możliwość umieszczenia na jednej stronie większej liczby towarów. Z zebranych danych wynika, że typowy sklep internetowy jest projektowany z myślą o wyświetlaniu go na ekranach o rozdzielczości przynajmniej 1024×768 pikseli, korzysta z szablonu o stałej szerokości, w którym zawartość strony głównej prezentowana jest w dwóch kolumnach, a strony kategorii są dzielone na cztery kolumny. Według tego schematu buduje się większość sklepów, choć zdarzają się odstępstwa w liczbie kolumn na stronach kategorii. Warto zauważyć, że na 15% witryn napotkaliśmy mniej niż dziesięć błędów sprawdzania poprawności danych — to całkiem niezły wynik. Dużo gorszym wynikiem jest przeszło pięćset błędów tego rodzaju (tylko na stronie głównej), które uzyskała 10-procentowa grupa witryn. Rozkład wartości z poniższego wykresu kołowego przypomina rozkład normalny — z wierzchołkiem krzywej dzwonowej w okolicy stu błędów. W badanej próbce średnio na witrynę przypada 187 błędów. Bez wahania można powiedzieć, że to stanowczo zbyt dużo, nawet jeśli przeciętny użytkownik nie zwraca na nie uwagi. Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
279
Wygląda na to, że przeciętny projektant witryny sklepu internetowego nie przejmuje się zbytnio problemem sprawdzania poprawności danych. Nieco lepiej wygląda sytuacja ostrzeżeń, ale i tak wynikiem poniżej dziesięciu ostrzeżeń o niepoprawności działania kodu może pochwalić się wyłącznie 25% sprawdzonych stron. Dane dowodzą wyraźnie, że większość projektantów nie przywiązuje zbyt wielkiej wagi do sprawdzania poprawności kodu. Być może sam nie jesteś zwolennikiem tego żmudnego zajęcia, ale pamiętaj, że każdy błąd w działaniu aplikacji może oznaczać poważne problemy dla Twoich klientów. Sprawdzenie kodu nie tylko poprawi działanie witryny, lecz także ułatwi Ci zadbanie o jej kształt w przyszłości. Postaraj się wykryć i naprawić możliwie dużo błędów już w fazie produkcji — im więcej wychwycisz ich wcześniej, tym mniej kłopotów będziesz musiał rozwiązywać później (lub oszczędzisz pracy swoim kolegom).
architektura informacji Pojęcie architektury informacji odnosi się do sposobu zorganizowania zawartości witryny. Jak należy grupować zawartość? Jak daleko powinny sięgać poszczególne poziomy struktury? Jak usystematyzować treść stron, by ułatwić klientom sklepu znalezienie tego, czego szukają? W tej części naszego badania skupiliśmy się na kilku zagadnieniach. Przede wszystkim staraliśmy się zwracać uwagę na liczbę kategorii głównych w serwisie oraz liczbę poziomów hierarchii, które należało pokonać, by dostać się do strony kategorii. Okazało się, że udzielenie odpowiedzi na drugie pytanie wcale nie było łatwe i w końcu musieliśmy zastosować najprostszą z możliwych metod pomiaru — ustalaliśmy liczbę kliknięć dzielącą stronę główną od strony towaru. Poza liczbą kategorii głównych i złożonością hierarchii towarów interesował nas sposób kierowania odwiedzających ze strony głównej do wnętrza serwisu. Czy autorzy zdecydowali się poprowadzić swoich klientów bezpośrednio do poszczególnych produktów, czy też oferowali im strony kategorii? Chcieliśmy przekonać się także, ile towarów umieszcza się na stronie kategorii w przeciętnym sklepie internetowym i czy kupujący ma możliwość zmienić tę liczbę. Zasadniczo można stwierdzić, że im mniejszy wybór, tym lepiej. Prawo Hicka stwierdza wyraźnie, że czas podejmowania decyzji rośnie wraz z liczbą oferowanych wyborów. Ludzie potrafią zapamiętać dość dokładnie około siedmiu informacji i wybierać spośród podobnej liczby opcji, dlatego gdy to możliwe, staraj się ograniczyć wybór do niezbędnego minimum. Sprawdź też, jaką liczbę opcji możesz przedstawić odwiedzającemu, by nie zaciemnić mu obrazu sytuacji.
280
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
Warto też wiedzieć, że najlepiej sprawdzają się proste struktury hierarchiczne. Odwiedzający stronę czują się najlepiej, gdy nie muszą zagłębiać się zbytnio w jej strukturę, aby dotrzeć do poszukiwanych informacji. Im mniej kliknięć będą musieli wykonać, tym lepiej dla Ciebie. Pamiętaj, że każde kolejne kliknięcie to ryzyko, że klient opuści witrynę sklepu zbyt szybko. Praktyka uczy także, że należy unikać hierarchii głębszej niż cztery poziomy, a im mniej ich będzie, tym lepiej. Staraj się też ograniczyć liczbę opcji nawigacji. Logika podpowiada wprawdzie, że im mniejszą liczbą kategorii dysponujesz, tym struktura serwisu będzie głębsza, pozornie więc obydwie te zasady się wykluczają. Istotnie, Twoje zadanie polega na znalezieniu złotego środka — zrównoważeniu liczby kategorii i liczby poziomów w hierarchii witryny. Jak z tym problemem poradzili sobie projektanci badanych stron? Czy udało im się ograniczyć liczbę pozycji menu i utrzymać prostą strukturę serwisu?
Dokładnie w jednej trzeciej witryn liczba kategorii głównych menu nie przekraczała siedmiu. Oznacza to, że dwie trzecie projektantów zignorowało zasadę unikania nadmiernego rozbudowywania liczby kategorii głównych. W większości serwisów (89%) liczba kategorii głównych nie przekraczała wartości 13, natomiast na 58% witryn znaleźliśmy przynajmniej osiem odnośników na szczycie menu. Aż w 42% sprawdzonych sklepów liczba ta wahała się od dziesięciu do trzynastu, co znacznie przekracza optymalną sugerowaną wartość, czyli siedem. Czy można zatem wysunąć wniosek, że projektanci celowo rozbudowują opcje menu głównego, by w ten sposób uniknąć mnożenia jego poziomów? Dane sugerują coś przeciwnego. Na 44% witryn struktura stron ma przynajmniej pięć poziomów. Tylko w 25% przypadków hierarchia serwisu nie przekracza trzech poziomów zagłębienia. Najczęściej, bo aż na 70% stron, pojawiają się cztery poziomy struktury lub jest ich pięć.
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
281
Wyraźnie widać, że rozbudowanie menu głównego nie idzie w parze ze spłyceniem struktury witryny. Połączenie rozbudowanego menu głównego ze znaczną liczbą poziomów do pokonania sprawia, że dotarcie do strony konkretnego towaru staje się nie lada wyzwaniem. W badanych serwisach dostanie się do strony produktu nie było nazbyt trudne, lecz po drodze było wystarczająco dużo przeszkód, by potencjalny zainteresowany zirytował się i porzucił witrynę lub zmienił kierunek poszukiwań zwabiony innym towarem. Niektóre witryny pozwalają dotrzeć do wybranych produktów i kategorii stosunkowo szybko poprzez umieszczone na stronie głównej odpowiednie kategorie. Chcieliśmy sprawdzić, czy badane przez nas serwisy kierują odwiedzających na strony konkretnych towarów bądź kategorii. Tylko jedna witryna nie robi ani tego, ani tego.
W tym przypadku rozrzut jest nieco większy niż dotychczas — 37% stron wyświetla na stronie głównej konkretne towary, w 42% przypadków znaleźliśmy odnośniki do kategorii, a w 19% do obydwu. Projektanci zdecydowanie chcieli zaoferować odwiedzającym możliwie dużo opcji wyboru, być może nawet za dużo, szczególnie dla osób, które nie poruszają się zbyt sprawnie po witrynach internetowych bądź wiedzą dokładnie, czego chcą. Problem ten łagodzi nieco obecność narzędzi wyszukiwania, której to kwestii poświęciliśmy następny podrozdział. Ile produktów pojawi się na stronie, gdy dotrzesz już do interesującej Cię kategorii? Najczęstszym wyborem, mimo że pojawia się on na jedynie 11% witryn, jest wyświetlanie dwudziestu różnych towarów. W tej kategorii trudno wskazać wyraźny trend. Na 26% witryn znajdziemy 16 do 24 towarów wyświetlanych na stronie kategorii. Blisko połowa serwisów (47%) zawiera na stronie kategorii od dziesięciu do 282
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
trzydziestu propozycji. Odkryliśmy, Towary czy kategorie — Liczba znalezione przez nas na że najlepiej przegląda się strony, na witryn stronach głównych serwisów których liczba oferowanych towarów Towary 21 waha się od szesnastu do dwudziestu Kategorie 24 czterech. Obydwie 11 Dodatkowym ułatwieniem w czaŻadne 1 sie przeglądania oferty sklepów są zdjęcia towarów wraz z krótkim opisem. W większości przypadków okazało się, że niezależnie od liczby wyświetlanych na stronie kategorii towarów znalezienie tego, który nas interesował, nie stanowiło większego wyzwania. Jak można się domyślić, większa liczba towarów na stronie kategorii dominowała w większych serwisach. Mniej produktów na stronie oznaczało zazwyczaj mniejszą ofertę sklepu. Zasadniczo można stwierdzić, że na stronach serwisów e-commerce pojawia się rozsądna liczba towarów. Sklepy oferują zazwyczaj również funkcję zmieniania liczby wyświetlanych towarów, co jest bardzo wygodnym i pożądanym rozwiązaniem. Możliwość szybkiego zapoznania się z pełną ofertą jest bardzo ważna, a wyświetlenie wszystkich towarów z danej kategorii jest w takim przypadku wygodniejsze niż konieczność przechodzenia do kolejnych stron. Możliwość zmiany Na 54% sprawdzonych serwisów znaLiczba liczby wyświetlanych witryn leźliśmy możliwość zmiany liczby towarów towarów na stronie wyświetlanych na stronie. Zazwyczaj twórTak 28 cy witryn proponowali zwiększanie jej o 12 Nie 26 (12, 24, 36, 48 itd.). Tylko w trzech spośród Pokaż wszystkie 3 badanych sklepów znaleźliśmy opcję „Pokaż wszystkie”, natomiast 46% spośród wytypowanych do analizy witryn nie oferowało w ogóle opcji dostosowania liczby wyświetlanych towarów. Warto tu nadmienić, że w większości sklepów z ostatniej grupy cała oferta mieściła się na jednej stronie lub zajmowała najwyżej dwie strony. Doszliśmy do wniosku, że projektanci starają się opracować taką architekturę informacji, która pozwoli klientom dostawać się do wybranych towarów i kategorii na możliwie wiele sposobów — czasami aż nazbyt wiele. Ten aspekt projektowania stron sklepów internetowych — szczególnie tych z rozbudowaną ofertą — zawsze stanowił duże wyzwanie projektowe. Żadna ze sprawdzanych przez nas stron nie była zbyt skomplikowana w obsłudze, znalezienie na nich wybranego towaru też nie nastręczało większych trudności, możemy jednak stwierdzić, że zbyt rzadko podejmowano wysiłek, by jeszcze uprościć to zadanie. Jeśli sklep oferował naprawdę prosty dostęp do swojego asortymentu, wynikało to przede wszystkim z ograniczonej liczby oferowanych towarów.
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
283
Zebrane wyniki można podsumować następująco. Umieszczanie w menu głównym więcej niż siedmiu kategorii nie jest niczym nagannym — poniekąd stało się to już regułą, więc przeciętny kupujący jest do tego przyzwyczajony. Należy jednak uważać, by nie komplikować struktury zbyt mocno, gdyż utrudnia to szukanie towarów i prowadzi do niepotrzebnych frustracji. Użytkownik oszołomiony zbyt wielką liczbą dostępnych opcji jest bardziej skłonny zrezygnować przedwcześnie z zakupów. Sprawdźmy teraz, jak projektanci starali się rozwiązać trudności wynikające z takiej, a nie innej architektury informacji w serwisie.
Nawigacja Nawigacja jest bez wątpienia jednym z najważniejszych elementów każdego serwisu internetowego. Byłoby wspaniale, gdyby każdy mógł w natychmiast znaleźć się na żądanej stronie wybranego serwisu, wykonać swoje zadanie i ruszyć dalej. W rzeczywistości użytkownik rzadko trafia od razu na stronę, która go interesuje, a czasami musi wykonać w serwisie kilka czynności (z własnej woli bądź z powodu Twojego zamysłu). Bywa też, że po prostu chce zapoznać się z ofertą witryny. Badając mechanizmy nawigacyjne na stroUmieszczenie Liczba nach sklepów internetowych, skupialiśmy się na nawigacji witryn kilku aspektach. Przede wszystkim badaliśmy, czy W poziomie 11 menu główne witryny jest wyświetlane w pionie, W pionie 3 czy w poziomie. Sprawdzaliśmy też, czy serwisy Obydwa systemy 43 oferują narzędzia wyszukiwania oraz czy pojawia się w nich nawigacja typu breadcrumbs. Uwzględniliśmy też sposób wyświetlania towarów na stronach serwisu. W większości sprawdzonych sklepów (80%) znaleźliśmy obydwa typy nawigacji — pionową i poziomą. Tylko w 19% serwisów pojawiło się wyłącznie poziome menu, żaden natomiast nie oferował tylko menu pionowego. Na stronach, na których znaleźliśmy obydwa typy menu, w części poziomej znajdowały się najczęściej odnośniki o charakterze użytkowym — „Kontakt”, „O nas”, „Moje konto” czy „Zaloguj” — natomiast w pionie pojawiały się kategorie i podkategorie towarów. Jak wspominaliśmy, warto ograniczyć liczbę kategorii w menu głównym. To oczywiście spowoduje pogłębienie struktury serwisu i wymusi na Tobie zaprojektowanie dodatkowych opcji menu, które pozwolą rozszerzyć wybór oferowany w opcjach głównych. Istnieje kilka mechanizmów wyświetlania i ukrywania dodatkowych poziomów menu — można umieszczać je w osobnych zakładkach stron serwisu, stosować tak zwany „akordeon”, menu rozwijane (czyli podmenu w nawigacji poziomej) czy menu wysuwane (pozioma odmiana menu rozwijanego). 284
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
Rozbudowane menu rozwijane i wysuwane wymagają od projektanta wprowadzenia doskonałej organizacji zawartości — prosta lista już nie wystarczy. W niektórych spośród sprawdzanych serwisów widzieliśmy odnośniki podmenu grupowane pod odpowiednimi nagłówkami, co ułatwia poznanie organizacji zawartości serwisu. Przyjrzyj się dużemu menu rozwijanemu z serwisu QVC (obok). Odnośniki podmenu Fashion (moda) są podzielone na kilka kategorii oznaczonych w taki sposób, że natychmiast można odszukać w nich interesujący nas dział. W dolnej części menu rozwijanego znajdziemy kilka odnośników W witrynie QVC pojawia się duże menu rozwijane, do sekcji specjalnych — te wyróżniono którego odnośniki podzielono na kilka kategorii innym kolorem tła i czcionki. (http://www.qvc.com) Duże menu wysuwane na stronach sieci marketów Walmart (następna strona) działa podobnie. Odnośniki zostały także podzielone na kilka odrębnych kategorii, dzięki czemu znalezienie szukanego działu nie nastręcza wielu trudności. Zauważ, że w obydwu przypadkach — menu rozwijanego i menu wysuwanego — odnośnik prowadzący do głównej kategorii pozostaje cały czas odpowiednio wyróżniony. Zauważ też, o ile większe są te dwa układy niż wyższe poziomy nawigacji na tych stronach. Tak rozbudowane Rodzaj menu Liczba witryn listy muszą być większe, by użytkowZakładki 10 nik nie miał problemów z trafieniem Akordeon 2 kursorem w wybraną kategorię — Menu rozwijane 17 większy rozmiar dopuszcza mniejszą Menu wysuwane 1 precyzję ruchów. Duże menu rozwijane 21 Duże menu wysuwane 4 Zgodnie z oczekiwaniami w wiebrak 13 lu serwisach znaleźliśmy główne kategorie towarów umieszczone w menu poziomym, które po rozwinięciu (czasami do bardzo dużych rozmiarów) oferowało spis podkategorii. Menu wysuwane (także w dużych rozmiarach) służy także czasami do wyświetlania opcji dodatkowych menu pionowego.
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
285
Menu rozwijane (także w swojej największej postaci) jest najczęściej spotykanym rozwiązaniem nawigacyjnym — pojawia się ono na dwóch trzecich badanych stron. Obydwie formy menu rozwijanego służą jednemu — przedstawieniu dużej liczby informacji w krótkim czasie. Ogólnie można stwierdzić, że używanie dużego menu rozwijanego nie stanowi większego problemu, a wyszukiwanie w nim kategorii i podkategoWitryna Walmart wykorzystuje bardzo duże menu wysuwane rii jest wyjątkowo wygodne. z poziomą nawigacją (http://www.walmart.com) Duże menu rozwijane i wysuwane będące rozwinięciem jednej z niewielu opcji poziomych lub pionowych menu głównych to najlepszy sposób umożliwienia szybkiego dostępu do stron serwisu. Tego rodzaju rozwiązania stanowią jednocześnie doskonałą mapę witryny. W 23% przypadków system nawigacji składał się wyłącznie z odnośników menu pionowego lub poziomego. To dobre rozwiązanie, gdy mamy do czynienia z niewielkim sklepem o małym wyborze towarów. W przypadku opracowywania mechanizmów nawigowania po większych witrynach trzeba uciekać się do łączenia mechanizmów poruszania się po stronie. Na 17,5% badanych witryn znaleźliśmy zakładki. Pojawiały się one najczęściej na stronach opisujących towary, zawierały zazwyczaj konkretne dane o produkcie — jego opis czy opinie kupujących. W kilku przypadkach zakładki były częścią głównego systemu nawigacji, czasami kryły pod sobą kolejny poziomy zestaw odnośników, a czasami pełniły wyłącznie funkcję ozdobną.
Mechanizm wyszukiwania Pierwsze pytanie, na jakie staraliśmy się odpowiedzieć w czasie badania, brzmiało: „Czy przeciętny sklep internetowy oferuje użytkownikom mechanizm wyszukiwania?”. Umieszczenie w szablonie odpowiedniego pola wydawało się nam oczywiste i, jak się okazało, jedynie w trzech przypadkach projektanci doszli do odmiennych wniosków.
286
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
Następnie sprawdziliśmy, ile znaków Liczba znaków widocznych w polu wyszukiwania można wprowadzić w polu wyszukiwania. Przedział znaków Liczba witryn Ostatnio podobny sprawdzian przepro10 – 19 7 wadził znany w sieci autor bloga Smiley 20 – 29 24 Cat — z jego ustaleń wynika, że w polu 30 – 39 14 wyszukiwania mieści się przeciętnie 27 40 i więcej 9 znaków164. Jacob Nielsen zaleca właśnie nie dotyczy 3 pola wyszukiwania o możliwości wprowadzenia 27 znaków165. Wyniki obydwu badań są zbieżne — praktyka wykazuje, że na większości stron sklepów internetowych w polu wyszukiwania mieści się od 20 do 29 znaków. W sprawdzanych przez nas sklepach średnia zbliżała się do 31 znaków. W następnej pod względem liczebności grupie znalazły się sklepy z polami wyszukiwania o długości od 30 do 39 znaków. Kolejna pozycja należy do witryn pozwalających wpisywać od 10 do 29 znaków. Wniosek nasuwa się sam — najlepszym rozwiązaniem będzie zapewne pole o długości z przedziału pomiędzy 20 a 29 znakami, natomiast idealny byłby rozmiar 27 znaków. Następnym czynnikiem, Położenie pola wyszukiwania Liczba witryn na jaki zwróciliśmy uwagę, Lewy górny róg 7 było położenie pola wyszukiLewy górny obszar strony 8 wania. Tradycyjnie umieszcza Górny środkowy obszar strony 11 się je w prawym górnym rogu Prawy górny obszar strony 2 strony internetowej, i rzeczyPrawy górny róg 22 wiście, tam znajdowaliśmy je Dwa pola — po lewej i na środku 1 Lewy obszar strony 1 najczęściej. Następnym pod Rogi lewy górny i lewy dolny 1 względem popularności poNie dotyczy 4 łożeniem był lewy górny róg. Kolejnym często stosowanym rozwiązaniem jest umieszczanie pola wyszukiwania pośrodku strony. Ogólnie można powiedzieć, że najczęściej pole wyszukiwania znajduje się w nagłówku strony — było tak niemal na każdej z badanych przez nas stron. Poza tradycyjnym polem wyszukiwania na stronach sklepów spotyka się także filtry pozwalające zawęzić rodzaj wyświetlanych towarów do tych, które spełniają zadane przez nas warunki. Jeżeli szukasz aparatu fotograficznego w cenie nieprzekraczającej 150 dolarów, możesz za pomocą takiego filtru odsiać aparaty o cenie przekraczającej ustaloną przez Ciebie wartość. Cena i marka to najczęściej spotykane na stronach opcje filtrowania. 164 http://www.smileycat.com/miaow/archives/002015.php. 165 http://www.useit.com/alertbox/20020512.html. Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
287
W większości (65%) sklepów internetowych, które sprawdziliśmy, pojawiał się mechanizm filtrujący. Prawdopodobieństwo wykorzystania tej metody filtrowania wzrasta ze zwiększaniem się liczby oferowanych towarów oraz sposobów, w jakie są one opisane i oznakowane. Księgarnia internetowa Barnes & Noble to dobry przykład witryny oferującej rozbudowany mechanizm filtrowania (po prawej). W zależności od tego, w jakim miejscu struktury witryny akurat się znajdujesz, możesz zawęzić wyświetlane wyniki do książek w twardych lub miękkich okładkach, książek audio, książek w wersji elekOpcje filtrowania na witrynie tronicznej, zestawów wydawniczych, regulować Barnes & Noble wyświetlanie według ceny bądź kilku innych kryteriów. Witryna pozwala także prowadzić Filtrowanie Liczba stron Tak 37 standardowe wyszukiwanie z uwzględnieniem gatunNie 20 ku. Podsumowując, dobry mechanizm filtrujący pomaga klientom dotrzeć do towarów, których szukają. Warto pamiętać, że filtrowanie wyników wyświetlania ma przede wszystkim ułatwiać przeglądanie zawartości sklepu, nieco mniej nadaje się do wyszukiwania konkretnych towarów. Opcją filtrowania może być każda z kategorii czy każdy znacznik przypisany do towaru. Możesz nie uwzględniać podziału cenowego w głównym menu, ale jednocześnie umożliwić użytkownikom sklepu zawężanie wyników wyszukiwania właśnie ze względu na cenę.
Nawigacja typu breadcrumbs Ścieżka dostępu, czyli tak zwany system breadcrumbs (ang. „okruszki chleba”), pozwala użytkownikowi prześledzić „trasę”, która doprowadziła go do danego miejsca w strukturze witryny. Ścieżka dostępu zawiera zarówno nazwę strony, na której właśnie znajduje się użytkownik, jak i nazwy wszystkich stron, które do niej prowadzą. Umieszczenie na stronie systemu nawigacji, który jednocześnie pokazuje użytkownikowi, gdzie się znajduje, i kreśli obraz struktury witryny, wydaje się rozwiązaniem aż nazbyt oczywistym. W 74% sprawdzonych sklepów znaleźliśmy odnośniki ułożone w ścieżkę dostępu. To sporo, lecz jednocześnie oznacza to, że w 26% przypadków projektanci nie zdecydowali się na wprowadzenie takiego rozwiązania. W witrynach o niezbyt
288
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
głębokiej strukturze ścieżka dostępu nie jest zapewne potrzebna, ponieważ kupujący rzadko odchodzą od strony głównej dalej niż jeden czy dwa poziomy. Z kolei na stronach takich jak serwis Play.com, na którym można wejść aż pięć poziomów w głąb, ścieżka dostępu wydaje się nieodzowna. Bez niej znalezienie drogi do interesującego nas towaru po tym, jak zawędrowaliśmy w inny obszar witryny, jest zdecydowanie utrudnione. Zauważyliśmy też, że mimo prostoty konstrukcji tego systemu projektantom udaje się go skomplikować. W niektórych serwisach w kolejnych pozycjach ścieżki dostępu wyświetlano terminy filtrowania albo przedstawiano inną drogę prowadzącą do bieżącej strony. Ścieżka dostępu sprawdza się najlepiej, gdy wyświetla najoczywistszą drogę prowadzącą do danego towaru. Odnośniki w ścieżce dostępu mają zazwyczaj kolor niebieski, szary lub czarny — w zależności od tego, który z nich pasuje do ogólnej kolorystyki strony. Najczęściej stosowanym znakiem rozdzielającym jest znak większości (>). W przeważającej części sprawdzonych sklepów znak był umieszczany w kodzie HTML, na jednej witrynie pojawił się w postaci grafiki. Żadna inna metoda oddzielania kolejnych elementów ścieżki dostępu nie była tak popularna. Możemy jedynie stwierdzić, że bardzo dobrym rozwiązaniem jest umieszczanie odnośników na tle określonego kształtu i wyróżnienie poszczególnych poziomów w hierarchii witryny kolorami. Pora na podsumowanie. Najłatwiej jest poruszać się po sklepach oferujących kilka rodzajów nawigacji — odnośniki menu przydają się w czasie pierwszego etapu poszukiwań, opcje filtrowania pozwalają odpowiednio zawęzić wyniki, a ścieżka dostępu pozwala poznać strukturę serwisu, znaleźć towar, gdy zawiodą inne drogi lub gdy użytkownik doskonale wie, czego chce. Duże menu rozwijane i wysuwane znacznie ułatwiają poruszanie się po serwisie.
kolorystyka Kolory oddziałują na nas na wielu płaszczyznach. Odbieramy je emocjonalnie, psychologicznie, fizycznie i społecznie. Odpowiednio dobrane barwy mogą wzbudzić w nas zaufanie, dać nam impuls do działania, zwiększyć nasz apetyt, polepszyć nasze samopoczucie i wprawić nas w określony nastrój. W jaki sposób projektanci badanych stron poradzili sobie z doborem barw? Czy któreś kolory pojawiają się na stronach częściej niż inne? Czy któreś kolory są wykorzystywane częściej niż inne do wyróżniania wybranych elementów strony? Najpierw staraliśmy się określić kolory podstawowe i uzupełniające użyte w schematach stron, a następnie przyjrzeliśmy się uważniej barwom odnośników, przycisków, ikon koszyków oraz etykiet „Dodaj do koszyka” i „Zamów”. Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
289
Motywy kolorystyczne Na większości stron internetowych związanych z działalnością e-commerce dominują barwy neutralne. W 80% przypadków projektanci decydowali się na jasny lub ciemny, ale neutralny w wydźwięku schemat. Wybrany kolor był stosowany do większości elementów, w tym także tła stron oraz tła poszczególnych jej obszarów. Najczęściej pojawiały się kolory biały i jasnoszary. Dobrym przykładem jest strona sklepu Office Depot (rysunek poniżej). Na stronie głównej sklepu pojawia się sporo koloru czerwonego, są też akcenty niebieskie, ale przeważają neutralne odcienie bieli i szarości. Czerwony i niebieski są w tym projekcie barwami uzupełniającymi. Tendencja do korzystania przede wszystkim z kolorów neutralnych dawała się zauważyć także na pozostałych sprawdzanych witrynach. Na drugim miejscu pośród kolorów podstawowych uplasował się niebieski, choć spotkaliśmy go jedynie na 9% witryn. Większość stron serwisów jest utrzymywana w kolorach neutralnych. Główną różnicą są kolory uzupełniające, czyli te, które znajdziemy w nagłówkach, stopkach, panelach bocznych, oraz kolory przycisków, nagłówków stron czy wyróżnienia ważniejszych sekcji na stronie. W większości serwisów znaleźliśmy czerwone akcenty (56%). Czerwony odcina się wyraźnie na niemal każdym tle, więc doskonale nadaje się do zwracania uwagi na ważne elementy strony. W 47% serwisów natknęliśmy się na kolor niebieski, co nie dziwi specjalnie, jeśli wziąć pod uwagę, że kolor ten kojarzy się ze spokojem i budzi
W większości sklepów internetowych dominują neutralne motywy kolorystyczne. W Office Depot projektant wykorzystał odcienie szarości wzmocnione czerwienią barwy uzupełniającej (http://www.officedepot.com) 290
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
zaufanie. Dalej w kolejce popularnych barw znalazły się kolory zielony i pomarańczowy, pojawiając się odpowiednio na 30% i 23% sprawdzonych stron. Podsumowując, w większości sprawdzanych serwisów wykorzystano neutralne motywy kolorystyczne, akcentując niektóre elementy stron na niebiesko i czerwono lub, w mniejszym stopniu, na zielono i pomarańczowo. Zielony był najczęstszym zamiennikiem niebieskiego, a pomarańczowy — czerwonego.
odnośniki Jesteśmy przyzwyczajeni do wyróżniania odnośników kolorem niebieskim i zaznaczania ich podkreśleniem. Projektanci zastosowali tę konwencję w 42% przypadków. Czasami kolor odnośnika był zastępowany czarnym lub szarym — barwy te zajmowały drugie i trzecie miejsce na naszej liście. Stwierdziliśmy, że kolory te sprawdzają się dobrze tam, gdzie użytkownik spodziewa się odnośnika, jednak w tekście są zbyt mało widoczne. Zazwyczaj szare i czarne odnośniki pojawiają się w tych serwisach, w których niemalże każdy fragment tekstu odsyła do innej strony witryny. Gdy użytkownik odkryje tę zasadę, bez trudu znajdzie potrzebny mu odnośnik, jednak takie rozwiązanie myli nieco na pierwszy rzut oka. Na ostatnim miejscu listy znalazł się kolor czerwony, wybierany zapewne z powodu tworzenia dobrego kontrastu z szarym i czarnym tekstem.
Przyciski Odkryliśmy, że projektanci chętnie eksperymentują z kolorami przycisków. Po sprawdzeniu wszystkich stron udało nam się złożyć pokaźną kolekcję barw. Najczęściej spotyka się przyciski niebieskie, szare, pomarańczowe, czerwone i zielone — częstotliwość występowania pokrywa się z podaną tu kolejnością. Wyniki nieco nas zaskoczyły, spodziewaliśmy się częstszego wykorzystania czerwieni, która nie dość, że wyróżnia się bardzo na tle strony, to jeszcze zachęca do podejmowania nagłych działań. Podobny efekt, choć w mniejszym stopniu, wywołuje kolor pomarańczowy — łącznie obydwie barwy pojawiły się na przeszło 50% sprawdzanych stron. W wynikach uwzględnilikolor Liczba przycisku witryn śmy wszystkie przyciski pojawiające się na stronach, Żółty 3 również przyciski wyszukiwania, które najczęściej maZłoty 3 ją kolor szary. Czerwony 14 Wielu projektantów decyduje się umieszczać Zielony 13 w serwisie przyciski w kolorach kontrastujących Niebieski 21 z resztą projektu. Druga zauważalna tendencja zaSzary 18 Pomarańczowy 17 kłada posługiwanie się przyciskami komponującymi Czarny 2 się z motywem kolorystycznym witryny. Projektanci Nie dotyczy
6
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
291
sklepu Howies (poniżej) zdecydowali się zastosować jasny, złożony z neutralnych barw szablon, w którym większość przycisków ma ciemnoszary kolor. Takie rozwiązanie sprawia, że przyciski komponują się ładnie z szablonem i jednocześnie są dobrze widoczne na jego tle.
Sklep Howies wykorzystuje jasne barwy i ciemnoszare przyciski (http://www.howies.co.uk)
Mimo to rodzi się pytanie, czy dowolny inny kolor nie zachęcałby bardziej do dodawania towarów do koszyka. Przecież dowolna inna barwa rzucałaby się w oczy znacznie bardziej niż szary. Zwracaliśmy uwagę przede wszystkim na przyciski „Dodaj do koszyka” oraz „Zamów”. Ludzie opracowujący witryny sklepów starają się zazwyczaj dobierać ich kolory tak, by przyciągały uwagę i zachęcały do podjęcia działania. Zgodnie z oczekiwaniami najczęściej wybieranymi kolorami dla przycisku „Dodaj do koszyka” były czerwony i pomarańczowy, przy czym pomarańczowy cieszył się większą popularnością (23% kontra 19,3%). Obydwie barwy wyróżniają się na tle stonowanej strony i zwracają uwagę na przyciski, a o to przecież chodzi. Gdyby jeszcze skłoniły nas w jakiś sposób do kliknięcia ich, w zupełności realizowałyby określone przez projektantów zadania. Następnym w kolejności kolorem jest niebieski, pojawiający się na 19,3% witryn. Podejrzewamy, że na popularność tej barwy wpływa przede wszystkim opinia o kojarzeniu jej z zaufaniem. Zaufanie jest nieodzownym elementem prowadzenia interesów w internecie, więc „niebieska zachęta” do zakupów jest całkiem rozsądnym wyborem. Co ciekawe, tylko na niektórych stronach z niebieskimi przyciskami nie292
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
bieski był także kolorem przewodnim całego motywu graficznego, na większości stron dominowały inne barwy. Zazwyczaj niebieski pojawiał się na tle przeważającej ilości odcieni neutralnych, dzięki czemu jeszcze bardziej zwracał na siebie uwagę. Warto jednak zauważyć, że niebieskie przyciski „Dodaj do koszyka” nigdy nie rzucają się w oczy tak bardzo, jak czerwone czy pomarańczowe. Na następnych miejscach plasują się zielony i szary (każdy z wynikiem Kolory przycisku „Dodaj do koszyka” 12%). Wydaje się, że barwy te zostały dobrane przede wszystkim z myślą o komponowaniu się z motywem kolorystycznym witryny. Zielony rzuca się w oczy zdecydowanie bardziej niż szary, można też powiedzieć, że zwraca uwagę mniej więcej w tym samym stopniu co niebieski, to zaś oznacza, że palma pierwszeństwa nadal pozostaje przy czerwonym i pomarańczowym. Te same barwy pojawiają się na przyciskach „Zamów”. Tym razem czerwony i pomarańczowy osiągnęły równy wynik: 19,3%, natomiast zwycięzcą okazał się niebieski, który na przyciskach „Zamów” pojawia się na prawie 25% stron. Podejrzewamy, że ma to silny związek z zaufaniem, jakie wzbudza ten kolor. Popularnością cieszy się także zielony, wykorzystany na przeszło 11% witryn. Za nim w kolejce występują czarny i szary, które łącznie zgromadziły 9%. Następnym analizowanym elementem stron był kolor ikon koszyka z zakupami — on także powinien przyciągać uwagę potencjalnego nabywcy, choć może nie w takim stopniu jak przyciski pozwalające złożyć zamówienie. Ponownie największą popularnością cieszył się niebieski (23% witryn), zdecydowanie dystansując czerwony i pomarańczowy (odpowiednio 14% i 10,5%). Ikony koszyka pojawiają się także dość często w kolorach zielonym i szaKolory przycisków „Zamów” Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
293
rym, zdobywając sobie udziały odpowiednio na 14% i 10,5% witryn. Zaskoczył nas natomiast kolor żółty, który zdołał uszczknąć udziały czerwonego i pomarańczowego. Prawie na 16% witryn występują żółte ikony koszyka. Wprawdzie żółty zwraca uwagę, lecz nie w takim stopniu jak czerwony i pomarańczowy, aczkolwiek kojarzy się miło, a w powszechnej świadomości łączy się go z mądrością. Być może projektanci decydują się na ten kolor, by dać kupującym do zrozumienia, że podjęli właściwą decyzję, umieszczając wybrane towary w koszyku. Na podstawie zebranych informacji można stwierdzić, że projektanci badanych stron starają się dobierać kolory zgodnie ze znanymi teoriami. Bardzo często w serwisach e-commerce pojawiają się barwy czerwona i pomarańczowa, ponieważ wiadomo, że przyciągają uwagę, natomiast kolor niebieski ma budzić zaufanie. Połączenie jednej z tych barw z neutralnym tłem powinno sprawdzić się w każdym sklepie internetowym. Tło nie powinno rzucać się w oczy, gdyż dzięki temu łatwiej wyeksponować treść i przyciągnąć uwagę widza do wybranych elementów ostrzejszymi kolorami.
Finalizowanie transakcji Żaden sklep internetowy nie może istnieć bez aplikacji koszyka i systemu finalizowania transakcji. Niemal wszystkie elementy witryn tego rodzaju zachęcają ludzi do dodawania towarów do koszyka, a następnie do zamówienia ich i zrealizowania płatności. Dodawanie towarów do koszyka oraz finalizowanie transakcji powinno być jak najprostsze. Kupujący nie jest zainteresowany wypełnianiem miliona formularzy i zawsze chce dokładnych instrukcji, jak powinien postępować. Do tego chce mieć pewność, że proces przeprowadzania płatności jest odpowiednio zabezpieczony, i woli nie zakładać konta tylko po to, by móc coś kupić. Z oczywistych względów wszystko, co wiąże się ze składaniem zamówienia, było dla nas wysoce interesujące. Większość wysiłków poświęciliśmy właśnie zbadaniu tego zagadnienia. Chcieliśmy sprawdzić, jak projektanci badanych przez nas witryn poradzili sobie z pułapkami finalizowania transakcji.
Słowa na przycisku Najbardziej interesujące wydało się nam to, jakimi konkretnie słowami twórcy stron zachęcają klientów do dokonywania zakupów. Najczęściej pojawiającą się frazą było „Add to cart” (dodaj do wózka) — występowało na 65% badanych stron. Następną pozycję zajęło sformułowanie „Add to bag” (wrzuć do torby), na które natknęliśmy się w blisko 16% przypadków. Należy tu zaznaczyć, że odwiedzaliśmy głównie strony amerykańskich sklepów. Gdybyśmy sprawdzili więcej sklepów z Wielkiej Brytanii, proporcje te zapewne uległyby odwróceniu.
294
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
Na pozostałych witrynach pojawiały się różne kombinacje wyrażeń „Add to cart” (dodaj do wózka) i „Add to bag” (wrzuć do torby). Na niektórych stronach zamiast słów „cart” (wózek) i „bag” (torba) pojawiało się słowo „basket” (koszyk). Ogólnie na niemal wszystkich stronach pojawiało się wyrażenie „Add to…” (dodaj do…), po którym występowało jedno z trojga: „cart” (wózka), „bag” (torby) lub basket (koszyka). Zauważyliśmy natomiast, że wyrażenie „Add to bag” pojawiało się częściej w sklepach, których oferta była kierowana do kobiet, a w sklepach oferujących towary bez tak ścisłego określenia odbiorcy nie występowało wcale.
W kilku przypadkach zamiast wyrażenia „Add to” (dodaj) pojawiały się słowa „Buy” (kup) lub „Buy now” (kup teraz). Takie rozwiązanie było zapewne powodowane przekonaniem, że dosadniejsze określenie będzie brzmieć bardziej zachęcająco. Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
295
Wydaje nam się, że najlepszym rozwiązaniem jest użycie frazy „Add to…” (dodaj do) połączonej ze słowem, które jest najczęściej wykorzystywane w regionie, z którego pochodzą odbiorcy projektu. Równą bezpośredniość sformułowań daje się zauważyć na przyciskach zachęcających do złożenia zamówienia. Projektanci wolą nie eksperymentować w tej dziedzinie. Obok popularnego „Check out” (zamów) — pisanego czasami łącznie, czasami rozdzielnie — spotkaliśmy też określenia „Check out now” (zmów teraz) oraz „Continue” i „Proceed” (zachęty do kontynuowania procedury), „Start” lub „Begin” (rozpoczęcie zamawiania) i „Go to” (przejście do zamówienia). Uwagę zwróciło dość ciekawe rozwiązanie, z którym spotkaliśmy się na kilku stronach — wprowadzenie na przycisk słowa „secure” (bezpieczny). Wprawdzie formuła „Proceed to secure checkout” (przejdź do bezpiecznego złożenia zamówienia) wymaga powiększenia przycisku, ale jednocześnie stanowi dla kupującego wyraźny sygnał, że transakcja będzie przeprowadzona za pośrednictwem odpowiednio zabezpieczonych kanałów. Poza tym szerszy przycisk nie pozostawia wątpliwości, co należy kliknąć, by przejść do następnego etapu realizowania transakcji.
Bezpieczeństwo (SSL) We wszystkich serwisach z wykiedy zostaje uruchomiony Liczba jątkiem jednego wykorzystano mechanizm SSL? witryn bezpieczne szyfrowanie SSL Nie dotyczy 1 Logowanie do konta 39 (ten jeden pozwalał realizować Pierwsza strona składania zamówienia 13 transakcje za pośrednictwem Dodawanie do koszyka 3 PayPal). Bardzo się nam podoUstawienia płatności i wysyłki 1 bało, że żaden ze sklepów nie narażał danych kart kredytowych ani innych poufnych informacji na przechwycenie. Mimo że zabezpieczenia pojawiały się wszędzie, projektanci przewidzieli uruchamianie ich w różnych momentach składania zamówienia oraz wybrali różne metody powiadamiania klientów sklepu o przejściu do zabezpieczonej części serwisu. W większości przypadków uruchomienie zabezpieczeń pojawiało się na jednym z dwóch charakterystycznych etapów dokonywania zakupów — w przeszło 68% sprawdzanych sklepów miało ono miejsce na stronie logowania, a w blisko 23% badanych przypadków zabezpieczenia były uruchamiane na pierwszej stronie składania zamówienia. Obydwa rozwiązania wydały się nam sensowne. Stosowanie SSL jest niezbędne wyłącznie na stronach, które pobierają i przekazują poufne dane przez internet. Na przykład na stronach eForCity.com SSL jest uruchamiane dopiero na drugiej stronie procesu składania zamówienia, jednak biorąc pod uwagę, że pierwsza strona
296
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
przedstawia jedynie zaGdzie znajduje się informacja Liczba o prowadzeniu bezpiecznych transakcji? witryn wartość koszyka, można Nie dotyczy 31 stwierdzić, że protokół Strona koszyka 4 bezpiecznej transmiPrzycisk składania zamówienia 6 sji jest uruchamiany Górna część wszystkich stron transakcyjnych 5 w sklepie w tym samym Strona logowania 7 momencie, w którym Po lewej stronie odnośnika do koszyka 1 pojawia się w większości Ikona w stopce 1 Dolna część wszystkich stron transakcyjnych 1 witryn e-commerce. Na Panel boczny na wszystkich stronach niektórych stronach szy1 transakcyjnych frowanie danych włącza się już na etapie wyświetlania zawartości koszyka. Wprawdzie nie jest to niezbędne, ale jednocześnie budzi to większe zaufanie klientów. Ogólnie można stwierdzić, że im wcześniej rozpocznie się szyfrowanie transakcji, tym lepiej dla klienta. Lepiej wprowadzić je na etapie logowania niż na pierwszej stronie składania zamówienia, a najlepiej by było, gdyby szyfrowanie rozpoczynało się już na stronie wyświetlającej zawartość koszyka. Wcześniejsze strony mogą działać bez szyfrowania. Wprowadzenie zabezpieczeń to jedno, informowanie o tym kupujących to zupełnie inny aspekt prowadzenia działalności handlowej w internecie. Ludzie chcą mieć pewność, że przekazują dane swojej karty kredytowej i dane adresowe bezpiecznym, szyfrowanym kanałem. Wszystkie sprawdzane strony stosują niezbędne środki bezpieczeństwa — doskonale, ale czy informują o tym klientów? Niestety, na przeszło połowie stron nie znaleźliśmy żadnego powiadomienia. Aż 53% badanych serwisów pozostawia informowanie klienta o zastosowanych zabezpieczeniach w gestii przeglądarki. Biorąc pod uwagę, że za wystarczającą formę informacji przyjmuje się ikonę zamkniętej kłódki, dziwi fakt, jak wielu projektantów nie dopatrzyło wysłania tak oczywistego sygnału kupującym. Oczywiście znaleźliśmy takie powiadomienie na pozostałych stronach — czyli niemal w połowie badanych przypadków. Musimy też przyznać, że zamieszczone w serwisach informacje były bardzo czytelne i nie pozostawiały żadnych wątpliwości co do bezpieczeństwa prowadzonej transakcji. Zazwyczaj powiadomieniem jest ikona zamkniętej kłódki, informacja tekstowa lub umieszczenie na stronach serwisu etykiety wydawanej przez firmy zajmujące się szyfrowaniem danych. W kilku przypadkach zdecydowano się na połączenie tych metod. Najczęściej spotykaliśmy się z ikoną zamkniętej kłódki. To uniwersalny symbol bezpieczeństwa i 48% sprawdzonych przez nas sklepów, które w ogóle komuniko-
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
297
wały przejście do sekcji chronionej SSL, zdecydowało się skorzystać właśnie z niego (co daje 23% wszystkich badanych serwisów). W 19% przypadków tej grupy (czyli w 9% wszystkich sprawdzanych sklepów) pojawiał się odpowiedni komunikat, najczęściej umieszczany na przycisku składania zamówienia (o czym wspominaliśmy w poprzednim podrozdziale). W 15% serwisów (czyli w 7% wszystkich stron) pojawiały się symbole firm oferujących usługę szyfrowania danych. W kolejnych 15% serwisów powiadamiających o szyfrowaniu (7% całości) użyto zarówno symbolu kłódki, jak i informacji tekstowej lub etykiety firmy certyfikującej zabezpieczenia. W tym kontekście nie dziwi chyba pytanie, w którym momencie projektanci serwisu decydują się poinformować (o ile w ogóle to robią) klienta, że transakcja została odpowiednio zabezpieczona. Odpowiedź była odrobinę zaskakująca. Biorąc pod uwagę, jak bardzo informacja o zabezpieczeniu transakcji zwiększa zaufanie wobec sklepu, spodziewaliśmy się odpowiednich komunikatów na każdej stronie serwisu.
Sklep Callaway Golf wyświetla ikonę kłódki obok przycisku „Secure checkout” (bezpieczne zamówienie) na stronie koszyka. Ikona kłódki pojawia się też na każdej kolejnej stronie transakcyjnej (http://shop.callawaygolf.com)
Tymczasem projektanci na ogół decydowali się umieszczać odpowiednie symbole wyłącznie w jednym z trzech miejsc. Najczęściej, bo w przypadku aż 27% stron (12% wszystkich), występowały na stronie logowania. W 23% przypadków (11% wszystkich) pojawiały się na przycisku dokonania zamówienia, a w 15% przypadków (7% wszystkich) powiadomienia te pojawiały się na stronach koszyka. W 23% sklepów (12%) powiadomienie o szyfrowaniu transakcji pojawia się już po rozpoczęciu procesu składania zamówienia. Najczęściej jest wyświetlane w górnym 298
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
fragmencie strony — tylko jeden sklep zdecydował się umieścić je na dole strony oraz w panelu bocznym. We wszystkich sklepach, które w ogóle powiadamiają o szyfrowaniu przesyłanych danych, informacja ta jest wyświetlana na wszystkich stronach składania zamówienia. Na tym tle bardzo pozytywnie wyróżnia się sklep Zappos (rysunek poniżej). W panelu bocznym umieszczonym po Na stronie zamawiania w sklepie Callaway Golf prawej stronie okna pojawia się symbol znajduje się także logo firmy certyfikującej — kłódki oraz kilka komunikatów potwier- Thawte dzających przesyłanie danych szyfrowanym kanałem. Zwróć uwagę, jak blisko przycisku składania zamówienia umieszczono ikonę kłódki. Gdy tylko wzrok kupującego padnie na ten przycisk, natychmiast też natrafi na ikonę kłódki. Trudno o lepszy moment, by przekonać kupującego, że wszystkie dane, które mógłby przekazać, będą odpowiednio zabezpieczone. Pod komunikatami umieszczono dodatkowo znaki firm Better Business Bureau i BizRate, które wprawdzie nie odpowiadają za szyfrowanie transakcji, ale zajmują się dbaniem o dobro konsumenta.
Na stronie sklepu Zappos, w panelu po prawej stronie, pojawia się ikona kłódki oraz kilka komunikatów potwierdzających szyfrowanie transakcji Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
299
Składanie zamówienia Oczywiście największe znaczenie ma ostatni etap finalizowania transakcji — faktyczne złożenie zamówienia. Nie wszyscy rozpoczynający ten proces docierają do końca. Wiele sklepów boryka się z problemem zbyt częstego odstępowania od transakcji przed jej zakończeniem. Najlepiej więc jest uprościć procedurę do niezbędnego minimum. Można założyć, że każdy, kto przystępuje do złożenia zamówienia, rzeczywiście pragnie dokonać zakupu. Dlatego też dopóki nie będziesz mu tego utrudniać, możesz liczyć na powodzenie. Staraliśmy się zwrócić uwagę na pięć aspektów składania zamówienia.
• • • • •
Czy konieczne jest wcześniejsze zalogowanie się do serwisu? Ile stron należy przejść, by zakończyć proces? Czy użytkownik z góry wie, ile stron pozostało do końca składania zamówienia? Czy kupujący może wskazać ten sam adres do wystawienia faktury i do wysyłki? Czy poprawność danych wprowadzanych za pomocą formularza jest weryfikowana? Jeżeli tak, to w jaki sposób?
W 35% wszystkich sprawdzonych sklepów klient musi się zalogować przed złożeniem zamówienia. Wszystkie one mają teraz w swoich bazach danych konto Homera Simpsona. Homer był bardzo aktywnym klientem przez cały czas trwania badań. Tu chcielibyśmy przekazać pewną informację wszystkim właścicielom sklepów internetowych — jeżeli chcecie uniknąć rejestrowania kont Homera Simpsona i innych fikcyjnych postaci, zrezygnujcie ze zmuszania użytkownika do zakładania konta w celu dokonania zakupów. Pozwólcie mu wybrać, próbujcie zachęcić go do założenia konta pod koniec składania zamówienia, ale ostatecznie pozwólcie mu dokonać zakupu bez rejestrowania. Założenie konta nie było warunkiem koniecznym dokonania zakupów w większości sklepów, lecz mimo to projektanci części z nich zdecydowali się poprosić kupujących o ujawnienie adresu poczty elektronicznej przed przystąpieniem do składania zamówienia. Podawanie adresu e-mail nie jest tak kłopotliwe, jak konieczność zakładania konta, niemniej dziwi, gdyż te dane i tak są przekazywane do sklepu w pewnym momencie składania zamówienia. Po co więc prosić o nie wcześniej? Nikt nie lubi wypełniać formularzy, dlatego im krótszy będzie ten, z którym klient zetknie się w sklepie, tym lepiej. Najlepiej jest prosić o podanie tylko tych informacji, które rzeczywiście są niezbędne. Reguła ta sprawdza się także w przypadku pobierania danych za pomocą złożonych formularzy, na przykład formularzy składania zamówienia w sklepie internetowym — im krócej i szybciej, tym lepiej.
300
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
Rejestracja konta Tak Nie
Wymagane informacje Liczba witryn Podanie adresu e-mail 20 Tak 37 Nie
Liczba witryn 29 28
Mimo najlepszych chęci nie da się uniknąć pobrania niektórych danych. Potrzebne są przynajmniej adres, na który ma zostać wysłany towar, adres, który ma znaleźć się na fakturze, oraz dane karty kredytowej. Czasami sklep prosi także o wybranie opcji wysyłki. Ponieważ sklep ma zamiar obciążyć rachunek klienta kwotą za zamówione towary, byłoby dobrze, gdyby przed pobraniem opłaty pozwolił kupującemu sprawdzić jeszcze raz, czy nie nastąpiła pomyłka. W większości sklepów zastosowano rozwiązanie polegające na wyświetleniu strony podsumowującej opcje zamówienia i podającej jego numer referencyjny. Jest to także doskonałe miejsce, by podziękować klientowi za dokonanie transakcji.
Typowy, pięcioetapowy proces składania zamówienia. Musisz w nim podać adres do faktury, adres wysyłki, wybrać opcję wysyłki i metodę płatności, a następnie sprawdzić zamówienie i ostatecznie je potwierdzić (http://www.eastbay.com) Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
301
Przeprowadzona analiza pozwoliła założyć, że pobierane dane będą dzielone na cztery kategorie — dane potrzebne do wysyłki, wykonania płatności, podsumowanie podanych informacji i potwierdzenie ich poprawności. Spodziewaliśmy się zatem zastać w każdym serwisie przynajmniej cztery strony formularza składania zamówienia lub cztery osobne sekcje strony. Obserwacje potwierdziły nasze przypuszczenia. W dokładnie jednej trzeciej sprawdzanych sklepów trafiliśmy na czterostronicowe formularze składania zamówienia, a w 70% serwisów formularze zawierały od trzech do pięciu stron. Czasami pole logowania się do konta pojawiało się w charakterze osobnej strony, czasami było częścią formularza składania zamówienia.
W sklepie Everything But Water formularz składania zamówienia został elegancko skrócony do trzech kroków. Autorzy aplikacji przyjęli domyślnie, że adres wysyłki będzie identyczny z adresem wystawienia rachunku (http://www.everythingbutwater.com)
Na 16% witryn formularz składania zamówienia został umieszczony na jednej stronie. Zazwyczaj oznacza to, że kupujący musi wypełnić jedną część formularza, nim będzie mógł przejść do następnej, co nieznacznie tylko różni się od przechodzenia na
302
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
następną stronę formularza, ale i tak jest przyjemLiczba stron Liczba znana z góry witryn nym rozwiązaniem. Wprawdzie użytkownik nadal Tak 49 musi podawać dokładnie tyle samo informacji co Nie 7 w innych sklepach, jednak pola formularza podane Nie dotyczy 1 na jednej stronie i wyświetlane partiami nie sprawiają aż tak przytłaczającego wrażenia. Wykorzystanie technologii Ajax do wyświetlania i ukrywania poszczególnych sekcji formularza sprawia, że cały proces pozornie przebiega sprawniej. W większości sprawdzonych serwisów (86%) kupujący jest z góry informowany o liczbie stron zajmowanych przez formularz składania zamówienia. Oczywiście w przypadku serwisów zamieszczających pola formularza na jednej stronie podawanie tej informacji mija się z celem, ale byliśmy mile zaskoczeni, w ilu przypadkach bardziej złożonych rozwiązań ich twórcy pomyśleli o wygodzie klientów. Rodzi się tylko pytanie, o czym myśleli projektanci pozostałych 14% serwisów. Podsumowując, uważamy, że najbardziej eleganckim rozwiązaniem jest umieszczenie formularza składania zamówienia na jednej stronie. Tak przygotowane aplikacje sprawiają wrażenie krótszych i działających szybciej. W większości serwisów, które zdecydowały się na taki projekt, nieaktywne części formularza były ukrywane przed wzrokiem potencjalnych klientów, dzięki czemu nie sprawiały przytłaczającego wrażenia. Jeżeli z jakichś przyczyn nie możesz pozwolić sobie na wprowadzenie takiej opcji, sugerujemy podzielić formularz na najwyżej cztery części i z góry informować użytkownika o tym, ile stron ma jeszcze do pokonania. Jeden z najprostszych sposobów ułatwienia życia kupującemu polega na dodaniu do formularza pola, po którego zaznaczeniu adres używany do wystawienia rachunku zostanie wprowadzony w pola adresu wysyłkowego (lub odwrotnie). Adresy te czasami się różnią, ale w większości przypadków są identyczne, więc można w ten sposób oszczędzić klientom trudów wprowadzania tych samych informacji dwukrotnie. Na szczęście niemal wszystkie sklepy oferowały taką opcję. W prawie 90% przypadków znaleźliśmy na stronach formularza składania zamówienia mechanizm pozwalający przenieść raz wprowadzony adres w pola następnej sekcji. W 9% przypadków twórcy założyli, że drugi adres (do wystawienia rachunku) będzie identyczny z pierwszym, więc aplikacja sama przenosiła niezbędne dane w odpowiednie pola formularza.
Weryfikacja wprowadzonych danych Mając tyle rubryk do wypełnienia, kupujący prawie na pewno popełni w którejś błąd. W jaki sposób sklepy internetowe radzą sobie z pomyłkami kupujących? Czy wszystkie błędy są wykrywane na czas? Czy informacje o niepoprawnych danych
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
303
pojawiają się przed wysłaniem zawartości formularza, czy później? Po sprawdzeniu wszystkich wybranych do badania sklepów udało się nam określić kilka podstawowych schematów działania.
Sklep Office Max prowadzi weryfikację poprawności wprowadzania danych w czasie rzeczywistym. Zawartość pola formularza jest sprawdzana natychmiast po przeniesieniu kursora w nowe pole, wtedy też są generowane ewentualne komunikaty i ostrzeżenia (http://www.officemax.com)
Niestety, w większości serwisów pojawia się rozwiązanie najmniej korzystne dla użytkownika. W 39% przypadków projektanci nie zdecydowali się na wykorzystanie technologii Ajax, więc komunikaty o błędach pojawiają się dopiero po kliknięciu przycisku „Wyślij”, co niestety wymaga odświeżenia zawartości strony. Na kilku stro304
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
nach (9%) znaleźliśmy jeszcze mniej wygodny wariant tej metody — komunikaty o błędach pojawiały się dopiero po rzeczywistym wysłaniu na serwer danych ze wszystkich stron formularza składania zamówienia. Na przeciwnym biegunie znalazły się serwisy (9%) weryfikujące wprowadzane dane w czasie rzeczywistym. Doskonały przykład daje konkurencji sklep Office Max (rysunek na str. 304). Na rysunku widać ostrzeżenie, jakie wyświetliło się na stronie po przeniesieniu kursora z pustego pola nazwiska do pola imienia. Sprawdzając możliwości tego formularza, stwierdziliśmy, że wszystkie komunikaty o błędach były czytelne. Oczywiście nie ma rozwiązań idealnych, więc i ten formularz musiał w końcu ulec naszym podstępom. Udało się nam oszukać mechanizm sprawdzający poprzez wprowadzenie kodu pocztowego o niewłaściwej liczbie znaków czy podaniu adresu poczty składającego się z samych znaków @. To jednak nie zmienia faktu, że Office Max udostępnia swoim klientom naprawdę wygodny formularz i dobrze by było, gdyby autorzy innych sklepów wzięli go sobie za przykład. Przeciętny sklep internetowy plasuje się pomiędzy dwoma skrajnymi rozwiązaniami — większość pozostałych sprawdzonych przez nas witryn wyświetlało komunikaty o błędach po wysłaniu zawartości formularza. W 26% przypadków wykorzystywano w tym celu technologię Ajax, a w 12% wywoływano osobne okno za pomocą kodu JavaScript. Najlepiej w tej konkurencji wypadają serwisy, które przeprowadzają weryfikację w czasie rzeczywistym. Drugie w kolejności to te, które po kliknięciu przycisku „Wyślij” odświeżają zawartość strony za pomocą technologii Ajax i informują o ewentualnych błędach przed wysłaniem danych na serwer. Zbyt często jednak spotyka się witryny wymagające pełnego odświeżenia zawartości strony czy jeszcze gorzej, ponownego wypełnienia całego formularza, by przekonać się, które z danych zostały podane błędnie. Właściciele tych sklepów powinni zdecydowanie zmienić stosowane rozwiązania, nic bowiem nie irytuje klientów bardziej niż kiepski mechanizm powiadamiania o błędach.
kontakt i pomoc Życie byłoby naprawdę piękne, gdyby wszystko działało, jak należy, i gdybyśmy nigdy nie mieli problemów z zakupionymi towarami lub sklepami, od których próbujemy je kupić. Niestety, praktyka uczy, że ludzie bardzo często napotykają problemy czy to z towarem, czy z rachunkiem, i by je rozwiązać, szukają kontaktu z właścicielami witryny. Sposób, w jaki sklep reaguje na pytania klientów, jest jednym z wyznaczników sukcesu. Pomaganie klientom (z cichą nadzieją, że opowiedzą znajomym, jak dobrze Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
305
zostali obsłużeni) znacznie zwiększa szanse na ich powrót do sklepu oraz szeptaną reklamę. Brak obsługi na odpowiednim poziomie sprawi, że klienci nie będą wracać, a sklep nigdy nie zyska pozytywnej opinii. W jaki sposób nasze sklepy radzą sobie z trudnym zadaniem obsłużenia pytań i reklamacji klientów? Wprawdzie nie próbowaliśmy nawiązać kontaktu z pracownikami sklepów ani ich właścicielami, ale sprawdziliśmy, czy łatwo dotrzeć do niezbędnych danych oraz jakimi kanałami można nawiązać łączność ze sklepem. Badaliśmy też, czy właściciele sklepów starali się już w treści witryny odpowiedzieć na potencjalne pytania klientów. Sprawdziliśmy też, czy dane kontaktowe sklepu, zasady prywatności oraz regulamin są łatwo dostępne.
kontakt Interesowało nas przede wszystkim, czy w każdym z badanych sklepów można w łatwy sposób dotrzeć na stronę kontaktową. W jakich miejscach najczęściej umieszczano odnośniki do niej? Księgarnia Amazon jako jedyna ze zbadanych sklepów nie udostępnia odnośnika do strony kontaktowej w widocznym i łatwo dostępnym miejscu. Jest on schowany daleko, gdzieś na dole strony pomocy, ale nawet po znalezieniu go niełatwo jest przejść do strony zawierającej niezbędne dane — wymaga to jeszcze kilku kliknięć. W innych serwisach odnośniki do stron kontaktowych znajdują się w dobrze widocznych miejscach i prowadzą bezpośrednio do interesującej kupującego zawartości. Projektanci umieszczają je najczęściej w nagłówkach bądź stopkach stron. Największą popularnością cieszy się w tym względzie dół strony. Na 65% sprawdzonych serwisów odnośnik do strony kontaktowej znajduje się właśnie w stopce, najczęściej po lewej stronie. Prawa strona i środek zyskały uznanie jedynie w kilku przypadkach. W 19% serwisów odnośnik do strony kontaktowej znajdował się w nagłówku, zazwyczaj po prawej stronie. W nielicznych przypadkach umieszczano go po lewej, nikt natomiast nie zdecydował się na położenie środkowe. W 14% przypadków odpowiednie hiperłącze znaleźliśmy ukryte w menu rozwijanym. Tym razem badania nie przyniosły zaskakujących wyników. Stopka jest najbardziej oczywistym miejscem dla tego typu danych. Umieszczony w niej odnośnik jest zawsze łatwo dostępny, jednocześnie nie rzuca się nachalnie w oczy przy każdym otwarciu nowej strony, więc nie kusi zbytnio klientów, którzy mogliby chcieć kontaktować się ze sklepem w zasadzie bez większych powodów. Adresy poczty elektronicznej zostały wyparte przez formularze kontaktowe. W 46% przypadków znaleźliśmy wyłącznie formularz, w 35% serwisów nadal podawano adres e-mail bez formularza, w 17,5% przypadków nawiązanie kontaktu było możliwe za pośrednictwem obydwu tych kanałów. Tylko jeden serwis (Play.com) nie
306
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
umieścił ani adresu e-mail, ani formularza kontaktowego — przynajmniej nam nie udało się takowych znaleźć. Przeprowadzona analiza pozwoliła zauważyć następujące fakty.
• Większość sklepów nie podaje adresu lokalu prowadzenia działalności. Tego rodzaju dane znaleźliśmy wyłącznie w 35% przypadków, przy czym bardzo często były to działające w wybranym obszarze sklepy detaliczne.
• Na większości witryn (82%) znaleźliśmy numery telefonów. To logiczne rozwiązanie — większość kupujących i tak skontaktuje się za pośrednictwem poczty elektronicznej lub poprzez formularz kontaktowy, ale wszyscy lubią na wszelki wypadek znać telefon do sklepu.
• W 72% serwisów znaleźliśmy przynajmniej jedną ikonę prowadzącą do profilu w portalu społecznościowym. Zazwyczaj też, gdy sklep prowadzi tego rodzaju działalność, jego konta można znaleźć w kilku serwisach.
• 37% sprawdzonych w badaniu sklepów internetowych umożliwiało przeprowadzenie rozmowy z pracownikiem poprzez odpowiedni komunikator internetowy. Informująca o tym ikona jest umieszczana zazwyczaj na samej górze bocznego panelu wyświetlanego na każdej stronie serwisu, choć czasami pojawiały się one wyłącznie na stronach towaru bądź dopiero przy wyświetlaniu zawartości koszyka.
• Ani odbieranie fiszek z pytaniami, ani prowadzenie forum nie jest popularne pośród właścicieli sklepów internetowych. 84% sprawdzonych serwisów nie oferowało żadnej z tych możliwości.
• Zdecydowanie lepiej wygląda sprawa prowadzenia „bazy wiedzy” czy strony z często zadawanymi pytaniami. W 81% przypadków znaleźliśmy przynajmniej jedno z dwojga, a co najmniej jedna trzecia to strony FAQ na tyle obszerne, że z powodzeniem mogłyby odgrywać rolę bazy wiedzy.
• Większość serwisów (75%) nie ukrywa przed klientami zasad zachowania prywatności i regulaminu sklepu. Na 17,5% witryn znaleźliśmy tylko zasady zachowania prywatności, a w 3,5% przypadków sam regulamin. Pozostałe 3,5% nie przedstawiało tego rodzaju informacji, lecz były to małe sklepy, które najprawdopodobniej nie potrzebują tego rodzaju zastrzeżeń.
Bezpośrednie działania marketingowe Wiadomo, że każda firma będzie starała się przedstawić swoje usługi w jak najlepszym świetle i będzie usiłować przyciągnąć do siebie jak największą liczbę klientów. To oczywiście nie koniec działań marketingowych podejmowanych przez właścicieli sklepów. Na witrynach widać wyraźnie, ile się robi, by sprowadzić klienta z powroWzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
307
tem na strony serwisu. Interesowało nas przede wszystkim, w jaki sposób przeprowadzane jest zakończenie sprzedaży, jakie działania mają zachęcić klienta do dokonania ponownych zakupów oraz w jaki sposób wykorzystuje się go do prowadzenia akcji marketingowej na rzecz sklepu.
ostatni etap sprzedaży W prowadzeniu serwisu e-commerce chodzi przede wszystkim o uzyskanie wysokiego poziomu sprzedaży. Masz nadzieję, że każdy, kto do niego zawita, dokona zakupu. Oczywiście w dużej mierze zależy to od oferty sklepu, cen towarów i oprawy serwisu, która rozwieje ewentualne wątpliwości. Wątpliwości rodzą się najczęściej z braku zaufania do sklepu oraz towaru. Kupujący obawiają się, że towary nabywane przez internet nie będą odpowiadać ich potrzebom. Sieć nie oferuje możliwości wzięcia towaru do ręki, więc wiele osób decyduje się czekać, aż odpowiednie artykuły pojawią się w zwykłych sklepach. Sklep internetowy ma kilka możliwości przekonania ich do podjęcia ryzyka.
Darmowa wysyłka Najważniejszym sposobem zachęcania wahającego się klienta do dokonania zakupu jest darmowa wysyłka. Wprawdzie problem braku zaufania nadal pozostanie, ale cena towaru bez kosztów wysyłki staje się dużo atrakcyjniejsza niż w sklepach stacjonarnych. Dokonywanie zakupów w sieci jest nieco wygodniejsze niż szukanie ich w mie-
Darmowa wysyłka 308
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
ście, ale większość ludzi wolałaby nie ponosić w związku z tym kosztów transportu. Niestety, ktoś za wysyłkę zapłacić musi — jeżeli nie klient, to sklep. Czy sprawdzane przez nas sklepy były gotowe poświęcić nieco ze swoich przychodów, by sprzedać więcej towaru? Zazwyczaj nie. W 53% przypadków nie znaleźliśmy oferty darmowej wysyłki. Trudno się dziwić, gdy pozna się koszty dostarczenia towarów do klienta. Zauważyliśmy zależność — im mniejszy sklep, tym mniejsza szansa na darmową wysyłkę. Odsetek sklepów oferujących darmową wysyłkę (32%) był i tak wyższy, niż się spodziewaliśmy. W pozostałych 14% przypadków klient może liczyć na darmową wysyłkę pod pewnymi warunkami. Ograniczeniem jest przede wszystkim wartość zamówienia. Nie zauważyliśmy dominującej tendencji w kwestii ustalania jej granicy — w niektórych przypadkach było to 25 dol., w innych 50 dol. Jeden ze sklepów, Book Garden, księgarnia specjalizująca się w sprzedaży książek dla nauczycieli, ustalił wartość graniczną zamówienia na poziomie 500 dol., co w przypadku tego rodzaju działalności nie jest aż tak szokujące, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Na jednej ze stron znaleźliśmy ofertę darmowych wysyłek dla klientów posiadających konta w serwisie, jeszcze inny sklep oferował ten rodzaj promocji nowym klientom, czasami natomiast ulga obejmowała dostawy na terenie kraju. Oferowanie darmowej wysyłki pod pewnymi warunkami ma sens, ponieważ napędza sprzedaż. Któż z nas nie zamawiał nigdy dodatkowego towaru tylko po to, by zyskać możliwość skorzystania z darmowej wysyłki. Darmowa wysyłka przy pierwszych zakupach powinna zachęcić niezdecydowanych, a oferowanie jej klientom posiadającym konta w serwisie na pewno zwiększy liczbę zarejestrowanych użytkowników.
Zaufanie Ostateczne realizowanie transakcji musi sprowadzić nas do wiecznie aktualnego tematu zaufania. Jednym ze sposobów eliminowania źródła strachu przed dokonaniem nieudanych zakupów jest udzielenie gwarancji na oferowane towary lub zaproponowanie możliwości dokonania zwrotu. Zdecydowana większość serwisów (87%) gwarantuje w różny sposób prawo do reklamowania towaru bądź dokonania zwrotu. Tego rodzaju deklaracje stanowią zabezpieczenie dla klienta. Możliwość dokonania zwrotu doskonale zagłusza wyrzuty sumienia u niepewnych swoich decyzji klientów. Co więcej tego rodzaju propozycje nie wiążą się z nadmiernym ryzykiem dla sprzedawcy, ponieważ większość kupujących nie korzysta z przysługującego im prawa zwrotu towarów, nawet jeśli nie są zadowoleni z dokonanych zakupów. Dlatego umieszczenie informacji o udzielaniu gwarancji bądź możliwości dokonania zwrotu nie powinno wymagać wielkiego namysłu. W zasadzie tego rodzaju usług nie
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
309
oferują wyłącznie sklepy handlujące towarami oceny/recenzje Liczba stron nienadającymi się do zwrotu — żywnością czy Tak/Tak 37 Tak/Nie 1 alkoholem. Każdy inny serwis udziela gwarancji Nie/Nie 19 i dopuszcza zwroty. Nie/Tak 0 Dobrze jest też zapoznać potencjalnych Razem 57 klientów z opiniami innych zadowolonych z zakupów osób. Ludzie nie zawsze wiedzą, czy dany towar będzie działać, czy jest warty swojej ceny bądź czy faktycznie im się przyda. Dlatego możliwość przeczytania pozytywnych opinii innych ludzi na temat danego towaru ułatwia potencjalnemu nabywcy podjęcie ostatecznej decyzji. Jedną z metod prezentowania stopnia zadowolenia klientów jest wprowadzenie systemu ocen i recenzji. Na 65% badanych witryn znaleźliśmy obydwa mechanizmy opiniowania. W jednej trzeciej sklepów nie było żadnej z tych możliwości, a jedna strona pozwalała oceniać towary, ale nie umożliwiała pisania recenzji. Klienci zasadniczo chętniej oceniają towary, niż umieszczają na stronach sklepów ich recenzje. Prawdopodobnie na ich wybór ma wpływ głównie fakt, że łatwiej jest przyznać ocenę, niż napisać recenzję. Łatwiej też zapoznać się z wynikami ocen niż treścią recenzji. Oczywiście recenzje zawierają znacznie więcej informacji na temat towaru niż sama ocena. Generalnie można też stwierdzić, że klienci ufają recenzjom i nie doszukują się powodów, dla których inni kupujący mieliby schlebiać danej marce bez przyczyny. Zdumiało nas natomiast, że tylko na nieco ponad połowie stron (51%) znaleźliśmy ikony akceptowanych kart kredytowych. Spodziewaliśmy się, że tego rodzaju oznaczenia pojawią się w większości sklepów. Tam, gdzie występowały, z reguły umieszczano je w formularzu składania zamówienia, w części związanej z dokonywaniem płatności (jak na przykład w przedstawionym na rysunku przykładzie sklepu Shoes.com). Czasami też pojawiały się w stopce stron, na stronie koszyka oraz na stronie logowania. W kilku przypadkach łączono te opcje. W sklepie Shoes.com na formularzu płatności można znaleźć ikony akceptowanych kart kredytowych (http://www.shoes.com) 310
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
Umieszczanie ikon na stronie, na której podaje się adres do wystawienia rachunku, wydało się nam najbardziej sensowne. Wtedy informacja o sposobach dokonywania płatności jest rzeczywiście niezbędna. Oczywiście wyświetlanie ich na każdej stronie serwisu też nie jest W sklepie Tiger Direct można płacić zarówno kartą pozbawione sensu, gdyż w ten spo- kredytową, jak i za pomocą specjalnych kanałów płatności (http://www.tigerdirect.com) sób sklep budzi większe zaufanie. Równie zdumiewające było odkrycie, jak niewiele sklepów wyświetla powiadomienia o stosowaniu odpowiednich zabezpieczeń (na przykład znaku VeriSign). Tego rodzaju oznaczenia pojawiły się jedynie w 65% sklepów, a przecież taka informacja nie może w niczym zaszkodzić opinii sklepu. Doszliśmy zatem do następujących wniosków. W większości przypadków sklepy oferują możliwość zwrotu towaru lub przyznają gwarancję. To jedna z najbardziej skutecznych metod wzbudzania zaufania u kupujących, niemniej dobrze by było zobaczyć próby wprowadzenia innego rodzaju mechanizmów przekonywania do dokonania za-
Witryna Ridefourever.com wyświetla podobne i polecane produkty na stronie danego towaru Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
311
kupu. Najbardziej oczywiste wydaje się użycie ikon obsługiwanych kart kredytowych oraz oznaczeń potwierdzających poziom zabezpieczeń; wprowadzenie systemu ocen i recenzji też nie może zaszkodzić i z pewnością jest jednym z dobrych rozwiązań.
Pozostałe wnioski Poza opisanymi tu zależnościami zauważyliśmy także kilka innych prawidłowości.
• Większość sklepów (77%) stara się prezentować w jakiś sposób towary powiązane z tym, czego w danej chwili szuka kupujący. Zazwyczaj pojawiają się one na stronie towaru pod wspólnym nagłówkiem „Podobne artykuły” czy „Klienci, którzy to kupili, kupili także x” albo „Polecamy też”. W kilku przypadkach podobna forma reklamy pojawiała się dopiero na stronach koszyka.
• W 79% sklepów znaleźliśmy różnego rodzaju formy zachęty do pozostawienia swojego adresu e-mail. Do podawania adresu najczęściej nakłania się klienta propozycją przesyłania mu biuletynu informacyjnego. Niektóre sklepy obiecują kupony rabatowe wysyłane poprzez pocztę elektroniczną albo powiadomienia SMS-owe.
• W 95% sklepów właściciele znaleźli sposób, by skłonić kupujących do zakładania konta. W 35% sklepów posiadanie konta jest warunkiem dokonania zakupów.
• Odnośnik „Moje konto” jest niemal zawsze umieszczany w prawym górnym rogu strony, obok ikony koszyka zakupów, czyli dokładnie tam, gdzie spodziewają się go klienci.
• W 68% witryn sklepowych klient może utworzyć listę ulubionych towarów bądź tych, na które czeka. Bardzo rozsądnym posunięciem jest umożliwienie tworzenia list wyłącznie zarejestrowanym członkom serwisu. Oznacza to, że każdy, kto będzie chciał utworzyć taką listę, by przekazać ją na przykład rodzinie, będzie musiał najpierw założyć konto. Tworzenie listy jest też formą przywiązywania klienta do sklepu. Lista pozwala odłożyć zakupy na późniejszą, dogodniejszą chwilę. Rozwiązanie to zazwyczaj pozwala zwiększyć zyski sklepu, bo klienci zapisujący interesujące ich towary bardzo często wracają, aby zrobić kolejne zakupy.
• W 65% sklepów znaleźliśmy funkcję „Powiadom znajomych” (czasami jej opis był sformułowany inaczej), dzięki której kupujący może przekazać znajomym informacje na temat towaru lub sklepu.
• 44% sklepów prowadzi programy partnerskie. Odnośniki do nich można znaleźć bez problemów, jeśli się ich szuka — najczęściej pojawiają się w stopce witryny — ale klient nie jest nimi zarzucany. 312
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
• Ogólnie daje się zauważyć, że dość często właściciele sklepów starają się w konkretny sposób zachęcić do finalizowania transakcji, usiłują nakłonić klientów do ponownego dokonania zakupów i wykorzystać ich potencjał reklamowy. Wielu jednak rezygnuje z tych form poprawiania wyników, co daje konkurencji sporą przewagę.
Podsumowanie Nie spodziewaliśmy się, że tak proste badanie pozwoli nam określić konkretny kierunek obowiązujący w świecie projektowania witryn e-commerce, ale udało się zauważyć kilka wzorców. Typowa witryna sklepu, z jaką mieliśmy do czynienia, została zaprojektowana z myślą o wyświetlaniu danych na ekranach o rozdzielczości co najmniej 1024×768 pikseli. Obowiązywał na niej układ dwukolumnowy. W większości przypadków (68%) po przejściu do działu kategorii lub strony towarów znajdziemy ich listę wyświetlaną w czterech kolumnach, chociaż nierzadko spotyka się także rozwiązania jednokolumnowe. Jeżeli jest to możliwe, wszystkie towary z danej kategorii są prezentowane na jednej stronie. Gdy zachodzi konieczność podzielenia ich na kilka stron, klient zazwyczaj może liczbę tych stron zmienić. Na większości stron sklepów internetowych znajdziemy od ośmiu do trzynastu kategorii (58%), a struktura strony sięga cztery poziomy w głąb (70%). Jednakową popularnością cieszą się systemy nawigowania w postaci pionowego i poziomego menu. Gdy na stronie pojawiają się obydwa te mechanizmy, w poziomie najczęściej wyświetlane są odnośniki o charakterze ogólnym, natomiast w pionie umieszcza się kategorie towarów. Podkategorie prezentuje się najczęściej w postaci menu rozwijanego lub wysuwanego (bardzo często dość dużych rozmiarów), natomiast informacje dotyczące konkretnych towarów są często dzielone pomiędzy kilka zakładek. Poza zwykłym mechanizmem wyszukiwania na stronach sklepów znajdziemy także narzędzia filtrowania. W 74% serwisów użytkownik jest informowany o położeniu strony w hierarchii witryny za pomocą ścieżki dostępu (breadcrumb trail). Najczęściej stosowanym w niej znakiem rozdzielającym jest znak większości (>). Zachętą do działania w przeważającej części sklepów jest kolor — odpowiednio dobrane barwy przycisków oraz innych elementów strony zwracają na siebie uwagę na neutralnym tle. Określenia na przyciskach nie zaskakują i nie wprawiają w zakłopotanie. Najczęściej spotyka się „Zamów” i „Dodaj do…” (koszyka, torby, wózka). Stosowanie bezpiecznych połączeń SSL to konieczność (100% przypadków), którą projektanci zdecydowali się wprowadzić już stronę czy dwie przed rzeczywistym przeWzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
313
syłaniem poufnych danych. Zauważyliśmy jednak, że w wielu przypadkach projektanci mogliby silniej zaznaczyć obecność połączenia szyfrowanego. Proces finalizowania zakupów wymaga zazwyczaj (67%) pokonania czterech stron formularza (lub czterech sekcji jednej strony). Zazwyczaj też (87%) kupujący z góry wie, na ilu stronach będzie musiał wpisywać dane. Brak natomiast zgodności w kwestii zakładania konta w serwisach — w niektórych sklepach jest to niezbędne do dokonania zakupów, w innych wystarczy podać adres poczty elektronicznej. Weryfikacja danych wprowadzanych w formularzach powinna odbywać się w czasie rzeczywistym, a komunikaty o błędach nie powinny pozostawiać wątpliwości co do tego, jak skorygować niepoprawne dane. Sklepy nęcą nas darmową wysyłką (46%), gwarancją na zakupione towary (87%) oraz opiniami przekazywanymi poprzez system ocen i recenzji (65%). Starają się też wzbudzić zaufanie, umieszczając na swoich stronach ikony obsługiwanych kart kredytowych (51%) oraz certyfikatów bezpieczeństwa (65%). Zachęcają do kolejnych zakupów poprzez wyświetlanie produktów powiązanych z kupionym towarem (77%), poprzez możliwość dodawania towarów do listy życzeń (68%), wysyłanie biuletynów informacyjnych (79%) oraz udzielanie specjalnych rabatów posiadaczom kont członkowskich (95%). Bardzo często w sklepie znajdziemy też narzędzia marketingowe w postaci odnośników pozwalających powiadomić znajomych o ciekawej ofercie (65%) czy wziąć udział w programie partnerskim (44%). Uwaga od wydawcy: listę wszystkich zbadanych stron oraz pełne arkusze danych (przygotowane w programach Excel i Numbers) można pobrać ze strony http://www. smashing-links.com/zip/e-commerce-study-data.zip.
Uwagi i obserwacje Chciałbym na koniec podzielić się własnymi doświadczeniami dotyczącymi stron sklepów internetowych, niekoniecznie uwzględnionych w tym badaniu. Zakupów przez sieć dokonuję od przynajmniej dziesięciu lat, ale nie mogę powiedzieć, abym był bardzo zadowolony z obsługi, jaką oferuje przeciętny sklep internetowy (choć zaobserwowałem znaczną poprawę na tym polu). Wszelkie wahania wiążą się, jak można się spodziewać, z kwestią zaufania. Kupując w internecie, nie możemy sprawdzić jakości towaru ani nie mamy okazji wypytać sprzedawcę o wszelkie sprawy, które mogłyby budzić wątpliwości. Każdy przecież może otworzyć serwis internetowy i umieścić w nim formularze służące do zbierania danych kart kredytowych i innych poufnych informacji. Kupowanie w oddziałach internetowych większych sieci (na przykład Walmart) budzi nieco większe zaufanie, ponieważ bywamy w tych sklepach osobiście i jesteśmy przekonani, że w razie problemów zawsze można udać się do sklepu i porozmawiać z personelem.
314
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
Czy przeciętny kupujący w internecie postąpi w ten sposób? Raczej nie, ale sama świadomość wystarcza. Poza tym wiemy, że Walmart nie zniknie jutro z rynku, a z firmą johnsmith.com nie jest to już takie pewne. Jeżeli mam podać dane swojej karty na stronie sklepu internetowego, witryna musi budzić moje zaufanie. Niemal w każdym przypadku mogę znaleźć w sieci podobny sklep z taką samą ofertą i kupić wybrany towar gdzie indziej w podobnej cenie. Jeżeli właścicielowi zależy na przeprowadzeniu transakcji, powinien starać się przewidzieć wszystko to, o czym nie pomyślałem sam, oraz odgadnąć, co może mnie zaniepokoić, i starać się temu zaradzić. Często kupuję przez internet, ale zazwyczaj wracam do kilku starannie wybranych sklepów. W księgarni Amazon kupowałem wystarczająco często, by teraz czuć się bezpiecznie na jej stronach. Nierzadko kupuję też oprogramowanie, ale producenci programów komputerowych zazwyczaj pozwalają testować je przez kilka tygodni, nim każą ostatecznie zapłacić. Wszystkie sklepy internetowe, które odwiedzam, w taki czy inny sposób zasłużyły sobie na zaufanie. Wypracowanie odpowiedniej marki w świecie e-commerce nie należy do zadań łatwych. Oczywiście każdy może otworzyć sklep internetowy — narzędzi jest aż nazbyt wiele. Przygotowanie się do pracy w tej branży nie wymaga ani wiele czasu, ani wielkich nakładów finansowych, ale skłonienie ludzi do kupowania wymaga już nieco więcej wysiłku. Musisz dowiedzieć się, czego potrzebują, a następnie ułatwić im możliwość dokonania zakupu. A gdy już kupią od Ciebie, musisz zachęcić ich do powrotu. Gdy następnym razem będziesz odwiedzać strony sklepów internetowych, zadaj sobie te pytania, które my stawialiśmy w czasie prowadzonego badania. Postaraj się zrozumieć, czym strona, na której właśnie kupujesz, zdołała przekonać Cię do siebie. Zastanów się, dlaczego kupiłeś właśnie tu, a nie gdzie indziej. Pomyśl, które z rozwiązań uznałeś za wygodne, a które przeszkadzały Ci w zakupach. Gdy znajdziesz odpowiedzi na te pytania, zaczniesz przygotowywać lepsze projekty witryn e-commerce dla swoich klientów.
o autorze Nie wahaj się inwestować w siebie i rozwijać swojej działalności. Nie bój się ruszyć w innym niż dotąd kierunku. Steven Bradley urodził się (1965) w nowojorskim Brooklynie. Ukończył studia pierwszego stopnia na wydziałach historii i budownictwa wodno-lądowego na uniwersytecie stanowym w Nowym Jorku. Mieszka w spokojnym, ale nadążającym za wszystkimi nowinkami Bolder, w stanie Colorado. Tu właśnie nauczył się wszystkiego, co wie o optymalizowaniu stron pod kątem wyszukiwania, oraz poznał tajniki
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
315
marketingu. U stóp Gór Skalistych (w jego ulubionych barwach ziemi) tworzy witryny przyjazne dla wyszukiwarek i łatwe w obsłudze dla ludzi. Czas wolny dzieli między sport, sztukę i literaturę. Mottem Stevena jest wers z piosenki Boba Dylana: „He not busy being born is busy dying”166, i te słowa kieruje do Czytelnika — nie przestawaj się rozwijać. Jakkolwiek dobry jesteś teraz, jutro możesz być jeszcze lepszy. Nie spiesz się. Tajemnica sukcesu leży w stałym i drobnym poprawianiu swoich wyników.
166 Kto właśnie się nie rodzi, zaczął już umierać — przyp. tłum. 316
Wzorce projektowe wykorzystywane na stronach e-commerce (studia przypadków)
Tematy poruszane w tym rozdziale: Wydawać na własną rękę czy szukać wydawnictwa? Pisanie, redagowanie i przygotowywanie do druku. Ceny, działania marketingowe i kolportaż. Książki w wersji elektronicznej: PDF, EPUB, Mobipocket. Druk na życzenie.
T
rzymać w dłoniach własnoręcznie przygotowaną książkę to niezwykłe doznanie. W jednej chwili uświadamiasz sobie, że Twoje pomysły, które dotąd funkcjonowały wyłącznie w postaci luźnych myśli, nagle nabrały kształtu, stały się bardziej rzeczywiste, wręcz namacalne i, co ważniejsze, trwałe. To obezwładniające — nagle pękasz z dumy i spoglądasz na książkę tak czule, jak robi to malarz podziwiający swoje dzieło. Uczucie to stawało się udziałem wszystkich, którzy — teraz czy przed wiekami — mogli zobaczyć wydrukowaną książkę własnego autorstwa, jednak nigdy wcześniej nie było osiągalne tak łatwo, jak dziś. Jeżeli masz odpowiednią motywację i działasz wystarczająco skutecznie, zdołasz wypracować sobie pozycję i jednocześnie wnieść coś do ogólnodostępnej wiedzy, stając się tym samym autorytetem w dziedzinie, w której się specjalizujesz. Praca nad książką nie musi wiązać się z ogromnym wysiłkiem i wyraźnym zobowiązaniem czasowym. Możesz rozpocząć od przygotowania niewielkiego projektu, czegoś, co pozwala Ci odetchnąć nieco od codziennych zmagań i spełnić się twórczo. Tematem książki może być wszystko — sztuka, literatura, fotografia czy dowolna inna dziedzina zainteresowań. Twoja książka ma być wyrazem Twojej osobowości, wyjątkowym środkiem pozwalającym Ci zmierzyć się z nowymi wyzwaniami, odkryć granice swojej kreatywności, zbadać swoje możliwości i zrewidować pomysły. A jeżeli zajmiesz się nie tylko pisaniem książki, ale też przygotujesz ją do druku, zyskasz — poza wymiernymi korzyściami materialnymi — niebanalne doświadczenie, które może jedynie zaprocentować w przyszłości. Prowadzenie wydawnictwa to naprawdę złoty interes. Jeżeli jesteś przekonany, że masz coś do powiedzenia i chcesz powiedzieć to na głos, zastanów się, czy nie warto wejść na ten rynek na poważnie i przy okazji dzielenia się ze światem ideami nieco zarobić. Nam się udało, więc i Tobie nic nie powinno stanąć na przeszkodzie — nieważne, czy jesteś z zawodu pisarzem, prowadzisz jedynie blog, projektujesz lub jesteś właścicielem serwisu internetowego. Jeżeli publikujesz artykuły w sieci i cieszą się one popularnością wśród czytelników, już możesz uważać się za eksperta w swojej dziedzinie. Te artykuły mogą stać się solidnym fundamentem dla przyszłej książki i wynagrodzić Ci trud udzielania nieodpłatnej pomocy167. W rzeczywistości każdy popularny blog to potencjalny punkt dystrybucji, a przynajmniej potencjalne źródło stałych dochodów. Kluczem do uruchomienia tej maszy-
167 Nie musisz wydawać od razu dużej książki. Możesz zająć się przygotowywaniem magazynu, wydawać broszury, kalendarze, drukować plakaty czy cokolwiek innego. Żeby zachować spójność w treści rozdziału, opiszemy proces wydawania książki, ale nie sugeruj się tym zbyt mocno. 318
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
ny jest oferowanie na tej stronie cennych produktów ubocznych swojej ciężkiej pracy. Przy odrobinie pracy i cierpliwości, zdołasz przygotować teren pod prowadzenie sklepu, gdzie przez cały czas istnienia serwisu będziesz mógł sprzedawać kolejne egzemplarze wydanej osobiście książki. Będzie to wymagać jedynie Twojego zaangażowania. Pamiętaj też, że „sprzedawanie” własnej wiedzy nie jest niczym nagannym. Wykonanie czegoś wartościowego wymaga mnóstwa czasu, wysiłku i umiejętności. A jeżeli to, co piszesz, ma wartość dla czytelników, prośba o gratyfikację na pewno nie będzie czymś nie na miejscu. Musimy nauczyć się szanować swoją pracę, tak samo jak szanujemy pracę innych ludzi. Dodatkowo udostępnienie czytelnikom rzetelnie przygotowanych wyników solidnie wykonanej pracy jest formą podziękowania — oferujesz im coś, co ma konkretną wartość. Każdy sprzedany egzemplarz książki będzie wzmacniać Twoją motywację, podtrzymywać zapał i działać na rzecz umocnienia pozycji serwisu internetowego na rynku. Dopóki będziesz prawdziwie angażować się w to, co piszesz, i będziesz uczciwy wobec czytelników, Twoje słowa będą cieszyć się poważaniem, a czytelnicy docenią Twoje wysiłki, wracając na stronę, informując o niej znajomych czy kupując to, co masz im do zaoferowania. Zanim zajmiesz się pracą nad książką, upewnij się, że dysponujesz tym, co będzie Ci wtedy potrzebne najbardziej — czasem. Napisanie książki i przygotowanie jej do druku to nie zadanie na sobotni wieczór. Pisanie wymaga czasu, cierpliwości i samodyscypliny, ponieważ tylko w ten sposób można przygotować tekst na odpowiednim poziomie merytorycznym i językowym. Nie stresuj się ustalaniem wydumanych terminów czy wyznaczaniem sobie sztywnych godzin pracy nad książką. Postaraj się raczej nakreślić jej ramy, wyznaczyć zakres tematów w poszczególnych rozdziałach i zastanowić się nad ogólnie rozumianą tematyką. Nie bądź dla siebie pobłażliwy, nie wahaj się poruszać trudnych tematów i poświęć tyle czasu, ile będzie trzeba na dopracowanie pomysłów, abyś miał pewność, że możesz wziąć się do pracy nad tak rozległym projektem. Przede wszystkim nie staraj się niczego przyspieszać. Pracuj tak długo, jak będzie to konieczne, i wykorzystuj okazję, gdy nadejdzie właściwa chwila. A jeżeli wpadnie Ci do głowy rewelacyjny pomysł, zacznij pracować nad nim od zaraz. Szybko przekonasz się, jak wiele możesz zdziałać, gdy po skończonej pracy zauważysz, że telewizor dawno już przeszedł samoczynnie w tryb uśpienia.
Wydawać na własną rękę czy w wydawnictwie? Przypuszczalnie najłatwiejszą metodą wydania książki jest sprzedanie doskonałego pomysłu zainteresowanemu nim wydawnictwu (choć prawdopodobieństwo zajścia odpowiednich okoliczności jest niezmiernie małe). Duże wydawnictwa stale poszu-
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
319
kują osób, z którymi mogłyby nawiązać współpracę. Jeżeli jesteś autorem poczytnego bloga, istnieje spora szansa, że prędzej czy później ktoś skontaktuje się z Tobą w sprawie napisania książki. Możesz oczywiście podjąć takie starania niezależnie od tego, czy prowadzisz jakiekolwiek działania w sieci, ale zgłoszenie się do wydawnictwa z propozycją stawia Cię w niewygodnej pozycji do prowadzenia negocjacji. Wydawnictwa oferują autorom honoraria obliczane na podstawie liczby sprzedanych egzemplarzy książki. Zazwyczaj jest to około 10% ceny egzemplarza. Wynagrodzenie autorskie wypłaca się przeważnie raz na pół roku. Warunki wydają się korzystne, lecz trzeba mieć świadomość, że wydawca ma często ściśle określone poglądy na temat tego, co powinno znaleźć się w książce, a jeszcze częściej na temat tego, czego należy unikać. O ile nie dostarczysz do wydawnictwa naprawdę doskonałego maszynopisu, musisz liczyć się z tym, że przyjdzie Ci poprawić znaczne partie książki, a może nawet napisać ją od nowa. To z kolei oznacza, że praca nad tekstem wydłuży się o kilka miesięcy, może nawet lat, a jeśli brak Ci doświadczenia w tej materii, stracisz zapewne każdą wolną chwilę na poprawki, byle zdążyć z nimi przed terminem, będziesz w nieskończoność zmieniać tematy i wprowadzać do książki takie, które Twoim zdaniem zupełnie do niej nie pasują (ale są akurat popularne z punktu widzenia rynku). Najlepszym aspektem związania się z wydawnictwem jest współpraca z redaktorem — osobą będącą zazwyczaj (choć nie zawsze) fachowcem w swojej dziedzinie. Zadaniem redaktora jest kontrolowanie kierunku, w jakim zmierza tekst, i upewnianie się, że dotrzymujesz terminów. Jego uwagi dotyczące języka i ogólnej struktury rozdziałów mogą okazać się nieocenione w czasie pracy nad tekstem. Bez pomocy redaktora trudno byłoby ogarnąć wszystkie niuanse związane z późniejszym przygotowaniem książki do druku (na przykład ustalenie jakości grafiki, usytuowanie uwag umieszczanych później na marginesie czy w przypisach, opracowanie indeksu). Nie bez znaczenia jest także wkład redaktora w samą treść książki. To on będzie omawiać z Tobą cele, jakie chcecie osiągnąć poprzez publikację, on zasugeruje Ci wszystkie ewentualne poprawki. Wydawnictwo przygotuje także odpowiedni szablon, w którym będziesz pracować, i da Ci wskazówki dotyczące stylu, w jakim ma być utrzymana publikacja. Nic nie stoi na przeszkodzie, byś zaprosił do współpracy znajomych i przyjaciół, przedstawił im tekst i poprosił o opinię. Zawsze oczywiście pozostaje kwestia zaufania. Duże wydawnictwa bardzo często wykorzystują brak doświadczenia autorów. Pisarz rzadko ma możliwość sprawdzenia liczby sprzedanych egzemplarzy książki lub przekonania się, ile z nich sprzedano w pełnej cenie, a ile zostało przecenionych (przeceny są wprowadzane bardzo często, czasami sięgają nawet 70%, a to może drastycznie obniżyć Twoje dochody). Nie pozostaje Ci zatem nic innego, jak zaufać wydawnictwu, co nie zawsze przychodzi łatwo (szczególnie gdy nie ma się dobrego kontaktu z jego pracownikami).
320
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
Co więcej, w ramach umowy podpisywanej z wydawnictwem bardzo często trzeba zobowiązać się do przekazania mu wszystkich praw do tekstu, grafiki, prawa do dokonania tłumaczenia oraz udostępniania treści na innych nośnikach — na przykład w postaci filmu, książki elektronicznej, przedruków w prasie, w biu- Maszyna do cięcia papieru (dzięki uprzejmości letynie informacyjnym, w materiałach Heidelberger Druckmaschinen AG) promocyjnych i reklamowych. Podpisana umowa może nawet oznaczać konieczność usunięcia niektórych materiałów z prowadzonego przez Ciebie bloga. Nie wszyscy czują się gotowi do tak daleko idących poświęceń. Okazuje się, że wydanie książki własnym nakładem jest pod wieloma względami zdecydowanie lepsze i korzystniejsze finansowo — choć znacznie ryzykowniejsze. Takie przedsięwzięcie wymaga poczynienia odpowiednich inwestycji i czynnego zaangażowania się w fazę produkcji, a to oznacza opanowanie wiedzy z nieznanej autorowi dziedziny. Jednocześnie w ten sposób zyskujesz pełną kontrolę nad zawartością i wyglądem książki. Zapewne wiesz, że wydajemy nasze książki niezależnie, nie korzystając przy tym z pomocy żadnego wielkiego wydawnictwa, więc masz teraz w rękach wynik naszych starań. Oznacza to też, że doskonale wiemy, jak interesująca i wymagająca jest praca nad własną książką. Pierwsza książka, którą wydaliśmy, sprzedała się dotąd w przeszło 25 000 egzemplarzy, a nie korzystaliśmy z żadnego wielkiego kanału dystrybucji — żadnych hurtowni, księgarń czy reklam w serwisie Amazon. W przygotowywaniu książki nie uczestniczyło też żadne wydawnictwo. By trafić do odbiorców, wystarczył jedynie prowadzony w internecie serwis, osiągnęliśmy przy tym popularność, której mogą pozazdrościć nam nawet największe wydawnictwa. Jak widać, nawet niewielki nakład pozwala wyrobić sobie opinię i niezbędne do dalszego działania kontakty. Czasami wystarczy przygotować nawet małą publikację elektroniczną, szczególnie że z każdym dniem rośnie popularność czytników i tabletów o powierzchni nieprzekraczającej wymiarów książki. Przygotowaliśmy niewielkie zestawienie wad i zalet wydawania książki bez pomocy wielkiego wydawnictwa.
Zalety
• Masz pełną kontrolę nad zawartością książki, jej wyglądem i układem poszczególnych elementów. Od Ciebie zależy też jakość druku. Jak wydać książkę (taką jak ta)?
321
• Zatrzymujesz 100% zysków. • Ty określasz cenę książki, kontrolujesz koszty wysyłki i ustalasz terminy dostawy.
• Od Ciebie zależy podział zysków pomiędzy wszystkich autorów książki — Ty decydujesz, czy wypłacisz im ustalone z góry wynagrodzenie, czy też podzielisz się procentem od zysku. Możesz wybrać dowolny model rozliczenia.
Wady
• Ty ponosisz wszystkie koszty przygotowania książki do druku, drukowania oraz związane z tym ryzyko.
• Przygotowanie książki będzie wymagało od Ciebie więcej czasu i energii. Nie możesz też liczyć na pomoc zawodowego redaktora.
• Sam będziesz musiał zatroszczyć się o wszystkie szczegóły — przeprowadzić korektę, zadbać o odpowiednią jakość grafiki, wybrać rodzaj i gramaturę papieru, zadbać o szycie książki, jej opakowanie, ustalić szczegóły wysyłki, sortowania, dostawy do kupującego, zadbać o obsługę klientów itd. Brak doświadczenia w tej dziedzinie prowadzi bardzo często do błędów.
• Niewykluczone, że będziesz musiał opracować sposób zdobywania środków na pokrycie kosztów projektu i wysyłki (na przykład przez przyciągnięcie sponsorów).
Prezentowanie pomysłów w wydawnictwie Jak widzisz, udanie się z pomysłem na książkę do wydawnictwa jest zdecydowanie mniej ryzykownym przedsięwzięciem. Jeżeli możesz dodatkowo zaprezentować próbki tekstu, które potwierdzą Twoje kompetencje, możesz założyć, że przynajmniej kilka wydawnictw będzie zainteresowanych nawiązaniem współpracy z Tobą. Wydawnictwa uwielbiają wiązać się z fachowcami, którzy potrafią wyrażać myśli na piśmie, więc jeżeli uważasz, że masz się z czym zaprezentować, spróbuj spisać swoje pomysły i sprawdź, czy nie uda Ci się ich sprzedać. Wybierz temat, który może zainteresować redaktora w wydawnictwie, poprzyj go dokładnie sprawdzonym i starannie przygotowanym planem książki, zawierającym spis tematów, które chciałbyś poruszyć, i przedstaw propozycję listy rozdziałów. Określ potencjalnego odbiorcę swojej pracy i opisz go wydawcy, nie zapomnij też zaprezentować atutów swojego pomysłu — wyjaśnij, co będzie wyróżniać Twoją książkę spośród podobnych pozycji na rynku. Postaraj się oczarować wydawcę i przekonać go do swoich racji — zaprezentuj ewentualne wcześniejsze projekty, podkreśl swoje atuty i postaraj się nie pozostawić wątpliwości, że Twoje doświadczenie i umiejętności po-
322
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
zwolą Ci bez trudności przygotować interesującą, zgodną z deklarowanym tematem książkę. Nie zapomnij pochwalić się opinią, jaką cieszysz się w danym środowisku, i wspomnieć o pasji pozostającej przecież w ścisłym związku z tematem proponowanego tekstu. Jednocześnie nie gub się w superlatywach i hiperbolach — trzymaj się faktów, wyrażaj się zwięźle i staraj się przekonać wydawnictwo rzeczowymi argumentami, mającymi poparcie w rzeczywistości. Nie przesadzaj z nadinterpretacją, ale też niczego zbytnio nie upraszczaj. Postaraj się przedstawić swój pomysł i zrób to dobrze. Pamiętaj też, że wydawnictwo nie zdoła przyjąć każdego projektu, nawet jeśli wydaje się on bardzo obiecujący. Nowe tytuły muszą pasować do planu wydawniczego. Jeżeli na przykład wydawnictwo przewiduje już przygotowanie książki o HTML5 na drugi kwartał nowego roku, to zapewne nie zdecyduje się przyjąć do druku innej książki poświęconej temu samemu zagadnieniu, by nie tworzyć konkurencji dla własnego tytułu. Dlatego musisz uzbroić się w cierpliwość i nie ustawać w wysiłkach. Brak odpowiedzi od jednego wydawcy bądź też odpowiedź odmowna nie znaczą, że książka, którą napisałeś, jest słaba. Zastanów się, które z wydawnictw mogłyby być zainteresowane współpracą z Tobą, i sprawdź, jak wygląda ich działalność w obszarze Twojej specjalizacji. Wykorzystaj znajomości, skontaktuj się ze znajomymi i przyjaciółmi, którzy mogą mieć dojścia do wydawnictw. Staranne przygotowania powinny szybko przynieść efekty. Wyślij przedstawienie pomysłu, szkic przyszłej książki oraz wszystkie związane z planem dokumenty do wydawnictw, które mogą być zainteresowane danym tematem, i przygotuj się na długie oczekiwanie. Jeżeli pomysł jest obiecujący, jeżeli masz solidny warsztat językowy, a na rynku nie ma zbyt wielu książek poświęconych danej dziedzinie, to możesz mieć większe szanse, niż byłbyś skłonny kiedykolwiek zakładać. Wykaż się cierpliwością, a przy odrobinie szczęścia może uda Ci się nawiązać kontakt w wydawnictwie z osobą, która dostrzeże potencjał Twojej pracy i uzna, że współpraca z Tobą może być opłacalna.
Tematy znajdziesz wszędzie Niezależnie od tego, czy zdecydujesz się wysyłać propozycję do wydawnictwa, czy postanowisz wydać książkę o własnych siłach, musisz przede wszystkim odpowiednio przygotować jej treść. Sukces każdej publikacji tkwi w zaprezentowaniu w niej wiadomości na wysokim poziomie. Pamiętaj też, że nie musisz zaczynać od zera. Jeżeli prowadzisz blog albo zdarzyło Ci się napisać kilka artykułów do czasopism lub serwisów internetowych, możesz wykorzystać je jako bazę do dalszej pracy168. Możesz też wykorzystać uwagi czytelników bloga i szukać w komentarzach wskazówek dotyczących tematów, które powinieneś poruszyć. 168 Pod warunkiem, że ich tematy są związane z treścią książki, co akurat jest niemal pewne, o ile nie zdecydujesz się pisać o czymś zupełnie nowym, czego nie poruszałeś jeszcze w żadnym z artykułów. Jak wydać książkę (taką jak ta)?
323
Włącz do pracy nad książką znajomych, ludzi śledzących Twoje poczynania w Twitterze, fanów z Facebooka — spytaj ich o tematy, które chcieliby zobaczyć w książce. Oczywiście nie wolno Ci ukrywać przed nimi swoich zamiarów. Muszą wiedzieć z góry, w jaki sposób zamierzasz wykorzystać ich propozycje, a jeżeli ich udział będzie znaczny, będziesz musiał uzgodnić stosowne wynagrodzenie. Nie lekceważ ducha społeczności — jeżeli jej członkowie zrozumieją, że dzięki ich pomocy chcesz przygotować pracę na jak najwyższym poziomie, z pewnością Ci jej udzielą. Jeżeli do tego poświęcisz im kilka zdań w podziękowaniach, będą wniebowzięci. Zastanów się, o czym jeszcze chcieliby przeczytać ludzie odwiedzający Twój serwis i dlaczego miałoby ich to interesować. Jeżeli nie wiesz, zapytaj ich. Nie musisz z niczym się ukrywać, możesz spokojnie wyjawić im swoje cele, przedstawić źródła inspiracji i wyjaśnić, dlaczego w ogóle rozpoczynasz pracę nad książką. Gdy określisz już z grubsza, o czym chcesz pisać, powinieneś uzupełnić swoje pomysły o nowe odkrycia i powoli zacząć spisywać pierwsze szkice rozdziałów. Możesz sprawdzać pomysły na prowadzonym blogu albo zachować je wyłącznie na potrzeby książki. Możesz też poprosić czytelników, by przysłali swoje rozdziały (rzecz jasna, ich treść nie może odbiegać od ogólnego zamysłu), i zaproponować im udział w zyskach. W zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, by zaangażować czytelników bloga także w proces produkcji, wprowadzić ich pomysły do układu książki, wykorzystać ich wiedzę o drukowaniu czy organizowaniu kanału dystrybucji. Rzecz jasna, każda z tych decyzji będzie zależeć w rzeczywistości od postępów, jakie dotąd poczyniłeś, oraz od wsparcia, na jakie możesz liczyć ze strony społeczności swoich odbiorców. To natomiast wiąże się z szeregiem innych czynników, między innymi z liczebnością grona Twoich odbiorców, siłą łączących ich więzi czy czasem i wysiłkiem, jakie jesteś gotów zainwestować w projekt, a także z tym, czy potrafisz odpowiednio zmotywować odbiorców do współpracy. Pierwsze dwie wydane przez nas książki pojawiły się tylko w wersji elektronicznej i zawierały artykuły publikowane na stronach serwisu Smashing Magazine. Przejrzeliśmy ich zawartość i ustaliliśmy, które z nich mogłyby pojawić się obok siebie w książkach. Ponieważ zawsze sprawdzamy artykuły pod kątem poprawności językowej, nim ukażą się one na stronach Smashing Magazine, mieliśmy nieco ułatwione zadanie — wystarczyło skopiować to, co było już gotowe, i sprawdzić dopisane części. Poza tym uzgodniliśmy z autorami tekstów warunki ponownego wykorzystania owoców ich pracy, ustaliliśmy wysokość honorariów i wypłaciliśmy należne im kwoty. Aby jeszcze zwiększyć wartość książek, opracowaliśmy kilka artykułów specjalnie na potrzeby tych konkretnych wydań. Dodatkowo uatrakcyjniliśmy książki żywymi, kolorowymi okładkami i specjalnie przygotowanymi ilustracjami.
324
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
Zmierzamy do tego, by stwierdzić, że zebranie materiałów do książki nie jest żadnym wyzwaniem. Starannie przygotowaną książkę wyróżnia przede wszystkim dobrze i spójnie dobrany materiał oraz brak informacji niezwiązanych z jej tematem. Treść znajdziesz dosłownie wszędzie — w napisanych wcześniej artykułach, w głowie, wśród komentarzy czytelników i w rozmowach z kolegami. Czasami, by ją odkryć, trzeba zadać właściwe pytania, a potem wybrać odpowiedzi — w takim przypadku Twój wkład może ograniczyć się do nadzorowania procesu i wykorzystania doświadczenia zawodowego.
Nie musisz pracować sam Opublikowanie książki nie stanowi wielkiego wyzwania, gdy masz już przygotowany wstępny materiał. Jeżeli jednak przez kilka ostatnich lat nie zdarzyło Ci się napisać zbyt wiele, to przygotowanie kilkuset stron tekstu może okazać się zbyt przytłaczającym zadaniem, wymagającym zbyt wiele czasu i pracy — zbyt wiele wszystkiego. Ale przecież nie musisz pracować sam. Jeśli zamierzasz poruszać tematy związane ściśle z technologią, musisz pamiętać, że większość tego rodzaju wiadomości bardzo szybko ulega dezaktualizacji, dlatego książki techniczne należy przygotowywać szybko. Jak jednak upewnić się, że wszystkie podawane informacje są prawdziwe, a każdy fragment kodu poprawny? Skąd mieć pewność, że nie pominęło się niczego istotnego? To miejsce i zadanie dla recenzenta merytorycznego. Znajdź kogoś, kto potrafi spojrzeć na wyniki Twojej pracy z zupełnie nowej perspektywy i kto będzie umiał podzielić się krytycznymi uwagami, ale nienacechowanymi uprzedzeniami. Niełatwo o taką osobę. Będziesz potrzebować pomocy kogoś, kto ma wiedzę odpowiednią, by sprawdzić, czy niczego nie pominąłeś. Dodatkowo powinna to być osoba żywo zainteresowana dziedziną, o której piszesz, chętna zaangażować w projekt swój czas i energię. Ostra krytyka jest zawsze lepsza niż milczące potakiwanie, więc zachęcaj recenzentów do szczerego dzielenia się opiniami. Mogłoby się wydawać, że najlepiej chyba zacząć od opracowania dość starannego szkicu, zebrać krytyczne uwagi na jego temat od fachowców, do których uda Ci się dotrzeć, a następnie przystąpić do pracy nad właściwą treścią rozdziałów już z uwzględnieniem otrzymanych spostrzeżeń. Jednak doświadczenie nauczyło nas, że lepiej zacząć od zasięgnięcia rady ekspertów, na podstawie tak uzyskanych informacji przygotować tekst rozdziału i przekazać go do oceny innym specjalistom z danej dziedziny. Uważamy, że warto powtarzać te działania tak długo, aż się okaże, że rady profesjonalistów dotyczą nieistotnych szczegółów bądź wychodzą poza zakres tematów poruszanych w książce.
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
325
Takie rozwiązanie pomoże Ci uniknąć jednego z poważniejszych problemów, z jakimi borykają się autorzy książek — zakłócenia delikatnej równowagi tekstu poprzez niekontrolowane dodawanie do rozdziałów informacji nieuwzględnionych w pierwotnych założeniach. Uważamy, że dyskusja powinna służyć rozwijaniu idei, a nowe idee mają napędzać dyskusję — należy łączyć je tak, by dotrzeć do odbiorców. Dodawanie to tu, to tam przypadkowych wtrętów niszczy kompozycję tekstu i rozmywa myśl przewodnią. Prowadzenie cyklicznych korekt merytorycznych pozwala uniknąć tego problemu. Zaangażowany recenzent pomoże Ci podnieść jakość tekstu, ale zazwyczaj jego wsparcie nie wystarczy. Jeżeli pisanie czy zbieranie informacji do tekstu zajmuje Ci zbyt wiele czasu, powinieneś rozważyć podzielenie się pracą z kimś, kto zechciałby podjąć się współtworzenia książki z Tobą. To rozwiązanie sprawdza się szczególnie, jeśli obydwoje jesteście fachowcami z pokrewnych, ale jednak odmiennych dziedzin. Niestety, kryje się tu też pewne ryzyko — jeżeli nie znasz swojego współpracownika wystarczająco dobrze, osiągnięcie porozumienia w kluczowych sprawach czy opracowanie wspólnego punktu widzenia może okazać się bardzo trudne. W takich przypadkach to, co z powodzeniem mogłoby ukazać się w postaci dwóch bardzo dobrej jakości książek, ściśnięte i na siłę wrzucone w jeden tekst składa się w jedną publikację o kilku cechach charakterystycznych, takich jak brak równowagi w tekście, brak cennych informacji i pojawiające się w niektórych miejscach sprzeczności. Zawsze jednak można zaproponować układ, który nie polega na aż tak ścisłej współpracy. Wystarczy podzielić książkę na dwie części (na przykład „Projektowanie interfejsu” i „Praca nad kodem” albo „Praca nad kodem” i „Kwestie marketingowe”), a następnie poprosić kogoś niezwiązanego ściśle z projektem o ocenę całości i wskazanie wszystkich niespójnych i sprzecznych miejsc w tekście. Możesz też zaprosić do współpracy zespół niezależnych twórców, z których każdy opracuje jeden wybrany dział książki z dziedziny swojej specjalizacji. W taki sposób powstała ta książka.
Ustalenie zasad współpracy z autorami Znalezienie osób chętnych do współpracy jest proste jedynie wtedy, gdy masz znajomości w odpowiednich kręgach. W przeciwnym razie może być zajęciem naprawdę skomplikowanym. Najłatwiej spytać przyjaciół i znajomych, czy nie zechcieliby przyłączyć się do pracy nad wspólnym projektem. Aby napisać tekst dobrej jakości, potrzeba nieco czasu, ale żeby osiągnąć prawdziwą staranność językową, trzeba wydzielić na pisanie naprawdę sporą część dnia, więc wszelkie ustalenia dotyczące rozpoczęcia prac nad tekstem zacznij czynić już przynajmniej pięć miesięcy przed terminem oddania poszczególnych rozdziałów, a najlepiej daj ich autorom około ośmiu
326
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
miesięcy. Taki margines pozwoli im zaangażować się w projekt na poważnie i wygospodarować odpowiednio wiele czasu na przeprowadzenie badań. Im wcześniej wszyscy poznają ostateczny termin oddawania gotowych tekstów, tym więcej czasu będą mieli na przemyślenie sobie poruszanego tematu. W ten sposób zwiększasz też prawdopodobieństwo, że uwzględnią w pracy wszystko, z czym się zetkną w czasie poświęconym na rozmyślania. Dzięki temu w książce znajdą się najświeższe informacje i opis najnowszych rozwiązań z danej dziedziny. Pamiętaj też, by wyrazić swoje oczekiwania jasno i utrzymać je w poważnym tonie. Takie stawianie sprawy wzbudzi zaufanie zarówno u Twoich współpracowników, jak i u wydawcy. Nie musicie spisywać długich i zawiłych umów, wystarczy, że w jej treści znajdzie się tytuł rozdziału, który dana osoba ma dla Ciebie przygotować, jego długość i format dokumentu, w jakim ma być dostarczony, a także kwota wynagrodzenia, termin dostarczenia całości oraz poszczególnych części. W umowie mogą też się znaleźć wymagania dotyczące jakości i rozmiaru obrazów, informacje o przekazaniu praw autorskich oraz klauzula chroniąca Cię na wypadek, gdyby dostarczony materiał nie spełniał wymogów jakościowych. Podpisanie umowy oraz wypłata zaliczki zawsze zwiększają wiarygodność i motywują autorów do rzetelnej pracy. Nie zapomnij też o przygotowaniu szablonu, w którym Twoi podwykonawcy powinni dostarczyć Ci teksty, oraz wytycznych dotyczących stylu. Dostarcz wspólnikom te materiały razem z krótkim opisem i instrukcjami ich wykorzystania. Dokładnie określ strukturę rozdziału oraz sposób jego formatowania. Ile poziomów nagłówków może się w nim znaleźć? Ile ilustracji można w nim umieścić, by zobrazować przykłady opisane w tekście? Czy autorom wolno wyróżniać słowa kluczowe? Nie zapominaj też o używanych rzadziej, ale przecież równie istotnych elementach tekstu, jak podpisy pod rysunkami, opisy tabel czy przypisy. W szablonie i uwagach do niego powinieneś zdefiniować formatowanie podstawowych elementów budujących rozdział:
• tytułu, • nagłówków (pierwszego, drugiego i trzeciego poziomu, a w razie potrzeby kolejnych poziomów),
• • • • • •
tekstu akapitów, wyróżnień, tabel, list, cytowanych fragmentów, uwag (jeśli takie mają się pojawiać), Jak wydać książkę (taką jak ta)?
327
• przypisów, • obrazów i zrzutów ekranowych (o nich piszemy więcej w jednym z następnych podrozdziałów),
• stylu i pisowni (jeśli to konieczne), • spisu treści (do użytku wewnętrznego), • indeksu (do użytku wewnętrznego). Im więcej osób zaangażuje się w pracę nad książką, tym więcej ustaleń trzeba poczynić i tym bardziej należy uważać na wszelkie możliwe nieporozumienia. Większa liczba współautorów to także większe ryzyko niedotrzymania terminów. Już w przypadku zaangażowania w projekt dziesięciu osób będziesz potrzebować dobrego systemu kontroli jakości oraz śledzenia postępów. Niestety, zaawansowane narzędzia zarządzania projektami są zbyt skomplikowane same w sobie, by zdawać się na ich łaskę. Do kontrolowania wszystkiego, co wiąże się z projektem, wystarczą Ci dwa arkusze danych — jeden przeznaczony wyłącznie dla Ciebie, drugi dla autorów. W swoim arkuszu umieścisz dane związane z terminami przeprowadzania korekty merytorycznej i językowej tekstów, sprawdzenia układu, przygotowania do druku oraz związane z realizacją zamówień i działaniami marketingowymi. W takim dokumencie warto też umieścić dane kontaktowe wszystkich osób zaangażowanych w projekt (autorów, projektantów, korektorów, drukarni itd.). W arkuszu przeznaczonym dla autorów książki powinny pojawić się informacje o postępie prac nad poszczególnymi rozdziałami oraz terminy końcowe odsyłania tekstów. Każdemu autorowi możesz przyznać uprawnienia pozwalające na edytowanie zawartości arkusza — dzięki temu będą mogli natychmiast powiadamiać wszystkich o zmianie stanu prac nad swoją częścią książki (na przykład po wysłaniu nowych wersji wstępnych czy po przejrzeniu rozdziału przez korektora). Szczegóły dotyczące prac nad tą książką umieszczaliśmy w arkuszach Google Spreadsheet. Odpowiednie oznaczanie komórek arkusza kolorami pozwoliło łatwo oznaczać kolejne etapy prac nad książką. W takim arkuszu możesz też umieścić dane pozwalające autorom śledzić stan prac nad ich rozdziałami (by mogli na przykład dowiedzieć się, czy wysłany przez nich szkic został już sprawdzony pod względem poprawności językowej lub złożony do druku) — niektórzy autorzy lubią sprawdzać treść rozdziału, zanim zostanie on przekazany do drukarni, by upewnić się, że w czasie składu nie wkradły się jakieś błędy. Nie dasz rady dotrzymać terminów ani zapewnić odpowiedniej jakości książki, jeżeli nie będziesz mógł liczyć na szybkie i konkretne odpowiedzi współpracowników. Nie przyjmuj szkiców zbyt pospiesznie. Regularnie sprawdzaj stan postępów nad ich tworzeniem, wprowadzaj też regularne poprawki do podstawowych założeń 328
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
Arkusz danych, z którego korzystaliśmy w czasie pracy nad Smashing Book 2. Pośród wielu informacji można znaleźć w nim spis wszystkich współtwórców projektu, stan prac nad poszczególnymi rozdziałami, liczbę stron w danym momencie prac oraz informacje o jakości grafiki
i nie zdziw się, gdy po drodze natkniesz się na kilka nieprzewidzianych zdarzeń. Każdy szkic wysyłaj korektorom lub uważnie przeglądaj jego zawartość sam. Praca nad Smashing Book 2 wymagała poświęcenia przynajmniej trzech czy czterech godzin na przejrzenie każdego szkicu do poszczególnych rozdziałów — uważnej lektury, kilkukrotnego sprawdzania wszystkich podawanych w rozdziałach faktów i sugerowania poprawek. Poza tym sami zaangażowaliśmy się w poszukiwania w każdym z poruszanych tematów, by podsuwać autorom nowe pomysły. Chcieliśmy, by wszystkie rozdziały były jak najlepsze, przeglądowe, praktyczne i przydatne. Kończąc powyższe omówienie, chcielibyśmy raz jeszcze zaznaczyć, że utrzymywanie kontaktu z autorami i stałe przeglądanie ich pracy zajmuje dużo czasu, więc jeśli zdecydujesz się na taki system współpracy, upewnij się, że zdołasz sprostać wszystkim tym obowiązkom. Nie wolno dopuścić, by rozdziały utknęły w kolejce w oczekiwaniu na sprawdzenie. Problem ten staje się szczególnie widoczny w końcowej fazie prac nad książką, podczas nanoszenia ostatnich poprawek w tekście rozdziałów, zazwyczaj tuż przed terminem końcowym. Dlatego pamiętaj, by oczyścić kolejkę trzy dni przed tą datą i pięć dni po niej. Przygotuj sobie listę, z którą usiądziesz do sprawdzania ostatnich wersji rozdziałów. Czy wszystkie grafiki spełniają stawiane im wymagania? Jak wygląda sprawa podpisów rysunków? Czy każdy cytat został opatrzony odnośnikiem do źródła? Czy autorzy mają prawa własności do obrazów prezentowanych w rozdziałach? W ostatnich dniach zbierania materiałów przekonasz się, że drobiazgowość działań z minionych miesięcy nie poszła na marne. Jeżeli wykazałeś się wystarczającą sumiennością Jak wydać książkę (taką jak ta)?
329
wtedy, teraz będziesz mieć mniej pracy. Z chwilą zakończenia prac nad ostatnim rozdziałem odetchniesz z ulgą — najtrudniejsze już za Tobą. Teraz pora zabrać się za złożenie książki i przygotowanie jej do druku.
Przygotowanie książki do druku Internet jest zazwyczaj dużo mniej wymagającym medium niż papier. To, co w sieci można zmienić w każdej chwili, nawet po umieszczeniu strony na serwerze, w druku pozostaje na zawsze w postaci, w jakiej to przygotowałeś. Jesteśmy przyzwyczajeni, że styl tekstu wydawanego drukiem jest bardziej powściągliwy i znacznie bardziej oficjalny niż to, co widuje się na stronach internetowych. Poza tym czytając książki, działamy według innych schematów niż podczas przeglądania stron internetowych. Dlatego w ciągu wszystkich godzin spędzonych nad plikami książki pamiętaj zawsze o odbiorcy swojej pracy. Powołując się na informacje zaczerpnięte z serwisów internetowych czy artykułów branżowych, nie umieszczaj odwołań do nich w treści akapitu. Odnośniki sprawdzają się w sieci, ponieważ wszyscy przyzwyczailiśmy się do przechodzenia w czasie lektury z jednej strony na drugą, ale długie ciągi znaków adresu URL wstawione w środku zdania w książce będą jedynie zawadą. Dlatego zastanów się, czy nie warto umieszczać wszystkich odnośników i źródeł w przypisach dolnych lub dodatku. Każdy czytelnik znajdzie je tam bez trudu w dogodnej dla siebie chwili — czy to po zakończeniu lektury rozdziału, czy też po skończeniu książki, gdy będzie już gotowy na przyjęcie nowej porcji informacji.
Redagowanie i poprawianie tekstu Zakładamy, że po przynajmniej dwukrotnym sprawdzeniu wszystkich rozdziałów ich zawartość powinna być na odpowiednim poziomie. Teraz należy sprawdzić, czy formatowanie, styl języka i struktura każdego z rozdziałów odpowiadają pierwotnym założeniom projektu. Pora w otrzymanych rozdziałach zobaczyć książkę, porównać ją ze swoimi planami i sprawdzić, czy istotnie masz wszystko, na czym Ci zależało. Jeśli autorzy posługiwali się tym samym szablonem, możesz porównywać efekty ich pracy, otwierając poszczególne rozdziały w sąsiadujących ze sobą oknach, i sprawdzać, czy wszystko wygląda w nich jak należy. Raz jeszcze sprawdź, czy wszystko się zgadza, czy nie pojawiają się nieścisłości, czy nigdzie nie wkradły się powtórzenia oraz czy język otrzymanych tekstów jest na odpowiednim poziomie. Każdy autor posługuje się własnym stylem, każdy z nich będzie brzmieć odmiennie, ale żaden z rozdziałów nie powinien szokować nadmierną krzykliwością czy brakiem tonu. Tego rodzaju rozdźwięk zakłóci przyjemność płynącą z lektury.
330
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
Nie patyczkuj się, gdy przyjdzie do redagowania zawartości — skracaj lub wydłużaj rozdziały zgodnie z tym, czego wymagają założenia projektu. Bez wahania usuwaj zbędne przykłady, sprawdź wszystkie przytaczane informacje i cytaty. Nie zapomnij też o zweryfikowaniu jakości grafiki oraz sprawdzeniu opisów tabel. Przenieś wszystkie odwołania z akapitów do przypisów dolnych, uwag i przypisów końcowych. Zastanów się, czy nie warto oznaczyć w jakiś sposób wszystkich odnośników do stron internetowych, by później móc przenieść je w jedno miejsce w sieci, udostępniając w ten sposób czytelnikom wygodne źródło danych. Nie zapomnij opisać tabeli i grafik, jakie pojawią się w tekście. Jeżeli nie Ty będziesz zajmować się umieszczaniem ilustracji w plikach przygotowywanych do druku, oznacz wszystko w taki sposób, by osoba odpowiedzialna za to nie miała wątpliwości, jak rozmieścić je w tekście. W tym celu umieść odpowiednie oznaczenie w miejscu, w którym powinien pojawić się rysunek, na przykład: ((app-usability-10.tif))169
Jeśli książka nie jest zbyt długa, możesz umieścić wszystkie rozdziały w jednym pliku. To znacznie ułatwi kwestię numerowania stron i wstawiania przypisów dolnych, pozwoli też wygenerować spis treści. Jeżeli chcesz zapisywać rozdziały w osobnych plikach, możesz zmienić numerację stron, tak by pliki tworzyły ciągłość. Tego rodzaju zabieg jest możliwy w bardziej zaawansowanych edytorach tekstu, na przykład w programach Word czy OpenOffice. Z kolei Adobe InDesign pozwala śledzić numery stron, przypisów dolnych oraz uwag na marginesie, nawet jeśli projekt jest zapisany w kilku plikach. W tym celu wystarczy utworzyć nadrzędny plik projektu. Po zakończeniu prac edytorskich możesz wysłać gotowe rozdziały do korektora językowego i czekać cierpliwie na odpowiedź. Tymczasem możesz przystąpić do prac nad układem książki.
Układ Układ książki to nie tylko rozmieszczenie grafik i wybór kroju pisma. Efektem dobrego złożenia tekstu jest płynne prowadzenie czytelnika poprzez kolejne akapity, strony i rozdziały, w sposób, który nie zakłóci mu odbioru treści i nie przytłoczy go nadmiarem znaków (co zdarza się bardzo często, gdy tekst nie jest właściwie podzielony). Efekt ten osiąga się poprzez umiejętne operowanie nagłówkami wyższych i niższych poziomów, wstawianie bloków cytowanego tekstu czy też bardziej przyziem169 Sprawdź kilka razy, czy nazwy podawane w tekście zgadzają się z nazwami plików graficznych. Jeżeli obrazy były obrabiane w jakikolwiek sposób i zapisywane pod innymi nazwami lub w innym formacie, mogą pojawić się rozbieżności pomiędzy zawartością rozdziałów a dostępnymi materiałami. Jak wydać książkę (taką jak ta)?
331
nymi metodami — definiując odpowiedni kerning i tracking tekstu, wprowadzając dzielenie wyrazów i usuwając bękarty. Nie łudź się, że to nic nieznaczące szczegóły, na które i tak nikt nie zwraca uwagi — tekst, w którym o to nie zadbano, czyta się uciążliwe, a fakt, że czytelnik nie wie, z czego wynika ta uciążliwość, nie zmienia jego wrażeń. W profesjonalnych programach, na przykład InDesign czy QuarkXPress, możesz dość dobrze kontrolować nawet bardziej szczegółowe parametry składu, grafiki, fontów oraz wiele innych aspektów przygotowywania tekstu do druku. Jeżeli masz zamiar wydać książkę naprawdę wysokiej jakości (a w wielu przypadkach jest to wręcz konieczne — na przykład można zakładać, że czytelnicy będą oczekiwać podania wiadomości dotyczących projektowania stron internetowych czy na temat sztuki nowoczesnej w odpowiednio atrakcyjnej oprawie), nie powinieneś ograniczać się do operowania wyłącznie najprostszymi opcjami formatowania, dostępnymi w pakietach biurowych. Jeżeli książka nie jest bogato ilustrowana lub efekt wizualny nie jest najważniejszy (a Ty masz pewność, że czytelników nie odstraszy mocno zbity tekst), możesz zaryzykować przygotowanie składu w edytorze tekstu — na przykład Microsoft Word czy OpenOffice. Pamiętaj jednak o ograniczeniach tych programów. Zanim wyślesz do drukarni pliki programu Word, upewnij się, że dysponuje ona odpowiednimi fontami, lub dostarcz własne pliki razem z tekstem (jeśli ich licencja Ci na to pozwala). Jeżeli tego nie zrobisz, najprawdopodobniej utracisz większość formatowania. Pracę nad układem graficznym książki rozpocznij od skontaktowania się z drukarnią — dowiedz się, jakie pliki przyjmują w zakładzie, w którym zdecydowałeś się wydrukować książkę. Obecnie w większości zakładów poligraficznych, nawet tych, które specjalizują się wyłącznie w drukowaniu książek, najczęściej stosowanym formatem jest PDF. Powód jest prosty — pliki PDF to tak zwane pliki zamknięte, na wydruku pojawia się dokładnie to, co widzisz na ekranie. Nie musisz martwić się dołączaniem fontów czy grafiki, ponieważ te są automatycznie dodawane do pliku PDF170. Edytory tekstu oferują zazwyczaj funkcję eksportowania danych do formatu PDF, ale ostrzegamy ponownie — profesjonalne programy do składu dadzą Ci większą kontrolę nad tekstem. Program InDesign oferuje wiele ustawień zaprojektowanych specjalnie w celu ułatwienia prac nad składaniem książek. Przede wszystkim zamiast otwierać standardowy dokument, możesz od razu utworzyć dokument-książkę, a następnie umieścić rozdziały w osobnych plikach książki. InDesign samoczynnie śledzi numerację przypisów dolnych, uwag, stron, umożliwia właściwe osadzenie obrazów w tekście oraz umieszczanie w dokumencie plików edytora Word. To oczywiście nie 170 Niektóre ustawienia plików PDF wypadają bardziej korzystnie w druku. W drukarni raczej poinformują Cię, jak przygotować pliki. Jeżeli interesuje Cię przygotowanie pliku w tym formacie, zapoznaj się z danymi z serwisu PrePressure poświęconymi właśnie temu formatowi, http://www.prepressure.com/pdf. 332
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
wszystkie jego funkcje. Jeśli zdecydujesz się na pracę w tym programie, nie będziesz musiał ręcznie zmieniać ustawień we wszystkich plikach rozdziałów, nawet gdy są one dziełem różnych autorów. Co więcej, będziesz mógł podzielić się pracą z innymi osobami, a następnie zaktualizować przysłane przez nich pliki bez potrzeby ingerowania w nie osobiście. Program InDesign pozwala także opracować osobny układ dla każdego rozdziału czy nawet podrozdziału. Jego funkcje umożliwią wstawianie tekstu, grafiki i tabel bezpośrednio z innych aplikacji i aktualizowanie ich na bieżąco na podstawie zmian w źródle. Po ustawieniu opcji początkowych masz możliwość szybkiego definiowania nowych szablonów, błyskawicznego zmieniania stylów akapitów i wprowadzania innych zestawów znaków. Jeżeli nigdy nie pracowałeś z programami tego rodzaju, a zależy Ci na eleganckim układzie książki, powinieneś wynająć projektanta lub grafika, który wykona dla Ciebie skład. Niektóre drukarnie oferują także takie usługi. Opanowanie programów o tym stopniu skomplikowania wymaga czasu, więc jeśli nigdy wcześniej nie pracowałeś z podobnym oprogramowaniem, łatwiejszym i szybszym rozwiązaniem będzie wynajęcie kogoś do wykonania tej pracy za Ciebie. Będziesz jedynie musiał uzgodnić z nim kwestie związane z wyglądem książki, a potem pozostanie Ci tylko patrzeć, uczyć się i podziwiać efekty zachodzących zmian. Jeśli natomiast zdecydujesz się korzystać ze zwykłego edytora tekstu, pamiętaj, by kilkukrotnie sprawdzić wszystkie podstawowe parametry — spójne style, kolory nagłówków rozdziałów i podrozdziałów, a także ich numerację oraz numerację stron.
Formaty grafiki, rozdzielczość i system barw Zanim zaczniesz opracowywać układ graficzny dokumentów, upewnij się, że wszystkie grafiki, którymi dysponujesz, spełniają wymogi stawiane im przez drukarnię. Internet i papier dzieli wielka przepaść, więc sprawdź kilka razy każdy umieszczony w tekście obraz, każdy zrzut ekranowy, zanim zastosujesz go w programie do składania tekstu. Profesjonalne wydruki wymagają przygotowania obrazów w wysokiej rozdzielczości (300 PPI)171 oraz zapisania ich w systemie barw CMYK. Oznacza to, że każdy obraz zapisany w systemie RGB tak czy inaczej zostanie przekonwertowany na system CMYK, a ilustracje o rozdzielczości niższej niż 300 PPI będą musiały przejść proces przeskalowania lub zostać zastąpione nowymi. Programy do edycji zdjęć, na przykład Adobe Photoshop, pozwalają zmieniać tryb kolorów, w jakim zapisany jest dany obraz, oraz zwiększyć jego rozdzielczość. Tu jednak kryje się pewna pułapka — 171 Skrót PPI oznacza liczbę pikseli przypadających na jeden cal. Bardzo często jest on mylony ze skrótem DPI (liczba punktów na cal). Ta druga wartość określa możliwości urządzenia drukującego i oznacza liczbę punktów umieszczanych przez nie na jednym calu papieru. Przygotowując pliki do druku, nie poświęcaj zbyt wiele uwagi parametrowi DPI — 300 PPI to magiczna liczba. Jak wydać książkę (taką jak ta)?
333
przeprowadzenie ponownego próbkowania obrazu ze zbyt małej rozdzielczości do 300 PPI da efekt bardzo dużej ziarnistości. Jeżeli chcesz uniknąć problemów tego rodzaju, zadbaj, by wszystkie obrazy przygotowywane z myślą o książce miały odpowiednią rozdzielczość. Zawczasu zdefiniuj parametry, jakimi powinny charakteryzować się pliki graficzne poszczególnych formatów — zdjęcia, ilustracje, obrazy zeskanowane czy zrzuty ekranowe. Jest to szczególnie istotne, jeśli nad treścią książki pracuje kilka osób. Określ minimalne wymiary obrazów w calach lub centymetrach (nie zapominając o obowiązkowej rozdzielczości 300 PPI). Szczególnej uwagi wymaga przygotowanie dobrych zrzutów z ekranu. Pamiętaj, że każdy autor może używać innej przeglądarki, pracować na monitorze o innej rozdzielczości i w innym systemie operacyjnym. Do tego wszyscy mogą używać innych programów do wykonywania zrzutów. Dlatego musisz dopilnować, by wszyscy przed przystąpieniem do pracy otrzymali wytyczne pozwalające im wykonać zrzuty nieróżniące się zbytnio od siebie. Pamiętaj, by poinstruować autorów — niech w razie konieczności powiększą stronę w oknie przeglądarki, by zrzut nie wyszedł na wydruku zbyt mały. Podaj im optymalne wymiary okna przeglądarki przygotowanego do wykonania zrzutu (w przypadku tej książki wystarczyło około 1000 pikseli szerokości). Podaj też minimalne wymiary zdjęć, jakie można zamieszczać w książce. Wszelkie ilustracje powinny być zapisane w postaci wektorowej, by w razie potrzeby móc
Maszyna do druku kolorowego (dzięki uprzejmości Heidelberger Druckmaschinen AG) 334
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
bez przeszkód powiększyć je lub zmniejszyć. Także zeskanowane obrazy muszą spełniać określone wymogi, a grafiki kupowane z internetu bądź pobierane z niego za darmo powinny być sprawdzone nie tylko pod względem jakości, lecz także praw autorskich. Bardzo często spotyka się obrazy, które w celach niekomercyjnych można wykorzystywać za darmo, lecz w przypadku używania ich w postaci komercyjnej (na przykład w książkach) wymagają wykupienia licencji. Ustal też z góry format plików, w jakim mają być zapisywane wszystkie obrazy, i poinformuj współpracowników, by zapisywali w nim wszystkie grafiki od razu bądź dokonywali później konwersji. Pliki EPS oraz TIFF o wysokiej rozdzielczości doskonale nadają się do druku, ale warto wiedzieć, że dzisiejsze programy są pod tym względem znacznie mniej wymagające niż kiedyś. Przykładowo InDesign z powodzeniem otwiera pliki PSD, choć jeszcze kilka lat temu nie radził sobie z takim zadaniem. Wybór formatu zależy zatem przede wszystkim od założeń przepływu informacji w projekcie. Żądając grafik o rozdzielczości większej, niż jest Ci potrzebna, stworzysz sobie margines bezpieczeństwa. Skalowanie w dół nie niesie za sobą ryzyka utraty jakości, więc będziesz miał pewność, że ostatecznie na wydruku wszystko będzie wyglądało znakomicie. Rozmiary i rozdzielczość obrazów zmień dopiero po umieszczeniu ich w książce. Upewnij się, że wszystkie mają odpowiednie wymiary i są w rozdzielczości 300 PPI. Na koniec ktoś inny powinien przejrzeć przygotowane pliki, sprawdzić wszystkie umieszczone w nich obrazy, by wykryć ewentualne rozbieżności, upewnić się, czy wszystkie mają odpowiednie wymiary, czy są zapisane we właściwym trybie i z dobrą rozdzielczością. Pamiętaj, by w druku nigdy nie wykorzystywać powiększanych obrazów — najbezpieczniej jest korzystać z nich w ich proporcjach 1:1.
Prepress Zanim oddasz książkę do druku, upewnij się, że plik spełnia wymogi stawiane przez zakład poligraficzny. Wspominaliśmy już, że drukarnie najchętniej przyjmują pliki PDF z grafikami w wysokiej rozdzielczości, która umożliwi wydrukowanie książki w odpowiedniej jakości, ale nie oznacza to, że nie przyjmą innego formatu bądź że w razie konieczności nie pomogą Ci przekonwertować pliku. Jeżeli kwestie ustawień schematu barw i przygotowań fazy prepress są Ci obce, nie staraj się zgłębić ich na siłę — raczej skorzystaj z fachowej pomocy. Zapytaj znajomych, czy nie zajmowali się tymi zagadnieniami, lub skontaktuj się z firmą poligraficzną. Z reguły tego rodzaju przedsiębiorstwa oferują także usługi z zakresu przygotowań prepress, więc korzystając z Twoich wskazówek, dostarczą plik dla drukarni z udostępnionych materiałów.
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
335
ostateczne sprawdzanie tekstu, ortografii oraz układu Wreszcie raz jeszcze sprawdź zawartość pliku. Postaraj się wyrugować wszelkie literówki i błędy w tekście. Kopiowanie i wklejanie bardzo często skutkuje pojawieniem się wyjątkowo nieprzyjemnych błędów — powtórzonych akapitów, fragmentów tekstu umieszczonych w niewłaściwych miejscach, zgubionych słów lub zdań. W ostatecznej wersji pliku mogą pojawić się błędy typograficzne, czasami pozostają w tekście uwagi korektorów i osoby odpowiedzialnej za skład. Postaraj się zwrócić szczególną uwagę na wymienione poniżej elementy.
• Spis treści — czy wszystkie rozdziały mają poprawną numerację i właściwe tytuły.
• • • • • •
Tytuły — czy tekst poszczególnych rozdziałów odpowiada ich tytułom. Stopka — czy strony zachowują ciągłość numeracji. Podpisy — czy podpisy ilustracji i tabel zgadzają się z ich zawartością. Czy tabele i rysunki zachowują ciągłość numeracji. Skorowidz — sprawdź chociaż wyrywkowo wytypowane numery stron. Grafika — raz jeszcze sprawdź jakość wszystkich obrazów. Spójrz krytycznie na całość i zastanów się, czy grafika pasuje do pozostałej zawartości, czy wszystkie ilustracje znajdują się na właściwych miejscach, czy w tekście występują odpowiednie odwołania do grafik umieszczonych powyżej lub poniżej.
• Odwołania w tekście — sprawdź wszystkie odwołania do rysunków, tabel i przykładów. Szukaj zwrotów takich jak „na rysunku po lewej”, „w poniższej tabeli” czy „w przykładzie powyżej”. Upewnij się, że wszystkie kierują do odpowiednich elementów, bo w czasie składania czasami obrazy zmieniają miejsce.
• Odstępy — sprawdź, czy odstępy pomiędzy akapitami oraz pod nagłówkami są poprawne, czy nagłówki i akapity mają wygląd zgodny z szablonem rozdziału. Sprawdź też, czy odstępy pomiędzy elementami list i uwag są odpowiednie. Opisaliśmy już trudności związane z napisaniem książki, zredagowaniem jej i złożeniem, ale nie wspomnieliśmy dotąd o jednym bardzo istotnym aspekcie pracy nad nią — o finansach. Format książki jest ściśle związany z jej grubością, masą oraz gramaturą papieru. Od niego zależą także możliwości wysyłki oraz związane z tym koszty. Dlatego, jak się okazuje, o układzie książki decydują poniekąd koszty wytworzenia i strategia marketingowa.
336
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
Drukowanie, kolportaż i działania marketingowe Zanim przejdziemy do omawiania kosztów związanych z wytworzeniem książki i jej rozpowszechnieniem, musimy określić, które z nich będą należeć do kategorii kosztów stałych, a które będą zmieniać się w czasie. Większość kosztów stałych będzie wiązać się z samym wydrukowaniem książki i pakowaniem gotowych produktów. Przede wszystkim musisz starannie obliczyć koszty pierwszego wydania, ponieważ najprawdopodobniej za druk będziesz musiał zapłacić, zanim pojawią się wpływy ze sprzedaży. Jeżeli źle ocenisz możliwości rynku, skończysz, siedząc na szczycie góry niesprzedanych książek. Oszacowanie kosztów wydruku to złożone zagadnienie. Konkretne wartości zależą od wielu czynników, między innymi od położenia drukarni, liczby stron w książce, formatu książki, jakości papieru, sposobu łączenia kartek (szycie lub klejenie), rodzaju grzbietu książki (prosty lub półokrągły) oraz okładki (twarda, papierowa, w specjalnych kolorach, lakierowana czy tłoczona). Gramatura papieru, format książki oraz liczba stron wpłyną znacząco na koszty wysyłki, ponieważ cena usług pocztowych jest zależna od masy paczki. Doświadczenie nauczyło nas, że przygotowywanie druku to przede wszystkim praktyczne ćwiczenia z unikania dodatkowych kosztów. Weźmy na przykład opakowanie — jeśli drukarnia oferuje własne opakowanie dobrej jakości, jak miało to miejsce w przypadku wydawania Smashing Book 1, będziesz mógł dostarczyć kupującemu ładny i wyglądający elegancko towar, nie ponosząc przy tym dodatkowych kosztów. Z kolei w przypadku zamawiania opakowań w większej ilości, możesz próbować wy-
Maszyna zszywająca książki (dzięki uprzejmości Heidelberger Druckmaschinen AG) Jak wydać książkę (taką jak ta)?
337
targować zniżkę — cena powinna być znacznie niższa niż w przypadku kupowania kartonów w ilościach detalicznych. Jeżeli nie pracujesz nad książką sam, będziesz musiał uwzględnić w swoich rachunkach także wydatki innego rodzaju. Oczywiście każdemu autorowi należy się godziwe honorarium. Poza tym będziesz musiał opłacić składacza, recenzentów, redaktorów oraz korektorów. Grafik, który będzie przygotowywać ilustracje, zapewne zażąda zapłaty z góry. Również z góry będziesz musiał opłacić projektantów banerów reklamowych oraz przycisków, które pojawią się w sieci, a także właścicieli praw autorskich do wszystkich zdjęć i innego rodzaju obrazów, jakie będziesz chciał umieścić w książce. Kolejnymi czynnikami generującymi koszty są otwarcie sklepu internetowego i przygotowanie interfejsu dla firmy zajmującej się kolportażem, jeśli zdecydujesz się na takie poprowadzenie swoich interesów. Łącznie wszystkie wydatki mogą złożyć się na pokaźną sumę — równowartość pięćdziesięciu tysięcy dolarów za wprowadzenie do obrotu dziesięciu tysięcy egzemplarzy książki. Gdy po raz pierwszy zobaczysz taką kwotę wyświetloną na czerwono w arkuszu kalkulacyjnym, zrozumiesz dokładnie, co mieliśmy na myśli, mówiąc o ryzyku. Jeśli jesteś człowiekiem wielu talentów i większość zadań przygotowujących książkę do druku wykonałeś samodzielnie, będziesz musiał pomyśleć „wyłącznie” o wliczeniu w koszty czasu, jaki poświęciłeś na przygotowanie książki, oraz kosztów wszystkich zleceń, których nie podjąłeś się w czasie, gdy zajmowałeś się przygotowaniami. Zakładamy (z pełnym optymizmem), że koszty stałe zwrócą się po pewnym czasie, gdy książka ukaże się już na rynku. Pozostaje jeszcze kwestia kosztów zmiennych, o których musi pamiętać każdy wydawca. Przecież gdzieś trzeba przechowywać setki niesprzedanych egzemplarzy książki, za coś trzeba wydrukować faktury i ktoś musi zanosić zamówione książki na pocztę. To tak zwany kolportaż. Gdy zobaczyliśmy wstępne koszty tego etapu pracy wydawniczej w czasie przygotowywania Smashing Book 1, przedstawione nam przez usługodawców w kraju, zrzedły nam miny. Wtedy rozpoczęliśmy negocjacje z firmą (dwoma bardzo obrotnymi osobami z Berlina), która w efekcie zajęła się wydrukowaniem naszej pierwszej książki. Wtedy też powstał łańcuch dystrybucyjny. Udało się nam wynegocjować rozsądną cenę za kolportaż (dwa dolary za każde zamówienie zamiast siedmiu proponowanych nam przez specjalizujące się w tym firmy). Przy okazji mieliśmy czynny udział w zorganizowaniu usługi, którą nasi partnerzy świadczą teraz także innym swoim klientom. Stworzyliśmy system automatycznego grupowania faktur i sortowania ich według kraju realizacji zamówienia oraz wybranej opcji wysyłki. Takie rozwiązanie pozwoliło nam zminimalizować odsetek niedostarczonych egzemplarzy. Firma kolportażowa drukowała faktury, składała je i umieszczała w przezroczystych, wodoszczelnych opakowaniach, które były przytwierdzane do paczek za pomocą ogromnych ilości taśmy
338
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
klejącej — chcieliśmy mieć pewność, że żadna nie odpadnie (bo w takim przypadku dział obsługi klienta musiałby wysyłać za darmo duplikat zirytowanemu klientowi). Niezależnie od Twoich starań w każdej większej partii przesyłek nierejestrowanych musi zdarzyć się pewien odsetek nigdy niedostarczonych. Zdarzało się, że musieliśmy wysyłać drugi egzemplarz książki — to kolejny czynnik, który należy uwzględnić, obliczając koszty. W takim przypadku to Ty poniesiesz dodatkowe koszty kolportażu. Okazało się także, że powstały opóźnienia w produkcji, musieliśmy ponadto wymienić wiele egzemplarzy zniszczonych w czasie transportu. Rzecz jasna, redakcyjna skrzynka mailowa zaczęła natychmiast pękać w szwach.
Strona The Smashing Shop. Otwarcie sklepu internetowego z interfejsem dla kolportera wymaga poniesienia znacznych kosztów (http://shop.smashingmagazine.com)
Pierwsze opóźnienia mogą się pojawić już na etapie zbierania rozdziałów od autorów, co z kolei przesuwa terminy przygotowania składu oraz przeprowadzenia korekty, które zupełnie niezależnie od pierwszego z wymienionych tu czynników mogą samoczynnie ulec wydłużeniu. Dlatego należy uważać na zbytni optymizm i pamiętać o solidnym buforze czasowym na każdym etapie pracy nad książką. Byliśmy przekonani, że zdołamy obsłużyć klientów za pomocą istniejącego już systemu, jednak opóźnienia w produkcji sprawiły, że liczba wiadomości od klientów znacznie wzrosła („Gdzie moja książka?”, „Przeprowadziłem się i chciałbym zmienić Jak wydać książkę (taką jak ta)?
339
adres wysyłki”, „Chcę odstąpić od zamówienia”). Okazało się, że z dnia na dzień musimy zatrudnić ludzi, którzy zajęliby się odpowiadaniem na wszystkie żądania i pytania klientów. Reakcje osób, które kupiły książkę, były bardzo cenne. Na przykład w odpowiedzi na nie rozbudowaliśmy dział często zadawanych pytań, zdołaliśmy poprawić system składania zamówień, co znacznie zmniejszyło liczbę skarg, udało się nam także wypracować metody postępowania, które znacznie skróciły czas reakcji na uwagi klientów. Kwestia kosztów wysyłki i jej organizacji to wiecznie żywy temat. Każdy wydawca chciałby móc ogłosić wszem wobec: „Darmowa wysyłka do wszystkich krajów świata”, ale zmysł praktyczny podpowiada, że koszty wysyłki powinny pokryć chociażby wydatki związane z kolportażem i pakowaniem towaru. Gdy Twoi klienci pochodzą z całego świata, pojęcie „idealnego” miejsca magazynowego po prostu traci sens. W takich sytuacjach kolportażem zajmuje się najczęściej firma pochodząca z kraju wydawcy, ponieważ przenoszenie tego procesu za granicę powodowałoby powstanie dodatkowych komplikacji, zwiększałoby ryzyko niepowodzenia i koszty organizacji przedsięwzięcia (musiałbyś na przykład pokryć wyższe koszty transportu, ryzykowałbyś występowaniem większej liczby pomyłek, zważywszy na bariery językowe, oraz zapewne musiałbyś ponieść jednorazowy koszt znalezienia odpowiedniego partnera). Ponadto uzyskanie dobrych cen wysyłki jest znacznie łatwiejsze, gdy zna się język kraju, z którego będzie się ją prowadzić, oraz wszystkie lokalne uwarunkowania. Wydając Smashing Book 2, postanowiliśmy spróbować obniżyć koszty wysyłki i dostarczać książkę za pośrednictwem poczty lotniczej. Wprawdzie oznaczało to, że dodatkowe koszty będziemy musieli pokryć z zysków ze sprzedaży, ale mieliśmy nadzieję na podniesienie poziomu zadowolenia klientów, którzy teraz mogą liczyć na szybką wysyłkę, oraz niskie i wyraźne koszty transportu. Chcieliśmy, by przełożyło się to na mniej anulowanych transakcji. Poza tym postanowiliśmy sprzedawać drugą książkę w cenie pierwszej, jednocześnie podnosząc jakość informacji oraz nośnika. Druga nasza książka została wydana w twardej okładce z zakładką, ma ilustracje przygotowane na specjalne zamówienie, większy format, więcej stron i (jak sądzimy) będzie stanowić lepszą lekturę. Chcąc zwiększyć sprzedaż, znów zdecydowaliśmy się zaoferować książkę w trybie przedsprzedaży, tym razem jednak tylko przez okres czterech tygodni. W ten sposób książka stała się towarem trudniej dostępnym, co miało wpłynąć na szybkość podejmowania decyzji przez klienta. Po udanej akcji sprzedaży pierwszej książki dysponowaliśmy pokaźną bazą danych, zatem mogliśmy wysłać powiadomienia do naszych wcześniejszych klientów, co także miało przełożyć się na zwiększenie sprzedaży w krótkim czasie. Pierwsze wyniki pozwolą nam ocenić, na ile rynek nasyci się egzemplarzami z pierwszego wydania i czy będziemy musieli zamówić dodruk.
340
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
książki elektroniczne — alternatywa dla druku Jak widzisz, przygotowanie książki do druku to niemałe wyzwanie. Tego rodzaju przygoda wiąże się także ze sporym ryzykiem finansowym i wymaga zamrożenia na dłuższy czas własnego kapitału. Jeżeli szukasz czegoś mniej czasochłonnego i tańszego, powinieneś rozważyć wydanie książki w wersji elektronicznej. Dlaczego ludzie kupują e-booki? Dobre pytanie. Wprawdzie w sieci można znaleźć mnóstwo materiałów informacyjnych dostępnych za darmo, ale książki w wersji elektronicznej wydają się nieco trwalszym nośnikiem. Budzą większe zaufanie i zdecydowanie są lepiej przygotowane do czytania niż strony internetowe. Redakcja książek elektronicznych nie jest gorsza niż w tradycyjnych wydawnictwach papierowych, wszystkie one są starannie złożone i dobrze zorganizowane. Mają też wiele zalet w porównaniu ze zwykłymi książkami.
• Są dostępne od ręki. Książkę elektroniczną możesz pobrać natychmiast po dokonaniu zakupu, możesz też zacząć czytać ją w chwilę po zapisaniu na dysku. Nie musisz już iść do księgarni, nie musisz czekać kilka dni na przysłanie książki pocztą.
• Są przenośnie. Wszystkie książki elektroniczne bez trudu zmieszczą się na dysku komputera przenośnego, w smartfonie czy czytniku książek. Rozmiar pliku nie stanowi już problemu. Ponieważ pliki e-booków są niewielkie, bardzo łatwo możesz pobrać wszystkie interesujące Cię tytuły zawczasu i cieszyć się nimi także w miejscach pozbawionych dostępu do internetu; nawet w najmniejszej pamięci smartfona zmieści się kilka różnych książek.
• Dostosowują się do ekranu. Współczesne książki elektroniczne (EPUB, Mobipocket) są przygotowywane tak, by dostosowywały się do wymiarów ekranu, na którym prezentowana jest ich zawartość.
• Oferują funkcję wyszukiwania. Funkcja wyszukiwania pozwoli czytelnikowi z łatwością znaleźć określone słowa, a nawet dłuższe frazy.
• Są interaktywne. Cyfrowe książki mogą zawierać także nagrania oraz pliki wideo, co zawsze wpływa korzystnie na przekaz treści.
• Pozwalają regulować rozmiar czcionki. Użytkownicy e-booków mogą w razie potrzeby zwiększyć rozmiar czcionki, a czasami nawet zmienić krój pisma. Dzięki temu osoby starsze lub mające poważne wady wzroku mogą bez trudu zapoznać się z treścią książki elektronicznej. Poza tym wraz z pojawieniem się ekranów o wysokiej rozdzielczości tekst w książkach elektronicznych stanie się jeszcze wyraźniejszy, upodabniając się zupełnie do druku.
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
341
• Zakładki, wyróżnienia i notatki. Czytniki książek elektronicznych z wieloma funkcjami pamiętają, w którym miejscu skończyłeś lekturę. Poza tym pozwalają zaznaczać strony i wyróżniać fragmenty w tekście.
• Wbudowany słownik. Niektóre e-booki zawierają także słowniki. Funkcja ta przydaje się szczególnie osobom czytającym w językach obcych.
• Odczytywanie tekstu. Najnowsze czytniki książek elektronicznych zawierają wbudowane syntezatory mowy, co przydaje się szczególnie w niewielkich urządzeniach przenośnych. Słuchanie tekstu to odpoczynek dla oczu znużonych całodzienną pracą przed monitorem komputera. Jeżeli regularnie publikujesz teksty na blogu, możesz bez trudu zaoferować je czytelnikom w postaci książki elektronicznej. Wielu z nich uzna, że to doskonały sposób podziękowania Ci za wszystkie pomocne materiały, które przez lata zamieszczałeś w sieci. Każdy ma dostęp do archiwum bloga, gdzie bez trudu znajdzie interesujące go artykuły, które może wydrukować lub zapisać na dysku, by móc korzystać z nich w przyszłości. Jednak bardzo często wyszukiwanie potrzebnych informacji na blogu okazuje się zbyt uciążliwe, szczególnie jeśli artykuły są dzielone pomiędzy wiele kategorii, opisywane niezliczonymi tagami, a czasami trafiają na osobne strony. Próba wydrukowania zawartości strony może zakończyć się fiaskiem, jeśli arkusz stylów nie został należycie przygotowany do druku. Książka elektroniczna oferuje wszystko w jednym pliku — porządną strukturę, staranne przygotowanie, zaktualizowaną i zredagowaną treść pozbawioną zbędnych informacji (reklam), a to zawsze wiąże się ze znaczną oszczędnością czasu. To naprawdę liczy się dla odbiorcy. Jeżeli dodatkowo książka jest ciekawie zaprojektowana, starannie przygotowana i można ją wydrukować, staje się bardzo atrakcyjnym towarem. Tego rodzaju drobiazgi sprawiają, że zbiór luźnych artykułów może bez trudu przekształcić się w prawdziwe dzieło sztuki. Już samo to powinno Cię skusić, nawet jeśli nie lubisz czytać. Nie musisz jednak ograniczać się wyłącznie do wydania książki elektronicznej. Możesz dopracować materiał z bloga i zaoferować go różnym grupom odbiorców. Po opublikowaniu naszych książek elektronicznych skontaktowaliśmy się z wydawnictwem i wynegocjowaliśmy korzystne warunki umowy — niektóre książki czekają właśnie na wydrukowanie i będą dostępne w zwykłych księgarniach, dzięki czemu dotrzemy do zupełnie nowej grupy odbiorców. W tej chwili o rynek książek elektronicznych walczą dwa formaty — EPUB oraz Mobipocket. Obydwa są rozpoznawane przez najnowsze modele czytników, obydwa oferują wymienione wyżej funkcje. I w jednym, i w drugim można zmieniać rozmiar 342
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
czcionki i krój pisma czy zmienić układ tekstu po odwróceniu ekranu o dziewięćdziesiąt stopni. Rzecz jasna, w obydwu formatach można umieszczać pliki wideo oraz automatycznie generowane spisy treści, ułatwiające znajdowanie określonych fragmentów książki. Nawet zwykłe pliki PDF pozwalają tworzyć interaktywną nawigację i umieszczać w nich pliki multimedialne. Nie oferują niestety pozostałych możliwości, jakie mają dedykowane formaty książek elektronicznych. F o R M aT e P U B
Format EPUB (pliki publikacji elektronicznej) jest stosunkowo nowy na rynku książek elektronicznych. Wprowadzono go pod koniec 2007 roku pod patronatem Open eBook Forum przy International Publishing Forum. Treść zapisywana w formacie EPUB trafia do znaczników języka XHTML 1.1, spis treści jest umieszczany w strukturze XML, a metadane trafiają do arkusza stylów (podzbioru CSS 2.0). Te trzy elementy decydują o układzie i formatowaniu zawartości plików. Standard miał wyprzeć starszy format, Open eBook Publication Standard (OEBPS). W chwili przygotowywania tej książki EPUB był rozpoznawany przez produkty przeszło stu pięćdziesięciu najważniejszych firm, w tym przez produkty takich marek, jak Adobe, Apple, Google, Microsoft, Nokia, Hewlett-Packard i Sony. Standard ten służy jako plik źródłowy oraz ostateczny plik dla użytkownika, dzięki czemu dostawcy książek elektronicznych mogą przenosić ich treść do plików, które posłużą zarówno do produkcji książek, jak i ich dystrybucji. Wszystkie pliki książki trafiają do wspólnego „opakowania”, którym najczęściej jest plik archiwum ZIP, po czym rozszerzenie pliku zostaje zmienione na EPUB. Skompresowana w ten sposób zawartość jest czytelna dla wszystkich czytników książek elektronicznych. Pliki EPUB poprawnie wykorzystują grafiki zapisane w formatach PNG, JPEG, GIF oraz SVG. Tekst umieszczany wewnątrz takiego pliku musi być zapisany z wykorzystaniem systemu kodowego UTF-8 lub UTF-16. Najistotniejszą cechą plików EPUB jest możliwość rezygnacji z uruchomienia zabezpieczeń DRM (ang. Digital Rights Management)172. F o R M aT M o B i P o C k e T
Format Mobipocket wykorzystuje możliwości starszego technologicznie rozwiązania, Open eBook Publication Standard (OEBPS), wypartego z rynku w 2007 roku przez format EPUB. W formacie Mobipocket treść książki również jest umieszczana w odpowiednio przygotowanych plikach XML i XHTML. Nazwa formatu została zaczerpnięta od nazwy firmy Mobipocket SA produkującej Mobipocket Reader, program pozwalający odczytywać darmowe książki elektroniczne na ekranach urządzeń 172 Cyfrowe zarządzanie prawami dostępu — przyp. tłum. Jak wydać książkę (taką jak ta)?
343
przenośnych i smartfonów działających z systemami Symbian, Windows, Mobile, Palm OS, webOS, Java ME, BalckBerry, Psion i Amazon Kindle. Powstało także oprogramowanie, które umożliwia odczytywanie zawartości plików Mobipocket na ekranach komputerów pracujących w systemach Microsoft Windows i Mac OS X. Czytnik Amazon Kindle nie odczytuje plików EPUB, dopóki nie zostaną przekształcone na format odpowiedni dla tego urządzenia. F o R M aT P D F ( P o R Ta B L e D o C U M e N T F o R M aT )
Format PDF należał niegdyś do firmy Adobe, jednak od 2008 roku dołączył do rodziny standardów otwartych. Początkowo miano przechowywać w nim wyłącznie zwykłe dokumenty oraz wszystkie te, które przygotowywano do druku. Dziś z formatu tego korzysta wiele czytników książek elektronicznych. Ponieważ jednym z głównych założeń dotyczących formatu PDF było utrzymywanie stałego kształtu strony, książki zapisane w ten sposób nie dopasowują wyświetlanej zawartości do ekranu. Pliki PDF zatem doskonale nadają się do drukowania, ale w czytnikach książek elektronicznych sprawdzają się nie najlepiej, szczególnie gdy tekst ma być wyświetlany na niewielkim ekranie o niskiej rozdzielczości, na przykład na wyświetlaczu telefonu komórkowego. Korzystanie z plików PDF ma sens, gdy kluczowe znaczenie ma układ treści — na przykład w broszurach, artykułach do gazet bądź rozbudowanych instrukcjach obsługi z ilustracjami. Pliki PDF zachowują układ treści, formatowanie oraz informacje o ustawionych fontach. Strony dokumentu mają odgórnie narzuconą pionową lub poziomą orientację, co z kolei powoduje, że zawartość pliku nie zmienia położenia po odwróceniu ekranu.
Wykres przedstawiający zmiany liczby pobrań plików PDF, EPUB i Mobipocket — popularność formatu EPUB stale rośnie. Źródło: http://www.oreilly.com 344
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
Większość wydawców książek elektronicznych oferuje swoje produkty w jednym z wymienionych tu formatów. W tej chwili trudno jest określić dokładny udział każdego z nich w rynku. Wydawnictwo O’Reilly śledzi liczbę pobrań plików w każdym formacie. Dane173 zbierane przez szesnaście miesięcy, od lipca 2007 roku do listopada roku 2009 wykazują, że pliki PDF są nadal najpopularniejsze, ale z każdym miesiącem rośnie wzięcie formatów EPUB oraz (choć w mniejszym stopniu) Mobipocket. P R o G R a M y D o P U B L i ko Wa N i a k S i ą ż e k e L e k T R o N i C Z N yC h
O ile przygotowanie książki elektronicznej w wersji PDF nie wymaga specjalnych zachodów — tę możliwość dają niemal wszystkie programy pozwalające tworzyć tekst i składać książki — o tyle przygotowanie plików EPUB czy Mobipocket nie jest już tak proste. Mimo że na rynku można znaleźć wiele programów pozwalających przekonwertować dane z innych plików na wspomniane formaty, efekty tego rodzaju działań nie zawsze spełniają nasze oczekiwania, a w przypadku bardziej złożonych układów strony mogą po prostu nie zadziałać. Okazuje się, że zdecydowanie mniej zachodu wymaga przygotowanie plików EPUB czy Mobipocket od razu w programie składu niż eksportowanie do nich zawartości plików o innym formacie, bardzo często wiążące się z ręcznym usuwaniem dziwnych błędów. Apple Pages174 to prosty program pozwalający przeprowadzić szybko podstawowe działania z zakresu składu i bez problemów zapisać wyniki pracy w formatach PDF lub EPUB. Obsługa programu nie wymaga wiedzy z zakresu poligrafii czy przygotowywania tekstu do publikacji. Jeśli używasz czytnika Amazon Kindle, możesz przekształcić następnie pliki EPUB na format Mobipocket za pomocą narzędzia KindleGen. Aplikacja Adobe InDesign175 umożliwia zapisanie danych w postaci plików PDF lub EPUB. Aby pliki nadawały się do otwarcia w czytniku Kindle, trzeba skorzystać z programu KindleGen. Aby zapisać dokumenty OpenOffice w postaci plików EPUB i Mobipocket, należy posłużyć się aplikacją Jutoh176. Trwają już prace nad utworzeniem dodatku do pakietu OpenOffice, który pozwalałby zapisywać zawartość dokumentów we wspomnianych formatach bez konieczności uciekania się do pomocy dodatkowego programu.
173 „PDF vs. ePUB vs. Mobipocket Format Download Comparison for oreilly.com”, http://radar.oreilly.com/2009/12/pdf-vs-epub-vs-mobi-format-download-comparison.html. 174 http://www.apple.com/iwork/pages. 175 http://www.adobe.com/products/indesign.html. 176 http://www.jutoh.com. Jak wydać książkę (taką jak ta)?
345
Istnieją też specjalne wtyczki do platformy blogerskiej, które automatycznie przekształcają wpisy wskazanej kategorii na format książki elektronicznej. W ten sposób działa między innymi darmowa wtyczka Anthologize177. Pozwala ona zapisywać posty publikowane w serwisie WordPress w kilku różnych formatach, między innymi właśnie jako PDF czy EPUB. Z DRM CZy BeZ DRM?
Tradycyjne formy stosowania szyfrowania DRM zmuszają użytkownika do korzystania z jednego rodzaju czytników i stosowania określonych programów, co znacznie ogranicza możliwości wypożyczania książek elektronicznych czy kopiowania ich zawartości. Co więcej, zwykła forma DRM jest mało wygodna także z punktu widzenia wydawcy, który tak samo jak czytelnik zostaje związany z konkretną platformą i dostawcą określonego narzędzia do przygotowywania plików z książkami. Kolejną wadą stosowania zabezpieczeń DRM jest poważne ryzyko związane z brakiem kompatybilności wstecznej — w efekcie tego jakże znanego zjawiska dzisiejsze książki elektroniczne zabezpieczane DRM mogą za dziesięć lat nie nadawać się do odczytu w żadnym z urządzeń. Nie należy bowiem wykluczać, że w tym czasie powstaną nowe czytniki i nowe standardy wprowadzania zabezpieczeń DRM. Jak uczy nas historia, nowe rozwiązania nierzadko spychają starsze w niebyt. Książki elektroniczne z wbudowanym zabezpieczeniem DRM są zazwyczaj przygotowane w taki sposób, by ograniczyć możliwości kopiowania ich, drukowania i udostępniania innym. Najczęściej można je umieścić w ściśle określonej liczbie czytników, a czasami kopiowanie i drukowanie w ogóle nie jest możliwe. Alternatywną dla tradycyjnego szyfrowania DRM ma być tak zwane „społeczne DRM”. Pozwalałoby ono wydawcy umieszczać w pliku książki elektronicznej nazwisko kupującego, być może także zaszyfrowany numer karty kredytowej oraz inne dane. Takie rozwiązanie miałoby zachęcać nabywcę do stosowania towaru zgodnie z licencją. Tak oznakowane książki dałoby się odczytać na każdym czytniku, nie istniałoby ryzyko, że przestaną być kompatybilne z nowymi urządzeniami, a sam proces zabezpieczania danych byłby znacznie prostszy niż dodawanie typowego DRM. Najprostszym rozwiązaniem jest zrezygnowanie z tej formy chronienia zawartości książek elektronicznych i udostępnianie ich we wszystkich popularnych formatach, dzięki czemu mogłyby być odczytywane w dowolnym urządzeniu. Niektórzy wydawcy utrzymują, że zabezpieczenia DRM hamują rozwój i ograniczają możliwości zdrowej rywalizacji na rynku. Marzą oni o pełnej swobodzie w wykorzystywaniu zakupionych książek elektronicznych. Wada takiego rozwiązania jest oczywista — książkę elektroniczną można skopiować z łatwością i bez trudu umieścić na 177 https://github.com/chrisclarke/eBook-Export-Plugin-for-WordPress. 346
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
serwerach służących do wymiany plików, a to oznacza spadek dochodów wydawcy. Niestety, wprowadzenie DRM nie daje stuprocentowej pewności, że nikt nie złamie zabezpieczeń, nie skopiuje zawartości pliku, nie zeskanuje wydruku i nie podzieli się nim z połową świata. Prędzej czy później książka i tak może trafić na stronę internetową udostępniającą nielegalnie pliki, niezabezpieczone już w żaden sposób. Oznacza to, że DRM stanie się jedynie formą ograniczania swobody osób, które zakupiły książkę, ponieważ uniemożliwi im kopiowanie jej zawartości, mimo że akurat one mają do tego pełne prawo.
Ustalanie ceny książki Sukces książki zależy w znacznym stopniu od jej ceny. To żadna nowość, ale mimo pełnej świadomości tego faktu niezależni wydawcy bardzo często podchodzą do zagadnienia ustalania ceny z niewłaściwej strony. W pierwszym odruchu każdy myśli o ustaleniu najwyższej możliwej ceny, bo przecież wszystkim nam zależy na wysokich zyskach z przedsięwzięcia, lub podchodzi do sprawy odwrotnie — chce ustalić jak najniższą cenę, by uatrakcyjnić towar w oczach potencjalnego odbiorcy. Okazuje się, że zarówno zbyt wysokie ceny, jak i zbyt niskie nie przyniosą nam spodziewanych zysków. Jeśli cena okaże się zbyt wysoka, odstraszy potencjalnych klientów, chyba że zdołasz przekonać ich, że książka istotnie jest jej warta. Jeśli cena będzie zbyt niska, nie tylko utracisz część dochodów, lecz także zasugerujesz odbiorcom, że towar jest kiepskiej jakości. Im cena towaru jest niższa, tym mniejszą ma on wartość w oczach klienta. Ogólnie przyjmuje się, że produkty zbyt tanie nie mają odpowiedniej jakości, dlatego ludzie niechętnie wydają na nie pieniądze. Oznacza to, że cena towaru musi osiągnąć odpowiedni pułap, ale nie przekroczyć dopuszczalnej dla większości ludzi kwoty — musi spełnić oczekiwania klientów. Nie powinieneś sugerować się wyłącznie własnymi przekonaniami na temat zainteresowania kupujących publikacją. Niestety, ustalenie ceny nie może odbywać się także wyłącznie na podstawie oszacowania kosztów produkcji — chodzi przede wszystkim o sytuację, w której koszty są zbyt wysokie, by dało się je pokryć poprzez podniesienie ceny. Ludzie wówczas nie zdecydują się dokonać zakupu. Pamiętaj, że odbiorcy nie interesują koszty związane z wydaniem książki. Do zakupu zachęcić może jedynie idealne wyważenie oczekiwanej wartości towaru i jego faktycznej ceny. Cenę dyktuje rynek. Koszty wydania książki są ważne, lecz pod pewnymi względami znacznie mniej istotne niż ceny innych pozycji dostępnych na rynku. Zanim określisz cenę swojej książki, zbadaj tendencje w danym segmencie (sprawdź ceny w księgarniach i sklepach internetowych), oceń jakość dostępnych książek, ich format i materiały, na jakich zostały wydane. Zapoznaj się też dokładnie z recenzjami dostępnymi w sieci — zarówno tymi przychylnymi, jak i z krytycznymi — i spróbuj
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
347
ocenić, czy przekazywane innym wydawcom uwagi odnoszą się także do książki, którą przygotowujesz. Cena powinna lokować książkę w najpopularniejszym segmencie z danej dziedziny. Oczywiście oferowanie ceny nieco niższej niż ceny konkurencji też nie jest pozbawione sensu. Ogólnie można powiedzieć, że na rynku wydawniczym obowiązuje następująca zasada — im mniej ukazuje się książek z danej dziedziny, tym węższa jest ich tematyka, a zatem i cena powinna być wyższa. Na rynku obserwuje się dominację tak zwanego trendu „wyceny psychologicznej” (mówi się także o „końcówkach cen”). Zgodnie z tą teorią cena towaru niemal zawsze jest liczbą nieparzystą, nieco niższą niż najbliższa jej równa kwota. Kwoty 29,99 dol. czy 18,95 euro wydają się znacznie niższe niż 30,00 dol. czy 19,00 euro. Ponieważ cenę podnoszą także podatki oraz ceny materiałów, wydawca bardzo często decyduje się na obniżenie kosztów druku poprzez zmniejszenie liczby stron czy użycie tańszego papieru. Między innymi dlatego poza przecenami (na przykład o 15% w stosunku do wartości początkowej) bardzo trudno jest znaleźć ceny takie jak 30,40 dol. czy 19,20 euro. Ustalanie ceny książki wydawanej jedynie w wersji elektronicznej to zupełnie inna historia. Doświadczenie nauczyło nas, że kupujący wiąże z towarem oferowanym wyłącznie w wersji elektronicznej określoną wartość. Ceny książek wydawanych na papierze zaczynają się mniej więcej w okolicy kwoty 20 dol., a ludzie wychodzą z założenia, że książka elektroniczna powinna być nieco tańsza, skoro kupujący nie otrzymuje jej w trwałej postaci. Jak się okazuje, cena trzystustronicowej książki w wersji elektronicznej powinna zamykać się pomiędzy 9,95 a 14,95 dol., o ile książka jest dostępna we wszystkich stosowanych formatach (PDF, EPUB i Mobipocket). Inną metodą dystansowania konkurencji jest zwiększenie wartości książki poprzez działania dodatkowe, szczególnie jeśli zakładasz, że obrót będzie niewielki. Możesz na przykład podpisać każdy egzemplarz, wysyłać książki z małymi upominkami (na przykład z zakładkami) lub zaoferować nabywcom specjalne usługi świadczone przez internet. Im cenniejsze będą te dodatki, tym bardziej usprawiedliwiona wyda się cena. To powinno zwiększyć zarówno sprzedaż, jak i poziom zadowolenia klienta.
Sprzedawanie za pośrednictwem osób trzecich Załóżmy, że zdecydowałeś się podjąć trud niezależnego wydania książki. Oznacza to, że będziesz musiał zorganizować odpowiednie kanały dystrybucji, aby dotrzeć do osób, do których nie dotarłbyś za pośrednictwem strony internetowej. Możesz na przykład rozpocząć promocję i sprzedaż książki na poprzez zaprzyjaźnione witryny (będzie to tak zwany program partnerski).
348
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
Książki elektroniczne z rodziny Smashing są dostępne także na Envato Marketplaces. Serwis ten umożliwia niezależnym wydawcom dotarcie do szerszej publiczności, czego nie osiągnęliby wykorzystując tylko własną stronę internetową
Nie oznacza to zarzucenia kanału kolportażu, o którym wspominaliśmy wcześniej. Firmy, z których udziałem będziesz rozprowadzać książkę, musiałyby przesyłać Ci informacje o wystawianych rachunkach oraz podawać szczegóły wysyłki. W przypadku rozpowszechniania książki w wersji elektronicznej sprawa jest znacznie łatwiejsza — wystarczy umieścić ją na serwerach najpopularniejszych dystrybutorów i dzielić się zyskami z każdego sprzedanego egzemplarza. Tak właśnie prowadziliśmy sprzedaż własnych publikacji — książkę Smashing Book można było kupić w naszym sklepie, ale także za pośrednictwem Envato Marketplaces. Najważniejsze jest ustalenie stałej ceny we wszystkich kanałach dystrybucji, w przeciwnym razie przestaniesz być wiarygodny i zrazisz do siebie klientów. Czy warto wiązać się z serwisami księgarskimi? Ogólnie współpraca z dużymi księgarniami, na przykład Amazon czy Barnes & Noble, to najpewniejszy sposób trafienia do szerszej publiczności. Niestety, z powodu swojej popularności sklepy te ustalają bardzo ścisłe reguły współpracy. Przede wszystkim obydwie te księgarnie ustalają bardzo wysokie obniżki względem ceny detalicznej (często powyżej 50%), poza tym nie wahają się stosować cen dumpingowych. Jeżeli książka nie wyda się księgarni wystarczająco atrakcyjna, jej cena zostanie zapewne obniżona, a sama książka zostanie wykorzystana do napędze-
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
349
nia globalnej sprzedaży poprzez wykorzystanie technik upselling178 i cross-selling179. Wyjątkami są tutaj Niemcy, Austria i Szwajcaria. W tych krajach księgarnie nie mają prawa zmieniać cen ustalonych przez wydawcę. Konsekwencje tej polityki są oczywiste. Jeśli zdecydujesz się sprzedawać książki za pośrednictwem księgarni Amazon, może się okazać, że będzie ona rozprowadzać je po znacznie niższej cenie niż ta, którą oferujesz na własnej stronie internetowej. W ten sposób zaczniesz rywalizować z gigantem o wpływy z własnej książki, a jego kanał dystrybucji najpewniej uniemożliwi Ci osiągnięcie sukcesu. To właśnie zaważyło na naszej decyzji, by nie rozpowszechniać Smashing Book, wydawałoby się, najbardziej oczywistymi kanałami.
Druk na życzenie Wykupienie druku w dużej księgarni wiąże się z poniesieniem sporych kosztów, poza tym jest procesem skomplikowanym. Im mniej egzemplarzy zamówisz, tym wyższa będzie cena każdego z nich. Dlatego właśnie książki rozprowadzane w niewielkim nakładzie rzadko przynoszą spodziewane zyski. Z drugiej strony, jeśli zamówisz zbyt wiele egzemplarzy, zdołasz wprawdzie obniżyć cenę detaliczną, ale ryzykujesz, że zostanie Ci dużo niesprzedanych książek. Rozwiązaniem tego problemu jest tak zwany druk na życzenie (POD). Polega on na przygotowaniu cyfrowej wersji książki, która jest drukowana wyłącznie po otrzymaniu zamówienia na konkretny egzemplarz. Zatem zamiast zamawiać z góry ściśle określony nakład, dostarczasz drukarni plik książki i zlecasz świadczenie usługi POD. Tego rodzaju rozwiązanie sprawdza się doskonale, jeżeli nie planujesz rozpowszechniać książki w dużym nakładzie. Stosuje się je najczęściej do przedruków wydań kieszonkowych na normalny format, wznawiania nakładu rzadkich tytułów bądź tych, które zostały już wycofane ze sprzedaży. Często w ten sposób przygotowuje się limitowane, specjalnie personalizowane wydania książek. Uważamy, że POD sprawdzi się także w czasie testowania rynku, przygotowywania egzemplarzy testowych oraz wydawania „niedzielnych” pozycji.
Zalety druku na życzenie
• Prosty i szybki proces wykonania. • Szybszy i bardziej elastyczny niż zwykłe przygotowanie książki. 178 Upselling polega na sprzedaniu towaru przynoszącego zysk większy niż ten, jaki przyniosłaby sprzedaż towaru, który sprowadził kupującego do sklepu. Twoja książka może zatem zostać wykorzystana do zwiększenia sprzedaży innej, znacznie droższej pozycji. 179 Cross-selling polega na sprzedawaniu towarów w pakietach. Jeżeli klient zastanawia się nad zakupem drogiej książki, można zachęcić go do tego, oferując jako dodatek inną (na przykład Twoją) książkę w bardzo niskiej cenie. 350
Jak wydać książkę (taką jak ta)?
• Doskonale nadaje się do wprowadzania na rynek małych nakładów i edycji spersonalizowanych.
• Niskie koszty przechowywania książek, obsługi klienta i prowadzenia magazynu (w skrajnych przypadkach zerowe).
Wady druku na życzenie
• Czas dostawy do klienta jest dłuższy, ponieważ książka jest drukowana dopiero po otrzymaniu zamówienia.
• Koszt druku jednego egzemplarza jest bardzo wysoki. Druk na życzenie mógłby stanowić interesujące rozwiązanie dla właścicieli niektórych serwisów internetowych, ponieważ czytelnicy mogliby zamówić egzemplarz książki już w kilka dni po zakończeniu prac nad przygotowaniem jej do druku. Poza tym jednocześnie mógłbyś przenieść sprawy związane z wysyłką na drukarnię, co znacznie ograniczyłoby czas oczekiwania i zmniejszyłoby koszty kolportażu. Niektóre firmy świadczące usługę druku na życzenie zajmują się także przygotowywaniem elektronicznych wersji książek (włącznie z zapisaniem w formacie EPUB oraz wysłaniem kopii do iBookstore), rejestrowaniem pozycji w spisie numerów ISBN, przekazywaniem książek do księgarni Amazon oraz ułatwianiem reklamy i dystrybucji. Druk na życzenie zmniejsza nieco ryzyko utraty płynności finansowej i usuwa wiele komplikacji związanych z kolportażem, ale ma też ciemne strony. Dopóki zakładasz wydawanie czarno-białej książki w miękkich okładkach i bez ilustracji, z pewnością warto go rozważyć. Pamiętaj jednak, że wraz ze złożonością projektu wzrośnie też cena jego realizacji. Zatem jeśli planujesz wydanie kolorowego albumu w twardych okładkach, na papierze wysokiej jakości — zauważ, że na życzenie można wydrukować wszystko: ulotkę czy broszurkę, ale także szyte książki w dowolnym formacie — przygotuj się na astronomiczny koszt produkcji jednego egzemplarza w trybie POD. P R Z y k ł a D W Z i ę T y Z ż yC i a
Książka Smashing Book 1 została przygotowana w sposób tradycyjny. Gdybyśmy zdecydowali się na skorzystanie z usług Lulu.com, jednego z największych na rynku usługodawców druku na życzenie, koszt jednego egzemplarza wyniósłby w grudniu 2010 roku 67,10 dol., co oznacza, że przy cenie detalicznej 29,99 dol. w ogóle nie zarobilibyśmy na tym interesie. Najdroższą częścią przedsięwzięcia było przygotowanie kolorowych wydruków — gdybyśmy zdecydowali się na druk czarno-biały, cena spadłaby do 10,67 dol. za egzemplarz. Poza tym musielibyśmy ponieść koszty przygotowania składu, ilustracji Jak wydać książkę (taką jak ta)?
351
czy zaprojektowania okładki. Podana cena nie uwzględnia także podatków, zniżek, kosztów przygotowania egzemplarzy dla recenzentów ani wynagrodzenia dla autorów. Poza tym klienci musieliby ponosić koszty wysyłki, co oczywiście zwiększyłoby ostateczną cenę książki. Druk na życzenie sprawdza się wyłącznie w niskich nakładach (poniżej 1000 egzemplarzy) albo w przypadku przygotowywania książek o skromniejszej szacie graficznej. Jeżeli chcesz użyć materiałów najwyższej jakości lub planujesz rozprowadzać książkę w dużym nakładzie, zwykły druk okaże się znacznie korzystniejszy finansowo. Warto też zauważyć, że różnica jakościowa między drukiem cyfrowym i offsetowym jest praktycznie niezauważalna — obydwie metody pozwalają otrzymać wartościowy produkt.
Wnioski Praca nad wydaniem książki jest trudna, ale jej efekty są wyjątkowo satysfakcjonujące. Będziesz musiał wykazać się niezwykłą cierpliwością, zaangażowaniem i nie bać się ciężkiej pracy. Droga od pierwszego szkicu wstępnego do gotowej książki jest bardzo długa. W czasie pracy wiele spraw może pójść nie po Twojej myśli, ale to cena, jaką trzeba zapłacić za opanowanie nowych umiejętności i poszerzenie horyzontów. Koniec końców, zawsze okazuje się, że im więcej przeszkód przyszło Ci pokonać, tym lepsze zyskałeś przygotowanie do pracy nad następnymi projektami. A spełnienie, jakie będziesz odczuwać za każdym razem, gdy zdejmiesz z półki przygotowaną osobiście książkę, pozwoli Ci znaleźć siły do zaangażowania się w następne zadania. Autorami tego rozdziału są Manuela Müller, Thomas Burkert, Michael Dobler, Vitaly Friedman oraz Sven Lennartz, którzy należą do zespołu Smashing Magazine. Recenzji podjęła się specjalistka w branży drukarskiej, Lisa Valuyskaya.