U S
Rebecca Winters
O
Portret milionera
SC
AN
D
AL
(Manhattan Merger)
1
ROZDZIAŁ PIERWSZY - Wujku Payne? Trzy...
18 downloads
12 Views
601KB Size
U S
Rebecca Winters
O
Portret milionera
SC
AN
D
AL
(Manhattan Merger)
1
ROZDZIAŁ PIERWSZY - Wujku Payne? Trzydziestotrzyletni Payne Sterling ledwie zdążył oderwać wzrok od ekranu laptopa, gdy do gabinetu
pędem
wbiegła
jego ukochana
siostrzenica.
Zastanawiał się, czy jej stopy w ogóle dotykały ziemi. Za nią na wózku inwalidzkim wjechała jego narzeczona. Obydwie kobiety wglądały na bardzo podekscytowane. - Musisz to zobaczyć! Koniecznie!
U S
Catherine z podnieceniem na twarzy podała mu książkę w miękkiej obwolucie.
- Spokojnie, kochanie. - Zaintrygowany wziął książkę do ręki i dokładnie jej
O
się przyjrzał. Był to romans zatytułowany „Manhattan Merger” autorstwa Bonnie Wrigley.
AL
Na okładce mężczyzna trzymał w objęciach kobietę. Znajdowali się w biurze, w jednym z wieżowców Nowego Jorku. Za oknem widniała panorama Manhattanu.
D
Gdy spojrzał po raz drugi na obrazek, zdał sobie sprawę, że nie było to przypadkowe biuro. Ani nie był to przypadkowy mężczyzna.
AN
Choć okładka nie prezentowała fotografii, miał wrażenie, że przegląda się w lustrze.
Z niedowierzaniem gapił się na okładkę.
SC
- Wujku Payne, obiecaj, że nie powiesz mamie, że czytam takie książki. To znaczy, chodzi o to... że już kilka razy widziałam na okładkach mężczyzn przypominających ciebie. Ale to przecież nie jesteś ty! - Głos Catherine zadrżał. - Nawet fryzura jest taka sama... Payne również to zauważył. - Ona ma rację, Payne! - krzyknęła podniecona Diane. - Ten mężczyzna ma twoją figurę i ciemne brązowe włosy. Jest takiego samego wzrostu. Nawet jego oczy mają taki sam odcień niebieskiego. Dlatego kazałam Catherine pokazać ci tę książkę. - Jest nawet ubrany w taki sam garnitur i koszulę, jakie ty nosiłeś kiedyś 2
do pracy, wujku Payne! A widok z okna to przecież dokładnie widok z twojego gabinetu! Osoba, która zrobiła tę okładkę, wiele wie o twoim prywatnym życiu. Popatrz - wskazała na pewne przedmioty - widzisz ten obraz przedstawiający statek płynący do morskiej latarni? Taki sam wisi na ścianie twojego gabinetu! A zdjęcie buldoga na twoim biurku? Payne natychmiast rozpoznał szczegóły, ale nic nie powiedział w obawie, że jeszcze bardziej wystraszy kobiety. Kilka lat temu zatrudnił architekta, aby przerobił latarnię morską w Crag's Head na dom, w którym teraz mieszkał. jasne włosy jak jego siostra. - Przeczytałaś już tę książkę?
U S
Uważnie spojrzał na piętnastoletnią siostrzenicę, która miała tak samo
O
- Nie... Pokazałam ją Diane i postanowiłyśmy od razu ci ją przynieść. - Słusznie.
AL
Słyszał gdzieś, że każdy ma swojego sobowtóra. Może więc był to jakiś nieprawdopodobny zbieg okoliczności. Ale nie bardzo w to wierzył. Zwłaszcza po tym, co wydarzyło się w święta.
D
- Skąd masz te książki, Catherine?
- Nyla, nasza pokojówka, je czyta, a potem mi pożycza.
AN
- Catherine, nie powinnaś czytać takich książek - wtrąciła ostro Diane. Ktoś, kto wykonał tę okładkę, pewnie w młodym wieku przeczytał wiele tandetnych romansów i nie potrafi odróżnić fantazji od rzeczywistości.
SC
- Te romanse wcale nie są tandetne - broniła się Catherine. - Opowiadają o ludziach, którzy się w sobie zakochują. Można się z nich wiele dowiedzieć i poznać tyle miejsc. Te książki są wspaniałe! Gdybyś przeczytała choć jedną z nich, na pewno zmieniłabyś zdanie. Diane posłała Payne'owi spojrzenie pełne dezaprobaty. - Wujku Payne, nie bądź zły na Nylę. Nie chcę, by miała kłopoty. Zresztą to ona kazała mi zwrócić ci uwagę na tę okładkę! Jeśli powiesz tacie i mamie, będę musiała zostać z dziadkami, gdy następnym razem rodzice wyjadą. A Nyla może nawet stracić pracę! Payne pokręcił głową. 3
- Nyla nie musi się obawiać o swoją posadę. Wprost przeciwnie, jestem jej wdzięczny, że rozbudziła twoje czytelnicze zainteresowania. Dzięki temu mogę od razu zareagować. - Może to jakaś kolejna szalona kobieta, która cię śledzi? - Diane zadrżała. - Nie ma wątpliwości, że była w twoim biurze, Payne. Och, boję się o ciebie! Diane Walker miała wszelkie powody do przerażenia. Niecałe pół roku temu została trafiona kulą jakiejś napastniczki - kulą przeznaczoną dla niego - i została inwalidką, być może na zawsze. Payne, ogarnięty poczuciem winy, obszedł biurko i przykucnął obok
U S
narzeczonej. Ujął jej rękę i powiedział:
- Jeszcze nie wiem, o co tu chodzi, ale wkrótce się dowiem. Zostańcie tu obie, niedługo wrócę.
O
Wstał, pogłaskał po bladym policzku swą siostrzenicę, następnie wziął romans i energicznym krokiem opuścił gabinet swego szwagra. Kilka minut
AL
później spotkał w kuchni Nylę, gdzie z resztą personelu popijała popołudniową herbatę.
Twarz jej spochmurniała, gdy pokazał jej książeczkę i zapytał, gdzie ją
D
kupiła.
- Prenumeruję je przez klub książki, ale można je również nabyć w wszystko.
AN
antykwariacie w miasteczku. Nazywa się Candle Glow Books. Mają tam - Dziękuję ci, Nylo.
SC
- Muszę panu jeszcze powiedzieć, że już widziałam pańską twarz na okładkach, ale włosy i oczy były zawsze inne. Dopiero teraz, gdy dostałam tę książkę, zwątpiłam, że to zwykły przypadek. Podobieństwo jest uderzające! No i treść książki również, więc... Treść? Nie tracąc już ani chwili, Payne wyciągnął telefon i zadzwonił do ochrony, by spotkali się z nim w tylnym ogrodzie domu. Od ukończenia siedemnastego roku życia Payne był obiektem sześciu ataków, które na szczęście kończyły się interwencją policji. Ale w ubiegłym roku w grudniu między świętami a Nowym Rokiem jakiejś 4
psychicznie chorej kobiecie udało się wedrzeć do posiadłości Sterlingów na południowym cyplu Long Island. Nie zdołano ustalić, czy napastniczka dostała się tam od strony wody, czy raczej prześlizgnęła się obok strażnika przy bramie. W tym dniu Sterlingowie wydawali kolację dla Wyliesów, u których wcześniej byli na wystawnym śniadaniu. Wyliesowie mieszkali na północnym wybrzeżu Long Island i wzajemne odwiedziny w tych dniach miały długoletnią tradycję. Przed świętami Payne dużo podróżował, a po powrocie spędzał wiele czasu w biurze, by nadrobić papierkową robotę.
U S
Gdy był pochłonięty pracą, zadzwoniła jego matka, rozżalona, że nie zdążył na śniadanie do Wyliesów. Spytała, czy może liczyć na jego obecność na kolacji oraz czy mógłby przywieźć Diane, która robiła w mieście zakupy.
O
Widząc, jak bardzo na tym matce zależy, zgodził się przyjść i zabrać ze sobą Diane. Gdy wysiedli z samochodu na frontowym podjeździe domu rodziców, zza
AL
krzaków wyskoczyła jakaś młoda kobieta. Krzyczała, że kocha Payne'a, ale skoro nie może go mieć, nie pozwoli, by należał do innej. Widząc błysk metalu, Payne zdążył odepchnąć Diane. Zanim powalił
D
napastniczkę na ziemię, broń wypaliła. Kobieta nie potrafiła celnie strzelać. Kula zamiast jego ugodziła Diane w dolną część kręgosłupa. To potworne
AN
wydarzenie całkowicie odmieniło ich życie. W drodze do szpitala Diane chwyciła go za ręce, przerażona, że umiera, przytuliła się do niego, mówiła, jak bardzo go kocha i potrzebuje.
SC
Nie zdawał sobie sprawy z głębi jej uczuć. Nie interesował się w nią w taki sposób. Ale w tamtych okolicznościach nie miało to znaczenia. Nie mógł zostawić jej w takim stanie. Kilka miesięcy później nadal nie mogła chodzić, chociaż odzyskała czucie w nogach. Lekarze twierdzili, że zrobili wszystko co w ich mocy i sugerowali, by wyjechała do Szwajcarii do specjalistycznej kliniki ortopedycznej, która miała sukcesy w leczeniu tego typu schorzeń. Bojąc się porażki, Diane odmówiła wyjazdu i nikt nie potrafił jej przekonać, by zmieniła zdanie. W tym czasie Payne dokonał bilansu swego życia i doszedł do wniosku, że powinien zaproponować Diane małżeństwo. Liczył, że będąc jego 5
żoną, chętniej skorzysta z pomocy, której potrzebowała. Ale po ogłoszeniu zaręczyn Diane jeszcze bardziej zamknęła się w sobie. Nie chciała podejmować rozmowy na temat wyjazdu. Co gorsza, opanował ją irracjonalny strach, że powtórnie zostanie postrzelona. Payne wprowadził dodatkowe środki ostrożności. Odtąd jego narzeczona miała osobistą ochronę. Payne'owi stale towarzyszyło czterech ochroniarzy. Jeździł limuzyną z zaciemnionymi, kuloodpornymi szybami, a do biura na Manhattanie latał helikopterem. Gdy musiał udać się dalej, korzystał z prywatnego odrzutowca.
U S
W drodze do antykwariatu w Oyster Bay, pokazał książkę Macowi, emerytowanemu komandosowi, który od trzech lat był jego osobistym - Co o tym myślisz, Mac?
O
ochroniarzem.
Mac zerknął na okładkę i zagwizdał. Obrzucił Payne'a zdumionym
AL
spojrzeniem, a potem oddał mu książkę.
- Jakim cudem znalazłeś się na tej okładce? - Tego właśnie zamierzam się dowiedzieć.
D
Gdy ochroniarz rozglądał się za Candle Glow Books, Payne otworzył książkę na stopce redakcyjnej.
AN
Red Rose Romance Publishers, Inc., Second Avenue, New York, New York. Zmrużył oczy. Nigdy nie słyszał o tym wydawnictwie, choć miało swoją siedzibę po wschodniej stronie Central Parku w pobliżu „Turtle Bay Grill”, gdzie
SC
często spotykał się z zagranicznymi klientami. Wyglądało na to, że książkę wydano dwa miesiące temu. A to oznaczało, że osoba odpowiedzialna za umieszczenie jego podobizny na okładce musiała zdobyć informacje na jego temat na długo przed datą publikacji. Cykl wydawniczy trwa niekiedy kilka lat. W książce widniało zastrzeżenie: „Wszelkie postacie, nazwiska oraz wydarzenia opisane w tej książce są fikcyjne i są jedynie wytworem wyobraźni autorki”. Do diabła! Grymas wykrzywił twarz Payne'a. Odwrócił książkę, by przeczytać notkę 6
wydawniczą na tylnej okładce. Nim dotarł do drugiego zdania, po jego ciele już spływał pot. „Przystojny, potężny nowojorski miliarder Logan Townsend ukrywa bolesną tajemnicę przed swoją narzeczoną i rodziną,..” - Wielki Boże! - szepnął. „Gdy ulega wypadkowi w Canyonlands na Zachodnim Wybrzeżu, doktor Maggie Osborn odkrywa tę tajemnicę. Bez jego wiedzy naraża swe życie na niebezpieczeństwo, by go ocalić. przed nim ukrywa.
U S
Dopiero po powrocie do Nowego Jorku Logan dowiaduje się, że Maggie coś Finalizując największą fuzję swego życia, Logan pozostaje rozdarty pomiędzy poczuciem obowiązku a pożądaniem”.
O
Po przeczytaniu ostatniej linijki dreszcz przebiegł Payne'owi po kręgosłupie. Przekonany, że nic w tej książce nie jest przypadkowe, zmiął ją w mocno
AL
zaciśniętej pięści.
Chętnie podarłby ją strona po stronie i wyrzucił przez okno. Ale z oczywistych powodów nie mógł tego zrobić.
D
Kierowca skręcił w bok, a potem zatrzymał się na tyłach poszukiwanego antykwariatu. Pozostałych dwóch ochroniarzy, John i Andy, wyskoczyło z
AN
samochodu i weszło do sklepu przed Payne'em. Był czerwcowy czwartkowy wieczór. Dochodziła godzina zamknięcia księgarni. Payne nie mógł wybrać lepszej pory, by uniknąć wścibskich oczu.
SC
Gdy dano mu znak, że droga wolna, Payne, osłaniany z tyłu przez Maca, wszedł do ciasnego sklepiku. W środku był labirynt schowków i wąskich korytarzyków. Wszędzie, gdzie się odwrócił, piętrzyły się stosy książek. Miał wrażenie, że znalazł się w raju dla miłośników broszurowych wydawnictw. Oczy starszej kobiety stojącej za ladą pojaśniały na jego widok. - Panie Sterling, dobry wieczór! Jestem Alice Peny. To dla mnie prawdziwy zaszczyt móc gościć pana w moim sklepie. - Wyciągnęła rękę, którą Payne uścisnął. - Czym mogę panu służyć? Podał jej mocno pogniecioną książkę. Kobiecie wystarczyło jedno przelotne spojrzenie. 7
- Wiedziałam, że to pan! - wykrzyknęła podniecona. - Wszyscy czytelnicy romansów, którzy ostatnio mnie odwiedzali, mówili tylko o tym. Payne jęknął. - Moja siostrzenica twierdzi, że są też inne powieści, gdzie umieszczono moją podobiznę na okładce. - Och, tak! - wyrwało jej się. - Ale ta... A więc ani Catherine, ani Nyla nie przesadzały. Było nawet znacznie gorzej. - W tej chwili na całym atlantyckim wybrzeżu „Manhattan Merger” jest nie do dostania. Cały czas odbieram w tej sprawie telefony. A ci, którzy kupili
U S
pierwsze wydanie, nie chcą się go pozbywać. Zatrzymałam jeden egzemplarz dla siebie, jeden dla córki, która pomaga mi prowadzić sklep. Odłożyłam też kilka szczęśliwe...
O
innych książek z tej serii. Może zechciałby pan je podpisać...? Byłybyśmy - Zrobiłbym to z chęcią, gdybym dał pozwolenie na umieszczenie mojej
AL
podobizny na okładkach - rzekł ponuro.
- Nie rozumiem... - Uśmiech zamarł na ustach kobiety. rozwikłać tę tajemnicę.
D
- Ja również niczego nie rozumiem, pani Perry. Dlatego tu jestem i próbuję - Czyżby to oznaczało, że wykorzystano pańskie zdjęcia?
AN
- Zamierzam się dowiedzieć. - Musiał się starać, by opanować gniew. - Czy mógłbym zobaczyć inne książki?
- Zostały mi tylko cztery. Schowałam je na zapleczu aż do piątkowego
SC
przyjazdu księgarza z Connecticut. To kolekcjoner. Chce mi zapłacić po pięć tysięcy dolarów za każdą. Proszę chwilę zaczekać, zaraz je przyniosę. - Tylko pięć tysięcy? - powiedział Mac drwiącym tonem, gdy kobieta zniknęła za drzwiami.
Payne zignorował go i podszedł do najbliższego regału, na którym stały książki z serii „Tajemnice”. Wyciągnął jedną z nich, ciekaw, jak wygląda okładka. Widniała na niej fotografia jakiejś ruchliwej ulicy w Londynie. Zerknął na stopkę redakcyjną i zorientował się, że książkę wydano w Wielkiej Brytanii. Podszedł do kolejnego regału opatrzonego napisem „Słodkie romanse”, 8
które wydawano w Los Angeles. Na ich okładkach widniały postaci narysowane w stylistyce kreskówek. - Już przyniosłam - oznajmiła sprzedawczyni. Payne odłożył książkę na półkę i wrócił do lady, na której kobieta rozłożyła cztery książki. Jeden rzut oka wystarczył, by poczuł przerażenie. Była tam jego twarz! Jedna z okładek przedstawiała Skandynawa o orzechowych oczach, z powiewającą grzywą jasnoblond włosów, który prężył muskuły ramion i ud. Książka nosiła tytuł „Narzeczona Roalda”. Na kolejnej okładce był kastylijskim
U S
księciem o czarnych jak węgiel włosach i oczach, ubranym w królewskie ceremonialne szaty. Tytuł książki: ;,Jej wymarzony książę”.
W trzeciej zatytułowanej „Ukryta miłość” był szarookim oficerem Royal
O
Canadian Mountie w czerwonym kapeluszu przykrywającym włosy. Ostatnia czwarta książka „Sięgający gwiazd” przedstawiała go jako
AL
człowieka z przyszłości z rudymi włosami i brązowymi oczami. Na wszystkich okładkach trzymał w ramionach piękne kobiety. Projekt graficzny robiła zapewne ta sama osoba. Wszystkie cztery były dziełem
D
wydawnictwa Red Rose Romance Publishers i zostały wydane w ubiegłym roku. - Ilu jest jeszcze wydawców takich romansów na świecie prócz Red Rose? -
AN
spytał.
- Och, dziesiątki, ale te u mnie są przeważnie amerykańskie, angielskie lub kanadyjskie. Zdecydowanie najwięcej wydaje Red Rose.
SC
- Czy widziała pani moją twarz na książkach jakiegoś innego wydawnictwa prócz Red Rose? - Nie.
To była jedyna dobra wiadomość. Miał nadzieję, że Red Rose było małym wydawnictwem o niewielkim zasięgu. - Czy romanse układa pani według wydawców? - Tak. - Proszę mi pokazać dział z romansami. Kobieta zaśmiała się. - Romanse zajmują prawie cały sklep. Są jeszcze tylko kryminały i 9
fantastyka, które stoją tutaj na przedzie. Starał się ukryć swoje zaskoczenie. - Może zaczniemy od wydawnictwa Red Rose... - Proszę za mną, panie Sterling. - Poprowadziła go aż do drzwi wejściowych. - Zaczynają się tutaj i ciągną do zaplecza. Oczy Payne'a rozszerzyły się ze zdumienia. - To wszystko romanse wydawnictwa Red Róse? - Tak. Wydają dziewięć serii tematycznych. Oczywiście mam tutaj tylko wersje anglojęzyczne. Ich książki są wydawane chyba w stu językach.
U S
W stu! To przecież oznacza...
- Mam tu kilka egzemplarzy po włosku i rosyjsku - dodała. - Dla przypadkowych klientów.
O
Zastanawiał się, ile razy odwiedziła ten sklep Catherine bez wiedzy swojej matki. Payne kochał swoją siostrę, Phyllis, ale ona podobnie jak ich matka,
AL
miała sztywne, nieco staroświeckie zasady.
Bardzo wątpił, by odznaczająca się wyrafinowanym gustem w dziedzinie sztuki, muzyki i literatury siostra, kiedykolwiek miała w ręku taką książkę.
D
Diana również ich nie czytała.
- Od kiedy wydają te książki? - dopytywał się. Sterling.
AN
- Wydawnictwo Red Rose istnieje co najmniej czterdzieści lat, panie Czterdzieści lat!
SC
Przyglądał się niekończącym się rzędom książek. Najwyraźniej przez ostatnie cztery dekady prócz Nyli i Catherine miały rzesze czytelników. Czterdzieści lat to szmat czasu... Musiała to być szanowana firma. - Przy każdym regale znajdzie pan listę tytułów w poszczególnych seriach wyjaśniała pani Perry. - Może się pan rozglądać, jak długo pan ma ochotę. - Dziękuję. Ale skoro wyjęła wszystkie książki z jego podobizną na okładce, nie było przecież sensu, by przekopywał się przez góry romansów. Na samą tę myśl robiło mu się niedobrze. Wziął po jednej książce z każdej serii, by obejrzeć okładki. Na wszystkich 10
widniał raczej obrazek niż fotografia. - Kupię te dziewięć sztuk - powiedział, wracając do lady. - A te cztery, które pani zatrzymała, chciałbym pożyczyć na jeden dzień. Wyjął z portfela kartę kredytową. - Proszę sobie policzyć zastaw. - Wierzę, że pan je zwróci, panie Sterling. Nie pobiorę dodatkowej opłaty. - Dziękuję. - Schował kartę kredytową i wyjął banknot studolarowy. Bardzo mi pani pomogła, pani Perry. Reszty nie trzeba. - To ogromnie ekscytujące poznać kogoś z legendarnej rodziny Sterlingów! pożegnała go antykwariuszka.
U S
Payne często słyszał tę uwagę. Wiedział również, że na nic by się nie zdało przypominać tej kobiecie, że znalazł się na swoim miejscu w pewnym sensie zdeterminowane w taki sam sposób.
O
przypadkiem - poprzez urodzenie. Jej zaś miejsce w hierarchii społecznej było Ale przecież wstawał rano i ciężko pracował, cierpiał i denerwował się, i
AL
szedł wieczorem do łóżka tak samo jak wszyscy inni ludzie na ziemi. Kobieta włożyła książki do torby i podała je Payne'owi. - Obiecuję, że dostanie pani te pożyczone z powrotem. Jeszcze raz dziękuję.
D
- A potem zwrócił się do Maca: - Chodźmy!
W samochodzie zatelefonował do swojego prawnika, Drew Wallace'a i
AN
objaśnił mu, co się stało. Umówili się w Crag's Head, gdy tylko Drew zakończy ważne wieczorne spotkanie. Payne obiecał posłać po niego helikopter. Gdy wrócił do domu swojej siostry, Diane przeglądała w ogrodzie ślubne
SC
magazyny, a Catherine usiłowała tresować swojego golden retrievera za pomocą psich przysmaków. Payne
kochał
wszystkich
swoich
siostrzeńców
i
siostrzenice,
ale
najcieplejsze uczucia żywił do Catherine. Zawsze przejmowała się losem tych, którzy mieli mniej szczęścia, niezależnie czy byli to ludzie, czy zwierzęta. Ze wszystkich dzieci jego siostry właśnie Catherine najboleśniej przeżyła śmierć swego brata, Trevora, który zmarł na białaczkę. Zapowiedziała, że gdy dorośnie i dostanie swoją część majątku, przeznaczy go w całości na badania naukowe nad leczeniem raka krwi. Od czasu zamachu stale towarzyszyła Diane, przekonana, że jego 11
ciemnowłosa narzeczona pewnego dnia znów zacznie chodzić. Tym gorącym przekonaniem Catherine zjednała sobie Payne'a. Podczas gdy Phyllis i Tren podróżowali wraz z trójką pozostałych dzieci, siostrzenica Payne'a, która wybłagała, by zostać. Teraz pomagała Diane i jej matce w przygotowaniach do ślubu, który miał się odbyć pierwszego sierpnia. Payne, nie mówiąc Diane ani słowa, tak ustawił swoje zajęcia, by móc zabrać ją w podróż poślubną do Szwajcarii. Chciał, by spędzili miodowy miesiąc w specjalistycznej klinice ortopedycznej cieszącej się światową sławą. Musiał zabrać tam Diane za wszelką cenę.
U S
Payne podszedł do narzeczonej i przelotnie pocałował ją w usta. Nie miał dziś dla niej dobrych wieści.
- Trzeba załatwić tę sprawę z okładkami romansów - powiedział. -
O
Obawiam się, że musimy przesunąć naszą kolację w Nowym Jorku. - Tego się spodziewałam.
AL
- Umówiłem się z Drew. Zadzwonię do ciebie, gdy skończymy rozmowę. A teraz Sam odwiezie cię do domu.
Popchnął wózek do limuzyny, a potem posadził Diane na tylnym siedzeniu.
D
Gdy Catherine podbiegła, by się pożegnać, John złożył wózek i schował go do bagażnika.
AN
- Obiecujesz, że zadzwonisz i powiesz mi, co postanowiliście? Nie mógł na nią patrzeć, nie myśląc o jej bezwładnych nogach i o tym, że to z jego powodu teraz nie mogła chodzić.
SC
- Oczywiście, że zadzwonię. - Uścisnął jej dłoń, po czym zatrzasnął drzwi. - Do widzenia, Diane! - zawołała Catherine. Gdy samochód ruszył, Payne objął siostrzenicę ramieniem i poprowadził w stronę domu. Musiał zajrzeć jeszcze do swego laptopa. - Dziękuję ci; że jesteś taka dobra dla Diane - powiedział. - Tak bardzo pragnę, by wyzdrowiała. - Ja też. - Ona uważa, że już nigdy nie będzie chodzić. Powiedziałam jej, że to szaleństwo. Przecież nadal ma czucie w nogach! Nie pozwolę, by się poddała. Nawet jeśli ona się opiera, musisz ją zabrać do tej kliniki w Szwajcarii, wujku 12
Payne! Otworzył drzwi i przepuścił przodem siostrzenicę i psa. - Mam taki plan - powiedział, gdy już weszli do domu. - Gdy cię nie było, załamała się i zaczęła płakać. Mówiła, że nie chce kolejnej operacji, która nie przyniesie żadnego rezultatu. Twarz Payne'a stężała. - Obawiam się, że to moja podobizna na okładce spowodowała, że wróciły wspomnienia tamtego koszmaru. - Tym bardziej więc powinna walczyć, by wyzdrowieć! - wybuchła
U S
Catherine. - Przecież lekarze nie uważają jej przypadku za beznadziejny. To nie tak, jak było z Trevorem... - Głos jej się załamał.
- Masz rację, kochanie. - Pocałował dziewczynkę w czoło. - Kocham cię za
O
troskę, jaką jej okazujesz. Gdy twoja mama poprosiła, bym się tobą zaopiekował podczas ich podróży do Meksyku, zgodziłem się z ogromną zabiorę ciebie i Diane na łódkę.
AL
radością. Coś ci powiem, jutro po południu postaram się znaleźć trochę czasu i - Och, Diane nie lubi żeglować...
D
Payne zaczął podejrzewać, że pomiędzy Catherine a Diane coś się wydarzyło.
AN
- Co się stało, kochanie? - spytał miękko. - Nic - padła cicha odpowiedź.
- Mnie chyba możesz powiedzieć?
SC
Catherine spojrzała na niego smutnymi niebieskimi oczami. - Diane zbeształa mnie za czytanie tych romansów. Powiedziała, że to starta czasu i że w prawdziwym życiu jest zupełnie inaczej. Payne postanowił nie wyrokować do czasu, aż sam przeczyta „Manhattan Merger”. - Nie powinnaś brać jej uwag tak bardzo do serca. Ona jest teraz przygnębiona. - Och, jest taka od czasu, gdy się z nią zaręczyłeś. - To znaczy jaka? - Payne zmarszczył brwi. - Mam wrażenie, że z trudem toleruje moje towarzystwo, gdy ciebie nie ma 13
w pobliżu. - To nieprawda, Catherine. Ona bardzo cię lubi. Sama chciała, byś pomogła jej w przygotowaniach do ślubu. - Tylko dlatego mnie o to poprosiła, że to ty podsunąłeś jej ten pomysł. Nigdy ci tego nie mówiłam, ale już dwa lata temu podczas przyjęcia z okazji 4 Lipca na jachcie, Linda i ja domyśliłyśmy się, że ona jest w tobie zakochana. Pamiętam, jak kazała nam zmykać, by zostawić was samych. Payne był wówczas tak pochłonięty swoimi sprawami, że nie zauważał zainteresowania Diane.
U S
Och, gdyby tamtego wieczoru nie wyszedł z biura...
Te wszystkie gdybania nie zmienią już tego, co się stało. Nie odwrócą nieszczęścia, które zdruzgotało komuś życie.
O
Gdy otworzył laptopa w gabinecie, powiedział:
- Dlaczego nie zaprosisz Lindy, żeby z nami jutro pożeglowała? Z Diane lub
AL
bez niej.
- Naprawdę mogę? - Twarz Catherine się rozpogodziła. - Dzięki, wujku Payne. Jesteś wspaniały! - Wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. -
D
Zadzwonię do niej później i ją zaproszę. - Zrób to zaraz. Do zobaczenia.
AN
- OK. Chodźmy, Lady.
Popatrzył, jak pies podąża za nią po schodach. Sterlingowie kochali swoje zwierzęta. Payne nie był wyjątkiem, ale po śmierci ulubionego buli mastiffa,
SC
Bruna, zdecydował, że nie weźmie następnego psa. Odkąd przeprowadził się do swego nowego domu, zbyt dużo czasu spędzał poza nim. A zwierzęta wymagały stałej opieki i miłości. W limuzynie wyznał Macowi: - Kilka dni temu powiedziałem Diane, że tęsknię za psem i chcę kupić jej psa w prezencie ślubnym, aby nie czuła się tak samotna, gdy nie będzie mnie w domu. Ale okazało się, że to ostatnia rzecz na świecie, której ona pragnie, choć podkreślałem, że może to być również pies obronny. - Nie widzę w tym nic dziwnego, zwłaszcza że jej matka ma alergię na sierść - odparł Mac. - Twoja narzeczona nie wychowywała się ze zwierzętami. 14
Payne potarł nos. - Diane twierdzi, że od lat była we mnie zakochana, ale od czasu naszych zaręczyn zaczęła zdawać sobie sprawę, jak niewiele mamy ze sobą wspólnego. Obawiam się, że nie jestem takim doskonałym mężczyzną, jak się spodziewała. Mac spojrzał na niego bacznie. - Nie miej mi za złe, ale ktoś powinien ją ostrzec i przypomnieć stare porzekadło: „Uważaj, o co się modlisz. Bóg może spełnić twoje prośby”. - Wyjąłeś mi te słowa z ust. Wczoraj wieczorem załamała się i przyznała, że nie podoba jej się mój dom. Spytała, czy nie moglibyśmy wybudować
U S
angielskiego dworu, podobnego do domu jej rodziców. Przypomniałem jej, że jako jedynaczka pewnego dnia odziedziczy swój rodzinny dom, a poza tym po naszym ślubie może spędzać u rodziców tyle czasu, ile zechce.
O
Mac nie skomentował. Payne więcej się nie odezwał.
Opuszczając okazały dom siostry, wybudowany w stylu Nowej Anglii i
AL
przypominający wiele innych domów w Hamptons, tęsknił już do swego orlego gniazda w Crag's Head.
Za pieniądze mógł kupić mnóstwo rzeczy, których nie potrzebował. Poza
D
tym pieniądze przysporzyły mu sporo bólu i cierpień. Ale jeśli był im za coś naprawdę wdzięczny, to za możliwość przerobienia starej latarni morskiej odosobnienia.
AN
stojącej na terenie rodzinnej posiadłości w sanktuarium prostego piękna i Wystarczyło, że Payne raz zobaczył zaprojektowaną przez Le Corbusiera
SC
kaplicę Notre-Dame du Haut w Ronchamps, a od razu wiedział, czego pragnie. Traktując budowlę raczej jako rzeźbę niż architektoniczną bryłę, sławny francuski architekt zaprojektował lekko pochyłe w pionie i wygięte ściany z pobielonego surowego kamienia, które podtrzymują skośnie ułożony, ciężki, betonowy dach. Do jednego z narożników przystaje wieża o obłych krawędziach. Stosując podobne zasady, Payne rozbudował swoją latarnię i stworzył dom, stojący teraz niczym rzeźba na przylądku nad Atlantykiem. Miał tu niezbędną prywatność, a dzięki oknom w ścianach widok, o jakim zawsze marzył. Lubił
przechadzać
się
wokół
domu
i
zastanawiać,
gdzie
położyć
światłowody w tak trudnym terenie, jak przypominające labirynt podziemia 15
Nowego Jorku. Miejska sieć światłowodów była jednym z najgorzej rozwiniętych ogniw infrastruktury Internetu na świecie. Payne od dawna wiedział, że jest to potężny i obiecujący rynek Zadowolony, że udało mu się położyć już pięć milionów kilometrów szklanych kabli, zajmował się teraz sprzedażą poszczególnych pasm. Każdego dnia dostawał nowe zamówienia. Choć zbudował już dom, nie spotkał jeszcze kobiety, którą chciałby poślubić. Jeśli kiedykolwiek myślał o małżeństwie, wyobrażał sobie, że gdy Wczoraj wieczorem
przyrzekł
Diane,
U S
pojawi się odpowiednia kobieta, pokocha ten dom tak samo jak on. że poczyni pewne
zmiany
w
urządzeniu pierwszego piętra, tak aby dom był mniej surowy i mniej
O
przypominał twierdzę.
Część domu, która była dawną latarnią, została zamieniona na otwarte
AL
miejsce do pracy. Tu było jego sanktuarium. Na grubych, okrągłych ścianach rozpościerał ogromne mapy podziemi wielkich amerykańskich i europejskich miast.
D
Prowadził właśnie negocjacje dotyczące wejścia w przyszłym roku na kolejne rynki. Nie można było przewidzieć, dokąd to zaprowadzi w przyszłości. był pewien, że
nie
zabraknie mu problemów
AN
Ale
do rozwiązania. A
rozwiązywanie problemów było jego pasją. Właśnie dlatego zamierzał zabrać Diane do Szwajcarii, nawet jeśli miałby
SC
zaciągnąć ją tam siłą. A jeśli lekarze nie znajdą dla niej lekarstwa, miał na uwadze jeszcze drugą renomowaną klinikę w Norwegii. Skoro Payne potrafił wydobywać bogactwa spód ulic Nowego Jorku, Paryża czy Rzymu, na pewno znajdzie sposób, by postawić Diane na nogi. - Betty? - zwrócił się do pani Myers. Ona i jej mąż opiekowali się domem. Dziś wieczorem spodziewam się Drew Wallace'a. Gdy przyjedzie, proszę przyprowadzić go do gabinetu. - Czy chciałby pan coś zjeść przed jego przyjściem? - Może kanapkę. - Zaraz przyniosę. 16
Korzystając z chwili czasu, Payne usiadł w fotelu, poprawił klosz lampy i zaczął czytać „Manhattan Merger”. Już pierwsze zdanie przyprawiło go o skurcz gardła. „Logan Townsend nie kochał swojej narzeczonej...” Od tego momentu lektura przypominała spacer przez pole minowe jego własnej psychiki. Gdy dotarł do ostatniej strony, drżały mu ręce. Przypomniał sobie, co powiedziała Catherine przed jego wyjazdem do Crag's Head. „Diane zbeształa mnie za czytanie tych romansów. Powiedziała, że to starta
U S
czasu i że w prawdziwym życiu jest zupełnie inaczej”. Jakże Diane się myliła! Sprawiłaby jej jeszcze więcej bólu.
O
Payne był zadowolony, że Catherine nie zdążyła przeczytać tej książki.
podobizną znajduje się w obiegu. - Payne?
AL
Ponownie spojrzał na okładkę i znów doznał szoku, że książka z jego
Na dźwięk znajomego głosu uniósł się z fotela. Dopiero wtedy zdał sobie
D
sprawę, że pochłonięty lekturą, nawet nie zauważył, że Betty już jakiś czas temu przyniosła mu jedzenie na tacy. Niestety opuścił go apetyt.
AN
- Wielkie Nieba, wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha! - zauważył Drew Wallace.
- Cieszę się, że jesteś. - Payne podał mu książkę. - Właśnie to przeczytałem.
SC
Nikt, powtarzam nikt nie sięgnął tak głęboko do mojej duszy i nie wyjawił tego, co ta autorka. Ta książka opowiada o moich najskrytszych myślach i uczuciach.
Drew wyjął mu z ręki książkę i uważnie przyjrzał się okładce. -
Nie
ma
najmniejszej
wątpliwości
-
skwitował.
-
Osoba,
która
zaprojektowała tę okładkę, wykorzystała twoją fotografię. - Drew po kolei obejrzał pozostałe książki. - Gdy w końcu podniósł wzrok, powiedział: Codziennie twoje zdjęcia pojawiają się w prasie. Wszyscy mogą cię oglądać. Jesteś obiektem powszechnego zainteresowania. Ale ozdobienie okładki twoją podobizną bez twojej wiedzy i zgody to przestępstwo, niezależnie, czy osoba, 17
która to zrobiła, miała niecne zamiary. - A więc nie wierzysz w przypadek? Drew ściągnął usta. - Ten, kto cię namalował, uchwycił twoją osobowość, podobnie jak zewnętrzny wygląd. Mam przeczucie, że ta osoba poznała cię osobiście. Może w twoim biurze? Payne przyznał przyjacielowi rację. Nadal był bardzo zdenerwowany tym dziwnym wydarzeniem. - Wątpię, by autorką tekstu i malarką była jedna i ta sama osoba, ale kto zrobić. Moja siostrzenica i Diane są przerażone.
U S
wie... - zastanawiał się głośno. - Ale tak czy owak, natychmiast trzeba coś z tym - I nie bez powodu - zgodził się prawnik. - Mnie też to się nie podoba. - Zgarnął książki i włożył je do teczki.
O
Ściągnął krzaczaste brwi. - Zajmę się tym z samego rana, a potem dam ci znać.
AL
- Obiecałem właścicielce antykwariatu, że najpóźniej w czwartek zwrócę jej te cztery książki z moją podobizną na okładkach. - Nie ma problemu. lądowisko dla helikopterów.
D
Payne odprowadził gościa do północnych drzwi, które wychodziły na
AN
- Dziękuję, że przyjechałeś.
- Nie ma sprawy - rzekł Drew poważnym tonem. - Im szybciej się dowiemy, czy trzeba zawiadamiać FBI, tym lepiej.
SC
Payne zamknął za prawnikiem drzwi. Wcale nie był pewien, czy jakiekolwiek ziemskie działanie może tu pomóc. Autorka tego romansu wiedziała o nim to, czego nie wiedział nikt prócz Pana Boga.
18
ROZDZIAŁ DRUGI Lorraine Bennett, dla znajomych Rainey, przygotowywała przybory do malowania, gdy zadzwonił telefon. Było zaledwie dwadzieścia po ósmej rano. W pierwszej chwili pomyślała, że to Barbara Landers, sekretarka pana Goldberga, szefa Global Greeting Cards. Barbara była w tym samym wieku co Rainey i również samotna. Zaprzyjaźniły się od pierwszej chwili, gdy zostały sobie przedstawione. Od tamtej pory często wychodziły razem na lunch albo kolację.
U S
Dzięki Barbarze, która była rodowitą mieszkanką Nowego Jorku, Rainey poznała wielu jej przyjaciół podczas weekendowych przyjęć. Dwóch ze spotkanych tam mężczyzn zaprosiło ją na inne przyjęcie lub do kina.
O
Ken Granger, pracownik jednej z firm prawniczych i jej sąsiad, również kilka razy zaprosił ją na kolację. Zapobiegliwa matka Rainey nie musiała się
AL
martwić o powodzenie swojej córki.
Rainey odeszła od sztalug, żeby podnieść słuchawkę. - Pracownia Rainey Bennett, słucham?
D
- Rainey? Tu znowu Don Felt.
- Witaj, Don! - Don był szefem działu graficznego w wydawnictwie Red Rose
AN
Romance. Zaledwie wczoraj dzwonił do niej w sprawie nowego projektu i już przefaksował jej szatę graficzną, by mogła szybko zacząć pracę. W tej chwili, wykonując zlecenia dla Global Greeting Cards i Red Rose, miała niemal więcej
SC
pracy, niż mogła wykonać. Ale oczywiście nie zamierzała odmówić zajęcia się nowym projektem. Od tego zależało jej życie zawodowe. - Przepraszam, że niepokoję cię o tak wczesnej porze. - Dla mnie to środek dnia. Odbyłam już nawet codzienny poranny bieg po parku. Co mogę dla ciebie zrobić, Don? - Możesz podać mi nazwę agencji w Kolorado, która dostarczyła ci tego fantastycznego modela pozującego do okładki „Manhattan Merger”? Jej wzrok spoczął na ścianie, gdzie wieszała ukończone już obrazy. Była dumna, że pięć z jej ośmiu obrazów kupiły autorki książek, których okładki zdobiła jego podobizna. Dziewiąty portret był w początkowym stadium. 19
Musiała przyznać nieskromnie, że obrazy te były wyjątkowe. Chociaż cała zasługa przypadała sportretowanemu mężczyźnie. Rainey była tu tylko narzędziem. - Nie znalazłam go poprzez agencję modeli, Don - wyjaśniła. Rainey zafascynowały twarz i ciało nieznajomego, jego męska, surowa uroda. Zamierzała umieścić go na kolejnej okładce, którą projektowała dla Red Rose Romance. Książki z jego podobizną sprzedawały się fenomenalnie, a od wydawnictwa kilkakrotnie dostała bukiety czerwonych róż za znakomicie wykonaną pracę.
U S
Ale przede wszystkim podniesiono jej zarobki, tak że mogła przenieść się wreszcie do Nowego Jorku i żyć tu ze zleceń dla Red Rose oraz projektowania kart pocztowych.
O
- Czyżby ten ideał męskiej urody, na widok którego serca tysięcy kobiet na świecie biją szybciej, był wytworem twojej imaginacji? Nie.
-
Gwałtownie
westchnęła.
-
W
AL
-
najśmielszych
snach
nie
wymyśliłabym równie porywającego faceta. zgadywał Don. Zaśmiała się głośno.
D
- Czyżby to twój chłopak, którego istnienie ukrywasz przed światem? -
AN
- Niestety, nie. Prawdę mówiąc, nie mam pojęcia, kim jest ten facet. Po krótkiej chwili ciszy Don spytał: - Jak więc uzyskałaś zgodę, by go malować?
SC
- Nie uzyskałam jej. Jakieś dwa lata temu zobaczyłam go na fotografii. Zrobił na mnie piorunujące wrażenie... Za każdym razem gdy podchodziłam do stołu, by coś narysować, szkicowałam tego faceta z pamięci. - Do kogo należała ta fotografia? - spytał bez ogródek. - Do mojego brata. - Nadal ją masz? - Nigdy nie była moja. Widziałam ją przypadkiem, gdy pomagałam mamie sprzątać pokój Craiga przed jego przyjazdem. Znasz mój system pracy. Często czerpię pomysły z życia albo z fotografii. Później, gdy czyjaś twarz mnie prześladuje, szkicuję ją z pamięci. Tak było właśnie w tym przypadku. 20
Większość okładek dla Red Rose zrobiłam bez prawdziwego modela. - Nigdy dotąd nie było z tym żadnego problemu... - Co się stało, Don? - Mocniej ścisnęła słuchawkę. - Być może nic. Dział prawny przysłał mi prośbę o informację. - Dział prawny... - Zamrugała oczami. - Wiesz, o co tu chodzi? - Na razie nie wiem. Ale skoro twierdzisz, że ujrzałaś tę twarz na zdjęciu swego brata, postaraj się z nim o tym porozmawiać. - Don, nic nie rozumiesz. Mężczyzna na tym zdjęciu był uczestnikiem jednego ze spływów wakacyjnych. Craig jest przewodnikiem wodnym po
U S
górskich strumieniach. Każdego lata obsługuje około tuzina spływów rzeką Kolorado i zawsze robi sobie na koniec wspólne zdjęcie z uczestnikami. W tym pudełku było jeszcze pewnie ze sto podobnych zdjęć. Nie mam zielonego
O
pojęcia, z jakiego okresu pochodziło tamto. - Są na nich jakieś daty?
AL
- Być może. Nie zwróciłam uwagi. Mój brat planuje niebawem otworzyć sklep z akcesoriami sportowymi i chce wykorzystać te fotografie do dekoracji ścian wraz z paszczami ryb, które złowił, i porożami łosi. Może przypadkiem nazwisko tego mężczyzny.
D
pamięta coś na temat tamtego spływu, ale bardzo wątpię, by przypomniał sobie
AN
- Postaraj się go jednak spytać. A potem przekaż mi informacje, zgoda? - Jest koniec czerwca, Don. Craig od trzech tygodni pływa po rzece. Jedyne, co mogę zrobić, to zostawić wiadomość w Horsehead Whitewater
SC
Expeditions. Dla nich pracuje teraz Craig. Ale może minąć sporo czasu, nim do mnie oddzwoni.
Znów zapadła cisza. Zdenerwowanie Rainey wzrosło. - Skontaktuję się z działem prawnym - odezwał się w końcu Don. - Dowiem się, skąd to nagłe zainteresowanie podobizną i zadzwonię do ciebie. Będziesz w pracowni? - Tak. Kończę obraz na okładkę do „Narzeczonej”. Pojutrze dostarczę ci go pocztą kurierską. - Doskonale. Spodziewaj się mojego telefonu. Odłożyła słuchawkę i wróciła do obrazu stojącego na sztalugach. Niestety 21
powód telefonu Dona wyczerpał jej poranną energię. Zamiast sięgnąć po pędzel i poprawić koronkę na sukni ślubnej panny młodej, podeszła do obrazu, który przeniesiono na okładkę „Manhattan Merger”. To był on. Ucieleśnienie jej marzeń, ożywione na kawałku płótna. Gęste, ciemnobrązowe włosy, sprężynujące pod dotykiem. Nordyckie, niebieskie oczy, dostrzegające rzeczy, których inni nie potrafili sobie nawet wyobrazić. Surowe rysy twarzy świadczące o życiu pełnym ciężkiej pracy, poświęceń i sukcesów. Pod eleganckim garniturem - postura zdobywcy. Mężczyzny odkrywającego
U S
nowe lądy.
Mężczyzny, którego jeszcze nie odmieniła miłość kobiety...
Zauroczona jego osobowością tchnęła w niego życie. Wystarczająco dużo
O
życia, by właśnie ta okładka zajęła pierwsze miejsce wśród okładek wszystkich romansów wydanych w ostatnim roku w Stanach.
AL
Nagrodę miała otrzymać w sierpniu. Bonnie Wrigley, autorka „Manhattan Merger”, również miała zostać nagrodzona za najlepszą książkę w serii Romans. Rainey ogromnie się ucieszyła z tego wyróżnienia i nie miała ochoty rozstać
D
się z obrazem, tak bardzo była do niego przywiązana. Gdy Bonnie Wrigley zwróciła się do działu sprzedaży z zapytaniem o
AN
możliwość jego kupna, Rainey powiedziała Donowi, że obraz nie jest na sprzedaż, ale kazała powiedzieć pani Wrigley, że jeśli zostanie wybrana na ilustratorkę jej kolejnej książki, odstąpi obraz za minimalną cenę.
SC
Telefon znów zadzwonił. Rainey pospiesznie chwyciła słuchawkę. - Don?
- Tu Grace Carlow z działu prawnego Red Rose. Rozmawiałam właśnie z Donem i postanowiłam sama do pani zadzwonić. Pomimo sprawnej klimatyzacji Rainey poczuła, że pot występuje jej na czoło. - Muszę przyznać, że jestem trochę zaniepokojona... - Po rozmowie z Donem pomyślałam, że powinnyśmy się spotkać. Gdzie pani mieszka? - Niedaleko Lexington. 22
- To świetnie. Może pani być u mnie w biurze o dziesiątej? - Dzisiaj ? - Zielone oczy Rainey rozszerzyły się ze zdumienia. - Tak. Im szybciej ugasimy ogień, tym lepiej. To nie brzmiało dobrze. - Wyjaśnię pani wszystko osobiście. Proszę wjechać na drugie piętro. Moje biuro jest po lewej stronie na końcu holu. Telefon zamilkł. Rainey z bijącym sercem wzięła prysznic. Ubrała się w jasną kremową spódnicę oraz jasnoniebieską bluzkę. Uczesała złotawe postrzępione włosy, na
U S
nogi wsunęła sandały i wypadła jak bomba z mieszkania.
Nie było tu windy. Popędziła w dół, przeskakując po trzy stopnie i pozdrawiając po drodze kilkoro sąsiadów.
O
Miała szczęście, że znalazła mieszkanie tak blisko Metropolitan Museum. Czynsz był bardzo wygórowany i właściciel nie pozwalał na trzymanie zwierząt
AL
domowych, co ją zmusiło do zostawienia ulubionego psa z rodzicami. Ale to była prawdziwa okazja.
Gdyby jej się nie udało i nie dostałaby dalszych zamówień, wróciłaby do
D
Kolorado. Ale na razie się na to nie zanosiło.
Przez całe życie mieszkała w małym mieście, toteż z początku czuła się
AN
wśród tutejszych drapaczy chmur jak mrówka. Nowy Jork - gwarny, tłoczny, gdzie mieszkali reprezentanci różnych ras i typów ludzkich - był dla niej innym światem. Ale szybko pokochała to niezwykłe miejsce, jego zapachy i dźwięki.
SC
Pokochała zwłaszcza Manhattan.
Był jak serce całego świata. A ona czuła się jego cząstką. Każdy dzień tutaj przynosił niezwykłe obietnice. Aż do dzisiaj.
Od czasu tego telefonu czuła dziwny ucisk w żołądku. A jeśli przypadkowo zrobiła coś strasznego i przerwie swoją dobrą passę? Strach sprawił, że przyspieszyła kroku. Weszła do wydawnictwa i wspięła się po schodach na drugie piętro. Na końcu korytarza skierowała się do działu prawnego. - Nazywam się Rainey Bennett - oznajmiła sekretarce. - Grace Carlow mnie 23
oczekuje. Młoda recepcjonistka skierowała ją do pierwszego pokoju po lewej. - Doskonale. Zdążyłaś na czas. - Prawniczka gestem ręki zaprosiła ją do środka. Była wysoką, postawną kobietą około sześćdziesiątki. Nosiła biały kostium i bluzkę w biało-czarny wzór. Zsunęła na nos okulary i uważnie obserwowała Rainey. - Ile masz lat? - Dwadzieścia siedem. - Wyglądasz najwyżej na dwadzieścia jeden. Och, zwracaj się do mnie Usiądź. Rainey usiadła po drugiej stronie biurka.
U S
Grace, dobrze? - Uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę, którą Rainey uścisnęła. -
O
- Domyślam się, że przypadkowo namalowałam kogoś sławnego zagadnęła.
AL
Z gardła kobiety wydobył się dziwny dźwięk.
- Słyszałaś kiedyś o Sterling Bank of America? - A kto by nie słyszał. - Rainey zagryzła wargę.
D
- A o linach okrętowych Sterling Shipping Lines? Rainey ciężko skinęła głową. - Tak.
AN
- Słyszałaś kiedyś o sędzim Sądu Najwyższego, Richardzie Sterlingu? - A o senator Phyllis Sterling-Boyce? O ambasadorze Lloydzie Sterlingu? O
SC
admirale Danielu Sterlingu?
Rainey mocno zacisnęła powieki. - Oczywiście. - Była naprawdę poruszona. Grace podsunęła jej ostatni numer „Word Fortune Magazine”. - Ale w porównaniu z tym członkiem rodziny Sterlingów, pozostali bledną. Rainey rzuciła jedno spojrzenie na okładkę i gwałtownie chwyciła powietrze. „Król światłowodów, milioner, a niebawem miliarder Payne Sterling odkrywa stare cmentarzysko podczas prac w swym podziemnym królestwie niedaleko Wall Street”. 24
Dwa razy przeczytała podpis pod zdjęciem, a potem z uwagą przyglądała się mężczyźnie w kapeluszu i dżinsach, który stał niedbale oparty o zwój jakichś przewodów. Doznała nagłego olśnienia, zrozumiała bowiem wreszcie, dlaczego tak bardzo ją pociągał, że czuła wewnętrzny przymus namalowania jego twarzy na płótnie. - O Boże, co za facet! - W głosie Rainey słychać było drżenie. Prawniczka popatrzyła na nią ze współczuciem. - Jest jednym z synów hrabiego Sterlinga, który przyjechał z Anglii do
U S
Ameryki, by zbudować tu swoje imperium. - Postukała palcem w okładkę. - Ten akurat uważa wścibskich dziennikarzy za największą plagę ludzkości. Nie cierpi rozgłosu,
ale
ma
takiego
pecha,
że
stale
znajduje
się
w
centrum
O
zainteresowania. - Puściła oczko do Rainey, która głośno jęknęła. - Cynthia Taft, nasza niedawno zatrudniona prawniczka, zajmowała się „Manhattan
AL
Merger”, gdy ja byłam na urlopie. Przyjechała z Los Angeles i prawdopodobnie nie zauważyła podobieństwa, ponieważ Payne Sterling jest sławą innego pokroju niż gwiazdy Hollywood. Po powrocie z wakacji oczywiście dostrzegłam
D
podobieństwo i zwróciłam na to uwagę szefa wydawnictwa, ale Claud zbagatelizował sprawę. Powiedział, że z innymi okładkami nie było kłopotu, co
AN
się stało, to się nie odstanie i że nie po raz pierwszy grafik nieświadomie wykorzystuje podobieństwo do prawdziwej osoby. - Tylko że ja narysowałam tę twarz z pamięci! - przyznała Rainey.
SC
- Według Dona często ci się to zdarza - skwitowała prawniczka. - Ale jak powiedziałam, myślę, że wszystko pójdzie dobrze. Musimy jednak skrupulatnie przygotować się do procesu. - Procesu? - Puls Rainey przyspieszył. - Prawnik Sterlinga złożył pozew w sądzie. Jutro o drugiej odbędzie się przesłuchanie przy zamkniętych drzwiach. - Co takiego?! - zawołała przerażona Rainey. - Tak, proces. Pozywa ciebie, autorkę romansu Bonnie Wrigley i nasze wydawnictwo. - Grace uniosła brwi. - Nie zapominaj, że mamy do czynienia ze Sterlingiem. To nazwisko przenosi góry. Ale nie martw się. Tym razem nie 25
wygra. - Grace skinęła głową. - A teraz, to co najpilniejsze. W ciągu doby musimy ściągnąć twoją matkę i brata. Red Rose zwróci im koszty podróży. - Mama mogłaby przyjechać. Ale wątpię, bym zdążyła skontaktować się z Craigiem. Grace przyglądała jej się uważnie. - Spróbuj. Sterling ma świetnego prawnika. Przyspieszył sprawę w nadziei, że nie zdążymy się przygotować. Rainey podziwiała determinację tej kobiety. Chociaż nie wiedziała nic o Grace Carlow, odniosła wrażenie, że prawniczka doskonale się bawi.
U S
- Zadzwonię do firmy, dla której pracuje Craig - powiedziała. - Mama zna numer.
- Gdy do niej zadzwonisz, poproś, by przywiozła ze sobą tę fotografię. I
O
jeszcze coś. Don powiedział, że robisz wstępne szkice, nim zaczniesz malować. Czy masz te rysunki Sterlinga?
AL
Rainey spojrzała na Grace z zażenowaniem. - Stare są w domu moich rodziców. - Nie masz ich na dyskietkach?
D
- Nie. Mam już skończone portrety. Te dyskietki są w moim mieszkaniu. - Rozumiem. Powiedz matce, by przywiozła również rysunki. A gdy wrócisz
AN
do swego mieszkania, te nowe spal! - rozkazała. Rainey zebrało się na płacz, gdy pomyślała o szkicach, które wykonała zaledwie trzy dni temu. Przedstawiła na nich Sterlinga w kowbojskim
SC
rynsztunku. Te szkice nigdy nie ukażą się na okładce żadnej książki! - Zadzwoń z mojego telefonu - powiedziała Grace. - Ja tymczasem porozmawiam z Cynthią, która usiłuje złapać Bonnie Wrigley. Ledwie Grace opuściła gabinet, Rainey chwyciła słuchawkę. W Grand Junction było zaledwie kwadrans po ósmej. Ojciec Rainey był dentystą i zapewne już wyszedł do pracy. Będzie musiał wezwać swego wspólnika, by móc odwieźć mamę na lotnisko. Na jesieni rodzice planowali podróż do Nowego Jorku. Chcieli zwiedzić miasto, a potem wypożyczyć samochód i wraz z Rainey przejechać Nową Anglię, by wspólnie podziwiać kolory drzew. 26
A teraz okazało się, że jej matka, a może także brat spotkają się w Nowym Jorku na sali sądowej. - Dobre wieści - oświadczyła Grace dziesięć minut później. - Bonnie Wrigley przyjedzie jutro rano. A co ty ustaliłaś? - Mama przyleci dziś wieczorem. Przywiezie wszystko co potrzeba. A firma, dla której pracuje Craig, wie, gdzie on teraz przebywa. Postarają się go zawiadomić. - Doskonale. Co chcesz zjeść na lunch? W knajpce obok mają doskonały gulasz i sernik.
U S
- To brzmi zachęcająco. - Napijesz się kawy? - Wystarczy woda lub sok.
O
Grace skinęła głową i zadzwoniła do sekretarki. Zamówiła lunch, a potem pochyliła się do przodu i splotła palce dłoni.
AL
- Mecenas Wallace będzie usiłował udowodnić, że Red Rose umyślnie złamało prawo, wykorzystując podobiznę jego klienta bez jego zgody w celu uzyskania korzyści majątkowych. Poprosił już, byśmy dostarczyli dane
D
dotyczące sprzedaży książek. Pragnie wykazać, że podobizna jego klienta na okładce wpłynęła na wzrost sprzedaży tego właśnie tytułu.
AN
- To wszystko moja wina - szepnęła Rainey, z każdą chwilą czując większe zażenowanie. - On powinien pozwać do sądu mnie, a nie wydawnictwo. - W Red Rose jesteśmy jedną rodziną. Obronimy się. Udowodnimy, że był
SC
to zwykły przypadek. Najgorsze co może się zdarzyć, to zakaz wykorzystywania jego podobizny na okładkach. Byłyby duże straty, naprawdę - dodała. Większość naszych czytelniczek nie wie, że Payne Sterling w ogóle istnieje. Interesują się wyłącznie niewiarygodnie przystojnym mężczyzną na okładce. - To prawda. - Rainey unikała jej wzroku. - To ty jesteś tą wspaniałą artystką, która tchnęła w niego nowe, zapierające dech życie. „Manhattan Merger” należy do dziesięciu najlepiej sprzedających się powieści wydanych przez Red Rose. To twoja zasługa i Bonnie Wrigley, która napisała wspaniałą powieść. Red Rose ma szczęście, że was zatrudnia. 27
- Mam nadzieję, że nie zmienisz zdania po procesie. - Wcale się nim nie martwię. Prawda wyjdzie na jaw, moja droga. A teraz opowiedz mi wszystko od początku. Rainey powoli wyjaśniła, jak pracowała nad projektem okładki do „Manhattan Merger”. Grace od czasu do czasu wtrącała jakieś pytanie. Pora lunchu nadeszła i minęła. Kobiety nadal rozmawiały. O trzeciej ktoś zadzwonił. To był ojciec Rainey. Zawiadomił Grace, że Craig poleciał do Las Vegas helikopterem, a stamtąd samolotem do Nowego Jorku i wyląduje przed północą. Grace pojaśniały oczy.
U S
- Twój brat jest jednym z naszych kluczowych świadków. Nic nie mogło mnie bardziej ucieszyć. Sprawy idą lepiej, niż się spodziewałam. Jutro rano o wpół do dziewiątej spotkamy się tutaj na dole w sali konferencyjnej. Przygotuję
O
twoją matkę i brata do krzyżowego ognia pytań, który niewątpliwe zastosuje Rainey zmarszczyła brwi.
AL
pan Wallace. Dla ciebie pewnie przygotuje zadanie rysunkowe. - Podejrzewam, że pokaże ci czyjeś zdjęcie, a potem poprosi, byś - To żaden problem. - Też tak myślę.
D
naszkicowała tę osobę z pamięci.
AN
- Dzięki za pomoc. - Rainey podniosła się z krzesła. - To moja praca.
- Mimo wszystko jestem ci bardzo wdzięczna. Do jutra.
SC
W drodze do domu Rainey zatrzymała się, by kupić kwiaty i coś do jedzenia.
Matka przyjechała taksówką o siódmej, a brat o jedenastej. Craig przybył z plecakiem i śpiworem. Dzięki temu matka mogła spać na rozkładanej kanapie, a Rainey na swoim tapczanie. Och, wiele by dała, by ich spotkanie mogło mieć miejsce w innych okolicznościach. Ale stało się. Choć wydawało się to nieprawdopodobne, nowojorski miliarder powoływał ją i wydawnictwo do sądu. Prawdziwy koszmar. Zanim poszli spać, Rainey przejrzała stos fotografii, by znaleźć tę, która sprowadziła na nią tyle kłopotów. W końcu ją odnalazła i pokazała Craigowi. 28
Pamiętał tego mężczyznę, ale nie mógł przypomnieć sobie jego nazwiska. - Jaki on był, Craig? - zapytała. - To była duża grupa. Dość sympatyczny. Wszystko go interesowało. Na wodzie był w swoim żywiole. - Nic więcej nie pamiętasz? - Jeszcze jedno: gdy prowadzę spływ, w myślach wybieram sobie kogoś z grupy, na kogo mógłbym liczyć w chwili zagrożenia. Pamiętam, że wtedy postawiłem na niego. Większość ludzi wpada w takich chwilach w panikę. On wyglądał na twardziela. chce zrujnować finansowo i ją, i wydawnictwo.
U S
Teraz też podjął walkę, pomyślała Rainey z pewnym smutkiem. Na pewno Mimo że Grace starała się wlać w nią optymizm, Rainey nie mogła jej
O
uwierzyć. W nocy załamała się i zaczęła płakać.
Podobnie zareagowała Bonnie Wrigley. Nazajutrz rano w sali konferencyjnej
AL
pojawiła się z pobladłą, wymizerowaną twarzą i podpuchniętymi oczami. Rainey spotkała Bonnie po raz pierwszy. Od razu wyszły na korytarz, by wspólnie użalać się nad sytuacją.
D
Poczucie winy, jakie gnębiło Rainey, jeszcze się wzmogło. Gdyby nie ta okładka, nie byłoby sprawy w sądzie! A teraz biedna Bonnie będzie musiała
AN
wyjaśnić, jak powstawała powieść i skąd czerpała swoje pomysły. Po pewnym czasie Grace wezwała obie kobiety do sali konferencyjnej. Poranek minął jak jedna chwila. Grace udzieliła wszystkim wskazówek i
SC
przedstawiła linię obrony. Po lunchu cała dwudziestoosobowa ekipa pojechała taksówkami do sądu na Broadwayu. Przed gmachem kłębił się tłum gapiów, ochroniarzy i strażników. Ku zaskoczeniu Rainey wewnątrz budynku strażników było jeszcze więcej. Kilku z nich odprowadziło ją i jej rodzinę do wyznaczonej sali sądowej. Mimo że nie była zakuta w kajdanki, czuła się jak przestępca. Nim zostali posadzeni w pierwszym rzędzie po prawej stronie, zrobiło jej się niedobrze. Miała wrażenie, że za chwilę zemdleje. Grace weszła z Cynthią Taft, drugą prawniczką. Gdy zajęły swoje miejsca przy stoliku ustawionym obok Rainey, atmosfera się nieco uspokoiła. Ale 29
Rainey nadal nie była pokrzepiona na duchu. Zerkała na Bonnie i obie kręciły głowami, jakby nie mogły uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. W tej sytuacji było coś nierzeczywistego. Jeszcze wczoraj Rainey wstała szczęśliwa i pełna zapału. Wystarczył jeden telefon, by całe jej życie zostało wywrócone do góry nogami. Rainey,
zatopiona
w
bolesnych
myślach,
nie
zauważyła
wejścia
przeciwników. Dopiero Craig zwrócił jej na to uwagę. Odwróciła głowę i zobaczyła dwóch mężczyzn w ciemnych garniturach, idących w kierunku stolika po lewej stronie sali. Wzrok Rainey spoczął na
U S
mężczyźnie, którego wygląd i witalność zwróciły niegdyś jej uwagę jako artystki. Był wysoki, dobrze zbudowany, dokładnie taki, jakiego pamiętała z fotografii. Poruszał się z nieodpartym męskim wdziękiem. Była to jedna z tych
O
nieuchwytnych cech, z którymi człowiek się rodzi. Emanowała z niego siła, dynamizm, przez co wydawał się jeszcze bardziej atrakcyjny.
AL
W obawie, że zostanie przyłapana na bezmyślnym gapieniu się, odwróciła wzrok. Złościło ją, że nadal ocenia go jako mężczyznę, mimo że teraz byli przeciwnikami procesowymi.
D
- Proszę wstać! - nakazał woźny sądowy.
Rainey uniosła głowę i zobaczyła sędziego dostojnie wchodzącego do sali.
AN
- Rozprawie przewodniczy James E. Faulkner, sędzia miasta Nowy Jork zakomunikował woźny. - Wszyscy mogą usiąść.
SC
Pod Rainey zaczęły drżeć nogi. Ciężko usiadła.
30
ROZDZIAŁ TRZECI Sędzia poprawił okulary. - Sprawa Sterling przeciwko wydawnictwu Red Rose rozpatrywana w trybie pilnym. Wszyscy zeznający zostaną zaprzysiężeni. Głos zabierze najpierw mecenas
Drew
Wallace,
adwokat
powoda,
a
po
nim
Grace
Carlow,
reprezentująca pozwanych. Dawno temu Payne nauczył się sztuki koncentracji. Na sali sądowej nie wolno patrzeć na przeciwnika, dopiero poza nią trzeba zmusić go do odwrócenia
U S
wzroku. Strategia ta służyła mu doskonale w biznesie.
Myśl, że spotka tu kolejnego prześladowcę, nadal go nie opuszczała. Po tragicznym doświadczeniu, gdy nie udało mu się obezwładnić tamtej
O
szalonej kobiety i uratować Diane, nie miał ochoty patrzeć na kolejną chorą psychicznie, która mogłaby mu wyrządzić krzywdę.
AL
- Panie sędzio - mówił mecenas Wallace - mój klient nie naciskałby na to natychmiastowe przesłuchanie bez wyraźnej przyczyny. Pół roku temu, gdy wchodził wraz z narzeczoną do domu swoich rodziców, stał się obiektem
D
nieoczekiwanego ataku. W przeszłości wydarzyło się co najmniej sześć podobnych, choć na szczęście nie tak tragicznych w skutkach incydentów, których
interweniowała
AN
podczas
policja.
Sprawcy
tych
ataków
zostali
zatrzymani. To wszystko znajduje się w aktach, które przedłożyłem Wysokiemu Sądowi.
SC
Dwa dni temu mój klient odkrył, że na okładce romansu wydanego przez wydawnictwo
Red
Rose
zatytułowanego
„Manhattan
Merger”,
który
przedkładam jako dowód rzeczowy numer jeden, znajduje się jego podobizna. Został sportretowany bez wiedzy i zgody. Potem okazało się, że na ośmiu innych okładkach również wykorzystano jego podobiznę. Tytuł książki świadczy o tym, że akcja rozgrywa się w Nowym Jorku. Z notatki redakcyjnej wynika, że jej bohaterem jest miliarder z Nowego Jorku, który ulega wypadkowi w Canyonlands na Zachodzie. Mojego klienta, gdy czytał tę książkę, zaniepokoiło podobieństwo losów bohatera powieści do jego własnego życia. Mój klient i jego bliscy już zapłacili ogromną cenę za swoją popularność. 31
Prosiliśmy o szybkie przesłuchanie, by stwierdzić, czy mamy tu do czynienia z podglądaniem cudzego życia, a może sztuką naśladującą życie, czy może za tymi niewiarygodnymi zbiegami okoliczności kryje się jednak coś znacznie groźniejszego. Jeśli to ostatnie przypuszczenie miałoby okazać się słuszne, mój klient wolałby rozbroić napastnika, zanim będzie za późno. Oddaję teraz głos pani mecenas Carlow. Drew spojrzał na Payne'a, który z aprobatą skinął głową. - Wysoki Sądzie - podjęła Grace Carlow - głęboko żałujemy, że
U S
przysporzyliśmy panu Sterlingowi tyle cierpień i niepokojów. Dział prawny Red Rose powinien dostrzec problem, gdy pokazano nam okładkę do „Sięgającego gwiazd”.
O
Zauważyłam podobieństwo rysów twarzy, ale bohater był człowiekiem z przyszłości, miał rude włosy i brązowe oczy. Przypuszczałam, że to zbieg
AL
okoliczności. Nie po raz pierwszy nasi bohaterowi przypominali rzeczywiste osoby.
Gdy zobaczyłam drugi obraz, na podstawie którego powstała okładka do
D
„Wymarzonego księcia”, znów dostrzegłam podobieństwo, mimo że mężczyzna miał czarne włosy i oczy. Ale nadal nie wzbudziło to mojego niepokoju.
AN
Dopiero gdy panna Bennett namalowała projekt okładki do „Manhattan Merger”, doszłam do wniosku, że nasz bohater do złudzenia przypomina Payne'a Sterlinga. Sądzę, że stało się tak, ponieważ akcja działa się
SC
współcześnie w Nowym Jorku i bohater nosił nowoczesny garnitur. Zwróciłam na to uwagę szefa naszego wydawnictwa. Ale pan Finauer powiedział, bym się nie martwiła, skoro z innymi okładkami nie było dotąd problemów.
Choć w pełni rozumiem niepokój pana Sterlinga i mu współczuję, jako adwokat Red Rose chcę zapewnić Wysoki Sąd i pana Sterlinga, że na tej sali nie ma żadnego potencjalnego napastnika. Po wysłuchaniu świadków stanie się to dla wszystkich oczywiste. Doręczyłam już mecenasowi Wallace'owi listę świadków wraz z ich adresami i telefonami. Sędzia skinął potakująco głową. 32
- Rozpoczynamy przesłuchania. Pani Farr, proszę zająć miejsce dla świadków. - Pani Farr - podjęła Grace Carlow - proszę się przedstawić i powiedzieć, na jakim stanowisku jest pani zatrudniona. - Nazywam się Margaret Farr. Jestem głównym redaktorem serii Słodki Romans w wydawnictwie Red Rose. - Od jak dawna pracuje pani w tym wydawnictwie? - Od piętnastu lat. - Proszę opowiedzieć o swojej znajomości z Bonnie Wrigley autorką
U S
„Manhattan Merger”.
- Pierwszy tekst Bonnie dotarł do nas wraz z wieloma innymi dziesięć lat temu. Była to cudowna książka, tak więc zadzwoniłam do Bonnie i
O
powiedziałam, że ją wydamy. Od tamtej pory Bonnie Wrigley napisała dla nas dwadzieścia siedem powieści. „Manhattan Merger” była jej dwudziestą czwartą
AL
książką. Napisała ją do cyklu zatytułowanego „Potentaci”. - Czy może pani objaśnić, co to jest za cykl?
- Co miesiąc w serii Słodki Romans wydajemy sześć pozycji. Jedna lub
D
dwie z nich zwykle dotyczą tematów, które są szczególnie bliskie naszym czytelnikom. Cykl „Potentaci” cieszy się dużym powodzeniem. Zasugerowałam
AN
Bonnie, by napisała coś na ten temat.
- Dziękuję pani. Teraz poproszę Bonnie Wrigley. Ku zdziwieniu Payne'a kobieta, która zajęła miejsce dla świadków, zbliżała
SC
się do sześćdziesiątki. Nie mógł jej sobie wyobrazić w roli napastnika ani też swojej wielbicielki, choć w wypadku chorych psychicznie wiek zapewne nie miał znaczenia.
- Pani Wrigley, proszę powiedzieć gdzie pani mieszka? - W Spotkane, w stanie Waszyngton. - Czy zajmuje się pani wyłącznie pisaniem? - Nie. Jestem nauczycielką hiszpańskiego. Pisanie to moje dodatkowe zajęcie. - Od jak dawna jest pani nauczycielką? - Od dwudziestu sześciu lat. 33
- Od kiedy pani pisze? - Od skończenia dwunastu lat. Ale moją pierwszą książkę wydano dziesięć lat temu. - Proszę nam powiedzieć, skąd czerpała pani pomysły do „Manhattan Merger”? - Gdy Margaret poprosiła mnie, bym napisała powieść o jakimś wielkim potentacie, postanowiłam opisać Amerykanina, powiązanego z angielską arystokracją. Bohaterami moich poprzednich powieści byli już utytułowani Europejczycy. W dodatku wymyśliłam rodzinę, która zdobyła fortunę na handlu
U S
nieruchomościami, na transporcie i założyła bank. Zdecydowałam, że mój miliarder stanie oko w oko z problemem, którego nie rozwiążą jego pieniądze. Ze śmiertelną chorobą. Gdy więc bohater dowiedział się, że cierpi na białaczkę,
O
zdecydował się na kilkutygodniowy wyjazd, aby z dala od narzeczonej i rodziny uporządkować myśli, zanim powie im prawdę.
AL
- Jak wynika z notatki redakcyjnej, bohater ulega wypadkowi w Canyonlands i zostaje przewieziony do szpitala w Las Vegas, gdzie jego tajemnicę odkrywa opiekująca się nim lekarka, która się w nim zakochuje.
D
- Przedstawiłam ją jako zaangażowaną w pracę kobietę, która dotychczas nie miała czasu na szukanie partnera. Lekarka zdaje osobie sprawę, że jej dawcy...
AN
pacjent potrzebuje transplantacji szpiku. Zaczyna poszukiwać dla niego Gdy okazuje się, że tylko ona może być dawcą, zostaje przeprowadzona
SC
transplantacja. Mój bohater dopiero po powrocie do Nowego Jorku dowiaduje się, komu zawdzięcza życie. Gdy dochodzi do konfrontacji, lekarka przyznaje, że zrobiła to dla niego z miłości, ale nie chciała, by wiedział o jej uczuciu, ponieważ był zaręczony z inną. On z kolei wyznaje, że zakochał się w niej jeszcze przed operacją i po powrocie do Nowego Jorku natychmiast zerwał zaręczyny. Teraz proponuje jej małżeństwo. Tej propozycji ona nie może odrzucić, ponieważ złączeni są ciałem, krwią i duszą. - Dziękuję, pani Wrigley. Panie Felt, proszę zająć miejsce dla świadków. Gdy trzeci świadek składał przysięgę, Payne pochylił się do ucha Drew 34
Wallace'a. - Gdy będziesz przesłuchiwał autorkę, spytaj, dlaczego powiązała bohatera z
angielską
arystokracją
i
dlaczego
wspomniała
o
wykopaliskach
archeologicznych. Spytaj też, dlaczego wybrała białaczkę. Drew, który właśnie coś notował, skinął głową. - Panie Felt, od jak dawna jest pan szefem działu graficznego w Red Rose? - Od dwunastu lat. - Proszę sam opowiedzieć, jaką drogę przechodzi maszynopis autorski, nim w formie książki trafi do rąk czytelnika:
U S
- Po zredagowaniu tekstu dział graficzny prosi autorkę o wypełnienie specjalnego formularza dotyczącego tematyki książki. Autorka musi opisać bohaterów i streścić kilka scen, które mogą zilustrować okładkę. plastyka,
który
wykonuje
olejny
O
Po otrzymaniu tych danych dzwonimy do współpracującego z nami artysty obraz.
Jego
kopia
zostaje
następnie
AL
zamieszczona na okładce. Informacje, które mu dostarczamy, pomagają w stworzeniu tego obrazu. Wysyłamy grafikowi również tekst książki do przeczytania.
D
Ta książka podlegała takiej samej procedurze. Zleciliśmy wykonanie okładki jednej z naszych malarek, Lorraine Bennett. Nasz dział wysłał jej
AN
wypełniony przez Bonnie Wrigley formularz oraz kopię tekstu. Pani Bennett namalowała obraz, a potem przesłała go kurierską pocztą do naszego wydawnictwa.
SC
- Dziękuję, panie Felt. Może pan odejść. Poproszę teraz pana Goldbera, by zajął miejsce dla świadków. Jak dotąd Payne nie usłyszał niczego, co by go uspokoiło. Miał ochotę udusić tę malarkę gołymi rękami. Zeznawała jako następna. - Panie Goldberg - podjęła pani Carlow - proszę przedstawić się Wysokiemu Sądowi. - Jestem wiceprezesem Global Greeting Cards w Nowym Jorku. Pracuję w tej firmie od dziewięciu lat. - Czy Lorraine Bennett jest również pracownicą tej firmy? - Pracuje dla nas na zlecenia. Posyłamy jej tekst, do którego ona maluje 35
odpowiedni obrazek. - Czy wykonuje również portrety ludzi? - Nie. Maluje głównie pejzaże, kwiaty, martwe natury, zwierzęta, scenki rodzajowe. - Od jak dawna panna Bennett dla was pracuje? - Od trzech lat. - Dziękuję panu, panie Goldberg. To wszystko. Poproszę pannę Bennett o zajęcie miejsca dla świadków. Payne odpowiedział na kilka pytań, które napisał do niego Drew, a potem
U S
uniósł głowę. Gdy zobaczył kobietę o złotych włosach składającą przysięgę, poczuł nagły przypływ adrenaliny.
- Widziałem już kiedyś tę twarz, Drew! - szepnął poruszony.
O
- Gdzie? Payne pokręcił głową.
AL
- Nie wiem.
Miała wyraziste rysy. Wyglądała świeżo. Atrakcyjnie. Wpatrywał się w nią, marszcząc brwi i próbując sobie przypomnieć. - Na Manhattanie.
D
- Panno Bennett, proszę powiedzieć Sądowi, gdzie pani mieszka.
AN
- Czy zawsze mieszkała pani w Nowym Jorku? - Wychowałam się w Grand Junction w Kolorado. Przyjechałam do Nowego Jorku zaledwie cztery miesiące temu.
SC
Kolorado...
Payne był tam kiedyś na nartach, ale to było dawno temu. Jeśli ona mieszkała w Nowym Jorku dopiero od czterech miesięcy, musiała wykonać te okładki w Grand Junction... Skąd, u diabła, wiedziała, jak wygląda jego biuro? Na pewno u niego nigdy nie była. Przecież by zapamiętał... - Czy przed przeprowadzką do Nowego Jorku była pani kiedykolwiek w tym mieście? - Nie. - Od jak dawna pracuje pani dla Red Rose? 36
- Od czterech lat. - Wiemy już, że pracuje pani również dla Global Greeting Cards. A przedtem czym pani się zajmowała? - Ukończyłam Uniwersytet Stanowy w Fort Collins, w Kolorado. Zrobiłam dyplom z nauczania plastyki. Podczas studiów rok spędziłam we Włoszech, we Florencji na stypendium. Po dyplomie zatrudniłam się jako nauczycielka sztuki w szkole średniej w Grand Junction. - Jak długo pani uczyła? - Sześć lat. Bennett
nie
wyglądała na
stateczną
nauczycielkę
U S
Panna
gromady
nastolatków. Chłopcy w wieku licealnym przeżywają hormonalną burzę. W przypadku tak atrakcyjnej, zgrabnej kobiety, łatwo sobie wyobrazić, jakie
O
rysunki tworzyli na jej temat. Rysunki, o których zapewne nie wiedziała. - Proszę opowiedzieć Wysokiemu Sądowi, w jaki sposób przystąpiła pani do
AL
wykonania obrazu do omawianej przez nas okładki.
- Gdy dostaję dane, czytam je bardzo dokładnie. Następnie czytam książkę, a potem czekam kilka dni, aż poszczególne elementy ułożą mi się w głowie.
D
Powoli poszczególne postacie zaludniają moją wyobraźnię. Niekiedy bardzo dokładnie je sobie wyobrażam. Wtedy zaczynam szkicować. Jeśli tak się nie
AN
dzieje, przeglądam katalogi agencji modeli, aż znajdę kogoś, kto uosabia moją wizję danej osoby. W takim przypadku umawiam się na sesję. Codziennie widzę w tłumie albo na jakiejś fotografii piękne, fascynujące
SC
twarze. Czasami jest to twarz, której nie potrafię zapomnieć. Określone rysy, gładka, oliwkowa skóra, bruzdy wzdłuż przykuwających uwagę ust, przenikliwe spojrzenie czarnych oczu, kształt brwi. Potem okazuje się, że szkicuję tę twarz kilka tygodni, a nawet miesięcy później. Czasami przenoszę ją na płótno. - Jak przebiegała praca nad okładką do tego romansu? Payne utkwił wzrok w jej klasycznych rysach twarzy. Nastąpiła w nich pewna zmiana - pojawiło się napięcie - gdy adwokatka wspomniała o książce. - Od razu gdy przeczytałam powieść, wiedziałam, że na okładce musi być właśnie ten mężczyzna. Wykorzystałam już jego twarz na siedmiu innych okładkach, ale jeszcze nigdy nie obdarzyłam jego wizerunkiem współczesnego 37
amerykańskiego bohatera, wielkiego biznesmena. Miałam nieodparte wrażenie, że Bonnie Wrigley napisała tę powieść, mając właśnie jego na myśli. Jak z pantofelkiem, który pasował tylko na stopę Kopciuszka... - Czy korzystała pani z modela? - Widziałam tego mężczyznę tylko na fotografii, gdy robiłam z mamą porządki w pokoju mojego brata. - Wiedziała pani, kim on jest? - Nie. Ale miał w sobie pewien renesansowy rys, charakterystyczny dla
U S
człowieka o nieograniczonych możliwościach. Właśnie taki człowiek był mi potrzebny. Niezwykły mężczyzna, hojnie wyposażony w męskie atrybuty, który ma u swych stóp cały świat, dowiaduje się, że umiera na chorobę, której nie
O
można powstrzymać...
Payne wyczuł, że na sali zapanowała martwa cisza.
AL
- Dziękuję, panno Bennett. Może pani odejść. Poproszę panią Ellen Bennett.
Drew odwrócił głowę i spojrzał na Payne'a zagadkowym wzrokiem. Jego wiedział, co o tym myśleć.
D
adwokat nie był jedynym zdezorientowanym człowiekiem na sali. Payne też nie
AN
- Pani Bennett, proszę się przedstawić Wysokiemu Sądowi. - Jestem matką Rainey Bennett i Craiga Bennetta. Mieszkam z mężem w Grand Junction w Kolorado.
SC
- Czy pani pracuje?
- Zajmuję się domem. - A gdzie pracuje mąż? - Mąż jest dentystą.
- Ile lat ma pani syn, Craig? - Dwadzieścia pięć. - A pani córka? - Dwadzieścia siedem. Dwadzieścia siedem! Payne nie mógł w to uwierzyć. - Słyszała pani zeznanie córki, że zobaczyła tego mężczyznę na fotografii, a 38
potem uwieczniła go na ośmiu okładkach romansów. Proszę opowiedzieć, co wydarzyło się tamtego dnia? - Rainey przyjechała do domu ze swego mieszkania, aby pomóc mi w wiosennych porządkach. Mój syn jest strasznym bałaganiarzem. Pod łóżkiem znalazłyśmy pudła z pamiątkami. Postanowiłyśmy posegregować drobiazgi. Wtedy Rainey znalazła stare fotografie uczestników spływów po rzece. Rzeka Kolorado... Czyżby tam właśnie Payne widział jej twarz? - W pewnej chwili Rainey powiedziała: „Och, mamo, musisz zobaczyć
U S
mężczyznę na tym zdjęciu!”.
Spojrzałam i musiałam przyznać, że naprawdę coś w nim było. Ale znając moją córkę, wiedziałam, że zauważa również niewidoczne dla innych cechy,
O
znajdujące się pod powierzchnią. Właśnie dlatego jest znakomitą malarką. Przyglądała się tej fotografii długo, a potem odłożyła ją razem z innymi.
AL
Nigdy nie słyszałam, by o nim wspomniała. Z tego co wiem, nigdy więcej nie zaglądała do szafy Craiga. Prawdę mówiąc, żadna z nas nie miała już na to ochoty.
D
Payne uśmiechnął się, słysząc tę uwagę. Zerknął na Drew, który także wykrzywił usta lekko rozbawiony.
AN
- Dziękuję, pani Bennett. Może pani usiąść. Mamy jeszcze jednego świadka. Poprosimy pana Bennetta. Jasnowłosy przewodnik prowadzący spływy po rzece, dzięki któremu
SC
spędził dwa lata temu fantastyczne wakacje, był ostatnią osobą, której Payne mógł się spodziewać na sali sądowej. Ale on tu naprawdę był - wysoki, dobrze zbudowany, kilkoma długimi krokami przemierzył przestrzeń dzielącą go od miejsca dla świadków.
Gdy Craig odwrócił głowę, Payne zorientował się, że patrzy na męską wersję Rainey Bennett. Poznał odpowiedź na dręczące go pytanie. Trudno było sobie wyobrazić bardziej urodziwe rodzeństwo. Ale Craig Bennett nie uśmiechał się dziś swoim szerokim, jasnym uśmiechem. Ubrany był w garnitur i wyglądał bardzo poważnie, składając przysięgę. 39
- Panie Bennett, proszę opowiedzieć Sądowi, gdzie pan mieszka i czym się zajmuje. - Gdy jestem w Grand Junction, mieszkam z rodzicami. Latem w Las Vegas albo na rzece Kolorado, gdzie pracuję dla Horsehead Whitewater Expeditions. Jestem przewodnikiem na rzece. Prowadzę spływy w dół rzeki Kolorado. - Ile spływów prowadzi pan każdego lata? - Dziesiątki. - Dla indywidualnych klientów czy dla grup? - Na jeden spływ biorę od czterech do dwudziestu osób.
U S
- Czy na tej sali widzi pan kogoś, kto był uczestnikiem pana spływu? - Tak. Moją matkę, siostrę i tamtego mężczyznę. - Skinął głową w kierunku - Czy zna pan jego nazwisko?
O
Payne'a.
- Teraz tak. Ale wtedy używał innego, którego dokładnie nie pamiętam.
AL
Vince czy Vance...
- Vince - szepnął Payne do Drew.
- Czy pamiętał pan, jak robił mu zdjęcie?
D
- Zawsze przed spływem robię zdjęcie całej grupie. - Wysoki Sądzie - przerwała mecenas Carlow - mam to zdjęcie i chciałabym
AN
dołączyć je do akt jako dowód rzeczowy numer dwa. Payne obserwował, jak woźny podaje zdjęcie sędziemu. Sędzia przez chwilę uważnie mu się przyglądał.
SC
- Panie Bennett - ciągnęła mecenas Carlow - czy rozmawiał pan o tym mężczyźnie ze swoją siostrą? - Nigdy.
- Czy kiedykolwiek ona o nim wspomniała? - Nie. - Czy wiedział pan, że szkicowała go z pamięci? - Nie. - Czy czytał pan jakiś romans z jego podobizną na okładce? - Nie czytam romansów. - Dziękuję, panie Bennett. Na tym kończę przesłuchanie świadków, panie 40
sędzio - oznajmiła mecenas Carlow. Sędzia przesunął spojrzenie na Drew. - Panie Wallace, czy zamierza pan przesłuchiwać świadków? - Tak jest, Wysoki Sądzie. - Pragnę przypomnieć świadkom, że nadal zeznają pod przysięgą. Proszę, panie Wallace. - Poproszę raz jeszcze panią Wrigley. - Gdy starsza kobieta zajęła miejsce dla świadków, zapytał: - Ile razy odwiedziła pani Nowy Jork? - Jestem tu po raz pierwszy.
U S
- Mój klient jest ciekaw, dlaczego wybrała pani potomka angielskiej arystokracji, Wschodnie Wybrzeże oraz bankowość?
- Pasjonuję się genealogią. Zbadałam większość moich przodków, którzy natrafiłam
na
fascynujące
informacje
O
przybyli z Anglii. Wszyscy byli biedni jak myszy kościelne. Jednak przy okazji na
temat
potomków
angielskiej
AL
arystokracji, którzy zbudowali w Ameryce nowe fortuny. Gdy docieram do ciekawych informacji, notuję je w specjalnych plikach, z których korzystam potem przy pisaniu. Większość zamożnych przybyszów Wschodnim Wybrzeżu.
D
inwestowała w banki lub w budowę statków. Kupowano też posiadłości na
AN
- Rozumiem - powiedział cicho Drew. - Czy po wypełnieniu kwestionariusza dla panny Bennett, zasugerowała pani artystce, by umieściła obraz ze statkiem i latarnią morską na ścianie gabinetu głównego bohatera?
SC
- Nie.
- A psa?
- Też nie.
- Proszę wyjaśnić, dlaczego umieściła pani w powieści taką scenę, gdy główny bohater natrafia na starożytne cmentarzysko i zgłasza je jako stanowisko archeologiczne? - Gdy w XVII wieku Frontenac wylądował na Wschodnim Wybrzeżu na czele wyprawy badawczej w imieniu króla Francji, odkrył, że ziemia ta pełna jest kości ludzi, którzy zginęli w wielkich wyniszczających bitwach na długo przed przybyciem tu białego człowieka. 41
Stan Nowy Jork to naprawdę jedno wielkie cmentarzysko. Farmerzy ciągle znajdują na swoich polach ludzkie szczątki. To zdarza się dość często. W tej konkretnej książce mój bohater stoi na czele korporacji budowlanej, a jednocześnie
jest
człowiekiem,
który
żywi
szacunek
dla
pierwotnych
mieszkańców tej ziemi. Dlatego uczyniłam go szefem fundacji zajmującej się ochroną zabytków kultury materialnej znajdujących się w stanie Nowy Jork. - Czy pisząc książkę, znała pani nazwisko Payne'a Sterlinga? - Nie znałam jego nazwiska ani nie wiedziałam o istnieniu tego człowieka aż do wczoraj, gdy otrzymałam telefon z działu prawnego wydawnictwa Red Rose.
U S
- Ostatnie pytanie. Dlaczego właśnie białaczka?
- Dawno temu moja córka umarła na białaczkę. To był cios, z którym ani choroba, która przyszła mi do głowy.
O
ja, ani mój mąż nie mogliśmy się pogodzić. To była pierwsza śmiertelna - Dziękuję, pani Wrigley. Poproszę raz jeszcze pannę Bennett.
AL
Gdy Payne rozważał odpowiedzi pani Wrigley, śliczna malarka, której figura nadała spódnicy i bluzce, które miała na sobie, niezwykłe, kuszące formy, podeszła powoli do miejsca dla świadków.
D
- Panno Bennett, czy wykonała pani również inne okładki z podobizną tego mężczyzny?
AN
- Red Rose Romance wydaje dziewięć serii książek. Każda z tych serii ma nieco innych czytelników. Oczywiście są również tacy, którzy czytają więcej niż jedną serię.
SC
Jeśli jakaś twarz zyskuje popularność, wykorzystuje się ją więcej niż jeden raz. Dzięki temu wzrasta sprzedaż. Za każdym razem, gdy twarz tego mężczyzny pojawiała się na okładce, sprzedaż wzrastała. Proszono mnie, bym znów zrobiła okładkę z jego wizerunkiem. Wiem, że „Manhattan Merger” osiągnęła rekordową liczbę sprzedanych egzemplarzy. - Jak to się stało, że na ścianie gabinetu bohatera umieściła pani obraz przedstawiający statek? - Wydawało mi się logiczne, że człowiek, którego przodkowie przemierzyli ocean i byli wielkimi armatorami, zechce powiesić na ścianie obraz statku, przypominający mu jego dziedzictwo i miłość do morza. 42
- W jaki sposób namalowała pani akurat ten statek? - Sięgnęłam do starych książek, by sprawdzić, jakie statki pływały w epoce wspomnianej przez autorkę powieści. - A dlaczego latarnia morska? - Jednym z moich ulubionych artystów jest Thomas McKnight. Namalował on surrealistyczny obraz przedstawiający latarnię morską w Nantucket. Uwielbiam ten obraz. Payne przypadkowo również kochał ten obraz... - Gdy pracowałam nad okładką do tego romansu - ciągnęła Rainey -
U S
namalowałam statek, a latarnia morska pojawiła się trochę przypadkowo. - Dlaczego na biurku bohatera stoi fotografia jego psa?
- Gdy bohater dowiaduje się, że jest chory na białaczkę, w jego myślach chłopiec bawił się z psem na plaży.
O
pojawiają się obrazy z przeszłości. W jednym z nich widzi siebie, gdy jako mały
AL
Bohater jest z natury samotnikiem. Ten pies wiele dla niego znaczył. Dlatego właśnie go namalowałam.
- Czy pani Wrigley napisała, jakiej rasy był pies?
D
- Nie.
- Dlaczego więc namalowała pani buldoga?
AN
- Od lat jestem właścicielką buldoga angielskiego o imieniu Winston na cześć Winstona Churchilla, mojej ulubionej postaci historycznej. Obecnie pies mieszka z moimi rodzicami. Wynajęłam mieszkanie, w którym nie mogę
SC
trzymać zwierząt.
Gdy pracowałam nad okładką, Winston siedział na kuchennym krześle i bacznie mnie obserwował. Jest taki kochany... Umieściłam go na obrazie trochę bezwiednie.
Niewiarygodne! Payne pokręcił głową. - Panno Bennett, zeznała pani, że przed przeprowadzką nie była pani, ani razu w Nowym Jorku. Zeznała pani również, że spędziła rok na stypendium we Włoszech. Czy podróż samolotem nie wymagała przesiadki w Nowym Jorku? - Poleciałam bezpośrednio z Denver do Frankfurtu. Tak samo leciałam z powrotem. 43
- Dziękuję. Proszę jeszcze powiedzieć, gdzie znajduje się osiem obrazów, na których widnieje podobizna mojego klienta. - Pięć obrazów sprzedałam autorkom powieści, pozostałe trzy, w tym do „Manhattan Merger” wiszą w moim mieszkaniu. - Zeznała pani, że widziała mojego klienta tylko przez kilka chwil na fotografii, a potem malowała go z pamięci? - Tak. - Jeśli Wysoki Sąd pozwoli, poproszę woźnego o dostarczenie świadkowi ołówków i szkicownika.
U S
Sędzia skinął głową.
- Zechce Wysoki Sąd wybrać z przedstawionej fotografii jakąś inną osobę. Pokażemy ją świadkowi i poprosimy, by narysowała ją z pamięci.
O
Payne szepnął do Drew: sprawy o prześladowanie.
AL
- Jeśli panna Bennett wyjdzie z tego obronną ręką, nie będzie żadnej - Amen - mruknął w odpowiedzi Drew.
Minęło pięć, potem dziesięć minut napiętej ciszy. Cała sala czekała, aż
D
Rainey skończy szkicować. Payne obserwował, jak zmieniał się wyraz jej twarzy i ciała. W skupieniu, napięciu była równie czarująca.
AN
Wreszcie spojrzała na sędziego i podała mu szkicownik. Sędzia porównał rysunek ze zdjęciem.
- Ma pani fotograficzną pamięć i duży talent - skwitował.
SC
- Dziękuję.
Sędzia dał sygnał woźnemu, ten zaś podał fotografię i szkic Drew Wallace'owi. Payne czekał niecierpliwie na swoją kolej. - Wielkie nieba! - westchnął głęboko, gdy Drew podsunął mu fotografię i szkic. - To Mac jak żywy! Doskonale go uchwyciła. - Ma wielki talent. - Drew zwrócił się do sędziego. - Nie mam więcej pytań do świadka, Wysoki Sądzie. - Pani Carlow, czy zechce pani wygłosić mowę końcową? - Wysoki Sądzie, wierzę, że fakty mówią same za siebie. W przyszłości Red Rose będzie wymagać od swoich artystów wykorzystywania na okładkach tylko 44
licencjonowanych modeli. Nie muszę więc zapewniać, że podobizna pana Sterlinga już nigdy nie ozdobi naszej okładki. Nakazałam pannie Bennett, by przyniosła do sądu wszystkie rysunki i dyskietki z jego podobizną. Mogą mu zostać zwrócone lub zniszczone zależnie do decyzji Wysokiego Sądu. Trzeba jednak odnotować, że okładka wzmiankowanego romansu zdobyła pierwsze miejsce wśród okładek romansów wydanych w Stanach przez ostatni rok. Pani Wrigley również zdobyła pierwsze miejsce za tę powieść w serii Słodki
U S
Romans. Obie autorki miały zostać uhonorowane podczas uroczystego bankietu, który odbędzie się na jesieni. Jednak w tych okolicznościach, by oszczędzić panu Sterlingowi zbędnego rozgłosu, obie panie postanowiły
O
zrezygnować z nagród. Nasze wydawnictwo poprosi jury konkursu, by wyłoniło innych zwycięzców.
AL
Jeśli zaś chodzi o książki, które aktualnie są w druku lub rozprowadza je Klub Książki, nie mamy już na nie wpływu.
Wysoki Sądzie - dokończyła mecenas Carlow po wypiciu łyka wody - czy
D
mogłabym spytać mecenasa Wallace'a, skąd pan Sterling dowiedział się, że na okładce tego romansu znajduje się jego podobizna?
AN
Sędzia spojrzał na Drew.
- Słuchamy pana, panie Wallace - ponaglił. - Siostrzenica pana Payne'a czyta romanse i zauważyła podobieństwo.
SC
Zauważyła je również pokojówka pani Sterling-Boyce, która jest stałą czytelniczką romansów.
Pani Carlow uśmiechnęła się. - Dziękuję, Wysoki Sądzie. - Czy ma pani coś jeszcze do dodania, pani mecenas? - Nie, dziękuję. - Panie Wallace, czy jest pan gotów do wygłoszenia końcowych uwag? -
Tak,
Wysoki
Sądzie.
Obszerne
wyjaśnienia
przedstawione
przez
pozwanych wykluczyły wszelkie podejrzenia dotyczące napastowania, o co obawiał się mój klient. Mógłby on zażądać, by wydane książki z jego podobizną 45
na okładkach zostały wycofane z obiegu. Ale zapewnienie mecenas Carlow, że podobizna pana Sterlinga nigdy już nie ozdobi żadnej okładki wydawnictwa Red Rose, rozwiało jego obawy. Chciałbym więc jedynie podziękować Wysokiemu Sądowi za tak szybkie przesłuchanie
w
tej
sprawie.
Chciałbym
również pogratulować
stronie
przeciwnej wspaniałej obrony, przygotowanej w tak krótkim czasie. Gdy Drew usiadł, sędzia zdjął okulary. - To była doprawdy niezwykła sprawa. Nagle Payne usłyszał głos dochodzący z drugiej strony sali.
U S
- Wysoki Sądzie, czy mogę jeszcze coś powiedzieć? - Słucham, panno Bennett.
- Na miejscu pana Sterlinga zachowałabym się tak samo i wniosłabym
O
sprawę do sądu, by zapobiec kolejnej tragedii. Ale nie można za to, co się stało, winić wydawnictwa Red Rose ani też Bonnie Wrigley. To ja namalowałam go bez
AL
pozwolenia i nieumyślnie go zdenerwowałam. - Głos jej drżał. - Oczywiście, to nie jest żadne usprawiedliwienie. Czuję się z tym okropnie i nie wiem, w jaki sposób mogłabym panu Sterlingowi to zrekompensować. Jeśli Wysoki Sąd
D
zechce wymierzyć jakąś karę finansową, proszę, by spadła na mnie, na nikogo innego.
AN
- Dziękuję, panno Bennett. Myślę, że już na początku swojej kariery dostała pani surową lekcję. Nigdy nie wiadomo, kto jest tym nieznajomym w tłumie na fotografii i czym ta fotografia może się okazać. Bezcenny dar, jakim
SC
jest talent, musi pani w przyszłości wykorzystywać ze szczególną ostrożnością. Można to nazwać przeznaczeniem lub losem, ale przypadkowo namalowała pani człowieka, który osiągnął wielki życiowy sukces i narażony jest na ataki rozmaitych szaleńców. Tragedia, jaka dotknęła jego narzeczoną, nigdy nie powinna się wydarzyć. Źle się stało, że nikt w Red Rose nie dostrzegł problemu na czas, by mu zapobiec. Przyjmujemy więc zapewnienie mecenas Carlow, że odtąd artyści będą zmuszeni korzystać z usług jedynie licencjonowanych modeli. Dzięki temu nie dojdzie do tak przykrych zbiegów okoliczności. Jeśli chodzi o powieść pani Wrigley, której treść zdradza ogromne 46
podobieństwo do życia pana Sterlinga, zeznania udowodniły, że nastąpił jeden z tych niewytłumaczalnych zbiegów okoliczności. Adwokat pozwanych ujął to najlepiej. Sztuka naśladująca życie. Sąd, wysłuchawszy zeznań, nie znalazł dowodów celowej niegodziwości lub takiego zamiaru ze strony panny Bennett, pani Wrigley czy wydawnictwa Red Rose. Adwokaci obydwu stron razem zdecydują, co zrobić z dyskietkami, obrazami i książkami w druku, które jeszcze można wycofać. - Sędzia uderzył
SC
AN
D
AL
O
U S
młotkiem. - Zamykam sprawę.
47
ROZDZIAŁ CZWARTY Gdy sędzia opuścił salę, Rainey poczuła ulgę i radość. Skoczyła na równe nogi i uściskała Grace Carlow. Postawna prawniczka przytłoczyła sobą jej szczupłe ciało. - Zakończyło się tak, jak przypuszczałam, moja droga. - Tylko dzięki tobie! - wychlipała Rainey. Poczucie ulgi rozchodziło się po całym jej ciele. - Już w porządku, Rainey - wtrąciła się Bonnie, po czym obie uściskała. —
U S
Gdyby nie twoja pewność siebie, niechybnie dostałabym ataku serca zaraz po odłożeniu telefonu. Grace uśmiechnęła się.
O
- Dostałyśmy pouczającą lekcję. I dowiedziałyśmy się czegoś jeszcze, moje panie. - Uniosła znacząco brew.
AL
- Czego? - Bonnie i Rainey jednocześnie wycierały oczy. - Pan Sterling ma tylko jedną siostrę. Oznacza to, że córka senator Sterling - Boyce i jej pokojówka czytują nasze romanse! Ta wiadomość na pewno sprawi
D
panu Finauerowi ogromną przyjemność.
Rainey nie poznała osobiście dyrektora generalnego firmy, ale słyszała, że
AN
gdy wybuchał, każdy pracownik czuł falę uderzeniową. Gdyby sprawa sądowa potoczyła się w złym kierunku...
- Wszystko dobrze, co się dobrze kończy, kochanie.
SC
- Och, mamo... - Rainey odwróciła się i uściskała matkę i brata. - Dziękuję, że przyjechaliście mi na ratunek. Bez was byśmy nie wygrali. Craig również ją ucałował. - Gratuluję nagrody, chociaż nie możesz jej przyjąć. - Dzięki. - Oto cała moja siostra! Wśród tłumu innych musiała wybrać miliardera zażartował. - Przypuszczam, że zrobię wyjątek i przeczytam ten romans, by dowiedzieć się, dlaczego pan Gruba Ryba poczuł się tak urażony. - Nigdy się nie dowiemy, co w powieści Bonnie tak go zdenerwowało. Ale dobrze ci zrobi przeczytanie fantastycznej książki o miłości. - Rainey 48
westchnęła. - Może zadumasz się nad swoim niezbyt satysfakcjonującym życiem uczuciowym. - A jak to się stało, że tobie ona nie pomogła? - szepnął ze złośliwym uśmiechem. - Ależ pomogła! Czytanie romansów nauczyło mnie, że z zamążpójściem trzeba poczekać na odpowiedniego mężczyznę. On jeszcze się nie pojawił. - Panno Bennett? - Z tyłu dobiegł nieznajomy męski głos. Odwróciła się gwałtownie. Mimo że mocno stała na nogach, odniosła wrażenie, że świat wokół niej zawirował.
U S
Mężczyzna, którego tyle razy rysowała i malowała, który tak często pojawiał się w jej snach, stał teraz na wprost niej, tak blisko, że ledwie mogła oddychać. Z poczuciem deja vu powędrowała wzrokiem po jego twarzy o ostrych,
O
męskich rysach. Wokół oczu i ust miał zmarszczki, świadczące o zmęczeniu i troskach, których nie zauważyła na zdjęciu sprzed dwóch lat.
AL
Bez wątpienia te zmarszczki pogłębiły się, gdy odkrył swą podobiznę na okładce książki, której treść tak bardzo była zbliżona do jego losów, że poczuł się na serio zagrożony.
D
- Och, zrobiłabym wszystko, aby cofnąć czas i nie przysporzyć panu i pańskiej narzeczonej tyle bólu i cierpień! - wybuchła. W jej ciemnozielonych
AN
oczach błyszczały łzy. - To musiało być dla pana straszne, no i dla pańskich bliskich...
- Było. Nie będę temu przeczyć.
SC
Jego szczerość była rozbrajająca i niszczycielska - tak samo jak spojrzenie jego ciemnoniebieskich oczu, które przesuwało się po jej twarzy z niepokojącą intensywnością.
Odwróciła wzrok.
- To naprawdę okropne uczucie - powiedziała. - Świadomość, że zrobiło się rzecz nieodwracalną. Gdybym wiedziała to, co wiem teraz, gdybym mogła cofnąć zegar... - Amen - wymamrotał. Jego ból nie pozostawiał wątpliwości. - Mój adwokat zadzwoni
do
pani
Carlow
w
sprawie
mojego
portretu,
który,
jak
wywnioskowałem, jest nadal w pani posiadaniu. 49
Skinęła głową. - Przepraszam, panno Bennett - wtrącił się jego adwokat. - Muszę porozmawiać ze swoim klientem. - Oczywiście. - Raz jeszcze podniosła wzrok na Payne'a Sterlinga. Dziękuję, że zgodził się pan na ten wyrok i zaniechał dalszego procesu. - Głos jej się załamał. - Niech Bóg błogosławi pana i pańską narzeczoną. Czuła się jeszcze gorzej niż przedtem. Payne Sterling nie był już tylko wspomnieniem mężczyzny z fotografii. Był człowiekiem z krwi i kości, w dodatku człowiekiem przytłoczonym bólem. Na jego widok serce jej ściskało się
U S
w poczuciu winy.
- Czym cię tak zdenerwował? - szepnął Craig, gdy razem z matką wyprowadzali ją z sali sądowej.
O
- Niczym. Czuję wyrzuty sumienia, że przeze mnie tyle się nacierpiał. - Nie zrobiłaś tego celowo i on o tym wie - zapewniła matka. - Dobrze, że
AL
mamy to już za sobą. A teraz popłyńmy promem na Staten Island, a potem oblejemy twoje zwycięstwo, dobrze? Zawsze chciałam tam pojechać. - Świetny pomysł, mamo. - Pragnęła choć na chwilę oderwać myśli od
D
Payne'a Sterlinga. - Złapiemy taksówkę przed budynkiem sądu i pojedziemy na przystań. W godzinach szczytu promy pływają bardzo często. pójdziemy?
AN
- A potem zapraszam was na obiad - zaproponował Craig. - Dokąd - Przy Bond Street jest znakomity sushi bar - powiedziała Rainey
SC
specjalnie, by podroczyć się z Craigiem. Jego miłość do wołowiny była znana całej rodzinie.
Gdy obydwoje z matką skrzywili się jak na komendę, Rainey wybuchnęła śmiechem.
- Tylko żartowałam. Zabiorę was do „Del Frisco”. To najlepsza restauracja serwująca steki na Manhattanie. Wyszli przed budynek, by złapać taksówkę. - Dobrze, że mieszkasz tu już dość długo i potrafisz się poruszać, Rainey wyznała matka. - Lubisz to miasto, prawda? - W zasadzie tak. Ale czasami tłumy ludzi są męczące. Żeby zachować 50
prywatność i odrobinę odosobnienia, trzeba mieć naprawdę duże pieniądze. - Na szczęście w Grand Junction mamy tego pod dostatkiem i to całkiem za darmo - skwitował Craig, a potem przeraźliwie zagwizdał. Udało się. Jedna z przejeżdżających taksówek raptownie zahamowała. Rainey wsiadła razem z matką. Potem wsiadł Craig i zamknął za sobą drzwi. Gdy pochyliła się do przodu, by podać taksówkarzowi adres, zauważyła Payne'a Sterlinga i jego adwokata, obydwóch w ciemnych okularach, jak opuszczali
gmach
sądu
w
otoczeniu
grupy
mężczyzn
w
jednakowych
U S
garniturach. Wsiedli do limuzyny z zaciemnionymi szybami.
Po wypadku, w wyniku którego jego narzeczona została sparaliżowana, mógł stać się celem ataku! Zadrżała.
O
musiał bardzo dbać o swoją ochronę, pomyślała Rainey. To okropne! Wszędzie - Dobrze się czujesz? - Craig przyglądał się siostrze z ogromnym
AL
niepokojem.
- Jestem mu wdzięczna, że nie złożył rewizji, ale nadal czuję się okropnie z powodu tego, co zrobiłam.
D
- Sędzia nie dopatrzył się złej woli. Pewnego dnia będziesz to ekscytujące doświadczenie wspominać ze śmiechem.
AN
- Mam nadzieję.
- Craig ma rację, kochanie. Jestem pewna, że pan Sterling poczuł ulgę, że nie był to celowy atak. I zapewne zapomniał już o całej sprawie.
SC
- Nawet jeśli to prawda, będzie musiał żyć ze świadomością, że jego narzeczona jeździ na wózku inwalidzkim, ponieważ jakaś niezrównoważona kobieta wyobraziła sobie, że go kocha. - Są blaski i cienie bycia człowiekiem sławnym i tak bogatym, że mógłby kupić mieszkania wszystkim bezdomnym w tym mieście. Rainey skinęła głową. - Grace powiedziała, że on już to robi... - Co robi? - spytał jej brat. - Jest filantropem. Mówiła, że założył wiele fundacji charytatywnych na rzecz bezdomnych. Domyślam się, że robi to dla celów podatkowych, ale Grace 51
chciała mnie przekonać, że on potrafi również współczuć. - Podczas spływu wyglądał na porządnego faceta. Nie dziwię się, że używał innego nazwiska. Rainey westchnęła. - Nie mogę uwierzyć, że wybrałam właśnie jego twarz! - A ja mogę - zauważyła matka. - Podobnie jak miliony kobiet, które popadną w rozpacz, bo już nigdy nie zobaczę go na okładkach romansów. - Mamo... - Craig się roześmiał. - Nie mogę uwierzyć, że to powiedziałaś. - Musiałbyś być kobietą, by to zrozumieć.
U S
- Tylko nie mów mi, że ty również czytasz romanse!
- Rainey i ja czytamy je z przyjemnością od lat. Ty oczywiście, ślęcząc nad magazynami łowieckimi i wędkarskimi, nie mogłeś tego zauważyć.
O
Rainey roześmiała się serdecznie ubawiona. Komentarze matki poprawiły jej nastrój.
AL
- Jesteśmy już chyba na miejscu - wymamrotał Craig, nieco urażony. Rainey odkryła, że mężczyźni na ogół czują się skrępowani na samą myśl o romansach i ich bohaterach. To dziwne, ponieważ według statystyk właśnie
D
mężczyźni snują codziennie fantazje na temat kobiet. Craig zapłacił kierowcy. Gdy wysiedli z taksówki, otoczył ich tłum ludzi
AN
wchodzących i schodzących z promu J.F. Kennedy, Craig wyciągnął aparat i zrobił zdjęcie. Potem podeszli do kas biletowych. Towarzystwo matki i brata, aż do ich odjazdu następnego dnia,
SC
powstrzymywało Rainey przed rozpamiętywaniem nieprzyjemnego incydentu z Payne'em Sterlingiem. Długa, nocna rozmowa z Craigiem na temat jego planów zawodowych utrzymała na wodzy kłębiące się w jej głowie niespokojne myśli dotyczące tego mężczyzny. Dopiero gdy pomachała na pożegnanie odjeżdżającej na lotnisko taksówce, wspomnienia minionego dnia powróciły ze zwielokrotnioną siłą. By nieco się uspokoić, posprzątała mieszkanie i zrobiła pranie. Gdy było już czysto i porządnie, wzięła prysznic i ubrała się w obcisłe dżinsy i podkoszulek. Zeszła na dół, by sprawdzić pocztę i wreszcie wróciła do pracy. Godzinę później skończyła malować koronkę na sukni ślubnej swojej 52
bohaterki. Okładka do „Tajemnicy panny młodej” była gotowa. Zadzwoniła do agencji kurierskiej i ustaliła, że odbiorą obraz w poniedziałek rano. Mogła zabrać się za kolejny projekt, tym razem dla Global Greeting Cards. Ledwie odłożyła słuchawkę, gdy telefon zadzwonił. Sądziła, że to Ken. Zaprosił ją dziś wieczór na koncert jazzowy do Greenwich Village i pewnie dzwonił, by dokładnie się umówić. - Rainey Bennett - powiedziała od słuchawki. - Witaj, Rainey.
U S
- Och, Grace... - W obawie, że znów coś się stało, mocniej przycisnęła słuchawkę. jest zachwycony obrotem sprawy.
O
- Spokojnie, moja droga. Wszystko w najlepszym porządku. Claud Finauer Rainey gwałtownie wypuściła powietrze.
AL
- Chcę cię tylko poinformować, że kilka minut temu dzwonił Drew Wallace. W ciągu godziny ktoś może przyjechać do ciebie odebrać portrety pana Sterlinga. Chciałam się upewnić, czy będziesz w domu.
D
- Będę, oczywiście. Powiedz, by goniec zadzwonił domofonem, to od razu go wpuszczę. Mieszkam na drugim piętrze.
AN
- Dobrze. Odezwę się w przyszłym tygodniu. Zaproszę cię na lunch. - Zgoda. - Grace była fascynującą kobietą. Gdy się rozłączyły, Rainey podeszła do obrazów i zdjęła je ze ściany.
SC
Wytarła ramy z kurzu i postawiła je przy drzwiach. Oddanie obrazu, który ozdobił okładkę „Manhattan Merger”, było naprawdę bolesne. Oczywiście, mogła sobie namalować jego kopie z pamięci... Ale teraz obraz byłby inny, ponieważ widziała modela osobiście. Namalowałaby mężczyznę pochylonego nad wózkiem inwalidzkim swej narzeczonej. W jego oczach i rysach twarzy kryłoby się intensywne cierpienie. Czekając na gońca z firmy pana Wallace'a, Rainey otworzyła szarą kopertę. Miała zaprojektować serię kart z napisami w różnych językach „Do widzenia! Miłej podróży!”. Przywołując w pamięci sceny ze swego pobytu we Włoszech, sięgnęła po 53
szkicownik. Na kartonie pojawiły się wkrótce wzgórza Toskanii, potem uroczy wiejski dom pokryty dachówką. Nie można było zajrzeć do jego środka, ale Rainey w wyobraźni widziała dwoje zakochanych ludzi stojących przy oknie i patrzących na swój kawałek raju. W świetle księżyca mocno tulili się do siebie. Wpatrując się w przestrzeń, Rainey zdała sobie sprawę, że wyobraża sobie siebie w objęciach Payne'a Sterlinga. Nie po raz pierwszy to się zdarzyło. Obawiała się, że nie po raz ostatni. Zniecierpliwiona wizjami, do których nie miała prawa, rzuciła ołówek i wstała zza biurka.
U S
Dobrze, że już za kilka minut znikną z jej mieszkania fizyczne dowody istnienia tego mężczyzny.
Ale nie wymaże jego twarzy ze swego umysłu.
O
Nieodparty wewnętrzny przymus kazał jej raz jeszcze spojrzeć na swój ulubiony obraz.
AL
Podeszła do drzwi i odsunęła obraz od ściany. Im dłużej mu się przyglądała, tym bardziej zdawała
sobie
sprawę, że
mężczyzna, który
uczestniczył w spływie prowadzonym przez jej brata, nie był tym samym
D
człowiekiem, którego zobaczyła wczoraj na sali sądowej. Odstawiła obraz z powrotem.
AN
Jakie to straszne, że kobieta, którą pokochał, nie mogła rzucić mu się w ramiona. Co za okrucieństwo losu... Wyobraziła sobie siebie na miejscu jego narzeczonej. Jakże musiało być jej
SC
ciężko. Na pewno chciała zrobić dla niego wszystko i wszystko z nim dzielić. A tymczasem...
W przedpokoju rozległ się dzwonek, przerywając jej myśli. Upewniła się przez domofon, że to posłaniec z kancelarii Wallace'a, i poprosiła go na górę. Chwilę później ktoś zapukał do drzwi. Otworzyła je z rozmachem, spodziewając się ujrzeć jakiegoś studenta. Ale słowa powitania uwięzły jej w gardle na widok mocno zbudowanego mężczyzny przesłaniającego wejście. Miał około czterdziestki i ubrany był sportowo. - Panna Bennett? - Spoglądał ponad jej głową, lustrując wnętrze. Wyczuwając, że coś jest nie w porządku, chciała zatrzasnąć mu drzwi 54
przed nosem, gdy nagle zza jego pleców wyłonił się inny mężczyzna ubrany w elegancki garnitur. - Zajmę się tym, John - powiedział. Na jego widok Rainey zabrakło tchu. Może miała halucynacje? Zanim ich spojrzenia się spotkały, odniosła wrażenie, że przenikliwe niebieskie oczy Payne'a Sterlinga zauważyły każdy detal jej ciała i twarzy. - Przyszedłem po obrazy, ale chciałbym jeszcze raz z panią porozmawiać, panno Bennett. - Głęboki męski głos przeniknął ją do szpiku kości. Rainey nie mogła uwierzyć, że to naprawdę się dzieje. Co za szczęście, że
U S
posprzątała dziś mieszkanie... - Oczywiście, proszę wejść...
Gdy wszedł do środka, zdominował swą potężną sylwetką małe wnętrze.
O
- Może pan usiądzie. - Nawet we własnych uszach jej głos brzmiał tak, jakby brakowało jej tchu.
AL
Payne Sterling zerknął na szkic leżący na biurku.
- Widzę, że przeszkodziłem pani w pracy. Ale nie zabawię długo. Przyszedłem, ponieważ mam do pani prośbę.
D
Rainey gwałtownie wciągnęła powietrze.
- Jeśli niepokoi się pan o pozostałe obrazy, to zadzwonię do autorek i
AN
powiem, co się stało. Na pewno je panu zwrócą. Pokręcił ciemną głową.
- Nie trzeba. Chciałbym tylko zapewnić mojej narzeczonej i siostrzenicy
SC
poczucie bezpieczeństwa. Wpadły w panikę, gdy zobaczyły moją podobiznę na okładce. Chciałbym... aby poznały artystkę, która oddała tak znakomicie podobieństwo. Jestem pewien, że rozwieje pani ich obawy. Rainey była oszołomiona tą prośbą. Przede wszystkim nie sądziła, że kiedykolwiek znów go zobaczy. Po drugie, przypomniał jej, że niechcący przestraszyła dwie niewinne osoby, które go kochały i teraz potrzebowały wsparcia z jego strony. Zresztą nieważne, jakie były powody jego prośby, gdzieś w głębi duszy Rainey wiedziała, że kierując się instynktem samozachowawczym, powinna odmówić. 55
Czytała kiedyś o etapach stopniowego ulegania pokusie. Najpierw dopuszcza się do siebie myśl... Potem fantazjuje się na ten temat. A potem zaczyna się robić plany. W końcu okazuje się, że postępuje się zgodnie z nimi... Mężczyzna - dopiero teraz wiedziała, że to Payne Sterling - od dwóch lat był obecny w jej myślach. Od chwili spotkania w sądzie snuła na jego temat intymne fantazje. Jeśli teraz przystanie na jego prośbę, będzie to oznaczało, że przekroczy niebezpieczną granicę i znajdzie się na etapie „robienia planów”. No nie...
U S
Najbardziej zaszokowało ją, że chciała dzielić z nim wspólne plany, nawet jeśli miało to oznaczać poznanie jego narzeczonej. Czyżby była masochistką? Przywołując na pomoc resztki zdrowego rozsądku, zaproponowała:
O
- Chętnie zaproszę obie panie do siebie. do nich.
AL
- Ze względu na moją narzeczoną byłoby wygodniej, gdybym zabrał panią Oczywiście! Nie było tu przecież windy. Jak mogła o tym nie pomyśleć! - Chciałbym zrobić im niespodziankę - ciągnął Payne. - Dla ich psychiki
D
będzie to najlepsze lekarstwo.
Ale nie dla mnie! - krzyczało serce Rainey. Pomocy! Co powinna zrobić?
AN
- Kiedy miałybyśmy się spotkać? - walczyła, by głos jej nie zadrżał. - Tak szybko, jak to możliwe. Może dziś wieczorem, gdy skończymy pracę? Dziś wieczorem?!
SC
Dreszcz podniecenia przemknął po jej ciele. - Ach, tak... - Lekko zagryzła wargę, przypominając sobie, że był piątek, a ona umówiła się na randkę z Kenem. - Przypuszczam, że jest pani zajęta? Utkwił wzrok w jej oczach. Wyczuwała jego zniecierpliwienie, lekki niepokój i towarzyszące temu rozczarowanie. -
Och,
zmienię
plany...
-
wyjąkała.
-
Zważywszy,
ile
kłopotów
przysporzyłam panu i pańskiej rodzinie, powinnam przynajmniej tyle zrobić. Ken jej wybaczy, gdy mu powie, że to sprawa zawodowa. Na pewno zrozumie. Właściwie tylko ona czuła dyskomfort z powodu tej sytuacji. Ponieważ 56
Payne Sterling tak bardzo jej się podobał. - Dziękuję, panno Bennett. Czy leciała już pani helikopterem? Puls jej przyspieszył. - Owszem. Przyjaciel mojego brata pilotuje helikoptery w Las Vegas. Kilka razy zabrał mnie nad Wielki Kanion. - To dobrze. Przyślę po panią samochód o czwartej. Wyruszymy z mojego biura. Czy ma pani jakieś plany na jutro? - Pracę - powiedziała szybko, starając się zachować spokój. - Powinnam nadrobić zaległości, ponieważ...
U S
- Ponieważ musiała pani stawić się w sądzie - dokończył za nią. - Proszę zabrać przybory do rysowania ze sobą oraz potrzebne rzeczy do zostania na noc. Z kostiumem kąpielowym włącznie.
O
Och, nie!
Rainey odwróciła wzrok. Była przerażona, że Payne Sterling zobaczy, jak
AL
bardzo podniecała ją perspektywa przebywania w jego obecności. Narzeczona! - przypominała sobie w duchu. Nie zapominaj o niej, Rainey Bennett!
D
Gdy doszła do siebie na tyle, by wytrzymać jego spojrzenie, odkryła, że uważnie przygląda się serigrafii, przedstawiającej latarnię morską w Nantucket
AN
namalowanej przez Thomasa McKnighta. Wisiała obok jej własnych obrazów, których nie zdążyły jeszcze kupić autorki książek. Nagle odwrócił się w jej stronę i przyłapał jej spojrzenie. Nie spuściła
SC
wzroku, tylko oblała się gorącym rumieńcem. - Czy mogłaby pani zabrać również ze sobą zdjęcie swojego psa? Nie powinna być zaskoczona, że zauważył na jej biurku małe zdjęcie w ramce. Zauważał wszystko. Zaintrygował ją powód tej dziwnej prośby. - Oczywiście - powiedziała. - Ich oczy znów spotkały się na krótką chwilę. A więc do widzenia. Wprawnym ruchem wziął pod pachę obrazy i wyszedł. Nie mogła się powstrzymać, i obserwowała, jak wraz z ochroniarzem o imieniu John znikali z jej pola widzenia. Po zamknięciu drzwi, oparła się o nie, zastanawiając się, czy nie śni. 57
Ale sześć godzin później, gdy John i drugi ochroniarz pojawili się przed jej drzwiami, wiedziała już, że wszystko działo się naprawdę. Zanieśli do limuzyny spakowany bagaż. Odgrodzona od świata ciemną szybą, która pozwalała widzieć wszystko, cieszyła się niespodziewaną przejażdżką do dzielnicy finansów, mimo że była to godzina szczytu. Wjechali na podziemny parking biurowca Sterlinga, a potem wsiedli do windy, która błyskawicznie zawiozła ich na górę. Gdy Rainey weszła do biura Payne'a Sterlinga, nie mogła powstrzymać nagłego westchnienia. Poczuła się tak, jakby wchodziła we własny obraz.
U S
Jej ciemnowłosy bohater podniósł wzrok znad masywnego biurka i powiedział: gabinetu, czuję to samo co pani.
O
- Odkąd zobaczyłem okładkę tego romansu, ilekroć wchodzę do mojego Rainey stała w miejscu jak zamurowana. Przesuwała wzrokiem od małej w
ramki
fotografii
na
biurku
AL
oprawionej
do
obrazu
na
ścianie
przedstawiającego statek mijający morską latarnię. - Nie do wiary! - wyszeptała.
D
Obraz wisiał na jedynej ścianie, która nie była ze szkła. Wyglądało to dokładnie tak, jak przedstawiła na swoim obrazie. Za oknami rozciągał się
AN
widok na wieżowce Manhattanu, zadziwiająco podobny do tego, który namalowała na okładce.
Nadal zaszokowana, patrzyła, jak Payne Sterling wstaje zza biurka i podaje
SC
jej małą fotografię.
- Aż boję się spojrzeć - wyznała drżącym głosem. Wystarczyło jedno spojrzenie i jej zielone oczy zwróciły się znów na niego. - Ten pies... ta sama morda... Wygląda dokładnie jak Winston! - To Brano, mój wierny buli mastiff - wyjaśnił. - Nie wierzę... - Zaczynało jej się kręcić w głowie. Zdjęcie upadło na dywan. Nagle poczuła, że otacza ją mocne męskie ramię. Payne podprowadził ją do skórzanego fotela. Ich twarze niemal się dotykały. Widziała zaniepokojenie w jego wyrazistych niebieskich oczach, na policzku czuła jego oddech. 58
- Pobladła pani. Przyniosę wodę. Po chwili wrócił i podsunął jej szklankę do ust. Wypiła do ostatniej kropelki, mając nadzieję, że Payne odsunie się wreszcie od niej. Ale on - ku coraz większej konsternacji Rainey - pochylał się nad nią, nawet gdy skończyła pić. Był tak blisko... Pachniał oszałamiająco... Nie mogła myśleć, nie mówiąc o oddychaniu. - Już lepiej? Ta troska... Tego było naprawdę za wiele...
U S
- Och, dobrze... dziękuję. - Wstała, byle tylko się od niego odsunąć. Fotografia nadal leżała na podłodze. Rainey chciała cokolwiek zrobić, podeszła więc i ją podniosła. Szkło się nie stłukło. Poczuła ulgę. Dostała
O
odpowiedź, dlaczego poprosił ją o przywiezienie fotografii Winstona. Odstawiła ramkę na biurko, a potem odwróciła się do Payne'a.
AL
- Panie Sterling...
- Możemy chyba porzucić konwenanse - przerwał. - Mam na imię Payne.
D
Nie! - krzyczało jej serce. Nie możemy!
Nie odważy się wymówić jego imienia... Cała drżała.
AN
- Przysięgam, że nigdy nie byłam w pańskim... w twoim gabinecie. Zmarszczki przecięły jego przystojną twarz. - Po twoich zeznaniach w sądzie oraz widząc, że przed chwilą niemal nie
SC
zemdlałaś, nie mam wątpliwości.
Chwyciła się dłonią za szyję. - Nie rozumiem, jak mogłam przedstawić to tak prawdziwie! Owszem, bywają zbiegi okoliczności... Ale to jest coś więcej... - Mam dokładnie takie same odczucia. Rainey pokręciła głową. - Nie wierzę w siły nadprzyrodzone, które by przywiodły tu mojego ducha. - Ja też nie. Raz jeszcze uważnie na niego spojrzała. - Boję się. Jak można wyjaśnić to, co się stało? 59
Patrzył na nią spod zmrużonych powiek i pocierał dłonią kark. - Sędzia dał odpowiedź. Niektórych rzeczy nie można wyjaśnić. Musimy je zaakceptować. - Ale twoja narzeczona nigdy nie uwierzy, że cię nie szpiegowałam! Ja na jej miejscu pewnie bym nie uwierzyła. - Znów spłonęła rumieńcem. Przybrał poważny wyraz twarzy. - Właśnie dlatego chciałem, byś była ze mną, gdy będę relacjonował jej i Catherine całą tę zadziwiającą historię. - Twojej siostrzenicy? Ile ona ma lat?
U S
- Piętnaście. - Jesteście sobie bliscy?
- Bardzo - wyznał. - Nie powinienem faworyzować żadnego z moich
O
siostrzeńców, ale gdy ją poznasz, zobaczysz, że to niezwykła dziewczyna. Skinął głową. - Catherine wiele razy.
AL
- Przypuszczam, że obie były u ciebie w biurze. - Rainey znów jęknęła.
- Gdy zobaczyły tę okładkę, musiały się przerazić. Tak mi przykro...
D
- Chyba już dosyć się obwiniłaś. - W jego głosie zabrzmiała stanowczość. Zgódźmy się, że był to okropny tydzień dla nas wszystkich i chodźmy już stąd.
AN
Ściągnął windę. Stał przy Rainey, udzielając jej wsparcia fizycznego, choć nawet jej nie dotykał. Czuła, że łączy ją z nim coś silniejszego niż dotąd... To było złe, absolutnie złe. A jednak krok po kroku zbliżała się do niego.
SC
Sumienie krzyczało, by znalazła jakąś wymówkę, póki jeszcze nie było za późno. Ale nadal zbliżała się do niego. Drzwi windy zamknęły się za nimi. Znaleźli się razem w ciasnej przestrzeni. Wprost słyszała wewnętrzny głos, że będzie tego żałować przez resztę życia. Pojechali jeszcze wyżej, na dach biurowca, gdzie czekał już helikopter. Powinna przerwać to szaleństwo, nim sprawy zajdą za daleko. Ale pokusa, by pójść za nim, była silniejsza niż wszystkie opory i nakazy sumienia. Pomógł jej wsiąść do helikoptera. Za nimi wskoczyli ochroniarze, między innymi ten, którego na życzenie sędziego rysowała na sali sądowej. Gdy zapięła pas, zdała sobie sprawę, że bierze udział w planie 60
prowadzącym do samozniszczenia. Ale wystarczyło jedno spojrzenie na Payne'a Sterlinga, który ożywiony siedział obok pilota, żeby już żadna siła nie mogła go od niego oderwać. Warkot silnika zagłuszył w niej resztki sumienia. Helikopter poderwał się w górę.
SC
AN
D
AL
O
U S
Rainey nie miała odwrotu.
61
ROZDZIAŁ PIĄTY Po przesłuchaniu w sądzie Payne postanowił spędzić noc w swoim miejskim apartamencie i zająć się pracą. Zadzwonił do Catherine i Diane, by je uspokoić. Wszystko wyjaśni im w piątek, gdy przyjedzie do domu Phyllis na kolację. Ani Diane, ani Catherine nie miały pojęcia, że przywiezie ze sobą gościa. Catherine się ucieszy, pomyślał. Ale Diane na pewno będzie niezadowolona... Dopiero gdy pozna artystkę i
U S
upewni się, że nie żywi ona żadnych złych zamiarów, powinna się odprężyć. Bardziej świadom obecności kobiety siedzącej z tyłu za pilotem, niżby chciał, Payne pozwolił Macowi zabawiać ją podczas lotu. Zbliżali się do Crag's
O
Head. Odwrócił głowę.
AL
- Wkrótce lądujemy -zawiadomił. - Czeka nas już tylko krótka przejażdżka do domu mojej siostry.
Rainey skinęła głową, która lśniła złotawo w promieniach zachodzącego
On również.
AN
pożerała wszystko dookoła.
D
słońca. Każda minuta tego lotu sprawiała jej ogromną przyjemność. Oczami
Wydawało się, że nie ma dość patrzenia na jej uroczy szlachetny profil, na zarys jej ciała pod żółtą sukienką bez rękawów i białym żakiecikiem.
SC
Pod wpływem impulsu powiedział pilotowi, by przed lądowaniem w Crag's Head zatoczył koło. Ostra biel przebudowanej latarni morskiej na tle ciemnoniebieskiego oceanu nigdy nie przestawała go zachwycać. Ciekaw był, jak na ten widok zareaguje oko artystki. Reakcja Rainey była natychmiastowa. Gdy helikopter obniżył lot nad posiadłością, wydała cichy okrzyk podziwu i przez cały czas odwracała głowę, by choć jeszcze przez chwilę napawać oczy urzekającym widokiem. - Och! - krzyknęła znów w absolutnym podziwie. - To mi przypomina kaplicę Le Corbusiera w Ronchamps, którą kiedyś zwiedzałam. A jednocześnie 62
to latarnia... Połączenie tych budowli jest wprost genialne! To najwspanialsza architektura, jaką kiedykolwiek widziałam! Jej lśniące zielone oczy spotkały się z jego spojrzeniem. - Czy tam jest jakieś muzeum? Możemy wejść do środka? Niekłamany
zachwyt
Rainey
sprawił
mu
nieoczekiwanie
ogromną
przyjemność. - Da się to załatwić - rzekł. Pilot, który krążył coraz niżej nad lądowiskiem, uśmiechnął się szeroko. - Wejdziemy do środka? - W jej głosie niedowierzanie mieszało się z
U S
radością, którą czuł każdą cząsteczką swego ciała.
Wylądowali. Payne rozpiął pasy, a potem pomógł jej wysiąść. Gdy przypadkowo musnęła ramieniem jego klatkę piersiową, miał wrażenie, jakby
O
polizał go płomień.
Jednocześnie, podobnie jak w biurze, wdychał w nozdrza otaczający ją
AL
zapach wiosennych kwiatów. Zapach ten raczej wabił i kusił niż zniewalał czy przytłaczał.
Sam i Andy podjechali limuzyną.
D
- Pokażę dom pannie Bennett - wyjaśnił - a potem pojedziemy do mojej siostry.
AN
Nie uszło jej uwagi pytające spojrzenie, jakie wymienili między sobą mężczyźni, zanim zabrali się do przenoszenia bagaży i obrazów. Mac miał wszelkie powody do zdziwienia. Payne bardzo konsekwentnie
SC
strzegł swej prywatności. Żadnych obcych. Do jego domu wstęp miała tylko rodzina, rodzice Diane, ochroniarze, państwo Myers i Drew Wallace. Dla reszty świata Crag's Head było niedostępną twierdzą. Przywożąc
tutaj
Rainey,
Payne
złamał
własną
zasadę.
To
było
nadzwyczajne odstępstwo od normy. Gdy zmierzali w stronę północnego wejścia, nie przestawała uważnie przyglądać się otoczeniu. - To twój dom - powiedziała cichym głosem. - Powinnam się zorientować. Po latarni morskiej. - Tak. 63
- To musi być tortura opuszczać takie piękne miejsce... Westchnął gwałtownie. - Sam się nad tym zastanawiam codziennie rano, gdy wsiadam do helikoptera. Zatrzymała się przed frontowymi drzwiami i patrzyła na niego ze szczerością, która go poruszała. - Teraz już wiem, gdzie król światłowodów czerpie natchnienie. Twoje biuro to miejsce anonimowe. Każdy tam może cię zastąpić, ale tu... Skąd ona tak wiele o nim wiedziała?
U S
- Czytujesz „World Fortune Magazine”? - spytał.
- Nie. Grace Carlow pokazała mi jeden artykuł, żebym dowiedziała się czegoś o mężczyźnie, z którym spotkam się w sądzie. - Jej usta ozdobił
O
triumfalny wprost uśmiech. Zrozumiała siły, które go napędzały.
Ta kobieta miała siódmy zmysł! Świadczyły o tym jej obrazy.
AL
- Wejdziemy?
Payne użył karty magnetycznej, by dostać się do środka. Pani Myers wyszła im naprzeciw do holu. Zgrabnie ukryła zaskoczenie, jakie wywołał widok innej
D
kobiety niż Diane u boku Payne'a.
- Betty, to jest Rainey Bennett, malarka z Grand Junction, która teraz
AN
mieszka w Nowym Jorku. Gdy tylko wykąpię się i przebiorę, jedziemy do mojej siostrzenicy na kolację.
- Napije się pani czegoś, panno Bennett?
SC
- Nie, dziękuję.
- Ja też nie - dodał Payne Sterling. - Jeśli mogłabym w czymś pomóc, proszę powiedzieć. - Dziękuję, Betty.
Gdy gospodyni zniknęła, odwrócił się do swego gościa. - Będę na górze. Rozgość się. Zaraz wracam. Gdy kwadrans później wrócił, dokładnie wiedział, gdzie jej szukać. Siedziała na obrotowym stołku przed wielką mapą podziemi Los Angeles. Była tak pogrążona w myślach, że nie usłyszała odgłosu kroków. Dopiero dzwonek jego telefonu komórkowego spowodował, że odwróciła głowę. 64
- Długo tu stoisz? - Podniosła się ze stołka. - Kilka chwil. - Sprawdził, kto dzwonił. To była Diane. Schował telefon do kieszeni. - Podejrzewam, że te mapy są dla ciebie tak samo fascynujące jak dla mnie. - Fascynujące to mało powiedziane. Podziemne odkrycia mogą dostarczyć takich samych emocji jak badania kosmiczne. - To również świat szczurów i brudu - wymamrotał. - I starożytnych zabytków - dodała. - Historie, którymi możesz się wymienić z Frontenakiem.
U S
Ta uwaga nawiązująca do zeznań Bonnie Wrigley przyprawiła go o uśmiech.
- Muszę przyznać, że to naprawdę ekscytujące, gdy coś znajdujemy. cmentarzysko! - Będę o tym pamiętać.
AL
Zaraziła go swym entuzjazmem.
O
- Och, bardzo bym chciała być przy tym, gdy odkryjecie następne
- Nie oszukasz mnie. - Łobuzerski uśmiech rozświetlił jej twarz. - Nie jesteś studiowałam
sztukę
na
D
zwykłym inżynierem. Uwielbiasz porządkować ten zdumiewający labirynt. Gdy uniwersytecie, miałam
w
programie
zajęcia
z
AN
architektury i inżynierii lądowej. Mało brakowało, bym zmieniła kierunek i zrobiła dyplom właśnie z inżynierii. To, w czym ty się specjalizujesz, jest chyba największym wyzwaniem naszego wieku. Pod ulicami miast istnieje drugi świat.
SC
Podziwiam, że potrafisz się w nim poruszać, jak potrafisz go kształtować. Wiele bym dała, by móc z tobą pracować i uczyć się od ciebie. - Przesunęła po nim rozmarzonym wzrokiem. - Wielu ludzi na świecie chciałoby kochać swoją pracę, tak jak ty ją kochasz.
- Czy ty również kochasz swoją pracę? - Przysunął się do niej bliżej. Rozmowa z nią sprawiała mu wielką przyjemność. Od dawna z nikim tak nie rozmawiał. - Lubię to, co robię - odpowiedziała. - Ale nie mam przyjemności budzić się rano w otoczeniu morza i nieba... Wiesz, co mam na myśli. To jest czyste piękno. Ta miękka linia łącząca wybrzeże z latarnią. Aż chce się płakać... - Łzy 65
przysłoniły jej piękne zielone oczy. - Gdybyś znał mnie lepiej, wiedziałbyś, że łatwo się wzruszam. Tak działa na mnie piękno. Payne doskonale to rozumiał. Właśnie teraz patrzył na kogoś urzekająco pięknego na zewnątrz i w środku. - Gdy pilot kołował nad twoim domem, w myślach zaczęłam go szkicować. Teraz, gdy jestem w środku, nie przestaję tego robić. Oczywiście obiecuję, że nie przeleję swych myśli na papier, ale jeżeli w najbliższym czasie zauważysz, że jestem trochę nieobecna duchem, nie miej mi tego za złe. Payne wybuchnął śmiechem. Nie mógł sobie przypomnieć, kiedy śmiał się
U S
tak serdecznie po raz ostatni. Nie mógł sobie również przypomnieć, by kiedykolwiek tak dobrze czuł się w towarzystwie jakiejś kobiety. Porozumiewali się bez słów.
O
Czuł się dobrze. To dzięki niej... Zbyt dobrze.. Czuł... że żyje.
AL
- Panie Sterling?
Głos pani Myers wyrwał go z rozmyślań, które mogły mieć groźne skutki. - Słucham, Betty?
D
- Dzwoni pańska siostrzenica... Nawet nie słyszał telefonu.
AN
- Proszę jej powiedzieć, że będę za dziesięć minut. - Lepiej już jedźmy - wtrąciła Rainey. Miała rację. Ale Payne nie chciał jechać. Wolałby...
SC
Nie mów tego, Sterling! Nawet o tym nie myśl! - Jesteś głodna? - zapytał, prowadząc ją do wyjścia. - Zaczynam być.
Payne odczuwał to samo, odkąd zobaczył ją na sali sądowej. Rozpoznawał wszystkie symptomy tego charakterystycznego apetytu, który powoli wymykał mu się spod kontroli. Powinien posłać Maca po obrazy do Rainey. Ale jakaś nieodparta siła skierowała go pod drzwi jej mieszkania. Ta sama siła skłoniła go do wymyślenia powodu, by znów ją zobaczyć. Nieprzeparta siła... Co będzie jutro? 66
Prosta odpowiedź: nic nie będzie. Jutro pilot odwiezie ją do miasta, a potem Andy odstawi pod drzwi mieszkania. Po jej wyjeździe jego życie wróci do normy. Ale gdy układał te myśli w głowie, dotknął dłonią jej jedwabistej skóry. Jakimś sposobem sukienka Rainey podwinęła się, gdy pomagał dziewczynie wsiadać do limuzyny. Obydwoje zadrżeli pod tym dotykiem. Była tak samo świadoma jego, jak on jej. by przerwać niezręczną ciszę.
U S
- Czy twoja siostrzenica interesuje się polityką, tak jak matka? - spytała,
- A więc jest podobna do swego wuja?
O
- Nie. Chce w przyszłości zajmować się działalnością filantropijną. - Raczej nie. Catherine z natury jest pełna współczucia.
AL
- Co za cudowna i rzadka cecha. Już się cieszę, że ją poznam. Payne wyglądał przez okno nic niewidzącym wzrokiem. Catherine, niczym woda spływająca kaskadą do jeziora, będzie skłaniać się ku Rainey. Podobnie
D
jak Payne nie będzie mogła się temu przeciwstawić. - Opowiedz mi o swojej narzeczonej. Czy ona pracuje?
AN
Spodziewał się, że Rainey w końcu zapyta o Diane. - Diane studiowała literaturę angielską - odpowiedział. -Do chwili wypadku pracowała w magazynie wydawanym przez Blakely College, jej uczelnię.
SC
- Jestem pod wrażeniem. Blakely to prestiżowa uczelnia. Moja przyjaciółka starała się tam dostać, ale mimo że miała same szóstki, została odrzucona. - Tam jest ogromna konkurencja - przyznał Payne. - I co się stało z twoją przyjaciółką?
- Wylądowała w Vassar. Obydwoje roześmieli się jednocześnie. To była dla Payne'a nowość. Przebywać w towarzystwie kobiety, która potrafiła czytać w jego myślach, którą śmieszyło to samo, która znajdowała radość w tych samych rzeczach, i której myśli szły podobnym torem, również gdy obydwoje milczeli. 67
Podjechali pod dom Phyllis. Droga minęła zbyt szybko. Teraz będzie musiał dzielić się Rainey z innymi, a potem pozwolić jej odejść. Odchodząc, zabierze ze sobą cały blask słońca. I choć jeszcze go nie opuściła, już czuł dotkliwą samotność. To nim wstrząsnęło. - Wujku Payne! - Catherine wybiegła mu z psem naprzeciw. - Myślałyśmy, że już nigdy nie przyjedziesz! - Zatrzymała się nagle, a w jej oczach pojawił się wyraz zaskoczenia, gdy ujrzała wysiadającą z limuzyny kobietę. - Catherine Boyce - powiedział po chwili Payne. - Poznaj Rainey Bennett.
U S
- Miło mi panią poznać - odrzekła jego siostrzenica z przyjacielskim uśmiechem. twoim punkcie. - Ja również go bardzo kocham.
O
- Mów mi Rainey. - Rainey odwzajemniła uśmiech. - Wujek oszalał na
AL
- Rainey jest tą artystką - wtrącił Payne - która namalowała okładki romansów z moją podobizną. A ponieważ to ty zwróciłaś na to uwagę, pomyślałem, że z chęcią ją poznasz. Zostanie dziś u nas na noc.
D
- Naprawdę? - Catherine wpatrywała się w niego błękitnymi oczami. Potem znów spojrzała na Rainey. - To ty namalowałaś obrazy z wujkiem?
AN
- Winna zarzucanych jej czynów - powiedziała. - Jesteś wspaniałą artystką.
- Dziękuję, choć to nieprawda.
SC
- Och, Nyla w to nie uwierzy! - Kto to jest Nyla?
- Pracuje dla naszej rodziny od lat. Gdy przeczyta swoją comiesięczną dawkę romansów, oddaje je mnie. Okładka do „Manhattan Merger” tak ją zaniepokoiła, że mi o tym wspomniała. Nie mogłam uwierzyć! Ten mężczyzna był tak bardzo podobny do wujka Payne, że musiałam mu od razu pokazać ilustrację... Ponury cień przemknął po wyrazistej twarzy Rainey. - Przykro mi, że tak was wszystkich wystraszyłam. Naprawdę czuję się okropnie... 68
- To już przeszłość - oświadczył Payne. - Nie mamy się czego obawiać. Może jednak wejdziemy do środka i zjemy kolację, nim nam wystygnie? We troje skierowali się do drzwi. Rainey zatrzymała się jeszcze, ponieważ Lady bardzo chciała ją poznać. Po chwili suczka machała wesoło ogonem, dając do zrozumienia, że panna Bennett zyskała nową przyjaciółkę. - Przygotowałam hamburgery i sałatkę ziemniaczaną, wujku Payne. Powinieneś powiedzieć, że przywieziesz ze sobą gościa. Zrobiłabym coś specjalnego. Rainey dołączyła do nich.
U S
- Hamburgery zawsze były ulubionym daniem w moim rodzinnym domu odezwała się. - I nadal stanowią podstawowe pożywienie mojego brata. Gdybyś zaserwowała mu coś wykwintnego, oddałby to naszemu psu.
O
- Jakiego macie psa? - spytała ze śmiechem Catherine. - Buldoga angielskiego.
AL
- Och, wujek Payne miał buli mastiffa.
- Wiem. Widziałam jego zdjęcie na biurku. Te psy są bardzo do siebie - Jak ma na imię? - Winston.
D
podobne.
AN
- Oczywiście, Winston Churchill, prawda? - Czasami wygląda naprawdę jak on. - Rainey zachichotała. - Kiedyś Craig włożył mu cygaro do mordy, a ja zrobiłam zdjęcie.
SC
Obydwie się roześmiały.
- Bardzo chciałabym je zobaczyć! - powiedziała Catherine. - Mam to zdjęcie przy sobie - odparła szybko Rainey. Otworzyła torebkę i podała jej oprawioną w ramki fotografię Winstona z cygarem w zębach. - On jest uroczy! - zawołała rozbawiona Catherine. - To jego sportretowałam na obrazie - wyjaśniła Rainey. - Na sam widok Lady zaczynam za nim tęsknić. Catherine rzuciła Payne'owi spojrzenie pełne ulgi, a potem oddała zdjęcie Rainey. - Między innymi z powodu Lady nie pojechałam z rodzicami do Meksyku. 69
Payne objął Catherine ramieniem. - A jaki był inny powód? - Pewne jakiś chłopak - wtrąciła Rainey. - Pamiętam, że też zrezygnowałam z kilku wycieczek, aby kręcić się w pobliżu brata i jego przyjaciół. Catherine uśmiechnęła się w milczeniu. Mogło to oznaczać przyznanie. Otworzyła drzwi i wszyscy weszli do środka. - Gdzie jest Diane? - spytał Payne. - Zostawiłam ją na zachodnim patio. Tam właśnie zjemy kolację. - Z przyjemnością. Chodźmy tędy, Rainey.
U S
- Pokaż Rainey, gdzie może się odświeżyć, a ja pójdę do Diane. - Macie piękny dom. Jak z magazynu „Dom i Wnętrze”. I jaki wielki! Całe - Gdzie mieszkasz?
O
moje mieszkanie zmieściłoby się w tym pokoju.
Payne, idąc na patio, słyszał oddalające się głosy. Chętnie posłuchałby tej
AL
rozmowy, ale przecież Diane czekała. do ciebie Wiem, pomyślał.
D
- Nareszcie! - zawołała, gdy stanął w drzwiach. - Próbowałam dodzwonić się
Podjechała do niego na wózku.
AN
- Mam wrażenie, że minęły dwa lata, a nie dwa dni bez ciebie. Chciałby odwzajemnić jej słowa. Ale nie mógł. Mógł jedynie przelotnie ją pocałować.
SC
W pierwszym zdaniu spornego romansu napisano, że Logan Townsend nie kochał swojej narzeczonej. Payne również nie kochał swojej narzeczonej. Nigdy nie potrafił powiedzieć jej tych słów, które chciała usłyszeć. Poczucie winy oraz potrzeba wyleczenia Diane, skłoniły go do nagłych oświadczyn. Obiecał, że się nią zaopiekuje. Tyle przynajmniej był jej winien. Miał swój plan i od czasu zaręczyn konsekwentnie nad nim pracował. Pragnął doprowadzić do tego, by znów stanęła na własnych nogach. Musiał pokonać jej defetystyczną postawę. Ale plan nie przewidywał, że Rainey Bennett wkroczy niespodziewanie w 70
jego życie. - Jesteś pewien, że wszystko w porządku? - spytała Diane, gdy się wyprostował. Payne popchnął jej wózek w kierunku stołu, a potem usiadł przy niej i wziął za rękę. - Powiedziałem ci już wczoraj przez telefon, że nie musisz się martwić. I aby to udowodnić, zaprosiłem na kolację kogoś, kto rozproszy twoje obawy. Twarz jej skamieniała. - Zaprosiłeś kogoś?
U S
- Tak. Catherine przyprowadzi ją za chwilę. Nazywa się Lorraine Bennett. Jest artystką malarką z Grand Junction w Kolorado. Projektuje karty świąteczne i maluje obrazy służące wydawnictwu Red Rose za okładki do zrozumiesz, że był to czysty przypadek.
AL
Oczy Diane zabłysły gniewem.
O
książek. To właśnie ona mnie namalowała. Gdy usłyszysz całą historię,
- Jaki przypadek, jeśli zrobiła to bez twojego pozwolenia? - To bardzo skomplikowana historia. Musisz mi zaufać.
D
Diane ścisnęła jego dłoń.
- Szkoda, że nie spytałeś mnie najpierw o zdanie - powiedziała.
AN
- Sama widzisz, dlaczego tego nie zrobiłem - wyjaśnił spokojnie. - Na początku przesłuchania czułem się tak samo jak ty. Byłem przekonany, że sąd wyda nakaz aresztowania. Dzięki Bogu, że prawda okazała się inna.
SC
Diane zacisnęła usta.
- Przede wszystkim myślę, że popełniłeś ogromny błąd, przywożąc ją tutaj. Payne przypadkowo się z nią zgadzał, ale z innych powodów, niż mogłaby sądzić.
- Chciałem, byście z Catherine zapomniały o tym incydencie, ale miałem również inny powód. - Jaki? - Panna Bennett czuje się okropnie z powodu tego, co się stało. - Powinna czuć się okropnie! Payne domyślał się, że to w wyniku swojej niesprawności Diane była mniej 71
skłonna do przebaczenia niż w normalnych okolicznościach. - Spróbuj postawić się na jej miejscu, Diane. Podczas całego przesłuchania czuła na sobie ciężar winy. Nie tylko wplątała siebie w tę kabałę, ale również autorkę książki oraz wydawnictwo. Diane nagle puściła jego dłoń. - Zobacz, co je zatrzymuje. Im szybciej zjemy kolację, tym szybciej ona stąd wyjedzie i zostaniemy sami. Musimy porozmawiać o naszej podróży poślubnej. Zdecydowałam już, dokąd chcę pojechać. I nie jest to Szwajcaria. - Porozmawiamy o tym później.
U S
- To strata czasu, Payne.
- Dopóki nie zrobimy wszystkiego co w ludzkiej mocy, by ci pomóc, nie masz prawa tak mówić. Zaraz wrócę. - I szybkim krokiem opuścił patio.
O
- Payne...
SC
AN
D
AL
Słyszał, jak go woła, ale tym razem nie uległ jej łzom.
72
ROZDZIAŁ SZÓSTY Gdy Rainey ujrzała Payne'a w drzwiach kuchennych, zauważyła, że wyraz jego twarzy uległ całkowitej zmianie. Targały nim potężne, ponure emocje, które ledwie kontrolował. Zmiana była tak uderzająca, że prawie upuściła trzymane w ręku talerze ze świeżo pokrojonymi owocami i warzywami. - Co tu robicie? Catherine musiała zauważyć różnicę w jego wyglądzie, ale powiedziała
U S
spokojnie:
- Niesiemy jedzenie, wujku Payne. Poza tym poznałam Rainey z Nylą. Nyla pomoże nam przy kolacji, a dzięki temu usłyszy o wszystkim, co się stało.
O
- Tak jest, kapitanie.
Catherine, wynosząc z kuchni tacę z hamburgerami, zaśmiała się w zwieść jego nagłej wesołości. Rainey też nie.
AL
odpowiedzi. Ale Rainey odniosła wrażenie, że siostrzenica Payne'a nie dała się
D
Wyszła za Payne'em i Catherine na patio. Ostatnia sunęła Nyla z salaterką sałaty.
AN
Gdyby Rainey nie była wcześniej w latarni morskiej Payne'a, pomyślałaby, że dom rodziny Boyce, a zwłaszcza widok z okien na ocean, jest tutaj najpiękniejszy na świecie.
SC
Payne stanął za swoją narzeczoną. Ten gest powstrzymał wyobraźnię Rainey skuteczniej niż betonowy mur. Wszystko, co się wydarzyło, należało do historii. Była tu tylko chwilowym obserwatorem. - Diane, chciałbym przedstawić ci Rainey Bennett. - Diane Wylie - przedstawiła się Diane, wyciągając rękę. Rainey obeszła stół, by ją uścisnąć. Rainey i Diane były w podobnym wieku. Atrakcyjna brunetka miała swojski wygląd „dziewczyny z sąsiedztwa”. Rainey pomyślała, że ten typ podobałby się raczej jej bratu niż... Przerwała te spekulacje. Payne Sterling nic dla niej nie znaczył. Nie mógł. 73
- Ogromnie się cieszę, że mogłam panią poznać, panno Wylie. Tak strasznie mi przykro, że sprawiłam wam tyle bólu. Narzeczona Payne'a patrzyła przez chwilę na Rainey inteligentnymi, brązowymi oczami, a potem puściła jej rękę. - Payne powiedział, że to był zwykły przypadek, a więc najlepiej zapomnijmy o całej sprawie. Też mi przykro, że z powodu jego troski o moje dobre samopoczucie straciła pani mnóstwo czasu. - Ależ skąd! - zaprzeczyła Rainey z ożywieniem. - Byłam dziś w jego biurze. Gdy zobaczyłam urządzenie tego wnętrza, tak podobne do tego, które
U S
namalowałam, omal nie dostałam ataku serca. Każdy byłby podejrzliwy. Dlatego pragnęłam poznać panią osobiście i zapewnić, że nie chciałam nikomu - Rainey, usiądziesz obok mnie?
O
wyrządzić krzywdy.
Rainey była wdzięczna Catherine, że pomogła jej wybrnąć z kłopotliwej wzrokowego z gospodarzem.
AL
sytuacji. Zajęła zaproponowane jej miejsce, postanawiając unikać kontaktu Nie będzie więcej o nim myśleć.
D
- Hamburgery i sałatka są pyszne - pochwalił Payne, gdy zaczęli jeść. - Wszystko jest pyszne - dodała Rainey.
AN
Od poznania Diane Wylie straciła apetyt, usiłowała jednak zmusić się do jedzenia, by nie sprawić przykrości Catherine. Pies musnął nogę Rainey.
SC
- Czy mogę poczęstować Lady? Patrzy na mnie takim błagalnym wzrokiem. Nastolatka uśmiechnęła się. - Możesz jej dać truskawkę. Rainey rzuciła jedną. Lady chwyciła ją w locie. Rainey rzuciła dwie następne. - Winston też lubi truskawki - oświadczyła. - Ale nie znosi winogron. - A Lady nie lubi limonek - dodała Catherine. - Proszę opowiedzieć nam, jak to się stało, że namalowała pani mojego narzeczonego? - poprosiła Diane. Rainey spodziewała się tego pytania. Ale nim zdążyła odpowiedzieć, Payne 74
wstał. - Chwileczkę, Rainey - powiedział, kierując się do wyjścia. - Przyniosę zdjęcie twojego brata i twoje obrazy. - Po chwili wrócił i ustawił obrazy na dodatkowych krzesłach. Catherine wstała, by lepiej im się przyjrzeć. Nyla, która ich obsługiwała, zatrzymała się również. - Nie wiedziałam, że pani namalowała prawdziwe obrazy do tych okładek! zawołała zdumiona pokojówka. - To musiało zająć mnóstwo czasu! - To rzeczywiście pracochłonne - wyjaśniła Rainey - ponieważ robię wiele Nyla zwróciła ku Rainey ożywioną twarz.
U S
szkiców, zanim zdecyduję, co ma być na skończonym obrazie.
- Pomyśleć, że to pani namalowane te piękne obrazy! Jest pani wspaniałą
O
artystką!
- To prawda! - zawtórowała jej Catherine.
AL
- Dziękuję.
- Nylo, podaj mi, proszę, ten obraz z Payne'em w jego gabinecie - poprosiła Diane.
D
Pokojówka odsunęła talerze i postawiła obraz przed Diane. Diane przyglądała mu się przez dłuższą chwilę, potem uniosła głowę i spojrzała
AN
badawczo na Rainey.
- Czy miała pani zgodę na namalowanie tej kobiety? Rainey spodziewała się wrogiego nastawienia ze strony adwokata Payne'a
SC
na sali sądowej, ale nie jego narzeczonej. Jednak przecież pan Wallace nie był przykutą do wózka inwalidzkiego kobietą, rozpaczliwie zakochaną w swoim narzeczonym...
Rainey wzięła uspokajający oddech. - To licencjonowana modelka, którą wykorzystałam na kilku okładkach. Ale czasami maluję z pamięci. Tak było w przypadku pana Sterlinga. Potem opowiedziała raz jeszcze całą historię. Pokazała również zdjęcie Winstona. Miała nadzieję, że
fotografia
zrobiona przez jej brata oraz
zapewnienia Payne'a, że w jej mieszkaniu znajduje się serigrafia „Latarni w Nantucket”, usatysfakcjonują Diane i Catherine. 75
- Sędzia nakazał - zakończyła - by od tej chwili artyści współpracujący z Red Rose korzystali wyłącznie z licencjonowanych modeli. - To rozsądne rozwiązanie - mruknęła Diane. - Jestem przekonana, że tak robią. - Dlaczego więc pani tak nie postąpiła? - Czasami nie mogę znaleźć właściwego modela. Jak już powiedziałam, niekiedy przyciąga mnie czyjaś twarz w tłumie lub na fotografii. Nawet nie wiem, że tak się dzieje. - Tak - wyznała Rainey.
U S
- Tak jak w przypadku mojego narzeczonego? Dawne obawy zniknęły. Ale teraz pojawiły się nowe. Diane była pewna, że Rainey interesuje się Payne'em. I chciała zdemaskować jej uczucia. Ale Diane
O
się myliła... Nadeszła pora, by jej to udowodnić.
- Jako artystka patrzę na każdą twarz trochę inaczej niż inni ludzie. Pan
AL
Sterling odznacza się surową męską urodą, ale jest przecież wielu takich mężczyzn. Uroda niektórych modeli wręcz zapiera dech. Ale zapamiętuję te twarze, w których tkwi coś więcej niż sama uroda. Twarz pana Sterlinga wyraża
D
siłę woli, pewność siebie, ciężką pracę, zdecydowanie, pasję życia wreszcie. Kombinacja tych cech czyni z niej, mówiąc artystycznie, twarz bohatera. wszystko?
AN
- Ojej, wujku Payne! - Catherine uśmiechnęła się do niego. - Słyszałeś to - Słyszałem - odparł nieco opryskliwie.
SC
Rainey postawiła przed Diane fotografię zrobioną przez Craiga. - Proszę spojrzeć na swojego narzeczonego - przekonywała. - Proszę zwrócić uwagę, jak on patrzy na skały wznoszące się nad rzeką. Wydaje się, że jego wzrok sięga gdzieś dalej, że widzi coś, czego reszta z nas nie dostrzega. Można rzec, że kieruje nim jakaś wewnętrzna wizja. To czyni z niego tak interesującą postać. Kilka tygodni później przyłapałam się na bezwiednym szkicowaniu jego twarzy. Wydawała mi się doskonała do powieści, którą właśnie mi przysłano. Diane zmarszczyła brwi. - Jeśli jest pani tak uzdolnioną malarką, dlaczego zajmuje się pani ilustrowaniem takich poślednich romansów? 76
Rainey czekała na tę kąśliwą uwagę. Była ona naturalna w ustach takiej kobiety jak Diane, która nigdy nie dotknęłaby romansów wydawanych przez Red Rose, z góry uważając je za stek bzdur. - Miliony kobiet nie mogą im się oprzeć. Nasze wydawnictwo jest sławne i uznane, ponieważ szeroka rzesza czytelniczek ciągle do nas wraca i prosi o następne książki. Dla autorek romansów jest ogromnie ważne, by postacie na okładce pasowały do bohaterów stworzonych w powieści. A to już moje zadanie. Jeśli robię to dobrze, czytelnicy jeszcze bardziej się angażują. - Och, pamiętam tę powieść z wujkiem Payne'em na okładce jako biblioteki po inne książki o Skandynawach! Rainey skinęła głową.
U S
wikingiem! - wtrąciła rozentuzjazmowana Catherine. - Potem poszłam do
O
- Tak, napisał ją mężczyzna zafascynowany historią Skandynawii. Zrobiłam to samo co ty, Catherine. Zanim zaczęłam malować, poszłam do biblioteki.
AL
- A mnie najbardziej ze wszystkich okładek z panem Sterlingiem podobała się ta do „Dzidziusia pana doktora” - wtrąciła Nyla. - Och, wujku Payne, ten mały bobas, którego trzymałeś w ramionach, był
D
taki słodki!
- To prawda - szepnął Payne.
AN
Rainey zapomniała o danej sobie obietnicy, by na niego nie patrzeć. Ich spojrzenia się skrzyżowały. W oczach Payne'a czaił się uśmiech, który napełnił ją ciepłem. Pospiesznie zerknęła na Catherine.
SC
- To był Matt, synek mojej przyjaciółki - wyjaśniła. - Chciałabym, by moje dziecko tak wyglądało... - rozmarzyła się Catherine. - To nastąpi dopiero za kilkanaście lat, mam nadzieję, kochanie. Wszyscy się roześmiali, prócz Diane Wylie, której wzrok był niezmiennie utkwiony w Rainey. - Jak to się stało, że zaczęła pani ilustrować okładki do romansów? indagowała. - Pewnego dnia w bibliotece liceum, w którym uczyłam sztuki, wpadł mi w ręce almanach wydawnictw amerykańskich. Znalazłam tam adresy setek wydawnictw, które szukają ilustratorów. Wiedziona impulsem wysłałam do nich 77
ofertę współpracy. Otrzymałam kilka odpowiedzi. Poproszono mnie o próbki prac. Ku mojej radości Red Rose Romance zwróciło się również z prośbą o moje portfolio. Wysłałam im dyskietkę i niebawem zostałam zatrudniona. W ten sam sposób nawiązałam współpracę z Global Greeting Cards. - Jest pani bardzo utalentowana. - W głosie Diane dało się słyszeć zmęczenie. Nie tylko tematem rozmowy, ale czysto fizyczne zmęczenie. - Dziękuję, panno Wylie. Raz jeszcze przepraszam za ból, który niechcący pani sprawiłam. Mam nadzieję, że szybko pani o tym zapomni. - Już zapomniałam - wymamrotała Diane. - Wierzę, że nie chciała pani
U S
zrobić nam krzywdy. Życzę powodzenia na niwie artystycznej.
- A ja życzę pani szczęścia na nowej drodze życia. Czy już ustaliliście datę ślubu?
O
- Pierwszy sierpnia.
Rainey jakby ktoś sztylet wbił w serce.
AL
- To już niedługo.
- Diane i ja musimy jeszcze podjąć decyzję w wielu ważnych sprawach wtrącił Payne. - Wybacz, ale dziś się już pożegnamy. - Wstał. - Do zobaczenia
D
jutro, kochanie. To była wspaniała kolacja. - Pocałował Catherine w policzek. - Dobranoc, panno Bennett.
AN
- Dobranoc - wyszeptała Rainey.
Gdy zniknął wraz z narzeczoną we wnętrzu domu, Catherine zwróciła się od Rainey:
SC
- Jeśli przyniosę ci papier, narysujesz Lady? Rainey nawet się ucieszyła, słysząc tę prośbę. Wiadomość o nieuchronnym małżeństwie Payne'a Steriinga odczuła jak bolesny cios. Gdy była zmartwiona lub zdenerwowana, zawsze szukała pociechy w pracy. A teraz było jej naprawdę ciężko. - Oczywiście! - powiedziała z entuzjazmem. - Gdy jedliśmy kolację, szkicowałam ją w myślach. - Naprawdę? - ucieszyła się Catherine. - Już nawet zatytułowałam ten rysunek. - Jak? 78
- Zobaczysz. Obydwie się uśmiechnęły. - Przyniosę ci papier i ołówek. - W mojej torbie jest skrzynka z przyborami. - Przyniosę ją. - Catherine wybiegła, a za nią Lady. - Dawno nie widziałam Catherine tak szczęśliwej - zauważyła Nyla, która właśnie sprzątała ze stołu. - Dawno? Nyla. - Catherine ciężko to przeżyła. Białaczka...
U S
- Jej młodszy brat, Trevor, zmarł w zeszłym roku na białaczkę - wyjaśniła
- Nie wiedziała pani? - spytała Nyla, widząc zdrętwiałą twarz Rainey. - No
O
tak, nie powinnam się dziwić, że pan Sterling nic pani nie powiedział. Jest zbyt wiele podobieństwa pomiędzy losami bohatera tego ostatniego romansu a jego
AL
własnym życiem. - Wielkie nieba, Nylo!
- To był naprawdę trudny rok. Najpierw śmierć siostrzeńca, a potem ten
D
straszny wypadek z panną Wylie. Pan Sterling postanowił zrobić wszystko, by odzyskała władzę w nogach, ale ona protestuje przeciw jakiejkolwiek terapii.
AN
Obawiam się, że...
- Proszę bardzo. - Catherine wróciła bardzo szybko. Zbyt szybko, by Nyla zdążyła dokończyć kwestię.
SC
Ale już to, co powiedziała, wstrząsnęło Rainey. Bonnie Wrigley nie uwierzy, gdy Rainey jej opowie, że siostrzeniec Payne'a umarł na białaczkę...
Ile jeszcze było tych dziwnych zbiegów okoliczności? Ciało Rainey przeszył zimny dreszcz. Drżącymi rękami otworzyła kasetkę i wyjęła przybory. - Chcesz, by Lady ci pozowała? Mogę ją zmusić, by siedziała przez chwilę spokojnie. - To nie będzie konieczne. - Mogę stanąć za tobą i popatrzeć, jak rysujesz? 79
- Oczywiście. Lady położyła się obok nich. Nie wiadomo, czy wiedziała, co się dzieje, ale zachowywała się tak, jakby wiedziała. Miała bardzo piękną głowę. Rysunek nie zabrał Rainey dużo czasu. - Nie rozumiem, jak to robisz - powiedziała Catherine zauroczona. - Uwierz mi, ja też nie. - To talent - wtrąciła się znów Nyla. - Ten talent sprowadził na mnie mnóstwo kłopotów. - Głos Rainey drżał. - Wujek Payne ci wybaczył. W przeciwnym razie nie zaprosiłby cię do
U S
domu.
- Teraz, gdy już przeprosiłam pannę Wylie, musimy zniszczyć te obrazy. - Zniszczyć?! - wykrzyknęła Nyla.
O
- Tak nakazał sędzia. Jeśli je zniszczysz, Nylo, zaoszczędzisz panu Sterlingowi dalszych cierpień.
AL
- Ma pani rację.
Gdy pokojówka wzięła obrazy i niosła je do domu, Rainey kończyła cieniować rysunek. W lewym górnym rogu napisała „Dla Catherine”, a w
D
prawym dolnym umieściła tytuł, datę i swoje inicjały. Potem ostrożnie oderwała kartkę papieru i podała ją Catherine.
AN
Nastolatka podniosła ją za dwa rogi. - Żebraczka! - Roześmiała się głośno, odczytując tytuł. - Wspaniały portret! Nyli!
SC
Bardzo mi się podoba. Oprawię go i powieszę nad łóżkiem. Lecę pokazać go Rainey zerknęła na zegarek. Dochodziła jedenasta. Siedziały na patio bardzo długo.
Wstała i spakowała przybory oraz fotografię Winstona zrobioną przez swego brata. Gdy wchodziła do domu, spotkała Nylę. - Gdzie będę dziś spać? - W pokoju gościnnym obok sypialni Catherine. Zaprowadzę panią. - Mam jeszcze jedną prośbę... - Słucham? - Czy mogłabyś przynieść mi fotografię Trevora, ale dyskretnie, by 80
Catherine się nie zorientowała. Nyla spojrzała na nią znacząco. - Postaram się. Jedno zdjęcie Catherine trzyma w portfelu. To jej ulubione. Przyniosę je. Zanim Rainey przygotowała się do snu, Nyla wróciła z fotografią. Zadowolona, że praca powstrzyma ją przed rozmyślaniem o Paynie, Rainey zaczęła malować. Zamiast ołówka postanowiła użyć pasteli. Chciała, by obrazek wypadł doskonale. Trevor na zdjęciu wyglądał na dziewięć lub dziesięć lat i był bardzo płynęły łzy na myśl, że odszedł tak wcześnie.
U S
podobny do swojej siostry. Chwilami podczas pracy po policzkach Rainey O piątej nad ranem z satysfakcją zakończyła obrazek. Przedstawiał ramieniem; obok nich leżała Lady.
O
Catherine i Trevora siedzących na trawniku. Catherine obejmowała brata
AL
Rainey odsunęła farby i zmęczona wyciągnęła się na łóżku. Ale minęły następne dwie godziny, a sen nie nadchodził. Nie mogła dłużej tak bezczynnie leżeć. mogła o tym myśleć.
D
Poznanie Payne'a Sterlinga odmieniło ją tak dalece, że ze strachu nawet nie
AN
Jego narzeczona nie wyglądała na ciepłą osobę, ale po tym co jej się przytrafiło, Rainey nie mogła jej winić. Diane miała dość odwagi, by żyć dalej i poślubić
wymarzonego
mężczyznę.
Jego
oddanie
dla
narzeczonej
nie
SC
pozostawiało żadnych wątpliwości.
Wielkie nieba, oni za miesiąc biorą ślub! Musiała natychmiast opanować sytuację, inaczej upodobni się do tej wariatki, przez którą Diane znalazła się na wózku inwalidzkim. Zbierając całą siłę woli, Rainey posłała łóżko i spakowała swój bagaż. Potem ubrała się i pospiesznie zeszła na dół. W holu siedział mężczyzna, którego dotąd nie widziała, i czytał gazetę sportową. Uniósł głowę. - Dzień dobry, panno Bennett. Mam na imię Stan. Rainey nie powinna zapominać, że nieodłącznym elementem życia 81
Sterlingów była ochrona. - Czy ktoś mógłby odwieźć mnie do miasta? - spytała. - Miałam wrócić helikopterem do Nowego Jorku wraz z panem Sterlingiem, ale właśnie dostałam telefon, który zmusza mnie do zmiany planów. - Sprowadzę dla pani samochód. - Dziękuję. Wiem, że pan Sterling przebywa ze swoją narzeczoną. Jest sobota rano. Nie chciałabym, by mu przeszkadzano z powodu tak błahej sprawy. Wczoraj wieczorem wydawał się bardzo zmęczony. Proszę go nie budzić. przeszła przez hol na zewnętrzny ganek.
U S
Ochroniarz zawahał się, potem skinął głową. Gdy wyjmował radiotelefon, Od oceanu wiał silny wiatr, a niebo było zachmurzone. Nie zanosiło się na słoneczną pogodę.
O
Bardzo chciałaby pozostać w Crag's Head i cieszyć się zjawiskami przyrody. Ale to wspaniałe miejsce i żyjący tu ludzie nie należeli do jej świata.
AL
Musiała odrzucić pokusę i wyjechać daleko stad... Dalej niż mieszkanie w Nowym Jorku...
Zanim limuzyna zajechała przed dom, Rainey powzięła postanowienie o
D
powrocie do Grand Junction.
SC
AN
Przyjazd do Nowego Jorku okazał się największym błędem jej życia.
82
ROZDZIAŁ SIÓDMY Pięć po ósmej Payne wszedł tylnymi drzwiami do domu swojej siostry, gotów na poranną kąpiel w oceanie razem z Rainey i Catherine. Ku jego zdziwieniu Lady nie zbiegła pędem ze schodów na jego powitanie. Pomyślał, że Catherine długo jeszcze siedziała z Rainey, późno poszła spać i zaspała. Rainey też mogła być jeszcze w łóżku, choć Payne przeczuwał, że należała pracuje nad jakimś nowym projektem.
U S
do tych osób, które wstają wcześnie. Wyobraził sobie, że gdzieś w domu ciężko W nadziei, że zastanie ją na patio, gdzie wczoraj jedli kolację, tam skierował swe kroki. Ale Rainey nie było. Poczuł dotkliwe rozczarowanie.
O
W kuchni zastał Stana popijającego kawę.
- Miałem zamiar do pana zadzwonić - powiedział Stan, odstawiając kubek.
AL
Payne zorientował się, że zaszło coś nieoczekiwanego. Instynktownie czuł, że Rainey nie było już na terenie posiadłości jego siostry. - Kiedy panna Bennett wyjechała? - spytał.
D
- Godzinę temu. Jed odwiózł ją do miasta. Prosiła, bym panu nie przeszkadzał...
AN
- Musisz mi przeszkadzać. To część twojej pracy! - Payne ledwie powstrzymał tak rzadki u niego wybuch złości. Do licha, nie powinno go to obchodzić. Nie powinno mieć dla niego
SC
znaczenia, że wyślizgnęła się ukradkiem. Ale to miało znaczenie. Większe niż sobie wyobrażał.
- Wujku Payne?
Na dźwięk przygnębionego głosu swojej siostrzenicy odwrócił głowę. Catherine z Nylą i Lady stały w drzwiach. - To moja wina, że panna Bennett wyjechała dziś rano w takim pośpiechu wyznała Nyla. - Zobacz - powiedziała Catherine. Payne ciężkim krokiem poszedł za nimi do jadalni, gdzie na stole leżała kartka ze szkicownika Rainey. 83
- Wczoraj wieczorem wspomniałam pannie Bennett o chorobie Trevora. Och, myślałam, że o tym wie... Ta wiadomość nią wstrząsnęła. Poprosiła mnie o fotografię chłopca. I oto rezultat. Catherine położyła mu rękę na ramieniu. - Znalazłam to dziś rano w pokoju gościnnym - wyjaśniła. Podszedł do stołu, by przyjrzeć się dziełu Rainey. Wystarczyło jedno spojrzenie, by emocje ścisnęły go za gardło. Rainey wszystko uchwyciła. Miłość i czułość pomiędzy bratem i siostrą. - Jest tak piękne, że aż boli - szepnęła Catherine.
U S
To było piękne. A bolało, ponieważ wszystko, co Rainey malowała, przepełniały chwytające za serce uczucia. Catherine oparta o ramię Payne'a zaczęła cicho łkać. z Lady?
AL
- To wynika z jej ogromnego talentu.
O
- Skąd ona wiedziała, że spędzałam z Trevorem tyle czasu w ogrodzie wraz
Nie było racjonalnego wyjaśnienia. W oczach Nyli zabłysły łzy. - Ona czuła się źle, że przysporzyła tyle smutku państwa rodzinie, więc
D
chciała zostawić wam prezent na pocieszenie. Cóż za wrażliwa osoba! Nigdy Ja też nie...
AN
nikogo takiego nie spotkałam.
- Narysowała dla mnie coś jeszcze, wujku Payne. Zaraz przyniosę. - Nie winię panny Bennett, że wyjechała tak wcześnie - wtrąciła Nyla,
SC
patrząc, jak Catherme wybiega z pokoju. - Na pewno sama chce jak najszybciej zapomnieć o tej przykrej sprawie i żyć dalej. Payne nie mógł temu zaprzeczyć. Najpierw z jego powodu musiała przejść przez piekło przesłuchania w sądzie, a potem zmusił ją do spotkania z Diane, która przez cały wieczór traktowała ją protekcjonalnie. Nie powinien się dziwić, że nie mogła znieść więcej. - Ten też ci się spodoba - powiedziała Catherine, wchodząc do jadalni z rysunkiem w ręce. Payne wziął od niej rysunek. - Żebraczka - przeczytał głośno. Rainey uchwyciła ten szczególny, błagalny 84
wyraz w oczach Lady, gdy ta cierpliwie i grzecznie czekała na jakiś kąsek. - Zostawiła nam prawdziwe skarby - szepnął Payne. Położył obrazek na stole obok pierwszego i rozejrzał się wokół. - A gdzie są obrazy? - Panna Rainey poprosiła, bym je zniszczyła - powiedziała cicho Nyla. Rzucił jej ostre spojrzenie. - Co takiego? - Proszę się nie martwić - uspokoiła go szybko pokojówka. - Nie potrafiłam się na to zdobyć. Są nadal w moim pokoju. - Zawsze mogłem na ciebie liczyć, Nylo. Zatrzymaj je. Odbiorę je później.
U S
- Oczywiście.
Adrenalina szerokim strumieniem płynęła przez jego żyły. Jeśli zaraz nie wyładuje tej energii, wybuchnie.
O
- Catherine, załóż kostium, pójdziemy popływać. - Mam go już na sobie.
AL
Ale ani kąpiel, ani potem zabawa na plaży z Lady nie poprawiły Payne'owi nastroju. Był nadal ponury jak dzisiejszy dzień. domu niewiele rozmawiali.
D
Jego siostrzenica też była pogrążona w myślach. W drodze powrotnej do - Nie wiedziałam, że bohater „Manhattan Merger” chorował na białaczkę,
AN
ani że autorka książki z powodu tej choroby straciła dziecko - powiedziała w końcu Catherine. - Masz jeszcze tę książkę? - Tak.
SC
- Chcę ją przeczytać. Nie rozumiem, dlaczego Diane twierdzi, że romanse nie odzwierciedlają prawdziwego życia. - Zmieniłaby zdanie, gdyby przeczytała choć jeden. - Lektura książki Bonnie Wrigley dokonała w nim prawdziwego przełomu. - Nie sądzę, by się dała przekonać. Musiał znaleźć jakiś sposób, by przełamać opór Diane. Musiała pojechać do Szwajcarii. Co dalej - nie potrafił jeszcze przewidzieć. - Co zamierzasz dziś robić? -
Popracuję
trochę
w
biurze.
Diane
wraz
z
matką
zajmą
się
przygotowaniami do ślubu. A ty jakie masz plany? 85
- Umówiłam się z Lindą i przyjaciółmi na tenisa. Później pójdziemy do kina. - Nie zapomnij wziąć ze sobą telefonu, byśmy byli w kontakcie. - Wezmę. - Spojrzała na niego. - Wujku Payne...? - Byli już na trawniku. - Co się stało? - Wyczuł jej wahanie. - Gdy mama i tata wrócą, chciałabym zaprosić Rainey na kolację, by cała nasza rodzina mogła ją poznać. Nie masz nic przeciw temu? Serce waliło mu jak młotem. - Oczywiście, że nie. Dlaczego pytasz o moją zgodę? - Diane mnie nie lubi i podejrzewam, że również nie lubi Rainey.
U S
Dobrze o tym wiedział. - Nie martw się, Catherine.
- Mam nadzieję, że gdy się ożenisz, będziesz często do nas zaglądał.
O
- Nikt nie przeszkodzi mi w spotkaniach z tobą, kochanie - zapewnił. Uścisnął siostrzenicę, zanim wsiadł do limuzyny, i zatrzasnął drzwi. - Jedziemy
AL
do domu, Andy.
Wracając do Crag's Head, Payne zadzwonił do pilota i zamówił helikopter. W drodze z plaży, ogarnęło go jakieś dziwne uczucie. Uczucie, którego nie że musi się z nią spotkać.
D
potrafił zrozumieć. Dotyczyło Rainey i jej pospiesznego wyjazdu. Nagle poczuł,
AN
Dochodziło południe, gdy wysiadł z limuzyny pod jej kamienicą. Nacisnął guzik domofonu. Już chciał nacisnąć dzwonek po raz drugi, gdy usłyszał męski głos:
SC
- Słucham?
Payne znieruchomiał. - Czy to mieszkanie Lorraine Bennett? - Tak.
Powstrzymał się, by nie wybuchnąć. - Czy mogę z nią rozmawiać? - A kim pan jest? Wściekłość narastała w nim z każdą sekundą. - Jeśli nie odezwie się w ciągu pięciu sekund, wejdę na górę i sprawdzę dlaczego - zagrzmiał, 86
- Jestem, panie Sterling - odpowiedziała Rainey zdyszanym głosem. Zmarszczył brwi. Co, u diabła, robił u niej o tej porze jakiś mężczyzna? Chyba że... Obrazy, które pojawiły się przed jego oczami, doprowadzały go do wściekłości. - Musimy porozmawiać. O której będziesz wolna? - Myślałam, że ty i twoja narzeczona... Och, nieważne. Zaczekaj chwilę. Oczywiście, wyjechała tak wcześnie, by spotkać się z kochankiem! Że też od razu nie przyszło mu to do głowy! Jak długo trwał ten związek? - W porządku, możesz wejść.
U S
Usłyszał cichy brzęczyk, pchnął drzwi, a potem, przeskakując po trzy stopnie, błyskawicznie znalazł się pod jej mieszkaniem. Stała przed drzwiami, nieudolnie ukrywając zdenerwowanie.
O
Wyglądała świeżo i niewinnie w dżinsach i białym podkoszulku. - Nie masz zamiaru przedstawić mnie swojemu przyjacielowi? - spytał
AL
zaczepnie. - Wrócił już do siebie.
Och, to naprawdę wygodne... Ale coś przed nim ukrywała...
D
- Dlaczego uciekłaś z domu mojej siostry? rumieńca.
AN
Ani jeden mięsień nie drgnął na jej twarzy, ale nie mogła powstrzymać - Wychowano mnie w przeświadczeniu, że nie powinno się przeciągać wizyt. Wczoraj wieczorem zrobiłam wszystko, by uspokoić twoją narzeczoną i
SC
siostrzenicę. Gdy obudziłam się dziś rano, nie widziałam powodu, by przedłużać mój pobyt.
- Mogę ci podać taki powód. - Czy coś się stało? - Nagle straciła pewność siebie. - Wydaje mi się, że klatka schodowa nie jest odpowiednim miejscem na tę rozmowę. Może wolisz zejść na dół i porozmawiać w samochodzie? - Nie... - Nerwowym gestem przyłożyła dłoń do szyi. - Jeśli planowałaś spędzenie dnia z... sąsiadem, po prostu powiedz. Możemy porozmawiać jutro. - Nie - wyszeptała, znów oblewając się rumieńcem. - Możesz wejść. Na 87
chwilę. Na chwilę? Cofnęła się, zostawiając otwarte drzwi. Po przekroczeniu progu rozejrzał się dookoła. Wystarczyło jedno spojrzenie na opustoszałe ściany i biurko, by zrobiło mu się zimno. - Wygląda na to, że się przeprowadzasz - powiedział rozdrażnionym głosem. - Tak. - Na kanapie stało już kilka spakowanych kartonów. Pospiesznie je zdjęła. - Proszę, usiądź - powiedziała. Ale Payne pozostał na swoim miejscu.
U S
- Wyprowadzasz się do niego?
Zagryzła wargę. Była urocza w tej nieporadności.
- Nie chciałabym być niegrzeczna, ale to naprawdę moja prywatna sprawa.
O
- Myślałem o mojej siostrzenicy, która nie będzie mogła cię znaleźć. Zamierza zaprosić cię na rodzinne przyjęcie w poniedziałek po powrocie swoich
AL
rodziców.
Gwałtownie uniosła jasną głowę. W jej ciemnozielonych oczach kryła się udręka.
D
- Nie możesz się na to zgodzić! Na chwilę wstrzymał oddech.
AN
- Czy naprawdę myślisz, że Catherine nie zechce ci podziękować za ten wspaniały obraz, który jej zostawiłaś? - Cieszę się, że jej się podoba, ale... Ale nie będzie mnie tutaj w przyszłym
SC
tygodniu.
Wielki Boże! Wiedział o tym, zanim jeszcze wypowiedziała te słowa. - Jutro po południu lecę do Grand Junction. Payne miał wrażenie, że kula napastnika ugodziła go w samo serce. - Tak bez pożegnania? - Pożegnaliśmy się wczoraj wieczorem. - Wyraźnie słyszałem, że mówiłaś dobranoc - przypomniał. Odwróciła wzrok. - Pewnie myślisz, że uciekam, by wylizać rany, jakich doznałam podczas przesłuchania, ale się mylisz. - Głos jej drżał. - Właściwie to przesłuchanie 88
wyszło mi na dobre, ponieważ sprowadziło mojego brata do Nowego Jorku. - Im szybciej mówiła, tym bardziej obnażała swe zdenerwowanie. - Rozmawialiśmy przez całą noc. Craig nie będzie już prowadził spływów. Otwiera sklep z artykułami sportowymi. To było jego marzeniem od lat. Bank udzielił mu kredytu, a on znalazł dobrą lokalizację. Payne zacisnął dłonie w pięści. - A ty nagle postanowiłaś zostać opiekuńczym aniołem rodziny? - Mam trochę oszczędności - wyjaśniła. - Przez pewien czas nie muszę przyjmować zleceń. Chcę mu pomóc stanąć na nogi. Jorku, by urzeczywistnić własne marzenia!
U S
- Jesteś artystką! Wspaniałą malarką. Przeprowadziłaś się do Nowego - Nigdy nie planowałam zostać tu na zawsze. To był eksperyment.
O
Przygoda. Nic więcej.
- Czy twój brat wie, że zamierzasz się dla niego poświęcić? - Nie wierzę ci.
AL
- Jeszcze nie... Chcę mu zrobić niespodziankę.
- O co ci chodzi? - W jej głosie słychać było gniew, gniew maskujący strach.
D
- Uciekasz przed czymś. Przyznaj się. mu w oczy.
AN
Stała przy oknie i ostentacyjnie wyglądała na ulicę. Byle tylko nie patrzeć - Proszę, niech pan już idzie, panie Sterling - rzekła oficjalnym tonem. - A gdy zobaczy pan Catherine, proszę ją ode mnie pożegnać. Jestem szczęśliwa, że
SC
podoba jej się mój obrazek.
- Oba jej się ogromnie podobają. Cała nasza rodzina będzie zachwycona, gdy zobaczy „Żebraczkę”. Namalowanie tych obrazów wymagało od ciebie nieprzespanej nocy.
Payne również nie mógł tej nocy zasnąć. Rainey nadal się nie odzywała. Przeniósł ciężar ciała z nogi na nogę. - Nie ruszę się stąd, dopóki mi nie powiesz, dlaczego chciałaś zniknąć bez śladu. Minęła długa chwila, nim odezwała się niskim głosem: - Chcesz zmusić mnie do wyznania, że to przez ciebie. 89
Uderzyła go kolejna fala adrenaliny. - Co miałabyś wyznać? - naciskał. Rainey z poważną twarzą odwróciła od niego głowę. - Twoja narzeczona wie, że byłeś u mnie w domu - zaczęła rwącym się głosem. - Wie też, że byłam w twoim biurze, że przyleciałam z tobą helikopterem. Wie, że byłam w Crag's Head... Na jej miejscu zniosłabym to wszystko, myśląc, że stało się to w wyniku przesłuchania. Ale gdybym dowiedziała się o dalszych kontaktach, poczułabym się... zagrożona. Zbliżył się do niej o krok.
U S
- Jeśli myślisz, że powrót do Kolorado usunie tę groźbę, to bardzo się mylisz. Mogłabyś uciec na koniec świata, a i tak nic by się nie zmieniło. - W takim razie wnioskuję, że nie zrobiłeś dość, by czuła się bezpieczna -
O
odparowała.
- Ona nie będzie czuła się bezpieczna w żadnej sprawie, dopóki nie zacznie odmawia wyjazdu.
AL
chodzić. Jest taka klinika w Szwajcarii, gdzie mogliby jej pomóc, ale Diane Rainey oparła się o biurko i pochyliła głowę.
D
- Staram się ją zrozumieć. Bardzo ciężko mieć cień nadziei, a potem dowiedzieć się, że lekarze nie mogą pomóc.
AN
- Diane ma czucie w nogach, Rainey. Jest szansa, że znów będzie chodzić. W przeciwnym razie lekarze nie namawialiby jej tak uporczywie na ten wyjazd. Dziś rano, gdy pływaliśmy z Catherine w oceanie, przyszedł mi do głowy pewien
SC
pomysł. Moglibyśmy wspólnie przełamać upór Diane. Upewniłaś mnie w tym przed chwilą, mówiąc, że ona czuje się zagrożona. Rainey podniosła głowę. Słuchała go teraz z wielką uwagą. - Zamiast niszczyć swoją karierę i wyjeżdżać do brata, który o tym nie ma nawet pojęcia, mogłabyś pomóc Diane wstać z tego przeklętego wózka. Wyraz oszołomienia pojawił się na jej twarzy. - Jeśli tylko mogłabym pomóc, oczywiście, że bym to zrobiła, ale zupełnie nie umiem sobie wyobrazić, w jaki sposób... - Rainey Bennett, zamierzam trzymać cię za słowo. Wczoraj wieczorem powiedziałaś, że dałabyś wszystko, żeby móc ze mną pracować. 90
- Dałam się ponieść emocjom. Wiesz o tym. - Naprawdę tak myślałaś, Rainey? Proponuję wiec, byś przeniosła się do mojego domu w Crag's Head i tam rozwijała swoje artystyczne talenty, sporządzając dla mnie mapy. Ta współpraca będzie korzystna dla nas obojga pod względem finansowym. Jej zielone oczy przysłonięte gęstymi rzęsami zaiskrzyły. - Dopóki się nie zjawiłaś, nigdy nikomu ich nie pokazałem. Teraz dzięki twojej pomocy będę mógł spokojnie wyjechać. A przy okazji mam nadzieję, że Diane poczuje się tak bardzo zagrożona twoją obecnością w moim życiu, że
U S
zgodzi się na wyjazd do Szwajcarii, żeby znów stanąć na nogach choćby tylko po to, by walczyć z tobą na równej stopie.
- Chyba nie mówisz poważnie? - W jej głosie słychać było przerażenie.
O
- Nigdy nie mówię tego, czego nie mam na myśli. Musisz dowiedzieć się czegoś więcej o mojej narzeczonej. Nikt nie posiada więcej dumy niż Diane
AL
Wylie z North Shore. Kalectwo jest dla niej tragedią, odgrodziło ją od przyjaciół, od pracy w redakcji. Diane pomagała mojej siostrze w ostatniej kampanii wyborczej do senatu. Kiedyś sama miała ambicje polityczne. Wszystko
D
przepadło. Nie jest już tą osobą, którą była przed wypadkiem. - Jakie to tragiczne. - W oczach Rainey błyszczały łzy.
AN
- To prawda - rzekł cicho Payne. - Narażona jest na straszne cierpienia. Wczoraj wieczorem na przykład wprost czułem jej ból, kiedy patrzyła na ciebie. Kiedyś była tak samo energiczna i pełna życia jak ty; mogła dużo z siebie dać
SC
innym. Poruszyłbym niebo i ziemię, by znów była taka jak dawniej. - Jestem pewna twego zaangażowania. - Od śmierci Trevora Catherine stara się wpłynąć na Diane. Na swój dziecinny sposób usiłuje przekonać ją do dalszego leczenia. Ale jak dotąd jej wysiłki nie zdały się na nic. Pierwsze oznaki wewnętrznej walki w Diane zauważyłem
dopiero
wczoraj,
gdy
nas
wprost
oczarowałaś.
Bo
mnie
oczarowałaś... Catherine przy tobie była inną dziewczyną. Diane to zauważyła. Być może twoja obecność tak zdopinguje Diane, że wręcz zacznie mnie błagać, byśmy pojechali do Szwajcarii. W głębi duszy jest naprawdę waleczna. Wierzę, że to się uda. - Urwał na chwilę, a potem powiedział: - Jeśli odmówisz 91
współpracy, wyjdę i już nigdy nie będę cię niepokoił. A jeśli się zgodzisz, możesz mieć satysfakcję, że próbowałaś pomóc wrócić do życia drugiemu człowiekowi. Rainey wyglądała na oszołomioną. - Wiem, że proszę o wiele - ciągnął. - I wiem, że nie mam do tego prawa, ale postanowiłem zaryzykować. Milczenie przedłużało się. Zbierając resztki swej siły woli, Payne wyszedł z mieszkania. Przed oczami miał niezatarty obraz Rainey z twarzą pełną udręki. Nie zawołała go.
U S
Przygnieciony tą druzgocącą świadomością skierował się ku schodom. Myśl o życiu bez Rainey Bennett wpędzała go w czarną rozpacz.
Nie pamiętał, jak zszedł po schodach. Mac i John stali gdzieś na uboczu,
O
czekając, aż Payne wsiądzie do samochodu. Drzwi otworzyły się i zamknęły. Wszystko działo się jak za mgłą.
AL
- Payne? - Co jest, Andy?
- Panna Bennett stoi na chodniku i macha, byś otworzył okno.
D
Poczuł się tak, jakby jego spadającemu z tysięcy metrów ciału nagle wyrosły skrzydła.
AN
Z szybkością błyskawicy wyskoczył z samochodu. Mimo że wokół byli ludzie, Payne miał wrażenie, że tylko ich dwoje istniało na świecie. Rainey, choć próbowała, nie mogła uniknąć jego spojrzenia.
SC
- Nie byłoby cię tutaj, gdybyś nie zmieniła zdania. Porozmawiajmy w samochodzie.
Nerwowo oblizała usta. - Kiedy mam zacząć? - Od zaraz. - Tak szybko? - We wtorek rano wyjeżdżam do Paryża. Podczas weekendu chciałbym zapoznać cię z moimi mapami i pokazać, jak nad nimi pracuję. - Ale moje mieszkanie... - Pomogę ci znieść rzeczy potrzebne na weekend. A na poniedziałek 92
zamówię firmę przewozową. Na czas pobytu u mnie możesz oddać zbędne rzeczy do przechowalni. - Muszę poczekać na kuriera, który przyjedzie po mój ostatni obraz. - Zajmiemy się tym. - Ale... umówiłam się już na kolację. Payne postanowił ustąpić. Drobne kompromisy niekiedy posuwały sprawy do przodu. - Nie musisz pomagać mi przy bagażach. Za chwilę zejdę. - Będę czekał cierpliwie. - Nigdzie bez ciebie nie pojadę, pomyślał.
U S
Domyślił się, że potrzebowała chwili prywatności, by pożegnać się z mężczyzną, który był wcześniej w jej mieszkaniu. Odczekał chwilę, potem zadzwonił do Catherine.
O
- Co słychać? - Wspaniale, wujku Payne!
AL
Od dawna nie słyszał takiego entuzjazmu w jej głosie. - Zaprosiłam przyjaciół, by obejrzeli rysunki Rainey. Teraz wszyscy chcą, by Rainey sportretowała również ich zwierzęta. Chcą ofiarować te rysunki
D
rodzicom na Gwiazdkę. Myślisz, że ona się zgodzi, jeśli jej zapłacą? spytasz.
AN
- Znając Rainey, wiem, że nie weźmie pieniędzy. Zresztą sama ją jutro - Zaprosiłeś ją do siebie?
- Zaproponowałem jej pracę. Zgodziła się przenieść do Crag's Head, gdzie
SC
będzie pracować nad moimi mapami. Nastała długa chwila ciszy. - Czy... czy Diane o tym wie? - Jeszcze nie. Powiem jej wieczorem. - To ją bardzo dotknie. - Mam nadzieję, że to ją ogromnie rozzłości. Wydawało mu się, że słyszy, jak pracują jej szare komórki. - Chcesz wywołać jej zazdrość? - Chcę, by znów zaczęła chodzić. Może gdy się dostatecznie rozłości, w końcu zdecyduje się na wyjazd do Szwajcarii. 93
Znów cisza. - Czy Rainey wie, dlaczego poprosiłeś ją, by dla ciebie pracowała? - Tak. Ona też chce pomóc Diane. - Ja też. - Już to zrobiłaś. Jesteś kochana, Catherine. Rainey na pewno będzie się cieszyć z twojego towarzystwa, zwłaszcza gdy ja wyjadę. Pokażesz jej okolicę, miejsca, gdzie można bezpiecznie pływać. - Jak myślisz, czy ona lubi żeglować? - Dowiemy się wkrótce. Przyjdź do nas jutro na śniadanie.
U S
- Diane też tam będzie?
- Zaproszę ją. Mam nadzieję, że nie zdoła się wymówić. Do zobaczenia Potem zadzwonił po helikopter.
O
jutro!
jego i Rainey w Crag's Head.
AL
Dwie godziny później doświadczał wrażenia deja vu, gdy pani Myers witała - Panna Bennett zgodziła się dla mnie pracować - wyjaśnił gospodyni. Phantom Point.
D
Zamieszka u mnie przez jakiś czas. Proszę jej dać sypialnię z widokiem na Rainey uniosła kąciki ust.
AN
- Brzmi intrygująco.
- Jest intrygujące. Czasami go widać, czasami nie. Czy mogę teraz wnieść pani bagaż, panno Bennett? - spytała Betty.
SC
- Proszę, nazywaj mnie Rainey. Poradzę sobie. - Moja nowa asystentka jest bardzo niezależna - wymamrotał do pani Myers.
- Zgoda, ale pod warunkiem, że pani będzie mówić do mnie Betty. Gospodyni była kobietą zasadniczą, zwolenniczką oficjalnych
form.
Ustępstwo na rzecz Rainey oznaczało, że całkiem uległa jej czarowi. - Oczywiście - zgodziła się Rainey z uśmiechem. - Popracujemy teraz w moim gabinecie, Betty. Gdy będziesz gotowa, przynieś nam lunch. - Już się robi. 94
Payne niecierpliwił się już, by usiąść z Rainey i wyjaśnić jej, jak z surowych rysunków tworzył właściwy plan. Miał nadzieję, że dzięki intuicyjnemu spojrzeniu Rainey usprawni proces powstawania projektu i wprowadzi innowacje. Po chwili namysłu wyjął tubę z rysunkami Paryża, nad którymi zaczął już pracować. Gdy rozkładał je na dużym stole kreślarskim, zadzwonił telefon. To była Diane. Zerknął na Rainey. - Muszę odebrać - powiedział. - Obejrzyj to i zorientuj się, co z tego
U S
rozumiesz.
To była gigantyczna układanka. Ciekaw był, ile czasu zabierze jej złożenie tego w całość.
O
Oddalił się kilka kroków i odebrał komórkę. Teraz, gdy Rainey była już pod
SC
AN
D
AL
jego dachem, nadszedł czas, by przeprowadzić resztę planu.
95
ROZDZIAŁ ÓSMY Rainey spała niespokojnie. O świcie przeniosła się z ogromnego łóżka na stojący przy oknie fotel, skąd na wpół leżąc, podziwiała przestwór Atlantyku. Gdy rankiem krzyki mew rozdarły ciszę, przypomniała sobie coś, co powiedział jej Craig na pocieszenie. Potraktuj doświadczenie z Payne'em Sterlingiem jako część swojej przygody w Nowym Jorku. tak właśnie zamierzała patrzeć na sytuację.
U S
Wtedy tego nie zrozumiała. Ale brat udzielił jej najlepszej rady. Od tej pory Cudowna przygoda. Podobna do tej, jaką przeżywała wraz z bohaterami romansów. Aż do ostatniej strony.
O
Z Payne'em też będzie ostatnia strona.
Wychyliła się z okna, by napawać się cierpkim morskim powietrzem i bryzą
AL
wiejącą znad oceanu. Pod wpływem wilgoci końce jej włosów skręciły się, a skóra przyzwyczajona do suchego powietrza w Kolorado robiła wrażenie miękkiej i bardzo gładkiej.
D
Dzięki jakiemuś dziwnemu zrządzeniu losu stanęła na drodze Payne'a powodu?
AN
Sterlinga. To nie potrwa długo, a więc dlaczego miałaby dręczyć się z tego Powinna się cieszyć, że dzięki niej drugi człowiek być może wyzdrowieje. Czy kiedykolwiek jeszcze będzie mieć taką okazję, by komuś pomóc?
SC
- Dzień dobry, panno Bennett.
Rainey spojrzała w dół i zobaczyła swojego gospodarza, który ubrany w szorty i podkoszulek spacerował po plaży, przypominając współczesnego bohatera powieści Jane Austen. - Czyż to nie pan Darcy? - spytała wesoło. Położył ręce na biodrach. Zauważyła, że się do niej śmieje. Ona również się roześmiała. Uważaj, Rainey. Nie pozwól, by się domyślił, że omdlewasz na jego widok. Trzymaj się. - Jeśli pańskim zamiarem było wystraszenie wszystkich młodych dam w 96
okolicy, może pan uznać, że osiągnął pan cel. - Droga panno Bennett, jeśli panią przestraszyłem, to tylko dlatego, że żywiła pani nadzieję, iż pojawię się akurat w tym momencie, aby przyłapać panią, jak by to powiedzieć, na gorącym uczynku, tak aby mogła pani udawać przestraszoną. - Och, panie Darcy. Opinia o pańskim monumentalnym ego połączonym z pańską nieznośną arogancją doprawdy nie jest przesadzona. Czyż to nie dlatego tak bardzo kocha pan samego siebie, że nikt nie byłby w stanie pana tak mocno pokochać?
U S
Roześmiał się głęboko, pełną piersią. Nagle Rainey usłyszała oklaski. - Brawo, brawo! Jane Austen jak żywa w Crag's Head! Rainey spojrzała w bok i zobaczyła Diane. Wylie? Napisała
ich kilka.
Moim
zdaniem
„Perswazja”
AL
-
interesująca.
O
- Napisała jeden z najwspanialszych romansów, nie sądzi pani, panno jest
najbardziej
Wspomnienie tego właśnie tytułu zabrzmiało bardzo wymownie i zmieniło
D
nastrój poranka. Rainey zauważyła, że Payne spoważniał nagle. Perswazja - właśnie ona była potrzebna, by wysłać Diane do kliniki.
AN
- Mieliśmy razem zjeść śniadanie, prawda? – przypomniała Rainey. Przepraszam, zaraz zejdę. - Oderwała się od okna, by nie dręczyć się widokiem przywitania narzeczonych.
SC
Wczoraj pracowała z Payne'em przez całe popołudnie aż do wieczora. Porozumiewali się niemal instynktownie. W dodatku Payne był doskonałym nauczycielem. W jego towarzystwie czas płynął niezauważenie. Dopiero gdy o wpół do ósmej wstał i przeprosił ją, mówiąc, że musi zabrać Diane na kolację, wróciła do rzeczywistości. Podczas tego spotkania Payne miał poinformować Diane o zatrudnieniu Rainey w Crag's Head. Nie wiedziała, jak Diane przyjęła tę wiadomość. Ale skoro pojawiła się dziś w Crag's Head, by zademonstrować przed Rainey swoje prawa, plan Payne'a w jakimś stopniu zadziałał. Diane prócz obawy, że jej narzeczony zainteresował się inną kobietą, 97
musiała zwalczyć wiele innych demonów. Rainey nie chciała przysparzać jej bólu. Ale w tej sytuacji jedyne, co mogła zrobić, to realizować ustalony przez Payne'a plan, mając nadzieję, że przyniesie on pożądany efekt i Diane przezwycięży w sobie psychologiczną blokadę. Rainey wyjęła z szafy ubranie. Włożyła żółty bawełniany pulower i białe spodnie. Gdy uczesała włosy i pociągnęła usta jasną koralową pomadką, nie pozostało jej nic innego, jak dołączyć do pary na dole. Wyszła z pokoju z lekkim niepokojem w sercu.
U S
Z okien jadalni rozciągał się cudowny widok na ocean. Payne i Diane zaczęli już jeść.
Payne obrzucił Rainey przelotnym spojrzeniem.
O
- Weź sobie, co chcesz z bufetu - powiedział. - Dziękuję.
AL
Nalała sobie soku pomarańczowego, a potem nałożyła kiełbaski i jajka na talerz. To było jej ulubione śniadanie.
Na ustach Diane zauważyła łagodny uśmiech. Ale instynktownie czuła i
D
mogła iść o zakład, że od chwili gdy Payne rozpoczął swą grę, Diane zmierzała do konfrontacji.
AN
- Jak pani spała, panno Bennett?
Payne położył rękę na dłoni swojej narzeczonej. - Skoro będziemy tak często się widywać, mówmy sobie po imieniu -
SC
poprosił.
Rainey w obawie, by nie zakrztusić się sokiem, odstawiła szklankę. - Szczerze mówiąc, byłam tak podekscytowana pięknem tego miejsca, że przez większość nocy nie spałam. Ale mimo to czuję się świetnie. - Żadna kobieta prócz pani Myers nie spała w Crag's Head. - Narzeczona Payne'a niemal wysyczała pierwszą sylabę. - Musisz się cieszyć, że już od sierpnia zamieszkasz tutaj na stałe, Diane odparła Rainey. - Architektura tego domu przenosi w inną rzeczywistość, a jednocześnie, mając u stóp ocean, stoi się tu mocno na ziemi. Jesteś najszczęśliwszą kobietą na świecie, że czeka cię taka perspektywa, Diane. 98
- Gdy Payne zainstaluje windę, dom będzie dla mnie wygodniejszy. - Jeśli wkrótce wyjedziemy do Szwajcarii, być może to nie będzie konieczne. - Skoro podjąłeś ten temat, czas, bym powiedziała, co o tym myślę. - Diane przesunęła wzrok na Rainey, która ze zdumienia przestała jeść. - Wiem, po co Payne cię tu zatrudnił. - Payne nie mylił się, mówiąc o jej bystrym, dynamicznym umyśle. - Nie wiem tylko, czy on ci o tym powiedział. Rainey nie pozostawało nic innego, jak udawać głupią. - Nie rozumiem... - Te mapy są dla Payne'a świętością. Nikt z jego firmy nie został
U S
wpuszczony do Crag's Head, by je obejrzeć. Nikomu nie pozwala nawet ich dotknąć. Są produktem jego umysłu i kluczem do jego sukcesu. I oto nagle pozwala
malarce-portrecistce,
która
projektuje
okładki
do
romansów,
O
wprowadzić się do jego fortecy i asystować mu przy rysunkach tak skomplikowanych, że tylko on je rozumie. - Roześmiała się krótkim, ostrym
AL
śmiechem. - Nie wierzę! Owszem, nie mogę chodzić, ale nie jestem głupia. Obydwie wiemy, że zainstalował cię tutaj, by skłonić mnie do wyjazdu do Szwajcarii na operację.
D
Rainey zmobilizowała całą swą siłę woli, by wytrzymać twardy wzrok Diane.
AN
- Powiedziałam mu, że nie wyjadę - kontynuowała Diane. - On oczywiście nie przyjmuje tego do wiadomości. Zastosował tu jedną ze swoich chytrych biznesowych sztuczek, by zmusić mnie do kapitulacji. Pod pretekstem pracy
SC
sprowadził pod swój dach piękną kobietę. Wie, że nasze rodziny i przyjaciele zaczną to komentować. Czy jest lepszy sposób skłonienia mnie do zmiany zdania niż groźba, że zostanę ośmieszona? Rainey zrobiło się ogromnie ciężko na sercu. Mimo że pozornie słowa Diane były pozbawione emocji, wewnątrz musiało w niej wrzeć. - Payne nie chce przyjąć do wiadomości, że nie ma dla mnie cudownego lekarstwa. Następny ruch należy do ciebie. - Przerwała i upiła łyk kawy. Potem odstawiła filiżankę. - Jeśli naprawdę myślałaś, że on proponuje ci pracę, a teraz po tym, co ode mnie usłyszałaś, zostaniesz pod jego dachem, stanie się jasne dla wszystkich, którzy go znają, że macie ze sobą romans. 99
Rainey niemal jęknęła. Przed chwilą Diane zdemaskowała blef swego narzeczonego. Strach, że operacja nic nie zmieni, trzymał ją przykutą do wózka. Rainey współczuła im obojgu, ponieważ ten strach również z Payne'a czynił więźnia. Musiała coś odpowiedzieć - coś, co byłoby prawdą, a jednocześnie nie pogarszałoby i tak już niebezpiecznej sytuacji. - Zdaję sobie sprawę z nadziei, jakie Payne żywi wobec ciebie, Diane zaczęła cicho. - To naturalne, gdy tak bardzo cię kocha. Muszę wyznać, że to moja wina, że zaproponował mi pracę.
U S
Diane uniosła protekcjonalnie brew.
- Ponieważ ci się podoba, jesteś dla niego miękka jak wosk.
- To prawda, że mi się podoba - odparowała Rainey, zwalczając ogień niewiarygodnie przystojny mężczyzna.
O
ogniem. - Przecież z tego powodu namalowałam aż siedem jego portretów. To
AL
Drwiący uśmiech zaczął blednąc na ustach Diane. - Jeśli sugerujesz, że podoba mi się również jego osobowość, też muszę ci przyznać rację. - Teraz, gdy Rainey już się rozkręciła, byłoby dobrze zwrócić
D
Diane uwagę na pewne kwestie. - Nie znasz mnie, Diane. Dorastałam w małym mieście. Mój brat kocha to miejsce. Od wczesnej młodości wiedział, że chce tam
AN
zostać na zawsze i prowadzić sklep z artykułami sportowymi. W najbliższym czasie jego marzenie się urzeczywistni. Ale ja byłam inna. Marzyłam o dużym mieście. Chciałam sprawdzić, jak tam się żyje. Pensja nauczyciela szkoły
SC
publicznej starczyła mi na utrzymanie, ale dopiero pieniądze ze zleceń pozwoliły mi tu przyjechać. Szczerze mówiąc, przyjechałam do Nowego Jorku w nadziei, że tu właśnie ułożę sobie życie. Wiesz, o czym mówię? Diane odsunęła pukiel włosów z czoła. - Ludzie tacy jak ty codziennie przyjeżdżają do Nowego Jorku z podobnymi nadziejami. Ale nikt z nich nie wylądował na sali sądowej oko w oko z moim narzeczonym. Dreszcz przeszył ciało Rainey. - To prawda. Najlepiej to ujął sędzia, gdy udzielał mi reprymendy. „Można to nazwać przeznaczeniem lub losem, ale przypadkowo namalowała pani 100
człowieka, który osiągnął wielki życiowy sukces i narażony jest na ataki rozmaitych
szaleńców”.
Możesz
to
nazwać,
jak
chcesz,
losem
czy
przeznaczeniem, ale jakaś siła przywiodła mnie do tego domu. Gdy twój narzeczony poszedł na górę, by się przebrać przed kolacją w domu Royce'ów, weszłam do jego gabinetu. Wtedy zdarzyło się coś zadziwiającego. Zobaczyłam mapy rozwieszone na ścianach latarni morskiej. Były tak fantastyczne, że oniemiałam. Pamiętam, że tak samo poczułam się w dzieciństwie, gdy po raz pierwszy zobaczyłam mapę Śródziemia autorstwa Tolkiena. Gdy Payne zszedł na dół, gotów do wyjścia, mówiłam coś w ogromnym podnieceniu. Jestem pracy u niego. Diane
ze
zdumieniem
uniosła
Rainey
była
zadowolona,
że
O
przynajmniej jej słuchała.
brwi.
U S
pewna, że nie wiedział, jak to zrozumieć. Właściwie poprosiłam go o szansę
- Tak, to ja jestem winna. To ja chciałam skorzystać z okazji i pracować dla
AL
kogoś takiego jak on. Los nie dałby mi drugiej szansy. Ale jeśli chodzi o emocjonalne zaangażowanie, Payne Sterling jest już zajęty. To ciebie poprosił, byś została jego żoną. Gdybyś zobaczyła swego narzeczonego w sądzie,
D
wiedziałabyś, że był tam tylko z jednego powodu. By chronić ciebie. By zapewnić cię, że nikt już nie zrobi ci krzywdy. Pomyślałam wtedy, że to wielkie
AN
szczęście mieć tak troskliwego narzeczonego. Narzeczonego, który zrobiłby dla ciebie wszystko. Oddałby życie, bylebyś znowu chodziła. - Głos Rainey lekko się załamał.
SC
Diane niespodziewanie odwróciła oczy. - Odkryłam siłę jego przywiązania do ciebie, gdy poprosił mnie, bym się z tobą spotkała i zapewniła cię, że nie stanowię zagrożenia - ciągnęła. - On jest prawdziwym bohaterem. Twoim bohaterem. Bohaterem, o jakich można przeczytać w romansach, do których maluję okładki. - Teraz zwróciła się do Payne'a, który przyglądał jej się spod zmrużonych powiek. Uzyskał jej pomoc. Uległa jego prośbie i jeszcze przez pewien czas będzie wypełniać swoją część umowy. Ale trzeba zakreślić granice. Od tego zależało jej życie. - Czy powiedziałeś Diane, że jestem w Nowym Jorku tylko do czasu, aż mój brat poprosi mnie o pomoc? 101
- Wujku Payne! - rozległo się z głębi domu. - Jesteśmy w jadalni! - Nie odpowiedział na pytanie Rainey. - Przyprowadziłam ze sobą Lindę. Bardzo chce poznać Rainey. Chwilę później pojawiły się w drzwiach dwie nastolatki ubrane w szorty i podkoszulki. Linda była wysoką dziewczyną o ładnych rysach twarzy i kasztanowym warkoczu do połowy pleców. Podeszła do Diane. - Dzień dobry, panno Wylie. Jak się pani czuje? - Doskonale, dziękuję. - Ale jej głos wyraźnie drżał. - Owszem - mruknęła Diane.
U S
- Jest pani na pewno podniecona ślubem! - Rainey - Catherine zwróciła się do niej - chciałabym, byś poznała moją najlepszą przyjaciółkę, Lindę Miles. Lindo, oto Rainey Bennett.
O
- Witaj, Lindo. Jakie masz piękne włosy. Linda i Catherine wymieniły uśmiechy.
AL
- Dzięki. Widziałam obrazki, które pani narysowała dla Catherine. Są świetne.
- Linda próbuje cię spytać, czy nie namalowałabyś czegoś dla niej?
D
- Oczywiście, nie oczekuję, że zrobi to pani za darmo... - Znajdę chwilę czasu i nie wezmę pieniędzy - zapewniła Rainey.
AN
Ich gospodarz wstał, by nalać sobie kawy. - Może zjecie coś z nami, dziewczynki? - Chętnie. Jesteśmy potwornie głodne. Och, zanim zapomnę, gdzie
SC
położyłeś ten romans, wujku Payne? - Jest w moim gabinecie. W lewej szufladzie biurka. - Wezmę go teraz, zgoda? - Proszę bardzo.
- Lubisz romanse, Lindo? - spytała Diane, gdy Catherine na chwilę wyszła. Rainey doceniła Diane za to, że została przy stole. Payne powiedział, że w głębi duszy jest bardzo waleczna. I to była prawda. - Bardzo - odpowiedziała Linda. - Są naprawdę zabawne. - Co masz na myśli? Przyjaciółka Catherine nałożyła sobie jedzenie i usiadła. 102
- To bardzo ciekawe obserwować, jak dwóje kompletnie obcych ludzi zbliża się do siebie, pokonując po drodze różne problemy. - Jakiś czas temu nasz magazyn zamieścił artykuł na temat tych powieści. Nie zaszkodziłoby, gdybyś go przeczytała. Te książki pokazują jedynie jasną stronę związku, nigdy nie zajmują się tym, co następuje później. - Pary w romansach na ogół biorą ślub, panno Wylie. W prawdziwym życiu wiele z nich żyje najpierw bez ślubu, a statystyki pokazują, że wiele z nich się rozstaje. - Czy twoja matka nie ma nic przeciwko tej lekturze?
U S
- Nie. Mama ma dosyć przemocy i seksu w TV. A te książki opowiadają o ludziach szczerze zakochanych i wiernych sobie. Nie ma w nich przemocy ani nich, by wiedzieć, jak traktować kobiety.
O
zła. Moja babcia twierdzi, że każdy mężczyzna powinien przeczytać choć jedną z Rainey, by ukryć uśmiech, upiła łyk soku.
AL
- Twoja babcia je czyta? - W głosie Diane kryło się niedowierzanie. - Tak. Gdy w zeszłym roku chorowałam na zapalenie migdałków, przyszła mnie odwiedzić i jeden mi przeczytała. Od tamtej pory zaczęłam je czytać.
D
Payne zaśmiał się z cicha.
- Nie wygrasz tej batalii, Diane. w jadalni.
AN
- Pokaż mi tę książkę - powiedziała, gdy Catherine pojawiła się z powrotem Payne zerknął na Diane. Coś nurtowało jego narzeczoną. Nie chciała
SC
zostawić tego tematu w spokoju.
Catherine podała jej książkę, a potem podeszła do bufetu. - Kto ma ochotę pożeglować po śniadaniu? - My! - odpowiedziały jednocześnie dziewczyny, wyraźnie zachwycone propozycją Payne'a. - A ty, Diane? Morze jest dziś spokojne. - Popływam z wami. - Wspaniale! - ucieszyła się Catherine. - Opalimy się trochę. - Potrzebuję kilku minut na przygotowanie. - Diane odsunęła się od stołu i skierowała do holu. 103
- A ty, Rainey? Podoba ci się ten pomysł? Rainey nie potrafiła sobie wyobrazić niczego bardziej interesującego niż pływanie z Payne'em po oceanie. Ale nie w tych okolicznościach. Gdy Diane nadal mogła ich słyszeć, powiedziała: - Skoro mamy później razem popracować, lepiej jeśli podczas twojej nieobecności skończę projekt karty okolicznościowej. Niebawem upływa termin oddania pracy. Siostrzenica Payne'a zwróciła się do niej z zaciekawieniem. - Nad czym teraz pracujesz? syjamska
kotka
w
diamentowym
U S
- Projektuję kartkę z pozdrowieniami z podróży. Będzie na niej czarująca naszyjniku
i
długich
czerwonych
rękawiczkach. Leży sobie na jednym z tych mansardowych dachów w
O
eleganckiej dzielnicy Paryża i macha na pożegnanie ogonem do łobuzerskiego kundla w zawadiacko przechylonym na bok berecie. Pies ma kij przerzucony
AL
przez ramię, a na jego końcu zawieszoną małą torbę. - Rainey przymknęła oczy i pokręciła głową. - Oni są w sobie zakochani.
Dziewczynki roześmiały się głośno. Payne również.
D
- Możemy zobaczyć? - Linda była równie podekscytowana jak Catherine, - Oczywiście. Gdy wrócicie z żagli, przyjdźcie do mojego pokoju. Życzę
AN
pomyślnych wiatrów!
Zadowolona, że obecność dziewczynek wybawiła ją z przebywania sam na sam z Payne'em, Rainey, nie patrząc na niego, wyszła z jadalni. Miała nadzieję,
SC
że nie zrobiło to wrażenia, jakby ze wszystkich sił starała się przed nim uciec. Następne trzy godziny pracowała bez przerwy nad swoimi rysunkami, ale raz po raz wracała myślami do rozmowy prowadzonej przy śniadaniu. To było okropne! Diane właściwie oskarżyła ich, że mają romans! Łzy wypełniły oczy Rainey. Diane, biedactwo, próbowała w dystyngowany sposób panować nad swym bólem i wściekłością. To było naprawdę okropne! Rainey nie chciała, by Diane raz jeszcze musiała przez to przechodzić. Pozostanie tu kilka dni, by popracować nad mapami, a potem wyjedzie do Kolorado, gdzie było jej miejsce. Usłyszała kroki w holu. To Payne wrócił z dziewczynkami. Rainey poprosiła 104
je do środka i pokazała im rysunki. Zaprosiła Lindę na wtorek rano i obiecała, że po wyjeździe Payne'a do Paryża narysuje ją i jej psa Hannibala podczas zabawy na plaży. Zeszła razem z dziewczynkami na dół i pomachała im na pożegnanie, gdy odjeżdżały na rowerach do domu Catherine. Gdy wróciła, Betty oznajmiła, że Payne odwiózł swoją narzeczoną i wróci o pierwszej. Rainey zerknęła na zegarek. Miała godzinę. Odpowiednia pora, by zadzwonić do rodziców i powiedzieć im, co się z nią dzieje.
U S
Jutro kupię sobie telefon komórkowy, postanowiła. Założy również skrytkę na poczcie, by zatrzymywano jej korespondencję.
Ze względów bezpieczeństwa, jak również z powodów osobistych, nikt nie
SC
AN
D
AL
O
powinien wiedzieć, że chwilowo mieszka w Crag's Head.
105
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY - Naprawdę dobrze się bawiłaś, czy tylko udawałaś przed dziewczynkami? Limuzyna podjechała pod posiadłość rodziny Wylie. - Po co pytasz? - Diane obrzuciła Payne'a przeszywającym spojrzeniem. Przecież wiesz, że nie lubię żeglować. Payne potarł dłonią czoło. - Dlaczego więc z nami poszłaś? - Żeby ci zrobić przyjemność i spędzić z tobą trochę czasu.
U S
- Wiem, że ostatnio nie miałem go dla ciebie zbyt wiele, ale obiecałem Phyllis, że przypilnuję Catherine. Oni wracają jutro wieczorem. Gdy w następny Załatwimy wszystko co trzeba do ślubu.
O
weekend przyjadę z Paryża, będziemy mieć mnóstwo czasu dla siebie. - Co byś powiedział, gdybym poleciała z tobą do Paryża?
AL
Payne nie krył zdziwienia. Od czasu tragicznej strzelaniny jego narzeczona nigdzie nie chciała się ruszyć. Obawiał się, że zaczyna izolować się od świata. Mógł być tylko jeden powód tej dramatycznej zmiany. Konfrontacja z
D
Rainey.
- Chcesz pojechać, żeby sprawić przyjemność mnie czy sobie, Diane?
AN
- I jedno, i drugie - odpowiedziała.
- Mnie nic nie sprawi większej przyjemności. - Naprawdę tak myślał. Jeśli miał to być początek przemiany, szalał z radości. Dzięki Bogu za pomysł z
SC
Rainey! Pocałował Diane w czoło.
Położyła głowę na jego ramieniu. - Wiem, że będziesz zajęty, ale może znajdziesz trochę czasu i wybierzemy się po zakupy? Niezbyt podoba mi się suknia ślubna, którą wybrałam. Może znajdziemy coś ładniejszego. - W porządku. Czy mam zabrać kogoś, kto dotrzyma ci towarzystwa, gdy ja będę zajęty? - Nie. Chcę sprawdzić, jak dam sobie radę sama. Uścisnął jej dłoń. - To świetnie. 106
Oby jego radość nie była przedwczesna. Diane nawet nie wspomniała o Rainey. Musiał być ostrożny. Ale teraz nie zamierzał poruszać tego tematu, by nie popsuć nastroju. To przypominało drążenie podziemnego tunelu. Niebezpieczna robota. Nigdy nie wiadomo, kiedy ziemia się osunie i zamknie cię w ciemnościach. Wysiedli z samochodu przed posiadłością rodziców Diane. Pomógł Diane wejść do domu. - Jutro będę pracować z biurze. Zadzwonię w ciągu dnia i ustalimy dokładny plan podróży. Może chciałabyś zobaczyć przedstawienie w Comedie
U S
Francaise?
- Nie wiem. Zdecydujemy, co będziemy robić, już po przyjeździe. - Jak chcesz.
O
Jazda do Crag's Head trwała dość długo. Zanim wszedł do domu i odnalazł Rainey, część jego radości już wyparowała.
AL
Diane została dziś sprowokowana i podjęła walkę. To, że w ogóle chciała gdziekolwiek wyjechać, już graniczyło z cudem. Ale Paryż to jeszcze nie Szwajcaria.
D
Czyżby go prowokowała? Czy chciała mu odpłacić za to, że wprowadził Rainey w ich prywatne życie? A może chciała pokazać, że posunie się najwyżej
AN
do wyjazdu do Paryża, ale ani o krok dalej? Wszystko było możliwe.
- Przypuszczam, że nie muszę pytać, jak poszło z Diane?
SC
To była Rainey. Stała przed jedną z map. Przy każdym spotkaniu miał wrażenie, że widzi ją po raz pierwszy. Coś się w nim zapalało. A potem pulsowało mu w skroniach. Niezależna od woli reakcja, nad którą nie panował. - Twoja narzeczona jest zbyt inteligentna, by nie przejrzeć planu, Payne. - Leci ze mną we wtorek do Paryża. - Naprawdę? Dlaczego więc nie jesteś uradowany? Potarł dłonią kark. - Zastanawiam się... Coś mi tu nie gra. Czytałem kiedyś artykuł o dzieciach, które nie raczkują. Pewnego dnia po prostu wstają i zaczynają 107
chodzić. Ale zdarza się to bardzo rzadko. - To właśnie zrobiła dziś Diane. Z pustelniczki w ciągu jednego poranka przemieniła się w turystkę marzącą o dalekomorskich podróżach. - Podeszła do niego. - Zraniłeś ją, zatrudniając mnie tutaj. Być może rozgrywa z tobą jakąś grę. Ale nawet w tym wypadku powinieneś się cieszyć, ponieważ twój plan zadziałał. Cieszył się. Pozwolił sobie na radość przez dziesięć minut. - A jeśli to tylko chwilowy impuls? nieprawdaż? -
Rainey!
-
jęknął. Miała
tak
U S
- Wtedy spróbujesz czegoś innego. Payne Sterling nigdy nie rezygnuje, urocze
usta,
że
ledwie
mógł
się
skoncentrować. Tak bardzo pragnął wziąć ją w ramiona, że zmuszał się do
O
zachowania dystansu.
- Chcesz poznać moją teorię? - ciągnęła, jakby nie zdając sobie sprawy z
AL
dreszczy, które przeszywały jego ciało. - To rozmowa na temat romansów tak na nią podziałała. - Diane ich nie czyta.
D
- Ależ tak. Może nie romanse wydawnictwa Red Rose, ale na pewno czytała klasykę. Od czasu strzelaniny była w depresji i nie pozwalała sobie na ucieczkę
AN
od rzeczywistości. Ale ostatnio została zmuszona do wysłuchania Catherine i Nyli, jak rozmawiały o swoich ulubionych książkach. Wydaje mi się, że ta rozmowa przypomniała jej dawne czasy... Wasz związek sprzed wypadku,
SC
kiedy... kiedy była dla ciebie całym światem - zająknęła się. O Boże! Pamiętasz, co powiedziała Linda? „To bardzo ciekawe obserwować, jak dwoje kompletnie obcych ludzi zbliża się do siebie, pokonując po drodze różne problemy”. Może Diane nie jest jeszcze gotowa poddać się operacji, ale zdecydowała się pojechać z tobą do Paryża, by udowodnić, że próbuje pokonać strach i znów stać się tą pełną życia kobietą, w której się zakochałeś? - Mylisz się, Rainey. - Serce niemal mu stanęło. Zapadła krótka chwila ciszy. - Tak jak powiedziałam, to tylko teoria - odezwała się, a potem jej głos zamarł. 108
Zranił ją, mimo że była to ostatnia rzecz pod słońcem, którą chciał zrobić. Payne odwrócił się na pięcie, zdając sobie sprawę, że nierówno oddycha. - Dokąd idziesz? Zatrzymała się w pół kroku. Odwróciła ku niemu blond głowę i powiedziała: - Jesteś zdenerwowany. Tylko pogorszyłam sprawę. - Masz rację. Jestem zdenerwowany, ale nie z twojego powodu. Proszę, zostań. Muszę z tobą porozmawiać. Przyglądała mu się czułym wzrokiem.
U S
- Opowiedz mi o Diane... Payne raptownie westchnął.
- Diane podobnie jak ja wychowywała się na Long Island. Nasi rodzice są
O
dobrymi przyjaciółmi. Poruszaliśmy się w tych samych kręgach. Jako dzieci spotykaliśmy się na corocznych imprezach.
AL
- To wiele wyjaśnia. - Głos jej drżał. - Ty i Diane byliście... - Nie była miłością mojego dzieciństwa - przerwał jej. Nie chciał, by to kłamstwo nadal żyło. - Nie jestem w niej zakochany. Nigdy nie byłem. A jej się
D
tylko wydaje, że mnie kocha.
Rainey słuchała jak zaczarowana.
AN
- Przez ostatnich dziesięć lat zajęty byłem tworzeniem firmy. Na palcach rąk mógłbym policzyć, ile razy widziałem Diane. W ubiegłym roku w święta Bożego Narodzenia Wyliesowie zaprosili mnie na świąteczne śniadanie. W
SC
rewanżu moi rodzice zaprosili ich na kolację. Tamtego wieczoru pracowałem długo w biurze. Zadzwoniła moja matka i powiedziała, że Diane Wylie jest w drodze do mnie. Była na zakupach i prosiła, bym zabrał ją po drodze na przyjęcie. Zupełnie zapomniałem o tym przyjęciu i wcale nie miałem na nie ochoty. Ale Diane była już na dole w foyer. Nie mogłem się wymówić. Rainey wyglądała na kompletnie zaskoczoną. Kurczowo trzymała się krzesła, jakby potrzebowała podpory. - Podczas lotu do Crag's Head - ciągnął Payne - wymieniliśmy rozmaite plotki, jak to między znajomymi bywa. Diane wróciła właśnie z San Francisco, dokąd pojechała na rozmowę w sprawie objęcia posady redaktorki w jednym z 109
magazynów. Zdecydowała jednak, że jej nie przyjmie. Zażartowałem, że pewnie ma tu mężczyznę i dlatego nie chce wyjechać. Odparła, śmiejąc się, że niewykluczone. Helikopter wylądował. Mac miał grypę i wyglądał okropnie. Protestował, ale uparłem się, że sam poprowadzę. Byliśmy na terenie rodzinnej posiadłości i czułem się bezpiecznie. Zapewniałem go, że nic się nie stanie. Pojechaliśmy prosto do domu moich rodziców, który znajduje się niedaleko stąd. Pomogłem Diane wysiąść. Gdy doszliśmy do schodów, ktoś zawołał mnie po imieniu. Odwróciłem głowę i zobaczyłem dziwnie wyglądającą kobietę. Stała obok
krzaków
i machała
bronią. Od czasu, gdy
skończyłem
college,
U S
zaatakowano mnie sześć razy, ale nigdy przy użyciu broni palnej. To był jeden z tych przedziwnych momentów, Rainey. Wiesz, że coś się dzieje, ale twój umysł reaguje zbyt wolno. Odepchnąłem Diane na bok, a potem rzuciłem się na tę
O
kobietę. Ułamek sekundy przedtem, nim powaliłem ją na ziemię, rozległ się strzał. Usłyszałem krzyk Diane. Ten strzał zdruzgotał jej życie i cały mój świat.
AL
- Och, Payne... - Rainey jęknęła, jakby sama została ranna. - Diane nie dała się nikomu dotknąć prócz mnie. Stoczyłem prawdziwą walkę, by ustąpiła i dopuściła do siebie lekarzy. Oczywiście była w szoku.
D
Przywarła do mnie jak przerażone dziecko i błagała, bym pojechał z nią karetką. Oczywiście zrobiłem to. Sam byłem w szoku i szalałem z niepokoju o nią.
AN
- To był straszny moment dla was wszystkich. - To prawda, Rainey. W drodze do szpitala powtarzała, że boi się umrzeć. A potem nagle wyznała, że zawsze mnie kochała i miała nadzieję, że pewnego dnia
SC
mnie poślubi.
Rainey skinęła głową. - Diane przyznała, że pojechała do miasta specjalnie, by się ze mną spotkać. Poprosiła moją matkę, by do mnie zadzwoniła i powiedziała, bym ją ze sobą zabrał. Czy moja matka była w to zamieszana? Nie wiem. Ale podstęp się udał - ciągnął z wysiłkiem. - Diane osiągnęła swój cel, ale zapłaciła zbyt wysoką cenę. Ta kula była przeznaczona dla mnie, Rainey. Gdybym nie zwolnił Maca, poradziłby sobie z tą wariatką... - Przestań się zadręczać! - Nie rozumiem, jak mogłem go zwolnić. Nie powinienem zwalniać ochrony. 110
- Payne... - To prawda. To z mojego powodu Diane nie może chodzić. Pierwsze dwa miesiące były dla nas prawdziwym piekłem. Codziennie krążyłem pomiędzy biurem a szpitalem. Za każdym razem gdy tam wchodziłem, modliłem się, by usłyszeć, że jest trochę lepiej. Pewnego razu lekarz poprosił mnie na bok i powiedział, że nic już nie mogą dla niej zrobić. Ale ponieważ miała trochę czucia w
nogach,
zasugerował,
przeprowadzają
by
pojechała
eksperymentalne
do
operacje,
kliniki które
w
Zurichu,
niekiedy
w
gdzie takich
przypadkach przynoszą pomyślne rezultaty. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego
U S
Diane przeciwstawiła się temu pomysłowi, zwłaszcza że miała realną szansę na powrót do zdrowia. Kłóciliśmy się na ten temat wielokrotnie. Cały czas zastanawiałem się, jak skłonić ją do zmiany nastawienia i do wyjazdu.
O
- I w końcu oświadczyłeś się jej - podpowiedziała Rainey. Przez dłuższą chwilę patrzyli sobie w oczy.
AL
- Tak. Sądziłem, że moja propozycja sprawi pożądany cud. Powiedziałem jej, że wezmę miesiąc urlopu i połączymy pobyt w szpitalu z podróżą poślubną. Od czasu naszych zaręczyn sto razy zgadzała się, a potem sto razy nie
D
dotrzymywała obietnicy. Kłóciliśmy się o to nawet w tym dniu, gdy Catherine pokazała mi okładkę tego romansu...
AN
- Och, to była moja wina - wykrzyknęła Rainey zbolałym głosem. - Nie powinnam nikogo malować z pamięci! - I kto się teraz zadręcza?
SC
- Payne... mam pewien pomysł - wyszeptała. - To dobrze, bo mnie zaczyna ich brakować. - Za kilka minut spakuję się i wyjadę. - Rainey...
- Proszę, posłuchaj. Była uosobieniem szlachetności. Skrzyżował ramiona na piersiach, by opanować chęć wyciągnięcia ich ku niej. - Zamieniam się w słuch. Odsunęła się od niego jak spłoszony ptak. - Gdy tylko odlecę, pojedź do Diane i zrób jej niespodziankę. Powiedz, że 111
miała rację, że zatrudniłeś mnie, by ją rozzłościć i teraz obydwoje wiemy, że nasz spisek się nie udał. Powiedz jej, że wyjechałam do Kolorado. Zresztą tam właśnie się wybieram. Potem poproś ją, by zamiast we wtorek pojechała z tobą do Paryża jutro. Zapewnij, że nic nie jest dla ciebie ważniejsze od jej szczęścia i że nigdy więcej nie wspomnisz nawet o Szwajcarii. Jestem pewna, że właśnie wtedy ona znajdzie siły, by udać się do klinki. Jest dumna, a to oznacza, że w głębi duszy nie chce, byś poślubił ją dlatego, że znalazła się na wózku inwalidzkim, a ty obciążasz się za to winą. Jak każda kobieta pragnie twojej bezinteresownej, niewymuszonej miłości. I wie, że musi o nią zawalczyć. Ale
U S
przedtem powinna zrobić wszystko, by stanąć na własnych nogach. Ja teraz wyjadę, ponieważ to również dla mnie najlepsze rozwiązanie. - Odwróciła się i powoli zaczęła wychodzić z gabinetu. - Możesz poprosić pilota, by za kwadrans
O
był gotów do startu?
Payne pozwolił jej odejść. Musiał. Miał zobowiązania wobec Diane. Rainey
AL
je uszanowała. Była naprawdę szlachetną istotą.
Dziesięć minut później pojawiła się na dole z bagażami. W milczeniu razem wyszli z domu. Wsadził jej rzeczy do helikoptera, a potem pomógł wygodnie się
D
usadowić. Ale jej radosny uśmiech go nie oszukał. kogo spotkasz.
AN
- Jesteś szlachetną kobietą, Rainey. I swą szlachetnością zarażasz każdego, Oczy Rainey zaszły łzami. -
To
najpiękniejszy
komplement,
jaki
kiedykolwiek
usłyszałam.
SC
Powiedziałam Diane prawdę. Jesteś bohaterem w każdym sensie tego słowa. Następnym razem, gdy będę czytała romans Red Rose, będę myśleć o tobie, ale obiecuję, że powstrzymam się przed namalowaniem ciebie. Śmigło helikoptera młóciło powietrze. Nadszedł czas. - Życzę ci szczęścia - szepnęła na pożegnanie. Jej pocałunek przypominał muśnięcie skrzydeł motyla. Payne zamknął drzwi i oddalił się od helikoptera. Hałas, jaki rozdarł powietrze podczas wznoszenia się maszyny, stłumił jęk, który wydobył się z ust Payne'a. Gdy helikopter zniknął mu z pola widzenia, Payne pobiegł na plażę. Biegał 112
przez pół godziny, potem wrócił do domu, wziął prysznic i spakował torbę. W kuchni znalazł Betty. - Nastąpiła zmiana planów - poinformował swoją gospodynię; - Rainey postanowiła wrócić do Kolorado. A ja wyjeżdżam z Diane do Paryża. Wracamy w przyszłą sobotę. Potem zatelefonował do Andy'ego, by przyprowadził limuzynę. Wkrótce dołączyli do nich John i Mac i razem udali się do domu Phyllis Boyce. Payne chciał osobiście pożegnać się z siostrzenicą. Nyla, którą spotkał w holu, zawiadomiła go, że Catherine pojechała na
U S
niedzielny obiad do dziadków. - Czy mam jej coś przekazać?
- Nie trzeba. Zadzwonię do niej. A przy okazji, czy możesz przynieść mi
O
obrazy Rainey?
Czekając na Nylę, zadzwonił na komórkę Catherine.
AL
- Cześć, kochanie, cieszę się, że cię złapałem.
- Ja też, wujku Payne. Chyba zostawiłam „Manhattan Merger” u ciebie w domu. Ale gdy zadzwoniłam do Betty, powiedziała, że nie znalazła. Nie wiesz Zmarszczył brwi.
D
przypadkiem, gdzie może być? Pomyśl...
ją zwróciła.
AN
- Pamiętam, że Diane oglądała tę książkę. Może nadal ją ma? Dopilnuję, by - Dzięki. A... co słychać?
SC
Z trudem przełknął ślinę.
- Lepiej niż można się było spodziewać. - Naprawdę?
- Jutro rano lecę z Diane do Paryża. - Naprawdę chce z tobą polecieć? Może to oznacza... - Cokolwiek by miało znaczyć, jest to jakiś postęp - przerwał. - Z tego powodu Rainey zrezygnowała z pracy u mnie. Wyjechała do Kolorado dwie godziny temu. Zapadła długa, kamienna cisza. - Rainey miała we wtorek narysować portret Lindy. 113
- Powiedz Lindzie, że na pewno by to zrobiła, gdyby mogła. - Powiem - odparła Catherine cicho. - Wujku Payne... dobrze się czujesz? Nie pytaj mnie o to, kochanie... - Nie może być lepiej. Jeśli Diane zdecydowała się na ten krok, kto wie, jak to się skończy. - Będę ściskać kciuki. Kocham cię. - Ja też cię kocham, Catherine. Co ci przywieźć z Paryża? - Nic. Życzę ci szczęścia. Ktoś inny, kogo kochał, powiedział mu to samo dwie godziny temu...
U S
- Ja też ci go życzę. Powiedz rodzicom, że wracamy w przyszły weekend. - Przyniosłam je - powiedziała Nyla, gdy chował telefon do kieszeni. - Dziękuję za wszystko, Nylo. Wziął obrazy i szybko opuścił dom.
O
W biurze zamierzał zostawić sekretarce notatkę, by wysłała mail do Rainey. Obrazy były jej dziełem. Tylko ona miała do nich prawo.
AL
- Zawieź mnie teraz do Wyliesów, Andy - rzekł do szofera. Zamierzał iść za radą Rainey w sprawie wyjazdu do Paryża. Stracił wiarę we własny instynkt. A ona posiadała jakiś siódmy zmysł. Może wiedziała o
D
czymś, o czym on sam nie miał pojęcia?
Dwa dni później po skończonym spotkaniu z inżynierami wrócił do swego
AN
apartamentu przy placu Vandome.
- Diane, już jestem i możemy iść na poszukiwania twojej sukni ślubnej zakomunikował od progu.
SC
- Wolałabym zostać i porozmawiać. Payne zmarszczył brwi. Od niedzieli była w lepszym humorze niż kiedykolwiek od czasu pamiętnej strzelaniny. Bał się, by nie popadła znów w paraliżującą depresję. To go przerażało. - Czyżbyś gorzej się czuła? - Postawił teczkę na stoliku w holu. Gdy wszedł do jej sypialni, okazało się, że Diane siedzi na swoim wózku ubrana w elegancki różowy kostium. - Ładnie wyglądasz - pochwalił. - Mam nadzieję, że myślisz tak naprawdę. - Nigdy cię nie okłamałem w kwestii twego wyglądu - rzekł, siadając obok 114
niej na krześle. - Byłaś śliczną nastolatką i wyrosłaś na piękną kobietę. Spojrzała mu uważnie w oczy. - Wiem, że nigdy mnie nie okłamywałeś. Obawiam się jednak, że nie mogę tego powiedzieć o sobie. Jej słowa go zaszokowały. - Gdy powiedziałam, że chcę jechać z tobą do Paryża, motywem mojej decyzji było kłamstwo. Wmówiłam sobie, że powinnam okazać zainteresowanie twoją pracą. Wmówiłam sobie wiele kłamstw. Ale to już koniec. - O co chodzi, Diane?
U S
- O to! - Podniosła do góry „Manhattan Merger”.
- Catherine szukała tej książki - zdumiał się Payne. Zadziwiające! - I byłaś w stanie przez to przebrnąć?
O
- Włożyłam ją ukradkiem do torebki, ponieważ chciałam ją przeczytać.
Sięgnął po jej rękę.
AL
- Nie żartuj w ten sposób, Payne! - Łzy wypełniały jej oczy. - Ja nie żartuję. Wiem, że wolisz poważne lektury.
D
- To prawda, ale ta książka wzbudziła moją ciekawość. Nawet nie sądziłam, że jej treść zmusi mnie do spojrzenia na siebie z dystansu. To było straszliwe
AN
doświadczenie - dodała udręczonym głosem. - Czy kiedykolwiek mi wybaczysz? - Co mam ci wybaczyć? - Payne był kompletnie oszołomiony. - To, że zgodziłam się przyjąć twoje oświadczyny. Że postawiłam cię w
SC
sytuacji bez wyjścia. - Zdjęła pierścionek z brylantem, który jej ofiarował, i wsunęła mu do ręki. - Zabrałam ci pół roku życia. W dodatku jesteś tak dobrym człowiekiem, że byłeś gotów poświęcić resztę swego życia dla kobiety, której nigdy nie kochałeś i nie mógłbyś pokochać. Nie w ten sposób chcę być kochana. Przez cały czas, gdy czytałam tę książkę, robiłam porównania do naszego życia, Payne. Twojego, mojego i... Rainey. Payne spuścił głowę. - Spojrzenie twoich oczu, gdy mi ją przedstawiałaś... I ten niedzielny poranek, gdy miłość do ciebie z niej wprost się wylewała... W tej książce widziałam was oboje, pragnęliście siebie, a jednocześnie rezygnowaliście z 115
własnych uczuć. Logan Townsend miał narzeczoną, a był człowiekiem honoru... Jedyna różnica pomiędzy książką a naszym życiem polega na tym, że to ja pierwsza odzyskałam rozsądek i mogę zwolnić cię z danego przyrzeczenia, na które zresztą nigdy nie powinnam ci pozwolić. Wiem, dlaczego to zrobiłeś. Popełniłam grzech, okłamując samą siebie, że w końcu wszystko się ułoży. - Diane... - Zadzwoniłam już do rodziców i powiadomiłam, że odwołujemy ślub. Nie byłam zdziwiona, gdy mama powiedziała, że przyjęła to z ulgą. Jutro moi rodzice przylatują do Paryża, żeby zawieźć mnie do kliniki w Zurychu. To dzięki
U S
tej książce doszłam do wniosku, że niezależnie od tego, czy będę chodzić, czy nie, chcę, by jakiś mężczyzna zakochał się we mnie tak, jak ty w Rainey. Tak samo jak Logan Townsend zakochał się w lekarce, która ocaliła mu życie.
O
Gdybym nie próbowała wymusić na tobie czegoś, co nigdy nie istniało, nie zostałabym postrzelona. Miałam obsesję na twoim punkcie. Przysporzyła nam
AL
obojgu wiele niepotrzebnego bólu. To dla mnie poniżające przyznać się do tego, ale zasługujesz na prawdę, Payne. Rainey rozpoznała w tobie bohatera, gdy tylko ujrzała cię na fotografii. Powiedziała, że sędzia nazwał to przeznaczeniem.
D
Na pewno tak właśnie było. Co by się stało, gdyby cię nie namalowała? To dzięki temu możemy się od siebie uwolnić i żyć własnym życiem. Przekaż jej, że
AN
cieszę się, że tak się stało.
Po raz pierwszy od czasu strzelaniny Payne objął Diane z potrzeby serca. - Wiem, że będziesz znów chodzić, Diane.
SC
- Ja też pragnę w to uwierzyć. - Uścisnęła go, a potem lekko odepchnęła. Co ty tu jeszcze robisz? Pakuj rzeczy. Wyrzucam cię z twojego mieszkania, ponieważ wiem, że pewna dziewczyna w Kolorado umiera z miłości do ciebie. Jedź tam jak najszybciej. Życzę ci szczęścia!
116
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY - Rainey? - Słucham? Usłyszała dźwięk rozsuwanego zamka w namiocie. - Śpisz? - Już nie - wymamrotała, gdy Craig wślizgnął się do środka. - Oszustka! Słyszałem, jak płakałaś. - W takim razie inni też słyszeli - zaczęła rozpaczać.
U S
- Nie martw się.
Zasunął zamek, a potem usiadł po turecku obok jej śpiwora. Teraz, gdy słońce zaszło, szybko robiło się chłodno. Gdyby zostawili otwarte okienka, nad
O
ranem w namiocie byłoby zimno.
- Ludzie ciągle przyjeżdżają. Wszyscy są tak podekscytowani jutrzejszym
AL
spływem, że nie mają jeszcze ochoty na sen. A poza tym celowo ustawiłem twój namiot z dala od innych, żebyś miała trochę spokoju. Czy już możemy pogadać o panu Grubej Rybie?
D
- Proszę, nie nazywaj go tak!
- Ależ to pieszczotliwe określenie - zażartował.
AN
- On nie jest tego rodzaju człowiekiem... - Opowiedz mi o nim.
- Teraz jest w Paryżu ze swoją narzeczoną. Pierwszego sierpnia biorą ślub.
SC
Wyznał mi, że jej nie kocha... - I nagle jakby puściła tama. Słowa popłynęły z jej ust wartkim potokiem. Opowiedziała bratu o wszystkim. Craig cicho zagwizdał. Położył rękę na jej ramieniu. - Ciężka sprawa.
Rainey otarła policzki z łez. - Po przesłuchaniu powiedziałeś mi, że pewnego dnia spojrzę na tę historię jak na wielką przygodę i będę się z tego śmiać. Tylko dzięki temu jeszcze jakoś się trzymam. - Nie widzę, by to ci wiele pomogło. Miło jednak słyszeć, że moje rady na coś się przydają. 117
- Bardzo się przydają. - Przełknęła łzy. - Będziesz chyba żałować, że zabrałeś mnie na swój ostatni spływ. - Żartujesz! Muszę ci opowiedzieć o paru nowych pomysłach dotyczących sklepu. Ale poczekaj, słyszę, że nadlatuje helikopter z ostatnią grupą turystów. Gdy ich rozlokuję, przyjdę do ciebie. Jeśli nie będziesz spać, pogadamy. - Nie sądzę, bym w ogóle dziś zasnęła. - Za to jutro po dniu spędzonym na rzece zaśniesz jak niemowlę. Muszę już lecieć. Zapalić ci latarnię? - Nie trzeba. Mam latarkę, gdybym potrzebowała światła.
U S
Gdy wyszedł z namiotu, Rainey znów próbowała usnąć.
W osłoniętym skałami kanionie śmigła helikoptera terkotały głośniej niż na otwartej przestrzeni. Zawsze gdy usłyszy helikopter, będzie teraz myśleć o
O
Paynie. Widok jego malejącej postaci, gdy pilot wznosił się nad Crag's Head, napełniał ją jeszcze dziś wielką rozpaczą. Nie mogła znieść tego wspomnienia,
AL
Załkała i ukryła twarz w śpiworze.
Gdy tak leżała dręczona cierpieniem, usłyszała warkot helikoptera, który odlatywał z powrotem do Las Vegas. Zaraz przyjdzie jej brat. Ta myśl podniosła
D
ją na duchu. Potrzebowała jego pomocy, by przeżyć tę noc. Usłyszała dźwięk rozsuwanego zamka.
AN
- Craig? - spytała.
Ktoś wśliznął się do środka. - Nie. To ja, Payne.
SC
- To wcale nie jest śmieszne, Craig. - Zgadzam się z tobą - dał się słyszeć znajomy, głęboki głos. Przekonana, że ma halucynacje, nerwowo zapaliła latarkę. Krzyknęła, widząc, kto obok niej przykucnął. - Cicho, kochanie. - Nim zgasił światło, musnął wargami jej usta. Nie mogła uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. To był prawdziwy Payne! - Wszystko ci wyjaśnię później. Najważniejsze, że jestem wolny. Diane dała nam swoje błogosławieństwo. - Serce waliło jej jak oszalałe, gdy rozpiął śpiwór i wziął ją w ramiona. - Rainey - szepnął, wtulając głowę w jej szyję - tęskniłem do tej chwili. 118
Podała mu usta i po chwili zatracili się w namiętnym pocałunku. Byli siebie naprawdę spragnieni. Jęknęła kilka razy z rozkoszy, gdy wpijał się w jej usta głębiej i głębiej, aż stali się jednością pulsującą pożądaniem. Rainey przywarła do jego twardego ciała, oplatając go ramionami. Wędrowała wargami po szlachetnej twarzy, którą utrwaliła w marzeniach. Teraz miała go prawdziwego, zgodnie z pragnieniem swego serca. - Kocham cię - powiedziała gorączkowo. - Kocham cię aż do bólu... Ujął jej głowę w dłonie i całował twarz, usta, szyję z wyrafinowaną zmysłowością. Potem znów gwałtowne ją do siebie przyciągnął.
U S
- Tak cię kocham, że nie znajduję słów, którymi mógłbym to uczucie opisać.
- Na te słowa czekałam całe życie. Nie potrzebuję żadnych innych.
O
Usłyszała gwałtowny świst, gdy wciągał powietrze. - Wyjdź za mnie, Rainey. Nie chcę żyć bez ciebie.
AL
- Nigdy bym ci na to nie pozwoliła. Popełniłeś błąd, wślizgując się do mojego namiotu. Uzależniłam się od twoich pieszczot i twego ciała. Być może Zatopił usta w jej szyi.
D
nie wyjdziesz stąd żywy...
- Tak pięknie pachniesz, Rainey. Masz takie cudowne ciało. Uwielbiam na
AN
ciebie patrzeć. Wszystko w tobie jest cudowne. - Nie widzę teraz nawet koloru twoich oczu - powiedziała. - Ale i tak wiem, że jesteś moim księciem z bajki.
SC
Roześmiał się i czule przygarnął ją do siebie. Jednak Rainey delikatnie odsunęła się.
- Co ci jest, kochanie? - Nic. Przypomniałam sobie coś... Przypomniałam sobie, co pomyślałam, gdy skończyłam twój portret do tego romansu. Pocałował ją w czubek nosa. - Co to było? - Byłeś wtedy uosobieniem moich marzeń, które ożyły na kawałku płótna. Miałeś gęste, ciemne włosy, jakby sprężynujące pod dotykiem. A twoje nordyckie niebieskie oczy wydawały się widzieć rzeczy, których inni nie potrafili 119
sobie nawet wyobrazić. Ostre rysy twarzy świadczyły o życiu pełnym ciężkiej pracy, poświęceń i sukcesów. Pod eleganckim garniturem miałeś ciało i posturę zdobywcy. Mężczyzny, który odkrywa nowe lądy. Byłeś jednak mężczyzną dodała - którego nie odmieniła jeszcze miłość kobiety. Gdy teraz się do mnie uśmiechnąłeś, zdałam sobie sprawę, że właśnie tego elementu mi wtedy brakowało. Brakowało mi go, gdy byłeś z Diane, ale nie chciałam tego przyjąć do wiadomości. Gdybym malowała cię teraz, wyglądałbyś inaczej. - Bo teraz jestem inny. - Głos mu drżał. - To ty zmieniłaś mnie nie do poznania.
U S
Pochylił nad nią głowę i raz jeszcze zatracili się w namiętnym pocałunku. - Och, Rainey, nie chcę jechać jutro na spływ - jęknął. - Ja też nie..
O
- Musisz jak najprędzej poznać moją rodzinę. Rano pojedziemy do Nowego Jorku i przedstawię cię moim rodzicom. Mama już jest twoją wielbicielką, a
AL
ojciec będzie zachwycony, gdy dowie się, że spotkałem prawdziwą miłość mojego życia. - Payne znów ją objął. - Pomyśli, że to wszystko stało się o wiele za szybko - mruknął prosto w jej lśniące włosy. - Ale po tragedii, która dotknęła
D
Diane, nie chcę tracić już ani jednej chwili z czasu, który jest dla nas przeznaczony. Życie jest zbyt cenne i krótkie. - Przyciągnął ją znów do siebie prawda?
AN
władczym, zdecydowanym gestem. - Nigdy przedtem nie byłaś z mężczyzną, - Nie. Czekałam na ciebie.
SC
- Och, Rainey... - Kołysał ją w swoich ramionach. - Musimy jak najszybciej się pobrać. Nie mogę już dłużej na ciebie czekać. Ze względu na szacunek dla Diane i jej rodziny wolałbym, by ślub był cichy i skromny. - Ja również, zawsze chciałam wziąć ślub w naszym miejscowym kościele. Craig wróci pojutrze, więc... - A moja rodzina zdąży przyjechać. Catherine będzie zachwycona. - Ona cię uwielbia, Payne, ale któżby się jej dziwił. - Z nadmiaru emocji ścisnęło ją w gardle. - Opowiedz mi o Diane... Usłyszała, że głęboko westchnął, zanim przewrócił się na plecy obok niej. - Czy uwierzysz, że ona zabrała ze sobą do Paryża ten nieszczęsny romans? 120
Gdy we wtorek wróciłem z biznesowego spotkania, już przeczytała tę książkę i czekała, by mi o tym powiedzieć. - Och, kochany! - Gorące łzy popłynęły z kącików jej oczu. - Bałam się, że jeśli ją przeczyta, może poczuć się zraniona. - To nie jest właściwe słowo. Była wstrząśnięta z powodu poczucia winy. Przez następne minuty Rainey leżała w niemym zdumieniu, słuchając relacji Payne'a. Na koniec pocałowała go w usta. - Będę się modlić o jej zdrowie, by znów mogła chodzić. - Obydwoje będziemy.
U S
- Zawdzięczam Diane swoje szczęście. Pozwoliła ci odejść, byśmy mogli być razem - jęknęła Rainey, a potem wybuchła płaczem. Payne przytulił ją mocno do serca.
O
- Diane to samo powiedziała o tobie. To twoje obrazy zdopingowały ją do życia. Odzyskała wiarę we własne siły i w prawdziwą miłość.
AL
- Powinnam zadzwonić do Bonnie Wrigley i wszystko jej opowiedzieć. Będzie zachwycona, że jej powieść uczyniła tyle dobrego. - Od tej pory będę już doceniać siłę romantycznych powieści. I kto wie, czy
D
moja siostra Phyllis nie będzie kolejną intelektualistką, która je zacznie czytać. Rainey uśmiechnęła się tajemniczo.
AN
- Czy mogę powiedzieć o tym Grace Carlow? Pan Finauer będzie zachwycony, gdy dowie się, jak poszerza się krąg naszych czytelników. Payne wybuchnął śmiechem.
SC
- Możesz powiedzieć pani Carlow, cokolwiek chcesz. - Lepiej pójdę teraz i powiadomię Craiga, że nie jedziemy jutro na spływ. - On już o tym wie. Odbyłem z nim krótką naradę wojenną, nim wszedłem do twego namiotu. Powiadomiłem go, że jutro z samego rana helikopter zabierze nas do Las Vegas, a stamtąd polecimy do Grand Junction. Nie mogę się doczekać, by poznać mojego rywala - dodał ze śmiechem. Rainey zmarszczyła brwi. - W moim życiu nie ma nikogo innego. - Słyszałem, że zawsze gdy przyjeżdżasz do domu, jesteście nierozłączni. Zrozumiałem, że nawet śpi w twoim łóżku. 121
- Winston?! - Aż pisnęła z radości. - Któżby inny! - Znów się zaśmiał. - Jeśli ma z nami mieszkać w Crag's Head, muszę się z nim szybko zaprzyjaźnić. Rainey zarzuciła mu ręce na szyję. - On cię pokocha. Nie będzie mógł się powstrzymać tak samo jak ja. Diane miała rację. W twoich rękach jestem miękka jak wosk. Pod wpływem jego pocałunku poczuła przypływ namiętności. Gdy wreszcie oderwał usta od jej ust, nie chciała pozwolić mu odjeść. - Chodźmy! - Miał przyspieszony, płytki oddech. - Nie mogę sobie ufać ani
U S
chwili dłużej. Pospacerujemy nad rzeką, porozmawiamy o naszych planach i obejrzymy wschód słońca.
- Słońce już wzeszło, kochanie. Czy nie wiesz, że odkąd postawiłeś nogę w
O
moim namiocie, cały wszechświat wypełnił się światłem?
AL
Pobrzękiwanie boi na kanale Phantom Point wyrwało Payne'a ze snu. Nie otwierając oczu, wyciągnął dłoń po swoją świeżo upieczoną żonę, pragnąc jej tak, jak potrzebował powietrza do oddychania.
D
Ale zamiast ciepłego ciała, przytulającego się do niego tyle razy w ciągu nocy, natrafił na zimne prześcieradło. W miejscu jej namiętnych ust, które
AN
znów pragnął całować, napotkał poduszkę przesyconą jej zapachem. Całkiem już rozbudzony, gwałtownie usiadł na łóżku. W półmroku panującym w pomieszczeniu zorientował się, że jest sam. Może Rainey była w
SC
salonie...
- Rainey? Cisza.
Chociaż jego jedenastometrowy jacht był zakotwiczony w zatoce, huśtał się na falach, które były większe niż zwykle. Payne wyskoczył z łóżka i narzucił szlafrok. Znów ją zawołał. I znów żadnej odpowiedzi. Pędem pobiegł po schodach na górny pokład. Serce waliło mu o żebra. Otaczały go zewsząd białe grzywy fal. Gdy na rufie nie znalazł swej żony, zaczęła go ogarniać ciemność, jakby dostał bomem w głowę. 122
Popędził na dziób. - Rainey? - krzyknął co sił w płucach. - Tu jestem, kochanie. Jej głos był najsłodszym dźwiękiem, jaki słyszał w życiu. Spotkali się pośrodku pokładu i padli sobie w objęcia. - Mój Boże, przez chwilę myślałem, że cię straciłem! - Tulił ją w objęciach jak drogocenny klejnot. - Nigdy więcej mi tego nie rób. - Obiecuję. - Głos również jej drżał. - Tak mi przykro, że cię przestraszyłam, Payne. Wybacz. - Gdyby cokolwiek ci się stało... Przywarła do niego jak ufne dziecko.
U S
Nie mógł się powstrzymać i całował jej twarz, włosy i szyję.
O
- Przysięgam, że już nigdy nie zrobię niczego, co mogłoby cię tak wystraszyć. - Podniosła na niego wilgotne, zielone oczy. - Po ostatniej nocy już Ostatnia noc...
AL
wiesz, że kocham cię ponad życie.
Nie wiedział, na czym polega urok życia - aż do ostatniej nocy. To jej miłość
D
sprawiła, że czuł się jak nowo narodzony. ciebie nie było...
AN
- Jesteś całym moim życiem, Rainey. Gdy wyciągnąłem rękę po ciebie, a - To wszystko dlatego, że tak bardzo cię kocham. Chciałam, byś się wyspał. Gdy czekałam, aż się obudzisz, sięgnęłam po szkicownik. Tyle pomysłów
SC
przychodziło mi do głowy, ale potrzebowałam więcej światła, więc wyszłam na pokład. Kilka minut temu wiatr wzmógł się, więc odłożyłam pracę i postanowiłam przynieść ci lunch do łóżka. Właśnie wracałam, gdy usłyszałam twój głos. Pomyślałam, że wydarzyło się coś strasznego... Czując drżenie jej ciała, przywarł do niej mocniej. - Wydarzyło się coś strasznego. Nie było cię, gdy cię pragnąłem. - Tak samo się czułam, gdy odlatywałam helikopterem z Crag's Head ze świadomością, że już nigdy cię nie zobaczę. - Łzy płynęły po jej policzkach. - To już przeszłość - szepnął, całując ją z jeszcze większą namiętnością, Jesteś teraz moją żoną i bardzo podoba mi się twój pomysł zjedzenia lunchu w 123
łóżku. - Kocham cię, Payne. Nie mogłabym bez ciebie żyć. - To świetnie się rozumiemy - szepnął prosto w jej usta. - Chodź, schowamy się przed wiatrem i weźmiemy ciepły, przyjemny prysznic. - Jeśli zrobimy to najpierw, będziemy umierać z głodu - odparła, rumieniąc się. - Już umieram z głodu. - Wciągnął głęboko w płuca powietrze. - Pragnę ciebie. Pod wpływem pożądania wymykającego się spod kontroli, wziął ją na ręce i
U S
zaniósł na dół do sypialni.
Wynurzyli się z niej dopiero po południu, by przygotować sobie coś do zjedzenia, i znów wrócili do łóżka. Gdy posilili się, jego cudowna żona oparta
O
swą blond głowę na jego ramieniu i przytulona zwinęła się w kłębek. Usłyszał, I nic dziwnego.
AL
jak wzdycha z zadowolenia. Nim zdążył się zorientować, zapadła w sen. Ślub odbył się o wpół do jedenastej w rodzinnym kościele Rainey w Grand Junction, potem miał miejsce uroczysty obiad w domu jej rodziców, po którym
D
państwo młodzi oraz rodzice Payne'a wrócili odrzutowcem do Nowego Jorku. Następnie państwo młodzi polecieli helikopterem do Crag's Head, gdzie
AN
natychmiast rozpoczęli swój miodowy miesiąc na jachcie. Gdy wypłynęli na ocean, by Rainey mogła podziwiać widok ich domu od strony morza, zarzucili kotwicę w zatoce.
SC
Obydwoje usnęli po raz pierwszy kilka godzin temu. Payne obawiał się z początku, że zmęczy nowo poślubioną żonę swą nieposkromioną namiętnością, ale okazało się, że jej pożądanie było równie nienasycone. Ożenił się z utalentowaną, szlachetną i bardzo uczuciową kobietą, która obdarzona była wielką pasją życia. Natychmiast chciała mieć dziecko. W tajemnicy pragnął tego samego, ale nie chciał, by czuła jakąkolwiek presję. Wtedy poprosiła go, by zamknął oczy. Gdy pozwoliła mu je otworzyć, zobaczył rysunek zatytułowany ,,Nasz pierwszy mały inżynier”. Narysowała małego chłopczyka ubranego w długie buty i kask. Payne trzymał chłopca na barana. Gdy parzył na ten obrazek, myślał, że serce mu pęknie. 124
Zielone oczy Rainey błyszczały z emocji. - Narysowałam to pierwszej nocy, gdy spałeś w domu moich rodziców. Ponieważ nie mogłam położyć się przy tobie, chciałam być myślami jak najbliżej ciebie. Jego żona posiadała siódmy zmysł. O tym już wiedział. Dlatego był przekonany, że pewnego dnia w ich życiu pojawi się mały chłopiec. Payne przytulił jej śpiące ciało, a potem wstał cicho, by zobaczyć, co jeszcze narysowała. Znalazł jej plecak i wyciągnął z niego szkicownik. Raz jeszcze uważnie
U S
przyjrzał się małemu inżynierowi, a potem, gdy odwrócił kartkę, stanął oko w oko z własną podobizną.
Był to ten sam obraz, który ozdobił okładkę spornego romansu. Ale w
O
ramionach Payne'a była teraz inna kobieta - jego żona, on zaś miał zupełnie inny wyraz oczu. Na jego twarzy malował się zachwyt. Obydwoje ubrani byli w
AL
ślubne stroje. Na jego palcu widniała złota obrączka, na jej palcach pierścionek z brylantem i obrączka, którą jej podarował. Na ścianie zamiast obrazu ze statkiem płynącym ku latarni morskiej znajdował się widok Crag's Head i
D
żaglówka. Na biurku obok fotografii Winstona stało zdjęcie Brana. tytułem: „Miłość”.
AN
Do oczu napłynęły mu łzy szczęścia. Rainey podpisała obrazek prostym Ze wzruszenia ścisnęło go w gardle. - Chciałam utrwalić naszą miłość, byśmy mieli ją na zawsze. - Rainey
SC
podeszła od tyłu i objęła jego klatkę piersiową. Przywarła policzkiem do jego pleców. - Kocham cię, Payne. I pragnę, byś zawsze na mnie patrzył takim wzrokiem.
Odłożył szkicownik na brzeg łóżka, potem obrócił się i ujął jej twarz w dłonie. - Powiesimy to w naszej sypialni. Będzie naszą gwiazdą przewodnią. - Dobrze - zgodziła się ze łzami w oczach. Payne pochylił głowę, by posmakować słonych łez żony, a potem uniósł ją w miejsce, które zarezerwowało dla nich przeznaczenie.
125
EPILOG - Rainey, ktoś chciałby się z tobą zobaczyć. - Kto to jest, Betty? - Rainey oczekiwała w każdej chwili swego męża. - Niespodzianka. Ze względów bezpieczeństwa nikt poza rodziną nie wpadał, ot tak sobie, do Crag's Head. Chyba że był to Drew Wallace. Byli teraz wraz żoną na wakacjach w Kanadzie. Może wrócili i postanowili złożyć im wizytę? - Już schodzę - zawołała.
U S
Rainey była w ósmym miesiącu ciąży i nie poruszała się już tak szybko jak kiedyś. Od czasu do czasu musiała przystanąć na schodach, by złagodzić skurcze w nogach. Winston był taki inteligentny. Zawsze zatrzymywał się i
O
czekał. Payne uważał to za bardzo zabawne. Jego niebieskie oczy tryskały radością, gdy obserwował jej wysiłki, by chodzić z wdziękiem.
AL
Nie mógł się już doczekać, kiedy zostanie ojcem. Oczywiście, spodziewali się chłopca. Catherine i Linda już zaoferowały swą pomoc, a rodzice obydwojga byli wprost zachwyceni. Matka i ojciec Rainey zamierzali wsiąść do samolotu,
D
gdy tylko Rainey zacznie rodzić. Craig miał przylecieć na chrzciny. Wszystko było gotowe na to wielkie wydarzenie.
AN
Rainey ubrana w szeroki malarski fartuch, który jednocześnie doskonale maskował jej ciążę, odłożyła pędzel i wyszła z pokoju dziecięcego na powitanie nieoczekiwanego gościa. Namaluje jeszcze sowę wyglądającą z dziupli na
SC
drzewie, i fresk przedstawiający leśne zwierzęta będzie gotowy. Gdy zeszła na dół, usłyszała, jak ktoś ją woła po imieniu. Odwróciła się w kierunku
salonu
i
wtedy
zobaczyła
piękną
długonogą
brunetkę
w
jasnofioletowym kostiumie. - Diane! - krzyknęła z niedowierzaniem. - To naprawdę ty? Diane promieniała uśmiechem. - To samo zamierzałam powiedzieć! Przyglądały się sobie dłuższą chwilę, a potem padły sobie w objęcia. Śmiały się i płakały na przemian. W końcu Rainey wytarła oczy. - Och, nawet nie wiesz, ile to będzie znaczyć dla Payne'a! 126
- Doskonale wiem - powiedziała Diane. - A dzięki temu - uniosła rękę, demonstrując na palcu złotą obrączkę - resztki jego wyrzutów sumienia znikną bezpowrotnie. Jestem teraz panią Unte. Mój mąż, Karl, to lekarz, którego poznałam w klinice w Szwajcarii. My także spodziewamy się dziecka, ale jestem dopiero w szóstym tygodniu. Mieszkamy w Zurychu. Przyjechaliśmy właśnie z pierwszą wizytą do moich rodziców. Przyjdźcie z Payne'em dziś na kolację. Wiem, że zawiadamiam późno, ale dopiero co przyjechaliśmy, a ja nie mogę się was doczekać. Payne'owi na powitanie i zaproś go osobiście. - Myślisz, że to będzie w porządku? - Oczywiście.
U S
- Słyszę helikopter. - Serce Rainey waliło z podniecenia. - Wybiegnij
O
Diane uśmiechnęła się i wyszła do holu. Rainey postępowała za nią wolniejszym krokiem, podziwiając, jak Diane wspaniale się porusza. tak
okropne
AL
To była piękna, wzruszająca chwila w życiu dwojga ludzi, którzy przeszli razem
doświadczenia.
obserwowała ich powitanie.
Rainey
przystanęła
w
drzwiach
i
ku niemu, machając ręką.
D
Payne musiał z góry zobaczyć Diane. Gdy helikopter wylądował, podbiegła
AN
Gdy Rainey patrzyła, jak jej maż wyskakuje z helikoptera i bierze Diane w objęcia, ledwie mogła oddychać. Potem zaczęli rozmawiać. Nagle Payne zakręcił nią w kółko. Ich radosny śmiech wypełnił powietrze.
SC
Dwoje ludzi uwolnionych z więzienia. Ich radość nie miała granic. Szczęście Rainey również. Oparła się o framugę drzwi i czekała, aż najukochańszy mężczyzna na świecie wszystko jej opowie. Nie musiała długo czekać. Gdy Diane odjechała, Payne podbiegł do niej długimi susami. Na jego twarzy zobaczyła wówczas coś, czego dotąd brakowało w jej małżeństwie. Był to spokój. Bezcenny dar dopełniający ich miłość. Wiedziała, co próbuje jej powiedzieć, gdy ze łzami na policzkach brał ją w ramiona.
127