Hemy (Walk of Shame #2) - Victoria Ashley
Nazywam się Hemy Knox i jestem pierdolonym łamaczem serc... Skrzywdziłem jed...
6 downloads
14 Views
2MB Size
Hemy (Walk of Shame #2) - Victoria Ashley
Nazywam się Hemy Knox i jestem pierdolonym łamaczem serc... Skrzywdziłem jedyną osobę, która była dla mnie najważniejsza w całym moim życiu. Jedyna kobieta którą kiedykolwiek kurwa kochałem. Pozwoliłem, żeby narkotyki, alkohol i dzikie życie mną zawładnęły, zniszczyły mnie. Miałem ją tam gdzie chciałem i wyrwałem jej pierdolone serce. Od tamtej pory spędziłem niezliczone noce na uprawianiu brudnego, bezmyślnego seksu z mnóstwem ludzi. Porzucając ich tylko bez żalu, kiedy chcieli albo błagali o więcej. Niektórzy nawet nazywali mnie bezdusznym diabłem. Oni patrzyli i osądzali ale jest jedna rzecz, o której nie wiedzą, nikt nie wie. Chcę więcej niż to życie spędzone na rozbieraniu się i ruchaniu dookoła. Nigdy niekończąca się impreza. Chcę miłości i wszystkiego co się z nią łączy, tego haju, który trwa wiecznie. Problemem jest to, że... chcę tego tylko z nią. Onyx. Odmawia bycia moją... znowu. Jest inteligentna i to pierdolony ból w moim tyłku. Chroni swoje serce wyrywając mi moje prosto z wyrzeźbionej klaty. Nie mogę powiedzieć, że ją za to winię. Zawsze byłem idiotą jeżeli chodziło o emocje względem kobiety, zwłaszcza jej. Chc3 zobaczyć jak cierpię i to tak bardzo jak ona cierpiała przeze mnie. Patrzeć jak usycham i kurwa umieram u jej stóp. Chce mnie zdusić, aż w końcu nie będę już mógł oddychać i pozwolę jej na to, bo to o wiele mniej boli, niż fakt, że nie jest moja. Nic mnie nie powstrzyma przed tym, żeby znowu była moja. Ból tylko nakręca mnie bardziej, karmi mój gniew i daje mi powód do życia... ją.
Tłumaczenie: elle_marti
2
Prolog Hemy Czuję rękę na moim ramieniu, popycha i potrząsa mną, przez co warknąłem i podrapałem się po głowie. Jestem tak zajebany, że ledwo mogę się ruszyć. Jeżeli mam być szczery, to może być moja głowa, która znowu mi wszystko pieprzy, więc zdecydowałem się to zignorować. - Stary. Hemy. Wstawaj do diabła. Obudź się bracie. Usiłuję otworzyć oczy ale skończyło się to tym, że uciekły mi do tyłu głowy i zamknęły się. Jestem w trakcie mojej wywołanej przez dragi śpiączki, naćpany i niezdolny do myślenia. Powieki mam tak ciężkie, że nawet nie staram się ich znowu otworzyć. Jedyne czego chcę to sen, nie chcę myśleć. Mój umysł jest zamglony, nie mam pojęcia gdzie byłem i co się działo przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny. Moja syntetyczna nirwana. - Pora żebyś wstał człowieku. Bierz Rachel i spadaj. Mam gówno do roboty. Głos odbił się echem o moje uszy, nic nie utknęło mi w głowie poza jednym słowem. Wystarczyło, że usłyszałem imię Rachel i mój mózg zarejestrował co do diabła się dzieje, wytrzeźwiałem na tyle wystarczająco żeby się ruszyć. Wiedziałem, że nie powinienem tu przychodzić ostatniej nocy. Chciałem tylko na szybko uwolnić się z mojego piekła przez dziesięć minut. Nie spodziewałem się, że tak bardzo się sponiewieram ale z drugiej strony tak jest zawsze, a potem jest już za późno. Usiadłem prosto, otworzyłem oczy i potrząsnąłem głową, jakby mi to miało pomóc w otrząśnięciu się ze stanu, w którym jestem. Pokój zaczął wirować wokół mnie, więc pochyliłem się do przodu z głową w rękach i zacisnąłem powieki. Muszę się ogarnąć ale mój umysł jest wciąż w krainie prawdziwego zajebania. - Stary... mówiłem ci zeszłej nocy, żebyś nie szalał, ale jak zwykle nie dało się ciebie powstrzymać. Mój mózg w końcu zaczął przetwarzać, otworzyłem oczy i zobaczyłem mojego dobrego kumpla Mitch'a, który stoi nade mną i trzyma w ręku moją koszulkę. 3
Wygląda na wkurzonego, a jednocześnie jakby mu było mnie żal w tym samym cholernym czasie. Rzucił mi koszulką w twarz ale wylądowała na moim kolanie, na którym właśnie sobie zdałem z tego sprawę, leży wtulona w środek twarz Rachel. Rachel jęknęła i przycisnęła twarz do mojego wzwodu, ale się nie obudziła. Cholera. Jednym szybkim ruchem zepchnąłem Rachel z kolan i skoczyłem na równe nogi. - Ah, kurwa. Potarłem rękami o twarz i odsunąłem się od łóżka. - Co to za gówno? Rachel otworzyła oczy, uśmiechnęła się uwodzicielsko i sięgnęła po moją nogawkę. Strząsnąłem jej rękę i odepchnąłem ją. - Co się stało kochanie? Wydawało mi się, że wczoraj na mnie leciałeś. Zrobiłam coś nie tak? - wydęła dolną wargę nadąsana. Pokazałem palcem na jej twarz, wziąłem głęboki wdech i odetchnąłem starając się powstrzymać złość. - Na chuju. Dobrze wiesz do cholery, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. sięgnąłem po koszulkę i cofnąłem się. - Uporam się z twoim tyłkiem później. Mówiłem ci, to gówno musi się skończyć. Muszę iść. Pospieszyłem przez dom z Mitch'em tuż za moimi plecami. Jak tylko wydostałem się na zewnątrz, zatrzymałem się i kilka razy odetchnąłem głęboko starając się pozbierać do kupy po tym bajzlu, z którego właśnie wyszedłem. Teraz jeszcze bardziej kręci mi się w głowie i nie mam pojęcia jak zataszczę tyłek do domu w tym stanie. Ledwo mogę w ogóle ustać w pionie. - Mam złe wieści bracie. - głos Mitch'a cichy i pełny żalu rozległ się gdzieś obok mnie. Nie podoba mi się ten ton. Oparłem się o ceglaną ścianę domu i potarłem szybko rękami twarz. - Po prostu to powiedz człowieku. 4
Mitch oparł się o ścianę obok mnie. Przez krótką chwilę się zawahał, co znaczy, że nie chce mi powiedzieć tego co musi. - Onyx przyszła rano cię szukać. Próbowałem jej powiedzieć, że cię tu nie ma ale stary, ona nie jest głupia. Odwróciłem się i walnąłem pięścią w ceglaną ścianę najmocniej jak mogłem, kilka razy, wkurzony na siebie. Chrzęst kości o ścianę uświadomił mi jak dużą siłę wkładam w każdy cios. Narkotyki płynące w moim układzie krwionośnym odrętwiły mój umysł i nie odczuwam bólu tak jak powinienem. - Co zobaczyła? - zapytałem przez zaciśnięte zęby. - Czemu mnie nie obudziłeś? Kurwa, mogłem to wszystko wytłumaczyć. - Próbowałem obudzić twój tyłek. Byłeś za bardzo najebany. Weszła do sypialni i zobaczyła cię bez koszulki z Rachel rozłożoną na twoich nogach. Stała tutaj nieruchomo przez chwilę zanim się odwróciła i wyszła. Wyglądała dosyć spokojnie stary. Nie wiem. Próbowałem wytłumaczyć, ale ona dalej szła mamrocząc coś o wiecznym bólu serca. Sapnąłem rozdrażniony i przeczesałem palcami przepocone włosy. - Jakim do diabła cudem Rachel znalazła się obok mnie? Kiedy wszedłem do tego pokoju w nocy byłem sam. Nic z nią nie robiłem. Nigdy jej nawet nie dotknąłem. - zacisnąłem szczękę, kiedy wyobraziłem sobie na mnie intryganckie łapska Rachel. Nie pierwszy raz wyskoczyła z tym gównem. - Nie wiem stary. Wszedłem tam tylko rano upewnić się, czy twoje dupsko nadal oddycha i już tam była, pół nago i spała na twoich kolanach. Nie mam pojęcia co do diabła się stało, więc zostawiłem was w spokoju. - wyrzucił ręce w górę pokazując mi, że nie chce się w to mieszać. - Wybacz stary. Myślę, że twój czas z Onyx się skończył. Każdy ma punkt załamania, moment w którym rzuca ręcznik i odchodzi. Spieprzyłeś zbyt wiele razy. Musisz pozbierać swoje gówno do kupy zanim skończysz martwy i samotny. Stoję tutaj i pozwalam wsiąknąć jego słowom, kiedy odepchnął się od ściany i odszedł kończąc rozmowę. Brak mi słów. Wiem, że jestem niczym więcej jak wielką pierdoloną porażką. Zawsze byłem bezwartościowy. Nawet moi rodzice tak myśleli. 5
Dałem swojemu ciału kilka minut na obudzenie się i ogarnięcie, stoję tutaj z zamkniętymi oczami zaciskając dłonie na ścianie przede mną. Czuję jak krew zaczęła lecieć z podrapanej skóry, spływa w dół palców ale to przez jej wilgoć, nie od bólu. Wciąż jestem odrętwiały na ból, zawsze jestem. Cały czas do tego dążę i przez to jestem w tej sytuacji. Jak do diabła wytłumaczę to gówno Onyx? Prawdopodobnie już jej nie będzie, kiedy tam dotrę. Cholera, zjebałem...
***
Trzydzieści minut później podjechałem pod swój dom i zeskoczyłem z motocykla. Tak długo zeszło mi na doprowadzenie się do stanu normalnego funkcjonowania. Już z ulicy widzę kilka jej walizek na ganku, utwierdza mnie to w przekonaniu, że jestem cholerną porażką. Stoję obserwując jak Onyx rzuciła kolejną torbę na ganek, nawet się nie kwapi spojrzeć w moim kierunku. To się naprawdę dzieje. Naprawdę odchodzi, a ja jestem za bardzo zajebany, żeby nawet o nią walczyć. Ledwo utrzymuję gulę w dole gardła, która wciąż podchodzi do góry. W tej chwili nawet ja myślę, że jestem nieudacznikiem. Jak mam ją niby przekonać, że nim nie jestem? Położyłem kask na siedzeniu, pobiegłem na ganek i sięgnąłem po jej ramię akurat jak wystawiła kolejną walizkę. - To nie było tak jak wyglądało. Pozwól mi wytłumaczyć. Jej rozgniewane zielone oczy napotkały moje bursztynowe i poczułem jak serce opada mi do żołądka. W jej spojrzeniu nie pozostało nic oprócz nienawiści i bólu, wiedząc skąd to się wzięło odczuwam jeszcze większy ból. Ja jej to zrobiłem i robię to już od sześciu lat. - To nie ma znaczenia Hemy. - wymamrotała. - Myślisz, że nie wiem, że nie spałeś z tą dziwką? Wiem o tym... ale pytaniem jest jak bardzo podobało jej się, kiedy robiła sobie na tobie dobrze, jak ty byłeś najebany, naćpany i nieprzytomny? Spodziewasz się, że jak będę się z tym wszystkim czuć, hm? Chce mi się rzygać jak myślę o tym, że cię dotykała. Jej ręce obmacywały twoje ciało, dotykały twoich włosów, były w miejscach, w których powinny być moje 6
ręce. Nie mogę tak dłużej. Nie mogę dalej pozostawać w cieniu, męczyć się psychicznie przez ciebie. Po prostu nie mogę. Przełknąłem, położyłem dłoń na jej policzku i przysunąłem się do niej bliżej. Zauważyłem jak powędrowała wzrokiem do moich ust zanim odwróciła twarz i cofnęła się. - Nie. - szepnęła. - Nie rób tego. Proszę, puść mnie. Boli mnie to, że mnie odepchnęła. Nie móc dotknąć swojej kobiety jest najgorszym możliwym bólem, ale nie winię jej za to. - Nie mam żadnego usprawiedliwienia. Jestem w rozsypce. Wiem o tym. Staram się poradzić sobie z tym w jedyny sposób jaki znam, czyli zapomnieć o tym od czasu do czasu. - Cóż, ja już nie mogę tego znieść. Nie radzę sobie z tym. Poświęciłam na to wszystko co mogłam i nie zostało już nic co mogłabym dać. Każdego kolejnego dnia, kiedy jestem z tobą umieram coraz bardziej od środka, tracę coraz więcej nadziei. Rozumiem, że miałeś spieprzone dzieciństwo. Rozumiem, że twoi gówniani rodzice cię zostawili. Byłeś małym dzieckiem, samotnym i przerażonym otaczającym cię światem, rozumiem to i nie mogę ci powiedzieć, że twoja siostra wciąż gdzieś tam jest albo czy w ogóle jeszcze żyje. Nie mogę tego wszystkiego cofnąć ale mogę ci pokazać, że miłość istnieje i zawsze tu dla ciebie jestem. Starałam się. Naprawdę się starałam ale tylko tyle mogłam znieść Hemy. Rozumiem powody twojego zachowania ale na koniec dnia.. powinnam być twoją jedyną. - jej głos się załamał i to mnie zabija. Rozpłakała się i odsunęła dalej ode mnie, jakby bycie blisko mnie za bardzo bolało. Chcę pogładzić dłońmi jej truskawkowe loki i trzymać ją blisko siebie ale powstrzymuję się. Nie mogę. Nie zasługuję na to. - Jesteś przegraną sprawą Hemy. Nie mogę cię zmusić do zmiany. Nie zrobisz tego i nie chcesz. Mam tylko osiemnaście lat, do cholery... a ty masz tylko dziewiętnaście. Tego wszystkiego jest zbyt wiele, żeby się z tym uporać. Jesteśmy zbyt młodzi na to gówno. Nie widzisz tego? - Mogę się zmienić. Potrzebuję tylko czasu. Moja głowa nie jest w dobrym miejscu i nie jestem jeszcze wystarczająco silny, żeby ruszyć dalej. Wiesz jak ciężko jest się budzić każdego ranka z tymi wspomnieniami? - trzęsącą ręką wskazałem na swoją głowę. 7
- Miejsca w których byłem. Ludzie, których widziałem. Rzeczy, które rodzice robili Sage na moich oczach. To otwarta rana w moim mózgu. Teraz nawet nie wiem gdzie ona do diabła jest! Miała wtedy tylko dziewięć lat. Powinienem ją chronić. Staram się teraz najlepiej jak mogę, dobra? - Przepraszam. - wyszeptała. - Próbowałam ci pomóc. Starałam się ale nie mogę dalej zagłębiać się w ten brud i ból serca. Tym razem mogłeś jej nie dotknąć ale co będzie następnym razem? Jak daleko jeszcze zajdziesz na tej swojej drodze do zapomnienia, hm? Muszę się stąd wydostać zanim się w tym wszystkim zatracę. - spojrzała mi w oczy z drżącą wargą. - Już i tak cię straciłam, bo zacznijmy od tego, że nigdy cię tutaj tak naprawdę w pełni nie było. Znam cię od sześciu lat, sześć lat Hemy i jest z tobą coraz gorzej. Nie zamieniaj się w swoich rodziców. Nie pozwól im wygrać. Odwróciłem się od niej, nie mogę dłużej patrzeć na rozczarowanie w jej oczach. To za bardzo boli. - Możesz mi dać jeszcze jedną szansę? Obiecuję, nigdy umyślnie cię nie skrzywdzę. Rzeczy, które widziałaś w przeszłości były poza moją kontrolą. Mogłem trochę flirtować, kiedy byłem na haju i nie myślałem ale nigdy nie zabrałem innej kobiety do łóżka. - Z tego co wiesz Hemy. - odgryzła się szorstkim tonem. - Nie mamy co do tego pewności, a ja nie zamierzam tu zostać, żeby się dowiedzieć. Muszę odejść. Potrzebuję tego. Skrzywdziłeś mnie zbyt wiele razy i czuję się jakbym nie mogła już oddychać. To. Za. Bardzo. Boli. Odwróciła się i poszła w stronę drzwi ale zatrzymała się po chwili. - Mam tylko jedno pytanie. Czy ty mnie w ogóle kochałeś? Jej słowa zawisły w powietrzu, a ja próbuję się zmusić, żeby coś powiedzieć. Chcę powiedzieć tak, ale prawdą jest to, że nie jestem pewny, czy wiem czym tak naprawdę jest miłość. - Onyx, ja.. - Nie. Nie. Nie. Nie chcę słyszeć żadnych wymówek. Rozumiem to. - zacisnęła ręce na framudze ale nie odwróciła się przodem do mnie. 8
- Powiedz, że mnie kochasz Hemy. Daj mi jakąś nadzieję, bo ja już wszystko straciłam. Serce mi przyspieszyło i ciężko mi oddychać. Nie jestem tego wart i obydwoje o tym wiemy. Powiedziała to wcześniej, kiedy stwierdziła, że jestem przegraną sprawą. - Przepraszam. - to wszystko na co mogę się zdobyć. Ktoś mojego kalibru nie wie jak kochać. Nie jest mi to zapisane w genach. Chociaż tak bardzo chcę ją tutaj zatrzymać, zasługuje na lepsze. Ale jeżeli chodzi o nią, jestem samolubny. Nie odwróciła się do tyłu, zapłakała cicho i zakryła usta. - Nie staraj się ze mną skontaktować Hemy. Wyprowadzam się z Chicago i już zmieniłam numer telefonu. Między nami nie zostało już nic więcej do powiedzenia. - Nie mów tak. - powiedziałem cicho. - Nie mogę kurwa ciebie też stracić. - Za późno. Już straciłeś. Pochyliła się i sięgnęła po jedną z walizek, wtedy zauważyłem jej brata, który na zewnątrz ładuje już jej walizki do bagażnika. - Poinstruowałam już rodzinę, żeby ci nie mówili gdzie jestem. Nie uda ci się zmienić ich zdania, więc nawet nie próbuj. Żegnaj Hemy. Póki trwało, było zabawnie, prawda? - roześmiała się sarkastycznie. - Miłego życia. Osunąłem się po ścianie, kiedy jej ostre słowa we mnie wsiąkły. Zakryłem ręką twarz i czuję się tak jakby mi wyrwano z piersi serce. Przestałem oddychać. Im dłużej tutaj stoję bez niej, tym bardziej boli i czuję się jakbym umierał. Co ja do diabła robię? - Nie, zaczekaj! Pobiegłem do drzwi i otworzyłem je ale się spóźniłem. Już jej nie ma. Szybko rozejrzałem się za telefonem ale oczywiście jestem tak głupi, że musiałem go wczoraj zgubić. Odwróciłem się i sięgnąłem po to co stało najbliżej mnie, roztrzaskałem to obok nóg, zanim wywaliłem pięścią dziurę w ścianie. Jak bardzo może boleć kilka złamań i zadrapań? Może fizyczny ból w ręce odwróci uwagę od pulsującego bólu w piersi. 9
Próbując złapać oddech, opadłem na ścianę za mną i osunąłem się w dół, aż w końcu siedzę na podłodze z dłońmi wsuniętymi w moje gęste włosy. A więc takie jest uczucie prawdziwej miłości... a utrata jej boli jak sam skurwysyn.
10
Rozdział 1 Hemy Cztery lata później...
W powietrzu wokół mnie czuć alkohol, seks i narkotyki, czyli moja normalna sceneria sobotniej nocy. W pewnym stopniu żyję dla tych dzikich nocy, które składają się z ciała za ciałem ludzi chcących się wyluzować, najebać i mocno wyruchać bez ostrej krytyki społeczeństwa. To się stało moim życiem, powodem do oddychania... zanim to zjebało moje życie. Potem to się zamieniło w ruinę. Opieram się o ścianę, beztrosko relaksuję w cieniu popijając butelkę Whiskey. W ciemności czai się człowiek, którym się stałem. Robię to już od godziny. Ta impreza jest pełna chętnych cipek i wędrujących rąk, a ja pozwoliłem, żeby moje myśli mnie ściągnęły i pogrążyły we własnym popierdolonym świecie błędów i żalów. Dziś wieczorem możliwe, że będę potrzebować odrobiny wyzwania, żeby zaspokoić swoje potrzeby. Chcę tego ostro, głęboko i szybko. Wypiłem kolejną szklankę Whiskey i moje oczy powędrowały do drobnej brunetki, nowa dziewczyna Nico. Poznałem Nico kilka lat temu na jednej z tych imprez, kiedy byłem naćpany do nieprzytomności. Imprezowaliśmy razem i powoli staliśmy się dobrymi znajomymi. Lubię go, bo jest tak samo pojebany i pokręcony jak ja. Dziewczyna Nico powoli kołysze biodrami do uwodzicielskiego kawałka, ocierając tyłkiem o jego chuja. Jej oczy są przyklejone do mnie, obczaja mnie od góry do dołu jak syrena wabiąca swoją kolejną ofiarę. Kurewsko idealnie. Lubię typ uwodzicielek, bo przeważnie lubią ostry i głośny seks, którego potrzebuję. Im dłużej tańczy, tym bardziej jej ruchy stają się erotyczne. Dobrze jej idzie, bo poczułem jak idę w jej kierunku, nie myśląc o niczym innym, jak tylko dać jej czego chce. Miły sposób na odwrócenie uwagi od wszystkiego. Nico jest zatracony w swoim własnym, małym świecie, ociera się o jej tył ale zatrzymał się i napił piwa, wtedy zauważył, że podszedłem. Obserwuje mnie z satysfakcją, wszystko widać w jego oczach. Na ustach pojawił mu się cwaniacki 11
uśmieszek, kiwnął na mnie głową i odsunął się na bok. Dobrze wie co się szykuje i akceptuje to z zadowoleniem. - Hej stary. Skleił ze mną żółwia zanim praktycznie wepchnął mi w ramiona swoją kobietę. - Zadbaj dla mnie o Peyton. Wiem stary, że dobrze ją potraktujesz. Większość facetów nie chce się dzielić, kiedy już usidlą sobie cipkę ale Nico to uwielbia. Mówiłem, on jest tak samo pojebany jak ja. Złapałem jego dziewczynę za biodro i przyciągnąłem do swojego ciała. Kołysząc biodrami w rytm muzyki, przycisnąłem ją do ściany i przesunąłem językiem po jej ustach, dzięki czemu jęknęła i owinęła wokół mnie ramiona. Nasze ciała są do siebie przyciśnięte, a ja pochyliłem się szepcząc jej do ucha. - Obserwowałaś mnie przez cały wieczór. Przywarłem ciałem trochę bliżej niej i delikatnie pociągnąłem ją za włosy. - Jesteś pewna, że mi podołasz, kiedy już mnie dostaniesz? Nie jestem pewny, czy Nico powiedział ci o mnie. Nie pieprzę jak chłopiec, pieprzę jak mężczyzna. Lubię to dziko, mokro, ostro i głośno. Jeżeli chcesz delikatnego kochanka, to twoja ostatnia szansa na wycofanie się. Zassała dolną wargę zanim odwróciła się do Nico, który stoi teraz tuż obok nas z uśmiechem na twarzy. - A więc to jest Hemy, hm? Popatrzyła na mnie z aprobatą, po czym zamruczała i nachyliła się do Nico żeby przygryźć jego wargę. - Definitywnie mogę go brać, kochanie. Jesteś pewny? Nico kiwnął głową i napił się kolejnego piwa. Nie pytajcie dlaczego, ale Nico ma tą dziwną fazę, że robi sobie dobrze przy tym jak pieprzę jego dziewczyny. To tak jakby go to podniecało, że w nich byłem. Zawsze może też chodzić o to, że podoba mu się show. Tak czy siak, ja nie narzekam. Wsunąłem rękę pod sukienkę żeby ścisnąć mały tyłeczek i przesunąłem ustami po jej szyi. - Chcesz żebym cię zabrał na górę i przeleciał? Założę się, że już jesteś dla mnie mokra. 12
Kiwnęła głową i bawi się teraz guzikiem na górze mojej koszuli przygryzając wargę z potrzeby. - Mam nadzieję, że Nico ci powiedział o tych wszystkich wyuzdanych rzeczach, które robię, bo nie zamierzam zwalniać. Kiedy już będę w tobie, będę głęboko i mocno. Kochanie, nie robię nic na pół gwizdka. Sięgnęła do góry, żeby złapać mnie za włosy, kiedy Nico popchnął ją od tyłu swoim ciałem i owinął jedną z jej nóg wokół mojej talii. Ścisnął jej udo i ugryzł w szyję. Sposób w jaki porusza biodrami sprawia, że jej cipka ociera się o moją erekcję, przez co chcę ją zerżnąć tutaj w tym zatłoczonym pomieszczeniu. To by nie był pierwszy raz. - To jest takie gorące. - wydyszała. - Jestem na to gotowa. Jęknęła usatysfakcjonowana, odchyliła głowę do tyłu i obróciła na bok tak, że Nico może zaatakować jej usta swoimi. Ignorując wszystkich dookoła wplotłem rękę w jej włosy z tyłu głowy i przesunąłem językiem po szyi, ona ociera się o mnie jednocześnie całując Nico. Odsunąłem się od jej szyi i oblizałem swoją dolną wargę. - Jesteś pewny, że poradzisz sobie z tym jak dobrze zerżnę twoją dziewczynę Nico? Mam w sobie trochę stłumionego gówna, przez które muszę się wyżyć. Nie rozegram tego dzisiaj w miły pierdolony sposób. - Mmm. Odkleił się od jej ust i kiwnął głową. Chwycił ją za głowę i odchylił do tyłu, żeby jego usta miały lepszy dostęp. - Potrzebuję dzisiaj tego gówna. Obydwoje tego chcemy i cholernie dobrze wiesz, że chcesz tego. - odpowiedział z uniesioną brwią. - Nie wystawiaj mnie Hemy. Uśmiechnąłem się ironicznie, kiedy polizał ją po szyi, po czym cofnął się i odgarnął włosy z twarzy. - Wiesz, że jestem chętny. Tylko ostrzegam twój tyłek. Złapałem mocno za uda Peyton i podniosłem ją owijając jej nogi wokół moich bioder. Od razu zacisnęła je na mojej talii. Pożądanie w jej oczach jest wielkie. Bez względu na dziewczynę, one wszystkie mają w sobie dziką stronę, która czeka na uwolnienie. 13
Odwróciłem się do Nico ściskając tyłek Peyton i wsunąłem jedną rękę pod krótką sukienkę. Nie ma tam nic oprócz cienkich stringów pomiędzy jej cipką, a moimi palcami. Czuję na sobie jej wilgoć, kiedy porusza się do przodu i do tyłu, kołysząc przy mnie biodrami. - Gotowy na widok rżnięcia ślicznej małej cipki Peyton? Nico obserwuje mnie jak przepycham się przez tłum z jego dziewczyną przyklejoną do mojego przodu. Przeważnie najpierw daje mi trochę czasu sam na sam zanim dołącza. Taka mała rutyna, która pojawiła się odkąd to zaczęliśmy. Zassałem dolną wargę Peyton w drodze po schodach i do najbliższego wolnego pokoju. Nacisnąłem klamkę wolną ręką, otworzyłem drzwi kolanem i rzuciłem ją na łóżko przed nami. Zacisnęła ręce na kocu i rozłożyła się na plecach ze wzrokiem wbitym we mnie. Jej oddech jest poza kontrolą od pożądania. - Nigdy wcześniej nie robiłam czegoś takiego. - przesunęła językiem po ustach i przysunęła się pod zagłówek. - Chcę tego. Chcę. Ale jestem trochę nerwowa. Zdarłem koszulkę przez głowę, podszedłem do skraju łóżka i ścisnąłem jej uda, po czym wspiąłem się na łóżko ponad nią. Wytrzeszczyła oczy, kiedy zobaczyła jak jestem zbudowany. - Nie bądź nerwowa. Chce cię zerżnąć, a on chce to widzieć. Nie ma w tym wstydu. - ścisnąłem ją mocniej za uda, rozchyliłem dla siebie szeroko jej nogi i uniosłem do góry, żeby mogła napotkać moje uda i uśmiechnąłem się znacząco. - Mam nadzieję, że lubisz to długo i głęboko, bo tylko to mogę ci dać. Zanim zdążyła odpowiedzieć, kieckę ma już nad głową i zdzieram ją z jej ciała. Powędrowałem wzrokiem po opalonym ciele, podziwiając ją przez chwilę. - Cholera, dziewczyno. Podciągnąłem ją do góry, więc siedzi na mnie okrakiem i otarłem kutasem o jej napuchniętą łechtaczkę. Bieliznę ma już przesiąkniętą, tak jak to lubię. Sięgnęła rękami do moich włosów poruszając się do tyłu i do przodu, ciesząc się uczuciem mojego ciała przy swoim.
14
- Jesteś taki seksowny. - wyszeptała. - Rozumiem czemu Nico robi sobie dobrze przy tym gównie. To trochę inne, ale to najgorętsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłam. Klęknąłem, wygiąłem jej plecy i przesunąłem ustami po jej brzuchu zatrzymując się przy piersiach. - Oh tak? Podoba ci się to? Sięgnąłem do tyłu jedną ręką, ścisnąłem cienki materiał stanika i szarpnąłem. Patrzy na mnie z pożądaniem, kiedy drugą ręką przesunąłem w górę brzucha i zepchnąłem z drogi stanik. Pochyliłem się do prawego sutka, najpierw delikatnie, po czym skubnąłem go zębami. Są pomarszczone, pokazują jak bardzo jest podniecona. Jęknęła kiedy znowu otarła o mnie biodrami, polizałem jej delikatne ciało i warknąłem. - Hemy. - wydyszała. - Chcę poczuć w sobie twojego kutasa. Spojrzałem na nią do góry, ale trzymam sutek w ustach, ssie go delikatnie, a po chwili mocniej i zsunąłem dłoń w dół do jej stringów. Przesunąłem palcem w górę i w dół jej wilgoci zanim wbiłem go głęboko w ciasną małą cipkę. Zaczęła szybciej oddychać i wbiła dłonie w moje długie włosy, ciągnie za nie i plącze je dysząc głośno. - Ohhhh, tak mi dobrze. Nie przestawaj. Zamknęła oczy, kiedy przesunąłem językiem po jej gładkim ciele od jednej piersi do drugiej, przez cały czas pracując palcem głęboko w niej. Czuję jak jej wilgoć ocieka w dół mojej dłoni i zaczęła drżeć w moich ramionach. - Jeszcze nie. - zażądałem. - Zachowaj to dla Nico. Zwolniłem ruchy wiedząc, że w każdej chwili może pojawić się Nico. Ona jest zbyt zajęta, żeby zauważyć ale ja usłyszałem jak kroki w dole korytarza stają się coraz głośniejsze z każdą mijającą sekundą. Chcę żeby patrzył jak dochodzi od mojego dotyku. To przyjemność dla nas wszystkich. On lubi być publicznością, a ja lubię być aktorem, ona ma z tego dobre rżnięcie. Wszyscy wygrywają. Przechyliłem głowę na bok i uśmiechnąłem się, kiedy Nico wszedł do pokoju. Idealne wyczucie czasu. Potarłem kutasem o jej ciało, wsunąłem w nią drugi palec i zacząłem ją pieprzyć mocno i szybko przygryzając jej sutek. - Kuźwa! O ja pierdolę! Tak, właśnie tutaj... taaak. 15
Jej krzyki wydobywają się z jękami, kiedy zaczęła dochodzić, jej ciało zacisnęło się na moich palcach od orgazmu. - Hemy. - wysapała. - Nie przestawaj. Chcę więcej. Zawsze faworyzuję wokalne kobiety w sypialni, te, które mówią mi dokładnie czego chcą. Złapałem ją za twarz i odwróciłem w kierunku Nico. Jej oddech przyspieszył, kiedy oparł się o drzwi obserwując nas. Poczuła haj, od którego Nico zawsze ma przypływ adrenaliny. Łatwiej się dostosować, kiedy zda się z tego sprawę, że to niczym się nie różni od oglądania porno, tylko to się dzieje w prawdziwym życiu. Potem już się nie wydaje takie pokręcone jak się na to patrzy z zewnątrz. - Usiądź Nico. Przesunąłem językiem po ustach Peyton i wyciągnąłem palec z jej cipki. - Dopiero się rozgrzewamy. Mam nadzieję, że jesteś gotowy. Nie czekając na odpowiedź złapałem za majtki i zsunąłem je szybko w dół jej szczupłych nóg. Rzuciłem nimi w Nico i zobaczyłem jak wylądowały na oparciu krzesła, na którym teraz siedzi. Peyton popatrzyła na mnie i potem na Nico oddychając ciężko. Chce się upewnić, że obserwuje, cicho czekając na jego zgodę, żeby kontynuować. Myśl o tym, że on tu jest podnieca ją. Podnieca mnie. Wstałem z łóżka, pociągnąłem ją za kotki, żeby ułożyć jej tyłek na skraju łóżka. Złapałem za obie ręce Peyton i położyłem je na moim pasku kiedy usiadła. - Zdejmij to. Wszystko. Przebiera szybko rękami odpinając mój pasek zanim ruszyła do guzika i rozporka. W ciągu pięciu sekund zepchnęła mi jeansy w dół ud i szybko pozbyłem się ich z drogi. - Miałaś kiedyś w sobie kutasa z piercingiem? Potrząsnęła głową, a jej oczy zatrzymały się na mojej erekcji. - To dobrze. Zdejmij mi bokserki Peyton. Pokaż Nico jaki jestem dla ciebie twardy. Spojrzała na Nico zanim przygryzła wargę i powoli zsunęła w dół bokserki. Mój kutas wyskoczył uwolniony z materiału, a Peyton cicho sapnęła. Nie wiem czy 16
jest podekscytowana, czy przerażona przez jego rozmiar, nie wspominając o dwóch przechodzących przez niego stalowych pręcikach. Tą dziewczynę czeka coś, czego nigdy się nie spodziewała. - Podoba ci się mój kutas Peyton? - kiwnęła głową. - Weź go. Poliż go swoim małym słodkim języczkiem. Ugryź go, ssij, uczyń swoim. Wplątałem palce w jej włosy i popchnąłem ją w dół do mojego kutasa. Myśl o jej chłopaku obserwującym jak bierze do buzi mojego wielkiego kutasa sprawiła, że zrobiłem się jeszcze twardszy. Przez to chcę zerżnąć jej usta jeszcze mocniej i głębiej. Wysunęła język i okręciła nim wokół czubka mojego chuja zanim zassała końcówkę do ust. Musi otworzyć usta jeszcze szerzej, żeby wsunąć całą tą wielkość. Stanąłem bokiem i ścisnąłem ją mocniej za włosy mocniej dając Nico widok mnie pieprzącego usta jego kobiety. Przez chwilę popatrzył mi w oczy zanim spojrzał w dół na moją długość, która jest ledwo w połowie w ustach Peyton. Wsuwam się do przodu i wysuwam poruszając biodrami i ciągnę jej włosy. Widzę jak kutas Nico zrobił się twardy w jego jeansach, kiedy wziął głęboki oddech i odetchnął. - Dotknij go. - rozkazałem. - Wyciągnij swojego kutasa i pocieraj go, kiedy ja pieprzę jej usta. Wyobraź sobie, że te usta są na twoim kutasie, ssą go, liżą i doprowadzają do orgazmu. Pokaż jej jak dobrze ci jest dzięki temu. Jego oczy pociemniały od pożądania, kiedy wsunął rękę w jeansy i zaczął się pocierać z głębokim jękiem. Powoli nakręca się, żeby dołączyć. - Peyton. - szepnąłem. - Wstań. Przesunęła dłonią w górę i w dół mojej długości jeszcze kilka razy zanim wyciągnęła go z ust i zrobiła co powiedziałem. Oblizała usta, czując mój smak na swoich wargach zanim spojrzała ponad mną na Nico. - Złap mnie za włosy i się kurwa trzymaj. - warknąłem. - A ty lepiej patrz Nico. Sięgnęła rękami do góry i ścisnęła mi włosy, kiedy podniosłem ją do góry i teraz siedzi z rozłożonymi nogami na moich ramionach, jej cipka przy mojej twarzy. Podszedłem do ściany obok Nico i przycisnąłem do niej plecy Peyton, mocno. Chcę się upewnić, że on widzi wszystko co zamierzam zrobić z jej ciałem. Spojrzałem na nią w górę. 17
- Trzymaj się mocno i nie puszczaj. Kiedy już dobrze się złapała moich włosów rozchyliłem wargi jej cipki i przesunąłem czubkiem języka po łechtaczce. Czuję jak drży od mojego dotyku, więc lekko zassałem ją do ust i wsunąłem w nią palec, pieprząc ją delikatnie i powoli, żeby się rozluźniła na to co, wypełni ją później. Kątem oka widzę jak Nico rozpina swoje spodnie, oparł się o krzesło i złapał za włosy. - To takie cholernie gorące. Tak. Pieprz palcami jej ciasną małą cipkę. Zacząłem pochłaniać tą cipkę jeszcze mocniej, kiedy sięgnąłem ręką i złapałem jej pierś, ściskając ją aż usłyszałem jak zajęczała. Jęki zamieniły się w krzyk, bo zassałem jej łechtaczkę mocniej na zmianę poruszając językiem w górę i w dół i wsuwając palec do środka i na zewnątrz w idealnym rytmie. Usłyszałem dźwięk rozporka Nico zanim zobaczyłem jak jego kutas wyskoczył z bokserek. Pociera swojego chuja jedną ręką, a drugą zaciska na oparciu krzesła. Jest tak podniecony, że nawet nie wie co ze sobą zrobić. Nie może usiedzieć spokojnie. I nie winię go za to. Widząc jak pieprzę Peyton językiem, to musi być cholernie gorący widok. Wiem, że jestem dobry w zaspokajaniu każdego, kogo dopadnę. Jedzenie cipki jest moją specjalnością. Spojrzałem do góry na Peyton okrążając językiem jej nabrzmiałą łechtaczkę. - Jesteś gotowa, żeby znowu dojść? Potem, kiedy skończymy wbiję głęboko w ciebie mojego kutasa. Odchyliła głowę i próbuje powstrzymać swoje trzęsące się nogi. Udami dosłownie miażdżą mi głowę ale rozchyliłem je szeroko, żeby Nico mógł zobaczyć mój język na jej delikatnym różowym ciele. - Tak. - pokiwała głową i jęknęła. - Tak. Jest mi tak dobrze. Tak dobrze. Uśmiechnąłem się przy jej cipce zanim odsunąłem się od ściany i uklęknąłem, żeby postawić ją na miękkim dywanie blisko miejsca, w którym siedzi Nico z kutasem w ręku. - Odwróć się i na kolana. Usiadłem na kolanach i pogładziłem mojego twardego kutasa czekając aż się usadowi. - Co za gorąca mała cipka Nico. Dzięki, że pozwoliłeś mi jej spróbować. 18
Przesunąłem ręką w dół jej kręgosłupa i po linii między pośladkami aż sięgnąłem do mokrej cipki. Rozchyliłem ją szeroko, pochyliłem się z językiem przy jej cipce i wysunąłem go do przodu. Pieprzę ją językiem i pocieram kciukiem wolnej ręki po pomarszczonej dziurce u góry, przez co się napięła. Reakcja na którą czekałem. Lubię trochę zabawy analnej od czasu do czasu, a dziewczyny uwielbiają to uczucie połączone z wypełnioną cipką. Zacisnęła dłonie na dywanie i zajęczała. - Zaraz dojdę. Jestem tak blisko. Przyspieszyłem wsuwając język głębiej i masuję u góry wejście do jej tyłeczka. - Tak! Właśnie tutaj. Ahhhh! Zatrząsnęła się pode mną i musiałem ją złapać, żeby nie upadła. Słyszę jak oddech Nico przyspieszył, a jego pociągnięcia stały się dłuższe i szybsze, zdesperowane w poszukiwaniu większej akcji niż teraz otrzymuje. Tak bardzo chce dojść, ale zwalcza to. Klepnąłem Peyton w tyłek, sięgnąłem obok mnie do kieszeni jeansów i wyciągnąłem kondoma. Otworzyłem opakowanie zębami, rozwinąłem go na kutasie i poprawiłem na kolczykach. - Jesteś gotowa na ostre rżnięcie? - Peyton pokiwała głową. - Chcesz zobaczyć jak Nico dochodzi dzięki nam? Upewnię się, że obydwoje dojdziecie, pokaż mu jak dobra jest twoja cipka. - Mmm.. tak. Proszę. Włóż go już we mnie. - sięgnęła do tyłu i ścisnęła mojego kutasa oblizując usta. - Jest taki duży. Będzie bolało przez kolczyki? Odchyliłem do tyłu głowę i jęknąłem, kiedy potarła czubkiem mojego chuja o swoje wargi. Odruchowo przysuwa tyłek bliżej mnie. - Ja pierdolę. To nie kolczyki będą boleć. Zaufaj mi. To ostatnia rzecz, o którą powinnaś się martwić. Pochyliła głowę do dołu, puściła mnie i położyła płasko ręce na podłodze. Ustawiłem kutasa przy jej wejściu zanim wbiłem się jednym szybkim ruchem, uderzając w nią z siłą. Zacisnęła dłonie na dywanie i krzyknęła z przyjemności. Znieruchomiałem na chwilę pozwalając jej się dopasować do mojego rozmiaru zanim się wysunąłem i wbiłem drugi raz. Z każdym uderzeniem o jej ściankę przesuwa się odrobinę do przodu krzycząc z przyjemności przepełnionej bólem. Przyspieszyłem tempo i pociągnąłem jej włosy, żeby utrzymać ją nieruchomo. 19
- Pocieraj szybciej swojego chuja. - zażądałem. - Dojdź dla niej. Nico spojrzał na mnie surowym wzrokiem. Splunął na otwartą dłoń i zacisnął ją wokół kutasa dając mu efekt jej mokrej cipki, dalej pocierając go mocno i szybko. - Pieprz. Ją. Mocniej. - zaczął jęczeć i poruszać biodrami w górę i w dół pieprząc swoją rękę. - Kuźwa. Przez to jestem tak cholernie twardy. - wyjęczał. Uśmiechnąłem się, złapałem rękami za jej piersi dla oparcia, żeby każde pchnięcie było mocniejsze i głębsze. Pochyliłem się do przodu i wbijam się tak, że za każdym razem mój kutas zanurza się w niej do końca. Powoli wysuwając się, nabijam ją na mnie z całej siły i w tym samym czasie przygryzam jej ramię. Krzyknęła, a od Nico wydobyło się ochrypłe warknięcie. - Chcesz kurwa spróbować? Hm? - spojrzałem na niego i zwolniłem. - Zdejmij jeansy i chodź tu na kolanach. Nico odetchnął głęboko zanim pokiwał głową i zacisnął powieki. - O tak. Wstał i zsunął z siebie spodnie na podłogę, po czym wyszedł z nich i zdjął koszulkę przez głowę. Jest w dobrej formie ale nie jest tak zbudowany jak ja. Jednak i tak jest dobrą partią dla kobiet. Wysunąłem się z Peyton ale teraz pieprzę ją palcem, najpierw jednym, a potem dwoma. Jest tak mokra, że aż cieknie jej z cipki. Wciąż jej się to podoba. Wysunąłem z niej rękę. - Połóż się na plecach kochanie, rozłóż dla nas szeroko nogi. Peyton zrobiła jak jej powiedziałem i obnażyła przed nami swoją gładko wygoloną cipkę. Nico jest teraz obok mnie na kolanach, patrzy na jej wilgotne, połyskujące ciało jakby jej nigdy takiej nie widział. - Dobrze. Teraz chcę, żebyś na to patrzyła Peyton. Chcesz zobaczyć jak bardzo cię chce? - kiwnęła głową i spojrzała na Nico, który patrzy na nią z rządzą w oczach. - Moja dziewczynka. Wstałem i złapałem Nico za tył głowy, a Peyton od razu na to zareagowała. Lubię reakcję. Dzięki temu zawsze dochodzę.
20
- Podnieca cię widok dwóch mężczyzn razem? Wydobyło się z niej coś pomiędzy jękiem, a warknięciem i dzięki temu wiemy czego chce. Nico oblizał usta patrząc jak ona się wije. Jego oczy wylądowały na Peyton, kiedy sięgnęła w dół i przyciągnęła moją dłoń do swojej cipki, przesuwając nią po swoich wargach. Patrzy jak obydwoje ją zabawiamy zanim w końcu Nico nachylił się i przycisnął swoje usta do moich, próbując jej słodyczy na moim języku. Czuję jak jego ciało reaguje na mnie. To jego ciało tego chce. Nie osądzam tego. Dla mnie pocałunek jest tylko pocałunkiem. Mogę brać udział w danej czynności bez utożsamiania tego z płcią tego, kto jest po drugiej stronie. Tak jak powiedziałem, to dzięki reakcji dochodzę. Złapałem go za włosy i zassałem jego język do ust zanim go uwolniłem i się odsunąłem. Oddycha ciężko patrząc w dół na mój palec wsunięty głęboko w Peyton. - Podoba ci się to Peyton? Hm? Chcesz zobaczyć więcej? Pokiwała i położyła dłonie na piersiach, teraz szczypie się po twardniejących sutkach. Spojrzała mu w oczy i jęknęła, kiedy przesunęła jedną rękę w dół do swojej łechtaczki, zaczęła ją pocierać i powiedziała. - Possij dla mnie jego kutasa kochanie. - oblizała usta. - Zrób to dla mnie, a zrobię wszystko o co kiedykolwiek poprosisz. Obiecuję. Nozdrza Nico zafalowały, kiedy spojrzał w dół i ocenił mój rozmiar. To linia, której nigdy nie przekroczyliśmy, ale pieprzyć to. W tej chwili czuję się tak, że mało mnie to interesuje czyje usta są wokół mojego kutasa. Jeżeli to ją podnieca, to mnie też. Zawahał się przez chwilę patrząc na mnie i na nią zanim pochylił się w dół i wziął mojego chuja do ust. Na początku jest delikatny, widocznie czuje się niekomfortowo i ledwo się rusza zanim w końcu to ogarnął. Wepchnąłem go głębiej do jego ust i kiedy spojrzałem w dół, zobaczyłem, że Peyton pieprzy się palcami patrząc jak Nico ssie mi kutasa. Ewidentnie widać, że jest przez to podniecona tak samo jak on. Jej tempo przyspieszyło dopasowując się do tego jak szybko bierze mnie Nico. - Peyton dobrze smakuje, prawda? - wepchnąłem kutasa głębiej i pociągnąłem go za włosy, przez co trochę się zakrztusił. - Ssij go mocniej Nico. Musi dojść dzięki temu jak ssiesz mi chuja. Ja nie chcę dojść. Chcę, żeby ona doszła. Spraw żeby doszła. 21
Zatrzymał się na chwilę i jęknął zanim wyżył się na mnie. Bierze mojego chuja tak ostro i szybko, że pobija większość dziewczyn, z którymi byłem. Jestem pod kurewskim wrażeniem1. - Widzisz jak bardzo ciebie chce Peyton? Widzisz co jest w stanie zrobić, żebyś doszła? Pocieraj się szybciej, pieprz się mocniej, wyobrażaj sobie, że twoje palce to jego kutas. Moje sprośne słowa instruujące ją sprawiły, że krzyczy i jęczy od kolejnego orgazmu. Wysunąłem się z ust Nico i potarłem swojego kutasa. Peyton skrzyżowała nogi po dostarczonym przez siebie orgazmie, nadal bawi się swoimi piersiami i oblizuje usta czekając na więcej. - Na czworaka. Tym razem chcę, żebyś wzięła do buzi mojego kutasa. Spojrzała mi w oczy, kiedy ustawiła się przede mną. Pobawiła się piercingiem zanim wzięła go głęboko do buzi i sięgnęła w dół, żeby pobawić się cipką. - Weź ją od tyłu Nico. Pokaż jej jak to gówno cię podnieciło. Złapał ją za biodra, ustawił się za nią i wsunął w nią. Jęknęła cicho, kiedy ścisnął jej tyłek i powoli zaczął się poruszać do przodu i do tyłu. - Oh kuźwa! Tak kochanie. Ssij jego kutasa szybciej. Weź go głęboko. Owinąłem włosy Peyton wokół pięści i poruszam szybciej biodrami, kiedy jej tempo przyspieszyło. - Kurwa, tak kochanie. Weź go aż do gardła. Zaraz dojdę. Czuję jak mój orgazm się buduje, więc wysunąłem się z ust Peyton, ściągnąłem prezerwatywę i wycelowałem w jej usta. Otworzyła je szeroko, biorąc mojego kutasa do buzi i przełknęła aż do ostatniej kropli jak profesjonalistka. Złapałem Nico za tył głowy i dzięki temu przyspieszył. Mój widok, jak dochodzę w ustach Peyton zepchnął go z krawędzi i po kilku sekundach drży od własnego orgazmu. Pchnął głęboko i wystrzelił w nią najdalej jak mógł. - Kurwa mać! Co do chuja! To było cholernie dobre. Znieruchomiał na chwilę, wysunął się i dźwignął ciało Peyton do góry tak, że jej plecy przyciśnięte są do jego klaty. Położył jedną rękę na jej piersi, a drugą przesunął w dół brzucha, aż w końcu nakrył jej wzgórek. Odchyliła głowę do 1
no nie ukrywam, że ja też :D
22
tyłu i złapała Nico za głowę, żeby przyciągnąć go do pocałunku. Prawie się odsunął od mojego smaku w jej buzi ale złapałem go za rękę i wepchnąłem mu palce do jej mokrej cipki. Otarła nagi tyłek o niego i od razu zrobił się twardy. Tyle wystarczy, żeby mógł działać dalej. Pocałował ją mocniej i głębiej jęcząc, gotowy na kolejną rundę. Popatrzył jak Peyton uwolniła się od pocałunku, położyła na plecach i rozłożyła dla niego szeroko nogi. Złapałem za jego długość i zacząłem go pocierać, kiedy na nią patrzy. - Widzisz swoją spermę jak wypływa z jej cipki Nico? - przyspieszyłem tempo i teraz jest twardy jak kamień. Kiwnął głową. - Da jeszcze radę... Po kilku pociągnięciach potarłem kutasem Nico o słodką małą cipkę Peyton, ustawiłem go przy jej wejściu przez co obydwoje jęknęli. - Wypełnij ją, zerżnij i nie przestawaj aż wypełnisz ją do granic możliwości swoją spermą. Odsunąłem się od ich dwójki, kiedy wypełnił moje polecenie. Sięgnąłem po cholernego papierosa i podziwiam to przedstawienie przede mną. Zasługuję na to po tym gównie. Powinienem odczuwać jakąś dumę przez to, że doszli dzięki mnie i wiedząc, że przyszli tutaj szukając tego. Ale wciąż czuję się pusty. To jest moje popieprzenie z pokręceniem. Taki właśnie się stałem, tak żyję...
23
Rozdział 2 Hemy Stoję w kuchni Cale'a i czekam aż ten idiota ogarnie swoje gówno, kiedy pojawił się Slade w swoim cholernym garniturze. Nigdy się nie przyzwyczaję do tego widoku. Przywykłem do jego rozbierania się, nie ubierania. Rękawy białej koszuli ma podwinięte do łokci, eksponując tatuaże i nawet ja muszę przyznać, wygląda zajebiście. Przez to sam chcę kupić kilka garniturów, żeby potem się z nich rozbierać. Na bank to by był niezły sposób na przyciągnięcie cipek, nie żebym miał problemy na tym polu ale wydaje się, że kobiety fantazjują czasami o facetach w garniturach. Może później obadam jego szafę i porobię przymiarki. - Stary. - złapałem go za ramie i potrząsnąłem, kiedy sięgnął do lodówki po piwo. - Od kiedy do diabła ty pijesz piwo. Uśmiechnął się ironicznie, kiedy oparł się o lodówkę i rozpiął koszulę jedną ręką. - Powiedziałem ci stary. Skończyłem z tym mocnym gównem. Nie potrzebuję już tego. - napił się piwa. - Nie mogę być najebany, kiedy mam kobietę, którą muszę zadowolić i robotę do zrobienia. Nie zamierzam niczego spierdolić. Chciałbym być taki mądry. - Racja. A tak w ogóle to gdzie jest seksowna mamuśka? Na pewno już za mną tęskni. - mrugnąłem i zabrałem mu z ręki piwo. Już miałem się napić, kiedy trzepnął mnie w chuja, przez co warknąłem i zabrał mi z powrotem piwo. - Moja wina pojebie. - powiedział z uśmiechem. - I do diabła nie. Nie tęskni za tobą. Zaufaj mi. Moja kobieta jest dzięki mnie bardziej niż usatysfakcjonowana. Myślisz, że czemu nigdy nie wychodzimy z sypialni? - wyszczerzył cię cwaniacko. - Byłoby lepiej gdybym dołączył. Nie możesz temu zaprzeczyć. - drażnię się z nim ale on cały się spiął. - Już dotykała mojego.. - Umm. Co wy chłopcy tutaj robicie?
24
Obydwoje spojrzeliśmy na Aspen opartą o drzwi w koszulce Slade'a. Uśmiechnęła się do mnie zanim zwróciła swoją uwagę na Slade'a i praktycznie zamruczała. Slade łyknął piwa zanim wepchnął mi je w klatę i podszedł do Aspen, żeby przed nią stanąć. Przycisnął swoje ciało do niej i pocałował jej szyję zanim ją podniósł i owinął sobie jej nogi wokół talii. - Mmm.. cholera kochanie. Czekałaś tutaj na mnie? - Aspen kiwnęła głową i przygryzła wargę. - Myślałem o twoim seksownym tyłeczku przez cały dzień. Muszę posmakować swojej kobiety. Wciągnęła dolną wargę Slade'a do ust, a on warknął. - Chcę popatrzyć jak będziesz się rozbierać z tego seksownego garnituru kochanie. Wiesz, wciąż nie mogę się przyzwyczaić do twojego widoku w nim ale to tak bardzo, bardzo, bardzo seksowne. Popatrzyłem jak przesunęła językiem wzdłuż jego szczęki i w górę do ucha. - Oh tak. Mów tak dalej, a wezmę cię tutaj. Poprawiłem swoją erekcję, oparłem się o blat i obserwuję ich. - Oo tak. Tylko się nie zdenerwujcie, kiedy będę sobie robić dobrze patrząc jak się pieprzycie. Postaram się najlepiej jak mogę, żeby nie dołączyć. przerwałem, jak obydwoje na mnie spojrzeli. - Chyba, że tego chcecie. Nie mam nic przeciwko zabawieniu się z waszą dwójką. Mojemu kutasowi nie można się oprzeć, więc nie narzekajcie jeżeli się uzależnicie. - Pierdol się Hemy. - Slade rzucił przez ramię i zaczął iść z Aspen. - Zachowaj swojego chuja na prywatną imprezę dziś wieczorem. Na pewno będziesz go sporo używać. Aspen uśmiechnęła się do mnie ponad ramieniem Slade'a i przygryzłem wargę, kiedy pokazałem pytająco na swojego kutasa. Roześmiała się i potrząsnęła głową, więc napiłem się piwa. Aspen i ja lubimy trochę pożartować ale Slade już się do tego przyzwyczaił. Wie, że tak naprawdę nigdy bym się nie dobierał do jego kobiety. Wcześniej nic sobie z tego nie robiłem, bo Slade traktował kobiety tak samo jak ja teraz. Nic tylko dobre rżnięcie dla zabicia czasu i odwrócenia uwagi od całego tego gówna. Sprawy mają się teraz inaczej. Slade się zmienił. Z Aspen są już miesiąc 25
razem. Nigdy w życiu nie widziałem go tak szczęśliwego. Nawet zaczął brać jakieś sprawy przeciwko pijanym kierowcom czy jakieś tam inne gówno i kompletnie przestał się rozbierać. Ciężko pracuje na ich szczęśliwe życie. Aspen jest jego Onyx. Przynajmniej jest na tyle mądry, żeby ją zatrzymać. Cale minął szczęśliwą parę i wpadł do kuchni. - Jestem gotowy stary. Chciałem założyć jakiś mundur albo inne gówno, żeby było ciekawiej ale nie mam nic w szafie. - Cale przeczesał palcami włosy zastanawiając się. - Jestem zmęczony rozbieraniem się z jeansów i t-shirtu. To już jest nudne. To samo gówno innego dnia. - Tak myślisz? - zastanowiłem się przez chwilę, dokończyłem piwo i wrzuciłem pustą butelkę do śmieci. - Chodź za mną. Na pewno Slade nie będzie miał nic przeciwko temu jak pożyczymy kilka jego garniturów. Założę się, że będziemy wyglądać jak pieprzone ciacha. Jeżeli istnieje sposób na niewidzialny znak nad głową gwarantowany zajebisty orgazm, to by było właśnie to. Pospieszyliśmy po schodach do pokoju Slade'a. Dotarliśmy pod drzwi i usłyszałem jak najpierw coś spada, a potem roztrzaskuje się na podłodze. Ten pojeb poważnie nie marnuje czasu. Zapukałem raz zanim popchnąłem drzwi i wlazłem do środka. Oh cholera. Slade ma Aspen rozpostartą na szafce z rękami zaciśniętymi na bokach. Od pasa w górę jest kompletnie goła i przyciśnięta do drewna. On ma zaciśnięte obie ręce na jej biodrach, unosi jej nogi ponad ziemią i wjeżdża w nią od tyłu. Zauważył, że wszedłem w odbiciu w lustrze, więc wbił się w nią ostatni raz i zatrzymał się, żeby na nas nawrzeszczeć. - Poważnie pojeby? No dalej, po prostu wejdźcie i nacieszcie się przedstawieniem. Miejcie chociaż odrobinę cholernego respektu dla Aspen. Kuźwa. Uniosłem brwi na ich dwójkę i podszedłem do szafy Slade'a. - Jestem urażony. - odpowiedziałem kładąc dłoń na sercu. - Wiesz cholernie dobrze, że szanuję twoją kobietę. Jest niezłą dupą i wie o tym. Drażnię się z nimi i mrugnąłem do Aspen, która teraz patrzy się na mnie w lustrze. Odwzajemniła mój uśmiech, wiedząc, że to tylko jeszcze bardziej podkręciło jego obroty. Wiedziałem, ta dziewczyna ma w sobie odrobinę 26
perwersji pod tą nieśmiałą powłoką. Z chęcią mógłbym sie założyć, że ona pozwoliłaby mi popatrzyć, gdyby on chciał. - Kontynuuj jakby nas tutaj nie było. Daj nam kilka minut i znikniemy. Musimy pożyczyć kilka garniturów na dzisiaj. - podejrzałem przez ramię i zobaczyłem jak Slade przysuwa się do niej bliżej, jakby próbował zakryć to czego nawet nie widać. - Nie każ swojej pani czekać Slade. Drażnienie się z nim jest zabawne, bo on jest o nią tak zaborczy.. - Czasami jesteś prawdziwym bólem w tyłku. Wiesz o tym? Aspen warknęła udając, że jest zła ale słyszę śmiech w jej głosie, który próbuje ukryć. Musi mieć poczucie humoru, żeby dać sobie ze mną radę, bo ze mną nie jest kurwa tak łatwo. - Przynajmniej Cale jest wystarczająco przyzwoity i podgląda z zewnątrz. Tak, widzę cię tam. Slade warknął sfrustrowany, podniósł Aspen z szafki, zakrył jej sutki ręką, a drugą nakrył wzgórek między nogami. Cofnął się z nią po prześcieradło, żeby ją nim zakryć. - Weźcie już te cholerne garnitury i idźcie stąd w diabły. Bierzcie wszystkie. Nie obchodzi mnie to. Po prostu się pospieszcie. Jutro zakładam zamek w drzwiach. Cale wszedł do pokoju i roześmiał się. - Szafka? Poważnie? Slade owinął wokół niej prześcieradło i poprawił w kilku miejscach upewniając się, czy jest wystarczająco zakryta żebyśmy nic nie widzieli. Odpalił papierosa i oparł się o szafkę z chujem na wierzchu przed nami wszystkimi. - Gówno to znaczy, że teraz noszę cholerne garnitury. Jaka jest radość z seksu jeżeli nie potrzaska się jakiegoś gówna albo nie wywali dziury w ścianie2? Pospieszcie się już. - Poważnie głupku? - dołączyłem do rozmowy. - Wiedziałbyś o tym gdybyś faktycznie w końcu wsadził w kogoś chuja. To dobra zabawa. Spróbuj od czasu do czasu. 2
akurat dziury w ścianie nie są fajne. ja i moja wiertarka coś o tym wiemy ;>
27
- Mam taki zamiar, chuju. Bierzmy te cholerne garnitury zanim się spóźnimy. Cale wepchnął mnie do szafy i sięgnął po pierwszy z brzegu garnitur. - I wydaje mi się, że kobiety nie narzekają kiedy używam swojego języka. - Wysunął język i zaczął nim machać dookoła. - Ohyda. - Aspen krzyknęła. - Nie chcę tego słuchać Cale. Sięgnąłem po gładki czarny garnitur i przerzuciłem go przez ramię. - Dobra stary. Zabieramy się stąd.
***
Podjechaliśmy na imprezę i zgasiłem silnik, po czym trochę się podpicowałem. Nie często wpadamy na imprezy poza klubem ale jedna z dziewczyn kończy dwadzieścia jeden lat i chciała wielkiej biby. Jeżeli mam być szczery i tak wolę domówki. Więcej wolności w zadowalaniu pań. Zobaczyłem światła Jeepa Stone'a, zaparkował za nami i szybko wyskoczył cały wypacykowany we własnym garniturze. Pociągnąłem rękaw białek koszuli zanim sięgnąłem po czarną marynarkę i założyłem na siebie. Jest trochę ciasna ale i tak wyglądam cholernie dobrze. Cale też ma na sobie czarny garnitur, ale jego koszula jest bardziej w srebrnym kolorze, czy jakieś inne gówno, może szara, do diabła, nie wiem. Ale i tak jest fajna. Wygląda nieźle. - Lepiej chłopaki się dzisiaj wczujcie w to gówno. - powiedziałem przechodząc obok mojego samochodu. - Zwłaszcza ty, nowy. - pokazałem na Stone'a i popchnąłem go w ramię. - Niezły pieprzony gajer stary. Obciągnął swój garnitur jakby był wielce ekstrawagancki i puścił cwaniacki uśmieszek. - Wiem. - zaczął bujać biodrami i bawić się guzikami. - Kiedy zacznę już kołysać bioderkiem ten gajer nawet nie będzie miał znaczenia. Oparł nogę o Jeepa i wywija biodrami w zwolnionym tempie. - O tak. Wczuwam się w to gówno. 28
- Wyluzuj poskramiaczu panienek. - Cale powiedział z ironicznym uśmiechem. Spójrzcie. - kiwnął głową w kierunku małego białego domu i uniósł brew. - Panienki nas podglądają. Przechyliłem głowę na bok, żeby popatrzyć. Około sześciu dziewczyn przyklejonych do okna obserwuje nas z otwartymi ustami i wachlują się rękami. Będą potrzebować o wiele więcej niż ręka, żeby się ochłodzić kiedy już wejdziemy do środka. Podszedłem do drzwi z Cale'm i Stone'm blisko za moimi plecami. Nawet się nie kłopotałem pukaniem. Popchnąłem tylko drzwi i wszedłem do środka. Przez głośniki płynie jakiś szybki rytm, więc zacząłem poruszać ciałem do muzyki, po czym zdjąłem krawat i owinąłem go wokół urodzinowej dziewczyny. Roześmiała się nerwowo obczajając mnie i poprawiła swoją tiarę. - O mój... tak. - cofnęła się krok do tyłu, a ja zrobiłem krok do przodu wciąż kołysząc biodrami. - Najlepszy prezent urodzinowy w moim życiu. wykrzyknęła lekko bełkocząc. Owinąłem wokół niej ręce, żeby ją złapać za tył szyi zanim zacząłem ocierać swoim ciałem o nią i położyłem sobie jej ręce na klacie. Nie zwracam zbytnio uwagi na pozostałą dwójkę ale domyślam się, że robią coś podobnego przez te wszystkie krzyki, które dzwonią mi teraz w uszach. Cofnąłem dziewczynę do tyłu, podszedłem do stereo i zmieniłem piosenkę. Powolny, uwodzący kawałek popłynął przez głośniki przez co mój rytm zrobił się powolny i hipnotyczny. Ręce dziewczyny wędrują po moim ciele, a ja poruszam biodrami w przód i w tył, wystarczająco blisko, żeby mój kutas obijał się o jej brzuch. Nie mam na sobie bokserek, więc zwisa sobie swobodnie. Poczuła jak przy niej stwardniał i krzyknęła podekscytowana. - O mój Boże! Zakryła buzie, żeby ukryć swój entuzjazm, kiedy popchnąłem ją do ściany i oplotłem sobie jej nogę wokół talii. - To się naprawdę dzieje? - zapiszczała. - To moje najlepsze urodziny. Dziękuję! Jedna z dziewczyn odpowiedziała zza mnie. - Kiedy tylko zechcesz Jade. Zrelaksuj się i naciesz tym. Ta noc jest twoja. 29
Jej głos wydaje się trochę znajomy ale pod wpływem emocji nawet się nie kłopoczę, żeby poskładać to do kupy. Rozdarłem rękami koszulę i popatrzyłem jak dziewczyna wybałuszyła oczy, kiedy zobaczyła moje wyrzeźbione ciało ocierające się o jej twarz. Czuję na brzuchu jak bardzo jest wilgotna, bo ma na sobie krótką sukienkę, a między nami są tylko jej majtki, więc odwróciłem nas i posadziłem ją na stole. Machnąłem wzdłuż niego ręką, żeby zrzucić kilka rzeczy z drogi zanim ściągnąłem do końca koszulę z marynarką i rzuciłem je na bok. Usłyszałem jak kilka dziewczyn krzyknęło, spojrzałem do góry i zobaczyłem, że Stone już jest tylko w bokserkach. Ma jakąś laskę na krześle i ociera kutasem po jej twarzy. - Jasna cholera! Zdejmij je! Czuję go na mojej twarzy. - dziewczyna krzyknęła. - O mój Boże jest taki twardy. - Ugryź go! - kolejna krzyknęła. - Weź mnie następną! Zignorowałem cały ten hałas za mną i skupiłem się na urodzinowej dziewczynie. Jest seksowna z tymi długimi rudymi włosami i dużymi niebieskimi oczami. Sukienka, którą ma na sobie jest teraz zepchnięta ponad jej biodra i patrzy na mnie jakby była gotowa na rżnięcie. To mnie doprowadza do szaleństwa, zwłaszcza, że wszyscy obserwują. - Tak dla twojej informacji. Pozwolę urodzinowej dziewczynie dotknąć. nachyliłem się do niej i wyszeptałem. - Czegokolwiek zechcesz. Jej oddech przyspieszył, spojrzała ponad moim ramieniem i z powrotem na mnie. - Już mi się podoba. - uśmiechnęła się i przygryzła dolną wargę. - Zatańcz dla mnie. Od zawsze podobali mi się mężczyźni w garniturach. Pociągnąłem ją za uda, więc jej ciało teraz zwisa lekko ze stołu. Wplotłem ręce w jej włosy i przycisnąłem kutasa do jej ciepła poruszając biodrami. - Dotknij mnie. - szepnąłem. - Pozwolę ci go nawet spróbować. Sięgnęła ręką pomiędzy nami i potarła mojego kutasa przez materiał. Otworzyła szeroko oczy, kiedy poczuła jego rozmiar i kolczyki.
30
- O. Mój. Boże. - oblizała usta i zamknęła oczy pocierając go szybciej. - Jestem tak cholernie napalona. To moje urodziny, wiesz. Nachyliła się do mojej szyi i pocałowała ją. - Nikomu nie będzie to przeszkadzać, jak się trochę zabawię. Dziś jest dzień bez osądzania. - Tak mówisz? - zapytałem. - Mogę cię tutaj wziąć jeżeli chcesz. Jestem tutaj dla rozrywki, a w tym jestem najlepszy. Przelecę cię tu, przed twoimi znajomymi i zrobię dobre pierdolone show. Odpiąłem jedną ręką spodnie i zepchnąłem je odrobinę w dół bioder, więc widać końcówkę mojego kutasa. Poruszam przy niej biodrami i zacząłem bujać nimi szybciej, kiedy tempo kawałka przyspieszyło. Nachyla się do mnie, jęczy, aż jej oczy wylądowały na moim tatuażu z boku. Popatrzyła na niego przez chwilę zanim się odezwała. - Onyx. - szepnęła. - Jasna cholera! Spojrzała ponad mną i rozejrzała się dookoła zanim się uśmiechnęła i pokazała komuś palcem, żeby do nas dołączyć. - Spójrz na to. Jeden ze striptizerów ma wytatuowane twoje imię. To szalone. Nie znam nikogo innego z tym imieniem. Odwróciłem się na bok i zobaczyłem kobietę z platynowo blond lokami, tatuażami i przenikliwymi zielonymi oczami. Cały świat wokół mnie się rozpadł. To nie jest jakaś tam kobieta. To ona. Onyx. Moja Onyx. Poza tym, że... jest teraz inna. Jest nawet seksowniejsza niż pamiętam i wygląda tak jakby zobaczyła pieprzonego ducha. Przez chwilę nie mogę oddychać, kiedy na nią patrzę, próbując zdecydować, czy to się naprawdę dzieje. Minęły cztery lata, cztery pierdolone lata. Jest najpiękniejszą kobietą, wciąż, aż do dzisiaj. Spojrzała mi w oczy i całe jej ciało zesztywniało ale nic nie mówi. Patrzy tylko na mnie jakby próbowała ogarnąć jakim cudem wyglądam tak bardzo inaczej. Cóż, cholera! Sam próbuję do tego dojść. Kiedy sobie zrobiła te wszystkie cholerne tatuaże i zafarbowała włosy? Wygląda dziko i niebezpiecznie. Podoba mi się. Jest oszałamiająca, hipnotyzująca, uzależniająca... i chcę jej. Cztery lata zastanawiałem się gdzie ona jest i oto jest tutaj, tuż przed moją cholerną twarzą. 31
Rozdział 3 Onyx Moje serce dosłownie zatrzymało mi się w piersi. Cztery lata. Przeżyłam cztery lata unikając właśnie tego mężczyzny, który stoi teraz obok mnie z chujem praktycznie zwisającym ze spodni. I to oczywiście dla innej kobiety. Pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają. Hemy? Mój Hemy? Nie ważne jak bardzo chcę temu zaprzeczyć, moje zdradzieckie serce chce mnie wydać. Ten mężczyzna wciąż sprawia, że serce bije mi dziko w piersi i kradnie mi oddech za jednym spojrzeniem tych bursztynowych oczu. To będzie ciężkie. Bardzo ciężkie. Zabrało mi to całą siłę, żeby oderwać oczy od jego spojrzenia. Patrzy na mnie jakby chciał owinąć ręce wokół moich włosów i przyciągnąć w swoje ramiona. Ból w jego oczach jest tak intensywny, że aż boli mnie serce. To dokładnie to samo spojrzenie, którym obdarzył mnie sześć lat temu, kiedy się poznaliśmy. Zaczęło się od przyjaźni i zamieniło w coś namiętnego, dzikiego i bolesnego. Bardzo bolesnego. Naprawdę się starałam go uzdrowić. Starałam się. Ale jedna osoba ma swoje granice wytrzymałości zanim straci nad wszystkim kontrolę. Cofnęłam się do tyłu, żeby się pozbierać zanim popatrzyłam na bok Hemy'ego, gdzie faktycznie ma wytatuowane Onyx wielkimi, fantazyjnymi literami. Czuję jak moje gardło zacisnęło się i łzy zapiekły mnie w oczy. Nie zrobię tego tutaj. Nie okażę swojej słabości. Jestem teraz inna. Zmieniłam się. Już nie jestem tą słabą kobietą, która pozwalała się wszystkiemu prześlizgnąć. Jestem teraz o wiele silniejsza, nie zatracę się i nikt mnie nie znowu nie przełamie. Nawet nie... on. - Onyx. - Jade pisnęła. - Widzisz to? Przesunęła dłonią po skórze Hemy'ego przez co od razu poczułam zazdrość, ale szybko zepchnęłam to na bok. Nie pozwolę sobie czuć tego. Nie mogę. Spojrzałam jej w oczy i założyłam swoją maskę, moją twarz gracza. - Ta. To definitywnie moje imię. Czyż to nie dziwne? 32
Hemy w końcu otrząsnął się ze swojego zmrożonego stanu i teraz patrzy się na mnie, od góry do dołu. Wyglądam inaczej. O wiele inaczej. Ale... nie jestem jedyna. Jasna cholera! Przesunął dłonią po swoich długich włosach i odsunął się od Jade. Jego włosy są o wiele dłuższe niż pamiętam. Są seksowniejsze, sama chcę przesunąć po nich dłońmi. - Onyx. - powiedział zbolałym szeptem. - Co do chuja? Sięgnął do mojego policzka ale odsunęłam się zbyt szybko, zanim w ogóle zdążył mnie dotknąć. - Wróciłaś i nawet mi nie powiedziałaś. Popatrzyłam jak potarł sfrustrowany rękami po twarzy. Oczywiście, że mu nie powiedziałam. On mnie zrujnował. Sparaliżował serce i duszę. Chciałam z nim żyć ale prawdę mówiąc, robiłam wszystko oprócz tego. Byłam daleka od życia. To był tryb przetrwania, a on nawet to ledwo robił. - Nie zrobię tego Hemy. Odwróciłam się, żeby odejść ale złapał mnie za ramię i zatrzymał. Przez jego dotyk serce przestało mi bić. - Puść mnie. - warknęłam. - Nie jestem ci nic winna. Powiedziałam ci, że odchodzę i tak zrobiłam. Musiałam. To nie jest na to miejsce ani czas. Spojrzałam na niego jeszcze raz szybko, na jego imponującą sylwetkę, tatuaże i kolczyki zanim wyrwałam od niego rękę i odwróciłam się. - Rób to za co ci zapłacili. Czemu on do diabła musi wyglądać tak cholernie smakowicie? Nawet lepiej niż kiedyś. Niedobrze. I to bardzo niedobrze. - Przepraszam Onyx. Nie miałam pojęcia. - Jade zeskoczyła ze stołu i poprawiła tiarę na głowie. - Wezmę jakiegoś innego kolesia. Żaden problem. Wasza dwójka yyy... pójdę już. Złapałam ją za rękę zanim odeszła.
33
- Nie. Nie idziesz. Zapłacono mu gruby hajs za dzisiejszy wieczór i niech lepiej się do cholery postara. Będę na górze jeżeli będziesz mnie potrzebować. - Onyx, zaczekaj! Wyciągnęłam przed siebie rękę i zaczęłam się cofać. - Nie! Proszę, po prostu pozwólmy się dziewczynom nacieszyć tym wieczorem. To wszystko o co proszę. To co było między nami, było w przeszłości. Teraz nie ma znaczenia. Przygryzłam język i odeszłam tak szybko, jak pozwoliły mi na to moje szpilki. Nie mogę pozwolić mu mówić. Nie mogę sobie pozwolić na to, żeby znowu się w nim zakochać. Wbiegłam na górę po dwa schody i pospieszyłam do łazienki nie patrząc za siebie. Jak tylko zamknęły się drzwi, oparłam o nie plecy i opadłam na ziemię. Zacisnęłam dłoń na naszyjniku i walczę o oddech. Naszyjnik, który Hemy dał mi osiem lat temu. Jedyny jego kawałek, który ze sobą zabrałam. Nie jestem na to jeszcze gotowa. Myślałam, że kiedy go znowu zobaczę będzie inaczej. Myślałam, że już mi przeszło. Nie przeszło. Jestem od tego daleka. Prawda jest taka, że gdybym nie uciekła to byłabym w jego ramionach, ściskała go zamiast tego cholernego naszyjnika. Wróciłam zbyt szybko. Czemu ja sobie to robię? Czemu wciąż to robię? Cztery lata nie widziałam jego twarzy, nie słyszałam jego kojącego głosu i to było prawie jak tortury. Nie było dnia, kiedy bym się nie zastanawiała gdzie on jest albo co robi. Kolejnym problemem było to, że myślałam z kim on to robi. Nie mogłam pozwolić na to, żeby mnie to załamało więc wynajdywałam inne zajęcia dla zabicia czasu. Prawię mogę zrozumieć czemu robi to co robi. Prawie. Po kilku minutach uspokoiłam się na tyle, żeby stanąć na nogi. Muszę to ogarnąć. Nie mogę pozwolić mu zobaczyć jak wciąż na mnie działa. Przez to bym mu pozwoliła, żeby znowu mnie zranił. Nie dopuszczę do tego. - Dobra. Możesz to zrobić. - powiedziałam cicho. - Jest częścią przeszłości. Jest przeszłością. Próbuję się przekonać ale jestem w tym do dupy. - Kuźwa. 34
Stanęłam prosto, wzięłam głęboki oddech zanim odetchnęłam i otworzyłam drzwi od łazienki. To co zobaczyłam za nimi sprawiło, że zaparło mi dech.. znowu. Hemy stoi tu wciąż bez koszulki, patrzy się na drzwi jakby czekał aż się otworzą. - Onyx. - Hemy wyszeptał. Jego oczy są łagodne i przejęte, kiedy spojrzał w moje. Coś w nich wygląda inaczej ale jeszcze nie wiem co to oznacza. To tak jakby patrzył na mnie innymi oczami, niż kiedyś. Przez to chcę wierzyć, że jest czysty ale wiem, że to prawie niemożliwe. - Musimy o nas porozmawiać. - Hemy. - odetchnęłam z frustracją. Przeczesałam palcami włosy i zamknęłam oczy. - Nie ma o czym rozmawiać. Nie ma żadnych nas i to od dłuższego czasu. Spróbowałam przejść obok Hemy'ego ale oparł rękę o ścianę blokując mnie. - Jest. Zawsze byliśmy my i dobrze o tym wiesz. Zatrzymał się i spojrzał w dół na moje usta. Oblizał swoje i wsunął wolną rękę w moje włosy z tyłu głowy. - Tęskniłem za tobą Onyx. Próbowałem przez ostatnie cztery lata cię znaleźć ale twoja rodzina to uparte dupki. Lądowałem na ich progu przynajmniej raz w miesiącu przez te cztery lata. Definitywnie są ci oddani. Muszę im to przyznać. Przez to, że Hemy przyznał się do szukania mnie przez lata coś w moim środku się poluzowało, coś co myślałam, że dawno zaginęło ale muszę pozostać silna. Wstrzymałam oddech, kiedy przycisnął do mnie swoje ciało - Hemy. Położyłam dłoń na jego silnej klacie, żeby go powstrzymać przed przysunięciem się bliżej mnie. - Proszę. - zabłagałam. - Nie rób mi tego. Zrobisz sobie przez to krzywdę. Nie chcę cię krzywdzić. Nie zmuszaj mnie do tego.
35
Moje oczy wylądowały na jego kolczyku w ustach, kiedy go przygryzł. Cholera! Też chcę to ugryźć. Cofnął się do tyłu i wysunął rękę z moich włosów, po czym oparł ją o ścianę, więc jestem kompletnie zablokowana w środku. - Już to zrobiłaś. Robisz to teraz do cholery. Nie mogę uwierzyć, że mi nie powiedziałaś o swoim powrocie. Zanim zaczęliśmy być razem byliśmy przyjaciółmi i to też zdecydowałaś się wyrzucić. Odeszłaś! Dosłownie kurwa odeszłaś! Staram się skoncentrować na tym co on mówi ale przez to, że jestem tak blisko niego to prawie niemożliwe. Nie mogę jasno myśleć. Zwłaszcza, kiedy mam doskonały widok na moje imię wypisane na jego boku. Nie tylko tutaj jest, ale jest olbrzymie. Definitywnie ma to w tym miejscu na pokaz. - Kiedy wytatuowałeś sobie moje imię? - zapytałam gapiąc się na jego nagi tors. - Dlaczego? Po co to zrobiłeś? Opuścił ręce i cofnął się do tyłu. - Zrobiłem to rok po twoim odejściu. A co? Zrobiłem to, bo nie mogłem o tobie zapomnieć. Wciąż nie mogę. Otworzyłam usta ale nie mogę mówić. Jeżeli zacznę, przez to znajdę się tam gdzie nie chcę być. Więc zamiast tego, po prostu odeszłam. - Onyx. - idę dalej. - Kurwa! Usłyszałam jak coś się roztrzaskało, kiedy schodzę po schodach najspokojniej jak mogę i staram się zignorować fakt, że Hemy wciąż coś do mnie czuje. Jedyne co muszę zrobić to przetrwać tą głupią imprezę, a potem będę udawać, że nigdy go nie widziałam. Będę udawać, że jego widok wciąż nie kradnie mi oddechu. - Tutaj jesteś. Ash pojawiła się na dole schodów patrząc na mnie w górę. Kuźwa. Niedobrze. Założyła za uszy swoje brązowe loki. - Czemu uciekłaś? Impreza dopiero się zaczęła. Ci kolesie są tacy seksowni. Potrzebujesz tańca od Stone'a.
36
Sięgnęłam po ramię Ash i wciągnęłam ją za róg akurat jak Hemy zaczął schodzić po schodach. Dzisiaj definitywnie nie jest dobry dzień na całe to gówno. To zbyt szybko i nie mogę być pewna, czy Hemy się zmienił. Muszę coś wymyślić i to szybko. Przycisnęłam Ash do ściany i wymusiłam uśmiech. - Hej. Przepraszam. Rozmawiałam z Romanem i potrzebuje cię w pracy. Ja bym poszła ale muszę gdzieś wyskoczyć. - wsunęłam jej włosy za ucho i próbuję się uspokoić. - To w porządku? Pasuje ci, żeby iść? Są urodziny Jade i ja.. - Onyx. - przerwała mi. - Oczywiście, że pójdę. I tak przydadzą mi się pieniądze. Nie martw się. Już jadę. Odwróciła się do wyjścia ale złapałam ją za rękę, żeby ją zatrzymać. - Dziękuję. Będę ci winna. Błysnęła swoim idealnie słodkim uśmiechem. - Już i tak wystarczająco dużo dla mnie zrobiłaś. Złapię cię później w domu. Kiwnęłam głową i oparłam się o ścianę, kiedy wyszła na zewnątrz. Jak do diabła ja mam to zrobić? Nie wiem czy mogę. Hemy pojawił się za zakrętem z frustracją wymalowaną na skrzywionej twarzy. Rozejrzał się przez chwilę dookoła zanim jego oczy mnie odnalazły. I kiedy to zrobiły na chwilę złagodniały. - Nie uciekaj znowu. Nie mogę robić tego gówna Onyx. Powędrowałam wzrokiem po jego cudownym, opalonym ciele zanim się odwróciłam i odeszłam w stronę drzwi. - Muszę iść. Zajmij się proszę Jade. Powiedz jej, że musiałam jechać. Otworzyłam drzwi i podeszłam do swojego Harleya. Zdjęłam z nadgarstka gumkę do włosów i związałam włosy zanim usiadłam na motorze. Oczywiście ten uparty dupek nie mógł mnie posłuchać, czuję znowu za sobą jego obecność. Hemy podszedł z szeroko otwartymi oczami, kiedy ścisnęłam rączkę i odpaliłam silnik. - Jeździsz na motorze. - powiedział z niedowierzaniem. Podążył wzrokiem po moim sprzęcie zanim w końcu go olśniło.
37
- To mój stary Harley3? Oddałaś go do naprawy? Założyłam kask i kopnęłam nóżkę. - Ja go naprawiłam. - Od kiedy wiesz jak się naprawia motory? Spojrzałam na niego surowym wzrokiem i dodałam gazu. - Nauczyłam się od najlepszych. - jeszcze raz przygazowałam i wymusiłam uśmiech, walcząc ze swoimi emocjami. - Właściwie, to bardzo dużo nauczyłam się od najlepszych. Zacisnął szczękę patrząc jak odjeżdżam. Nie obejrzałam się za nim. Po prostu jadę chcąc stąd uciec. Kuźwa! Kuźwa! Kuźwa!
3
a podobno tylko naszyjnik po nim miała.. zaraz się okaże, że pół chałupy mu zabrała :P
38
Rozdział 4 Hemy Onyx nawet na chwilę nie opuściła moich myśli od wczorajszego wieczora, nie żebym się jakoś bardzo starał o niej zapomnieć. Po tym jak odjechała na moim starym motorze, jedyne co chciałem zrobić to jechać za nią. Musiałem mocno ze sobą walczyć, żeby nie wsiąść do samochodu i jej nie ścigać. Staram się to respektować ale minęły już cztery cholerne lata. Jak dużo czasu ona jeszcze będzie potrzebować? Stoję na zewnątrz od dobrych dwudziestu minut, gapiąc się bezmyślnie aż w końcu Cale wyszedł, żeby mnie znaleźć. Bez słowa wszedłem za nim do środka i wróciłem do pracy. Czuję, że to nie jest właściwe. Jedyne o czym mogę myśleć, to że robię coś źle. Jak mogę się tak czuć skoro nawet nie jesteśmy razem? Ona praktycznie mnie nienawidzi, a i tak źle się czuję rozbierając przed innymi kobietami. Teraz to wszystko jest gówniane. - Jak chodzi silnik? Spojrzałem w górę, kiedy Mitch ocknął mnie z zamyślenia. Stoi po mojej prawej stronie przeżuwając kanapkę. Jest bez koszulki, tak samo brudny i uwalony smarem jak ja. - W porządku. Wszystko gra. - rzuciłem brudną ścierkę i sięgnąłem po t-shirt. Zbieram się powoli, muszę wziąć prysznic przed pracą4. Dokończę to później. Mitch popatrzał na mnie i na czerwonego Mustanga, nad którym pracowałem od ósmej rano. Nie wygląda zbyt szczęśliwie. Wie, że coś jest nie tak ale to dla mnie za wcześnie, żeby mu o tym powiedzieć. Nie chcę się jeszcze w to zagłębiać. - Co się z tobą dzieje? Grzebałeś przy tym gównie przez jedenaście godzin, a teraz zawijasz do Walk of Shame? Nie sądzisz, że potrzebujesz przerwy? Gdybym wiedział, że pracujesz wieczorem wykopałbym twój tyłek z warsztatu już dawno temu.
4
mój prysznic stoi przed nim otworem :D
39
- To nic stary. - założyłem koszulkę i wsunąłem rękę do kieszeni po papierosa. Chciałem już skończyć to gówno. Ten Mustang stoi w warsztacie od zeszłego tygodnia, a jeszcze nie jest gotowy do oddania. Na pewno właściciel chce już swoją furę z powrotem. - zanim odpaliłem papierosa odgarnąłem z twarzy luźne pasma, które wysunęły się z gumki. - Będę z powrotem po pracy i dokończę to. - Nie, nie sądzę. Nie dzisiaj. Możesz dokończyć rano. - Mitch wziął ostatniego kęsa kanapki zanim zamknął maskę. - Nie masz dostępu do tego wozu dopóki się nie wyśpisz. Mam nadzieję, że cokolwiek cię gryzie nie sprawi... - Na pewno nie. Kuźwa Mitch. - zaciągnąłem się papierosem i zacisnąłem szczękę. - Skończyłem z tym gównem. Nie musisz się o to bać. Ścisnąłem ramię Mitch'a, zanim lekko go popchnąłem i zacząłem iść tyłem. - Spadam stąd. Zobaczę twój tyłek jutro bladym świtem. - W porządku stary. Wybacz. Martwię się tylko o ciebie. - rzucił we mnie swoją brudną ścierką i odszedł, żeby pomóc jakiemuś chudemu małemu kolesiowi w okularach. - Do zobaczyska. - Ta. - wymamrotałem wydychając dym. - Do zobaczenia.
***
Przyjechałem do Walk of Shame wcześniej, z trzema shotami Jack'a i jednym Patron'a w systemie. Ostatnią rzeczą, na którą mogę pozwolić to żeby myśli o Onyx zniszczyły mój cholerny wieczór. Zbyt długo robiłem to gówno, żeby mnie obchodziło co myślą inni. Kogo to kurwa interesuje, że rozbieram się dla przyjemności kobiet? Onyx odeszła dawno temu. Nie powinienem czuć się winny. Taki teraz jestem. Kiedy wszedłem do środka od razu zauważyłem za barem Sarę. Uśmiechnęła się ale po chwili spojrzała na mnie oh kuźwa wzrokiem zanim sięgnęła po szklankę do drinka. - Jack?
40
Nawet nie zaczekała na moją odpowiedź, tylko napełniła szklankę i przysunęła ją do mnie. Podniosłem ją i szybko łyknąłem z jękiem. Trzasnąłem pustą szklanką o bar i rozejrzałem się dookoła. - Kurewsko spokojnie dzisiaj. Uśmiechnęła się. - Bo dopiero tu dotarłeś. - sięgnęła po szklankę i zaczęła mieszać drinka dla jednego ze stałych klientów. - Niedługo zaczną się gromadzić. Przynajmniej dziesięć dziewczyn pytało mnie czy dzisiaj pracujesz. Powiedziałam im, że później będziesz gotowy na potrząsanie swoim chujem. Cholerne sępy. Podała klientowi drinka i odwróciła się do mnie. - Tak w ogóle to wyglądasz jak gówno. - Dzięki, że zauważyłaś. - skrzywiłem się. Przysunąłem do niej pustą szklankę. Jeszcze jeden Sara. Jesteś mi teraz winna. - Do cholery z tobą Hemy. Przysięgam, macie chłopaki problemy. Cale jako jedyny nie przepija swojego bujającego chujem życia. Spojrzała na mnie zaciekawionym wzrokiem i przymierza się, żeby coś powiedzieć. - Po prostu to zrób do cholery. Przewróciła oczami i nalała kolejnego drinka. Ostatnią rzeczą jakiej potrzebuje jest jej wtrącanie się w moje sprawy. Muszę sobie sam z tym poradzić. Wychyliłem piątego shota Jack'a na dzisiejszy wieczór, przełknąłem swoją dumę, podniosłem się i spojrzałem na Sarę. - Daj mi pojemnik z bitą śmietaną. Sara sięgnęła do lodówki i rzuciła tym w moją stronę, złapałem pojemnik i odszedłem. Stanąłem w drzwiach pokoju na tyłach dając sobie kilka minut na odepchnięcie swoich myśli, aż usłyszałem jak przez głośniki popłynęła wolna, uwodząca piosenka. Nie myśląc zacząłem poruszać ciałem do rytmu muzyki. Przesunąłem rękami po swoim ciele kołysząc biodrami do bitu. Jeansy wiszą mi nisko w pasie, a rękawy wpół rozpiętej koszuli mam podwinięte do łokci.
41
Dziewczyny mnie zauważyły i od razu zaczęły krzyczeć machając dookoła pieniędzmi. Zatrzymałem się przy pierwszym stoliku, odstawiłem bitą śmietanę, złapałem za włosy najbliższej dziewczyny i odwróciłem ją przodem do mnie. Zrobiła wielkie oczy, kiedy siadłem na niej okrakiem i podniosłem ze stołu bitą śmietanę. Poruszam biodrami w rytm muzyki, ocierając o nią swoją erekcją, aż złapałem jej ręce i położyłem je na klacie. - Rozepnij mi koszulę. Powoli. Zaczęła robić co powiedziałem. Odchyliłem głowę do tyłu i wycisnąłem sobie do buzi bitą śmietanę. Sięgnąłem za siebie, złapałem seksowną brunetkę siedzącą niedaleko i przesunąłem powoli językiem pokrytym śmietaną po jej delikatnych ustach drażniąc się z nią. Uwielbiam droczyć się z kobietami. To idealnie odwraca uwagę. Kiedy się odsunąłem zobaczyłem jak brunetka oblizała usta, zlizując śmietankę do ostatniej kropli. Siedzi w swoim krześle i obserwuje mnie z przymrużonymi oczami, bez wątpienia chce spróbować więcej. Zauważyłem, że moja koszula jest już rozpięta i zwisa po bokach, zerwałem ją z siebie i złapałem blondynkę za włosy z tyłu głowy jedną ręką, rozprowadzając bitą śmietanę po swojej klacie, zatrzymałem się dopiero nad jeansami. Otarłem o nią biodrami ostatni raz zanim wstałem, złapałem brunetkę za rękę i pociągnąłem ją, żeby wstała. - Na kolana. - rozkazałem. Opadła na kolana i wszystkie kobiety zaczęły wykrzykiwać różne rzeczy. - Zdejmij je Hemy! - Złap go za chuja Katy. Odciąłem się od całego tego hałasu i uśmiechnąłem się ironicznie do niej. - Zdejmij mi spodnie. Spojrzała mi w oczy, sięgnęła do jeansów i powoli zaczęła je rozpinać. - Szybciej! - ktoś krzyknął. 42
To musiało ją zmotywować, bo szarpnęła w dół rozporek i zsunęła spodnie aż do moich muskularnych ud. Położyłem rękę na jej głowie i przyciągnąłem ją do cienkiego materiału białych bokserek. Okręciłem biodrami kilka razy, odsunąłem się od niej i rozsmarowałem sporą ilość bitej śmietany po długości mojego twardego kutasa. - Gotowa, żeby się ubrudzić? Kiwnęła głową, a ja potarłem palcem po jej pełnych ustach, czując to co później będzie wokół mojego chuja. - Zliż to. Wszystko, najpierw z najbardziej ubrudzonego miejsca. Przesunęła językiem po ustach, złapała mnie w pasie i nachyliła się, żeby przycisnąć język do mojego biodra, przesunęła go wzdłuż linii z bitą śmietaną. Patrzy mi w oczy, kiedy powoli obniżyła usta, polizała mnie po mięśniach brzucha, aż dotarła do mojego kutasa. Zacisnąłem dłonie na jej włosach i zamknąłem oczy powoli kołysząc biodrami w jej twarz. Poczułem jak delikatnie skubnęła zębami kolczyki i szarpnąłem jej głowę do tyłu, po czym potarłem ręką po kutasie i odsunąłem się od niej. Zignorowałem wrzaski kobiet i podszedłem do kanapy, złapałem laskę w małej czarnej sukience i szpilkach, która wymachuje na mnie pieniędzmi. Ścisnąłem jej tyłek, owinąłem nogi wokół mojej talii i zacząłem poruszać biodrami w rytm muzyki. Ruszam się powoli i głęboko jakbym ją pieprzył. Wygięła plecy i wsunęła dłonie we włosy, a po chwili wsunęła mi w bokserki plik pieniędzy i zajęczała. Przyciągnąłem ją z powrotem i otarłem sie o nią ostatni raz zanim postawiłem ją na nogi. Już miałem podejść do kolejnego stolika, kiedy mignęła mi przed oczami kobieta z platynowo blond włosami i tatuażami. Stanąłem jak wryty, serce mi wali jak na nią patrzę, aż w końcu się odwróciła przodem do mnie. Jak tylko się zorientowałem, że to nie Onyx tempo bicia mojego serca zwolniło i odetchnąłem sfrustrowany. Po części chciałem, żeby to była ona. - Kurwa! Przeczesałem palcami włosy i stoję w miejscu. Wciąż wrzeszczą wokół mnie czekając aż będę kontynuować swoją rundkę. Część mnie tego nie chce. Wiedziałem, że to gówno się stanie. Powiedziałem sobie, że nie pozwolę sobie o niej więcej myśleć. Ta, cudowna pierdolona robota. 43
- Hemy. Stary! Otrząsnąłem się z tego na tyle, żeby zobaczyć jak podchodzi do mnie Stone. Ścisnął mnie za ramię i popchnął w klatę. - Co się do diabła dzieje człowieku? Po prostu tu stoisz i nic nie robisz. Dziwnie się zachowujesz od wczorajszego wieczora. Odepchnąłem jego ręce i zacisnąłem szczękę. - Nic. Potrzebuję tylko chwili. - zatrzymałem się i odetchnąłem, nienawidząc się za to co zamierzam zrobić. - Muszę iść. - Co do diabła? O czym ty mówisz? Złapałem swoje jeansy i poszedłem w stronę drzwi. - Muszę gdzieś jechać. To ważne. Zajmij się moją salą. Stone popatrzał na mnie zdezorientowany ale nie zadaje więcej pytań. - Jasne. Taa. Jedź jak musisz. Przeszedłem obok baru i Sary, która popatrzyła na mnie zmieszana i wyszedłem na zewnątrz do swojego samochodu. Szybko wskoczyłem do środka, wsadziłem klucz do stacyjki i rzuciłem jeansy na siedzenie pasażera. Chociaż zachowuję się głupio, wiem, że to mądrzejsze niż pozwolić jej znowu odejść. Nie pozwolę, żeby znowu zniknęła z mojego życia teraz, kiedy ją odnalazłem. Zawsze było w niej coś, co mnie przyciągało, trzymało przy niej. To klątwa i moje pragnienie jej. Odpaliłem silnik i wyjechałem na ciemną ulicę. Nie zastanawiając się nad tym dłużej pojechałem w kierunku domu, gdzie spotkałem ją wczoraj wieczorem. Gówno mnie obchodzi co ktoś o mnie pomyśli. Dowiem się gdzie ona jest i sprawię, że znowu będzie moja. Ona i ja dobrze wiemy, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Ciężej będzie jej to pokazać, sprawić, żeby zobaczyła nowego mnie.
44
Po dziesięciu minutach podjechałem pod mały biały dom. Zgasiłem silnik, złapałem jeansy i wyskoczyłem z samochodu żeby je założyć5. Akurat je zapinam, kiedy otworzyły się drzwi i wyszły dwie dziewczyny. Od razu rozpoznałem jedną z nich: Jade. Spojrzała na mnie zaciekawiona zanim się uśmiechnęła i do mnie podeszła. - Patrzcie kto to wrócił. - powiedziała żartobliwie. - Wróciłeś po swój krawat? Oparłem się o samochód i spojrzałem ponad jej ramieniem na drzwi. - Nie o tym zapomniałem, bardziej o kimś. - odpowiedziałem stanowczo. Gdzie mogę znaleźć Onyx? Jade szybko się odwróciła i poszła w kierunku małego czarnego samochodu stojącego na podjeździe. - Nie wiem. - krzyknęła przez ramię. - Dam jej znać, że jej szukałeś. Szybko ją dogoniłem i złapałem za ramię. - Powiedz mi. Obszedłem ją i stanąłem przed nią. Spojrzałem jej w oczy, żeby wiedziała jak ważne to dla mnie jest. - Muszę wiedzieć gdzie ona jest. Możesz mi powiedzieć jak ją znaleźć? Odetchnęła z frustracją i spojrzała na drugą dziewczynę, która kiwnęła do niej głową. Odwróciła się z powrotem do mnie i przewróciła oczami. - Jedź za nami. Jest w pracy i teraz tam jedziemy. Wyląduję przez to w głębokim gównie. - wymamrotała. - Dziękuję Jade. Nie marnując czasu podbiegłem do swojego wozu i wskoczyłem do środka. Czekałem zbyt cholernie długo na to gówno, tym razem wysłucha co mam do powiedzenia. Jadę za małym samochodzikiem i wydaje się jakby to trwało wieczność. W rzeczywistości pewnie minęło z piętnaście minut. I tak o piętnaście minut za długo, teraz jestem cholernie niecierpliwy.
5
czemu pod moim domem nikt nigdy nie wysiada z auta w samych bokserkach? O.o
45
Podjechaliśmy pod wielki czarny budynek i siedzę zastanawiając się, czy to jakiś żart. Nie ma mowy, że Onyx, którą znam pracuje w takim miejscu. Minęło jeszcze kilka minut, aż w końcu zobaczyłem jak Jade i ta druga dziewczyna wysiadają z samochodu. Jade spojrzała na mnie i machnęła ręką żebym poszedł za nimi. - Idziesz czy nie? Odetchnąłem głęboko, żeby się uspokoić zanim wysiadłem z samochodu i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Każda część mnie chce krzyczeć i coś rozwalić. Przez myśl o ty, że ona tu pracuje jest mi niedobrze. - Vixens Club. - warknąłem do siebie gapiąc się na neonowy napis. Jest cholerną lisicą? Striptizerką... jak ja. No ja pierdolę6.
6
i ja też :D i pewnie te z Was, które to przewidziały :D
46
Rozdział 5 Onyx - Dobra dziewczyny, pamiętajcie żeby dobrze się bawić. Dzisiejszego wieczora mamy wolną rękę. Możecie się przechadzać gdzie chcecie. Nie zapomnijcie o naszej zasadzie: żadnego dotykania, chyba że położycie na sobie ich ręce. Wiecie co robić kiedy ktoś złamie zasady. Na pewno nie muszę tego znowu powtarzać. Dziewczyny pokiwały głowami, a Ash krzyknęła 'ooo tak'. Podniosłam się z krzesła, na którym siedziałam okrakiem i podeszłam do przodu przed moją grupkę dziewczyn. Pierwsza nocna zmiana prawie się skończyła i upewniam się czy wszystkie moje dziewczyny współpracują razem przez całą noc. Zawsze się boję o ich bezpieczeństwo kiedy mamy wstęp wolny. Nie podoba mi się to, że nie mogę mieć oka na każdą z osobna. Pojawia się tu dużo świrów i byłabym wściekła, gdybym musiała połamać sobie obcasy na ich tyłkach. Dlatego odbywam z dziewczynami raz w tygodniu 'rozmowę'. - W porządku drogie panie. Przygotujmy się więc na zgarnięcie pieniędzy. Uśmiechnęłam się i odeszłam do swojej toaletki, kiedy reszta dziewczyn poszła na górę. Ukrywam się na tyłach już od dwudziestu minut. Nie jestem nawet pewna dlaczego ale dzisiaj wydaje mi się, że nie jestem zbyt entuzjastycznie nastawiona do swojej gry. Wmawiam sobie, że to nie ma nic wspólnego z Hemy'm. Prawdę mówiąc nie jestem co do tego przekonana. Nigdy do niczego się nie przekonam jeżeli chodzi o niego. Chcę zasypiać i budzić się myśląc nim. Domyślam się, że niewiele się zmieniło przez te lata. - Kuźwa. Przestań o tym myśleć Onyx. Potarłam rękami o twarz i wzięłam głęboki oddech. - Znowu tylko cię skrzywdzi. Nie rób sobie tego. W końcu pozbędziesz się tej żałosnej małej dziewczynki, która była dla niego niczym innym jak wycieraczką. Przeklęłam pod nosem, kiedy poczułam jak ktoś ścisnął mnie za ramię. Nie mam pojęcia kto to jest i ile z mojej paplaniny usłyszał ale nagle poczułam się 47
nerwowo. Nie jestem gotowa, żeby rozmawiać o Hemy'm. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę. - Co się dzieje Onyx? - Jade usiadła na stoliku obok mnie i zaczęła grzebać w swojej kosmetyczce. - Coś cię od wczoraj dręczy. Możesz ze mną porozmawiać... - Wszystko ze mną w porządku. Wymusiłam uśmiech i spojrzałam na siebie w lustrze. Moje blond loki są dzisiaj dzikie, a mój makijaż trochę za ciemny. Wyglądam o wiele inaczej niż cztery lata temu. Nie mogę sobie nawet wyobrazić co Hemy musiał pomyśleć, kiedy zobaczył mnie na imprezie wczoraj wieczorem. Wydawał się trochę zszokowany ale też nie mógł ode mnie oderwać oczu. Przez to moje serce zaczęło bić jak szalone i nie mogłam jasno myśleć. Roześmiałam się cicho i wstałam poprawiając swoją czarną bieliznę. Ledwo cokolwiek zakrywa, a i tak sprawia, że czuję się bardziej pewna siebie i żywa niż przez ostatnie lata. - Wiesz, trochę się zestresowałam dzisiejszym wstępem wolnym. Martwię się o dziewczyny, kiedy krążycie dookoła i nie mogę widzieć każdej z was. To wszystko. Jade popatrzyła na mnie jakby chciała coś powiedzieć. Wygląda prawie tak jakby była czymś zdenerwowana. Otworzyła buzię kilka razy ale otrząsnęła się z tego zanim zaczęła się malować. - Taa. Wiem. - odpowiedziała cicho. - I tak damy sobie radę. Dobrze nas nauczyłaś. Przestań się tak bardzo martwić. Stoję tu przez kilka sekund i zdałam sobie sprawę z tego, że Lily jeszcze tu nie ma, albo jej nie widziałam. Dziewczyny przeważnie pojawiają się razem skoro są współlokatorkami. - Gdzie jest Lily? Jade nerwowo odchrząknęła i podeszła do szafy po swój strój. - Jest tutaj. Przyjdzie za chwilę. Ona ah.. oprowadza kogoś. - W porządku. - odpowiedziałam. Definitywnie zachowuje się trochę dziwnie i nie do końca mi się to podoba.
48
- Zobaczymy się na górze. - Dobrze. Do zobaczenia za chwilę. Przeszłam przez drzwi i moje oczy musiały się przyzwyczaić do przytłumionego światła. Muzyka gra głośno, a pomieszczenie jest wypełnione lekką mgiełką więc ledwo mogę spostrzec Ash i resztę dziewczyn tańczących na stołach dla napalonych złamasów. Ledwo co przeszłam kilka kroków i ktoś już zaczął do mnie wołać od strony stołów. Chociaż wciąż niezbyt dobrze się czuję, otrząsnęłam się i podeszłam z uwodzicielskim uśmiechem. - Hej chłopaki. - powiedziałam słodko. - Mmm.. bardzo ładnie. Jeden z trzech mężczyzn podniósł garść pieniędzy, pochyliłam się, żeby złapać jego krawat i owinęłam go sobie wokół dłoni. Usłyszałam jak jęknął cicho więc owinęłam krawat ciaśniej i przysunęłam się do niego, stojąc okrakiem nad jego krzesłem. - Lubisz to na ostro duży chłopczyku? Szarpnęłam jego włosy do tyłu i zaczęłam poruszać biodrami do muzyki ocierając się o jego erekcję. Przygryzł dolną wargę i już miał mnie złapać za tyłek ale pociągnęłam go za włosy najmocniej jak mogę i przez to warknął. - Cholera, jesteś ostra kochanie. - powiedział z cieniem uśmiechu. - Chętnie bym zobaczył co potrafisz zrobić w łóżku. - To się nie stanie. - głęboki, ochrypły głos warknął za mną. Serce od raz opadło mi do żołądka jak tylko te słowa opuściły jego usta. Nie muszę się odwracać, żeby wiedzieć kto to jest. Słyszałam ten głos wcześniej milion razy i nigdy go nie zapomnę. Jedyna różnica jest taka, że teraz jest trochę głębszy. - Przepraszam. - gość pode mną powiedział wkurzony. Roześmiał się sarkastycznie i położył zaborcze łapsko na mojej talii. - Ona jest na moich kolanach. Poczekaj na swoją kolej. Jeżeli w ogóle kiedyś nadejdzie. Lewą ręką przydusiłam go krawatem, a prawą szarpnęłam w dół za włosy. 49
- Nigdy więcej mnie nie dotykaj. Koleś zaczął się krztusić i spojrzałam do tyłu na Hemy'ego, który zacisnął swoje pięści po bokach. Nie potrzebuję go, żeby mnie chronił. W przeszłości wdawał się w bójki, a to ostatnia rzecz jakiej teraz potrzebuję. On mógłby gościa zabić. A ten dupek nie jest bliski olbrzymiej sylwetki Hemy'ego. - Nawet o tym nie myśl Hemy. - odepchnęłam się od typa, kiedy zaczął walczyć o powietrze i pociągnęłam jego krawat. - Co ty do diabła tutaj robisz? - Porąbana suka. - koleś wykrztusił łapiąc oddech. Hemy spojrzał w dół na gościa srogim spojrzeniem, więc położyłam rękę na jego klacie i odepchnęłam go. Wziął głęboki oddech i wypuścił powietrze, jego szczęka jest zaciśnięta. Widzę, że mocno walczy, żeby utrzymać swoją kontrolę. - Mógłbym cię zapytać o to samo. - warknął. - To miejsce nie jest dla ciebie. - Ha! - odeszłam od niego ale on idzie tuż za moimi plecami. - Jakbyś miał coś w tej kwestii do powiedzenia. Jesteś męskim striptizerem. Muszę ci o tym przypominać? Złapał mnie za ramię i zatrzymał. - Tak, ale ja jestem kupą gówna. Taka jest w tym różnica. Odwrócił mnie twarzą do siebie i cofnął do ściany blokując ciałem i rękami. - Jesteś zbyt dobra na takie miejsce. Co do diabła Onyx? Mogłaby ci się tu stać krzywda. Mógłbym kogoś kurwa zabić za zrobienie ci krzywdy. Rozumiesz to? Znalazłam pusty pokój na tyłach i wepchnęłam go do środka. Odwróciłam się walcząc ze sobą, żeby uspokoić swój oddech. Żadne z nas nie nic nie powiedziało przez kilka minut. - Co ty tutaj robisz Hemy? Jak ty... - zatrzymałam się, kiedy poskładałam wszystko do kupy. - Niech cię cholera Jade. - wyszeptałam. Poczułam ciepło ciała Hemy'ego, kiedy za mną stanął. Część mnie chce się o niego oprzeć ale dzięki mojej racjonalnej części, odsunęłam się od niego. - Nie mogę o tobie przestać myśleć Onyx. Jesteś w mojej głowie każdego dnia od dziesięciu lat.
50
Owinął rękę wokół mojej talii i przycisnął swoje ciało do mojego. To uczucie jest takie dobre. Tak cholernie dobre. - Nie mówi mi, że nie myślałaś o mnie. - wyszeptał nachylając się do mojego ucha. - Powiedz mi, że byłem w twojej głowie. Wsunął mi włosy za ucho i przesunął kolczykiem w wardze po mojej szyi. - Powiedz to. Wydobył się ze mnie niepowstrzymany jęk i zamknęłam oczy od jego dotyku. To uczucie jest tak bardzo znajome, a równocześnie jest o wiele lepsze niż kiedyś. Moje ciało reaguje w sposób w jaki reagowało zawsze tylko na niego. Tego nie da się powstrzymać. - Tak. - przyznałam mu, kiedy w końcu odepchnęłam się i odwróciłam. Myślałam o tobie. A czego się spodziewałeś? Skrzywdziłeś mnie. Złamałeś mi serce do cholery. Warknął sfrustrowany i przesunął ręką po swoim krótkim zaroście. Ten seksowny zarost. Nie mogę się powstrzymać przed wyobrażaniem sobie jak ociera nim o moje nagie ciało. Wszystko w Hemy'm jest seksowniejsze, niż pamiętam. Jest wyższy, lepiej zbudowany, pełny tatuaży i ma długie, grube włosy, za które chcę pociągnąć. Nie wspominając o kolczykach. Przez to zastanawiam się gdzie jeszcze może je mieć. On zawsze był dziki. - Nie jestem tą samą osobą, którą byłem kiedyś. - moje oczy wylądowały na jego nagiej klacie7, kiedy podszedł do mnie o krok bliżej. - Jestem teraz inny. - Oh tak? - przełknęłam, kiedy wyciągnęłam rękę, żeby dotknąć palcem jego tatuażu ale zabrałam ją z powrotem. - Niby jaki? Wsunął ręce w moje włosy i przycisnął mnie swoim ciałem do ściany. - Oddałbym ostatnie tchnienie, żeby być z tobą. - spojrzał mi w oczy z taką intensywnością, że zmiękły mi kolana. - Nic by mnie nie powstrzymało przed tym, żebyś była moja Onyx. Nie pozwolę ci znowu uciec ode mnie, od nas. Mogłabyś po mnie deptać, aż w końcu bym przestał oddychać, a i tak to by niczego nie zmieniło. Nigdzie. Się. Nie. Wybieram.
7
spoko, że ten nadal lata półnago.. co tam się wyrabia w tych Stanach... przeprowadzam się!
51
Od środka dosłownie szaleję. Nie mogę jasno myśleć i czuję się jakby moje ciało się poddawało. Nie mogę się jednak zatracić. Chociaż bardzo bym chciała, Hemy'emu nigdy nie można ufać. - Hemy. - powiedziałam stanowczo. - Nie zaczynaj czegoś, co nie będzie ci się podobać. Nie pozwolę, żebyś znowu mnie zniszczył. Sprawy mają się teraz inaczej. Nie jesteś jedyny, który się zmienił. Rozumiesz co przez ciebie przeszłam? Oparłam dłonie o jego klatę i odepchnęłam go. - Ile dziewczyn miało na tobie swoje łapska, przez ile nocy wypłakiwałam się przed zaśnięciem nie wiedząc, czy ty w ogóle żyjesz? - Będę z tobą każdej pierdolonej nocy. Nigdy nie będziesz się już musiała martwić o to gówno. - uderzył pięścią o ścianę zanim oparł o nią obie ręce. Będę się obok ciebie budzić i zasypiać trzymając cię do końca mojego pierdolonego życia. Nic innego już się nie liczy. Nauczyłem się jak odpuścić i ruszyć dalej. Zassałam haust powietrza i zakryłam twarz. To są słowa, które pragnęłam kiedyś tak długo usłyszeć i nigdy ich nie wypowiedział. Słysząc te słowa czuję się tak jakby serce miało mi eksplodować w piersi. Ból jest tak mocny, że muszę zacisnąć rękę na klatce piersiowej. - Onyx! - Roman wsadził głowę w drzwi i popatrzył pomiędzy mną a Hemym. Co ty robisz? Szukałem cię. - spojrzał na mnie zatroskanym wzrokiem. Sprawia ci problemy? Hemy odwrócił się od ściany i strzelił szyją. - Kim do chuja jesteś? Wyciągnęłam rękę i położyłam na klacie Hemy'ego. - To mój szef. - warknęłam na niego. Odwróciłam się do Romana. - Nie, właśnie miał wyjść. Roman popatrzał na Hemy'ego ostatni raz od góry do dołu zanim zwrócił się do mnie. 52
- Masz prywatny taniec, w pokoju 6. Niech to nie czeka zbyt długo. Kiwnęłam głową i popatrzałam wkurzonym wzrokiem na Hemy'ego. - Okej. Już prawię kończę. Hemy obserwuje ciemnymi oczami jak Roman odchodzi. Wygląda jakby miał kogoś zabić. - Prywatny taniec? Popchnęłam go lekko w kierunku drzwi. - Tak. Musisz już iść. Przeszedł przez drzwi i zaczął się rozglądać po pokojach i numerach. - Co ty robisz. - warknęłam. - Wyjście jest w tamtą stronę. Pokazałam na znak wyjścia ale zignorował mnie i zaczął iść w kierunku pokoju numer sześć. - Jaja sobie robisz? Podążyłam za nim i obydwoje zatrzymaliśmy się przed drzwiami. - Teraz moja kolej, żeby zobaczyć jak tańczysz. - odwrócił się do mnie i błysnął cwaniackim uśmieszkiem. - Chcesz dla mnie zatańczyć kochanie? - nachylił się i pocałował mnie w szyję. - Bo ja nigdzie się nie wybieram. - Nie. - delikatnie pociągnęłam go za włosy przez co zawarczał. - W prywatnym tańcu chodzi o to, żeby był prywatny Hemy. Nie ma mowy, że mój klient się zgodzi na twoją obecność. - Oh tak. - odpowiedział. - Nie byłbym tego taki pewny. Otworzył drzwi i wszedł do środka. Wzrok ma skupiony na przystojnym kolesiu z blond włosami, który ma na sobie biznesowy garnitur i trzyma przy ustach butelkę piwa. Wyciągnął trzysta dolarów i rzucił je przed niego. - Płacę za drugi taniec. - przyciągnął krzesło i ustawił je obok klienta, ale przodem do niego. - Masz z tym jakiś problem? Biznesowy koleś spojrzał na Hemy'ego trochę przytłoczony, po czym popatrzył w dół na plik pieniędzy przed sobą. 53
- Nie stary. W ogóle. - wybełkotał. - Ciesz się przedstawieniem. Teraz wkurzona, zatrzasnęłam za sobą drzwi i pociągnęłam głowę Hemy'ego do tyłu za włosy zanim wyszeptałam. - Pamiętaj, że sam to sobie zrobiłeś. Popchnęłam jego głowę do przodu i podeszłam do faceta w garniturze. Wzięłam z jego ręki piwo i rzuciłam nim przez pokój. Jestem wkurzona. Nie tylko na Hemy'ego ale też na tego pijanego idiotę, bo pozwolił mu zostać i patrzeć. Podniosłam nogę i oparłam obcas obok niego na kanapie. Wbiłam go w skórzaną tapicerkę, złapałam go za krawat i przyciągnęłam jego twarz do moich piersi. Kucnęłam, więc jestem teraz bliżej jego talii. Zaczęłam kołysać biodrami powoli do rytmu, przesunęłam dłońmi po jego włosach i otarłam piersi o jego usta. Pozwoliłam sobie zatracić się w muzyce płynącej przez głośniki i robię to przez kilka minut zanim puściłam krawat i pociągnęłam mu głowę do tyłu za włosy. Spojrzałam w dół i uśmiechnęłam się szyderczo. - Ktoś już jest dla mnie twardy. Rozpięłam górę czarnego topu, siadłam okrakiem na jego kolanach i zaczęłam się ocierać o jego erekcję. Koleś jęknął patrząc w dół na moje piersi i oblizał usta. - Oh tak dziecinko. Ocieraj się o mojego fiuta. Przeważnie nie mówię dużo do facetów przy prywatnym tańcu ale przez to, że Hemy jest w pokoju chcę się trochę zabawić. Po wszystkich tych latach kiedy siedziałam na tyłku podczas gdy jego kobiety dotykały i cieszyły się nim czemu mam się z nim trochę nie podrażnić? - Mmm.. podoba ci się to duży chłopczyku? Rozdarłam mu koszulę i złapałam się jej odchylając do tyłu i ocierając moim przodem o niego. - Jest dla mnie taki duży i twardy. Poruszam szybciej biodrami jęcząc i przygryzając wargę. Oparłam ręce na biodrach i zakręciłam nimi w rytm muzyki potrząsając tyłkiem. Przesunęłam rękami w górę i kontynuuję powolny, hipnotyzujący taniec. Zatrzymałam się, 54
kiedy dotarłam do piersi, które wystają z mojego wdzianka. Czuję na sobie jego wzrok, w sumie to obydwóch mężczyzn. Zamknęłam oczy i kontynuuję swoją wędrówkę w górę aż sięgnęłam do moich długich blond włosów. Obcasy długich do kolan skórzanych obcasów mam przyciśnięte do sofy. Balansuję utrzymując równowagę i ocieram się o jego chuja. Oczy mam cały czas zamknięte. Złapałam się za włosy i rozkopałam je uwodząc go moimi ruchami. Usiadłam i kuszę ich swoim tańcem, przesuwam dłońmi po piersiach, w dół do brzucha, po pośladkach i jego erekcji patrząc do tyłu na Hemy'ego. Jego wzrok stwardniał, kiedy sięgnął w dół poprawić swojego kutasa. Przez to, że jest twardy jestem jeszcze bardziej podekscytowana. Właściwie to mnie to podnieca. Popatrzyliśmy sobie w oczy, kiedy złapałam Pana Profesjonalnego za chuja i zaczęłam się na nim szybciej wić pocierając go przez materiał. Koleś zaczął jęczeć i zaciskać ręce na kanapie, a jego kutas zapulsował pod moim dotykiem. Wstałam i odwróciłam się dookoła z cipką przy jego twarzy akurat kiedy doszedł w swoich ekstrawaganckich spodniach. - Oh kurwa. - wyjęczał pocierając ręką po twarzy. - Szybko poszło. Spojrzałam na Hemy'ego i uśmiechnęłam się zadowolona z siebie. - To było szybkie. Hemy przesunął ręką po swoim kutasie ale wygląda na wkurzonego. Domyślam się, że też chce dojść. Hemy nie jest taki łatwy jak ten koleś. Potrzebuje więcej. - Teraz pora na rundę drugą. - Jesteś pewny, że poradzisz sobie z drugą rundą? Z piersi Hemy'ego wydobył się pomruk. - Jeżeli poradziłem sobie z utratą ciebie, dam sobie radę ze wszystkim. Teraz jestem kompletnie skupiona na doprowadzeniu Hemy'ego dla mnie do orgazmu. Chociaż niezbyt dobrze to brzmi, potrzebuję tego. Jestem teraz tak bardzo zraniona, że to wszystko czego potrzebuję do zepchnięcia mnie z krawędzi. Podniosłam trzysta dolców i podałam je ufajdanemu kolesiowi, który nie potrafi utrzymać swojego gówna.
55
- Wyjdź. - powiedziałam. - Powinieneś się raczej wyczyścić. Napotkałam wzrok Hemy'ego i trzymam go cały czas, kiedy koleś wyszedł pozostawiając nas samych. - Zamknij drzwi. - rozkazałam. Hemy poszedł za gościem i zamknął drzwi na zamek z ironicznym uśmiechem, po czym wrócił i stanął przede mną. - Żadnego dotykania. - oznajmiłam. - Tylko siebie. Hemy złapał mnie za biodra i posadził na stole, po czym odszedł i usiadł po drugiej stronie kanapy. Czystej stronie. Patrzy na mnie rozpalonym wzrokiem pełnym pożądania, kiedy rozpięłam swój top i rozchyliłam go. Sięgnęłam dłońmi do góry i potarłam swoje przebite sutki, Hemy warknął i poprawił sobie kutasa. - Mmm.. podoba ci się to? - przesunęłam dłońmi między piersiami aż dotarłam do majtek. - Chcę zobaczyć jak dla mnie dochodzisz Hemy. Tęsknię za tym widokiem, kiedy dzięki mnie tracisz kontrolę. Obserwuje mnie, jak opadłam na kolana i rozsunęłam nogi. Powoli wsunęłam dłoń w majtki i potarłam palcem w górę i w dół po swojej wilgoci zanim wsunęłam palec do środka. - Mmm.. jestem dla ciebie taka mokra. - wsuwam go i wysuwam z siebie. Słyszysz to Hemy? Pamiętasz jak bardzo uwielbiałeś dźwięk tego jak jestem dla ciebie mokra? - Tak kurwa. - rozpiął spodnie i rozporek. - Pieprz się szybciej i pocieraj sutek drugą ręką. Zrobiłam jak powiedział i wydobył się ze mnie jęk. - Właśnie tak kochanie. Rób to dla mnie. Zmieniłam pozycję i teraz siedzę na tyłku z szeroko rozchylonymi nogami przed jego twarzą. Chcę się upewnić, czy ma dobry widok. Odsunęłam majtki na bok i obnażyłam przed nim swoją mokrą, pulsującą cipkę. - Tak jest Onyx.
56
Wyciągnął kutasa z jeansów i od razu zauważyłam kolczyki. Podnieciłam się przez nie tak, że musiałam przestać się dotykać, bojąc się, że dojdę zbyt szybko. Zauważył jak patrzę na jego kutasa i wyszczerzył się. - Wyobraź sobie te kolczyki głęboko w sobie, kiedy bym się w ciebie wbijał. Wiesz, że lubię to głęboko kochanie. Zaczął pocierać swojego chuja i od razu zauważyłam kroplę preejakulatu, która spłynęła z główki na jego dłoń. Przesunęłam rękę w dół, żeby znowu się dotknąć i poruszam nią w tym samym rytmie co Hemy się pociera. Nie odrywa wzroku od moich palców, które znikają głęboko we mnie. Potrzebowałam tego od dłuższego czasu. Odkąd odeszłam od Hemy'ego osiągnięcie orgazmu stało się prawie niemożliwe. Samo patrzenie na niego, kiedy robi sobie dobrze, kiedy ja robię to samo jest wystarczające i przez to chcę eksplodować. Gładzi się teraz szybciej i mocniej przygryzając kolczyka w wardze. - Zaraz wystrzelę kochanie. Chciałbym żeby to było w tobie. Jego słowa doprowadziły mnie do szaleństwa i zatrzęsłam się od najintensywniejszego orgazmu jakiego doznałam od lat. Po kilku sekundach Hemy wystrzelił w swoją wolną rękę jęcząc moje imię. Popatrzyliśmy na siebie dochodząc do normalnego stanu po naszym chwilowym haju. Sięgnął po czysty ręcznik i wytarł o niego rękę. - Wciąż musimy porozmawiać. Zakryłam się przed nim i zamknęłam oczy. - Nie mam teraz czasu. Jestem w pracy. Już miałam złączyć nogi, kiedy spojrzał na moje prawe udo. Zeskoczył ze swojego miejsca i ścisnął mi uda przytrzymując je rozchylone. - Co to do chuja jest? - rozchylił mi szeroko nogi i pogładził dłonią mój tatuaż oddychając ciężko. - Wytatuowałaś sobie moje imię?
57
Nigdy nie chciałam, żeby to zobaczył8. Zrobiłam to z własnych, prywatnych powodów. Litery są tak małe, że ledwo można odczytać co tam jest napisane, trzeba się przyjrzeć z bliska. - Nie teraz Hemy. Nie będę się w to zagłębiać. Warknął, kiedy odepchnęłam jego ręce i zacisnęłam nogi. - To było moje ulubione miejsce. Całowałem cię tam praktycznie każdej nocy przed zaśnięciem. Dlatego to zrobiłaś? Nie odpowiem na to. To był fatalny pomysł i muszę się zbierać. - Nie mam na to czasu. Zeszłam ze stołu i podeszłam szybko do drzwi. Już miałam je otworzyć ale zatrzymał mnie głos Hemy'ego. - Przyjdź do mnie do pracy kiedy będziesz miała czas. - przeszedł obok mnie i zatrzymał się, żeby na mnie spojrzeć zranionym wzrokiem. - Zawsze znajdę dla ciebie czas. Nie złamię już nigdy żadnej obietnicy. Stoję w miejscu i patrzę jak odchodzi. Cholernie dobrze wie, że znowu mnie sobie owinął wokół palca. Pytanie tylko... jak mocno? Cóż, dobrze poszło...
8
trzeba było szerzej rozkładać nogi, a najlepiej założyć je sobie za głowę ;)
58
Rozdział 6 Hemy Jeżeli Onyx przez chwilę pomyślała, że się od niej odwalę, ona naprawdę nie pamięta jaki potrafię być zawzięty w jej przypadku. Teraz kiedy zobaczyłem kolejny prześwit tego co jest moje, nic nie może mnie powstrzymać przed tym, żeby znowu naznaczyć ją jako moją. Jestem o wiele silniejszy niż kiedyś. Mój umysł jest bardziej przejrzysty. Wiem bez czego nie mogę żyć i bez wątpienia jest to ona. Wiedząc, że ma moje imię na trwałe wytatuowane na skórze tak bardzo mi to pierdoli w głowie, że nie mogę jasno myśleć. Wytatuowała sobie na ciele moje imię ale nie chce mieć ze mną wspólnego żadnego gówna. Na samą myśl o tym czuję ból w piersi. - Pierdolony tatuaż człowieku. - wymamrotałem patrząc na Cale'a. - Moje imię znaczy wnętrze jej idealnego, smukłego uda. Wiesz jak bardzo mi to miesza w głowie? Obserwuje mnie, kiedy zaciągnąłem się papierosem i powoli wypuściłem dym. - Domyślam się, że obydwoje jesteście w tym głębiej niż myśleliście stary. Najwidoczniej kochała cię i tęskniła za tobą, bo inaczej by tego nie zrobiła. A na dodatek żaden inny facet nie chce widzieć takiego gówna, więc wątpię, czy się z kimś na poważnie spotykała po tobie. Pomyśl o tym, kiedy ty zrobiłeś swój tatuaż. Co tobą kierowało? Zaciągnąłem się kolejny raz i przeczesałem palcami włosy. Nawet nie muszę się nad tym zastanawiać. - Tęskniłem za nią tak cholernie mocno, że na samą myśl o niej ciężko było oddychać. Wciąż tak jest stary. Minęły cztery cholerne lata i wciąż czuję się tak samo względem niej. Zabija mnie myśl o całym tym zmarnowanym czasie. Żadna inna dziewczyna nie może jej dorównać, nigdy jej nie dorówna. Wszystkie są chwilowymi wypełniaczami czegoś co wciąż chciałbym mieć. Wyrzuciłem peta i z frustracją pociągnąłem za włosy. - Odzyskam ją stary. Nie obchodzi mnie co będę musiał zrobić. 59
Cale kiwnął głową w zrozumieniu i ścisnął mnie za ramię. - Upewnij się, że to zobaczy. To wszystko może cholernie boleć ale na końcu okaże się, że było tego warte. Ona jedynie musi to zauważyć. - popatrzył jak zdeptałem peta i potarłem ręką po mojej krótkiej brodzie. - Wszystko w porządku stary. Musisz się trochę wyluzować. Daj temu trochę czasu. Pamiętasz to głupie powiedzenie, które czasem obijało nam się o ucho jak byliśmy nastolatkami? Szło jakoś tak, jeżeli coś kochasz puść wolno, jak wróci - jest twoje. Spojrzałem w górę, moje zainteresowanie lekko wzrosło. - Cóż, w końcu wróciła, prawda? Czas człowieku. Daj temu czas. - Taa. Jasne. - wymamrotałem. - Czas... bo cztery lata nie jest wystarczającą ilością cholernego czasu. Przeszedłem obok Cale'a do garażu i wsadziłem ręce pod maskę jego samochodu. Minęło pięć dni odkąd widziałem Onyx i zaczynam wariować. Moja cierpliwość zaczyna się kończyć i nie jestem pewny jak długo jeszcze mogę czekać zanim pojawię się z powrotem w Vixens, żeby ją zabrać. Staram się jak mogę znowu jej nie odepchnąć. To o wiele cięższe niż sie spodziewałem, więc spędzam czas starając się czymś zająć. Jestem zatracony w swoim małym pochrzanionym świecie, skupiając się najlepiej jak mogę nad samochodem Cale'a, kiedy usłyszałem dźwięk obcasów na pojeździe. - Jasna chlera. - Cale wymamrotał. - Jeżeli to ty jesteś Onyx, to rozumiem dlaczego mój ziomek ma teraz tak pochrzanione w głowie. Rzuciłem klucz i zacisnąłem dłonie na masce starając się wyluzować. Przez myśl o tym, że Onyx może tutaj być wali mi serce. Usiłuję nie robić sobie nadziei ale wiem, że ona nie ma pojęcia gdzie ja mieszkam i przez to jest trochę ciężko. To może być jedna z wielu dziewczyn, które tu przywiozłem w przeszłości ale co jeżeli to ona? Oznaczałoby to, że pojawiła się tutaj z premedytacją i musiała się dowiedzieć od kogoś jak tu dotrzeć. - A więc o mnie słyszałeś? - usłyszałem wyluzowany i spokojny głos Onyx, zacisnąłem mocniej ręce na masce. - Hemy.
60
Puściłem maskę i odwróciłem się przodem do niej opierając się o samochód. Ogarnąłem ją szybko wzrokiem, ma na sobie krótkie, czarne szorty i białą bluzkę na ramiączkach. Nie mogę się powstrzymać od podziwiania jej oszałamiającego piękna. Zawsze zapierała mi dech, nawet zanim zawładnęła nią ciemna strona ale nie mogę zaprzeczyć, że wygląda z tym seksownie. Jej nogi są długie, smukłe i dobrze zbudowane, przez to te szorty wyglądają jakby były zrobione specjalnie na nią. Perfekcja. Ciężko się nie gapić. Włosy, które kiedyś były truskawkowo blond teraz są platynowe i te loki opadają na jej jędrny, zgrabny tyłeczek. Jej widok jest wystarczający, żeby zaparło dech każdemu mężczyźnie. - Domyślam się, że złożyłaś wizytę Mitch'owi? - kiwnęła głową. - Taa. Domyśliłem się, że mnie nie poinformuje. Przechyliłem głowę na Cale'a i sięgnąłem do kieszeni po kluczyki. Rzuciłem mu je i szybko je złapał. - Po co mi one stary? - Weź mój wóz. Wróć po pracy, twój już powinien być wtedy gotowy. spojrzałem na niego zniecierpliwiony, a stoi dalej i się gapi. - Lada chwila. Cale spojrzał na Onyx i cofnął się z głupim uśmieszkiem. - Nie bądź dla niego zbyt surowa. Mrugnął, zanim się odwrócił i podbiegł do mojego wozu. Onyx podeszła bliżej zatrzymała się przede mną. Popatrzyła mi przez chwilę w oczy, po czym odwróciła wzrok. - Muszę cię o coś zapytać i chcę żebyś był... - Tak. - odpowiedziałem wiedząc już o co chce zapytać. To jedyna rzecz, której chciała przez cały czas, kiedy byliśmy razem. - Jestem czysty. Już od trzech lat. Spojrzała na mnie z powrotem i jej oczy na chwilę złagodniały zanim znowu otoczyła się murem obronnym. - Skąd mam wiedzieć, czy mówisz prawdę? Nie jest łatwo porzucić ten styl życia.
61
Podszedłem krok bliżej i nachyliłem się blisko jej twarzy. Nasze usta prawie się dotykają i całą siłą woli staram się jej nie pocałować. - Mogłem być kupą gówna ale czy kiedykolwiek cię okłamałem? W jej oczach pojawił się przebłysk bólu zanim się z niego otrząsnęła. - Nie wiem. - wyszeptała. - Wiedziałeś w ogóle? Poczułem ból w piersi wiedząc co ona ma na myśli. Przez większość czasu byłem tak cholernie zajebany, że nawet nie pamiętam o większości gówna, które się wydarzyło. - Wierzę, że wiem. Wsunąłem dłonie w jej włosy tak jak robiłem to kiedyś. Zamknęła oczy, kiedy zacząłem ją masować palcami. - Tęskniłem za tym. Przycisnąłem się do niej ciałem i jęknęła cicho. - Nie mogę myśleć kiedy mnie tak dotykasz Hemy. Powinieneś przestać. Teraz. - powiedziała pozbawiona tchu. - Nie mogę myśleć, kiedy na ciebie patrzę. Nigdy nie mogłem. Odwróciłem nas dookoła i cofnąłem się z nią przez garaż do samochodu Cale'a. Czuję jak bardzo moje ciało blisko niej łamie jej siłę woli i nie mogę się powstrzymać, żeby tego nie wykorzystać. Wsunąłem nogę między jej uda i otarłem się o nią. - Dobrze ci jest w moich ramionach kochanie. Widzisz jakie to dobre uczucie? - Hemy. Nie przyszłam tu po to. - Odpowiedz mi. - wydyszałem. - Zawsze byliśmy ze sobą szczerzy. Nie zmieniaj tego teraz. Odetchnęła płytko i wplotła palce w moje włosy. - Tak. - wyjęczała. - Fizycznie to uczucie jest świetne. Emocjonalnie, to mnie przeraża. Nie wpuszczę cię do siebie Hemy. Nauczyłam się już swojej lekcji.
62
Przesunąłem rękami w dół jej pleców, zacisnąłem dłonie na jej pośladkach i przesunąłem ustami po szyi. - Oh ale ja chcę siebie w tobie. Głęboko. - zassałem jej ucho do ust zanim wyszeptałem. - Pamiętasz jak to jest mieć mnie w sobie? Jak jęczałaś moje imię i ciągnęłaś mnie za włosy. Ta mieszanka pomiędzy bólem a intensywną przyjemnością. Teraz może być nawet lepiej. Odchyliła głowę do tyłu i zatraciła się w moim dotyku. Słyszę jak jej oddech przyspieszył, kiedy ścisnąłem mocniej jej tyłek. - Nie każ mi myśleć o seksie. To przywołuje złe wspomnienia. - złapała się maski jedną ręką i pocałowałem jej szyję. - Pytania. Twoja obawa przed byciem z kobietą. Te wszystkie dłonie obmacujące cię. Jak mam to niby przeboleć? Może sama chcę się trochę zabawić? Moje ciało zesztywniało na jej słowa. Chociaż to mi się nie podoba, ona ma rację. Przez to jak spierdoliłem, musi żyć w obawie o dotykające mnie kobiety. Na tą myśl jest mi teraz niedobrze. Muszę jej to jakoś wynagrodzić. - Czego potrzebujesz? Zrobię kurwa dla ciebie wszystko. - Zdajesz sobie sprawę jak wiele dotykających cię kobiet widziałam, kiedy byłeś nieprzytomny? Zawsze jak zamykam oczy wyobrażam sobie czyjąś rękę w twoich spodniach. Ich ręce na moim mężczyźnie. Te obrazy wywołały wiele zniszczeń. Nigdy tego nie zrozumiesz dopóki sam tego nie zaznasz. Ja po prostu nie mogę. Nie mogę znowu być z tobą na takich zasadach Hemy. Nigdy. Ścisnęła mnie mocniej za włosy, a ja złapałem jej loki i oparłem się o nią czołem. - Mogę to zorganizować. - odburknąłem. - Będę się musiał mocno starać, żeby kogoś nie zabić ale rozumiem co masz na myśli. Popatrzę na to chociaż myśl o tym mnie zabija. Spojrzała na mnie zszokowana i roześmiała się niedowierzając. - Żartujesz? - potrząsnąłem głową i zrobiła się poważna. - A co jeżeli chcę trójkąta? Zrobiłbyś to? Z innym mężczyzną? Odgarnąłem jej włosy za ramię i pocałowałem ją w szyję, a potem w policzek.
63
- Jeżeli będę mógł cię dotykać albo posmakować.. to tak. Zrobiłbym wszystko co byś mi powiedziała. Nawet to. Odepchnęła się ode mnie i odwróciła. - Kuźwa Hemy. Ja żartowałam. - złapała się za włosy i odchyliła głowę do tyłu. - Czemu musiałeś to powiedzieć? Miałeś sprawić żeby łatwo było cię nie chcieć w ten sposób. Nie powinnam chcieć ciebie dotknąć ale chcę. Żaden inny facet nie podnieca mnie tak jak ty i to mnie doprowadza do szaleństwa. Nie chcę słuchać o innych facetach. Chcę tylko jej, jak tylko mogę. - Zostań ze mną dzisiaj na noc. - wiem, że jej odpowiedzią będzie nie ale i tak próbuję. - Nie musisz mnie do siebie dopuścić emocjonalnie, przynajmniej nie teraz. Pozwól mi tylko zadbać o twoje potrzeby. - Hemy. - ostrzegła mnie. - Muszę dzisiaj iść do pracy, to okropny pomysł. Zdajesz sobie z tego sprawę jakie gówno to zapoczątkuje? - Tak. - przyznałem. - Myślisz, że dlaczego o to poprosiłem? - Do cholery Hemy. Muszę iść. - odeszła w kierunku podjazdu tak szybko jak pozwalają jej na to wysokie szpilki. - Pa. Nie myśląc nad tym dłużej pobiegłem w dół podjazdu, złapałem ją w talii i odwróciłem przodem do mnie. - Jeszcze nie. Jest coś na co czekałem cztery lata żeby zrobić. Złapałem tył jej głowy i przycisnąłem do niej swoje usta, przesunąłem językiem po jej wardze szukając dostępu. Całe powietrze opuściło moje ciało kiedy otworzyła usta i odwzajemniła mój pocałunek, po czym zarzuciła ręce na moją szyję. Czuję się tak, jakby te cztery lata zniknęły między nami i jesteśmy teraz z powrotem w przeszłości. Mój język desperacko poszukuje jej, zasysam go do swoich ust, kiedy cofnąłem ją do małego niebieskiego samochodu i otoczyłem dłońmi jej twarz. Przycisnąłem do niej ciało, pociągnąłem jej dolną wargę i puściłem. Obydwoje stoimy w miejscu dysząc i patrząc sobie w oczy. Ledwo mogę złapać oddech. Stojąc tutaj, patrząc jej w oczy, zorientowałem się, że wciąż pomiędzy nami jest dystans i mam do odwalenia dużo roboty, żeby pozbyć się tej odległości. Ale jestem chętny i wchodzę w to na dłuższy dystans. 64
- Nigdy więcej nie chcę słyszeć z twoich ust pożegnania. Będę na ciebie czekać. Czekałem cztery lata. Nie myśl, że teraz się poddam. Odwróciłem się i odszedłem zanim mogła coś odpowiedzieć. Chcę, żeby pomyślałam nad tym co powiedziałem. Dzięki temu mam większą pewność, że pojawi się dzisiaj na moim progu. Usłyszałem za sobą trzaśnięcie drzwi samochodu ale nie zamierzam się odwrócić. Nigdy więcej nie chcę patrzeć jak odjeżdża ode mnie. Po kilku sekundach odpaliła samochód i słyszę jak wycofuje. Podszedłem do samochodu Cale'a i stoję przed nim kilka minut, zanim wszedłem do środka i wziąłem swój telefon. Wybrałem numer Nico i czekam aż odbierze. - Yo. Co jest stary? Zacisnąłem szczękę i wziąłem głęboki oddech. - Potrzebuję twojej przysługi. Dziś wieczorem. Cholera, nie wierzę, że to robię...
***
Podjechałem na Harleyu pod Walk of Shame i zgasiłem silnik. Nie przestałem myśleć o planach na dzisiejszy wieczór odkąd Onyx odjechała spod mojego domu. Przez to jestem na krawędzi przez cały dzień. Jestem tutaj, żeby trochę się rozluźnić. Nie narąbać, ale pozbyć się tej wściekłości, która buduje się we mnie na myśl o innym mężczyźnie dotykającym Onyx. Chcę ją chronić, ale równocześnie... chcę jej z powrotem. Chcę się zająć jej potrzebami i odciążyć głowę. To może kurewsko boleć ale zasługuję na to. Skrzywdziłem ją o wiele bardziej niż mogę sobie wyobrazić. Byłem jej słabością. Zburzyłem jej ściany, a swoje wciąż trzymałem dookoła siebie. Byłem za bardzo załamany, żeby ją do siebie dopuścić. Straciłem wszystkich, których kochałem w swoim życiu i bałem się pozwolić sobie kochać jeszcze kogoś innego. Obawiałem się, że jeżeli kogoś znowu stracę to mnie to zepchnie z krawędzi.
65
Dzień w którym odeszła był dniem, w którym zdałem sobie sprawę, że przez cały ten czas ją kochałem. Zorientowałem się, że nie jestem tak załamany jak myślałem. To jest jej zapłata. Muszę poczuć jej ból, zanurzyć się we własnym bólu i cierpieniu. Zrobię co będę musiał i na pewno się nie wycofam. Jak tylko wszedłem do środka zobaczyłem Stone'a. Kiwnął na mnie i mrugnął, po czym złapał za głowę jakąś laskę i potarł chujem o jej twarz. Odkiwnąłem do niego i poszedłem znaleźć Cale'a przy barze. Jest wtorkowy wieczór, jeden z naszych spokojniejszych dni. - Co tam stary? Cale przesunął szklankę w kierunku dziewczyny na przeciwko niego, wziął od niej kasę i wrzucił resztę do słoika z napiwkami. - Nic ciekawego. - uśmiechnął się pokazując swoje dołeczki. - Cieszę się relaksującym wieczorem. Czasem zapominam jak miło jest być za barem. Żadnych wrzeszczących dziewczyn przy moim cholernym uchu. Czaisz? - Rozumiem cię. - wyciągnąłem plik pieniędzy i rzuciłem mu dziesiątkę. - Podaj mi piwo. Cale sięgnął do lodówki i postawił przede mną piwo. - Wyglądasz jakbyś go potrzebował. Nie poszło dobrze z twoją dziewczyną? Spojrzałem na niego twardo i zacisnąłem szczękę próbując utrzymać swój spokój. - Zależy od tego co według ciebie do diabła znaczy dobrze. - napiłem się piwa i popatrzyłem na niego. - Powiedzmy, że zorganizowałem dla niej trochę rozrywki na dzisiaj i przez to jestem trochę wkurzony. Przesunąłem ręką po włosach i odchyliłem głowę do tyłu. - I tak na to zasługuję. Nie mam prawa być zły. - Auć. Musisz o tym myśleć w ten sposób. Przynajmniej ona chcę cię przy tym dla swojej rozrywki. Mogłaby chcieć zrobić cokolwiek to jest bez twojej obecności. To jest jakiś krok do przodu mój kumplu.
66
Kiwnąłem głową i wypiłem więcej piwa. Siedzę tu przez chwilę w ciszy i staram się jak najlepiej myśleć o pozytywnym gównie, które może z tego wyniknąć. - Chyba twój tyłek ma rację. To jeden krok bliżej do uczynienia ją znowu moją, a potem to zrobię i pokażę jej jak bardzo jej teraz chcę. Cale podskoczył i usiadł na barze, po czym poklepał mnie po ramieniu. - Dokładnie. Wiesz, że żadna kobieta nie potrafi się oprzeć urokowi Hemy'ego. Przechyliłem głowę i spojrzałem na niego krzywo. - Ona mnie zostawiła dupku. Najwidoczniej na nią to nie działało. - Tak. I dlatego musisz jej pokazać nowy urok Hemy'ego. Czy jakakolwiek inna kobieta mogła się tobie oprzeć? Potrząsnąłem głową i dokończyłem piwo. - No właśnie! - zeskoczył z baru i wyłowił dla mnie kolejne piwo. - Wróci. A teraz wypij to i idź stąd w diabły. Mam gówno do roboty. Odszedł z uśmiechem i pokazał mi środkowy palec obiema rękami, zanim się odwrócił do innego klienta. Zamierzam zadowolić swoją kobietę i sprawić, że znowu będzie moja. Nie obchodzi mnie jak...
67
Rozdział 7 Onyx Skończyłam pracę już godzinę temu i staram się jasno myśleć. Spędziłam całą noc pogrążona w myślach o Hemy'm próbując zdecydować co powinnam zrobić. On mnie zranił. Skrzywdził mnie niezliczoną ilość razy i wizje jego, odgrywające się w mojej głowie są jak trucizna. Pustoszą mnie po trochu przez co ciężko mi nawet funkcjonować. Nie powinniśmy się w ten sposób spotkać. Miałam mieć więcej czasu na przygotowanie się. Miałam nadzieję, że mnie nie rozpozna i będę miała więcej czasu na wyczucie go, zobaczyć, czy się zmienił. Muszę mu o czymś powiedzieć. To coś zmieni jego życie na zawsze ale muszę wiedzieć, czy jest czysty i jedynym sposobem na to jest spędzenie z nim czasu. Nie mam pojęcia jakim cudem mam się z nim widywać i go nie chcieć. Dlatego muszę być ostrożna. Muszę zrobić wszystko, żeby trzymać go na dystans i uchronić swoje serce. Przez pocałunek, którym mnie zaskoczył wciąż mi wali dziko serce i drżą nogi. To wszystko było zbyt znajome i przypomniało mi o tym co straciłam. - Dasz sobie radę. - wyszeptałam patrząc w lustro. - Pójdziesz tam i rozeznasz się jaki teraz jest. Ścisnęłam ręce na umywalce i zamknęłam oczy. Muszę to zrobić. Jedyny problem jest taki, że nie mam pojęcia co on zaplanował. Hemy jest dziki. Jeżeli według niego chcę trójkąta z nim i innym mężczyzną znajdzie sposób na zorganizowanie tego. On zawsze dostaje to czego chce. Jest w tym lepszy ode mnie. Dlatego muszę się odepchnąć i nie mogę z nim przebywać sam na sam, bo on chcę mnie z powrotem wygrać. Jeżeli chce mnie fizycznie, jedynym sposobem na bycie bezpieczną to sytuacja w której będzie musiał się mną dzielić. Kiedy dostanie mnie samą, wygra. Otworzyłam oczy i wzięłam głęboki oddech akurat kiedy drzwi od łazienki się otworzyły i do środka zajrzała Ash. Jej czarne loki opadły na ramię i uśmiechnęła się. - Hej. - powiedziała cicho. 68
Wymusiłam uśmiech i przełknęłam swoje emocje. Wiem, że postępuję właściwie. - Hej kochanie. - odpowiedziałam. - Zebrałaś dzisiaj dużo napiwków? zapytałam, próbując odwrócić jej uwagę. Popchnęła drzwi i oparła się o framugę. - Bardzo dużo. - popatrzyła na mnie i zmarszczyła się. Domyślam się, że odwrócenie uwagi nie zadziałało. - Co się dzisiaj z tobą dzieje? Zachowujesz się dziwnie. Wszystko w porządku? Niezbyt. Jeszcze nie. - Wszystko dobrze. - skłamałam. - Niezbyt jestem dzisiaj wczuta po prostu. Odepchnęłam się od umywalki, odwróciłam i podeszłam do drzwi. - Pojawił się mój stary znajomy, którego dawno nie widziałam. Przywołał dużo starych wspomnień. Uśmiechnęła się w zrozumieniu i kiwnęła głową. - Wspomnienia są ostatnią rzeczą o jakiej chcę myśleć. Mam nadzieję, że twoje są o wiele lepsze niż moje. Potarłam rękami o sukienkę starając się wytrzeć spocone ręce. Gdyby ona tylko wiedziała. - Niektóre są dobre. - uśmiechnęłam się. - Wychodzę na trochę. Wrócę. Cofnęła się do tyłu pozwalając mi wyjść. - Onyx. Zatrzymałam się i odwróciłam. - Poznam tego starego znajomego? Przełknęłam i kiwnęłam głową. - Kiedyś tak. Odwróciłam się i przemknęłam do drzwi najszybciej jak się da. Mam nadzieję, że jestem wystarczająco silna, żeby to zrobić... 69
Hemy
Nico przyjechał około godziny temu. Oczywiście zawsze zgadza się na wszystko o co poproszę. Tak było od dnia, kiedy go poznałem. Miło jest mieć kogoś na kimś można polegać. - Chcesz jeszcze jedno piwo stary? Przechyliłem głowę i spojrzałem na Nico. Stoi przy lodówce ubrany w czarną koszulę i ciemne jeansy, a włosy ma zaczesane do tyłu. Daję radę jeżeli chodzi o cechy fizyczne. Nigdy nie miał problemu w zdobywaniu dziewczyn. Nie wątpię, że zaspokoi Onyx. Ta myśl mnie zabija ale nie pozwolę temu wygrać i mnie zdołować. Przygaszę to zanim zdąży się rozpalić. Ona tego potrzebuje. Muszę jej to dać i wtedy może uda nam się dalej ruszyć od tej przeszłości. Ludzie lubią mówić, żeby się nie odpłacać ale to jedyny sposób na zakończenie tych spraw. - Nie. Dzięki. Serce podskoczyło mi do gardła, kiedy zobaczyłem samochód podjeżdżający pod dom. Wiedziałem, że się pojawi. Pytaniem było tylko kiedy. Jest już po trzeciej w nocy. Nie żeby to miało znaczenie. Pojawiła się i to się liczy. To mi daje potwierdzenie, że po części wciąż mnie chce. Czy to fizycznie, czy emocjonalnie, może i tak i tak, dowiem się niedługo. Czas. Jeszcze trochę czasu. Rozległo się lekkie pukanie do drzwi, Nico odstawił piwo i uniósł brwi. - Ona tu jest stary. - Taa. - wyszeptałem do siebie. - Wpuść ją. Pamiętaj tylko co powiedziałem. Nie naciskaj na nią. - powiedziałem stanowczo. Przeszedłem do łazienki i zamknąłem za sobą drzwi. To będzie o wiele cięższe niż myślałem. Walczę teraz ze sobą, żeby nie rozwalić Nico za dotykanie jej. Nigdy nie byłem zwolennikiem dzielenia się. I przez to nawet jest mi ciężej wiedząc, że ona się czuje jakby musiała. Jestem trzeźwy, więc łatwiej jest czuć to co ona czuła, wszystko jest jaśniejsze. Nienawidzę się za to, że zawsze trzymałem ją w ciemności.
70
Odetchnąłem głęboko i usłyszałem w oddali ich głosy. Nie wiem o czym dokładnie mówią ale słyszę ton głosu Nico. Szykuje się powoli i nastawia ją na to co nadejdzie. - Kurwa. - uderzyłem w umywalkę, po czym pochyliłem się nad nią i oparłem głowę o lustro. - Nie bądź pizdą. To jest dla niej. Zasługuje na to. powiedziałem sobie. Muszę się ogarnąć i to szybko. Nie mogę się zrażać. Pora przejść do sedna tej wizyty i pokazać jej, że chcę o nią zawalczyć. Nie wydygam i nie zrobię z siebie pizdy. Otworzyłem drzwi, przeszedłem przez przedpokój i spotkałem ich w salonie. Onyx od razu mnie zauważyła i stanęła jak wryta. Wygląda oszałamiająco w małej czarnej sukience i szpilkach. To wystarczy, żeby zaparło mi dech. Tatuaże tylko dodają jej uroku, wygląda seksowniej i to dokładnie mój typ kobiety, chociaż moim typem była zawsze ona i zawsze będzie. Odchrząknęła i popatrzyła pomiędzy mną a Nico. Wygląda na lekko zdenerwowaną ale szybko się z tego otrząsnęła. - Cóż, jestem tutaj Hemy. Przesunęła palcami po ścianie i podeszła uwodzicielsko do kanapy. Spojrzała na mnie przez ramię. - Jesteś pewny, że sobie z tym poradzisz? Tej dziewczyny, którą znałem cztery lata temu już dawno nie ma. Muszę o tym pamiętać. Teraz jesteśmy na innym poziomie gry. Przełknąłem swój gniew i skupiłem całą swoją energię na zadowoleniu jej. Muszę pamiętać, że ona potrzebuje tego do ruszenia dalej od świata bólu, którym jej podarowałem. Musi sprawić, żebym poczuł to co ona czuła. - Mogę sobie poradzić z dużą ilością gówna. Zadowolenie cię jest jedną z tych rzeczy. - kiwnąłem głową do Nico. - To jest Nico. Jest do twoich usług. - Nico. - uśmiechnęła się i oparła o kanapę. - Podoba mi się to imię. Podejdź tu duży chłopczyku. Nico spojrzał na mnie z zawahaniem zanim pokazałem mu, że droga wolna. Im szybciej tym lepiej, bo po tym wszystkim ona zostaje ze mną. Nie obchodzi mnie to jakim kosztem. Będzie spać w moim łóżku i budzić się w moim łóżku. 71
Nico zna już cały plan więc podszedł do niej i stanął tuż przed Onyx. Okrążył ręką jej talię, a drugą złapał ją za włosy i pocałował w szyję. Onyx jęknęła cicho i spojrzała mi w oczy. Patrzę na nią przygryzając wargę i kiwnąłem głową, żeby kontynuowała. Nie jestem zaskoczony, że trochę się waha. Onyx złapała Nico za koszulę i przyciągnęła mocno do siebie przez co obydwoje opadli na kanapę. Jego usta od razu szukają jej, kiedy wsunął się między jej uda i zacisnął rękę na nagim udzie. Podszedłem do skórzanego krzesła i usiadłem na przeciwko nich. Chociaż nienawidzę myśli o dotykaniu jej przez kogoś innego nie mogę powstrzymać swojego chuja przed podnieceniem się. Plan opiera się na obserwowaniu jak on jej dotyka, smakuje i nakręca przez chwilę, zanim dołączę. Zawsze Nico tak robi ze mną. Siedząc tutaj teraz, na jego miejscu, nie wiem jak on to robi. - Zdejmij jej sukienkę. - rozkazałem. Nico odsunął się od pocałunku, wstali i złapał za dół jej krótkiej, obcisłej sukienki ciągnąc ją w górę jej ciała, po czym ściągnął sukienkę do końca przez głowę. - Ja pierdolę. - warknął, kiedy zobaczył jej ciało. Siedzę tutaj podziwiając jej małe, smukłe ciało, złapałem się za kutasa i potarłem go przez materiał. - Nie bądź nieśmiała Onyx. Tego właśnie chciałaś. - przygryzłem wargę w złości. - Zdejmij jego ciuchy. Pokaż mi jak to jest być obserwującym, doświadczać największej zdrady od kogoś, komu się ufa. Możesz zdeptać moje serce. Spojrzała na mnie, widocznie walcząc ze sobą od środka. Chce widzieć jak cierpię tak bardzo jak ona, ale część niej nienawidzi myśli o zranieniu mnie. Muszę ją bardziej popchnąć, bo inaczej odejdzie na dobre. Nie mogę żyć z taką opcją. - Pamiętaj o tych dłoniach na moim ciele Onyx. Nadal wyobrażasz sobie te dziewczyny, które dotykały mnie kiedy byłem naćpany do nieświadomości? jak się przez to czujesz? Spraw, że poczuję się dokładnie tak jak ty. Pełna żarzącego się gniewu, rozdarła koszulę Nico i przesunęła rękami po jego wyrzeźbionej klacie, w dół po mięśniach brzucha ze zwierzęcym warknięciem. 72
- Tak jest kochanie. Uwolnij to wszystko. Zrób to dla siebie... zrób to dla nas. Ścisnąłem oparcie krzesła, przełykając gniew, kiedy dotarła do jego jeansów i szarpnęła je z siłą. Teraz stoi tu w samych bokserkach. - Dotknij jej Nico. - warknąłem. - Daj jej to czego potrzebuje. Pochyl ją nad kanapą i poliż jej cipkę. I lepiej wyliż ją dobrze. Wiem, że jestem mistrzem w jedzeniu cipki Onyx i przez to uśmiechnąłem się do siebie. Nie ma mowy, że będzie jej się to podobać tak bardzo jak wtedy, kiedy to mój język robi jej dobrze. Wiedząc, że tu jestem i ją obserwuję zda sobie z tego sprawę, że to mogę być ja. Jedyne co musi zrobić to poprosić. Nico uśmiechnął się ironicznie, złapał Onyx za biodra i popchnął ją do tyłu, przez co ręce ma wbite w kanapę, a tyłek w powietrzu. Przykucnął, powoli zsunął jej majtki w dół i obnażył dla nas jej cipkę. Mój kutas podskoczył na ten widok i muszę zwalczać chęć przesunięcia po niej językiem. Popatrzyłem jak Nico usadowił się na kolanach, ścisnął jędrny tyłeczek i przesunął językiem po jej gładkich wargach. Spojrzałem na twarz Onyx i jak dla mnie nie wygląda jakby zrobiło to na niej jakieś wrażenie. Uśmiechnąłem się od środka, chociaż zgorzkniała część mnie chce oderwać od niej Nico. Ona powinna być moja i tylko moja, ale ja to spierdoliłem. Nico wczuł się w to, wsuwa język głęboko do środka i na zewnątrz, po czym zsunął swoje bokserki i zaczął pocierać swojego chuja. Onyx delikatnie jęknęła ale to nic w porównaniu do dźwięków, które wydaje, kiedy ja ją zadowalam. - Hemy. - wyjęczała. - Chcę, żebyś się rozebrał. Zdejmij te ubrania zanim zacznę krzyczeć. Przekręciła głowę patrząc na mnie z niedoczekaniem. Uśmiechnąłem się triumfalnie, powoli rozpiąłem białą koszulę, po czym rozdarłem ostatnie guziki i rzuciłem ją na bok. Wstałem i wyciągnąłem pasek ze szlufek. Rozpiąłem powoli jeansy i rozporek, drażniąc się z nią. Jej wzrok jest skupiony na mnie, kiedy powoli zsunąłem spodnie w dół ciała i wyszedłem z nich. Nie mam na sobie bokserek, więc stoję kompletnie nagi i twardy pokazując jej całe swoje ciało. Usłyszałem jak wciągnęła powietrze, a jej oczy powędrowały od góry do dołu, podziwiając każdy centymetr mojego ciała, głównie mojego twardego jak stal kutasa, po którym widać jak ona na mnie działa.
73
Podszedłem do kanapy, stanąłem obok jej twarzy na poziomie wzroku. Podążyła za mną oczami i teraz patrzy się prosto na mojego twardego chuja tuż przed nią. Oblizała usta i jęknęła patrząc na mnie. Zawsze lubiła to na ostro. - Cholera Hemy. - wydyszała. - Nie wierzę, że jeszcze nikogo przy tym nie zabiłeś. To kurewsko boli, prawda? Mnie to dobijało Hemy. Jakim do diabła cudem tutaj stoisz i jeszcze nikogo nie udusiłeś? Zacisnąłem szczękę powstrzymując gniew. - Inni ludzie mogą nie rozumieć dlaczego pozwalam na to albo czemu tobie się to podoba, ale pieprzyć ich. Nigdy nas nie rozumieli i zawsze byliśmy daleko od normalności. - wyszeptałem. - Robię to dla ciebie. Potarłem kutasa blisko jej twarzy, a Nico zajmuje się pochłanianiem cipki od tyłu. - Podoba ci się to kochanie? - podszedłem bliżej i potarłem końcówką chuja o jej usta, przez co zadrżała. - Pamiętasz jak bardzo uwielbiałaś ssać mi kutasa? Kiwnęła głową i jęknęła cicho, więc potarłem go szybciej. Widzę, jak skupiła wzrok na moich kolczykach, przez co wiem, że wyobraża sobie ich uczucie w sobie. Nie będzie na to długo czekać. Poprosi o to już niedługo. Widzę to w jej przymrużonych oczach. Potarłem znowu końcówką chuja o jej usta, ale tym razem je otworzyła i powoli wsunęła moją długość do środka jęcząc, kiedy dotarł do gardła. Spojrzała na mnie w górę, okręciła językiem wokół niego i powoli podążyła w górę do główki skupiając się na kolczykach. Pozwalam jej nacieszyć się moim smakiem jeszcze przez kilka chwil, a po chwili wysunąłem się i warknęła. Tyle powinno wystarczyć, żeby chciała więcej. Nico wciąż pociera swojego chuja, klepnął ją w tyłek i wsunął w nią palec poruszając nim do środka i na zewnątrz, jęcząc z przyjemności. - Chcesz mojego chuja? - zapytał. - Mogę cię dobrze zerżnąć dla Hemy'ego. Chcesz tego? Onyx spojrzała mi w oczy i wyszeptała. - Nie. Chcę twojego Hemy. Chcę żebyś mnie przeleciał, kiedy on będzie patrzeć. Jesteś jedynym, który potrafił mnie dobrze zerżnąć. Boże, te kolczyki są takie gorące. Co ty chcesz mi zrobić? 74
Teraz, to jest to co chciałem usłyszeć. Zawsze było nam razem dobrze i nie mogę przestać się napawać faktem, że żaden facet nie był zdolny do zaspokojenia jej tak jak ja. Uwielbiam też to, że wspomniała o kolczykach. Wiedziałem, że będą jej się podobać. - Odsuń się Nico. - rozkazałem. - Pocieraj dla niej swojego kutasa, kiedy ja będę ją rżnąć. Dojdziesz dopiero wtedy, kiedy ona ci pozwoli. Nico wstał z chujem w ręku i usiadł na krześle przed kanapą. Dokładnie na to obydwoje liczyliśmy. Nico lubi patrzeć, kiedy ja robię show. Nie chciałem Onyx w tym przedstawieniu ale jeżeli ma jej to pomóc w ruszeniu dalej, muszę to zrobić. Stanąłem za Onyx, wepchnąłem jej twarz w poduszkę i uniosłem obie nogi ściskając ją za uda. W ten sposób łatwiej będzie mi się wbijać w jej słodką małą cipkę od tyłu. Kurwa, jak bardzo tęskniłem za tym uczuciem bycia głęboko w niej. Pewnie chce, żebym najpierw zrobił jej dobrze ustami ale zachowam to na inny dzień, skoro to najbardziej lubi. Sprawię, że będzie ostro i głęboko, przypomnę jej o naszym dzikim życiu erotycznym. Przez to będzie mnie pragnąć jeszcze bardziej i będzie wciąż powracać aż będę mógł uprawiać z nią miłość i sprawić, że znowu będzie moja. - Ze mną już nigdy żadnych kondomów kochanie. Naznaczę tą cipkę jako moją. Chcę poczuć cię całą, kiedy będę się w ciebie wbijać. - złapałem ją za włosy jedną ręką i pociągnąłem do tyłu. - Ta cipka jest moja? Jęknęła i ścisnęła mocniej kanapę. - Tak. Przeleć mnie już. Przestań się ze mną drażnić. Wiesz, że obydwoje czekaliśmy na to od dłuższego czasu. - Wiem. - odpowiedziałem stanowczo. - Teraz będziesz pamiętać jak to jest mieć w sobie prawdziwego mężczyznę. Pieprzyć wszystkich chłoptasi pomiędzy. To jest prawdziwe. Ustawiłem kutasa przy jej wejściu i delikatnie wsunąłem się do środka, a rękę owinąłem wokół jej szyi. Wbiłem się głęboko jednym pchnięciem, przez co jęknęła i wbiła paznokcie w moje ramię.
75
- Oh kuźwa! Jest tak głęboko. - wyjęczała. - Hemy! Chcę poczuć te kolczyki, kiedy będziesz się we mnie wbijać. Przerżnij mnie tak jak kiedyś. Proszę! Kurwa! Jej uczucie jest takie dobre.. jest dla mnie taka ciepła i mokra. Nigdy nie byłem w niej w ten sposób i nie mogę przestać się rozwodzić nad tym, że mi nie odmówiła. Musiała mnie pragnąć tak długo jak ja jej. Obydwoje desperacko pragniemy swojego dotyku ale to nie wystarczy, żeby przestała chronić przede mną swoje serce. - Tęsknisz za wykrzykiwaniem mojego imienia, prawda? - kiwnęła głowa i pociągnąłem jej szyję do tyłu. - Chcesz to wykrzyczeć dla Nico? Klepnąłem ją w tyłek i ścisnąłem mocniej za udo. - To jest tylko próbka tego, co przegapiłaś przez te wszystkie lata. Trzymaj się mocno kochanie. Wysunąłem się i wbiłem w nią z całej siły trzymając jedną nogę w górze i ściskając ją za szyję drugą ręką. - Oh Boże. - krzyknęła. - Tak... - Krzycz moje imię, a dostaniesz to mocniej. Sprawię, że obydwoje z Nico dojdziecie w tym samym czasie. Jak tylko pozwolisz mu odpuścić, obydwoje skończycie. Wbijam się w nią głębokimi, szybkimi ruchami i krzyczy moje imię. Przez to, że jestem w niej czuję się na lekkim haju. To jest lepsze niż jakikolwiek haj na jakim byłem w przeszłości. Najlepszy możliwy haj. Ona jest wszystkim czego potrzebuję. Nadal w nią wjeżdżam, rozciągam jej ciasną małą cipkę dopasowując ją do mojego wielkiego rozmiaru. Krzyczy i jęczy przy każdym pchnięciu, przez co Nico pociera szybciej swojego chuja. Puściłem jej szyję, sięgnąłem pod nas i potarłem palcem o jej nabrzmiałą łechtaczkę ciągnąc ją za włosy i wbijam się w nią najgłębiej jak mogę, kołysząc biodrami do przodu i do tyłu w szybkim rytmie. Jej krzyki stały się głośniejsze, kiedy ugryzłem ją w ramię i jęknąłem razem z nią. Chciałbym jej dać teraz więcej ale to jest to co muszę zrobić, żeby wciąż do mnie wracała po więcej. Zrobię cokolwiek będę musiał. To pierdolona obietnica. 76
Przytrzymałem ją przy swoim ciele i obróciłem, więc teraz ręce ma na ziemi, a ja trzymam jej nogi w górze i nadal się w nią głęboko wbijam. Pieprzę ją, kiedy ona stoi na rękach, wbija palce w czarny dywan krzycząc z przyjemności. W tej pozycji to uczucie jest cholerne dobre. Nie mam żadnych wątpliwości, że zaraz dla mnie dojdzie. - Teraz Nico. - wykrzyknęła. - Dojdź kurwa! Proszę! Przechyliła na bok głowę, żeby popatrzeć jak Nico potarł swojego kutasa jeszcze kilka razy, jęknął i wystrzelił w dłoń. Tuż przed tym jak skończył wbiłem się w nią ostatni raz i jej ciało zadrżało, kiedy zapulsowała wokół mojego kutasa dostarczając mi orgazm w tym samym czasie co ona. Wystrzeliłem głęboko w jej ciasną małą cipkę, zanim się wysunąłem, obróciłem ją i przycisnąłem do niej swoje usta. Jej usta od razu na mnie zareagowały, wplotła palce w moje włosy dysząc i wciąż drżąc po tym jak doszła. Zawsze uwielbiałem, kiedy dyszała przy moich ustach po orgazmie. To się nie zmieniło. Wciąż tak samo to uwielbiam. Złapałem ją za włosy, oparłem się o nią czołem i pogładziłem ręką jej plecy. - Zostań ze mną na noc. Chcę cię w swoim łóżku. Już miała potrząsnąć głową ale przyciągnąłem ją bliżej i zassałem dolną wargę do ust. Zawsze to uwielbiała. - Nie uznaję odpowiedzi nie. Tylko na tą noc. Pozwól, że ci zrobię kąpiel z bąbelkami i zadbam o ciebie. Musisz zobaczyć jaki jestem. Odetchnęła cicho i zrelaksowała się w moich ramionach. Przez chwilę jest cicho, zatracona w myślach, aż w końcu spojrzała na mnie. - Tylko na tą noc Hemy. Potem muszę być ostrożna. To jest to. Nie mam wyboru. Naciskasz na mnie. Powinnam ci odmówić. Spojrzałem na Nico, kiedy wstał i zaczął się ubierać. - Dzięki stary. Możesz już iść. Nico uśmiechnął się, wytarł ręce w koszulę i zwinął ją. - Nie ma problemu stary. - podniósł swoje buty. - Mam nadzieję, że się to gówno między wami ułoży. To było cholernie gorące.
77
Odwróciłem się od Nico i spojrzałem Onyx w oczy. Chcę widzieć jej reakcję na jego słowa. To co zobaczyłem nie jest dobre. Wygląda na przestraszoną. Bycie blisko mnie kurewsko ją przeraża. Muszę to zmienić. I to szybko...
78
Rozdział 8 Onyx Nie mogę uwierzyć, że na to pozwoliłam. Co ja sobie myślałam? Teraz jestem naprawdę skołowana. Myślałam, że przez bycie z innym mężczyzną przy Hemy'm będę się czuła dobrze. Myliłam się. To bolało. Aż było mi niedobrze. Muszę to wszystko powstrzymać, zanim zajdzie za daleko. Prawda jest taka, że jedyne czego chcę to Hemy. Chociaż przez Hemy'ego przeszłam przez tyle gówna, zranienie go bolało mnie bardziej. Jak mam niby to zrobić? Jak mam przeboleć to wszystko co przez niego przeszłam? Nigdy bym nie mogła być z Hemy'm. Jedyne co potrafi robić to krzywdzić ludzi. To dlatego muszę zobaczyć, czy on się zmienił zanim mu powiem co wiem. Najpierw muszę być na 100% pewna. Nie pozwolę, żeby skrzywdził kogoś tak samo jak mnie. Siedzę na kanapie owinięta koszulą Hemy'ego, a on wyszedł z łazienki i przeczesał palcami włosy. To mi przypomina jak przyjemnie było ich dotykać i nie mogę powstrzymać motylków trzepoczących się w moim brzuchu. - Hej. - powiedział niskim, bezbarwnym głosem. - Hej. - odpowiedziałam tym samym tonem, niepewna co teraz zrobić. To uczucie jest takie dziwne. Bycie z nim sprawia, że czuję się jak kiedyś, jakbyśmy nigdy się nie rozstali. - Chodź tutaj. - sięgnął do góry i złapał za framugę nad drzwiami. Nie mogę nie zauważyć jak wszystkie jego mięśnie napięły się, kiedy zacisnął na niej dłonie. To takie cholernie seksowne. - Zdejmij moją koszulę. Chcę cię zobaczyć całą. Nigdy się przy mnie nie zakrywaj. Nigdy nie lubił jak się ubierałam po seksie. Mówił, że nie może później zasnąć bez mojego nagiego ciała przyciśniętego do siebie. Szybko nauczyłam się nie ubierać po seksie, bo to nie miało sensu. Jeżeli to zrobiłam, od razu mnie
79
rozbierał. Czasami, kiedy go nie było na noc leżałam nago w łóżku mając nadzieję, że będę mogła zasnąć. Nigdy nie pomogło. Wstałam, złapałam za jego koszulę i ściągnęłam ją przez głowę. Stoję w miejscu obserwując jak jego oczy podążają po moim ciele, zanim do niego podeszłam i stanęłam przed nim. Kiedy już go spróbowałam, znowu teraz go chcę i nienawidzę się za to, że tak się czuję. Przez to tylko się zranię. Zbyt długo byłam zdewastowana i w końcu panuję nad swoimi emocjami, albo panowałam. Przygryzł wargę, wyciągnął do mnie ręce i okrążył nimi moją twarz. Spojrzał mi w oczy i moje serce przyspieszyło. Znowu wyglądają przejrzyście. Iskra nadziei przeszła przez moje ciało, chcę wierzyć, że to nie przypadek, że był czysty za każdym razem, kiedy go ostatnio widziałam. Chcę wierzyć, że mówi prawdę. Musiał zauważyć moje skupienie na jego oczach, bo uśmiechnął się lekko, zanim odchylił moją brodę i spojrzał mi prosto w oczy. - Nie kłamałem, kiedy powiedziałem, że jestem czysty. Nigdy bym cię nie okłamał. To obietnica, którą złożyłem dziesięć lat temu i nigdy jej nie złamię. - Hemy... Ja.. - Wiem. - wydyszał przerywając mi zanim mogłam dokończyć. - To nie jest takie proste. Jeżeli tylko dasz mi szansę, pokażę ci. Przełknął mocno i pogładził kciukiem moją dolną wargę. - Nigdy więcej cię nie skrzywdzę. To pierdolona obietnica kochanie. W dniu w którym odeszłaś moja pespektywa dramatycznie się zmieniła. Zanim mogłam odpowiedzieć Hemy podniósł mnie i zaniósł do sypialni. Wszedł do wielkiej wanny wypełnionej bąbelkami i usiadł przyciągając mnie na swoje kolana. Od razu oparłam głowę o jego ramię i westchnęłam w zadowoleniu. Nigdy wcześniej ze mną tego nie robił. Zamierzam nasiąknąć tym uczuciem póki mogę zanim znowu będę musiała się otoczyć murem ochronnym. Powinnam trzymać się na dystans ale może dopuszczenie go do siebie na jedną noc nie będzie takie złe. To znaczy, cóż takiego może się wydarzyć? Tylko jedna noc. Zamknęłam oczy, kiedy poczułam jak Hemy otoczył mnie ramieniem tuż pod piersiami. Jego dotyk jest taki delikatny, a równocześnie zaborczy, jakby chciał mi powiedzieć, że jestem jego i tylko jego. Na tą myśl serce wali
80
mi w piersi. Myśl o byciu jego daje mi poczucie ciepła i bezpieczeństwa, chociaż kiedy byłam z nim w przeszłości tak nie było. - Zaopiekuję się tobą jeżeli mi pozwolisz. - powiedział mi do ucha. - Kiedyś mogłem być szorstki ale obiecuję, że przy tobie mogę być delikatny. Sprawy mają się inaczej... ja jestem inny. Jeżeli dasz mi kolejną szansę na kochanie ciebie obiecuję, że dzięki mnie będziesz najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Nie potrzebuję innych kobiet Onyx. Żadna z nich nie jest tobą. Żadna z nich nie dbała o mnie, kiedy byłem załamanym chłopakiem, wystraszonym i samotnym na tym świecie. Żadna z nich mnie nie wzięła i nie trzymała w objęciach w nocy po tym jak rodzice mnie zostawili i straciłem Sage. To był najbardziej dramatyczny okres mojego życia. Tylko ty przy mnie byłaś. Nawet rodzina zastępcza o mnie nie dbała. Pozwalali mi robić co chciałem i gówno ich to obchodziło, ale ty się o mnie troszczyłaś. Wziął głęboki oddech i ścisnął mnie mocniej opierając policzek na moim ramieniu. Jego włosy otarły się o moją szyję, przez co zadrżałam w jego silnych ramionach. Chcę mu się poddać, ale nie mogę. Cholera, to uczucie jest takie dobre, zbyt dobre. - Przepraszam, że nie było mnie przy tobie tak jak ty byłaś dla mnie. Ja tylko.. musiałem się znieczulić na to wszystko. Miałem w głowie nieprzerwany sztorm spierdolonych wspomnień, które mnie zżerały. Nie mogę zmienić przeszłości ale mogę ci obiecać lepszą przyszłość. Nie mogę powstrzymać łez spływających mi po twarzy. Wciąż pamiętam Hemy'ego jako załamanego chłopca, którego spotkałam dziesięć lat temu. Włóczył się po alejce za moim domem z grupką starszych chłopaków - typów spod ciemnej gwiazdy. Zatrzymał się, kiedy mnie zauważył i nie mogłam się do niego nie uśmiechnąć. Był najsłodszym chłopcem jakiego kiedykolwiek widziałam i jak odwzajemnił uśmiech otoczyło mnie ciepłe uczucie. Po tym dniu siedziałam za domem co najmniej przez tydzień czekając, aż znowu przejdzie obok. Kiedy się pojawił, podszedł do mnie i od razu go przytuliłam, zaskakując go. Było w nim coś, przez co poczułam, że potrzebuje czułej opieki. Miałam rację. Potrzebował tego i o wiele więcej. Po tym zdarzeniu byliśmy nierozłączni. Pozwoliłam, żeby łza spłynęła mi po policzku ale z daleka od Hemy'ego. Nie chcę żeby wiedział, że rozpala we mnie jakieś głębokie emocje. Muszę być silna. 81
- Hemy. - wyszeptałam. - Tak. - odgarnął moje włosy do tyłu i przytrzymał je w kucyku. - Nie chcę o nas rozmawiać. Możemy się nacieszyć kąpielą z bąbelkami bez krzywdzenia cię przeze mnie? Proszę, nie chcę cię zranić. Odetchnął i przesunął się, żeby mógł sięgnąć i odpalić kilka świeczek dookoła wanny. Kiedy wypuścił mnie z objęć, część mnie czuje się martwa od środka. Przez to uczucie kurewsko się boję. Nawet nie spędziłam z nim dużo czasu, a już przeraża mnie nie bycie w jego ramionach. Po tym jak zapalił świeczki, złapał mnie za biodra i odwrócił, więc teraz siedzę okrakiem na jego kolanach. Ścisnęłam jego ramiona i odepchnęłam się od niego, kiedy wsunął dłonie w moje włosy. - Hemy. - ostrzegłam. - Muszę być ostrożna. - Nie ma przy mnie żadnej ostrożności. - powiedział pewny siebie. - Jestem twój. Zawsze byłem. Nic nigdy tego nie zmieni. Ścisnął mnie mocniej za włosy i poruszył się pode mną, wsuwając mi na wpół twardą erekcję między nogi. Uczucie dotykających mnie stalowych kulek, sprawia że chcę wskoczyć na przejażdżkę na jego chuja - przejażdżkę w stylu Hemy'ego. Otoczyłam nogami jego talię i zamknęłam oczy, kiedy przesunął ustami po mojej szyi i ramieniu. Bycie z nim w ten sposób jest lepsze niż cokolwiek innego przez ostatnie lata. Potrzebuję odwrócenia uwagi, czegoś do skierowania moich myśli na inny tor. - Wciąż myślisz o swojej siostrze? - zapytałam i przestał mnie całować. - Nadal jej szukasz? Poczułam jak jego ciało pode mną zesztywniało ale otoczył mnie ramionami i przyciągnął bliżej do siebie. - Każdego pierdolonego dnia. Wygląda na to, że nikt w Wisconsin nie nazywa się Sage. Wisconsin było ostatnim miejscem, gdzie ją widziałem zanim zostałem adoptowany i rodzice zastępczy przeprowadzili się ze mną tutaj do Chicago. Wciąż sprawdzam mając nadzieję, że się pojawi. Nie mam kurwa szczęścia. Nawet sprawdzałem miejsca oddalone o kilka godzin od Wisconsin i nic. Moi starzy byli kupą gówna i zrobili to specjalnie. Zostawili nas w różnych 82
miejscach Onyx. Porzucili mnie godzinę dalej od domu, a potem odjechali z Sage. Wiem, że ją też porzucili. Potem uciekli. Nikt ich nie widział od tamtego czasu. Byli nieszczęśliwi i chcieli się upewnić, że my też będziemy. Przełknęłam haust powietrza na to przypomnienie o tym, jak Hemy został pozostawiony na pastwę losu w tak młodym wieku. Stracił całą swoją rodzinę, on nigdy ich nie obchodził. Sage była wszystkim co miał i nawet nie mógł jej uchronić przed krzywdą wyrządzoną przez jego rodziców. - Myślisz, że poznałbyś Sage gdybyś ją zobaczył? To znaczy, skąd byś wiedział, że to ona? Minęło dziesięć lat, a ona była wtedy taka młoda. Jego spojrzenie stwardniało i zacisnął szczękę. Ma tyle złych wspomnień, że nienawidzę nawet o to pytać. - Mógłbym jej nie rozpoznać od razu, ale wiedziałbym, gdybym zobaczył tył jej szyi. Sięgnęłam za jego głowę i wsunęłam palce we włosy dla ukojenia. - Po tym jak ojciec przypalił ją rondlem? - Kurwa! Odskoczyłam od jego głośnego wybuchu ale złapał mnie i przyciągnął z powrotem do siebie. - Przepraszam. - zacisnął szczękę i zamknął oczy. - Tak. To się stało na dwa lata przed tym zanim ją straciłem. Byliśmy wszyscy w kuchni, czekaliśmy aż matka skończy jeść kolację. Sage płakała. Była głodna, bo nie jedliśmy od dwóch dni. Próbowałem ją pocieszyć, ale ona wciąż płakała i powtarzała w kółko Ty, jestem głodna. Wtedy nie używałem jeszcze imienia Hemy. Mój ojciec nienawidził matki za to, że mnie tak nazwała. Zwracał się do mnie drugim imieniem. zatrzymał się i potrząsnął głową. - Tak czy inaczej. Mój ojciec miał dość jej płaczu, więc podniósł ją za ramię i przeciągnął przez kuchnię do kuchenki. Złapał rondelek, w którym gotowała moja matka i przytrzymał go z tyłu jej szyi uśmiechając się, kiedy ona wrzeszczała z bólu. - Kiedy podbiegłem jej pomóc, ojciec zamachnął się rondlem w moją twarz, uderzył mnie, przez co upadłem do tyłu i uderzyłem głową o kant blatu. Straciłem przytomność i jedyne co pamiętam to, że obudził mnie płacz Sage siedzącej obok mnie na podłodze w kuchni, a starzy siedzieli przy stole i jedli 83
bez nas. Rondelek zostawił na jej szyi bliznę o dziwnym kształcie. Zawsze będę pamiętać ten znak. Odwróciłam głowę i wytarłam łzy, które pociekły mi po twarzy. Myśl o skrzywdzonym Hemy'm mnie zabija. Nagle jedyne co chcę zrobić to iść do łóżka i spędzić z nim noc. Nie mogę dłużej myśleć. Chcę go trzymać we śnie ostatni raz. Tylko tej nocy. Hemy zauważył mój płacz i od razu sięgnął, żeby wytrzeć mi łzy. - Nie płacz przez moją przeszłość. Dzięki temu jestem silniejszy. Może i nie byłem silny cztery lata temu ale obiecuję ci teraz, będę najsilniejszym mężczyzną jakiego znasz. Troszczenie się o ciebie sprawi, że będę silniejszy, będę chronić to co kocham najbardziej w swoim życiu. Serce zabiło mi w dziwnym rytmie, kiedy spojrzałam na jego twarz. Jedyne co widzę to prawdę w jego słowach. Nigdy nikomu nie powiedział, że go kocha poza Sage i chociaż nigdy do końca się nie ujawnił i nie powiedział tego, to jest temu najbliższe. Przez to chcę go trzymać i nigdy nie puszczać. Odchrząknęłam i odsunęłam jego dłonie od mojej twarzy. - Robi się naprawdę późno i jestem zmęczona. Możemy już po prostu iść do łóżka? Popatrzył na mnie zanim się uśmiechnął i potarł pod moimi oczami ostatni raz. - Tak. Pozwól mi cię położyć do łóżka. Jest kurewsko późno. Wstał i wyszedł z wanny. Sięgnął po ręcznik, odwrócił się i sięgnął po moją dłoń, żeby pomóc mi wyjść z wody, po czym otulił mnie ręcznikiem. Stoję i patrzę jak zdmuchnął świeczki i wypuścił wodę z wanny. - Następnym razem, kiedy będziemy w tej wannie będę się z tobą kochać. Złapał mnie za rękę i poprowadził do swojej sypialni, po drodze ocieka z niego woda. Nie zapalił światła, wszedł na łóżko9 i pociągnął mnie za ręcznik przyciągając do siebie. - Zdejmij to. - wyszeptał odwijając mnie z ręcznika. - Wiesz, że nie mogę zasnąć dopóki nie jestem wtulony w twoje nagie ciało.
9
nie no spoko, że on taki mokry władował się do wyra :P
84
Usiadłam na kolanach, nago i Hemy zaczął mnie podziwiać. Po chwili pociągnął mnie w dół, więc leżę obok niego. Nachylił się nade mną i przycisnął swoje usta do moich, najpierw delikatnie, a po chwili ostro i głęboko, przez co obydwoje jęknęliśmy w swoje usta. Całuje mnie jeszcze kilka chwil dłużej zanim przesunął się w dół moich nóg, rozchylił je i pocałował swoje imię wytatuowane wewnątrz uda. Moje serce się roztopiło na to znajome uczucie i ciężej mi jest walczyć z emocjami. - Dobranoc kochanie. - wyszeptał kładąc się obok mnie i przyciągnął mnie blisko siebie. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w niego, czuję jego rozpalone ciało tuż obok mnie. Człowieku, to uczucie jest tak dobre, zbyt dobre. - Dobranoc. - wyszeptałam i przytulił mnie mocniej. Chronić moje serce będzie o wiele trudniej niż myślałam...
85
Rozdział 9 Hemy Obudziłem się w pustym łóżku, prześcieradło pachnie jaśminem i wanilią. Zawsze uwielbiałem zapach jej włosów. Relaksował mnie i sprawiał, że czuję się... żywy. Tęskniłem za tym zapachem prawie tak bardzo jak za nią. To czy zostanie na noc było loterią, ale wiedziałem, że to niemożliwe, żeby została do rana. Od początku zdawałem sobie z tego sprawę ale nauczyłem się żyć z tym pomysłem i popłynąć z nim. Mam tylko nadzieję, że nasza noc była wystarczająca, żeby na nią jakoś wpłynąć. Jeżeli nie to mam przed sobą całą kupę roboty. Burcząc pod nosem usiadłem i wsunąłem ręce we włosy. Uczucie jej leżącej obok mnie było o wiele lepsze niż pamiętałem. Jak teraz mam niby bez tego żyć? Ona mnie zrujnowała. Z nią czuję się spokojny. Czuję się jak prawdziwy człowiek. Nie ma mowy, że się poddam w tej walce, z tego co się domyślam ona też mnie chce. Prawdziwy mężczyzna nigdy się nie poddaje w walce o swoją kobietę, umarłby dla niej... i zrobię to. Siedząc tutaj czuję się pusty. Nie muszę dzisiaj iść do pracy, więc muszę zająć czymś głowę, zanim oszaleję myśląc o niej. - Kuźwa! Muszę coś zrobić. Wstałem, wciąż nago i czuję na sobie jej zapach. Od razu mnie to podnieciło i muszę sobie ulżyć. Poszedłem do łazienki i puściłem zimny prysznic, moje myśli wciąż powracają do niej i kształtów jej ciała. Lodowato zimna woda powinna pomóc mojej erekcji, ale nic to nie dało. Jest tak kurewsko twardy, że aż zaczyna mnie boleć10. Jedynym sposobem na pozbycie się tego jest ulżenie napięciu. Oparłem jedną rękę o ścianę prysznica, ścisnąłem kutasa, zamknąłem oczy i potarłem go wyobrażając sobie Onyx. Przyspieszyłem tempo i nie zajęło to dużo czasu zanim wystrzeliłem w wodę, wszystko od razu spłynęło do odpływu. Postałem pod zimnym strumieniem jeszcze przez kilka minut zanim szybko się umyłem, zakręciłem wodę i 10
mogę pomasować ;>
86
sięgnąłem po ręcznik. Akurat jak owinąłem ręcznik wokół talii zadzwonił dzwonek do drzwi. Pojawiła się we mnie iskra nadziei na myśl, że to może być Onyx. Chociaż racjonalna część mnie już wie, że to nie ona. Sama mówiła - musi się trzymać na dystans i być bezpieczna. Im dłużej ze mną przebywa tym większe niebezpieczeństwo zakochania się we mnie znowu i skrzywdzenia się. Przynajmniej tak ona to widzi, myśli, że ją zranię. Nie winię jej za te obawy. Poprawiłem ręcznik, przeszedłem przez salon i wyjrzałem przez żaluzje na zewnątrz. Prawie poczułem jakby mnie coś walnęło, kiedy zobaczyłem, że to tylko Stone. Czego on do chuja może chcieć? Otworzyłem drzwi i spojrzałem na niego krzywo. Nie mogę być na niego zły, ale nie mogę też powstrzymać swojego rozczarowania, bo miałem rację, że to nie Onyx. - Co do diabła tutaj robisz? - warknąłem odgarniając włosy z twarzy. Uśmiechnął się ironicznie, klepnął mnie w ramię i przeszedł obok mnie do środka. - Też cię miło widzieć kumplu. - wyskoczył na kanapę i rozsiadł się. - Stary, ta kanapa pachnie jak seks. Trzasnąłem drzwiami, przeszedłem przez pokój i stanąłem za kanapą. - Ta. Twoja ręka leży teraz na mojej zaschniętej spermie. A teraz, czego do chuja chcesz? Moje zachowanie nawet nie zrobiło wrażenia na nim. Jest tak przyzwyczajony do moich wahań nastroju, że ma na to wywalone. Wie, że nic mu nie zrobię. To jedyna rzecz, którą lubię w tym dzieciaku. Może i ma tylko 21 lat, jest trochę niedoświadczony ale jest przyzwoitym gościem i nie bierze sobie gówna do serca. Uniósł brew i olał mój wybuch. - Wyjdźmy gdzieś dzisiaj. To nocka Cale'a w pracy. Chodzi mi po głowie miejscówka, którą chcę odwiedzić ale potrzebuję partnera. - zatrzymał się na chwilę i włączył TV. Jasne, czuj się jak w domu. - Jest tam dziewczyna, którą chcę zobaczyć. Poznałem ją w tym domu co tańczyliśmy w zeszłym tygodniu. 87
Ma na imię Ash. Jest diabelsko seksowna ale staram sie to rozegrać na luzie. Wiem, że mnie chce ale nie oddam swojego chuja tak łatwo. Zastanowiłem się nad tym przez chwilę i zorientowałem się, że ta Ash prawdopodobnie pracuje z Onyx. Może jej się to nie spodobać, że znowu pojawię się w jej pracy ale gówno mnie to obchodzi. Będę się pojawiać tam każdego wieczoru aż w końcu da mi drugą szansę. Taki właśnie jestem uparty. - Gdzie? - zdjąłem ręcznik i wytarłem nim włosy. - Może bym poszedł. Stone odwrócił się i spojrzał na mnie akurat w tym momencie jak z powrotem owinąłem wokół siebie ręcznik. - Vixens Club człowieniu. Słyszałem od jednej z dziewczyn, że ona tam pracuje. Myślałem o tym żeby tam iść i ją zobaczyć już od jakiegoś czasu. Piszesz się? - Tak. - odpowiedziałem sztywno. - Piszę się. Spotkaj się ze mną tutaj koło dziewiątej. Stone podniósł się, przybił mi żółwia i poszedł w kierunku drzwi. - W porządku bracie. Spadam. - Spoko. Popatrzyłem jak Stone wyszedł z domu i jak zwykle zapomniał zamknąć za sobą drzwi. - Idiota. - wymamrotałem zanim do nich podszedłem i je zamknąłem. Zatrzymałem się tu na chwilę w trybie myślenia. Przez to mogę brzmieć jak cipka ale chcę być pewny, że będę dzisiaj wyglądać diabelnie seksownie. Zamierzam dla niej wystroić to ciało ze stali i nie będzie mi się mogła oprzeć. Moją misją jest sprawić, żeby znowu była moja. *** Wybiła dziewiąta, więc stoję pod domem i czekam aż pojawi się Stone. Jestem ubrany w moją ulubioną białą koszulę, rękawy podwinięte do łokci i rozpiąłem kilka guzików od góry, żeby pokazać tatuaże. Wbiłem się w ciemne dopasowane jeansy podkreślające moje muskularne uda, czarne buty i związałem włosy z tyłu. Kuźwa, nawet przyciąłem brodę, żeby wyglądać dla niej seksownie. 88
Stone podjechał Jeepem i zagwizdał, kiedy podszedłem i wskoczyłem na siedzenie pasażera. - Cholera stary. Chcesz laskom dać orgazm na stojąco? Wyglądasz dzisiaj jak ciacho. - wyciągnął do mnie rękę i pociągnął lekko za kołnierzyk. - Ja cie kręcę. Muszę kiedyś pożyczyć tą koszulę. Zamknąłem drzwi i uśmiechnąłem się lekko. - Dalej stary. Przestań się spuszczać nad moimi ciuchami i jedźmy już. Żadna kobieta nie będzie chciała twojego tyłka jak pojawisz się tam z poplamionymi gaciami. - Kurwa tak, będą mnie chciały. Kiedy już zacznę swoje kocie ruchy, żadna laska nie będzie w stanie mi się oprzeć. - Stone roześmiał się usatysfakcjonowany bujając biodrami w siedzeniu, wycofał na ulicę i odjechał. Spokojna twoja rozczochrana. Jedziemy w ciszy przez kilka minut, ja jestem zatracony w myślach, próbuję zdecydować jaki ruch będzie dzisiaj najlepszy ale Stone mi przerwał. - Wystroiłeś się tak dla kogoś? Nigdy nie powiedziałeś mi dlaczego tak wybiegłeś z Walk of Shame tamtego wieczora. Spojrzał na mnie i zacisnąłem szczękę na myśl o tamtej nocy. Wciąż nie mogę przeboleć tego co wtedy odkryłem, ona w tym miejscu, ocierająca się o cały ten brud. Jest zbyt dobra na to gówno. - Domyślam się, że to przez jakąś niezłą dupeczkę. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby twój tyłek się tak starał. Przeważnie wygląd gburowatego Hemy'ego jest wystarczający kumplu. - Ta stary, nie tym razem. Zaufaj mi. - odpowiedziałem. - To jest dla tej dziewczyny. Nie jakieś tam pierdolonej dziewczyny. Pracuje z tą laską Ash więc nie zrób z siebie przy mnie głupka. Muszę jej udowodnić, że jestem innym człowiekiem. Luzuję z shotami i całym tym ciężkim gównem. Łapiesz? Kiwnął głową i podjechał pod Vixens Club, zaparkował Jeepa i zgasił silnik. - Jasna sprawa człowieniu. Już raz to przeżyłem. Powodzenia, to wszystko co mogę powiedzieć. Kiedy kobieta raz zobaczy jak coś spierdolisz, ciężko im jest zobaczyć dobre strony. To gówno zostaje z nimi na zawsze. 89
Moja szczęka zacisnęła się na jego słowa i spojrzałem na neonowe logo pogrążony w myślach. To mi tylko przypomina o tej dużej szansie, że Onyx nigdy mi nie wybaczy całego tego gówna, które przeze mnie przeszła. Bez znaczenia. To mnie nie powstrzyma przed staraniem się. - Chodź stary. Idziemy. Wyskoczyłem z Jeepa i trzasnąłem za sobą drzwiami, kiedy Stone wyskoczył z drugiej strony. Nie chciałem nimi tak trzepnąć, żeby je rozwalić ale chyba nie mogę kontrolować negatywnych myśli krążących w mojej głowie. Myśl o tym, że ona może nie być moja sprawia, że chcę walnąć w coś pięścią. - Wyluzuj stary. - nozdrza Stone'a zafalowały, kiedy obejrzał Jeepa szukając jakiegoś uszkodzenia. - Nie wyładowuj się na moim gównie. Zachowaj to dla dupków w barze. - Moja wina. - warknąłem. - Kupię ci nowego, jeżeli tego ci spierdolę. Chodźmy już tam. Dotarliśmy do drzwi i jakiś koleś składający się z samych mięśni, z łysą błyszczącą głową i długą brodą, około dwóch metrów wzrostu podszedł do nas i poprosił Stone'a o dowód. Już miał pytać o mój ale spojrzał na moją twarz i zrezygnował, po czym machnął żebyśmy weszli do środka. - Poważnie stary? - Stone narzeka. - To przez moją przystojną chłopięcą twarz? Potarł ręką po twarzy jakby był nie wiadomo jak gładki. Popchnąłem jego głupi tyłek, kiedy bramkarz spojrzał na niego krzywo i skrzyżował ręce na klacie. - Prawdziwi mężczyźni mają brody. Zapuść sobie. - odpowiedziałem zirytowany. Po tym jak przeszliśmy obok bramkarza, zamówiliśmy szybko kilka drinków i usiedliśmy na tyłach. W klubie jest dosyć tłoczno i myśl o oczach tych wszystkich świrów na mojej dziewczynie doprowadza mnie do szaleństwa. Wiem, że jeszcze nie tańczyła, bo barmanka powiedziała, że przed nią jest jeszcze kilka dziewczyn. Niezbyt mnie interesuje obserwowanie show. Onyx jest jedyna, którą przyszedłem zobaczyć. Do tego czasu, jestem niewidoczny w tle. Siorbiąc gin z tonikiem Stone wyciągnął portfel i położył go na stole. 90
- Ten klub jest całkiem cholernie niezły. O niebo lepszy od naszego. - przesunął dłonią po stole przed nami podziwiając go. - Czarne szklane stoły, czerwone zamszowe krzesła i spójrz na tą scenę. Zajebista scena. Zastanawiam się, czy pozwolą mi na niej zatańczyć. Wiesz, - uśmiechnął się pewny siebie. - pomogę im zarobić więcej hajsu. Napiłem się piwa i odciąłem od Stone'a. Nie byłem tak kurewsko nerwowy od czasu, kiedy zacząłem dojrzewać. Jedyne o czym mogę myśleć to wpierdolenie wszystkim facetom w tym pomieszczeniu. Widziałem jak ta kupa gówna potraktowała ją ostatnim razem, kiedy tu byłem i przez to krew mi się gotuje w żyłach, że mu nie wpieprzyłem. Rozejrzałem się dookoła po wszystkich tych dupkach wymachujących pieniędzmi i krzyczących jak dzikie świnie. Taki obraz mnie Onyx musi mieć w swojej głowie. Jestem taki jak te dupki. Dopóki tego nie zmienię, ona tak mnie widzi. Wziąłem spory łyk piwa, prawie je kończąc, odstawiłem butelkę na stół i spojrzałem na Stone'a. Za bardzo odpłynął gapiąc się na rozrywkę na scenie, żeby zauważyć, ze w ogóle wstałem. - Zaraz wrócę. Odszedłem szybko, podszedłem do baru i zawołałem barmankę, żeby podeszła. Piękna blondynka, która pomogła nam na wejściu uniosła brwi i poprawiła swój kusy top podchodząc do mnie. - Mogę ci w czymś pomóc. - popatrzyła na mnie od góry do dołu figlarnie przygryzając wargę. - duży chłopczyku? Wyglądasz zbyt seksownie, żeby być tu sam. Zignorowałem jej żałosną próbę zdobycia mojego zainteresowania, wyciągnąłem portfel i przygotowałem się, żeby doprowadzić dzisiaj to gówno do skutku na moich warunkach. - Ile będzie kosztować taniec jednej z dziewczyn w prywatnym pokoju zamiast na scenie? Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu, oparła się o blat i sięgnęła po mój kołnierz.
91
- Czemu miałbyś zapłacić za taniec jednej z tych dziewczyn skoro mógłbyś mieć każdą dziewczynę za darmo? - Ile? - warknąłem odsuwając się od niej. Spojrzała na mnie zmieszana. - Jeżeli nie wiesz, to zapytaj menadżera. Muszę wiedzieć i to szybko. Cofnęła się do tyłu, jej policzki lekko się zaróżowiły od zakłopotania. Odchrząknęła kilka razy. - Umm. Cóż, to nam się nie zdarza zbyt często. Jeżeli mają ustawiony występ na scenie to przeważnie nie mogą robić prywatnych tańców dopóki nie skończą występu. Wszystko jest w harmonogramie, żeby wypełnić czas. Wnerwiłem się, kiedy kolejna dziewczyna pojawiła się na scenie kołysząc biodrami mając na sobie prawie nic. Onyx jest następna i nie mam czasu na gierki. Zapłacę ile do diabła chcą. Mało mnie obchodzą pieniądze. - Powiedz swojemu szefowi, że zapłacę 3 kafle za prywatny taniec Onyx. Na pewno nie będzie miał nic przeciwko dodatkowej gotówce. Spraw, żeby to się stało. Dziewczyna podniosła palec zanim podeszła do telefonu i zadzwoniła. Wróciła minutę później i wskazała na korytarz. - Pokój jest na samym końcu. To nasz największy pokój i możesz tam mieć pełną prywatność jeżeli nie chcesz być zobaczony przez tancerkę. Roman powiedział, że zrobi to dla ciebie. Przekażę informację Onyx. Odwróciłem się, żeby odejść ale zatrzymałem się zanim zdążyłem postawić krok. - Zrób mi przysługę, nie mów jej jak wyglądam. Kiwnęła głową w zrozumieniu, więc się odwróciłem i odszedłem. Mam nadzieję, że ona wciąż lubi niespodzianki...
92
Rozdział 10 Onyx Na wpół śpiąca, walczę ze sobą, żeby nie zasnąć i kończę swój makijaż. Chociaż nie chcę dzisiaj tutaj być, jestem następna na scenie i nie mam innego wyboru. Duża część mnie chciała dzisiaj się wykręcić, ale ta druga część wie, że moje emocje nie mogą mi stanąć na drodze zarabiania pieniędzy na rachunki. Wciąż, jestem po prostu tak... zmęczona. Wyczołgałam się z łóżka Hemy'ego około ósmej rano i wyszłam, kiedy był pogrążony głęboko we śnie i nawet nie był świadomy mojego zniknięcia. Wiedziałam, że muszę się stamtąd wydostać zanim się obudzi, bo inaczej jakoś by mnie przekonał do spędzenia z nim całego dnia. Nie mogłam na to pozwolić. Im więcej przeszłości przywołuje i pokazuje jaki jest inny, tym bardziej chcę się poddać i mu zaufać. Jest na to zbyt wcześnie. Po tym jak dotarłam do własnego łóżka, myślałam, że będę mogła trochę odpocząć ale nie mogłam wyłączyć swojego umysłu na tyle, żeby zasnąć. Skończyło się na spędzeniu większości dnia przy sprzątaniu domu, który był czysty i oglądaniu głupich telewizyjnych programów, mając nadzieję, że mnie wymęczą i w końcu zasnę. Nie miałam tego szczęścia. Odłożyłam eyeliner, spojrzałam do tyłu i zobaczyłam, że Ash jest ubrana i gotowa do wyjścia. Ma występ na scenie zaraz po mnie. Spotkałam Ash około roku temu, zanim przeprowadziłam się z powrotem do domu. Szybko zgrałyśmy się ze sobą, wytłumaczyła mi jak bardzo jest znudzona swoim bezbarwnym życiem i przytłoczona swoimi starymi, więc pomyślałam, że może byłoby miło zabrać ją ze sobą do domu i dać jej trochę pożyć. Nie miałam pojęcia gdzie będę pracować, ale moja stara znajoma powiedziała mi o Vixens i że potrzebują kilka tancerek. Wspomniałam o tym Ash i w swoim akcie rebelii od razu się na to zgodziła gotowa na trochę zabawy. Na dodatek wiedząc, że będę tak blisko Hemy'ego sama chciałam trochę rebelii dla siebie. Potrzebowałam ostrej otoczki, żeby wyglądać na mniej bezbronną. To działało tylko przez chwilę. - Wciąż ci się podoba ta praca Ash? - zapytałam kwestionując swoją decyzję o przyprowadzeniu jej tutaj. 93
Uśmiechając się odłożyła czerwony błyszczyk i rozprostowała nogi. - Tak, póki co. To nie jest złe miejsce. Mało tego pieniądze są o wiele lepsze niż przy robocie kelnerki na jakimś zadupiu. - wzruszyła ramionami. - Równie dobrze mogę się trochę zabawić póki wciąż jestem młoda. Odwzajemniłam jej uśmiech i spojrzałam na otwierające się drzwi, kiedy Kylie weszła do środka. Obdarzyła mnie niezbyt miłym spojrzeniem i przewróciła oczami. - Nastąpiła zmiana planów. Nie będziesz dzisiaj tańczyć na scenie. Wstałam, oparłam ręce na biodrach i popatrzyłam na nią tak samo zniesmaczonym spojrzeniem. Kylie przeważnie wydaje się być przyjacielska ale w tej chwili czuję się jakbym chciała wybić ten kołtuński wyraz z jej ślicznej małej twarzyczki. - Niby czemu do diabła? Mamrocząc pod nosem rzuciła mi plik pieniędzy i sięgnęłam po niego ledwo go łapiąc. - Nie wierzę, że Roman się na to zgodził ale ktoś zapłacił w chuj kasy za twój prywatny taniec. Roman powiedział, żebym ci za to dała tysiaka. - odwróciła się i skierowała do drzwi. - Ten seksowny dupek czeka w pokoju 10. Nie powinnaś kazać mu czekać. Cholerny dupek. - wyszła mamrocząc pod nosem. Podniosłam plik pieniędzy i przygryzłam wargę w zamyśleniu. Czuję przypływ adrenaliny na myśl, że to Hemy może być tym czekającym na mnie seksownym dupkiem. Problem w tym, że nie spodziewałabym się po nim zapłacenia kupy kasy za taniec dla niego, kiedy wie, że może dostać cokolwiek zechce. Zawsze tak było... do czasu aż go zostawiłam. Jak tylko pozwoliłam tym myślom mnie skonsumować, odepchnęłam je i wzięłam głęboki oddech. To i tak lepsze od bycia na scenie. Wciąż nie mogę się przyzwyczaić do tańczenia w pomieszczeniu pełnym facetów. Lepiej mi idzie sam na sam. A poza tym łatwiej jest dowodzić, kiedy trzeba sobie radzić z jednym dupkiem. Podałam kasę Ash i wymusiłam uśmiech. - Możesz to dla nas schować? Wygląda na to, że mam seksownego dupka czekającego na show. Obydwie się roześmiałyśmy, kiedy zebrałam się do wyjścia. 94
- Wydaje się przynajmniej całkiem hojnym dupkiem. - uniosła brew i pomachała pieniędzmi. - Podziękuj mu od nas. Będę miała szczęście, jeżeli zrobię połowę tego na scenie. *** Idę powoli do pokoju numer 10 starając się ogarnąć swoje myśli. Jeżeli ten dupek był wystarczająco zdesperowany, żeby zapłacić taką kasę, to jest też na tyle zdesperowany, żeby poczekać i wciąż się tym nacieszyć, kiedy już tam dotrę. Przeszłam przez główną salę i widzę, że jest zapełniona prawie po brzegi. Muzyka jest głośna, faceci są głośni, a przez błyskające światła trudniej jest zobaczyć co się dzieje na scenie. Domyślam się, że przez efekt stroboskopów i bit muzyki dla facetów jest to bardziej ekscytujące i czują się przez to jakby musieli walczyć, żeby zobaczyć półnagie dziewczyny wyginające się przed nimi. To utrzymuje ich tutaj dłużej, przez to chcą zobaczyć więcej. Tak przynajmniej myśli Roman. Według mnie to kurewsko irytujące. Przeszłam do końca korytarza i zatrzymałam się przed drzwiami oznaczonymi numerem dziesięć, wpatruję się w nie przez chwilę zanim je otworzyłam i weszłam do środka. Zamknęłam za sobą drzwi i staram się nie zwracać uwagi na to kto jest w pokoju. Pokój dziesięć jest największym prywatnym pokojem jaki mamy. Używamy go dla bogatych klientów, którzy chcą pozostać dyskretni i nie chcą pokazywać publicznie swoich twarzy. Na tyłach pokoju jest wielkie skórzane krzesło, na którym klient może się zrelaksować i przycisk od światła, dzięki któremu mogą wybrać czy chcą pokazać swoją twarz, czy nie. Na szczęście dla mnie, ten klient chce pozostać dyskretny. Przez to jest łatwiej tańczyć, wtedy nie muszę patrzeć w te natrętne oczy śledzące każdy mój ruch. Ciężko jest być seksowną czując się czasami tak obleśnie, jakby się do mnie przyklejał brud przez samo bycie w tym pokoju. Odepchnęłam wszystkie myśli na bok, przeszłam obok przyciemnionego rogu długimi, płynnymi krokami i zakołysałam biodrami w drodze na scenę. W tle leci już wolna, seksowna piosenka, idealna do podniecenia się. Stanęłam tyłem do rury, wyciągnęłam rękę do tyłu, złapałam się jej i powoli przesunęłam ciałem w dół rury wędrując drugą ręką w dół mojego ciała po 95
białej koronce. Kiedy już dotarłam blisko podłogi, rozchyliłam kolana i przesunęłam rękę niżej przygryzając uwodzicielsko wargę. Kołyszę biodrami do rytmu muzyki, puściłam rurę i wsunęłam dłonie we włosy, ciągnąc za nie przesuwając się po rurze z powrotem do pozycji stojącej. Upewniłam się, że patrzę w kierunku ciemnego kąta, żeby utwierdzić klienta w przekonaniu, że mój taniec jest tylko dla niego. To przeważnie pomaga mi w dodatkowych napiwkach do tego, co już zarobiłam za prywatny taniec. Powoli odwróciłam się, owinęłam jedną nogę wokół rury i wygięłam plecy machając dookoła moimi dzikimi włosami, zanim ścisnęłam rurę i okręciłam się wokół niej. Okręciłam się kilka razy, poruszając się seksownie do muzyki, zanim ją puściłam i przeszłam do brzegu małej sceny, po czym sięgnęłam po kokardkę, którą związany jest mój gorset. Udając, że patrzę prosto w oczy tajemniczego gościa, obniżyłam się na scenę, siadając na tyłku i rozchyliłam szeroko nogi ukazując prześwitującą koronkę, którą mam pomiędzy nimi. Lekko pociągnęłam za kokardkę rozchylając górę jeszcze bardziej i zakręciłam biodrami z plecami przyciśniętymi do sceny. Jestem zatracona we własnym małym świecie, mając nadzieję, że ten gość przy tym dojdzie, kiedy nagle dwie ręce ścisnęły moje uda i przyciągnęły mnie do skraju sceny. Reagując instynktownie zamachnęłam się nogą do góry i zacisnęłam ją wokół szyi tego gościa. Spodziewałam się, że ktokolwiek to jest puści moje uda i mnie przeprosi ale ku mojemu zaskoczeniu usłyszałam warknięcie i poczułam ugryzienie wewnątrz uda. Od razu rozpoznałam to warknięcie i nie mogę powstrzymać reakcji swojego ciała na ten dźwięk. Moje serce podskoczyło mi do gardła, a całe ciało zadrżało z przyjemności. Kolejne delikatne ugryzienie sprawiło, że otworzyłam oczy i zobaczyłam Hemy'ego w związanych z tyłu włosach z głębokimi bursztynowymi oczami skupionymi na mnie. Zacisnął dłonie na moich udach, kiedy puściłam jego szyję i położyłam głowę na scenie z rękami we włosach. - Ja pierdole Hemy. - warknęłam. - Kurewsko mnie przestraszyłeś. Co ty tutaj robisz? Powiedziałam ci.. - Ćśś.. - wyszeptał przy moim udzie. - Nic nie mów. Nie jestem tu po to. Jestem tutaj, żeby posmakować mojej cipki i przypomnieć ci o tym co jest moje. 96
Zanim mogłam pomyśleć nad odpowiedzią, moje majtki zostały zepchnięte na bok i Hemy jęknął przesuwając swoim palcem po moich śliskich wargach. Moje ciało od razu zareagowało na jego dotyk, jęknęłam i przygryzłam wargę. - Tęskniłaś za moimi ustami na swojej cipce? Ona pragnie mojego języka, prawda kochanie? - przesunął dłonią w dół mojego uda i wsunął we mnie głęboko palec, przez co zacisnęłam ręce na scenie. - Powiedz mi jak bardzo chcesz, żebym cię posmakował. - zażądał. Spojrzałam na niego, teraz trochę wkurzona przez to, że każe mi się do tego przyznać. Robi to, bo chce zobaczyć jak bardzo go chcę. Przez to chcę go trzepnąć, a potem kurewsko wściekle ujeżdżać. On zawsze tak na mnie działał. - Może ja tego nie chcę. - wyszeptałam patrząc mu w oczy. - Może ktoś inny teraz posiada to, co kiedyś było twoje. Nie mogę się oprzeć przed odpychaniem go od siebie. Jedno z nas jest skazane na to, żeby się poddać jako pierwsze. Pociągnął moje ciało wyżej, delikatnie dmuchnął na moją nabrzmiałą łechtaczkę i poruszył w niej palcem do środka i na zewnątrz. - Zawsze będziesz moja Onyx. - ścisnął mnie za uda i potarł dolną wargą po moim cieple, przez co cicho jęknęłam. - Ta cipka... zawsze będzie moja. Zawładnąłem nią sześć lat temu, kiedy zostałaś moją dziewczyną i od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Przesunął ustami w górę mojej cipki drażniąc się ze mną kolczykiem w wardze. Tak bardzo walczę, żeby się oprzeć ale nie mogę się powstrzymać. Przez to, że Hemy jest tak wystrojony chcę z miejsca dostać orgazmu. Czując jego usta na sobie prawie chcę pod nim eksplodować. Wypchnęłam biodra do góry, cicho błagając go, żeby mnie polizał. Roześmiał się przy mojej pulsującej łechtaczce zanim sięgnął ręką po moją lewą pierś. Jego dominacja utrzymuje mnie na granicy eksplozji i chcę to poczuć w całej okazałości. - Tak bardzo chcę poczuć na sobie twój język. - wypaliłam poruszając przy nim biodrami, żeby poczuć jego usta. - Przypomnij mi jakie to dobre uczucie. Teraz. Z pewnym siebie uśmiechem Hemy ścisnął mnie za tyłek i przyciągnął moje biodra do swojej twarzy. Spojrzał na mnie z czystym płonącym pożądaniem, 97
przesunął językiem powoli i na przekór mnie po mojej wilgoci, przez co zadrżałam niekontrolowanie w jego ramionach. Potarł kółeczka wokół mojej łechtaczki językiem, zanim podążył nim w dół po wargach i wepchnął go do środka. Przez to owinęłam nogi wokół jego głowy i ścisnęłam. Nie mogę dotrzeć wystarczająco blisko niego i dobrze o tym wie. Zna moje słabości i wykorzystuje je przeciwko mnie, żeby mieć mnie tam gdzie chce. To działa i nienawidzę go za to. Im lepsze jest to uczucie tym bardziej jestem zła aż w końcu warknęłam i odsunęłam się od niego. A przynajmniej spróbowałam. Złapał moje nogi i ściągnął mnie ze sceny, więc teraz jestem rozkraczona na jego biodrach. Z uśmiechem wszedł ze mną po schodach na scenę. Zatrzymał się przed rurą, odwrócił mnie przodem do niej i przycisnął do niej mówiąc mi do ucha. - Trzymaj się mocno. Z niewielkim wysiłkiem podniósł mnie do góry, sięgnęłam do góry i złapałam się wyżej rury. Zanim zdążyłam pomyśleć co on robi, położył moje uda na ramionach, ścisnął mnie w talii i zanurzył twarz w mojej cipce. Jego język działa jakby był zaczarowany, zawładnął moją cipką tak samo jak kiedyś. Całym ciałem zadrżałam od ciepła jego ust i uczucia jego smakującego mnie powoli języka. Sięgnął do góry i potarł kciukiem po łechtaczce, jednocześnie poruszając językiem ostro i szybko, przyspieszając, żebym doszła. Ścisnęłam mocniej rurę, kiedy wsunął język z powrotem do środka akurat kiedy zaczęłam dochodzić. Zatrzęsłam się na jego ramionach przez kilka sekund, na najwyższym poziomie orgazmu. Było mi tak cholernie dobrze, że prawie chcę płakać z ulgi. Puściłam rurę, odsunął mnie od niej i powoli puścił w dół swojego ciała całując w różnych miejscach po drodze. Bez wysiłku postawił mnie z powrotem na nogi i przycisnął do mnie swoje ciało. Spojrzał mi w oczy, otoczył dłońmi moją twarz i usatysfakcjonowany oblizał wargi. - Chcę cię dzisiaj z powrotem u mnie w domu.
98
Potrząsnęłam głową ale powstrzymał mnie przyciskając usta do moich, znacząc je jako swoje. Pocałunek jest ostry i zaborczy, nie mogę powstrzymać swojego podniecenia. Po kilku chwilach odsunął się od pocałunku i odwrócił, żeby odejść bez słowa. Całe moje ciało wrzeszczy na mnie, żeby za nim biec ale nie mogę. Utknęłam w miejscu próbując ogarnąć jakim cudem pozwoliłam mu znowu mną zawładnąć. Pieprzyć to. Dam mu do zrozumienia, że nie ma nade mną kontroli. I to od dłuższego czasu. Nie ma prawa rozkazywać, czy pójdę do jego domu i czy z nim zostanę. Stracił to prawo lata temu. Upewniłam się, że jestem zakryta, pospieszyłam do drzwi i przeszłam do końca ciemnego korytarza. Zatrzymałam się, kiedy dotarłam do głównej sali i rozejrzałam się dookoła szukając go. Nie potrwało to długo zanim go zauważyłam. Kiedy Hemy wygląda tak seksownie jak dzisiaj, ciężko go przegapić. Stoi obok stołu z innym kolesiem. Poznaję go z imprezy Jade. Jest jednym z trzech striptizerów, którzy tańczyli tamtego wieczoru. Rozpoznaję czarne włosy i tatuaże. Zdałam sobie sprawę, że musi tutaj być, bo chce obejrzeć jedną z dziewczyn i mój zdrowy rozsądek podpowiada mi, żeby zabrać stąd Hemy'ego. Może założyć, że mu się poddaję ale tak naprawdę staram się tylko uchować mój sekret trochę dłużej. Wydaje się inny ale wciąż się boję. Ogarnęłam umysł z chwilowego haju, podeszłam do stolika i zatrzymałam się pomiędzy nim a tym drugim kolesiem. Położyłam rękę na klacie Hemy'ego i nie mogę powstrzymać jęku, który mi się wymsknął. Przez sam jego dotyk jestem cała nabuzowana. - Poczekaj na mnie na zewnątrz. Pójdę po swoje rzeczy i spotkam się z tobą przy samochodzie. Przygryzł wargę, złapał mnie za ręce i przesunął nimi po swojej klacie, zanim pociągnął je w górę i owinął je sobie wokół szyi. Przycisnął swoje ciało do mojego i spojrzał na mnie przymrużonymi oczami. - Nie przyjechałem tu samochodem. Weźmiemy mój motor. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie, kiedy ten motor był jego. Po jakimś czasie poddał się i kupił nowy. Nie mogłam odejść bez starego motoru, bo przywoływał wiele wspomnień. Potrzebowałam tego jako mojego zabezpieczenia. Znajdowałam w nim oparcie, kiedy za bardzo za nim tęskniłam, 99
więc po tym jak spakowałam swoje rzeczy i odeszłam tamtego dnia, wysłałam swojego brata, żeby wyciągnął go z garażu. Sprawiłam, że był mój z jego wspomnieniami. - Masz na myśli mój motor? - uśmiechając się ironicznie odwróciłam się w jego ramionach, odsunęłam i mnie puścił. Jeżeli wciąż znam dobrze Hemy'ego, będzie na zewnątrz jak tylko zniknę z widoku. Szybko zgarnęłam swoje rzeczy, przebrałam się, wyszłam na zewnątrz i zobaczyłam Hemy'ego opartego o mój motor. Jego widok przy nim sprawił, że moje serce zacisnęło się z bólu. To przywołuje zbyt wiele wspomnień o nas jako nastolatkach, jak trzymałam się go mocno, kiedy uczył mnie prowadzić ten motor. Nie trwało to długo i zawsze ufałam mu, że przy nim jestem bezpieczna, część mnie wciąż mu ufa. Zobaczył jak podchodzę, przeszedł obok motoru i włożył mi na głowę kask. - Daj mi kluczyki. - rozkazał. Pomyślałam nad tym przez chwilę i zaczęłam rozważać nad tym, żeby jechał z tyłu ale to by wyglądało zbyt dziwnie i nawet bym się tym nie nacieszyła. Hemy jest na to definitywnie zbyt dominujący. Zawsze będzie samcem alfa. Kuźwa, to takie podniecające11. Rzuciłam mu kluczyki bez walki, zapięłam kask i założyłam plecak. Moje czarne buty wbiły się w żwir, kiedy wskoczyłam na tył i popatrzyłam, jak Hemy usiadł z przodu. Nie wiem ile jeszcze mogę znieść, próbując chronić swoje serce. Muszę coś wykombinować i to szybko...
11
wzięłaby już z nim ślub, urodziła dzieci i przestała jęczeć :D
100
Rozdział 11 Hemy Uczucie jej rąk owiniętych wokół mojej talii przenosi mnie z powrotem do przeszłości. Po tym jak się nauczyłem prowadzić motor spędzała ze mną praktycznie całe dnie na jego tyle, jeździliśmy sobie tak po prosu, żeby zapomnieć. To są jedne z moich najszczęśliwszych wspomnień. Domyślam się, że ona też to wspomina, bo nie powiedziała nic od czasu, kiedy odjechaliśmy spod klubu, nie wspominając o tym jak mocno mnie ściska. Zawsze robiła to nieświadomie, kiedy była pogrążona w myślach i człowieku, cóż to za rewelacyjne uczucie. Dokładnie na to miałem nadzieję. Jeżeli chcę z nią kolejnej szansy, muszę jej przypominać o dobrych rzeczach. Przejechałem obok domu i skręciłem w ulicę prowadzącą do sklepu Mitch'a. Jego rodzina prowadziła Greenler's Mechanics od pokoleń. Razem z Onyx spędzaliśmy tam dużo czasu, bawiąc się i wygłupiając, kiedy pracowałem nad motocyklem albo popisywałem się przed nią umiejętnościami mechanika, żeby ją nakręcić. Zawsze miała słabość do pobrudzonych, ciężko pracujących facetów. Na pewno to się nie zmieniło. A przynajmniej mam taką nadzieję. Onyx nie spojrzała do góry dopóki nie podjechaliśmy pod warsztat, gdzie zaparkowałem. Nie słyszę od niej żadnych złośliwych uwag. Czuję jej policzek oparty na plecach. Nie sądzę, że robi to umyślnie ale nie odważę się powiedzieć słowa, żeby się nie ruszyła. Poczułem jak jej uścisk zelżał i wypuściła mały zaskoczony oddech. - Poważnie Hemy? - puściła moją talię, kiedy zgasiłem silnik. - Czemu mnie tu przywiozłeś? Myślałam, że jedziemy do ciebie. Nie kłopocząc się odpowiedzią, pomogłem jej zsiąść z motoru i popatrzyłem jak podeszła pod budynek obserwując go w ciszy. Pewnie nawet nie myślała o tym miejscu przez te cztery lata. Na pewno to, że teraz tutaj jest przywołuje jej stare wspomnienia. Musi. Liczę na to. Do diabła, nawet mnie ciężko tu z nią być. Mogłem to robić sam przez te wszystkie lata, ale przez jej obecność tutaj czuję ból w piersi. Zawsze tak będzie, dopóki do mnie nie wróci.
101
Zacisnąłem szczękę i zepchnąłem na bok emocje. Złapałem Onyx za rękę prowadząc ją za sobą na tył i wyciągnąłem klucz. Miałem popracować przez jakiś czas nad swoim Harleyem ale byłem tak zajęty innymi projektami Mitch'a, że nawet nie miałem kiedy go ruszyć. Najwyższa pora, żeby moja dziecinka znowu jeździła jak należy. Popchnąłem drzwi i zapaliłem światło. Poczułem jak Onyx ścisnęła moją dłoń, po chwili puściła ją i weszła do środka. - Nawet nie myślałam o tym miejscu przez te lata Hemy. Rozejrzała się dookoła, jej twarz pozbawiona emocji. - Wszystko wygląda dokładnie tak samo. - uśmiechnęła się. - Właściwie to wydaje mi się, że wciąż pracuje nad tymi samymi samochodami. Uśmiechnąłem się patrząc na jej śmiech z własnego żartu. Cholera, jej śmiech jest jak zawsze piękny. Nigdy nie miałem dość tego dźwięku. Stanąłem obok niej i szturchnąłem ją ramieniem. Spojrzała na mnie w górę. - Kocham ten dźwięk. - powiedziałem cicho. Rozejrzała się dookoła jakby czegoś nasłuchiwała. - Jaki dźwięk? - Kiedy się śmiejesz. - odpowiedziałem szczerze. Jej uśmiech zbladł, kiedy spojrzałem jej w oczy i odszedłem od niej. Idę dalej na tyły, tam gdzie jest zaparkowany mój motor. Już po kilku sekundach Onyx stoi tuż obok mnie. Jest tak blisko, że czuję ciepło jej ciała. Czuję też, że studiuje mnie wzrokiem, kiedy tutaj stoję. - Czemu tutaj jesteśmy? - w końcu zapytała. - Muszę popracować nad swoim motorem. Niby z jakiego innego powodu mielibyśmy tu być? - Przecież jest północ. Ty w ogóle śpisz czasami? - Już nie. Mówiłem ci, nie mogę spać, kiedy nie ma cię nagiej obok mnie. Odszedłem rozpinając koszulę, ściągnąłem ją i odłożyłem na najbliższy samochód. Klęknąłem przed moim Harleyem i sięgnąłem po narzędzia. Onyx 102
obserwuje mnie w ciszy przez kilka sekund, zanim rzuciła obok siebie torbę i usiadła na masce samochodu. - Trochę za tym tęsknię, wiesz. - zatrzymała się i czeka na moją odpowiedź, ale nic jej nie powiedziałem. Chcę, żeby mówiła dalej. - Ty pracujący tutaj nad swoim motorem, kiedy ja obserwuję. Nasze śmiechy i rozmowy. Tęsknię za tobą, kiedy taki byłeś. Dalej pracuję nad motorem i nie patrzę na Onyx. - Zawsze przez ciebie było ciężko skończyć jakąkolwiek pracę. Sam twój zapach był wystarczający, żeby mnie podniecić, ale kiedy się rozbierałaś za mną siedząc na samochodzie... Uciąłem uśmiechając się do siebie, wiem po dźwięku jej oddechu, że przypomina sobie o tym wszystkim. - Co. - wydyszała. - Nie przerywaj Hemy. - Jedyne o czym mogłem myśleć, to wbić się głęboko pomiędzy te uda. Wstałem, odłożyłem narzędzia i podszedłem do niej zatrzymując się pomiędzy jej nogami. Położyłem dłonie na tych udach i przesunąłem nimi w górę. - Moje uda. Wszystko czego chciałem to posiąść twoją małą cipkę i dojść w tobie tak głęboko, że zrujnowałbym cię dla innych. Zaczęła szybciej oddychać kiedy rozchyliłem jej uda i przysunąłem się jeszcze bliżej. - Mmm... i ja też chciałam ciebie głęboko w sobie. Nigdy nie mogłam patrzeć jak się brudzisz i nie chcieć, żebyś mnie też pobrudził. Śmieszne, że tak to działało. Nachyliła się do przodu i przesunęła językiem po moich ustach, zatrzymała się przy moim kolczyku zanim wessała mi wargę do swoich ust. - Byłeś tak cholernie seksowny pracując nad swoim motorem, że moje ciuchy praktycznie same ze mnie spadały. To twoje spojrzenie, kiedy się koncentrujesz nad pracą. Oh kuźwa, nigdy nie zapomnę tego spojrzenia. Wplątałem palce w jej włosy i spojrzałem na nią w dół poważnie skoncentrowany, imitując to o czym przed chwilą mówiła. Nie do końca udaję. 103
Nie spieszę się i koncentruję na każdym centymetrze jej piękna. Przygryzłem wargę, kiedy zamknęła oczy i odetchnęła. Wiem, że ją mam. - To spojrzenie? - zapytałem przyciskając erekcję między jej uda. Jej ciało drgnęło pode mną i lekko otarłem o nią biodrami. - Oh Boże, tak. - otworzyła oczy i spojrzała na moją twarz, oczy ma wypełnione pożądaniem. - Dokładnie to. Czemu to robisz Hemy? Wiedziałeś, że to się stanie kiedy mnie tu przyprowadzisz. Nie możemy dalej tego robić. Nie mogę sobie znowu pozwolić na zakochanie się w tobie. - Twoje ponowne zakochanie się we mnie jest jedyną rzeczą, której chcę. Ścisnąłem ją mocniej za uda i przycisnąłem swoje usta do jej, zawładnąłem nimi, jej oddechem i smakiem. Wszystko czym ona jest, jest teraz moje i chcę, żeby tak pozostało. Biorę tą chwilę w posiadanie. Od razu rozchyliła usta, dając mi do nich dostęp tak samo jak kiedyś. Wszystko w tej chwili przywołuje mnie z powrotem cztery lata wstecz i przez to chcę ją jeszcze bardziej. Odsunąłem się, odetchnąłem przy jej ustach z rękami wciąż wplątanymi w jej włosy. - Twój smak jest tak cholernie dobry kochanie. - przesunąłem rękę w dół, pogładziłem ją po policzku i po dolnej wardze. - Twój widok na masce samochodu sprawia, że chcę cię tutaj wziąć. Pocałowałem ją w szyję i w górę do ucha zatrzymując się, żeby wyszeptać. - Chcesz tego kochanie? Hm? Chcesz przypomnieć sobie jak to było, jak cię tu brałem cały brudny i spocony? - Nie. - odszepnęła odpychając się od mojej klaty. - To ostatnie przypomnienie jakiego potrzebuję Hemy. Złapałem ją za brodę i zmusiłem do spojrzenia mi w oczy. Wiem po jej ciężkim oddechu i kręceniu się, że kłamie. Zawsze miała problemy z ukryciem przede mną swoich emocji. - Do cholery Onyx. Nie kłam mi w żywe oczy. Powiedz. Mi. Prawdę. Kiwnęła głową, jej oddech przyspieszył i sięgnęła do góry, żeby rozpuścić mi włosy. Przez chwilę wygląda na pogrążoną w myślach zanim powiedziała. 104
- Nie masz pojęcia jak seksowne są twoje włosy. Za każdym razem kiedy na ciebie patrzę jedyne o czym mogę myśleć to o trzymaniu się za nie, kiedy się ze mną kochasz. Serce bije mi dziko w piersi, ale po chwili opadło do żołądka, kiedy zawstydzona odwróciła głowę. Robi tak po tym jak powie coś co nie chciała. Każda część mnie chce, żeby te cholerne słowa miały dla niej znaczenie. Może kiedyś nie uprawiałem z nią miłości ale teraz wszystko się zmieniło. Ja się zmieniłem. Chcę jej dać wszystko czego chce. Przyciągnąłem jej twarz z powrotem do mojej, więc swoje usta ma teraz przy moich i nasze oddechy mieszają się ze sobą. - Jeżeli dasz mi szansę. - spojrzałem jej w oczy. - Będę się z tobą kochać. Jestem teraz zdolny do większych rzeczy niż myślisz, Onyx. Patrzy się na mnie przez chwilę bez słowa, zanim mały uśmiech pojawił się na jej twarzy. - Cóż, nie dzisiaj. - złapała mnie za włosy i pociągnęła za nie mocno. - Dzisiaj chcę, żebyś mnie przeleciał jak cztery lata temu. Pociągnęła moje włosy jeszcze mocniej i puściła je. - Pokaż mi starego Hemy'ego. Mojego Hemy'ego. Jej słowa mnie nakręciły i zanim mogła ogarnąć co robię, mam ją plecami przyciśniętą do maski samochodu, w ręce spodnie i ściągam je w dół jej nóg. Pocałowałem wnętrze jej uda, ściągnąłem buty i rzuciłem na bok razem z obcisłymi małymi jeansami. Rozłożyłem szerzej jej nogi, wycałowałem w górę aż do brzucha i sięgnąłem po białą bluzkę, którą ma na sobie. - Kurwa Onyx. Uwielbiam to jak wygląda leżąc na masce samochodu. Przygryzłem kolczyk w wardze, ściągnąłem jej bluzkę przez głowę i sięgnąłem do tyłu rozpiąć stanik. Przez kilka sekund podziwiam to ciało, zanim złapałem za jej koronkowe stringi i przyciągnąłem ją do siebie. Nic nie stoi na mojej drodze bycia w niej oprócz moich jeansów i tych małych, koronkowych stringów. Jest dokładnie tak jak wtedy kiedy pierwszy raz się zakochałem. Szkoda, że nigdy o tym nie wiedziała. 105
Okręciłem stringi w dłoni i zdarłem je, biała koronka puściła przy niewielkim wysiłku. Onyx jęknęła i wygięła plecy, kiedy wsunąłem pod nią rękę i ugryzłem ją w ramię. - Oh Boże, Hemy. - wydyszała. - Pospiesz się i zdejmij te jeansy. Uśmiechnąłem się przy jej szyi, jedną ręką rozpiąłem jeansy, a drugą potarłem kółeczka po jej opuchniętej łechtaczce. - Mmm.. jesteś dla mnie taka mokra kochanie. Zsunąłem jeansy w dół nóg i pozwoliłem im opaść, odwróciłem Onyx i przycisnąłem ją do maski trzymając za włosy. - Rozchyl nogi kochanie. - nachyliłem się do jej ucha i warknąłem, kiedy przygryzła moją rękę. - Pokaż mi jak bardzo tęskniłaś za mną w sobie. Ugryzła mnie mocniej, ścisnąłem jej lewy pośladek i klepnąłem go. Zapłakała z przyjemności, kiedy klepnąłem ją jeszcze raz, po czym złapałem oba pośladki i rozchyliłem je. - To takie cholernie piękne. - wyszeptałem przesuwając palcem po jej wilgotnych wargach. - Trzymaj się kochanie. Zabiorę cię na przejażdżkę12. Złapałem swojego kutasa, przysunąłem do jej wejścia i potarłem główką po jej wilgoci, drażniąc się z nią kolczykami, zanim pchnąłem z jękiem głęboko do środka. Trzymam ją za biodra i wbijam się w nią mocno i szybko, przez co złapała się maski krzycząc. Im szybciej się poruszam, tym bardziej błaga, żebym brał ją mocniej. Poruszając biodrami, pociągnąłem ją do tyłu za włosy i pieprzę ją mocno i głęboko. Chcę, żeby wciąż mnie czuła w środku po tym jak skończymy. Chcę, żeby wiedziała, że jest moja i tylko moja. Może i raz się z nią podzieliłem ale to się już nigdy nie wydarzy. Wypięła tyłek bardziej w górę, ścisnąłem ją mocniej i wbiłem się w nią. Jestem teraz najgłębiej jak się da, a ona wciąż chce mnie głębiej. Nigdy nie będziemy mieli siebie dość, nawet gdyby ją to miało boleć. Po kilku pchnięciach poczułem jak się zacisnęła wokół mojego kutasa, więc wjechałem w nią jeszcze raz mocno zanim odchyliłem jej szyję na bok i 12
oh myyy... no teraz to się w nim zakochałam :D romantyk <3
106
przycisnąłem do niej usta, akurat kiedy jęknęła. Czekam, aż przestanie drżeć, wysunąłem się z niej i odwróciłem przodem do mnie. Zmiażdżyłem jej usta swoimi, obydwoje ciężko oddychamy, kiedy ją podniosłem, przeszedłem z nią na rękach i przycisnąłem ją do ściany w naszym ulubionym kącie. Zawsze przychodziliśmy się tutaj pieprzyć, kiedy tyłek Mitch'a wciąż się tu pałętał wieczorem. Chociaż mógł nas słyszeć, byliśmy dobrze ukryci w cieniu. Ryzyko złapania pompowało więcej adrenaliny. Odsunąłem się od jej ust, zacisnąłem rękę na gardle i wbiłem się w nią przez co zatrzęsła się w moich ramionach. - Pamiętasz to miejsce kochanie? Zassałem jej wargę do ust przygryzając ją, kiedy zacząłem w nią wjeżdżać mocno i szybko, wpychając ją w ścianę przy każdym ruchu. Sięgnąłem w dół i złapałem ją za ręce przytrzymując je ponad jej głową. Obydwoje oddychamy ciężko, ja przytrzymuję ponad nią ręce, a drugą ręką asekuruję ją wokół talii. - Hemy! Pociągnęła mnie za włosy, kiedy wbiłem się w nią ostatni raz czując jak mój orgazm się we mnie buduje, zanim doszedłem głęboko w niej. Stoimy tutaj, ona trzyma się mnie, a ja trzymam ją i walczymy o oddech. Postawiłem ją z powrotem na nogi, wsunąłem palce w jej włosy i przycisnąłem do niej czoło. - Kurewsko cię kocham. - wydyszałem. - Tak bardzo cię kocham, że to aż boli. Zassała powietrze zszokowana, położyła obydwie dłonie na mojej klacie i odepchnęła mnie. - Do cholery z tobą Hemy! Pospieszyła po swoje ciuchy, ubrała się niezgrabnie mamrocząc pod nosem i powstrzymując łzy. Nie winię jej za tą reakcję. Zraniłem ją tak, że nie da się tego opisać i zrzucenie bomby w postaci słowa na K prawdopodobnie było ostatnią rzeczą jakiej się spodziewała.. ale gówno mnie to obchodzi. Kocham ją i musi o tym wiedzieć, bez względu na to jak bardzo mnie nienawidzi. Straciłem swoją szansę za pierwszym razem. To się więcej nie wydarzy. Nigdy już jej nie stracę przez to, że nie mogę jej powiedzieć jak się czuję. Czuję jak serce mi się roztrzaskało w piersi, kiedy włożyła buty i sięgnęła po swoją torbę. Chociaż wiem, że musi iść nie chcę, żeby to robiła. Podeszła do 107
drzwi ale zatrzymała się, odwróciła i rzuciła czymś. Cokolwiek to jest, uderzyło w ścianę zanim schowała twarz w dłoniach i potrząsnęła głową. - Ty w ogóle znasz uczucie bólu Hemy? - zacisnęła szczękę, kiedy się w nią wpatruję. - Znasz? Odczuwasz w ogóle ból? - Oh, i to jak. To palące uczucie głęboko od środka, przez które czuję jakby moje serce umierało, było roztrzaskane. - spojrzałem sponad ziemi prosto w jej oczy. - Czułem to od chwili, kiedy ode mnie odeszłaś przez te cholerne drzwi. Stoi tutaj, zbyt niestabilna, żeby cokolwiek powiedzieć, aż w końcu się odwróciła i wyszła trzaskając za sobą drzwiami. Nie mogę winić nikogo innego jak tylko siebie. Zrobiłem to jej... nam. To znaczy, że muszę pracować ciężej, żeby pokazać jej nowego mnie.
108
Rozdział 12 Hemy Minęły cztery dni odkąd widziałem Onyx i całą siłą woli staram się nie jechać do Vixens i sprawić, żeby była moja. Chociaż to boli, ona potrzebuje czasu. Zmuszenie jej do wyznania swoich uczuć nie zrobi nic, oprócz pogorszenia mojej sytuacji. Nie mogę tego zrobić. Zaciągnąłem się papierosem, odchyliłem głowę do tyłu i spojrzałem na Slade'a. On też kopci swojego papierosa i pisze smsy do Aspen. - Kochasz ją stary? Slade spojrzał na mnie krzywo, schował telefon do kieszeni i zaciągnął się ostatni raz papierosem zanim go wyrzucił. - Całym sobą. - odpowiedział pewny siebie. - Nie ma rzeczy, której bym nie zrobił dla tej kobiety. Nie mogę uwierzyć, że to robię. Przyjście do Slade'a po poradę jest ostatnią rzeczą jaką myślałem, że kiedykolwiek zrobię. - Co byś zrobił gdybyś ją tak bardzo mocno zranił w przeszłości, że teraz się boi otworzyć i wpuścić cię z powrotem do swojego serca? Co gdybyś jej powiedział po raz pierwszy, że ją kochasz, a ona by odeszła? Podszedł bliżej mnie, ścisnął moje ramię i uśmiechnął się. - Mój kumpel jest zakochany. To musi być zajebista laska. Popchnął mnie, owinął ramię wokół szyi i rozczochrał mi włosy. - Ukrywałeś to przede mną w tajemnicy stary. Zaciągnąłem się ostatni raz papierosem, kiedy puścił moją szyję. - Tak, jest zajebista. To moja pierwsza i jedyna miłość człowieku. Spierdoliłem i to bardzo, a teraz za to płacę. - wyrzuciłem peta, wziąłem głęboki oddech i wypuściłem powietrze. - Staram się być cierpliwy stary. Minęły cztery dni i gówno od niej słyszałem. 109
Zacisnąłem szczękę, oparłem się o budynek i zacisnąłem palce na ścianie. - Ile jeszcze czasu powinienem jej dać? Bez zawahania odpowiedział. - Znasz mnie stary. Kiedy czegoś chcę to do tego dążę, czasem nawet zbyt mocno. Jeżeli to miłość to musisz jej uświadomić, że nigdzie się nie wybierasz. Daj jej do zrozumienia, że jej chcesz, bez odpychania jej. Rozumiesz mnie? Kiwnąłem głową rozumiejąc co ma na myśli. Wciąż mogę ją przekonać, że nigdzie się nie wybieram nie będąc zbyt natarczywym. Moja zmiana prawie się już kończy, więc jak tylko stąd wyjdę jadę prosto do Vixens. - Hemy. Obydwoje obejrzeliśmy się na dźwięk głosu Sary. - Zaraz się zacznie taniec grupowy. Lepiej się pospiesz i zabierz tam swój tyłek. - uśmiechnęła się do Slade'a i popchnęła go w ramię. - Twoja kobieta siedzi przy barze i czeka na ciebie. Pospiesz się zanim ktoś inny dobierze się do jej seksownego tyłka. O matko. Musiała to powiedzieć. Bez zawahania Slade odszedł pospiesznie do środka do swojej kobiety. Cholernie dobrze wie, że nie ma się o co martwić jeżeli chodzi o Aspen, ale jest tak bardzo zaborczy. Przypomina mi mnie. Kiedy facet znajdzie tą wyjątkową kobietę, robi dla niej wszystko. Mam tylko nadzieję, że nie jest za późno. - Dzięki Sara. - Ta, ta. Po prostu pospiesz ten swój tyłek. - odpowiedziała drocząc się ze mną. *** Jeżeli mam wskazać coś czego nienawidzę, to jest to głupi układ taneczny na scenie. Wymaga kostiumów i wszystkich facetów tańczących razem. Przez to czujemy się jak pieprzeni idioci. Dlatego ustalamy wspólny układ tylko raz w miesiącu. Specjalnie na to wydarzenie kobiety się zjeżdżają, żeby nas zobaczyć. Najtłoczniejsza noc każdego miesiąca, klub jest wypełniony po same brzegi.
110
Poprawiłem krawat, roześmiałem się przez Stone'a, który wskoczył na stół wymachując biodrami, złapał za kapelusz i przechylił go na dół zakrywając twarz. - Stary, jestem takim ciachem w tym garniturze. - Tak myślisz dupku? - Cale zapytał. - Hm.. oczywiście kurwa. - Stone odpowiedział zeskakując ze stołu. - Nie obraź się, kiedy zbiorę wszystkie napiwki. Idealnie dopracowałem ten układ, chłopaki. - W porządku, ciacho. - klepnąłem go w tył głowy, sięgnąłem po swój czarny kapelusz i założyłem go na głowę przechylony lekko na bok. - To największy tłum jaki będziesz widzieć, więc lepiej im pokaż, że Slade'a już z nami nie ma. Wiele z nich przyjechało specjalnie zobaczyć tego pojeba. - Jestem nowym Slade'm. - odpowiedział uśmiechając się ironicznie. - Te kobiety wyjdą krzycząc moje imię. Czaisz? Pokazał mnie i Cale'owi środkowy palec, po czym zbiegł po schodach na scenę. Ten dzieciak poważnie nie ma pojęcia w co się pakuje. Niektóre z tych kobiet do tej pory przerażają mój tyłek swoimi wrzaskami. Scena jest ciemna, kiedy ustawiamy się obok naszych krzeseł. Usłyszałem krzyk setek kobiet, jak tylko zaczęła grać muzyka. Przez to kiedyś byłem cały twardy. Rozbierając się dla tych wszystkich napalonych lasek. Teraz, czuję jedno wielkie gówno. Po prostu chcę, żeby to już się skończyło. Instynktownie moje ciało od razu zareagowało na muzykę, kiedy rozbłysły światła, oświetlając całą scenę. Oparłem nogę na krześle, położyłem ręce na głowie i zacząłem bujać biodrami do muzyki, pozostała dwójka robi to samo. Kołyszę biodrami wolno i seksownie, jakbym kogoś pieprzył z głęboką pasją. Przez to dziewczyny przy scenie pochyliły się i zaczęły wymachiwać rękami pełnymi pieniędzy, inne rzucają nimi na scenę. Jedną ręką poluzowałem krawat, przerzuciłem nogę ponad krzesłem i siadłem na nim okrakiem kręcąc kilka razy biodrami, zanim złapałem za krzesło, podniosłem je i postawiłem przy końcu sceny. Rozejrzałem się po tłumie i pokazałem palcem na najbliższą dziewczynę, żeby weszła na scenę. Z małym wysiłkiem, złapałem ją za rękę i wciągnąłem na scenę obok siebie.
111
Poruszając biodrami do wolnego rytmu, pociągnąłem za węzeł krawata, aż zamienił się w prosty kawałek materiału. Złapałem za oba końce, owinąłem wokół jej talii i przyciągnąłem do swojego ciała przekładając końce krawata do jednej ręki. Nachyliłem się nad jej szyją i złapałem za kapelusz drugą ręką ocierając się o nią, przez co zaczęła krzyczeć podekscytowana. Kątem oka widzę Cale'a i Stone'a robiących dokładnie to samo. Jak na tak małą ilość czasu poświęconą na próby, jesteśmy dobrze ze sobą zgrani i robimy wszystko równo. Muszę przyznać, że nie wyglądamy tak źle jak na tak małą ilość wysiłku włożoną w ten występ. Cofnąłem ją do tyłu i pokierowałem ją, żeby usiadła na krześle. Puściłem krawat i pociągnąłem za czarną koszulę rozrywając guziki. Złapałem dziewczynę za rękę, położyłem ją na swojej klacie stojąc nad nią i zacząłem przy niej tańczyć. Dziewczyna sięgnęła rękami do mojego chuja, ale złapałem ją i zatrzymałem zanim mogła tam dotrzeć. Myśl o innej kobiecie dotykającej mnie tam teraz niezbyt mi odpowiada. Właściwie to mnie to wkurza. Odepchnąłem od siebie swój gniew, odchyliłem krzesło, na którym siedzi do tyłu i stanąłem nad jej twarzą poruszając biodrami, jedną ręką trzymam się oparcia krzesła. Mój kutas jest tuż przed jej twarzą i jedyne o czym mogę myśleć to Onyx robiąca coś podobnego z jakimś przypadkowym gościem w swoim klubie. Pojawiła się we mnie zazdrość ale staram się jak najlepiej utrzymać ją na wodzy i przetrwać ten taniec. Układ prawie się już kończy. Została do zrobienia jeszcze tylko jedna rzecz. Postawiłem krzesło na czterech nogach, przesunąłem rękami w dół mojej gołej klaty, rozpiąłem spodnie i położyłem ręce dziewczyny na talii, pozwalając jej mnie rozebrać. Bez wahania zepchnęła mi spodnie w dół nóg pozostawiając mnie w samych bokserkach, kobiety krzyczą na nasz widok, bo wszyscy jesteśmy praktycznie nago. Podniosłem ją i położyłem na scenie, przesunąłem się po podłodze na kolanach, poruszając biodrami, aż zatrzymałem się nad jej twarzą. Oparłem obie ręce na podłodze przede mną i pchnąłem biodrami szybkim ruchem ocierając się o jej twarz moim przyrodzeniem.
112
Złapała mnie za tyłek do czasu aż skończyłem i przesunąłem się w dół jej ciała udając, że ją liżę. Dotarłem do końca, pomogłem jej stanąć na nogi i uśmiechnąłem się, kiedy wepchnęła garść pieniędzy w moje bokserki. Wykonaliśmy kilka krótkich tańców wypełniając czas, aż w końcu wieczór już prawie dobiegł końca i zeszliśmy na tyły się przebrać. *** Usiadłem i rozejrzałem się dookoła, przełknąłem kiedy zdałem sobie sprawę, że żadna z tych dziewczyn nawet się nie równa Onyx. To miejsce już nie jest wystarczająco dobre. Onyx jest seksowna, silna, pełna pasji i nie daje sobie w kaszę dmuchać. Zawsze taka była... ale nie przy mnie. Wyciągnąłem rękę w kierunku stołu i podniosłem swoje piwo. Przytrzymałem je przez chwilę przy ustach, po czym je odsunąłem i postawiłem z powrotem, wkurzony na siebie przez to całe myślenie. - Ja pierdolę. - Hej przystojniaku. - delikatny głos powiedział obok mnie. Nie patrząc w górę kiwnąłem głową i znowu sięgnąłem po piwo. Niezbyt się czuję na siłach, żeby ktoś teraz mi zawracał głowę. - Skończyłem na dzisiaj pracę. - odpowiedziałem sztywno. - To nawet lepiej. Poczułem jak ktoś usiadł obok mnie na kanapie, spojrzałem w górę i zobaczyłem seksowną brunetkę. To ona zlizywała bitą śmietanę z mojego ciała tamtej nocy, kiedy wyszedłem znaleźć Onyx. Uśmiechnęła się zwycięsko jakby czekała dokładnie na tą chwilę, kiedy będę sam. - Wyglądasz jakbyś potrzebował towarzystwa. Przesunęła dłonią w górę mojej nogi, ścisnęła mnie za udo tuż pod chujem. Spojrzałem w dół na jej smukłą dłoń i złapałem za nią zanim dobrała się do moich klejnotów. - Nie potrzebuję towarzystwa. Odłożyłem tą rękę na jej własne kolano i wstałem kończąc piwo. - Dobrze mi samemu. 113
Nachyliła się do przodu, wypięła piersi i przejechała palcem po swojej do połowy pełnej szklanki. Wygięła usta w uśmiechu, kiedy napiła się łyka i przysunęła bliżej końca kanapy. - Myślę, że musisz ulżyć swojemu napięciu. - oblizała usta. - Na pewno mogę ci w tym pomóc. - Powiedziałem, że nie chcę. Odwróciłem się i zatrzymałem prawie wpadając na kogoś. Nie na kogoś... na Onyx. Jej nozdrza zafalowały, patrzy mi w oczy i nic nie mówi. Nie mogę się nawet ruszyć. Zamarłem w miejscu przez jej spojrzenie, więc patrzę też na nią czekając aż coś powie. - To twoja szansa Hemy. - popatrzyła pomiędzy mną a brunetką. - Masz szansę na rozmowę. O ile nie jesteś zbyt zajęty. - Hej! - brunetka odstawiła drinka na stół i usiadła wyprostowana jakby była gotowa do walki. - Nie widzisz, że jest zajęty suko? Onyx przesunęła językiem po górnych zębach, oparła obcas o jej klatę i popchnęła ją do tyłu, a po chwili nachyliła się nad jej twarzą. - Na twoim miejscu bym uważała kogo nazywasz suką. Rozumiesz to kochanie? - odsunęła od niej nogę i przysunęła się bliżej jej ucha. - Trzymaj swoją małą obleśną gębę z dala od mojego mężczyzny albo będziesz jeść moje obcasy na wieczorną przekąskę. - Ja pierdolę. To było gorące. - odstawiłem piwo i popatrzyłem jak Onyx odwróciła się twarzą do mnie. - Twój mężczyzna, hm? - Kuźwa! Odeszła ode mnie mamrocząc coś pod nosem. Szybko podszedłem do niej i złapałem w pasie, żeby ją zatrzymać. - Gdzie idziesz? - odwróciłem ją i odgarnąłem loka z jej twarzy. - Chodź ze mną do mnie do domu. - Nie. - położyła ręce na mojej klacie i odepchnęła mnie, a ja ją do siebie przyciągnąłem. - Do cholery Hemy. Widzisz co mi robisz? Odetchnęła sfrustrowana i odwróciła się na chwilę. 114
- Nie miałam zamiaru tak o tobie powiedzieć. To tak jakby się wymsknęło. - To brzmiało cholernie dobrze. - przyznałem. - Chodź ze mną do domu i będziemy mogli porozmawiać. Już więcej nie przyjmuję nie jako odpowiedzi. - Nie Hemy. Możemy porozmawiać tutaj. Nigdy nie rozmawialiśmy na osobności i wiesz o tym. Odkleiłem od niej oczy i rozejrzałem się dookoła, widzę, że wiele ludzi zatrzymało się i gapią się na nas, łącznie z Sarą i jedną z naszych innych barmanek, Amandą. Zacisnąłem na nie szczękę i obydwie odwróciły się z powrotem do własnych spraw. - Chodźmy. - powiedziałem stanowczo. - Jedziemy do mnie do domu. - Onyx! Co ty tutaj robisz? Spojrzałem w bok i zobaczyłem śliczną dziewczynę z ciemnymi lokami, która stoi obok Stone'a. Cień, który przeszedł po twarzy Onyx, kiedy zobaczyła ją trochę mnie zaskoczył. Wygląda jakby było jej słabo i miała zaraz zemdleć. - Yyy... Ash. Co ty tutaj robisz? Myślałam, że jesteś jeszcze w pracy. Ash popatrzyła między mną a Onyx i wymusiła mały uśmiech. - To twój znajomy? Obczaiła mnie jakby próbowała coś rozgryźć. - Ten o którym mówiłaś, że go kiedyś poznam? Onyx popatrzyła na mnie, a potem na nią, jej twarz zasmucona i w końcu sięgnęła po moją rękę. - Tak, ale teraz nie jest na to dobry czas. Nagle źle się poczułam13. Ash stanęła obok Onyx i sięgnęła po jej torebkę. - Mogę cię zabrać do domu. Mam samochód na zewnątrz i... - Nie. - ucięła. - Dopiero co tu dotarłaś. Wszystko będzie ze mną w porządku. Odwróciła się twarzą do mnie i spojrzała mi w oczy. Przez jej zbolały wyraz twarzy jestem zdezorientowany. 13
ależ ona subtelna..
115
- Jedźmy do ciebie do domu. Myślę, że mamy sporo do omówienia. - W porządku. Spojrzałem jeszcze raz na Stone'a i Ash, zanim podążyłem przez tłum za Onyx i wyszliśmy z klubu. Jak tylko Onyx stanęła na zewnątrz od razu zwymiotowała. Tego wieczoru będzie niezły bałagan...
116
Rozdział 13 Hemy Po tym jak Onyx się uspokoiła i przestała wymiotować, ściągnąłem koszulkę i wytarłem jej twarz, po czym pomogłem jej wsiąść do mojego samochodu. Chociaż myśli, że jest nie wiadomo jak twarda, wiem, że potrzebuje mojej opieki. Zasługuje na to i chcę, żeby o tym wiedziała. Dbałbym o nią przez resztę mojego cholernego życia, gdyby tylko mi pozwoliła. Onyx odetchnęła ciężko obok mnie. - Nie mogę tego zrobić Hemy14. Nie mogę kurwa tego zrobić. Zatrzymaj samochód. Zjechałem na bok, ścisnąłem kierownicę i walnąłem w nią pięścią. Nie mogę znieść tych słów. Chciałbym, żeby przestała trzymać mnie na odległość. - Do cholery Onyx! - oparłem się o siedzenie i potarłem sfrustrowany rękami po twarzy. - Starałem się ci pokazać, że jestem innym człowiekiem. Nie możesz tego kurwa zobaczyć? Jedyne czego chcesz to mnie powstrzymywać albo odpychać. Przez chwilę jest cicho i patrzę się na jej profil. Wygląda na tak pogrążoną w bólu, że aż łamie mi to serce. Chciałbym, żeby po prostu zaczęła mówić i zaoszczędziła mi tej męki. - Hemy. - odetchnęła przerywając ciszę. - Wiem, że starasz się udowodnić swoją zmianę i możesz mi teraz dać to, czego chciałam kiedyś ale ty nie rozumiesz. Ty mnie załamałeś... roztrzaskałeś. Nie jestem tą samą dziewczyną, którą byłam kiedyś i nie sądzę, że mogę znowu cię pokochać w ten sposób. Musisz mnie puścić. Nie chcę znowu przechodzić przez to samo. Zacisnąłem szczękę i staram się jak najlepiej ukryć swój gniew. - Nie chcesz mi nawet dać szansy Onyx! Wiem, że nie jesteś tą samą dziewczyną, a ja nie jestem tym samym facetem. Jesteśmy inni ale to nie jest zła rzecz. Wciąż należymy do siebie, tak jak kiedyś do siebie należeliśmy i zawsze już będziemy... 14
ta znowu z tym 'nie mogę'.. jak nie mogę to przez nogę.
117
Podniosła rękę powstrzymując moje słowa i pociągnęła sfrustrowana za włosy. - Wiesz jak łatwo byłoby mi ci się poddać i uwierzyć, prawda? Ty i ja, to nigdy nie było proste i nie mogę podążyć z tobą tą ścieżką15. Proszę, zostaw mnie w spokoju. Może kiedyś będziemy mogli być przyjaciółmi, ale teraz nie mogę temu podołać. - Nie mogę być tylko twoim przyjacielem. Zawsze będę chciał czegoś więcej i wiesz, że czujesz się w ten sam cholerny sposób. Chyba skończyła mnie już słuchać, bo nacisnęła za klamkę i otworzyła drzwi. - Przejdę się do domu na nogach i proszę, nie jedź za mną. Zanim mogłem cokolwiek odpowiedzieć wyskoczyła z samochodu i zatrzasnęła za sobą drzwi. Idzie tak szybko jakby starała się być ode mnie jak najdalej się da. Ta myśl mnie załamała i czuję się jakbym nie mógł oddychać. Chcę być na nią wkurzony za to, że się boi ale nie mogę. Sam to zrobiłem i muszę to cholera naprawić. Wiem, że jak za nią pójdę to nie wróci do mnie ale ja się nie poddaję, nie tym razem. Robiąc to samo co ona wyskoczyłem z samochodu i poszedłem za nią. Szybko ją dogoniłem, złapałem ją za rękę i odwróciłem twarzą do mnie. Spojrzała na mnie przepełnionymi bólem zielonymi oczami ale po chwili się odwróciła. To tak jakby patrzenie na mnie ją dobijało. - Nie odchodź ode mnie, kiedy jedyne co chcę zrobić to pokazać ci jak wiele dla mnie znaczysz. - wsunąłem dłonie w jej włosy, przyciągnąłem ją bliżej do siebie i zmusiłem do spojrzenia mi w oczy. - Kurewsko cię kocham. Wiesz jak ciężko mi jest to komukolwiek powiedzieć? Sage jest jedyną osobą, której to kiedykolwiek powiedziałem, a teraz jej kurwa nie ma. Obydwie jesteście jedynymi, które kocham i straciłem was obydwie. Chcę nas z powrotem. Nie mogę znieść tego, że z tobą nie jestem. - Nie sądzisz, że ja też straciłam jedyną osobę, którą kochałam? Hm? Popchnęła mnie w klatę ale nie ruszyłem się nawet o centymetr, co wkurzyło ją jeszcze bardziej. - Do cholery Hemy! 15
poszłaby w pi*du swoją ścieżką i nie zatruwała już powietrza, bo strasznie jęczy :D
118
Popchnęła mnie jeszcze raz ale trzymam ją jeszcze mocniej, dając jej do zrozumienia, że nigdzie się nie wybieram. Nie poddam się i nie odejdę tak jak ona. Pierdolić to. Odmawiam. - Nie kocham cię już, dobra! Nie chcę do ciebie wracać i znowu próbować. Nie pozwolę, żeby historia znowu się powtórzyła. Nie zaczniemy od nowa, nie ma żadnych nas i nigdy nie będzie. Więc. Puść. Mnie. Zamknąłem oczy i odetchnąłem głęboko starając się uspokoić16. Jej słowa bolą jak diabli ale w ogóle jej nie wierzę. Jej oczy zdradzają prawdę i to wystarcza, żebym dalej się starał. Nigdy nie potrafiła kłamać. Zaciągnąłem ją w mój mroczny, udręczony świat demonów i nienawiści, powoli zabijałem ją dzień po dniu i coraz ciężej było jej przez to oddychać. Wypędziłem z niej anioła, a teraz ciągnie mnie w swój mroczny, pokręcony świat nienawiści i zemsty, walczy, żebym trzymał się od niej z daleka i zmusza mnie do nienawidzenia jej. Cóż... nienawiść do niej jest ostatnią rzeczą jaką mam w zanadrzu. - Nie wierzę ci. - odpowiedziałem przez zaciśnięte zęby. Podniosłem ją, przerzuciłem przez ramię i przytrzymałem za tyłek. Od razu zaczęła się przy mnie szarpać, kiedy niosę ją do samochodu. - Do cholery z tobą Hemy! Czemu musisz być taki uparty? Otworzyłem drzwi i wrzuciłem ją ostrożnie do środka, żeby nic jej się nie stało. Może i chce bawić się w gierki ale zamierzam grać bardziej zawzięcie i pokazać mężczyznę, w którym się zakochała. Nachyliłem się do okna, pogładziłem dłońmi jej włosy i spojrzała na mnie ze zbolałym wyrazem twarzy. Zawsze uwielbiała jak kiedyś to robiłem. To ją uspokajało. - Możesz mnie przeklinać ile chcesz ale pozwolenie ci znowu odejść jest ostatnią rzeczą jaką zrobię. Nie odezwała się słowem, przełknęła i odwróciła ode mnie oczy. Odepchnąłem swoje emocje i przeszedłem na swoją stronę samochodu, żeby wejść do środka. Przyszła pora na zabranie jej ze sobą do domu, tam gdzie należy. 16
jak żyje tyle lat na tym świecie, to w życiu jeszcze nie widziałam/spotkałam tak cierpliwego faceta.
119
Nie odejdzie dopóki nie zobaczy jak bardzo ją kocham ...
Onyx Nienawidzę tego robić. Nienawidzę starać się go odepchnąć, kiedy tak naprawdę jedyne co chcę zrobić to trzymać go blisko i przycisnąć twarz do jego piersi. To boli bardziej niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić, kłamać wszystkim, nawet sobie. Ale muszę to teraz robić. Na początku to było po to, żeby chronić moje serce ale teraz... dlatego, że mam świadomość, że mnie znienawidzi po tym jak mu powiem co przed nim ukrywałam od jakiegoś czasu. Czemu mam się do niego zbliżyć i pozwolić mu na to skoro i tak niedługo będzie mnie nienawidzić? Robię to z konieczności. Muszę. Kiedy usłyszałam jak powiedział kocham cię, to prawie się załamałam, chciałam przybiec w jego ramiona i wrzeszczeć, że też go kocham i nigdy nie przestałam. Kuźwa, jedyne co mi to gwarantuje to kolejne załamanie. Serce mi pękło, kiedy go okłamałam i powiedziałam, że go nie kocham. Nienawidzę tego. Nienawidzę. Hemy nie marnuje czasu podczas jazdy, kieruje się prosto do swojego domu. Tym razem widzę w nim walkę. Jest inny: silniejszy, trzeźwy i zdeterminowany, wszystkie cechy, na które miałam nadzieję od samego początku. Teraz... to ja wszystko spierdolę. Patrzę się prosto na szybę przez resztę drogi, walcząc z całej siły, żeby nie płakać. Byłam silna przez cztery lata i nikt nie może mnie zobaczyć kiedy płaczę, zwłaszcza Hemy. Im dłużej udaję, że nie mam uczuć, tym bezpieczniej dla mnie. Kiedy podjechaliśmy pod jego dom Hemy odwrócił się do mnie i wyciągnął rękę. To takie kuszące, przez to chcę się na niego wdrapać i dać mu wszystko z czym walczę. - Chodź tutaj. - wyszeptał. Spojrzałam na niego ale nic nie powiedziałam. Nie mogę, bo będę płakać. - Powiedziałem. Chodź. Tutaj. 120
Sięgnął po mnie, wciągnął na swoje kolana, więc teraz moje kolana są po zewnętrznej części jego ud. - Nie bój się mnie. Wsunął obie dłonie w moje włosy i spojrzał mi w oczy. Serce mi się na chwilę zatrzymało przez ciepło jego dotyku. - Kocham cię bardziej niż cokolwiek innego na tym świecie. Oddałbym życie, żeby uczynić cię szczęśliwą. Proszę, nie bój się mnie. To mnie zabija. Poczułam jak spłynęła mi łza, więc staram się odwrócić ale Hemy złapał moją twarz, żeby mnie powstrzymać. Jego szczęka zacisnęła się, kiedy na mnie patrzy. - Pozwól mi ciebie zobaczyć. - wydyszał. - Muszę zobaczyć, że wciąż mnie kochasz. Może i nie chcesz tego powiedzieć.. ale ja to widzę. Pozwól mi tylko to zobaczyć. Pozwoliłam, żeby ta łza swobodnie spłynęła po mojej twarzy, a za nią kilka następnych, których nie mogę powstrzymać. Hemy sięgnął je wytrzeć i w tym momencie pękłam. Całe ciało zatrzęsło mi się, kiedy to wszystko uwolniłam. Cały ból i cierpienie, które trzymałam w środku od tego dnia w którym od niego odeszłam. Cała moja twarz jest zalana łzami. Ledwo mogę widzieć Hemy'ego przez cały ten bałagan, ale czuję jak przytula mnie bliżej siebie mówiąc, żebym to wszystko z siebie wyrzuciła. Po części czuję ulgę. - Jesteś taka piękna. - wyszeptał przyciskając swoje czoło do mojego. - Obiecuję ci pokazywać, że jesteś dla mnie najpiękniejszą kobietą na świecie. Rozumiesz? - Hemy. - zapłakałam. - Muszę ci coś powiedzieć. Ja... - Rozumiesz. Mnie? - kiwnęłam głową starając się złapać oddech. - Nie chcę dzisiaj rozmawiać o twoich wątpliwościach i innych złych rzeczach. Chcę tylko być z tobą. Możesz to dla mnie zrobić? Proszę. Odetchnęłam głęboko, przełknęłam i okrążyłam rękami jego szyję przyciągając go najbliżej mnie jak się da. Tak bardzo kocham tego mężczyznę. Jest całym moim światem i to od dziesięciu lat. To uczucie, w jego ramionach, kiedy mnie trzyma najbliżej siebie jak może, jest najlepszym uczuciem na świecie i nigdy 121
więcej nie chcę tego stracić. Poczułam jak kilka razy pocałował czubek mojej głowy, po czym sięgnął do drzwi i otworzył je. - Hemy. - zapłakałam. Położył dłonie na mojej twarzy i popatrzał na mnie pytającym wzrokiem. - Naprawdę muszę ci jutro powiedzieć coś ważnego. To nie może dłużej czekać. - powiedziałam nerwowo. - Po tym jak ci powiem możesz mnie znienawidzić na zawsze. Tak bardzo się boję. Mały uśmiech pojawił się na jego twarzy, zanim figlarnie zassał wargę z kolczykiem i potarł kciukiem pod moim okiem. - Nic nigdy by mnie nie powstrzymało przed kochaniem mojego świata, a ty nim jesteś od dziesięciu lat. Pomógł mi zsunąć się z jego kolan i wysiąść z auta, a zaraz po mnie sam z niego wyskoczył. - Chodźmy. W środku Hemy zrobił kąpiel z bąbelkami i zapalił świeczki, kiedy ja myję zęby i obserwuję go w lustrze. Wciąż nie mam go dosyć. Widzę jak podchodzi do mnie od tyłu i poczułam jak otoczył mnie ramionami. Czuję ciepło jego oddechu, kiedy całuje mnie po szyi. Odchyliłam szyję do tyłu i jęknęłam jak zaczął się ze mną drażnić kolczykiem w wardze, przesunął nim w górę szyi i zatrzymał się przy uchu. - Zdejmij swoje ubrania. Odwróciłam się w jego ramionach, sięgnęłam po dół sukienki i powoli zdjęłam ją przez głowę, silne dłonie Hemy'ego podążają za nią po mojej skórze. Przez jego dotyk dostałam gęsiej skórki, stwardniały mi sutki i całe moje ciało mrowi. Nic nie podnieca mnie bardziej jak bycie nago dla tego mężczyzny. Sposób w jaki obchodzi się z moim ciałem jest piękny i zapiera dech. Może i ma szorstką otoczkę wokół siebie ale kiedy już cię do siebie dopuści, jest najlepszym kochankiem jakiego mogłaś mieć, chociaż teraz jest najdelikatniejszy jakiego go kiedykolwiek widziałam. Przez to kocham go jeszcze bardziej. Rzuciłam sukienkę na bok. Hemy sięgnął za mnie i rozpiął stanik, wycałował mnie w dół brzucha, zepchnął majtki i rzucił na bok, po tym jak z nich wyszłam. 122
Stoi przede mną w samych bokserkach, jego mięśnie napinają się, kiedy patrzy na mnie od góry do dołu. - Rozbierz mnie Onyx. To ciało jest twoje i tylko twoje. Nigdy więcej nie musisz się martwić. Obiecuję. Przez jego słowa aż się zacisnęłam na myśl o całym tym pięknie tylko dla mnie. Nienawidzę się dzielić, zwłaszcza jeżeli chodzi o niego. Nigdy nie chciałam ale wtedy nie miałam wyboru. Opadłam na kolana, złapałam za jego bokserki i powoli zsunęłam je w dół muskularnego ciała patrząc jak jego kutas wyskoczył na wolność. Cholera, te kolczyki za każdym razem mnie ekscytują. Nie wiedziałam, że to możliwe, żeby Hemy był jeszcze piękniejszy ale jakimś cudem to się stało. Wszystko w jego ciele: mięśnie, tatuaże, kolczyki, nawet sposób w jaki się porusza zapiera mi dech. Kiedy rzuciłam jego bokserki na bok Hemy podniósł mnie, owinął nogi wokół swojej talii i trzyma mnie. - Pamiętasz co powiedziałem, kiedy ostatnio byliśmy w tej wannie? Kiwnęłam głową i przygryzłam wargę, kiedy Hemy wszedł do wanny i powoli nas w niej usadowił, ja siedzę okrakiem na jego kolanach. Muszę przyznać, że nie chcę niczego tak bardzo jak tego, żeby Hemy uprawiał ze mną miłość. Chciałam tego odkąd pamiętam i chociaż się boję, to potrzebuję tego. Potrzebuję tego i to bardzo. Delikatnie złapał mnie w talii, uniósł do góry i powoli nakierował na swoją erekcję, usta ma przyciśnięte do mojej szyi. Obydwoje jęknęliśmy, kiedy wsunął się we mnie, wbijając się we mnie tak głęboko jak może. Nasze ciała są do siebie przyklejone, trzymamy się siebie jakby od tego zależało nasze życie i to uczucie jest tak cholernie dobre, zbyt dobre. Pocałował mnie w szyję i wyszeptał. - Kocham cię. - wbił się we mnie przyciągając mnie w dół, żeby napotkać jego pchnięcie i znowu wyszeptał, wywołując dreszcze na moim kręgosłupie. Pozwól mi usłyszeć jak to mówisz Onyx. Pchnął głębiej i okrążył mnie ramionami tuląc najmocniej jak może. Trzymam się go mocno i owinęłam nogi wokół niego chcąc być jak najbliżej. Moja miłość do tego mężczyzny jest teraz tak silna, że ledwo mogę oddychać. Nie mogę dłużej tego ukrywać. To za bardzo boli. 123
- Kocham cię Hemy. - przyspieszył swoje pchnięcia przez co jęknęłam i złapałam się jego włosów. - Nigdy nie przestałam. Nie mogłam. Tak cholernie mocno cię kocham. Uśmiechnął się przy moich ustach, przycisnął do nich swoje i teraz się ze mną kocha. To nie jest ostry, szalony seks do którego jestem przyzwyczajona. Trzyma mnie delikatnie i wsuwa się we mnie, nasze ciała poruszają się jakby były jednością. To najbardziej intymny moment jaki kiedykolwiek dzieliłam z Hemy'm. Wiedza, że to prawdopodobnie już nigdy więcej się nie wydarzy, łamie mi serce. Jutro, zburzę cały jego świat.. i swój.
124
Rozdział 14 Hemy Pobudka obok Onyx w moim łóżku jest najlepszą rzeczą jaka mi się przydarzyła od czterech lat. Widząc ją tutaj, nago, w moich objęciach jest prawie wystarcza, żebym zapomniał o całym tym złym gównie. Prawie... ale nie do końca. Wciąż jest coś, co mnie powstrzymuje i chociaż wciąż tak bardzo staram się ukryć ból, zawsze istnieje zagrożenie, że wydostanie się na powierzchnię. Mam tylko nadzieję, że ona zrozumie i spróbuje być cierpliwa. Przez te cztery lata bardziej dojrzałem ale nigdy nie będę w stu procentach poskładany do kupy. Poruszyła się w moich ramionach, ścisnęła mocniej i pocałowałem czubek jej głowy. Nie śpię już od godziny ale nie chcę ruszać, bo się boję, że ją obudzę. Obawiam się tego co się dzisiaj wydarzy. Wspomniała, że chce mi powiedzieć o czymś ważnym. Muszę być szczery, przez to zastanawiam się, czy ona nie ma z kimś dziecka i boi się mi o tym powiedzieć17. Nie mogę znieść myśli o tym. To mnie dobija. Spojrzałem w dół na Onyx i zobaczyłem, że patrzy na mnie z małym uśmiechem. Serce chce mi pęknąć ze szczęścia. Cholera, kocham tą kobietę. Ten uśmiech jest najlepszą rzeczą jaka mogła mi się przytrafić. - Dobry. - wyszeptała. - Która godzina? Złapałem w garść jej włosy, pochyliłem się i przycisnąłem do niej usta. Jęknęła cicho i uśmiechnęła się przy moich ustach. - Jest południe. - odpowiedziałem. - Chciałem ci dać trochę pospać. Usiadła ziewając i sięgnęła po swój telefon. - Kuźwa! Powinnam napisać do Ash i dać jej znać, że ze mną w porządku. Pewnie się zastanawia czemu nie wróciłam wczoraj do domu. Pocałowałem ją jeszcze raz, wstałem i sięgnąłem po bokserki. - Dobra. Pójdę nam zrobić śniadanie.
17
Hemy widzę te same domysły snuje co na chomiku :P
125
Odwróciłem się, spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się, kiedy włożyła na siebie jedną z moich koszul. - Cholera, wyglądasz diabelsko seksownie w mojej koszuli. Oparła ręce na biodrach i przygryzła wargę. - Możesz mi to pokazać po śniadaniu. - Tak kurwa. - warknąłem odsuwając się od niej i odwróciłem się w kierunku przedpokoju. Kuźwa, ja się kiedyś wykończę przez tą kobietę. Otworzyłem lodówkę, wyciągnąłem jajka z bekonem i położyłem na blacie. Już miałem sięgnąć do szafki po patelnie, kiedy otworzyły się drzwi wejściowe. To może być tylko jedna osoba: pierdolony Stone. - Nie umiesz kurwa pukać, dupku? Wyciągnąłem patelnię i postawiłem na kuchence. Ten idiota ma szczęście, że chociaż raz jestem w dobrym humorze. Kilka sekund później Stone pojawił się w kuchni, a za nim Ash. Zatrzymałem na niej przez chwilę wzrok i popatrzyła na mnie zaniepokojona. W jej oczach jest coś co wydaje się dziwnie znajome. - Jest z tobą Onyx? Nie odezwała się od wczoraj i nie wiedziałam kogo zapytać. - spytała rozglądając się po kuchni. - Zadzwoniłam do Stone'a i powiedział, że może być tutaj. Jest tu? Odwróciłem od niej wzrok, potarłem szybko rękami po twarzy i pokazałem jej w kierunku przedpokoju akurat kiedy pojawiła się Onyx. - Okej, wyślę jej wiadomość.. Spojrzała do góry, zobaczyła nas wszystkich stojących w kuchni i zamarła. Popatrzyła na Ash i zrobiła się kredowo biała, wszystkie kolory odpłynęły z jej twarzy. - Ash! Co ty tutaj robisz? Ash przeszła obok mnie i podeszła do Onyx. - Co do diabła? Martwiłam się o ciebie. Przyjechałam tutaj się upewnić, czy wszystko z tobą w porządku.
126
Onyx odchyliła głowę do tyłu, odwróciła się i zaczęła ciężko oddychać. - Kuźwa! Nie mogę już dłużej. Przepraszam was. Tak bardzo was przepraszam. Pierś mnie zabolała od jej słów. Nie rozumiem dlatego tak się martwi obecnością Ash i dlaczego do diabła nas przeprasza. Podszedłem do dziewczyn. - Mów Onyx. Co do diabła... Spojrzałem do góry i moje oczy wylądowały na szyi Ash. Cały mój pierdolony świat się rozsypał pod moimi nogami. Musiałem się odwrócić w drugą stronę i ścisnąłem ręce razem ze sobą, żeby czegoś nie rozwalić. - Kurwa! Kucnąłem i złapałem się w złości za włosy. To się nie może dziać. Niech mi ktoś powie, że Onyx nie ukrywała przede mną tego gówna. - Onyx. Co do chuja? Lepiej zacznij gadać i to natychmiast! Przez chwilę się zawahała, w pomieszczeniu zapadła niewygodna cisza. - Ash. Muszę ci o czymś powiedzieć. - wyszeptała. - Muszę coś powiedzieć tobie i Hemy'emu. Odetchnąłem głęboko kilka razy, podniosłem się i odwróciłem twarzą do Onyx. Chcę ją widzieć, kiedy mnie rozwali i wywróci świat do góry nogami. - Powiedz to. - warknąłem. - Kurwa powiedz to, do cholery. Odwróciła głowę i łzy pociekły jej po policzkach. - Boże, to jest takie ciężkie. Nigdy nie chciałam nikogo zranić. Chciałam tylko, żebyś była bezpieczna Ash. Proszę, zrozum to. Nie chciałam, żebyś została skrzywdzona tak jak ja. Nie chciałam, żebyś narobiła sobie nadziei, a potem żeby twój świat się rozleciał. - zatrzymała się, a Ash spojrzała na nią zmieszanym wzrokiem. - Kiedy spotkałam cię w tej kawiarni w Wisconsin i zobaczyłam bliznę z tyłu twojej szyi.. wiedziałam kim jesteś. Ash zrobiła wielkie oczy, a jej nozdrza zafalowały, kiedy potarła dłonią po szyi. - Co ty mówisz Onyx? Nie podoba mi się gdzie to zmierza... Onyx popatrzyła do góry na naszą dwójkę, twarz ma mokrą od świeżych łez. Zawsze nienawidziłem, kiedy tak wyglądała. To kurewsko boli. 127
- Jak tylko powiedziałaś mi, że zostałaś adoptowana, wiedziałam, że jesteś siostrą Hemy'ego. Wiedziałam, że jesteś Sage. Pewnie będziesz mnie już zawsze nienawidzić ale zrobiłam to z słusznych powodów. Szkoda tylko, że teraz wszyscy będą zranieni. Kuźwa. - zapłakała. Ash odetchnęła zanim odwróciła się do mnie. W jej spojrzeniu widać ból, kiedy popatrzyła na mnie i potrząsnęła głową. Serce mnie boli jak ją obserwuję, moja młodsza siostra i stoi tuż przede mną. - To nie ma sensu. Mój brat miał na imię Tyler. Nie Hemy. - popatrzyła na moje włosy. - A jego włosy były jaśniejsze. Przełknęła i spojrzała mi w oczy. - Te oczy... - odwróciła się. - Czemu mi mieszasz? Czemu próbujesz mnie zranić? Proszę przestań. Reagując instynktownie stanąłem obok Sage i dotknąłem jej blizny tak jak wtedy, kiedy byliśmy dziećmi. Jej warga zadrżała, zupełnie tak jak w przeszłości i wciągnęła haust powietrza. Całym sobą staram się nie zalać łzami. Szukałem dziesięć lat, dziesięć pierdolonych lat, a teraz jest tutaj ale co ważniejsze, Onyx wiedziała i ukrywała to przede mną. Jak ona mogła ukrywać coś takiego? Ja pierdolę! - To prawda Sage. Kuźwa, nie wierzę, że to się dzieje. - zatrzymałem się, próbując złapać oddech i zabrałem od niej ręce. - Ona mówi prawdę. Byłaś za mała na to żeby pamiętać, ale używałem drugiego imienia, kiedy dorastaliśmy. Tacie nie podobało się, że mama nazwała mnie Hemy, więc wszyscy mówili do mnie Tyler. Ty mnie znałaś z tego imienia. Ta kupa gówna. Kurwa! Odwróciłem się i uderzyłem w ścianę. - Nie mogłem cię kurwa znaleźć. Szukałem dziesięć lat. Tak bardzo przepraszam. Mój głos załamał się, a ja staram się być opanowany. To cięższe niż myślałem i jedyne co chcę zrobić to zabić swoich starych, a potem się załamać. Usłyszałem od Sage zduszony płacz, zanim opadła na kolana i zakryła twarz. - To się nie może dziać. Ja nie.. - zassała powietrze. - Nie wiem co powiedzieć. Myślałam o tobie całe życie. - potrząsnęła głową i rozpłakała się jeszcze bardziej. - Tyler... 128
Opadłem obok niej na kolana, przyciągnąłem w swoje objęcia i przycisnąłem jej twarz do ramienia, kiedy płacze. Przez to, że ją przy sobie trzymam chcę się zanosić jak dziecko, ale walczę z tym. To takie cholernie trudne. Pozwoliłem opaść kilku łzom, kiedy przeszła przeze mnie złość i ulga. Czuję ulgę, że mam Sage w swoim życiu, ale jestem cholernie zły na Onyx, że mi to zrobiła, kiedy wiedziała jak bardzo byłem skrzywdzony. Spojrzałem do góry na dźwięk głosu Stone'a. - Jasna cholera. Lepiej pójdę i dam wam wszystkim trochę czasu. Nie będę tutaj przeszkadzać. Przykro mi stary. Kiwnąłem głową, przytuliłem mocniej Sage, kiedy okrążyła mnie ramionami, całe jej ciało trzęsie się jak galareta. - Nigdy więcej nie spuszczę cię z mojego cholernego widoku. - wydała dźwięk pomiędzy płaczem a śmiechem i nie mogę powstrzymać uśmiechu. - Mówię poważnie Sage. Nie było dnia, kiedy bym o tobie nie myślał. Tak cholernie mocno cię kocham. Ścisnęła mnie mocniej ale nic nie mówi. Nie musi. Może jej to zabrać chwilę zanim będzie mnie pamiętać tak bardzo jak ja ją ale to w porządku. Dam jej tyle czasu ile potrzebuje, ale nie opuści Chicago. Jej dom jest ze mną, tak jak to powinno być przez te dziesięć lat. Po tym jak minęła chyba cała wieczność Sage odsunęła się i popatrzyła na moją twarz. Po policzku spłynęła jej łza i sięgnęła do moich włosów. - Te włosy. - powiedziała śmiejąc się. - Myślę, że mój starszy brat potrzebuje strzyżenia. Roześmiałem się cicho i pomogłem jej wstać. Wciąż nie mogę uwierzyć, że ona stoi w moim cholernym domu. To uczucie jest takie surrealistyczne. Obydwoje stoimy tu przez chwilę, patrząc na siebie z uśmiechem aż w końcu odwróciłem się i zobaczyłem jak Onyx krąży po salonie. Obgryza paznokcie i jest roztrzęsiona, a po twarzy spływają jej łzy. Chociaż chcę ją przytulić i powiedzieć, że wszystko jest w porządku tak naprawdę nie jest. Popełniła najgorszy błąd w życiu i trochę czasu minie zanim mi przejdzie. Jej powody nie mają znaczenia. Zraniła mnie i to w największy możliwy sposób.
129
- Przepraszam. Tak bardzo przepraszam. To wszystko co mogę powiedzieć. Myślisz, że nie chciałam ci powiedzieć? Chciałam. Zaufaj mi, chciałam. Onyx podeszła do nas i popatrzyła na mnie, a potem na Ash. - Tak bardzo was kocham. - zapłakała. - Nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić ale musisz zrozumieć, że Hemy jest inną osobą, niż wtedy kiedy poznałam go dziesięć lat temu. Nie mogłam pozwolić, żebyś przeszła przez to co ja. To wszystko co mogę powiedzieć. Zamierzałam ci o tym powiedzieć jak tylko bym się upewniła, że sprawy naprawdę mają się teraz inaczej. Odetchnęła i przeszła obok nas. - Przepraszam. - Nie wiem co kurwa powiedzieć. - wysyczałem. - Ufałem ci. Przełknęła mocno i powstrzymuje łzy. - Pójdę już, tylko proszę nie nienawidź mnie. Nie przetrwam wiedząc, że mnie nienawidzisz. Wypuściłem powietrze, popatrzyłem jak Onyx przeszła do końca przedpokoju i zniknęła w mojej sypialni. Jestem teraz tak kurewsko zły, że gdybym otworzył znowu buzię to pewnie bym powiedział coś czego na zawsze bym żałował. Więc... patrzę tylko jak odchodzi.. znowu.
130
Rozdział 15 Hemy Minęły trzy tygodnie odkąd dowiedziałem się, że Ash to Sage, a Onyx znowu odeszła z mojego życia. Nie ma sekundy, w której bym o niej nie myślał i cholernie za nią tęsknie. Chciałem do niej zadzwonić wiele razy i powiedzieć, że jej wybaczam, że rozumiem czemu to zrobiła ale ból jest wciąż zbyt świeży. Z tego co ja wiem, ona wiedziała o Sage od ponad roku. Ponad rok kurwa. Jakim cudem mam o tym zapomnieć? Część mnie wie, że nie odnalazła mnie od razu, bo się bała ponownego skrzywdzenia i nie wiedziała, czy by mogła być w pobliżu mnie bez utracenia kontroli, ale to i tak cholernie boli. Mogłem mieć Sage z powrotem w swoim życiu przez cały ten cholerny czas. Nie mogę tego przeboleć, chociaż chcę. Wszystko się zmieniło przez te kilka ostatnich tygodni i poza tym, że Onyx nie ma w moim życiu, sprawy mają się dobrze. Sage zostawała u mnie, a ja spędzałem większość czasu w warsztacie Mitch'a zamiast w klubie. Powiedziałem chłopakom, że mogę występować dwa razy w tygodniu dopóki nie znajdą kogoś innego na moje miejsce. Potem zostanę tylko na barze. Chyba robi się ze mnie Slade. Nie trwało to długo zanim Sage i ja zaczęliśmy czuć się ze sobą komfortowo i spędziliśmy ze sobą dużo czasu rozmawiając o naszym dzieciństwie, aczkolwiek tylko o dobrych rzeczach, nie będę jej przypominać o całym tym pojebanym gównie i co nasi starzy nam zrobili. Nie zasługuje na to i nie chcę, żeby przez to przechodziła. Krążę po salonie z piwem w ręce od trzech godzin próbując się pozbyć tego cholernego hałasu w mojej głowie. Nic nie zadziałało. - Kuźwa! Wyciągam kolejne piwo i usłyszałem jak drzwi wejściowe się otwierają, więc zamiast jednego wyciągnąłem trzy piwa. Sage i Stone spędzają ze sobą dużo czasu i muszę obserwować tego przebiegłego skurwysyna. Bez zawahania nakopię mu do tyłka.
131
- Yo! - Stone krzyknął i wszedł do kuchni, od razu zauważył trzy butelki piwa i wyszczerzył się. - Dlatego właśnie tak bardzo cię kocham stary. Zawsze dbasz o swojego kumpla, kiedy jest spragniony. Trzepnąłem go w tył głowy, kiedy sięgnął po piwo i odkręcił kapsel. - Gdzie jest Sage? Westchnął i szybko napił się piwa. Zawahał się przez chwilę zanim odpowiedział. - Z Onyx. Dużo ze sobą rozmawiają. Ma się tu ze mną spotkać za dwadzieścia minut. - napił się jeszcze raz piwa, zanim odstawił butelkę i skupił się na mnie. Ta dziewczyna cię kocha człowieku. Wiem, że cię zraniła ale musisz też na to spojrzeć z jej punktu widzenia stary. Wziąłem łyka piwa i zacisnąłem szczękę. - Mów dalej. Może tego potrzebuję. - W porządku więc. Prawda boli ale.. z tego co słyszałem miałeś dużo pierdolonych problemów. Nigdy tak naprawdę cię tutaj nie było. - pokazał na swoją głowę i spojrzał mi w oczy. - Nie możesz po niej oczekiwać, że będzie ryzykować skrzywdzeniem kogoś na kim jej zależy przyprowadzając go do twojego chorego, pojebanego świata. Wiem, że już taki nie jesteś ale kogoś kto to przeżywał codziennie przez dziesięć lat jest trudniej przekonać. Wyrwałeś tej dziewczynie serce i podeptałeś je, a ona i tak przyprowadziła z powrotem twoją siostrę z nadzieją, że będziesz mógł pewnego dnia ją spotkać. Chciała się tylko upewnić, że przyszła na to właściwa pora dla was wszystkich, nie tylko dla niej, czy dla ciebie ale dla całej waszej trójki. Nie możesz być o to zły stary. To cholernie dobra kobieta. Zamknąłem oczy i przeczesałem palcami włosy zatracony w myślach. On ma kurwa rację i przez to, że powiedział to na głos, otworzyło mi to oczy. Była tu dla mnie przez cały pierdolony czas, kiedy kogoś potrzebowałem. - Nie musisz mi o tym kurwa mówić. Jest najlepszą kobietą jaką kiedykolwiek znałem. - zatrzymałem się i westchnąłem. - Nigdy nie zapomnę o tym gównie. Zawsze robiła to co według niej było najlepsze. Teraz wcale nie jest inaczej. Gdybym dotarł do Sage wtedy, kiedy byłem naćpany do nieświadomości i 132
wszystko zawsze potrafiłem spierdolić, wtedy pewnie bym ją stracił na dobre tak jak wszystkich innych. Ją i Onyx. Może nie powinienem obwiniać Onyx za to, że była taka ostrożna. Może powinienem winić siebie i podziękować Onyx. Ja zawsze wszystko musiałem spierdolić. Nadal tak jest. - Zjebałem i to poważnie stary. Nie jestem ani trochę dumny z tego co robiłem. Miałem całą kupę gówna, z którą musiałem sobie radzić i nie mogłem tego zrobić inaczej, jak wydostać się ze swojej głowy. Otworzyłem oczy i zacisnąłem ręce na blacie, bo zdałem sobie sprawę, że to ja znowu zjebałem. - Muszę jechać ją znaleźć. Kurwa, nie mogę bez niej żyć. Kochałem ją od tego momentu, kiedy się na mnie rzuciła i przytuliła w tamtej alejce. Zakochałem się w tej dziewczynie i zajęło mi to chyba całą wieczność, żeby do tego dojść. Teraz może być za późno. Ja pierdolę! Stone ścisnął moje ramię i kiwnął głową w zrozumieniu. - Lepiej późno niż wcale dupku. - powiedział żartobliwie. - Nigdy nie jest za późno, nie przy takiej miłości, jaka jest między wami. Słyszałem to wszystko stary. A teraz, nie jestem jakąś rozmarzoną cipką, ale to jest prawdziwe bracie. Nawet ja to widzę. Strząsnąłem rękę Stone'a, przeszedłem się po kuchni starając się uporządkować swoje myśli. Naprawdę nie mogę znowu spierdolić tego gówna. W pewnym sensie będę bez szans. Nikt nie daje nikomu nielimitowanych kredytów zaufania. Muszę odpuścić tamte rzeczy i ścigać za tym co mnie uszczęśliwia. To zawsze była ona. Zawsze będzie. - Muszę iść. - pospieszyłem obok Stone'a i przez salon zakładając na siebie skórzaną kurtkę. - Powiedz mi gdzie ona mieszka. Zawahał się. - Już do cholery! - Uhh.. - zamknął oczy i zastanowił się przez chwilę. - 1623 Spring Drive. Otworzyłem drzwi gotowy do wyjścia. - Stary chcesz żebym z tobą jechał? - zapytał.
133
Odwróciłem się do niego. - Nie. Muszę to zrobić sam. - kiwnąłem do niego. - Dzięki stary. Po czym wyszedłem z domu i wskoczyłem do swojego wozu. Kiedy jestem dwa bloki od ulicy Onyx zaczął lać deszcz. Pada tak mocno, że ledwo co widać przez szybę. - Kurwa! Proszę bądź tutaj. Podjechałem pod jej dom i wyskoczyłem zostawiając samochód na chodzie. Nie chcę marnować czasu będąc z dala od niej. Nie mogę już tego robić. Wbiegłem na ganek i sięgnąłem po klamkę ale jest zamknięte, więc zapukałem głośno mając nadzieję, że otworzy Onyx. Gdyby było otwarte nie miałaby zbytnio wyboru. Kilka sekund później drzwi otworzyła Sage. Wyszła trzymając w ręku kluczyki od samochodu. - Hej. Co ty tu robisz? - brzmi na lekko spanikowaną i rozejrzała się dookoła. Przepraszam.. - W porządku. - uciąłem jej. Nie mam teraz na to czasu. - Gdzie ona jest? Zamknęła za sobą drzwi i podniosła rękę nad głowę próbując bezskutecznie uchronić się przed deszczem. - Nie wiem. Rozmawiałyśmy, a potem wskoczyła na motor jakieś dwadzieścia minut temu. Wyglądała na smutną i jakby jej się gdzieś spieszyło. Do cholery! Mam nadzieję, że nie złapała ją ulewa. - Kurwa! - walnąłem w balustradę i złapałem się za włosy. - Muszę ją znaleźć. Gdzie ona może być? - Nie wiem. Może w Vixens. Nic nie mówiła.. albo może u Jade. - Dobra. Muszę jechać. - złapałem jej głowę i szybko pocałowałem ją w czoło. Kocham cię. - Też cię kocham Hemy. - krzyknęła za mną, kiedy podbiegłem do samochodu i wskoczyłem do środka. Jeżdżę dookoła i zaczynam panikować na myśl o Onyx jeżdżącej gdzieś w taką pogodę. Dwa koła na śliskiej nawierzchni nie współgrają ze sobą. Nigdy bym sobie nie wybaczył gdyby coś jej się stało. 134
Podjechałem pod Vixens i przejechałem przez cały parking szukając mojego starego motocyklu. Serce mi opadło, bo nigdzie go nie zauważyłem. - Cholera Onyx! Kurwa, lepiej bądź u Jude. Deszcz w ogóle nie zelżał, kiedy wyjechałem na ulicę i pojechałem do domu Jude. Zatrzymałem się przed domem, który zmienił całe moje cholerne życie. Gdyby nie impreza urodzinowa Jade kto wie kiedy bym znowu zobaczył Onyx. Od razu jak podjechałem zauważyłem, że motoru nigdzie nie widać ale i tak wyskoczyłem i pobiegłem przez deszcz do drzwi. Zapukałem najmocniej jak się da tracąc ostatnie cząstki cierpliwości jakie mi zostały. Jak tylko drzwi się otworzyły wpadłem do środka i rozejrzałem się dookoła. - Jest tu Onyx? Jude popatrzyła na mnie zdezorientowana. - Nie. Co się do diabła dzieje? Obserwuje mnie, kiedy przetarłem ręką po twarzy ścierając krople deszczu. - Nie rozmawiałam z nią przez cały dzień. - Kuźwa! Nie mówiąc nic więcej pospieszyłem na zewnątrz i do samochodu. Sięgnąłem do kieszeni po telefon ale kieszeń jest pusta. Musiałem go zostawić na blacie w kuchni. - Oczy-kurwa-wiście! Uderzyłem pięścią w klakson, zacisnąłem ręce na kierownicy i odetchnąłem podenerwowany. Zostało tylko jedno miejsce, które mogę sprawdzić ale marne szanse, że tam będzie. Kiedyś jak się spotykaliśmy, robiła mi niespodzianki pokazując się w warsztacie Mitch'a podczas mojej pracy. Zawsze uwielbiała obserwować jak pracuję, a ja uwielbiałem, że ona to robi. To było nasze miejsce. Obydwoje mamy stamtąd wiele wspomnień. Postanowiłem, że spróbuję i pojechałem w kierunku warsztatu Mitch'a rozglądając się dookoła za jakimiś śladami, że tędy jechała ale nic nie widać. Jest już po 21, więc warsztat jest zamknięty. Mitch pewnie wyszedł 135
przynajmniej z godzinę temu. To kolejny powód dlaczego czuję, że jej tam nie ma ale nie mam zamiaru wrócić do domu dopóki nie sprawdzę. Podjechałem pod warsztat, zaparkowałem szybko i wyskoczyłem z samochodu. Rozejrzałem się dookoła ale nigdzie nie widzę motoru. Pobiegłem za róg budynku i zamarłem, kiedy zobaczyłem Onyx opierającą się o budynek na deszczu. Jest przemoczona i piękniejsza, niż kiedy jest odpicowana do perfekcji. Powietrze uciekło mi z płuc na jej widok, czuję się bardziej żywy niż przez ostatnie lata. Odepchnęła się od ściany i spojrzała na mnie. - Czekałam na ciebie. - wyszeptała. Jedno zdanie i czuję jakby moje serce miało pęknąć w szwach. Cóż, nigdy więcej nie będzie musiała znowu czekać. Obiecuję...
136
Rozdział 16 Onyx Ukrywanie Sage przed Hemy'm było najtrudniejszą rzeczą jaką musiałam kiedykolwiek zrobić. Chciałabym tylko, żeby on zrozumiał, że zrobiłam to dla Sage, bo kocham ją jak siostrę i miałam na uwadze jej najlepszy interes. Nigdy bym jej nie skrzywdziła na żaden sposób. Chociaż bardzo kocham Hemy'ego, musiałam też myśleć o Sage. Hemy może mnie nienawidzić na zawsze ale zrobiłam to co czułam, że musiałam zrobić, chociaż wiedziałam, że tak to się skończy i będzie mnie nienawidzić. Mam tylko nadzieję, że da mi szansę na wyjaśnienie, bo nie chcę stąd odchodzić bez niego. Nigdy więcej nie chcę znowu żyć bez niego. Przeżyłam dzień po dniu bez niego, lata i nie mogę tego dłużej robić. Jestem tutaj od około trzydziestu minut i myślę o nas, o całym tym czasie, który zmarnowaliśmy i serce mnie boli na myśl, że go zostawiłam i zawiodłam. To mnie zabija. Byłam wtedy młoda i przestraszona. Nie wiedziałam co mam zrobić, oprócz odcięcia się od tej sytuacji. Powinnam była zostać i spróbować mu pomóc, ale byłam tylko dzieciakiem próbującym sobie poradzić z czymś co mnie przerosło. Podeszłam bliżej do Hemy'ego, gdzie stoi w szoku i widać po nim ulgę, patrzy tylko na mnie jakby nie wierzył, że tu jestem. - Miałam nadzieję, że tu przyjedziesz. Tak bardzo przepraszam. Chciałabym cofnąć to wszystko co zrobiłam ale nie mogę. Nienawidzisz mnie i nie winię cię za to. Podszedł bliżej, pogładził dłońmi moje mokre włosy i oparł o mnie czoło, zawsze tak robił. - Mylisz się. - wyszeptał. - A co jeżeli ci powiem, że nigdy bym nie mógł cię nienawidzić, bez względu na to co zrobiłaś? Co jeśli ci powiem, że kochałem cię od pierwszego dnia ale za bardzo się bałem tego powiedzieć? Spojrzałam mu w oczy i wzięłam jego twarz w dłonie. Przez to, że na niego patrzę ciężko mi się oddycha. Ból przez który musiał przeze mnie przejść, to mnie zabija. 137
- Jak możesz tak mówić Hemy? Nie mogę już dłużej powstrzymywać swoich emocji. Przez to, że jestem tutaj w jego objęciach tracę całe opanowanie. Łzy pociekły, kiedy okrążyłam ręką jego szyję i trzymam się go jakby od tego zależało moje życie. - Skrzywdziłam cię. Odeszłam, kiedy najbardziej mnie potrzebowałeś. Nigdy nie przestałam cię kochać. Myślałam o tobie codziennie i nie było dnia, żebym się nie martwiła o twoje życie. Tak bardzo się bałam. - Wiem. - wydyszał. Potarł kciukami pod moimi oczami ścierając rozmazany tusz, zanim objął mi twarz i przysunął usta do moich. - Byłem głupkiem przez to jak się zachowywałem i powinienem był postępować z tobą właściwie. To ja powinienem cię puścić wolno. Zraniłem cię tak cholernie mocno i nigdy sobie nie wybaczę co musiałaś przeze mnie przejść. Postąpiłaś właściwie. Musiałaś, dla nas obu, bo ja byłem zbyt słaby. Twoje odejście z mojego życia i to że musiałem się budzić sam otworzyło mi oczy. Zdałem sobie z tego sprawę, że byłaś ważniejsza od narkotyków. Żaden haj nie jest lepszy od tego haju, który doświadczam będąc z tobą. Jestem innym człowiekiem i muszę ci za to podziękować. Nigdy nie kwestionuj tego co musiałaś zrobić. Rozumiesz mnie? Jego ciepły oddech całuje moje usta, przycisnął swoje ciało bliżej mojego i czeka aż kiwnę głową. - Hemy. - udało mi się powiedzieć. - Tak cholernie mocno cię kocham. Nigdy bym... Hemy przycisnął swoje usta do moich i przerwał mi. Czuję, że moje ciało jest słabe w jego objęciach, kiedy przygarnął mnie najbliżej jak się da, całuje mnie z taką pasją, że moje łzy zaczęły spływać z zupełnie innego powodu. Kocham tego mężczyznę całym sercem i po tym wszystkim przez co przeszliśmy wiem, że on czuje się tak samo. Hemy odsunął się od pocałunku, popatrzył mi w oczy i wycałował moje łzy. - Kocham cię bardziej niż samo życie. Obiecuję, że nigdy cię już nie skrzywdzę. Jedyne czego chcę to być z tobą. Nigdy nie chciałem niczego innego poza Sage z powrotem w moim życiu. Teraz mam Sage. - zatrzymał się patrząc mi głęboko w oczy, jego spojrzenie zrobiło się szkliste. - Pozwól mi mieć ciebie. To wszystko o co proszę. Potrzebuję obydwóch moich dziewczynek.
138
Kiedy patrzy mi w oczy miękną mi kolana. Jest w nich tyle obietnicy, przez to wiem, że bycie z nim tym razem będzie inne. Nie jestem tylko pewna, czy mogę przeboleć skrzywdzenie jego i Sage. Teraz jestem zła na siebie, nie na niego. Jestem zła za swoje odejście. - Jesteś pewny, że mnie chcesz? - zapytałam, moje serce wali mi w piersi. Pocałował mnie delikatnie zanim odsunął się i uśmiechnął. - Bardziej niż swoje życie. Obydwoje stoimy w deszczy patrząc sobie w oczy, Hemy przygryzł kolczyk w wardze i zaśmiał się. - Zostań dzisiaj tutaj ze mną. Pamiętasz te noce? Roześmiałam się cicho i kiwnęłam głową. - Jak mogłabym zapomnieć Hemy? Nie mogę nawet zliczyć tych wszystkich samochodów, w których uprawialiśmy seks na tyłach. - Dwadzieścia trzy. - Hemy odpowiedział wyszczerzony. Klepnęłam go w ramię. - Liczyłeś? Roześmiał się i podniósł mnie przerzucając sobie przez ramię. - Jasne kurwa. To są dwadzieścia trzy najlepsze noce w moim życiu. Klepnął mnie w tyłek, przez co zaczęła się wiercić, kiedy on wyciągnął klucz i otworzył drzwi. - Liczyłem wiele naszych dobrych wspomnień. Teraz, dzisiaj wieczorem będzie pierwszy raz, kiedy cię rozbiorę z tych mokrych ubrań, założę na ciebie moją koszulę i zatroszczę się o moją przyszłą żonę. Obiecaj mi, że będziesz moja na zawsze. Powiedz to. Pozwól mi usłyszeć jak to mówisz. Całe powietrze zeszło mi z płuc, kiedy usłyszałam jego słowa. Chcę płakać, ale powstrzymuję się. Jedyne co chcę zrobić to być blisko Hemy'ego i wpuścić go z powrotem do środka. Tym razem żadnego powstrzymywania. - Jestem twoja. Na zawsze. - wyszeptałam.
139
- Czekałem cztery lata, żeby usłyszeć te słowa. - wydyszał i przeszedł ze mną przez ciemny garaż, otworzył skrzynię samochodu i ostrożnie mnie posadził. Nie zawahał się i zaczął się rozbierać z kurtki i koszuli, zanim ściągnął ze mnie mokre ubrania, po czym zastąpił je swoją sucha koszulą. Trzyma mnie blisko siebie, szepta mi do ucha i masuje tył mojej głowy. Tutaj, w tej chwili. Czuję się bezpiecznie. Czuję się kochana. Chcę to czuć do końca życia i nie mogę bez tego żyć. Zawsze był tylko on. Dzisiaj wieczorem obiecuję nigdy więcej go nie puszczać. Reszta mojego życia zaczyna się dzisiaj...
140
Rozdział 17 Hemy Trzy tygodnie później ...
Wszyscy razem siedzimy w Fortune - normalnym barze, jemy kolację i pijemy po kilka drinków. Jest tutaj cała ekipa: Slade, Aspen, Cale, Stone, Sage, Onyx i ja. To pierwszy raz, kiedy jesteśmy wszyscy razem odkąd ja i Onyx się zeszliśmy. Muszę przyznać, że jest dobrze. Musiałem ją trochę przekonywać ale w końcu Onyx się do mnie wprowadziła. Wiedziałem, że w końcu się podda. Jedynym minusem tego jest fakt, że Sage potrzebuje teraz nowego współlokatora. Jak pewnie się domyślacie, Stone szybko wyskoczył z propozycją zajecia tego miejsca. Wciąż obserwuję tego przebiegłego skurwysyna, ale on już do mnie przywyknął. Poza tym wygląda na to, że on za nią szaleje, a ona zasługuje na kogoś, kto będzie ją traktował tak jak na to zasługuje. - Stary! Poczułem jak coś mnie uderzyło w tył głowy. Odsunąłem się od pocałunku z Onyx i spojrzałem przez ramię. Slade rzucił we mnie skrzydełkiem z kurczaka. - Przestań z tym gównem. Przez ciebie chcę zabrać Aspen do domu i ją przelecieć. Mój kutas nie jest ci teraz wdzięczny. - Aspen dźgnęła go łokciem w bok i roześmiała się. - Co? - zapytał ze śmiechem. - Ty i ta twoja sprośna buzia. - Aspen wyszczerzyła się. Slade wyrzucił ręce do góry. - Moja wina. - pochylił się, pocałował ją w szyję i przygryzł to samo miejsce. Możesz mnie za to ukarać później. - Dobra chuje. - Cale powiedział zirytowany. - Wszyscy możecie w tej chwili przestać z tym gównem. Przez was jest mi niedobrze. Próbuję jeść.
141
- Zamknij się i znajdź kogoś kto ci possie kutasa, cipko. - powiedziałem drażniąc się z nim, przez co Cale rzucił mi frytką w głowę. O co kurwa chodzi z tym latającym żarciem? Onyx ścisnęła moje udo pod stołem i od razu zrobiłem się twardy. Zawsze to robi, daje mi znać czego chce. Dobrze wie co mi robi i jak tylko będę z nią sam dostanie to... przerżnę ją i to mocno. Aspen uśmiechnęła się do Cale'a i napiła się piwa. - A więc... Riley wraca do domu w przyszłym tygodniu18. Cale zrobił się biały na twarzy ale szybko stara się z tego otrząsnąć. - Tak? To miło. - odpowiedział nonszalancko. - Przyszły tydzień, tak szybko? Aspen roześmiała się i odstawiła piwo. - Szybko? Minęło sześć lat odkąd przeniosła się do Meksyku. Nie mogę uwierzyć w to jak blado i nerwowo wygląda Cale. Definitywnie coś ma do tej laski Riley. Może w końcu zrobi z siebie mężczyznę i odda swojego kutasa. Wiem, że się powstrzymuje z jakiegoś powodu. Zjadłem kawałek steku i zauważyłem, że Stone'owi zrobiło się bardzo przytulnie na drugim końcu stołu z moją siostrą. Już miałem coś powiedzieć, kiedy Onyx nachyliła się do mojego ucha i mnie rozproszyła. - Kocham cię kochanie. Położyła dłoń na mojej i uśmiechnąłem się na widok diamentu na palcu jej lewej ręki. Wiem, że to ja go tam umieściłem i przez to jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi. Kiedy się jej oświadczyłem w jacuzzi w zeszłym tygodniu, prawie umarłem jak się rozpłakała i wrzasnęła tak. Nigdy nie zapomnę tego uczucia, do końca swojego życia. Nie będę kłamać, że sam nie uroniłem kilku łez. Cóż mogę powiedzieć? Czekałem całe życie, żeby mieć ją z powrotem w swoich objęciach i nigdy jej nie puszczę. Jest dla mnie wszystkim. Kocham ją i kocham nowe życie z nią. Nie mogę być szczęśliwszy. Przygryzłem wargę, kiedy zorientowałem się, że Onyx specjalnie odwróciła moją uwagę. Wiem o tym, przez jej mały chichot. Widziała jak obserwuję Stone'a i Sage. Dobra jest. Cholernie dobra. Kiedy znowu skierowałem swoją uwagę na Sage i Stone'a, Sage tam nie ma, a Stone gada z Aspen. Ma pojeb 18
trzecia część umc umc :D
142
szczęście. Poczułem jak drobna ręka owija się wokół mojej szyi, Sage oparła głowę o moją i roześmiała się. - Przestań być takim wielkim bratem. - ścisnęła moją szyję i obydwie dziewczyny roześmiały się, kiedy Onyx uszczypnęła mnie w policzek. Kocham cię, ale poważnie.. nie każ mi skopać ci tyłka. Wiem co robię ze Stone'm. Dobra? Popatrzyłem na Stone'a i zobaczyłem to spojrzenie w jego oczach, kiedy skupił swoją uwagę na Sage jakby była jedyną kobietą w tym pomieszczeniu. Muszę to uszanować. W ten sam sposób patrzę na Onyx. Muszę dać Sage przestrzeń, której potrzebuje. Wciąż zapominam, że teraz jest dorosłą kobietą. - Okej. - wymamrotałem. - Ufam ci. Pocałowała mnie w głowę i pospieszyła usiąść u Stone'a na kolanach, po czym okrążyła ramionami jego szyję. Myślę, że ładna z nich para. Rozejrzałem się dookoła i zdałem sobie sprawę, że jestem teraz szczęśliwszy niż kiedykolwiek byłem w swoim życiu. To tutaj należę. Gdzie my wszyscy należymy. To moja rodzina. Rodzina nie jest zawsze połączona przez krew. To o wiele więcej od tego. To jest to, i przez cały czas tego mi brakowało. Jestem gotowy spędzić resztę życia uszczęśliwiając moją rodzinę i przyszłą żonę. To jest moje zakończenie...
143