Z serii
Detektywi spod ciemnej gwiazdy
W poszukiwaniu minionej nocy
Kiedy dotknęła ustami brzegu filiżanki, czerwona szminka pozostawiła na białej por...
5 downloads
7 Views
27KB Size
4
Z serii
Detektywi spod ciemnej gwiazdy
W poszukiwaniu minionej nocy
Kiedy dotknęła ustami brzegu filiżanki, czerwona szminka pozostawiła na białej porcelanie krwisty ślad jej ust. Spojrzała dyskretnie na wiszący na ścianie zegar, poprawiła nerwowym gestem fałdkę na szmaragdowej, ołówkowej spódnicy i po raz kolejny w przeciągu dziesięciu minut, zerknęła w stronę drzwi. Jej serce zabiło mocniej – przybyli.
Ubrani w ciemne płaszcze, rozglądali się dookoła lokalu z czujnością wymalowaną na przystojnych twarzach. Bardziej z przyzwyczajenia niż potrzeby, odgarnęła miedziany lok za ucho i wstała, kiedy mężczyźni skierowali się w jej stronę.
- Bałam się już, że nie przyjdziecie – powiedziała cicho, kiedy kolejno witali się z nią delikatnym muśnięciem ustami jej dłoni. Kiedy stali się takimi dżentelmenami, pomyślała, a potem opadła lekko na krzesło, zdjęła ze stolika koronkowe rękawiczki i ułożyła je sobie na kolanach. – Bardzo wam dziękuję, że tu jesteście. Bardzo zależy mi, żebyście dochowali dyskrecji.
Wymienili między sobą ukradkowe spojrzenia. Lucyfer wychylił się, zmniejszając między nimi dystans.
- O co chcesz nas prosić? Nie mamy całego dnia, każdy z nas ma swoje obowiązki – powiedział, a kiedy Loki prychnął cicho za jego plecami, wpatrując się w Jamesa, Syriusza i Remus, przewrócił niecierpliwie oczami i dodał. – Prawie każdy z nas.
- Mam dla was sprawę, musicie mu pomóc, ja muszę wiedzieć, co się stało – zaczęła dramatycznym szeptem. – Tu nie chodzi jednak tylko o mnie. Zbliżają się wybory Najgorszego Ojca Roku, teraz każdy skandal może wszystko zniszczyć, stawka jest zbyt duża. Jeśli ktoś się dowie, co się wydarzyło i to rozgłosi… - nabrała spazmatycznie powietrza, odwróciła głowę, by dać sobie czas na opanowanie cisnących się jej do oczu łez. Odetchnęła głęboko i podjęła drżącym głosem. – Tutaj chodzi o reputacje dwóch szanowanych kandydatów do tego tytułu. Nikt nie może się dowiedzieć. Nikt.
Wyjęła z torebki aktówkę i przesunęła ją w stronę Lucyfera, który bez wahania ją podniósł. Pozostali pochylili się by lepiej widzieć.
- Tu jest wszystko, co musicie wiedzieć – powiedziała. – Wszystko, co wiemy w tej chwili. Wiem, nie jest tego dużo, ale wierzę, że wy sobie poradzicie i rozwikłacie dowiedziecie się, co wydarzyło się tej nocy. Chcę wiedzieć kto i dlaczego mu to zrobił.
Za plecami Lucyfera Cam zachichotał pod nosem.
- Ja też chcę się tego dowiedzieć – oznajmił rozbawiony. – Postawię temu komuś flaszkę.
Paulina posłała mu ostre spojrzenie.
- Podejmiecie się tego? – zapytała z nadzieją w głosie. – Dowiecie się prawdy?
- Nie ma tu zbyt wielu rzeczy do sprawdzenia – zauważył rozsądnie Remus. Lucyfer kiwnął głową w zamyśleniu. – Nie wiem, czy możemy dużo zrobić…
- Proszę, chociaż spróbujcie. Tu chodzi o coś więcej, uważamy, że ktoś sabotuje wybory. Najpierw szczury uciekające do Vegas, teraz to… Ktoś próbuje wyeliminować dwóch moich kandydatów, nie mogę na to pozwolić. Liczę na was.
Wstała, wsunęła na dłonie czerwone rękawiczki, poprawiła toczek i spojrzała na mężczyzn.
- Musi wam się udać. Inaczej wszystko stracone.
Kiwnęła im głowami i oddaliła się, stukając obcasami o parkiet.
- W zasadzie – zaczął Remus który jako jedyny z Lucyferem przyglądali się nadal aktom sprawy. – Myślę, że możemy sprawdzić kilka miejsc.
- To co? – zaczął dziarskim tonem Syriusz, podrywając się na równe nogi.- Dziurawy Kocioł? Trzy Miotły? Świński Ryj? Rechoczące?
- Głosuję za Trzema Miotłami – odezwał się James.
- Nie mam pojęcia co to jest, ale jeśli mają tam alkohol, to chętnie się dowiem – powiedział Cam. Loki wzruszył ramionami.
- Nie takich miejsc – jęknął Lucyfer i zamachnął się aktówką z napisem V. – Mamy sprawę, pamiętacie?
- To nie stoi na przeszkodzie, żeby się napić – stwierdził pretensjonalnym tonem Syriusz.
- On ma rację – zgodził się Loki, a Cam przytaknął żarliwie. – Najpierw picie, potem sprawa.
- Po za tym, jeśli mamy być dektywami, musimy się do tego dobrze przygotować.
Jakiś czas później.
- Panowie, przykro mi, jeśli kogoś z was obrażę – odezwał się rzeczowym tonem Lucyfer. – Ale wyglądamy jak idioci. Co złego jest w czarnych płaszczach?
- Czarne płaszcze są cool – zauważył z tęsknotą Cam, patrząc z niesmakiem na swój kraciasty ulster.
- Tak się noszą wszyscy szanowani detektywi – oznajmił z pewnością w głosie James, poprawiając nauszniki swojej myśliwskiej czapki z daszkiem. – Musimy się wtapiać w tłum.
- Podaj nazwisko – rzucił wyzywająco Lucyfer, patrząc na niego spode łba. – Szanującego się detektywa który tak się ubiera…
- Sherlock Holmes – odpowiedzieli równocześnie James i Syriusz.
- …żyjącego w tej epoce.
- Sherlock Holmes – potworzyli z dumą w głosie.
- A ty z czego się tak śmiejesz? – spytał ze złością Cam, patrząc na uradowanego od ucha do ucha Lokiego, który rozłożył się na krześle, ubrany w pełen zestaw, z fajką w zębach. Loki wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Bo widzisz, mój przyjacielu – podjął ze złośliwym uśmiechem. – Jeśli spotkam kogoś, kto mnie zna, zawsze mogę zrobić tak – pstryknął palcami ręki i nagle był już ubrany w czarny garnitur i stylowy płaszcz. Drugie pstryknięcie i siedział z powrotem w kraciastym płaszczu. – Czy któryś z was może powiedzieć o sobie, że potrafi zrobić to samo?
Wymienili ogłupiali spojrzenia. Lucyfer wzruszył ramionami.
- Ja potrafię, ale po co mam to robić, skoro jestem panem Piekieł i nikt i tak nie odważy się ze mnie śmiać? Czy któryś z was może powiedzieć o sobie to samo? – spytał ze złośliwym uśmiechem.
- Nie traćmy więcej czasu – mruknął Loki, wstając. – Im szybciej to rozwiążemy, tym szybciej zdejmiemy te szmaty.
- I właśnie dlatego to ja jestem Szatanem – powiedział pouczającym tonem Lucyfer i zadowolony z siebie ruszył do drzwi.
- A więc przyznajecie, że tamtej nocy spotkaliście naszą ofiarę i razem konsumowaliście produkty alkoholowe? – spytał rzeczowo Syriusz. Żul spojrzał na niego nieco otumanionym wzrokiem.
- Psze co?
- Pyta, czy piliście razem – mruknął zirytowany Remus. – Łapo, on ledwo stoi, do niego trzeba prosto.
- Detektywie Lupin, zachowuj profesjonalizm – skarcił go szybko James. Remus machnął ręką i odwrócił się. Cam pochylił się nad nim.
- Detektywie Lupin? – spytał z ironią.
- Za bardzo się wczuli. Lepiej im nie wchodzić w drogę – powiedział. Cam, Lucyfer i Loki kiwnęli głowami i stanęli nieco na uboczu.
- Więc spożywaliście razem alkohol? – zapytał Syriusz. Żul zamrugał.
- No nie… Ale nic straconego – dodał i posłał im bezzębny uśmiech, wyciągając zza pleców butelkę. – Rozbijemy flaszeczkę?
- Nie z nami – prychnął James. – Ale dziękuje, może później. Z naszą ofiarą. O, tym – dodał, pokazując mu fotografię. Kołysząc się w przód i tył Żul przyjrzał się zdjęciu.
- A ten koleżka! A no to piliśmy! Zenek! Zenek! Oni znają naszego moczymordę! Wytrzeźwiał? – spytał, kiedy Zenek się poderwał i ruszył chwiejnie w ich stronę.
- Owszem. Chcemy zapytać…
- To co go nie przyprowadziliście? – zapytał Zenek.
- Chcemy was zapytać o noc, kiedy piliście… Czy stało się coś dziwnego? Nasza ofiara doznała zmiany osobowości, możecie…
- A co się miało dziać? – spytał Żul. – Przytoczył się tu do nas, widać było, że ledwo żywy, to go poczęstowaliśmy Cydrem Lubelskim…
- Zaraz, moment – przerwał mu szybko James. – Cydrem? Nasz oskarżony twierdzi, że piliście prytę, Jabłuszko Sandomierskie dokładnie, ty tymczasem mówisz teraz o niskoprocentowym napoju alkoholowym. Jak to wyjaśnisz?
(efekt dźwiękowy)
- Czego myśmy wtedy nie pili! – machnął lekceważąco ręką Zenek. – Zliczyć się nie da! Jabole też były!
- Więc wypiliście wszystko co mieliście i sobie poszedł? – spytał Syriusz.
- Ano poszedł.
- Nic nie wiemy – oznajmił Lucyfer. – Byliśmy u Marcusa, odwiedziliśmy resztę kandydatów do nagrody, rozmawialiśmy z ofiarą, a naszymi dowodami są okruszki, pusta butelka wyssana ze wszystkiego do dna i niedojedzona kanapka – westchnął.
- Kanapka jest moja… - zaczęła przepraszającym tonem. – Ofiara?
- Za długo z nimi przebywam – westchnął Lucyfer.
- I w co wyście się ubrali? – spytała kpiącym tonem.
- A ty? – odparował szybko Loki. Poprawiła żabot jedwabnej bluzki.
- Nie mam kiedy nosić tych ubrań…
- Panowie, a może odpowiedź jest pod samym nosem? Może zostaliśmy ofiarami czyjejś intrygi? – zaczął nagle James, a z wrażenia monokl wypadł mu z oczodołu. – Czy nie wydaje wam się dziwnym, że nikt nie wie, co działo się tej nocy?
- No dlatego przecież tu jesteśmy.
- A co powiedziecie na to, iż uważam, że nasz zbrodniarz jest z nami w tej chwili w tym pokoju?
(efekt dźwiękowy)
- Chyba nie myślisz, że sam się wrabia? – spytała oszołomiona, a James przewrócił oczami. – To głupie.
- Uważam, że to ty jesteś za to wszystko odpowiedzialna! To twoja historia, twoi bohaterowie i twój konkurs!
- Oszalałeś – stwierdziła. – Sama was zatrudniłam. Po co miałabym to robić?
- Bo wiesz, że jesteśmy beznadziejni? – wtrącił Cam.
- Ej! – oburzył się James.
- On ma racje i to jest na twoją korzyść – zauważył Remus. James zamyślił się.
- Bo wiesz, że jesteśmy beznadziejni! – powtórzył.
- A co powiesz na to – zaczął Loki, odsuwając się od laptopa. – Że znalazłem tu kompromitującą naszą ofiarę okładkę szmatławca?
- To tylko żart – stwierdziła z irytacją.
- Maile, które są na twojej poczcie sugerują, że zamierzałaś je upublicznić – kontynuował Loki.
- Wcale nie jestem dobrym ojcem! – oburzył się Valentine, patrząc na okładkę Faktu. – Dlaczego to zrobiłaś??
- Pozwoliłeś na kąpiel w makaronie? – zapytał zszokowany James. – Ale czad!
- Wracając do sprawy – przypomniał zirytowany Valentine, odchodząc od laptopa.
- Nie macie dowodów, że to ja go zepsułam – powiedziała w końcu.
- Czyli przyznajesz, że to ty? – spytał szybko James. Wszyscy prócz Syriusza na nią spojrzeli.
- Nie! Sama was zatrudniłam!
- Żeby odwrócić naszą uwagę…
- Panowie – zaczął nagle Syriusz -… okruszki nie są okruszkami.
- To na pewno najmądrzejsza rzecz, jaką dziś powiedziałeś – prychnął James. – Jak nie masz nic do dodania, to siedź cicho detektywnie Łapo, bo właśnie demaskujemy spiskowca…
- Okruszki nie są okruszkami – powtórzył Syriusz. – Tylko kawałkami słomy!
- Co to za różnica? – spytał zdezorientowany Lucyfer.
- Właśnie, co to za różnica?
- Pomyślmy – zaczął Syriusz – kto chciałby zaszkodzić wyborom i naszej ofierze?
- Każdy kto go zna?
- Ktoś, kto został wykluczony – odpowiedział na swoje pytanie Syriusz. – Ktoś na tyle dobry by nie zostać zaklasyfikowanym do konkursu i na tyle przebiegły, by zechcieć go zniszczyć. Ktoś, kto w dodatku lubuje się słomie! – dodał. – Rumpelstiltskin!
(efekt dźwiękowy)
- Brawo, brawo, brawo – usłyszeli za sobą skrzeczący głos. – Udało ci się to rozgryźć, jestem pod wrażeniem.
Odwrócili się zaskoczeni. Rumpelstiltskin stał wsparty o futrynę drzwi.
- Rumpel? To byłeś ty? Ale… Ale dlaczego? – spytała zszokowana. – Dlaczego to zrobiłeś? Przecież… Przecież jesteś dobrym ojcem! Przecież mieliśmy umowę! A z nami się nie zrywa umów!
- Nie jestem dobrym ojcem! – prychnął Rumpelstiltskin. – Jestem złym bohaterem, dearie, a oni zawsze są beznadziejnymi rodzicami! Zasługuję jak inni, żeby być branym pod uwagę!
- Hej, czy ty w ogóle wiesz, co się dzieje w twoim życiu? Już nie jesteś złym bohaterem, poświęciłeś się dla bliskich, popełniłeś kilka stuleci temu jeden błąd, fakt, nie było cię przez kilkaset lat w życiu dziecka, ale jesteś dobrym ojcem, poświęciłeś szczęście setek ludzi, żeby go odnaleźć! Dzieci wszystkich kandydatów chciałby mieć ojca chociaż w połowie tak dobrego jak ty!
- Zważywszy, że nie byłoby go przez kilka setek lat, mi to odpowiada – odezwał się Loki. Wszyscy spojrzeli na niego z uniesionymi brwiami. – Mówię za siebie przecież…
- Co powinniśmy teraz zrobić? – spytał szeptem James. – Są na to jakieś paragrafy?
- Nawet jeśli, nasz podejrzany pewnie zaraz zniknie w kłębach dymu – zauważył Lucyfer. – Ale sprawa została rozwiązana. Chodźmy stąd, panowie – dodał. – Niech się kłócą w samotności, nic tu po nas.
- Racja. Na pewno ktoś nas potrzebuje – stwierdził Remus.
- Rozwikłaliśmy właśnie naszą pierwszą zagadkę kryminalną! – ucieszył się Cam. Ruszyli razem chodnikiem.
- Ja rozwiązałem, gwoli ścisłości, szanowni koledzy detektywi – zauważył z dumą Syriusz, poprawiając monokl. – Nie my.
- Znajdźmy lepiej szybko jakąś nową sprawę, bo diva Black będzie się teraz chełpić w blasku chwały a ja długo tego nie wytrzymam – westchnął Loki. – Mogę zatrzymać płaszcz??
- Musimy sobie znaleźć jakąś nazwę… Może… Detektywi z jajami?
- Musielibyśmy je wszyscy mieć…
I odeszli ku zachodzącemu słońcu.
Koniec