Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
bound by hatred t Seria Born in Blood Mafia Chronic...
8 downloads
13 Views
4MB Size
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
bound by hatred t Seria Born in Blood Mafia Chronicles
Cora Reilly Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto wszystkie tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba, wykorzystująca treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym,łamie prawo.
2|Strona
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
prolog................................................................................................................ 4 rozdział 1.......................................................................................................... 6 rozdział 2........................................................................................................ 12 rozdział 3........................................................................................................ 22 rozdział 4........................................................................................................ 34 rozdział 5........................................................................................................ 52 rozdział 6........................................................................................................ 57 rozdział 7........................................................................................................ 79 rozdział 8........................................................................................................ 86 rozdział 9........................................................................................................ 92 rozdział 10.................................................................................................... 105 rozdział 11.................................................................................................... 118 rozdział 12.................................................................................................... 128 rozdział 13.................................................................................................... 137 rozdział 14.................................................................................................... 145 rozdział 15.................................................................................................... 157 rozdział 16.................................................................................................... 170 rozdział 17.................................................................................................... 181 rozdział 18.................................................................................................... 194 rozdział 19.................................................................................................... 219 rozdział 20.................................................................................................... 234 rozdział 21.................................................................................................... 240 epilog ............................................................................................................ 251
3|Strona
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
prolog Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Mój podbródek pokryty był krwią, która wypływała z rozcięcia na mojej dolnej wardze, dodatkowo plamiąc koszulkę. Warga zaczynała puchnąć, ale cieszyłam się, że nie uroniłam ani jednej łzy. Matteo pojawił się za mną, górując nade mną. Jego ciemne oczy przyglądały się mojej upapranej twarzy. Bez swojego popisowego uśmieszku i aroganckiej wesołości, wyglądał całkiem znośnie. – Nie wiesz, kiedy się zamknąć, co? Jego usta wygięły się w uśmiechu, ale źle to wyglądało. W jego oczach było coś niepokojącego. Te spojrzenie przypominało mi te, które widziałam, kiedy rozprawiał się w piwnicy z rosyjskimi jeńcami. – Tak samo jak ty – powiedziałam, po czym skrzywiłam się, czując ból, rozchodzący się po mojej wardze. – Racja – odpowiedział dziwnym głosem. Zanim miałam czas, aby zareagować, chwycił mnie za biodra, odwrócił przodem do siebie i uniósł, sadzając na toaletce. – Dlatego jesteśmy dla siebie idealni – dodał. Powrócił jego arogancki uśmieszek. Gnojek stanął pomiędzy moimi nogami. – Co robisz? – syknęłam, ześlizgując się z toaletki, aby zwiększyć dystans między nami i pchnęłam go w klatę. Ani nie drgnął, był za silny. Uśmiechnął się szerzej. Chwycił mój podbródek i uniósł go.
4|Strona
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Chcę zerknąć na twoją wargę. – Nie potrzebuję twojej pomocy. Może w pierwszej kolejności powinieneś był powstrzymać mojego ojca przed uderzeniem mnie. – Tak, powinienem – powiedział mrocznie. Kiedy rozchyliłam wargi, jego kciuk gładził delikatnie ranę. – Gdyby Luca mnie nie przytrzymał, wbiłbym nóż w jebane plecy twojego starego. Czekałyby mnie za to cholerne konsekwencje, ale może zdecyduję się to zrobić. Zostawił moją wargę w spokoju i wyciągnął z kabury ukrytej pod marynarką długi, zakrzywiony nóż. Po chwili zaczął go obracać między palcami z kalkulującym wzrokiem. Później jego spojrzenie przeskoczyło na mnie. – Chcesz, żebym go zabił? Boże, tak! Zadrżałam na dźwięk głosu Matteo. Wiedziałam, że to było złe, ale po tym, co powiedział dzisiaj ojciec, chciałam go zobaczyć, błagającego o litość, a wiedziałam, że Matteo był w stanie sprowadzić każdego na kolana. Ekscytowało mnie to w przerażający sposób. Właśnie dlatego chciałam uciec od tego życia i wciąż chcę. Miałam skłonności do okrucieństwa i ten świat był tego powodem. – To by oznaczało wojnę między Chicago i Nowym Jorkiem – powiedziałam zwyczajnie. – Zobaczenie twojego ojca krwawiącego u moich stóp, byłoby warte ryzyka. Ty jesteś tego warta.
5|Strona
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 1 Kiedy zobaczyłem Giannę po raz pierwszy, była kościstą czternastolatką z za dużymi ustami, piegami na twarzy i nieposkromionymi rudymi lokami. Była dokładnie taka, jaka nie powinna być typowa Włoszka i to zapewne, dlatego uznałem ją za ciekawy okaz. Ale ona była dzieckiem. Byłem starszy o zaledwie cztery lata i już od pięciu lat byłem człowiekiem mafii, zabiłem kilku ludzi i przeleciałem odpowiednią ilość kobiet. Kiedy tylko znaleźliśmy się z Lucą z powrotem w Nowym Jorku, zajęci interesami mafii i łatwymi laskami, nie poświęciłem wulgarnej rudej ani jednej myśli. Niemal całkowicie zapomniałem o Giannie, ale trzy lata później razem z Lucą wróciliśmy do Chicago na jego ślub z Arią. Luca wkręcił sobie, że chce zobaczyć Arię przed ślubem. Oficjalna wersja była taka, że chciał się upewnić, czy zażywa tabletki antykoncepcyjne, ale wiedziałem, że tak naprawdę był niezwykle ciekawy, jak wydoroślała. I niech mnie cholera, była niezła. Kiedy pojawiła się za swoją siostrą, Lilianą, w progu ich apartamentu w Mandarin Oriental, nie wiedziałem, którą część jej ciała obczaić jako pierwszą. Była seksowna. Była również narzeczoną Luki i baaardzo zakazana. Nie wspomnę, że była nieco powściągliwa, jak na mój gust. Ale cholera, kiedy wszedłem do ich apartamentu, Aria nie zaprzątała mi już głowy. Moje oczy skupiły się na dziewczynie z płonącymi, rudymi włosami, która siedziała wygodnie na kanapie, a długie, swobodnie skrzyżowane nogi opierała na stoliku do kawy. Dawno zapomniane wspomnienie jej niegrzeczności, natychmiast ożyło, a co za tym szło, moje zainteresowanie nią. Nie była już dziwną, kościstą dziewczynką. Zdecydowanie nie była koścista. Nabrała odpowiednich kształtów we wszystkich właściwych miejscach, a na twarzy nie było śladu piegów. W przeciwieństwie do większości lasek, które znałem, zdawałem się nie robić na niej wrażenia. Szczerze mówiąc, to patrzyła na mnie, jakbym był karaluchem, którego chciała zmiażdżyć pod swoim butem. Uśmiechając się szeroko, skierowałem się
6|Strona
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
prosto do niej. Nigdy nie bałem się wyzwań. Zwłaszcza tych gorących. Jaki jest sens życia bez dreszczyku emocji, że można się poparzyć? Gianna natychmiast się wyprostowała, a jej czarne buty wylądowały z łoskotem na ziemi. Spojrzała na mnie, mrużąc oczy. Jeśli myślała, że to mnie powstrzyma, to była w wielkim błędzie. Niestety, najmłodsza Scuderi weszła mi w drogę i uraczyła mnie wersją swojego flirciarskiego uśmiechu. – Mogę zobaczyć twój pistolet? Gdyby Gianna zadała to pytanie, miałbym niezliczoną ilość nieprzyzwoitych odpowiedzi, ale Liliana była na nie trochę za młoda. Cóż za stracona okazja. – Nie, nie możesz – powiedziała Aria, zanim wyskoczyłem z odpowiedzią właściwą dla młodych uszu. Aria zawsze była taka poukładana. Dzięki Bogu, że ojciec wybrał ją dla Luki, a nie dla mnie. – Nie powinniście przebywać z nami sam na sam – mruknęła Gianna, zerkając to na mnie, to na Lukę. Cholera. Była inna, naprawdę. – To niestosowne. Luca nie zdawał się być pod wrażeniem. To jasne, że działała mu na nerwy. Coś, co ja i ona mieliśmy wspólnego. – Gdzie jest Umberto? Nie powinien pilnować drzwi? – zapytał Luca. – Pewnie jest w łazience albo wyszedł na papierosa – odpowiedziała Aria. Niemal się zaśmiałem. Co za idioci pracowali dla Scuderich? Chicago zdawało się podążać zupełnie innymi zasadami. Widziałem, że Luca był na granicy wybuchu. Był na granicy od wielu dni, pewnie dlatego, że miał spuchnięte jaja. – Często zostawia was bez ochrony? – zapytał. – Och, cały czas – palnęła Gianna, po czym wywróciła oczami w stronę siostry. – Bo widzisz, Lily, Aria i ja wymykamy się co weekend. Robimy zakłady, która wyrwie więcej kolesi. Wielkie słowa, jak na dziewczynę, która prawdopodobnie nigdy nie widziała na oczy kutasa. Ze spojrzenia, które rzucił mi Luca, domyśliłem się, że pomyślał o tym samym. Gianna w ogóle nie znała mojego brata, skoro myślała, że drwienie sobie z niego, to dobre posunięcie. Luca podszedł do swojej drobnej narzeczonej.
7|Strona
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Aria, chcę z tobą zamienić słówko. Gianna skoczyła na równe nogi jak tygrysica, zdeterminowana do ochrony swoich młodych. – Żartowałam, na litość boską! Próbowała dostać się między Lukę i Arię, co było cholernie złym pomysłem. Zanim Luca stracił cierpliwość, chwyciłem Giannę za nadgarstek i odciągnąłem ją na bok. Niebieskie oczy Gianny błysnęły furią. Myliłem się. Z jej twarzy nie zniknęły wszystkie piegi. Z biska mogłem zobaczyć delikatne plamki na jej nosie, ale w jakiś sposób sprawiały, że była jeszcze ładniejsza. – Puść mnie albo połamię ci palce – syknęła. Chciałbym zobaczyć, jak próbujesz. Puściłem ją, uśmiechając się drapieżnie, co zdawało się jedynie ją rozwścieczać, jeśli zmrużone oczy były jakąś wytyczną. Luca zaczął wyprowadzać Arię z pomieszczenia. – Chodź. Gdzie twoja sypialnia? – zapytał Arię. Gianna przeskakiwała spojrzeniem między Lucą, a mną. – Zadzwonię do naszego ojca! Nie możesz tego zrobić – krzyknęła Gianna. Oczywiście Luca miał na to wyjebane. Scuderi oddał mu Arię kilka lat temu i zdecydowanie nie obchodziło go, czy Luca skosztowałby jej dobroci kilka dni przed ślubem. Drzwi za nimi się zamknęły, a Gianna podeszła do nich energicznym krokiem. Znowu chwyciłem ją za rękę, zanim jeszcze bardziej wkurzyłaby Lukę. Tej dziewczynie chyba życie było niemiłe. – Daj im chwilę prywatności. Luca nie zedrze ciuchów z Arii przed nocą poślubną. Gianna odepchnęła moją rękę. – Bawi cię to? – O czym rozmawiają? – zapytała Liliana. Drzwi apartamentu otworzyły się z hukiem i do środka wszedł Umberto, patrząc na mnie spod byka. Staruszek wciąż nie wybaczył mi, że obraziłem jego żonę trzy lata temu. – Gianna, Liliana, chodźcie tutaj – powiedział ostro. 8|Strona
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Uniosłem brew, przyglądając mu się. Bał się, że je skrzywdzę? Gdybym miał taki zamiar, to zdecydowanie nie stałyby przy mnie bez uszczerbku na zdrowiu. Romero wywrócił oczami za jego plecami, na co uśmiechnąłem się drwiąco. Oczywiście staruszek to wyłapał i jego palce przesunęły się nieco bliżej kabury na noże. No dalej, dziadziu. Minęło sporo czasu, odkąd stoczyłem jakąś dobrą walkę. Liliana od razu posłuchała i podeszła do swojego ochroniarza. Jak przewidziałem, Gianna nadal stała pod drzwiami sypialni siostry. – Luca zaciągnął Arię do sypialni. Są tam sami. Umberto zaczął kierować się do drzwi, ale zablokowałem mu drogę. Romero był tuż za nim. Nie to, żebym potrzebował zatrzymywać staruszka. Umberto próbował zmiażdżyć mnie wzrokiem. Był co najmniej dziesięć centymetrów niższy ode mnie i nieważne, jak dobry był w walce na noże, rozciąłbym go swoim ostrzem, zanim zdążyłby mrugnąć. Aż mnie palce świerzbiły, żeby to zrobić. – Nie są jeszcze małżeństwem – powiedział, jakbym nie wiedział. – Jej cnota jest bezpieczna z moim bratem, bez obaw. Umberto zacisnął usta. Miałem przeczucie, że chciał zacząć walkę tak samo mocno jak ja. Zanim sprawy rozhulały się na dobre, drzwi sypialni otworzyły się i Aria wyszła z pokoju. Wyglądała, jakby zobaczyła ducha. Spojrzałem wymownie na Lucę. Na serio musiał przerażać na śmierć swoją narzeczoną na kilka dni przed ślubem? – Co tutaj robisz? – zapytał Umberto. – W przyszłości powinieneś być bardziej uważny i ograniczać przerwy do minimum – powiedział Luca. – Wyszedłem tylko na kilka minut, a przed pozostałymi drzwiami byli inni ochroniarze. Znudzony ich gadką, skupiłem się z powrotem na rudej. Gianna wsparła ręce na biodrach, w jakiś sposób wypychając klatkę piersiową do przodu. Naprawdę miała ciało, za które można było umrzeć. Zastanawiałem się, czy Scuderi ustawił ją już z jakimś frajerem z chicagowskiej mafii. Gianna napotkała moje spojrzenie. – Na co się gapisz? – zapytała. 9|Strona
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Pozwoliłem sobie błądzić wzrokiem po jej ciele. – Na twoje gorące ciałko. – No to patrz, bo tylko tyle dostaniesz z mojego gorącego ciałka. – Dosyć – ostrzegł Umberto. Gianna naprawdę nie powinna była tego mówić. Zawsze uwielbiałem polowania. Podczas gdy Luca nie sprawiał sobie kłopotu, kiedy dziewczyna okazała się odpowiednia, ja zawsze wolałem skupić się na trudniejszych zdobyczach. Zmrużone oczy Gianny podążały za mną, kiedy Luca, Romero i ja opuszczaliśmy apartament. Uśmiechnąłem się do siebie. Ta dziewczyna miała w sobie ogień. Luca westchnął. – Nie mów mi, że ustawiłeś sobie za cel rudą. Jest wrzodem na tyłku. – No i? Zdecydowanie czyni moje życie bardziej interesującym. – Że co? Wybijanie Rosjan i posiadanie co noc nowej laski w łóżku ci nie pasuje? – Od czasu do czasu lubię zmiany. – Nie możesz jej mieć. Jest zakazana. Nie powiem ojcu, że ściągnąłeś na nas wojnę z Chicago, bo dobrałeś się do córki Scuderich. Jest tylko jeden sposób, dzięki któremu mógłbyś mieć rudą w swoim łóżku i jest to małżeństwo, a to się nie wydarzy. – Niby dlaczego? Luca przystanął. – Powiedz mi, że żartujesz. Wzruszyłem ramionami. W sumie to nie chciałem jeszcze się żenić, w zasadzie to w ogóle nie chciałem, ale ojciec od miesięcy krytykował mnie w tej sprawie. Każda kobieta, którą jak dotąd zaproponował, była nudna jak diabli. Luca chwycił mnie za ramię. – Nie poprosisz dzisiaj Scuderiego o rękę jego córki. – To rozkaz? – zapytałem cicho.
10 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Nie. Dobra rada. – Luca uśmiechnął się znacząco. – Gdybym ci rozkazał, to zrobiłbyś na przekór, żeby mnie wkurzyć. – Nie jestem porywczym nastolatkiem – powiedziałem, po czym wyszczerzyłem się, bo Luca za dobrze mnie znał. – Po prostu chcę, żebyś się nie spieszył. Może teraz uważasz złośliwość Gianny za fascynującą, ale wątpię, żeby to trwało więcej niż kilka dni. Znam cię. Kiedy tylko kończy się polowanie, a ty dostajesz to, czego chciałeś, tracisz zainteresowanie. Ale tym razem utknąłbyś z nią na zawsze. – Nie martw się. Mam zamiar dzisiaj zaliczyć. Dzięki temu zapomnę o Giannie.
11 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 2 Ślub Arii i Luki
Ten ślub był farsą. Aria odchyliła się od Luki i chwyciła mnie za rękę, kiedy tylko usiadłyśmy. To było oczywiste, jak bardzo była nieszczęśliwa. Tak bardzo próbowała to ukryć, ale dla mnie było to jasne jak słońce. Oczywiście, wszyscy mieli to w dupie. To był standard: panna młoda była zmuszana do małżeństwa, a więc nieszczęście było w pakiecie. Nikt nigdy nie pytał, czego pragnęłyśmy. Nikt się tym nie interesował, nawet inne kobiety. Właśnie wtedy coś sobie przyrzekłam i byłam zdeterminowana dotrzymać obietnicy: nie skończę w małżeństwie pozbawionym miłości. Nie obchodziło mnie, czy to był mój obowiązek, czy może tak nakazywał honor. Nic na tym zapomnianym przez Boga świecie, nie zmusi mnie do małżeństwa z innego powodu niż miłość. Matteo ciągle rzucał mi spojrzenia na wskroś stołu z tym swoim pewnym siebie uśmieszkiem na twarzy. Jak dotąd, przez cały czas, praktycznie pożerał mnie wzrokiem. Musiałam przyznać, że nie wyglądał najgorzej w swojej jasnoszarej kamizelce, białej koszuli i spodniach od garnituru. W jakiś sposób jego wysoka, umięśniona postura wyróżniała się jeszcze bardziej. Oczywiście, musiałam ugryźć się w język, aby nie przyznać na głos komukolwiek, że uważałam wygląd Matteo za znośny, zwłaszcza gdy jego osobowość była całkowitym przeciwieństwem. Aria ścisnęła pod stołem moją rękę, jeszcze bardziej po tym, jak Luca coś jej powiedział. Była nieświadoma, że Matteo ze mną flirtował. Była nieświadoma wszystkiego poza swoim cierpieniem. Ścisnęłam jej dłoń, ale kiedy oznajmiono rozpoczęcie zabawy, zostałyśmy od siebie oderwane, ponieważ Luca poprowadził ją do ich pierwszego tańca, jako małżeństwo. Wstałam szybko, zdesperowana, aby wymknąć się w stronę zatoki, gdzie mogłabym pobyć sama, ale Matteo dopadł mnie w rogu parkietu z tym samym, znaczącym uśmieszkiem na swojej przystojnej twarzy. Dlaczego ten drań musiał tak dobrze wyglądać? 12 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Jego ciemne włosy były celowo rozkopane, a oczy były tak ciemne, że niemal czarne. Nie było mowy, aby na niego nie patrzeć. Oczywiście, był on całkowicie świadomy wrażenia, jakie wywierał na większości kobiet i najwyraźniej spodziewał się, że też będę wpatrzona w niego jak w obrazek. Prędzej piekło zamarznie, nim to się stanie. Ukłonił się, nie odrywając ode mnie wzroku. – Czy mogę prosić o ten taniec? Mój żołądek wykonał idiotycznego fikołka na widok jego uśmiechu. Matteo był spokojniejszy od większości mężczyzn z mafii, ale miałam przeczucie, że to tylko przykrywka. Może opanował do perfekcji wizerunek chłopaka z sąsiedztwa, ale pod tą warstwą czyhał gotowy do ataku drapieżnik. Nie zamierzałam paść jego ofiarą. Ojciec obserwował mnie ze swojego miejsca przy stole, więc nie miałam wyboru, jak tylko zgodzić się na prośbę Matteo albo zaryzykować stworzeniem wielkiej sceny. Nie żeby mnie to obchodziło, ale nie chciałam dodatkowo stresować Arii. Już i tak była na krawędzi. Matteo chwycił mnie za rękę i położył dłoń w dolnej części moich pleców. Ciepło jego ciała docierało do mnie przez cienki materiał sukienki. Mój brzuch szarpał się, ale zmusiłam twarz do zachowania wyrazu znudzenia. Nienawidziłam tego, jak moje ciało na niego reagowało. Gdybym mogła spotykać się z innymi facetami, to zapewne nie byłabym pod wrażeniem Matteo, prawda? Przyglądałam mu się wnikliwie. Z tak bliska mogłam zobaczyć, że jego oczy były ciemnobrązowe z niemal czarnymi otoczkami. Miał gęste, czarne rzęsy, a na jego policzkach i podbródku gościł cień zarostu. Jego uśmiech poszerzył się, na co odwróciłam głowę, skupiając się na tańczących wokół nas gościach. Wszyscy się śmiali i uśmiechali, ciesząc się swoim towarzystwem. Z zewnątrz wyglądało to na cudowną uroczystość. Tak łatwo było dać się zwieść ogrodom posiadłości, które były idealnie udekorowane. Było tak cholernie łatwo pozwolić, aby bryza znad oceanu dała zapomnieć o rzeczywistości. Unikatowa atmosfera Hamptons była w stanie zaoferować i przekonać każdego, że życie było marzeniem. Ale ja wiedziałam lepiej. Matteo przyciągnął mnie jeszcze bliżej, dociskając nasze ciała tak mocno, że mogłam poczuć każdy jego mięsień, jak również bronie ukryte pod kamizelką. Wierciłam się, mimo że część mnie pragnęła się pochylić, zbliżyć jeszcze bardziej i zmusić jego usta do pocałunku. To byłby skandal wesela, bez wątpliwości. Ojciec wpadłby w szał. Już wystarczał fakt, że sama chciałam to zrobić. Dlaczego dziewczyny były zmuszane, aby zaczekać z pierwszym pocałunkiem do małżeństwa? To było absurdalne. Współczułam Arii, że musiała doświadczyć swojego pierwszego pocałunku przed
13 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
wszystkimi gośćmi na weselu. Mnie to nie spotka. Nie obchodziło mnie, kogo będę musiała przekupić, żeby mnie pocałował. Matteo nachylił się do mnie, a droczący uśmieszek uniósł kąciki jego ust. – Wyglądasz przepięknie, Gianno. Wizerunek wkurzonej kobiety idzie w parze z twoją sukienką. Zanim zdołałam się powstrzymać, wybuchłam śmiechem. Próbowałam to zatuszować kaszlem, ale Matteo tego nie kupił, widziałam to po jego minie. A niech to. Zmrużyłam oczy, ale na próżno. Postanowiłam ignorować Matteo do końca naszego tańca, mając nadzieję, że moje ciało zrobi to samo, ale później ten drań zaczął gładzić kciukiem moje plecy, na co każde zakończenie nerwowe obudziło się we mnie do życia. Chciałam go pocałować, nie tylko po to, żeby wkurzyć mojego ojca i każdego innego faceta w naszym świecie, który uważał, że kobiety należy trzymać na smyczy. Chciałam go pocałować, bo pachniał cudownie i był to idealny powód, dlaczego musiałam, jak najszybciej się od niego uwolnić. Niestety Matteo najwyraźniej obrał sobie za cel doprowadzanie mnie do szaleństwa, ponieważ po naszym pierwszym tańcu, udało mu się skraść jeszcze dwa i na moją irytację, moje ciało nie przestawało reagować na jego bliskość. Miałam przeczucie, że Matteo był tego świadomy i właśnie dlatego tak delikatnie muskał kciukiem moje plecy, ale nie mogłam powiedzieć, żeby przestał, ponieważ wtedy przyznałabym się, że mnie to krępowało. Poza tym, jakaś część mnie nie chciała, żeby przestał. Była niemal północ, kiedy ludzie zaczęli nawoływać, aby Luca zabrał Arię do łóżka. Nie potrafiła ukryć paniki. Kiedy wstała i przyjęła wyciągniętą dłoń Luki, napotkała mój wzrok, ale wówczas Luca już wyprowadzał ją z sali, a za nimi podążał tłum wrzeszczących mężczyzn. Byłam wściekła. Wstałam gwałtownie, zdeterminowana, aby iść za nimi i pomóc siostrze. Matka chwyciła mnie za nadgarstek, szarpiąc do tyłu, abym się uspokoiła. – To nie twoja sprawa, Gianno. Siadaj. Spojrzałam na nią spod byka. Czyż nie miała nas chronić? W zamian przyglądała się wszystkiemu bez cienia współczucia. Wyszarpałam się z jej uścisku, zdegustowana jej zachowaniem i wszystkich innych. Ojciec stanął obok Salvatore Vitiello, który wrzeszczał chyba coś w stylu: "Chcemy zobaczyć krew na prześcieradle, Luca!". Prawie go zaatakowałam. Co za sukinsyn. Nowy Jork i jego chore tradycje. Mimo ostrzegawczego spojrzenia ojca, odwróciłam się i poszłam za tłumem. Luca i Aria byli już prawie w domu, a ja miałam problem z przepchaniem się przez męską część gości, aby do 14 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
nich dotrzeć. Nie wiedziałam nawet, co zamierzałam zrobić, kiedy już mi się to uda. Na pewno nie dałabym rady zaciągnąć Arii do naszej sypialni i zamknąć drzwi. To by nikogo nie powstrzymało, z pewnością nie Lukę. Facet był bestią. Kilku mężczyzn rzuciło sprośne komentarze w moją stronę, ale zignorowałam ich. Byłam całkowicie skupiona na Arii. Niemal dotarłam na przód zgromadzenia, kiedy Aria zniknęła w głównej sypialni, a Luca zamknął drzwi. Oddech ugrzązł mi w gardle. Zmartwienie i złość zdominowały mój organizm. Wahałam się między wparowaniem do sypialni i skopaniem tyłka Luki, a ucieczką jak najdalej stąd, tak abym nie mogła usłyszeć, co działo się za drzwiami. Większość mężczyzn zaczęła wracać do ogrodu, aby kontynuować picie, jedynie Matteo, który wykrzykiwał obrzydliwe komentarze pod drzwiami i kilku młodszych chłopaków z mafii Nowego Jorku zostało w pobliżu. Wycofałam się, wiedząc, że nie mogłam nic zrobić dla Arii i nienawidziłam tego. W przeszłości Aria tak często chroniła mnie przed tatą, a teraz kiedy to ona potrzebowała ochrony, ja nie byłam w stanie jej tego dać. Postanowiłam udać się do swojej sypialni, zamiast wracać na przyjęcie. Nie byłam w nastroju, aby znowu spojrzeć na rodziców. To zaowocowałoby jedynie wielką awanturą z ojcem, a naprawdę nie potrzebowałam być dzisiaj w centrum zainteresowania. Zanim skierowałam się w dół korytarza, w stronę mojego pokoju, dwóch kolesi zastawiło mi drogę. Nie znałam ich imion. Nie byli o wiele starsi ode mnie, mieli może z osiemnaście lat. Jeden z nich nadal był pulchny i miał trądzik. Drugi był wyższy i bardziej przypominał zagrożenie. Próbowałam ich wyminąć, ale wyższy zablokował mi drogę. – Spadaj – warknęłam, patrząc gniewnie na dwóch idiotów. – Nie bądź sztywna, rudzielcu. Zastanawiam się, czy tam na dole też jesteś ruda? – Wskazał między moje nogi. Moje usta wykrzywiły się z obrzydzenia. Tak jakbym już wcześniej nie słyszała takich tekstów. Ten z trądzikiem parsknął. – Możemy spróbować zobaczyć. Nagle znalazł się przy mnie Matteo. Chwycił wysokiego za szyję i przyłożył długi, ostry nóż do jego krocza. – Albo... – zaczął upiornie spokojnym głosem. – Możemy zobaczyć ile zajmie ci wykrwawienie się jak prosie, kiedy odetnę ci kutasa. Co ty na to?
15 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Wykorzystałam ten moment, aby wbić kolano w jaja tego pryszczatego. Krzyknął i upadł na kolana. Prawdopodobnie nie powinno mi się to podobać, tak bardzo, jak się podobało. Matteo uniósł na mnie swoje ciemne brwi. – Tym też chcesz się zająć? – zapytał. Nie musiał powtarzać dwa razy. Wymierzyłam niezłego kopniaka i drugiego kolesia również posłałam na kolana. Obydwaj gapili się na Matteo z przerażeniem, całkowicie mnie ignorując. – Odpierdolcie się, zanim podetnę wam gardła – zagroził Matteo. Zaczęli się czołgać, jak psy z podkulonymi ogonami. – Znasz ich? – zapytałam. Matteo schował swój nóż. Nie wyglądał na tak nawalonego, jak się zdawało na przyjęciu. Może robił to na pokaz. Rozejrzałam się szybko dookoła i uświadomiłam sobie, że byliśmy sami w tej części domu. Poprzez sposób, w jaki moje bicie serca przyspieszyło, a w żołądku zatrzepotało, wiedziałam, że to nie był dobry pomysł. – To dzieciaki dwóch naszych żołnierzy. Nawet nie są jeszcze członkami mafii. Włączenie ich do mafii zapewne uczyni ich milszymi ludźmi. – Sama bym sobie poradziła. Matteo ponownie omiótł wzrokiem moje ciało. – Wiem. To nie była odpowiedź, jakiej się spodziewałam i nie byłam do końca pewna, czy sobie ze mnie żartował, czy nie. – To zabawne, że w jednej chwili potrafisz się zachowywać jak książę w lśniącej zbroi, a w następnej zachęcasz swojego brata do napaści seksualnej na moją siostrę. – Luca nie potrzebuje zachęty, uwierz mi. – Obrzydzasz mnie. Ta cała sytuacja mnie obrzydza. – Odwróciłam się i zaczęłam iść przed siebie, ale Matteo mnie dogonił i zastawił mi drogę, opierając rękę o ścianę. – Twojej siostrze nic nie będzie. Luca nie jest okrutny wobec kobiet. 16 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– To mnie miało uspokoić? Wzruszył ramionami. – Znam swojego brata. Nie skrzywdzi Arii. Przyglądałam mu się. Wydawał się mówić poważnie. Chciałam mu wierzyć, ale wiedziałam też, że Luca nie należał do miłych mężczyzn. Był brutalny, okrutny i oziębły. – Tak kurewsko pragnę cię pocałować – powiedział Matteo, zachrypniętym głosem. Zszokowana, otworzyłam szeroko oczy. Nie poruszył się. Po prostu stał przede mną z ramieniem wspartym o ścianę i wwiercającym się we mnie ciemnym spojrzeniem. Nie byliśmy zaręczeni, dzięki Bogu, a więc mówienie mi takich rzeczy było bardzo niestosowne. Ojciec by zwariował, gdyby to słyszał. Powinnam być zaniepokojona albo chociaż zawstydzona jego słowami, ale zamiast tego, zastanawiałam się, jakby to było kogoś pocałować. Wszystkie dziewczyny z mojej szkoły już się całowały i robiły znacznie więcej. Tylko Aria i ja oraz inne dziewczyny z mafijnych rodzin były obstawione ochroniarzami. Jakby to było pocałować kogoś zakazanego? Zrobić coś, czego nie robi grzeczna dziewczynka? – To dlaczego tego nie zrobisz? – Usłyszałam samą siebie. W mojej głowie rozbrzmiały syreny ostrzegawcze, ale zignorowałam je. To był mój wybór. Gdybyśmy byli kimś innym, gdybyśmy nie urodzili się w tym popieprzonym świecie, gdyby Matteo nie należał do mafii i nie był mordercą, to może bym się w nim zakochała. Gdybyśmy się poznali jako dwoje normalnych ludzi, to może coś by z tego było. Matteo przysunął się bliżej. Z jakiegoś powodu wycofywałam się, aż wpadłam na ścianę, ale Matteo podążał za mną, tak że wkrótce byłam uwięziona między zimnym kamieniem i jego ciałem. – Ponieważ w naszym świecie istnieją zasady, a złamanie ich wiąże się z konsekwencjami. – Nie wyglądasz na takiego, który ich przestrzega. Nie wiedziałam, dlaczego go zachęcałam. Nie chciałam jego uwagi. Chciałam się wydostać z tego powalonego świata i od tych popapranych ludzi. Wplątanie się w coś, z kimś takim jak Matteo, uczyniłoby to niemożliwym. Uśmiechnął się mrocznie.
17 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Bo nie przestrzegam. Sięgnął do mojej twarzy i powoli wsunął palce w moje włosy. Zadrżałam na ten lekki dotyk. Przecież nawet nie lubiłam Matteo, prawda? Był irytujący i arogancki, i nigdy nie wiedział, kiedy się zamknąć. Jest taki sam, jak ty. Ale moje ciało pragnęło więcej. Chwyciłam jego kamizelkę, moje palce zgniotły miękki materiał. – To tak samo jak ja. Nie chcę przeżyć pierwszego pocałunku z moim mężem. Matteo zaśmiał się lekko i był tak blisko, że mogłam to poczuć, zamiast usłyszeć. – To kiepski pomysł – wymruczał. Jego usta znajdowały się centymetry od moich. Jego oczy jeszcze bardziej pociemniały, pozbawione zwyczajowej żartobliwości. Moje wnętrzności zdawały się płonąć z pragnienia. – Nie obchodzi mnie to. I wtedy mnie pocałował. Najpierw delikatnie, jakby nie był pewien, czy mówiłam poważnie. Ścisnęłam w pięści materiał jego kamizelki, chcąc żeby przestał być taki łagodny. Wtedy Matteo przywarł swoim ciałem do mojego, jego język prześlizgiwał się między moimi wargami, plącząc się z moim językiem, nie dając mi czasu na myślenie, co wyprawiałam. Matteo smakował whiskey i czymś słodkim, niczym najpyszniejsze trufle o smaku whiskey, jakie mogłam sobie wyobrazić. Jego ciało promieniowało siłą i ciepłem. Chwycił mnie za kark, podczas gdy jego usta stawiały mnie w płomieniach. Boże, nic dziwnego, że ojciec nie chciał, żebyśmy przebywały wśród mężczyzn. Teraz, gdy wiedziałam, jak wspaniałe było całowanie się, nie chciałam przestawać. Usłyszeliśmy czyjeś sapnięcie i odskoczyliśmy od siebie. Wciąż byłam oszołomiona pocałunkiem, kiedy zobaczyłam moją siostrę, Lily, która stała jak sparaliżowana w korytarzu, prawdopodobnie w drodze do swojego pokoju. Miała szeroko otwarte oczy. – Sorry! – palnęła, po czym zrobiła kilka ostrożnych kroków w naszą stronę. – To znaczy, że weźmiecie ślub? Prychnęłam. – Oczywiście, że nie. Nie poślubię go. To nic nie znaczy.
18 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Matteo spiorunował mnie wzrokiem i niemal poczułam się źle za swoje okrutne słowa, ale taka była prawda. Nie miałam zamiaru poślubić mężczyzny z mafii, nieważne, jak dobrze całował albo jak często doprowadzał mnie do śmiechu. Mężczyźni w naszym świecie byli mordercami i torturowali innych. Nie byli dobrymi ani porządnymi ludźmi. Byli źli, zepsuci do cna. Nic nie mogło tego zmienić. Może czasami udawało im się naśladować normalnych facetów, zwłaszcza Matteo opanował to do perfekcji, ale ostatecznie to była tylko maska. – Nie mów nikomu o tym, co widziałaś, dobra? – Matteo zwrócił się do Lily. Odsunęłam się od Matteo, potrzebując zwiększyć dystans między nami. Jak mogłam mu pozwolić się pocałować? Może będę miała szczęście i był bardziej nawalony niż to okazywał. Może jutro nie będzie niczego pamiętał. – Okej – odpowiedziała Lily, uśmiechając się nieśmiało. Matteo posłał mi wszystkowiedzący uśmieszek, zanim wyminął Lily i zniknął za rogiem. Kiedy tylko stracił się z oczu, Lily podbiegła do mnie. – Pocałowałaś go! – Ciii – uciszyłam ją, kiedy szłyśmy w dół korytarzem. – Mogę dzisiaj spać w twoim pokoju? Powiedziałam mamie, że mogę. – Tak, pewnie. – Jak było? – zapytała szeptem. – Mam na myśli pocałunek. Na początku chciałam skłamać, ale później wybrałam prawdę. – Niesamowicie. Lily zachichotała i weszła za mną do mojego pokoju. – Pocałujesz go znowu? Chciałam, ale wiedziałam, że był to bardzo kiepski pomysł. Nie chciałam podsuwać Matteo żadnych innych pomysłów. – Nie. Nigdy więcej nie pocałuję Matteo. Powinnam była wiedzieć, że to nie skończy się tak szybko.
19 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
t Następnego dnia, kilka godzin przed tym, jak moja rodzina musiała wracać do Chicago, Matteo dopadł mnie samą przed moją sypialnią. Nie próbował mnie pocałować, ale stał bardzo blisko. Łatwo byłoby pokonać dzielący nas dystans, chwycić jego koszulę i przyciągnąć do siebie. Zamiast tego wzięłam się w garść i spojrzałam na niego gniewnie. – Czego chcesz? Zacmokał. – Zeszłej nocy, kiedy byliśmy sami, nie byłaś taka oziębła. – Miałam nadzieję, że będziesz zbyt pijany, żeby o tym pamiętać. – Wybacz, że cię rozczarowałem. Jeśli nie przestanie się tak arogancko uśmiechać, to albo skręcę mu kark, albo go pocałuję. Jeszcze nie zdecydowałam. Bez wątpienia opcja numer jeden była lepszym wyborem. – To była jednorazowa sprawa i nic nie znaczyła. Wciąż cię nie trawię. Zrobiłam to, bo chciałam zrobić coś zakazanego. – Jest wiele innych zakazanych rzeczy, które moglibyśmy zrobić – wymruczał, podchodząc bliżej i otulając mnie swoim zapachem. – Nie, dzięki. – Dlaczego? Strach cię obleciał? Mógłbym poprosić twojego ojca o twoją rękę, jeśli znudziły ci się zakazane rzeczy. – Jasne – prychnęłam sarkastycznie. – Nigdy za ciebie nie wyjdę, obiecuję ci to. Teraz, gdy Aria została uwięziona w Nowym Jorku, ojciec i tak by się nie zgodził. Uśmiechnął się. – Skoro tak mówisz.
20 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Jego zbytnia pewność siebie sprawiła, że coś we mnie pękło. Dźgnęłam go palcem w klatkę piersiową. – Myślisz, że nie da ci się oprzeć, prawda? A jednak, da się. Ty i Luca jesteście jak wszyscy faceci w pierdolonej mafii, którzy myślą, że są tacy zajebiści. Pozwól, że coś ci powiem: gdybyś nie był cholernie bogaty i nie nosił pieprzonej spluwy gdziekolwiek nie pójdziesz, byłbyś lepszy od każdego innego faceta. – Wciąż wyglądałbym zabójczo i wciąż mógłbym zabić większość tych mięczaków gołymi rękami. A co z tobą, Gianno? Kim byś była bez ochrony, którą daje ci rodzina i pieniędzy twojego ojca? Wzięłam głęboki wdech. No tak, kim bym była bez tego wszystkiego? Niczym. Nigdy nie musiałam sama nic robić, nigdy mi na to nie pozwalano, mimo że chciałam. – Byłabym wolna. Roześmiał się. – Nigdy nie będziesz wolna. Żadne z nas nie będzie. Wszyscy jesteśmy w tym uwięzieni poprzez zasady naszego świata. Właśnie dlatego chcę się z niego wydostać. – Może. Ale małżeństwo z tobą nigdy nie będzie moją klatką. Odeszłam, nie dając mu szansy na odpowiedź.
21 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 3 Może Gianna jeszcze tego nie rozumiała, ale małżeństwo będzie jej klatką, nieważne czy tego chciała, czy nie. Zeszłej nocy, po naszym pocałunku, wróciłem na imprezę, aby zalać się w trupa. Mijałem mojego ojca-sukinsyna i Rocco Scuderi, którzy gadali o Giannie i jego planach, aby wyszła za jakiegoś starego pryka, który był znany ze swojej twardej ręki do kobiet. Nie odezwałem się wtedy, bo znałem ojca. Gdyby pomyślał, że chcę Gianny, bo jej pragnę albo ją lubię, czy też chcę ją chronić przed gorszym losem, nigdy nie zgodziłby się na nasze małżeństwo. Teraz, rano, po prezentacji prześcieradła, szukałem Luki i znalazłem go w drodze do głównej sypialni z Arią przy boku. – Wy, gołąbeczki, będziecie musieli odłożyć swoje godzenie się na później. Muszę z tobą pogadać, Luca. Luca i Aria odwrócili się. Policzki Arii zrobiły się czerwone, kiedy wpatrywała się w mojego brata z mieszaniną zmartwienia i zawstydzenia. Luca spojrzał na mnie gniewnie, zanim opuścił wzrok na swoją żonę. – Idź. Sprawdź, czy pokojówki spakowały wszystkie twoje rzeczy. Zaraz wrócę – powiedział. Aria szybko zniknęła w sypialni. – Prześcieradło to fałszywka, prawda? Mój starszy braciszek oszczędził swoją małą, dziewiczą pannę młodą. Luca patrzył na mnie wilkiem, podchodząc bliżej. – Ciszej, kurwa.
22 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Co się stało? Wypiłeś za dużo i nie chciał fiknąć? – Spierdalaj. Jakby alkohol kiedyś mnie powstrzymał. – No to czemu? – Zaczęła płakać. Zachichotałem. Sięgnąłem do kabury na noże owiniętej wokół jego bicepsa i odsunąłem ją, odsłaniając małą ranę. Luca wyszarpał rękę. – Naciąłeś się – powiedziałem. Luca wyglądał, jakby rozważał pocięcie mnie na kawałeczki. Jako że potrzebowałem jego pomocy, postanowiłem ograniczyć żarty do minimum. – Wiedziałem. Wczoraj w nocy powiedziałem Giannie, że nie musi się martwić o Arię. Masz słabość do bezbronnych dziewic. – Nie... – Przerwał, po czym zmarszczył brwi. – Byłeś sam z Gianną? Przytaknąłem, a następnie odciągnąłem go od sypialni, w razie gdyby Aria próbowała podsłuchiwać. Wszystko wypaplałaby siostrze. – Pocałowałem ją i smakowała jeszcze lepiej niż wygląda. – Nie wierzę, kurwa. Miałeś więcej akcji niż ja w moją pierdoloną noc poślubną – mruknął Luca. – Kobiety nie potrafią mi się oprzeć. Luca chwycił mnie mocno za bark. – To nie są żarty, Matteo. Mafia chicagowska nie uzna za zabawne, że rozdziewiczasz ich kobiety. – Nikogo nie rozdziewiczyłem, tylko pocałowałem. – Taa, jakby na tym miało się skończyć. – Chcę ją rozdziewiczyć, ale nie jestem idiotą. Serio? Takie pytanie można było wyczytać z jego twarzy. – Chcę się z nią ożenić. 23 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Luca zatrzymał się gwałtownie. – Powiedz, że żartujesz. – Nie żartuję. Dlatego potrzebuję twojej pomocy. Ojciec nie pogada ze Scuderim na moją korzyść, jeśli pomyśli, że chcę Gianny z jakiegoś innego powodu niż złość, czy chęć zemsty. Znasz go. – Zatem, co chcesz, żebym zrobił? – Pomóż mi go przekonać, że Gianna mnie nienawidzi, obraża i że chcę ją poślubić, aby była nieszczęśliwa. – A to nieprawda? Laska cię nie trawi, a ty z tego powodu jej pragniesz. Gdzie tu różnica pomiędzy historyjką, którą zamierzamy powiedzieć ojcu? – Nie chcę, żeby była nieszczęśliwa. Luca wyglądał, jakby miał wątpliwości. – Efekt końcowy może być taki sam. Ta dziewczyna doprowadzi cię do szaleństwa, wiesz o tym, prawda? Nie jestem pewien, czy chcę ją w Nowym Jorku. – Poradzisz sobie z tym. A Aria będzie szczęśliwa, mając przy sobie siostrę. – Naprawdę uważasz, że wszystko sobie ładnie wymyśliłeś, co? – Tak. A ojciec za niedługo wybierze mi jakąś sukę, która sprawi, że będę przedwcześnie nieszczęśliwy. – A więc wolisz sam wybrać sobie sukę, która to zrobi? Strząsnąłem jego dłoń. – Gianna nie jest suką. – Chcesz mnie uderzyć, bo ją obraziłem – powiedział z wykrzywionym uśmiechem. – Chcę cię uderzyć z wielu powodów. Luca pokręcił głową. – Chodź. Znajdźmy ojca.
24 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Ruszyliśmy korytarzem w stronę schodów, do gabinetu ojca. Właśnie z niego wychodził. Zmusiłem się, aby wyglądać na wkurzonego. – Nie wierzę, że ma taką kurewską śmiałość. – Nic na to nie poradzisz – powiedział Luca, po czym zwrócił się do ojca: – Rudowłosa Scuderich sprowokowała Matteo. Ojciec uniósł brwi w lekkim zainteresowaniu. – Jak to? - Wskazał, abyśmy weszli do jego gabinetu, po czym zamknął drzwi. Udawałem, że gotuję się ze złości, podczas gdy Luca wymyślił jakąś przezabawną historyjkę, która kończyła się na tym, że Gianna powiedziała mi, iż jej ojciec nigdy nie wyda ją Nowemu Jorkowi i nikt go do tego nie przekona. – Powiedziała to w taki sposób, jakbym był gorszy, jakbyśmy wszyscy byli gorsi. Chcę, żeby suka za to zapłaciła. Nie obchodzi mnie, czego ona chce. Chcą ją mieć w swoim łóżku. W oczach ojca rozbłysło podekscytowanie. Sadysta uwierzył w tą gównianą bajeczkę, bo w jego pojebanym, spragnionym władzy umyśle, to miało sens. – Myślę, że mógłbym porozmawiać ze Scuderim. Będzie szczęśliwy, że się jej pozbędzie. Jest nieznośna. – Uśmiechnął się szeroko. – Będziesz musiał nauczyć ją manier, Matteo. – Bez obaw – powiedziałem. Nauczę ją wielu rzeczy. Dwa dni później mój ojciec i Scuderi uzgodnili, że Gianna jest moja. Teraz musiałem wybrać odpowiedni moment, żeby jej o tym powiedzieć.
Czasami w nocy, kiedy wracałam wspomnieniami do naszego pocałunku, zastanawiałam się, czy Matteo i ja to taki kiepski pomysł. Ale później Aria zadzwoniła i powiedziała mi, jak nakryła Lukę na zdradzie i to był znak, którego desperacko potrzebowałam. Mężczyźni z mafii zawsze będą zabijać, zdradzać i niszczyć wszystko, czego się dotkną. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek mnie tak traktował. Nawet nie dam im okazji 25 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
spróbować. Nieważne, jak bardzo moje ciało pragnęło znowu pocałować Matteo, przysięgłam sobie, że go odepchnę. Jeden pocałunek to i tak było za wiele. Jeśli znowu dopuszczę go tak blisko, to nigdy nie zostawi mnie w spokoju. Oczywiście, kiedy odwiedziłam Nowy Jork kilka tygodni po ślubie Arii, Matteo był w ich mieszkaniu, aby zjeść z nami kolację. Uśmiech, który mi rzucił, kiedy Aria prowadziła mnie do stołu, spowodował, że moja krew wrzała. Powiedział komuś o naszym pocałunku? Ja nie przyznałam się nawet Arii, a zawsze jej o wszystkim mówiłam. To będzie długa kolacja.
t Następnego dnia przekonałam Arię do wyjścia do klubu, bo tak bardzo chciałam zapomnieć o Matteo. To był mój pierwszy posmak wolności i, o raju, smakował fantastycznie. Nie tak dobrze jak Matteo, wytknął mi irytujący głosik w mojej głowie, ale wkrótce został stłumiony muzyką, dudniącą w Sphere. To było radosne doświadczenie, kiedy widziałam, że przyglądali mi się nieznajomi, że mnie pragnęli. Nigdy wcześniej nie ubrałam się tak seksownie, nigdy mi na to nie pozwalano i czułam się dziwnie przepełniona władzą. Tańczyłam z wysokim kolesiem, kiedy nagle został ode mnie odciągnięty przez Matteo pierdolonego Vitiello we własnej osobie. – Co ty, kurwa, wyprawiasz? – warknął. – Raczej, co ty, kurwa, wyprawiasz? To nie twoja sprawa. Mój partner odzyskał równowagę i podszedł do nas, ale zanim zdołał cokolwiek powiedzieć, Matteo uderzył go pod żebrami, sprawiając, że chłopak upadł na kolana. Po chwili pojawili sie dwaj wykidajło i wyprowadzili kolesia. Stałam w ciszy, byłam oszołomiona. – Odbiło ci, do cholery!? - krzyknęłam. Matteo przysunął twarz blisko mojej i chwycił mnie za przedramię. – Nigdy więcej tego nie zrobisz. Nie pozwolę ci zabawiać się z innymi kolesiami. – Nie zabawiałam się, tylko tańczyłam – powiedziałam, a po chwili, jakby dotarły do mnie jego słowa. – Z innymi kolesiami? Myślisz, że raz się pocałowaliśmy i będziesz mi mówił, co mam robić ze swoim życiem? Uwaga, wiadomość z ostatniej chwili: nie jestem twoją własnością, Matteo. Uśmiechnął się znacząco. 26 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Och, ale będziesz. – Jego ciemne oczy przesunęły się po mojej skąpej sukience i zatrzymały na moich gołych nogach. – Każdy centymetr ciebie. Odtrąciłam jego rękę. – Odbiło ci. Odwal się ode mnie. Matteo podążył za Lucą, nie komentując więcej, ale zostawił mnie ze swoim głupim pawianem, czytaj: ochroniarzem. Byłam tak wściekła, że chciałam za nim pobiec, zrównać go z ziemią. W zamian podeszłam do Arii, która wyglądała na zagubioną, stojąc na środku parkietu. – Idiota – mruknęłam. Po chwili Aria skupiła się na mnie. – Kto? – Matteo. Facet ma czelność mówić mi, że mam nie tańczyć z innymi. Kim on myśli, że jest? Moim właścicielem? Niech się jebie. – Aria wyglądała, jakby była daleko stąd. – Wszystko okej? Przytaknęła. – Taa. Chodźmy do baru. – Fagasy Luki: Romero i Cesare szli za nami, kiedy Aria naskoczyła na nich: – Możecie nas pilnować z daleka? Doprowadzacie mnie do szału. Byłam pod wrażeniem i obserwowałam, jak śmiało idzie w stronę baru i zamawia dla nas drinki. Romero i Cesare obserwowali nas z daleka jak jastrzębie. To by było na tyle, jeśli chodzi o uczucie wolności i zabawę. Ponownie poczułam złość z powodu Matteo, ale przełknęłam to. Nie pozwolę, żeby zniszczył ten wieczór. – Możesz iść potańczyć – powiedziała Aria, uśmiechając się niepewnie. Przytulała swojego drinka, jakby jej życie od tego zależało. – Za chwilę. Jesteś blada. – Nic mi nie jest. Nie wyglądała dobrze i nie wiedziałam, dlaczego nie chciała mi powiedzieć, co ją dręczyło. Chociaż nie mogłam mieć pretensji. W końcu wciąż nie powiedziałam jej o pocałunku. 27 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Muszę iść do łazienki – powiedziałam po kilku minutach ciszy. – Muszę jeszcze przez chwilę posiedzieć – odpowiedziała. Zawahałam się, zastanawiając się, czy to dobry pomysł zostawić ją samą, ale to nie było tak, że naprawdę była sama. W końcu dzięki zaborczości Luki, Romero nie spuszczał jej z oka. Poszłam na tyły baru, gdzie znajdowały się toalety. Starałam się nie wybuchnąć na Cesare'a, który łaził za mną jak cień. Kiedy kilka minut później wróciłam do baru, rozpętało się piekło. Aria chwiała się na nogach, a Cesare musiał ją przytrzymać, podczas gdy Romero zatapiał nóż w nodze jakiegoś chłystka. – Pójdziesz z nami. Jeśli spróbujesz uciec, umrzesz – warknął Romero. – Aria? – szepnęłam. Serce waliło mi w piersi. Zdawała się mnie nie słyszeć. – Weź jej drinka, ale nie pij – nakazał Cesare. Podniosłam kieliszek. Byłam zbyt roztrzęsiona, żeby zwracać uwagę na jego pouczający ton. Poszliśmy na tyły i w dół, do piwnicy. Aria ledwo stała na nogach. Byłam przy niej cały czas. Kiedy weszliśmy do jakby biura, spojrzałam na Matteo, który wylegiwał się w fotelu. Jego wzrok skupił się na mnie, zanim zauważył całą scenę. Wówczas natychmiast wstał. – Co się dzieje? – Chyba tabletka gwałtu – powiedział Romero. Tabletka gwałtu? Zmrużyłam oczy na sukinsyna, który naćpał moją siostrę. Chciałam zrobić mu krzywdę, ale wyraz twarzy Matteo mówił mi, że będę mogła zrealizować swoje życzenie. Widziałam obietnicę w jego oczach. Wiedziałam, że to było chore, ale przez to jeszcze bardziej chciałam go pocałować. Coś było ze mną bardzo nie tak.
t Aria i ja zostałyśmy odesłane, zanim Luca i Matteo zaczęli rozprawiać się z tym gnojem. Romero wyprowadził nas tylnimi drzwiami w stronę SUV-a. Serce mnie ściskało, kiedy usadawiałam się na tylnim siedzeniu z głową Arii na moich kolanach. Była taka bezbronna. Gładziłam jej włosy, słuchając, jak mamrocze pod nosem. Myśl, że ktoś chciał ją 28 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
skrzywdzić, przerażała mnie na śmierć. To był chyba pierwszy raz, kiedy byłam zadowolona z posiadania ochroniarzy. Bez nich, ten pojeb porwałby i zgwałcił Arię. Ale wiedziałam, że dostanie to, na co zasługiwał i było mi z tym dziwnie dobrze. Nienawidziłam mafii i wszystkiego, za czym się opowiadała, ale w tej chwili nie było mi szkoda napastnika Arii. Może był to jakiś sygnał, uświadamiający mi, jak ten świat mnie ukształtował, sygnał tego, jak pokręcona byłam. Nie mogłam wymazać z pamięci wyrazu twarzy Matteo. Ten przebłysk ekscytacji, kiedy wyciągnął swój nóż, zanim ja i Aria opuściłyśmy pokój. On i Luca byli potworami. Nie byłam jeszcze pewna, który z nich był niebezpieczniejszy. Jednak najgorsze było to, że część mnie pociągała przerażająca strona Matteo.
t Minął niemal miesiąc, odkąd ostatnim razem widziałam Matteo. Z jakiegoś powodu nie mogłam zapomnieć jego słów o posiadaniu mnie. Za każdym razem, gdy wspominałam nasz pocałunek, przywoływałam właśnie te słowa, aby pozbyć się złości i pewnego rodzaju tęsknoty, jakie czuło moje ciało. Wspominałam ten głupi pocałunek tylko dlatego, że sprawy w domu kiepsko się układały. Ciągle kłóciłam się z ojcem, głównie o mój nawyk wyrażania swojego zdania, tak jak to było dzisiaj... – Nic mnie nie obchodzi, czego się ode mnie oczekuje. Matka uciszyła mnie, otwierając szeroko oczy, ale ja nie słuchałam. Jeśli ojciec jeszcze raz mi powie, że mam się zachowywać, jak na damę przystało, to wybuchnę. – Dlaczego tak trudno ci to zrozumieć? Nie chcę być damą, a już zdecydowanie nie chcę być małą, potulną żonką jakiegoś dupka z mafii. Prędzej podetnę sobie gardło niż skończę w ten sposób. Wiedziałam, że to nadchodzi, ale nawet nie próbowałam tego uniknąć. Dłoń ojca wylądowała na mojej twarzy. To było jedno z jego lżejszych uderzeń, co zazwyczaj nie wróżyło niczego dobrego. Bił mocno, kiedy nie miał odpowiednich słów, aby mnie przegadać. Skoro bił delikatnie, to zapewne nie spodoba mi się to, co ma do powiedzenia. Chwycił mnie za ramiona tak mocno, dopóki nie spojrzałam mu w oczy. – To może idź poszukać ostrego noża, Gianno, bo Vitiello i ja postanowiliśmy, że wyjdziesz za jego syna, Matteo. Szczęka mi opadła. – Co? – Musiałaś zrobić niezłe wrażenie, bo sam poprosił ojca, aby to zaaranżował. 29 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Nie możesz mi tego zrobić! – Mogę. I to nie był mój pomysł. Matteo był bardzo stanowczy odnośnie poślubienia cię. – Skurczybyk. Chwyt ojca zacieśnił się, na co się skrzywiłam. Lily przyglądała nam się swoimi dużymi, niebieskimi oczami. Ona i Aria tylko czasami doświadczały szorstkiego oblicza ojca. Zazwyczaj rezerwował swoje klapsy i okrutność dla mnie, tej złej córki. – Właśnie dlaczego cieszę się, że znajdziesz się poza naszym terytorium. Gdybym cię wydał za jednego z naszych żołnierzy, musiałbym karać naszego człowieka za to, że cię bije z powodu twojej bezczelności, ale jeśli Matteo Vitiello wbije ci rozum do głowy, to nie będę mógł nic zrobić, bo nie zaryzykuję wojny z Nowym Jorkiem. Przełknęłam swoje cierpienie. Wiedziałam, że ojciec darzył mnie najmniejszą sympatią, a poza tym, nie potrzebowałam jego uznania, czy uczuć. Mimo to, jego słowa zabolały. Matka oczywiście nic nie powiedziała, tylko gapiła się na swój talerz, składając i rozkładając serwetkę. Oczy Lily lśniły od łez, ale wiedziała, że nie może się wtrącać, kiedy ojciec miał taki humor. Ona i Aria zawsze były lepsze, jeśli chodzi o samokontrolę. – Kiedy podjąłeś decyzję? – zapytałam ostro, próbując ukryć emocje. – Matteo i jego ojciec rozmawiali ze mną zaraz po ślubie Arii. I nagle zrozumiałam, kiedy Matteo postanowił mnie poślubić: to było tamtego ranka po naszym pocałunku, kiedy powiedziałam mu, że nigdy za niego nie wyjdę. Arogancki dupek nie potrafił wziąć tego na klatę. Żenił się ze mną, aby udowodnić swoją rację, że dostawał, czego chciał, że miał władzę, podczas gdy ja byłam marionetką w rękach mafii. – Nie poślubię ani jego, ani nikogo innego. Nie obchodzi mnie twoje zdanie. Nie obchodzi mnie zdanie Vitiello. Mam to, kurwa, gdzieś. Ojciec potrząsnął mną mocno, aż zadzwoniło mi w uszach. – Zrobisz co każę, dziewczyno albo przyrzekam, pobiję cię tak mocno, że zapomnisz, jak się nazywasz. Patrzyłam na niego gniewnym wzrokiem. Nikogo nienawidziłam tak bardzo, jak mężczyzny przede mną, a mimo to, cząstka mnie, ta głupia i słaba, kochała go. – Dlaczego to robisz? To nie jest konieczne. Już daliśmy im Arię. Dlaczego zmuszasz mnie do małżeństwa? Czemu nie wyślesz mnie na studia i nie pozwolisz mi być szczęśliwą? 30 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Usta ojca wykrzywiły się ze zniesmaczenia. – Na studia? Naprawdę jesteś taka głupia? Zostaniesz żoną Matteo. Będziesz ogrzewać jego łoże i rodzić dzieci. Koniec pieśni. Teraz idź do swojego pokoju, zanim stracę cierpliwość. Lily spojrzała na mnie błagalnie. To, co kiedyś było robotą Arii, przejęła Lily: trzymała mnie z daleka od kłopotów. Gdyby nie ona, kontynuowałabym walkę z ojcem. Nie obchodziło mnie, czy by mnie pobił. Nie zmieniłby mojego zdania. Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do swojego pokoju, gdzie chwyciłam telefon i rzuciłam się na łóżko. Wybrałam numer Arii. Odebrała po drugim sygnale. Po usłyszeniu jej głosu, łzy które wstrzymywałam, wypłynęły na powierzchnię. Przynajmniej nasz podły ojciec ich nie widział. – Aria – wyszeptałam. Łzy spływały coraz szybciej. – Gianna, co się stało? Co się dzieje? Jesteś ranna? – Ojciec oddaje mnie Matteo. To brzmiało tak absurdalnie. Nikt z zewnątrz nie zrozumiałby znaczenia moich słów. Nie byłam meblem, który mógł być oddawany w ręce innej osoby, a jednak taka była moja rzeczywistość. – Co masz na myśli, że oddaje cię Matteo? – Salvatore Vitiello rozmawiał z ojcem i powiedział mu, że Matteo chce mnie poślubić. A ojciec się zgodził! – Ojciec powiedział dlaczego? Nie rozumiem. Przecież ja jestem w Nowym Jorku. Nie musi oddawać cię Familii. – Nie wiem, dlaczego. Może ojciec chce mnie ukarać za to, że mówię, co myślę. Wie, jak bardzo gardzę naszymi mężczyznami i jak bardzo nienawidzę Matteo. Chce, żebym cierpiała. To nie była do końca prawda. Nie nienawidziłam Matteo, a przynajmniej nie bardziej niż nienawidziłam innych facetów z mafii. Nienawidziłam tego, za czym się opowiadał oraz tego, co robił. Nienawidziłam, że poprosił ojca o moją rękę, jakby moje zdanie się nie liczyło. – Och, Gianna. Tak mi przykro. Może powiem Luce, a on zmieni zdanie Matteo.
31 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Aria, nie bądź naiwna. Luca wiedział od samego początku. Jest bratem Matteo i przyszłym Capo. O czymś takim nie decyduje się bez jego wiedzy. – Kiedy podjęli decyzję? Po tym, jak byłam wystarczająco głupia, żeby się z nim całować. – Kilka tygodni temu, jeszcze przed moją wizytą u was. Nie mogłam jej powiedzieć, że to się stało po jej ślubie. Aria zaczęłaby się obwiniać za moje nieszczęście. – Nie do wiary! Zabiję go. Wie, jak bardzo cię kocham. Wie, że bym się na to nie zgodziła. Zrobiłabym wszystko, aby temu zapobiec. Aria brzmiała w tej chwili niezwykle podobnie do mnie i podczas gdy moje serce pęczniało z miłości do niej za chęć chronienia mnie, to nie mogłam na to pozwolić. Może Aria tego nie widziała, ale Luca był potworem i nie chciałam, aby została skrzywdzona, nie z mojego powodu, nie kiedy i tak było za późno. – Nie pakuj się w kłopoty z mojego powodu. I tak jest już za późno. Nowy Jork i Chicago postanowiły. Umowa została zawarta, a Matteo nie wypuści mnie ze swoich szponów. Wiedziałam, że to prawda. Nawet gdy postanowi, że już mnie nie chce, to się do tego nie przyzna. Zawsze myślałam, że uda mi się uniknąć małżeństwa i znajdę sposób, aby iść na studia i rozpocznę życie z daleka od świata mafii. – Chcę ci pomóc, ale nie wiem jak – powiedziała ze smutkiem. – Kocham cię, Aria. Przed podcięciem sobie żył powstrzymuje mnie wiedza, że po ślubie z Matteo, będę mieszkać w Nowym Jorku, blisko ciebie. Nigdy nie brałam pod uwagę samobójstwa, nigdy nie czułam się wystarczająco żałośnie, żeby to zrobić. Ale czasami zdawało się to być jedyną opcją, jaką miałam w życiu. Był to jedyny sposób, aby zdecydować o własnym losie i zniszczyć plany ojca. Ale nie zdobyłabym się na to. Nie mogłam zranić rodzeństwa w taki sposób i mimo wszystko, ceniłam sobie życie. – Gianna, jesteś najsilniejszą osobą, jaką znam. Obiecaj, że nie zrobisz nic głupiego. Jeśli zrobisz sobie krzywdę, nie będę mogła z tym żyć.
32 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Jesteś ode mnie o wiele silniejsza, Ario. Jestem mocna w gębie i wybuchowa, ale ty jesteś wytrzymała. Poślubiłaś Lucę, mieszkasz z nim. Nie wiem, czy bym tak mogła. Chyba tak nie potrafię. W Nowym Jorku widziałam przebłyski mrocznego oblicza Matteo, kiedy zaoferował zabicie napastnika Arii, aby uczynić mnie szczęśliwą, a później w jego oczach, kiedy był cały umazany krwią, jak Luca. W jego oczach nie było ani grama poczucia winy. Czasami myślałam, że z nich dwóch, to Matteo był niebezpieczniejszy, bo nie potrafił nad sobą zapanować. Czasami myślałam, że swoją towarzyską postawą ukrywał fakt, jak bardzo był popieprzony. – Coś wymyślimy, Gianno – powiedziała Aria. Wiedziałam, że nie może nic zrobić.
t Tego wieczora, Matteo pierdolony Vitiello ośmielił się zadzwonić na mój telefon. Zignorowałam go. Za cholerę nie zamierzałam z nim rozmawiać. Nie po tym, co zrobił. Jeśli myślał, że to koniec i że wygrał, to niech nie będzie tego taki pewien.
33 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 4 Chciałem, żeby ten pierdolony dzień już się skończył. Najpierw pogrzeb ojca, a teraz godziny pierdolenia z Cavallaro i Scuderi o sposobach zapanowania nad Rosjanami i pokazania im, kto tu rządzi. Nie potrzebowałem czasu na opłakiwanie ojca. Luca i ja nie żywiliśmy do niego innych uczuć poza pogardą i nienawiścią. Po prostu nie byłem fanem pogrzebów i wszystkiego, z czym się wiązały. Przede wszystkim wkurwiło mnie oglądanie mojej macochy, wypłakującej fałszywe łzy. Na serio myślała, że ktoś uwierzy, iż będzie jej brakowało jej sadystycznego męża? Pewnie napluła na jego zwłoki, kiedy nikt nie patrzył. Sam chciałem to zrobić. Jedynym dobrym aspektem tej gehenny było to, że Gianna musiała zjawić się na pogrzebie ze swoją rodziną. Ignorowała moje telefony, odkąd tydzień temu dowiedziała się o naszym małżeństwie, ale nie mogła mnie wiecznie unikać. Nie mogłem się doczekać naszego pierwszego spotkania na osobności. Kochałem, kiedy się wściekała. Po naradzie zmierzałem do mojego motocyklu, kiedy usłyszałem za sobą kroki. Odwróciłem się, widząc biegnącego w moją stronę Lukę z telefonem przy uchu i wściekłym wyrazem twarzy. Zanim zapytałem, co go ugryzło, odłożył telefon i powiedział: – Cesare dzwonił. Rosjanie atakują posiadłość. Romero próbuje zapewnić wszystkim bezpieczeństwo, ale jest zbyt wielu atakujących. – Gdzie są Gianna i Aria? – Nie mam, kurwa, pojęcia. Będziemy musieli wziąć helikopter. Poszedłem za nim do jego samochodu. Odpalił go, kiedy tylko usiedliśmy. Nie powinniśmy się zgodzić, aby Aria i Gianna pojechały same do Hamptons. Myśleliśmy, że będą tam bezpieczniejsze. Myśleliśmy, że napastnicy zaatakują w mieście, gdzie tak wielu ludzi chicagowskiej i naszej mafii zbierze się na pogrzebie naszego ojca. Byliśmy jebanymi idiotami. 34 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Luca uderzył w kierownicę. – Wytropię każdego pierdolonego Rosjanina, jeśli skrzywdzą Arię. – Będę po twojej stronie – powiedziałem. Nie obchodziło mnie, ilu Rosjan będę musiał pociąć na kawałeczki, żeby dotrzeć do Gianny. Jebało mnie to. Kiedy wreszcie wylądowaliśmy niedaleko naszej posiadłości w Hamptons, Luca i ja zaniemówiliśmy. Wiedzieliśmy, że mogło być już za późno. – Nic im nie będzie – powiedziałem mu. Wysiedliśmy z helikoptera i zaczęliśmy biec, dopóki nie dotarliśmy pod drzwi. Wyciągnąłem swój nóż z gardła jakiegoś dupka i wyprostowałem się, kiedy jeden z Rosjan zawołał z wnętrza domu: – Mamy twoją żonę, Vitiello. Jeśli chcesz ją zobaczyć w jednym kawałku, to lepiej się poddaj i opuśćcie broń. Luca zerknął w moją stronę. – Nie rób nic głupiego, Matteo. – Nie tylko ty masz coś do stracenia – powiedziałem ponuro. – Gianna też tam jest. Luca przytaknął, po czym powoli ruszył do przodu. Szedłem kilka kroków za nim. Na początku zobaczyłem Arię. Jeden z rosyjskich zastępców bossa, skurwiel imieniem Vitali, przykładał jej nóż do gardła. Luca zabije sukinsyna. – A więc to jest twoja żona, Vitiello? – zapytał Vitali, ale prawie go nie słuchałem. Gianna leżała skulona na podłodze z wielkim siniakiem na czole. Widziałem, że trzęsła się ze strachu albo bólu, nie wiedziałem. Jej niebieskie oczy spotkały moje. Wielki rosyjski dupek stał nad nią. Żądza krwi zalała mój organizm. Obracałem noże między palcami, zastanawiając się, którą część ciała tego Rosjanina pokroję jako pierwszą. Pewnie rękę, którą na nią podniósł. Gianna nie spuszczała ze mnie oczu, jakby wiedziała, że doprowadzę wszystko do porządku. Teraz, gdy już tutaj byłem, nie pozwolę, żeby którykolwiek z tych skurwieli znowu ją skrzywdził. I na Boga, zapłacą za to. Sprawię, że będą żałowali dnia, kiedy spojrzeli na Giannę i że w ogóle się, kurwa, urodzili. – Puść ją, Vitali – warknął Luca.
35 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Nie sądzę – powiedział ze swoim kurewsko irytującym akcentem. – Zabrałeś coś, co jest naszą własnością, Vitiello, a więc teraz ja mam coś, co należy do ciebie. Chcę wiedzieć, gdzie to jest. Nie byłem pewien, co zrobił skurwiel z Bratvy, bo byłem skupiony na oprawcy Gianny, jak również na dupkach stojących za nim. W tym samym czasie Luca wykonał groźny krok w przód, po czym zatrzymał się. – Rzućcie broń albo poderżnę jej gardło. Prędzej świnie zaczną latać, skurwielu. Rozległ się łomot, a po nim następny. Spojrzałem szybko na Lucę, który rzucił swoją jebaną broń na ziemię. Nie mogłem w to uwierzyć. Zmrużył na mnie oczy. On tak na serio? Z wyrazu jego twarzy odczytałem, że tak. Powoli odłożyłem noże na ziemię. Gianna zamknęła oczy, jakby myślała, że to koniec. To nie był koniec, ani trochę. Nie, zanim nie zabiję każdego pierdolonego chuja w tym pomieszczeniu i sprawię, że będą żałowali, że się urodzili. – Twoja żona jest przepyszna. Ciekawe, czy wszędzie tak wspaniale smakuje – powiedział Vitali, przyciągając do siebie Arię, jakby chciał ją pocałować. Widziałem, że Luca był na granicy wytrzymałości. Rosyjski debil stojący za Gianną, szturchnął jej tyłek swoim buciorem i wyszczerzył się. Jego stopa będzie drugą częścią ciała, którą odetnę i nie będę się przy tym, kurwa, spieszył. Vitali polizał podbródek Arii. Wyglądała, jakby miała się zrzygać. Później sięgnęła do tylnej kieszeni spodni i wyciągnęła nóż sprężynowy. Gdzie ona go, do cholery, znalazła? W chwili, kiedy wbiła nóż w udo Vitaliego, upadłem na kolana. Lewą ręką chwyciłem broń, a prawą jeden z moich noży. Szybką serią wypuściłem cztery pociski. Dwie kule rozwaliły łydki dupka, który kopnął Giannę, trzecia złamała każdą kość w jego prawej ręce, a czwarta zmiażdżyła czaszkę drugiego skurczybyka. W tym samym czasie rzuciłem nożem. Przebił oczodół Rosjanina numer trzy. Popędziłem do Gianny. Podniosłem ją i przeniosłem na bok, gdzie chronił ją wielki, drewniany kredens. Ukląkłem przed nią i zabiłem kolejnego Rosjanina, a później jeszcze jednego. Twarz Gianny była przyciśnięta do mojego kolana. Położyłem dłoń na czubku jej głowy, gładząc niesforne, rude włosy. Usłyszałem krzyk kobiety. Przeszukiwałem wzrokiem pomieszczenie, aż wreszcie zobaczyłem Lukę, który kołysał w ramionach nieporuszające się ciało Arii. Sparaliżowało mnie, moje serce łomotało w piersi. 36 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Nie! – krzyknęła ochryple Gianna. Próbowała usiąść, ale jej ręce odmówiły posłuszeństwa i upadła na mnie. – Aria! Przytuliłem ją, kiedy spojrzała na mnie pełnymi przerażenia oczami. – Pomóż Arii! Pomóż jej! – wyszeptała. Znowu próbowała wstać. Pomogłem jej, owijając rękę wokół jej talii, ale nie zaprowadziłem jej do siostry. Luca wyglądał, jakby miał zabić każdego, kto odważyłby się do nich podejść. Miał wyraz twarzy, jakiego nigdy wcześniej u niego nie widziałem. Prowadząc pełne brutalności życie, Luca i ja mieliśmy zdolność odcinania się od emocji. Aż do teraz, nie sądziłem, że istnieje na tym świecie coś, co zepchnie Lukę ku krawędzi. Gianna zaczęła płakać. Dotknąłem jej policzka. – Cii. Z Arią będzie okej. Luca nie pozwoli jej umrzeć. Dla dobra każdego, miałem nadzieję, że się nie myliłem. Gianna tuliła się do mnie mocno, ściskając materiał mojej koszuli. Patrzyłem jej w oczy. Gdy Aria wreszcie otworzyła swoje, Gianna wypuściła szloch i przycisnęła twarz do mojej klatki piersiowej. Chwyciłem jej głowę, po czym złożyłem na niej pocałunek. Nie zareagowała. Pewnie była w szoku. – Co z Gianną, Lily i Fabim? – zapytała słabym głosem Aria. Gianna uniosła głowę, ale nie puściła mnie. – W porządku – powiedziała. Luca wziął Arię na ręce i po chwili rozmowy, zaniósł ją do jednej z naszych sypialni na górze. Lekarz był już w drodze. Gianna próbowała stanąć o własnych siłach, ale zachwiała się i chwyciła mnie za ramię. Straciła ostrość widzenia, zanim ponownie skupiła się na mnie. Nic nie mówiła, jedynie mi się przyglądała. Delikatnie pogładziłem ranę na jej czole. – Tylko tutaj jesteś ranna? Wzruszyła ramionami, po czym skrzywiła się. – Boli mnie bok i żebra. – Hej, Matteo, co z tym dupkiem? – zapytał Romero, szturchając butem Rosjanina, który kopał Giannę.
37 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Tylko on przeżył? – Jest jeszcze, co najmniej jeden – odpowiedział Romero. – Świetnie, ale ten jest mój. Przesłucham go. – To facet, który uderzył mnie w głowę – powiedziała cicho Gianna. – Wiem. Przyglądała mi się, ale nie byłem pewien, czego szukała. Je oczy zamknęły się na chwilę, ale zaraz szybko je otworzyła. – Musisz się położyć – powiedziałem. Nawet nie próbowała się kłócić, co było złym znakiem. Wzmocniłem uścisk i poprowadziłem ją do schodów. – Matteo? – zawołał Romero. Spojrzałem przez ramię na niego i Rosjanina. – Za chwilę wrócę. Pozbądź się ciał i zabierz dwóch żyjących Rosjan do piwnicy. Romero przytaknął. – Dobra. Następnie jego spojrzenie padło na ciało Cesare'a. Nie mogliśmy mu pomóc. Znałem go od dawna. Był dobrym i lojalnym żołnierzem. Przyjdzie czas na opłakiwanie jego śmierci, ale jeszcze nie teraz. Pomogłem Giannie wejść po schodach i prawię niosłem ją na rękach, idąc korytarzem do jednej z sypialni dla gości. Bardzo chciałem zabrać ją do swojej sypialni w tej posiadłości, ale nie chciałem wszczynać pieprzonej kłótni, a przynajmniej nie, do czasu, aż Gianna będzie w formie, aby być godnym przeciwnikiem. Położyła się na łóżku i z jękiem zamknęła oczy. Pochyliłem się nad nią. – Chcę rzucić okiem na twoje żebra. Nie przywal mi. Gwałtownie otworzyła oczy, a na ustach zawitał cień uśmiechu. Zastanawiałem się, czy to dlatego, że miała wstrząs mózgu, czy może w końcu pogodziła się z naszym nadciągającym ślubem.
38 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Uniosłem jej bluzkę, odsłaniając centymetr po centymetrze kremową skórę, ale zanim mój móżdżek wpadł na jakieś pomysły, znalazłem pierwszego siniaka: jednego wielkiego na jej talii i dwa nieco mniejsze na klatce piersiowej. Delikatnie nacisnąłem siniaka na talii, ale skrzywiła się z sykiem na mój dotyk. – Kurwa, boli. Zacisnąłem zęby. Nie mogłem się doczekać, żeby iść do piwnicy i zamienić słówko z sukinsynem, który jej to zrobił. Przesunąłem ręce wyżej, delikatnie dotykając żeber. Wzdrygnęła się. – Co robisz? – Chcę zobaczyć, czy nie masz złamanych żeber – powiedziałem. – Chcesz skorzystać z okazji, żeby mnie obmacać, przyznaj się. Jej poczucie humoru rujnował drżący głos, ale zdecydowałem się podjąć grę. Nie musiała wiedzieć, że obmyślałem sposób na wydłużenie cierpienia jej napastnika. Uśmiechnąłem się znacząco. – Za niecały rok będziemy małżeństwem, a wtedy będę mógł cię obmacywać gdziekolwiek i kiedykolwiek będę chciał. Jej uśmiech zniknął i odwróciła głowę, zamykając oczy. Może jeszcze nie pogodziła się z naszym ślubem. Wyprostowałem się. – Muszę wracać na dół. Przyślę do ciebie lekarza, kiedy tylko skończy z twoją siostrą. Powinnaś odpocząć. Nie chodź po domu. Nie otworzyła oczu ani nie dała znaku, że słyszała, co do niej mówiłem. Wyszedłem z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Lekarz kierował się w moją stronę, a jego asystentka, młoda kobieta, której imienia ciągle zapominałem, była kilka kroków za nim. – Gdzie jest Aria? – zapytał swoim ochrypłym od papierosów głosem. Wskazałem na drzwi głównej sypialni. – Kiedy skończysz z Arią, zbadaj Giannę. Nie sądzę, że doznała poważnych obrażeń, ale chcę mieć pewność. 39 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Przytaknął, nie zatrzymując się. Nikt nie chciał kazać Luce na siebie czekać. – Zadzwoń do mnie, zanim wejdziesz do jej pokoju. Chcę tam być, kiedy będziesz ją badał. Doktorek był po sześćdziesiątce, ale to nie znaczyło, że chciałem, aby przebywał sam na sam z Gianną, nie po tym, kiedy niemal ją straciłem. Lekarz zatrzymał się na chwilę, patrząc na mnie swoimi jasnymi oczami. – Jest twoja? – Tak. Przytaknął zwyczajnie, a następnie znowu ruszył w stronę głównej sypialni. Odwróciłem się i zszedłem po schodach. Gdy wszedłem do piwnicy, dwaj ocalali Rosjanie byli przywiązani do krzeseł. Tito, jeden z naszych najlepszych egzekutorów, opierał się o ścianę ze skrzyżowanymi ramionami. Romero stał przy nim. Kolejny żołnierz, Nino, przypinał kroplówkę dupkowi, którego zamierzałem rozedrzeć na strzępy. Drugi Rosjanin był w nieco lepszej formie i nie potrzebował transfuzji – jeszcze. Kiedy tylko Tito położy ręce na biednym sukinsynu, to się zmieni. Tito wyprostował się i pochylił głowę. – Mam nadzieję, że jeszcze nie zaczęliście – powiedziałem. – Czekaliśmy na ciebie – powiedział Tito. – A wygląda, jakby Tito zaczął robotę? – zapytał z niecierpliwością Nino. Dzieciak czerpał chorą fascynację z tortur. – Świetnie. – Podszedłem do napastnika Gianny. Spojrzał na mnie wkurwiony. – Jak się nazywasz? – zapytałem. – Pierdol się – powiedział z ciężkim, angielskim akcentem. Uśmiechnąłem się do Tito, Romera i Nino. Później wyciągnąłem nóż i podłożyłem go pod twarz gnoja, żeby mógł go podziwiać. – Na pewno nie chcesz mi powiedzieć, jak się nazywasz? Splunął pod moje nogi. 40 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Gdzie ta ruda suka? Jej cipka mnie wzywała. Nino szturchnął Romera i uśmiechnął się podekscytowany. Tito wyciągnął swój nóż i wytarł go w jeansy. – Mocne słowa, jak na trupa – powiedziałem swobodnie. – Nic ci nie powiem. – Wszyscy tak mówią. – Podszedłem bliżej. – Zobaczmy, jaki z ciebie twardziel. Dwadzieścia minut to najdłuższy czas, po którym poznałem czyjeś imię. Przywaliłem mu z pięści w bok, tuż nad lewą nerką. Kiedy walczył o oddech, skinąłem do Tito, aby zaczął pracować nad drugim Rosjaninem. Po dwunastu minutach dowiedziałem się, że mężczyznę przede mną nazywano Borisem i że pracował dla nowojorskiej Bratvy od sześciu lat. Przed tym widywano go w Saint Petersburgu. Wciąż niechętnie udzielał mi innych informacji poza podstawowymi. Spojrzałem na jego pokrytą krwią gębę. – Jesteś pewien, że nie masz odpowiedzi na moje pytania? Zakaszlał, a na jego koszulkę spłynęła krew. – Pierdol się. – Mogę to robić całą noc, ale obiecuję, nie będzie miło.
Zmęczyłam się czekaniem na lekarza. Nie miałam już zawrotów głowy i nie bolało tak bardzo, kiedy wstawałam. I szczerze mówiąc, po tym, co się dzisiaj stało, przerażało mnie siedzenie w samotności. Byłam pewna, że wszyscy umrzemy i moje ciało wciąż nie było przekonane, że przetrwaliśmy. Miałam przyspieszone tętno i od czasu do czasu oblewał mnie zimny pot. Wszystko przez to, że naszej mafii zachciało się pogrywać z Bratvą. Wyszłam z pokoju, po czym zawahałam się w korytarzu. Moje spojrzenie poszybowało na jego koniec, gdzie znajdowała się główna sypialnia. Luca i lekarz zapewne wciąż zajmowali się Arią. Odesłaliby mnie, gdybym spróbowała tam wejść albo, co gorsza, 41 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
zamknęliby mnie na klucz w sypialni dla gości, żebym nie łaziła po domu. Postanowiłam poszukać Lily i Fabiego. Wygrzebałam telefon z kieszeni i wysłałam wiadomość do siostry. Gdzie jesteś? Zamiast odpowiedzi, otworzyły się jedne z drzwi, a zza nich wyłoniła się głowa Lily. Miała twarz spuchniętą od płaczu, a oczy wielkie i przestraszone. Kiedy skupiła na mnie wzrok, przybiegła do mnie i zarzuciła mi ręce na szyję. – Gdzie Fabi? – zapytałam, kiedy znowu byłam w stanie oddychać. Moje żebra szalenie pulsowały na skutek jej uścisku, ale nie chciałam, aby wiedziała, że jestem ranna. Wyglądała na przerażoną. – Śpi. Dali mu jakąś tabletkę nasenną, bo miał atak paniki. – Spojrzała na mnie. – Tak bardzo się bałam, Gianno. Myślałam, że wszyscy zginiemy, ale Romero uratował mnie i Fabiego. Zarumieniła się. Jej zauroczenie Romerem wzmocniło się w przeciągu ostatnich miesięcy. Nie umiałam się zdobyć na odwagę, aby powiedzieć jej, jakim musiał być mężczyzną, skoro Luca wybrał go na ochroniarza Arii. Lily niebawem sama zrozumie, że byłyśmy otoczone przez samych złych facetów, a nie rycerzy w lśniących zbrojach. – A co z Arią? Romero powiedział mi tylko, że z nią w porządku, zanim zostawił Fabiego i mnie samych w pokoju. Dodał, żebyśmy nie chodzili po domu, bo jest zbyt niebezpiecznie. – Została postrzelona w ramię, ale lekarz się nią zajmuje. Wyliże się. Taką miałam nadzieję. Ponownie spojrzałam w stronę głównej sypialni. Będę musiała spróbować zakraść się tam, kiedy doktor i Luca wyjdą. – Idź do pokoju, zaraz wrócę. Odwróciłam się, ale Lily poszła za mną, jak zagubiony szczeniak. – Gdzie idziesz? – zapytała. – Na dół. Chcę zobaczyć szkody. – Idę z tobą. Westchnęłam. Aria odmówiłaby naszej siostrze, ale byłabym hipokrytką, wydając Lily rozkazy, skoro sama rzadko kiedy ich przestrzegałam. Lily nie była już dzieckiem.
42 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– No dobra, ale bądź cicho i trzymaj się z daleka od mężczyzn. Wywróciła oczami. – Nie jestem nimi zainteresowana. – Nie mówię, że jesteś, ale oni mogą być zainteresowani tobą. Nie chciałam tłumaczyć Luce, że musiałam zabić jednego z jego ludzi, bo dotknął Lily. Oczywiście, najpierw musiałabym obmyślić sposób, żeby go zabić. Zeszłyśmy po schodach. Przedpokój był w rozsypce. Podłogę pokrywały krew i stłuczone szkło. Przynajmniej ciała zniknęły, ale ścieżka krwi prowadziła na zewnątrz do stosu martwych Rosjan. Miałam nadzieję, że nie potraktowali tak ciała Umberto. Moja klatka piersiowa ścisnęła się, ale zwalczyłam smutek. Umberto sam wybrał takie życie. Śmierć wchodziła w grę. Zasłoniłam Lily widok na zwłoki i zaciągnęłam ją do salonu, który nie był w lepszym stanie. Białe kanapy zdecydowanie trzeba będzie wymienić. Nie sądziłam, że jakikolwiek wybielacz poradzi sobie z tymi plamami. Lily wydała cichy, przygnębiony dźwięk. Pociągnęłam ją za sobą, już żałując, że pozwoliłam jej ze mną iść. Kilku mężczyzn zrobiło sobie na tarasie przerwę na papierosa i zerkali w naszą stronę, kiedy przechodziłyśmy obok. Wyglądało na to, że krew im nie przeszkadzała. Przyspieszyłam. – Eeej – zaprotestowała Lily, ale zignorowałam ją. Gdybym była tutaj sama, to miałabym to gdzieś, ale nie chciałam narażać siostry na niebezpieczeństwo. Skierowałyśmy się na tyły domu, gdzie mieściła się kuchnia i niemal wpadłyśmy na jakiegoś mężczyznę. – Patrzcie jak łazicie – powiedział, po czym zatrzymał się i ewidentnie zlustrował nas wzrokiem. Nie znałam go i nie miałam zamiaru czegokolwiek dowiadywać się na jego temat. Przepchnęłam Lily obok niego. Mężczyzna podążał za nami wzrokiem przez cały czas, kiedy szłyśmy korytarzem. Gdy skręciłyśmy za róg, stanęłyśmy twarzą w twarz z lekko uchylonymi stalowymi drzwiami. Z wnętrza dobiegł krzyk pełen cierpienia, na co zadrżałam. Lily ścisnęła moje ramię z szeroko otwartymi oczami. – Co to było? Przełknęłam. Byłam całkiem pewna, co się tam działo, ale nie zamierzałam jej powiedzieć. – Nie wiem. 43 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Podeszłam bliżej do drzwi, po czym zawahałam się. Nie mogłam zabrać ze sobą Lily, ale nie mogłam też zostawić jej samej w korytarzu, po którym wałęsało się pełno przerażających popierdoleńców. Otworzyłam drzwi i spojrzałam w dół, na długie, ciemne schody. Z jakiegoś zakamarka piwnicy sączyło się światło. Lily niemal przylegała do moich pleców, a jej oddech ogrzewał moją szyję. – Chyba nie chcesz tam schodzić, co? – szepnęła. – Chcę, ale ty zostaniesz na schodach. Lily poszła za mną, ale spojrzałam na nią ostrzegawczo. – Zostań tutaj. Obiecaj. Z dołu rozbrzmiał kolejny krzyk. Lily wzdrygnęła się. – Dobrze, obiecuję. Nie byłam pewna, czy mówiła na serio, ale wyglądała na tak spanikowaną, że zamierzałam zaryzykować. Zeszłam po schodach, ale zatrzymałam się na ostatnim stopniu, przerażona tym, co mogłam zobaczyć. Robiąc wydech, pokonałam ostatni schodek i znalazłam się w wielkiej piwnicy. W moim gardle uformowała się gula. Nie byłam głupia. Wiedziałam, co mafia robiła ze swoimi wrogami, zwłaszcza kiedy chcieli wyciągnąć z nich informacje, ale słuchanie historyjek, a stanięcie twarzą w twarz z potworną rzeczywistością to dwie różne rzeczy. Oparłam dłoń na szorstkiej ścianie, a palce owinęłam wokół twardej krawędzi. Dwaj mężczyźni byli przywiązani do krzeseł. Matteo i wysoki, bardzo umięśniony facet zdawali się dowodzić w kwestii wyciągania z nich informacji, podczas gdy Romero stał z tyłu, ale musiał mieć jakiś udział w tych torturach, bo jego dłonie, jak również ubrania, pokrywała krew. Ale to było nic w porównaniu z Matteo. Jego biała koszula była cała umazana krwią, a podwinięte rękawy ukazywały zakrwawioną skórę. Była czerwień, czerwień i jeszcze raz czerwień, tak wiele jej odcieni. Ale najgorsza, Boże, najgorsza była jego twarz. Nie było na niej ani odrobiny współczucia, litości, niczego. Nie było również podekscytowania, czy zapalczywości i właśnie tego próbowałam się trzymać. Przynajmniej nie podniecał się tym, co robił. Po jego wyrazie twarzy zdawało się, że nic nie czuł. Od zawsze wiedziałam, że jego swobodne, żartobliwe i flirciarskie zachowanie było maską, która miała ukrywać brzydką prawdę, ale po raz kolejny: sama wiedza, a otrzymanie widocznego potwierdzenia to coś zupełnie innego. Może gdybym była bardziej naiwna, to wmawiałabym sobie, że Matteo to robił, ponieważ dzisiaj pochował ojca, ponieważ był
44 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
pogrążony w rozpaczy i potrzebował znaleźć ujście dla żalu, ale znałam prawdę. To były zwykłe interesy mafii. Żałoba nie miała z tym nic wspólnego. Jednym z przywiązanych mężczyzn był Rosjanin, który mnie pobił i wiedziałam, że to dlatego Matteo wybrał go na swoją ofiarę. Zawsze chciałam wyrwać się ze świata, w którym się urodziłam, z tego popierdolonego świata, który znałam, ale w tej chwili podjęłam decyzję, aby wreszcie naprawdę uciec. Nieważne jakim kosztem, nieważne ile to zajmie i co będę musiała zrobić, ucieknę z tego piekła. Jak ktokolwiek, widząc coś takiego, chciałby tutaj zostać? Znałam ludzi, którzy przyzwyczaili się do takich rzeczy, ale ja nie chciałam do tego przywyknąć. Już teraz mogłam przyznać, że za każdym razem, gdy widziałam krew, coraz mniej mi to przeszkadzało. Ile czasu potrzeba, żeby widok torturowanego człowieka, przestał dla mnie cokolwiek znaczyć? Ile czasu zajmie, nim głos w mojej głowie, mówiący, że rosyjscy dranie zasługiwali na to, ponieważ gdyby mieli okazję, to zrobiliby mi to samo, przestanie być szeptem i stanie się krzykiem? Coś musnęło moje ramię, na co szarpnęłam się w tył, ledwo tłumiąc krzyk zaskoczenia. Lily stała za mną i wtedy wszystko potoczyło się bardzo szybko. Otworzyłam usta, żeby odesłać ją na górę, ale w tej samej chwili Lily spojrzała na scenę, rozgrywającą się na środku piwnicy i wiedziałam, że sprawa przybierze paskudny obrót. Już wcześniej słyszałam jej krzyk, ale nie miał porównania wobec dźwięku, który wydobył się z jej ust, kiedy zobaczyła krew i mężczyznę, który ją stracił. Wyobrażaliście sobie kiedyś dźwięk, jaki wydają puszyste owieczki, kiedy są zarzynane? Ja wyobrażałam sobie, że krzyk Lily był właśnie takim dźwiękiem. Wzdrygnęłam się na jej wrzask. Miała szeroko otwarte oczy i bardzo rozszerzone źrenice. Jej wyraz twarzy przeraził mnie na śmierć. Wszystkie oczy skupiły się na nas. Matteo puścił Rosjanina, zmrużył na mnie swoje ciemne oczy, jakbym to ja zrobiła coś złego. Lily ciągle wrzeszczała, jak piszczałka, sprawiając, że włoski na karku stawały mi dęba. – Romero! – warknął Matteo, głową wskazując na moją siostrę. – Zajmij się Lilianą. Romero podszedł do nas. Wysoki i olśniewający. Lily zawsze mdlała na jego widok, ale teraz nawet ona widziała w nim jedynie mordercę. Jego ręce były czerwone. Czerwone od krwi i Lily całkowicie straciła nad sobą panowanie. Ja mogłam tylko patrzeć. Nie potrafiłam się ruszyć. Jakiś głos na tyłach mojego umysłu podpowiadał mi, że powinnam odezwać się do siostry, spróbować ją uspokoić, zrobić coś, cokolwiek, ale ten głos został stłamszony przez przerażony umysł. Stalowe drzwi trzasnęły z hukiem i nagle na dole pojawił się Luca.
45 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Co się tutaj dzieje, do chuja? Nikt się nie odezwał. Romero mówił do mojej siostry uspokajającym głosem: – Uspokój się, Lily. Wszystko jest w porządku. Serio? Sceneria przed nami mówiła, co innego. Nic nie było w porządku. Oczywiście Lily się nie uspokoiła. Romero chwycił ją za ramię, a Luca poszedł mu na pomoc, ale walczyła z nimi jak zwierzę. Jak taka szczupła dziewczyna potrafiła walczyć z dwoma mężczyznami? Romero owinął ręce wokół jej klatki piersiowej, blokując ręce przy jej bokach, ale to nie powstrzymało Lily przed kopaniem go i wszystkiego wokół. Wciąż darła się w niebogłosy. – Ucisz ją! Aria usłyszy – warknął Luca. Próbował złapać jej nogi, ale zamachnęła się na niego i kopnęła go w podbródek. Luca zatoczył się do tyłu, bardziej z zaskoczenia niż z bólu. Oczywiście, mogliby z łatwością ją uciszyć, gdyby nie byli tak ostrożni, aby jej nie skrzywdzić. Zrobiłam krok w ich stronę, obawiając się, że wkrótce mogą odpuścić sobie łagodne nastawienie, ale nogi się pode mną ugięły i musiałam przytrzymać się ściany. – Lily – zaczęłam. – Lily, przestań. Nawet mnie nie usłyszała. Wysoki i umięśniony facet zrobił kilka kroków w naszą stronę, jakby zamierzał interweniować, ale Matteo go zatrzymał. – Nie. Nie mieszaj się do tego. Zapomniałam o Matteo, ale podczas gdy obserwowałam Lily, on zdążył już umyć ręce. Wciąż były zaróżowione, ale przynajmniej nie wysmarowane krwią. Spojrzał na mnie, ale musiałam odwrócić wzrok. W tej chwili nie byłam w stanie spojrzeć mu w twarz. Czułam, że jestem bliska wybuchu i tak samo jak Lily, odbije mi przez nich. Miedziany zapach krwi unosił się w powietrzu niczym mgła, podrażniając moje gardło i nos. Zdawał się przesiąkać moją skórę, zakopał się głęboko we mnie, wywołując okropne obrazy. Lily udało się odepchnąć nogą od ściany, powodując, że Romero zatoczył się do tyłu, stracił równowagę i upadł na plecy z Lily na sobie. Jęknął i puścił moją siostrę. Ona zerwała się na równe nogi i wyglądała jak zwierzę, będące celem myśliwych. Spojrzała na mnie przelotnie. 46 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Lily, uspokój się – spróbowałam znowu. Lily podjęła próbę ominięcia Matteo, ale on był szybszy. Chwycił ją za nadgarstek i owinął ramię wokół jej talii. Nagle znalazła się na plecach, a Matteo klęczał na jej nogach, trzymając jej ręce przyszpilone do ziemi nad jej głową. Luca podszedł do nich ze strzykawką w ręce. Miarka się przebrała. Podeszłam do nich chwiejnym krokiem. – Nie krzywdź jej! – syknęłam. – Nie waż się jej, kurwa, skrzywdzić! – Bardzo się staram, ale ona to utrudnia. Luca, teraz! – warknął Matteo. Zastawiłam Luce drogę. – Co to jest? – Wskazałam na strzykawkę. – Coś, co ją uspokoi – powiedział Matteo. – Zejdź mi, kurwa, z drogi. – Luca wyminął mnie, uklęknął obok mojej siostry, która wciąż walczyła z Matteo i wbił igłę w jej ramię. Po chwili uciszyła się i przestała się szarpać. Matteo puścił jej nadgarstki i usiadł na ziemi. Lily zaskomlała, zanim zwinęła się w kulkę i zaczęła cicho łkać. – Mam nadzieję, że wszyscy będziecie smażyć się w piekle – szepnęłam ostro, klękając przy Lily i pogładziłam jej włosy. Matteo przyglądał mi się trudnym do rozszyfrowania wzrokiem. Miał na szyi kilka strużek krwi. Tylko to widziałam. Jeden z Rosjan zaczął się śmiać. Przez chwilę rozważałam przywalenie mu w ryj. Nie wiedziałam nawet, jak był w stanie wydawać z siebie jakikolwiek dźwięk, biorąc pod uwagę to, jak wyglądał. Matteo wstał i stanął tuż przed twarzą Rosjanina. – Zamknij, kurwa, mordę albo przysięgam, potnę twojego kutasa na kawałeczki i dam ci popatrzeć. – Romero zabierz Lilianę do jej pokoju i powiedz lekarzowi, żeby ją zbadał – nakazał Luca. Jego ton znowu wrócił do biznesowego. Romero podniósł Lily, a ona przycisnęła twarz do jego klatki piersiowej i zaczęła szlochać. Romero był ostatnią osobą, w której powinna szukać pocieszenia. Był jednym z jebanych powodów, przez które jej odbiło. Może nawet nie była świadoma, kto ją niósł.
47 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Ja również wstałam, chcąc za nimi iść. Nie zostawię siostry z żadnym z nich. Luca chwycił mnie za nadgarstek. – Najpierw chcę zamienić z tobą słówko. – Puszczaj! – warknęłam, ale Luca ani drgnął. Matteo chwycił Lukę za przedramię. – Puść ją. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, po czym Luca puścił mnie, ale Matteo zablokował drogę na schody. Wciąż nie mogłam spojrzeć mu w twarz. W zamian, spojrzałam gniewnie na Lukę. – Muszę iść do Lily. Może nie zauważyłeś, ale przez was, świrów, miała załamanie nerwowe. – Przejdzie jej – powiedział lekceważąco Luca. – Słyszysz, co mówisz? Obrzydzasz mnie. Lily nie przejdzie po tym, co dzisiaj widziała. Prawdopodobnie przez lata będzie miała pierdolone koszmary, tylko i wyłącznie przez was. Luca uśmiechnął się chłodno. – Jeśli chcesz kogoś winić, wiń siebie, bo coś mi się wydaje, że znalazła się tutaj tylko dlatego, że za tobą poszła. – Luca – powiedział ostrzegawczo Matteo. – To nie była wina Gianny. Była, przynajmniej częściowo, ale nigdy bym tego przed nimi nie przyznała. Gdyby nie ich pojebane interesy, nic z tego by się nie stało. Postanowiłam przejść do ataku. – Zastanawiam się, co powie Aria, kiedy się dowie. Luca zmrużył oczy. – Nie powiesz jej. – Och, czyżby? – zapytałam. W ogóle nie zamierzałam jej mówić. Nie potrzebowała dodatkowych zmartwień, ale Luca nie musiał o tym wiedzieć. Matteo stanął między nami i dotknął moich ramion. Szarpnęłam się, jakby mnie poparzył. – Nigdy więcej mnie nie dotykaj. 48 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Naprawdę nie rozumiem, co ty w niej widzisz – powiedział Luca. – Luca, przestań ją prowokować – syknął Matteo, po czym skupił swoje ciemne spojrzenie na mnie. – Nie możesz powiedzieć Arii. To niczemu się nie przysłuży, jedynie sprawi, że będzie cierpiała. – Może postanowi go zostawić – wskazałam głową na Lukę. – Aria nigdy mnie nie opuści – powiedział cicho. – Przyjęła dzisiaj za mnie pierdoloną kulkę. Niemal ją straciłem. Nie stracę jej ponownie. I nie pozwolę, abyś popsuła sprawy między nami. Najgorsze było to, że mówił prawdę odnośnie tego, że Aria nigdy go nie opuści, nawet gdybym jej opowiedziała, co dzisiaj widziałam. To nie było tak, że nie wiedziała, jakim typem mężczyzny był Luca i jakie rozkazy wykonywali jego ludzie. Już wcześniej zabijał i torturował dla niej, a i tak wciąż go kochała. Jakimś cudem potrafiła zapomnieć o potworze i widziała jedynie mężczyznę, kiedy z nim przebywała. Byłam całkiem pewna, że ja bym tak nie mogła. Ledwo potrafiłam spojrzeć na Matteo. – Nie powiem jej – powiedziałam w końcu. – Ale nie robię tego dla ciebie, tylko dla niej. Chcę, żeby była szczęśliwa. Z jakichś popieprzonych powodów, Luca sprawiał, że była szczęśliwa, szczęśliwsza niż kiedykolwiek. Dla jej dobra będę udawać, że wszystko jest w porządku. Luca zwrócił się do Matteo: – Zabierz ją do jej pokoju i upewnij się, żeby tam została, dopóki Scuderi nie przyjedzie ich odebrać. Nie chcę, żeby zrobiła kolejną scenę. Pohamowałam się przed sarkastycznym komentarzem. – Chcę zobaczyć Arię. Ona mnie potrzebuje. Widziałam, że Luca chciał odmówić, ale zaskoczył mnie, kiedy powiedział: – Możesz z nią przebywać, kiedy nie ma mnie w pobliżu. – Nie jestem szczególnie chętna, żeby spędzać z tobą czas w jednym pokoju. – Chodź, Gianna. – Matteo chwycił mnie za ramię i nie puścił, mimo że protestowałam. Zaprowadził mnie do schodów w piwnicy, następnie szliśmy długim korytarzem i ponownie schodami w górę. Nie rozmawialiśmy, dopóki nie znaleźliśmy się w moim pokoju i wówczas wyrwałam się z jego uścisku. 49 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Moje oczy poszybowały do jego różowych dłoni i umazanej krwią koszuli. Matteo podążył za moim wzrokiem, krzywiąc się. – Pójdę się przebrać. – Nie rób sobie kłopotu. I tak nie zapomnę, co widziałam. Matteo podszedł do mnie, a ja nie ruszyłam się z miejsca, mimo że moje ciało marzyło o ucieczce. – Gianno, jesteś mądra. Nie mów mi, że nie wiedziałaś, co robimy za tamtymi zamkniętymi drzwiami. Uwierz mi, chicagowska mafia też nie rozprawia się z wrogami, gładząc ich po główkach. – Wiem. Właśnie dlatego gardzę wszystkim, co dotyczy pieprzonej mafii. I masz rację, nie byłam zaskoczona tym, co dzisiaj zobaczyłam. Jedynie potwierdziło się to, co od dawna wiedziałam. – To znaczy co? – Że jesteś popieprzony i prędzej wolałabym umrzeć niż cię poślubić. Matteo przyciągnął mnie do siebie, a jego ciemne oczy niemal mnie poparzyły swoją intensywnością. – Może wydaje ci się, że mogłabyś żyć w normalnym świecie, może sądzisz, że mogłabyś spotykać się z normalnymi facetami, ale znudziłabyś się tym, Gianno. Może nie chcesz tego przyznać, ale ekscytuje cię bycie z kimś takim jak ja. Kiedy normalny mówi, że zabiłby albo torturował, żeby cię chronić, to kłamie albo wyolbrzymia, z kolei ja składam obietnice, których jestem w stanie dotrzymać. – Puść mnie – powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Zrobił to, a później uśmiechnął się do mnie swoim drapieżnym uśmieszkiem i skierował się do drzwi. – Zamknę je na klucz. Luca je otworzy, kiedy przyjdzie zabrać cię do Arii. – A więc wracasz do torturowania tego faceta? Jego oczy zamigotały z emocji, której nie potrafiłam odgadnąć. – Może. Jestem popieprzony, pamiętasz? Ale może najpierw pozwolę Luce nieco zabawić się z Rosjanami. 50 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, zanim zamknął drzwi i przekręcił klucz. Chwyciłam wazę, która stała na kredensie i rzuciłam nią w drzwi, powodując że roztrzaskała się w drobny mak. Mocno zacisnęłam powieki, składając sobie obietnicę, której zamierzałam dotrzymać. Ucieknę jeszcze przed ślubem z Matteo. Zostawię te życie za sobą i nigdy nie wrócę. Spróbuję prowadzić godziwe, uczciwe i zwykłe życie. Uspokoiłam się trochę, mimo że wiedziałam, iż prawie niemożliwym będzie uciec mafii. To będzie potrzebowało dobrego planu i pomocy, ale wciąż miałam dziesięć miesięcy do ślubu. Sporo czasu. Później, gdy Luca po mnie przyszedł i zabrał do Arii, nie prowokowałam go. Zignorowałam go, nawet gdy po raz kolejny przypomniał mi, abym nic jej nie mówiła o piwnicy. Nie musiał się martwić. Nie mogłam obciążać jej prawdą, nie kiedy ona wciąż musiała żyć w tym świecie przy boku Luki.
51 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 5 – Pięknie wyglądasz – powiedziała Lily ze swojego miejsca na moim łóżku w pokoju dla gości w posiadłości Vitiello w Hamptons. Przynajmniej to nie był ten sam pokój, co ostatnio. Musiałam powstrzymać dreszcz, na samą myśl o tamtym dniu i kałuży krwi, którą widziałam. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Matka wybrała dla mnie sukienkę, ponieważ odmówiłam pójścia z nią na zakupy z okazji przyjęcia zaręczynowego. To była zaskakująco ładna sukienka, dzięki której nie wyglądałam jak zdzira. Wciąż wzdrygałam się na myśl o dziwkarskiej sukience, którą wybrali dla Arii, kiedy zaręczała się z Luką. Moja sukienka była w moim ulubionym kolorze, ciemnozielonym. Byłam zaskoczona, że mama wiedziała o mnie tak wiele, chyba że Lily pomagała jej w tajemnicy. Dół sukienki był rozkloszowany i sięgał kolan. Zdecydowanie skromna. Może ojciec uważał, że byłam wystarczająco niegrzeczną dziewczynką i nie potrzebowałam dziwkarskiej kiecki, żeby jeszcze bardziej to podkreślać. – Nie wiem, po co się kłopoczą – powiedziałam. – Wiedzą, że nie chcę świętować zaręczyn z Matteo. Nie chcę za niego wychodzić. – Taka tradycja. Lily wykręcała nerwowo ręce. Odkładając swoje uczucia na bok, podeszłam do niej i usiadłam obok. Nie spojrzała nawet w górę, ale jej dolna warga zaczęła drżeć. – Hej, wszystko dobrze? Delikatnie pokręciła głową. – Wiem, że to głupie, ale trochę się boję. – Luki, Matteo czy Romera?
52 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Przepraszam. Przytuliłam ją. – Dlaczego przepraszasz? To zupełnie normalne, że się boisz, po tym, co zobaczyłaś we wrześniu. Wzdrygnęła się. – Nie mogę o tym zapomnieć. Śnię o tym każdej nocy. Od tamtego dnia minęły trzy miesiące i niemal każdej nocy budziły mnie jej krzyki, po których wślizgiwała się do mojego łóżka. – Nigdy by cię nie skrzywdzili, Lily. Jesteśmy dziewczynami, a oni zawsze będą chcieli nas chronić. – To było śmiechu warte, że akurat ja głosiłam tę śpiewkę, ale zrobiłabym wszystko, żeby uspokoić Lily. – Wiem. – Zrobiła głęboki wdech. – Mam nadzieję, że mi nie odbije, jak ostatnio. Ojciec byłby wściekły, gdybym zrobiła scenę. Pocałowałam ją w policzek. – Nie odbije ci. Będę przy tobie. Aria też. Wszystko będzie okej. Ktoś zapukał do drzwi i zanim zdołałam odpowiedzieć, Fabi wcisnął głowę przez szparę w drzwiach i zerkał raz na Lily, raz na mnie. – Dziewczyńska rozmowa? – Tak – powiedziała Lily w tym samym czasie, kiedy ja powiedziałam "nie". Fabi zmrużył oczy i wszedł do pokoju. Wyglądał tak uroczo w swoim smokingu. – Ojciec przysłał mnie, żeby powiedzieć ci, że wszyscy już czekają. Wyprostował się i delikatnie uniósł podbródek. Fabi kilka dni temu skończył dziesięć lat i za kilka kolejnych, zacznie się jego proces inicjacyjny. Cieszyłam się, że prawdopodobnie nie będę miała szansy zobaczyć, jak mój słodki, dobry z natury brat zostaje mordercą. – Gotowa? – zapytałam Lily, która przytaknęła szybko, ale jej oczy mówiły co innego. Rozumiałam ją, aż za dobrze. Fabi pociągnął za kołnierzyk, który nawet z daleka wyglądał na za ciasny. 53 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Lily ma iść ze mną, tak żebyś ty weszła sama. Lily zesztywniała przy moim boku. Odkąd tylko znalazłyśmy się tego ranka w posiadłości, cały czas trzymała się blisko mnie. Nie wiedziałam, dlaczego Luca i Matteo nalegali na świętowanie w Nowym Jorku i co gorsza, w miejscu, gdzie Lily widziała Romera i Matteo, torturujących Rosjan, ale teraz było już po fakcie. Jak dotąd udawało nam się ich unikać. Nawet nie widziałam jeszcze Arii. – Nie. Nie obchodzi mnie, czego chce ojciec. Ja i Lily wejdziemy razem. Fabi przygryzł wargę. – Ojciec będzie zły. Wstałam, przyciągając do siebie Lily. – Poradzi sobie. Nie zrobi sceny przed Nowym Jorkiem. Zaczeka z karą, aż wrócimy do Chicago. Lily, Fabi i ja skierowaliśmy się razem do schodów, a Lily z każdym korkiem mocniej ściskała moją rękę. Kiedy mijaliśmy główny hol, jej spojrzenie poszybowało na tyły, gdzie znajdowały się drzwi do piwnicy. Zadrżała. Z salonu dobiegały głosy i właśnie tam się kierowaliśmy. Nasze obcasy klikały po marmurze, który dwa miesiące temu spływał krwią. Próbowałam zapomnieć o tym, co widziałam tamtego dnia. Musiałam się skupić na tym, co tu i teraz, jeśli nie chciałam, żeby sprawy przybrały kiepski obrót. To nie była wielka uroczystość, ale najważniejsi członkowie nowojorskiej Familii oraz Chicago zostali zaproszeni. Byłam zdeterminowana zachowywać się dzisiaj, jak najlepiej. Nie chciałam, aby ojciec myślał, że planowałam ucieczkę i obmyślałam sposoby na wykiwanie moich ochroniarzy. Kiedy weszliśmy do salonu, wiedziałam, że mogę się pożegnać z planem ucieczki. Lily wydała dziwny gardłowy dźwięk, a jej paznokcie wbiły się w moją dłoń. Ojciec rozmawiał z Dantem Cavallaro, Lucą i Matteo, podczas gdy inni mężczyźni, jak również Aria, moja matka i macocha Matteo, Nina Vitiello, stali wokół nich. Ojciec, kiedy tylko mnie zobaczył z Lily, zmrużył oczy, a Fabi szybko do niego pobiegł. Ojciec spojrzał na niego wilkiem i prawdopodobnie udzielił mu reprymendy pod nosem. Spojrzenie Matteo poraziło mnie intensywnością. Był ubrany w czarne spodnie i białą koszulę. – Gianno – powiedział spiętym głosem ojciec. – Czekaliśmy na ciebie.
54 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Wszyscy spodziewali się, że podejdę do ojca, tak, aby mógł oddać mnie Matteo i zrobiłabym to, gdyby Lily nie zaczęła się przy mnie trząść na widok Matteo, Romera i Luki. Spojrzała na mnie. Na jej twarzy pojawił się przebłysk przerażenia. Nie chciałam, aby ojciec, czy ktokolwiek inny wiedział, że była wystraszona. Ojciec wpadłby w szał. Może nawet by ją uderzył, a Lily nie potrzebowała kolejnych złych doświadczeń. Ostatnimi czasy sporo przeżyła. Stała sparaliżowana przy mnie. – Gianno, przestań się wygłupiać i podejdź tutaj – warknął ojciec. Aria podeszła do nas. – Co się dzieje? Wymieniłam spojrzenie z Lily. Jak dotąd nie powiedziałyśmy nic Arii, ale ciężko będzie wytłumaczyć dziwne zachowanie Lily. – Długa historia – powiedziałam. – Potrzymasz Lily za rękę? Cierpliwość ojca się skończyła. Podszedł do mnie i chwycił mój nadgarstek w miażdżącym uścisku, zanim zaciągnął mnie do Matteo. – Mam dość twojej nieposłuszności - powiedział ojciec. Niemal zachwiałam się na obcasach. Matteo przyciągnął mnie do siebie, tym samym zmuszając ojca, żeby mnie puścił. Wyraz twarzy Matteo bardzo przypominał ten, który przybrał, gdy Rosjanin mnie kopnął. Cieszyłam się, że zostałam uwolniona z uścisku ojca i nie odsunęłam się od Matteo. Aria przytulała Lily i szeptały coś do siebie. Miałam nadzieję, że Aria będzie w stanie uspokoić naszą siostrę. Nienawidziłam widzieć Lily tak skrępowanej. – Wiem, co tam robiłaś – wymruczał mi do ucha Matteo, kiedy wsunął pierścionek zaręczynowy na mój palec. – Niby co? – Pomagałaś siostrze. Wysunęłam rękę spod jego ramienia. – Nie musiałabym jej pomagać, gdyby się ciebie tak nie bała. 55 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Matteo nie wyglądał, jakby mu było przykro. Może nie był zdolny do poczucia winy. – Pogadam z nią. – Trzymaj się od niej z daleka – syknęłam, ale wyglądał, jakby uznał moją groźbę za zabawną, więc straciłam nad sobą panowanie. Podniosłam głos. Miałam gdzieś, czy inni usłyszą. – I skoro przy tym jesteśmy, to ode mnie też trzymaj się z daleka. Nie chcę mieć nic wspólnego z twoim pojebanym światem. Niestety ojciec usłyszał, jak zapewne wszyscy pozostali goście i podczas gdy Matteo nie wyglądał, jakby wziął to sobie do serca, to spojrzenie mojego ojca zwiastowała karę. Czułam, że Matteo by go powstrzymał, gdybym poprosiła o pomoc, ale nie chciałam być jego dłużniczką. Wolałam znieść karę ojca.
56 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 6 Nie podobało mi się mieszanie w to Arii, ale nie miałam wyboru. Największy problem polegał właściwie na poproszeniu jej o to. Nie ufałam telefonom. Nie zdziwiłabym się, gdyby ojciec założył na nie w przeszłości podsłuch, aby móc wszystko kontrolować. Musiałam zapytać Arię osobiście, ale jako karę za moje zachowanie na przyjęciu zaręczynowym, nie pozwolono mi na spotkanie z nią do czasu rodzinnego przyjęcia świątecznego. Jednak po tygodniach błagań, Lily i ja wreszcie dałyśmy radę przekonać ojca, aby z okazji urodzin Lily, które obchodziła w kwietniu, pozwolił nam polecieć do Nowego Jorku. Lily niemal podskakiwała z podekscytowania w trakcie lotu. Byłam zaskoczona, jak szybko do siebie doszła po okropnych wydarzeniach z września. Miałam nadzieję, że wszystkie wspomnienia nie wrócą, kiedy znajdzie się z powrotem w Nowym Jorku. Ostatnimi czasy, kiedy widywałyśmy Matteo i Lukę, unikała ich, ale tym razem, zatrzymamy się w apartamencie Luki, a więc nie było opcji, żeby się na niego nie natknąć. Gdy tylko wkroczyłyśmy na buczący od głosów terminal, miałam ochotę jęknąć. Matteo stał obok Arii i Luki. Powinnam była się domyślić, że przyjedzie. Konsekwentnie ignorował moją niechęć. Czasami na poważnie rozważałam zrezygnowanie z planów ucieczki i pogodzenie się z perspektywą poślubienia Matteo, ale później były takie momenty, gdzie uśmiechał się do mnie tym swoim znaczącym uśmieszkiem. Wtedy miałam ochotę uciec jak najdalej stąd, bo mimo tego, co widziałam we wrześniu, pragnęłam go pocałować. Lily trzymała się blisko mnie. To był jedyny znak, że nie zapomniała, co się stało niemal siedem miesięcy temu. Nie chwyciła mnie za rękę, jak zapewne zrobiłaby kilka lat temu, ale musnęła moją dłoń, kiedy szłyśmy w stronę Luki, Matteo i Arii. – Wszystko okej? – szepnęłam. Podskoczyła, rumieniąc się. – Tak. – Skrzyżowała ramiona. – Wszystko okej.
57 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Niemal udało jej się ukryć przede mną zdenerwowanie. Aria podbiegła i uwiesiła się na nas. – Tak bardzo za wami tęskniłam. – My też tęskniłyśmy – szepnęłam, całując ją w policzek. Lily uśmiechnęła się do nas promiennie, a Aria pokręciła głową. – Jesteś już tego samego wzrostu, co ja. Pamiętam, jak trzymałaś mnie za rękę gdziekolwiek szłyśmy. Lily jęknęła. – Nie mów takich rzeczy przy Romero. A tak w ogóle, to gdzie on jest? Wywróciłam oczami, a Aria się roześmiała. – Pewnie u siebie. Lily musiała w końcu dać sobie spokój z Romero. Szczeniacka miłość zaślepia. – Chodźcie – powiedziała Aria. Kiedy tylko podeszłyśmy do chłopaków, tak jak przypuszczałam, Lily się zmieszała. Moja opiekuńcza strona chciała wystąpić naprzód i chronić ją przed wszystkim, ale wiedziałam, że robiąc coś takiego, zawstydziłabym ją. Spojrzałam w oczy Matteo. Były ciepłe. To były oczy normalnego mężczyzny i nagle zapragnęłam uwierzyć w kłamstwo, które tak ładnie prezentował, ale postanowiłam przerwać kontakt wzrokowy. – Solenizantka – powiedział Matteo, uśmiechając się do Lily. Miał ręce skrzyżowane na piersi. Wyglądał na tak przystępnego i niegroźnego. Wiedziałam, że robił to z powodu Lily. Mimo moich najlepszych chęci, aby tego nie czuć, byłam wdzięczna i jednocześnie zastanawiałam się, jak w jednej chwili potrafił być tak zabawny, a w drugiej był zdolny do robienia tak paskudnych rzeczy, jakie widziałam we wrześniu. – Jeszcze nie – powiedziała Lily, przygryzając wargę. – Chyba że masz dla mnie prezent. Ulżyło mi. Bałam się, że Lily będzie tak samo podenerwowana jak ostatnim razem, kiedy widziała Matteo, ale on był świetnym manipulatorem i ponownie owinął ją sobie wokół palca.
58 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Podoba mi się twój tok myślenia – powiedział Matteo, mrugając do niej. Wziął jej walizkę i zaoferował ramię. Lily zerkała raz na mnie, raz na niego. – Nie zabierzesz bagażu Gianny? – Luca się tym zajmie – powiedział. Kiedy na mnie spojrzał, w jego oczach zatańczyły wesołe ogniki. Dlaczego musiał być tak... znośny? Powiedziałabym, że zachowywał się tak, jakby podejrzewał, że obmyślałam plan ucieczki przed naszym nadciągającym ślubem. Zmrużyłam na niego oczy, zanim zwróciłam się do Lily: – Idź. Chwyciła Matteo pod ramię i poszli przodem. Luca bez słowa zabrał moją walizkę i poszedł za bratem i moją młodszą siostrą. Ja zostałam a Arią z tyłu. – Może ojciec powinien wydać Lily za Matteo zamiast mnie – powiedziałam w połowie żartem. Wyglądało na to, że ona nie miała problemów z dogadaniem się z nim. – Matteo potrzebuje kogoś takiego jak ty, kogoś, kto mu się postawi. Nie sądzę, żeby Lily sobie z nim poradziła. Prychnęłam. – A myślisz, że ja tak? Aria przyglądała mi się. – Nie mówisz mi czegoś. – Później – szepnęłam, na co przytaknęła, zerkając na Lukę i Matteo.
t Nie miałam okazji pogadać z Arią, aż do wieczora i udało mi się to wtedy tylko dlatego, że Luca i Matteo mieli sprawy do załatwienia w ich klubie Sphare. Romero wciąż tutaj był, ale Lily namówiła go do gry w Scrabble w salonie, a więc był zajęty. W tym samym czasie, mimo chłodu, zaprowadziłam Arię na taras na dachu. Kiedy już tam byłyśmy, Aria zabrała głos: – Coś kombinujesz, prawda?
59 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Zawahałam się. Ogarnęło mnie poczucie winy za wmieszanie w to Arii. – Nie mogę tego zrobić, Aria. Chcę się wydostać, odciąć od tego świata. Wydostać się z zaaranżowanego małżeństwa. Po prostu chcę się wydostać. Jej twarz zastygła, a oczy otworzyły się szeroko. – Chcesz uciec? Wiatr poderwał moje włosy, ale nie byłam pewna, czy był to jedyny powód, przez który zadrżałam. – Tak. – Jesteś pewna? – Zdecydowanie – powiedziałam, choć czasami wątpliwości nie dawały mi spać. To był wielki krok. – Od ataku Bratvy na posiadłość i po zobaczeniu do czego jest zdolny Matteo, wiedziałam że muszę uciec. – To nie tylko Matteo, wiesz o tym, prawda? Nie jest gorszy od innych mężczyzn z mafii. – To jest jeszcze gorsze. Wiem, że niemal wszyscy mężczyźni w naszym świecie są zdolni do okropnych rzeczy, a pewnego dnia Fabi również będzie i nienawidzę tego, nienawidzę każdej sekundy uwięzienia w tym popapranym świecie. – Myślałam, że coraz lepiej dogadujesz się z Matteo. Dzisiaj nie wyglądaliście, jakbyście chcieli urwać sobie głowy. – Próbuje mną manipulować. Nie widziałaś, jak łatwo sprawił, że Lily zapomniała o zdenerwowaniu w jego obecności? Aria wzruszyła ramionami. – Mogło być gorzej. Większość mężczyzn nie wybaczyłaby ci takiego traktowania, a on wydaje się naprawdę cię lubić. Naprawdę? Nigdy nie byłam pewna Matteo. Był za dobry w ukrywaniu swoich emocji, w wybieraniu maski, którą chciał pokazać światu. – Jesteś po jego stronie? – zapytałam głośniej niż zamierzałam. – Nie. Po prostu usiłuję pokazać ci alternatywę. 60 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Oszołomiona, zapytałam: – Po co? Wiesz, że nigdy nie chciałam takiego życia. Dlaczego próbujesz mnie przekonać, abym została? Aria spojrzała na mnie ze złością, chwytając mnie za nadgarstek. – Bo nie chcę cię stracić, Gianno! – Nie stracisz mnie. – Tak, stracę. Kiedy uciekniesz, nie będziemy mogły się widywać, może nawet rozmawiać, do czasu, aż znajdziemy sposób na robienie tego bez wytropienia cię przez mafię. Oczywiście, gdzieś na dnie umysłu, wiedziałam, że taki byłby rezultat mojej ucieczki, ale odpychałam tę myśl na bok, bo nie byłam w stanie się w nią zagłębiać. – Wiem – szepnęłam. – Mogłabyś ze mną wyjechać. Aria rozchyliła wargi z zaskoczenia i zanim przemówiła, już znałam jej odpowiedź. – Nie mogę. Przytaknęłam, odwracając wzrok i skupiając się na krajobrazie Nowego Jorku. Zamrugałam kilka razy. – Bo kochasz Lukę. Położyła dłoń na mojej. – Tak, ale to nie jedyny powód. Nie mogę zostawić też Lily i Fabiego, a poza tym, pogodziłam się z moim życiem. Tylko takie życie znam od małego. Odpowiada mi to. Uderzyło we mnie poczucie winy. – Myślisz, że jeśli wyjadę, porzucę ich? – Zrozumieją. Nie każdemu odpowiada życie w tym świecie. Zawsze chciałaś prowadzić normalny byt, a oni wciąż będą mieli mnie. Musisz myśleć o sobie. Chcę, żebyś była szczęśliwa. Przytuliłam ją, zakopując twarz w jej włosach. – Nie sądzę, że mogę być tutaj szczęśliwa.
61 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Bo nie chcesz poślubić mordercy, bo nie możesz żyć z tym, czym zajmuje się Matteo. – Nie – powiedziałam cicho. – Nie chcę, bo czuję, że pogodziłabym się z tym. Aria odsunęła się, marszcząc brwi. – I co w tym złego? Chciałam się śmiać i płakać jednocześnie, bo myślę, że nie zadałaby mi takiego pytania, gdyby nie była z Luką. – Nie przeszkadza ci to, czym zajmuje się Luca? Nigdy nie leżałaś nocą w łóżku i nie czułaś się winna za poślubienie mężczyzny jego pokroju? – Pochodzimy z rodziny mężczyzn takich jak on. – Zrobiła krok do tyłu, opuszczając ręce po bokach. – Chcesz, żebym czuła się winna? – Nie. Ale normalny człowiek czułby się winny. Nie widzisz, jak jesteśmy popieprzone? Nie chcę taka być. Nie chcę spędzić reszty życia z mężczyzną, który okalecza swoich wrogów. Aria przyglądała mi się nic nie mówiąc. Wyglądała na tak okropnie smutną i zranioną, że chciałam się kopnąć w tyłek za swoją niewyparzoną gębę. – Przepraszam. Nie chciałam sprawić ci przykrości. Ja tylko... – Zamilkłam, nie wiedząc, jak wyjaśnić moje sprzeczne uczucia. – Wiem, że muszę zaryzykować. Muszę spróbować uciec od tego i żyć bez przemocy i pokręconych zasad moralnych. Jeśli nie spróbuję, będę żałować. – Wiesz, że nie będziesz mogła wrócić. Kiedy uciekniesz, nie będzie powrotu. Nawet jeśli Matteo wybaczy ci taką zniewagę, mafia będzie odpowiedzialna za karę dla ciebie, do czasu, aż weźmiesz ślub. Ucieczka mafii równa się zdradzie. – Wiem. – Mafia za zdradę wymierza śmierć. Jako że nie jesteś mężczyzną, mogą wybrać coś innego, jak umieszczenie cię w domu publicznym albo wydanie cię za kogoś znacznie gorszego od Matteo. – Wiem. Aria chwyciła mnie mocno za ramiona.
62 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Na pewno? Kilku ludzi zaryzykowało ucieczkę i istniał ku temu powód, ale większość została złapana. – Większość, ale nie wszyscy. – Słyszałaś kiedyś, że ktoś uciekł mafii na dobre, bez problemów? – Nie, ale wątpię, żeby ktokolwiek nam o takiej osobie powiedział. Ani ojciec, Matteo, czy Luca nie mają powodów, aby podsuwać nam takie pomysły. Aria westchnęła. – Jesteś zdeterminowana, żeby to zrobić. – Tak. – Dobrze – powiedziała. To był idealny moment, aby poprosić ją o pomoc, ale uświadomiłam sobie, że nie mogę tego zrobić. Oczywiście Aria to Aria i nie musiałam nawet prosić. – Nie możesz tego zrobić samodzielnie. Jeśli masz dostać szansę na zrobienie tego z powodzeniem, będziesz potrzebować mojej pomocy. Gapiłam się na moją piękną i odważną siostrę. Często myślałam, że byłyśmy bliźniaczkami, które urodziły się osobno jakimś okrutnym zrządzeniem losu. Aria była jedyną osobą, za którą mogłabym umrzeć. Gdyby powiedziała, ze mam zostać, że nie może beze mnie żyć, nie zawahałabym się. Zostałabym i poślubiłabym Matteo. Zrobiłabym to dla niej. Ale Aria nigdy by mnie o to nie poprosiła. Aria była jedyną osobą, która przypominała mi, że w naszym świecie była jakaś dobra cząstka i miałam nadzieję, że nigdy nie pozwoli, aby odebrał jej to otaczający nas mrok. – Nie – powiedziałam stanowczo. – Sama to zrobię. Aria zignorowała mój komentarz. – Pomogę ci uciec, zdradzę Cosa Nostrę, a co za tym idzie, mojego męża – powiedziała z odległym wzrokiem. Pokręciłam głową. – Masz rację i nie pozwolę ci tak ryzykować. Aria splotła nasze palce. 63 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Nie, pomogę ci. Jestem twoją jedyną szansą. I jeśli komukolwiek ma się udać, to tobie. Nigdy nie chciałaś być częścią tego świata. – Aria, sama powiedziałaś, że to co robię, jest zdradą, a mafia obchodzi się brutalnie z takimi ludźmi. Luca nie jest typem, który wybacza. – Luca mnie nie skrzywdzi. – W jej głosie nie było ani odrobiny wątpliwości. Niestety nie podzielałam jej pewności. Otworzyłam usta, aby zaprotestować, ale uniosła dłoń. – Nie zrobi tego. Gdyby Salvatore Vitiello wciąż żył, sprawy wyglądałyby inaczej. Byłabym pod jego jurysdykcją, ale teraz Luca jest Capo i nie wymierzy mi kary. Jak mogła tak bardzo ufać okrutnemu draniowi? Jak to było kochać kogoś tak mocno, że bez wahania pokładało się własne życie w jego rękach? – Może jego ludzie nie dadzą mu wyboru. Jest nowym Capo i jeśli wyjdzie na słabego, jego ludzie mogą się zbuntować. Luca nie zaryzykuje swojej władzy, nawet dla ciebie. Dla mężczyzn z naszego świata mafia jest na pierwszym miejscu. To było tak, jakbym gadała do ściany. – Zaufaj mi – powiedziała zwyczajnie. – Tobie ufam, ale Luce nie. – Jeśli o tym pomyślisz, to dopóki nie poślubisz Matteo, wciąż jesteś częścią Outfitu 1. To oznacza, że przede wszystkim zdradzę Outfit, a jako że nie mam wobec nich zobowiązań, to nie mogę ich zdradzić. – Ale może tak być. Luca może mieć na to inny pogląd. Nawet jeśli nie zdradzisz Familii, to wciąż zrobisz coś za plecami Luki. Pomijam fakt, że Matteo prawdopodobnie poruszy niebo i ziemię, żeby mnie znaleźć. – Prawda – przyznała. – Będzie na ciebie polował. – W końcu straci zainteresowanie. Aria wyglądała, jakby miała wątpliwości. – Może, ale nie liczyłabym na to. Musimy się upewnić, że cię nie znajdzie.
1
Outfit - mafia działająca w Chicago. Familia/Cosa Nostra - autorka posługuje się tymi terminami, kiedy pisze o mafii działającej w Nowym Jorku.
64 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Ciemniejące nad nami niebo było pierwszą oznaką nadciągającej ulewy. Gdybym była przesądna, odebrałabym to za zły znak. – Aria, nie powinnam do ciebie z tym przychodzić. Nie możesz się w to mieszać. Aria wywróciła oczami. To było tak bardzo w moim stylu, że mimo powagi naszej rozmowy, uśmiechnęłam się. – Nie próbuj mnie od tego odciągać. Czułabym się winna, gdybym ci nie pomogła i zostałabyś złapana – powiedziała stanowczo. – A ja będę się czuła winna, jeśli wpadniesz w kłopoty za pomaganie mi. – Pomogę ci, koniec kropka. – Jak mogę ci to wynagrodzić? – Po prostu bądź szczęśliwa, Gianno. Prowadź życie o jakim marzysz. Tylko tego chcę. Właśnie taka była Aria. Jeśli ktokolwiek zasługiwał na życie z daleka od tego świata, to właśnie ona. Zacisnęłam usta, walcząc ze łzami. – Cholera. Aria uśmiechnęła się. – Chodź, musimy obmyślić kiedy i jak cię stąd wydostać. – Podejrzewam, że szansa na to w trakcie tej wizyty już przepadła? – Zmusiłam się do uśmiechu, chcąc pozbyć się uczucia ciężkości z piersi. – Taa. Ale na pewno będziesz musiała uciec przebywając w Nowym Jorku. Nigdy nie uda ci się uciec ludziom ojca. Niestety miała rację. Ojciec nawet na sekundę nie spuszczał mnie z oka. Nie ufał mi. W moim więzieniu brakowało tylko łańcuchów. – Ale przecież Romero ciągle się kręci w pobliżu. Zerknęłyśmy w stronę salonu, gdzie Lily śmiała się z czegoś, co zapewne powiedział. Wyglądała na taką szczęśliwą. – Myślę, że damy radę się go pozbyć – powiedziała Aria.
65 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Następnym razem nie będzie tutaj Lily, żeby mogła odciągnąć jego uwagę. Nie chcę, aby się o tym dowiedziała. Aria przytaknęła. – Coś wymyślę. Już raz go wykiwałam. Potrafię to zrobić ponownie. Luca mi ufa. Romero nie chodzi za mną jak cień, tak jak na początku. Poczucie winy ścisnęło moje wnętrzności, ale zignorowałam to. – Muszę zdobyć paszport, żeby móc opuścić kraj. Nigdy nie będę bezpieczna w Stanach. – Powinnaś wyjechać do Europy. – Zawsze chciałam zwiedzić Sycylię – zażartowałam. Aria parsknęła śmiechem. – Taaak, brzmi jak niezawodny plan. – Potrzebuję kasy. Może dowiem się, gdzie ojciec przechowuje pieniądze. – Nie. Zorientuje się. Będziemy musiały wziąć pieniądze Luki. Jeśli poczekamy do ostatniej chwili, to nie zauważy, a kiedy wreszcie to odkryje, będzie już za późno. – Jesteś pewna? – zapytałam. Aria przytaknęła, ale w jej oczach błysnęło wahanie. – Może zdobędziemy pieniądze z innego źródła. Mogłabym wziąć pożyczkę u lichwiarza. Przecież nie będzie mnie tutaj, więc nie będzie mógł domagać się oddania pieniędzy – dodałam szybko. Aria natychmiast pokręciła głową. – Wszyscy należą albo do Familii, albo do Bratvy. To najszybszy sposób, aby zostać złapaną. – Wiem, że nie mogę poprosić Familii, ale co z rosyjskimi lichwiarzami? Nie muszę im mówić, kim jestem. Mogę udawać przypadkową dziewczynę z problemami finansowymi. Aria zdawała się to rozważać, ale po chwili pokręciła głową. – To zbyt ryzykowne. Ci faceci są niebezpieczni. 66 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Wspomnienia, które starałam się zatopić, powróciły niczym tsunami. Byłam przerażona, kiedy Rosjanie zaatakowali posiadłość. Byłam pewna, że umrzemy w męczarniach, gwałcone i torturowane. Naprawdę nie chciałam ponownie mieć cokolwiek wspólnego z Bratvą, ale Aria nie musiała wiedzieć, jak bardzo męczyły mnie obrazy z tamtego ataku. Przeważnie udawało mi się je odpędzać, a kiedy będę już w Europie, z daleka od tego świata, mam nadzieję, że znikną na dobre. – Ario, jesteś żoną mężczyzny, którego boją się ci wszyscy niebezpieczni kolesie. – A ty jesteś zaręczona z mężczyzną, który kroi tych niebezpiecznych kolesi na kawałki – powiedziała. – Ale Rosjanie są gorsi od naszych mężczyzn. Oni nie mają żadnego honoru. Nie byłam pewna, czy to możliwe, ale nie byłam w nastroju do kłótni. – Okej, a więc żadnych lichwiarzy, ale co z fałszywym paszportem? Będę musiała skądś go wytrzasnąć. Znasz kogoś, kogo mogłybyśmy przekupić? Uderzył w nas kolejny podmuch wiatru, wywołując na moim ciele gęsią skórkę. Aria przysunęła się bliżej. – Nikt nie odwróci się od Luki. – Poza nami – powiedziałam pociągając nosem. – Powiedz, że to nie jest szaleństwo. – Jest, ale coś wymyślimy. – Zamilkła przyglądając mi się uważnie. Uniosłam brwi. – Co? – Mam pomysł. Ludzie zawsze mówią, że jesteśmy podobne, prawda? – Nie, jeśli przyjrzeć się z bliska. Jestem trochę wyższa, no i jest jeszcze to. Uniosłam pasmo włosów. – Tak, ale jeśli przefarbujesz włosy na blond, to nikt nie będzie miał wątpliwości, że jesteś mną. Luca ma kilka fałszywych paszportów z różnymi nazwiskami w tym samym miejscu, w którym trzyma pieniądze, gdybyśmy nagle potrzebowali szybko opuścić kraj. Mogłabyś użyć jednego z tych paszportów. – Luca będzie w stanie go wyśledzić.
67 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Tak, ale do tego czasu przynajmniej wylądujesz już w Europie. Kiedy tylko tam będziesz, możesz wyrzucić paszport i podróżować bez niego do czasu, aż znajdziesz sposób na wyrobienie nowego. W Europie nie mają kontroli granicznych, a więc powinnaś bez problemu podróżować między państwami. Zrodziła się we mnie nadzieja. – To mogłoby zadziałać. – Zadziała. Przyglądałyśmy się sobie. – A więc naprawdę uciekam – wyszeptałam. – Tak – powiedziała cicho Aria. – Kiedy? – Podczas następnej wizyty, tak żebyśmy miały czas na dopracowanie szczegółów. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę zamierzałam to zrobić, ale teraz się nie wycofam, nawet mimo tego, że część mnie zastanawiała się, czy właśnie tego chciałam.
t Udając, że wreszcie pogodziłam się z moim małżeństwem z Matteo, w maju dostałam pozwolenie na kolejną wizytę u Arii. Dzięki temu ojciec był dla mnie bardziej pobłażliwy. Kiedyś trudno mi było kłamać, ale stawałam się w tym coraz lepsza. Przed opuszczeniem Chicago przytuliłam Lily i Fabiego. Wiedziałam, że mógł to być ostatni raz, kiedy ich widziałam, ale nie pozwoliłam sobie nad tym rozmyślać. To tylko pogarszało sprawę. Gdybym zaczęła płakać, ktoś mógłby zacząć coś podejrzewać. Kiedy przyleciałam do Nowego Jorku, Aria odebrała mnie z lotniska z nowym ochroniarzem. Było coś słodko- gorzkiego w naszym ponownym spotkaniu. Kiedy z Arią przestałyśmy się przytulać, nowy koleś kiwnął głową w moją stronę. – Kto to jest? – szepnęłam. – Sandro. Jeden z ludzi Matteo.
68 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
A więc Matteo wybrał już dla mnie ochroniarza. Wybrał go dla swojej przyszłej żony, a jego zadaniem było utrzymywanie mnie w klatce, kiedy Matteo nie był w pobliżu, aby samodzielnie to robić. Kiedy znaleźliśmy się już w apartamencie, mój nowy ochroniarz wycofał się do kuchni w celu zapewnienia nam prywatności. Jakby pod stałą obserwacją w ogóle coś takiego istniało. Aria i ja wylegiwałyśmy się na kanapie z daleka od ciekawskich uszu. – Czy Luca wciąż każe Romero cię pilnować? Aria wzruszyła ramionami. – Romero mi nie przeszkadza, zwłaszcza kiedy Luca jest zapracowany. Sandro zajął miejsce Cesare'a, ale nigdy wcześniej mnie nie pilnował. – Musisz poprosić Lukę o możliwość pójścia na studia albo coś, bo prędzej tutaj zwariujesz. Ja też chcę, żebyś była szczęśliwa, Ario. Chcę mieć pewność, że kiedy wyjadę, to sobie poradzisz. – Nie martw się. A przez ostatnie tygodnie byłam nieco zajęta planowaniem twojej ucieczki – powiedziała z droczącym się uśmieszkiem, ale z nutą zadumy w głosie. Spojrzałyśmy na robiącego kawę Sandro. – Tak właściwie, to po co on tutaj jest? – Z twojego powodu. – Bo sprawiam kłopoty? – Nie – zaśmiała się. – Bo Matteo chce, żebyś poznała faceta, który będzie twoim ochroniarzem, gdy juz przeprowadzisz się do Nowego Jorku. – Och, super, jak miło z jego strony. Kolejna decyzja o moim życiu, gdzie nikt nawet nie zapytał mnie o zdanie. Kiwając głową w stronę Sandro, zapytałam: – Jak się go pozbędziemy? – Mam plan. – Aria otworzyła torebkę i pokazała małą strzykawkę. Widząc moje zmieszane spojrzenie, wyjaśniła: – Przypomniałam sobie, jak powiedziałaś mi, że Luca wyciągnął z szuflady w piwnicy środek uspokajający i użył go na Lily. Ostatnim razem, kiedy byłam w posiadłości, zakradłam się tam i zabrałam to, czego potrzebujemy. 69 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Otworzyłam szeroko oczy. – Jesteś genialna. – Niezupełnie. Spojrzałyśmy ponownie na ochroniarza. Robił coś na telefonie. – Jak podamy mu środek uspokajający? – zapytałam. Sandro był wysoki i silny, i prawdopodobnie umiał walczyć. Aria przygryzła wargę. – Musimy go rozproszyć. Może z nim pogadam, a ty wbijesz mu igłę w udo? – Co, jeśli przez przypadek złamię igłę albo wyrwie mi strzykawkę? – Mam drugą, ale na tym koniec, więc musi nam się udać za pierwszym razem. Aria potrafiła być taką twardzielką, kiedy tylko chciała. – Jesteś pewna, że to odpowiednia dawka? – Nie chcę zrobić mu krzywdy, więc dostosowałam dawkę do tej podanej na opakowaniu. – Okej, ale powinna być wystarczająca, żeby go powalić, co nie? Aria przytaknęła. – Chyba powinnyśmy go związać. Znalazłam mocną taśmę klejącą w szafie z pistoletami. Wiedziała, gdzie jej mąż trzymał broń? – Luca naprawdę ci ufa. Aria nic nie powiedziała, a ja poczułam się źle za wspominanie o nim. Naprawdę musiałam jej przypominać, jak bardzo ryzykowała dla mnie swoim małżeństwem? – Chodź – powiedziała po chwili. – Zróbmy to. Matteo i Luca wrócą za kilka godzin. Do tego czasu musimy zniknąć.
70 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Po jeszcze jednym spojrzeniu na Sandro, który wciąż był zajęty czytaniem czegoś na telefonie, Aria szybko podała mi strzykawkę. Ukryłam ją za plecami. Podeszłyśmy do Sandro, który wreszcie spojrzał znad komórki i odstawił ją na blat. – Napijecie się kawy? – zapytał wskazując ruchem głowy na swój kubek. Był uprzejmy, a jego brązowe oczy były przyjazne. Nie wyglądał na bardzo groźnego, ale nie dałam się zwieść. Aria pochyliła się obok niego o ladę i przycisnęła dłoń do brzucha. Sandro się skrzywił. – Wszystko w porządku? – Kiepsko się czuję – powiedziała, a po chwili nogi się pod nią ugięły. Moim zdaniem to było nieco przerysowane, ale Sandro musiał działać odruchowo, bo sięgnął, aby ją złapać. To była moja szansa. Szybko wyciągnęłam rękę i wbiłam strzykawkę w bok jego uda, wprowadzając do krwi środek uspokajający. Sandro syknął, puścił Arię i instynktownie rzucił się na mnie. Chwycił mnie za ramię i rzucił mną o wyspę kuchenną. W wyniku zderzenia rozbolały mnie całe plecy. Zdławiłam krzyk. – Co, do chuja? – sapnął z rozwścieczonym spojrzeniem, zerkając to na mnie, to na Arię. Sięgnął po telefon, ale Aria go odepchnęła. Spadł z blatu, uderzył o ziemię i śliznął się po marmurze. Sandro ruszył po niego, ale jego ruchy były mniej skoordynowane niż zazwyczaj. Szybko podbiegłam do telefonu i kopnęłam go. – Gdzie ta głupia taśma? Aria przytaknęła i pobiegła. Sandro spojrzał na mnie gniewnie. – Co wy wyprawiacie? – warknął. Podszedł do mnie, ręką grzebiąc przy kaburze na broń. Chciał nam pogrozić pistoletem? Nie udało mu się. Jego nogi się poddały i upadł na kolana. Pokiwał głową jak pies, a po chwili znowu spróbował wstać. – Aria! – krzyknęłam. Co, jeśli to nie zadziałało? Co, jeśli nasz plan spalił na panewce zanim się w ogóle zaczął? – Idę! – Podbiegła do mnie z taśmą klejącą. – Chwyć go za ręce. 71 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Próbowałam wykręcić ręce Sandro za jego plecami, ale nawet otumaniony był za silny i odepchnął mnie. – Za mała dawka! – Nie chcę zrobić mu krzywdy – powiedziała spanikowana Aria. Spróbowałam znowu złapać go za ramiona, ale udało mu się wstać, spychając mnie z drogi. Aria poruszała się szybko i wbiła drugą strzykawkę w jego nogę. Tym razem upadł na kolana prawie natychmiast, a następnie przetoczył się na bok. Związałyśmy go szybko, po czym Aria dotknęła jego gardła. – W porządku? – zapytałam. – Tak, na to wygląda. Mam nadzieję, że nie podałyśmy mu tego za dużo. – To wysoki facet. Jestem pewna, że nic mu nie będzie. Wstałam. Aria poszła w moje ślady, po czym znowu wybiegła z kuchni. Kilka minut później wróciła z wielkim stosem banknotów i dwoma paszportami. Przez moment myślałam, że zdecydowała się ze mną wyjechać i dlatego przyniosła dwa paszporty, ale później uświadomiłam sobie, jak absurdalne to było. – Trzymaj. – Podała mi wszystko. – Masz tutaj około dziesięciu tysięcy dolarów. Powinno wystarczyć na jakiś czas, no i dwa paszporty, na wszelki wypadek. Powinnaś się ich pozbyć, kiedy tylko znajdziesz się w Europie. Wcisnęłam wszystko do torby i chwyciłam walizkę. – Gotowa? – zapytała z wahaniem Aria. – Bardziej gotowa nie będę. Nie odwzajemniła mojego uśmiechu, jedynie zerknęła na Sandro, zanim położyła swój telefon na blacie. Zrobiłam to samo, aby uniknąć wyśledzenia. Zjechałyśmy windą i wezwałyśmy taksówkę. Ruch uliczny był po naszej stronie i już po czterdziestu pięciu minutach podjechałyśmy na lotnisko JFK. Po wkroczeniu na terminal wylotów, skierowałam się prosto do kasy biletowej, aby nabyć bilet w jedną stronę do Amsterdamu. Aria trzymała się z tyłu. Zdjęcie z paszportu ukazywało bardziej ją, aniżeli mnie i gdybyśmy stały obok siebie, to nikt nie dałby się nabrać.
72 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Ostrożnie przesunęłam fałszywy paszport po ladzie. Kobieta przelotnie zerknęła na fotografię, mimo że nie miałam blond włosów, jak dziewczyna na zdjęciu. Pewnie pomyślała, że ufarbowałam je na rudo. Dwadzieścia minut później podeszłam do Arii z biletem na wolność w dłoni. Myślałam, że będę bardziej podekscytowana. W zamian nerwy ściskały mój żołądek tak mocno, że bałam się, iż zwymiotuję, ale nie mogłam pozwolić, aby Aria widziała moje zdenerwowanie. – I jak poszło? – zapytała nerwowo. W odpowiedzi pomachałam jej biletem przed nosem. – Nawet nie zapytała o moje włosy. – To dobrze, ale kiedy tylko będziesz w Amsterdamie, musisz zmienić wygląd. Uśmiechnęłam się, poruszona jej troską i jednocześnie zastanawiałam się, czy słusznie postąpiłam. To mógł być ostatni raz, kiedy widziałam Arię. Nie mogłam sobie wyobrazić roku bez niej, a co dopiero reszty życia. – Nie martw się. Maleńka część mnie zastanawiała się, jak poczuje się Matteo, kiedy się dowie. Nie sądziłam, że moja ucieczka zrobi cokolwiek więcej poza urażeniem jego dumy. Nie chodziło o miłość, czy nawet uczucia. Aria znowu wpatrywała się w główne wejście na lotnisko. – O której masz wylot? – Za dwie godziny. Chyba powinnam iść już na odprawę. – Wynajmę samochód i wyjadę za miasto, jako fałszywy trop. Luca pomyśli, że razem uciekłyśmy. Może wykupię ci dodatkowy czas. Kiedy tylko wysiądziesz z samolotu, idź do toalety i załóż perukę, tak na wszelki wypadek, gdyby na lotnisku Schiphol już ktoś cię szukał. Aria mówiła szybko, ale to nie powstrzymało mnie przed wyłapaniem drżenia w jej głosie. Próbowała być dla mnie silna. Przytuliłam ją. – Tak bardzo ci dziękuję za podjęcie dla mnie ryzyka. Kocham cię.
73 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Stwórz bloga, o którym rozmawiałyśmy i wstaw notkę, kiedy tylko będziesz miała okazję. Będę się martwić, jeśli jutro nie dostanę żadnych wieści – powiedziała, a jej palce wbijały się w moje łopatki. – Obiecaj mi, że będziesz szczęśliwa, Gianno. Obiecaj. – Obiecuję. Czy można było w ogóle obiecać coś takiego? Moje oczy paliły okropnie, ale zwalczyłam łzy. Bez mojego mazgajenia się, ta cała sytuacja była już wystarczająco trudna. Odsunęłam się i przetarłam oczy. Aria nie dała rady powstrzymać łez. – Jeśli będziesz chciała kiedyś wrócić, to coś wymyślimy. – Sama powiedziałaś, że nie ma powrotu – powiedziałam i wreszcie to do mnie dotarło. To był ten moment. To było pożegnanie z życiem, które znałam, pożegnanie z moją rodziną, domem, ze wszystkim. Odsunęłam się o krok od Arii, opuszczając ręce. Ona uśmiechnęła się do mnie zachęcająco. Odwróciłam się szybko i udałam się na odprawę. Gdybym nie zostawiła teraz Arii, straciłabym odwagę. Już teraz dopadały mnie wątpliwości, ale to była moja jedyna szansa. Musiałam spróbować. Musiałam żyć swoim życiem, musiałam podejmować własne decyzje, musiałam uciec od okropieństw naszego świata. Ochroniarz mnie nie zatrzymał. Nikt tego nie zrobił. Kiedy przeszłam kontrolę bezpieczeństwa, zaryzykowałam ostatnim spojrzeniem przez ramię na Arię. Pomachała do mnie, zanim odeszła pospiesznie, wycierając oczy. Patrzyłam na jej plecy, kiedy odchodziła. Czułam ścisk w sercu i w gardle. Jeszcze nie było za późno. Wciąż mogłam się wycofać. Mogłyśmy wymyślić jakieś absurdalne wytłumaczenie naćpania Sandro. Jeszcze nic nie było stracone. Patrzyłam na bilet do Amsterdamu, mój bilet do wolności, zanim skierowałam się do terminalu, gdzie niebawem miało się rozpocząć wejście na pokład. Gdy czekałam, ciągle nerwowo przyglądałam się otoczeniu, ale nikt się nie pojawił. A dlaczego ktoś miałby to zrobić? Nikt niczego nie podejrzewał. Kiedy Sandro za kilka godzin wreszcie się obudzi i zadzwoni do Luki i Matteo, ja będę na pokładzie samolotu.
t Wchodząc na pokład miałam serce w gardle. To był pierwszy raz, kiedy podróżowałam w klasie ekonomicznej. Ojciec zawsze kupował biznes albo pierwszą klasę, kiedy nie używaliśmy prywatnego odrzutowca. Byłam uwięziona obok nieznajomego, który 74 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
nalegał, aby używać mojego podłokietnika i okna. Ledwo oddychałam, kiedy wreszcie znaleźliśmy się w powietrzu i nawet wtedy rozglądałam się za znajomymi twarzami pośród pasażerów. Trochę czasu minęło, zanim zrelaksowałam się w siedzeniu. Teraz nie było odwrotu. Iskra podekscytowania zmieszała się z niepokojem. To było moje życie i wreszcie wzięłam je w swoje ręce, wreszcie zabrałam kontrolę tym, którzy decydowali o każdym aspekcie mojego życia. Miałam być wolna.
Luca odebrał telefon: – Tak, Romero? – Cisza. – Powtórz. Sprawdzałem przychody naszych klubów na Manhattanie, ale uniosłem wzrok, słysząc napięty głos brata. Jego wyraz twarzy sprawił, że zamknąłem laptop. – Co jest? Luca wstał. – Romero znalazł naćpanego i związanego Sandro na podłodze w penthousie. Aria i Gianna zniknęły. Skoczyłem na równe nogi. – Jaja sobie, kurwa, robisz. – Myślisz, że żartowałbym sobie z tego? – warknął mi w twarz. Odwzajemniłem gniewne spojrzenie. – Myślałem, że Aria jest w tobie zakochana. Przez chwilę Luca wyglądał, jakby chciał mi przywalić. Następnie odwrócił się i wybiegł z piwnicy Sphare. Podążyłem za nim. – To wina Gianny. Ta dziewczyna jest powodem wszystkich problemów. Dlaczego nie mogłeś się od niej trzymać z daleka, tak jak ci mówiłem, do kurwy? – wymamrotał.
75 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Gdybym to, kurwa, wiedział. Z jakiegoś powodu nie mogłem przestać o niej myśleć. I teraz uciekła. Ode mnie.
t – Przepraszam, szefie – powtórzył Sandro. Siedział zgarbiony na kanapie Luki z przekrwionymi oczami. Chciałem go, kurwa, zabić za to, że pozwolił jej uciec. Nie powinienem spuszczać jej z oczu. Wstałem i znowu zacząłem łazić po pokoju, zerkając w stronę drzwi od sypialni. Luca zniknął za nimi z Arią jakieś dwadzieścia minut temu. Ona nie uciekła. To wszystko było na pokaz. Pomogła uciec mojej narzeczonej, ale sama wróciła do Luki. Ona wróciła. Normalnie nie wątpiłbym w umiejętności Luki, co do wydobywania informacji z kogokolwiek, ale to była Aria, a on by jej nie skrzywdził. Nawet dla mnie, nawet gdyby tylko ona mogła mi pomóc w odnalezieniu mojej narzeczonej. – Nie powinienem brać wolnego ranka – powiedział Romero ze swojego miejsca w fotelu. – Jeden ochroniarz powinien wystarczyć. Ja powinienem wystarczyć. To tylko dziewczyny – mruknął Sandro. Nie odezwałem się. Byłem zbyt wkurzony. Pulsowały mi skronie. Chciałem zmieść każdy pieprzony mebel w proch. Drzwi sypialni wreszcie się otworzyły i Luca zszedł po schodach. Po wyrazie jego twarzy wiedziałem, że nie spodoba mi się, co ma do powiedzenia. – Nie mów mi, że nic nie udało ci się z niej wyciągnąć – warknąłem. Luca spojrzał na mnie spod byka. – Jedyne, co wiem, to że Gianna wyleciała z JFK. Aria nic mi nie powie, ale informator niebawem da mi znać, jakim samolotem poleciała. – Świetnie – mruknąłem. – A później co? Aria zna plan Gianny. Mówią sobie wszystko. Jedyny sposób na znalezienie Gianny leży w twojej żonie. – Ona mi nic nie powie. Spróbowałem go wyminąć. – Zatem pozwól mi z nią zamienić słówko. 76 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Luca chwycił mocno moje ramię i odepchnął mnie. – Będziesz się trzymał od niej z daleka, Matteo. – Pozwoliłeś jej ukraść twoje pieniądze, twoje paszporty. Pozwoliłeś jej zaatakować twojego człowieka, uczynić z ciebie głupca i zdradzić cię. Powinieneś chcieć ją ukarać. Jesteś Capo. Oczy Luki rozbłysły. Stąpałem po cienkim lodzie, ale miałem na to wyjebane. – Aria jest moją żoną. To nie twoja sprawa, jak sobie z nią radzę. Powiedziałem ci, że Gianna oznacza same kłopoty, ale nie chciałeś słuchać. Nigdy nie powinieneś prosić o jej rękę – warknął. Moje palce świerzbiły, aby chwycić za noże. Odwróciłem się do niego plecami i wyszedłem na taras na dachu. Jeśli nie chciałem naskoczyć na brata, musiałem ochłonąć. Luca i ja okazjonalnie walczyliśmy, kiedy byliśmy młodsi, ale to nigdy nie było nic poważnego. Miałem przeczucie, że dzisiaj walka między nami nie zakończyłaby się za dobrze. Obydwoje byliśmy wkurwieniu i spragnieni krwi. Oparłem ręce na balustradzie i przyglądałem się Nowemu Jorkowi. Gianna wyślizgiwała się z moich rąk. Z każdą mijającą sekundą stwarzała większy dystans między nami. Kiedy już wyląduje gdziekolwiek poleciała, nie przestanie uciekać, dopóki nie będzie pewna swojego bezpieczeństwa. Będzie sama, bez żadnej ochrony. Co jeśli coś jej się stanie? Usłyszałem za sobą kroki. Spiąłem się, ale nie spojrzałem za siebie. Luca stanął obok mnie. – Dzwoniłem do Scuderiego. Jest wkurwiony i oczywiście za wszystko nas obwinia. – Oczywiście – powiedziałem cicho. – Wysyła dwóch swoich ludzi za Gianną. – Polecę z nimi. – Tak myślałem i to samo powiedziałem Scuderiemu. Spotkasz się z nimi w Amsterdamie. Odwróciłem się. – Amsterdamie? Przytaknął. 77 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Dostałem informację, że wsiadła do samolotu do Schiphol. – Kiedy wylatuję? – zapytałem. Podekscytowanie nadciągającego polowania rozeszło sie po moich żyłach. – Za cztery godziny. – Muszę wylecieć szybciej. – Niemożliwe. Próbowałem wszystkiego. – Cholera. Gianna będzie miała sporą przewagę, kiedy tam dolecę. – Znajdziesz ją. Jesteś najlepszym tropicielem, jakiego znam. Gianna nie ma szans. Poklepałem go po ramieniu. – Pozwolisz mi polecieć, mimo że potrzebujesz mnie tutaj? – Nie jesteś zbytnio użyteczny, skoro potrafisz myśleć jedynie o Giannie. – To może potrwać tygodnie – powiedziałem. – Nie wrócę, dopóki jej nie znajdę. – Wiem. Gdyby Aria uciekła, zrobiłbym to samo. Przytaknąłem. Nie odpuszczę, dopóki Gianna nie będzie moja. Nie obchodziło mnie, czy będę musiał przeszukać cały świat, poruszyć niebo i ziemię, czy będę musiał wycisnąć informację z każdego pierdolonego człowieka w Amsterdamie, znajdę Giannę.
78 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 7 W trakcie sześciogodzinnego lotu do Amsterdamu prawie w ogóle nie spałam. Zamartwianie się o Arię, ustąpiło miejsca obawom, że zostanę złapana. Aria była pewna, że Luca nie odbierze jej czynów za zdradę, ale czy miała rację? Boże, co ja narobiłam? Nie powinnam była jej w to mieszać, nie powinnam była jej nawet mówić o planie ucieczki. Gdy wreszcie wysiadłam z samolotu i z powodzeniem przeszłam przez kontrolę imigracyjną, udałam się do pierwszej toalety, jaką napotkałam i zamknęłam się w małej kabinie. Na dnie torby schowałam perukę, którą dała mi Aria. Były to długie blond włosy. Z bliska nikt nie dałby się nabrać, ale peruka będzie musiała się sprawdzić do czasu, aż wieczorem ufarbuję włosy. Strach ściskał moje gardło, kiedy udałam się do poczekalni, poniekąd spodziewając się, że ktoś z Nowego Jorku albo Outfitu będzie na mnie czekał, ale to było niemożliwe. Nawet jeśli Matteo już wiedział dokąd poleciałam, byłam prawie pewna, że Cosa Nostra nie posiadała bliskich relacji z syndykatem przestępczym w Holandii, a gangsterom z Sycylii zajęłoby trochę czasu, dostanie się aż do Amsterdamu. Jak na razie byłam bezpieczna. A przynajmniej do czasu, aż kolejny samolot ze Wschodniego Wybrzeża nie wyląduje w Schiphol, co miało nastąpić za kilka godzin. Opuściłam szybko lotnisko z walizką, przytłoczona dźwiękiem osób, mówiących językami, których nie rozumiałam. Znałam kilka holenderskich słów, ale nie przejmowałam się nauką języka. Holandia nigdy nie była brana pod uwagę, jako moje miejsce docelowe. Przywołałam taksówkę i pozwoliłam, aby zawiozła mnie do nijakiego hotelu średniej klasy w mieście, gdzie zarezerwowałam najtańszy pokój. Pomimo zmęczenia wywołanego zmianą strefy czasowej i lotem, zostawiłam jedynie walizkę w pokoju, po czym znowu wyszłam na zewnątrz, aby kupić kilka niezbędnych rzeczy. Dwie godziny później byłam z powrotem w małym pokoju hotelowym z farbą w kolorze jasnego brązu, nożyczkami i kilkoma nowymi ciuchami, dzięki którym mogłam się dopasować do otoczenia, zamiast chodzić w super drogich ciuchach od projektantów. 79 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Kupiłam również telefon na kartę i mały laptop. Po połączeniu laptopa z hotelową siecią wi-fi i utworzeniu bloga, o którym rozmawiałam z Arią, napisałam krótki post, że rozpoczęła się nowa podróż i bezpiecznie dotarłam na miejsce. Było to dosyć tajemnicze i pewnie nikt nie przeczyta mojego bloga poza Arią. Oparłam się pokusie napisania czegoś bardziej osobistego albo, co gorsza, użycia telefonu, aby do niej zadzwonić. Chciałam usłyszeć jej głos, wiedzieć, czy wszystko było w porządku, ale nie mogłam ryzykować. Już sam blog narażał mnie na zdemaskowanie. W zamian wśliznęłam się do łazienki i zmieniłam kolor włosów. Dwie godziny później gapiłam się w odbicie w lustrze. Moje włosy były w kolorze karmelowym i obcięłam je na boba, do podbródka. Oczywiście, to nie powstrzymałoby ludzi od rozpoznania mnie z bliska, ale jeśli nie zapłacę chirurgowi plastycznemu za operację, czego nie zamierzałam robić, to nowa fryzura musiała wystarczyć. Musiałam po prostu podróżować z miasta do miasta, zanim nie będę miała pewności, że Matteo obrał sobie kogoś innego za cel. Wtedy będę bezpieczna. To pewnie trochę potrwa. Matteo mówił mi wiele razy, że tak łatwo ze mnie nie zrezygnuje i miałam przeczucie, że mówił poważnie. Nie dam mu szansy na złapanie mnie. Jutro opuszczę Amsterdam i udam się do Paryża i kto wie, gdzie wyląduję pojutrze? To był nowy początek z niekończącą się ilością możliwości.
t Leżałam w pokoju w hostelu i patrzyłam na biały sufit. W ciągu ostatnich trzech miesięcy żyłam w dwudziestu różnych miejscach, nigdzie nie zatrzymując się na dłużej niż tydzień. Czasami budząc się rano, nie wiedziałam, gdzie byłam, czasami nawet myślałam, że byłam z powrotem w Chicago i czasami nawet za tym tęskniłam. Ale nie za ojcem, czy zasadami naszego świata. Tęskniłam za Fabim, Lily i Arią, a czasami nawet za mamą. Usiadłam z jękiem i zanim wyszłam z łóżka, przeszłam do porannego nawyku przypominania sobie mojego obecnego pseudonimu i wszystkiego, co się z nim wiązało. Było prawie południe. Przeważnie za dnia zwiedzałam miasto, w którym aktualnie przebywałam i zawsze obserwowałam otoczenie. Czy ten strach o byciu śledzoną i tropioną, kiedyś się skończy? Wątpiłam w to. Za każdym razem, widząc mężczyzn w czarnych garniturach, ogarniała mnie panika. Straciłam rachubę, ile razy wyobrażałam sobie, że kątem oka widzę Matteo. Jak do tej pory z nikim się nie zaprzyjaźniłam, co nie było zaskakujące. Nigdy nie zostawałam nigdzie na tyle, aby zbudować jakąś relację. Tak było lepiej. Nie mogłam ryzykować zbliżeniem się do kogokolwiek, może nigdy nie będę mogła. To nie znaczyło, że byłam samotna. Gdziekolwiek przyjeżdżałam, zatrzymywałam się w schroniskach dla młodzieży i poznawałam ludzi z całego świata. Oczywiście, nie mogłam im nic opowiedzieć 80 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
o sobie, nawet podać prawdziwego imienia. Obecnie przedstawiałam się jako Liz, skrót od Elizabeth i spędzałam rok za granicą w podróżach po Europie, zanim pójdę na studia. To była moja przykrywka niemal gdziekolwiek się udawałam, tylko zmieniałam imiona. Okłamywanie wszystkich dwadzieścia cztery na dobę, utrudniało zaprzyjaźnienie się. Otworzyłam laptop i sprawdziłam bloga, którego ciągle aktualizowałam niemal codziennie, mimo że od kilku tygodni nie dostałam żadnego komentarza od Aria. Od trzydziestu jeden dni, jeśli mam być dokładna. Skupiłam wzrok na leżącej na stoliku nocnym komórce. Ostatnimi czasy czułam nieodpartą chęć zadzwonienia do niej i zapytania, co powstrzymywało ją od odwiedzania mojego bloga. Miałam przeczucie, że robiła to dla mojego bezpieczeństwa. W ostatnim komentarzu ostrzegła mnie, abym "nie marnowała czasu w jednym miejscu, ponieważ w Europie jest tak wiele do odkrycia". Odebrałam to jako wskazówkę, że Matteo może za mną podążać i dlatego w ostatnich tygodniach jeździłam od miasta do miasta, ale zaczynało mnie męczyć ciągłe uciekanie. Straciłam na wadze i większość ubrań wisiała na mnie, jakby należały do kogoś innego. Chciałam znowu gdzieś należeć, znaleźć miejsce, które mogłabym nazywać swoim. Ubrałam się i spakowałam ciuchy do plecaka. Pozbyłam się walizki po czwartym tygodniu podróży. Ciągnięcie za sobą ciężkiego bagażu gdziekolwiek nie poszłam, nie było wygodne. I tak nie potrzebowałam moich starych rzeczy. Gdzie miałabym ubierać sukienki wieczorowe i szpilki od Louboutina? To życie się skończyło. Spojrzałam w dół na mój sfatygowany plecak, tanie adidasy i jeansy, i przez chwilę zatęskniłam za czymś, za czym myślałam, że nigdy nie zatęsknię. Kiedy postanowiłam uciec mafii, wiedziałam że będę okropnie tęsknić za bliskimi i jak na razie każdego dnia rozważałam powrót do Chicago, tylko po to, żeby znowu ich zobaczyć, żeby znowu pogadać z Arią, żeby mieć stabilny dach nad głową. Do tej pory udawało mi się nie tęsknić za luksusami, jakie serwowało mi poprzednie życie. A więc, dlaczego nagle zatęskniłam za rzeczami, którymi niegdyś gardziłam? Wszystko, co kiedykolwiek posiadałam, było opłacone zakrwawionymi pieniędzmi. Nawet mój przylot tutaj został nimi opłacony. Obecnie było u mnie krucho z kasą, dlatego będę musiała znaleźć pracę w kolejnym miejscu, w którym się zatrzymam. To oznaczało, że będę zmuszona zostać tam na dłużej niż kilka dni, chyba że spróbuję szczęścia w kradzieży kieszonkowej, co nie byłoby lepsze od pieniędzy mafii, za wyjątkiem, że nikt nie zostałby za to zamordowany. Przerzuciłam plecak przez ramię i wyszłam z małego pokoju. Piętnaście minut później wymeldowałam się i zostawiłam moje alter ego "Liz, od Elizabeth" za sobą. W kolejnym miejscu zostanę kimś innym. Może Megan. Był sierpień i kiedy kierowałam się na dworzec kolejowy, nad Wiedniem zawisły ciężkie chmury. Pokochałam królewskie budynki, ale nadszedł czas na opuszczenie Austrii. Mieszkałam w jednym kraju przez niemal dwa tygodnie i zaczynałam się denerwować.
81 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Będąc już w Berlinie, sprawdziłam telefon. Był to głupi nawyk, którego jeszcze się nie oduczyłam. Nigdy od nikogo nie dostawałam wiadomości. Mój wzrok przykuła data. Piętnastego sierpnia. Dzień, w którym miałam wyjść za Matteo. Niespodziewanie nasz pocałunek pojawił się przed moimi oczami i poczułam dreszcz. Od czasu przyjazdu do Europy całowałam trzech facetów. Wszyscy byli uroczymi obcokrajowcami, którzy nie byli zainteresowani niczym trwałym, tak samo jak ja, ale żaden z tych pocałunków nie umywał się do tego, co czułam w trakcie całowania Matteo. Może to dlatego, że miał więcej doświadczenia od tamtych chłopaków. Matteo był kobieciarzem, nie było, co do tego żadnych wątpliwości. Jednak najbardziej martwiło mnie, że porównywałam każdego faceta, jakiego poznałam do Matteo i wszyscy wypadali słabo. Nie byli tak przystojni, tak interesujący, nie mieli kaloryfera na brzuchu i przede wszystkim, przebywanie w ich towarzystwie mnie nie ekscytowało. Cholernie irytowało mnie, że pomimo przebywania (miałam nadzieję) tysiąca kilometrów od Matteo, on wciąż miał nade mną jakąś władzę. Żałowałam, że dałam mu się pocałować, wtedy nie byłoby problemu. Musiałam po prostu znaleźć fajnego chłopaka, który pozwoli mi zapomnieć o Matteo i o jego irytującym, seksownym i aroganckim uśmiechu. Może moje kolejne miejsce, Berlin, mi w tym pomoże.
t Zatrzymałam się w Berlinie tylko na cztery tygodnie, zanim postanowiłam ruszyć dalej. Coś było nie tak, ale może nie byłam przyzwyczajona do zatrzymywania się w jednym miejscu na dłuższy czas. Przynajmniej pracowałam jako kelnerka przez ostatnie trzy tygodnie i udało mi się zarobić trochę pieniędzy. Nie było tego dużo, ale wystarczyło na bilet pociągowy do Munich i jedzenie na kilka dni. Nie zostało mi jednak nic na pokój w hotelu i był to spory problem. Wydałam za dużo kasy na początku wyjazdu, ponieważ nigdy nie uczono mnie ekonomicznego podejścia do życia. Kiedy dorastałam, pieniądze nigdy nie stanowiły problemu. Jedyną rzeczą, o którą nie musiały się martwić kobiety z mafii, były pieniądze. Byłam rozpieszczonym bachorem, tyle sobie uświadomiłam. Gdy tylko przyjechałam do Munich, wiedziałam, że to może zadziałać. Miasto bardzo mi się podobało, ale wciąż miałam problem, bo nie posiadałam pieniędzy na pokój. Nie chciałam spać na ulicy. Nie wiedziałam, czy to bezpieczne. Przechodząc przez centrum miasta, zobaczyłam kilku ludzi, śpiewających oraz grających na instrumentach i zdawało się, że szybko na tym zarabiali. W kapeluszu, który położyli na ziemi, zawsze leżał stos monet. 82 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Potrafiłam grać na pianinie. Ojciec zmuszał mnie, Arię i Lily do uczęszczania na lekcje, kiedy tylko nauczyłyśmy się mówić, ale ja nie potrzebowałam ani pianina, ani innych instrumentów do tworzenia muzyki. Miałam niezły głos, nic mega zajebistego, ale przynajmniej taki, którego po usłyszeniu, ludzie nie łapali się za uszy. Może warto było spróbować. Grupa dziewczyn z kolorowymi włosami śpiewała i grała na gitarze w rogu obok. Kiedy wreszcie zrobiły sobie przerwę, podeszłam do nich. Miałam nadzieję, że mówiły po angielsku. Wyglądały na moje rówieśniczki. – Cześć. Znacie jakieś miejsca, gdzie mogłabym robić, to co wy i śpiewać dla ludzi? Skończyły mi się pieniądze i to jest chyba moja jedyna szansa na uzbieranie na pokój. Dziewczyny wymieniły spojrzenia i byłam prawie pewna, że mnie nie zrozumiały. Dziewczyna z krótkimi niebieskimi włosami odezwała się z akcentem, którego nie potrafiłam rozszyfrować: – Potrzebujesz pozwolenia. Władze Munich są dość rygorystyczne. Dostaniesz mandat, jeśli będziesz bez pozwolenia grała albo wykonywała inną sztukę na ulicach. – Cholera. Łatwo jest dostać takie pozwolenie? Dziewczyna z różowymi włosami pokręciła głową. – Nie. Wydają mało pozwoleń i upewniają się, czy naprawdę potrafisz śpiewać i grać na instrumentach, zanim pozwolą ci to robić na ulicy. Westchnęłam i osunęłam się po ścianie budynku. Trzy dziewczyny wymieniły kolejne spojrzenia, po czym zaczęły szeptać w języku, który zdecydowanie nie był niemieckim, po czym zwróciły się do mnie: – Dzielimy małe mieszkanie. Jeśli chcesz, możesz spać na kanapie w salonie, dopóki nie znajdziesz pracy i nie uzbierasz na coś swojego. Otworzyłam szeroko oczy. – Naprawdę? Niebieskowłosa przytaknęła, uśmiechając się. – Jesteś podróżniczką z plecakiem, no nie? – Zgadza się. Podróżuję po Europie przed pójściem na studia.
83 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Jesteśmy z Chorwacji, ale kilka ostatnich miesięcy spędzamy w Munich. Pokochasz to miejsce – powiedziała różowowłosa. – Jak się nazywasz? Zawahałam się na chwilę, zanim postanowiłam, kim chcę zostać. – Gwen. Może Munich będzie wreszcie miejscem, w którym będę mogła zostać i zdecyduję, co chcę zrobić ze swoim życiem.
t To co miało być kilkoma dniami, przeistoczyło się w dwa miesiące. Wciąż dzieliłam mieszkanie z trzema szalonymi laskami z Chorwacji. Zaprzyjaźniłyśmy się, a ja płaciłam za swoje miejsce na kanapie, jednak niewiele. Oczywiście, każdy aspekt mojego życia był budowany na kłamstwie, ale czasami prawie zapominałam, że nie byłam tym, za kogo się podawałam. Znalazłam nawet pracę jako kelnerka w kawiarni, która obsługiwała przede wszystkim turystów i podszkoliłam nieco swój niemiecki. Teraz, gdy wreszcie znalazłam miejsce, w którym chciałam zostać, postanowiłam na poważnie rozpocząć randkowanie. Kiedy moje współlokatorki przedstawiły mnie Sidowi, kumplowi muzykowi z Kanady z długimi dredami, wiedziałam, że mogłam się do niego przyzwyczaić i może nawet pomógłby mi zapomnieć o tym durnym pocałunku Matteo. Sid w ogóle nie był podobny do Matteo. W ogóle nie przypominał mężczyzn ze świata, w którym dorastałam. Był weganinem, idealistą, miłującym pokój na ziemi i nigdy nie wahał się przekonywać innych, co do swoich poglądów. Mógł godzinami rozmawiać o okropnościach gospodarstw mlecznych i niebezpieczeństwie Krajowego Związku Myślistwa Sportowego. Czasami zastanawiałam się, co by powiedział, gdyby wiedział kim byłam. Zdałam sobie sprawę, że te idealistyczne naprawianie świata, było jego maską. Może każdy nosił pewnego rodzaju maskę. To co na początku było ujmujące, szybko zaczęło mnie irytować. Jednak nie mogłam zerwać z Sidem, ponieważ to by oznaczało całkowitą porażkę. Skoro nawet ktoś taki jak Sid nie potrafił odciągnąć mnie od myślenia o Matteo, to kto mógł? Dłoń Sida wśliznęła się pod moją koszulkę, rozpinając stanik. Wydałam dźwięk protestu. Byliśmy w salonie mojego dzielonego z dziewczynami mieszkania, więc gdyby któraś z nich wróciła, trafiłaby na niezłe przedstawienie. Palce Sida były szorstkie od gry na gitarze. Popychał mnie do czasu, aż położyłam się na plecach, po czym sam położył się na mnie. Jego język zdawał się zajmować za dużo miejsca w moich ustach i smakował stęchłym dymem. Dlaczego myślałam, że palący koleś był seksowny? Może w teorii, ale smak i zapach
84 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
niezbyt mnie ekscytowały. Zaczął rozpinać moje jeansy i ciągle pocierał wybrzuszeniem w spodniach o moją nogę jak jakiś napalony pies. – Pragnę cię, Gwen – wychrypiał, próbując zepchnąć spodnie w dół moich nóg. Gwen. Po raz pierwszy usłyszenie tego imienia mnie nie zatrzymało. Dwa miesiące używania tego samego imienia, okazały się być barierą do przyzwyczajenia się do nowej tożsamości. Szkoda, bo miałam przeczucie, że już nie będę się nim posługiwać. W Munich zaczynało mi się robić zbyt wygodnie, a Sid najzwyczajniej zdawał się dostawać za dużo. Za bardzo naciskał. – Jeszcze nie – powiedziałam stanowczo, próbując ukryć znudzenie i irytację. To nie jego wina, że nie chciało mi się nic z nim robić. Chodziliśmy ze sobą przez niemal cztery tygodnie, a więc to nie było zaskakujące, że chciał ze mną iść do łóżka. A ja nie byłam nawet pewna, co, do cholery, mnie powstrzymywało. Sid nie był złym facetem. Potrafił być zabawny po wypiciu kilku piw albo zapaleniu trawki, a jego gra na gitarze i śpiewanie nie było wcale złe. Mimo to, nie chciałam całkowicie oddać się temu związkowi, nie chciałam zrobić kolejnego kroku. Zanim uciekłam z domu, myślałam, że kiedy będę już wolna od ochroniarzy, będę wskakiwała do łóżka każdemu napotkanemu facetowi. Chciałam zrobić na złość Matteo i przede wszystkim ojcu, a więc, co mnie powstrzymywało? – No dalej, Gwen. Będzie ci dobrze – powiedział, próbując mi wcisnąć rękę w majtki. Zacisnęłam nogi i odepchnęłam jego rękę. Nie chciałam, żeby mnie tam dotykał. Z jakiegoś powodu myślenie, że będzie moim pierwszym, obrzydzało mnie. – Nie jestem w nastroju. Poza tym mam dostać okres – powiedziałam, chcąc powstrzymać jego narzucanie się. To było kłamstwo. Stres sprzed kilku miesięcy prawie całkowicie pozbawił mnie miesiączki. Ale Sid o tym nie wiedział. Chciałam, żeby ta sesja obściskiwania już się skończyła, żebym mogła wziąć laptop i wymyślić, gdzie uciec w następnej kolejności. Sid szybko znajdzie sobie nową dziewczynę. Jego słodki kanadyjski akcent, wyluzowana postawa i dredy cieszyły się dużym powodzeniem wśród Niemek. Sid nie kłopotał się nawet ukrywaniem irytacji, co w odwecie sprawiło, że chciałam go odepchnąć i powiedzieć, że to koniec. – Nigdy nie jesteś w nastroju – mruknął. – Przynajmniej zwal mi konia. Poczułam wściekłość na jego żądanie. Gdy nie zareagowałam, chwycił moją rękę i przycisnął do wybrzuszenia w spodniach. Gdzie się podział kochający pokój idealista? Drzwi mieszkania otworzyły się z hukiem. Zanim ja albo Sid zdołaliśmy się ruszyć, do środka wkroczyło trzech mężczyzn. Wśród nich był Matteo. Och, jasna cholera. 85 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 8 Matteo wyszedł na przód. Jego ciemne włosy były w nieładzie i mokre od rozszalałej ulewy, a biała koszula była przyklejona do klatki piersiowej. W tej chwili, niemal poczułam się jak idiotka za myślenie, że kiedykolwiek mogłabym o nim zapomnieć. Był bardziej męski od wszystkich chłopaków łącznie, których poznałam. Jego ciemne oczy spoczęły na mnie, a następnie na mojej dłoni, wciąż przyciśniętej do krocza Sida. Nie było żadnych wątpliwości w jakim momencie pojawił się Matteo, przez co jego twarz wykrzywiła się ze wściekłości. – Ludzie, co do kurwy? – krzyknął Sid. Chciałam wrzasnąć "zamknij się, zamknij się". Nie miałam szansy. Matteo przeszedł pokój w kilku krokach, chwycił Sida za ramię i odciągnął go ode mnie. Sid upadł twardo na podłodze, jego twarz wykrzywiła się z bólu, a później z gniewu. Matteo podszedł do mnie z falującymi nozdrzami, oczami niemal czarnymi i spojrzeniem, przed którym chciałam się ukryć. Spojrzałam mu prosto w oczy. Chciał mnie przestraszyć. Mój strach był czymś, czego nigdy mu nie dam. Sid podniósł się na chwiejnych nogach i prawie spadły mu spodnie. Chyba musiał je rozpiąć w pewnym momencie, aby było mi "łatwiej". Podszedł do Matteo. Skoczyłam na równe nogi, wiedząc, że muszę interweniować, zanim zrobi się z tego niezła jatka. – Wynoście się stąd albo zadzwonię po gliny – powiedział Sid. Boże, nie. Matteo posłał mi spojrzenie, które uzmysłowiło mi, jak niebezpieczna była ta sytuacja. Nie dla mnie, ale dla kogoś, kto nigdy nie powinien zostać wciągnięty w pieprzone nieszczęście, jakim było życie mafii. – Nie mówił poważnie – wypaliłam. Sid popatrzył na mnie zdenerwowany.
86 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Właśnie, że na poważnie, kurwa. Zdawało się, że na chwilę zapomniał o swoich idealistycznych, kochających pokój poglądach. Matteo nie wyciągnął jeszcze broni. Usiłowałam sobie wmówić, że był to dobry znak, ale przelotne spojrzenie na dwóch mężczyzn, którzy towarzyszyli Matteo, sprawiło, że serce opadło mi do ziemi. To byli ludzie mojego ojca i zdążyli już zamknąć drzwi. Stali obok nich z pozbawionymi emocji twarzami. Zamknięte drzwi nigdy nie wróżyły nic dobrego. Nic, co im powiem, nie zmieni ich zdania, ponieważ wypełniają rozkazy mojego ojca. Zrobią, co im kazał. Była tylko jedna osoba, która mogła mi teraz pomóc. Sid stanął przed twarzą Matteo, jakby chciał go uderzyć. Matteo nawet nie drgnął, jedynie przyglądał mu się z najstraszniejszym wyrazem, jaki kiedykolwiek widziałam w czyichś oczach. Mimo że Sid nie wiedział, kim był Matteo, to musiał wyczuwać, jak niebezpieczny był stojący przed nim mężczyzna. Sid zrobił krok w tył, rzucając okiem to na Matteo, to na mnie. Stanęłam między nimi. – On nic nie wie. Proszę, wypuść go. Ludzie mojego ojca zaśmiali się, a jeden z nich wymamrotał coś, co brzmiało jak "suka". Ekspresja Matteo stała się jeszcze mroczniejsza. Ludzie ojca przyglądali mu się wyczekująco. Znieważyłam Matteo poprzez ucieczkę, a co gorsza, byłam z innym mężczyzną. W naszym świecie była tylko jedna rzecz, jaką mógł zrobić mężczyzna na pozycji Matteo, aby ochronić mój honor. Zawsze widywałam go z różnymi odmianami jego aroganckiego uśmiechu, ale w tej chwili w ogóle nie było mu do śmiechu. – Chyba powinienem już iść – wymamrotał nagle Sid, wycofując się. – To nie moje sprawy. Tchórz. Kiedy tylko o tym pomyślałam, źle się poczułam. Ucieczka była dla niego jedynym rozsądnym rozwiązaniem. Nie był w stanie ochronić mnie przed Matteo, czy ludźmi ojca, ale to, że nawet nie spróbował, było czymś, czego nie mogłam i nigdy nie zrozumiem. Jeden z ludzi ojca, Stan, czy jakoś tak, o ile mnie pamięć nie myliła, chwycił Sida za ręce. Ten zaczął się miotać jak szalony, ale to było oczywiste, że nigdy w życiu się nie bił. Stan roześmiał się, pociągnął mocno ręce Sida do tyłu, po czym wbił kolano w jego plecy. Sid upadł z krzykiem na kolana, trzymając się w pionie tylko dzięki uściskowi Stana. – Hej, przestań! – krzyknęłam, chcąc do nich podbiec, ale Matteo chwycił i pociągnął mnie za rękę. Okręciłam się twarzą do niego. Byłam na granicy splunięcia mu w twarz, ale się powstrzymałam. Był jedyną szansą Sida, nieważne, jak absurdalnie to brzmiało.
87 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Proszę – powiedziałam, mimo że błaganie pozostawiło gorzki posmak w moich ustach. Matteo nawet nie mrugnął, świdrując mnie wzrokiem. To było niedorzeczne, że po tym, co zrobiłam, oczekiwałam od niego pomocy. – Nie zabijaj go. Wypuść go, nie jest zagrożeniem. – Chcesz, żebym oszczędził chuja, który położył na tobie łapy? Pozwoliłaś temu frajerowi wziąć, co moje i chcesz, żebym go wypuścił? Tego ode mnie chcesz? – zapytał niebezpiecznie cichym głosem. Przełknęłam niemiłą ripostę. Nie byłam jego i nigdy nie będę. Nic co robiłam z Sidem nie było sprawą Matteo. Nawet gdybym pieprzyła się z Sidem, to wciąż nie była sprawa Matteo. Nawet gdybym przeleciała każdego chłopaka, którego poznałam, wciąż nie była to jego sprawa. Musiałam mu powiedzieć, że nie spałam z Sidem. Może uspokoi go, że nie oddałam się komuś całkowicie. Jego ego pokochałoby fakt, że wciąż jest coś, co może mi zabrać. Jednak duma utrzymywała moje usta ściśnięte. – Powinniśmy już iść. Ktoś mógł usłyszeć, jak wywarzyliśmy drzwi. Pozbądźmy się tego dupka i chodźmy – powiedział Stan, ponownie wbijając kolano w plecy Sida. Oczy chłopaka były wielkie jak spodki i przeskakiwały między nami. – Cisza – powiedział ostro Matteo, na co Stan zamknął gębę. Sięgnęłam do ramienia Matteo. Moje palce wbijały się w materiał jego koszuli, czując twarde mięśnie pod spodem. Jeśli chciałam oszczędzić życie Sida, musiałam przełknąć swoją dumę – Matteo, to nie tak... Moje słowa zostały zagłuszone dźwiękiem stłumionego wystrzału z pistoletu. Zamarłam, szybko spoglądając w stronę hałasu. Drugi człowiek ojca trzymał skierowaną spluwę z tłumikiem w miejsce, gdzie przed chwilą była głowa Sida. Osunął się do przodu, jego głowa zwisała bezwładnie, a krew kapała na podłogę. Stan puścił ręce Sida. Jego ciało przewróciło się i wylądowało z łoskotem na podłodze. Patrzyłam na to oniemiała. Mo ja ręka zsunęła się powoli z ramienia Matteo. – Kazałem ci go, kurwa, zabić? – warknął Matteo. – To była sprawa Outfitu. Dopóki nie jest twoją żoną, znajduje się pod naszą jurysdykcją, tak samo jak ten dupek. – Stan kopnął pozbawione życia ciało Sida. Wzdrygnęłam się. Wewnątrz mnie szalała bestia, która chciała wydrapać oczy Stana, chciała ich wszystkich zabić, ale byłam sparaliżowana. Krew wypływała z czaszki Sida, przesiąkając jego dredy. Ścisnęło mnie w żołądku. Widziałam tyle krwi trzy razy w życiu. Za pierwszym razem, kiedy Luca odciął palec 88 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Raffaela, za drugim: na koszuli Luki, kiedy rozprawił się z facetem, który otruł Arię i za trzecim, kiedy Rosjanie nas zaatakowali. Niektórzy twierdzili, że z czasem jest łatwiej na to patrzeć. Mnie nie było łatwiej. Czułam, że nigdy nie będzie. Stan kiwnął do mnie głową. – Co z innymi świadkami? Już tutaj nie mieszkasz. Zamrugałam, a przerażenie zawładnęło mną tak mocno, że ledwo oddychałam. Nie mogłam pozwolić im zabić moich współlokatorek. Dziewczyny były dla mnie zawsze miłe. Nie zasługiwały na to. Spojrzałam na Matteo. Przyglądał mi się, zanim zwrócił się do ludzi ojca. – Skończyliśmy. Stan wyglądał, jakby chciał zaprotestować, ale drugi goryl szturchnął go w ramię. Patrząc na mnie spode łba, Stan otworzył drzwi i sprawdził korytarz. – Czysto. Idziemy. Popatrzyłam ponownie na ciało Sida. Matteo owinął ramię wokół mojej talii. Nie spojrzałam na niego. Nie potrafiłam oderwać wzroku od Sida, zupełnie jakby moja uwaga mogła przywrócić go do życia. Jednak jego już nie było. Kawałki jego mózgu wystawały ponad czerwoną kałużą na ziemi. Matteo zaciągnął mnie do drzwi, a później w dół korytarzem. Stan szedł przodem, a drugi facet tyłem. Byliśmy otoczeni. Ja byłam otoczona. Powinnam spróbować uciec, jednak prawdopodobieństwo, że mi się uda, było znikome. Jednak to nigdy wcześniej mnie nie powstrzymywało. Może to była moja ostatnia szansa na ucieczkę. Kiedy wrócę do Stanów, będę uwięziona. Poddam się temu, co w mojej naturze. Zawsze toczyłam swoje walki, ale jak do tej pory tylko ja musiałam płacić za swoją odwagę. Dzisiaj był to ktoś niewinny, ktoś kto nigdy nie był pogrążony w mroku mojego świata. Ta osoba zapłaciła swoim życiem za moje marzenia, za moje pragnienie wolności, za moją samolubność. Myślałam, że mogę uniknąć swojego losu, że mogę uciec od świata krwi, a w zamian nieumyślnie wciągnęłam w to niewinnych ludzi. Czy mogłam z tym żyć? Nie byłam pewna. Może w naszej naturze leżało sprowadzanie na wszystkich wokół cierpienia i śmieci. Może to dlatego najlepiej dla nas było pozostawać wśród swoich. Czy właśnie czegoś takiego nie powiedziała mi jakiś czas temu Aria?
89 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Aria. Wreszcie znowu ją zobaczę. To była dobra wiadomość, której się uczepiłam. Ona pomoże mi przez to przejść. Zawsze tak było. Uścisk Matteo na mojej talii był bolesny. Jego oczy oznajmiały wyraźną wiadomość: teraz gdy mnie złapał, nigdy nie pozwoli mi znowu uciec.
t Wszystko zdawało się rozgrywać, jakby za mgłą. Zostałam wepchnięta na tylne siedzenie samochodu, a Matteo usadowił się obok mnie. Następnie odjechaliśmy z piskiem opon. Patrzyłam, jak miejsce, które przez ostatnie dwa miesiące nazywałam domem, znika. Przycisnęłam czoło do zimnej szyby. Ledwo mrugałam. Za każdym razem, gdy zamknęłam oczy, pod moimi powiekami rozbłyskiwała krew. Sid umarł przeze mnie. Słyszałam, jak Matteo rozmawiał z kimś przez telefon, ale nie mogłam się skupić. Wszystko było skończone. Zabierze mnie do ojca i nie miałam żadnych złudzeń, że nie mogłam oczekiwać żadnej litości. Zdradziłam nie tylko Outfit, ale także Nowy Jork. Skompromitowałam ojca i Matteo. Zostanę ukarana. Zerknęłam na Matteo, który wpatrywał się wściekle na tył przedniego siedzenia. Szybko zapięłam stanik i umieściłam go we właściwym miejscu. Oczywiście, Matteo to zauważył. Widziałam, że był wkurzony. Zastanawiałam się, jaką karę dla mnie wymyślił. Uciekałam przez pół roku. Zapewne nie chciał mnie z żadnych innych powodów poza zemstą. Znałam zasady. Nie byłam już godna małżeństwa. Matteo zapewne miał już nową narzeczoną i kiedy tylko rozprawi się ze mną, ruszy dalej ze swoim życiem. Gdyby chciał mnie zabić, już dawno by to zrobił. To nie znaczyło, że ojciec tego nie zrobi, kiedy tylko postawię nogę na ziemi Chicago. Zatrzymaliśmy się przed hotelem obok lotniska. Matteo zwrócił się do mnie, a jego oczy wysyłały wyraźne ostrzeżenie. – Spędzimy tutaj kilka godzin, które zostały nam do wylotu. Jeśli spróbujesz kogokolwiek poprosić o pomoc, skończy się to rozlewem krwi, rozumiesz? Przytaknęłam. Następnie Matteo wyciągnął mnie z samochodu i poprowadził do środka. Nikt nie zwrócił na nas uwagi, gdy skierowaliśmy się do wind i wjechaliśmy na czwarte piętro. Matteo prowadził mnie długim korytarzem, aż wreszcie dotarliśmy pod zwyczajne, białe drzwi. Stan i drugi goryl też się zatrzymali. 90 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Powinna iść do pokoju ze mną i Carminem. Wciąż jest częścią Outfitu – powiedział Stan, przesuwając oczy po moim ciele. Wiedziałam, co by ze mną zrobili, gdybym poszła z nimi do pokoju. – Ona jest moja. Nie spuszczę jej z oczu. A teraz spierdalać. Mamy z Gianną sprawy do omówienia – warknął Matteo. Przesunął kartę przez czytnik i otworzył drzwi. Stan i Carmine wymienili spojrzenia, ale nie zaprotestowali. Później Stan posłał mi okrutny uśmiech. – Naucz ją manier. Matteo zaciągnął mnie do pokoju, zamknął kopniakiem drzwi i spojrzał na mnie z przerażającym wyrazem twarzy. – Och, tak zrobię.
91 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 9 Matteo rzucił mnie na łóżko, a następnie wczołgał się na mnie. Wcisnął moje ręce w materac, umieszczając je nad moją głową, a sam umościł się między moimi nogami. Jego oczy były niemal czarne ze wściekłości. Chciał, abym błagała o litość? Prosiła o wybaczenie? A zatem trochę sobie poczeka. – Pozwoliłaś komuś, mieć coś, co należy do mnie – warknął. Jego spojrzenie paliło zaborczością moje ciało. Matteo pochylił się, jakby chciał mnie pocałować. Nasze nosy niemal się otarły, ale on jedynie spojrzał na mnie wilkiem. – Twój ojciec dał mi pozwolenie na zrobienie z tobą cokolwiek zechcę. Nie obchodzi go, czy będziesz żyć, czy umrzesz. Nie obchodzi go, co z tobą zrobię. Myślę, że pochwaliłby nawet, gdybym ci wymierzył surową karę. Nie byłam zaskoczona. Jeszcze przed ucieczką ojciec ledwo mnie tolerował, teraz przyniosłam wstyd rodzinie. Niemal chciałam, żeby Matteo mnie skrzywdził. Zasługiwałam na to ze względu na śmierć Sida. Wiedziałam, że skrzywdzenie mnie nie będzie dla Matteo stanowiło problemu. Widziałam do czego był zdolny. Może fizyczny ból wreszcie wyciągnie ze mnie cierpienie, które czułam głęboko w środku.
Gianna nie odezwała się ani jednym, pieprzonym słowem, jakby miała gdzieś, co jej robiłem. Wzmocniłem uścisk na jej nadgarstkach, aby zobaczyć, czy w końcu pokaże mi ogień, do którego przywykłem, ale poza małym grymasem, nie zareagowała. Nie podobało mi się, co zrobiła ze swoimi włosami. Teraz były w kolorze jasnego brązu, a nie płomiennego rudego, który kochałem. Przynajmniej całkowicie ich nie ścięła. 92 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Moje oczy zostały przyciągnięte do kawałka nagiego brzucha, który wystawał spod jej koszulki. Myśl, że ktoś inny ją tam dotykał, dotykał ją wszędzie, sprawiała, że chciałem wszystko wokół rozpierdolić. Miała być moja. Tylko moja. Przez chwilę, wściekłość była tak zaślepiająca, że chciałem ją skrzywdzić, chciałem jej pokazać, że do mnie należała, chciałem wypieprzyć ją tak mocno, że zapomniałaby o wszystkim innym. Chwyciłem ją w talii, moje palce ocierały się o jej miękką skórę. Moja. Od teraz tylko moja. Jej ojciec powiedział mi, że mogłem ją wykorzystać wedle uznania, zanim przyprowadzę ją z powrotem do niego. Nikt nie mrugnąłby nawet okiem, gdybym zabrał jej to, co było dla mnie przeznaczone. Gianna zesztywniała pod moim dotykiem, ale wciąż nic nie powiedziała. Miała zrezygnowane spojrzenie. Nie było śladu po jej zwyczajowym temperamencie. Nie walczyła ze mną, nie robiła nic. Przypominała mi szmacianą lalkę. Pewnie czekała, aż zrobię to, czego wszyscy ode mnie oczekiwali: że ją zerżnę wbrew jej woli, że będę ją krzywdził, dopóki nie będzie błagać o przebaczenie. Mogłem to zrobić, ale nie chciałem. Mimo tego, jak postąpiła i tego, że mnie skompromitowała, wciąż jej pragnąłem, ale nie tylko fizycznie. – Nie pasuje ci rola uległej – powiedziałem cicho. Jej puls przyspieszył pod moimi palcami. Była to jedyna oznaka, że nie była obojętna, jak wskazywał na to jej wyraz twarzy. Może nie interesowała się, co ją spotka, bo miała złamane serce z powodu tego gnoja, z którym ją znalazłem. Ten pomysł wbił we mnie kolejną szpilę gniewu i zanim straciłem nad sobą panowanie, puściłem Giannę. Zsunąłem się z niej i usiadłem na krawędzi materaca, próbując zignorować zaskoczenie i szok, malujący się na jej twarzy. Gapiłem się w podłogę, zaciskając i rozluźniając pięści. Gdyby Carmine nie zabił skurwiela, to pewnie sam bym to zrobił. Wciąż chciałem to zrobić, chciałem pokroić na kawałeczki jego mózg, który przechowywał wspomnienia ciała Gianny, znajdującej się pod nim. Gianna usiadła powoli i ostrożnie, jakby myślała, że ją zaatakuję za zbyt szybkie poruszanie się. – Nie zamierzasz mnie zgwałcić i torturować? Prawie się roześmiałem. Właśnie tego wszyscy oczekiwali. Większość mężczyzn w naszym świecie uważała, że Gianna na to zasługiwała. Odwróciłem się do niej, spoglądając na jej piękną twarz. Była jeszcze piękniejsza niż pamiętałem, nawet teraz, gdy była blada, a jej oczy były spuchnięte od płaczu.
93 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Myślałaś, że to zrobię? – zapytałem zaskakująco spokojnym głosem. Kiedy tak patrzyła na mnie swoimi wielkimi niebieskimi oczami, nagle zniknęła część mojego gniewu. – Tak. Ludzie mojego ojca zdecydowanie tak myśleli. Nie widziałeś ich wyrazów twarzy? Pewnie mają nadzieję, że oddasz mnie im, kiedy sam ze mną skończysz. Oczywiście, gadali mi o tym niezliczoną ilość razy podczas pościgu. Wiedziałem, co myśleli, że się tutaj w tej chwili dzieje. Kurwa, część mnie chciała, żeby mieli rację. Nie byłem dobrym facetem. – Jebie mnie twój ojciec i mam w dupie jego ludzi. Jeśli dotkną cię choćby palcem, zabiję ich. Nie skrzywdzą cię, nikt tego nie zrobi. Zmarszczyła brwi. – Kiedy wrócę do Chicago, ojciec mnie ukarze. Naprawdę myślała, że przekażę ją jej powalonemu tatuśkowi? Nie polowałem na nią przez pół roku, żeby ot tak ją oddać. Uśmiechnąłem się znacząco. – Nie wracasz do Chicago, Gianno. Lecisz ze mną do Nowego Jorku. Nadzieja i ulga przemknęły po jej twarzy. – Do Arii? Wszystko z nią w porządku? Miała kłopoty za to, że mi pomogła? W jakiś sposób, jej reakcja mnie zirytowała. – Aria ma się dobrze – powiedziałem, zanim wstałem i podszedłem do okna. Stałem do niej plecami, mówiąc: – Ten koleś, kochałaś go? Nie wiedziałem, co zrobię, jeśli odpowie twierdząco. Już i tak nie mogłem skrzywdzić tego chuja, a nie chciałem krzywdzić Gianny, więc, co mogłem zrobić? Mogłem zabić kogoś innego, najlepiej dwóch dupków z Outfitu, którzy grali mi na nerwach juz za długo, a skoro o tym mowa, to może przy następnej okazji zabiłbym jej pojebanego ojca. – Sida? – zapytała drżącym głosem i niemal straciłem nad sobą panowanie. Rzuciłem jej przez ramię wściekłe spojrzenie. Jej oczy były wypełnione pierdolonymi łzami. – W dupie mam, jak się nazywał – warknąłem.
94 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Kurwa, tak bardzo chciałem zabić tego kolesia. Zapłaciłbym miliard dolców, gdyby istniała szansa przywrócenia go do życia tylko po to, abym mógł go ponownie zabić. Powoli i boleśnie. – Nazywał się Sid – powiedziała uparcie. Do jej oczu powrócił znajomy błysk. Wciąż nie odpowiedziała na moje pytanie. – Kochałaś go? – Nie – powiedziała bez wahania. – Ledwo go znałam. Ucieszyłbym się z jej odpowiedzi, gdyby nie zaczęła przygryzać dolnej wargi w ramach powstrzymania łez. Wyglądała na cholernie zasmuconą, a po chwili z jej lewego oka wypłynęła łza. Gianna zamrugała kilka razy. – Skoro go nie kochałaś, to dlaczego płaczesz? Spojrzała na mnie gniewnie. Gniewnie, jakby to ona miała powody do złości. – Naprawdę nie wiesz? – Jestem człowiekiem mafii, Gianno. Widziałem wielu umierających ludzi i wielu sam zabiłem. A w tej chwili chciałem ponownie zabić, bardziej niż cokolwiek innego na świecie. – Sid nie zasługiwał na śmieć. Umarł przeze mnie. Nigdy nie zrobił nic złego. Co, do chuja? Serio? – Dotknął nieodpowiednią dziewczynę. Umarł za dotykanie czegoś, co do niego nie należało. Gianna pokręciła głową. – Sam chciałeś go zabić, prawda? Właśnie dlatego powstrzymywałeś Stana? Nie dlatego, że chciałeś oszczędzić życie Sida. To naprawdę, aż tak bardzo ją dziwiło? Jak na kogoś, kto był przekonany, że ja i każdy inny członek mafii był potworem, zdawała się być dziwnie zaskoczona moim pragnieniem zabicia dupka, który obmacywał moją narzeczoną. Zanim udało mi się odpowiedzieć, zadzwonił mój telefon. Imię Luki rozbłysło na ekranie. Będąc w samochodzie, wysłałem mu tylko krótką wiadomość. Próbował się do mnie 95 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
dodzwonić, ale poza szybką rozmową z pilotem naszego prywatnego odrzutowca, nie miałem humoru na pogaduszki z nikim innym, ale znając Lukę, nie odpuści. Tłumiąc jęk, odebrałem, ponownie odwracając się plecami do Gianny. – "Mam ją" i tylko tyle? – zapytał wściekle Luka. – Byłem zajęty. Słyszałem w tle podniesiony głos Arii, ale na szczęście Luka nie dał jej do telefonu. Nie byłem w humorze na wysłuchiwanie rozhisteryzowanej kobiety, a przede wszystkim kobiety, która pomogła mojej narzeczonej uciec. W Nowym Jorku był wczesny poranek, czy Luca nie mógł choć raz pozwolić swojej żonie pospać? – Czym? – zapytał, po czym zamilkł. – Nie, lepiej nie mów. Nie chcę, kurwa, wiedzieć. – Skrzywdził ją? – zapytała Aria na tyle głośno, że ją usłyszałem. Nie odpowiedziałem. Luca zniżył głos. – Czy ona żyje? – Pierdol się. – Wezmę to za tak. Aria wciąż trajkotała w tle. – Powiedz żonie, że z jej siostrą w porządku. – Z Gianną wszystko dobrze – powiedział ściszonym głosem, a później zwrócił się do mnie: – Kiedy wracasz? – Mamy wylot za niecałe dwie godziny. – Lecisz prosto do Chicago na spotkanie ze Scuderim, mam rację? – Już do ciebie dzwonił, prawda? – zapytałem. Stan i Carmine na pewno wysłali swojemu szefowi wiadomość po tym, jak złapaliśmy Giannę. To znaczyło, że oczywiście wiedział już o Sidzie. – Oczywiście, że tak. Jego córka uciekała przez pół roku. To ważna wiadomość.
96 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Nie mów mi, że jest szczęśliwy, aby ją odzyskać. – Nie, a przynajmniej nie z tych samych powodów, co Aria. On chce wymierzyć jej karę. Gianna skompromitowała swojego ojca i ciebie. Z tego, co słyszałem, nakryłeś ją z innym facetem. Chyba wiesz, że ta wiadomość rozejdzie się z prędkością światła. Scuderi nie może się doczekać, aby publicznie ukarać córkę. Spodziewa się, że mu w tym pomożesz. Zacisnąłem zęby. – Mam na to wyjebane. Nie zabiorę jej do Chicago. Jeśli chce z nią gadać, może przylecieć do Nowego Jorku. – Chcesz ją chronić po tym, co zrobiła? – Tak. – Matteo, to są sprawy Outfitu. Nie jest twoją żoną i nikt nie spodziewa się, że ją poślubisz, po tym jak uciekła i przeleciała połowę Europejczyków. – Licz się ze słowami – syknąłem. – Cholera. Nie możesz sobie jej po prostu odpuścić? Przeleć ją, to i tak nie ma już większego znaczenia, a później zawieź ją do jej ojca. – Aria wciąż jest przy tobie i słyszy, co mówisz o jej siostrze? – zapytałem. – Nie. Muszę myśleć o Familii. Gianna sama to na siebie ściągnęła. Musisz ją zabrać do Chicago, Matteo. Nie zaryzykuję wojny z jej powodu. – Pierdol się, Luca. Jesteś moim bratem, do chuja. Nie powinieneś być po mojej stronie? – Nie, kiedy najwyraźniej ci, kurwa, odbiło. – Pierdol się. Luca westchnął. – Słuchaj, nie mówię, że masz ją porzucić. Zabierz ją do Chicago i udawaj, że dostarczasz ją jej ojcu. Później zawrzyj z nim umowę. Gianna wciąż jest ci przyrzeczona, a więc Scuderi ci nie odmówi. Pewnie będzie zadowolony, że się jej pozbędzie. Ja i Aria też tam przylecimy. Właśnie piszę do naszego pilota. Nie będziesz musiał sam sobie z tym radzić.
97 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Dobra, zabiorę ją do Chicago. Ale nie wyjadę bez niej, nieważne, co powie Scuderi. Ona jest moja. – W porządku, ale wątpię, żeby robił problemy. I uwierz mi, nie mam żadnego interesu w tym, żeby Gianna została skrzywdzona przez ojca. Aria kocha siostrę, a ja chcę, żeby Aria była szczęśliwa, dlatego nie pozwolę Scuderiemu jej zabić, czy skrzywdzić. Zabierzemy ją ze sobą do Nowego Jorku, nawet jako twoją żonę, jeśli naprawdę tego chcesz. – Postawisz się Scuderiemu, jeśli z jakiegoś powodu się nie zgodzi. – Tak. Zrobię to dla ciebie i Arii. – Przysięgnij. Luca ponownie westchnął. – Przysięgam. Ty i Aria mnie wykończycie. Niemal się uśmiechnąłem i zakończyłem połączenie. Kiedy z powrotem odwróciłem się do Gianny, przyglądała mi się ze zniecierpliwieniem, które chciała zamaskować, kiedy tylko na nią spojrzałem, ale nie udało jej się. Czasami w ciągu ostatnich kilku miesięcy byłem przekonany, że jej nie znajdę, że była za mądra. Cieszyłem się, że byłem w błędzie. – Tradycja nakazuje, że muszę cię przekazać Outfitowi i twojemu ojcu. Na jej twarzy wymalował się strach. Gianna nie była głupia, wiedziała, co może ją spotkać, kiedy ojciec wypełni swoją wolę. Nie wiedziałem, czy Dante Cavallaro zainterweniuje i miałem to w dupie. Zalała mnie fala opiekuńczości. Nie mieli prawa decydować o jej losie. To była moja szansa, aby pokazać jej, że uciekając, popełniła błąd, że byłem dla niej odpowiednim mężczyzną. Gianna przyglądała mi się przez długi czas z bezbronnym wyrazem twarzy. To było oblicze, które widziałem u niej już dwa razy wcześniej: kiedy Aria została naćpana i kiedy Gianna wpadła w ręce Rosjan. Wciąż byłem na nią zły, wciąż byłem wkurwiony, zwłaszcza dlatego, że wiedziałem, iż gdybym dał jej szansę, to znowu by uciekła, ale część mnie była zwyczajnie zadowolona, że ją odzyskałem. – Zabiorę cię do Chicago, ale nie opuszczę twojego boku, Gianno. Nie pozwolę, żebyś znowu ode mnie uciekła.
98 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Po tym, co się dzisiaj stało, nie sądziłam, że zaryzykowałabym kolejną ucieczką. Telefon Matteo zadzwonił ponownie, na co przeklął. Cieszyłam się z powodu rozproszenia. Intensywność spojrzenia Matteo przemawiała do tej części mnie, z którą walczyłam od czasu naszego pocałunku. Położyłam się, ale kiedy tylko zamknęłam oczy, zobaczyłam ciało Sida. Mimo że Matteo go nie zabił, to nie znaczyło, że nie była to jego wina. Zrobiłby to sam, gdyby Carmine nie zareagował pierwszy. Musiałam odpłynąć, ponieważ szarpnęłam się, kiedy ktoś dotknął mojego ramienia. Szybko otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą Matteo. Wyprostował się i uśmiechnął drwiąco. – Wygląda na to, że śmierć Sida, aż tak cię nie martwi, skoro zasnęłaś. Usiadłam, patrząc na niego gniewnie. Wiedziałam, że celowo był okrutny, ale jednocześnie zastanawiałam się, czy to, co mówił, nie było prawdą. Byłam aż tak bezduszna? Byłam bardziej podobna do Matteo niż chciałam przyznać? Nie. Śniłam o śmierci Sida, a kiedy o nim myślałam, czułam jakby ktoś ściskał moją klatkę piersiową w imadle. – Musimy się zbierać. Niebawem wylatujemy. – Matteo chwycił mnie za nadgarstek, ale wyrwałam mu się, nagle czując złość. Matteo znowu do mnie sięgnął, szarpnął mnie, zmuszając do wstania i przyciągnął do swojego ciała. – Ostrożnie, Gianno. Mniej niż dwie godziny temu widziałem, jak zabawiałaś się z innym kolesiem. Cenię sobie moją samokontrolę, ale mam granice i wiem, co będę, a czego nie będę u ciebie tolerował. Przełknęłam ripostę i pozwoliłam mu wyprowadzić się z pokoju. Stan i Carmine już czekali w korytarzu. Zlustrowali mnie od stóp do głów, po czym Stan się odezwał: – Wygląda, jakby wyszła z tego bez szwanku. Gdyby moja narzeczona poszła się pierzyć z innymi, sprałbym ją na kwaśne jabłko. – Wyglądam, jakby mnie obchodziła twoja jebana opinia? – zapytał groźnie Matteo. Zaryzykowałam spojrzenie na niego, zastanawiając się, dlaczego tak naprawdę nie postąpił, jak zasugerował Stan. Postanowiłam na razie trzymać buzię na kłódkę. Instynkt samozachowawczy nie był moją mocną stroną, ale nie byłam kompletną samobójczynią, nawet jeśli śmierć była czymś, co zaplanował dla mnie ojciec. 99 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Dwadzieścia minut później, weszliśmy na pokład prywatnego odrzutowca Outfitu i zajęłam miejsce obok okna. Matteo usiadł naprzeciwko, ale nie rozpoczął rozmowy. Przez cały lot nikt nie próbował ze mną rozmawiać. Czułam, że Matteo wykorzystywał ten czas, aby się uspokoić. Okazjonalnie przyłapywałam go na przyglądaniu mi się, ale nie potrafiłam rozszyfrować jego spojrzenia. Kiedy w trakcie lotu wstałam, aby wyjść do toalety, Matteo również się podniósł. Pohamowałam komentarz i poszłam na tyły, w stronę toalety. Kiedy Matteo nie wycofał się, gdy otworzyłam drzwi, nie wytrzymałam. Pieprzyć instynkt samozachowawczy. – Będziesz patrzył jak sikam? Raczej nie ucieknę, wyskakując z samolotu. – Nie założyłbym się, że nie spróbujesz i nie wykopiesz dziury w ścianie, żeby nas wszystkich zabić. On tak na serio? Kącik jego ust drgnął, ale za chwilę jego wyraz twarzy znowu spoważniał. Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie, po czym szybko weszłam do małej łazienki i zamknęłam drzwi. Matteo mnie nie powstrzymał, ale wiedziałam, że będzie na mnie czekał i nasłuchiwał podejrzanych odgłosów. Oparłam się o ścianę i zamknęłam oczy. Strach i smutek zawładnęły moim ciałem i było coraz trudniej nie zamieniać się w szlochające gówno. Niemal żałowałam, że Matteo nie obszedł się ze mną brutalnie. Dlaczego musiał się zachowywać jak porządny człowiek? – Co robisz? Nie zmuszaj mnie do wywarzenia tych pieprzonych drzwi – mruknął. Nie przejmując się, czy mnie słyszy, załatwiłam swoje potrzeby i wyszłam. Matteo błądził po mnie wzrokiem, jakby szukając oznak, czy coś knułam. Gdybym umiała, to zaczęłabym się śmiać. Wróciliśmy na swoje siedzenia i znowu pogrążyliśmy się w ciszy. Mój żołądek był wielkim supłem, kiedy wylądowaliśmy w Chicago. W trakcie lotu nie przespałam ani minuty. Wiedza, że niebawem stanę przed ojcem, nie pozwalała mi na sen. Zaledwie wczoraj jadłam pizzę ze współlokatorkami i czyniłam plany na wyjazd latem na Chorwację, a teraz znowu nie miałam kontroli nad swoim życiem. Co gorsza, Outfit zapewne wymierzy mi surową karę. Matteo nie miał powodu, aby mnie chronić przed gniewem ojca. A nawet gdyby spróbował, to dlaczego Luca miałby ryzykować konfliktem z Chicago z mojego powodu? Byłam dla nich gorsza niż robactwo. Odrzutowiec wylądował. Matteo wstał i wskazał, żebym zrobiła to samo. Nogi mi się trzęsły, kiedy podążałam za nim do drzwi, które już się otwierały. Zimne powietrze owiało moją twarz. Śnieg oprószył pas lądowania i otaczające budynki. Było około szesnastej, ale
100 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
czułam się, jak w środku nocy. Matteo chwycił mój nadgarstek, rzucając mi ostrzegawcze spojrzenie. – Nie uciekaj. Nie rób nic głupiego. Ludzie twojego ojca tylko czekają na okazję, żeby cię skrzywdzić. Oczywiście, zabiłbym ich, ale to ci nie pomoże. Naprawdę się o mnie martwił? Matteo był zagadką. Nie wiedziałam, dlaczego był mną aż tak zainteresowany. Miałam przeczucie, że chodziło o jego dumę. Nie potrafił zaakceptować, że go nie chciałam, a więc zmusi mnie do małżeństwa, nawet jeśli tego nie chciałam, nawet jeśli on mnie już nie chciał. Gdyby naprawdę mu na mnie zależało, pozwoliłby mi odejść. Nie, to był pokaz władzy. Emocje nie miały z tym nic wspólnego. – Nie martw się. Chcę zobaczyć Arię. Pokręcił głową. – To nieodpowiedni moment na pyskowanie. Twojemu ojcu się to nie spodoba. A więc dlaczego prawie się uśmiechał, skoro uważał to za zły pomysł? Drzwi były już niemal całkowicie otwarte i Matteo sprowadził mnie ze schodów, wciąż trzymając za nadgarstek. Czułam się jak dziecko, stawiające pierwsze kroki. Irytacja mieszała się w moim ciele ze zmartwieniem, ale zanim zdecydowałam, czy chcę zaryzykować ripostą, dostrzegłam znajome blond włosy. Aria. Stała obok Luki i kiedy mnie zobaczyła, zaczęła biec. Spojrzałam błagalnie na Matteo, ale nie puścił mnie. Sam, bez pośpiechu, prowadził mnie w stronę Arii. Gdy moja siostra była już blisko, puścił mnie. Podbiegłam do Arii i boleśnie się ze sobą zderzyłyśmy. Przytulałyśmy się z całych sił. – Och, Gianno, tak bardzo się martwiłam. Cieszę się, że tutaj jesteś. Obydwie płakałyśmy. Boże, tak bardzo za nią tęskniłam. Po chwili odsunęła się, przyglądając mi się pospiesznie od stóp do głów, zatrzymując się nieco dłużej na moim nowym kolorze włosów. – Wszystko dobrze? Skrzywdzili cię? Odsunęłam kilka kosmyków włosów z jej twarzy, nagle zaczynając szlochać. Smutek ciążył we mnie. Nigdy nie powinnam była uciekać. Zmartwienie na twarzy Arii było kolejnym przypomnieniem. Gdybym została, gdybym poślubiła Matteo, Sid wciąż by żył, a Aria nie musiałaby miesiącami się o mnie martwić. Po co musiałam chcieć wolności, żeby podejmować samodzielne decyzje? – Gianna? – zapytała ciszej. – Matteo coś zrobił? 101 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Matteo nic nie zrobił – powiedział ostro Matteo, sprawiając że razem z Arią podskoczyłyśmy. – Nie ciebie pytałam – powiedziała cicho Aria. Przeskakiwałam po nich wzrokiem. Czułam, że nie za dobrze się dogadywali. Zwłaszcza z mojego powodu. Luca pojawił się za nami, klepiąc brata po ramieniu. – Dobrze cię widzieć z powrotem. Nie zastanawiałam się nawet nad tym, że kiedy Matteo wyjechał za mną w pościg, był tak długo z daleka od domu. Luca zaledwie zerknął w moją stronę, nie to żebym się przejmowała. – Wszystko dobrze – powiedziałam Arii, która zdawała mi się nie wierzyć. – Boss czeka – burknął Stan. – Chodźmy. Dziwka nie zasługuje na wielką imprezę powitalną. Aria sapnęła. Ja zamarłam, ale udało mi się ukryć zszokowanie. Miałam w dupie, co myślał o mnie Stan. Jednak Matteo zareagował najszybciej. Wyciągnął swój nóż i rzucił nim w Stana, którzy wrzasnął, kiedy ostrze nacięło jego ucho. – Następnym razem, jeśli nie zamkniesz mordy, moje ostrze przetnie twój jebany mózg – powiedział. Stan położył dłoń na kaburze, ale nie wyciągnął broni. Krew skapywała z nacięcia na jego uchu, brudząc koszulkę. Stan miał w oczach chęć mordu. Carmine stał spokojnie i także nie wyciągną broni. Gdy odwróciłam się do Luki, wiedziałam dlaczego. Miał obydwie spluwy wymierzone w ludzi mojego ojca, a za nim Romero, którego jak do tej pory nie widziałam, robił to samo. – Nie chcemy, żeby zrobiło się nieprzyjemnie, prawda? – zapytał bardzo niskim głosem Luca. – Waszemu Bossowi by się to nie spodobało. Carmine przytaknął i rozluźnił się, ale Stan wyglądał, jakby nie obchodziło go, czy ojciec by go ukarał, jeśli tylko mógłby zabić Matteo. Przez kilka minut żadne z nas nie wykonało ruchu, po czym Luca umieścił pistolety z powrotem w kaburze. – Chodźmy. Carmine podniósł nóż i podał go Matteo, który nie spuszczał wzroku ze Stana. – Dziewczyna pojedzie w naszym samochodzie – powiedział Stan. 102 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Usta Matteo wygięły się w chłodnym uśmiechu. – To ostatnie ostrzeżenie, jakie otrzymujesz. Przestań mnie wkurwiać albo wcisnę ci ten uśmieszek w gardło. Carmine chwycił ramię Stana i pociągnął go w stronę czarnego samochodu, należącego do Outfitu, podczas gdy reszta z nas udała się do dwóch bmw. Aria zamierzała usiąść ze mną z tyłu, ale Luca ją powstrzymał. – Nie. Chcę, żeby Matteo miał oko na twoją siostrę. Aria uśmiechnęła się do mnie przepraszająco, zanim zajęła miejsce pasażera obok Luki. Matteo uśmiechnął się znacząco, kiedy usadowił się obok mnie. – Pewnie wyskoczyłabyś z pędzącego samochodu, gdybym tylko dał ci okazję. Naburmuszyłam się. – Nie jestem całkowicie stuknięta. Myślisz, że zaryzykowałabym łażeniem po Chicago bez ochrony, kiedy ludzie mojego ojca najwyraźniej chcą mnie skrzywdzić? – A więc wierzysz, że cię ochronię, ale nadal nie chcesz zostać moją żoną. Zaskoczył mnie. – A ty wciąż chcesz tego małżeństwa? – Prawdopodobnie mogłabyś wbić mu nóż w plecy, a on wciąż by chciał tego ślubu – powiedział Luca ze swojego miejsca za kierownicą. – To uparty skurwiel. – Nie po to tropiłem cię przez pół roku, żeby wypuścić cię na wolność. Przyglądałam się jego twarzy, ale nie udało mi się zajrzeć pod jego arogancką maskę. Nie pozwoliłby mi. – Może nie powinieneś marnować tyle czasu w pogoni za mną. Wtedy wciąż byłabym w Munich, a Sid wciąż by żył. Jednak musiałam przyznać, że cząstka mnie tęskniła za dawnym życiem. Nie za wszystkim, ale zdecydowanie za moim rodzeństwem i może za czymś jeszcze, czego nie byłam w stanie na chwilę obecną przyznać.
103 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Matteo nic nie powiedział, ale jego usta się zacisnęły. Reszta podróży upłynęła w pełnej napięcia ciszy. Próbowałam ukryć zdenerwowanie, kiedy zatrzymaliśmy się przed moim domem rodzinnym. Co ojciec mi zrobi?
104 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 10 Samochód Outfitu zatrzymał się przed willą Scuderich, a Luca zaparkował wynajęte bmw tuż za nim. Luca i Aria natychmiast wysiedli z samochodu, a ja otworzyłem drzwi, aby zrobić to samo, jednak zatrzymałem się, kiedy zobaczyłem, że Gianna nawet nie odpięła pasa bezpieczeństwa. Wpatrywała się w swoje, spoczywające na udach dłonie. Poczułem irytację. Nie mogła nigdy niczego ułatwić? Zawsze musiała być tak cholernie uparta? – Nie jestem w nastroju na kłótnię, Gianno. Naprawdę nie powinnaś kazać ojcu czekać. Jest wkurzony. Wychodź z samochodu albo sam cię z niego wyciągnę. Czekałem na jej pyskatą odpowiedź. W zamian sięgnęła, aby odpiąć pas. Jej dłonie drżały i nagle uświadomiłem sobie, o co chodziło. Gianna nie ociągała się, żeby mnie zdenerwować. Denerwowała się, że tutaj była. Jej palce walczyły z pasem. Odepchnąłem jej rękę i sam to zrobiłem. Spojrzała na mnie szybko i zmarszczyła brwi, przyglądając się mojej twarzy. Wyglądała na cholernie zmartwioną. Nawet nie odepchnęła moich rąk, które wciąż opierałem na jej udach. – Musimy wysiąść – powtórzyłem, tym razem bez wcześniejszej irytacji. Przytaknęła powoli, zerkając przez okno. Widziałem obserwujących nas Arię i Lukę, a za nimi Stana i Carmine'a, którzy czekali, aż wysiądziemy. Romero stał obok naszego drugiego samochodu, patrolując okolicę. Nie sądziłem, że była to pułapka, ale z jebanym Outfitem nigdy nie wiadomo. Przez kilka ostatnich miesięcy sprawy między nami nie wyglądały za kolorowo. – Boję się – powiedziała cicho, po czym zaśmiała się. – Czy to nie chore, że boję się własnego ojca? – Twój ojciec jest doradcą Bossa i wielkim dupkiem. Jest wiele powodów, aby się go obawiać. Gianna wciąż wpatrywała się w swoje uda.
105 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– On mnie nienawidzi. Po tym, co zrobiłam, nie zawahałby się wpakować mi kulki w łeb. Najpierw musiałby zmierzyć się ze mną, a nie miałem wątpliwości, że powaliłbym go jedną ręką. Wsunąłem palec pod jej podbródek i odwróciłem twarzą do siebie, do czasu, aż jej niebieskie oczy napotkały moje. – Nie pozwolę na to. Przez chwilę zmiękła, a jej oczy spoczęły na moich ustach, jednak po chwili Gianna wróciła do bycia sobą i odsunęła się. Niemal jęknąłem. Otworzyła drzwi i wysiadła. Kiedy ją dogoniłem, na jej twarzy nie było oznaki strachu. Trzymała wysoko uniesioną głowę i posłała ludziom Scuderiego najostrzejsze spojrzenie, jakie u niej widziałem. To była Gianna, jaką znałem. Jedyną oznaką, że nie była tak rozluźniona jak udawała, było to, że nie kłóciła się ze mną, kiedy położyłem dłoń w zgłębieniu jej pleców, prowadząc ją do frontowych drzwi. Nie mogłem się doczekać, aby przebiec dłońmi po każdym centymetrze jej ciała, żeby wreszcie ją posiąść. W mojej głowie znowu zagościły obrazy Sida z jego łapskami na niej i musiałem zwalczyć pragnienie rozwalenia czegoś. Luca uniósł brwi, a na jego twarzy było wypisane zniecierpliwienie. – Ja pierdolę, co wam tyle zajęło? Zignorowałem go, ponieważ w tym momencie otworzyły się drzwi i pojawił się w nich Scuderi z grymasem na twarzy. Gianna przylgnęła do mnie. Chyba nawet tego nie zauważyła, bo jej twarz pozostała idealnie pozbawiona emocji. Scuderi odezwał się przelotnie do swoich ludzi, zanim ich odesłał i odwrócił się do Luki. Wymienili uścisk dłoni, a następnie przytulił Arię. Jak do tej pory nawet nie spojrzał na Giannę. To mnie kurewsko zirytowało. Jego chłodne spojrzenie spoczęło na mnie, na co w odpowiedzi uśmiechnąłem się do niego pogardliwie. Nienawidziłem wszystkiego w tym facecie, nawet jego głupiej gęby i ulizanych włosów. Wyglądał jak największy pajac wśród mężczyzn z mafii. – Widzę, że ją znalazłeś – powiedział. – Zawsze dostaję to, czego chcę. Wciąż nie spojrzał na Giannę, ale jego wyraz twarzy emanował okrucieństwem. – To, czego chciałeś, to posiadającą reputację Włoszkę. To, co dostajesz, to resztki po Bóg wie ilu mężczyznach.
106 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Gianna zesztywniała pod moją dłonią, na chwilę szerzej otwierając oczy, zanim odzyskała kontrolę nad mimiką, ale jej ojciec jeszcze nie skończył. Nic dziwnego, że tak dobrze dogadywał się z moim starym. – Nie rozumiem, po co marnowałeś na nią swój czas. Moi ludzie mogli ją odszukać bez ciebie. Jego ludzie zrobiliby Giannie wiele rzeczy. Luca zmrużył na mnie oczy w ostrzeżeniu. Czyżby wiedział, jak bardzo pragnąłem zatopić nóż w parszywej mordzie Scuderiego? Odwzajemniłem spojrzenie spode łba na ojca Gianny, chcąc zetrzeć głupi uśmieszek z jego twarzy. – Myślę, że powinniśmy wejść do środka i omówić problem – odezwał się Luca, używając swojego tonu Capo. Zazwyczaj wkurzało mnie, kiedy to robił, ale tym razem, było to najlepsze wyjście z sytuacji. Miałem przeczucie, że mój nóż znalazłby przez przypadek drogę do oka Scuderiego, gdybym jeszcze sekundę musiał znosić jego durny wyraz twarzy. Scuderi przytaknął i otworzył szerzej drzwi. Gianna była praktycznie wciśnięta w mój bok, kiedy go mijaliśmy. Opiekuńczość zawrzała w moich żyłach. Może ona tego nie zauważała, ale szukała mojej bliskości, kiedy się bała. Było to jedyne potwierdzenie jej uczuć do mnie, jakiego potrzebowałem, nawet jeśli sama nie była tego świadoma. – Jak możesz ją dotykać po tym, co zrobiła? Po tym, co widziałeś, że robiła? Ja byłbym zdegustowany – powiedział Scuderi, zamykając drzwi. Najwyraźniej nie spodziewał się odpowiedzi, bo zwrócił się do Luki: – Gdyby moja żona zrobiła coś takiego, zabiłbym ją i czuję, że ty zrobiłbyś to samo, Luca. Aria spojrzała zszokowana na Lukę, ale on był zajęty wpatrywaniem się w Scuderiego. – Nie przyszedłem tutaj, żeby dyskutować z tobą "co by było, gdyby". Chcę ustalić kilka spraw raz na zawsze. Obiecałeś nam coś i oczekuję, że dotrzymasz słowa. – To, co obiecałem, nie jest już osiągalne. – Scuderi kiwnął głową na Giannę. – Ale jeśli chcesz wybrakowany towar, jestem pewien, że się dogadamy. Dante czeka na nas w salonie. To są przede wszystkim sprawy Outfitu i Dante będzie miał ostatnie słowo w tej sprawie. Luca rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie. – Zatem chodźmy. Mam lepsze rzeczy do roboty, niż gadanie z tobą. I jestem pewien, że dojdziemy do porozumienia, które usatysfakcjonuje nas wszystkich.
107 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Miałem w dupie Dantego, czy Scuderiego. Zabiorę Giannę ze sobą do Nowego Jorku, nawet gdybym miał wypatroszyć każdego dupka z Outfitu.
Starałam się z całych sił nie okazywać zbyt wielu emocji, ale było to niezwykle trudne. Na moje zawstydzenie, dłoń Matteo spoczywająca w dolnej części moich pleców, pomagała mi się skupić. Jednak z drugiej strony, jego wyraz twarzy napędzał moje obawy. Wyglądał jak mężczyzna, spragniony rozlewu krwi. Zaryzykowałam spojrzenie na Lukę i mojego ojca, którzy również nie silili się na uprzejmości. Sprawy znacznie się pogorszyły od czasu mojej ucieczki. Skoro Luca z trudnością zachowywał się cywilizowanie wobec mojego ojca, to relacje między Outfitem i Nowym Jorkiem nie mogły być dobre. Aria dotknęła delikatnie mojego ramienia, a w jej oczach odbijało się zmartwienie. Wymusiłam uśmiech, ale chyba kiepsko mi to wyszło, bo ona jedynie zmarszczyła brwi w odpowiedzi. Cholera. Matteo szturchnął mnie lekko, abym szła przed siebie. Ojciec i Luca kierowali się do salonu, ale zamarłam na dźwięk tupiących stóp. Spojrzałam w stronę schodów. Lily i Fabi biegli do mnie z rozpromienionymi twarzami. Łzy zakuły mnie w oczy, kiedy mój młodszy brat uczepił się mnie, zakopując twarz w zgięciu mojej szyi. Boże, ależ on urósł od czasu, kiedy ostatnio go widziałam. Jak to było możliwe? Nie było mnie tylko pół roku. Następnie Lily także się do mnie przytuliła. – Tak bardzo za tobą tęskniliśmy – szepnęła ze łzami w oczach. Uścisk Fabiego ledwo pozwalał mi oddychać, ale nie obchodziło mnie to. Odwzajemniałam uścisk równie mocno. W trakcie ucieczki rzadko kiedy pozwalałam sobie na myślenie o rodzinie, ponieważ za każdym razem, kiedy to robiłam, czułam, że moja klatka piersiowa rozrywa się na pół. – Chyba kazałem ci zatrzymać ich na górze? – syknął ojciec, sprawiając, że spojrzałam w górę i zobaczyłam szybko schodzącą po schodach mamę. – Przepraszam. Byli za szybcy – powiedziała potulnie. Zerknęła na mnie przelotnie, zanim ponownie skupiła wzrok na ojcu, nie odzywając się do mnie ani słowem. Przełknęłam. A więc to tak? Nie zrobiłam tego, czego ode mnie oczekiwali, więc byłam dla nich martwa? Wiedziałam, że ojciec będzie mnie potępiał, ale miałam nadzieję, że przynajmniej mama będzie szczęśliwa z mojego powrotu. 108 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Lily, Fabi, wracajcie do swoich pokojów. – Ale ojcze, nie widzieliśmy Gianny od wieków – mruknął Fabi. Ojciec zmniejszył dystans między nami w dwóch krokach i wyszarpał rodzeństwo z moich ramion, zanim popchnął ich w stronę matki. – Na górę, już. Fabi uniósł podbródek i nawet Lily się nie ruszyła. Twarz ojca zaczynała się robić czerwona ze złości. – W porządku – odezwałam się. – Pogadamy później. – Nie, nie pogadacie. Nie chcę, żebyś przebywała w ich pobliżu. Nie jesteś już moją córką i nie chcę, żeby twoje zepsucie przeszło na Lilianę – powiedział ojciec, patrząc na mnie surowo. Nie wiedziałam nawet, jak na to zareagować. Nie chciał, żebym spotykała się z moim rodzeństwem. – Pieprzenie – powiedział Matteo. – Matteo – ostrzegł Luca. Już on sam trzymał Arię za nadgarstek, powstrzymując ją przed wtrąceniem się. – To nie nasza sprawa. Ojciec spojrzał na nich gniewnie. – Racja. To moja rodzina, a Gianna wciąż ma przestrzegać moich zasad. Nigdy o tym nie zapominaj. – Myślałam, że nie jestem już twoją córką, więc po co mam się ciebie słuchać? Matteo chwycił mnie mocniej w talii. Że co? On mógł prowokować mojego ojca, ale ja nie? – Uważaj sobie – powiedział ojciec. – Wciąż jesteś częścią Outfitu. – Nie powinniśmy kazać Dantemu dłużej czekać – przemówił Luca. Tym razem bez problemu przeszliśmy do salonu. Dante Cavallaro stał przed oknem, rozmawiając przez telefon. Rozłączył się i odwrócił do nas. Musiałam powstrzymać dreszcz, kiedy spoczęło na mnie jego chłodne spojrzenie. Rzeczywiście był mężczyzną wykutym z lodu. Nagle naprawdę się wystraszyłam. To była poważna sprawa.
109 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Nie pamiętałam, kiedy ostatnim razem czułam się tak bezradna. – Luca, Matteo, Aria – przemówił Dante pozbawionym emocji głosem. – Gianna. Podskoczyłam z zaskoczenia. Myślałam, że tak, jak mój ojciec, uzna że nie zasługuję na powitanie. – Sir – powitałam go, pochylając delikatnie głowę. Nienawidziłam tego robić, ale wiedziałam, że zadziała na moją korzyść. – Jesteś świadoma, że to, co zrobiłaś, było zdradą? – zapytał Dante. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Jeśli potwierdzę, będę udupiona, jeśli nie potwierdzę, wkurzę faceta, który decydował o tym, czy mnie zabić. – Gianna jest moją narzeczoną i gdyby nie uciekła, byłaby w tej chwili moją żoną. Uważam, że to od mojego brata, jako Capo Nowego Jorku, powinno zależeć, czy zasługuje na karę. Przeskakiwałam spojrzeniem między Matteo a Lucą, którego twarde spojrzenie wywołało u mnie kolejny dreszcz. – To absurd – burknął ojciec. Aczkolwiek Dante nie wyglądał na oburzonego. – Rozumiem, że nadal wyrażasz chęć poślubienia Gianny. – Tak – odpowiedział Matteo bez wahania. Oczywiście, nikt nie zapytał, czego ja chciałam, ale byłam mądrzejsza i nie odezwałam się w tej sprawie. Nie, kiedy sprawy mogły przyjąć dla mnie naprawdę paskudny obrót. Dante wskazał, aby ojciec podszedł bliżej i przez chwilę cicho rozmawiali. Ojciec nie wyglądał na zadowolonego. – Nie uczynię z tego oficjalnej sprawy Outfitu. Nie powstrzymam cię przed tym małżeństwem, jednak, jeśli tego nie zrobisz, nie będę miał wyboru i będę musiał cię ukarać – powiedział do mnie Dante. Kiwnął głową do Matteo, zanim ponownie zwrócił się do mojego ojca: – Przekazuję tę sprawę w twoje ręce, jako że Gianna należy do twojej rodziny i mam nadzieję, że na koniec dnia, dojdzie do porozumienia, które pozwoli nam spokojnie współpracować.
110 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Po tych słowach zrobił krok w tył i gestem wskazał, aby ojciec zabrał głos. – Naprawdę możesz sobie pozwolić na powitanie w Nowym Jorku kogoś takiego jak Gianna? Jako nowy Capo twoi ludzie oczekują, że będziesz bronił tradycji i traktował zdrajców bez litości – powiedział ojciec do Luki. – Moi ludzie akceptują moje decyzje – odparł Luca, ale w jego głosie pobrzmiewała ostrzegawcza nuta. – Jakiekolwiek by one nie były. Nagle zaczęłam się zastanawiać, czy Luca naprawdę chciał obciążenia w postaci mojej osoby. To nie było tak, że chciałam zostać częścią Cosa Nostry, ale pomiędzy zostaniem na terenie mojego ojca, a życiem w Nowym Jorku z Arią, wiedziałam, co wybiorę. Wyglądając, jakby na granicy wyciągnięcia swoich noży, Matteo podszedł do Luki, aby przedyskutować coś w ciszy. Aria wykorzystała ten moment, żeby do mnie podejść. Uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością. – Mój brat jest zdecydowany uwolnić cię od twojej córki, pomimo jej wykroczeń. Myślę, że to bardzo wspaniałomyślne z jego strony. Powinieneś się cieszyć, że nie będziesz musiał szukać dla niej nowego męża. Ojciec parsknął. – Gdybym jeszcze takiego znalazł. Nie marnowałbym na nią mojego cennego czasu. Moja krew wrzała nie tylko ze względu na słowa ojca. Propozycja Luki także mnie nie cieszyła. Zachowywali się, jakbym była kawałkiem mięsa. Słuchając ich, uzmysłowiłam sobie, że dobrze zrobiłam, uciekając. Ten świat był nieźle popieprzony. – A więc, co sądzisz? – zapytał Luka, zaciskając usta. Ojciec zerknął na swojego Bossa, ale zdawało się, że Dante nie chciał się w to mieszać. Wyglądał, jakby miał gdzieś ostateczną decyzję. – Mam nadzieję, że nie zamierzasz odprawiać wielkiego wesela. Chcę, żeby to zostało załatwione najciszej, jak tylko się da. Ona już i tak wystarczająco upokorzyła mnie i Outfit. Nie dam jej okazji do kolejnych wybryków – powiedział wreszcie ojciec. Zacisnęłam zęby tak mocno, że byłam zaskoczona, iż nie przeskoczyła mi szczęka. Matteo pokręcił głową. – Nie potrzebuję wesela z pompą. Wolę się upić bez starych panien z rodziny, kręcących się w pobliżu. 111 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Śmiech załaskotał mnie po gardle, ale powstrzymałam się. Matteo spojrzał na mnie, jakby chciał się upewnić, czy uznawałam go na równie zabawnego, jak on najwyraźniej siebie postrzegał. Wszystko, co robił było wykalkulowane. Nie mogłam o tym zapomnieć. Matteo maskował swoją śmiercionośność humorem i uśmieszkami, ale nie dam się zwieść. Nie teraz ani nigdy, zwłaszcza wtedy, gdy uważał się za tak wspaniałomyślnego za przyjęcie mnie z powrotem. – Stare panny i tak by nie przyszły. Nikt nie chce przebywać w towarzystwie kogoś takiego jak ona – powiedział ojciec, patrząc gniewnie w moją stronę. Aria ściskała kurczowo mój nadgarstek, jakby wciąż nie ufała, że nie zaatakuję ojca. – Zgodnie z tradycją, będzie to ślub kościelny – powiedział Luca. – Nie ma potrzeby zapraszać kogokolwiek poza najbliższą rodziną. – Tradycja – prychnął ojciec. – Giannę nie obchodzą nasze tradycje. Prezentacja prześcieradła, której wasza Familia zawsze przestrzega, będzie musiała zostać odwołana. Biała suknia również nie wchodzi w grę. Nie pozwolę, żeby zrobiła pośmiewisko z naszych wartości. Luca przytaknął. – To rozsądne. Aria spojrzała z niedowierzaniem na męża, ale nie byłam zaskoczona, że nie ubiorę się na biało. Tak jakby mnie to obchodziło. Nie chciałam tego. I miałam w dupie ich głupie tradycje. Zachowywali się, jakby robili mi przysługę, jakbym była skazanym na śmierć kryminalistą, któremu zostało podane ułaskawienie na tacy. Nie zrobiłam nic złego, nic, co można było porównać do czynów, których dopuścili się mężczyźni w tym pokoju. – Prawdopodobnie oddała się każdemu Europejczykowi, a ty wciąż ją chcesz? – zapytał ponownie ojciec. Wiedziałam, że robił to, aby mnie upokorzyć i skrzywdzić, i nienawidziłam tego, że częściowo mu się udało. Patrzyłam na mężczyznę, który był moim ojcem i nic nie czułam. Od zawsze wiedziałam, że za mną nie przepadał, ale nigdy tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, jak mną gardził. Wbiłam paznokcie w miękką skórę dłoni. Matteo stał wyprostowany ze swoim krzywym uśmieszkiem na ustach. – Szukałem jej pół roku. Gdyby jej nie chciał, uważasz, że marnowałbym na nią tyle czasu? Mam lepsze rzeczy do roboty. Jeśli usłyszę to raz jeszcze, to całkowicie stracę nad sobą panowanie. 112 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Myślałem, że jesteś spragniony zemsty, ale moi ludzie powiedzieli, że nawet jej nie tknąłeś – powiedział ojciec, patrząc na mnie surowo. – Choć w sumie, zapewne nie chcesz się pobrudzić. Nie sądzę, żeby zwykły prysznic uczynił z mojej córki ponownie czystą kobietę. Aria ścisnęła mój nadgarstek jeszcze mocniej, przez co zatrzymałam się. Nie zdawałam sobie nawet sprawy, że zrobiłam krok w stronę ojca, żeby... sama nie wiem. Chciałam go uderzyć? Może. Jego słowa i zachowanie sprawiały, że naprawdę czułam się splamiona i nie podobało mi się, że miał nade mną taką władzę. Z drugiej strony, prędzej skoczyłabym z dachu tego domu niż przyznała się, że nie spałam z żadnym mężczyzną w trakcie ucieczki. To był sekret, którego zamierzałam dochować. – Kto powiedział, że nie chcę zemsty? – zapytał niebezpiecznym głosem Matteo. Jego ciemne oczy spotkały moje. Gnojek. A więc jego zmartwione spojrzenia w samochodzie były tylko na pokaz? Wiedział, że nie chciałam go poślubić. Wiedział, że to dla mnie kara. Kto wie, co planował, kiedy już wyląduję w jego szponach? – Nikogo nie poślubię – warknęłam. – To moje życie. Ojciec wyglądał na wściekłego. Podszedł do mnie ciężkim krokiem i uderzył mnie mocno w twarz. W uszach mi zadzwoniło, a w ustach poczułam posmak miedzi. Wiele uderzeń wcześniej, przejęłabym się tym. – Zrobisz jak nakażę. Już wystarczająco zbrukałaś nasze nazwisko i mój honor. Nie będę tolerował twojego nieposłuszeństwa ani chwili dłużej – warknął. Jego twarz poczerwieniała. – A co, jeśli tego nie zrobię? Przez miażdżący uścisk Arii mój nadgarstek praktycznie zdrętwiał. Udało jej się stanąć pomiędzy ojcem, a mną, pomimo widocznej dezaprobaty ze strony Luki, który był zajęty przytrzymywaniem Matteo za koszulę. Próbowałam odsunąć Arię, ale nigdy nie spuściłam wzroku z ojca. Aria wciąż starała się mnie chronić, ale to była walka, której nie mogła dla mnie wygrać. Dłoń ojca nadal była uniesiona, gotowa, aby wymierzyć mi kolejny cios. Co by zrobił, gdybym mu oddała? Chciałabym mieć na tyle odwagi, żeby spróbować. – Za twoją zdradę nikogo nie obchodziłoby, gdybym oddał cię do jednego z seks klubów Outfitu, dzięki czemu moglibyśmy zrobić użytek z twojej rozwiązłości. Mimo moich najlepszych chęci, na skutek szoku otworzyłam szeroko oczy. Dante zmarszczył brwi, ale nie wiedziałam, czy to był dla mnie dobry znak. 113 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Oczy Matteo płonęły tak wielką nienawiścią, że aż włoski na karku stanęły mi dęba. Luca wciąż trzymał go za ramię, powstrzymując przed czym? Nie byłam pewna. – To się nie stanie. Gianna zostanie moją żoną. Dzisiaj – orzekł Matteo. – Co? Ja... – wybełkotałam, ale uderzenie ojca ponownie mnie uciszyło. Tym razem zrobił to mocniej, a uderzenie rozcięło dolną wargę. Ból rozszedł się po całej twarzy, a ciepły płyn zaczął spływać z mojego podbródka. – Dosyć – odezwała się Aria i nagle Luca zaczął odciągać ją do tyłu, a Matteo chwycił mnie mocno za ramię i zaczął wyprowadzać z salonu w stronę łazienki. Nie wiedziałam, czy to na skutek szoku, czy może prędkości Matteo z jaką mnie wyprowadził z salonu, ale nie sprzeciwiłam mu się, jedynie podążałam za nim chwiejnym krokiem, nie powstrzymując krwi przed spływaniem na moją koszulkę. Matteo wepchnął mnie do łazienki i wszedł za mną, zamykając drzwi na klucz. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Mój podbródek pokryty był krwią, która wypływała z rozcięcia na mojej dolnej wardze, dodatkowo plamiąc koszulkę. Warga zaczynała puchnąć, ale cieszyłam się, że nie uroniłam ani jednej łzy. Matteo pojawił się za mną, górując nade mną. Jego ciemne oczy przyglądały się mojej upapranej twarzy. Bez swojego popisowego uśmieszku i aroganckiej wesołości, wyglądał całkiem znośnie. – Nie wiesz, kiedy się zamknąć, co? Jego usta wygięły się w uśmiechu, ale źle to wyglądało. W jego oczach było coś niepokojącego. To spojrzenie przypominało mi te, które widziałam, kiedy rozprawiał się w piwnicy z rosyjskimi jeńcami. – Tak samo jak ty – powiedziałam, po czym skrzywiłam się, czując ból, rozchodzący się po mojej wardze. – Racja – odpowiedział dziwnym głosem. Zanim miałam czas, aby zareagować, chwycił mnie za biodra, odwrócił przodem do siebie i uniósł, sadzając na toaletce. – Dlatego jesteśmy dla siebie idealni – dodał. Powrócił jego arogancki uśmieszek. Gnojek stanął pomiędzy moimi nogami. – Co robisz? – syknęłam, ześlizgując się z toaletki, aby zwiększyć dystans między nami i pchnęłam go w klatę. 114 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Ani nie drgnął, był za silny. Uśmiechnął się szerzej. Chwycił mój podbródek i uniósł go. – Chcę zerknąć na twoją wargę. – Nie potrzebuję twojej pomocy. Może w pierwszej kolejności powinieneś był powstrzymać mojego ojca przed uderzeniem mnie. – Tak, powinienem – powiedział mrocznie. Kiedy rozchyliłam wargi, jego kciuk gładził delikatnie ranę. – Gdyby Luca mnie nie przytrzymał, wbiłbym nóż w jebane plecy twojego starego. Czekałyby mnie za to cholerne konsekwencje, ale może zdecyduję się to zrobić. Zostawił moją wargę w spokoju i wyciągnął z kabury ukrytej pod marynarką długi, zakrzywiony nóż. Po chwili zaczął go obracać między palcami z kalkulującym wzrokiem. Później jego spojrzenie przeskoczyło na mnie. – Chcesz, żebym go zabił? Boże, tak! Zadrżałam na dźwięk głosu Matteo. Wiedziałam, że to było złe, ale po tym, co powiedział dzisiaj ojciec, chciałam go zobaczyć, błagającego o litość, a wiedziałam, że Matteo był w stanie sprowadzić każdego na kolana. Ekscytowało mnie to w przerażający sposób. Właśnie dlatego chciałam uciec od tego życia i wciąż chcę. Miałam skłonności do okrucieństwa i ten świat był tego powodem. – To by oznaczało wojnę między Chicago i Nowym Jorkiem – powiedziałam zwyczajnie. – Zobaczenie twojego ojca, krwawiącego u moich stóp, byłoby warte ryzyka. Ty jesteś tego warta. Nie wiedziałam, czy żartował, czy nie, ale to się robiło za... poważne. Chciałam go pocałować za to, co powiedział, ale to było niewłaściwe, tak samo, jak Matteo i wszystko inne. Nie tak dawno patrzyłam na śmierć Sida i równie dobrze wiedziałam, że to Matteo mógł pociągnąć za spust. Nie mogłam pozwolić, żeby namieszał mi w głowie. Był w tym za dobry. Ponownie odepchnęłam jego rękę. – Muszę się zająć moją wargą. Jeśli nie masz nic lepszego do roboty, jak stanie tutaj, to zejdź mi z drogi. Wciąż ani drgnął i był za silny, abym mogła go przesunąć. Jego mięśnie napięły się pod koszulą, sprawiając, że zaczęłam się zastanawiać, jakby wyglądał bez niej. Niewłaściwe. Tak bardzo niewłaściwe. 115 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Położył swój nóż obok mnie na ladzie. – Nie powinieneś zostawiać w pobliżu ostrych przedmiotów, kiedy jestem wkurzona. – Zaryzykuję – powiedział, wspierając się dłońmi na moich udach. Nie miałam wyboru, jak tylko odchylić się do tyłu, żeby zwiększyć między nami dystans. – Przestań – warknęłam, ponieważ tak dobrze pachniał i czułam, że moje ciało chce się do niego przysunąć, po czym skrzywiłam się. Uniosłam rękę i dotknęłam wargi. Spuchła jeszcze bardziej i wciąż nie przestała krwawić. Matteo odciągnął moją rękę. – Pogorszysz sprawę. Potrzebujesz szwów. Mam zadzwonić po lekarza? – Nie – powiedziałam szybko. Nie chciałam, żeby jeszcze więcej osób dowiedziało się o tej sytuacji, a przede wszystkim nie chciałam, żeby mój pieprzony ojciec dowiedział się, że nie byłam w stanie samodzielnie się zszyć. – Sama to zrobię. Matteo uniósł brwi. Zrobił krok w tył i szybko rozejrzał się po szafkach, zanim przyniósł mi apteczkę. Nawlekł igłę i podał mi ją. Przesunęłam się na toaletce, żeby widzieć się w lustrze, po czym uniosłam igłę do ust. Nigdy wcześniej nikogo nie zszywałam, nie wspominając o sobie. Nienawidziłam igieł. Musiałam zamykać oczy, kiedy ktoś mnie nakłuwał. Matteo obserwował mnie i nie chciałam wyjść przed nim na mazgaja, więc nakłułam wargę końcówką igły i aż podskoczyłam z bólu. – Kurwa. Boli jak diabli. – Zarumieniłam się i spojrzałam na Matteo. – No dalej, śmiej się. Matteo wyrwał mi igłę z ręki. – To nie wyjdzie. – Wiem – mruknęłam. – Potrafisz to zrobić? – Będzie bolało. Nie mam nic przeciwbólowego. – Zszywałeś się kiedyś? – Kilka razy. – No to dasz radę zszyć i mnie. Po prostu to zrób. Podał mi Tylenol. 116 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Weź kilka. Nie pomogą od razu, ale później będzie lepiej. – Wódka też działa. – Jak mniemam przekonałaś się o tym jako uciekinierka – powiedział z uśmiechem, który wzbudzał we mnie lekki strach. Nie zadawał mi na razie zbyt wielu pytań. Nie zapytał nawet o innych chłopaków poza Sidem. Może nie chciał wiedzieć, a ja i tak bym mu nie powiedziała. Wystarczało, że jeden niewinny człowiek stracił przeze mnie życie. Nie podam mu nazwisk innych facetów, z którymi się całowałam, żeby mógł ich zabić. Śmierć była za dużą karą za pocałunek, a w zasadzie to za cokolwiek, ale mężczyzna pokroju Matteo nie zgodziłby się z tym. – Między innymi – powiedziałam, bo nigdy nie wiedziałam, kiedy się zamknąć. Czyż nie ma lepszego momentu do sprowokowania kogoś, kto za chwilę nakłuje cię ostrą igłą? – To na pewno – powiedział. Jego przerażający uśmieszek stał się jeszcze straszniejszy. Matteo chwycił mój podbródek. – Spróbuj się nie ruszać. Przygotowałam się, kiedy igłą dotknął mojej wargi. Mimo mojego droczenia, Matteo był ostrożny w trakcie zszywania. Wciąż bolało jak cholera za każdym razem, gdy igła przebijała skórę, na co moje oczy wypełniały się łzami. Walczyłam z nimi najdłużej jak mogłam, ale ostatecznie kilka z nich spłynęło po moich policzkach. Matteo nie skomentował tego, za co byłam wdzięczna. Dla niego to pewnie nie było nic takiego. Kiedy odłożył igłę, po jak zdawało się wieczności, ale zapewne trwało z pięć minut, szybko otarłam łzy, zawstydzona okazaniem słabości. – Spuchnie jeszcze bardziej. Jutro rano będziesz miała wielką wargę – powiedział. Obejrzałam się w lustrze. Warga już teraz była o wiele bardziej nabrzmiała niż ostatnio, gdy ją widziałam albo może to była moja wyobraźnia. Odchyliłam wargę, aby sprawdzić szycie. Z zewnątrz nie było nic widać. Przynajmniej nie będę miała paskudnej blizny. – Nie mówisz poważnie, że chcesz mnie poślubić, kiedy tak wyglądam – wskazałam na swoją twarz. – Powinniśmy przełożyć ślub. Matteo pokręcił głową, śmiejąc się lekko. – Nie ma takiej opcji. Nie uciekniesz mi po raz kolejny, Gianno. Dzisiaj weźmiemy ślub. Nic mnie nie powstrzyma.
117 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 11 Po opatrzeniu rany, Aria i ja dostałyśmy pozwolenie na pójście do mojego starego pokoju, podczas gdy mężczyźni ustalali przebieg nadchodzącej ceremonii. Dwaj ochroniarze dostali polecenie pilnowania mnie. Jeden czekał przed drzwiami, a drugi obstawiał moje okno, na wypadek gdybym postanowiła się wymknąć. Kiedy tylko drzwi mojego pokoju się zamknęły, oparłam się o nie plecami i wypuściłam poszarpany oddech. Aria dotknęła mojego policzka. – Jak twoja warga? – W porządku. Matteo ją zszył. – Tak bardzo się cieszę, że postanowił się z tobą ożenić. Uniosłam brwi. – Nie zaczynaj jeszcze ty, Ario. Aria pociągnęła mnie w stronę łóżka i zmusiła, abym usiadła. – Ojciec oddałby cię w ramach kary jednemu ze swoich żołnierzy, Gianno. Możesz być pewna, że wybrałby najmniej kuszącego mężczyznę. To byłby ktoś naprawdę paskudny. Ojciec jest na ciebie wściekły. Matteo to wcale nie taki zły wybór. Musi mu na tobie zależeć, skoro tak długo cię szukał. – Jest dumnym człowiekiem. To właśnie duma nakazała mu mnie ścigać, nic innego. – Może – powiedziała niepewnie, a następnie chwyciła szczotkę z szafki nocnej. W pokoju wszystko było tak, jak zostawiłam pół roku temu. Byłam zaskoczona, że ojciec nie kazał spalić wszystkich moich rzeczy. Teraz zaczęłam odczuwać zmęczenie i ledwo utrzymywałam otwarte oczy. Dochodziła dziewiętnasta. W Niemczech byłoby po północy. 118 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Nie mogłam uwierzyć, jak wiele się zmieniło od czasu, kiedy dzisiaj rano obudziłam się w Munich. – Warto było? – zapytała miękko Aria, czesząc moje włosy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio to robiła. Jej palce dawały ukojenie mojej skórze i musiałam zwalczyć pragnienie objęcia jej w talii i popłakania się. Napotkałam jej współczujący wzrok i z jakiegoś powodu, jej wyrozumiałość mnie wkurzyła. – Czy zaznanie wolności było warte gniewu ojca i zostania nazwaną dziwką? Tak, zdecydowanie. Ale czy moje głupie marzenie było warte życia niewinnego chłopaka? Nie, do cholery. Moja egzystencja nie jest tego warta. Sid zapłacił najwyższą cenę za moją samolubność. Nie ma sposobu, abym odkupiła swoje winy. Łzy zapiekły mnie w oczy. – Luca mi powiedział. Przykro mi. – Może ojciec powinien wydać mnie za jednego ze swoich sadystycznych żołnierzy. Dostałabym nauczkę – powiedziałam, ocierając łzy. – Nie mów tak, Gianno. Zasługujesz na szczęście, jak każdy. Nie mogłaś przewidzieć, co się wydarzy. To nie twoja wina, że zabili Sida. – Jak możesz tak mówić? Oczywiście, że to moja wina. Wiedziałam, kto mnie ściga. Wiedziałam do czego są zdolni Matteo i ludzie ojca. Wiedziałam, że narażam na niebezpieczeństwo każdego, kto przebywa blisko mnie. Właśnie dlatego nie spotykałam się z chłopakami w żadnym z miast, w których się zatrzymałam. Flirtowałam i całowałam się, ale później ruszałam dalej. Twoje słowa, że bycie z innym chłopakiem, kiedy jest się zaręczoną z mężczyzną pokroju Luki, będzie oznaczało śmierć tego chłopaka, wciąż odbijały się echem w mojej głowie. – Nie mówiłam o tobie. To było dawno. – Ale Matteo jest taki jak Luca i wiedziałam o tym. Wiedziałam, że zabije każdego chłopaka, którego ze mną znajdzie, a mimo to, spotykałam się z Sidem. Równie dobrze sama mogłam pociągnąć za spust! – Nie. Nie sądziłaś, że Matteo cię złapie. Chciałaś czuć się jak w domu. Chciałaś zacząć nowe życie, na które zasługiwałaś po tak długiej ucieczce. Czułaś się bezpiecznie i chciałaś dać szansę miłości. Nie ma w tym nic złego.
119 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Owszem, jest w tym wiele złego. Nie rozumiesz, Aria. Tutaj nawet nie chodziło o miłość. Tak naprawdę to nawet nie byłam zadurzona w Sidzie. Nie lubiłam go tak do końca, bo po jakimś czasie okazał się dupkiem i to jest jeszcze gorsze. Zaryzykowałam zbyt wiele dla głupich pocałunków i beznadziejnych macanek. Sid przez to zginął. – Proszę, nie obwiniaj się. Obwiniaj ojca i jego ludzi. Obwiniaj Matteo. Nie obchodzi mnie to, ale z pewnością nie obwiniaj siebie. – Och, nie martw się, winię za to ich wszystkich, ale to nie zmienia faktu, że bez mojego wkładu, Sid wciąż grałby na swojej gównianej gitarze i flirtował z dziewczynami w Munich. – Nie możesz zmienić przeszłości, Gianno, ale możesz zadbać o przyszłość. Nie mogłam zwalczyć uśmiechu. – Tęskniłam za twoim optymizmem. Oparłam głowę na jej kolanach i zamknęłam oczy. – Tak bardzo tęskniłam. Aria gładziła mnie po włosach. – Ja też tęskniłam. Cieszę się, że będziesz ze mną mieszkać w Nowym Jorku. – Najpierw muszę poślubić Matteo. Jak mam być żoną, Ario? – On i Luca dużo pracują. Nie będziesz go często widywać. – No, ale wciąż... Będę musiała z nim spać i dzielić łoże, i zachowywać się cywilizowanie przez Bóg wie ile. Matteo nie da mi raczej kolejnej szansy na ucieczkę. – Znowu myślisz o dezercji? – zapytała ściszonym głosem. – Nie wiem. Może. – Może nie będzie tak źle, jak myślisz. Matteo potrafi być zabawny i jest przystojny, a więc przynajmniej na fizycznym poziomie nie powinno być problemu. Biorąc pod uwagę z iloma dziewczynami był w przeszłości, jestem pewna że jest świetnym kochankiem. Wzdrygnęłam się. – No właśnie. Kiedy dzisiaj wieczorem wrócimy do Nowego Jorku, będzie oczekiwał, że się z nim prześpię. 120 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Aria przyglądała się mojej twarzy. – Martwisz się, że przeleje na ciebie całą złość za to, że przespałaś się z innym? – Nigdy tego nie zrobiłam. Aria zamrugała. – Czego nie zrobiłaś? – Nigdy nie przespałam się z innym kolesiem. Zrobiłabym to, gdybym miała okazję poznać bliżej jakiegoś chłopaka, ale nie było mi dane. – Dlaczego nic nie powiedziałaś? Ojciec tak okropnie cię potraktował. Może by ci wybaczył, gdybyś wyznała mu prawdę. Poruszyła się, jakby zamierzała zejść na dół i sama powiedzieć mu prawdę, ale pociągnęłam ją z powrotem na łóżko. – Nie rób tego – powiedziałam stanowczo. – Nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział. Nie obchodzi mnie, że nazywają mnie zdzirą. Nie chcę im dać satysfakcji. Aria spojrzała na mnie, jakbym oszalała. – Musisz powiedzieć przynajmniej Matteo. Musisz. – Dlaczego? Żeby się szczycił, że jest moim pierwszym? Za cholerę nie. Już teraz zachowuje się jak mój wybawiciel. Kiedy się dowie, będzie jeszcze gorzej. – Nie, musisz mu powiedzieć po to, aby był ostrożny. Prychnęłam. – Nie musi być ostrożny. Nie chcę, żeby wiedział. – Gianno, jeśli twój pierwszy raz będzie taki jak mój, to będziesz dziękować niebiosom, że Matteo był delikatny, zaufaj mi. – Przeżyję – powiedziałam, jednak słowa Arii zaczynały mnie niepokoić. – To absurd. Jeśli będzie myślał, że jesteś doświadczona, posiądzie cię bez żadnego przygotowania. To będzie bardzo bolesne. Pokręciłam głową.
121 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Aria, proszę cię. Podjęłam decyzję. Nie chcę, żeby Matteo wiedział. To nie jego sprawa. – Co jeśli i tak się dowie? W moim przypadku nie było opcji ukrycia tego przed Luką. – Jestem dobra w ukrywaniu bólu. Może wgryzę się w poduszkę. Aria się roześmiała. – To najgłupszy pomysł, jaki kiedykolwiek słyszałam. Ktoś zapukał. Wyprostowałam się szybko, a mój żołądek związał się w supeł. Co jeśli ojciec i Dante zmienili zdanie i miałam zostać w Chicago? Kiedy drzwi się otworzyły i moja mama weszła do środka, odetchnęłam. Nie uśmiechnęła się ani nie próbowała podejść bliżej. Była idealną włoską żoną, zawsze odpowiednio ubraną, zawsze uległą i uprzejmą, i niesamowicie doświadczoną w ukrywaniu siniaków, które robił jej ojciec, kiedy tracił nad sobą panowanie. Matka była dokładnie taką kobietą, jaką nigdy nie chciałam się stać. Jeśli Matteo kiedykolwiek mnie uderzy, oddam mu bez względu na konsekwencje. – Ksiądz już jedzie. Będzie tutaj za kwadrans. Musimy cię przygotować do ceremonii – powiedziała rzeczowym tonem. Otworzyłam szeroko oczy. – Tak szybko? Matka przytaknęła. – Vitiello chcą wyjechać do Nowego Jorku najszybciej, jak to możliwe i prawdopodobnie tak będzie najlepiej. Wstałam z łóżka i podeszłam powoli do mamy. – Ojciec się ucieszy, kiedy wyjadę. "A ty?" chciałam zapytać, ale nie ośmieliłam się. Mama uniosła rękę i pogładziła mnie po policzku, zanim zrobiła krok w tył. – Nie powinnaś była uciekać. Zrujnowałaś swoją reputację. – Nie obchodzi mnie moja reputacja.
122 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– A powinna. – Odwróciła się do mojej garderoby i otworzyła ją. – Zobaczmy, czy jest tutaj jakaś sukienka, którą możesz włożyć na ceremonię. Oczywiście, wolałabym zobaczyć cię, kroczącą wzdłuż nawy w pięknej, białej sukni ślubnej – westchnęła. Próbowała we mnie wzbudzić poczucie winy? Cóż, działało. Aria stanęła obok mnie i ścisnęła moje ramię, zanim pomogła mamie poszukać odpowiedniej sukienki. Ostatecznie wybrały kremową sukienkę, sięgającą ziemi z odkrytymi plecami, którą miałam na sobie na przyjęciu noworocznym. Aria pomogła mi z makijażem, który mimo wszystko nie ukrył opuchniętej wargi. – Zobaczę, czy ksiądz już jest – powiedziała mama, zanim zawahałam się w progu z tęsknym wyrazem twarzy. Otworzyła usta, ale po chwili odwróciła się i zamknęła drzwi. Próbowałam nie brać tego do serca. Wiedziałam, że moi rodzice i większość ludzi z naszego świata będzie mnie potępiać za to, co zrobiłam, a więc dlaczego to tak bardzo bolało? – Myślisz, że Lily i Fabi będą mogli uczestniczyć w ceremonii? – zapytałam zawstydzająco pełnym nadziei głosem. – Pozwól, że porozmawiam z ojcem. Na pewno go przekonam – powiedziała Aria. Nie protestowałam, kiedy wyszła. Jeśli ktoś mógł przekonać ojca, to właśnie Aria. Spojrzałam w lustro. Miałam smutne i zmęczone spojrzenie. Nie wyglądałam jak promieniejąca panna młoda. Nie to, żeby ktoś się tego po mnie spodziewał. To nawet nie był prawdziwy ślub. Mimo moich najlepszych chęci, znowu poczułam żal. Jakim cudem moje życie stało się takim bagnem? Chciałam jedynie podejmować własne decyzje, chciałam być wolna. Może zgodziłabym się poślubić Matteo, gdyby zechciał chociaż zapytać mnie o zdanie, zamiast zmuszać do małżeństwa. Teraz nigdy nie będę miała prawdziwego ślubu ani pięknej sukni. Nie sądziłam, że przywiązuję wagę do takich rzeczy, ale teraz, kiedy przepadły, zrobiło mi się smutno. Aria wróciła. – Już czas. Ksiądz czeka w salonie. Fabi i Lily też tam są. Zdobyłam się na uśmiech. – Zatem chodźmy się hajtnąć.
123 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Nawet bez sukni ślubnej, widok Gianny zapierał dech. Sukienka opinała jej krągłości, które będę niespiesznie odkrywał po powrocie do Nowego Jorku. Nie mogłem się doczekać, aby rościć swoje prawo do każdego centymetra jej ciała. Sprawię, że zapomni o wszystkim, co było wcześniej. Gianna napotkała mój wzrok, jakby wiedziała, o czym myślę. Nie próbowałem ukryć, że jej pragnę. Przelecę ją dzisiaj, bez względu na zmęczenie. Za długo na to czekałem. Gianna stanęła obok mnie i chwyciłem ją za rękę. Ksiądz patrzył na nią, jakby była nikim. Nie mogłem się doczekać, opuszczenia Chicago. Nie to, żeby ludzie z Nowego Jorku patrzyli na nią przyjaźniejszym okiem, ale przynajmniej za bardzo się mnie bali, żeby tak otwarcie okazywać pogardę. Gianna miała zimne ręce i unikała mojego spojrzenia, kiedy ksiądz odczytywał słowa przysięgi. Gdy nastąpiła jej kolej na powiedzenie "tak", spodziewałem się, że powie "nie". Nie wiedziałem, co bym wtedy zrobił, ale nie odmówiła. Gianna była bystra: będzie ukrywała nienawiść względem naszego związku do czasu, aż znajdzie się z daleka od Chicago i swojego powalonego ojca. Gdy wreszcie nastąpił moment założenia obrączek, Gianna się wzdrygnęła. W jakiś sposób, cholernie mnie to zirytowało. Powinna być wdzięczna, że tak bardzo jej pragnąłem. Jej głupie wybryki mogły bardzo wiele ją kosztować. Mogła chociaż udawać wdzięczność. – Możesz pocałować pannę młodą – wyrecytował monotonnie ksiądz. Nie zawahałem się. Chwyciłem jej twarz w dłonie i przycisnąłem usta do jej warg. Gianna zesztywniała, sprawiając, że moja krew jeszcze bardziej zawrzała. Kiedy się odsunąłem, spojrzała mi prosto w oczy. Naprawdę chciała mnie sprowokować. Jeśli lubiła igrać z ogniem, nie ma sprawy. Nie przeszkadzało mi sparzenie się. Dla niej wskoczyłbym w ogień.
t Niecałą godzinę później byliśmy z powrotem w powietrzu w drodze do Nowego Jorku. Moje ciało buzowało z pragnienia, kiedy patrzyłem na Giannę w jej seksownej sukience. Ona i Aria siedziały w ostatnim rzędzie.
124 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Luca usiadł obok mnie i podał mi szkocką. Pochłonąłem ją jednym łykiem. – Espresso byłoby lepsze. Muszę mieć energię. Luca podążył za moim spojrzeniem w stronę dziewczyn. – Kiedy już będziemy w domu, zamierzasz mieć swoją noc poślubną? – Zdecydowanie. – Znając Giannę, pewnie ci tego nie ułatwi. Co zrobisz, jeśli będzie z tobą walczyć? Nie zastanawiałem się nad tym. W każdej fantazji, jaką miałem o Giannie, brała chętny udział w wydarzeniach. Chciałem, żeby krzyczała moje imię z przyjemności, chciałem żeby była dla mnie mokra. Czy naprawdę mi odmówi? – Nie będzie – powiedziałem pewnie, choć wcale się tak nie czułem. Spojrzenie Luki było niemal przeszywające. – Nikt nie będzie cię osądzał, jeśli ją weźmiesz wbrew jej woli. I to nie tak, że dziewczyna już tego nie robiła. Zacisnąłem dłonie w pięści, ale zamiast iść za impulsem i przywalić Luce, policzyłem w głowie do dziesięciu. Luca często mówił tego typu rzeczy, aby zobaczyć czyjąś reakcję. Nie sądziłem, że mówił na serio. Może przed Arią potraktowałbym jego słowa na poważnie. Luca rzucił okiem na moje pięści, po czym przyjrzał się mojej twarzy, uśmiechając się znacząco. – Jesteś dla mnie otwartą księgą. – Zamknij się – burknąłem. Ponownie spojrzałem na Arię i Giannę. Zdawały się sprzeczać, a to było coś nowego. Nigdy nie widziałem, żeby miały problemy w dogadaniu się. – O co im chodzi? – zapytałem po chwili Lukę. – Skąd mam wiedzieć? – Ty i Aria jesteście praktycznie bratnimi duszami. Nie opanowałeś jeszcze sztuki czytania w czyjejś głowie? Luca uraczył mnie środkowym palcem. – Wiem, że twoja żona zamieni ci życie w piekło, więc dam ci fory. 125 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Jak miło z twojej strony. Zastanawiałem się, jak będzie wyglądało moje życie z Gianną. Dzisiaj, poza kilkoma okazjami, była przede wszystkim łagodna, ale czułem, że szybko dojdzie do siebie i powróci do zadziornej strony. Nie lubiłem, kiedy była taka spokojna, zwłaszcza jeśli to oznaczało, że smuciła się z powodu tego skurwiela, Sida. Próbowałem zapomnieć o gnojku, ale jakoś zakotwiczył się w mojej głowie. Wówczas nie mogłem przestać myśleć o nim i Giannie. Ilu facetów widziało ją nago? Ilu z nią było? Musiałem poznać ich nazwiska i wszystkich zabić. Kiedy wreszcie wylądowaliśmy w Nowym Jorku, znowu byłem cholernie wkurwiony. Starałem się nie patrzeć na Giannę, kiedy jechaliśmy moim porsche cayenne do apartamentu. Za każdym razem, gdy dostrzegałem przebłysk jej długich nóg, wysuwających się spod rozcięcia w sukni, niemal traciłem nad sobą panowanie. Musiałem wziąć się w garść. Nieważne, co Gianna robiła wcześniej. Teraz była moja i jeśli nie pohamuję narastającej złości, zrobię coś, czego później będę żałował.
Matteo miał dziwny wyraz twarzy za każdym razem, gdy zerkał w moją stronę. Nie wiedziałam, o co chodziło, ale w jakiś sposób, denerwowało mnie to. Oczywiście, udawałam, że nic nie zauważyłam. W trakcie całego lotu, Aria próbowała mnie przekonać, żebym powiedziała mu prawdę. Nawet teraz, kiedy zjeżdżaliśmy do podziemnego garażu, wciąż patrzyła na mnie wymownie. Bałam się, że weźmie sprawę w swoje ręce i wyjawi mój sekret Matteo. Wiedziała, że robiąc to, nadużyłaby mojego zaufania, dlatego miałam nadzieję, że się powstrzyma. Kiedy wysiadłam z samochodu, Matteo chwycił mnie za rękę i niemal zaciągnął do windy. Aria i Luca mieli problem z nadążeniem za nami. Przeczuwałam, dlaczego Matteo tak bardzo chciał się już znaleźć w swoim mieszkaniu. Wszyscy wcisnęliśmy się do jednej windy. Zaczęła piąć się w górę, a ciemne oczy Matteo przyglądały mi się w lustrze. W ich głębi było coś wygłodniałego i rozszalałego. Nie rozumiałam jego spragnionego wzroku. Wyglądałam jak gówno: cienie pod oczami, opuchnięta warga, blada cera. Może powinnam być bardziej zaniepokojona, ale chciałam jedynie mieć to wszystko za sobą. Może, kiedy Matteo już mnie posiądzie, to straci zainteresowanie. Jednak pewna część mnie zaczęła się zastanawiać, czy naprawdę byłabym szczęśliwa, gdyby nagle zaczął mnie ignorować.
126 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Winda się zatrzymała, a po chwili rozsunęły się drzwi. Matteo bez słowa zaciągnął mnie do swojego apartamentu. Zanim drzwi się zamknęły, spojrzałam przez ramię na zmartwioną twarz Arii. Matteo zaprowadził mnie do drzwi po prawej. Nie miałam nawet czasu przyjrzeć się nowoczesnemu umeblowaniu i rozpościerającemu się za oknem cudownemu widokowi Nowego Jorku, ponieważ Matteo wręcz biegł w stronę sypialni, której drzwi otworzył z rozmachem. Pożądanie w jego oczach mówiło jasno, że dzisiaj nie przyjmie odmowy.
127 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 12 Nikt nigdy na mnie nie patrzył, jakbym była jedynym źródłem wody w trakcie suszy. I na Boga, podobało mi się to. Jednak część mnie, ta uparta, chciała trzymać się złości, smutku i oburzenia, zamiast przejmować się pragnieniem mnie przez Matteo. W przeciągu ostatniej doby moje marzenia zostały zdeptane, a niewinne życie odebrane. Czułam, że moim obowiązkiem jest walczenie z tym małżeństwem i mrowieniem, które mnie zalewało za każdym razem, kiedy Matteo mnie dotykał. Byłam to winna Sidowi, jak i z szacunku dla samej siebie. Długo i mocno walczyłam o wolność. Zanim doszłam do tego, co chcę zrobić, Matteo przyciągnął mnie do siebie i posiadł moje usta w pełnym namiętności pocałunku, powodując, że sapnęłam i spięłam się. Jego język rozdzielił moje wargi i mimo że tego nie chciałam, rozchyliłam usta, tocząc walkę z jego językiem. Moje dłonie odnalazły drogę do jego włosów, ciągnąc i przeczesując je. Pragnęłam go bliżej, jednocześnie chcąc go odepchnąć. Matteo chwycił mnie za pośladki i uniósł. Owinęłam nogi dookoła jego talii, nie przerywając pocałunku. Moje ciało płonęło z pożądania. Żaden pocałunek nie mógł się z tym równać. Matteo zaczął mnie nieść w stronę łóżka. Walcz z nim, Gianno. Walcz z tym. Jesteś to winna Sidowi. Ale miałam dosyć walki na dzisiaj, dosyć emocji. Dzisiaj chciałam jedynie czuć, pozwolić ciału przejąć kontrolę, zapomnieć o wszystkim chociaż na kilka godzin. W tym małżeństwie będzie jeszcze mnóstwo czasu na stawianie oporu. Matteo rzucił mnie na łóżko, sprawiając, że z moich płuc uszło całe powietrze, ale nie miałam czasu nad tym rozmyślać, bo nagle Matteo był już na mnie, a nasze usta ponownie złączyły się w pocałunku. Jego dłoń wsunęła się pod sukienkę, muskając brzuch, a następnie delikatną skórę na żebrach. Chwycił moje piersi przez stanik, na co wygięłam się w łuk. Matteo odsunął się i ledwo udało mi się zdławić jęk protestu. On zdawał sie o tym wiedzieć.
128 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Uśmiechnął się swoim aroganckim uśmieszkiem, zdejmując mi sukienkę przez głowę i rozpinając stanik. Moje sutki stwardniały, na co uśmiechnął się jeszcze szerzej. Poczułam gniew. Wydawał się być taki pewny siebie, pewien swojego zwycięstwa nade mną. – Co byś zrobił, gdybym odmówiła? – zapytałam wyzywająco. Spodziewałam się irytacji i wściekłości. – Nie odmówisz – powiedział bez cienia wątpliwości w głosie. Spojrzałam na niego gniewnie, ale nie dał mi czasu na ripostę. Pochylił głowę nad moimi piersiami i zassał jeden ze sterczących sutków. Wymsknął mi się jęk, a Matteo nie dał mi ani sekundy na zebranie się w sobie, na obronę. Jego usta były bezwzględne. Doznania przetaczające się przez moje ciało były nie do wytrzymania. Jakim cudem sprawiał, że się tak czułam? Okrążał językiem mój sutek, zanim przerzucił się na drugi, pozostawiając mokrą ścieżkę między moimi piersiami. Zadrżałam. Matteo nie odrywał ode mnie wzroku. Chciał widzieć, jak mu ulegam, chciał się napawać zwycięstwem do samego końca. Walczyłam z pragnieniem zamknięcia oczu. Matteo odebrałby to jako kolejne zwycięstwo. Nie pozwolę na to. Delikatnie przygryzł mój sutek, na co jęknęłam jeszcze głośniej niż za pierwszym razem. Z zadowolonym z siebie uśmieszkiem, przesunął się niżej, zatapiając język w moim pępku. Zapiszczałam, jak jakaś idiotka i wierciłam się pod nim, ale przyszpilił moje biodra do materaca, odnajdując każdy łaskoczący fragment mojej skóry na brzuchu i biodrach. Śmiałam sie tak głośno, że aż wyszły mi łzy. Po tym, co Matteo zobaczył w Munich, spodziewałam się, że będzie surowszy, niemal sama sobie tego życzyłam, ale ta jego figlarna strona? Przerażała mnie, bo wtedy trudno było go nie lubić, czy nawet kochać. Pchnęłam go w czoło. – Przestań! – sapnęłam między wybuchami śmiechu. – Jak brzmi magiczne słowo? – wymruczał w wyjątkowo łaskoczące miejsce, tuż nad kością biodrową. – Pierdol się – powiedziałam słodko. Próbowałam się ogarnąć, ale to nie powstrzymało mnie przed piszczeniem i śmianiem się, kiedy Matteo zataczał językiem kręgi na mojej kości biodrowej. Byłam na granicy błagania, kiedy nagle przerwał swój atak. Dotknął moich majtek. Jego oczy podróżowały po całej długości moich nóg, a zaraz za wzrokiem podążały ręce, delikatnie muskając moją skórę. Jego ruchy były niemal nabożne i nie rozumiałam tego. Prędzej zrozumiałabym wściekłość i obrzydzenie. Kiedy pocałował mnie przez majtki, zesztywniałam. Wiedziałam, co chciał zrobić. Nikt wcześniej mi tego nie robił. Było to dla mnie bardzo osobiste i czułam, jakbym miała sie przed nim odsłonić nie tylko na fizycznym poziomie. Nie mogłam tego zrobić i nie zrobię,
129 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
nieważne, jak bardzo moje ciało ubóstwiało doznania, spowodowane jego dotykiem. Matteo chwycił moje majtki i zsunął je. Odchylił się na chwilę, podziwiając mnie. – Zastanawiałem się, czy będziesz ruda. Wywróciłam oczami, mimo rumieńca rozchodzącego się po moich policzkach. – Właśnie nad tym zastanawiają się wszyscy faceci? Zorientowałam się o sekundę za późno, że w mojej obecnej sytuacji, wspominanie innych mężczyzn nie było za dobrym pomysłem. – Jak to wyjaśniłaś facetom, z którymi byłaś? Brąz na głowie, rudość na dole? – Jego głos i spojrzenie wyostrzyły się, były groźne. Nikt nigdy mnie tam nie widział. Miałam te słowa na końcu języka. – Myślałam, że chcesz mnie przelecieć. Nie jestem w nastroju na pogawędki. Matteo pokręcił głową. – Och, nie martw się, przelecę cię. Zmiażdżył moje usta w pocałunku, który odwzajemniłam z taką samą intensywnością. "Czuj, nie myśl" stało się moją mantrą. Jego dłonie błądziły po moim ciele, aż wreszcie znalazły drogę do złączenia moich ud. Mimo zdenerwowania, próbowałam się odprężyć. Kiedy jego palce musnęły moje fałdki, sapnęłam w jego usta. Doznania były wspaniałe. Jego kciuk odnalazł unerwioną grudkę, którą zaczął pocierać. Dwoma palcami gładził długość mojej cipki, podczas gdy kciuk przyciskał do łechtaczki. Może mój umysł nie chciał Matteo, ale ciało go pragnęło. To było wręcz absurdalne, jak bardzo. Podwinęłam palce u stóp, kiedy wznosił mnie na szczyt swoimi palcami. Chwyciłam go mocno za szyję, przyciągając jeszcze bliżej, walcząc z jego językiem, kiedy nagle uderzył we mnie orgazm. Wbiłam paznokcie w jego skórę, ale sądząc po warknięciu, jakie wydał, to go jeszcze bardziej podnieciło. Nagle jego dwa palce przesunęły się niżej, gładząc moje wejście. Poczułam strach. Zaciskając nogi, pchnęłam go w klatę i zakończyłam pocałunek. – Koniec z grą wstępną – powiedziałam, pozbawiona tchu. Co, jeśli palcami mógł coś wyczuć? Wątpiłam, że jego kutas będzie delikatniejszy. Matteo skrzywił się lekko, po czym zsunął się z łóżka, uśmiechając się szelmowsko. Stanął przy łóżku. Wybrzuszenia w jego spodniach nie można było pomylić z niczym innym. Nie kazał mi długo zastanawiać się nad tym, co znajdowało się pod materiałem. Szybko 130 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozpiął koszulę, zsunął ją ze swoich silnych ramion i pozwolił jej opaść na ziemię. Po raz pierwszy widziałam jego gołą klatę. Wcześniej widziałam zarys jego mięśni brzucha pod koszulą, ale nie było porównania, widząc go nago. Mój rdzeń zacisnął się z pożądania. Nawet jeśli osobowość Matteo działała mi na nerwy, moje ciało zdecydowanie reagowało na jego wygląd. Przesunął dłonie do spodni i jednym płynnym ruchem opuścił je razem z bokserkami. Kiedy się wyprostował, musiałam wysilić wszystkie zdolności aktorskie, żeby zamaskować moje zawstydzenie i zdenerwowanie na widok jego erekcji. Powinnam była posłuchać Arii, ale byłam zbyt dumna, żeby wyznać Matteo prawdę. Nie spieszyłam się, przyglądając mu się centymetr po centymetrze. Nie obchodziło mnie, że uśmiechał się znacząco na moje jawne podziwianie go. I, o rany, był niesamowity. Wszystko w nim było wyśmienite. Jego wyrzeźbiona klatka piersiowa i sześciopak, nawet jego penis. Nienawidziłam go za to. Nienawidziłam, kiedy moje ciało tak szybko i łatwo na niego reagowało, podczas gdy nigdy nie odpowiadało tak na Sida, czy innego chłopaka, z którym się całowałam. Matteo podszedł do łóżka, a każdy jego ruch był zwinny i wykalkulowany. Każdy ruch miał na celu wyeksponować jego mięśnie i siłę. Boże, chciałabym, żeby nie robiło to na mnie żadnego wrażenia. Matteo oparł jedno kolano na łóżku i przygwoździł mnie spojrzeniem, przez które zadrżałam. – Przestań się wydurniać – syknęłam, bo zaczęło mnie ogarniać zdenerwowanie, a nie potrzebowałam tego w tej chwili. Matteo zrobił, jak prosiłam. Wspiął się na łóżko i usadowił między moimi nogami, chwytając mnie za biodra z niebezpiecznym uśmiechem. – Sprawię, że zapomnisz o każdym skurwielu, z którym byłaś. Spojrzałam na niego gniewnie i już miałam na końcu języka ostrą ripostę, kiedy Matteo pociągnął gwałtownie za moje biodra i wbił się we mnie jednym, mocnym pchnięciem. Wygięłam się w łuk, krzycząc z bólu. Cholera. Aria nie żartowała. To kurewsko bolało. To by było na tyle, jeśli chodzi o dochowanie tajemnicy. Wciągnęłam przez nos kilka szybkich oddechów. Zaciskałam mocno powieki. – O kurwa – sapnęłam, kiedy byłam już w stanie się odezwać. To było gorsze niż myślałam. Powoli otworzyłam oczy, obawiając się, co zobaczę. Powinnam się wgryźć w pieprzoną poduszkę albo chociaż w swój język. Matteo zamarł nade mną, patrząc na mnie z zaskoczeniem. – Gianna? Zarumieniłam się.
131 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Zamknij się – mruknęłam. Rozluźniłam palce, które kurczowo zaciskały się na prześcieradle. Matteo patrzył na mnie łagodnie. – Dlaczego mi nie powiedziałaś? Postanowiłam zgrywać głupka. Może mogłabym go przekonać, że to nie to, na co wygląda. – Niby czego? Figlarny uśmiech uniósł kąciki jego ust i niczego nie pragnęłam bardziej, jak zetrzeć mu go z twarzy. Oczywiście, nie dał się nabrać. Nie był kretynem. Był mistrzem manipulacji i najwyraźniej musiałam się wiele nauczyć, zanim uda mi się go przechytrzyć. – Że jestem twoim pierwszym – powiedział. Musiał brzmieć na tak... dumnego i jakby odczuwającego ulgę? Gdybym się nie bała, że wysunięcie ze mnie kutasa będzie równie bolesne jak wprowadzenie, to odepchnęłabym Matteo. Leżenie pod nim sprawiało, że nie miałam przewagi w kłótni. Zmrużyłam oczy. – Myślałam, że będziemy się pieprzyć. Jestem zmęczona gadaniem z tobą. Matteo wsparł się na dłoniach, sprawiając, że leżeliśmy jeszcze bliżej. Spięłam się na ukłucie, jakie wywołał ten ruch. – Najpierw chcę, żebyś odpowiedziała na moje pytanie. Dlaczego? Gdybyś mi powiedziała, oszczędziłabyś sobie wiele bólu – powiedział spokojnie. Zachowywał się, jakby to była dla niego najnormalniejsza rzecz na świecie: bycie zakopanym głęboko we mnie i prowadzenie dyskusji. Kiedy stało się jasne, że będzie czekał, dopóki nie dam mu tego, czego chce, powiedziałam: – Bo nie chciałam, żebyś wiedział. Jego uśmiech stał sie jeszcze bardziej pewny siebie. – Bo nie chciałaś przyznać, że na mnie czekałaś.
132 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Nie czekałam na ciebie. A teraz skończ gadać i przeleć mnie, do cholery. To się robiło zbyt osobiste i nienawidziłam, jak bezbronna byłam, leżąc pod nim nago. Jak miałam przestać czuć, skoro Matteo ciągle pytał o rzeczy, o których nie chciałam myśleć? Matteo nie przerywał kontaktu wzrokowego. Jego oczy były ciemne i zaborcze, i zdawały się przenikać w głąb mojej duszy. Gdybym nie czuła się pokonana, odwróciłabym wzrok. Matteo wysunął się ze mnie powoli, zanim znowu się wsunął, na co spięłam się z bólu. Moje ciało było cholernym zdrajcą. Przynajmniej tym razem byłam w stanie powstrzymać sapnięcie. Matteo poruszał się wolno i delikatnie, jego mięśnie napinały się z każdym pchnięciem. Nienawidziłam tego, że tak bardzo liczył się z moimi uczuciami. Nienawidziłam, że nie zachowywał się jak skończony dupek, nienawidziłam, że nienawidzenie go, nie było takie łatwe jak sądziłam, że będzie. Skoro Matteo nie był dupkiem, to śmierć Sida była jeszcze bardziej moją winą, ponieważ moja ucieczka była niepotrzebna, samolubna i bezpodstawna. Chwyciłam Matteo za ramiona. – Nie powstrzymuj się. Matteo zmarszczył brwi, ale nie przyspieszył. Wbiłam paznokcie w jego skórę i szarpnęłam biodrami, mimo otarć między udami. – Nie powstrzymuj się! Tym razem posłuchał. Jego oczy rozbłysły, po czym zaczął się we mnie wbijać mocniej i szybciej. Zamknęłam oczy, przytrzymując się jego ramion. Prawdopodobnie rozdrapywałam paznokciami jego skórę. Nie obchodziło mnie to i Matteo chyba też nie, jeśli jego szybkie oddychanie było jakąś wskazówką. Ból był dobry, dawał mi coś, na czym mogłam się skupić poza przygniatającym poczuciem winy. Ale to był tylko ból. Wkrótce uczucie rozciągnięcia przerodziło się w wyśmienitą przyjemność, w niskie wibracje rozkoszy, których nigdy wcześniej nie czułam. Matteo obniżył się, zmieniając kąt, uderzając w niezwykły punkt głęboko we mnie. Jego usta odnalazły moje gardło, w które wgryzł się delikatnie. Jęknęłam. Otworzyłam oczy, patrząc wprost w intensywne spojrzenie Matteo. Nie mogłam odwrócić wzroku. Chciałam przyciągnąć go bliżej, a jednocześnie odepchnąć. Chciałam się ukryć, a jednocześnie otworzyć na niego. Pragnęłam go i nie pragnęłam. – Dojdziesz? – zapytał zachrypniętym głosem.
133 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Pokręciłam głową, nie ufając swojemu głosowi. Może bym doszła. To było niesamowite uczucie, ale potrzebowałam dystansu między mną a Matteo. Potrzebowałam czasu, aby sobie poradzić z emocjami, zanim mnie przytłoczą. Byłam skołowana, zmęczona i smutna. Matteo wsparł się na przedramionach i przyspieszył jeszcze bardziej, nacierając na mnie nieustannie, po czym spiął się nade mną, a jego twarz wykrzywiła się z przyjemności i, cholera, wyglądał cudownie. Nawet Michał Anioł nie mógłby stworzyć go lepiej. Ruchy Matteo stały się szarpane, po czym zastygł bez ruchu, zamknął oczy, a kilka pasemek ciemnych włosów opadło na jego czoło. Aż mnie palce świerzbiły, żeby je odgarnąć, żeby dotknąć jego ust i szczęki. W zamian, zabrałam dłonie z jego ramion i położyłam je na łóżku wzdłuż mojego ciała, gdzie nie mogły zrobić nic głupiego, czego później bym żałowała. Matteo otworzył powoli oczy, po czy zassał cichy oddech. Dlaczego musiał na mnie ciągle patrzeć w ten sposób? Nie uśmiechnął się, jedynie przyszpilił mnie swoim ciemnym spojrzeniem. Pchnęłam go w klatę. – Robisz się ciężki. Złaź. Kąciki jego ust drgnęły, po czym powoli wyszedł ze mnie i położył się obok mnie, sięgając ręką, jakby chciał mnie przytulić. Panikując, wstałam z łóżka. Gdyby mnie teraz przytulił, gdyby zachował się, jakbyśmy byli prawdziwą parą, taką której na sobie zależało, straciłabym nad sobą panowanie. Skierowałam się do łazienki, nie kłopocząc się okrywaniem swojego ciała. Matteo widział mnie już całą i nie zamierzałam dawać mu satysfakcji z myślenia, że stresowałam się chodzeniem przed nim nago. Nie słyszałam, żeby za mną szedł, ale nagle chwycił mnie za rękę, powstrzymując przed zniknięciem w bezpiecznej łazience. Napotkałam jego wzrok. Był niemal... pełen żalu. – Nie powinienem obchodzić się z tobą tak ostro, ale wiesz, jak naciskać moje pieprzone guziki, Gianno. Zraniłem cię? Był zmartwiony. Znowu. Niech to cholera. Dlaczego nie mógł przestać zachowywać się jak normalny facet? Naprawdę uważał, że dzięki temu zapomnę, kim i czym tak naprawdę był? – Nie udawaj, że ci się nie podobało. – Nie zamierzam. Kocham każdą pieprzoną sekundę tego, co się wydarzyło. Długo czekałem na tę chwilę. Niemal każdą chwilę polowania na ciebie, spędziłem, wyobrażając 134 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
sobie, że mam pod sobą twoje seksowne ciało. Ale w mojej wyobraźni jęczałaś moje imię i miałaś wiele orgazmów. Zdecydowanie nie cierpiałaś. Arogancki dupek. – No to sobie wyobrażaj dalej. To się nie stanie. Matteo wsparł się o framugę drzwi, więżąc mnie między swoimi ramionami. – Twoje ciało na mnie reaguje, Gianno, nawet jeśli nie chcesz tego przyznać. Następnym razem, kiedy będę cię pieprzył, dojdziesz, zaufaj mi. – Dlaczego myślisz, że moje ciało na ciebie reaguje? Może wyobrażałam sobie, że jestem z kimś innym? Umysł to bardzo potężne narzędzie. – Próbowałam prześliznąć się pod jego ręką, ale przycisnął mnie do framugi. – Może wyobrażałam sobie, że to Sid mnie pieprzy, a nie ty. Matteo nawet nie mrugnął. Nie wierzył w ani jedno moje słowo. Cholera! – Skoro naprawdę chciałaś, żeby Sid był twoim pierwszym, to pozwoliłabyś mu się przelecieć. Dlaczego tego nie zrobiłaś? – Bo go zabiłeś! Uśmiechnął się. – Oboje wiemy, że to nie jest powód, ale udawajmy, że tak. Zatem cieszę się, że gościu nie żyje. Cienias nie zasługiwał na ten przywilej. Nie wierzyłam w to, co słyszę. – Ty dupku. Wiedziałam, że będziesz się tym napawał, dlatego ci nie powiedziałam. Matteo pochylił się blisko. Nasze usta dzieliły milimetry. – Ale wiem i nigdy o tym nie zapomnę. Teraz jesteś moja Gianno i uwielbiam to, że cię złapałem, zanim jakiś frajer cię rozdziewiczył. Próbowałam go spoliczkować, ale złapał mój nadgarstek i pocałował moją dłoń z usatysfakcjonowanym uśmieszkiem. Wyszarpałam rękę z jego uścisku. Zbyt wiele obelg nasuwało mi się na myśl, nie byłam w stanie wybrać jednej. Matteo kiwnął głową w stronę łóżka. – Może jednak powiem wszystkim, że odbędzie się prezentacja prześcieradła. 135 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Otworzyłam szeroko oczy. To było ostatnie, czego chciałam i Matteo o tym wiedział. Droczył się ze mną. Przepchnęłam się obok niego i tym razem pozwolił mi na to, po czym podbiegłam do łóżka. Na prześcieradle znajdowała się mała, różowa smuga. Mężczyźni mieli o wiele łatwiej. Kobiety miały przesrane, jeśli chodzi o anatomię. Miałyśmy okres, nie mogłyśmy sikać na stojąco, musiałyśmy przepychać coś wielkości melona przez naszą waginę i nasz pierwszy raz zazwyczaj był do bani. – Nie ośmielisz się – powiedziałam. Matteo skrzyżował ramiona na piersi. Wciąż stał nago, jak go Bóg stworzył i znowu zaczął mu stawać. Skurczybyka podniecała nasza kłótnia. – Nie kuś mnie. Wzruszyłam ramionami. – Nawet jeśli pokażesz swojej rodzinie prześcieradło, nikt ci nie uwierzy. Myślą, że jestem dziwką, nie pamiętasz? Prędzej pomyśleliby, że ta plamka to ściema i że wykorzystałeś do tego swoją krew, tak jak Luca w jego noc poślubną. Zamarłam. To był sekret, którego miałam dotrzymać. Nikt o tym nie wiedział. Dlaczego nie mogłam trzymać mojej głupiej gęby na kłódkę?
136 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 13 Po wypaplaniu sekretu Arii i Luki, Gianna otworzyła szeroko oczy. Naprawdę myślała, że o tym nie wiedziałem? Luca i ja oddalibyśmy za siebie życie. Wiedział, że może mi powierzyć każdą tajemnicę, nawet taką, która pokazywała, że nie był tak okrutnym sukinsynem, za jakiego wszyscy go uważali. W jakiś sposób, przy odrobinie szczęścia, nasz sadystyczny ojciec podjął dobrą decyzję, wybierając dla niego Arię. Nie wiedziałem, czy zdawał sobie sprawę, jak dobrze się dogadywali, bo w przeciwnym razie mógłby się nie zgodzić na ich małżeństwo. Ojciec zawsze chciał przysparzać innym cierpienia. – Nie martw się, Luca mi powiedział. Twoja siostra ogrzała jego lodowate serce. Wy, kobiety z domu Scuderi, macie do tego talent. Gianna rozluźniła się. Nieważne za jak twardą się uważała, jej ciało ją zdradzało. Nie była za dobra w ukrywaniu emocji, co jeszcze bardziej uławiało mi sprawę. Jej wzrok powrócił do smugi na prześcieradle. Patrzenie na to dawało mi jakiegoś chorego kopa, tak samo, jak mała plamka krwi na moim kutasie. Nie byłem, jak niektórzy faceci z naszego świata, którzy odmówiliby poślubienia Gianny, bo mogła się zabawiać z innymi w trakcie ucieczki. Nie to, że podobało mi się, iż inni faceci położyli swoje łapska na jej pięknym ciele, ale za bardzo pragnąłem Gianny, aby się tym przejmować i uważałem tę całą obsesję na punkcie dziewictwa w naszym świecie za nieco absurdalną. Najlepszy seks, jaki uprawiałem, zdecydowanie miał miejsce z doświadczoną kobietą, która wiedziała, co robić, ale czułem, że Gianna szybko się uczy. Po pierwszym szoku, gdy krzyknęła z bólu, poczułem przypływ zaborczości i pieprzoną euforię. Gianna zerkała na mnie, a podejrzliwość zaciskała jej stworzone do całowania usta. Jej włosy opadały na blade ramiona, niczym welon. Nie mogłem się powstrzymać przed odgarnięciem tych kosmyków, aby odsłonić jej miękką skórę, która była gładsza niż jedwab. Chyba nigdy nie będę miał dosyć dotykania jej. Moje palce odnalazły jej puls, zanim zacząłem delikatnie gładzić jej szyję. Przez chwilę Gianna wstrzymała oddech i poddała się mojemu dotykowi, ale szybko się opamiętała. Zrobiła krok w tył, a więc nie pozostawało mi nic innego, jak opuścić rękę. Musiałem zwalczyć uśmiech. Była taka przewidywalna, kiedy
137 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
chodziło o reagowanie na moją osobę. Czasami, w przeszłości, udawało jej się mnie zaskoczyć, a to nie zdarzało się wielu ludziom. Gianna zmrużyła na mnie oczy. Gdyby wiedziała, jak seksownie wyglądała, kiedy była wkurzona, to zaczęłaby się częściej uśmiechać. Znowu zrobiłem się twardy i nie chciałem niczego bardziej na świecie, jak znowu ją przelecieć. Jej spojrzenie poszybowało w dół, do mojego kutasa, na co prychnęła. Kręcąc głową, wyminęła mnie i zniknęła w łazience, zatrzaskując drzwi. Zaśmiałem się lekko, zanim wróciłem do łóżka. Opadłem na nie, kładąc się na plecach i krzyżując ramiona za głową. Nic nie mogłem poradzić na szeroki uśmiech, rozciągający się na mojej twarzy. Po miesiącach frustracji, zostałem nagrodzony bardziej niż się spodziewałem. Czekałem na dźwięk płynącej wody, ale w łazience panowała cisza. Usiadłem zalany falą podejrzliwości. Niemożliwe, aby Gianna uciekła z łazienki, ale co, jeśli postanowiła popełnić samobójstwo, bo nie chciała spędzić ze mną reszty życia? Gianna zdawała się za bardzo kochać swoje życie, żeby odwalić taką akcję, ale nie byłem pewien, czy nie zrobiłaby tego, aby zwyczajnie zrobić mi na złość. Podszedłem pod drzwi od łazienki, gotowy je wywarzyć, kiedy nagle się otworzyły. Gianna wyszła, unosząc brwi, gdy zobaczyła mnie stojącego pod drzwiami. Jej oczy nie były opuchnięte, a więc przynajmniej nie płakała. Ulżyło mi. Zmarszczyła nos. – Co? Nie mów, że szpiegowałeś mnie, kiedy byłam w łazience. Skrzyżowałem ramiona na piersi, uśmiechając się znacząco. Zdecydowanie nie miałem zamiaru jej mówić, co sobie myślałem. – Obydwoje wiemy, że trzeba cię pilnować. Wzdychając, wyminęła mnie i weszła pod kołdrę. Szybko rzucając okiem na łazienkę, która wyglądała jak wcześniej, dołączyłem do Gianny. Leżała do mnie plecami z kołdrą podciągniętą pod samą szyję. Przycisnąłem się do jej pleców, owijając rękę dookoła jej nagiej talii. Posiadanie jej nagiego ciała tak blisko mojego, podsuwało mi wiele pomysłów, przez co mój kutas wbijał się uporczywie w jej pośladki. Nie mogłem się doczekać, aby wziąć ją w ten sposób, aby mieć ją przed sobą na czworaka, aby mnie ujeżdżała. Chciałem ją pieprzyć na tysiące sposobów. – Nawet o tym nie myśl – powiedziała cicho i ostrzegawczo. – Jestem zmęczona i nie jestem ci winna więcej niż raz w naszą noc poślubną. Zaśmiałem się w jej szyję, zanim wycisnąłem pocałunek na jej miękkiej skórze.
138 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Gianno, jesteś taką romantyczną. Twoje słowa zawsze rozgrzewają moje serce. – Och, zamknij się – mruknęła. Przytuliłem ją jeszcze mocniej. Nie próbowała się odsunąć, co mnie zaskoczyło i ponownie wzbudziło podejrzenia, ale pomyślałem, że jej rozwaga wynikała z faktu wielu męczących wydarzeń, które mieliśmy za sobą. Nie spałem od ponad doby. Walczyłem ze snem, dopóki nie usłyszałem pogłębionych oddechów Gianny. Jej ciało zwiotczało przy moim. Nie ufałem jej, nie po tym, co zrobiła. Nie wiedziałem, czy kiedykolwiek całkowicie jej zaufam. Miałem świadomość, że uciekłaby w momencie, gdybym tylko spuścił ją z oczu. Nie dam jej ku temu kolejnej okazji. Nie obchodziło mnie, co będę musiał zrobić, żeby zatrzymać ją w Nowym Jorku. Luca myślał, że stracę nią zainteresowanie, kiedy tylko ją przelecę. Część mnie miała nadzieję, że tak będzie, ale teraz już wiedziałem, że to nie o to chodziło. Wciąż jej pragnąłem, teraz chyba jeszcze bardziej niż wcześniej. Miałem przejebane.
Następnego ranka obudziły mnie odgłosy, krzątającego się po sypialni Matteo. Nie pokazałam po sobie, że się obudziłam. W zamian nasłuchiwałam jego ruchów. Nie chciałam się z nim skonfrontować. Będzie zadowolony z siebie, czyli zdecydowanie nie do wytrzymania. Przed wzięciem długiego prysznica i wypicia mocnej kawy, nie byłam w nastroju na tego typu starcie. Kiedy jego kroki wreszcie się oddaliły, a drzwi wydały charakterystyczne kliknięcie, zrobiłam wydech i otworzyłam oczy. Nowojorskie niebo było zaciągnięte ciężkimi chmurami. Może mogłabym po prostu zostać w łóżku, ale gdybym to zrobiła, to przeczuwałam, że Matteo zechciałby do mnie dołączyć. Moje zdradzieckie ciało przeszył dreszcz podekscytowania na myśl o dotyku jego dłoni. Może nawet pozwoliłabym, żeby posmakował mnie tam, na dole. Szybko usiadłam, wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki opłukać twarz zimną wodą. Skrzywiłam się z powodu pieczenia w okolicy ust. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Moja dolna warga była strasznie opuchnięta, a skóra pod nią zasiniona. Wyglądałam, jakbym się biła, co w sumie było bliskie prawdy. Otworzyłam usta, aby rzucić okiem na szwy. Zniesmaczona widokiem, szybko je zamknęłam. Wydarzenia z wczoraj odżyły w mojej pamięci.
139 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Nie miałam nawet koszmarów, związanych ze śmiercią Sida. Wciąż czułam się okropnie za to, co go spotkało, ale o niczym nie śniłam. Może jednak należałam do tego świata. Spojrzałam na szyję, gdzie Matteo zrobił malinkę. Skurczybyk naznaczył mnie, jakbym była jego własnością i zapewne o to mu chodziło. Dotknęłam siniaka. Krzywiąc się, odwróciłam się od lustra i wzięłam szybki prysznic. Gdy wróciłam do sypialni, zobaczyłam moje walizki, stojące na podłodze. Matteo musiał je tutaj przynieść, kiedy się przygotowywałam. Przebiegły drań. Jakim cudem poruszał się tak cicho? Wyłożyłam szybko ubrania na półki, które opróżnił dla mnie Matteo. Wkurzało mnie, że zrobił dla mnie miejsce, jakby od dawna wiedział, że i tak się wprowadzę. Musiał to zrobić już dawno. Wczoraj wieczorem ani dzisiaj rano, nie było na to czasu. Wykładanie ubrań, których nie nosiłam od pół roku, uzmysłowiło mi, że musiałam iść na zakupy. Moje stare ciuchy były niczym relikt mojego dawnego życia. Kiedy w pośpiechu opuszczaliśmy moje mieszkanie w Munich, nie miałam czasu spakować nowych ubrań. Kiedy już się przebrałam, zeszłam na dół, zatrzymując się co jakiś czas, aby nasłuchać, czy Matteo był w pobliżu. Mieszkanie było pogrążone w ciszy. Przeszłam przez salon do otwartej kuchni. Nie spotkałam nikogo, nawet ochroniarza. To było podejrzane. Po tym, co zrobiłam, Matteo nigdy nie zostawiłby mnie bez ochrony. Przyjrzałam się sufitowi, kątom i każdemu innemu miejscu nadającemu się na ukrycie kamery, ale nic nie znalazłam. Stanęłam na środku kuchni i zawahałam się przez chwilę, zerkając na wielki ekspres do kawy. Pieprzyć to. Potrzebowałam kofeiny. Skoro Matteo tutaj nie było, za co byłam wdzięczna, zamierzałam udawać, że to mój dom. Nie musiałam nawet udawać. Teraz to był mój dom, a przynajmniej powinien. Oczywiście, nie czułam tego. Sporo czasu minęło, odkąd czułam się gdziekolwiek, jak w domu. Nawet dom moich rodziców nie sprawiał już takiego wrażenia. Nie było sensu o tym rozmyślać. Nigdy nie wybaczę ojcu za to, jak mnie potraktował ani matce, ponieważ mu na to pozwoliła. Może dla nich byłam martwa, ale oni też byli dla mnie martwi. Zatrzymałam palec na guziku, który uruchamiał ekspres. Ta upiorna cisza zaczynała doprowadzać mnie do szału. Besztając samą siebie za absurdalną ostrożność, wcisnęłam wreszcie guzik. Chwyciłam kubek i wybrałam cappuccino. Już nie uciekałam. Najgorsze było już za mną. Z zadowalającym syczeniem, do kubka zaczął spływać gorący płyn. Kiedy ekspres wykonał swoją robotę, chwyciłam kubek i wzięłam duży łyk, czując, jak ciepły i znajomy smak oczyszcza moje myśli. Oparłam się o ladę, przyglądając się wnętrzu mieszkania. W zasadzie to podobał mi się ten nowoczesny wystrój: czarne skórzane kanapy, czarne drewniane meble i białe ściany. Zastanawiałam się, czy Luca i Matteo zatrudnili tego samego 140 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
projektanta wnętrz, bo ich meble były bardzo podobne. Widziałam siebie, szukającą jakichś dzieł sztuki, pasujących do mieszkania, poduszek, które dodałyby trochę koloru i widziałam siebie, dekorującą tutaj choinkę. Obeszłam ladę, usiadłam na hokerze i odwróciłam się plecami do reszty mieszkania, w którym z taką łatwością widziałam normalnie żyjącą i mieszkającą siebie. Nie chciałam tego. A przynajmniej nie chciałam pół roku temu. Nie powinnam tego chcieć, nie po tym, jak wiele zaryzykowałam, aby od tego uciec. Zamknęłam oczy i wdychałam uspokajający aromat kawy. Musiałam zobaczyć się z Arią, ale czy wolno mi było pojechać piętro wyżej do ich apartamentu? Pomysł, że być może musiałam poprosić Matteo albo Lucę o pozwolenie, na zobaczenie się z siostrą, doprowadzał mnie do furii. To było dobre przypomnienie, dlaczego chciałam uciec z tego świata. To było coś, o czym nigdy nie wolno mi było zapomnieć. Ciepły oddech załaskotał mnie w szyję, a za nim usłyszałam niskie: – Dzień dobry. Krzyknęłam z zaskoczenia, zrzucając kubek z kawą z wyspy kuchennej. Kubek roztrzaskał się na milion ostrych kawałków, rozbryzgując wszędzie kawę. Odwróciłam się szybko, stając twarzą w twarz z uśmiechającym się szelmowsko Matteo. – Kurwa. Po jaką cholerę tak się zakradasz? Przestraszyłeś mnie na śmierć – syknęłam. Rozbawiony pokręcił głową. – Takie niemiłe słowa wychodzące z twojej słodkiej buzi, czy to stosowne? Nabijał się ze mnie. Niespiesznie przyglądał się mojemu ciału, zatrzymując się nieco dłużej na malince, zanim przeniósł wzrok niżej. Najgorsze było to, jak moje ciało reagowało na jego bliskość, zapach, umięśnioną klatkę piersiową. Na szczęście nie poczułam gorąca na twarzy, więc może się nie zarumieniłam. – Od kiedy przejmujesz się tym, co stosowne? – mruknęłam. Prześliznęłam się obok niego i uklękłam przy odłamkach szkła. Miałam nadzieję, że Matteo nie podejrzewał, co robiła ze mną jego bliskość. Podnosiłam szkiełka, a Matteo przyszedł mi pomóc. Nie wiedziałam, czy robił to z uprzejmości, czy może dlatego, że wiedział, jak na mnie działa i próbował ze mną pogrywać. Znając go, była to opcja numer dwa. Próbowałam nie patrzeć w jego stronę, kiedy kucnął obok mnie. Dawał mi świetny widok na swój wyćwiczony tyłek. Cholera, dlaczego musiał tak wyglądać? Bez ostrzeżenia, dotknął palcem mojej opuchniętej wargi. 141 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Naprawdę powinienem zabić twojego ojca. Jego dotyk był tak delikatny, że chciałam zakopać twarz w zgięciu jego szyi i się porządnie wypłakać. – Masz miotłę? – zapytałam zwyczajnie. Wzruszył ramionami, opuszczając rękę. – Czasami widywałem z nią Mariannę. Wywróciłam oczami. Oczywiście, nie miał pojęcia. Pewnie nigdy sam nie robił prania. – Wiesz chociaż, gdzie Marianna przechowuje środki czystości? Jego wzrok spoczął na moim dekolcie. Wzdychając, podniosłam się i odeszłam, poszukując składziku. Gdy wreszcie wróciłam do bałaganu w kuchni z miotłą w ręce, Matteo rozmawiał przez telefon. Opierał się o ladę ze swobodnie skrzyżowanymi nogami. W trakcie zamiatania próbowałam przysłuchać się jego rozmowie. Czułam, że mnie dotyczyła. – Przyjdź teraz. Chcę to załatwić jak najszybciej. Później rozłączył się i odwrócił do mnie. Oparłam miotłę o ścianę, pytając: – Kto to był? Nowy ochroniarz do pilnowania mnie? – Coś w tym stylu. Zamierzam ci założyć opaskę na nogę. – Że co? Oszalałeś? – Wręcz przeciwnie. Obydwoje wiemy, że skorzystasz z okazji, aby znowu uciec, dlatego do czasu, aż nie zaufam ci, że ze mną zostaniesz, będziesz nosić bransoletkę. Gapiłam się na niego całkowicie oszołomiona i tak wściekła, że myślałam, iż głowa mi wybuchnie. – Więc przyznajesz, że jestem twoim więźniem. A przynajmniej tak mnie traktujesz. – Bez opaski musiałbym cię zamknąć w domu, a z opaską, możesz spędzać czas z Arią, chodzić po Nowym Jorku i prowadzić prawie normalne życie. – Zakładam, że mam podziękować za twoją dobroć? 142 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Dupek się zaśmiał. – Nie. Znając ciebie nie spodziewałem się, że spodoba ci się ten pomysł. – Nikomu by się nie spodobał! I nie znasz mnie, Matteo. Podszedł bardzo blisko i bez ostrzeżenia wsunął rękę pod moją bluzkę, odsunął stanik na bok i wykręci mój sutek. Jak na zawołanie, mój rdzeń zacisnął się z pożądania. – Wiem, że kochasz, kiedy robię to z twoim małym, idealnym sutkiem – warknął. Chciałam zaprzeczyć, ale przez sposób, w jaki jego kciuk i palec wskazujący drażniły się z moją skórą, nie byłam w stanie znaleźć słów. Ciemne oczy Matteo wwiercały się we mnie, kiedy pochylił się do mnie jeszcze bliżej. – Wiem, że jesteś mokra. Wiem, że twoja cipka mnie pragnie, mimo że ty nie chcesz tego przyznać. Upadł na kolana i szarpnął w dół moje rajstopy razem z majtkami. – Co ty... Nie zdążyłam dokończyć. Matteo przysunął się i pocałował moją rozgrzaną skórę. Zassałam pełen zaskoczenia wdech. Matteo uwolnił moją nogę z rajstop i majtek, zanim uniósł ją i przerzucił sobie przez ramię. Jego oczy odnalazły moje, kiedy jego język rozchylał moje wargi sromowe, liżąc powoli. Zadrżałam, zaciskając usta z obawy, że wydam z siebie zawstydzające dźwięki. Matteo odchylił się o kilka centymetrów. – Widzisz, mówiłem. Mokra dla mnie – powiedział ochryple. Wycisnął na mojej cipce kilka pocałunków, zanim delikatnie ją zassał. Oczy prawie uciekły mi do tyłu na to doznanie. – Czy ktoś już kiedyś ci to robił? – zapytał ostro. Nie miałam nawet siły kłamać. Delikatnie pokręciłam głową. – To dobrze. Nagrodził mnie rozsadzającym umysł pocałunkiem. Jego język błądził po moim wejściu, po chwili wracając do łechtaczki. – O Boże – szepnęłam. 143 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Uwolnił moje drżące wargi sromowe. – Smakujesz wyśmienicie, Gianno. – Rozchylił mnie i pocałował łechtaczkę. – Chcesz, żebym przestał? Zacisnęłam zęby. Pragnęłam, aby ta chwila trwała wieczność. Musiałam zebrać całą siłę woli, żeby nie chwycić go za głowę i nie przycisnąć do siebie jeszcze mocniej. – Ciche dni? – zapytał drocząco, zanim musnął mnie językiem, posyłając płomienie przyjemności przez moje ciało, po czym zassał łechtaczkę. Sapnęłam i chwyciłam się lady za mną, potrzebując się wesprzeć. Odrzuciłam głowę w tył, kiedy Matteo czynił magię swoim językiem. Powolnymi liźnięciami prowadził mnie coraz bardziej ku krawędzi. Czułam, że tym razem odczuję to intensywniej niż wczoraj. Niechcący chwyciłam Matteo za głowę i wplątałam palce w jego włosy. Nagrodził mnie za to skubnięciem w łechtaczkę. – O tak – szepnęłam. Przestało mnie obchodzić, że przyznawałam, jak dobre to było. Całe moje ciało, aż krzyczało, aby dostać uwolnienie. Byłam tak blisko, moje nogi zaczęły drżeć, a oddech przyspieszył. I wtedy zadzwonił dzwonek. Szarpnęłam się z zaskoczenia i szybko spojrzałam w stronę windy. Nikt nie mógł tutaj wjechać bez zezwolenia dostępu przez Matteo. Matteo przerwał to, co robił. Zacisnęłam palce na jego włosach. – Nie przestawaj – zażądałam. Nie mogłam ukryć potrzeby w głosie. Matteo wyprostował się i wytarł usta z irytująco pewnym siebie uśmieszkiem. Pochylił się, aby mnie pocałować, ale odwróciłam głowę, tak że jedynie musnął mój policzek. – Cierpliwości, Gianno. Ja miałem pół roku, żeby poćwiczyć cierpliwość, teraz twoja kolej, ale nie martw się, później cię wyliżę. Za dobrze smakujesz, żeby się oprzeć – wymruczał, zanim zrobił krok w tył i skierował się do windy. – Powinnaś się ubrać. Nie chcemy zrobić przedstawienia dla Sandro. Nie mogłam w to uwierzyć. Pochyliłam się szybko, wciągając z powrotem rajstopy i majtki, zanim wygładziłam materiał spódnicy. Moja krew gotowała się ze wściekłości. Matteo uśmiechnął się znacząco, kiedy wcisnął guzik, pozwalając windzie zatrzymać się na naszym piętrze. To nie był koniec. Nie tylko on potrafił grać w tę grę.
144 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 14 Gianna próbowała zabić mnie wzrokiem. Nie to, żebym nie zdążył się już przyzwyczaić do takiego wyrazu jej twarzy, ale musiałem przyznać, że wciąż mnie podniecał. Żałowałem, że Sandro nie zjawił się kilka minut później, mimo że jego wcześniejsza wizyta pozwoliła mi dać Giannie nauczkę. Niestety moją lekcją karałem również siebie. Gianna smakowała kurewsko idealnie. Nie mogłem się doczekać, aby znowu ją wylizać, aby znowu krzyczała moje imię i wplatała palce w moje włosy. Ponownie zaczął mi stawać. Niech to cholera. Drzwi windy rozsunęły się i do środka wszedł Sandro, niosąc czarną walizkę. – Dobry, szefie. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam – powiedział, zerkając to na mnie, to na Giannę. Mimo że dał ciała pół roku temu, to wciąż był dobrym żołnierzem. Najlepszym zaraz po Romero. – Nie przeszkadzasz – powiedziałem, szczerząc się do Gianny, która jeszcze mocniej zmrużyła oczy. Dobrze, że Sandro nie spojrzał w stronę mojego krocza, bo za żadne skarby świata nie zdołałbym ukryć wybrzuszenia. Nie, żeby mnie to, kurwa, obchodziło. – Do dzieła – powiedziałem w końcu. Gianna skrzyżowała ramiona na piersi, w jakiś sposób cudownie wypychając piersi. Robiła to celowo? Nie ruszyła się z miejsca, kiedy ruszyliśmy w jej stronę. Wyglądała, jakby miała wszystko w dupie, ale ja wiedziałem swoje. Prawdopodobnie obmyślała plan zemsty za to, że się z nią droczyłem, nie wspominając o bransoletce na kostkę. Sama była sobie winna. Sandro podejrzliwie obserwował Giannę, kiedy obok niej stanęliśmy. Nie mogłem go winić. Jego duma nieco ucierpiała, gdy ona i Aria go naćpały i związały. Jednak Sandro był za mądry, aby otwarcie okazywać swoją niechęć do niej. Wskazałem na stołek barowy. 145 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Musisz zdjąć rajstopy i usiąść – powiedziałem do Gianny. – Dzięki za radę. Mogłeś wcześniej wspomnieć o rajstopach, a zaoszczędziłbyś mi kłopotu – mruknęła. Kurwa, jej wkurzone spojrzenie sprawiało, że chciałem ją przerzucić przez blat i wypieprzyć do nieprzytomności. Sandro udawał, że był zajęty bransoletką, kiedy pochyliłem się blisko do Gianny. – Cholernie podobało mi się patrzenie, jak je zakładasz i cholernie spodoba mi się oglądanie, jak znowu je ściągasz. Gianna niemal rozszarpała rajstopy, zanim usiadła na krześle, krzyżując swoje długie, smukłe nogi. Zacisnęła wargi ze złości, po czym się skrzywiła. Poczułem, jak wściekłość na jej ojca wybija się ponad moje narastające pożądanie. Cholera, Luca i jego determinacja do zachowania pokoju z Outfitem. Sandro zawahał się, trzymając bransoletkę w dłoni. Zerknął w moją stronę. Nigdy nie zakładałem nikomu takiego sprzętu, a więc mimo że kurewsko nie podobało mi się, że Sandro miał dotykać nogi Gianny, to było logiczne rozwiązanie. Przytaknąłem. – No dalej. – Wyciągnij lewą nogę – poinstruował Sandro. Gianna posłała mi zjadliwe spojrzenie, ale wysunęła nogę, nie sprzeciwiając się. Może uznała, że to lepsze rozwiązanie niż bycie zamkniętą przez cały czas w mieszkaniu albo może obmyślała, jakimi torturami mnie za to ukarze. Przeczuwałem, że spodoba mi się wszystko, co dla mnie zaplanuje, nawet jeśli nie takie miała zamiary. Sandro pochylił się nad jej nogą i zaczął zapinać mały czarny ekranik wokół jej kostki. Pochyliłem się przez ladę kuchenną obok Gianny. Nawet nie spojrzała w moją stronę. – To będzie też monitorowało, ile alkoholu wypiłam? – zapytała Sandro. Spojrzał na nią, a po chwili na mnie. – Nie obchodzi mnie, czy będziesz pijana, jeśli tylko będziesz się upijać w Nowym Jorku – skomentowałem. Spojrzała na mnie gniewnie swoimi niebieskimi oczami, zanim przeniosła wzrok na Sandro, który sprawdzał działanie bransoletki. 146 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Przytakując, wyprostował się. – Gotowe. Możesz obserwować jej ruchy na laptopie, telefonie i każdym innym urządzeniu, mającym dostęp do internetu. – Super – mruknęła Gianna. – Dzięki, Sandro. – Potrzebujesz jeszcze czegoś? Pokręciłem głową. – Nie dzisiaj. Romero jest na górze. Możesz wrócić do swoich zadań. Sandro pochylił głowę w stronę Gianny, zanim się odwrócił i skierował do windy. Kiedy go wypuściłem, wróciłem do Gianny. – Jak długo będę musiała nosić to coś? – zapytała, unosząc nogę, aby przyjrzeć się z bliska urządzeniu na swojej kostce. Nie podobało mi się oglądanie jej z tym sprzętem na nodze. To wydawało mi się niewłaściwe, aby tak ją ograniczać, ale Luca zasugerował bransoletkę i wydawało się to rozsądnym rozwiązaniem. Gianna była zbyt nieprzewidywalna. – Dopóki nie zdecyduję, że mogę ci zaufać, iż nie zrobisz nic głupiego. – A więc na zawsze – powiedziała, opuszczając nogę. Zaśmiałem się. – Nie. Wolę twoje piękne nogi bez tego sprzętu, uwierz mi. Uwolnię cię od tego najszybciej, jak to możliwe. – Pogładziłem palcami jej nagie kolano, po czym przesunąłem rękę wyżej, aż dotarłem do rąbka jej jeansowej spódnicy. Gianna pacnęła moją rękę i zeskoczyła ze stołka. – Łapy precz – powiedziała słodko. Uniosłem brwi. – Myślałem, że chcesz dokończyć to, co zaczęliśmy? Naprawdę kurewsko chciałem dokończyć to, co zaczęliśmy przed pojawieniem się Sandro. Wyminęła mnie i podeszła do ekspresu na kawę, cały czas kołysząc biodrami, na co znowu zrobiłem się twardy. 147 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Mnie niczego nie trzeba – powiedziała, wzruszając ramionami. – Potrzebuję jedynie kubka kawy. Chwyciła kubek i postawiła go pod ekspresem, zanim zerknęła przez ramię. – A ty? Potrzebujesz czegoś? - zapytała. Jej oczy przesuwały się po moim ciele w dół, do erekcji. Widziałem, że walczyła z uśmiechem. Och, kurwa. Wiedziała, jak spojrzeć na mnie tym sypialnianym wzrokiem. I najwyraźniej myślała, że potrafi grać w moją grę lepiej ode mnie. – Mnie też niczego nie trzeba. Uniosła kubek do ust, zrobiła łyk, po czym powoli oblizała górną wargę. Stłumiłem jęk. Musiałem spotkać się z Lucą, aby obgadać, co mnie ominęło przez te pół roku, kiedy tropiłem Giannę, ale tak naprawdę wolałbym zostać w domu i obserwować ją cały dzień, może namówić, żeby polizała w ten sposób mojego kutasa. Podszedłem do niej i nawinąłem sobie na palec pukiel jej włosów. – Nie podoba mi się twój nowy kolor. Bardziej podobałaś mi się w rudych. Gianna odsunęła się i z trzaskiem postawiła kubek na blacie. – Cóż, w trakcie ucieczki moim priorytetem nie był ładny wygląd. Może nie zauważyłeś, ale tropił mnie znany mafiozo. Uśmiechnąłem się szeroko. – Znany? Wywróciła oczami. – Jeśli jesteś spragniony komplementów, to rozmawiasz z niewłaściwą osobą. Nie powiedziałem jej, żeby przefarbowała włosy na swój kolor, mimo że tego chciałem. Wiedziałem, że tego nie zrobi, jeśli będę o to zabiegał. Może przyznanie, że podobała mi sie w rudych, oznaczało, że już na zawsze postanowi zostać brunetką. – Mam spotkanie z Lucą. Możesz spędzić dzień z Arią, jeśli chcesz. Otworzyła szeroko oczy.
148 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Mogę spędzić dzień z Arią? – Po chwili skrzywiła się i dodała: – Nie to, żebym potrzebowała twojej zgody na spotkanie z siostrą... – Długo się nie widziałyście i myślę, że macie wiele do obgadania. – Zastanawiałem się, czy Gianna opowie Arii o zeszłej nocy i co dokładnie powie. W normalnych okolicznościach zapytałbym ją, czy było jej dobrze, ale wiedziałem, że nie udzieli mi szczerej odpowiedzi. Kobiety nigdy nie narzekały na moje umiejętności seksualne, ale chciałem to usłyszeć od Gianny. Może Luca miał rację i byłem zadufanym w sobie dupkiem. – Możemy już iść? – zapytała Gianna z wymalowanym na twarzy podekscytowaniem. To była pierwsza prawdziwa emocja, jaką okazała mi tego ranka. – A może pocałunek na zachętę? Zaskoczyła mnie, gdy chwyciła moją koszulę i szarpnęła mnie do siebie, całując namiętnie. Jej seksowne ciało przywarło do mojego, a jej język wkradł się między moje wargi. Nie potrzebowałem większej zachęty. Chwyciłem ją za pośladki, ściskając i rozkoszując się jej sapnięciem, kiedy nasze języki wirowały we wspólnym tańcu. Otarłem się o nią swoim twardym kutasem. Musiała wiedzieć, co ze mną robiła. Kurwa. Byłem tak cholernie twardy, że aż dziwne, że nie doszedłem w spodniach, jak jakiś skretyniały nastolatek. Gianna bez ostrzeżenia przerwała pocałunek, na co warknąłem, jeszcze mocniej ściskając jej pośladki, ale odepchnęła mnie. – Chciałeś pocałunek, to dostałeś swój pocałunek. Teraz chodźmy do Arii. A to wiedźma. Po jej przyspieszonym oddechu i zarumienionych policzkach wiedziałem, że nasz pocałunek miał na nią taki sam wpływ, jak na mnie, ale ona była zdeterminowana powstrzymywać swoje pożądanie. Będę musiał postawić wyżej poprzeczkę i pokazać jej, jak naprawdę oszałamiający potrafi być orgazm. Po tym, mam nadzieję, że będzie tańczyć, jak jej zagram. Podszedłem do windy, jakbym miał wszystko w dupie. Posiadałem więcej doświadczenia w ukrywaniu emocji, a więc bez problemu zatuszowałem swoje podniecenie. Wcisnąłem guzik, otwierający drzwi windy i pokazałem Giannie, żeby weszła do środka. Zmarszczyła brwi, ale zrobiła to i oparła się o ścianę. Ukrywając uśmiech, dołączyłem do niej, wciskając guzik na wyższe piętro. Zajęło trochę czasu, zanim Luca zezwolił nam na dostęp. Zanim poślubił Arię, miałem możliwość wjeżdżania na piętro bez jego zgody, ale po ślubie zainstalował ręczne sterowanie. Nie, żebym go winił. Też nie chciałbym, żeby on, czy Aria wpadli do naszego domu, kiedy ja i Gianna będziemy bezcześcić każdą możliwą przestrzeń mieszkania. Winda ruszyła w górę i po kilku sekundach się zatrzymała. 149 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Aria już czekała przy drzwiach. Spojrzała na mnie przelotnie, zanim przyciągnęła siostrę w objęcia i zaciągnęła ją do salonu. Luca opierał się o ścianę ze skrzyżowanymi ramionami na klatce piersiowej. – Żadnego buziaczka na pożegnanie od twojej uroczej żony? – zapytał cierpko. Aria i Gianna usadowiły się na kanapie i szeptały między sobą. Romero uniósł rękę na powitanie ze swojego miejsca w kuchni. Miał mieć oko na dziewczyny, kiedy ja i Luca będziemy zajęci w Sphare. Romero wiedział, jaki numer dziewczyny wykręciły Sandro, więc nie da się zwieść, a nawet gdyby, to bransoletka na nodze Gianny o wszystkim mnie powiadomi. – Aria też nie wydaje się zbyt smutna, że wychodzisz – powiedziałem, kiedy Luca dołączył do mnie w windzie. Uśmiechnął się znacząco. – Dzisiaj rano żegnaliśmy się już dwa razy. A co z tobą? Jak tam noc poślubna? Nie mogłem powstrzymać uśmiechu. – Lepsza niż twoja. Luca uniósł brwi w niemym powątpiewaniu. – Podporządkowała się? – Tak i byłem jej pierwszym. – Powiedziała ci to? – zapytał sceptycznie. – Nie, nie powiedziała. Była wściekła, kiedy się dowiedziałem. Ale nie było opcji, aby mogła to ukryć. – Dobrze dla ciebie – powiedział Luca, klepiąc mnie po ramieniu. – A więc, wciąż cię do niej ciągnie, czy może teraz, kiedy twój kutas tobą nie rządzi, to odzyskałeś rozum? Pokazałem mu środkowy palec. – Dlaczego myślisz, że mój kutas wciąż nie dowodzi? Westchnął.
150 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Rób, jak uważasz, ale nie przychodź się na mnie wyżywać, kiedy zacznie cię irytować. – Winda się zatrzymała i otworzyła na podziemny parking. – Teraz skupmy się na interesach. Zmarnowałeś już wystarczająco dużo czasu. Teraz potrzebuję twojego całkowitego skupienia. – Nie martw się – powiedziałem, ale czułem, że nie będzie łatwo wyrzucić Giannę z mojej głowy. Widok jej nagiego ciała pode mną wypalił się w moim mózgu i nie byłem zbyt chętny o nim zapomnieć.
Aria pociągnęła mnie na kanapę, z daleka od Matteo i Luki. Usiadłyśmy, a Aria sięgnęła do mojej opuchniętej wargi, krzywiąc się. – Nie mogę uwierzyć, że ojciec tak mocno cię uderzył. – Robił to już wcześniej – mruknęłam. Romero obserwował nas z kuchni. Zastanawiałam się, jak znosił przebywanie zamkniętym w mieszkaniu z Arią przez cały dzień. Wątpiłam, żeby wielu żołnierzy marzyło o takiej robocie. Po chwili Aria pochyliła się do mnie, szepcząc: – Wszystko w porządku? Jak było w nocy? Zerknęłam w stronę Luki i Matteo, ale wsiedli już do windy i pojechali Bóg wie gdzie. – Gianno? – W porządku – powiedziałam, uśmiechając się pokrzepiająco do siostry. Wyglądała, jakby nie spała za dobrze zeszłej nocy. Obawy o mnie nie pozwalały jej na sen? – No i? Jak było? Spałaś z Matteo? Roześmiałam się. Aria przypominała mi mnie, kiedy to ona była po swojej nocy poślubnej. Tak bardzo się wtedy o nią martwiłam. – Nie bądź taka zmartwiona. Naprawdę, wszystko okej. – Naprawdę było w porządku. Nawet za bardzo. Za łatwo odnalazłam drogę do starego życia, jakby życie, które próbowałam prowadzić przez kilka poprzednich miesięcy, nigdy do mnie nie pasowało. Tego ranka nie 151 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
zastanawiałam się, gdzie jestem, nie musiałam sobie przypominać obecnego pseudonimu. Znowu byłam sobą. – Nie wyglądasz, jakby było okej. Proszę, powiedz, co się stało. Zeszłej nocy doprowadzałam Lucę do szału swoimi obawami. To wywołało u mnie uśmiech. Bawiło mnie wszystko, co psuło mu humor. – Spałam z Matteo. Mój umysł powrócił do tego, co czułam, kiedy był we mnie. Do jego intensywnego spojrzenia, silnego ciała, dotyku. Mój rdzeń znowu się zacisnął. Nie wiedziałam, jak ustrzec swoje ciało przed pragnieniem zainteresowania Matteo, ale wiedziałam, że muszę obmyślić na to sposób, jeśli chciałam kiedykolwiek mieć jakąś władzę w tym małżeństwie. – Wyglądasz, jakbyś nie miała z tym problemu – powiedziała Aria, uśmiechając się psotnie. – Jak sama mówiłaś, Matteo jest przystojny i wie, co robi, a więc nie było źle. – Zorientował się, że byłaś dziewicą? – Tak. Miałaś rację. Bolało jak diabli. Matteo był taki zadowolony z siebie. Naprawdę żałuję, że się dowiedział. Czuję, jakby wiedza o tym dawała mu większą władzę nade mną. Aria pokręciła głową. – Musisz przestać myśleć w taki sposób. Ty i Matteo musicie znaleźć sposób na dogadanie się. Jesteście małżeństwem. To dobrze, że zna prawdę. – Matteo wcale mi tego nie ułatwia. Zawsze jest taki arogancki. I to on zaczął te wszystkie gierki. I wiesz, co jeszcze zrobił? – Uniosłam nogę z tą głupią bransoletką. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że kazał mi to założyć, jakbym była psem, który potrzebował obroży. Oczywiście, z jego punktu widzenia, była to pewnie normalna rzecz do zrobienia. Był kontrolującym, zaborczym i spragnionym władzy zabójcą, ale to nie znaczyło, że mi się to podobało. Aria się skrzywiła. – Wiem. Luca mi powiedział dzisiaj rano. To był jego pomysł. – Zamilkła, patrząc na mnie przepraszająco. – Próbowałam mu to wyperswadować, ale powiedział, że nie zaryzykuje kolejnymi konfliktami z Outfitem, poprzez dawanie ci, aż takiej swobody.
152 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Tak jakby ojca, czy kogokolwiek z Outfitu obchodziło, czy znowu ucieknę. Nie jestem już ich problemem, nie pamiętasz? – Zamachałam palcami, pokazując obrączkę. – Luca i Matteo wyszliby na słabych, gdybyś znowu zdołała uciec i to osłabiłoby ich pozycję. Sprawy między Nowym Jorkiem, a Chicago nie układały się za dobrze przez kilka ostatnich miesięcy. – Przeze mnie? – Nie tylko. Luca i Dante nie dogadują się za dobrze. To samce alfa, którzy nie przywykli do współpracy z równym sobie. – Przypuszczam, że nie wiesz, jak się tego czegoś pozbyć? – Poklepałam palcem moje kajdany. – Nie. Bardzo ci niewygodnie? Wzruszyłam ramionami. – Jest okej, ale nienawidzę tego. No i mogę się pożegnać z krótkimi spódniczkami i sukienkami, chyba że chcę, aby wszyscy myśleli, że jestem kryminalistką. Aria delikatnie dotknęła mojego ramienia. – Jestem pewna, że Matteo niebawem ją zdejmie. – Wątpię. – Na jego miejscu, nie zaufałabym sobie w najbliższym czasie. Pewnie nigdy. Aria znowu zerknęła na moje włosy. Robiła to od czasu, kiedy po raz pierwszy zobaczyła mnie w nowym kolorze. Pogładziłam je. – Nie podobają ci się, prawda? – zapytałam. – Nie jestem do nich przyzwyczajona. Może przywyknę, ale tęsknię za rudymi. – Ja też – powiedziałam. – Matteo też nienawidzi moich brązowych włosów. – Nie mów mi, że zostaniesz brunetką, bo chcesz go wkurzyć? – zapytała. Nie byłam, aż tak dziecinna. Może pół roku temu taka byłaby moja reakcja, ale ucieczka pozwoliła mi dorosnąć. Nie będę chodziła z kolorem włosów, którego nie lubiłam
153 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
tylko po to, aby wkurzyć Matteo. Istniały inne sposoby na uprzykrzenie mu życia i miałam nadzieję odkryć ich, jak najwięcej. – Wrócę do rudych, kiedy tylko nadarzy się okazja. Myślisz, że Matteo zeświruje, jeśli opuścimy mieszkanie, aby udać się do fryzjera? – Pewnie tak. Jesteście małżeństwem niecały dzień. Może chociaż dzisiaj powinnaś spróbować zachowywać się, jak należy. – Postaram się – odpowiedziałam sarkastycznie. Aria wstała. – Już prawie pora lunchu. Zadzwonię do mojej fryzjerki i poproszę ją o wizytę domową, a później coś zjemy, dobrze? Również wstałam. – Idealnie. Umieram z głodu. Poszłam za Arią do kuchni. Kiedy podeszłyśmy, Romero położył swój telefon na blacie z zaalarmowanym wzrokiem i postawą. Sandro pewnie go przed nami ostrzegł. To przypomniało mi, aby zapytać Arię o coś, o co chciałam zapytać od czasu ucieczki. Podjęłam ten temat po tym, jak zjadłyśmy sałatkę. – Miałaś duże kłopoty z Lucą po tym, jak mi pomogłaś? – zapytałam cicho. Nie chciałam, żeby Romero podsłuchiwał. Wyglądał na zajętego rozmową telefoniczną, pewnie z Matteo albo Lucą, którzy nas sprawdzali. Twarz Arii stężała. – Najpierw był zły, ale wybaczył mi. Myślę, że uświadomił sobie, że nigdy bym go nie opuściła. Ona i Luca zdawali się być szczęśliwi, ale czasami pozory myliły i nie byłam do końca pewna, czy mówiła prawdę. Nie powiedziałaby czegoś, co wpędziłoby mnie w poczucie winy. – Na pewno? – To nie moja kwestia? – zapytała drocząco. Uśmiechnęłam się.
154 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Czegoś mnie nauczyłaś. – Dobrze wiedzieć. – Zastanawiałam się nad czymś jeszcze. Jak Matteo mnie znalazł? – Luca nie rozmawiał ze mną o poszukiwaniach. Wiedział, że cię ostrzegłam. Myślisz, że to przez bloga? Wydaje mi się, że Luca sprawdził mój laptop. – Starałam się nie podawać lokalizacji w postach. Ale może byli w stanie ją wyśledzić za pomocą bloga. Kto wie? Rozbrzmiał dzwonek. Romero podszedł do windy, zanim ja, czy Aria się ruszyłyśmy. – Czy on kiedykolwiek zostawi nas same? – zapytałam, kiedy znalazł się poza zasięgiem słuchu. – Raczej nieprędko – powiedziała Aria, wzruszając ramionami. Wstała z krzesła, aby powitać kobietę około czterdziestki, która weszła do mieszkania z wielkimi torbami. Aria przedstawiła mnie swojej fryzjerce i pięć minut później, ustawiłyśmy krzesło w łazience, a moje włosy zostały pokryte gładkim kremem, który miał przywrócić im naturalny kolor. Oczywiście nie od razu, ale po kilku zabiegach. Na szczęście, kiedy kolor się utrwalał, mogłam robić inne rzeczy. Aria pożyczyła mi swojego laptopa, z którym usadowiłam się przy stole w jadalni. Z gulą w gardle przeszukiwałam niemiecki strony internetowe, poświęcone wiadomościom z Munich. Nie zajęło mi długo, zanim znalazłam artykuł, wspominający o śmierci Sida. Policja nie miała żadnego tropu. Moje byłe współlokatorki musiały się przeprowadzić i wątpiłam, że wrócą do mieszkania, gdzie życie Sida dobiegło końca. W gazecie pojawiła się wzmianka o mnie, a raczej podano mój pseudonim: Gwen. Pisali, że policja jej szukała, gdyż była świadkiem. Dzięki Bogu, nie zamieścili mojego zdjęcia. Zawsze uważałam, aby do żadnego nie pozować. Ale zamieszczono za to zdjęcie Sida z gitarą. Mój żołądek ścisnął się z żalu i smutku. Aria położyła dłoń na moim ramieniu. – Nie powinnaś tego czytać. Nie możesz nic zrobić, Gianno. Zamknęłam powoli pokrywę laptopa. Było coś, co mogłam zrobić. Mogłam powiedzieć policji, kto odpowiadał za śmierć Sida, tak aby jego rodzina odnalazła spokój, ale nigdy tego nie zrobię. Istniały pewne zasady, których nawet ja nie miałam zamiaru łamać. Nie byłam głupia ani nie miałam skłonności samobójczych.
155 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Wróciłam do łazienki umyć włosy, a Aria ciągle przyglądała mi się zmartwionym wzrokiem. – Nic mi nie jest – szepnęłam, ale najwyraźniej nie kupiła tego, tak samo jak ja. Ostatnie dwadzieścia cztery godziny były pełne emocji i zmian. Nie miałam nawet czasu zastanowić się nad wszystkim, co się stało i nie wiedziałam, czy w ogóle chciałam. Może Aria miała rację i powinnam była ruszyć dalej, zostawić przeszłość za sobą. Problemem było to, że nie wiedziałam, czy potrafię. Czyż nie byłam winna mojemu sumieniu i Sidowi, aby okazać opór, zamiast po prostu wieść nowe życie z Matteo, jakby nic nigdy się nie stało?
156 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 15 Kiedy tej nocy wróciliśmy z Luką do jego apartamentu, byłem wyczerpany. W przeciągu ostatnich trzech dni nie spałem dłużej niż cztery godziny. Jednak kiedy tylko zobaczyłem Giannę, jakakolwiek myśl o zmęczeniu wyparowała. Nie miała już brązowych włosów. Nie był to rudy, który miała przed ucieczką, ale bardzo podobny i wyglądała kurewsko zajebiście, nawet ze spuchniętą wargą. Wyczułem jednak, że coś było nie tak. Po kolacji z Arią i Luką, udaliśmy się do naszego mieszkania. Gianna czmychnęła szybko do sypialni, jakby nie mogła się doczekać, aby ode mnie uciec. Na jej nieszczęście, to właśnie w sypialni ją chciałem. Poszedłem za nią i zamknąłem drzwi z hukiem. Posłała mi poirytowane spojrzenie, ale nic nie powiedziała. W zamian odwróciła się do mnie plecami i zaczęła szperać w szufladach. Podszedłem do niej od tyłu i objąłem ją w talii, przyciągając do siebie. – Za dużo myślisz. Może pozwolisz, żebym cię nieco rozproszył? – Zassałem jej skórę w miejscu, gdzie wyczuwałem puls. Na początku się spięła, ale po chwili zrelaksowała się w moich objęciach. – Skąd mam wiedzieć, że znowu ze mną nie pogrywasz? – Jej głos miał w sobie dziwną nutę, ale nie miałem humoru gadać o uczuciach. Wycałowałem ścieżkę do jej obojczyka i przesunąłem rękę niżej, ściskając jej cipkę przez materiał spódnicy. Gianna wygięła się w łuk. Uśmiechnąłem się w jej skórę. Pachniała czymś kwiatowym i swoimi specyficznym, przepysznym zapachem. – Nie martw się. Chcę cię smakować całą noc. Chcę, żebyś nieustannie szczytowała. Zadrżała przy mnie, a następnie nakryła dłonią moją rękę, jeszcze mocniej mnie do siebie przyciskając. Wydała z siebie chciwy, gardłowy pomruk. Kiedy moje palce wśliznęły się pod jej spódniczkę i majtki, gładząc jej mokre fałdki, polizałem jej ramię. Stłumiłem jęk, dotykając jej podniecenia. Musiałem zebrać całą siłę woli, żeby od razu nie zatopić języka w jej cipce. Rozchyliłem jej miękkie wargi sromowe, gładząc delikatną skórę, zanim wsunąłem 157 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
w nią palec. Gianna odchyliła głowę do tyłu, opierając ją na moim ramieniu, jednocześnie chwytając mojego kutasa przez spodnie. Warknąłem, wykonując pchnięcie w jej dłoń. Wsunąłem w nią drugi palec. Kurwa, była taka ciasna. Jej ścianki zaciskały się wokół moich palców niczym imadło. Nie mogłem się doczekać, aby zastąpić je moim fiutem. Byłem za bardzo napalony, żeby robić to powoli i delikatnie. Pieprzyłem ją palcami, rozkoszując się jej spływającymi sokami po mojej skórze i dźwiękami, wychodzącymi z jej ust. Gianna zaczęła ruszać biodrami w rytm moich palców, a jej uścisk na moim kutasie stał się niemal bolesny. Było, kurwa, fantastycznie. Pogładziłem kciukiem jej gładką łechtaczkę. – Boże, tak – sapnęła, napinając się przy mnie. Pompowałem w nią palcami, aż wreszcie ogarnęła ją fala orgazmu. Kiedy się zrelaksowała, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łóżka. Nie dałem jej czasu na odpoczynek. Zdjąłem jej spódnicę i majtki, po czym usadowiłem się między jej nogami, rozchylając je. Chłonąłem wzrokiem jej wspaniałą, lśniącą od soków i idealnie różową cipkę. W przeciwieństwie do niektórych dziewczyn, Gianna nie wstydziła się swojego ciała. Nie próbowała ukrywać przede mną swoich piersi, czy cipki. Pozwalała mi się podziwiać, bez wahania odwzajemniając pełen pożądania wzrok. Była, kurwa, idealna. Nigdy nie przerywając kontaktu wzrokowego, pochyliłem głowę. Gianna spięła się, kiedy moje usta niemal dotknęły jej fałdek, ale zatrzymałem się, zaciągając się jej upajającym zapachem. Gianna wypchnęła biodra. Było to ciche żądanie, powodujące uśmiech na mojej twarzy. Nie potrzebowałem większej zachęty. Polizałem ją jednym, długim liźnięciem od ciasnej dziurki do idealnie różowej łechtaczki. Mój fiut drgnął w odpowiedzi na jej smak. Kurwa. Zanurkowałem między jej uda, liżąc i podgryzając. Gianna wynagradzała mnie swoimi jękami. Zacisnęła palce na pościeli, kiedy zassałem jej wargi sromowe, delikatnie przygryzając, aż wiła się pode mną. Nie spieszyłem się, powoli popychając ją ku krawędzi, aby po chwili ją od niej odciągnąć i znowu zacząć od nowa. Jej jęki przerodziły się w krzyki. Oglądanie jej wyginającego się w ekstazie ciała, było najlepszym widokiem na świecie. Mój wzwód był niemal bolesny. Kiedy Gianna doszła, puściłem ją i szybko zszedłem z łóżka. Musiałem ją natychmiast przelecieć, bo inaczej by mi odbiło. Zdjąłem spodnie i bokserki, ale nie kłopotałem się z koszulą. Gianna zaskoczyła mnie, kiedy klękła na łóżku i owinęła palce wokół mojego kutasa. Jej niebieskie oczy niemal rzucały mi wyzwanie, kiedy jej wargi otuliły całą moją długość. Jęknąłem, odgarniając jej włosy z twarzy, aby mieć lepszy widok na jej wargi, pochłaniające mojego kutasa. Niemal od razu trysnąłem w jej usta, ale kilka mentalnych kopniaków sprowadziło mnie na właściwe tory. Na początku Gianna ssała powoli, stopniowo przyspieszając. Jej różowe usta rozciągały się wokół mojej szerokości. Chciałem dojść w jej ustach, kiedy patrzyła na mnie w taki sposób, ale jeszcze bardziej pragnąłem znowu poczuć jej ciasną cipkę. Gianna okrążyła językiem czubek penisa, zanim wzięła mnie niemal całego w usta, dopóki nie uderzyłem w tylną ściankę jej gardła. Później szybko się odsunęła, wycierając usta. Uniosła brew. 158 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Podobałoby ci się, gdybym teraz przestała? Zaśmiałem się. Chciała się odpłacić za dzisiejszy poranek? Wybrała zły moment. Wspiąłem się na nią z szelmowskim uśmieszkiem, przyciskając erekcję do jej rozgrzanego wejścia. Otworzyła szeroko oczy, ale nie dałem jej czasu na inną reakcję. Wsunąłem rękę pod jej kolana i rozchyliłem jej nogi, zanim zacząłem się w nią wsuwać. Wciąż była ciasna, a jej twarz wykrzywiła się z dyskomfortu na moje wtargnięcie. Zwolniłem tempo, pozwalając jej się przyzwyczaić do mojego rozmiaru. Wczoraj nie byłem ostrożny, bo nie znałem prawdy, ale dzisiaj chciałem, żeby doszła, kiedy w niej będę. Obserwowałem uważnie jej twarz, aż wreszcie całkowicie zatopiłem się w jej wnętrzu. Zatrzymałem się na chwilę. Gianna chwyciła mnie za ramiona, ponownie rzucając mi wyzywające spojrzenie. – Będziesz tak siedział, czy zaczniesz się ruszać? – Och, zacznę się ruszać. – Podkreśliłem swoje słowa krótkim, próbnym pchnięciem, aby zobaczyć jej reakcję. Tym razem na jej twarzy nie było ani śladu dyskomfortu i kurewsko mnie to ucieszyło. Musiałem ją teraz wypieprzyć i nie chciałem się powstrzymywać. Wciąż patrząc na jej twarz, ustanowiłem mocny i szybki rytm, ale nie tak mocny, jakbym chciał, ponieważ Gianna zapewne była nieco obolała, mimo że nie chciała tego przyznać. Była ciasna, zaciskając się wokół mojego kutasa w rozwalający umysł sposób. Każdy jęk, jaki wydobywałem z jej ust, był niczym pieprzone zwycięstwo, ponieważ było oczywiste, że próbowała tłumić swoje odgłosy. Zmieniłem kąt i wszedłem w nią jeszcze głębiej. Znowu jęknęła. Sięgnąłem między nas, dociskając palce do jej łechtaczki. Chciałem, żeby doszła. Mój orgazm już się zbliżał i nie było, kurwa, opcji, żebym doszedł przed nią. Pompowałem w nią mocno i głęboko, a Gianna patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami. Jej twarz była odzwierciedleniem bólu i przyjemności. Wbiła paznokcie w skórę moich pleców, drapiąc mocno. Wtedy straciłem kontrolę. Pieprzyłem ją jeszcze mocniej, tracąc każdą cząstkę samokontroli. Pożądanie przyćmiło moje widzenie, kiedy w niej doszedłem. Warknąłem w jej szyję i wdychałem jej zapach, kiedy spuszczałem się w jej cipce. Gianna oddychała ciężko, kiedy moje ciało się uspokajało. Uniosłem głowę i uśmiechnąłem się, widząc jej zarumienioną twarz, mimo że się skrzywiła. To było niemal urocze, że nadal próbowała udawać niechęć. Wyszedłem z niej powoli. Skrzywiła się, ale szybko to zatuszowała. – Obolała? – zapytałem, rozciągając się na łóżku obok niej. Dotknąłem jej brzucha. Nie odtrąciła mnie, jedynie wzruszyła ramionami w odpowiedzi. Przysunąłem się bliżej, całując skórę pod jej uchem. – Czy seks odebrał ci mowę? 159 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Chciałbyś – mruknęła wolniejszym i bardziej zrelaksowanym głosem niż kiedykolwiek. – Nie, to by było nudne. Słowa wychodzące z twoich ust są zabawniejsze niż myślisz. Spojrzała na mnie wymownie. – Cieszę się, że cię zabawiam. – Ja również. Wczoraj w nocy czekałem, aż Gianna zaśnie, zanim sam zasnąłem. Nie byłem pewien, czy to się kiedykolwiek zmieni.
t Kilka kolejnych dni podążało tą samą rutyną, aż pewnej nocy oddechy Gianny nie zwolniły, jak zazwyczaj. Byłem cholernie zmęczony i coraz trudniej było mi walczyć ze snem. – Zawsze czekasz, aż zasnę pierwsza – powiedziała w ciemności, rozbudzając mnie. Oczywiście, że zauważyła. – Czasami zapominam, jaka dobra z ciebie obserwatorka. Odwróciła się, patrząc na mnie w mroku. Widziałem białka jej oczu i kontury twarzy, ale nic poza tym. – Dlaczego to robisz? – naciskała. – Jestem czujnym gnojkiem. – Myślisz, że cię zabiję we śnie? Trudno było wyczuć jej emocje, nie widząc jej twarzy i nie podobało mi się to. – A brałaś to pod uwagę? – To miało zabrzmieć jak żart, ale wyszło zbyt poważnie. – Nie, nie znoszę widoku krwi. – To jedyny powód, dzięki któremu nie mam wbitego w plecy jednego z moich noży?
160 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Nie. Gdybym cię zabiła, nie mogłabym wyjść z domu. Nie znam kodu do windy. – A to ulga – mruknąłem. Nie wiedziałem, czy się ze mną droczyła, czy mówiła poważnie. – Nie wyglądasz na aż tak nieszczęśliwą w naszym małżeństwie. – Jesteśmy małżeństwem od kilku dni, a ciebie często nie ma. To akurat duży plus. I może jestem dobrą aktorką. – Zatem zakładam, że dobrze robię nie ufając ci. – Tak – odpowiedziała szczerze. – Jak mniemam, chcesz mnie przestraszyć? – zapytałem nisko, przysuwając się tak blisko, że czułem jej oddech na policzku. – Nie sądzę, że istnieje cokolwiek albo ktokolwiek, kto mógłby cię przestraszyć – szepnęła. – Każdy się czegoś boi. Dlaczego ze mną miałoby być inaczej? – Bo jesteś najstraszniejszym człowiekiem, jakiego znam. Zamilkłem. Nie brzmiała, jakby żartowała. – Boisz się mnie? Jej milczenie było moją odpowiedzią. Chwyciłem jej rękę. – Gianno? – Tak – odpowiedziała sennie. – Dlaczego? I wtedy jej oddech zwolnił. Zasnęła. Co miałem zrobić z jej wyznaniem, że się mnie boi? Nigdy nie dałem jej ku temu powodu. No dobra, widziała, jak robię okropne rzeczy, ale jej nigdy nic nie zrobiłem. Tej nocy długo nie mogłem zasnąć.
t 161 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Następnego dnia Gianna nie wspomniała o naszej nocnej rozmowie. Przeczuwałem, że nie podobało jej się, że była wtedy szczera. Nie zapytałem jej ponownie, dlaczego się mnie bała. Nie wiedziałem, czy chciałem znać odpowiedź. W trakcie śniadania Gianna ciągle dotykała swojej wargi. Opuchlizna zeszła. – Pozwól, że rzucę okiem – powiedziałem, odsuwając jej dłoń. – Myślę, że możemy już zdjąć szwy. Skrzywiła się. – Teraz? – Boisz się? – zapytałem. Nie mogłem się powstrzymać. – Oczywiście, że nie – powiedziała. Zastanawiałem się, czy odnosiła się do czegoś więcej niż do szwów. Wstałem i zaprowadziłem ją do łazienki, gdzie trzymałem apteczkę. Gianna nie protestowała, kiedy podniosłem ją, sadzając na umywalce i stanąłem między jej nogami. Wyciągnąłem małe nożyczki. – Otwórz usta. Tak zrobiła, ale spojrzała na mnie ostrzegawczo, jakby myślała, że miałem sprośne myśli. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w ucho. – Wiesz, że dzieci zawsze dostają nagrodę po wizycie u lekarza? Wywróciła oczami, ale nie odepchnęła mojej dłoni, kiedy dotknąłem jej cipki przez spodnie. – Bądź grzeczną dziewczynką, a dostaniesz nagrodę. Odsunąłem się, napawając się niezadowoleniem na twarzy Gianny. Nie dostała szansy na ripostę, ponieważ zacząłem pracować przy jej szwach. Nie zajęło to długo, a Gianna skrzywiła się tylko raz. – Zrobione – powiedziałem, odkładając nożyczki i pęsetę. – Chcesz swoją nagrodę? – zapytałem, gładząc jej cipkę. Spojrzała na mnie gniewnie. – Wystarczy tylko poprosić – dodałem. 162 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Gianna zacisnęła usta. – Nie chcesz? – zapytałem, po czym zrobiłem krok w tył i przestałem ją dotykać. – Tak jakbym cię do tego potrzebowała – powiedziała złośliwie, po czym rozpięła spodnie i wsunęła rękę do środka. Sapnąłem, obserwując, jak jej palce poruszając się pod materiałem. – Kurwa. – Podszedłem do niej i zdarłem z niej jeansy wraz z majtkami. Gianna nie przestała się dotykać. Jej smukłe palce zwinnie gładziły łechtaczkę, kiedy patrzyła na mnie spod rzęs. To była najseksowniejsza rzecz, jaką widziałem. – Rozchyl mocniej nogi – nakazałem. Ku mojemu zaskoczeniu, Gianna posłuchała. Jej oczy były zamglone pożądaniem. Cholera, widziałem jaka była mokra. Oparłem się o ścianę, rozpiąłem rozporek i wyciągnąłem swojego kutasa. Gianna dotykała się jeszcze szybciej, kiedy chwyciłem erekcję i zacząłem się onanizować. – To jest popaprane – szepnęła. Nie mogła oderwać wzroku od mojego kutasa, a ja od jej palców, pracujących nad jej różową grudką. – Kogo to obchodzi? – warknąłem. – Wsadź palec do cipki. Wsunęła palec do swojego ciasnego wejścia. – Jeszcze jeden – rozkazałem. Nie zawahała się. Nie mogłem dłużej czekać. Podszedłem do niej, odepchnąłem jej rękę i zakopałem się w jej cipce. Zadrżała wokół mnie, gdy ogarnął ją orgazm. Po kilku pchnięciach również doszedłem. – To jest takie popaprane – powtórzyła ciężkim od seksu głosem. Nie wyszedłem z niej jeszcze. W zamian, oparłem czoło na jej ramieniu, walcząc o oddech. – Popaprane znaczy dobre. – Wiedziałam, że to powiesz. 163 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
t – To jest kurewsko irytujące – powiedziała dzisiejszego wieczoru po kolejnej rudzie seksu, machając nogą z bransoletką. Mnie również przeszkodziła kilka razy w trakcie stosunku, ale nie zaryzykuję ściągnięciem jej. Nie tylko Luca by się wkurzył, a ja bez tego urządzenia musiałbym nadzorować Giannę przez całą dobę. – Przyzwyczaisz się. – Próbowałem ją przyciągnąć do siebie, ale wyrwała się, przesuwając na krawędź łóżka. – Żadnego przytulania tak długo, jak będę musiała to nosić. Roześmiałem się. – Spoko, dopóki nie odmówisz seksu. – Może to zrobię. Przesunąłem dłoń z jej brzucha do łechtaczki. – Dlaczego chciałabyś się tak ukarać? – Jesteś aroganckim dupkiem. Może myślisz, że twój kutas jest magiczny, ale powiem ci coś: nie jest. Nie odepchnęła mojej ręki z miejsca, w którym ją gładziłem. Może nie zauważyła, ale rozchyliła nogi jeszcze bardziej, aby dać mi lepszy dostęp. Gładziłem delikatnie jej miękkie fałdki. Kochałem jej aksamitną skórę i sposób, w jaki jej ciało na mnie reagowało. Nie zwiększyłem nacisku, jedynie lekko musnąłem jej cipkę. Zapewne wciąż była nieco podrażniona, więc musiałem uważać, jeśli chciałem wznieść ją na kolejny szczyt. Gianna rozchyliła usta, a jej oddech przyspieszył. Pochyliłem się nad nią i zassałem jej sutek. Doprowadzanie ją na krawędź było tym razem jeszcze lepsze, bo nie byłem zajęty własnym pożądaniem. Mogłem całkowicie skupić się na Giannie, jej ciężkich oddechach, zamglonych oczach i twardych sutkach, kiedy osiągała orgazm. Nie obchodziło mnie nawet, kiedy po wszystkim Gianna odwróciła się do mnie plecami, próbując mnie ukarać nie odwzajemnieniem uczuć. W końcu i tak dostałem to, co chciałem. – Zdajesz sobie sprawę, że między nami jest tylko seks, prawda? – powiedziała ze złością.
164 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Seks jest ważny. – Jasne, ale to nie wszystko. – Nie tylko to nas łączy – powiedziałem poirytowany. – Tak, tylko to i nigdy nie będzie nic więcej. Nie myśl, że cię lubię tylko dlatego, że lubię się z tobą pieprzyć. – Dzięki za informację – warknąłem.
W trakcie śniadania wciąż byłam na siebie wkurzona, przede wszystkim dlatego, że mimo moich ostrych słów, Matteo wyglądał na zbyt zadowolonego z siebie. Może myślał, że żartowałam albo miał to wszystko gdzieś. Moje ciało miało własny umysł, było zawsze spragnione jego dotyku. Nie pomagało, że Matteo wyglądał jak model w swojej dopasowanej, białej koszuli, z rozkopanymi, czarnymi włosami. Był chodzącym seksem i doskonale o tym wiedział. – Zostaliśmy zaproszeni w tym tygodniu na kolację u jednej z czołowych rodzin, więc chyba powinnaś się wybrać z Arią na zakupy. Odstawiłam na stół łyżkę i jogurt. – Chcesz, żebym z tobą poszła na przyjęcie? – Nie mogłam uwierzyć, że tak szybko zaciągnie mnie do ludzi. Byliśmy małżeństwem od dwóch tygodni i zapewne wszędzie jeszcze huczało od plotek. – Wszyscy będą gadać za moimi plecami. Wzruszył ramionami. – Mam wyjebane na to, co myślą, a poza tym, nie są na tyle głupi, żeby mówić cokolwiek przy mnie, czy przy tobie. – Znam te kobiety. Nie odpuszczą okazji, żeby kogoś sponiewierać, zwłaszcza mnie. – Zignoruj je. To nie tak, że ich zdanie ma jakieś znaczenie. Zawsze będą gadać na twój temat. Tylko to potrafią.
165 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Nie obchodziło mnie, co będą gadać, po prostu nigdy nie lubiłam uczestniczyć w takich spotkaniach i wątpiłam, żeby to się zmieniło w najbliższym czasie. – Wiem, ale ja nienawidzę tych spotkań. To czysty fałsz. Ludzie, którzy nie zawahaliby się wbić noża w twoje plecy, uśmiechają się do ciebie, jakby mieli nadzieję, że coś tym wskórają. Przez długi czas myślałam, że jestem antyspołeczna i nie lubię przebywać w większych grupach ludzi, ale w trakcie ucieczki uczestniczyłam w kilku imprezach i nigdy nie czułam się nie na miejscu. Mimo że udawałam kogoś, kim nie byłam, to wciąż czułam się bardziej prawdziwa niż w otoczeniu ludzi z naszego świata. – Przyzwyczaisz się. – Nie chcę się przyzwyczajać. Dlatego uciekłam. Matteo przyglądał mi się z dziwnym wyrazem twarzy, po czym uśmiechnął się lekko. – A więc nie uciekłaś tylko ode mnie? – Nie rób sobie nadziei. Byłeś jednym z głównych powodów. – Ale nie jedynym. Wywróciłam oczami i napiłam się kawy. – Naprawdę muszę iść na tę kolację? Matteo wstał i zaskoczył mnie szybkim całusem w usta. – Tak. Teraz, kiedy mam żonę, która może ze mną dzielić boleść, nie będę się z tym męczył samotnie. Po prostu rób to, co ja, kiedy muszę gadać z debilami. Wyobraź sobie, jakby to było odciąć im głowy. Pomimo tak wielu odtrąceń z mojej strony, wyglądało na to, że Matteo naprawdę chciał, aby między nami się układało. Dlaczego musiał być taki uparty? Nie mógł się mną wreszcie znudzić i pozwolić mi uciec? – Łatwo ci mówić, ale nie wszyscy mają w zwyczaju zabijać ludzi. Obrazy Sida chciały wyjść na powierzchnię, ale nie mogłabym ich teraz znieść, więc je odepchnęłam.
166 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– No to wyobraź sobie, jakby to było, gdybym zabił ludzi, którzy cię irytują. W końcu moim obowiązkiem, jako twojego męża, jest zabijać twoich wrogów. – Uśmiechnął się do mnie, a w jego oczach tańczyło rozbawienie. W moim brzuchu zatrzepotało w niepokojący sposób, a więc szybko odwróciłam wzrok, dopijając kawę. – Pójdę do Arii i pogadam z nią o zakupach. W końcu muszę być dobrą żoną – powiedziałam kpiarsko, ale w jakiś sposób, to było złe. Moje uczucia powodowały u mnie zmieszanie, dotyczyło to wszystkiego w mojej obecnej sytuacji. – Powinnaś sobie kupić nowe ubrania – powiedział Matteo, zakładając kaburę na pistolety. – To rozkaz? – Nie sądziłem, że kobiecie trzeba kazać kupować ciuchy. To nie twoje ulubione hobby? – Serio? – Niemal się zaśmiałam. – Nie wszystkie kobiety są takie same. – Och, wiem o tym. – Znowu ten uśmiech. Moje oczy spoczęły na jego broni i próbowałam sobie przypomnieć, kim tak naprawdę był Matteo. Jego uśmiech, poprzez który mój żołądek fikał koziołki, był tylko maską. Wstałam gwałtownie. – Znowu będziesz z Luką cały dzień poza domem? – A co? Obmyślasz z Arią kolejną ucieczkę? – Ha. Ha – mruknęłam, unosząc nogę z bransoletką. – Nie mogę, pamiętasz? – To nie powstrzyma cię przed planowaniem. Nie mów, że nadal myślisz o ucieczce? Rozważałam kłamstwo, ale ostatecznie postawiłam na szczerość. – Oczywiście, że o tym myślę. Sądziłeś, że dobry seks i obrączka na palcu nagle zmienią moje zdanie? – Tylko dobry, co? Prychnęłam i weszłam do windy. Matteo dołączył do mnie, patrząc na moją dłoń. – Nosisz obrączkę. Myślałem, że ją wyrzucisz, kiedy tylko nadarzy się okazja.
167 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Spojrzałam na złotą obrączkę z cienką linią diamentów. – Miałeś ją przy sobie przez cały czas, kiedy mnie ścigałeś? Matteo uśmiechnął się znacząco, jakby wiedział, że unikałam odpowiedzi na jego pytanie. Miał rację, unikałam. Nawet nie pomyślałam o wyrzuceniu obrączki. To zdawało się wielką stratą. Przynajmniej miałam nadzieję, że taki był prawdziwy powód. – Oczywiście. Wiedziałem, że w końcu cię złapię i wiedziałem, że muszę uczynić cię swoją żoną, zanim znowu mi uciekniesz. Jego pewność siebie była irytująca, ale również niesamowicie seksowna. Ucieszyłam się, kiedy drzwi windy się otworzyły i mogłam odejść od uśmieszku Matteo i moich własnych, niechcianych myśli. Luca minął mnie, delikatnie pochylając głowę i dołączył do brata w windzie. Powitanie Arii było znacznie cieplejsze. Cała promieniała, idąc w moją stronę. Przytuliła mnie. – Wciąż nie mogę uwierzyć, że mieszkasz tak blisko mnie. Brakowało mi cię tutaj w roli powierniczki. – Zakładam, że w pobliżu nie ma zbyt wielu godnych zaufania kobiet – powiedziałam i aż krew mi zawrzała, kiedy przypomniałam sobie, jak kuzynka Luki, Cosima, podstępem zwabiła Arię do miejsca schadzek Luki z Grace. – Teraz, gdy tutaj jesteś, nie obchodzi mnie to. – Aria spojrzała w dół na swój elegancki, złoty zegarek. – Może pójdziemy na kawę, a później na zakupy? Luca powiedział, że wszyscy zostaliśmy zaproszeni na przyjęcie świąteczne u Bardonich. Westchnęłam. – Tak. Matteo powiedział, że muszę iść. – Przynajmniej będziemy cierpieć razem. Uwierz mi, Luca też nie jest zbyt zadowolony z tego zaproszenia. Bardoni chce, żeby jego syn został doradcą Luki, ponieważ w przeszłości doradcą był zawsze jeden z Bardonich, ale Luca chce Matteo i nikogo innego. – A więc ta impreza będzie jeszcze gorsza niż sądziłam. Wszyscy będą spiskować o mnie i Matteo. Wspaniale. Aria uśmiechnęła się przepraszająco.
168 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Nie będzie tak źle. Teraz chodźmy na zakupy. Potrzebuję zaczerpnąć świeżego powietrza. Oczywiście Romero towarzyszył nam, kiedy poszłyśmy kupić sukienki. Może bawiłabym się lepiej, gdybym nie musiała za każdym razem uważać, aby nie świecić tym głupim monitorkiem na kostce w trakcie przymierzania sukienek. Po wyrazie twarzy jednej z ekspedientek, byłam święcie przekonana, że nie udawało mi się ukrywać bransoletki za każdym razem. Uświadomiłam sobie, że w przeciągu ostatnich kilku tygodni w ogóle nie myślałam o ucieczce. Działo się zbyt wiele rzeczy. Poza tym, Romero ciągle nas pilnował. Co więcej, bransoletka niemal całkowicie uniemożliwiała mi ucieczkę. Będę musiała wymyślić sposób na przekonanie Matteo, aby ją ściągnął. Kiedy to się już stanie, moje pragnienie ucieczki na pewno powróci z pełną siłą.
169 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 16 Od samego początku wiedziałam, że przyjęcie bożonarodzeniowe w domu Bardonich będzie całkowitą klapą, ale było jeszcze gorzej niż myślałam. Jedynym dobrym aspektem tej gehenny było to, że Matteo i Sandro zdjęli moją bransoletkę, a więc mogłam ubrać sukienkę koktajlową bez oślepiania wszystkich tym urządzeniem. Byłby to bez wątpienia główny temat wszystkich rozmów. Bardoni mieszkali w centrum miasta, a ich dom był udekorowany po same brzegi. W ogrodzie, na przedzie domu, ustawili nawet ogromnego, wykutego z lodu anioła. Dekoracje były w bieli i złocie. Drogie, kryształowe bombki lśniły na wielkiej choince. To wszystko krzyczało pieniędzmi i było tak bezosobowe, że byłam pewna, iż zajął się tym dekorator wnętrz. Pani Bardoni nie wyglądała na kogoś, kto przyłożyłby palec do czegokolwiek. Była również przynajmniej dwadzieścia lat młodsza od swojego męża. Ona i jej mąż powitali najpierw Arię i Lucę, i podczas gdy ich uśmiechy nie były bardzo ciepłe ani szczere, to przeistoczyły się w ewidentnie fałszywe i protekcjonalne, kiedy przyszła pora na przywitanie się ze mną. Potrząsnęłam dłonią pani Bardoni, uśmiechając się uprzejmie albo chociaż miałam nadzieję, że mój uśmiech wyglądał na uprzejmy. Twarz gospodyni wyglądała, jakby pozbawiony talentu rzeźbiarz usiłował wyryć uśmiech w posągu. Uśmiech lodowego anioła był cieplejszy. Kiedy spojrzał na mnie pan Bardoni, musiałam powstrzymać dreszcz. Sięgnął do mojej dłoni i podczas gdy dłoń Arii ledwo musnął ustami, do mojej przycisnął je stanowczo, po czym wysunął język, liżąc moją skórę. Kiedy dodatkowo rzucił mi pożądliwe spojrzenie z ukosa, myślałam że mu przywalę. Szybko odsunęłam dłoń, delikatnie wycierając ją o sukienkę. Jedwab był zbyt piękny, aby wchodzić w interakcję ze śliną tego dupka. Matteo rozmawiał z panią Bardoni, która przedstawiała mu dziewczynę w moim wieku. Było oczywiste, że stara wiedźma próbowała spiknąć swoją córkę z Matteo. Zagotowałam się ze złości, ale nie pokazałam po sobie emocji. Kiedy odwróciłam wzrok od tej sceny, zobaczyłam Arię, przyglądającą mi się zmartwionym wzrokiem. Pokiwałam lekko
170 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
głową. Matteo odszedł od pani Bardoni i jej córki, po czym owinął rękę wokół mojej talii. Prowadząc mnie do salonu, w którym zebrała się reszta gości, przyglądał się mojej twarzy. – Wyglądasz na wkurzoną. Wzruszyłam ramionami. Gdybym mu powiedziała, co zrobił pan Bardoni, sprawy przybrałyby koszmarny obrót. – Wygląda na to, że dobrze się bawiłeś – powiedziałam w zamian, kiwając głową w stronę córki Bardonich, która wodziła wzrokiem za Matteo. – Zazdrosna? – zapytał, uśmiechając się. – Chciałbyś. Ale czy na pewno nie byłam? Nie mieliśmy szansy dłużej porozmawiać, jako że podeszli do nas inni goście i podczas gdy większość z nich zachowywała się uprzejmie, widziałam w ich oczach pogardę dla mnie. Przeczuwałam, że pokażą mi, co naprawdę o mnie myślą, kiedy tylko Matteo opuści mój bok. Wkrótce dostali szansę. Gdy Matteo i Luca dołączyli do mężczyzn, Aria i ja podeszłyśmy do bufetu. Oczywiście, po chwili dołączyły do nas suka, Cosima, macocha Matteo, Nina oraz pani Bardoni i kilka innych kobiet. Obecność Arii wciąż oferowała mi pewną ochronę przed bezpośrednimi obelgami, ale żadna z kobiet się do mnie nie odezwała. To było tak, jakby mnie tam nie było. Nawet próby Arii dołączenia mnie do rozmowy nie wypaliły. Miałam to gdzieś. Nienawidziłam tych kobiet, nienawidziłam ich sztucznych uśmiechów i okropnych osobowości. Ale najgorzej było patrzeć, jak Aria rozmawia uprzejmie z Cosimą, pomimo tego, co ta suka zrobiła. W końcu przeprosiłam je wszystkie i odeszłam od nich, podchodząc do drzwi tarasowych, które wychodził na mały, pokryty śniegiem ogród. Moja chwila samotności nie trwała długo. – Pięknie, nieprawdaż? – odezwał się wysoki kobiecy głos. Nina Vitiello stanęła obok mnie, z rozciągającą się na ustach imitacją uśmiechu. Nie nosiła już czerni. Pogrzeb jej męża odbył się ponad rok temu. Na moje nieszczęście chwyciła mnie pod ramię i pomimo chłodu wyprowadziła na taras. Wiedziałam, że to nie będzie przyjemna pogawędka. Mimo że była macochą Matteo i Luki, nigdy nie przychodziła w odwiedziny. Czułam, że bała się swoich pasierbów. Kiedy tylko znalazłyśmy się poza zasięgiem wzroku gości, odwróciła się plecami do okien i spojrzała na mnie z twarzą, pozbawioną jakiejkolwiek uprzejmości. Przypominała mi obrzydliwą ropuchę. 171 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Możesz sobie tutaj paradować, jakbyś była jedną z nas, jakbyś należała do naszych kręgów, ale gdyby nie Matteo, to nikt by cię tutaj nie zaprosił. Uniosłam brwi. Naprawdę myślała, że mnie to obchodzi? Nigdy nie chciałam być częścią tego świata i właśnie dlatego uciekłam. Musiałam wykrzesać ogromne pokłady samokontroli, żeby nie powiedzieć tego, co miałam na końcu języka. W zamian, spróbowałam podejść do drzwi, aby wrócić na przyjęcie, ale Nina chwyciła mnie za ramię. Najwyraźniej jeszcze nie skończyła. – Porządna dziewczyna umarłaby ze wstydu po byciu przyłapaną z innym mężczyzną. Żyjesz tylko dzięki dobremu sercu Matteo. Chłopak jest zbyt sumienny. Nikt by go nie winił, gdyby potraktował cię jak śmiecia po tym, co zrobiłaś. Gdyby mój mąż żył, nakarmiłby tobą nasze psy. Sumienny i z dobrym sercem? To nie brzmiało jak Matteo. Oddychaj głęboko, Gianno. Nie rób sceny. Znowu spróbowałam wrócić do środka, ale Nina wbiła palce w moją skórę. – Nie wstydzisz się swojego zachowania? Przyniosłaś hańbę swojej rodzinie, a teraz przynosisz wstyd nazwisku Vitiello. Twoja obecność tutaj jest obrazą dla każdej, posiadającej honor kobiety w tym domu. Twoja egzystencja to grzech. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. – Grzech? Chcesz pogadać o grzechach? – Wskazałam na okna, gdzie w domu zebrali się najgorsi kryminaliści Nowego Jorku. – Ten dom oddycha grzechem. Nina uniosła podbródek. – Wyświadcz nam wszystkim przysługę i się zabij. Wyszarpałam rękę z jej uścisku, zszokowana jej słowami. – Nigdy nikomu z was nie wyświadczę żadnej przysługi. Odwróciłam się i wróciłam do środka. Matteo dostrzegł mnie z drugiego końca pokoju, gdzie rozmawiał z młodszą wersją pani Bardoni, Lucą i kilkoma mężczyznami. Szybko odwróciłam wzrok, mając nadzieję, że do mnie nie podejdzie. Nie miałam humor z nim teraz rozmawiać. Aria stała tam, gdzie ją zostawiłam, całkowicie pogrążona w konwersacji.
172 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Przeszłam przez pokój najszybciej jak mogłam, udając że nie słyszę "dziwka" rzucanego w moją stronę przez kilka osób. Pomimo moich najlepszych chęci nie dopuszczania tych obelg do siebie, poczułam ulgę, kiedy wreszcie wyszłam z salonu i zostałam sama w przedpokoju. Musiałam znaleźć łazienkę, żeby się odświeżyć i oczyścić umysł, zanim znowu wrócę do tamtego pomieszczenia. Obawiałam się, że kogoś zaatakuję, jeśli nie wezmę się w garść. Biorąc głębokie wdechy, poszłam poszukać łazienki. Miałam nadzieję, że wpadnę na kogoś, kto będzie z niej wychodził, żebym nie musiała otwierać wszystkich drzwi po kolei. Zdecydowanie nie poproszę pani Bardoni o wskazanie kierunku. Niestety spotkałam jedynie pana Bardoniego, który zapewne mnie śledził. Chytre spojrzenie, jaki rzucał mi ten łysy kretyn, sprawiało, że zbierało mi się na wymioty.
Jeśli Bardoni myślał, że nie zauważyłem, jak pieprzył wzrokiem Giannę, kiedy przyjechaliśmy, to był głupszy niż myślałem. Gdyby nie Luca, od razu wbiłbym nóż w mordę skurwiela. Ale Luca był nowym Capo i nie mógł mieć na koncie kolejnych problemów, a więc przyrzekłem mu, że będę się zachowywał najlepiej, jak potrafię. Wraz z upływem czasu na tej imprezie, zaczynałem sobie uświadamiać, że możliwe iż złamię obietnicę. Gianna próbowała zgrywać twardzielkę, ale widziałem jej zdenerwowanie po rozmowie z moją sukowatą macochą. Nie chciałem wiedzieć, co ta starucha jej nagadała. Nina nigdy nie odważyłaby się powiedzieć mi czegokolwiek w twarz. Bała się mnie i Luki, odkąd sięgam pamięcią. Niestety dopiero po kilku minutach udało mi się podążyć za Gianną, która czmychnęła z salonu. Niemal wybuchłem śmiechem, widząc ostrzegawcze spojrzenie Luki. Nie chciałem zrobić nic głupiego poza szybkim numerkiem z moją żoną, aby poprawić jej nastrój. Co w tym złego? Kiedy wyszedłem do przedpokoju, nigdzie nie widziałem Gianny. Zatrzymałem się, nasłuchując, ale odgłosy imprezy stłumiały wszystko inne. Co, jeśli uciekła? Powinienem był powiedzieć Romero albo Sandro, żeby przez cały czas mieli na nią oko, ale nie chciałem jej jeszcze bardziej zawstydzać. Ludzie plotkowali wystarczająco. Udałem się w stronę łazienki, mając nadzieję, że znajdę tam Giannę. Usłyszałem czyjś głęboki głos, a więc przyspieszyłem i kiedy skręciłem za róg, znalazłem Giannę sam na sam ze starym Bardonim. Jedno spojrzenie na twarz Gianny wystarczyło, abym wiedział, że jest na granicy paniki. Nie widziała, jak szedłem w ich stronę, patrząc wściekle na Bardoniego.
173 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Pokaż mi, czego się nauczyłaś w Europie. Na pewno masz utalentowane usteczka. To dlatego Matteo był taki chętny, żeby cię poślubić, co? – powiedział Bardoni, sięgając do ramienia Gianny. Zanim ona albo ja zdążyliśmy zareagować, przyciągnął ją do siebie i pocałował, chwytając za piersi. Krew się we mnie zagotowała. Podbiegłem do nich, wyciągnąłem nóż, odepchnąłem Bardoniego od Gianny i wbiłem ostrze w miękkie miejsce pod jego podbródkiem, przebijając jego pierdolony mózg. Gianna sapnęła i zatoczyła się pod ścianę, zerkając to na mnie, to na nóż. – Kurwa – mruknąłem. Rozejrzałem się szybko dookoła, po czym zaciągnąłem ciało Bardoniego w stronę jego gabinetu, zostawiając nóż w podbródku, aby nie wypłynęła krew. – Zabiłeś go – wyszeptała ostro Gianna. – Nie powinien cię dotykać. – Skinąłem w stronę drzwi. – Otwórz je. Po chwili wahania, ruszyła chwiejnym krokiem w stronę drzwi i otworzyła je. Wciągnąłem dziada do środka, a Gianna szybko wśliznęła się za mną do pokoju, zamykając drzwi. Usadowiłem Bardoniego w fotelu przy biurku, po czym odsunąłem się. Było kiepsko. Luca skopie mi tyłek, kiedy się dowie. – Co zrobimy? – zapytała Gianna ze swojego miejsca pod drzwiami. – Zrobimy wszystko, żeby nie wyglądało, jakbym go zabił. – Ma twój nóż w głowie. Uśmiechnąłem się szeroko, ale oprzytomniałem, kiedy zobaczyłem minę Gianny. Przypominała mi wyraz twarzy, kiedy patrzyła na śmierć Sida. Czasami zapominałem, że nie każdy był przyzwyczajony do widoku krwi i trupów, tak jak ja. Gianna podeszła powoli do biurka, wpatrując się w ciało. – Dlaczego go zabiłeś? – Bo był dupkiem. Gianna stanęła obok mnie i ciała Bardoniego. Wyglądała, jakby nie wierzyła w to, co widzi. Uniosła rękę, jak gdyby chciała dotknąć zwłok, aby przekonać się, czy były tutaj naprawdę.
174 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Niczego nie dotykaj – rozkazałem nieco ostro, chwytając jej nadgarstek. Patrzyła na mnie wielkimi oczami. Po chwili przytaknęła, niemal jak robot. Wyglądała, jakby była w szoku. To była ostatnia rzecz, jakiej potrzebowaliśmy. Byłoby idealnie, gdybym sam poszedł poszukać Luki, ale nie mogłem zostawić Gianny samej ze zwłokami. Gdyby ktoś wszedł, miałaby więcej trudności w poradzeniu sobie z tą osobą niż ja. Dotknąłem jej policzka, aby spojrzała mi w oczy. – Idź znaleźć Lukę – powiedziałem. Zawahała się. – Idź. – Dobrze. – Odwróciła się, szybko przechodząc przez pokój. Wychodząc, zamknęła za sobą drzwi. Miałem nadzieję, że nie da nic po sobie poznać, ponieważ była w starszym szoku. Spojrzałem na Bardoniego. Cholernie podobał mi się widok mojego noża w jego czaszce. – Matteo? – Usłyszałem cichy głos Luki kilka minut później. Podbiegłem do drzwi i otworzyłem je. Kiedy zobaczyłem Lukę stojącego w korytarzu, wciągnąłem go do pokoju. – Co się dzieje? Gianna nic nie powiedziała – zaczął, ale się zamknął, kiedy zobaczył Bardoniego za biurkiem. – O kurwa. – Bardoni miał wypadek – powiedziałem, wzruszając ramionami. Luca spojrzał na mnie wymownie. – Kurwa, Matteo, coś ty zrobił? – Jeśli mnie pytasz, to wydaje mi się, że stary Bardoni popełnił samobójstwo. Luca okrążył ciało, po czym spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem. – To przez Giannę, prawda? Bardoni zrobił albo powiedział coś, co cię zirytowało i straciłeś nad sobą panowanie. Wiedziałem, że ta dziewczyna oznacza same kłopoty.
175 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Ten dupek już od dawna był na twojej liście trupów. Ciągle siał zamęt. Przyznaj, że cieszysz się z jego śmieci. Rozmawialiśmy o zabiciu go niezliczoną ilość razy. Wreszcie zdecydowałem się zadziałać. – Oczywiście, że chciałem jego śmierci, ale nie w jego pierdolonym domu, na jego imprezie świątecznej. Cholera, Matteo. Czy nie możesz choć raz najpierw pomyśleć, a później działać? Luca miał rację. Powinienem wybrać lepszy moment na zabicie Bardoniego, ale on nie powinien pieprzyć Giannie głupot, a przede wszystkim nie powinien jej dotykać. Sam wykopał sobie jebany grób. – Zadzwonię do Romero. Pilnuje Arii i Gianny, ale potrzebujemy go tutaj, żeby poradzić sobie z tym pierdolonym syfem. – Luca przeczesał dłonią włosy, rzucił mi jeszcze jedno wkurzone spojrzenie, po czym wyciągnął telefon i zadzwonił do Romero. Kilka minut później, ktoś zapukał do drzwi. Luca uniósł rękę, powstrzymując mnie przed otwarciem. W zamian on poszedł wpuścić Romero. Kiedy wszedł do gabinetu najpierw przyjrzał się scenerii przed sobą, po czym przeniósł wzrok na mnie. – Ty go zabiłeś? Uniosłem ręce. – Dlaczego to zawsze muszę być ja? – zapytałem retorycznie. To niemal zawsze ja zabijałem w nieodpowiednim momencie. – Bo ty jesteś tym szalonym – mruknął Luka, a następnie zwrócił się do Romero: – Dasz radę coś zrobić, żeby to wyglądało na samobójstwo? Wszyscy spojrzeliśmy na zwłoki tego idioty, zwisające bezwładnie z krzesła. Jego oczy wciąż były szeroko otwarte z zaskoczenia. Romero się skrzywił. – Mało kto wbija sobie nóż w mózg. – Zawsze jest ten pierwszy raz – zachichotałem, ale ucichłem, kiedy Luca rzucił mi spojrzenie. – No dajcie spokój, to było zabawne. Kąciki ust Luki drgnęły, ale był zbyt uparty, aby przyznać mi rację. Wiem, że był trochę bardziej niż zadowolony, iż pozbyłem się dla niego Bardoniego.
176 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Przeszukajmy pokój. Może znajdziemy broń, która byłaby w stanie wysadzić jego pierdolony łeb. Nie potrzebuję teraz Bardonich na ogonie. Chcę załatwić tę sprawę najciszej, jak się da – powiedział Luca. – Nieważne jak to załatwimy, Bardoni i tak będą kogoś podejrzewać. Nie uwierzą w samobójstwo. Stary Bardoni był za dużym narcyzem, aby się zabić – powiedziałem. – Może tobie też powinienem założyć bransoletkę monitorującą – warknął Luca. – Jesteś tykającą bombą. Romero przestał przeszukiwać szuflady biurka. – Nawet jeśli Bardoni będą coś podejrzewać, nie powiedzą tego na głos. Jeśli nie znajdą dowodu, nie będą szukać zemsty. – Nie liczyłbym na to – powiedziałem. – Ale upewnijmy się, aby nie dostali szansy na zemstę. – Może powinieneś wyciągnąć swój nóż z jego głowy. Nikt nie uwierzy w samobójstwo, jeśli twoje ostrze będzie wystawało z jego podbródka – powiedział Luca. Podszedłem do ciała i powoli wysunąłem nóż, po czym szybko się odsunąłem, zanim krew trysnęła na moje ubrania. Spojrzałem na swoją białą koszulę w poszukiwaniu plam. Moje czarne spodnie i marynarka lepiej ukryłyby ślady krwi, ale na szczęście byłem czysty. Nie można było powiedzieć tego samego o ciuchach Bardoniego. Krew szybko przesiąkła jego koszulę i spodnie. Romero wyciągnął pistolet wysokiego kalibru, Smith & Wesson, z szuflady kredensu za biurkiem. – To może się nadać – powiedział. – Świetnie – rzucił Luca, przytakując. – Matteo i ja wrócimy na imprezę. Poczekaj jakieś pięć minut, zanim odstrzelisz mu głowę, a później wynoś się stąd w cholerę. Mam nadzieję, że Matteo i ja dotrzemy tutaj jako pierwsi, a w trakcie zamieszania nikt nie zwróci uwagi na twoją nieobecność. Romero był już zajęty ustawienia broni pod najlepszym kątem, aby oddać strzał i prawie w ogóle nie zareagował, kiedy cicho wyszliśmy z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Korytarz był pusty, poza Gianną czająca się na końcu. – Upewnij się, że nie piśnie słówka – nakazał Luca. – A my sobie później pogadamy o tej jebanej akcji.
177 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Nie martw się. Gianna potrafi kłamać, kiedy musi. – Och, nie wątpię, że potrafi świetnie kłamać, kiedy zechce. Ale nie jest zbyt godną zaufania osobą. – Jest moją żoną – przypomniałem mu ostro. – I w tym problem. Wrócił na przyjęcie, zanim zdołałem odpowiedzieć. Podszedłem do Gianny.
Nie mogłam uwierzyć, że Matteo wbił nóż w głowę tego faceta. To był okropny widok: Bardoni martwy, z szeroko otwartymi oczami z zaskoczenia. Był dupkiem i zdecydowanie nie było mi przykro z powodu jego śmierci, ale oglądanie, jak mój mąż zabija go bez zawahania, było straszne. Matteo działał tak szybko, bez wahania, bez przygotowania. Każdy ruch świadczył o jego doświadczeniu. Oczywiście, wiedziałam, że był dobry w walce na noże. Nawet w Chicago ludzie gadali o jego umiejętnościach, ale nie przygotowało mnie to na oglądanie, jak na kimś na żywo używa swoich noży. Po tym, jak powiedziałam Luce, aby poszedł do Matteo, czekałam w korytarzu. Aria wróciła do salonu. To by było podejrzane, gdybyśmy nagle wszyscy zniknęli. Ludzie byli bardzo chętni do rozmowy z Arią, a więc jej zniknięcie zdecydowanie przykułoby uwagę. Z kolei moja nieobecność nikomu nie przeszkadzała. Czekałam ledwo minutę, kiedy mnie wyminął Romero, kierując się do gabinetu. Ludzie zawsze mówili, że jestem nieprzewidywalna, ale nie mogłam równać się z Matteo. Otoczyłam się ramionami. Moje serce wciąż waliło jak szalone i nie mogłam powstrzymać nerwowego rozglądania się. Próbowałam dojść do ładu z moimi emocjami, kiedy nagle drzwi się otworzyły i Luca z Matteo wyszli na korytarz. Romero został w gabinecie. Luca przeszedł obok mnie, nie zerkając nawet w moją stronę. Zapewne obwiniał mnie za bałagan, który spowodował jego brat. Nie sądziłam, że Matteo potrzebował sporej zachęty do zabijania, ale oczywiście wiedziałam, że to przeze mnie zabił Bardoniego. Matteo zadziałał pod wpływem zazdrości i zaborczości. Oglądanie, jak dotyka mnie inny mężczyzna zaowocowało jego wybuchem. Matteo przyglądał się mojej twarzy, kiedy do 178 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
mnie podszedł. Zapewne wyglądałam na zmartwioną. Problem w tym, że nie czułam się tak zmartwiona, jak powinnam. Nie mogłam wywołać u siebie smutku z powodu śmierci Bardoniego, nieważne jak próbowałam. Ruchy Matteo były zwinne i stanowcze. W jakiś sposób, mimo wszystko, czułam że mnie do niego ciągnie, nawet do tej niebezpiecznej strony, którą mi dzisiaj pokazał. Matteo objął mnie w talii i poprowadził do przedpokoju. Zamiast wracać do salonu, zaciągnął mnie do małej łazienki dla gości przy drzwiach frontowych. – Co ty robisz, do cholery? – warknęłam. – Nie zabawię się z tobą po tym, jak kogoś zabiłeś. Matteo chwycił mnie za kark i przyciągnął moje ciało do swojego, zanim zmiażdżył moje usta w namiętnym pocałunku. Walczyłam o oddech, kiedy przerwał pocałunek. Jego wargi musnęły moje ucho. – Wyglądasz kurewsko seksownie. Mógłbym cię przelecieć w pokoju z trupem i nie przeszkadzałoby mi to. – Nie wątpię – mruknęłam, nie próbując się od niego odsunąć. Jego ciepło i silne ciało uspokajały moje rozchwiane nerwy. Może to wszystko wpływało na mnie bardziej niż sądziłam. – Ale nie dlatego tutaj jesteśmy – dodał po chwili. Huk towarzyszący wystrzałowi z pistoletu rozniósł się po całym domu. Podskoczyłam. – Co...? – Właśnie dlatego – powiedział spokojnie. – Będziemy udawać, że wyszliśmy na szybki numerek. Nie chcemy, aby ludzie myśleli, że mamy coś wspólnego z nieszczęśliwym wypadkiem Bardoniego, prawda? Roztrzepał moje włosy, a później swoje, zanim rozpiął dwa górne guziki swojej koszuli. Uniósł swoje ciemne brwi. – Gotowa? Przytaknęłam. – Pamiętaj, że nic nie wiemy. Jesteśmy zszokowani i zaskoczeni. Matteo szarpnął klamkę i wybiegł z łazienki, wyciągając broń. Przedpokój był pełen gości, w większości mężczyzn z wyciągniętymi pistoletami. Wszyscy wymieniali zmieszane 179 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
spojrzenia. Luca i syn Bardoniego biegli w stronę wystrzału. Kilka osób spojrzało na mnie i Matteo z obrzydzeniem. Wyglądało na to, że uwierzyli w kłamstwo Matteo. Zapewne pomagał fakt, że wszyscy uważali mnie za dziwkę. – Zostań tutaj – rozkazał Matteo. – Muszę sprawdzić, co się dzieje. Wyglądał na tak szczerze zmartwionego i zaalarmowanego, jakby faktycznie nie miał pojęcia, dlaczego padł strzał. Nikt nie zwątpiłby w jego reakcję. Gdybym nie znała prawdy, nawet ja bym uwierzyła w jego niewinne show. Matteo pobiegł na miejsce zbrodni. Patrzyłam na wszystko w ciszy i oszołomieniu. Matteo był mistrzem manipulacji.
180 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 17 Kiedy wreszcie wróciliśmy do domu, było po północy. Większość gości opuściło przyjęcie długo przed nami, ale Luca i Matteo musieli zostać, jako najwyżsi w hierarchii Cosa Nostry, udając, że próbują się dowiedzieć, co się stało. Nikt ich nie podejrzewał, a przynajmniej nie otwarcie. Będąc szczerą, ani młody Bardoni, ani żona Bardoniego nie wyglądali na zbyt zrozpaczonych. Może stary Bardoni był dla nich tak samo niemiły jak dla mnie, w tym krótkim czasie, jaki z nim spędziłam. Nie mogłam uwierzyć, że moje życie z kelnerowania w Munich zmieniło się na tuszowanie przestępstw mojego męża. Po wzięciu szybkiego prysznica, położyłam się do łóżka. Matteo wciąż kłócił się z Lucą w naszym salonie. To był jeden z nielicznych przypadków, kiedy całkowicie rozumiałam wściekłość Luki. Położyłam się na plecach i gapiłam się w sufit, nasłuchując ich głosów. Bransoletka monitorująca leżała na stoliku nocnym. Może powinnam była wykorzystać dzisiejsze zamieszanie na ucieczkę. Luca, Matteo i Romero byli zajęci sprzątaniem po sobie syfu, a ja nie miałam na nodze tej głupiej bransoletki. To była idealna okazja. Zatem, dlaczego nie uciekłam? Wątpiłam, że ktokolwiek by mnie zatrzymał. Czy to przez Arię? Chciałabym, żeby to był jedyny powód, ale kiedy stałam w lobby, czekając na powrót Matteo, nie pomyślałam nawet o ucieczce. Dlaczego to nie było już priorytetem w mojej głowie? Pół roku temu byłam w stanie myśleć tylko o tym, to było obsesją, która mnie konsumowała, a teraz, czasami czułam, jakbym myślała o ucieczce tylko dlatego, że wydawało mi się, iż powinnam to robić. To było mylące. Nie byłam tak nieszczęśliwa, jak zakładałam, że będę, żyjąc z Matteo. Oczywiście, był szalonym mordercą, ale to nie było tak, jakbym nie była do tego przyzwyczajona i właściwie dzięki temu życie było ekscytujące, mimo że nienawidziłam tego przyznawać. Życie jako normalna osoba, robienie normalnych rzeczy, zarabianie pieniędzy w normalnej pracy: to wszystko było niesamowitym doświadczeniem, ale z jakiegoś powodu nigdy nie czułam, aby było to coś więcej poza chwilowym rozproszeniem.
181 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Drzwi otworzyły się i Matteo wszedł do sypialni. Nie miał już ubranej marynarki, a połowa guzików koszuli była rozpięta. Oślepił mnie swoim zwyczajowym uśmieszkiem, zanim zniknął w łazience. Mogłam udawać, że śpię, aby uniknąć z nim rozmowy, ale z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu chciałam z nim pogadać. Kiedy wyszedł z łazienki w samych bokserkach, eksponując swoje smukłe i umięśnione ciało, niemal odwołałam swoje plany. Ale później źle bym się z tym czuła. Dzisiaj zmarł mężczyzna, mimo że był okropny, to uprawianie seksu tak szybko po jego śmierci, byłoby całkowicie niewłaściwe. Matteo wsunął się pod kołdrę i sięgnął do mojej talii, przyciągając mnie do siebie. Miał wygłodniałe spojrzenie. Nie było w nich ani śladu pamięci o tym, co zrobił kilka godzin temu. Jego usta pojmały moje. Pozwoliłam, żeby pocałunek mnie pochłonął, zanim mo je ciało zawibrowało z pożądania i wtedy zmusiłam się, aby go odepchnąć, zanim zrobiłabym coś, przez co jutro bym sobą gardziła. Matteo opadł z jękiem na plecy. – To przez Bardoniego, prawda? Spojrzałam na niego gniewnie. – Może po prostu nie jestem w nastroju. Czasami można ci się oprzeć. – Skoro tak uważasz – powiedział niskim głosem, który wysłał zdradziecki dreszcz przez moje ciało. Ten gnojek był zbyt wielkim manipulatorem. Postanowiłam sprowadzić tę rozmowę na bezpieczniejszy grunt. – A więc... Luca wymierzy ci karę? Matteo zachichotał. – Luca nigdy mnie za nic nie ukarał. Jest przyzwyczajony do mojej prewencji. – Prewencji? Matteo mrugnął do mnie, przez co niemal sama się na niego rzuciłam. W zamian, podciągnęłam kołdrę pod brodę, jako kolejną barierę między nami. – Luca wyglądał na wkurzonego. – Przejdzie mu. Zawsze mu przechodzi. I tak by zabił Bardoniego. To była tylko kwestia czasu. 182 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Czułam, że to nie była normalna rozmowa na dobranoc. – Kiedy zabiłeś pierwszego człowieka? W przedszkolu? Matteo podparł głowę na ręce, uśmiechając się szelmowsko. Przebiegł palcem po mojej ręce w bardzo rozpraszający sposób. – Nie. W porównaniu do Luki byłem starszakiem. – Serio? To zaskakujące. – Niekoniecznie. Kiedy byłem młodszy, Luca dbał o to, abym nie wpadał w kłopoty. Był opiekuńczym starszym bratem. – Nie potrafię sobie nawet wyobrazić Luki jako dziecka, a co dopiero, że utrzymuje cię z daleka od kłopotów. – Tak było. Czy to naprawdę, aż tak zaskakujące? Aria nie próbowała cię chronić, kiedy byłaś młodsza? – Wciąż to robi – powiedziałam, krzywiąc się. – Sama widzisz. Luca działa w taki sam sposób. Oczywiście, teraz nieco utrudniam mu utrzymywanie mnie w ryzach, tak samo jak ty utrudniasz Arii. – Myślę, że istnieje ogromna różnica pomiędzy kłopotami, w jakie ja wpadam, a które ty powodujesz. – Daj temu trochę czasu. Czuję, że jeszcze nie do końca pokazałaś, na co cię stać. Zaczęłam się śmiać. Cholera. Dlaczego musiał mówić rzeczy, które doprowadzały mnie do śmiechu? – Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Kiedy zabiłeś po raz pierwszy? – Kilka tygodni po moich trzynastych urodzinach. – Taki wiek nazywasz "starszakiem"? Większość chłopaków w tym wieku martwi się wyrastaniem ich włosów łonowych, a nie zabijaniem kogoś. – Och, doszedłem do porozumienia z moimi włosami łonowymi już dawno temu – powiedział droczącym tonem. – I większość chłopaków nie jest drugim synem Capo nowojorskiej Cosa Nostry.
183 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Słuszna uwaga. Ale Luca nie mógł cię za dobrze chronić, skoro musiałeś zabić, będąc w tak młodym wieku. Wzrok Matteo stał się chłodny. – Robił, co mógł. Nasz ojciec chciał, żebym zabił jednego z chłopaków, z którym razem z Luką od czasu do czasu się spotykaliśmy, ponieważ próbował uciec z mafii. Mój żołądek się zacisnął. – I...? – Luca wyciągnął pistolet i zabił chłopaka, zanim ja to zrobiłem. Ojciec się wkurwił. Luca dostał niezłe lanie. Myśl, że Luca zrobił coś tak miłego dla swojego brata, była dziwna, ale nie była, aż tak zaskakująca, kiedy widziało się ich relację. Ewidentnie troszczyli się o siebie, nieważne czy byli zimnymi draniami, czy nie. – Luca jest ogromny. Jak ktokolwiek mógłby go pobić? Matteo uśmiechnął się cierpko. – Gdyby Luca się odważył, to starłby naszego ojca w proch, ale on nigdy go nie powstrzymywał. Ojciec był Capo i zdegradowałby Lucę, jeśli podniósłby na niego rękę. Czasami zapominałam, że sprawy mężczyzn nie zawsze były tak kolorowe, jak mogło się wydawać. Mieli więcej swobody, kiedy chodziło o rozwiązłość, ale mieli też swoje brzemię, które musieli dźwigać. – Zakładam, że ojciec bardzo szybko znalazł ci kogoś innego do zabicia. Ledwo znałam Salvatore Vitiello, ale zdawał się być chorym popierdoleńcem. Matteo przytaknął. – Kilka miesięcy później dowiedział się o kolejnym zdrajcy. Kazał mi poderżnąć mu gardło. Dziewczyny nie poznawały szczegółów z ceremonii zaprzysiężenia, ale Umberto często coś wypaplał, pilnując nas. Zazwyczaj pierwsze morderstwo było dokonywane za pomocą pistoletu. – Nie pozwolił ci go zastrzelić? 184 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Nie, to chyba miała być kara, ponieważ udało mi się wymigać od pierwszego morderstwa. Strzelanie jest proste, mniej osobiste. Używanie noża to brudna robota. Musisz się zbliżyć do ofiary i masz jej krew na rękach. Wstrzymałam oddech. Matteo mówił szeptem. Powoli wsparłam się na łokciu. Chciałam dotknąć Matteo, ale tego nie zrobiłam. – Brzmi okropnie. Zrobiłeś to? – A jak myślisz? Uśmiechnął się drapieżnie. To był uśmiech, przez który myślałam, że Matteo był zdolny do wszystkiego. – Zabiłeś go. – Tak. To był istny syf. Facet siedział przywiązany do krzesła, a więc nie mógł ze mną walczyć. Mimo to musiałem wykonać trzy nacięcia, żeby przeciąć mu żyłę szyjną. Byłem cały we krwi. Następnego dnia nadal miałem krew za paznokciami. – Zatem, dlaczego wolisz noże od broni? Wygląda na to, że nie przeszkadza ci już brudzenie sobie rąk. – Na początku robiłem to po to, aby udowodnić ojcu, że byłem silny i że mnie nie złamał, jak zapewne zamierzał. I kiedy stałem się bardzo dobry we władaniu nożami i każdy podziwiał mnie za moje umiejętności, to wydawało mi się stratą, aby z tego zrezygnować. Przyglądałam się jego twarzy, ale nic nie mogłam z niej wyczytać. Nie wiedziałam, czy to była cała prawda, czy może zatrzymał coś dla siebie: na przykład to, że spodobało mu się bardziej osobiste zabijanie. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie i znowu stało się zbyt intymnie, wówczas położyłam się na plecach. – Myślałeś kiedyś nad zabiciem Luki? Gdyby nie żył, zostałbyś Capo. Nie byłbyś pierwszym człowiekiem mafii, który zabił członka rodziny, aby wspiąć się po szczeblach hierarchii. Wyraz twarzy Matteo stwardniał. – Nigdy nie zabiłbym mojego brata. Nie obchodzi mnie zostanie Capo, a nawet gdyby tak było, to i tak nie pozbyłbym się Luki, żeby wzmocnić swoją pozycję. Luca jest po mojej stronie i tak samo ja jestem po jego. Tak było od zawsze. – Świetnie. To ważne, aby mieć ludzi, którym można zaufać – powiedziałam szczerze.
185 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Samotność była poważnym problemem w naszym świecie. Zawsze miałeś dookoła ludzi, ale nikomu nie mogłeś ufać. Była tylko jedna osoba, której ufałam bezgranicznie i była to Aria. Lily była zbyt delikatna i za młoda na wiele moich sekretów, a Fabi był chłopakiem. Wpływ naszego ojca na niego stawał się z dnia na dzień coraz większy. Poza tym nie mogłam już z nimi nawet rozmawiać. – Co musiałoby się stać, żebyś mi zaufała? – zapytał zaciekawiony. – Cud. Odwróciłam się do niego plecami i zgasiłam lampkę nocną. Jego spojrzenie wywoływało coś dziwnego w mojej klatce piersiowej i to mnie przerażało. Matteo zgasił drugie światło, po czym pochylił się nade mną, całując mnie w ucho. – Cuda się zdarzają- powiedział na dobranoc.
t Ręka Matteo ciążyła na mojej talii. Jego oddech otulał moją szyję, a noga, którą przerzucił przez moją, odcinała mi dopływ krwi. Mimo to, dlaczego czułam się tak dziwnie dobrze, budząc się obok niego? Odepchnęłam jego rękę i szybko wyśliznęłam się z jego objęć, wstając z łóżka. Matteo się nie obudził. Jego włosy były całkowicie rozkopane, a twarz wyglądała we śnie tak prawdziwie i niemal delikatnie. Wyciągnęłam rękę, ale powstrzymałam się przed pogładzeniem go po czole. Co się ze mną działo? Zrobiłam krok w tył. Spojrzałam na bransoletkę monitorującą, leżącą na stoliku nocnym i wpadłam na pewien pomysł. Chwyciłam bransoletkę i pobiegłam z nią do łazienki. Woda nie była w stanie jej zniszczyć. W końcu mogłam się z nią kąpać, ale może dałabym radę spuścić ją w toalecie. Matteo mógł poprosić Sandro o nową, ale mój czyn stanowiłby ciekawy przekaz. Wrzuciłam bransoletkę do toalety i spłukałam. Niestety monitorek utknął. – Czy właśnie spłukałaś swoją bransoletkę? – zapytał Matteo zachrypniętym od snu głosem. Odwróciłam się gwałtownie. Matteo opierał się o framugę ze skrzyżowanymi na piersi ramionami i rozbawieniem na aroganckiej twarzy. Poczułam ciepło na policzkach. – Próbowałam, ale utknęła.
186 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Śmiejąc się, podszedł do mnie i obydwoje spojrzeliśmy do wnętrza muszli. – I kto to teraz stamtąd wyciągnie? – zapytał. – Ty? Matteo sięgnął do muszli, ale chwyciłam go za ramię. – Nie założysz rękawiczek, czy coś? – Jest czysta i przecież mogę umyć ręce – powiedział rozbawiony, udając obrzydzenie. – Moje ręce były pokryte gorszymi rzeczami, uwierz mi. Puściłam go, wzruszając ramionami. – Rób, jak uważasz. Wyłowił bransoletkę i położył ją na umywalce, po czym opuścił bokserki i dumnym krokiem wszedł pod prysznic, prezentując mi swój jędrny tyłek. Odkręcił wodę i wszedł pod strumień, zanim na mnie spojrzał. Jego penis był w pełnym wzwodzie. – Chcesz dołączyć? Chwyciłam szczoteczkę do zębów. – Nie, dzięki. To kosztowało wiele wysiłku, aby nie przyglądać się Matteo pod prysznicem. Czułam, że specjalnie robił to tak długo. Woda przestała płynąć, a on wyszedł spod prysznica, wycierając się ręcznikiem. Wskazał głową na bransoletkę. – Wiesz, że ona nadal działa, prawda? – Och, daj spokój. Nie uciekłam wczoraj. Nie musisz mi tego znowu zakładać. Będę się zachowywać. – Naprawdę? – zapytał, po czym puścił ręcznik i podszedł do mnie. – To nie brzmi na typowe dla ciebie. Wywróciłam oczami. Też umiałam grać w tę grę. Ściągnęłam koszulkę, po czym zsunęłam majtki, prostując się całkowicie nago. Niech Matteo sobie z tym radzi. Jak podejrzewałam, oczy Matteo podróżowały po całym moim ciele, a jego kutas drgnął w odpowiedzi.
187 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Uśmiechnęłam się znacząco. – Nienawidzę tej bransoletki. Nie chcę jej nosić. Matteo oparł się o umywalkę, tak blisko, że niemal stykaliśmy się ciałami i mogłam poczuć zapach jego miętowego żelu pod prysznic. – Co powiesz na mały zakład? – zapytał. Czułam, że nie spodoba mi się jego propozycja, ale ruchem głowy zachęciłam, żeby kontynuował. – Jeśli uda mi się doprowadzić cię dzisiaj do orgazmu, to z powrotem założysz bransoletkę. Jeśli uda ci się oprzeć moim zdolnościom, to wyrzucimy ją do kosza. – Tylko jeden orgazm? – Zachłanna dziewczyno – powiedział drocząco. Jego ciemne oczy błyszczały z podekscytowania. – Myślałem, że ci się nie podobam? Boisz się, że twoje ciało nie będzie w stanie mi się oprzeć? Chciałabym, żeby się mylił, ale moje ciało naprawdę było okropnym zdrajcą. Straciłam rachubę, ile razy uprawialiśmy już seks w naszym krótkim małżeństwie. – Nie, oczywiście, że nie. Ale jeden orgazm zdaje się być dla ciebie bardzo niską poprzeczką, nie sądzisz? – No nie wiem. Obydwoje wiemy, jaka potrafisz być uparta, a poza tym obiecałem Luce, że będziesz nosić bransoletkę. Nie mogę ci ułatwiać sprawy, żebyś mogła się jej pozbyć. – Jego oczy spoczęły na moich piersiach, a później przesunęły się niżej. – Co ty na to? Oprzyj się orgazmowi do północy, a będziesz wolna od bransoletki. Odsunęłam się od niego trochę dla własnego bezpieczeństwa. – Dobrze. – Oczywiście, musisz mi dać szansę na wyrównaną walkę, więc nie możesz unikać orgazmu, bo nie pozwolisz mi się dotknąć. Prychnęłam. – Wyrównaną? A jaka w tym sprawiedliwość? – Umowa stoi, czy nie? 188 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Stoi – powiedziałam niechętnie, zanim weszłam pod prysznic, zamykając drzwiczki. To i tak nie powstrzymałoby Matteo, ale nie próbował za mną iść. Uśmiechając się szeroko, poszedł w stronę sypialni. – Będę na ciebie czekał. No dobra, musiałam się uspokoić i wymyślić sposób na uodpornienie się na cokolwiek, co Matteo miał w planach. Problemem było to, że moje tętno waliło z podekscytowania, kiedy myślałam o rzeczach, które mógłby mi zrobić. A niech to. Zamknęłam oczy i odkręciłam zimną wodę. Sapiąc, zaczęłam się trząść i powoli moje podniecenie osłabło. Po kilku minutach wyszłam spod prysznica, przemarznięta do szpiku kości i miałam nadzieję, że byłam wystarczająco ochłodzona, aby chociaż przez chwilę oprzeć się Matteo. Poszłam do sypialni. Matteo leżał na łóżku w swojej nagiej chwale z rękami skrzyżowanymi za głową. Byłam zadowolona, widząc jego cwaniacki uśmiech, ponieważ to tylko wzmacniało moją chęć oparcia mu się. Prostując się, minęłam łóżko z zamiarem wejścia do garderoby. – Nie powinniśmy wstawać? Matteo uśmiechnął się jeszcze szerzej. – Mamy jeszcze trochę czasu. A może boisz się, że przegrasz zakład? Bez słowa podeszłam do łóżka. Oczy Matteo śledziły każdy mój ruch. To ja powinnam się z nim założyć, że jemu nie wolno było dojść. Ten zakład wygrałabym bez problemu, sądząc po pragnieniu w jego oczach. Matteo pociągnął mnie na siebie i pocałował. Nie spieszył się, gładząc mnie delikatnie po plecach. Mimo to ciśnienie między moimi nogami było prawie nie do wytrzymania. Próbowałam myśleć o czymś innym, o czymkolwiek i w jakiś sposób Matteo zdawał się to wyczuwać. Przekręcił nas na łóżku i teraz to on wisiał nade mną. Wtedy zaczęła się tortura. Jego usta pojmały mój sutek, podgryzając i liżąc, zanim przeniósł się na drugą pierś, traktując ją z takim samym namaszczeniem. Położyłam dłonie płasko na łóżku, próbując uspokoić oddech i szalejące tętno. Matteo ujął moją drugą pierś i ścisnął mocniej niż się spodziewałam. Wygięłam się w łuk na to intensywne doznanie, po czym znowu szybko się rozluźniłam. Nie mogłam mu tego ułatwić. Napuszy się jeszcze bardziej, jeśli tak szybko mnie podnieci. Gapiąc się w sufit, myślałam o wszystkim innym poza torturującymi mnie ustami Matteo. Zachichotał przy moim mostku, po czym wylizał ścieżkę do pępka. – Taka uparta. 189 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Wiedziałam, że kiedy tylko rozsunie moje nogi, zobaczy, jak bardzo moje ciało pragnęło jego dotyku. Nie mogłam nic z tym zrobić. Może jakimś sposobem mogłam mieć orgazm, tak aby Matteo tego nie zauważył? Teraz to była moja jedyna nadzieja, ponieważ byłam szczerze przekonana, że moje ciało mnie zdradzi. Z pewnym siebie uśmieszkiem Matteo usadowił się między moimi nogami i wsunął dłonie pod moje pośladki, po czym zbliżył usta do mojej rozgrzanej płci. Stłumiłam jęk na dotyk jego języka. Matteo patrzył na mnie z taką zaborczością i pożądaniem, że podnieciłam się jeszcze bardziej. Zamknęłam mocno oczy, próbując stłumić to, co robił Matteo, ale utrudniał mi to. – Przepyszna – wymruczał, po czym znowu mnie polizał. – Smakujesz wybornie, Gianno. Mógłbym cię pożerać cały dzień. Wsunął język do mojego wejścia, zanim zaczął, zataczał delikatne kręgi jego końcówką tylko po to, aby za chwilę znowu zatopić język w mojej cipce. Zacisnęłam usta, aby stłumić jęk. Jego dłonie rozchylały moje nogi jeszcze szerzej, po czym palcami rozchylił moje wargi sromowe, dając sobie jeszcze lepszy dostęp. Jego język muskał mnie delikatnie, przez co zwijałam palce u stóp. – Możesz udawać, że to nic dla ciebie nie znaczy, Gianno, ale twoje ciało cię zdradza. Cholera, jakbym tego nie wiedziała. – Będziesz miała ciągle zamknięte oczy? – zapytał kpiarsko. Otworzyłam je, patrząc na niego wściekle. Uniósł głowę ze swoim drapieżnym uśmiechem. Jego podbródek lśnił od moich soków. – Tak lepiej – wymruczał, zanim opuścił wzrok na moje wejście i pogładził kciukiem łechtaczkę. Jego język sunął po wewnętrznej stronie uda, zanim delikatnie wgryzł się w skórę. Między moimi nogami pojawiło się jeszcze więcej wilgoci, a uśmiech Matteo się poszerzył. – Widzisz, to ci się podoba. Wsunął kciuk w moją cipkę, po czym uniósł palec do ust, zlizując moje soki. – Mmm.
190 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Wiedziałam, że powinnam zamknąć oczy, ale to było niemożliwe. W zamian wsparłam się na łokciach, aby mieć lepszy widok. To i tak była przegrana walka, a więc równie dobrze mogłam się nią w pełni nacieszyć. Matteo uniósł brwi. – Podnosisz stawkę? Ponownie zanurkował między moje nogi. Odrzuciłam głowę do tyłu, nie próbując już tłumić jęków. Pieprzyć głupi zakład i tę głupią bransoletkę. Moje ciało napięło się, zanim przeszył je dreszcz, wywołany rozchodzącą się po ciele przyjemnością. Nie było opcji, abym mogła ukryć orgazm. Za żadne skarby świata. Wyginałam się na łóżku, pozwalając ekstazie mnie pochłonąć. Krzyczałam głośno i robiłam to bez żadnego skrępowania. Wreszcie udało mi się złapać oddech. Matteo wsparł się na łokciach. Wyraz jego twarzy sprawił, że pożałowałam mojej chwili słabości. – Może jednak jeden orgazm był niesprawiedliwy – powiedział zachrypniętym głosem. – Myślisz? – wyszeptałam bez tchu. – Co powiesz na dodatkowy zakład? Wszystko albo nic? – Słucham. – Jeśli sprawię, że dojdziesz, to przegrasz i nie będę musiała nosić bransoletki. Jeśli uda ci się oprzeć, ubiorę ją z powrotem bez słowa protestu. Matteo usiadł na łóżku, prezentując mi swój wzwód. Pochyliłam się do przodu i owinęłam palce wokół jego długości z rzucającym wyzwanie spojrzeniem. – Co ty na to? – Dlaczego mam ryzykować porażką, skoro już wygrałem? Oblizałam usta i ścisnęłam jego kutasa. – Boisz się, że przegrasz? – powtórzyłam jego słowa. Zaśmiał się. – Jasne, że nie. Umowa stoi. Oddaję się w twoje ręce. 191 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Połóż się – rozkazałam, nie marnując czasu. Wygram ten zakład za wszelką cenę.
Położyłem się na plecach obok Gianny i skrzyżowałem ręce za głową. Gianna wyglądała na dosyć pewną siebie. Mój kutas stwardniał od jej lizania i zapewne myślała, że nie wytrzymam za długo. Nie znała mnie za dobrze. Uklękła obok, po czym powoli opuściła głowę, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Prowokowała mnie i była seksowna jak cholera. Wiedziała, jak bardzo podniecał mnie jej wzrok? Sam ten wzrok sprawiał, że mi stawał. Gianna owinęła palce wokół podstawy mojego kutasa i okrążyła językiem główkę penisa, zanim wzięła mnie całego do swojej kurewsko seksownej buźki. Kochałem patrzeć, jak mój fiut znika między jej różowymi wargami. Kiedy uderzyłem w tylną ściankę jej gardła, niemal jęknąłem. Gianna uśmiechnęła się , jakby dokładnie wiedziała, co ze mną robi. A później zaczęła mruczeć. Te wibracje docierały prosto do moich jąder. – Kurwa – warknąłem, co zdawało się jeszcze bardziej ją nakręcać. Ruszała głową w górę i w dół, ciągle patrząc mi w oczy i masowała moje jajka w mistrzowski sposób. – Jesteś w tym dobra – powiedziałem. Wywróciła oczami i cholera, była jeszcze seksowniejsza. Jej rude włosy przykleiły się do jej czoła, a policzki wzdymały się, kiedy brała mnie głęboko. Nie mogłem w tym trwać w nieskończoność. Nie sądziłem, że wygram ten zakład i w sumie nie chciałem. Jedyne, czego teraz chciałem, to dojść w ustach Gianny. Wsunąłem ręce w jej piękne loki. Mięśnie moich ud napięły się, ale zwalczyłem to. To było zbyt kurewsko niesamowite, żeby już się skończyło, a znając Giannę, możliwe, że będę musiał trochę poczekać, zanim znowu zafunduje mi loda. Wyglądała jak bogini seksu. Kurwa. Chciałem ją zobaczyć w takiej akcji już dawno temu, marzyłem o tym. Szarpnąłem biodrami i poczułem, jak moje jądra się ściskają. Gianna zaczęła ssać jeszcze mocniej. Nie to, żebym potrzebował jeszcze większej zachęty. Jedyne czego chciałem, to dojść w jej ustach. I wtedy eksplodowałem. Gianna nie zatrzymała się. Kurwa, ciągle obciągała, mimo że strzelałem nasieniem prosto do jej gardła. Z długim jęknięciem, opuściłem głowę na materac, a moje ciało zwiotczało. Gianna uniosła głowę i wytarła usta, uśmiechając się szeroko. – Wygrałam.
192 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Zaśmiałem się cicho. – Tak, wygrałaś. Gratulacje. – A więc nie będę musiała już nosić bransoletki? – zapytała podejrzliwie. – Taki był zakład. Nie powiedziałem jej, że czułem się jak prawdziwy zwycięzca. Nigdy nie podobało mi się oglądanie jej z tą bransoletką. Zawsze uważałem, że to nie właściwe więzić ją w taki sposób. Cieszyłem się, że nie będzie już tego nosić, nawet jeśli to oznaczało, że będę musiał mieć na nią oko i że Luca prawdopodobnie mi wpierdoli.
193 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 18 Następnego ranka po wzięciu prysznica i ubraniu się, rozkoszowałam się moją odzyskaną wolnością, nawet jeśli była niewielka. Matteo dotrzymał obietnicy i schował bransoletkę do szuflady. Teraz nie musiałam przynajmniej nosić tego ustrojstwa. Wątpiłam, że byłby tak łaskawy, jeśli znowu spróbowałabym uciec. Obydwoje przegraliśmy zakład, a mimo to czuliśmy się jak zwycięscy. Życie z Matteo było zagadką. Opierał się o ladę kuchenną, popijając kawę, kiedy wyszłam z sypialni. Był tak zadowolony z siebie, że miałam ochotę ukręcić mu łeb. Chwyciłam kubek dla siebie, po czym oparłam się o blat naprzeciwko niego. – Ogarnia cię czasami żal albo masz poczucie winy? Matteo uniósł brwi. – Żal? – Tak. No wiesz, to te uczucie, które normalni ludzie odczuwają, kiedy zrobią coś złego. Zrobiłam łyk. Nie wiedziałam nawet, dlaczego zadaję mu takie pytanie, poza tym, że chciałam zetrzeć ten zarozumiały uśmieszek z jego twarzy. Przez długą chwilę Matteo po prostu na mnie patrzył, dopóki nie mogłam tego dłużej znieść i zaczęłam udawać wielkie zainteresowanie moją kawą. Dlaczego nagle poczułam się winna za zadanie tego pytania? – W moim życiu nie ma zbyt wiele czasu na żal, czy poczucie winy – powiedział. Mówił cicho, pozbawiony humoru. Spojrzałam w górę na niego, próbując odgadnąć jego nastrój, ale jak zawsze było to trudne. – A więc, czujesz to czasami? 194 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Od czasu do czasu. Ale dawno temu nauczyłem się, że skupianie się na przeszłości jest nierozsądne. Wolę myśleć o przyszłości. Po tych słowach, jak za magicznym pstryknięciem, jego urok powrócił. Podszedł do mnie dumnym krokiem, odstawił kubek i podparł się o ladę obok mnie. – Żałujesz czasami, że uciekłaś? Otworzyłam usta, żeby zaprzeczyć, ale z jakiegoś powodu się zawahałam. Ten moment zawahania był wszystkim, czego potrzebował Matteo. – Dlaczego? – zapytał. – Bo na skutek tego ktoś umarł – powiedziałam cicho. Udało mi się zapomnieć o Sidzie i jego okropnej śmierci, ale teraz wspomnienia powróciły. Miałam ochotę przywalić Matteo za ponowne przywoływanie ich. Zwłaszcza dlatego, że przekonałam się, iż życie od którego uciekłam, okazało się nie być tak strasznym, jak chciałam, aby było. Wyraz twarzy Matteo mówił mi, że miał to w dupie i właśnie tego się spodziewałam. – Bez wahania mogę cię zapewnić, że nie jest mi żal śmierci tego chłopaka – burknął. Pogładził moją rękę. – Mógłbym zabić każdego kolesia, który cię dotknął. Ale obydwoje wiemy, że nie muszę, ponieważ mimo wielu okazji byłaś grzeczną dziewczynką. Sposób w jaki powiedział "grzeczną dziewczynką" sprawił, że krew zagotowała mi się w żyłach. Wciąż próbowałam wymyślić bystrą ripostę, kiedy nagle winda wydała dźwięk, zwiastując gościa. Matteo pstryknął w czubek mojego nosa z uśmiechem na twarzy, zanim ruszył w stronę windy. Nie mogłam uwierzyć, że tak się zachowywał. Wzrokiem ciskałam sztylety w jego plecy, kiedy drzwi windy otworzyły się i Aria weszła do naszego mieszkania. Rozmawiała przez telefon. Na moje zaskoczenie Matteo wszedł do windy, zostawiając nas same. Podejrzewałam, że mógł zablokować windę z zewnątrz, tak abym nie wyszła z domu, chyba że zaryzykuję ucieczkę oknem i skończę jako krwisty placek na chodniku. – Z kim rozmawiasz? – zapytałam, kiedy Aria do mnie podeszła. Uśmiechnęła sie do mnie promiennie i podała mi telefon. – Lili i Fabi chcą z tobą porozmawiać, ale ojciec im zabronił, więc... Oczywiście. Wiedziałam, że tak będzie. Ojciec wyraził się dosyć jasno, że nie chce, abym przebywała w pobliżu młodszego rodzeństwa.
195 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Dzięki – powiedziałam bezdźwięcznie do Arii, zanim odebrałam od niej telefon i przyłożyłam go do ucha. – Lily? – Głos mi zadrżał i musiałam odchrząknąć. – Och, Gianno! Było mi smutno, że ojciec nie pozwolił mi się z tobą pożegnać. Błagałam go, żeby pozwolił mi z tobą porozmawiać, ale wkurzył się i teraz mam szlaban. Szlaban był zawsze dziwnym określeniem na naszą karę. Nigdy nie pozwalano nam nigdzie wychodzić samotnie, a więc posiadanie szlabanu oznaczało, że musiałyśmy spędzać jeszcze więcej czasu w domu. – Przykro mi – powiedziałam, próbując stłumić gniew na ojca. Lily wciąż musiała żyć według jego zasad. Nie musiała pakować się w kłopoty z mojego powodu. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Aria usiadła obok. – Jak tam w szkole? – zapytałam. – Nudy. Ale w domu jest jeszcze gorzej. Odkąd się wyprowadziłyście, nie dzieje się już nic zabawnego – mruknęła. Moje serce się ścisnęło. Zawsze miałam przy sobie Lily i Arię, a teraz Lily będzie musiała przetrwać kilka lat bez naszego wsparcia. Oczywiście, nadal miała Fabiego, ale on był chłopakiem i wkrótce zmierzy się z innymi wyzwaniami. – A co z Fabim? – To wrzód na tyłku – powiedziała. W tle usłyszałam mojego brata. – No bo jesteś! – krzyknęła Lily. – Och, zamknij się. Moja kolej. Później z nią pogadasz. Usłyszałam jakieś przepychanki, po czym w słuchawce rozbrzmiał głos Fabiego: – Gianna! – Cicho, głąbie – syknęła Lily, najwyraźniej wyrywając mu telefon. – Nikt nie może wiedzieć, że z nią gadamy. Na chwilę nastała cicha, jakby nasłuchiwali jakichś odgłosów, po czym znowu usłyszałam Lily w słuchawce: – Romero jest z wami? Roześmiałam się. – To dlatego dzwonisz? Myślałam, że chcesz się dowiedzieć, co u mnie – powiedziałam, udając zranioną. – Oczywiście, że chcę wiedzieć, co u ciebie. 196 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– U mnie w porządku. Nastała cisza. Zdecydowałam się zakończyć jej cierpienie i dodałam: – Nie ma tutaj Romero. Zerknęłam na Arię, która szepnęła: – Jest na górze. – Jest u Arii. Omawia ważne sprawy mafii z naszymi mężami – Każde moje słowo ociekało sarkazmem. – Chcesz, żebym tam poszła i poprosiła go do słuchawki? – Nie! – wypaliła Lily. – Pomyśli, że się w nim zakochałam. – A nie zakochałaś się? Cisza. Biedna Lily. Nie miałam serca jej powiedzieć, że nie było żadnej szansy, iż ojciec pozwoli jej poślubić zwykłego żołnierza, zwłaszcza pochodzącego z Nowego Jorku. Miłość w tej kwestii nie miała znaczenia. – Skąd mam wiedzieć, czy jestem zakochana? – szepnęła po chwili. No właśnie, skąd? Nie byłam zakochana w Sidzie ani nikim innym. Nie kochałam też Matteo. Prawda? – Nie wiem – przyznałam. – A nie kochasz Matteo? – Dlaczego tak sądzisz? Uciekłam, pamiętasz? – Ale teraz jesteście małżeństwem. – Małżeństwo nie równa się miłości. – Dla Arii się równa – powiedziała Lily. Spojrzałam na Arię, która zmarszczyła brwi. – Masz rację. Może zatem to jej powinnaś zadać to pytanie. Zanim Lily powiedziała coś jeszcze, podałam Arii telefon. – Lily chce wiedzieć, jakie to uczucie być zakochaną. 197 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Aria przyjęła telefon. Jej niebieskie oczy były pełne zmartwienia. Słuchała Lily przez chwilę, zanim powiedziała: – Ciężko to wyjaśnić. Miłość jest wtedy, gdy czujesz się bezpiecznie w czyichś ramionach, kiedy on jest pierwszą osobą, którą chcesz widzieć o poranku. Miłość to poddawanie się uczuciom. Ryzykujesz bycie zranioną, ale nie obchodzi cię to. Jesteś skłonna oddać komuś władzę i możliwość złamania twojego serca. Kochanie kogoś oznacza oglądanie tej osoby w najgorszych chwilach, a mimo to dostrzeganie w niej dobra. Miłość oznacza, że ktoś jest dla ciebie idealny mimo swoich niedoskonałości. Zamilkła, patrząc odległym spojrzeniem. Nie musiałam pytać. Wiedziałam o kim myślała. Przełknęłam ciężko. Nigdy nie powiedziałabym czegoś takiego jak Aria. Wbrew mojej woli przed oczami stanął mi pewny siebie uśmieszek Matteo. Zdecydowanie widziałam go w najgorszych momentach, kiedy torturował tych Rosjan. – Ale kiedy będę wiedziała, że to już miłość? – słyszałam biadolenie Lily. No właśnie, kiedy? – To stopniowy proces. Nie wiem, kiedy zaczęłam kochać Lukę. Przez długi czas myślałam, że go nienawidzę. Wstałam gwałtownie, bo nagle zaczęłam się denerwować. Nie czułam się zbyt komfortowo w tym temacie. Sprawiał, że ściskało mnie w piersi i panikowałam z dziwnych powodów. Poszłam szybko do kuchni i zrobiłam sobie kubek kawy. Po kilku łykach wróciłam do Arii, która spojrzała na mnie pytająco. Uniosłam kubek jako wyjaśnienie. – Trzymaj – powiedziała Aria, podając mi telefon. – Jakie jeszcze masz dla mnie nowości? – zapytałam swobodnie. Oczyma wyobraźni widziałam, jak Lily wywraca oczami. – Przyjedziecie na nasze przyjęcie świąteczne? Otworzyłam usta, żeby potwierdzić, ponieważ zawsze w nim uczestniczyłam, ale później uświadomiłam sobie, że prawdopodobnie nie byłam tam już mile widziana. – Nie wiem. Trudno powiedzieć na tę chwilę. – Chcesz powiedzieć, że ojciec nie chce, abyś przyjechała.
198 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Przyjechałabym tam tylko dla ciebie i Fabiego. Nie obchodzi mnie nikt inny. Może ty i Fabi moglibyście przylecieć do Nowego Jorku na Nowy Rok. Lily zamilkła. – Ojciec powiedział, że nigdy nie pozwoli nam na podróż do Nowego Jorku po tym, co zrobiłaś. To nie powinno mnie zszokować, ale jednak zszokowało. Oczywiście, że ojciec nie spuści Lily z oczu. Nie mógł zaryzykować, że kolejna córka zostanie dziwką. – Coś wymyślimy. Zapytam Matteo, czy przyjedziemy do Chicago. Zobaczenie się z ojcem było ostatnim, czego chciałam. Jeśli chodzi o mnie, to nie musiałabym więcej postawić nogi na ziemi Chicago, ale myśl, że nigdy więcej nie zobaczę Fabiego i Lily była o wiele gorsza. – Obiecujesz? – Obiecuję – powiedziałam. – Teraz daj mi Fabiego, zanim ojciec zorientuje się, że rozmawiacie ze mną, a nie z Arią. – Cześć – odezwał się Fabi. – Założę się, że urosłeś z pięć centymetrów ,odkąd ostatnio się widzieliśmy. – Kiedy dorosnę będę miał co najmniej metr osiemdziesiąt – powiedział dumnie. – Prędzej metr dziewięćdziesiąt. Będziesz chyba jeszcze wyższy od Luki. – Byłoby super. Skopałbym tyłek każdego. Wszyscy musieliby być dla mnie mili i mnie szanować. Uśmiechnęłam się smutno. Niebawem większość ludzi i tak będzie to robić. Uroczy chłopiec zostanie zastąpiony bezwzględnym mordercą. – Byłoby super – zgodziłam się. – A więc, masz jakieś nowe noże? Fabi miał dużą kolekcję noży. Większą niż powinien posiadać dziesięciolatek. Oczywiście ojciec pochwalał jego fascynację broniami. – Nie – powiedział obrażony. – Ojciec jest na mnie zły. – Przeze mnie?
199 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Na początku nie odpowiedział, ale wiedziałam, że wzruszał ramionami w ten uroczy dla siebie sposób. – Nie podoba mi się, jak na ciebie krzyczał – powiedział. – Mnie też nie, ale nie możesz zbyt często złościć taty. Nie chcę, żebyś dostawał za to karę. Teraz, gdy nie byłam już pod ręką ojca jako worek bokserski, obawiałam się, że to Fabi będzie znosił jego napady złości. – Dobrze – powiedział. – Tęsknię za tobą. – Ja też za tobą tęsknię. Rozłączyliśmy się i oddałam telefon Arii. – Wszystko w porządku? – zapytała. Przytaknęłam lekko. – Impreza jest w następny weekend, prawda? – Tak. – Zakładam, że nie jestem zaproszona? Aria się skrzywiła. – Nawet ja i Luca nie wiemy, czy powinniśmy iść. – Dlaczego? – Sprawy mają się teraz naprawdę kiepsko. Luca ma wystarczająco dużo problemów w Nowym Jorku. Nie chce dodatkowo użerać się z Dantem Cavallaro i naszym ojcem. – Fabiemu i Lily będzie bardzo przykro, jeśli ich nie odwiedzisz. – Wiem – powiedziała, wzdychając, po czym opadła na oparcie kanapy. – To samo powiedziałam Luce. Zaproponowałam nawet, że mogę polecieć sama z Romero, aby Luca mógł prowadzić tutaj interesy. – Niech zgadnę, nie zgodził się. Roześmiała się. 200 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Zgadłaś. Nie ufa Outfitowi i nie puści mnie samej. – Muszę się z nim zgodzić, ale mimo to, chciałabym abyśmy mogły pojechać w dwójkę. – Może w następnym roku. Ojciec nie może się na ciebie wiecznie wściekać. – Ojciec będzie się na mnie wściekał nawet wtedy, gdy będzie się smażył w piekle.
t Jak podejrzewałam, nie byłam zaproszona na przyjęcie świąteczne u mojej rodziny. Oficjalnie ojciec nie mógł mi zabronić przyjścia, jako że byłam żoną Matteo, ale po pierwsze byłoby to dziwne, a po drugie Matteo nie chciał ryzykować zabieraniem mnie tak szybko do Chicago. Tej nocy, kiedy moje ciało ponownie zwyciężyło nad umysłem i poddałam się urokowi Matteo, leżałam nago w jego objęciach. Przytulał mnie od tyłu. Nie wiedziałam, dlaczego zawsze zasypiałam w jego ramionach, a co gorsza, dlaczego w ciągu dnia czasami tęskniłam za jego bliskością. Jak na razie udawało mi się powstrzymywać przed tym drugim. – Zobaczę jeszcze kiedyś Fabiego i Lily? – szepnęłam w ciemności. Ręce Matteo zacisnęły się mocniej wokół mojej talii. – Gdyby należeli do Cosa Nostry, Luca mógłby coś z tym zrobić, ale twój ojciec musi słuchać jedynie Cavallaro. – Wiem – powiedziałam niemal ze zdenerwowaniem. Wiedziałam, jak działał nasz świat. – Ale czy nie moglibyśmy zaprosić mojej w odwiedziny? Ojciec nie odrzuciłby bezpośredniego zaproszenia, prawda? Matteo wsparł się na łokciu i spojrzał na moją twarz. – Twój ojciec zdecydowanie dostosowałby się do tego, ale nie musiałby zabrać ze sobą twojego rodzeństwa. Wielu mężczyzn utrzymuje swoje rodziny z daleka od takich spraw z powodów bezpieczeństwa. Przytaknęłam. Matteo obserwował mnie przez długi czas i poprzez to zaczynałam czuć się naga w zupełnie inny sposób. Spojrzałam na niego. – No co? – zapytałam. 201 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Luca potrafi być bardzo przekonujący. Może mógłby poprosić twojego ojca o pozwolenie dla Liliany i Fabiano, aby przyjechali do nas po świętach. Twój ojciec mógłby wysłać z nimi swoich ochroniarzy na wypadek, gdyby nie ufał naszym. – Dlaczego Luca miałby to zrobić? On i Aria są mile widziani w Chicago. – Jeśli poproszę Lucę, to zrobi to. – A dlaczego miałbyś go o to prosić? Nie masz wystarczająco dużo problemów przez Bardoniego i poprzez pozbycie się mojej bransoletki monitorującej? Matteo owinął pasmo moich włosów wokół swojego palca. – Zrobiłbym to dla ciebie. Jesteś moją żoną i chcę, żebyś była szczęśliwa. Uśmiechał się do mnie łobuzersko, ale jego słowa były szczere. Moje serce zadudniło niebezpiecznie w piersi i poczułam nowy rodzaj paniki. Co się działo? Strach nad moimi emocjami przejmował kontrolę. – Jeśli naprawdę ci na mnie zależy i chcesz, żebym była szczęśliwa, to pozwól mi odejść. Jedyne, czego zawsze chciałam to wolności i normalnego życia. Kiedy tylko słowa opuściły moje usta, uzmysłowiłam sobie, że nie wiedziałam, czy aby na pewno były prawdziwe. Wyraz twarzy Matteo się zmienił. Coś stanowczego i zimnego pojawiło się w jego oczach. Położył się na plecach i zgasił światło. Niemal przeprosiłam i sięgnęłam do niego. Jego usta musnęły moje ucho. – Myślę, że to znaczy, iż nie zależy mi wystarczająco mocno, ponieważ pozwolenie ci odejść? To jedyna rzecz, której nigdy nie zrobię.
t Po tej rozmowie, nasza relacja przez kolejne dni ograniczyła się do seksu. Na moje zaskoczenie, tęskniłam za naszym przekomarzaniem się. Tęskniłam nawet za głupkowatą pewnością siebie Matteo i tym irytującym uśmieszkiem, ale przede wszystkim tęskniłam za jego palcami, gładzącymi moje ręce przed zaśnięciem.
202 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Okres świąt zdecydowanie stawał się moim koszmarem. Matteo i ja zostaliśmy zaproszeni na trzy przyjęcia, gdzie gospodarzem byli albo wysoce postawieni w hierarchii mafiosi, albo biznesmeni, posiadający bliskie relacje z mafią. Wszyscy byli zbyt wpływowi, aby odmówić przyjścia na ich imprezę. Miałam nadzieję, że Matteo nie zabije już żadnego gospodarza. Jak na razie po akcji z Bardonim nie pojawiły się żadne konsekwencje, ale nadal nie byłam pewna, czy tak zostanie. W pewnym momencie ludzie na pewno nabiorą podejrzeń. Teraz, gdy nie nosiłam już bransoletki na kostkę, Sandro był moim cieniem i kiedy wychodziłam z Arią, Romero także za nami łaził. Nawet bez elektrycznego urządzania nie posiadałam kontroli nad żadnym aspektem mojego życia. Uroki małżeństwa. Cudownie. Poprawiłam kosmyk włosów, który uciekł z mojej fryzury i pogładziłam materiał nowej sukienki. Biorąc pod uwagę wszystkie zbliżające się przyjęcia, razem z Arią wybrałyśmy się na zakupy. Zaczynałam się czuć jak typowa żonka-trofeum mafiosa, czym gardziłam przez całe życie. Zakupy, przyjęcia i ogrzewanie łóżka męża było całym ich światem, a teraz także moim. Spojrzałam groźnie na swoje odbicie w lustrze. Nawet wglądałam jak typowe trofeum z moją elegancką fryzurą i w tej wspaniałej ciemnozielonej sukience koktajlowej, która opinała moje kobiece kształty. Nawet moja wielka obrączka i diamentowy naszyjnik krzyczały: "trofeum!". Zebrałam całą samokontrolę, aby nie zedrzeć sukienki i nie obciąć włosów. Jak mogłam stać się typem człowieka, którym zawsze gardziłam? I jak mogło mi to odpowiadać? – Aria i Luca już są – krzyknął Matteo. – Musimy się zbierać. Wzdychając, odwróciłam się od lustra i skierowałam do salonu, gdzie czekali Matteo, Aria i Luca. Matteo wyglądał cudownie w szytym na miarę czarnym garniturze, białej koszuli i czarnym krawacie. To był typowy strój dla mafii, ale on nosił go z łatwością. Ten facet zawsze wyglądał świetnie. Jego oczy zeskanowały szybko mój ubiór, na co moje ciało zareagowało znajomym dreszczem. Czytałam o spojrzeniach, które były niczym seks, ale zawsze uważałam, że to tylko takie gadanie. Jednak Matteo miał jedno z tych spojrzeń. Podchodząc do nich, próbowałam zachować obojętny wyraz twarzy. Aria wyglądała zjawiskowo w ciemnoczerwonej sukience ze swoimi złocistymi lokami. W przeszłości często czułam, że nigdy nie będę mogła się z nią równać, ale uświadomiłam sobie, że wcale nie muszę. Luca górował nad moją siostrą, ubrany w podobny garnitur, co Matteo, ale na jego widok nic się ze mną nie działo. Stanęłam obok Matteo, a on natychmiast owinął rękę wokół moich bioder. Wiedział w ogóle, jak zaborcze były te małe gesty? W przeszłości moją pierwsza reakcją byłaby irytacja połączona z odrzuceniem go, ale teraz wydawało mi się to naturalne. Nie wiedziałam, dlaczego tak było. Nie wiedziałam, dlaczego tak łatwo wpasowałam się w życie, które było dla mnie wyznaczone jeszcze przed narodzinami. Niektórzy ludzie szukaliby pewnie wyjaśnienia w przeznaczeniu. Ja nigdy nie uznawałam takiej opcji. Nie podobał mi sie pomysł, że jakieś wyższe siły kontrolowały, kim byłam i jak miało się toczyć moje życie. 203 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Hej, co tak ciężko myślisz? – zapytał Matteo, ściskając delikatnie moje biodro. Zamrugałam, skupiając się na nim. Nie zarejestrowałam nawet, że weszliśmy do windy. Pokręciłam głową. – Myślę o różnych opcjach, przez które ta noc zakończy się fiaskiem – skłamałam. – Jeśli tylko Matteo będzie trzymał noże w kaburze, a ty buzię na kłódkę, wszystko powinno być okej – mruknął Luca, patrząc na nas wymownie. – Dzisiejszy wieczór jest ważny. Kilku biznesmenów jest pod presją Rosjan. Chcę pokazać siłę i wywrzeć dobre wrażenie. Będzie jeszcze lepiej, jeśli uda ci się nie obrażać innych żon. – Dlaczego ja? A co z Arią? – zapytałam. – Aria wie, jak się zachować. Jest idealną damą, a ty jesteś jej całkowitym przeciwieństwem. Aria dotknęła klatki piersiowej Luki. – Bądź miły dla mojej siostry. – Nie dla każdego jestem niemiła. Tylko dla ludzi, których nie lubię – zauważyłam. – Czyli dla wszystkich na tym przyjęciu – wtrącił Matteo. – Ci ludzie są nieznośni, zaufaj mi. Wymieniliśmy uśmiechy, a później, jakby przypominając sobie naszą, tak jakby kłótnię sprzed kilku nocy, odwróciliśmy wzrok. Widziałam, jak Luca patrzy na Arię jednym z ich sekretnych spojrzeń, którymi tylko siebie obdarzali. – Po prostu się zachowuj – powiedział Luca. – Obydwoje się zachowujcie. To tak, jakby Bóg zesłał mi was, aby przetestować moją cierpliwość. Aria zachichotała i pacnęła go lekko w ramię, ale jej oczy iskrzyły się od uwielbienia. Czy ja kiedykolwiek spojrzę tak na kogoś? Nie wiedziałam, czy chciałam. To wyglądało, jakby Aria odsłaniała swoją duszę przed wszystkimi i nie miała nic przeciwko. Wyszliśmy z windy na zimny parking. Zadrżałam. Nie zabrałam płaszcza, ponieważ musiałam przejść tylko z windy do samochodu, a później z samochodu do miejsca, gdzie odbywała się impreza, ale teraz żałowałam. W końcu była połowa grudnia. Minął miesiąc od kiedy Matteo mnie znalazł. Czasami trudno było uwierzyć, że już tyle czasu minęło.
204 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Matteo mnie puścił, zdjął marynarkę i założył ją na moje ramiona. Otoczyły mnie jego ciepło i zapach. Przyłapałam się na braniu głębokich wdechów. – Dzięki – powiedziałam nieco zakłopotana. Luca zrobił to samo dla Arii, mimo że musieliśmy pokonać krótką drogę do samochodu. Razem z Arią usiadłyśmy na tylnym siedzeniu porsche cayenne Matteo, a on i Luca usiedli z przodu. Wyglądało na to, że mężczyźni nie obawiali się już, że spróbuję wyskoczyć z pędzącego samochodu. Może oni również zauważyli, jak szybko dopasowałam się do tego życia. Aria pochyliła się do mnie i szepnęła mi do ucha: – Wiem, że nie chcesz tego dostrzegać, ale wyglądasz z Matteo jakbyście byli dla siebie stworzeni. Rzuciłam jej spojrzenie, ignorując szybszy puls, który wywoływały emocje, o których nie chciałam myśleć. – Nie zaczynaj. Aria wzruszyła ramionami. – Taka prawda. On naprawdę się stara. Nasi mężczyźni nie są idealni, ale próbują być dla nas dobrymi mężami. Nie wyglądasz na nieszczęśliwą. Nie byłam nieszczęśliwa, ale próbowałam to sobie tłumaczyć stałą obecnością Arii w moim nowym życiu. To było wygodne wyjaśnienie. Nic nie powiedziałam. Nie potrafiłam wyskoczyć z jakąś ripostą, która nie zabrzmiałaby fałszywie. Siedzieliśmy później w ciszy, a mimo to, cisza zdawała się być moją odpowiedzią. Ulżyło mi, kiedy wreszcie podjechaliśmy pod luksusowy apartament, nie taki w jakim mieszkaliśmy z Matteo. Odźwierny ruszył w stronę samochodu i otworzył drzwi od mojej strony. Całe szczęście, że nie widział, jak Luca i Matteo sięgają do swoich broni. Zawsze gotowi do ataku. Podziękowałam chłopakowi, który wyglądał na mojego rówieśnika i wysiadłam. Aria szybko zrobiła to samo. Podałyśmy marynarki naszym mężom, zanim weszliśmy do jasno oświetlonego lobby. Kolejny odźwierny czekał przy windzie i wcisnął dla nas odpowiedni guzik. Kiedy wjeżdżaliśmy na piętro, Matteo pochylił się do mnie, mrucząc:
205 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Nie zapomnij się zachowywać. – Mrugnął do mnie i już wtedy wiedziałam, że będziemy w tarapatach. Wyraz twarzy Matteo mówił, że zdecydowanie nie zamierzał być dzisiaj grzecznym chłopcem. Przyjęcie odbywało się w wielkim penthousie z widokiem, wychodzącym na miasto. Nie był tak wielki jak apartament Luki, ale zdecydowanie zjawiskowy. Ściany pokrywały obrazy Picassa, Warhola i Miró, wszystkie były oryginalne i przeczuwałam, że meble były tak samo pretensjonalne, jednak wszystko zostało przemeblowane, aby pomieścić dwa długie stoły dla osiemdziesięciu gości, jak również tuzin stolików, gdzie goście mogli spędzić czas przed kolacją. Poziom hałasu był przytłaczający pomimo wielkości apartamentu, a w wystroju nie było nic świątecznego poza wymyślną, szklaną szopką bożonarodzeniową i jeszcze bardziej wymyślą szklaną choinką w rogu. Spojrzałyśmy na siebie z Arią i niemal wybuchłyśmy śmiechem. Mój humor pogorszył się, kiedy gospodarz i gospodyni, para w średnim wieku, która wyglądała na jeszcze bardziej sztuczną niż ich choinka, podeszli do nas. Przygotowałam się na pogardliwe powitanie, ale kobieta uśmiechnęła się do mnie tak samo, jak do Arii. Gospodyni, która przedstawiła się jako Miriam, praktycznie poraziła mnie swoim promiennym uśmiechem, jednak wyglądało to nieco upiornie, ponieważ jej twarz była zastygnięta z zbyt wielu kuracji botoksem. – Ty musisz być piękną, świeżo upieczoną panną młodą – powiedziała, całując mnie w policzki. – Tak, dziękuję – odpowiedziałam zaskoczona. Spojrzałam zdziwionym wzrokiem na Matteo. Musiał od raz zrozumieć o co mi chodzi, ponieważ pochylił się do mnie, kiedy gospodarze witali Arię i Lucę. – Nie są częścią naszej kultury. Mają w dupie nasze zasady i wartości moralne – wyjaśnił. Gospodyni znowu się do nas zwróciła: – Kolacja rozpocznie się za pół godziny. Ale proszę, częstujcie się naszymi przepysznymi przystawkami i szampanem. – Wymówiła słowo "szampan" z francuskim akcentem, przez co niemal znowu zaczęłam się śmiać, ale wzięłam się w garść i w zamian uśmiechnęłam się uprzejmie. Kobieta była dla mnie miła, a więc musiałam zachowywać się tak samo, mimo że Luca uważał mnie za niezdolną do uprzejmości.
206 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Rozejrzałam się dookoła, dostrzegając tylko jedną znajomą parę, która jak podejrzewałam musiała należeć do mafii, bo w przeciwnym razie nie rozpoznałabym ich. Poza nimi byliśmy otoczeni obcymi ludźmi, którzy nie nazywali mnie zdzirą pod nosem ani nie patrzyli na mnie z góry. To było normalne spotkanie towarzyskie z normalnymi ludźmi, cóż, z bardzo bogatymi ludźmi. Odprężyłam się. Może nie będzie tak źle. – Chodź. Napijmy się szampana. Będziemy potrzebowali bąbelków, żeby przetrwać tę nudną imprezę – powiedział Matteo. Luca spojrzał na niego z grymasem, ale Matteo wyszczerzył się do niego i poprowadził mnie do niemal pustego stolika barowego. Wzięłam kieliszek i zrobiłam pokaźny łyk. Życie w naszym świecie miało jedyny plus: nikogo nie obchodziło, czy miałaś wystarczająco dużo lat, aby pić alkohol. Bąbelki połaskotały rozkosznie moje podniebienie. Minęło sporo czas od kiedy piłam dobrego szampana. Ostatnim razem było to na weselu Arii. Matteo uśmiechnął się znacząco. – Co? – zapytałam, spoglądając na sukienkę w poszukiwaniu niedoskonałości. – Wyglądasz jak wyrafinowana dama. – Nie jestem wyrafinowaną damą – powiedziałam szybko i już miałam wziąć kolejny łyk szampana, ale zatrzymałam się z krawędzią kieliszka przy ustach. Patrząc na niego gniewnie, odstawiłam go na bok. – Nie jestem. – Nie powiedziałem, że jesteś. Powiedziałem, że tak wyglądasz. Miał rację. Wpasowałam się do tego świata, co sprowadzało mnie do kolejnego problemu. Dlaczego z każdym dniem coraz bardziej stawałam się żoną na pokaz? Wypiłam resztę szampana sporymi łykami, bardzo nie w stylu damy, wywołując tym śmiech Matteo i sama również zaczęłam się śmiać. Śmianie się z nim było przyjemne, a jeszcze lepsze było zobaczenie, jak radość usuwa nieco mroku z jego oczu. Miriam zawołała wszystkich do stołu i poprosiła nas, abyśmy usiedli obok niej wraz z innymi ważnymi gośćmi. Niestety Aria musiała siedzieć naprzeciwko mnie, a więc nie mogłam z nią nawet porozmawiać na wypadek, gdybym była znudzona. Byłam wciśnięta między Matteo i kobietę, której nie znałam. Na szczęście pierwsze danie zaserwowano niemal natychmiast, a więc miałam, co robić. Miriam, jak i większość kobiet, i tak była bardziej zainteresowana Arią, zapewne dlatego, że była żoną Luki i wiedziała, jak prowadzić tego typu pogawędki. Nagle poczułam dłoń Matteo na kolanie. Rzuciłam mu spojrzenie, ale on był pogrążony w rozmowie z Lucą i gospodarzem. Wzięłam kolejny gryz carpaccio, ale zatrzymałam się w połowie przeżuwania, kiedy jego dłoń zaczęła sunąć wyżej, w stronę 207 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
koronkowego zakończenia moich pończoch. Musiałam powstrzymać dreszcz, czując jego delikatny dotyk, który docierał prosto do mojego rdzenia. Zacisnęłam nogi i próbowałam się skupić na rozmowie, którą Aria prowadziła z inną kobietą. Kąciki ust Matteo uniosły się. Oczywiście, to nie był koniec jego zabawy. A jakby inaczej? Palce Matteo i tak wśliznęły się między moje nogi, mimo moich wysiłków, aby mu w tym przeszkodzić, a wtedy jego opuszki palców wsunęły się pod krawędź moich majtek i delikatnie pogładziły szczelinę między moją nogą, a wargą sromową. Sięgnęłam po kieliszek i napiłam się wina. – Co sądzisz, Gianno? Byłabyś zainteresowana? – zapytała Miriam. Jej brwi były uniesione, ale przez botoks reszta jej twarzy pozostawała bez ruchu, a jej wyraz twarzy wyglądał na znudzony. Spojrzałam szybko na Arię, mając nadzieję, że mi pomoże. Nie miałam pojęcie, o co pytała Miriam. Palce Matteo całkowicie mnie rozproszyły. – Wiem, że kochasz sztukę nowoczesną, a trudno jest się dostać na prywatną wycieczkę po muzeum Guggenheim. Jestem pewna, że Matteo podzieli się tobą na kilka godzin – powiedziała Aria, patrząc na mnie wymownie. Miałam ochotę ją wycałować. Zawsze mnie ratowała. – Tak, bardzo bym chciała... – Palce Matteo wśliznęły się między moje wargi sromowe, podszczypując je lekko. Czuł jaka jestem mokra i spragniona. Drań. Wciąż rozmawiał z Lucą i drugim mężczyzną, jakby nic nie robił pod stołem. Aria i Miriam przyglądały mi się wyczekująco. Odchrząknęłam i kopnęłam mocno nogę Matteo, zanim powiedziałam: – Z przyjemnością skorzystam z twojej propozycji. Czy mogłabym brzmieć na bardziej wyrafinowaną? Trofeum jak nic. Palce Matteo zaczęły sunąć w stronę mojej łechtaczki, aż wreszcie dotknął jej i zaczął zataczać wokół niej małe kręgi. Zacisnęłam usta, aby powstrzymać jęk. Na szczęście Miriam zaczęła mówić o podróży na Karaiby, a ja mogłam wrócić do udawania, że jej słucham. Tylko Aria zerkała na mnie okazjonalnie, jakby myślała, że nie czuję się za dobrze. Gdyby tylko wiedziała. Kelnerzy weszli do pokoju z głównym daniem, ale średnio mnie to interesowało. Samoistnie rozchyliłam nogi nieco bardziej, aby dać Matteo lepszy dostęp. Jego palce przesuwały się w górę i w dół, drażniąc moje wejście, zanim wróciły od mojej pulsującej 208 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
łechtaczki. Ścisnęłam kieliszek wina. Matteo utrzymywał powolny rytm, prowadząc mnie coraz bliżej uwolnienia. Powinnam była odepchnąć jego rękę, powinnam była powstrzymać te szaleństwo, zanim przerodzi się w najbardziej zawstydzającą noc mojego życia, ale pragnienie wzięło górę i odebrało mi resztę zdrowego rozsądku. Po zjedzeniu kilku kawałków cielęciny, odłożyłam widelec. Byłam głodna, ale czegoś innego. Matteo wsunął we mnie palec i z ledwością powstrzymałam sapnięcie. Byłam tak blisko. Czy mogłam dojść w ciszy? Nie obchodziło mnie to. Matteo wciąż na mnie nie spojrzał. Był całkowicie skupiony na rozmowie albo przynajmniej udawał. Nienawidziłam go za ten talent aktorski. Doprowadzał mnie coraz bliżej orgazmu, nie spiesząc się. Boże, to była najwspanialsza tortura. Jego sprawne palce stały się całym moim światem, aż nagle wysunął je z mojego wnętrza. Spojrzałam na niego zszokowana, widząc, że kelnerzy wrócili z deserem. Był to mus czekoladowy. Matteo uśmiechnął się do mnie. Miałam ochotę zedrzeć z niego ciuchy i rozprawić się z nim, doprowadzić go do krawędzi, tylko po to, aby później odmówić mu spełnienia. Matteo zatopił palec w musie. Był to palec, który przed chwilą wkładał do mojej cipki, po czym wsunął go do ust, wylizując do czysta. – Mm, pyszny – powiedział. Moje ciało wibrowało z pożądania, ale w tej chwili chciałam wcisnąć twarz Matteo do tego głupiego musu. Podniósł łyżeczkę i zaczął jeść spokojnie. Aria rzuciła mi pytające spojrzenie, kiedy siedziałam bez ruchu. Chwyciłam swoją łyżeczkę nieco za mocno i spróbowałam musu. Był przepyszny, kremowy i mocno czekoladowy, ale teraz przypominał mi tylko o palcach Matteo i o tym, co robiły kilka minut temu. Ja też potrafiłam grać w tę grę. Kiedy skończyłam deser, wsunęłam rękę pod stół i sięgnęłam do krocza Matteo. Był twardy i ta wiedza pobudziła moje pragnienie jeszcze bardziej. Rozważałam zaspokojenie samej siebie, zamiast Matteo, ale porzuciłam ten pomysł. Jeśli chciałam wygrać tę grę, musiałam zagrać. Owinęłam palce wokół erekcji Matteo. Zassał cicho oddech przez zęby, zanim nasze spojrzenia się skrzyżowały. Uniósł kącik ust. Masowałam go przez spodnie, czując jak twardnieje i staje się jeszcze większy. Niestety moje ciało także na to zareagowało. Matteo odwrócił głowę to starszego faceta, który zadał mu jakieś pytanie. Wykorzystałam ten moment, aby chwycić główkę jego penisa i zaczęłam ją pocierać. Matteo miał łatwiej. Nie miał aż tylu barier między palcami, aby dotrzeć do celu, ale kiedy pracowałam nad jego kutasem, po napinaniu się jego szczęki widziałam, że działało to na
209 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
niego. W przeciwieństwie do mnie, trudno będzie mu ukryć pożądanie, kiedy wstanie, a jeszcze trudniej, jeśli dojdzie w spodniach. Uśmiechnęłam się na tę myśl. Aria pochyliła się do mnie przez stół. Miałam nadzieję, że nic nie zauważyła. – Co jest z tobą? Dziwnie się zachowujesz – szepnęła. Pokręciłam głową i szepnęłam: "później", ale moja ręka nigdy nie przestała pracować pod stołem. Miałam nadzieję, że Matteo był blisko. Trudno było powiedzieć. Jego głowa była tyłem do mnie i prowadził spokojną rozmowę ze starszym facetem. Ścisnęłam go nieco mocniej, irytując się i wreszcie dostałam małą reakcję. Matteo spiął się delikatnie, ale później ewidentnie zmusił się do rozluźnienia. Miałam ochotę krzyknąć z frustracji. Już miałam go znowu ścisnąć, jeszcze mocniej niż przedtem, kiedy jego dłoń odnalazła moją pod stołem i odciągnął ją od swojego krocza. Chciałam wbić paznokcie w jego erekcję, gdyby nie obawa, że zrobię mu krzywdę. Nawet jeśli nikomu nigdy tego nie przyznam, to kochałam fiuta Matteo i przede wszystkim wszystko to, co potrafił nim robić. Zaryzykowałam spojrzenie na Matteo i napotkałam jego wzrok. W jego oczach był głód, ale także coś innego, coś, co sprawiało, że chciałam uciekać, gdzie pieprz rośnie, ponieważ miałam przeczucie, że wiedziałam, co to było i sama zaczynałam to czuć. Wyszarpałam rękę z jego uścisku, odsunęłam krzesło i wstałam. Uśmiechając się do gości, powiedziałam: – Przepraszam na chwilę. Nie obdarzając Matteo kolejnym spojrzeniem, ruszyłam przed siebie, mając nadzieję, że znajdę toaletę. Musiałam zebrać całą siłę woli, żeby nie zacząć biec korytarzem. Kiedy weszłam do łazienki, wypuściłam głośny wydech. Moje policzki były zarumienione, ale nie na tyle, aby ktoś cokolwiek mógł podejrzewać. Przynajmniej taką miałam nadzieję. Chwyciłam się krawędzi umywalki i zamknęłam mocno oczy. Moje serce waliło w piersi. Nagle ktoś chwycił mnie za biodra. Gwałtownie otworzyłam oczy, patrząc w odbicie w lustrze. Matteo górował nade mną, jego spojrzenie niemal płonęło z pożądania. Przycisnął biodra do moich pośladków. – Za szybko wyszłaś. Wsunął rękę pod moją sukienkę, podczas gdy drugą zaczął rozpinać jej zamek. – Co ty robisz? – syknęłam, zerkając na drzwi. – Co, jeśli ktoś wejdzie?
210 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Kogo to obchodzi? Będą mieli przedstawienie życia. Pewnie minęły lata, odkąd te laski widziały fiuta. Zepchnął moje majtki na bok i wsunął we mnie dwa palce. Wypchnęłam tyłek, dając mu lepszy dostęp. Moje ciało zdawało się mieć własny rozum, mimo że mój umysł krzyczał, abym odepchnęła Matteo. – Matteo – sapnęłam. – Zamknij te głupie drzwi na klucz. Poruszał we mnie palcami w wyśmienicie wolnym tempie. Moje biodra poruszały się wraz z nim, zmuszając go, aby wsuwał we mnie palce jeszcze głębiej. – Naprawdę chcesz, żebym przestał, tylko po to, abym poszedł zamknąć pieprzone drzwi? Polizał mój kręgosłup od krawędzi dekoltu sukienki do linii włosów, po czym napotkał moje spojrzenie w lustrze. Zadrżałam. Ponownie natarł na mnie palcami, docierając do słodkiego punktu głęboko we mnie. Jego oczy wwiercały się w moje, próbując odkryć moje najmroczniejsze sekrety. Moje serce biło gwałtownie i wiedziałam, że będę przeklęta, jeśli zaraz nie powstrzymam tego wariactwa. Z seksem mogłam sobie poradzić, ale te chwile ciszy pełne zrozumienia, te długie spojrzenia, które znaczyły zbyt wiele, zaczęły burzyć mury, których zbudowanie zajęło mi lata. Matteo chwycił moje piersi przez sukienkę, ugniatając i szczypiąc sutki niemal w bolesny sposób, przez co byłam jeszcze bardziej mokra. Zamknęłam oczy, aby uniknąć jego spojrzenia i poddałam się doznaniom. Matteo ciągle pompował we mnie palcami. Przygryzłam dolną wargę, aby stłumić dźwięki, próbujące wydostać się z moich ust. Usta Matteo przywarły do mojej tętnicy na szyi, zasysając delikatną skórę. Wygięłam się w łuk, wpychając tyłek w jego dłoń z całej siły, kiedy przetoczył się przeze mnie orgazm. – Spójrz na mnie – rozkazał i natychmiast otworzyłam oczy, napotykając jego wzrok. – Tak, dokładnie tak. Jesteś tak cholernie seksowna i mokra. Opadłam na przedramiona z poszarpanym oddechem, rozkoszując się ostatnimi falami przyjemności, kiedy Matteo wysunął ze mnie palce. Uniósł spódnicę mojej sukienki jeszcze mocniej. Usłyszałam, jak rozpina spodnie, a później otoczył mnie mocno ramionami na linii piersi, przyciągając mnie do siebie i gładząc czubkiem penisa moje wejście. Później zaczął się we mnie wsuwać centymetr po centymetrze. Próbowałam wypchnąć tyłek, chcąc od razu poczuć go całego, ale nie pozwolił mi. Jeśli to możliwe, to zwolnił tempo jeszcze bardziej. – Przeleć mnie – wyszeptałam ostro. Sięgnął przed siebie i przekręcił moją głowę na bok, zanim mnie pocałował. Jego język przejął nade mną władzę. Wreszcie Matteo zakopał się we mnie całkowicie i po chwili 211 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
zaczął we mnie pompować. Chwyciłam się mocno krawędzi umywalki. Matteo sprawiał, że moje ciało ślizgało się po chłodnym marmurze, kiedy wykonywał coraz mocniejsze i głębsze pchnięcia. – Kurwa, tak dobrze cię czuć – dyszał Matteo. Jęknęłam w odpowiedzi. Było lepiej niż kiedykolwiek. Wszystko było lepsze. Boże, co się działo? Próbowałam wyłączyć swój umysł i skupić się na tym, jak wypełniał mnie jego kutas, jak wychodził ze mnie niemal do samego końca, doprowadzając mnie do szaleństwa tylko po to, aby za chwilę znowu wykonać pchnięcie. Umywalka wbijała się w moje dłonie. Matteo chwycił mnie za biodra. Odrzuciłam głowę do tyłu, sapiąc i jęcząc, kiedy znowu byłam blisko orgazmu, a Matteo był tuż za mną. Odgłosy jego jęków nakręcały mnie jeszcze bardziej. Chwilę przed tym, jak doszliśmy, nasze spojrzenia skrzyżowały się w lustrze. I w tym momencie uświadomiłam sobie, dlaczego ostatnio w ogóle nie myślałam o ucieczce. To mnie przeraziło mocniej niż cokolwiek innego. Szybko opuściłam wzrok, próbując złapać oddech i uspokoić moje galopujące serce. Matteo pocałował moją łopatkę. – Tak kurewsko się cieszę, że jesteś moja. Zesztywniałam i odsunęłabym się, gdybym nie była uwięziona między umywalką, a ciałem Matteo. Kiedy Matteo ze mnie wyszedł i poprawiliśmy swoje ubrania oraz wyczyściliśmy się, nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy. Nie byłam zawstydzona tym, co zrobiliśmy. To już dawno przestało mnie krępować. Byłam jednak zmieszana i przerażona tym, co zobaczyłam przed chwilą w swoich oczach.
W trakcie seksu były momenty, kiedy miałem pewność, że Gianna się we mnie zakochiwała, ale później zawsze następował "czas po" i wtedy nie wiedziałem, czy przypadkiem niczego sobie nie wyobraziłem. W przeszłości zakochiwało się we mnie mnóstwo dziewczyn, mimo że nie dawałem im ku temu powodu, ale Gianna była trudnym orzechem do zgryzienia. Czasami łapałem się na myśleniu, że być może nigdy się we mnie nie zakocha, a pieprzy się ze mną, tylko po to, aby mnie zmylić. Gianna była inteligentna, 212 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
może poprzez seks próbowała mnie owinąć wokół swojego palca, licząc na to, że dam jej więcej swobody, a ona to wykorzysta i znowu ucieknie. Gianna poprawiła luźne kosmyki włosów, które wydostały się z jej fryzury. Krzywiła się do swojego odbicia w lustrze i udawała, że mnie tutaj nie ma. Gdy opuściliśmy łazienkę, wciąż mnie ignorowała. Później nagle stanęła w miejscu. – Nie możemy wejść razem. Wszyscy będą wiedzieli, co zrobiliśmy. Wzruszyłem ramionami. Miałem na to wyjebane. Gianna była moją żoną i mogłem ją bzykać, kiedy mi się podobało. – Nie było nas jakiś czas. I tak zapewne coś podejrzewają. – Super – mruknęła, po czym skrzyżowała ramiona na piersi i ruszyła w stronę stolików, nie zaszczycając mnie kolejnym spojrzeniem. A więc, wróciliśmy do naszych gierek?
t Tej nocy obudziłem się sam w łóżku. Skoczyłem na równe nogi i zacząłem rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu Gianny, ale nie było jej tutaj. Jak mogła uciec? Nie kłopotałem się nawet ubieraniem bokserek. Chwytając w biegu kaburę, wpadłem do salonu. Musiałem zadzwonić do Luki i poinformować go o sytuacji. Wścieknie się. Nie był zadowolony, kiedy usunąłem bransoletkę z nogi Gianny. Nagle przy oknie dostrzegłem kątem oka smukłą sylwetkę, siedzącą w fotelu. Gianna. Odprężyłem się i odłożyłem kaburę na pobliski stolik, zanim ruszyłem w stronę Gianny. Musiała przysunąć fotel do okna, aby móc przez nie wyglądać. Jej nogi były przyciśnięte do klatki piersiowej, a twarz oparta na kolanach. Spała głęboko. Ale nawet przez sen jej brwi były ściągnięte. Nie byłem pewien, ale wyglądała, jakby płakała. Stanąłem obok, patrząc na nią. Musiała wymsknąć się z sypialni bardzo cicho, tak abym jej nie usłyszał. Miałem lekki sen. Udało jej się nawet założyć piżamę. Spojrzałem na sterownik windy. Próbowała złamać kod i uciec? Alarm powiadomiłby mnie o wszelkich działaniach, a mimo to wciąż miałem podejrzenia. Nienawidziłem tego, że jej nie ufałem. Nie to, że byłem ufnym typem człowieka, ale poza Lucą chciałem też ufać swojej żonie. Oczywiście, trudno było nabrać zaufania, kiedy Gianna nie miała możliwości wykazania się. Gdybym dał jej więcej swobody i gdyby nie spróbowała uciec, to mógłbym zacząć jej ufać, ale czułem, że gdybym jej zaufał, to już nigdy więcej bym jej nie zobaczył. Byłem zbyt 213 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
samolubny i zaborczy. Nie chciałem jej stracić, mimo że tak by było dla niej najlepiej. Znowu spojrzałem na jej twarz i na malujący się na niej smutek. Wziąłem ją na ręce. Nie obudziła się, kiedy niosłem ją do sypialni, czyli tam, gdzie chciałem ją mieć i tam, gdzie było jej miejsce, mimo że ona tego nie chciała. Położyłem ją do łóżka, ale nie położyłem się obok. Byłem wkurzony na siebie za moje cipowate myśli. Jakie miałoby znaczenie, gdyby Gianna chciała być moją żoną? Jakie miałoby znaczenie, gdyby wróciła do Munich i znalazła sobie innego idiotę pokroju Sida? Była moja, a ja nie byłem dobrym facetem. Miałem w dupie uczucia innych. Czułem, jakbym był na krawędzi, jakbym potrzebował coś rozwalić, żeby wziąć się w garść. Z pomrukiem chwyciłem ubrania na siłownię, przebrałem się, po czym chwyciłem kluczyki i opuściłem mieszkanie. Wbiłem kod do windy i zjechałem do garażu. Wsiadłem na motocykl, wyjechałem szybko z garażu i popędziłem przez miasto w stronę siłowni. Poza ochroniarzem, siłownia była pusta. Szkoda, ponieważ miałem wielką ochotę na walkę z człowiekiem zamiast z pierdolonym manekinem. Nie kłopotałem się zakładaniem rękawic bokserskich. Chciałem czuć każde uderzenie. Stając twarzą do manekina, zacząłem go kopać i okładać pięściami. Byłem w transie, podczas gdy siłownia zaczęła się wypełniać znajomymi twarzami. Nikt mi nie przeszkadzał. Poza krótkimi skinieniami głową, ludzie trzymali sie ode mnie z daleka. Wszyscy wiedzieli, co dla nich dobre. – Próbujesz zabić biednego manekina? – Usłyszałem głos Luki. Wymierzyłem kolejny, mocny kopniak w głowę manekina, zanim odwróciłem się do brata. Nie był ubrany na siłownię. – Co tutaj robisz? – zapytałem. – Szukam cię. – Dlaczego? – Bo nie było cię w domu, kiedy dzisiaj rano po ciebie przyszedłem. – Wszedłeś do mojego mieszkania, kiedy mnie tam nie było? Luca wywrócił oczami. – Nie tknąłem twojej żony, ale zostawiłem z nią Arię i Romero. 214 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Przytaknąłem, próbując się uspokoić. Wciąż byłem na krawędzi. Nie wiedziałem nawet dlaczego. – Weź prysznic i ubierz się. Wyglądasz, jakbyś potrzebował drinka – powiedział Luca swoim głosem Capo. Nie protestowałem. Czułem się, jakby coś mnie przejechało. Musiałem spędzić na siłowni kilka godzin. Na zewnątrz było już jasno. Poszliśmy z Lucą do jednego z naszych klubów tanecznych. Poza sprzątaczkami, był pusty. Chwyciłem butelkę whiskey i razem z Lucą usiedliśmy przy barze. W większość kręgów to była zapewne zbyt wczesna pora na alkohol. Na szczęście my nie musieliśmy przestrzegać tych głupich zasad. Wypiliśmy po szklaneczce, po czym Luca spojrzał na mnie swoich wzrokiem starszego brata. – No więc... co jest? Już zaczynasz się nudzić swoją irytującą żoną? Wypiłem kolejną szklaneczkę whiskey, czekając, aż znajome palenie przerodzi się w ciepło, które rozejdzie sie po mojej klatce piersiowej. – Dlaczego pytasz? Luca uniósł brew. – Może dlatego, że wolisz spędzić noc w przepoconej siłowni, zamiast w sypialni ze swoją młodą żoną. – Nie mogłem zasnąć. – I nie mogłeś wpaść na coś bardziej rozrywkowego niż masakrowanie manekina? – Zaczynasz mnie wkurzać. Luca zignorował mój ostrzegawczy ton. – Szczerze mówiąc, jestem zaskoczony, że tak długo z nią wytrzymałeś. Gdybym z nią spędził więcej niż dziesięć minut, wolałbym sobie odciąć uszy. – Nie jestem nią zmęczony. W zasadzie, to lubię irytującą osobowość mojej żony. Dodaje sprawom pikanterii. Życie byłoby nudne, gdyby była jak inne żony na pokaz. Luca zmrużył oczy. – Aria nie jest tylko żoną na pokaz. 215 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Oczywiście, jemu było wolno się wkurzać, kiedy choć trochę obraziłem Arię, ale on cały czas mógł obsypywać Giannę oszczerstwami. – Nie powiedziałem nic o Arii. Ale wolę moją kobietę... – Irytującą i pyskatą. – Dokończył za mnie Luca, zanim odebrał butelkę whiskey z mojej dłoni. – A więc, w czym problem? Dlaczego użalasz się jak jakaś cipa? Czekałem, aż wpadnie mi do głowy jedna z moich zwyczajowych ripost, ale nic takiego się nie stało. To była coraz bardziej gówniana sprawa. – Zaczynam myśleć, że Gianna może już na zawsze mnie nienawidzić. Myślałem, że to jej sposób na bycie interesującą i bycie wyzwaniem, taki pewien rodzaj gry, aż w końcu w którymś momencie pójdzie po rozum do głowy i zakocha się we mnie jak pozostałe dziewczyny, na które polowałem, ale jestem pewien, że Gianna jest wyzwaniem, któremu coraz trudniej mi sprostać. Nie zmieni zdania. Myślę, że z każdym dniem nienawidzi tego życia coraz bardziej. Luca przyglądał się mojej twarzy. – To naprawdę ci przeszkadza. Powiedział to, jakby to było dla niego największym zaskoczeniem na świecie, jakbym był pierdolonym robotem, niezdolnym do uczuć. – I ty to mówisz – powiedziałem, uśmiechając się kpiarsko. – Przed Arią nie byłem nawet pewien, czy jesteś w stanie kogoś polubić, zwłaszcza kobietę. – Gadasz, jakbym był pedałem. Nie chodzi o to, że nie lubiłem kobiet. Po prostu nie uważałem ich za coś pożytecznego poza sypialnią. Pokręciłem głową. – Jak, do diabła, udało ci się rozkochać w sobie Arię? To jak ósmy cud świata. Są jakieś nowe dragi, o których mi nie mówisz? – Jesteś nawalony, Matteo. – Nie jestem. Jeśli nie przestaniesz okupować pierdolonej whiskey, to może za kilka godzin dostanę szansę, żeby się upić. – Wyrwałem butelkę z jego ręki i zrobiłem łyk. – Gianna jest jak tygrys w pierdolonym zoo. To kurewsko dołujące patrzeć na nią, jak szuka sposobu na ucieczkę. – Próbowała znowu uciec? 216 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Niby jak? Trzymam ją, jakby na smyczy. – Chyba nie myślisz o tym, aby dać jej odejść? Nie sądziłem, że byłbym w stanie to zrobić. Poza tym nie chciałem tego. Byłem samolubny i w najbliższym czasie to się nie zmieni. Wciąż pragnąłem Gianny. Pragnąłem jej wspaniałego ciała każdej nocy w moim łóżku, a mojego fiuta w jej ciasnej cipce. Chciałem od niej wszystkiego, a w szczególności pewnych rzeczy, których nie chciała mi dać. – Pozwoliłbyś mi? – Nie. Familia jest już wystarczająco niezadowolona. Wyglądałbyś na jeszcze słabszego, gdybyś znowu pozwolił jej uciec. Nie potrzebuję dodatkowych problemów. Nie wspominając, że pierdolony Outfit zapewne ogłosiłby z nami wojnę, gdybyśmy znowu stracili Giannę. Jej ojciec to wrzód na tyłku. – Patrzył na mnie swoim autorytarnym wzrokiem, który miał na celu budzić grozę na świecie, ale na mnie był bezużyteczny. – Nie pozwolisz jej uciec. Utknęliście ze sobą, aż po grób. Nie obchodzi mnie, czy jest nieszczęśliwa, czy cię nienawidzi. Będzie musiała sobie z tym poradzić. – Wow, jesteś dzisiaj w bardzo subtelnym nastroju, co? – Wiedziałem, że miał rację, a poza tym, to nie było tak, że powiedziałbym Giannie, iż może odejść, ale w jakiś sposób jego słowa jeszcze bardziej mnie wkurzyły. – Wiesz, że jedynym powodem, przez który Gianna nie jest w stanie poderżnąć mi w nocy gardła jest jej strach przed oglądaniem krwi? Wiesz, jak miłe jest zasypianie przy kimś, kto prawdopodobnie fantazjuje o twojej śmierci, ponieważ dzięki temu będzie wolny? Gianna nigdy nie powiedziałaby tego wprost, ale czasami wydawało mi się, że widziałem to w jej oczach. A może byłem tak pojebany, że zawsze obierałem najgorszy scenariusz. – Mam nadzieję, że żartujesz – powiedział oschle Luca. – Kto wie? – Opróżniłem butelkę whiskey. Czułem pierwsze oznaki przyjemnego mrowienia. Uśmiechnąłem się szeroko. – Czasami zdecydowanie próbuje zabić mnie wzrokiem. – Może zatem nie powinieneś spać z nią w jednym pokoju. Kiedyś może przezwyciężyć strach nad oglądaniem krwi. – Nie, nie w najbliższym czasie. Poza tym, Gianna nie jest typem barbarzyńcy. – No nie powiedziałbym. Potrafi być nieźle stuknięta.
217 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Nie martwiłeś się sypianiem obok Arii, kiedy tobą gardziła, więc czemu ja powinienem? – Nie możesz porównywać Arii do Gianny. Są jak woda i ogień. Poza tym, ufam Arii bezgranicznie. Przyjęła za mnie pierdoloną kulkę. – To musi być miłe – mruknąłem. – Gianna pewnie dopingowałaby strzelającemu do mnie.
218 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 19 Matteo był w dziwnym humorze, odkąd dwie noce temu znalazł mnie w salonie. Był małomówny, a w jego przypadku było to nietypowe. Nie wiedziałam, czy wściekał się na mnie, a nawet gdyby, to miałam to gdzieś. Tamtej nocy przyrzekłam sobie, że muszę zakończyć to, co się między nami działo. Przyrzekłam sobie, że nigdy nie stanę się jedną z tych kobiet, że nigdy nie poślubię mafiosa, a przede wszystkim, nie będę żywić do niego żadnych uczuć. Do świąt zostało pięć dni, a my zdecydowanie nie odczuwaliśmy świątecznej atmosfery. W naszym mieszkaniu nie było ani jednej ozdoby świątecznej. Rozważałam zapytanie Matteo o kupno choinki i wspólne udekorowanie jej, ale później spanikowałam i nie odezwałam się na ten temat. Zamiast tego, niemal z ulgą, zaakceptowałam dziwną atmosferę między nami. Matteo ściskał kierownicę żelaznym uściskiem, kiedy wracaliśmy z ostatniej imprezy świątecznej w tym sezonie. Gospodarze wynajęli opuszczony magazyn i zmienili go w zimową krainę ze sztucznym śniegiem i barem wykutym z lodu. Aria i Luca zostali na przyjęciu, ale złe zachowanie Matteo sprawiło, że Luca odesłał nas wcześniej. Zapewne bał się, że Matteo znowu kogoś zabije. Nie mogłam winić Luki. Ulice były pokryte cienką warstwą lodu, który lśnił w świetle reflektorów. – Wiesz, co jest zabawne? – zapytał spiętym głosem Matteo. Zerknęłam w jego stronę, patrząc na jego spięte ciało i mroczny wyraz twarzy. – Kiedy myślisz, że nie patrzę, wyglądasz jakbyś mogła być szczęśliwa, a później, kiedy nasze spojrzenia się krzyżują... "puf" i szczęście znika. Nie wiedziałam, co powiedzieć. – Dlaczego ciągle nalegasz na bycie nieszczęśliwą?
219 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Zanim zdołałam odpowiedzieć, Matteo nagle dodał gazu. Wcisnęło mnie w fotel. – Co ty wyprawiasz? To, że jesteś wściekły, nie znaczy, że masz próbować nas zabić. Matteo spojrzał w boczne lusterko. – Nie próbuję nas zabić. Próbuję nas ocalić. Coś dobiło do naszego samochodu. Zerknęłam przez ramię. Światła jakiegoś SUV-a świeciły w tylną szybę naszego auta. – Kto to? – zapytałam. – Podejrzewam, że Rosjanie. Za późno ich zauważyłem. Kurwa. Tak właśnie się dzieje, kiedy jestem rozproszony innymi pierdołami. Byliśmy jedynymi samochodami w tej części dzielnicy przemysłowej. Matteo skręcił gwałtownie w boczną uliczkę między dwoma wysokimi magazynami. – Głowa w dół – warknął. Natychmiast posłuchałam. Walcząc z pasem bezpieczeństwa, pochyliłam się do przodu. Chwilę później nasi prześladowcy zaczęli do nas strzelać. Tylna szyba rozbiła się na kawałeczki, które na nas opadły. Matteo nie zareagował, jechał przed siebie jak szalony. Jakimś cudem udało mu się nawet wyciągnąć pistolet. Chwyciłam się mocno siedzenia z głową przyciśniętą do nóg, kołysząc się przy każdym szarpnięciu samochodem, czy podczas zakrętu. Opony piszczały, kule ze świstem przeszywały powietrze, a szło pękało. Nowa dawka szkiełek opadła na mnie, kiedy boczna szyba również została rozstrzelana. – Kurwa – przeklął Matteo, próbując uzyskać połączenie telefoniczne. Zapewne dzwonił do Luki. Strach mocno ściskał moje gardło. Strach o moje życie stanowił niewielką część. Widzenie Matteo na linii ognia, przerażało mnie znacznie bardziej. Nie mógł pochylić głowy. Wystarczyła jedna kula, a byłoby po nim. Znowu skręciliśmy za róg i dobiłam do drzwi. Zacisnęłam mocno oczy, walcząc z narastającymi mdłościami. Padło jeszcze więcej strzałów, aż w pewnym momencie Matteo syknął. Spojrzałam w jego stronę. Wciąż prowadził i strzelał do atakujących, ale krwawił z ran na ręce i ramieniu. W tej chwili kolejna kula drasnęła jego głowę. Krew tryskała w każdą stronę, nawet na moją twarz. Matteo zdawał się tym nie przejmować. W zamian wypuścił kolejną serię strzałów. Nagle samochód, całkowicie pozbawiony kontroli, zaczął zataczać kręgi. Owinęłam ręce 220 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
dookoła klatki piersiowej, kiedy rzucało mnie po całym siedzeniu. Przez na wpół otwarte oczy widziałam, jak nasz samochód zmierza w stronę ściany, a po chwili dobiliśmy do niej z impetem. Szarpnęło mnie do przodu, a powietrze uszło z moich płuc, kiedy zatrzymałam się na pasie bezpieczeństwa. Wbijał się w mój obojczyk, tak że aż zaćmiło mi wzrok. Później coś miękkiego uderzyło mnie w twarz, powstrzymując wstrząs. Nie wiedziałam, jak długo zwisałam bezwładnie na pasie bezpieczeństwa z twarzą zakopaną w poduszce powietrznej. Walczyłam o oddech. W uszach mi dzwoniło, ale w końcu ustało i powitała mnie cisza. Usiadłam z jękiem, ignorując pulsujący ból głowy. Z naszej zmiażdżonej maski unosił się dym, wypełniając powoli samochód poprzez rozbite szyby. Zamrugałam, aby pozbyć się tańczących przed oczami kropek. Całe moje ciało było obolałe, ale nic nie zdawało się być złamane. Przynajmniej mogłam się ruszać. Spojrzałam na siedzenie kierowcy i zamarłam. W samochodzie było ciemno. Nasze światła nie działały, ale gdzieś w oddali latarnie rzucały lekką poświatę. Matteo wisiał na kierownicy. Jak w wielu mafijnych samochodach, kierowca nie posiadał poduszki, ponieważ była to udręka w trakcie pościgów samochodowych. Ze względu na krew, Matteo miał włosy przyklejone do czoła. Krew przesiąkła jego koszulę i kapała na spodnie. Tak dużo krwi. Musiał uderzyć głową w kierownicę albo deskę rozdzielczą, kiedy dobiliśmy do ściany. Był martwy? Nie ruszał się i nie wiedziałam, czy oddycha. Wstrzymałam oddech, nasłuchując. Nic nie słyszałam. Zamrugałam, po czym spojrzałam przez ramię, aby zobaczyć gdzie są nasi atakujący. Ich samochód dobił do innego budynku i już płonął. Zdecydowanie byli martwi. Czy nasz samochód też zacznie się palić? Musiałam się stąd wydostać. Czy to nie okazja, na którą czekałam? Matteo i ja byliśmy sami. Nikogo tutaj nie było, aby powstrzymać mnie przed ucieczką. Mogłam uciec i być wolną. Odpięłam pas, po czym znowu spojrzałam na Matteo. Musiałam sprawdzić, czy żyje, ale z jakiegoś powodu nie byłam w stanie. Co, jeśli naprawdę nie żył? Czułam ścisk w gardle. Płuca odmówiły posłuszeństwa, kiedy zalała mnie fala paniki. Boże, co jeśli on nie żyje? Co było ze mną nie tak? Czyż pół roku temu nie chciałam, żeby zniknął z mojego życia? To była moja okazja, prawdopodobnie jedyna, jaką dostanę. Poczułam zapach gazu, a oczy zaczęły mnie piec na skutek coraz większej dawki dymu. Matteo był mordercą. Nie był dobrym mężczyzną. Gdyby zapytać ludzi, powiedzieliby, że zasługiwał na śmierć. Drżącymi palcami sięgnęłam do ramienia Matteo. Wciąż był ciepły, ale to nie oznaczało, że żyje. Powoli przesunęłam rękę wyżej, aż dotarłam do pokrytego krwią gardła. Dotykałam delikatnie jego skóry, ale nic nie czułam. Przycisnęłam palce i nadal szukałam, aż wreszcie wyczułam delikatny puls.
221 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Odetchnęłam z ulgą. Wciąż żyje. Dzięki Bogu. Pod maską zaskwierczało, a po chwili nastąpił mały wybuch ognia. Chwyciłam klamkę, szarpiąc, ale ani drgnęła. Kiedy dym i ogień zaczęły wypełniać samochód, zaczęłam panikować i walić w drzwi. Przekręciłam się na bok, naciągnęłam rękaw na dłoń i oczyściłam okno z resztek odłamków szkła, zanim wysunęłam przez nie głowę. Kiedy wreszcie stanęłam na ziemi, niemal upadłam na kolana, ponieważ moje nogi trzęsły się jak szalone. Cała maska płonęła, a Matteo wciąż był w samochodzie. Okrążyłam go, podbiegając do drzwi i modliłam się, aby nie były zatrzaśnięte jak moje. Nie sądziłam, że dam radę wyciągnąć Matteo oknem bez jego pomocy. Chwyciłam klamkę i pociągnęłam z całych sił. Otworzyły się z piskiem, przez co upadłam na tyłek. Złapałam oddech, po czym stanęłam na nogi i chwyciłam ramię Matteo. Nie miał zapiętego pasa bezpieczeństwa, więc bez problemu wytargałam go z samochodu. Upadł na asfalt trochę za mocno, na co się skrzywiłam, po czym szybko wcisnęłam głowę pod jego pachę i odciągnęłam go od samochodu, którego szybko zajmowały płomienie. Matteo był ciężki, a odciąganie go od samochodu powodowało ból jak diabli, ale nie zatrzymałam się, dopóki nie byłam pewna, że znajdujemy się w bezpiecznej odległości, na wypadek gdyby samochód eksplodował. Puściłam Matteo, zanim wyprostowałam się i wytarłam krew w spodnie. Oczy Matteo były zamknięte, a jego głowa odwrócona na bok, pokazując przystojny profil. Kosmyki włosów były przyklejone do jego zakrwawionego czoła, a wyciekająca z rany krew, rozlewała się szybko na całą głowę. Widziałam, jak jego klatka piersiowa unosi się i opada. Rozejrzałam się dookoła. Samochód Rosjan płonął, a ciemne kłęby dymu wznosiły się do nieba. Byliśmy na jakimś zadupiu, w opuszczonej dzielnicy przemysłowej, gdzie nikt nie postawił stopy, jeśli nie musiał. Dym zdecydowanie przykuje uwagę. Ktoś na pewno znajdzie Matteo, zanim będzie za późno. Prawda? Powinnam uciec. Powinnam tego chcieć. Zaczęłam odsuwać się od nieprzytomnego Matteo, ignorując zaciskające moje gardło poczucie winy. Matteo zmusił mnie do małżeństwa. Wiedział, że wykorzystam pierwszą, nadarzającą się sytuację do ucieczki. Zrobiłam kolejny krok w tył. Matteo wybrał niebezpieczne życie. Nawet jeśli dzisiaj umrze, to sam wybrał sobie taki los. To nie było życie, jakiego chciałam. Odwróciłam się, po czym stanęłam w miejscu. Zamknęłam oczy. Słyszałam trzeszczący ogień. Ktoś znajdzie Matteo na czas. A nawet jeśli nie, to powinnam mieć to gdzieś. Nie troszczyłam się o niego. Nie troszczyłam się. Zdecydowanie nie powinnam.
222 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Powinnam go nienawidzić. Powinnam nienawidzić tego, kim był i co dla mnie znaczył. Powinnam, ponieważ nie potrafił ze mnie zrezygnować, mimo że tyle razy go odpychałam. Dlaczego nie chciał się poddać? Zaczęłam odchodzić. Jeden krok za drugim. Kiedy będę poza miastem, zadzwonię do Arii i zapytam o Matteo. Wtedy będzie dla niego za późno. Może. A może nie. Matteo był silny. Rana na głowie go nie zabije. Zaryzykowałam spojrzenie przez ramię, dostrzegając nieruszającego się Matteo. Za nim płonęły samochody, zabarwiając dymem ciemne niebo. Pogrzebowa czerń. Z miejsca, w którym stałam, kałuża krwi wokół głowy Matteo wyglądała niemal na czarną i robiła się coraz większa. – Nie chcę cię kochać – szepnęłam, zatrzymując się nagle i zaciskając powieki. Ale kochałam. Kochałam Matteo. Otworzyłam oczy, odwróciłam się i zaczęłam iść w jego stronę, a później zaczęłam biec, coraz szybciej i szybciej. Upadłam na kolana przy Matteo, grzebiąc w kieszeniach. Szukałam telefonu. Był w mojej torebce. Spojrzałam na płonący samochód, w którym zostawiłam swoje rzeczy. Głupia Gianna. Sięgnęłam do kieszeni Matteo i odetchnęłam z ulgą, kiedy wyciągnęłam jego telefon. Nie marnując czasu, wcisnęłam szybkie wybieranie. – Nie jestem w nastroju, żeby z tobą gadać, Matteo. Zachowywałeś się jak kutas. – W moich uszach rozbrzmiał ostry głos Luki. Zaszlochałam. – Gianna? – zapytał. W tle usłyszałam Arię, ale nie rozumiałam, co mówiła. – On umiera – powiedziałam po chwili. – O czym ty gadasz? Daj mi Matteo. 223 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Nie mogę. Rosjanie nas zaatakowali. Tu jest tyle krwi, Luca, tyle krwi. – Matteo żyje? – Po raz pierwszy, od kiedy Aria niemal umarła, Luca brzmiał na naprawdę zmartwionego. Spojrzałam na leżące obok mnie ciało. Na mojego męża. To moja wyobraźnia, czy klatka piersiowa Matteo przestała się ruszać? Przycisnęłam dłoń do jego przesiąkniętej krwią koszuli. Nic nie poczułam. – Nie oddycha. Przed chwilą oddychał, ale już nie oddycha. – Brzmiałam na rozhisteryzowaną. – Gianna, musisz zrobić sztuczne oddychanie. Zaraz przyjadę. Mam twoje namiary dzięki GPS, ale musisz przywrócić krążenie, bo w przeciwnym razie będzie za późno. Nic nie powiedziałam, jedynie patrzyłam na mężczyznę, którego kochałam. Chciałam go nienawidzić całą sobą i na początku była nienawiść, tak wiele nienawiści, ale nie cała była skierowana do Matteo. Teraz niemal nic z niej nie zostało. To było wręcz śmieszne, że wciąż próbowałam się jej trzymać. – Gianna? – Głos Luki wdarł się w moje myśli. W tle słyszałam, jak samochód budzi się do życia. Włączyłam Lukę na głośnomówiący i ujęłam w dłonie twarz Matteo, przyciskając usta do jego warg, wtłaczając powietrze do jego płuc. Próbowałam sobie przypomnieć, ile razy uciskać klatkę piersiową, zanim zrobię sztuczne oddychanie. Nie wiedziałam nic o pierwszej pomocy, poza tym, co widziałam w telewizji. Dlaczego wcześniej nie przykładałam do tego uwagi? Co, jeśli Matteo umrze, bo zrobię coś źle? Ostatnie słowa Luki znowu wdarły się w moje myśli. Zapomniałam, że wciąż był na linii. – Wiem, że czujesz, jakby Matteo złapał cię w pułapkę, że zniszczył ci życie, ale nieważne, co myślisz, nie zrobił tego, aby cię unieszczęśliwić. Z jakichś trudnych do wytłumaczenia powodów, Matteo cię kocha. Nie musisz mi wierzyć. Możesz go nienawidzić, ale nie zostawiaj go samego, nie teraz. Jeśli pomożesz uratować mu życie, zagwarantuję ci wolność. Przysięgam na swój honor i życie. Aria jest świadkiem. Dostaniesz pieniądze, nową tożsamość i nawet ochronę przed Outfitem, jeśli zechcesz. To wszystko będzie twoje, jeśli uratujesz mu życie. – Dobrze – powiedziałam, znowu uciskając klatkę piersiową Matteo. Nie wiedziałam nawet, dlaczego to powiedziałam. – Musisz wykonać masaż serca. Mocno i szybko. Nie martw się połamaniem żeber. Trzydzieści ucisków, dwa wdechy. Szybko. 224 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Przyspieszyłam uciskanie, po czym pochyliłam się nad Matteo i zrobiłam dwa wdechy. – Nie reaguje! – sapnęłam, zaczynając od nowa. – Nie przestawaj. Nie przestałam, mimo skurczu palców. Były zaczerwienione i lepkie od krwi. Ledwo widziałam na oczy, ponieważ łzy zamazywały mi wzrok. Dlaczego nie mogłam przestać płakać? Płakałam nad Matteo, a nad Sidem ledwo uroniłam łzę. – Będziemy za dziesięć minut – powiedział Luca. – Co z Matteo? Nie odpowiedziałam. Nacisnęłam mocniej na jego klatkę piersiową i wtedy wciągnął płaski wdech. Zamarłam, przerażona, że sobie to wyobraziłam. Pochyliłam się szybko nad jego twarzą i poczułam delikatny oddech na policzku. Drżącymi palcami pogładziłam jego gardło, odnajdując puls. Nie był tak szybki i silny jak zawsze, ale był. Zamknęłam na chwilę oczy, powstrzymując kilka irytujących łez, a później znowu otworzyłam. Usiadłam na tyłku i rozprostowałam nogi. Chciałam położyć głowę Matteo na swoich udach, ale bałam się, że uszkodzę mu szyję, a więc delikatnie położyłam dłoń na jego sercu, upewniając się, że bije. Jego krew zaczynała przesiąkać moje spodnie, ale przestało mnie to obchodzić. – Gianna? Jesteś? – Tak. Matteo znowu oddycha. Nastąpiła chwila ciszy. – To dobrze – powiedział cicho Luca. – Zostań tam, gdzie jesteś. – Bez obaw. Odchyliłam głowę, patrząc na usłane gwiazdami i zaciągnięte dymem niebo. Delikatne unoszenie się i opadanie klatki piersiowej Matteo, było niczym kołysanka. Oczy same zaczęły mi się zamykać. Ból głowy narastał na sile. Zapewne miałam wstrząśnienie mózgu. Warkot silnika zmusił mnie do odwrócenia głowy. W naszą stronę pędziły dwa samochody. Pierwszym był aston martin Luki, a drugi należał do Romero. Zabrałam szybko rękę z piersi Matteo i wstałam, mimo zamazanego wzroku. Aston zatrzymał się z piskiem opon. Luca wyskoczył z samochodu i podbiegł do Matteo, ledwo zaszczycając mnie spojrzeniem. Uklęknął obok brata, dotykając jego szyję. Ocenił obrażenia Matteo, a po chwili stali już obok niego Romero i Sandro.
225 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Ktoś dotknął mojego ramienia i wtedy zauważyłam Arię. Przytuliła mnie, a ja do niej przylgnęłam. Byłam wyczerpana. – Jesteś ranna? – zapytała. – Może. Chyba. Nie wiem. – Zabierz ją – powiedział Luca. – Weź samochód i jedźcie do naszego mieszkania. Odsunęłam się od Arii. – Dokąd zabierasz Matteo? – Do szpitala. To zbyt poważne obrażenia dla naszego lekarza – powiedział, uśmiechając się chłodno. – Nie martw się. Dotrzymam obietnicy. Kiedy wrócę do domu, omówimy szczegóły twojej wolności. Jego spojrzenie było surowe. Czułam, że nie miałby nic przeciwko, gdybym zginęła w tym wypadku. – Może Gianna chce pojechać z Matteo do szpitala – zasugerowała delikatnie Aria, kiedy Luca i Sandro podnieśli ostrożnie Matteo i zanieśli go do jeepa. Romero rozmawiał z żołnierzami przez telefon, organizując wszystko tak, aby nie mieszać w to policji. – Nie chce – powiedział stanowczo Luca. – Pomóż jej zabrać rzeczy z mieszkania Matteo, żebyśmy mogli zorganizować jej nowe życie, zanim mój brat wróci do domu. Dlaczego się nie sprzeciwiłam? Dlaczego nawet teraz nie potrafiłam przyznać się do swoich uczuć? Aria przyglądała mi się badawczo, ale wzruszyłam ramionami, ignorując pieczenie oczu i ucisk w gardle, kiedy patrzyłam, jak zabierają Matteo. – Możemy za nimi pojechać naszym samochodem – szepnęła Aria. Przełknęłam i pokręciłam głową. – Nie. Luca ma rację. Muszę się spakować. Krzywiąc się, ale nie protestując, Aria zaprowadziła mnie do astona martina.
226 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Bolało mnie całe ciało i myślałem, że zaraz rozwali mi łeb. Z jękiem spróbowałem otworzyć pierdolone oczy, które zdawały się być sklejone kropelką. Po jakimś czasie wreszcie udało mi się je otworzyć bez użycia palców, choć bardzo mnie korciło. Luca siedział w fotelu przy moim łóżku. Przy pierdolonym szpitalnym łóżku. – Nie gadaj, że zabrałeś mnie do szpitala – wychrypiałem, po czym zacząłem kaszleć. Kurwa. Czułem się okropnie. Luca pochylił się do mnie z krzywym uśmiechem. Musiał wyglądać na aż tak zmartwionego? Nie byłem już dzieciakiem, który ciągle potrzebował ochrony. – Teraz, kiedy znowu przeklinasz, rozważę przeniesienie cię do mojego mieszkania. Romero nie może się doczekać, zostania twoją pielęgniarką. Szukałem igły od wenflonu na wierzchniej stronie dłoni, ale zastygłem bez ruchu, gdy dotarły do mnie słowa brata. – Do twojego mieszkania? – Będziesz musiał odpoczywać przez kilka dni. Znam cię, dlatego wiem, że ktoś musi cię mieć na oku. Luca przyglądał mi się ostrożnie, jak gdyby usiłował rozszyfrować, czy byłem gotowy na usłyszenie złej wiadomości. – Czy coś się stało Giannie? – Nie, z nią w porządku. – Wyduś to z siebie, do cholery! – Zawarłem z nią układ. – Przestań owijać w bawełnę, do kurwy. Powiedz prawdę. Zniosę to. – Kiedy do mnie zadzwoniła, nie oddychałeś. Bałem się, że wykorzysta tę okazję na ucieczkę. – Moje życie w zamian za jej wolność – powiedziałem. 227 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Zgodziła się. Teraz jest w domu z Arią, pakuje swoje rzeczy. – Musimy ją chronić przed Outfitem. Jej ojciec nie przyjmie tego za dobrze. – Chcesz ją chronić? – zapytał z niedowierzaniem Luca. – Wciąż jest moją żoną. Będę ją chronił tak długo, jak mi pozwoli. – Wyjedzie od razu, gdy wszystko załatwię. Lepiej już zacznij o niej zapominać. Spojrzałem na niego gniewnie. – Zapomniałbyś o Arii tylko dlatego, że ktoś ci każe? – Aria nie trzeba przekupywać, żeby uratowała mi życie. Wyrwałem igłę z dłoni i wytarłem krew, zanim, mimo rozdzierającego bólu głowy, przerzuciłem nogi przez krawędź łóżka. Spojrzałem na stolik przy łóżku, szukając noży i kabury na pistolet. Pusto. Niech to szlag. Bez tych rzeczy czułem się nagi. – Kurwa – mruknął Luca. Sukinsyn chwycił mnie za ramię, aby powstrzymać moje działania. – Nie chciałem cię wkurzyć. Powinieneś leżeć. – Mam to w dupie. Nie jestem jebanym dzieciakiem. Przestań mnie niańczyć. Radziłem sobie z gorszym syfem w porównaniu do bólu głowy. – Odepchnąłem jego ręce i wstałem. Błąd. Kiedy tylko moje stopy dotknęły ziemi, zachwiałem się. Luca pomógł mi zachować równowagę. Z jękiem opadłem z powrotem na łóżko. – Co oni mi dali? Czuję się, jakby ktoś naszprycował mnie tabletką gwałtu. Luca spojrzał na mnie swoim najbardziej protekcjonalnym wzrokiem. – Mówiłem, żebyś został w łóżku. – Zamknij się. – Zamrugałem kilka razy. To nie pomogło na kropki, tańczące mi przed oczami. – Chcę się stąd wynieść w cholerę. Nic mi nie jest. – Nic ci nie będzie, kiedy sam tak stwierdzę. Jestem twoim Capo. Otworzyłem szufladę w szafce nocnej, ale tam również nie było moich broni. – Gdzie moje noże? – W samochodzie. Ledwo udało mi się wciągnąć cię do szpitala, kiedy byłeś tak uzbrojony po zęby.
228 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Zacisnąłem szczękę, po czym znowu wstałem. Tym razem nie zachwiałem się tak mocno. Luca spojrzał na mnie wilkiem. – Cholera jasna, Matteo. Dlaczego choć raz nie możesz mnie posłuchać? – Nie pieprz. Gdybyśmy zamienili się miejscami, to ciebie już by nie było w tym szpitalu. – Nie zaprzeczył. Znałem go. – Chodźmy. Luca cisnął we mnie torbą. – Sandro przywiózł ci trochę ciuchów. Te, które miałeś na sobie podczas wypadku, muszą zostać spalone. Rozebrałem upokarzającą, szpitalną koszulę nocną i ubrałem czyste jeansy. – Co z bielizną? Może Sandro lubi, kiedy jego interes buja się po całych gaciach, ale ja wolę bokserki między jajami, a zamkiem. Luca prychnął. – Zastanawiam się, co trzeba zrobić, żeby cię uciszyć? Otarłeś się o śmierć, żona cię zostawiła, ale to najwyraźniej nie wystarczy. Przestałem zapinać koszulę. Wiedziałem, że żartował. I miał rację. Nic nigdy mnie nie zachwiało. Ani śmierć matki, ani bycie pobitym przez ojca, ani krwawienie jak zarzynane prosię. Zatem dlaczego, kiedy wspomniał o Giannie, poczułem jakby ktoś mnie znokautował? Cholera. Zamieniałem się w cipkę. Rzuciłem Luce wymuszony uśmiech, ale on przyglądał mi się już ze zmarszczonymi brwiami. – Nie mów, że chcesz tak szybko opuścić szpital, bo masz nadzieję, że wpadniesz na Giannę i namówisz ją, żeby z tobą została. Nie zgodzi się. Samolubna suka chce wolności. Podszedłem do niego, niemal stykając się z nim nosem. – Nie nazywaj jej suką. Później się zachwiałem i musiałem się przytrzymać ramienia Luki, żeby nie zaliczyć gleby. To by było na tyle w kwestii udawania groźnego. Luca po prostu na mnie patrzył.
229 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Przysięgam, jeśli nie przestaniesz na mnie patrzeć tym kurewsko współczującym wzrokiem, to cię zajebię – burknąłem. – Nie współczuję ci. Współczucie zarezerwowane jest dla ludzi, którzy znaleźli się w kiepskiej sytuacji bez swojej winy, ale ty sam wybrałeś Giannę. Wiedziałeś, że jest nieprzewidywalna i cholernie irytująca, a i tak ją chciałeś. Podniecała cię jej sukowatość. Sam się w to wpakowałeś. Teraz musisz sobie z tym poradzić. – Zimny drań – powiedziałem. Cieszyłem się, że nie próbował mnie pocieszyć. Luca uśmiechnął się połowicznie. – Zawsze. Wcisnąłem koszulę w spodnie i ubrałem buty. – Sandro to pierdolony ciołek. Bez skarpet? Jest nudystą, czy co? – Pewnie myśli, że ty jesteś. Skierowałem się do drzwi, próbując iść tak dumnie, na ile pozwalały mi trzęsące się nogi. Luca szedł blisko mnie. Zapewne myślał, że będzie musiał mnie łapać, kiedy zemdleję. – Przestań nade mną wisieć. Ludzie pomyślą, że jesteś moim alfonsem. Luca zignorował mój komentarz. – Co pamiętasz z wypadku? Wracamy do interesów. Dzięki Bogu. – Grupę pierdolonych Rosjan ścigających mnie i Giannę. Całkiem szybko pozbyłem się pierwszego samochodu. Kulka między oczy załatwiła kierowcę, a co za tym idzie resztę pojebów. Z drugim samochodem było trudniej. Nie pamiętam, co się z nimi stało. – Spłonęli żywcem. Został sam popiół. – A mój samochód? – Popiół. – Super. – Mogło być gorzej. Nie wyglądałeś za dobrze, kiedy cię zobaczyłem.
230 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Sięgnąłem do wrażliwego miejsca na czubku głowy. Kilka pielęgniarek obserwowało nas, kiedy je mijaliśmy, ale nie zatrzymały nas. Luca pewnie już wszystko załatwił. – Masz szczęście, że nie ogoliły ci całej głowy. Znając twoją narcystyczną naturę, ciągle byś się o to mazgaił. – Wiesz, jak mnie pocieszyć. Luca był zajęty pisaniem do kogoś. Prawie w ogóle nie zerkał znad ekranu. – Ostrzegasz Arię, że jedziemy, prawda? Nie mogłem przestać się zastanawiać, czy Gianna nadal była z Arią. Czy czyniły beze mnie plany dla Gianny? Luca ofiarował Giannie wolność na tacy. Byłaby głupia, gdyby nie skorzystała. Zawsze pragnęła życia z daleka od mafii. Z daleka ode mnie. Wreszcie jej marzenie się spełni. Luca rzucił mi przelotne spojrzenie. – Tak będzie najlepiej, zaufaj mi. Poczułem irytację. Luca zawsze próbował zarządzać moim życiem. Nazywał to troską. Odkąd został Capo, było jeszcze gorzej. – Dam sobie radę. Nie jestem cipą, Luca. Nie załamię się i nie będę płakał, bo żona chce ode mnie uciec najdalej, jak to możliwe. – Wiem. – Wrzucił telefon do kieszeni. Oczywiście, wiedziałem, że powiedział już Arii wszystko, co musiała wiedzieć. Luca otworzył dla mnie drzwi samochodu. – Nie myśl, że się popłaczę, bo jesteś takim dżentelmenem – zażartowałem, opadając na fotel. Miałem nadzieję, że Luca pomyślał, iż zrobiłem to specjalnie, a nie dlatego, że potknąłem się o własne nogi. – Nie martw się, twój sekret jest ze mną bezpieczny. – Luca zamknął drzwi, zanim obszedł samochód i usiadł za kierownicą. Odpalił samochód i wyjechał z parkingu. – Chcesz, żebym zorganizował kogoś, kto cię rozproszy? Może nie dzisiaj z powodu bólu głowy, ale za kilka dni? Prychnąłem. – Mówisz o dziwce? 231 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Luca wzruszył ramieniem, nie odwracając wzroku od ulicy. Miał swoją pokerową twarz i to mnie cholernie wkurzało, ponieważ nie wiedziałem, czy mnie testuje, czy mówi poważnie. Kilka lat temu powiedziałbym, że mówi poważnie. Luca nigdy nie miał problemu ze zmienianiem kobiet, ale to było, zanim ożenił się z Arią. – Po pierwsze, może i mam wstrząśnienie mózgu, ale nie umieram, a to znaczy, że nie potrzebuję ruchania ze współczucia. Po drugie, jeśli będę chciał kobietę, to sam sobie ją znajdę i nie będę musiał jej za to płacić. – Nie widziałeś się jeszcze w lustrze. Spojrzałem na siebie w lusterku wstecznym. – No dobra, może będę miał więcej problemów niż zazwyczaj. Miałem podbite oczy, opuchnięte i przekrwione, a pod linią włosów sinego guza. Nie wspominając, że moje włosy wyglądały jak gówno. – Wystraszysz każdą laskę, do której podejdziesz. – No i co z tego? W twoim przypadku to zawsze działało. Luca zachichotał. – A więc odmawiasz? – Zdecydowanie. Nie chcę pieprzyć nikogo poza... – Zdając sobie sprawę z pułapki, w którą wpadłem, zamknąłem gębę. Niech to diabli. – Nie zrezygnujesz z niej, prawda? – zapytał zrezygnowanym tonem Luca. – Nie. – Przysiągłem na swój honor, że dam jej wolność, ale mogę złamać obietnicę, jeśli tego chcesz. Robiłem już gorsze rzeczy. – Nie. Nie chcę, żebyś łamał obietnicę. Poza tym, wtedy pewnie znienawidzi mnie jeszcze bardziej. Nie możesz jej zmusić. Sama musi chcieć do mnie wrócić. To jedyny sposób. Luca pokręcił głową. – Matteo, chyba wiesz, że robienie sobie na to nadziei jest bez sensu? Ona ucieknie i nigdy nie wróci. Chcesz zaryzykować? 232 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Tak. – Zatem jesteś lepszym człowiekiem ode mnie. Ja nigdy nie pozwoliłbym Arii odejść. Wyjrzałem przez okno. To brzmiało tak łatwo: dać jej odejść, dać jej szansę na samodzielny powrót do mnie, ale nie byłem pewien, czy sobie z tym poradzę. Nie byłem lepszy od Luki. Byłem łowcą, ale czasami polowanie było bezużyteczne, czasami trzeba poczekać, aż ofiara sama do ciebie przyjdzie. Nie byłem cierpliwy, ale tym razem spróbuję.
233 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 20 Aria rzucała cały czas zaniepokojone spojrzenia w moją stronę, marszcząc przy tym brwi. – Jesteś pewna, że nie powinien cię zbadać lekarz? – Nic mi nie jest, naprawdę – powiedziałam ostro i od razu źle się z tym poczułam. Aria zawsze była po mojej stronie. W ciągu ostatniego roku wiele dla mnie zrobiła, a nawet sprzeciwiła się Luce. – Przepraszam, jestem zmęczona. Zapach dymu i krwi zadomowił się w moich nozdrzach. Przed oczami miałam obrazy z wcześniejszych wydarzeń. – Nie szkodzi. Wiele przeszłaś – powiedziała łagodnie. Myślami wróciłam do Matteo. Miałam nadzieję, że nic mu nie będzie. Był silny, ale stracił dużo krwi. Może powinnam była się zgodzić, kiedy Aria zaproponowała, że pojedzie ze mną do szpitala. Dzięki temu miałabym pewność, że z Matteo wszystko w porządku. Chciałam przy nim być, chciałam być w szpitalu, kiedy się obudzi i trzymać go za rękę, podczas gdy był nieprzytomny. Chciałam mu powiedzieć, że mam dosyć gier i dosyć udawania, że mi na nim nie zależy, ponieważ straciłam dla niego serce. Nie udało mi się okłamywać samej siebie. Wiedziałam, że pokocham Matteo, a nawet jego arogancki uśmieszek. Wciąż był złym człowiekiem, mordercą i kryminalistą, ale teraz wiedziałam już, że nie byłam lepsza. Nie miałam wątpliwości, że byłabym taka sama jak Matteo, gdybym została wychowana w taki sam sposób. Gdybym nie była chroniona przed życiem zewnętrznym, jak wszystkie kobiety w naszym świecie. To była brzydka prawda, której chciałam zaprzeczyć, ale prawda to prawda. Czas przyznać się do niej i pogodzić się z życiem, które najwyraźniej miałam prowadzić. Miałam to na końcu języka. – Możesz wziąć szybki prysznic, a później pomogę ci wszystko spakować. – Och, jasne – powiedziałam rozkojarzona. Duma zawsze była moim problemem, nawet teraz, gdy wiedziałam, że rani mnie i Matteo. 234 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Aria zerknęła w moją stronę. – Luca dotrzyma słowa. Nie musisz się obawiać. Nigdy nie złamał obietnicy. Poza tym wie, że nie wybaczyłabym mu, gdyby skłamał. Będziesz wolna. Wolna? Czym była wolność, skoro oznaczała zignorowanie tego, czego pragnęło moje serce? – Wiem. – Nie wyglądasz na szczęśliwą. Bo nie byłam, ale dlaczego? Przez wiele miesięcy nie pragnęłam niczego innego, jak znalezienia sposobu na wydostanie się z tego małżeństwa, z tego życia i świata, i teraz, gdy moje marzenie wreszcie miało się spełnić, nic nie czułam. Jak mogłam tak długo się okłamywać? I dlaczego nie mogłam tego przyznać, zwłaszcza światu zewnętrznemu? Dlaczego czułam, że przyznanie się do kochania Matteo oznaczało porażkę? – Wciąż dochodzę do siebie po wypadku, to wszystko – powiedziałam automatycznie. Zastanawiałam się, jak długo to kłamstwo będzie działało. Aria nie wyglądała na przekonaną, ale nie naciskała. Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy, nie będąc w nastroju na rozmowę. Musiałam uporządkować uczucia najszybciej jak to możliwe, ale pulsujący ból głowy zdecydowanie mi tego nie ułatwiał. Musiałam zasnąć, ponieważ nagle zostałam obudzona przez Arię. Byłyśmy na podziemnym parkingu. Uśmiechnęła się do mnie zachęcająco i z jakiegoś powodu poczułam się okropnie. Wysiadłam szybko z samochodu, nie będąc w stanie napotkać współczującego wzroku siostry. Ruszyłam w stronę windy, niemal potykając się kilka razy o własne nogi. Aria dogoniła mnie i wcisnęła guzik, przywołujący windę. – Po co ten pośpiech? Nie musisz się martwić, że Matteo przyjdzie do domu, kiedy będziemy cię pakować. Pewnie zatrzymają go w szpitalu na noc. Wyglądał naprawdę kiepsko. Oparłam się o chłodną ścianę windy. Aria naprawdę myślała, że to mnie rozweseli? Byłam, aż taką suką, że ludzie myśleli, iż będę szczęśliwa z powodu czyichś poważnych obrażeń? Oczywiście, że tak myśleli. Luca był przekonany, że musiał mnie przekupić wolnością, abym uratowała życie jego bratu. W jego oczach byłam pozbawioną serca, samolubną szmatą. I sądząc po słowach Arii, myślała tak samo. Ścisnęło mnie w gardle. Może mieli rację. 235 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Nie martwię się – powiedziałam spokojnie. Łatwo było wcielić się w rolę, której wszyscy się po mnie spodziewali. Aria przytaknęła, ale nie przestała mi się przyglądać. Stałyśmy naprzeciwko siebie. Mogłam zobaczyć za nią swoje odbicie w lustrze. Byłyśmy tak różne. Aria z jej pełnym dobroci wyrazem twarzy, włosami jak u anioła, porcelanową skórą i jasnoniebieskimi oczami: uosobienie czystości. A ja wyglądałam, jakbym przybyła z piekła z moimi roztrzepanymi, rudymi włosami, ciuchami pokrytymi krwią i cieniami pod oczami. Kiedy weszłyśmy do mieszkania, które dzieliłam z Matteo od czasu ślubu, pobiegłam do sypialni, a następnie do przyległej łazienki. Może szybki prysznic pomoże mi wziąć w garść moje serce. Propozycja Luki była moją ostatnią szansą, wiedziałam o tym. Jeśli w zamian posłucham serca i zostanę z Matteo, to będzie po wszystkim. Musiałam pozwolić rozumowi na podjęcie tej decyzji. Po wzięciu prysznica, nadal nie czułam się lepiej, ale przynajmniej podjęłam decyzję. Aria siedziała na łóżku, pisząc na telefonie, kiedy weszłam do sypialni. – Luca napisał, co z Matteo? – zapytałam od razu. Ścisnęło mnie w gardle i poczułam napływającą panikę. Powinnam była jechać z Matteo. Nagle nie potrafiłam oddychać. – Coraz lepiej. Najwyraźniej to tylko wstrząśnienie mózgu i kilka złamanych żeber. – Wreszcie spojrzała w górę i natychmiast do mnie podeszła. – Jesteś blada. Przełknęłam. Matteo wyjdzie z tego. Zaczęłam się powoli uspokajać. – Naprawdę się o niego martwisz, prawda? Dlaczego tego nie przyznasz? Możesz mi zaufać, wiesz o tym. – Oczywiście, że się martwię. Nie jestem z kamienia. Nie chcę, żeby coś mu się stało. Zależy mi na nim. – Ale nie na tyle, żeby z nim zostać? – zapytała Aria. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Wszystkie plany, jakie poczyniłam pod prysznicem, zdawały się legnąć w gruzach. – Myślę, że muszę się na chwilę położyć. Chyba że musimy niebawem wyjechać? Aria pokręciła głową. – Nie, kiedy Matteo się obudzi, Luca zabierze go do nas, a więc na niego nie wpadniesz. Poza tym, jest późno. Prześpij się.
236 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Zanim położyłam się na łóżku, ubrałam czyste ciuchy. Słyszałam, jak Aria zamyka drzwi, po czym wokół mnie zapanowała cisza. Gdy się obudziłam, było już jasno. Leżałam sama w sypialni. Wstałam szybko i wyszłam z pokoju, poniekąd spodziewając się, że w kuchni zastanę Matteo. Nie było go tam. Aria była. Napisała coś na telefonie, zanim podała mi kubek kawy. – Jak się czujesz? – zapytała. – Gdzie Matteo? Wszystko z nim w porządku? Wciąż jest w szpitalu? – W porządku. Jest u nas, śpi. – Och, no tak. Jest u was. To ma sens. – Gianno, nie musisz odchodzić, wiesz o tym, prawda? To dobrze, jeśli chcesz zostać z Matteo. Gapiłam się na nią. To dobrze, że chciałam z nim zostać, prawda? To dobrze, że kochałam mężczyznę jego pokroju, to dobrze, że zaakceptowałam życie w mafii. Winda zatrzymała się na piętrze z charakterystycznym dźwiękiem i do domu wszedł Luca, patrząc na mnie chłodnym spojrzeniem. Musiałam powstrzymać dreszcz. Tak właśnie wyglądała nienawiść i jak mniemam, Luca miał wiele powodów, aby mnie nienawidzić. Sandro szedł kilka kroków za nim, jak na posłusznego sługusa przystało. – Mam nadzieję, że jesteś spakowana. Chcę, żebyś się stąd wyniosła najszybciej jak się da. – Luca – syknęła Aria. – To nie w porządku. Po raz pierwszy Aria nie była w stanie ocieplić zlodowaciałego serca męża. – Nie. Ta suka musi się wynieść od mojego brata najdalej jak to możliwe. Chcę, żeby zniknęła. Już wystarczająco długo niszczyła mu życie. Spojrzałam na niego gniewnie, ale w głębi duszy zastanawiałam się, czy miał rację. Oczywiście, nigdy bym mu tego nie przyznała. – Wiem, że twoim zdaniem Matteo zasługuje na kogoś lepszego. Ale pozwól, że coś ci powiem: Aria też zasługuje na kogoś lepszego. Jest za dobra i zbyt niewinna jak dla ciebie. Nie jesteś wart nawet brudu pod jej stopami. Ona jest zbyt zakochana, żeby to dostrzec, ale ja to widzę. Uważasz, że zniszczyłam życie Matteo, ale tak naprawdę to nigdy nie dostałam 237 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
szansy. Nie chciałam go poślubić. Z kolei ty wybrałeś sobie Arię. Zdecydowałeś, że zniszczysz jej życie swoją ciemnością. A więc daj sobie spokój, draniu. Nie zasługujesz na nią i nigdy nie będziesz. Kostki Arii zbielały na skutek jej chwytu na nadgarstku Luki. Mógłby ją z łatwością odepchnąć, ale nie ruszył się. – Wiem – powiedział ostro. – Ale różnica między tobą, a mną polega na tym, że ja próbuję być dla niej lepszym człowiekiem. Ty nigdy się nie starałaś. Ty ciągle zachowywałaś się jak suka. Aria sapnęła. – Luca, proszę... – Nie. On ma rację. Jestem suką i odchodzę. Pożegnajcie ode mnie Matteo. Wow, gadka prawdziwej suki. Było za późno, aby cofnąć słowa, a poza tym wiedziałam, że duma mi na to nie pozwoli. Zabrałam dwie torby, które zapewne Aria zniosła na dół, zanim się obudziłam i podałam je Sandro, który zabrał pozostałe walizki i poszedł za mną do windy. Weszłam do środka, po czym spojrzałam na Lucę i Arię z wysoko uniesioną głową. Spojrzenie Luki ociekało nienawiścią, ale Aria płakała. Błagała mnie wzrokiem, aż w końcu nie mogłam tego dłużej znieść i spojrzałam w dół. Drzwi się zamknęły i winda zaczęła zjeżdżać. Sandro nie próbował nawiązać rozmowy. Każde jego spojrzenie było nieprzychylne. Zastanawiałam się, czy Luca by mnie zabił, gdyby nie Aria.
t Sandro zawiózł mnie do hotelu, w którym miałam zostać do czasu, aż znajdę mieszkanie. Nie wiedziałam nawet, czy zostanę w Nowym Jorku. Powrót do Chicago zdecydowanie nie wchodził w grę. Zabiliby mnie w przeciągu tygodnia. – Trzymaj. Pięć tysięcy dolarów. Luca niebawem się z tobą skontaktuje, podając więcej szczegółów – powiedział Sandro, zatrzymując się pod hotelem. Odźwierny otworzył drzwi z mojej strony. Sandro nie poszedł za mną, kiedy wysiadłam, przekazał jedynie odźwiernemu informacje na temat rezerwacji. Kiedy tylko wyciągnął moje walizki z samochodu, Sandro odjechał, zostawiając mnie samą. Patrzyłam za samochodem. Nikt mnie nie obserwował. Byłam wolna. A zatem, dlaczego czułam, jakby wolność była moim nowym więzieniem?
238 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Uważam, że to kiepski pomysł – mruknął Luca, idąc za mną do mojego mieszkania. – To mój dom. Nie jestem inwalidą. Nie będę znowu u ciebie spał– powiedziałem. Wciąż doskwierał mi cholerny ból głowy, ale nie miałem zamiaru przyznawać się do tego Luce. Wszedłem do sypialni. Luca podążał tuż za mną. Jeśli niebawem nie przestanie, to skopię mu tyłek. Zatrzymałem się na środku pokoju. Szuflady były pouchylane. Nie musiałem patrzeć do środka, aby wiedzieć, że były puste. – Wyprowadziła się dzisiaj rano – powiedział Luca. – Wiem. Czułem na sobie spojrzenie brata. – Powinieneś zostać ze mną i z Arią. Już prawie święta. Chcesz je spędzić na dąsaniu się? – Mam wyjebane na święta. I nie dąsam się. Mam odpoczywać, pamiętasz? – Wskazałem na głowę, po czym podszedłem do łóżka i położyłem się. – I nie chcę, żebyś patrzył, jak śpię. – Dzisiaj zjesz kolację ze mną i z Arią. Nie obchodzi mnie, czy będę musiał cię zaciągnąć siłą, ale będziesz u mnie. Przytaknąłem. – Daj mi spać. Wreszcie wyszedł. Oczywiście, nie było mowy o spaniu. Spojrzałem na garderobę, dostrzegając puste półki. Gianna naprawdę odeszła i tym razem nie zamierzałem jej ścigać.
239 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
rozdział 21 Wyglądałam przez okno hotelowe. Była pora kolacji, ale nie byłam głodna. Nie wyszłam z pokoju, odkąd dzisiaj rano się zameldowałam. Czy wolność zawsze wiązała się z taką samotnością? Telefon poinformował mnie o nadejściu wiadomości od Arii: Matteo znowu stracił przytomność. Zadzwoniłam do niej od razu. Serce waliło mi w piersi. Odebrała po pierwszym sygnale. – Gdzie on jest? – zapytałam. – U nas, w sypialni dla gości. Lekarz mówi, że musi zostać w łóżku. Za bardzo przeciążył organizm od razu po wypadku. – Jadę. – Jedziesz? – zapytała pełna nadziei. – Tak. Powiedz Luce, żeby na nowo przyzwyczaił się do mojej obecności. Niemal widziałam uśmiech Arii. – Wiedziałam. Przyślę po ciebie Sandro. – Nie, wezmę taksówkę. Zaraz będę. Kiedy przyjechałam, Luca zastawił mi drogę. – Co ona tutaj robi?
240 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Chcę zobaczyć Matteo – powiedziałam i nie obchodziło mnie, czy będę musiała znokautować Lucę, żeby to zrobić. Luca spojrzał na mnie rozwścieczony. – Wypierdalaj stąd. – Luca, proszę – szepnęła Aria. Próbowałam go wyminąć, ale nie pozwolił mi. – Pozwól mi zobaczyć się z mężem. – Matteo nie może się teraz denerwować. Twoje odejście i teraz powrót nie pomogą mu w odzyskaniu sił – warknął. Czułam, że powiedziałby znacznie gorsze rzeczy, gdyby Aria przy nim nie stała. – Jeśli teraz zostaniesz, to zostaniesz na dobre. Mam dosyć twoich gierek – dodał. – Nie odejdę. Luca spojrzał na mnie powątpiewająco, ale odsunął się. Nie wahałam się. Pobiegłam w stronę sypialni dla gości i wpadłam do środka. Matteo spał. Położyłam się obok, zdeterminowana, aby przy nim czuwać, dopóki nie otworzy oczu.
Delikatna dłoń trzymała moją. Otworzyłem oczy, mrugając kilka razy, aby odzyskać ostrość widzenia. Czułem się jak totalna cipa, że zemdlałem. Kurwa. Wcześniej byłem już postrzelony, zadźgany nożem i podpalony, a znokautowało mnie głupie uderzenie w głowę. To była zniewaga. Spojrzałem w bok. Gianna leżała obok, trzymając mnie mocno za rękę. Jej ubrania były pogniecione, a włosy w całkowitym nieładzie, jakby już od jakiegoś czasu przy mnie leżała. Jej twarz w większości pokryta była jej niesfornymi włosami. Czułem nieodpartą potrzebę zobaczenia jej wyrazu twarzy. Powoli i ostrożnie usiadłem i odsunąłem kilka pasm włosów. Gianna wyglądała we śnie jak pieprzony anioł. Zbyt piękna, aby być prawdziwą. Jej gęste rzęsy opierały się na bladej skórze. Pogładziłem palcem jej wysoką kość policzkową, rozkoszując się miękkością jej skóry. Jej oczy zatrzepotały pod powiekami i po chwili je otworzyła. Zamrugała zaspana, aż w końcu skupiła na mnie wzrok. 241 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Czekałem, aż wyrwie mi się i zeskoczy z łóżka jak poparzona. Spodziewałem się jakiejś absurdalnej wymówki na jej obecność tutaj, trzymającej mnie za rękę. Wątpiłem, żeby Luca po nią pojechał. Wiedział, że nie chciałem, aby to robił. Gianna nie zrobiła jednak nic z tych rzeczy. W zamian usiadła powoli, mrugając i przecierając oczy wolną ręką. W końcu rozejrzała się po pokoju. – Która godzina? – zapytała. Nie miałem, kurwa, zielonego pojęcia. Nie wiedziałem nawet, jaki mamy dzień. – Ty mnie pytasz? Zaśmiała się, po czym spoważniała. – Wystraszyłeś mnie. – Tak? Chyba jestem nieco przerażającym facetem. Nie uśmiechnęła się. Patrzyła na mnie w sposób, jakiego nigdy wcześniej u niej nie widziałem. Była szczera i otwarta. – Nigdy nie powinnam była zgodzić się na propozycję Luki. Byłam taka uparta. Nie chciałam przyznać się do swoich uczuć. Ale kiedy Aria napisała, że znowu zemdlałeś, przestraszyłam się, że cię stracę. – Zamilkła, ściskając moją rękę. Nie odezwałem się, nie wiedząc nawet, co powiedzieć. Moim rozwiązaniem na emocjonujące sytuacje był żart, ale nie czułem, że to odpowiedni moment na dowcip. Poza tym nie chciałem przerywać Giannie jej wyznania. Spojrzała w okno, a na jej pięknej twarzy malowało się poczucie winy. – Jedyne o czym mogłam myśleć, nie będąc przy tobie, kiedy zemdlałeś, to: co jeśli umrzesz, a ja zawsze tak okropnie cię traktowałam i odpychałam. Zachowywałam się jak suka. Przepraszam. Dotknąłem jej policzka i przysunąłem się bliżej. – Nie musisz za nic przepraszać, Gianno. W sumie to podobały mi się nasze kłótnie. Dni były bardziej rozrywkowe. – Uśmiechnąłem się szeroko i dostałem jej uśmiech w zamian. – Powinieneś być wkurzony, Matteo. Wiesz, co Luca zaoferował mi w zamian za uratowanie twojego życia. Zgodziłam się na to. Dlaczego nie każesz mi się wynosić? Zasługuję na takie potraktowanie.
242 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Wzruszyłem ramionami. Nie podobało mi się, że Gianna tak ochoczo przystała na propozycję Luki, ale teraz była tutaj. Trochę mi to zajęło, ale w końcu uświadomiłem sobie, że Gianna musi do mnie przyjść sama. Gianna nie pozwoliłaby, aby ktokolwiek zmusił ją do wyznania swoich uczuć. Dotknąłem tyłu jej głowy i przyciągnąłem ją do siebie. Nie opierała się i kiedy nasze usta się zderzyły, owinęła ręce wokół mojej szyi i pogłębiła pocałunek. Moje dłonie zakradły się pod jej koszulkę, wyczuwając miękką skórę brzucha i przesuwając się wyżej. Gianna przerwała moją eksplorację. – Musisz odpoczywać. Wczoraj zemdlałeś. Nie pozwolę ci się nadwyrężać. Zaśmiałem się. – No weź, jeśli będziesz mnie ujeżdżać, to nie będę się nadwyrężać. Ty odwalisz całą robotę. – Tak, jasne. Nie ma opcji, żebym ryzykowała twoim zdrowiem. Luca będzie wkurzony, jeśli zrobię coś głupiego. I tak już mnie nienawidzi. Nie chcę dawać mu kolejnego powodu na utrzymywanie mnie z daleka od ciebie. – Luca nie powstrzymałby cię przed widywaniem się ze mną. Uniosła brwi. – Wczoraj powstrzymał mnie przed przyjściem tutaj. – Dlaczego, do chuja, to zrobił? – Poczułem irytację. Luca zawsze musiał zachowywać się jak Capo i ustawiać wszystkich dookoła. – Myślę, że się o ciebie martwił – przyznała niechętnie. Nie lubili się, więc zdziwiła mnie jej szczerość. – Nie chciał, żebym się tobą bawiła. Uważał, że będzie lepiej, jeśli szybko się od ciebie odetnę i zniknę na dobre z twojego życia. – A więc, co zmieniło jego zdanie? – Chyba Aria. – Oczywiście – powiedziałem, choć liczyłem na inny powód. Oparłem się o wezgłowie, ignorując ukłucie w głowie, spowodowane zmianą pozycji. Skrzyżowałem ramiona na piersi, próbując wyglądać na kurewsko zrelaksowanego, kiedy tak naprawdę w ogóle się tak nie czułem. – Ze mną wszystko w porządku. Nie umrę. Możesz teraz odejść bez poczucia winy.
243 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Gianna patrzyła na mnie, milcząc przez dłuższą chwilę. – Nie chcę odchodzić. – Sama powiedziałaś, że zgodziłaś się na propozycję Luki. – Tak, bo Luca wziął mnie z zaskoczenia. Umierałeś na moich oczach. Ledwo co przetrwaliśmy wypadek i atak szalonych Rosjan i nagle zaproponowano mi coś, na czym myślałam, że mi zależy. Zgodziłam się bez zastanowienia. Przytaknąłem, ale nic nie powiedziałem. Miałem dosyć wykonywania pierwszych ruchów i namawiania Gianny do działania. Tym razem to od niej chciałem coś usłyszeć. Westchnęła, patrząc na mnie zmęczonym wzrokiem. – Myślisz, że zostawiłabym cię na pewną śmierć, gdyby nie oferta Luki, prawda? Właśnie tak wszyscy myślą, chyba nawet Aria tak sądzi. Starałem się zachować neutralny wyraz twarzy. – A to nieprawda? Spojrzała na mnie ze złością. – Nie, nieprawda. Kiedy Luca złożył mi tę głupią ofertę, to byłam już w trakcie resuscytacji. Nie wiedziałam, co robię i zapewne popełniłam mnóstwo błędów, ale nie zostawiłam cię na śmierć. Robiłam wszystko, co w mojej mocy, aby cię uratować na długo przed tym, jak Luca zaproponował mi wolność za twoje życie. Nigdy nie pozwoliłabym ci umrzeć, nigdy. Wiem, że nie musisz mi wierzyć. Nie masz powodu, żeby mi wierzyć. Ale wierzyłem jej. Wiedziałem, jak rozszyfrowywać ludzi i Gianna nie kłamała. Była o wiele bardziej przygnębiona niż ostatnim razem, kiedy ją widziałem. – Nie sądzę, że kłamiesz. Gianna zdawała się mnie nie słyszeć. Patrzyła w stronę okna z zaczerwienionymi policzkami. – Kiedy tylko zobaczyłam cię w kałuży twojej krwi, wiedziałam, że nie chcę cię stracić. Wiedziałam to, ale wciąż nie chciałam nikomu tego przyznać. Byłam głupia i uparta. Byłam sukowatą Gianną, jak zawsze. Gdy zgodziłam się na propozycję Luki, byłam zbyt dumna, aby powiedzieć, że nie chcę jego głupiej propozycji wolności. Nie chciałam cię zostawiać, nie chciałam innego życia. Zapewne byłabym zbyt uparta i wolałabym być sama,
244 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
zamiast przyznać się do uczuć, gdybyś nie stracił przytomności. Czułam, jakbym się poddała, jakbym przyznała się do porażki, co było idiotyczne. Jak kochanie kogoś może być porażką? Po tych słowach zamilkła, otwierając szeroko oczy. Zastygłem bez ruchu niczym łowca, który nie chce przestraszyć ofiary. Gianna oblizała nerwowo usta. Chciałem wiedzieć, o czym myślała, ale czułem, że wiem. Zapewne żałowała, że w ogóle wymówiła słowo na "K" i wszystkiego innego, co wyszło z jej ust. Taka była Gianna. Może czekała, aż pierwszy się odezwę, że wyznam jej miłość, ale nie zamierzałem podawać jej swojego serca na tacy, ryzykując, że zaraz je zdepcze. Wiedziałem, co czułem, wiedziałem już od dawna, ale nigdy jej tego nie powiedziałem. Nigdy nikomu tego nie powiedziałem. Przyznawanie się do takich uczuć, czyni cię podatnym na zranienie i jak na razie Gianna dała mi niewiele powodów, dzięki którym odważyłbym się zaryzykować wyznanie tych uczuć. Już wystarczająco długo na nią polowałem. Teraz była jej kolej. Nie popchnę jej w żadnym kierunku. Wszystko od tej chwili zależy od niej. – Propozycja Luki wciąż obowiązuje. Jesteś wolną kobietą. Możesz stąd wyjść i nikt cię nie powstrzyma. – Nie – powiedziała stanowczo. – Już wystarczająco długo uciekałam przed swoimi uczuciami. Wsparła się na dłoniach i pochyliła do mnie. – Chcę być z tobą, Matteo. Na Boga, wiem, że nie powinnam tego chcieć, ale to nie ma już znaczenia. Mam dosyć ignorowania swojego serca. Kocham cię. Pocałowała mnie niemal desperacko, a jej dłonie poszybowały do moich włosów. Moja głowa wciąż była nadwrażliwa, ale prędzej poderżnąłbym sobie gardło, aniżeli powiedział Giannie, żeby była ostrożna. Chciałem czuć jej usta, palce, ciało. Pragnąłem jej całej. – Na pewno? – zapytałem drocząco, kiedy się lekko odsunęła. Przytaknęła. – Tak. Nie mam żadnych wątpliwości. Kocham cię, Matteo. Nie obchodzi mnie nic poza tym. Nie obchodzi mnie, co inni myślą o mnie, o nas. Nie obchodzi mnie nawet, co myślą Aria i Luca. Zależy mi tylko na nas. Pocałowałem ją znowu. Nigdy nie będę miał dosyć smakowania jej.
245 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Kocham cię, Gianno. Kocham cię już od tak dawna.
Wyznanie miłości Matteo, postawiło moje serce w płomieniach. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam taka szczęśliwa. Myślałam, że przyznanie się do swoich uczuć da tej osobie nade mną władzę, ale w zamian czułam się bardziej wyzwolona niż kiedykolwiek. Tak długo walczyłam ze swoimi uczuciami i wstrzymywałam się bez konkretnego powodu. Teraz, gdy powiedziałam wszystko, co powinno zostać powiedziane, poczułam ulgę. Może i nasz związek rozpoczął się od przymuszenia mnie do pewnych rzeczy, ale dzisiaj to życie, Matteo i moje małżeństwo, były moimi wyborami i powiedziałam "tak" na wszystko. Pocałunek Matteo był pełen pożądania. Nie było żadnych zahamować, żadnych oznak, że niedawno stracił przytomność. Wiedziałam, że to głupie, ale chciałam go poczuć, udowodnić mu czymś więcej niż słowami, że go kocham. Odsunęłam się i zaczęłam błądzić wzrokiem po jego ciele. Był ubrany w obcisłą białą koszulkę i bokserki, które średnio ukrywały jego erekcję. Kiedy spojrzałam w górę na jego twarz, jego wzrok ociekał pożądaniem. Nigdy nie słuchałam rad innych ludzi, więc czemu miałabym to zrobić i teraz? Matteo nie będzie się przemęczał. Ja się nim zajmę. Uklękłam na łóżku i chwyciłam za gumkę jego bokserek. Matteo uśmiechnął się swoim firmowym uśmieszkiem. – Myślałem, że nie chcesz ryzykować moim zdrowiem. – Och, zamknij się – powiedziałam cicho. – Chcesz, żebym przestała? – Nie. Nie przestawaj – powiedział, usadawiając się wygodnie na poduszkach. Uśmiechnęłam się, zsuwając jego bokserki i odsłaniając jego twardą długość. Usiadłam między jego nogami, aby móc go obserwować w trakcie ssania jego kutasa. Objęłam jego jądra, masując delikatnie, ale nie dotknęłam jeszcze trzonu. W zamian obserwowałam jego drgającą i nieustannie nabrzmiewającą erekcję. – Ty kokietko – wychrypiał Matteo. – Myślałem, że nie będziesz mnie dzisiaj torturować. Miał rację. Tu nie chodziło o mnie. Pochyliłam się i polizałam go od jąder po sam czubek, po czym okrężnym ruchem polizałam główkę, zanim zassałam ją do ust. Pochłaniałam go centymetr po centymetrze, aż wreszcie uderzył w tylną ściankę mojego gardła i znowu wróciłam go góry. Matteo obserwował mnie przez na wpół zamknięte oczy. 246 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Delikatnie trzymał moje włosy, które zawsze nieco przeszkadzały i gładził moje policzki, kiedy lizałam i ssałam główkę jego penisa. Matteo zaczął szybciej oddychać, jego mięśnie brzucha napięły się, ale nie przerwał kontaktu wzrokowego ani nie przestał dotykać mojej twarzy. To było tak, jakbyśmy się czcili nawzajem. Zassałam nieco mocniej, czując, że zbliża się ku krawędzi. Jego dłoń od czasu do czasu zaciskała się na moich włosach. Za każdym razem, gdy musnęłam go delikatnie zębami, robił ostre wydechy. Po chwili zaczął pompować biodrami, wsuwając się głębiej do moich ust, na co mu pozwoliłam. Robiłam się mokra, a napięcie między moimi nogami narosło do wielkich rozmiarów, jednak byłam zdeterminowana, aby dzisiaj zignorować swoje potrzeby. Ruchy Matteo stały się rozgorączkowane. Zacisnęłam lekko wargi wokół jego penisa, kiedy we mnie pompował. – Dochodzę – wychrypiał. Nie odsunęłam się. W zamian ścisnęłam jego jądra i spojrzałam mu w oczy. Całe jego ciało napięło się wraz z nadejściem orgazmu. W końcu się uspokoił. Odsunęłam się i wytarłam usta, uśmiechając się zadowolona z siebie. Matteo się zaśmiał. Był to niski dźwięk z głębi jego klatki piersiowej. Sięgnął do moich ramion i wciągnął mnie na siebie, pochłaniając moje usta w namiętnym pocałunku. Jego dłonie błądziły po moich plecach, aż wreszcie chwycił moje pośladki i ścisnął je. Mój rdzeń zacisnął się z podniecenia. Zanim podjęłam decyzję, czy powinnam pozwolić Matteo na nieco więcej wysiłku, rozległo się pukanie. Spięłam się, spoglądając szybko w stronę drzwi, które już się otworzyły. Luca stał w progu, przyglądając się całej scenie bez większych emocji. Nie trudno było zgadnąć, co przed chwilą robiliśmy. W końcu leżałam na pozbawionym bielizny Matteo, który obłapiał mój tyłek. Zarumieniałam się z zawstydzenia. – Nie powinieneś wpadać tak do czyjejś sypialni – powiedział rozbawiony Matteo. W ogóle nie wyglądał na zakłopotanego, ale biorąc pod uwagę to, co o nim wiedziałam, nie byłam zaskoczona. Zostałam dokładnie w tej samej pozycji, mimo że Matteo nie przejąłby się, gdybym z niego zeszła i wystawiła jego fiuta na pokaz przed Luką. – Powinieneś odpoczywać – powiedział oschle Luca. Przyglądał mi się swoimi szarymi oczami z trudnym do rozszyfrowania wzrokiem. Był zły? Trudno było powiedzieć. Ostatnio ciągle był na mnie wkurzony. Nie to, żeby jego obecność mnie uszczęśliwiała. 247 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Matteo klepnął mnie w tyłek, a jego uśmiech przerodził się w irytujący, zawadiacki uśmieszek. – Jestem bardzo odprężony. Luca pokręcił głową. – Poddaję się. Róbcie, co chcecie. Nie chcę nawet wiedzieć, co się dzieje, a co nie. – Odwrócił się i zamknął za sobą drzwi. Zeszłam z Matteo i wstałam z łóżka, robiąc wszystko, co w mojej mocy, aby wyprostować ubrania, które i tak były już wygniecione. Wyglądały okropnie. – Hej, myślałem, że jeszcze nie skończyliśmy. Nawet nie dotknąłem twojej cipki. – I nie dotkniesz. Luca ma rację. Powinieneś odpoczywać. Masz wystarczająco dużo emocji na dziś – powiedziałam stanowczo. Matteo znowu robił się twardy i nawet nie próbował tego ukryć. Prychnęłam. – Przebiorę się i wykąpię, a później przyniosę ci coś do jedzenia. W międzyczasie, przestań proszę mieć kosmate myśli. Mrugnął do mnie. Stłumiłam uśmiech i wyszłam z pokoju. Aria i Luca siedzieli w jadalni, szepcząc. Oczywiście, wiedziałam, o czym rozmawiali. Aria zauważyła mnie jako pierwsza i zamilkła. Po kilku sekundach ciszy, uśmiechnęła się do mnie promiennie, jednak Luca nie podzielał jej radości. Zignorowałam go. – Dałabyś mi jakieś ubrania? Muszę się przebrać i wykąpać. Luca uniósł brwi. – Chcesz ładnie wyglądać, kiedy będziesz odchodzić? – zapytał. Napotkałam jego wzrok. – Nie odchodzę. Nigdy więcej. Aria niemal podskakiwała, kiedy podeszła do mnie i wzięła mnie pod ramię. – Zobaczymy – powiedział zwyczajnie Luca. Aria rzuciła mu spojrzenie, zanim zaprowadziła mnie na górę do ich garderoby. 248 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Nie słuchaj go. Jest opiekuńczy w stosunku do Matteo – mruknęła. Wyciągnęła jeansy oraz koszulkę z długim rękawem i podała mi ubrania. Opiekuńczość Luki w stosunku do Arii i Matteo była jedyną cechą, którą w nim lubiłam. – Wiem. Nie dałam mu powodów, aby mógł mi zaufać w kwestii brata. Aria przyglądała mi się z ciekawością, kiedy się rozbierałam. – A więc wprowadzisz się z powrotem do Matteo? Ruszyłam w stronę łazienki. To nie tak, że zadomowiłam się już gdzie indziej. Nie zaczęłam nawet rozważać, gdzie mogłabym zamieszkać. – Tak. Wprowadzę się i będę jego żoną. Pewnie nie za dobrą żoną, ale to nie tak, że Matteo tego nie wiedział, żeniąc sie ze mną. – Matteo nie oczekuje, że będziesz idealną żoną. Lubi cię taką, jaka jesteś, z wadami i zaletami. Długo byłam ślepa, ale teraz wiedziałam, że to prawda. Weszłam pod prysznic, ale nie odkręciłam od razu wody. Aria przysiadła na krawędzi wanny. – Jesteś pewna, że możesz zrobić to samo? Zaakceptować go całego? Nawet tą mroczniejszą stronę jego osoby? W Matteo było wiele zła, jak w każdym mafiosie, ale uświadomiłam sobie, że we mnie także. Może nie tak dużo, ale było. To było w każdym z nas. Próbowałam stać się kimś innym, jakimś ideałem, którym myślałam, że muszę być, ale nigdy nie byłam i nigdy nie będę. Matteo przystawił mi lustro pod nos i pokazał, kim naprawdę byłam i gdzie było moje miejsce. Nienawidziłam tego i zapierałam się nogami i rękami, ale nadszedł czas, aby się z tym zmierzyć. – Tak. Kocham go, złego i dobrego – powiedziałam stanowczo. Aria uśmiechnęła się, jakbym dała jej jakiś wielki prezent. Odwzajemniając uśmiech, odkręciłam wodę i pozwoliłam słowom, ich prawdzie, umocnić fundamenty. Nigdy nie będę całkowicie popierała tego, co robił Matteo. Nigdy nie zrobię nawet połowy z tych rzeczy, które on zrobił i które zrobi w przyszłości. Ale uświadomiłam sobie, że nie musiałam całkowicie akceptować i cieszyć się z każdego aspektu jego życia. Jeśli tylko 249 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Matteo będzie o mnie dbał i mnie szanował, jeśli tylko będzie mnie kochał, a ja jego, to wszystko się ułoży. Będę stała po jego stronie i wspierała go z całych sił, ponieważ on należał do mnie, a ja do niego.
250 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
epilog Był koniec kwietnia i dzisiaj był pierwszy ciepły dzień w roku. Temperatura osiągnęła wreszcie ponad dwadzieścia stopni Celsjusza. Woda w oceanie wciąż była za zimna na kąpiel, ale nie obchodziło mnie to. Nie wiedziałam, co takiego było w plaży i oceanicznej bryzie, co dawało mi poczucie wolności. Pobiegłam przez wielki trawnik posiadłości Vitiello w stronę zatoki. Matteo biegł zaraz za mną i sądząc po jego krokach, doganiał mnie. Przyspieszyłam jeszcze mocniej, nie mając śmiałości spojrzeć przez ramię, aby sprawdzić. Moje stopy zatopiły się w piasku. Nie był ciepły, a więc woda będzie jeszcze zimniejsza, jednak nie zwolniłam tempa. Wbiegłam wprost w niskie fale. Kiedy tylko woda uderzyła w moje nogi, oddech ugrzązł mi w gardle i momentalnie się zatrzymałam. Było zdecydowanie za zimno na pływanie. Zgrzytając zębami już miałam się oddalić, kiedy nagle ciepłe dłonie chwyciły mnie w talii i uniosły. – Nie! Ani się waż! – krzyknęłam. Matteo zachichotał, po czym zostałam wyrzucona w powietrze i z pluskiem wylądowałam w lodowatej wodzie. Moje mięśnie zastygły na chwilę, po czym szybko wybiegłam na powierzchnię, walcząc o oddech. Spojrzałam gniewnie na Matteo, który uśmiechał się do mnie szeroko. Woda sięgała mu do brzucha i nie wyglądało na to, żeby przeszkadzał mu chłód. – Ty draniu – wydusiłam między zgrzytaniem zębami. Cała się trzęsłam. Objęłam się w klatce piersiowej, aby pokazać mu, jak bardzo było mi zimno. Matteo zmarszczył brwi i podszedł do mnie, wyglądając na szczerze zmartwionego. Kiedy tylko znalazł się na wyciągnięcie ręki, zaatakowałam. Rzuciłam się na niego, chwytając za ramiona i próbowałam go zatopić. Powinnam była wziąć pod uwagę, że Matteo był przyzwyczajony do walki. Użył mojego rozpędu do wyrzucenia mnie w górę i przerzucenia sobie przez ramię. 251 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
– Hej! – krzyknęłam w proteście, ale on jedynie klepnął mnie w tyłek i zaczął wynosić z wody. – Dokąd mnie zabierasz? – Musimy cię rozgrzać – powiedział szelmowsko. Poczułam ekscytację, ale i tak odwaliłam przedstawienie kopiąc nogami i wbijając pięści w jego plecy. Matteo zaniósł mnie na prawą stronę trawnika, który był odgrodzony od posiadłości krzakami. Był tam rozłożony koc. Zaplanował to! Położył mnie na kocu i zawisnął nade mną. Na całym ciele miałam gęsią skórkę, nie tylko z zimna. – Co powiesz na to, żebym zlizał z ciebie każdą kropelkę wody? – wymruczał, pochylając się. Jego język wytyczył gorącą ścieżkę od mojego pępka do obojczyka. – Co, jeśli Aria i Luca zejdą na dół? – szepnęłam, kiedy odchylił mój stanik od stroju kąpielowego, wystawiając na chłód moje piersi. Moje sutki stwardniały jeszcze bardziej i wtedy Matteo zamknął usta wokół jednego z nich. Coraz mniej obchodziło mnie, czy ktoś mógłby nas nakryć. – Nie zejdą – szepnął w moją skórę. Po jego słowach długo nie rozmawialiśmy. Jego usta i dłonie odnalazły każdy zakamarek mojego ciała, zmywając ze mnie chłód i pozostawiając jedynie gorąco oraz pragnienie. Kiedy wreszcie we mnie wszedł, nasze ciała przyległy do siebie i czułam, że wszystko jest tak, jak być powinno. Nawet bez oceanicznej bryzy i niebieskiego nieba czułam się wolna. To zajęło dużo czasu, ale wreszcie zrozumiałam, że mogę czuć się wolną i naprawdę nią być, nawet będąc związaną z Matteo.
t Wieczorem Matteo i Luca przygotowali grilla na tarasie. Pogoda się utrzymywała, a więc mogliśmy zjeść na świeżym powietrzu. Aria poszła do środka, aby przynieść sałatkę, podczas gdy Matteo zszedł do piwnicy po coś do picia. Zostawili mnie samą z Luką, który urzędował przy grillu. Zastawiłam stół, udając, że go tutaj nie ma. Sprawy między mną, a Luką były napięte. Nigdy nie były swobodne, ale napięły się jeszcze bardziej, kiedy kilka miesięcy temu przyjęłam jego ofertę.
252 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Wzięłam głęboki wdech. To się musi skończyć. Luca był nie tylko bratem Matteo, ale także mężem Arii. W pewnym momencie musimy w końcu zawrzeć pokój. Postawiłam na stole ostatni talerz, wytarłam dłonie, a następnie ruszyłam w kierunku Luki, który przewracał na ruszcie marynowaną jagnięcinę. Luca, jakby wyczuwając moje zamiary, spojrzał w górę. Próby rozszyfrowania jego emocji były bez sensu. Pokonałam dystans między nami. Większość naszych interakcji nie była cywilizowana. Moje reakcje na niego zazwyczaj ograniczały się do wrednych komentarzy, ale teraz starałam się wyglądać i zachowywać najbardziej przyjaźnie, jak tylko potrafiłam. Luca uniósł swoją ciemną brew, kiedy obok niego stanęłam. Co zabawne, nagle zaczęłam się stresować. – Wiem, że mnie nie lubisz – zaczęłam. – Ale myślę, że dla Arii i Matteo powinniśmy spróbować się dogadać. Udało mi się nie wiercić pod jego spojrzeniem, kiedy mi się przyglądał. Co sobie myślał? – Nie lubiłem cię, bo nie podobało mi się, jak traktowałaś Matteo. – Rozumiem – powiedziałam powoli, niepewna jak dalej poprowadzić temat. – Ale zaczynam zmieniać zdanie. – Naprawdę? Luca przełożył kolejny kotlet. – Zaczynam myśleć, że Matteo chyba miał rację. Wy dwoje pasujecie do siebie. – Dzięki? – powiedziałam, niepewna, czy mówił to w pozytywny sposób. – Jesteś kiepski w prawieniu komplementów. – Nie mam w zwyczaju ich prawić. I nie mów mojemu bratu, że powiedziałem, że miał rację. Jest już wystarczająco pewny siebie – powiedział, patrząc ponad moim ramieniem. Odwróciłam się, widząc kroczącego w naszą stronę Matteo. Miał ręce pełne butelek wina. – Masz rację, jest – powiedziałam, uśmiechając się. Luca podarował mi swoją wersję uśmiechu i zapadła między nami pokojowa cisza.
253 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly
Matteo postawił butelki wina na stole, zanim do nas dołączył, przytulając mnie w talii. – O czym plotkujecie? – zapytał. – O tobie – powiedziałam w tym samym czasie, co Luca. – Ach tak? – Matteo uniósł brew. Aria wróciła z kuchni, przeskakując między nami wzrokiem. Stanęła obok Luki ze zmieszanym wyrazem twarzy. – Co się dzieje? – zapytała. – Twój mąż i moja żona dyskutowali o moich wspaniałych cechach – powiedział Matteo. Dałam mu kuksańca. – Jesteś zbyt pewny siebie – powiedziałam. Matteo pocałował mnie w ucho. – Przyznaj się, kochasz moją pewność siebie. – Masz rację. – Twoje wyznawanie miłości wciąż sprawia, że miękną mi kolana – zażartował. Stanęłam na palcach. – Kocham w tobie nie tylko pewność siebie – powiedziałam, taksując go wzrokiem. – Potrzebuję krwistej jagnięciny, żeby przełamać ten okropny pokaz słodyczy – mruknął Luca, ale nie umknęło mojej uwadze łagodne spojrzenie, którym obdarzył Arię, kiedy myślał, że nikt nie patrzy. Matteo wziął mnie na ręce i pocałował. Luca coś mamrotał, ale nie wiedziałam co. Liczył się tylko Matteo.
254 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
255 | S t r o n a
Cora Reilly - Bound by Hatred
Korekta: pati-ly