MoreThanBooks
1
MoreThanBooks
2
Fisher Amelie
PYCHA
Tłumaczenie:
MoreThanBooks
Rozpowszechnianie tłumaczenia bez naszej zgody
ZABRONIONE
MoreThanBooks...
7 downloads
0 Views
MoreThanBooks
1
MoreThanBooks
2
Fisher Amelie
PYCHA
Tłumaczenie:
MoreThanBooks
Rozpowszechnianie tłumaczenia bez naszej zgody
ZABRONIONE
MoreThanBooks
3
Dla Bruce’a,
Żyłeś rodzajem życia, do jakiego wszyscy jesteśmy
przeznaczeni.
Wziąłeś swoje dłonie i wykopałeś je z ziemi.
Wiedziałeś, że służenie innym było twoim powołaniem
i odpowiedziałeś na nie z głośnym i bezpośrednim „Tak”,
pozbawiony wątpliwości, pozbawiony „co jeśli”.
Błogosławieństwem dla mnie było to, że znam cię,
że nazywam cię ojcem…
I wszyscy będziemy tęsknić za tobą bardziej,
niż mógłbyś to sobie wyobrazić.
P.S. Czystego życia!
MoreThanBooks
4
Prolog
Próżność jest wyniszczającym cierpieniem. Jesteś tak pochłonięta
sobą, że niemożliwym jest kochać kogokolwiek innego, oprócz siebie. Nie
zdanie sobie z tego sprawy pozostawia cię słabym. To trochę smutne. Nie
masz nawet pojęcia, za czym tęsknisz. Nigdy nie poznasz prawdziwej
miłości, a twoje życie przepłynie obok ciebie.
Ale dostrzeżesz.
Pewnego dnia mrugniesz i zamglenie przed oczami rozwieje się.
Dowiesz się tego, kiedy już dojrzejesz, z siwiejącymi włosami i
pomarszczoną skórą. Rozgorączkowana rozejrzysz się wokół siebie w
nadziei na znalezienie tego, który poprzysiągł uwielbiać cię, ale jedynym,
co znajdziesz, będą tylko puste ramki do zdjęć.
Tłumaczenie: genio.zych
Korekta: julisia123341
MoreThanBooks
5
Rozdział pierwszy
Sześć tygodni po ukończeniu studiów, a Jerrick nie żyje od trzech.
Mogłabyś pomyśleć, że to byłoby wystarczające dla nas na odzwyczajenie
się od naszych przyzwyczajeń, ale tak nie jest.
Pochyliłam się, żeby wciągnąć kreskę koksu przede mną.
- Brent wygląda dzisiaj niezwykle kusząco, no nie? – zapytałam
Savannah, lub Sav, jak nazywałam ją w skrócie, kiedy podniosłam głowę i
wytarłam nos.
Savannah zwróciła swoje szkliste oczy od swojej mieszanki
marihuany i koki, jej głowa obracała się z boku na bok.
- Ta – leniwie wybełkotała – tej nocy wygląda gorąco. – Jej
przeszklone oczy poderwały się odrobinę na lewo. – Dlaczego pytasz?
- Zastanawiam się nad powiedzeniem mu cześć. – Uśmiechnęłam się
złośliwie do swojej pseudo-najlepszej przyjaciółki, a ona odpowiedziała
podstępnym uśmiechem.
- Jesteś taką suką – zażartowała, szturchając moją opaloną nogę
swoim idealnie wymodelowanym paznokciem. - Ali nigdy ci tego nie
wybaczy.
- Owszem, wybaczy – powiedziałam, wstając i wygładzając swoją
ołówkową spódniczkę. Mogłam dostrzec różnice w garderobach. Nigdy
nie pokazywałam zbyt wiele nagiej skóry, ponieważ, no cóż, mój ojciec
MoreThanBooks
6
zabiłby mnie za to, ale to nie zatrzymało mnie przed wyborem elementów,
które sprawiają, że znajduję się na językach chłopców. Na przykład
wszystko, co miałam na sobie, ściśle przylegało do skóry, ponieważ
miałam idealne ciało do tego, a także właśnie dzięki temu zawsze
dostawałam to, czego chciałam. Uwielbiałam sposób, w jaki faceci się
wpatrywali. Kochałam to, że mnie pragnęli. To sprawiało, że czułam się
niepokonana.
- Skąd wiesz? – Zapytała Sav, jej głowa gwałtownie przechyliła się
do tyłu i oparła na tyle skórzanej sofy w biurze jej ojca.
Nikt nie miał wstępu do tego pokoju, bez względu na to, czy to
impreza czy nie, ale nas to nie obchodziło. Rodzice Sav w wyniku kaprysu
udali się do Włoch, zostawiając jej dom dla nieuchronnego przeznaczenia
jako weekendowa, jak to nazywaliśmy, „Nora”.
Nora była nazwą na wszystko, gdzie zdecydowaliśmy się „zaszyć”
na weekend. Moja grupa przyjaciół była, żeby nie brzmieć zbyt
krzykliwie, zamożna. Jednak to mało powiedziane. Byliśmy obrzydliwi,
tak jak lubiliśmy dokuczać sobie nawzajem, takie podwójne znaczenie. W
każdy weekend czyjś dom zawsze był otwarty, ponieważ nasi rodzice
często podróżowali, w szczególności moi. Tak naprawdę to w prawie
każdy weekend impreza odbywała się w moim domu. To nie dlatego, że
rozstawiałam wszystkich po kątach, chociaż tak się działo. Nawet nie
dlatego, że byłam jedną z najbogatszych. Mój tata był zaledwie numerem
czwartym na tej liście. Miałam władzę, ponieważ byłam najgorętsza.
Widzisz, jestem jedną z pięknych osób. Co rzeczywiście może
brzmieć dziwnie, jeśli to wyjaśnić, ale to jest niezaprzeczalna prawda.
MoreThanBooks
7
Jestem piękna i to nie dlatego, że mam sporą dawkę poczucia własnej
wartości, chociaż tego też mam dużo. To oczywiste w sposobie, kiedy
patrzę w lustro, tak, ale staje się jeszcze bardziej pewne przez sposób, w
jaki inni mnie traktują. Rządzę naszą gromadą, ponieważ jestem
najbardziej rozchwytywana przez wszystkich facetów, a przez to każda
dziewczyna chce się ze mną przyjaźnić.
- Skąd wiesz? – zapytała ponownie, zmieszana tym, że jeszcze nie
odpowiedziałam.
To doprowadziło moją krew do wrzenia.
- Zamknij się, Sav – zarządziłam. Zapomniała o tym, kim byłam,
przez co musiałam jej to przypomnieć.
- Przepraszam – powiedziała nieśmiało, kurcząc się odruchowo.
- Wiem, ponieważ one to zawsze robią. Poza tym, kiedy skończę z
ich facetami, to potem ich im oddam. Zrozumieją to.
- Uwierz mi – powiedziała cicho do ściany – nie zawsze tak jest.
- Chodzi o Brocka, Sav? – Prychnęłam. – Boże, jesteś takim
płaczliwym bachorem. Jeśli był w stanie oszukiwać cię bez mrugnięcia
okiem, to nie był tego wart. Potraktuj to jako przysługę.
- Ta, pewnie masz rację – przyznała, ale nie brzmiała na rzeczywiście
przekonaną. – Ocaliłaś mnie, Soph.
- Proszę bardzo, Sav – odpowiedziałam słodko i poklepałam jej
głowę. – A teraz idę, aby znaleźć Brenta.
MoreThanBooks
8
Stanęłam naprzeciw lustra powyżej biurka jej taty i skontrolowałam
siebie.
Długie, jedwabiste, proste, brązowe włosy, opadające za łokcie. W
całej ich masie miałam naturalne blond pasemka. Niedawno obcięłam
swoją grzywkę tak, że opadała prosto na czoło. Rozczochrałam ją, przez
co pasma włosów leżały łagodnie nad brwiami. Obserwowałam je i
poczułam, jak moja krew zaczyna wrzeć. Większość dziewczyn na
pogrzebie Jerricka było dokładnie tak samo obciętych, a to wkurzyło mnie
po królewsku. Boże! Daj jakąś wskazówkę tym idiotkom.
Nigdy nie będziecie wyglądać tak jak ja! Wypięłam usta i nałożyłam
na nie trochę błyszczyku. Moje wargi były pełne i różowe na tyle, że nie
musiałam stosować innego koloru. Skóra była opalona od leżenia przy
basenie zbyt długą ilość czasu po ukończeniu studiów, przez co zrobiłam
sobie mentalną notatkę, aby posiedzieć trochę w domu. Nie potrzebujesz
zmarszczek, Soph. Moje jasnozłote oczy barwy bursztynu były idealne, ale
zauważyłam, że moje rzęsy potrzebują odrobiny tuszu. Zrobiłam to, aby
przyciemnić je trochę, nie dlatego, że nie były wystarczająco długie.
Tak jak mówiłam, byłam praktycznie idealna.
- On nie wie, co go trafiło – powiedziałam sobie w lustrze. Sav
wzięła to za mówienie do niej i przewróciłam oczami, kiedy
odpowiedziała.
- Grasz w chorą grę, Sophie Price.
- Wiem – przyznałam, odwracając się w jej kierunku, diabelski
wyraz na mojej nieskazitelnej twarzy.
MoreThanBooks
9
Oddaliłam się od pokoju. Gdy przechodziłam przez tłumy ludzi,
ustawione po bokach korytarza, który prowadził z holu do ogromnego
pomieszczenia, otrzymałam kilka zwyczajowych gwizdów, które
zignorowałam z całym tym zalotnym urokiem, który stanowił moją mocną
stronę. Byłam królową subtelności. Mogłam zabawiać się facetem, jak
skrzypek swoim instrumentem. Byłam mistrzynią w swoim rzemiośle.
- Mogę wam jakoś pomóc, chłopcy? – Zapytałam, kiedy zbliżyłam
się do elitarnego grona przystojniaków, do której należał Brent, chłopak
Ali.
- Czuję się dobrze, kochanie – Graham flirtował, jakbym nigdy nie
poświęcała mu czasu.
- I tak wyglądasz – odpowiedziałam flirtem, chociaż silnie miałam
ochotę przewrócić oczami.
- Skoro tak ładnie proponujesz, Soph – powiedział Spencer – to
wierzę, że moglibyśmy wszyscy wziąć świeżą kolejkę.
- Ależ oczywiście – powiedziałam, dygając lekko i uśmiechając się
uwodzicielsko. Celowo odwróciłam się, aby pokonać swoją drogę w
kierunku baru. Zrobiłam to z dwóch powodów. Jeden, aby dać im widok
na swój tyłek. Dwa, żeby sprawić, by uwierzyli, że dopiero myślę o
kolejnym ruchu na mojej planszy do gry. Rozejrzałam się szybko i
zobaczyłam, że wszyscy się wpatrują, a zwłaszcza Brent. Bingo.
- Potrzebuję trochę pomocy, aby przynieść drinki – żachnęłam się.
MoreThanBooks
10
- Ja pójdę! – krzyknęli wszyscy na raz, wyrywając się przed innych
jak bydło.
- Może ja wybiorę? – zapytałam. Okrążyłam stado, przebiegając
dłonią wzdłuż ich ramion, kiedy mijałam poszczególnych. Spencer
wyraźnie zadrżał. Punkt dla ciebie, Soph. - Na kogo wypadnie, na tego bęc
– powiedziałam, zatrzymując się na Brencie. Prześledziłam linię jego
gardła i dostrzegłam, jak ciężko przełknął. – Pomożesz mi, Brent? –
zapytałam miło, bez żadnego flirtowania.
- Uh, pewnie – powiedział, odkładając swój własny kieliszek.
Owinęłam ramię wokół jego, gdy szliśmy do baru.
- Więc, jak układa się tobie i Ali? – zapytałam go.
Spojrzał na mnie, nie słysząc ani słowa z tego, co powiedziałam.
- Co? – zapytał.
Właśnie tak.
* * *
Trzy godziny później Brent był mój. Skończyliśmy rozwaleni na
tureckim dywanie w sypialni rodziców Sav, nasze języki w gardle
drugiego. Rzucił mnie pod siebie i zachłannie pocałował w szyję, jednak
nagle zatrzymał się.
- Sophie – tchnął seksownie przy moim uchu.
- Tak, Brent? – zapytałam zadowolona, że dostałam, czego chciałam.
MoreThanBooks
11
Usiadł i spojrzał na mnie, jakby nie widział mnie nigdy wcześniej.
Uśmiechnęłam się lubieżnie w odpowiedzi, przebiegając językiem po
górnych zębach.
- Jezusie – powiedział, drżąca dłoń przeczesała jego włosy – jestem
taki głupi.
- Co? – Zapytałam, siadając w oszołomieniu.
- Popełniłem straszliwy błąd – powiedział mi, nadal wciśnięty
pomiędzy moje nogi. Nie było potrzeby mówić, jak mocno to bolało. –
Musiałem wypić za dużo – powiedział, potrząsając głową. – Przepraszam,
Sophie. To, że jesteś najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek
spotkałem, zaćmiło mój osąd, naprawdę. Popełniłem straszliwy błąd.
Jak w większości szczęśliwych chwil, usłyszeliśmy Ali, wołającą
imię Brenta w korytarzu przed drzwiami, a on zesztywniał, jego oczy stały
się szerokie. Mogłam tylko uśmiechnąć się wewnętrznie na to, co miało
nastąpić. Zanim miał szansę zareagować na jej wołanie, wkroczyła do
pokoju.
- Brent? – zapytała go. Dostrzegła naszą pozycję i rezygnacja, którą
widziałam wcześniej u wszystkich innych pojawiła się jako grymas na
twarzy Ali. Nie zamierzała walczyć. – Przepraszam – powiedziała
grzecznie, jakbym nie była w kompromitującej pozycji na podłodze z jej
chłopakiem. Ona jest taka żałosna, pomyślałam.
Zamknęła drzwi. Usłyszeliśmy jej walenie w podłogę na schodach,
bez wątpienia pobiegła w kierunku Sav, która będzie musiała udawać, że
nie miała o niczym pojęcia.
MoreThanBooks
12
Gwałtownie podniósł się na swoje nogi, porzucając mnie
przypadkowo na dywanie i natychmiastowo zaczął za nią gonić. Cóż, jest
pierwszy, pomyślałam sobie. Zazwyczaj wracali z powrotem do działania,
ale chyba nie zaszliśmy jeszcze na tyle daleko. Ta, to powód, dlaczego
zostawił cię, leżącą tutaj, w połowie rozebraną, goniąc za swoją
dziewczyną, Soph. Wzdrygnęłam się z własnej głupoty i wstałam.
Weszłam do łazienki rodziców Sav i pochyliłam się nad podwójną
umywalką po stronie jej matki. Poprawiłam swoje zjeżone włosy i
przebiegłam paznokciem wzdłuż dolnej wargi, ścierając plamy.
Wsadziłam swoją podkreślającą sylwetkę, biało-czarną, z wcięciem w
dekolcie w kształcie litery V bluzkę z powrotem do mojej ołówkowej
spódnicy i spojrzałam na siebie.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, przez co skrzywiłam się.
Nie teraz, pomyślałam. Byłam swoim największym wrogiem.
To była moja sekretna słabość. Odrzucenie. Tak naprawdę to
wszelkiego rodzaju odrzucenie. Nienawidziłam tego bardziej, niż
czegokolwiek innego.
- Jesteś zbyt piękna, by zostać odrzucona – powiedziałam swojemu
lustrzanemu odbiciu przede mną, ale łzy nie chciały się zatrzymać.
Odkręciłam kran i chlusnęłam sobie odrobiną wody po twarzy, zanim
wyjęłam małą torebkę koksu, ukrytą za moim ramiączkiem. Grzebałam w
małym, plastikowym woreczku, rozrzucając jego wnętrze po
marmurowym blacie i przeklinałam się za bałagan, który zrobiłam.
Pobiegłam po coś, aby móc wciągnąć koks, w końcu natykając się na
MoreThanBooks
13
medyczny gabinet ojca Sav. Usunęłam ostrze ze staromodnej brzytwy i
zrobiłam sobie dzięki temu linię koksu. Przypomniałam sobie, że jej mama
przechowywała stosik małych karteczek w swoim biurku w sypialni, więc
poszłam po nie, rolując papier w małą rurkę.
Łzy nie przestawały płynąć i wiedziałam, że nie będę w stanie
wciągnąć niczego zasmarkanym nosem. Poszłam do toalety jej rodziców i
wydarłam kilka kawałków papieru toaletowego, wytarłam swój nos, a
następnie wysmarkałam. Wytarłam łzy na moich policzkach i pochyliłam
się nad kreską w tej samej chwili, gdy do środka wszedł policjant,
przyłapując mnie tuż przed aktem już po raz drugi tej nocy.
- Co robisz? Ręce na głowę! – usłyszałam głęboki, męski głos.
Leniwie wstałam od niedokończonej kreski i spojrzałam w lustro.
Dzielący ze mną odbicie był młodym, raczej gorącym gliniarzem. Cholera.
Zrzuciłam zwinięty papierek, który śmierdział jak mieszanka
lawendowych perfum starych bab i leniwie położyłam ręce na głowie.
- Odwróć się – powiedział, dotykając kajdanek przy swoim pasie.
Odwróciłam się i spojrzałam na niego, jego oczy rozszerzyły się na
mój widok w pełni. Potknął się trochę, wahanie w jego kroku, gdy powoli
pokonywał drogę w moim kierunku. Chwycił powoli moją prawą rękę,
następnie lewą i ciężko przełknął, tak samo jak wcześniej Brent. Mam cię.
- Jak masz na imię? – wyszeptałam, jego twarz zaledwie o cale od
mojej. To stary, bestialski chwyt.
MoreThanBooks
14
Urżnięte dźwięki rozległy się głośno z dołu. Nic dziwnego, że nie
słyszałam ich wejścia.
- To nie twoja sprawa – powiedział, ale wahanie w jego głowie
powiedziało mi, że chciałby je zdradzić.
- Jestem Sophie – powiedziałam mu, kiedy pierwsza obręcz kajdanek
owinęła się wokół mojego nadgarstka.
Zmrużył oczy w moim kierunku, ale opuścił je na moje piersi, zanim
z powrotem przesunął w górę.
- M-m-miło mi cię poznać, Sophie.
- Mnie też miło jest ciebie poznać… - przerwałam, czekając na jego
imię.
- Co robisz? – zapytał mnie, rzucając spojrzenia przez ramię, bez
wątpienia martwił się, że więcej funkcjonariuszy przyłączy się do nas.
- Nic. Mówię to z ręką na sercu – przyznałam, wyciągając swoją
wolną dłoń z jego uścisku i naciskając na moje serce, które, tak jakoś
wyszło, że było przy rowku między moimi piersiami. Jego wzrok
przemknął w dół i zaczął oddychać szybciej.
- Casey – powiedział.
- Casey – powtórzyłam chrapliwie, testując jego imię. Walczył z
uśmiechem, najwyraźniej zadowolony ze sposobu, w jaki to
powiedziałam, przez co się uśmiechnęłam.
- D-d-daj mi swoją rękę – powiedział.
MoreThanBooks
15
Ofiarowałam mu wolną dłoń bez żadnego problemu. Przyjął ją i spiął
ją z drugą.
- Wszystko jest teraz związane, Casey – wyszeptałam, podnosząc
moje pięści, kiedy tylko zamknął oczy, przechylając się odrobinę do
przodu.
- Chodź za mną – powiedział, zdejmując mnie z kontuaru. Jego oczy
spojrzały na moje krechy i potrząsnął głową. – Po co bierzesz to gówno?
- Ponieważ to jest dobre – powiedziałam mu, odwracając jego uwagę
i uwodzicielsko przebiegając językiem wzdłuż górnych zębów.
- Nawet o tym nie myśl – powiedział – albo oprócz posiadania
oskarżę cię o proponowanie funkcjonariuszowi..
- Jak sobie chcesz – powiedziałam, wzruszając ramionami. –
Mogłoby być miło – pochyliłam się do przodu i zaśpiewałam mu do ucha.
- Jestem tego pewien – powiedział. Mogłam zobaczyć zdziwienie na
jego twarzy, spowodowane tą nieoczekiwanie szczerą odpowiedzią.
Postanowiłam pociągnąć to dalej.
- Założę się, że jeśli przykułbyś mnie kajdankami do garderoby zaraz
za tymi drzwiami, to byłabym cicho jak myszka, aż byś po mnie wrócił –
powiedziałam, pozwalając zabrzmieć sugestywnemu tonowi.
- Stop – powiedział. Wziął świszczący oddech przez nos.
- Ile masz lat, Casey? – zapytałam, opierając się o niego.
- Dw-dwadzieścia dwa – wyjąkał.
MoreThanBooks
16
- Ach tak, tak się składa, że interesuję się dwudziestodwulatkami.
Oni są dokładnie w moim typie – skłamałam.
Jego oczy spotkały się z moimi i tam się zatrzymały.
- Naprawdę? – zapytał sceptycznie, jednak odruchowo pochylił się
do mnie. Ponura linia utrzymywała się na jego twarzy, zanim zmieniła się
w lekki uśmiech. Masz to, Sophie.
- Mmmhmm – powiedziałam. Przycisnęłam się mocniej do jego
klaty, moje piersi nacisnęły na jego kamizelkę kuloodporną.
Nieśmiało pocałowałam miejsce na jego szyi, gdzie bije puls, dobrze
wiedząc, że gdyby naprawdę tego chciał, to na pewno mógłby zamknąć
mnie za składanie niemoralnych propozycji.
Nie mogłam po prostu iść do więzienia. Znowu. Już byłam raz za
posiadanie, kiedy umarł Jerrick, a sędzia powiedział mi, że jeśli znów
pokażę się w jego sali sądowej, to będę mieć kłopoty. To było warte
ryzyka.
- Jezu – mruknął.
Przełożyłam palce przez szlufki w jego pasie i przyciągnęłam go do
siebie bliżej. Ostro wziął moją twarz w dłonie i pocałował mnie tak, jakby
był umierający. Co za amator, pomyślałam. Dzięki Bogu, że dostałam
głupiego. Jego dłonie smagały moją twarz, jakby nie miał jakiegokolwiek
wdzięku. Gdyby ten facet nie był taki seksowny, nie sądzę, żebym mogła
ciągnąć tą farsę tak długo, jak to zrobiłam.
MoreThanBooks
17
- Oficerze Fratelli! – usłyszeliśmy głos z dołu, przez co przerwał
pocałunek. – Fratelli!
- Jes-Jestem tutaj – powiedział speszony Casey. Poprawił się i otarł
usta.
- Rozkuj mnie – powiedziałam, niemal spanikowana.
- Nie mogę – powiedział.
- Tak, Casey, możesz. Zrób to, a ja odpowiednio ci się odwdzięczę.
Jęknął, ale spojrzał na mnie przepraszająco.
- Kiedy wyjdziesz, znajdź mnie – powiedział cicho, kiedy jakiś inny
oficer wszedł do pokoju.
- Reszta piętra jest czysta – powiedział Casey, jakby nie całował
mnie zaledwie przed chwilą. – Ona była tylko włóczęgą.
- Dobrze – powiedział starszy oficer. Myślałam, że zamierza wyjść,
ale zamiast tego zbadał łazienkę wokół nas. – Co to do diabła jest? –
zapytał Caseya.
- Co? – spytał Casey.
- To – powiedział starszy facet, wskazując na krechy koksu.
- Uch, tak, ona próbowała wciągnąć kreskę, kiedy ją znalazłem –
powiedział Casey swojemu przełożonemu.
Kurwa.
- Zapakuję to – powiedział mężczyzna i machnął do Caseya.
MoreThanBooks
18
- Przepraszam – odezwał się Casey, kiedy wychodziliśmy z pokoju. –
Musiałem mu powiedzieć. Wiedziałby, że kłamię.
- W porządku, Casey – powiedziałam przesłodzonym głosem.
Pocałowałam jego usta, po czym zagryzłam figlarnie jego wargę. – To
byłaby jazda twojego życia – wyszeptałam. Jego oczy rozszerzyły się
gwałtownie.
- Czekaj, co? Nadal możemy się spotkać – powiedział desperacko
Casey.
- Oczywiście, że możemy – znowu skłamałam.
- Nie zamierzałem powiedzieć mu o dragach – odezwał się znowu,
jego głos drżący. – Planowałem tylko to, że byłaś na imprezie.
Skończyłoby się na mandacie, upomnieniu.
- Wiem, słodziaku – powiedziałam mu – ale i tak namieszałeś.
Casey prowadził mnie w dół krętych schodów, a ja czułam, jakby
czas stanął w miejscu. Wszyscy moi przyjaciele, skuci, spojrzeli na mnie,
gdy schodziłam do nich. Uśmiechnęłam się urzekająco, a oni niemal
skulili się z powodu mojej obecności. Byłam jedyną, która przyniosła koks
i mój uśmiech pozwolił im wiedzieć, że jeśli mnie sprzedadzą, to nie
wypadnę za burtę sama.
Jeśli zapiszczeliby słowem, jak świnie, którymi byli, zamieniłabym
ich życie w piekło. W moim świecie istnieje bardzo cienka linia pomiędzy
przyjaźnią a wrogością.
MoreThanBooks
19
Casey umieścił mnie z tyłu radiowozu, kiedy ruszyliśmy krętą ulicą i
przypiął mnie tam.
- Powiedz mi – odezwałam się z jego uchem obok moich ust – co
dokładnie grozi mi w związku w tym?
- Sierżant prawdopodobnie oskarży cię o dragi, ale jeśli jest to twoje
pierwsze przestępstwo, to powinnaś być w stanie łatwo z tego wyjść.
- A co, jeśli nie jest?
- Nie jest, co? – zapytał, zerkając przez ramię.
- Moje pierwsze przestępstwo.
- Cholera. Jeśli nie jest, to nic nie mogę dla ciebie zrobić.
- No cóż, więc i ja nie mogę nic zrobić dla ciebie – powiedziałam
chłodno, ciepło w moim uwodzącym głosie eksplodowało w chłód wiadra
zimnej wody z lodem, jak przy użyciu przełącznika. Usta Caseya
o...