MoreThanBooks
Rush Too Far (Rosemary Beach #4, Too Far #4)
Abbi Glines
Tłumaczenie i korekta:
Bat oraz Thebesciaciu...
6 downloads
8 Views
1MB Size
MoreThanBooks
Rush Too Far (Rosemary Beach #4, Too Far #4)
Abbi Glines
Tłumaczenie i korekta:
Bat oraz Thebesciaciuczek i Kabuniu
Dla MoreThanBooks
MoreThanBooks
Prolog Mówią, że dzieci mają najczystsze serca. Że dzieci tak naprawdę nie nienawidzą, ponieważ nie w pełni rozumieją te emocje. Łatwo wybaczają i zapominają. Mówią wiele takich bzdur, ponieważ pomaga im to spać w nocy. Robią to dla dobrego, sympatycznego powiedzonka do powieszenia na ścianie, aby uśmiechać się, kiedy się obok przechodzi. Ja wiem inaczej. Dzieci kochają jak nikt inny. Mają zdolność do kochania bardziej zaciekle niż ktokolwiek. To jest bardziej prawdziwe. Tyle wiem. Ponieważ przeżyłem to. W wieku dziesięciu lat znałem nienawiść i znałem miłość. Oba czasochłonne. Oba zmieniające życie. I oba całkowicie ślepe. Patrząc wstecz chciałbym, aby ktoś był tam, by zobaczyć jak moja matka zasiała we mnie ziarno nienawiści. W mojej siostrze. Gdyby był tam ktoś, aby nas ocalić od kłamstwa i goryczy, i nie pozwolił na jątrzenie nas, to może wszystko potoczyłoby się inaczej. Dla wszystkich zaangażowanych. Nigdy nie postąpiłbym tak głupio. To nie była moja wina, że dziewczyna została zostawiona sama, aby zaopiekować się swoją chorą matką. To nie była moja wina, że ta sama dziewczyna stała nad
MoreThanBooks
grobem matki wierząc, że ostatnia osoba na ziemi, która ją kochała, nie żyje. To nie byłaby moja wina, że mężczyzna zniszczył samego siebie, a jego życie stało się zepsute i puste jak skorupa. Ale nikt mnie nie uratował. Nikt nas nie uratował. Wierzyliśmy w kłamstwa. Trzymaliśmy się swojej nienawiści. Zniszczyłem życie niewinnej dziewczyny. Mówią, że możesz naprawić to, co zepsułeś. To również gówno prawda. Ponieważ powinienem palić się w piekle za moje grzechy. Nie powinienem móc budzić się każdego ranka z tą piękną kobietą w moich ramionach, która bezwarunkowo mnie kocha. I nie powinienem móc trzymać mojego syna i znać takiej czystej radości. Ale tak jest. Ponieważ w końcu ktoś mnie uratował. Nie zasługuję na to. Cholera, bardziej niż ktokolwiek inny, moja siostra potrzebowała ocalenia. Nie grała na swojej nienawiści. Nie manipulowała losami innej rodziny, nie troszcząc się o wynik. Ale jej gorycz wciąż ją kontrolowała, kiedy ja zostałem uwolniony. Przez dziewczynę... Ale ona nie jest tylko dziewczyną. Jest aniołem. Moim aniołem. Pięknym, silnym, ostrym, wiernym aniołem, który wszedł w moje życie w pickupie, trzymając broń. Tłumaczenie: Bat
Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 1 To nie jest typowa historia miłosna. Tak naprawdę jest zbyt popieprzona,
żeby
być
urocza. Ale
kiedy
jesteś
bękartem
legendarnego perkusisty jednego z najbardziej ukochanych zespołów rockowych na świecie, można się spodziewać poważnego zjebania. To właśnie znamy. Dodając egoistyczną, zepsutą, egocentryczną matkę, która mnie wychowała, mieszanka nie jest ładna. Jest tak wiele miejsc, gdzie mógłbym zacząć tą historię. W mojej sypialni, kiedy trzymałem moją siostrę, kiedy płakała z bólu nad okrutnymi słowami naszej matki. Przy drzwiach, kiedy patrzyła ze łzami spływającymi po jej twarzy, podczas kiedy mój ojciec przyjechał zabrać mnie na weekend, zostawiając ją samą. Obie te rzeczy
często
się
zdarzały,
na
zawsze
mnie
naznaczając.
Nienawidziłem widzieć jej płaczu. Jednak było to częścią mojego życia. Dzieliliśmy tą samą matkę, ale nasi ojcowie byli inni. Mój był słynnym muzykiem, który wciągał mnie w swój świat seksu, narkotyków i rock & rolla co drugi weekend miesiąca i przez miesiąc podczas wakacji. Nigdy mnie nie zapomniał. Nigdy nie robił wymówek. Zawsze tam był. Tak niedoskonały jak on, Dean Finlay
MoreThanBooks
zawsze się pokazywał, aby mnie zabrać. Nawet jeśli nie był trzeźwy, przychodził. Ojciec Nan nigdy nie przyszedł. Była sama, kiedy mnie nie było, i nawet jeśli podobało mi się przebywanie z moim tatą, nienawidziłem świadomości że ona mnie potrzebuje. Ja byłem jej rodzicem. Byłem jedyną osobą, której mogła zaufać, że o nią zadba. To sprawiło, że szybko dorosłem. Kiedy zapytałem ojca czy nie może jej też zabrać, na twarzy miał ten smutny wyraz i potrząsał głową. - Nie mogę, synu. Chciałbym, ale twoja mama na to nie pozwoli. Nigdy nie powiedział nic więcej. Wiedziałem, że jeśli moja mama nie pozwalała, nie było więcej nadziei. Więc Nan zostawała sama. Chciałem nienawidzić kogoś za to, ale ciężko było nienawidzić moją mamę. Była moją mamą. Ja byłem dzieckiem. Więc znalazłem miejsce, w którym mogłem skupić swoją nienawiść i niechęć do niesprawiedliwości życia Nan. Na człowieku, który do niej nie przychodził. Człowieku, którego krew płynęła w jej żyłach, a jednak nie kochał jej na tyle, aby wysłać chociaż kartkę urodzinową. Teraz miał własną rodzinę. Nan pojechała raz ich zobaczyć. Zmusiła mamę, żeby zabrała ją do ich domu. Chciała z nim porozmawiać. Zobaczyć jego twarz. Wiedziała, że ją pokocha. Myślę, że w głębi duszy, myślała, że mama nie powiedziała mu o niej. Miała MoreThanBooks
w głowie tą bajkę, że jej ojciec zda sobie sprawę, że ona istnieje i ucieknie, żeby ją uratować. Da jej miłość, której tak bardzo poszukiwała. Jego dom był mniejszy od naszego. Znacznie mniejszy. Był odległy o siedem godzin drogi, w małym miasteczku w Alabamie. Nan powiedziała, że był idealny. Mama powiedziała, że jest żałosny. Chociaż to nie dom przestraszył Nan. Nie mały biały płot, który opisała mi szczegółowo. Lub obręcz do koszykówki na zewnątrz i rowery oparte o drzwi garażu. To dziewczyna, która otworzyła drzwi. Miała długie blond włosy, niemal białe. Przypominała Nan księżniczkę. Poza tym, że miała na sobie tenisówki, które były pokryte brudem. Nan nigdy nie miała pary tenisówek, ani nie była tak brudna. Dziewczyna uśmiechała się i Nan przez chwilę była oczarowana. Potem zobaczyła zdjęcia na ścianie za dziewczyną. Zdjęcia dziewczyny i kolejnej dziewczyny, dokładnie takiej samej. I mężczyznę trzymającego je obie za ręce. Uśmiechał się i śmiał. Był ich ojcem. To była jedna z dwóch córek, które kochał. Było to oczywiste, nawet dla młodych oczu Nan, że był szczęśliwy na tych zdjęciach. Nie tęsknił za dzieckiem, które zostawił. Tym, które matka mówiła jej, iż wie, że ma. Wszystkie te rzeczy, które nasza matka próbowała powiedzieć jej
MoreThanBooks
przez lata, a wszystko, w co nie chciała uwierzyć nagle się poukładało. Mówiła prawdę. Ojciec Nan nie chciał jej, ponieważ miał to życie. Te dwie piękne, anielskie córki i żonę, która wyglądała jak one. Te zdjęcia na ścianie torturowały Nan przez kilka lat. Znowu chciałem nienawidzić matkę za zabranie jej tam. Za rzucenie jej sprawy prosto w twarz. Przynajmniej kiedy Nan żyła w swojej bajce, była szczęśliwa, ale tego dnia zniknęła jej niewinność. A moja nienawiść do jej ojca i jego rodziny zaczęła we mnie rosnąć. Zabrali mojej siostrzyczce życie, na które zasłużyła, ojca, który mógłby ją kochać. Te dziewczynki nie zasługiwały na niego bardziej od Nan. Ta kobieta, z którą się ożenił, używała swojego piękna i tych dziewczynek, żeby trzymać go z daleka od Nan. Wszystkich ich nienawidziłem. W końcu opierałem się na tej nienawiści, ale historia naprawdę się zaczęła tej nocy, w której Blaire Wynn weszła do mojego domu z nerwową dezaprobatą i pieprzoną twarzą anioła. Mój najgorszy koszmar...
Powiedziałem Nan, że nie chcę ludzi na tę noc, ale i tak ich zaprosiła. Moja mała siostra nigdy nie brała „nie” za odpowiedź. Opierając się na kanapie, wyciągnąłem nogi przed siebie i wziąłem MoreThanBooks
łyka swojego piwa. Musiałem tu sterczeć wystarczająco długo, aby upewnić się, że rzeczy nie wymkną się spod kontroli. Przyjaciele Nan byli młodsi od moich. Czasami stawali się hałaśliwi. Ale zgadzałem się na to, ponieważ to sprawiało, że była szczęśliwa. Mama pojechała do pieprzonego Paryża ze swoim nowym mężem, wciąż złym ojcem Nan, a to nie pomagało w jej nastroju. To było wszystko, o czym mogłem pomyśleć, aby ją pocieszyć. Po raz pierwszy w życiu chciałem, żeby moja matka myślała o kimś więcej niż sobie. - Rush, przedstawiam ci Blaire. Chyba należy do ciebie. Znalazłem ją na zewnątrz i wyglądała na zagubioną - głos Granta przebił się przez moje myśli. Spojrzałem na mojego przyrodniego brata, a następnie na dziewczynę stojącą obok niego. Widziałem wcześniej tę twarz. Była starsza, ale ją rozpoznałem. Cholera. Była jedną z nich. Nie znałem ich imion, ale pamiętałem, że były dwie. Ta jedna była… Blaire. Poszukałem wzrokiem Nan, żeby zobaczyć, że stoi niezbyt daleko z grymasem na twarzy. To nie potoczy się za dobrze. Czy Grant zdawał sobie sprawę, kim była ta dziewczyna? - Doprawdy? - zapytałem, wysilając swój mózg, aby znaleźć jakąś drogę, by ją stąd wyprowadzić - szybko. Nan może wybuchnąć w każdej minucie. Popatrzyłem na dziewczynę, która była źródłem
MoreThanBooks
bólu dla mojej siostry przez większość swojego życia. Była wspaniała. Jej twarz w kształcie serca została wyróżniona parą dużych, niebieskich
oczu
z najdłuższymi naturalnymi
rzęsami, jakie
kiedykolwiek widziałem. Jedwabiste platynowe blond loki opadły na parę naprawdę ładnych cycków, które wystawały zza ciasnego topu. Cholera. Tak, musiała iść. - Słodka, ale młoda. Chyba jednak nie moja. Dziewczyna wzdrygnęła się. Jeśli nie oglądałbym jej z tak bliska, umknęłoby mi to. Zagubiony wyraz jej twarzy nie pomagał. Weszła do domu wiedząc, że nie jest mile widziana na tym terytorium. Dlaczego wyglądała tak niewinnie? - Och, zdecydowanie twoja. Biorąc pod uwagę, że jej tatuś uciekł na kilka tygodni do Paryża z twoją starą. Powiedziałbym, że teraz należy do ciebie. Ale mogę ją przenocować, jeśli chcesz. Pod warunkiem, że obieca zostawić w pick-upie swoją zabójczą broń. Grant uważał to za zabawne. Kutas. Wiedział o tym, kim ona jest. Kochał fakt, że to wkurzało Nan. Grant robił wszystko, żeby ją zdenerwować. - To nie znaczy, że jest moja - powtórzyłem. Musiała zrozumieć wskazówkę i wyjść. Grant chrząknął. - Żartujesz, prawda? Wziąłem łyk swojego piwa, a następnie spojrzałem na Granta. MoreThanBooks
Nie byłem w nastroju na to i dramę Nan. To zajechało za daleko. Nawet dla niego. Dziewczyna musiała iść. Wydawała się gotowa do ucieczki. To nie było to, czego oczekiwała. Naprawdę uważała, że jej drogi tatusiek był tutaj, czekając na nią? Ta historia brzmiała jak bzdura. Żyła z tym facetem przez czternaście lat. Znałem go od trzech i już wiedziałem, że był kawałkiem gówna. - Dom jest dziś pełen gości, a w moim łózku wszystkie miejsca już są zajęte - poinformowałem ją, a potem spojrzałem na brata. Myślę, że będzie najlepiej, jeśli dziewczyna znajdzie sobie pokój w hotelu. Przynajmniej do czasu, kiedy uda mi się skontaktować z jej tatusiem. Blaire sięgnęła po walizkę, którą trzymał Grant. - On ma rację. Powinnam iść. To był bardzo zły pomysł powiedziała z rozczarowaniem w głosie. Grant nie puścił walizki tak łatwo. Pociągnęła mocno, aby wyrwać ją z jego uścisku. Widziałem niewylane łzy w jej oczach i to szarpnęło moim sumieniem. Czy było w tym coś, co mi umykało? Czy naprawdę oczekiwała, że otworzymy na nią swoje ramiona? Blaire pośpieszyła się do wyjścia. Patrzyłem na zadowolony uśmiech na twarzy Nan, kiedy Blaire przeszła obok niej. - Już wychodzisz? - zapytała Nan. Blaire nie odpowiedziała. - Jesteś kutasem bez serca. Wiesz? - Grant warknął obok mnie. MoreThanBooks
Nie byłem w nastroju do radzenia sobie z nim. Nan przysunęła się do nas z dumnym uśmiechem. Była bardzo z tego zadowolona. Rozumiałem, dlaczego. Blaire była przypomnieniem wszystkiego, co Nan ominęło podczas dorastania. - Wygląda dokładnie tak, jak pamiętam. Blada i zwykła wymruczała Nan, rzucając się obok mnie na kanapę. Grant prychnął. - Jesteś tak samo ślepy jak wredny. Możesz jej nienawidzić, ale ona jest zajebista. - Nie zaczynaj - ostrzegłem Granta. Nan może była szczęśliwa, ale wiedziałam, że przeszła przez zbyt wiele i zaraz się rozbije. - Jeśli ty za nią nie pójdziesz, ja to zrobię. I mam zamiar umieścić jej seksowny tyłek na moim miejscu. Nie jest tym, kim wy dwoje zakładacie, że jest. Rozmawiałem z nią. Nie ma o niczym pojęcia. Ten dupny ojciec powiedział jej, żeby tu przyjechała. Nikt nie jest tak dobrym kłamcą - powiedział Grant, kiedy spojrzał na Nan. - Tata nigdy nie powiedziałby jej, żeby przyjechała do Rusha. Przyjechała tu, bo jest pasożytem. Wyczuła pieniądze. Widziałeś, co miała na sobie? - Nan zmarszczyła nos z obrzydzeniem. Grant zachichotał. - Do diabła, tak, widziałem, co miała na sobie. Dlaczego myślisz, że tak bardzo chce, żeby tutaj wróciła? Jest cholernie gorąca, Nan. Nie
MoreThanBooks
obchodzi mnie to, co mówisz. Dziewczyna jest niewinna, zagubiona i tak cholernie gorąca. Grant odwrócił się i ruszył do drzwi. Szedł za nią. Nie mogłem mu na to pozwolić. Łatwo go było oszukać. Zgodziłem się, że dziewczyna była przyjemna dla oka, ale myślał swoim penisem. - Zatrzymaj się. Ja za nią pójdę - powiedziałem, wstając. - Co? - Nan zapytała przerażonym głosem. Grant cofnął się i pozwolił mi przejść. Nie odwróciłem się, aby spojrzeć na siostrę. Grant miał rację. Musiałem sprawdzić, czy tylko grała, czy naprawdę jej cholerny ojciec powiedział, aby tu przyjechała. Nie wspominając już, że chciałem spojrzeć na nią bez publiczności. Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 2
Szła do starej, poobijanej ciężarówki, kiedy otworzyłem drzwi i wyszedłem na zewnątrz. Zatrzymałem się na chwilę, zastanawiając, czy była jej, czy ktoś ją tutaj przywiózł. Grant o nikim nie wspomniał. Zerknąłem w ciemność, by zobaczyć, czy ktoś wychodzi z samochodu, ale nie mogłem tego stwierdzić z takiej odległości. Blaire szarpnięciem otworzyła drzwi po stronie kierowcy, a następnie zatrzymała się, aby wziąć głęboki oddech. Był prawie dramatyczny, albo przynajmniej byłby taki, gdyby wiedziała, że jest obserwowana. Ale ze sposobu, w jaki jej ramiona opadły w poddaniu, zanim wspięła się do samochodu wiedziałem, że nie ma pojęcia, iż ma publiczność. Ale wtedy znowu, może wiedziała. Nic nie wiedziałem o tej dziewczynie. Jedynie to, że jej ojciec był cholernym pasożytem. Wziął to, co dała mu moja matka i Nan, i jeszcze nigdy nie odwdzięczył się swoją sympatią albo miłością. Ten mężczyzna był zimny. Widziałem to w jego oczach. Nie dbał ani o Nan, ani o moją głupią matkę. Używał ich obu. Dziewczyna była piękna. Nie można zaprzeczyć. Ale została także wychowana przez tego faceta. Mogła być mistrzem manipulacji. MoreThanBooks
Używając swojego piękna, aby dostać to, czego chciała, nie dbając o to, kogo zrani po drodze. Zszedłem na dół po schodach i do ciężarówki. Nadal tam siedziała, a ja chciałem, żeby zniknęła, zanim wyjdzie Grant i wpadnie w jej grę. Zabierze ją do domu ze sobą. I wtedy użyje go, zanim się nie znudzi. Nie chroniłem tylko mojej siostry, chroniłem również swojego brata. Grant był łatwym celem. Odwróciła się i jej oczy spotkały się z moimi, zanim wypuściła krzyk. Jej zaczerwienione oczy wyglądały tak, jakby płakała prawdziwymi łzami. Nikogo nie było tutaj, żeby ją zobaczyć, więc było niewielkie prawdopodobieństwo, że była to część jej złożonego oszustwa. Czekałem, aż zrobi coś innego niż gapienie się na mnie, jakbym był obcy, kiedy była na moim terytorium. Jakby czytając w moich myślach, odwróciła wzrok z powrotem na kierownicę i ruszyła kierownicą ciężarówki. Nic. Zaczęła gorączkowo próbować uruchomić samochód kierownicą, ale przez kliknięcie, które usłyszałem domyśliłem się, że nie było ani kropli gazu w jej zbiorniku. Może była zdesperowana. Nadal jej nie ufałem. Widok, jak uderza z frustracji w kierownicę był zabawny. Co dobrego to da, kiedy idiotka miała całkowicie pusty zbiornik? MoreThanBooks
W końcu otworzyła drzwi samochodu i spojrzała na mnie. Gdyby nie była tak niewinna jak wyglądała, to dziewczyna byłaby piekielnie dobrą aktorką. - Kłopoty? - zapytałem. Wyraz jej twarzy powiedział mi, że nie chce powiedzieć, że nie może wyjechać. Jeszcze raz przypomniałem sobie, że była córką Abe Wynn'a. Ten, który ją wychował. Ten, który porzucił Nan na te wszystkie lata. Nie było mi jej żal. - Skończyła mi się benzyna - powiedziała miękkim głosem. Bez jaj. Gdybym pozwolił jej wrócić do środka, miałbym do czynienia z Nan. Jeśli nie, Grant się nią zaopiekuje. A następnie bardzo prawdopodobne, że wykorzysta go. - Ile masz lat? - zapytałem. Powinienem był to już wiedzieć, ale cholera, myślałem, że jest starsza niż wygląda. Przestraszony wygląd z wielkimi oczami sprawiał, że jej twarz wyglądała tak młodo. Sposób, w który wypełniała bluzkę i dżinsy był znakiem, że była co najmniej pełnoletnia. - Dziewiętnaście - odpowiedziała. - Naprawdę? - zapytałem, nie będąc pewny, czy jej wierzyłem. - Tak, naprawdę. - Zirytowany wyraz na jej twarzy był uroczy. Cholera. Nie chciałem myśleć, że była urocza. Była cholernym kłopotem, którego nie potrzebowałem.
MoreThanBooks
- Przepraszam. Po prostu wyglądasz na młodszą - powiedziałem z uśmiechem. Potem mój wzrok podążył w dół jej ciała. Nie potrzebowałem, żeby myślała, iż jestem kimś, komu może zaufać. Nie byłem. I nigdy nie będę. - Cofam to, co powiedziałem. Twoje ciało wygląda na dokładnie tyle. Ale twarz jest taka świeża i młoda. Nie malujesz się? Nie obraziła się, ale jej grymas powiększył się. Nie mój pożądany efekt. - Skończyła mi się benzyna. Mój majątek wynosi całe dwadzieścia dolarów. Ojciec najpierw powiedział, że pomoże mi stanąć na nogi, a potem uciekł i zostawił mnie na lodzie. Uwierz mi, to ostatnia osoba, którą chciałabym prosić o pomoc. Nie, nie maluję się. Mam większe problemy niż to, jak wyglądam. A teraz powiedz, zamierasz zadzwonić na policję, albo po lawetę? Wolałabym policję, jeśli mam jakiś wybór. Czyżby naprawdę zasugerowała, abym zadzwonił na policję? I czy to była pogarda, którą słyszałem w jej głosie, kiedy mówiła o swoim drogim tatuśku? Byłem cholernie pewny, że tak było. Może to nie był model ojca, jakiego wyobrażała sobie Nan w swojej głowie po jednej krótkiej wizycie, którą miała w jego domu, kiedy była dzieckiem. Brzmiało to tak, jakby Abe był na jej gównianej liście. - Nie lubię twojego ojca. Sądząc po tonie twojego głosu, ty też za nim nie przepadasz - powiedziałem, pozwalając wypłynąć pomysłowi
MoreThanBooks
tego, że była to kolejna ofiara Abea Wynna. Porzucił Nan, i jak cholera brzmiało to tak, jakby tą córkę też porzucił. Zamierzałem zrobić coś, czego będę żałował. - Mam jeden pokój, który będzie stał pusty do powrotu mamy. To sypialnia pokojówki, mieści się pod schodami. Kiedy mamy nie ma, pani Henrietta przychodzi sprzątać tylko raz w tygodniu. Możesz skorzystać z tego pomieszczenia. Jest małe, ale stoi w nim łóżko. Niedowierzanie i ulga na jej twarzy niemal sprawiła, że warte to było stawiania się przed Nan. Mimo tego, że byłem cholernie pewny, iż Blaire i Nan mają ten sam problem porzucenia przez ojca wiedziałem,
że
Nan
nigdy
tego
nie
zaakceptuje.
Była
zdeterminowana, aby kogoś nienawidzić, a Blaire odczuje na sobie ciężar jej gniewu. - Jedyną alternatywą jest dla mnie spanie w samochodzie. Zapewniam cię, że cokolwiek oferujesz, będzie lepsze niż to. Dziękuję - powiedziała miękko. Kurwa. Naprawdę chciałem zostawić tą dziewczynę w ciężarówce? To było niebezpieczne. - Gdzie twoja walizka? - zapytałem, chcąc z tym skończyć i porozmawiać z Nan. Blaire zamknęła drzwi samochodu i ruszyła zabrać swoją walizkę. Nie było mowy, aby jej małe ciało podniosło ją i zabrało z ciężarówki. Sięgnąłem za nią i złapałem ją.
MoreThanBooks
Odwróciła się i zdumiony wyraz na jej twarzy sprawił, że uśmiechnąłem się. Mrugnąłem do niej. - Zaniosę ci ją. Nie jestem aż takim dupkiem. - Dziękuję ci jeszcze raz - powiedziała jąkając się, kiedy te wielkie, niewinne oczy spotkały się z moimi. Cholera, jej rzęsy były długie. Nie widziałem często dziewczyn bez makijażu. Naturalne piękno Blaire było zaskakujące. Musiałem sobie przypomnieć, że była jedynie kłopotem. To, i żeby zachować pieprzony dystans. Może powinienem pozwolić, aby niosła swoją własną torbę. Przynajmniej jeśli pomyślałaby że jestem dupkiem, trzymałaby się z daleka. - Och, dobrze, jednak ją zatrzymałeś. Dałem ci pięć minut i przyszedłem sprawdzić, czy jej nie przepędziłeś - powiedział Grant, wyrywając mnie z transu, w który wprowadziła mnie ta dziewczyna. Kurwa mać, musiałem zatrzymać teraz to gówno. - Zajmie pokój Henrietty, dopóki nie skontaktuję się z jej ojcem i czegoś nie ustalimy - odparłem, i pchnąłem walizkę na Granta. Masz, zaprowadź ją do pokoju. Muszę wracać do gości. Nie spojrzałem na nią, ani nie nawiązałem kontaktu wzrokowego z Grantem. Potrzebowałem dystansu. Musiałem porozmawiać z Nan. Nie będzie szczęśliwa, ale nie było cholernej mowy, żebym pozwolił tej dziewczynie spać w samochodzie. Przyciągnęłaby uwagę. Była wspaniała i zupełnie nie była w stanie o siebie zadbać. Cholera! MoreThanBooks
Dlaczego pojechałem i wciągnąłem Abea Wynna do naszego życia? To on spowodował całe to gówno. Nan stała przy drzwiach z rękami skrzyżowanymi na piersi, patrząc na mnie. Chciałem, żeby była wkurzona. Tak długo jak była na mnie zła, nie będzie płakać. Nie radziłem sobie dobrze, kiedy płakała. Byłem tym, który próbował złagodzić jej ból, odkąd była mała. Kiedy Nan płakała, natychmiast chciałem wszystko naprawić. - Dlaczego ona wciąż tu jest? - Warknęła Nan, patrząc nad moim ramieniem, zanim mogłem zamknąć drzwi i ukryć fakt, że Grant kierował się w tę stronę z Blaire. - Musimy porozmawiać. - Chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem z dala od drzwi, na schody. - Na górze. Jeśli masz zamiar krzyczeć, nie chcę wywołać sceny - powiedziałem jej upewniając się, że mój głos był surowy. Zmarszczyła brwi i tupnęła na schodach jak pięciolatek. Podążyłem za nią mając nadzieję, że uda się daleko od drzwi, zanim się otworzą. Nie wziąłem głębokiego oddechu, dopóki nie doszliśmy do sypialni, której używała, kiedy był to nasz letni dom. Zanim stałem się dorosły i zabrałem to, co moje. - Kupujesz jej bajeczki, prawda? Grant cię w to wciągnął! Wiedziałam, że powinnam tam za nim iść. Jest takim kretynem. Robi to tylko po to, aby się na mnie odgryźć - wypluła te słowa, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. MoreThanBooks
- Zostaje w pokoju pod pieprzonymi schodami. To nie tak, że umieszczam ją tutaj. I zostaje tutaj tylko do kiedy skontaktuje się z Abem i wymyślimy, co zrobić. Nie ma gazu w samochodzie i jest bez pieniędzy, żeby pojechać do hotelu. Chcesz być zła na kogoś, dobra, ale bądź zła na tego sukinsyna Abea! - Nie chciałem podnosić mojego głosu, ale im dłużej myślałem o Abeu uciekającym do Paryża wiedząc, że jego córka kierowała się tutaj starym, poobijanym samochodem bez pieniędzy, tym bardziej byłem wkurzony. Wszystko się mogło jej stać. Była tak cholernie krucha i potrzebująca. - Myślisz, że jest gorąca. Widziałam to spojrzenie w twoich oczach. Nie jestem głupia. To wszystko - powiedziała Nan, zanim wygląd jej warg zmieniły się w nadąsany. – Widzisz, jak mnie rani, Rush. Wiesz to. Miała go przez szesnaście lat. Teraz moja kolej! Pokręciłem głową z niedowierzaniem. Myślała, że teraz ma Abea? Naprawdę? Był nieobecny, żyjąc w Paryżu z bilionami mojej matki, a Nan myślała, że to oznaczało, iż wygrała? - On jest pieprzonym frajerem, Nan. Miała jego tyłek przez szesnaście lat. Nie sądzę, że to oznacza, że coś wygrała. Pozwolił jej przyjechać tutaj z myślą, że on jej pomoże i nie pomyślała dwa razy o tym, że jest małą bezradną dziewczyną z tymi wielkimi smutnymi oczami, którą każdy facet mógł wykorzystać - przestałem mówić, ponieważ powiedziałem za wiele. Oczy Nan zrobiły się dzikie.
MoreThanBooks
- Cholera jasna! Nie waż się jej pieprzyć! Słyszysz mnie? Nie pieprz jej! Odejdzie tak szybko, jak będziesz w stanie ją wykopać. Nie chcę jej tutaj. Rozmowa z siostrą było jak mówienie do ściany. Była uparta. Nie miałem zamiaru tego robić już nigdy więcej. Mogła spełniać wszystkie wymagania jakie chciała, ale to ja byłem właścicielem domu. Właścicielem jej mieszkania. Wszystkiego, co miała w życiu. Miałem kontrolę. Nie ona. - Wracaj z powrotem na swoje przyjęcie i do swoich przyjaciół. Idę do łóżka. Pozwól mi zająć się tym tak, jak się powinno to zrobić powiedziałem, po czym odwróciłem się i ruszyłem do drzwi. - Ale masz zamiar ją pieprzyć, prawda? - Zapytała Nan zza mnie. Chciałem, żeby przestała mówić to słowo odnosząc się do Blaire, ponieważ, pieprzyć to wszystko, sprawiało to, że zaczynałem myśleć o tych białych blond włosach na mojej poduszce i tych oczach patrzących na mnie, kiedy dochodziła. Nie odpowiedziałem Nan. Nie miałem zamiaru pieprzyć Blaire Wynn. Chciałem się trzymać jak najdalej od niej, jak to możliwe. Ale Nan również nie będzie mi rozkazywać. Dokonam własnych wyborów. Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 3
Muzyka głośno huczała na dole, ale wiedziałem, że nie będę w stanie jej usłyszeć w swoim pokoju. Nie byłem w nastroju na to całe gówno. Nie byłem w nastroju, zanim Blaire Wynn się nie pokazała i z pewnością teraz nie byłem w nastroju. - Tutaj jesteś - zagruchała kobieta i odwróciłem się, aby zobaczyć jedną z przyjaciółek z klubu Nan idącą ku mnie. Jej spódniczka była krótka, a jej tyłek niemal zwisał z tyłu. To był jedyny powód, dla którego ją zauważyłem. Trudno przegapić taki tyłek prosto przed oczami. Chociaż nie pamiętałem jej imienia. - Zgubiłaś się? - zapytałem, ponieważ nie podobało mi się to, że weszła na górę. Moją zasadą było to, aby odpychać z dala od mojej osobistej przestrzeni. Wypchnęła piersi i zagryzła dolną wargę zanim zamrugała na mnie rzęsami. Długimi sztucznymi rzęsami. Nie takimi jak Blaire. Pieprzcie mnie. Dlaczego pomyślałem o Blaire? - Jestem dokładnie tam, gdzie chcę być. Z tobą - powiedziała ochrypłym szeptem, zanim przycisnęła swoje cycki do mojej klatki
MoreThanBooks
piersiowej i przejechała ręką w dół do mojego penisa. - Słyszałam, jak dobry
jesteś
w
robieniu
dziewczynom
dobrze.
Jak
umiesz
doprowadzić ją do krzyku od orgazmu w kółko i w kółko powiedziała, delikatnie mnie ściskając. – Spraw, abym doszła, Rush. Wyciągnąłem rękę i chwyciłem kosmyk jej blond włosów. To nie był taki blond jak... Nie. Cholera, zrobiłem to ponownie. Porównywałem wszystko w niej do Blaire. To był problem, nad którym musiałem uzyskać kontrolę. - Błagaj - powiedziałem. - Proszę, Rush - szybko odpowiedziała i potarła mojego niezainteresowanego kutasa do życia. - Chcę żebyś mnie pieprzył, proszę. Była dobra. Brzmiała prawie jak gwiazda porno. - To tylko seks, kochanie. Nic więcej. I tylko tej nocy powiedziałem. Zawsze upewniałem się, że znają zasady. Nie mielibyśmy powtórki, chyba że byłaby cholernie dobra. - Hmm, przypomnę ci, że tak powiedziałeś - powiedziała, mrugając do mnie, jakby mi wcale nie wierzyła. Albo była kurewsko dobra w ssaniu, albo to było tylko marzenie z jej strony. Prawie nigdy nie wracałem drugi raz. - Gdzie twój pokój? - zapytała, wyciskając pocałunek na mojej klatce piersiowej. - Nie zabieram cię do mojego pokoju - powiedziałem jej, popychając ją do tyłu, dopóki nie weszliśmy do gościnnej sypialni, MoreThanBooks
której używałem do seksu. Dziewczyny nie wchodziły do mojego pokoju. To było moje miejsce i nie chciałem mieć tam wspomnień kobiet. - Och, panie Niecierpliwy - powiedziała, chichocząc, kiedy zsunęła spódnicę i oblizała wargi. - Jestem niesamowita w ssaniu fiuta. Ściągnąłem koszulę i podszedłem usiąść na łóżku. - Pokaż mi - odpowiedziałem.
Zapach perfum uderzył mnie w nos i zmrużyłem oczy przed słońcem, przeklinając na kogokolwiek, kto nie zasłonił wczoraj cholernych zasłon. Przetoczyłem się, a nagie cało obok mnie wydało odgłos. Została na całą noc. Cholera. Nienawidziłem tych, które nie wychodziły. Były najbardziej czepiające się. Te, które myślały, że było coś więcej niż pieprzenie. Czy naprawdę myślała, że padając na kolana i ssąc mnie bez podania imienia sprawi, że wygra to? Wstałem i znalazłem moje dżinsy, a następnie wciągnąłem na siebie. Dziewczyna ziewnęła i postanowiłem zrezygnować z koszulki i wynieść się stąd, póki miałem czas. Musiała zrozumieć wskazówkę, jeśli mnie tu nie znajdzie. Powoli otworzyłem drzwi, wymknąłem się na korytarz i ruszyłem w stronę schodów. Jeśli poszedłbym do mojego pokoju, zapukałaby do drzwi. Mogłem zejść w dół na plażę i pobiegać MoreThanBooks
trochę. Ale najpierw, potrzebowałem kawy. Szybko przygotowałem kubek kawy, a następnie ruszyłem w stronę francuskich drzwi prowadzących na zewnątrz. W chwili, w której doszedłem do drzwi, dostrzegłem ją. Te długie, jedwabiste włosy, które rozwiewał wiatr, kiedy stała na werandzie, patrząc na wodę. Bardzo podobał mi się ten widok. Był spokojny. Zastanawiałem się, co myśli. Czy martwi się, że Abe może nie wrócić? Czy naprawdę zamierzała znaleźć sposób, aby wyjechać? Albo czy była takim pasożytem, jak jej ojciec? Po nocy seksu z bezimienną przyjaciółką mojej siostry, zastanawiałem się jak to by było zbliżyć się do Blaire. Nie rzuciłaby się na mnie i byłem pewny jak cholera, że nie padłaby na kolana i ssałaby mnie, ponieważ jej tak powiedziałem. Dlaczego, kurwa, pomysł jej niewinności wpadł mi do głowy? To było skomplikowane. A ja nie robiłem skomplikowanych rzeczy. Chociaż nie mogłem jej ignorować. Nie tego ranka. Musiałem znowu zobaczyć jej twarz i sprawdzić, czy to szczere spojrzenie nadal tam było. Była wściekła przez spanie pod schodami? Czy teraz wyjdą pazury? - Ten widok nigdy się nie znudzi - powiedziałem, powodując się okręciła się wokół siebie i zaczęła na mnie gapić. Zaskoczyłem ją. Zacząłem się śmiać, kiedy jej wzrok wędrował po mojej nagiej piersi i skoncentrował się na mojej klacie. Co do cholery? Sprawdzała mnie. Może nie była taka niewinna. Ten pomysł
MoreThanBooks
sprawił, że mój żołądek się skręcił. - Podziwiasz widoki? - zapytałem, maskując moje rozczarowanie rozbawieniem. Zamrugała szybko, jakby wybudzając się z transu i podniosła wzrok z powrotem na moją twarz. Nienawidziłem pomysłu rzucenia się na mnie. Nie chciałem żeby była jak inne. Dlaczego, kurwa, to miało znaczenie nie wiedziałem, ale miało. - Nie będę ci przeszkadzał. Sam właśnie to robiłem - powiedziałem, nie mogąc powstrzymać irytacji w moim głosie. Wziąłem łyk kawy. Jej twarz stała się jasno czerwona, kiedy odwróciła się ponownie w stronę wody. Dlaczego prosty fakt, że została złapana na patrzeniu, i zakłopotała się, sprawił, że zrobiłem się tak cholernie szczęśliwy? Cholera. Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu z ulgi. - Tutaj jesteś. Brakowała mi cię rano w łóżku. - Poznałem głos z ostatniej nocy. Cholera. Zmarnowałem czas, a ona mnie znalazła. Blaire odwróciła się i spojrzała na mnie, a wtedy jej oczy zwróciły się do dziewczyny przyciskającej do mnie. To było dobre. Musiała zobaczyć, jakim kawałkiem gówna potrafiłem być. Tego właśnie chciałem. Aby trzymała się z dala ode mnie, kiedy to zobaczyła. Ale błysk zainteresowania w oczach Blaire, kiedy dziewczyna przesuwała paznokciem w dół mojej klatki piersiowej robił mi rzeczy, których nie chciałem przyznać. - Czas na ciebie - powiedziałem, odsuwając od siebie jej ręce i wskazując w kierunku drzwi.
MoreThanBooks
- Co? - Zapytała ze zdziwieniem w głosie, jakbym nie powiedział jej wczoraj, że to nie zdarzy się ponownie. - Dostałaś to, po co przyszłaś, mała. Chciałaś, żebym znalazł się między twoimi nogami. Już z tobą skończyłem - przypomniałem jej. - Chyba żartujesz! - odpowiedziała z gniewnym wyrazem. Może nie wierzyła mi wczorajszej nocy. Jej błąd. Pokręciłem głową na własną głupotę i wziąłem kolejny łyk swojej kawy. Pewnego dnia nauczę się, że te piżama party z nocowaniem były kłopotami. - Nie zrobisz mi tego. Wczorajsza noc była niesamowita. Wiesz o tym - powiedziała cienkim głosem, kiedy sięgnęła do mojej ręki, którą wyciągnąłem z jej uścisku. Już nie było „Błagaj Rusha”. Robiliśmy to zeszłej nocy. Było zabawnie. Doszła więcej razy niż mogła zliczyć. Ale dla mnie było przeciętnie. - Kiedy wczoraj jęczałaś i wyskakiwałaś z ciuchów, ostrzegałem, że to będzie tylko jeden numerek. Nic więcej - powiedziałem, zirytowany, że musiałem jej to przypomnieć. Nie patrzyłem na nią. Ciągle trzymałem wzrok na wodzie i wypiłem kawę, kiedy wychodziła. Z dramatycznym tupnięciem nogi odeszła. Przerażony wyraz twarzy Blaire sprawił, że szybko zapomniałem o pomyłce z poprzedniej nocy.
MoreThanBooks
- Jak ci się spało? - zapytałem. Musiało jej być ciasno w pokoju, a także schody i hałas w domu przeszkadzały. To była jej szansa, aby narzekać. Pokazać swoje prawdziwe oblicze. - Często to robisz? - zapytała, z rozdrażnieniem na twarzy. To było urocze... cholera. - Co? Pytam ludzi, czy dobrze spali? - Nie pozwolę, aby ten wyraz się na mnie odbił. Odejdzie tak szybko jak tylko porozmawiam z Abe. To był jego problem, nie mój. Fakt, że cieszyłem się z patrzenia na nią, był jeszcze większym powodem, dla którego musiała się do cholery wynieść. - Uprawiasz seks z dziewczynami, a potem wyrzucasz je jak śmieci - odpowiedziała. Jej wielkie oczy rozszerzyły się, jakby była w szoku na słowa, które wyszły z jej własnych ust. Chciałem się zaśmiać. Sprawiła, że trudno mi się było skupić. Odstawiłem kubek i wyciągnąłem się na fotelu obok mnie. Najlepszym
rozwiązaniem
było
sprawić,
aby
Blaire
mnie
znienawidziła. Wyświadczyłbym przysługę nam obu. Jeśli by mnie znienawidziła, mógłbym zachować dystans. - Zawsze wtykasz nos w nie swoje sprawy? - zapytałem. Zamiast gniewu, którego się spodziewałem migającego w oczach, zobaczyłem skruchę. Naprawdę? Byłem dupkiem. Nie powinna wyglądać tak, jakby przepraszała mnie za wyciągnięcie mojego gówna.
MoreThanBooks
- Nie, zazwyczaj tego nie robię. Przepraszam - powiedziała z pół przepraszającym uśmiechem i pośpieszyła do środka. Co jest, kurwa? Czyżby naprawdę mnie przeprosiła? Skąd ta dziewczyna pochodzi? Kobiety się tak nie zachowują. Czy nikt nie nauczył jej jak postępować z łobuzami? Wstałem i odwróciłem się, aby zajrzeć do środka, znajdując ją zbierającą puste butelki i śmieci leżące wszędzie po ostatniej nocy. Nienawidziłem bałaganu, ale starałem się go olać, kiedy Nan chciała się bawić. - Nie musisz tego robić. Jutro przychodzi Henrietta powiedziałem, nienawidząc patrzeć jak sprząta. Wrzuciła butelki, które zebrała, do kosza i spojrzała na mnie. - Pomyślałam, że pomogę. Zadzwonię dzisiaj rano do jej ojca. Musiałem się jej pozbyć. Aż do tego czasu, musiałem się upewnić, że mnie znienawidzi. - Mam już gosposię. Nie planuję zatrudniać następnej, jeśli o to chodzi. - Ostry ton w moim głosie sprawił, że skrzywiła się, ale utrzymałem znudzony wyraz twarzy. Doprowadziłem go do perfekcji lata temu. Nie mogłem teraz na nią patrzeć. - Nie. Wiem to. Po prostu chciałam się do czegoś przydać. Pozwoliłeś mi zostać na noc. - Jej głos był miękki i błagalny, jakby potrzebowała, abym jej uwierzył. Pieprzyć to.
MoreThanBooks
Musieliśmy ustalić kilka podstawowych zasad, zanim spieprzę. - A, właśnie. Musimy porozmawiać. - Dobrze - odpowiedziała szeptem. Cholera, dlaczego znowu wyglądała na taką pokonaną? Nie kopnąłem jej cholernego szczeniaka. - Nie lubię twojego ojca. To kretyn. Moja matka zawsze znajduje sobie takich niedorobionych facetów. Ma talent w tej dziedzinie. Ale sądzę, że już to wiesz. Zastanawia mnie, dlaczego przyszłaś do niego po pomoc, skoro poznałaś go od tej strony? - Musiałem powiedzieć jej coś prawdziwego. Musiałem złapać ją na kłamstwie. Nie mogłem zatrzymać jej tu dłużej. Te pieprzone długie nogi i jej duże niebieskie oczy doprowadzały mnie do szału. - Właśnie zmarła moja mama. Miała raka. Trzy lata leczenia drogo kosztują. Został mi jedynie dom po babci. Musiałam go jednak sprzedać i wszystko inne też, żeby opłacić rachunki medyczne. Nie widziałam taty od dnia, kiedy opuścił nas pięć lat temu. Ale jest moją jedyną rodziną. Poza nim nie mam nikogo. Potrzebuję mieszkania do czasu, aż znajdę pracę i dostanę kilka czeków. Wtedy wynajmę coś własnego. Nigdy nie planowałam długo tu zostawać. Wiedziałam, że tata nie będzie mnie tu chciał. - Zatrzymała się i zaśmiała, ale to nie było szczere. Było pełne bólu, który tylko skręcił moje wnętrzności.Ale nie spodziewałam się, że ucieknie, zanim przyjadę. Cholera, kurwa mać. Zabiję Abe’a Wynna. Skurwysyn porzucił
MoreThanBooks
swoją córkę, a ona opiekowała się chorą matką? Co za chory potwór robił takie gówno? Nie mogłem jej wykopać. Chociaż miałem zamiar urządzić Abe’owi piekło. Dupek musiał za to zapłacić. - Przykro mi z powodu twojej mamy - udało mi się powiedzieć przez wrzącą krew w żyłach. - Musi ci być ciężko. Mówiłaś, że chorowała trzy lata. Czyli odkąd skończyłaś szesnaście? - Była dzieckiem. Zostawił ją, a ona była po prostu dzieckiem. Po prostu kiwnęła głową i obserwowała mnie ostrożnie. - Chcesz znaleźć pracę i mieszkanie - powiedziałem, chcąc sobie przypomnieć, jaki był jej plan. Mógłbym pomóc jej tak długo, aby mogła go wypełnić. Ktoś musiał jej pomóc, do cholery. Była całkowicie, kurwa, sama. - Możesz zostać w pokoju pod schodami przez miesiąc. Powinnaś w tym czasie znaleźć pracę i uzbierać wystarczająco dużo pieniędzy, żeby coś wynająć. Destin leży niedaleko, a koszty utrzymania są tam znacznie niższe. Jeśli do tego czasu wrócą rodzice, spodziewam się, że twój ojciec zdoła ci pomóc. Wydała małe westchnienie, a jej ramiona opadły. - Dziękuję. Nie mogłem na nią spojrzeć. To sprawiłoby, że zamordowałbym Abe’a gołymi rękoma. Teraz nie mogłem skupić się na Nan i jej potrzebie posiadania ojca. Człowiek, którego chciała jako ojca, był draniem. Draniem, który miał zapłacić za to gówno. - Mam sprawy do załatwienia. Powodzenia w poszukiwaniach MoreThanBooks
powiedziałem, zanim odszedłem od niej. Musiałem wykonać telefon. Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 4 Pozwoliłem telefonowi zadzwonić trzy razy, zanim się rozłączyłem i ponownie wybrałem numer. Mógłbym dzwonić na numer mojej matki, aż by nie odebrała. Lepiej niech ze mną nie zadziera albo wyłączę i skasuję jej cholerne karty kredytowe. Wtedy by do mnie zadzwoniła. - Szczerze mówiąc, Rush, czy to naprawdę konieczne, abyś dzwonił bez przerwy? Jeśli nie odbieram, zostaw wiadomość, a ja oddzwonię, kiedy będę chciała - Mam w dupie twoje widzimisię. Chcę rozmawiać ze skurwysynem, którego poślubiłaś. Teraz. Mama prychnęła do telefonu. - Na pewno nie będę słuchać mojego syna, kiedy tak do mnie mówi albo do mojego męża. Oddzwoń, kiedy będziesz gotowy rozmawiać z szacunkiem… - Mamo, tak mi dopomóż Bóg, jeśli nie podasz mi teraz tego człowieka do telefonu, karty kredytowe i telefon zostaną zamknięte w ciągu najbliższych dziesięciu minut. Nie zadzieraj, kurwa, ze mną. To ją uciszyło. Jej ostry wdech był jedyną odpowiedzią, którą dostałem. MoreThanBooks
- Teraz, mamo. - Powtórzyłem stanowczo. Rozległy się stłumione szepty, a potem usłyszałem, jak Abe odchrząkuje. - Dzień dobry - powiedział, jakby ignorował fakt, że porzucił własną córkę. - Zrozum jedną rzecz. Kontroluję wszystko. Pieniądze. Moją matkę. Wszystko. To moje. Pieprzysz się ze mną i wszystko odetnę. Przyprowadziłem cię tutaj, ponieważ kocham swoją siostrę. Ale pokazujesz mi, że nie jesteś wart jej czasu. Teraz mi wyjaśnij, jak powiedziałeś drugiej córce, aby przyjechała do mojego domu, a potem po prostu wyjechałeś z pierdolonego kraju. Abe zatrzymał się i usłyszałem, jak wziął głęboki oddech. - Zapomniałem, że przyjeżdża. Jasne, kurwa. - Jest tutaj teraz, gnoju, i potrzebuje pomocy. Ty i moja matka wsiądziecie do samolotu i przywieziecie z powrotem swoje tyłki. - Nie widziałem jej przez pięć lat. Ja nie… Nie wiem, co jej powiedzieć. Jest teraz dorosła. Ma już własną drogę. Nie powinienem mówić jej, aby przyjeżdżała do twojego domu, ale musiałem jej coś powiedzieć. Błagała o pomoc. Jeśli nie chcesz jej tam, odeślij ją. Jest inteligentną dziewczyną. Ma broń. Przetrwa. Przetrwa. Czy właśnie to powiedział? Naprawdę? Moja głowa
MoreThanBooks
zaczęła pulsować i przycisnąłem palce do skroni dla ulgi. - Musisz żartować - udało mi się powiedzieć przez kompletny szok. - Właśnie straciła swoją matkę, zasrańcu. Jest kurewsko bezradna. Widziałeś ją? Jest zbyt cholernie niewinna, żeby chodzić bez ochrony. Nie możesz mówić, że przetrwa, ponieważ dziewczyna, która stanęła w moim progu poprzedniej nocy, wyglądała na zupełnie załamaną i samotną. Wstrzymanie w jego oddechu było jedynym znakiem, który dostałem, po tym jak powiedziałem całe gówno o jego córce. - Nie mogę jej pomóc. Nie mogę nawet pomóc sobie. To było to. Odmówił wrócenia do domu i zrobienia z tym czegokolwiek. Blaire została tu dla mnie, abym jej pomógł lub wyrzucił. Nie obchodziło go to. Nie mogłem powiedzieć słowa. Zakończyłem rozmowę i rzuciłem telefon na kanapę, gapiąc się przez okno. Nan nienawidziła tę dziewczynę przez większość swojego życia. Zazdrościła jej. Oskarżała ją. Za co? Za posiadanie ojca gorszego niż miała matkę? Rozległo się pukanie w drzwi prowadzące na najwyższe piętro, które całkowicie zignorowałem. Słyszałem jak drzwi się otwierają, a następnie odgłos kroków. Tylko jedna osoba mogła tutaj wejść bez pukania. - Dolałem jej benzyny do zbiornika - powiedział Grant, kiedy się MoreThanBooks
zbliżał. - Nie musisz mi oddawać. Nie spojrzałem do tyłu na faceta, którego uznawałem za brata. Byliśmy przyrodnimi braćmi, kiedy nasi rodzice byli małżeństwem przez krótki czas. Potrzebowałem kogoś, na kim mógłbym się oprzeć w tym momencie w moim życiu, i Grant był tym kimś. To nas związało. - Masz zamiar trzymać ją pod schodami jak Harry’ego Pieprzonego Pottera?- zapytał Grant, kiedy usiadł na kanapie naprzeciwko mnie. - Jest bezpieczniejsza pod schodami - odpowiedziałem, odwracając oczy w jego kierunku. - Daleko ode mnie. Grant zachichotał i podniósł stopy, aby oprzeć je na otomanie przed nim. - Wiedziałem, że nie zignorujesz faktu, że jest piekielnie gorąca. Te niewinne, wielkie oczy, które ma sprawiają, że wydaje się jeszcze bardziej kusząca. - Trzymaj się od niej z daleka - powiedziałem. Grant nie był dla niej lepszy. Oboje byliśmy popieprzeni. Potrzebowała ochrony. Nie mogliśmy jej tego dać. Grant zamrugał i odchylił głowę, aby spojrzeć w sufit. - Uspokój się. Nie dotknę jej. Jest rodzajem, który podziwiasz z daleka. Chociaż nie mogę obiecać, że nie będę podziwiać. Ponieważ
MoreThanBooks
cholera, jest dobra. - Jej mama nie żyje - powiedziałem, wciąż nie mogąc uwierzyć, że Abe wiedział, że jej matka była chora przez cały ten czas, i nic nie zrobił. Grant opuścił nogi na podłogę i pochylił się, by spojrzeć na mnie, opierając łokcie na kolanach. Zainteresowanie na jego twarzy jedynie przypomniało mi, jakie dobre serce miał mój brat. Nie mogłem pozwolić mu popełnić błędu i skrzywdzić Blaire. Może nie chciał, ale w końcu by to zrobił. - Martwa? Tak na wieki? - zapytał. Skinąłem głową. - Tak. Jest sama. Przyjechała tutaj, ponieważ Abe powiedział jej, że pomoże stanąć jej na nogi. Potem wyjechał. Grant wypuścił syk z pomiędzy zębów. - Skurwysyn. Zgadzałem się z nim. Całkowicie. - Rozmawiałeś z Abe’em? Przed moją rozmową z Abe’em, nie lubiłem go i byłem nim obrzydzony. Teraz go nienawidziłem. Nienawidziłem tego, że go tutaj przywiozłem. Że pozwoliłem jego samolubnemu, zimnemu sercu wejść do tej rodziny. Nikt nie był winny, oprócz mnie. - Powiedział, że nie może jej pomóc - odpowiedziałem. Niechęć MoreThanBooks
w moim głosie była oczywista. - Chociaż pomożesz jej, prawda? - zapytał Grant. Chciałem krzyczeć, że to nie mój problem. Że nie prosiłem się o to gówno. Ale zrobiłem to - kiedy przyprowadziłem tego faceta do domu. - Upewnię się, że dostanie pracę, która będzie dobrze opłacana i bezpieczna. Kiedy uzbiera wystarczająco dużo pieniędzy, aby zdobyć własne miejsce, zrobię, co w mojej mocy, aby pomóc jej znaleźć coś niedrogiego. Grant westchnął z ulgą. - Dobrze. To znaczy, wiedziałem, że to zrobisz, ale dobrze jest słyszeć jak to mówisz. - Tylko Grant oczekiwał, abym robił dobre rzeczy. Wszyscy inni widzieli mnie jako rozpieszczonego synka legendy rocka. Grant widział więcej. Zawsze tak było. Nie zawiedzenie go było jedynym z powodów, dla którego robiłem coś ze swoim życiem. Nie stawałem się tym, kim świat myślał, że się stanę. Albo jak wielu myślało, że byłem. Miałem swoją własną drogę, ponieważ ktoś we mnie wierzył. - Najlepsze miejsce dla niej to klub - powiedziałem, sięgając po telefon. Byłem członkiem Kerrington Country Club, który był ośrodkiem tej niewielkiej turystycznej miejscowości Rosemary Beach. Praca tam byłaby bezpieczna dla Blaire, i również była dobrze opłacalna. MoreThanBooks
- Nie dzwoń do Woodsa. Jest kutasem. Spojrzy na nią tylko raz i wyznaczy na swój cel, aby ją przelecieć - powiedział Grant. Wizja Woodsa Kerringtona, syna właściciela klubu, dotykającego Blaire sprawił, że przeszły mnie ciarki. Woods był miłym facetem przez większość mojego życia byliśmy przyjaciółmi - ale uwielbiał kobiety. Uwielbiał je przez jedną noc, a potem z nimi kończył. Nie osądzałem - byłem dokładnie taki sam. Po prostu nie zamierzałem pozwolić Woodsowi dotykać Blaire. - Nie dotknie jej. Dopilnuję tego - powiedziałem, wybierając numer do dyrektora klubu.
Blaire już znalazła klub, a Darla dała jej pracę. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Może była twardsza niż wyglądała. Ale małe poczucie dumy, które przez nią poczułem, nagle zatrzymało mój dobry nastrój. Dlaczego, do cholery, uśmiechałem się jak osioł, ponieważ Blaire Wynn dostała pracę? I co z tego? Miała dziewiętnaście lat, nie dziesięć. Nie powinienem nic do niej czuć. Była pieprzonym obcym. Tym, którym gardziłem przez większość mojego życia. Sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem do Anyi. Zawsze była dostępna, i wychodziła, kiedy skończyliśmy. Nie zostawała na noc. To był jedyny powód, dla którego przyprowadzałem ją w kółko. To, i fakt, że miała najlepszą głowę na świecie i robiła rozbrajające włoskie MoreThanBooks
jedzenie. Mogła wyrzucić Blaire z mojej głowy. I Blaire, kiedy wróci do domu, zobaczy mnie z Anyą. Nie żeby potrzebowała przypomnienia, że musi trzymać się ode mnie z daleka. Była przerażona. Tylko raz zobaczyłem zainteresowanie w jej oczach - to było tego ranka, kiedy odwróciła się do mnie, gdy ją oglądałem. Była bardziej niż zadowolona, widząc mnie bez koszulki. Problem w tym, że mi się to, kurwa,podobało. Tak... Dzwoniłem do Anyi. Niezobowiązujące pieprzenie z ciemnowłosą pięknością było dokładnie tym, czego potrzebowałem. Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 5 Obserwowała mnie. Kurwa. Tak łatwo było zamknąć oczy i pogrążyć się w Anyi, kiedy wyobrażałem sobie patrzącą na mnie Blaire. Jej usta lekko rozchylone,
a
policzki
zaróżowione.
Szybko
oddech,
kiedy
wypełniałbym ją w kółko. Doszedłem tak kurewsko mocno, że byłem słaby, kiedy skończyłem. Nie byłem również w stanie spojrzeć na Anyę. Czułem się jak dupek. Nie pieprzyłem dziewczyn, wyobrażając sobie inne w głowie. To było złe. Ale czułem, jak Blaire mnie obserwuje. Moje całe ciało ożyło, kiedy ciepło jej wzroku mnie odnalazło. Kiedy odwróciłem głowę wystarczająco, aby rzucić na nią okiem, drzwi już sie za nią zamykały. Wyszła. Ale jej obecność sprawiła, że zrobiłem się twardszy niż kiedykolwiek byłem. Dlaczego tak na mnie działała? Pierwszą rzeczą, jaką zauważyłem, kiedy wszedłem do kuchni, było to, że była posprzątana. Nie zostawiłem jej takiej. Wysłałem Anyę do domu z całusem w policzek i podziękowaniem przed zamknięciem za nią drzwi i ucieczką do swojego pokoju, aby chodzić i przeklinać.
MoreThanBooks
Co oznaczało… że Blaire posprzątała. Dlaczego sprzątała to gówno? Powiedziałem jej, że nie musi tego robić. Poszedłem zrobić kawę, trzaskając szafkami i szufladami, kiedy przechodziłem. Nienawidziłem myśli, że Blaire sprzątała ten bałagan, który zrobiłem z Anyą. Nienawidziłem faktu, że zrobiła to po tym, jak widziała, że pieprzę się z Anyą. Ale najbardziej z tego wszystkiego, nienawidziłem faktu, że spierdoliłem to wszystko. - Kto do cholery nasikał ci do twoich płatków? – Głos Granta zaskoczył mnie, przez co rozlałem gorącą kawę na swoje ręce. - Przestań się, kurwa, do mnie skradać – warknąłem. - Pukałem do cholernych drzwi, kiedy wszedłem. Jaki ty masz problem? – Grant brzmiał na niewzruszonego moim gniewem, jak się spodziewałem. Poszedł za mną, aby zrobić sobie kawę. - Poparzyłeś mi rękę, kutasie – warknąłem, nadal wkurzony, że byłem tak zagubiony w myślach, że nawet nie słyszałem, jak Grant wszedł do domu. - Nie piłeś jeszcze kawy? Wypij. Zachowujesz się jak dupek. Po twojej nocy z Anyą i jej utalentowanymi umiejętnościami oralnymi, powinieneś być w znacznie lepszym nastroju. Wsadziłem rękę pod zimną wodę, starając się schłodzić moją nagrzaną skórę. - Dopiero się obudziłem. I skąd wiesz, że Anya była tutaj w nocy?
MoreThanBooks
Grant zerwał się i usiadł na blacie, po czym wziął łyk kawy. Wytarłem ręce o ręcznik i czekałem, aż powie mi, skąd wiedział o Anyi. - Dzwoniła do mnie wczoraj wieczorem. Chciała wiedzieć, kim była dziewczyna mieszkająca w twoim domu. – Wzruszył ramionami i pociągnął kolejny łyk. Nie byłem pewien, czy mi się to podobało. Skąd wiedziała o Blaire? Nie powiedziałem jej. - Przestań z tym zdezorientowanym marszczeniem brwi. To irytujące – powiedział Grant, wymachując kubkiem w moim kierunku z uśmiechem. – Widziała Blaire ostatniej nocy, kiedy wróciła do domu. Najwyraźniej wy dwoje byliście zajęci sobą na zewnątrz, ale widziała Blaire nad twoim ramieniem. Była ciekawa, dlaczego zniknęła pod twoimi schodami… – powiedział, ucinając. Mogłem powiedzieć, że było więcej tej historii, więc czekałem. Kiedy Grant nie kontynuował, spojrzałem na niego. Zaśmiał się w odpowiedzi, a potem wzruszył ramionami. - Dobra. Miałem zamiar odpuścić tę część, w której spojrzałeś na Blaire i urządziłeś Anyi piekło. Zauważyła, że coś się w tobie włączyło, stary. Przepraszam, ale nie jesteś taki dobry w ukrywaniu swoich emocji. – Jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. – Chociaż to było najlepsze ruchanie, jakie kiedykolwiek przeżyła. Ale wtedy nie miała mnie. MoreThanBooks
Miałem zamiar wysłać jej kwiaty. Czy coś. Cholera! Wiedziała, że to Blaire tak na mnie podziałała zeszłej nocy. Byłem jeszcze większym palantem, niż myślałem. - To Anya. Nie obchodzi jej to. Wiesz to. Robi to tylko dla seksu, tak jak ty. Nic więcej. Ale sugeruję, żebyś złożył się do kupy, i to szybko. Ona nie jest Anyą i ty to wiesz. Poza tym, nie możesz jej dotknąć. Znienawidzi cię, kiedy to wszystko wyjdzie na jaw. Jej tata, siostra, wszystko. Nie możesz tam iść i wiesz o tym. Miał rację. Blaire była kimś, do kogo nie mogłem się zbliżyć. Wkrótce będę jej wrogiem i znienawidzi mnie tak bardzo, jak ja nienawidziłem ją przez lata. Jedyną różnicą będzie to, że ona miała powód, aby mnie nienawidzić. Zasługiwałem na jej nienawiść. - Wiem – powiedziałem, nienawidząc sposobu, w jaki smakował mój język. Prawdą. - Muszę iść do pracy. Myślałem, że najpierw przyjdę i poinformuję cię o mojej nocnej rozmowie z Anyą – powiedział Grant, zeskakując i niosąc kubek do zlewu. - Dzięki – odparłem. Poklepał mnie po plecach. - Po to tu jestem. Aby trzymać twój głupi tyłek – zażartował, a potem odwrócił się i odszedł. Czekałem, aż drzwi się zamkną za nim, zanim skierowałem się
MoreThanBooks
pod prysznic. Miałem przed sobą cały dzień. Po pierwsze, musiałem wysłać kwiaty i kartkę z przeprosinami Anyi. To był prawdopodobnie koniec naszych seksualnych spotkań. Nie mogłem jej tego zrobić. Nawet jeśli była z tym w porządku, ja nie byłem. Nan czekała na mnie, kiedy zszedłem z powrotem na dół, po tym jak się ubrałem. Zastanawiałem się, jak długo będzie trzymać się z daleka nadąsana. Wiedziała, że Blaire tutaj była, i była wkurzona. Jej długie rude włosy były zebrane w kucyku z boku, który opadał jej na nagim lewym ramieniu. Biała spódnica tenisowa, którą miała na sobie, była przeznaczona do noszenia z pasującą bluzką polo. Ale to było zbyt nudne dla Nan. Zamówiła biały top, który miał jakąś fantazyjną nazwę. Robiłem z niej żarty przez kilka tygodni. - Nadal tutaj jest –powiedziała zirytowanym tonem Nan. - Nie, jest w pracy – odpowiedziałem, wiedząc, że nie to miała na myśli. - Pracy? Jest w pracy? Musisz sobie żartować! – Ton Nan przeszedł z zirytowanego do pisku. Moja siostra nie była przyzwyczajona ze mną do nie otrzymywania tego, czego chce. Byłem jedyną osobą na świecie, która upewniała się, że jest szczęśliwa. Ale tym razem... tym razem było inaczej. Nie zamierzałem zranić kogoś niewinnego, tylko po to, aby uszczęśliwić Nan. Miałem swoje granice, a ona mnie na nie pchała. - Nie – odpowiedziałem, przechodząc obok niej do salonu, gdzie
MoreThanBooks
byłem pewien, że zostawiłem swój portfel zeszłej nocy, zanim się rozebrałem. - Dlaczego pracuje? Dlaczego wciąż tu jest? Dzwoniłeś do mamy? Nan nie zrozumiała wskazówki. Chciała, żebym jej powiedział, że nie poddam się tym razem. Przegra ze mną kłótnie. Nie wykopię Blaire. Nie dla niej... Cholera, nie dla kogokolwiek. Dziewczyna potrzebowała pomocy. - Ma pracę. Potrzebuje pieniędzy, aby stanąć na własne nogi. Jej matka umarła, Nan. Sama ją pochowała. Wszystko zrobiła, kurwa, sama. Teraz ojciec was dwóch jest w Paryżu, z twoją matką, ciesząc się życiem. Nie wyrzucę jej. To jest moja wina. Nan podeszła do mnie i złapała mnie mocno za rękę. - Twoja wina? Jak to może być twoją winą, Rush? Ona jest dla nas nikim. Nikim. Jej matka umarła, ale nie obchodzi mnie to. Jej matka zniszczyła mi życie. Może jest do bani. Ale nic z tego nie jest twoją winą. Przestań próbować ratować świat, Rush. Stworzyłem tę bezduszną kobietę. Kolejna rzecz, która była moją winą. Nan została zaniedbana jako dziecko, a ja starałem się jak cholera, żeby to naprawić. Zrobiłbym wszystko, żeby to zmienić, ale nie wiedziałem jak. Spojrzałem na nią i nie zobaczyłem tej małej smutnej dziewczynki, którą chciałem uratować. Byłoby mi znacznie łatwiej MoreThanBooks
być twardym dla niej. Ale była moją siostrzyczką. Kochałem ją na dobre i na złe. Była moją rodziną. - To wszystko moja wina. Problemy Blaire i twoje – powiedziałem i wyszarpnąłem swoje ramię z jej uścisku. Chwyciłem portfel ze stolika i ruszyłem do drzwi. Musiałem uciec od mojej siostry. Nie pomagała w moim nastroju. - Gdzie pracuje? – zapytała Nan. Zatrzymując się przy drzwiach, postanowiłem, że Nan w końcu dowie się sama, ale ja jej nie powiem. Blaire potrzebowała więcej czasu na oswojenie się, zanim moja siostra do niej przyjdzie. Chciałem zobaczyć, co mogę zrobić, żeby tam być, kiedy to się stanie. - Nie wiem – skłamałem. – Idź odwiedzić znajomych. Pograj w tenisa. Idź na zakupy. Po prostu zrób cokolwiek, co sprawia, że jesteś szczęśliwa. Zapomnij o Blaire. Ona jest moim problemem, nie twoim. Zaufaj mi, robię właściwą rzecz. Otworzyłem drzwi i zostawiłem ją, zanim mogła coś jeszcze powiedzieć. Miałem dość tej rozmowy. Miałem gówno do naprawienia.
Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 6
Wiadomość od Anyi mówiła, że dwa tuziny żółtych róż nie były konieczne. To było to. Nic więcej. Wiedziałem, że to czysty koniec naszego okazjonalnego pieprzenia. Moje poczucie winy zmniejszyło się, kiedy była zaniepokojona, kiedy wrzuciłem telefon z powrotem do kieszeni i kontynuowałem bieganie. Biegałem, kiedy musiałem pomyśleć i wyczyścić moją głowę. Biegałem również, kiedy wypiłem za dużo w nocy. Dzisiaj wieczorem potrzebowałem po prostu samego biegania. Nie chciałem być w domu, kiedy weszła Blaire. Nie chciałem się z nią zmierzyć. Nie chciałem słyszeć jej głosu. Chciałem tylko dystansu. Zasługiwała na moją pomoc. Ale to było to. Nie chciałem jej poznać. I na pewno nie chciałem być jej przyjacielem. Dzień, w którym wyjedzie, będzie dniem, w którym zacznę lżej oddychać. Może pojadę odwiedzić mojego ojca. Ucieknę stąd i trochę pocieszę się życiem. Ale wtedy los zaczął się śmiać z moich planów. Zwolniłem, kiedy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności i łatwo zauważyły sylwetkę Blaire w świetle księżyca. Pieprzcie mnie. Nie widziała mnie… jeszcze. Wpatrywała się w wodę. Wiatr MoreThanBooks
rozwiewał jej długie, blond włosy na twarz, i tańczył wokół ramion. Światło księżyca zmieniło kolor jej jedwabistych włosów na nici srebra. Jej głowa odwróciła się i te oczy skrzyżowały się z moimi. Cholera. Powinienem tylko skinąć na nią głową i pobiec do domu. Nic nie mówić. Po prostu iść dalej. Pozwolić jej tutaj mieszkać: Nie musiałem z nią rozmawiać. Ale cholera, nie byłem w stanie nic z tym zrobić. Zatrzymałem się przed nią i patrzyłem, jak jej wzrok skoncentrował się na mojej klatce piersiowej. Fakt, że byłem nagle zadowolony z tego, że byłem bez koszulki, nie był dobry. Nie powinno obchodzić mnie, że gapiła się na moją pierś, jakby chciała ją polizać. Kurwa. Kurwa. Nie! Nie chciała lizać mojej klaty. Skąd, do cholery jasnej, przyszedł ten pomysł? Był, kurwa, z mojej głowy. Ja pierdole. Potrzebowałem odciągnąć jej wzrok z mojego ciała. Teraz. - Wróciłaś – powiedziałem, przerywając ciszę i wyrywając ją z zamyślenia. - Właśnie skończyłam pracę – odparła, podnosząc wzrok na moją twarz. - Czyli dostałaś robotę? – zapytałem, potrzebując skupić uwagę na jej twarzy. - Tak. Wczoraj. - Gdzie? – Już znałem odpowiedź, ale chciałem dostać ją od niej. MoreThanBooks
Co robiła i czy jej się podobało. Czekaj... czy miała na sobie makijaż? Cholera jasna, miała tusz do rzęs. Te rzęsy naprawdę mogły być jeszcze dłuższe. - W klubie golfowym Kerringtona – odpowiedziała. Nie byłem w stanie przestać patrzeć w jej oczy. Były niesamowite bez pieprzonego makijażu. Ale cholera, z niewielką ilością, były nierealne. Wsunąłem rękę pod jej brodę i odchyliłem ją do góry, aby móc się jej lepiej przyjrzeć. - Umalowałaś się – powiedziałem, jakbym wyjaśniał swoje dziwne zachowanie. - Tak. – Przesunęła głowę tak, aby się wyswobodzić od mojego dotyku. Miała rację, aby to przerwać. Nie miałem prawa jej tak dotykać. - Teraz wyglądasz na swój wiek – dodałem, robiąc krok do tyłu i patrząc na jej uniform. Dobrze znałem ten strój. Spałem z większą ilością dziewczyn od koszyka przez lata, niż chciałem przyznać. To był powód, dla którego wybrałem golf w moich nastoletnich latach. Kiedy pracujące dziewczyny z college’u zorientowały się, kim jest mój ojciec, były bardzo zainteresowane wzięciem mnie na przejażdżkę ich wozami. Na wiele sposobów. - Rozwozisz napoje na polu golfowym – powiedziałem, podnosząc oczy, aby spojrzeć w jej. Wiedziałem to już, ale jej widok MoreThanBooks
w mundurku wywołał u mnie uśmiech. Dobrze na niej leżał. - Skąd wiedziałeś? - Strój. Krótkie białe szorty i koszulka polo. To twoje służbowe ubranie. Pewnie dostajesz kupę kasy – To nie było pytanie, tylko stwierdzenie. Wzruszyła ramionami, po czym wyprostowała się i odsunęła lekko ode mnie. Wyczuła potrzebę zachowania dystansu ode mnie. Dobra dziewczynka. Mogła być trudniejsza niż myślałem. - Z pewnością ucieszy cię wiadomość, że zniknę stąd szybciej niż za miesiąc. Powinienem poczuć ulgę. Cholera, marzyłem o tym, żebym to właśnie poczuł w tej chwili. To by znaczyło, że miałem jeden problem mniej. Ale podobało mi się, że tutaj była. Podobała mi się wiedza, że jest tutaj bezpieczna. Albo że robiłem coś dobrego za to zło, które już jej wyrządziłem. Nie mogąc się powstrzymać, zrobiłem krok w jej stronę. - Teoretycznie powinna. Ale tak nie jest. Wcale mnie to nie cieszy, Blaire. – Pochyliłem się, a moje usta były zaledwie centymetry od jej ucha. – Ciekawe dlaczego? – zapytałem szeptem, a potem wciągnąłem jej słodki, czysty zapach. Ciekawe jak pachniała miedzy nogami. Była tak słodka i świeża? Nowy rodzaj potu wybuchł na moim ciele i odsunąłem się. Schodziłem z drogi. - Trzymaj się ode mnie z daleka, Blaire. Nie powinnaś zanadto się MoreThanBooks
zbliżać. Wczoraj... – Kurwa, dlaczego o tym z nią rozmawiałem? Potrzebowałem zapomnieć, że to się stało. – Wczorajsza noc mnie prześladuje. Wiem, że patrzyłaś. Nie daje mi to spokoju. Tak więc trzymaj się z daleka. Ja ze wszystkich sił będę próbował zachować dystans – powiedziałem ostrym tonem, który oznaczał dla mnie więcej niż cokolwiek. Ale nie mogłem jej tego wyjaśnić. Po prostu odwróciłem się i uciekłem. Musiałem uciec. Kiedy już byłem bezpieczny w swoim pokoju na górze, podszedłem do okna i spojrzałem w dół na plażę poniżej. Blaire nadal tam była. Ale nie obserwowała teraz fal. Patrzyła na dom. O czym myślała? Wystraszyłem ją tak cholernie? Czy czekała na mnie, aż zmienię zdanie i wrócę? Wyciągnąłem rękę i dotknąłem dłonią chłodnego szkła, patrząc na nią. Wiecznością wydawało się i nie tak znowu długo, zanim w końcu weszła do domu. Tej nocy śniłem o niej po raz pierwszy. Żywe obrazy o niej pode mną. Jej długie nogi były owinięte wokół mnie, a głowa odrzucona na bok, kiedy prowadziłem ją do spełnienia, które oboje czuliśmy. Byłem tak pojebany. Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 7 - Rush! – zawołał Jace ze swojego stołka przy barze, kiedy wszedłem do klubu. To nie była moja normalna sceneria, ale kiedy dostałem trzy wiadomości od ludzi mówiących mi, że wszyscy się tu dzisiaj spotykamy, postanawiałem, że to było rozproszenie, którego potrzebowałem. - Finlay jest tutaj – zawołał ktoś. Udałem się do baru, a Jace wysunął w moją stronę kieliszek, kiedy ktoś się do niego zbliżył. Jace był najlepszym przyjacielem Woodsa Kerringtona. Był dobrym chłopakiem. Po prostu nie powiedziałbym, że byliśmy blisko. Nie byłem blisko z nikim poza Grantem. Tylko jemu ufałem. - Wypij – powiedział Jace, z uśmiechem. Blondynka na jego ramieniu wyglądała znajomo, ale Rosemary Beach nie było dużym miejscem. Prawdopodobnie sam z nią byłem w pewnym momencie. - Hej, Rush – powiedziała dziewczyna z zalotnym uśmiechem i zdałem sobie sprawę, że znałem ją. Chociaż nie pamiętałem jej imienia. Skinąłem głową i wychyliłem tequilę. Nie za bardzo lubiłem szoty, ale jeśli to miało mi pomóc znieść to miejsce, potrzebowałem kilka.
MoreThanBooks
- Zgubiłeś się? – zapytał Grant z uśmiechem, kiedy podszedł do mnie. Uśmiechnąłem się. - Prawdopodobnie – odpowiedziałem. – A ty? Obejrzał się przez ramię. - Nie. Jestem tu z powodu Nan. Marszcząc brwi, podążyłem za jego wzrokiem i zobaczyłem Nan potykającą się i śmiejącą głośno, kiedy jakiś facet, którego nie znałem, trzymał jej ledwie zakryte ciało. - Co do kurwy? – Zacząłem iść w jego kierunku, kiedy złapał mnie za ramię. - Nie rób tego. Ona go lubi. Spotykają się. Ale piła ostatnio zbyt mocno. Pomyślałem, że przyjdę sprawdzić, co u niej, i to właśnie znalazłem. Tylko stój i patrz. Jeśli któryś z nas zrobi coś zbyt szybko, wyjdzie z tym kutasem, a my będziemy mieć do czynienia z większą ilością dramatu, niż chcemy. Miał rację. Nan była dorosła. Nie byłem jej tatusiem i musiałem pozwolić jej podejmować własne błędy. Czyszczenie jej drogi było męczące i wcale jej nie pomagało. - Wypytałeś się o niego? – zapytałem. Grant umieścił piwo w mojej ręce. - Chodź usiąść i czekaj. Myślę, że będzie w porządku. To Charles MoreThanBooks
Kellar, wnuk starego Morrisona. Idzie na Harvard. Tutaj odwiedza w tym tygodniu swoich dziadków. Przynajmniej był w jej wieku. Wziąłem łyk piwa i patrzyłem, jak Nan wyciąga faceta z parkietu i skopuje swoje obcasy. Przynajmniej nie złamała swojej cholernej kostki. - Nie przyjmuje Blaire zbyt dobrze, prawda? – zapytał Grant. Wzruszyłem ramionami. Nie chciałem mówić gówna o tym, że Nan była zdenerwowana. Musiała dorosnąć, do kurwy, i zdać sobie sprawę, że nie była jedyną osobą na tej planecie. Ale nie mogło mnie to nie obchodzić. - Nie. Ale musi to zaakceptować. To nie tak, że sypiam z Blaire. Po prostu daje jej miejsce do zatrzymania się – odpowiedziałem. - Ale chcesz się z nią przespać – powiedział Grant, uśmiechając się. - Zamknij się – warknąłem i rzuciłem mu ostrzegawcze spojrzenie. - Cholera, Rush, ja chcę się z nią przespać. Nie, cofam to. Chcę ją wypieprzyć, do cholery. Jest... Zeskoczyłem ze swojego siedzenia i byłem na jego twarzy tak szybko, że zaskoczyłem samego siebie. - Przestań! – krzyknąłem. Wziąłem głęboki oddech, aby odzyskać kontrolę nad nagłym gniewem wrzącym wewnątrz mnie. – Trzymaj
MoreThanBooks
się od niej z daleka. Czy. Rozumiesz. Mnie. Grant nie skurczył się ani nie pokiwał ze strachu, co mnie wkurzyło. Zamiast tego, mój brat zaśmiał się. - Ja pierdole – mruknął i potrząsnął głową. – Dobrała się do ciebie. To sprawiło, że cofnąłem się i potrząsnąłem głową. Nie wiedział, o czym mówił. Po prostu nie lubiłem, kiedy mówiło się tak o kimś tak bezbronnym i słodkim. - Rush, nie sądziłam, że przyjdziesz dzisiejszej nocy – powiedziała niewyraźnie Nan, kiedy zbliżyła się do naszego stolika i chwyciła pusty stołek przed sobą, żeby się uspokoić. – Poznałeś już Charlesa? Albo nie? Nie pamiętam – dodała i wciągnęła się na stołek. - Nie, nie poznałem – odpowiedziałem, zadowolony za przerwanie nam, nawet jeśli była to pijana Nan. - Charles Kellar – powiedział facet, wyciągając rękę. – Czy ty jesteś Rush... Finlay? – zapytał, a jego oczy były trochę szerokie, kiedy powiedział moje nazwisko, niemal z pełnym szacunku tonem. Był fanem mojego ojca. Znałem to spojrzenie. Skinąłem głową i wziąłem łyk piwa, ignorując jego rękę. Nie potrząsałem rękoma skurwieli. Znałem ten rodzaj. Znalazł połączenie Nan ze Slacker Demon i udało mu się wycisnąć drogę do jej łask. Głupie gówno nie zdawało sobie sprawy, że był jednym z wielu. Byłem wcześniej na tej drodze. Trzeźwa Nan zauważyłaby to MoreThanBooks
pierdolenie od razu. - Jest wielkim fanem Deana – powiedziała Nan, przewracając oczami i machając ręką w stronę Fostera. – Wiem to. Używa mnie, żeby poznać ciebie, a ja używam go, ponieważ jest naprawdę, kurwa, dobry – powiedziała zbyt głośno. Grant zszedł z siedzenia i poruszył się, zanim mogłem cokolwiek powiedzieć. - Mam ją – powiedział do mnie. Skinąłem głową w jego kierunku, zanim spojrzałem na Fostera. Nan zapiszczała na Granta, ale użył swojej uroczej strony, aby ją uspokoić, kiedy przenosił ją w stronę wyjścia. - Nie biorę dobrze skurwieli, którzy wykorzystują moją siostrę. Zrób sobie przysługę i trzymaj się, kurwa, od niej z daleka. Lubię twoich dziadków, ale nie obchodzi mnie za cholerę, kim są. Nie pieprz się z moją rodziną. Zrozumiano? – Trzymałem swój głos niski, kiedy oczy Fostera otworzyły się szeroko i skinął głową. Trzaskając swoim piwem o stół, wstałem i podążyłem tą samą drogą, którą Grant zabrał wcześniej Nan. Samochód Granta zniknął, kiedy w końcu dotarłem na parking. Zabrał Nan do domu. Nie musiałem do niego dzwonić, aby to sprawdzić. Udałem się do mojego samochodu i zdecydowałem, że teraz bezpiecznie jest wrócić do domu. Blaire powinna być w łóżku. Nie musiałem się z nią widzieć.
MoreThanBooks
Ulga, widząc jej obitą ciężarówkę zaparkowaną bezpiecznie na podjeździe, była czymś, w czym nie byłem w nastroju do przyznania. Tak, robiłem się coraz bardziej obsesyjny nad jej bezpieczeństwem, ale to dlatego, że byłem pieprzonym obrońcą. Matka zmusiła mnie do tej roli w tak młodym wieku i to było teraz w mojej cholernej krwi. Nie mogłem nic na to poradzić. Nic więcej. Jeśli miałem szczęście, Blaire spała. Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 8 Minęły dwa dni, odkąd widziałem Blaire. Unikanie jej nie było łatwe. Walczenie z ochotą, aby zejść na dół i zobaczyć ją każdego ranka, było ciężkie. Ale nie dlatego dzisiaj łamałem regułę. Przynajmniej tak sobie mówiłem. Grant przyjechał pijany z jedną ze swoich zwykłych dziewczyn. Nie wiedziałem, czy wstaną wcześnie, ale nie chciałem, aby Blaire natknęła się na nich w kuchni. Szczerze mówiąc, nie chciałem dać jej złego pomysłu, że dziewczyna była tutaj sama. W końcu bardzo jasno wyraziła swoje uczucia na temat mojego życia seksualnego. Powinienem był pozwolić jej myśleć, że to była moja kolejna zabawka... Ale i tak schodziłem na dół. Nie mogłem się powstrzymać. - Czy ty właśnie wyszłaś ze spiżarni? – zapytała zdziwionym tonem dziewczyna, której imienia nie pamiętałem, kierując pytanie do Blaire. Wziąłem duże kroki, potrzebując dostać do tej cholernej kuchni i zamknąć dziewczynę. Blaire nie musiała na to odpowiadać. - Tak. A ty z łóżka Rusha? – zapytała Blaire. Jej cichy głos zakręcił się wokół tych słów, czyniąc pytanie niewinnym. Zwolniłem, zaskoczony jej terytorialnym wydźwiękiem. - Nie. Co prawda, chętnie bym się tam znalazła, gdyby mi
MoreThanBooks
pozwolił, ale nie mów tego Grantowi. Nieważne. I tak już pewnie wie – powiedziała dziewczyna. Zatrzymałem się w drzwiach i spojrzałem na kuchnię w poszukiwaniu Blaire. Stała po drugiej stronie wysepki. Dziewczyna między nami utrudniała mi widok. - Czyli właśnie wyszłaś z łóżka Granta? – zapytała Blaire. Powstrzymałem uśmiech. Zamęt w jej głosie brzmiał okropnie jak ulga. - Tak. Przynajmniej z jego starego łóżka. - Co takiego? – zapytała Blaire. Walczyłem z chęcią zostania i słuchania, jak daleko posunie się Blaire w swoich przesłuchaniach. Tak, kurwa, lubiłem to. Pieprzyła i lubiłem to. Cholera, to było złe. Dziewczyna przesunęła się i oczy Blaire przesunęły się, aż nie spoczęły na moich. Zostałem złapany. Rozmowa skończona. Czas naprawić to, co stało się kłopotem. Mienie do czynienia z zainteresowaniem Blaire to jedno, posiadanie jej zainteresowania na mnie było czymś innym. Nic nie wiedziała. Nie mogłem pozwolić, aby mnie polubiła. Nawet trochę. Na końcu znienawidzi mnie i nigdy nie chciałem wiedzieć, jak to będzie, jeśli będzie czuła do mnie więcej niż brak zainteresowania. - Nie przeszkadzaj sobie, Blaire. Przesłuchuj dalej gościa Granta. Jestem przekonany, że nie będzie miał nic przeciwko temu – powiedziałem jej, kiedy oparłem się o drzwi i udawałem, jakbym czuł MoreThanBooks
się komfortowo. Oczy Blaire rozszerzyły się, zanim pochyliła głowę i wysypała okruchy ze swoich rąk do śmieci. Nigdy nie widziałem jej jedzącej. Ucieszyłem się widząc oznaki, że jadła. - Dzień dobry, Rush. Dzięki, że pozwoliłeś nam się tu przekimać. Grant wypił wczoraj zdecydowanie za dużo, żebym pozwoliła mu prowadzić – powiedziała dziewczyna. - Grant wie, że zawsze jest tu mile widziany – odpowiedziałem bez patrzenia na dziewczynę. Trzymając wzrok na Blaire, podszedłem do wyspy. - Hm, cóż... Chyba pójdę z powrotem na górę. – Dziewczyna nadal
mówiła,
ale
zignorowałem
ją.
Nie
była
moją
odpowiedzialnością. Wolałem, żeby wyszła. Kiedy usłyszałem jej kroki cichnące na korytarzu, zmniejszyłem dystans pomiędzy Blaire a mną. - Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, słodka Blaire – powiedziałem do niej, uwielbiając sposób, w jaki jej policzki się zaróżowiły. – Myślałaś, że znowu ktoś u mnie nocował? Hm? Próbowałaś dociec, czy spędziła noc w moim łóżku? – Kurwa, chciałem jej dotknąć. Była cholernie nerwowa, ale przez jedną pieprzoną minutę, chciałem ją poczuć blisko przy sobie. Nie! Musiałem pamiętać, kim była. Co zrobiłem. Trzymanie jej od siebie z daleka powinno uchronić nas oboje. – To nie twoja sprawa, z kim
MoreThanBooks
sypiam. Chyba już o tym rozmawialiśmy? – Powinna być na mnie wściekła. Nie powinna patrzeć na mnie tymi dużymi, bezbronnymi oczami. Niezdolny do utrzymania swoich rąk przy sobie, sięgnąłem i owinąłem lok jej włosów wokół swojego palca. Jedwabista tekstura sprawiła, że zatrzęsłem się nieco. Za bardzo się zbliżałem. To było złe i niebezpieczne. – Nie chciałabyś mnie poznać. Może ci się wydawać inaczej, ale tak właśnie jest. Przysięgam. Jeśliby to zobaczyła, byłoby prościej. Ale zamiast uciec ode mnie, patrzyła się na mnie, jakby było tu coś więcej. Coś więcej od aroganckiego dupka. Jak, do cholery, widziała to przez osobę, którą dla niej grałem? Nie powinna widzieć nic innego poza zepsutym bachorem, którym świat zakładał, że jestem. - Nie tego się po tobie spodziewałem. A szkoda. Byłoby mi znacznie
łatwiej
–
wyszeptałem,
zdając
sobie
sprawę,
że
powiedziałem to głośno. Upuszczając jej włosy, zrobiłem krok do tyłu, odwróciłem się i wyszedłem z kuchni. Musiałem trzymać się od niej z daleka. Ale jak, do kurwy, miałem to zrobić, jeśli była w moim domu?
Zajęło mi godziny, żeby w końcu usnąć, tylko po to, aby być obudzonym przez dzwoniący telefon. Przywracając się, złapałem komórkę z nocnej szafki i zmrużyłem oczy na światło z ekranu. To był
MoreThanBooks
Will. Mój mały kuzyn. Cholera. Nie znowu. - Co? – warknąłem do telefonu, wiedząc, po co dzwonił. Albo zdążył uciec, kierując się w stronę mojego domu, albo już był w moim domu i potrzebował wejść do środka. Siostra mojej matki była suką. Szmatą. Całkowicie to rozumiałem, ale ten dzieciak nie przestawał uciekać. Szczególnie tutaj. - Jestem na zewnątrz – powiedział. - Cholera, Will. Co tym razem? – zapytałem, odrzucając prześcieradło i sięgając po parę zniszczonych spodni dresowych, aby je włożyć. - Chce, żebym pojechał na obóz. Na całe pieprzone wakacje – odpowiedział. – Do Irlandii! Co tłumaczyło się jako: chciała wolne wakacje od brzemienia matki,
a
ja
już
byłem
gotowy
go
odprawić. To
byłoby
najprawdopodobniej najlepsze wakacje jego życia. Wakacje wolne od niej. Zakończyłem rozmowę i rzuciłem telefonem, zanim zszedłem na dół do drzwi wejściowych. Otwierając je, skrzywiłem się na widok Willa trzymającego torbę na noc, jakbym faktycznie pozwolił mu się tu wprowadzić. Wychowałem jedno dziecko: nie miałem zamiaru drugiego. - Jedziesz do domu z rana. Kurwa, pokochasz Irlandię. Idź do pokoju Granta na noc. Prześpij się tam – zrzędziłem, zamykając za MoreThanBooks
nim drzwi. - Nawet nie mówię po irlandzku – kłócił się. Jak do cholery ten dzieciak dostał się do liceum? - Mówią po angielsku, idioto – powiedziałem, uderzając go w tył głowy. – Jestem wyczerpany. Obudziłeś mnie. Teraz idź do cholery spać. Skinął głową i skulił się, jakbym właśnie skończył jego świat. Zignorowałem kwaśną minę i podążyłem za nim na górę. To nie było dla nas nowe. Will uciekał do mojego domu za każdym razem, kiedy byłem niedaleko. Jego matka lubiła odwiedzać Rosemary Beach w lato, więc zdarzało się to wtedy częściej. - Byłeś kiedyś w Irlandii? – zapytał, kiedy sięgnął do drzwi pokoju, w którym miał się zatrzymać na noc. - Tak. Niesamowite miejsce. Teraz idź spać – odpowiedziałem, a potem udałem się do sypialni. Wracał jutro do domu, ale musiałem zadzwonić do Granta, żeby przyszedł go zabrać. Jeśli tylko moja ciocia i on znowu zaczęliby walczyć, mógłbym się poddać i znowu go do siebie przyprowadzić. Grant mógł go zabrać do domu. Robił to nie jeden raz.
Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 9 Drzwi mojej sypialni zatrzasnęły się, a ja usiadłem na łóżku, pocierając swoją twarz i próbując zablokować światło słoneczne. - Jest już w domu – oświadczył Grant. - Dzięki – mruknąłem. Napisałem do Granta zeszłej nocy o obecności Willa i zapytałem, czy może go zabrać do domu, zanim pójdzie rano do pracy. - Mały gówniarz jest niesforny. Próbował zabrać Blaire ze sobą do domu. – Grant zachichotał. Na dźwięk jej imienia, opuściłem ręce i spojrzałem na niego. - Nadal tu jest? – zapytałem. Grant kiwnął głową w stronę okna. - Na zewnątrz. W pieprzonym bikini. Może zostanę tutaj cały dzień, zamiast iść do pracy, jeśli nie masz nic przeciwko. Poza tym, wisisz mi za zabranie Willa do domu i radzenie sobie z tą okropną wiedźmą. Złapałem swoje stare spodnie dresowe i szarpnięciem włożyłem je szybko na siebie, zanim podszedłem do okna. Kilometry pustej plaży rozciągały się tuż przed moim ogródkiem.
MoreThanBooks
Blaire leżała tam, z zamkniętymi oczami i twarzą wystawioną do słońca. Tak... Tyłek Granta szedł do pracy. Nie zostanie tutaj, aby siedzieć i gapić się na nią cały dzień. - Spali się - powiedział Grant cichym szeptem i oderwałem wzrok od Blaire, aby zobaczyć, jak gapi się na nią z takim samym namaszczeniem jak ja. Pieprzyć to. - Nie patrz – warknąłem i odsunąłem się od okna. Grant zaśmiał się. - Co to do cholery znaczy „nie patrz”? Mam na myśli nie patrz, do cholery. - Ja nie... Po prostu... Pamiętaj, kim jest. Znienawidzi nas i niedługo wyjedzie. Więc przestań. – Nie byłem pewny, co mówiłem. Chciałem tylko, żeby przestał na nią patrzeć. Była ledwie zakryta i cała jej gładka skóra lśniła, żeby każdy na nią nie patrzył. Nie chciałem, żeby ktokolwiek to zobaczył. - Nie znienawidzi nas, tylko ciebie. I Nan. I jej ojca. Ale ja nie zrobiłem żadnego gówna – powiedział Grant. Moje dłonie zacisnęły się w pięści po moich bokach i zamknąłem oczy, aby wziąć głęboki oddech. Robił to specjalnie. Chciał zobaczyć, czy zareaguję na nią. Próbował mnie wkurzyć. - Nie masz dzisiaj nic do roboty? – zapytałem spokojnie. Grant spojrzał na okno i wzruszył ramionami. MoreThanBooks
- Koleś, pracuję dla mojego taty. Jestem szefem. Mogę wziąć wolne, jeśli jest taka potrzeba. Poza tym, nie świętujemy dzisiaj wieczorem urodzin Nan? Zakładał na mnie przynętę. Upominając siebie, podszedłem do szafy i znalazłem parę spodni. Wychodziłem tam. Może nie miała na sobie kremu przeciwsłonecznego, a potrzebowała tego. Jej skóra mogła się spalić. Nie spodobałoby mi się to, gdyby tak się stało. - Idziesz pływać? – zapytał złośliwie Grant. Nie spojrzałem na niego. - Idź do pracy, Grant. Dzisiaj jest impreza Nan – odparłem i zatrzasnąłem
za sobą drzwi do
łazienki. Zapomniałem,
że
wyprawiałem dzisiaj dla Nan przyjęcie urodzinowe. Blaire sprawiała, że o wszystkim zapomniałem. - Igrasz z ogniem, człowieku. Z takimi wielkimi płomieniami, które cię pożrą! Powinieneś pozwolić mi ją mieć. Zrobi się brzydko – zawołał wystarczająco głośno, abym usłyszał go przez drzwi. - Nie wiesz, o czym ty, do cholery, pieprzysz. Nikt jej nie dostanie. Niedługo wyjedzie – odkrzyknąłem. Śmiech Granta zaczął znikać, kiedy wychodził z mojego pokoju. Miał rację. To był ogień, a ja zdawałem się nie móc od niego odsunąć. Ciągle się przybliżałem, wiedząc, że mnie skonsumuje, jeśli nie będę ostrożny.
MoreThanBooks
Nie myślałem o tym, co robię. Po prostu się przebrałem i skierowałem na zewnątrz, aby ja sprawdzić. - Proszę, powiedz, że posmarowałaś się kremem z filtrem – powiedziałem, kiedy opadłem na piasek obok niej. Zakryła oczy przed słońcem, zanim otworzyła je i spojrzała na mnie. Nie odpowiedziała. Czy ją obudziłem? - Posmarowałaś się, prawda? – zapytałem. Skinęła głową i podciągnęła się do pozycji siedzącej na małym ręczniku, którego używała. Jej ciało było rozpraszające jak cholera. - Dobrze, nie chciałbym, żeby ta gładka kremowa skóra zanadto się spiekła – powiedziałem, zanim mogłem się powstrzymać. - Hm, nałożyłam krem przed wyjściem z domu. Naprawdę powinienem odwrócić od niej wzrok, ale to wydawało się niemożliwe w tym momencie. Przód jej biustu był właśnie tam, podnosząc się pod jej bikini. Jeśli byłaby kimkolwiek innym, nie miałbym problemu z sięgnięciem i pociągnięciem małego kawałka materiału do dołu, aż nie zobaczyłbym jej sutka. Wtedy... Nie! Cholera. Musiałem się skupić na czymś innym. - Dzisiaj nie pracujesz? – zapytałem. - Mam wolne. - Jak sobie radzisz? Tym razem nie odpowiedziała od razu. Patrzyłem, jak gapi się na MoreThanBooks
mnie. Nie zwracała uwagi na moje słowa, kiedy patrzyła na moją twarz. Lubiłem to. Cholernie bardzo. - Hm, co? – zapytała, kiedy jej twarz zmieniła się nieco na różowo. - Jak ci idzie w pracy? – zapytałem ponownie. Nie byłem w stanie powstrzymać wesołości w moim głosie. Usiadła bardziej prosto i próbowała wyglądać na mniej zainteresowaną mną. - Dobrze. Lubię ją. Faceci, którzy bez wątpienia flirtowali z nią i musieli dawać jej śmieszne napiwki, irytowali mnie. - Wyobrażam sobie – powiedziałem. - O co ci chodzi? – zapytała. Pozwoliłem mojemu spojrzeniu powoli spłynąć po jej ciele. - Wiesz, że doskonale wyglądasz, Blaire. Nie wspominając o twoim słodkim uśmiechu. Faceci na pewno dobrze ci płacą. Nie wściekła się ani nie naskoczyła na mnie. Zamiast tego, wyglądała na zaskoczoną. Zwróciłem uwagę na wodę. Nie potrzebowałem na nią patrzeć. Rozpraszała mnie. Zapomniałem o wszystkim innym, kiedy skupiałem się na niej. Musiałem pamiętać, dlaczego tutaj była i że maczałem palce w jej bólu, a to powinno sprawić, że łatwiej byłoby mi się skupić. Ale sprawiała, że o wszystkim zapomniałem. Jedno mrugnięcie jej powiek, a ja byłem
MoreThanBooks
zgubiony. Byłem wtedy tak cholernie głupi. Zapytanie Abe, dlaczego był tak chętny do opuszczenia rodziny po szesnastu latach, dla córki, którą ignorował nawet dłużej, miałoby sens. Ale nie zrobiłem tego. Byłem tylko wdzięczny, kiedy się pokazał. Ale ten dupek zostawił za sobą złamaną rodzinę. Młodą dziewczynę, która musiała zadbać o swoją matkę. - Jak dawno temu zmarła twoja mama? – zapytałem. Nagle potrzebowałem wiedzieć, jak długo radziła sobie sama. To nie tak, że mogłem to naprawić. Po prostu chciałem wiedzieć. - Trzydzieści sześć dni temu – wymruczała. Kurwa. Straciła matkę niewiele ponad miesiąc temu. Nie miała nawet szansy na żałobę. - Twój tata wiedział, że chorowała? – zapytałem. Zabije go. Ktoś musiał sprawić, ze ten skurwiel zapłaci. Skrzywdził wszystkich, których dotknął. - Tak. Zadzwoniłam do niego tego dnia, kiedy odeszła. Nie odebrał. Nagrałam mu wiadomość. Nigdy nie nienawidziłem nikogo w taki sposób, w jaki nienawidziłem Abe Wynna w tym momencie. -
Nienawidzisz
go?
–
zapytałem.
Powinna.
Cholera,
nienawidziłem go wystarczająco za nas oboje. Pobiłbym go, mógłbym
MoreThanBooks
to dla niej zrobić. Dla jej matki. I nie byłem pewny, czy byłbym w stanie przestać. - Czasami – odparła. Nie spodziewałem się prawdy. Przyznanie, że nienawidzi się własnego ojca nie mogło być łatwe. Niezdolny do powstrzymania siebie, sięgnąłem i przełożyłem swój mały palec przez jej. Nie mogłem trzymać jej dłoni. To było zbyt wiele. Zbyt intymne. Ale musiałem coś zrobić. Potrzebowała jakiegoś zapewnienia, że nie była sama. Nawet jeśli byłem ostatnią osobą na ziemi, która zasługiwała, aby być tutaj teraz przy niej, miałem być tym jednym. Musiałem tylko znaleźć sposób, aby to zrobić i naprawić piekło, które stworzyłem. - Robię wieczorem imprezę. To urodziny Nan, mojej siostry. Zawsze je dla niej urządzałem. Pewnie nie są to twoje klimaty, ale jeśli chcesz, możesz przyjść. - Masz siostrę? Myślałem, ze już wiedziała, ale kiedy wróciłem myślami do nocy, w której przyjechała Blaire, zrozumiałem, że Nan, która trzymała dystans, nie poznała właściwie Blaire. - Tak – odpowiedziałem. - Grant mówił, ze nie masz rodzeństwa – powiedziała, obserwując mnie ostrożnie. Grant mówił jej o mnie. Nie musiał jej nic o mnie wyjaśniać.
MoreThanBooks
Chciałem ją chronić przed prawdą. Odsunąłem od niej rękę. - Grant nie powinien ci nic o mnie opowiadać. Nieważne, jak bardzo chce się dobrać do twoich majtek – odparłem, zanim odwróciłem się i wróciłem do domu. Dlaczego pozwoliłem, aby to na mnie działało? Cholera.
Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 10 Nan zatrudniła osobę od planowania przyjęć. Stałem na szczycie schodów i patrzyłem, jak załoga dekoratorska wyciąga białe róże z ciężarówki. Czy ona myślała, że to jej ślub? Co do cholery? - Nawet nie chcę wiedzieć, ile to przyjęcie cię kosztuje. Masz – powiedział Grant, kiedy podszedł do mnie i podał mi szklankę czegoś, co pachniało i wyglądało jak Burbon w mojej dłoni. – Wypij to. Będziesz tego potrzebować. Wziąłem głęboki łyk i pozwoliłem łagodnemu płynowi przykryć moje gardło. Nie sprawił, że fakt, że miałem się spotkać twarzą w twarz z przyjaciółmi Nan, stał się łatwiejszy. Normalnie, kiedy miała tutaj imprezy, wprowadzałem limit osób, ile mogła zaprosić. Dzisiaj nie dawałem jej żadnych limitów. Teraz się tego obawiałem. Mogło się pokazać nawet całe pieprzone Rosemary Beach. - Widzę, że księżniczka zamówiła róże – powiedział Grant, rozweselony, kiedy wylądował na poręczy i patrzył na dół na pracę. - Na to wygląda. – Nadal byłem na niego zły za to, że rozmawiał o mnie z Blaire. Wiedziałem, że nie powie jej niczego, czego nie musiała wiedzieć, ale to nadal mnie denerwowało. - Zaprosiłeś Blaire? – zapytał Grant, próbując brzmieć MoreThanBooks
zwyczajnie. - Spodziewałeś się, że będę jej kazał ukrywać się pod schodami przez całą noc? – odparłem. Ponieważ, szczerze, myślałem o tym. Zapraszanie jej na to cholerstwo tylko znaczyło, że musiałem przyglądać się jej dokładnie przez całą noc. Chłopaki będą ciągle wokół niej, a dziewczyny mogłyby być zjadliwe. Potrzebowała ochrony przed oboma. - Cóż, nie byłem naprawdę pewny. To przyjęcie Nan – przypomniał mi, jakbym tego potrzebował. - To mój dom – powiedziałem, posyłając w jego kierunku wściekłe spojrzenie. Grant zachichotał i pokręcił głową. - Cholera. Nigdy nie sądziłem, że zobaczę, jak stawiasz jakąś osobę przed Nan. - Nie zaczynaj – ostrzegłem go. – Nie idź w tamtą stronę. Jestem po prostu miły. Nic więcej. Grant zadarł brew, chociaż wiedział, że mnie to denerwowało. - Naprawdę? Uderzyłem szklanką o balustradę i wróciłem do pokoju. Nie byłem w nastroju na oglądanie ani słuchanie czegoś więcej od Granta. To będzie długa noc.
MoreThanBooks
Ktoś mógłby pomyśleć, że Nan była córką królewskiej rodziny, przez sposób, w jaki wyglądał mój dom, kiedy dekoracje były już gotowe. Przechodziłem przez pokoje, trzymając wzrok na kuchni i kiedy mogłem, na spiżarni. Nie widziałem Blaire przez resztę dnia, ale wiedziałem, że tu jest. Obserwowałem ją, kiedy leżała na plaży długo po tym, jak odszedłem. Obserwowałem ją pływającą na falach, a potem jak się przechadzała. Cholera, obserwowałem ją nawet, kiedy czytała książkę. Kiedy w końcu podniosła ręcznik i skierowała się z powrotem do domu, wstałem ze swojej relaksującej pozycji na kanapie, stojącej przodem do szklanej ściany i poszedłem się przygotować na wieczór. Chciałem być pewny, że będę na dole, kiedy wyjdzie ze swojego pokoju na przyjęcie. Przyjęcie zaczynało się wypełniać, a muzyka była coraz głośniejsza. Nadal zero znaku Blaire. Zastanawiałem się, czy może była zbyt przerażona, żeby wyjść. Powinienem pozwolić jej tkwić bezpiecznie w swoim pokoju? Czy musiałem iść tam po nią? - Będę trzymać wzrok na spiżarni, kiedy ty pójdziesz na zewnątrz i złapiesz jakiegoś blond kolesia, zanim skoczy z balustrady i się zabije – powiedział do mojego ucha Grant, zanim popchnął mnie w stronę balkonu. Cholerne pijane licealne dzieciaki.
MoreThanBooks
Poszedłem na zewnątrz i znalazłem Jace’a już zdejmującego kolesia z parapetu. - Koleś, idź się napić trochę kawy – powiedział z obrzydzeniem Jace i uderzył go mocno w plecy. - Znasz go? – zapytałem. Jace pokręcił głową. - Nie. Po prostu nie byłem w nastroju na oglądanie dzisiaj czyjejś śmierci – odparł, zanim wziął łyk piwa. - Dzięki – powiedziałem. Anya podeszła i owinęła swoje ramiona wokół talii Jace’a, uśmiechając się do mnie. Wydawało się, że ruszyła dalej. Dobrze dla niej. - Anya – powiedziałem, kiwając w powitaniu w jej kierunku. - Rush – odpowiedziała z dokuczliwym uśmieszkiem. - A ja jestem Jace – powiedział głośno nad hałasem. – Mimo że kocham zabawę i dziwne rzeczy, myślę, że wyjdziemy na krótki spacer po plaży – dodał, zanim poprowadził Anyę obok mnie, do schodów i w dół na piasek. Skierowałem się z powrotem do środka i do kuchni. Miałem zamiar wyciągnąć Blaire z tego cholernego pokoju. Nie musiała tam zostawać całą noc. - Już wyszła – powiedział Grant, podchodząc do mnie. – Woods MoreThanBooks
złapał ją w korytarzu. - Woods? - Tak, gościu. Kerrington. Na pewno już to zrozumiałeś, że zauważył ją w pracy. Gra cholernie dużo w golfa. Przepchnąłem się przez ludzi przede mną i skierowałem na korytarz. Nieśmiały uśmiech na twarzy Blaire patrzącej na Woodsa, kiedy prowadził ją do salonu sprawił, że stanąłem. Ktoś coś do mnie powiedział, ale nie mogłem się na tym skupić. Rumieniec na policzkach Blaire przyciągnął moją całą uwagę. Dłonie Woodsa dotykały jej pleców w zaborczy sposób, co mi przeszkadzało. Skąd do cholery znała Woodsa? Czy kompletnie to przegapiłem? Blaire powiedziała coś do Woodsa, a on zatrzymał się, żeby na nią spojrzeć. Dyskutowali o czymś. Następnie przybliżył się do niej, a moje zdenerwowanie natychmiastowo zmieniło się we wkurzenie. Oczy Blaire przesunęły się i spotkały z moimi. Rozszerzyły się z zaskoczenia, tak jakby nie spodziewała się zobaczyć mnie w moim własnym domu. Potem odsunęła się od Woodsa i powiedziała coś szybko do niego, kiedy zwiększała między nimi dystans. Mówiła coś do niego, ale wydawał się rozbawiony i gotowy powiedzieć cokolwiek, co musiał, aby sprawić, żeby została. Znałem dokładnie rodzaj faceta, jakim był Woods, ponieważ był taki sam jak ja. Nie mogłem pozwolić mu jej dotykać. Widział ją jako MoreThanBooks
pannę do zaliczenia, a ja prędzej bym go zabił, niż pozwolił mu ją wykorzystać. Pomysł Blaire robiącej cokolwiek z Woodsem sprawił, że moja skóra zadrżała. Zacząłem iść. Nie zatrzymałem się ani nie myślałem o tym, a nawet nie obchodziło mnie, czy moja siostra mnie widziała. - Nie ma w tobie nic męczącego. Nawet Rush nie jest tak ślepy, żeby tego nie zauważyć – mówił do niej Woods, kiedy się zbliżałem. Próbowała się od niego odsunąć. - Chodź tutaj, Blaire – powiedziałem, sięgając po jej ramię i ciągnąc ja do siebie. Woods musiał zrozumieć, że była ze mną. Ochraniałem
ją.
Powinien
poszukać
gdzieś
indziej.
–
Nie
spodziewałem się, że jednak przyjdziesz – wyszeptałem do jej ucha. Jeśli bym wiedział, że wyjdzie z pokoju wyglądając jak coś do zjedzenia, obstawiłbym cholerne drzwi. - Przepraszam, sądziłam, że mogę – wyszeptała, a jej twarz stała się jasnoczerwona. Nie chciałem jej zawstydzić. Nie zrozumiała mnie. - Nie przypuszczałem, że pojawisz się tak ubrana – wyjaśniłem, trzymając wzrok na Woodsie. Nie chciałem robić tego przed nią, ale jeśli by mnie popchnął, zrobiłbym to. Mała czerwona sukienka przylegała do Blaire w sposób, który powinien być, kurwa, nielegalny. Nie miała lustra w swoim pokoju? Cholera, nie pamiętałem. Nagle Blaire wyrwała swoje ramię i zaczęła się kierować w stronę kuchni.
MoreThanBooks
- O co ci chodzi, stary? – zapytał Woods, gromiąc mnie wzrokiem i próbując iść w jej stronę. - Jest poza zasięgiem – ostrzegłem go, podchodząc do niego, aby zablokować mu drogę. – Musisz trzymać się, do cholery, z daleka od niej. – Wściekłe spojrzenie Woodsa pociemniało, kiedy się na mnie patrzył. - Teraz zdecydowałeś rościć do niej prawa? Pozwalasz, aby twoja rodzina pracowała w klubie, to żałosne, nawet jak dla ciebie, Rush. Wziąłem krok w jego kierunku. - Trzymaj się od tego z daleka i od niej też. To twoje jedyne ostrzeżenie – powiedziałem mu, zanim poszedłem szukać Blaire. Grant spotkał się ze mną w korytarzu. - Jest skrzywdzona. Napraw to – odezwał się, posyłając w moją stronę poirytowane spojrzenie, kiedy przeszedł obok mnie i wrócił na przyjęcie. Dlaczego była skrzywdzona? Co zrobiłem poza powstrzymaniem Woodsa od użycia jej? Zignorowałem dwójkę ludzi i pokręciłem głową na Nan, kiedy zaczęła iść w moja stronę. Nie miałem zamiaru teraz sobie z nią radzić. - Wchodzisz tam? – zasyczała wściekle na mnie. - Idź bawić się na swojej drogiej imprezie, mała siostro. – Otworzyłem drzwi do spiżarni i zamknąłem je za sobą, przekręcając
MoreThanBooks
zamek. Nie chciałem, żeby ktoś poszedł za mną. Nie pukałem w jej drzwi. Wiedziałem, że by ich nie otworzyła. Zamiast tego otworzyłem je i spojrzałem na nią, jak stała tam, próbując rozpiąć swoją sukienkę. Pozwoliła rękom opaść po jej bokach, kiedy gapiła się na mnie, potem wzięła krok do tyłu, wpadając na łóżko i siadając na nie. Nie było tu za wiele miejsca do poruszania się, co mnie zezłościło. Jak ona żyła w tym małym miejscu? Wszedłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi. - Skąd znasz Woodsa? – zapytałem. Złość w moim głosie nie była zamierzona. - Jego tata jest właścicielem klubu golfowego. On tam gra, a ja sprzedaję napoje – powiedziała nerwowo. Wiedziałem to już. Chciałem się tylko upewnić, że to był jedyny sposób, w jaki go poznała. Nie mógłbym znieść, gdyby spędzała z nim czas. Z kimkolwiek. - Dlaczego się w to ubrałaś? – zapytałem, patrząc w dół na jej sukienkę, która miała zostać gwiazdą w moich nocnych fantazjach o niej. Blaire szybko się najeżyła, a jej oczy zmieniły z nerwowych na wściekłe. - Mama mi ją kupiła. Ktoś mnie wtedy wystawił i nigdy jej nie nosiłam. Dzisiaj mnie zaprosiłeś, a ja chciałam pasować do twojego towarzystwa. Założyłam najładniejszą rzecz, jaką miałam. Przykro mi, MoreThanBooks
że nie okazała się wystarczająco dobra. A właściwie to nie. Gówno mnie to obchodzi. Mam gdzieś ciebie i twoich kasiastych, rozpuszczonych znajomych. – Wtedy popchnęła mnie dłonią, jakby chciała mnie wyprosić. Nie ruszyłem się, ale zrobiła to dość mocno. W ogóle mnie nie zrozumiała. Nie rozumiała i cholera jasna, myślała, że nie była wystarczająco dobra. Żartowała sobie ze mnie? Była tak cholernie niemal perfekcyjna, że to bolało. Zamknąłem mocno oczy, próbując na nią nie patrzeć. Musiałem trzymać się od niej z dala. Ten pokój był tak mały. Pachniała tak dobrze... - Kurwa – przekląłem, zanim zakopałem dłonie w jej włosach i przykryłem jej usta swoimi. Smakowałem jej. Nie mogłem się powstrzymać. Byliśmy sami i zbyt blisko, a ona pachniało jak niebo. Spodziewałem się, że Blaire będzie ze mną walczyć, ale łatwo się na mnie stopiła. Wziąłem to, co mogłem, kiedy była zbyt zszokowana, żeby mnie odtrącić. Jej usta poruszyły się pod moimi, a ja polizałem jej spuchniętą dolną wargę. - Od chwili, gdy zobaczyłem cię po raz pierwszy, marzyłem o tym, żeby poczuć te twoje słodkie wargi – powiedziałem jej, zanim wziąłem więcej. Wsunąłem swój język pomiędzy jej wargi, a ona otworzyła się na mnie. Każdy ciemny zakątek był lepszy od ciepłego miodu. Mogłem się upić od jej smaku. Jej mała dłoń złapała za moje ramię i ścisnęła. Chciałem więcej. Chciałem jej. Podłapała, a jej język zaczął poruszać się z moim.
MoreThanBooks
Wtedy przygryzła moją dolną wargę. O kurwa mać. Złapałem za jej talię i położyłem ją na łóżku przed nią, zanim przykryłem jej ciało swoim. Więcej. Potrzebowałem więcej. Więcej Blaire. Więcej jej zapachu. Więcej jej smaku. Więcej dźwięków, które wydawała. Po prostu pieprzone więcej. Kiedy umieściłem moje oczywiste podniecenie pomiędzy jej otwartymi nogami, zajęczała i odrzuciła głowę do tyłu. Mój puls przyspieszył i czułem, jak moja kontrola jeszcze bardziej się oddala. Więcej. - Słodka, zbyt słodka – wyszeptałem do jej ust i zdałem sobie sprawę, że niemal skończyłem. Nie byłbym w stanie się powstrzymać. A ona była słodka. Zbyt, kurwa, na to słodka. Odepchnąłem się od niej i wstałem z łóżka, patrząc się w dół na nią. Seksowna czerwona sukienka była owinięta wokół jej talii i były tam różowe satynowe majtki. Wilgoć, która sprawiła, że pociemniały, sprawiła, że moja krew zawrzała w żyłach. – Kurwa mać. Uderzyłem ręką o ścianę, żeby powstrzymać się przed sięgnięciem do niej. Wtedy otworzyłem drzwi. Musiałem odetchnąć powietrzem, które nie było wypełnione Blaire. Jej zapach był na mnie cały. Musiałem się uwolnić. To było zbyt wiele. Słowo więcej pulsowało w mojej głowie, przypominając mi, jak chętnie pozwoliła mi, abym jej zasmakował. Abym jej dotknął. I matko święta, jaka była mokra. Wypadłem ze
MoreThanBooks
spiżarni i skierowałem się do drzwi prowadzących na zewnątrz. Świeże powietrze. Powietrze bez Blaire. Kurwa. Chciałem jej. Więcej. Chciałem tak bardzo więcej. Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 11 Nie spałem. Całą cholerną noc. Chodziłem kilometry po ciemnej plaży, a potem wróciłem do swojego pokoju i dreptałem po nim. Zimny prysznic również nie pomógł. Za każdym razem, kiedy zamykałem oczy, widziałem te różowe majtki i słyszałem słodki głos Blaire. Musiałem wyrzucić ją z mojej głowy. Potrzebowałem pieprzenia. Nie spałem z nikim od incydentu z Anyą. To nie było w moim stylu. Dzisiejszego wieczoru potrzebowałem wyrzucić to z mojego systemu. Trzymanie Blaire na dystans było wszystkim, co musiałem zrobić, aby uchronić ją od skrzywdzenia. Liczył się tylko czas, zanim się dowie i zanim znienawidzi mnie. Złapałem swój telefon i przewijałem numery, które miałem, aż nie znalazłem tego, który wiedziałem, że może być jedno nocną przygodą bez zobowiązań. Na początku zażądała obiadu i uwagi, ale Bailey próbowała zdobyć moją uwagę, odkąd została jedną z przyjaciółek Nan. Wziąłem jej numer, żeby móc kiedyś zadzwonić. Kiedy już miałem randkę na wieczór, przygotowałem się ma mój dzień z Nan. Graliśmy dzisiaj partię golfa, jej urodzinowe życzenie. Miałem nadzieje, że nie spotkamy Blaire, ale jeśli tak, mogłem znieść
MoreThanBooks
kupowanie od niej napoi. Po prostu nie mogłem nią oddychać, kiedy była przy mnie. Albo na nią patrzeć. I powinienem nie myśleć o jej majtkach. Kurwa. Potrzebowałem kolejnego zimnego prysznica.
Nan stała z założonymi ramionami na piersi i krzywym grymasem na twarzy, kiedy wszedłem do pokoju w klubie, dziesięć minut spóźniony. - Przepraszam za spóźnienie – powiedziałem, schylając się, aby pocałować ją w policzek i trochę ją złagodzić. Prychnęła w moje ramię. - Nie dlatego jestem zła. Dopiero tutaj przyszłam – odparła, przewracając na mnie oczy. – Dlaczego musiałam słuchać od Bailey, że zaprosiłeś ją na randkę, a nie od ciebie? – zapytała mnie, wyglądając na wkurzoną. Ponieważ dzisiejszy wieczór był po to, aby wypierdolić Blaire z mojej głowy. Po nic więcej. - Nie wiedziałem, że obchodzi cię, z kim się dzisiaj będę pieprzyć – odparłem z mrugnięciem, kiedy wyciągnąłem torbę z mojego Range Rovera i podałem ją pomocnikowi noszącemu kije, który do mnie pośpieszył, kiedy przyjechałem. - Rush, naprawdę? – Nan naskoczyła na mnie. - Kiedy dawała mi swój numer, wiedziała, co robi. Ale jeśli chcesz
MoreThanBooks
do niej zadzwonić i ostrzec o moich planach, nie krępuj się. Wolałbym, żeby już teraz odwołała, tak żebym mógł znaleźć zastępstwo. Nan pokręciła głową i wydała z siebie westchnienie. - Jesteś straszny. - Kochasz mnie – powiedziałem jej, a potem złapałem jej rękę, ciągnąc ją za sobą na pole golfowe. – Chcę prowadzić i nie potrzebuję nikogo, żeby nosił za mną moją torbę. Możesz jechać sama ze mną, czy potrzebujemy tragarza? – zapytałem. Wspięła się jak królowa na siedzenie pasażera i wzruszyła ramionami. - Jeśli tylko będziesz nosić moją torbę i czyścić za mnie, nie mam nic przeciwko. - Diwa – wymruczałem i podałem tragarzowi sto dolarów za jego czas, a następnie wspiąłem się i podjechałem pod pierwszy dołek. - Księżniczka, Rush. Jestem księżniczką – upomniała mnie. - Nie, siostro, nie jesteś. Jesteś rozpuszczoną diwą. Wyjście za mąż za kogoś ze szlachetnego rodu mogłoby być jedynym sposobem, abyś mogła być nazywaną księżniczką – drażniłem się. Nan uderzyła w moje ramię i zaśmiała się. To była siostra, z którą łatwo było sobie poradzić. Ta, która była moją przyjaciółką i przy której mogłem być sobą. Ta, która nie wymagała ode mnie rzeczy,
MoreThanBooks
których nie mogłem zrobić. - Bailey jest naprawdę miła. Jej tata jest chirurgiem sercowym, a ona sama zaprojektowała swoją własną linię odzieżową. Myślę, że polubiłbyś ją, gdybyś dał jej więcej niż tylko jedną noc w swoim łóżku. Zaparkowałem i wysiadłem. - Nie będzie w moim łóżku. Nigdy nie biorę ich do mojego łóżka. Moja kanapa, może, prawdopodobnie na kuchennym stole. Cholera, może dzisiaj wypróbuję zmywarkę. Kiedy już się dowiem, gdzie ona do cholery jest. Czy kiedykolwiek myłaś wcześniej coś w moim domu? – Próbowałem zmienić temat. Nie chciałem słuchać o Bailey i czuć jakiejkolwiek winy, że używałem dzisiaj jej ciała. - Jesteś niemożliwy! – Nan przeszła przez pole oczekując, że wezmę jej kije. Była w tym temacie poważna. Lubiła grać, ale nie miała żadnego pojęcia, jaki kij wybrać, do jakiego dołka. - Jestem napalony, a Bailey ma parę niezłych cycków – powiedziałem. Nan zmarszczyła na mnie brwi. - Ostrzegę ją, że jesteś jak pies. Musi wiedzieć. Podałem Nan jej drivera i zaśmiałem się. - Wie to, siostro. Wie, albo inaczej nie dałaby mi swojego numeru. Nan zamachała ręką i wzięła kij. MoreThanBooks
Odwróciłem się żeby wziąć własny, kiedy samochód jadący w naszą stronę przyciągnął moją uwagę. Zauważyłem blond włosy Blaire. Jej oczy były skupione na mnie. Cholera. Wiedziałem, że jest spora szansa, że ją dzisiaj zobaczę, ale miałem nadzieję, że myślenie o seksie, który miałem dzisiaj mieć z Bailey nieco mnie uspokoi. Odwróciłem się od niej. Nie mogłem pozwolić, aby na mnie działała. Mogłem ją zignorować. Wziąć napoje i udawać, jakby była jedynie dziewczyną od wózka. Bethy, jedna z dziewczyn z wózka, siedziała na przednim siedzeniu z Blaire. Gapiła się na Nan, kiedy mówiła. Wzdrygnąłem się, myśląc o tym, co mogła wiedzieć Bethy i co mogła powiedzieć Blaire. Nie byłem pewny, jak blisko były ze sobą te dwie. Na pewno nie bardzo blisko. Bethy w ogóle nie była jak Blaire. Niewinność dawno ją opuściła. - To chyba jakiś żart. Woods ją zatrudnił? –zasyczała Nan. Spojrzałem do tyłu na moją siostrę i zobaczyłem, że zauważyła, że przyjechał wózek z napojami. - Nie zaczynaj – ostrzegłem ją i podszedłem, aby stanąć wystarczająco blisko Nan, żeby ją kontrolować, jeśli zaszłaby taka potrzeba. - Czy mogę służyć czymś do picia? – Słodki głos Blaire wysłał dreszcze przez całe moje ciało. - Przynajmniej zna swoje miejsce – powiedziała Nan. Była MoreThanBooks
okrutna i musiałem ją powstrzymać, ale to by tylko sprawiło, że Blaire pomyślałaby, że byłem miły. Nie byłem miły. Musiała to zobaczyć. - Poproszę coronę. Z limonką – powiedziałem zamiast tego. Wzrok Blaire przesunął się na mnie, ale szybko odwróciłem od niej wzrok. – Weź coś do picia. Straszny upał – powiedziałem Nan. Nan podobało się to, że traktowałem Blaire jakby była kimś, kogo nie znałem. - Wodę gazowaną. Ale wytrzyj butelkę. Nie cierpię, kiedy jest mokra – poinstruowała Nan. Bethy przesunęła się żeby wziąć wodę, zanim mogła to zrobić Blaire. To było interesujące. Wydawała się chronić Blaire. - Nie widywałam cię tu ostatnio, Nan – powiedziała Bethy, kiedy wycierała butelkę ręcznikiem. - Pewnie dlatego, że byłaś zbyt zajęta rozkładaniem nóg w krzakach, przed kim popadnie – powiedziała Nan. Mogłem poczuć napięcie płynące z Blaire, kiedy otwierała moją koronę. Jej ramiona były proste, a jej plecy były napięte jak struna. - Wystarczy, Nan – powiedziałem do niej, mając nadzieje, że zakończy to tak, aby dziewczyny mogły odejść. Blaire podała mi butelkę i wtedy nie mogłem jej zignorować. Była skupiona ma wszystkim innym poza mną w tym momencie, ale na chwilę chciałem żeby mnie zobaczyła. Aby na mnie spojrzała. Jej
MoreThanBooks
oczy przesunęły się i spotkały z moimi, a to mnie mocno uderzyło. - Dziękuję – powiedziałem, a potem wsunąłem banknot w jej kieszeń. To była wymówka, aby ja dotknąć i ukryć to jak dużo jej dawałem przed Nan. Zrobiłem krok do tyłu i złapałem za łokieć siostry. Czas ją od nich zabrać. - Chodź, zobaczymy, czy znowu ze mną przegrasz – dokuczałem jej. Wpadła prosto w moje sidła. - To ty polegniesz – powiedziała i odeszła od dziewczyn. Słyszałem, jak Bethy szepcze do Blaire i spojrzałem się do tyłu, aby zobaczyć jak obie się na mnie patrzą. Uśmiech dotknął moich warg. Nie mogłem przestać się uśmiechać, kiedy spojrzałem na nią. Oderwałem od niej wzrok i zwróciłem się z powrotem do rozmowy z Nan. Kłóciła się ze mną o drivera, którego jej dałem. Uwielbiałem zimny napój, kiedy grałem w golfa, ale po raz pierwszy raz w życiu, miałem nadzieje, że wózek z napojami nie znajdzie nas już. Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 12 Bailey była seksowna. Nie można było temu zaprzeczyć. Dobrze wyglądała w swojej drogiej sukience, a szpilki, jakie miała na sobie, robiły na mnie wrażenie, kiedy przycisnęła się do mnie i zrobiła obietnicę oczami. Kiedy pozwoliła mi wsunąć swoją dłoń pod jej sukienkę w restauracji i bawić się z nią, wiedziałem, że była bardziej niż świadoma, dlaczego do niej zadzwoniłem. Nan zmartwiła mnie swoim gadaniem o tym, jaką to Bailey jest dobrą dziewczyną i jak jest warta więcej niż szybkiego ruchania. Faktem było, że była miła. Polubiłem ją wystarczająco. Powinna być dobra dla faceta, który chciał tego rodzaju rzeczy. Ja nie chciałem. Chciałem po prostu wyrzucić Blaire Wynn z mojej głowy. Bailey owinęła swoje ramiona wokół mnie i zaczęła całować i ssać moją szyję, kiedy otwierałem drzwi wejściowe. Blaire będzie tu niedługo. Ale nie zabierałem Bailey na górę do mojego pokoju. Spojrzałem na zegarek i wiedziałem, że miałem jakieś pół godziny. Zacznę tutaj, a potem zabiorę ją w jakieś ciemne i ukryte miejsce na plaży. Blaire nas nie zobaczy. I nie będę myśleć o tym, jak blisko była. - Śpieszysz się? – zapytałem, kiedy otworzyłem drzwi.
MoreThanBooks
Bailey uśmiechnęła się i wykrzywiła wargę. - Może. Fantazjowałam o tobie we mnie, Rushu Finlay, tak cholernie długo – powiedziała, sięgając do tyłu i rozpinając swoją sukienkę. Opuściła ją w dół. Jej podwójne miseczki D były wolne i duże brązowe sutki powitały mnie. – Chcę te brudne usta na mnie – powiedziała, wypychając swoją klatkę piersiową i trzymając w swoich dłoniach ciężkie piersi. Długie, czerwone, perfekcyjnie zrobione paznokcie uszczypały sutki, kiedy wsparła się o ścianę. – Dochodziłam tak wiele razy, myśląc o tobie ssącym moje sutki i wsuwającym się we mnie, mocniej i mocniej – powiedziała chrapliwym głosem. Nie byłem twardy, ale sugestywne obrazy, które malowała, pomagały mi stać się bardzo zainteresowanym. Chwytając jej talię, zmusiłem się na trzymaniu na niej wzroku. Aby pamiętać, z kim właśnie byłem. To nie była Blaire. Byłem z Bailey. - Chcesz tego? – zapytałem, podnosząc ją tak, że jej brodawka była w moich ustach, a jej nogi owinęły się wokół mojej talii. Wypychając język, zaczepiłem o jej sutek kolczykiem, który założyłem wcześniej, wiedząc, że moje usta będą dzisiaj uszczęśliwiać kobietę. - Tak, Boże, tak. Ssij go! – wykrzyczała. Podobało mi się wypełnienie jej biustu w mojej dłoni, kiedy mocniej wyciągnąłem sutek do swoich ust. Otwierałem często oczy,
MoreThanBooks
aby przypominać sobie, z kim byłem. Nie miałem zamiaru nikogo ponownie używać w ten sposób. Jeśli ją wypieprzę, to jako ją. Tylko ją. Zaczęła pocierać sobą o moją klatkę piersiową. To było gorące. Dojdzie szybko i kilka razy. Dobrze. Potrzebowałem kilku razów. Rzuciłem ją na kanapę, podwinąłem jej sukienkę wokół talii i zakopałem twarz pomiędzy jej piersiami, kiedy wykrzykiwała moje imię. Nie pachniała jak Blaire. Jej dźwięki nie były miękkie i seksowne. Kurwa! Musiałem to zatrzymać. Rozłożyłem jej nogi i wsunąłem rękę w jej majtki. Spoglądając na nie w dół, zauważyłem, że były czarne. Nie różowe. Były również koronkowe, nie satynowe. Nie tak jak Blaire. To nie była Blaire. Wsunąłem w nią swoje palce, a wilgoć wciągnęła mnie dalej. Była gotowa. Więcej niż gotowa. Miałem zamiar wyczerpać nas oboje. - Tak, Rush, kochanie, właśnie tak. Mocniej. Ssij mocniej! – krzyknęła. Musiałem ją zamknąć. To mi nie pomagało, cholera. - Mm, tak, proszę, dotknij mnie – błagała. - Cii – powiedziałem jej, nie zbliżając się nawet do jej ust. Miałem coś do nich. Nie ufałem temu, gdzie się znajdowały. Nigdy łatwo mi się nie całowało. Jej dźwięki były złe. Była zbyt głośna. MoreThanBooks
Zbyt... Zbyt... Drzwi zatrzasnęły się, a ja zamarłem. Cholera. Zszedłem z Bailey, natychmiast wstając. - Ubierz się, podciągnij sukienkę do dołu – zażądałem i wyszedłem z pokoju, aby zatrzymać Blaire, zanim zobaczy cokolwiek. Wetknąłem dłonie w kieszeń, kiedy myślałem o zapachu Bailey na moich palcach. - Uciekła. Kimkolwiek była – powiedziała za mną Bailey, a ja przestałem chodzić. Nie. Kurwa, nie. Nie tym razem. Nie teraz. Cholera! - Kto to był? – zapytała mnie Bailey. - Ubierz się, zabiorę cię do domu – powiedziałem jej i skierowałem się do łazienki, gdzie mogłem umyć ręce. Blaire uciekła. Dlaczego? Ostatnim razem poszła do swojego pokoju. Tym razem, wybiegła z domu i zatrzasnęła za sobą drzwi. To był pocałunek. Ja nie całowałem. Ale pocałowałem Blaire. Wiedziałem, że jej usta były czyste i słodkie. Chciałem tego. Więcej. Zawsze więcej. Zawsze chciałem więcej. Nie mogłem mieć więcej. Kiedy wyszedłem z łazienki, skierowałem się do drzwi. Szarpnąłem nimi, a moje serce stanęło, kiedy zauważyłem, że nie było samochodu Blaire. Była tutaj i odjechała. Pracowała w słońcu cały MoreThanBooks
dzień. Musiała być zmęczona i głodna. Potrzebowała wrócić do domu i coś zjeść. Prawdopodobnie chciała wziąć prysznic. Ale wyjechała, robić co? Jeździć dookoła? Nie miała nawet cholernego telefonu. Pieprzyć to. Musiałem kupić jej telefon. Potrzebowała cholernego telefonu. - Dlaczego tutaj była? Chciałeś podwójnie? – zapytała Bailey ostrym tonem. Zezłościłem ją. Ale nie mogłem jej nadal dotykać, kiedy myślałem o Blaire widzącej nas. Nienawidziłem tego, że Blaire nas widziała. - Nie. Chodźmy – powiedziałem. Nie musiałem jej wyjaśniać sytuacji z Blaire. - Nie obchodzi mnie to. Wiem, że to jedno nocna rzecz. Zostałam ostrzeżona, jak działa Rush Finlay. Chcę tej jednej nocy, Rush – powiedziała Bailey, podchodząc do mnie i podnosząc moja koszulkę. – Potrzebuję być mocno wyruchana. Kiedykolwiek i jakkolwiek chcesz. Świetnie. Stałem się twardy, a teraz będzie jeszcze trudniej się jej pozbyć. - Słuchaj, ta dziewczyna... – zatrzymałem się. Co chciałem powiedzieć? Używałem Bailey, żeby pozbyć się tej dziewczyny z głowy. Teraz, wszystkim, co mogłem zrobić, to myśleć o niej. - Jest... Jest wyjątkowa. Muszę sprawdzić, co z nią i sprowadzić ją MoreThanBooks
z powrotem. Zatrzymała się tutaj, a to, co zobaczyła... Nie zasługiwała na taki widok. Bailey zrobiła krok do tyłu. Jej szpilki zastukały na marmurowej podłodze. - Jesteś w związku? – zapytała z niedowierzaniem. Pokręciłem głową. - Nie. Nie jestem w niczym z nikim. Ale ona... – Zatrzymałem się. Pieprzyć to. Nie miałem na to czasu. – Muszę zabrać cię do domu i znaleźć ją, albo zadzwonić po kogoś, aby po ciebie przyjechał. Nie mam na to czasu. Bailey okręciła się na swoich szpilkach i skierowała do drzwi. - Dobrze, Finlay. Ale nawet nie dzwoń do mnie ponownie. To było to. Twoja jedyna szansa. To koniec. Najlepsze wieści, które słyszałem przez cały cholerny dzień.
Zabrałem Bailey do domu, a potem jeździłem przez miasto, w którym nie było znaku Blaire. Pośpieszyłem do domu, mając nadzieje, że już wróciła. Była niemal północ, a ja byłem gotowy dzwonić na pieprzoną policję. Mogła być gdzieś zraniona, albo ktoś mógł ją mieć, albo... nie. Pozwalałem swojej wyobraźni przejąć nad sobą kontroli. Była wściekła. Zezłościłem ją. Mój brzuch się zacisnął. Musiała zrozumieć, że nie mogliśmy tego zrobić. Ten pocałunek to wszystko.
MoreThanBooks
Nic więcej. Nawet nie zamierzałem pozwolić, aby było dla nas coś więcej. Jej samochodu nadal nie było, kiedy zaparkowałem w garażu i skierowałem się do środka. Mogłem poczekać na nią piętnaście minut, a potem dzwoniłem po posiłki. Mogłem mieć cała załogę szukającą jej w dziesięć minut dzwonienia. Było zbyt niebezpieczne, aby uciekała tak późno jak teraz. Nawet w Rosemary Beach. Światła samochodowe rozświetliły podjazd, a ja wypuściłem oddech, który wstrzymywałem. Była w domu. Czekałem, aż wyszła z samochodu i podszedłem do drzwi, zanim je otworzyła. Nie dam jej szansy, żeby przede mną uciekła. Stanęła przede mną i rozejrzała się dookoła moich stop, jakby spodziewała się coś znaleźć. - Gdzie się podziewałaś? – zapytałem, próbując nie brzmieć na tak sfrustrowanego jak byłem. - A co to za różnica? – zapytała. Nie była zła. Wyglądała na zmieszaną. Zamknąłem trochę przestrzeń między nami. - Martwiłem się – powiedziałem szczerze. Musiała wiedzieć. Przestraszyła mnie. - Jakoś trudno mi w to uwierzyć. Byłeś zbyt zajęty swoją towarzyszką, żeby cokolwiek zauważyć. – Dystans w jej głosie był
MoreThanBooks
oczywisty. - Wróciłaś wcześniej, niż myślałem. Przykro mi, że nas widziałaś – powiedziałem, wiedząc, że brzmiało to tak źle jakie było. Ale nie miałem wymówki. Nawet jeśli chciałbym mieć. Przesunęła stopami i westchnęła. - Codziennie wracam o tej samej godzinie. Myślę, że chciałeś, żebym cię zobaczyła. Nie bardzo tylko rozumiem, dlaczego. Nic do ciebie nie czuję, Rush. Po prostu potrzebuję noclegu na kilka kolejnych dni. Wyniosę się z twojego życia już naprawdę niedługo Cholera by ją. Chciała, żebym czuł. Nie mogłem czuć. Nie z nią. Zamykając oczy, wymruczałem przekleństwo i próbowałem się uspokoić. - Są rzeczy, których na mój temat nie wiesz. Mnie nie da się owinąć sobie wokół palca. Mam skomplikowaną przeszłość. Bardzo skomplikowaną. Za bardzo dla kogoś takiego jak ty. Po tym, jak poznałem twojego ojca, spodziewałem się zupełnie innej osoby. Ale ty w ogóle go nie przypominasz. Stanowisz uosobienie kobiety, od której taki facet jak ja powinien trzymać się z daleka. Ponieważ nie jestem dla ciebie wystarczająco dobry. Zaśmiała się. Śmiała się, do kurwy nędzy. Byłem z nią szczery, a ona się ze mnie śmiała. - Naprawdę? To wszystko? Prosiłam tylko o miejsce do spania. Nie oczekuję po tobie, że mnie zechcesz. Mam świadomość, że ty i ja MoreThanBooks
należymy do różnych światów. To ja nigdy nie będę dla ciebie wystarczająco dobra. Pochodzę z niewłaściwej rodziny. Noszę tanie czerwone sukienki i czuję ogromny sentyment do pary srebrnych butów, ponieważ moja mama miała je na sobie w dniu ślubu. Niepotrzebne mi rzeczy od znanych projektantów. A ty jesteś takim... designerskim cackiem, Rush. To było to. Popchnęła mnie zbyt cholernie daleko. Złapałem jej rękę i wciągnąłem ją do domu, przyciskając do ściany. Złapanie jej ciała w moje było dobrym uczuciem. Sprawiło, że moje ciało zanuciło z podniecenia, którego nie musiałem czuć. - Nie jestem żadnym cackiem. Wbij to sobie do głowy. Nie mogę cię dotknąć. Pragnę tego tak mocno, że aż boli, ale się powstrzymam. Nie zniszczę cię. Jesteś... jesteś idealna i nieskażona. I na końcu, nigdy mi nie wybaczysz. – Proszę, teraz mogła się ze mnie śmiać. Miękkie O z jej ust sprawiło, ze chciałem jej jeszcze raz posmakować. - A jeśli ja sama bym tego chciała? Może nie jestem wcale taka nieskażona, tylko zepsuta? Tym razem to ja chciałem się zaśmiać. Czy nie wiedziała, że znałem ten typ dziewczyny, którym była? Pieściłem jej twarz, potrzebując jej gdzieś dotknąć. - Miałem wiele dziewczyn, Blaire. Wierz mi, żadna z nich nie była takim cholernym chodzącym ideałem jak ty. Niewinność w twoich oczach aż krzyczy. Chcę zerwać z ciebie ubranie i zatopić się
MoreThanBooks
w tobie, ale nie mogę. Widziałaś mnie dzisiaj. Jestem popieprzonym, chorym sukinsynem. Nie wolno mi cię dotknąć. - Dobrze – powiedziała, patrząc niemal z ulgą. Bała się, że chciałem od niej więcej? – Czy możemy przynajmniej być przyjaciółmi? Nie chcę, żebyś mnie nienawidził. Zaprzyjaźnijmy się – powiedziała, patrząc pełna nadziei. Przyjaciółmi? Myślała, że mogłem być jej przyjacielem? Zamknąłem oczy, tak, żebym nie mógł zobaczyć jej twarzy. Więc nie mogłem zgubić się w jej oczach. Bycie przyjaciółmi nie było czymś, co byłem pewny, że mogłem zrobić, ale wiedziałem, że nie mogłem powiedzieć tej dziewczynie nie. Była pod moją skórą, a ja miałem dość. Otworzyłem oczy i spojrzałem na jej łamiącą serce, piękną twarz. - Zostanę twoim przyjacielem. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby tak się stało, ale muszę być cholernie ostrożny. Nie mogę za bardzo się do ciebie zbliżyć. Sprawiasz, że nabieram ochoty na rzeczy, których nie mogę mieć. To twoje słodkie drobne ciałko doskonale pasuje do mojego – powiedziałem, zanim zniżyłem głowę, aż moje usta dotknęły jej ucha. – I tak cudownie smakujesz... To uzależniające. Śnię o tym. Wyobrażam nas sobie. Wiem, że równie dobrze smakowałabyś w... innych... miejscach. Pochyliła się do mnie, a jej oddech urywał się. Jak miałem być z nią przyjaciółmi? Była zbyt kusicielska.
MoreThanBooks
- Nie możemy. Kurwa. Nie możemy. Przyjaciele, słodka Blaire. Tylko przyjaciele – wyszeptałem, a potem odsunąłem sie od niej i skierowałem do schodów. Przestrzeń. Potrzebowaliśmy przestrzeni. Zamierzałem jej dotknąć, jeśli nie dzieliłaby nas większa przestrzeń. Podszedłem do schodów, a fakt, że pod nimi spała doszedł do mnie. Dręczyło mnie to więcej i więcej każdego cholernego dnia. Ale jak mogłem ją przenieść bliżej siebie? Potrzebowaliśmy przestrzeni. Była tam bezpieczna. - Nie chcę, żebyś mieszkała pod tymi cholernymi schodami. To okropne. Ale nie mogę przenieść cię na górę. Nie byłbym w stanie trzymać się z daleka. Musisz pozostać bezpiecznie ukryta – wyjaśniłem, bez patrzenia na nią. Chciałem zobaczyć, czy mi uwierzyła. Chciałem zobaczyć ją po raz ostatni. Chciałem... Więcej. Nie mogłem. Przebiegłem resztę drogi schodami do mojej sypialni, zatrzaskując je i zamykając się w środku na klucz. Musiałem trzymać się od niej z daleka. Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 13 Grant spotkał się ze mną na siłowni, wcześniej tego ranka. Nie wpadliśmy jeszcze w letnią rutynę ćwiczeń, ale odkąd nie sypiałem dobrze, bo Blaire nawiedzała moje myśli, pomyślałem, że mogłem się tam udać wcześniej z Grantem, zanim pójdzie do pracy. Blaire nadal była w swoim pokoju, kiedy wyjeżdżałem rano z podjazdu, ale słońce też jeszcze nie wzeszło. Musiałem wyrzucić z siebie trochę tej agresji. Jeśli w najbliższej przyszłości nie miałem uprawiać seksu, to zmuszę swoje ciało do podporządkowania się samymi ciężarami. Może po tym uda mi się zasnąć. Grant czekał na mnie na zewnątrz siłowni w mieście. Nie była to ta w klubie, ponieważ Grant powiedział, że jest dla cipek. Prawdziwi faceci trenują w prawdziwych siłowniach, również on. - No, najwyższy czas – wymamrotał, kiedy do niego podszedłem. - Zamknij się. Słońce nawet jeszcze nie wzeszło – odparłem. Grant tylko zachichotał i wziął łyk wody z butelki. - Napiłeś się rano? – zapytał. - Nie. Potrzebuję jakiejś kawy. Mają to w tym miejscu? Grant zaśmiał się głośno.
MoreThanBooks
- To siłownia, Rush. Nie Starbucks. Masz – powiedział, rzucając we mnie butelką wody, którą wyjął z plecaka. – Potrzebujesz teraz jej. Kawa potem. - Nie podoba mi się twój wybór siłowni – poinformowałem go. - Przestań być dziewczynką. Ćwiczyliśmy przez dwie godziny, zanim mogłem się napić jakiejś kawy. Nauczyłem się lekcji na przyszłość: wypij szklankę, zanim wyjdziesz z domu. - Dzisiaj impreza? – zapytał Grant, kiedy wyszliśmy z siłowni. - Gdzie? - U ciebie. Tylko kilka osób. Potrzebujesz odwrócenia uwagi od swojej współlokatorki, a ja potrzebuję wymówki, aby przekonać tę koleżankę Nan – Bailey, tak myślę – do odwiedzenia mojego łóżka – powiedział. Zamrugałem. - Impreza w moim domu nie jest sposobem, aby to zrobić. Miałem Bailey wczoraj w nocy. Nie skończyło się dobrze. Grant zatrzymał się. - Co? Nie zaliczyłeś niczego? Wydawała się dla mnie cholernie pewną rzeczą. Byłem pewny, że cała na ciebie pójdzie. - Blaire zobaczyła nas, zanim zrobiło się zbyt gorąco, a ja to rozpierdoliłem. Wysłałem Bailey do domu. MoreThanBooks
Grant wydał z siebie niski gwizd. - Wow.. Więc Blaire złapała was, a ty odesłałeś dziewczynę do domu – powiedział, kręcąc głową. – Stary. Potrzebujemy przyjęcia. Potrzebujemy dziewczyn. Nie Bailey, jeśli już tam poszedłeś, ale trochę nowych dziewczyn. Nan ma przyjaciółki. Potrzebujesz wyrzucić z głowy Krainę Czarów Blaire. To się nie może zdarzyć. Wiesz o tym. Kiwnąłem głową. Miał rację. To się je mogło wydarzyć. - Jasne. Jak chcesz. Zaproś, kogo chcesz.
Tłum był mały. Byłem pod wrażeniem tego, że Grant utrzymał intymny nastrój. Trzymałem wzrok na drzwiach, czekając, aż Blaire wróci do domu. Nie była przygotowana na gości. Musiała być zmęczona po późnym położeniu się wczorajszej nocy. Zamierzałem trzymać cichą muzykę i zatrzymywać ludzi przed wchodzeniem na schody, tak, żeby mogła spać. Rozważałem nawet pozwolenie jej spać dzisiaj w nocy w jednej z sypialni dla gości, tak, żeby mogła odpocząć. Ludzie mogli być tutaj do późna. Mogło się zrobić głośno. Nie. Nie. Nie byłbym w stanie trzymać się od niej z daleka. To nie był dobry pomysł. Musiała zostać pod schodami. Tam było bezpieczniej. Mogła spać; upewnię się, żeby mogła. - Rush! – zawołał z balkonu Grant. Spojrzałem na drzwi, zanim skierowałem się na zewnątrz, aby zobaczyć, czego chciał. Nie MoreThanBooks
mogłem tam długo zostać. Musiałem wrócić, opiekować się Blaire. -Tak? – zapytałem Granta, który siedział na krześle z nową dziewczyną na swoich kolanach. Wskazał swoim piwem na Malcolma Henry’ego. Nie widziałem go, odkąd przyjechał do Rosemary Beach. Jego rodzice żyli w Seattle, a ostatnio jak słyszałem, uczęszczał do Princeton. - Malcolm nie może zdobyć biletów na Slacker Demon w Seattle, w następnym miesiącu – powiedział Grant, chichocząc. Normalnie nie załatwiałem nikomu biletów, żeby zobaczyli zespół mojego taty w trasie, ale Malcolm był przyjacielem Granta, kiedy dorastali. Był również blisko Trippa Montgomery’ego, a Tripp był moim przyjacielem. Nawet jeśli nie widziałem go, odkąd uciekł kilka lat temu. - Zadzwonię – powiedziałem mu, a uśmiech Granta powiększył się. - Powiedz komukolwiek, a skopię ci tyłek – ostrzegł Malcolma Grant, nadal się uśmiechając. – Nie rozdaje biletów komukolwiek. Robi to dla mnie, więc nie spierdol tego. Już miał o jedno piwo za dużo tego wieczoru. Stawał się bardzo ofiarny i łaskawy, kiedy był pijany. Co znaczyło, że wciągał mnie w swoją hojność. Pokręciłem głową i wróciłem z powrotem do środka. - Hej, Woods – zawołał ktoś i przestałem iść, rozglądając się dookoła. Co do cholery robił tu Kerrington? Nie zaprosiłem go, a MoreThanBooks
Grant by coś powiedział, gdyby to zrobił. Wiedział, że nie byłem teraz z nim w zbyt przyjaznych stosunkach. Podszedłem do okna i wyjrzałem na zewnątrz, aby zobaczyć samochód Blaire zaparkowany na tyle podjazdu. To mnie wkurzyło. Nie powinni jej blokować. Powinienem o tym pomyśleć. Była tutaj. I Woods także. Kurwa. Zignorowałem ludzi i ruszyłem obok Woodsa, prosto do spiżarni. Blaire tam była. Przebierała się? Zaprosiła Woodsa? Co do cholery miałem zrobić, jeśli tak? Byliśmy... Przyjaciółmi. Kurwa. Jebani przyjaciele. To nawet nie brzmiało na możliwe. Zatrzymując się w spiżarni, patrzyłem jak wychodzi ze swojego pokoju, jakby miała wyjść. Może szła zobaczyć się z Woodsem. - Rush? Co się stało? – zapytała, wyglądając szczerze. Poczekałem chwilę, zanim odpowiedziałem. Nie chciałem jej wystraszyć ani brzmieć na przygnębionego. - Woods tu jest – powiedziałem w końcu, tak spokojnie jak tylko mogłem. - To twój kumpel, o ile mi wiadomo – odparła. Ma na ciebie ochotę, o ile mi wiadomo. - Nie przyszedł tu do mnie. Chodzi mu o kogoś innego – powiedziałem. Zdezorientowane spojrzenie Blaire stało się wściekłe, kiedy MoreThanBooks
założyła ramiona pod swoimi piersiami, czego naprawdę nie musiała robić, jeśli chciała, żebym nie mógł oderwać od nich wzroku. - Może i tak. Masz problem z tym, że twoi przyjaciele się mną interesują? - On nie jest wystarczająco dobry. To dupek. Nie powinien cię dotykać – odparłem bez zastanowienia. Wizja Woodsa robiącego coś z nią sprawił, że moja krew zaczęła się gotować. Blaire wydawała się rozważać to, co właśnie powiedziałem. Cholera, była słodka, kiedy była sfrustrowana. - Woods mnie nie interesuje. Jest moim szefem i ma zadatki na przyjaciela. To wszystko. Nie byłem pewny, co mam na to powiedzieć. Nie mogłem rozkazać jej zostać pod tymi cholernymi schodami. - Nie mogę spać, kiedy ludzie chodzą po schodach w tę i z powrotem. Leżę tu i patrzę w sufit. Zamiast siedzieć w pokoju i zastanawiać się, kogo posuwasz na górze, chcę spędzić trochę czasu z Woodsem na plaży. Nie mam z kim pogadać. Potrzebuję nowych znajomych. Sukinsyn. - Nie chcę, żebyś rozmawiała z nim na zewnątrz – powiedziałem. Chciałem powiedzieć jej, że nie było szansy, że wziąłbym kogoś na górę i pieprzyłbym dzisiaj. W jakiś sposób mnie zniszczyła, a
MoreThanBooks
wszystko, co zrobiłem, to pocałowałem ją. - Cóż, a może ja nie chcę, żebyś bzykał jakieś panienki? Ale nie pytasz mnie o pozwolenie. – Spojrzała na mnie. Dziki wyraz jej twarzy sprawił, że chciałem się zaśmiać i pocałować ją nieprzytomnie w tym samym pieprzonym czasie. Popychała mnie. Byłem zbyt blisko zapomnienia, dlaczego to był zły pomysł. Przysunąłem się do niej, a ona cofnęła, aż w końcu byliśmy znowu w jej małym pokoju. Bezpieczni, z daleka od Woodsa Kerringtona. Chciałem ją tutaj zatrzymać. -
Nie
zamierzam
nikogo
przelecieć
dziś
wieczorem
–
powiedziałem. A potem nie mogłem powstrzymać wesołości na mojej twarzy. To było kłamstwo. - Hm, to nie do końca prawda. A zatem uściślijmy: nikogo znajdującego się poza tym pokojem. Zostań tutaj. Chętnie z tobą porozmawiam. Możemy się zaprzyjaźnić. Nie potrzebujesz Woodsa. Popchnęła mnie do tyłu niemal nie używając siły. - Ty nigdy ze mną nie rozmawiasz. Zadam jedno niewłaściwe pytanie, a już znikasz za horyzontem. Ale powiedziała, że jesteśmy przyjaciółmi. Mogłem grać w karty całą cholerną noc, jeśli bym musiał. - Nie teraz. Jesteśmy przyjaciółmi. Pogadamy i nie ucieknę. Tylko proszę, zostań tu ze mną.
MoreThanBooks
Rozejrzała się dookoła i zmarszczyła brwi. - Nie ma tu zbyt dużo miejsca – powiedziała, z dłońmi nadal na moje klatce piersiowej. Zastanawiałem sie, czy mogła poczuć, jak waliło moje serce. Było takie mocne, że mogłem je usłyszeć. - Możemy usiąść na łóżku. Nie będziemy się dotykać. Porozmawiamy. Jak kumple – powiedziałem. Wszystko, żeby tylko trzymać ją z daleka od Woodsa. Zrelaksowała się i usiadła na łóżku, jej dłonie mnie opuściły. Chciałem po nie sięgnąć i złapać, a potem trzymać przy sobie. - W takim razie rozmawiajmy – dodała, kiedy umknęła do tyłu na łóżku i skrzyżowała nogi. Usiadłem na łóżku i oparłem się o drugą ścianę. Nie byliśmy za daleko od siebie, ale na tyle, na ile pozwalał ten pokój. Sytuacja ta sprawiła, że zacząłem się śmiać. - Nie mogę w to uwierzyć. Właśnie poprosiłem kobietę, żeby usiadła i ze mną porozmawiała. - O czym będziemy gadać? – zapytała, obserwując mnie. Mogłem powiedzieć po jej wyrazie, ze oczekiwała, że ucieknę w każdej chwili. - Fuck, jak to możliwe, że wciąż jesteś dziewicą? – zapytałem, zanim mogłem sie powstrzymać. Była zbyt cholernie piękna, aby być taka niewinna. To nie miało żadnego sensu. Zesztywniała.
MoreThanBooks
- A kto powiedział, że jestem? – zapytała, brzmiąc na zdenerwowaną. Wiedziałem, że była dziewicą od pierwszego razu, kiedy złapałem ją na przyglądaniu mi się. Rumieniec na jej twarzy był wszystkim, co musiałem wiedzieć. Dziewczyna była niewinna. - Potrafię rozpoznać dziewicę, kiedy ją całuję – powiedziałem zamiast tego. Ponownie się zrelaksowała, a potem wzruszyła ramionami, jakby to nie było nic wielkiego. Kiedy to była tak cholernie wielka sprawa. Nie znałem dziewiętnastoletnich dziewic, które wyglądały jak ona. - Byłam kiedyś zakochana. Nazywał się Cain. Mój pierwszy chłopak... To jego pierwszego całowałam i z nim się przytulałam, chociaż niewiele ponadto. Twierdził, że mnie kocha i że jestem tą jedyną. Potem zachorowała mama. Przestałam mieć czas na randki i spotykaliśmy się tylko w weekendy. Musieliśmy skończyć ten związek. On potrzebował wolności, by móc związać się z kimś innym. Więc puściłam go wolno. Potem zbyt dużo się działo i nie spotykałam się z facetami. Co do kurwy? Kochała tego kutasa, a on ją zostawił? - Nie było go przy tobie, kiedy chorowała twoja mama? Ponownie zesztywniała i położyła dłonie na kolanach. - Byliśmy młodzi. Nie kochał mnie. Tak mu się tylko wydawało.
MoreThanBooks
Po prostu. Broniła go. Pieprzyć to. Potrzebował skopania dupska. - Wciąż jesteś bardzo młoda – powiedziałem jej, ale próbowałem upominać siebie bardziej niż cokolwiek. - Mam dziewiętnaście lat, Rush. Zajmowałam się mamą trzy lata i pochowałam ją bez pomocy ojca. Wierz mi, zazwyczaj czuję się, jakby stuknęła mi czterdziestka – powiedziała. Zmęczenie w jej głosie raniło moje serce. Chciałem pobić dupsko jakiegoś nieznanego dzieciaka, kiedy to gówno było moją winą. Mój żołądek ścisnął się, przypominając mi jak wielką rolę grałem w jej bólu. Sięgnąłem go jej dłoń, ponieważ potrzebowałem jakoś jej dotknąć. - Ktoś powinien był przy tobie być. Na początku nic nie powiedziała. Zmarszczka na jej czole zniknęła, zanim podniosła wzrok z mojej dłoni na jej, do mojej twarzy. - Pracujesz gdzieś? – zapytała. Zaśmiałem się. Zmieniała temat i kierowała pytania na mnie. Mądre posunięcie. Ścisnąłem jej dłoń. - Uważasz, że każdy, kto skończył studia, powinien mieć pracę? – zapytałem, drażniąc się z nią. Wzruszyła ramionami w odpowiedzi. Mogłem powiedzieć po tym, że tak, myślała właśnie w ten sposób. Moje życie było czymś, do MoreThanBooks
czego nie była przyzwyczajona. - Kiedy skończyłem studia, miałem w banku wystarczająco dużo forsy, żeby nie musieć zarabiać do końca swoich dni. To wszystko dzięki tacie. Po kilku tygodniach imprez zdałem sobie sprawę, że potrzebuję zajęcia, żeby nie zwariować. Zacząłem trochę grać na giełdzie. Okazało się, że doskonale mi idzie. Zawsze dobrze radziłem sobie z cyferkami. Wspieram też finansowo Habitat for Humanity. Przez kilka miesięcy w roku pomagam im osobiście i pracuję na budowach. Latem robię sobie przerwę od wszystkiego, przyjeżdżam tutaj i odpoczywam. Nie chciałem powiedzieć jej prawy – albo przynajmniej całej – ale zrobiłem to. To po prostu wyszło z moich ust. Popychała mnie do beztroski. Kobiet nigdy tego ze mną nie robiły. Zawsze pilnowałem się, na ich późniejsze motywy. Blaire ich nie miała. - Zaskoczenie malujące się na twojej twarzy trochę mi ubliża – powiedziałem jej. Drażniłem się, ale to również była prawda. Nie lubiłem, kiedy myślała, że byłem rozkapryszonych bachorem, nawet jeśli podsyłałem jej ten pomysł cały czas, kiedy mieszkała pod moim dachem. - Nie takiej odpowiedzi oczekiwałam – w końcu odpowiedziała. Potrzebowałem dystansu. Ponownie mogłem ją poczuć, i cholera jasna, dobrze pachniało. Wróciłem do swojej części łóżka. Czas dotykania się skończył.
MoreThanBooks
- Ile masz lat? – zapytała. Byłem zaskoczony, że jeszcze nie wiedziała. Wszystko, co musiała zrobić, to wygooglować mnie. - Za wiele, żeby tu z tobą siedzieć. Jestem zdecydowanie za stary, żeby myśleć o tobie w ten sposób – odparłem. - Chciałam ci przypomnieć, że stuknęło mi dziewiętnaście. Za sześć miesięcy skończę dwadzieścia. Nie jestem dzieckiem – powiedziała. Nie wydała się zdenerwowana tym, jak przyznałem, że o niej fantazjuję. - Nie, słodka Blaire. Ja mam dwadzieścia cztery, ale czuję się potwornie znużony. Moje życie nie było normalne i mam problemy ze sobą. Mówiłem ci, są sprawy, o których nie masz pojęcia. Po prostu nie wolno mi cię dotykać. – Potrzebowałem, aby to zrozumiała. Jedno z nas musiało pamiętać, dlaczego musiałem trzymać dłonie z daleka od niej. - Myślę, że się nie doceniasz. Widzę, że jesteś wyjątkowy. – Jej słowa sprawiły, ze ból w mojej klatce piersiowej rozpalił się. Nie znała mnie. Nie naprawdę. Ale, cholera, dobrze było słyszeć, że widziała we mnie coś innego niż syna gwiazdy rocka. - Nie znasz mnie. Nie wiesz, co zrobiłem. – Ponieważ jeśli by wiedziała, momenty takie jak ten, byłyby po prostu słodkimi wspomnieniami, które prześladowałyby mnie do końca życia. MoreThanBooks
- Może – powiedziała, pochylając się do mnie. – Ale to, co widzę, nie jest takie złe. Zaczynam sądzić, że w środku kryje się ktoś zupełnie inny. Jasna cholera, musiała się odsunąć. Ten zapach i te oczy. Chciałem coś powiedzieć, ale powstrzymałem siebie. Nie byłem pewny, co jej powiedzieć. Innego poza tym, że chciałem rozebrać ją do naga i sprawić, aby wykrzykiwała moje imię. Coś, co zobaczyła, sprawiło, że jej oczy zrobiły się szerokie i przysunęła się do mnie bliżej. - Co masz w ustach? – zapytała, z nutką zachwytu w głosie. Miałem kolczyk w języku. Nie zawsze nosiłem coś, co było do zobaczenia, ponieważ wyrosłem z piercingu albo przynajmniej czułem się tak w tym czasie. Chociaż kobiety to uwielbiały. Otworzyłem usta i wystawiłem język tak, żeby Mała Panna Ciekawska mogła go zobaczyć. Już ustawiła głowę pod kątem, aby mogła zerknąć w moje usta. Jeśli bym jej nie pokazał, wspięłaby się na moje kolana, aby się przybliżyć. - Boli? – zapytała szeptem, nadal przysuwając się do mnie bliżej. Co do cholery? Dostanie swój własny osobisty pokaz tego, kiedy poliże jej cholerną szyję, jeśli się nie odsunie. - Nie – odpowiedziałem, wciągając język do ust w strachu, że naprawdę go dotknie i sprawi, ze stracę swój rozum. - Co to za tatuaże na twoich plecach? – zapytała, odsuwając się MoreThanBooks
nieco. Jej zapach nadal do mnie docierał. Oddychałem częściej niż potrzebowałem, tylko po to, aby wdychać w siebie ten zapach. To było żałosne. Skup się na czymś innym. Odpowiedz na jej cholerne pytania i przestań myśleć o jej skórze. I jej smaku. Tatuaże... Chciała wiedzieć o moich tatuażach. - Orzeł z rozłożonymi skrzydłami na dole to symbol Slacker Demon. Kiedy miałem siedemnaście lat, tata zabrał mnie na koncert w Los Angeles, a potem poszliśmy zrobić mi pierwszą dziurę. Chciał, żebym wytatuował sobie symbol jego zespołu. Każdy członek Slacker Demon ma taki w tym samym miejscu. Na lewym ramieniu. Tata był wtedy zjarany jak królik, ale to wciąż fajne wspomnienie. Nie spędziłem z nim zbyt dużo czasu w dzieciństwie. Za każdym razem, kiedy go widziałem, fundował mi kolejny tatuaż albo piercing – wyjaśniłem. Jej oczy natychmiast powędrowały do mojej klatki. Kurwa, myślała o moich sutkach. Zimny prysznic. Będę potrzebował bardzo zimnego prysznica. Albo może gorącego, z jakaś cholerną oliwką dla dzieci i moją pięścią. Bóg wiedział, że jej zapach i widok, który miałem w dół jej sukienki były wystarczające, aby zesłać mnie na krawędź. - Tu nie znajdziesz kolczyków, słodka Blaire. Resztę dziur miałem w
uszach.
Przestałem
ozdabiać
ciało,
kiedy
skończyłem
dziewiętnaście lat – ostrzegłem ją. Musiała zabrać oczy z mojej
MoreThanBooks
pierdolonej piersi. Teraz. Wyglądała na nieszczęśliwą i zmartwioną. Co powiedziałem? Kurwa, nie powiedziałem na głos swoich planów, prawda? - Czemu posmutniałaś? – zapytałem, dotykając jej policzka, aby unieść jej oczy, żebym mógł w nie spojrzeć. - Kiedy pocałowałeś mnie tamtej nocy, nie czułam żadnego kolczyka. – To właśnie sprawiło, że była zmartwiona? Zabije mnie. Nie mogłem znieść tego za wiele. - Wtedy go nie miałem – powiedziałem, przesuwając się do niej bliżej. Jej zapach mnie przyciągał. - Kiedy, hm, kogoś całujesz... czy to się czuje? Kurwa, ja pierdole. Pokazanie tego Małej Pannie Ciekawskiej było kuszące. Chciała tego doświadczyć, a ja na pewno chciałem jej pokazać. - Blaire, każ mi wyjść. Proszę – prosiłem. To był jedyny sposób, żebym jej nie pocałował. – Poczułabyś to. Wszędzie, gdzie chciałbym cię pocałować. I na pewno by ci się spodobało – wyszeptałem do jej ucha, a potem wycisnąłem pocałunek na jej ramieniu i wciągnąłem mocno powietrze. Kurwa, to było dobre. - Czy... czy pocałujesz mnie ponownie? – zapytała, kiedy przebiegłem swoim nosem przez jej szyję, rozpływając w jej woni. Cholerny zapach upajał mnie.
MoreThanBooks
- Chciałbym. Nawet bardzo, ale próbuję zachowywać się przyzwoicie – przyznałem. - Czy mógłbyś odłożyć gdzieś przyzwoitość na czas jednego pocałunku? Proszę? – zapytała, przysuwając się do mnie bliżej. Jej nogi sie do mnie przycisnęły. Jeden więcej centymetr, a byłaby na moich kolanach. - Słodka Blaire, tak niesamowicie słodka... Traciłem to. Moje usta dotykały każdego gładkiego centymetra jej skóry, którego mogły, kiedy walczyłem ze sobą, żeby jej nie dotknąć. Była niewinna. Była dla mnie zbyt dobra. To było złe. Smakowałem jej skóry końcówką mojego języka, a mój kutas pulsował. Była pyszna. Wszystko w niej. Całowałem drogę w górę jej szyi, a kiedy dotarłem do jej ust, zatrzymałem się. Chciałem ich. Chciałem jej. Więcej. Zawsze więcej. Ale była moją... przyjaciółką. Spowodowałem jej ból, a ona nawet o tym nie wiedziała. Musiałem to zatrzymać. - Blaire, nie jestem romantykiem. Nie daję buziaków i nie przytulam się. Chodzi mi tylko o seks. Ty zasługujesz na kogoś, kto będzie cię całował i pieścił. Nie na mnie. Ja potrafię tylko pieprzyc. Nie możesz być z kimś takim jak ja. Nigdy nie odmawiałem sobie czegoś, czego pragnąłem. Ale ty jesteś zbyt słodka. Tym razem muszę powiedzieć sobie „nie” – powiedziałem, bardziej do siebie niż do niej. Musiałem upomnieć siebie, jak bardzo była poza moją ligą.
MoreThanBooks
Zaskomlała, a ja podskoczyłem, ruszając do drzwi. Nie mogłem jej tego zrobić. Nie mogłem. - Nie mogę dłużej rozmawiać. Nie dzisiaj. Nie sam na sam – powiedziałem i wyszedłem, zanim straciłem się przy niej. Nigdy nie będę mógł mieć Blaire. Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 14 Przeszedłem
sztywnym krokiem obok kilku ludzi i skierowałem się
do drzwi wejściowych. Musiałem wyjść na zewnątrz i się uspokoić. Świeże powietrze z nikim dookoła, aby mnie zobaczyć, wabiło mnie. Powiedzenie Blaire „nie” prawie mnie zabiło. Opuszczenie do dołu tych słodkich, chętnych ust... Cholera jasna, żaden facet nie powinien przechodzić przez takie tortury. - Chcesz o tym pogadać? – zapytał Grant, kiedy drzwi za mną się zamknęły. - Muszę być sam – powiedziałem mu. Złapałem się balustrady na werandzie i skupiłem wzrok na podjeździe pełnym samochodów. - Nie będziesz w stanie tego dalej ciągnąć. Weszła ci pod skórę – powiedział Grant podchodząc, aby stanąć obok mnie. Powinienem wiedzieć, że zignoruje moją prośbę do niego, aby odszedł i zostawił mnie z moimi myślami. - Nie skrzywdzę jej – powiedziałem. Grant chrząknął i odwrócił się, aby oprzeć o poręcz, stojąc twarzą do mnie, kiedy założył ręce na piersi. - Chociaż Blaire jest taka słodka, nie martwię się o nią. Bardziej martwię się o ciebie – dodał. MoreThanBooks
- Mam to. - Nie. Nie masz. Trzymasz od niej ręce z daleka, kiedy oczywiste jest dla każdego, kto widzi ją, jak na ciebie patrzy, że pozwoliłaby ci dotknąć się w każdy sposób, w jaki byś chciał. Ale ty jej nie dotykasz. Nigdy – i mam na myśli kurwa nigdy – nie widziałem cię, jak odwracasz się od kogoś, kto wygląda jak Blaire. Co znaczy... Że coś do niej czujesz. Dlatego się o ciebie martwię. Dowie się o swoim tacie i o Nan, a kiedy to zrobi, ucieknie jak cholera. Znienawidzi was wszystkich. Nie chce widzieć, jak jesteś skrzywdzony. - Wiem – powiedziałem. Wiedziałem to, kurwa. Właśnie dlatego nie niosłem jej do swojego pokoju i zamykałem tam ze mną. Nie mogłem tego zrobić. - Jest na zewnątrz, na tyłach z Woodsem – powiedział Grant. Stając prosto, puściłem balustradę i spojrzałem na drzwi. - Skąd wiesz? - Widziałem jak wychodzi, zanim przyszedłem za tobą – odpowiedział. Nie pozwolę również, żeby Woods kręcił się w pobliżu niej. Mógł ją skrzywdzić. Użyje jej, a nikt nie może użyć Blaire. Nikt. Nigdy. Upewnię się w tym do cholery. - Pójdę tam po nią – powiedziałem, kierując się w stronę drzwi. - Wie, że jest niewinna. Woods nie jest dupkiem. Jest dobrym
MoreThanBooks
chłopakiem. Przestań udawać, jakby był jakimś pierdolonym napalonym psem. Mocniej zacisnąłem dłoń na klamce i wziąłem głęboki oddech. - Nie mów mi, co mam robić, Grant. Wydał z siebie krótki śmiech. - Nigdy, bracie. Nigdy. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, mając zamiar znaleźć Blaire i odesłać Woodsa do domu. - Heeej, Ruuuush! – wybełkotał z podekscytowaniem kobiecy głos i chwilę później jakaś laska uczepiła się mojego ramienia. Spojrzałem w dół, aby zobaczyć jedną z przyjaciółek Nan, której imienia nie mogłem sobie przypomnieć, przy moim ramieniu. - Nie – odparłem i szedłem dalej. Nie puściła. Zamiast tego, ciągle chichotała i mówiła o swoich mokrych majtkach. To gówno kiedyś mnie podniecało, ale zapach Blaire i myśl o jej dużych oczach, kiedy zbliżała się do mnie, aby móc zobaczyć mój język, sprawiło, że wszystko inne wydawało się tandetne. - Jestem Babs. Pamiętasz? Kiedyś zostawałam na noc u twojej siostry w liceum – powiedziała, przyciskając się do mnie. - Nie jestem zainteresowany – powiedziałem, próbując się uwolnić, kiedy wszedłem do kuchni i moje oczy skrzyżowały się z Blaire. Była sama. Bez Woodsa. I obserwowała mnie. Z ... Babs, albo
MoreThanBooks
kimkolwiek, przy moim ramieniu. Cholera. - Ale mówiłeś... - zaczynała się kłócić Babs. Nie miałem pojęcia, co myślała, że mówiłem. Wtedy pocałowała moje ramię. Kurwa. Jeśli chcesz, zdejmę majtki tutaj – kontynuowała, nie biorąc nie za odpowiedź. Chwiała się na swoich szpilkach i uczepiała mnie jeszcze bardziej. - Babs, mówiłem ci już. Nie jestem zainteresowany – powtarzałem głośno, trzymając wzrok na Blaire. Chciałem, żeby mnie usłyszała. Wiedziałem, że nie tego chciałem. Kogo chciałem. - Będziemy niegrzeczni - obiecała mi Babs, a potem zaczęła się śmiać. Nic w niej nie było zachęcające. - Raczej żenujący. Jesteś pijana, a od twojego gdakania rozbolała mnie głowa – powiedziałem, nadal patrząc na Blaire. Musiała mi uwierzyć. Blaire odwróciła ode mnie oczy i zwróciła się w stronę spiżarni. Dobrze. Była tam bezpieczna i potrzebowała snu. - Hej, ta dziewczyna kradnie ci jedzenie – wyszeptała głośno Babs. Twarz Blaire zrobiła się jasnoczerwona i zrzuciłem Babs z ramienia, pozwalając jej się chwiać, żeby sama złapała równowagę. - Ona tu mieszka. Może brać, co jej się żywnie podoba – poinformowałem każdego innego, kto mógł powiedzieć o niej coś
MoreThanBooks
zawstydzającego. Oczy Blaire przesunęły się, aby znowu spotkać się z moimi. - Ona tu mieszka? – zapytała Babs. Zranienie w oczach Blaire wyrwało dziurę w moim sercu. Nie mogłem tego znieść. - Nie pozwól mu się okłamywać. Jestem niepożądanym gościem i mieszkam pod schodami. Chciałam kilku rzeczy, ale on wciąż mi odmawia. Kurwa. Zatrzasnęła za sobą drzwi. Chciałem iść za nią, ale wiedziałem, że jeśli tam pójdę, nie wyjdę. Nie byłbym w stanie trzymać od niej z daleka rąk czy ust. Woods wszedł do kuchni i rzucił we mnie spojrzeniem. - Nie zasługujesz na nią – powiedział zimno. - Ty również – odparłem, a potem odwróciłem się i ruszyłem w stronę drzwi. Musiałem uciec od tych ludzi. Grant spotkał się ze mną w korytarzu. - Upewnij się, że Woods wyjdzie. Jeśli Blaire wyjdzie ze swojego pokoju, przyjdź po mnie – powiedziałem, bez zatrzymania się, aby na niego spojrzeć. Skierowałem się do swojego pokoju. Tak, abym mógł przypomnieć sobie, po raz kolejny, dlaczego nie mogłem dotykać Blaire. MoreThanBooks
Czy mógłbyś odłożyć gdzieś przyzwoitość na czas jednego pocałunku? Proszę? Te słowa nie pozwalały mi zasnąć całą cholerną noc. Jak do cholery wyszedłem z tego małego pokoju, nie miałem pojęcia. Musiałem to zatrzymać. Nie mogłem jej już dalej wpuszczać. Nie znała prawdy. Musiałem ją chronić. Moje uczucia były już zbyt niebezpieczne. Chociaż bardzo chciałem jej powiedzieć o Nan, nie mogłem. Znienawidzi mnie, a ja już zaszedłem za daleko. Nie mogłem żyć z nienawidzącą mnie Blaire. Przynajmniej nie tak szybko. Nie byłem gotowy, aby mnie opuściła. Spojrzałem przez swoje ramię na zamknięte drzwi spiżarni. Ostatniej nocy wkurzył mnie pożegnalny komentarz o niej jako nieproszonym gościu. Miałem zamiar to zmienić. Może nie byłem jeszcze gotowy przenieść ją na górę, ale mogłem ją karmić. Nie byłem pewny, co jadła z rana, ale odkąd spała dzisiaj do późna, miałem czas, aby zrobić jej śniadanie. Drzwi spiżarni otworzyły się za mną i ponownie spojrzałem do tyłu, aby zobaczyć Blaire patrzącą na mnie z zaskoczonym wyrazem twarzy. Nie za dobrze skończyliśmy rzeczy ostatniej nocy. Tego ranka, miałem zamiar to zmienić. - Dzień dobry. Masz dzisiaj wolne? Nie ruszyła się i posłała mi wymuszony uśmiech. - Ładnie pachnie MoreThanBooks
- Wyjmij dwa talerze. Robię fantastyczny bekon. – Chciałem ją udobruchać. Wiedziałem, że nadal była na mnie wściekła za zostawienie jej poprzedniej nocy, ale cholera, zrobiłem to dla niej. Nie dla mnie. - Już jadłam, dziękuję – powiedziała, a potem przygryzła swoją dolną wargę, kiedy patrzyła z tęsknotą na bekon. Po co to wszystko było, do cholery? I kiedy jadła? Byłem na nogach od dwóch godzin, a ona nie wyszła ze swojego pokoju. Odłożyłem widelec, którego używałem i skupiłem się na niej, zamiast na bekonie. - Jak to? Przecież dopiero wstałaś. – Obserwowałem ją ostrożnie, w przypadku gdyby zdecydowała nie mówić mi całej prawdy. Jeśli to wszystko było dlatego, że nie chciała jeść przede mną, albo przez jakiś śmieszny kobiecy problem, musiała jakoś przez to przejść. - Mam w pokoju masło orzechowe i chleb. Zrobiłam sobie kanapkę przed wyjściem. Co ona do cholery właśnie powiedziała? - Dlaczego trzymasz to tam? – zapytałem. Przez chwilę przygryzała nerwowo wargę, a potem wydała z siebie westchnienie. - To nie moja kuchnia. Wszystkie swoje rzeczy przechowuję w pokoju.
MoreThanBooks
Trzymała wszystkie swoje rzeczy w pokoju. Chwila... Co? - To znaczy, że odkąd przyjechałaś, żywisz się tylko masłem orzechowym i chlebem? To wszystko? Kupujesz je i trzymasz w pokoju? I nie jesz nic innego? – Chory supeł zawiązał się w moim brzuchu, którego nie czułem, odkąd byłem dzieckiem. Jeśli powiedziała mi, że wszystkim, co jadła, to pierdolone kanapki z masłem orzechowym, stracę to. Sprawiałem, że myślała, że nie może jeść mojego jedzenia? Kurwa! Kiwnęła wolno głową. Te jej duże oczy były teraz jeszcze większe. Byłem dupkiem. Nie... Byłem gorzej niż dupkiem. Uderzyłem dłonią o blat i skupiłem się na bekonie, kiedy starałem się jak cholera odzyskać nad sobą kontrolę. To była moja wina. Pieprzcie mnie, to wszystko była moja wina. Nigdy nie narzekała, kiedy każda inna kobieta na planecie by to zrobiła. I jadła pierdolone kanapki z masłem orzechowym każdego dnia. Moja pierś bolała. Nie mogłem już tego robić. Próbowałem. Miałem dość trzymania jej na dystans. - Weź swoje rzeczy i przenieś się na górę. Zajmij dowolny pokój po lewej stronie korytarza. Wyrzuć to cholerne masło orzechowe. Możesz zjeść wszystko, co znajdziesz w kuchni – powiedziałem jej. Wydawało się, że zamarła. Dlaczego nie słuchała mnie? - Jeśli zamierzasz tu zostać, Blaire, lepiej szybko rusz tyłek. Potem przyjdź tu i zjedz coś z mojej pieprzonej lodówki, a ja popatrzę MoreThanBooks
– warknąłem. Zesztywniała na moją odpowiedź. Musiałem się uspokoić. Nie chciałem jej przestraszyć – chciałem tylko, żeby przeniosła się na górę, kurwa mać. I zjadła trochę bekonu! - Dlaczego chcesz, żebym przeniosła się na górę? – zapytała wolno. Przeniosłem ostatni kawałek bekonu na papierowy ręcznik, zanim spojrzałem na nią. Patrzenie na nią niszczyło mnie fizycznie. Wiedza, że traktowałem ją tak biednie i że to przyjmowała sprawiała, że ciężko mi było, do kurwy, oddychać. - Powinnaś mieszkać na górze. Nienawidzę kłaść się do łóżka z myślą, że śpisz w tej norze pod schodami. Teraz mam przed oczami wizję ciebie siedzącej tam samotnie i wcinające te cholerne kanapki z masłem orzechowym. To trochę więcej, niż jestem w stanie znieść. Proszę, powiedziałem to. Tym razem się nie spierała. Odwróciła się i wróciła do spiżarni. Stałem tam i czekałem, aż wyszła, niosąc walizkę w jednej ręce i słoik masła orzechowego z chlebem w drugiej. Ustawiła słoik i chleb na stole bez patrzenia na mnie i przeszła korytarzem. Pracowałem, żeby trzymać się końca blatu, aby powstrzymać się od chwycenia słoika masła orzechowego i rozwalenia go o ścianę. Chciałem w coś uderzyć. Ból we mnie przejmował moje ciało i musiałem coś skrzywdzić, aby wymazać wściekłość. Wściekłość, która była skierowana dokładnie na mnie, za bycie zaabsorbowanym
MoreThanBooks
sobą dupkiem. Byłem tak cholernie zmartwiony nad nie dotykaniem jej, że zaniedbałem ją w innych sprawach. Żyła na pieprzonym maśle orzechowym. - Nie muszę przenosić się na górę. Lubię tamten pokój – miękki głos Blaire przedarł się przez moje myśli i złapałem blat jeszcze mocniej. Maltretowałem ją. Olałem jej potrzeby. Wszystkim, co chciałem zrobić, to dotknąć jej i kurwa poczuć, trzymać, ale zawiodłem ją. Nie miałem zamiaru tym razem sobie wybaczyć. - Twoje miejsce jest w jednym z pokoi na górze. Nie pod schodami. Nigdy nie powinnaś była tam zamieszkać – powiedziałem, bez parzenia na nią. - Może przynajmniej powiesz mi, który pokój wybrać? Nie chcę tego robić. To nie mój dom. Wystraszyłem ją. Jeszcze jedna rzecz, na którą nie zasługiwała. Puściłem swój chwyt na blacie i spojrzałem na nią. Wydawała się gotowa wrócić z powrotem do spiżarni w każdej chwili. - Wszystkie pokoje po lewej stronie to pokoje gościnne. Jest ich trzy. Myślę, że spodoba ci się ostatni. Widać z niego ocean. Środkowy pokój urządzono na biało z różowymi akcentami. Kojarzy mi się z tobą. Tak więc wybierz któryś. Którykolwiek chcesz. A potem zejdź tu i zjedz śniadanie. - Ale nie jestem głodna. Właśnie... - Jeśli jeszcze raz wspomnisz o tym cholernym maśle MoreThanBooks
orzechowym, rozwalę je na ścianie. Kurwa, ta myśl doprowadziła mnie do furii. Wziąłem głęboki oddech i skupiłem się na brzmieniu na spokojnego. - Proszę, Blaire. Zjedz coś dla mnie. Skinęła głową i wspięła się po schodach. Powinienem wziąć za nią jej walizkę, ale wiedziałem, że nie chciała mnie przy sobie właśnie teraz. Musiała to zrobić sama. Właśnie zachowywałem się jak szaleniec. Wyczyściłem patelnię, na której robiłem bekon. Kiedy już ją odłożyłem, a Blaire nadal nie zeszła ze schodów, po wybraniu swojego pokoju, wziąłem długi talerz z szafki i nałożyłem na niego jajka z bekonem, zanim usiadłem przy stole. Mogła zjeść z mojego talerza. Blaire weszła do kuchni i spojrzała w górę, aby zobaczyć, że gapię się na nią. - Wybrałaś pokój? – zapytałem. Kiwnęła i podeszła, aby stanąć po drugiej stronie stołu. - Tak. Chyba. Ten, o którym mówiłeś, że ma piękny widok... czy on jest zielono-niebieski? - Tak. – Nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu. Podobało mi się to, że wybrała ten, który myślałem, że wybierze. Nawet jeśli to był pokój najbliżej mnie. - Czy nie będziesz miał nic przeciwko temu, żebym tam została?
MoreThanBooks
Jest bardzo ładny. Gdyby to był mój dom chciałabym, żeby należał do mnie. – Nadal upewniała się, że nie zmienię zdania i wyrzucę ją z powrotem pod schody. Uśmiechnąłem się do niej, dodając otuchy. - Nie widziałaś jeszcze mojej miejscówki. Powiedziałem „jeszcze”. Chciałem się zapaść. Nie zabierałem dziewczyn do mojego pokoju. Był mój. Ale chciałem ją tam zobaczyć. Z moimi rzeczami. - Jest gdzieś obok? – zapytała. - Nie, zajmuje całe trzecie piętro – wyjaśniłem. - Te wszystkie okna? To jedno wielkie pomieszczenie? Strach w jej głosie był trudny do przegapienia. Mogłem zabrać ją tam, aby to zobaczyć, zanim to wszystko się skończy. - Tak. – Zjadłem kawałek bekonu, kiedy próbowałem poprawić swoje niesforne myśli o Blaire w moim pokoju. To nigdy nie mogło być dobrym pomysłem. – Rozpakowałaś się? – zapytałem, próbując myśleć o czymś innym. Czymkolwiek. - Nie, chciałam najpierw upewnić się, że mogę. Powinnam trzymać wszystko w walizce. I tak wyprowadzam się pod koniec tygodnia. W klubie dostaję duże napiwki i udało mi się sporo odłożyć. Nie. Nie mogła żyć sama. To nie było bezpieczne. Myślała, że musi się przenieść przeze mnie. Jej chujowy ojciec nawet nie
MoreThanBooks
zadzwonił, aby sprawdzić, co u niej. Nie miała nikogo i była tak cholernie bezbronna. Ktoś musiał ją chronić. Nie wynosiła się z tego domu. Nie mogłem znieść myśli, że ktoś mógłby ją skrzywdzić. Skupiałem się na plaży na zewnątrz, mając nadzieję, że to mnie uspokoi, ale panika wdarła się do moich myśli, o niej żyjącej samej i przejmowała mnie. - Możesz zostać tak długo, jak chcesz, Blaire – zapewniłem ją. Potrzebowałem jej tutaj. Nie odpowiedziała. Wysunąłem krzesło obok siebie. - Siadaj i zjedz trochę. – Usiadła powoli, a ja popchnąłem do niej swój talerz. – Częstuj się – powiedziałem. Wzięła kawałek bekonu i ugryzła. Jej oczy przewróciły się, a policzki zaróżowiły. Kurwa, to było seksowne jak cholera. Ponownie szturchnąłem talerzem w jej stronę. - Jeszcze jeden. – Uśmiechała się do mnie szeroko, jakby uważała to za zabawne, a ból we mnie zrobił się łagodniejszy. Mogłem ją tu zatrzymać. Zrobiłbym tak, aby nigdy nie chciała odejść. – Jakie masz plany na dziś? – zapytałem. - Nie wiem. Pomyślałam, że może poszukam mieszkania. I tak poszło moje łagodnienie. Kurwa nie, nie będzie szukać mieszkania. - Przestań o tym gadać, dobrze? Nie chcę, żebyś się
MoreThanBooks
wyprowadzała, dopóki nie wrócą rodzice. Muszę porozmawiać z twoim tatą, zanim stąd uciekniesz i zaczniesz żyć na własną rękę. To niezbyt bezpieczne. Jesteś za młoda. Zaśmiała się. Ten miękki, muzyczny dźwięk, który słyszałem tak rzadko. - Nie żartuj. O co ci chodzi z moim wiekiem? Mam dziewiętnaście lat. Jestem dużą dziewczynką. Nic mi się nie stanie, jeśli
zamieszkam
sama.
Zwłaszcza
że
potrafię
strzelić
do
poruszającego się celu lepiej niż większość policjantów. Naprawdę dobrze radzę sobie z bronią. Daj spokój z tym „niebezpieczne” i „za młoda”. Pomysł
Blaire
i
pistoletu
ekscytował
i
przerażał
mnie
jednocześnie. Tak seksownie jak to brzmiało, martwiłem się również o to, że może skrzywdzić samą siebie. - Czyli naprawdę masz pistolet? Zaśmiała się i pokiwała głową. - Myślałem, że Grant tylko się wygłupiał. Często sobie żartuje. - Nie. Wycelowałam w niego, kiedy zaskoczył mnie tej pierwszej nocy. Teraz to ja się zaśmiałem. - Szkoda, że tego nie widziałem. Tylko się uśmiechnęła i trzymała głowę w dole. Nie patrzyła na
MoreThanBooks
mnie i wiedziałem, że jej pierwsza noc tutaj nie była przyjemnym wspomnieniem. - Nie chcę, żebyś została tu tylko z powodu wieku. Rozumiem, że potrafisz sama o siebie zadbać, a przynajmniej tak ci się wydaje. Po prostu... lubię, kiedy tu jesteś. Nie wyprowadzaj się. Poczekaj, aż wróci twój tata. Wygląda na to, że obojgu wam przydałoby się ponowne spotkanie. Potem postanowisz, co robić. A na razie może pójdziesz na górę i się rozpakujesz? Pomyśl o pieniądzach, które uskładasz, mieszkając tutaj. Kiedy w końcu się wyniesiesz, będziesz miała niezłe oszczędności. – Właśnie powiedziałem wiele więcej niż chciałem. Ale musiałem ją tutaj zatrzymać. - Dobrze. Jeśli naprawdę tego chcesz, chętnie skorzystam. Myśl o niej w moim łóżku, nagiej, zaczęła mnie nawiedzać. Nie mogłem pozwolić temu się w to zamienić. Musiałem pamiętać o Nan. I co to wszystko znaczyło dla Blaire. Znienawidzi mnie na końcu. - Naprawdę. Ale to również oznacza, że tym bardziej musimy pozostać tylko przyjaciółmi – powiedziałem. - Zgoda – odpowiedziała. Nie chciałem, żeby się zgadzała. Chciałem, żeby błagała mnie tak jak ostatniej nocy. Ponieważ w tym momencie, byłem słaby i poddałbym się. Wyrzuciłem wszystkie seksualne myśli o Blaire z mojej głowy. Nie mogłem tak myśleć, albo stałbym się szalony. - A poza tym zaczniesz jeść to, co jest w domu. MoreThanBooks
Pokręciła na mnie głową. - Blaire, nie zamierzam z tobą dyskutować. Mówię poważnie. Korzystaj z tej cholernej kuchni. Wstała i posłała mi zdeterminowane spojrzenie. - Nie. Będę kupować własne jedzenie. Nie jestem... jestem inna niż mój ojciec. Kurwa. Znowu, to była moja cholerna wina. Wstałem, aby spojrzeć prosto w jej oczy. - Myślisz, że jeszcze tego nie zauważyłem? Spałaś w cholernym schowku na szczotki bez słowa skargi. Sprzątałaś po mnie. Jadłaś jakieś ochłapy. Doskonale wiem, że w niczym nie przypominasz ojca. Ale gościsz w moim domu i chciałbym, żebyś czuła się jak u siebie. Napięte ramiona Blaire trochę opadły. - Mogę trzymać swoje jedzenie w kuchni i tutaj jeść. Czy tak będzie lepiej? Nie. Tak nie było lepiej. Chciałem, żeby jadła moje jedzenie! - Jeśli zamierzasz żywić się tylko masłem orzechowym i chlebem, to nie. Chcę, żebyś jadła normalnie. Zaczęła kręcić głową, a ja sięgnąłem po jej dłoń. - Blaire, będę szczęśliwy, wiedząc, że porządnie się odżywiasz. Henrietta robi dla mnie zakupy raz w tygodniu. Zawsze kupuje na zapas, bo często mam gości. Wszystkiego jest aż nadto. Proszę. Jedz. MoreThanBooks
Częstuj się. Przygryzła swoją dolna wargę, ale nie zdążyła zatrzymać chichotu. Cholera, to było słodkie. - Śmiejesz się ze mnie? – zapytałem, sam czując potrzebę zaśmiania się. - Tak. Troszeczkę – odparła. - Czy to znaczy, że będziesz jadła? Wydała z siebie ciężkie westchnienie, ale nadal się uśmiechała. - Tylko jeśli będę mogła się dorzucać. Pokręciłem głową na nie, a ona wyrwała rękę i zaczęła odchodzić. Cholerna nieposłuszna kobieta! - Gdzie idziesz? – zapytałem ją. - Nie zamierzam się z tobą kłócić. Mogę się tu stołować, jeśli pozwolisz mi zapłacić za moją część. Tylko na taki układ się zgodzę. To moje ostatnie słowo. Warknąłem, ale w końcu musiałem się poddać. - Dobrze. W porządku. Możesz mi oddawać pieniądze. Spojrzała na mnie. - Pójdę się rozpakować. Wezmę kąpiel w tej wielkiej wannie, a potem nie wiem. Nie mam planów aż do wieczora. Wieczora?
MoreThanBooks
- Z kim wychodzisz? – zapytałem, niepewny czy chciałem to słyszeć. - Z Bethy - Bethy? Tą, z którą kręci Jace? – Naprawdę mi się to nie podobało. Bethy była niczym poza kłopotami. Upije się i zapomni o Blaire. Pomyślałem o mężczyznach, którzy mogli je skrzywdzić. Nie, nie jechała nigdzie beze mnie. Ktoś musiał pilnować jej seksownego tyłka. - Poprawka. Tą, z którą kręcił Jace. Zmądrzała i rzuciła go. Dzisiaj wybieramy się na rajd po barach i będziemy podrywać ciężko pracujących robotników. – Odwróciła się i pospieszyła na górę. Ta rozmowa się jeszcze nie skończyła. Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 15 Była teraz na górze. Zaraz obok drzwi prowadzących do mojego pokoju. Myjąc się... Cholera. Musiałem wyjść. Umieszczenie pomiędzy nami przestrzeni dzisiaj było ważne. Ten ranek z nią był dobry. Nie zamierzałem dalej trzymać jej na dystans, aby jej podstawowe potrzeby nie były już dłużej zaniedbywane. Mogła jeść moje jedzenie, cholera. Mogła spać w lepszym łóżku i myć się w dużej, lepszej łazience. Żadnego więcej traktowania jak pieprzoną pomoc domową. Ciężar spadł z moich ramion, teraz zastąpiony przez strach. Strach, że nie będę w stanie trzymać się od niej z daleka. Wiedząc, że tam była, że tam spała. Obserwując ją podczas posiłków, co będę robić regularnie, żeby upewnić się, że je normalne jedzenie. Nie byłem w stanie trzymać się z daleka. Grant. Musiałem porozmawiać z Grantem. Przypomni mi, dlaczego nie mogłem jej mieć. Dlaczego nie mogłem przyciągnąć jej w swoje ramiona i trzymać. Po ponownym spojrzeniu na schody, skierowałem się do drzwi. Znalezienie jakiegoś dobrego miejsca do odetchnięcia daleko od niej i pomyślenia racjonalnie mogło być dla mnie dobre.
MoreThanBooks
Wspiąłem się do mojego range rovera i wybrałem numer mojej mamy. Musieli wracać do domu niedługo. Czas mi uciekał. Blaire dowie się wszystkiego i ją stracę. Chociaż mogłem się upewnić, że ktoś o nią zadba. Nie pozwolę tak po prostu jej uciec. Przystawię cholerny pistolet do Abe’a, jeśli będę musiał rozkazać mu iść za nią. Głupi kutas. - Rush – powiedziała mama po trzecim sygnale. - Kiedy wracacie do domu? – zapytałem. Nie byłem w nastroju do pogawędki. - Nie jestem pewna. Nie rozmawialiśmy o tym – odparła. Zdenerwowany ton w jej głosie nie zaskoczył mnie. Nienawidziła tego, że wiedziała, że mogę ściągnąć ją do domu teraz, jeśli bym chciał. - Daj mi Abe’a. Westchnęła dramatycznie. - Dlaczego, Rush? Tak, abyś mógł na niego nakrzyczeć za to, że nie ma go dla jego dorosłej córki, która może zadbać sama o siebie? Chwytając kierownicę, wziąłem kilka głębokich oddechów i upomniałem siebie, że przeklinanie na własna matkę nie było dobre. Po prostu była sobą, samolubną sobą. - Karty kredytowe, domy, samochody – to wszystko moje, mamo – upomniałem ją zamiast tego.
MoreThanBooks
Wydała dźwięk, który wydawał się syczeniem. - Hej, Rush. - Głos Abe’a dobiegł z telefonu. - Ma pracę w klubie. Ma zamiar się wyprowadzić i wkrótce zdobyć własne mieszkanie – powiedziałem. Na pewno wiedział teraz, że Blaire mieszkająca sama to zły pomysł. - Dobrze. Wiedziałem, że będzie w stanie sama sobie poradzić – powiedział. Skierowałem range rovera na bok drogi. Krew huczała mi w uszach, a mój wzrok rozmazał się. Skurwysyński kawał gówna. Czy on naprawdę właśnie to powiedział? - Nie zasługujesz na oddychanie powietrzem, ty wielki pojebańcu – warknąłem w telefon. Nie odpowiedział. - Jest, kurwa, niewinna. Jest tak cholernie niewinna i ufająca. Jest wspaniała. Oślepiająco wspaniała. Wywracająca głowę, zabijająco wspaniała. Zrozumiałeś to? Twoja córka nie ma nikogo. Nikogo. I jest bezbronna. Skrzywdzona i sama. Każdy dupek mógłby jej użyć. Nie obchodzi cię to? – Oddychałem ciężko. Moje knykcie zrobiły się białe, kiedy zaciskałem kierownicę, próbując kontrolować swój gniew. - Ma ciebie. – Było jego jedyną odpowiedzią. - Mnie? Ma mnie? O czym ty, do cholery, mówisz? Znasz mnie. Jestem synem Deana Finlaya, kim jestem? Jestem pewny jak cholera,
MoreThanBooks
że nie opiekunem. Jestem bezdusznym dupkiem, który odebrał jej ojca, kiedy najbardziej go potrzebowała. Tym właśnie, kurwa, jestem! Mnie. Powiedział, że ma mnie. Tak jakbym był warty tej odpowiedzialności. Czy to nie on powinien się o nią troszczyć? Jak można mieć taką córkę jak Blaire i nie chcieć jej chronić? - Odszedłbym bez twojej wizyty, Rush. Nie mogłem zostać. Nie potrzebowała mnie przez lata. Nie potrzebuje mnie teraz. Nie jestem tym, czego potrzebuje. Ale ty... może ty jesteś. Jak do cholery myślał, że to miało sens? - Będzie w porządku. Będzie jej o wiele lepiej beze mnie. Żegnaj, Rush – powiedział ciężkim głosem Abe. Głosem, którego wcześniej nie słyszałem. Wtedy połączenie się ucięło. Rozłączył się. Siedziałem tam, patrząc się na drogę przede mną. Nie miał zamiaru nic dla niej zrobić. Naprawdę miał zamiar pozwolić jej samej poradzić sobie ze wszystkim. I miał małą nadzieję, że jej pomogę. To było to. Będzie w porządku. Upewnię się. Będzie tak bardzo, kurwa, w porządku. Nie pozwolę, aby ktokolwiek ją skrzywdził. Ochronię ją. Nie miała ojca, który by ją chronił, ale miała mnie. Nie była sama. Już nie. Miała mnie.
MoreThanBooks
Nie chciałem już rozmawiać z Grantem. Musiałem być sam. Aby pomyśleć. Aby zaplanować. Blaire była pod moją opieką. Musiałem się upewnić, że nie zawiodę jej ponownie. Zasługiwała na tak cholernie dużo.
Wróciłem do domu kilka godzin później z nowo znalezioną determinacją. Będę przyjacielem Blaire. Będę jej najlepszym przyjacielem. Najlepszym, kurwa, cholernym przyjacielem, jakiego kiedykolwiek miała. Nikt jej nie dotknie ani nie skrzywdzi. Nie będzie chciała, żebym sprawiał dla niej łatwe rzeczy albo zajmował się nią, więc zrobię to cicho. Tak, żeby myślała, że sama sobie radzi. Otworzyłem drzwi, a uśmiech dotknął moich ust. Wiedza, że była w środku, sprawiła, że rzeczy na świecie wydawały się prawidłowe. Dopóki nie zobaczyłem jej na schodach, ubranej jak w moich pieprzonych mokrych snach. Jasna cholera, dlaczego to na sobie miała? Krótka dżinsowa spódniczka z butami – kowbojskimi butami... Boże drogi, zlituj się. - O rany… – wymruczałem, zamykając za sobą drzwi. Wychodziła tak ubrana. Do klubu... z Bethy. Cholera. - Hm, idziesz tak ubrana na wyjście do klubu? – zapytałem,
MoreThanBooks
próbując nie pozwolić jej usłyszeć paniki w moim głosie. - Idę do baru country. To zupełnie co innego – powiedziała, uśmiechając się do mnie nerwowo. Baru. Szła do baru. Ubrana właśnie tak. Przebiegłem dłonią przez włosy i próbowałem upomnieć siebie, że potrzebowała, abyśmy byli przyjaciółmi. Przyjaciele nie tracili swoich koszulek i nie żądali zmiany stroju sobie nawzajem, przed opuszczeniem domu. - Czy mogę zabrać się z wami? Nigdy nie byłem w barze country – powiedziałem. Oczy Blaire zabłyszczały. - Chcesz z nami iść? Pozwoliłem spojrzeniu jeszcze raz ześlizgnąć się po jej ciele. - Tak. Wzruszyła ramionami. - Dobrze. Jeśli naprawdę ci zależy. Ale musimy wyjść za dziesięć minut. Bethy na mnie czeka. Pozwalała mi iść. Bez kłótni. Dzięki Bogu. - Będę gotowy za pięć – zapewniłem ją i wbiegłem po schodach. Mogłem się przebrać i zejść na dół w krótkim czasie. Pijani mężczyźni w barze z Blaire, wyglądającą jak anioł w parze
MoreThanBooks
kowbojskich butów, to się nie stanie. Przynajmniej nie beze mnie, abym mógł ich odepchnąć od niej. Jeśli szedłem do cholernego klubu country, miałem zamiar wyglądać jak syn Deana Finlaya. Bary country nie były moją rzeczą, chociaż buty Blaire były zdecydowanie na liście moich ulubionych rzeczy. Każdy powód, aby zobaczyć ją w tych butach, był dobry. Złapałem koszulkę Slacker Demon i zarzuciłem na siebie razem z dżinsami. Następnie dodałem sygnet. Umyłem zęby i użyłem dezodorantu, zanim zatrzymałem się i spojrzałem na siebie w lustrze. Czegoś mi brakowało. Złapałem parę małych obręczy, które nosiłem okazjonalnie i wsunąłem je w uszy. Wystawiając język, uśmiechnąłem się, myśląc o Blaire zainteresowanej moim językowym piercingiem. Była niemal na moich kolanach ostatniej nocy, próbując na niego spojrzeć. Jeśli by zrobiła to dzisiejszego wieczoru, mógłbym jej po prostu pozwolić wczołgać się całej na mnie. Kręcąc głową na moje myśli, które nie prowadziły do niczego innego poza kłopotami, przebiegłem schody. Nie zabrało mi to dziesięciu minut, ale śpieszyłem się. W drodze w dół przez schody, moje oczy znalazły Blaire, która przyglądała mi się dokładnie. Sprawiło to, że moje serce przyśpieszyło, kiedy patrzyła na mnie, jakbym był jakimś rodzajem uczty. Bóg wiedział, że myślałem o smakowaniu jej na wiele, wiele sposobów. Pomysł, że ona też mogła mieć o mnie jakieś sprośne
MoreThanBooks
myśli, podekscytował mnie bardziej niż powinienem być w tych ciasnych spodniach. Kiedy jej oczy przesunęły się na moją twarz, wystawiłem język tak, aby mogła zobaczyć kolczyk. Jej oczy rozszerzyły się, a ja chciałem zamruczeć. Cholera, chciałem pokazać jej rzeczy tym małym kawałkiem srebra. - Skoro wybieram się do baru country z ludźmi w kowbojkach i kapeluszach, muszę pamiętać o swoich korzeniach. W moich żyłach płynie rock'n'roll. Nie zamierzam udawać, że pasuję gdziekolwiek indziej – wyjaśniłem. Zaśmiała się. - Będziesz tak się wyróżniał w tym stroju jak ja na twoich imprezach. Zapowiada się zabawny wieczór. Chodź, ty pomiocie gwiazdy rocka – powiedziała, wyglądając na zadowoloną, zanim skierowała się do drzwi. Pośpieszyłem przed nią i otworzyłem dla niej drzwi. Coś jeszcze, co powinienem robić cały czas. - Skoro jedzie z nami twoja przyjaciółka, może weźmiemy jeden z moich samochodów? Będzie nam wygodniej niż w twoim pikapie – zasugerowałem. Chciałem, żeby siedziała ze mną z przodu. Blisko mnie. Tak, abym mógł patrzeć na te nogi... i buty. Nie chciałem być wepchnięty w samochód z Bethy. Spojrzała na mnie przez ramię. MoreThanBooks
- Ale moje auto lepiej pasuje do otoczenia. Wyciągnąłem mały pilot ze swoich spodni, aby otworzyć drzwi garażu, gdzie stał mój zaparkowany range rover. Blaire przesunęła swoje spojrzenie i obserwowała otwierające się drzwi. - Robi wrażenie - powiedziała. - Czy to znaczy, że możemy nim jechać? Niespecjalnie podoba mi się, że miałbym siedzieć z Bethy na jednym siedzeniu. Ta dziewczyna lubi dotykać różne rzeczy bez pozwolenia – powiedziałem. Nigdy mnie nie dotykała, ale słyszałem o niej. - Tak, to prawda. Niezła z niej flirciara, co? – zapytała Blaire, uśmiechając się. - To zbyt łagodne słowo – odparłem. - Okej. Możemy jechać odlotowym autem Rusha Finlaya, skoro tak nalega – powiedziała Blaire ze wzruszeniem ramionami. Punkt dla mnie. Teraz potrzebowałem usadzić ją na miejscu pasażera, zanim spróbuje wspiąć się na tył. Skierowałem się do range rovera, kiwając na nią, aby za mną podążyła. Otworzyłem jej drzwi, a ona zatrzymała się, spoglądając na mnie. - Wszystkim znajomym otwierasz drzwi do samochodu? Nigdy nie otwierałem drzwi dla dziewczyn. To sprawiało, że oczekiwały więcej. Ale z Blaire chciałem tego. Chciałem, żeby czuła się miłowana. Cholera, to było niebezpieczne. MoreThanBooks
- Nie – powiedziałem jej uczciwie i ruszyłem do mojej strony pojazdu. Nie powinienem flirtować. Nie powinienem traktować jej, jakby mogło być coś więcej. Wspiąłem się do środka. Nie byłem pewny, co jej teraz powiedzieć. - Przepraszam. Nie chciałam zachować się nieuprzejmie – powiedziała, przerywając ciszę. Sprawiłem, że to było dla niej dziwne. Musiałem nad tym popracować, jeśli to miało zadziałać. - Nie. Masz rację. Po prostu nie mam przyjaciółek, więc nie bardzo wiem, co wypada, a co nie. - Czyli otwierasz drzwi tylko dziewczynom, z którymi się umawiasz? To bardzo rycerskie. Mama dobrze cię wychowała. – Niemal brzmiała na zazdrosną. Ale... nie. To nie miało sensu. - Właściwie, to nie. Ja... ty... Po prostu wydaje mi się, że takiej dziewczynie jak ty powinno się otworzyć drzwi. Przez chwilę wydawało mi się, że tak trzeba. Ale rozumiem, co mówisz. Jeśli mamy być przyjaciółmi, muszę wyznaczyć granicę i nie przekraczać jej. Mały uśmiech dotknął jej ust. - Dziękuję, że mi otworzyłeś. To słodkie. Wzruszyłem ramionami. Nie byłem pewny, czy mogłem
MoreThanBooks
powiedzieć cokolwiek bez brzmienia jak idiota. - Musimy odebrać Bethy. Umówiłam się w biurze przy polu golfowym. Była dzisiaj w pracy i tam miała się wykąpać i przebrać – wyjaśniła Blaire. Wyjechałem z podjazdu i ruszyłem w stronę klubu. Blaire i Bethy wydawały się dwoma całkowicie różnymi osobami. Pomysł tych dwóch jako przyjaciółki mi nie pasował. - Jak to się stało, że się zaprzyjaźniłyście? -
Pracowałyśmy
razem
pewnego
dnia.
Chyba
obie
potrzebowałyśmy kogoś bliskiego. Ona jest zabawna i buntownicza. Zupełnie odwrotnie niż ja. Nie mogłem powstrzymać śmiechu. - Mówisz, jakby to było coś złego. Nie chcesz być taka jak Bethy. Uwierz mi. Nie kłóciła się ze mną. Przynajmniej wiedziała, że Bethy nie była kimś do naśladowania. Kiedy nie powiedziała nic innego, skupiłem się na zabraniu nas do klubu i nie gapieniu się na jej nogi, które właśnie założyła, sprawiając, że jej spódniczka się podwinęła. Blaire miała świetne nogi. Niewielka ilość słońca, którą złapała na plaży sprawiła, że jej skóra zaczęła błyszczeć. Pomysł tych nóg owiniętych wokół mnie sprawił, że zadrżałem. Trzymałem oczy na drodze, kiedy się przesunęła. Nie spojrzałem w
MoreThanBooks
dół. Ruszyła nogami. Cholera. Kiedy zaparkowałem naprzeciwko biura, otworzyła natychmiast drzwi i wyskoczyła. Cholera. Chciała pozwolić Bethy usiąść na miejscu pasażera? Nie chciałem Bethy obok mnie. Blaire ruszyła w stronę drzwi, kiedy się otworzyły i wyszła Bethy, ubrana jak seks bomba. Czerwone skórzane szorty? Serio? - Co, do cholery, robisz w samochodzie Rusha? – zapytała, patrząc na range rovera, a potem z powrotem na Blaire. - Jedzie z nami. Chciał zobaczyć, na czym polega zabawa w pubie country, więc... Blaire spojrzała na mnie przez ramię. - To poważnie pokrzyżuje twoje plany znalezienia faceta. Tylko uprzedzam – powiedziała Bethy, kiedy schodziła ze schodów. Potem zatrzymała się i spojrzała na strój Blaire. – Albo i nie. To znaczy wiedziałam, że jesteś piękna, ale w tym stroju wyglądasz naprawdę seksownie. Też chcę prawdziwe kowbojki. Gdzie je kupiłaś? Bez jaj. Wyglądała kurewsko fantastycznie. Nie spędzałem czasu z Bethy, ale podobało mi się to, że nie była zbyt złośliwa, aby przyznać, że Blaire wyglądała niesamowicie. - Dziękuję, a co do butów, to dostałam je dwa lata temu od mamy na gwiazdkę. Należały do niej. Podobały mi się od chwili, kiedy je kupiła, więc gdy... zachorowała... dała mi je.
MoreThanBooks
Moja pierś ścisnęła się. Nie wiedziałem, że były jej matki. Kurwa. Myślałem o robieniu niegrzecznych rzeczy z nią w nich, a one były wspomnieniem jej matki. Czułem się jak dupek. - Twoja mama zachorowała? – zapytała Bethy. Najwidoczniej nie rozmawiały za wiele. Czy może byłem jedynym, któremu Blaire powiedziała o swojej mamie? - Tak. Ale to długa historia. Chodź, poszukamy kowbojów – powiedziała Blaire, zbywając jej pytanie. Chciała znaleźć kowboja. Cholera, to sprawiało, że ciężko mi było oddychać. Nie będzie miała trudności w znalezieniu faceta. Wszyscy do niej przybiegną, kiedy ją zobaczą. Nie mogłem utrudniać jej zabawy. Nigdy nie powoli mi pójść z nią ponownie. Znalezienie sposobu, aby zostać z nią blisko i obserwować bez wchodzenia w drogę, będzie niełatwe. I trudne jak cholera. Miałem zamiar wyrwać ramię kogokolwiek, kto by ją dotknął. Nie robiłem żadnych obietnic, jeśli ktokolwiek dotknie jej tyłka. Będzie wtedy tylko jedna. Bethy przeszła się w stronę range rovera i otworzyła tylne drzwi, jakby znała mój sekret. - Pozwolę ci jechać z przodu, bo mam dziwne wrażenie, że tam chciałby cię widzieć kierowca – powiedziała, kiedy pozwoliła swoim włosom opaść na jej twarz i zamrugała do mnie. Hm. Mimo wszystko, ta dziewczyna nie była taka zła. MoreThanBooks
Blaire wspięła się na przednie siedzenie i uśmiechnęła do mnie. - Czas na wizytę na wsi – powiedziała z błyskiem w oczach. Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 16 - Rush Finlay jedzie do klubu country. No, no, no, co za śmieszna myśl – powiedziała wesołym tonem Bethy, jakby rozumiała dokładnie dlaczego tutaj byłem. - Śmiesznie – zgodziłem się. – Gdzie się kierujemy, Bethy? – zapytałem, aby rozproszyć ją od pójścia dalej z dręczeniem i zawstydzaniem Blaire. - Kieruj się na drogę do Alabamy. Jest jakieś trzydzieści mil w tą stronę – powiedziała mi. Domyśliłem się, że będzie daleko. Nigdzie w Rosemary Beach ani jego okolicach nie było żadnych klubów country. Bethy mówiła o pracy tego dnia i o wszystkim, co przegapiła Blaire. Jakaś drama z dziewczynami z wózka. Najwyraźniej jedna wściekła się na Jimmy’ego, który serwuje w restauracji w klubie. Zdenerwowała się na inną dziewczynę, ponieważ flirtowała z Jimmy’m. Jimmy również był uwielbiany w klubie. Problemem było, że chłopak wolał mężczyzn. To był wielki sekret, ponieważ Jimmy lubił napiwki, które dostawał od starszych członkiń. Więc wszystkie marnowały czas. Większość ludzi nie wiedziała, że gra w przeciwnej drużynie. Dla Blaire było to zabawne, a ja cieszyłem się słuchaniem jej
MoreThanBooks
śmiechu. Nawet przyciszyłem muzykę, tak abym mógł się skupić na tym, co mówiła do Bethy. Próbowała włączyć mnie trochę, ale większość czasu słuchała gadania Bethy. Wjechaliśmy do baru, który rozpoznałem. Powinienem wiedzieć, że jechaliśmy tutaj, kiedy Bethy powiedziała, aby kierować się w stronę granicy Alabamy. To nie był tylko jakiś bar. To był ten znany. Bezkarkowce z okolicy przyjeżdżali tutaj napić się piwa. Blaire otworzyła swoje drzwi, zanim mogłem do nich dojść. Zdecydowałem się trochę wycofać i pozwolić jej się bawić samej. Przynajmniej tyle mogłem zrobić. Szedłem za nimi, kiedy Bethy wyjaśniała rzeczy o barze i dlaczego jest popularny. Po tym jak otworzyłem drzwi, zrobiłem krok w tył i pozwoliłem dziewczynom przejść.
Oczy
Blaire
zrobiły
się
wielkie,
kiedy
oglądała
pomieszczenie. Bethy wyjaśniła, że kapela na żywo zaraz zacznie grać, a uśmiech Blaire się powiększył. Nie rozglądałem się. Wiedziałem, że mężczyźni ją obczajali i nie wiedziałem, czy będę w stanie to znieść. Skupiłem swoją uwagę na niej. Wtedy Bethy wskazała na tequilę. Zły pomysł. Przesunąłem się obok Blaire i położyłem dłoń na jej plecach. Może nie zdawała sobie sprawy, ale zaznaczałem swoje terytorium, a te dupki musiały wiedzieć, że była moja. Poprowadziłem dziewczyny do pustego boksu, trochę dalej od parkietu. Muzyka była tak cholernie głośna, że nie mogłem usłyszeć miękkiego głosu Blaire.
MoreThanBooks
Blaire wślizgnęła się po jednej stronie, a ja upewniłem się, że stoję tak, aby Bethy nie miała wyboru poza przepchnięciem się, żeby obok niej usiąść albo zająć miejsce naprzeciwko Blaire. Następnie wsunąłem się obok Blaire. Bethy nie przegapiła mojego ruchu i rzuciła mi spojrzenie. Chciała, aby Blaire zapolowała dzisiaj na jakiś kowboi. Nie zamierzałem tego ułatwiać. Nawet jeśli Blaire chciała tego, nie byłem pewny, czy mogłem fizycznie jej na to pozwolić, bez pobicia jakiegoś dupka. - Co chcesz do picia? – zapytałem, pochylając się do ucha Blaire tak, aby mogła mnie usłyszeć. I tak, abym mógł poczuć jej zapach. - Nie wiem – odpowiedziała i spojrzała na Bethy. – Co powinnam wziąć? – zapytała ją. Bethy wyglądała na zaskoczoną i zaśmiała się. - Nigdy wcześniej nie piłaś? Nie, nie piła wcześniej. Czy Bethy nie mogła spojrzeć na Blaire i po prostu tego stwierdzić? - Jestem za młoda, żeby sama kupować sobie alkohol. A ty? – zapytała słodko. Byłem tak zadowolony, że przyjechałem. Pomysł zdarzenia się tego beze mnie, żeby ją chronić, sprawiał, że robiło mi się niedobrze. Bethy zaklaskała w dłonie, jakby była oszołomiona z radości na
MoreThanBooks
pomysł, że Blaire była całkowicie niewinna. - To będzie niezła zabawa. I owszem, mam dwadzieścia jeden lat, a przynajmniej tak jest napisane w moim dowodzie. – Spojrzała na mnie. – Musisz ją puścić. Zabieram ją do baru. Jak cholera. Spojrzałem na Blaire, ignorując Bethy. - Nigdy nie piłaś alkoholu? – zapytałem, wiedząc już, że nie. - Nie. Ale zamierzam zmienić to dzisiejszej nocy – powiedziała z determinacją. Zbyt cholernie słodka. - W takim razie nie powinnaś się spieszyć. Upijesz się błyskawicznie – wyjaśniłem, a potem odwróciłem się, żeby chwycić ramię kelnerki przechodzącej obok nas. Musiałem najpierw nakarmić Blaire. – Potrzebujemy menu. - Po co chcesz zamawiać jedzenie? Jesteśmy tutaj, żeby pić i tańczyć z kowbojami. Nie jeść – powiedziała wściekle Bethy. Mogła się odpieprzyć. Nie miałem zamiaru pozwolić jej skrzywdzić Blaire. Picie mogło ją skrzywdzić, jeśli nie robiła tego prawidłowo. Jeśli Bethy chciała się ze mną kłócić, wtedy będziemy mieć problem. - Ona nigdy nie piła. Musi najpierw coś przegryźć. Inaczej za dwie godziny będzie rzygała i przeklinała cię, że dała się na to namówić. Bethy zamachała na mnie dłonią, jakbym mówił po chińsku.
MoreThanBooks
- Dobra, tatuśku. Idę do baru po drinka i jej też zamierzam coś kupić. Lepiej szybko ją nakarm. Kelnerka wróciła z menu, więc wziąłem je i zwróciłem swoją uwagę na Blaire. - Wybierz coś. Nieważne, co mówi królowa pijaków. Musisz najpierw coś zjeść. Blaire kiwnęła na zgodę. Również nie podobał jej się pomysł zachorowania. Przynajmniej była ostrożna. Byłem wdzięczny przynajmniej za tyle. Bethy, nie tak bardzo. Nie lubiłem tego, że się do niej zbliżała. - Serowe frytki zapowiadają się nieźle – powiedziała Blaire niemal zbyt cicho. Nie miałem zamiaru marnować czasu. Bethy poszła po drinki, a ja chciałem szybko nakarmić Blaire. Przywołałem kelnerkę. - Serowe frytki. Dwa razy. I duża woda – powiedziałem jej. Kiwnęła głową i pośpiesznie odeszła. Poczułem się lepiej wiedząc, że jedzenie zaraz będzie. I że będę patrzył jak je. To było popieprzone, że chciałem patrzeć, ale kanapka z masłem orzechowym nadal siedziała mi w głowie. - I jak, czy bar country spełnia twoje oczekiwania? Szczerze mówiąc, jak dla mnie ta muzyka jest tragiczna – powiedziałem, opierając się o oparcie i patrząc na Blaire. Naprawdę nie zwracałem
MoreThanBooks
uwagi na muzykę country, odkąd tutaj weszliśmy. Byłem bardziej zainteresowany wyżywieniem Blaire. Wzruszyła ramionami i rozejrzała się. - Dopiero przyjechaliśmy. Jeszcze nie piłam ani nie tańczyłam. Będę wiedziała, jak zrobię i jedno, i drugie. Chciała tańczyć? Fantastycznie. - Chcesz zatańczyć? - Tak. Ale najpierw muszę napić się czegoś, co mi doda odwagi, i poczekać, aż ktoś mnie poprosi – powiedziała. - Przecież właśnie to zrobiłem – odparłem. Chciałem być tym, który będzie ją trzymał przy tych wolnych piosenkach country. Nie jakiś pijany kowboj. Blaire pochyliła się do przodu i oparła łokcie na stole, a potem ułożyła podbródek na dłoniach, zanim spojrzała na mnie. - Myślisz, że to dobry pomysł? Nie musiałem pytać jej dlaczego myślała, że nie jest. Oboje wiedzieliśmy, co się działo, kiedy się dotykaliśmy, albo byliśmy zbyt blisko. Traciłem kontrolę. Chciała przyjaciela. Nic więcej ode mnie. Była mądra. - Średnio – przyznałem. Kiwnęła głową.
MoreThanBooks
Kelnerka postawiła przed nami frytki serowe, razem ze szklanką wody, która była zimna. Blaire szybko sięgnęła po frytkę i wzięła gryz. Nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu. - To lepsze niż kanapka z masłem orzechowym, prawda? – zapytałem. Uśmiechnęła się i pokiwała, podnosząc kolejną frytkę. Nie byłem w stanie jeść. Była zbyt cholernie fascynująca. - Pomyślałam, że powinnyśmy zacząć ostrożnie – powiedziała Bethy, ponownie siadając na swoje miejsce w boksie. – Tequila to trunek dla dużych dziewczynek. Jeszcze nie jesteś na niego gotowa. Kupiłam wódkę z syropem cytrynowym. Słodką i pyszną. Cholera. Przyniosła jej wódkę. Co było nie tak z piwem? Dziewczyny zawsze szły po te słodkie drinki, a kończyły tak szybko na ziemi. - Zjedz jeszcze trochę – zachęciłem Blaire. Nie kłóciła się ze mną. Patrzyłem, jak je jeszcze kilka, a potem sięgnęła po syrop cytrynowy. - Dobrze. Mogę zaczynać – powiedziała, uśmiechając się do Bethy. Razem podniosły swoje drinki i przystawiły do ust. Patrzyłem jak Blaire odrzuciła swoją głowę do tyłu i wypiła ten zbyt słodki płyn. Polubi go. Nie wiedziałem, jak byłem w stanie znieść pijaną Blaire. - Jedz – powiedziałem, kiedy moje oczy spotkały jej nad szklanką.
MoreThanBooks
Ścisnęła usta, ale wymknął jej się chichot. Teraz się ze mnie śmiała. Jeden pieprzony drink, a ona się chichotała. - Przy barze poznałam fajnych chłopaków – dodała Bethy, kiedy jadła jej frytki. – Pokazali mi cię i powiedzieli, że obserwują nas, odkąd usiadłyśmy. Jesteś gotowa, żeby poznać kogoś nowego? Och, kurwa, nie. Przysunąłem się bliżej do Blaire, walcząc z potrzebą przytrzymania jej na miejscu. Chciała to zrobić. Byliśmy tutaj po to, aby miała dobrą zabawę. Blaire skinęła głową i spojrzała na mnie. - Wypuść ją, Rush. Popilnuj nam boksu, na wypadek gdybyśmy wróciły – powiedziała Bethy, ponownie brzmiąc na złą na mnie. Nie chciałem tego zrobić. Była tutaj ze mną bezpieczna. Jeśli ja mogłem poczuć jej słodki zapach, te dupki tez mogły. Kurwa, nienawidziłem tego. Oczy Blaire były pełne nadziei i mogłem zobaczyć, że była podekscytowana. Nie mogłem jej od tego powstrzymywać. Ominęło ją tak wiele. Niechętnie, wysunąłem się z boksu i wypuściłem ją. - Bądź ostrożna. W razie czego czekam tutaj – wyszeptałem do jej ucha, kiedy przeszła obok mnie. Skinęła i spojrzała na mnie, jakby miała zmienić zdanie. Wyprowadziłbym ją stad bardzo szybko. Wszystko, co musiała zrobić, to powiedzieć słowo. - Chodź, Blaire. Czas, żeby jacyś faceci zafundowali nam drinki. Jesteś najseksowniejszą koleżanką, jaką kiedykolwiek miałam. Będzie MoreThanBooks
zabawnie. Tylko nie mów im, że masz dziewiętnaście lat. Powiedz, że skończyłaś dwadzieścia jeden – powiedziała Bethy. Moje dłonie zacisnęły się w pięści. - Dobrze – zgodziła się Blaire. Nie mogłem patrzeć, jak tam idzie. Nie byłbym w stanie trzymać się z daleka. Nie będę patrzył. Nie będę patrzył. Och, cholera, będę patrzył. Zacząłem odwracać się, kiedy podeszła do mnie blondynka i usiadła na stole przede mną. - Nie pasujesz tutaj – powiedziała, z południowym akcentem, który był gorszy niż normalnie. Spojrzałem na Blaire. Uśmiechała się do jakiegoś faceta z lokami. Kurwa. Chociaż była szczęśliwa. Nie dotykał jej. Wyglądała, jakby cieszyła się sama z siebie. Musiałem jej pozwolić to robić. Jeśli nie potrzebowałbym zawieść ich do domu, upiłbym się. Znacznie łatwiej poradziłbym sobie wtedy z tym wszystkim. - Jest twoja? – zapytała dziewczyna, wysuwając nogę, aby bujała się przede mną. Odwróciłem się do niej. - Nie. Ona ... jest przyjaciółką – wyjaśniłem. Blondynka pochyliła się do przodu, prezentując mi widok jej wielkich, bardzo kupionych-i-sztucznych piersi. MoreThanBooks
Nie byłem wybrednym gościem, wiec nie miałem z tym problemu. Niezłe cycki były niezłymi cyckami. Jej były niezłe. Po prostu nie byłem zainteresowany. Musiałem pilnować Blaire. - Jest szalona, uciekając do kogoś takiego jak on, kiedy ma kogoś, kto wygląda jak ty, siedzącym tutaj i obserwującym ją – powiedziała dziewczyna, przysuwając bliżej do mnie swoje nogi. Spojrzałem na Blaire, która gadała teraz z innym facetem. Bethy była z tym z kręconymi włosami. Blaire wydawała się dobrze trzymać. Musiałem przestać ją obserwować. - Ona, yyy, nigdy wcześniej nie była w barze. Odkrywa rzeczy – powiedziałem, zwracając swoją uwagę na blondynkę. Blondynka przeniosła nogę, aby ustawić ją na siedzeniu obok mnie. Spojrzałem w dół, aby zobaczyć dokładny widok pod jej sukienkę. Czerwone majtki. Niezłe. Zsunąłem palce po jej udzie, zanim przesunąłem jej sukienkę tak, aby nie świeciła na mnie tutaj przed całym cholerny barem, który mógł to zobaczyć… albo gdzie Blaire mogła to zobaczyć. - Może chcesz zakryć to – powiedziałem, z uśmiechem łagodzącym odrzucenie. Zaśmiała się i przesunęła, aby stanąć obok mnie i wsunęła się obok. - Może jeśli tutaj usiądę, przestaniesz skupiać się na swojej
MoreThanBooks
przyjaciółce, która wydaje się dawać sobie radę. A jeśli otworzę moje nogi, nikt poza tobą tego nie zobaczy – powiedziała, przysuwając się do mnie tak, że jej cycki znowu były wystawione. Jeśli naprawdę mógłbym wzbudzić w sobie pożądanie, aby móc pobawić się tymi zabawkami, którymi świeciła przede mną, wtedy może nie byłbym taki skrzywdzony. Ale brak widoku Blaire wkurzał mnie. - Spójrz, jesteś gorąca. Naprawdę. Ale jestem tutaj, aby chronić moją przyjaciółkę. To dla niej – wyjaśniłem, kiedy moje oczy znalazły Blaire idąca w stronę parkietu z chłopakiem, z którym rozmawiała. Teraz jego dłoń była na jej plecach. Nie moja. Zazdrość była bolesna i nigdy wcześniej jej nie doświadczyłem. Ale cholera, kiedy się na tobie zaciska, wtedy ją czujesz. Wiesz, kurwa, co to jest. - Widzisz, tańczy. Nie ma się o co martwić – powiedziała blondynka, przyciskając się bliżej do mnie i wsuwając dłoń miedzy moje nogi. Sięgnąłem do dołu i złapałem ją, zanim przesunęła nad moim kutasem. Nawet jeśli nie chciałem jej pieprzyć, mój pieprzony penis mógł zareagować na jej uwagę i dać jej złą nadzieje. Położyłem jej dłoń z powrotem na jej kolanie. - Ma cię w każdy sposób, prawda? Cholera. – Kobieta spojrzała ma Blaire i wzruszyła ramionami. – Zgaduje, że te młode i świeże robią to mężczyznom. Chociaż i tak się zestarzeje. Nie będzie zawsze
MoreThanBooks
słodka i nowa. Wszystko rozumiała źle. Większość kobiet jak ona tak. Nie rozumiała, że facet mógł chcieć kogoś za więcej, niż sam wygląd. Nie zawsze przywodził go tylko seks. Że czasami jest więcej. Więcej... - Mogę sprawić, że zapomnisz, że istnieje – powiedziała blondynka, przysuwając swoje usta do mnie. - Hej. - Złapałem jej głowę, aby ją zatrzymać. Nie całowałem. Nie usta, które wiedziałem, że miały w sobie więcej kutasów niż mogłem zliczyć. – Nie idź tam, słońce. Przepraszam, ale masz racje. Owinęła mnie sobie w każdy sposób. Może nie chce mnie w taki sposób, ale ma moją całą uwagę. Nikogo więcej nie będzie. Kobieta zagryzła swoją dolną wargę i wykrzywiła się, co wyglądało śmiesznie, a potem przebiegła swoją nogą przez mój bok. Nie poddawała się łatwo. - Jeden pocałunek. Tylko jeden dobry pocałunek – powiedziała, ponownie się do mnie pochylając. Musiałem trzymać jej ciało teraz z pełna siłą. - Nie całuje ust, które wiem, że ssały penis, który nie jest mój – powiedziałem butnie, wiedząc, że to ją zatrzyma. Zamarła, a jej brwi wystrzeliły do góry. - Masz na myśli to, że zajmujesz się tylko dziewicami? – zapytała, niedowierzająco.
MoreThanBooks
Zaśmiałem się i pokręciłem głowa. - Nie. Mam na myśli, że nie całuje. Pieprze, ale nie całuje – sprostowałem. Odchyliła się i spojrzała na mnie. - Naprawdę? I dziewczyny nie mają nic przeciwko? Zacząłem odpowiadać, kiedy zobaczyłem faceta Blaire na parkiecie. Był sam. Kurwa! Gdzie ona była? - Przesuń się – rozkazałem, pokazując kobiecie tył tak, abym mógł wyjść z boksu. - Teraz, cholera, rusz się! – krzyknąłem. Wygramoliła się do tyłu, patrząc na mnie, ale nie miałem czasu na wyjaśnienia. Blaire zniknęła, a ja nie widziałem jak wychodziła. Powinienem ją obserwować. Spieprzyłem w tym. Musiałem ją znaleźć. Jej partner do tańca zaczął iść w kierunku drzwi, ale jakaś kobieta podeszła do niego i rozproszyła go. Poradzę sobie z nim później, jeśli będę musiał. Teraz, musiałem zobaczyć, czy Blaire wyszła na zewnątrz. Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 17 Moje serce waliło tak mocno, że ulga, którą poczułem, kiedy zobaczyłem ją stojąca na zewnątrz baru, opierającą się o ścianę, sprawiła, że moje kolana były słabe. Była tutaj. Cała i zdrowa. - Blaire? – zawołałem do niej. Obronnie założyła ręce na swojej piersi. Nie miałem pojęcia, co się tam stało, ale jeśli ten kowbojski dupek przekroczył granice, miałem zamiar wyrwać mu ramię z ciała. - Tak – odpowiedziała. W jej głosie była niepewność. Coś było nie tak. Nie brzmiała jak ona. - Nie mogłem cię znaleźć. Co robisz tutaj sama? To niebezpieczne. - Nic mi nie jest. Wracaj do środka, do swojego obmacywanka. Była zazdrosna. Kurwa. Ale chciałem, żeby była zazdrosna. Wysłało to ciepło przez moje ciało, które wydawało się tak niewłaściwe, ale nie mogłem nic na to poradzić. Lubiłem wiedzieć, że była zazdrosna. Nawet jeśli nie było być o co zazdrosnym. - Dlaczego stoisz na zewnątrz? – zapytałem, wolno podchodząc do niej.
MoreThanBooks
- Bo tak chcę – powiedziała, rzucając wściekłym spojrzeniem w moim kierunku. - Zabawa jest w środku. Przecież tego chciałaś: szaleć w barze z mężczyznami i pić piwo. – Próbowałem trochę ja rozweselić. Wyraz jej twarzy powiedział mi, że to nie działało. Naprawdę była wkurzona. Wszystko to dlatego, że myślała, że romansuję z blondynką? - Odwal się, Rush – naskoczyła. Cholera, była na mnie zła. Nic nie zrobiłem. Tańczyła z kowbojem, bo sama tego chciała. Wziąłem kolejny krok w jej stronę. Nie mogłem zobaczyć jej dokładnie w tych ciemnościach. - Nie. Chcę wiedzieć, co się stało. Była zła, a ja nie mogłem uwierzyć, że to, dlatego, że jakaś blondynka siedziała ze mną w barze. Musiało być coś jeszcze. Blaire położyła obie dłonie na mojej piersi i popchnęła mnie. - Co się stało? Spotkałam ciebie! To się właśnie stało – Jej głos graniczył z krzykiem. Odwróciła się i zaczęła odchodzić. Co do cholery? Sięgnąłem po nią i złapałem, zanim odeszła za daleko. Nie pozwolę jej teraz odejść. Była wściekła i nie miało to żadnego pieprzonego sensu. Cała ta złość, nawet jeśli widziała mnie z innymi kobietami. Tańczyła z innym gościem kilka minut wcześniej. Czy to wszystko również się dla niej zmieniło? Czy teraz nie chodziło tylko o
MoreThanBooks
mnie? Bo jeśli chciała więcej, wtedy nie byłem w stanie powiedzieć nie. Miałem dość. - Co to znaczy, Blaire? – zapytałem, przyciągając ją do swojej piersi. Skręciła się w moich ramionach, robiąc sfrustrowane małe jęki. - Wypuść. Mnie – zażądała. Nie ma szansy. - Nie, dopóki nie powiesz mi, jaki masz problem – powiedziałem. Zaczęła wykręcać się i walczyć ze mną mocniej, ale trzymałem ją dość łatwo. Nie chciałem jej skrzywdzić, ale musiałem zrozumieć, co było nie tak. Albo ja ją wkurzyłem, albo zrobił to ten facet w barze. - Nie lubię patrzeć, jak dotykasz innych kobiet. Wkurza mnie, że obcy mężczyźni łapią mnie za tyłek. Chciałabym, żebyś to był ty. Ale ty masz mnie gdzieś i muszę z tym żyć. A teraz puść mnie! Nie spodziewałem się tego. Skorzystała z okazji, że właśnie mnie zaskoczyła i wyskoczyła z mojego uścisku, a następnie zaczęła uciekać. Nie byłem pewny gdzie myślała, że idzie w tej ciemności. Chciała żebym ją dotykał... tam. Cholera. Byłem słaby. Nie mogłem z tym walczyć. Potrzebowałem tego. Jeśli chciałem nam obojgu zaoszczędzić późniejszego bólu, mogłem się odwrócić i wrócić do środka. Ale cholera, nie mogłem zwalczyć siły tej potrzeby. Chciałem jej. Chciałem jej tak cholernie bardzo, że byłem gotowy to
MoreThanBooks
zrobić. Odmawianie sobie było jednym, ale odmawianie Blaire było zupełnie inną sprawą. Nie myślałem o tym. Nie mogłem. Po prostu szedłem za instynktem. Poszedłem za nią. Kiedy byłem już wystarczająco blisko range rovera, otworzyłem go przyciskiem. Będę jej dzisiaj dotykać. Właśnie teraz. Właśnie kurwa teraz. I to była najgłupsza rzecz, jaką mogłem zrobić. Dla nas obojga. Ale nie mogłem już dłużej trzymać się tego gówna. Brałem to, co chciałem. To, co ona chciała. - Wsiadaj albo sam cię tam wsadzę – zażądałem. Jej oczy rozszerzyły się z szoku i szybko wczołgała się na tylne siedzenie. Jej słodki mały tyłek zawisł w powietrzu, a mój kutas natychmiast zrobił się twardy. Boże, dlaczego pragnąłem jej tak bardzo? Nie powinienem tego robić. Blaire była jedyną osobą, której nie mogłem mieć. Nie wiedziała nic o Nan, swoi tacie i mnie. To wszystko skończy się, niszcząc mnie. Albo może nie. Może mnie posłucha. Zrozumie to wszystko. Wspiąłem się za nią. - Co robisz? – zapytała. Nie odpowiedziałem, ponieważ nie byłem, kurwa, pewny. Przycisnąłem ją do siedzenia i ponownie zasmakowałem. Jej
MoreThanBooks
niewinność mnie upajała. Była czysta. Nie tylko swoim ciałem, ale także swoimi myślami. Nie była złośliwa. Nie szukała zemsty. Ufała mi. Byłem największym kutasem świata. Złapałem jej biodra i przeniosłem ją tak, abym mógł umieścić się miedzy jej nogami. Potrzebowałem połączenia. Ciepła. Blaire ze mną nie walczyła, ale zrobiła dokładnie jak chciałem. Chciałem ją uspokoić. Całkowicie. Ale to było niewłaściwe. Zbyt wiele stało miedzy nami. Rzeczy, których nigdy nie wybaczy. Gorączkowo sięgnąłem po rąbek jej koszulki. - Zdejmij to – powiedziałem, kiedy ściągnąłem ją przez jej głowę i rzuciłem na przednie siedzenie. Miękka, delikatna skóra jej biustu wystawała zza jej koronkowego stanika, który miała ma sobie. Potrzebowałem zobaczyć całe. Chciałem je całe posmakować. – Chcę, żebyś zdjęła wszystko, słodka Blaire. Sięgnąłem po zapięcie jej stanika i szybko je rozpiąłem, a następnie zsunąłem ramiączka z jej ramion. Była piękna. Wiedziałem, że będzie. Ale widok twardych różowych sutków na jej kremowej, gładkiej skórze sprawił, że zrozumiałem, że nie byłbym w stanie zawrócić. - Dlatego próbowałem trzymać się z daleka. Właśnie dlatego. Teraz nie będę w stanie się powstrzymać. Nie w tej chwili. Kiedy ktoś ma kawałek nieba, nie może po prostu o nim zapomnieć.
Oddychanie
stało
się
dla
MoreThanBooks
mnie
trudne,
kiedy
przyciągnąłem ją bliżej i zniżyłem głowę, aby wciągnąć jeden z tych sutków do ust i ssać, jak wyobrażałem sobie nieraz. Blaire złapała moje ramiona i wykrzyczała moje imię, sprawiając, że jakakolwiek kontrola, jaką miałem, zniknęła. Pozwoliłem sutkowi wysunąć się z moich ust, tak abym mógł wystawić język i pokazać jej srebrny kolczyk, którym była tak zainteresowana, jak porusza się po jej skórze. - Smakujesz jak cukierek. Dziewczyny nie powinny być takie słodkie. To niebezpieczne – powiedziałem jej, a potem przebiegłem moim nosem przez jej szyje i wciągnąłem głęboko powietrze. – I obłędnie pachniesz. Nic nigdy nie będzie pachnieć tak dobrze jak Blaire. Nic. Jej usta były delikatnie otwarte i oddychała szybko, kiedy umieściłem jej piersi w swoich dłoniach. Te usta i te wargi. Nie mogłem wyrzucić ich z głowy. Całowanie zawsze było czymś, co nie przychodziło mi z łatwością. Ale z Blaire, to było wszystko, o czym mogłem myśleć. Smakowała tak słodko i czysto. Jej usta były moje i tylko moje, kiedy je całowałem. Szarpiąc jej sutek, drażniłem się z nią, a ona jęczała w moje usta. Jej małe dłonie wsunęły się pod moją koszulkę i zaczęły badać mój brzuch. Spędziła mnóstwo czasu na mojej klacie, powodując uśmiech na moich ustach. Moja dziewczyna lubiła mój brzuch. Dałbym jej lepszy dostęp, jeśli tylko by chciała.
MoreThanBooks
Sięgnąłem po koszulkę jedną ręką i ściągnąłem ją przez głowę, odrzucając, a następnie wróciłem do całowania teraz spuchniętych warg. Kochałem sposób, w jaki układały się przy mnie. Blaire wygięła plecy, przyciskając swój biust do mojej nagiej klatki piersiowej, a ja musiałem zassać powietrze. Cholera, to było dobre. Takie proste, ale niesamowite, ponieważ to była Blaire. Wszystko z nią wydawało się jakby nowe. Nie chciałem przegapić nic z tego. Chciałem wtopić się w każdy jęk i krzyk z jej ust. - Słodka Blaire – powiedziałem i uwolniłem jej usta na tyle, aby moc złapać jej dolną wargę w usta i ssać. Uwielbiałem to, jak pełna była. Mogłem spędzić godziny z jej ustami. Ale wierciła się pode mną i otwierała szerzej nogi. Szukała i wiedziałem dokładnie, czego chciała, nawet jeśli nie była pewna. Chciałem mieć czas, aby ją wielbić, ale jej seksowne małe ciało robiło się potrzebujące i ruszało gorączkowo pode mną. Dotknąłem jej kolana, a ona podskoczyła na mój dotyk, a następnie znieruchomiała. Powoli, przebiegłem ręka przez jej udo, dając jej czas na zatrzymanie mnie, jeśli to było zbyt szybko. Jej nogi całkowicie się otworzyły, jakby dając mi zaproszenie, a zapach jej ciepła uderzył we mnie. Cholera, to było dobre. Tak bardzo, bardzo, bardzo dobre. Wciągnąłem głęboko powietrze, zanim przebiegłem palcem przez jej mokre majtki. Blaire szarpnęła się na mój dotyk i wydała z siebie jęk. Boże, jak
MoreThanBooks
mogłem być w stanie się kontrolować? To było zbyt wiele. Pachniała zbyt dobrze, a jej dźwięki... kurwa, były zbyt gorące. - Spokojnie. Chcę tylko sprawdzić, czy jesteś tak samo cholernie słodka na dole jak wszędzie indziej – powiedziałem, a ona zadrżała w moich ramionach. Nie chciała, abym przestał. Drżenie i zdesperowany wzrok w jej oczach upewnił mnie we wszystkim, co musiałem wiedzieć. Przytrzymałem jej wzrok i odetchnąłem, kiedy wsunąłem palec w jej satynowe majtki i poczułem wilgoć, czekającą na mnie. - Rush – powiedziała zdesperowanym głosem i ścisnęła moje ramiona. - Ćśśś, wszystko w porządku. Ale czy było? Kurwa, była mokra, a jej zapach upajający. Cały pieprzony samochód pachniał jak podniecenie Blaire. Byłem tak blisko dojścia w swoich spodniach, że to było śmieszne. Nawet mnie nie dotknęła. Zakopałem twarz w jej szyi i próbowałem wciągnąć słodką won jej skóry, odzyskać trochę kontroli. Jej podniecenie mnie zabije. - Nie zniosę tego – powiedziałem. Wtedy wsunąłem palec do jej gorącego, mokrego wnętrza, a ona podskoczyła pode mną i wykrzyczała moje imię. Cholera. Och, kurwa. Ja pierdole. Dyszałem. Nie mogłem złapać oddechu. Przesunąłem palcem i przesunąłem przez ciasne wnętrze czekające na mnie, a jej ciało ścisnęło mnie, wciągając mój palec. MoreThanBooks
- Kurwa. Niech to szlag. Mokra i gorąca... taka cholernie gorąca. Fuck, ależ jesteś wąska. – Moje słowa brzmiały, jakbym nie miał kontroli, tak jak faktycznie się czułem. Nic nie powinno być tak zajebiście fantastyczne. - Rush, proszę – błagała. – Potrzebuję... Nie dokończyła swojej myśli, ponieważ była tak cholernie niewinna, że nie wiedziała, czego potrzebuje. Boże, miała mnie. To było to. Miała mnie. Nie mogłem jej zostawić. Nie teraz. Byłem w jej posiadaniu. Wycisnąłem pocałunek na jej policzku, kiedy odrzuciła głowę do tyłu i wygięła się do mnie. - Wiem, czego pragniesz. Po prostu nie jestem pewien, czy zniosę twój widok, kiedy to dostaniesz. Niesamowicie na mnie działasz, dziewczyno. Bardzo staram się być grzecznym chłopcem. Nie mogę stracić kontroli nad sobą na tylnym siedzeniu cholernego samochodu. Potrzasnęła gwałtownie głową. - Proszę, bądź niegrzeczny. Błagam Pieprzcie mnie. - Cholera, mała. Przestań. Zaraz wybuchnę. Dam ci to, czego chcesz. Ale kiedy zanurzę się w tobie po raz pierwszy, to nie na tylnym siedzeniu samochodu. Będziesz leżała w moim łóżku. – Nie wezmę jej na tyle samochodu. Była byt cholernie cenna na coś
MoreThanBooks
takiego. Przesunąłem rękę i przesunąłem kciukiem przez jej łechtaczkę, aby potrzeć ją delikatnie, kiedy wsunąłem palec i wysunąłem z jej chciwego wejścia. Zaczęła się pode mną wiercić i dyszeć moje imię. Początek miał mnie zabić. Wszystko, o czym mogłem myśleć, to jak by to było, gdybym zakopał się w tym niebie i błagał ją o uwolnienie. Kurwa, zaraz dojdę. - Tak jest. Zrób to dla mnie, słodka Blaire. Chcę poczuć twoją rozkosz na swojej ręce. Chcę na ciebie patrzeć. – Nie byłem nawet pewny, czy w ogóle zrozumiała, co od niej chciałem, ale nie mogłem być cicho. - RUUUUUUUSH! – wykrzyczała moje imię i zaczęła ujeżdżać moja dłoń, kiedy się szarpała i drżała. Jej dłoń złapała mnie, jakby myślała, że upada. Trzymałem ją, kiedy wyśpiewywała moje imię. Mój świat eksplodował i pochyliłem się, aby wciągnąć jej zapach, kiedy dygotałem, niezdolny do uwierzenia w to, co się właśnie stało. - O, tak. Właśnie tak. Tak, do cholery. Jesteś taka piękna – powiedziałem jej, kiedy pozwoliłem falą wyzwolenia przelać się przeze mnie. Zaczęła cofać swoją rękę, kiedy słodki, powolny uśmiech dotknął jej ust. Zabrałem rękę z pomiędzy jej nóg i cieszyłem się zapachem, zanim wsunąłem palec w moje usta i zasmakowałem jej. Smakowała nawet lepiej niż się spodziewałem. Było to w ogóle,
MoreThanBooks
kurwa, możliwe? Oczy Blaire przewróciły się i otworzyła oczy, aby na mnie spojrzeć. Mogłem zobaczyć moment, w którym zdała sobie dokładnie sprawę z tego, dlaczego trzymałem palec w moich ustach. Zszokowany wzrok wraz z różowymi policzkami. Właśnie krzyczała moje imię i doszła na moich kolanach, ale na widok mnie ssącego jej smak z moich dłoni sprawił, że się zarumieniła. - Miałem rację. Twoja gorąca cipeczka jest tak samo słodka jak cała ty – powiedziałem jej tylko po to, aby zobaczyć, jak jej oczy robią się jeszcze większe. Zamknęła je mocno, aby na mnie nie patrzeć. Zacząłem się śmiać. Była idealna. - Oj, słodka Blaire. Nie przesadzaj. Właśnie miałaś potężny, cholernie seksowny orgazm na mojej dłoni. Zostawiłaś mi nawet na dowód zadrapania na plecach. Nie udawaj skromnisi. Zanim ta noc się skończy, będziesz leżała naga w moim łóżku, dziecinko. – I miałem to na myśli. Chciałem jej w moim łóżku. I jeśli ta możliwość miała się stać lepsza, nie wypuściłbym jej. Zerknęła na mnie, a zainteresowanie w jej oczach sprawiło, że musiałem powstrzymać pomruk. Nie zrobię nic więcej w tym cholernym samochodzie. Była zbyt dobra na auta. Chciałem jej dać najlepsze ze wszystkiego. To wliczało nawet najlepszy seks. MoreThanBooks
- Pomogę ci się ubrać, a potem poszukam Bethy. Dowiem się, czy trzeba zawieźć ją do domu, czy może znalazła kowboja, który to zrobi – powiedziałem. Rozciągnęła swoje ciało jak kot i zacisnąłem pięści, aby powstrzymać się od złapania jej i ponownie zanurzenia w jej usta. - Dobrze – zgodziła się. - Gdybym nie był taki nabrzmiały, chętnie zostałbym tutaj i patrzył na twoje senne, zadowolone oczka. Nacieszyłbym się myślą, że to ja sprawiłem. Ale potrzebuję trochę więcej – wyszeptałem do jej ucha. Zesztywniała, a potem odsunęła ode mnie. Cholera, musiałem ją ubrać – szybko. Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 18 Sięgnąłem po jej stanik i skupiłem się na ubieraniu jej. Wycisnąłem pocałunek ma jej ramieniu, zanim okryłem go jej koszulką. Pozwoliła mi założyć jej stanik i koszulkę bez protestów, a jej zgoda sprawiła tylko, że byłem bardziej zwariowany, kiedy była zdenerwowana. - Wolę, żebyś została tutaj, gdy pójdę szukać Bethy. Masz na twarzy zadowolony uśmieszek. Bardzo seksowny. Nie chciałbym musieć się z kimś bić – powiedziałem, kiedy już była ubrana. - Zabrałam tu Bethy, by przekonać ją, że nie musi sypiać z mężczyznami, którzy chcą od niej tylko seksu. Potem ty postanowiłeś jechać z nami i w efekcie wylądowałam na tylnym siedzeniu twojego samochodu. Uważam, że należy jej się wyjaśnienie – powiedziała, wyglądając ma zmartwioną. Założyłem, że Bethy chciała zniszczyć Blaire, ale Blaire była tą, która wyciągnęła Bethy. Interesujące. Moja słodka Blaire próbowała sama uratować świat. Nikt nigdy jej nie uratował. Aż do teraz. Cholerny czas, w którym ktoś pokazał, jak cudowna jest. Patrzyła na mnie nerwowo. Czy myślała, że właśnie zrobiła coś, od czego próbowała powstrzymać Bethy? Z pewnością nie rozumiała,
MoreThanBooks
że to było coś innego. - Zabrzmiało to trochę tak, jakbyś sama zrobiła to, od czego próbowałaś ją odwieść –powiedziałem, kiedy ją przesunąłem i wsunąłem dłoń w jej włosy. – Ale teraz, kiedy cię zakosztowałem, nie zamierzam się z nikim dzielić. To poważna sprawa. Chyba lekko się od ciebie uzależniłem. To było nic w porównaniu z tym, przed czym próbowała powstrzymać Bethy. Nigdy nie dotknąłbym Blaire, jeśli nie byłaby moja. Nikt więcej nie będzie jej dotykać. Pochyliłem się i pocałowałem te usta, które tak bardzo uwielbiałem. Smakowanie jej dolnej wargi końcówką mojego języka stało się moją ulubioną czynnością. Zawsze drżała, kiedy to robiłem i zawsze smakowała bosko. - Hmm, tak. Zostań tutaj. Przyprowadzę Bethy, żebyś mogła z nią pogadać – wyszeptałem do jej ust. Skinęła, ale nie powiedziała nic innego. Odsunąłem się od jej ciepła i otworzyłem drzwi, aby wysiąść. Musiałem znaleźć Bethy i zabrać nas do domu. Chciałem Blaire w domu. W moim łóżku. Chciałem więcej tego, co właśnie zrobiliśmy. Mogłem naprawić przeszłość. Mogłem ją wyprostować. Mogłem zrobić to dla Blaire. Musiałem. Nie mogłem tego stracić. Z powrotem w barze, rozejrzałem się dookoła i znalazłem Bethy z jakimś gościem, biorącą shoty czegoś, co nie wyglądało jak kolejny MoreThanBooks
dziewczęcy drink. Świetnie. Nie chciałem, aby pijana Bethy utrudniała moje plany. Blaire nie mogła naprawić tego, co zostało zepsute przez lata. Kiedyś Bethy była inna. Pamiętałem, kiedy była młodsza. Kiedyś widziałem ją z Trippem. Byli przyjaciółmi, tak myślę, ale wtedy uciekł i następnym razem, kiedy widziałem Bethy, była pod kimś, czyj tata był właścicielem kawalerek przy wybrzeżu. Od tego czasu pieprzyła bogatych facetów. Jej wzrok wylądował na mnie, a ja wskazałem, żeby spotkała się ze mną na zewnątrz, a następnie odwróciłem się i wróciłem w noc. Spojrzałem w kierunku mojego range rovera i upewniłem się, że Blaire nadal była bezpiecznie w środku. - Wy dwoje zniknęliście – powiedziała Bethy, bełkocząc z wielkim uśmiechem na twarzy. Odwróciłem się, aby zobaczyć jak idzie w moją stronę. Wtedy się potknęła i musiałem sięgnąć i złapać ją, zanim zaryła twarzą o beton. - Ups – zachichotała, wiotczejąc w moich ramionach. – Nie czuję stóp – powiedziała przez śmiech. Nie byłem w stanie jej tu zostawić. - Wygląda na to, że ty też jedziesz teraz do domu – powiedziałem i ustawiłem ją prosto. - Co? Nie, nie, nie, nie. Nie chce jeszcze iść – powiedziała,
MoreThanBooks
wskazując palcem w moim kierunku. – Blaire musi przyjść poznać nowych kowboi, których znalazłam. Pokocha ich. Zesztywniałem i ruszyłem w stronę samochodu. - Blaire nie jest już zainteresowana kowbojami. Rozumiesz? Żadnych więcej facetów dla Blaire. Jedzie do domu ze mną – powiedziałem wściekle. Bethy zatrzymała się i zachwiała, następnie spojrzała na mnie, a jej oczy wywróciły się ze zrozumieniem. - Mieszka w twoim domu. Masz na myśli zabranie jej do jej pokoju, czy swojego? – zapytała, beknęła i zasłoniła usta. - Mojego pokoju. Idź – powiedziałem, sprawiając, że znowu ruszyła. - Och, cholera – powiedziała głośno Bethy, udając szept. – Ty... Och, cholera, Rush, nie możesz jej pieprzyć. Nie jest... Myślę ze nadal jest dziewicą – wyszeptała Bethy wystarczająco głośno, żeby usłyszał ją cały parking. - Zamknij się, Bethy – warknąłem i otworzyłem dla niej samochód. – Chce jechać do domu ze mną. Ale najpierw, chce porozmawiać z tobą. To nie tak chciałem spędzić jazdę powrotną do Rosemary Beach. Miałem nadzieje, że mogłem porozmawiać z Blaire. Teraz mieliśmy pijaną Bethy rozmawiającą o dziewictwie Blaire. Kurwa.
MoreThanBooks
- No, no, popatrz na siebie. Czyżby to był seks z najprzystojniejszym facetem w Rosemary na tylnym siedzeniu samochodu? A ja myślałam, że szukasz robotnika – powiedziała Bethy do Blaire. - Wskakuj, Bethy, zanim przewrócisz się na tyłek – rozkazałem, marząc o tym, żebym mógł zamknąć ją do cholery. - Nie chcę jechać. Podobał mi się Earl. A może to był Kevin? Zaraz, a co się stało z Nashem? Zgubiłam go... chyba – wymruczała Bethy, kiedy wspięła się do środka niezręcznie. - Kim są Earl i Kevin? – zapytała Blaire. Bethy sięgnęła po coś do złapania i upadła na siedzenie, niemal na Blaire. - Earl jest żonaty. Mówi, że to nieprawda, ale ja wiem swoje. Zaobrączkowani goście zawsze specyficznie pachną. Zamknąłem drzwi Bethy i obszedłem dookoła, żeby zabrać Blaire z tylnego siedzenia. Pojedzie na przedzie ze mną. Szarpnąłem za drzwi i wystawiłem dla niej dłoń. - Nie staraj się zrozumieć. Znalazłem ją w barze. Kończyła właśnie szósty kieliszek tequili, który kupił jej żonaty Earl. Jest złojona. – Chciałem złagodzić wszystko, co powiedziała Bethy, albo co zamierzała powiedzieć, co mogłoby rozzłościć Blaire. Blaire wsunęła swoją dłoń w moją i ścisnąłem ją, uspokajająco.
MoreThanBooks
- Dzisiaj nie próbuj jej już nic tłumaczyć. I tak rano nie będzie pamiętać – powiedziałem Blaire. Martwiła się o czyszczenie powietrza z Bethy, a ta robiła dokładnie to, co zawsze – tylko bez bogaczy. Pomogłem Blaire wysiąść i przyciągnąłem ją do siebie, zamykając drzwi i zostawiając Bethy w środku. - Marzę o tym, żeby pocałować te twoje słodkie usteczka, ale tym razem sobie odpuszczę. Musimy wrócić do domu, zanim Bethy się pochoruje – powiedziałem, nie chcąc zniszczyć tego, co właśnie się miedzy nami wydarzyło. Blaire kiwnęła, patrząc się na mnie tymi swoimi ufającymi oczyma. Nie chciałem zawieść tej twarzy. - A jeśli chodzi o tamto, to mówiłem serio. Chcę, żebyś dzisiejszej nocy znalazła się w moim łóżku – przypomniałem jej, w razie gdyby było możliwe, że o tym zapomniała. Skinęła ponownie. Wsunąłem dłoń na dół jej pleców i przeszedłem do miejsca pasażera. Nie miałem zamiaru dalej udawać, że byliśmy przyjaciółmi. Nie byliśmy nimi. Nigdy nie byliśmy. To było więcej niż to. Z Blaire, zawsze było więcej. - Pieprzyc tą całą przyjaźń – powiedziałem, zanim objąłem jej talię i podniosłem ją, aby usadzić na fotelu. Było wysoko, a ja chciałem mieć powód, aby ją dotknąć. Zamknąłem jej drzwi i obszedłem dookoła, aby wsiąść, a wtedy uśmiech na jej twarzy ogrzał MoreThanBooks
mnie od środka. – Z czego się śmiejesz? – zapytałem, mając nadzieje, że ja to sprawiłem. - „Pieprzyc tę całą przyjaźń”. To mnie rozśmieszyło. Zaśmiałem się. Dobrze, to ja spowodowałem ten uśmiech. Sprawiłem również, że się zaśmiała. Dlaczego właśnie się poczułem, jakbym rozwiązał problem głodu na świecie? - A ja wiem coś, czego ty nie wiesz... Właśnie tak! Właśnie tak! – Bethy zaczęła śpiewać pijanym głosem. Nie chciałem, aby nam przerywała. Mieszała to wszystko. To był mój czas z Blaire i chciałem tego. Nie mogła po prostu zasnąć czy coś takiego? Blaire przykręciła się na swoim krześle, aby na nią spojrzeć. - Wiem coś! – wyszeptała głośno Bethy, tak jak to robiła, kiedy byliśmy na zewnątrz. - Słyszałam – powiedziała Blaire. - To wielki sekret. Gigantyczny... a ja go znam. Nie powinnam wiedzieć, ale wiem. A ty nie. Właśnie tak! – Bethy ponownie zaczęła śpiewać. Znała sekret. Chory supeł zawiązał się w moim brzuchu. Miałem sekrety. Znała je? Wiedziała o tym, o czym nie wiedziała Blaire? Jak mogłem mieć Blaire, jeśli Bethy powie jej, zanim to wszystko naprawie?
MoreThanBooks
- Wystarczy, Bethy – ostrzegłem ja. Blaire obróciła się i mogłem powiedzieć, że ją zaskoczyłem. Chciałem tylko żeby Bethy się zamknęła. Nie chciałem słyszeć o żadnych sekretach, które znała. Sięgnąłem i wsunąłem swoją dłoń w Blaire. Musiałem ją uspokoić, ale nie mogłem teraz na nią spojrzeć. Panika w moim gardle przyjmowała nade mną kontrolę. Bethy nie mogła wiedzieć. Mogła? Nikt nie wiedział. Czy Nan powiedziała komuś? Kurwa. Nie mogłem pozwolić temu wypłynąć. Musiałem zrobić to prawidłowo. Blaire mnie potrzebowała. Nie mogłem jej stracić. - Super się bawiłam. Lubię klasę pracującą. Jest strasznie zabawna – Bethy ponownie zaczęła bełkotać. – Powinnaś lepiej się rozejrzeć, Blaire. To byłoby z twojej strony znacznie mądrzejsze. Rush to zły pomysł. Bo zawsze jest Nan. Kurwa jebana mać! Wiedziała coś. Nie. Nie mogła wiedzieć. Nie prawdę. Odsunąłem dłoń od Blaire i zacisnąłem ją na kierownicy. Musiałem pomyśleć, a wyrzucenie pijanego tyłka Bethy z samochodu nie było wyjściem. Blaire nigdy by mi tego nie wybaczyła. - Czy jesteś bratem Nan? – zapytała Blaire. Zmieszanie w jej głosie sprawiło, że zamrugałem. Wypytywała o moje stosunki z Nan. Jeśli tylko by znała prawdę. Nie miałbym jej. Nie byłoby jej tutaj. Po prostu skinąłem. Nie mogłem powiedzieć nic więcej. Moje MoreThanBooks
gardło było ściśnięte. - O co chodzi Bethy? W jaki sposób fakt, że ze sobą jesteśmy, wiąże się z Nan? Jak na to odpowiedzieć? Nie wiedziałem, co dokładnie wiedziała Bethy, ale nie mogłem powiedzieć Blaire prawdy. Nie miałem pojęcia, jak naprawić przeszłość. Jak sprawić, żeby Blaire mnie nie opuściła, kiedy już się wszystkiego dowie. Zmierzała mnie przepytywać. Musiałem ją powstrzymać. Nie mogłem jej nic powiedzieć. Nie teraz. - Nan to moja młodsza siostra. Nie zamierzam... Nie mogę o niej z tobą rozmawiać. Ciało Blaire było sztywne. Napięcie w samochodzie było obezwładniające. Musiała być z tego droga ucieczki. Blaire mi ufała. Chciałem tego zaufania. Chciałem na nie zasłużyć. Bethy nie mogła wiedzieć. Nie wiedziała. Nan nigdy nie powiedziała o tym nikomu. To był sekret, który głęboko ukrywała. Przesadzałem. Chrapanie Bethy wypełniło samochód, a Blaire skierowała swoje spojrzenie na drogę. Żadne z nas nic nie powiedziało. Nie chciałem, żeby Bethy się obudziła i coś powiedziała. Lepiej było, kiedy była nieprzytomna.
Tak
było
bezpieczniej.
Moje
sekrety
były
bezpieczniejsze. Dystans pomiędzy mną a Blaire wydawał się rosnąć z każda sekundą i nienawidziłem tego. Chciałem jej ponownie w moich MoreThanBooks
ramionach. Chciałem, aby krzyczała moje imię. Nie chciałem, aby między nami był mur. Kiedy podjechałem pod biuro, nie pytałem Blaire, gdzie musimy zostawić Bethy. Nie mogłem nic do niej powiedzieć. Byłem przerażony, że wiedziała. Czy siedziała tam i po prostu to wszystko rozgryzła? Potrzasnąłem Bethy wystarczająco, aby ją obudzić i pomogłem jej wysiąść z samochodu. Zaczęła mamrotać, że jej tata ją zabije i że chciała spać w biurze. Byłem pewny, ze jej ciotka Darla skopie jej tyłek z rana, ale to nie był mój problem. Wyciągnąłem klucze z torebki Bethy i otworzyłem drzwi, wchodząc do środka. Szeroka, skórzana kanapa była blisko drzwi, dzięki Bogu, ponieważ Bethy, śmierdziała tanią tequilą, a ja nie chciałem być tym, który będzie ją trzymał, kiedy zacznie wymiotować. Puściłem ją na kanapę. - Połóż się – poinstruowałem ją. Złapałem najbliższy kosz i ustawiłem obok jej głowy. – Rzygaj do tego. Rzucisz tym gównem na podłogę, a Darla będzie jeszcze bardziej wkurwiona. Bethy zajęczała i odwróciła się. Odszedłem. Kiedy otworzyłem drzwi, głos Bethy mnie zatrzymał. - Nie powiem jej o tacie Nan. Ale ty musisz. – Wyglądała na smutną, kiedy jej szkliste oczy spotkały się z moimi. Wiedziała, kim był ojciec Nan. Cholera. - Powiem. Kiedy nadejdzie czas – powiedziałem jej. MoreThanBooks
- Nie czekaj zbyt długo – odparła, a następnie zamknęła oczy. Jej usta otworzyły się w miękkim chrapnięciu. Zamknąłem drzwi i zatrzasnąłem je za sobą. Miała rację. Musiałem to naprawić, zanim było za późno. Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 19 - Mieszkasz teraz na górze – upomniałem ją, kiedy weszliśmy do domu i skierowała się do kuchni. Nadal nie rozmawialiśmy. Nie byłem pewny, co powiedzieć do niej, albo nawet jak z nią teraz rozmawiać. Zatrzymała się, a następnie odwróciła i skierowała na schody. Nie mogłem jej tak po prostu pozwolić odejść. - Naprawdę próbowałem trzymać się z daleka od ciebie – powiedziałem. Zatrzymała się i odwróciła, aby na mnie spojrzeć. Zranienie w jej oczach to było zbyt wiele. Nie chciałem jej skrzywdzić. Jak na razie mogłem być jej największym złamaniem serca. Nienawidziłem siebie. Nienawidziłem tego, czym byłem, kim byłem. - Tamtej pierwszej nocy, kiedy nie chciałem, żebyś tu została. To nie dlatego, że mi się nie spodobałaś – roześmiałem się chrapliwie na prawdę. – Wręcz przeciwnie. Wiedziałem, że zawrócisz mi w głowie i że nie zdołam się powstrzymać. Może nawet odrobinę cię znienawidziłem. Przez ciebie stałem się słaby. Wiedziałem od pierwszego momentu, że była kłopotami. Złamałaby mnie. Ale nie wiedziałem, że mnie posiądzie. MoreThanBooks
- Dlaczego nie chcesz, żebym cię pociągała? – zapytała, a łza zalśniła w kąciku jej oka. Kurwa. Nienawidziłem wiedzy, że nie rozumiała. - Bo nie wiesz wszystkiego, a ja nie mogę ci powiedzieć. Nie zdradzę sekretów Nan. Są jej. Kocham ją, Blaire. Całe życie ją chroniłem. To moja młodsza siostrzyczka. Po prostu. Chociaż pragnę cię, jak nie pragnąłem niczego innego w życiu, nie wyjawię ci jej tajemnic. Jeśli tylko mogłaby wziąć to za odpowiedz i dać mi czas. Na wszystkie rzeczy, które musiałem naprawić. Musiała być właściwa droga z tych wszystkich niewłaściwych rzeczy. - Potrafię to zrozumieć. Wszystko w porządku. Niepotrzebnie pytałam. Przepraszam – powiedziała miękkim głosem. Miała to na myśli. Kurwa przepraszała. Mnie. – Dobranoc, Rush – dodała i odwróciła się ode mnie, aby odejść. Pozwoliłem jej na to. Powiedziała mi, że mogę mieć sekrety, ale jednocześnie nie mogę mieć jej. Jak mogłem to zrobić? Smakowałem jej w swoich ramionach. Wiedziałem, co mógł zrobić mi jej uśmiech i jak patrzyła na mnie, kontrolując mój pierdolony nastrój. To było tak jakby stała się słońcem a ja zacząłem krążyć wokół niej. Była moim centrum. Jak na razie, byłem powodem, przez który przeszeła przez piekło. Dałem jej ojcu miejsce, do którego mógł uciec. Poszedłem do niego,
MoreThanBooks
kiedy był słaby i potrzebował być ze swoją córka i żoną. Dałem mu wybór. Inne życie, w które mógł wejść. Inną córkę do opiekowania się i inną rodzinę, do której mógł należeć. A on zostawił ją. Samą. Gdybym tylko dowiedział się najpierw, od kogo go zabieram... Ale nie obchodziło mnie to. Chciałem tylko dać Nan to, czego tak bardzo chciała. Nie myślałem o nikim innym. Tylko Nan. Zawsze tylko Nan. Albo była. Już nie. Nie mogłem ignorować prawdy. Szczęście i bezpieczeństwo Blaire znaczyło dla mnie zbyt wiele. Chronienie Nan nie było już dłużej moimi najważniejszym priorytetem. Blaire zajmowała to miejsce. Weszła w moje życie i całe je zmieniła. Powinienem ją za to nienawidzić. Ale nie mogłem. Nigdy nie mógłbym jej nienawidzić. To było niemożliwe. Wspiąłem się po schodach i zatrzymałem przed drzwiami sypialni, za którymi teraz się ukrywała. Chciałem jej dzisiaj w moim łóżku. Ale wiedza, że spała w luksusie sprawiła, że łatwiej mi było odpocząć. Żal w mojej klatce piersiowej będzie moim jedynym towarzyszem w łóżku dzisiejszej nocy.
Dzwonek telefonu przedarł się przez słodką ciszę, a ja zmusiłem się, aby otworzyć swoje oczy, żeby sięgnąć po źródło hałasu. Leżałem obudzony przez większość nocy. Oczywiście, kiedy nareszcie MoreThanBooks
usnąłem, mój cholerny telefon musiał zadzwonić. Łapiąc go, zauważyłem słońce przez żaluzje. Było później niż myślałem. Może spałem dłużej, niż mi się wydawało. - Hej – warknąłem przez telefon. - Nadal śpisz? – Denerwujący głos Woodsa nie polepszył mi nastroju. - Czego chcesz? – zapytałem. To nie była jego sprawa, jeśli wciąż spałem. - Chodzi o twoją siostrę – powiedział. Usiadłem na łóżku i wytarłem sen z moich oczu. Nie byłem w nastroju do budzenia się i radzenia z problemami Nan. Miałem moje własne. - Co? – szczęknąłem. - Jeśli odezwie się do Blaire albo innych moich pracowników bez szacunku, upewnię się, że jej członkostwo zostanie cofnięte. Może nie obchodzi cię, że jest rozpieszczonym bachorem, ale jeśli jej jad powoduje scenę i zawstydza najlepsza kelnerkę, jaką miałem w jadalni od miesięcy, wtedy staje się to problemem. Blaire? Co? - O czym ty mówisz? Nan zrobiła coś Blaire? Albo jednemu z twoich kelnerów? Nie rozumiem. - Blaire jest moją kelnerką. Przeniosłem ją na jadalnię w zeszłym MoreThanBooks
tygodniu. A twoja sukowata siostra nazwała ją białą hołotą i kazała zwolnić ją jeszcze dzisiaj. Przed wszystkimi. – Głos Woodsa robił się głośniejszy. Był wkurzony, ale nie tak bardzo, jak ja zaczynałem być. – Zdaje sobie sprawę, że nie obchodzi cię Blaire. To oczywiste, jeśli się patrzy na fakt, że mieszka w twojej cholernej spiżarni. Ale jest wyjątkowa. Ciężko pracuje i wszyscy ją uwielbiają. Nie pozwolę Nan jej skrzywdzić. Rozumiesz mnie? Nie lubiłem tego, że Woods powiedział, że Blaire była wyjątkowa. Wiedziałem to, kurwa, a on się musiał do cholery wycofać. I dlaczego przeniósł ją z pola golfowego? Chciał mieć ją bliżej? To było to? Tak bardzo jak chciałem poczuć ulgę, że nie musiała siedzieć w tym cieple, ale pomysł, że przeniósł ją, by była bliżej niego wkurwił mnie. I Nan. Kurwa. Popychała mnie zbyt daleko. Musiałem sobie z nią poradzić. Nie było w porządku, że zwracała się do Blaire w taki sposób. Nikt nie będzie się zwracać do Blaire w taki sposób. Nikt. Kolejny problem, który musiałem naprawić. Jak na razie to wszystko było moją winą. - Rozumiesz. Mnie. – Głos Woodsa przypomniał mi, że mu nie odpowiedziałem. Gdyby nie to, że był zły za to, jak Blaire była traktowana, przypomniałbym mu, z kim rozmawiał. Ale ty razem, pozwoliłem mu być na mnie złym. Ponieważ miał racje. To była moja wina. Stworzyłem potwora, w którego zmieniła się moja siostra. - Nie mieszka już w spiżarni. Przeniosłem ją do sypialni.
MoreThanBooks
Rozmówię się z Nan – powiedziałem mu, a następnie pomyślałem, że musi zrozumieć coś jeszcze. – Blaire jest moja. Nie dotykaj jej. Zabije cię. Rozumiesz? Woods zaśmiał się bez radości. - Tak. Jak chcesz, Finlay, nie boje się twoich gróźb. Jedynym powodem, dla którego nie dotykam Blaire, jest to, że ona mnie nie chce. Jest, kurwa, oczywiste, kogo chce. Wiec uspokój się do cholery. Miałeś ją od początku. Chociaż jestem pewny jak cholera, że nie zasługujesz na nią – powiedział, a następnie się rozłączył. Woods myślał, że chciała mnie. Boże, miałem nadzieje, że miał racje. Wstałem i zadzwoniłem do Nan. - Halo – powiedziała zirytowanym tonem. - Gdzie jesteś? – zapytałem, kiedy skierowałem się do łazienki. - W klubie. Gram w tenisa za dziesięć minut – odparła. Zabrałoby mi pół godziny umycie się i zrobienie jakiejś kawy. - Mój dom. Za pół godziny – powiedziałem i rozłączyłem się, nie czekając na jej kłótnie. Wiedziała, że nie powinna mnie wkurzać, a ja nie miałem wątpliwości, że wiedziała dokładnie, o co mi chodzi. Mogłem sprawić, aby moja siostra zostawiła Blaire w spokoju. Wtedy kupię jej telefon. Musiała mieć cholerny telefon. Chciałem się upewnić, że była w porządku, kiedy nie wiedziałem, gdzie jest. MoreThanBooks
A potem chciałem coś dla niej ugotować. Chciałem patrzeć, jak je. Chciałem ją karmić. Naprawić to, co rozpierdoliłem wcześniej tak bardzo. Również nie chciałem jej w nocy w tamtym łóżku. Chciałem ją w swoim. Tłumaczenie: Bat Korekta: Thebesciaczuczek
MoreThanBooks
Rozdział 20 Stałem na balkonie, kiedy usłyszałem głos Nan ze środka. - Gdzie jesteś? - zawołała. Nie była szczęśliwa, będąc tutaj. Dobrze. Nie będzie rownież zbyt szczęśliwa, kiedy z nią skończę. Wszedłem do środka, gdy przeszła do salonu, mając na sobie spódniczkę do tenisa i wyglądając na wkurzoną. Spodziewałem się, że będzie wkurzona, ale wkurwiło mnie, iż myślała, że ma do tego prawo. Po tym jak potraktowała Blaire myślała, że do niej nie zadzwonię? - Zniszczyłeś moje plany. Niech to będzie dobre - warknęła. Postawiłem kubek z kawą na najbliższym stole i odwróciłem się, aby spojrzeć na siostrę. - Pozwól mi coś wyjaśnić, ponieważ potrzebujesz upomnienia. Jeśli nie chcesz pracować i płacić za swoje całe gówno, to muszę powiedzieć ci jak masz się zachowywać. Pozwoliłem ci zachowywać się jak rozpieszczone dziecko przez większość życia, ponieważ kocham cię. Wiem, że życie z mamą było dla ciebie niesprawiedliwe. Ale nie będę... - zatrzymałem się, wziąłem krok w jej kierunku i zniżyłem spojrzenie do jej poziomu, aby mogła zobaczyć, że byłem poważny. - Nie pozwolę ci skrzywdzić Blaire. Nigdy. Nic ci nie zrobiła. Obwiniasz ją za coś, co zrobił twój ojciec. Blaire jest ofiarą MoreThanBooks
tego człowieka, tak samo jak ty. Nie mów do niej tak jak dzisiaj, nigdy więcej. Przysięgam, Nan, kocham cię, ale nie pozwolę jej skrzywdzić. Nie sprawdzaj mnie. Oczy Nan rozszerzyły się z zaskoczenia, a fałszywe łzy, do których się przyzwyczaiłem, zalśniły w oczach. - Wybierasz ją przede mną. I... I pieprzysz ją? Właśnie o to chodzi? To mała dziwka! Byłem przed jej twarzy tak szybko, że cofnęła się do tyłu. Sięgnąłem i złapałem za ramię, aby powstrzymać przed upadkiem i szarpnąłem do przodu. - Nie mów tak. Przysięgam na Boga, Nan, popychasz mnie za daleko. Myśl zanim coś powiesz. Pociągnęła nosem i pozwoliła łzom zmienić się w cholerny wodospad spływający po twarzy. Nienawidziłem sprawiać, że płakała. Chory supeł, który zawiązywał się w moim brzuchu, kiedy ktoś krzywdził Nan, zaczął się formować. - Jestem... jestem twoją siostrą. Jak możesz mi to robić? Byłam... Czy ty wiesz co ona mi zrobiła? Kim ona jest? Trzymała go ode mnie z dala! Mojego ojca, Rush. Żyłam tym życiem, ponieważ go nie miałam. - Teraz szlochała i kręciła głową, jakby nie mogła uwierzyć, że mogłem zapomnieć o tym wszystkim. Nigdy nie zobaczy prawdy. Była zdeterminowana, aby obwiniać i nienawidzić kogoś, ale odmawiała nienawidzenia kogoś, kto najbardziej na to zasłużył.
MoreThanBooks
- Blaire była dzieckiem. Nic ci nie zrobiła. Nie mogła nic poradzić na to, że się urodziła. Nie wiedziała nawet, że istniejesz. Dlaczego nie możesz tego zobaczyć? Dlaczego nie możesz zobaczyć miłej, uczciwej, uczynnej, cieżko pracującej osoby, którą jest twoja siostra? Nikt nie może jej nienawidzić! Jest kurwa perfekcyjna! - Nie... - Wskazała na mnie palcem, z przerażeniem na twarzy- Nie nazywaj jej moją siostrą! - wykrzyczała histerycznie. Wzdychając, usiadłem na kanapie i trzymałem dłonie przy głowie. Nan była uparta. - Nan, dzielicie ojca. To sprawia, że jesteś jej siostrą przypomniałem jej. - Nie. Nie obchodzi mnie to. Nie obchodzi. Nienawidzę jej. Manipuluje tobą i jest fałszywa. Używa seksu, aby cię kontrolować. Szybko wstałem ze swojego siedzenia. - Nie pieprzyłem jej, wiec nie mów tak! Przestań oskarżać ją o gówno, o którym nie masz pojęcia. Blaire nie jest dziwką. Jest dziewicą, Nan. Dziewicą. Chcesz wiedzieć dlaczego? Ponieważ spędziła
swoje nastoletnie
lata
opiekując się
chorą
matką,
równocześnie utrzymując dom i chodząc do szkoły. Nie miała czasu na bycie dzieckiem. Nie miała czasu na żadne dzikie imprezy. Została opuszczona przez ojca dla ciebie. Wiec jeśli ktoś kogoś powinien nienawidzić, to ona ciebie. Nan wyprostowała plecy, a jej łzy wyschły. Co zrobiło to dla mnie łatwiejszym. Byłem wszystkim, co Nan miała na świecie i wiedziałem
MoreThanBooks
to. Nie chciałem, by myślała, że ją zostawiłem. Zawsze będzie moją małą siostrą. Ale teraz była dorosła i to był czas, aby zaczęła się tak zachowywać. - I ciebie. Powinna rownież nienawidzić ciebie - powiedziała Nan, a następnie odwróciła się i skierowała do drzwi. Nie wołałem jej, aby wróciła. Byłem zbyt zmęczony, by radzić sobie z czymś jeszcze dzisiaj. Ufałem, że zostawi teraz Blaire w spokoju.
Spędziłem resztę dnia na wyrzucaniu słów Nan z głowy. Skupiłem się na kupieniu Blaire telefonu, a następnie na produktach do jej posiłku. Dobrych. Coś, aby jej zaimponować i sprawić, aby ze mną porozmawiała. Aby wybaczyła mi za całkowite uciszenie jej wczorajszej nocy. Wiedziałem, że nie przyjmie telefonu ode mnie, wiec zostawiłem wiadomość w jej samochodzie mówiącą, że to od jej ojca. Nienawidziłem dawania temu facetowi jakiś punktów, ale chciałem, by Blaire go przyjęła. Musiała mieć telefon dla mojego spokoju. Jeśli miałem zapewnić jej bezpieczeństwo, potrzebowała go. Zerkajac na czas, zdałem sobie sprawę, że bardziej niż prawdopodobnie, iż jest teraz w swoim samochodzie. Podniosłem telefon i wybrałem numer, który sobie zapisałem. - Halo - powiedziała delikatnie. Mogłem usłyszeć zdziwienie w jej głosie. Nie przeczytała wiadomości?
MoreThanBooks
- Widzę, że znalazłaś telefon. Podoba ci się? - zapytałem. - Tak, jest naprawdę ładny. Ale dlaczego tata chciał, żebym go miała? - zapytała. Dlatego była zdziwiona. Nie spodziewała się, że ten samolubny dupek zrobi dla niej coś takiego. Nie była debilką. - Środki ostrożności. Wszystkie kobiety potrzebują komórki. Zwłaszcza takie, które jeżdżą samochodami - odparłem, zamiast tego decydując, aby powiedzieć jej, po co go miała. - Mam broń - powiedziała zdeterminowanym głosem. Była taka pewna, że sama potrafiła o siebie zadbać. - Tak, twardzielko. Spróbuj wezwać nią pomoc drogową. - Proszę, z tym nie będzie mogła się kłócić. - Wracasz do domu? - zapytałem. Nie pomyślałem o tym, że mogła mieć na wieczór plany, kiedy zdecydowałem się ugotować obiad i przygotować scenę uwodzenia. - Tak, jeżeli nie masz nic przeciwko temu. Mogę jechać gdzieś indziej, skoro wolisz, bym na razie nie wracała - odparła. Nadal tego nie łapała. Myślała, że chce, aby trzymała się z daleka. Tak jakby było coś innego, co wolałbym robić, niż być przy niej. - Nie. Chcę, byś wróciła. Zrobiłem obiad - powiedziałem. Zatrzymała się i usłyszałem mały zdziwiony wdech, który spowodował mój uśmiech. - Och. Dobrze. Będę za kilka minut. - Do zobaczenia - powiedziałem i rozłączyłem się, zanim usłyszała jak śmiałem się z czystego pieprzonego szczęścia. Wracała do domu. Tutaj. Aby spędzić ze mną noc. Naprawię to. Znajdę sposób, aby
MoreThanBooks
zrozumiała. Nie mogłem jej stracić. Wróciłem
do
przygotowywania
jedzenia.
Nie
często
dla
kogokolwiek gotowałem. W większości tylko dla siebie, kiedy naprawdę czegoś chciałem. Móc gotować dla Blaire było zupełnie inną sprawą. Cieszyłem się każda cholerną minutą. Nie była przyzwyczajona do tego, że ktoś się nią zajmował albo rozpieszczał, a to było cholerną stratą. Blaire była rodzajem kobiety, która powinna być wielbiona. Otworzyłem lodówkę, wyjąłem Coronę i otworzyłem ją, a następnie ukroiłem limonkę i wetknąłem przy brzegu. Większość dziewczyn, które znałem, lubiła limonkę do Corony. Nie byłem pewny, czy Blaire polubi piwo, ale robiłem meksykańskie jedzenie, a do tego jest ono niezbędne. Zmieszałem w środku czterech tortilli ser, kurczaka i warzywa, następnie położyłem je na gorącej patelni. - Ładnie pachnie - głos Blaire przedarł się do moich myśli. Spojrzałem nad ramieniem, aby zobaczyć ją ubraną w służbowe ciuchy klubu. Jej blond włosy były spięte w kucyk, ale na ustach gościł uśmiech. Złapała mnie na nuceniu jednej z najnowszych piosenek taty. - I nieźle smakuje - zapewniłem, potem wytarłem ręce o ręcznik i podniosłem Coronę, którą dla niej wcześniej przygotowałem. - Proszę, wypij. Enchilady są prawie gotowe. Właśnie odwracam ąuesadille, więc musimy poczekać jeszcze kilka minut. Zaraz siadamy. Wzięła swoje piwo i wolno przystawiła je do ust. To był jej
MoreThanBooks
pierwszy raz z piwem. Nie wypluła go, co było dobrym znakiem. - Mam nadzieję, że lubisz meksykańską kuchnię - powiedziałem, kiedy wyjąłem enchilady z piekarnika. Naprawdę miałem nadzieje, że będą dobre. Od jakiegoś czasu ich nie robiłem. Musiałem nawet sprawdzić w Google kilka przepisów, by upewnić się, że dobrze pamiętam. - Uwielbiam - powiedziała, nadal się uśmiechając. - Muszę przyznać, że naprawdę imponuje mi fakt, że potrafisz gotować. Dobrze. Chciałem jej dzisiaj zaimponować. Przekonać ją, że nie byłem dupkiem. Spojrzałem na nią i mrugnąłem. - Mam mnóstwo ukrytych talentów. Jej policzki zarumieniły się i wzięła długi łyk Corony. Sprawiałem, że była nerwowa. Nie chciałem tego zrobić. Łatwo było zapomnieć, że Blaire nie była przyzwyczajona do flirtowania. - Spokojnie. Musisz coś zjeść. Kiedy mówiłem „wypij", nie miałem na myśli wszystkiego naraz - powiedziałem, nie chcąc, aby się upiła albo pochorowała. Skinęła głową i wylizała kroplę piwa, która została jej w kąciku ust. Wszystko o czym mogłem myśleć, to wylizanie tego za nią. Jak delikatna i miękka byłaby jej dolna warga pod moim językiem. Musiałem odwrócić wzrok. Moje jedzenie mogło się kurwa spalić. Zrobiłem już taco i burito, więc przeniosłem quesilady na talerz, na którym położyłem resztę. Nie było mowy, abyśmy zjedli to wszystko. Przesadziłem, ale nie byłem pewny co lubiła, a chciałem żeby podobał
MoreThanBooks
jej się posiłek. Moja potrzeba patrzenia jak je, szybko zmieniła się w uzależnienie. - Stół jest już nakryty. Weź dla mnie coronę z lodówki i chodź powiedziałam, idąc w stronę stołu z talerzem. Skierowałem się na zewnątrz, na balkon. Na początku, nie podobał mi się ten pomysł, ponieważ widziała mnie tu raz z randką, a nie chciałem, by ten obraz siedział w jej głowie. Ale fale i bryza z zatoki sprawiały, że wszystko wydawało się bardziej intymne. Miałem tylko nadzieje, że nie myślała o mnie pieprzącym inną kobietę, przez cały czas, kiedy tu była. - Usiądź. Nałożę ci - powiedziałem. Kiwnęła i usiadła na krześle najbliżej drzwi. Mogłem zobaczyć zaskoczenie w jej oczach i podobało mi się to, nie było to coś, czego się spodziewała. Chciałem jej myśli skupionych na nas. Nikim innym. Moja przeszłość była właśnie tym - przeszłością. Poza tym, gdyby tylko wiedziała, o kim fantazjowałem tej nocy, kiedy byłem na tej werandzie z Anyą... Nałożyłem jej na talerz i ustawiłem przed nią. Wtedy pochyliłem się nad jej uchem tak, abym mógł poczuć jej zapach, ponieważ to doprowadzało mnie do szaleństwa. - Czy masz ochotę na kolejne piwo? - zapytałem, potrzebując powodu, aby oddychać przy jej szyi. Pokręciła przecząco głową. Zmusiłem się do odsunięcia na drugi koniec stołu. Nałożyłem na swój talerz i spojrzałem na nią.
MoreThanBooks
- Jeśli nie będzie ci smakowało, nie mów mi. Moje ego tego nie zniesie. Wzięła gryz enchilady. Błysk w jej oku powiedział mi, że była zadowolona. Czułem, jak wzdycham z ulgą. Nie spieprzyłem tego. - Pyszne. Chociaż właściwie nie powinno mnie to dziwić powiedziała. Sam postanowiłem spróbować. Uśmiechając się, zacząłem jeść i patrzyłem, jak się relaksowała i wzięła kolejny łyk swojego piwa, zanim zjadła jeszcze trochę. Za każdym razem, za którym brała gryz, walczyłem z chęcią aby się zatrzymać i na to patrzeć. To było chore, naprawdę. Ona po prostu kurwa jadła. Dlaczego byłem tak cholernie obsesyjny przez jej jedzenie? To musiała być wina masła orzechowego. Nie miałem zamiaru zapomnieć o tym w najbliższym czasie. Jedliśmy w ciszy. Nie chciałem jej przeszkadzać, ponieważ wyglądała, jakby cieszyła się sama sobą. Kiedy oparła się o krzesło i wzięła długi łyk piwa ze swojej butelki, a następnie je odstawiła, wiedziałem, że skończyła. - Przykro mi, że Nan tak cię dzisiaj potraktowała - powiedziałem. To nie było wystarczające. Nan wisiała jej przeprosiny, ale nic nie mogłem zrobić, aby je dostała. - Skąd wiesz? - zapytała Blaire, nerwowo wiercąc się na swoim krześle. - Woods do mnie zadzwonił. Ostrzegał mnie, że jeśli będzie
MoreThanBooks
nieuprzejma wobec pracowników, poproszą ją o opuszczenie klubu wyjaśniłem. Nienawidziłem przedstawiać go jako pieprzonego bohatera, ale to była prawda, a ja nie chciałem miedzy nami więcej kłamstw, niż już było. Blaire skinęła. Nie wydawała się być pod zbyt wielkim wrażeniem, co było dobre. Nie chciałem, żeby miała jakiekolwiek uczucia w czymś, w co zamieszany był Woods. - Nie powinna odzywać się do ciebie w ten sposób. Rozmawiałem z nią. Obiecała mi, że to się więcej nie powtórzy. Ale jeśli kiedykolwiek tak by się stało, proszę, powiedz mi - powiedziałem, co nie było dokładnie prawdą. Nan nic mi nie obiecała. Ale moje upomnienie było wystarczające. Wiedziałem to. Rozczarowanie błysnęło w oczach Blaire i wstała. - Dziękuję. Doceniam ten gest. To bardzo miłe z twojej strony. Zapewniam cię, że nie zamierzam skarżyć Woodsowi, jeśli Nan kiedykolwiek będzie dla mnie niemiła. Po prostu akurat widział całe zajście. - Podniosła swoje piwo. - Pyszna kolacja. Miła niespodzianka po dniu ciężkiej pracy. Bardzo ci dziękuję. - Nie patrzyła na mnie, kiedy się odwróciła i wróciła pospiesznie do środka. Cholera. Co powiedziałem nie tak? Wstałem i podąrzyłem za nią do środka. Dzisiejszy wieczór się tak nie skończy. Zaczynałem szaleć. Blaire musiała przestać strącać mnie z mojej drogi. Przeprosiłem ją z powodu mojego dupkowatego zachowania ostatniej nocy, i ponieważ chciałem coś dla niej zrobić. Zająć się nią.
MoreThanBooks
Myła swój talerz w zlewie, a jej opadnięte ramiona złamały mnie. - Blaire - powiedziałem, więżąc jej ciało przy ladzie. Jej zapach wypełnił moją głowę i musiałem zamknąć oczy, aby zachować trzeźwy umysł. Kurwa, to było dobre. - Nie chciałem przepraszać za zachowanie Nan, a za swoje. Za wczorajszy wieczór. Nie spałem całą noc marząc, żebyś znalazła się przy mnie. Żałuję, że cię odepchnąłem. Trzymam ludzi na dystans, Blaire. W ten sposób się osłaniam. Ale nie chcę chronić się przed tobą. - Nie wiedziałem, jak jeszcze mam jej to wytłumaczyć. Oparła się o mnie i wziąłem to za moje zielone światło. Odsunąłem włosy opadające jej na ramię i wyścisnąłem pocałunek na ciepłej, delikatniej skórze. - Proszę. Wybacz mi. Daj mi jeszcze jedną szansę, Blaire. Pragnę tego. Pragnę ciebie. Wypuściła z siebie głęboki oddech, a potem odwróciła do mnie przodem. Uniosła ramiona i owinęła je wokół mojej szyi. Te piękne niebieskie oczy popatrzyły prosto w moje. - Wybaczę ci pod jednym warunkiem - powiedziała miękko. - Dobrze - powiedziałem. Mogłem dać jej kurwa wszystko. - Chcę być z tobą dzisiaj. Koniec z flirtowaniem. Koniec z czekaniem. Nie tego się spodziewałem, ale tak. Tego właśnie chciałem. - Tak, do cholery - powiedziałem i przyciągnąłem ją do siebie bym mógł się w niej zatopić. To było dla mnie wszystkim.
MoreThanBooks
Po tym, Blaire będzie moja. Mógłbym zwalczyć dla niej piekło, jeśli bym musiał. Tłumaczenie: julisia123341 Korekta: Kabuniu
MoreThanBooks
Rozdział 21 Całowanie nigdy nie było moją rzeczą. To było coś, co rzadko robiłem. Ale wiedza, jak czyste były usta Blaire i jak zajebiście smakowała sprawiła, że trochę oszalałem, kiedy jej usta dotknęły moich. Nigdy nie miałem dosyć. Ująłem jej twarz i zakosztowałem. Moja głowa krzyczała do mnie, abym zwolnił. Aby jej nie przestraszyć, albo popchnąć zbyt szybko, ale Boże, nie mogłem sprawić, aby usta posłuchały. Corona na języku, którą poczułem, gdy przesunąłem swoim językiem obok jej sprawiła, że stałem się głodniejszy. Smak piwa z limonką na Blaire był niesamowity. Kiedy poczuła kolczyk w mym języku, złapała się włosów z tyłu mojej głowy i wydała z siebie jęk. Kurwa, musiałem zwolnić. Nie mogłem wziąć jej na zlewie. Musiała być w łóżku i zostać przygotowana. Nie chciałem jej skrzywdzić. Nigdy nie chciałem. Odsunąłem się trochę od jej ust. Lubiłem czuć jej ciepły oddech na twarzy. - Chodźmy na górę. Chcę pokazać ci mój pokój - Uśmiech rozciągnął moje usta. - I moje łóżko - dodałem. Skinęła i to było wszystko, czego potrzebowałem. Odsuwając się od jej twarzy, złapałem ją za dłoń. Zabierałem ją na górę. Nie było żadnej zasady, która obejmowałaby Blaire. Była wyższym poziomem, MoreThanBooks
nad jakimikolwiek zasadami, które miałem co do kobiet. Po prostu jej chciałem. Popychałem ją dłonią z podekscytowania, chciałem wrócić do całowania tych warg, poprowadziłem ją na górę. Patrząc na nią do tyłu, kiedy doszliśmy do drugiego piętra, zobaczyłem rumieniec na policzkach i złamałem się. Tylko jeden pocałunek, powiedziałem sobie, a następnie przycisnąłem ją do najbliższej ściany i przygryzłem tą dolną wargę, zanim polizałem i ponownie wziąłem w posiadanie usta. Szybko się na mnie stopiła i byłem niemal pewny, że mogłem zrobić jej dobrze właśnie tutaj. Mogłem upaść na kolana i całować ją miedzy nogami, aż nie będzie krzyczeć mojego imienia. Ale nie. Nie. Zrobimy to w moim łóżku. Odepchnąłem się od niej i wziąłem głęboki oddech, próbując uspokoić. - Jeszcze jedne schody - powiedziałem, bardziej do siebie niż do niej. Wtedy wziąłem jej dłoń i poprowadziłem wzdłóż korytarza do drzwi, prowadzących do pokoju. Wyciagnąłem klucze z kieszeni. Nigdy nie zostawiałem pokoju otwartego. Lubiłem, kiedy było to prywatne. Z wiedzą, że nikt tam nie wejdzie, dopóki nie pozwolę. Drzwi otworzyły się i zrobiłem krok w tył, pokazując Blaire, aby weszła. Pragnienie, aby zobaczyć ją w moim pokoju, wokół moich rzeczy i aby podzielić się tym miejscem z nią było niemal tak mocne jak pragnienie zobaczenia jej w moim łóżku. Nagiej.
MoreThanBooks
Zatrzymała się na najwyższym schodku i westchnęła. To widok na wodę z okna od podłogi do sufitu sprawił, że jako dziecko zakochałem się w tym domu. - Kiedy zobaczyłem ten pokój, poprosiłem mamę, żeby kupiła dom. Nawet w wieku dziesięciu lat wiedziałem, że to wyjątkowe miejsce powiedziałem, owijając swoje ramiona wokół niej. Kochałem to, że mogła to zobaczyć. A także, że rownież i na nią działało. - Jest niesamowity - powiedziała z podziwem w głosie. Było niesamowite. Ale jeszcze bardziej, było posiadanie jej tutaj ze mną. - Zadzwoniłem tego dnia do taty. Powiedziałem, że znalazłem dom, w którym chcę mieszkać. Przelał mamie pieniądze i go kupiła. Jej również spodobało się to miejsce i teraz spędzamy tu lato. Ona ma własny dom w Atlancie, ale woli ten. - Ja też nie chciałabym stąd wyjeżdżać - powiedziała. Uśmiechając się, pocałowałem jej delikatną skórę ucha i wyszeptałem: - Ach, to dlatego, że nie widziałaś mojej chaty w Vale i mieszkania na Manhattanie. - Ale zobaczy. Tam też jej chciałem. Dzielenie się moim życiem i przestrzenią z ludźmi było czymś, czego zawsze nienawidziłem i czego odmawiałem. Ale z Blaire pragnąłem, aby była tego częścią. Nawet, jeśli wszystkim, co mogłem dzisiaj zrobić to trzymanie jej, chciałem tego. Odwróciłem ją w stronę królewskich rozmiarów łóżka, które stało po prawej i pokrywało większość dalszej ściany.
MoreThanBooks
- A to moje łóżko - powiedziałem, kiedy trzymałem jej biodra i przesunąłem
nas
bliżej
łóżka.
Mogłem
poczuć,
jak
Blaire
zesztywniała. Była nerwowa. Rozmawianie o tym, a faktyczne stanie w moim pokoju, patrząc na łóżko, były dwoma różnymi rzeczami. Chciałem jej bardziej niż mojego kolejnego oddechu, ale nie mogłem zmusić. - Blaire, nawet jeśli będziemy się tylko całowac, albo leżeć i rozmawiać, mnie to nie przeszkadza. Po prostu chciałem, żebyś tu była. Blisko. Odwróciła się, aby na mnie spojrzeć. - Nie mówisz poważnie. Widziałam cię w akcji, Rush. Nie zapraszasz tu panienek tylko po to, żeby z nimi pogadać - jej zamiar, aby brzmiało to dokuczliwe nie wyszedł. Niepewność w jej głosie spłynęła na mnie. Przyszła tutaj ze mną myśląc, że była po prostu kolejną dziewczyną, którą wypieprzę i wyślę do domu? Cholera. Jak mogłem jej powiedzieć, że ta rzecz z nią była czymś więcej? Czymś znacznie więcej. Znaczyła więcej. - Nikogo tu nie przyprowadzam, Blaire. - Pierwszej nocy, kiedy przyjechałam powiedziałeś, że twoje łóżko jest już zajęte - powiedziała, podnosząc na mnie brwi, jakby złapała mnie na kłamstwie. Cholera, była słodka. - Tak, ponieważ ja w nim śpię. Dziewczyny nie mają wstępu do sypialni. Nie chcę, żeby bezmyślny seks skaził to miejsce. Uwielbiam je - powiedziałem jej szczerze. Ale przyprowadziłem ją tutaj. Nie
MoreThanBooks
rozumiała, co to znaczyło? - Następnego ranka ta laska wciąż tu była. Zostawiłeś ją w łóżku i przyszła cię szukać w samych majtkach - powiedziała napiętym tonem Szalona dziewczyna. Nie miała pierdolonego pojęcia, co mi robiła. Potrzebując jej dotknąć, wsunąłem dłoń pod jej spodniczkę i pieściłem tą delikatną skórę. Jej mały dreszcz ucieszył mnie. - Jeden z pokoi na drugim piętrze należał do Granta do czasu, kiedy rozwiedli się nasi rodzice. Używam go teraz jako swojej garsoniery. Tam zabieram dziewczyny. Nie tutaj. Nigdy tutaj. Jesteś tu pierwsza. Cóż, raz w tygodniu przychodzi tu Henrietta, żeby posprzątać. Ale przysięgam, żadnego bara-bara - wyjaśniłem, kiedy się do niej uśmiechnąłem. - Pocałuj mnie, proszę - powiedziała, a następnie złapała moje ramiona i pochyliła się, aby przycisnąć swoje usta do moich, bez czekania na odpowiedz. To była najsłodsza rzecz, jaką kiedykolwiek usłyszałem. Pocałuj mnie, proszę. Kurwa, ta dziewczyna mnie zniszczy. Chciałem, żeby do mnie należała. Aby jej ciało znało tylko mnie. Całkowicie. Popychając ją do tyłu, położyłem na łóżku i otworzyłem nogi tak, abym mógł usiąść miedzy nimi, bez przerywania najsłodszego pocałunku jaki kiedykolwiek miałem. Blaire złapała moją koszulkę w swoje małe pięści, jakby ją chciała zerwać. Jeśli moja dziewczyna chciała rąk na mojej klatce piersiowej, ułatwię jej to kurwa bardzo. Oderwałem się od niej na tyle, abym mógł zerwać z siebie koszulkę
MoreThanBooks
i odrzuciłem ją, a następnie ponownie połączyłem z jej ustami. Mogłem całować jej usta przez pieprzone godziny. Musiałem złapać się prześcieradła, aby nie zerwać z niej ubrań, kiedy będę odkrywać jej ciało. Każdy dotyk jej rąk stawał się bardziej wymagający i odważny. Zaczęła przebiegać dłońmi przez moje ramiona, dotyk był niemal tak samo delikatny jak pióro. Ale teraz dotykała nimi mojej klatki piersiowej, jakby nie mogła przestać. Kiedy jej kciuki przesunęły się po moich sutkach, przysięgam na Boga, niemal się zatraciłem. Też chciałem dotknąć sutków. Jej twardych, małych, różowych sutków. Odsunąłem od niej usta, rozpiąłem koszulkę, którą miała na sobie i rozsunąłem ją. Nie miałem cierpliwości, aby ją zdjąć. Potrzebowałem jej w moich ustach. Teraz. Kiedy szarpnąłem w dół biustonosz, dwa pełne, soczyste cycki uwolniły się ze swoich ograniczeń i zacząłem ucztować jak głodujący człowiek. Polizałem je tylko po to, aby usłyszeć jęki i piski, następnie zacząłem mocno ssać. Podskoczyła pode mną. Nie była na to jeszcze gotowa, a ja drżałem i walczyłem, aby złapać oddech, kiedy krzyczała z rozkoszy, czując jak mój kutas przyciska się do jej potrzebującej cipki. Będzie mokra i gorąca. Chciałem jej posmakować. Smakowała tak słodko na moich palcach. Rozpiąłem spódnice i ściągnąłem razem z majtkami, kiedy trzymałem oczy na jej twarzy. Jeśli się denerwowała, musiałem zwolnić. Nie miałem zamiaru jej wystraszyć. Otworzyła
MoreThanBooks
usta, gdy oddychała cieżko i obserwowała mnie. Całkowite zaufanie w jej oczach rozwaliło mnie. Chciałem to wszystko zdjąć. Zgiąłem palec, aby usiadła. Zrobiła to tak chętnie, a ja szybko zdjąłem z niej bluzkę i stanik, zostawiając jej boleśnie piękne ciało nagie. Była cała moja. To wszystko było moje. Żaden mężczyzna tego nie dotykał.. Ani tego nie widział. Kurwa. Emocje zalały mnie, kiedy na nią patrzyłem. - Naga w moim łóżku jesteś o wiele piękniejsza, niż sobie wyobrażałem... a wierz mi, wyobrażałem to sobie wiele razy. Bardzo wiele. Jej oczy zjechały na dół i usmiechnąłem się do siebie. Blaire lubiła, jak do niej mówiłem. Potrzebowała pochwał. Oczywiście, że tak. Była niepewna siebie. To było dla niej nowe. Upewnię się, że będzie wiedzieć, jak śmiesznie perfekcyjna jest. Kładąc się na niej, przycisnąłem pulsującą erekcje do teraz nagiej cipki. - Tak! Proszę! - wykrzyczała i podrapała moje plecy. Była gotowa, abym zrobił więcej. Będzie panikować, jeśli się dowie, gdzie mam zamiar umieścić swoje usta. Potrzebowałem jej gorącej i potrzebującej, aby mnie wpuściła. Zniżając się, pocałowałem płaski brzuch i niemal nagi wzgórek, który pachniał kurwa niesamowicie. Patrząc na nią, przytrzymałem jej wzrok, zanim wystawiłem język i skierowałem kolczyk prosto w bardzo mokrą łechtaczkę. Krzyk Blaire sprawił, że mój penis
MoreThanBooks
podskoczył, kiedy podrzuciła swoje ciało do góry w łuk i złapała prześcieradło w pięści. - Boże, ale jesteś słodka - wyszeptałem w nią. Uzależniałem się od jej smaku. Jasna cholera, była dobra. - Rush, proszę - zaskomlała. Przestałem lizać. - Co, kochanie? Powiedz mi, czego chcesz. - Pokręciła głową. Jej oczy były mocno zamknięte, jakby walczyła o oddech. - Chcę usłyszeć, jak to mówisz, Blaire - powiedziałem. Chciałem, aby te brudne słowa wyszły z jej ust. Nie powinienem jej zmuszać, ale cholera, tak bardzo chciałem je usłyszeć. - Proszę, poliż mnie znowu - powiedziała w zdesperowanym szlochu. Cholera, to było nawet lepsze niż mogłem się spodziewać. Nie byłem pewny, czy mogę czekać chociaż sekundę, żeby się w niej zatopić. Zacząłem przesuwać swoim językiem przez jej szparkę z czystą radością. Gdyby tylko znała moc, którą posiadała. Dam jej to wszystko. Będę przed nią na kolanach i pomiędzy jej nogami, z jednym grymasem na jej pięknych ustach. Będę tego pragnąć. Blaire zadrżała i wykrzyczała moje imię, kiedy trzymała moją głowę przy sobie, jakbym mógł ją zostawić. Kiedy już dotarła do swojego uwolnienia i więcej mnie nie potrzebowała, sięgnąłem po prezerwatywę przy łóżku i otworzyłem ją. Zaczęła otwierać oczy. Chciałem pozwolić jej cieszyć się z dojścia, ale nie mogłem.
MoreThanBooks
Musiałem w nią wejść. A ból wymaże nirwana orgazmu, który się przez nią przetoczy. - Włożyłem prezerwatywę. Muszę znaleźć się w środku wyszeptałem do jej ucha, kiedy przeniosłem się miedzy jej nogi i przebiegłem swoim czubkiem przez jej ciepło. - Kurwa, jesteś taka mokra. Ciężko będzie od razu nie wejść w ciebie. Postaram się zrobić to powoli. Obiecuję - nie chciałem, aby to ją bolało. Kurwa, chciałem, żeby to było dla niej dobre, ponieważ to będzie kolejny poziom nieba dla mnie. Blaire nie zesztywniała, tak jak się spodziewałem. Zamiast tego jeczała i ruszała się pode mną, kiedy wolno się wsunąłem. Jej ciało zatrzymało się na mnie i wciągnęło, jakby ssało. Jasna cholera. - Nie ruszaj się. Proszę, kochanie, nie ruszaj się - błagałem ją. Boże, nie mogłem jej skrzywdzić, ale chciałem szybko w pełni się w niej zanużyć. Bariera, której się spodziewałem, zatrzymała mnie. Blaire poczuła to i w końcu zesztywniała pode mną. - To jest to. Zrobię to szybko, ale potem zatrzymam się w środku, żebyś mogła do mnie przywyknąć. Owijając swoje ramiona dookoła jej talii, zamknąłem oczy, nie będąc w stanie na nią patrzeć. Nie mógłbym kontrolować siebie, gdybym na nią patrzył. Kontrola. Potrzebowałem pieprzonej kontroli. Boże, chciałem być w niej całkowicie. Z jednym pchnięciem, przedarłem się przez cienką ściankę i zatopiłem w delikatnym cieple, którego nigdy nie znałem. Mój kutas był tak mocno ściśnięty, że nie
MoreThanBooks
mogłem oddychać. Łapiąc powietrze, stałem sztywno. Musiała się do mnie przyzwyczaić. Ale chciałem tak bardzo się ruszyć - chciałem ją wypełnić. - W porządku. Wszystko w porządku - wyszeptała Blaire. Zmuszając moje oczy do otwarcia, spojrzałem w dół na nią. Musiałem być pewny, że nie mówiła tego tak po prostu. Nie mogłem jej już więcej skrzywdzić. - Na pewno, kochanie? Bo tak strasznie chcę się poruszyć. Skinęła i obserwowałem jej twarz, kiedy cofnąłem się i pchnąłem do przodu w jej środek. - Boli? - zapytałem, używając każdej siły jaką miałem, aby się nie ruszać i czekać. - Nie. Podoba mi się - powiedziała z podekscytowaniem w oczach. Nie byłem pewny, czy mam w to uwierzyć, ale zacząłem się poruszać. Musiałem się ruszyć. Mój cholerny penis krzyczał na mnie, abym się poruszył. Nigdy nie czułem takiego rodzaju przyjemności. Blaire zajęczała, a moje serce zabiło mi mocniej w piersi. Kurwa, podobało jej się to. - Podoba ci się? - zapytałem. - Tak. Cudowne uczucie. Boże, tak. Była w porządku. Nie musiałem się cofać. Odrzucając głowę do tyłu, wydałem z siebie warknięcie przyjemności, które wydarło się z mojej piersi i zacząłem się poruszać. Wchodząc i wychodząc z ciasnej dziurki, która wciągała mnie, jakby była mnie
MoreThanBooks
kurwa głodna. Blaire podniosła swoje biodra i złapała mnie za ramiona, wychodząc na spotkanie moich pchnięć. Skąd do cholery wiedziała jak to robić? - Tak! Jesteś niesamowita. Taka ciasna. Blaire, jesteś tak cholernie ciasna - chwaliłem ją. Musiała wiedzieć, jak niesamowita była dla mnie. Podniosła nogi i zacisnęła na moich bokach, otwierając się szerzej dla mnie. Moje ciało weszło nawet głębiej w jej ciepło i zacząłem drżeć. Dochodziłem. Doszedłem do mojego limitu. To było tylko tyle, co mógł przyjąć mężczyzna. - Jesteś blisko, kochanie? - zapytałem jej. Chciałem, żeby doszła ze mną. - Chyba tak - powiedziała, dysząc kiedy jej uścisk na moich ramionach zwiększył się. Nie dojdę bez niej, cholera. Chciałem, aby poczuła to ze mną. Przeniosłem rękę w dół, aby przeciągnąć kciukiem przez jej łechtaczkę. Czuła wypukłośc spuchła pod moim dotykiem. - Ach! Właśnie tak! - krzyknęła Blaire, kiedy jej ciało doszło pode mną. Nie byłem pewny, co wykrzyczałem, ale ryk wydarł się z mojej piersi, jak najlepsze uczucie przelało się przez moje ciało, wysyłając do miejsca, o którym istnieniu nie miałem pojęcia. Tłumaczenie: julisia123341
Korekta: Kabuniu
MoreThanBooks
Rozdział 22 Czy ja właśnie zemdlałem? To było... to było... Nie było na to słów. Nadal leżałem na Blaire, prawdopodobnie ją przygniatając, chociaż jej ramiona ciasno owijały się wokół mojego ciała. Nie odpychała mnie. Nie chciałem z niej zejść. Bycie w niej było jak bycie w domu. Ale właśnie odebrałem jej dziewictwo i w jakiś sposób straciłem głowę. Odsunąłem się, a ona zacieśniła swój uścisk na mnie. Daławała mi więcej przyjemności, niż myślała. Lubiłem wiedzieć, że chciała mnie blisko. - Zaraz wrócę. Najpierw muszę się tobą zająć - powiedziałem , a następnie pocałowałem delikatnie, zanim wstałem i skierowałem się do łazienki. Nie ubrałem się. Widziała mnie już całego. Mogła to znieść. Wziąłem gąbkę i napuściłem ciepłej wody, zanim ją namoczyłem, upewniając się, że była przyjemna i ciepła. Potrzebowała umycia. Tak bardzo, jak chciałem zrobić to ponownie, potrzebowała czasu. Wróciłem do pokoju, a oczy Blaire skrzyżowały się z moimi, a następnie opadły na moje biodra. Zrobiła wielkie oczy, a twarz jej poczerwieniała. - Nie udawaj teraz nieśmiałej - drażniłem się z nią. Dotknąłem jej kolana i przesunąłem. Nie pomagała. - Rozsuń kolana, proszę MoreThanBooks
poinstruowałem i delikatnie przesunąłem ponownie kolano. - Nie tak szeroko - powiedziałem. Potrzebowałem po prostu lepszego dostępu. Mały strumyk krwi z jej różowych fałdek sprawił, że bestia w moim środku zaryczała z rozkoszy. To było moje. Ja to zrobiłem. Nikt nie był tu przede mną. Byłem popieprzony, ale nie mogłem nic na to poradzić. Pomysł kogoś innego dotkajacego jej doprowadzał mnie do szaleństwa. - Boli? - zapytałem, kiedy ją czyściłem, tak delikatnie, jak potrafiłem. Chciałem ją tam pocałować i sprawić wszystko lepszym, ale nie byłem pewny, czy już była na to gotowa. Kiedy już była tak idealnie nieskazitelna, jak wtedy, zanim ją wziąłem, zaprzestałem mycia i wrzuciłem zużytą gąbkę do śmieci. To był czas, aby trzymać ją blisko. Pozwolić sobie wygrzewać się w wiedzy, że była moja. Podciągnąłem się, aby ułożyć obok niej i przyciągnąć w swoje ramiona. - Myślałam, że nie lubisz się przytulać, Rush - powiedziała Blaire, kiedy wdychała zapach skóry na mojej szyi swym małym noskiem. - Bo to prawda. Tylko z tobą. Jesteś moim wyjątkiem Prawdziwsze słowa nigdy nie zostały wypowiedziane. Blaire była moim jedynym wyjątkiem. Zawsze będzie. Pociągnąłem prześcieradło do góry na nas, a następnie wsunąłem jej głowę pod mój policzek. Potrzebowała odpocząć, a ja potrzebowałem ją trzymać. Aby nakarmić chciwą bestię, która się we mnie obudziła, z zapewnieniem, że była przy mnie bezpieczna.
MoreThanBooks
Kilka minut zajęło, zanim jej oddech zwolnił, a ramiona opadły wokół mnie. Była wyczerpana. Pracowała cały dzień... a teraz to. Uśmiechając się, zamknąłem oczy i wciągnąłem jej woń. Strach w mojej głowie, że ucieknie ode mnie, kiedy się dowie prawdy, prześladował mnie, aby zniszczyć ten moment. Ale odepchnąłem to. Pokocha mnie. Sprawię, że się we mnie zakocha. A wtedy.. wtedy wysłucha mnie i mi wybaczy. Musiała. Obudziłem się z nagim, miękkim, pięknym ciałem nadal owiniętym wokół mnie. Słońce zaglądalo przez żaluzje. Nie obchodziło mnie, która była godzina, ale wiedziałem, że ją obchodzi. Chciałem ją tutaj ze mną, ale nie chodziło o to, co ja chciałem. To chodziło o Blaire. A ona nie chciała się spóźnić do pracy. Jej poczucie odpowiedzialności nie pozwoliłoby na to. Musiałem ją obudzić, tak bardzo jak chciałem pozwolić jej spać w moich ramionach. Biorąc głęboki oddech, pozwoliłem jej zapachowi wypełnić moją głowę. Wspomnienie innego zapachu sprawiło, że mój kutas lekko uniesiony, podniósł się pełną parą. Nie miałem zamiaru zmuszać jej, żeby zrobiła cokolwiek, co byłoby bolesne, ale mogłem sprawić, aby to delikatne ciało poczuło się dobrze i wymazało mój głód. Przesunąłem się w dół jej ciała i uniosłem jedną z wspaniałych nagich stóp, następnie pocałowałem łuk tej stopy. Nie ruszyła się. Uśmiechając się, kontynuowałem pocałunki do jej łydki i z powrotem w dół, smakując skórę każdym pocałunkiem. Ciało Blaire zaczęło się napinać i ruszać. Na początku odrobinę, ale
MoreThanBooks
od razu poznałem moment, w którym się obudziła. Powolne, łatwe ruchy zatrzymały się, a oczy otworzyły. Kontynuowałem całowanie nogi, uśmiechając się, kiedy obserwowałem jej zaspaną twarz. - Nareszcie, tęskniłem za twoimi oczami. Zastanawiałem się właśnie, co jeszcze będę musiał pocałować, żebyś się obudziła. Nie, żebym nie chciał, ale to nas zaprowadzi do kolejnego wariackiego seksu, a za dwadzieścia minut musisz wyjść do pracy. Oczy Blaire rozszerzyły się i usiadła na łóżku tak szybko, że musiałem puścić jej nogę. Wiedziałem, że nie chciałaby opuścić pracy. - Masz jeszcze czas. Zrobię ci coś do jedzenia, kiedy będziesz się ubierać - powiedziałem. Chciałem spędzić śniadanie miedzy jej nogami, ale znowu, tu nie chodziło o Rusha w tym momencie. - Dziękuję, nie trzeba. Przekąszę coś w klubie - powiedziała, rumieniąc się, kiedy złapała prześcieradło, aby przykryć swoje nagie piersi. Czuła kobieta z poprzedniej nocy zniknęła, a w jej miejsce pojawiła się nerwowa, niepewna swojego miejsca. Co zrobiłem źle? - Chcę, żebyś zjadła tutaj. Proszę - powiedziałem, przyglądając się jej uważnie. Mały błysk w jej oczach powiedział mi, że potrzebowała to usłyszeć. Potrzebowała zapewnienia? - Dobrze. - powiedziała. - Pójdę do swojego pokoju i wezmę prysznic. - Nadal wygladała na nerwową. Chciałem, żeby tutaj została. Chciałem, żeby używała moich rzeczy. Ale... kurwa.
MoreThanBooks
- Jestem rozdarty. Chciałbym, żebyś wykąpała się u mnie, ale nie sądzę, że zdołałbym trzymać się z daleka wiedząc, że jesteś tam naga i namydlona. Dołączyłbym do ciebie - przyznałem. - Brzmi kusząco, ale spóźniłabym się do pracy - powiedziała z małym uśmiechem. - Tak. Musisz iść do siebie.- Rozejrzała się dookoła szukając porozrzucanych ubrań. Chciałem jej w moich ubraniach tego ranka. Kiedy wyjdzie z tego pokoju, wyglądając jak rozczochrany anioł, chciałem mojej koszulki na jej skórze, przykrywajacej to, co należało do mnie. - Załóż to. Dziś przychodzi Henrietta. Poproszę ją, żeby uprała i wyprasowała twoje ciuchy z wczoraj - powiedziałem, podnosząc koszulkę, która nosiłem wczorajszej nocy i rzuciłem w nią. Nie kłóciła się. Nie mogłem się odwrócić, kiedy naciągała na siebie koszulkę przez głowę i pozwoliła materiałowi opaść, kiedy była pewna, że nie widzę jej cycków. Zgaduje, że fakt, że ssałem je wczoraj i przykrywałem, jak obsesyjny człowiek, nie liczył się. Przykrywała się dzisiaj rano. - Teraz wstań. Chcę cię zobaczyć - powiedziałem, potrzebując zobaczyć ją w mojej koszulce. To był obraz, który chciałem wypalić w mojej głowie na wieczność. Wstała, a koszulka sięgnęła jej uda. Wiedząc, jak naga była pod spodem i jak łatwo mogłem ja przyciągnąć i rozłożyć nogi sprawiło, że zacząłem zastanawiać się nad zmienieniem planu dnia na dzisiaj. - Nie mogłabyś zadzwonić, że jesteś chora? - zapytałem, patrząc na
MoreThanBooks
nią z nadzieją. - Przecież to nieprawda - odparła, z uniesionymi brwiami. - Na pewno? Bo ja chyba mam gorączkę... - powiedziałem grając, obchodząc dookoła łóżka i przyciągając w swoje ramiona. Wczorajsza noc była niesamowita - przycisnąłem nos do jej włosów. Ramionami oplotła moją talię i trzymała mocno. - Muszę iść do pracy. Czekają na mnie. To była Blaire. To była jedna z wielu rzeczy, które mnie do niej przyciągały. Nie zamierzała kłamać, ani unikać odpowiedzialności. Puszczając ją, zrobiłem krok do tyłu i zwiększyłem dystans miedzy nami. - Wiem. Biegnij, kochana. Zabierz swoją słodką, małą dupcię na dół i ubierz się. Nie mogę obiecać, że cię puszczę, jeśli będziesz tu dłużej stała. Uśmiech pojawił się na jej twarzy i zbiegła po schodach. Jej śmiech rozbrzmiewał za nią i wszystko co mogłem zrobić, to stać tutaj jak głupiec i uśmiechać się. Szybko umyłem się i ubrałem, następnie zadzwoniłem do Jace'a. Nie chciałem pytać Blaire o jej harmonogram, ale chciałem wymówki, aby być w klubie. Nigdy tam nie chodziłem, chyba że Nan chciała się ze mną spotkać na golfa czy obiad. - Halo? - powiedział Jace, brzmiąc na zaskoczonego, że dzwoniłem. - Hej. Gracie dzisiaj w golfa? - zapytałem. - Uch, tak. Codziennie gramy. Wiesz to.
MoreThanBooks
- Też chcę - powiedziałem. - Będziesz grać w golfa? - zapytał z szokiem w głosie. Nie rozumiałem, co było taką wielką sprawą. Wcześniej grałem z nimi w golfa. Czasem grałem z Nan i Grantem. - Tak, i co? - powiedziałem. Jace zachichotał. - Dobrze, jasne. Nie grałeś z nami od bardzo dawna. Co się stało dzisiaj? Normalnie jesteś wyciągany na pole przez Nan lub Granta. Nie miałem zamiaru na to odpowiadać. Nie musiał mieć złego mniemania o Blaire. Mogli mnie z nią zobaczyć. Upewnię się, że zobaczą jak bardzo jest poza ich zasięgiem. - W nastroju na golf - odparłem. - W porządku. Do zobaczenia o jedenastej trzydzieści. Woods musi być po południu na spotkaniu ze swoim ojcem, więc gramy wcześniej. Nie chciałem wypominać, że dla niektórych pojęcie wczesnego spotykania się to godzina szósta czy siódma rano. Nie jedenasta. - Dzięki. Do zobaczenia. Skierowałem się na dół, aby zobaczyć, czy Blaire już wyszła. Nie miała czasu na ubranie się i zjedzenie. Nie, jeśli wzięła prysznic. Otworzyłem drzwi na dole schodów i spojrzałem na prawo. Drzwi Blaire były otwarte. Nie było jej tam. Światła były zgaszone. Podszedłem do schodów i zszedłem z nich biorąc dwa stopnie na raz, mając nadzieję, że załapię się na pocałunek pożegnalny. Stała przy barze, z miską płatków w dłoni i łyżką w ustach. Jadła. Dobrze.
MoreThanBooks
- Nie przeszkadzaj sobie. - Powiedziałem, podchodząc do pojemnika na kawę, nie chcąc sprawić, aby była nerwowa. Wydawała się taka płochliwa. - Pracujesz dzisiaj w środku? - Zapytałem. Pokręciła głową na nie, a następnie przełknęła. - Potrzebują mnie dzisiaj na zewnątrz - powiedziała. Odwróciłem się do kawy, zanim zobaczyła mój uśmiech. Więc ją spotkam. Kurwa, kochałem golf. Zauważyłem jej telefon na ladzie i podniosłem go. Zapomniała już o nim. Włączyłem maszynę do kawy i obserwowałem, jak idzie do zlewu z miską. Zastąpiłem jej drogę, biorąc od niej miskę i wkładając do zlewu za mną. - Czy ty... wszystko w porządku? - zapytałem, potem wślizgnąłem swoją dłoń w dół, aby delikatnie objąć miejsce między jej nogami, o które się martwiłem, że będzie jej dzisiaj przeszkadzać. Musiała pracować dzisiaj cały dzień na zewnątrz w tym cieple, a ja nie chciałem, żeby ją bolało. Zarumieniła się i pochyliła głowę. - Nic mi nie jest - powiedziała na wydechu. - Jeśli byś tu została sprawiłbym, aby było lepiej - powiedziałem. Jej oddech przyśpieszył. - Nie mogę. Muszę iść do pracy - powiedziała, podnosząc oczy, aby spotkać się z moimi. Wsunąłem telefon w kieszeń jej szortów. Chciałem, żeby miała go
MoreThanBooks
cały czas. - Nie mogę znieść tego, że będzie cię boleć, a ja nie mogę nic z tym zrobić - powiedziałem, wolno pieszcząc ją przez spodnie. - Muszę się pośpieszyć. Musiałam pominąć prysznic, co jest okropne, wiem, ale nie mogłam się umyć i jeszcze zjeść. Nie chciałam cię... Chciałam zjeść, abyś był zadowolony - powiedziała. Nie umyła się. Cóż, kurwa. Schowałem głowę w zagięciu jej szyi i mocno wciągnąłem powietrze. - Kurwa, Blaire. Kocham to, że będziesz pachnieć jak ja cały cholerny dzień - przyznałem. Wiedząc, że nie zmyła mojego zapachu, moja wewnętrzna bestia zaryczała. Wymykała mi się kontrola. - Muszę iść - powiedziała, robiąc krok do tyłu. Z małym machnięciem dłonią, pośpieszyła do drzwi. Dopóki ich nie zamknęła, nie zdałem sobie sprawy, że nie dostałem mojego pożegnalnego buziaka. Rozkojarzyła mnie faktem, że nadal miała mnie na całym ciele. Głupi uśmiech na mojej twarzy sprawiał, że zaczynała boleć. Nie uśmiechałem się tak bardzo w życiu, a teraz ta dziewczyna dawała mi do tego powód. Tłumaczenie: Bat Korekta: Kabuniu
MoreThanBooks
Rozdział 23 - Z powrotem na wózku? O tyle, o ile wolę mieć cię w środku, czyni to jednak grę w golfa o wiele zabawniejszą – powiedział Woods do Blaire, kiedy podjechała w pobliże pierwszego dołka. Miałem zamiar wyprostować to gówno w tej kurwa chwili. - Odsuń się, Woods. To trochę za blisko - ostrzegłem, idąc w ich kierunku. Blaire odwróciła się z zaskoczonym wyrazem twarzy. Nie spodziewała się mnie. Wkrótce miała się dowiedzieć, że nie będzie w stanie się mnie pozbyć. - Więc to ona jest powodem, dla którego chciałeś dziś z nami zagrać? - zapytał Woods, brzmiąc na wkurzonego. Nie planowałem mu odpowiadać. Byłem skupiony na Blaire. Końcówki jej włosów były mokre od potu. Było gorąco i mogła cierpieć. A jeśli cierpiała, Woods będzie musiał puścić ją do domu. Gdybym musiał, przerzuciłbym ją przez ramię i wyszedł. Oplotłem dłonią jej talię, przyciskając ją zaborczo do siebie, po czym pochyliłem głowę, by móc wyszeptać jej do ucha: - Boli cię coś? - zapytałem. - Wszystko w porządku - odparła. Ucałowałem ją w ucho, ale nie byłem gotów jej jeszcze puścić. - Czujesz się rozciągnięta? Czujesz, że w tobie byłem? MoreThanBooks
Kiwnęła głową i rozluźniła się. Mała Blaire lubiła, kiedy przy niej świntuszyłem. Będę musiał to zapamiętać. - Dobrze. Lubię wiedzieć, że czujesz, gdzie byłem powiedziałem, po czym spojrzałem na Woodsa. Chciałem się upewnić, że mnie rozumie. - Wiedziałem, że do tego dojdzie - powiedział wkurwiony Woods. - Czy Nan już wie? – zapytał Jace, a Thad, jeden z najbliższych przyjaciół Woodsa i Jace'a, szturchnął go, jakby chciał go uciszyć.- To nie jest sprawa Nan, ani twoja - odparłem, patrząc na Jace'a. Powinien posłuchać Thada i się zamknąć. Poradzę sobie z Nan. Oni gówno wiedzieli. - Przyszedłem pograć w golfa. Nie gadajmy tu o tym. Blaire, może przyniesiesz nasze napoje i pojedziesz do następnego dołka? powiedział Woods. Nie lubiłem, jak jej rozkazywał. Robił to celowo. Lepiej, żeby ten skurwiel się pilnował. Inaczej jego ojciec ujrzy mnie w swoim biurze bardzo szybko. To dzięki pieniądzom Finlayów to miejsce wciąż się trzymało. Nie zrobiłbym tego przy Blaire, ponieważ by ją to wkurzyło, ale Woods musi zostać doprowadzony do porządku. Blaire wysunęła się z moich ramion i poszła po napoje. Podała mi Coronę, nie pytając, co chcę. Podała Woodsowi jego piwo, a on wsunął pieprzony banknot studolarowy w jej dłoń. Widziałem, jak napięły się jej ramiona, kiedy spoglądała na mnie i szybko schowała
MoreThanBooks
banknot do kieszeni. Nie wkurzałem się, ponieważ dobrze jej płacił. Było go na to stać, a ona na to zasługiwała za pracę dla jego zasranego tyłka. Drań. Podszedłem do niej i umieściłem dwie studolarówki w jej kieszeni, po czym ją pocałowałem. Znaczyłem terytorium i lepiej, żeby oni wszyscy to załapali. Mrugnąłem do niej j podszedłem do wózka. Nie spojrzałbym na Woodsa dopóki Blaire by nie zniknęła, ponieważ jeden jego ironiczny uśmiech i roztrzaskałbym mu cholerny nos. Kiedy spojrzałem w tył, zobaczyłem, jak Blaire odjeżdża. Wyciągnąłem telefon i wysłałem jej wiadomość. Przepraszam za Woodsa. Był dupkiem i martwiłem się, że będzie zła. Był jej szefem. Musiała wiedzieć, że więcej tego nie zrobi. Wszystko w porządku. Woods to mój szef. Nic takiego. Czyżby była przyzwyczajona do takiego jego zachowania? Taak, on i ja będziemy musieli pogadać. Teraz. - Więc, ty i Blaire, co? Tego się nie spodziewałem – powiedział Jace, uśmiechając się jak idiota. Woods zaśmiał się gorzko. Podszedłem, żeby stanąć naprzeciwko niego. - Chcesz mi coś powiedzieć, Woods? Bo jeśli tak, to wal teraz śmiało, ponieważ ja na bank mam coś do powiedzenia tobie. Złość w oczach Woodsa mnie nie zaskoczyła. Nie lubił, gdy się
MoreThanBooks
mu przypominało o tym, że nie mógł mnie zastraszyć. Pokręcił głową i spojrzał w miejsce, gdzie za wzgórzem zniknął wózek Blaire. - Ona jest za dobra dla ciebie. Myślałem, że istnieje szansa, iż będziesz miał wystarczająco serca i jej nie dotkniesz. Zasługuje na o wiele więcej niż może dostać od ciebie. Gdyby dała mi szansę, pokazałbym jej, na jakie traktowanie zasługuje. Ale ty... - wskazał na moją klatkę. - Ty, Finlay'u, ty tylko kiwniesz swoim palcem synka gwiazdy rocka i wszyscy do ciebie przybiegają. A ty ich odrzucasz, nawet się nie zastanawiając. Blaire nie jest wystarczająco światowa, żeby to znieść. Nie jest tak twarda, niech cię szlag - wyglądał, jakby chciał wpakować swoją pięść w moją szczękę. Jedynym powodem, dla którego pozwoliłem mu tam stać i wrzeszczeć na mnie było to, że nic nie rozumiał. Myślał, że ją wykorzystuję. Chciał ją chronić. Nie dawał rady, ponieważ go do niej nie dopuszczałem, ale doceniłem fakt, iż zauważył, co zrobiłem. Blaire była cenna. Odsunąłem go na tyle, by nie mógł sięgnąć mojej twarzy. - Naprawdę myślisz, że dotknąłbym jej nie wiedząc o tym? Myślisz, że zastraszałbym siostrę dla byle kogo? Nie. Blaire nie jest dla mnie tylko kolejną dziewczyną. Ona jest tą jedną. Jest. Tą. Jedną. Wypowiedzenie tych słów na głos nie tylko zszokowało wszystkich dookoła. Zszokowało także mnie. Ona była tą jedną. Nigdy nie chciałbym nikogo innego. Nigdy.
MoreThanBooks
Tylko Blaire. - Sukinsyn – wyszeptał Jace za moimi plecami. - Rush Finlay nie powiedział właśnie tego, co myślę, że powiedział. Złość Woodsa powoli się rozpraszała. Kiedy moje słowa tonęły w jego grubej czaszce, widziałem niedowierzanie, a potem akceptację na jego twarzy. - Cholera - powiedział w końcu. Odsunąłem się i wzruszyłem ramionami. - Sam to powiedziałeś. Tylko w jednej rzeczy się pomyliłeś. Ona nie jest nikim specjalnym. Jest po prostu idealna - odwróciłem się, po czym się zatrzymałem i spojrzałem w tył na niego ostentacyjnie. - I jest moja - powiedziałem na tyle głośno, by mnie wszyscy usłyszeli. Przesuwałem wzrokiem po dwóch pozostałych , którzy patrzyli na mnie
jakbym
stracił
rozum,
z
ostrzegawczym
spojrzeniem,
powtórzyłem: - Moja. Blaire jest moja. - Dobra, kurwa - powiedział w końcu Thad. - Chyba powinienem był zwrócić więcej uwagi na tą nową dziewczynę. Uwiązała sobie największego podrywacza, jakiego znam. No nic, jestem pełen podziwu. Tym razem Jace szturchnął Thada. - Zamknij się - wysyczał. - Pograjmy trochę w golfa - powiedziałem, zabierając mój sprzęt i udając się do kolejnego dołka.
MoreThanBooks
***
Zjadłem popołudniowy lunch z Grantem, a potem udałem się do domu, by wziąć prysznic i zdecydować, co zrobić dziś wieczorem z Blaire. Chociaż seks był wysokim priorytetem na mojej liście, wiedziałem, że ona nie potrzebuje pośpiechu. Chciałem także porozmawiać. Było tyle rzeczy których o niej nie wiedziałem. Chciałem wiedzieć wszystko. Chciałem usiąść i słuchać, jak ze mną rozmawia. Jak do mnie mówi. Zabranie jej gdzieś było opcją, ale byłem zachłanny. Nie chciałem się jeszcze nią dzielić. Chciałem całej jej uwagi. Nie chciałem wiedzieć, że inni mogą na nią patrzeć. Tylko chciałem, żebyśmy byli sami w tym domu. Razem. Potem, oczywiście, chciałem całować całe jej ciało i znów smakować słodycz między jej nogami. Ale najpierw rozmowa. Nie chciałem, by chodziło tylko o seks. Po raz pierwszy w życiu miałem chęć wpuścić kogoś do środka. Nie chciałem się odgradzać od Blaire. Ona potrzebowała mnie kochać. Będzie musiała mnie kochać, bym to przetrwał. Jakim cudem mam to zrobić, nie miałem pojęcia. Poznanie jej mogło pomóc. Lizanie jej cipki nie było droga do jej serca. Musiałem przypomnieć sobie, że moje uzależnienie od smakowania jej nie mogło przejąć kontroli. Czy ją kochałem? Nigdy nie byłem zakochany. Poza tatą, Nan i Grantem, nie mogłem powiedzieć, że kiedykolwiek kogoś innego kochałem. MoreThanBooks
Czy wybrałbym ją ponad jednym z nich? Tak. Czy zginąłbym, by ją chronić? Cholera, tak. Czy mógłbym żyć, gdyby mnie zostawiła? Nie. Byłbym zdruzgotany. Czy to była miłość? Wydawało się silniejsze niż coś tak prostego jak miłość. Pukanie do drzwi sypialni włamało się do mojej głowy. Cholera. To nie był Grant. Nan tu była. Nikt, z kim chciałbym się teraz użerać. Podszedłem do drzwi. Jej walenie tylko narastało. Otwierając je z rozmachem, zostałem powitany przez zapłakaną twarz siostry. Nie było jej wolno wchodzić do mojej sypialni. Co prawda jej tego nie powiedziałem, ale to się samo rozumiało. Wyszedłem na korytarz i zamknąłem za sobą drzwi. Nan wskazywała na pokój, w którym spała Blaire... Albo raczej w którym trzymała swoje rzeczy. Od teraz będzie spała ze mną. - Więc to prawda! Ona tam jest. Pozwoliłeś jej się przenieść na górę? Ją też posuwasz? Czy to o to chodzi? Ona nie jest tak atrakcyjna, Rush. Przecież możesz mieć każdą. Ona jest tylko kolejną ładną buźką. Czemu nie możesz jej nie posuwać? Masz jakąś kontrolę nad tym twoim pieprzonym kutasem? Ona nie może być tak dobra w łóżku! - Dość - warknąłem, zanim mogła powiedzieć coś więcej. Nan
MoreThanBooks
mnie cisnęła. Nienawidziłem faktu, że płacze, ale z Nan nigdy nie wiesz, czy to prawdziwe łzy czy nie. Nigdy nie widziałem właściwie jak płacze, więc nie mogłem być pewien. Ale nie chciałem jej złościć. Chciałem tylko, by pozwoliła mi być szczęśliwym. Choć raz w moim cholernym życiu chciałem zrobić coś dla siebie. Nie dla niej. - Nie wrzeszcz na mnie! - prawdziwe łzy napłynęły do jej oczu i się rozpłakała. Ok, może naprawdę była zła. Nie często na nią krzyczałem. Normalnie nigdy mnie aż tak nie wkurzała. - Odkąd... pociągnęła nosem. - Odkąd tu przyjechała, ciągle na mnie krzyczysz. Cały czas. Nie mogę... - kolejny szloch. - Nie mogę tego znieść. Uwzięłaś się na mnie. Na nią. To nie była wina Blaire. Czemu Nan nie mogła tego zrozumieć? To było jak gadanie do ściany. Wyciągnąłem ramiona i przysunąłem ją do siebie. Mała dziewczynka, którą opiekowałem się całe życie patrzyła na mnie spod opuchniętych powiek. Ona była wszystkim, co miałem. - Przepraszam, że na ciebie krzyknąłem - powiedziałem, a ona zaszlochała jeszcze mocniej w moją klatkę piersiową. - Ja tylko... Po prostu... Nie rozumiem - powiedziała. Mówienie Nan, że kocham Blaire, nie było odpowiedzią na to. Po pierwsze, nie powiedziałem Blaire, że ją kocham, a to ja muszę jej to powiedzieć pierwszy. Po drugie, Nan mogłaby stracić rozum, gdybym jej powiedział. Mogłaby zmienić się z żałosnego, szlochającego bałaganu w dzikie, szalone tornado w mgnieniu oka. Doświadczyłem
MoreThanBooks
już tego nie raz. - Nie chodzi tylko o seks. Próbowałem ci powiedzieć, że to nie wina Blaire. Próbowałem ci wyjaśnić, jak ona też tu została skrzywdzona. Nie jesteś jedyną ofiarą. Nie powinnaś nienawidzić kogoś, kto cierpiał tak jak ty. Nie rozumiem, czemu tego nie widzisz, Nan. Kocham cię. Zawsze będę. Wiesz o tym. Ale nie mogę cię wybrać ponad nią. Nie tym razem. Tym razem prosisz o zbyt wiele. Nie dam sobie z nią spokoju. Nan uspokoiła się w moich ramionach. Chciałem wierzyć, że mnie słuchała, że docierałem do niej, ale znałem swoją siostrę. To by było zbyt cholernie łatwe. Potrzeba czegoś dużo większego, by przestała nienawidzić większości swojego życia. - Czemu nie możesz po prostu dać jej pieniędzy i ją odesłać? zapytała Nan cicho, wysuwając się z mojego uścisku i krzyżując defensywnie ramiona na piersi. - Ponieważ nie mogę pozwolić jej odejść. Ona... mnie uszczęśliwia, Nan - przyznałem przed nią tak wiele. Oczy Nan zalśniły gniewem, który wiedziałem, że zapłonie, jeśli pomyśli choć przez chwilę, że czuję więcej do Blaire niż do niej. O tyle, o ile to było popierdolone, Nan oczekiwała, że będzie moim numerem jeden przez całe życie. Nigdy nie zastanawiała się, co się stanie, jeśli któregoś dnia się zakocham. Tak bardzo była zdesperowana, żeby być czyimś numerem jeden, że zdecydowała się narzucić to mi.
MoreThanBooks
- Ponieważ dobrze daje dupy? - powiedziała kwaśno. Zamknąłem mocno oczy i wziąłem głęboki wdech. Zachowanie spokoju było najważniejsze. Utrata panowania przy Nan w niczym nie pomoże. Kiedy otworzyłem oczy, spojrzałem siostrze w oczy. - Nan. Nie rób znów tego. Blaire nie jest dla mnie kimś tylko do pieprzenia. Niech to do ciebie dotrze. Nie kontroluje mnie przez seks. To coś więcej. Nan zesztywniała i odwróciła wzrok w stronę otwartych drzwi do pokoju Blaire. - Nawet jej nie znasz. Dopiero ją poznałeś. Chcesz wybrać ją ponad mnie - warknęła. - Znam ją. Dzielę z nią dom już od kilku tygodni. Nie mogę oderwać od niej wzroku. Obserwowałem ją. Rozmawiałem z nią. Znam ją. Ona... Boże, Nan, ona mnie uszczęśliwia. Możesz to zaakceptować? Odpuść już jej! Nan nie spojrzała na mnie ani nie odpowiedziała. Kłótnia dobiegła końca, ale wiedziałem, że nie wygrałem. Ona jeszcze nie skończyła. Staliśmy chwilę w ciszy i czekałem, aż coś powie. Jakąkolwiek decyzję podejmowała, musiałem być z nią ostrożny. Nan miała moc rujnowania mojego świata. Mogła powiedzieć Blaire cokolwiek, i bym ją stracił. Nie mogłem stracić Blaire. - Chcę zaprosić tu dziś wieczorem przyjaciół - powiedziała, wracając spojrzeniem do mnie. W porządku. Urządzi przeciwko mnie jedno ze swoich przyjęć.
MoreThanBooks
Typowa Nan. Musiała wiedzieć, że w jakimś stopniu jej nie ulegnę. - Ok - odparłem bez kłótni. Zabiorę Blaire do siebie na górę i będziemy z dala od tłumu i hałasu. Nan kiwnęła głową, odwróciła się i odeszła. To by było na tyle. Na razie. Tłumaczenie: Bat Korekta: Kabuniu
MoreThanBooks
Rozdział 24 Nie byłem na to w nastroju, ale powiedziałem Nan, że będzie miała swoje przyjęcie. Powinienem był przewidzieć, że przedobrzy, jeśli nie dam jej żadnych ograniczeń. Dziś nie piłem. Postanowiłem spędzić noc z Blaire. Chłopaki może i zostali poinformowani, iż Blaire jest już poza ich zasięgiem, ale kobiety nie akceptowały tego, że ja też nie jestem już dostępny. Pokręciłem głową w stronę kolejnej koleżanki Nan, która oferowała mi loda przy wszystkich. Oczy Granta znalazły moje w tłumie. Został rzucony na sofę przez dziewczynę, której wcześniej odmówiłem, teraz pół-siedzącą na jego kolanach. Przewrócił oczami i wziął łyk piwa. Poprosiłem go, by przyszedł i monitorował dzisiejszą imprezę. Nie chciałem, by nam przerywano. Zgodził się, pod warunkiem, że będzie mógł korzystać ze swojego standardowego pokoju, jeśli jakaś dziewczyna wzbudzi jego zainteresowanie Nie obchodziło mnie co robił, dopóki nikt nie przeszkodzi mi i Blaire. Kiwnąłem głową w stronę dziewczyny, którą właśnie odesłałem. Jeśli chciał łatwego, przygodnego seksu, byłem pewien, że to dobry wybór. Uniósł brwi zaintrygowany i obserwował ją wchodzącą do salonu. Miałem zamiar pójść na górę i zaczekać na Blaire w jej pokoju. MoreThanBooks
Powinna za niedługo tu być. - Idziesz na górę? - zapytała Nan. Kiwnąłem głową. - Tak, Grant tu jest, gdybyś go potrzebowała. - A co z nią? Ona też zostanie u góry? - zapytała Nan, próbując wyglądać, jakby jej nie obchodziło to, co robi Blaire. - Blaire będzie ze mną. Dobranoc, Nan. Baw się dobrze odwróciła się na pięcie i odeszła w stronę kuchni. Odwróciłem się, żeby spojrzeć na Granta, a on właśnie kręcił głową. Wiedział, że Nan robi mi wyrzuty o Blaire. Widziałem, że nie jest za pomysłem ukrywania czegoś przed Blaire. Uważał, że powinienem powiedzieć jej teraz, za nim to wszystko posunie się za daleko. Problem w tym, że właściwie już pozwoliłem temu zajść za daleko.
*** Pokój Blaire pachniał już jak ona. Nie włączyłem światła. W ciemności lepiej widziałem światło księżyca nad zatoką. Siedząc na krańcu jej łóżka, zaciągnąłem się, próbując zaspokoić głód. Powinna tu być w każdej chwili. Jednak coraz bardziej się niecierpliwiłem. Gdybym mógł przekonać ją do rzucenia pracy i pozwolenia mi się nią zająć, zrobiłbym to, ale wiem, że lepiej tego nie sugerować. Blaire wpadłaby w szał. Musiałem ją okłamać, by ją przekonać, aby wzięła MoreThanBooks
ten cholerny telefon. Wciąż planowała oddać mi za jedzenie. Musiałbym tylko znaleźć sposób, by wrzucić te pieniądze z powrotem do jej oszczędności. Jakoś. Uparta kobieta, nie weźmie ode mnie niczego poza moim ciałem. Uśmiechnąłem się na tą myśl. Miałem więcej niż tylko
chęć, żeby oddać jej ciało. Z radością
zaakceptowałaby także mój język. Miała chęć na mój język. Sposób, w jaki jej oczy tańczyły z wyczekiwaniem, kiedy zobaczyła mój kolczyk, był tak cholernie seksowny. Usłyszałem kroki i odwróciłem się, żeby zobaczyć Blaire wchodzącą do pokoju. Obie jej dłonie uniosły się do ust, kiedy powstrzymywała zaskoczony okrzyk, który zamarł, gdy zorientowała się, że to ja. Wstałem i podszedłem do niej. Nie mogłem utrzymać rąk z dala od niej ani minuty dłużej. - Hej – powiedziałem. - Hej – odparła, po czym zmarszczyła usta. – Skąd się tu wziąłeś? A gdzie indziej powinienem być? - Czekałem na ciebie. Myślałem, że to oczywiste. Opuściła głowę, by ukryć zadowolony uśmiech, który i tak widziałem na jej ustach. - Widzę. Ale masz gości – wydukała. Już zdążyłem o nich zapomnieć. Byłem całkowicie skupiony na niej. - Nie ja ich zaprosiłem. Wierz mi, chciałbym, żeby dom był pusty – zapewniłem, po czym chwyciłem jej twarz w dłonie. – Chodź ze
MoreThanBooks
mną na górę. Proszę. Rzuciła torebkę na łóżko, po czym włożyła swoją dłoń w moją. - Prowadź. Udało mi się doprowadzić ją na szczyt schodów, zanim wziąłem ją w ramiona i przycisnąłem usta do jej. Cały dzień myślałem o tym, jak dobrze smakuje i jak bardzo kocham czuć ten język, przemykający obok mojego. Objęła rękami moją szyję, z zapałem oddając pocałunek. Tęsknota w tym pocałunku była równa mojej i wiedziałem, że muszę to przerwać, jeśli mam zamiar porozmawiać z nią jeszcze tej nocy. Oderwałem się od niej. - Rozmowa. Najpierw porozmawiamy. Chcę zobaczyć, jak się uśmiechasz i śmiejesz. Chcę wiedzieć, jakie kreskówki najbardziej lubiłaś w dzieciństwie, przez kogo płakałaś w szkole, i plakaty jakiego boysbandu wisiały na ścianach twojego pokoju. A potem chcę żebyś znowu znalazła się naga w moim łóżku – powiedziałem. Uśmiechnęła się i podeszła do kanapy. Wizja nagiego ciała na mojej wielkiej sofie rozbłysła mi w głowie i musiałem nią potrząsnąć, żeby to zatrzymać. Nie taki jest plan, Rush. - Chce ci się pić? – zapytałem, otwierając lodówkę, którą trzymam w pokoju. - Poproszę o odrobinę wody z lodem. Zacząłem napełniać jej szklankę lodowatą wodą, myśląc o wszystkim, co chcę wiedzieć. A nie jak wyglądała, kiedy tu przyszła.
MoreThanBooks
- Moją ulubioną kreskówką były Pełzaki. Przynajmniej raz w tygodniu płakałam przez Kena Norrisa, ale potem doprowadził do płaczu Valerie. Wściekłam się i dałam mu wycisk. Szybki kop w jaja okazał się skuteczny. I ze wstydem przyznaję, że na moich ścianach wisiały plakaty z Backstreet Boys – Blaire odpowiedziała na każde moje pytanie, o jakim wspomniałem. Podałem jej wodę i usiadłem obok na sofie. - Kim jest Valerie? – zapytałem. Nigdy nie wspominała o przyjaciołach. Domyśliłem się, że nie miała zbyt wielu dzięki matce. Blaire zesztywniała u mojego boku, a moje zaciekawienie wciąż rosło. Czy Valerie ją skrzywdziła? - Valerie to była moja siostra bliźniaczka. Zginęła pięć lat temu w wypadku samochodowym. Mój tata prowadził. Dwa tygodnie później wyprowadził się i nigdy nie wrócił. Mama powiedziała, że musimy mu wybaczyć, bo nie umiał żyć ze świadomością, że to on siedział wówczas za kierownicą. Zawsze chciałam jej wierzyć. Nawet kiedy nie przyjechał na jej pogrzeb, wmawiałam sobie, że po prostu nie był w stanie się z tym zmierzyć. Wybaczyłam mu. Nie nienawidziłam go ani nie pozwoliłam rządzić sobą zgorzknieniu i nienawiści. Ale potem przyjechałam tutaj i… wiesz. Może mama się myliła. Cholera. Jasna cholera. Zrobiło mi się niedobrze. Oparłem się na sofie i objąłem ją ramieniem. Chciałem wziąć ją na kolana i pocieszyć. Powiedzieć, że zrobię, o co tylko mnie poprosi, by było lepiej. By to naprawić. By zmienić przeszłość. Poruszyłbym niebo i
MoreThanBooks
piekło. Ale nie mogłem tego zrobić. Więc powiedziałem to, co mogłem powiedzieć. - Nie wiedziałem, że miałaś siostrę bliźniaczkę – to było kłamstwo. Wiedziałem. Ale łatwo było zapomnieć, że dziewczyna, o której wiedziałem takie rzeczy to ta sama dziewczyna, w której byłem kompletnie zakochany. Ta, która cierpiała przez to, co zrobiłem. - Byłyśmy identyczne. Nie zdołałbyś nas rozróżnić. Często robiłyśmy sobie żarty w szkole i z chłopakami. Tylko Cain potrafił powiedzieć, która jest która. Wsunąłem dłoń w jej włosy i bawiłem się jedwabistymi kosmykami. - Jak długo znali się twoi rodzice, zanim wzięli ślub? – zapytałem. Chciałem to od niej usłyszeć. Było tak wiele prawdy, której obawiałem się, że nie znam. I tyle kłamstw, w które wierzyłem. - To była miłość od pierwszego wejrzenia. Mama wybrała się do przyjaciółki w Atlancie. Tata niewiele wcześniej zerwał z tą dziewczyną i przyjechał pewnego wieczoru, kiedy mama siedziała sama w jej mieszkaniu. Z tego co mówiła mama, ta przyjaciółka była trochę dzika. Ojciec spojrzał na nią raz i przepadł. Nie można mu się dziwić, była piękna. Miała blond włosy jak ja i wielkie zielone oczy przypominające klejnoty. Poza tym wszyscy dobrze czuli się w jej towarzystwie. Nigdy się nie poddawała i zawsze się uśmiechała. Widziałam, jak płacze, tylko raz, gdy powiedziano jej o Valerie. Upadła na podłogę i cały dzień zawodziła. Nie przerażało mnie to, bo
MoreThanBooks
czułam dokładnie to samo. Tak jakby wyrwano mi kawałek duszy – Blaire urwała i szybko wciągnęła powietrze. Nie mogłem wyobrazić sobie utraty Nan lub Granta. A ona straciła siostrę bliźniaczkę. Potem ojca. Potem matkę. Moja pierś zwyła z bólu. Trzymałem ją blisko siebie. - Tak mi przykro, Blaire. Nie miałem pojęcia. Blaire uniosła głowę i zachłannie przycisnęła usta do moich. Szukała ulgi i wiedziała, że to jedyny sposób, w jaki może jej zaznać z mojej strony. Chciałem, żeby wiedziała, iż mogła się wcisnąć w moje ramiona i że będę ją trzymał mocno, kiedy tylko będzie mnie potrzebować. Ale nie mogłem jej teraz tego powiedzieć. Jeszcze nie. - Kocham je. Zawsze będę je kochała, ale teraz już wszystko jest w porządku. Są razem. Mają siebie – powiedziała, kończąc pocałunek. Próbowała sprawić, bym poczuł się lepiej. Straciła ich i starała się dodać mi otuchy. - A kogo ty masz? – zapytałem, czując w sobie więcej emocji niż kiedykolwiek w moim życiu. - Siebie. Trzy lata temu, kiedy mama zachorowała, odkryłam, że jeśli pozostanę sobą i nie zapomnę, kim jestem, wszystko będzie dobrze – powiedziała z determinacją. Nie mogłem oddychać. Pieprzyć to. Nie zasłużyłem na to, by móc oddychać. Była tak silna. Przeszła przez piekło i wciąż potrafiła znaleźć powody do uśmiechu. Nie uważała, że jeszcze kogokolwiek
MoreThanBooks
potrzebuje. Ale Boże, ja jej potrzebowałem. Nie byłem tak silny jak ona. Nie zasługiwałem na nią. Ale nie byłem dobrym człowiekiem. Nie zrobiłbym niczego dobrego, żeby to zatrzymać, ponieważ nie byłbym fizycznie w stanie patrzeć, jak odchodzi. Panika i desperacja zebrały się w mojej klatce. - Potrzebuję cię. Teraz. Proszę, pozwól mi cię tutaj kochać – prosiłem ją. Byłem gotów błagać. To nie było poprawne. Ona potrzebowała kogoś, kto ją wysłucha i podniesie na duchu, a tu oto ja błagałem ją, żeby to ona zajęła się mną. Blaire ściągnęła koszulkę i chwyciła za moją. Uniosłem ramiona i pozwoliłem jej ją zdjąć. Lubiłem, kiedy mnie rozbierała. Sięgając za nią, rozpiąłem stanik i rzuciłem na bok. Chwytając jej piersi, pozwoliłem ich ciężarowi wypełnić dłonie. - Jesteś tak niewiarygodnie piękna. W środku i na zewnątrz – powiedziałem. – Nie zasłużyłem na to, ale pragnę być w tobie. Nie chcę już czekać. Muszę być tak blisko, jak to tylko możliwe. Blaire odsunęła się ode mnie, co sprawiło, że jej piersi się wyślizgnęły i odbiły. Usta mi zwilgotniały, a dłonie swędziały z chęci ściśnięcia ich. By pieścić znów ich idealne, satynowe kształty w moich rękach. Potem zaczęła ściągać buty. Moje oczy opadły na ręce, które pracowały teraz nad guzikami przy szortach. Rozbierała się dla mnie. Zero nieśmiałości, jak dzisiejszego poranka. Nie miałem zamiaru namawiać jej do zdjęcia ubrań. Poruszyła się, zsuwając szorty i byłem pewien, że głośno
MoreThanBooks
dyszałem. - Rozbieraj sie – zażądała, a jej wzrok opadł na moje oczywiste podniecenie. Cholera. Gdzie zniknęła moja słodka Blaire? Nie oponowałem. Wstałem i pozbyłem się spodni, po czym sięgnąłem po nią i przyciągnąłem do siebie, siadając. - Usiądź na mnie – powiedziałem. Zrobiła co kazałem. Jej uda były rozwarte, a słodycz jej ciepła spotkała się z moim nosem. Chciałem jej spróbować. Ale to musiało poczekać. - Teraz – udało mi się wykrztusić poprzez emocje zebrane w moim głosie. – Powoli się na mnie opuść. Chwyciłem swojego kutasa i przytrzymałem go, żeby mogła się na niego osunąć. Nie byłem pewien, czy to dobra pozycja na jej drugi raz, ale chciałem spróbować. Trzymała obie ręce na moich ramionach. - Spokojnie, kochanie. Powoli. Będzie bolało. Kiwnęła głową, kiedy główka musnęła jej wejście. Przesunąłem go do jej szparki, powodując
drżenie, po czym musnąłem nim
łechtaczkę. - Właśnie tak. Jesteś taka mokra. Boże, chcę to poczuć – wiedziałem, że lubiła, kiedy mówiłem co myślę. Kochałem to, że mogę przy niej świntuszyć i jej tym nie przestraszę. Wzrok zatrzymała na moim i przesunęła się tak, że muskałem wejście. Pojawiły się jej małe, idealnie białe zęby, kiedy przygryzła
MoreThanBooks
dolną wargę, po czym zsunęła się na mnie mocno i szybko. Jej jęk odbił się echem w pomieszczeniu i zabrałem dłoń, pozwalająć przejąć nad sobą kontrolę. - Kurwa! – jęknąłem, kiedy ciepło oplotło mnie ciasno z tym szalonym ssaniem, które doprowadziło mnie do szału zeszłej nocy. Tej nocy było nawet jakoś bardziej intensywne. Była bardziej gorąca i cholera, była mokra. Jak śliski aksamit, oplatający mnie aż umrę z przyjemności. Miałem zamiar zapytać, czy wszystko w porządku, kiedy jej usta przykryły moje, a język plątał się dziko z moim. Jej smak. Oh, Boże, smakowała tak dobrze. Chwyciłem jej twarz w dłonie i chłonąłem usta. Zarówno mój język, jak i kutas były zanurzone w słodkim ciele Blaire i walczyły z pokusą chwycenia i zerżnięcia niczym szaleniec. Odrzuciła głowę w tył i chwyciła mocniej moje ramiona, poczym zaczęła mnie ujeżdżać tak, jakby nie miała dość. Strach przez tym, że coś ją boli znikł, jak chłonąłem widok czystej rozkoszy na jej twarzy, kiedy ujeżdżała mnie mocno i szybko. Mój wzrok opadł na piersi, odbijające się za każdym razem, kiedy się unosiła i opadała na mojego kutasa. - Blaire, cholera… Blaire – mruknąłem, niezdolny do uwierzenia w to, co się dzieje. Moje dłonie chwyciły jej talię i straciłem rozum. Chciałem się nią delektować, ale chciałem też ją pieprzyć. Chciałem pieprzyć jej ciało z całkowitym zatraceniem. To była najbardziej ekscytująca, szalona
MoreThanBooks
rzecz, jakiej w życiu doświadczyłem. - Cholera, skarbie. BOŻE, Blaire. Tak, właśnie tak mała, pieprz mnie – słowa wylewały się z moich ust i nie potrafiłem się powstrzymać. – Twoja ciasna cipka jest cholerie idealna. Ssie mi fiuta, kurwa, żadna cipka nie powinna być tak zajebista. Do diabła, skarbie. Właśnie tak. Pieprz mnie. Pieprz mnie, Blaire. Najsłodsza pusia na całym świecie – potem mnie uderzyło. Nigdy wcześniej nie pieprzyłem się bez kondoma. Do diabła, nie miałem kondoma. Byłem czysty. Ostatnio się badałem. Nigdy nie chodziłem bez kondomów, ale… ścisnęła mnie i nie potrafiłem się tym martwić. Boże, chciałem tego z nią. By nic nas nie dzieliło. Ruchy Blaire się zmieniły i zaczęła kołysać się w przód i w tył. Moje usta zachłannie szukały sutków, kiedy podskakiwały przede mną. - Zaraz dojdę – jęknęła, kołysając się szybciej. - Kurwa, kochanie, to takie cudowne. I wtedy wykrzyknęła moje imię, a ciało zadrżało. Wybuchłem w niej, owijając ramionami jej talię, by nie wylecieć w powietrze bez niej. Jej imię wypadło z moich ust więcej niż raz. Moje ciało wibrowało i trzęsło się, kiedy walczyłem o oddech. Mój wystrzał ulgi, oznaczył ją. Bestia we mnie obudziła się do życia. Moja. Moja. Moja. Płeć Blaire ściskała mnie mocno, kiedy spazm przetoczył się przez jej ciało. Za każdym razem, kiedy naciskała na mojego penisa, jęczałem. Dochodziłem znów i znów. Nie było temu końca.
MoreThanBooks
W końcu jej ciało zaczęło się relaksować, rozluźniając uścisk czystej nirwany założony na moim kutasie. Ramionami owinęła moją szyję i opadła na mnie, całowicie spełniona. - Nigdy. Nigdy w całym moim życiu – udało mi się wziąć oddech. - To było... Boże, Blaire, brakuje mi słów – nie potrafiłem przestać jej dotykać. Głaskając ją jedną ręką i chwytając tyłek w drugą, pozwoliłem ciału cieszyć się wynikiem. - Myślę, że szukasz słowa „zajebisty” – powiedziała Blaire. Śmiech wydobył się z jej klatki i odsunęła się, by na mnie spojrzeć. - Najbardziej zajebisty seks w dziejach ludzkości – zapewniłem ją. - Jestem kompletnie wyczerpany. Wiesz o tym? Wykończyłaś mnie. Poruszyła się na moich kolanach. Wciąż byłem w niej. Nie byłem jeszcze gotowy, by się ruszyć. Fakt, iż mój kutas był w stanie się podnieść tak szybko po seksie mnie zaskoczył. - Hm, nie. Myślę, że wciąż jeszcze do czegoś się nadasz – powiedziała, uśmiechając się szelmowsko. - Kobieto, zaraz będę znowu twardy i gotowy do dzieła. Muszę cię umyć – powiedziałem. Patrzyła na mnie z wyrazem twarzy, o który bałem się w duszy prosić, po czym prześledziła moją dolną wargę koniuszkiem palca. - Nie będę już krwawić. Włożyłem jej palec do ust i zacząłem ssać. Wiedziałem, że muszę jej powiedzieć. Nie zdawała sobie jeszcze sprawy z tego, że nie miałem kondoma. Nie chciałem zepsuć tej chwili, ale musiała
MoreThanBooks
wiedzieć, że nie miałem niczego, co mogłoby ją skrzywdzić. I jeśli nie brała żadnych tabletek, cóż, to wciąż mało prawdopodobne, że właśnie zrobiliśmy dziecko. Większości par zajmuje to miesiące. Jeden raz to za mało. - Nie założyłem prezerwatywy. Ale nie mam żadnego syfa. Zawsze pamiętam o gumce i regularnie się badam – powiedziałem spokojnie. Nie poruszyła się ani nie odezwała. Cholera. - Przepraszam. Rozebrałaś się i na ten widok przestałem myśleć. Przysięgam, że nie jestem na nic chory – zapewniłem. - Nie, wszystko w porządku. Wierzę ci. Mi też wyleciało to z głowy – powiedziała, szok wciąż malował się na jej twarzy. Odsunąłem ją od siebie. - To dobrze, bo to było, kurwa, nieprawdopodobne. Nigdy nie robiłem tego bez gumki. Świadomość, że jestem w tobie i czuję cię bezpośrednio, sprawiła, że odjechałem. Jesteś niesamowita. Taka gorąca, mokra i tak bardzo ciasna. Kołysała się i mój penis znów zaczął stawać. Boże, tak dobrze było ją czuć. - Mmm – zamruczała. Chciałem więcej. Właśnie tak. Właśnie tu. Ale… - Bierzesz jakieś tabletki antykoncepcyjne? Pokręciła głową. Oczywiście, że nie. Nie miała powodu, żeby to
MoreThanBooks
robić. Będziemy to musieli zmienić. Muszę znów mieć ją bez gumy. Teraz, kiedy wiedziałem, co czuje, nie było odwrotu. Jęcząc, przesunąłem ją tak, że nie byłem już dłużej w niej. - Nie możemy robić tego ponownie, dopóki nie zaczniesz. Ale sprawiłaś, że jestem gotowy – sięgnąłem w dół i przebiełem palcem po jej nabrzmiałej cipce. Ona już też była gotowa. – Ależ jesteś seksowna – wyszeptałem. Odrzuciła głowę i jęknęła. Musiałem znów ją mieć. Tym razem wyciągnę wcześniej. Tylko… Kurwa, musiałem być w niej. - Blaire, chodź ze mną pod prysznic – powiedziałem. - Dobrze. Pozwoliła prowadzić się do łazienki. Włączyłem ogrzewanie podłogowe, kiedy weszliśmy, by marmurowa podłoga nie była zbyt zimna dla jej bosych stóp. Potem odkręciłem wodę w prysznicu. Odwracając się, chwyciłem jej dłoń. - To był najlepszy seks w moim cholernym życiu. Ale tutaj zrobimy to wolniej. Teraz ja zajmę się tobą – wprowadziłem ją pod wielki prysznic. Woda uderzyła w nas z góry i z dwóch słuchawek zawieszonych na ścianie. Zamykając drzwi, wcisnąłem guzik, aby para wypełniła całe pomieszczenie. Blaire rozglądała się z podziwem. - Nie wiedziałam, że robią tak duże i tak skomplikowane prysznice. Woda leci ze wszystkich stron i… czy to para? Uśmiechając się, osunąłem ją na wielką ławkę. - Trzymaj się moich ramion – poleciłem, po czym sięgnąłem w
MoreThanBooks
dół, unosząc jej nogę tak, by stopę postawić na ławeczce. Cipkę miała całkowicie otwarta dla mnie i nic więcej już nie powiedziałem. Napełniłem dłonie żelem pod prysznic i spieniłem go, po czym zacząłem myć wnętrze jej ud. - Rush! – westchnęła, ściskając moje ramiona i opierając się o mnie. Kontynuowałem zmywanie moich spazmów z jej ud, gdzie wypłynęły, robiąc się lepkie. Uniosłem głowę i obserwowałem jej twarz, kiedy dotykałem miękkich fałdek. Nie chciałem jej rozpalić, chciałem ją tylko umyć. Jej powieki opadły i jęczała, kołysząc się w miarę moich ruchów dłoni. Chciałem ją wpierw umyć, zanim się w niej zatopię, ale jeśli nie przestanie, nie będę w stanie się powstrzymać. - Dobrze ci? – zapytałem. Tylko kiwnęła głową. Z zamkniętymi oczami i lekko odchyloną głową. Woda moczyła jej włosy, zaczesane do tyłu. Rozsiewałem pocałunki na jej czole i w dół policzków, nie przerywając mycia. – Czy to boli? – zapytałem przy jej uchu. Zadrżała. - Tak. Ale lubię, kiedy boli. Wiedząc, że to ty sprawiłeś mi ból… urwała - pieprząc mnie – zakończyła szeptem. - Blaire, kochanie, teraz będę musiał cię zerżnąć. Nie powinnaś była mówić tego brzydkiego słowa. Nie mogę wciąż być dobry i cię rozpieszczać – drżenie w moim głosie pokazało, jak blisko byłem tego, by ją chwycić i przełożyć przez ławkę.
MoreThanBooks
Otworzyła oczy, ciepło w jej wzroku mnie rozpaliło. - Będziesz mnie pieprzyć przy ścianie? – zapytała z ciężkim oddechem. - Jak tylko będziesz chciała, słodka Blaire. Złożyłem słonie i wypełniłem je wodą, której użyłem do zmycia mydła spomiędzy jej nóg. Kiedy wszystko zeszło, chwyciłem ją i oparłem o ścianę. Ale przyłapałem się. Robiłem to słodko i delikatnie. Co prawda powiedziała, że lubi ostro, ale jutro będzie cierpieć i musiałem pamiętać o tym, by być delikatnym. - Nie użyję gumki. Nie mogę. Muszę cię czuć. Ale obiecuję, że wyciągnę, zanim dojdę – powiedziałem. - Dobrze. Tylko proszę, Rush, włóż go – błagała. Moja kontrola zniknęła. Tłumaczenie: Bat Korekta: Kabuniu
MoreThanBooks
Rozdział 25 Otwierając oczy, przez jasne światło słoneczne, zmrużyłem je, zdając sobie sprawę, że zapomniałem zamknąć rolety w nocy. Potem uderzył we mnie zapach Blaire, a ja przewinąłem się przez puste łóżko. Cholera. Już jej nie było. Spałem, podczas kiedy ona wychodziła do pracy. Kurwa. Chciałem pocałować ją na dzień dobry. Czy pamiętała, aby zjeść śniadanie? Sfrustrowany, odrzuciłem prześcieradła i usiadłem. Blaire miała pracę. Musiałem to zaakceptować. Nie pozwoliłaby mi nie zaakceptować tego. Nawet, jeśli była do dupy. Nie podobało mi się, że tak wiele pracowała, zwłaszcza po tym, jak zajmowałem ją przez większość nocy. Bardzo mało spała. Dzisiaj będzie taka zmęczona. Kiedy wróci z pracy, chciałbym ją nakarmić, a potem zrobić masaż i wykąpać. Dziś wieczorem naprawię to, że pieprzyłem ją całą noc jak szaleniec. Wcześniej pójdziemy spać. Prawdopodobnie będzie chciała odpocząć. Mogłem powstrzymać się przez jedną noc od pieprzenia. Ale prawdopodobnie zjem jej cipkę. Tylko to byłem w stanie zrobić. Zdecydowałem pójść pod prysznic. Czułem zapach Blaire na mojej skórze i nie chciałem się jeszcze myć. Chciałem, aby przez resztę dnia przypominało mi to, jakie pierdolone miałem szczęście. MoreThanBooks
Kiedy już udałem się na dół, aby zrobić coś do jedzenia, było prawie południe. Zabrzęczał dzwonek, a za nim nastąpiło szaleńcze pukanie. - Rush! Otwórz drzwi! Mam pełne ręce! - zawołała Nan z drugiej strony. Cholera. Otworzyłem drzwi, a moja siostra stała za nimi z włosami w dużych wałkach, z kilkoma torbami na zakupy i torbą odzieżową, która głosiła "Marc Jacobs". Co do cholery? - Nan, dlaczego jesteś w moich drzwiach z torbami na zakupy? I ostatnim razem jak sprawdzałem, nie było Marc Jacobsa albo.. spojrzałem na torby w jej dłoniach. - Burberry, Chanel czy Saksa w Rosemary Beach. Skąd przyszło to gówno? Nan upuściła torby i spojrzała na mnie, jakbym był tym, który stracił rozum. - Manhattan. Kupiłam je, kiedy byłam tam w zeszłym miesiącu. Mam dwie sukienki od Marca Jacobsa, których nie jestem pewna. I są buty.. to już inna historia. Nie mogę nawet zacząć się decydować. Muszę wiedzieć, co planujesz założyć i muszę użyć łazienki w pokoju mamy, aby moja stylistka naprawiła moje włosy i makijaż. Jest tu więcej miejsca niż u mnie. Poza tym, tą drogą, możemy jechać razem - powiedziała, jakby cokolwiek z tego miało sens. Nie mam pojęcia, o czym do diabła ona myśli, że robię, ale jeśli naga Blaire się nie wliczała, to ja też.
MoreThanBooks
- O czym ty mówisz? - zapytałem, marząc, bym mógł wypić chociaż jeden kubek kawy, zanim pojawiła się Nan ze swoimi zwariowanymi rzeczami. Zamarła w połowie schodów i spojrzała na mnie. Jej twarz powiedziała, że nadchodzi drama. Cholera. - Dzisiaj wieczorem, Rush. Zapomniałeś? Naprawdę? - Głos Nan podskoczył o oktawę wyżej i wiedziałem, że zaraz wpadnie w histerię. Kurwa. Musiałem napić się kawy. - O mój Boże! Zapomniałeś. Jesteś tak nią pochłonięty, że nie pamiętasz, co jest dla mnie ważne. - Teraz Nan krzyczała. Zamknąłem oczy i potarłem skronie, mając nadzieję, że nie skończę od tego z bólem głowy. Chciałem tylko wypić kawę i zaplanować wieczór z Blaire. Nie ten bałagan. - Nan, po prostu dopiero się obudziłem. Proszę, przestań na mnie krzyczeć - powiedziałem. - Przestań krzyczeć? Naprawdę mówisz mi, abym przestała krzyczeć, kiedy mój własny brat zapomniał, że dzisiaj jest bal debiutantów? Planowałam mój bal odkąd miałam pięć lat. Wiesz to. Wiesz jak ważny jest ten wieczór. Ale zapomniałeś! Kurwa ja pierdole. Nie chciałem eskortować mojej siostry na bal, gdzie banda zepsutych wystrojonych kobiet będzie się wywyższać nad innymi przez godziny. Blaire nie wliczała się w to równanie, a ja chciałem z nią być. - Nie chcesz iść - powiedziała Nan z głośnym lamentem. Brzmiała
MoreThanBooks
jak dziecko. - Zapomniałem. Przepraszam. Ale nie wspominałaś o tym od miesięcy, a wiesz, że to nie moja rzecz. Nan upuściła torbę na ziemię. Super. Będziemy mieć pieprzoną furię z ubraniami, które kosztowały mnie fortunę. Blaire zaharowywała się codziennie, a moja siostra kupuje buty z moich pieniędzy, które kosztowały więcej, niż Blaire
mogła
zarobić
przez
dwa
tygodnie.
Pierdolenie
niesprawiedliwe. Nienawidziłem tego. Nienawidziłem nie być w stanie dać Blaire wszystkiego, czego chciała. - Powiedziałeś, że mnie nie weźmiesz, Rush? Nie mam tutaj ojca, żeby mnie zabrał. Jesteś jedynym bratem, jakiego mam. Moim partnerem musi być członek rodziny, który jest również członkiem klubu. Nie mam nikogo innego. Tylko ciebie. - Już nie krzyczała. Brzmiała na zranioną. Zagubiona dziewczynka, która potrzebowała brata, aby uratował jej dzień. - Oczywiście, że cię zabiorę, Nan. Po prostu zapomniałem. A ty zaczęłaś na mnie krzyczeć, zanim zrobiłem sobie pieprzoną kawę powiedziałem, nie chcąc widzieć smutku w jej oczach. Pociągnęła nosem i kiwnęła sztywno. - Okej. Dziękuję - powiedziała, a potem pochyliła się, aby podnieść torebkę, którą upuściła. - Po tym jak wypijesz kawę i będziesz mniej zły, mógłbyś proszę przynieść mi resztę toreb? Zapytała, kiedy wspinała się po schodach.
MoreThanBooks
Nie potrzebowała mojej odpowiedzi. Wiedziała, że to zrobię. Poszedłem do kuchni. Musiałem trzymać gniew pod kontrolą. Robienie się złym z powodu tego dzisiejszego wieczoru nie było w porządku wobec Nan. To była tylko jedna noc. Wyjaśnię to Blaire. Zrozumie, ponieważ była... Blaire. Nie spodziewała się ode mnie niczego. Nigdy niczego nie wymagała. Była pierwszą osobą w moim życiu, która po prostu chciała mnie dla mnie. Nie dla przysług. Moja klatka piersiowa ścisnęła się. Prawdopodobnie będzie już spać, kiedy wrócę do domu. Chciałem jej w moim łóżku. Nie chciałem, aby spała w innym pokoju. Nie miałem zamiaru spać bez niej. Nalałem sobie kawy i wypiłem ją, po czym wyczyściłem kolejny kubek, zanim skierowałem się na korytarz, aby zabrać gówno, które przyniosła Nan. Schodziła ze schodów, kiedy to zacząłem. - Masz kod do biżuterii mamy? Chciałam założyć jej szafirowy naszyjnik, który kupiła u Tiffaniego tych świąt. - Otworzę go dla ciebie. - Nie zamierzałem jej powiedzieć, aby zadzwoniła do mamy. Była duża szansa, że powie nie, a potem Nan by się załamała, a ja znowu musiałbym sprzątać ten bałagan. Nan uśmiechnęła się. - Dziękuję! Mam zamiar założyć jedną z sukienek Marc Jacobsa, a ten naszyjnik będzie idealnie pasował. Myślę, że kupiła do niego również te kolczyki. Lub pożyczyła je. - Nan machnęła ręką, jakby to nie miało znaczenia. - Nic wielkiego. Naszyjnik będzie pasował
MoreThanBooks
również do diamentowych łezek. Zostawiłem ją paplającą o biżuterii, zaniosłem torby do pokoju mamy i rzuciłem je na łóżko. Miałem tu kilka garniturów, po prostu wybiorę jeden. To co miałem założyć nie było problemem. Ale musiałem najpierw porozmawiać z Blaire. Żeby wiedziała, gdzie dzisiaj będę.
***
Okazało się, że pracuje. Moje rozmowy były przekierowywane prosto do jej poczty głosowej, co oznaczało, że jej telefon był wyłączony lub rozładowany, co nie było zaskakujące, znając Blaire i ważność, jaką była dla niej komórka. Kiedy zadzwoniłem do klubu, dodzwoniłem się do Woodsa. Poinformował mnie, że Blaire była zajęta. Byli zawaleni przygotowywaniem się na dzisiejszy wieczór. Potem powiedział mi, że Blaire będzie pracować i ostrzegł mnie, że jeśli Nan powie cokolwiek do Blaire, będzie musiał ją wyprowadzić. Wtedy się rozłączył. Skurwiel. Przyjechałem do klubu w smokingu, z siostrą przy moim ramieniu, ubraną jak księżniczka. Fakt, że Blaire będzie obsługiwać dzisiaj wieczorem, a ja stałem tak ubrany, podkreślając nasze różnice, pieprzył mi w głowie. Kurwa, nienawidziłem tego. Chciałem Blaire w sukience,
za którą
zapłaciłem
śmieszną
MoreThanBooks
kwotę
pieniędzy
i
uśmiechającą się z podekscytowaniem. Chciałem, żeby świat zobaczył, że była moja. Że była ze mną. Ale dzisiaj chodziło o moją siostrę. Jeśli tylko przez to przejdę, już nigdy nie będę ponownie w takiej sytuacji. Blaire już nie będzie służyć mi na kolejnym przyjęciu, na które przyjdę. Będzie przy moim pieprzonym ramieniu, gdzie należała. - Pamiętaj, co powiedziałem o Blaire. Nie odzywaj się do niej, chyba że masz zamiar powiedzieć coś miłego. Woods cię wyprowadzi, a ja mu pomogę. Rozumiesz mnie? Nie robię sobie żartów, Nan. Nan skinęła sztywno. - Nie powiem ani słowa do niej. Przysięgam. Teraz, proszę, przestań zajmować się nią i pozwól mi cieszyć się tą nocą? Nawet nic nie powiedziałeś o tym, jak wyglądam. Była piękna, ale zawsz była piękna. Nan miała eleganckie piękno, którego niemożliwe było ukryć. - Wyglądasz wspaniale. Nikt nie będzie się z tobą równał zapewniłem. Uśmiechnęła się do mnie, a ja poczułem się winny, że nie myślałem o tym, żeby wspomnieć jak wyglądała wcześniej. Tak byłem skupiony na Blaire, że nie pomyślałem o tym. Nan potrzebowała mnie dzisiaj. Musiałem o niej myśleć. Przez kilka godzin. To było dla Nan. - Dziękuję - powiedziała, uśmiechając się jak księżniczka, którą wiedziała, że była.
MoreThanBooks
- Chodźmy - powiedziałem, oferując jej swoje ramię. Podeszliśmy do wejścia, a mężczyzna w smokingu uśmiechnął się do nas i skinął głową. Zapowiedział nasze nazwiska i weszliśmy do pomieszczenia. Wszystkie oczy zwróciły się na nas. To był moment Nan. Chciała sprawić, aby wszystkie dziewczyny wypluły wodę pierwszym wrażeniem i tak zrobiła. Nie miałem wątpliwości. Kiedy Nan zobaczyła jedną ze swoich przyjaciółek, ścisnęła moje ramię i podeszła do niej. Gdyby to było tylko to. Miałem przed sobą jeszcze trzy godziny tego gówna. - Rozmawiałeś z nią? - powiedział Woods, zatrzymując się obok mnie. Skinąłem. - Będzie się dobrze zachowywać. Jeśli powie jedną rzecz, pomogę ci wyprowadzić ją na zewnątrz. Wie to. Woods spojrzał na salę i skinął. Chciał odejść, ale zatrzymał się i poprawił spinki mankietów, zanim popatrzył na mnie. - Mam nadzieję, że wiesz co robisz - powiedział po prostu, a następnie odszedł, by powitać niektórych starszych członków stojących w pobliżu. Woods był tu dzisiaj jako gospodarz. Nie był z nikim. Nie pozwoliłem, aby jego słowa mi przeszkadzały. Był gorzki, ponieważ to mnie wybrała Blaire. Nie chciałem pozwolić, aby poruszył mnie jego komentarz. Musiałem przygotować się, aby zobaczyć jak Blaire pracuje. Obsługując tych nadętych dupków i ich
MoreThanBooks
zepsute córki. Udałem się do najdalszego kąta ściany i miałem nadzieję, że nie będę musiał rozmawiać ze zbyt wieloma osobami. Kilku zatrzymało się i zaczęło do mnie mówić, a ja kiwałem głową, zmuszając się do uśmiechu. Patrząc na mój telefon, zdałem sobie sprawę, że zostały już dwie godziny i czterdzieści pięć minut. Wtedy ją zobaczyłem. Weszła do pokoju, trzymając kieliszki szampana z uśmiechem na twarzy. Cały pokój wydawał się rozpalić od jej obecności. Członkowie albo ją ignorowali i brali drinka, albo mówili do niej z przyjaznym uśmiechem. Zdałem sobie sprawę, że większość starych członków chciało z nią porozmawiać. Bez wątpienia była wśród nich popularna. Nawet ich żony uśmiechały się do niej czule. Kiedy już skończyła krążyć po pokoju, wyszła i poczułem się zgubiony. Nie widziała mnie, ani nie wydawała się mnie szukać. Miałem nadzieję, że będzie przeszukiwać za mną tłum. Ale nie zrobiła tego. Ani razu. Nie chciała mnie widzieć? Myślała, że nie chcę jej widzieć? Kurwa... nie wiedziała, że ja tu jestem? Czy zobaczenie mnie z Nan byłoby niespodzianką? Czy Woods nie powiedział jej, że tu będę? Zanim mogłem się zapędzić zbyt daleko, Blaire wróciła do pokoju, niosąc tacę tym razem z martini. Zrobiła kolejną rundę. Kiedy w końcu odwróciła się, a jej oczy spotkały moje, poczułem jakby mój oddech uciekł. Uśmiech dotknął jej usta, a ja walczyłem z chęcią
MoreThanBooks
zabrania cholernej tacy z jej rąk i wpakowania jej na ludzi sięgających po drinki. Zmusiłem się do uśmiechu, którego nie czułem, a wtedy ktoś do niej coś powiedział, a ona odwróciła się z uśmiechem. Nie spojrzała już w moją stronę, zanim wyszła z pokoju. - Rush - zawołała Nan. Widziałem, jak wskazuje na mnie z miejsca, na którym stała. Była z Drummondsami i ich córką, Paris. Nan i Paris chodziły razem do szkoły z internatem. Byłem pewny w jakimś momencie, że spotykałem się z Paris, kiedy była w naszym domu. Nie byłem pewien, czy faktycznie mieliśmy seks. Miała jeszcze siedemnaście lat, a ja nie zadzierałem z nielegalnymi. Nan złapała mnie za ramię, kiedy zbliżyłem się i przedstawiła ludziom, których już wcześniej spotkałem. Kiwnąłem głową i słuchałem, jak Nan i Paris mówią o ich ostatniej wspólnej wycieczce na narty. Kiedy Nan napięła się przy mnie, obróciłem się i spojrzałem na drzwi wiedząc, że Blaire weszła do pokoju. Bethy mówiła do Blaire, ale ona nie pracowała. Była wystrojona. Zdezorientowany, patrzyłem, jak Jace wyszedł z tłumu i dołączył do Bethy. Przyprowadził Bethy jako randkę. Nie spodziewałem się tego. Robił oświadczenia, że była dla niego czymś więcej niż laską do pieprzenia. Uśmiech na twarzy Blaire mnie nie zaskoczył. Nigdy nie była zazdrosna. Była szczęśliwa za ludzi. Bethy była tu jako gość, bo Jace ją przyprowadził, ale Blaire serwowała ludziom, a ja stałem w pieprzonym smokingu. Czy myślała, że nie chcę potwierdzić, że była dla mnie czymś
MoreThanBooks
więcej, niż tylko ruchaniem? Mój żołądek skręcił się. Musiała poznać prawdę. Blaire nie spojrzała w moją stronę, ale wiedziała, że ją obserwowałem. Jej spięte ramiona powiedziały mi, że mnie ignorowała. Cholera. Kurwa mać. Mylnie mnie odczytała. Nie chciałem przychodzić. Byłem tutaj, aby przyprowadzić swoją siostrę. To nie tak, że nie chciałem się do niej przyznać. Chroniłem ją przed Nan, ale nie będę dalej tego robił, jeśli to oznaczało ranienie Blaire. - Prawda, Rush? - powiedziała Nan, jej zbyt szczęśliwy ton brzmiał zbyt piskliwie. Była wkurzona. Nie chciała, abym obserwował Blaire i to sprawiało, że byłem zły. Byłem tu z Nan jak chciała. Byłem pewny, że miała na sobie ubrania i dodatki warte około dziesięciu tysięcy, nie licząc naszyjnika matki. I miała zamiar kontrolować kogo obserwuję i z kim rozmawiam? Kurwa, nie. Nie mogła. - Wybacz mi - powiedziałem, chcąc odejść, ale paznokcie Nan wbiły się w moje ramię. - Mówiłam tylko, że mama i Abe wkrótce powinni wrócić do domu z Paryża. Nie mogą być na swoim miesiącu miodowym na zawsze - powiedziała z fałszywym uśmiechem. Nie chciałem ich w domu. - Mam nadzieję, że nie - powiedziałem. Paznokcie Nan mocniej wbiły się w moje ramię. Wyszarpałem go z jej uścisku. Roześmiała się i uderzyła w moje ramię.
MoreThanBooks
- Jest zrzędą w tych sprawach. Nie przyjmuje dobrze garniturów. - Jest synem gwiazdy rocka. Wątpię, żeby często nosił smoking pan Drummont powiedział rozbawionym głosem. Nie wspomniałem nic o tym, że mój ojciec, gwiazda rocka, mógł kupi jego i całą jego firmę kilka razy. Nie miałem zamiaru tracić oddechu. - Nie. Nie mam za wiele powodów, aby je nosić. - Co Laney mówi do tej kelnerki? Wygląda, jakby miała właśnie.. - Paris założyła rękę na ustach i odwróciłem się, zobaczyć co się dzieje. Blaire stała po środku pokoju w ślimakach na całym jej ubraniu i tacą, którą nosiła, stukającą głośno u jej stóp. Była zamrożona w szoku i przerażeniu. Laney, przyjaciółka Nan, gdakała ze śmiechu. - Och, zobaczcie! Co za niezdara. Woods powinien staranniej wybierać pracowników - Laney powiedziała głośno. Ręka Nan chwyciła mnie za ramię, ale zrzuciłem ją i ruszyłem w kierunku Blaire. Ta suka, Laney, zapłaci za to. - Odsuńcie się - ryknąłem, wskazując, aby Lana i jej przyjaciele zeszli mi z drogi, tak abym mógł dostać się do Blaire. Chwytając ją w pasie, popatrzyłem na nią. - Wszystko w porządku? - zapytałem, sprawdzając, czy na jej ciele były jakieś rany, poza tym, że była cała w maślanym śluzie. Skinęła, a jej oczy błyszczały z niewylanych łez i byłem gotowy zacząć wyrywać członki z ciał. Nikt nie miał prawa jej dotykać. Nikt.
MoreThanBooks
Nie byłem w stanie odwrócić się i spojrzeć na Laney. Byłem zbyt blisko zranienia jej. - Nie zbliżaj się więcej do mnie, ani do niej. Rozumiesz? - powiedziałem głosem przeznaczonym dla Laney i każdego, kto stał wokół, kto myślał, że zadzieranie z Blaire było dopuszczalne. - Dlaczego się wściekasz? To ona jest fajtłapą. Wywaliła na siebie tacę - powiedziała Laney piskliwym, irytującym głosem. Boże, była taką dziwką. - Jeszcze jedno słowo, a wstrzymam wszelkie wsparcie finansowe dla tego klubu do momentu, kiedy cię stąd wyrzucą. Na zawsze. Ostrzegłem ją. - Ale ja przyjaźnię się z Nan! Jestem jej najstarszą przyjaciółką. Nie zrobiłbyś mi tego. Zwłaszcza z powodu jakiejś kelnerki. - Laney brzmiała na zszokowaną. Miałem jej dać coś, przez co będzie zszokowana. - Spróbuj się przekonać - powiedziałem, wyrównując na niej mój wściekły wzrok, który mówił, żeby nie szła tam ze mną. Odwróciłem się do Blaire. - Idziesz ze mną - powiedziałem. Obejrzałem się widząc, że Bethy tam stoi, gotowa pobić Laney przed wszystkimi zebranymi. - Zajmę się nią, Bethy. Nic jej nie będzie. Wracaj do Jacea powiedziałem, a potem odwróciłem się z powrotem do Blaire. Uważaj na ślimaki, są śliskie. - Musiałem ją stąd wydostać. Do bezpiecznego
miejsca.
Została
skrzywdzona.
MoreThanBooks
Znowu
jej
nie
ochroniłem. Powinienem być z nią tutaj. Spieprzyłem. To była moja wina. Zawsze ją zawodziłem. Kiedy wyszliśmy z sali balowej, do ciemnego korytarza, który prowadził do kuchni i biura, Blaire uwolniła się z mojego uścisku i odsunęła ode mnie. Skrzyżowała ramiona na piersi w obronnym geście. Była zdenerwowana. Pozwoliłem, aby to się stało. - Blaire, przepraszam. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Nie sądziłem, że ona ma z tobą jakiś problem. Porozmawiam z Nan. Wygląda mi to na jej sprawkę... - Rudzielec nienawidzi mnie z powodu Woodsa. Nan nie miała z tym nic wspólnego. Ty też nie. To nie miało sensu. Dlaczego Laney była wkurzona na Woodsa? - Czy Woods wciąż cię podrywa? - Oczy Blaire rozszerzyły się, a ona odwróciła się i zaczęła odchodzić. Wyciągnąłem rękę i chwyciłem ją za ramię. To była zła rzecz do powiedzenia. Cholerna zazdrość. Musiałem nad tym zapanować. - Blaire, poczekaj. Przepraszam. Nie powinienem o to pytać. To nieważne. Chciałem się upewnić, że wszystko w porządku, i pomóc ci się wyczyścić. - Brzmiałem tak, jakbym błagał, co robiłem do pewnego stopnia. Westchnęła, a jej ramiona opadły. - Nic mi nie jest. Muszę iść do kuchni i dowiedzieć się, czy mnie nie wyrzucili. Woods ostrzegał mnie rano, że jeśli coś takiego się wydarzy, wina spadnie na mnie. Mam teraz większe problemy niż twój nagły wybuch zazdrości. Idiotycznej zresztą. Przez cały wieczór
MoreThanBooks
kompletnie mnie ignorowałeś. Wybierz sam: albo się do mnie przyznajesz, albo nie, Rush. - Wyszarpnęła rękę z mojej i ruszyła ponownie w stronę kuchni. Była wściekła, bo ją ignorowałem? Obserwowałem każdy jej ruch, do cholery. - Pracowałaś. Co miałem zrobić? - Zapytałem. Zatrzymała się i zrozumiałem, że mam szansę się obronić. - Gdybym zwracał na ciebie uwagę, dałbym Nan pretekst do ataku. Chciałem cię chronić. Ramiona Blaire opadły. - Masz rację, Rush, Twoje zachowanie sprawi, że Nan nie będzie mnie atakować. Jestem tylko panienką, którą pieprzyłeś ostatnie dwie noce. Kiedy się nad tym głębiej zastanowić, nic szczególnego, ot, jedna z wielu twoich lasek. Wtedy ode mnie uciekła. Stałem tam, zamrożony, tak cholernie zdezorientowany. Odgłosy trzaskania drzwiami poniosły się echem po korytarzu. Zraniłem ją. Robiłem to, co myślałem, że chciała, abym robił, a ja ją skrzywdziłem. Czy naprawdę myślała, że jest po prostu jakąś dziewczyną do pieprzenia? Boże, jak mogła nie widzieć, co dla mnie znaczy? Byłem tak całkowicie obsesyjny na jej punkcie, że kontrolowałem każdą decyzję, którą podjąłem. Czego do cholery ode mnie oczekiwała? Kochałem ją, kurwa mać! Tłumaczenie: Bat Korekta: Kabuniu
MoreThanBooks
Rozdział 26 Idąc z sali balowej, Nan podeszła do mnie sztywnym krokiem. Jej oczy znalazły mnie stojącego tam samotnie i wściekłość, którą wiedziałem kipiącą pod powierzchnią, eksplodowała. - Jak mogłeś mi to zrobić?- Zażądała. - To była moja noc. Po prostu potrzebowałam, abyś ignorował ją przez jedną noc, a ty nie mogłeś tego zrobić. Nawet na godzinę! - Po prostu przestań - powiedziałem, podnosząc rękę. Nie byłem na to gotowy. Musiałem znaleźć Blaire. - Nie mów mi, abym przestała. Upokorzyłeś mnie tam. Groziłeś mojej przyjaciółce, członkowi klubu, ponieważ kelnerka była niezdarna! Zrobiłem krok w kierunku Nan. - Laney zepchnęła na nią tacę. Wiesz to. Paris to widziała. Bethy to widziała. Nie poprawiaj mnie. Kroki przerwały mi, zanim mogłem powiedzieć coś więcej. Odwróciłem się, aby zobaczyć Blaire, nadal pokrytą tym gównem, wyglądającą jakby chciała się wczołgać do najbliższego otworu. Pobiegła w stronę drzwi prowadzących na zewnątrz. - Blaire, poczekaj - zawołałem za nią. Musiałem z nią porozmawiać. MoreThanBooks
- Puść ją, Rush. - Zażądała Nan. - Nie mogę - odpowiedziałem i pobiegłem za Blaire. Drzwi zamknęły się za nią, ale odepchnąłem je i podążyłem na zewnątrz. - Blaire, proszę. Porozmawiaj ze mną - błagałem. Zatrzymała się i podbiegłem do niej. Dawała mi szansę. - Przepraszam. Ale nie masz racji. Nie ignorowałem cię. Spytaj kogokolwiek. Nie spuściłem z ciebie wzroku nawet na sekundę. Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości, co do ciebie czuję, wystarczyło, żeby mi się przyjrzał. Przez cały wieczór patrzyłem tylko na ciebie. Musiałem to właściwie powiedzieć. Nie mogłem tego spieprzyć. Musiałem pokazać jej, jak się czuję. - Potem zobaczyłem wyraz twojej twarzy, kiedy spotkałaś Bethy i Jacea. Coś we mnie pękło. Nie wiedziałem, co dokładnie myślisz, ale zrozumiałem jedno: dotarło do ciebie, co to znaczy, że dziś pracujesz. Popełniłem błąd. Twoje miejsce jest u mojego boku. Chciałem tego z całej siły. Byłem tak spięty od patrzenia, czy nikt nie robi ci krzywdy, że przez większość czasu zapominałem o oddychaniu. Mój wzrok padł na jej zaciśnięte pięści po bokach. Nienawidziłem patrzenia na nią w takim stanie. Przebiegłem palcem przez jej dłoń. - Jeśli zdołasz mi wybaczyć, obiecuję, że to się nigdy nie powtórzy. Kocham Nan. Ale mam dosyć robienia wszystkiego, żeby ją zadowolić. To moja siostra, ale musi pogodzić się z pewnymi rzeczami. Powiedziałem jej, że zamierzam porozmawiać z tobą o niej.
MoreThanBooks
Są rzeczy, które musisz wiedzieć. - Nie chciałem tego powiedzieć, ale musiałem. Chciałem, żeby to wiedziała. - Próbuję poradzić sobie z myślą, że jeśli dowiesz się wszystkiego, może odejdziesz i nigdy nie wrócisz. To mnie śmiertelnie przeraża. Nie wiem, co się właśnie między nami dzieje, ale od chwili, kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy, wiedziałem, że zmienisz moje życie. Bałem się tego. Ale im dłużej na ciebie patrzyłem, tym bardziej mnie pociągałaś. Nigdy nie miałem dość. - Dobrze - powiedziała po prostu. Co to miało znaczyć? - Dobrze? - zapytałem. Skinęła. - Jeśli tak bardzo chcesz, żebym została... Jeśli pragniesz się przede mną otworzyć, zgadzam się. Uśmiech dotknął moich warg. Cholera, zawsze sprawiała, że się uśmiechałem. - Ja tu odkrywam przed tobą duszę, a ty mówisz tylko „dobrze"? zapytałem. - Powiedziałeś wszystko, co chciałam usłyszeć. Jestem teraz twoja. Co ze mną zrobisz? Ulga, która przeze mnie przebiegła sprawiła, że moje kolana zrobiły się słabe. Musiałem zachować spokój. Nie mogłem przestraszyć jej moją intensywnością. Cholera, to mnie samego przerażało.
MoreThanBooks
- Może seks przy jeziorku, koło szesnastego dołka? Blaire przechyliła głowę na bok i zachowywała się tak, jakby to rozważała. - Hm... problem polega na tym, że muszę się przebrać i wrócić do kuchni. Nie to chciałem usłyszeć. - Cholera. Podeszła do mnie i wycisnęła pocałunek na mojej szczęce. - Powinieneś towarzyszyć siostrze - powiedziała. Nie miałem zamiaru przechodzić przez to dzisiejszego wieczoru. - Myślę tylko o tym, że wkrótce znajdę się w tobie. Przytulę cię mocno i posłucham tych twoich seksownych jęków. Pożądanie zamigotało w jej oczach, kiedy źrenice rozszerzyły się. Zdecydowałem dalej mówić, ponieważ lubiła to. - Gdybym mógł potem wrócić na przyjęcie, zabrałbym cię do biura, oparł o ścianę i zanurzył się w tobie. Ale szybki numerek mi nie wystarczy. Jestem za bardzo uzależniony. Dłonie Blaire znalazły się na moich ramionach. Ścisnęła je, a jej oddech zrobił się cięższy. - Idź się przebrać. Ja tu poczekam, żeby mnie nie kusiło. Potem odprowadzę cię z powrotem do kuchni - powiedziałem. Wzięła głęboki oddech, po czym cofnęła się i poszła przebrać. Pokusa, aby pójść z nią tam i się kochać, przed wysłaniem jej z powrotem do pracy była trudna do zignorowania. Ale chciała
MoreThanBooks
skończyć dzisiaj pracę. To było dla niej ważne. Chciałem udowodnić jej, że to co było dla niej ważne, było i dla mnie. Kiedy wróciła, miała na sobie czysty strój mundurowy dziewczyn od wózków i uśmiechała się do mnie. - Jesteś pewna, że nie chcesz, abym cię zabrał do szesnastego dołka? Obiecuję, że będę szybki. Po prostu pozwól mi wylizać twoją cipkę, aż dojdziesz. Blaire zadrżała i wypuściła drżący oddech. - Rush, nie mów tak. Nie mogę. Muszę wrócić do pracy, a nie chcę, aby Jimmy zastanawiał się, dlaczego jestem taka nerwowa. Uśmiechając się, wziąłem ją za rękę i splotłem palce z moimi. - Oczywiście, że tak - powiedziałem złośliwie. Blaire zachichotała. - Na pewno teraz pachnę lepiej - powiedziała. Przyciągnąłem ją do mojego boku i schyliłem głowę, aby wchłonąć zapach. - Zawsze pachniesz niesamowicie, słodka Blaire. Pochyliła się do mnie, a ja przeniosłem rękę, by przyciągnąć ją bliżej, kiedy wracaliśmy do budynku i do drzwi kuchennych. - Mam zamiar cię pocałować. Wiem, że jesteś w pracy, ale teraz mnie to po prostu nie obchodzi. Muszę cię posmakować. - Pochyliłem się i przycisnąłem do niej swoje usta. Polizałem wolną wargę i zassałem, a następnie pozwoliłem jej odejść z niechętnym grymasem. Blaire posłała mi ostatni uśmiech, zanim zostawiła mnie stojącego
MoreThanBooks
tam bez niej.
Przechodzenie przez emocje i kończenie nocy było piekłem. Ale zrobiłem to, a Nan wydawała się szczęśliwa. Mówiła w drodze powrotnej do domu o zakupach, na jakie chciała pojechać z Paris i zapytała, czy ostatnio rozmawiałem z mamą. Kiedy Nan odjechała, poczułem westchnienie ulgi i poszedłem do domu. Blaire wkrótce wróci do domu, a ja wciąż planowałem dla niej masaż. Jeszcze bardziej go teraz potrzebowała. Chodziła cały cholerny dzień. Przeszedłem przez kuchnię do schodów. Puste butelki piwa i szklanka do wina zatrzymały mnie na mojej drodze. W tym momencie poczułem, jakby świat się zatrzymał, a ja poruszałem się w zwolnionym tempie w kierunku szklanek. Znajoma czerwona szminka błyszczała na szkle, a to sprawiło, że mój żołądek skręcił się. Kurwa, nie. Jeszcze nie. Boże, jeszcze nie. Potrzebowałem dzisiejszej nocy. Skurwysyny. Potrzebowałem jeszcze jednej nocy. Nie była gotowa. Musiałem to zaplanować. Kurwa! Ruszyłem w stronę schodów i brałem dwa na raz, potrzebując zobaczyć to na własne oczy. Kiedy szedłem korytarzem zobaczyłem, że drzwi do pokoju matki były zamknięte. Byli tam. Wiedziałem to. Normalnie drzwi były otwarte. Nie dotykałem ich. Byłem zbyt przerażony, aby ich zobaczyć. Bałem się, że to wszystko zniszczy. Powiedzą jej wszystko i wyślą z dala ode mnie.
MoreThanBooks
Nie. Boże, nie. Nie, nie, nie.
Nie wróciła do domu przez wiele godzin. Nie wiedziałem, ile: po prostu wiedziałem, że było późno. Siedziałem przed swoimi drzwiami na podłodze, czekając na nią. Patrząc prosto przed siebie. Potrzebując zobaczyć ją i trzymać, aby wiedzieć, że była tu ze mną. Nie odeszła. Dźwięk otwierania przednich drzwi sprawił, że serce zaczęło mi dziko bić. Blaire była w domu. To mogło być to. Koniec. Nie. Nie. Nie. Nie pozwolę na to. Sprawię, że mnie pokocha. Sprawię, że mi wybaczy. Kiedy zatrzymała się na ostatnich stopniach i zobaczyła mnie, siedzącego i patrzącego na nią. Moja słodka Blaire. Pokazała się i ukradła kawałek mojego serca bez otwierania ust. A następnie mnie skonsumowała. Zabrała całego. Pozwoliłem jej zabrać mnie za darmo. Zaczęła iść w moim kierunku, a ja wstałem i podszedłem do niej. - Musisz iść ze mną na górę. Teraz. - Desperacja w moim głosie zdawała się ją zaskoczyć, ale nie pytała o to. Chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem w stronę drzwi. Musiałem się śpieszyć i schować ją bezpiecznie w moim pokoju. Z dala od nich. Pociągnąłem ją do środka i zamknąłem drzwi, przed złapaniem i przyciśnięciem do ściany.
MoreThanBooks
Przebiegłem rękoma w dół jej ciała, zapamiętując każdą krzywiznę. To mi nie wystarczało. Musiałem ją rozebrać. Nie miałem czasu na guziki. Jęknęła, a ja zakryłem jej usta swoimi. Wbijałem się w to słodkie ciepło językiem na okrągło, kiedy szybko zdejmowałem jej szorty szarpnięciem w dół . Była naga. Moja Blaire. Moja idealna, słodka Blaire. Warcząc na jej ustach, wiedziałem, że potrzebowałem więcej. Nie opuszczała mnie. Nie mogłem pozwolić jej mnie zostawić. Z powrotem pchnąłem ją na schody i zdjąłem buty, a następnie odrzuciłem szorty i majtki z daleka. Zupełnie naga. Tylko dla mnie. Nikogo innego. Kiedykolwiek. Tylko dla mnie. Spadając na kolana, rozsunąłem jej nogi i przebiegłem językiem przez szparkę, docierając do cipki, która była opuchnięta i gotowa dla mnie. Blaire zawołała moje imię i oparła się na łokciach. Jej uda jeszcze bardziej się otworzyły, kiedy wsunąłem mój język w jej wnętrze, zanim ponownie polizałem całość. Moje imię było pieśnią na jej ustach. Zacząłem całować tą delikatną skórę ud, a ona zadrżała z potrzebującym piskiem. - Moja. Jest moja - Unosząc głowę, spojrzałem na nią. - Moja. Ta słodka cipka należy do mnie, Blaire. - Była moja. Zadrżała, kiedy przycisnąłem palec do jej ciepła. - Powiedz mi, że jest moja - zażądałem. Skinęła, kiedy wsunąłem w nią palec. - Powiedz to - powtórzyłem.
MoreThanBooks
- Jest twoja. A teraz, proszę, kochaj się ze mną, Rush powiedziała, dysząc. Tak! To była moja dziewczynka. Tak, była moja. Musiała wiedzieć, że była moja. To było moje. Wstając, szarpnąłem w dół spodnie od piżamy, które miałem na sobie i skopałem na bok. - Dzisiaj nie włożę gumki. Wyjmę go przed końcem. Muszę poczuć cię całą. Nigdy więcej nie założę gumki. Nigdy więcej nie chciałem być od niej oddzielony. Chwytając jej uda, uniosłem ją, kiedy przeniosłem się w dół i ustawiłem swojego kutasa przed jej wejściem. Nie mogłem w nią mocno wejść, jeśli była obolała. Boże, musiała być tak cholernie zmęczona, ale musiałem ją mieć. Powoli, wsunąłem się w jej wnętrze. - Boli? - zapytałem, unosząc się nad nią. - Jest dobrze - powiedziała z westchnieniem. Miałem ją skrzywdzić. Zatrzymałem się i wyciągnąłem. - Te schody są dla ciebie zbyt twarde. Chodź tutaj. - Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na górę. Była zbyt krucha dzisiaj na twarde, drewniane schody. - Zrobisz coś dla mnie? - Poprosiłem ją, wyciskając pocałunki na nosie i powiekach, kiedy stałem obok mojego łóżka. - Tak - odpowiedziała. Ustawiłem ją na podłodze i trzymałem, nawet kiedy stopami dotknęła już dywanu. - Pochyl się i oprzyj klatkę piersiową na łóżku. Przesuń ręce nad głowę i wystaw dupkę.
MoreThanBooks
Fantazjowałem o niej w taki sposób. Nie pytała się dlaczego, ani nie kłóciła. Po prostu to zrobiła. Wiedząc, że chciała mnie zadowolić, łatwo było wpaść w panikę. Była tym dla mnie. Musiała wiedzieć. Przebiegłem dłonią przez jej okrągły, gładki tyłeczek, który tak chętnie mi wystawiła. - Masz najcudowniejszą pupcię, jaką kiedykolwiek widziałem powiedziałem, kiedy ją pieściłem. Biorąc w posiadanie biodra, rozłożyłem jej nogi z dala od siebie i wszedłem w nią jednym ruchem. - Rush! - krzyknęła Blaire. - Cholera, ale jestem głęboko - jęknąłem, a moje oczy cofnęły się w głowie. Lepiej niż sobie wyobrażałem. Zawsze było z nią więcej. Zawsze, kurwa, więcej. Zacząłem pompować się wewnątrz niej. Przytuliła się do mnie plecami i chwyciła garściami prześcieradło, kiedy głośno jęczała i prosiła o więcej. Słuchanie jej przyjemności sprawiło, że zacząłem pchać mocniej. Nie mogłem być wystarczająco głęboko. Chciałem tam zamieszkać. Zamknięty w niej. Mocne ssanie złapało mojego penisa sprawiając, że moje kolana osłabły. Byłem blisko. Sięgnąłem pomiędzy jej nogi i zsunąłem rękę do jej cipki. - Boże, jesteś taka mokra. Moje słowa to sprowadziły. Blaire wskoczyła na mnie dziko, wołając moje imię.
Całą moją kontrolę zabrało wyjście z niej i
wystrzelenie mojego uwolnienia na jej tyłek. Chciałem to wewnątrz
MoreThanBooks
niej. Moja przyjemność mieszała się z jej. Ale nie mogłem ponownie tego zrobić. Jeszcze. - Aaaa! - Krzyknąłem, kiedy mój penis podskoczył w moich dłoniach i wystrzelił cały ładunek na jej gładkie plecy. Zobaczenie siebie tam sprawiło, że poczułem się, jakbym ją naznaczył. Mogłem to zobaczyć. Mnie na niej. - Kurwa, mała, gdybyś tylko wiedziała, jak niesamowicie wygląda teraz twój tyłeczek - powiedziałem. Upadła na łóżko, nie będąc w stanie utrzymać się w górze. Odwróciła głowę na bok, patrząc na mnie. - Dlaczego? Nie zdawała sobie sprawy, gdzie strzeliłem moim uwolnieniem. - Powiedzmy, że muszę cię teraz umyć - wyjaśniłem. Chichot wydarł się z niej, a ona ukryła twarz w kołdrze. Uwielbiałem słyszeć jej śmiech. Kochałem również stać tutaj i patrzeć się na jej tyłek pokryty moim orgazmem. Te dwie rzeczy ze sobą połączone były cholernie niesamowite. Musiała spać. Nie mogłem pozwolić jej leżeć tutaj z moim orgazmem na sobie, ponieważ byłem cholernym jaskiniowcem. Poruszając się wokół niej, udałem się do łazienki i wziąłem ciepłą, mokrą ściereczkę, a następnie udałem z powrotem do pokoju. Mogłem zobaczyć oczy podążające za mną i senny, zadowolony uśmiech na twarzy. Ja spowodowałem ten uśmiech. Nie wiedziałem, czy powinna jutro pracować czy nie, ale nie szła do pracy. Musiałem z
MoreThanBooks
nią porozmawiać. Musiała wiedzieć. Jej tata tu był. To był czas, w którym musiałem się z tym zmierzyć i walczyć dla niej. Wyczyściłem tył jej pleców. - Wszystko wyczyszczone, kochanie. Możesz przeczołgać się na górę i zakryć. Ja zaraz wrócę - powiedziałem. Ale nie ruszyła się. Przeszedłem dookoła i spojrzałem na jej twarz. Spała. Uśmiechnąłem się na myśl o jej zasypianiu, kiedy ja ją myłem. Zaborcza bestia ryknęła w mojej piersi. Podniosłem ją i przeniosłem na poduszkę, a następnie starannie przykryłem. Pochylając się w dół, ucałowałem jej głowę. - Naprawię to. Przysięgam, zrobię to właściwie. Kocham cie na tyle, aby przez to przejść. Po prostu musisz wystarczająco mnie kochać. Proszę, Blaire. Kochaj mnie wystarczająco - błagałem. Nie poruszyła się. Jej powolny oddech nie zmienił się. Ale miałem nadzieje, że słyszała mnie we śnie. I że jutro będzie pamiętała. Tłumaczenie: Bat Korekta: Kabuniu
MoreThanBooks
Rozdział 27 Nie mogłem spać. Leżałem tam przez godziny, oglądając Blaire śpiącą w moich ramionach. Skuliła się przy mnie i przytuliła, jakby to było jej jedyne źródło ciepła. Strach, że już nigdy nie będę tego mieć był bardzo realny. Tak bardzo jak nie chciałem uwierzyć, że mogłaby mnie zostawić, wiedziałem, że ją stracę. Jak mógłbym to przeżyć? Przyciągnąłem ją bliżej siebie i mocniej przytuliłem. Gdybym tylko mógł zabrać ją i uciec. Nigdy nie pozwoliłbym jej poznać strasznej prawdy. Dlaczego zawsze musiałem ją krzywdzić, kiedy wszystko co chciałem zrobić, to ją chronić? - Kocham cię - wyszeptałem w jej włosy. To musiało być dla nas wystarczające. Oglądałem wschód słońca, a ranek zrobił się jaśniejszy. Blaire potrzebowała snu. Będzie spać prawdopodobnie do południa. Musiałem porozmawiać z matką i Abem zanim Blaire się obudzi. Musieli wiedzieć, co do niej czułem. Stała się moim priorytetem. To musiało być jasne. Zamykając oczy, wciągnąłem jej zapach i zatopiłem się w uczuciu jej w moich ramionach. Taka ufna. Zmuszając się, aby wstać z łóżka, poruszyłem nią i wyciągnąłem z moich ramion. Byłem gotowy pójść na dół i poradzić sobie z prawdą. Brzydką, straszną, brudną prawdą, MoreThanBooks
która ją skrzywdzi. Nie mogłem tego zatrzymać. Mogłem mieć tylko nadzieję, że byłem wystarczający, aby pomóc jej się uleczyć. Wyciągnąłem ubrania i skierowałem się w stronę schodów, a następnie zatrzymałem i spojrzałem na Blaire leżącą w moim łóżku. Była teraz owinięta w prześcieradła. Jej długie blond włosy były rozsypane na poduszce. Jako dziecko, zastanawiałem się czy anioły były prawdziwe. Miałem wtedy dziesięć lat, ale postanowiłem, że nie były. To wszystko bzdury. Teraz zdałem sobie sprawę, że byłem w błędzie. Blaire była moim aniołem.
Abe stał w kuchni, pijąc kawę i patrząc przez okno. To był człowiek, który porzucił moją Blaire. Pozwolił jej pochować matkę i zostawił ją, aby zrobiła wszystko na własną rękę. Nienawidziłem go. Nie zasługiwał na Blaire. Abe odwrócił się i spotkał moje spojrzenie. Grymas rozciągnął się na jego ustach, kiedy wziął kolejny łyk kawy, zanim odwrócił się, aby ponownie wyjrzeć przez okno. Był przyzwyczajony do mojej nienawiści. Ale nie miał pojęcia, jak ona wzrosła, odkąd widziałem go po raz ostatni. Chciałem zacząć wyrywać ramiona z jego ciała. Samo patrzenie na niego wkurwiało mnie. - Masz zamiar o nią zapytać? - warknąłem. Wzruszył ramionami.
MoreThanBooks
- Zakładam, że jest tutaj. - Zakładał. Nie obchodziło go to. Po prostu zakładał. - Co rozpieprzyło cię tak bardzo, że jesteś taki bezduszny? zapytałem, nienawidząc wahania w moim głosie. - Ból, którego nigdy nie zrozumiesz, chłopcze – odparł. Jego głos był tak pusty, bez emocji. - Sama pochowała swoją matkę, ty skurwysynu. A ty wiedziałeś o tym. Nie odpowiedział. - Jest tak pierdolenie niewinna i samotna – powiedziałem, chcąc, aby się do niej przyznał, albo mogłem stracić swoją kontrolę. - Już nie jest, prawda? Niewinna i samotna – powiedział. Mój gniew dotknął swojego limitu i ruszyłem do kuchni. Odwrócił się do mnie w momencie, kiedy go złapałem i rzuciłem o ścianę. - Ty pierdolony kawałku gówna! Nigdy, kurwa mać nigdy, nie sugeruj, że Blaire nie jest niewinna. Wykończę cię! Nie obchodzi mnie kurwa, kto cię chce! - krzyczałem. Abe upuścił swoją kawę, a kubek roztrzaskał się o podłogę w kuchni, ale zignorowałem to. Nie wyglądał, jakby go to obchodziło. W tym mężczyźnie była pustka, której nie rozumiałem. To było tak, jakby nie miał żadnej duszy. - Spałeś z nią? - powiedział spokojnie. Ponownie uderzyłem nim o ścianę, wystarczająco mocno, aby
MoreThanBooks
uszkodzić ścianę i posłać spadające kawałki tynku, aby połączyły się z kawą. - Zamknij się! - zaryczałem. - Rush! - Histeryczny głos mojej matki przedarł się przez moją furię. - Nie twój interes, mamo – powiedziałem, nie spuszczając wzroku z człowieka, którego gotowy byłem zabić gołymi dłońmi. - Nie brzmi również, jakby była samotna – powiedział Abe. Przełknąłem strach, który ściskał moją pierś. - Nie jest. Nigdy nie będzie. Zawsze będę tu dla niej. Sprawię, że będzie bezpieczna. Zajmę się nią. Zawsze będzie mnie miała. - Kto? O kim ty mówisz, Rush? Puść Abe! - Moja matka stała koło mnie, ciągnąc mnie za ramię. Blaire niedługo zejdzie na dół. Nie mogłem zabić jej ojca. Nie, dopóki mnie o to nie poprosi. Wtedy byłby martwym człowiekiem. Puściłem go i zrobiłem krok w tył. - Uważaj, jak się o niej wyrażasz. Nie chcę nic innego od twojego cierpienia – ostrzegłem go. - Rush, to wystarczająco! - Paznokcie mojej matki wbiły się w moje ramie, a ja uwolniłem się od niej. - Ty też mnie nie dotykaj. Chciałaś tę kupę gówna w swoim życiu. Pozwoliłaś mu opuścić ją. - Wskazałem na nią palcem. Szok mojej matki zmienił się w zdumienie, kiedy patrzyła dookoła siebie na rozwalone rzeczy.
MoreThanBooks
- Zrobiłeś tu bałagan. Idź do salonu, zanim ktoś się zatnie. Potrzebuję wyjaśnień co do twojego zachowania – powiedziała, wychodząc z pokoju i spodziewając się, że za nią podążę. Patrzyłem jak idzie i wtedy spojrzałem na Abea. - Nic co możesz mi zrobić nie równa się z cierpieniem, przez które przeszedłem – powiedział Abe i odwrócił się, idąc za moją matką z kuchni. Jak ten człowiek wychował kogoś takiego jak Blaire? Nie rozumiałem jak kobieta na górze w moim łóżku mogła być produktem tego człowieka. Mogłem zobaczyć Nan, ale nie Blaire. Musiałem porozmawiać z moją matką i Abe. Dlatego właśnie wstałem i opuściłem moje łóżko, gdzie nadal była Blaire. Wszedłem do salonu, a matka spojrzała na mnie z zaciśniętymi ustami. Najwyraźniej, Abe powiedział jej coś. - Ty... ty... nie mogę w to uwierzyć, Rush. Wiem, że masz problemy z pieprzeniem wszystkich dookoła, ale gdzieś masz swoje granice.
Ta
dziewczyna
używała
swojego
ciała,
aby
tobą
manipulować. Pokręciłem głową i zacząłem podchodzić do niej. Miałem dość słuchania, jak mówią o Blaire. Już więcej nie obchodziło mnie, kto co powiedział, zapłacą za to. Abe wszedł pomiędzy nas, ale jego uwaga była na mojej matce. - Bądź ostrożna z tym, co o niej mówisz. Blaire jest moją córką. Ostrzeżenie w jego głosie zaskoczyło mnie. To nie naprawiło jego
MoreThanBooks
poprzedniego gówna, ale bronił ją. - Nie mogę w to uwierzyć, Rush. Co ty sobie myślałeś? Nie wiesz, kim ona jest? Co oznacza dla naszej rodziny? - moja matka mówiła to przerażonym tonem, jakbym popełnił przestępstwo. Obwiniała Blaire za coś, co nigdy nie było jej winą. Jak szalona była moja rodzina, jeśli wierzyła w to tak bardzo? - Nie można jej za to winić. Nawet się jeszcze nie urodziła. Nie masz pojęcia, przez co ona przeszła. I to przez niego. - Powiedziałem, wskazując na Abea. Ponieważ wiedziałem i nigdy o tym nie zapomnę. - Nie bądź taki rycerski. Ty go dla mnie znalazłeś. Cokolwiek przez niego przeszła...ty to zacząłeś. A potem się z nią przespałeś? Naprawdę, Rush. Mój Boże, co ty sobie myślałeś? Jesteś taki sam jak twój ojciec. - Moja matka kochała mówić mi, że byłem taki sam jak Dean, kiedy była na mnie zła. A ja byłem po prostu wdzięczny, że nie byłem taki jak ona. - Pamiętaj, czyj to dom – upomniałem ją. - Uwierzyłbyś w to? Odwraca się ode mnie z powodu panienki, którą dopiero co poznał. Abe, zrób coś. Moja matka patrzyła błagająco na Abea, a ja chciałem się zaśmiać. Oczekiwała, że coś zrobi. To było pieprzenie. Byłem zmęczony. Musiałem wyprostować to gówno, zanim obudzi się Blaire. - To jego dom, Georgie. Nie mogę go do niczego zmusić. Powinienem się tego spodziewać. Ona jest tak podobna do matki. Jego słowa sprawiły, że się zatrzymałem. Co do cholery miał
MoreThanBooks
przez to na myśli? - A to co ma znaczyć? - warknęła moja mama, oczywiście już wiedząc co to znaczyło, albo nie traciłaby teraz kontroli. - Już to przerabialiśmy. Zostawiłem cię dla niej, bo miała w sobie jakiś magnetyzm. Nie mogłem jej porzucić... - Wiem o tym! Nie chcę tego więcej słuchać. Pragnąłeś jej tak strasznie, że zostawiłeś mnie w ciąży ze stertą zaproszeń na ślub, który musiałam odwoływać! - powiedziała moja matka, przerywając mu. - Uspokój się. Kocham cię. Tłumaczę ci tylko, że Blaire ma charyzmę swojej matki. Trudno ją zignorować. A ona tego nie widzi, zupełnie jak Rebecca. Nic nie może na to poradzić – powiedział Abe. Gapiłem się na niego przerażony. Czy myślał, że to to? Naprawdę w to wierzył? Nie byłem zakochany w pieprzonej charyzmie. Była znacznie więcej niż tym. Nie widział tego? Ślepy dupek. - Aaaa! Czy ta kobieta nigdy nie przestanie mnie prześladować? Czy zawsze będzie niszczyć moje życie? Umarła, do cholery. Mam mężczyznę, którego kocham, i nasza córka wreszcie odzyskała ojca. A teraz to. Ty idziesz z nią do łóżka. Z tą dziewczyną! - Moja matka wyrabiała się, a ja nie miałem czasu na uspokajanie jej gniewu. Musiałem się martwić o Blaire. - Jeszcze jedno słowo przeciwko niej i wyrzucę cię stąd – ostrzegłem matkę ostatni raz. Nie mogła oczerniać Blaire w żaden sposób.
MoreThanBooks
- Georgie, kochanie, proszę, uspokój się. Blaire to dobra dziewczyna. To, że tutaj nocuje, nie oznacza końca świata. Potrzebuje mieszkania. Tłumaczyłem ci to. Wiem, że nienawidzisz Rebecki, ale była twoją najlepszą przyjaciółką. Przyjaźniłyście się od dzieciństwa. Dopóki nie pojawiłem się ja i nie zniszczyłem wszystkiego, traktowałyście się jak siostry. To jej córka. Okaż trochę współczucia. Powody, które rzucał, nie wystarczą mojej matce. Była szalenie skoncentrowana na sobie, jak moja siostra. - Nie! Zamknijcie się wszyscy! -Głos Blaire posłał nóż przez środek mojego serca. Nie. Boże nie, jeszcze nie. Nie powinna usłyszeć tego w taki sposób. - Blaire. - Ruszyłem w jej stronę, ale wyrzuciła ręce w górę, aby mnie powstrzymać. Dziki wyraz jej twarzy, kiedy patrzyła za mnie, zatrzymał mnie zimno. - Ty! - powiedziała, wskazując na Abea. - Pozwalasz im kłamać na temat mamy! - krzyczała. Bałem się, że będzie zraniona, ale całkowita, poza kontrolą zimność w jej oczach była przerażająca. - Blaire, pozwól mi wytłumaczyć... - zaczął mówić Abe. - Zamknij się! - Blaire ryknęła, przerywając mu. - Moja siostra, moja druga połowa, umarła. Umarła, tato. W samochodzie, jadąc do sklepu z tobą! Czułam się, jakby ktoś wyrwał mi duszę i oddał z powrotem tylko pół. Utrata Valerie była dla mnie nie do zniesienia. Patrzyłam, jak moja matka zawodzi, płacze i pogrąża się w żałobie. A
MoreThanBooks
potem widziałam, jak ojciec odchodzi. I nigdy nie wraca. Podczas gdy jego żona i córka starają się posklejać w całość świat, w którym nie ma już Valerie. Potem mama zachorowała. Dzwoniłam, ale nie odbierałeś. Zaczęłam pracować po szkole i płacić rachunki. Nie robiłam nic innego, tylko opiekowałam się nią i uczyłam. Z wyjątkiem klasy maturalnej, kiedy była już tak chora, że musiałam zrezygnować ze szkoły. Zdałam egzamin GED i skończyłam z nauką. Ponieważ na świecie była tylko jedna osoba, którą kochałam, i ona właśnie umierała. Mogłam tylko siedzieć i bezsilnie się przyglądać. Trzymałam
ją
za
rękę,
kiedy
wydała
ostatnie
tchnienie.
Zorganizowałam pogrzeb. Patrzyłam, jak chowają jej ciało do ziemi. Nie zadzwoniłeś ani razu. Nawet jednego cholernego razu. Musiałam sprzedać dom po babci i wszystko, co miałam wartościowego, tylko po to, by spłacić długi za jej leczenie. Nie wiedziałem tego wszystkiego. Powiedziała mi niewiele. Owinąłem wokół niej ramiona, potrzebując ją objąć, ale zaczęła się wyrywać i walczyć ze mną, jak ktoś kto właśnie postradał rozum. - Nie dotykaj mnie! - krzyknęła, a ja musiałem ją puścić, albo zaryzykować, że sama siebie skrzywdzi. - Teraz muszę wysłuchiwać, co mówicie o mojej matce, która była świętą. Słyszycie mnie? Świętą! Jesteście obrzydliwymi kłamcami! Jeśli ktokolwiek jest winny, to on. Wskazała na swojego ojca. Musiałem z siebie żartować, że myślałem, że wysłucha mnie i pozwoli wyjaśnić. Jej świat został obrócony do góry nogami tą
MoreThanBooks
wiadomością. Nie powiedziałem jej. Nie chciałem widzieć bólu w jej oczach, którego nie wiedziałem jak wymazać. Ale zamiast tego, pozwoliłem, aby to się stało, a to było o wiele gorsze. - On jest łgarzem, wartym mniej niż brud pod paznokciami. Jeśli Nan jest jego córką... Jeśli byłaś w ciąży... - Blaire wskazywała na Abe, kiedy mówiła, ale zatrzymała się i przeniosła swoją uwagę na moją matkę. Po raz pierwszy, naprawdę spojrzała na moją matkę. I pamiętała. Cofnęła się i chciałem po nią sięgnąć i ponownie przytulić, ale nie zrobiłem tego. Musiała zdobyć kontrolę nad sobą w pierwszej kolejności. Nie chciała mojej pomocy. - Kim jesteś? - zapytała, kiedy moja matka gapiła się na nią z szaleństwem w oczach. - Uważaj, jak odpowiesz na to pytanie. - Ostrzegłem moją matkę, po tym jak podszedłem za Blaire, gdyby mnie potrzebowała. Moja matka spojrzała na Abe i wróciła wzrokiem do Blaire. - Wiesz, kim jestem, Blaire. Spotkałyśmy się już. - Przyszłaś do mojego domu. Moja mama... płakała przez ciebie. Mama przewróciła oczami i zesztywniała. - Ostatnie ostrzeżenie, mamo – warknąłem. - Nan chciała poznać ojca. Przyprowadziłam ją do niego. Poznała jego słodką małą rodzinkę: śliczne blondynki, bliźniaczki, które kochał jej tatuś, i jego idealną żonkę. Miałam już dość tłumaczenia córce, że nie ma ojca. Wiedziała, że on istnieje. Pokazałam jej, kogo
MoreThanBooks
wybrał. Nie zapytała o niego ponownie przez długie lata. Kolana Blaire zrobiły się słabe, kiedy wciągnęła powietrze. Cholera, miała dostać ataku paniki. - Blaire, proszę, popatrz na mnie – błagałem ją, ale nie odpowiedziała. Trzymała wzrok na ziemi, kiedy wszystko się w nią wtapiało. Nienawidziłem tego oglądać. Chciałem ich wszystkich wyprosić, tak abym mógł trzymać Blaire, aż wszystko znowu będzie w porządku. Ale potrzebowała tego. Było to tutaj. Chciała swoich odpowiedzi. Abe przemówił. - Byłem zaręczony z Georgianną. Spodziewaliśmy się dziecka. Twoja matka przyjechała z wizytą. Wyjątkowa kobieta. Taka uzależniająca... Nie potrafiłem trzymać się od niej z daleka. Georgianną wciąż kochała Deana, a Rush jeździł co weekend do taty w odwiedziny. Georgie wróciłaby do Deana natychmiast, gdyby tylko powiedział choć jedno słowo o założeniu rodziny. Nie byłem nawet pewien, czy Nan to moje dziecko. Twoja matka była niewinna i zabawna. Nie pociągali jej muzycy rockowi i potrafiła mnie rozśmieszyć. Uganiałem się za nią, a ona mnie ignorowała. Potem ją okłamałem. Powiedziałem, że Georgianną jest w ciąży z Deanem. Żałowała mnie. W jakiś sposób zdołałem ją przekonać, żeby ze mną uciekła. Porzuciła swoją najlepszą przyjaciółkę. - Kiedy Abe skończył swoje wyjaśnienia, zrozumiałem, że to było najwięcej, co od niego usłyszałem za jednym razem.
MoreThanBooks
Blaire przykryła swoje uszy i mocno zamknęła oczy. - Przestań. Nie zamierzam tego słuchać. Idę po swoje rzeczy. Chcę stąd odejść. - zaszlochała Blaire, rozdzierając mnie na dwie części. - Kochanie, proszę, porozmawiaj ze mną. Proszę. - Błagałem ją i dotknąłem jej ramienia, potrzebując jakiegoś połączenia z nią. Odsunęła się ode mnie, ale nie spojrzała na mnie. - Nie mogę na ciebie patrzeć. Nie chcę z tobą rozmawiać. Zabieram swoje rzeczy i jadę do domu. Nie. Nie. Nie. Nie mogłem jej stracić. Nie. Nie odchodziła ode mnie. Kochałem ją. Miała mnie. Musiała dla nas walczyć. Potrzebowałem, aby dla nas walczyła. - Blaire, kochanie, nie masz już domu. - powiedział Abe. Wiedziałem, że miał na myśli aby przypomnieć jej, że nie ma gdzie pójść, ale chciałem zakopać swoją pięść w jego twarzy. Nie potrzebowała teraz usłyszeć tego od niego. Blaire spojrzała na swojego ojca. - Owszem, mam, tam, gdzie jest grób mojej matki i siostry. Chcę być blisko nich. Dość nasłuchałam się waszych kłamstw. Mama nigdy nie zrobiłaby tego, o co ją oskarżacie. Zostań tu ze swoją nową rodzinką, Abe. - Powiedziała słowami, które były pełne nienawiści. Wtedy odwróciła się i wbiegła po schodach. Poszedłem za nią i rozważałem zamknięcie jej w swoim pokoju i zmuszenia do zostania ze mną. Wysłuchania. Czy wtedy mi wybaczy? Czy mogłem to dla
MoreThanBooks
niej zrobić? - Jest niestabilna i niebezpieczna – wysyczała moja matka. Podszedłem do niej i stanąłem z nią twarzą w twarz, po raz pierwszy w moim życiu. - Jej świat został właśnie wyrwany. Wszystko co znała. Więc chociaż raz w życiu, nie bądź samolubną suką i zamknij się do cholery. Ponieważ jestem gotowy wyrzucić was oboje i pozwolić wam wymyślić, jak kurwa przetrwać samemu. Nie chciałem słuchać jej odpowiedzi, ponieważ wiedziałem, że zepchnie mnie na krawędź. Musiałem spróbować porozmawiać z Blaire bez jej ojca i mojej matki na drodze. Stałem w drzwiach jej pokoju, kiedy wpychała swoje ubrania w walizkę, z którą przyjechała zaledwie tygodnie temu. - Nie możesz mnie zostawić – powiedziałem, walcząc z emocjami ściskającymi moje gardło. - Coś podobnego – odparła. Pustość w jej głosie zabijała mnie. To nie była moja Blaire. Nie mogłem pozwolić, aby to kłamstwo mi ją zabrało. Moja Blaire nie była taka bez życia i zimna w środku. - Blaire, nie dałaś mi wytłumaczyć. Chciałem ci dzisiaj wszystko wyjaśnić. Wrócili do domu wczoraj wieczorem i spanikowałem. Powinienem ci powiedzieć wcześniej. - To nie miało sensu, a ona odchodziła, ale nie wiedziałem co kurwa powiedzieć, aby sprawić, żeby została. Waląc pięścią we framugę, próbowałem się skupić.
MoreThanBooks
Musiałem powiedzieć właściwą rzecz. - Nie tak miałaś się tego wszystkiego dowiedzieć. Nie w ten sposób. Boże, nie w ten sposób. Traciłem to. Panika i strach pokrywały moje myśli. - Nie mogę tu zostać. - Powiedziała. - Nie chcę cię widzieć. Jesteś ucieleśnieniem bólu i cierpienia, jakiego doznałam ja i moja mama. Cokolwiek między nami było, to już koniec. Umarło w chwili, gdy zeszłam po schodach i zdałam sobie sprawę z tego, że świat, który znałam, nigdy nie istniał. Jej słowa były takie końcowe. Jak mogłem walczyć, jeśli odmawiała dawania mi szansy? Czy nigdy więcej nie spojrzy już na mnie w inny sposób? Nie mogłem żyć w takim świecie. Takim bez Blaire. Tłumaczenie: Bat Korekta: Kabuniu
MoreThanBooks
Rozdział 28 Walcząc o oddech przez ból, odwróciłem się i poszedłem za nią. Nie chciała mnie. Nie chciała tego. Ale nie mogłem po prostu pozwolić jej odejść. Gdzie pójdzie? Gdzie będzie spać? Kto przypilnuje, że będzie jadła? Kto ją będzie trzymał, kiedy będzie płakać? Potrzebowała mnie. I Boże, ja potrzebowałem jej. Blaire doszła do najniższego schodka, wyjęła telefon z kieszeni i pokazała go Abe. - Weź. Nie chcę tego – powiedziała. - Po co mi twój telefon? - zapytał Abe. - Nie chcę nic od ciebie – krzyknęła na niego. - Nie dostałaś go ode mnie – powiedział. - Weź komórkę, Blaire – powiedziałem. - Jeśli zamierzasz odejść, nie zdołam cię zatrzymać. Ale proszę, zachowaj chociaż to. - Byłem gotowy upaść na moje kolana i błagać. Musiała zabrać telefon. Cholera, potrzebowała telefonu. Blaire położyła go na schodach. - Nie mogę – powiedziała i wiedziałem, że nie dam rady również przekonać jej, aby go zabrała. Nie mogłem nic zrobić. Byłem kurwa bezużyteczny. Jej świat właśnie rozdarł się na kawałki, a ja byłem pieprzenie bezużyteczny. MoreThanBooks
- Wyglądasz zupełnie jak ona – powiedziała moja matka do pleców Blaire. - Mam nadzieję, że będę chociaż w połowie tak dobrym człowiekiem – powiedziała Blaire z całkowitym przekonaniem w głosie. Drzwi zamknęły się za nią. Musiałem coś zrobić. Ruszyłem w dół schodów, nie spuszczając z oczu drzwi. Nie mogłem po prostu tutaj stać i pozwolić jej odjechać. - Gdzie pojedzie? - zapytałem Abea. Będzie miał pomysł. - Wróci do Alabamy. Jedynego domu, który zna. Ma tam przyjaciół. Przyjmą ją do siebie – powiedział. Krzyk Nan dobiegł z zewnątrz, a moje serce zatrzymało się. Czy coś się stało Blaire? Zbiegłem w dół po schodach, ale nie zanim moja matka i Abe stanęli na drodze do drzwi. - Blaire! Odłóż broń. Nan, nie ruszaj się. Ona wie lepiej, niż wielu mężczyzn, jak się z tym obchodzić – zażądał Abe spokojnym głosem. Cholera, Blaire trzymała broń wycelowaną w Nan. Co do cholery powiedziała Nan? - Co ona robi? Czy to w ogóle legalne? - zapytała moja matka. - Ma pozwolenie. Uspokój się – powiedział Abe, brzmiąc na wkurzonego. Blaire zniżyła broń. - Wsiądę do samochodu i odjadę stąd. Na zawsze. Tylko
MoreThanBooks
zamknijcie już gęby. Nie chcę słyszeć ani słowa więcej o mamie – powiedziała Blaire, patrząc na Nan. Wtedy wspięła się do samochodu i bez patrzenia za siebie, odjechała. - Jest kurwa świrnięta – powiedziała Nan, odwracając się, aby na nas spojrzeć. Nie mogłem tu stać i ich słuchać. Odeszła ode mnie. Nie mogłem po prostu pozwolić odejść jej samej. Wszystko mogło się jej stać. Odwróciłem się i wszedłem do środka, a potem na górę do mojego pokoju. Zapach Blaire uderzył we mnie, kiedy sięgnąłem najwyższego stopnia i musiałem zatrzymać się, zagryzając zęby z bólu. Zaledwie dwie godziny temu, leżałem w tym łóżku i trzymałem ją w swoich ramionach. Podszedłem do łóżka i usiadłem na nim, podniosłem poduszkę, na której spała i przytrzymałem ją przy twarzy. Boże, pachniała całkiem jak ona. Wydarł się ze mnie szloch, a ja walczyłem, żeby go zatrzymać, ale nie mogłem. Straciłem ją. Moją Blaire. Straciłem moją Blaire. Nie. Nie. Nie mogłem tego zaakceptować. Wstałem i odłożyłem z namaszczeniem poduszkę. Pojadę za nią. Potrzebowałem jakiś
ubrań
i
portfela.
Jechałem
ją zabrać.
Potrzebowała mnie. Nie chciała mnie właśnie teraz, ale będzie, kiedy już szok zniknie. Mogłem ją trzymać i wymazać ból. Mógłbym ją trzymać, kiedy będzie płakać. Wtedy spędzę moje życie naprawiając
MoreThanBooks
rzeczy. Sprawiając, że będzie szczęśliwa. Tak pieprzenie szczęśliwa. Zszedłem w dół po schodach, z torbą w ręku, kiedy moja matka, siostra i Abe stali w korytarzu, rozmawiając o Blaire i tym, co się stało, byłem tego pewny. Nie miałem zamiaru ich słuchać. Wyjeżdżałem. - Gdzie idziesz? - zapytała mnie mama. - Trzymała broń wycelowaną w moją głowę, Rush! Obchodzi cię to? Mogła mnie zabić! - Nan wiedziała, gdzie jechałem. Zatrzymałem się i spojrzałem najpierw na mamę. - Jadę po Blaire. - Wtedy spojrzałem na siostrę. - Nauczysz się kurwa trzymać usta zamknięte. Tym razem powiedziałaś złą rzecz do złej osoby i nauczyłaś się swojej lekcji. Następnym razem, pomyśl zanim rzucisz gównem – szarpnąłem drzwi, otwierając je. - Co, jeśli ona z tobą nie wróci? Nienawidzi nas, Rush – powiedziała mama, brzmiąc na wkurzoną pomysłem, że mogła tu wrócić. - Jeśli ze mną nie wróci, wtedy wy wszyscy będziecie się musieli wynieść. Nie będę żyć w moim domu z ludźmi, którzy zniszczyli jej świat. Zdecydujcie, gdzie pójdziecie, ponieważ nie chcę was tu, kiedy wrócę. - Zatrzasnąłem za sobą drzwi.
Ośmiogodzinna jazda do Summit w Alabamie byłaby łatwiejsza, jeśli nie śledziłbym Blaire i równocześnie nie próbował jechać tak,
MoreThanBooks
aby mnie nie zobaczyła. Schowanie czarnego Range Rowera na drogach miejskich nie było łatwe. Musiałem spuścić ją ze wzroku więcej razy, niż chciałem, ale to był jedyny sposób, aby za nią podążać. Miałem wgrane małe miasta w mojego GPSa, i na szczęście, Blaire wydawała się jechać tą samą drogą, którą sugerowała satelita. Kiedy wjechałem do małego miasta, zobaczyłem znak „Witamy w Summit, Alabama”, który był wytarty i potrzebował odmalowania, ale łatwo było zobaczyć, co głosi. Musiałem jej dać jakieś dobrych dziesięć minut przede mną, ponieważ tylko tak mogłem zostać poza zasięgiem jej wzroku. Przejechałem przez pierwszą sygnalizację świetlną. Idąc za radą Google, to miasto miało tylko trzy sygnalizacje świetlne. Na następnym, zobaczyłem znak cmentarza i skręciłem. Parking był pusty, poza samochodem Blaire i jeszcze innym. Nie zaparkowałem tam, gdzie mogła mnie zobaczyć, zjechałem trochę dalej na drodze. Przyjechała zobaczyć swoją matkę. I siostrę. Czy moje serce kiedykolwiek jeszcze prawdziwie się złamie dla innej osoby niż ona? Nienawidziłem tego, jak nieczuła była Nan, ale czy kiedykolwiek czułem takie same emocje dla jej bólu? Pomysł Blaire radzącej sobie z tym samotnie, to było zbyt dużo. Musiała mnie wysłuchać. Kiedy zobaczyłem, że jej samochód rusza, czekałem aż byłem pewny, że wrócił z powrotem na drogę, zanim podążyłem za nim w bezpiecznym dystansie. Skręciła w prawo na pierwszych światłach, a następnie zaparkowała w motelu. Byłem pewny, że to był jedyny
MoreThanBooks
motel w zasięgu kilku kilometrów. Tak bardzo jak nienawidziłem pomysłu, że miałaby się tu zatrzymać, cieszyłem się, że nie będę musiał tego robić w domu jakiegoś nieznajomego. Będziemy tu mieć prywatność. Kiedy była w środku, wynajmując pokój, zaparkowałem samochód, wyszedłem i czekałem. Nie byłem pewny, co miałem powiedzieć, albo czy będę po prostu błagał. Ale musiałem coś zrobić. Blaire wyszła z biura i jej oczy skrzyżowały się z moimi. Jej kroki zwolniły, a następnie westchnęła. Nie spodziewała się, że za nią podążę. Znowu, nie rozumiała jak kurwa szalony byłem na jej punkcie? Drzwi samochodu trzasnęły, właśnie wtedy, kiedy zaczęła iść w moją stronę, odwróciła głowę i zmarszczyła brwi na chłopaka, który właśnie wysiadł z samochodu, tego samego, który właśnie widziałem na cmentarzu. Wiedziałem bez przedstawiania, że tym chłopakiem był Cain. Zaborczy sposób, w jaki na nią patrzył przekonał mnie, że kiedyś była jego. Musiał po prostu wiedzieć, że to już nie jego sprawa. - Mam cholerną nadzieję, że znasz tego gościa. Jechał za tobą od cmentarza. Zauważyłem go jakiś czas temu, jak stoi na poboczu i przygląda się nam, ale nic nie powiedziałem – powiedział Cain, kiedy podszedł powoli, stając przed Blaire. - Znam go – powiedziała Blaire od razu. - Czy to z jego powodu wróciłaś do domu? - zapytał Cain. - Nie – powiedziała, a potem spojrzała na mnie. - Co tu robisz? -
MoreThanBooks
zapytała, bez podchodzenia bliżej. - Ty tu jesteś – odpowiedziałem po prostu. - Nie mogę, Rush. Tak, mogła. Musiałem sprawić, aby to zobaczyła. Zrobiłem krok w jej kierunku. - Porozmawiaj ze mną. Proszę, Blaire. Tyle rzeczy muszę ci wyjaśnić. Pokręciła głową i cofnęła się. - Nie. Nie mogę. Chciałem uderzyć w głowę Caina. - Zostaw nas samych na chwilę – poprosiłem go. Skrzyżował ramiona na piersi i całkowicie ją zasłonił. - Nie mam zamiaru. Najwyraźniej nie chce z tobą rozmawiać. Nie zamierzam jej zmuszać. I ty też tego nie zrobisz. Zaczynałem do niego podchodzić, kiedy Blaire wyszła zza niego. - W porządku, Cain. To mój przyrodni brat, Rush Finlay. On wie, kim jesteś. Chce pogadać, więc niech mu będzie. Możesz iść. Poradzę sobie – powiedziała nad swoim ramieniem, zanim otworzyła pokój A4. Właśnie nazwała mnie swoim bratem przyrodnim. Co do cholery? - Przyrodni brat? Czekaj... Rush Finlay? Jedyne dziecko Deana Finlaya? Cholera, Bi, jesteś spowinowacona z gwiazdą rocka! powiedział Cain, a jego usta otworzyły się, kiedy na mnie patrzył. Właśnie tego potrzebowałem, tak dużego fana Slacker Demon,
MoreThanBooks
żeby znał imię syna Deana. - Idź już, Cain – powiedziała surowo, a następnie weszła do pokoju. Tłumaczenie: Bat Korekta: Kabuniu
MoreThanBooks
Rozdział 29 Blaire weszła do pokoju i zanim się odwróciła, podeszła do najdalszego rogu. - Mów. Szybko. Chcę, żebyś stąd zniknął – powiedziała mocnym głosem. - Kocham cię. - Powinienem jej już to powiedzieć. Powinienem powiedzieć jej to wczoraj. Powinienem kurwa powiedzieć jej to w momencie, w którym zdałem sobie z tego sprawę, ale nie zrobiłem tego. Zaczęła kręcić głową. Nie chciała mnie słuchać. Musiałem kurwa błagać. Będę walczył wystarczająco za nas dwoje. - Wiem, że moje czyny na to nie wskazują, ale gdybyś tylko pozwoliła mi wytłumaczyć... Kochanie, trudno mi na ciebie patrzeć, kiedy tak cierpisz – powiedziałem, tłumacząc się. - Słowami niczego nie naprawisz. To była moja mama, Rush. Jedyne dobre wspomnienie mojej młodości. Wokół niej skupiały się wszystkie szczęśliwe chwile mojego dzieciństwa. A ty... - Zatrzymała się i zamknęła oczy. - A ty i... i oni... zniszczyliście wszystko. Te obrzydliwe kłamstwa na jej temat... Jak mogłeś? Nienawidziłem siebie. Nienawidziłem kłamstw. Nienawidziłem mojej matki i Abea. MoreThanBooks
- Przykro mi, że dowiedziałaś się w ten sposób. Chciałem ci powiedzieć. Najpierw byłaś tylko kimś, kto mógł zranić Nan. Myślałem, że przyniesiesz jej wyłącznie ból. Ale jednocześnie zafascynowałaś mnie. Przyznaję, natychmiast mi się spodobałaś, bo jesteś piękna. Tak piękna, że zapiera dech w piersiach. Nienawidziłem cię z tego powodu. Nie chciałem tego. Ale tak się stało. Tak bardzo pragnąłem cię tej pierwszej nocy. Tylko tego, żeby znaleźć się blisko ciebie. Boże, wymyślałem powody, żeby cię odnaleźć. Potem... poznałem cię. Zahipnotyzował mnie twój śmiech. Najwspanialszy dźwięk, jaki kiedykolwiek słyszałem. Byłaś taka szczera i zdeterminowana. Nie jęczałaś ani nie narzekałaś. Wzięłaś to, co dało ci życie, i radziłaś sobie. Nie znam ludzi, którzy tak się zachowują. Za każdym razem, kiedy cię widziałem, za każdym razem, kiedy znalazłem się w pobliżu, wpadałem odrobinę głębiej. Zrobiłem krok w jej kierunku, a ona uniosła dłonie, jakby próbowała mnie zatrzymać. Musiałem dalej mówić. - Tamtej nocy w barze... Odtąd byłem cały twój. Może nie zdawałaś sobie z tego sprawy, ale absolutnie przepadłem. Nie mogłem się już cofnąć. Tyle musiałem ci wynagrodzić. Twój pobyt w moim domu od początku był piekłem i nienawidziłem się za to. Chciałem dać ci cały świat. Ale wiedziałem... wiedziałem, kim jesteś. Kiedy to sobie przypominałem, udawało mi się cofnąć. Jak mogłem tak strasznie zakochać się w dziewczynie, która sprawiła mojej siostrze tyle bólu?
MoreThanBooks
Blaire zakryła swoje uszy. - Nie. Nie zamierzam tego słuchać. Idź stąd, Rush. Wyjdź natychmiast! - krzyknęła. - Miałem trzy lata, kiedy mama wróciła ze szpitala. Pamiętam to. Nan była taka mała. Ciągle martwiłem się, że coś jej się stanie. Mama dużo płakała. Nan też. Musiałem szybko dorosnąć. Kiedy miała trzy lata, robiłem przy niej wszystko, począwszy od przygotowywania śniadania po tulenie wieczorem do snu. Mama wyszła za mąż i teraz mieliśmy Granta. Nigdy nie zaznaliśmy stabilizacji. Naprawdę cieszyły mnie chwile, kiedy zabierał mnie tata, bo wtedy przez kilka dni nie musiałem być odpowiedzialny za Nan. Odpoczywałem. Niedługo potem zaczęły się pytania: dlaczego ja mam tatę, a ona nie. Potrzebowałem, aby Blaire zrozumiała, dlaczego zrobiłem to, co zrobiłem. Myliłem się, ale musiała zrozumieć. - Przestań! - krzyknęła, idąc w tył bardziej do ściany. - Blaire, musisz mnie wysłuchać. Tylko w ten sposób zrozumiesz. - Błagałem. Szloch w gardle sprawił, że głos mi się załamał, ale nie zatrzymałem się. Musiała mnie wysłuchać. - Mama powiedziała jej, że nie ma taty, bo jest wyjątkowa. To nie działało zbyt długo. Zażądałem od mamy, żeby powiedziała mi, kim jest tata mojej siostry. Musiałem to wiedzieć. Chciałem, żeby okazał się nim Dean. Byłby dla niej dobry. Ale mama powiedziała, że tata Nan ma drugą rodzinę i dwie małe córeczki, które kocha bardziej niż ją. Pragnął tych dziewczynek, ale nie Nan. Nie potrafiłem zrozumieć, jak to możliwe. Dlaczego ktoś
MoreThanBooks
mógłby nie chcieć mojej małej siostrzyczki? Pewnie, czasami miałem ochotę ją zamordować, ale w gruncie rzeczy okropnie ją kochałem. Pewnego dnia mama zabrała Nan do rodziny, którą wybrał ojciec. Miesiącami potem płakała. Przestałem mówić, a Blaire opadła na łóżko. Poddała się i słuchała mnie. Poczułem mały przebłysk nadziei. - Nienawidziłem tych dziewczyn. Nienawidziłem rodziny, którą wybrał tata Nan. Przysięgłem, że pewnego dnia za to zapłaci. Nan zawsze pragnęła, żeby do niej wrócił. Marzyła, że zechce się z nią spotkać.
Słuchałem
o
tym
przez
lata.
Kiedy
skończyłem
dziewiętnaście lat, zacząłem go szukać. Wiedziałem, jak się nazywa. I udało się. Zostawiłem mu zdjęcie Nan i nasz adres zapisany na odwrotnej stronie fotografii. Powiedziałem, że ma jeszcze jedną córkę, która jest wyjątkowa i chce go tylko poznać. Porozmawiać z nim. Widziałem, jak oblicza w swojej głowie. Straciła swoją siostrę mniej niż rok, zanim znalazłem Abea. Ale nie wiedziałem tego. Boże, nie miałem pojęcia. Próbowałem pomóc mojej siostrze, a nie zniszczyć życie Blaire. Nie znałem jej. - Zrobiłem to, bo kochałem moją siostrę. Nie miałem pojęcia, przez co przechodzi jego druga rodzina. Właściwie mnie to nie obchodziło. Dbałem tylko o Nan. Was uznawałem za wrogów. Potem pojawiłaś się u mnie w domu i wywróciłaś mój świat do góry nogami. Zawsze przysięgałem, że nie będę czuł się winny, że rozwaliłem tamtą
MoreThanBooks
rodzinę. Bądź co bądź oni zniszczyli dzieciństwo Nan. Ale chwile, które spędzałem z tobą, sprawiły, że wyrzuty sumienia zaczęły zjadać mnie żywcem. Widziałem twoje oczy, kiedy opowiadałaś o siostrze i mamie. Blaire, przysięgam, że tamtej nocy wydarłaś mi serce z piersi. Nigdy się z tym nie pogodzę. Podszedłem do niej, a ona pozwoliła mi się do siebie zbliżyć. - Przysięgam, że chociaż bardzo kocham siostrę, gdybym mógł cofnąć się w czasie i zmienić to, co zrobiłem, tak bym właśnie postąpił. N i g d y nie spotkałbym się z twoim ojcem. W żadnym razie. Przepraszam, Blaire. Tak cholernie mi przykro. - Łzy rozmazywały mój wzrok. Musiała mnie zrozumieć. - Nie mogę ci wybaczyć – powiedziała miękko. - Rozumiem, co zrobiłeś i dlaczego. Ale to zmieniło mój świat. I tak już zostanie. Łza uciekła i potoczyła się w dół po moim policzku. Nie ruszyłem się, aby ją wytrzeć. Nie byłem pewny, kiedy ostatni raz płakałem. Byłem dzieckiem. To było coś, do czego już nie byłem przyzwyczajony. Ale teraz, nie mogłem tego powstrzymać. Ból był przejmujący. - Nie chcę cię stracić. Kocham cię, Blaire. Nigdy nie pragnąłem nikogo ani niczego tak bardzo, jak pragnę ciebie. Nie wyobrażam sobie świata bez ciebie. - Nie mogę cię kochać, Rush – powiedziała. Wydałem z siebie szloch, który tak mocno próbowałem powstrzymać, a moja głowa opadła na jej kolana. Nic się nie liczyło.
MoreThanBooks
Nic. Już nie. Kochałem ją całkowicie, ale nie byłem w stanie wygrać w zamian jej miłości i bez tego, nigdy jej nie odzyskam. Byłem stracony. Jak mogłem teraz żyć, kiedy znałem życie z Blaire? - Nie musisz. Tylko mnie nie zostawiaj – powiedziałem, a szloch wstrząsnął moim ciałem, zakopałem twarz w jej nogach. Czy czułem się kiedykolwiek taki złamany? Nie. I nigdy więcej nie poczuję. Nic nie będzie w stanie mierzyć się z trzymaniem nieba i straceniem go. - Rush. - Jej głos brzmiał na udręczony. Uniosłem głowę z jej kolan. Wstała i zaczęła rozpinać swoją koszulkę. Siedziałem tam, bojąc się ruszyć, kiedy powoli zaczęła ściągać swoje ubrania, zdejmując każdy kawałek ostrożnie, z jasnym zamiarem. Nie rozumiałem, ale bałem się odezwać. Jeśli zmieniała swoje zdanie, nie chciałem tego zniszczyć. Kiedy już była całkowicie naga, podeszła do mnie i rozłożyła moje nogi. Łapiąc ją za talię, zakopałem twarz w jej brzuchu. Mogłem poczuć jak moje ciało trzęsło się od posiadania jej tak blisko, ale nie wiedziałem co to znaczy, nie mogłem zakładać tego, że mi wybaczyła. Właśnie powiedziała, że nigdy mnie nie pokocha. - Co robisz, Blaire? - w końcu zapytałem. Złapała moją koszulkę i pociągnęła za nią. Podniosłem swoje ramiona i pozwoliłem ją zdjąć. Wtedy opadła na kolana, złapała moją głowę i pocałowała. Ten słodki, upojny smak Blaire mnie wypełnił, a ja wplotłem palce w jej włosy i przyciągnąłem do siebie. Bałem się, że zmieni zdanie. Nie musiała mnie kochać, chciałem tylko, aby
MoreThanBooks
pozwoliła mi siebie kochać tak jak teraz. To będzie dla mnie wystarczające. - Jesteś pewna? - zapytałem, kiedy otarła się o moją erekcję. Po prostu kiwnęła. Podniosłem ją i położyłem na łóżku. Wtedy zdjąłem buty i spodnie. Kiedy byłem tak samo rozebrany, uniosłem się nad nią i spojrzałem w dół. Odebrała mi dech w piersi. - Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem. Na zewnątrz i w środku – powiedziałem. Potem pocałowałem ją wszędzie gdzie mogłem, każdy cal jej twarzy, zanim wciągnąłem jej dolną wargę w usta. Uniosła swoje biodra i otworzyła nogi, ale nie byłem jeszcze gotowy. Nie chciałem tego przyśpieszać. Chciałem ją czcić. Powinna być czczona i miłowana. Powinna być kochana i zadbana. Zrobiłbym to dla niej. Nawet jeśli mnie nie kochała, mogłem zrobić to za nas dwoje. Przebiegłem dłońmi przez jej ciało, zapamiętując każdy jej kawałek. Nie chciałem uwierzyć w to, że było to pożegnanie. Nie sądziłem, że Blaire skończy to w ten sposób. Ale strach tam był, a ja nie mogłem się nią nacieszyć. - Tak cholernie cię kocham – powiedziałem jej i zniżyłem głowę, aby pocałować ją w brzuch. Otworzyła szerzej nogi. Spojrzałem na nią, wiedząc, że musiałem poprosić o czas. Nie obiecywała nam jutra.
MoreThanBooks
- Czy muszę zakładać prezerwatywę? - zapytałem, poruszając się do tyłu na jej ciele. Skinęła, a ja poczułem, że to co zostało z mojego serca, jeszcze bardziej się rozdziera. Stawiała między nami barierę. Sięgnąłem do moich dżinsów i wyjąłem prezerwatywę z portfela, a następnie wsunąłem na siebie. Oczy Blaire były na mnie. Mój kutas zadrgał przez uwagę. Przebiegłem dłońmi przez wnętrze jej ud. Nikt więcej tu nie był poza mną. Nikt nie dotykał tego oprócz mnie. - To zawsze będzie moje – powiedziałem, chcąc naznaczyć ją na zawsze. Zniżyłem się, aż czubek mojej erekcji lekko w nią wszedł. - Z nikim nie było mi tak dobrze. Nigdy nie czułem się tak fantastycznie – przekląłem, a następnie wypełniłem ją w jednym mocnym pchnięciu. Owinęła swoje nogi wokół mnie i krzyknęła. Moje rozdarte serce biło dziko w piersi. To był dom. Blaire była moim domem. Nie zdawałem sobie sprawy, jak byłem samotny, dopóki nie weszła w moje życie. Poruszyłem się wolno, nie zdejmując oczu z jej twarzy. Chciałem zobaczyć jej oczy, kiedy uprawialiśmy miłość. Tym to właśnie było dla mnie. Uprawiałem miłość z jej ciałem. To nie było pieprzenie. To było pokazywanie, jak bardzo mną zawładnęła. Przesunęła swoje nogi wyżej na mnie i owinęła swoje ramiona wokół mojej szyi. - Zawszę będę cię kochać. Nikt nigdy nie będzie się z tobą równać. Zawładnęłaś mną, Blaire. Moje serce i dusza należy do ciebie
MoreThanBooks
– powiedziałem, wbijając się w nią. Wycisnąłem pocałunek na jej ustach. - Tylko ty – obiecałem. Zawsze już będzie tylko ona. Teraz była moim życiem. Nasze spojrzenia skrzyżowały się, a ona krzyknęła. Jej orgazm ścisnął mnie mocno, wysyłając mnie za nią. Kiedy przyjemność powoli znikała, spojrzałem na nią i wiedziałem. Jej oczy mówiły mi to, czego się obawiałem. To było jej pożegnanie. - Nie rób tego, Blaire - błagałem. - Żegnaj, Rush – wyszeptała. Odmówiłem zaakceptowania tego. Nie mogłem pozwolić jej tego zrobić. - Nie. Nie rób nam tego. Pozwoliła nogom opaść z mojego ciała i zsunęła się na krawędź. Następnie przesunęła ręce do swojego boku i odwróciła ode mnie twarz. - Nie pożegnałam się z siostrą ani z mamą. Nie miałam kiedy. Potrzebowałam tego pożegnania. Jednego razu bez kłamstw. Nieszczerość w jej głosie rozdarła mnie. Złapałem prześcieradło pod moimi dłońmi. - Nie. Nie. Proszę – błagałem. Nadal nie patrzyła na mnie i leżała nieruchomo pode mną. Jak mogłem walczyć dla kogoś, kto mnie nie chciał? Kogoś, kto mnie nienawidził? Nie miałem szansy wygrać. Zrobiłem wszystko, co wiedziałem jak zrobić. Ale nie chciała mnie. Nie teraz.
MoreThanBooks
Zszedłem z niej i sięgnąłem po moje ubrania. Zdjąłem prezerwatywę, a następnie zdrętwiale zacząłem zakładać ubrania. Chciała, abym wyszedł. A ja powinienem wyjść z tego pokoju i zostawić ją. Jak do cholery mogłem to zrobić? Kiedy byłem ubrany, odwróciłem się, patrząc na nią. Usiadła, podciągając kolana pod brodę, aby ukryć swoją nagość. - Nie potrafię sprawić, że mi wybaczysz. Nie zasługuję na to. Nie zmienię przeszłości. Mogę tylko dać ci to, czego pragniesz. Jeśli tego właśnie chcesz, odejdę, Blaire. Umrę, ale to właśnie zrobię. - Zrobię jedyną rzecz którą mogłem zrobić: dam jej to, czego chciała. - Żegnaj, Rush – odpowiedziała i odwróciła wzrok. Zostawię tu moje serce. Moją duszę również. Posiadła mnie. Byłem pusty bez niej. Nigdy nie będę taki sam. Blaire Wynn zmieniła mnie. Pokazała mi, że mogłem kochać całą pochłaniającą miłością i dostać nic w zamian. Nigdy więcej nie będę kochać. Ona była jedyną. Była tym dla mnie. Z jednym ostatnim spojrzeniem na kobietę, którą kochałem, odwróciłem się i wyszedłem z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Kiedy wyszedłem w noc, pozwoliłem reszcie moich łez wypłynąć. Kochanie kogoś, na kogo nie zasługujesz nie jest łatwe. Boli jak cholera. Ale nie ma żadnego momentu w moim czasie z Blaire, którego bym żałował. Tłumaczenie: Bat Korekta: Kabuniu
MoreThanBooks