Ty tuł ory ginału: THE NEW TSAR Copy right © 2015 by Steven Lee My ers Copy right © 2016 for the Polish edition by Wy dawnictwo Sonia Draga Copy right © 2016 for the Polish translation by Wy dawnictwo Sonia Draga Zdjęcie na okładce: © Platon / Trunk Archive Wy konanie okładki: Monika Drobnik-Słocińska Mapy : © by Mapping Specialists, Ltd. Redakcja: Grzegorz Krzy mianowski Korekta: Iwona Wy rwisz, Aneta Iwan, Mariusz Kulan ISBN: 978-83-7999-553-0 WYDAWNICTWO SONIA DRAGA Sp. z o.o. Pl. Grunwaldzki 8-10, 40-127 Katowice tel. 32 782 64 77, fax 32 253 77 28 e-mail:
[email protected] www.soniadraga.pl www.facebook.com/wy dawnictwoSoniaDraga E-wy danie 2016 Skład wersji elektronicznej:
konwersja.virtualo.pl
Spis treści
Część pierwsza Mapy Rozdział 1. Homo sovieticus Rozdział 2. Chłodny umy sł, gorące serce i czy ste ręce Rozdział 3. Wierny żołnierz umierającego imperium Rozdział 4. Demokracja w starciu z głodem Część druga Rozdział 5. Szpiedzy wchodzą się ogrzać Rozdział 6. Demokracja pod zły m zarządem Rozdział 7. Nieoczekiwana droga do władzy Rozdział 8. Wejść dwa razy do tej samej rzeki Rozdział 9. Kompromat Rozdział 10. W wy chodku Część trzecia Rozdział 11. Zostać drugą Portugalią Rozdział 12. Dusza Putina Rozdział 13. Bogowie mają ich w opiece Rozdział 14. Annus horribilis Rozdział 15. Pomarańczowa zaraza Rozdział 16. Kreml spółka z o.o.
Rozdział 17. Trucizna Rozdział 18. Kłopotliwy rok 2008 Część czwarta Rozdział 19. Regencja Rozdział 20. Człowiek czy nu Rozdział 21. Powrót Część piąta Rozdział 22. Restauracja Rozdział 23. Sam na olimpie Rozdział 24. Putingrad Rozdział 25. Nasza Rosja Przy pisy Bibliografia Zdjęcia
Dla Margaret, Emmy i Madeline i dla mojej matki, śp. Nity Louise My ers
O tak, doskonale rozumiał, że dla pokornej duszy rosyjskiego chłopa, strudzonej ciężką pracą i niedolą, a nade wszystko steranej nieustanną niesprawiedliwością i nieustannym grzechem, własnym i powszechnym, nie masz silniejszej potrzeby i większej pociechy nad świętą lub świętego, przed którym można paść i pokłonić się […]. Fiodor Dostojewski, Bracia Karamazow (przeł. Aleksander Wat)
CZĘŚĆ PIERWSZA
ROZDZIAŁ 1
HOMO SOVIETICUS
W
ładimir Spiridonowicz Putin skradał się przez poorane kraterami wy buchów pole bitwy nad
Newą, mniej więcej pięćdziesiąt kilometrów od Leningradu. Rozkazy , które otrzy mał, brzmiały jak misja samobójcza. Miał przeprowadzić rekonesans niemieckich pozy cji i – w miarę możliwości – pojmać jakiegoś wroga, by poddać go później przesłuchaniu. By ł 17 listopada 1941 roku1 i już zaczęły się dotkliwe chłody , a upokorzona armia Związku Radzieckiego broniła się rozpaczliwie przed całkowitą zagładą z rąk hitlerowskich Niemiec. Ostatnie czołgi pozostające w rezerwie na terenie miasta już ty dzień wcześniej przekroczy ły Newę, a nowe rozkazy dowódców Putina kazały oddziałom przedrzeć się za umocnienia obsadzone przez pięćdziesiąt cztery ty siące niemieckich żołnierzy piechoty 2. Nie by ło wy jścia – należało się podporządkować. Putin wraz z inny m towarzy szem broni podkradli się do schronu w poprzecinany m transzejami, usiany m lejami po bombach i plamami krwi okopie na linii frontu. Nagle z rowu wy chy lił się jakiś Niemiec. Wszy scy trzej by li tak zaskoczeni, że przez chwilę nic się nie działo. Niemiec zareagował pierwszy – odbezpieczy ł granat i rzucił w ich kierunku. Granat wy lądował tuż pod ich stopami; zabił towarzy sza Putina, a jego samego odłamki raniły w nogi. Niemiecki żołnierz uciekł, Putin zaś został sam i wy krwawiał się na śmierć. „Ży cie jest w gruncie rzeczy niezby t skomplikowane” – mówił z właściwy m sobie fatalizmem człowiek relacjonujący kilkadziesiąt lat później te zdarzenia3. Putin – który skończy ł wówczas trzy dzieści lat – leżał ranny na przy czółku mostu na wschodnim brzegu Newy . Dowództwo Armii Czerwonej rzucało za rzekę kolejne oddziały , wierząc, że w końcu uda im się zrobić wy rwę w kordonie wrogich sił, które otaczały Leningrad już od dwóch miesięcy – od zdoby cia przez Niemców Szlisselburga, kilkusetletniej twierdzy u ujścia Newy – ale ich starania spełzły na niczy m. Niemcy oblegali miasto przez osiemset siedemdziesiąt dwa dni, podczas który ch głód, bombardowania i choroby zabiły milion cy wilów. „Führer postanowił, że Petersburg zostanie zmieciony z powierzchni ziemi” – brzmiała tajna niemiecka dy rekty wa wy dana 29 września. Kapitulacja by ła wy kluczona. Naloty i ostrzał arty lery jski miały doprowadzić do zagłady miasta, a brak ży wności dopełnił dzieła zniszczenia, ponieważ „zaspokajanie głodu ludności cy wilnej nie może ani nie powinno należeć do naszy ch zadań”4. Nigdy przedtem żadne nowoczesne miasto nie doświadczy ło takiej blokady .
„Mam nadzieję, że to koniec waszy ch strat – telegrafował drugiego dnia oblężenia do obrońców miasta rozwścieczony Józef Stalin. – A może już postanowiliście poddać Leningrad?” Pod wiadomością podpisali się wszy scy sowieccy przy wódcy – między inny mi Wiaczesław Mołotow, który w 1939 roku zawarł ze swoim nazistowskim odpowiednikiem Joachimem von Ribbentropem owiany złą sławą, a w tamty m czasie już zerwany pakt o nieagresji5. Nie by ł to jednak koniec radzieckich strat. Upadek twierdzy Szlisselburg zbiegł się w czasie z zaciekły mi nalotami na sam Leningrad – a jeden z nich wy wołał pożar głównego składu ży wności w mieście. Wśród radzieckich sił broniący ch miasta panował chaos, tak samo jak na terenie całego Związku Radzieckiego. Operacja Barbarossa, rozpoczęta 22 czerwca 1941 roku inwazja hitlerowska, zmiażdży ła radziecką obronę na cały m froncie, rozciągający m się na przestrzeni ponad półtora ty siąca kilometrów, od Bałty ku do Morza Czarnego. Nawet nad Moskwą zawisło widmo upadku. Stalin w ogóle nie brał pod uwagę poddania Leningradu, żeby więc wesprzeć obrońców miasta, wy słał tam szefa Sztabu Generalnego Gieorgija Żukowa. Ten wy konał powierzone mu zadanie ze szczególny m okrucieństwem. Wieczorem 19 września na rozkaz Żukowa sowieckie siły podjęły pierwszą próbę przerwania oblężenia. Przeby ły sześćset metrów przez Newę, ale zostały odparte wskutek przy tłaczającego ognia Niemców. W październiku spróbowały jeszcze raz, rzucając do boju 86 Dy wizję Pancerną, w której skład wchodziła jednostka Putina – 330 Pułk Strzelecki. Przy czółek, który te wojska zdołały utworzy ć na wschodnim brzegu Newy , przezwano „newskim piątakiem”. Zawdzięczał tę nazwę swoim rozmiarom – nawiązy wała ona bowiem do drobnej monety o wartości pięciu kopiejek albo do skrawka ziemi. Pole bitwy miało w najszerszy m miejscu zaledwie półtora kilometra, a jego długość wy nosiła kilkaset metrów. Stanowiło okrutną, bezsensowną pułapkę dla walczący ch tam żołnierzy . Putin by ł robotnikiem fizy czny m bez wy kształcenia, jedny m z czterech sy nów Spiridona Putina, kucharza, który niegdy ś pracował w sławny m przed rewolucją hotelu Astoria. Spiridon popierał bolszewików, ale uciekł z carskiej stolicy przed wojną domową i klęską głodu, która nastąpiła w 1917 roku po rewolucji październikowej. Osiedlił się w Pominowie, małej wsi swoich przodków, leżącej wśród łagodny ch wzgórz na zachód od Moskwy , a potem przeprowadził się do samego miasta i gotował dla Nadieżdy Krupskiej, wdowy po Włodzimierzu Leninie, w jej daczy w okolicach parku Gorkiego6. Po jej śmierci w 1939 roku pracował w schronisku dla emery towany ch członków moskiewskiego komitetu partii komunisty cznej. Podobno zdarzy ło mu się gotować w Astorii dla Grigorija Rasputina, a raz także dla Stalina, gdy ten odwiedził wdowę po Leninie. Te spotkania zapoczątkowały rodzinną trady cję służalczej pracy dla elit polity czny ch, ale związki z władzą nie uchroniły jego sy nów przed hitlerowcami – cały naród walczy ł o przetrwanie. W czerwcu 1941 roku, kiedy naziści zaatakowali Związek Radziecki, Władimir Putin cieszy ł się
już statusem weterana. W latach trzy dziesty ch służy ł jako mary narz na okręcie podwodny m, a potem osiadł niedaleko Leningradu w Pietrodworcu, gdzie Piotr Wielki zbudował swój pałac nad brzegiem Zatoki Fińskiej. Podczas chaoty czny ch dni, które nastąpiły po inwazji, podobnie jak wielu inny ch oby wateli czy m prędzej zgłosił się na ochotnika do obrony kraju i na początku przy dzielono go do oddziału specjalnego Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrzny ch, czy li NKWD, budzącego grozę tajnego organu aparatu bezpieczeństwa, który w późniejszy ch latach przekształcił się w KGB. NKWD utworzy ł dwa ty siące dwieście dwadzieścia dwa tego ty pu oddziały , które miały nękać nazistów za linią zbliżającego się szy bko frontu7. Jedna z pierwszy ch wojenny ch misji Putina skończy ła się katastrofą. Razem z dwudziestoma siedmioma inny mi party zantami został zrzucony na spadochronie za niemieckimi oddziałami ciągnący mi na Leningrad, niedaleko miasta Kingisepp. Miejscowość ta znajduje się niedaleko granicy z Estonią, którą wraz z Łotwą i Litwą jeszcze rok przed ty mi wy darzeniami Związek Radziecki okupował na mocy haniebnego przedwojennego paktu z Hitlerem. Podobno oddział Putina zdołał wy sadzić w powietrze skład broni, ale wkrótce skończy ły się im zapasy amunicji i racji ży wnościowy ch. Miejscowi, rodowici Estończy cy , nakarmili ich, ale jednocześnie wy dali Niemcom, który ch w wielu bałty ckich krajach witano – przy najmniej na początku – jako wy zwolicieli spod sowieckiej okupacji. Niemieccy żołnierze otoczy li oddział i ostrzelali komisarzy , gdy ci pospiesznie próbowali ewakuować się z powrotem za linię sił radzieckich. Ścigany przez Niemców z psami Putin oddzielił się od swy ch towarzy szy i ukry ł na bagnach – zanurkował w wodzie i oddy chał przez trzcinkę, dopóki patrol się nie oddalił8. Nie wiadomo, w jaki sposób udało mu się wrócić do swoich, ale atak przeży ł ty lko on i trzech inny ch członków oddziału. NKWD przesłuchał go po tej ucieczce, uniknął jednak zarzutów o dezercję lub tchórzostwo i wkrótce znowu wy słano go na front9. Może Putin zawdzięczał ocalenie odwadze, a może strachowi. Rozkaz Stalina numer 270 z 16 sierpnia 1941 roku zakazał kapitulować żołnierzom i komisarzom pod groźbą śmierci dla nich i kary więzienia dla ich rodzin.
W
samy m Leningradzie warunki szy bko ulegały pogorszeniu mimo wy siłków władz, które
starały się zachować pozory normalności. 1 września jak zawsze otworzono szkoły , ale już trzy dni później na miasto spadły niemieckie pociski10. Ponieważ mieszkańcy by li odcięci od świata, a ataki z powietrza powtarzały się regularnie, władze zdecy dowały się na zaostrzenie racjonowania ży wności. Racje stawały się coraz mniejsze, co doprowadziło wielu ludzi do desperacji, rozpaczy , a ostatecznie do śmierci. Kiedy Władimir Putin walczy ł poza murami, jego żona Maria oraz ich nowo narodzony sy n by li uwięzieni w mieście. Władimir i Maria urodzili się w 1911 roku i oboje by li dziećmi pełnego wstrząsów XX wieku: przeży li pierwszą wojnę światową, bolszewicką rewolucję i będącą jej skutkiem wojnę domową. Poznali się
w Pominowie, dokąd ojciec Władimira przeprowadził się po rewolucji, i pobrali w 1928 roku, w wieku zaledwie siedemnastu lat. Tuż po ślubie przenieśli się do Leningradu, a w 1932 roku zamieszkali w Pietrodworcu z krewny mi Marii. Po wcieleniu Putina do mary narki urodził im się sy n Oleg, który zmarł jeszcze jako niemowlę. Rok po wy buchu wojny narodził się drugi sy n Wiktor. Maria i Wiktor cudem uniknęli okupacji na terenach zajęty ch przez hitlerowców. Na początku Maria sprzeciwiała się ucieczce z Pietrodworca, ale kiedy Niemcy podeszli do bram miasta, jej brat Iwan Szełomow zmusił ją do ewakuacji. Iwan by ł kapitanem pierwszej rangi w dowództwie Floty Bałty ckiej, posiadał zatem władzę wojskową i garść przy wilejów, które wciąż udało mu się utrzy mać w oblężony m mieście11. Kapitan Szełomow przemy cił ich „pod ostrzałem i gradem bomb” i zainstalował w mieście, którego los stał pod znakiem zapy tania12. Z nadejściem zimy warunki ży cia stały się ekstremalnie trudne – tego roku mróz by ł jeszcze dotkliwszy niż zwy kle. Maria i Wiktor zamieszkali w jedny m z kilkudziesięciu schronów, które władze zorganizowały dla uchodźców masowo uciekający ch do miasta z okupowany ch przedmieść. Brat wspierał ją swoimi racjami ży wnościowy mi, ale i tak podupadła na zdrowiu. Pewnego dnia – nie znamy dokładnej daty – straciła przy tomność, a przechodnie ułoży li ją na stercie zamarznięty ch zwłok, które już zaczęły piętrzy ć się na ulicach. Czekała ją pewna śmierć – tak samo jak we frontowy ch okopach jej męża. Jakimś cudem jednak ktoś usły szał jej jęk w tej kostnicy pod goły m niebem i ją ocalił13. Ocalenie Władimira zdawało się równie nieprawdopodobne. Leżał nad Newą ranny przez kilka godzin, zanim inny oddział żołnierzy radzieckich znalazł go i odtransportował do pułkowej reduty na brzegu. Pewnie by tam zmarł, dołączy ł do ponad trzy stu ty sięcy żołnierzy , którzy oddali ży cie na „piątaku”, gdy by nie fakt, że dawny sąsiad zobaczy ł go na noszach w pry mity wny m szpitalu polowy m. Przerzucił sobie Putina przez ramię i zaniósł go przez zamarzniętą rzekę do szpitala na drugim brzegu.
O
kazało się, że rany odniesione przez Putina niemal na pewno uratowały mu ży cie. Jego
jednostka, 330 Pułk Strzelecki, toczy ła walki na przy czółku mostu przez całą zimę 1941 i 1942 roku. Straty poniesione w tej bitwie oraz jej skala stanowiły zwiastun okropności, które rok później miały towarzy szy ć oblężeniu Stalingradu. Nazwano ją „monstrualną maszy nką do mielenia mięsa”14. Uży te podczas oblężenia siły zbrojne by ły narażone na nieustanny ostrzał Niemców. Zalesiony brzeg rzeki zmienił się w doszczętnie poorany pociskami, martwy krajobraz, w który m jeszcze przez wiele lat nie pojawiło się ży cie. Nowi rekruci przy by wali zza Newy , żeby zastąpić zabity ch i ranny ch, i wy mieniali ich w oszałamiający m tempie kilkuset żołnierzy dziennie aż do wiosny 1942 roku, kiedy przy czółek upadł, a 27 kwietnia Niemcy odzy skali kontrolę nad ty m
obszarem. 330 Pułk Strzelecki został doszczętnie rozbity – ocalał z niego jedy nie major Aleksander Sokołow, członek dowództwa, który mimo poważny ch ran zdołał oddalić się wpław na bezpieczną odległość15. By ła to jedna z najbardziej krwawy ch bitew podczas całej wojny , głupi wy bry k radzieckiego dowództwa, który kosztował ży cie kilkadziesiąt ty sięcy i prawdopodobnie wy dłuży ł blokadę Leningradu, zamiast ją skrócić16.
żołnierzy
Putin spędził wiele miesięcy w szpitalu wojskowy m, powracając do zdrowia w mieście, które umierało dzień po dniu. Kiedy odcięto ostatnią drogę poza mury , wewnątrz blokady znalazło się trzy miliony cy wilów i wojskowy ch. Maria – która odrzuciła szansę na ewakuację, kiedy ta wciąż by ła możliwa – w końcu trafiła na swojego męża w szpitalu. Ten wbrew przepisom dzielił się z Marią swoimi szpitalny mi racjami ży wnościowy mi, dopóki lekarz się nie zorientował i na jakiś czas nie wstrzy mał jej codzienny ch wizy t17. Początkowa niezłomność mieszkańców ustąpiła miejsca degradacji, głodowi i jeszcze gorszy m zjawiskom. Mieszkańcy w coraz mniejszy m stopniu mogli zaspokajać swe podstawowe potrzeby ży ciowe, doty czy ło to również dostępu do poży wienia. Wzdłuż ulic wciąż rosły sterty nieuprzątnięty ch ciał. W sty czniu i luty m 1942 roku co miesiąc umierało ponad sto ty sięcy osób18. Jedy ną łączność z nieokupowany m tery torium zapewniała prowizory czna „droga ży cia” – seria niebezpieczny ch szlaków po zamarznięty ch wodach jeziora Ładoga. Ale i ona ty lko w minimalny m stopniu łagodziła los mieszkańców podczas blokady trwającej do sty cznia 1943 roku, kiedy to armia radziecka przebiła się przez niemiecki kordon na wschodzie. Zanim jednak uwolniono Leningrad spod oblężenia i zaczął się nieugięty , bezlitosny marsz na Berlin, minął kolejny rok. Władimir i jego żona jakimś cudem przeży li, chociaż ten pierwszy z powodu odniesiony ch urazów do końca ży cia cierpiał i uty kał. W kwietniu 1942 roku został zwolniony ze szpitala i skierowany do pracy w fabry ce broni, która produkowała pociski arty lery jskie i miny przeciwczołgowe19. Sy n Putinów Wiktor nie przeży ł oblężenia. W czerwcu 1942 roku zmarł na błonicę i został pochowany w zbiorowej mogile na Cmentarzu Piskariowskim razem z cztery stu siedemdziesięcioma ty siącami inny ch cy wilów i wojskowy ch. Władimir i Maria nie wiedzieli, gdzie dokładnie spoczął ich sy n, i nie ulega wątpliwości, że niewiele zrobili, by się tego dowiedzieć. W późniejszy ch latach rzadko poruszali ten temat20. Wojna zebrała żniwo, które boleśnie dotknęło oboje Putinów. Matka Marii, Elżbieta Szełomowa, zginęła na linii frontu na zachód od Moskwy w październiku 1941 roku, chociaż nigdy się nie wy jaśniło, czy pozbawił ją ży cia pocisk radziecki, czy niemiecki. Jej brat Iwan uszedł z ży ciem, ale drugi z braci, Piotr, już w pierwszy ch dniach wojny został skazany przez działający na froncie try bunał wojskowy – zdaje się, że oskarżono go o zaniedbanie obowiązków, jego dalsze losy zaś pozostają nieznane, a na pewno się o nich nie opowiada. Dwaj bracia Władimira także zginęli na wojnie – Michaił w czerwcu 1942 roku, również w okolicznościach zapomniany ch przez historię, a Aleksiej na
Froncie Woroneskim w luty m 1943 roku21.
T
rzeci sy n Władimira i Marii dorastał wśród opowieści o Wielkiej Wojnie Ojczy źnianej –
wśród legend o heroizmie i cierpieniu – i te historie odcisnęły niezatarte piętno na cały m jego ży ciu. Z „ury wków i drobny ch fragmentów” rozmów podsłuchany ch przy kuchenny m stole w zatłoczony m mieszkaniu komunalny m we wciąż zdewastowany m Leningradzie chłopiec budował w my ślach narrację o swojej rodzinie – zmody fikowaną przez czas i pamięć, częściowo apokry ficzną i zdecy dowanie niekompletną. Putinowie by li prosty mi ludźmi – trudno oczekiwać, by wiele wiedzieli o mroczny ch aspektach wojny , takich jak organizowane przez Stalina paranoiczne czy stki w okresie wielkiego terroru, które przetrzebiły armię przed wy buchem wojny , ciche przy zwolenie na plany Hitlera doty czące podboju Europy , podział ziem polskich w 1939 roku, aneksja państw nadbałty ckich, chaoty czna obrona przed hitlerowską inwazją, naduży cia, które przy czy niły się do klęski głodu w Leningradzie, czy też odrażające akty zemsty popełniane przez radzieckich żołnierzy podczas marszu na Berlin. Nawet po śmierci Stalina w 1953 roku wciąż niebezpiecznie by ło wy rażać się w niepochlebny ch słowach o swoim państwie. Zwy cięstwo – i drobny udział Putinów w ty m sukcesie – stanowiło niewy czerpane źródło dumy . Jakże mogłoby by ć inaczej? „Człowiek nie rozpamiętuje swoich pomy łek – tłumaczy ł później ten chłopiec. – Jego my śli zaprząta ty lko zwy cięstwo”.
Ó
w trzeci sy n, Władimir Władimirowicz Putin22, urodził się 7 października 1952 roku
w mieście, w który m blizny po oblężeniu wciąż by ły świeże – nadal cierpiący m niedostatek i trawiony m przez strach. Pomimo zwy cięstw megalomania Stalina wkrótce przerodziła się w paranoję i pragnienie odwetu. W drugiej połowie lat 40. ubiegłego wieku wojenne elity – zarówno cy wilne, jak i wojskowe – padły ofiarą czy stki nazwanej przez history ków aferą leningradzką. Kilkudziesięciu urzędników party jny ch i ich rodziny aresztowano, wtrącono do więzienia, zesłano lub rozstrzelano23. Lojalni oby watele państwa powstrzy my wali się od komentowania ty ch działań – ze strachu lub dlatego, że sami uczestniczy li w zbrodni. Milczeli nawet potomkowie człowieka, który cieszy ł się takim zaufaniem, że raz pozwolono mu gotować dla samego Stalina. Niewielu ludzi, którzy choćby przelotnie spotkali na swojej ży ciowej drodze Stalina, „wy szło z tego doświadczenia bez uszczerbku. Ale mój dziadek by ł jedny m z nich” – wspominał później Władimir Władimirowicz Putin24. Niezby t jednak chętnie o ty m opowiadał. „Mój dziadek by ł dość skry ty , jeżeli chodzi o przeszłość. Rodzice też rzadko rozmawiali o dawny ch czasach. Ludzie w ogóle nie lubili poruszać ty ch tematów”. Ojciec Władimira by ł mrukliwy i surowy , budził lęk nawet wśród osób, które dobrze go znały 25. Jego doświadczenia
wojenne – wieczne uty kanie, które zdawało się jeszcze wy raźniejsze, kiedy nadciągały chłody – robiły wielkie wrażenie na jego sy nu. Po wojnie Władimir senior konty nuował pracę w zakładach Jegorowa na Moskiewskim Prospekcie, w który ch produkowano wagony pasażerskie dla państwowy ch kolei i metra. By ł członkiem partii komunisty cznej, więc został przedstawicielem zakładowy m partii, aparatczy kiem pośród ludu pracującego, który miał dbać o dokładność, lojalność, dy scy plinę, a przede wszy stkim o rozwagę. To zadanie uprawniało go do pokoju o powierzchni siedemnastu metrów kwadratowy ch w zniszczony m mieszkaniu komunalny m na czwarty m piętrze niegdy ś dziewiętnastowiecznej kamienicy przy Zaułku Baskowa 12, nieopodal głównej ulicy Newskiego Prospektu – oraz Kanału Gribojedowa. Putinowie wprowadzili się tam a po wojnie musieli dzielić ciasną przestrzeń z dwiema inny mi rodzinami. Ży li w
eleganckiej, Leningradu – w 1944 roku, ty m miejscu
ponad dwie dekady . W mieszkaniu brakowało ciepłej wody , nie by ło wanny . Kory tarz bez okien służy ł za wspólną kuchnię z jedny m palnikiem gazowy m naprzeciw zlewu. Toaleta znajdowała się we wnęce wciśniętej pod schodami. Mieszkanie ogrzewano piecy kiem na drewno. Maria, tak jak jej mąż, miała wy kształcenie podstawowe. Urodziła Władimira dziesięć dni przed ukończeniem czterdziestu jeden lat. Po wszy stkich cierpieniach i stratach traktowała sy nka jak cud, który m obdarzy ł ją los26. Podejmowała różne niewy magające kwalifikacji prace: sprzątała budy nki, my ła probówki w laboratoriach, dostarczała chleb. Wy bierała takie zajęcia, które umożliwiały jej spędzanie z dzieckiem jak najwięcej czasu. Drugi pokój w mieszkaniu zajmowało małżeństwo w podeszły m wieku, a w trzecim mieszkała rodzina ortodoksy jny ch ży dów ze starszą córką Hawą. Mały Władimir, jedy ne dziecko w mieszkaniu, ciepło wspominał parę staruszków, z który mi spędzał równie dużo czasu, co z rodzicami. Zostali jego zastępczy mi dziadkami. Kobietę zapamiętał jako babcię Anię. By ła – tak jak jego matka – głęboko wierząca. Represjonowany przez ustrój komunisty czny Rosy jski Kościół Prawosławny mógł prowadzić jawną działalność podczas wojny , żeby jednoczy ć naród, ale gdy ty lko ucichły działa, znowu miał zostać zdławiony . Według późniejszej relacji Władimira, 21 listopada, kiedy miał siedem ty godni, babcia Ania i Maria wzięły go na ręce i chroniąc się przed przenikliwy m zimnem, przeszły trzy przecznice do Soboru Przemienienia Pańskiego – osiemnastowiecznej monumentalnej budowli o żółty ch murach, zbudowanej w ty powy m dla wielu świąty ń w ty m mieście sty lu neoklasy cy sty czny m – i tam potajemnie ochrzciły chłopca27. Nie jest jasne, czy matka wolała utrzy mać jego chrzest w tajemnicy ze strachu przed surowy m mężem, czy raczej przed potępieniem ze strony urzędników. Po latach jednak jej sy n sugerował, że uroczy stość zapewne nie by ła aż tak potajemna, jak chciałaby matka. W Związku Radzieckim niewiele rzeczy można by ło utrzy mać w sekrecie. Maria czasami brała chłopca na mszę, ale w pozbawiony m pry watności mieszkaniu nie przetrzy my wała żadny ch ikon ani inny ch
widoczny ch sy mboli prakty k religijny ch28. W tamty ch czasach nie dy skutowała z nim też o wierze – a przy najmniej nie na poważnie. Dopiero czterdzieści lat później Maria dała mu krzy ży k, który nosił do chrztu, i poprosiła, żeby go poświęcił w Bazy lice Grobu Świętego w Jerozolimie podczas jego pierwszej wizy ty w Izraelu. Niemniej wiara cały czas towarzy szy ła chłopcu – tak samo jak bezgraniczne oddanie, które ojciec przejawiał wobec ortodoksy jnej komunisty cznej świeckości. Władimir nie zdradzał skłonności do żadnego z ty ch światopoglądów, chociaż niektórzy jego znajomi twierdzili po latach, że codzienna sąsiedzka bliskość z Ży dami zaszczepiła u niego niezwy kłą ekumeniczną tolerancję i niechęć do anty semity zmu, który długo drąży ł rosy jską kulturę29. Cały m światem małego Władimira Putina by ł budy nek przy Zaułku Baskowa. W pobliżu znajdowały się imponujące zaby tki carskiej Rosji – Ermitaż, gmach Admiralicji, sobór Święty ch Piotra i Pawła – ale pełniły w jego ży ciu niewiele ważniejszą rolę niż monumentalne budowle na odległy m hory zoncie. Wy wodził się przecież z proletariatu, a nie z radzieckiej inteligencji czy elit polity czny ch; dopiero później, patrząc wstecz na swoje dzieciństwo, potrafił dostrzec niedostatki tego okresu. Schody na czwarte piętro by ły pełne dziur, cuchnące i słabo oświetlone; na klatce śmierdziało potem i gotowaną kapustą. W kamienicy roiło się od szczurów, które dzieci przepędzały kijami. Władimir traktował to jak zabawę – aż do dnia, kiedy przy parł gry zonia do muru na końcu kory tarza. „Nagle szczur się odwrócił i skoczy ł na mnie – wspominał. – By łem kompletnie zaskoczony i bardzo się bałem”30. Zawsze by ł drobny . Jedno z jego najwcześniejszy ch wspomnień związany ch z próbą wy rwania się spod klosza dzieciństwa doty czy majówki w 1959, a może w 1960 roku. Nagle poczuł się przerażony , bo przy tłoczy ł go zgiełk na ruchliwy m rogu ulicy Majakowskiego. Kilka lat później, poszukując przy gód razem z kolegami, zapuścił się kolejką w nieznaną część miasta. Zmarzli i by li głodni, wpadli zatem na pomy sł, żeby rozpalić ognisko i się przy nim ogrzać. Wrócili zawiedzeni, a ojciec Putina za karę spuścił mu lanie pasem. Kamienica otaczała podwórko, które łączy ło się z podwórkiem sąsiedniego budy nku, tworząc nieuporządkowaną, pozbawioną drzew „studnię” niewiele różniącą się od szy bu windy . „Studnia” przy ciągała pijaków i ty py spod ciemnej gwiazdy ; spoty kali się tam, by palić papierosy , pić i spędzać czas na próżniactwie. Według wspomnień Władimira i jego kolegów ży cie na podwórku oraz późniejsze doświadczenia szkolne sprawiły , że stał się twardszy , i nauczy ły go uży wać pięści – w ten sposób bronił się przed zaczepkami i groźbami, chociaż jego wątła postura może sugerować, że by ł raczej kozłem ofiarny m. Rodzice na niego chuchali i dmuchali, a w dzieciństwie zabraniali mu oddalać się bez pozwolenia z podwórka. By li wobec sy na bardzo opiekuńczy – chociaż niezby t wy lewnie okazy wali mu miłość. Cudem przeży li najtrudniejsze czasy i robili wszy stko, żeby ich sy nowi też się udało. „W jego domu nie by ło pocałunków –
wspomina Wiera Guriewicz, nauczy cielka, która utrzy my wała bliskie stosunki z rodziną Putinów. – Nigdy nie afiszowali się z czułościami”31.
1
września 1960 roku Władimir zaczął naukę w znajdującej się niedaleko jego domu, przy tej
samej ulicy , szkole numer 193. Miał niemal osiem lat, ale Maria nie posy łała go do przedszkola – zapewne z nadmiernej obawy o sy na. Brakowało mu umiejętności społeczny ch, które mógłby rozwinąć, gdy by przedtem spędzał więcej czasu w otoczeniu rówieśników. Pierwszego dnia szkoły nie wręczy ł nauczy cielce kwiatów, jak nakazy wała trady cja, lecz roślinę doniczkową32. By ł marny m uczniem, wiecznie nadąsany m i impulsy wny m, prawdopodobnie nieco rozpuszczony m przez rodziców. Wiera Guriewicz nazy wała go bączkiem, bo lubił wy chodzić z ławki i kręcić się w kółko. Często zakłócał porządek na lekcjach i poza nimi33, chętnie przeby wał w towarzy stwie chłopaków, którzy zdaniem nauczy cielki mieli na niego zły wpły w – między inny mi starszy ch od niego braci Kowszow. Przy łapano go na noszeniu noża w szkole, a raz dostał repry mendę za naganne zachowanie od komitetu dzielnicowego partii, który zagroził, że wy śle go do domu dziecka34. Takie zachowanie uniemożliwiało mu też wstąpienie do pionierów, komunisty cznej organizacji młodzieżowej, w której członkostwo by ło czy mś w rodzaju ry tuału przejścia; w trzeciej klasie spośród czterdziestu pięciu uczniów nie należeli do niej ty lko Władimir i garstka inny ch dzieci. Jego ojciec, wierny pracownik aparatu party jnego, nie ukry wał zaniepokojenia tak rażącą porażką. Sam Putin junior opisy wał ją później jako formę buntu przeciwko ojcu i otaczającemu go sy stemowi: „By łem chuliganem, a nie pionierem”35. Wiera Guriewicz, która poznała Putina, gdy przeszedł do czwartej klasy , w końcu poskarży ła się jego ojcu, że chłopiec jest inteligentny , ale zdezorganizowany i niezainteresowany nauką. – Nie wy korzy stuje swojego potencjału – poinformowała Władimira seniora w mieszkaniu przy Zaułku Baskowa, które nazwała „straszny m, zimny m i po prostu wstrętny m”. – No to co mam z nim zrobić? – odparł Władimir Spiridonowicz. – Zabić czy co?36 Władimir i Maria obiecali jednak pani Guriewicz, że wezmą sy na w karby . Ojciec nakłonił go, żeby zainteresował się boksem, ale chłopiec by ł tak kruchy , że szy bko zrezy gnował, gdy – jak mówi Putin – przeciwnik na ringu złamał mu nos. Zamiast boksu zajął się, podobno wbrew woli rodziców, sztukami walki, a szczególnie sambo, radziecką techniką łączącą judo z zapasami, która by ła właściwsza dla jego drobnej postury i „zadziornego charakteru”37. Jeden z trenerów wy warł szczególnie duży wpły w na jego ży cie. Anatolij Rachlin działał w klubie Trud niedaleko Zaułka Baskowa i właśnie do niego wstąpił w 1965 roku Putin, który wtedy uczy ł się już w piątej klasie. Rachlin musiał zapewnić rodziców Władimira, że „nie uczy my dzieci niczego złego”38. Dy scy plina i ry gor niezbędne w sambo, a później też w judo, zafascy nowały chłopca tak, jak jeszcze nic do tej pory . Sztuki walki odmieniły jego ży cie, umożliwiły mu zdoby cie pozy cji
nawet wśród większy ch, silniejszy ch chłopców. „Dostałem narzędzie, za pomocą którego mogłem bronić moich praw w stadzie” – mówił39. Dzięki treningom nawiązał też nowe znajomości, szczególnie z braćmi Arkadijem i Bory sem Rotenbergami, a ci nie opuścili go przez całe ży cie. Sztuki walki rozbudziły w nim ortodoksy jność, której nie znalazł w religii ani w polity ce. By ły dla niego czy mś więcej niż sportem – stały się ży ciową filozofią. „Sport odciągnął mnie od ulicy – wspominał przy jakiejś okazji. – Szczerze mówiąc, moje podwórko by ło nie najlepszy m miejscem dla dzieci”40. Możliwe, że opowieści o tak drasty cznej transformacji są lekko przesadzone. Jego stwierdzenie, że ży ł jak dzikie zwierzę w dżungli, brzmi dosy ć brawurowo. Brud i ubóstwo przy domowej „studni” oraz jej podejrzani by walcy mogły go przez jakiś czas intry gować, ale jednocześnie wpoiły mu niechęć do pijaństwa, papierosów, lenistwa i nieładu. Kiedy odkry ł w sobie pasję do sztuk walki, wy kazał się żelazną determinacją w dążeniu do sukcesu. Trud wy magał od członków przy zwoity ch wy ników w nauce, więc Władimir zaczął się bardziej przy kładać do lekcji i w szóstej klasie poprawił oceny . Wiera Guriewicz oraz szkolni koledzy postanowili się za nim wstawić i w końcu ubłagali szkolnego przedstawiciela pionierów, by w drodze wy jątku zapomniał o jego wcześniejszy ch wy bry kach. Uroczy stość przy jęcia Putina w szeregi organizacji odby ła się w Uljanowce, małej wsi noszącej niegdy ś nazwę Sablino, w której przed laty mieszkała siostra Lenina41. Już po kilku ty godniach stanął na czele szkolnej druży ny pionierów – by ło to jego pierwsze stanowisko przy wódcze. W ósmej klasie znalazł się wśród pierwszy ch wy brańców do Komsomołu, komunisty cznego związku młodzieży . To by ł niezbędny etap na drodze do kariery , która – jak się wkrótce okazało – miała się stać jego ży ciowy m powołaniem.
W
1965 roku dwudziestej rocznicy zwy cięstwa nad faszy zmem towarzy szy ła nowa fala
nostalgii i oficjalny ch obchodów. Jedną z najpopularniejszy ch książek dziesięciolecia by ła szpiegowska powieść Szczit i miecz (Tarcza i miecz). Po raz pierwszy ukazała się w odcinkach w miesięczniku literackim „Znamja”, czasopiśmie Związku Pisarzy ZSRR. Jej autor Wadim Kożewnikow pracował jako korespondent wojenny dziennika „Prawda”, a jego doświadczenia pozwoliły wpleść w narrację realisty czne wątki, chociaż książka posłusznie spełniała cele prosowieckiej propagandy . (Jako przewodniczący związku pisarzy Kożewnikow by ł współodpowiedzialny za wstrzy manie publikacji o wiele wierniejszej relacji z wojny , Życia i losu Wasilija Grossmana). Bohater powieści, major Aleksander Biełow, jest tajny m agentem ZSRR podszy wający m się pod Niemca w III Rzeszy tuż przed wy buchem Wielkiej Wojny Ojczy źnianej. Pod pseudonimem Johann Weiss wspina się po szczeblach władzy w Abwehrze, hitlerowskim wy wiadzie, a potem w Schutzstaffel, „oddziale ochronny m”, czy li SS. Weiss
odznacza się odwagą w walce, jest powściągliwy i nieugięty , nawet w obliczu tortur. Hitlerowcy , który ch rozkazy musi wy pełniać, budzą w nim odrazę, tak jak i nazistowski oficer, w którego sam się wciela. Musi jednak znieść tę niewy godną sy tuację, żeby skutecznie sabotować niemiecki wy siłek wojenny . „Nie podejrzewał, że najtrudniejszą i najbardziej męczącą częścią podjętego zadania będzie to rozdwojenie jaźni – pisał Kożewnikow. – Na początku czerpał nawet pewną saty sfakcję z tej przebieranki, gdy wkładał maskę obcego sobie człowieka i starał się my śleć tak jak on. Cieszy ł się za każdy m razem, kiedy jego wy siłki pokry wały się z oczekiwaniami ludzi wobec tej wy my ślonej postaci”42. Oczy wiście Kożewnikowowi daleko by ło do Tołstoja. Ale podatnemu na wpły wy chłopcu zdawał się o niebo lepszy . Trzy lata po publikacji na podstawie powieści nakręcono ponad pięciogodzinny film, którego scenariusz sy gnował także Kożewnikow. W 1968 roku by ła to najpopularniejsza produkcja w Związku Radzieckim, a jednocześnie czarno-biały hołd złożony tajny m służbom – do tej pory już przemianowany m na KGB. Niespełna szesnastoletni Władimir Putin by ł oczarowany filmem. Oglądał go wiele razy z kolegami. Ponad czterdzieści lat później wciąż pamiętał tekst senty mentalnej pieśni stanowiącej jego moty w muzy czny : S czego naczinajetsia rodina? (Gdzie się zaczy na ojczy zna?), pełnej odniesień do szpaków i brzóz w sercu Rosji43. Władimir od razu porzucił dziecięce marzenia o ty m, by zostać jak ojciec mary narzem albo lotnikiem. Od teraz chciał by ć szpiegiem – widział się w roli przy szłego majora Biełowa vel Johanna Weissa, przy stojnego, sprawnego i zdolnego w pojedy nkę zmienić bieg historii. „Najbardziej zadziwiało mnie to, że jeden człowiek potrafił dokonać więcej niż całe armie – wspominał po latach z ty m samy m romanty czny m zachwy tem, który odczuwał w młodości. – Jeden szpieg decy dował o losie ty sięcy ludzi”44. Nie wiedział zby t wiele o KGB ani o mechanizmach jego działania. Ojciec jednego z kolegów Putina ze szkolnej ławy pracował w służbach wy wiadowczy ch, ale przeszedł już na emery turę. Wy puszczenie tego filmu by ło jedny m z działań modernizacy jny ch nowego szefa KGB Jurija Andropowa, który objął to stanowisko w 1967 roku. Zamierzał on zmienić publiczny wizerunek służb, by zamiast kojarzy ć je z budzącą postrach tajną milicją odpowiedzialną za represje i terror, ludzie widzieli w nich obrońcę wielkiego narodu radzieckiego. W przy padku Władimira ten rodzaj propagandy spełnił swoje zadanie; o ile sport odciągnął go od ulicy , o ty le film wpły nął na to, jaką karierę wy brał. Dzień po obejrzeniu w telewizji pierwszego odcinka Putin w rozmowie z kolegą z klasy stwierdził, że zostanie szpiegiem45, a niedługo potem zrobił – jak sam mówi – ty leż zuchwały , co naiwny krok. Wszedł bez uprzedzenia do lokalnej siedziby KGB przy Litejny m Prospekcie i zgłosił się na ochotnika.
B
udy nek leningradzkiej siedziby KGB nazy wano Wielkim Domem nie ty lko ze względu na jego
rozmiar. Wśród oby wateli krąży ł zgry źliwy żart na jego temat, powtarzany w różny ch wersjach w wielu radzieckich miastach: z soboru Świętego Izaaka widać całe miasto, a z Wielkiego Domu rozciąga się widok aż do Wy sp Sołowieckich, oddalonego o niemal ty siąc kilometrów archipelagu na Morzu Biały m, gdzie funkcjonował niesławny obóz pracy , prekursor gułagów. Władimir dopiero przy trzecim podejściu znalazł właściwe drzwi do Wielkiego Domu, za który mi powitał go urzędnik. Ten cierpliwie wy słuchał chłopca, ale wy raźnie dał mu do zrozumienia, że KGB nie przy jmuje ochotników. Raczej sam wy szukuje najwartościowszy ch kandy datów – takich, którzy są już w wojsku albo studiują na uniwersy tecie. Władimir nie dał się tak łatwo zby ć. Chciał się upewnić, dzięki jakiemu kierunkowi studiów będzie miał największe szanse, by spełnić swe ambicje. Urzędnik próbował pozby ć się natręta, zasugerował zatem studia prawnicze i w ten sposób klamka zapadła. Putin postanowił, że pójdzie na uniwersy tet i będzie studiował prawo wbrew woli rodziców, którzy by li zdania, że jego oceny i temperament predesty nują go raczej do nauki w szkole technicznej, na przy kład w Wy ższej Szkole Lotnictwa Cy wilnego, dokąd początkowo chciał się dostać. Ale Władimir potrafił by ć niezwy kle impulsy wny i uparty . Ani jego rodzice, ani trenerzy nie potrafili zrozumieć tej zmiany planów, ponieważ nie powiedział im o swojej wizy cie w Wielkim Domu, a zatem nie zdradził im swy ch rzeczy wisty ch pobudek. Jeden z trenerów w Trudzie ostro skry ty kował jego wy bór, zakładając, że Putin skończy jako prokurator albo milicjant. Wzburzony Władimir wy krzy knął: „Na pewno nie będę milicjantem!”46. Jego decy zja o wstąpieniu do KGB zbiegła się w czasie z niepokojącą sy tuacją między narodową w 1968 roku. Dosłownie kilka dni przed początkiem nauki w szkole średniej usły szał, że Związek Radziecki dokonał inwazji na Czechosłowację, by powstrzy mać reformy Praskiej Wiosny . Władimira niewiele obchodziły rozprawy z dy sy dentami w kraju i za granicą. Jak wielu jego rówieśników flirtował z zakazaną kulturą Zachodu, słuchając Beatlesów z pły t przekazy wany ch sobie między przy jaciółmi niczy m kontrabanda. „To by ło jak powiew świeżego powietrza – mówił po latach. – Jak okno na świat”47. Władimir przez jakiś czas gry wał na akordeonie, a później na gitarze, którą dostał od ojca; nauczy ł się wy kony wać poety ckie utwory Włodzimierza Wy sockiego i inny ch twórców tamtej epoki. Lata sześćdziesiąte w Związku Radzieckim uznawane są za erę represji, a potem stagnacji, a jednak młodość nastoletniego Władimira by ła o wiele bardziej beztroska niż wszy stko, czego doświadczy ło pokolenie jego rodziców. Putinowie wciąż nie należeli do rozpieszczanej przez los elity , ale po wojnie warunki, w który ch ży li, poprawiły się i rodzinie by ło wy godniej. Władimir i Maria mieli w mieszkaniu nawet duży czarny aparat telefoniczny , który w tamty ch czasach wciąż by ł rzadkością. Młody Władimir i jego koledzy lubili z niego korzy stać48. Do tej pory wiodło im się na ty le dobrze, że kupili trzy pokojową daczę w Tośnie pod Leningradem. W latach dorastania Putin spędził tam
wiele czasu – w otoczeniu grupki najbliższy ch przy jaciół i z daleka od klaustrofobicznego mieszkania w komunalnej kamienicy . Na ścianie nad stołem wisiał oprawiony portret mężczy zny , którego nie znał jeden z przy jaciół Putina, Wiktor Borisenko. Kiedy zapy tał o niego Władimira, ten wy jaśnił, że to Jan Karłowicz Berzin, twórca bolszewickiego wy wiadu wojskowego, aresztowany podczas wielkiego terroru w 1937 roku i stracony rok później, ale zrehabilitowany po śmierci49. Władimir konty nuował naukę w szkole nr 281, specjalizującej się w naukach ścisły ch akademii dla wy brańców, która miała przy gotować absolwentów do dalszy ch studiów na uniwersy tecie. Putin nie należał do szczególnie popularny ch uczniów, by ł raczej arogancki, obsesy jnie zafascy nowany sportem i niemal fanaty cznie pracowity 50. Nauka przedmiotów ścisły ch mogła mu zagwarantować miejsce na jednej z prestiżowy ch politechnik, ale skupił się na przedmiotach humanisty czny ch, literaturze i historii. Ponadto doskonalił języ k niemiecki, którego zaczął się uczy ć w czwartej klasie za namową Wiery Guriewicz. Jego nową nauczy cielką by ła Mina Juditskaja, która później opisy wała go jako skromnego, ale poważnie podchodzącego do obowiązków ucznia. Miała na niego duży wpły w, co Putin wspominał po latach z senty mentalną tkliwością51. W szkole nr 281 tolerowano – do pewnego stopnia – swobodę intelektualną i otwartą debatę. Popularny nauczy ciel Michaił Demienkow rozprowadzał samizdat – zakazaną literaturę powielaną na kserokopiarkach. Nauczy cielka historii Tamara Stelmachowa rozpoczy nała dy skusje o ty m, czy Nikita Chruszczow zdoła spełnić obietnicę budowy w ciągu dwudziestu lat stuprocentowo komunisty cznego państwa52. W 1967 roku Putin został przy jęty do Komsomołu, ale niespecjalnie się w nim udzielał – wolał poświęcać się sportowi i nauce kosztem inny ch zajęć ty powy ch dla nastolatków. Młodsza od niego o dwa lata Wiera Brilewa zapamiętała go jako chłopaka wiecznie pochy lonego nad biurkiem, które stało w świetlicy obok kanapy i bufetu. Poznała Putina na daczy w Tośnie w 1969 roku i się w nim zadurzy ła. Pamiętała jego krótki pocałunek podczas gry w butelkę – „Nagle zalała mnie fala gorąca” – ale wkrótce odkry ła, że nie miał czasu dla dziewczy n, na co zwróciła uwagę nawet jego nauczy cielka53. Ich młodzieńcze zaloty skończy ły się, gdy pewnego dnia przeszkodziła mu w nauce, py tając, czy pamięta jakieś zdarzenie. Nie zdąży ła dokończy ć py tania, bo wszedł jej w słowo. „Pamiętam ty lko to, co muszę pamiętać” – odburknął chłodno54. Podczas przeprowadzonego wiele lat później wy wiadu wciąż wspominała jego „drobne, silne dłonie” i z melancholią mówiła o tamty m incy dencie. Taka gorliwość wkrótce przy niosła efekty . Przez ostatnie dwa lata szkoły średniej (w Związku Radzieckim obowiązkowa edukacja trwała ty lko dziesięć lat) dostawał dobre, chociaż nie imponujące oceny . Dobrze sobie radził z historią i języ kiem niemieckim, nieco gorzej z matematy ką i przedmiotami ścisły mi. W ostatnim roku mniej czasu poświęcał lekcjom, skupił
się raczej na wkuwaniu do egzaminów wstępny ch na upragniony Leningradzki Uniwersy tet Państwowy , jedną z najbardziej prestiżowy ch radzieckich uczelni. Wiera Guriewicz nie kry ła wątpliwości, czy się tam dostanie; nie wiedziała, dlaczego tak bardzo mu na ty m zależy . „Sam rozwiążę ten problem” – powiedział jej Putin55. Szansa dostania się na uniwersy tet leningradzki by ła tak nikła – na jedno miejsce przy padało mniej więcej czterdziestu chętny ch – że spekulowano, iż na decy zji władz zaważy ło jego robotnicze pochodzenie, lub snuto jeszcze bardziej nieprawdopodobne teorie: że nieświadomie by ł sterowany niewidzialną ręką KGB56. Tak czy inaczej uzy skał wy starczający wy nik na egzaminach i jesienią 1970 roku dostał się na wy dział prawa, jak dwa lata przedtem radził mu urzędnik Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego. Na studiach dalej twardo przy kładał się do nauki i poświęcał dużo czasu zawodom judo, rezy gnując z papierosów i alkoholu, żeby utrzy mać się w formie. Odrzucał kolejne propozy cje dołączenia do uniwersy teckiej druży ny i pozostał lojalny wobec swoich trenerów w Trudzie. W 1973 roku osiągnął poziom mistrzowski i wziął udział w kilku turniejach na szczeblu miejskim i obwodowy m. Wciąż mieszkał w komunałce, ale zaczął częściej podróżować po Związku Radzieckim. Wy jeżdżał na turnieje judo do Mołdawii, pewnego lata pracował przy ścince drzew w Komi na północy , a także spędził dwa ty godnie na studenckim obozie budowlany m w Abchazji (która wówczas by ła częścią Gruzji). Zarobił tam osiemset rubli (równowartość sześciuset dolarów) i kupił za nie kożuch, który nosił przez następne piętnaście lat, resztę zaś przepuścił w kurorcie Gagra nad gęsto zalesiony m wy brzeżem Morza Czarnego57. Razem z grupą przy jaciół zakradli się na prom pły nący do Odessy . Mieli mało pieniędzy , a do jedzenia wzięli jedy nie konserwy mięsne. Władimir spędził dwie noce w szalupie ratunkowej, zazdroszcząc pasażerom, którzy podróżowali w kabinach, ale też przy glądając się z zachwy tem nocnemu niebu. „Gwiazdy wisiały tuż nade mną – wspominał. – Mary narze pewnie są przy zwy czajeni do takiego widoku, ale dla mnie to by ło cudowne odkry cie”58. W 1972 roku jego matka kupiła za trzy dzieści kopiejek los na loterii i wy grała samochód osobowy . Mogła go sprzedać za trzy i pół ty siąca rubli, ale pozwoliła sobie na odrobinę szaleństwa i podarowała go sy nowi. By ł to jedy nie niewielki kanciasty zaporożec, ale w latach siedemdziesiąty ch ubiegłego wieku niewielu dorosły ch w ZSRR – a ty m bardziej studentów – posiadało własny samochód. Dla Władimira by ł oznaką statusu i nową rozry wką. Jeździł nim na turnieje i podwoził kolegów – wy korzy sty wał każdą okazję, by le ty lko usiąść za kółkiem. By ł przy ty m dzikim, brawurowy m kierowcą. Zdarzy ło mu się potrącić pieszego, który wszedł na jezdnię, chociaż potem Putin utrzy my wał, że mężczy zna chciał popełnić samobójstwo. Według niektóry ch zeznań po wy padku ścigał samochodem zataczającego się człowieka, on sam jednak temu zaprzeczy ł. „Nie jestem potworem” – twierdził59.
Studiował już od czterech lat, gdy pewnego dnia zaczepił go mężczy zna, który – jak się później okazało – służy ł w wy dziale KGB nadzorujący m uczelnie wy ższe. Do tej pory Putin porzucił dawne ambicje. Pewnego lata podczas prakty k zorganizowany ch przez wy dział przestępstw Ministerstwa Transportu uczestniczy ł w śledztwie doty czący m katastrofy lotniczej i wszy stko wskazy wało na to, że jednak zostanie prawnikiem w lokalnej prokuraturze, tak jak to przepowiedział jego trener. Władimir cenił prawo na równi ze sztukami walki. Prawo narzucało zasady i porządek, do który ch czuł większy szacunek niż do jakiejkolwiek ideologii. Twierdził, że jako student nigdy nie pracował dla KGB – a nawet nie utrzy my wał z resortem – chociaż współpraca studentów z tajny mi służbami nadzwy czajny m. Dlatego by ł kompletnie zaskoczony , gdy w 1974 roku, studiów, trafiła mu się wreszcie długo wy czekiwana szansa. Tajemniczy
żadny ch kontaktów nie by ła niczy m na czwarty m roku mężczy zna się nie
przedstawił. „Muszę z panem porozmawiać o dalszy m przebiegu pańskiej kariery ” – zwrócił się przez telefon do Władimira, ale nie chciał podać szczegółów. Władimir zdawał sobie jednak sprawę, jak niezwy kle ważny to kontakt, i umówił się na spotkanie w wy działowej kanty nie. Przy by wszy na miejsce, czekał dwadzieścia minut, z coraz większą złością podejrzewając, że dał się nabrać na jakiś żart. W końcu mężczy zna się pojawił i zdy szany zaczął go przepraszać, co zrobiło na młody m Putinie ogromne wrażenie60. Władimira prześwietlono ze wszy stkich stron. Ostatni etap rekrutacji wy magał rozmowy z jego ojcem, więc w sty czniu 1975 roku Dmitrij Gancerow, oficer w średnim wieku, złoży ł wizy tę Władimirowi Spiridonowiczowi. Według słów Gancerowa Putin senior by ł niezby t wy sokim, prosty m, szczery m, ciężko pracujący m mężczy zną, który czerpał dumę z faktu, że sy n poszedł na studia i zabiegają o niego służby bezpieczeństwa. Rozumiał, jaka odpowiedzialność i trudności czekają potomka. Potem poważnie, niemal błagalny m tonem, zwrócił się do nieznajomego: – Wołodia jest dla nas wszy stkim – powiedział, uży wając zdrobniałej formy imienia. – Pokładamy w nim wszy stkie nadzieje. Sami rozumiecie, nasi dwaj pozostali sy nowie zmarli. Po wojnie zdecy dowaliśmy się na kolejne dziecko. Teraz ży jemy jedy nie dla Wołodii. My już dosy ć przeży liśmy 61. Wołodia musiał sobie zdawać sprawę z rzeczy , które miało na sumieniu KGB, ale nie przeszkadzała mu historia komitetu ani jego rola w pacy fikacji wrogów państwa w ojczy źnie i za granicą. Wręcz przeciwnie, uważał, że obowiązkiem każdego porządnego oby watela ZSRR jest współpraca z KGB – nie dla pieniędzy , lecz w imię bezpieczeństwa publicznego. – Współpraca ze zwy kły mi oby watelami by ła istotny m narzędziem utrzy mania ży wotności państwa – twierdził62. Putin rozumiał, że czasami zdarzały się naduży cia, ale kiedy się urodził, kult Stalina już słabł, a ofiary terroru powoli wracały z Gułagu do swoich domów. Na ty m kończy ły się jego
zastrzeżenia. Sądził, że zbrodnie, które przy czy niły się do śmierci lub ruiny kilku milionów ludzi, należą już do przeszłości, i nie by ła to odosobniona opinia. Dla wielu Rosjan, nawet ty ch, którzy doświadczy li ty ranii Stalina, pozostał on poważany m ojcem narodu, który poprowadził kraj do zwy cięstwa nad faszy zmem. Lęk, współodpowiedzialność lub poczucie winy tłumiły mroczne aspekty jego panowania, a pełna sprzeczności spuścizna po tamty ch czasach jeszcze przez kilkadziesiąt lat dominowała w świadomości radzieckiego społeczeństwa. Po jakimś czasie Putin wspominał, że sam by ł „modelowy m produktem edukacji patrioty cznej radzieckiego człowieka”63.
ROZDZIAŁ 2
CHŁODNY UMYSŁ, GORĄCE SERCE I CZYSTE RĘCE
L
atem 1975 roku spełniło się marzenie Władimira Putina o wstąpieniu w szeregi KGB, ale
nigdy nie został tajny m agentem ze swoich dziecięcy ch fantazji. Jego przy jęcie do służby przebiegło ruty nowo, jeśli nie liczy ć komicznego nieporozumienia; doszło do niego wiosną, kiedy stanął przed uczelnianą komisją pracy , która w radzieckim sy stemie decy dowała o karierze absolwentów. Urzędnik z wy działu prawa ogłosił, że Putin jednak dołączy do leningradzkiej palestry . Dopiero w ty m momencie powstało zamieszanie w kącie sali, gdzie siedział oficer KGB monitorujący przy działy . – Ależ nie! – zaprotestował oficer. – W tej kwestii już zapadły odpowiednie decy zje1. Władimir nawet nie wiedział, gdzie został przy dzielony , ale i tak się ucieszy ł. – Ruszamy ! – krzy knął do Wiktora Borisenki, przy jaciela z dzieciństwa, gdy podjechał po niego samochodem. Ten od razu się domy ślił, że stało się coś ważnego, ale Władimir słówkiem nie pisnął, o co chodzi. Pojechali do gruzińskiej restauracji niedaleko Soboru Kazańskiego – otoczonej kolumnadą monumentalnej budowli przy Newskim Prospekcie – gdzie zjedli kurczaka w sosie orzechowy m i ku zdumieniu Borisenki, który nigdy nie widział, by przy jaciel korzy stał z uży wek, wy pili parę kolejek słodkiego likieru2. Dopiero dużo później się dowiedział, że świętowali wstąpienie Putina w szeregi KGB. Gdy Władimir został zwerbowany , KGB by ł już rozdęty m aparatem biurokraty czny m, który zajmował się nie ty lko gromadzeniem informacji wy wiadowczy ch w kraju i za granicą, ale też kontrwy wiadem w ZSRR i inny ch państwach, kontrwy wiadem wojskowy m, ochroną granic państwowy ch, egzekucją ceł i fizy czną osłoną dostojników party jny ch i budy nków rządowy ch, takich jak obiekty nuklearne. W komitecie istniały zarządy odpowiedzialne za komunikację i kry ptografię oraz takie, które podsłuchiwały rozmowy telefoniczne. Zarząd VI nadzorował „bezpieczeństwo ekonomiczne”, wy korzy stując do tego spekulację, oficjalne kursy wy miany walut, a także inne wy paczenia działalności wolnory nkowej. V Zarząd Główny , utworzony w 1969 roku dla „ochrony ” konsty tucji, wy muszał siłą lojalność wobec partii i nękał dy sy dentów we wszy stkich dziedzinach ży cia. KGB by ł czy mś więcej niż służbami bezpieczeństwa – stanowił
państwo w państwie. Pozornie służy ł interesom Komunisty cznej Partii Związku Radzieckiego – i wy pełniał jej rozkazy – ale rozległe wpły wy komitetu służy ły trzy maniu w szachu również samej partii3. Władimir zaczął pracę w kancelarii zarządu, w biurze kadr leningradzkiej siedziby KGB – w ty m samy m budy nku przy Litejny m Prospekcie, do którego poszedł jako nastoletni chłopak. Ty le że nie został Johannem Weissem ani nie zinfiltrował żadny ch wrogich sił. W Europie panował względny spokój, a Związek Radziecki w owy m czasie toczy ł wojny jedy nie sam ze sobą. Dwudziestotrzy letni Putin by ł pracownikiem biurowy m niższego szczebla, zajmował się drobny mi sprawami administracy jny mi i wciąż mieszkał w jedny m pokoju z rodzicami. Zajmował ponure biuro pełne ły siejący ch weteranów z czasów stalinizmu, tak wiekowy ch, że mogli pamiętać Gułag, a niektórzy nawet wielki terror z 1937 roku. Młody agent twierdził, że stary sy stem mu nie odpowiada, ale nigdy nie zbuntował się przeciwko KGB, a przy najmniej nie na ty le, żeby podkopać swoją raczkującą karierę. Jak mówi stare powiedzenie: położy ł uszy po sobie4. Po początkowy m okresie spędzony m za biurkiem rozpoczął kurs dla funkcjonariuszy w szkole nr 401 w Leningradzie – jedny m z obwodowy ch centrów szkoleniowy ch KGB. Ten pilnie strzeżony sześciopiętrowy budy nek u ujścia Ochty do Newy by ł „czy mś w rodzaju okrętu podwodnego”, gdzie kadeci mogli kompletnie odciąć się od świata i skoncentrować na nauce i rozwijaniu tęży zny fizy cznej5. Przez sześć miesięcy Władimir zapoznawał się z takty ką wy wiadowczą, między inny mi z technikami prowadzenia przesłuchań. Szeregi KGB rozrosły się pod rządami Jurija Andropowa, który szefował komitetowi od 1967 do 1982 roku, a więc do czasu, kiedy został sekretarzem generalny m, czy li zaczął piastować najwy ższe stanowisko w Związku Radzieckim. Andropow stał się jedny m z bohaterów Władimira – nieprzy stępny m, lecz głęboko szanowany m przy wódcą. Andropow rozumiał ograniczenia panującego w ZSRR sy stemu i próbował go zmodernizować, tak żeby jego kraj mógł doścignąć Zachód, szczególnie pod względem ekonomiczny m. KGB poszukiwał rekrutów, którzy rozumieli zagadnienia makroekonomiczne, handel i stosunki między narodowe. Zdaje się, że Władimir zidenty fikował te potrzeby już podczas studiów na Leningradzkim Uniwersy tecie Państwowy m, gdzie tematem jego rozprawy naukowej by ł status państwa uprzy wilejowanego w handlu między narodowy m6. Andropow pragnął przekształcić KGB w elitarną organizację, a Władimir mocno wierzy ł w ten ideał. Reprezentował nową generację w KGB, postalinowskie pokolenie rekrutów, o który ch mówiono, że w mniejszy m stopniu kierują się ideologią i są za młodzi, by pamiętać grozę reżimu Stalina. Andropowa uważano za reformatora – na ty le, na ile pozwalały mu czasy i miejsce – pomimo jego zaangażowania w represje w kraju i za granicą. By ł radzieckim ambasadorem
w Budapeszcie podczas powstania węgierskiego w 1956 roku i do końca ży cia prześladowały go wspomnienia o ty m, jak szy bko może dojść do wy buchu przemocy i groźby załamania sy stemu jednoparty jnego. „[Patrzy ł] przerażony z okien ambasady , gdy tłum wieszał na latarniach uliczny ch znienawidzony ch funkcjonariuszy węgierskiej służby bezpieczeństwa”7. Ten „kompleks węgierski” ukształtował przekonanie Andropowa, że jedy nie mądrze stosowana siła może zapewnić ciągłość państwa i imperium radzieckiego. Dlatego z jednej strony próbował modernizować sy stem, a z drugiej bezwzględnie karał wszelkie przejawy sprzeciwu wobec niego. To właśnie on w celu zwalczania ideologicznej opozy cji powołał owiany złą sławą V Zarząd Główny , który prześladował fizy ka Andrieja Sacharowa i pisarza Aleksandra Sołżenicy na. To on w 1969 roku rozbudował sieć szpitali psy chiatry czny ch, żeby gnębić dy sy dentów, uznając sprzeciw wobec sy stemu za przejaw choroby psy chicznej. Władimir zachowy wał się, jakby miał klapki na oczach – zawdzięczał je albo oficjalnej propagandzie, albo obojętności. Usprawiedliwiał i idealizował pracę w KGB. Wierzy ł, że oficer wy wiadu jest obrońcą prawa i porządku. Latem 1976 roku wrócił z akademii KGB jako nowo mianowany porucznik. Nie podjął pracy w dziale kadr, ty lko został przeniesiony do kontrwy wiadu – II Zarządu Głównego KGB. Uczestniczy ł w operacjach wy mierzony ch przeciwko wrogom wewnętrzny m, a nie spoza granic kraju. Stał się aparatczy kiem, któremu przede wszy stkim zależało na utrzy maniu porządku społecznego i kontroli polity cznej, lecz niewiele wiadomo o jego działalności w ty m okresie. Jego znajomi, a nawet bliscy koledzy , nigdy nie wiedzieli na pewno, czy m się zajmuje, on zaś podjął wiele środków ostrożności, żeby nie ujawniać szczegółów swojej pracy . Oficer, który z nim współpracował, oświadczy ł później, że Putin wy kony wał zadania dla V Zarządu Głównego, ale nikt nie może tego potwierdzić na sto procent8. On sam temu zaprzecza, ale jego kolega twierdził, że Władimir doskonale znał metody stosowane przez KGB wobec kry ty ków potęgi Związku Radzieckiego – między inny mi Sołżenicy na, a później też Sacharowa. Wiadomo, że jeden z jego najbliższy ch leningradzkich przy jaciół, pracujący w V Zarządzie Główny m Wiktor Czerkiesow, zapisał się w historii działaniami wy mierzony mi w dy sy dentów oraz nieuznawane przez państwo wspólnoty religijne9. Fakt, że KGB wy korzy sty wał informatorów i kolaborantów, nie wy woły wał u Putina wy rzutów sumienia ani oporów. Przez takich ludzi w społeczeństwie radzieckim rosła podejrzliwość i nieufność, wierzy ł jednak, że zmowa oby wateli z budzący m lęk państwem policy jny m to nie ty lko nic złego, lecz jest to wręcz niezbędny warunek utrzy mania porządku. Stwierdził kiedy ś, że 90 procent posiadany ch przez KGB informacji wy wiadowczy ch pochodziło od zwy czajny ch oby wateli Związku Radzieckiego, którzy dobrowolnie lub nakłonieni inny mi metodami składali donosy na swoich współpracowników, przy jaciół albo krewny ch. „Bez tajny ch informatorów niczego się nie da zrobić” – uznał10.
Wiele wskazuje na to, że w okresie służby kontrwy wiadowczej w Leningradzie Władimir pozy skiwał i kontrolował agentów, szczególnie wśród biznesmenów, dziennikarzy i sportowców, którzy podróżowali za granicę albo spoty kali się na miejscu z obcokrajowcami. Do dzisiaj jego zadania z tamty ch czasów spowija tajemnica, ale wiadomo, że stał się kimś w rodzaju „gliniarza” – czy li spełniła się przepowiednia trenera, kiedy ten się dowiedział, jaki kierunek studiów wy brał młody Putin. Władimir prowadził podwójne ży cie, ale o wiele mniej dramaty czne i niebezpieczne niż bohater Tarczy i miecza. Właśnie z tego okresu wy wodzą się przy jaźnie z ludźmi, którzy pracowali w jego cieniu i mieli dalej współpracować w nadchodzący ch latach – z Wiktorem Czerkiesowem, Aleksandrem Bortnikowem, Wiktorem Iwanowem, Siergiejem Iwanowem i Nikołajem Patruszewem. W ty m niewielkim, zamknięty m kręgu kolegów z KGB – samy ch mężczy zn – Putin znalazł my ślący ch podobnie towarzy szy , którzy umacniali jego coraz bardziej szty wny , czarno-biały obraz świata.
P
o kilku miesiącach pracy w kontrwy wiadzie Władimira przeniesiono do I Zarządu Głównego,
który odpowiadał za operacje wy wiadowcze poza granicami Związku Radzieckiego. By ła to jednostka ciesząca się opinią elitarnego wy działu KGB. Służy ło w niej jedy nie pięć ty sięcy spośród niemal trzy stu ty sięcy zatrudniony ch przez aparat bezpieczeństwa11. Niewątpliwie znajomość niemieckiego pomogła Putinowi w zdoby ciu nowego stanowiska, a KGB umożliwił mu doskonalenie umiejętności języ kowy ch podczas odby wający ch się trzy razy w ty godniu dwugodzinny ch zajęć12. Mimo to wciąż nie został szpiegiem ani nie wy jechał za granicę. Dalej pracował w Wielkim Domu przy Litejny m Prospekcie i by ł odpowiedzialny za śledzenie poczy nań gości z zagranicy i obcy ch dy plomatów stacjonujący ch w konsulatach na terenie miasta. Większość pracy sprowadzała się do analizy dany ch i nie wy magała szczególnej odwagi ani umiejętności. Jako drugie pod względem wielkości miasto Związku Radzieckiego Leningrad oczy wiście nie by ł prowincją, ale brakowało w nim dramaty czny ch intry g, od który ch wrzało w stolicy państwa – Moskwie. Sam KGB zaczął wy kazy wać objawy rozdęcia i skostnienia – wzrost liczby zatrudniony ch w komitecie osób negaty wnie wpły wał na jego skuteczność. W przy padku wielu agentów młodzieńcza fascy nacja światem szpiegostwa została stłamszona przez nudę i biurokraty czną inercję. „Jedy nie w fikcji literackiej samotny człowiek może podbić cały świat” – pisał o tamtej erze Jurij Szwiec13. Wy gląda na to, że Władimirowi wy starczała praca na niższy ch stanowiskach. Wprawdzie jeden z jego przełożony ch opisał go jako skrupulatnego pracownika14, ale zdecy dowanie nie kierowała nim chęć wspinania się po szczeblach kariery . W 1977 roku jego ojciec odszedł z fabry ki wagonów na emery turę i jako kombatant i inwalida wojenny otrzy mał od państwa małą dwupokojową klitkę – poniżej trzy dziestu metrów kwadratowy ch – przy prospekcie Staczek na
Awtowie, nowo odbudowanej dzielnicy na południe od history cznej części Leningradu. Po wojnie w mieście panował taki kry zy s mieszkaniowy , że wiele rodzin wciąż gnieździło się w komunałkach – nawet funkcjonariusze KGB nie kwalifikowali się do automaty cznego przy działu lokalu. Ty mczasem od tej chwili dwudziestopięcioletni Władimir po raz pierwszy w ży ciu miał oddzielny pokój, „własny kąt”, jak go określiła Wiera Guriewicz. Mając do dy spozy cji dużo wolnego czasu, jeździł po mieście sprezentowany m przez matkę samochodem, a zdaniem jego znajomy ch wciąż wdawał się w bójki uliczne, nie zważając na to, że takie nieroztropne zachowanie mogło zagrozić jego karierze. Nie przejmował się ry zy kiem ani niebezpieczeństwem – z pewną nonszalancją chwalił się, że łamał wiele przepisów, po części dlatego, że służba w KGB gwarantowała mu ochronę przed zwy kłą milicją. Naginał prawo, bo czuł się bezkarny . Podczas pewny ch świąt Wielkanocy zawiózł na procesję Siergieja Roldugina, muzy ka klasy cznego, z który m się zaprzy jaźnił. Jego zadaniem by ło monitorowanie i utrzy my wanie porządku wśród wierny ch, ludzi pokroju jego matki. Zrobił na koledze wielkie wrażenie, zabierając go do ołtarza za ikonostasem, gdzie nie miał wstępu nikt poza duchowny mi. (Co sugeruje, że Putin miał niewielki szacunek dla świętości Kościoła). „Nikt tam nie może wchodzić, ale nas to nie doty czy ” – powiedział przy jacielowi. By ł nierozważny i wy buchowy . Roldugin wspominał, że w drodze powrotnej z wy cieczki po kościele zaczepiła ich na przy stanku autobusowy m grupa studentów, którzy chcieli papierosa. Postura Władimira nie budziła w nikim strachu, więc kiedy arogancko odmówił, jeden ze studentów go popchnął. Putin zaś przerzucił chłopaka przez ramię, jakby to by ła klubowa walka15. Rozpowiadał swoim kolegom, że jest milicjantem i pracuje w Ministerstwie Spraw Wewnętrzny ch. Zdaje się, że wielu w to uwierzy ło. Wkrótce jednak by ło mu coraz trudniej ukry wać prawdziwe zajęcie. Roldugin, który poznał Putina w 1977 roku, szy bko odkry ł prawdę. Stał się ostrożny . Jako muzy k często wy jeżdżał za granicę. Podczas ty ch podróży towarzy szy li mu agenci KGB, źle ukry wający się pod przy kry wką przedstawicieli Ministerstwa Kultury . Roldugin nie lubił ty ch ideologiczny ch nianiek i nauczy ł się nie wy rażać w ich obecności swoich prawdziwy ch poglądów. Ty mczasem los sprawił, że z jedny m z nich się zaprzy jaźnił. Władimir rozbroił go, przy znając się w końcu do tego, co tak naprawdę robi, chociaż nawet Rolduginowi nie udało się wy ciągnąć z niego nic więcej na ten temat. – Jestem wiolonczelistą – zagadnął pewnego razu swojego przy jaciela. – Kiepski by łby ze mnie chirurg, ale dobrze gram na wiolonczeli. A twój zawód? Wiem, że jesteś oficerem wy wiadu. Interesuje mnie jednak, co to znaczy . Władimir zaspokoił jego ciekawość, ale ty lko w minimalny m stopniu. – Specjalizuję się w stosunkach społeczny ch – odparł zagadkowo i nie chciał już więcej rozmawiać na ten temat16.
W 1979 roku Władimir osiągnął stopień kapitana i w końcu został wy delegowany do Moskwy , żeby wstąpić do Wy ższej Szkoły KGB im. Feliksa Dzierży ńskiego, twórcy radzieckiej tajnej policji. Dzierży ński wciąż by ł w KGB podziwianą, wręcz kultową postacią. W podręcznikach znajdowała się jego charaktery sty ka podstawowy ch cech agenta wy wiadu: „chłodny umy sł, gorące serce i czy ste ręce”17. Zdawało się, że w końcu I Zarząd Główny zaczął przy gotowy wać Władimira do służby zagranicznej. Jednak po krótkim kursie wezwano go z powrotem do Leningradu, gdzie znowu kontrolował obcokrajowców – zresztą bez wielkich sukcesów. Jeden ze zwierzchników Putina twierdził, że jego praca by ła „nadzwy czaj produkty wna”, ty mczasem działający podczas jego kariery w Leningradzie starszy oficer KGB Oleg Kaługin zdradził, że komitet nie wy kry ł w ty m czasie na terenie miasta ani jednego obcego agenta pozostającego poza kontrolą służb18. Zdawało się, że kariera Putina utknęła w martwy m punkcie, lecz wkrótce okres względnego spokoju i odprężenia polity cznego zmąciły coraz silniejsze wstrząsy w kraju i za granicą – z perspekty wy czasu widać, że by ły to pierwsze sy mptomy rozkładu i późniejszego upadku Związku Radzieckiego. W grudniu 1979 roku ZSRR przeprowadził inwazję na Afganistan po krwawy m zamachu stanu zaplanowany m przez KGB pod przy wództwem Andropowa i przeprowadzony m przez elitarne oddziały komandosów w przebraniach żołnierzy afgańskich. Inwazja zapoczątkowała nieudaną operację wzmocnienia rządu komunistów w Kabulu, która pochłonęła ży cie ty sięcy żołnierzy . Ich ciała potajemnie przewożono do ojczy zny w cy nkowy ch skrzy niach oznaczony ch kodem GRUZ 200 (ładunek 200). Wy bór Ronalda Reagana na prezy denta Stanów Zjednoczony ch w listopadzie 1980 roku wzmógł napięcia zimnowojenne i pchnął oba mocarstwa ku ostrzejszej konfrontacji. Wkrótce Kreml i KGB uległy głoszonej przez przy wódców państwa obsesji, że Reagan zamierza przy puścić wy przedzający atak nuklearny na Związek Radziecki. Na konferencji w maju 1981 roku ciężko już chory Leonid Breżniew potępił Reagana jako zagrożenie dla pokoju na świecie, Andropow zaś zapowiedział, że od tej pory najważniejszy m celem służb specjalny ch będzie znalezienie dowodów, że Reagan planuje zniszczy ć ZSRR19. Ta zakrojona na szeroką skalę operacja o kry ptonimie RYAN (akronim od rakietno-jadiernoje napadienije, czy li atak rakietowoatomowy ) zajęła główne miejsce wśród działań wy wiadowczy ch agentur KGB na cały m świecie i do końca dekady by ła ich paranoiczną obsesją. Władimir Putin miał wkrótce odegrać w niej swoją rolę.
P
o powrocie do Leningradu w 1980 roku zarówno w ży ciu osobisty m, jak i zawodowy m
Władimira doszło do istotnego zwrotu. W wieku dwudziestu ośmiu lat wciąż by ł kawalerem –
rzecz niezwy kła w społeczeństwie radzieckim. Jego stan cy wilny nie zadowalał konserwaty stów z KGB. I Zarząd Główny nie dopuszczał do wy jazdów kawalerów za granicę, obawiając się, że pozamałżeńskie przy gody miłosne mogą narazić ich na dekonspirację albo szantaż20. Władimir nie by ł nieatrakcy jny – miał intensy wnie niebieskie oczy , by ł wy sportowany i bły skotliwy , nawet jeżeli jego poczucie humoru mogło się zdawać cierpkie. W kontaktach z kobietami sprawiał jednak wrażenie powściągliwego, a nawet zagubionego; czuł się o wiele swobodniej w kręgu mężczy zn, który ch znał z młodości i z pracy w KGB. – Często mu powtarzałem, że fatalny z niego rozmówca – wy znał Roldugin21. W drugiej połowie studiów Władimir nawiązał swój pierwszy poważny romans – ze studentką medy cy ny . Nazy wała się Ludmiła Chmarina, a jej brat Wiktor Chmarin by ł jedny m z przy jaciół Putina. Roldugin opisał ją jako ładną i upartą dziewczy nę, która prędzej sama powiedziałaby Władimirowi, że jest chory , niż zapy tała go, jak się czuje. Poznali się na rodzinnej daczy Putina w Tośnie i spoty kali się do końca studiów oraz jeszcze na początku jego kariery zawodowej. W 1979 roku zaręczy li się i złoży li wniosek o udzielenie ślubu, a ich rodzice kupili obrączki, garnitur i suknię. Po ty ch przy gotowaniach nagle ze sobą zerwali. Putin uznał, że „lepiej by ło wtedy odcierpieć oddzielnie, niż później męczy ć się razem”, ale nigdy nie zdradził, o co poszło – nawet Rolduginowi. Sugerował jedy nie „pewną intry gę”, chociaż zdaje się, że przeszkoda nie by ła szczególnie poważna, ponieważ przy jaźń z bratem narzeczonej Wiktorem przetrwała kolejne lata. Władimir przy zwy czaił się do kawalerskiego ży cia – może nawet wolał mieszkać z rodzicami i by ć przez nich rozpieszczany . Doszedł do wniosku, że może nigdy się nie ożeni22. W marcu 1980 roku poznał inną Ludmiłę – Ludmiłę Szkriebniewą, błękitnooką stewardesę Aerofłotu, która pochodziła z Kaliningradu, by łej pruskiej prowincji zajętej przez Związek Radziecki po zwy cięstwie nad hitlerowskimi Niemcami. Miała dwadzieścia dwa lata i jasne włosy , które spły wały jej falami na ramiona. Razem z inną stewardesą, Galiną, zatrzy mały się na trzy dni w Leningradzie. Chciały jak najwięcej zwiedzić podczas tej wizy ty , więc pierwszego wieczoru poszły z chłopakiem Galiny Andriejem do Teatru Lensowietu na spektakl Arkadego Rajkina, aktora i saty ry ka starszego pokolenia. Galina zaprosiła Ludmiłę, więc Andriej przy prowadził kolegę, Władimira. Ten początkowo nie zrobił najlepszego wrażenia na Ludmile, która zwróciła uwagę na jego znoszone ubranie i odstręczający sposób by cia. Później mówiła, że gdy by spotkała go na ulicy , „nie zwróciłaby na niego uwagi”23. Ale podczas antraktu zdoby ła się na odwagę i zapy tała, czy nie pomógłby im zdoby ć biletów na koncert, który miał się odby ć następnego dnia. Udało mu się załatwić wejściówki, a pod koniec drugiego wieczoru dał jej swój numer telefonu. Andriej by ł w szoku. „Dobrze się czujesz?” – zapy tał przy jaciela. Nigdy przedtem nie widział, by ten dał swój numer komuś, kogo zby t dobrze nie zna24. Trzeciego dnia znowu się spotkali, a kiedy Ludmiła wróciła do Kaliningradu, zadzwoniła do niego.
W lipcu znowu przy leciała do Leningradu i wtedy ich romans rozkwitł na dobre. Ludmiła żartowała, że inne dziewczy ny przy jeżdżają na randkę autobusem albo trolejbusem, ona zaś przy latuje samolotem25. Wkrótce postanowiła przeprowadzić się na stałe do Leningradu. Władimir namawiał ją, żeby wróciła na studia (zrezy gnowała z politechniki, by zostać stewardesą), i w końcu dostała się na wy dział filologii w jego Alma Mater – Leningradzkim Uniwersy tecie Państwowy m. W początkowy m okresie stres związany z przeprowadzką i studiami nadszarpnął ich związek i rozstali się z jej inicjaty wy , trwało to, dopóki Władimir nie poleciał do Kaliningradu, żeby ją przekonać do powrotu. W październiku Ludmiła na dobre zadomowiła się w komunałce współdzielonej z kobietą, której sy n wy jechał do wojska26. Władimir okazał się wy magający m, zazdrosny m partnerem; Ludmiła wciąż czuła, że ją obserwuje, poddaje próbom i ocenia. Mówił, czego sobie ży czy , i bez względu na to, czy chodziło o wspólny wy jazd na narty , czy o sugestię, żeby zapisała się na kurs pisania na maszy nie, nie pozostawiał jej pola do dy skusji. W porównaniu z jego pierwszą dziewczy ną Ludmiła by ła bardziej uległa. Kiedy Władimir przedstawił ją matce, ta nie by ła zachwy cona, a na domiar złego dała to odczuć młodej kobiecie. Powiedziała wprost, że jej sy n miał już jedną Ludmiłę, „dobrą dziewczy nę”. Ludmiła nie wiedziała, że pracował w KGB. Ją też okłamał, że jest funkcjonariuszem wy działu śledczego Ministerstwa Spraw Wewnętrzny ch. To by ła częsta przy kry wka dla agentów wy wiadu – Putin miał nawet fałszy we dokumenty , które to potwierdzały 27. Kiedy Ludmiła py tała go, co robił w ciągu dnia, zby wał ją żartami. – Do obiadu mieliśmy branie – powiedział pewnego razu, jakby poszli z kolegami na ry by . – A po obiedzie wy puszczaliśmy 28. Dopiero w 1981 roku – po półtora roku znajomości – dowiedziała się, jaki jest jego prawdziwy zawód, i to nie od niego, lecz od żony przy jaciela. Poczuła podniecenie i dumę. W przeciwieństwie do Roldugina nie miała powodu obawiać się KGB ani tego młodego mężczy zny . Nagle zrozumiała, dlaczego jest taki małomówny , wy jaśniło się wiele spraw, które do tej pory wy dawały się niezrozumiałe. Tajemnica, którą zdradziła jej koleżanka, by ła dla niej olśnieniem – i trochę ją niepokoiła. Jeżeli chciała dalej z nim ży ć, musiała się pogodzić z faktem, że pewna część jego ży cia na zawsze pozostanie poza jej zasięgiem29. Przy szło jej na my śl, że kobieta, która zdradziła ten sekret, została poinstruowana, by to zrobić. Nigdy nie zdoby ła co do tego pewności. Dopiero później przy pomniała sobie dziwne spotkanie sprzed kilku miesięcy . Miała zatelefonować do Putina o siódmej wieczorem, jak wiele razy przedtem. W jej komunałce nie by ło telefonu, więc poszła do budki na pobliskim placu. Kiedy na dworze zaczął zapadać mrok, wy brała numer, ale Władimir nie odbierał. W końcu zrezy gnowała z dalszy ch prób, wiedząc, że jej chłopak często pracuje do późna. Odwróciła się i ruszy ła w kierunku domu. Nagle na cichy m, ciemny m placy ku zauważy ła, że idzie za nią młody mężczy zna. Ludmiła
skręciła, żeby pójść do mieszkania przez łukowato sklepioną bramę na dziedziniec. Mężczy zna wciąż ją śledził. Przy spieszy ła kroku, a on też ruszy ł szy bciej. – Młoda damo, proszę nie uciekać. Nie mam zły ch zamiarów. Chcę ty lko z panią porozmawiać. Proszę mi dać kilka sekund. Zdawało się, że mówi szczerze, jego słowa brzmiały tak, jakby pły nęły prosto z serca. Ludmiła stanęła. – Młoda damo, to po prostu przeznaczenie. Doprawdy , uśmiech losu! Tak bardzo chciałem panią poznać! – Co też pan mówi! – odparła lekceważąco. – To żaden uśmiech losu. – No cóż, proszę, błagam, niech mi pani da swój numer telefonu. – Nie mam telefonu. – W takim razie proszę sobie zapisać mój numer – powiedział mężczy zna. Chciał, żeby do niego zadzwoniła, tak samo jak Putin na drugiej randce. – Nie – zaprzeczy ła i dopiero wtedy mężczy zna pozwolił jej odejść30. Ten nieomal zapomniany epizod gwałtownie do niej wrócił. Czy w tamtej ciemnej uliczce Komitet Bezpieczeństwa Państwowego – a może nawet sam Władimir – poddał ją próbie charakteru? Gdy by okazała się kobietą, która łatwo nawiązuje na ulicy znajomości z obcy mi mężczy znami, mogłaby wy wołać zazdrość męża i narazić jego albo siebie na szantaż albo skupić na sobie działania kontrwy wiadu. A może by ł to po prostu jakiś bezczelny ty pek, który chciał ją jedy nie poznać? Nieszczególnie ją to dręczy ło, zrozumiała jednak, jakie ży cie czeka ją u boku Władimira. Niektóry m taki test napędziłby strachu – tego by ła pewna – ale niemądrze by łoby dać się wy prowadzić z równowagi. Przecież nie miała nic do ukry cia. Nie miała też nic przeciwko jego pracy – „Praca to praca”, wzruszała ramionami. Ale denerwowało ją, że gdy py tała go o tamto spotkanie, za każdy m razem unikał odpowiedzi. Wiedziała, że nigdy nie opowie jej o ty m drugim świecie, w który m spędza część ży cia, ani nie będzie mógł spokojnie wy tłumaczy ć, dlaczego wrócił do domu o północy , a nie, na przy kład, o dziewiątej. Będzie się o niego martwić, a potem złościć, ale zawsze będzie musiała cierpliwie czekać, sama i niepewna. Jego praca w KGB odciśnie piętno i na niej. Nigdy nie będzie jej wolno rozmawiać o jego pracy ani szczerze opowiedzieć inny m ludziom o sobie ani o ich wspólny m ży ciu. Zdawała sobie sprawę, że ślub z Putinem będzie równoznaczny z narzuceniem sobie samej wielu ograniczeń. Powoli zaczy nała go kochać, ale uczuciu towarzy szy ły przy tłaczające my śli31. Władimir potrafił by ć zuchwały i popędliwy , ale w zalotach umiał też kokietować. Wy korzy sty wał swoją pozy cję – oraz zarobki – żeby podróżować z Ludmiłą. Dwa razy wy brali się nad Morze Czarne, które pokochał już podczas pierwszej wy prawy , gdy jako młody student obserwował gwiazdy . Raz pojechali z przy jaciółmi do Soczi, kurortu leżącego półtora ty siąca
kilometrów na południe od Leningradu. Mieszkali tam w dwupokojowy m apartamencie zarezerwowany m dla ochrony rezy dencji Boczarow Ruczaj, zbudowanej na rozkaz Nikity Chruszczowa w latach pięćdziesiąty ch ubiegłego wieku nadmorskiej willi dla radzieckich elit, która pewnego dnia w jeszcze niedającej się przewidzieć przy szłości miała się stać posiadłością wy poczy nkową prezy dentów nowej Rosji. To tam Leonid Breżniew próbował ratować swoje zdrowie w apaty czny ch ostatnich latach sprawowania władzy . Z balkonu widzieli plażę, ale wstęp na nią by ł zabroniony . W 1981 roku wrócili nad Morze Czarne – ty m razem spędzili dwa ty godnie w Sudaku na Kry mie i by ł to ich pierwszy urlop ty lko we dwoje32. Trudno jednak nazwać ich romans burzą uczuć. Władimir oświadczy ł się Ludmile dopiero w kwietniu 1983 roku i kiedy w końcu poprosił ją o rękę, ta sądziła, że raczej zamierza z nią porozmawiać o zerwaniu związku. – Przez trzy i pół roku miałaś chy ba dosy ć czasu na podjęcie decy zji – zwrócił się do niej, kiedy by li u niego w mieszkaniu. – Tak – powiedziała niepewnie Ludmiła, obawiając się, że to już koniec ich znajomości. – To prawda, zdecy dowałam się. Władimir popatrzy ł na nią jak człowiek targany wątpliwościami. – Tak? – powtórzy ł, a potem dodał: – A zatem, jeśli tak sprawy stoją, to kocham cię i proponuję, żeby śmy się pobrali33. Już ustalił datę – 28 lipca. Od tego dnia dzieliły ich zatem ty lko trzy miesiące. Wzięli jedy nie ślub cy wilny – funkcjonariusze KGB mieli zakaz udziału w uroczy stościach kościelny ch – a potem wy prawili podwójne wesele. W pierwszy m, na pokładzie pły wającej restauracji zacumowanej na nabrzeżu przy Leningradzkim Uniwersy tecie Państwowy m, wzięło udział dwadzieścioro przy jaciół i krewny ch. Dzień później młoda para zorganizowała spotkanie o inny m charakterze w bardziej kameralny m otoczeniu sali bankietowej hotelu Moskwa. Zdaniem Ludmiły pierwsze by ło serdeczne i radosne, drugie zaś bardziej uroczy ste, dosy ć miłe, ale „nieco inne”. Przy szli na nie koledzy Putina z KGB, którzy woleli nie zdradzać swojej tożsamości nawet rodzinie i najbliższy m przy jaciołom jednego z ich towarzy szy . Putinowie spędzili miesiąc miodowy na Ukrainie. Najpierw pojechali samochodem do Kijowa, gdzie spotkali się z przy jaciółmi, i dalej podróżowali razem, często dzieląc z nimi pokój. Objechali Mołdawię, odwiedzili Lwów na zachodzie Ukrainy , aż w końcu wrócili na Kry m i zatrzy mali się w Mikołajowie oraz w Jałcie – zwiedzili najważniejsze tury sty czne atrakcje rozległego radzieckiego imperium. W Jałcie nowożeńcy mieli pokój ty lko dla siebie i zostali tam przez dwanaście dni, żeby popły wać i opalać się na skalisty m wy brzeżu34. Kry m zdawał się Władimirowi magiczny m, błogosławiony m miejscem. Wrócili przez Moskwę, żeby po drodze wpaść do głównej siedziby KGB – zwanej Centralą – a potem zamieszkali w dwupokojowy m mieszkaniu rodziców Władimira przy prospekcie Staczek. On skończy ł trzy dzieści lat, ona
dwadzieścia pięć
i razem
tworzy li szczęśliwe, chociaż ograniczone
regułami pracy
wy wiadowczej małżeństwo. Igor Antonow, jeden ze znajomy ch rodziny , by ł zdania, że Władimir ożenił się po to, żeby pchnąć do przodu swoją karierę, wiedział bowiem, że stan kawalerski ją hamuje35. Na pewno dobrze to sobie przemy ślał, bo przełom na gruncie zawodowy m nastąpił w jego przy padku już rok później. KGB awansował go po dziewięciu latach służby na majora i wy słał do Moskwy – do Insty tutu Czerwonego Sztandaru, elitarnej szkoły cy wilnego wy wiadu zagranicznego. Ośrodek istniał od 1938 roku i stanowił obóz szkoleniowy dla radzieckich szpiegów pracujący ch za granicą. W insty tucie obowiązy wała nie ty lko jedna ideologia – przestrzegano tam również jednorodności rasowej i etnicznej. Nie mieli do niego wstępu Ży dzi, podobnie jak Tatarzy kry mscy , Czeczeni i Kałmucy . Obowiązy wał zakaz jakichkolwiek prakty k religijny ch. Możliwe, że przy jęcie Putina by ło skutkiem podjęty ch przez KGB działań, które miały na celu zapewnienie miejsc kandy datom z dy skry minowany ch grup społeczny ch. Od początku lat osiemdziesiąty ch I Zarząd Główny wy rażał niezadowolenie, że zby t wielu kadetów insty tutu to „zepsute dzieciaki uprzy wilejowany ch rodziców”, którzy uży wają swoich wpły wów i koneksji w Moskwie, żeby zapewnić sobie miejsce na szkoleniu. Zarząd liczy ł raczej na solidny ch kandy datów wy różniający ch się zdolnościami lingwisty czny mi i absolutny m oddaniem interesom ZSRR – chciał rozszerzy ć możliwości rekrutacji, zwiększając proporcje na korzy ść kadetów z prowincji, więc poprosił obwodowe siedziby agencji, żeby zgłosiły swoje propozy cje36. Leningrad wy słał Putina. Insty tut zmienił nazwę i teraz nosił imię Andropowa. Po długim okresie kierowania KGB Andropow zastąpił zmarłego w 1982 roku Breżniewa na stanowisku sekretarza generalnego KPZR, budząc nadzieję wśród ty ch, którzy oczekiwali modernizacji państwa pod silną ręką służb bezpieczeństwa. Ty mczasem Andropow pozostał na stanowisku ledwo piętnaście miesięcy , po czy m zmarł nagle w luty m 1984 roku. Jego następcami by li polity cy starej daty , którzy chaoty cznie i na krótko wy mieniali się na najwy ższy m stanowisku. Konstantin Czernienko został sekretarzem generalny m kilka miesięcy przed ty m, jak Putin rozpoczął naukę w Insty tucie Czerwonego Sztandaru, ale pełnił tę funkcję ty lko rok, do śmierci w marcu 1985 roku. Nagle się okazało, że wielki naród radziecki nie jest w stanie wy dać na świat nowy ch przy wódców, więc państwo przeży ło okres stagnacji ekonomicznej i polity cznej, która pogłębiła przepaść dzielącą je od Zachodu i „głównego przeciwnika” – Stanów Zjednoczony ch. Wojna Związku Radzieckiego w Afganistanie ugrzęzła w miejscu, a do otaczający ch Władimira kręgów wy wiadowczy ch docierały fakty , który ch nie można by ło podać do publicznej wiadomości. Putina nowiny te naprawdę oszołomiły , bo do tej pory niezłomnie wierzy ł w słuszność radzieckiej interwencji zbrojnej37. Insty tut by ł tajny m ośrodkiem szkoleniowy m usy tuowany m w podmoskiewskim lesie, gdzie
funkcjonuje do dzisiaj pod nową nazwą: Akademia Wy wiadu Zagranicznego Federacji Rosy jskiej. Oferował kursy , które trwały od roku do trzech lat – w zależności od wy kształcenia kadeta, jego doświadczenia i planowany ch dla niego zadań38. Ciężarna Ludmiła została w Leningradzie z rodzicami Władimira. Właśnie podczas poby tu w insty tucie Władimir poznał fach szpiega – nauczy ł się werbować agentów, komunikować się za pomocą szy frów, prowadzić obserwację, gubić pościg, korzy stać ze skrzy nek kontaktowy ch i samemu je organizować. Przede wszy stkim jednak zgłębiał sztukę kamuflażu. Przez całe szkolenie kadeci posługiwali się pseudonimami zaczy nający mi się na tę samą literę co ich prawdziwe nazwiska. Putin został towarzy szem Płatowem i strzegł swojej prawdziwej tożsamości nawet przed kolegami ze szkolenia. Nosili cy wilne ubrania zamiast mundurów, bo przy gotowy wali się do nowy ch ról dziennikarzy , dy plomatów albo handlowców w delegacjach do krajów, które mieli poznać od podszewki, jeszcze zanim zostaną do nich wy słani. Gdy Władimir zjawił się tam we wrześniu 1984 roku, miał na sobie trzy częściowy garnitur, żeby zrobić dobre wrażenie, chociaż by ł ciepły wczesnojesienny dzień. – Dobrze się przy jrzy jcie towarzy szowi Płatowowi! – nakazał reszcie kadetów instruktor pułkownik Michaił Frołow, stawiając im tego szczupłego młodego mężczy znę za wzór39. Po niemal dziesięciu latach nudnego obserwowania obcokrajowców i dy sy dentów w Leningradzie nareszcie się szkolił, żeby by ć ty m, kim chciał zostać jako chłopiec. Na czele trzech najważniejszy ch wy działów insty tutu stali wówczas weterani „złotego wieku” KGBowskiej działalności szpiegowskiej – lat przedwojenny ch, czasów wojny i okresu tuż po niej. Jurij Modin odpowiadał za wy wiad polity czny , Iwan Szy szkin za kontrwy wiad, a Władimir Barkowski za wy wiad naukowo-techniczny . Wszy scy trzej wsławili się działalnością szpiegowską w Londy nie, Modin zaś by ł ostatnim prowadzący m grupy , która zy skała przy domek „Piątka z Cambridge” – świeżo upieczony ch absolwentów Cambridge (między inny mi Kima Philby ’ego) zwerbowany ch w latach trzy dziesty ch do szpiegowania na rzecz Związku Radzieckiego, którzy zdołali zinfiltrować najwy ższe szczeble bry ty jskiej władzy . W końcu zostali zdemaskowani i grupę rozwiązano, ale cała operacja wciąż stanowiła „wzór do naśladowania dla młody ch oficerów wy wiadu” w insty tucie40. Towarzy sz Płatow uczy ł się od prawdziwy ch gwiazd KGB. 28 kwietnia 1985 roku, pod koniec studiów, Ludmiła urodziła córkę. Chciała jej dać na imię Natasza, ale Władimir już zdecy dował inaczej. Miała odziedziczy ć imię po jego matce i nazy wać się Maria albo Masza. Nie by ło go przy porodzie, ale kiedy matka z córką wróciły ze szpitala, uzy skał przepustkę, by je odwiedzić i świętować w gronie nowo powiększonej rodziny z Siergiejem Rolduginem – który został ojcem chrzestny m Marii – na daczy ojca Roldugina pod Wy borgiem, nieopodal fińskiej granicy . Bez wiedzy ani zgody Ludmiły dokładnie przy jrzano się jej historii zdrowia i temperamentowi; dowiedziała się o ty m dopiero, gdy wezwano ją do
administracji uniwersy tetu i oznajmiono, że została oczy szczona z wszelkich podejrzeń41. Na ty m etapie Władimir już by ł ustatkowany m ojcem rodziny i czekało go najistotniejsze wy darzenie w doty chczasowy m ży ciu. Spełnienie jego nadziei na wy jazd za granicę – i elitarne zadania wy wiadu zagranicznego – by ło uzależnione od osiągnięć w Insty tucie Czerwonego Sztandaru, a pod ty m względem by wało różnie. Mógł się spodziewać, że ze względu na znajomość języ ka zostanie wy znaczony do służby w jakimś kraju niemieckojęzy czny m. Pozostawała jednak kwestia, czy wy ślą go na kapitalisty czny Zachód – czy li do RFN, Austrii albo Szwajcarii – czy do NRD, państwa satelickiego ZSRR. Służba wy wiadowcza na Zachodzie wy magałaby jeszcze roku lub dwóch lat w insty tucie, żeby zgłębić wiedzę o tamtejszy ch zwy czajach, której brak często zdradzał obce korzenie agentów – podstawowe aspekty kapitalisty cznej rzeczy wistości, takie jak poży czka hipoteczna, mogły zbić z tropu i zdemaskować radzieckiego agenta42. Władimir przy znał się później, że po cichu liczy ł na misję we wschodnich Niemczech, ale decy zja nie należała do niego. Decy zję o przy dziale zadań podejmowała specjalna komisja kwalifikacy jna na podstawie cech osobowy ch kadeta i jego wy ników w insty tucie. Mimo wy sokiej stawki to właśnie zachowanie Władimira mogło mu zaszkodzić. Od czasu do czasu wy ry wał się na krótkie wy pady do Leningradu i przy okazji jednego z nich znowu wdał się w bójkę podczas konfrontacji w metrze z grupą chuliganów, o czy m opowiedział Siergiejowi Rolduginowi. Ty m razem sam ucierpiał na równi z przeciwnikami – w ferworze walki złamał rękę. Zwierzy ł się Rolduginowi, że czekają go konsekwencje, i rzeczy wiście, dostał repry mendę, ale nie zdradził przy jacielowi szczegółów kary . – Ma pewną wadę, która z obiekty wnego punktu widzenia jest niepożądana u pracownika służb specjalny ch: lubi ry zy ko – twierdził Roldugin. – Agent powinien by ć ostrożniejszy , a akurat tej cechy mu brakuje43. Putin uzy skał przeciętną ocenę na koniec rocznego szkolenia. Nie można by ło mu zarzucić szczególnej ambicji (zresztą w radzieckim sy stemie słowo „karierowicz” brzmiało jak obelga), ale pułkownik Frołow zwrócił uwagę na kilka negaty wny ch cech jego charakteru. Putin by ł „zamknięty w sobie i mało komunikaty wny ”. Miał „by stry umy sł”, ale z „akademickimi tendencjami”, co by ło eufemisty czny m określeniem jego skłonności do pedanterii44. Nie posiadał koneksji rodzinny ch ani pochodzenia, które mogło mu otworzy ć drogę do prestiżowej placówki. Bójka w leningradzkim metrze niemal na pewno przy czy niła się do nagłego końca jego szkolenia w Insty tucie Czerwonego Sztandaru. Zamiast doskonalić umiejętności przez kolejne dwa lata, by dołączy ć do elity agentów, wrócił do domu już po pierwszy m roku, a kiedy otrzy mał pierwsze zadanie, nie wy słano go do zachodnich Niemiec, ty lko do NRD. Nawet nie do Berlina, który po zwy cięstwie nad faszy zmem stał się kolebką zimnowojennego szpiegostwa, lecz do Drezna, prowincjonalnej stolicy Saksonii w pobliżu granicy z Czechosłowacją. Pierwszy raz
w ży ciu otrzy mał paszport. Wkrótce kończy ł trzy dzieści trzy lata i jeszcze nigdy nie by ł poza Związkiem Radzieckim.
ROZDZIAŁ 3
WIERNY ŻOŁNIERZ UMIERAJĄCEGO IMPERIUM
Z
e wszy stkich socjalisty czny ch państw ustanowiony ch po wojnie przez zwy cięski Związek
Radziecki to właśnie w Niemieckiej Republice Demokraty cznej, przy najmniej na pierwszy rzut oka, udało się stworzy ć robotniczy raj obiecy wany przez komunizm – ty le że by ł to sy stem oparty ty leż na ideologii, co na represjach i terrorze. Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego – Stasi – w kraju liczący m siedemnaście milionów ludzi utrzy my wało sieć dziewięćdziesięciu jeden ty sięcy pracowników i co najmniej stu siedemdziesięciu trzech ty sięcy informatorów. Pewien history k tak pisał o skali działań ministerstwa: „Nie da się wy znaczy ć granic obecności Stasi, tak jak nie można określić, w który m miejscu kończy się w pomieszczeniu zapach”1. Władimir Putin – świeżo awansowany do rangi majora – miał wrażenie, jakby cofnął się w czasie. Bez cienia ironii nazy wał NRD „państwem wy soce totalitarny m”2, nie ty le narodem, ile wielkim, ogarniający m wszy stko aparatem bezpieczeństwa. Bardzo mu się to podobało. KGB miał ogromną liczbę ludzi we wschodnich Niemczech. W okresie zimnej wojny zatrudniał kilkuset pracowników w swojej bazie w Karlshorst, dzielnicy Berlina, gdzie stacjonowało też dowództwo Armii Radzieckiej. Oficerowie Stasi – „drodzy przy jaciele”, jak ich nazy wali radzieccy agenci – by li jednocześnie sprzy mierzeńcami i ry walami. Stasi wy ręczało KGB w wielu zadaniach polity czny ch i depeszowało większość raportów wy wiadu do Centrali w Moskwie – nie ty lko z terenu Niemiec, ale z całego bloku wschodniego. KGB jednak podchodził do swoich „drogich przy jaciół” z protekcjonalną ostrożnością, którą Niemcom trudno by ło ścierpieć. Jedna z największy ch operacji KGB zaczęła się za czasów Breżniewa w latach siedemdziesiąty ch i nosiła kry ptonim ŁUCZ (promień); w jej ramach w tajemnicy rekrutowano niemieckich agentów, by obserwowali i dostarczali raporty na temat własny ch przy wódców party jny ch, członków rządu i zwy kły ch ludzi. W ten sposób chciano eliminować nielojalność wobec ZSRR3. Siedziba KGB w Berlinie by ła największy m tego rodzaju obiektem na świecie. Ty m wy raźniej dało się więc zaobserwować kontrast między nią a drezdeńską placówką, która stanowiła jedy nie mikroskopijny przy czółek w obejmujący ch cały świat intry gach służb. Przez cały czas w mieście
nad Elbą przeby wało maksy malnie sześciu–ośmiu oficerów KGB. Ich biuro znajdowało się w szarej piętrowej willi z czerwony m dachem przy Angelikastrasse 4, w dzielnicy Neustadt, nieopodal sły nny ch drezdeńskich mostów prowadzący ch do history cznego centrum miasta. To tutaj w narożny m gabinecie na pierwszy m piętrze major Putin miał pracować przez najbliższe cztery i pół roku. Drezno, jedno z najpiękniejszy ch miast Europy , wciąż szpeciły pozostałości kościoła Marii Panny . Ten barokowy zaby tek po zbombardowaniu Drezna w luty m 1945 roku przez czterdzieści lat pozostawał ruiną i stanowił pamiątkę okropieństw wojny – a w bardziej współczesnej propagandzie został też sy mbolem zachodniego barbarzy ństwa. Leżąca na drugim brzegu rzeki Angelikastrasse by ła krótką, ładną uliczką otoczoną szpalerami drzew i ogrodami, które każdej wiosny wy buchały feerią barw, i w niczy m nie przy pominała niszczejącej, monumentalnej architektury Leningradu. Za jej skrzy żowaniem z główną ulicą znajdował się rozległy kompleks budy nków, który sięgał aż do urwiska, skąd rozciągał się widok na szerokie, zarośnięte trawą rozlewisko Elby . Po wojnie radziecka tajna policja NKWD adaptowała niewielki, stojący na skarpie budy nek na potrzeby try bunału wojskowego, gdzie karano nie ty lko ocalały ch przedstawicieli reżimu hitlerowskiego, ale też przeciwników nowego sy stemu komunisty cznego4. Po utworzeniu Stasi ministerstwo przejęło ten budy nek i stale go rozbudowy wało. W 1953 roku wzniesiono tam areszt z czterdziestoma czterema celami, w który ch na przestrzeni lat przetrzy my wano dwanaście ty sięcy osób oczekujący ch na przesłuchania i wy rok więzienia. Kiedy major Putin przy jechał do Drezna, siedziba główna Stasi by ła już swego rodzaju położony m przy Bautzner Strasse miastem w mieście. Wewnątrz znajdowały się biura administracji, hotel dla ważny ch gości i dosy ć bloków mieszkalny ch, by pomieścić trzy ty siące pracowników. Stał tam również oddzielny budy nek, w który m pracownicy Stasi nakładali na uszy wielkie słuchawki i słuchali wielogodzinny ch nagrań rozmów zarejestrowany ch przez urządzenia podsłuchowe w cały m mieście. Horst Böhm, szef drezdeńskiej Stasi, miał biuro na pierwszy m piętrze głównego budy nku, z widokiem na wy łożony kamienny mi pły tami dziedziniec, gdzie oficerowie Stasi grali w siatkówkę albo w piłkę nożną – od czasu do czasu z towarzy szami z KGB z drugiej strony ulicy . W Związku Radzieckim panowała taka stagnacja, że w porównaniu z nim nawet skostniały enerdowski sy stem zdawał się dostatni i pełen groźny ch pokus, które czy hały szczególnie na młody ch oficerów KGB i Armii Radzieckiej: kobiet, pieniędzy i alkoholu. Każda z nich stanowiła niebezpieczną drogę prowadzącą do ideologicznej degeneracji5. Agenci radzieccy i żołnierze stacjonujący na terenie Niemiec wciąż wy patry wali okazji, by zdoby ć różne rzeczy – niebieskie dżinsy , pornografię, a nawet broń – i sprzedać je lub wy mienić na czarny m ry nku na zakazaną przez dowódców Armii Radzieckiej wódkę. Nawet kadra oficerska KGB oraz żony oficerów
masowo kupowały jedzenie, ubrania i sprzęt elektroniczny – towary luksusowe, który ch brakowało w ZSRR – i wy sy łały je do domu, żeby znajomi sprzedali je dalej drobny m handlarzom z bardzo chłonnego czarnego ry nku. Przy jeżdżając w sierpniu 1985 roku do Drezna, Władimir spełnił swoje dziecięce marzenie – został oficerem wy wiadu wy słany m za granicę, żeby zwalczać wrogów kraju. Ale jego zadania by ły o wiele mniej spektakularne, niż to sobie kiedy ś wy obrażał. Nie musiał nawet działać w ukry ciu. By ł szary m pracownikiem biurowy m wśród rozwiązły ch, cy niczny ch urzędników małego przy czółka imperium KGB na dalekiej prowincji. Współpracownicy przezwali go Mały m Wołodią, bo w willi przy Angelikastrasse by ło już dwóch inny ch Władimirów – Duży Wołodia i Wołodia Wąsacz6. Duży m Wołodią nazy wano Władimira Usolcewa, który przy jechał do Drezna dwa lata wcześniej. Przedtem szkolił się i służy ł w prowincjonalny ch placówkach na Białorusi i w Krasnojarsku i by ł już do cna zblazowany . Kilka miesięcy przed przy jazdem Małego Wołodii, kiedy zmarł Konstantin Czernienko, Usolcew i jego koledzy wznosili toasty za chorobę, która tak szy bko go zabrała, zamiast narażać naród na kolejny wy dłużony okres niepewności. Usolcew drwił z biurokracji, z nienasy cony ch żądań Centrali i jej obsesji zagrożeń, według niego urojony ch. Kpił, że najgroźniejszą bronią szpiega KGB w Dreźnie jest dziurkacz do papieru, który m wy bijał otwory w stosach dokumentów sumiennie i bez sensu wy sy łany ch do Moskwy . Jego raporty często zawierały jedy nie streszczenia wy darzeń polity czny ch, o który ch pisała lokalna prasa7. „Wołodia Putin wstąpił do KGB, szukając romanty cznego bohaterstwa – pisał. – Ty mczasem w Dreźnie już z definicji nie dało się znaleźć nic z romanty zmu historii szpiegowskich, ale do tej pory dobrze o ty m wiedział”8. Mimo to Mały Wołodia świetnie się odnalazł w nowy m otoczeniu. Niemal od razu wkradł się w łaski szefa drezdeńskiej placówki, pułkownika Łazarowa Matwiejewa, który urzędował tam od 1982 roku. Matwiejew by ł niski, jeszcze niższy od Putina, zaokrąglony w pasie i niemal ły sy , z wy jątkiem dwóch wy sp biały ch włosów po bokach głowy . Urodził się w 1927 roku, pochodził ze starej szkoły , by ł oddany m sprawie oficerem radzieckiego wy wiadu, a jego rodzice zginęli w czasie Wielkiej Wojny Ojczy źnianej. Wziął pod skrzy dła młodego majora, zafascy nowany jego determinacją, ety ką pracy i uczciwością. Rok przed przy by ciem Putina do Drezna KGB zaczął wy płacać agentom równowartość stu dolarów w twardej walucie – by ła to solidna kwota przy znawana w dolarach i markach. Zdaniem Usolcewa poby t we wschodnich Niemczech by ł dla większości oficerów KGB „niepowtarzalną szansą na zapewnienie sobie wy godnej starości”9. Nie można tego jednak powiedzieć o Putinie ani jego żonie. Matwiejew ubóstwiał Ludmiłę, uważając ją za piękną młodą matkę, która nie by ła „handlarą”, jak inne kobiety . Nie ukry wał przed resztą kadry KGB przy Angelikastrasse, że Mały Wołodia jest jego fawory tem – przede wszy stkim dlatego, że młody major nie miał w sobie nic z karierowicza, a jego jedy ny m celem
nie by ło przy ćmienie zwierzchników. Uważał go za „kry ształowo czy stego człowieka” i godnego reprezentanta „ludu pracującego”, będącego jednocześnie ty pem pracownika, który nie przeciąża się pracą dwadzieścia cztery godziny na dobę10. Na początku Ludmiła została w Leningradzie, żeby dokończy ć studia. Mały Wołodia wprowadził się na krótko do kolegi mieszkającego na ostatnim piętrze nowo wy budowanego długiego bloku przy Radeberger Strasse 101, zaledwie pięć minut pieszo od willi KGB. Z jednej strony budy nek przy legał do koszar wojsk radzieckich, a z drugiej sąsiadował z zadrzewiony m parkiem w północno-wschodniej części Drezna. Jak w wielu budy nkach w okolicy mieszkały w nim rodziny oficerów Stasi oraz przy jezdny ch Rosjan. Mieszkańcy stanowili niewielką, samowy starczalną społeczność skupioną wokół funkcjonariuszy tajnej policji i szpiegów. W okolicy można by ło znaleźć targowisko arty kułów wojskowy ch, sklep z towarami z ZSRR, szkoły dla dzieci, kino z radzieckimi filmami w repertuarze oraz banię (rosy jską saunę). Po jakimś czasie major Putin przeprowadził się do mieszkania na trzecim piętrze nad pierwszy m z dwunastu wejść do bloku (na każdą klatkę schodową prowadziło osobne wejście, ale nie by ło ani jednej windy ). Czteropokojowe mieszkanie miało sześćdziesiąt pięć metrów kwadratowy ch. Trudno je nazwać luksusowy m, lecz Putin po raz pierwszy w ży ciu miał swój dom. Jesienią 1985 roku, gdy Ludmiła przy jechała z Maszą na ręku, na stole w kuchni czekał na nią koszy k bananów, które w tamty ch czasach by ły w Leningradzie rzadkością. W pierwszej chwili miała wrażenie, że śni na jawie. Dzielnica, w której mieszkali, by ła urocza, na ulicach panował porządek. Raz w ty godniu ekipa sprzątająca my ła okna w bloku. Żony Niemców wieszały pranie w równy ch rzędach na sznurze między metalowy mi słupkami wbity mi w trawnik przed blokiem – porządne ubrania i bardzo do siebie podobne11. Drezdeńska placówka nadzorowała działania KGB w czterech południowy ch okręgach NRD. By ły to: Drezno, Lipsk, Gera i Karl-Marx-Stadt. Major Putin i jego koledzy zajęli się operacjami wy wiadowczy mi, kontrwy wiadem, analizą i nową, coraz silniejszą obsesją Centrali – szpiegostwem naukowo-techniczny m. Ich działania doty czy ły przede wszy stkim wroga zza niedalekiej granicy . Putin dzielił gabinet na piętrze z Usolcewem, który nazy wał ten pokój celą, a Małego Wołodię – kompanem z celi. W pomieszczeniu stały dwa biurka, sejf na tajne akta i dwa telefony , ale podłączone do jednej linii. Na początku Mały Wołodia czuł opory przed odbieraniem telefonu, bo wsty dził się swojej znajomości języ ka niemieckiego, ale w końcu podciągnął się na ty le, że umiał naśladować dialekt saksoński12. W czasach studenckich pokochał niemiecką kulturę, historię i literaturę, a teraz mógł się w niej zanurzy ć. „Zdarzało się, że wiedział więcej ode mnie” – wspominał później Horst Jehmlich, starszy asy stent Böhma, szefa drezdeńskiego Stasi. Radziecki agent często py tał Jehmlicha o wy tłumaczenie różny ch idiomaty czny ch zwrotów, nigdy nie pomijając okazji do podniesienia swoich kompetencji
lingwisty czny ch13. Nowy kolega intry gował Usolcewa. By ł pod wrażeniem jego poczucia humoru i skromnego pochodzenia. Jeżeli nie liczy ć dziadka, który kilka razy ledwo otarł się o przy wódców rewolucji październikowej, Mały Wołodia nie miał żadny ch prominentny ch krewny ch mogący ch mu pomóc w karierze. By ł fawory tem szefa, a do tego reprezentował KPZR i prowadził coty godniowe pogadanki na tematy polity czne, ale zdaniem Usolcewa robił to z udawany m, a nawet ironiczny m namaszczeniem. Lubił niezby t ambitne programy rozry wkowe w niemieckiej telewizji, a jednocześnie namiętnie czy tał klasy ków literatury , szczególnie rosy jskich saty ry ków w rodzaju Nikołaja Gogola i Michaiła Sałty kowa-Szczedrina, którzy piętnowali dziewiętnastowieczną ciasnotę umy słową oraz skorumpowaną carską biurokrację. Martwe dusze, arcy dzieło Gogola kry ty kujące sprzedajność i lizusostwo na prowincji, stało się jego ulubioną lekturą. Wy śmiewał odrażające wady agentów kontrwy wiadu, do który ch sam przez jakiś czas się zaliczał. Szy dził też z Matwiejewa i jego anty semity zmu, wszechobecnego w szeregach KGB, ale nigdy nie roześmiał się szefowi prosto w twarz. Usolcew doszedł do wniosku, że Mały Wołodia posiada niezwy kłą zdolność przy stosowania osobowości do sy tuacji i oczekiwań zwierzchników. Potrafi ich oczarować i zdoby ć ich zaufanie; by ła to charaktery sty czna cecha Putina, na którą wszy scy zwracali uwagę. Podczas wielogodzinny ch dy skusji – prowadzony ch często w bani w podziemiach willi – Wołodii zdarzało się przelotnie pokazać swój prawdziwy charakter, a nawet zdradzić z ry zy kowny m wolnomy ślicielstwem. 9 listopada 1985 roku obaj oglądali radziecką transmisję dramaty cznego finału szachowy ch mistrzostw świata między Anatolijem Karpowem i Garrim Kasparowem, który oceniano jako ideologiczny pojedy nek między starą a nową gwardią. Niemal cała kadra KGB dopingowała Karpowa, doty chczasowego mistrza i wy chwalanego bohatera Związku Radzieckiego. O Kasparowie, którego podczas meczu oficjalna prasa poddała miażdżącej kry ty ce, mówiono, że jest „wy jątkowo zuchwały m parweniuszem”. Z kolei Mały Wołodia przejawiał „niebezpieczną sy mpatię” do Kasparowa. Przy jął z radością jego ostateczne zwy cięstwo i nie bał się tego głośno powiedzieć. Najbardziej jednak intry gowała Usolcewa deklarowana przez kolegę wiara w Boga. W KGB takie wy znanie by ło „nie do pomy ślenia”, więc Usolcew – na wskroś ateisty czny komunista – nie mógł się nadziwić, że Putin jest gotów tak otwarcie deklarować skłonność do jakiejkolwiek religii, chociaż trzeba przy znać, że młody major by ł pod ty m względem ostrożny i nie obnosił się ze swoją wiarą. Prawdę mówiąc, by ł tak dy skretny , że Usolcew do końca nie wiedział, czy Putin przy padkiem nie uży wa wiary w Boga jako jednego z narzędzi wy wiadowczy ch14.
M
ajor Putin całkiem wy godnie urządził się w Niemczech. Po raz pierwszy w dorosły m ży ciu
przestał trenować judo i porzucił regularną akty wność fizy czną. Wciąż nie lubił naduży wać alkoholu, ale upodobał sobie piwo, szczególnie radebergera warzonego w mały m mieście niedaleko Drezna. Zakolegował się z barmanem, który zamawiał specjalnie dla niego stałą ilość tego trunku – małą beczkę – więc szczupły Putin szy bko przy ty ł o ponad dziesięć kilogramów. Niemal od razu po przy jeździe do Niemiec Ludmiła znowu zaszła w ciążę, a ich druga córka Jekaterina – inaczej Katia – urodziła się 31 sierpnia 1986 roku. Usolcew wy czuł u Putina „lekkie rozczarowanie”, że to nie sy n. Jako mąż i ojciec Putin okazał się w pewny m sensie szowinistą. Odmawiał wy chodzenia po zakupy , gotowania i wy kony wania inny ch zajęć związany ch z prowadzeniem domu. Wierzy ł w trady cy jny podział ról w małżeństwie. Kiedy Ludmiła w ciąży poszła na badania w drezdeńskim szpitalu, zostawiła go na trzy dni z Maszą, a Putin niemal stracił głowę. On miał „zarabiać na chleb i strzec rodziny ”, jak to ujęła Ludmiła, ona zaś zająć się resztą. Władimir miał wy bredne podniebienie i nie brał do ust nic oprócz swoich ulubiony ch potraw. W końcu Ludmiła straciła cierpliwość. Kiedy kolejny raz skry ty kował jej kuchnię, ironicznie zacy towała rosy jskie powiedzenie: „Nie chwal kobiety , bo ją zepsujesz”. Nigdy nie pamiętał o rocznicach ich ślubu15. Charakter pracy Putina wy raźnie wpły wał na sposób, w jaki spędzali rodzinne weekendy . Putinowie mieli do dy spozy cji radziecki samochód marki Żiguli i często nim podróżowali razem z pochodzący mi z ZSRR sąsiadami – samy mi agentami służb bezpieczeństwa i ich małżonkami. Władimir wstąpił do klubu wędkarskiego i jeździł z Ludmiłą po lasach i parkach Saksonii. Co najmniej dwa razy odwiedzili Czechosłowację – jedno z państw satelickich Związku Radzieckiego – w ty m raz z pułkownikiem Matwiejewem i jego żoną Jewgienią. Kupili sprowadzoną z RFN wieżę stereo, a później jedną z wczesny ch gier wideo na komputer Atari. Nigdy jednak nie by li w zachodnich Niemczech i chociaż regularnie gościli w swoim domu radzieckich oraz niemieckich znajomy ch, ich ży cie pry watne koncentrowało się wokół wąskiego kręgu niemieckich i sowieckich agentów wy wiadu. Nawiązali szczególnie bliskie relacje z rodziną Burkhardów, którzy mieli niepełnosprawne dziecko. Kiedy para przy jaciół się rozwiodła, to zdaniem Horsta Jehmlicha major Putin pomógł kobiecie znaleźć pracę w Berlinie. W porównaniu z ludźmi, który ch pamiętali z ZSRR, Putinowie wiedli wy godne, uprzy wilejowane ży cie, ale krępowały ich wy raźnie określone granice. Żonom odradzano nawiązy wanie znajomości poza najbliższy m środowiskiem, czy m doprowadzono do powstania hermety cznej społeczności, co prędzej czy później zaczy nało działać na nerwy , podsy cało plotki i drobne waśnie. Lata w Dreźnie stały się „miarowe, uregulowane, zwy czajne i monotonne”16. Ży cie zmieniło się w egzy stencję pozbawioną wrażeń i – przy najmniej dla Ludmiły – klaustrofobiczną. Jej mąż nigdy nie opowiadał w domu o pracy , chociaż ta kładła się cieniem na wszy stkim, co robili. Nieraz ostrzegał Ludmiłę przed „niepożądany mi” ludźmi, który ch poznała. Nawet w bratnich
Niemczech nikomu nie mogli ufać. Prawdziwe tożsamości i intencje Niemców mogły pozostać ukry te przez wiele lat, o czy m Putinowie się przekonali, gdy placówkę obiegła wieść, że RFNowska agencja wy wiadu zagranicznego BND zinfiltrowała willę przy Angelikastrasse przy pomocy obdarzonej okazały m biustem agentki, która pracowała tam jako tłumaczka. Kry ptonim BALKON zawdzięczała swojej figurze. Podobno zaprzy jaźniła się z Putinami, a szczególnie z Ludmiłą, która zwierzała się jej, że małżeństwo z Władimirem jest burzliwe, że mąż źle ją traktuje i ugania się za inny mi kobietami17. Nie udało się ustalić, czy tłumaczka naprawdę by ła szpiegiem; możliwe, że ta rewelacja by ła jedy nie elementem wojny dezinformacy jnej między dwiema agencjami wy wiadu. W szpiegowskim fachu nigdy nie chodziło o prawdę.
C
elem obecności KGB we wschodnich Niemczech by ło gromadzenie informacji oraz
rekrutacja agentów, którzy mieli dostęp do Zachodu. Rola majora Putina w tej misji by ła ruty nowa, a nawet nudna. NRD oddelegowała dwóch oficerów do placówki KGB, żeby razem z Rosjanami przy jrzeli się wnioskom o wizę ludzi chcący ch wy jechać do Republiki Federalnej Niemiec. Ich zadaniem by ło ustalenie, którzy z wnioskodawców mają krewny ch w pobliżu amery kańskich i należący ch do NATO baz wojskowy ch w Bad Tölz, Wildflecken i Celle, żeby wy badać, czy w zamian za wizę są skłonni współdziałać z KGB, informując komitet o wszy stkim, co będzie im się zdawać podejrzane albo niecodzienne. W 1986 roku szefowie KGB zafiksowali się na ry zy ku, które potencjalnie stwarzała NATO – i to mimo że zmiany wprowadzane przez Michaiła Gorbaczowa, chary zmaty cznego nowego przy wódcę Związku Radzieckiego, zapowiadały złagodzenie zimnowojenny ch napięć. Ich rozkazy skupiły się szczególnie na obserwacji manewrów Zielony ch Beretów (jednostek specjalny ch wojsk lądowy ch Stanów Zjednoczony ch) na terenie Niemiec – zdaniem Usolcewa by ła to niedorzeczna obsesja. Nudne ty powanie potencjalny ch konfidentów by ło według niego „nadrzędny m zadaniem” drezdeńskiej placówki, ale w końcu porzucono je, uznając, że to strata czasu18. Major Putin raz przy chodził do pracy w mundurze, a raz po cy wilnemu – w zależności od pełniony ch zadań. Przesłuchiwał konfidentów, który ch zwerbował sam lub z pomocą kolegów. Liczy ł na informacje o rozwoju sy tuacji ekonomicznej, polity cznej albo militarnej na Zachodzie, a także w NRD. Jego informatorzy by li prawdziwy mi szpiegami, ukry wali swoje personalia i zawody i ży li w ciągły m strachu przed dekonspiracją – Putin trzy mał nad nimi pieczę. Miał na oku ludzi biznesu i obcokrajowców przejeżdżający ch przez kraj, a szczególną uwagą darzy ł jedy ny rosy jski kościół prawosławny w mieście, cerkiew św. Sy meona; gromadził dossier doty czące jej duchownego, arcy biskupa Grigorija Dawidowa, oraz jego małej wspólnoty wierny ch19. Horst Jehmlich, asy stent szefa drezdeńskiego Stasi Horsta Böhma, wspominał, że Putin skupił swoje wy siłki na uczniach i studentach, „którzy pewnego dnia mogą zostać kimś
ważny m w ich ojczy sty ch krajach”, jeżeli osiągną wy sokie stanowiska w rządach lub zakładach przemy słowy ch. Właśnie w taki sposób KGB zapewnił sobie współpracę Philby ’ego i inny ch studentów Cambridge i spowodował dzięki nim wielkie szkody , ale o ile wiadomo, wy siłki Putina bledną w porównaniu z tamtą operacją. Kiedy ś ludzie wspierali Związek Radziecki z powodu swoich przekonań polity czny ch, teraz jednak większość – na przy kład Aldrich Ames i Robert Hanssen w Stanach Zjednoczony ch – zdradzała ojczy znę jedy nie dla pieniędzy . Co innego mógł im zaproponować ZSRR na ty m etapie historii? Każdemu potencjalnemu rekrutowi major Putin zakładał teczkę osobową, którą przedstawiał do akceptacji Böhmowi. „Musieliśmy mieć pewność, że nie kontaktujemy się z osobami, z który mi nawiązali już kontakt nasi przy jaciele” – tłumaczy ł Jehmlich taki sposób postępowania. Twierdził, że mimo to Stasi nie wiedziało o wszy stkich poczy naniach KGB. Drezdeńska placówka analizowała też rozwój sy tuacji polity cznej oraz postawę przy wódców polity czny ch w RFN i NRD, zwracając uwagę na oznaki sprzeciwu wobec radzieckiej linii programowej, która pod przewodnictwem Gorbaczowa przechodziła poważną ewolucję. Operacja ŁUCZ – realizowana od lat przez KGB i mająca na celu obserwację Niemców z NRD – dalej skutkowała wy sy łaniem do Centrali raportów o „drogich przy jaciołach”, nawet z samego Stasi. W 1987 roku major Putin awansował na podpułkownika i został jedny m z asy stentów Matwiejewa, a po jakimś czasie najważniejszy m z nich. Automaty cznie objął stanowisko zastępcy szefa drezdeńskiej placówki. Po ty ch awansach zwiększy ł się zakres jego obowiązków administracy jny ch, ale jednocześnie oddaliło go to jeszcze bardziej od czy nnej działalności agenturalnej i szpiegowskiej. Tak jak w Leningradzie, znowu by ł kontrolerem, urzędnikiem wy patrujący m wciąż wrogów zarówno wewnętrzny ch, jak i zewnętrzny ch. Pewnego dnia Siegfried Dannath, sąsiad Władimira z Angelikastrasse, wy prowadził psa na spacer. Zatrzy mał się przed siedzibą KGB, żeby wy mienić uprzejmości i trochę plotek z jedny m z kolegów Putina. Kiedy żona Dannatha zrobiła mężczy znom zdjęcie na tle willi, radziecki strażnik wszczął alarm. Zbeształ zarówno Rosjan, jak i Niemców, wrzeszcząc, że fotografowanie obiektu jest surowo wzbronione. Dannath wkrótce zapomniał o ty m zajściu, ale podpułkownik Putin wy słał list do Stasi z prośbą, by dla bezpieczeństwa objąć rodzinę Dannathów ścisłą obserwacją20. Dzięki swojej pracy Putin miał okazję osobiście poznać drezdeńskich oficjeli – między inny mi Horsta Böhma i Hansa Modrowa, miejskiego sekretarza partii komunisty cznej – ale jego stopień wojskowy i zajmowana pozy cja wciąż by ły za niskie, żeby się z nimi spoufalić. Do jego obowiązków należały tak pospolite zajęcia, jak upewnienie się, czy trzej wy socy urzędnicy KGB, którzy przy jechali z wizy tą, mogą przenocować za darmo w hotelu (Moskwie najwy raźniej brakowało funduszy ), albo załatwienie darmowy ch biletów dla radzieckich żołnierzy na piłkarski mecz drezdeńskiej druży ny ze Spartakiem Moskwa. Jego jedy ną znaną korespondencją
z Böhmem jest list, w który m prosi o pomoc w przy wróceniu usług telefoniczny ch informatorowi ze środowiska enerdowskich hurtowników. Wszy stko wskazy wało na to, że Putin skazany jest na mało ekscy tującą rolę drugorzędnego bohatera wy darzeń rozgry wający ch się na arenie między narodowej21.
W
1987 roku szef Stasi Erich Mielke podpisał rozporządzenie o nagrodzeniu podpułkownika Putina
złoty m medalem z okazji siedemdziesiątej rocznicy rewolucji październikowej. Tego dnia, 7 listopada, Putin i dwunastu inny ch oficerów KGB dołączy li wieczorem do kolegów ze Stasi w sali balowej w siedzibie ministerstwa przy Bautzner Strasse – w budy nku współdzielony m z więzieniem – żeby wy słuchać przemówienia Horsta Böhma. Böhm twardo trzy mał się wy ty czonej linii polity cznej, a ton jego wy stąpienia by ł opanowany , ponury i przerażający w swej ideologicznej nieomy lności. Nowy radziecki przy wódca próbował ocieplić stosunki z Zachodem, ale Böhm ostrzegł, że agencje wy wiadowcze wrogów socjalizmu wcale nie zamierzały odpuścić. „Imperialisty czne tajne służby zintensy fikowały działania zmierzające do zdoby cia informacji, które mają lub mogą mieć znaczenie dla dalszy ch działań” wy mierzony ch w Niemiecką Republikę Demokraty czną i inne państwa socjalisty czne – grzmiał z mównicy . Mimo to miesiąc później Michaił Gorbaczow i Ronald Reagan podpisali w Waszy ngtonie porozumienie o likwidacji rakiet nuklearny ch średniego i krótkiego zasięgu, które miało oczy ścić Europę z tej szczególnie niebezpiecznej broni. To nie zakończy ło zimnej wojny , ale odwilż by ła już w zasięgu wzroku – ty le że nie mieściła się w polu widzenia enerdowskich przy wódców. Ci stali się zaciekły mi kry ty kami realizowanej przez Gorbaczowa polity ki pierestrojki i głasnosti, a ich donosy stanowiły główną treść raportów KGB wy sy łany ch do Centrali. Dopóki się nie okazało, że jest już za późno, przy wódców NRD nie opuszczała niezachwiana wiara w przy szłość kraju. Gorbaczow rozumiał, że Związek Radziecki nie nadąża za Zachodem – pod względem ekonomiczny m, naukowy m ani wojskowy m – i że chy li się ku upadkowi. Pierwsze kroki Gorbaczowa zmierzające do reformy radzieckiego sy stemu ekonomicznego spotkały się z akceptacją nowego „reformatorskiego” szefostwa KGB, ale zaczęły odsłaniać niebezpieczne pęknięcia na monolicie państwa oraz samego KGB, które do tej pory zdawały się niety kalne. O ile jego postulaty modernizacji produkcji przemy słowej i rolnej miały niewielki bezpośredni wpły w na władzę i profity czerpane przez KGB, o ty le zapowiedziana przez niego w 1986 roku na XXVII zjeździe KPZR polity ka pierestrojki otwierała drzwi dla inicjaty wy i kreaty wnego my ślenia wśród rządzący ch oraz dopuszczała ich kry ty kę. To by ł początek zmierzchu szty wnej ortodoksji obowiązującej za czasów Breżniewa. Zespół z Angelikastrasse obserwował z daleka rozwój wy padków i reagował dosy ć ostrożnie.
Pułkownikowi Matwiejewowi nie przy padło do gustu zamieszanie, które panowało w Moskwie pod rządami Gorbaczowa, ale inni – zapewne dzięki chłodnemu spojrzeniu z perspekty wy czasu – twierdzili później, że zdawali sobie sprawę z załamania radzieckiego sy stemu pod presją pierestrojki i głasnosti. „Należeliśmy do młodego pokolenia w służbie bezpieczeństwa – wspominał Usolcew. – By ło dla nas absolutnie oczy wiste, że potęga ZSRR nieuchronnie chy li się ku upadkowi”22. Podpułkownik Putin podzielał tę niewesołą opinię o kondy cji Związku Radzieckiego. Jego zdaniem wojna w Afganistanie stała się „bezsensowna i w gruncie rzeczy zbrodnicza”23. Widział na własne oczy względne bogactwo „zgniłego” Zachodu, gdy przeglądał katalogi niemieckich domów towarowy ch; agenci i urzędnicy KGB pożądali ich do tego stopnia, że stały się przedmiotem handlu wy miennego i wy sy łano je do Rosji, gdzie inspirowały krawcowe24. Studiując takie gazety jak „Der Spiegel” albo czasopisma w rodzaju „Sterna” w poszukiwaniu łakomy ch kąsków dla Centrali, Putin i jego koledzy mogli przeczy tać niewy gładzone przez propagandę relacje z takich wy padków, jak katastrofa w elektrowni atomowej w Czarnoby lu na Ukrainie w 1986 roku, a dzięki temu dowiady wali się, że oficjalna wersja wy darzeń jest pełna kłamstw. W pewny m sensie z głasnostią pierwsze zapoznały się służby bezpieczeństwa, ponieważ miały dostęp do ówcześnie zakazany ch materiałów, ale wkrótce objęła ona całe społeczeństwo. Mała placówka w Dreźnie odzwierciedlała istniejące w cały m KGB podziały , które pojawiły się w związku z tektoniczny mi wstrząsami w Związku Radzieckim – podziały między twardogłowy mi i reformatorami, między starą gwardią i nowy m pokoleniem. Powrót Andrieja Sacharowa z zesłania w mieście Gorki pod koniec 1986 roku wy wołał gniewną ty radę pułkownika Matwiejewa, ale jego ulubiony podwładny zareagował na ten fakt raczej z sy mpatią. Podpułkownikowi Putinowi zdarzało się od czasu do czasu zdradzać podziw dla dy sy dentów w rodzaju Sacharowa i Sołżenicy na. Dzień po ty m, jak zakończy ło się wy gnanie Sacharowa, Putin znowu zdziwił Usolcewa, mówiąc: „Pamiętaj, ty lko wy raźna przewaga militarna Zachodu może przy wołać do porządku nienasy cone paniska z Kremla”25. Inny m razem, rozmawiając z poznany m w Dreźnie lekarzem wojskowy m z Armii Radzieckiej, wy jawił, że popiera pomy sł wy borów prezy denckich w ZSRR26. By ło to w 1987 roku – trzy lata przed pierwszy mi wy borami na ten urząd w Związku Radzieckim. W tamty ch czasach wy raźnie zaznaczał się już jego ambiwalentny stosunek do starego ustroju. Czuł, że potrzebna jest zmiana polity czna i ekonomiczna, ale tak jak Gorbaczow i wielu inny ch Rosjan by ł zwolennikiem ewolucji sy stemu, a nie rewolucji. Jak wielu rodaków nie ży czy ł sobie upadku państwa.
N
aczelnik I Zarządu Głównego w Moskwie Władimir Kriuczkow szy bko przy stosował się –
przy najmniej powierzchownie – do sposobu my ślenia Gorbaczowa. Pod wieloma względami Kriuczkow przy pominał Putina
– by ł fanaty czny m
zwolennikiem
tęży zny
fizy cznej,
pracoholikiem i absty nentem, który „wy wołał zgorszenie” wśród swoich podwładny ch, zakazując „uświęconej hulaszczą trady cją” konsumpcji alkoholu podczas przy jęć pożegnalny ch dla oficerów wy sy łany ch za granicę27. By ł jedny m z najbliższy ch doradców Gorbaczowa i zwolennikiem nowej polity ki jawności, jeśli chodzi o sprawy związane z wy wiadem, a w 1988 roku został szefem KGB; do tej pory w KGB już zaczęto przeczuwać, że stworzony w Europie Wschodniej blok polity czny jest skazany na rozpad. W drezdeńskiej placówce podpułkownik Putin i jego koledzy też widzieli, że rząd Ericha Honeckera, zawziętego starego marksisty , sy stematy cznie traci poparcie społeczne. Honecker i szef Stasi Mielke uparcie odmawiali naśladowania pierestrojki i głasnosti, ale przeciętni oby watele wschodnich Niemiec czuli w powietrzu wiatr zmian; tak samo jak w inny ch krajach Europy Wschodniej, w NRD budziło się utajone pragnienie prawa do podstawowy ch wolności. Putin twierdził, że „zanik” tego państwa jest nieunikniony , nie podejrzewał jednak, że stanie się to tak szy bko28. W sierpniu tego roku Węgry otworzy ły granicę z Austrią i pozwoliły oby watelom na jej swobodne przekraczanie. Niemcy z NRD, którzy mogli podróżować jedy nie do krajów bloku socjalisty cznego, masowo ruszy li w ty m kierunku, mając nadzieję na dalszą emigrację. W miastach wschodnich Niemiec doszło do protestów podsy cany ch przez ludzi domagający ch się przy najmniej tego samego, co radziecki przy wódca proponował swojemu narodowi: wy borów powszechny ch, prawa do kry ty kowania sy stemu jednoparty jnego oraz reform ry nkowy ch, które napędziły by koniunkturę i poprawiły sy tuację materialną mieszkańców. Lęk przed Stasi wciąż by ł silny , ale w ty m gorący m roku rewolucji – od Litwy do placu Tian’anmen – nie wy starczy ł, żeby uciszy ć ludzi, zastraszy ć ich i zatrzy mać w domach. 4 września w kościele św. Mikołaja w Lipsku powstał ruch opozy cy jny , który po poniedziałkowej wieczornej mszy zorganizował mały protest. „Poniedziałkowe protesty ” stawały się coraz silniejsze i ogarnęły kolejne miasta – także Drezno. Do października już kilkadziesiąt osób dołączy ło do ruchu opozy cy jnego, a kilka ty sięcy inny ch ruszy ło na Zachód. 2 października Honecker wy dał polecenie, by zdławić protesty siłą, ale zrzucony na Lipsk oddział spadochroniarzy odmówił wy konania rozkazu. Następnego dnia rząd Honeckera próbował odciąć emigrantom drogę, zakazując podróży do Czechosłowacji. Kiedy Gorbaczow przy by ł do wschodniego Berlina pod pretekstem udziału w odby wający ch się 6 października obchodach czterdziestolecia Niemieckiej Republiki Demokraty cznej, koniec by ł już blisko. Rosy jski przy wódca naciskał na Honeckera, żeby ten odpowiedział na żądania protestujący ch. „Los karze ty ch, którzy się ociągają” – przekony wał, lecz jego niemiecki kolega pozostał niewzruszony . „Rozwiążemy nasze problemy w duchu socjalizmu – deklarował podczas wspólnego publicznego wy stąpienia z Michaiłem Gorbaczowem. – Projekty zmierzające do osłabienia socjalizmu nie trafią u nas na podatny grunt”29.
Niecałe dwa ty godnie później został usunięty ze stanowiska, a jego miejsce zajął doty chczasowy zastępca Egon Krenz, który miał powstrzy mać przewrót polity czny . By ło już jednak za późno. Protesty nabrały impetu, nic nie mogło im zapobiec, a coraz bardziej chaoty czne działania rządu jedy nie przy spieszy ły jego upadek. 9 listopada rzecznik prasowy rządu ogłosił, że politbiuro zezwala mieszkańcom wschodnich Niemiec swobodnie przekraczać granicę z RFN, a odpowiadając na py tania dziennikarzy , stwierdził, że o ile mu wiadomo, to rozporządzenie ma skutek naty chmiastowy . Kilkadziesiąt ty sięcy ludzi od razu ruszy ło w kierunku muru berlińskiego. Straż graniczna by ła bezsilna wobec napierającego tłumu. Strażnicy nie dostali wy raźny ch wskazówek od władz, więc wszy stkich przepuścili. Po drugiej stronie muru tłum przy witali rozentuzjazmowani mieszkańcy Berlina Zachodniego. Niemcy ży jący po obu stronach muru zaczęli wspólnie burzy ć najbardziej znienawidzony sy mbol zimnej wojny . W drezdeńskim biurze KGB zapanował niepokój. Podpułkownik Putin by ł wewnętrznie rozdarty – a przy najmniej tak później wspominał te chwile. Sy mpaty zował z rady kalny mi żądaniami protestujący ch, ale jednocześnie wciąż by ł sercem przy kolegach ze Stasi. Jego zdaniem Stasi „by ło również częścią społeczeństwa”, „dotkniętą tą samą chorobą”, a nie obcą siłą, którą należało wy przeć jako sy mbol upadłej władzy polity cznej. Nic nie wzbudzało w nim większej pogardy – i lęku – niż perspekty wa przejęcia kontroli przez niezorganizowany i ulegający zmienny m emocjom tłum. Ty mczasem właśnie coś takiego widział dokoła. Na domiar złego zdawało się, że nikogo w Moskwie to nie obchodzi. Putin skarży ł się, że KGB – sam trawiony przez wewnętrzne niepokoje, które targały ZSRR – ignorował ostrzeżenia i wskazówki wy sy łane przez niego i jego towarzy szy . Pod znakiem zapy tania stanęła nie ty lko przy szłość jego ojczy zny ; wiele wskazy wało na to, że również jego kariera zeszła na dalszy plan, utknęła w martwy m punkcie. „Nasz wy siłek stał się nikomu niepotrzebny – wspominał później. – Po co mieliśmy pisać sprawozdania, rekrutować i pozy skiwać informacje? Nikt w Moskwie i tak nie czy tał naszy ch raportów”30. Upadek muru berlińskiego w listopadzie tego roku nie zakończy ł protestów. Nie oznaczał też szy bkiego odwołania rządu. Stasi wciąż funkcjonował, choć jego władza by ła coraz mniejsza. Po wy buchu euforii w Berlinie pojawiły się grupy opozy cy jne, które coraz śmielej wy suwały postulat wolny ch wy borów. Te żądania kierowano wprost do Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego. 5 grudnia w Dreźnie grupa opozy cjonistów zorganizowała demonstrację przed siedzibą Stasi. Na początku by ło to kilkaset osób, ale wkrótce dołączy ły do nich ty siące mieszkańców. Funkcjonariusze KGB obserwowali z bocznego balkonu swojej willi, jak tłum wdziera się do obiektów ministerstwa. Podpułkownik Putin odważy ł się nawet wy jść na dwór i stanąć obok ludzkiej fali, by mieć lepszy widok. Ponieważ strach nie wy starczał już do utrzy mania porządku, Böhm ugiął się pod naporem mas i o piątej po południu kazał otworzy ć bramę. Fala demonstrantów wtargnęła do środka i rozlała się po budy nkach, które do tego dnia
budziły w ludziach jedy nie grozę. Böhm z oszołomioną miną i poszarzałą twarzą błagał o spokój, gdy hordy protestujący ch plądrowały kolejne gabinety . Zajęcie budy nków miało charakter pokojowy , ale w oczach Putina tłum by ł obłąkany , trawiony szaleństwem. Pamiętał pewną kobietę, która krzy czała: „Szukajcie tunelu pod Łabą! Przetrzy mują tam więźniów i torturują ich w wodzie sięgającej do kolan!”. Putin wiedział, że to nonsens – ale ty lko dlatego, że znał rzeczy wiste rozmieszczenie więzienny ch cel. By ło już ciemno, gdy wreszcie wrócił do willi. Wcześniej tego roku Matwiejewa zastąpił nowy , starszy stopniem oficer KGB, generał bry gady Władimir Szy rokow. O dziewiątej wieczorem opuścił willę i poszedł do miasta. Kiedy tłum plądrował pomieszczenia Stasi, odłączy ła się od niego mniejsza grupa, przemaszerowała kawałek dalej wzdłuż Angelikastrasse i zgromadziła się przed budy nkiem KGB; dla demonstrantów tajemnicy nie stanowiło ani jego przeznaczenie, ani kto w nim urzęduje. Strażnik z dy żurki przy bramie przy biegł zdy szany do podpułkownika Putina, który by ł w tamtej chwili najstarszy m stopniem oficerem przeby wający m na miejscu. Oprócz niego w placówce zostało już ty lko czterech agentów. Putin czuł złość i niepokój; odpowiedzialność za własność KGB – szczególnie za akta i tajemnice – spoczy wała na jego barkach. Kazał strażnikom przy gotować się na atak31, a potem zatelefonował do dowództwa radzieckich sił wojskowy ch w Dreźnie, żeby poprosić o wsparcie ochrony budy nku. Oficer dy żurny poinformował go, że nic nie może zrobić, bo „nie ma rozkazów z Moskwy ”. Obiecał jednak, że zapy ta o zgodę. Długo nie oddzwaniał, więc Putin znowu sam się z nim skontaktował. – No i co? – ponaglił oficera dy żurnego. – Py tałem Moskwę – odparł tamten. – Ale Moskwa milczy . – Co więc zrobimy ? – zapy tał Putin. – Na razie nie mogę zrobić nic, żeby wam pomóc32. Putin by ł oszołomiony . Pomimo wątpliwości co do dalszy ch losów ustroju komunisty cznego wciąż by ł wierny m żołnierzem swojego państwa. Ty mczasem wy glądało na to, że ojczy zna zawodzi go w chwili kry zy su. „W tamtej chwili miałem wrażenie, że mój kraj przestał istnieć – wspominał po latach, wciąż z wy czuwalną gory czą. – Że znikł bez śladu. Stało się jasne, że Związek [Radziecki] niedomaga. Cierpiał na śmiertelną, nieuleczalną chorobę zwaną paraliżem – paraliżem władzy ”33. Gorączkowo się zastanawiał, co robić. Nie potrzebował jawnej, szczerej deklaracji ze strony rządu, by się domy ślić, że radziecka wierchuszka nie zamierza dłużej wspierać władz Niemieckiej Republiki Demokraty cznej w taki sposób, jak w 1953 roku ani podczas interwencji zbrojnej na Węgrzech w 1956 czy w Czechosłowacji w 1968 roku. Putin nie mógł uży ć siły przeciwko tłumom przed budy nkiem, zresztą i tak nie miał dosy ć ludzi, żeby sięgnąć po broń. My ślał o przechowy wany ch w willi aktach – o raportach wy wiadu dla Centrali –
i o niemal niewy obrażalny ch konsekwencjach, gdy by wpadły w ręce tej hordy . Dokumenty nie ty lko zdradzały szczegóły operacji KGB, ale też mogły wpły nąć na „los konkretny ch osób”, które przez wiele lat kolaborowały z nim i jego towarzy szami – ludzi, „którzy zawierzy li organom bezpieczeństwa” Związku Radzieckiego. By ł pewny , że stanąłby przed try bunałem wojskowy m, gdy by ujawniono te akta, a jednak nie dostał żadny ch wy ty czny ch, w jaki sposób ma je chronić. My ślał o swojej karierze w KGB i o rodzinie, której przy szłość od niej zależała. Czuł, że Związek Radziecki w końcu legnie w gruzach, a wraz z nim całe jego doty chczasowe ży cie – ży cie w służbie wy wiadu34. Właśnie w ty ch najczarniejszy ch chwilach przed północą podpułkownik Putin zdecy dował się na najbardziej ry zy kowne i stanowcze posunięcie w swej karierze agenta KGB, o jakim wiemy . Włoży ł mundur i wy szedł przed budy nek. W biurowy m sejfie trzy mał wy dany przez KGB pistolet, ale ty m razem go nie wziął. Podszedł sam bez czapki ani rozkazów do bramy willi i zary zy kował blef. Tłum na Angelikastrasse by ł raczej w euforii niż skłonny do przemocy . Na ulicy za bramą zgromadziło się dwudziestu kilku mężczy zn rozmawiający ch podniecony mi głosami i zaskoczony ch, że Stasi uległo bez walki. Jedny m z nich by ł Siegfried Dannath, który dwa lata wcześniej przed willą KGB przeży ł nieprzy jemny incy dent na spacerze z psem. Ktoś krzy knął do strażnika, żeby ich wpuścił, ale ten nie odpowiedział. Kiedy znikł w budy nku, demonstranci nie by li pewni, co się zdarzy . W pewnej chwili Dannath zobaczy ł w drzwiach wejściowy ch niskiego oficera, który zszedł po schodach i ruszy ł w kierunku bramy . Po chwili milczenia odezwał się wolno i spokojnie: – Ten obiekt jest pilnie strzeżony – powiedział zadziwiająco pły nny m niemieckim. – Moi żołnierze mają broń. Wy dałem im rozkaz otwarcia ognia, gdy by ktoś wszedł na nasz teren. Nie krzy czał ani nie uży wał groźnego tonu. Po prostu w zwięzły sposób przekazał im tę informację, a potem, po krótkiej pauzie, odwrócił się i wrócił do budy nku. Ludzie na ulicy zareagowali jedy nie cichy mi pomrukami. Dannath wy czuł nagłą zmianę nastrojów. Demonstranci zrezy gnowali ze szturmu na bramę. Nikt nie chciał wy buchu przemocy , wy starczy ło im zwy cięstwo nad Stasi. Starcie z KGB to by łoby coś zupełnie innego. Rozeszli się zatem, zmierzając do końca Angelikastrasse, żeby dołączy ć do tłumów wokół siedziby Stasi35. Kilka godzin później radziecka baza wojskowa w końcu doczekała się rozkazów i dowódcy wy słali do willi dwa pojazdy opancerzone z żołnierzami, który ch już nikt nie potrzebował. Tamte nocne zdarzenia obrosły legendą – różnią się one detalami w zależności od tego, kto i po co je rozpowszechnia. W niektóry ch wersjach „kilkuset” demonstrantów „przy puściło szturm” na budy nek. W inny ch strażnicy stali w oknie z wy celowany mi w tłum kałasznikowami, gotowi strzelać bez ostrzeżenia. Według jednej relacji radziecki oficer wy machiwał pistoletem, stojąc
przed willą albo u szczy tu schodów prowadzący ch na piętro, ze wzrokiem wbity m w tłum przed nim. Tamtej nocy nie zdarzy ło się jednak nic aż tak dramaty cznego, lecz to, do czego naprawdę doszło, zostało przy ćmione przez o wiele bardziej spektakularne zajścia w Berlinie – w stolicy rozwiązano między inny mi komitet bezpieczeństwa partii komunisty cznej i aresztowano Ericha Honeckera. Następnego dnia Egon Krenz ustąpił ze stanowiska, zwalniając miejsce dla pierwszy ch niekomunisty czny ch przy wódców w historii NRD. Rola podpułkownika Putina w wy darzeniach towarzy szący ch rozpadowi Niemieckiej Republiki Demokraty cznej ograniczy ła się do mało znaczącego gestu wy konanego w obliczu niepewności, a może i zagrożenia. Przez chwilę by ł rzeczy wiście asem wy wiadu, który stanął sam w obronie kraju, pojedy nczy m człowiekiem mogący m wpły nąć na bieg historii, i to właśnie w Niemczech – zupełnie tak, jak to sobie wy obrażał jako naiwny młodzieniec dwie dekady wcześniej. Postępował ze spokojną, niewzruszoną determinacją – bez pogwałcenia zasad bezpieczeństwa i rozlewu krwi. Ale tamtej nocy nikt nie zwrócił uwagi na jego czy n, nikt go nie pochwalił ani nie zgłosił do wy różnienia medalem. „Moskwa milczy ”. Te słowa prześladowały go jeszcze przez wiele lat. Zdawał sobie sprawę, że tamtej nocy zaczął się schy łek jego kariery . A także jego państwa.
ROZDZIAŁ 4
DEMOKRACJA W STARCIU Z GŁODEM
O
bserwacja upadku radzieckich wartości w Europie by ła gorzkim doświadczeniem dla
Władimira Putina, który jednak nie mógł temu zaradzić. Wiedział, że wbrew zapewnieniom Ericha Honeckera z pierwszej połowy 1989 roku, iż mur berliński wciąż będzie stał „za pięćdziesiąt, a nawet za sto lat”, Niemcy nie będą podzielone już zby t długo. Putinowi jednak bardziej przeszkadzała bezwarunkowa w jego mniemaniu kapitulacja ZSRR, po której nastąpił upokarzający , katastrofalny w skutkach i chaoty czny odwrót. „To najbardziej bolało – mówił. – Rzucili wszy stko i odeszli tak, jak stali”1. Ludzie, z który mi pracował niemal pięć lat, zostali odstawieni na boczny tor, porzuceni przez swoich radzieckich protektorów, zostawieni na łaskę Niemiec i ich żądny ch zemsty oby wateli. Sąsiedzi i znajomi Putinów nagle stracili pracę, a lata służby w Stasi skazały ich na ostracy zm. Opiekunce przedszkolnej Katii, a jednocześnie funkcjonariuszce Stasi zakazano pracy z dziećmi. Jedna z koleżanek Ludmiły „opłakiwała utracone ideały i upadek wszy stkiego, w co wierzy ła przez całe ży cie. Dla nich to by ł absolutny koniec – zarówno ży cia pry watnego, jak i zawodowego”2. Oficerowie wy wiadu czuli się szczególnie zdradzeni. Markus Wolf, do 1986 roku szef wy wiadu wschodnich Niemiec, chociaż na krótko uzy skał azy l w Rosji, miał pretensje do Gorbaczowa za bierność po 1989 roku. „Nie zauważy łem wielkiej fali koleżeńskiego wsparcia ze strony naszy ch moskiewskich przy jaciół w tamty ch pełny ch napięcia miesiącach – pisał. – By li tak samo jak my kompletnie nieprzy gotowani na to, co się stało. Trwała i wieczna braterska więź, za którą przez ty le lat wznosiliśmy toasty , kompletnie sparciała”3. 21 lutego 1990 roku Horst Böhm, szef drezdeńskiego oddziału Stasi, popełnił samobójstwo w swoim domu. Czekało go stawienie się przed komisją mającą zdecy dować o przy szłości upadającego państwa; krąży ły plotki, że został zamordowany , aby nie zeznawał w procesie sądowy m przeciwko despoty cznemu szefowi partii komunisty cznej w Dreźnie Hansowi Modrowowi4. Oby watele NRD w końcu dowiedzieli się o operacji ŁUCZ, w ramach której KGB szpiegował ich przez kilkadziesiąt lat. Horst Jehmlich, doradca Böhma, czuł się osobiście wy korzy stany przez Putina. „Oszukiwali nas i okłamy wali” – powiedział5.
W KGB we wschodnich Niemczech zapanował zamęt – funkcjonariusze za wszelką cenę starali się zniszczy ć albo usunąć akta wy wiadu, zry wali kontakty z agentami albo maskowali ich działalność i kładli podwaliny pod nowe struktury . Generał Szy rokow, ostatni szef grupy drezdeńskiej, nakazał wy wiezienie i zniszczenie dwunastu ciężarówek dokumentów z dowództwa radzieckiej dy wizji pancernej. Palono je z takim zapamiętaniem, że specjalnie zaprojektowany w ty m celu piec odmówił posłuszeństwa. Wtedy dowódca batalionu polecił wy kopać dół w ziemi, wrzucić do niego resztę akt i zalać benzy ną6. Podpułkownik Putin też brał udział w paleniu dokumentów – „całej naszej korespondencji, list kontaktów i sieci stworzony ch przez naszy ch agentów” – ale razem z kolegami przemy cił najważniejsze z nich do archiwów KGB w Moskwie. Prawdziwy m zagrożeniem by ło ujawnienie sekretów KGB Zachodowi i NATO, chociaż ani Putin, ani nikt inny w drezdeńskiej placówce już niewiele mógł zrobić, żeby temu zapobiec. Na początku kolejnej dekady podpułkownik Putin i jego kadra zostali odwołani do kraju, ale została mu do wy konania jeszcze jedna, ostatnia misja w roli agenta radzieckiego wy wiadu. Putin nie przestał rekrutować informatorów, bo wciąż miał nadzieję, że uda mu się zorganizować nową siatkę wy wiadowczą, która posłuży jako straż ty lna w przechodzący ch demokraty czne zmiany wschodnich Niemczech. Odświeży ł stosunki ze stary mi przy jaciółmi i kontaktami – między inny mi z inspektorem drezdeńskiego wy działu policji i oficerem Stasi Klausem Zucholdem, którego poznał cztery lata wcześniej. Zuchold jeszcze przed przy jazdem Ludmiły zaprosił Putina w jedną z jego pierwszy ch podróży po Saksonii, a potem często go odwiedzał. Podobno przedtem nie współdziałał z KGB, nawiązał współpracę dopiero po wy darzeniach z 1989 roku. W sty czniu 1990 roku jedny m z ostatnich dokonań podpułkownika Putina by ło formalne zwerbowanie Zucholda i przekazanie jego teczki do Centrali w Moskwie. Pody ktował mu treść deklaracji lojalności wobec KGB, podarował jego córce książkę z rosy jskimi bajkami i wzniósł z tej okazji toast radziecką brandy 7. Okazało się jednak, że by ł to krótkotrwały sukces – rok później, po zjednoczeniu Niemiec w październiku 1990 roku, Zuchold przy jął propozy cję amnestii i nie ty lko ujawnił szczegóły swojego werbunku, ale na domiar złego zdekonspirował piętnastu inny ch agentów z drezdeńskiej siatki wy wiadowczej KGB8. Zdrada agentów oraz konfiskata przez zachodnioniemiecką Federalną Służbę Wy wiadowczą (BND) ogromnej liczby teczek osobowy ch, a potem ich publiczne udostępnienie, które jednocześnie ujawniło zakres działań KGB, wy wołały wy buch wściekłości podpułkownika Putina. W rozmowie ze stary m przy jacielem Siergiejem Rolduginem oświadczy ł później, że Stasi nie powinno by ło dopuścić do utraty swoich archiwów ani zdradzać ty ch, którzy współpracowali z ministerstwem jako informatorzy . Roldugin rzadko sły szał, by Putin opowiadał o swojej pracy , a jeszcze rzadziej, by okazy wał emocje. „Mówił, że takie postępowanie równało się zdradzie stanu – wspominał Roldugin. – By ł niezwy kle wzburzony , skrajnie zły ”. Ale też zawsty dzony
i skruszony . Nie pomógł swoim niemieckim towarzy szom, mógł jedy nie bezradnie patrzeć, jak zawala się ich sekretny świat. „Czułem się tak, jakby to by ła moja wina” – zwierzał się Rolduginowi9. W luty m 1990 roku skromne mieszkanie Putinów wy pełniły ponumerowane i opisane kartony . Ich dom wy glądał jak magazy n. Po powrocie do ZSRR kagebistów, a potem żołnierzy radzieckich w Dreźnie pojawiło się nagle wiele wolny ch lokali. Jörg Hofmann, młody mężczy zna, którego żona miała „dojścia” w administracji, zdołał wy nająć mieszkanie po Putinach. Przy szedł je obejrzeć, kiedy Putinowie czekali na ciężarówkę firmy obsługującej przeprowadzki. Ściany by ły oklejone opalizującą tapetą, a w oknach wisiały matrioszki zrobione przez dziewczy nki. Putinowie zachowy wali się uprzejmie i sy mpaty cznie; po podpułkowniku nie by ło widać zgorzknienia ani inny ch emocji. Po prostu powiedział Hofmannowi, że wracają do domu10. 1 marca Hofmannowie wprowadzili się do zwolnionego lokalu. W ciągu czterech i pół roku Putinom udało się odłoży ć trochę dewiz, w który ch Władimir otrzy my wał pensję, a sąsiad sprezentował im dwudziestoletnią pralkę – działała jeszcze kolejny ch pięć lat11. Ty le dorobił się Putin jako agent wy wiadu za granicą. Ich doby tek załadowano do kontenera i wy słano do Moskwy . Ty mczasem małżeństwo z dwiema córkami wsiadło do pociągu, który zmierzał w ty m samy m kierunku. W drodze powrotnej ktoś ukradł Ludmile płaszcz ze wszy stkimi rublami i markami, które miała przy sobie12.
P
utinowie śledzili z daleka wstrząsy polity czne epoki Gorbaczowa – obserwowali emocje
wy wołane w społeczeństwie pod wpły wem pierestrojki i głasnosti – ale wbrew temu, co sobie wy obrażali, po powrocie przeży li rozczarowanie. Po względnie wy godny m ży ciu we wschodnich Niemczech w kraju przeży li szok. „Wciąż te same okropne kolejki przed sklepami, kartki, bony i puste półki” – wspominała Ludmiła13. Bała się wy jść do sklepu. Nie radziła sobie z „wy patry waniem okazji i wy stawaniem w kolejkach. Szłam do najbliższego sklepu, kupowałam jedy nie najbardziej niezbędne rzeczy i czy m prędzej wracałam. To by ło straszne”. Nie zauważy li swobody intelektualnej i polity cznej, która dała nadzieję wielu rodakom oraz pozwoliła na wy świetlanie zakazany ch filmów i publikowanie bez cenzury takich powieści, jak Mistrz i Małgorzata – arcy dzieło Michaiła Bułhakowa opowiadające o wizy cie szatana w Moskwie – albo Doktor Żywago Bory sa Pasternaka. Nowo odkry ta wolność czy tania, dy skutowania i jawnego wy rażania swoich my śli by ła dla wielu elektry zujący m doświadczeniem, ale Putinowie wrócili do Moskwy w czasie, gdy efekt liberalny ch reform Gorbaczowa zaczął już słabnąć14. Ludmiła czuła, że jej mąż „stracił z pola widzenia cel ży cia”15. Jego kariera w KGB znalazła się na rozstaju. Dołączy ł do rzeszy agentów wy wiadu powracający ch z zagranicy , nie ty lko z Niemiec, ale z całej Europy Wschodniej i inny ch frontów zimnej wojny , nawet tak odległy ch,
jak Afganistan, Angola, Mongolia, Wietnam, Nikaragua czy Jemen. By li przegrany mi, rozczarowany mi, pozbawiony mi pracy i własnego miejsca uchodźcami w rozpadający m się imperium. Centrala w Moskwie stanowiła trady cy jne miejsce przeznaczenia dla oficerów, którzy wracali z placówek zagraniczny ch. Ty le że ta trady cja już zginęła. Na początku 1990 roku Putin przez trzy miesiące nie dostawał nawet wy płaty . Początkowo KGB zaproponował mu stanowisko w oddziale I Zarządu Głównego w Jaseniewie, położony m wśród lasów, pilnie strzeżony m kompleksie na południowy zachód od Moskwy . W normalny ch warunkach jego stopień wojskowy i stanowisko upoważniały by go do mieszkania służbowego w Moskwie, ale akurat nie by ło wolny ch lokali. Tak wielu weteranów wy wiadu poszukiwało mieszkań, że czekałby na nie naprawdę długo – może nawet kilka lat. Ludmile podobała się Moskwa i chciała tam zamieszkać, Władimir zaś wiedział, że powinien szukać perspekty w rozwoju zawodowego właśnie tam, a nie w Leningradzie, ale jego doty chczas niejasne wątpliwości doty czące dalszy ch losów Związku Radzieckiego zdecy dowanie się pogłębiły . Po piętnastu latach pracy jego kariera nie przedstawiała się szczególnie spektakularnie, a on sam stracił do niej zamiłowanie. Podczas ostatniego roku w Dreźnie wy raźnie odczuł dezorganizację aparatu władzy , załamanie dy scy pliny oraz skłonności do kradzieży i bezprawia we własny ch szeregach. Pewnego razu spotkał się ze swoim by ły m przełożony m i mentorem, pułkownikiem Łazarem Matwiejewem, który też stacjonował w Jaseniewie. „Nie wiem, co robić” – skarży ł się Putin już mocno siwiejącemu Matwiejewowi w jego moskiewskim mieszkaniu. Matwiejew z sy mpatii do by łego podwładnego nie namawiał go do pozostania w Moskwie ani nawet w KGB. „Spróbuj przekonać Ludę do zmiany zdania – radził mu poufnie. – Wracajcie lepiej do Leningradu”16. Tam przy najmniej mieli własny kąt – mieszkanie po rodzicach Władimira, którzy przeprowadzili się do większego lokum, ty m razem przy Srednieochtińskim Prospekcie, niedaleko akademii, w której Władimir pobierał pierwsze nauki po wstąpieniu do KGB. Podjął zatem pracę asy stenta rektora do spraw między narodowy ch na swoim dawny m uniwersy tecie. By ło to stanowisko stworzone specjalnie dla KGB po to, żeby mieć oko na studentów i odwiedzający ch uczelnię gości. Przy najmniej nareszcie mógł zostać „tajniakiem”, chociaż prawdziwa tożsamość funkcjonariuszy na takich posadach by ła – zresztą celowo – tajemnicą poliszy nela. Wiedza, że KGB ma wszędzie swoich ludzi, nie szkodziła. Tak więc Putin znowu stał się częścią aparatu, który Oleg Kaługin, by ły zastępca naczelnika KGB w Leningradzie, nazwał „absurdalny m, niepojęty m zigguratem, przerażająco scentralizowaną machiną, religią, która chce kontrolować wszy stkie dziedziny ży cia w naszy m olbrzy mim kraju”17. Stanisław Mierkuriew by ł fizy kiem teorety kiem nominowany m na stanowisko prorektora uniwersy tetu w pierwszej połowie kadencji Gorbaczowa. Władał angielskim, niemieckim i francuskim i uparcie dąży ł do przewietrzenia zgnuśniałego sy stemu edukacji wy ższej. Zanim
zmarł przedwcześnie w 1993 roku, zdoby ł uznanie jako rektor, dzięki któremu uczelnia stała się jedną z lepszy ch w Europie18. Otaczał się podobnie my ślący mi profesjonalistami – wśród który ch znalazł się też, jak zapewne się domy ślał, ostatni „opiekun” z KGB. Dla podstarzałego weterana KGB etat na uniwersy tecie mógł by ć bezpieczną i niewy magającą wy siłku sy nekurą, ale trzy dziestosiedmioletniemu podpułkownikowi Putinowi, który wciąż miał przed sobą wiele lat służby , wy dawał się ślepy m zaułkiem. Nie bardzo mógł liczy ć na kolejną misję zagraniczną; KGB dalej redukował liczbę placówek, a on nie miał na koncie żadny ch osiągnięć, które usprawiedliwiały by jego wy bór. W ten sposób kariera Putina w wy wiadzie gwałtownie i boleśnie zahamowała. Nawet Matwiejew nie by ł w stanie podać mu pomocnej dłoni i pociągnąć go do góry . Putin zwierzy ł się Siergiejowi Rolduginowi, że zamierza odejść z KGB, przy jaciel miał jednak pewne wątpliwości. „Nie istnieje takie pojęcie, jak by ły agent wy wiadu” – twierdził. Rozumiał gniew i dezorientację przy jaciela, ale wy starczająco dobrze go znał. „Możesz przestać pracować dla służb, ale właściwe dla nich postrzeganie świata i sposób my ślenia pozostaną już w tobie na zawsze”19.
N
a pierwszy rzut oka Leningrad niewiele się zmienił, pierestrojka tchnęła jednak nowe ży cie
w polity kę władz miasta. W marcu 1989 roku Putinowie wciąż mieszkali w Dreźnie, a ty mczasem w miastach Związku Radzieckiego zorganizowano pierwsze w historii tego państwa wy bory , w który ch kandy daci ry walizowali ze sobą o mandaty do Zjazdu Deputowany ch Ludowy ch, nowego organu quasi-parlamentarnego. Zamiast bezkry ty cznie poprzeć szefów partii komunisty cznej, co by ło powszechną i niezmienną prakty ką wy borczą, mieszkańcy Leningradu zbuntowali się i odrzucili pięciu kandy datów otwierający ch listę – między inny mi I sekretarza leningradzkiego komitetu partii Jurija Sołowiowa20. Jedny m z kandy datów wy brany ch zamiast nich by ł Anatolij Sobczak, wy soki, chary zmaty czny profesor prawa z Alma Mater Władimira Putina. Urodzony na głębokiej Sy berii Sobczak studiował w Leningradzie i już zdoby ł rozgłos jako kry ty k radzieckiego ustroju państwowego. W liczny ch publikacjach opowiadał się za reformami ry nkowy mi i rządami prawa; jego praca doktorska została odrzucona ze względu na niepoprawność polity czną. Koledzy z uczelni niespodziewanie wy ty powali go na jednego z czterech kandy datów obwodu Wy spa Wasiljewska, w który m znajdował się uniwersy tet, ale też rozległa bałty cka stocznia zatrudniająca kilka ty sięcy dokerów i robotników portowy ch. Pomimo wy siłków KPZR, żeby nie dopuścić do głosu kandy datów opozy cy jny ch, Sobczak zajął drugie miejsce podczas zamkniętego mity ngu polity cznego w stoczniowy m Pałacu Kultury ; wy głosił późny m wieczorem zaimprowizowane przemówienie, które nawiązy wało do sły nny ch słów Martina Luthera Kinga. „Marzy łem o czasach, kiedy prawo będzie rządzić naszy m państwem; państwem, które nie pozwoli na przy znawanie praw i przy wilejów wy brany m jednostkom
kosztem inny ch ludzi”21 – pisał później Sobczak. Brakowało mu doświadczenia w wy borach, z entuzjazmem rzucił się jednak w wir polity ki. Tak samo jak Gorbaczow wierzy ł, że sy stem można zmienić za pomocą reform, ale przekonał się, że zarówno on sam, jak i jego kraj nie jest wy starczająco przy gotowany do demokracji po dziesięcioleciach strachu i podejrzliwości, które podzieliły radzieckie społeczeństwo. Osobliwe cechy obowiązującego sy stemu – kontrolowany przez państwo przy dział pracy , mieszkań, a nawet wakacji – oznaczały , że większość ludzi ży ła i pracowała w wąskich kręgach społeczny ch i ży wiła głęboką nieufność do ludzi spoza nich. „Nie rozmawiaj z nieznajomy mi” – te sły nne słowa z Mistrza i Małgorzaty by ły niczy m wy znanie wiary w Związku Radzieckim. Sobczak sam przy znawał, że ży ł w oderwany m od reszty świata kręgu inteligencji – wy godny m, chociaż „coraz ciaśniejszy m” – i dopiero prowadząc kampanię poza swoim środowiskiem, odkry ł, jak mało wie o ży ciu przeciętny ch ludzi22. Po wy borach Sobczak zrobił szczególne wrażenie na Zjeździe Deputowany ch Ludowy ch wiosną 1989 roku. Dołączy ł do bloku reformatorskich ustawodawców; należeli do niego fizy k i dy sy dent Andriej Sacharow oraz Bory s Jelcy n, nieco niedźwiedziowaty urzędnik państwowy , który został I sekretarzem Komitetu Miejskiego w Moskwie, a potem podczas publiczny ch wy stąpień transmitowany ch na cały kraj elokwentnie i z pasją rozprawiał o wiodącej roli Rosji, o sprawach związany ch z wojskiem i o KGB. Sobczak przewodniczy ł komisji śledczej w sprawie zabójstwa dwudziestu osób podczas anty rządowej demonstracji 9 kwietnia w Tbilisi, stolicy Gruzji, i zdemaskował kłamliwą oficjalną wersję tamty ch krwawy ch zdarzeń. Wstrząsy polity czne, które ogarnęły tę część świata w 1989 roku, dotarły teraz do samego Związku Radzieckiego – na Litwie, w Azerbejdżanie i Armenii wy buchły zamieszki. Pomimo ostatnich brutalny ch prób stłumienia niepokojów radzieckim władzom brakowało już siły , żeby ocalić sy stem23. Miesiąc po powrocie Putinów w Leningradzie odby ły się wy bory do nowej Rady Miejskiej. Wy grało w nich dosy ć reformatorów i kandy datów niezależny ch, by przełamać monopol partii komunisty cznej we władzach miasta. Nowi prawodawcy mieli żar w sercach, by li jednak niedoświadczeni, zdezorganizowani i brakowało im przy wódcy . Zaapelowali do Sobczaka, by ten wy startował w wy borach i spróbował zająć jedno z pozostały ch dwudziestu pięciu wolny ch miejsc, a potem – zakładając, że dostałby się do rady – zgłosił swoją kandy daturę na mera. Ważna rola Sobczaka na Zjeździe Deputowany ch Ludowy ch w Moskwie budziła nadzieję, że będzie przy wódcą, który zjednoczy miasto. Rzeczy wiście, wy grał wy bory i w maju został zaprzy siężony na przewodniczącego Rady Miejskiej – czy li najwy ższe stanowisko urzędnicze w Leningradzie, które obsadzano za pośrednictwem wy borów powszechny ch. Zdaniem jednego z history ków Sobczak „ucieleśniał zmiany polegające na przejściu do nowej formy rządów”,
w który ch nadzieja triumfowała nad rozwagą24. By ł prawnikiem, uczony m, a nie menedżerem, i chociaż nikt nie odmawiał mu chary zmy , nie miał doświadczenia w zarządzaniu pięciomilionowy m miastem – ty m bardziej w okresie wstrząsów polity czny ch i z oporną administracją wciąż w rękach komunistów. Sobczak potrzebował sojuszników i specjalistów, zwrócił się więc do insty tucji, w której miał nadzieję znaleźć kompetentny ch doradców zdolny ch do nawigacji po zdradliwy ch wodach przemian polity czny ch. Zwrócił się do insty tucji, którą przedtem strącił z try buny Zjazdu Deputowany ch Ludowy ch. Zwrócił się do KGB. Wkrótce po objęciu nowego urzędu Sobczak zatelefonował do Olega Kaługina, by łego szefa siatki szpiegowskiej, który po służbie w wy wiadzie za granicą wszedł w konflikt z KGB i obecnie przeby wał na „wewnętrzny m wy gnaniu” w Leningradzie. Kaługin wstąpił w szeregi reformatorów działający ch na rzecz demokracji i stał się jedny m z główny ch kry ty ków swego by łego pracodawcy . Teraz Sobczak zwrócił się do niego z prośbą o przy sługę: czy Kaługin mógłby polecić mu kogoś z KGB, komu można by zaufać jako doradcy ? Nie wierzy ł urzędnikom. Potrzebował wsparcia sił bezpieczeństwa. Kaługin podsunął mu nazwisko jednego ze starszy ch oficerów, zaufanego generała broni, lecz Sobczak odrzucił ten pomy sł. Obawiał się, że tak oczy wisty sojusz z KGB może podważy ć w oczach opinii publicznej jego reputację demokraty – wolałby kogoś mniej znanego. Po kilku dniach Sobczak znowu zatelefonował, żeby zapy tać Kaługina, czy ten sły szał o młody m oficerze, który nazy wa się Władimir Władimirowicz Putin25. Niektórzy sądzą, że KGB uży ł swoich wpły wów, żeby skierować tego młodego oficera do pracy w biurze Sobczaka, ale zdaniem Kaługina Sobczak sam go zwerbował. Władimir Putin pamiętał Sobczaka z wy kładów na uniwersy tecie, ale nie znał go zby t dobrze. Według jego własny ch słów kolega z wy działu prawa zaproponował mu, żeby poszedł spotkać się z Sobczakiem, a on posłuchał tej rady , chociaż miał co do tego wątpliwości. Nie odpowiadały mu pewne poglądy nowego mera, który niezwy kle kry ty cznie wy powiadał się o KGB i którego polity czna przy szłość by ła co najmniej niepewna, jak wszy stko w Związku Radzieckim w 1990 roku. Mimo to w maju Putin poszedł do biura Sobczaka w Pałacu Mary jskim, a ten od razu go zatrudnił. Obiecał, że załatwi z Mierkuriewem jego przeniesienie i nakazał zacząć pracę od najbliższego poniedziałku. Putin uznał, że najpierw powinien jednak powiedzieć przewodniczącemu Rady Miejskiej, czy m naprawdę się zajmuje. „Muszę panu zdradzić, że jestem nie ty lko asy stentem prorektora, ale i kadrowy m oficerem KGB” – oświadczy ł. Relacjonując po latach tę rozmowę, Putin wspominał, że Sobczak przez chwilę się wahał, a potem ku jego zaskoczeniu machnął na to ręką. „No i ch… z ty m!” – odparł26. Putin nalegał, że musi poinformować o wszy stkim swoich zwierzchników, a jeżeli zajdzie taka konieczność – zrezy gnować z pracy w służbach. Jego znajomi twierdzili, że ta decy zja spędzała
mu sen z powiek. Po powrocie z Niemiec stracił wiele złudzeń, ale zachował wierność KGB. W ty m przy padku jednak jego obawy doty czące reakcji Centrali by ły nieuzasadnione. Komitet Bezpieczeństwa Państwowego z radością bowiem przy jął fakt, że jeden z jego tajny ch agentów będzie pracował w biurze wschodzącej gwiazdy leningradzkiej sceny polity cznej. Niewątpliwie ten nowy demokraty czny ekspery ment by ł niebezpieczny m przedsięwzięciem, które wy magało nieustannej czujności. Tak więc z błogosławieństwem KGB, a może nawet za jego namową, podpułkownik Putin pozostał w służbie i dalej pobierał skromne, lecz stałe wy nagrodzenie, które i tak by ło wy ższe niż pensja doradcy Sobczaka. Prowadził odtąd podwójne ży cie, w końcu został tajny m agentem – ty le że wewnątrz swojego kraju. Zaczął doradzać Sobczakowi, a jednocześnie dalej pracował w mały m gabinecie na parterze uniwersy teckiego biało-czerwonego gmachu Dwunastu Kolegiów. Miał w ty m miejscu obserwować studentów zagraniczny ch i gości, który ch przy jeżdżało coraz więcej, odkąd dzięki głasnosti rozluźniono restry kcje doty czące podróżowania. Już nic nie zobowiązy wało go do wizy t w Wielkim Domu przy Litejny m Prospekcie, wciąż tam jednak od czasu do czasu zaglądał, a powodem ty ch odwiedzin mogła by ć ty lko chęć informowania przełożony ch o zmianach w bieżącej sy tuacji polity cznej – zarówno na uniwersy tecie, jak i w biurze Sobczaka. Jesienią 1990 roku przy jechała na wy mianę studencką delegacja z St. Petersburg Community College na Flory dzie. Podpułkownik Putin osobiście gościł nic niepodejrzewającego rektora tej uczelni Carla M. Kuttlera juniora. Kuttler poznał Walerija Musina, uniwersy teckiego doradcę Putina, kiedy ten wy jechał na Flory dę. Zaproponował Rosjaninowi nawiązanie stosunków partnerskich między oboma miastami i uniwersy tetami. Po przy by ciu Kuttlera i jego delegacji Putin odebrał ich z lotniska, a potem przez dziesięć dni pomagał im w organizowaniu spotkań, posiłków oraz wizy t w filharmonii i balecie. Odznaczał się przy ty m punktualnością i skutecznością, która zaskoczy ła Kuttlera, szczególnie w obliczu pogarszający ch się warunków ekonomiczny ch w mieście – między inny mi kłopotów paliwowy ch, które by ły przy czy ną długich, frustrujący ch kolejek przed stacjami benzy nowy mi. Kiedy Kuttler wy jechał na wy cieczkę za miasto, pojawiło się ry zy ko, że zabraknie im paliwa. Putin jednak interweniował i skierował samochód do najbliższego zakładu oczy szczania miasta, gdzie mogli uzupełnić bak. Obie ścieżki kariery Putina coraz częściej się krzy żowały . Przedstawił sobie Kuttlera i Sobczaka, a ostatniego dnia wizy ty Amery kanów podczas bankietu Sobczak poprosił Kuttlera o przy sługę. „Carl, zrobiłby ś coś dla mnie? – zaczął. – Brakuje nam funduszy na wy jazdy ”. Sobczak postanowił wy korzy stać swoją kadencję na podróże zagraniczne i chciał jeszcze raz odwiedzić Stany Zjednoczone. „Pokry liby ście koszty ?”27 Kuttler zebrał pieniądze i już po miesiącu Sobczak poleciał do Amery ki. W Waszy ngtonie
spotkał się z prezy dentem George’em H.W. Bushem i najważniejszy mi kongresmenami. Jego delegacja poleciała samolotem firmy Procter & Gamble na jeden dzień do Cleveland. Mieszkał też przez jakiś czas w domu Kuttlera nad Zatoką Meksy kańską na Flory dzie, gdzie nie mógł się nadziwić przepisom o ochronie środowiska, które nie pozwoliły mu ściąć drzewa bez pozwolenia władz miejskich28. Zdaniem Putina to właśnie dzięki tej podróży do Amery ki Sobczak podjął w 1991 roku decy zję o wpisaniu go na listę stały ch współpracowników. Wspominał też zachowanie Kuttlera podczas bankietu. Gdy nadeszła jego kolej wzniesienia toastu, poprosił zaskoczony ch gości, by podali sobie ręce, i zmówił modlitwę. „Modlił się pan za nasz uniwersy tet – przy pomniał mu dziesięć lat później Putin. – Modlił się pan za nasze miasto. Za nasz kraj. I modlił się pan za mnie”. Kuttler sądził, że młody asy stent prorektora po prostu nigdy przedtem nie sły szał modlitwy w swojej intencji. Nie mieściło mu się w głowie, że jego gospodarz mógł by ć oficerem KGB29.
P
rzy szłość podpułkownika Putina by ła coraz ściślej związana z człowiekiem, który chętnie
cy tował klasy ków poezji i umiejętnie arty kułował poglądy kiedy ś uważane za herezje. „Wszy scy jesteśmy w pewny m stopniu skażeni sy stemem” – pisał ledwie rok po zatrudnieniu nowego doradcy Sobczak, snując refleksje o Jeźdźcu miedzianym Puszkina i o zjawisku, które nazwał „sy ndromem sy stemu”. „Od urodzenia wpajano nam nietolerancję, podejrzliwość i paranoiczny strach przed szpiegami”. Sobczak miał wizję nowego Związku Radzieckiego, dającego oby watelom nadzieję i sprawiedliwość – demokracji, „normalnego, cy wilizowanego państwa”, w który m „nie trzeba mordować połowy mieszkańców, by uszczęśliwić drugą połowę”30. Ci dwaj mężczy źni stanowili egzoty czną parę. Różnił ich wiek, temperament i filozofia. Sobczak by ł ekstrawagancki, chary zmaty czny , a Putin – powściągliwy , z natury podejrzliwy i skry ty . Nie podzielał wrogości Sobczaka do Związku Radzieckiego, służy ł jednak nowemu szefowi tak lojalnie jak dowódcom z KGB, a z upły wem czasu przejął część poglądów swojego zwierzchnika. Niektórzy oficerowie KGB odchodzili z wy wiadu z powodu swoich przekonań albo szukając inny ch metod zarabiania pieniędzy . Ale Putin zabezpieczy ł się z obu stron. Nie rozstał się z Komitetem Bezpieczeństwa Państwowego, jak na przy kład Kaługin; nie wsty dził się swojej służby – ani wtedy , ani później. Jurij Leszczew, jeden z jego zwierzchników w Leningradzie, który także pracował z nim we wschodnich Niemczech, twierdził, że praca w KGB by ła dla Putina „świętością”31. Ty mczasem Sobczak wciągał go coraz bardziej w nowy rodzaj polity ki, ty powy dla tej epoki. Pracował zatem jednocześnie dla starego reżimu i dla ty ch, którzy go obalali. Rada Miejska Leningradu, choć demokraty czna, okazała się nieudolna. Jej członkowie wciąż kłócili się ze sobą oraz z Sobczakiem o zakres władzy przewodniczącego, ale robili niewiele, by
rozwiązać pilne problemy miasta, takie jak niedobór mieszkań, ży wności i transportu publicznego. Latem 1990 roku radziecka gospodarka stanęła nad przepaścią, a w Leningradzie i inny ch miastach zapasy podstawowy ch produktów spoży wczy ch by ły na wy kończeniu; na półkach już i tak skromnie zaopatrzony ch sklepów zabrakło najpierw herbaty i my dła, a potem cukru, papierosów, a nawet wódki. Wkrótce po powrocie ze Stanów Zjednoczony ch – oraz po wizy cie w supermarkecie Kmart w Alexandrii w stanie Wirginia – Sobczak wy musił na Radzie Miejskiej wprowadzenie kartek na arty kuły spoży wcze. Co prawda Leningradu nie dotknęła klęska głodu – nie dopuścił do tego kwitnący czarny ry nek – ale racjonowanie ży wności oży wiło pamięć o tragiczny m oblężeniu podczas drugiej wojny światowej. „Demokracja musi zmierzy ć się tej zimy z problemem głodu – przekony wał Sobczak, broniąc swojej decy zji. – Przetrwanie tego okresu jest dla niej fundamentalną sprawą”32.
D
o tej pory KGB i radzieckie władze wojskowe już zaczęły przy gotowy wać plany awary jne
na wy padek wprowadzenia stanu wy jątkowego. W sty czniu 1991 roku Gorbaczow rozkazał wojsku przy wrócić rządy komunisty czne na Litwie, reagując w ten sposób na kilkudniowe demonstracje i negując ogłoszoną rok wcześniej przez republikę deklarację niepodległości. Kulminacją akcji by ł atak czołgów na wieżę telewizy jną w Wilnie. Zginęło czternaście osób, ale litewskie władze dalej sprzeciwiały się Moskwie i w luty m rozpisały referendum w sprawie odłączenia się od ZSRR, które Gorbaczow uznał za nielegalne. W czerwcu w Rosy jskiej Socjalisty cznej Federacy jnej Republice Radzieckiej odby ły się wy bory prezy denckie, w który ch Bory s Jelcy n zdoby ł oficjalne poparcie, stając się przeciwwagą dla coraz bardziej nieprzewidy walny ch i niepopularny ch rządów Gorbaczowa. W ty m samy m miesiącu Sobczak wy korzy stał wy bory w kraju, by przeprowadzić i wy grać wy bory lokalne do nowo powstałego organu wy konawczego, który miał władzę zwierzchnią nad niewy dolną legislaturą w mieście. Ledwie miesiąc wcześniej nakłonił radę do utworzenia stanowiska mera, które ty lko on miał szansę objąć. Członkowie rady coraz mniej przy chy lnie oceniali Sobczaka w roli ich przewodniczącego i mieli nadzieję, że dzięki powołaniu oddzielny ch organów władzy będą mogli ograniczy ć jego wpły w na polity kę miasta. W Leningradzie przeprowadzono też niewiążące referendum w sprawie przy wrócenia przedrewolucy jnej nazwy miasta, Sankt Petersburg. Sobczak pierwotnie się temu sprzeciwiał, ale potem prowadził taktowną i kulturalną kampanię zmierzającą do przy wrócenia dawnej nazwy . Określił tę zmianę jako naturalną ewolucję wizji Piotra Wielkiego – miasto miało się stać „oknem do Europy ”, a jednocześnie zaproponował zabranie zabalsamowanego ciała Lenina z mauzoleum na placu Czerwony m w Moskwie, by zgodnie z jego ostatnią wolą i testamentem pochować go przy rodzinie w Leningradzie. Jego propozy cja by ła wy razem szacunku dla części społeczeństwa nadal czczącej Lenina,
a jednocześnie zadowalała ty ch, którzy liczy li, że w ten sposób wy gaśnie wciąż ży wy kult wodza33. Kiedy nadszedł dzień wy borów, Sobczak zdoby ł 66 procent głosów; nieco mniej liczna większość – 54 procent mieszkańców – zagłosowała za zmianą nazwy miasta34. Władimir Putin nie odegrał żadnej roli w wy darzeniach polity czny ch, które doprowadziły do rozpadu Związku Radzieckiego. Jego nazwisko nie pojawia się w licznie wy dawany ch wspomnieniach ani publikacjach history czny ch doty czący ch monumentalny ch wy darzeń z 1991 roku – nie pisze o nim nawet Sobczak w książce napisanej rok po przy jęciu Putina do pracy . Ten nadal by ł młody m funkcjonariuszem przy wy kły m do pracy na niższy ch szczeblach i pozostawania w cieniu. Lecz okazy wał lojalność i ściśle związał swe losy z niekwestionowany m przy wódcą w mieście, o który m często wspominano w kontekście objęcia w przy szłości stanowiska prezy denta całej Rosji. Po elekcji Sobczaka Putin rzucił pracę na uniwersy tecie i w czerwcu 1991 roku został przewodniczący m nowej Komisji Spraw Zagraniczny ch w urzędzie mera miasta. Dzięki swoim staraniom stał się niezastąpiony m urzędnikiem – by ł małomówny , opanowany , ale gdy siedział w spartańsko urządzony m gabinecie, otaczała go aura surowości. Pracował bez wy tchnienia, bardzo sprawnie i – zdaniem jednego ze współpracowników – z tak „ślepą determinacją”, że zy skał niezby t pochlebne przezwisko „Stasi”, które ty lko w pewny m stopniu zawdzięczał poby towi we wschodnich Niemczech35. KGB nie zapomniał o swoim oficerze w gabinecie Sobczaka. Trudno powiedzieć, czy to by ł zbieg okoliczności, czy celowe działanie, ale pewnego wieczoru trzej koledzy Putina zjawili się w jego biurze po ty m, jak Sobczak wy ruszy ł w jakąś pilną podróż; mer zostawił swojemu doradcy trzy podpisane in blanco arkusze papieru na wy padek, gdy by ten musiał zatwierdzić jakieś decy zje administracy jne. Trzej oficerowie chcieli dostać jedną z ty ch kartek, żeby wy korzy stać ją do swoich podejrzany ch celów. Putin nie znał szczegółów, a przy najmniej nigdy ich nie zdradził. Twierdził później, że jego reakcja by ła zdecy dowana i powiedział: „Nie widzicie, że ten człowiek obdarzy ł mnie zaufaniem?”, następnie zaś wskazał na teczkę z dokumentami36. Nie odmówił kategory cznie, a oni nie nalegali. Po prostu przeprosili i wy szli.
17
sierpnia 1991 roku Putinowie pojechali samochodem na wakacje do kurortu na Mierzei
Kurońskiej w obwodzie kaliningradzkim, żeby wy począć w otoczeniu nadbałty ckich plaż, wy dm i lasów37. Sobczak spędził ten ty dzień na Litwie, gdzie przedstawił swoją wersję umowy o swobodnej wy mianie handlowej, a wieczorem 18 sierpnia poleciał do Moskwy , żeby dwa dni później wziąć udział w podpisaniu nowego traktatu związkowego, który wkrótce miał doprowadzić do rozpadu ZSRR. Michaił Gorbaczow, Bory s Jelcy n i I sekretarz KC Komunisty cznej Partii republiki kazachskiej Nursułtan Nazarbajew prowadzili potajemne negocjacje nad przekazaniem
zakresu działań Komitetu Centralnego poszczególny m republikom, co w znaczny m stopniu osłabiało wiodącą rolę Kremla. Ale uroczy stość podpisania traktatu się nie odby ła. Tej nocy
na Kremlu grupa
„twardogłowy ch” liderów KPZR usiłowała przeprowadzić zamach stanu, nakładając na Gorbaczowa areszt domowy w jego letniej posiadłości na Kry mie i powołując Państwowy Komitet Stanu Wy jątkowego. Na czele puczu stali między inny mi wiceprezy dent ZSRR Giennadij Janajew, premier, ministrowie obrony i spraw wewnętrzny ch, a także Władimir Kriuczkow, by ły szef wy wiadu zagranicznego, obecnie kierujący KGB. Formalne rozkazy dla wojska i KGB, nakazujące przejęcie władzy , zostały wy dane 19 sierpnia o czwartej nad ranem. Putinowie usły szeli o ty m w ten sam sposób co reszta kraju – najpierw za pośrednictwem serii komunikatów radiowy ch, a potem specjalny ch wiadomości w telewizji państwowej, który mi przerwano transmisję Jeziora łabędziego. Sobczak zbudził się w pokoju moskiewskiego hotelu, kiedy znajomy z Kazachstanu zatelefonował do niego, żeby podzielić się wieściami. Czołgi i wojska desantowe w wozach opancerzony ch już wy jechały na ulice Moskwy . Sobczak z ochroniarzami i kierowcą udali się na daczę Jelcy na, by dołączy ć do najwy ższy ch urzędników nowo wy branego parlamentu Rosji, gdzie organizowało się ognisko oporu. Nazwiska Sobczaka i Jelcy na znajdowały się na listach osób, które KGB miało aresztować, nikogo jednak nie zatrzy mano. Jelcy n nalegał, żeby Sobczak wrócił do Leningradu i stanął na czele tamtejszy ch sił sprzeciwiający ch się puczowi. Mer z jedny m z ochroniarzy przedostał się na lotnisko Szeremietiewo i zarezerwował najbliższy rejsowy lot do Leningradu. Pomimo wprowadzenia stanu wy jątkowego puczy ści pozwolili, by ży cie w kraju toczy ło się mniej więcej normalnie, nie zawieszono więc połączeń. Trzej oficerowie KGB, którzy czekali na Sobczaka w hali odlotów, mieli rozkaz go aresztować, ale nie wy konali polecenia, ty lko czekali, aż wsiądzie na pokład. „Miałem więc czterech ochroniarzy , w ty m trzech uzbrojony ch w karabiny maszy nowe” – wspominał tę chwilę Sobczak38. Zamach stanu, którego reformatorzy od dawna się obawiali, zaczął się zmieniać w farsę. W Leningradzie zwierzchnik tamtejszy ch sił zbrojny ch generał pułkownik Wiktor Samsonow też dostał rozkaz mobilizacji wojska. O dziesiątej rano wy stąpił w telewizji – ogłosił, że wprowadzono stan wy jątkowy oraz zdelegalizowano demonstracje i zgromadzenia publiczne, a także rozwiązał wszy stkie partie polity czne i organizacje społeczne, które pojawiły się w ciągu ostatnich dwóch lat niczy m grzy by po deszczu. Zapowiedział też utworzenie Komitetu Stanu Wy jątkowego, który miał zastąpić niedawno wy brane władze miasta. W skład komitetu weszli lokalni dowódcy wojska i KGB oraz nowy I sekretarz partii komunisty cznej Bory s Gidaspow. Nie by ło wśród nich Sobczaka, ale na liście znalazło się nazwisko kontradmirała Wiaczesława Szczerbakowa, którego Sobczak mianował najpierw zastępcą przewodniczącego rady , a potem
wicemerem. Ten też spędzał urlop nad Morzem Czarny m, a po powrocie do Leningradu zaprzeczał, że by ł zaangażowany w pucz. Samolot z Sobczakiem na pokładzie wy lądował o czternastej, do tej pory jednak wojsko wciąż nie wy szło na ulicę. Rozkaz generała Samsonowa nie został wy konany . Szef lokalnej milicji Arkadij Kramariew wy słał po Sobczaka samochód, który zawiózł go prosto do dowództwa wojskowego przy placu Pałacowy m naprzeciwko Ermitażu, gdzie zebrał się leningradzki Komitet Stanu Wy jątkowego. Kramariew już tam by ł i w otwarty sposób sprzeciwiał się rozkazowi Samsonowa, by oczy ścić miasto z demonstrantów, którzy zaczęli gromadzić się wokół ratusza przy Mary jskim Prospekcie. Sobczak wszedł zdecy dowany m krokiem na salę i nie przebierając w słowach, oskarży ł członków komitetu o nielegalną konspirację, za którą zapłacą „własną Nory mbergą”. Zignorował Gidaspowa, sekretarza partii, który miał go zastąpić na fotelu merowskim, i skierował ostrze wściekłości przeciwko Samsonowowi. Przy pomniał mu szczególne przy padki wy korzy stania dowódców wojskowy ch przez zdeprawowany ch lub wręcz wy stępny ch przy wódców party jny ch – między inny mi sprawę zabójstw w Gruzji, którą sam badał. Jako urodzony adwokat wy tknął generałowi brak podstaw prawny ch do samodzielnego wy dawania rozkazów, ponieważ w Leningradzie nikt nie uznał oficjalnie stanu wy jątkowego. Później Kramariew opowiadał, że Sobczak strofował generała w sposób, z jakim nigdy się nie spotkał podczas swojej wieloletniej służby 39. „Jeżeli zdecy dujesz się na ten zgubny krok, wszy scy zapamiętają cię jako zdrajcę i kata” – mówił Sobczak40. Nie wiadomo, czy na generała silniej wpły nęło oburzenie Sobczaka, czy raczej jego logika, w każdy m razie obiecał, że jeszcze raz przemy śli wy prowadzenie wojska na ulicę i przez kilka najważniejszy ch godzin targały nim wątpliwości. Sobczak skierował się następnie do lokalnej telewizji i jeszcze tego samego dnia wieczorem przemówił na ży wo do mieszkańców Leningradu. Wy stąpił w towarzy stwie Szczerbakowa i Jurija Jarowa, lidera okręgowy ch organów ustawodawczy ch. Obu przedstawiono jako lokalny ch przy wódców Komitetu Stanu Wy jątkowego, lecz opinia publiczna mogła odnieść wrażenie, że przestali popierać pucz. Kanały telewizji publicznej w Moskwie wpadły w ręce puczy stów, ale telewizja leningradzka pozostała wolna i swobodnie transmitowała swój program na dużą część Rosji. Kierownik stacji pozwolił na emisję wy stąpienia Sobczaka dzięki obecności Szczerbakowa, my śląc, że ten przejął władzę41. „Kolejny raz ktoś próbuje zamy kać naszemu narodowi drogę do wolności, demokracji i prawdziwej niepodległości” – zaczął Sobczak. Zachęcał mieszkańców, żeby zgromadzili się rano na placu Pałacowy m. O organizatorach zamachu stanu mówił „by li ministrowie”, a dalej po prostu „oby watele”, bo w taki sposób zwracano się do podsądny ch42. Pierwszego, najważniejszego dnia puczu Władimir Putin został na plaży nadmorskiego kurortu ponad osiemset kilometrów od centrum wy darzeń. Wieczorem 19 sierpnia skontaktował się
telefonicznie z Sobczakiem, ale nie wrócił od razu do Leningradu, chociaż prawdopodobnie miał taką możliwość. Ty mczasem zwlekał do następnego dnia i wy kupił bilet na rejsowy lot z Kaliningradu43. Według wszy stkich relacji by ł głęboko rozdarty . Przed półtora rokiem wrócił do Leningradu z rozpadającego się sowieckiego imperium w Europie Wschodniej, zaniepokojony – jak twierdził – że bratnie narody zostały opuszczone w potrzebie, upokarzający m powrotem Armii Radzieckiej i oficerów wy wiadu oraz triumfem NATO, Zachodu i kapitalizmu. Teraz sam Związek Radziecki rozchodził się w szwach, a jego republiki, nawet sama Rosja – zaczęły bezładnie dry fować w kierunku niezależności. To zjawisko by ło ni mniej, ni więcej ty lko rozbiorem państwa, a zdaniem Putina organizatorzy puczu chcieli po prostu powstrzy mać ten proces. Uważał, że mieli szlachetne zamiary . W jego opinii szef KGB Kriuczkow, którego powszechnie uważano za pompaty cznego, chy trego nudziarza, by ł „bardzo przy zwoity m człowiekiem”44. Intencje Kriuczkowa by ły jednoznaczne, ale tego samego nie można powiedzieć o lojalności KGB. Wielu oficerów oddany ch nowemu rosy jskiemu rządowi wspierało Bory sa Jelcy na i przeciwników puczu informacjami wy wiadowczy mi, a na domiar złego umożliwiało im druk materiałów propagandowy ch. Część młodszy ch funkcjonariuszy przy gotowała nawet szkic oświadczenia potępiającego zamach stanu45. Podpułkownik Putin pracował na rzecz jednego z czołowy ch radzieckich demokratów, musiał zatem opowiedzieć się po jednej ze stron. 20 sierpnia, tuż po świcie, Sobczak wy ruszy ł do olbrzy miej fabry ki Kirowa, która produkowała czołgi, ciągniki i turbiny wy korzy sty wane w konstrukcjach atomowy ch okrętów podwodny ch i lodołamaczy . Ten największy w mieście zakład obrósł legendą w ZSRR dzięki roli, którą odegrał w Wielkiej Wojnie Ojczy źnianej – nie przerwał pracy przez cały czas oblężenia, chociaż znajdował się ledwo kilka kilometrów od frontu. Sobczak postarał się przy by ć na miejsce przed poranną zmianą, żeby urządzić wiec z udziałem trzy dziestu ty sięcy pracowników fabry ki. Przemawiał przez megafon, stojąc przed samochodem, a potem zarząd zakładów pozwolił robotnikom na masowy udział w wiecu, który Sobczak zwołał na placu Pałacowy m. Od tej pory już cała fabry ka, milicja i większość wy brany ch władz miasta jawnie bojkotowały pucz. Wieloty sięczna kolumna pracowników fabry ki Kirowa przemaszerowała prospektem Staczek do centrum miasta. „Wiedzieli, czy m to się może skończy ć – mówił jeden z uczestników, operator maszy ny . – Ale czuli się ludźmi, my ślący mi istotami. Przestali się bać”46. Leningrad od kilkudziesięciu lat nie widział takich tłumów jak ten, który zgromadził się tamtego dnia. Ponad sto trzy dzieści ty sięcy ludzi kłębiło się na placu Pałacowy m i na okoliczny ch ulicach w promieniu kilku przecznic. Przed Ermitażem zawisł transparent z hasłem: „NIE dla zamachu stanu!”. W przeciwieństwie do napiętej atmosfery w Moskwie, gdzie demonstranci musieli się liczy ć z obecnością w mieście oddziałów zbrojny ch, leningradzki wiec przebiegał w spokojnej,
pełnej nadziei atmosferze, a oficerowie milicji i agenci KGB, którzy mieli mu zapobiec, raczej czuwali nad bezpieczeństwem jego uczestników. Jeden z ówczesny ch arty kułów prasowy ch podaje nawet informację, że Sobczak zaplanował szczegóły organizacji tego wiecu z lokalny m szefem KGB Kurkowem i obiecał, że będzie to demonstracja pokojowa47. Wy stąpienie Sobczaka trwało krótko, a po nim głos zabrał Dmitrij Lichaczow, szanowany lingwista, kulturoznawca i history k literatury , który przeży ł Gułag i przy musową emigrację; przekony wał, że ludzi „nie wolno dalej rzucać na kolana”. Wieczorem Sobczak pojawił się na nadzwy czajnej sesji Rady Miejskiej w Pałacu Mary jskim. „Sy tuacja w Leningradzie jest pod kontrolą legalny ch organów władzy ” – zameldował. Leningrad by ł pierwszy m miastem, w który m zamach stanu poniósł fiasko. Po południu Putin wrócił z Kaliningradu, ale nie poszedł na wiec na placu Pałacowy m. Dołączy ł do Sobczaka w Pałacu Mary jskim i już tam został. Przedtem obejrzał zwołaną poprzedniego wieczoru konferencję prasową samozwańczego „p.o. prezy denta” Związku Radzieckiego Giennadija Janajewa – słuchał, jak ten powtarza szerzone przez Komitet Stanu Wy jątkowego kłamstwa o stanie zdrowia Gorbaczowa i zapowiada, że położy kres „nowej wielkiej smucie”, nawiązując do okupacji, wojny i głodu, które nastąpiły po śmierci Bory sa Godunowa na przełomie XVI wieku. „Wstąpiliśmy na drogę głębokich reform i już daleko nią zaszliśmy . Związek Radziecki znalazł się w momencie, kiedy to musi stawić czoło poważnemu kry zy sowi, którego eskalacja może postawić pod znakiem zapy tania kierunek reform, a także doprowadzić do groźny ch kataklizmów na arenie między narodowej” – ostrzegał Janajew, ale podczas przemówienia drżał mu głos i trzęsły się ręce. Obecni na konferencji dziennikarze zaczęli mu zadawać niewy godne py tania, a niektórzy nawet kpili z jego nieprawdopodobny ch odpowiedzi. Putin twierdził, iż już wtedy wiedział, że los puczu jest przesądzony . Bez względu na to, jak bardzo by ł lojalny względem KGB, nie miał zamiaru słuchać rozkazów tego komitetu, chociaż popierał przy świecający mu cel ratowania związkowego charakteru państwa. Podejmowane przez puczy stów próby przy wrócenia radzieckiej potęgi prowadziły raczej do jej upadku. „Do tamtej pory właściwie nie rozumiałem zachodzącej w Rosji transformacji – mówił, wspominając okres po swoim powrocie z Niemieckiej Republiki Demokraty cznej. – Przepadły wszy stkie cele i ideały , który mi się kierowałem, gdy zacząłem pracować dla KGB”. Poparcie Sobczaka oznaczałoby jednak złamanie przy sięgi zawodowej. Dlatego po szesnastu latach służby w Komitecie Bezpieczeństwa Państwowego zdecy dował się złoży ć rezy gnację. By ła to, jak twierdzi, jego druga rezy gnacja. Powiedział, że rok wcześniej, w znacznie mniej dramaty czny ch okolicznościach, wy słał podobny list. Podczas burzy polity cznej związanej z Radą Miejską, a potem z obsadą stanowiska mera do Putina docierało wiele insy nuacji
doty czący ch jego pracy w wy wiadzie; jedni ludzie chcieli w ten sposób osiągnąć jakieś korzy ści, inni grozili, że go zdemaskują. W każdy m razie każdy z nich czegoś chciał od Putina, a on w końcu „miał po dziurki w nosie ty ch bezwsty dny ch szantaży ”48. Chcąc chronić Sobczaka i jego reputację, powiedział mu o swoich doświadczeniach zawodowy ch, zanim został doradcą mera. Powiedział, że by ła to dla niego najtrudniejsza decy zja w ży ciu, ale z ciężkim sercem napisał i wy słał do KGB swoją rezy gnację. Ta jednak pozostała bez odpowiedzi. Nigdy więcej nie dotarła do niego żadna informacja doty cząca tego listu, który widocznie przepadł w administracji, o ile w ogóle do niej dotarł. Sam też nie starał się dowiedzieć, jak rozpatrzono jego decy zję – jest to niekonsekwencja, z której nigdy w jasny sposób się nie wy tłumaczy ł. Podczas nieudanego puczu Janajewa Putin powiedział Sobczakowi, że podjął decy zję o odejściu z KGB, dając swojemu szefowi i mentorowi w ten sposób jasno do zrozumienia, że opowiada się po jego stronie. Zamach stanu wy wołał falę protestów wśród społeczeństwa, lecz sy tuacja w Leningradzie wciąż by ła niepewna. Jelcy n pełniący obowiązki prezy denta Rosji wy dał dekret, który m nominował Szczerbakowa na dowódcę sił zbrojny ch obwodu leningradzkiego w miejsce generała Samsonowa – ten fakty cznie posłuchał ostrzeżeń Sobczaka i pozostał poza główny m nurtem wy darzeń. Putin zajął się organizacją obrony Pałacu Mary jskiego i rozdał pistolety doradcom Sobczaka, chociaż później utrzy my wał, że – tak jak w Dreźnie – swój służbowy rewolwer zamknął w sejfie i nigdy go nie wy jmował. Kilka ty sięcy demonstrantów wciąż pozostawało na placu przed ratuszem i trzy mało nerwową straż na prowizory czny ch bary kadach, które na niewiele by się zdały w przy padku zdecy dowanej akcji militarnej. Putin znowu znalazł się w budy nku otoczony m przez niespokojny tłum żądający wolności, ty le że ty m razem by ł po tej samej stronie bary kady . Wśród demonstrantów zaczęły krąży ć plotki o nadciągającej interwencji zbrojnej, a o trzeciej w nocy nadszedł raport, że specjalny elitarny oddział wojska opuścił tajną bazę na terenie miasta i ruszy ł w kierunku ratusza. „Zmiotą nas w pięć minut” – ostrzegał Szczerbakow. Dla własnego bezpieczeństwa Sobczak i Putin uciekli z Pałacu Mary jskiego i spędzili resztę nocy w fabry ce Kirowa. Ty mczasem o świcie 21 sierpnia by ło już po puczu. Gorbaczow został uwolniony z aresztu domowego i ruszy ł do Moskwy . Bory s Jelcy n, będący twarzą sił oporu, miał zostać najwy ższy m przy wódcą nowo powstającego państwa rosy jskiego. Sobczak stał na czele przeciwników puczu w Leningradzie, a po nieudany m zamachu stanu został jedny m z najważniejszy ch polity ków demokraty czny ch w kraju. Po upadku Związku Socjalisty czny ch Republik Radzieckich Władimir Putin znalazł się, niekoniecznie z własnej woli, po stronie zwy cięzców. Nie podzielał jednak euforii wielu swoich rodaków. Przeciwnie, by ło to dla niego trudne doświadczenie. Ludmiła i znajomi Putina twierdzili, że w ty m okresie wy stawiony by ł na najcięższą próbę. „Prawdę rzekłszy ,
czułem się tak, jakby ktoś podarł moje ży cie na strzępy ” – mówił sam Putin49. Zdaniem pułkownika Leszczewa, który dowodził leningradzką placówką KGB, rezy gnacja Putina wy nikała z pragmaty zmu, a nie z pobudek idealisty czny ch. „Nie miał perspekty w rozwoju, zresztą w ogóle nie by ło wiadomo, co się dalej stanie ze służbą wy wiadowczą”50. Po prostu ocenił, jaka decy zja niesie za sobą mniejsze ry zy ko. Gdy by pucz się powiódł, trafiłby do aresztu. W najlepszy m razie po rezy gnacji wy lądowałby na bezrobociu. W tej sy tuacji czekał, aż szala przechy li się na korzy ść przeciwników puczu. Leonid Połochow, który studiował z nim prawo na Leningradzkim Uniwersy tecie Państwowy m, później został prokuratorem wojskowy m, w epoce głasnosti zaś ujawnił okropne ry tuały „chrztu” młody ch żołnierzy w radzieckim wojsku, nie mógł się otrząsnąć z szoku, dowiedziawszy się, że jego kolega rzucił służbę. „Wołodia dwa razy bardzo mnie zaskoczy ł. Za pierwszy m razem, gdy wstąpił do KGB, a za drugim – gdy z niego odszedł” – wy znał51.
CZĘŚĆ DRUGA
ROZDZIAŁ 5
SZPIEDZY WCHODZĄ SIĘ OGRZAĆ
W
1991 roku Igor Szadchan przez cztery miesiące kręcił film dokumentalny w Nory lsku,
przy gnębiający m przemy słowy m mieście w północnej części Sy berii. To odległe miejsce za kołem podbiegunowy m ledwo nadaje się do ży cia, ale pod nim spoczy wają złoża najcenniejszy ch minerałów na świecie – niklu, miedzi i inny ch metali. Już w latach trzy dziesty ch ubiegłego wieku Związek Radziecki zaczął budować tam obóz karny , a potem wzniósł całe miasto. Jego mieszkańcy mieli wy doby wać rudy z kopalń ciągnący ch się wiele kilometrów pod ziemią. Szadchan pojechał tam, żeby udokumentować mniej opty misty czną prawdę, o której przed głasnostią nie wolno by ło mówić – że Nory lsk nie jest zaszczy tny m sy mbolem radzieckiego zwy cięstwa nad naturą, lecz odludną, zamarzniętą wy spą archipelagu Gułag, zbudowaną na kościach swoich ofiar. Pięćdziesięciojednoletni i kompletnie ły sy Szadchan pochodził z Leningradu. Zdoby ł sławę, reży serując program telewizy jny Test dla dorosłych, który telewizja zaczęła nadawać w 1979 roku, a w 1991 roku wciąż by ł na antenie. Prowadził w nim wy wiady z grupą dziesięciorga dzieci i z ich rodzicami, utrwalając zmiany w ich ży ciu na przestrzeni lat. Atutem Szadchana by ła łatwość, z jaką nawiązy wał dialog; umiał wy ciągnąć z rozmówców ich najgłębsze nadzieje, a jednocześnie prowadził rozmowy taktownie, unikając tematów, które mogły rozdrażnić cenzurę w epoce Breżniewa, ale i tak rzucając światło na wiele spraw. Zamierzał wprowadzić na antenę nowy program pod ty tułem Śnieg – moje przeznaczenie; zamierzał w nim rozmawiać z ludźmi, którzy przeży li Gułag w Nory lsku, ale Dmitrij Rożdiestwienski, dy rektor programowy jego stacji, miał dla niego inne, pilniejsze zadanie. Poprosił Szadchana o przedstawienie portretów współpracowników mera Leningradu. Rożdiestwienski – który później założy ł firmę Russian Video i zajął się produkcją programów telewizy jny ch – sądził, że dobrze to zrobi interesom stacji należącej teraz prakty cznie do mera, i zasugerował, żeby Szadchan zaczął od jednego z urzędników wy ższego szczebla. – Kim jest ten Putin? – zapy tał Szadchan1. Jesienią, gdy Szadchan wrócił z Nory lska, zdawało mu się, że znalazł się w zupełnie inny m mieście niż to, z którego wy jechał. Zamiast partii komunisty cznej sprawowali w nim władzę demokraci. Niepowodzenie sierpniowego puczu przy spieszy ło rozpad Związku Radzieckiego –
zostało mu jeszcze ty lko kilka ty godni. Ukarano rebeliantów, między inny mi Władimira Kriuczkowa, szefa KGB, który też podzielono na kilka służb specjalisty czny ch podległy ch polity cznej kontroli nowy ch przy wódców Rosji. Zajmujący się tropieniem dy sy dentów V Zarząd Główny został rozwiązany . Gorbaczow wrócił na swoje stanowisko, ale okazało się, że jest głową państwa dzielącego się na piętnaście niepodległy ch republik. W rękach rosy jskiego parlamentu w Moskwie – złożonego ze Zjazdu Deputowany ch Ludowy ch i mniejszej Rady Najwy ższej, w której skład wchodziło dwustu pięćdziesięciu dwóch członków – spoczy wała niekwestionowana władza ustawodawcza. 6 września raty fikował wy niki referendum, które odby ło się trzy miesiące wcześniej w Leningradzie. Miasto odzy skało nazwę Sankt Petersburg, którą nadał mu przed niemal trzy stu laty car Piotr Wielki. Sobczak patronował uroczy stości ponownego chrztu, która odby ła się 7 listopada – specjalnie wy brał na tę okazję siedemdziesiątą czwartą rocznicę rewolucji październikowej. Po puczu prezy dent nowej Rosji Bory s Jelcy n zakazał działalności partii komunisty cznej, a Sobczak skrzętnie skorzy stał z okazji, by ją pogrzebać także w swoim mieście. Przejął kompetencje partii, jej majątek i infrastrukturę – między inny mi siedzibę Komitetu Centralnego w Insty tucie Smolny m, gdzie wcześniej znajdował się zakon, a potem szkoła żeńska, w której Lenin postanowił umieścić swój bolszewicki rząd. Teraz ten barokowy zaby tek stał się merostwem. To posunięcie sy mbolizowało „triumf sił demokraty czny ch” w nowej Rosji, ale też zapowiadało „zakusy Sobczaka, by skupić rzeczy wistą władzę jedy nie w swoich rękach już w pierwszy ch latach epoki postkomunisty cznej”2. Sobczak mianował Putina przewodniczący m powołanego komitetu do spraw kontaktów gospodarczy ch z zagranicą, a ten przeniósł się do nowego gabinetu w Smolny m. Naśladując Sobczaka, zastąpił portret Lenina – jeden z wielu, które zdobiły gabinety aparatczy ków – ry ciną przedstawiającą Piotra Wielkiego. Na nowy m stanowisku Putin wspierał mera w zwalczaniu podejmowany ch przez komunistów party zanckich prób szkodzenia ich następcom. Dbał o sprawną realizację poleceń Sobczaka, zmierzający ch do odebrania partii kolejny ch dóbr. Stojący naprzeciw Smolnego po drugiej stronie ulicy Dy ktatury Proletariatu Dom Doskonalenia Polity cznego, nowoczesny , obłożony marmurem gmach, od dawna należał do KPZR, ale Sobczak postanowił utworzy ć w nim między narodowe centrum biznesu, które wkrótce zaczęło przy ciągać zmy ślny ch radzieckich przedsiębiorców, ponieważ ci szy bko odkry li, że w nowej Rosji pojawią się wielkie perspekty wy na robienie interesów. By li wśród nich tacy biznesmeni, jak Dmitrij Rożdiestwienski z państwowej telewizji czy Władimir Jakunin, by ły przedstawiciel handlowy ZSRR w ONZ. Ich osobą kontaktową na kory tarzach władzy miał zostać wy znaczony przez Sobczaka niepozorny by ły oficer KGB. Niedobitki partii komunisty cznej wciąż zajmowały pokoje w jedny m skrzy dle centrum
biznesu, a jej akty wiści wy zy wająco wy wiesili na dachu radziecki sztandar z sierpem i młotem. By ł to jedy nie akt sy mboliczny , niemniej Putin kazał zdjąć flagę. Następnego dnia komuniści wciągnęli nową. Tę też Putin kazał usunąć. Sy tuacja powtarzała się tak długo, aż komunistom skończy ły się flagi, więc zaczęli sami je szy ć – jedna z ostatnich by ła bardziej brunatna niż czerwona. W końcu Putin stwierdził, że już dosy ć tej zabawy , i kazał zdemontować cały maszt3. Tak jak Sobczak nie miał cierpliwości do ludzi, którzy mu się sprzeciwiali.
P
omy sł filmu dokumentalnego dla telewizji o członkach gabinetu mera wy szedł od Sobczaka.
Rozumiał, jak ważną rolę odegrała telewizja w jego własnej karierze na Zjeździe Deputowany ch Ludowy ch, i wierzy ł, że dzięki prezentacji swojego ciężko pracującego gabinetu utrwali w społeczeństwie przekonanie, że to on, a nie Rada Miejska jest najważniejszą władzą w Petersburgu. Szadchan nie by ł entuzjastą tego pomy słu. Dopiero co skończy ł nagry wać wy wiady z ludźmi, którzy przez naduży cia władzy cierpieli przez wiele lat w Gułagu. Ty mczasem teraz kazano mu iść do gmachu, który jeszcze do niedawna by ł siedzibą odpowiedzialnej za ich nieszczęścia partii komunisty cznej. Przedtem by ł tam ty lko raz i stery lne kory tarze budy nku wy wołały u niego gęsią skórkę. Ty m razem na ty ch samy ch kory tarzach – w samy m sercu władzy polity cznej – stały grupy ludzi i rozbrzmiewał gwar rozmów, nie ty lko po rosy jsku, ale i w obcy ch języ kach. W biurze Putina na parterze Smolnego powitał go Igor Sieczin, którego niskie stanowisko i pozbawiony ogłady wy gląd łatwo mogły wprowadzić rozmówcę w błąd, ponieważ by ł człowiekiem, który dużo podróżował po świecie i pły nnie mówił po portugalsku4. Studiował z Putinem w jednej grupie na uniwersy tecie, pracował w Mozambiku, a w latach osiemdziesiąty ch w Angoli jako tłumacz radzieckich doradców wojskowy ch, chociaż wielu podejrzewało, że by ł także agentem KGB albo wy wiadu wojskowego. Stał się nieodłączny m doradcą Putina, którego gabinet – a wkrótce też gabinet Sobczaka – by ł pełen takich ludzi jak Sieczin, weteranów zimnej wojny , którzy stracili grunt pod nogami, gdy zawaliło się radzieckie imperium. Putin wy jaśnił Szadchanowi, jak Sobczak wy obraża sobie planowany program dokumentalny , i skomplementował jego profesjonalizm przy kręceniu Testu dla dorosłych, ale przy okazji próbował narzucić swoje warunki, prosząc o dostarczenie przed nagraniem listy py tań. Szadchan się sprzeciwił. „Pracuję według zasady , że pan nie powinien znać py tań, a ja – odpowiedzi” – powiedział, a Putin dał się przekonać5. Wy wiady prowadzono przez kilka dni w listopadzie 1991 roku. Putin nie wy glądał na swoje trzy dzieści dziewięć lat, miał wciąż blond włosy , chociaż rzedniejące. By ł taki niski i szczupły , taki niepozorny , że niemal nie pasował do nieproporcjonalnie wielkich sal, w który ch Szadchan nagry wał część filmu. Ale już w gabinecie Szadchan ustawił kamerę bardzo blisko, klaustrofobiczny kadr całkowicie wy pełniły intensy wnie
niebieskie oczy Putina i jego miękkie usta z cieniem zarostu. Reży ser zaczął od banalny ch py tań o wiek, rodzinę, edukację, a nawet o znak zodiaku. („Chy ba Waga – odparł Putin. – Ale nie jestem pewien”). Zapy tał o jego psa, pracę i polity kę nowej Rosji. Zaraz miało paść oczy wiste py tanie o karierę przed pracą we władzach miasta. Po latach Putin twierdził, że sam tak zaaranżował ten wy wiad, żeby ujawnić swoje związki ze znienawidzoną przez wielu organizacją, którą akurat rozwiązy wano. Kry ty cy Sobczaka oraz inni ludzie ostrzegali Putina, że jeżeli ktoś odkry je jego wciąż nieujawnioną przeszłość wy wiadowczą, może uży ć tej wiedzy przeciwko niemu albo merowi, więc uznał, że lepiej samemu się przy znać, żeby wy trącić broń z ręki ewentualny m przeciwnikom. Szadchan wy świadczy ł mu zapewne większą przy sługę, niż zamierzał. Będąc „niewolnikiem metafor”, sfilmował młodego doradcę mera, gdy ten jechał swoją wołgą, i podłoży ł pod ten obraz melodię sonaty z Siedemnastu mgnień wiosny, ukochanego przez Rosjan miniserialu telewizy jnego z 1973 roku, którego pierwowzorem by ła powieść napisana – podobnie jak Tarcza i miecz – we współpracy z KGB6. Jego bohaterem jest podwójny agent w hitlerowskich Niemczech, Max Otto von Stirlitz, a serial należy do gatunku uwielbiany ch przez Putina radzieckich thrillerów szpiegowskich7. Gdy jednak Szadchan zapy tał go przed kamerą o przeszłość zawodową, Putin przy jął obronny ton i sprawiał wrażenie dotkniętego. – Wy gląda na to, że nie możemy sobie odpuścić tego tematu – powiedział. – Przy zna pan jednak, że nieczęsto można spotkać oficera wy wiadu, w każdy m razie takiego, który się do tego przy znaje – odparł Szadchan. – Nigdy nie wiadomo – rzekł tajemniczo Putin. – Możliwe, że często ich pan spoty ka, ty le że oni o ty m wiedzą, a pan nie8. To wy znanie miało ciąg dalszy w długim wy wiadzie opublikowany m 25 listopada w gazecie „Czas Pik” (Godzina Szczy tu)9. Putin nie wy pierał się swojej przeszłości, ale nalegał, żeby odróżnić jego pracę od zbrodni KGB i bezlitosnej krucjaty komitetu przeciwko ludziom, którzy sprzeciwiali się nieudanemu zamachowi stanu. Powiedział dziennikarce gazety , że KGB stał się „potworem”, przestał spełniać „zadanie, do którego został powołany ”, czy li ochronę państwa przed wrogami zewnętrzny mi. Podkreślał, że jego praca polegała na gromadzeniu informacji wy wiadowczy ch za granicą i że nie miał nic wspólnego z represjami, który m KGB poddawał zwy kły ch oby wateli. Ponadto wy raźnie dał do zrozumienia, że żadna agencja wy wiadowcza na świecie nie mogłaby istnieć bez tajny ch agentów. „Tak by ło, tak jest i tak będzie”. Zapewnił, że dla niego to już przeszłość, ale nie żałuje, że zdecy dował się na taką karierę. – Nie wsty dzi się pan przeszłości? – dopy ty wała jego rozmówczy ni Natalia Nikiforowa. – Nie wsty dzę się – odparł. – Żałuję, że doszło do zbrodni. Ja ich jednak nie popełniłem. I nie usprawiedliwiam ich, chociaż usprawiedliwianie jest łatwiejsze niż podjęcie zdecy dowany ch kroków.
Takim zdecy dowany m krokiem by ła dla niego rezy gnacja z pracy w KGB – fakt, o który m wielokrotnie przy pominał. Dodał, że jego przeszłość nie ty lko nie wy klucza go z pracy w administracji publicznej, ale naby te wtedy umiejętności, doświadczenie, pły nna znajomość języ ka niemieckiego, a także znajomość między narodowy ch procesów gospodarczy ch powinny by ć raczej postrzegane jako zalety podczas służby miastu i nowej rosy jskiej demokracji. Zapy tany przez Nikiforową, czy „między narodowi partnerzy ” miasta nie będą mieli nic przeciwko obecności szpiegów KGB w otoczeniu Sobczaka, Putin po prostu zwrócił jej uwagę na to, że amery kański prezy dent George H.W. Bush przed objęciem urzędu by ł dy rektorem CIA, Centralnej Agencji Wy wiadowczej, i nikt go przez to nie zdy skwalifikował jako kandy data na najwy ższe stanowisko w państwie. W takiej atmosferze mijały burzliwe dni po sierpniowy ch wy darzeniach. Wszy stko stanęło na głowie i wszy stko wy dawało się możliwe, nawet publiczne mówienie o odwieczny ch tajemnicach. Społeczeństwo niemal bezkrwawo (oprócz trzech ofiar w Moskwie) zdławiło zamach stanu, po prostu nie uznając wy niku zmagań o władzę na wy sokich szczeblach sowieckiej hierarchii. Nowa Rosja dawała radosną, uderzającą do głowy szansę na wolność, ży cie bez strachu w kraju, w który m można by ć szczery m, odpowiadać za swoje czy ny i zadbać o swoją odnowę w duchu nowy ch czasów. Rosja bory kała się z trudnościami ekonomiczny mi, ale ta pomniejszona spadkobierczy ni Związku Radzieckiego mogła w końcu powołać demokraty czny rząd, zakończy ć okres zimnowojennej izolacji i otworzy ć się na Europę i resztę świata. Podczas swojego debiutu w świetle reflektorów, który jeszcze kilka miesięcy wcześniej by łby nie do pomy ślenia, Władimir Putin zaprezentował się jako zdeklarowany demokrata. Lecz już wtedy , u zarania rosy jskiej demokracji, ostrzegał, że wiara w silne państwo – jego akceptacja, a nawet tęsknota za nim – jest naturalną cechą temperamentu rosy jskiego społeczeństwa. „Bez względu na to, jak smutno, jak groźnie to brzmi, wierzę, że w naszy m kraju możliwy jest okresowy zwrot ku totalitary zmowi. Nie należy jednak obawiać się tego zagrożenia ze strony organów ścigania, służb bezpieczeństwa, policji ani nawet armii. Niebezpieczna jest mentalność – mentalność naszy ch rodaków i nasza własna. Każdemu z nas – muszę przy znać, że również mnie – zdarza się sądzić, że dzięki narzuceniu surowego porządku i egzekwowaniu go żelazną ręką ży cie wszy stkich oby wateli będzie lepsze, wy godniejsze i bezpieczniejsze. Ty mczasem trzeba pamiętać, że to poczucie komfortu wkrótce zniknęłoby bez śladu, ponieważ owa żelazna dłoń bardzo szy bko zaczęłaby nas dusić”10.
P
o puczu Sobczak osiągnął szczy ty popularności i władzy . Został najważniejszy m po Jelcy nie
polity kiem rosy jskim11. Roztaczana przezeń wizja Petersburga dorówny wała rozmachem jego pry watny m ambicjom. Zamierzał odtworzy ć splendor carskiej stolicy – odnowić perły
architektury , pomniki i eleganckie kanały . Zaproponował utworzenie wolnej strefy ekonomicznej, żeby przy ciągnąć inwesty cje zagraniczne, i przeprojektował dawny Leningrad na „nowe” lśniące europejskie miasto – stolicę finansową i kulturalną, która mogłaby konkurować z Moskwą o palmę pierwszeństwa na scenie krajowej i między narodowej. Gościł amery kańskiego sekretarza stanu Jamesa A. Bakera III, który zjawił się w Petersburgu 15 września, a pięć dni później Sobczak poleciał z Putinem do Londy nu na spotkanie z premierem Wielkiej Bry tanii Johnem Majorem. To by ło pierwsze zetknięcie Putina z Zachodem – w październiku Sobczak wy brał się do zachodnich Niemiec na zaproszenie kanclerza Helmuta Kohla, Putin zaś posłuży ł mu jako zręczny tłumacz. Wkrótce Sobczak połączy ł siły z Henry m Kissingerem, jedny m z wy bitny ch dy plomatów czasów zimnej wojny , jako współprzewodniczący między narodowego komitetu ekspertów i przedsiębiorców, szukającego inwestorów, którzy mogliby przekształcić podupadłe petersburskie fabry ki uzbrojenia oraz inne zakłady produkcy jne w rentowne komercy jne przedsiębiorstwa. Kiedy Kissinger przy by ł do Petersburga, to właśnie Putin powitał go na lotnisku i zawiózł do rezy dencji mera, gawędząc o swojej przeszłości w KGB. „Wszy scy przy zwoici ludzie zaczy nali w wy wiadzie – oświadczy ł ku jego wielkiej radości Kissinger. – Ja także”12. Sobczak zaczął przeby wać za granicą równie często jak w Petersburgu. Stał się znany na cały m świecie, „Time” pisał o nim jako o jednej ze wschodzący ch gwiazd polity ki i człowieku, dzięki któremu Rosja zmienia się w prężną, nowoczesną wolnory nkową demokrację13. Ale jego następne działania rozczarowały i zdumiały ty ch, którzy pokładali wielkie nadzieje w przy szłości Rosji jako demokraty cznego kraju. Sobczak przez arogancję i popisy bezczelności bardzo szy bko roztrwonił ogromny kapitał polity czny . Wy wołał zgrozę wśród petersburskich liberałów i inteligencji, kiedy jego biura zaludniły się aparatczy kami komunisty cznej nomenklatury , która przecież miała już nigdy nie wrócić14. Zdy skredy towany KGB też nie poprzestał na Putinie, lecz bez przerwy wy sy łał kolejny ch swoich weteranów w szeregi coraz liczniejszej administracji Sobczaka. Pomimo piękny ch słów o demokracji Sobczak bardzo się starał zadowolić dy gnitarzy służb bezpieczeństwa, którzy utrzy mali wy sokie stanowiska. Na przy kład Wiktor Czerkiesow, przy jaciel i by ły współpracownik Putina, znany z prześladowań dy sy dentów za przestępstwa przeciw ZSRR, stanął na czele petersburskiego oddziału jednej z agencji, które powstały po rozpadzie KGB – Ministerstwa Bezpieczeństwa. Zwolennicy reform by li zaniepokojeni; nie mogli zrozumieć, dlaczego Sobczak zatrudnia weteranów służby bezpieczeństwa, on sam zaś przekony wał, że potrzebuje doświadczony ch profesjonalistów do rządzenia miastem, nawet jeśli to znaczy , że trzeba zaprosić do współpracy członków aparatów bezpieczeństwa i insty tucji polity czny ch, które obiecy wał rozwiązać. By zapewnić sobie władzę, potrzebował aparatczy ków, a nie demokratów. Przez wiele kolejny ch lat by ł to główny dy lemat w Rosji. Młodzi reformatorzy , tacy jak ekonomista Anatolij Czubajs,
który pomagał przy pisaniu pierwszy ch wniosków o utworzenie w Petersburgu wolnej strefy ekonomicznej, wkrótce zostali pozbawieni stanowisk albo zmarginalizowani w inny sposób. Jesienią Czubajs wy jechał do Moskwy i wsparł realizowany przez Jelcy na program pry waty zacji, przez który stał się jedną z najczęściej kry ty kowany ch osób w kraju15.
W
trakcie konsolidacji władzy wy konawczej stosunki Sobczaka z Radą Miejską stały się jeszcze
gorsze niż w czasach wewnętrzny ch poty czek przed upadkiem Związku Radzieckiego. Wielu radny ch, szczególnie najgorliwszy ch demokratów, obserwowało z niesmakiem jego autory tarne ciągoty . W pierwszej połowie 1992 roku rada postanowiła postawić go w stan oskarżenia, a jedną z przy czy n by ły poczy nania jego doradcy Władimira Putina. Zimą 1991 roku przed Petersburgiem stało wiele wy zwań. Nic nie działało, a miastu brakowało pieniędzy . Przedsiębiorstwa by ły nastawione przede wszy stkim na współpracę z wojskiem i już przedtem ledwo wiązały koniec z końcem – po odpły wie kontraktów na produkcję uzbrojenia zaczęto je zamy kać. Rozpad ZSRR rozluźnił zależności ekonomiczne z teraz już niepodległy mi sąsiednimi republikami, które przedtem zaopatry wały Leningrad w ży wność i benzy nę. Z nadejściem zimy miasto musiało sięgnąć po rezerwy konserw, a cztery ty siące ton świeżego mięsa dotarły na półki sklepowe dopiero w sty czniu. Moskwa jako stolica miała lepiej rozbudowaną sieć zaopatrzenia i dogodniejszy dostęp do jego źródeł niż Petersburg, gdzie jeszcze przez kilka lat sklepy dostawały jedy nie ochłapy . W listopadzie Sobczak ostrzegł mieszkańców, że braki osiągnęły poziom kry ty czny 16. Trudno zatem wy tłumaczy ć, dlaczego jedną z pierwszy ch decy zji Sobczaka mający ch oży wić gospodarkę w mieście by ło przekształcenie Petersburga w nowe Las Vegas i wy znaczenie Putina na człowieka odpowiedzialnego za tę metamorfozę. Kasy na i jaskinie hazardu zaczęły zatem wy rastać jak grzy by po deszczu w ty m wy blakły m, chociaż wciąż piękny m mieście, które miało o wiele pilniejsze potrzeby niż automaty do gier. Nie ty lko Sobczak w Petersburgu postawił na rozkwit hazardu – ta gałąź rozry wki na długo miała się stać metaforą całej rosy jskiej transformacji ustrojowej, najbardziej widoczny m przejawem kapitalizmu, którego Rosjanie od kilkudziesięciu lat by li pozbawieni. Teorety cznie pomy sł Sobczaka miał uporządkować tę nowo powstającą branżę – z my ślą o ty m, że „podatki z niej posłużą finansowaniu priory tetowy ch programów socjalny ch”17 – lecz jednocześnie, decy zją mera, miasto miało zapewnić „infrastrukturę niezbędną do działalności kasy n”. Sobczak chętnie korzy stał ze swy ch uprawnień – i równie często ich naduży wał – także w inny ch branżach. Rozdawał prawa do nieruchomości niczy m car ziemię. Przez najbliższe dwadzieścia lat Petersburg, tak jak Moskwa, by ł usiany krzy kliwą paletą neonów i billboardów obiecujący ch szy bkie pieniądze, a władze miasta ruszy ły do walki z przestępczością zorganizowaną.
Putin odrobił zadanie domowe; dokładnie zbadał, w jaki sposób Zachód reguluje branżę hazardową. Mógł swobodnie podróżować poza granice bloku wschodniego i posmakować ży cia w zakątkach świata, które do tej pory znał jedy nie z raportów wy wiadu. W ramach jesiennego rekonesansu poleciał z Ludmiłą do Hamburga, gdzie oboje wraz z przy jaciółmi odwiedzili Reeperbahn, sły nną dzielnicę czerwony ch latarni, i jedno z hamburskich kasy n. Zdaniem Putina to kolega namówił ich na pokaz eroty czny i ten kontakt z granicami wolności osobistej – z pławieniem się w nieoby czajny ch prakty kach bez stojącej na straży moralności państwowej ideologii ani nadzoru KGB – odcisnął na jego psy chice tak silne piętno, że jeszcze po dziesięciu latach by ł w stanie opisać tę scenę z takimi szczegółami, jak wzrost czy karnacja skóry wy stępujący ch w show osób18. Putin doszedł do wniosku, że profity z grzechu powinny należeć do państwa. Pierwotnie skłaniał się ku państwowemu monopolowi, który miałby kontrolować branżę hazardową, chociaż zakazy wało tego obowiązujące od niedawna w Rosji prawo anty monopolowe – miało to uwolnić gospodarkę i przekazać jej część w pry watne ręce. W końcu komitet pod przewodnictwem Putina założy ł przedsiębiorstwo miejskie, to zaś kupiło 51 procent udziałów we wszy stkich nowy ch kasy nach, który m miasto przy znało koncesje. Dy widendy z ich działalności miały zasilić kasę Rady Miejskiej. Petersburg nie dy sponował gotówką, więc naby wał udziały w zamian za zwolnienie z czy nszu w budy nkach będący ch własnością miasta, gdzie otwierano kasy na. Komitet zatrudnił radców prawny ch, nauczy ciela Putina z czasów uniwersy teckich Walerija Musina oraz Dmitrija Miedwiediewa, młodego prawnika, który uczestniczy ł w kampanii Sobczaka, gdy ten kandy dował do Zjazdu Deputowany ch Ludowy ch. Przedsięwzięcie okazało się niewy pałem, narzędziem do wy muszania haraczów, przez które władze miasta powiązały się z postaciami z półświatka; podobno by li wśród nich dawni agenci KGB oraz gangsterzy 19. Założona przez miasto firma nazy wała się Neva Chance i uruchomiła dwadzieścia cztery kasy na, z który ch większość nie uzy skała koncesji od tworzącego się w Moskwie nowego rządu. A zy ski, na które liczy ły władze, nigdy nie wpły nęły do miejskiej kasy . Kierownictwo kasy n po prostu umiejętnie ukry wało wpły wy z tego opartego na rozliczeniach gotówkowy ch biznesu i zgłaszało władzom same straty . Właściciele salonów gry kupowali nieruchomości i zarabiali grube miliony , ale miasto niemal nic z tego nie miało. „Śmiali się nam w twarz” – mówił później Putin, broniąc swojej roli w ty m przedsięwzięciu. Stworzenie warunków dla uregulowanej gospodarki ry nkowej okazało się o wiele trudniejsze, niż Putin i wielu inny ch rosy jskich urzędników się spodziewało. Wciąż brakowało podstaw prawny ch dla sy stemu kapitalisty cznego, a Putinowi i większości polity ków wy chowany ch na pięcioletnich planach rozwoju i przy zwy czajony ch do absolutnej kontroli państwa brakowało doświadczenia w zarządzaniu gospodarką. „To by ła pomy łka ty powa dla ludzi, którzy mają
pierwszy raz do czy nienia z wolny m ry nkiem” – przy znał Putin. Najbardziej na ty m błędzie ucierpieli „emery ci, nauczy ciele i lekarze”20, ale ani wtedy , ani później nie zrobił nic w sprawie skandaliczny ch strat w budżecie miasta. Ty mczasem inni szy bko się bogacili, wy korzy stując luki w niedojrzały m sy stemie prawny m i ekonomiczny m, w czy m – jak niektórzy podejrzewają – pomagali im wy soko postawieni urzędnicy w rodzaju Putina.
P
odejrzenia doty czące innej „pomy łki” Putina mogły mieć długotrwałe konsekwencje,
wy wołały wrażenie panującej wśród władz miasta bezkarności, a jego samego pozbawiły zaufania do społeczeństwa, które domagało się, by władze odpowiadały za swoje decy zje. 4 grudnia 1991 roku Putin napisał list do federalnego ministerstwa gospodarki w Moskwie, w który m prosił o zgodę na wy słanie za granicę warty ch ponad sto dwadzieścia milionów dolarów surowców z przedsiębiorstw wciąż należący ch do państwa – między inny mi siedmiuset pięćdziesięciu ty sięcy metrów sześcienny ch drewna, stu pięćdziesięciu ty sięcy ton ropy naftowej, trzy dziestu ty sięcy ton złomu i mniejszy ch ilości rzadkich metali, miedzi, aluminium, cementu i amonu – w zamian za ich równowartość w mięsie, maśle, cukrze, czosnku i owocach21. Już drugi rok z rzędu Petersburg stawiał czoło dotkliwy m brakom ży wności i znowu wprowadził reglamentację. Kry zy s zaostrzy ł się jeszcze bardziej, kiedy na początku 1992 roku rosy jski rząd dopuścił do pody ktowanego prawami ry nkowy mi wzrostu cen. Nawet tam, gdzie arty kuły spoży wcze by ły dostępne, z przy czy n ekonomiczny ch by ły poza zasięgiem biednej części społeczeństwa, do której należeli niemal wszy scy Rosjanie oprócz najbardziej uprzy wilejowany ch jednostek. Szadchan w swoim programie dokumentalny m ukazał Putina rozmawiającego przez telefon z Sobczakiem o przy gotowaniach do spotkania z Jelcy nem. Kiedy Putin odłoży ł słuchawkę, chciał od razu udowodnić, że ratusz kontroluje sy tuację, więc oświadczy ł do kamery , że Ukraina szy kuje dostawę dwóch i pół tony cukru. Już wtedy jednak w jego głosie można by ło wy czuć znużenie marnotrawstwem i korupcją. „Nie chwalmy dnia przed zachodem słońca” – powiedział22. Kiedy ratusz negocjował warunki wy miany handlowej, Putin i jego zastępca Aleksander Anikin podpisali kilkadziesiąt umów z odbiorcami. Wiele z nich otrzy mały firmy , który ch właściciele – zdaniem późniejszy ch kry ty ków – mieli powiązania z merostwem lub samy m Putinem. Kontrakty by ły niedbale skonstruowane i całe przedsięwzięcie wy glądało podejrzanie, bo niektórzy odbiorcy by li umówieni, jeszcze zanim Putin otrzy mał od właściwego ministra w Moskwie pozwolenie na wy mianę towarów. Prowizje od ty ch umów by ły osobliwie wy sokie – od 25 do 50 procent wartości; cały zy sk z nich miał wpły nąć do kasy ratusza i zasilić specjalny
fundusz służący zwalczaniu klęski głodu, ale większość pieniędzy zniknęła w tajemniczy ch okolicznościach. Ponadto kontrakty wy ceniono według oficjalny ch kursów wy miany handlowej, które zaniży ły cenę eksportowany ch towarów. Na domiar złego niemal nic nie importowano w zamian. Zgłoszono realizację ty lko jednego kontraktu – na dwie cy sterny oleju jadalnego – o czy m Putin sumiennie poinformował Moskwę. W najlepszy m razie pomy sł wy miany towarowej okazał się katastrofalną porażką. W najgorszy m – by ł zakrojony m na wielką skalę przekrętem. Pozostająca w nieustannej wojnie z Sobczakiem Rada Miejska wszczęła śledztwo pod kierownictwem Mariny Salje, geolog o siwy ch włosach, a jednocześnie demokratki o szczególnie cięty m języ ku. Razem z Jurijem Gładkowem, kolegą z rady , dokładnie przy jrzeli się dwunastu umowom, które bez cienia wątpliwości zostały podpisane przez Putina lub Anikina, lecz istniały podejrzenia, że gdzieś ukry ty ch jest więcej takich dokumentów. Nie rozpisano zamówień publiczny ch na te kontrakty , warte w sumie dziewięćdziesiąt dwa miliony dolarów. Z drugiej strony nie istniało prawo, które wprost wy magało takich zamówień. Od sty cznia do maja Salje i Gładkow gromadzili dowody , zbierali zeznania i przy gotowy wali długie sprawozdanie, by na koniec przedłoży ć je całej Radzie Miejskiej. Putin współpracował z nimi podczas śledztwa, chociaż robił to niechętnie; długo zwlekał z przedstawieniem niektóry ch koncesji i kontraktów, mówiąc, że musi chronić swoje tajemnice handlowe. Salje i Gładkow podejrzewali, że chodziło raczej o to, że te dokumenty wy kazały by , kto już się wzbogacił na cierpieniu mieszkańców Petersburga. Putin nie wy jaśnił, według jakiego klucza dobrano partnerów handlowy ch ani kim oni by li, lecz zaciekle się bronił, stając przed radą na każde wezwanie, a potem zwołując konferencje prasowe, na który ch odpierał zarzuty 23. Najeżał się, gdy ty lko ktoś sugerował niedopatrzenie legislacy jne, a całe śledztwo uważał jedy nie za atak polity czny na mera. 30 marca, ledwo pół roku po fiasku puczu sierpniowego, Rada Miejska głosowała za dy misją Sobczaka pod zarzutem korupcji w jego administracji; skandal ży wnościowy by ł jedny m z dowodów. Ponadto rada sporządziła listę stu nieruchomości, które Sobczak już sprezentował lokalny m i zagraniczny m biznesom. Starania Rady Miejskiej nie dały rezultatu, bo dy misja mera nie należała do jej uprawnień, a sam Sobczak po prostu zignorował wy nik głosowania24. Putin wiele razy pomagał swojemu mentorowi – oraz sobie. Kry ty ków nazy wał „niewinny mi nowicjuszami” i podkreślał, że zespół Sobczaka składa się z ludzi „wiedzący ch, za które sznurki pociągnąć, żeby dopiąć swego”25. Mimo to musiał przy znać, że prawie żaden z kontrahentów nie dostarczy ł ży wności. Skarży ł się, że większość okazała się nieuchwy tny mi dla sądów spółkami wy dmuszkami albo firmami działający mi jako piramidy – pomijał milczeniem fakt, że negocjowanie kontraktów by ło podstawowy m obowiązkiem jego komisji. Niektóre
przedsiębiorstwa po prostu wy sy łały towar za granicę, a potem kończy ły działalność równie tajemniczo, jak ją zaczęły , zapewne po ulokowaniu milionów dolarów w zagraniczny ch bankach. Ale przy najmniej część biznesmenów, którzy otrzy mali kontrakty , została bliskimi wspólnikami Putina. Wśród nich by li Jurij Kowalczuk i Władimir Jakunin, zarządzający nową spółką, która uzy skała koncesję na eksport aluminium i metali nieżelazny ch26. Inni przeszli do kontrolowanej przez Władimira Smirnowa firmy Newski Dom i do działu eksportu zakładów petrochemiczny ch o trudnej do zapamiętania nazwie Kirishinefteorgsintez, który ch założy cielem by ł między inny mi Giennadij Timczenko. Wobec żadnego z ty ch przedsiębiorców nie wy ciągnięto konsekwencji. W tamty ch czasach mało kto o nich sły szał, ale blisko związali się z młody m urzędnikiem mera, a za jakiś czas mieli zostać ty tanami rosy jskiego biznesu. Nigdy nie udowodniono, że Putin też wzbogacił się dzięki ty m interesom, ale niektórzy – na przy kład Marina Salje – twierdzili, że to bardzo możliwe; jeżeli zaś chodzi o ludzi z jego otoczenia, to nie ma co do tego wątpliwości. Ten model działania miał się powtarzać przez wiele lat. Tłumaczenia Putina brzmiały nieszczerze. Zamiast domagać się śledztwa, cały czas uchy lał się od odpowiedzi na py tania. Ponadto ponuro skonstatował, że członkowie Rady Miejskiej chcieli ty ch kontraktów dla siebie i nie podobało im się, że „jakiś facet z KGB wtrąca się” do ich przy dzielania27. Raport komisji śledczej nie zarzucił wprost korupcji Putinowi ani Anikinowi, ale wy kazał ich „kompletny brak kompetencji graniczący ze złą wolą”. Komisja przekazała wy niki swojego dochodzenia prokuraturze, a mera wezwała do zwolnienia z pracy obu mężczy zn28. Do Petersburga przy by ł zespół ekspertów z federalnej izby kontroli, żeby zbadać naduży cia, ale nie przedstawiono żadny ch zarzutów29. Ta afera po raz pierwszy wy wołała skandal wokół Putina, ale na niemal dziesięć lat została zapomniana. Anikin rzeczy wiście zrezy gnował ze stanowiska, a zastąpił go Aleksiej Miller, młody ekonomista, który z upły wem czasu został jedny m z najbliższy ch doradców Putina. Sobczak nie miał nic do zarzucenia Putinowi. Przeciwnie, awansował go na zastępcę mera i powierzy ł mu realizację swojego głównego celu – przy ciągnięcia zagraniczny ch inwestorów do Petersburga.
W
ty m przedsięwzięciu Putin odniósł większe sukcesy , między inny mi dzięki swojej przeszłości
w KGB. Jego kontakty oraz biegła znajomość języ ka niemieckiego otworzy ły mu drzwi do gabinetów inwestorów w niedawno zjednoczony ch Niemczech. Kasy nom oraz kontraktom na dostawy ży wności wciąż towarzy szy ły kontrowersje, a ty mczasem Putin wy ruszy ł w kolejną podróż do Niemiec – ty m razem do Frankfurtu – żeby zapowiedzieć organizację między narodowego kongresu bankowego w Petersburgu. Tam negocjował otwarcie pierwszego w Rosji zagranicznego banku – Dresdner Bank. Petersburską filią banku miał zarządzać Matthias Warnig, by ły oficer Stasi, którego przy dzielono do współpracy z KGB w Dreźnie w październiku
1989 roku, gdy wschodnie Niemcy wśród głośny ch protestów chy liły się ku upadkowi30. Obaj mężczy źni zapewniali, że nigdy przedtem się nie widzieli, a jednak co najmniej raz – w sty czniu 1989 roku – pojawili się razem na zdjęciu przedstawiający m oficerów radzieckich i Stasi. Towarzy szy ł im jeszcze jeden przy jaciel Putina, Siergiej Czemiezow, agent wy wiadu specjalizujący się w zaawansowany ch technologiach sektora zbrojeniowego31. Wkrótce losy ty ch trzech mężczy zn splotły się na gruncie zawodowy m i osobisty m. Nadawali na ty ch samy ch falach, wszy scy trzej by li weteranami wy wiadu i w burzliwy m okresie transformacji próbowali znaleźć swoją drogę do nowego ładu ekonomicznego – ładu, któremu przez całe doty chczasowe ży cie starali się szkodzić. Dresdner Bank zaczął działalność w sty czniu 1992 roku. Jego celem by ło stworzenie infrastruktury finansowej umożliwiającej przy stosowanie rosy jskiej ekonomii do ry nku niemieckiego, a także pomoc w pry waty zacji i restruktury zacji ogromny ch poradzieckich przedsiębiorstw państwowy ch, zintegrowany ch pionowo gigantów, który m nie wróżono szy bkiej adaptacji do gospodarki ry nkowej. Pierwszy m zadaniem banku by ło wsparcie fabry ki Kirowa; groziło jej bankructwo i zwolnienie wielu ty sięcy robotników, którzy poparli Sobczaka podczas puczu w 1991 roku. Dresdner zary zy kował i musiał liczy ć na pozy ty wny kierunek zmian w Rosji. Bałagan panował nie ty lko w finansach Petersburga – podobnie działo się w prawie, przepisach i insty tucjach nadzoru. W ekonomii całego kraju szerzy ł się chaos, który sięgał coraz dalej. „Musieliśmy zacząć od czasów Adama i Ewy ” – stwierdził po kilku miesiącach Ernst-Moritz Lipp, główny ekonomista banku, wspominając brak eksperty z doty czący ch bankowości i finansów. „W Petersburgu urzędowało może z dziesięć osób, które miały realny wpły w na podejmowanie decy zji”32. Putin zadbał o to, żeby by ć jedną z nich, a z upły wem lat wczesne inwesty cje Dresdner ogromnie się opłaciły zarówno bankowi, jak i samemu Warnigowi. W ślad za Dresdner Bankiem na ry nek rosy jski weszły Deutsche Bank, Banque Nationale de Paris i Crédit Ly onnaise. W 1991 roku hiszpański producent lizaków Chupa Chups zaczął je wy twarzać w Petersburgu. Otis Elevator otworzy ł tam swoją filię, przewidując, że wiele podupadły ch budy nków zostanie poddany ch renowacji i modernizacji. Firma Procter & Gamble, która rok wcześniej zaprosiła Sobczaka do swojej amery kańskiej siedziby , otworzy ła biuro w Petersburgu niemal od razu po puczu. Sobczak rozkoszował się rolą ojca miasta, Putin zaś pozostał w cieniu, gdzie negocjował umowy z obcokrajowcami i dbał o szczegóły . „Władimir Putin by ł podwładny m, który realizował zachcianki Sobczaka” – podsumował Kaj Hobér, szwedzki prawnik, który poznał ich osobiście. Hobér przez kilka ty godni negocjował sprzedaż jednego z najsły nniejszy ch budy nków Petersburga, Grand Hotelu Europa – sprzedaż wy muszoną przez pewien uciążliwy podatek, który zdaniem wielu kry ty ków miał posłuży ć jedy nie oczy szczeniu przedpola dla innego
preferowanego naby wcy . Hobér przedstawił Putina jako zawziętego negocjatora – podczas rozmów „ustępował jedy nie na kilka milimetrów”. „W ty m konkretny m czasie sprawiał wrażenie człowieka, który robi to, do czego ma prawdziwe powołanie – reprezentuje interesy Petersburga”33. Polity ka makroekonomiczna – debata o znaczeniu „terapii szokowej” dla oży wienia rosy jskiej gospodarki – by ła domeną Bory sa Jelcy na i jego ministrów w Moskwie, ale Sobczak chciał, żeby Petersburg stał się jedny m z najprzy jaźniejszy ch inwesty cjom zagraniczny m miast w całej Rosji. Kierowana przez Putina komisja nadzorowała doprowadzenie do końca prac przy kładzeniu światłowodu między Danią a Petersburgiem, które zaczęły się jeszcze za czasów ZSRR, dzięki czemu uruchomiono w mieście pierwsze nowoczesne połączenia telefoniczne. Potem komisja utworzy ła strefy przemy słowe dla zagraniczny ch przedsiębiorstw, takich jak: Heineken, Pepsi, Coca-Cola, Ford i Wrigley . Sobczakowi z pomocą Putina udało się znowu otworzy ć „okno na Zachód”, który m miał by ć Petersburg w marzeniach Piotra Wielkiego. Mer regularnie podróżował za granicę, nawet dwa razy w miesiącu lub częściej, żeby umacniać swoją reputację na arenie między narodowej oraz znaczenie stanowiska, które zajmował. Ponadto dalej doradzał Jelcy nowi w Moskwie i poświęcił wiele godzin oraz znaczną część kapitału polity cznego na współudział przy pisaniu nowej konsty tucji Rosji, którą uchwalono w 1993 roku. Sobczak zostawił codzienne obowiązki administracy jne swoim zastępcom – między inny mi Putinowi, który po niedawny m epizodzie na ekranie telewizy jny m znowu skry ł się przed wścibskimi spojrzeniami i działał po cichu, bez fanfar. Unikał przy jęć dla establishmentu i polity cznej śmietanki towarzy skiej. Ludmiła zarzucała mu, że za dużo pracuje, że późno wraca, a ona zostaje sama z dziećmi w domu teściów. Rzadko miewał czas dla stary ch przy jaciół, takich jak Roldugin. Kiedy już się spoty kali, Roldugin widział, że Putin jest wy zuty z energii i wciąż rozmy śla o sprawach miasta34. A jednak ta nowa praca – którą sam nazy wał „ży ciem w cy wilu” – interesowała go i stanowiła wy zwanie. Przedtem jako oficer wy wiadu zbierał informacje i przekazy wał je zwierzchnikom, którzy decy dowali o polity ce. Teraz to on podejmował decy zje35. Putin wy robił sobie opinię człowieka kompetentnego, skutecznego i absolutnie, bezwzględnie lojalnego wobec Sobczaka. Inni podlegli merowi pracownicy odchodzili po kolei, często we wrogiej atmosferze, on jednak wiernie trwał u boku Sobczaka, a jego wpły wy i zakres władzy wciąż się powiększały , chociaż administrację miasta obciążały oskarżenia o korupcję. W pracy Putin zdawał się powściągliwy , a nawet władczy . Rzadko okazy wał emocje czy sy mpatię – co silnie kontrastowało z burzliwy m charakterem toczący ch się w kraju debat polity czny ch. „By wał surowy i wy magający , ale nigdy nie podnosił głosu – wspominała jego sekretarka Marina Jentalcewa. – Gdy komuś przy dzielał zadanie, nie obchodziło go, w jaki sposób zostanie zrealizowane ani jakie przeszkody mogą stanąć na drodze. Po prostu miało by ć
wy konane i już”36. Pewnego razu Jentalcewa przekazała mu wiadomość, że samochód potrącił należącego od niedawna do jego rodziny owczarka kaukaskiego. Uderzy ło ją, że Putin w ogóle nie zareagował. By ł równie enigmaty czny w interakcjach z inwestorami i polity kami, którzy tłumnie przy by wali do Smolnego, szukając dobrego interesu, a często też pomocy , kiedy ich przedsięwzięciom zagrażała zawierucha bezprawia towarzy sząca Rosji na drodze do kapitalizmu. Putin by ł człowiekiem, który przeprowadzał ich przez meandry biurokracji i mętne prawo. „W razie kłopotów zagraniczni inwestorzy zwracali się o pomoc właśnie do niego, ale nigdy nie mieli poczucia, że traktuje ich jak znajomy ch ani że darzy ich sy mpatią – pisał Arthur George, amery kański prawnik, który w tamty ch czasach utrzy my wał z nim bliskie kontakty zawodowe. – Putin ostrożnie wy bierał bitwy , które warto by ło toczy ć, starannie unikał kontrowersji i nigdy nie wy stawiał się na ostrzał. Trudno by ło rozszy frować, co naprawdę my śli”37. Putin zachowy wał się jak rasowy broker i kombinator, pośredniczy ł w inwesty cjach i rozsądzał spory między firmami, korzy stając ze swoich łączników i kontaktów oraz stosując groźby . Dalej podróżował z Sobczakiem albo sam, żeby zwabić przedsiębiorstwa na mętne wody postkomunisty cznego kapitalizmu. Stał się „główny m asy stentem” miejskiego środowiska ekonomicznego – zatwierdzał setki koncesji i zabezpieczał udział państwa w zy skach. Został arbitrem sporów biznesowy ch i działając za kulisami, rozstrzy gał konflikty , które często przeradzały się w brutalne ataki. Ale wbrew staraniom Putina i marzeniom Sobczaka Petersburg zaczął zostawać w ty le za Moskwą według większości wskaźników ekonomiczny ch, takich jak produkcja, inwesty cje zagraniczne czy bezrobocie38. Coraz częściej mówiono o lokalnej przestępczości. O morderstwach na zlecenie, który ch dokony wały zwalczające się gangi albo konkurency jne biznesy , niejednokrotnie na tle polity czny m. Obcokrajowcy padali ofiarami drobny ch kradzieży szerzący ch się tak, że tury sty ka znowu zamarła po pierwszej fali wy wołanej upadkiem Związku Radzieckiego. Fakt, że w Petersburgu, tak jak w cały m kraju, przenikały się interesy przedsiębiorców i przestępczości zorganizowanej, umożliwił Putinowi nawiązanie znajomości z częścią najgroźniejszy ch gangsterów w mieście. Między Golden Gates – firmą, którą zarejestrował w 1992 roku dla Giennadija Timczenki, by ten mógł zbudować terminal naftowy – a lokalny m gangiem wy buchł niebezpieczny konflikt, który stał się tak poważny , że na wszelki wy padek Putin wy słał swoje córki Maszę i Katię do Niemiec i sprowadził je z powrotem dopiero, kiedy napięcie zmalało39. Relacje nawiązane przez Putina za pośrednictwem Komisji Spraw Zagraniczny ch oraz – zdaniem niektóry ch – jego osobiste kontakty przy czy niły się do oskarżeń o związki ze światem przestępczy m. Petersburski Holding Nieruchomości – firma, którą zarejestrował w 1992 roku razem z Władimirem Smirnowem – stał się obiektem śledztwa doty czącego prania brudny ch
pieniędzy ; jeden z członków jego rady nadzorczej Michaił Manewicz został później zastrzelony w biały dzień przez snajpera na Newskim Prospekcie. Putin przy znał koncesję również firmie o nazwie Petersburska Kompania Paliwowa – miał w niej udziały Smirnow oraz Władimir Kumarin, o który m krąży ły plotki, że kieruje mafią Tambow, a w latach dziewięćdziesiąty ch jego działalność by ła owiana tak złą sławą, że przezwano go „władcą nocy ”. Kompania uzy skała wy łączność na dostawy benzy ny do miasta40. Jeszcze inna firma zarejestrowana przez Putina i Smirnowa to holding obrotu nieruchomościami SPAG (od pierwszy ch liter jego niemieckiej nazwy ). Po jakimś czasie SPAG zainteresował śledczy ch w Niemczech i Liechtensteinie, którzy podejrzewali go o pranie brudny ch pieniędzy , między inny mi kapitału należącego do kartelu narkoty kowego z Cali w Kolumbii. Przez wiele lat Putin zasiadał w zarządzie tego holdingu41. Mimo bliskich związków z władzą i zarządzania rządowy mi transakcjami warty mi miliony dolarów – kwotami niewy obrażalny mi dla zwy kłego by łego oficera wy wiadu – Putin wciąż ży ł skromnie, a w każdy m razie nie tak rozrzutnie jak Sobczak i pokolenie „nowy ch” rosy jskich biznesmenów, którzy szy bko gromadzili ogromne fortuny i lubili demonstrować swoją zamożność. Jako zastępca mera otrzy mał propozy cję zamieszkania w należącej do majątku państwa daczy w Zielenogorsku, gdzie wcześniej znajdował się, a jakże, konsulat Niemieckiej Republiki Demokraty cznej. I chociaż miał stamtąd ponad pięćdziesiąt kilometrów do centrum miasta, przeprowadził się wraz z rodziną, zamiast dalej mieszkać z rodzicami w pobliżu Smolnego. Później kupił mieszkanie w mieście na Wy spie Wasiljewskiej – podobno od samego Sobczaka, któremu zarzucano przekazanie kilkuset nieruchomości w pry watne ręce – i zaczął je powoli odnawiać. Ludmiła pracowała na uniwersy tecie, gdzie wy kładała niemiecki (chociaż jej znajomość tego języ ka by ła daleka od doskonałości) i sama co dzień woziła córki do szkoły , na basen i na lekcje gry na skrzy pcach, na które gorąco namawiał je Siergiej Roldugin. Ży li w ciągły m napięciu, chociaż by li na ty le bezpieczni, na ile to by ło możliwe w burzliwy ch latach dziewięćdziesiąty ch ubiegłego wieku, gdy wszy stko wisiało na włosku, nawet w przy padku Putinów.
P
olity czna euforia po upadku Związku Radzieckiego trwała ledwie rok, a potem ucichła.
„Terapia szokowa” zastosowana przez rząd Bory sa Jelcy na, żeby wprowadzić w kraju sy stem kapitalisty czny , nie zapobiegła załamaniu się gospodarki; w pierwszej dekadzie produkt krajowy brutto co rok malał o wartość dwucy frową. Jelcy n szukał sposobu na wy rwanie się spod kontroli polity cznej Zjazdu Deputowany ch Ludowy ch i Rady Najwy ższej Rosji, który ch siedzibą by ł położony nad rzeką Moskwą budy nek znany jako Biały Dom. W marcu 1993 roku Jelcy n narzucił rządy prezy denckie i ogłosił, że zamierza rozwiązać zjazd do czasu przeprowadzenia kwietniowego
referendum
konsty tucy jnego
i
wy boru
nowego
parlamentu.
Reakcją
deputowany ch na tę groźbę by ło głosowanie za postawieniem prezy denta w stan oskarżenia. Jelcy n wy szedł z tego głosowania obronną ręką, ale został zmuszony do wy cofania swoich postulatów. Niewielką większością głosów wy grał referendum ogólnokrajowe potwierdzające jego przy wództwo, ale to głosowanie nie zakończy ło polity cznej ani prawnej walki o władzę. We wrześniu Jelcy n zdy misjonował swojego zastępcę Aleksandra Ruckoja, ponieważ zaczął traktować go jak ry wala, ale deputowani nie uznali jego decy zji. Potem ponownie powołał na urząd ministra Jegora Gajdara, reformatora i ojca polity ki gospodarczej, która rozwścieczy ła i pogrąży ła w nędzy wielu Rosjan, lecz zjazd zignorował też tę nominację. Chwiejną równowagę władzy między ciałami wy konawczy mi i ustawodawczy mi Rosji – między sy stemem prezy denckim a parlamentarny m – dosięgnął kry zy s i 21 września Jelcy n w końcu podjął zdecy dowane, mocne i niezgodne z prawem działania. Rozwiązał Radę Najwy ższą i Zjazd Deputowany ch Ludowy ch, z którego sam się wy wodził, i wy znaczy ł datę referendum w sprawie nowej konsty tucji, która miała ustanowić nowy rodzaj parlamentu – Dumę Państwową i izbę wy ższą, Radę Federacji reprezentującą osiemdziesiąt dziewięć jednostek tery torialny ch i republik ówczesnej Federacji Rosy jskiej. Wy bory miały się odby ć w grudniu. Nawet sam Jelcy n żałował, że jego prezy dentura (a by ł pierwszy m demokraty cznie wy brany m przy wódcą polity czny m w historii Rosji) wy magała uży cia dekretu42. Większość deputowany ch i członków Rady zebrała się, żeby wy razić sprzeciw wobec tego dokumentu. Na posiedzeniu ogłosili, że odtąd prezy dentem Rosji jest Ruckoj, i usunęli z rządu Jelcy na jego ministrów obrony , bezpieczeństwa i spraw wewnętrzny ch. Kiedy w atmosferze narastający ch protestów społeczny ch i przy gotowań do oblężenia głosowali nad planowany mi na marzec jednoczesny mi wy borami prezy denckimi i parlamentarny mi, Jelcy n odciął w Biały m Domu prąd, połączenia telefoniczne i ciepłą wodę. Po czterech dniach zablokował wy jścia i kazał oddziałom Ministerstwa Spraw Wewnętrzny ch otoczy ć budy nek. W Petersburgu Sobczak zdecy dowanie opowiedział się po stronie Jelcy na i wy głosił w mediach apel do mieszkańców miasta, żeby powstrzy mali się od demonstracji i strajków, ale wicemer Wiaczesław Szczerbakow, który sy mpaty zował ze zbuntowany mi parlamentarzy stami, wy stąpił w wiadomościach telewizy jny ch i potępił rozporządzenia Jelcy na jako „anty rosy jskie i niekonsty tucy jne”. Sobczak od razu zwolnił swego zastępcę i zamknął przed nim jego gabinet w Smolny m. Przed Pałacem Mary jskim pojawiły się grupki demonstrantów, nie dorówny wały jednak liczebnością ani determinacją tłumom zebrany m pod Biały m Domem w Moskwie. W Radzie Miejskiej zapanował chaos. Jej przewodniczący Aleksander Beliajew wy stąpił razem z Sobczakiem we wrześniu, żeby poprosić o spokój, ale mimo to członkowie rady wy dali szesnaście postanowień i oświadczeń nieskutecznie kry ty kujący ch dekrety Jelcy na. Pewien dziennikarz kpił, że poważny kry zy s polity czny naraził Radę Miejską na „ży wiołową burzę
mózgów”43. Protesty w Moskwie się zaostrzy ły , doszło do wy buchu przemocy . 2 października demonstranci ruszy li na kordon milicji wokół Białego Domu i ty m razem by li uzbrojeni. Ruckoj wzy wał z balkonu do powstania. Jelcy n ogłosił stan wy jątkowy . Kolejnej nocy grupy uzbrojony ch w karabiny , granaty i koktajle Mołotowa demonstrantów zajęły ratusz i przy puściły szturm na wieżę telewizy jną Ostankino, powodując kilkugodzinną przerwę w transmisji. Czekały tam na nich zastępy funkcjonariuszy policji, który m kosztem wielu ofiar śmiertelny ch udało się odeprzeć atak. Podczas tego wy buchu przemocy zginęło kilkadziesiąt osób – o wiele więcej niż w trakcie puczu w sierpniu 1991 roku. Po raz pierwszy od rewolucji październikowej w 1917 roku ulicami Moskwy spły nęło ty le krwi. Armia rosy jska unikała zajęcia wy raźnego stanowiska – w pewny m momencie jej dowódcy tłumaczy li, że żołnierze są zby t zajęci przy wy kopkach, żeby się zmobilizować – w końcu jednak wy konali polecenia Jelcy na. Doszło jednak do tego dopiero wtedy , gdy minister obrony narodowej Paweł Graczow wy mógł na prezy dencie, by ten przekazał mu rozkazy na piśmie44. O świcie rosy jskie czołgi już zacieśniały kordon wokół Białego Domu i miażdży ły prowizory czne bary kady . O dziesiątej rano przed kamerami telewizy jny mi cztery czołgi stojące na moście Nowoarbackim zaczęły ostrzał górny ch pięter budy nku, w który m ledwie dwa lata wcześniej Jelcy n stał na czele przeciwników puczu Janajewa. Żołnierze zajmowali kolejne piętra, aresztowali Ruckoja i przewodniczącego Rady Najwy ższej Rusłana Chasbułatowa, którzy by li niegdy ś sprzy mierzeńcami Jelcy na, tak jak wielu inny ch zatrzy many ch. Co najmniej sto osób straciło ży cie w Biały m Domu. W czasie kry zy su nie by ło żadny ch wątpliwości, komu sprzy ja Putin – stał murem za Sobczakiem. Nocą 3 października spotkał się z merem na lotnisku strzeżony m przez oddział ochrony , co okazało się zbędny m środkiem bezpieczeństwa45. Nazajutrz w Moskwie szalały zamieszki, a w Petersburgu kilkuset demonstrantów dotarło pod ośrodek telewizy jny , ale nie zdecy dowało się na konfrontację z otaczający mi budy nek oddziałami specjalny mi milicji. Siedemdziesiąt dwoje członków Rady Miejskiej przy jęło oświadczenie potępiające winny ch rozlewu krwi w Moskwie, ale nie dało jasno do zrozumienia, którą stronę winią za taki rozwój wy padków. Sobczak zdołał uniknąć aktów przemocy bez interwencji wojska – w pewny m stopniu z tego względu, że bunt ograniczy ł się do stolicy , ale również dlatego, że jego administracja rzadko narażała się oponentom Jelcy na w samy m Petersburgu. Szef wy działu bezpieczeństwa w petersburskim ratuszu – wy wodzący się z KGB, który już niedługo miał się zmienić w Federalną Służbę Bezpieczeństwa, czy li FSB – „zastosował pewne środki bezpieczeństwa zmierzające do aresztowania ekstremistów, którzy szy kowali prowokacje, zamierzali uży ć materiałów wy buchowy ch albo próbowali destabilizować sy tuację”. W taki sposób Putin opisy wał z perspekty wy czasu wy darzenia, do który ch doszło
w październiku 1993 roku. Nie wiadomo na pewno, czy w Petersburgu by li prowokatorzy gotowi przejść do działania. Dla Putina ważne by ło to, że „istniejący jeszcze w 1991 roku podział między organami ścigania przestał istnieć”46. Szefem służb bezpieczeństwa w Petersburgu by ł stary przy jaciel Putina Wiktor Czerkiesow, który od samego początku kry zy su deklarował lojalność wobec Sobczaka i dbał o to, żeby przy najmniej w ich mieście nikt nie podważał władzy prezy denta. Po jakimś czasie Sobczak przy znał, że wy słał do Moskwy „oddział służb specjalny ch” mający pomóc Jelcy nowi stłumić powstanie, kiedy nie by ło wiadomo, czy wojsko zachowa się lojalnie47. Petersburscy żołnierze dotarli do stolicy pod koniec września i chociaż nie walczy li pod Biały m Domem, uczestniczy li w oczy szczaniu z rebeliantów moskiewskiego ratusza i hotelu Mir48. Te wy padki umocniły wiarę Sobczaka w słuszność podtrzy my wania dobry ch kontaktów ze służbami bezpieczeństwa, a Putina jeszcze bardziej przekonały , że prawo i porządek publiczny nawet w czasach demokracji są uzależnione od cichy ch, skuteczny ch działań tajny ch służb.
ROZDZIAŁ 6
DEMOKRACJA POD ZŁYM ZARZĄDEM
B
urza polity czna, która przetoczy ła się nad krajem w 1993 roku, wpły nęła na jeszcze większe
uzależnienie Sobczaka od Putina i na wzrost zaufania mera do swego podwładnego. Gazeta „Kommiersant” pisała o Putinie, że „jest dla Sobczaka ty m, kim książę Mienszy kow by ł dla Piotra Wielkiego”, porównując go do osiemnastowiecznego carskiego generalissimusa i powiernika, który cieszy ł się szczególny mi względami, dopóki po śmierci cara nie został zesłany na Sy berię1. Sobczak nazy wał Putina „odważny m, zdecy dowany m człowiekiem”2, którego nie interesuje wy darcie mu władzy ani nawet przejęcie jego stanowiska. Z tego powodu rozszerzał zakres jego kompetencji związany ch z zarządzaniem miastem nie ty lko w obszarze inwesty cji zagraniczny ch, ale też w sporach z kry ty kami i prawnikami, kiedy ci zaczęli uważnie przy glądać się operacjom finansowy m Sobczaka. Jesienią 1993 roku przed wy borami do parlamentu Sobczak poprosił Putina o kierowanie kampanią Wy boru Rosji, ugrupowania Jegora Gajdara, którego Jelcy n regularnie nominował na premiera, by po jakimś czasie go zdy misjonować. By ła to dziwna prośba, bo Sobczak stworzy ł własny blok polity czny , Rosy jski Ruch Reform Demokraty czny ch – ten poniósł spektakularną porażkę w grudniowy ch wy borach i nie uzy skał ani jednego mandatu – ale Putin nigdy nie kwestionował rozkazów. Konsekwentnie stał za Sobczakiem, lojalny wobec swojego szefa tak, jak kiedy ś wobec przełożony ch z KGB, nawet jeżeli musiał przy my kać oczy na ich wady . Putin pracował bez wy tchnienia, wkładał w pracę całe serce i energię, przez co czasami zdawał się obojętny na uczucia inny ch ludzi, nawet swoich bliskich. Rano 23 października 1993 roku zawiózł swoją córkę Maszę do szkoły , a potem pojechał do hotelu Astoria, gdzie czekał na niego Sobczak z jakimś specjalny m zadaniem. Ludmiła została w domu, bo Katia – która ukończy ła wtedy siedem lat – miała gorączkę. Katia przekony wała mamę, żeby pozwoliła jej jednak iść do szkoły , bo nie chciała opuścić próby szkolnego przedstawienia. Miała grać rolę Kopciuszka i chociaż Ludmiła wiedziała, że nie powinna się zgodzić, uległa namowom córki3. Wsiadły zatem do nowego żiguli – skromnego samochodu, jednak już drugiego w rodzinie, co świadczy ło o ty m, że powodzi im się coraz lepiej. Tuż przed południem zbliży ły się do mostu na Newie. Nagle jakiś samochód przejechał skrzy żowanie na czerwony m świetle i uderzy ł w bok żiguli. Ludmiła straciła przy tomność; kiedy się ocknęła, sądziła, że jest w stanie jechać dalej, ale okazało się to niemożliwe. Katia, która spała na ty lny m
siedzeniu, poobijała się, lecz nie stało jej się nic poważnego. Dość długo nic się nie działo. Przy jechała milicja, zebrali się gapie, ale minęło czterdzieści pięć minut, zanim na miejscu zjawił się ambulans. Podstawowe służby w mieście działały doprawdy nieudolnie. Pewna kobieta, której nazwiska ani numeru telefonu Ludmiła później nie mogła sobie przy pomnieć, zadzwoniła na pogotowie oraz pod numer pody ktowany jej przez Ludmiłę. Słuchawkę podniosła sekretarka Putina Marina Jentalcewa, lecz nie by ła pewna, co robić. Zaufany asy stent Putina Igor Sieczin pojechał na miejsce wy padku i przy wiózł Katię do biura w Smolny m. Jentalcewa ruszy ła na poszukiwanie Putina. Karetka w końcu dojechała i zabrała Ludmiłę do szpitala imienia 25 Października – wciąż noszącego nazwę, która upamiętniała dzień wy buchu (według starego kalendarza) rewolucji bolszewickiej. „Szpital by ł okropny m miejscem – wspominała Ludmiła. – Pełny m umierający ch ludzi. Na kory tarzach stały łóżka z trupami”. Na domiar złego lekarze, którzy ją badali, nie zauważy li, że ma złamane trzy kręgi kręgosłupa i pękniętą podstawę czaszki. Chirurdzy przy szy li jej naderwane ucho i zostawili ją „półprzy tomną i nagą na stole zabiegowy m w lodowatej sali operacy jnej”4. Putin by ł akurat w Astorii na spotkaniu z potentatem ry nku telewizji kablowy ch Tedem Turnerem i jego ówczesną żoną Jane Fondą. Amery kanie przy lecieli do Petersburga, żeby omówić organizację trzecich Igrzy sk Dobrej Woli – między narodowy ch zawodów sportowy ch powołany ch przez Turnera do ży cia po ty m, jak igrzy ska olimpijskie w Moskwie w 1980 zostały zbojkotowane przez Stany Zjednoczone i inne państwa w związku z inwazją ZSRR na Afganistan, a w odpowiedzi Związek Radziecki oraz jego państwa satelickie zbojkotowały olimpiadę w 1984 roku. Pierwsze letnie Igrzy ska Dobrej Woli odby ły się w Moskwie w 1986 roku, a drugie w Seattle w 1990 roku. Turner chciał, by w 1994 roku wróciły do nowej Rosji, Sobczakowi zaś zależało na ty m, by jego miasto pokazało się z jak najlepszej strony , chociaż nie bardzo mogło sobie pozwolić na konieczne inwesty cje. Putin zabrał gości na serię spotkań i dopiero po jakimś czasie sekretarka zdołała go dogonić w hotelu. Putin wy mknął się ze spotkania i od razu pojechał do szpitala. – Nie ma się czy m przejmować, nic jej nie grozi – uspokoił go na powitanie główny chirurg. – Założy my szy nę i będzie po płaczu. – Na pewno? – zapy tał Putin. – Oczy wiście. Po ty m zapewnieniu Putin wrócił na spotkanie, nawet nie zajrzawszy do żony . Ty mczasem Jentalcewa zabrała Katię do szpitala i po drodze odebrała Maszę ze szkoły . Putin poprosił ją, żeby została z dziewczy nkami na noc na rodzinnej daczy . Kazał jej też wezwać Jurija Szewczenkę, jednego z najbardziej znany ch lekarzy w mieście, który pracował w Wojskowej Akademii Medy cznej (a później miał zostać ministrem zdrowia). Udało się jej skontaktować z Szewczenką dopiero wieczorem, a on czy m prędzej wy słał do Ludmiły lekarza z kliniki
akademickiej. Ludmiła wspominała, że zbudziła się na sali operacy jnej i poczuła, że czy jaś ciepła dłoń trzy ma ją za rękę. „Poczułam ciepło i w tej chwili już wiedziałam, że jestem uratowana”. Lekarz załatwił jej przeniesienie do szpitala wojskowego, gdzie badanie rentgenowskie wy kazało wy magające naty chmiastowej operacji uszkodzenia kręgosłupa. Dopiero w nocy , w przerwie między spotkaniami, Putin odwiedził ją po raz pierwszy . Jentalcewa i jego córki czekały na parkingu. Powiedział sekretarce, że raczej nieprędko wróci do domu, bo ma zaplanowane do późna spotkania z Tedem Turnerem. Ta zawiozła dziewczy nki na daczę i nie mogąc znaleźć włącznika ogrzewania, przy tuliła się do nich w łóżku i grubo okry ła kocami. Putin zaskoczy ł ją, kiedy przy szedł o trzeciej nad ranem. O siódmej jednak znowu go nie by ło5. Jentalcewa zży ła się z rodziną Putinów i opiekowała się dziewczy nkami, dopóki matka Ludmiły nie przy jechała z Kaliningradu. Przy wy kła do surowego, oschłego zachowania Putina, do jego obojętności i oszczędnej precy zji w zarządzaniu miastem. Przestała ją dziwić chłodna reakcja na wieść o śmierci psa. Teraz jednak zdawał się zbity z tropu. „To nie znaczy , że by ł kompletnie zagubiony i nie wiedział, czego się chwy cić – wspominała. – Co to, to nie. Po prostu czułam, że gorączkowo próbuje ułoży ć w my ślach jakiś plan działania”. Ludmiła miesiąc leżała w szpitalu Wojskowej Akademii Medy cznej. Po jakimś czasie wy kry to u niej pęknięcie podstawy czaszki. Kiedy ją wy pisano, musiała jeszcze kilka miesięcy nosić kołnierz ortopedy czny . Putin ufał ty lko ty m, który ch znał najlepiej – wielu z nich wy wodziło się z „resortów siłowy ch”. Ci przy jaciele później otrzy mali przezwisko „siłowiki” (od słowa „siła”), które zawdzięczali swojej przeszłości w wojsku albo w służbach ochrony . Putin mógł liczy ć na to, że w kry zy sowy ch chwilach będą mu ślepo służy ć. Oprócz nich Putin nie darzy ł zaufaniem niemal nikogo. W kwestii wy padku Ludmiły polegał jedy nie na pomocy Igora Sieczina, Szewczenki, a potem swojego nowego przy jaciela z Dresdner Banku, by łego agenta Stasi Matthiasa Warniga. To Dresdner zorganizował – i opłacił – leczenie Ludmiły w klinice w Bad Homburg w Niemczech. By ła to niezbędna terapia, której podupadły rosy jski sy stem opieki zdrowotnej nie mógł Ludmile zapewnić6. Fakt, że Putina nie by ło stać na samodzielne pokry cie kosztów leczenia za granicą, zdaje się przeczy ć tezom jego kry ty ków, że nielegalnie się wzbogacił dzięki pracy w administracji Sobczaka. Wciąż można mu jednak zarzucić ty powo rosy jską mentalność, według której na pomoc – nie ty lko w sy tuacjach kry zy sowy ch – można liczy ć jedy nie dzięki „dojściom” albo w zamian za przy sługę. Zapamięty wał na zawsze dowody lojalności – jak w przy padku Warniga – i nigdy nie zapominał zdrad.
P
o kry zy sie w 1993 roku Jelcy n rozwiązał Radę Miejską i odtąd zdawało się, że nic ani nikt nie
jest w stanie zagrozić władzy Sobczaka w Petersburgu. Kiedy miasto przy gotowy wało się do wy borów w marcu 1994 roku, Sobczak wy dał rozporządzenie – podpisane przez Jelcy na – które
drasty cznie ograniczy ło zakres władzy Rady Miejskiej i przesunęło jej ciężar w kierunku mera. Mocą tego rozporządzenia utworzono nowe, mniejsze ciało ustawodawcze; zamiast cztery stu członków ten nowy organ miał się składać z jedy nie pięćdziesięciu przedstawicieli. Teorety cznie by ła to reorganizacja struktur władzy w duchu demokraty czny m, ale fakty cznie Sobczak zapewnił sobie kontrolę nad niemal wszy stkimi aspektami ży cia miasta. 16 marca, cztery dni przed wy borami, przebudował lokalną administrację, został przewodniczący m jej struktur, zlikwidował komisje, które przedtem podlegały wicemerowi, a inne połączy ł. Przewodniczący trzech najbardziej wpły wowy ch komisji – nadzorujący ch finanse, stosunki między narodowe i działalność gospodarczą – dostali awans, a Władimir Putin został jedny m z trzech najważniejszy ch urzędników w nowy m samorządzie Sobczaka i wciąż odpowiadał za relacje gospodarcze z zagranicą7. Wy bory samorządowe okazały się farsą. Gabinet Sobczaka ustalił ich zasady bez konsultacji ani zgody członków Rady Miejskiej, który ch one doty czy ły . 20 marca po otwarciu lokali wy borczy ch zdecy dowana większość mieszkańców po prostu nie poszła głosować, co mogło się skończy ć unieważnieniem wy borów, bo prawo wy magało co najmniej 25-procentowej frekwencji; tę granicę osiągnięto jedy nie w połowie z pięćdziesięciu okręgów wy borczy ch. W skład nowej rady weszło dwudziestu pięciu członków, ale ta liczba by ła niewy starczająca do uzy skania kworum, więc rada nie mogła działać legalnie. Sobczakowi nie przeszkadzał taki stan rzeczy . Dopiero w październiku rozpisał nową turę wy borów, żeby uzupełnić skład rady ; do tej pory podejmował razem ze swoimi zastępcami takie decy zje, jakie sam uznał za stosowne – bez żadnej kontroli ze strony władzy ustawodawczej. W ciągu pięciu lat od powołania insty tucji Rady Miejskiej eufory czny stosunek społeczeństwa do wy rażania swej woli przy urnach wy borczy ch zmienił się w zniechęcenie ty m procesem demokraty czny m. Demokracja rosy jska zapuściła korzenie w jałowej glebie, jej rozkwit już został zahamowany . Można to wy tłumaczy ć katastrofalny m stanem rosy jskiej gospodarki, trudnościami podczas pry waty zacji, chęcią nielegalnego gromadzenia dóbr oraz falą bezprawia – wszy stko to zmieniło Petersburg w bagno przemocy i przestępczości zorganizowanej. Ironią losu by ł fakt, że większość winy za taką sy tuację ponosił człowiek, który stał na czele walki o demokrację w Petersburgu. Tak wy trwale dąży ł do umniejszenia roli Rady Miejskiej, że oby wateli przestało obchodzić, kto w niej zasiada. Sobczak – wspaniały mówca, lecz beznadziejny menedżer – do tego stopnia by ł zajęty umacnianiem swojej pozy cji, znaczenia i prestiżu na arenie między narodowej, że zaniedbał codzienne problemy miasta. Uważał, że rozwój demokracji jest równoznaczny z utrwalaniem jego własnej, dy namicznie sprawowanej władzy . Wkrótce po wy borach, tłumacząc to rosnącą w Petersburgu przestępczością, zmusił do ustąpienia ze stanowiska szefa policji Arkadija Kramariewa, który w 1991 roku przeciwstawił się
przy wódcom puczu i uratował Sobczaka przed aresztowaniem. Dzięki kontroli nad lokalną telewizją Sobczak zadbał o to, żeby materiały na jego temat by ły utrzy mane w bałwochwalczy m tonie, a te doty czące jego przeciwników zupełnie zniknęły z anteny . Zapewniwszy sobie organizację Igrzy sk Dobrej Woli, odwołał się do obowiązującego w Związku Radzieckim obowiązku meldunkowego – prawa, które wcześniej Try bunał Konsty tucy jny uznał za niezgodne z konsty tucją – żeby przed otwarciem igrzy sk w lipcu 1994 roku wy dalić z miasta niechciany ch pracowników ty mczasowy ch8. W ty m sensie Igrzy ska Dobrej Woli stały się sy mbolem całej kadencji Sobczaka na stanowisku mera – ogromny m przedsięwzięciem mający m zwiększy ć prestiż miasta, storpedowany m przez trudną rzeczy wistość okresu opornej transformacji. Sobczakowi nie udało się zmienić Petersburga w światową stolicę bankowości ani w tętniącą ży ciem wolną strefę ekonomiczną, wierzy ł jednak, że wy starczy wy stąpić w roli gospodarza między narodowej imprezy sportowej, żeby przy ciągnąć inwestorów, którzy wy cofy wali się coraz częściej. Ty mczasem miasto by ło nieprzy gotowane na taką imprezę. Brakowało pieniędzy , hoteli i obiektów sportowy ch. Gabinet Sobczaka przeznaczy ł na swoje potrzeby cały budżet zaplanowany na remont metra i wy błagał z Moskwy dodatkowe fundusze, a potem zajął się pospieszną renowacją obiektów, naprawą ulic i chodników oraz odświeżeniem fasad wielu petersburskich pałaców, kościołów i pomników. Kiedy nadszedł czas igrzy sk, wy szło na jaw wiele wad wy nikający ch ze złego planowania, problemów logisty czny ch i tandetnego wy konania prac. Lód na kry tej arenie, na której miały się odby wać dy scy pliny ły żwiarskie, nie zamarzł (zaprojektowane przez Turnera igrzy ska łączy ły sporty zimowe z letnimi), a zawody pły wackie trzeba by ło przełoży ć na następny dzień, bo z powodu awarii filtrów woda w basenie okazała się słona. Wielu pły waków i tak wy cofało się ze startu, ponieważ zniechęcił ich zielonkawy odcień wody 9. Ceny biletów przekraczały możliwości finansowe przeciętny ch Rosjan, więc podczas wielu zawodów try buny świeciły pustkami, chociaż w końcu część biletów rozdano za darmo. Petersburg i całe państwo zainwestowały w igrzy ska siedemdziesiąt milionów dolarów, lecz dla większości mieszkańców ten wy datek sprowadzał się jedy nie do budowy „wioski potiomkinowskiej”, która na pierwszy rzut oka mogła budzić podziw, lecz by ła jedy nie atrapą ukry wającą miasto w przy gnębiającej ruinie. Niemniej niepohamowane ambicje Sobczaka sięgały dalej. Potraktował igrzy ska jako próbę generalną przed jeszcze bardziej nieprawdopodobny m wy zwaniem – zgłosił Petersburg jako miasto-gospodarza letnich igrzy sk olimpijskich w 2004 roku. W Rosji, tak samo jak w Związku Radzieckim, pragnienie organizacji olimpiady by ło obsesją włodarzy wprost proporcjonalną do tęsknoty za uznaniem na arenie między narodowej, które potwierdziłoby ich rangę zarówno w kraju, jak i za granicą. Bojkot letnich igrzy sk w 1980 roku zostawił po sobie długotrwałą gory cz,
którą można by puścić w niepamięć jedy nie wtedy , gdy by wielki przy wódca narodu sprowadził olimpiadę z powrotem do Rosji. To nie Sobczak miał by ć jednak ty m przy wódcą. Nie by ł już nawet merem, gdy w 1997 roku Między narodowy Komitet Olimpijski wy brał Ateny na gospodarza igrzy sk zaplanowany ch na 2004 rok, a pospiesznie przy gotowane z pomocą Putina zgłoszenie Petersburga odrzucił w przedbiegach. Arogancka duma zaślepiła Sobczaka tak bardzo, że zapomniał o podstawowy m atry bucie demokracji, za który m kiedy ś tak elokwentnie się opowiadał – że społeczeństwo ma prawo głosu. W 1996 roku Sobczak szy kował się do reelekcji, a wy nik wy borów by ł dla Putina świadectwem zdrady , którą odebrał jako osobisty afront.
S
obczak sądził, że jego kampania prowadząca do ponownego zdoby cia fotela mera będzie
czy stą formalnością – zamierzał przy pomnieć wy borcom, jak bohatersko przeprowadził ich przez kry zy sy w 1991 i 1993 roku, zaakcentować znaczenie Igrzy sk Dobrej Woli i starań o organizację olimpiady w 2004 roku, wy liczy ć swoje zasługi dla pojawienia się w mieście nowy ch firm, banków i inwesty cji zagraniczny ch, a także pochwalić się spotkaniami z między narodowy mi przy wódcami, między inny mi – w szczy towy m momencie kampanii – z prezy dentem Billem Clintonem. Sobczak przedstawiał się jako demokrata i mąż stanu stojący na drodze rewanży stom, którzy chcieliby zmienić Petersburg z powrotem w Leningrad. Ty mczasem komuniści by li najmniejszy m z jego zmartwień. Te wy bory by ły nie ty le sprawdzianem konkurujący ch ze sobą ideologii, ile publiczną oceną jego działalności na stanowisku mera. Niestety nie dostrzegł, że największe zagrożenie czy ha w jego własny ch szeregach. Zgromadzenie Ustawodawcze Petersburga wy znaczy ło datę wy borów na 16 czerwca, która pokry ła się z ogólnokrajowy mi wy borami prezy denckimi. Ponadto zmieniło nazwę stanowiska mera na gubernatora, jak za czasów, gdy ojcowie miasta służy li ku chwale carów. Kampanijne plakaty Sobczaka ukazy wały go siedzącego za biurkiem. Prosty slogan wy borczy głosił: „Od mera do gubernatora”, jakby ta zmiana by ła oczy wista i nieunikniona. Nawet sam Sobczak uważał, że jego plakaty są mdłe, pozbawione treści. „Niestety , mój sztab wy borczy by ł o wiele mniej skuteczny i prężny ”10. Do tej pory przestał już nieco ufać zręczności polity cznej swojego zastępcy , więc nie wy korzy stał go podczas kampanii, ty lko zostawił mu administrację miasta, ale Putin przeczuwał, że zmy sł polity czny Sobczaka i jego talent oratorski mogą nie wy starczy ć, żeby zapewnić mu zwy cięstwo. W ogólnokrajowy ch wy borach parlamentarny ch w grudniu 1995 roku partia popierana przez Sobczaka wy padła blado nawet w Petersburgu. Sobczak nie docenił też znaczenia utraty poparcia w Moskwie, gdzie jego ambicje polity czne postrzegano jako zagrożenie w kręgach, który m zależało na utrzy maniu popularności Bory sa Jelcy na w obliczu nadchodzący ch w 1996 roku wy borów prezy denckich. Wspierany przez wpły wowego szefa ochrony Jelcy na prokurator generalny Rosji Jurij Skuratow wszczął pod koniec 1995 roku
śledztwo w sprawie machinacji Sobczaka, co – jak się zdaje – miało utemperować zakusy polity czne gubernatora Petersburga. Ten zwrot w sy mpatiach polity czny ch by ł tak nagły i arbitralny jak dokonana przez Stalina czy stka i źle wpły nął na publiczny wizerunek Sobczaka. Skuratow powołał komisję śledczą, z której wkrótce zaczęły wy ciekać kompromitujące materiały – po rosy jsku kompromat – doty czące niejasny ch zasad pry waty zacji mieszkań za pośrednictwem firmy o nazwie Renesans, między inny mi lokali, które znalazły się w rękach Putina i inny ch zastępców Sobczaka. Zdaniem Putina śledztwo by ło przy kładem jawnego naduży cia władzy prokuratorskiej przeciwko jego zwierzchnikowi. To doświadczenie zbudziło w nim pragnienie zemsty . „Wiesz, że grasz na zupełnie inny m boisku – ostrzegał Sobczaka Putin. – Potrzebujesz specjalistów”11. Sobczak podzielał tę opinię, więc zwrócił się do Aleksandra Juriewa, wy kładowcy nauk polity czny ch na Petersburskim Uniwersy tecie Państwowy m, a ten wy tłumaczy ł merowi, że jego wielkie zasługi już nie działają na znużony elektorat, który ma dosy ć przestępstw i panującego w mieście chaosu12. W sty czniu, zaledwie kilka dni po wy rażeniu zgody na udział w kampanii, Juriew usły szał pukanie do drzwi. Zerknął przez wizjer i zobaczy ł na kory tarzu ładną młodą kobietę. Sądził, że to jedna ze studentek przy niosła mu pracę zaliczeniową, więc otworzy ł drzwi. Dopiero wtedy dostrzegł zamaskowanego mężczy znę, który chlusnął mu kwasem w twarz. Juriew chwiejny m krokiem zatoczy ł się do mieszkania, a mężczy zna wy ciągnął pistolet i strzelił, ale niecelnie. Kiedy Sobczak odwiedził profesora w szpitalu, ten miał całą głowę w bandażach. Policji nie udało się wpaść na trop napastników ani ustalić moty wu, ale Sobczak nie miał wątpliwości, że ta próba zastraszenia by ła częścią zataczającego coraz szersze kręgi spisku, którego celem by ło usunięcie go ze stanowiska13. Po ty m ataku napięcie wzrosło tak bardzo, że Putin zaczął nosić przy sobie pistolet pneumaty czny , na który zwrócił uwagę jego stary przy jaciel Siergiej Roldugin, kiedy odwiedził go na daczy mniej więcej na początku kampanii wy borczej. – Wierzy sz, że pneumaty k może ci uratować ży cie? – zapy tał Roldugin. – Nie – odparł Putin. – Ale działa na mnie uspokajająco14.
O
statecznie do wy borów zakwalifikowało się czternastu kandy datów, którzy postanowili
zmierzy ć się z Sobczakiem. By li wśród nich jego zagorzali wrogowie – wicemer Wiaczesław Szczerbakow, którego uniewinnienie po wy darzeniach z 1993 roku wciąż by ło podważane w sądach, Jurij Szutow, by ły doradca, który wy dał nieautory zowaną biografię Sobczaka, i Aleksander Beliajew, by ły przewodniczący rozwiązanej przez Sobczaka Rady Miejskiej. Sobczak najbardziej obawiał się jednak Jurija Bołdy riewa, popularnego liberała, który zasiadał we władzach Izby Obrachunkowej w Moskwie. To właśnie Bołdy riew prowadził dochodzenie
w sprawie pierwszy ch postawiony ch Putinowi w 1992 roku zarzutów o korupcję i cieszy ł się opinią dosy ć uczciwego śledczego w czasach wszechobecnej przestępczości15. Przeciwko Sobczakowi już toczy ło się śledztwo, a wy bór Bołdy riewa niemal na pewno wpędziłby go – oraz, jak można sądzić, Putina – w jeszcze większe tarapaty . Sobczak próbował wy korzy stać kruczki prawne, żeby zmanipulować przebieg wy borów na swoją korzy ść. W marcu wprowadził poprawki do prawa wy borczego, dodając wy móg stałego poby tu w miejscu kandy dowania, który miał wy kluczy ć Bołdy riewa – rodowitego mieszkańca Petersburga – dlatego że ten mieszkał i pracował w Moskwie. By ł to desperacki i niedemokraty czny fortel, który Bołdy riew skutecznie zwalczy ł w sądzie. Kolejny gambit w wy konaniu Sobczaka miał o wiele poważniejsze następstwa. Chociaż termin wy borów już wy znaczono na czerwiec, Sobczak nie wahał się go zmienić. Twierdził, że zrobił to na żądanie Jelcy na, który nalegał, żeby w dniu wy borów prezy denckich nie odby wały się żadne inne plebiscy ty . Jedy ny m wy jątkiem miały by ć wy bory mera w Moskwie16. Początkowo zaproponował przełożenie głosowania na grudzień, ale jego przeciwnicy stanowczo potępili ten pomy sł jako bezwsty dną próbę przedłużenia własnej kadencji. W marcu Sobczak wy słał zatem Putina do Zgromadzenia Ustawodawczego, żeby zjednał sobie deputowany ch. Obietnicami stanowisk i groźbami odwetu Putin zdołał w końcu przepchnąć decy zję, by wy bory odby ły się 19 maja, chociaż udało mu się to dopiero po zebraniu wy soce podejrzanego kworum17. Kontrkandy daci Sobczaka wy li z wściekłości. Nie chodziło jedy nie o to, że rozdzielenie wy borów prowadziło do marnowania publiczny ch pieniędzy ; taki zabieg skrócił czas, w który m kandy daci mogli przedstawić wy borcom swoje programy . Kontrolowana przez Sobczaka lokalna telewizja publiczna też im w ty m nie pomagała – poświęcała Sobczakowi dużą część czasu antenowego, a każdemu z jego oponentów dała do dy spozy cji jedy nie piętnastominutowe bloki. Sobczak ani Putin nie wzięli jednak pod uwagę ry zy ka związanego z faktem, że organizacja wy borów przed wy borami prezy denckimi niemal na pewno musiała się wiązać z niższą frekwencją, co – zgodnie z obawami Juriewa – znacznie zmniejszy ło ich szanse. Sobczak stał się niespokojny . Podejrzewał, że jego wrogowie w Moskwie spiskują przeciwko niemu. W marcu poleciał nawet do stolicy , żeby poprosić Jelcy na o poparcie, okazało się jednak, że ich przy jaźń to już przeszłość. Szanse na reelekcję Sobczaka by ły minimalne, on sam i jego doradcy ży li w ciągły m strachu przed atakami – prawdziwy mi lub urojony mi. Wiele wskazuje na to, że Oleg Soskowiec, jeden z wicepremierów Jelcy na, podpowiedział mu, że podczas spotkania z kanclerzem Niemiec Helmutem Kohlem Sobczak wy raził wolę zastąpienia Jelcy na Wiktorem Czernomy rdinem18. Wkrótce okazało się, że dręczący Sobczaka paranoiczny strach nie by ł bezpodstawny . Kilka dni po jego powrocie z Kremla wy szło na jaw, jak głęboko sięga uknuta przeciwko niemu intry ga. Soskowiec i generał Aleksander Korżakow, wpły wowy szef
ochrony osobistej Jelcy na, mieli swojego kandy data, którego zamierzali przeciwstawić Sobczakowi w Petersburgu. By ł nim człowiek spoza znanej już puli kandy datów – Władimir Jakowlew, bezpośredni zastępca Sobczaka. Od wielu miesięcy potajemnie szy kowali jego kandy daturę, kiedy prokuratura zaostrzała działania wobec Sobczaka i jego otoczenia. 27 marca Jakowlew niespodziewanie ogłosił rozpoczęcie kampanii przeciwko swojemu szefowi. Jakowlew ukończy ł pięćdziesiąt dwa lata – by ł młodszy m od Sobczaka o siedem lat inży nierem konstruktorem, dawny m działaczem aparatu party jnego, który podobnie jak Władimir Putin, znalazłszy się pod skrzy dłami Sobczaka, opowiedział się za demokracją. Aż do rozwiązania KPZR w 1991 roku pozostał wierny komunizmowi, chociaż w 1982 roku został usunięty z obwodowego komitetu za wy korzy stanie swojego stanowiska w celu kupna samochodu do pry watnego uży tku19. Pracował jako główny inży nier w zakładzie budownictwa mieszkaniowego, kiedy Sobczak zatrudnił go w październiku 1993 roku. Rok później dołączy ł do Putina i Aleksieja Kudrina jako jeden z bezpośrednich zastępców mera. Jakowlew by ł tak samo nieznany opinii publicznej jak Putin, ale cechowały go większe ego oraz mniejsza lojalność; nie oponował, gdy Korżakow i Soskowiec zaproponowali, by z ich wsparciem wy sadził z siodła swojego szefa. Wiadomość o nowy m kandy dacie spadła jak grom z jasnego nieba na Sobczaka, który czy m prędzej wy rzucił Jakowlewa. Stwierdził, że gdy by ten by ł prawdziwy m mężczy zną, sam zrezy gnowałby z pracy przed ogłoszeniem startu w wy borach. Putin też by ł wściekły . Publicznie nazwał Jakowlewa Judaszem20 i puścił w obieg listę, prosząc pracowników ratusza o podpisanie deklaracji, że w ramach protestu zrezy gnują ze swoich stanowisk, jeżeli Sobczak przegra wy bory . Z perspekty wy czasu Sobczak opisy wał zgorzkniały m tonem osiągnięcia Jakowlewa jako nadzwy czaj skromne. Zdaniem mera nie by ł tak inteligentny jak inni, „lepiej wy kształceni, kulturalni i utalentowani ludzie” w jego zespole, choćby Putin. Współpracownicy przezy wali Jakowlewa za jego plecami „szambonurkiem” (santechnik)21, co rzeczy wiście miało zupełnie inny wy dźwięk niż określenie uży wane wobec Putina – „Stasi”. Sobczak ignorował Jakowlewa oraz resztę kandy datów i dalej zajmował się codzienny mi sprawami urzędowy mi, jakby to wy starczy ło, by potwierdzić jego wartość w oczach wy borców. Ponadto włoży ł więcej energii w kampanię prezy dencką na rzecz Jelcy na, mając nadzieję, że jego lojalność zostanie zauważona i że uda mu się odnowić dawny sojusz polity czny . 19 kwietnia Bill Clinton zatrzy mał się w Petersburgu w drodze na serię spotkań w Moskwie. Amery kanie wiązali z ty m pewne nadzieje – miały wesprzeć Jelcy na w walce z konkurentami z odradzającej się partii komunisty cznej. Sobczak odebrał przy wódcę USA z lotniska i zawiózł limuzy ną do Carskiego Sioła, rezy dencji carów znajdującej się na południe od Petersburga. Pamiętając zapewne, że to, co mówi podczas pry watny ch rozmów, często dociera do uszu Jelcy na, Sobczak nie szczędził uwag, w który ch wy rażał pewność, że ten zatriumfuje nad swoim główny m
kontrkandy datem, komunistą Giennadijem Ziuganowem. Sobczak chodził za Clintonem jak cień, rozkoszując się swoim wizerunkiem w telewizji, która przedstawiała go jako męża stanu w towarzy stwie jednego ze światowy ch przy wódców. Ty mczasem Clinton skarży ł się później, że podczas tej wy prawy czuł się tak, jakby „otaczał go jakiś przeklęty kokon”. Odwołano jego spotkanie ze studentami w Ermitażu, nie pozwolono zatrzy mać kawalkady , żeby mógł uścisnąć ręce zgromadzony m wzdłuż ulicy ludziom. Doradca Clintona Strobe Talbott przy pisał winę za te wpadki nadgorliwości pewnego urzędnika, który nadzorował szczegóły prezy denckiej wizy ty – Władimirowi Putinowi. Szy bko jednak dodał: „Wtedy to nazwisko nic nam nie mówiło”22.
J
akowlew nie by ł polity kiem z powołania, takim jak Sobczak, ale w pewny m sensie nie
brakowało mu chary zmy , a ponadto lepiej wy czuwał pragnienia wy borców. Wy soki i chudy mężczy zna z wy datny mi kośćmi policzkowy mi i twarzą cherubina, na której często pojawiał się rozbrajający uśmiech. Nie przedstawił żadnej alternaty wy w kwestiach światopoglądowy ch – nie zamierzał na przy kład cofać pry waty zacji mieszkań ani fabry k – ale obiecał, że postara się rozwiązać liczne problemy , z który mi bory kało się miasto, takie jak niezdatna do picia woda w kranach, dziurawe jezdnie czy przejścia podziemne z sy piący m się stropem. Obiecy wał pracę, a nie olimpiady . Sobczak próbował umniejszy ć wartość jego kampanijny ch postulatów, nazy wając je „zwodzeniem ciemnego ludu”, ale nie docenił siły przebicia by łego doradcy . Możliwe, że to miasto, w który m ludzie wciąż mieszkali w komunałkach, podstawowe służby ratownicze, takie jak pogotowie, nie działały tak, jak powinny , woda by ła skażona lamblią, a ścieki odprowadzano wprost do Bałty ku, miasto, które we wrześniu 1995 roku przez cały miesiąc nie by ło w stanie zapewnić ogrzewania w szpitalach23, potrzebowało właśnie „szambonurka”. Dzięki zastrzy kowi gotówki od sy mpaty ków w Moskwie Jakowlew wy korzy stał profesjonalny ch doradców, którzy pomogli mu poprowadzić o wiele bardziej zwartą i skuteczną kampanię, zasy pując skrzy nki pocztowe wy borców ulotkami i reklamując w radiu jego kandy daturę. Odwołali się do prostego hasła: ich kandy dat miał przy wrócić podstawy samorządności i sprawną pracę służb miejskich24. Jakowlew miał też wsparcie polity czne nowego wpły wowego sprzy mierzeńca, mera Moskwy Jurija Łużkowa, ogolonego na ły so, potężnie zbudowanego populisty . Jakowlew przedstawiał się jako petersburski Łużkow, ten zaś publicznie proponował wdrożenie nowy ch projektów, na który ch zy skają oba miasta. Ty mczasem Sobczakowi skończy ły się pieniądze na kampanię. Putin, do tej pory odgry wający znikomą rolę w kampanii, wkroczy ł do akcji i zaczął prosić o wsparcie biznesmenów, z który mi współpracował od pięciu lat. Nie ukry wał, że to zadanie poniżej jego godności25. Kiedy poprosił ich o pieniądze, odmówili jednak pomocy – chociaż zdaniem Putina to właśnie oni zy skali najwięcej na pry waty zacji i inwesty cjach, które umożliwił im razem z Sobczakiem. Miejscowy gangster miał więcej
szczęścia – udało mu się zebrać po dwa ty siące dolarów od każdego drobnego przedsiębiorcy , ci wiedzieli bowiem, że odmowa wpłaty cegiełki na „fundusz poparcia dla mera” może się dla nich źle skończy ć26. Dominacja na lokalnej scenie polity cznej od 1989 roku, chary zma i prestiż przestały chronić Sobczaka przed nieznośny mi atakami. Aleksander Beliajew, by ły przewodniczący Rady Miejskiej, ujawnił podczas konferencji prasowej, że Sobczak – wraz z Putinem – ma posiadłość na francuskim wy brzeżu Atlanty ku. Zdradził, że w 1993 roku Sobczak został zatrzy many na lotnisku Heathrow w Londy nie z walizką z milionem dolarów w gotówce; przy siągł, że jeżeli mieszkańcy wy biorą go na stanowisko gubernatora, „Sobczak pójdzie siedzieć”27. Putin odpowiedział na te zarzuty wniesieniem pozwu o zniesławienie przeciwko Beliajewowi, ale zrobił to w niewłaściwy m sądzie, więc prasa nie szczędziła mu docinków. „Agent wy wiadu powinien wiedzieć, gdzie mieszka osoba, którą podaje do sądu” – pisała jedna z gazet. Putin próbował się bronić, mówiąc, że nie wie nawet, gdzie jest francuskie wy brzeże Atlanty ku, co sprawiło jednak, że media zaczęły z niego drwić jeszcze bardziej28. Kampania by ła agresy wna i pełna brudny ch chwy tów. Ale też mniej więcej wolna i uczciwa. Wy bory w ówczesnej Rosji przebiegały może w burzliwej atmosferze, ale by ły demokraty czne. Po podliczeniu głosów w nocy 19 maja okazało się, że Sobczak pokonał wszy stkich trzy nastu kontrkandy datów; zdoby ł jednak ty lko 28 procent głosów, Jakowlew zaś 21 procent. Żadnemu nie udało się zgromadzić 50 procent głosów, więc na 2 czerwca wy znaczono drugą turę. Sobczak wciąż miał nadzieję na zwy cięstwo, ale jego komitet wy borczy oraz współpracowników ogarnęła panika. Putin „przejawiał wy raźne oznaki zdenerwowania” i zaangażował się bardziej bezpośrednio w kampanię, „ale do tej pory sy tuacja stała się beznadziejna”29. Wszy scy przegrani kandy daci poparli Jakowlewa. Na domiar złego ujawniono część informacji z komisji śledczej badającej finanse Sobczaka i sprawę rozdawania przez niego mieszkań, a treść przecieków potwierdził jeden z jej członków, Leonid Proszkin. Komitet wy borczy Jakowlewa umieścił te oskarżenia na ulotkach i rozkolportował je po mieście – materiały rozrzucano nawet z helikoptera. Oburzony Putin napisał listy do Jelcy na, Czernomy rdina i do prokuratora generalnego Jurija Skuratowa – miał do nich pretensje o bezpośrednie zaangażowanie się w kampanię „oszczerstw i prześladowań”. Pomstował na Proszkina, który „naruszy ł wszelkie procedury ”, udzielając prokomunisty czny m gazetom wy wiadu, w który m upublicznił „niezwery fikowany materiał śledczy ”. Domagał się podjęcia „zdecy dowany ch kroków, które ukrócą proceder wy korzy sty wania organów państwowy ch do celów polity czny ch”30. W ostatnich dwóch ty godniach kampanii napięcie sięgnęło zenitu, a oba obozy obrzucały się błotem31. Obawiając się o swoje bezpieczeństwo, Jakowlew poruszał się po mieście w asy ście dwóch SUV-ów pełny ch uzbrojony ch ochroniarzy w czarny ch strojach. W rozmowie z Putinem
zarzucił Sobczakowi, że nasłał na niego płatny ch morderców. „Czy ś pan zwariował!? – odparł Putin. – Lepiej niech się pan przejrzy w lustrze”32. Ostatnią nadzieją Sobczaka by ła debata telewizy jna w ty godniu poprzedzający m wy bory , ale kiedy wszedł do studia, nagle zawiodła go elokwencja. Jakowlew wy glądał na zrelaksowanego. Zdjął mary narkę, a kiedy zabierał głos, mówił zrozumiale, zdecy dowany m tonem. Sobczak siedział zgarbiony , w szczelnie zapięty m garniturze, jąkał się i co chwila szukał słów. Później się tłumaczy ł, że przed samą debatą dostał gorączki, a podczas rozmowy poczuł, że szty wnieje mu języ k. Dziwne spazmy ściskały mu gardło. Zapy tany o podejrzane pochodzenie swojej daczy , nie potrafił wy krztusić ani słowa. Twierdził, że dopiero po fakcie odkry ł prawdę: komitet wy borczy Jakowlewa umieścił hipnoty zera na widowni! „Konsultowałem się ze specjalistami, którzy potwierdzili, że silna hipnoza często wy wołuje uczucie skurczów w gardle, szty wnienie języ ka, ból głowy i nagły wzrost temperatury ciała, ponieważ organizm broni się przed działaniem obcej energii”33. Sobczak tracił nie ty lko poparcie w wy borach. Zdaje się, że tracił też rozum. W końcu Jakowlew wy grał wy bory , uzy skując 47,5 procent głosów. Sobczak dostał 45,8 procent. Porażkę przy jął niezby t elegancko. Nigdy nie by ł zby t skromny ; teraz też porównał się do Winstona Churchilla, „wy bawcy państwa i sy mbolu zwy cięstwa”, który poniósł klęskę przy urnach wy borczy ch w 1945 roku34. Rozdrażniony , odmówił udziału w zaprzy siężeniu Jakowlewa, które odby ło się dziesięć dni później w Smolny m. Ale mimo autory tarny ch skłonności Sobczak zrobił coś, czego do tamtej pory nie zrobił żaden wy brany przez rosy jski naród urzędnik państwowy o porówny walny ch wpły wach i znaczeniu: nie podważy ł wy ników głosowania ani w żaden inny sposób nie próbował blokować zwy cięstwa Jakowlewa, przy jął porażkę i ustąpił z urzędu. „Nie by łem uzależniony od władzy jak Lenin albo Jelcy n i gdy by m przegrał wy bory z godny m siebie przeciwnikiem, by łoby mi łatwiej znieść tę porażkę” – pisał o tamty ch wy darzeniach w swoich wspomnieniach wy mownie zaty tułowany ch Dwanaście noży w plecy. „Ale w ty m przy padku moje my śli zaprzątało py tanie, jak to się stało, że przegrałem z Jakowlewem, kimś tak bezbarwny m i pry mity wny m? Przeklinałem się za to, że nie dostrzegłem wcześniej jego knowań – wy kradania władzy z rąk rządu i działania na rzecz pry watnego gabinetu inży niera – ale najbardziej zabolało mnie odstępstwo lub po prostu zdrada wielu osób z mojego otoczenia”35. Zwrócił uwagę na jeden wy jątek: Władimira Putina.
N
iespodziewana porażka Sobczaka pozbawiła Putina pracy , patrona i celu w ży ciu. Znowu
poczuł się tak, jak po powrocie z NRD. Wprawdzie podpisał się pod deklaracją razem z inny mi pracownikami ratusza, ale nie spieszy ł się z rezy gnacją ze stanowiska, chociaż teraz wy pełniał polecenia nowego gubernatora, którego sam nazwał Judaszem. Jakowlew przekonał też do
pozostania inny ch doradców Sobczaka. W tej grupie znaleźli się Dmitrij Kozak, by ły prokurator i przy jaciel Putina, oraz Michaił Manewicz, młody ekonomista, który został mianowany wicegubernatorem. Kozak jeszcze przez wiele lat przy jaźnił się z Putinem, ale Manewicz już po roku zginął z ręki snajpera, postrzelony osiem razy , gdy wy jechał samochodem na Newski Prospekt. Putin by ł w Smolny m jeszcze latem 1996 roku, gdy Jelcy n niespodziewanie wy grał wy bory , ale „dość obcesowo” kazano mu do końca czerwca zwolnić miejsce36. Nowy gubernator nie zapomniał, w jak lodowaty sposób traktował go Putin, ani cięty ch komentarzy tego ostatniego podczas kampanii. Kiedy jeden z doradców poinformował go, że Putin wciąż czeka na decy zję w sprawie swoich dalszy ch losów, Jakowlew poczerwieniał z oburzenia. „Ani słowa więcej o ty m dupku!” – zażądał37. Sobczak próbował pomóc swojemu wiernemu zastępcy znaleźć nową pracę – zwrócił się w tej sprawie nawet do Jewgienija Primakowa, dawnego szefa siatki szpiegowskiej, który kierował organizacją powstałą z pionu wy wiadu zagranicznego KGB, dopóki w sty czniu 1996 roku Jelcy n nie mianował go ministrem spraw zagraniczny ch. „Zostaniesz ambasadorem” – zapewniał Putina jego by ły szef. Pomy sł by ł zby t absurdalny , żeby traktować go poważnie, i Putin zdawał sobie z tego sprawę, ale nie odważy ł się o ty m wspomnieć. Inni obiecy wali mu, że na pewno będzie potrzebny , ale słowa nie przekładały się na konkrety . W lipcu przeprowadził się z rodziną na daczę, którą zbudował nad Jeziorem Komsomolskim, sto kilometrów na północ od Petersburga, na Przesmy ku Karelskim, który należał do Finlandii, dopóki Związek Radziecki nie zagrabił go po Wielkiej Wojnie Ojczy źnianej. W pobliżu znajdowała się niepozorna wioska. Tam Putin połączy ł siły z małą grupą biznesmenów, z który mi przy jaźnił się od 1991 roku, i razem zaczęli budować strzeżone osiedle nad brzegiem jeziora, później tego roku zarejestrowane pod nazwą Oziero (jezioro). W przedsięwzięciu ty m uczestniczy li: Władimir Jakunin, Jurij Kowalczuk i bracia Andriej i Siergiej Fursenko. Poznali się dzięki pracy w renomowany m Insty tucie Badań Fizy czno-Techniczny ch imienia Joffego w Petersburgu. Założy li spółdzielnię, żeby ich praca naukowa przełoży ła się na produkty o komercy jny m zastosowaniu, w czy m mógł im pomóc Putin i jego komitet do spraw kontaktów gospodarczy ch z zagranicą. Jakunin i Kowalczuk zostali udziałowcami dużej insty tucji finansowej – Banku Rossija, założonego w 1990 roku do zarządzania kontami partii komunisty cznej oraz, jak wieść niosła, akty wami KGB. Kiedy Kowalczuk i jego koledzy przejęli kontrolę nad bankiem, by ł on już ledwo firmą wy dmuszką, ale przetrwał na ry nku dzięki temu, że Putin zaczął przenosić do niego rządowe konta. Inni udziałowcy i członkowie zarządu Banku Rossija też dołączy li do spółdzielni Oziero, między inny mi Nikołaj Szamałow, który pełnił funkcję zastępcy Putina w komitecie do spraw kontaktów gospodarczy ch z zagranicą, a potem został przedstawicielem na północno-wschodnią Rosję niemieckiej marki Siemens. Putin by ł jedy ny m urzędnikiem państwowy m wśród ty ch biznesmenów i nie do końca
wiadomo, jak jego skromna pensja wy starczała na pokry cie kosztów członkostwa w spółdzielni. Po jakimś czasie pojawiły się dowody na to, że źródłem, skąd czerpał fundusze, by ła firma Dwadcaty j Triest, którą Putin zarejestrował w 1992 roku38. Jej działalność – między inny mi realizacja liczny ch zamawiany ch przez miasto kontraktów, na który ch widnieje podpis Putina – zwróciła uwagę urzędników izby kontroli wy słany ch z Moskwy po to, by przy jrzeli się poczy naniom administracji Sobczaka. Dom Putina na osiedlu Oziero by ł zbudowany z czerwonej cegły , a w środku jego ściany pokry wała drewniana boazeria. Miał dwa piętra i rozpościerał się z niego widok na taflę jeziora. Budy nek o powierzchni stu pięćdziesięciu metrów kwadratowy ch nie należał do największy ch w okolicy , by ł stosunkowo skromny , ale stał na samy m brzegu, odgrodzony lasem. To tam Putin pojechał rozmy ślać o swojej nagle niepewnej przy szłości. Gdy by Sobczak wy grał wy bory , Putin na pewno zostałby u jego boku, ale z żadny m inny m polity kiem nie zbudował takich relacji. Zastanawiał się nad otwarciem prakty ki adwokackiej. Rozmawiał ze swoim dawny m partnerem sparingowy m Wasilijem Szestakowem o pracy trenera w jego szkole judo. Szestakow odparł, że to zajęcie znacznie poniżej jego kompetencji, ale jeżeli nic innego nie znajdzie, to oczy wiście może to robić39. Putin spadł z wy sokiego konia na twardą ziemię. Cały mi dniami chodził zamy ślony i nie chciał rozmawiać z Ludmiłą o niestabilnej przy szłości. Żona wiedziała, że kiedy Władimira ogarniał lęk przed nieznany m, lepiej zostawić go w spokoju. Jej mąż „nie znosił przegry wać”, a dzięki kampanii wy borczej poznał gorzki smak ry zy ka, które niosła za sobą rzeczy wista demokracja. „To prawda, nigdy o ty m nie rozmawiał ani nawet nie wspominał mimochodem – opowiadała Ludmiła – ale sama wszy stko rozumiałam, czułam i widziałam”40. Sierpień to w Rosji spokojny , powolny miesiąc, okres letniego rozleniwienia. Większość mieszkańców wy jeżdża wtedy na swoje dacze. Nie mogąc znaleźć od razu nowej pracy , Putin liczy ł się z ty m, że będzie musiał poczekać do końca sierpnia, kiedy biura znowu miały ruszy ć pełną parą. Wtedy mógłby się rozejrzeć za jakimś poważny m zajęciem. 12 sierpnia Putinowie zaprosili w odwiedziny by łą sekretarkę Władimira Marinę Jentalcewą z mężem i córką. Wieczorem mężczy źni poszli do bani znajdującej się na parterze daczy , tuż za drzwiami wejściowy mi. Putin nazwał to spotkanie „sty pą po stracie pracy ”41. W pewnej chwili poszedł szy bko schłodzić się w jeziorze. Wracając do domu, zobaczy ł dy m. Okazało się, że iskra z podgrzewacza wody w bani wy wołała pożar, który wkrótce rozprzestrzenił się na cały dom. Katia wy biegła z kuchni. Putin znalazł swoją starszą córkę Maszę i Marinę na piętrze, a widząc, że płomienie już zajęły schody , spuścił je z balkonu na prowizory cznej linie skręconej z pościeli. Nagle sobie przy pomniał, że w jego sy pialni stoi teczka z oszczędnościami – mniej więcej pięcioma ty siącami dolarów. Przy zgaszony ch światłach, wśród duszącego dy mu wy macał drogę i znalazł pieniądze. Owinięty jedy nie cienkim prześcieradłem zszedł po ścianie z balkonu na
ziemię, a potem razem z rodziną i sąsiadami patrzy ł, jak jego dom płonął „niczy m ogarek”. Przy jechali strażacy , ale bezradnie rozłoży li ręce, bo w ich wozie nie by ło wody . „Przecież macie całe jezioro!” – krzy knął Putin. Rzeczy wiście, przy znał jeden ze strażaków, ale bez węża i tak nic się nie da zrobić42. Wasilij Szestakow nie mógł się nadziwić, kiedy usły szał o pożarze i ocaleniu oszczędności. Putin nie ty lko nie wy budował jakiejś wy stawnej „kamiennej willi”, ale też przez pięć lat jako „drugi po Bogu” w Petersburgu nie zgromadził żadnej fortuny oprócz tamty ch pięciu ty sięcy dolarów. Korupcja by ła tak powszechny m zjawiskiem wśród rosy jskich aparatczy ków, że gdy by Putin „nachapał się bez umiaru”, to i tak zniknąłby w tłumie43. Inspektorzy ochrony przeciwpożarowej ustalili, że ekipa budowlana niewłaściwie zamontowała bojler bani, więc Putin zażądał od winny ch odbudowania daczy dokładnie według poprzedniego projektu – ty le że już bez bani. Kiedy robotnicy uprzątnęli gruz, znaleźli w zgliszczach aluminiowy krzy ży k, który matka dała Putinowi przed trzema laty , gdy razem z Sobczakiem wy brali się do Jerozolimy . Putin zdjął go, idąc do bani, a potem w zamieszaniu kompletnie o nim zapomniał. Uznał, że to znak od Boga, i później zdarzało mu się mówić, że od tamtej pory nigdy się z nim nie rozstaje44.
ROZDZIAŁ 7
NIEOCZEKIWANA DROGA DO WŁADZY
P
utin nie musiał długo czekać na wy bawienie z opresji, ratunek nadszedł zresztą z zaskakującej
strony – od Bory sa Jelcy na, by łego sojusznika gubernatora Petersburga, który potem stał się jego wrogiem. Jelcy n miał więcej szczęścia podczas wy borów niż Sobczak; jego zwy cięstwo w walce o drugą kadencję prezy dencką latem 1996 roku zdawało się nie mniejszy m cudem niż znalezienie krzy ży ka Putina wśród popiołów daczy . Poparcie społeczne dla Jelcy na spadło pod koniec 1995 roku do ledwie trzech procent. Wojna, którą w 1994 roku wy powiedział czeczeńskim separaty stom, miała by ć krótka i przy nieść mu chwałę, a ty mczasem zmieniła się w krwawy , upokarzający impas. Stan gospodarki bezlitośnie się pogarszał, tak jak i zdrowie Jelcy na. W drugiej połowie 1995 roku prezy dent przeży ł pierwszy z serii zawałów, o który ch nie informowano opinii publicznej. Jego najbliżsi doradcy – ci sami, którzy stali za zwy cięstwem Jakowlewa nad Sobczakiem – zaczęli szeptać między sobą o konieczności odwołania wy borów w 1996 roku albo o poparciu innego kandy data, wicepremiera Olega Soskowca. Nawet żona Jelcy na Naina namawiała go, by zrezy gnował ze startu. „Niczy m wilki, które jeden po drugim zwracają się ku nowemu przy wódcy stada, moi najbliżsi przy jaciele już znaleźli sobie zastępczego prezy denta – twierdził Jelcy n, wspominając tamte czasy . – Opuścili mnie nawet ci, na który ch zawsze mogłem polegać, ci, którzy by li moim ostatnim oparciem, źródłem siły , duchowy mi przy wódcami narodu”1. Ale nie wszy scy się od niego odwrócili. Zby t wiele fortun zawdzięczało swój rozkwit Jelcy nowi. By ły to między inny mi fortuny najbogatszy ch ludzi w Rosji, bankierów i magnatów medialny ch, którzy rok wcześniej w zamian za poży czki mające utrzy mać na powierzchni budżet Rosji naby li od państwa pakiety kontrolne firm z najważniejszy ch gałęzi przemy słu – Bory sa Bieriezowskiego, Michaiła Fridmana, Władimira Gusińskiego, Michaiła Chodorkowskiego i Władimira Potanina. Ci ludzie by li pionierami poradzieckiej gorączki złota i dzięki swojemu geniuszowi, przebiegłości i twardemu charakterowi stworzy li wielkie, różnorodne konglomeraty , który ch przy szłość niemal na pewno by łaby zagrożona, gdy by Jelcy n nie utrzy mał się na stanowisku. Chociaż konkurowali ze sobą w interesach, połączy ł ich wspólny cel – walka
z główny m przeciwnikiem Jelcy na, przy wódcą komunistów Giennadijem Ziuganowem. Nieciekawy , zwalisty , grubo ciosany Ziuganow by ł komunistą już raczej ty lko z nazwy , ale zarówno on, jak i jego partia reprezentowali masy , wśród który ch upadek Związku Radzieckiego budził głębokie rozżalenie. Zwolennicy jego partii tłumnie wzięli udział w wy borach parlamentarny ch w 1995 roku – dzięki nim partia komunisty czna uzy skała zdecy dowaną większość miejsc w Dumie. Z tego powodu nie można by ło wy kluczy ć ewentualnego zwy cięstwa Ziuganowa – po prostu w społeczeństwie zby t silny by ł sprzeciw wobec oligarchii, która stała się sy mbolem chaoty cznej prezy dentury Jelcy na. Rozmy ślając o swoim losie i o losie swoich bogaty ch popleczników, Jelcy n doszedł do wniosku, że „komuniści powieszą nas na latarniach”2. Kiedy w luty m 1996 roku Ziuganow pojawił się na Światowy m Forum Ekonomiczny m w szwajcarskim Davos, przy witano go jak przy szłego prezy denta. Należało podjąć zdecy dowane kroki. Bieriezowski, Gusiński i Chodorkowski spotkali się zatem na obiedzie z bankierem Władimirem Winogradowem i porozumieli się w ramach „paktu z Davos”, który miał zapewnić Jelcy nowi reelekcję w czerwcu3. Zaoferowali mu kilka milionów w gotówce – zapewnili też sobie w ten sposób możliwość pociągania za sznurki. Nalegali, żeby Anatolij Czubajs, by ły kolega Putina ze świty Sobczaka i autor programów pry waty zacji, dzięki który m zarobili swoje miliony , wrócił do zespołu Jelcy na jako szef kampanii wy borczej. (Czubajs stracił urząd premiera w sty czniu, kiedy wokół Jelcy na wy buchał skandal za skandalem). Z pomocą córki Jelcy na Tatiany Diaczenko Czubajs zorganizował nienaganną rosy jską wersję nowoczesnej kampanii wy borczej, finansowaną w tak spry tny i zawiły sposób, że żadna kontrola nie mogła się połapać, ile rzeczy wiście pieniędzy w nią wpompowano – wedle niektóry ch szacunków mogły to by ć nawet dwa miliardy dolarów4. Stan zdrowia Jelcy na oraz jego nieprzewidy walne zachowanie utrzy my wano przed wy borcami w tajemnicy , a jego publiczne wy stąpienia by ły tak precy zy jnie reży serowane, że zdawały się niemal naturalne. Bieriezowski i Gusiński kontrolowali dwie najpopularniejsze stacje telewizy jne w kraju, ORT i NTV, i produkowali programy dokumentalne, które wciąż przedstawiały Jelcy na jako sy mpaty cznego, cieszącego się doskonały m zdrowiem przy wódcę, jakim by ł kiedy ś. Podczas wy borów 16 czerwca Jelcy n wy przedził Ziuganowa o 35 procent – dwa miliony głosów – i wy grał niemal większością bezwzględną, ale to nie uchroniło go przed drugą turą. Aleksander Lebiedź, obsy pany honorami wojskowy mi generał, który rok wcześniej zrezy gnował z kariery w armii, żeby zająć się polity ką, a przedtem sprzeciwiał się wojnie w Czeczenii, uważając ją za budzący grozę przy kład marnowania ludzkiego ży cia, zaskoczy ł wszy stkich, uzy skując w wy borach trzecią pozy cję z 15 procentami głosów. Stratedzy Jelcy na w ostatnich ty godniach wsparli kampanię Lebiedzia zastrzy kiem gotówki i czasem antenowy m w telewizji, skutecznie odbierając Ziuganowowi część głosów. Teraz Jelcy n zaczął zabiegać o niego i jego
wy borców. Wy glądało na to, że Jelcy n ży wi nieskry wany podziw dla Lebiedzia. Nazy wał go „twardy m, niezłomny m facetem”, który „bez wy tchnienia poszukuje zdecy dowania, precy zji i przejrzy stości, do który ch przy zwy czaił się w wojsku, ale nie może ich znaleźć w obecnej rzeczy wistości”. Jelcy n często powtarzał, że jest rozczarowany pokoleniem postsowieckich generałów; uważał, że brakuje im „szlachetności, finezji albo swego rodzaju samozaparcia”5. Twierdził, że już w 1993 roku marzy ł o ty m, żeby na scenie polity cznej pojawił się jakiś nowy generał, który fachowo poprowadzi naród pewną ręką, nie jako ty ran, lecz jako demokraty czny przy wódca. Na początku zdawało się, że to właśnie Lebiedź może by ć ty m człowiekiem, a sam Jelcy n uważał go za swojego potencjalnego następcę. Dwa dni po pierwszej turze wy borów mianował go sekretarzem kremlowskiej Rady Bezpieczeństwa, mając nadzieję na pozy skanie głosów ludzi, którzy poparli Lebiedzia, ten jednak szy bko bardzo rozczarował urzędującego prezy denta. By ł nieprzy jemny m, szorstkim w obejściu despotą, który wciąż popadał w poważne konflikty z urzędnikami wy ższego szczebla. Zaledwie kilka dni po swojej nominacji pogardliwie skry ty kował pewnego Kozaka, który chciał go o coś zapy tać: „Podobno jesteś Kozakiem – wszedł mu w słowo Lebiedź – dlaczego więc gadasz jak Ży d?”6. Mimo to Jelcy n nie wy zby ł się wizji wojskowego bohatera, który ocali scenę polity czną – zdawał sobie sprawę z faktu, że sam nigdy kimś takim nie będzie. „Czekałem, aż w końcu pojawi się jakiś nowy generał, inny niż reszta – wspominał. – Albo raczej generał podobny do ty ch, o który ch w młodości czy tałem w książkach”. Szukał więc dalej, aż wreszcie znalazł owego „generała” – ale nie w armii, ty lko w innej służbie stojącej na straży bezpieczeństwa7.
P
oczy nania Jelcy na przed drugą turą wy borów prezy denckich ujawniły różnice zdań między
jego liberalny mi doradcami – „siłami rozsądku” – i frakcją konserwaty wną, do której należeli Soskowiec oraz „generałowie” Jelcy na i Aleksander Korżakow, szef ochrony rosy jskiego prezy denta. W końcu Jelcy n zrozumiał, przed czy m kilka miesięcy wcześniej próbował go ostrzec Sobczak – jastrzębie w jego szeregach „siali niezgodę i rwali się do kłótni po to, żeby przejąć kontrolę nad kampanią”8. Dowodzona przez Korżakowa straż prezy dencka aresztowała jego dwóch doradców, bliskich współpracowników Czubajsa i Bieriezowskiego, kiedy ci wy szli z Białego Domu, niosąc karton pełen studolarowy ch banknotów – łącznie by ło tam pół miliona dolarów. To aresztowanie groziło ujawnieniem sekretu finansowania kampanii. Jelcy n czy m prędzej zwolnił doradców, a ty dzień później przeszedł kolejny zawał serca. Urzędujący prezy dent spędził ostatni ty dzień kampanii w łóżku szpitalny m w salonie swojej daczy . Sztab wy borczy odwołał zaplanowane spotkania i wizy ty i udawał, że nic się nie stało, a doradcy reagowali obłudny m oburzeniem, kiedy py tano ich o nieobecność kandy data. Podczas wy borów – które odby ły się 2 lipca – osłabiony Jelcy n ledwo zdołał wrzucić swój głos do urny ;
wy brał lokal wy borczy w pobliżu daczy , a nie w Moskwie, gdzie głosowałby w normalny ch okolicznościach. Zamienił kilka słów z małą grupą dziennikarzy , ale już po minucie ochroniarze zaprowadzili go z powrotem do łóżka. A jednak odniósł zdecy dowane zwy cięstwo, zdoby wając 54 procent głosów – Ziuganow dostał 40 procent. Ponad trzy miliony Rosjan, niemal pięć procent społeczeństwa, zagłosowały „przeciwko wszy stkim”. Jelcy n triumfował – ogromny m kosztem, ze szkodą dla wartości demokraty czny ch, za pomocą brudny ch sztuczek, kłamstw i deprawującej potęgi pieniądza. Wy nik głosowania odzwierciedlał wolę społeczeństwa, ale kampania pokazała przeciętny m Rosjanom, że demokracja jest tak samo skorumpowana, jak to sobie kiedy ś wy obrażali, gdy my śleli o kapitalizmie. Nie ży czy liby sobie powrotu wcześniejszego porządku, ale jeden z sondaży wy kazał, że ty lko siedem procent ludzi uprawniony ch do głosowania popierało demokrację w ówczesnej formie9. Większość Rosjan utożsamiała demokrację z oszustwami, przestępczością i brakiem sprawiedliwości – wszy stkimi cechami, przed który mi przez wiele lat ostrzegała ich radziecka propaganda. Zdaniem jednego z history ków Rosja zmieniła się w „koszmarny miraż Zachodu”10.
W
szy stko wskazuje na to, że Władimir Putin podzielał ten pogląd. Pomagał prowadzić kampanię
Jelcy na w Petersburgu, ale odgry wał w niej tak małą rolę, że w Moskwie nikt nie zwrócił na niego uwagi. Zażarta walka o wpły wy po zwy cięstwie Jelcy na niespodziewanie otworzy ła mu jednak drzwi do stolicy . Wkrótce po drugiej, lipcowej turze wy borów Nikołaj Jegorow, jeden z „jastrzębi” i szef kancelarii Jelcy na, zaprosił Putina do Moskwy i zaproponował mu stanowisko w administracji. Ty mczasem dwa dni później Jelcy n zwolnił Jegorowa i zastąpił go Czubajsem. Ta roszada miała wzmocnić pozy cję reformatorów gospodarki na Kremlu – i odpłacić oligarchom za wsparcie finansowe kampanii. Czubajs reprezentował obóz petersburski w nowej administracji Jelcy na i potrzebował doświadczony ch sojuszników, którzy utrzy my wali kontakty z ważny mi urzędnikami i biznesmenami11. Zwrócił się zatem do jednego z weteranów Sobczaka, który po porażce swojego szefa chwilowo nie miał pracy – nie do Putina, lecz do drugiego zastępcy gubernatora, Aleksieja Kudrina. Kudrin, który nadzorował finanse i budżet miasta, miał temperament i doświadczenie bliższe Czubajsowi niż traktowany przez tego ostatniego z chłodny m dy stansem Putin. Czubajs mianował Kudrina szefem pełniącego funkcję kremlowskiej komisji audy tu Głównego Departamentu Kontroli, uprawnionego do wglądu w finanse agencji rządowy ch oraz pry watny ch przedsiębiorstw, który ch interesy coraz częściej się ze sobą wiązały . Jeżeli zaś chodzi o Putina, to Czubajs zlikwidował stanowisko w administracji, które kilka dni wcześniej Putin przy jął od Jegorowa. Tak stanowcze odrzucenie usług Putina stało się przy czy ną niechęci między
urzędnikami, chociaż obaj stawiali pierwsze kroki w świecie administracji pod okiem Sobczaka. „Jest zawzięty jak bolszewik” – mówił Putin o Czubajsie12. Tego lata wrócił do Petersburga, żeby przeczekać tam trudny okres niepewności. 18 sierpnia, trzy dni po pożarze daczy , los uśmiechnął się do Putina. Popierający Jelcy na premier Wiktor Czernomy rdin ogłosił skład nowego gabinetu i wskazał jako pierwszego wicepremiera Aleksieja Bolszakowa, by łego petersburskiego samorządowca, który odpowiadał za relacje z republikami dawnego Związku Radzieckiego. Bolszakow zasiadał niegdy ś w Radzie Miejskiej Petersburga, ale został zmuszony do ustąpienia po puczu w sierpniu 1991 roku i „niemal skończy ł na ulicy ”13. Dwa razy bez powodzenia kandy dował do Zgromadzenia Deputowany ch, a potem do Dumy , lecz w końcu przejął kontrolę nad szemraną spółką, która zamierzała zbudować szy bką kolej do Moskwy , ale nie zrealizowała tego planu, chociaż zaciągnęła poży czki na wiele milionów dolarów14. Kiedy dziwny m trafem powrócił do polity ki w administracji Jelcy na, Putin by ł wobec niego oficjalny i spolegliwy za każdy m razem, gdy Bolszakow przy jeżdżał z roboczą wizy tą do Petersburga. „Nigdy nie kazałem mu czekać w kancelarii – wy znał Putin. – Zawsze przery wałem to, co akurat robiłem, wy ganiałem wszy stkich z gabinetu, a potem szedłem osobiście do kancelarii i mówiłem: » Proszę tędy , Aleksieju Aleksiejewiczu« . Nie przy jaźniliśmy się tak naprawdę, ale chy ba mnie zapamiętał”15. W pałacu kremlowskim toczy ły się intry gi wy wołane stanem zdrowia prezy denta. Wszy scy próbowali zwiększy ć swoje wpły wy , wprowadzając na różne stanowiska zaufany ch ludzi. To Kudrin namówił Bolszakowa, żeby rozważy ł kandy daturę Putina. Początkowo Bolszakow zgodził się zatrudnić go w Departamencie Komunikacji Społecznej, czy li wy znaczy ł mu rolę rzecznika prasowego. Putin nie by ł zachwy cony wizją pracy na tak eksponowany m stanowisku, ale przy jął tę posadę. Pod koniec sierpnia pojechał do Moskwy , gdzie nocował na kanapie w pry watny m mieszkaniu Kudrina16. Następnego dnia, gdy obaj jechali z powrotem na lotnisko, Kudrin znowu zatelefonował do Bolszakowa i okazało się, że ten jednak zmienił zdanie. Kazał Putinowi zostać dłużej w Moskwie i umówił go na spotkanie z ekstrawaganckim urzędnikiem Pawłem Borodinem – człowiekiem, który wkrótce miał go wprowadzić w tajniki ży cia polity cznego na Kremlu17. Borodin by ł jowialny m polity kiem z Sy berii. Szefował Prezy denckiemu Departamentowi Zarządzania Majątkiem i Nieruchomościami. Z tego stanowiska nadzorował kilkaset budy nków, działek, pałaców, dacz, flot lotniczy ch, jachtów, szpitali, kurortów, hoteli, dzieł sztuki i anty ków, a także dużą liczbę państwowy ch fabry k i przedsiębiorstw, od domów pogrzebowy ch aż do kopalni diamentów na Arkty ce. Według ówczesny ch szacunków Borodina – oparty ch jedy nie na domy słach – wartość majątku Kremla przekraczała sześćset miliardów dolarów18. Borodin wy kazał się szczególny m talentem w dziedzinie kreaty wnego kapitalizmu – zwiększy ł akty wa departamentu w szy bko rozwijający ch się sektorach, takich jak bankowość i budownictwo
komercy jne. Ponadto wy korzy stał swoją pozy cję do odnowienia za rządów Jelcy na sieci protekcji i patronatów. Rozdawał prezenty w postaci mieszkań, dacz, wy cieczek i bonów wakacy jny ch. Prasa uszczy pliwie nazy wała jego gabinet „ministerstwem przy wilejów”19. Dumą Borodina – i jego konikiem – by ły prowadzone na szeroką skalę na Kremlu prace renowacy jne, które Jelcy n zaczął w 1994 roku, kiedy nikomu nie mieściło się w głowie, że państwo stać na takie wy datki20. W sierpniu 1996 roku Borodin podpisał kontrakt ze szwajcarską firmą Mercata na renowację Wielkiego Pałacu Kremlowskiego, by łej rezy dencji carów, której wy strój Komunisty czna Partia Związku Radzieckiego zmieniła w duchu fabry czny ch sal posiedzeń. Projekt skutecznie przy wrócił pałacowi carski splendor, ale kontrakty z Mercatą i jej firmą-siostrą Mabetex uwikłały Jelcy na w między narodowy skandal, w czasie którego padały oskarżenia o łapówki i posiadanie tajny ch kont za granicą. Putin już znał Borodina – poznał go, gdy ten odwiedził Petersburg, szukając na północy kraju daczy dla Jelcy na. Ponadto raz przy szedł z pomocą, kiedy studiująca w Petersburgu córka Borodina się rozchorowała21. Taka wy miana przy sług – inaczej blat – by ła trady cją zarówno w czasach carskich, jak i radzieckich; umożliwiała nawiązy wanie nieformalny ch kontaktów i łączenie interesów z pominięciem biurokraty czny ch przeszkód. Nawet w wolnej Rosji, w której pieniądze miały większe znaczenie, blat wciąż by ł pełnowartościową walutą w prowadzonej przez Kreml polity ce22. Ponadto metoda ta umożliwiła Putinowi znalezienie pierwszej pracy w Moskwie. Putin „nieco się zdziwił”, że zainteresował się nim tak wy soko postawiony urzędnik państwowy , blisko związany z rodziną Jelcy na23. Prawdę mówiąc, Borodin niezby t chętnie przy jął Putina do swojego gabinetu, podobnie czuli się też inni pracownicy departamentu, „którzy podejrzewali, że Putin jest lojalny wobec zupełnie inny ch ludzi i organizacji”24. Sam Putin zaś nie mógł się odnaleźć w pełny m sekretów środowisku targany m walkami wewnętrzny mi, które nękały Moskwę po reelekcji Jelcy na i podczas jego przy gotowań do wciąż utrzy my wanej w tajemnicy operacji serca jesienią tego roku. Nawet duże doświadczenie wy niesione z działalności przy Sobczaku nie przy gotowało go do funkcjonowania w takiej rzeczy wistości; czuł się w Moskwie człowiekiem z zewnątrz, cechowała go też pewna naiwność. Chcąc powtórzy ć udany trik z 1991 roku, kiedy wszedł do polity ki, teraz też umówił się na wy wiad telewizy jny , który miał go zaprezentować opinii publicznej podczas przeprowadzki do Moskwy . „Czy ich rozkazów pan słucha?” – brzmiało pierwsze py tanie dziennikarza, który z góry założy ł, że urzędnik czekający na samolot na lotnisku Pułkowo jest czy jąś marionetką. Właściwie to nic dziwnego, bo nikt w Rosji nie osiągał szczy tów władzy bez patrona, a patroni w „rodzinie” Jelcy na – tak jak we wszy stkich nieszczęśliwy ch rodzinach – toczy li ze sobą wieczne wojny . Ubrany w źle skrojony garnitur w fatalny m niebieskim kolorze Putin zaprzeczy ł ty m insy nuacjom. Nieco zby t żarliwie zapewnił,
że jako dobry sy n słucha jedy nie matki i ojca. Wy parł się nawet związków z „klanem petersburskim”, chociaż to właśnie dzięki niemu mógł zacząć drugi akt swojej kariery polity cznej. „Trudno mi sobie wy obrazić, by taka grupa czy frakcja w ogóle istniała – stwierdził. – Ale nie zamierzam się nad ty m zastanawiać. Przy jechałem tu pracować”25.
L
udmiła nie chciała się przeprowadzać. W końcu poczuła, że w Petersburgu udało jej się
stworzy ć ży cie rodzinne wy kraczające poza ciasny krąg rodziców Putina. W tej kwestii jednak nie miała wy boru. „Dla Władimira Władimirowicza praca zawsze by ła najważniejsza – oznajmiła przenikliwie chłodny m, oficjalny m tonem podczas rozmowy z biografem. – Rodzina by ła na drugim miejscu”26. Sam Putin też niechętnie opuszczał dobrze znane rodzinne miasto, ale czuł, że praca, którą zaproponował mu Borodin, „by ła najlepszy m wy jściem z trudnej sy tuacji”27. Kierowany przez Borodina departament dy sponował dobrami, które mógł rozdawać w zamian za przy sługi, więc Putinowie od razu zamieszkali w państwowej daczy w Archangielskoje, na zalesiony m zachodnim przedmieściu Moskwy . Dom by ł stary , ale miał dwa piętra i sześć pokojów – dosy ć miejsca dla obu córek. Ludmiła szy bko pokochała stolicę – „to wrażenie, że ży cie toczy się na pełny ch obrotach”28. We wrześniu 1996 roku Putin już zadomowił się w ogromnej prezy denckiej administracji. Dostał biuro we wzniesiony m przed rewolucją budy nku przy Staroj Płoszczadi (czy li Stary m Placu), niedaleko Kremla. Razem z nim przy jechali z Petersburga jego dwaj najbliżsi doradcy – Siergiej Czemiezow, z który m Putin służy ł w Dreźnie, i Igor Sieczin, współpracujący z nim od początku w administracji Sobczaka. Borodin wy znaczy ł swojemu nowemu współpracownikowi zadanie kierowania wy działem prawny m i nadzorowania liczny ch posiadłości Kremla w siedemdziesięciu ośmiu krajach – ambasad, szkół i inny ch obiektów, które kiedy ś należały do Komunisty cznej Partii Związku Radzieckiego. Przy jazd Putina zbiegł się w czasie z rozporządzeniem Jelcy na, by odebrać kontrolę nad majątkiem dawny m ministerstwom, które zarządzały nim w epoce sowieckiej, takim jak Ministerstwo Spraw Wewnętrzny ch albo Ministerstwo Stosunków Gospodarczy ch z Zagranicą, i przekazać ją departamentowi Borodina. Wiele z ty ch obiektów znajdowało się w by ły ch republikach ZSRR – na przy kład na Ukrainie – a te rościły sobie prawa do majątku radzieckiego pozostającego w granicach nowy ch niepodległy ch państw. Putin miał odnaleźć się wśród prawny ch meandrów, pozby ć się obiektów, który ch już nie warto by ło utrzy my wać, i potwierdzić prawa własności Rosji do ty ch, które wciąż przedstawiały jakąś wartość. Z przeprowadzonego przez Putina remanentu wy raźnie wy nika, jak daleko sięgał rozpad Związku Radzieckiego oraz jak silny by ł proceder obdzierania jego trupa dla zy sku. „Czasami na światło dzienne wy chodziły rzeczy , od który ch włos się jeży ł na głowie” – mówił kolega Putina Siergiej Czemiezow29. Powstała w ty m czasie plejada „korporacji, firm zależny ch i spółek”
wy kupujący ch majątek należący wcześniej do ZSRR – tak twierdził młody windy kator Filip Turower30, który odkry ł niektóre z ty ch machinacji i – na nieszczęście Borodina – postanowił opowiedzieć o nich prokuratorom w Moskwie i Szwajcarii.
P
utin by ł szeregowy m urzędnikiem – tak napisała o nim w tamty ch czasach moskiewska gazeta,
przedstawiając sy lwetkę nowego pracownika kremlowskiego aparatu władzy . „Kompletnie wtapiał się w tło”, a jego największy m atutem w sprawach zawodowy ch by ł fakt, że nie rzucał się w oczy 31. Zapewne ta cecha uratowała go podczas trwający ch w otoczeniu Jelcy na walk o władzę, które stały się widoczne dla społeczeństwa właśnie wtedy , gdy zaczął pracę. Aleksander Lebiedź, doradca Jelcy na w kwestiach obrony narodowej, reprezentował rząd w sierpniu 1996 roku podczas negocjacji kończący ch wojnę w Czeczenii podpisaniem traktatu pokojowego – uciszy ł on dążenia niepodległościowe tej republiki, ale ich nie wy eliminował. Po ty m fakcie Lebiedź starł się publicznie na temat warunków pokoju z Czernomy rdinem i Czubajsem, którzy odcięli się od traktatu, twierdząc, że jest w nim za dużo ustępstw wobec Czeczeńców. Publiczne kłótnie by ły tak zażarte, że minister spraw wewnętrzny ch Anatolij Kulikow zarzucił Lebiedziowi próbę przeprowadzenia „pełzającego zamachu stanu” i postawił w stan gotowości siły policy jne w cały m kraju. Czernomy rdin nazwał Lebiedzia „mały m Napoleonem”. Następnego dnia Jelcy n zdy misjonował Lebiedzia, który potem zawiązał sojusz polity czny z usunięty m szefem ochrony prezy denta Aleksandrem Korżakowem. To przez tego ostatniego wy szły na jaw stenogramy rozmów Czubajsa próbującego zdławić śledztwo w sprawie dwóch członków sztabu wy borczego przy łapany ch z kartonem gotówki. Poty czki stały się jeszcze ostrzejsze w listopadzie, kiedy Jelcy n poddał się operacji serca. Putin wchodził coraz głębiej w try by skomplikowanej machiny polity cznej. Jeszcze nie skończy ł inwentary zacji zagranicznego majątku Rosji, ty m bardziej zaś nie podjął w tej sprawie żadny ch decy zji, a już w marcu 1997 roku, zaledwie po siedmiu miesiącach w Moskwie, został przeniesiony do innej pracy . Aleksiej Kudrin awansował i został wiceministrem finansów. Odchodząc z Głównego Departamentu Kontroli, rekomendował Putina na swojego następcę na fotelu prezesa. Ta nominacja uczy niła go także zastępcą szefa prezy denckiej administracji. Od tej pory pracował w nowy m, elegancko urządzony m biurze przy Staroj Płoszczadi32. Ty dzień po tej zmianie nowe rozporządzenie prezy denta dało departamentowi szersze uprawnienia do badania naduży ć związany ch z wy datkami rządowy mi w cały m kraju – w czasach gdy merowie, przedsiębiorstwa państwowe i monopole wy korzy sty wały chaos w polity ce i gospodarce do wy sy sania pieniędzy ze skarbu państwa. Putin miał przy wrócić porządek i skończy ć z nieokiełznany m procederem, który spy chał rząd i gospodarkę w przepaść. Dzięki temu zajęciu przekonał się, jak głęboko sięga korupcja w państwie
i jakie ry zy ko wiąże się z ujawnieniem nieczy sty ch tajemnic ludzi u władzy . Szy bko się nauczy ł, że praca w służbie Kremla wy maga subtelności i roztropności co do tego, jak daleko mogą sięgać śledztwa. Już po kilku dniach rządzenia departamentem publicznie oczy ścił Jelcy na i by łego ministra obrony generała Pawła Graczowa z podejrzeń, że mieli coś wspólnego ze skandalem wy wołany m ty m, że dowództwo kaukaskiego okręgu wojskowego w latach 1993–1996 wsparło Armenię podczas jej wojny z Azerbejdżanem pomocą militarną o wartości miliona dolarów w czołgach i inny m uzbrojeniu, mimo że rosy jskie prawo nie pozwalało sprzedawać broni żadnej ze stron konfliktu. Chcąc zażegnać aferę, Putin udzielił wy wiadów gazecie „Kommiersant” i stacji radiowej Echo Moskwy . Potwierdził, że doszło do transferu broni i że śledczy znaleźli winny ch, ale skromnie odmówił podania ich nazwisk. – Udało się ustalić, kto osobiście odpowiada za te dostawy ? – zapy tał dziennikarz „Kommiersanta”. – Tak, znamy ich nazwiska – potwierdził Putin. – Może je pan podać? – Wolałby m tego nie robić, dopóki nie skończy się śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Generalną i Naczelną Prokuraturę Wojskową. – Czy są w to zamieszani urzędnicy rosy jskiego Ministerstwa Obrony Narodowej? – drąży ł temat reporter. – Tak. – Czy nazwisko by łego ministra obrony Pawła Graczowa znajduje się na tej liście? – Nie. W toku przeprowadzonego przez nas śledztwa nie znaleźliśmy żadny ch dokumentów, które mogły by świadczy ć o ty m, że Graczow udzielił komuś bezpośrednich instrukcji, ani wy ty czny ch w tej sprawie33. Jako weteran wy wiadu Putin wiedział, jak kalibrować swoje odpowiedzi, by wy wołać wrażenie, że mówi o ty m niechętnie, a jednocześnie wy słać w świat dokładnie taką informację, na jakiej mu zależało, i nic ponadto. Graczow, który by ł tak skorumpowany m polity kiem, że mówiono o nim Pasza Mercedes – ponieważ w niejasny ch okolicznościach kupował wciąż nowe luksusowe samochody – oczy wiście za dużo wiedział, by Kreml pomimo jego dy misji mógł się od niego kompletnie odwrócić. Funkcjonariusz Naczelnej Prokuratury Wojskowej, który już przesłuchał Graczowa, anonimowo narzekał na Putina, tłumacząc, że jeszcze za wcześnie, by kogoś uniewinniać34.
N
adzór nad departamentem wiązał się z częsty mi wy jazdami Putina do różny ch zakątków kraju
i umożliwił mu nawiązanie bliskich kontaktów z Prokuraturą Generalną oraz agencjami
bezpieczeństwa, między inny mi z Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB), czy li następczy nią KGB, która strzegła bezpieczeństwa wewnętrznego, prowadziła działania kontrwy wiadowcze i anty terrory sty czne, a jej siedziba główna wciąż znajdowała się w budzący m grozę budy nku KGB przy placu Łubiańskim. Putin odkry ł, jak bardzo rząd rosy jski zawodzi na niemal każdy m szczeblu i w każdej dziedzinie – nikt się nie liczy ł z władzą, merowie i gubernatorzy trwonili jej zasoby , a inni oficjele knuli z nowy mi przedsiębiorcami, żeby zagrabić jak najwięcej dóbr. Putin nie miał takiej władzy jak prokurator, ale by ł upoważniony przez Kreml do szczegółowej inspekcji budżetów i kontraktów. Prowadził śledztwa i gromadził grube teczki obciążający ch dowodów, które mógł wy korzy stać, kiedy ich potrzebował. Oparł na ty ch informacjach swoją potęgę i wpły wy . Został współczesny m wcieleniem rewizora – rządowego inspektora z saty ry cznej sztuki Gogola, którego zapowiadana wizy ta we wsi budzi taki strach wśród zakłamany ch lokalny ch dy gnitarzy , że ci próbują się wy kupić, hojnie obsy pując go prezentami, i nie wiedzą, że przez pomy łkę hołubią przy padkowego fircy ka. Już w pierwszy m miesiącu pracy na nowy m stanowisku Putin udowodnił brak kompetencji wiceministra transportu Anatolija Nasonowa, gdy „losowe kontrole” w osiemnastu obwodach wy kazały , że miliardy dolarów zostały wy prowadzone z Federalnego Funduszu Drogowego. Do maja 1997 roku kontrole objęły jedną trzecią z osiemdziesięciu dziewięciu podmiotów tery torialny ch Rosji, a dwustu sześćdziesięciu urzędnikom przedstawiono zarzuty o naduży cia. Do września zapowiedział podjęcie czy nności dy scy plinarny ch wobec cztery stu pięćdziesięciu urzędników i podkreślił, że szczególnie „rażące dowody ” naduży ć budżetowy ch zaobserwowano w Stawropolu i Twerze35. Putin, chociaż działał wy biórczo, zaskoczy ł swoich przełożony ch prężny mi staraniami o przy wrócenie autory tetu Kremlowi, dzięki czemu skarbiec państwa miał się znowu zapełnić36. Zdarzało mu się też budzić strach. Bory s Niemcow, młody wiceminister, którego Jelcy n nominował tego samego dnia, kiedy Putin został prezesem Departamentu Kontroli, wspominał, że Putin dostarczy ł mu raport o kradzieżach i korupcji wy kry ty ch przez jego ludzi w fundacji Anatolija Czubajsa – od którego sam przejął stanowisko w 1996 roku. Raport zaczy nał się słowami, które zdaniem Niemcowa, demokraty i zwolennika reform, brzmiały jak języ k oficera wy wiadu: „Do pańskiej wiadomości, poufnie donoszę…”. Niemcow wezwał go, żeby się wy tłumaczy ł. Powiedział, że jeżeli podejrzewa kogoś o popełnienie przestępstwa, to powinien raczej złoży ć zawiadomienie do prokuratury , zamiast pisać takie notatki. „Co mam z ty m zrobić?” – zapy tał swojego podwładnego. Putin nie zwlekał z odpowiedzią: „Pan jest tu szefem. Niech pan sam zdecy duje”37.
P
utinowi już od jakiegoś czasu leżały na sercu problemy gospodarcze kraju. W maju 1996
roku, jeszcze w Petersburgu, zapisał się na studia, żeby uzy skać ty tuł uniwersy tecki, o który m
my ślał od powrotu z Drezna. Ty tuły naukowe zawsze cieszy ły się poważaniem w Związku Radzieckim i w Rosji, a starania Putina, by też móc się nim pochwalić, odzwierciedlały jego chęć podniesienia kwalifikacji – po porażce Sobczaka zaś by ło mu to potrzebne jeszcze bardziej. Tak jak w przy padku studiów na Leningradzkim Uniwersy tecie Państwowy m, które otworzy ły mu drzwi do kariery w KGB, traktował dalszą edukację jako środek do celu, a nie cel sam w sobie38. Nie wrócił jednak na studia prawnicze, żeby uzy skać wy ższy ty tuł naukowy . Wy brał prestiżowy Insty tut Górniczy imienia Gieorgija Plechanowa, przedrewolucy jnego teorety ka nazy wanego ojcem rosy jskiego marksizmu. Ponadto nie zdecy dował się na żaden kierunek związany z zagadnieniami prawny mi, lecz na dziedzinę, od której, jak sądził, zależała przy szłość Rosji – bogactwa naturalne. Nie by ł tam osamotniony . Wiktor Zubkow i Igor Sieczin, dwaj jego bliscy współpracownicy w samorządzie Sobczaka, też zaczęli studiować w insty tucie, a prace dy plomowe obu również doty czy ły zasobów naturalny ch. Ich zainteresowania wy nikały z liczny ch inwesty cji miasta w wy doby cie ropy naftowej, gazociągi i porty 39. Jako zastępca Sobczaka Putin sporządził w 1995 roku szkic raportu dla rządu federalnego o konieczności usprawnienia eksportu bogactw naturalny ch obwodu dzięki restruktury zacji petersburskich portów i właśnie ten dokument posłuży ł jako podstawa pracy dy plomowej, którą Putin zamierzał bronić40. Jego praca – dwieście osiemnaście stron po rosy jsku wraz z wy kresami i załącznikami – by ła utrzy mana w suchy m tonie, pełna faktów i liczb doty czący ch bogactw naturalny ch, które wy stępują w obwodzie leningradzkim: nie ropy ani gazu, lecz boksy tu, fosfory tów, gliny , piasku, żwiru, cementu i torfu. Wy doby cie ty ch zasobów by ło niedofinansowane po upadku Związku Radzieckiego i pilnie potrzebowało strategiczny ch rządowy ch inwesty cji, żeby odży ć. Praca dy plomowa Putina anty cy powała polity kę gospodarczą skoncentrowaną na giganty czny ch złożach naturalny ch Rosji i zakorzenioną w kształtujący m się wolny m ry nku. Postulowała wprowadzenie „odpowiednich regulacji i procedur”, choć nie chodziło o ponowne objęcie przez państwo kontroli nad rozwojem gospodarczy m41. Wy gląda na to, że Putin rzadko pojawiał się na zajęciach i nie miał czasu na pisanie trudnej pracy dy plomowej, szczególnie w wy magający m okresie kampanii wy borczej Sobczaka, podczas poszukiwania nowej pracy i przeprowadzki do Moskwy . Wiele wskazuje, że zrobił to, co wielu Rosjan w tamty ch czasach, szczególnie gdy by li zapracowany mi urzędnikami – zlecił napisanie tej pracy w jego imieniu komuś innemu. Ży jąca z dala od ojca córka rektora insty tutu Władimira Litwinienki twierdziła później, że to właśnie on napisał pracę dy plomową Putina42. Litwinienko, ekspert w dziedzinie mineralogii, dostał posadę w zarządzie PhosAgro, jednej z największy ch na świecie firm produkujący ch nawozy sztuczne z fosfory tów, który ch wielkie złoża – zgodnie z treścią pracy dy plomowej – znajdowały się w obwodzie leningradzkim. Został
bardzo bogaty m człowiekiem, lecz przez wiele lat nikt o ty m nie wiedział, bo lista właścicieli zakładu by ła utrzy my wana w tajemnicy 43. Bez względu na to, kim by ł autor – lub autorzy – pracy dy plomowej Putina, zawierała ona co najmniej szesnaście przepisany ch słowo w słowo stron i sześć tabel z amery kańskiego podręcznika pióra dwóch wy kładowców uniwersy tetu w Pittsburghu, przetłumaczonego na języ k rosy jski w 1982 roku – niemal na pewno za namową lub przy najmniej zgodą KGB, który pod rządami Andropowa gorączkowo szukał sposobu, by wy rwać gospodarkę Związku Radzieckiego z zastoju. W bibliografii pracy dy plomowej można znaleźć ty tuł tego podręcznika – Strategic Planning and Policy Williama R. Kinga i Davida I. Clelanda – wśród czterdziestu siedmiu materiałów źródłowy ch, między inny mi esejów i wy kładów akademickich samego Putina, ale w tekście brakuje wy raźny ch przy pisów oraz informacji, że obszerne fragmenty zostały przepisane z rosy jskiego wy dania tej książki. Jedy nie w dwóch miejscach widnieje umieszczona w nawiasach kwadratowy ch liczba 23 – numer tej pozy cji w bibliografii. Tak oczy wisty plagiat stanowiłby podstawę do odrzucenia tej pracy na amery kańskich lub europejskich uczelniach, ale w Związku Radzieckim i w Rosji akceptowano prakty kę dosłownego kopiowania tekstów z inny ch źródeł z podaniem jedy nie szczątkowe informacje o ich pochodzeniu. W każdy m razie przez wiele lat nikt się nie zorientował, że z pracą dy plomową Putina jest coś nie w porządku44. Putin by ł całkowicie obojętny wobec efektu swoich akademickich wy siłków. Rzadko mówił o tej pracy dy plomowej, kiedy powstawała, a później wspominał o niej jedy nie w swoim CV – taki zresztą by ł chy ba główny cel jej powstania. Możliwe, że wsty dził się tego, jak niestarannie została przy gotowana albo jak swobodnie posługiwał się w niej zaawansowaną matematy ką45, chociaż nigdy nie przejawiał talentu w tej dziedzinie. Niemniej zawarte w niej tezy świadczy ły o zainteresowaniu kwestią gospodarowania zasobami naturalny mi, na której zafiksowali się jego koledzy z Petersburga (a potem z założonej w 1996 roku spółdzielni Oziero). Putin bronił dy plomu w czerwcu 1997 roku, a jeden z recenzentów jego pracy nazwał jej obronę „znakomitą”46. Po przy jeździe do Moskwy mógł w końcu realnie wpły nąć na sposoby dy stry bucji ty ch zasobów w skali krajowej, a nie ty lko regionalnej. Na przy kład w 1997 roku między narodowy spór o pokłady złota na Sy berii skłonił Putina do przy gotowania raportu, w który m wnioskował o dy misję pierwszego wiceministra zasobów naturalny ch Bory sa Jackiewicza. Jackiewicz pracował w ministerstwie, które udzielało zgód na wy doby cie złóż, a jednocześnie by ł prezesem zarządu spółki Lenzoloto, która posiadała koncesję. Zdaniem Putina by ło to jawne naruszenie prawa47. Jak zwy kle jednak za rządów Jelcy na nie podjęto żadny ch kroków; wręcz przeciwnie – Jackiewicz wkrótce otrzy mał tekę ministra zasobów naturalny ch. Putin ty mczasem zaczął mówić zdecy dowanie o konieczności wzmocnienia władzy centralnej, żeby zakończy ć rozkradanie najcenniejszy ch dóbr kraju. W eseju opublikowany m dwa lata później w roczniku Insty tutu
Górniczego przekony wał, że zasoby naturalne mogą stanowić filar rosy jskiej gospodarki „co najmniej” przez pierwszą połowę XXI wieku, ale wy magają inwesty cji zagraniczny ch i zarządzania silną ręką państwa, jeżeli chodzi o udzielanie koncesji i wy doby cie bogactw ukry ty ch pod rozległy mi terenami Eurazji48. Rzadko się zdarza, by pracownicy naukowi mieli okazję przełoży ć swoje wnioski na działania prakty czne w tak bezpośredni sposób, w jaki wkrótce udało się to Putinowi. Najpierw jednak musiał sfinalizować pewną niedokończoną sprawę w Petersburgu.
B
anicja polity czna Sobczaka nie by ła dla niego okresem sielanki. Śledztwo rozpoczęte podczas
jego kampanii o reelekcję wciąż trwało, nie zakończy ło go nawet zwolnienie przez Jelcy na ty ch, którzy spiskowali przeciwko ponownemu wy borowi Sobczaka. On sam zwracał uwagę, że wprawdzie ustąpili ze swoich stanowisk, ale nie zniknęli z „otchłani, w której szy bowali”49. Poza ty m mieli sojuszników w parlamencie; w kwietniu 1997 roku uchwalił on rezolucję wzy wającą Prokuraturę Generalną do dokończenia postępowań w sprawie „ohy dny ch przestępstw” Sobczaka i kilku jego najbliższy ch współpracowników50. Publiczne komentarze Sobczaka na temat sy tuacji polity cznej nie przy sporzy ły mu sy mpatii na Kremlu. W sty czniu 1997 roku skry ty kował prezy denturę Jelcy na, mówiąc, że jego kłopoty zdrowotne doprowadziły do „fakty cznej anarchii” i „kry minalizacji władzy ”51. W lipcu jedna z jego doradców, Lary sa Charczenko, została aresztowana i oskarżona o oferowanie łapówek; pieniądze miały pochodzić od szefa firmy budowlanej Renaissance, a Sobczaka wezwano jako świadka w procesie. Następnie zatrzy mano szefa jego gabinetu, Wiktora Kruczy nina. Przez całe lato gazety rozpisy wały się o przeciekach i szczegółach postępowania. Pojawiły się spekulacje, że Sobczaka też czeka areszt. On sam się skarży ł, że jego telefon jest na podsłuchu i że wszędzie chodzą za nim agenci FSB, a jednocześnie ignorował kolejne wezwania do złożenia zeznań i przekony wał, że pry waty zacja majątku miasta odby ła się zgodnie z prawem52. Miał podstawy , by czuć się jak paranoik – został uwikłany w szeroko nagłośnioną, choć nie do końca poważną kampanię anty korupcy jną sy gnowaną nazwiskiem Jelcy na. Putin odgry wał w niej znaczącą rolę. 3 października śledczy w otoczeniu dziesięciu uzbrojony ch po zęby funkcjonariuszy sił specjalny ch milicji zjawili się w biurze Sobczaka – znajdujący m się w budy nku UNESCO – i zatrzy mali go jako ważnego świadka. Podczas przesłuchania w prokuraturze Sobczak skarży ł się na ból w piersi, więc zawieziono go do szpitala. Jego żona twierdziła, że przeszedł zawał serca, ale nikt w to nie uwierzy ł, a lekarze w szpitalu nie potwierdzili tego przy puszczenia. W każdy m razie następnego dnia czuł się dosy ć dobrze, żeby grzmieć w wiadomościach agencji ITAR-TASS, że zachowanie śledczy ch przy pomniało mu okres wielkiego terroru z 1937 roku. „Z tą różnicą, że w ty siąc dziewięćset trzy dziesty m siódmy m
zabiliby mnie po przesłuchaniu” – podsumował53. Sobczak spędził miesiąc w szpitalu, a jego dalszy los zależał od diagnozy lekarskiej. Nawet Jelcy n, którego niechęć do Sobczaka by ła coraz silniejsza, miał wrażenie, że prokuratura nieco przesadza. Wy słał wiadomość do prokuratora generalnego Jurija Skuratowa: „Nie wolno tak dręczy ć chorego człowieka”54. Lecz prokuratura naciskała dalej. Śledczy nie uwierzy li w zły stan zdrowia Sobczaka i wezwali na badania lekarzy z Moskwy . Nie doszło jednak do tego, bo zanim lekarze przy jechali, interweniował Putin. Odwiedził Sobczaka w szpitalu i załatwił mu przeniesienie do kliniki Wojskowej Akademii Medy cznej, gdzie miał pozostać pod opieką Jurija Szewczenki, który zajął się Ludmiłą po jej wy padku samochodowy m i od tamtej pory by ł jego zaufany m przy jacielem. Wkrótce Putin zaplanował potajemną ucieczkę Sobczaka. 7 listopada wciąż by ł świętem, chociaż oficjalnie nie organizowano już obchodów wy buchu rewolucji bolszewickiej. Tego dnia Putin zabrał ze szpitala kartę choroby Sobczaka i wy czarterował za trzy dzieści ty sięcy dolarów samolot z Finlandii; zdaniem żony Sobczaka za przelot zapłacili „przy jaciele”, niektóre raporty wskazują jednak na wiolonczelistę Mstisława Rostropowicza55. Putin uruchomił swoje stare kontakty w lokalnej milicji i służbie wy wiadowczej i zorganizował eskortę dla karetki, która po cichu przewiozła Sobczaka z oddziału szpitalnego do samolotu czekającego na lotnisku Pułkowo. Pomimo nakazu aresztowania, publicznej wrzawy wokół jego osoby , a także solenny ch przy rzeczeń, że zostanie w kraju, żeby bronić się przed zarzutami, Sobczak i jego żona Ludmiła Narusowa przeszli bły skawiczną odprawę paszportową na pły cie lotniska, dostali od ręki wizy i polecieli do Pary ża. Dokumenty Sobczaka nie budziły wątpliwości, ale ingerencja Putina by ła naprawdę zuchwała i zapewne niezgodna z prawem. Tak jak w 1991 roku zary zy kował swoją przy szłość, kierując się lojalnością wobec chary zmaty cznego, lecz obciążonego wadami przy wódcy , którego traktował jak „przy jaciela i mentora”56. Akcja przemy cenia Sobczaka do bezpieczniejszego miejsca na świecie mogła się udać ty lko w kraju, gdzie wy miar sprawiedliwości by ł aż tak ułomny . Jedy nie w zdemoralizowany m sy stemie polity czny m bezwsty dne złamanie prawa mogło przy sporzy ć Putinowi sy mpatii – i to nie ty lko w kręgu najbliższy ch przy jaciół. Ucieczka Sobczaka wy wołała lawinę komentarzy , a udział Putina w tej sprawie nie na długo pozostał tajemnicą. „Putin rozumiał lepiej niż inni, jak niesprawiedliwie potraktowano jego by łego szefa i mentora polity cznego” – pisał później jeden z jego wielbicieli. Putin „by ł ponadprzeciętnie wy czulony na zagrożenie” i kierował się jedy nie poczuciem lojalności. „Kiedy się dowiedziałem, że pomógł Sobczakowi wy jechać za granicę, miałem mieszane uczucia. Podjął wielkie ry zy ko. Czułem jednak głęboki podziw dla jego czy nu”. Ty m wielbicielem by ł Bory s Jelcy n, szanował lojalność, bo wokół siebie obserwował nieustanne rozgry wki i spoty kał się ze zdradą ze strony ludzi, który ch sam mianował57.
ROZDZIAŁ 8
WEJŚĆ DWA RAZY DO TEJ SAMEJ RZEKI
P
o roku kierowania Główny m Departamentem Kontroli Putin poczuł się zmęczony
prowadzeniem śledztw, które nie zawsze kończy ły się sukcesem. Zdarzało mu się odkry ć dowody korupcji, a śledztwo grzęzło w bagnie wy miaru sprawiedliwości, który m, jak sądził, łatwo by ło manipulować. Nie miał wy starczająco dużo władzy , żeby zagrozić ży wotny m interesom wy sokich urzędników, z drugiej strony jednak nie wy kazy wał się szczególną determinacją, by ruszy ć na krucjatę w imię zmiany sy stemu. „To nie by ła zby t twórcza praca” – wspominał. Twierdził, że zimą na przełomie 1997 i 1998 roku zastanawiał się nad porzuceniem obowiązków w dy sfunkcy jny m rządzie Jelcy na na rzecz pracy w sektorze pry watny m. My ślał o prakty ce prawniczej, chociaż wątpił, czy by łby w stanie się z tego utrzy mać. Pośrednio powstrzy mało go widmo zapaści gospodarczej Rosji, a wraz z nią groźba upadku całego państwa1. Na początku 1998 roku Putina porwała tak zwana „rewolucja anonimowy ch menedżerów średniego szczebla”2. Jelcy n sprzy jał ty m nieznany m młody m aparatczy kom, żeby zapobiec katastrofie grożącej państwu i uniknąć śmierci polity cznej. Rok po powtórny m wy borze Jelcy na na urząd prezy denta oraz po jego powrocie ze szpitala zdawało się, że wstrząsany postsowieckimi kry zy sami kraj odzy skał równowagę. Zmalała inflacja i po raz pierwszy od 1989 roku zanotowano wzrost gospodarczy , chociaż wy niósł on mniej niż pół procent. Nikt nie dawał się porwać nadmiernemu opty mizmowi, ale można by ło powiedzieć, że najgorsze już minęło. „Wszy scy patrzy li z nadzieją w przy szłość. Ja także – pisał w swoich wspomnieniach Jelcy n. – Liczy łem na to, że w drugiej połowie 1997 i na początku 1998 roku nareszcie poczujemy , że coś się w kraju zmienia”3. Rzeczy wiście, coś się zmieniło, ale nie to, o czy m my ślał Jelcy n albo ktokolwiek inny . Jesienią 1997 roku przez Azję przetoczy ł się kry zy s ekonomiczny , ciągnąc w dół światową gospodarkę, wskutek czego spadła cena ropy naftowej, co miało dla Rosji kry ty czne skutki. Pod koniec 1997 roku cena bary łki ropy by ła niższa niż koszt jej wy doby cia przez rosy jskie koncerny ; w pierwszy ch kilku miesiącach 1998 roku przemy sł zapewniający większość wpły wów do kasy państwowej stracił ponad półtora miliarda dolarów4. Skarb państwa – już i tak mocno osłabiony przez wszechobecny proceder unikania podatków
i wy prowadzanie kapitału do banków zagraniczny ch – opustoszał, a rząd Jelcy na, próbując zapobiec katastrofie, wkrótce wy czerpał wszy stkie rezerwy .
21
marca 1998 roku Jelcy n wezwał premiera Wiktora Czernomy rdina na daczę, w której
ostatnio spędzał więcej czasu niż na Kremlu. Czernomy rdin piastował swoje stanowisko od ponad pięciu lat i udowodnił, że potrafi by ć opoką rządu w czasach najgorszej polity cznej i ekonomicznej zawieruchy . Jelcy na coraz bardziej opuszczały siły , a na hory zoncie majaczy ły już nowe wy bory i niektórzy sądzili, że to właśnie doty chczasowy premier może zostać następny m prezy dentem. Ta my śl dręczy ła Jelcy na, który chciał widzieć na swoim urzędzie człowieka „absolutnie odpornego na wpły wy jakichkolwiek grup polity czny ch i finansowy ch”5. Zdy misjonował zatem Czernomy rdina, a potem próbował wy tłumaczy ć tę decy zję w niejasny , pokrętny sposób. Twierdził, że państwo potrzebuje technokraty , a ty mczasem naprawdę zależało mu na ty m, by stanowisko premiera piastował posłuszny podwładny , a nie jego potencjalny ry wal. Człowiekiem, którego wy brał za Czernomy rdina, by ł Siergiej Kirijenko, by ły bankier z Niżnego Nowogrodu. Skończy ł trzy dzieści pięć lat – by ł o niemal ćwierć wieku młodszy od Czernomy rdina – i przy by ł do Moskwy dopiero przed rokiem, żeby kierować Ministerstwem Energety ki. Dowiedział się o swoim awansie dopiero rano przed nominacją i zdaniem Jelcy na „musiał się szy bko pozbierać i doszukać się w ty m jakiegoś sensu”6.
D
uma dwa razy odrzuciła nominację Kirijenki, co świadczy o coraz mniejszy m znaczeniu
Jelcy na i gęstniejącej atmosferze kry zy su polity cznego. Czernomy rdin szy bko zapowiedział, że będzie się starał o prezy denturę w 2000 roku, potwierdzając obawy Jelcy na, że ma do czy nienia z bardzo ambitny m człowiekiem. Opowiedzieli się za nim nawet niektórzy oligarchowie, którzy dwa lata wcześniej poparli Jelcy na. Największą stratą mogło by ć odejście Bory sa Bieriezowskiego. Ten niski, ły siejący matematy k zbudował imperium finansowe obejmujące fabry ki samochodów, banki, rafinerie ropy naftowej i pakiet kontrolny w państwowej telewizji ORT, którą posługiwał się jak orężem polity czny m i narzędziem zemsty . Jelcy n po reelekcji w 1996 roku wciągnął go do prezy denckiej Rady Bezpieczeństwa, a potem od razu go z niej usunął. Bieriezowski by ł wiarołomny i niestały jak rtęć; pewien urzędnik służby bezpieczeństwa powiedział o nim, że sojuszników traktował jedy nie jako „zjawiska ty mczasowe”. „Zdaniem Bieriezowskiego ludzie dzielili się na dwie kategorie: kondomy w opakowaniu i kondomy zuży te”7. Bieriezowski uważał Kirijenkę za reformatora ulepionego z tej samej gliny co Anatolij Czubajs i Bory s Niemcow – młodzi liberałowie, którzy mieli zrestruktury zować rosy jską gospodarkę. Inny mi słowy Kirijenko szkodził jego interesom8. Uży ł całej siły oddziały wania swojej stacji
telewizy jnej, by zdy skredy tować kandy data na nowego premiera, i sprzy mierzy ł się z komunistami w parlamencie, chociaż w ich oczach by ł znienawidzony m bogaty m potentatem. Jelcy nowi udało się przepchnąć nominację Kirijenki ty lko pod groźbą rozwiązania parlamentu, jeżeli kandy datura zostanie odrzucona w trzech kolejny ch głosowaniach, co by ło zgodne z konsty tucją. Kandy daturę Kirijenki zatwierdzono niewielką większością głosów dopiero w trzecim głosowaniu. Szukając pociechy , przeciwnicy Jelcy na w parlamencie przy gotowali listę zarzutów, które miały doprowadzić do odwołania prezy denta.
T
en wstrząs w rządzie Jelcy na otworzy ł kolejne drzwi Putinowi, który w maju 1998 roku
zmienił stanowisko na Kremlu już po raz trzeci w ciągu dwóch lat. Do tej pory ani nie by ł bliskim współpracownikiem Jelcy na, ani nie miał dość wpły wów, by odegrać jakąś rolę w prezy denckich intry gach. Niemniej kompetencje i lojalność Putina pozwoliły mu wspiąć się wy soko po szczeblach kariery w administracji, co często zaskakiwało takich ludzi jak Czubajs. Ty m razem Jelcy n mianował go pierwszy m zastępcą szefa kancelarii prezy denckiej. Jego główny m zadaniem miało by ć utrzy my wanie dobry ch stosunków z osiemdziesięcioma dziewięcioma podmiotami tery torialny mi kraju. To stanowisko by ło naturalny m przedłużeniem jego pracy w Główny m Departamencie Kontroli, gdzie udało mu się zgromadzić ogromną liczbę akt dokumentujący ch korupcję i zakłamanie regionalny ch urzędników. Nominalnie Rosja jest federacją regionów i chociaż uchwalona w 1993 roku konsty tucja daje prezy dentowi szerokie uprawnienia, to wiele jednostek tery torialny ch działało na zasadzie lenna. Z racji lokalny ch wy borów przy wódcy ty ch regionów cieszy li się niezależnością polity czną, a zatem stanowili zagrożenie dla wy sokiej pozy cji Jelcy na. Nieufność prezy denta wzrosła jeszcze bardziej w maju, kiedy Aleksander Lebiedź, jego niegdy siejszy polity czny ry wal, a potem sojusznik i w końcu przeciwnik, wy grał wy bory na gubernatora Kraju Krasnojarskiego na Sy berii i wy raźnie dał wszy stkim do zrozumienia, że nie wy zby ł się by najmniej ambicji prezy denckich. W oczach Putina pęknięcia i ry sy na sy stemie polity czny m by ły objawem trwającego rozkładu państwa. Walka Czeczenii o niepodległość stanowiła jedy nie drasty czny dowód, że Rosja gnije od wewnątrz. Wertikał – pionowy sy stem wzajemny ch zależności organów władzy – został zniszczony , wspominał Putin. „Należało go niezwłocznie odbudować”9. W rozmowie z dziennikarzami oświadczy ł, że w najbliższej przy szłości jego główny m zadaniem będzie zadbanie o to, by rozporządzenia Jelcy na by ły skutecznie wdrażane na poziomie regionalny m, ale podkreślił, że nie chodzi mu o „dokręcanie śruby ”10. Nie miał jednak czasu, by zrealizować ten plan. Pozostał bowiem w kancelarii prezy denta ledwie sześćdziesiąt jeden dni – co wy starczy ło, żeby zainstalować generała Nikołaja Patruszewa, dawnego kolegę z petersburskiego KGB, na
jego poprzednim stanowisku w Główny m Departamencie Kontroli, ale na niewiele więcej.
D
wa dni po ostatniej nominacji Putina nastąpił krach na rosy jskiej giełdzie. Ceny akcji spadły
do połowy wartości z początku roku, pozbawiając inwestorów wielu milionów dolarów. Doty czy ło to jednak ty lko elity , która mogła sobie pozwolić na grę na giełdzie; biedota i tak nic nie miała. Wstrzy mano wy płaty pracownikom, zaległości rosły i wkrótce wy buchły strajki. Inwestorzy zagraniczni zaczęli wy cofy wać kapitał, a bogaci Rosjanie trzy mali swoje pieniądze w obcy ch bankach. Odwołano pry waty zację Rosnieftu, ostatniego państwowego koncernu naftowego, ponieważ nie znaleziono chętny ch na zakup. Cztery miliardy dolarów z Między narodowego Funduszu Walutowego powstrzy mały katastrofę, ale nie na długo. Rząd Jelcy na walczy ł o utrzy manie wartości rubla, lecz znajdował się na straconej pozy cji – „przy pominał wielką remizę strażacką, której oddziały gorączkowo starały się opanować kolejne pożary ”11. Jedną z rzeczy , które spędzały sen z powiek Jelcy na, by ła lojalność FSB. Nawet gdy padała gospodarka, prezy dent wciąż martwił się ty m, jak potężną władzę mają te służby . Jelcy n podjął większy wy siłek niż ktokolwiek wcześniej, żeby wy rwać kraj z żelaznego uścisku partii komunisty cznej, ale nie mógł się zdoby ć na to, by oczy ścić szeregi służb bezpieczeństwa tak zdecy dowanie, jak zrobiły to Niemcy po 1989 roku. Za bardzo polegał na oficerach wy wiadu i ich dowódcach, więc próbował jedy nie napuszczać ich na siebie, mając nadzieję, że w ten sposób utrzy ma w ry zach ich wpły w na polity kę i społeczeństwo12. Zmiany , które zaszły w latach dziewięćdziesiąty ch, by ły upokarzające dla weteranów KGB i mąciły im w głowach. Wielu odeszło ze służby , żeby otworzy ć firmy ochroniarskie, które wkrótce zaczęły toczy ć brutalne walki o strefy wpły wów; inni zeszli na przestępczą drogę i wy korzy sty wali słabość rządu. Często nie sposób by ło ich odróżnić. Wkrótce po reelekcji w 1996 roku Jelcy n powołał weterana KGB generała Nikołaja Kowalowa na stanowisko szefa nowo powstałej FSB. By ł on już szósty m zwierzchnikiem służb bezpieczeństwa wewnętrznego od rozpadu ZSRR. Zdaniem Jelcy na kierował nimi kompetentnie, ale z upły wem czasu rozwinęła się u niego „bezbrzeżna niechęć do biznesu i wszy stkich jego przedstawicieli”. „Szczerze nienawidził ty ch, którzy mieli mnóstwo pieniędzy ” – pisał Jelcy n13. Nie by ła to odosobniona postawa wśród funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, którzy dostawali skromne pensje z budżetu państwa i jak wielu pracujący ch Rosjan mogli się jedy nie przy glądać z boku, gdy niewy obrażalne fortuny lądowały w rękach nielicznej grupy uprzy wilejowany ch (i ich zdaniem niezasługujący ch na to) osób. Wśród oficerów wy wiadu zawsze panował anty semity zm, dlatego nie dziwi fakt, że skierowali swoją frustrację i gniew przede wszy stkim przeciwko oligarchom pochodzenia ży dowskiego. Ży li w przekonaniu, że Ży dzi „sprzedali Rosję”, sterowali poczy naniami prezy denta i doprowadzili do kry zy su ekonomicznego14. Jelcy n poczuł
się zaniepokojony , kiedy się okazało, że FSB pod kierownictwem Kowalowa zaczęła szukać nowy ch „wrogów narodu”, gromadzić materiały kompromitujące ludzi, którzy zasiadali we władzach banków i inny ch firm (rosy jska nazwa na takie dokumenty to kompromat) – tak jak jego śledczy zbierali materiały na Sobczaka. Ty m razem zapał FSB mógł zagrozić członkom „rodziny ” Jelcy na – a nawet jemu samemu. Prezy dent zdecy dował, że czas najwy ższy pohamować zapędy agencji. Potrzebował swojego człowieka w jej strukturach.
B
ory s Bieriezowski, który właśnie przejął kontrolę nad Aerofłotem i w ten sposób ściągnął na
siebie uwagę prokuratora generalnego, raz po raz pojawiał się w kręgu osób skupiony ch wokół Jelcy na. Dbał o regularne kontakty z członkami kancelarii prezy denta, chociaż z nim samy m spoty kał się coraz rzadziej. Walentin Jumaszew, bliski doradca Jelcy na, zdradził Bieriezowskiemu, że prezy dent przestał ufać generałom z FSB i „klanowi ich akolitów”. W pierwszej połowie lipca Jelcy n ogłosił plan reorganizacji FSB, który zakładał znaczną redukcję liczby oficerów na Łubiance, ale Kowalow nie rzucił się ochoczo do wy pełnienia tego rozkazu. Jumaszew wy jaśnił, że Jelcy n chce oczy ścić siedzibę służb specjalny ch, i zapy tał Bieriezowskiego o opinię na temat Władimira Putina. Ten przy pomniał sobie interes, który ubił przed laty w Petersburgu. Zamierzał otworzy ć tam salon samochodowy i nie mógł się nadziwić, że Putin nie chciał nawet sły szeć o łapówce, którą Bieriezowski gotów by ł mu wręczy ć15. „By ł pierwszy m urzędnikiem, jakiego spotkałem, który nie brał łapówek – twierdził Bieriezowski. – To naprawdę zrobiło na mnie ogromne wrażenie”16. Bez względu na to, czy opowieść Bieriezowskiego jest prawdziwa, Putin zasłuży ł sobie na reputację człowieka kompetentnego i tak zdy scy plinowanego, że można go niemal nazwać ascetą; niektórzy dostrzegali też jego dy skrecję. Jelcy n po raz pierwszy zwrócił na niego uwagę, gdy Putin pracował w Główny m Departamencie Kontroli. Prezy dent uważał, że jego raporty powinno się pokazy wać jako „wzór przejrzy stości”. Różnił się od plotkarzy i intry gantów z otoczenia Jelcy na ty m, że nigdy nie próbował forsować przed nim swoich interesów, do niczego go nie namawiał – w ogóle rzadko dawał się wciągnąć w towarzy skie pogaduszki. Starał się wręcz „ograniczy ć do minimum jakikolwiek kontakt osobisty ” z prezy dentem. „I właśnie dlatego ty m bardziej miałem ochotę z nim rozmawiać” – wspominał Jelcy n. Początkowo zastanawiał go „chłód” Putina, ale w końcu zrozumiał, że by ła to „naturalna cecha jego charakteru”17. Po konsultacji z Jelcy nem w prezy denckim ustroniu na Przesmy ku Karelskim w sprawie ostatecznej decy zji o zwolnieniu Kowalowa młody , świeżo upieczony premier Siergiej Kirijenko poleciał z powrotem do Moskwy i wezwał Putina, by spotkać się z nim na lotnisku od razu po lądowaniu. Ani on, ani Jelcy n nie py tali Putina o zdanie w kwestii pracy ; w tamty ch czasach by ł on jedy nie pionkiem w partii szachów polity czny ch, którą Jelcy n toczy ł w ostatnim okresie
swojej prezy dentury . Jadąc na lotnisko, Putin spodziewał się zły ch wiadomości i jego obawy w pewny m sensie się ziściły . – Cześć, Wołodia! – przy witał go poufale Kirijenko. Putin by ł młody m polity kiem, ale premier by ł o dziesięć lat młodszy od niego. – Gratuluję! – Czego? – Prezy dent podpisał rozporządzenie – powiedział Kirijenko. – Właśnie zostałeś dy rektorem FSB18. Putin twierdził, że ta wiadomość go zaskoczy ła, chociaż media już niemal przed rokiem spekulowały o jego możliwy m mianowaniu na to stanowisko19. Nawet sam rozmawiał o ty m z Ludmiłą trzy miesiące wcześniej, podczas wieczornego spaceru na daczy w Archangielskoje, jednego z coraz rzadszy ch momentów, kiedy miał dla niej trochę czasu. Powiedział jej, że nie chce powrotu do „zamkniętego świata” służby wy wiadowczej. Sądził, że zostawił go na zawsze w 1991 roku. „Nie chciałem wchodzić drugi raz do tej samej rzeki” – przy znał20. Ludmile ten pomy sł też nie przy padł do gustu. Jako żona urzędnika pnącego się po szczeblach władzy w Moskwie miała o wiele ciekawsze ży cie i szersze hory zonty , podróżowała do Niemiec i inny ch krajów, najczęściej jednak ty lko z córkami, a nie całą rodziną. Cieszy ła się odzy skaną niedawno swobodą i wciąż pamiętała o surowy ch ograniczeniach narzucany ch małżonkom agentów KGB: „Tam nie chodź, tego nie mów. Z ty m możesz rozmawiać, a z tamty m nie”. Jak zwy kle sumienny , Putin nie odrzucił propozy cji. Zatelefonował do Ludmiły , która by ła z córkami na wakacjach nad Bałty kiem, żeby przekazać jej wieści. – Uważajcie na siebie – powiedział. – Bo wracam do pracy tam, skąd przy szedłem. Ludmiła nie wiedziała, o co chodzi. My ślała, że wrócił do biura Borodina – że w panujący m w kraju chaosie ktoś go zdegradował. – Wróciłem tam, gdzie wszy stko się zaczęło – powtórzy ł. Musiał to powiedzieć trzy razy , zanim Ludmiła zrozumiała. Dopiero po powrocie do Moskwy mogła szukać odpowiedzi na py tanie, co takiego się stało, że jej mąż musi pracować dla następców KGB. „Po postu mnie nominowali, ot i cała filozofia” – powiedział Putin, a Ludmiła o nic więcej nie py tała21.
K
irijenko przedstawił Putina personelowi FSB na Łubiance 27 lipca 1998 roku. Jednocześnie
starał się udobruchać Kowalowa, który dowiedział się o swojej dy misji z telewizy jny ch wiadomości. Kirijenko chwalił jego pracę dla FSB, ale dodał, że „warunki się zmieniają, a wraz z nimi zmieniają się ludzie”22. Podczas ogłoszenia nominacji Putin podziękował prezy dentowi za zaufanie i obiecał nie ty lko przeprowadzić restruktury zację służb, której oczekiwał Jelcy n, ale też oprzeć się na łagodzącej objawy kry zy su strategii rządu – zamierzał ścigać przestępstwa
gospodarcze i przy padki uchy lania się od płacenia podatków. Stwierdził, że „wrócił do domu”. Kowalow wściekł się z powodu dy misji, ale podczas przekazania władzy zachował się profesjonalnie. Oprowadził po budy nku swojego następcę, a potem otworzy ł sejf w swoim gabinecie. „Oto mój sekretny zeszy t – powiedział. – A to mój pistolet”23. Dwa dni później Putin udzielił wy wiadu gazecie „Kommiersant”, w który m przedstawił swoje priory tety i rozszerzy ł trady cy jne zadania agencji o walkę z ekstremizmem polity czny m i nacjonalizmem, z obcy mi szpiegami i z nowo powstałą, wolno rozwijającą się siecią WWW. „Oczy wiście FSB nie będzie kontrolować Internetu – stwierdził, już wtedy dając wy raz zaniepokojeniu wzrostem znaczenia tego nowego medium – ale rozumiemy , że nowoczesne urządzenia telekomunikacy jne mogą zostać wy korzy stane przez ty ch, którzy zagrażają bezpieczeństwu państwa”24. Nominacja Putina wy wołała niezadowolenie wśród weteranów FSB – a jednocześnie weteranów KGB – którzy traktowali go jak karierowicza i człowieka z zewnątrz. Pochodził z Petersburga i pełnił służbę jedy nie na prowincji. Nie udało mu się awansować powy żej stopnia podpułkownika. Dla Putina to by ł niezwy kły , szokujący zwrot – olbrzy mi skok naprzód na nieoczekiwanej ścieżce kariery . Zostawił w ty le o wiele bardziej doświadczony ch i lepiej wy szkolony ch generałów, dla który ch by ł parweniuszem narzucony m im po to, żeby Kreml mógł kontrolować poczy nania służb – co idealnie pokry wało się z prawdziwy mi intencjami stolicy .
J
elcy n został zmuszony do skrócenia wakacji w Karelii i powrotu do Moskwy , żeby uporać się
z widmem krachu gospodarczego – 1 sierpnia wezwał nowego dy rektora FSB do daczy w podmoskiewskich Gorkach, by przedstawić swoje oczekiwania wobec niego. Chciał „odpolity cznić służby specjalne” oraz przy wrócić im prestiż i autory tet – słowa jeżące włos na głowie dy sy dentom, u który ch Łubianka wciąż wy woły wała lęk. Jelcy n zaproponował, by Putin wrócił do czy nnej służby w wy wiadzie, i chciał go awansować na generała. Ten jednak odmówił – przy pomniał, że sam zrezy gnował z pracy w ty m charakterze podczas zamachu stanu w 1991 roku. Ponadto wy jawił Jelcy nowi, że przez siedem lat, które upły nęły od tamty ch zdarzeń, pozostał w rezerwie KGB, a potem FSB. „Jestem cy wilem – powiedział podczas rozmowy z prezy dentem. – To ważne, żeby na czele tak strategicznego ministerstwa nie stał mundurowy ”25. Tak więc został pierwszy m – i ostatnim – cy wilny m dy rektorem FSB26. Putin wprowadził się do gustownie urządzonego biura na drugim piętrze Łubianki. Zrezy gnował ze znajdującego się nieopodal starego gabinetu, w który m urzędowali szefowie radzieckiej służby wy wiadowczej, od Ławrientija Berii po Jurija Andropowa. Zmienił go w muzeum, które część ludzi nazy wała „kapliczką”. Na swoim biurku postawił brązową statuetkę Żelaznego Feliksa Dzierży ńskiego, założy ciela radzieckiej tajnej policji w 1917 roku27. Jako lojalny podwładny Putin spełnił ży czenie Jelcy na. Zreorganizował agencję i zredukował
liczbę zatrudniony ch w administracji pracowników – to zadanie by ło szczególnie pilne, bo gospodarka znajdowała się w coraz głębszy m dołku, a dziura budżetowa rosła. W końcu zwolnił jedną trzecią urzędników Łubianki – ich liczba spadła z sześciu do czterech ty sięcy . Dokonał tego mimo silnego niezadowolenia wśród członków kadry ; ich zdaniem fala zwolnień by ła po prostu zarządzoną przez Jelcy na czy stką polity czną. Putin zlikwidował ponadto te wy działy , które uważał za przestarzałe, i utworzy ł nowe, mające odpowiedzieć na najpilniejsze zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa. Prowadziły zadania wy wiadowcze w regionach i republikach, szczególnie na terenach zamieszkany ch przez muzułmanów, takich jak Czeczenia, czuwały nad bezpieczeństwem cy frowy m i telekomunikacją, a także nad ochroną konsty tucji. To ostatnie zadanie brzmiało szczególnie złowrogo – by ło bowiem echem misji V Zarządu Głównego KGB, który polował na dy sy dentów za czasów Związku Radzieckiego. Już od dwóch lat – od przeprowadzki do Moskwy – Putin od czasu do czasu prosił o wsparcie zaufany ch funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Teraz też zwrócił się do oficerów, który ch znał jeszcze z KGB w Petersburgu – Aleksandra Grigoriewa, Wiktora Czerkiesowa i Siergieja Iwanowa, generałów w służbie czy nnej – i zaproponował im stanowiska na najwy ższy ch szczeblach władzy w FSB. Jelcy n podziwiał żelazną konsekwencję Putina. „Nie pozwalał sobą manipulować w rozgry wkach polity czny ch – pisał. – Rząd by ł ulubiony m obiektem plotek, więc nawet tak doświadczonemu urzędnikowi nie wy padało okazy wać swoich sy mpatii”28. Putin znowu zaczął ży ć jak ty powy agent wy wiadu, dla którego wszy stko jest tajne, a każdy człowiek to potencjalny zdrajca. „Kto pracował w służbie wy wiadowczej, zawsze mógł się spodziewać wery fikacji – wspominał. – Co jakiś czas cię sprawdzali. Nie by ło to częste, ale też niezby t przy jemne”. Chociaż by ł dy rektorem, czuł „nieustające napięcie”. Ponadto udzieliła mu się wszechobecna w służbach paranoja. „Nie mogli nawet wy jść do restauracji – mówił o swoich współpracownikach. – Wbili sobie do głów, że w restauracjach przesiadują ty lko prosty tutki i handlarze z czarnego ry nku. Co przy zwoity agent służby bezpieczeństwa miałby robić w takim miejscu?”29 Skutkiem takiego my ślenia by ły ponadprzeciętne środki ostrożności. Pewnego dnia Putin zaprosił młodą, ładną przedstawicielkę grupy dziennikarzy akredy towany ch na Kremlu na lunch w Izumi, jednej z nowy ch restauracji sushi w Moskwie. Reporterka Jelena Triegubowa zdziwiła się, gdy weszła do restauracji i okazało się, że świeżo mianowany dy rektor FSB czeka na nią sam – wszy stkich inny ch gości wy proszono. Putin podobno by ł we flirciarskim nastroju, nazy wał ją zdrobniale Lenoczką i zachęcał, żeby napiła się z nim sake. Fakt, że nie ty lko nie doceniła jego dy skrecji, ale jeszcze na domiar złego opisała to zdarzenie w swojej książce, umocnił go w przekonaniu, że media i dziennikarze to stado sępów, które wciąż szukają okazji, by wy korzy stać albo zdy skredy tować urzędników dla własny ch korzy ści30.
W
ieczorem 20 sierpnia, niecały miesiąc po powołaniu Putina na stanowisko szefa FSB,
dziennikarz z Petersburga Anatolij Lewin-Utkin wy szedł z redakcji nowego ty godnika „Juridiczeskij Petersburg Siegodnia”. W teczce z dokumentami i fotografiami do arty kułów, które miały się ukazać w następny m, trzecim numerze, miał ty siąc rubli (ówcześnie równowartość stu czterdziestu dolarów). Lewin-Utkin by ł zastępcą redaktora naczelnego gazety , która istniała od niedawna, ale dzięki arty kułom odsłaniający m kulisy działania banków i przedstawiający m skomplikowaną mapę stref wpły wów już zdoby ła zainteresowanie. Jedny m z opisy wany ch na łamach periody ku inwestorów by ł Bory s Bieriezowski, który rok wcześniej starł się z inny mi oligarchami w kwestii pry waty zacji Swiazinwestu, największej w kraju firmy telekomunikacy jnej. W inny m arty kule opisano ucieczkę Sobczaka z Rosji i poczy nania jego bliskiego współpracownika, specjalisty do spraw inwesty cji zagraniczny ch, a obecnie dy rektora FSB. Arty kuł nosił ty tuł Nielegalna nominacja Władimira Putina na stanowisko szefa FSB. LewinUtkin nie by ł autorem ty ch tekstów, ale dostarczy ł część materiałów potrzebny ch do ich napisania. Redaktor naczelny ty godnika Aleksiej Domnin twierdził, że oba arty kuły wy wołały falę głośny ch sprzeciwów ze strony opisany ch w nich osób. „Ludzie Putina” – Lewin-Utkin nie ujawnił ich nazwisk – spotkali się z nim, żeby dać wy raz swemu oburzeniu. Spotkanie miało „oczy wiste podłoże polity czne”, nie podał jednak żadny ch szczegółów31. Skargi na treść arty kułów nie by ły niczy m nadzwy czajny m – często liczono się z taką możliwością – więc o sprawie szy bko by zapomniano, gdy by nie to, co stało się potem. Lewin-Utkin wszedł na klatkę schodową swojego bloku przy ulicy Rednowa i zatrzy mał się przy skrzy nce pocztowej, żeby zabrać korespondencję. Nagle podeszli do niego od ty łu dwaj mężczy źni i pobili go tak brutalnie, że odniósł obrażenia czaszki. Napastnicy zabrali mu teczkę i opróżnili kieszenie – ukradli nawet jego legity mację dziennikarską. Sąsiad znalazł dziennikarza nieprzy tomnego na klatce i wkrótce karetka zawiozła go do szpitala. Lekarze operowali LewinaUtkina dwa razy , ale zmarł rano 24 sierpnia, nie odzy skawszy przy tomności. Podobne napady na zlecenie stały się tak powszechne w Petersburgu – przez jakiś czas zdarzały się codziennie – że morderstwo Lewina-Utkina nie odbiłoby się szerokim echem, gdy by nie fakt, że organizacje zrzeszające dziennikarzy zajęły się ty m przy padkiem i zwróciły się do Organizacji Narodów Zjednoczony ch o pomoc w nakłonieniu władz rosy jskich do wszczęcia śledztwa32. Nigdy nie znalazły się dowody łączące Putina ani Bieriezowskiego z ty m pobiciem; prokuratura wy raziła wątpliwości, czy zabójcy kierowali się inny mi moty wami niż rabunek, ale nie da się stwierdzić, jak sumiennie przeprowadzono śledztwo. Po raz pierwszy jednak – i nie ostatni – w mediach łączono czy jąś śmierć z nazwiskami Putina i Bieriezowskiego. Jeszcze w sierpniu tę sprawę przy ćmiły o wiele bardziej dramaty czne wy darzenia.
T
rzy dni przed śmiercią Lewina-Utkina podano wiadomość, że Rosja nie wy wiązała się
z większości umów kredy towy ch i wprowadziła dewaluację rubla, pozbawiając oszczędności miliony inwestorów i zwy kły ch oby wateli. Rosja znalazła się na skraju kompletnej zapaści ekonomicznej. Kry zy s pogłębił kłopoty Jelcy na i zasy gnalizował, że jego kariera polity czna zbliża się do końca. 21 sierpnia Duma wezwała prezy denta do ustąpienia ze stanowiska. Ale ten dwa dni później zwolnił Kirijenkę, ledwie po pięciu miesiącach urzędowania, a potem powołał nowego premiera, Wiktora Czernomy rdina, choć niecałe pół roku wcześniej sam usunął go z tego urzędu. Jelcy n, wielka nadzieja rosy jskiej demokracji, wy raźnie się pogubił. „Odważne” ruchy , który mi się szczy cił, nagle stały się oznaką desperacji. Cztery dni później wy stąpił w telewizji, żeby ogłosić, że w 2000 roku nie będzie kolejny raz ubiegał się o fotel prezy dencki, a potem na dwa ty godnie zniknął z pola widzenia. W ty m czasie jedy nie sześć razy pojawił się na krótko na Kremlu, kiedy panika w kręgach finansowy ch i polity czny ch osiągnęła apogeum. Duma, tak jak po nominacji Kirijenki, dwa razy głosowała przeciwko powrotowi Czernomy rdina na stanowisko premiera, ale ty m razem Jelcy n nie mógł posłuży ć się blefem, bo zawczasu złożono wniosek o pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej, a zgodnie z konsty tucją w takiej sy tuacji prezy dent nie miał prawa rozwiązać parlamentu33. Nad krajem znowu zawisło widmo konfrontacji, pojawiły się plotki o możliwy m puczu, podsy cane wiadomościami, że w stan pełnej gotowości postawiono siły wojskowe stacjonujące pod Moskwą. Komuniści w Dumie szy kowali się do powtórki oblężenia z 1993 roku; zdawało się nawet, że prowokują Jelcy na, by podjął taki krok. 1 września telewizja nadała wy stąpienie Putina, który zaprzeczy ł, by Kreml zamierzał uży ć siły do rozwiązania kry zy su polity cznego. Grobowy m tonem zadeklarował, że FSB zadba o interesy społeczeństwa. „Ci, którzy naruszają konsty tucję i próbują za pomocą siły lub niekonsty tucy jny ch metod podminować podstawy ustroju polity cznego Rosji, spotkają się ze stosowny m oporem – ostrzegał. – Co do tego nie ma żadny ch wątpliwości”34. Albert Makaszow, jeden z członków frakcji komunisty cznej w parlamencie, zaczął głosić pogląd, że Ży dzi są plagą, którą należy usunąć z Rosji. Putin oświadczy ł, że w sprawie ty ch uwag podjęto działania prawne, chociaż Prokuratura Generalna i sama Duma unikały wy raźnego przedstawienia swojego stanowiska35. Te kontrowersje wy wołały zamęt w Moskwie. Ludzie wy szli na ulicę podczas komunisty czny ch obchodów rocznicy rewolucji, żeby bronić Makaszowa i jego anty semickich ty rad. Putin wy dał oświadczenie – stojąc na tle Łubianki, co stanowiło wy mowny sy gnał nie ty lko dla oby wateli, ale też dla wciąż przepełniony ch fanaty zmem tajny ch służb – że nie będzie tolerancji dla języ ka nienawiści. Wy starczy ło mu kilka ty godni na nowy m stanowisku, żeby zerwał z wizerunkiem szeregowego, bezbarwnego doradcy , który zawsze wtapia
się w tło. Emanowała z niego pełnia autory tetu tajny ch służb i aura niezłomnej determinacji, by stłumić niepokoje polity czne i społeczne, które mogły naruszy ć fundamenty państwa. Wdzięczny za tę postawę Jelcy n pisał: „Sądzę, że jego lodowaty wzrok i niemal wojskowa precy zja wy powiedzi powstrzy mały wiele osób przed wy woły waniem niepokojów”36. Publiczne poparcie Putina nie pomogło jednak Jelcy nowi; prezy dent musiał odwołać nominację Czernomy rdina. Jego doradcy porozumieli się z deputowany mi do Dumy i razem wy brali kandy data, który budził najmniej sprzeciwów obu stron – Jewgienija Primakowa, ministra spraw zagraniczny ch w rządzie Jelcy na od 1996 roku. Primakow by ł starszy m, łagodny m pracownikiem naukowy m z epoki ZSRR. Specjalizował się w arabisty ce i spędził czternaście lat na Bliskim Wschodzie jako dziennikarz ściśle współpracujący z KGB. Po rozpadzie Związku Radzieckiego „zaopiekował się” służbami wy wiadu zagranicznego, które powstały z ruin KGB, i w latach 1992–1996 stronił od świata, próbując po cichu oży wić agencję mniej więcej tak, jak Putin zamierzał odbudować służby wewnętrzne37. Obaj mężczy źni traktowali się z nieufnością. Primakow miał o wiele większe doświadczenie w świecie wy wiadu, brał bowiem udział w tajny ch misjach nie ty lko na Bliskim Wschodzie, ale i w Stanach Zjednoczony ch38. Sam chętnie przejąłby zwierzchnictwo nad całą FSB, więc dołączy ł do grona osób, które podejrzewały Putina o obsadzanie stanowisk kolegami z Petersburga. Putin zatem zorganizował spotkanie „całego aparatu kierowniczego FSB” z Primakowem, aby mu udowodnić, że nie przeprowadził czy stki w szeregach podległy ch mu służb39. 11 września parlament zdecy dowaną większością głosów wy brał Primakowa na premiera i zażegnał w ten sposób najpilniejszy kry zy s polity czny . Desperackie decy zje rządu Jelcy na doty czące niespłacony ch długów i dewaluacji rubla wy wołały wstrząsy sejsmiczne w społeczeństwie, ale w końcowy m rozrachunku zadziałały jak „oży wczy eliksir” – znowu nastąpił wzrost gospodarczy , w czy m duży udział miała produkcja wewnętrzna i początek boomu naftowego40. Ty mczasem z fortuną Jelcy na – oraz jego zdrowiem – by ło coraz gorzej. Jesienią i zimą prezy dent co chwila musiał wracać do szpitala, a próby postawienia go w stan oskarżenia nie skończy ły się po mianowaniu Primakowa. Ty mczasem na hory zoncie pojawiło się nowe niebezpieczeństwo, które mogło jeszcze bardziej zaszkodzić Jelcy nowi, a lojalność Putina miała okazać się decy dująca w starciu z ty m zagrożeniem.
P
utin urzędował na Łubiance od niedawna, gdy nagle wy buchł wokół niego skandal większy niż
wszy stko, co przeży ł do tej pory . 17 listopada 1998 roku sześciu mężczy zn zwołało w Moskwie dziwną, sensacy jną konferencję prasową. Czterej mieli na twarzach maski i okulary przeciwsłoneczne. Pozostali dwaj, Aleksander Litwinienko i Michaił Triepaszkin, wy stąpili jawnie. Wszy scy by li weteranami FSB. Przedstawili dziennikarzom z kraju i zagranicy zatrważającą
opowieść o korupcji i spisku. Powiedzieli, że oddział walczący z przestępczością zorganizowaną sam stał się gangiem, który wy musza haracze od bossów półświatka i czeczeńskich bojowników o niepodległość, nęka firmy , które miał chronić, i oferuje swoje usługi ty m, którzy gotowi są zapłacić, często ze śmiertelny m skutkiem. Twierdzili, że ich zwierzchnicy zamierzali uprowadzić brata Umara Dżabraiłowa, jednego z wpły wowy ch biznesmenów. Zlecili pobicie Triepaszkina, gdy ten został zwolniony z pracy za śledztwo w sprawie naduży ć. Najbardziej sensacy jna by ła informacja, że oficerowie służb podległy ch Władimirowi Putinowi zamierzają zabić Bory sa Bieriezowskiego. Bieriezowski, którego wpły w na polity kę Kremla wcale nie by ł tak silny , jak sam lubił to przedstawiać, pry watnie zwierzy ł się swoim znajomy m na stanowiskach, że podobno wy dano na niego wy rok. By ł pewny , że właśnie to przy czy niło się do zwolnienia Kowalowa. Jedny m z pierwszy ch kroków, które podjął Putin na stanowisku szefa FSB, by ło rozwiązanie oddziału do walki z przestępczością zorganizowaną – właśnie tego, o który m tak źle mówili zamaskowani mężczy źni na konferencji. Putin zwolnił albo przeniósł większość funkcjonariuszy tego oddziału, ale wewnętrzne śledztwo w sprawie rzekomego zlecenia zabójstwa Bieriezowskiego nie zakończy ło się postawieniem formalny ch zarzutów dowódcom oddziału. (Jeden z prokuratorów powiedział Bieriezowskiemu, że rozkaz zabicia go by ł jedy nie żartem). Zamknięcie śledztwa skłoniło Bieriezowskiego do publicznego wy stąpienia w tej sprawie. Zaapelował bezpośrednio do Putina w liście otwarty m opublikowany m 13 listopada w gazecie „Kommiersant”. „Władimirze Władimirowiczu – pisał – przejął Pan po poprzednikach trudną schedę. Przestępcy oraz urzędnicy na różny ch szczeblach władzy , który ch udało im się skorumpować – także urzędnicy w podległy ch Panu służbach – podejmują działania wy mierzone przeciwko ludziom, którzy nie chcą stać się znowu bezwolny m stadem. Zbrodniczy terror ma się w Rosji coraz lepiej”41. Bieriezowski nie wy jaśnił, dlaczego wy stosował ten bezpośredni apel; niektóre osoby publiczne i gazety podejrzewały , że by ła to próba zdy skredy towania na Kremlu Putina albo inny ch funkcjonariuszy . Lub wręcz przeciwnie – że przez ten zabieg Bieriezowski chciał odzy skać część wpły wów, które miał kiedy ś w Pałacu Kremlowskim. List nie dał oczekiwany ch rezultatów, więc po czterech dniach publicznie zabrali głos agenci, który ch ta sprawa doty czy ła. Aleksander Litwinienko, organizator konferencji prasowej, w drugiej połowie lat osiemdziesiąty ch pracował w zarządzie kontrwy wiadu wojskowego KGB, a w latach dziewięćdziesiąty ch w FSB, gdzie zajmował się przede wszy stkim zwalczaniem terrory zmu i przestępczości zorganizowanej. Nigdy nie by ł szpiegiem ani tajny m agentem, lecz raczej oficerem śledczy m i kontrolerem. Tak jak Putin by ł wy sportowany m, lojalny m wobec służb bezpieczeństwa patriotą. Awansował do stopnia podpułkownika, ale do tej pory stracił już wiarę w sens swojej pracy . Zaczął postrzegać FSB jako zbiorowisko bandy tów – doty czy ło to
zwłaszcza oddziału utworzonego w 1996 roku do walki z przestępczością zorganizowaną, znanego z bezwzględnej brutalności i korupcji42. Granice między służbą państwu, oligarchom i mafii coraz bardziej się rozmy wały . Litwinienko sam je przekroczy ł. W 1994 roku wy znaczono go do zespołu mającego zbadać próbę zabójstwa Bieriezowskiego. Pewnego dnia Bieriezowski wy jechał prowadzony m przez szofera ekskluzy wny m mercedesem ze swojego salonu samochodowego. Nagle w limuzy nie eksplodowała zdalnie sterowana bomba, a jej odłamki rozerwały karoserię. Fragmenty blachy ścięły kierowcy głowę, ale Bieriezowskiemu jakoś udało się przeży ć. Zbierając dowody , Litwinienko by ł coraz bardziej zafascy nowany osobą ambitnego potentata i wkrótce znalazł się na liście płac Bieriezowskiego jako jego osobisty ochroniarz i doradca, a jednocześnie dalej pracował w FSB. Zaległości w wy płatach skromny ch pensji funkcjonariuszy zdarzały się tak często, że wielu z nich dorabiało na boku u zamożny ch osób pry watny ch. By ł to przejaw kompletnego zepsucia aparatu wy wiadowczego. Litwinienko twierdził, że zimą 1997 roku otrzy mał rozkaz zabicia Bieriezowskiego, ale nie ty lko go nie wy konał, lecz poszedł do Bieriezowskiego i uprzedził go o planowany m zamachu. Litwinienko zaczął konferencję prasową od przeczy tania oświadczenia, a potem podkreślił, że korupcja w FSB zaczęła się jeszcze przed nominacją Putina na stanowisko dy rektora, i zwrócił się do niego z apelem o oczy szczenie agencji. „Nie zależy nam na walce z Federalną Służbą Bezpieczeństwa – zapewniał Litwinienko. – Chcemy ją raczej naprawić i wzmocnić”43. Organizatorzy konferencji nie mieli żadny ch dowodów oprócz swoich zeznań, chociaż twierdzili, że jest inaczej. „Podjąłem kilka prób skontaktowania się z Władimirem Władimirowiczem, żeby przedstawić mu fakty , ale nie dostaliśmy takiej możliwości. Zwy czajnie nie dopuszczono nas do niego”. Potem Litwinienko odwołał się bezpośrednio do Putina: „Skorzy stam więc z tej okazji. My ślę, że obejrzy nagranie z naszej konferencji, chciałby m zatem powiedzieć mu, że dy sponujemy dowodami, które potwierdzają, że jego podwładni go zwodzą. Mogę dostarczy ć dowody na piśmie. Jeżeli zaprosi mnie do swojego gabinetu, pokażę mu te dokumenty ”. Wrzawa medialna, która wy buchła po konferencji, postawiła Putina w niezręcznej sy tuacji. Nie mógł po prostu odesłać z kwitkiem Bieriezowskiego, bo ten przekony wał, że wciąż ma rozległe wpły wy na Kremlu; ponadto zarzuty by ły doprawdy skandaliczne i doprowadziły Putina do wściekłości. Odpowiedział na apel Bieriezowskiego jeszcze tego samego dnia, publikując w „Kommiersancie” swój list otwarty . „Nie obawiamy się publicznego prania naszy ch brudów”. Dalej zapewnił, że wszy stkie zarzuty zostaną dokładnie zbadane podczas wewnętrznego śledztwa. Jednocześnie w zawoalowany sposób ostrzegł Bieriezowskiego, „powszechnie znanego z poszanowania zasad demokracji”, że dużo ry zy kuje, zadzierając z FSB. Uprzedził, że jeżeli insy nuacje się nie potwierdzą, to FSB nie będzie miała innego wy jścia, niż wnieść pozew o zniesławienie – nie ty lko przeciwko Bieriezowskiemu, ale też przeciwko redakcji
„Kommiersanta” za to, że wy drukowała jego list44. Putin pokazał, że absolutnie nie zamierza tolerować kry ty ki jego agencji – ani odmiennie my ślący ch ludzi w jej strukturach. Pod koniec miesiąca Putin, unikając rozgłosu, wezwał Litwinienkę do swojego biura, tak jak ten sobie ży czy ł. Litwinienko przy niósł na to spotkanie stertę dokumentów – między inny mi tabelę, w której powiązał konkretne nazwiska z przestępstwami zgodnie z własną wiedzą i informacjami posiadany mi przez jego kolegów. Litwinienko nie docenił Putina – wy obrażał go sobie jako przeciętnego podpułkownika, „jednego z operatiwników średniego szczebla, który niespodziewanie dla siebie samego został zwierzchnikiem stu wy trawny ch generałów, stary ch wy jadaczy mający ch własne interesy , powiązania i tajemnice”45. Zastanawiał się, jak ma się zwracać do tego człowieka, który kierował służbami bezpieczeństwa. „Towarzy szu pułkowniku”? Putin jednak od razu rozwiał wątpliwości gościa, wstając zza biurka i podając mu dłoń na powitanie. „Zdawał się jeszcze niższy niż w telewizji” – przy pominał sobie później swoje pierwsze wrażenie Litwinienko. Rozmowa by ła krótka i zdaniem tego ostatniego odby ła się w lodowatej atmosferze. Putin nalegał, żeby spotkali się sam na sam, bez dwóch mężczy zn, którzy wy stąpili z Litwinienką na konferencji prasowej. Uprzejmie odmówił przejrzenia dossier, które przy niósł mu gość. Rozmawiając ze swoją żoną Mariną, Litwinienko powiedział, że spotkanie okazało się kompletną katastrofą. „Widziałem w jego oczach, jak bardzo mnie nie lubi”46. Putin przy gotował własne dossier doty czące Litwinienki i jego kolegów. Wieczorem 19 listopada stanął przed kamerami państwowej telewizji Rossija i obiecał wszczęcie śledztwa, ale jednocześnie zastrzegł, że nie ma żadny ch dowodów potwierdzający ch zarzuty wobec FSB. Drwił z tamtej konferencji prasowej, nazy wając ją spektaklem z udziałem „postaci z bajek”, które włoży ły maski, chociaż podały swoje nazwiska. Opowiedział widzom nieprawdopodobną historię, że po konferencji by ła żona jednego z jej bohaterów – nie powiedział którego, ale raczej nie miał na my śli Litwinienki – zatelefonowała do niego i skarży ła się, że ten nie płaci na czas alimentów. „Możliwe, że właśnie dlatego miał ciemne okulary ”. Na końcu odwrócił kota ogonem i oświadczy ł, że to właśnie tamci agenci prowadzili nielegalne operacje47. Nazajutrz Jelcy n znowu wezwał Putina na swoją daczę i zażądał od niego, żeby jak najszy bciej uciszy ł ten żenujący , coraz głośniejszy skandal. „Powszechnie wiadomo, jaki los czeka urzędników, który ch surowy Jelcy n wzy wa na dy wanik” – pisała o ty m spotkaniu jedna z gazet48. Putin jednak nie ustąpił; nawet jeśli niektóre zarzuty wy sunięte przez agentów by ły zgodne z prawdą, to sami by li nie mniej winni niż ich zwierzchnicy . Zdaniem Putina, zwołując konferencję prasową, agenci złamali przy sięgę na wierność, którą składają wszy scy pracownicy służb wy wiadowczy ch. Zamiast zbadać zgłoszone przez nich sprawy , przedstawił prezy dentowi dowody , które sam zebrał przeciwko nim. Potem zwolnił Litwinienkę i jego zwolenników. „Tacy ludzie nie mają prawa pracować w FSB” – twierdził.
S
posób, w jaki Putin załatwił tę sprawę, nie zy skał mu powszechnego poparcia na Kremlu. Już
cztery miesiące po mianowaniu pojawiły się plotki, że Jelcy n dostrzeże brak kompetencji nowego szefa FSB i odwoła go ze stanowiska. Redukcja zatrudnienia na Łubiance nie by ła popularną decy zją wśród deputowany ch do Dumy , którzy dalej wy korzy sty wali każdą okazję, by zaatakować prezy denturę Jelcy na. Nagle pozy cja Putina stała się niepewna – ty m bardziej że ledwie trzy dni po konferencji prasowej Litwinienki doszło do zabójstwa Galiny Starowojtowej, wpły wowej deputowanej skrzy dła liberalnego z Petersburga. Starowojtowa by ła etnografką, która zdoby ła rozgłos podczas pierestrojki jako obrończy ni praw liczny ch w Rosji mniejszości narodowy ch. Nie znała zby t blisko Putina, ale ich drogi krzy żowały się w Petersburgu przez całe lata dziewięćdziesiąte, ponieważ przy jaźniła się z Sobczakiem i jego żoną. We wrześniu 1998 roku wy stąpiła w programie telewizy jny m pod znamienny m dla tej epoki ty tułem Skandale tygodnia i przedstawiła w nim hipotezę, że pojawiające się znowu od jakiegoś czasu przecieki, które oczerniały Sobczaka, mogły by ć próbą zdy skredy towania nowego dy rektora FSB, czy li Putina. Przy pomniała, że oficjalnie Sobczak wciąż jest świadkiem w śledztwie, a nie oskarżony m. Jej zdaniem jedy nie niezwy kle cy niczny spisek mógł ugodzić w samego Putina. „Trzeba przy najmniej wziąć pod uwagę taką możliwość, chociaż oczy wiście zgadzam się, że brzmi to nieprawdopodobnie”49. Wieczorem 20 listopada Starowojtowa w towarzy stwie swojego asy stenta Rusłana Linkowa wróciła do domu przy Kanale Gribojedowa. Nieznani napastnicy oddali w jej kierunku co najmniej pięć strzałów. Trzy trafiły Starowojtową w głowę i zabiły ją na miejscu. Linkow został postrzelony dwa razy , ale udało mu się przeży ć50. Sprawcy porzucili pistolety i odjechali czekający m na nich samochodem. Noszący wszy stkie znamiona zabójstwa na zlecenie atak wy wołał zgorszenie na arenie między narodowej. „Morderstwo kobiety – kobiety polity ka – czegoś takiego nie by ło w Rosji od czasów stalinizmu” – powiedział jej zwolennik Siergiej Kozy riew51. Jelcy n potępił tę zbrodnię, nazy wając ją „butny m wy zwaniem” rzucony m „całemu narodowi”. Jeden z jego doradców twierdził, że wiadomość o morderstwie tak wstrząsnęła prezy dentem, że cały następny dzień spędził w szpitalu52. Jelcy n i Primakow zobowiązali Putina, ministra spraw wewnętrzny ch Siergieja Stiepaszy na i prokuratora generalnego Jurija Skuratowa, żeby „osobiście nadzorowali” przebieg śledztwa, i zażądali od nich wy ników. Przed śmiercią Starowojtowa zapowiedziała swój start w wy borach na stanowisko gubernatora obwodu leningradzkiego (którego radziecka nazwa nie uległa zmianie, w przeciwieństwie do Petersburga). Piętnowała nacjonalisty czne wy powiedzi, który mi naszpikowane by ły debaty parlamentarne, i zgromadziła wiele dowodów korupcji w petersburskim samorządzie. Nie brakowało zatem potencjalny ch moty wów ani podejrzany ch w jej sprawie – w ciągu kilku ty godni po zabójstwie
policja aresztowała ponad trzy sta osób53 – jednak prawdziwego powodu zabójstwa nie udało się ustalić do dzisiaj. Chory i sfrustrowany Jelcy n dał upust złości. Winą za problemy , które nawarstwiły się tej zimy w cały m kraju, obarczy ł „wy buch komunisty cznej histerii”. Jej przejawem by ły nie ty lko wy powiadane co chwila publicznie oskarżenia pod adresem Ży dów, ale też propozy cje przy wrócenia pomnika Feliksa Dzierży ńskiego przed dawną siedzibą KGB, gdzie teraz pracował Putin. Jelcy n wściekał się na inercję „zwy kle tak srogiej Prokuratury Generalnej” w obliczu zdarzeń, które postrzegał jako próby obalenia rosy jskiej demokracji przez przestępców54. Zabójstwo Starowojtowej by ło kolejny m paraliżujący m ciosem zadany m państwu – i prezy dentowi. Zdaniem Jelcy na Putin jako szef FSB ponosił częściową odpowiedzialność za taki stan rzeczy . Zdawało się, że jego przy szłość polity czna zależy teraz od kapry su prezy denta. 15 grudnia Jelcy n znowu wezwał Putina, ty m razem na Kreml, gdzie akurat przeby wał podczas jednego z rzadkich dni spędzony ch w gabinecie prezy denckim. Jelcy n chciał z nim porozmawiać o sprawie Starowojtowej, o fali rasistowskich wy powiedzi w parlamencie, o spisku przeciwko Bieriezowskiemu i o restruktury zacji FSB. Kiedy Putin wy szedł z tego spotkania, oświadczy ł mediom, że nie stracił zaufania prezy denta, chociaż brzmiał jak człowiek, który się martwi, że właśnie tak się stało. Oskarży ł ty ch, którzy rozpowszechniają plotki – dając do zrozumienia, że wy wodzą się z wrogich sobie obozów w otoczeniu Jelcy na – o „sianie ziaren niepewności wśród personelu administracy jnego i wy konawczego, żeby osłabić jego władzę”. U podłoża ty ch pomówień „leży strach” – twierdził. „Strach przed służbą bezpieczeństwa”. Wy glądało na to, że Putin ma poważny problem z utrzy maniem swojej pozy cji. Ogłosił, że w końcu kadencji Jelcy na – czy li już za półtora roku – zrzeknie się stanowiska, żeby zrobić miejsce nowemu dy rektorowi wy wiadu, który będzie podlegał nowemu prezy dentowi. „To oczy wiste, że będę musiał odejść” – powiedział55.
ROZDZIAŁ 9
KOMPROMAT
N
astępnej wiosny wieczorne wiadomości z 17 marca 1999 roku przedstawiły reportaż, który
poprzedziła plansza, że prezentowany materiał może by ć nieodpowiedni dla osób poniżej osiemnastego roku ży cia. Na ekranie pojawiły się fragmenty czarno-białego nagrania z taśmy wideo. Zarejestrowała je kamera monitoringu umieszczona w niewidoczny m miejscu nad szerokim łóżkiem w pomieszczeniu, które okazało się pokojem w moskiewskim apartamencie znanego bankiera. Dwie młode kobiety , przedstawione w materiale jako prosty tutki, pojawiają się w kadrze w różny ch stadiach roznegliżowania. Po jakimś czasie dołącza do nich mężczy zna, który – cy tując beznamiętny komentarz narratora – „jest bardzo podobny do prokuratora generalnego” Jurija Skuratowa. Trwający od dawna konflikt Kremla z prokuratorem bardzo się zaostrzy ł i właśnie takich drasty czny ch środków uży to do przeprowadzenia kontrataku. Wszy stkie główne stacje telewizy jne otrzy mały z anonimowego źródła kasety VHS z kopiami ty ch nagrań. Cały film trwał pięćdziesiąt minut. Jedy nie państwowa telewizja RTR zdecy dowała się go wy korzy stać – przy najmniej na początku1. Decy zję tę podjął, wbrew sprzeciwom części dziennikarzy związany ch ze stacją, dy rektor generalny Michaił Szwy dkoj, który później został ministrem kultury Rosji2. Źródło i autenty czność tego nagrania pozostały niepewne, a jakość by ła na ty le zła, że nikt nie by ł w stanie powiedzieć, że to na sto procent Skuratow baraszkuje z dwiema kobietami – chociaż w pewny m momencie jedna z nich mówi, że nie zdradzi swojego imienia, dopóki on sam nie powie, jak się nazy wa, mężczy zna zaś odpowiada: „Jura”, co jest zdrobnieniem imienia Jurij. Nagranie miało wszy stkie cechy prowokacji, który ch KGB kiedy ś uży wał, żeby zdy skredy tować albo szantażować biznesmenów i polity ków. Szy bko ukuto żart, że źródłem tego nagrania by ł mężczy zna „bardzo podobny do dy rektora FSB” Władimira Putina. Zdaniem Jelcy na pierwszy tę taśmę dostał jego szef kancelarii Nikołaj Bordiuża. Zszokowany Bordiuża pry watnie spotkał się ze Skuratowem na Kremlu 1 lutego, długo przed ty m, jak skandal wy szedł na światło dzienne3. Skuratow od razu złoży ł rezy gnację, podając jako powód zły stan zdrowia, a następnego dnia zgłosił się do szpitala. Jelcy n właśnie wrócił z leczenia – ty m razem po pęknięciu wrzodu żołądka. Miesiąc później Bordiuża też poszedł do szpitala. Zdawało się, że rosy jskie elity polity czne dotknęła jakaś plaga. 2 lutego Jelcy n po raz pierwszy od końca 1998 roku odwiedził swój gabinet na Kremlu. Przeby wał w nim ty lko półtorej godziny , ale to
wy starczy ło, żeby zwolnić czterech asy stentów i przy jąć od Skuratowa rezy gnację. Jego odejście oficjalnie tłumaczono problemami zdrowotny mi, ale nagłe „choroby ” radzieckich przy wódców polity czny ch tak długo by ły eufemizmem poważniejszy ch intry g, że i tak nikt w to nie uwierzy ł. Wkrótce zaczęły się mnoży ć plotki o kolejny ch odwołaniach, również Putina. Nikt nie wiedział, co tak naprawdę rozgry wa się za kulisami. Jedy ny m organem państwa uprawniony m do potwierdzenia rezy gnacji Skuratowa by ła Rada Federacji, tworzona przez gubernatorów izby wy ższej parlamentu. Radę już niepokoiła wizja próżni polity cznej, której należało się spodziewać po nieuchronnie nadciągający m końcu kadencji Jelcy na, więc odmówiła zaakceptowania decy zji Skuratowa, dopóki ten nie wróci ze szpitala i sam nie złoży wy jaśnień. Jelcy n twierdził, że Bordiuża ani żaden z pozostały ch doradców nie powiedział mu o nagraniu wideo, dopóki go nie upubliczniono. Po prostu cieszy ł się z rezy gnacji Skuratowa, bo sam miał ku temu ważne powody . Skuratow pełnił funkcję prokuratora generalnego już od ponad trzech lat, a ty mczasem wy różniał się ty lko spektakularny mi klęskami w sprawie śledztw doty czący ch najgłośniejszy ch przestępstw w kraju, między inny mi zabójstwa Galiny Starowojtowej, od którego upły nęły dwa miesiące. „Zaczęły mnie drażnić monotonnie powtarzane przez niego wy mówki i usprawiedliwienia własnej nieudolności” – pisał Jelcy n4. Ale Skuratow nie przesiedział tego okresu kompletnie bezczy nnie. Wkładał o wiele więcej energii w badanie interesów prezy denta niż w próby rozwiązania inny ch ważny ch zagadek kry minalny ch, a w miesiącach poprzedzający ch jego dy misję śledztwa te nagle nabrały nowego impetu. Tamtego lutowego dnia, kiedy Bordiuża pokazał mu nagranie wideo, Skuratow przedstawił Dumie raport, w który m oskarżał Centralny Bank Rosji o potajemne wy prowadzenie z kraju rezerw walutowy ch o wartości pięćdziesięciu miliardów dolarów za pośrednictwem nikomu nieznanej firmy o nazwie Financial Management Co. Ltd. Podobno na Wy spach Normandzkich zarejestrowały ją w 1990 roku KGB oraz partia komunisty czna i wy korzy sty wały do przekazy wania pieniędzy za granicę. Lecz wiele szczegółów by ło niejasny ch – na przy kład kto by ł beneficjentem ty ch nielegalny ch operacji5. Następnego dnia śledczy z biura Skuratowa w towarzy stwie zamaskowany ch policjantów oddziału specjalnego wkroczy li do moskiewskiej siedziby Sibnieftu, kompanii petrochemicznej będącej częścią imperium Bory sa Bieriezowskiego; dzień później pojawili się w jego agencji ochrony Atoll, gdzie śledczy znaleźli sprzęt podsłuchowy i taśmy opisane kry ptonimami „Rodzina” (tak nazy wano grono najbliższy ch współpracowników Jelcy na) i „Tania” (od imienia młodszej córki Jelcy na i jego doradczy ni w sprawach polity czny ch Tatiany Diaczenko). Pomimo rezy gnacji Skuratowa, a może właśnie z tego powodu, prowadzone przez niego śledztwa nagle poruszy ły opinię publiczną, a ujawnione działania korupcy jne wy wołały
powszechne oburzenie. Znajdujący się w centrum władzy ludzie ściągnęli na siebie uwagę. Po bezwsty dny ch naduży ciach pry waty zacy jny ch, do który ch doszło w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiąty ch, głosy domagające się wy mierzenia sprawiedliwości rozbrzmiały jeszcze głośniej, nowy premier Jewgienij Primakow poczuł zaś wiatr zmian, więc 28 sty cznia zarządził na specjalny m posiedzeniu rządu amnestię dla dziewięćdziesięciu czterech więźniów skazany ch za drobne przestępstwa, żeby zwolnić cele „dla ty ch, którzy bardziej zasługują na karę – dla winny ch przestępstw gospodarczy ch”6. Te słowa brzmiały jak ostrzeżenie, że po kadencji Jelcy na już nawet oligarchowie skupieni wokół Kremla nie będą mogli liczy ć na bezkarność. Bieriezowski, który z wzajemnością nienawidził Primakowa, odparł, że groźby premiera zapowiadają powrót do okresu wielkiego terroru. Niedługo po ty m oświadczeniu zaczęły się kontrole w jego firmach. Primakow wy powiadał się w tonie i z rozmachem właściwy m dla retory ki wy borczej, co zdradzało jego ambicje polity czne – chciał zostać następny m prezy dentem Federacji Rosy jskiej. Już podczas pierwszy ch miesięcy na stanowisku premiera udało mu się zdoby ć poparcie w parlamencie i przewagę nad potężny m gubernatorem obwodu moskiewskiego Jurijem Łużkowem, który kiedy ś przy jaźnił się z Jelcy nem, ale od jakiegoś czasu zdawało się, że czeka ty lko na śmierć prezy denta. Jelcy n coraz częściej postrzegał intry gi polity czne – i śledztwa Skuratowa – jako główne zagrożenie dla swojej władzy , a nawet ży cia pry watnego. Rozmy ślał o spisku wewnątrz KPZR, który w 1964 roku doprowadził do obalenia Nikity Chruszczowa, i utwierdził się w przekonaniu, że Primakow i Łużkow w zmowie z prokuratorem generalny m zamierzają pozbawić go prezy dentury . Musiał podjąć zdecy dowane kroki, żeby powstrzy mać7.
17
ich
marca Rada Federacji w końcu zajęła się rezy gnacją Skuratowa; ty m razem sam
zainteresowany zdawał się całkiem zdrowy i poprosił, by Rada nie usuwała go ze stanowiska – „jeżeli obdarzy cie mnie zaufaniem i wsparciem”8. Tłumaczy ł, że złoży ł rezy gnację, ponieważ wy wierano na niego naciski, o które oskarży ł dwóch by ły ch premierów i „znany ch oligarchów”. Nie wspomniał o Bieriezowskim, ale opowiedział o interwencji służb śledczy ch i policji w jego firmach. „Oni wiedzieli o mojej rezy gnacji już dwa ty godnie wcześniej niż ja” – stwierdził. W zawoalowany sposób nawiązał do ludzi, którzy zbierali informacje na temat jego pry watny ch spraw. Teraz jednak by ł zdecy dowany dalej pełnić swoje obowiązki. Właśnie wtedy na Kremlu zapadła decy zja, żeby dostarczy ć nagranie Skuratowa z paniami lekkich oby czajów członkom Rady , którzy właśnie przy gotowy wali się do głosowania mającego rozstrzy gnąć o dalszy ch losach prokuratora. Ta takty ka odniosła jednak odwrotny skutek – członkowie Rady by li zszokowani i zniesmaczeni, ale nie zawartością taśmy , ty lko faktem wy korzy stania tak nieczy stej zagry wki, by wpły nąć na ich decy zję. Stosunkiem głosów 142:6
odrzucili rezy gnację Skuratowa i pozostawili go na stanowisku. Nagrania z kasety trafiły na antenę telewizy jną kilka godzin po głosowaniu. Podniosła się taka wrzawa medialna, że trudno by ło ocenić, co wy wołało w społeczeństwie większe zgorszenie – łóżkowe zabawy prokuratora czy decy zja o ich upublicznieniu. Rano Jelcy n wezwał Skuratowa do szpitala, gdzie znowu przechodził rekonwalescencję po operacji wrzodu żołądka. Do tej pory prezy dent też zapoznał się z nagraniem i otrzy mał zdjęcia wy brany ch klatek. Na miejscu Skuratow zastał też Primakowa i Putina. Obecność Putina wcale go nie zdziwiła. Jeszcze w luty m dy rektor FSB odwiedził go w szpitalu, by powiedzieć, że „rodzinę” usaty sfakcjonowało jego ciche odejście, i zaproponował mu stanowisko ambasadora w Finlandii – rodzaj „honorowej banicji”. Skuratow jednak odmówił. – Kim zatem chciałby pan zostać? – zapy tał Putin. Skuratow odparł, że chce dalej pracować tam, gdzie do tej pory 9. Po wy pisaniu Skuratowa ze szpitala Putin zastosował nową takty kę, żeby przekonać go do rezy gnacji. Zatelefonował do prokuratora i powiedział, że rozumie jego trudną sy tuację; zwierzy ł się, że „podobno” istnieje takie samo nagranie z nim samy m jako bohaterem! Może by łoby lepiej uniknąć skandalu i po prostu usunąć się w cień?10 Putin jeszcze raz złoży ł Skuratowowi wizy tę w domu w Archangielskoje – by li sąsiadami – i gdy przechadzali się po okoliczny ch lasach, „urabiał” go niczy m informatora albo rekruta, to mu się zwierzając, to grożąc. „Juriju Iljiczu – zaczął z szacunkiem – nie do wiary , że udało się wam wy trzy mać aż trzy lata w ty m szambie”. Powiedział, że nie wy obraża sobie, by sam wy trzy mał w pracy aż do końca kadencji Jelcy na. Po chwili drasty cznie zmienił ton. Wy ciągnął plik dokumentów i powiedział, że zauważono nieprawidłowości związane z renowacją moskiewskiego mieszkania Skuratowa. Zasugerował, że prokurator jest teraz pod ostrzałem z powodu śledztwa, które prowadzi przeciwko Pawłowi Borodinowi, by łemu szefowi Putina11. Skuratow zwrócił uwagę na fakt, że Putin przez cały czas zachowy wał się uprzejmie i ani na chwilę nie stracił panowania nad sobą, ale aluzja do Borodina potwierdzała, że śledztwo rzeczy wiście zaniepokoiło Jelcy na i „rodzinę”. Kontrakty podpisane przez Borodina z Mercatą – firmą, która prowadziła prace renowacy jne na Kremlu w 1994 roku – oraz z powiązaną z nią firmą Mabetex stały się obiektem szczegółowy ch kontroli również za granicą. Wy szły na jaw podejrzane transakcje, które mogły służy ć praniu pieniędzy . W sty czniu, kilka ty godni przed ujawnieniem nagrań Skuratowa, szwajcarscy śledczy weszli do biur Mabetexu i skonfiskowali dokumenty potwierdzające, że firma nie ty lko wręczała łapówki rosy jskim urzędnikom, żeby zdoby ć kontrakty budowlane, ale też spłacała zadłużenia na kartach kredy towy ch córek Jelcy na. Prokurator generalny Szwajcarii Carla Del Ponte rozpoczęła ostrą kampanię przeciwko praniu w jej kraju pieniędzy pochodzący ch z przestępstw. Ostrzegała, że Szwajcarii grozi zalanie
„brudny mi pieniędzmi z Rosji”12, a dzięki jej staraniom wkrótce odkry to dowody obciążające Mabetex. W marcu pojechała do Moskwy , wciąż ży jącej skandalem związany m ze Skuratowem, żeby przeprowadzić śledztwo na miejscu. W zamian za współpracę ze strony Rosjan zaproponowała dostęp do odkry ty ch w Szwajcarii dowodów. Podczas trwający ch dwa dni pry watny ch spotkań ze Skuratowem omawiali przebieg śledztwa, a także – jak twierdził prokurator – kwestię kont, które należały do kilku urzędników z Kremla. Kreml znowu próbował zmusić Skuratowa do rezy gnacji, ale ten miał już pewniejszy grunt pod nogami i mógł się bronić, pewny , że Rada Federacji stanie po jego stronie podczas walk o władzę u zmierzchu kariery polity cznej Jelcy na. Kiedy doszło do porannej konfrontacji w szpitalu po pierwszy m głosowaniu Rady Federacji – dzień po pokazaniu nagrań w telewizji – Jelcy n znacząco zastukał palcami w leżącą przed nim kasetę wideo. „Wiecie co, Juriju Iljiczu? – powiedział prezy dent, siadając wy godniej na fotelu i głęboko wzdy chając. – Ja nigdy nie zdradziłem żony …” Potem obiecał, że kompromitujący materiał zniknie z anteny , jeżeli Skuratow jeszcze raz podpisze rezy gnację. Zdaniem Skuratowa by ł to „szantaż w czy stej postaci”, ale wiedział, że w ty ch okolicznościach nie ma sensu dy skutować o autenty czności nagrania. Poinformował Jelcy na, że wszczął śledztwo w sprawie Mabetexu, co z kolei prezy dent uznał za rodzaj szantażu13. „Rozmawiamy o czy mś inny m, Juriju Iljiczu – odparł. – Po ty m, co się wam zdarzy ło, sądzę, że nie powinniście dłużej zajmować stanowiska prokuratora generalnego. Nie będę z wami walczy ł. Nie będę namawiał. Po prostu podpiszcie rezy gnację. Nasza współpraca się skończy ła”. Jelcy n podsunął mu kartkę i długopis. Skuratow zerknął na Primakowa, oczekując wsparcia od premiera, który deklarował, że rozprawi się z korupcją wśród rosy jskich oligarchów. Niestety , nie otrzy mał go14. Putin też milczał, chociaż Skuratow cały czas czuł na sobie jego wzrok. Prokurator generalny podpisał rezy gnację – już drugą w ciągu niespełna siedmiu ty godni, chociaż Jelcy n zgodził się spełnić jego prośbę, żeby umieścić na niej późniejszą, kwietniową datę po najbliższej zaplanowanej sesji Rady Federacji. Kiedy Skuratow wy szedł ze szpitala, w drodze do biura zastanawiał się nad kolejny m posunięciem. Wy obrażał sobie walkę z Kremlem jako partię szachów – stał na trudnej pozy cji, ale przy najmniej udało mu się uniknąć mata15. Teraz musiał przejść do kontrataku. Jeszcze w samochodzie zatelefonował do telewizy jnego reportera i ujawnił szczegóły śledztwa w sprawie Mabetexu16.
Z
e wszy stkich polity czny ch kontrowersji towarzy szący ch prezy denturze Jelcy na właśnie to
śledztwo, które Skuratow i Szwajcarzy wszczęli przeciwko firmom Mercata i Mabetex, stwarzało największe zagrożenie dla prezy denta i „rodziny ”. Sam Jelcy n przy znał, że ten skandal naprawdę „opierał się na mocny ch podstawach” i mógł nawet doprowadzić do przedwczesnego końca jego
kadencji. Dzień po konfrontacji ze Skuratowem Jelcy n opuścił szpital i na krótko wrócił na Kreml. Tam zwolnił szefa swojej kancelarii Nikołaja Bordiużę; nie podał oficjalnej przy czy ny tego kroku, lecz wiele osób sądziło, że by ła to kara za fiasko starań, by po cichu pozby ć się Skuratowa. Bordiuża, by ły oficer wojskowy , został skazany na „honorową banicję” – podobną do tej, którą Putin proponował Skuratowowi – i został ambasadorem w Danii. Jelcy n zastąpił go Aleksandrem Wołoszy nem, by ły m partnerem biznesowy m Bory sa Bieriezowskiego. Dziesięć dni później awansował Putina na stanowisko sekretarza Rady Bezpieczeństwa. To właśnie wtedy Putin interweniował w sposób, który m zdoby ł sobie jeszcze większe zaufanie Jelcy na. Zaprzeczy ł wprawdzie, że jego agencja nagrała schadzkę Skuratowa, ale wy raźnie dał do zrozumienia, że FSB ma poufne informacje doty czące pochodzenia tego filmu. 2 kwietnia publicznie potwierdził jego autenty czność – najpierw na posiedzeniu Rady Federacji, „ze spuszczony m wzrokiem”, jak opisał ten moment Skuratow, a potem jeszcze raz, odpowiadając na py tania dziennikarzy . Sam film nie wy starczy ł, żeby zmusić Skuratowa do rezy gnacji z urzędu, ale Putin znalazł kruczek prawny , który m przelicy tował nieustępliwość Rady . Ogłosił, że znane są inne „przy jęcia” w rodzaju ty ch, które zarejestrowano na taśmie, i że sponsorowali je przestępcy próbujący wpły nąć na wy nik prowadzony ch przez Skuratowa spraw sądowy ch. Gdy by ten zarzut się potwierdził, by łoby to poważne przestępstwo, a zgodnie z prawem urzędnik państwowy , wobec którego toczy się śledztwo, musi ustąpić ze stanowiska, dopóki sprawa nie zostanie rozwiązana. Putinowi zatem udało się dokonać tego, co do tej pory zdawało się niemożliwe. W nocy Kreml skontaktował się z zastępcą prokuratora w Moskwie, przekazał mu dowody posiadane przez FSB i nakazał wszczęcie postępowania. Skuratow nie miał wy jścia – musiał odstąpić od pełnienia obowiązków do czasu, aż sąd ogłosi wy rok. Jelcy n wy dał oświadczenie, że zawiesił Skuratowa. Usunął jego dane z listy osób upoważniony ch do przeby wania w prokuraturze, odciął mu linie telefoniczne i kazał zabezpieczy ć biuro. „Zdecy dowałem, że Rosja bez prokuratora generalnego to mniejsze zło” – pisał później17. Teorety cznie, o ile naprawdę istniały podstawy , by podejrzewać Skuratowa o sprzedawanie wy roków, manewr Putina by ł zgodny z prawem – ale też bezwzględny . Wdzięczny Jelcy n znowu zwrócił uwagę na sukces szefa FSB. Ty dzień później ogłosił, że ten pozostanie na swy m stanowisku mimo jednoczesnego przewodzenia Radzie Bezpieczeństwa. Putin udowodnił prezy dentowi swoją lojalność, zachwy cił go skutecznością bez szukania rozgłosu; inni ty lko składali obietnice, a ty mczasem Putin miał wy niki. Po ledwie dwóch i pół roku w Moskwie Putin znalazł się w centrum administracji Jelcy na. Już nie by ł szary m urzędnikiem, lecz jedny m z najpotężniejszy ch ludzi Kremla.
P
utin piął się po szczeblach władzy , a epoka Jelcy na powoli dogory wała. Związany ze
Skuratowem skandal pomógł komunistom w staraniach o postawienie Jelcy na w stan oskarżenia – ten krok umożliwił wy niesienie Primakowa na urząd p.o. prezy denta do czasu rozpisania nowy ch wy borów. Schorowany i przestraszony prezy dent nie panował już nad sy tuacją, lecz jedy nie reagował na bieżące wy darzenia, podejmując często sprzeczne decy zje. 5 marca 1999 roku generał Giennadij Szpigun, specjalny emisariusz Ministerstwa Spraw Wewnętrzny ch do Czeczenii, został uprowadzony , kiedy próbował wejść na pokład samolotu w Grozny m, stolicy tego regionu. Porwania stały się jedną z najważniejszy ch powojenny ch „gałęzi przemy słu” w Czeczenii, w latach 1996–1999 przetrzy my wano tam dla okupu kilkuset ludzi, ale uprowadzenie ważnego wy słannika rządu by ło dla Kremla trudną do przełknięcia zniewagą. Rozmowy pokojowe, które zakończy ły wojnę w 1996 roku, przy znały Czeczenii dużą autonomię, ale trwające niemal dwa lata walki wy niszczy ły region i zrujnowały jego gospodarkę. Na wojnie zginęło aż sto ty sięcy Czeczenów i niemal pięć ty sięcy żołnierzy rosy jskich, jak podają oficjalne dane, chociaż niektórzy wątpią, czy są kompletne. Czeczenia przetrwała kontratak Rosji, ale po wojnie stoczy ła się w otchłań chaosu i przestępczości, niwecząc plany demokraty cznie wy branego prezy denta republiki Asłana Maschadowa, który chciał przy wrócić porządek i doprowadzić do tego, by inne kraje uznały niepodległość jego państwa. Bezprawie szy bko zaczęło wy kraczać poza granice Czeczenii. 19 marca, dzień po drugiej rezy gnacji Skuratowa, potężna bomba eksplodowała na targu we Włady kaukazie, stolicy Osetii Północnej, jednej z kaukaskich republik na południu Rosji, leżącej niedaleko Groznego. Wy buch zabił ponad sześćdziesiąt osób. Jelcy n wy słał tam Putina oraz ministra spraw wewnętrzny ch Siergieja Stiepaszy na, żeby nadzorowali śledztwo w tej sprawie. Dwa dni później Maschadow cudem uniknął zamachu. Ten by ły oficer arty lerii z czasów Związku Radzieckiego hołdował ideom nacjonalisty czny m i separaty sty czny m, ale by ł jedny m z niewielu czeczeńskich przy wódców, z który mi Kreml mógł prowadzić rozmowy . Już od początku roku planowano spotkanie Maschadowa z Primakowem albo nawet z samy m Jelcy nem; miało ono doprowadzić do końca uniezależnienie Czeczenii od Rosji, na co pozwalały warunki traktatu pokojowego z 1996 roku. Teraz Maschadow zaczął twierdzić, że „pewne siły ” w Moskwie zawiązały spisek, żeby go zabić i wy korzy stać to jako pretekst do wprowadzenia stanu wy jątkowego oraz odebrania Czeczenii prawa do realizacji postanowień traktatu. Putin zareagował gniewnie na te oskarżenia18. Porozumienia pokojowe, które wstrzy mały pierwszą wojnę, by ły dla Rosji upokarzające, nie dawały bowiem nadziei na stłumienie dążeń niepodległościowy ch tej republiki. Tak więc strzegący bezpieczeństwa kraju ludzie Kremla, między inny mi Putin, zaczęli kreślić plany nowej wojny .
W
Czeczenii wy buchły nowe niepokoje, Rosja zaś musiała stawić czoło wojnie wy powiedzianej
przez NATO, największego wroga Związku Radzieckiego, braciom Słowianom w Serbii. Po rozpadzie Jugosławii w latach dziewięćdziesiąty ch Serbia zwróciła ostrze nacjonalisty cznej furii przeciwko niegdy ś autonomicznemu regionowi muzułmańskiemu w jej własny ch granicach – zaatakowała Kosowo. Pod koniec 1998 roku prezy dent Serbii Slobodan Milošević rozpoczął kampanię mającą na celu likwidację separaty sty czny ch milicji w ty m regionie; już po kilku miesiącach jego działalność wy glądała raczej jak czy stka etniczna, która kilka lat wcześniej ogarnęła Bośnię. Europa i Stany Zjednoczone wciąż wsty dziły się swojej opieszałości podczas poprzedniej fali zbrodni, więc ty m razem szy bko zareagowały uży ciem siły . Interwencja zbrojna NATO w obronie Kosowa rozwścieczy ła Rosję, a przy wódcy Amery ki i Europy nie dostrzegli, jak silne by ło to uczucie. Serbia i Rosja miały te same słowiańskie korzenie, tę samą religię i podobną kulturę, ale zmartwienia Rosji sięgały głębiej. Konflikt w Serbii podrażnił zranioną dumę Rosji, bo wy kazał, jak bardzo upadło jej znaczenie po rozpadzie Związku Radzieckiego – ulotniło się niczy m powietrze z balonu. Nowa Rosja nie by ła w stanie wpły wać na przebieg zdarzeń na świecie, przez co ty m bardziej raziły ją działania prowadzone pod egidą Stanów Zjednoczony ch. Jelcy n strofował prezy denta Clintona, grzmiąc, że prawo między narodowe zabrania interwencji zbrojnej, lecz został zignorowany . Rosja nie mogła się pogodzić z faktem, że Amery ka i coraz szerszy sojusz NATO zachowują się tak, jakby mogły narzucić swoją wizję nowego ładu na świecie, nie licząc się z interesami Rosji. Na domiar złego konflikt w Kosowie by ł na wielu płaszczy znach podobny do wojny w Czeczenii i nawet ci Rosjanie, którzy niełatwo ulegali paranoi, mogli sobie wy obrazić, że pewnego dnia NATO podejmie działania w obronie czeczeńskiego ruchu niepodległościowego19. Wojna powietrzna NATO, która zaczęła się 24 marca 1999 roku, trwała dwadzieścia osiem dni, a każda bomba i pocisk, które spadły na Serbię, by ły odbierane jak atak na samą Rosję. Opinia publiczna wrzała, przed ambasadą amery kańską dochodziło do gwałtowny ch protestów, w Dumie co chwila wy głaszano przesy cone jadem oskarżenia. Wojna rozbudziła w Rosji nacjonalisty czne uczucia, które Jelcy n z takim trudem próbował trzy mać w ry zach dla własnego polity cznego bezpieczeństwa. Wy słał swojego by łego premiera Wiktora Czernomy rdina do mediacji ze Stanami Zjednoczony mi i NATO. Zrobił to za radą Putina, który traktował ten pomy sł jako „swój drobny wkład” w rozwiązanie konfliktu20. Po kilku ty godniach nieprzerwanego bombardowania Milošević w końcu ustąpił przed żądaniami NATO i zgodził się wy cofać serbskie wojska z Kosowa, żeby pozwolić na przy jazd między narodowy m siłom pokojowy m. Teraz Rosja domagała się, by w ich skład weszli też jej żołnierze, ale nie chciała w żaden sposób podlegać generałom NATO. Putin, świeżo mianowany sekretarz Rady Bezpieczeństwa, wziął udział w negocjacjach mający ch rozwiązać impas związany z misją pokojową. „Uderzy ło mnie to, z jaką łatwością potrafił w spokojny , zrównoważony sposób przekonać inny ch, że jest opanowany
i pewny siebie” – napisał Strobe Talbott, ówczesny zastępca amery kańskiego sekretarza stanu, po swoim pierwszy m spotkaniu z Putinem 11 czerwca, kiedy oddziały pokojowe NATO miały wejść do Kosowa z Albanii i Macedonii. „By ł drobniejszy niż reszta mężczy zn ze szczy tów władzy – niski, szczupły i wy sportowany . Inni by li od niego wy żsi, a większość miała zwalistą sy lwetkę i zdecy dowanie za dużo centy metrów w pasie”21. Putin przy gotował się do tego spotkania z Amery kaninem, zaznajamiając się dokładnie z poetami, który ch twórczość Talbott studiował w młodości – by li to Fiodor Tiutczew i Władimir Majakowski. By ło wy raźnie widać, że wczy tał się w materiały wy wiadu doty czące Talbotta. W trakcie spotkania dostarczono Amery kanom notatkę, że Rosja niezależnie od NATO zamierza wy słać do Kosowa oddziały pokojowe. Putin uspokoił Talbotta, że nie zaszły żadne zmiany w kwestii wcześniej osiągniętego porozumienia i nie zdarzy się „nic niewłaściwego”. Do czegoś takiego jednak doszło, Talbott by ł zaś pewny , że Putin cały czas o ty m wiedział22. Tego wieczoru stacjonujący w Bośni rosy jski oddział desantowy , jeden z sy mboli wcześniejszej – z obecnej perspekty wy można powiedzieć, że naiwnej – wiary we współpracę postsowieckiej Rosji z NATO, spakował się i wy ruszy ł ze swojej bazy w kierunku lotniska w stolicy Kosowa, Prisztinie. Kiedy bry ty jskie oddziały wy lądowały rano 12 czerwca, a żołnierze wy siedli w gwałtownej ulewie na pły tę lotniska, by li tam już Rosjanie w wozach opancerzony ch. Kiedy generał Michael Jackson, nowo mianowany bry ty jski dowódca sił pokojowy ch, przy by ł na miejsce i szy kował się do ogłoszenia udanego rozpoczęcia misji, jeden z rosy jskich transporterów, dudniąc silnikiem, przejechał dokładnie w miejscu, gdzie naprędce zorganizowano konferencję prasową. Rosy jski dowódca przy siadł na wieży czce wozu i ironicznie się uśmiechał23. Głównodowodzący NATO generał Wesley Clark usilnie namawiał Jacksona, żeby w jakiś sposób powstrzy mał rosy jskie wojska, ale ten odmówił. „Sir – zwrócił się do Clarka – nie mam zamiaru wy wołać dla pana trzeciej wojny światowej”24. W Rosji ży wiołowo zareagowano na przy by cie żołnierzy , niemniej zaimprowizowana interwencja na lotnisku udowodniła, że wśród zwierzchnictwa cy wilnego i wojskowego panuje bałagan. Putin, który ledwo dzień wcześniej zapewniał, że nic się nie stanie, nazajutrz podczas spotkania z Talbottem zachowy wał się tak, jakby naprawdę nic się nie wy darzy ło. Twierdził, że kompletnie nic nie wie o pospieszny m transferze oddziałów do Prisztiny , ale tłumaczy ł „wolno, spokojnie, czasami ledwo sły szalny m głosem”, że „przedwy borcze zmagania w Rosji” doprowadziły do starcia frakcji „jastrzębi” i „gołębi”. Putin sugerował, że zaszła pomy łka, lecz ta operacja na pewno podbudowała ego oraz notowania prezy denta. „Nikt w Rosji nie może nazwać prezy denta Jelcy na marionetką NATO” – powiedział Putin podczas rozmowy z Talbottem25.
U
wagi Putina doty czące „przedwy borczy ch zmagań” wskazy wały , jak ważny w świadomości
rosy jskiej elity polity cznej by ł koniec prezy dentury Jelcy na. W jego kraju, przez stulecia rządzony m przez carów, a potem przez komunistów, nigdy nie przekazy wano władzy polity cznej następcom w sposób demokraty czny . Utożsamianie władzy z konkretny m człowiekiem by ło tak zakorzenione w kulturze rosy jskiej, że jej wy bór w duchu demokracji wy dawał się kompletnie niemożliwy . Nawet na tak zaawansowany m etapie kampanii Jelcy n wciąż nie porzucił pomy słu, by starać się o reelekcję. By ł wprawdzie wy brany już dwa razy , ale nowa konsty tucja, ograniczająca do dwóch liczbę następujący ch po sobie kadencji, zaczęła obowiązy wać dopiero w 1993 roku. Mógł przekony wać, że w związku z ty m jego reelekcja w 1996 roku by ła według litery prawa dopiero pierwszą kadencją, miałby zatem prawo ubiegać się o wy bór w 2000 roku. By ły to jednak ty lko fantazje. Skończy ł sześćdziesiąt osiem lat, by ł w kiepskiej kondy cji fizy cznej, a do tego poobijany polity cznie. Jeszcze nie pogodził się z my ślą o opuszczeniu Kremla, ale wiedział, że ta chwila jest nieuchronna. Intensy wnie rozmy ślał o ty m, jak zadbać o taką zmianę na najwy ższy m stanowisku w państwie, żeby zapewniła ona konty nuację transformacji ustrojowej, a jego samego uchroniła przed mściwy mi czy stkami, które towarzy szy ły w Rosji odejściom wszy stkich przy wódców od czasów Romanowów. Emery tura nigdy nie by ła przy jemna dla głów tego państwa. Podczas trwającego w najlepsze konfliktu w Kosowie Jelcy n podjął zdecy dowane kroki, by ułoży ć sobie ży cie po prezy denturze. W maju zdy misjonował swojego czwartego premiera. Primakow okazał się silny m czy nnikiem stabilizujący m podczas ośmiu miesięcy na stanowisku premiera, okiełznał panikę związaną z niewy płacalnością państwa w 1998 roku i przebrnął przez parlamentarne procedury mające postawić prezy denta w stan oskarżenia. Jelcy n musiał przy znać, że zawsze by ł szczery , przy zwoity i lojalny . Największą wadą premiera by ło to, że zaczął się on cieszy ć zby t dużą popularnością. Rok przed wy borami prezy denckimi to właśnie Primakowa i mera Moskwy Jurija Łużkowa uważano za najpoważniejszy ch kandy datów do przejęcia najwy ższej władzy w państwie, a na to Jelcy n nie mógł się zgodzić. Martwiły go wy powiedzi Primakowa o zwolnieniu miejsc w więzieniach dla „przestępców gospodarczy ch” oraz fakt, że Duma już przy gotowała pięć zarzutów, które miały uzasadnić procedurę impeachmentu, i zaplanowała na maj debatę w tej sprawie. Gdy by co najmniej jedno z ty ch oskarżeń zostało uznane przez deputowany ch za uzasadnione, Jelcy n na czas potrzebny do rozpatrzenia wniosku o usunięcie go z urzędu straciłby uprawnienia do rozwiązania parlamentu. Nawet gdy by udało mu się opóźnić albo udaremnić próbę odwołania prezy denta ze stanowiska, straciłby zdolność wy wierania nacisku, która przed rokiem pozwoliła mu przepchnąć kandy daturę Kirijenki na stanowisko premiera. Primakow zachowałby urząd i pozy skiwał kolejny ch sprzy mierzeńców. Szukając idealnego następcy , Jelcy n doszedł do wniosku, że urzędujący premier nie ma temperamentu odpowiedniego dla prezy denta. Rosja potrzebowała „człowieka
my ślącego zupełnie inaczej, z innego pokolenia, o odmiennej mentalności”. Jego zdaniem Primakow „w swojej polity cznej palecie miał za dużo koloru czerwonego”26. Starania o usunięcie prezy denta niewątpliwie by ły pody ktowane względami polity czny mi. Procedurę impeachmentu forsowali komuniści i ich zwolennicy , dla który ch by ła to zapewne ostatnia wielka batalia, odwet za rozpad Związku Radzieckiego. Według postawiony ch Jelcy nowi zarzutów jego zbrodnie zaczęły się od podpisania aktu rozwiązującego ZSRR w 1991 roku. Inne oskarżenia brzmiały następująco: brutalna konfrontacja z parlamentem w 1993 roku, wojna w Czeczenii, dopuszczenie do erozji sił zbrojny ch oraz „zagłada narodu rosy jskiego” spowodowana kolejny mi kry zy sami ekonomiczny mi w latach dziewięćdziesiąty ch. Z punktu widzenia prawa oskarżenia te by ły dy skusy jne, ale trafiły na bardzo podatny grunt w sfrustrowany m społeczeństwie, dla którego rozpad Związku Radzieckiego oznaczał przede wszy stkim cierpienia i wsty d. Procedura impeachmentu Jelcy na stała się referendum w sprawie transformacji Rosji w kierunku państwa demokraty cznego. Każdy zarzut miał zaś poparcie większości prawodawców. 12 maja, dzień przed debatą w sprawie odwołania prezy denta, Jelcy n zdy misjonował Primakowa i nominował na ten urząd Siergieja Stiepaszy na, lojalnego, lecz bezbarwnego komendanta policji, który od 1990 roku pracował w różny ch ministerstwach, ostatnio jako minister spraw wewnętrzny ch. Od dwóch ty godni by ł wicepremierem – niezbędny etap w karierze każdego kandy data wy znaczonego na stanowisko premiera. Podczas posiedzenia rządu Jelcy n urządził żenujący spektakl, nakazując Stiepaszy nowi przy sunąć krzesło bliżej swojego fotela, żeby , jak to ujął, „podgrzać atmosferę oczekiwania”27. Jelcy n traktował tego rodzaju przetasowania personalne jak grę; prawdę mówiąc, już ty lko w taki sposób mógł wpły wać na polity kę. „Nagły , niespodziewany , agresy wny ruch zawsze wy trąca przeciwnika z równowagi i odbiera mu argumenty , szczególnie gdy tego manewru nie da się przewidzieć i zdaje się kompletnie nielogiczny ” – pisał28. Miał nadzieję, że ta ostatnia roszada w jakiś sposób zakłóci głosowanie nad pociągnięciem go do odpowiedzialności konsty tucy jnej, ale wy gląda na to, że by ł to jedy nie kolejny „kompletnie nielogiczny ” ruch. Debata o usunięciu prezy denta z urzędu trwała dwa dni. Jelcy n i jego doradcy gorączkowo liczy li – oraz kupowali – głosy . W dniu głosowania dziewięćdziesięciu czterech z cztery stu pięćdziesięciu deputowany ch nie przy szło na posiedzenie, przez co trudniej by ło osiągnąć trzy stuosobowe kworum konieczne do przy jęcia każdego z zarzutów. Mimo to 283 spośród obecny ch na sali deputowany ch głosowało za dy misją Jelcy na pod zarzutem rozpętania wojny w Czeczenii, której liberałowie sprzeciwiali się niemal tak ostro, jak konserwaty wna opozy cja; 263 głosowało za przy jęciem punktu doty czącego wy padków z października 1993 roku. Reszta zarzutów okazała się bardziej kontrowersy jna, ale wszy stkie uzy skały przy tłaczającą większość
głosów i ty lko o włos nie zostały uwzględnione w procedurze impeachmentu. Gambit z wy korzy staniem Stiepaszy na nie wpły nął na wy nik głosowania tak bardzo, jak na to liczy ł Jelcy n, ale 19 maja, kiedy opadł już kurz po bitwie, Duma niespodziewanie poparła dużą większością głosów nominację nowego premiera. Deputowani spekulowali, że Stiepaszy n okaże się ty mczasowy m premierem pod rządami wy krwawiającego się prezy denta i będzie urzędował jedy nie do czasu zaplanowany ch na grudzień nowy ch wy borów parlamentarny ch. Ponadto jeżeli teka premiera miała by ć trampoliną do prezy dentury w 2000 roku, nie musieli się obawiać tego pokornego, apolity cznego urzędnika. Rekomendacja Jelcy na by ła zresztą pocałunkiem śmierci, o czy m prezy dent chy ba wiedział. Później twierdził, że miał niskie oczekiwania wobec Stiepaszy na – ale trzy mał w zanadrzu jeszcze jedną ry zy kowną niespodziankę. Chciał jednak poczekać na właściwy moment, żeby wy konać ostatni gambit.
W
dniu nominacji Stiepaszy na Putin spotkał się z Jelcy nem na Kremlu i przedstawił mu plan
wzmocnienia FSB na Kaukazie Północny m. Plan uwzględniał polepszenie „koordy nacji działań i zwiększenie środków dostępny ch federalny m organom władzy ” – czy li po prostu oznaczał przy gotowanie się do wojny w regionie, który wy my kał się spod kontroli, nie ty lko w Czeczenii, nad którą Moskwa oficjalnie nie sprawowała zwierzchnictwa, ale też w sąsiednich republikach, takich jak Karaczajo-Czerkiesja, gdzie zbliżające się majowe wy bory samorządowe groziły wy buchem krwawy ch starć między wrogimi grupami etniczny mi. Przed przeprowadzką do Moskwy Putin nie miał żadny ch doświadczeń z Kaukazem; po raz pierwszy zetknął się z problemami tego regionu jako inspektor Głównego Departamentu Kontroli, a potem jako dy rektor FSB. Od podboju ty ch ziem przez cary cę Katarzy nę Wielką duży , zamieszkany głównie przez muzułmanów obszar rozciągający się między Morzem Czarny m a Morzem Kaspijskim by ł szczególnie niespokojny m regionem imperium rosy jskiego oraz radzieckiego. Podczas Wielkiej Wojny Ojczy źnianej Stalin masowo zsy łał mieszkańców Kaukazu na Sy berię, bojąc się, że będą kolaborowali z hitlerowskim najeźdźcą. Rozpad Związku Radzieckiego uwolnił zadawnione żale, który ch kulminacją by ło ogłoszenie przez Czeczenię deklaracji niepodległości i katastrofalna w skutkach wojna w latach 1994–1996. Zdaniem Putina by ło to równoznaczne z rozbieraniem państwa na kawałki, do czego zachęcały nikczemne obce interesy , nie szczędząc rebeliantom pomocy . Zdaje się, że miał na my śli zwy cięzców zimnej wojny , a przede wszy stkim Stany Zjednoczone29. Fiasko interwencji zbrojnej w Kosowie i ry zy kowna prowokacja na lotnisku w Grozny m podsunęły Jelcy nowi pomy sł, że Rada Bezpieczeństwa powinna spoty kać się co ty dzień, żeby skuteczniej koordy nować strategię bezpieczeństwa państwowego. Te posiedzenia przy czy niły się do jeszcze większej publicznej rozpoznawalności Putina. Zaczął regularnie udzielać wy wiadów
gazetom i stacjom telewizy jny m. Odpowiadał w nich na py tania doty czące bieżący ch problemów: o nową doktry nę uży cia broni nuklearnej, o amery kańskie skargi na rosy jskie działania szpiegowskie, o propozy cję ponownego połączenia Rosji z Białorusią i o nadchodzącą kampanię prezy dencką. Przedłużająca się niemoc fizy czna Jelcy na napędzała plotki o rozruchach, a nawet o zamachu stanu planowany m rzekomo przez twardogłowy ch polity ków. W wy wiadzie udzielony m gazecie „Komsomolskaja Prawda” Putin zaprzeczy ł, by istniała możliwość przeprowadzenia zamachu stanu przez służby bezpieczeństwa. Uśmiechając się sardonicznie, zapy tał: „Po co nam zamach, jeżeli i tak rządzimy ?”30. Jego komentarz zmroził liberałów i przeciwników Jelcy na, którzy nie zlekceważy li tego ostrzeżenia. Pod koniec lipca Jelcy n skrócił swój urlop i wrócił na Kreml. Narzekał, że fala upałów uniemożliwiła mu wy poczy nek, ale tak naprawdę miał o wiele pilniejszą sprawę do załatwienia, choć wiedział o niej ty lko on. Do jego pospiesznego powrotu przy czy nił się ogłoszony dzień wcześniej sojusz wy borczy , który zawiązali zdy misjonowany premier Jewgienij Primakow i mer Moskwy Łużkow. Łużkow oddalił się od Jelcy na i teraz z zaciekłością atakował administrację prezy denta i jego konszachty z oligarchami. Wspierane pieniędzmi przez samorząd Łużkowa media, między inny mi prasa i telewizja, przedstawiały kolejne reportaże o „rodzinie” Jelcy na i otaczającej ją korupcji. Jelcy n odpierał ataki, twierdząc, że w publikowaniu oszczerczy ch informacji – kupiony ch lub pochodzący ch z przecieków – przodują te same gazety , które za czasów Związku Radzieckiego by ły tubami KGB (jakby zapomniał, że sam miał swojego człowieka – Putina – na najwy ższy m stanowisku w służbach powstały ch ze struktur KGB). Stacja NTV, która kiedy ś popierała Jelcy na w walce z zagrożeniem komunisty czny m, zwróciła się przeciwko niemu z podwójną siłą po ty m, jak szef kancelarii prezy denta Aleksander Wołoszy n próbował wstrzy mać poży czki rządowe dla właściciela Media-Most, holdingu Władimira Gusińskiego, jednego z oligarchów, którzy finansowali starania o reelekcję Jelcy na w 1996 roku. Jelcy n nabrał pewności, że utworzenie mającego wielką siłę oddziały wania tandemu Primakow-Łużkow to spisek obliczony nie ty lko na zwy cięstwo w wy borach parlamentarny ch, ale też na obalenie prezy denta. Podczas kilku spotkań tego lata domagał się od Stiepaszy na, żeby ten coś zrobił – bez względu na środki – i powstrzy mał wzrost poparcia wśród gubernatorów dla partii Łużkowa pod nazwą Ojczy zna, która zawiązała sojusz z blokiem Primakowa Jedna Rosja. Jelcy n pogrąży ł się w ponury ch my ślach, coraz bardziej oddalał się od wszy stkich oprócz najbliższego kręgu zaufany ch współpracowników – „rodziny ”, która obecnie znalazła się w bardziej niepewny m położeniu niż kiedy kolwiek przedtem. „Nie by ł w stanie zrozumieć zachodzący ch w Rosji zmian – pisał znawca historii Rosji Roj Miedwiediew. – Bardziej zależało mu na swoim osobisty m bezpieczeństwie niż na utrzy maniu się u władzy ”31. Osiem lat po ty m, jak urzędujący prezy dent bohatersko stawiał opór puczowi, wy palił się i osłabły uczucia, który mi
darzy ł naród rosy jski dążący do wolności po kilkudziesięciu latach ży cia w okowach radzieckiej ideologii. Zaczął użalać się nad sobą i ten nastrój wy raźnie zaznacza się w jego pamiętnikach. Czuł się opuszczony , nieufny i niemal na pewno przerażony . „Dręczy ła mnie niepewność. Kto mnie poprze? Kto naprawdę za mną stoi?”32 Jelcy n twierdzi, że swój następny ruch zaplanował już kilka miesięcy wcześniej, ale wiedząc, jak impulsy wne i pełne improwizacji by ły jego rządy , trudno w to uwierzy ć. Nawet jeżeli my ślał o ty m od jakiegoś czasu, to aż do ogłoszenia decy zji nikt inny – nawet jego najbliżsi doradcy – nie wiedział, co zamierza zrobić33. W każdy m razie zdawało się, że to krok wy konany pod wpły wem nagłego natchnienia, a nie starannie zaplanowany . 5 sierpnia Jelcy n wezwał Putina do swojej daczy na nieoficjalne spotkanie. – Podjąłem decy zję, Władimirze Władimirowiczu – powiedział. – Chciałby m, żeby ście zostali premierem. W pierwszej chwili Putin nie odpowiedział; uważnie patrzy ł na Jelcy na i próbował przy swoić sobie tę wiadomość. Jelcy n zaczął tłumaczy ć, że „zaistniały szczególne okoliczności”: wrzący na Kaukazie konflikt, problemy gospodarcze, inflacja i – jego największa obsesja – konieczność zdoby cia większości parlamentarnej w wy borach, które miały się odby ć już za cztery miesiące. Wierzy ł, że Putin podejmie działania tam, gdzie Stiepaszy n się wahał w najistotniejszej dla Kremla kwestii – przy szłości Jelcy na w przy padku, gdy by Łużkow albo Primakow został prezy dentem. Putin już udowodnił, że potrafi działać. Wiosną, kiedy kampania polity czna Łużkowa nabrała impetu, wszczął śledztwo w sprawie przedsiębiorstwa zarządzanego przez żonę Łużkowa, Jelenę Baturiną. Jej firmie Inteko udało się zdoby ć serię kontraktów budowlany ch, dzięki który m Baturina została pierwszą miliarderką w Rosji. Jej historia, ty powy wzlot „od zera do miliardera”, wzbudziła wśród milionów Rosjan zubożały ch po rozpadzie ZSRR gorzką niechęć do nowego rodzaju kapitalizmu i demokracji – oraz niemałą zazdrość. Łużkow głośno protestował, kiedy śledczy zaczęli analizować finanse Baturinej; nie bał się już stawić czoła Jelcy nowi ani jego szefowi służby bezpieczeństwa. Twierdził, że FSB „w dzisiejszy ch czasach chroni niestety interesy Kremla, a nie państwa”34. Teraz Putin miał objąć o wiele ważniejszy urząd. Jelcy n prosił go o stworzenie i poprowadzenie partii polity cznej, która mogła pokonać ty ch, którzy niemal kompletnie odwrócili się od prezy denta. W końcu Putin odzy skał głos. Zadał oczy wiste py tanie: – Jak możemy zdoby ć większość w parlamencie, nie mając tam żadny ch zwolenników? – Nie wiem – odparł Jelcy n35. Putin bardzo długo milczał i zastanawiał się nad propozy cją. Jego spokojny , cichy sposób by cia podobał się Jelcy nowi, ale ty m razem mógł oznaczać wahanie. – Nie przepadam za kampaniami wy borczy mi – powiedział w końcu Putin. – Naprawdę. Nie
wiem, jak je prowadzić, i ich nie lubię. Jelcy n zapewnił go, że sam nie będzie musiał jej prowadzić. Strategia kampanijna by ła jego najmniejszy m zmartwieniem. Ty m mogli się zająć specjaliści. On musiał jedy nie zaprezentować cechy , które stracił Jelcy n: pewność siebie, przekonanie o słuszności swoich poglądów, wojskową postawę, bo naród, zdaniem prezy denta, za nią tęsknił. Zapewne w desperacji my śli tego ostatniego zajmowała właśnie wojskowa postawa, wspominał bowiem, że Putin odpowiedział „w zwięzły ch żołnierskich słowach”: – Będę pełnił służbę wszędzie, gdzie mnie wy ślecie. Mimo wszy stko następne słowa Jelcy na go zaskoczy ły . – Nawet na najwy ższy m stanowisku? Jelcy n wspominał, że wtedy Putin po raz pierwszy pojął cały jego plan. Nie zaproponowano mu roli kozła ofiarnego, tak jak poprzednim premierom, którzy zostali na ty m stanowisku jedy nie kilka miesięcy . Jelcy n proponował mu prezy denturę! Na to wy różnienie na próżno czekało wielu jego najwierniejszy ch współpracowników. Między mężczy znami zapadło milczenie. Jelcy n pierwszy poczuł ciężar upły wający ch sekund. Zdał sobie sprawę, że stoi wpatrzony w błękitne oczy Putina. „Wy rażają więcej niż słowa” – pomy ślał36. Prezy dent poprosił go, żeby zastanowił się nad tą propozy cją, a potem wezwał Stiepaszy na, który źle zniósł wiadomość o swojej dy misji i błagał Jelcy na, żeby zmienił zdanie. Ten zwy kle skłaniał się ku szy bkiej realizacji podejmowany ch przez siebie decy zji, ale ty m razem zachował się niety powo i okazał łaskawość premierowi, który by ł mu wierny przez cały okres prezy dentury . Zgodził się jeszcze raz przemy śleć ten pomy sł i niemal od razu pożałował swojej pobłażliwości. Anatolij Czubajs, który po raz pierwszy zetknął się z Putinem na płaszczy źnie zawodowej w 1991 roku, próbował wpły nąć na zmianę decy zji prezy denta doty czącej nowej nominacji na stanowisko premiera. Zwrócił się z apelem o wsparcie do szefa kancelarii Aleksandra Wołoszy na i do córki Jelcy na. Czubajs zawsze traktował Putina chłodno, uważał go za ochroniarza bez polotu polity cznego ani – słusznie – doświadczenia w polity ce. Odszedł na stałe z administracji Jelcy na i stanął na czele państwowej firmy mającej monopol na sprzedaż elektry czności, ale to on zaaranżował powrót Jelcy na w 1996 roku, a jego zmy sł polity czny by ł w ty m czasie bardziej wy ostrzony niż insty nkt prezy denta. Zastąpienie Stiepaszy na Putinem nie dawało wy raźny ch korzy ści. Ani jeden, ani drugi nigdy nie został wy brany przez żaden organ na ważne stanowisko. By li mniej więcej rówieśnikami. Obaj pochodzili z Petersburga i żaden z nich nie miał niezależnego zaplecza polity cznego, które mogłoby pomóc Jelcy nowi. Czubajs ostrzegał, że kolejna roszada zostanie odebrana jako jeszcze jeden sy mptom szaleństwa Jelcy na, co doda skrzy deł komunistom oraz powstającemu sojuszowi Łużkowa z Primakowem.
Słowa Czubajsa jeszcze nie wy brzmiały , a już wy darzenia na Kaukazie umocniły Jelcy na w przekonaniu o słuszności podjętej decy zji. 7 sierpnia duży oddział Czeczenów przekroczy ł granicę republiki i otoczy ł trzy miasta w sąsiedniej republice Dagestanu. Rosy jskie wojsko i policja od wielu miesięcy przy gotowy wały się na taki najazd, ale czeczeńscy bojownicy znowu cieszy li się bezkarnością na dzikich terenach przy graniczny ch. Dowodzili nimi dwaj żołnierze – Szamil Basajew, srogi dowódca rebeliantów, i zagadkowa postać o pseudonimie wojskowy m Chattab. Chattab pochodził z Arabii Saudy jskiej i by ł weteranem islamskich powstań, uczestniczy ł w nich już za czasów wojny ze Związkiem Radzieckim w Afganistanie. Putina ostrzegano, że za jego pośrednictwem przenikały do kraju obce wpły wy . Stiepaszy n, którego decy zje podczas podobny ch problemów w 1995 roku doprowadziły do usunięcia go ze stanowiska dy rektora FSB, poleciał następnego dnia z szefem sztabu generałem Anatolijem Kwaszninem do Dagestanu, żeby nadzorować działania, które przerodziły się w regularną bitwę między czeczeńskimi bojownikami i oddziałami rosy jskimi. Stiepaszy n oświadczy ł, że nie powtórzy błędów popełniony ch podczas pierwszej wojny czeczeńskiej, więc rosy jskie wojska rakietowe i arty lery jskie zaczęły ostrzeliwać wioski, gdzie znajdowały się oddziały Czeczeńców. Nazajutrz Stiepaszy n wrócił do Moskwy , a Jelcy n przy spieszy ł wy konanie swojego planu i od razu go zdy misjonował, premierem zaś mianował Putina. „Postawiłem na człowieka, który moim zdaniem może zjednoczy ć cały naród – wy znał Jelcy n w orędziu telewizy jny m nadany m 9 sierpnia. – Posługując się najszerszy mi uprawnieniami, który mi może dy sponować polity k, zapewni konty nuację reform w Rosji”. Nie powiedział wprost, że to Putin ma zostać jego następcą, ale wspomniał o wy borach zaplanowany ch na czerwiec 2000 roku i wy raził nadzieję, że wy borcy też zaufają temu drobnemu, wciąż stosunkowo niedoświadczonemu przy wódcy . „Sądzę, że ma dosy ć czasu, żeby pokazać swoją wartość”. „To pocałunek śmierci – twierdził wówczas czołowy strateg komunisty czny Leonid Dobrochotow, mówiąc o poparciu udzielony m przez Jelcy na. – Jest tak powszechnie znienawidzony w naszy m kraju, że jego wy powiadane publicznie opinie o inny ch polity kach, choćby miał o nich najlepsze zdanie, wskazują im drogę do polity cznego grobu”37. Przewodniczący Dumy Giennadij Selezniow też uznał, że Jelcy n właśnie przeciął karierę polity czną Putina; namawiał deputowany ch, żeby „nie marnowali ty godni” na dy skusje o jego nominacji, bo „za trzy miesiące może go tu już nie by ć”. Nawet sam Putin powątpiewał w swoją przy szłość w roli przy wódcy polity cznego – roli, której sam nigdy nie brał pod uwagę, o czy m wiedział każdy , kto go znał. To lato już i tak by ło dosy ć trudne dla Putina. Jego ojciec mocno podupadł na zdrowiu, więc pomimo coraz większej liczby obowiązków w FSB i Radzie Bezpieczeństwa Putin co najmniej raz
w ty godniu jeździł do Petersburga, żeby go odwiedzić. Jego matka Maria zmarła rok wcześniej. Oboje ży li na ty le długo, by widzieć, jak ich sy n pnie się po szczeblach władzy w mieście, a potem w rządzie federalny m, który powstał na gruzach Związku Radzieckiego. Relacje Putina z ojcem nigdy nie by ły szczególnie serdeczne, ale czuło się wy raźnie, że tego małomównego starego weterana rozpiera duma. Na łożu śmierci wzniósł okrzy k: „Mój sy n jest niczy m car!”38. Zmarł 2 sierpnia, a gdy Putin wrócił z pogrzebu w Petersburgu, Jelcy n od razu zaproponował mu tekę premiera. Wbrew temu, co później mówił Jelcy n, Putin wiedział, że prezy dent może go zdy misjonować równie szy bko, jak Stiepaszy na, Primakowa i Kirijenkę. Liczy ł, że ma dwa, trzy , najwy żej cztery miesiące, zanim on też straci urząd. Czuł, że właśnie teraz, w wieku czterdziestu sześciu lat, dostał szansę na wy pełnienie swojej „history cznej misji”, a jednocześnie miał na to bardzo mało czasu. Wy buch przemocy na granicy Czeczenii z Dagestanem uważał za przedłużenie katastrofy , która zaczęła się w 1991 roku, kiedy rozpadł się Związek Radziecki. Wojna w Czeczenii upokorzy ła Rosję. Przy wódcy kraju zby t nieśmiało reagowali na to, co zagrażało by towi państwa. Czuł, że kraj chy li się ku upadkowi, tak jak Jugosławia i Niemiecka Republika Demokraty czna. Putin wspominał, o czy m wtedy my ślał: „Jeżeli nic naty chmiast nie zrobimy w tej sprawie, Rosja przestanie istnieć”. Wojna czeczeńska by ła bardzo niepopularna w społeczeństwie, osłabiła notowania Jelcy na i doprowadziła do głosowania nad procedurą odwołania go z urzędu. Wiedział, że nowy konflikt też niesie za sobą ry zy ko. „Nagle zrozumiałem, że kładę na szali jedy nie moją karierę polity czną – powiedział. – Stwierdziłem, że to niska cena, i by łem gotów ją zapłacić”. Pamiętał, że na podwórku zawsze by ł ty m mały m, któremu chuligani mogli „skopać ty łek”. Ty m razem miało by ć inaczej. Na Kaukazie zamierzał „spuścić bandy tom łomot”39.
ROZDZIAŁ 10
W WYCHODKU
D
agestan leży daleko przy południowej granicy Rosji – to wieloetniczna kraina, która graniczy
z Morzem Kaspijskim i wznosi się w kierunku szczy tów Kaukazu Wschodniego, gdzie sąsiaduje z Czeczenią. Tak jak w Czeczenii dominującą religią na ty m obszarze jest islam, ale to jednocześnie jedno z najbardziej zróżnicowany ch miejsc na świecie, gdzie spoty ka się kilkadziesiąt grup etniczny ch i języ ków. Dostał się pod władanie Rosji na początku XIX wieku, a po rewolucji bolszewickiej dołączy ł do grupy republik kaukaskich, które na krótko stworzy ły niepodległy kraj. Po rozpadzie Związku Radzieckiego Dagestan nie poszedł jednak śladem Czeczenii i nie uniezależnił się od Rosji. Secesja nie miała wielkiego poparcia w narodzie, chociaż przez większość lat dziewięćdziesiąty ch trwały tam dy skusje o zjednoczeniu z Czeczenią. Szamil Basajew, dowódca, który 7 sierpnia stanął na czele rajdu z Czeczenii, ogłosił zamiar utworzenia islamskiego państwa Dagestanu, mając nadzieję na poszerzenie zasięgu polity cznoideologicznej kampanii przemocy i terroru, żeby wzmocnić swoją pozy cję w Czeczenii. Razem z saudy jskim bojownikiem Chattabem poprowadzili składający się z dwóch ty sięcy bojowników oddział i zajęli wioski wzdłuż górskiej granicy . Nie wiadomo, jaki dokładnie by ł cel tej inwazji, ale z powodu coraz silniejszy ch napięć po porwaniu generała Szpiguna (jego ciało znaleziono później) rosy jskie siły wojskowe by ły lepiej przy gotowane. Kiedy minister spraw wewnętrzny ch – a od maja premier – Siergiej Stiepaszy n pisał pierwsze wersje planów operacji milicji i wojska, które miały przy wrócić federalny ład w Czeczenii, dy rektor FSB i szef Rady Bezpieczeństwa Władimir Putin uczestniczy ł w procesie ich powstawania. Później Stiepaszy n twierdził, że ustalili termin operacji – sierpień albo wrzesień – długo przed rajdem Basajewa1. Plan Stiepaszy na zakładał osiągnięcie ograniczony ch celów militarny ch: ustanowienie kontroli nad zajmujący mi jedną trzecią kraju równinami w północnej Czeczenii oraz nad terenami nizinny mi aż do rzeki Terek i utworzenie kordonu sanitarnego odgradzającego Rosję od rady kalny ch i przestępczy ch ruchów, które działały w górach republiki. Po rajdzie Basajewa w głąb Dagestanu okazało się, że Putin ma ambitniejsze zamiary . Poprosił Jelcy na o „pełnię władzy ”, by skoordy nować działania wszy stkich ministerstw strzegący ch bezpieczeństwa narodowego i przeprowadzić operację militarną – oficjalnie ty lko prezy dent jako zwierzchnik sił zbrojny ch dy sponował taką władzą. Jelcy n się zgodził. Po raz
pierwszy w ży ciu powierzy ł premierowi tak wielką część uprawnień prezy denckich2. Dzień po swojej sierpniowej nominacji Putin zadeklarował, że dowództwo rosy jskie odzy ska kontrolę nad Dagestanem, i uznał, że cel należy zrealizować w dwa ty godnie. Nie został nawet jeszcze zaprzy siężony . 13 sierpnia rosy jskie bombowce i śmigłowce szturmowe zbombardowały wioski okupowane przez czeczeńskich bojowników, Putin zaś zagroził samej Czeczenii wojną lotniczą. Następnego dnia Rosja spełniła tę groźbę i zbombardowała wsie, który ch party zanci uży wali jako baz wy padowy ch. 16 sierpnia Duma zajęła się nominacją Putina i przy jęła jego kandy daturę minimalną liczbą głosów po debacie, która bardziej koncentrowała się na kampanii wy borczej niż na kwalifikacjach przy szłego premiera do kierowania rządem czy też na brutalny ch wy darzeniach na południu kraju. Zdoby ł dwieście trzy dzieści trzy głosy – ledwie siedem więcej niż wy magane minimum i o wiele mniej niż Stiepaszy n, Primakow i Kirijenko3. W oczach parlamentarzy stów Putin by ł w najlepszy m razie ty mczasowy m figurantem, który wkrótce zostanie odstawiony na boczny tor. W krótkim, zwięzły m exposé Putin obiecał przy wrócić dy scy plinę w rządzie i przy pomniał rosy jskim generałom, że wkrótce upły wa termin odparcia party zantów z Dagestanu. „Został im już ty lko ty dzień”. Ty dzień później bojownicy Basajewa się wy cofali; nie docenili zaciekłości interwencji rosy jskiej, a przeliczy li się, jeżeli chodzi o poparcie lokalnej ludności dla islamskiego powstania. Oczy wiście w Dagestanie mieszkali zwolennicy rady kalnego islamu, ale większość z zatrzęsienia tamtejszy ch grup etniczny ch by ła znacznie bardziej lojalna wobec Rosji niż Czeczeńcy 4. Lokalna policja i bojówki paramilitarne połączy ły siły z wojskiem federalny m w walce z najeźdźcami i 26 sierpnia zawiesiły trójkolorowe flagi Rosji nad okupowany mi wsiami, które zniszczono podczas trwający ch dwa ty godnie nalotów. Następnego dnia Putin udał się do Dagestanu w towarzy stwie reporterów prasowy ch i telewizy jny ch, który m nie zdradzono celu wy prawy , dopóki nie wy lądowali w stolicy regionu, Machaczkale. Otoczony szczelny m kordonem służb bezpieczeństwa orszak w największej tajemnicy wsiadł do śmigłowca i poleciał do Botlich, górskiej wioski w sercu ogarniętego inwazją tery torium, niecałe dziesięć kilometrów od granicy z Czeczenią. Tam Putin, ubrany mało oficjalnie w spodnie i kurtkę, zwrócił się do grupy rosy jskich i dagestańskich żołnierzy i wy różnił pięćdziesięciu z nich orderami. Ogłosił, że trzej uczestnicy walk otrzy mają najwy ższe wojskowe odznaczenia honorowe w Rosji, ty tuły Bohatera Federacji Rosy jskiej, które zostaną wręczone podczas specjalnej ceremonii na Kremlu. Czwarty ty tuł miał by ć przy znany pośmiertnie. Według oficjalny ch dany ch podczas interwencji zginęło niemal sześćdziesięciu rosy jskich żołnierzy – nikt nie przedstawił liczby ofiar wśród rebeliantów ani ludności cy wilnej – ale Putin poleciał tam między inny mi po to, by przy pomnieć, że oddali ży cie w słusznej sprawie, a ich śmierć nie pójdzie na marne. Wzniósł toast za ty ch, którzy zginęli,
ale nagle przerwał w pół zdania. – Poczekajcie chwilę – powiedział. – Chciałby m wy pić zdrowie ranny ch i ży czy ć pomy ślności wszy stkim tu zebrany m, ale mamy przed sobą wiele ważny ch zadań i problemów do rozwiązania. Dobrze je znacie. Wiecie, jakie wróg ma plany . My też to wiemy . Mamy świadomość, że w niedalekiej przy szłości musimy spodziewać się prowokacji. Wiemy też, czego oczekiwać, i tak dalej. Nie możemy sobie pozwolić nawet na chwilę słabości. Ani na sekundę. Bo jeżeli opuścimy gardę, to okaże się, że ci, którzy tu polegli, walczy li na próżno. Dlatego proponuję, żeby śmy odstawili kieliszki. Na pewno za nich wy pijemy , ty le że później5. Ta krótka wizy ta Putina na terenach przy graniczny ch by ła spektaklem w wy konaniu nowicjusza na scenie polity cznej, ale różnica między nim a Jelcy nem by ła uderzająca – młodość i werwa kontra zaawansowany wiek i zniedołężnienie. Rozczarowany , podzielony naród nagle mógł cieszy ć się zwy cięstwem militarny m pod wodzą premiera, którego do tej pory większość ludzi uważała za nieco bezbarwnego urzędnika, o ile w ogóle coś o nim wiedziała. Ale słowa Putina zasiały też ostrożność – zdaniem niektóry ch brzmiały jak przestroga, żeby nie wpadać w euforię, bo konflikt na pewno nie skończy ł się wraz z wy parciem Basajewa do Czeczenii.
N
iecały ty dzień później, wieczorem 4 września, potężna eksplozja zrównała z ziemią
czteropiętrowy blok w Bujnaksku, mniej więcej sześćdziesiąt pięć kilometrów na południe od stolicy Dagestanu. Mieszkali w nim rosy jscy żołnierze i ich rodziny . Wielu z nich właśnie usiadło przed telewizorami, żeby obejrzeć mecz pomiędzy Ukrainą i Francją. Wy buch – prawdopodobnie samochodu pułapki – zabił sześćdziesiąt cztery osoby . Nazajutrz oddziały bojowników czeczeńskich znowu przekroczy ły granicę Dagestanu, ty m razem w pobliżu Chasawjurtu, miasta, w który m trzy lata przed zamachem podpisano układ pokojowy kończący pierwszą wojnę czeczeńską. Jelcy n kipiał ze złości na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa 6 września. „Jak mogliśmy stracić cały obwód w Dagestanie!? – grzmiał. – Można to wy tłumaczy ć jedy nie nonszalancją sił zbrojny ch!”6 Prezy dent udzielił niezwy kle szerokich uprawnień nowemu premierowi, a ty mczasem po początkowy m sukcesie i tak doszło do katastrofy . Przepowiednie o szy bkim końcu kariery Putina zdawały się prorocze. Po kilku dniach, 9 września, kaukaska masakra powtórzy ła się w Moskwie. Tuż po północy wy buch wstrząsnął ośmiopiętrowy m blokiem przy ulicy Gurianowa 19, niedaleko szerokiego zakola rzeki Moskwy . Siła wy buchu – odpowiednik detonacji kilkudziesięciu kilogramów troty lu – rozerwała szeroki, kwadratowy budy nek na pół, jakby ktoś rozłupał go giganty czną siekierą. Pogrążony ch we śnie mieszkańców przy gniotła sterta płonącego gruzu. Na początku śledczy sądzili, że przy czy ną mogła by ć nieszczelna instalacja gazowa, ale już następnego dnia władze
zaczęły podejrzewać atak terrory sty czny , i to najgorszy w historii stolicy Rosji. Anonimowy człowiek zatelefonował do agencji prasowej Interfax i oświadczy ł, że eksplozje w Moskwie i Bujnaksku by ły aktami zemsty za ataki Rosjan w Czeczenii i Dagestanie. Ten sam albo inny człowiek z „północnokaukaskim akcentem” uprzedził redakcję „Deutsche Welle” już dwa dni wcześniej, że w mieście dojdzie do trzech wy buchów bomb, żeby ukarać Rosję. „Jeżeli potwierdzi się, że by ł to atak terrory sty czny , a wszy stko na to wskazuje, będziemy musieli przy znać, że echo wojny w Dagestanie rozbrzmiewa w Moskwie” – oświadczy ł mer Łużkow i poprosił o zwiększenie środków bezpieczeństwa7. Wskutek zamachów zginęły dziewięćdziesiąt cztery osoby , a kilkaset zostało ranny ch. 11 września, gdy służby kry zy sowe wciąż by ły zajęte oczy szczaniem ulicy Gurianowa z gruzów, Putin poleciał do Nowej Zelandii, żeby w zastępstwie niedomagającego Jelcy na wziąć udział w doroczny m forum Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacy fiku. Spotkali się tam przy wódcy dwudziestu jeden państw – by ł to debiut Putina na scenie między narodowej. Przy wódców ciekawiło, kim jest piąty w ciągu osiemnastu miesięcy premier Jelcy na, chociaż niewielu wierzy ło, że przetrwa dłużej niż inni. Akty przemocy niedaleko Czeczenii już zaalarmowały Zachód, więc prezy dent Clinton skorzy stał z okazji, by podczas forum delikatnie wy razić troskę o ofiary tragedii, i poprosił o uchwalenie rezolucji, która umożliwiłaby obecność między narodowy ch obserwatorów na ziemi rosy jskiej. Putin zaczął swoją odpowiedź uprzejmie – zapewnił, że napięcia w Kosowie to już przeszłość, i zaapelował o wzajemne zrozumienie wspólnego dla wszy stkich zagrożenia między narodowy m terrory zmem. Ale gdy Clinton naciskał go w sprawie Czeczenii, „Putin zacisnął usta, zeszty wniał, a w jego oczach pojawił się nieprzejednany bły sk”8. Ry sując na serwetce mapę, zaczął tłumaczy ć Clintonowi, że już zaczęto wdrażać wstępny plan rozciągnięcia ograniczonej kontroli militarnej nad Dagestanem, obejmującej tereny aż do rzeki Terek. Przekony wał, że walki w Dagestanie nie by ły pojedy nczy m, odizolowany m rajdem, ty lko początkiem inwazji na Rosję, wspieranej przez między narodowy ch terrory stów, między inny mi Osamę bin Ladena. Poinformował Clintona, że bin Laden i Al-Kaida, sprawcy ubiegłoroczny ch zamachów na amery kańskie ambasady w Kenii i Tanzanii, sponsorują islamskich bojówkarzy w Czeczenii, a nawet osobiście ich odwiedzili (Amery kanie do dzisiaj nie są w stanie potwierdzić tej informacji)9. Putin zdradził amery kańskiemu prezy dentowi zamiary , o który ch nie poinformował jeszcze nawet swoich rodaków – że wojsko rosy jskie znowu zamierza interweniować w Czeczenii. Putin wciąż by ł w Nowej Zelandii, gdy 13 września kolejny wy buch zniszczy ł jeszcze jeden blok mieszkalny , ty m razem przy ulicy Kaszy rskoje Szosse w południowej części Moskwy , niedaleko ulicy Gurianowa. Liczba ofiar wy niosła sto osiemnaście osób, a strach w kraju przerodził się w histerię. Raporty doty czące moty wów zamachowców by ły pełne niejasności
i często ze sobą sprzeczne. Sam Putin po pierwszy m ataku zawahał się i powstrzy mał w ostatniej chwili przed nazwaniem go aktem terrory sty czny m. Ty m razem jednak nie kry ł złości i stwierdził, że trudno uwierzy ć, by oba wy buchy by ły dziełem przy padku. „Ty ch, którzy to zrobili, nie można nazwać ludźmi – powiedział. – Nie można ich nawet nazwać bestiami”10. Skrócił swoją pierwszą zagraniczną wizy tę w charakterze premiera i wrócił do Moskwy . Tam jednak nikt nie miał pojęcia, kim właściwie by ły owe winne zamachów bestie. Ekstremiści z Dagestanu wzięli podobno na siebie odpowiedzialność za bombę w Bujnaksku, ale przy wódcy czeczeńscy , między inny mi Szamil Basajew, którego bojownicy wciąż by li w Dagestanie, odcięli się od zamachów w Moskwie, chociaż Basajew wy korzy stał tę okazję, by przy pomnieć swoją przy sięgę, że jeszcze wy kroi z południowy ch rubieży Rosji państwo islamskie11. Lider partii komunisty cznej w Dumie i jej zatwardziały ideolog Wiktor Iljuchin powiedział agencji ITARTASS, że pierwszy atak nie by ł związany z Kaukazem, lecz raczej ze sporem między zwolennikami Jelcy na i mera Łużkowa. Jego zdaniem zamachy bombowe miały by ć pretekstem do odwołania grudniowy ch wy borów parlamentarny ch. „Sztucznie podsy ca się histerię polity czną” – twierdził12. Aleksander Lebiedź, który ty mczasem został gubernatorem Kraju Krasnojarskiego, w wy wiadzie dla francuskiego dziennika „Le Figaro” wy sunął tezę, że Czeczeńcy niewiele zy skaliby na takich zamachach, w przeciwieństwie do Jelcy na i jego „rodziny ”. „Musieli wy znaczy ć cel – stworzy ć poczucie masowego zagrożenia, destabilizacji, która pozwoliłaby im w odpowiedniej chwili powiedzieć: » Nie musicie iść do lokali wy borczy ch ani ry zy kować, że jakaś bomba rozerwie was przy urnie« ”13. Panika na ulicach Moskwy doprowadziła do organizacji lotny ch posterunków milicji i obław, podczas który ch aresztowano pod by le pretekstem kilkaset osób – wy starczy ło, że wy glądały jak mieszkańcy Kaukazu. Oby watele sami patrolowali ulice. Milicja odkry ła siedemdziesiąt sześć worków materiału wy buchowego w szopie na placu budowy w Kapotnii, rejonie w południowowschodnim okręgu Moskwy . Oznaczone jako cukier z zakładu w Karaczajo-Czerkiesji worki zawierały dosy ć środków wy buchowy ch, by wy sadzić w powietrze jeszcze kilka inny ch bloków14. To odkry cie położy ło kres eksplozjom w Moskwie, ale 16 września znowu doszło do zamachu bombowego, ty m razem w Wołgodońsku, mieście na południu Rosji, kilkaset kilometrów zarówno od Moskwy , jak i od Czeczenii. Ten atak różnił się od poprzednich jedy nie szczegółami. Wy buch nastąpił nad ranem, kiedy większość ludzi spała w swoich łóżkach. Materiały wy buchowe znajdowały się w ciężarówce zaparkowanej przed blokiem, a nie by ły ukry te w budy nku, co zapewne sprawiło, że ofiar by ło mniej. Siła wy buchu oderwała jedną ścianę bloku, ale nie zburzy ła go. Zginęło siedemnastu mieszkańców. Podczas tej fali terroru ży cie straciło niemal trzy sta osób. Rosja nadal prowadziła ataki z powietrza na Czeczenię, ale Putin postanowił zaostrzy ć konflikt.
23 września rosy jski samolot po raz pierwszy zrzucił bomby w głębi republiki, na lotnisko w Grozny m i na rafinerię ropy naftowej – oba obiekty doszczętnie spłonęły , bo lokalny m władzom brakowało sprzętu gaśniczego. Te ataki nie by ły częścią szerszej strategii – miały charakter kary . Podczas nalotu na lotnisko zniszczono jeden z dwóch sprawny ch czeczeńskich samolotów – stary dwupłatowiec, który nie miał żadnego znaczenia dla działań wojenny ch. Podczas oficjalnej wizy ty w Kazachstanie Putin zapowiedział, że Rosja będzie się bronić przed „bandami obcy ch najemników i terrory stów”, ale zaprzeczał, że planuje nową wojnę czeczeńską. Zapy tany o powód ataków lotniczy ch stracił zimną krew. Oszczędny sposób by cia, z który m Rosjanie już przy wy kli kojarzy ć swojego lakonicznego, ascety cznego premiera, ulotnił się bez śladu. Kiedy mówił, brzmiał jak uliczny gangster – nie przebierał w słowach, a jego wy powiedź by ła naszpikowana slangiem charaktery sty czny m dla półświatka. „Mam już dość wy słuchiwania tego rodzaju py tań – powiedział rozdrażniony . – Rosy jskie samoloty atakują jedy nie obozy terrory stów. Udupimy ich wszędzie, gdziekolwiek się ukry wają. Jeśli będą, pardon, siedzieć na kiblu, to dorwiemy ich w wy chodku”15.
W
szy stko, co zdarzy ło się tego lata, stanęło pod znakiem zapy tania za sprawą zamachu, do
którego nie doszło. Wieczorem 22 września – dzień przed słowami Putina o wy chodku, które wkrótce miały się stać jedną z jego najczęściej cy towany ch wy powiedzi – kierowca autobusu z leżącego na południowy wschód od Moskwy Riazania zwrócił uwagę na białą ładę zaparkowaną przed jego blokiem. Młoda kobieta – z wy glądu ty powa Rosjanka – stała wy raźnie podenerwowana w wejściu do budy nku przy ulicy Nowosiołowa. Za kierownicą samochodu siedział mężczy zna. Po chwili z budy nku wy szedł drugi mężczy zna i wszy scy troje odjechali. Przeczulony z powodu ostatnich wiadomości o zamachach bombowy ch kierowca zatelefonował na milicję. Początkowo funkcjonariusze wy dawali się niezainteresowani tą rewelacją, ale kiedy przy jechali na miejsce, wy buchła panika. Kapral Andriej Czerny szew znalazł w piwnicy bloku trzy worki z napisem CUKIER, takie jak te na budowie w Moskwie, a także urządzenie wy glądające na detonator. Zegar ustawiono na wpół do szóstej rano. Milicja w wielkim pośpiechu ewakuowała jedenastopiętrowy blok i wezwała specjalistę od ładunków wy buchowy ch, Jurija Tkaczenkę, żeby rozbroił zapalnik. Ten zbadał zawartość worków za pomocą analizatora gazów. Okazało się, że nie ma w nich cukru, ty lko uży wana w wojsku substancja wy buchowa o nazwie heksogen. Tego samego materiału uży to podczas co najmniej jednego z ostatnich moskiewskich zamachów16. Następnego dnia rano media podały informację, że cudem uniknięto kolejnego tragicznego w skutkach wy buchu. Nastrój w Riazaniu by ł daleki od euforii, ale chwalono mieszkańców i miejscową milicję. „Pragnę podziękować oby watelom za czujność” – powiedział Putin w wy stąpieniu telewizy jny m.
Wstrząśnięci mieszkańcy miasta rozmy ślali o ty m, co mogło się stać, a ty mczasem milicja prowadziła śledztwo i zdawało się, że już namierzy ła niedoszły ch zamachowców. Znaleziono porzuconą na parkingu ładę i zatrzy mano dwóch mężczy zn podobny ch do ty ch, który ch kierowca autobusu widział przed blokiem, ale wy legity mowali się jako agenci FSB, więc po chwili zostali zwolnieni. Wieczorem pracownica centrali telefonicznej podsłuchała fragment rozmowy – jeden z mężczy zn mówił, że nie da się niepostrzeżenie wy mknąć z miasta, a drugi radził, żeby się rozdzielić i podjąć próbę opuszczenia Riazania na własną rękę. Operatorka poinformowała milicję, a funkcjonariusze sprawdzili numer rozmówcy w Moskwie. Ze zdziwieniem odkry li, że to numer należący do FSB. Jeszcze tego samego dnia wieczorem rzecznik prasowy FSB zaczął podawać w wątpliwość wszy stko, co rzekomo zdarzy ło się w Riazaniu. Powiedział, że wstępne testy nie wy kazały obecności środków wy buchowy ch w materiale dowodowy m, który FSB zatrzy mała i przy wiozła do Moskwy . Stwierdził też, że na miejscu nie by ło detonatora, ty lko części mechanizmu podobnego urządzenia. Nazajutrz dy rektor FSB Nikołaj Patruszew rozmawiał z dziennikarzami po zebraniu kry zy sowy m rządu, na który m omawiano kwestię zamachów. Patruszew, bliski kolega Putina z KGB w Petersburgu, przy jechał za swoim przy jacielem do Moskwy i razem z nim piął się po szczeblach kariery . W 1999 roku, kiedy Putin został premierem, przejął od niego stanowisko dy rektora FSB i na długo pozostał jedny m z najbardziej zaufany ch oficerów przy szłego prezy denta Rosji. Oświadczy ł, że zdarzenia, do który ch doszło w Riazaniu, by ły po prostu ćwiczeniami mający mi sprawdzić poziom przy gotowania służb do walki z takimi zamachami, jakie ostatnio dotknęły miasta w Rosji. Powiedział, że podobne ćwiczenia przeprowadzono w kilku miastach – w który ch, jak się zdaje, wy niki nie by ły zby t dobre, bo nigdzie indziej nie zgłoszono nic podejrzanego – i pochwalił mieszkańców oraz milicję „za czujność, którą się wy kazali, odkry wając atrapy ładunków wy buchowy ch”. – Jednocześnie chciałby m ich za wszy stko przeprosić – dodał17. Przy taczane słowo w słowo oświadczenie Patruszewa pojawiło się w gazetach moskiewskich i nie ty lko, ale mieszkańcy Riazania by li zdezorientowani. Możliwe, że mieszkańców ani milicji nie poinformowano, że przetestowano ty lko ich czujność, ale nawet tamtejsi pracownicy FSB twierdzili, że nic o ty m nie wiedzieli – podobnie jak mer, gubernator ani nikt inny . Trudno wy tłumaczy ć, dlaczego zwlekano półtora dnia z przekazaniem przerażony m mieszkańcom miasta informacji o ćwiczeniach, ty m bardziej że Ministerstwo Spraw Wewnętrzny ch zmobilizowało ty siąc dwustu funkcjonariuszy do obławy na podejrzany ch oraz do szukania w okolicy inny ch bomb. Ponadto funkcjonariusze uczestniczący w akcji rozbrojenia bomby zdawali sobie sprawę z tego, co widzą. Albo ćwiczenia FSB by ły niezwy kle przekonujący m testem gotowości do walki z terrory zmem, albo misty fikacją. Wieczorem pewien słuchacz zatelefonował do Echa Moskwy ,
które już wtedy – tak jak w dzisiejszy ch czasach – by ło stacją radiową promującą, w miarę możliwości, otwartą dy skusję polity czną. Przedstawił się jako oficer służby bezpieczeństwa, ale nie ujawnił swojego nazwiska, i podważy ł szczerość wy jaśnień FSB. Jego zdaniem by ły tak nieprawdopodobne, że ludzie mogli pomy śleć, iż sama FSB by ła w jakiś sposób zamieszana w te zamachy 18.
29
września Putin wy raził gotowość do negocjacji z prezy dentem Czeczenii Asłanem
Maschadowem, ale ty lko pod warunkiem, że ten potępi działania terrory sty czne, wy dali z republiki zbrojne bojówki oraz aresztuje i podda ekstrady cji najgroźniejszy ch przestępców, takich jak Basajew, Chattab i inni dowódcy z listy poszukiwany ch terrory stów. By ło to ultimatum, a nie propozy cja. Maschadow potępił najazd na Dagestan i zamachy bombowe w Rosji, ale jego władza nie by ła wy starczająco silna, żeby mógł wy wierać nacisk na Basajewa czy Chattaba, a ty m bardziej aresztować ich i oddać w ręce Rosjan. „Nie mogę ot tak aresztować Basajewa – mówił dziennikarzom dwa dni przed ofertą Putina. – Moi rodacy nie zrozumieliby tej decy zji. Przecież razem walczy liśmy o wolność naszego kraju”19. W dniu wy stosowania ultimatum miał jechać do Dagestanu, żeby spotkać się z tamtejszy m prezy dentem i ocenić możliwości dialogu z Moskwą. Musiał jednak odwołać tę wizy tę, bo demonstranci w Dagestanie zablokowali mu drogę20. Zresztą i tak by ło już za późno. Następnego dnia armia rosy jska i siły Ministerstwa Spraw Wewnętrzny ch zalały Czeczenię. Pomimo wcześniejszy ch zapewnień Putina zaczęła się regularna inwazja. Około czterdziestu ty sięcy żołnierzy wzięło udział w pierwszej wojnie czeczeńskiej, a wielu z nich nie miało żadnego doświadczenia w walce. Ty m razem Putin zmobilizował ponad dziewięćdziesiąt trzy ty siące ludzi, czy li mniej więcej ty lu, ilu liczy ły wojska rosy jskie podczas inwazji na Afganistan, państwo o cztery razy większej powierzchni21. 1 października ogłosił, że Rosja przestaje uznawać rząd Maschadowa; najwy ższe uprawnienia odzy skał lokalny parlament, wy brany w 1996 roku podczas rosy jskiej okupacji. Jego członkowie przeby wali przede wszy stkim w Moskwie albo w inny ch miastach, bo uciekli z republiki, kiedy Rosja wy cofała wojsko po pierwszej wojnie. Deklaracja Putina unicestwiła nikły cień szansy na porozumienie na drodze negocjacji. Putinowi zresztą nie zależało na takim zakończeniu konfliktu. Maschadow dołączy ł do Basajewa i inny ch rady kalny ch dowódców krwawy ch walk w obronie ojczy zny Czeczeńców. Do 5 października rosy jskie oddziały już stacjonowały na jednej trzeciej tery torium Czeczenii na północ od rzeki Terek – zgodnie z założeniami tajnego planu, który opracowy wano od wiosny . Ty dzień później armia przekroczy ła rzekę i ruszy ła na Grozny . Putin poprzy siągł, że nie dopuści do powtórzenia błędów z pierwszej wojny . Niektórzy odebrali te słowa jako zapowiedź, że nie zamierza prowadzić ofensy wy naziemnej na pełną skalę, tak by
przejąć od razu kontrolę nad cały m tery torium republiki. Ty mczasem dokładnie to chciał zrobić – ty le że ty m razem uży ł całej potęgi sił powietrzny ch, żeby zminimalizować straty wśród piechoty , nie licząc się przy ty m ze stratami po stronie Czeczeńców. „Różnica polega na ty m, że teraz nie będziemy bezmy ślnie wy sy łać naszy ch chłopców wprost pod ogień nieprzy jaciela – tłumaczy ł Putin w dzienniku » Wriemia Nowostiej« . – Będziemy działać z wy korzy staniem nowoczesny ch oddziałów i sprzętu i zniszczy my terrory stów na odległość. Zniszczy my ich infrastrukturę. Oddziałów specjalny ch uży jemy jedy nie do oczy szczenia zdoby ty ch terenów. Koniec z atakiem frontalny m. Będziemy chronić naszy ch żołnierzy . Oczy wiście taka takty ka będzie wy magać czasu i cierpliwości. Korzy stając z okazji, pozwolę sobie poprosić czy telników i resztę rodaków o wy rozumiałość w tej kwestii, bo albo rzucimy się do ataku z okrzy kiem Kommunisty wpieriod!, nie bacząc na liczbę ofiar po naszej stronie, albo cierpliwie i metody cznie wy bijemy wrogów z powietrza”. Ale atak powietrzny może się nie udać. „Uda się – odparł dziennikarzowi Putin. – Nie będzie żadny ch » ale« ”22. 20 października, gdy walki trwały w najlepsze, Putin ruszy ł w tajną podróż z Moskwy do Czeczenii. Jedny m z etapów tej wy prawy by ł krótki lot samolotem szturmowy m Su-25. Tak jak w Dagestanie, znowu odznaczy ł pilotów w bazie lotniczej i spotkał się ze starszy zną właśnie odbitej przez Rosjan przy granicznej wioski Znamienskoje. Putin wy raził ubolewanie, że rząd czeczeński nie wy płaca pensji ani emery tur, nie jest w stanie utrzy mać działalności szpitali ani szkół, chociaż dotacje z Moskwy nigdy nie przestały pły nąć do regionu. Wy jaśnił, że celem Rosji jest przy wrócenie porządku przez usunięcie z tery torium Czeczenii „bandy tów, którzy tkwią już nawet nie po kolana, lecz po szy ję we krwi”. „Jedny m z celów mojej dzisiejszej wizy ty jest dowiedzenie, że my i wy stanowimy jedność – że w Rosji nie podgrzewa się nastrojów anty czeczeńskich ani anty kaukaskich. Chcę, żeby cały kraj się przekonał, że nikt tu nie nastaje na niczy je ży cie”23. Następnego dnia rosy jski pocisk rakietowy wy lądował na główny m targu Groznego, zabijając wielu cy wilów, przede wszy stkim kobiety i dzieci, które próbowały uzupełnić coraz trudniejsze do zdoby cia zapasy jedzenia. Pomimo wrzawy medialnej wokół zamachów na budy nki cy wilne i wy buchu nastrojów anty czeczeńskich w Moskwie i inny ch miastach Rosji wojna długo nie cieszy ła się jednogłośny m poparciem polity ków, szczególnie ty ch, którzy chcieli sięgnąć po władzę po Jelcy nie. Wciąż ży we by ły wspomnienia pierwszej wojny czeczeńskiej. Do połowy września już dwustu żołnierzy rosy jskich zginęło w walkach wzdłuż granic Czeczenii; liczba ofiar po drugiej stronie by ła o wiele wy ższa, prawdopodobnie wy nosiła kilka ty sięcy . Jewgienij Primakow, który obok Łużkowa by ł główny m fawory tem do przejęcia urzędu po Jelcy nie, wy raził poparcie dla „precy zy jny ch” uderzeń na obozy terrory stów, ale nie dla zmasowanej inwazji. „Jestem stanowczo przeciwny organizowany m na szeroką skalę operacjom, które mogą się przerodzić w zdarzenia, które
pamiętamy z przeszłości – mówił. – Nie powinniśmy robić sobie powtórki z przeszłości”24. Łużkow zareagował na ataki uwagami o zabarwieniu rasistowskim i przekony wał o konieczności przy wrócenia radzieckiego obowiązku meldunkowego. Jego propozy cją rozwiązania problemu by ła budowa muru berlińskiego bis wzdłuż granic Czeczenii, a nie ponowny podbój tego tery torium. Część liberalny ch zwolenników Jelcy na publicznie wy rażała zastrzeżenia co do skuteczności i moralnego uzasadnienia kampanii wojennej, w której giną cy wile będący , przy najmniej na razie, oby watelami Rosji. Do końca września ponad sto ty sięcy Czeczeńców – przede wszy stkim osób starszy ch, kobiet i dzieci – uciekło z republiki, szukając schronienia w sąsiedniej Inguszetii, co doprowadziło do kry zy su emigracy jnego, na który Rosja nie by ła przy gotowana. Kraj znowu zalały plotki, że Jelcy n zrzeknie się prezy dentury , że zdy misjonuje Putina i jego nowy gabinet i że grudniowe wy bory parlamentarne zostaną odwołane. Putin wciąż musiał dementować takie pogłoski. Wśród rosy jskich elit polity czny ch panowało przekonanie, że premier popełnia polity czne samobójstwo, wy powiadając Czeczenii kolejną wojnę. „Zachował się jak kamikadze, kiedy rzucił swój cały kapitał polity czny na szalę wojny i zostawił po sobie jedy nie zgliszcza” – pisał Bory s Jelcy n, prezy dent, który nie zdoby ł się na mobilizację całego potencjału militarnego Rosji podczas pierwszej wojny w Czeczenii25. Putin sprawiał wrażenie obojętnego na dy plomację wojenną, może dlatego, że nie miał żadny ch doświadczeń z poprzedniej wojny czeczeńskiej, a może po prostu nie wątpił w swoją „history czną misję”. Nie słuchał opinii publicznej ani mity gujący ch go polity ków; zdaniem Jelcy na „uważał, że jego kariera nie potrwa dłużej niż konflikt czeczeński”. Decy zje Putina by ły wy zy wająco apolity czne, można by ło wręcz odnieść wrażenie, że chodzi mu o jakieś osobiste porachunki, jakby najazd na Dagestan by ł dla niego zniewagą, którą poprzy siągł pomścić. Ku zdziwieniu Jelcy na i wielu inny ch osób sposób prowadzenia wojny przez Putina okazał się niezmiernie popularny wśród społeczeństwa. Pierwszy konflikt nie zy skał poparcia Rosjan, ale z reakcji opinii publicznej na drugą wojnę czeczeńską można wy wnioskować, że winne temu by ły brak stanowczości dowództwa, złe przy gotowanie i wy posażenie armii, która dy sponowała jedy nie spuścizną po Armii Radzieckiej, oraz fakt, że Rosjanie dali się pokonać zgrai czeczeńskich bandy tów z dzikich gór. Wojna prowadzona przez nowego premiera zdawała się zupełnie inna. Elity polity czne, my śląc już o najbliższy ch wy borach, obawiały się konsekwencji konfliktu, ty mczasem wszy stko wskazy wało na to, że zwy czajni Rosjanie chcieli, jak Putin, „spuścić łomot bandy tom”.
K
iedy Jelcy n mianował Putina premierem, mało kto w Rosji o nim sły szał. Teraz, chociaż
jeszcze nie zdąży ł ogłosić swojego programu ani kierunku swojej polity ki, osiągnięcia w Czeczenii
sprawiły , że jego popularność zaczęła niespodziewanie rosnąć, co pokazy wały sondaże. Jeszcze w sierpniu, gdy otrzy mał nominację, ty lko dwa procent ankietowany ch osób uważało go za najlepszego kandy data na prezy denta; w październiku sądziło tak 27 procent ludzi; popierało go o jeden procent mniej wy borców niż Primakowa. Jelcy n dotrzy mał danej Putinowi obietnicy , więc ten nie musiał się przejmować przy gotowaniami do wy borów. Stratedzy polity czni urzędującego prezy denta założy li nową partię Jedność. Tak jak sam Putin partia nie miała żadnego konkretnego programu ani ideologii, lecz nazy wała się frontem patrioty czny m. Za sy mbol obrała niedźwiedzia – Bory s Bieriezowski twierdził, że wpadł na ten pomy sł, śniąc w malignie podczas poby tu w szpitalu, gdzie leczy ł się na zapalenie wątroby 26. Wy dawało się, że Jedność nie ma dużej szansy na zwy cięstwo. Pod koniec października ledwo zdołała zebrać wy maganą liczbę podpisów, żeby zarejestrować się do startu w wy borach. By ła daleko z ty łu za liberałami z Jabłoka, partią komunisty czną i fawory tem, Ojczy zną – Jedną Rosją, czy li sojuszem Łużkowa z Primakowem. Atutem Jedności by ł jednak nieograniczony dostęp do środków finansowy ch Kremla i oligarchów, którzy hojnie sponsorowali party jną kampanię. Nawet Bieriezowski, coraz bardziej oddalający się od Jelcy na, udostępnił swoją stację telewizy jną, żeby atakować Łużkowa i Primakowa, który ch szczerze nie znosił, a glory fikować Putina, przedstawiając go jako rzeczy wistego przy wódcę. Oddał najlepszy czas antenowy ekstrawaganckiemu komentatorowi polity cznemu Siergiejowi Dorience, który ty dzień w ty dzień oskarżał Łużkowa o korupcję, hipokry zję, a nawet o morderstwo27. Jego zarzuty by ły tak poważne, że ocierały się o zniesławienie, ale wy jątkowo dobrze spełniały swoje zadanie. Strach Jelcy na przed polity czny mi konkurentami by ł powszechnie znany , dlatego coraz większa popularność Putina sprowokowała nową falę plotek o jego nieuchronnej dy misji. Te głosy osiągnęły apogeum w listopadzie, kiedy Putin potwierdził zamiar startu w wy borach prezy denckich w 2000 roku. Ludzie by li pewni, że Jelcy n wy rzuci go z rządu, tak jak przedtem Primakowa, ale nie wiedzieli, że prezy dent pokładał w młody m premierze wielkie nadzieje na konty nuację swojego dzieła – oraz na zapewnienie sobie bezpiecznej starości. Pod koniec 1999 roku kondy cja fizy czna i prawna Jelcy na przedstawiała się fatalnie – by ł osłabiony bardziej niż kiedy kolwiek przedtem. Jurij Skuratow, wciąż broniący się w sądzie przed zawieszeniem na stanowisku prokuratora generalnego, dalej grał oskarżeniami doty czący mi afery Mabetexu i powiązań tej firmy z „rodziną” Jelcy na. Z pomocą przy szedł mu szwajcarski wy miar sprawiedliwości, który zamroził pięćdziesiąt dziewięć kont bankowy ch należący ch w taki czy inny sposób do wy soko postawiony ch urzędników rosy jskich. W październiku Rada Federacji po raz trzeci głosowała przeciwko odwołaniu Skuratowa; przy mierzał się do utrzy mania stanowiska prokuratora generalnego po wy borze nowego parlamentu oraz prezy denta. „To oczy wiste, że » rodzina« się boi – powiedział w wy wiadzie udzielony m w swojej podmoskiewskiej daczy . – Na
razie kontroluje sy tuację, ale wkrótce sprawy mogą jej się wy mknąć z rąk”28. Przeciwnicy prezy denta też zaczęli zwracać uwagę na rosnącą popularność Putina. 20 listopada Primakow i Łużkow, zawzięci ry wale Jelcy na, spotkali się z nim pry watnie, mając nadzieję na osiągnięcie kompromisu polity cznego. Obaj zaczęli publicznie sugerować, że mogą zrezy gnować ze swy ch ambicji i poprzeć ówczesnego premiera. Wzlot Putina by ł równie imponujący , co niespodziewany . Wy dawało się, że ten człowiek reprezentuje nową, niezależną siłę polity czną. I to nie ty lko dzięki konfliktowi w Czeczenii. W bagnie rosy jskiej polity ki ty lko on nie splamił się intry gami z udziałem polity ków i oligarchów, które od ośmiu lat psuły wizerunek Rosji. Zawdzięczał karierę Jelcy nowi i „rodzinie”, ale dzięki temu, że od 1996 roku działał poza zasięgiem wzroku opinii publicznej, nie wiązano go z liczny mi wpadkami i skandalami Kremla. Jego szorstkie wy powiedzi, nawet te nieparlamentarne, wprowadziły trochę świeżości do mętnego, niezrozumiałego języ ka jelcy nowskiej administracji. „Niezawisimaja Gazieta” napisała w listopadzie, że w ciągu ledwie kilku ty godni „kompletnie anonimowy , raczej bezbarwny urzędnik” zmienił się w przy wódcę, który „w odróżnieniu od poprzedników” nie wahał się informować społeczeństwa o swoich planach. Dalej przekony wała, że „to jeden z niewielu takich przy padków w historii polity cznej naszego kraju”29.
D
o tej pory poparcie dla Putina przekroczy ło już 40 procent, by ło zatem na ty le duże, żeby
w grudniu mógł on wpły nąć na wy nik wy borów parlamentarny ch. Nie wstąpił do utworzonej przez Kreml nowej partii Jedność, która pomimo swobodnego dostępu do zaplecza rządu, przy chy lnego nastawienia telewizji publicznej i hojny ch datków od oligarchów wy padała tak blado w sondażach, że mogła w ogóle nie przekroczy ć progu wy borczego30. 24 listopada, po stu dniach od swojej nominacji, Putin uratował Jedność przed osunięciem się w polity czny nieby t, udzielając jej w pewny m sensie poparcia. „Jako premier wolałby m nie zdradzać moich sy mpatii polity czny ch – powiedział. – Ale jako zwy kły wy borca zagłosuję na Jedność”31. Większość komentatorów doszła do wniosku, że Putin zary zy kował nie ty lko swoją przy szłość, ale też los partii, którą zby t wy raźnie identy fikował ze środowiskiem kremlowskim. Nie rozumieli jednak, jak bardzo społeczeństwo pragnie nowej siły polity cznej odrzucającej wy służone ideologie prawicowe i lewicowe i promującej raczej patrioty zm oparty na jedności, a nie podziałach, szczególnie podczas wojny . Tej jesieni Jelcy n trafił dwa razy do szpitala i wciąż zamartwiał się o swoją przy szłość. „W Rosji zawsze przy czy ną zmiany władzy by ła śmierć naturalna, spisek albo rewolucja – opisał swoje refleksje w tamty m czasie. – Car kończy ł panowanie dopiero po śmierci albo w wy niku zamachu stanu. Dokładnie tak samo by ło z sekretarzami generalny mi KPZR. Zdaje się, że reżim komunisty czny odziedziczy ł po caracie tę niezdolność do bezbolesnego przekazania władzy ”.
Rozmy ślał o odwołaniu Chruszczowa w 1964 roku i ubolewał, że o jego śmierci w 1971 roku poinformowano w „krótkiej, ledwo zauważalnej notatce prasowej”32. 14 grudnia, pięć dni przed wy borami, Jelcy n wezwał Putina na sekretne spotkanie w jego rezy dencji Gorki-9. Spotkali się bez świadków. – Chcę ustąpić jeszcze w ty m roku, Władimirze Władimirowiczu – wspominał Jelcy n swoje słowa. – W ty m roku. To bardzo ważne. Nowy wiek musi się zacząć nową erą w polity ce. Erą Putina. Rozumiecie? Putin nie zrozumiał. Jego reakcja sprawiła, że Jelcy nowi zamarło serce. Cała jesień upły nęła pod znakiem plotek, że Jelcy n zrzeknie się stanowiska i zgodnie z konsty tucją przekaże władzę temu, kto akurat będzie premierem. Jeszcze we wrześniu Putin odrzucał te pogłoski jako kompletny absurd. „Jeżeli czegoś mogę by ć pewny , to ty lko tego, że prezy dent nie zamierza odejść – mówił. – Nie ma mowy o jego rezy gnacji”33. Ty mczasem Jelcy n sam mu powiedział, że właśnie taki ma zamiar – że to „ostatni as, którego trzy ma w rękawie”34. Nowa, wciąż nie w pełni przetestowana konsty tucja dawała Jelcy nowi dużą swobodę wy boru momentu rezy gnacji. Gdy by zrzekł się stanowiska, premier miał przejąć jego obowiązki na dziewięćdziesiąt dni, a po ty m okresie należałoby rozpisać nowe wy bory . W takim wy padku by łoby bardzo mało czasu na kampanię prezy dencką, ale „zastępca” miałby dzięki temu ogromną przewagę nad ry walami. Obaj mężczy źni siedzieli w milczeniu, a do Jelcy na powoli docierało, że Putin nie czuje się na siłach, by udźwignąć ten awans. „Nie wiem, czy podołam, Bory sie Nikołajewiczu – odparł w końcu. – To trudne zadanie”35. Jelcy n próbował go przekonać, mówiąc, że sam miał ponad pięćdziesiąt lat, kiedy przy jechał do Moskwy w poszukiwaniu pracy . By ł starszy niż Putin, ale wciąż czuł się „zdrowy i pełen energii”. Teraz zrozumiał, że jego potencjał polity czny się wy czerpał. „Kiedy ś też zupełnie inaczej widziałem swoją przy szłość – wy znał Putinowi. – Nie wiedziałem, że ży cie się tak ułoży ”. Przez chwilę snuł nieprawdopodobne wizje powrotu do pracy w budownictwie albo przeprowadzki do Jekatery nburga, gdzie stawiał pierwsze kroki w polity ce jeszcze w czasach, gdy miasto nosiło nazwę Swierdłowsk. Zatopiony w my ślach patrzy ł przez okno na szary , pokry ty śniegiem krajobraz. Po jakimś czasie nawiązał do tematu rozmowy . – Nie odpowiedzieliście – zwrócił się do Putina, patrząc mu w oczy . Ten w końcu się zgodził. Zdaniem Jelcy na nikt nie wiedział o tej rozmowie ani o ważnej decy zji, która wtedy zapadła.
W
nocy 19 grudnia zliczono głosy po wy borach, który ch wy niki część ludzi zawzięcie starała się
podważy ć, chociaż uznano, że przebiegały bez większy ch nieprawidłowości. Okazało się, że Jedność odniosła oszałamiający sukces. Partia komunisty czna z 24 procentami uzy skała większość
względną i umocniła swój stan posiadania w parlamencie, ale Jedność zajęła drugie miejsce, zdoby wając 23 procent głosów. Sojusz Łużkow-Primakow, któremu jeszcze kilka miesięcy wcześniej wróżono pewne zwy cięstwo, został w ty le z jedy nie 13 procentami głosów. Obaj polity cy ucierpieli z powodu negaty wnego wizerunku w telewizji, co ostatecznie doprowadziło do ich porażki. Jabłoko i nowa koalicja liberalna związana z Jelcy nem, Sojusz Sił Prawicowy ch, którą „poparł” też Putin, wy powiadając pod jej adresem trochę ciepły ch słów, uzy skały razem niemal ty le samo głosów, co sojusz by ły ch premierów. Podczas wieczoru wy borczego Jelcy n, oczekując zwy cięstwa, pił szampana, ale po ty m, jak komisja zaczęła podawać wy niki, poszedł spać niepewny . Gdy się zbudził, na nowo utwierdził się w przekonaniu, że jego wiara w Putina by ła słuszna36. Później chwalił się, że pokierował Putinem w taki sposób, że „pokonując zawzięty opór [elit polity czny ch na Kremlu i nie ty lko], wy niósł go z mroku anonimowości wprost na fotel prezy dencki”. Córka Jelcy na Tatiana dodała: „Naprawdę nie by ło łatwo umieścić Putina na ty m stanowisku – to by ła najtrudniejsza rzecz, jaką kiedy kolwiek udało nam się przeprowadzić”37. Jelcy n traktował ten sukces jako swoją spuściznę; miało to nadać nowy kształt państwu, które osobiście pielęgnował i podniósł z ruin po Związku Radzieckim. Pierwszy raz od początku swojej burzliwej prezy dentury mógł polegać na prorządowej większości w Dumie, co dawało szansę na zniwelowanie paraliżującej Rosję na drodze do transformacji różnicy zdań. W ciągu sześciu ostatnich miesięcy sprawowania urzędu mógł wreszcie scementować swoją strategię polity czną, a nawet nadać jej nowy kierunek. Ty mczasem niespodziewanie ogłosił rezy gnację. 28 grudnia Jelcy n siedział przed ozdobioną choinką w sali bankietowej Kremla i nagry wał trady cy jne orędzie noworoczne do narodu. Kiedy skończy ł, zaczął się żalić, że dokucza mu chry pka i nie jest zadowolony z wy stąpienia. Pomimo protestów członków ekipy telewizy jnej poprosił, żeby wrócili za trzy dni i nagrali całość od nowa. By ł to fortel, ale zdaje się, że w tamtej chwili nikt oprócz niego nie zdawał sobie z tego sprawy . Wrócił do rezy dencji i jeszcze tego samego dnia wezwał szefów kancelarii, obecnego i by łego, swoich dwóch najbliższy ch doradców. Powiedział im coś, co wprawiło ich w zdumienie; zdradził, że dokładnie w sy lwestra zamierza zrzec się urzędu. Szy kował ostatnią, wielką, brzemienną w skutki niespodziankę dla kraju. Zamierzał zakończy ć swoją prezy denturę wraz z końcem milenium i pozwolić Władimirowi Putinowi rozpocząć nowe ty siąclecie. Rano zaprosił Putina na Kreml i poinformował go, kiedy dojdzie do realizacji tego, co piętnaście dni wcześniej rozważali ty lko teorety cznie. „Od razu odniosłem wrażenie, że zaszła w nim zmiana” – pomy ślał Jelcy n, kiedy zobaczy ł premiera38. Ich spotkanie odby ło się w konkretnej atmosferze narady – szczegółowej i pozbawionej zbędny ch emocji. Omówili rozporządzenia, które zamierzał wprowadzić Jelcy n, a potem Putin, kwestie powtórnego nagrania orędzia noworocznego, poinformowania o wszy stkim służb wojskowy ch i służb bezpieczeństwa oraz przekazania „teczki” zawierającej kody potrzebne do odpalenia
rosy jskiego arsenału nuklearnego. Po rozmowie wy szli z gabinetu Jelcy na nieco skrępowani wspólną obecnością w tak publiczny m miejscu. Jelcy na korciło, żeby zamienić z Putinem jeszcze kilka słów. Zachowali jednak milczenie, podali sobie ręce, a potem prezy dent uściskał premiera i serdecznie go pożegnał. Następne spotkanie wy znaczy li na noc sy lwestrową39. 30 grudnia Putin zastąpił Jelcy na podczas balu na Kremlu. Zwrócono uwagę na nieobecność prezy denta, ale wszy scy wiedzieli o jego częsty ch problemach zdrowotny ch, więc nie przy wiązy wano szczególnej wagi do tego faktu. Pomimo świątecznej atmosfery Putin poświęcił dużą część swojego przemówienia wojnie w Czeczenii, która po oblężeniu Groznego przez wojska rosy jskie zaczęła się zmieniać w krwawą łaźnię. Miasto legło w gruzach; wy glądało tak jak żadne inne miejsce w Rosji – ani nigdzie indziej – od czasów Wielkiej Wojny Ojczy źnianej. Ty siące cy wilów by ło uwięziony ch wśród ruin, chowało się w piwnicach bez elektry czności, ogrzewania ani bieżącej wody . Duża część Groznego wciąż znajdowała się w rękach rebeliantów, którzy dalej strzelali do próbujący ch odbić miasto rosy jskich żołnierzy . Asłan Maschadow ponownie wezwał do przerwania ognia, chociaż jednocześnie poprzy siągł dalszą walkę. „Nawet gdy by wojna trwała dziesięć lat, Rosji nie uda się zniewolić Czeczenii ani jej narodu” – deklarował40. Działania wojenne się zaostrzy ły , a ty mczasem Europa i Stany Zjednoczone coraz ostrzej kry ty kowały Rosję za postępujący kry zy s humanitarny . Ujawniono między inny mi dowody na to, że rosy jscy żołnierze, prowadząc akcję „oczy szczania” wy zwolony ch tery toriów, wy konują doraźne egzekucje. „Wy gląda na to, że żołnierze w kontrolowany ch przez Rosjan rejonach Czeczenii mają wolną rękę, by do woli grabić i plądrować tamtejsze miejscowości; wielu ludzi po powrocie do domów odkry wa, że zostały doszczętnie ogołocone ze sprzętów i inny ch dóbr” – pisała organizacja Human Rights Watch w liście do Rady Bezpieczeństwa ONZ, apelując o wszczęcie śledztwa w sprawie przestępstw wojenny ch41. Na Kremlu Putin odpierał zarzuty osób zaniepokojony ch okrucieństwem tej wojny , mówiąc, że obowiązkiem Rosji jest unicestwienie „bezczelny ch i zuchwały ch” rebeliantów bez względu na cenę. „Niestety – zwrócił się do gości przed wzniesieniem toastu noworocznego – nie wszy stkie kraje Zachodu to rozumieją, ale nie zgodzimy się na upokarzanie dumy narodowej Rosjan ani zagrożenie dla integralności państwa”42. Jelcy n zbudził się następnego dnia wcześnie rano i zanim wy szedł z domu, by udać się na Kreml, powiedział żonie Nainie o swoim zamiarze przekazania prezy dentury . „Cudownie! – krzy knęła. – Nareszcie!” Ty lko sześć osób wiedziało o ty m, kiedy ostatni raz jechał na Kreml jako prezy dent. Nawet jego ochrona ani pracownicy nie znali prawdy – jak zwy kle zostawili na jego biurku pocztę, plan zajęć i inne dokumenty . Wołoszy n, szef kancelarii prezy denta, przy niósł pismo potwierdzające, że rezy gnacja uprawomocni się o północy . Jelcy n kazał wezwać Putina, który przy by ł dokładnie o wpół do dziesiątej, i przeczy tał na głos treść rozporządzenia. Popatrzy ł na
Putina. Ten „uśmiechnął się nieco zakłopotany ”, a potem uścisnął Jelcy nowi rękę. Jelcy n nagrał nowe orędzie, a Jumaszew zawiózł je wozem opancerzony m do wieży telewizy jnej Ostankino z poleceniem emisji w samo południe. Kiedy nowe ty siąclecie zaczęło się na Pacy fiku, by co godzina pokony wać kolejne strefy czasowe i w końcu dotrzeć do Rosji, Jelcy n ostatni raz zwrócił się do „drogich przy jaciół”. – Nieraz sły szałem, jak ludzie mówili, że kiedy Jelcy n przy ssie się do władzy , to już nigdy z niej nie zrezy gnuje – powiedział. – To nieprawda. Tłumaczy ł, że chce ustanowić „ważny precedens dobrowolnego przekazania władzy następcy ”, ale nie zamierza czekać do zaplanowany ch na czerwiec wy borów prezy denckich. – Rosja powinna zacząć nowe ty siąclecie z nowy mi polity kami, nowy mi twarzami, nowy mi ludźmi, którzy są inteligentni, silni i pełni energii, a my , którzy przez ty le lat staliśmy u steru władzy , musimy odejść. Jelcy n usunął niewidoczny py łek z oka i zakończy ł efektowny m osobisty m apelem do mieszkańców kraju, który m rządził przez osiem lat: – Pragnę was poprosić o wy baczenie: za niespełnione marzenia i rzeczy , które zdawały się łatwe, [ale] okazały się tak strasznie trudne. Proszę o wy baczenie, że nie udało mi się uczy nić zadość nadziejom ludzi, którzy uwierzy li mi, gdy obiecy wałem skok cy wilizacy jny z szarej, pogrążonej w marazmie totalitarnej przeszłości do jasnej, pomy ślnej, cy wilizowanej przy szłości. Wierzy łem w tę wizję. Wierzy łem, że zdołamy pokonać jedny m susem ten dy stans. To się nam nie udało43.
L
udmiła nie oglądała wy stąpienia Jelcy na, ale pięć minut po transmisji zatelefonowała do niej
przy jaciółka. – Winszuję ci, Luda – powiedziała. – A ja tobie – odparła Ludmiła, sądząc, że składają sobie ży czenia noworoczne44. Przy jaciółka musiała wy tłumaczy ć Ludmile, że jej mąż właśnie objął stanowisko pełniącego obowiązki prezy denta kraju. Putin nie wy jawił jej sekretu Jelcy na po pierwszy m spotkaniu 14 grudnia ani nie zdradził szczegółów, kiedy plan zostanie zrealizowany , co ustalili podczas drugiego spotkania 29 grudnia. Usły szała tę wieść razem z całą resztą Rosji. Moskiewska kariera Putina rozwijała się tak szy bko, że czasami Ludmiła nie mogła się nadziwić, że wy szła za mąż „za mężczy znę, który jeszcze wczoraj by ł nikomu nieznany m pracownikiem administracji w Petersburgu”45. Tak jak się obawiała, kiedy Władimir wrócił do pracy w FSB, ich ży cie rodzinne znowu zostało ograniczone. Córki, jedna piętnasto-, druga trzy nastoletnia, przerwały naukę w niemieckojęzy cznej szkole, do której uczęszczały od przy jazdu do Moskwy ; zastąpiły ją
pry watne lekcje w domu. Ochroniarze towarzy szy li im podczas rzadkich wy jść do teatru albo do kina. Po powrocie Putina do FSB Ludmiła musiała zakończy ć znajomość z poznaną jeszcze w Petersburgu Irene Pietsch, żoną niemieckiego bankiera. „Wcale nie by ła szczęśliwa” – twierdziła Pietsch. Irene napisała później ekscy tującą książkę o Putinach pod ty tułem Kruche przyjaźnie (Heikle Freundschaften), w której opisała ich burzliwe małżeństwo46. Można w niej przeczy tać, jak Ludmiła skarży ła się, że mąż nie pozwalał jej korzy stać z karty kredy towej – niewątpliwie zaniepokojony skandalem, który wy buchł wokół córek Jelcy na – i żartowała, że ży cie Władimira przy pomina egzy stencję wampira. „Ta izolacja mnie przeraża – zwierzy ła się Ludmiła, kończąc przy jaźń z Pietsch. – Nie możemy już podróżować, gdzie chcemy . Nie możemy mówić, co my ślimy . A przecież dopiero co zaczęłam prawdziwe ży cie”. Mężowi też zdarzało się podważać jej zdanie i się z nim nie liczy ć. Podczas pewnego wspólnego weekendu na daczy w Archangielskoje powiedział Pietsch, że każdemu, kto wy trzy ma trzy ty godnie w towarzy stwie Ludmiły , należy się pomnik47. Teraz Ludmiła miała zostać pierwszą damą – wejść w nowoczesną, ty pową dla świata zachodniego rolę, do której Rosjanie mieli ambiwalentny stosunek. Twierdziła, że dowiedziawszy się o nowy m stanowisku męża, rozpłakała się, bo „zrozumiała, że to koniec ich pry watności co najmniej na trzy miesiące, do wy borów prezy denckich, a może i na cztery lata”48. Po orędziu Jelcy na Putin zwołał zebranie Rady Bezpieczeństwa, której przewodniczy ł do czasu powołania go na stanowisko premiera przed ledwie czterema miesiącami. W Radzie zasiadali między inny mi najważniejsi członkowie Dumy i Rady Federacji, a także ministrowie obrony narodowej i spraw wewnętrzny ch oraz szefowie wy wiadu. Osoby znajdujące się na sali by ły w Moskwie dłużej od niego i miały o wiele bogatsze doświadczenie, jeśli chodzi o pracę w rządzie i w ogóle o polity kę. Teraz wszy scy uważnie słuchali, gdy przedstawiał im swoje priory tety . Nie zamierzał zmieniać kierunku rosy jskiej polity ki zagranicznej, ale zasy gnalizował nadejście nowej epoki w kwestiach militarny ch – Rosja miała ulepszy ć swój arsenał i zająć się problemami socjalny mi odby wający ch służbę żołnierzy , co „ostatnio zaniedby wano”. Zwrócił uwagę na rzucającą się w oczy nieobecność prokuratora generalnego Jurija Skuratowa, którego śledztwa w znaczny m stopniu przy czy niły się do wy niesienia go na ten urząd, lecz po chwili ostentacy jnie dodał, że zdaje się, iż ty mczasowo pełniący obowiązki prokuratora Władimir Ustinow „dobrze sobie radzi”. Jego uwagi by ły krótkie, niemal zdawkowe, biorąc pod uwagę okoliczności. Zachęcał do zwiększenia czujności w nowy m roku, szczególnie w obliczu katastrofalny ch skutków, do jakich miała doprowadzić tak zwana pluskwa milenijna Y2K, czy li problem zapisu daty w programach komputerowy ch wraz z nastaniem 2000 roku, co w największy m stopniu zajmowało uwagę mediów – przy najmniej do ogłoszenia przez Jelcy na rezy gnacji. Putin nagrał własne orędzie noworoczne, które w normalnej sy tuacji powinien wy głosić
Jelcy n. O północy telewizja wy emitowała je ze studia w Moskwie. Zaczął od przedstawienia się w pozy ty wny m świetle. Powiedział, że zamierzał tej nocy usiąść z rodziną przed telewizorem, by wy słuchać przemówienia Jelcy na, „sprawy przy jęły jednak inny obrót”. Zapewnił telewidzów, że krajowi „ani przez minutę” nie grozi bezrząd, i przy siągł, że nie porzuci wy siłków zmierzający ch do przy wrócenia w państwie prawa i porządku. „Obiecuję, że wszy stkie próby działania sprzecznego z rosy jskim prawem i konsty tucją zostaną zduszone w zarodku”. Na końcu złoży ł hołd pierwszemu prezy dentowi: „Dopiero za jakiś czas będziemy w stanie docenić wagę tego, co Bory s Jelcy n uczy nił dla Rosji”. Przy gotowując się do opuszczenia Kremla, Jelcy n zatrzy mał się na kory tarzu przed swoim gabinetem – teraz już gabinetem Putina – i wy jął z kieszeni pióro, który m podpisał swój ostatni dekret. Kiedy stanęli przed drzwiami pałacu, dał je Putinowi. By ł między nimi wy raźny kontrast – zarówno jeśli chodzi o temperament, jak i wy gląd. Putin twierdził później, że nie łączy ły ich „szczególnie bliskie stosunki”. Na pewno nie by ły tak serdeczne jak uczucia, które ży wił do Sobczaka. „Mogę powiedzieć, że dopiero kiedy zaczęliśmy rozmawiać o jego rezy gnacji, dostrzegłem w nim pewne oznaki ży czliwości” – wspominał ich wzajemne relacje Putin49. Odchodząc, Jelcy n pragnął powiedzieć swojemu następcy „coś ważnego” o ciężarze, który spoczął na jego barkach. „Opiekuj się Rosją – rzekł. – Dbaj o nią”. Na kremlowskim dziedzińcu łagodnie prószy ł śnieg, kiedy postawny , lecz wy niszczony stary prezy dent wsiadł do opancerzonego samochodu, który miał go zawieźć do domu. Bill Clinton zatelefonował do niego w drodze do daczy , ale Jelcy n kazał swojemu asy stentowi poprosić amery kańskiego prezy denta, by ten zadzwonił później. Pojechał do domu i od razu położy ł się spać50. Jeszcze tego samego dnia Putin podpisał swoje pierwsze rozporządzenie. By ł to siedmiostronicowy dokument, nad który m podwładni Jelcy na pracowali od dwóch dni, chociaż on sam twierdził, że do końca nie znał jego treści51. Przy znawał Jelcy nowi szeroki zakres świadczeń i przy wilejów należny ch mu jako by łemu prezy dentowi, między inny mi pensję, osobisty personel, a także prawo do korzy stania z daczy , w której spędził dużą część swojej drugiej kadencji, ratując nadszarpnięte zdrowie. Ponadto gwarantował mu immunitet chroniący go przed oskarżeniami oraz zabezpieczający majątek i dokumenty przed wglądem lub rekwizy cją. Jedny m podpisem złożony m za pomocą pióra odziedziczonego po Jelcy nie Putin oddalił zagrożenie ze strony Skuratowa, które niemal przekreśliło dokonania by łej głowy państwa. Następnie Putin zaserwował własną noworoczną niespodziankę. Razem z Ludmiłą, swoim następcą w FSB Nikołajem Patruszewem, jego żoną i pewny m popularny m piosenkarzem udali się w niezapowiedzianą podróż do Dagestanu. Putinowie uprzedzili córki, że nie wrócą na noc do domu, ale nie powiedzieli, dokąd się wy bierają. Już wręczy li im prezenty – ich pierwsze komputery – i zostawili dziewczy nki w Moskwie z siostrą Ludmiły i jedną z przy jaciółek Maszy .
Po przy locie do Dagestanu Putin i jego świta wsiedli na pokład trzech śmigłowców wojskowy ch i polecieli w kierunku Gudermes, drugiego pod względem wielkości miasta Czeczenii, niedawno odbitego z rąk czeczeńskich buntowników. Ale wskutek niesprzy jający ch warunków atmosfery czny ch widoczność spadła tak bardzo, że śmigłowce musiały zawrócić. Kiedy wy biła północ i zaczęło się nowe ty siąclecie, wciąż znajdowali się w powietrzu. Mimo to otworzy li dwa szampany i podawali je sobie z rąk do rąk, pijąc wprost z butelek, bo nie mieli kieliszków. Po lądowaniu w stolicy Dagestanu Machaczkale przesiedli się do samochodów wojskowy ch i pod silną eskortą ruszy li w dwuipółgodzinną podróż lądem do Czeczenii. Już niemal świtało, gdy Putin odwiedził obóz stacjonujący ch tam rosy jskich żołnierzy . „Wy glądali na zmęczony ch i zdezorientowany ch, jakby nie dowierzali własny m oczom – wspominała tę chwilę Ludmiła. – Zdawało im się, że śnią”52. W Gudermes panował spokój, ale niecałe czterdzieści kilometrów dalej Grozny przeży ł tej nocy jedno z najcięższy ch bombardowań. Ubrany w golf Putin znowu rozdał ordery i okolicznościowe noże. „Chcę, żeby ście wiedzieli, że Rosja jest wam niezmiernie wdzięczna za to, co robicie – oznajmił Putin żołnierzom podczas apelu. – Tu nie chodzi jedy nie o przy wrócenie Rosji honoru i godności. Chodzi o to, żeby powstrzy mać rozpad Federacji Rosy jskiej”. Skończy ła się epoka Jelcy na. Nastała epoka Putina.
CZĘŚĆ TRZECIA
ROZDZIAŁ 11
ZOSTAĆ DRUGĄ PORTUGALIĄ
W
ładimir Putin nigdy wcześniej nie został wy brany na żaden urząd w wy borach i teraz też
rzadko udzielał się w kampanii przed głosowaniem, które z powodu rezy gnacji Jelcy na przesunięto z czerwca na 26 marca 2000 roku. Jako premier jedy nie naszkicował swoją wizję Rosji, nie wdając się w szczegóły . Jedy ny m miejscem, gdzie pojawił się jego program wy borczy czy też coś w rodzaju planu polity cznego, by ł manifest na stronie internetowej rządu, opublikowany 28 grudnia, w dniu, gdy Jelcy n podjął zaskakującą decy zję o przekazaniu władzy . Dokument przy gotowało Centrum Rozwoju Strategicznego, grupa ekspertów stworzona przez Germana Grefa, ekonomistę i kolegę Putina z administracji Anatolija Sobczaka1. W ty m zawierający m pięć ty sięcy słów dokumencie pod ty tułem Rosja na progu nowego milenium Putin szczerze przy znał, że znaczenie społeczno-ekonomiczne Rosji na świecie wy raźnie spadło. W latach dziewięćdziesiąty ch wartość produktu krajowego brutto zmalała o połowę i obecnie stanowiła jedną dziesiątą PKB Stanów Zjednoczony ch lub jedną piątą PKB Chin. Dopiero po piętnastu latach zdecy dowanego wzrostu ekonomicznego Federacja Rosy jska mogłaby osiągnąć pod ty m względem poziom takich państw jak Portugalia albo Hiszpania. W tekście można przeczy tać: „Rosja znalazła się w trudny m momencie swojej historii. Po raz pierwszy od dwustu, trzy stu lat pojawiło się realne zagrożenie, że spadnie do drugiego albo nawet trzeciego szeregu państw na świecie. Mamy coraz mniej czasu, żeby temu zapobiec”2. Receptą na tę sy tuację miało by ć przy wrócenie jedności narodowej, patrioty zmu i silnej władzy centralnej – nie „restauracja oficjalnej ideologii państwowej pod jakąkolwiek przy kry wką”, lecz dobrowolna umowa społeczna, która pozwoli ustanowić zwierzchnictwo państwa nad chaoty czny mi, dzielący mi społeczeństwo aspiracjami poszczególny ch oby wateli. Manifest by ł utrzy many w natchniony m, niemal religijny m tonie, jakby Putin dzielił się z oby watelami „osobisty m odkry ciem” drogi środka między autory tarną historią a demokraty czną przy szłością, którą powinna podążać Rosja. „Rosja potrzebuje silnej władzy i musi ją dostać. Nie nawołuję do wprowadzenia sy stemu totalitarnego. Historia dowodzi, że wszy stkie dy ktatury , wszy stkie autory tarne formy rządów szy bko przemijają. Ty lko sy stemy demokraty czne mają szansę przetrwać dłużej”3. Putin już stanął na czele państwa, więc podczas swojej krótkiej kampanii wy strzegał się działań
stricte polity czny ch. Nie organizował wieców, nie wy głaszał przemówień i odmawiał udziału w debatach z kontrkandy datami. Prowadzona przez niego akcja wy borcza odzwierciedlała jego oschły charakter i lekceważący stosunek do spotkań z wy borcami na poziomie lokalny m, wy znaczała odmienny sty l nowoczesnej kampanii polity cznej. Już kilka dni po objęciu urzędu ty mczasowego prezy denta Putin przeciągnął na swoją stronę potencjalny ch ry wali, zy skując silną przewagę nad opozy cją. Przed końcem sty cznia 2000 roku blok polity czny Jedność zawiązał sojusz nie z demokratami ani liberałami, lecz z partią komunisty czną. Jedność i komuniści podzielili się stanowiskami w różny ch komisjach, a odsunęli od nich Jewgienija Primakowa, a także Siergieja Kirijenkę – który po stracie teki premiera został deputowany m – i Grigorija Jawlinskiego, głównego reprezentanta liberałów w rosy jskiej polity ce. W odpowiedzi ich zwolennicy zbojkotowali Dumę, wy kry stalizowała się zatem lojalna wobec Kremla większość składająca się z wy znawców różny ch światopoglądów. By ło coraz bardziej jasne, że kwestie ideologiczne znaczy ły dla Putina mniej niż posiadanie zdy scy plinowanej, uległej większości we władzach ustawodawczy ch. Ty dzień później Łużkow – wy brany w grudniu ponownie na mera Moskwy – ogłosił, że nie zamierza konkurować z Putinem o prezy denturę. Primakow w przeddzień wy borów parlamentarny ch zapowiedział swój udział w wy ścigu o fotel prezy dencki, ale po dwóch ty godniach też się wy cofał. „Czuję, że naszemu narodowi wciąż daleko do cy wilizowanego społeczeństwa i prawdziwej demokracji” – stwierdził z gorzką rezy gnacją4. Do połowy lutego, zanim zaczęła się oficjalna kampania wy borcza, najgroźniejsi ry wale Putina – ci sami, którzy tak przerażali Jelcy na u schy łku prezy dentury – po prostu się wy kruszy li. Przy wódcy regionalni, jeden po drugim, udzielali poparcia Putinowi – nawet Władimir Jakowlew z Petersburga, choć kandy dat na prezy denta cztery lata wcześniej nazwał go Judaszem. Okazało się, że wy bory prezy denckie, który ch perspekty wa dręczy ła Bory sa Jelcy na podczas jego ostatnich miesięcy jako głowy państwa, by ły niemal kompletnie pozbawione dramaty zmu. Stały się nie ty le demokraty czną ry walizacją kandy datów, ile referendum poparcia dla człowieka zajmującego już ów urząd. Ty lko gubernator Wasilij Starodubcew, komunista z Tuły , zadeklarował poparcie dla jednego z przeciwników Putina, innego komunisty , Giennadija Ziuganowa. „Jeżeli nie ma konkurentów, to demokracja nie istnieje, a jeśli demokracja nie istnieje, to po co zburzy liśmy nasz kraj?” – py tał5. Putin powiedział Jelcy nowi, że nie lubi kampanii wy borczy ch. Teraz tę niechęć wzmocniła pogarda dla obietnic wy borczy ch; uważał je za rzucane przez polity ków kłamstwa nie do zrealizowania. Umniejszał też wartość spotów telewizy jny ch, mówiąc, że są niestosowny m sposobem manipulowania łatwowierną rzeszą konsumentów. Podczas wizy ty w związany m z przemy słem włókienniczy m mieście Iwanowo zapowiedział, że zrezy gnuje z prawa do czasu
antenowego w telewizji, który przy sługiwał wszy stkim kandy datom, by mogli zaprezentować swoje ży ciory sy i programy polity czne. „Te spoty są zwy czajny mi reklamami – powiedział, zaprzeczając własnemu uznaniu dla telewizji jako medium kształtującego wizerunek publiczny . – W mojej kampanii nie mam zamiaru zastanawiać się, czy ważniejsze są tampaksy , czy snickersy ”. Mimo to za kulisami sztab Putina zatrudnił specjalistów organizujący ch przebieg kampanii. Przewodził im Dmitrij Miedwiediew, młody asy stent, który przy jechał z Putinem z Petersburga. Zespół przeprowadził zgrabną akcję utrwalającą wizerunek osobisty i polity czny Putina – wy korzy stał wszy stkie sprawdzone metody stosowane w nowoczesnej polity ce, ale nie podkreślał wagi wartości demokraty czny ch. W efekcie Putin zy skał wizerunek człowieka stojącego ponad polity ką – stratedzy osiągnęli sukces przewy ższający najśmielsze oczekiwania. Telewizja publiczna poprosiła go o długi wy wiad poświęcony jego ży ciu – zapewne zdaniem Putina nie by ł to spot reklamowy , lecz pełnił dokładnie tę funkcję – a sztab wy borczy opublikował serię rozmów przeprowadzony ch z kandy datem na prezy denta w ciągu sześciu dni przez troje dziennikarzy . Te wy wiady wy dano jako książkę pod ty tułem Ot pierwogo lica, co dosłownie tłumaczy się jako „pierwsza osoba”, ale może też oznaczać kogoś cieszącego się największy m autory tetem – przy wódcę lub szefa. Bory s Bieriezowski, który wciąż kontrolował pierwszy kanał telewizji publicznej, choć jego wpły wy na Kremlu drasty cznie zmalały (już od 1998 roku nie spoty kał się z Jelcy nem), sfinansował druk wy wiadu-rzeki, licząc na to, że przy podoba się Putinowi. Państwowa komisja wy borcza zakazała sprzedaży tej książki, tłumacząc, że groziłoby to naruszeniem zasad kampanii, więc sztab wy borczy Putina po prostu wy kupił cały nakład i rozdawał wy borcom darmowe egzemplarze6. W wy dawnictwie ty m Putin, Ludmiła i kilka inny ch znający ch go od wielu lat osób opowiadało o nim w swojski, niekiedy zaś nawet zupełnie szczery sposób; z całości wy łaniał się obraz zwy kłego faceta, a jednocześnie niekwestionowanego, bezkonkurency jnego władcy licznego, wielkiego niegdy ś narodu, który wciąż próbował zbudować swoją tożsamość po ostatnim „okresie zawirowań”. Putinowi udało się dać wy raz dumie z wy chowania w radzieckim duchu oraz z kariery w KGB, a jednocześnie odciąć się od błędów i wad Związku Radzieckiego. Każdemu czy telnikowi miał do powiedzenia coś, z czy m ten mógł się identy fikować; by ł zwolennikiem zarówno przeszłości, jak i nowej demokracji, patriotą, a zarazem człowiekiem religijny m. Nikt naprawdę nie wiedział, jakie przekonania ma Putin, bo zdawało się, że popiera wszy stko. Podczas kilku miesięcy , które minęły od początku jego prezy dentury , py tanie „Kim jest Putin?” by ło powtarzane niczy m refren piosenki przez dziennikarzy , ludzi nauki, inwestorów, przedstawicieli zagraniczny ch rządów oraz ich agencje wy wiadowcze, między inny mi CIA – ta czy m prędzej zaprzęgła swoich anality ków do pracy nad jego dossier, w czy m miały im pomóc
rozmowy z ludźmi znający mi go od czasów, gdy by ł nikomu nieznany m szeregowy m urzędnikiem7.
P
rowadzona przez Miedwiediewa kampania polegała na ty m, by po prostu umożliwić Putinowi
wy kony wanie oficjalny ch obowiązków premiera i ty mczasowego prezy denta. Oczy wiście nieprzy padkowo te obowiązki wiązały się z podróżami po cały m kraju i transmitowany mi przez telewizję spotkaniami, które odwoły wały się do potrzeb i uczuć całego przekroju społeczeństwa rosy jskiego. Jednego dnia wizy tował podmoskiewskie centrum kosmiczne, następnego platformę wiertniczą w Surgucie. Przewodniczy ł zebraniom swoich doradców do spraw bezpieczeństwa i gościł premiera Wielkiej Bry tanii Tony ’ego Blaira. Przy rzekł, że do końca wiosny wszy scy pracownicy otrzy mają zaległe wy nagrodzenie. Podniósł płace o 12 procent, a potem jeszcze raz o 20 procent, co dało mu wzrost popularności porówny walny co najmniej z reakcją społeczeństwa na wojnę w Czeczenii8. Putin nie zniżał się do debat z kontrkandy datami, ale jego sprawozdania z pracy rządu pojawiały się w mediach o wiele częściej niż jakiekolwiek wy powiedzi ry wali. Niczego nie obiecy wał, przedstawiał ty lko konkrety . Kiedy mająca trwać miesiąc kampania oficjalnie się zaczęła, opublikował w trzech główny ch gazetach list do wy borców, w który m dawał im do zrozumienia, że oto publicznie zry wa z Rosją epoki Jelcy na. „Machina rządowa się sy pie – napisał. – Jej silnik, władza wy konawcza, dławi się i krztusi przy każdej próbie uruchomienia”9. Obiecał walkę z przestępczością i oświadczy ł, że wojna w Czeczenii jest starciem z „kry minalistami”, a nie z ruchem wolnościowy m, który stara się o history cznie uwarunkowane prawo do samostanowienia. Odwołując się w ledwo zawoalowany sposób do groźby Primakowa doty czącej zwolnienia miejsca w więzieniach dla oskarżony ch o „przestępstwa gospodarcze”, wy raźnie dał do zrozumienia, że nie zamierza cofać podjęty ch w ubiegłej dekadzie bezładny ch decy zji pry waty zacy jny ch, ale raczej wzmocni kontrolę państwa nad ty m ry nkiem, żeby przerwać „błędne koło”, w który m skorumpowani biznesmeni dają łapówki urzędnikom rządowy m, by wy łudzić z budżetu środki przeznaczone na wy ciągnięcie najbiedniejszy ch oby wateli z ubóstwa. „Miliony ludzi w naszy m kraju ledwo wiążą koniec z końcem, wszy stkiego sobie odmawiają, nawet jedzenia – twierdził. – Jest wiele starszy ch osób, które zwy cięży ły w Wielkiej Wojnie Ojczy źnianej i uczy niły z Rosji światową potęgę, a dzisiaj ży ją na granicy nędzy lub co gorsza, żebrzą na ulicach”. Putin ukuł slogan dla swojej wizji nowej, bezpiecznej i zasobnej Rosji, w której przestrzega się prawa. W ty m haśle zawarł wewnętrzne sprzeczności własnej ideologii, swojego wy kształcenia prawniczego i kariery w wy wiadzie, a także osobistego temperamentu. By ło mu tak bliskie, że w pewny m liście uży ł go dwa razy . Zapowiedział, że Rosja stanie się „dy ktaturą prawa”.
N
ajwiększy m zagrożeniem dla popularności Putina przed wy borami by ła, jak na ironię, wojna,
która wy niosła go na szczy t władzy na Kremlu. Po bły skawiczny m zajęciu terenów między granicą a rzeką Terek, czemu tak entuzjasty cznie przy glądała się opinia publiczna jesienią 1999 roku, walki utknęły w martwy m punkcie i zimą zmieniły się w makabry czne poty czki na kompletnie zrujnowany ch ulicach Groznego, które po kolei odbijano z rąk rebeliantów. Pod koniec sty cznia 2000 roku, kiedy oddziały rosy jskie wkroczy ły do stolicy Czeczenii, dowództwo wojskowe potwierdziło śmierć ty siąca stu siedemdziesięciu trzech żołnierzy , chociaż często pojawiały się zarzuty , że rząd nie podaje pełnej liczby ofiar, bo nie uwzględnia Rosjan spoza sił zbrojny ch oraz Ministerstwa Spraw Wewnętrzny ch, między inny mi funkcjonariuszy FSB i ty ch, którzy umarli później z powodu odniesiony ch ran10. Rosy jskim żołnierzom brakowało sprzętu, umundurowania, ży wności i amunicji – nie mogli też by ć pewni, czy nie zginą od własny ch bomb11. Gwałtowny wy buch patrioty cznego ferworu towarzy szący pierwszemu atakowi zderzy ł się z rzeczy wistością konfliktu, który już trwał dłużej i by ł bardziej krwawy , niż oczekiwała tego większość Rosjan. Putin postanowił nie zmieniać takty ki, lecz raczej dokładał starań, żeby większość Rosjan nie znała fakty cznego stanu rzeczy . Walki trwały , ale Kreml mocno ograniczy ł dostęp dziennikarzy do frontu, zmuszając rosy jskie gazety i stacje telewizy jne do relacjonowania przebiegu „operacji anty terrory sty cznej” niemal wy łącznie z perspekty wy interesów Rosji. Podczas pierwszej wojny media przedstawiały czeczeńskich bojowników niemal jak bohaterów romanty czny ch, co działało na ich korzy ść, a szkodziło morale w Rosji, więc Putin nie chciał znowu do tego dopuścić. Wiadomości o zaciekły ch walkach, masowej rzezi cy wilów i o coraz mocniejszy ch dowodach popełniany ch przez żołnierzy rosy jskich zbrodni wojenny ch wciąż wy ciekały z Czeczenii, szczególnie za pośrednictwem prasy opozy cy jnej i wiadomości zagraniczny ch, ale mając kontrolę nad publiczną telewizją, Kreml mógł blokować takie wieści. Reporterzy , którzy ośmielili się przedstawić konflikt z perspekty wy czeczeńskiej – albo bez oficjalnej akredy tacji wy dawanej przez rosy jskie siły zbrojne – musieli się liczy ć z aresztem lub jeszcze gorszy mi konsekwencjami. W sty czniu rosy jskie wojsko zatrzy mało Andrieja Babickiego, reportera sponsorowanego przez Amery kę radia Liberty . Żołnierze nie oskarży li go o naruszenie zasad prezentacji wojny czeczeńskiej i nie usunęli po prostu z terenu działań wojenny ch. Zamiast tego wy mienili go z zamaskowany mi rebeliantami czeczeńskimi na pięciu rosy jskich jeńców wojenny ch – potraktowali go tak, jakby by ł wrogiem schwy tany m do niewoli. Przy padek Babickiego wy wołał głośny sprzeciw w kraju i za granicą i stał się pretekstem do napisania kilku bardzo kry ty czny ch arty kułów o Putinie i jego przeszłości w KGB. Putin nigdy nie przy jmował obronnego tonu; uparcie bronił swoich racji, czasami ze ślepą
wręcz wiarą w ich słuszność. Traktował każdą kry ty kę działań wojenny ch jak atak na samą Rosję. „To, czego dopuścił się Babicki, by ło bardziej niebezpieczne niż strzały z karabinu maszy nowego” – odpowiedział na protesty dziennikarzy , który m udzielał wy wiadu do Ot pierwogo lica, kiedy ci wy tknęli mu, że dziennikarze w strefie walk nie uczestniczą w działaniach militarny ch12. Naciskany dalej w tej sprawie stwierdził: „Widocznie inaczej interpretujemy wolność słowa”. Amery kańska sekretarz stanu Madeleine Albright poruszy ła ten temat w luty m podczas wizy ty w Moskwie i spotkania z Putinem, mimo to po trzy godzinny m spotkaniu zdawała się oczarowana nowy m przy wódcą Rosji. Jeszcze nieraz się zdarzy ło, że polity cy wy rabiali sobie o nim zdanie, którego później żałowali. „Odniosłam wrażenie, że ma szeroką wiedzę, umie prowadzić dy skusję, oczy wiście jest rosy jskim patriotą i zależy mu na ułożeniu normalny ch relacji z Zachodem” – mówiła Albright13. Pry watnie ostrzegła Putina, że konflikt w Czeczenii jest jak „próba ujeżdżenia ty gry sa”, i jeszcze raz namawiała go do szukania rozwiązań na drodze negocjacji – czy li za pomocą środków, które w ogóle go nie interesowały . „Nie sądzę, żeby śmy zbliży li się do znalezienia dy plomaty cznego rozwiązania kwestii czeczeńskiej” – oświadczy ła. W tamty m czasie miała rację, ale w ostateczny m rozrachunku to on udowodnił, że się nie my lił. W drugiej połowie sty cznia dowódcy czeczeńskich rebeliantów, sponiewierani atakami lotniczy mi na przy czółki w Grozny m, zdecy dowali o wy cofaniu się z miasta i ruszy li wprost w zdradziecko zastawioną pułapkę. Rosy jski oficer kontrwy wiadu, który wcześniej zaaranżował wy mianę jeńców, przy jął sto ty sięcy dolarów łapówki w zamian za pomoc w ucieczce dużej grupy bojowników przez osadę w pobliżu Ałchan-Kały . Nocą 1 lutego grupa zbiegów zaczęła odwrót, lecz okazało się, że droga ucieczki jest zaminowana. Gdy okrutnie przetrzebieni próbowali przedrzeć się do celu, spadł na nich grad rosy jskich pocisków. Zginęło kilkuset Czeczeńców. Wśród ciężko ranny ch by ł Szamil Basajew, który po najeździe na Dagestan stał się jedny m z najbardziej znienawidzony ch wrogów Rosji. Podczas ucieczki mina rozerwała mu prawą stopę. Czeczeńcy upublicznili makabry czne nagranie wideo, na który m chirurg dokonuje amputacji – ich celem by ło pokazanie rebeliantom i inny m zainteresowany m, że pomimo obrażeń Basajew wciąż ży je14. 6 lutego rosy jskie siły zbrojne zajęły Grozny – a w każdy m razie to, co zostało z miasta. Ani jeden budy nek nie uniknął zniszczeń; większość by ła kompletnie zdewastowana i nie nadawała się do zamieszkania. Rosy jscy dowódcy zawiesili swoją flagę nad urzędem administracji miasta, ale wśród ruin nie udało im się znaleźć obiektu, który zachowałby się w wy starczająco dobry m stanie, by urządzić w nim kwaterę główną. Władze Rosji dostarczy ły drogą lotniczą ży wność i środki medy czne mieszkańcom, którzy spędzili zimę w piwnicach. „Ludzie powinni rozumieć, że nie są narodem pokonany m – twierdził Putin. – Są narodem wy zwolony m”15. Wojna by najmniej się nie skończy ła. Kilka ty sięcy czeczeńskich bojowników wy cofało się
w góry , żeby dołączy ć do swoich towarzy szy – razem mogło ich by ć siedem ty sięcy . Maschadow i inni dowódcy wciąż pozostawali na wolności. Basajew poprzy siągł dalej prowadzić działania wojenne „na tery torium całej Rosji” i słowa dotrzy mał.
20
marca, sześć dni przed wy borami prezy denckimi, Putin po raz pierwszy zawitał do
Groznego. Rosy jskie oddziały wciąż traciły żołnierzy w wy niku ataków party zanckich pod stolicą, co znaczy ło, że zgotował swoim wy borcom dłuższą wojnę, niż ktokolwiek na Kremlu by ł gotów przy znać. Zimą konflikt zahamował oszałamiający wzrost popularności Putina, ale po zdławieniu medialny ch relacji z Czeczenii kwestia ta zniknęła wśród inny ch tematów kampanii. Zdaniem Putina rosy jskie siły zniszczy ły „większość duży ch, nielegalny ch grup zbrojny ch”, ale istniało wciąż wiele zagrożeń. „Właśnie dlatego nie powinniśmy wy cofy wać wszy stkich żołnierzy z Czeczenii, ty lko zostawić tam dosy ć oddziałów, by uporządkować bieżące sprawy ”. Większość Rosjan nie znała mrocznej strony prowadzonej przez Putina wojny totalnej, a jeśli mieli o niej pojęcie, to niewiele ich obchodziła. Putin przy leciał do Groznego na pokładzie dwuosobowego my śliwca zbudowanego w czasach radzieckich. Gdy wy siadł na pły tę lotniska wojskowego, dumnie kroczy ł w kombinezonie pilota. Wy glądał jak bohater filmu wojennego. Tego rodzaju spektakle wkrótce stały się podstawą jego polity ki; z wielką dbałością budował swój medialny wizerunek przy wódcy . Jeden z pisarzy nazwał tę takty kę „wideokracją”16. Relacja telewizy jna z jego wizy ty w Grozny m by ła tak bałwochwalcza, że wielu ludzi naprawdę uwierzy ło, że Putin sam siedział za sterami my śliwca. Rezultat wy borów by ł z góry przesądzony . Niepewność budziła jedy nie frekwencja, bo gdy by zagłosowało mniej niż 50 procent uprawniony ch, wy nik uznano by za nieważny . Przeciwko Putinowi wy stąpiło dziesięciu kontrkandy datów, większość z nich stanowili jednak mało znani lokalni przy wódcy albo polity cy pokroju Jurija Skuratowa, który wciąż nie mógł pogodzić się ze swoją dy misją ze stanowiska prokuratora generalnego, ale nigdy nie przedstawił żadnego z rzekomo posiadany ch dowodów obciążający ch krąg najbliższy ch współpracowników Jelcy na. Najważniejszy mi ry walami znowu by li ci, którzy cztery lata wcześniej rzucili wy zwanie Jelcy nowi – komunista Giennadij Ziuganow oraz Grigorij Jawlinski z partii Jabłoko. Kreml i telewizja publiczna niemal kompletnie ignorowały obu, lecz pod koniec kampanii na Jawlinskiego spadł grad spotów i doniesień telewizy jny ch przedstawiający ch go jako kandy data Ży dów, gejów i obcokrajowców. Ten odwołujący się do najniższy ch insty nktów rosy jskiej opinii publicznej atak wy nikał ze strachu, że Jawlinski przeciągnie do swojego obozu na ty le liczną grupę liberałów spośród wy borców Putina, że konieczna będzie druga tura wy borów. Widocznie te obawy by ły bezpodstawne albo zastosowana takty ka odniosła sukces, bo Putin już w pierwszej turze zdoby ł 53 procent głosów i zmiażdży ł Ziuganowa z wy nikiem zaledwie 29 procent oraz
Jawlinskiego z niecały mi sześcioma procentami głosów. Istniały dowody , że Putinowi – a także frekwencji wy borczej – pomogło wielokrotne oddawanie głosów przez niektóry ch uprawniony ch do głosowania17, ale nikt nie przy wiązy wał do tego szczególnej wagi. Putin bezapelacy jnie by ł fawory tem narodu w ostatnich mniej więcej demokraty czny ch wy borach prezy denckich w Rosji. Dojście Putina na szczy ty władzy by ło tak szy bkie, nieoczekiwane i zdumiewające, że znany rosy jski history k Roj Miedwiediew opisał je w sposób zarezerwowany raczej dla zjawisk nie z tego świata – jako przejaw działania siły wy ższej, która zesłała udręczonemu, wdzięcznemu narodowi godnego przy wódcę. Ów history k dodał, że Jelcy n wy puścił władzę z rąk „bez rewolucji, rozlewu krwi, pałacowy ch intry g ani spisków. Rosja zaczęła kolejny wiek z nową głową państwa, ty mczasowy m prezy dentem Putinem i niemal całe społeczeństwo potraktowało to nie jak sy gnał alarmowy , lecz jak opatrznościowy dar noworoczny ”18.
K
ilka dni przed wy borami wciąż nierozwiązana tajemnica zamachu bombowego na bloki
mieszkalne i zdarzeń w Riazaniu – która teraz nabrała rumieńców za sprawą informacji o stopniu brutalizacji walk w Czeczenii – znowu zaczęła zastanawiać polity czny ch oponentów Putina. Wierzy li, że mają do czy nienia ze spiskiem, a ten drobny , nudny człowiek jest jedy nie marionetką w rękach znacznie potężniejszy ch sił. Niezależna „Nowaja Gazieta” opublikowała serię arty kułów sprawiający ch, że „ćwiczenia terenowe” w Riazaniu zaczęły wy dawać się jeszcze trudniejsze do wy jaśnienia. W tekstach pojawiały się wy powiedzi kaprala policji, który jako pierwszy wszedł do budy nku, oraz oficera, który zbadał skład chemiczny „cukru” i rozbroił detonator. Gazeta znalazła też sapera 137 pułku stacjonującego w bazie nieopodal Riazania. Żołnierz twierdził, że kazano mu ochraniać magazy n. Okazało się, że wraz z kolegami pilnują kilkudziesięciu worków z napisem CUKIER. „Herbata posłodzona ty m » cukrem« miała paskudny smak, nie by ła by najmniej słodka” – pisała gazeta. Żołnierz złoży ł meldunek swojemu dowódcy plutonu, a ten poprosił znajomego eksperta o zbadanie substancji. W workach znajdował się materiał wy buchowy – heksogen. Sapera przedstawiono jedy nie jako Aleksieja P.19, a dowody miały charakter poszlakowy , ale gazeta nie zawahała się sugerować, że zdarzenia w Riazaniu, a także zamachy bombowe w Moskwie i Wołgodońsku nie by ły aktami terrory zmu wy mierzony mi w państwo, lecz raczej przez nie zorganizowany mi. „Dlaczego heksogen składowano w bazie służb specjalny ch i po co przechowy wano go w workach na cukier? – py tała gazeta. – Zdaniem saperów takiej ilości materiałów wy buchowy ch nie transportuje się ani nie przechowuje w ten sposób, bo by łoby to zby t niebezpieczne. Już pół kilograma wy starczy łoby do wy sadzenia w powietrze małego budy nku”20. Autorzy arty kułów postawili tezę, że dojście Putina do władzy mogło zatem nie by ć prezentem od
opatrzności, lecz następstwem niewy obrażalnego grzechu. 16 marca dokonano cy berataku na redakcję, niszcząc następny numer gazety . Tego samego dnia FSB, która od jesieni zachowy wała milczenie w sprawie zamachów, zwołała konferencję prasową, aby ogłosić, że w toku śledztwa wy kry ła rozległą sieć buntowników uczestniczący ch w przeprowadzeniu ataków przy gotowany ch, zdaniem rzecznika prasowego, w Czeczenii21. FSB wprowadziła też istotne zmiany do swoich nowy ch raportów, szczególnie w punktach doty czący ch materiałów wy buchowy ch. Obecna wersja mówiła, że terrory ści uży li mieszanki ogólnodostępny ch nawozów, a nie produkowanego i pilnie strzeżonego przez armię heksogenu. Sprzeczne i zmienne sprawozdania FSB dawały do my ślenia nawet ty m, którzy skłaniali się ku teorii, że za zamachami stali terrory ści. W udzielany ch przy okazji prowadzenia kampanii wy wiadach zebrany ch w książce Ot pierwogo lica Putin sprzeciwił się ty m podejrzeniom, mówiąc, że to szalone wy my sły . „Nikt w rosy jskich służbach specjalny ch nie zdoby łby się na taką zbrodnię wobec swoich rodaków – stwierdził. – Sama my śl o ty m jest niemoralna. Moim zdaniem to element wojny informacy jnej wy toczonej przeciwko Rosji”22. Kto miałby dąży ć do tej wojny ? Tego Putin nie wy jaśnił. Ziuganow i Jawlinski poruszy li te kwestie w swoich kampaniach wy borczy ch. NTV, niezależna stacja koncernu Media-Most, którego właścicielem by ł Władimir Gusiński, także powtarzała te oskarżenia. Zorganizowała debatę w ratuszu, w jej trakcie mieszkańcy Riazania zadawali py tania rzecznikowi FSB i wy śmiewali jego nieprzekonujące odpowiedzi. W pewnej chwili rzecznik pokazał zebrany m zapieczętowaną skrzy nkę; twierdził, że wewnątrz znajdują się wszy stkie dowody , ale oczy wiście nie mógł jej otworzy ć. To by ło groteskowe, teatralne zagranie. Wbrew oficjalny m zaprzeczeniom media i przedstawiciele opozy cji zaczęli tworzy ć z pojedy nczy ch incy dentów i raportów stanowisko w państwie. zamachami – i w owy m przewidziały rzekomo
teorię spisku, który miał spowodować, że Putin zajmie najwy ższe Arty kuły w prasie lokalnej i zagranicznej publikowane latem przed czasie dość powszechnie ignorowane – nagle nabrały nowego znaczenia; rozwój wy padków, chociaż wtedy wy dawało się, że chodzi
o wprowadzenie stanu wy jątkowego i odwołanie wy borów parlamentarny ch, a nie wszczęcie nowej wojny w Czeczenii ani wepchnięcie na szczy ty władzy szefa jelcy nowskiej Rady Bezpieczeństwa i dy rektora FSB. Na przy kład w lipcu 1999 roku emery towany pułkownik i dziennikarz Aleksander Żilin napisał dla „Moskowskiej Prawdy ” arty kuł zaty tułowany Burza w Moskwie, w który m przewidy wał możliwość „ataków terrory sty czny ch” na budy nki rządowe, co miało zdy skredy tować mera Łużkowa23. Bliskie kontakty Bieriezowskiego z Czeczeńcami i inny mi buntownikami na Kaukazie – utrzy my wane w trakcie pierwszej wojny czeczeńskiej i po jej zakończeniu – zdaniem wrogów oligarchy mogły świadczy ć o jego zaangażowaniu w zamachy , wiązał z nimi bowiem nadzieję
na zablokowanie sojuszu Łużkowa z Primakowem. Bieriezowski startował w wy borach jako reprezentant kaukaskiej Republiki Karaczajo-Czerkieskiej i zdoby ł miejsce w Dumie. Ponadto sam przy znał, że spoty kał się z bojownikami czeczeńskimi, między inny mi z Basajewem, i przekazał im duże kwoty za uwolnienie schwy tany ch zakładników. Ze stenogramu rozmowy przy pisy wanej Bieriezowskiemu i czeczeńskiemu przy wódcy Mowładiemu Udugowowi wy nika, że różnili się stanowiskami wobec najazdu na Dagestan, prawdopodobnie dlatego, że ten manewr usprawiedliwił rosy jską inwazję. Bieriezowski twierdził, że taśmy zostały zmanipulowane, ale nie zaprzeczy ł, że doszło do tej rozmowy . Zdaniem kry ty ków Bieriezowskiego w okresie przemian po epoce Jelcy na miał do stracenia nie mniej niż inni i nie cofnąłby się przed niczy m, by utrzy mać swój stan posiadania oraz wpły wy . „Bieriezowski patrzy ł na świat przez pry zmat swoich osobisty ch interesów” – pisał finansista George Soros. Soros blisko współpracował z Bieriezowskim, dopóki nie poróżniła ich walka o zakup holdingu telekomunikacy jnego. Od tej pory uważał rosy jskiego oligarchę za hochsztaplera, tak jak wielu inny ch by ły ch partnerów biznesowy ch Bieriezowskiego. „Nie widział nic złego w podporządkowaniu losów Rosji swoim interesom”24. Istniały też kontrargumenty , które wspierały wersję zamachów głoszoną przez FSB. Ekstremiści w Czeczenii – i bojownicy w inny ch muzułmańskich republikach – nie stronili od aktów terrory sty czny ch. Ponadto polity czna logika teorii konspiracji pomijała fakt, że elity polity czne stanowczo sprzeciwiały się nowej wojnie, podając argumenty , które z upły wem czasu okazały się prorocze. Wy wołanie konfliktu latem 1999 roku postrzegano jako obciążenie, a nie zaletę. Po pierwszy ch sukcesach i pogróżkach Putina konflikt stał się dla niego kulą u nogi, a nie tak jak na początku siłą napędową. Badania opinii publicznej wy kazały , że Rosjanie oceniają wojnę w Czeczenii jako jedną z najgorszy ch decy zji podjęty ch przez Putina podczas pierwszy ch miesięcy władzy (niemal ty le samo respondentów najlepiej oceniło podniesienie przez niego pensji i świadczeń)25. Zresztą gdy by chodziło o spisek, to pierwsze kroki musiały by zostać podjęte, zanim jeszcze ktokolwiek – nawet sam Putin – wiedział, że to właśnie on zostanie premierem, ty m bardziej zaś namaszczony m przez Jelcy na następcą na najwy ższy m urzędzie. Dowody zwolenników jednej i drugiej tezy nigdy nie zostały zwery fikowane, przede wszy stkim dlatego, że FSB pod kierownictwem Putina powróciło do znanej z okresu radzieckiego tajności i niemal na pewno zatuszowało pewne aspekty zamachów oraz wy darzeń w Riazaniu. Kilka dni przed wy borami stronnictwa parlamentarne komunistów i partii Jabłoko przy gotowały projekt rezolucji nakazującej wszczęcie oficjalnego śledztwa, które miało wy jaśnić, co zaszło w Riazaniu, ale ty lko 197 deputowany ch zagłosowało za jej przy jęciem – o 226 mniej, niż wy magało prawo. Wszy scy zwolennicy Putina głosowali przeciwko. Nie dając parlamentowi szansy na ustalenie prawdy wśród sprzeczny ch teorii, Putin zasiał wśród opozy cji jeszcze głębszą
nieufność i mroczniejsze podejrzenia. Już na progu jego prezy dentury pojawiła się niewy jaśniona tajemnica, która jeszcze przez wiele lat miała rzucać cień na Rosję i co jakiś czas domagała się nowy ch ofiar. Niezależni parlamentarzy ści i dziennikarze próbujący drąży ć temat ginęli z tak zatrważającą regularnością, że trudno sądzić, iż ich śmierć by ła jedy nie dziełem przy padku. Nawet ludzie bliscy Putinowi próbowali zrozumieć fakty związane z ty mi koszmarny mi zamachami. „Nie wiem” – stwierdził po niemal dziesięciu latach Michaił Kasjanow, ważny urzędnik Ministerstwa Finansów w ostatnich latach prezy dentury Jelcy na. 3 sty cznia, dwa dni po nominacji na urząd ty mczasowego prezy denta, Putin zaproponował Kasjanowowi stanowisko premiera, chociaż oficjalnie potwierdził tę ofertę dopiero po wy borach. Putin ustalił wy raźne zasady – Kasjanow miał zajmować się rządem, budżetem i ekonomią, ale służby bezpieczeństwa miały pozostać w kompetencjach Putina. My śl, że zamachy , w który ch zginęło mniej więcej trzy stu niewinny ch cy wilów, zorganizował rząd, a on podjął z nim współpracę pod okiem nowego prezy denta, by ła dla Kasjanowa po prostu nie do zniesienia. „Nie wiem i nie chcę wierzy ć, że to mogłoby okazać się prawdą” – utrzy my wał26.
P
utin zmontował sztab polity czny z zaufany ch ludzi, czy li swoich przy jaciół. A miał ich, jak
sam przy znawał, niewielu. „Oczy wiście, mam przy jaciół. Niestety , a może na szczęście, nie jest to liczna grupa – zwierzy ł się Michaiłowi Leontiewowi podczas wy wiadu do biograficznego filmu dokumentalnego, wy świetlanego przez państwową telewizję przed wy borami. – Może to i dobrze, bo wtedy bardziej doceniasz ty ch, który ch masz. Przy jaźnię się z nimi od wielu lat, niektóry ch znam jeszcze ze szkoły , inny ch z czasów uniwersy teckich. Charakter naszy ch relacji się nie zmienia. Ostatnio niezby t często mam okazję do spotkań z nimi, ale widujemy się regularnie”. Podczas kampanii wy borczej stracił jednego z tej garstki przy jaciół. Latem 1999 roku Anatolij Sobczak wrócił do Petersburga z wy gnania do Francji – powitano go jak sy na marnotrawnego. Gdy Putin wspiął się na szczy ty władzy , sprawy sądowe, przez które Sobczak musiał uciekać z kraju, nagle wy parowały . Sobczak próbował odzy skać splendor z 1991 roku, startując w grudniu w wy borach parlamentarny ch, ale jego polity czna gwiazda już zgasła i nie dostał się do Dumy . Mimo to rzucił się w wir zmagań o fotel prezy dencki i akty wnie wspierał swojego by łego asy stenta. Nocą 18 lutego zmarł nagle w pokoju hotelowy m w Kaliningradzie. Oficjalnie na zawał serca, chociaż krąży ły ponure plotki o inny ch przy czy nach – brano pod uwagę nawet otrucie27. Sam Putin podsy cał te spekulacje, dając upust wściekłości i żalowi z powodu śmierci Sobczaka. „Anatolij Sobczak nie zmarł ot tak – powiedział w wy wiadzie dla petersburskiego radia Baltika. – Zginął, bo został zaszczuty ”. Stanowczość jego starań o wy rzucenie Jurija Skuratowa na bruk znalazła usprawiedliwienie, bo to właśnie ten prokurator rozpoczął śledztwa w sprawie
prowadzony ch przez Sobczaka interesów. Rola Putina w jego ostateczny m upadku miała zabarwienie polity czne, ale nie mniej ważne by ły względy osobiste. Nad grobem Sobczaka Putin wy głosił mowę pogrzebową. Nazwał go „naszy m mistrzem” i „jedny m z ostatnich bohaterów romanty czny ch”. Po raz pierwszy Rosja ujrzała łzy w oczach swojego nowego przy wódcy .
W
maju 2000 roku szefowie kremlowskiego protokołu dy plomaty cznego musieli rozwiązać
pewien problem natury logisty cznej, przy gotowując zaprzy siężenie nowo wy branego prezy denta Rosji. Od lat sześćdziesiąty ch XX wieku każdy pierwszy sekretarz w ZSRR składał przy sięgę w nowoczesny m Pałacu Kongresowy m z betonu i szkła, którego sty l odróżniał się od reszty zabudowań Kremla i burzy ł history czną integralność jego architektury . Carów koronowano w piętnastowieczny m Soborze Uspieńskim. Kiedy Jelcy nowi udało się zdoby ć reelekcję, rozważał odstąpienie od obu trady cy jny ch rozwiązań na rzecz specjalnej sceny zbudowanej na świeży m powietrzu, lecz ze względu na stan zdrowia musiał zmienić plany i przeniósł się do radzieckiego pałacu. By ł chory , poruszał się z trudem, a głos mu się załamy wał tak, że zrezy gnował z orędzia inauguracy jnego, treść przy sięgi czy tał zaś z promptera28. Putin wy raził wolę, by jego ceremonia zaprzy siężenia odby ła się w Sali Świętego Andrzeja Wielkiego Pałacu Kremlowskiego, niegdy siejszej rezy dencji carów, zbudowanej na rozkaz Mikołaja I. Organizatorzy ceremonii wiedzieli, ilu dokładnie ludzi może pomieścić Pałac Kongresowy , ale nie mieli pojęcia, ile osób wy pełni Wielki Pałac. Żeby się tego dowiedzieć, przy wieźli autobusami żołnierzy , postawili ich na baczność w sali i policzy li29. Nie mogli sobie pozwolić na najmniejszą pomy łkę. 7 maja półtora ty siąca osób by ło świadkami zaprzy siężenia nowego prezy denta wśród neocarskiego przepy chu, który w latach dziewięćdziesiąty ch powrócił do ty ch wnętrz za sprawą Pawła Borodina, pierwszego szefa Putina, co wy wołało przy okazji skandal wokół Jelcy na i jego świty . Borodin na pewno się nie domy ślał, że pewnego dnia ów niebudzący zaufania, ponury urzędnik, niecałe cztery lata wcześniej skierowany do pracy w jego biurze, stanie w tej sali, położy rękę na nowej konsty tucji i złoży przy sięgę prezy dencką. Na każdy m kroku kontrast między Putinem a Jelcy nem bombardował świadomość milionów widzów oglądający ch tę ceremonię na ży wo lub w telewizji publicznej. Putin wciąż by ł nowicjuszem na scenie polity cznej; przy wodził na my śl aktora podczas debiutu scenicznego. Podjechał granatowy m mercedesem do bocznego wejścia Wielkiego Pałacu, wy siadł sam, zasalutował ubrany m w odświętne mundury strażnikom przy drzwiach, a potem wspiął się po pięćdziesięciu siedmiu stopniach monumentalny ch pałacowy ch schodów. Szedł pewny m krokiem, ale niespiesznie, przez wy łożone czerwony m dy wanem spektakularne kory tarze Kremla. Kiedy mijał wiwatujący tłum
– od ludzi oddzielał go czerwony sznur – kamery podążały za nim niczy m orszak. Putin zdawał się jeszcze drobniejszy w ogromny ch wnętrzach pałacu. Włoży ł na tę okazję ciemnoszary garnitur i popielaty krawat. Pewny siebie, lekko koły sał lewą ręką, ale prawa – zapewne wskutek urazu odniesionego w 1984 roku podczas bijaty ki, która położy ła się cieniem na jego karierze w KGB – zwisała nieruchomo wzdłuż ciała. Dzięki temu jego krok zdawał się szczególnie dy namiczny , prężny i nacechowany pewnością siebie, kiedy Putin pokonał kilkaset metrów kory tarzy – Jelcy n, wiedząc, że każdy jego ruch rejestrują kamery telewizy jne, nie odważy łby się na taki wy czy n nawet w czasach, gdy by ł w najlepszej kondy cji. Wśród najważniejszy ch gości znaleźli się deputowani parlamentu, gubernatorzy , sędziowie Sądu Najwy ższego i duchowni reprezentujący cztery oficjalne religie Rosji: prawosławie, islam, buddy zm i judaizm. Michaił Gorbaczow, którego Jelcy n ostentacy jnie nie zaprosił na swoje zaprzy siężenie w 1996 roku, teraz pojawił się niczy m duch z zamierzchłej przeszłości. Inny m człowiekiem z ubiegłej epoki by ł Władimir Kriuczkow – jako szef KGB stał na czele nieudanego zamachu stanu przeciw Gorbaczowowi. Obecność obu na zaprzy siężeniu Putina sy mbolizowała jego dążenie do powszechnej zgody w miejsce niepokojów poprzedniego dziesięciolecia. Jelcy n, blady i spuchnięty , stanął przy nim na podium jako świadek przy sięgi złożonej przez Putina w samo południe. Kiedy by ły prezy dent czy tał z promptera krótką przemowę, obraz na monitorze zaczął migotać, zmuszając go do przerw na ty le długich, że zgromadzeni goście zaczy nali klaskać, sądząc, że już skończy ł30. Dwadzieścia lat młodszy od niego Putin mówił energicznie i potoczy ście; skupiał się na history czny m znaczeniu tej chwili, nazwał ją pierwszy m pokojowy m i demokraty czny m wy borem najwy ższej władzy w państwie od ty siąca stu lat (lecz ani słowem nie wspomniał o intry dze, dzięki której Jelcy n przekazał mu tę władzę). Ceremonia spajała różne elementy niespokojnej historii kraju podzielonego przez stosunek do własnej przeszłości, a zatem również do przy szłości. W swoim przemówieniu Putin wspomniał „zarówno tragiczne, jak i zaszczy tne rozdziały ” historii, pozostawiając słuchaczom dowolność decy zji, które zdarzenia zaliczy ć do jakiej kategorii. Na zakończenie uroczy stości oddano salwę honorową z armat stojący ch u brzegu rzeki Moskwy . Chór zaśpiewał finał opery Michaiła Glinki Życie za cara, napisanej w 1836 roku dla uczczenia śmierci żołnierza podczas wojny polskorosy jskiej, a w czasach radzieckich wy stawianej pod nowy m ty tułem Iwan Susanin, z usunięty mi elementami hołdu wobec cara. Dla Putina chór wy konał wersję radziecką. Po wy jściu z Pałacu Wielkiego Putin obejrzał paradę wojskową na dziedzińcu Kremla. Spotkał się z Aleksy m II, patriarchą Moskwy i całej Rusi oraz zwierzchnikiem Rosy jskiego Kościoła Prawosławnego. Potem złoży ł wieniec na Grobie Nieznanego Żołnierza pod murami Kremla. Ceremonia demokraty cznego przekazania władzy równie dobrze mogłaby by ć koronacją. Rosjanie zy skali nowego przy wódcę, którego pozy cję uświęcił powszechny wy bór, ale wciąż nie
mieli pojęcia, w jakim kierunku ich poprowadzi.
D
ojście Putina do władzy ograniczy ło swobodę jego rodzinie. Pozwolił swoim córkom,
szesnastoletniej Maszy i piętnastoletniej Katii, udzielić wy wiadów do wy danej przy okazji kampanii biografii, lecz od tamtej pory obie zniknęły z ży cia publicznego, a Kreml zawzięcie strzegł ich pry watności. Rzadko publikowano ich zdjęcia, nawet w towarzy stwie rodziców, nigdy też nie powstał oficjalny portret nowej pierwszej rodziny . Dziewczęta uczy ły się w domu pod okiem pry watny ch nauczy cieli; poznawały języ ki obce – nie ty lko niemiecki, lecz również francuski i angielski. Z rozmów z dziennikarzami wy nikało, że są zwy czajny mi nastolatkami, lubią oglądać zagraniczne filmy , takie jak Matrix, ale mogą wy chodzić z domu jedy nie w otoczeniu ochroniarzy . Rodzice kupili im białego pudla miniaturkę o imieniu Toska, pierwszego psa w rodzinie od czasu, gdy w Petersburgu samochód potrącił ich owczarka kaukaskiego. Zdaniem Ludmiły jej mąż rozpieszczał córki, ale przy znała, że „częściej widzą go w telewizji niż w domu”. Zatrudnili służbę i kucharkę, co oszczędziło Ludmile frustracji, którą czuła, gotując dla Putina jako młoda mężatka. Ale ży cie już wy mknęło się jej spod kontroli. „Przestałam snuć doty czące nas obojga plany – wy znała. – Niegdy ś to robiłam, a kiedy coś stawało mi na przeszkodzie, czułam się bardzo zła albo urażona. Teraz jednak rozumiem, że lepiej nie planować wspólny ch urlopów, wakacji ani spędzany ch razem chwil, żeby uniknąć rozczarowań”31. W Rosji, tak jak w Związku Radzieckim, niewiele wiedziano o roli, jaką ma do odegrania pierwsza dama. Elegancka żona Gorbaczowa Raisa często towarzy szy ła mu w podróżach zagraniczny ch i zabierała głos w sprawach publiczny ch, ale jej postępowanie wciąż by ło czy mś nowy m i nie wszy stkim się podobało. Żona Jelcy na nie lubiła rozgłosu i starała się go unikać, Ludmiła zaś zachowy wała się podobnie. W latach 1998 i 1999 krótko pracowała jako moskiewska przedstawicielka firmy telekomunikacy jnej Telekominwest z siedzibą w Petersburgu i powiązaniami z Leonidem Reimanem, przy jacielem rodziny pełniący m funkcję ministra telekomunikacji w rządzie Putina. Zarabiała równowartość półtora ty siąca dolarów miesięcznie, ale zrezy gnowała z pracy , kiedy jej mąż został premierem, chociaż niektórzy twierdzili, że wciąż uczestniczy ła w transakcjach biznesowy ch32. Teraz jako pierwsza dama stała u boku męża podczas oficjalny ch wy darzeń, a szczególnie wizy t polity ków, na przy kład Tony ’ego Blaira, pierwszego zachodniego przy wódcy , który spotkał się z Putinem po jego niespodziewany m dojściu do władzy . Putinowie zaprosili Blairów do Teatru Mary jskiego w Petersburgu na operę Siergieja Prokofiewa Wojna i pokój. Początkowo wy dawało się, że Ludmiła będzie częściej pokazy wać się publicznie. Po zaprzy siężeniu zajęła się kwestią analfabety zmu, promowała czy telnictwo i naukę języ ków obcy ch oraz założy ła Centrum Rozwoju Języ ka Rosy jskiego; wdrażało ono projekty „podnoszące prestiż” kultury rosy jskiej na świecie33. Poza wy wiadami
mający mi przedstawić Putina w bardziej ludzkim świetle Ludmiła nie miała jednak wpły wu na kampanię wy borczą męża ani na jego rządy . Sam Putin jeży ł się, gdy sły szał nawet najbardziej niewinne py tania o ich wspólne ży cie. Kiedy Michaił Leontiew łagodnie zapy tał, czy ma dosy ć czasu na spotkania w gronie rodzinny m, Putin odparł szorstko: „Spoty kamy się”, po czy m widać, że część rozmowy wy cięto z nagrania. Prowadząc ten wy wiad, Leontiew zwrócił uwagę na stan mieszkania Putinów – w który m mieszkali też wszy scy premierzy Rosji na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat. Po sześciu miesiącach zajmowania przez Putina stanowiska premiera kartony wciąż by ły nierozpakowane, a dom sprawiał wrażenie ty mczasowej kwatery . „Od ty siąc dziewięćset osiemdziesiątego piątego roku mieszkamy w lokalach ty mczasowy ch – odparł Putin. – Wciąż się przeprowadzamy , więc z upły wem czasu zaczęliśmy traktować nasze domy jak wojskowe baraki, chociaż oczy wiście to bardzo ładne baraki. Można się w nich całkiem wy godnie urządzić, ale są jedy nie ty mczasowe. To kwatery . Mieszkamy tak, jakby śmy cały czas siedzieli na walizkach”. W wy maganej przez prawo deklaracji finansowej Putin napisał, że posiada trzy nieruchomości, między inny mi daczę pod Petersburgiem, którą odbudował po pożarze i włączy ł do spółdzielni założonej z inny mi petersburskimi biznesmenami; znalazły się wśród nich dwie osoby zamieszane w aferę ży wnościową z początków jego kariery , Władimir Jakunin i Jurij Kowalczuk. Spółdzielnia bory kała się z pewny mi kłopotami sprawiany mi przez mieszkańców okoliczny ch wiosek34, ale ośmiu jej członkom udało się utrzy mać prawo do terenu nad brzegiem jeziora i przekształcić go w chronione osiedle – podobno mieli też wspólne konto bankowe, którego każdy z nich mógł uży wać do wpłacania i wy płacania gotówki35. Putin deklarował, że ma niewiele ponad trzy naście ty sięcy dolarów na różny ch kontach oszczędnościowy ch, czy li według kry teriów rosy jskich by ł całkiem zamożny m człowiekiem, ale na pewno nie bogaczem (jego oszczędności, tak jak większości Rosjan, straciły wartość po dewaluacji rubla w 1998 roku). Zapewne, jak wielu polity ków, pominął w sprawozdaniu pewne dobra, ponieważ duża część bogactw Rosji pozostawała w mrokach nieoficjalnej ekonomii, lecz zdaje się, że przy najmniej do czasu objęcia prezy dentury Putinowie ży li dosy ć skromnie. Wszy stko wskazy wało na to, że do tej pory ich przy szłość by ła równie niepewna jak większości Rosjan; bali się, że pewnego dnia wszy stko, co mają, znowu stanie się bezwartościowe. Putin znał z własnego doświadczenia los całej Rosji. „Od dziesięciu lat tak wy gląda ży cie wszy stkich mieszkańców kraju – powiedział w wy wiadzie telewizy jny m prowadzony m przez Leontiewa. – To zaś każe nam wrócić do problemu, od którego zaczęliśmy rozmowę: do kwestii stabilizacji”36. Właśnie stabilizację obiecał narodowi, a sobie już zapewnił. W warunkach ży cia rodziny Putinów zaszły nieodwracalne zmiany . W maju przeprowadzili się do leżącej wśród lasów nad krętą rzeką nowej rezy dencji Nowo-Ogariowo. Posiadłość zbudowano w latach pięćdziesiąty ch XX wieku. Zanim zamieszkali w niej Putinowie, by ła rządowy m domem wy poczy nkowy m. Otaczające ją
tereny nazy wały się Rublowka; wkrótce w okolicy zaczęły się pojawiać nowe rezy dencje. Naby wców kusiła bliskość władzy , więc mieszkania w Rublowce szy bko znalazły się w czołówce najdroższy ch lokali na świecie. Putinowie pozostali tam jeszcze trzy lata.
L
udzie, z który mi Putin pracował w Petersburgu w administracji Sobczaka, dołączy li do niego
na szczy tach władzy na Kremlu. By li wśród nich Dmitrij Miedwiediew (został zastępcą szefa kancelarii prezy denta) i Aleksiej Kudrin, pomagający często Putinowi w Moskwie w podejmowaniu właściwy ch decy zji, a teraz pełniący urząd ministra finansów. Znajomi z KGB – Wiktor Czerkiesow, Wiktor Iwanow i Siergiej Iwanow – dostali wy sokie stanowiska w służbach bezpieczeństwa. Putin zatrudnił tak wielu przy jaciół z rodzinnego miasta, że jego rząd zaczęto nazy wać „klanem petersburskim”. Przy zwy czajone do monopolu na władzę i pły nące z niej korzy ści moskiewskie elity polity czne zaczęły podejrzliwie zerkać na to towarzy stwo. Wielu spekulowało nawet bezpodstawnie, że Putin pójdzie śladem Piotra Wielkiego i znowu przeniesie stolicę do Petersburga. Aby ustrzec się rządzący ch Moskwą bizanty jskich intry g, zwrócił się o pomoc do ludzi, który m szczerze wierzy ł. Ta strategia nadała specy ficzny charakter władzy na Kremlu, odzwierciedlający głęboki brak zaufania Putina do elity polity cznej kraju. „Mam wielu znajomy ch, ale ty lko garstkę prawdziwy ch przy jaciół – przy znał. – Nigdy mnie nie zawiedli. Nigdy mnie nie zdradzili i ja też pozostałem lojalny wobec nich”37. Zostawił w swoim personelu kilku ważny ch sojuszników Jelcy na, między inny mi szefa kancelarii Aleksandra Wołoszy na oraz Anatolija Czubajsa, któremu wciąż nie zapomniano, że by ł ojcem „terapii szokowej”, i który pozostał na stanowisku prezesa państwowego monopolu elektry cznego, lecz wkrótce charakter kremlowskiej hierarchii uległ drasty cznej zmianie. W dniu swojego zaprzy siężenia Putin oficjalnie mianował premierem Michaiła Kasjanowa; ten piął się po szczeblach radzieckiej, a potem rosy jskiej drabiny ekonomicznej, aż dotarł do Ministerstwa Finansów. Cieszy ł się szacunkiem kolegów z Zachodu i opinią pragmaty cznego negocjatora. Lubujące się w publiczny m praniu brudów media nadały mu przy domek Misza Dwa Procent. Kasjanow zawdzięczał go plotkom, jakoby pobierał dwa procent prowizji od wszy stkich umów finansowy ch, które podpisy wał z bankami, choć sam żarliwie temu zaprzeczał. Jego kwalifikacje w dziedzinie gospodarki ry nkowej by ły jednak niepodważalne, a nominacja stanowiła sy gnał, że Putin zechce ostrożnie, ale stanowczo uporządkować bałagan pry waty zacy jny z lat dziewięćdziesiąty ch. Co jeszcze ważniejsze, po polity czny ch rozróbach, w wy niku który ch od 1998 roku powołano aż sześciu premierów, nominacja Kasjanowa nie wy wołała w parlamencie kolejnego kry zy su konsty tucy jnego. Odzwierciedleniem wczesny ch wy borów polity czny ch Putina by ły liberalne reformy ; powitano je entuzjasty cznie w świecie biznesowy m w kraju i za granicą. Prezy dent wprowadził
jednolity 13-procentowy podatek dochodowy od osób fizy czny ch i zredukował z 35 do 24 procent podatek od dochodów przedsiębiorstw – miał obowiązy wać od sty cznia 2002 roku. Obiecał, że w Rosji będą niższe podatki, ale zaapelował, by wszy scy ludzie – i firmy – uczciwie je odprowadzali (przez ostatnie dziesięć lat niemal każdy Rosjanin za wszelką cenę unikał ich płacenia). Nowy rząd Putina przy jął kodeks ziemski umożliwiający kupno i sprzedaż pry watnej ziemi i uregulował przepisy prawa pracy doty czące zatrudnienia w sektorze pry watny m przez eliminację niejasności, które paraliżowały inwesty cje i przy czy niały się do korupcji oraz inny ch przejawów łamania prawa. Wy niesiona na powierzchnię przez rosnące ceny ropy i powolne zażegny wanie skutków kry zy su z 1998 roku Rosja po raz pierwszy zdołała zbilansować budżet. Zaczęła spłacać długi wobec Między narodowego Funduszu Walutowego i inny ch insty tucji – i to przed terminem. Prezy dentura Jelcy na by ła chaoty czna, ale położy ła podstawy pod boom ekonomiczny . Produkt krajowy brutto, który w 1999 roku wzrósł do pięciu procent, podwoił się po pierwszy m roku rządów Putina, a potem przez siedem lat utrzy my wał się na średnim poziomie przekraczający m sześć procent38. Dziki kapitalizm z lat dziewięćdziesiąty ch spowodował wy kształcenie się dekadenckiej klasy wy ższej oraz wy sy p sklepów, restauracji i klubów. Zaspokajały one niedorzecznie ekskluzy wne gusta, teraz jednak z owoców gospodarki ry nkowej powoli zaczęła korzy stać klasa średnia społeczeństwa, szczególnie w Moskwie i inny ch miastach. Wszy stko wskazy wało na to, że Putin wciąż jest kompetentny m, skuteczny m menedżerem, za którego go uważano, kiedy pracował na niższy ch szczeblach administracji w Petersburgu, a potem w Moskwie. Stanowił ucieleśnienie sprzeczności towarzy szący ch rozwojowi Rosji – tkwił między nowoczesną demokracją a radziecką trady cją, której wciąż się nie wy zby ł. W pierwszy ch poczy naniach Putina można dostrzec ślady obu sy mpatii, a opinie o jego przy wództwie by ły podzielone w zależności od tego, jakiej strony osobowości prezy denta doty czy ły . Czasami zdawało się, że sam Putin nie może się zdecy dować, za czy m się opowiada. Niemniej wy starczy ło mu zaledwie kilka miesięcy , żeby zapewnić społeczeństwu zerwanie z chroniczny m chaosem towarzy szący m rządom Jelcy na. Jego celem nie by ło przy spieszenie transformacji Rosji, tak by stała się krajem kapitalisty czny m i demokraty czny m, lecz raczej ostrożne ruchy pozwalające każdemu dać chociaż trochę tego, czego – jak wciąż powtarzał – oczekiwała większość ludzi: stabilizacji. I pomimo szalejącej na dalekim Kaukazie wojny , zdołał im ją zapewnić.
11
maja, cztery dni po zaprzy siężeniu Putina, kilkudziesięciu oficerów FSB wkroczy ło do
siedziby Media-Most, największego pry watnego koncernu medialnego w Rosji, do którego należał popularny kanał NTV. Funkcjonariusze pojawili się rano, kazali pracownikom przejść do stołówki,
a sami przez kilka godzin przeczesy wali biura, rekwirowali dokumenty , komputery , a także inne dziwne przedmioty , między inny mi dekoracy jny pistolet należący do właściciela firmy Władimira Gusińskiego39. Wczesne etapy kariery Gusińskiego pod wieloma względami uderzająco przy pominały karierę Putina. Urodził się ledwo dzień wcześniej, 6 października 1952 roku, i mieszkał w kawalerce z niewy kształcony mi, ale kochający mi rodzicami; jego ojciec też by ł weteranem Wielkiej Wojny Ojczy źnianej i robotnikiem fabry czny m. Gusiński, tak jak Putin, mówił, że „ukształtowała go ulica”; nauczy ł się bić, żeby się bronić przed pijakami i bandy tami na podwórku szarego radzieckiego blokowiska. Na ty m jednak podobieństwa się kończy ły . Dziadek Gusińskiego zginął podczas stalinowskich czy stek, on sam zaś służy ł w wojsku, ale przez jakiś czas parał się handlem na czarny m ry nku, a w końcu poświęcił się teatrowi40. Te czy nniki – wy kształcenie i niechęć okazy wana mu jako Ży dowi przez ksenofobiczną radziecką administrację – sprawiły , że zbuntował się przeciwko sy stemowi, wobec którego Putin by ł tak lojalny . Ponadto zgromadził fortunę dzięki temu, że już w latach osiemdziesiąty ch prowadził firmę konsultingową i zaprzy jaźnił się z Jurijem Łużkowem, ówcześnie pracownikiem ratusza, któremu podlegał lokalny ry nek warzy w i owoców. Wkrótce rozbudował swój interes o usługi bankowe, remontowe oraz media. Jego koncern Media-Most – nazwany tak na cześć sieci bankomatów widziany ch podczas podróży do Stanów Zjednoczony ch – zaczął wy dawać gazetę „Siegodnia”, a potem uruchomił grającą Putinowi na nerwach sieć telewizy jną NTV. NTV by ła pierwszą w Rosji pry watną siecią telewizy jną, z niepokorną redakcją wiadomości, która już za czasów Jelcy na iry towała Kreml kry ty czny mi, często zaś sensacy jny mi materiałami. O ile Bieriezowski wy korzy sty wał państwową stację ORT do ataków na ry wali Jelcy na przed wy borami w 1999 roku, o ty le dla Gusińskiego NTV stanowiła oręż w walce z „rodziną” Jelcy na. Ry walizacja między ty mi dwoma magnatami medialny mi by ła tak zażarta i nacechowana względami osobisty mi, że zdaniem Aleksandra Korżakowa, by łego szefa ochrony Jelcy na, Bieriezowski próbował go namówić na zabójstwo Gusińskiego41. Podczas kampanii Putina NTV nie złagodziła kry ty ki i wy emitowała film dokumentalny poświęcony niedawny m zamachom na budy nki mieszkalne, gdzie sugerowano, że rząd miał w ty m swój udział. Z perspekty wy Kremla jeszcze gorsze by ło to, że w materiałach nadawany ch przez NTV na temat wojny w Czeczenii nie cofano się przed pokazy waniem, jak bardzo brutalny jest ten konflikt i jakie niesie za sobą cierpienia; telewizja Gusińskiego różniła się pod ty m względem od kanałów publiczny ch, które nauczy ły się, że lepiej o ty m wszy stkim milczeć. Właściciel NTV i jego dziennikarze nie zorientowali się w porę, że pod nowy mi rządami tolerancja Kremla na kry ty kę gwałtownie spadła. Putin czuł szczególną niechęć do sposobu, w jaki przedstawiano go w coty godniowy m animowany m programie saty ry czny m pod ty tułem Kukły; jego twórca
Wiktor Szenderowicz już od 1994 roku ostro kry ty kował krajową scenę polity czną. Kary katura Putina – z wielkimi uszami i wy trzeszczony mi oczami, na przemian nieśmiała lub złowroga – wcale nowego prezy denta nie śmieszy ła. W odcinku wy emitowany m po marcowy ch wy borach jego kukłę przedstawiono jako cara. Car, przerażony wy ższą od niego, postawną, lecz czule ćwierkającą narzeczoną, która sy mbolizowała Rosję, szeptał do dworzan: „Jaka ona wielka! W tej skali brakuje mi doświadczenia”. Lalka reprezentująca jego szefa kancelarii Aleksandra Wołoszy na odpowiadała: „Rób po prostu to samo, co wszy scy z nią robiliśmy ”42. Urzędnicy Kremla czy m prędzej dali producentom programu do zrozumienia, że postać prezy denta powinna z niego zniknąć. Nie od razu by ło jasne, jaki jest powód przeszukania siedziby Media-Mostu – milicja podatkowa, prokuratura i inne urzędy wy dawały sprzeczne oświadczenia. Ale następnego dnia Putin zdecy dowanie bronił tej akcji, mówiąc, że nikt nie powinien sądzić, że jest ponad prawem. By ł to oczy wisty sy gnał – zapoczątkował sposób działania, który wkrótce poznały na swojej skórze inne insty tucje. „W Rosji nie będzie takiej klasy społecznej jak oligarchowie” – deklarował Putin w przeddzień wy borów43. Akcja milicji nie zagroziła bezpośrednio koncernowi medialnemu Gusińskiego, relacjonującemu z oburzeniem te zdarzenia. Putin zarzekał się, że nie ograniczy wolności słowa, ale nikt ze zwolenników Gusińskiego mu nie uwierzy ł. Interwencja prokuratorska w siedzibie Media-Mostu zbiegła się w czasie z oficjalną wizy tą Billa Clintona w Moskwie u nowego prezy denta Rosji. Polity ka zagraniczna nie by ła priory tetem prezy dentury Putina, chociaż w kwietniu udało mu się nakłonić Dumę do raty fikacji negocjowanego przez Jelcy na niemal dziesięć lat wcześniej porozumienia START II. Miało ono doprowadzić do redukcji arsenału atomowego Stanów Zjednoczony ch i Rosji. Clintonowi zależało na przekonaniu nowego rosy jskiego przy wódcy , by ten zaakceptował plan zbudowania przez Amery kanów obrony rakietowej wbrew limitom narzucony m przez traktat ABM, jeden z najważniejszy ch paktów z okresu zimnej wojny , który miał zatrzy mać coraz bardziej nieokiełznany wy ścig zbrojeń nuklearny ch. Clinton miał nadzieję, że budowa sy stemu obrony rakietowej będzie jego ostatnim osiągnięciem przed ustąpieniem z urzędu, ale od kiedy Ronald Reagan w okresie „gwiezdny ch wojen” rzucił swój pomy sł stworzenia tarczy anty rakietowej, radzieccy , a potem rosy jscy przy wódcy gwałtownie sprzeciwiali się wszy stkim propozy cjom jej budowy . Putin zajął to samo stanowisko, bojąc się, że nawet tak elementarny sy stem obrony , o jakim my ślał Clinton, mógł podważy ć ostatnie marzenia Rosji o pozy cji supermocarstwa. Clinton by ł gotów od razu ubić interes, ale Putin doszedł do wniosku, że będzie miał lepsze argumenty w ręce, negocjując z jego następcą. Rezerwa Putina wobec Clintona wzrosła po negaty wny ch słowach tego ostatniego na temat wojny w Czeczenii. Ty m razem Clinton wy raził zastrzeżenia wobec interwencji w Media-Moście i na domiar złego powtórzy ł je w należący m do
koncernu Gusińskiego radiu Echo Moskwy . Potem amery kański prezy dent złoży ł wizy tę Jelcy nowi, którego po ośmiu latach na stanowisku uważał za kolegę. „Bory s, demokracja jest bliska twojemu sercu – zwrócił się do niego. – Wierzy sz w zaufanie rodaków i w naturalny sposób potrafisz je zdoby ć. Płonie w tobie ogień prawdziwego demokraty i reformatora. Nie jestem pewien, czy to samo można powiedzieć o Putinie”44. Wizy ta Clintona nie przy niosła żadny ch rezultatów. Nie udało mu się uzy skać poparcia Putina dla zmian umożliwiający ch budowę sy stemu obrony . Ponadto nowy prezy dent Rosji niezby t dobrze przy jął wezwanie swego amery kańskiego odpowiednika do respektowania wolności mediów. Dziewięć dni po jego wy jeździe nowy prokurator generalny Władimir Ustinow wezwał Gusińskiego pod pretekstem zadania kilku py tań o naboje do dekoracy jnego pistoletu, który znaleziono w siedzibie jego firmy . Gusiński przy jechał mimo późnej pory i od razu został aresztowany .
12
sierpnia, podczas leniwie upły wającego miesiąca wakacji, Putin zakończy ł ostatnią rundę
spotkań na Kremlu ze swoimi doradcami do spraw bezpieczeństwa narodowego, a potem wy ruszy ł z rodziną do Soczi, kurortu nad Morzem Czarny m. Przez kilkadziesiąt lat by ło to ulubione miejsce wy poczy nku radzieckich przy wódców. Zamieszkali w prezy denckiej daczy – tej samej, którą razem z Ludmiłą podziwiali jedy nie z daleka za rządów Breżniewa. Putin nie miał zby t wiele czasu na złapanie oddechu. Już następnego dnia o świcie zatelefonował do niego minister obrony , marszałek Igor Siergiejew. Tak wczesna godzina mogła oznaczać ty lko złe wiadomości. I rzeczy wiście, okazało się, że czeka go najgorszy test od czasu, gdy objął prezy denturę. Podczas ćwiczeń na Morzu Barentsa Flota Północna straciła kontakt z Kurskiem, najnowszy m rosy jskim okrętem podwodny m o napędzie atomowy m. Budowa Kurska zaczęła się już za czasów radzieckich, a dobiegła końca w 1994 roku, kiedy potężna niegdy ś armia przeży wała najgorszy kry zy s po rozpadzie ZSRR. By ł ogromną jednostką zaprojektowaną do niszczenia amery kańskich lotniskowców. Ty mczasem ta duma rosy jskiej mary narki wojennej nagle zniknęła bez śladu na wodach tery torialny ch niedaleko Murmańska i nikt nie wiedział, dlaczego tak się stało. Wy gląda na to, że Siergiejew nie powiedział Putinowi całej prawdy o ty m, jak istotny to problem, zapewne dlatego, że sam został wprowadzony w błąd przez dowództwo mary narki. Admirał Wiaczesław Popow, zwierzchnik Floty Północnej, wy dał oświadczenie, w który m nazwał ćwiczenia wielkim sukcesem, ale nie wspomniał ani słowem o katastrofie, choć ta by ła oczy wista nie ty lko dla rosy jskiego dowództwa, ale i dla Amery kanów i inny ch zagraniczny ch wojskowy ch obserwujący ch manewry . Tuż przed wy jazdem Putina z Moskwy kadłub Kurska rozerwała eksplozja spowodowana omy łkowo wy strzeloną torpedą. Pocisk wy wołał pożar w części dziobowej, a dwie minuty
i piętnaście sekund później nastąpił o wiele potężniejszy wy buch, zarejestrowany przez dwa znajdujące się w pobliżu amery kańskie okręty podwodne oraz sejsmografy w tak odległy ch miejscach jak Alaska45. Kursk poszedł na dno, będąc ponad sto metrów pod wzburzoną powierzchnią morza. Na pokładzie statku znajdowało się stu trzy nastu oficerów i mary narzy oraz pięciu wy sokich stopniem oficerów mary narki, którzy przy glądali się ćwiczeniom – by ła to najliczniejsza załoga na Morzu Barentsa od rozpadu Związku Radzieckiego. Większość zginęła od razu, ale dwudziestotrzy osobowa grupa mary narzy zdołała zamknąć się w szczelny m przedziale na rufie, gdzie czekała w ciemności i zimnie na ratunek – ten jednak nie nadchodził. Młody oficer, kapitan Dmitrij Kolesnikow, zebrał wszy stkich, którzy przeży li wy buch, sporządził listę ich nazwisk i krótkie notatki do swoich dowódców oraz żony . Na ostatniej, napisanej na kartce z dziennika pokładowego, widnieje data 12 sierpnia i godzina 15:15, niemal osiem godzin po pierwszy m wy buchu. Włoży ł ją do foliowej torebki i wsunął do kieszeni munduru. Za ciemno, żeby pisać, ale spróbuję bez światła. Wygląda na to, że nie mamy szansy, 10–20%. Pozostaje nadzieja, że ktoś to znajdzie Oto lista – tych, co w przedziałach, i którzy są tu na 9. i będą próbowali wyjść Cześć wszystkim, nie rozpaczajcie46. Wrak okrętu leżał już na dnie morza, kiedy Putin dowiedział się jedy nie, że zaginął. Nie przerwał zatem nadmorskich wakacji, w niedzielę po południu jeździł na nartach wodny ch po spokojny ch, ciepły ch wodach Morza Czarnego. Nikt oprócz wąskiej grupy oficerów powiązany ch z dowództwem nie zdawał sobie sprawy z tego, że coś jest nie w porządku, ponieważ mary narka wojenna aż do poniedziałku nie poinformowała o losie Kurska, a w kolejny ch dniach też próbowano utajnić fakty i przy kry ć je kłamstwami. Kiedy nie dało się dłużej ukry wać, że Kursk zatonął z powodu eksplozji, urzędnicy zaczęli przekony wać, że przy czy ną by ła kolizja z obcą jednostką podwodną – niemal na pewno pły wającą pod banderą Stanów Zjednoczony ch albo NATO. Wśród rosy jskich dowódców wojskowy ch odży ł radziecki insty nkt do utrzy my wania spraw w najgłębszej tajemnicy , a Kreml podąży ł ich śladem. Biuro prasowe wy dało 14 sierpnia jedy nie lakoniczne oświadczenie, że dowódca mary narki wojennej poinformował Putina o przebiegu akcji ratunkowej, ale sam Putin zachował milczenie aż do 16 sierpnia, gdy opuścił Soczi – nie po to jednak, by wrócić do Moskwy , lecz żeby wziąć udział w konferencji by ły ch republik radzieckich na Kry mie. Szóstego dnia kry zy su „Komsomolskaja Prawda” opublikowała listę nazwisk 118 mary narzy i oficerów załogi Kurska. Zapłaciła za nią sześćset dolarów łapówki. Dla rodzin mary narzy
wy drukowany w gazecie arty kuł by ł pierwszy m potwierdzeniem, że ich sy nowie i mężowie znajdowali się na pokładzie – i niemal na pewno nie ży ją. Ty tuł innego arty kułu doty czy ł bezpośrednio Putina: Załoga Kurska od wczoraj milczy. Dlaczego prezydent nic nie mówi? Musiał stawić czoło miażdżącej kry ty ce ze strony mediów. Inna gazeta wy drukowała zdjęcia: na jedny m opaleni Putin i marszałek Siergiejew grali w bilard, a drugie przedstawiało zwierzchnika mary narki wojennej Władimira Kurojedowa. Podpis głosił: „Oni nie toną”47. Zdecy dowane działania Putina w Czeczenii i jego odważne obietnice przy wrócenia stabilizacji w kraju nie pomogły mu podczas tego nowego kry zy su. Zdawało się, że nie jest w stanie zapanować nad wojskiem ani nad coraz bardziej zmęczony m i zły m społeczeństwem podburzany m przez telewizję i prasę; media okazy wały współczucie i żal nieobecne w wy stąpieniach Putina ani jego dowódców wojskowy ch. Bory s Bieriezowski, który wciąż się łudził, że ma wpły w na władzę, zapomniał na chwilę o swoich publiczny ch dy sputach z Putinem na temat jego pierwszy ch decy zji jako głowy państwa i 16 sierpnia zatelefonował ze swojej willi w Cap d’Antibes do przeby wającego w Soczi prezy denta. – Wołodia, dlaczego wciąż siedzisz w Soczi? – zapy tał. – Nie powinieneś przerwać wakacji i czy m prędzej lecieć do bazy tego okrętu podwodnego albo przy najmniej do Moskwy ? Ostrzegł Putina, że szkodzi swojej prezy denturze. – A dlaczego ty siedzisz we Francji? – zapy tał sarkasty cznie Putin. Bieriezowski odparł, że nie jest głową państwa. – Naród ma w dupie, gdzie jestem – powiedział48. Początkowo Rosja odmówiła przy jęcia pomocy między narodowej od Norwegii, Szwecji, Wielkiej Bry tanii i Stanów Zjednoczony ch. Putin ustąpił dopiero, gdy prezy dent Clinton zatelefonował do Soczi, żeby powtórzy ć propozy cję. Godząc się na pomoc, Putin musiał sprzeciwić się Siergiejewowi i admirałom; ich najpoważniejszy m zmartwieniem nie by ł los załogi, ty lko obawa, że wrogowie Rosji odkry ją sekrety jej atomowy ch okrętów podwodny ch. 21 sierpnia bry ty jscy i norwescy – ale nie amery kańscy – nurkowie w końcu dotarli z jednostką ratunkową na miejsce katastrofy . W sześć godzin udało im się otworzy ć zewnętrzny właz awary jny Kurska, którego Rosjanie nie potrafili sforsować przez dziewięć dni. Do tej pory na pokładzie nie by ło już ani jednego ży wego członka załogi. Rodziny mary narzy , wciąż ży jący resztkami nadziei, dały teraz upust oburzeniu, a to wy buchło w wiadomościach telewizy jny ch, nie ty lko w NTV Gusińskiego, lecz również w stacji kontrolowanej przez Bieriezowskiego. Rano 19 sierpnia Putin po cichu wrócił do Moskwy , ale dalej nie zabierał głosu w sprawie kry zy su, pozwalając mediom głosić, że w tragiczny ch chwilach krajowi zabrakło przy wódcy . Tego dnia Bieriezowski poznał cenę ty ch kry ty czny ch relacji. Szef kancelarii Putina Aleksander Wołoszy n poinformował go beznamiętnie, że jego stacja telewizy jna „działa na szkodę
prezy denta”. Wołoszy n, który kiedy ś prowadził interesy z Bieriezowskim, powiedział mu, że powinien zrzec się kontroli nad stacją albo czeka go los Gusińskiego. Bieriezowski nalegał na osobistą rozmowę z Putinem, a 20 sierpnia, kiedy doszło do tego spotkania na Kremlu – uczestniczy ł w nim też Wołoszy n – Putin nie kry ł wściekłości. Twierdził, że dostał raport mówiący o ty m, że reporterzy Bieriezowskiego wy najęli prosty tutki, by te wy stąpiły w wiadomościach jako żony i siostry mary narzy . „To nie dziwki, ty lko prawdziwe żony i siostry – upierał się Bieriezowski. – Twoi idioci z KGB wciskają ci kit”49. Po tej kłótni los Bieriezowskiego by ł przy pieczętowany . Putin przy szedł przy gotowany na taką ewentualność. Otworzy ł teczkę i zaczął czy tać raport o niegospodarności w telewizji publicznej50. Bieriezowski pienił się i protestował, ale nic nie mógł zrobić. Putin odebrał mu nadzieję, że będzie miał jakiś wpły w na kremlowską władzę. By ło to ostatnie spotkanie dwóch tuzów, z który ch jeden uważał się za współczesnego Rasputina, a drugi by ł zadowolony , że wreszcie pozby ł się znienawidzonego oligarchy posługującego się potęgą telewizji. 22 sierpnia, dwa dni po eksplozji Kurska, Putin poleciał do Widiajewa, strzeżonego miasteczka wojskowego za kołem polarny m; port macierzy sty okrętu znajdował się właśnie w tej podupadłej miejscowości garnizonowej wy stawionej na działanie bezlitosnego klimatu. Ojcowie, matki, żony i dzieci załogi wraku zjechali tam z całego kraju, żeby na miejscu śledzić rozwój wy padków. Ich emocje wahały się między nadzieją a udręką, żalem a wściekłością. Cztery dni wcześniej Ilja Klebanow, jeden z wicepremierów Putina, próbował ich nieco udobruchać, ale podczas spotkania w klubie oficerskim spadły na niego gromy . Klebanow, który na co dzień zajmował się nadzorem nad upadający m przemy słem wojskowy m, zdawał się wstrząśnięty , gdy jedna z matek, Nadieżda Ty lik, zerwała się z krzesła, krzy cząc: „Świnie!”. Za jej plecami nagle pojawiła się pielęgniarka, która wbiła kobiecie przez materiał płaszcza igłę strzy kawki ze środkiem uspokajający m51. O siedemnastej krewni ofiar jeszcze raz zebrali się w klubie; ty m razem miał ich odwiedzić sam prezy dent. Czekali cztery godziny , zanim Putin w końcu dotarł na miejsce. W czarny m garniturze i czarnej koszuli bez krawata zamierzał stanąć twarzą w twarz z prawdziwy m cierpieniem – nie z „prosty tutkami” wy najęty mi przez pozbawiony ch skrupułów dziennikarzy , jak go powiadomiono, ty lko z ludźmi autenty cznie pogrążony mi w smutku. Na miejscu zastał wzburzony tłum. Nie zdąży ł nawet dokończy ć pierwszego zdania, bo jego wy stąpienie przerwały podniesione głosy . Kiedy składał kondolencje z powodu tej „potwornej tragedii”, jedna z kobiet głośno krzy knęła, że powinien odwołać żałobę narodową, którą ogłosił poprzedniego dnia. Putin zdawał się niepewny swego. Przy znał, że wy posażenie rosy jskiego wojska jest w opłakany m stanie, ale jednocześnie próbował się bronić. „Zawsze zdarzały się tragedie – powiedział. – Na pewno wiecie, że nasz kraj przeży wa trudny okres. Armia też. Nie spodziewałem się jednak, że
jest aż tak źle”52. Kiedy jeden z mężczy zn domagał się odpowiedzi, dlaczego Flota Północna nie wy słała ratunkowego okrętu podwodnego, Putin bez zastanowienia odparł: „Bo nie mamy w kraju już ani jednej takiej cholernej jednostki!”. Ludzie gniewnie poprawiali go, kiedy przy taczał wy sokość płac mary narzy i oficerów, przekrzy kiwali jego odpowiedzi i nie pozwalali dojść do słowa. Putin źle podał czas katastrofy i powtarzał niewiary godne teorie mary narki wojennej na temat możliwy ch przy czy n. „Mogło dojść do zderzenia albo okręt wpadł na minę. Możliwe też, że wy buchł pożar na pokładzie, chociaż specjaliści twierdzą, że to mało prawdopodobne”. Spotkanie trwało niespełna dwie godziny i czterdzieści minut i od początku nie miało by ć transmitowane. Kamera jednej z państwowy ch stacji telewizy jny ch – ale nie Bieriezowskiego – nagry wała wszy stko z balkonu, lecz Kreml pozwolił upublicznić sam materiał wideo bez dźwięku, więc widzowie nie sły szeli popełniany ch przez Putina gaf ani gniewny ch protestów tłumu. Pewien dziennikarz zdołał jednak niepostrzeżenie zarejestrować przebieg spotkania. By ł nim Andriej Kolesnikow, jeden z trojga dziennikarzy , którzy prowadzili wy wiady z ty mczasowy m prezy dentem do książki Ot pierwogo lica. W jego relacji Putin w końcu poskromił furię uczestników spotkania, w czy m szczególnie pomogła mu obietnica rekompensat dla krewny ch ofiar – pensji wy płacany ch przez dziesięć lat oraz mieszkań w Moskwie i Petersburgu; szczegóły ustalano przez niemal godzinę spotkania. Kolesnikow opisał spotkanie następująco: „Putin wy szedł z niego jako prezy dent ludzi gotowy ch dopiero co rozszarpać go na strzępy ”53. To by ło wstrząsające doświadczenie. Co chwila z tłumu dobiegały okrzy ki, żeby zabrał swoje pieniądze i zwrócił im bliskich. Polity czny miesiąc miodowy Putina dobiegł końca. Aura niezwy ciężonego zdoby wcy – polity cznego neofity , który jakby cudem zdoby ł szczy ty władzy i miał przy wrócić wielkość Rosji – ulotniła się bez śladu. Putin by ł pewny , że zna powód takiego obrotu spraw; wcale nie chodziło o zaniedbania w wojsku ani o godną dy gnitarzy radzieckich zatwardziałość zwierzchników mary narki wojennej, którzy o wszy stko obwiniali Amery kanów. Nie przy jął rezy gnacji marszałka Siergiejewa ani nie ukarał żadnego z dowódców kłamiący ch w ży we oczy na temat tej tragedii54. Nie, przy czy ną kłopotów polity czny ch Putina by ły media. „Skąd pan to wie? Z telewizji? – Putin nie kry ł emocji, kiedy na spotkaniu w klubie oficerskim zapy tano go, dlaczego, jak powszechnie wiadomo, wzbraniał się przed przy jęciem zagranicznej pomocy w akcji ratunkowej. – Telewizja kłamie! Kłamie! Kłamie! W telewizji pracują krzy kacze podnoszący większy wrzask niż ci, którzy przez ostatnie dziesięć lat zniszczy li armię i mary narkę wojenną i przez który ch dzisiaj giną ludzie”. Jeżeli ktoś wciąż miałby wątpliwości, jakie siły zdaniem Putina należy winić, następnego dnia wy stąpił w telewizji publicznej w Moskwie, żeby po raz pierwszy zwrócić się do narodu. Po wy rażeniu „absolutnego poczucia odpowiedzialności i winy za tę tragedię” gniewny m tonem
potępił ludzi „bez skrupułów starający ch się wy korzy stać to nieszczęście”. Nikogo nie wy mienił z nazwiska, ale zrobił aluzję do Bieriezowskiego, który apelował o zbiórkę miliona dolarów dla rodzin załogi Kurska; przy okazji zaś prezy dent zwrócił uwagę na zagraniczne wille Bieriezowskiego i Gusińskiego. Sugestie by ły czy telne dla wszy stkich. „Powiem bez owijania w bawełnę: są tacy , co próbują rozdmuchać sy tuację, żeby zbić na niej kapitał polity czny albo przeforsować interesy określony ch grup. I rację mają ludzie twierdzący , że w pierwszy m szeregu obrońców mary narzy stoją ci, którzy bardzo długo przy kładali rękę do kry zy su w armii, mary narce wojennej i w rodzinom. Weź nitkę od śródziemnomorskie wille dlaczego te posiadłości są
państwie. Są wśród nich i ludzie, którzy zebrali nawet milion na pomoc każdego, a uszy jesz koszulę dla nagiego. Lepiej sprzedaliby swoje we Francji i Hiszpanii. Ty le że wtedy musieliby się tłumaczy ć, zarejestrowane na fikcy jne nazwiska albo na firmy prawnicze. Trzeba
by zapy tać, skąd pochodzą ich pieniądze”. Oczy wiście Putin już to wiedział. Skompletował teczki. W podejrzany m światku rosy jskich biznesów mało który oligarcha mógł się ustrzec przed kontrolą swoich umów, niejasny ch zakupów, sfałszowany ch zeznań podatkowy ch i tajny ch kont za granicą. Jako zwierzchnik FSB Putin ustanowił monopol tej organizacji na informację publiczną55 i jako premier, a teraz prezy dent wiedział, jakie szkielety ukry wają w szafach jego potencjalni przeciwnicy . Nieprzy padkowo KGB korzy stał kiedy ś z ty ch samy ch metod. W następny m miesiącu niespodziewanie wznowiono zawieszone śledztwo w sprawie udziałów Bieriezowskiego w Aerofłocie. W listopadzie wezwano go do złożenia zeznań, ale oligarcha zignorował ten nakaz i uciekł z kraju. W luty m sprzedał akcje stacji telewizy jnej swojemu by łemu wspólnikowi Romanowi Abramowiczowi, który z kolei przekazał je skarbowi państwa. Gusiński, zwolniony za kaucją po czerwcowy m aresztowaniu, uciekł do swojej willi w Hiszpanii. W kwietniu 2001 roku kolos energety czny Gazprom przejął kontrolę nad NTV po ty m, jak od telewizji zażądano zwrotu dwustu osiemdziesięciu jeden milionów dolarów poży czony ch Gusińskiemu na przetrwanie kry zy su finansowego w 1998 roku. Stacja nie by ła w stanie tego zrobić. Dziennikarze okupowali studio na znak protestu, ale po jedenastu dniach ustąpili, a nowy zarząd rozpoczął działalność. Wiele organizacji i osób w kraju i za granicą protestowało przeciwko przejęciu telewizji, ale bez rezultatu. Putin od początku rozumiał znaczenie telewizji dla interesów Kremla – jej wpły w na kształtowanie nie ty lko wizerunku rządu, ale i całej rzeczy wistości w kraju. Siergiej Pugaczow, bankier i kolega Putina, który wówczas blisko współpracował z prezy dentem na Kremlu, dziwił się, jak ten ostatni skrupulatnie śledzi wszy stkie wiadomości telewizy jne i potrafi dzwonić w środku transmisji do szefów stacji, żeby skory gować pewne aspekty prezentowany ch informacji. Traktował telewizję państwową jak „bogactwo naturalne”, równie cenne, jak ropa czy gaz. „On rozumie, że podstawą władzy w Rosji nie jest wojsko ani policja, ty lko telewizja – twierdził
Pugaczow. – To jedno z jego najgłębszy ch przekonań”56. Ledwie rok od początku prezy dentury Władimira Putina trzy główne stacje telewizy jne w Rosji znalazły się pod ścisłą kontrolą Kremla.
ROZDZIAŁ 12
DUSZA PUTINA
P
o południu 11 września 2001 roku na Kremlu zgromadziło się czterdziestu ośmiu dziennikarzy
zaproszony ch przez Putina. Ten w duchu radzieckiej trady cji przy jął ich z honorami. W krótkim wy stąpieniu przed kamerami telewizy jny mi zwrócił szczególną uwagę na korespondentów wojenny ch, którzy relacjonowali wy darzenia w Czeczenii i musieli brać udział w „dobrze zorganizowanej i hojnie wspieranej wojnie propagandowej” prowadzonej przez rebeliantów. „Proces pokojowy w ty m rejonie nabiera tempa dzięki waszy m staraniom” – powiedział. Potem człowiek, który odebrał głos jedy nej pry watnej sieci telewizy jnej i jedy nej stacji państwowej wy kazującej przejawy niezależności, oświadczy ł, że media stanowią ważny filar nowego państwa. „Wielkie przemiany polity czne i gospodarcze nie by ły by możliwe bez wolny ch środków masowego przekazu” – stwierdził. Tuż po zakończeniu ceremonii ochrona wezwała go do sali konferency jnej, gdzie akurat pokazy wano, jak samoloty pasażerskie uderzają w World Trade Center i Pentagon w wy niku ataku przeprowadzonego przez Al-Kaidę, organizację, którą Rosjanie od dawna podejrzewali o wspieranie czeczeńskich buntowników. Putin zwrócił się do Siergieja Iwanowa, swojego długoletniego przy jaciela i kolegi z KGB: „Jak możemy im pomóc?”1. Później wielu komentatorów oceniało reakcję Putina jako przejaw cy nizmu, ale w pierwszy ch godzinach po zamachu jego działania nosiły znamiona ofiarności i chęci niesienia pomocy państwu, na które zerkał podejrzliwie od wielu lat. Próbował telefonować do prezy denta George’a W. Busha, ale nie mógł się do niego dodzwonić, bo Air Force One lądował co rusz w inny m amery kańskim mieście. Kiedy doradca prezy denta do spraw bezpieczeństwa narodowego Condoleezza Rice usiłowała skontaktować się z Iwanowem, Putin od razu przejął słuchawkę. Zapewnił Rice, że nie postawi w stan alarmu rosy jskiej armii, kiedy Amery ka wprowadzi gotowość bojową; wręcz przeciwnie, zredukował stopień zagrożenia i odwołał rozpoczęte poprzedniego dnia i sy mulujące konflikt nuklearny ze Stanami Zjednoczony mi manewry na Pacy fiku. „Czy możemy dla was zrobić coś jeszcze?” – zapy tał. Condoleezza Rice wspomina, że w tej chwili przemknęło jej przez my śl, że zimna wojna naprawdę odeszła już do przeszłości2. Putin by ł pierwszy m światowy m przy wódcą, który zatelefonował do Białego Domu – zrobił to, zanim jeszcze oceniono straty po ataku. Potem skontaktował się telefonicznie z premierem Wielkiej Bry tanii Tony m Blairem i kanclerzem Niemiec Gerhardem Schröderem i powtórzy ł, że
świat musi połączy ć siły w walce z plagą terrory zmu. Zupełnie inaczej niż po katastrofie Kurska i inny ch istotny ch zdarzeniach, kiedy zachowawczo milczał, ty m razem wy stąpił w telewizji, żeby złoży ć kondolencje ofiarom tego „bezprecedensowego aktu agresji”. „To, co stało się dzisiaj w Stanach Zjednoczony ch, jest wy darzeniem sięgający m poza granice jednego kraju. To bezczelne wy zwanie rzucone całej ludzkości, a przy najmniej jej cy wilizowanej części” – oświadczy ł. Wy raźnie dał do zrozumienia, że ta tragedia stanowi okazję do rewizji relacji między narodowy ch, by razem walczy ć „z plagą dwudziestego pierwszego wieku”. „Rosja wie z bezpośrednich doświadczeń, czy m jest terrory zm – powiedział. – Dobrze zatem rozumiemy , co czuje amery kański naród. Zwracam się w imieniu Rosji do oby wateli Stanów Zjednoczony ch, żeby powiedzieć, że jesteśmy z wami. W pełni dzielimy z wami ten ból”3. Bush oddzwonił do Putina 12 września. Ten zdąży ł już wezwać naród do okazania minutą ciszy solidarności z Amery ką, nadając ton, który przy najmniej na jakiś czas utemperował jadowicie anty amery kański nastrój panujący w rosy jskiej polity ce. Ledwo dwa lata po anty amery kańskich protestach przeciwko wojnie NATO w Serbii wielu Rosjan – chociaż by najmniej nie wszy scy – poszło za przy kładem Putina. Składali stosy kwiatów pod ambasadą amery kańską, a retory ka w państwowej telewizji – która coraz silniej odzwierciedlała oficjalne nastroje Kremla – uległa zauważalnej zmianie. „Dobro zatriumfuje nad złem – pocieszał Busha Putin. – Może pan by ć pewny , że będziemy o to walczy ć ramię w ramię”4.
R
eakcja Putina potwierdzała pierwsze wrażenie Busha co do prezy denta Rosji, chociaż na
początku rządów nowej administracji amery kańskiej nikt się tego nie spodziewał. Podczas kampanii prezy denckiej w 2000 roku, w której ry walizował z Alem Gore’em, Bush potępił wojnę w Czeczenii jeszcze ostrzej niż Clinton, widząc w ty m szansę przedstawienia demokratów jako partii zby t łagodnie traktującej Rosję. Od pierwszy ch dni prezy dentury Busha stosunki z Rosją Putina zdawały się napięte. W sty czniu 2001 roku amery kańska straż graniczna aresztowała na mocy między narodowego listu gończego Pawła Borodina, kiedy ten wy lądował na lotnisku w Nowy m Jorku. Gdy Putin został prezy dentem, po cichu usunął Borodina z funkcji zarządcy majątkiem Kremla i dał mu niemal wy łącznie reprezentacy jną posadę pełnomocnika Związku Rosji i Białorusi, projektu z 1996 roku, mającego na celu integrację gospodarczą, ale nigdy niezrealizowanego. Nowy prokurator generalny Rosji Władimir Ustinow bez rozgłosu zakończy ł śledztwo doty czące działalności Borodina, lecz Szwajcaria wciąż je prowadziła. Carla Del Ponte rozesłała za Borodinem list gończy , oskarżając go o przy jęcie łapówek o wartości mniej więcej trzy dziestu milionów dolarów za kontrakty na renowację Wielkiego Pałacu Kremlowskiego i Izby Obrachunkowej. Skandal, który splamił prezy denturę Jelcy na, rzucał tak głęboki cień na stosunki z nowy m prezy dentem USA, że stał się tematem pierwszej rozmowy telefonicznej Putina
z Bushem 31 sty cznia 2001 roku. Już po pierwszy ch ty godniach zdawało się, że ich relacje mogą się jedy nie pogorszy ć. W luty m FBI w końcu zdemaskowało ukry wającego się od dawna w jego szeregach „kreta”. Okazał się nim Robert Hanssen. Ten starszy funkcjonariusz kontrwy wiadu szpiegował już dla Związku Radzieckiego, a potem aż do dnia aresztowania – dla Rosji. Jego wy kry cie poskutkowało wy daleniem ze Stanów Zjednoczony ch pięćdziesięciu rosy jskich dy plomatów, na co Rosja odpowiedziała wy rzuceniem pięćdziesięciu Amery kanów z Moskwy . Przez jakiś czas można by ło odnieść wrażenie, że powróciły czasy zimnej wojny , ale w czerwcu 2001 roku, kiedy Bush spotkał się po raz pierwszy z Putinem na zamku Brdo, w szesnastowiecznej siedzibie pod stolicą Słowenii Lublaną, obaj przy wódcy wy dawali się chętni, by zmniejszy ć rosnące między ich państwami napięcie. Obaj też przed przełamaniem lodów korzy stali z informacji dostarczony ch im przez służby wy wiadowcze. Podczas powitania Putin napomknął o rugby – sporcie, który Bush uprawiał przez rok w college’u. „Rzeczy wiście, grałem w rugby – odparł z porozumiewawczy m uśmiechem Bush. – Ma pan bardzo dobre dane na mój temat”5. Później, gdy przeszli do interesów, a Putin by ł zajęty przeglądaniem notatek, Bush wtrącił mimochodem uwagę o krzy ży ku, który prezy dent Rosji dostał od matki i poświęcił w Jerozolimie. Amery kański przy wódca zauważy ł zaskoczenie na twarzy swego rosy jskiego kolegi. Bush wy jaśnił, że czy tał o tej historii, ale zachował dla siebie informację, że przeczy tał ją w aktach przy gotowany ch przez CIA. Putin opowiedział mu o pożarze daczy ; dokładnie opisał moment, kiedy jeden z robotników znalazł krzy ży k w pogorzelisku i oddał mu go, „jakby moim przeznaczeniem by ło zawsze go nosić”. Bush, prakty kujący chrześcijanin, skomentował tę historię słowami: „Władimirze, to wy pisz wy maluj historia Krzy ża Świętego”6. Po dwóch godzinach rozmowy prezy denci wy szli z gabinetu na spotkanie z prasą. Porozumieli się co do kilku sporny ch kwestii – szczególnie sprzeciwu Rosji wobec budowy tarczy anty rakietowej, za którą Bush opowiadał się o wiele bardziej stanowczo niż jego poprzednik z obozu demokratów – i czuło się, że darzą się wzajemnie sy mpatią, zaskakującą zwłaszcza w obliczu ostatnich wy padków. Bush nazwał Putina „nadzwy czajny m przy wódcą” i w przeciwieństwie do Clintona – zdaniem Rosjan ten ostatni „się czepiał” – ty lko pobieżnie poruszy ł temat Czeczenii i wolności słowa w Rosji. Zapy tany , czy Amery kanie mogą ufać Putinowi pomimo tak wielu dzielący ch ich różnic, Bush odparł, że gdy by by ł innego zdania, nie zaprosiłby go na listopadową wizy tę na swoje ranczo w Teksasie. „Uważnie mu się przy jrzałem – powiedział Bush. – Stwierdziłem, że jest niezwy kle szczery i godny zaufania. Bardzo dobrze nam się rozmawiało. Sądzę, że miałem okazję zajrzeć mu w duszę – to człowiek kompletnie oddany swojej ojczy źnie i strzegący jej interesów”7. Bush ani Putin nikomu nie powiedzieli o incy dencie z krzy ży kiem ani nie zdradzili, że tego dnia
Putin nie włoży ł go na szy ję – chociaż zwierzy ł się swoim biografom, że nigdy się z nim nie rozstaje (włoży ł go jednak następny m razem, gdy spotkał się z Bushem miesiąc później na szczy cie G8 w Genui). Nie wszy stkich przekonała ta nowo zawiązana przy jaźń. „Mogę zrozumieć strategię utrzy my wania dobry ch relacji, ale w ty m przy padku posunięto się o krok za daleko – powiedział w wy wiadzie prasowy m Michael McFaul, amery kański wy kładowca, który poznał Putina już w Petersburgu po rozpadzie Związku Radzieckiego. – Moim zdaniem istnieje wiele dobry ch powodów, by nie ufać prezy dentowi Putinowi. To człowiek wy szkolony w sztuce kłamstwa”8.
W
pierwszy m roku prezy dentury Putin odwiedził osiemnaście krajów, często podróżując
z Ludmiłą. Budował wizerunek nowej Rosji, zaangażowanej w losy świata i starającej się zerwać z reliktami zimnej wojny . Po początkowy m okresie prezy dentury , kiedy koncentrował się na polity ce wewnętrznej, zajął się kompletną zmianą polity ki zagranicznej w sposób, o jakim Jelcy n nie mógł nawet pomarzy ć; poprzednikowi Putina ciąży li bowiem komuniści i nacjonaliści, wciąż tęskniący za utracony m statusem supermocarstwa, jak to by ło za czasów Związku Radzieckiego. Putin obrał kurs na zbliżenie z Zachodem – szczególnie z Europą, ale też z „naczelny m wrogiem”, którego uczono go zwalczać wszelkimi sposobami, gdy by ł agentem wy wiadu. W 2001 roku zlikwidował pochodzące z epoki radzieckiej zagraniczne bazy wojskowe, między inny mi potężny ośrodek nasłuchu w Lourdes na Kubie oraz bazę mary narki wojennej i wy wiadu w Wietnamie. Twierdził, że Rosja powinna się skupić raczej na rozbudowie armii pod kątem walki z coraz poważniejszy m zagrożeniem ze strony ekstremizmu islamskiego na Kaukazie Północny m. Po ataku z 11 września Putin nie protestował już tak głośno przeciw rozszerzeniu NATO, choć miały do niego wstąpić Litwa, Łotwa i Estonia, trzy republiki bałty ckie wchodzące kiedy ś w skład Związku Radzieckiego i wciąż zamieszkane przez wielu Rosjan. (Kandy dując w 2000 roku, Putin sugerował, że pewnego dnia nawet Rosja może dołączy ć do NATO)9. W październiku Amery kanie ruszy li na wojnę z talibami i Al-Kaidą w Afganistanie, Putin zaś nie ty lko wsparł ich pomocą rosy jskiego wy wiadu, ale też wy słał pieniądze i broń Sojuszowi Północnemu, czy li Afgańczy kom, którzy wprawdzie stawiali opór Związkowi Radzieckiemu podczas inwazji na ich kraj, lecz od 1996 roku walczy li z talibami po przejęciu przez nich władzy . Putin zgodził się nawet na budowę amery kańskich baz w Uzbekistanie i Kirgistanie; w ten sposób po raz pierwszy od czasów Wielkiej Wojny Ojczy źnianej żołnierze amery kańscy pojawili się na ziemiach by łego Związku Radzieckiego. Decy zje Putina spotkały się z oporem rosy jskich wojskowy ch, zacofanej biurokracji, która głębiej niż reszta społeczeństwa tkwiła w radzieckiej przeszłości i nie potrafiła z nią zerwać. Ten moloch chy lił się ku upadkowi – liczebność armii spadła z 2,8 miliona osób u schy łku ZSRR do
ledwo miliona – i po latach dziewięćdziesiąty ch XX wieku by ł doszczętnie przeżarty korupcją. Większość żołnierzy stanowili poborowi, a starsi żołnierze brutalnie się nad nimi znęcali. Zjawisko to zwano „falą”, w Rosji określano je mianem diedowszcziny, pochodzący m od słowa „dziadek”. Warunki w wojsku by ły tak złe, że większość rosy jskich rodzin uciekała się do różny ch sposobów – od przekupstwa przez sy mulowane choroby po emigrację – żeby uchronić swoich sy nów przed poborem. Na wszy stkich szczeblach hierarchii pleniły się przestępczość i korupcja. Dowódcy wy najmowali poborowy ch do niewolniczej pracy i pokątnie sprzedawali paliwo, części zamienne, a nawet pojazdy z wy posażenia swoich oddziałów10. Putin lubił publicznie prezentować się na tle okrętów wojenny ch i my śliwców, ale nie miał natury żołnierza. Za czasów ZSRR żołnierze i oficerowie Armii Radzieckiej lekceważy li elitę agentów KGB i często by ło to odwzajemnione uczucie. Siły zbrojne stanowiły jednak integralną część misji odbudowy kraju, Putin zaś rozumiał, w jak opłakany m są stanie. Zamierzał jak najszy bciej wdroży ć nową doktry nę wojskową, odchudzić armię, unowocześnić ją i bardziej zdy scy plinować, ale musiał działać ostrożnie, jeżeli chciał narzucić swoją wizję ostatniej insty tucji, która mimo utraty znaczenia i reputacji wciąż cieszy ła się pewną niezależnością. Podczas pierwszy ch miesięcy prezy dentury Putin rzadko mówił o polity ce zbrojnej – ograniczał się do strategii mającej przy nieść zwy cięstwo w wojnie w Czeczenii. Anality cy wojskowi oceniali, że jest słaby albo zby t daleki od kwestii związany ch z armią; inni doszukiwali się w jego zachowaniu makiawelicznej takty ki wy czekiwania, aż skłóceni dowódcy sami wy krwawią się w wy niku wewnętrzny ch poty czek, a niedobitki będą musiały uznać jego zwierzchnictwo. „Putin woli rozmawiać z ludźmi polity cznie osłabiony mi, a zatem skłonny mi do współpracy z prezy dentem” – napisał pewien szanowany komentator11. Po katastrofie Kurska Putin powstrzy mał się przed zwolnieniem dowódców, który ch nieudolność i kłamstwa zaszkodziły jego popularności. Okazał się o wiele bardziej przebiegły – polepszy ł swoje notowania oraz wzmocnił morale żołnierzy , podnosząc im uposażenie i obiecując wy ższe nakłady na wojsko. Jednocześnie zarządził restruktury zację sił zbrojny ch; wiązała się ona z dalszą redukcją liczby żołnierzy . Przy wrócił czerwony sztandar – teraz z carskim dwugłowy m orłem – jako sy mbol armii rosy jskiej i melodię radzieckiego hy mnu narodowego z nowy m tekstem. (Pieśń Patriotyczna, która w Federacji Rosy jskiej zastąpiła hy mn ZSRR, by ła utworem instrumentalny m i na letnich igrzy skach olimpijskich w Sy dney w 2000 roku sportowcy skarży li się, że Putin nie mógł zaśpiewać wraz z nimi, kiedy stanęli na podium podczas ceremonii wręczania medali). Te decy zje okazały się szczególnie trafione. Odwoły wały się do nostalgicznego patrioty zmu żołnierzy oraz szerokich warstw społeczny ch, ale nie oznaczały powrotu do ideologii radzieckiej, bo wielu Rosjan chętnie się od niej odcięło. Putin by ł nową postacią w polity ce, ale umiejętnie znalazł równowagę między burzliwą przeszłością a niepewną przy szłością – co przy szło mu o ty le
naturalnie, że odzwierciedlało to jego własne poglądy . Nie szy dził jak Jelcy n z ustroju radzieckiego, lecz zaadaptował odpowiadające jego koncepcji nowoczesnej Rosji elementy historii ZSRR. W luty m podczas programu telewizy jnego, kiedy oby watele zadawali mu py tania przez telefon, posłuży ł się afory zmem, którego autorstwo powszechnie mu przy pisy wano, chociaż tak naprawdę wy my ślił go ktoś inny : „Kto nie żałuje upadku Związku Radzieckiego, ten nie ma serca. Kto chce jego powrotu, nie ma rozumu”12. Sam Putin zdawał się rozdarty . Trzy mał na swoim biurku w FSB posążek Feliksa Dzierży ńskiego, ale sprzeciwiał się apelom społeczeństwa, by na rondzie przed Łubianką ponownie ustawić jego odlany z brązu pomnik. Glory fikował zwy cięstwo Związku Radzieckiego w Wielkiej Wojnie Ojczy źnianej, lecz odmówił przy wrócenia ówczesnej nazwy Wołgogradowi, miastu, które podczas tamtej wojny przeży ło makabry czne oblężenie i wciąż jest o wiele lepiej znane jako Stalingrad13. Pomimo kry ty czny ch wy powiedzi Putina na temat błędów popełniony ch w epoce sowieckiej częściowy powrót do sy mboliki tamty ch czasów budził niepokój wśród intelektualnej i liberalnej części społeczeństwa. Grupa znany ch arty stów i pisarzy wy stosowała list otwarty i ostrzegła w nim Putina przed niebezpieczeństwami pły nący mi z przy wrócenia radzieckiego hy mnu narodowego: „Przy wódca państwa na pewno zdaje sobie sprawę z faktu, że miliony oby wateli (wśród nich ci, co oddali na niego swój głos) nie będą szanować hy mnu kojarzącego im się z prześladowaniami i szargającego pamięć ofiar radzieckich represji polity czny ch”14. Bory s Jelcy n po raz pierwszy od czasu, gdy zszedł ze sceny polity cznej, skry ty kował swojego następcę; twierdził, że melodia radzieckiego hy mnu przy wołuje w jego pamięci obraz sowieckich dy gnitarzy podczas posiedzeń KPZR. „Prezy dent państwa nie powinien ślepo gonić za nastrojami części społeczeństwa – powiedział gazecie » Komsomolskaja Prawda« . – Wręcz przeciwnie, to on powinien akty wnie je kształtować”15. Ale właśnie kształtowaniem nastrojów można nazwać decy zję Putina, by wy bierać z przeszłości różne elementy niczy m dania z bufetu i starannie komponować z nich od nowa historię, którą serwował społeczeństwu głęboko podzielonemu co do ich znaczenia.
M
inął rok, zanim Putin podjął odpowiednie kroki – nagłe i zdecy dowane jak cięcie skalpelem –
by podporządkować sobie krnąbrne dowództwo wojskowe. Minister obrony marszałek Igor Siergiejew, już przekroczy ł wiek emery talny , ale co roku udawało mu się przedłużać czas pracy na ty m stanowisku; najpierw prosił o to Jelcy na, a w 2000 roku – Putina. Na początku 2001 roku sześćdziesięciotrzy letni Siergiejew zakładał, że znowu będzie to czy sta formalność16. Putin, tak jak Jelcy n, cenił sobie element tajemnicy i niespodzianki przy ogłaszaniu swy ch decy zji. Ty lko zaufani doradcy wiedzieli o jego planach, a Siergiejew nie by ł jedny m z nich, w przeciwny m razie nie przeceniałby poparcia, jakim cieszy ł się na Kremlu. 28 marca Putin zebrał zespół
odpowiadający za bezpieczeństwo narodowe i ogłosił, że obowiązki ministra obrony przejmie Siergiej Iwanow. Iwanow by ł tak bliski Putinowi, że czasami nazy wano go alter ego prezy denta. Ten chudy , blady mężczy zna z dobrze widoczny m przedziałkiem z boku głowy i wiecznie zafrasowaną miną wstąpił do KGB po studiach na filologii angielskiej i szwedzkiej na Leningradzkim Uniwersy tecie Państwowy m. Poznali się z Putinem w 1977 roku w Wielkim Domu, gdzie pracowali razem przez dwa lata, dopóki kariera Iwanowa nie nabrała rozpędu17. Pobierał nauki w Insty tucie Czerwonego Sztandaru pod Moskwą, skąd wy szedł w 1981 roku jako agent między narodowej sekcji wy wiadu i służy ł pod przy kry wką dy plomaty w ambasadach radzieckich w Finlandii, Szwecji, Kenii i możliwe, że w Wielkiej Bry tanii. Fakt, że jego ży ciory s jest taki mętny , daje pewne pojęcie o ty m, jakim szpiegiem by ł Iwanow i jak różnił się od Putina. W przeciwieństwie do Putina nie zrezy gnował z pracy w wy wiadzie, piął się po szczeblach postsowieckiej służby wy wiadowczej, aż został najmłodszy m generałem w nowej Rosji. Kiedy Putin objął kierownictwo nad FSB, mianował Iwanowa swoim zastępcą; później obaj przenieśli się na Kreml, a Iwanow dołączy ł do grona najbliższy ch współpracowników Putina. Uczestniczy ł w poniedziałkowy ch naradach służb bezpieczeństwa, ale też w mniej formalny ch zebraniach w soboty i czy sto towarzy skich spotkaniach organizowany ch spontanicznie w posiadłości prezy denckiej Putina i często trwający ch do późna w nocy 18. Wielu ludzi uważało go za twardogłowego „siłowika”, którego cechy odzwierciedlały doświadczenie Putina i jego konserwaty wne poglądy . Na pewno Iwanow sekundował Putinowi w staraniach o przebudowę rozdętego, niewy dolnego wojska. W końcu zdjął mundur oficera FSB i został pierwszy m cy wilem na stanowisku ministra obrony narodowej w historii ZSRR i Rosji. „Jak widzicie, osoby cy wilne zaczy nają obejmować najważniejsze stanowiska w siłach zbrojny ch – rzekł Putin po ogłoszeniu nominacji. – To kolejny zamierzony krok ku demilitary zacji ży cia społecznego w Rosji”19. Nominacje Putina sy gnalizowały odejście od polity ki Jelcy na – chociaż niezby t daleko. Pierwszy raz w historii wy znaczy ł kobietę, Lubow Kudelinę, na jedno z najwy ższy ch stanowisk w Ministerstwie Obrony – do zarządzania budżetem sił zbrojny ch. Zastąpił ministra spraw wewnętrzny ch inny m petersburżaninem, Bory sem Gry złowem, który stał na czele proputinowskiego bloku w Dumie, ale nie zdegradował nikogo oprócz ministra energety ki atomowej Jewgienija Adamowa – ten po jakimś czasie stanął przed amery kańskim sądem za defraudację warty ch dziewięć milionów dolarów funduszy przeznaczony ch na zwiększenie bezpieczeństwa obiektów jądrowy ch20. Gazeta „Izwiestia” obwieściła, że Putin stworzy ł „zespół zwarty niczy m pięść”21. Jako minister obrony Iwanow ży wił obawy przed możliwością amery kańskiej interwencji na pery feriach Rosji. Trzy dni po atakach terrory sty czny ch z 11 września zdecy dowanie odrzucił „nawet hipotety czną szansę prowadzenia przez NATO operacji wojskowy ch w Azji
Środkowej”22. Putin miał jednak wrażenie, że Stany Zjednoczone zrozumiały , jak wielkim zagrożeniem jest terrory zm islamski, a jego przeczucia okazały się zgodne z prawdą. Dwa ty godnie później udał się do Niemiec i wy stąpił przed Bundestagiem, zaczy nając przemowę po rosy jsku, by po chwili posłuży ć się „języ kiem Goethego, Schillera i Kanta”. „Musimy dzisiaj stanowczo i ostatecznie orzec, że zimna wojna dobiegła końca!” – stwierdził. Kanclerz Niemiec Gerhard Schröder odwzajemnił się Putinowi, deklarując, że świat powinien złagodzić kry ty kę pod adresem rosy jskich działań militarny ch w Czeczenii (pry watnie jednak nalegał, by Putin zaangażował się w najgłośniejszy proces doty czący popełniony ch przez rosy jskich żołnierzy zbrodni wojenny ch)23. 24 września po powrocie do Moskwy Putin pojechał do Ministerstwa Obrony , ogromnego białego gmachu przy Pierścieniu Bulwarowy m w centrum miasta, i nakazał dowódcom współpracę z Amery kanami. Postąpił wbrew opinii Iwanowa, który po cichu zrezy gnował z publicznego wy rażania sprzeciwu wobec amery kańskich działań w Azji Środkowej.
P
utin oczekiwał czegoś w zamian za swoją zgodę na nowy pozimnowojenny ład. Włoży ł dużo
energii w rozwój dobry ch relacji osobisty ch z Bushem. I tak by ł pierwszy m po Leninie przy wódcą narodu znający m języ k obcy – od jakiegoś czasu przez godzinę dziennie uczy ł się też angielskiego, żeby porozumiewać się języ kiem dy plomacji i handlu między narodowego, i potrafił wy korzy stać jego szczątkową znajomość, by nawiązać pry watną rozmowę z Bushem i przełamać lody . Spacerując z nim po ogrodzie w Słowenii, zwrócił uwagę na łączące ich podobieństwa: „Widzę, że dał pan córkom imiona po matce i teściowej”. Kiedy Bush odparł: „Dobry ze mnie dy plomata, prawda?”, Putin zaśmiał się i powiedział: „Zrobiłem to samo!”24. Podczas pry watny ch kontaktów Putin czuł, że może równie szczerze rozmawiać z Bushem o różnicach między nimi; próbował mu tłumaczy ć, z jakimi trudnościami Rosja – i on sam – musi się zmierzy ć, podnosząc kraj z ruin po Związku Radzieckim. Szukał wspólnej płaszczy zny stosunków ze Stanami Zjednoczony mi, a nawet z NATO. Rozmawiając z amery kańskim prezy dentem po raz kolejny przy okazji październikowego szczy tu Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacy fiku w Szanghaju, Putin zaproponował zmiany w traktacie ABM, które umożliwiły by Amery ce przeprowadzenie testów sy stemu anty rakietowego, na czy m tak bardzo zależało Bushowi, ale pod warunkiem, że główne założenia traktatu pozostaną niezmienione jeszcze przez rok lub dwa lata. Jego zdaniem traktat miał kry ty czne znaczenie dla doktry ny obronnej Rosji, a opóźnienie zmian miało dać czas naukowcom na opracowanie nowy ch rodzajów broni, która stanowiłaby przeciwwagę dla amery kańskiej tarczy . Ponadto namawiał Busha, by oba państwa zmniejszy ły arsenał broni jądrowej – by ł to niezbędny krok w kierunku ograniczenia kosztów utrzy mania rosy jskiego wojska. Uważał swoją
propozy cję za rozsądny kompromis, a Bush zgodził się ją rozważy ć, ale jego administracja by ła nastawiona wojowniczo po inwazji na Afganistan. Pentagon się zaparł i w ogóle nie chciał sły szeć o pomy słach Putina, by uprzedzać Rosję o wszy stkich planowany ch testach i pozwolić jej na monitorowanie budowy sy stemu obronnego mogącego ostatecznie odebrać jej ty tuł supermocarstwa nuklearnego. W listopadzie w ramach swojej pierwszej podróży zagranicznej po wy borze na urząd prezy denta Putin przy leciał z wizy tą do Waszy ngtonu. Wciąż sądził, że dobije tego ważnego targu, ale jego nadzieje się rozwiały , kiedy spotkał się z Bushem w Biały m Domu. – Mój Boże! – zawołał Putin, gdy rano 13 listopada wszedł do Gabinetu Owalnego. Przez okna po południowej stronie wpadało rzęsiste światło słońca. – Ależ to piękne! Putin nigdy nie przestał zadziwiać Busha ani jego współpracowników, którzy nie wiedzieli, co sądzić o ty m „by ły m agencie KGB z ateisty cznego Związku Radzieckiego”25, i nie dopuszczali do siebie my śli, że ów agent może ich wy korzy stać do osiągnięcia własny ch korzy ści. Bush by ł pewny , że uda się pokonać dzielące ich w przeszłości różnice. Po atakach z 11 września mieli wspólny cel; sądził tak jeszcze na początku spotkania – wieczorem w przeddzień chaoty cznej ucieczki talibów ze stolicy Afganistanu Kabulu. „Talibowie sprują się jak stary sweter” – powiedział Putinowi Bush. Znająca rosy jski Condoleezza Rice nie by ła pewna, czy te słowa znaczą to samo w obu języ kach. W każdy m razie Putina rozbawiły do tego stopnia, że szczerze parsknął śmiechem26. Nazajutrz Putinowie polecieli na ranczo Busha w Crawford w Teksasie. Małżeństwo Bushów przy witało ich w ulewny m deszczu, a Ludmiła wręczy ła Laurze Bush pojedy nczą żółtą różę, sy mbol Teksasu. Putinowie zatrzy mali się w sąsiadujący m z pry watny m mieszkaniem Bushów domu gościnny m. Na kolację przy szli godzinę za wcześnie, bo zapomnieli o różnicy czasu między Crawford i Waszy ngtonem. W końcu zasiedli do stołu, spróbowali potraw z grilla i słuchali wy stępu pianisty Vana Cliburna oraz zespołu country grającego takie utwory jak Cotton-Eyed Joe. Ludmiła włoży ła na tę okazję suknię ozdobioną czerwony mi, biały mi i niebieskimi cekinami, Putin zaś, wznosząc toast, zdawał się wzruszony . „Nigdy przedtem nie by łem w domu żadnego światowego przy wódcy ” – powiedział i dodał, że Stany Zjednoczone „mają szczęście, że w ty m kry ty czny m momencie historii na czele kraju stoi człowiek o takiej sile charakteru”27. Następnego dnia obaj prezy denci dalej odnosili się do siebie na luzie, po koleżeńsku; spotkali się z uczniami szkoły średniej w Crawford, po czy m Putin poleciał do Nowego Jorku i wśród wciąż dy miący ch dwa miesiące po tragedii ruin WTC oddał hołd ofiarom zamachu. Trzy ty godnie później Bush zatelefonował do Putina w Moskwie i poinformował go, że wy cofuje się z ustaleń traktatu ABM. Putin protestował, ale jedy ną z trudem osiągniętą korzy ścią po trwający ch sześć miesięcy rozmowach – i czterech spotkaniach obu liderów – by ł ledwie grzecznościowy gest, bo tak można nazwać fakt, że Bush powiedział mu ty dzień wcześniej
o zmianie planów, którą zamierzał publicznie ogłosić w połowie grudnia.
P
rzez całą debatę o Afganistanie i obronie przeciwrakietowej Putinowi udało się nie dopuścić
do wy buchu nacjonalisty cznej gorączki, którą mogło wy wołać jego ciche przy zwolenie na działania i polity kę Busha. Jelcy n prowadził kampanię przeciwko Stanom Zjednoczony m i Zachodowi między inny mi po to, żeby chronić swoje polity czne flanki. Putin zaś zdoby ł poparcie grup najbardziej kry ty cznie nastawiony ch do Amery ki; przy pieczętował swoją dominację w parlamencie ty m samy m cierpliwy m, chy try m i metody czny m sposobem jak w przy padku wojska. Jedną z jego pierwszy ch inicjaty w ustawodawczy ch by ła ogłoszona w 2000 roku przebudowa Rady Federacji, w której do tej pory zasiadali gubernatorzy osiemdziesięciu dziewięciu podmiotów federalny ch oraz ich przedstawiciele, działający – co dało się zauważy ć przy okazji sprawy Skuratowa – niezależnie od Kremla. Ten ruch, a także powołanie siedmiu posłów reprezentujący ch okręgi, wzbudził na początku sprzeciw, lecz w końcu pozwolił Putinowi pociągać za sznurki w lokalny ch samorządach. Z upły wem czasu izbę wy ższą, która tak psuła krew Jelcy nowi, wy pełnili lojalni zwolennicy Putina – odtąd pełniła ona funkcję pieczątki do podbijania jego rozporządzeń. Podczas pierwszy ch lat prezy dentury Putina Kreml także kontrolował niesprawną większość w Dumie. Niektóre wczesne reformy – szczególnie starania o umożliwienie pry waty zacji gruntów rolny ch – wciąż spoty kały się z oporem. Putin gardził polity ką party jną i nie tolerował kłótni przy ustanawianiu prawa – wy kształcił w sobie tę postawę już w Petersburgu, gdy jako młody urzędnik co chwila musiał stawiać czoło Radzie Miejskiej pod rządami Anatolija Sobczaka. Jego zdaniem bloki polity czne we władzy ustawodawczej powinny by ć narzędziami władzy wy konawczej Kremla. Twierdził, że nie zależy mu na przy wróceniu sy stemu jednoparty jnego, jak to by ło z KPZR w Związku Radzieckim; chciał stworzy ć kilka mniejszy ch partii uzależniony ch od Kremla. W lipcu 2001 roku podpisał nowe prawo wy borcze, które zredukowało liczbę partii, bo wy magało, żeby należało do nich co najmniej pięćdziesiąt ty sięcy członków w co najmniej połowie kraju. Pozornie chodziło o doprowadzenie do dwu- lub trójparty jnego sy stemu na wzór reszty krajów europejskich; ty le że w Rosji partie te miały by ć sterowane przez Kreml lub przy najmniej mu posłuszne. Putin lubił podkreślać, że jest zwolennikiem demokracji, ale brakowało mu cierpliwości do debat, który ch wy nik często trudno by ło przewidzieć. Jedność już podzieliła się z partią komunisty czną stanowiskami w komisjach, ale żeby zgromadzić większość, kancelaria Putina zaaranżowała jej fuzję z partią Primakowa i Łużkowa. Partia powstała z tego połączenia zadebiutowała na zjeździe 1 grudnia 2001 roku. Miała się nazy wać Jedna Rosja, a jej szeregi by ły pełne polity ków i urzędników „partii władzy ” Putina. Mózgiem strategii polity cznej Kremla by ł Władisław Surkow, urodzony w Czeczenii geniusz reklamy z przeszłością w wy wiadzie wojskowy m. W latach dziewięćdziesiąty ch wy kony wał
zlecenia dla banków trzech rosy jskich oligarchów, między inny mi Michaiła Chodorkowskiego. Już za czasów Jelcy na dołączy ł do zespołu Aleksandra Wołoszy na i to właśnie Surkow najbardziej przy czy nił się do wy promowania publicznego wizerunku Putina oraz planował jego strategię polity czną. Miał twarz cherubina i cy niczną duszę, lubił amery kański rap – obok zdjęcia Putina trzy mał portret Tupaca Shakura – i Szekspira, którego dzieła uważał za skarbnicę pomy słów polity czny ch. Jak to powiedział rosy jski pisarz i działacz społeczny Eduard Limonow, Surkow „zmienił Rosję w pełen cudów postmodernisty czny teatr, gdzie ekspery mentował ze stary mi i nowy mi modelami polity czny mi”28. W kwietniu 2002 roku Surkow doprowadził do „puczu teczkowego”, który zmienił układ sił w Dumie. Zwolennicy Kremla zmusili do ustąpienia komunistów z wy sokich stanowisk w komisjach parlamentarny ch, zaproponowany ch im przez Putina tuż po wy borach w 1999 roku, a reprezentujący partię komunisty czną przewodniczący Dumy Giennadij Selezniow wy raził poparcie dla Kremla i porzucił party jny ch kolegów. Pozostając na uboczu, Putin niczy m car nie zniżał się do uczestnictwa w kłótniach swoich książąt oraz bojarów i prakty cznie ściął głowę blokowi komunisty cznemu. Giennadij Ziuganow, szef partii, który za czasów Jelcy na stanowił poważne zagrożenie dla Kremla, mógł jedy nie zgrzy tać zębami. „Jelcy n, nawet gdy by ł podchmielony , potrafił się zebrać na odwagę, żeby w kry ty czny ch chwilach zwołać liderów wszy stkich frakcji i szukać wspólny ch rozwiązań, a nie zaczy nać nowe wojny ” – twierdził gorzko29. Powód przeprowadzony ch przez Putina przetasowań na szczy tach władzy ustawodawczej wy jaśnił się dwa ty godnie później, kiedy prezy dent wy głosił doroczną przemowę przed Zgromadzeniem Federalny m, czy li obiema izbami parlamentu. Stojąc w Sali Marmurowej budy nku administracy jnego numer 14, Putin pochwalił się swoimi osiągnięciami – spadkiem bezrobocia, wzrostem dochodów, zbilansowany m budżetem, powrotem Rosji na drugie miejsce na świecie, jeśli chodzi o wy doby cie ropy naftowej – ale narzekał na „ogromną i nieporadną” administrację rządową, na niewrażliwe wobec reform ministerstwa, wciąż działające jak „filie scentralizowanego sy stemu gospodarczego”. Potrzebował większości, która nie zajmowałaby się debatowaniem o problemach, ty lko uchwalała ustawy potrzebne Kremlowi do ich rozwiązy wania. Przez godzinę wy liczał propozy cje liberalny ch reform mający ch zmienić sądownictwo, stworzy ć sy stem hipoteczny umożliwiający rozwój ry nku mieszkaniowego, zlikwidować obowiązkowy pobór do wojska i zastąpić go armią zawodową złożoną z ochotników, a także przy gotować regulacje przy spieszające wstąpienie Rosji do Światowej Organizacji Handlu. By ł to ambitny plan, ale na drodze do jego realizacji stało już niewiele przeszkód.
W
przemowie Putin poświęcił ledwo minutę wojnie, która wy niosła go na najwy ższe stanowisko
w państwie. Starał się ją przemilczeć między inny mi dlatego, że trudno by ło ją nadal nazy wać obiecany m narodowi sukcesem. W 2001 roku Putin zapowiedział, że wkrótce zacznie się proces wy cofy wania wojsk rosy jskich z Czeczenii, lecz to nie oznaczało końca wojny . Siły federalne pilnowały granic republiki oraz większości przy graniczny ch miast i wsi, ale stały na posterunkach ty lko w dzień. Rosy jscy żołnierze dalej ginęli w starciach z buntownikami i w odwecie organizowali łapanki we wsiach, czego skutkiem by ły aresztowania, tortury i śmierć30. Kreml umieścił na stanowisku zarządcy republiki lojalnego wobec Kremla by łego dowódcę rebeliantów i imama Achmata Kady rowa, lecz wojsko ani FSB wciąż nie mogły stłumić powstania. Jego przy wódcy pozostawali na wolności, ukry wali się w górach wzdłuż granicy albo w wioskach wierny ch idei niepodległości Czeczenii. Początkowe poparcie dla wojny zmalało z upły wem czasu; badania opinii publicznej wy kazały , że większość Rosjan nie wierzy już w zwy cięstwo. Wiele wskazy wało na to, że Czeczenia to problem, który zdaniem większości trzeba rozwiązać na drodze rozmów pokojowy ch. Coraz większa liczba ofiar zagrażała już nie ty lko strategii Putina, ale wręcz jego prezy denturze. Ta wojna stała się jego osobistą krucjatą, a oficjalna propaganda tak skutecznie przekony wała o jej powodzeniu, że „on sam zaczął wierzy ć w tę wy stery lizowaną wersję i wpadł w pułapkę własny ch kłamstw”31. Dopiero kiedy doszło do katastrofy na ogromną skalę, a propaganda Kremla nie by ła w stanie ukry ć rozmiaru zniszczeń, Putin zdał sobie sprawę z niedostatków stosowanej strategii oraz z niewy dolności odpowiedzialnej za bezpieczeństwo państwa zbiurokraty zowanej administracji, którą powołał do realizacji swoich planów. 19 sierpnia nad główną bazą wojskową Rosjan w Czeczenii, rozległy m lotniskiem w Chankale koło Groznego, pojawił się śmigłowiec Mi-26. By ł to największy helikopter na świecie, przeznaczony do transportu wielu ton sprzętu albo osiemdziesięcioosobowej grupy pasażerów i załogi, ale w 1997 roku Ministerstwo Obrony zakazało uży wania go do przewożenia ludzi – został maszy ną stricte towarową. Tego dnia na pokładzie znajdowało się stu czterdziestu siedmiu ludzi, żołnierzy i cy wilów; by ły wśród nich między inny mi żony kilku oficerów i co najmniej jeden chłopiec, sy n wojskowego sanitariusza, który załapał się na przejażdżkę. Kiedy śmigłowiec zaczął się zniżać, wy strzelony przez separaty stów pocisk przeciwlotniczy trafił go w prawy silnik. Maszy na wy lądowała trzy sta metrów przed lądowiskiem – na środku pola minowego chroniącego teren bazy – i wy pełniona paliwem na podróż powrotną, od razu stanęła w ogniu. Większość z ty ch, co przeży li awary jne lądowanie, została uwięziona w płonący m kadłubie; ludzie, który m udało się wy siąść, uciekając, wpadali na miny . Wojsko insty nktownie zaczęło kłamać w sprawie przy czy n wy padku i liczby ofiar – ostatecznie zginęło sto dwadzieścia siedem osób (wśród nich
chłopiec i jego matka). By ła to najtragiczniejsza katastrofa lotnicza z udziałem helikoptera w historii Rosji i największy pod względem liczby ofiar zamach tej wojny . Skutki tego wy darzenia usunęły w cień nawet zatonięcie Kurska. Putin wy ciągnął wnioski z trudnej lekcji polity cznej, jaką by ła katastrofa Kurska, dlatego teraz naty chmiast przy znał publicznie, że doszło do tragedii, i zapowiedział wszczęcie śledztwa, nad który m miał czuwać Siergiej Iwanow. Nazajutrz Iwanow poleciał do Chankały i zwolnił dowódcę sił lotniczy ch armii rosy jskiej, generała pułkownika Witalija Pawłowa. Ten nie zgadzał się ze swoją dy misją i twierdził, że został kozłem ofiarny m; odwoły wał się od decy zji władz, skarżąc się na stan floty lotniczej, ponadto twierdził, że zakaz przewożenia pasażerów ty m rodzajem śmigłowców doty czy ł czasów pokoju, a ty mczasem w kraju trwała wojna. „Jeżeli nie ma działań wojenny ch, to jakim cudem nasi żołnierze giną z rąk bojowników?”32 Putin by ł wściekły na dowódców. Dwa dni po tragedii spotkał się przed telewizy jny mi kamerami z Siergiejem Iwanowem w strefie dla VIP-ów podmoskiewskiego lotniska. Obok oficjalny ch orędzi i konferencji prasowy ch takie telewizy jne tête-à-tête stały się sztandarowy m sposobem komunikacji Putina ze społeczeństwem, wy reży serowany m spektaklem przedstawiający m go jako niekwestionowanego przy wódcę, który chwali, zachęca albo strofuje podwładny ch, nawet tak bliskiego przy jaciela jak Iwanow. – Jak to możliwe, że minister obrony zakazuje transportu ludzi ty mi helikopterami, a na pokładzie i tak znajdują się pasażerowie? – py tał Putin33. – Nie ma na to usprawiedliwienia, Władimirze Władimirowiczu – odparł Iwanow, wy wiązując się ze swojej roli publicznego cenzora. Dwa dni później Putin zmusił generała Pawłowa do złożenia rezy gnacji i udzielił nagany dziewiętnastu inny m dowódcom, w ty m dwunastu generałom. Jedy ną rzeczą, której w ogóle nie brał pod uwagę mimo katastrofy , by ły zmiany w strategii prowadzenia wojny . Choć już wcześniej tego roku różni pośrednicy proponowali poprowadzenie rozmów pokojowy ch, Putin odsy łał wszy stkich z kwitkiem. Mógł zaakceptować jedy nie bezwarunkową kapitulację czeczeńskich rebeliantów. Wkrótce nadeszła odpowiedź separaty stów; pokazali nagranie przedstawiające strącenie śmigłowca za pomocą przenośnej wy rzutni rakiet. Wbrew pogłoskom o śmierci Asłana Maschadowa to właśnie jego głos by ło sły chać na nagraniu. Otaczali go brodaci mężczy źni, który ch nazy wał „naszy mi mudżahedinami”. Siedział na tle zielonej flagi Czeczenii pozbawionej wizerunku wilka, choć ten od ponad dziesięciu lat by ł sy mbolem walki o niepodległość – zastąpiły go miecz i wers z Koranu34.
„P
rzy by liśmy do stolicy Rosji, żeby powstrzy mać wojnę – powiedział wolno, z wy raźny m
akcentem młody mężczy zna, siedząc ze skrzy żowany mi nogami przed otwarty m laptopem
i patrząc prosto w obiekty w kamery . – Albo żeby zginąć tu w imię Allaha”35. Mężczy zną ty m by ł Mowsar Barajew, bojownik separaty stów i siostrzeniec Arbiego Barajewa, jednego z najbardziej niebezpieczny ch czeczeńskich komendantów. Dwa ty godnie wcześniej rosy jskie dowództwo wojskowe na Kaukazie Północny m triumfalnie obwieściło, że 10 października zabito Mowsara Barajewa, kompletnie nic nie robiąc sobie z faktu, że jego śmierć odtrąbiono już przed rokiem36. Teraz Barajew pojawił się w Moskwie, ledwo pięć i pół kilometra od Kremla, gdzie Putin swoim zwy czajem pracował do późna w nocy . Prezy dent przez następne trzy dni nie wy szedł za mury swej siedziby 37. Barajew, który za trzy dni miał obchodzić dwudzieste trzecie urodziny , by ł twarzą „oddziału specjalnego” bojowników – dwudziestu dwóch mężczy zn i dziewiętnastu kobiet; już miesiąc wcześniej dotarli do Moskwy , przemieszczając się w pojedy nkę lub w parach pociągami i autobusami z Dagestanu, żeby nie wzbudzić podejrzeń nieufnie przy glądającej się wszy stkim przy by szom z Kaukazu milicji. Twierdził, że działali z rozkazu Szamila Basajewa, „najwy ższego emira wojskowego” Czeczenii, chociaż jednocześnie deklarowali powściągliwą lojalność wobec domniemanego prezy denta republiki Asłana Maschadowa. Spędzili kilka ty godni w Moskwie, przy gotowując zamach, który miał przenieść krwawą, brutalną wojnę do samej stolicy . Zależało im na miejscu publiczny m, gdzie mogliby wziąć wielu zakładników spośród ludności cy wilnej. Rozważali możliwość ataku na parlament, ale w końcu zdecy dowali się na teatr. Wy brali teatr na Dubrowce w południowo-zachodniej części Moskwy , wciąż noszący radziecką nazwę: Pałac Kultury Państwowej Fabry ki Łoży sk Toczny ch Nr 1. Część budy nku zajmował akurat remontowany klub gejowski – mówiono, że „chodzi tam wielu parlamentarzy stów, znany ch biznesmenów i polity ków”. Bojownicy z grupy Barajewa przebrali się za robotników budowlany ch i ustalili plan ataku38. W teatrze wy stawiano tego dnia pierwszy rosy jski musical stworzony zgodnie z kanonami Broadway u, Nord-Ost, oparty na popularnej radzieckiej powieści Weniamina Kawierina Dwaj kapitanowie. Jego melodramaty czna fabuła toczy się w pierwszej połowie XX wieku i opowiada między inny mi o eksploracji Arkty ki i oblężeniu Leningradu podczas Wielkiej Wojny Ojczy źnianej. Twórca musicalu Gieorgij Wasiliew zainwestował w produkcję cztery miliony dolarów i całe miasto obwieszone by ło plakatami reklamujący mi widowisko. Wasiliew liczy ł na to, że nowa rosy jska klasa średnia – beneficjenci boomu gospodarczego, który wy niósł na najwy ższe szczeble władzy również Putina – są już na ty le dobrze sy tuowani, że mogą sobie pozwolić na wy danie piętnastu dolarów na bilet. W dniu trzy sta dwudziestego trzeciego spektaklu – 23 października 2002 roku – separaty ści czeczeńscy ruszy li do akcji tuż po rozpoczęciu drugiego aktu. Aktorzy w mundurach lotników Armii Czerwonej właśnie stepowali na scenie, gdy nagle zza kulis po lewej stronie wy szedł mężczy zna w stroju maskujący m i z zasłoniętą twarzą. Stojący najbliżej niego aktor potknął się,
wstrząśnięty ty m widokiem, ale większość widowni sądziła, że to element przedstawienia – już po chwili jednak zamachowiec strzelił z kałasznikowa w sufit, a na scenę weszło więcej zamaskowany ch osób39. Bojownicy Barajewa zablokowali wy jścia z sali i podłoży li bomby pod kolumny podtrzy mujące balkon. Kobiety w czarny ch hidżabach z arabskimi inskry pcjami zajęły miejsca wśród widzów. Miały w rękach pistolety i nosiły pasy z ładunkami wy buchowy mi – ostrzegały , że zdetonują je w razie oporu albo jeżeli władze ośmielą się podjąć próbę odbicia zakładników. Te młode kobiety – nie wszy stkie skończy ły choćby dziewiętnaście lat – nazy wano „czarny mi wdowami”; by ły żonami, córkami i siostrami czeczeńskich separaty stów, którzy zginęli na wojnie. Od początku wieloletniego konfliktu w Czeczenii zamachy samobójcze by ły rzadkością, kobiety te stanowiły zatem przerażającą zapowiedź kierunku, w jakim zmierza wojna. „Kroczy my ścieżką Allaha – oświadczy ła jedna z nich. – Jeżeli tu nawet zginiemy , nie będzie to wcale koniec. Jest nas wielu i nic nas nie powstrzy ma”40. W teatrze znajdowało się dziewięciuset dwunastu ludzi, wśród nich obsada, ekipa techniczna i goście z Europy i Stanów Zjednoczony ch. Przez kolejne dwa dni telewizja prowadziła surrealną transmisję oblężenia teatru. Barajew powiedział zakładnikom, że mogą skorzy stać z telefonów, żeby zadzwonić do swoich bliskich i powiedzieć im, że czeka ich śmierć, jeśli władze nie zakończą wojny w Czeczenii. Teraz Putin też poczuł się oblężony . Przy sięgał zmieść czeczeńskich bandy tów z powierzchni ziemi, a ty mczasem wojna trwała już od trzech lat, odbierając ży cie zarówno rosy jskim żołnierzom, jak i ty siącom niewinny ch Czeczenów. Kompletnie stracił powszechne poparcie dla działań wojenny ch, który m cieszy ł się na początku konfliktu. Wojsku nie udało się spacy fikować buntu. Teraz FSB poniosła spektakularną klęskę, pozwalając terrory stom dokonać ataku w samy m sercu Moskwy . Putin odwołał plany podróży do Niemiec, Portugalii, a potem do Meksy ku, gdzie miał znowu spotkać się z Bushem. Wezwał dy rektora FSB Nikołaja Patruszewa i kazał mu zacząć przy gotowania do ataku na teatr; negocjacje by ły dozwolone jedy nie w przy padku, gdy by dzięki nim można by ło zy skać trochę czasu. FSB wy słała na miejsce trzy oddziały komandosów. Jedy nie premier Michaił Kasjanow protestował, ostrzegając, że akcja ratownicza może doprowadzić do śmierci kilkuset osób. Putin wy słał go w swoim zastępstwie na konferencję między narodową w Meksy ku, zapewne po to, żeby się go pozby ć41. Kilku znany ch polity ków, dziennikarzy i urzędników, między inny mi Asłambek Asłachanow, przedstawiciel Czeczenii w Dumie, dzwoniło do zamachowców i w końcu zostało dopuszczony ch do negocjacji. Wkrótce zwolniono trzy dziestu dziewięciu zakładników, w większości dzieci. Grigorij Jawlinski (jego partia Jabłoko ostro kry ty kowała wojnę w Czeczenii) wszedł tej nocy do teatru, uzy skawszy na to zgodę Kremla, który stracił kontrolę nad poczy naniami mediatorów, kontaktami telefoniczny mi z zamachowcami, a później też nad transmisją nagrań wideo z ich żądaniami. Jawlinskiego zaskoczy ło, jak „niesamowicie młodzi” są ci bojownicy ; w 1991 roku,
kiedy rozpadł się Związek Radziecki, a Czeczenia ogłosiła niepodległość, musieli by ć zaledwie dziećmi42. Domy ślał się, że nawet nie mieli okazji pójść do szkoły . Wszy stkiego, co wiedzieli, nauczy li się na polach bitwy na Kaukazie. Ledwo by li w stanie arty kułować swoje żądania, ty m bardziej zaś nie potrafili negocjować. Kiedy domagali się zakończenia wojny , Jawlinski zapy tał: „Co to dla was znaczy ?”. Wy szedł z budy nku sfrustrowany , ale miał nadzieję, że ostrożne kroki prowadzące do zwolnienia kolejny ch zakładników pozwolą przy najmniej zminimalizować liczbę ofiar. Jawlinski wrócił na Kreml i wziął udział w serii narad z Putinem w sprawie postępów negocjacji. Zorientował się jednak, że Putin jednocześnie prowadzi osobne narady z Patruszewem i inny mi odpowiedzialny mi za bezpieczeństwo państwa urzędnikami, na które nie zapraszano takich ludzi jak on. Drugiego dnia po ataku terrory stów warunki w teatrze gwałtownie się pogorszy ły , bo zakładnicy zaczęli odczuwać skutki głodu, odwodnienia, wy czerpania i strachu. Terrory ści zastrzelili kilka osób, między inny mi kobietę, która z niewy jaśniony ch przy czy n nagle wbiegła do budy nku, oraz komandosa z FSB próbującego wejść do środka od strony patio. Mimo to mediatorom udawało się konty nuować negocjacje. Brała w nich udział między inny mi dziennikarka Anna Politkowska; jej niezwy kle zjadliwe reportaże z Czeczenii wy woły wały wściekłość wśród wojskowy ch i na Kremlu. Razem ze znany m lekarzem Leonidem Roszałem zdołała przekonać jednego z zamachowców, który przedstawiał się jako Abu Bakar, by pozwolił im wrócić z kilkoma kartonami soków dla zakładników. Politkowska urodziła się w Nowy m Jorku w rodzinie radzieckich dy plomatów przy ONZ. By ła jedny m z najodważniejszy ch rosy jskich dziennikarzy piszący ch o wojnie i do tej pory dała się już poznać jako elokwentna, żarliwa przeciwniczka operacji militarny ch. W swoich reportażach opowiadała się po stronie wszy stkich cierpiący ch – rosy jskich poborowy ch, separaty stów, cy wilów uwikłany ch w działania wojenne – a brzy dziła się pozbawiony mi taktu i ludzkich odruchów dowódcami wojskowy mi, szczególnie zaś głównodowodzący m, który jej zdaniem zaplanował katastrofę na Kaukazie. Podczas rozmowy z Abu Bakarem miała „nogi jak z waty ”, ale namówiła go, by pozwolił jej porozmawiać z dwojgiem zakładników. Jedną z ty ch osób by ła dziennikarka Anna Adrianowa. Powiedziała w przy pły wie rozpaczy : „Jesteśmy jak załoga Kurska”43. Pojawiła się szansa na wy puszczenie kolejny ch zakładników. Sandy Booker, oby watelce Stanów Zjednoczony ch, pozwolono zatelefonować do ambasady amery kańskiej. Poinformowała, że Barajew zgodził się rano wy puścić obcokrajowców44. Z Kremla nadeszła wiadomość, że Putin wezwał do Moskwy specjalnego emisariusza na region południowy , Wiktora Kazancewa. Rebelianci by li pewni, że przy będzie o dziesiątej rano, ten jednak w ogóle nie wsiadł do samolotu. Akcja odbicia teatru zaczęła się zgodnie z rozkazem Putina tuż po piątej rano. Terrory ści nieco stracili czujność, spodziewali się dalszy ch negocjacji następnego dnia. Rosy jscy komandosi już
zinfiltrowali teatr – dostali się do środka przez klub gejowski i umieścili w nim urządzenia podsłuchowe, żeby ustalić pozy cje terrory stów. Z obawy przed detonacją ładunków wy buchowy ch, które mogły spowodować zawalenie budy nku, mieli zabić, a nie pojmać terrory stów45. Bezwonny gaz zaczął sączy ć się przez sy stem wenty lacy jny na salę teatralną. By ł w nim rozpuszczony fentany l, opracowana w laboratorium FSB pochodna silnego środka anestezjologicznego. Obecność gazu wy wołała konsternację zarówno wśród zamachowców, jak i więźniów. Anna Adrianowa, dziennikarka, z którą rozmawiała Anna Politkowska, zatelefonowała do radia Echo Moskwy i powiedziała, że terrory ści nie są pewni, co robić, ale zdaje się, że jeszcze nie są gotowi wszy stkich zabić. „Sły szy cie!? – zapy tała, gdy rozległy się strzały . – Zaraz wy lecimy w powietrze!”46 Jakimś cudem jednak nie wy lecieli. Gaz uśpił większość zakładników, a komandosi prowadzili wy mianę ognia z ty mi terrory stami, który ch akurat nie by ło na sali albo w inny sposób uniknęli działania fentany lu. Walka trwała ponad godzinę. W końcu Barajew został otoczony na pierwszy m piętrze, na kory tarzu prowadzący m na balkony . Wszy stkich czterdziestu jeden zamachowców zabito, większość strzałami w głowę. Wy glądało na to, że akcja ratunkowa zakończy ła się spektakularny m sukcesem – ty le że ludzie odpowiedzialni za jej zaplanowanie i przeprowadzenie nie wzięli pod uwagę skutków działania gazu na osłabiony ch zakładników. Nagle udana misja zmieniła się w katastrofę. Pierwszy ch nieprzy tomny ch ludzi wy niesiono z sali o siódmej i ułożono w równy ch rzędach na schodach przed wejściem do teatru. Ciągle ich przy by wało. Niektórzy już nie ży li, ale wielu ty lko straciło przy tomność – leżeli wśród rosnącej z każdą chwilą grupy zmarły ch. Sy tuacja przy tłoczy ła sanitariuszy z zespołów ratunkowy ch. By li przy gotowani na opatry wanie ran postrzałowy ch lub odniesiony ch w wy niku eksplozji ładunków wy buchowy ch, a nie na ratowanie ludzi duszący ch się z powodu obrzmienia języ ka. Władze dostarczy ły antidotum zwalczające skutki działania gazu, ale szy bko go zabrakło. Ponadto sanitariusze pod teatrem ani lekarze w szpitalach nie wiedzieli, jaką dawkę mają zastosować. W sumie podczas zamachu ży cie straciło stu trzy dziestu zakładników, chociaż ty lko pięcioro zostało zastrzelony ch. Wśród ofiar by ły jedy nie dwie osoby uwięzione przez terrory stów. Pozostałe trzy to kobieta, która pierwszego dnia wbiegła do teatru, i dwaj mężczy źni próbujący dostać się do środka podczas oblężenia47. Jeden z biorący ch udział w akcji ratunkowej lekarzy tak opisał ówczesną dezorientację i chaos: „To nie by ł żaden szatański spisek, lecz ty powy sowiecki bałagan”.
W
ieczorem Putin wy głosił oświadczenie w telewizji. Podczas kry zy su rzadko pojawiał się
publicznie, pokazy wano go jedy nie w migawkach telewizy jny ch ze spotkań z doradcami do spraw bezpieczeństwa, członkami parlamentu i islamskimi przy wódcami. By ł poważny , miał
twardy wzrok i kipiał nieskry waną złością, nazy wając terrory stów „uzbrojony mi kanaliami”. Powiedział, że cały czas miał nadzieję na zwolnienie zakładników, chociaż przy gotował się na najgorsze. „Dokonano nieomal nadludzkiego czy nu – mówił dalej. – Uratowano ży cie kilkuset ludziom. Udowodniliśmy , że Rosji nie da się rzucić na kolana”. Putin twierdził, że akcja odbicia zakładników została dobrze przeprowadzona, chociaż przy znał, że by ło to gorzkie zwy cięstwo. „Nie udało nam się uratować wszy stkich – powiedział, zanim władze podały do publicznej wiadomości zatrważającą liczbę ofiar. – Proszę, by ście nam to wy baczy li”. Ten makabry czny zamach utwierdził Putina w przekonaniu, że Rosja znalazła się w obliczu niebezpieczeństwa zagrażającego jej by towi. Separaty ści walczący na pery feriach państwa i wspierani przez zagranicę zamierzali zniszczy ć cały kraj, odpowiedzią władz mogła by ć zatem jedy nie ich eksterminacja. Asłan Maschadow za pośrednictwem swojego przedstawiciela na zjeździe Czeczenów w Kopenhadze potępił zamach na Dubrowce i zadeklarował gotowość przy stąpienia do rozmów pokojowy ch bez żadny ch warunków ze swojej strony , ale Kreml nie wy raził na to zgody . Prokuratura rosy jska wy dała między narodowy nakaz aresztowania obecnego na zjeździe przedstawiciela Maschadowa, by łego aktora i akty wisty Achmieda Zakajewa. Duńczy cy zatrzy mali go, ale miesiąc później odmówili ekstrady cji, twierdząc, że Rosjanie sfabry kowali dowody wskazujące na jego udział w wy darzeniach na Dubrowce. Putin nabrał przekonania, że Zachód chroni zaprzy sięgły ch wrogów Rosji. Ty dzień po kry zy sie Szamil Basajew przy znał się do organizacji zamachu, tłumacząc, że chciał, by Rosja „poczuła na własnej skórze urok wojny totalnej” toczonej przez Kreml. Zamiast wy korzy stać wy raźnie zary sowującą się rozbieżność między Basajewem a Maschadowem, Putin w ogóle nie chciał sły szeć o rozmowach pokojowy ch. Jego kry ty cy sądzili, że od początku taki by ł cel zamachu na Dubrowce. Pojawiła się nowa fala teorii spiskowy ch, według który ch ludzie Putina sami zorganizowali atak terrory sty czny , a przy najmniej nie zrobili nic, żeby mu zapobiec, chcieli bowiem wy korzy stać go w taki sam sposób, w jaki trzy lata wcześniej wy korzy stali wy buchy bomb w blokach mieszkalny ch – do uciszenia ludzi opowiadający ch się za negocjacjami pokojowy mi. Brak przejrzy stości działań FSB jeszcze pogłębił te podejrzenia. Władze odmawiały odpowiedzi na py tanie, w jaki sposób czterdziestu jeden uzbrojony ch terrory stów mogło niepostrzeżenie dostać się do stolicy . Nie ujawniły składu chemicznego gazu uży tego do uśpienia napastników i ich więźniów w teatrze. Duma pod naciskiem Putina nie zgodziła się na wszczęcie śledztwa w tej sprawie, przez co wiele zagadek nie zostało rozwiązany ch. Część osób, które przeży ły zamach, starała się w sądach o odszkodowanie, narażało to je jednak na szy kany ze strony rządu i kończy ło się niepowodzeniem. Dopiero po dziewięciu latach ludzie ci doczekali się jakiegoś rodzaju sprawiedliwości48. Wątpliwości – a nawet zwy kłe py tania – działały na Putina jak płachta na by ka. Miesiąc
później po spotkaniu z przy wódcami Unii Europejskiej w Brukseli dziennikarz gazety „Le Monde” zapy tał go, czy cy wile w Czeczenii nie giną z powodu min lądowy ch na równi z terrory stami, przeciw który m miały by ć uży te. Putin wy raźnie się zjeży ł i odparł, że dla islamskich rady kałów zajęcie Czeczenii jest ty lko etapem świętej wojny wy danej Rosji, Stanom Zjednoczony m i ich sprzy mierzeńcom. „Jeżeli jesteś chrześcijaninem, to możesz się czuć zagrożony – odparł, coraz bardziej tracąc cierpliwość. – Ale przejście na islam też cię nie uratuje, bo terrory ści uważają, że trady cy jne podstawy tej religii są sprzeczne z ich celami”. Mówił dalej, uży wając tak wulgarnego języ ka, że tłumacze woleli przemilczeć jego słowa, niż ry zy kować przekład. „Jeśli jednak bardzo zależy ci na ty m, żeby zostać stuprocentowy m muzułmańskim rady kałem, i jesteś gotów dać się obrzezać, to zapraszam do Moskwy . Jesteśmy wielowy znaniowy m narodem. W tej dziedzinie również mamy specjalistów. Osobiście zadbam o to, żeby przeprowadzono zabieg w taki sposób, żeby już nigdy nic ci nie odrosło”49.
ROZDZIAŁ 13
BOGOWIE MAJĄ ICH W OPIECE
19
lutego 2003 roku Putin uczestniczy ł w jedny m z regularnie organizowany ch na Kremlu
spotkań z rosy jskimi bankierami, przemy słowcami i szefami koncernów naftowy ch – oligarchami, którzy zdominowali epokę postsowiecką. Podczas pierwszego spotkania w 2000 roku Putin doszedł do porozumienia z większością z nich – oprócz Gusińskiego i Bieriezowskiego. Zawarli nieformalny pakt: oligarchowie mogli zachować swój stan posiadania, o ile nie będą się mieszać do polity ki państwa. Putin obiecał, że nie cofnie budzący ch kontrowersje umów pry waty zacy jny ch z lat dziewięćdziesiąty ch, więc oligarchowie zatrzy mają swoje zdoby cze. W zamian, by okazać szacunek Kremlowi, mieli zakończy ć nieostrożną, często krwawą walkę o jeszcze większe bogactwa. „Jak zatem mają się układać relacje z tak zwany mi oligarchami? Tak samo jak z każdy m inny m przedsiębiorcą. Jak z właścicielem małej piekarni albo zakładu szewskiego”1 – pisał podczas kampanii prezy denckiej Putin w opublikowany m w „Izwiestiach” liście otwarty m do wy borców. Kiedy zdoby ł władzę, dziennikarze i obserwatorzy polity czni oby ci z kremlinologią lat dziewięćdziesiąty ch szukali dowodów wpły wu oligarchów na wy nik wy borów, nie rozumiejąc, że skończy ł się okres, gdy mogli pociągać za sznurki. Władimir Gusiński uciekł z kraju, podobnie jak Bieriezowski, który w przy pły wie arogancji ogłosił się liderem opozy cji na uchodźstwie. Reszta zaadaptowała się do epoki Putina. Ugoda z 2000 roku sprawdziła się jako wspólnie wy pracowany rozejm; obie strony starały się raczej przestrzegać jej zasad. Wbrew obiegowej opinii Putin nie nalegał, żeby oligarchowie kompletnie przestali interesować się polity ką – by li wśród nich i tacy , na przy kład Roman Abramowicz, którzy sprawowali z woli wy borców urzędy państwowe – lecz mieli nie sprzeciwiać się działaniom Kremla. Magnaci zaś zgodzili się sumiennie płacić podatki i unikać publiczny ch dy skusji z Putinem na temat aspektów polity ki mogący ch wpły nąć na losy ich fortun. Ponadto posłusznie wstąpili do rosy jskiego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, który stał się zinsty tucjonalizowany m forum debaty o sprawach doty czący ch rosy jskiej ekonomii. Ich kolejne spotkania z Putinem odby wały się bez rozgłosu i doty czy ły podatków, reformy prawa, szans na wstąpienie do Światowej Organizacji Handlu oraz losów bory kającej się z kłopotami branży motory zacy jnej. Trzy lata później dwudziestu czterech najbogatszy ch ludzi w kraju – razem zarządzali
majątkiem o większej wartości niż gospodarki niektóry ch państw – znowu się zebrało, żeby omówić o wiele delikatniejszą kwestię z pogranicza wpły wów biznesu i władzy : szarej strefy , gdzie kwitła korupcja. Zgromadzili się w Sali Katarzy ny , owalnej komnacie utrzy manej w odcieniach pastelowego błękitu i złota, zdobionej przez dwie alegory czne rzeźby sy mbolizujące Rosję i Sprawiedliwość. Putin otworzy ł zebranie, przedstawiając zary s obiecany ch przy okazji ubiegłorocznego spotkania reform administracy jny ch. „Rozmawialiśmy o ty m, jak dowolnie odczy tują prawo pewne podmioty , o arbitralny ch decy zjach urzędników i tak dalej” – zwrócił się do przedsiębiorców Putin szorstkim, kierowniczy m tonem, zwy kle zarezerwowany m dla wy stąpień telewizy jny ch. „Często pojawiała się w ty m kontekście kwestia korupcji i jej odporności na wy mierzone w nią działania”. Brzmiał jak czy stej krwi reformator, który m się jawił, obejmując urząd. „To oczy wiste, że korupcji nie da się zlikwidować jedy nie za pomocą kar. O wiele więcej możemy osiągnąć, tworząc takie warunki ry nkowe, w jakich łatwiej będzie przestrzegać zasad, niż je łamać”. Potentaci ustalili uprzednio porządek spotkania z Putinem i spodziewali się, że może dojść do napięć. Pierwszy głos zabrał Aleksiej Mordaszow z działającej w branży hutniczej i górniczej spółki Siewierstal. Poruszy ł temat przeszkód administracy jny ch utrudniający ch rozwój mały ch i średnich firm. Drugim mówcą by ł Michaił Chodorkowski. W wieku zaledwie trzy dziestu dziewięciu lat zarządzał imperium bankowy m i naftowy m; należało do niego wy doby wające ropę przedsiębiorstwo Jukos, które naby ł dzięki umowie pry waty zacy jnej tak mętnej, jak wszy stkie transakcje w latach dziewięćdziesiąty ch. W czasach Związku Radzieckiego wstąpił do Komsomołu, ale by ł za młody , by zdąży ć podjąć pracę w tamty m sy stemie i „nie nauczy ł się go bać”2. Chodorkowski by ł poważny m mężczy zną o bardzo krótkich, wcześnie siwiejący ch włosach. Zdawał się mniej ekstrawagancki niż inni oligarchowie z lat dziewięćdziesiąty ch, którzy lekceważy li wszy stkie zasady i obnosili się ze swoimi wpły wami, ale jego pozy cja by ła równie silna. Porzucił niedbały wy gląd i hodowane za młodu wąsy i przy jął image korporacy jnego ascety , rosy jskiego Steve’a Jobsa. Nosił okulary bez oprawek i wolał chodzić w golfie niż w garniturze. Zwracał się do zagraniczny ch ekspertów, szczególnie do Amery kanów, o rady w kwestiach związany ch z wy doby ciem ropy naftowej i rozwojem Jukosu, który miał zostać modelową, nowoczesną między narodową korporacją kierującą się przejrzy sty mi zasadami. By ł ambitny m biznesmenem – wielu uważało, że wręcz bezwzględny m – ale w czasie, gdy Putin sięgnął po władzę, jego aspiracje wy kroczy ły poza zwy kłe pomnażanie bogactwa. Niczy m przemy słowi wy zy skiwacze z okresu złoty ch lat Amery ki zwrócił się ku filantropii, żeby wy bielić swój wizerunek – sponsorował sty pendia i pomagał ofiarom katastrof. W 2001 roku założy ł wzorowaną na Insty tucie Społeczeństwa Otwartego George’a Sorosa fundację Otwarta Rosja, która miała wspierać rozwój społeczeństwa oby watelskiego, opieki zdrowotnej i społecznej oraz
drobnej przedsiębiorczości. Wielu ludzi uważało go za cy nika, on jednak wy obrażał sobie, że jest w stanie stworzy ć społeczeństwo, jakiego Komsomołowi nie udało się wy kształcić w czasach radzieckich – otwarte, wy kształcone, swobodnie poruszające się na wolny m ry nku i coraz bliżej związane z resztą świata. Chodorkowski niezby t dobrze znał Putina – spotkali się dopiero, gdy ten został premierem – i miał pewne wątpliwości, czy to dobry następca Jelcy na. Mimo wszy stko chciał pomóc Putinowi we wzmocnieniu prawny ch podstaw nowoczesnego kapitalizmu. Wierzy ł w demokraty czne insty nkty nowego prezy denta, chociaż na początku odniósł wrażenie, że Putin jest „przeciętny m, normalny m człowiekiem”, na który m trwały ślad odcisnęły doświadczenia wy niesione z leningradzkiego podwórka i z pracy w KGB – nie wierzy ł nikomu oprócz „swoich”, czy li najbliższy ch znajomy ch3. Gdy doszło do spotkania w 2003 roku, Chodorkowski już by ł najbogatszy m człowiekiem w Rosji, a Putin – najpotężniejszy m. Starcie ty tanów zapewne by ło nieuniknione, lecz jeszcze tej zimy nikt się go nie spodziewał. Pod łukowy m sklepieniem Sali Katarzy ny rozświetlonej blady m blaskiem zimowego słońca Chodorkowski wy głosił mowę w imieniu związku pracodawców, którą miał przedstawić inny z potentatów, Michaił Fridman, ale ostatecznie nie zgodził się tego zrobić. Chodorkowski posłuży ł się prezentacją w programie PowerPoint pod agresy wnie brzmiący m ty tułem Korupcja w Rosji jako czynnik hamujący wzrost gospodarczy. Zdawał się niezupełnie pewny siebie. By ł „niezwy kle nerwowy , blady ” i od czasu do czasu załamy wał mu się głos, jakby jego słowa miały taką wagę, że więzły mu w gardle4. Cy tował badania opinii publicznej i staty sty ki rządowe, z który ch wy nikało, że w kraju panoszy się korupcja, przy nosząc roczne straty na poziomie 30 miliardów dolarów, co stanowiło jedną czwartą budżetu państwa. Powiedział, że Rosjanie boją się kierować sprawy do sądów, bo wiedzą, że trzeba tam wręczać urzędnikom łapówki, a ty mczasem młodzi ludzie tłumnie idą na studia kształcące inspektorów podatkowy ch i pracowników administracji publicznej – i płacą władzom uczelni, żeby się tam dostać – bo kariera w rządzie jest najpewniejszy m sposobem wzbogacenia się w taki sam sposób. Putin wszedł mu w słowo, twierdząc, że zby t surowo ocenia służbę publiczną, ale Chodorkowski mówił dalej. Ty m razem zwrócił uwagę na kłopoty koncernu petrochemicznego Rosnieft, którego prezes i przewodniczący rady nadzorczej też znajdowali się na sali. Zakwestionował dokonany przez nich zakup wy doby wającej ropę naftową na brzegu Arkty ki niewielkiej firmy Siewiernaja Nieft za wy jątkowo atrakcy jną kwotę sześciuset milionów dolarów, co według wy ceny anality ków i inny ch firm, między inny mi jego własnej, znacznie przewy ższało wartość przedsiębiorstwa. Sugerował, że różnica między wartością ry nkową a ceną zakupu by ła „podatkiem korupcy jny m”, graty fikacją dla zarządu Rosnieftu – czy li dla urzędników administracji Putina. Chodorkowski wy raźnie posunął się za daleko. Cierpliwość Putina się skończy ła. „Putin nie by ł
przy gotowany na takie uwagi i po prostu wy buchł – wspominał później jego premier Michaił Kasjanow. – I wszy stkie słowa, które potem padły , by ły nie ty le przy gotowaną z góry odpowiedzią, ile emocjonalną reakcją”5. Putin odparł wzburzony m głosem, że Rosnieft potrzebuje nowy ch złóż tak samo jak każda inna firma naftowa. Ty mczasem zwrócił uwagę, że Jukos dy sponował „dziwnie dużą ilością surowca”. – W jaki sposób go zdoby ł? – zapy tał znacząco. Ponadto zwrócił uwagę na fakt, że Jukos w swojej nie zawsze chlubnej przeszłości bory kał się z problemami podatkowy mi i razem z rządem próbował je rozwiązać. – Jak jednak mogło w ogóle do nich dojść? Może właśnie dlatego w akademii podatkowej jest pięciu chętny ch na jedno miejsce – powiedział Putin. Zgry źliwy uśmiech wy krzy wił jego usta, a na twarzy odmalowała się saty sfakcja i poczucie pewności, że zawsty dził Chodorkowskiego i przy wołał go do porządku. – Te same zarzuty można postawić tobie. Obecni na spotkaniu by li zaskoczeni, jak silne i osobiste emocje wzbudziła ta w gruncie rzeczy dosy ć drobna transakcja, która nie miała rzeczy wistego wpły wu na działanie tak wielkiej firmy jak Jukos ani samego rządu. Uczestniczący w spotkaniu doradca ekonomiczny prezy denta Andriej Iłłarionow nigdy przedtem nie widział Putina tak rozgniewanego. Samego Iłłarionowa zdziwiły oskarżenia Chodorkowskiego. Sądził, że zawy żona cena firmy Siewiernaja Nieft by ła wy nikiem pomy łki albo złą inwesty cją. Zresztą możliwe, że doliczono do niej łapówkę albo jakąś graty fikację, ale który większy kontrakt w Rosji ich nie zawierał?6 Tak gwałtowna obrona Rosnieftu zdradziła tajemnicę, z której większość obecny ch na sali jeszcze nie zdawała sobie sprawy . Rosnieft łączy ło z Putinem coś więcej niż prezy denckie błogosławieństwo. Ich związek miał bardziej osobisty charakter. Chodorkowski zrobił to, na co nikt do tej pory się nie odważy ł – a już na pewno nie przed kamerami telewizji podczas spotkania na Kremlu. „Nie miał o niczy m pojęcia – powiedział o Chodorkowskim Iłłarionow. – Ty lko dlatego zaczął o ty m mówić. Nie sądził, że Putin jest w to zamieszany . W przeciwny m razie trzy małby języ k za zębami”7. Chodorkowski nie docenił ry zy ka związanego z kry ty kowaniem niejasny ch warunków transakcji, ale wkrótce konsekwencje jego wy powiedzi stały się dla wszy stkich oczy wiste. „Nie miałem żadny ch wątpliwości, że w tamtej chwili podpisaliśmy na siebie wy rok śmierci” – mówił później członek zarządu Jukosu Aleksiej Kondaurow8. Samemu Chodorkowskiemu radzono, żeby wy jechał z kraju, tak jak Gusiński i Bieriezowski, ale nie zgodził się na to, ufny w siłę swoich uprawnień, pieniędzy , wpły wów, a przede wszy stkim prawdy . – Czy powiedziałem coś niewłaściwego? – py tał9.
C
oś jednak zrobił – ujawnił strategię Putina, której korzenie sięgały czasów petersburskich,
kiedy przy szły prezy dent nawiązał bliskie kontakty z prominentny mi asy stentami i biznesmenami
skupiony mi wokół Insty tutu Górniczego, gdzie Putin bronił swojej pracy dy plomowej. W połowie lat dziewięćdziesiąty ch Putin regularnie prowadził nieformalne spotkania poświęcone zasobom naturalny m kraju, odby wające się pod egidą dy rektora insty tutu i promotora jego pracy dy plomowej Władimira Litwinienki10. Idee formułowane przez Putina i jego przy jaciół Igora Sieczina i Wiktora Zubkowa podczas dy skusji i w pracy akademickiej stały się podstawą strategii zakładającej przy wrócenie kontroli państwa nad ogromny mi rosy jskimi zasobami ropy naftowej i gazu ziemnego. Litwinienko, szanowany geolog, opowiadał się za zwiększeniem tej kontroli nie po to, by oży wić nękaną trudnościami gospodarkę, lecz żeby przy wrócić Rosji status supermocarstwa. „To najważniejsze narzędzie, jakie mamy w rękach, my , ale przede wszy stkim Putin, i nasz najsilniejszy argument w rozgry wkach geopolity czny ch” – deklarował11. Takty ka Putina polegająca na przekazaniu kontroli nad zasobami naturalny mi państwu by ła realizowana roztropnie i bez pośpiechu – tak, żeby zachować delikatną równowagę między liberałami i dogmaty kami w jego najbliższy m otoczeniu. W 2001 roku wy znaczy ł Aleksieja Millera, innego petersburżanina, na stanowisko prezesa zarządu Gazpromu, państwowego przedsiębiorstwa, którego oficjalnie nie spry waty zowano, chociaż zarząd stopniowo wy kupy wał jego akcje, pozostawiając państwu jedy nie 38 procent własności. Putin udzielił zaledwie trzy dziestodziewięcioletniemu Millerowi „mandatu absolutnej swobody wprowadzania zmian”, co oznaczało, że przez kolejne dwa lata ta wielka firma – i jej udziały – powoli przechodziła z powrotem w ręce Kremla12. Poza ty m wzmocnił kontrolę państwa nad Rosnieftem, firmą oskarżoną przez Chodorkowskiego o korupcję. Stworzony w 1992 roku jako zakład państwowy Rosnieft z trudem przetrwał lata dziewięćdziesiąte, kiedy ry wale, spekulanci i gangsterzy regularnie próbowali przechwy cić jego najlepsze złoża13. Nie udało się go sprzedać w 1998 roku, kiedy Rosja Jelcy na rozpaczliwie potrzebowała pieniędzy , bo majątek Rosnieftu by ł już doszczętnie splądrowany . Kiedy Putin zasiadł na Kremlu, wy ciągnął do firmy pomocną dłoń i postanowił ją odbudować. Siłą napędową ty ch wy siłków – wówczas jeszcze utrzy my wany ch w tajemnicy – by ł Igor Sieczin, człowiek, który nosił kiedy ś teczkę Putina i witał gości w petersburskim merostwie. Putin od początku lawirował między tendencjami liberalny mi a etaty zmem, między reformatorami z jednej strony a dogmaty kami z drugiej. W jego zaufany m zespole – w całości złożony m z petersburżan – znajdowali się przedstawiciele obu kierunków. By li wśród nich dążący do otwarcia ry nków ekonomiści i ludzie nauki oraz „siłowiki”, którzy – tak jak Sieczin – wy wodzili się ze służb bezpieczeństwa albo sądownictwa i optowali za wzmocnieniem wpły wu państwa na społeczeństwo, biznes i polity kę. Przez cały okres prezy dentury Putina dziennikarze i anality cy rozbierali na części pierwsze jego decy zje, żeby określić wzrost lub spadek znaczenia jednej albo drugiej frakcji. W prakty ce granica między nimi nigdy nie by ła wy raźna14 i chociaż od czasu do
czasu ta ry walizacja wy chodziła na jaw podczas publiczny ch kłótni, to takich incy dentów by ło niewiele. Trzy lata po rozpoczęciu urzędowania prezy dent Putin wciąż miał za sobą wy bitnie zjednoczony krąg popleczników. Łączy ł ich wspólny cel: powrót do silnej ingerencji władzy polity cznej w gospodarkę. Ale za kulisami doradcy zaczęli zmagania o władzę i profity , co wy magało od Putina częsty ch interwencji i mediacji. Ludzie wy niesieni przez niego na szczy ty władzy w epoce Jelcy na znajdowali się na pery feriach wielkich interesów. Niektóry m powodziło się całkiem nieźle, ale żaden nie został miliarderem, by ło wśród nich też niewielu milionerów. Czuli niechęć do ty ch, którzy nie ty lko zgromadzili wielkie fortuny , ale też narzucali państwu kierunek działania. Jelcy n tolerował – a nawet sty mulował i wy korzy sty wał dla własny ch potrzeb – niekontrolowany pęd do kapitalizmu jako niezbędne lekarstwo pomagające oczy ścić organizm państwa z choroby komunizmu. Współpracownicy Putina mniej więcej podzielali opinię swojego zwierzchnika, że należy zaprowadzić porządek na ry nku, a nawet wzmocnić kontrolę państwa nad strategiczny mi surowcami naturalny mi, takimi jak ropa naftowa i gaz ziemny . Konfrontacja z Chodorkowskim ujawniła jednak jeszcze jeden moty wujący ich czy nnik. Sieczin i inni członkowie grupy skupionej wokół Putina „nie załapali się na pierwszy po upadku komunizmu podział dóbr w latach dziewięćdziesiąty ch i robili co w ich mocy , żeby nie przegapić drugiej okazji”15.
S
potkanie w Sali Katarzy ny przy ćmiły wy darzenia rozgry wające się na świecie, szczególnie
widmo inwazji na Irak. Putin sprzeciwiał się prowadzonej przez Amery kę wojnie, chociaż prezy dent Bush usilnie starał się przekonać swojego nowego przy jaciela, by ten poparł obalenie dy ktatury Saddama Husajna (czemu nieprzy padkowo kibicował Chodorkowski). Bliskie stosunki rosy jsko-irackie by ły spuścizną po Związku Radzieckim, który pielęgnował relacje ze światem arabskim, i przetrwały rozpad państwa oraz pierwszą wojnę w Zatoce Perskiej w 1991 roku. Rosja wciąż kupowała od Iraku dużo ropy naftowej, na co pozwalał program ONZ pod nazwą „Ropa za ży wność”, wprowadzony w latach dziewięćdziesiąty ch, żeby ulży ć w codziennej egzy stencji zwy kły m Irakijczy kom. Wielomilionowe zy ski i graty fikacje z tej wy miany trafiały do rosy jskich biznesmenów i polity ków, takich jak Władimir Ży rinowski, szef kancelarii Putina Aleksander Wołoszy n i mało znana spółka handlowa Gunvor, której właściciela Putin znał od najwcześniejszy ch kontraktów, zawarty ch zimą 1991 roku16. Charles Duelfer, jeden z inspektorów ONZ, by ł pewny , że w interesy te zamieszani są ludzie znajdujący się na najwy ższy ch szczeblach władzy w czasie rządów Putina, ale z powodów dy plomaty czny ch Amery kanie postanowili nie stawiać prezy dentowi Rosji bezpośrednich zarzutów17. Rosy jskie koncerny petrochemiczne, zarówno pry watne, jak i państwowe, też by ły obecne na nieeksploatowany ch jeszcze polach naftowy ch w Iraku – na przy kład na kupiony m za
dwadzieścia miliardów dolarów rozległy m pusty nny m obszarze na południu kraju. Umowy pozostały zamrożone tak długo, jak długo obowiązy wały sankcje, ale obalenie rządu Saddama Husajna mogło sprawić, że staną się bezwartościowe. „Saddam nie stanowił zagrożenia dla Władimira – pisał później Bush. – Odniosłem wrażenie, że wahał się w pewny m stopniu dlatego, że nie chciał narażać lukraty wny ch rosy jskich kontraktów naftowy ch”18. Putin próbował wy stępować jako mediator, wy słał zatem Jewgienija Primakowa na tajną misję – miał przekonać Saddama Husajna do oddania władzy . Primakow, doświadczony dy plomata i szpieg, by ł emisariuszem Gorbaczowa w Iraku podczas wojny w 1991 roku; przekazał dy ktatorowi apel Putina późny m wieczorem podczas spotkania w jedny m z jego pałaców w Bagdadzie. Husajn na początku słuchał emisariusza spokojnie, ale potem wezwał swoich najważniejszy ch współpracowników i w ich obecności potępił porozumienie Putina z Bushem. „Rosja stała się cieniem Stanów Zjednoczony ch” – powiedział Primakowowi19. Amery kańskie wojska już gromadziły się w Kuwejcie, więc Putin doszedł do wniosku, że nic więcej nie jest w stanie zrobić, żeby powstrzy mać wojnę, ale wbrew namowom Busha nie zamierzał w niej uczestniczy ć. Kilka dni przed spotkaniem z oligarchami poleciał do Pary ża i razem z prezy dentem Jakiem Chirakiem, a potem z kanclerzem Gerhardem Schröderem publicznie wezwał ONZ do interwencji i zatrzy mania amery kańskiej inwazji. „Istnieją inne rozwiązania niż wojna – brzmiała ich wspólna deklaracja. – Uży cie siły można rozważać jedy nie jako ostateczność”. Przez dwa lata Putin próbował zbudować nowe relacje ze Stanami Zjednoczony mi, w czy m miała mu pomóc przy jaźń z Bushem, ale ta inwesty cja się Rosji nie zwróciła. Chirac, który osobiście przy witał go na lotnisku w Pary żu, miał do zaoferowania ty le samo korzy ści, a nie psuł serdeczny ch stosunków uwagami, że Rosja nie przestrzega prawa w Czeczenii ani nigdzie indziej. Putin nie od razu zerwał znajomość z Bushem, ale Irak okazał się punktem zwrotny m. Jego zdaniem wojna obnaży ła prawdziwe ambicje Stanów Zjednoczony ch. Nabrał przekonania, że Amery ka pragnie dy ktować warunki całemu światu, wy stępuje w obronie „wolności” i narzuca swoją wolę za pomocą jednostronny ch metod, miesza się w sprawy wewnętrzne inny ch państw. Kiedy Rosja chciała zbudować reaktory atomowe w Iranie – dzięki czemu jej przemy sł nuklearny mógł zarobić wiele miliardów dolarów – Stany Zjednoczone zajadle walczy ły , by zablokować tę transakcję. Bush deklarował przy jaźń i współpracę, ale do Putina z Waszy ngtonu docierały też głosy liberałów i konserwaty stów, którzy kry ty kowali Rosję i wy dawali się zdeterminowani, żeby nie pozwolić jej podźwignąć się z osłabienia po czasach Związku Radzieckiego. Czwartego dnia wojny obaj przy wódcy rozmawiali ze sobą ponownie. Putin podczas tej wy miany zdań postawił na osobisty ton. Nie mówił o swoich obiekcjach, nie wspomniał o nich ani słowem. Zdaniem Busha Putina po prostu martwił fakt, że wojna pochłonie
wiele ofiar. – To będzie dla ciebie okropnie trudne – powiedział Putin. – Już mi ciebie żal. Żal mi cię. – Dlaczego? – zapy tał Bush. – Bo wielu ludzi będzie strasznie cierpieć – odparł Putin20. Bush wziął sobie jego uwagi do serca, ty m bardziej że z żadny m inny m przy wódcą nie rozmawiał w taki sposób. Potem skorzy stał z okazji, żeby skry ty kować Putina za to, że rosy jskie firmy wciąż dostarczają sprzęt wojskowy armii Saddama Husajna, między inny mi noktowizory , pociski przeciwpancerne i urządzenia do zakłócania sy stemów nawigacy jny ch amery kańskich pocisków i bomb, które spadały na Irak21.
P
o upadku Saddama Husajna Putin jeszcze raz starał się przezwy cięży ć doty czące Iraku
różnice zdań między Rosją i Stanami Zjednoczony mi, ale jednocześnie zaczął się coraz bardziej podejrzliwie przy glądać akty wności USA, którą uważał za dążenie tego kraju do hegemonii na świecie. Potęga militarna Amery ki nie by ła wy mierzona bezpośrednio przeciwko interesom rosy jskim, lecz tego samego nie można powiedzieć o jej „miękkich narzędziach” – wpły wach i pieniądzach inwestowany ch przez Stany Zjednoczone w Rosji, o milionach dolarów napły wający ch tam po rozpadzie Związku Radzieckiego, żeby wesprzeć organizacje społeczne zaangażowane w działalność w każdej dziedzinie ży cia, od służby zdrowia po ochronę środowiska. Kiedy napięcie przed wojną w Zatoce Perskiej rosło, Rosja wezwała Korpus Pokoju do zakończenia misji na jej tery torium i odebrała licencję Radiu Wolna Europa, nazy wając je reliktami zimnej wojny . Wy daliła organizatora związkowego amery kańskiej centrali AFL-CIO i nie przedłuży ła Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie mandatu na obserwowanie walk w Czeczenii22. Każdą z ty ch decy zji podjęto oddzielnie, opatrując je obszerny mi, drobiazgowy mi wy jaśnieniami, ale wszy stkie układały się we wzór spójnej strategii. Putin stwierdził, że Amery ka knuje spisek mający odizolować i osłabić Rosję z pomocą „piątej kolumny ”, którą w swoim przekonaniu coraz silniej identy fikował z największy m zagrożeniem dla budowanego przez siebie państwa. W pewny m momencie Chodorkowski zaczął negocjacje z dwoma amery kańskimi gigantami naftowy mi, Chevronem i Exxonem, w sprawie sprzedaży udziałów w Jukosie, a nawet ewentualnej fuzji. Początkowo Putin spoglądał na te plany przy chy lny m okiem, uważał je za potwierdzenie rosnącego potencjału inwesty cy jnego Rosji, ale kiedy Chodorkowski poleciał do Stanów Zjednoczony ch, gdzie wy powiadał się na temat polity ki zagranicznej i gospodarczej swojego kraju, Putin nabrał podejrzeń, że Amery kanie szukają sposobu, by zagarnąć skarb narodowy Rosji. Doszedł do wniosku, że Chodorkowski chętnie zgodziłby się na takie przejęcie. Lutowa konfrontacja na Kremlu nie ostudziła ekonomiczny ch ani polity czny ch ambicji
Chodorkowskiego. W kwietniu Jukos porozumiał się z Sibnieftem, piąty m pod względem wielkości producentem ropy naftowej w Rosji, w sprawie fuzji i utworzenia jednego z największy ch na świecie koncernów naftowy ch, którego produkcja miała przewy ższać produkcję całego Kuwejtu. Prezesem Sibnieftu by ł Roman Abramowicz, pełen młodzieńczego wigoru gubernator Czukotki na dalekiej Arkty ce i niegdy siejszy wspólnik rozgory czonego Bory sa Bieriezowskiego. Nieco wcześniej tego roku wy dał dużą część swojej fortuny na zakup angielskiego klubu piłkarskiego Chelsea, przecierając szlak dla rosy jskich nuwory szów, który ch pieniądze wkrótce zalały zachodnie stolice. Fuzja – nazy wano ją oznaką „dojrzałości rosy jskiego kapitalizmu”23 – sprawiła, że Chodorkowski stał się między narodową gwiazdą. Ty dzień później on i reszta zarządu Jukosu spotkali się z Putinem w jego rezy dencji w Nowo-Ogariowie. Trwały właśnie negocjacje z amery kańskimi koncernami w sprawie ich dalszej ekspansji. Prezy dent ży czy ł powodzenia temu przedsięwzięciu i poprosił Chodorkowskiego, żeby informował go o rozwoju sy tuacji w najbliższy ch miesiącach, gdy będą znane szczegóły kolejnej fuzji. Ty mczasem chciał z nim omówić inne sprawy , ale zapy tał, czy mogliby o nich porozmawiać pry watnie, po oficjalnej części spotkania. Do kolejny ch wy borów prezy denckich został jeszcze rok, ale o ile Putin by ł spokojny o swoją reelekcję, o ty le martwił się o wy nik mający ch się odby ć w grudniu 2003 roku wy borów parlamentarny ch. Chodorkowski, tak jak inni potentaci, z przy zwoleniem Kremla sponsorował różne partie w Dumie bez względu na ich ideologię; finansował liberałów z Jabłoka i Sojuszu Sił Prawicowy ch, ale też partię Putina Jedna Rosja i komunistów. Związek biznesu z polity ką by ł tak bliski, że kadra menedżerska i członkowie jego zarządów zasiadali w Dumie – na przy kład Władimir Dubow, członek zarządu banku Menatep, na który m Chodorkowski się wzbogacił, a jednocześnie przewodniczący podkomisji do spraw podatków w Dumie. Sam Chodorkowski, uży wając swoich wpły wów, lobbował – tak jawnie, że czasami wręcz bezczelnie – przeciwko rozwiązaniom legislacy jny m mogący m zaszkodzić Jukosowi. Teraz Putin postanowił go ujarzmić. – Przestań finansować komunistów – powiedział, kiedy zostali sami. Chodorkowski by ł zaskoczony ; ledwie kilka miesięcy wcześniej doradca polity czny Putina Władisław Surkow zgodził się, żeby Jukos dawał im pieniądze. Chodorkowski postanowił jednak się o to nie sprzeczać. Obiecał spełnić ży czenie Putina, ale niektórzy kandy daci sponsorowani przez Jukos by li jednocześnie jego pracownikami. Przewodniczący moskiewskiego oddziału firmy Aleksiej Kondaurow deklarował się nawet jako komunista. („Dzisiejsza partia komunisty czna nie odrzuca własności pry watnej” – twierdził). Chodorkowski próbował tłumaczy ć Putinowi, że nie może zabronić inny m pracownikom startowania w wy borach z list partii polity czny ch ani ich popierania, ale prezy dent tego nie rozgraniczał.
F
akt, że przedmiotem zmartwień Putina by li komuniści, zdradzał, że na Kremlu panuje
niepokój. Pomimo popularności jego program polity czny stracił impet, a ty mczasem zbliżały się wy bory parlamentarne w 2003 roku. Trwająca już niemal od czterech lat wojna w Czeczenii zaczęła wszy stkim ciąży ć. Nie pomogło nawet zorganizowane tam referendum ani wy bory , które pozwoliły zainstalować na urzędzie prezy denta republiki lojalnego wobec Kremla polity ka, Achmata Kady rowa, co sprawiło, że Czeczenia znowu weszła w skład Federacji Rosy jskiej. Okupiona ofiarami akcja uwolnienia zakładników z teatru na Dubrowce nie zakończy ła ataków terrory sty czny ch, ty lko doprowadziła do jeszcze większej rady kalizacji czeczeńskich ruchów niepodległościowy ch. Ataki samobójcze, o który ch w pierwszej dekadzie walk w Czeczenii mało kto sły szał, stały się przerażającą codziennością. 12 maja 2003 roku ciężarówka wy ładowana materiałami wy buchowy mi sforsowała bramę kompleksu rządowego we wsi Znamienskoje w Czeczenii, zabijając pięćdziesiąt osób, w ty m wielu cy wilów z pobliskich domów, bo te zawaliły się pod wpły wem fali uderzeniowej. Dwa dni później dwie kobiety podeszły do samego Kady rowa podczas uroczy stości religijny ch ku czci proroka Mahometa w wiosce na wschód od Groznego i zdetonowały przy pięte do pasków materiały wy buchowe. Kady row uniknął obrażeń, ale jego czterej ochroniarze znaleźli się wśród piętnastu ofiar zamachu. W czerwcu inna „czarna wdowa”, jak zaczęto nazy wać kobiety dokonujące takich ataków, odpaliła ładunki, wsiadłszy do autobusu w Mozdoku. Zginęło osiemnaście osób. W lipcu dwie kobiety dokonały samobójczego zamachu podczas dorocznego festiwalu muzy ki rockowej w Moskwie, na który m zjawiło się trzy dzieści ty sięcy ludzi. Przed 2006 rokiem, czy li zanim w Iraku wy buchła wojna religijna, żaden inny kraj na świecie – nawet Izrael – nie doświadczy ł terroru na taką skalę. Putin miał niewielkie pole manewru, mógł jedy nie odnowić ślubowanie, że zniszczy bandy tów, który ch w 1999 roku obiecy wał „dorwać nawet w wy chodku”. Jego determinacja podczas akcji uwolnienia zakładników z teatru zy skała mu wielu zwolenników mimo dużej liczby ofiar, coraz częściej jednak zdawało się, że prezy dent dry fuje bez jasno określonego celu. Największe sukcesy odnosił w pierwszy ch dwóch latach prezy dentury , ale teraz wy glądało na to, że stracił zapał. Gospodarka Rosji notowała dalszy wzrost, dając milionom ludzi nowe możliwości, lecz wielu robotników ugrzęzło w branżach z ubiegłej epoki – pracowali w kopalniach, fabry kach i na roli – które broniły się przed modernizacją. Rosja nie zmieniła się w drugą Portugalię. Zapowiadana reforma wojska przebiegała w ślimaczy m tempie, pokonując opór administracy jnego bezwładu. Służba zdrowia opierała się na łapówkach, a średnia długość ży cia wciąż malała, tak samo jak cała populacja, co roku kurcząca się o niemal milion osób. Wielu ludzi skorzy stało z prosperity pod rządami Putina, ale większość z nich już i tak należała do lepiej sy tuowanej grupy społeczeństwa albo mieszkała
w najważniejszy ch miastach. Premier Michaił Kasjanow posłusznie wy pełniał swoje obowiązki, ale czuł, że Kreml nie ma niczego nowego do zaoferowania i powiela swoje wcześniejsze pomy sły 24. Nawet pełniący funkcję ministra spraw wewnętrzny ch Bory s Gry złow, lider partii Putina, twierdził, że rząd, którego sam by ł członkiem, „w dużej mierze stracił zdolność energicznego i pewnego rozwiązy wania najbardziej palący ch i dolegliwy ch problemów państwa”25. Z braku nowy ch pomy słów Putin zafiksował się na zagrożeniach polity czny ch związany ch z grudniowy mi wy borami parlamentarny mi. By ła to obsesja tak silna jak w przy padku Jelcy na u schy łku jego prezy dentury . Większość względna Jednej Rosji w Dumie stanęła pod znakiem zapy tania. Kreml musiał zadbać o to, żeby żadna inna frakcja nie zagroziła supremacji Putina. Przede wszy stkim nie mógł dopuścić do tego, żeby na scenie polity cznej pojawił się ktoś nowy – nowa siła polity czna ani lider gotowy zaproponować krajowi jakąś alternaty wę.
W
drugiej połowie maja 2003 roku opinię publiczną wzburzy ła opublikowana w Moskwie
rozprawa naukowa. Jej autorami by li członkowie założonej rok wcześniej Rady Strategii Narodowej. W jej skład wchodziło dwudziestu trzech ekspertów z szerokiego spektrum polity cznego, którzy zdawali się spierać o wszy stko, nawet o samą rozprawę. Ideologiczny mi ojcami rady by li współpracujący z Kremlem Josif Diskin i Stanisław Biełkowski, doradca polity czny należący niegdy ś do grupy popleczników Bory sa Bieriezowskiego. Praca tego think tanku zapewne przeszłaby niezauważona, gdy by nie fakt, że dwaj wierni urzędnicy prezy denta, Sieczin i Wiktor Iwanow, przedstawili ją Putinowi jako dowód, że Kremlowi grozi niebezpieczeństwo26. Rozprawa zaty tułowana Państwo i oligarchowie stawiała tezę, że niektórzy ty tani biznesu spiskują, żeby przejąć kontrolę nad rządem, a jednocześnie starają się o legalizację ich majątku w oczach reszty świata. Obrana przez nich droga nie polegała na bezpośredniej konfrontacji z Putinem, lecz na wzmacnianiu władzy ustawodawczej i tworzeniu nowej formy rządów – sy stemu parlamentarnego, na którego czele miał stać premier, a nie zasiadający na Kremlu prezy dent. „Za głównego orędownika tego sy stemu, usankcjonowanego nową konsty tucją, uważa się Michaiła Chodorkowskiego” – ostrzegali autorzy 27. Raport nie uwzględniał rosy jskiej rzeczy wistości polity cznej; sam pomy sł, że większość parlamentarna mogłaby odebrać władzę Putinowi, brzmiał mało prawdopodobnie. Nieważne jednak, czy naprawdę istniał taki plan lub przy najmniej jego założenia. Liczy ło się ty lko, że Putin w to uwierzy ł. W czerwcu zwołał doroczną konferencję prasową na Kremlu z udziałem dziennikarzy krajowy ch i zagraniczny ch. Wy reży serowane spotkanie zaczęło się od py tania o rozprawę i zawarte w niej ostrzeżenia przed nadciągającą „pewną rewolucją oligarchów”. Putin udzielił
bardzo długiej, szczegółowej odpowiedzi, jakby wcześniej ją sobie przy gotował. Powiedział, że nie wierzy , żeby sy stem parlamentarny sprawdził się w tak wielkim i zróżnicowany m etnicznie kraju jak Rosja: „Każdy sy stem rządów inny niż prezy dencki by łby niewłaściwy , a nawet niebezpieczny ”. Jeżeli zaś chodzi o wielki biznes – mówił cierpliwie dalej – to ma on naturalny wpły w na ży cie państwa, czego należało się spodziewać w związku z rozwojem gospodarki ry nkowej. Nowi rosy jscy potentaci zapewniają państwu dochody i miejsca pracy , rozwijają nowe technologie oraz służą jako przy kład nowoczesnego, skutecznego zarządzania. „To oczy wiście nie znaczy , że powinniśmy pozwalać pewny m przedstawicielom biznesu wpły wać na sy tuację polity czną w naszy m kraju w sposób służący ty lko ich interesom”. Zakończy ł, nawiązując do fragmentu Eugeniusza Oniegina o dekabry stach, którzy w 1825 roku zbuntowali się przeciwko carowi Mikołajowi I i zawiśli na szubienicach albo zostali zesłani na Sy berię: „Jeżeli ktoś się nie zgadza z ty m prawem, to powinien sobie przy pomnieć Puszkina: » Niektórzy z nich odeszli na zawsze, a inni są daleko stąd« ”28. Trudno się oprzeć wrażeniu, że jego słowa zabrzmiały jak groźba.
M
ilicy jno-sądowy atak na Jukos zaczął się bez uprzedzenia – i jego bezpośrednim celem nie by ł
Chodorkowski ani sam koncern. W czerwcu 2003 roku władze aresztowały pod zarzutem morderstwa szefa ochrony firmy Aleksieja Piczugina, twierdząc, że stał za zabójstwami ry wali Jukosu. 2 lipca, niecałe dwa ty godnie po publicznej wy powiedzi Putina o „puczu oligarchów”, oddział specjalny milicji pojawił się w moskiewskim szpitalu, gdzie Płaton Lebiediew, partner biznesowy Chodorkowskiego, wracał do zdrowia po kłopotach z sercem. Prawo zabraniało aresztowania pacjentów szpitali, mimo to policja wy prowadziła go w kajdankach. Lebiediew by ł prezesem Menatepu, banku, który posiadał 61 procent udziałów Jukosu, ale prokuratura oskarży ła go o oszustwa związane z niejasną transakcją zakupu fabry ki nawozów sztuczny ch Apatit w 1994 roku. Dwa dni później Chodorkowskiego wezwano na świadka, a po ty godniu od tego wezwania policja przy puściła szturm na siedzibę Jukosu. Prokurator generalny Władimir Ustinow nie podjął żadny ch kroków przeciwko samemu Chodorkowskiemu, ale atmosfera wokół niego gęstniała. Ustinow pochodził z Soczi, gdzie pracował jako niczy m niewy różniający się prokurator. Nie należał do petersburskiego klanu Putina, ale udowodnił swoją gorliwość, aranżując podobne ataki sądowe, które doprowadziły do wy gnania z kraju Gusińskiego i Bieriezowskiego. Z upły wem czasu coraz bardziej zbliżał się do dworu Putina na Kremlu, szczególnie blisko związując się z Igorem Sieczinem, którego córka wcześniej tego roku wy szła za mąż za jego sy na. Chodorkowski i jego partnerzy by li pewni, że to Putin i Sieczin zarządzili śledztwa w sprawie Jukosu29, ale nie spodziewali się szczególny ch kłopotów oprócz molestowania przez prawników, a z nimi mogli sobie poradzić. Chodorkowski wierzy ł, że ważna rola Jukosu w gospodarce państwa
pozwoli mu – oraz koncernowi – uniknąć nieprzy jemności. Na zebraniu kierowników Jukosu uprzedził obecny ch, że firma jest celem ataku prokuratorskiego. Dodał, że ci, którzy nie są gotowi na utrudnienia, mają teraz okazję się zwolnić, on jednak zostanie i będzie walczy ć30. „Afera Jukosu”, jak niemal od razu zaczęto nazy wać tę sprawę, wy wołała zamęt i popłoch. Putin tak kręcił, że nikt nie wiedział, czy śledztwo by ło pierwszą salwą w bitwie o ponowne upaństwowienie przedsiębiorstw sprzedany ch w pry watne ręce w latach dziewięćdziesiąty ch, czy jest czy mś zgoła inny m. Polity cy i biznesmeni obawiali się najgorszego. Nieprzewidy walna rosy jska giełda papierów wartościowy ch – lukraty wna, lecz bardzo niestabilna inwesty cja – zanotowała piętnastoprocentowy spadek w pierwszy ch dwóch ty godniach po aresztowaniu Lebiediewa, co sprawiło, że wartość Jukosu spadła o siedem miliardów dolarów, czy li o jedną piątą. W dniu, kiedy przeszukano siedzibę firmy , Putin spotkał się na Kremlu z liderami grup parlamentarny ch, szefami związków zawodowy ch i z oligarchami reprezentowany mi przez Arkadija Wolskiego. Ten ostrzegał, że zataczające coraz szersze kręgi śledztwo zaszkodzi gospodarce. Putin nie mówił konkretnie o Jukosie, ale zapowiedział, że nie zamierza tolerować insty tucji, które nie stawiają dobra publicznego „nad interesami branżowy mi, firmowy mi albo osobisty mi”. Podczas transmitowanej przez telewizję przemowy rzekł tajemniczo: „Oczy wiście jestem przeciwny wy kręcaniu komukolwiek rąk i zakuwaniu w kajdanki; wierzę, że w taki sposób nie rozwiążemy kwestii przestępstw gospodarczy ch. Podejmując decy zje, nie możemy się kierować ty m, czy zamknięcie kogoś w więzieniu wy woła dziki aplauz, czy nie”. Kilka ty godni później milicja zrobiła nalot na sierociniec utrzy my wany przez fundację Chodorkowskiego Otwarta Rosja. Szef kancelarii Putina Aleksander Wołoszy n przed aresztowaniem Lebiediewa nawet nie znał jego nazwiska i domy ślał się, że Putin też nigdy o nim nie sły szał31. Prezy dent umy wał ręce od tego śledztwa, twierdząc, że nie zatwierdza aresztowań ani przeszukań – później jednak sam sobie zaprzeczy ł, bo podczas wy wiadu z amery kańskimi dziennikarzami potwierdził, że rozmawiał z prokuratorem generalny m o uwięzieniu Lebiediewa32. Jego zaangażowanie rosło wraz z przy padkowy m rozwojem śledztwa podczas letnich miesięcy wy pełniony ch spekulacjami, które przy wodziły na my śl radziecką kremlinologię. „Afera Jukosu nie by ła operacją zaplanowaną z duży m wy przedzeniem, metody cznie przeprowadzoną w stalinowskim sty lu” – pisał jeden z history ków33. Putin reagował na bieżąco na rozwój wy padków i nie wy powiadał się publicznie na ten temat, co potęgowało wrażenie wielkiej intry gi. Jeszcze we wrześniu przekony wał, że śledztwo doty czy ło zwy kłego przestępstwa, niezwiązanego z żadną aferą. Chodorkowski dalej toczy ł boje z Kremlem, nie ty lko o legislację podatkową, ale też o plan budowy rurociągu do Chin – zdaniem Putina decy zja ta powinna należeć do państwa, a nie pry watnej firmy . Śledztwo wciąż trwało i obejmowało kolejne osoby , a ty mczasem
Chodorkowski już dąży ł do fuzji z Sibnieftem i dalej flirtował z amery kańskimi gigantami naftowy mi, prowadząc z nimi rozmowy , czemu Putin wcześniej udzielił swojego poparcia. Jeżeli aresztowanie Lebiediewa miało by ć ostrzeżeniem, to Chodorkowski nic sobie z tego nie robił. Dalej podróżował po świecie, prowadził interesy i uparcie narzekał na prokuratora34. By ł pewny , że problemy prawne jego firmy to kwestia rozgry wek wewnątrz administracji Putina, ale wierzy ł, że presja opinii publicznej wkrótce położy kres tej krucjacie. „Na dziewięćdziesiąt procent czeka mnie aresztowanie – zwierzy ł się swojemu prawnikowi – ale to wciąż nie sto procent. Ktoś musiałby oficjalnie zatwierdzić decy zję o aresztowaniu, żeby ry zy ko zaczęło by ć stuprocentowe”35. Putin już kilka razy wy raźnie sugerował taki zamiar. Po zatrzy maniu Lebiediewa Chodorkowski próbował umówić się z prezy dentem za pośrednictwem dy rektora FSB Nikołaja Patruszewa. Ten zamiast na spotkanie z Putinem, zaprosił go na rozmowę z Ustinowem, ale Chodorkowski nie dał się wy prowadzić w pole. W sierpniu 2003 roku Jukos już powetował sobie część strat poniesiony ch na giełdzie, a rosy jska agencja anty monopolowa zaaprobowała fuzję z Sibnieftem, co uciszy ło spekulacje wśród inwestorów i anality ków, czy śledztwo przeszkodzi powstaniu nowego giganta naftowego. Jeszcze w ty m samy m miesiącu Kreml zgodził się na spółkę BP z TNK, jedny m z mniejszy ch rosy jskich producentów ropy naftowej, co odczy ty wano jako zapowiedź otwarcia się na inwesty cje zagraniczne. We wrześniu Chodorkowski wy brał się na szczy t energety czny w Petersburgu z udziałem nafciarzy ze Stanów Zjednoczony ch i Rosji i próbował zawrzeć umowę fuzji Jukosu-Sibnieftu z Chevronem. Gdy to się nie udało, wznowił negocjacje z korporacją ExxonMobil, której prezes poinformował Michaiła Kasjanowa o prowadzony ch rozmowach36. Spekulacje na temat tej umowy sprawiły , że wskaźniki giełdowe znowu poszy bowały w górę i osiągnęły rekordowe wartości. Fuzja Jukos-Sibnieft – wy ceniana na czterdzieści pięć miliardów dolarów w momencie jej podpisania – stała się faktem 2 października. Chodorkowski dalej latał po świecie i prowadził wy kłady dla studentów, dziennikarzy i akty wistów, przedstawiając swoją wizję nowoczesnej transformacji biznesu i społeczeństwa, która uwolniłaby drzemiący w narodzie potencjał i zerwała ostatnie więzy z radziecką mentalnością. W wy wiadzie udzielony m w olśniewający ch wnętrzach siedziby firmy w Moskwie tłumaczy ł, że Rosja znajduje się na rozdrożu, o jej przy szły ch losach nie zdecy duje zaś wy bór między kapitalizmem a komunizmem, lecz raczej między społeczeństwem demokraty czny m a państwem autory tarny m. „Nie chodzi o wy bór między modelem południowokoreańskim a północnokoreańskim – powiedział, odrzucając stare podziały ideologiczne. – To bardziej przy pomina wy bór między Kanadą a Gwatemalą”, czy li między nowoczesny m rządem przestrzegający m zasad jawności i odpowiedzialności a republiką bananową37. Tego rodzaju publiczne wy powiedzi wy prowadzały Putina z równowagi. Poskarży ł
się na Chodorkowskiego Johnowi Browne’owi, prezesowi BP, gdy spotkali się w Moskwie, żeby podpisać umowę o inwesty cjach tej firmy w Rosji. „Przełknąłem więcej zniewag ze strony tego człowieka, niż jestem gotów wy trzy mać” – powiedział38. Złość Putina na Chodorkowskiego podsy cały jego obawy doty czące zaplanowany ch na grudzień 2003 roku wy borów parlamentarny ch oraz odraza prezy denta Rosji i jego najbliższy ch współpracowników z Petersburga do tego rozpolity kowanego nuwory sza, który wy korzy stał chaos lat dziewięćdziesiąty ch, żeby się wzbogacić, a teraz sądził, że może uży ć swojej fortuny , żeby dy ktować kierunki rozwoju Rosji. „Mamy w Rosji kategorię ludzi, którzy zostali miliarderami, jak to się u nas mówi, w ciągu jednej nocy ” – stwierdził Putin w wy wiadzie dla „New York Timesa” w październiku, kiedy śledztwa osiągnęły punkt kulminacy jny . By ła to odpowiedź oderwana od tematu – py tano go o dającą się sły szeć na Zachodzie kry ty kę nie dość jasno określonego stosunku Rosji do demokracji, a nie o Jukos ani Chodorkowskiego. „To państwo zrobiło z nich miliarderów – mówił dalej. – Rozdało prakty cznie za darmo wielki majątek narodowy . Zresztą sami o sobie mówią: » Państwo zmusiło nas, żeby śmy zostali miliarderami« . Potem, w kolejny ch aktach tej sztuki, nabrali przekonania, że bogowie mają ich w opiece – że wszy stko im wolno”39. Pewien wy soki urzędnik Kremla stwierdził, że Putin traktował jak swoją „misję history czną” udaremnienie ambicji Chodorkowskiego, by nie ty lko wpły wać finansowo na decy zje polity czne lub wręcz je kupować, ale i zagarnąć państwo dla siebie. Ów urzędnik dodał, że Putin by ł gotów posłuży ć się wszy stkimi dostępny mi mu środkami, żeby powstrzy mać Chodorkowskiego. „Niestety , nie da się tego zrobić w elegancki, ładnie wy glądający sposób”40.
23
października do siedziby Jukosu w Moskwie przy szedł faks podpisany przez Władimira
Ustinowa, który wzy wał Chodorkowskiego do wy jaśnienia kwestii podatkowy ch doty czący ch fabry ki nawozów sztuczny ch Apatit. Prawnik Chodorkowskiego twierdzi, że ten nawet nie widział wezwania41, bo właśnie leciał na Sy berię, żeby prowadzić tam kampanię polity czną przed nadchodzący mi wy borami. 25 października jego pry watny odrzutowiec wy lądował w Nowosy birsku, żeby uzupełnić paliwo. Nagle na lotnisku pojawił się elitarny oddział komandosów z FSB, otoczy ł samolot i po chwili wdarł się na pokład. Najbogatszego człowieka w Rosji rzucono na podłogę, skuto kajdankami, zarzucono mu kaptur na głowę i zawieziono samolotem wojskowy m z powrotem do Moskwy . Aresztowanie Chodorkowskiego wstrząsnęło rosy jską giełdą. Wartość akcji pikowała przez ty dzień, a inwestorzy i przy wódcy polity czni próbowali zrozumieć, co się dzieje. Przez niemal trzy lata jako głowa państwa Putin budował swój wizerunek reformatora, obrońcy wolnego ry nku, który przy niósł państwu dobroby t. Teraz zdawało się, że zdecy dowanie opowiedział się po
stronie twardogłowy ch w swoim rządzie, „siłowików”. Kapitalizm z twarzą Stalina – głosił ty tuł w poniedziałkowy m wy daniu „Niezawisimej Gaziety ” po aresztowaniu Chodorkowskiego. Inny dziennik, „Nowaja Gazieta”, pisał, że siły mające dbać o porządek publiczny naduży ły władzy , a „prezy dent nic nie zrobił, żeby powstrzy mać ten zamach”42. Związek biznesmenów, do którego jeszcze przed weekendem należał Chodorkowski, opublikował oświadczenie potępiające jego zatrzy manie. Zdaniem przedsiębiorców i pracodawców ta decy zja „cofnęła kraj o wiele lat”. Dwa dni po aresztowaniu Chodorkowskiego Putin zwołał zebranie swojego gabinetu. Akcje, waluta i obligacje gwałtownie taniały , więc wezwał do zakończenia „histerii i spekulacji”. Odrzucił prośbę związku biznesmenów, żeby razem omówić tę sprawę. Lodowato oświadczy ł, że nie będzie się „targować w sprawach doty czący ch wy kony wania zadań przez siły , które utrzy mują porządek publiczny ”, i ostrzegł zgromadzony ch wokół stołu ministrów rządu, żeby się w to nie mieszali. Następnie powiedział, że zapewne „sąd miał wy starczające powody , żeby podjąć taką decy zję”, chociaż to właśnie on wy dał ostateczną zgodę na aresztowanie Chodorkowskiego43. „Liberałowie” w obozie Putina, między inny mi Michaił Kasjanow i jego starzy koledzy z Petersburga, German Gref i Aleksiej Kudrin, by li skonsternowani i przerażeni. Uważali, że śledztwo przeciw Chodorkowskiemu zwiastuje koniec ich reformatorskiej misji44. Kasjanow do tej pory wiernie przestrzegał umowy z Putinem z 2000 roku – kierował polity ką gospodarczą rządu, a sprawy bezpieczeństwa zostawił Putinowi. Teraz jednak Putin mimo protestów Kasjanowa bardzo mocno zaczął ingerować w sprawy ekonomiczne. Pięć dni po aresztowaniu prokurator zamroził udziały Chodorkowskiego i jego partnerów w Jukosie. By ło to niemal pół całkowitej wartości firmy , czy li 14 miliardów dolarów według wy ceny sprzed spadków na giełdzie. Rzeczniczka prokuratora generalnego twierdziła, że zamrożenie nie jest równoznaczne z „konfiskatą ani upaństwowieniem”, okazało się jednak, że właśnie taki by ł cel tego posunięcia. Następnego dnia Kasjanow wy stąpił publicznie, żeby powiedzieć, że zajęcie majątku jest „nowy m zjawiskiem”, którego konsekwencje trudno przewidzieć45. By ł „szczerze zatroskany ”, ale nie miał już wpły wu na rozwój wy padków. Ty lko jeden doradca z najbliższego otoczenia Putina naprawdę zaprotestował. Aleksander Wołoszy n, szef kancelarii, pracujący na Kremlu już w administracji Jelcy na i utrzy mujący bliskie kontakty z elitą biznesu, dzień po aresztowaniu Chodorkowskiego zrzekł się stanowiska. Putin przez cały następny ty dzień próbował go namówić do zmiany zdania podczas serii spotkań na Kremlu, ale Wołoszy n uznał, że administracja państwowa, na początku stanowiąca tak wielką nadzieję dla kraju, wy paliła się; teraz ty lko młóci powietrze wokół siebie i wszędzie szuka wrogów. Ogłaszając jego decy zję, Kreml nie wy jaśnił jej powodów. Putin po prostu powołał na jego miejsce Dmitrija Miedwiediewa, swojego młodego protegowanego, a innego sojusznika
z Petersburga, Dmitrija Kozaka, mianował zastępcą Miedwiediewa. W ten sposób rezy gnacja Wołoszy na jedy nie umocniła druży nę prezy denta. Kiedy Wołoszy n umówił się z kolegami na pożegnalnego drinka na Kremlu, Putin spóźnił się na to spotkanie. Zajął ostatnie wolne miejsce przy długim stole i wznosząc toast, powiedział, że jego zdaniem rezy gnacja Wołoszy na ze stanowiska to błąd. Po przy jściu prezy denta przy stole co chwila zapadało niezręczne, długie milczenie. W końcu Putin wstał, powiedział, że chy ba przeszkadza, i wy szedł46.
K
asjanow py tał trzy razy , za co aresztowano Chodorkowskiego, ale Putin powiedział mu ty lko,
że miarka się przebrała, kiedy przedsiębiorca zaczął finansować jego polity czny ch przeciwników. Wbrew obawom Putin nie zamierzał z powrotem upaństwawiać gospodarki ani rozprawić się z oligarchami. Po prostu usunął człowieka, którego uważał za zagrożenie dla swojej wciąż umacnianej władzy . Kilka dni po aresztowaniu Putin powiedział swojemu doradcy ekonomicznemu Andriejowi Iłłarionowowi, że od jakiegoś czasu chronił Chodorkowskiego przed pewny mi ludźmi z kręgu jego najbliższy ch współpracowników, bo ci już dawno chcieli ukarać oligarchę. Ty mczasem Chodorkowski ignorował wielokrotnie powtarzane ostrzeżenia i „wy brał walkę” z Kremlem. Putin tłumaczy ł Iłłarionowowi, że w końcu postanowił usunąć się w cień i pozwolił Chodorkowskiemu „na własną rękę rozwiązać swoje problemy z chłopakami”47. By ła to mniej brutalna metoda ataku niż szpikulec do lodu, który m na rozkaz Stalina pozbawiono ży cia Trockiego w Meksy ku, ale równie niewy bredna i tak samo skuteczna. Chodorkowskiego aresztowano ledwo sześć ty godni przed grudniowy mi wy borami parlamentarny mi i chociaż ten akt spotkał się z potępieniem w kraju i za granicą, a także mocno podważy ł zaufanie inwestorów i wy wołał tąpnięcie na giełdzie, atak na jednego z oligarchów przy sporzy ł Putinowi popularności wśród przeciętny ch Rosjan. Większość z nich i tak nie inwestowała na giełdzie, a jeśli już, to ty lko niskie kwoty . Kiedy nadszedł dzień wy borów, blok zwolenników Putina w Dumie, przemianowany już na Jedną Rosję, odniósł miażdżące zwy cięstwo. Dokonał tego, chociaż przedstawił jedy nie szczątkowy zary s programu. Kremlowski strateg Władisław Surkow zaczy nał karierę od współpracy z Chodorkowskim, ale teraz niczy m rasowy populista wy korzy stał niechęć społeczeństwa do oligarchów, cy nicznie łącząc ich z partią komunisty czną. Ponadto zaaranżował utworzenie cztery miesiące przed wy borami nowej partii pod nazwą Rodina (Ojczy zna); jedy ny m jej celem by ło odebranie głosów komunistom za pomocą odwoły wania się do ideologii nacjonalisty cznej i socjalisty cznej, którą promował też znany z polity czny ch błazeństw i ksenofobiczny ch wy powiedzi Władimir Ży rinowski, lider ugrupowania o nazwie kompletnie nieprzy stającej do głoszony ch przez nie wartości: Liberalno-Demokraty czna Partia Rosji. Senna kampania wy borcza odzwierciedlała rosnącą wśród Rosjan apatię. Jeżeli już dało się
usły szeć jakąś debatę, to padały w niej jedy nie przerabiane wielokrotnie argumenty związane z załamaniem gospodarczy m w latach dziewięćdziesiąty ch, jakby wierzono, że elektoratowi wciąż najbardziej zależy na rewanżu za korupcję i chaos, które przy niosła demokracja. Cała epoka Jelcy na wraz z towarzy szący mi jej trudnościami ekonomiczny mi i pojawieniem się oligarchów, między inny mi Chodorkowskiego, znalazła się pod zmasowany m ostrzałem telewizji publicznej. Bez przerwy wtłaczano ludziom do głów jeden przekaz: że dzięki Putinowi kraj przestał się staczać. „Jeżeli przez demokrację rozumiemy zanik państwowości, to niepotrzebna nam taka demokracja” – oświadczy ł Putin przed wy borami podczas rozmowy z grupą dziennikarzy zagraniczny ch, kiedy poproszono go o komentarz doty czący zarzutów, że wolności demokraty czne w Rosji ulegają erozji. „Do czego jest potrzebna demokracja? Do poprawy warunków ży cia, do zapewnienia ludziom wolności. Nie sądzę, że istnieje na świecie naród, który pragnie demokracji prowadzającej do chaosu”. Chaos już i tak panował w w przeprowadzony m dwa dni przed wy borami samobójczy m zamachu w niedaleko granicy z Czeczenią zginęły czterdzieści dwie osoby – lecz ten liczy ć. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie kry ty kowała
Rosji – na przy kład pociągu osobowy m fakt zdawał się nie media publiczne za
stronniczość podczas prezentacji materiałów wy borczy ch i przedstawiła dowody naduży ć administracy jny ch w trakcie kampanii, które działały na korzy ść Jednej Rosji albo wy raźnie szkodziły inny m partiom. Lider komunistów, podstarzały Giennadij Ziuganow, wniósł oficjalną skargę, kiedy przed wy borami wy szło na jaw, że w Republice Baszkortostanu znaleziono osiemset ty sięcy wy pełniony ch kartek z głosami oddany mi na Jedną Rosję48. Dzień przed wy borami Putin miał bezsenną noc. Wcześnie rano, gdy z żoną stanęli przy urnie wy borczej, Ludmiła wy tłumaczy ła, dlaczego nie mógł spać49. Jego ukochana czarna suczka rasy labrador o imieniu Koni oszczeniła się i miała ośmioro młody ch. Putin dostał Koni w prezencie w grudniu 2000 roku po odwiedzinach w hodowli, gdzie szkolono psy tropiące i ratownicze. Podobno jej przodkiem by ł labrador należący niegdy ś do Leonida Breżniewa. Koni by ła drugim psem w domu Putinów – po pudlu Tosce, którego Putin sprezentował córkom50 – i szy bko stała się jego ulubienicą. Towarzy szy ła mu nawet podczas oficjalny ch spotkań w jego rezy dencji, niczy m rekwizy t, który zależnie od sy tuacji ocieplał wizerunek Putina albo onieśmielał gości51. Kiedy Bush odwiedził Nowo-Ogariowo, Putin porównał Koni z Barney em, terierem szkockim amery kańskiego prezy denta. „Jest większa, szy bsza i silniejsza” – powiedział52. Wiadomość o szczeniętach pojawiała się w telewizji o wiele częściej niż materiały partii opozy cy jny ch. Wieczorem okazało się, że opozy cja przegrała z kretesem. Nawet nie mając niezależnej tożsamości polity cznej, Jedna Rosja z łatwością zdoby ła 36 procent głosów, co zgodnie z zasadami podziału miejsc w Dumie wy starczy ło do uzy skania większości bezwzględnej. Na komunistów zagłosowało niecałe 13 procent elektoratu, o połowę mniej niż cztery lata
wcześniej, kiedy Putin dopiero zaczy nał karierę polity czną. W 1996 roku, pięć lat po rozpadzie Związku Radzieckiego, Jelcy n pokonał odrodzoną partię komunisty czną zaledwie minimalną większością głosów. Putinowi udało się na dobre pogrzebać to zagrożenie. Liberalni Demokraci i nowo powstała Rodina uzy skały niemal ty le samo głosów, przez co Giennadij Ziuganow kipiał ze złości. „Ta gorsząca farsa nie ma nic wspólnego z demokracją” – powiedział53. Jabłoko, filar polity ki liberalnej od czasów pierestrojki, i Sojusz Sił Prawicowy ch zdominowany przez zwolenników liberalny ch reform gospodarczy ch, którzy najgłośniej protestowali przeciwko aresztowaniu Chodorkowskiego, nie zdołały zebrać nawet pięciu procent potrzebny ch do przekroczenia progu wy borczego i wejścia do Dumy . Zmarniały pod presją Kremla i dobiły je wewnętrzne walki o władzę. Oprócz kilku niezależny ch deputowany ch po raz pierwszy od rozpadu ZSRR w Dumie zabrakło bloku liberalnego. Kiedy zliczono wszy stkie głosy i rozdzielono miejsca w parlamencie, Putin już wiedział, że może liczy ć na większość parlamentarną dzięki obsadzeniu ponad trzy stu z cztery stu pięćdziesięciu miejsc swoimi zwolennikami – inaczej mówiąc, odtąd mógł liczy ć na przy jęcie dowolnej ustawy zaproponowanej przez Kreml, a nawet na zmianę konsty tucji ograniczającej – jak niektórzy już zaczęli zauważać – do dwóch liczbę kadencji prezy denta. „A zatem znowu mamy sy stem jednoparty jny ” – rzekł ponuro lider Jabłoka Grigorij Jawlinski, siedząc po wieczorze wy borczy m w elegancko odnowiony ch wnętrzach hotelu Kempinski, skąd rozciągał się widok na plac Czerwony ; ten budy nek też by ł sy mbolem prosperity , która zaczęła się za rządów Putina. Nawet pod koniec epoki radzieckiej istniał pewien rodzaj debaty w kwestiach legislacy jny ch. „Takiego parlamentu nie by ło w Rosji od czasów Breżniewa”. Na Kremlu hucznie świętowano zwy cięstwo wy borcze. Władisław Surkow triumfalnie obwieszczał, że partie liberalne, które nie weszły do parlamentu, powinny „zdać sobie sprawę, że ich misja history czna się skończy ła”. Twierdził, że Putin reprezentuje koniec „starego sy stemu polity cznego”. „W polity ce nastają nowe czasy ”54.
ROZDZIAŁ 14
ANNUS HORRIBILIS
1
września 2004 roku Putin przeby wał w Soczi nad Morzem Czarny m, gdzie niezby t skutecznie
próbował cieszy ć się ostatnimi dniami wakacji w uwielbiany m przez siebie podzwrotnikowy m klimacie. Spędzał w ty m ośrodku prezy denckim więcej czasu niż w inny ch oficjalny ch rezy dencjach Kremla poza Moskwą. To tam często gościł przy wódców obcy ch państw, między inny mi Jacques’a Chiraca i Gerharda Schrödera, z który mi jako „trójka sprawiedliwy ch” publicznie sprzeciwiał się amery kańskiej interwencji militarnej w Iraku. Ci trzej przy wódcy niekoniecznie triumfalnie skonstatowali, że spełniły się ich najgorsze wizje, bo po szy bkim obaleniu przez Amery kanów dy ktatury Saddama Husajna wojna zmieniła się w długie, niszczy cielskie powstanie. Putin tak bardzo zży ł się ze Schröderem, że załatwił mu oraz jego żonie szy bką adopcję dziecka z Rosji. Każdy przy wódca chcący zawrzeć z Putinem porozumienie przeciwko protekcjonalnej polity ce George’a W. Busha starał się wy ciszy ć w swoim kraju kry ty czne głosy pod adresem Rosji, wliczając w to oczy wiście wojnę w Czeczenii. Złowieszczy ciąg wy darzeń już zepsuł Putinowi sierpniowy wy poczy nek. 21 sierpnia co najmniej pięćdziesiąt osób zginęło podczas zuchwałego rajdu czeczeńskich rebeliantów. Wcześniej, w czerwcu, zorganizowali oni podobny rajd w sąsiedniej Inguszetii, zabijając prawie stu ludzi zaledwie kilka dni przed nowy mi wy borami w Czeczenii, które Chirac i Schröder chwalili jako dowód, że Putin stara się znaleźć polity czne rozwiązanie trwającego już piąty rok konfliktu. Następnie nocą 24 sierpnia dwa samoloty pasażerskie wy startowały w mniej więcej godzinny m odstępie od siebie z lotniska Domodiedowo w Moskwie. Około jedenastej w nocy oba niemal jednocześnie eksplodowały w powietrzu – okazało się, że na ich pokładach znalazły się terrory stki samobójczy nie. Jedna dostała się do samolotu już po wpuszczeniu na pokład wszy stkich pasażerów w zamian za ty siąc rubli łapówki. Pierwszy samolot miał lecieć do Wołgogradu, a drugi do Soczi. Zginęło osiemdziesiąt dziewięć osób. Zdając sobie sprawę z powagi sy tuacji, Putin wrócił do Moskwy i powołał komisję specjalną do zbadania ty ch zamachów, ale w weekend wrócił do Soczi i milczał aż do następnego wy stąpienia w towarzy stwie Chiraca i Schrödera. Oskarży ł o te zamachy – najtragiczniejsze akty terroru w przestrzeni powietrznej Rosji – Al-Kaidę, co dramaty cznie mijało się z prawdą. Zaledwie kilka godzin od tego oświadczenia kolejna kobieta zdetonowała ładunek wy buchowy
przy wejściu do stacji metra Riżska w Moskwie, ty lko pięć kilometrów od Kremla. Zamachowczy ni zginęła, tak samo jak dziewięć inny ch osób, ponad pięćdziesiąt zaś zostało ranny ch. Wśród funkcjonariuszy państwowy ch, którzy czy m prędzej ruszy li na miejsce tragedii, by ł mer Moskwy Jurij Łużkow. Wy buchła panika podobna do histerii towarzy szącej zamachom bombowy m w 1999 roku. Moskiewska policja poinformowała, że terrory stka nazy wała się Rosa Nagajewa, lecz później okazało się, że to nieprawda1. Jej siostrę Amanat podejrzewano o zamach na jeden z dwóch samolotów; współlokatorka Rosy , Sacita Dżebirchanowa, odpowiadała za drugą eksplozję. Wszy stkie trzy mieszkały w obskurny m mieszkaniu wśród ruin Groznego razem z czwartą kobietą, Marjam Taburową. Ich dom znajdował się parę kroków od tonącego w błocie, cuchnącego głównego ry nku miasta, gdzie sprzedawały odzież, którą przy woziły z Azerbejdżanu2. 22 sierpnia, dwa dni przed zamachem na samoloty , wszy stkie cztery pojechały autobusem z Groznego do stolicy Azerbejdżanu Baku. By ły zamieszane w nową falę terroru. Władzom szy bko udało się odtworzy ć ich trasę, ale nikt nie wiedział, gdzie się podziała Taburowa – ani, jak się później okazało, Rosa Nagajewa3.
N
a początku 2004 roku władza Putina znajdowała się w zenicie. Wy bory parlamentarne
przy pieczętowały jego kontrolę nad ciałem ustawodawczy m, a aresztowanie Chodorkowskiego zatrzęsło wprawdzie giełdą, ale nie nadszarpnęło popularności prezy denta, której wskaźnik wciąż utrzy my wał się na poziomie ponad 70 procent. Nawet czujni inwestorzy poczuli ulgę, widząc, że atak na Jukos wiązał się raczej z walką polity czną i porachunkami osobisty mi, niż z chęcią upaństwowienia przemy słu. „Za pół roku ludzie zapomną, że Chodorkowski wciąż siedzi w więzieniu” – twierdził William Browder, dy rektor Hermitage Capital, jednego z funduszy inwesty cy jny ch, które wy pły nęły na fali boomu gospodarczego pod rządami Putina4. Dzięki coraz lepszej sy tuacji ekonomicznej co dzień przy by wało nowy ch sklepów, restauracji i mieszkań, szczególnie w Moskwie i inny ch miastach. Od kry zy su fiskalnego w 1998 roku ceny ropy wzrosły ponad trzy krotnie, a dzięki nowej polity ce podatkowej, narzuconej przez Putina koncernom naftowy m i jak na ironię opartej na propozy cjach zgłoszony ch przez Jukos, skarb państwa znowu się zapełnił. Dy widendy rządu z ty tułu wy doby cia i przetwarzania ropy naftowej by ły niemal dwa razy wy ższe, a całkowity dochód z handlu, który wy nosił sześć miliardów dolarów, gdy Putin został premierem, gwałtownie wzrósł i przekroczy ł osiemdziesiąt miliardów5. Rosjanie zaczęli się przy mierzać do roli największego producenta ropy naftowej na świecie, większego nawet niż Arabia Saudy jska. Ten boom nie by ł zasługą samego Putina, a jego kry ty cy naśmiewali się, że po prostu miał szczęście, ale jako niekwestionowany przy wódca to właśnie on zbierał polity czne plony sukcesu.
W pierwszej połowie sty cznia Kreml dalej walczy ł z Jukosem. Ty m razem ogłosił, że firma za sam 2000 rok jest winna skarbowi państwa 3,4 miliarda dolarów zaległy ch podatków. Premier Michaił Kasjanow jako jedy ny publicznie zgłosił zastrzeżenia. W wy wiadzie udzielony m „Wiedomostiom” tłumaczy ł, że Chodorkowski i jego partnerzy nie uchy lali się od płacenia podatków, ty lko po prostu znaleźli luki w prawie, z który ch mógł korzy stać każdy . Teraz te prakty ki zdelegalizowano i uznano, że prawo działa wstecz6. Putin nie puścił mimo uszu kry ty czny ch uwag premiera, bez względu na to, jak miękko zabrzmiały . Kasjanow bardzo uważał, żeby nigdy nie wy powiadać wprost negaty wny ch opinii o swoim szefie, ale następnej soboty na ruty nowy m spotkaniu Rady Bezpieczeństwa Putin poprosił zebrany ch, żeby po omówieniu wszy stkich planowany ch punktów jeszcze przez chwilę zostali. W radzie zasiadali najważniejsi urzędnicy państwowi, między inny mi ministrowie obrony i spraw zagraniczny ch i oczy wiście Kasjanow. Putin kazał prokuratorowi generalnemu Władimirowi Ustinowowi przeczy tać na głos zarzuty wobec Chodorkowskiego – wszy stkie, bez wy jątku – mając nadzieję, że przedstawienie w tak wy raźny sposób jego „przestępstw” rozwieje wątpliwości i pokaże Kasjanowowi, jak bardzo się pomy lił w swojej ocenie, zanim ktoś inny podejmie temat. Ustinow ponad godzinę strona po stronie czy tał monotonny m głosem listę zarzutów. „Członkowie Rady Bezpieczeństwa nie rozumieli, jaki jest cel tego spektaklu, więc siedzieli bez ruchu z kamienny mi twarzami” – wspominał to spotkanie Kasjanow. Sam nie mógł powstrzy mać uśmiechu, rozbawiony „absurdalnością sy tuacji i łatwy mi do przejrzenia takty czny mi zagry wkami”. Putin siedział na końcu długiego owalnego stołu i przy glądał się współpracownikom, badając ich reakcje. Większość patrzy ła przed siebie, nie zdradzając emocji, ty lko Kasjanow siedział uśmiechnięty . Kiedy Ustinow skończy ł, nikt nie zadawał py tań ani nie pisnął słowa. „Wszy scy cicho wy szli”7. Przewaga polity czna Putina by ła tak duża, że jakakolwiek ry walizacja wy dawała się bezsensowna. Nawet w rozpisany ch na marzec wy borach prezy denckich nie czekał go żaden znaczący ry wal. Polity czni ty tani z epoki Jelcy na – Giennadij Ziuganow i Władimir Ży rinowski, którzy kiedy ś mieli najwy ższą władzę w państwie w zasięgu ręki – wy cofali się, zanim jeszcze oficjalna kampania się zaczęła. Wy znaczy li party jny ch aparatczy ków, żeby ci zamiast nich prowadzili udawaną kampanię; w przy padku partii Ży rinowskiego sztandar niósł jego ochroniarz i by ły bokser Oleg Mały szkin. Grigorij Jawlinski, wciąż rozgory czony po porażce Jabłoka w grudniu, zignorował desperackie prośby Kremla, żeby wziął udział w kampanii jako trzecia siła polity czna w wy ścigu o fotel prezy dencki i pozwolił zachować pozory demokraty cznego wy boru. Podczas wspólny ch zimowy ch wakacji Bory s Niemcow, jeden z reformatorów i by ły urzędnik Jelcy na, próbował namówić Kasjanowa do kandy dowania jako przedstawiciel zwolenników liberalnej gospodarki, ale ten nie śmiał nawet my śleć o ry walizacji ze swoim przełożony m. W ty godniach poprzedzający ch kampanię badania opinii publicznej wy kazały , że 55 procent
ankietowany ch jest zdania, że lepiej by łoby odwołać wy bory i zaoszczędzić pieniądze potrzebne na ich organizację8. Nagle reelekcja Putina, to potwierdzenie, że społeczeństwo popiera drogę wy braną przezeń dla Rosji, okazała się bardzo wątpliwa, choć z powodu, którego on sam ani jego podwładni nie przewidzieli. Wy my ślona przez Surkowa „sterowana demokracja” odniosła tak wielki sukces, że niemal groziła podważeniem wizerunku Putina jako demokraty , który całkowicie zmienił kurs Rosji, i to za zgodą narodu. Jedną z pierwszy ch inicjaty w ustawodawczy ch nowej Dumy by ła propozy cja zmiany w konsty tucji, wy dłużającej kadencję prezy denta do siedmiu lat, co pozwoliłoby Putinowi kandy dować w kolejny ch dwojgu wy borach. Dzięki tej decy zji miałby szansę urzędować do 2018 roku. Ale prezy dent sam zgłosił sprzeciw i nalegał, żeby nie wprowadzać zmian konsty tucy jny ch. Wciąż chciał polegać na demokraty czny m mandacie, chociaż wskutek manipulacji na Kremlu czekał go wy ścig, w który m brakowało prawdziwy ch ry wali. Kreml by ł zmuszony wy stawić własny ch kandy datów, między inny mi Jawlinskiego i by łego członka legislatury z Petersburga, Siergieja Mironowa; ten ostatni przy jął nominację zaproponowaną przez jedną z mały ch partii, jednocześnie z pasją apelując o poparcie dla urzędującego prezy denta. „Jeżeli przy wódca, któremu ufamy , staje do walki, nie wolno go opuszczać” – powiedział o Putinie9. Liberałowie nie mogli się zdecy dować na jednego kandy data – by ło to dla nich równie trudne, jak stworzenie wspólnego bloku przed wy borami parlamentarny mi. Irina Chakamada, Rosjanka o japońskich korzeniach i jedna z najważniejszy ch kobiet w polity ce, wy startowała samodzielnie. Jej partia, Sojusz Sił Prawicowy ch, odmówiła jej poparcia. Przeby wający na wy gnaniu w Londy nie Bory s Bieriezowski też finansował jednego z kandy datów, Iwana Ry bkina, by łego marszałka Dumy i sojusznika Jelcy na. Ten w końcu zrezy gnował ze startu, ale zdąży ł jeszcze dodać kampanii dramaty zmu, bo w luty m zniknął bez śladu na cztery dni, władze zaś wszczęły śledztwo, sądząc, że mogło dojść do morderstwa. Kiedy znowu dał o sobie znać, zapewniał, że będzie dalej prowadzić kampanię. Po ty ch słowach od razu wy jechał do Londy nu, gdzie spotkał się z ludźmi Bieriezowskiego, między inny mi z Aleksandrem Litwinienką, by ły m oficerem FSB, który rzucał publiczne oskarżenia na agencję. Litwinienko uciekł z Rosji w październiku 2000 roku i osiedlił się w Londy nie, wspierany finansowo przez Bieriezowskiego. Dopiero z zagranicy Ry bkin poinformował, że porwano go i poddano działaniu środków odurzający ch w Kijowie, dokąd pojechał na zaproszenie lidera czeczeńskich separaty stów, Asłana Maschadowa, by łego prezy denta republiki, a od jakiegoś czasu jednego z najbardziej poszukiwany ch przestępców w Rosji. Wy gląda na to, że Ry bkin nie zwrócił uwagi na fakt, jak mało prawdopodobne by ło, że Maschadow ry zy kowałby podróż na Ukrainę, gdzie roiło się od rosy jskich służb bezpieczeństwa. Ry bkin stwierdził, że na cztery dni stracił przy tomność po zjedzeniu kanapek i wy piciu herbaty
w kijowskim hotelu. Gdy się ocknął, dwaj uzbrojeni Rosjanie pokazali mu nagranie wideo, którego nie chciał szczegółowo opisać, ale powiedział, że zostało nakręcone przez „zwy rodnialców” i miało go uciszy ć pod groźbą kompromitacji10. Zdaniem Litwinienki Ry bkinowi podano narkoty k SP-117 zwany serum prawdy – korzy stały z niego rosy jskie służby wy wiadowcze. „Kiedy zaży jesz SP-117, mogą z tobą robić, co ty lko zechcą, będą cię wozić z miejsca na miejsce, wsadzą cię do łóżka z dziewczy nami albo chłopakami i sfilmują, i ty m podobne rzeczy – tłumaczy ł. – Potem dostajesz pigułkę z antidotum i znowu jesteś sobą, ale nie pamiętasz, co się z tobą działo”11. Nikt nie traktował poważnie słów Ry bkina, nawet jego żona, która powiedziała, że „żal jej Rosji, jeśli do rządzenia rwą się tacy ludzie jak on”12. Jego kariera polity czna na zawsze legła w gruzach. Bieriezowski jednak ani na chwilę nie zaprzestał prowadzenia kampanii dy skredy tującej Putina. Regularnie potępiał działania prezy denta, atakując z coraz większą zajadłością i coraz swobodniejszy m stosunkiem do prawdy . To nie ostatni raz, gdy obaj z Litwinienką by li uwikłani w sensacy jne, dramaty czne wy darzenia z udziałem szpiegów i trucizn.
P
utin ignorował nie ty lko ry wali; podobnie jak cztery lata wcześniej ostentacy jnie mało uwagi
poświęcał swojej kampanii. Nie musiała by ć intensy wna, bo kontrolowana przez Kreml telewizja posłusznie i bezkry ty cznie prezentowała w wieczorny ch wiadomościach ty le materiałów o jego codziennej pracy , że żadna kampania nie by łaby w stanie pokazać więcej. Jego ry wale, o ile w ogóle o nich mówiono, by li przedstawiani w infanty lny sposób albo piętnowani. 12 lutego o ósmej rano odby ła się pierwsza debata kandy datów na prezy denta – specjalnie zorganizowano ją tak wcześnie, żeby obejrzało ją jak najmniej telewidzów. Putin odmówił udziału, lecz powtórki jego dwudziestodziewięciominutowej przemowy oficjalnie inaugurującej kampanię nadawano wiele razy przez całe popołudnie i wieczorem. Nie miał spotów wy borczy ch, nie jeździł na konwencje ani nie przedstawił żadny ch propozy cji programowy ch na następną kadencję – wy starczy ło, że dalej by ł ży wy m ucieleśnieniem stabilizacji w kraju. Paradoks polegał na ty m, że po czterech latach prezy dentury Putina stabilizacja w Rosji wciąż zdawała się wątpliwa; wy starczy łaby jedna katastrofa, żeby wrócić do wspominanego tak często przez niego chaosu lat dziewięćdziesiąty ch. W przeddzień wy borów wy buchła bomba przed drzwiami mieszkania Jeleny Triegubowej, dziennikarki, którą Putin zaprosił na sushi, kiedy by ł dy rektorem FSB. W 2003 roku wy dała książkę pod ty tułem Bajki kremlewskogo diggera (Bajki kremlowskiego nurka) o swojej pracy w grupie dziennikarzy akredy towany ch na Kremlu, który m coraz bardziej ograniczano swobodę wy powiedzi. Książka okazała się bestsellerem. Utrzy mana w plotkarskim tonie, szczegółowo opowiadała o podejmowany ch przez Kreml próbach wpły wania na treść informacji. By ła tam między inny mi historia o ty m, jak Putin zbeształ
chłopca potrąconego przez samochód. „Od teraz już nie będziesz łamać przepisów ruchu drogowego” – powiedział. Triegubowa podejrzewała, że zamach jest jakoś związany z nadchodzący mi wy borami. Nie została ranna, ale wy buch wstrząsnął nią tak bardzo, że uciekła z Rosji. „Ży cie w ty m mieście staje się uciążliwe” – stwierdziła13. Cztery dni później zamachowiec dokonał samobójczego ataku na stację metra w centrum Moskwy , zabijając czterdzieści jeden osób i raniąc ponad dwieście. Jedna z kobiet podejrzany ch o organizację tego zamachu pół roku później by ła też zamieszana w wy buch bomby w metrze na stacji Riżska14. 14 lutego, dwa dni po oficjalny m starcie kampanii, zawalił się dach popularnego parku wodnego, który niedawno zbudowano w południowej części Moskwy . Transvaal Park by ł sztandarowy m przy kładem atrakcji, jakie powstająca klasa konsumentów zawdzięczała boomowi gospodarczemu epoki Putina – tropikalny m rajem na lodowatej północy . W katastrofie ży cie straciło dwadzieścia osiem osób, a projektanci obiektu przy pisali tę tragedię terrory stom, chociaż prawdziwą przy czy ną by ł błąd konstrukcy jny . Za żaden z ty ch wy padków nie można by ło winić bezpośrednio Putina, stanowiły jednak równie ważny wy znacznik jego rządów jak sukcesy gospodarcze, które lubił uważać za swoje pry watne zasługi. Iwan Ry bkin wy puścił chwy tliwy , celnie wy mierzony spot wy borczy w amery kańskim sty lu: zestawił katastrofy w metrze i parku wodny m z problemami nękający mi sy stem edukacji i opiekę zdrowotną, ale państwowa telewizja po prostu odmówiła jego emisji15. Mimo znacznej przewagi kierowany przez Surkowa zespół polity czny nic nie zostawił przy padkowi. Kreml rozesłał rozkazy nawet do najodleglejszy ch regionów, szczegółowo określając, jakiego wy niku Putina oczekuje i jaka ma by ć frekwencja. Władze w Chabarowsku i na Dalekim Wschodzie zagroziły , że będą wy pisy wać ze szpitali ty ch pacjentów, którzy nie udowodnią, że otrzy mali formularze do głosowania korespondency jnego i oddali swój głos. W Petersburgu urzędnik odpowiedzialny za gospodarkę mieszkaniową wy słał listy do nadzorców budy nków; kazał im zadbać o to, żeby frekwencja wy niosła co najmniej 70 procent16. Uprzedzając ży czenia Kremla, przedstawiciele administracji lokalnej piętrzy li przeszkody przed ry walami Putina, co uniemożliwiało im prowadzenie kampanii. Podczas jednego z wieców w Jekatery nburgu policja interweniowała pod pretekstem zagrożenia terrory sty cznego; dwa dni później w trakcie innego wiecu w Niżny m Nowogrodzie odcięto prąd. Kampania cieszy ła się tak mały m zainteresowaniem oby wateli, że największy m zmartwieniem Kremla by ło, czy frekwencja przekroczy 50 procent, czy li próg potrzebny do uznania wy niku. Gdy by spadła poniżej, konieczna by łaby powtórka wy borów. Już sam ten fakt by łby dla Putina powodem do wsty du, a na domiar złego jego najbliżsi doradcy zaczęli wietrzy ć zalążki spisku, który miał pozbawić go władzy . Gdy by konieczne stało się rozpisanie nowy ch wy borów, to zgodnie z prawem obowiązki prezy denta przejąłby na jakiś czas premier, czy li Michaił Kasjanow. Ten
zaś kry ty kował postawienie w stan oskarżenia Chodorkowskiego – Putin święcie wierzy ł, że próbował on kupić sobie władzę nad państwem. Ponadto spędził wakacje z Bory sem Niemcowem, ten zaś stwierdził wtedy , że może wy startować w wy borach, o czy m Putin na pewno się dowiedział. Szansa na to, że Kasjanow dzięki swoim manewrom znajdzie się u władzy , by ła mikroskopijna, ale Putin i jego sztab wierzy li, że może się urzeczy wistnić, nie zamierzali więc ry zy kować17. Podczas koncertu na Kremlu 23 lutego sam Kasjanow przekonał się na własnej skórze, jak chłodno my śli o nim Putin. W antrakcie zauważy ł, że prezy dent w ustronny m kącie rozmawia szeptem z szefem FSB Nikołajem Patruszewem, jego zaś stara się unikać18. Nazajutrz Putin wezwał Kasjanowa do swojego gabinetu na Kremlu i go zdy misjonował. Nie ty lko nie podał do publicznej wiadomości powodów swojej decy zji, ale nie wy jawił ich nawet samemu Kasjanowowi, którego ta wiadomość zaskoczy ła tak bardzo, że nie od razu zrozumiał, że prezy dent żąda od niego ustąpienia w try bie naty chmiastowy m, a nie po wy borach parlamentarny ch w marcu, kiedy można by się spodziewać wy boru nowego premiera19. W ten sposób Putin spowodował najsilniejszy do tej pory wstrząs na scenie polity cznej, choć jej stabilność od początku by ła wy znacznikiem jego rządów, i jak przedtem Jelcy n wy korzy stał element zaskoczenia, żeby wzmocnić efekt i skupić na sobie uwagę mediów. Nawet jego najwy żsi rangą urzędnicy nie zostali wtajemniczeni w ten plan. Putin oświadczy ł jedy nie, że elektorat zasługuje na to, żeby poznać skład nowego rządu przed wy borami, co stanowiło potwierdzenie, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak przewidy walny jest ich wy nik. Putin jednak nie od razu ogłosił, kto zastąpi Kasjanowa, a zwlekając, wy wołał gwałtowną falę spekulacji – te jednak nie doty czy ły wy borów prezy denckich, do który ch zostały już ty lko trzy ty godnie, lecz wy borów w 2008 roku, kiedy miał zostać wy łoniony następca Putina po zakończeniu jego drugiej kadencji. Większość polity ków i anality ków sądziła, że będzie nim właśnie Kasjanow jako jego polity czny sukcesor – idący śladem Putina, który w podobny sposób objął urząd po Jelcy nie – lecz źle odczy tali intencje prezy denta. Ten nie zamierzał wy raźnie wskazy wać swojego następcy , bo dzięki takiemu namaszczeniu kandy dat mógłby się stać niezależną figurą w polity ce. Tego rodzaju decy zja zaszczepiłaby w umy słach oby wateli wizję Rosji bez Putina, a by ło o wiele za wcześnie, żeby o ty m my śleć. Putin zwlekał przez ty dzień, żeby wzmocnić atmosferę napięcia i niepewności. W spekulacjach brano pod uwagę przede wszy stkim obozy polity czne na Kremlu: liberałów i „siłowików”, który m przewodzili odpowiednio Aleksiej Kudrin i Siergiej Iwanow. Obaj mieli aspiracje, by wspiąć się po plecach Putina na szczy ty władzy . Ty mczasem prezy dent ogłosił nominację, której nikt się nie spodziewał, nawet wśród frakcji opozy cy jny ch. „Wśród elit polity czny ch zawrzało – pisała dziennikarka Anna Politkowska. – Zgady wanka, kogo wskaże Putin, zdominowała przekaz
telewizy jny wszy stkich stacji. Spece od polity ki mieli o czy m dy skutować, a prasa w końcu dostała temat, by mieć o czy m pisać podczas kampanii wy borczej”20. Niecałe dwa ty godnie przed wy borami Putin zwołał zebranie z udziałem liderów grup parlamentarny ch, żeby stworzy ć pozory konsultacji, bo tego wy magała konsty tucja. Na ty m spotkaniu oznajmił, że nowy m premierem zostanie Michaił Fradkow. Jeden z uczestników zebrania tak zrelacjonował w „Wiedomostiach” ten moment: „Zapadło milczenie, bo niektórzy z nas nie mogli sobie przy pomnieć, kim jest Fradkow”21. Fradkow, ły siejący polity k z podwójny m podbródkiem, od dawna pracował w administracji państwowej, ale jego kariera by ła bezbarwna i mało kto o nim sły szał. Zaczy nał w radzieckim Ministerstwie Stosunków Gospodarczy ch z Zagranicą, nie miał patrona ani zaplecza polity cznego, nikt nie znał jego propozy cji programowy ch. Zdawał się równie nijakim kandy datem na urząd premiera, jak Putin w 1999 roku. Nawet sam Fradkow wy glądał na zaskoczonego. Putin skontaktował się z nim w ubiegły weekend, gdy ten przeby wał w Brukseli jako przedstawiciel Rosji do spraw kontaktów z Unią Europejską. Następnego dnia Fradkow wrócił do Moskwy i szczerze wy znał, że brakuje mu kwalifikacji i wizji, żeby objąć to stanowisko. Nie by ły mu jednak potrzebne. Jeżeli Putin naprawdę chciał w ten sposób przedstawić kierunek działania przy szłego rządu, to taki sy gnał mógł znaczy ć jedy nie, że Rada Ministrów pod kierownictwem Fradkowa będzie tak samo bezwolna jak Duma i Rada Federacji. Fradkow nie miał żadny ch ambicji polity czny ch – po prostu należał do kadry by ły ch oficerów wy wiadu, który ch Putin zgromadził w Moskwie podczas swojej prezy dentury . Wy kształcenie zdoby te w Moskiewskim Insty tucie Projektowania Maszy n i Urządzeń, tajemnicza przerwa w ży ciory sie, biegła znajomość języ ka angielskiego i hiszpańskiego oraz praca w latach siedemdziesiąty ch na stanowisku doradcy ekonomicznego w ambasadzie Związku Radzieckiego w Indiach wskazy wały na jego silne związki z KGB. Fakt, że nigdy nie potwierdził ty ch przy puszczeń ani ich nie zdementował, sy gnalizował jedy nie, że nie działał jawnie, co zresztą by ło powszechne wśród radzieckich urzędników zajmujący ch się sprawami gospodarczy mi22. Ogłaszając swój wy bór, Putin powiedział ty lko, że Fradkow jest dobry m administratorem i ma doświadczenie w pracy dla służb bezpieczeństwa. Podczas pierwszej kadencji Putin fawory zował funkcjonariuszy ty ch służb. Według szacunków obsadził nawet 70 procent najwy ższy ch stanowisk rządowy ch ludźmi wy wodzący mi się z wojska, milicji albo wy wiadu. Wielu z nich wcześniej pracowało w KGB. Fradkow pasował jak ulał do tego wzoru. Mało kto jednak wiedział, że Fradkow, ten mdły , nieatrakcy jny aparatczy k, znał się z Putinem od wielu lat. W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiąty ch by ł petersburskim przedstawicielem Ministerstwa Handlu Zagranicznego, a jego szef, Piotr Awon – teraz już jeden z najbogatszy ch bankierów w Rosji – zatwierdził podpisane przez Putina umowy barterowe, które miały zapewnić miastu ży wność podczas pierwszej zimy nowej Rosji, lecz jedy nie wy wołały
skandal23. Kasjanow, a przed nim Wołoszy n by li reliktami epoki Jelcy na. Zniknęli polity cy posiadający własne ambicje, interesy i zwolenników. Na Kremlu wciąż istniała ry walizacja oraz podziały , ale nominując Fradkowa, Putin umocnił swoją dominację na scenie polity cznej. Wy niósł na najważniejsze stanowiska armię podwładny ch, lojalny ch przede wszy stkim wobec niego. Już pięć dni po nominacji Duma zatwierdziła kandy daturę Fradkowa po krótkiej debacie, w której padło jedy nie dziewięć py tań. Fradkow wy głosił kilka zdawkowy ch banałów o swoich planach polity czny ch. Jego zadaniem by ło jedy nie spełnianie poleceń Putina i dla nikogo nie by ło to tajemnicą. Został wy brany stosunkiem głosów 352:58. Dwudziestu czterech deputowany ch wstrzy mało się od głosu.
R
eelekcja Putina przebiegła według scenariusza wy my ślonego przez Surkowa i jego sztab.
Ponad 71 procent wy borców oddało na niego swój głos. Nikołaj Charitonow, nieznany szerzej kandy dat komunistów, zajął drugie miejsce z dużą stratą i zaledwie 13 procentami poparcia. Znaleziono wiele dowodów fałszowania wy ników i podejrzany ch metod liczenia głosów, ale Kreml zablokował śledztwo w sprawie ty ch oskarżeń. W kilku regionach frekwencja i liczba głosów oddany ch na Putina by ły nieprawdopodobne. W rozdartej wojną Czeczenii 93 procent elektoratu wy brało Putina. „Wy gląda na to, że ty lko Maschadow i Basajew nie poszli głosować” – ironizował Charitonow, gorzko protestując przeciwko nieprawidłowościom wy borczy m, między inny mi przeciwko doliczaniu jego głosów do wy niku Putina24. Z całego Kaukazu Północnego, z rejonów podbity ch przez Rosję w XVIII i XIX wieku, napły wały do Moskwy niczy m daniny dla cara podobne wy niki. W Dagestanie 94 procent ludności głosowało na Putina, w Kabardy noBałkarii 96 procent, w Inguszetii 98 procent. W niektóry ch obwodach w kraju zarówno frekwencja, jak i liczba głosów oddany ch na Putina wy niosły 99,9 procent, ale zdawało się, że takie wy niki nie budzą zdziwienia na Kremlu – ani nigdzie indziej. Jedy ne emocjonujące zdarzenie tego wieczoru nie miało nic wspólnego z wy borami. Kilka minut po zamknięciu moskiewskich lokali wy borczy ch wy buchł pożar Maneżu, zaby tku architektury neoklasy cy sty cznej, znajdującego się przy Ogrodzie Aleksandrowskim niedaleko Kremla. Ogień szy bko się rozprzestrzenił wzdłuż drewniany ch krokwi i wkrótce strawił cały budy nek. Oglądając pierwsze zdjęcia telewizy jne z miejsca wy padku, można by ło odnieść wrażenie, że płonie sam Kreml. „Nie by ł to wy marzony widok, który rząd chciałby pokazać Rosjanom w dniu triumfu Władimira Putina” – napisała jedna z gazet25. Putin oglądał pożar z dachu Senatu, kremlowskiego budy nku, gdzie znajdował się gabinet prezy denta. Musiał przełoży ć przemówienie po zwy cięstwie, a i tak państwowe stacje podczas transmisji na ży wo z centrum miasta nie mogły uniknąć pokazy wania w tle pożaru. Kiedy dach się zawalił i na ziemi
powstało rozżarzone rumowisko, snop iskier uniósł się w niebo, a zebrany na ulicy tłum zaczął… wiwatować! Dwaj strażacy zginęli, kiedy spadły na nich płonące krokwie. Według oficjalnej wersji winna by ła usterka instalacji elektry cznej albo iskra spod palnika spawacza. Ale w niedzielę wieczorem w budy nku nie by ło robotników, wśród ludzi krąży ła zatem plotka o celowy m podpaleniu, której do końca nie zdementowano. W przesiąkniętej przesądami kulturze uznano ten pożar za zły omen. „Ślubuję, że demokraty czne zdoby cze naszego narodu będą bezwarunkowo chronione i przestrzegane” – powiedział Putin, kiedy w końcu udało mu się wy głosić krótkie przemówienie w swoim sztabie wy borczy m, gdzie wy stąpił ubrany w czarny golf. Wy jątkowo nie urządzono fety ani nie świętowano zwy cięstwa. Rano przy jął telefoniczne gratulacje od George’a Busha, Tony ’ego Blaira, Jacques’a Chiraca, Gerharda Schrödera i Jun’ichirō Koizumiego, a ty mczasem między narodowi obserwatorzy z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie zgodnie z ustanowiony m zwy czajem zwołali powy borczą konferencję prasową i ogłosili, że tegoroczne wy bory „obnaży ły brak kultury demokraty cznej i odpowiedzialności polity ków wobec społeczeństwa za swoje czy ny ”.
R
eelekcja Putina zniechęciła siły demokraty czne w Rosji. Po upadku partii liberalny ch, który
zaczął się od wy borów do parlamentu, ich zwolennicy zaczęli się zastanawiać, co poszło nie tak. Jeden z niewielu niezależny ch liberałów wy brany ch do Dumy w 2003 roku, reprezentujący Barnauł na Sy berii Władimir Ry żkow, mówił wprost o „klęsce idei liberalny ch”. Twierdził, że reputację rosy jskich demokratów splamiły negaty wne konsekwencje rozpadu ZSRR, chaoty czna i przestępcza transformacja do sy stemu pseudokapitalisty cznego, który spowodował, że kilka milionów oby wateli stoczy ło się w ubóstwo. Teraz te masy tęskniły za stabilnością radzieckiego ustroju, nawet jeżeli wolały zapomnieć o braku swobód oraz stagnacji ideologicznej i ekonomicznej. Putin pracował dla jednego z pierwszy ch demokratów i by ł spadkobiercą przy wódcy , który przeprowadził kraj przez lata dziewięćdziesiąte, a teraz jakimś cudem to właśnie jemu przy pisy wano wszy stkie zasługi za wzrost gospodarczy i resztę wolności osobisty ch oby wateli. Dalej Ry żkow żalił się, że większość demokratów popierający ch partie liberalne, Jabłoko i Sojusz Sił Prawicowy ch, nie głosowała na liderów ty ch partii, ty lko na Putina, choć liderzy ci oskarżali go o odebranie demokraty cznego charakteru wy borom i całemu sy stemowi rządów. „W oczach większości Rosjan główny m demokratą w kraju jest nie kto inny , ty lko sam prezy dent Władimir Putin”26. Ale najgłośniejszy sprzeciw dobiegał z miejsca, skąd nie spodziewano się go usły szeć – z ciasnej celi Michaiła Chodorkowskiego. Biznesmen już od pięciu miesięcy przeby wał w więzieniu, spoty kał się ze swoimi prawnikami i studiował grube tomy dokumentów, które
prokuratorzy zgromadzili, przy gotowując się do nieodległego procesu. Podczas sporady czny ch wy stąpień przed sądem Chodorkowski wy powiadał się dosy ć lakonicznie, ale godzinami rozmy ślał w celi o ewolucji polity ki i biznesu w Rosji. Zainwestował fortunę w polity ków, a ci zostali rozgromieni w wy borach parlamentarny ch i prezy denckich przez człowieka, któremu rzucił wy zwanie – zby t zuchwałe, o czy m przekonał się na własnej skórze. Korzy stając z notatek zrobiony ch podczas rozmów z prawnikami, napisał długą rozprawę; opublikowano ją w „Wiedomostiach” po ponowny m wy borze Putina na prezy denta. By ła to w pewny m sensie recepta na rozwiązanie problemów, a jednocześnie spowiedź, przenikliwa analiza grzechów popełniony ch przez rosy jskich liberałów, między inny mi przez samego autora tekstu27. Wielki biznes gonił za zy skiem, nie bacząc na dobro społeczne; wy paczał polity kę, kiedy podlizy wał się władzy i mówił ludziom kłamstwa na jej temat; liberalni obrońcy demokracji skupiali się na 10 procentach społeczeństwa, a kompletnie zapomnieli o cierpiącej reszcie. „Dzisiaj jesteśmy świadkami kapitulacji sił liberalny ch. Ta kapitulacja jest nie ty lko skutkiem ich działań, ale też ich problemem. Wy nika ze strachu przed ty siącletnią historią połączonego z silny m upodobaniem do wy gód, w który ch liberałowie rozsmakowali się w latach dziewięćdziesiąty ch. Wy nika z serwilizmu zapisanego w ich kodzie genety czny m, z łatwości, z jaką ignorowali konsty tucję w zamian za porcję kawioru”. Chodorkowski przy jął pokutę za sponsorowanie reelekcji Jelcy na w 1996 roku i za „monstrualne skutki tamtej decy zji, które umożliwiły Rosjanom » wy bór zgodny z głosem serca« ”. List Chodorkowskiego brzmiał jak akt skruchy więźnia, prośba o wy rozumiałość albo łaskę. Stanowił też głęboką analizę rosy jskiej polity ki i społeczeństwa. O Putinie Chodorkowski pisał, że „prawdopodobnie nie jest ani liberałem, ani demokratą, a i tak zdaje się większy m liberałem i demokratą niż siedemdziesiąt procent naszy ch rodaków”. Ten sam człowiek, który wtrącił oligarchę do więzienia, miał jednocześnie zabezpieczy ć kraj do czasu, gdy w społeczeństwie rozwinie się silniejsze poczucie jedności, wspólnoty i równości. Chodorkowski poświęcił szczególną uwagę przedstawicielce opozy cji Irinie Chakamadzie; wy kupiła ona dużo powierzchni reklamowy ch w gazecie po to, żeby na jej łamach obciąży ć Putina odpowiedzialnością za tragedię podczas spektaklu Nord-Ost na Dubrowce. „Przestańmy bez sensu kwestionować prawo prezy denta do rządzenia. Bez względu na to, czy ktoś lubi Władimira Putina, czy nie, musimy w końcu zrozumieć, że głowa państwa nie jest osobą pry watną. Prezy dent to insty tucja gwarantująca stabilność i integralność państwa. Niech Bóg nas strzeże, żeby śmy nie doży li dnia, w który m ta insty tucja przestanie istnieć – Rosja nie przeży je powtórki lutego 1917 roku. Historia uczy nas, że zły rząd jest lepszy niż brak rządu”.
1
września to w Rosji trady cy jnie początek roku szkolnego, święto nazy wane Dniem Nauki.
Rodzice i dziadkowie przy szli z dziećmi do szkół, wszy scy w swoich najlepszy ch ubraniach i z kwiatami oraz prezentami dla nowy ch nauczy cieli. U schy łku lata 2004 roku uroczy stości odby ły się w cały m kraju, między inny mi w szkole numer 1 w Biesłanie, mały m mieście w Osetii Północnej, prawosławnej republice w centralnej części Kaukazu. O dziewiątej rano ponad ty siąc dwieście osób zgromadziło się na boisku szkolny m. Nagle w pobliże podjechała ciężarówka wojskowa i z osłoniętej plandeką naczepy wy skoczy li uzbrojeni ludzie. Strzelając w powietrze z karabinów, wy krzy kiwali „Allahu Akbar!”. Napastnicy najpierw zebrali wszy stkich na boisku, a potem zapędzili ich do sali gimnasty cznej i zawiesili nad głowami zakładników ładunki wy buchowe28. Wśród zamaskowany ch napastników by ły dwie kobiety , współlokatorki z Groznego, które wcześniej kojarzono z zamachami na samoloty i na metro w Moskwie: Marjam Taburowa i Rosa Nagajewa. Teraz uczestniczy ły w zamachu terrory sty czny m równie barbarzy ńskim jak atak na teatr na Dubrowce sprzed dwóch lat. Strategię Kremla wobec Czeczenii co chwila komplikowały nowe problemy . 9 maja 2004 roku, dwa dni po drugim zaprzy siężeniu Putina, które ty m razem odby ło się bez wielkiego rozgłosu, wy buchła potajemnie wmurowana w filar stadionu piłkarskiego bomba. Elita polity czna republiki zgromadziła się na ty m niedawno odbudowany m obiekcie, żeby wziąć udział w paradzie z okazji Dnia Zwy cięstwa, upamiętniającej pięćdziesiątą dziewiątą rocznicę zakończenia wojny z hitlerowcami. Eksplozja zabiła trzy naścioro ludzi – wśród nich nowo nominowanego prezy denta Czeczenii Achmata Kady rowa29. Pięćdziesięciodwuletni Kady row walczy ł z Rosjanami podczas pierwszej wojny czeczeńskiej, ale w krótkim okresie pseudoniepodległości republiki poróżnił się z jej prezy dentem Asłanem Maschadowem, bo sprzeciwiał się rady kalny m odłamom islamu, które coraz głębiej zapuszczały korzenie w ty ch rejonach. Jako mufti i uznany dowódca Kady row cieszy ł się wy starczający m szacunkiem, żeby skutecznie wy konać proponowany przez Putina plan ponownego zjednoczenia Czeczenii z ojczy zną. Teraz zginął. W Czeczenii więzi klanowe pełniły nadrzędną rolę, więc jedy ny m oczy wisty m następcą Kady rowa by ł jego agresy wny , wojowniczy sy n Ramzan. Ten niegdy ś pełnił funkcję kierowcy ojca, a potem został szefem bezpieczeństwa i dowódcą oddziału zbrojnego, który wsławił się szczególnie brutalny m traktowaniem podejrzany ch o sy mpatie separaty sty czne. Kiedy Putin wezwał Ramzana na Kreml po zamachu na jego ojca, młody Kady row przy jechał na spotkanie w spodniach od dresu i sprawiał ogólnie niekorzy stne wrażenie. Skończy ł dopiero dwadzieścia siedem lat, według nowej konsty tucji Czeczenii by ł zatem za młody , żeby sprawować urząd prezy denta, ale Putin umieścił go na stanowisku premiera i w ten sposób zbudował podwaliny , dzięki który m Ramzan mógł po trzy dziesty m roku ży cia pójść w ślady ojca. Jemu też separaty ści poprzy sięgli śmierć. „Nie trzeba by ć Nostradamusem, żeby przewidzieć los Ramzana Kady rowa” – napisali na swojej stronie internetowej. Dwa dni po majowy m zamachu Putin poleciał w tajemnicy do Czeczenii na
pogrzeb Kady rowa i przekonał się, jak bardzo zafałszowane by ły informacje o postępach w ty m rejonie. Przelatując śmigłowcem nad ruinami Groznego, zobaczy ł na własne oczy ogrom zniszczeń, które starannie pomijano w oficjalny ch relacjach medialny ch na temat wojny . Kiedy wrócił do Moskwy , spotkał się z ministrami i oświadczy ł, że doty chczasowe starania o odbudowę zdewastowanej republiki są niewy starczające. Wy raził to, co by ło oczy wiste dla każdego, kto musiał ży ć w Grozny m: „Mimo wszy stkich naszy ch wy siłków miasto wy gląda strasznie z okna helikoptera”30. Zdawał się szczerze zdziwiony .
W
Biesłanie lokalne służby i władze nie radziły sobie z sy tuacją. Dowódcy milicji zgłosili, że nie
są w stanie nawiązać kontaktu z terrory stami w szkole, chociaż jeden z nich odebrał telefon w sekretariacie szkoły , kiedy zadzwonił do niego Nikołaj Chalip z „New York Timesa”. Zamachowiec zdradził, że napastnicy są oddziałem Szamila Basajewa, najbardziej poszukiwanego terrory sty w Rosji. „Przestańcie się mazgaić” – powiedział Chalipowi31. Po chwili z budy nku szkoły wy szła przerażona kobieta z kartką. Terrory ści żądali negocjacji z przy wódcami Osetii Północnej i sąsiedniej Inguszetii oraz z Leonidem Roszałem, lekarzem, który wy stępował jako mediator podczas zamachu na Dubrowce. Ponadto ostrzegli, że zastrzelą pięćdziesięciu zakładników za każdego zabitego bojownika. Wieczorem zaprowadzili pojmany ch mężczy zn do klasy na pierwszy m piętrze i zaczęli ich i tak rozstrzeliwać, a ciała wy rzucali przez okno. Rano, gdy terrory ści opanowali szkołę, Putin jeszcze zdąży ł popły wać w morzu, ale rozwój wy padków udaremnił mu dalszy poby t w Soczi. Poleciał zatem do Moskwy . Wy soki urzędnik państwowy , który wy szedł mu na spotkanie, powiedział później, że Putin by ł „strasznie zły ” i narzekał na kompletny bezwład służb bezpieczeństwa, te pozwoliły bowiem, żeby grupa uzbrojony ch po zęby separaty stów opanowała całą szkołę32. W ciągu następny ch dni Putin nie opuszczał Kremla, jedy nie od czasu do czasu wy chodził do prezy denckiej kaplicy , żeby się pomodlić. Nieoficjalnie mówiono, że podobno się skarży ł, że nie ma czasu na codzienną gimnasty kę33. Publicznie pokazał się jedy nie na chwilę 2 września w towarzy stwie króla Jordanii Abdullaha. Podczas tego krótkiego wy stąpienia przekony wał, że ży cie zakładników jest dla niego najważniejsze. Jednocześnie wy dał rozkaz, żeby FSB wy słała do Biesłanu dziesięć jednostek specnazu; miała to by ć elita żołnierzy wy szkolony ch do rozwiązy wania nadzwy czajny ch sy tuacji kry zy sowy ch34. Putinowi zależało na utrzy maniu wizerunku opanowanego przy wódcy mającego sy tuację pod kontrolą, ale naturalny insty nkt rosy jskich władz, żeby kłamać w obliczu tragedii, pogłębił uczucie paniki i chaosu. Władze w Biesłanie i w Moskwie informowały , że zakładników jest ty lko trzy stu pięćdziesięciu czterech, chociaż wszy scy w mieście wiedzieli, że by ło ich o wiele więcej. W tłumie przed szkołą stało kilka osób, które kierowane złością trzy mały przed kamerami telewizy jny mi tablice z informacją, że
w szkole znajduje się co najmniej ośmiuset zakładników, i błagały Putina, żeby interweniował w sposób pokojowy , domy ślając się, że takie rozwiązanie nie będzie jego odruchową reakcją35. Terrory ści w budy nku wpadli w złość, kiedy stacje telewizy jne zaczęły bezmy ślnie powtarzać kłamstwa o zaniżonej liczbie zakładników; zagrozili, że będą strzelać, dopóki naprawdę nie zostanie ich trzy stu pięćdziesięciu czterech. Nawet przedstawicielom władz powtarzanie nieprawdziwy ch informacji przy chodziło z wielkim trudem36. Organy władzy – milicja, Ministerstwo Spraw Wewnętrzny ch i FSB, silnie wzmocnione podczas pierwszej kadencji Putina – zdawały się sparaliżowane. Ochrona stworzonego przez Putina reżimu by ła dla nich równie ważna jak ochrona dzieci i ich rodziców przetrzy my wany ch w szkole. Anna Politkowska – dziennikarka, która prowadziła negocjacje z terrory stami na Dubrowce – znowu zwróciła się do przeby wający ch na wy gnaniu czeczeńskich liderów opozy cji o pomoc w mediacjach, ale kiedy leciała na lotnisko znajdujące się na ty le blisko Biesłanu, żeby dalszą drogę przeby ć samochodem, nagle rozchorowała się na pokładzie samolotu; by ła pewna, że podano jej herbatę z trucizną. Andriejowi Babickiemu, reporterowi, którego uprowadzenie podczas pierwszej wojny czeczeńskiej wy wołało skandal, też uniemożliwiono dotarcie na miejsce – został zatrzy many na lotnisku w Moskwie37. Władza poniosła spektakularną porażkę, jeżeli chodzi o zabezpieczenie szkoły w Biesłanie przed terrory stami, ale zdawała się niezwy kle zdeterminowana, żeby zabezpieczy ć miasto przed przy jazdem niechciany ch dziennikarzy . Drugiego dnia oblężenia wśród funkcjonariuszy państwowy ch w Biesłanie przeważał nastrój niepewności i wahania. Napięcie potęgowały dobiegające co jakiś czas odgłosy wy buchów i strzały – nikt z zewnątrz nie wiedział, co by ło ich przy czy ną. Putin zapewnił sobie władzę absolutną w Rosji, lecz zaprojektowany przez niego „pionowy sy stem zwierzchnictwa” powodował paraliż w sy tuacjach kry zy sowy ch, nikt bowiem nie chciał ry zy kować samodzielnego podejmowania działań, które mogły spotkać się z negaty wną oceną38. Prezy dent Rosji przy sięgał, że już nigdy nie będzie negocjował z terrory stami, ale teraz po raz pierwszy pozwolił swoim ludziom skorzy stać z tego rozwiązania, chociaż jego kancelaria postarała się, żeby nie kojarzono go z tą decy zją39. Poinstruował gubernatora regionu Aleksandra Dżasochowa, żeby skontaktował się z Achmiedem Zakajewem, przedstawicielem Asłana Maschadowa na uchodźstwie. Ten zrobił to za pośrednictwem Rusłana Auszewa, by łego prezy denta sąsiedniej Inguszetii. Auszew, bohater radzieckiej wojny w Afganistanie, sy mpaty zował z czeczeńskim ruchem niepodległościowy m, ale jednocześnie starał się nie dopuścić do walk w swoim regionie. Przy by ł do Biesłanu drugiego dnia oblężenia i wziął na siebie rozmowy z terrory stami. Po piętnastu minutach pozwolono mu wejść do budy nku – by ł pierwszy m funkcjonariuszem państwowy m wpuszczony m do środka. Jego oczom ukazał się dramaty czny widok. Terrory ści nie dali zakładnikom jedzenia ani wody .
Dowódca napastników, który kazał się nazy wać Pułkownikiem, przekazał Auszewowi listę żądań: rosy jskie oddziały miały wy cofać się z Czeczenii i zapewnić jej niepodległość, nowa republika Czeczenii miała utrzy my wać stosunki z Rosją w ramach Wspólnoty Niepodległy ch Państw, zachować rubla jako walutę i podjąć współpracę z Rosją, żeby przy wrócić porządek w regionie. Odręczna notatka by ła zaadresowana do „Jego Ekscelencji Prezy denta Federacji Rosy jskiej” i podpisana przez „sługę Allaha Szamila Basajewa”. Putin nie zgodziłby się na żaden z ty ch punktów, niemniej Auszew obiecał, że przekaże mu listę, o ile terrory ści zwolnią kobiety z najmłodszy mi dziećmi. Jeden z napastników powiedział mu, że przetrzy mują w duszny m, cuchnący m budy nku ty siąc dwudziestu zakładników. Auszew zdołał ich przekonać, żeby pozwolili mu zabrać dwudziestu sześciu z nich – jedenaście kobiet i piętnaścioro niemowląt. Po powrocie do centrum dowodzenia Auszew zatelefonował do Zakajewa, który przeby wał w Londy nie. Ten zapewnił, że obaj z Maschadowem są gotowi go wesprzeć, ale jeżeli Maschadow ma przy jechać do Biesłanu, żeby porozmawiać z terrory stami, to Rosja ma mu zagwarantować niety kalność i bezpieczeństwo40. Auszew wiedział, że przy gotowano plan zajęcia budy nku; fakty cznie, dwa z wy słany ch przez Putina oddziałów specnazu już go ćwiczy ły nieopodal w podobnej szkole41. Miał jednak nadzieję, że przed rozpoczęciem akcji uda mu się jeszcze wy negocjować zwolnienie kolejny ch zakładników. Rano trzeciego dnia – 3 września – uzy skał pozwolenie na usunięcie ciał rozstrzelany ch mężczy zn, które wy rzucono przez okno; do tej pory zaczęły się już rozkładać. O pierwszej po południu czteroosobowy zespół funkcjonariuszy Ministerstwa ds. Sy tuacji Wy jątkowy ch podjechał karetką i zaczął zbierać trupy . Nagle ogłuszająca eksplozja wstrząsnęła ścianami sali gimnasty cznej. Dwadzieścia dwie sekundy później nastąpił drugi wy buch. Jego siła uniosła dach szkoły razem z krokwiami, wy biła szy by w oknach i wy rwała dziurę w ścianie sali gimnasty cznej. Wiele ofiar zginęło na miejscu, ale ci, którzy przeży li, oszołomieni zaczęli uciekać, tłumnie wy lewając się na dziedziniec szkoły . Ani żołnierze przed budy nkiem, ani terrory ści w środku nie wiedzieli, co się właściwie stało. Zaczęli strzelać i zacięta wy miana ognia trwała przez dziesięć godzin. Zapalił się dach, a płonące krokwie spadły na ty ch, którzy wciąż znajdowali się w szkole. Według późniejszy ch teorii spiskowy ch to Rosjanie zaczęli bitwę, strzelając w kierunku szkoły , nikt na zewnątrz nie by ł jednak gotowy do ataku w tej konkretnej chwili. Wielu żołnierzy nawet nie włoży ło kamizelek kuloodporny ch. Nikt nie zadbał o utworzenie strefy bezpieczeństwa wokół budy nku. W pobliżu nie by ło karetek ani wozów straży pożarnej. Okoliczni mieszkańcy sięgnęli po broń i dołączy li do walki, strzelając na oślep i biegnąc prosto w krzy żowy ogień, żeby odciągnąć dzieci w bezpieczne miejsce42. Rozpętało się piekło relacjonowane na ży wo przez stacje telewizy jne – choć nie rosy jskie, bo te przery wały codzienną ramówkę jedy nie na chwilę, żeby informować w skrócie o rozwoju
wy darzeń, i wciąż starały się bagatelizować kry zy s, chociaż w Biesłanie krew lała się strumieniami. Putin ani żaden inny ważny polity k nie pojawił się w mediach, żeby zaproponować jakieś rozwiązania. Premier Fradkow nie przerwał zebrania gabinetu, na który m omawiano plany pry waty zacji, chociaż dokładnie w ty m czasie pociski karabinowe i bomby rozry wały ściany szkoły . Apogeum szturmu nastąpiło piętnaście po jedenastej w nocy , kiedy z rosy jskiego czołgu wy strzelono pocisk arty lery jski – zabił on trzech ukry wający ch się w piwnicy rebeliantów. W rosy jskiej telewizji publicznej już od kilku godzin powtarzano, że sy tuacja została opanowana. Kiedy akcja się skończy ła, nie ży ło trzy stu trzy dziestu czterech zakładników, w ty m sto osiemdziesięcioro sześcioro dzieci. Dziesięciu rosy jskich komandosów poległo, próbując ich odbić. Zginęło trzy dziestu terrory stów, między inny mi dwie kobiety : Marjam Taburowa i Rosa Nagajewa, który ch współlokatorki zapoczątkowały tę falę przemocy , wy sadzając w powietrze dwa samoloty pasażerskie. Jednego terrory stę schwy tano i postawiono przed sądem, ale wy gląda na to, że inny m w zamieszaniu udało się uciec. Liczba ofiar niemal dorównała liczbie zakładników podawanej od ponad dwóch dni przez telewizję, nie dało się zatem dłużej ukry wać prawdy . Nieufność opinii publicznej wobec oficjalny ch informacji by ła tak duża, że wiele osób sądziło, iż rząd dalej kłamie w sprawie strat, losu terrory stów i przy czy n dwóch eksplozji, które sprawiły , że oblężenie zakończy ło się tak tragicznie.
4
września nad ranem Putin w końcu opuścił Kreml i poleciał do Biesłanu. Dotarł na miejsce
przed świtem i najpierw odwiedził w szpitalu ranny ch, a potem wy głosił krótkie przemówienie w towarzy stwie prezy denta regionu Aleksandra Dżasochowa. „Dzisiaj cała Rosja cierpi z wami” – powiedział43. Z jego ust nie padły żadne inne słowa wsparcia – dodał jedy nie, że znajdzie i ukarze winny ch tego zamachu. Nie przy leciał nikogo wspierać, ty lko wy wołać wrażenie, że już to zrobił. Nie zorganizowano spotkania z mieszkańcami Biesłanu – nawet wy reży serowanego, dla telewizji. Udręczony , oszalały z rozpaczy i przeży tej tragedii tłum, który trzy mał wartę przy szkole, domagał się od rządu, żeby zaczął działać, a przestał kłamać. Putin wrócił do Moskwy i za pośrednictwem telewizji wy głosił orędzie do narodu. Gdy Rosjanie ujrzeli go wieczorem na ekranach telewizorów, wy glądał na niezwy kle wstrząśniętego. Stał sam na tle wy łożonej drewnianą boazerią ściany i flagi Federacji Rosy jskiej. „Dzisiejsze wy stąpienie jest dla mnie trudny m i gorzkim wy zwaniem – zaczął. – Nasz kraj dotknęła straszna tragedia”44. Zaapelował do całej Rosji, żeby pamiętała o ty ch, „którzy stracili swoich najbliższy ch”, i lekko skłonił głowę, ale za nic nie przepraszał ani nie wziął odpowiedzialności. Nie wy korzy stał tej okazji, żeby bronić, usprawiedliwiać lub wy jaśnić swoją strategię w konflikcie czeczeńskim. Nie zaproponował żadny ch nowy ch rozwiązań. Nie
wy powiedział nawet nazwy Czeczenia. Wy głosił natomiast monolog o historii kraju; przemowa ociekała nostalgią za jednoczący mi wszy stkich celami oraz bezpieczeństwem ży cia w ZSRR, chociaż od jego rozpadu minęło już trzy naście lat. By ły to jedy nie sugestie przy woły wane, jak wiele razy przedtem, w taki sposób, żeby okazać szacunek dla historii Związku Radzieckiego, a jednocześnie pominąć milczeniem jego niepowodzenia i zbrodnie; winą za zamach w Biesłanie Putin obarczy ł zanik w kraju tej siły , dzięki której zapamiętany przez prezy denta Związek Radziecki cieszy ł się taką rangą i szacunkiem. „Przy znaję, że w historii Rosji by ło wiele tragiczny ch kart i trudny ch prób – mówił dalej, prowadząc wy kład cierpliwie niczy m profesor. – Dzisiaj ży jemy w warunkach powstały ch po dezintegracji ogromnego, wspaniałego państwa. Niestety , okazało się ono niezdolne do przetrwania w szy bko zmieniający m się świecie. Wbrew wszy stkim przeciwnościom jednak udało nam się zachować jądro tego giganta, Związku Socjalisty czny ch Republik Radzieckich. Nazwaliśmy nowy kraj Federacją Rosy jską. Wszy scy oczekiwaliśmy odnowy , zmian na lepsze, lecz okazało się, że jesteśmy absolutnie nieprzy gotowani na wiele przemian, które zaszły w naszy m ży ciu. Py tanie dlaczego. Ży jemy w warunkach gospodarki przejściowej i w sy stemie polity czny m nieodpowiadający m etapowi rozwoju społeczeństwa. Ży jemy w warunkach definiowany ch przez poważne konflikty wewnętrzne i nieporozumienia na tle etniczny m, kiedy ś utrzy my wane w ry zach przez oficjalną ideologię państwową. Przestaliśmy zwracać należy tą uwagę na kwestie obrony i bezpieczeństwa. Pozwoliliśmy , żeby korupcja wdarła się do sądownictwa i służb odpowiedzialny ch za porządek publiczny . Na domiar złego nasz kraj, który kiedy ś mógł się pochwalić jedny m z najlepiej rozbudowany ch sy stemów ochrony granic, nagle odsłonił się zarówno przed Zachodem, jak i przed Wschodem”. Słowa Putina brzmiały niemal jak akt samooskarżenia za pierwsze lata sprawowany ch przez niego rządów, przy znanie się, że nie zrealizował powtarzany ch wciąż obietnic. Wzmianka o „odsłonięty ch” granicach zdradziła, w jak niewielkim stopniu rozumiano wciąż realne zagrożenie z Czeczenii. Putin długo próbował tłumaczy ć wojnę intensy fikacją działań Al-Kaidy na cały m świecie, ale z wy jątkiem wspólnej z tą organizacją propagandy ekstremisty cznego islamu terrory zm, z który m mierzy ła się Rosja, by ł przede wszy stkim „produktem krajowy m”. Jego korzenie sięgały XIX wieku i carskich podbojów Kaukazu. Jednocześnie Putin wierzy ł, że ty ch, którzy zaatakowali szkołę w Biesłanie, wspierały państwa chcące ukarać Rosję – bo zależało im na ty m, żeby Rosja by ła słaba i bezwolna. Jego przemówienie by ło utrzy mane w apokalipty czny m, wy zy wający m tonie; przekony wał, że kraj musi się zjednoczy ć, żeby w ogóle przetrwać. „Są tacy , co chcą wy ciąć z Rosji smakowity kawałek tortu – powiedział. – Inni zaś w ty m pomagają. Pomagają, bo sądzą, że Rosja jako jedna z największy ch potęg nuklearny ch na świecie wciąż jest groźna, a zagrożenia trzeba eliminować. Terrory zm jest
jedy nie narzędziem przy datny m do osiągnięcia tego celu”. Putin mówił tak, jakby doświadczy ł objawienia, ale wojna z terrory zmem by ła jedną z niewielu płaszczy zn, na który ch jego współpraca ze światowy mi przy wódcami układała się poprawnie. Choć od czasu do czasu kry ty kowano takty kę Rosjan w Czeczenii za brutalność, to żaden polity czny lider nigdy nie poparł terrory sty czny ch metod Basajewa ani jego zwolenników. Jedy nie afgański rząd talibów, obalony z błogosławieństwem i wsparciem Rosji przez Stany Zjednoczone po zamachach z 11 września 2001 roku, po pierwszej wojnie uznał niepodległość Czeczenii. Teraz jednak Putin obwiniał jakichś niewidzialny ch wrogów o pomoc w organizacji jednego z najpotworniejszy ch aktów terroru w historii świata. Ostrzegał, że naród się rozleniwił i stracił czujność wobec ty ch zewnętrzny ch zagrożeń, ale zapewnił, że podejmie wszelkie możliwe kroki, żeby wzmocnić państwo. „Okazaliśmy słabość, a słaby ch się bije” – powiedział.
N
a reformy zapowiedziane przez prezy denta w orędziu do narodu po tragedii w Biesłanie nie
trzeba by ło długo czekać. Putin jednak nie wprowadził zmian w służbach wy wiadu, które nie przewidziały ataku na szkołę. Nie zdy misjonował dowódców wojska ani policji, chociaż ich decy zje zaprzepaściły możliwość negocjacji i zwolnienia zakładników. Zamiast tego zapowiedział zwiększenie kontroli polity cznej Kremla przez dalszy demontaż tego, co pozostało z demokraty cznego rządu. 13 września, dziesięć dni po dramaty cznie zakończony m oblężeniu, Putin zlikwidował wy bory gubernatorów, merów i prezy dentów wielu rosy jskich regionów i republik, które po rozpadzie Związku Radzieckiego utrzy my wały autonomiczne okręgi wy borcze i ośrodki władzy niepodlegające bezpośrednio Moskwie. Od tej pory prezy dent Rosji miał ich mianować sam i jedy nie przedstawiać kandy datury na te stanowiska lokalny m parlamentom do raty fikacji. Odrzucenie takiej propozy cji groziło jednak rozwiązaniem parlamentu. Ponadto Putin zniósł zasadę demokraty cznego wy boru przedstawicieli samorządów do Dumy Państwowej, a stanowili oni połowę z cztery stu pięćdziesięciu zasiadający ch w niej deputowany ch. Biorąc pod uwagę coraz ostrzejsze represje wobec partii opozy cy jny ch, po wy borach w 2003 roku by ł to jedy ny sposób, by niezależni i liberalni kandy daci mogli dostać się do ośrodków władzy . Pomy sły Putina zaszokowały ty ch, którzy czuli, że pomimo autory tarny ch zapędów prezy denta kraj wy trwale, chociaż kulawy m krokiem zmierza ku demokracji. „Izwiestia” nazwały je „rewolucją wrześniową”, kry ty cy Putina zaś piętnowali jego propozy cje jako niezgodne z konsty tucją, choć wiedzieli, że próby kwestionowania ich na drodze sądowej są daremne. Najpoważniejszy sprzeciw wy raził Bory s Jelcy n. W wy wiadzie udzielony m gazecie „Moskowskije Nowosti” przy pomniał swoją deklarację, że po przejściu na emery turę nie będzie zabierał głosu w sprawach doty czący ch polity ki krajowej, ale powiedział, że tragedia w Biesłanie
stanowiła przełom, po który m Rosja stała się „zupełnie inny m państwem”. „Nie możemy sobie pozwolić na ignorowanie litery ani ty m bardziej ducha konsty tucji przy jętej przez naród w powszechny m referendum w 1993 roku – chociażby dlatego, że dławienie swobód i ograniczanie praw demokraty czny ch oznacza między inny mi zwy cięstwo terrory stów”45. Nieoficjalnie Jelcy n zży mał się na przy wódcę, którego sam wy niósł na najwy ższy urząd, bo działania Putina wy mierzone przeciwko mediom, partiom opozy cy jny m, a teraz też przeciwko gubernatorom traktował jako niszczenie własnego dziedzictwa46, ale ty lko w ty m wy wiadzie tak ostro wy raził publicznie swoje zastrzeżenia. W owy m czasie jednak autory tet moralny i polity czny Jelcy na niewiele już znaczy ł w putinowskiej Rosji. Jego czas przeminął, a następca prowadził kraj inną drogą. W rzeczy samej Putin często przy woły wał wpadki epoki Jelcy na – niekonsekwentnego, chwiejnego marszu przez lata dziewięćdziesiąte – żeby usprawiedliwić swoje decy zje. Krok po kroku obecny prezy dent unicestwił dorobek swojego poprzednika tak skutecznie, jak Stalin unicestwił dorobek Lenina, Chruszczow – Stalina, Breżniew – Chruszczowa, a Jelcy n – Gorbaczowa. Nawet ci, który ch nowy dekret Putina dotknął najbardziej – gubernatorzy i merowie zawdzięczający woli wy borców swoje już i tak ograniczone uprawnienia i władzę – po kolei wy rażali poparcie dla propozy cji Putina. Już wcześniej omawiano je w kancelarii prezy denta, ale Putin wy korzy stał tragedię w Biesłanie, żeby je zrealizować. Jego zdaniem respektowanie woli narodu by ło najprostszą drogą do chaosu. Ludziom nie można by ło powierzy ć mocy wy bierania swoich przy wódców, chy ba że dokonują tego wy boru w ściśle kontrolowany m procesie. „Społeczeństwo rosy jskie jest opóźnione w rozwoju – mówił później podczas wy stąpienia przed grupą zagraniczny ch dziennikarzy i ludzi nauki zaproszony ch na konferencję na łonie natury (w kolejny ch latach organizowano ją pod nazwą Klub Wałdajski od nazwy jeziora, nad który m odby ła się pierwsza sesja). – Nie jest w stanie zaadaptować się do demokracji, jak to się stało w waszy ch krajach. Potrzebuje więcej czasu”47. Jego słowa brzmiały protekcjonalnie, niemal pogardliwie, ale niewielu Rosjan wy raziło sprzeciw. W ciągu kilku ty godni Duma i Rada Federacji zatwierdziły wszy stkie jego propozy cje, ochoczo oddając jeszcze więcej władzy w ręce Kremla. „Zostało nam już ty lko płaszczy ć się i bić pokłony ” – powiedział Leonid Dobrochotow, doradca partii komunisty cznej48. Większość rosy jskich elit chętnie na to przy stała – albo z lojalności, albo ze strachu.
ROZDZIAŁ 15
POMARAŃCZOWA ZARAZA
W
nocy 5 września 2004 roku, dzień po orędziu Putina doty czący m Biesłanu, Wiktor Juszczenko
ukradkiem jechał w kierunku luksusowej, ogrodzonej wy sokim płotem daczy pod Kijowem. By ł kandy datem na prezy denta Ukrainy i miał niemal pewność, że ktoś próbował go zabić. W towarzy stwie szefa swojej kampanii wy borczej, ale bez ochroniarzy , spotkał się z generałem Ihorem Smeszką, szefem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), która zastąpiła w ty m kraju KGB. Smeszko nie chciał, żeby w spotkaniu uczestniczy ły inne osoby . Ich gospodarzem by ł zastępca Smeszki, Wołody my r Saciuk – to jego kucharz przy rządził północną ucztę z gotowany ch raków z sałatą. Goście pili piwo, a potem zjedli deser owocowy , popijając go wódką i koniakiem1. Nic nie budziło podejrzeń. Juszczenko pozował do zdjęć z oby dwoma agentami SBU, a o drugiej w nocy pożegnał się i pojechał do domu. W czasie dnia poczuł się chory . Rozbolała go głowa, a potem kręgosłup. W ciągu kilku dni objawy się nasiliły , a jego przy stojna twarz straciła kolor i oszpeciły ją ropiejące wrzody . 10 września obolały zgłosił się do kliniki w Austrii, bo nie ufał ukraińskim szpitalom. Lekarze przez kilka ty godni głowili się nad wy jaśnieniem tajemniczy ch objawów, aż w końcu postawili diagnozę, że przy jął doustnie – zapewne podczas tamtej późnej kolacji – niezwy kle toksy czny związek chemiczny pod nazwą 2,3,7,8-tetrachlorodibenzodioksy na (w skrócie TCDD) w jedny m z najwy ższy ch stężeń, jakie odnotowano w organizmie człowieka. Wy bory prezy denckie na Ukrainie zaplanowano na 31 października 2004 roku. Zwy cięzca miał zastąpić urzędującego od dziesięciu lat prezy denta Leonida Kuczmę, aparatczy ka, który w 1994 roku, gdy wy brano go na urząd, uchodził za reformatora, lecz podczas trudnej drogi Ukrainy do demokracji i kapitalizmu coraz częściej okazy wało się, że ulega despoty zmowi i korupcji. W jego kraju, tak samo jak w Rosji, panowały chaos, korupcja, nędza i przestępczość, między oboma państwami by ła jednak ważna różnica. Dla wielu Ukraińców rozpad Związku Radzieckiego nie by ł równoznaczny z katastrofą, lecz z wy zwoleniem – odrodzeniem niezależności od Moskwy , którą cieszy li się krótko podczas chaoty czny ch lat po rewolucji bolszewickiej w 1917 roku. W 2004 roku Ukraina miała niemal czterdzieści osiem milionów mieszkańców. Zajmowała drugie miejsce pod względem obszaru i znaczenia wśród by ły ch republik związkowy ch. By ła rolniczy m i przemy słowy m sercem Związku Radzieckiego. Jej ludność wiele wy cierpiała podczas wojny domowej i za sprawą wprowadzonej przez Józefa Stalina kolekty wizacji, która
przy niosła Wielki Głód. Potem przez kraj przetoczy ła się Wielka Wojna Ojczy źniana – Ukrainę okupowali i pustoszy li hitlerowcy , aż w końcu odbiła ją wy zwolicielska Armia Czerwona. Na wojnie zginęło ponad trzy miliony Ukraińców, ponad jedna szósta ówczesnej populacji. Ukraina by ła głęboko poraniona, a jej status – jej tożsamość narodowa – wciąż bardzo delikatny . Istniały tam wy raźne podziały geograficzne i etniczne między ludnością ukraińską a rosy jską. A także inne: między ty mi, którzy chętnie przy witali rozpad Związku Radzieckiego, a ty mi, którzy go opłakiwali. Pod względem history czny m i kulturowy m Ukraińców wiele łączy ło z Rosją, ale zbudzony w pierwszy ch latach niepodległości duch narodowy przy pominał to, co działo się z Litwą, Łotwą i Estonią. Państwa te wy trzy mały pół wieku radzieckiej okupacji, a teraz by ły członkami NATO i Unii Europejskiej. Przy jęto ukraińskie sy mbole i nazwy miast, między inny mi stolicy (jej nazwę od kilkuset lat zapisy wano po rosy jsku jako Kijew, lecz po odzy skaniu niepodległości przy wrócono ukraińską pisownię Ky jiw). Przez cały okres prezy dentury Kuczma balansował między Rosją a Unią Europejską, a nawet NATO. Jego rząd utrzy my wał bliskie relacje ekonomiczne i dy plomaty czne z Rosją. Wy słał ukraińskie oddziały do Iraku w ramach koalicji pod egidą Amery kanów, która próbowała przy wrócić porządek po obaleniu dy ktatury Saddama Husajna. Jak cały kraj prezy dent zdawał się wewnętrznie rozdarty . Zdaniem wielu kry ty ków po prostu brakowało mu przekonania; by ł zależny m od oligarchów kleptokratą, kierowały nim chciwość i pragnienie władzy . Nigdy jednak nie miał chęci ani wy starczającej siły , żeby zdławić ży cie polity czne tak, jak to zrobił Putin, ponieważ panujące w kraju podziały zapewniały obecność wielu skłócony ch ze sobą centrów władzy . Lokalni oligarchowie by li zaś lojalni wobec różny ch ośrodków i mieli różne ambicje, dlatego nie dało się ich podporządkować jednemu człowiekowi. Putin ujarzmił rosy jskich oligarchów, ty mczasem na Ukrainie najbogatsi biznesmeni wciąż udzielali poparcia – oraz dostarczali środków finansowy ch – różny m frakcjom polity czny m, w zależności od tego, w jaki sposób mogły przy służy ć się ich interesom. Demokracja na Ukrainie by ła niedojrzała, niesforna, a czasami wręcz narowista i zdeprawowana, ale na pewno nie można powiedzieć, że jeden człowiek zdominował w kraju sferę polity czną. Ry wale Kuczmy cieszy li się poparciem stacji telewizy jnej Kanał 5, która pozostała poza kontrolą państwa, co pozwalało na prezentację szerokiego spektrum informacji i opinii, a to z kolei prowadziło do debaty polity cznej. Kiedy Kuczma został uwikłany w morderstwo znanego dziennikarza Heorhija Gongadze, nie udało mu się tak po prostu stłumić demonstracji anty rządowy ch ani uciszy ć domagającej się śledztwa opozy cji parlamentarnej. W 2000 roku pozbawione głowy ciało Gongadzego znaleziono w lesie pod Kijowem. Kilka miesięcy wcześniej założy ł on internetową gazetę, która doprowadzała do wściekłości najbliższe otoczenie Kuczmy reportażami śledczy mi o korupcji władz. Z podsłuchany ch i potajemnie
nagrany ch rozmów w gabinecie Kuczmy wy nika, że prezy dent narzekał na Gongadzego i namawiał swoich podwładny ch, żeby się nim zajęli2. Kuczma zaprzeczy ł oskarżeniom o podżeganie do morderstwa, ale jego kariera polity czna legła w gruzach. Wielu się bało, że w 2004 roku, kiedy jego druga kadencja dobiegnie końca, spróbuje wprowadzić umożliwiające mu wy dłużenie władzy poprawki do konsty tucji, ale w końcu nie miał wy boru i musiał usunąć się w cień. O ile wy bory parlamentarne i prezy denckie w 2003 i 2004 roku w Rosji zdawały się najwy żej letnie, o ty le te same wy bory na Ukrainie charaktery zowała pasja i zacięta ry walizacja, a ich wy nik by ł niepewny . Putin bacznie obserwował sy tuację polity czną na Ukrainie i przy sparzała mu ona zmartwień. Coraz mniejsza wiary godność Kuczmy dawała opozy cji całkiem realną szansę na zwy cięstwo. Prezy dent Rosji już wcześniej by ł świadkiem wy buchu ogólnonarodowego demokraty cznego powstania w innej by łej republice radzieckiej, Gruzji, po kontrowersy jny ch wy borach w 2003 roku. Gruzja by ła mały m, ledwie pięciomilionowy m krajem za południową granicą Rosji, leżący m na górskich grzbietach Kaukazu. Jej prezy dent Eduard Szewardnadze pełnił kiedy ś funkcję ministra spraw zagraniczny ch ZSRR, by ł bliskim doradcą Michaiła Gorbaczowa i polity kiem obwiniany m przez wielu Rosjan o rozpad państwa w następstwie pierestrojki. Szewardnadze wrócił do rodzinnej republiki i niemal przy padkiem sięgnął po władzę po bolesny ch narodzinach Gruzji jako niezależnego państwa. By ło to państwo poobijane wojnami, pełne rosy jskich bojówek, które oderwały od niego fragmenty tery torium i wewnątrz oficjalnie uznany ch na arenie między narodowej granic Gruzji utworzy ły odrębne regiony administracy jne: Abchazję i Osetię Północną. Po sfałszowany ch wy borach parlamentarny ch w listopadzie 2003 roku ty siące mieszkańców Gruzji w ramach protestu wy szło na ulice. By li wy szkoleni i finansowani przez organizacje między narodowe, między inny mi fundacje prowadzone przez George’a Sorosa oraz Kongres Stanów Zjednoczony ch. 22 listopada, kiedy Szewardnadze próbował zainaugurować działalność nowego parlamentu, demonstranci pod wodzą lidera opozy cji Micheila Saakaszwilego opanowali budy nek. Szewardnadze musiał prosić Kreml o wsparcie. Wieczorem zatelefonował do Putina, który akurat jadł kolację ze swoimi doradcami w jednej z najsły nniejszy ch gruzińskich restauracji w Moskwie3. Putin kazał ministrowi spraw zagraniczny ch Igorowi Iwanowowi lecieć do stolicy Gruzji Tbilisi i wy stąpić w roli mediatora, ale udzielił mu wy raźny ch instrukcji, żeby nie pozwolił tłumowi usunąć wy branej głowy państwa. Iwanow poniósł porażkę, a Szewardnadze, nie zrozumiawszy , że Moskwa go popiera, ustąpił ze stanowiska. „Rewolucja róż”, jak nazwano te zdarzenia, pchnęła Saakaszwilego na szczy ty władzy . Po jego wy borze na urząd prezy denta w sty czniu 2004 roku rozpisano wy bory parlamentarne. Saakaszwili uważał się za Putina Gruzji – silnego przy wódcę, którego priory tetem jest przy wrócenie w kraju stabilizacji. Jedną z jego
pierwszy ch decy zji jako głowy państwa by ła podróż do Moskwy na spotkanie z Putinem, komplementowany m przez Gruzina jako wzór do naśladowania. Prezy dent Rosji by ł jednak zaniepokojony odsunięciem od władzy Szewardnadzego i prozachodnim nastawieniem Saakaszwilego. Odpowiedział na komplementy nowego prezy denta długą ty radą na temat by ły ch państw członkowskich Układu Warszawskiego, które z własnego wy boru stają się „niewolnikami Amery ki”4. Od tamtej pory relacje Gruzji z Rosją zaczęły się staczać po równi pochy łej. Z punktu widzenia Putina na Ukrainie stawka by ła o wiele wy ższa. Gruzja jako prowincjonalne państewko nie zagrażała wpły wom Moskwy . Ukrainę ty mczasem łączy ły z Rosją – i Putinem – silne więzi etniczne, kulturowe i gospodarcze. Z perspekty wy history cznej to tam znajdowała się kolebka samej Rosji – Ruś Kijowska, średniowieczne państwo feudalne, którego władca Włodzimierz Wielki przy jął chrzest w 988 roku, a także rubież carskiego imperium na przestrzeni wieków (jej nazwa znaczy ła dosłownie: „pogranicze”). Z upły wem czasu granice państwa ulegały wielu zmianom – zachodnie ziemie Ukrainy znalazły się w obrębie Polski albo cesarstwa austro-węgierskiego; Stalin zagarnął część ty ch tery toriów po podpisaniu tajnego paktu z Hitlerem w 1939 roku, a resztę po zakończeniu Wielkiej Wojny Ojczy źnianej. W końcu Ukrainie nadano współczesny kształt, wciąż jednak zdawał się on niepewny , podatny na wpły wy silniejszy ch układów geopolity czny ch, jak w przy padku wszy stkich terenów przy graniczny ch w historii świata. W 1954 roku Nikita Chruszczow wy dał dekret i Kry m – podbity w XVIII wieku przez Katarzy nę Wielką i bohatersko broniony przed hitlerowcami – znalazł się w obrębie władzy Ukraińskiej Socjalisty cznej Republiki Radzieckiej ze stolicą w Kijowie, a nie pod rządami Moskwy . W owy ch czasach nikt – a już na pewno nie Putin, który niemal dwadzieścia lat później spędzał tam swój miesiąc miodowy – nie przy puszczał, że pewnego dnia Ukraina, a wraz z nią Kry m, stanie się niezależny m, samodzielny m państwem. Jeszcze w 2004 roku traktowano tamtą decy zję jak history czną wpadkę. Putin – jak większość Rosjan – by ł gotów ją tolerować ty lko pod warunkiem, że jeśli chodzi o geopolity kę, nowa Ukraina nie będzie próbowała się wy rwać z silny ch objęć Rosji.
W
lipcu 2004 roku, trzy miesiące przed wy borami prezy denckimi na Ukrainie, Putin poleciał na
Kry m, żeby spotkać się z Kuczmą i Wiktorem Janukowy czem. Ten ostatni sprawował urząd premiera od 2002 roku, kiedy zastąpił Wiktora Juszczenkę, teraz startującego w wy borach jako główny kandy dat opozy cji. Pomimo zastrzeżeń Putina, który by najmniej nie uważał go za najlepszego kandy data5, Kuczma wy znaczy ł Janukowy cza na swojego następcę. Lipcowe spotkanie z Putinem w Jałcie odby ło się w ty m samy m miejscu – w carskim pałacu w Liwadii – gdzie zwy cięzcy drugiej wojny światowej ustalili podział łupów przed mający m wkrótce nastąpić wy zwoleniem Europy . Tego lata Putin też miał na my śli podział „stref wpły wów” i nie
przy jmował do wiadomości, że Ukraina mogłaby uniezależnić się od Rosji. Putin naciskał na Kuczmę, by ten ukrócił flirt swojego rządu z Unią Europejską i NATO. Sojusz Północnoatlanty cki by ł szczególnie piętnowany w Rosji, ponieważ coraz bardziej przesuwał się w kierunku wschodnim. W marcu, czy li przed ledwie kilkoma miesiącami, NATO zwiększy ło liczbę państw członkowskich z dziewiętnastu do dwudziestu sześciu, przy jmując w swe szeregi z Europy Wschodniej nie ty lko Bułgarię, Słowację, Słowenię i Rumunię, ale też trzy by łe republiki radzieckie: Litwę, Łotwę i Estonię, gdzie wciąż mieszkało wielu Rosjan. Większość amery kańskich i europejskich polity ków wy znawała aksjomat, że rozszerzenie NATO wzmocni bezpieczeństwo na konty nencie dzięki wspólny m działaniom obronny m grona państw demokraty czny ch. W podobny sposób Unia Europejska pozwoliła stłumić dążenia nacjonalisty czne, które od wieków prowadziły do wielu konfliktów. Putin niechętnie pogodził się z rozszerzeniem NATO w 2004 roku, a jeszcze trudniej by ło mu przełknąć plany dalszej ekspansji Sojuszu Północnoatlanty ckiego. Jak wielu wy wodzący ch się ze służb specjalny ch przedstawicieli establishmentu w Rosji, został wy szkolony w taki sposób, żeby insty nktownie sabotować, a w razie konieczności zwalczać NATO, i ta wrogość by ła głęboko zakorzeniona w jego psy chice. Polity cy często cy towali Gorbaczowa, który twierdził, że podczas zjednoczenia Niemiec po 1989 roku uzy skał on zapewnienie, że NATO nie będzie rozszerzać się na wschód (zdaniem przy wódców Stanów Zjednoczony ch i Europy takie gwarancje nigdy nie padły ). Przy łączenie republik bałty ckich do NATO by ło dla Rosji wy starczający m upokorzeniem, ale teraz wpły wowi przedstawiciele Amery ki i Europy jawnie opowiadali się za rozszerzeniem Paktu o kolejne by łe republiki radzieckie, między inny mi Gruzję i Ukrainę. „Obecność żołnierzy amery kańskich u naszy ch granic wy wołuje w Rosji rodzaj paranoi” – powiedział nowy minister spraw wewnętrzny ch Putina Siergiej Ławrow w kwietniu 2004 roku po uroczy sty m wciągnięciu flag nowy ch państw członkowskich na maszt przed siedzibą Sojuszu Północnoatlanty ckiego w Brukseli. W rzeczy wistości w republikach bałty ckich nie by ło Amery kanów, ty lko eskadra europejskich my śliwców rotacy jnie patrolujący ch przestrzeń powietrzną nad nowy mi tery toriami, ale dla Putina by ło to równoznaczne z wrogiem u bram. Musiał ich zatrzy mać, a granicę wy znaczy ł na Ukrainie. W Jałcie rozmawiali z Kuczmą o integracji w ramach proponowanej Wspólnej Przestrzeni Gospodarczej, luźnego sojuszu ekonomicznego między Rosją a Ukrainą z udziałem Białorusi i Kazachstanu, który z upły wem czasu miał się przekształcić w bardziej formalną unię celną, a w końcu w blok gospodarczo-polity czny mający ry walizować z Unią Europejską. Putin rzucił ów pomy sł już rok wcześniej, teraz jednak oczekiwał, że Kuczma publicznie wy razi poparcie dla tego projektu. Taki krok oznaczałby diametralną zmianę opublikowanej przed miesiącem strategii rządu Kuczmy , która polegała na podjęciu starań o przy jęcie Ukrainy do Unii Europejskiej
i NATO. Kuczma potrzebował wsparcia Rosji, bo wiedział, że nadchodzące wy bory prezy denckie będą bardzo wy równane. Chcąc zapewnić sobie bezpieczeństwo po zakończeniu kadencji, splamiony skandalami prezy dent Kuczma uległ presji Putina. Po spotkaniu ogłosił, że rezy gnuje z dopiero co przedstawionej strategii i będzie jedy nie starał się utrzy mać serdeczne relacje z krajami, które tworzą najważniejszy sojusz w Europie. Tak nagły zwrot ogłuszy ł ukraińską opozy cję. Za zamknięty mi drzwiami Putin i Kuczma dobili na boku jeszcze jednego targu – powołali do ży cia nową spółkę do handlu energią6. Zarejestrowano ją pod niezręczną nazwą RosUkrEnergo, a akt założy cielski celowo sformułowano w tak mglisty sposób, że nie by ło do końca wiadomo, do kogo należy . Właścicielem połowy firmy by ła filia Gazpromu, monopolisty na ry nku gazu w Rosji, który coraz bardziej odpowiadał putinowskiej wizji Wszechrusi kontrolowanej przez Kreml i rządzonej przez jego najbliższy ch sojuszników z Petersburga. Drugim właścicielem RosUkrEnergo by ła podejrzana spółka zawiązana przez anonimowy ch wspólników – jej udziałami zarządzał austriacki bank Raiffeisen International. Nowa spółka nie została zarejestrowana w Rosji ani na Ukrainie, ty lko w Szwajcarii7. Ten szemrany interes stanowił potwierdzenie, że zmartwienia Putina w związku z wy borami prezy denckimi na Ukrainie wy kraczały poza polity kę, a kwestie finansowe odgry wały ważną rolę w większości jego kalkulacji. Przy prowadzeniu polity ki zagranicznej gaz ziemny stał się dla Rosji jeszcze potężniejszy m narzędziem niż ropa naftowa. Ropą handluje się do woli, jej strumień bez przerwy przelewa się przez światową gospodarkę; gaz natomiast pły nie jedy nie rurociągami, łącząc państwa Europy z Rosją. Zbudowana w epoce sowieckiej sieć gazociągów zapewniała Rosji siłę oraz – wobec rosnący ch cen energii – szansę wzbogacenia się; Putin pisał o ty m już dziesięć lat wcześniej w rozprawie naukowej na temat dóbr naturalny ch jako źródła potęgi państwa. Ukraina, przez którą przepły wała większość rosy jskiego gazu, potencjalnie mogła ograniczać ambicje Putina. Ten nabrał przekonania, że jest właśnie świadkiem dobrze zorganizowanego spisku wy mierzonego w jego plany . Kiedy wy stąpił w pałacu w Liwadii po pry watny ch rozmowach z Kuczmą i Janukowy czem, nie wahał się nawet wy powiedzieć uży wanego dawniej w KGB słowa „agentura”, które oznaczało sieć agentów i informatorów, zdrajców kolaborujący ch z wrogimi państwami. „Agentura wewnątrz naszy ch granic, jak i poza nimi, próbuje za pomocą wszy stkich dostępny ch środków podważy ć związek Rosji z Ukrainą” – ostrzegał8.
„P
opatrzcie na moją twarz” – powiedział Wiktor Juszczenko 21 września, po powrocie do
Kijowa z leczenia w austriackim szpitalu. Nie znano jeszcze przy czy n zatrucia – nie wiedziano nawet, że uży to trucizny – ale Juszczenko od razu skierował kroki do parlamentu Ukrainy , Rady Najwy ższej, gdzie oskarży ł anonimowy ch sprawców o próbę wy eliminowania go z wy ścigu
o fotel prezy dencki. Jego wy stąpienie wzbudziło sensację. Juszczenko, by ły prezes Narodowego Banku Ukrainy , który pomógł wprowadzić nową ukraińską walutę (hry wnę), przez dwa lata urzędował jako premier, dopóki nie został zmuszony do dy misji przez przeciwników jego prozachodniej wizji przy szłości państwa. W zdecy dowany sposób popierał Unię Europejską i NATO. Fakt, że jego żona by ła Amery kanką ukraińskiego pochodzenia i urodziła się w Chicago, jedy nie potwierdzał najgorsze przy puszczenia jego kry ty ków, między inny mi Kuczmy ; tego ostatniego podsłuchano, jak w pełnej wulgary zmów ty radzie nazy wał ją agentką CIA9. (Ponadto prezy dent Ukrainy kazał ich oboje śledzić). Teraz Juszczenko stał na mównicy przed Radą i oskarżał stronników Kuczmy o usiłowanie morderstwa. „To, co mnie spotkało, nie ma związku z dietą, lecz z reżimem polity czny m w ty m kraju. Przy jaciele, dzisiaj nie mówimy dosłownie o jedzeniu, ty lko o ukraińskiej kuchni polity cznej, w której menu są morderstwa”10. Pod garniturem miał ukry ty przed wzrokiem ludzi cewnik podający mu wprost do rdzenia kręgowego środek przeciwbólowy . Cztery dni później poleciał z powrotem do Wiednia na dalsze leczenie. Juszczenkę trudno nazwać chary zmaty czny m polity kiem, ale jego kampania by ła dobrze finansowana i przemy ślana. Jej hasłem przewodnim by ł jeden prosty wy raz: Tak. Mury miast oklejono pomarańczowy mi chorągiewkami, plakatami i ulotkami wy borczy mi. Juszczenko połączy ł siły z Julią Ty moszenko, szanowaną nacjonalistką i potentatką naftową. Dzięki upadkowi by łego sy stemu wzbogaciła się tak samo jak Michaił Chodorkowski w Rosji. Miała zdumiewająco wielkie ambicje i jako jedna z niewielu kobiet w środowisku zdominowany m przez mężczy zn nie wahała się wy korzy stać swojej urody jako rekwizy tu w walce polity cznej. Jej znakiem rozpoznawczy m by ł spleciony w kłos warkocz. Z powodu rekonwalescencji Juszczenko musiał usunąć się w cień; Ty moszenko prowadziła kampanię w jego imieniu, ostro kry ty kując rządy Kuczmy i przestrzegając, że Janukowy cz doprowadzi do jeszcze bliższego związania kraju z Rosją. Im bliżej by ło wy borów, ty m większego rozpędu nabierała kampania Juszczenki. Raporty wy wiadu, które co rano docierały do Putina, zapewne potwierdzały jego najgorsze obawy przed nikczemnością Zachodu, przedstawiając skomplikowany plan osaczenia Rosji. To, co się działo na Ukrainie, musiało stanowić preludium do ostatecznego ataku na Rosję. Taka wizja wiele zawdzięczała bujnej wy obraźni rosy jskich służb wy wiadowczy ch, ale Stany Zjednoczone, Niemcy i inne państwa europejskie podsy cały tę gorączkę przez finansowanie na Ukrainie organizacji promujący ch demokrację, społeczeństwo oby watelskie, reformę prawa i ochronę środowiska. Od czasów rozpadu Związku Radzieckiego takie organizacje pozarządowe działały na terenie całej Europy Wschodniej, a nawet w Rosji, pomagając państwom, które dopiero co odzy skały niepodległość, w zmianie sy stemu jednoparty jnego na otwartą, wieloparty jną demokrację. W Serbii w 2000 roku, a potem w Gruzji w 2003 roku wspierały pokojowe
demonstracje polity czne – ich rezultatem by ło obalenie skostniały ch rządów. Pomoc finansowa z ich strony okazała się skromna, rzadko przekraczała kilka milionów dolarów albo euro, niemniej w oczach Putina reprezentowały budzącą postrach agenturę. Naciskane przez Kreml rosy jskie przedsiębiorstwa jeszcze podczas spotkania w Jałcie zobowiązały się złoży ć datki dla Janukowy cza. Mniej więcej połowa z sześciuset milionów dolarów, które według szacunków wy dał sztab Janukowy cza – czy li równowartość jednego procenta PKB jego kraju – pochodziła z Rosji11. Putin wy znaczy ł swojego szefa kancelarii Dmitrija Miedwiediewa do nadzorowania tej operacji polity cznej Kremla na Ukrainie, co świadczy ło o ty m, jak bardzo sam zaangażował się w tę sprawę. Miedwiediew, przewodzący wcześniej kampaniom wy borczy m Sobczaka i Putina, wy słał na Ukrainę zaufany ch doradców, między inny mi Gleba Pawłowskiego i Siergieja Markowa. W sierpniu polity czni agenci Kremla uruchomili w główny m hotelu w Kijowie przestrzeń promocy jną pod nazwą Dom Rosji, który oficjalnie miał umacniać dobre stosunki między narodami Rosji i Ukrainy , lecz w rzeczy wistości służy ł prowadzeniu przez Kreml kampanii Janukowy cza. By ła to ta sama strategia co w przy padku wy borów w Rosji: media publiczne zalały bałwochwalcze relacje z wy reży serowany ch wieców wy borczy ch Janukowy cza i ataki na Juszczenkę jako agenta Zachodu. Doradcy Janukowy cza wy drukowali plakaty z pomarańczowy m sloganem Juszczenki pod ilustracją, na której prezy dent Bush ujeżdżał Ukrainę niczy m kowboj. Żona Janukowy cza Ludmiła grzmiała podczas wiecu w Doniecku, że Amery kanie przy sy łają zwolennikom Juszczenki filcowe walonki i pomarańcze naszpikowane narkoty kami – te słowa szy bko zremiksowano z chwy tliwą piosenką – stała się ona przebojem w bliskim już okresie wstrząsów polity czny ch. Putin bezpośrednio zaangażował się w kampanię, co jakiś czas pokazując się w towarzy stwie Kuczmy i Janukowy cza. 31 października, w przeddzień pierwszej tury wy borów, pojechał z wizy tą państwową do Kijowa, oficjalnie po to, żeby uświetnić sześćdziesiątą rocznicę wy zwolenia Ukrainy spod okupacji hitlerowskiej. Wieczorem przed uroczy stą paradą wy stąpił nawet w najlepszy m czasie antenowy m w transmitowanej przez trzy państwowe stacje telewizy jne rozmowie telefonicznej z widzami. Robił wrażenie wielkodusznego i wy rażał troskę z powodu problemów, z który mi musieli bory kać się Ukraińcy . Z szacunkiem traktował niezależność i suwerenność Ukrainy , ale jednocześnie dał wszy stkim jasno do zrozumienia, że przez błąd historii dwa bratnie narody zerwały naturalny sojusz12. W py taniach nadesłany ch pocztą elektroniczną lub faksem albo pody ktowany ch przez telefon pobrzmiewał żal po rozpadzie Związku Radzieckiego. Jeden z widzów poprosił, by Putin wy startował w wy borach prezy denckich na Ukrainie, lecz ten się wzbraniał. Powiedział, że odbudowa Związku Radzieckiego jest niemożliwa, ale przy szłość Ukrainy leży w zacieśnieniu więzi ekonomiczny ch z Rosją. Ani słowem nie wspomniał o Juszczence, ale pięć razy chwalił
Janukowy cza jako premiera. Putin by ł doskonale obeznany z taką formą autoprezentacji – teraz też stanowił uosobienie wdzięku i skromności. Gospodarz programu wy krzy kiwał, że centrum prasowe programu odbiera co minutę sześćset telefonów od telewidzów. Putin wy recy tował – w ory ginale – fragment wiersza Tarasa Szewczenki, ukraińskiego poety narodowego, lecz po chwili przy znał się, że chociaż rozumie trochę po ukraińsku, to nie mówi w ty m języ ku. Pewien uczeń o imieniu Andriej py tał, czy można się z nim fotografować. „Władimirze Władimirowiczu, czy wierzy pan, że marzenia mogą się spełnić?” – brzmiały jego pierwsze słowa. Następnego dnia Putin spełnił marzenie małego Andrieja – przy szedł z nim do gabinetu Kuczmy i dał mu w prezencie laptopa. Podczas parady wojskowej Putin stał koło Kuczmy i Janukowy cza na podium, przed który m defiladowy m krokiem maszerowały ty siące żołnierzy w dawny ch mundurach i ze sztandarami Armii Czerwonej. (W pewnej chwili Janukowy cz chciał poczęstować prezy denta Rosji gumą do żucia, lecz Putin ty lko popatrzy ł na niego zdziwiony i zgorszony ty m brakiem manier13). Wy stąpienia Putina by ły ewidentnie wy reży serowane, a jednak chwy ciły za serce pewną część Ukraińców. Część z nich zazdrościła Rosjanom coraz wy ższego poziomu ży cia, a część czuła tę samą nostalgię za epoką sowiecką co wielu oby wateli Rosji. Niemniej na Ukrainie panował większy pluralizm niż w Rosji, a jej demokracja nie by ła aż tak „sterowana”. Państwowa telewizja służy ła władzy i codziennie atakowała Juszczenkę, sugerując, że ten swoje problemy zdrowotne zawdzięcza sushi albo sy filisowi, ale kontrola Kuczmy nad mediami nie by ła absolutna. Kanał 5, którego właścicielem by ł Petro Poroszenko, otwarcie opowiedział się za Juszczenką. Stał się głosem kampanii wy borczej opozy cji, prowokując rząd do nieudanej próby cofnięcia mu licencji. Bezprecedensowa interwencja Putina w przebieg wy borów w obcy m kraju także stała się ważny m argumentem opozy cjonistów. Ostrzegali, że oddanie głosu na Janukowy cza oznacza po prostu głos za powrotem Ukrainy do imperium, od którego dopiero co się uniezależniła. A to, że ktoś mógłby serio poprosić, aby Putin przejął władzę na Ukrainie, by ło już przesadą. Polity czny m aparatczy kom z Kremla nie przy padło to do gustu, ponieważ sam zainteresowany nie by ł zachwy cony taką sugestią. Poza ty m stratedzy Putina pomy lili się, sądząc, że prostackie anty amery kańskie hasła znajdą odzew na Ukrainie, tak jak stało się to w Rosji.
W
pierwszej turze wy borów 31 października Juszczenko zdoby ł 39,87 procent głosów,
minimalnie wy przedzając Janukowy cza, na którego zagłosowało 39,32 procent wy borców; dwudziestu pomniejszy ch kandy datów podzieliło się resztą głosów. Sondaże – oczy wiście opłacone przez zachodnią agenturę – wieszczy ły nieco większą przewagę Juszczenki. Informacje o fałszowaniu wy ników i inny ch nieprawidłowościach by ły tak powszechne, że przedstawiciele
opozy cji, między inny mi Julia Ty moszenko, chcieli protestować na ulicach, co zresztą planowali już od lata. Juszczenko jednak cieszy ł się z niespodziewanie dobrego wy niku i przy siągł wy borcom, że w zaplanowanej na 21 listopada – trzy ty godnie później – drugiej turze na pewno wy gra. Po tak mało spektakularny m wy niku Janukowy cza Putin podwoił wy siłki. Obaj kandy daci zaczęli kusić elektorat ry wali, którzy w pierwszej turze zajęli dalsze miejsca. Putin namówił lidera rosy jskich komunistów Giennadija Ziuganowa, żeby wpły nął na Petra Sy monenkę, kandy data ukraińskiej partii komunisty cznej, który uzy skał pięć procent głosów. Ziuganow się zgodził, ale nie za darmo – Kreml miał dofinansować Komunisty czną Partię Federacji Rosy jskiej i zaprzestać emisji programów w telewizji publicznej przedstawiający ch ją w negaty wny m świetle. Początkowo Kreml przy stał na te warunki, ale ta takty ka zawiodła, bo Sy monenko sam by ł wściekły na przebieg wy borów – sądził, że podczas pierwszej rundy ukradziono mu ponad pięćdziesiąt ty sięcy głosów. Wezwał więc członków swojej partii do głosowania w drugiej turze przeciwko obu kandy datom14. Putin pojechał na Ukrainę z drugą wizy tą państwową. Znowu spotkał się z Kuczmą i Janukowy czem na Kry mie, ty m razem z okazji inauguracji regularny ch połączeń promowy ch między półwy spem a Rosją. Odwiedzili między narodowy ośrodek wy poczy nkowy dla dzieci Artek, sły nny w czasach radzieckich obóz pionierski, gdzie przeby wało akurat kilkuset uczniów, którzy przeży li atak terrory sty czny w Biesłanie. Wy słannicy Kremla z Miedwiediewem na czele wciąż by li pewni zwy cięstwa Janukowy cza, między inny mi dlatego, że wierzy li w nie sami Kuczma i Janukowy cz. Mimo to Putin nalegał, żeby Janukowy cz lepiej wy korzy stał pozostające w rękach rządu środki, by w ten sposób zapewnić wy ższą frekwencję – jak wiadomo, ta prakty ka dobrze sprawdzała się w Rosji15. Przy gotowując się do drugiej tury , urzędnicy odpowiedzialni za organizację wy borów dopisali do spisu wy borców rzeszę „martwy ch dusz”, w podejrzany sposób podbijając frekwencję na wschodzie kraju, gdzie Janukowy cz cieszy ł się największy m poparciem. W Doniecku frekwencja podskoczy ła o niemal 20 procent do niewiary godny ch 96,7 procent uprawniony ch do głosowania. Podczas drugiej tury dowożono wy borców do Kijowa, żeby tam oddali drugi głos po głosowaniu w swoich rodzimy ch okręgach; kilkuset z nich przy łapano na gorący m uczy nku16. Juszczenko już w trakcie kampanii mówił, że spodziewa się oszustw, ale tak jawny brak poszanowania prawa wy wołał na Ukrainie oburzenie. Jeszcze przed zamknięciem lokali wy borczy ch ubrani na pomarańczowo zwolennicy Juszczenki, machając pomarańczowy mi flagami, wy legli tłumnie na ulice wokół głównego miejsca spotkań w centrum Kijowa, Majdanu Nezałeżnosti, czy li placu Niepodległości. Rano tłum liczy ł już kilkadziesiąt ty sięcy osób, ty mczasem komisja wy borcza ogłosiła wstępne wy niki, według który ch Janukowy cz wy grał dzięki poparciu 49 procent
elektoratu, gdy
na
Juszczenkę
miało głosować
46 procent wy borców. Ty mczasem
z finansowany ch przez amery kańskie i europejskie organizacje pozarządowe sondaży przed lokalami wy borczy mi cały czas wy nikało, że ten drugi ma jedenastoprocentową przewagę. Między narodowi obserwatorzy czy m prędzej zgłosili zastrzeżenia do przebiegu głosowania i sposobu liczenia głosów, ale Putin, przeby wający przez ostatnie trzy dni w Amery ce Łacińskiej na szczy cie Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacy fiku, od razu zatelefonował z Brazy lii, żeby złoży ć gratulacje Janukowy czowi. Stronnicy Juszczenki wznieśli miasteczko namiotowe na Majdanie i by li zdeterminowani przeby wać tam dopóty , dopóki wy nik wy borów nie zostanie unieważniony . Mimo oburzenia na oszustwa wy borcze w tłumie panował radosny nastrój. Przemówienia Juszczenki i jego zwolenników przeplatały się z wy stępami popularny ch muzy ków. Doradcy Kuczmy tracili głowy , nie potrafili ustalić wspólnego planu działania. Niektórzy dziennikarze telewizji publicznej się zbuntowali. Jedny m z nich by ł tłumacz języ ka migowego. Zamiast trzy mać się wy świetlanego na prompterze tekstu, zaczął migać prawdę: „Przedstawione przez Centralną Komisję Wy borczą wy niki głosowania zostały sfałszowane. Nie wierzcie im”. Rząd Kuczmy nie poczy nił żadny ch kroków zmierzający ch do usunięcia demonstrantów, więc na plac przy chodziło coraz więcej ludzi – nie ty lko akty wistów polity czny ch, ale i zwy kły ch oby wateli; rodzice przy prowadzali nawet dzieci, żeby pokazać im ten ważny moment w krótkiej historii Ukrainy . Nagle się okazało, że to zgromadzenie jest czy mś więcej niż wy razem poparcia dla Juszczenki. Bez względu na problemy kraju i przy tłaczającą schedę epoki sowieckiej Ukraińcy różnili się od Rosjan ty m, że by li gotowi wy jść na ulicę i domagać się od przy wódców uczciwości i odpowiedzialności. 23 listopada Juszczenko złoży ł sy mboliczną przy sięgę przed objęciem urzędu i pomimo braku kworum w parlamencie ogłosił się zwy cięzcą wy borów, ale następnego dnia komisja wy borcza skończy ła liczenie głosów i oświadczy ła, że oficjalnie wy grał Janukowy cz. Putin znowu pogratulował mu zwy cięstwa, ty m razem listownie. Napisał, że Ukraińcy „wy brali stabilność”, ale coraz liczniejszy tłum demonstrantów niczy m pomarańczowe morze zalał parlament i siedzibę prezy denta. Spełnił się najgorszy koszmar Putina.
P
utin przy leciał z Republiki Południowej Afry ki do Brukseli na spotkanie z przy wódcami Unii
Europejskiej. Większość z nich nie uznała wy niku wy borów na Ukrainie i domagała się śledztwa w sprawie towarzy szący ch im oszustw. Poufałe stosunki z państwami Europy , na który ch zależało Putinowi – i które miały pomóc w rozwoju współpracy w zakresie produkcji energii, bezpieczeństwa, handlu i tury sty ki – stawały się coraz bardziej napięte, a Ukraina wręcz je zerwała. „Jestem pewny , że nikt z nas nie ma prawa podżegać do rozruchów w duży m europejskim państwie” – powiedział Putin po nerwowy m pry watny m spotkaniu z przy wódcami
Europy . Oskarżał ich o agitację wśród mas na ulicach Kijowa. „Nie wolno nam dopuścić do tego, żeby rozwiązy wanie tego rodzaju sporów za pomocą rozruchów na ulicach stało się powszechną między narodową prakty ką”. Upór Putina, który twierdził, że wy nik wy borów jest „w najwy ższy m stopniu oczy wisty ”, nie pozwalał Rosji na wy bór alternaty wnej strategii, a Kreml z trudem nadążał za szy bko postępujący mi wy padkami. Ukraiński parlament dostrzegł, że Juszczenko pły nie na szerokiej fali poparcia, więc głosował za unieważnieniem wy niku wy borów. Ukraińskie siły bezpieczeństwa publicznego – nawet starające się trzy mać w cieniu służby powstałe z gruzów KGB – zaczęły się wy łamy wać z szeregu i stawać po stronie demonstrantów. Generał Ihor Smeszko (to on dwa miesiące wcześniej jadł z Juszczenką późną kolację, po której ten zapadł na tajemniczą, groźną chorobę) nagle zwrócił się przeciwko obozowi Janukowy cza i zapowiedział, że jeżeli oddziały służb wewnętrzny ch dostaną rozkazy pacy fikacji tłumu, odmówią ich wy konania. Putin naciskał Kuczmę, by nie narażał się na kompromitację. Przekony wał, że powinien uży ć zdecy dowany ch środków, by stłumić masowe protesty . „Putin jest twardy – mówił później Kuczma. – Oczy wiście nie powiedział wprost: » Wy ślij czołgi na ulicę« . By ł taktowny , ale padły pewne sugestie”17. Janukowy cz wy cofał się do Doniecka, skąd pochodził, żeby wziąć udział w zjeździe polity czny ch liderów obwodów wschodnich – donieckiego, ługańskiego i charkowskiego – które zachowały lojalność wobec niego i Rosji. Podczas spotkania na lodowisku w Siewierodoniecku zjazd jednomy ślnie uchwalił, że jeżeli chaos w Kijowie będzie trwał, ich obwody ogłoszą autonomię. Ty dzień później samorządy lokalne przegłosowały decy zję o oddzieleniu się od reszty kraju. Mer Moskwy Jurij Łużkow wziął udział w zjeździe i pośrednio udzielił poparcia Kremla separaty stom. Nazwał przy wódców opozy cji „sabatem czarownic” udający m, że „reprezentuje cały naród”. Donbas, jak nazy wano przemy słowe centrum Ukrainy , też miał się oderwać od Ukrainy przed ustaleniem kompromisu, dzięki któremu Juszczenko został prezy dentem. W nocy 2 grudnia Putin wezwał Kuczmę do Moskwy ; spotkali się w hali dla VIP-ów na lotnisku Wnukowo, bo prezy dent Rosji wy bierał się właśnie z oficjalną wizy tą do Indii. Na Ukrainie parlament dalej debatował, czy nie powtórzy ć wy borów, a sąd najwy ższy wy słuchał argumentów Juszczenki za unieważnieniem wy ników poprzedniego głosowania. Putin w końcu zgodził się z sugestią Kuczmy , że nowe wy bory to najlepsza okazja, by zapobiec zwy cięstwu Juszczenki. „Powtórzenie drugiej tury może nic nie dać – wy raził jednak swoje obawy . – Co wtedy ? Rozpiszecie trzecią, czwartą, a może i dwudziestą piątą turę, dopóki jedna ze stron nie osiągnie pożądanego wy niku?”18 Nazajutrz, po transmitowanej na cały kraj ty godniowej rozprawie, Sąd Najwy ższy Ukrainy zarządził ponowne przeprowadzenie drugiej tury wy borów, twierdząc, że poprzedni wy nik by ł tak „wy paczony przez sy stematy czne i powszechne naduży cia”, że nie da się ocenić, kto naprawdę
zwy cięży ł. Dla Juszczenki by ł to absolutny triumf, który radośnie świętowano w centrum Kijowa. Dla Putina ta decy zja oznaczała kompletną porażkę. Trzy ty godnie później odby ła się powtórka wy borów. Po decy zji sądu, a jeszcze przed głosowaniem austriaccy lekarze Juszczenki w końcu orzekli, że został on otruty dioksy ną. Stawiane Juszczence zarzuty , że jego choroba jest jedy nie wy biegiem – że wy korzy stuje inne problemy zdrowotne, aby zdoby ć sy mpatię elektoratu – nagle zaczęły sprawiać wrażenie cy nicznej przy kry wki dla jakiegoś mrocznego spisku inspirowanego przez skorumpowany sy stem, który nie zawaha się zniży ć do uży cia trucizny , by pozby ć się kandy data na prezy denta. W powtórzony ch wy borach, pod jeszcze czujniejszy m okiem organizacji między narodowy ch, Juszczenko zdoby ł niemal 52 procent głosów, a Janukowy cz – 44 procent. Pomimo wszczętego śledztwa nie udało się ustalić, kto otruł Juszczenkę. On sam wy kazy wał zastanawiający brak zainteresowania tą sprawą, chociaż poniósł poważny uszczerbek na zdrowiu19. Później twierdził, że o otrucie podejrzewa gospodarza tamtej kolacji Wołody my ra Saciuka. Kiedy Juszczenko objął urząd, Saciuka przesłuchano, przeszukano też jego daczę pod kątem obecności dioksy n, ale nigdy nie usły szał zarzutów20. W czerwcu 2005 roku Saciuk uciekł z Ukrainy do Rosji, gdzie otrzy mał tamtejsze oby watelstwo. Juszczenko by ł pewny , że w ten sposób Putin udzielił schronienia niedoszłemu zabójcy .
D
la Rosjan pomarańczowa rewolucja (jak zaczęto nazy wać tamte wy darzenia) by ła
upokarzającą porażką, sam Kreml zaś potraktował ją jak groźne ostrzeżenie. Putin-strateg został przechy trzony w rozgry wce geopolity cznej i źle zniósł to doświadczenie. Kreml zareagował wzmocnieniem presji na rosy jskie organizacje pozarządowe. Podwoił wy siłki, polując na obcy ch szpiegów, i stworzy ł własny ruch młodzieżowy – miał on utemperować wszelkie przejawy młodzieńczego buntu. Ruch ten nazy wał się Nasi, a jego ideologia i sposób działania nie ty lko na pierwszy rzut oka przy pominały te, które przy świecały komsomolcom, a zdaniem kry ty ków nawet Hitlerjugend. Postawa Putina wobec wy rażanej przez inne państwa kry ty ki łamania przez Rosję podstawowy ch praw demokraty czny ch by ła coraz bardziej obronna i podejrzliwa. Uważał takie głosy , szczególnie ze strony Stanów Zjednoczony ch, za przejaw hipokry zji. Pod rządami prezy denta Busha USA prowadziły wy jątkowo agresy wną polity kę zagraniczną, co przy czy niło się do obalenia rządów w Afganistanie, Iraku, a teraz – jak twierdził Putin – na Ukrainie. Jego początkowo serdeczne relacje z Bushem wy raźnie się ochłodziły , a wkrótce miały się stać lodowate. Wkrótce po zaprzy siężeniu Busha w sty czniu 2005 roku na drugą kadencję obaj przy wódcy spotkali się w Braty sławie, stolicy Słowacji. Rano, kilka godzin przed przy lotem Putina, Bush
wy głosił przemowę na placu Gwiazdosława. Moty wem przewodnim swojej drugiej kadencji uczy nił szerzenie demokracji – nazwał to „planem krzewienia wolności” – w Braty sławie poparł zatem gwałtowne protesty społeczeństwa w Gruzji i na Ukrainie. Prezy dent USA twierdził, że niedawne wy bory w Iraku by ły etapem nieuchronnego marszu ku demokracji, który zapoczątkowała w 1989 roku aksamitna rewolucja w Czechosłowacji. Nie mówił bezpośrednio o Rosji, ale zapowiedział, że „w końcu w każdy m sercu i w każdej głowie zabrzmi głos wolności. Pewnego dnia obietnica pełni swobód spełni się w każdy m narodzie i państwie”. Na Słowacji obu prezy dentom towarzy szy ły ich żony ; pozowały z nimi przed wejściem do Zamku Braty sławskiego do wspólnej fotografii wśród padającego śniegu. Po podwieczorku Ludmiła – która po reelekcji Putina o wiele rzadziej udzielała się publicznie – i Laura Bush poszły obejrzeć gobeliny w Pałacu Pry masowskim w sercu braty sławskiej starówki, a potem słuchały pieśni po rosy jsku i angielsku w wy konaniu chóru chłopięcego21. Kiedy jednak obaj panowie zostali sami w zamku, Putin zrzucił maskę serdecznej zaży łości. Sły sząc uwagi Busha o aresztowaniu Chodorkowskiego, ograniczaniu wolności mediów i „braku postępów” w rozwoju demokracji, przy stąpił do kontrataku. Ogłoszoną po tragedii w Biesłanie decy zję o rezy gnacji z wy bieralności gubernatorów w głosowaniu powszechny m porównał z formułą, według której działa Kolegium Elektorów Stanów Zjednoczony ch. Oskarżenie Chodorkowskiego nie różniło się od zarzutów postawiony ch władzom Enronu – firmy energety cznej z siedzibą w Teksasie, która zbankrutowała w 2001 roku. Putin kpił niemal dwie godziny , uży wając sarkasty cznego tonu, a ten działał Bushowi na nerwy do tego stopnia, że korciło go, żeby „spuścić lanie” tłumaczowi22. „Proszę mnie nie pouczać, czy m jest wolność prasy – szy dził Putin. – Czy to nie pan wy rzucił na bruk tego dziennikarza?” Bush przez chwilę nie wiedział, o co chodzi. W końcu zdał sobie sprawę, że Putin ma na my śli skandal, który wy buchł, kiedy Dan Rather ze stacji CBS przedstawił reportaż o służbie wojskowej Busha w Lotnictwie Gwardii Narodowej oparty na dokumentach o niepotwierdzonej autenty czności. Rather musiał przeprosić i został zmuszony do przejścia na wcześniejszą emery turę, a teraz Putin wy korzy stał jego przy padek, żeby oskarży ć Busha o ograniczanie wolności prasy . „Szczerze radzę, żeby nie wspominał pan o ty m publicznie – powiedział Bush. – Amery kanie pomy ślą, że nie rozumie pan naszego sy stemu”23. Podczas późniejszej wspólnej konferencji prasowej wy szło na jaw, że dzielący ch ich różnic nie da się dalej maskować dla dobra stosunków dy plomaty czny ch. Putin powtórzy ł swoją tezę, że wy bór amery kańskiego prezy denta przez Kolegium Elektorów jest prakty ką z gruntu niedemokraty czną. Następnie pewien wy brany przez Kreml rosy jski dziennikarz poruszy ł temat, który wcześniej obaj przy wódcy omawiali podczas pry watnej rozmowy – zapy tał Putina, dlaczego nie mówi publicznie o łamaniu praw oby watelskich w Stanach Zjednoczony ch. (Bush wspominał, że w tej chwili przy szło mu na my śl: „Cóż za zbieg okoliczności!”). Szansa na partnerskie stosunki, na co
Bush miał nadzieję cztery lata wcześniej, gdy spoglądał Putinowi w oczy , przepadła właściwie na zawsze. „Pewnie powinniśmy by li to przewidzieć – pisała później Condoleezza Rice, teraz sprawująca urząd sekretarza stanu w gabinecie Busha. – Ale ten Putin by ł zupełnie inny niż tamten, którego poznaliśmy w Słowenii”24. Rozpisane niedługo po tragedii w Biesłanie wy bory na Ukrainie okazały się punktem zwrotny m dla Putina i całej Rosji. Jego insty nktowne dążenie do bliższej współpracy , a może nawet do sojuszu z Zachodem stawało się coraz słabsze, w miarę jak rosła jego potęga polity czna i ekonomiczna. Podczas dorocznego kwietniowego orędzia do członków Dumy i Rady Federacji nawoły wał do jedności narodowej przeciwko każdemu zarówno w Rosji, jak i za granicą, kto zagraża strukturze państwa. We wstępie zwrócił uwagę, że Rosja powinna zastanowić się nad „głębszy m znaczeniem takich wartości, jak wolność, demokracja, sprawiedliwość i praworządność”. A potem wy powiedział słowa będące dla wielu osób potwierdzeniem najgorszy ch przy puszczeń co do skłonności Putina i zdradzały jego niezmienną nostalgię za świetnością ZSRR: „Przede wszy stkim należy przy znać, że rozpad Związku Radzieckiego by ł największą geopolity czną katastrofą dwudziestego wieku. Dla Rosjan stał się początkiem prawdziwego dramatu. Kilkadziesiąt milionów naszy ch oby wateli i rodaków nagle znalazło się poza granicami kraju. Epidemia dezintegracji przeniknęła też do samej Rosji”. Putin nie dąży ł do przy wrócenia sy stemu sowieckiego ani komunizmu – sam twierdził, że kto tego pragnie, nie ma rozumu – ale po raz pierwszy zaczął prezentować swoją rolę przy wódcy w szerszy m kontekście history czny m. Zamierzał przy wrócić coś o wiele starszego, bogatszego w treści, głębszego – ideę wielkiego narodu rosy jskiego, „trzeciego imperium rzy mskiego”, pły nącego własny m kursem i nie dającego sobie narzucić obcy ch wartości. Nie by ła to w Rosji nowa idea; Putin znalazł ją w książkach history czny ch, który mi podobno się zaczy ty wał. O wiele rzadziej niż na lament Putina nad „tragiczny mi skutkami” upadku sy stemu radzieckiego zwracano uwagę na jego odwołania do Iwana Iljina, my śliciela religijnego i polity cznego, wiele razy aresztowanego przez bolszewików, a w 1922 roku w końcu deportowanego z kraju. Filozofia Iljina stanowiła intelektualny fundament ewoluującego w umy śle Putina pojęcia odnowy Rosji i w przy szły ch debatach polity czny ch miała dawać o sobie znać wy raźniej. Iljin – zwolennik „biały ch” podczas wojny domowej – roztaczał wizję prawosławnej tożsamości Rosji, zwalczanej z pasją przez komunizm. W jego dziełach Putin odnalazł wiele argumentów przemawiający ch za państwem, które starał się stworzy ć. By ła w nich nawet mowa o „suwerennej demokracji”. Putin nie ubolewał nad upadkiem sy stemu sowieckiego, ale nad dewaluacją history cznej idei rosy jskości. Podczas tego przemówienia Putin po raz pierwszy zacy tował Iljina (jego prace zaczęto oficjalnie publikować w Rosji dopiero po pierestrojce). „Nie zapominajmy , że naród
rosy jski z własnej woli wy brał demokrację – powiedział Putin. – Nikt go nie zmuszał do wy boru tej drogi, niech więc sam decy duje, w jaki sposób chce realizować zasady wolności i demokracji, biorąc pod uwagę nasze uwarunkowania history czne i geopolity czne oraz inne osobliwości naszej kultury , z poszanowaniem wszy stkich fundamentalny ch norm demokraty czny ch. Jako suwerenne państwo Rosja może i będzie sama wy znaczać ramy czasowe i warunki swojego postępu na tej drodze”. To odwołanie Putina do my śli słabo znanego poza Rosją, a nawet w samy m kraju filozofa zbiegło się w czasie ze sprowadzeniem do Moskwy jego szczątków, a także ciała generała Antona Denikina, carskiego dowódcy walczącego po stronie przegrany ch w wojnie domowej. Iljina pochowano w Szwajcarii, a Denikina w Stanach Zjednoczony ch, ale Putin usilnie popierał starania o sprowadzenie ich do ojczy zny i ponowny pogrzeb na przy klasztorny m Cmentarzu Dońskim25. Podobno prezy dent Rosji sam ufundował nowy nagrobek Iljina. Jego kampania sprawiła, że od nowa zainteresowano się pracami filozofa. Centralna Agencja Wy wiadowcza gorączkowo zaczęła zbierać materiały na temat prac Iljina, by analizować ich wpły w na sposób my ślenia Putina i jego ewentualne decy zje w przy szłości. Zdaniem filozofa najistotniejsze z punktu widzenia państwa by ły religia prawosławna, patrioty zm, prawo i własność pry watna. Pisząc z wy gnania za czasów Stalina i Wielkiej Wojny Ojczy źnianej, opiewał bohaterów wojny domowej – prezentował ich sy lwetki w romanty czny m duchu, którego echa wciąż poruszały serca we współczesnej Rosji. Putin odnajdy wał w jego słowach wiele atrakcy jny ch dla siebie tez: „Bohater dźwiga na barkach ciężar całego narodu, ciężar jego nieszczęść, jego walki, jego dążeń, a dźwigając go, wy gry wa – wy gry wa już przez sam ten fakt i wskazuje wszy stkim drogę do zbawienia. Jego zwy cięstwo zaś staje się prawzorem, latarnią w ciemności, wy czy nem i wezwaniem, źródłem kolejny ch zwy cięstw i początkiem zwy cięstwa wszy stkich ludzi, którzy stanowią z nim jedność przez patrioty czne umiłowanie ojczy zny . Z tego powodu cały czas jest dla swojego ludu ży wy m źródłem radości i otuchy i już sam dźwięk jego imienia brzmi dla nich jak zwy cięstwo”26.
9
maja 2005 roku na Kremlu świętowano sześćdziesiątą rocznicę zwy cięstwa w Wielkiej
Wojnie Ojczy źnianej. Urządzono z tej okazji obchody jeszcze huczniejsze niż zwy kle. W programie by ło kilkadziesiąt uroczy stości i koncertów oraz parada wojskowa na placu Czerwony m – trady cja przy wrócona przez Putina po latach rządów Jelcy na, który wsty dliwie usunął z kalendarza radzieckie święta i trady cje. Paradzie przy glądało się pięćdziesięciu siedmiu dy gnitarzy , między inny mi przy wódcy państw uczestniczący ch w wojnie zarówno po stronie zwy cięzców, jak i przegrany ch, tacy jak George Bush, Gerhard Schröder, Silvio Berlusconi czy Jun’ichirō Koizumi. Wojna stała się jedny m z moty wów przewodnich promowanego od
niedawna przez Putina nacjonalizmu, który u prezy denta Rosji ukształtował się w dużej mierze dzięki wspomnieniom wojenny m jego ojca. Rocznica stała się okazją do oży wionej debaty na temat powojennego podboju Europy Środkowej i Wschodniej przez Związek Radziecki, ale Putin dalej ignorował wezwania do wzięcia odpowiedzialności za ciemniejsze strony radzieckiej historii, a szczególnie za zawarty z hitlerowcami pakt Ribbentrop-Mołotow – w 1939 roku doprowadził on do radzieckiej okupacji części Polski, a rok później państw bałty ckich. W związku z ty m prezy denci Litwy i Estonii odmówili udziału w obchodach. Pojawienie się prezy dent Łotwy Vairy Vīķe-Freibergi wy wołało głośny protest akty wistów organizacji Nasi przed ambasadą tego państwa w Moskwie. Prezy dent Polski Aleksander Kwaśniewski został ostentacy jnie upokorzony w odwecie za to, że wy stępował jako mediator podczas wy borów na Ukrainie. Przy dzielono mu miejsce w jedny m z ostatnich rzędów na try bunie honorowej, pod którą dy skretnie spoczy wają szczątki Lenina27. Putin już przestał publicznie przy znawać, że Stalin popełnił podczas wojny błędy – zapomniał między inny mi o przedwojenny ch konszachtach generalissimusa z Hitlerem, bezsensownej rzezi szeregowy ch żołnierzy i grabieżach dokony wany ch przez Armię Czerwoną w trakcie marszu na Berlin – jego retory ki nie powsty dziliby się radzieccy spece od propagandy . W nowej ideologii Putina wizja wojny stała się zgodna z jego dziecięcy mi wy obrażeniami – cechowały ją honor, walka w słusznej sprawie, szlachetność i niezłomność. „Bitwy o Moskwę i Stalingrad, bohaterstwo oblężonego Leningradu oraz sukcesy na Łuku Kurskim i nad Dnieprem zdecy dowały o losach Wielkiej Wojny Ojczy źnianej – powiedział. – Dzięki wy zwoleniu Europy i bitwie o Berlin Armia Czerwona doprowadziła wojnę do zwy cięskiego końca. Drodzy przy jaciele! My nigdy nie dzieliliśmy zwy cięstwa; nie mówiliśmy , że to zwy cięstwo jest zasługą jedny ch, a tamto – zasługą drugich”. Zwrócił uwagę na fakt, że „wspólna ofiara” zespoliła piętnaście republik Związku Radzieckiego, które teraz stały się niezależny mi państwami i zmierzają własny mi drogami, realizują odrębne cele, jak na przy kład by łe republiki bałty ckie, Gruzja i, ku jego silnej frustracji, Ukraina. Dodał, że pojednanie między Niemcami i Rosją powinno by ć warty m naśladowania w XXI wieku wzorem relacji między narodowy ch. Ty mczasem nieopodal Kremla Muzeum Puszkina uświetniło sześćdziesiątą rocznicę zwy cięstwa wy stawą, gdzie pokazało pięćset pięćdziesiąt dwa staroży tne dzieła sztuki, takie jak greckie rzeźby z brązu, etruskie figurki i fragmenty rzy mskich malowideł naścienny ch, które Związek Radziecki znalazł w berlińskim bunkrze, a Rosja wciąż odmawiała ich zwrotu28.
ROZDZIAŁ 16
KREML SPÓŁKA Z O.O.
W
grudniu 2004 roku, ty dzień przed powtórką drugiej tury wy borów prezy denckich na Ukrainie,
Rosja dokonała likwidacji Jukosu. Od początku afery Putin zarzekał się publicznie, że nie ma zamiaru tego robić, a wielu ludzi – magnaci przemy słowi, inwestorzy zagraniczni i przeciętni Rosjanie – mniej więcej wierzy ło w jego zapewnienia. Zakładali, że nawet jeżeli oskarżenie Chodorkowskiego wy nikało z jakichś animozji, to przecież Putin nie zniszczy najbogatszej firmy w kraju. Ale wobec przedłużający ch się ataków prokuratury na Chodorkowskiego i na sam Jukos Putinowi coraz trudniej by ło przekony wać opinię publiczną o swojej niewinności i zaprzeczać faktom. Według jednego z kremlowskich urzędników może to nie on rozpoczął kampanię przeciw Jukosowi, oskarżając firmę o przestępstwa kry minalne i podatkowe, ale „w pewny m momencie przestał by ć obserwatorem i stał się uczestnikiem, a w końcu liderem” akcji zmierzającej do kompletnego zniszczenia firmy i redy stry bucji najwięcej warty ch akty wów, klejnotów w koronie naftowego imperium1. Jugansknieftiegaz by ł główny m zakładem produkcy jny m Jukosu. Zbudowano go przy dopły wie rzeki Ob na zachodzie Sy berii. Pierwsze szy by wy drążono i eksploatowano podczas radzieckiego boomu naftowego w latach sześćdziesiąty ch XX wieku, z biegiem czasu jednak produkcja malała wskutek fatalnego zarządzania w okresie poprzedzający m rozpad ZSRR i tuż po nim. Bank Chodorkowskiego zakupił to przedsiębiorstwo w ramach niesławnej polity ki pry waty zacy jnej prowadzonej pod hasłem „udziały za poży czki”, która służy ła ochronie prezy dentury Jelcy na. Inwestorzy banku zapłacili za Jugansknieftiegaz zaledwie sto pięćdziesiąt milionów dolarów, a po kilku burzliwy ch latach wprowadzili zagraniczne technologie i specjalisty czne standardy , dzięki który m udało im się powstrzy mać upadek przedsiębiorstwa, tak że zaczęło przy nosić zy ski2. Kiedy aresztowano Chodorkowskiego, zakład zapewniał 60 procent produkcji całej spółce. Dopiero pięć dni przed procesem Michaiła Chodorkowskiego i jego partnera Płatona Lebiediewa, który odby ł się w lipcu 2004 roku w małej, pilnie strzeżonej sali sądowej w północnej części Moskwy , Ministerstwo Sprawiedliwości ogłosiło zamiar zajęcia i licy tacji Jugansknieftiegazu. Prokuratorzy nie skończy li jeszcze nawet mowy początkowej – postawili w niej Chodorkowskiemu jedenaście zarzutów kry minalny ch – ty m bardziej zaś nie udowodniono
mu żadny ch przestępstw, a już przy stąpiono do konfiskaty najcenniejszej części jego majątku. Zwolennicy Chodorkowskiego zebrali się w dniu procesu przed budy nkiem sądu, żeby wy razić swój sprzeciw, i przez kolejne dziesięć miesięcy spoty kali się tam regularnie, nawet gdy wszy stko zdawało się stracone. Rozprawa by ła tak najeżona uchy bieniami proceduralny mi – zastraszano między inny mi obrońców i świadków oraz ich prawników – że przy wodziła na my śl radzieckie procesy pokazowe. I podobnie jak one prawniczy spektakl osiągnął zakładany cel – wy wołał szok wśród rosy jskiej elity polity cznej i ekonomicznej. Uciszy ł nawet nieliczne osoby , które nie bały się zabrać głosu po aresztowaniu Chodorkowskiego. Inne duże przedsiębiorstwa naftowe szy bko zrezy gnowały z wy korzy sty wania kruczków prawny ch, dzięki czemu Jukos obniży ł wy sokość swy ch zobowiązań wobec skarbu państwa, i zamiast tego zaczęły się przechwalać, jak wy sokie podatki są gotowe zapłacić. Nie licząc stronników Chodorkowskiego, jego rzeczników, inwestorów, prawników, przy jaciół i członków rodziny , coraz mniej ludzi zbierało się na odwagę, żeby wy razić jakiekolwiek wątpliwości pod adresem polity ki Kremla. „Nie podam żadny ch nazwisk – powiedział w telewizji Arkadij Wolski, szef Rosy jskiego Związku Przemy słowców i Przedsiębiorców, po stwierdzeniu, że wie, kto stoi za aferą Jukosu. – Po prostu za bardzo się boję. Mam sześcioro wnucząt i wolałby m, żeby dalej ży ły ”3. Za tę szczerość od razu usunięto go ze stanowiska szefa związku. W publiczny ch wy stąpieniach Putin dy stansował się od postępowania sądowego prowadzonego przeciw Jukosowi, jakby chciał wy wołać wrażenie, że go nie pochwala. Ale decy zja o zajęciu i licy tacji filii Jukosu pokazała, że usunięcie Chodorkowskiego z ży cia publicznego przestało by ć już jedy ny m celem rozpętania tej afery – podział Jukosu zdawał się nieunikniony , a tak ważna decy zja mogła zostać podjęta ty lko na najwy ższy ch szczeblach władzy . Wartość filii znacznie przewy ższała 3,4 miliarda dolarów, które firma by ła rzekomo winna państwu. Jukos zaczął już spłacać zaległe podatki; jego szefostwo miało nadzieję, że uda się w ten sposób ocalić firmę, ale władze podatkowe zarządziły nowy audy t i nałoży ły na nią kolejne kary za zaległości z inny ch lat, ponadto odrzuciły wszy stkie podejmowane przez zarząd Jukosu próby negocjacji planu spłaty zadłużenia. Wkrótce wzrosło ono do dwudziestu czterech miliardów dolarów i jego wy sokość przekroczy ła wartość pozostałej części majątku firmy . Putinowi wcale nie zależało na ty m, by zaległe podatki trafiły do kasy skarbu państwa4 – chciał przejąć całą firmę. 18 listopada sy ndy k ogłosił cenę wy woławczą Jugansknieftiegazu – 8,65 miliarda dolarów, czy li o wiele niższą niż osiemnaście–dwadzieścia jeden miliardów dolarów według wy ceny dokonanej na zlecenie rządu przez niemiecką firmę Dresdner Bank. Wy znaczono najbliższy termin przetargu, na jaki pozwalało prawo, czy li 19 grudnia, i nie zmieniono go ani o jeden dzień, chociaż przy padał na niedzielę. Została jeszcze jedna niewiadoma – kim będzie kupiec?
D
zień przetargu się zbliżał, a ty mczasem Putin znalazł się w niewy godnej pozy cji rozjemcy
w starciach chciwy ch lojalistów, który ch sam umieścił na najwy ższy ch stanowiskach w strukturach państwa i przemy słu. Poza Kremlem nie miał już żadny ch istotny ch ry wali polity czny ch, ale w najbliższy ch mu kręgach toczy ły się intry gi niczy m wśród carskich bojarów. Jak na każdy m dworze, między poddany mi często panowała niezgoda, ale przy czy ną konfliktu nie by ły kwestie ideologiczne ani różnica poglądów między „liberałami” i „siłowikami”. Ty m razem chodziło o władzę i pieniądze. Dworzanie krąży li wokół Jukosu niczy m wilki, licząc na zy ski z największy ch akty wów koncernu. By li wśród nich najbliżsi współpracownicy Putina: Dmitrij Miedwiediew oraz zatwardziali dogmaty cy wchodzący w skład politbiura – Igor Sieczin, Wiktor Iwanow i Nikołaj Patruszew – którzy popierali wzmocnienie kontroli państwa nad eksploatacją bogactw naturalny ch5. Miedwiediew od 2000 roku pełnił funkcję prezesa Gazpromu i z tej pozy cji dbał o jak największy wpły w rządu na działalność firmy znajdującej się teorety cznie w pry watny ch rękach, chociaż państwo posiadało 38 procent jej udziałów. Putin pragnął pełnej kontroli nad gigantem energety czny m; obracał on niemal jedną piątą światowy ch zasobów gazu ziemnego i posiadał ty siące kilometrów rurociągów, które zapewniały Europie ciepło. Początkowo chciał dopiąć swego dzięki fuzji Gazpromu z Rosnieftem, niedomagającą państwową firmą, którą ciągle fawory zował, wspierając polity cznie i za pomocą koncesji, szczególnie w Czeczenii, gdzie po wy buchu drugiej wojny nie ośmieliło się inwestować żadne inne przedsiębiorstwo6. Rosnieft by ł w całości własnością państwa, więc dzięki fuzji Kreml uzy skałby pakiet kontrolny w potężny m koncernie energety czny m, równie bogaty m jak amery kański Exxon, i posłuszny m jak Aramco z Arabii Saudy jskiej. Początki tej idei sięgają lat spędzony ch przez Putina w Petersburgu, gdy nadzorował z kolegami pomniejsze umowy biznesowe i handel ropą oraz pisał prace naukowe na temat konieczności sterowania takimi interesami silną ręką państwa. Zaledwie kilka lat później ta sama grupa by ła w stanie zrealizować swoją wizję w skali ogólnokrajowej. We wrześniu 2004 roku Putin zaaprobował fuzję Gazpromu i Rosnieftu. Dzień wcześniej zapowiedział daleko idące zmiany polity czne, na które zdecy dował się po tragedii w Biesłanie. Ten ruch idealnie wpasował się w model centralizacji władzy , stałego gromadzenia coraz szerszego zakresu kompetencji w rękach Putina. Ale propozy cja fuzji ucieszy ła inwestorów i anality ków, szczególnie zagraniczny ch, który mi wstrząsnęły związane ze sprawą Jukosu zawirowania na ry nku. Powód by ł oczy wisty : można by ło na ty m nieźle zarobić. Putin obiecał, że kiedy państwo zdobędzie pakiet kontrolny w Gazpromie, zniesie ograniczenia dla zagraniczny ch inwestorów i umożliwi im zakup reszty udziałów. Gazprom miał wprawdzie opinię niewy dolnego, ociężałego ty tana, ale jego monopol na sprzedaż gazu ziemnego oraz ślepa miłość Kremla wobec
tego kolosa pozwalały oczekiwać giganty czny ch zy sków, nie do pogardzenia nawet dla najwy bredniejszy ch inwestorów. Mało kto już przejmował się losem Jukosu. Według prognoz napły w kapitału z zagranicy mógł podwoić wartość ry nkową Gazpromu i pozwolić na wzbogacenie się ty siącom udziałowców. Miesiąc po publiczny m ogłoszeniu fuzji John Browne z koncernu BP piał z zachwy tu nad kierunkiem rozwoju Rosji pod rządami Putina, kompletnie zapominając o strachu, który strategia Kremla budziła wśród wielu ludzi w kraju i za granicą. „Od czasów Gorbaczowa wiele się w Rosji zmieniło – mówił Browne. – Żadnemu państwu nie udało się zajść tak daleko w tak krótkim czasie”. Jeżeli zaś chodzi o Jukos, zbagatelizował napaść prokuratury na Chodorkowskiego i jego partnerów jako odosobniony przy padek, „związany z konkretną osobą, miejscem i czasem”, a nie z przy szłością ekonomiczną Rosji7. Putin zapowiedział, że fuzja dojdzie do skutku jeszcze przed końcem roku, a to oznaczało, że chce, by koncern stanął do przetargu na zakup Jugansknieftiegazu. Pod koniec 2004 roku, gdy do publicznej wiadomości podano termin emisji akcji oraz cenę wy woławczą, prezy dent Rosji zwrócił się do kanclerza Niemiec Gerharda Schrödera o pomoc w uzy skaniu dziesięciu miliardów dolarów dofinansowania na zakup firmy 8. Konsorcjum finansowemu przewodził Dresdner Bank, a jego główny m menedżerem na Rosję by ł Matthias Warnig, by ły agent Stasi, który w latach dziewięćdziesiąty ch zaprzy jaźnił się z Putinem i odgry wał rolę pośrednika w wielu interesach między rosy jskimi i niemieckimi firmami. W samy m Gazpromie – prezesem jego zarządu by ł inny współpracownik Putina, Aleksiej Miller – panował mniejszy entuzjazm. W firmie scepty cznie podchodzono do pomy słu zakupu Jugansknieftiegazu od razu po fuzji z Rosnieftem; Gazprom i tak zmagał się już z zadłużeniem, a trzeba by ło się liczy ć z dalszy mi wy datkami na modernizację9. Z kolei Igor Sieczin miał własny pomy sł na stworzenie giganta energety cznego, którego tak pragnął Putin. W lipcu prezy dent Rosji wy znaczy ł go na prezesa Rosnieftu – wówczas piątego pod względem wielkości koncernu naftowego w Rosji – i to właśnie Sieczin snuł wielkie wizje, żeby to Rosnieft, a nie Gazprom stał się najważniejszy m dostawcą energii w kraju. Dlatego nie mógł dopuścić do połknięcia jego firmy przez Gazprom; musiał zdoby ć majątek Jukosu ty lko dla Rosnieftu. Po ogłoszeniu we wrześniu decy zji o fuzji Sieczin i dy rektor naczelny Rosnieftu Siergiej Bogdanczy kow podjęli zakulisowe działania, żeby jej zapobiec. Udało im się osiągnąć ten cel, ale w sposób, którego nikt się nie spodziewał10. Ty mczasem udziałowcy i kadra menedżerska Jukosu (wielu jej członków znalazło schronienie za granicą) nie zakończy li walki o zablokowanie przetargu i znalezienie jakiegoś ratunku dla firmy . Wiedząc, że w rosy jskich sądach nie mają żadny ch szans, sześć dni przed przetargiem Jugansknieftiegazu prawnicy Jukosu ogłosili bankructwo w odległy m Teksasie. Dla rosy jskiej firmy , która miała niewiele wspólnego z Teksasem, by ł to desperacki ruch oparty na chwiejny ch
podstawach prawny ch, ale nazajutrz sąd wy dał nakaz wstrzy mania przetargu, żeby mieć czas na ocenę zasadności wniosku. Nie mogło to zmienić planów rządu Rosji, ale wpły nęło na postępowanie banków, już szy kujący ch poży czki dla uczestników przetargu. Podobnie jak wy rok Sądu Najwy ższego Ukrainy sprzed ledwie dwóch ty godni, ta decy zja administracy jna pokrzy żowała starannie przy gotowane plany Putina; prezy dent Rosji zareagował złością, szy dząc z sędzi („Ciekawe, czy ta pani w ogóle wie, gdzie jest Rosja”) i wściekając się na Amery kanów, którzy mieli tupet, by mieszać się w wewnętrzne sprawy Rosji. Przedstawił swój punkt widzenia za pomocą łacińskiej sentencji określającej podstawową zasadę suwerenności państwa według prawa rzy mskiego: par in parem non habet imperium (równy nie ma władzy nad równy m). Ten wy buch zdradził, jak bardzo jest rozżalony i zły . Zwy kle, o ile nie chodziło o sprawy związane z Czeczenią, Putin nie okazy wał takich emocji – teraz dał im upust. Sędzia z Teksasu w końcu oddaliła wniosek, tłumacząc to względami legislacy jny mi, wy dany przez nią nakaz wstrzy mania przetargu odniósł oczekiwany skutek. Obawiając reperkusji prawny ch w Stanach Zjednoczony ch, między narodowe banki wy cofały z kredy towania Gazpromu, co miało umożliwić firmie wy kupienie majątku Jukosu
ale się się za
pośrednictwem stworzonej z my ślą o fuzji nowej spółki Gazprom Nieft, która w ty m momencie wciąż by ła ledwie fasadą. Dla ochrony własny ch interesów Gazprom oficjalnie odciął się od tej nowej firmy , Gazprom Nieft twardo stanął jednak do niedzielnej licy tacji, chociaż jako firma wy dmuszka nie miał ani grosza na zakup. Podczas przetargu przy jedny m stole siedzieli dwaj przedstawiciele Gazprom Nieftu, a przy drugim nieznani niemal nikomu mężczy zna i kobieta. Nie przedstawili się, ale reprezentowali spółkę pod nazwą Bajkalska Grupa Finansowa. Okazało się, że kobietą by ła Walentina Dawlietgarjewa, która zarejestrowała działalność ledwo trzy naście dni wcześniej w Twerze, mieście leżący m na południowy wschód od Moskwy . Jako siedzibę firmy podała adres dawnego hotelu, gdzie obecnie znajdował się sklep z telefonami komórkowy mi, a deklarowany kapitał zakładowy wy nosił równowartość trzy stu pięćdziesięciu dziewięciu dolarów (trzy dni przed przetargiem wpłaciła 1,7 miliarda dolarów depozy tu). Sam przetarg wy glądał jak spektakl teatralny . Licy tator w smokingu i z muchą pod szy ją stuknął młotkiem i ogłosił cenę wy woławczą. Igor Minibajew, kolega Dawlietgarjewej, uniósł rękę i zaproponował 9,37 miliarda dolarów. Przedstawiciel Gazprom Nieftu poprosił o przerwę i szy bko wy szedł z sali, żeby zatelefonować. Po powrocie usiadł bez słowa, a licy tator stuknął młotkiem i zakończy ł przetarg. Wszy stko trwało dziesięć minut11. Nikt poza pałacem kremlowskim nie wiedział, kto został właścicielem perły Jukosu. By ło to tajemnicą nawet dla sy ndy ka, który właśnie dokonał sprzedaży . Przetarg bardzo przy pominał podejrzane transakcje pry waty zacy jne z lat dziewięćdziesiąty ch; mimo zapewnień Putina, że jest inaczej, państwo dalej uży wało stary ch metod podziału majątku, żeby zaniży ć jego wartość –
ty m razem jednak robiło to, by odebrać go z rąk pry watny ch. Jedny m z najostrzejszy ch kry ty ków tego przetargu by ł Stanisław Biełkowski; jeszcze przed rokiem znajdował się w grupie doradców polity czny ch ostrzegający ch Kreml przed „zamachem oligarchów”. Teraz stwierdził, że sprzedaż Jugansknieftiegazu to „po prostu przetasowanie własności dokonane przez grupę przestępczą, której misją jest kontrola nad cały m przepły wem pieniądza w kraju, zupełnie jak w latach dziewięćdziesiąty ch”. Putina zaś nazwał „szefem tej grupy przestępczej”12. Jeszcze większe zdziwienie budził sprzeciw administracji Putina. Andriej Iłłarionow, doradca ekonomiczny na Kremlu, stwierdził, że ta transakcja to dla Rosji groźny punkt zwrotny , lecz ostrożnie unikał głośnej kry ty ki pod adresem samego prezy denta. „Od trzy nastu lat Rosja próbowała znowu zająć miejsce wśród krajów pierwszego świata, który m by ła przed wy buchem rewolucji październikowej. Teraz jednak widzimy , że wy brała przy należność do krajów Trzeciego Świata – powiedział podczas konferencji prasowej. – Minęliśmy rozstaje dróg, mieszkamy już w inny m państwie”13. Został zdegradowany w try bie naty chmiastowy m tuż przed spotkaniem grupy G8 w Szkocji, dokąd miał pojechać w czerwcu. Przez kilka dni los Jugansknieftiegazu by ł główny m tematem dy skutowany m na salonach Moskwy . Wielu anality ków błędnie sądziło, że Bajkalska Grupa Finansowa to atrapa, za którą stał prawdziwy kupiec – Gazprom. Dwa dni po przetargu Putin, przeby wając właśnie z oficjalną wizy tą w Niemczech u Gerharda Schrödera, skomentował z fałszy wą skromnością przebieg transakcji; nie wy jawił żadny ch szczegółów, ale przy znał, że wie, iż spółka została stworzona w ostatniej chwili, żeby uniknąć odpowiedzialności za potencjalne zobowiązania Jukosu wy nikające z jego problemów prawny ch14. „Jak powszechnie wiadomo, wspólnicy tej spółki to osoby pry watne, ale każda z nich od wielu lat prowadzi interesy w branży energety cznej – odpowiedział zapy tany o tajemniczy ch naby wców. – O ile jestem dobrze poinformowany , zamierzają nawiązać relacje biznesowe z inny mi spółkami energety czny mi w Rosji, które wy rażają zainteresowanie współpracą”. Putin mijał się z prawdą. Dzień wcześniej Rosnieft poprosił rosy jski urząd anty monopolowy o pozwolenie na zakup Bajkalskiej Grupy Finansowej i uzy skał je za zgodą prezy denta Rosji. Rosnieft, który jeszcze przed kilkoma ty godniami miał zostać wchłonięty przez Gazprom, nagle stał się właścicielem bardzo nisko wy cenionej spółki zależnej będącej w stanie wy doby wać milion bary łek ropy dziennie. 23 grudnia, cztery dni po przetargu, Rosnieft podał do publicznej wiadomości informację o dokonany m zakupie. Minął rok, zanim udało się rozplątać skomplikowaną sieć zależności finansowy ch między zaangażowany mi w tę sprawę podmiotami. Tajemnicza i efemery czna Bajkalska Grupa Finansowa otrzy mała pieniądze na wpłatę kaucji od innej blisko związanej z Putinem i Kremlem firmy naftowej – Surgutnieftiegazu. Spłaciła dług, kiedy Rosnieft kupił ją wraz z majątkiem, choć nawet po mocno zaniżonej cenie by ł on wart więcej niż cały Rosnieft.
Ty mczasem
Rosnieft zdoby ł pieniądze
na
sfinansowanie
transakcji, ubijając
interes
z państwowy m koncernem naftowy m z Chin, CNPC; ta ostatnia firma dokonała przedpłaty za ropę, którą Rosnieft miał dopiero wy doby ć dzięki nowy m akty wom będący m niegdy ś perłą Jukosu15. Ironia całej sy tuacji polegała na ty m, że Michaił Chodorkowski długo opowiadał się za rozwojem strategicznego partnerstwa z Chinami, a nawet namawiał do budowy rurociągu łączącego oba kraje, ale Kreml wciąż blokował jego inicjaty wy , bojąc się wzmocnienia potęgi gospodarczej Pekinu. Teraz Rosnieft z Igorem Sieczinem w zarządzie naby ł skonfiskowany przez państwo największy zakład Jukosu prakty cznie za samą obietnicę, że produkcja kupionego przedsiębiorstwa zostanie przeznaczona na ry nek chiński. Andriej Iłłarionow nazwał tę operację „szwindlem roku”. Stawiając czoło nowej fali między narodowej kry ty ki, Putin bronił przetargu z dumą i pewnością siebie. Wiedział, że wkrótce zawierucha wokół Jukosu ucichnie, a przecież i tak nikt nie mógł już nic zrobić w tej sprawie. Podczas dorocznej grudniowej konferencji prasowej całkowicie zadowolony z siebie odpierał py tania, zasłaniając się fałszy wą skromnością, robiąc uniki i uchy lając się od odpowiedzi. „Jeżeli zaś chodzi o naby cie przez Rosnieft dobrze państwu znany ch akty wów tamtej firmy … Nie pamiętam jej dokładnej nazwy … Bajkalskiej Kompanii Inwesty cy jnej? Wszy stko sprowadza się do tego, że Rosnieft, firma, w której sto procent udziałów ma państwo, kupiła znane przedsiębiorstwo Jugansknieftiegaz. I ty le. Z mojego punktu widzenia wszy stko odby ło się zgodnie z najlepszy mi zasadami wolnego ry nku. Jak już powiedziałem wcześniej, chy ba na konferencji prasowej w Niemczech, przedsiębiorstwa państwowe, a raczej firmy ze stuprocentowy m udziałem kapitału państwa, mają do tego prawo tak samo jak wszy scy inni gracze ry nkowi i gdy nadarzy ła się okazja, Rosnieft skorzy stał z tego prawa”. Znowu wspomniał o przy kry ch latach dziewięćdziesiąty ch, kiedy oligarchowie „za pomocą podstępu” zdołali przejąć „wart wiele miliardów dolarów” majątek państwa. Następnie zaczął tłumaczy ć, że teraz wszy stko wy gląda inaczej. „W dzisiejszy ch czasach państwo dba o własne interesy , wy korzy stując całkowicie legalne mechanizmy ry nkowe”. To ostatnie zdanie by ło często cy towane w mediach, ale w owy m czasie niewiele osób zwróciło uwagę na jego rzeczy wiste znaczenie. Wkrótce miało się okazać przekleństwem Putina, a Rosja miała przez nie ponieść wielomiliardowe straty 16.
P
roces Michaiła Chodorkowskiego wlekł się przez kolejne pięć miesięcy , podczas który ch
prokuratorzy przedzierali się przez sterty sprawozdań finansowy ch i przesłuchiwali świadków. Dowody by ły znikome i często sprzeczne ze sobą, a w pewny ch przy padkach niewątpliwie sfabry kowane. Nie miało to jednak żadnego znaczenia – wy nik by ł z góry przesądzony . Sąd niezmiennie odrzucał wnioski obrony , nie pozwalał jej wzy wać świadków i ograniczał możliwość
ich przesłuchiwania. 11 kwietnia Chodorkowski stanął przed sądem, żeby wy głosić oświadczenie końcowe17. Powiedział, że jest niewinny , i przez trzy dzieści dziewięć minut przemawiał z pasją, przekorą i przekonaniem o swojej racji. Nazwał się rosy jskim patriotą, któremu wy toczono proces nie za konkretne przestępstwo, ty lko za to, że reprezentuje „niepożądany ty p oligarchy ”. Oświadczy ł, że w przeciwieństwie do „skromny ch biznesmenów”, związany ch z rządem urzędników stojący ch za aferą Jukosu czy pracowników administracji ży jący ch ponad stan, nie posiada „jachtów, pałaców, sportowy ch samochodów ani klubów piłkarskich”. Zniszczenie Jukosu „zaaranżowały pewne wpły wowe osoby . Pragnęły one zagarnąć dla siebie najlepiej prosperujący koncern naftowy w Rosji, a ściślej mówiąc, zy ski z jego obrotów”. Sugerował, że Putinowi wmówiono, iż Chodorkowski stanowi zagrożenie polity czne i trzeba się go pozby ć w imię ochrony interesów państwa. „Ci, którzy dzisiaj z takim zapałem plądrują majątek Jukosu, mają niewiele wspólnego z państwem ani z jego interesami. Są po prostu brudny mi, wy rachowany mi urzędasami i niczy m ponad to. Cała Rosja wie, dlaczego zostałem zamknięty w celi: żeby m się nie wtrącał, gdy oni rozkradają moją firmę”. Wy raził pewność, że zostanie oczy szczony przed „sądem historii”. Na końcu podziękował wszy stkim, którzy go wspierali, a szczególnie żonie trwającej u jego boku „niczy m prawdziwa żona dekabry sty ”. Te history czne aluzje wy dawały się jeszcze celniejsze, gdy po dwóch ty godniach ogłoszono ostateczny wy rok. Chodorkowski i jego partner biznesowy Płaton Lebiediew zostali uznani winny mi i skazani na dziewięć lat więzienia. Wzorem oficerów, którzy powstali przeciwko carowi Mikołajowi I w 1825 roku, zostali zesłani na Sy berię do kolonii karnej w Czy cie przy granicy z Chinami i Mongolią – wbrew prawu nakazującemu więźniom odby wanie kary w ty m regionie, gdzie popełnili przestępstwo. Kilka dni po ty m, jak Chodorkowski dotarł na miejsce, jego partnerzy biznesowi wy kupili całą stronę w „Financial Timesie” i zamieścili tam napisany przez niego wy zy wający list. „Mają nadzieję, że wkrótce świat zapomni o Chodorkowskim. Próbują was przekonać, moi drodzy , że to koniec walki – że musimy pochy lić głowy przed wszechwładzą wy rachowany ch urzędasów. To nieprawda – walka dopiero się zaczęła”18.
O
stateczne przejęcie Jugansknieftiegazu przez Rosnieft wy wróciło do góry nogami plan Putina,
by stworzy ć jeden giganty czny koncern naftowy . Gazprom stracił środki finansowe umożliwiające mu wy kup akty wów, a do tego musiałby stawić czoło konsekwencjom prawny m, gdy by wciąż obstawał przy tej takty ce. Ale Rosnieft oficjalnie nie miał żadnego majątku poza granicami Rosji, więc koncernowi nic nie groziło, jeśli postąpiłby wbrew decy zji teksańskiego sądu. Rosnieft, który sam stał się gigantem naftowy m, usilnie starał się zachować niezależność – czy li nie dopuścić do fuzji z Gazpromem. Putin znalazł się w ogniu wewnętrznej walki o najważniejsze dobra kraju. Z jednej strony bary kady stali Miedwiediew i Miller z Gazpromu,
a z drugiej Igor Sieczin z Rosnieftu. Ten gorszący konflikt interesów stał się publiczny m spektaklem, jakiego dotąd nie widziano na Kremlu, i zakończy ł się dopiero w 2005 roku, gdy Putin zgodził się na kompromis, który umożliwił obu frakcjom utrzy manie stanu posiadania w swoich firmach. Demontaż Jukosu przebiegł wprawdzie niezupełnie według planu, ale okazał się niezwy kle skuteczny . Putin zignorował ostrzeżenia ekonomistów zarówno ty ch z zewnątrz, jak i blisko związany ch z Kremlem, takich jak Iłłarionow, że centralizacja biznesu zaszkodzi państwu, bo uczy ni z Rosji niepewnego partnera dla prowadzenia interesów i inwesty cji zagraniczny ch. Po prostu powtarzał, że Rosja jest otwarta dla inwestorów i zachęca ich do prowadzenia działalności w jej granicach, chociaż jednocześnie organy państwa ingerowały coraz głębiej w gospodarkę. Afera Jukosu w pewny m stopniu zaszkodziła reputacji Rosji, bo zasiała nieufność i strach przed ry zy kiem związany m z inwestowaniem w ty m kraju, ale w ciągu trzech lat od ataku na Chodorkowskiego rosy jski ry nek papierów wartościowy ch i tak potroił swoją wartość; gospodarka dalej zdecy dowanie się rozwijała, a PKB rósł w szy bkim tempie, średnio o sześć, siedem procent rocznie. Z upły wem czasu bledła pamięć o losie Chodorkowskiego – oraz Jukosu. Potencjalne bogactwa, które mogła zaoferować Rosja, okazały się zby t atrakcy jne dla gigantów energety czny ch i finansowy ch na cały m świecie – a zatem i dla przy wódców inny ch państw. Pomimo głośnej kry ty ki pod adresem rosy jskiej demokracji i panującego w ty m kraju bezprawia nie mogli oni sobie pozwolić na ignorowanie Rosji. A Putin ani trochę się nie przejmował, gdy ktoś podważał metody stosowane w jego państwie. „Rosja to dy namiczny i bardzo chłonny ry nek” – stwierdził w czerwcu 2005 roku, niecały miesiąc po wy roku na Chodorkowskiego, podczas rozmowy z grupą menedżerów ze Stanów Zjednoczony ch i inny ch krajów, która odby ła się w marmurowej sali konferency jnej pięknego Pałacu Konstanty nowskiego w Petersburgu. „Jestem pewny , że możemy zapewnić inwestorom, między inny mi wam, dobre warunki działalności i imponujące zy ski”. Zachwalał swój kraj niczy m straganiarz na targu. Pomy słodawcą konferencji by ł Sanford Weill, prezes Citigroup. Wcześniej spotkał się z Putinem w luty m tego roku. Wśród uczestników spotkania by ło jedenastu spośród najważniejszy ch prezesów Amery ki, między inny mi Craig Barrett z Intela, Alain Belda z Alcoa, Samuel Palmisano z IBM, James Mulva z ConocoPhillips i Rupert Murdoch z News Corporation. Wszy scy poczy nili ogromne inwesty cje w Rosji, a mieli ochotę na więcej. Weill chciał, żeby Putin wy znaczy ł „mapę drogową” dla inwestorów19, a ty mczasem prezy dent zbeształ całe towarzy stwo za restry kcje nałożone przez Stany Zjednoczone na handel z Rosją – chodziło między inny mi o kontrolę eksportu technologii kosmiczny ch, komputerowy ch i wojskowy ch oraz o uchwaloną przez Kongres w 1975 roku poprawkę do konsty tucji, która stanowiła odpowiedź na ograniczenie przez ZSRR emigracji Ży dów do Izraela. Rosja już dawno
zniosła bariery utrudniające emigrację, ale Stany Zjednoczone w latach dziewięćdziesiąty ch nie zajęły się oficjalny m zniesieniem obowiązujący ch od trzy dziestu lat sankcji handlowy ch, chociaż każdy nowy prezy dent je uchy lał. „By łoby to nawet śmieszne, gdy by nie by ło aż tak smutne” – powiedział Putin. Zachęcał swoich gości do ekspansji handlowej, ale radził im najpierw zadbać o zmianę przepisów w ich państwach. Pod koniec spotkania menedżerowie zgromadzili się wokół Putina, żeby z uśmiechem wy mienić uściski dłoni i zrobić pamiątkowe zdjęcie. W pewnej chwili Weill zwrócił się do Roberta Krafta, szefa Kraft Group i właściciela klubu sportowego New England Patriots, który w luty m wy grał Super Bowl, finał rozgry wek futbolu amery kańskiego. „Pokaż prezy dentowi swój pierścień” – zachęcił go. Kraft rzadko wkładał ten pierścień na palec, ale zawsze nosił go w kieszeni mary narki. By ł to wielki, krzy kliwy sy gnet z wy grawerowany m nazwiskiem Krafta, wy sadzany stu dwudziestu czterema diamentami. Przedsiębiorca podał pierścień Putinowi, a ten wsunął go na palec. „Można by nim kogoś zabić” – zauważy ł z zachwy tem. Po sesji zdjęciowej Kraft wy ciągnął rękę, żeby odebrać swoją własność, ale Putin wsunął sy gnet do kieszeni, odwrócił się i wy szedł ze swoimi urzędnikami. Widocznie potraktował to jak upominek. Nieporozumienie zdenerwowało Krafta. Później, już w Biały m Domu, prosił Weilla o pomoc w odzy skaniu pierścienia, ale do tej pory media zdąży ły opublikować arty kuły i zdjęcia z tamtego spotkania, a jeden z urzędników Białego Domu, obawiając się zaostrzenia i tak napięty ch stosunków z Kremlem, wy jaśnił, że dla wzajemny ch relacji by łoby lepiej, gdy by Kraft powiedział, że dał go Putinowi w prezencie. „Ale to nieprawda – tłumaczy ł Kraft. – Miał dla mnie dużą wartość senty mentalną. Jest na nim moje nazwisko. Nie chcę pewnego dnia zobaczy ć go na eBay u”. Urzędnik milczał przez chwilę, a potem powtórzy ł: „By łoby najlepiej dla wszy stkich, gdy by potraktował to pan jak prezent”20. W końcu Kraft przy znał mu rację i cztery dni później podczas spotkania oświadczy ł, że ów pierścień jest „sy mbolem szacunku i podziwu dla Rosjan oraz dla ich przy wódcy , prezy denta Putina”. Taki by ł koszt prowadzenia interesów w Rosji, ale to nieporozumienie jeszcze przez wiele lat nie dawało Kraftowi spokoju. („Oczy wiście jego przodkowie na pewno doznali wielu krzy wd i gwałtów ze strony ty ch ludzi – mówiła później żona Krafta, nawiązując do ży dowskich korzeni męża – ale Robert musiał robić dobrą minę do złej gry ”21). Kraft kazał sobie zrobić nowy pierścień, a ory ginał trafił do kremlowskiej biblioteki, gdzie przechowy wane są prezenty dla głowy państwa.
W
brew obawom wielu osób afera Jukosu nie zapowiadała ponownego upaństwowienia dopiero
co spry waty zowanego przemy słu, a szczególnie gałęzi zajmujący ch się wy doby ciem dóbr naturalny ch. I tak jednak stanowiła punkt zwrotny – a także wzór, według którego administracja państwowa ingerowała później w najważniejsze dziedziny ży cia gospodarczego. Putin ustalił
długą listę branż, które według prawa nie powinny się znajdować w pry watny ch rękach, i zaczął nadzorować tworzenie wielkich korporacji państwowy ch mający ch zmonopolizować całe sektory przedsiębiorczości i w ten sposób wpły wać na rosy jską gospodarkę. Odpowiedzialnością za zarządzanie ty mi gigantami obarczy ł ludzi sprowadzony ch wcześniej z Petersburga. Wielu z nich, będąc ministrami w jego rządzie, jednocześnie stanęło na czele ty ch firm. Stanowiska w zarządach zapewniały im łatwy dostęp do pieniędzy przedsiębiorstwa, a także pozwalały bezpośrednio wpły wać na wiele projektów. Igor Sieczin już od dawna kierował Rosnieftem; firma zajęła nagle drugą pozy cję w Rosji pod względem wy doby cia ropy naftowej, a po roku wy sunęła się pod ty m względem na prowadzenie. Siergiej Iwanow, ówczesny minister obrony , objął władzę w konsorcjum lotniczy m OAK, w którego skład weszli producenci samolotów cy wilny ch i wojskowy ch. Władimir Jakunin został szefem Kolei Rosy jskich, czasami nazy wany ch trzecim dobrem naturalny m tego kraju po ropie naftowej i gazie ziemny m. Siergiej Czemiezow, znający Putina od czasów współpracy w Dreźnie, został prezesem koncernu zbrojeniowego Rosoboronexport. Według szacunkowy ch dany ch w 2006 roku zy ski z działalności państwowy ch koncernów stanowiły jedną piątą produktu krajowego brutto i jedną trzecią wartości giełdy – wszy stkie zaś znajdowały się w rękach przy jaciół i sojuszników Putina22. Najpotężniejszy m z graczy wciąż by ł Gazprom. Ani jego prezes Dmitrij Miedwiediew, ani dy rektor generalny Aleksiej Miller nie zostali wy brani na najwy ższe stanowiska dlatego, że mieli szczególne doświadczenie lub wiedzę o wy doby ciu gazu; obaj zasłuży li się za to lojalnością. Dzięki nim Putin pociągał za sznurki w Gazpromie i ingerował w najdrobniejsze szczegóły budżetu firmy , ceny , kierunki budowy gazociągów, a nawet w kadry , które osobiście zatwierdzał „od zastępców kierowników w górę”, nieraz w ogóle nie informując Millera o istotny ch nominacjach23. Prezy dent robił to z taką pasją, że wielu się zastanawiało, czy przy padkiem nie szy kuje się do roli prezesa po zakończeniu kadencji. „Dziękuję za ofertę pracy – odparł, gdy w sty czniu 2006 roku jeden z dziennikarzy zadał mu wprost to py tanie. – Nie sądzę jednak, by m miał się zająć biznesem. Nie nadaję się do tego zajęcia ani z natury , ani ze względu na doświadczenie zawodowe”. Gazprom przegrał wprawdzie wewnętrzną przepy chankę o główne przedsiębiorstwo Jukosu, ale dalej się rozbudowy wał i przy jął takty kę o wiele subtelniejszą i bardziej podstępną niż konfiskata mienia. Roman Abramowicz w 2003 roku po spotkaniu z Putinem wy cofał się z fuzji Sibnieftu z Jukosem (zatrzy mał jednak trzy miliardy dolarów, które wpłacił mu Chodorkowski), ale i jego firma musiała zmierzy ć się z nowy mi obciążeniami podatkowy mi. Otrzy mawszy wezwanie do zapłaty miliarda dolarów, po cichu wy negocjował ugodę i w 2005 roku przekazał do budżetu jedy nie 300 milionów24, a potem czy m prędzej starał się znaleźć chętnego, któremu mógłby odsprzedać swój pakiet kontrolny akcji. Rozważał oferty firm Chevron-Texaco, Shell i Total, ale
by ł spry tniejszy niż Chodorkowski, a przy najmniej mniej konfliktowy , ponadto umiał wy ciągać wnioski z historii25. W lipcu 2005 roku Sibnieft wy płacił swoim akcjonariuszom olbrzy mią dy widendę w wy sokości 2,29 miliarda dolarów – by ło to więcej, niż wy nosił cały zy sk przedsiębiorstwa sprzed dwóch lat – co stanowiło wy raźny sy gnał, że Abramowicz wy biera gotówkę i szy kuje się do sprzedaży firmy . Dwa dni później Putin potwierdził te spekulacje podczas szczy tu G8 w Szkocji i oznajmił, że Gazprom jest zainteresowany kupnem. Podkreślał, że to pry watna sprawa między oboma przedsiębiorstwami, ale zdradził też, że osobiście rozmawiał na ten temat z Abramowiczem. Gazprom nie miał dosy ć gotówki, żeby kupić Sibnieft, lecz Putin ogłosił, że rząd wy korzy sta pieniądze ze skarbu państwa na zakup akcji Gazpromu, zapewniając państwu pakiet większościowy . Dzięki temu zastrzy kowi gotówki Gazprom mógł kupić Sibnieft za trzy naście miliardów dolarów, co by ło tak wy soką ceną, że transakcja od razu zrodziła plotki na temat łapówek i „podatku korupcy jnego”26. Ówczesny ambasador USA William J. Burns nadał depeszę do Departamentu Stanu, że sam Abramowicz dostał „ty lko ćwierć tej kwoty ”27. Wy gląda na to, że wiele inny ch osób też coś z niej uszczknęło.
Z
a drugiej kadencji Putina Gazprom – niegdy ś skostniały ty tan – zmienił się w giganta
energety cznego, o jakim prezy dent od dawna marzy ł. Stał się jedną z największy ch korporacji na świecie pod względem kapitalizacji ry nkowej; prześcignął nawet takie filary ry nku, jak Toy ota, Walmart i Citigroup Sanforda Weilla. Nie chodzi o to, że by ł lepiej zarządzany ani bardziej wy dajny , ale Putin się postarał, żeby uczy nić z niego najpotężniejsze przedsiębiorstwo w kraju – i silne ramię polity ki zagranicznej Rosji w Azji i Europie. Porozumiał się z kanclerzem Gerhardem Schröderem, który kiedy ś nazwał go „stuprocentowy m demokratą”, żeby zbudować najdłuższą na świecie podwodną instalację do przesy łu gazu ziemnego między terminalami w Rosji i Niemczech. Projekt ochrzczony z upły wem czasu jako Nord Stream miał ominąć starą radziecką sieć gazociągów wiodący ch przez teren Ukrainy , Białorusi i Polski, dzięki czemu Kreml mógłby wy wierać naciski w negocjacjach doty czący ch opłat za przesy ł gazu w ty ch państwach i wzmocnić zależność Europy od Rosji. By ła to bardzo kontrowersy jna decy zja. Minister obrony narodowej Polski nazwał ją energety czną wersją paktu Ribbentrop-Mołotow28, a ekolodzy z krajów basenu Morza Bałty ckiego głośno wy rażali obawy doty czące kładzenia gazociągu na morskim dnie usłany m amunicją z czasów pierwszej i drugiej wojny światowej. Kilka miesięcy później, kiedy Schröder przegrał wy bory , Putin zapewnił mu stanowisko prezesa komitetu akcjonariuszy nowej firmy , która miała zbudować Nord Stream i przy stąpiła do pracy , gdy ty lko Niemcy dali projektowi zielone światło dzięki gwarancji tajnej poży czki w wy sokości miliarda dolarów. Gazprom wraz z dwiema wiodący mi w branży energety cznej niemieckimi firmami BASF i E.ON posiadał pakiet kontrolny akcji nowej firmy , a Putin traktował
ją na preferency jny ch zasadach. Dy rektorem zarządzający m projektu, nominowany m za zgodą i z błogosławieństwem Putina, został jego stary przy jaciel ze Stasi Matthias Warnig. Ty dzień po zatrudnieniu Schrödera Putin niespodziewanie zaprosił na Kreml Donalda Evansa, nafciarza i powiernika prezy denta Busha (podczas jego pierwszej kadencji kierował Departamentem Handlu), i zaproponował mu podobne stanowisko w Rosniefcie, chcąc w ten sposób zapewnić wiary godność na scenie między narodowej przedsiębiorstwu, które obecnie żerowało na zagrabiony m majątku Jukosu29. Evans odmówił, Putin jednak już od dawna wy znawał wiarę, że ludźmi i polity ką rządzi pieniądz. Zasada ta sprawdziła się wiele razy , szczególnie w Europie. Putin mógł się wy pierać ży łki do biznesu, ale by ło oczy wiste, że czuje się jak ry ba w wodzie, dopracowując szczegóły największy ch umów handlowy ch swojego kraju, osobiście negocjując ich warunki i pośrednicząc w sporach. W lipcu 2005 roku firma Roy al Dutch Shell przy znała się do olbrzy miego przekroczenia kosztów wy doby cia ropy naftowej i gazu na wy spie Sachalin na Dalekim Wschodzie – na co pozwalała jej pierwsza w Rosji umowa o wspólnej eksploatacji złóż, podpisana jeszcze w latach dziewięćdziesiąty ch. Stało się to ledwo ty dzień po osiągnięciu porozumienia z Gazpromem, które dopuszczało rosy jskiego giganta do udziału w projekcie. Podczas listopadowej wizy ty w Holandii Putin na spotkaniu z przedstawicielami biznesu w domu burmistrza Amsterdamu publicznie strofował Jeroena van der Veera, dy rektora generalnego Shella30. Van der Veer poprosił Putina o pry watną rozmowę i przez dwadzieścia minut obaj panowie sprzeczali się po niemiecku o to, dlaczego inwesty cja mająca kosztować dziesięć miliardów dolarów pochłonęła dwa razy większą kwotę, co znacząco opóźniało wy płatę zy sków rządowi Rosji. Van der Veer próbował tłumaczy ć, że tak wielkie przedsięwzięcie, które wiązało się z budową platform wiertniczy ch na morzu i długiego gazociągu, wy magało specjalisty cznej wiedzy i technologii skraplania gazu ziemnego, a ty mi nie dy sponował ani Gazprom, ani żadna inna rosy jska firma. Pomimo zwiększony ch kosztów projekt wciąż by ł opłacalny , ale Putin i tak zażądał renegocjacji umowy Shella z Gazpromem. Rozmowy ciągnęły się miesiącami, a ty mczasem Kreml spuścił ze smy czy naczelnego buldoga Ministerstwa Zasobów Naturalny ch Olega Mitwoła. Ten przy puścił szeroko omawiany w mediach atak na projekt, wy korzy stując jako pretekst jego rzekomo szkodliwy wpły w na środowisko. To prawda, że środowisko w rejonie Sachalinu – szczególnie u ujścia rzek, który mi wędrowały łososie, oraz na Morzu Ochockim, na terenach rozrodczy ch pły wacza szarego – ucierpiało z powodu tego projektu, ale wcześniej ochrona przy rody nie należała do priory tetowy ch zmartwień jego uczestników. Mitwoł zagroził, że wy toczy Shellowi proces za każde ścięte drzewo, a według jego zadziwiający ch szacunków firma mogła zostać ukarana mandatami na łączną kwotę pięćdziesięciu miliardów dolarów31. Shell, pracujący nad ty m projektem razem z Mitsu & Company i Mitsubishi Corporation z Japonii, zrozumiał aluzję. Nie ty lko zgodził się na nową umowę, ale też odsprzedał pakiet
kontrolny inwesty cji Gazpromowi za 7,45 miliarda dolarów, czy li znacznie poniżej wartości ry nkowej. Ulegając presji Putina32, van der Veer musiał wrócić na Kreml z członkami zarządu Mitsu i Mitsubishi, żeby raty fikować umowę przed kamerami. Ta ceremonia miała pokazać, że władza prezy denta rozciąga się nie ty lko na rosy jskich urzędników i biznesmenów. „Wszy stkie największe firmy świata czerpią korzy ści ze współpracy z Rosją” – oznajmił prezy dent gościom zebrany m przy stole w sali konferency jnej koło jego gabinetu. Jeżeli zaś chodzi o giganty czne szkody dla środowiska, jego zdaniem tę sprawę „można w gruncie rzeczy uznać za załatwioną”33. Zagraniczne firmy biorące udział w projekcie straciły kontrolę nad jego rozwojem i przebiegiem, ale wciąż mogły wy doby wać ropę naftową i gaz, a na ich konta dalej wpły wały zy ski. Tak więc po kolei godziły się z faktem, że nowy m zarządcą projektu jest Gazprom, i podobnie jak Kraft dziękowały Putinowi za wy siłki wspierające partnerstwo między narodowe.
K
ażda nowa zdoby cz jeszcze bardziej rozzuchwalała Putina. Pod koniec 2005 roku Gazprom
podniósł cenę dostarczanego na Ukrainę gazu ziemnego. Do tej pory sprzedawał go po bardzo okazy jnej cenie pięćdziesięciu dolarów za ty siąc metrów sześcienny ch, a teraz żądał za tę samą ilość dwustu trzy dziestu dolarów, co by ło porówny walne z ceną dla reszty krajów europejskich. By ła to jawna zemsta za flirt Juszczenki z Zachodem. Putin zgodził się na zaniżoną cenę jeszcze przed wy borami prezy denckimi, chcąc wzmocnić poparcie społeczeństwa dla Janukowy cza, ale teraz nadszedł czas odnowienia umowy , a skoro Juszczenko wolał zwrócić się ku Europie, Ukraina musiała liczy ć się z kosztami. Putin się upierał, że nie chodzi o polity kę, ty lko o interesy , ale nie kry ł się ze złośliwością. „Dlaczego właśnie my mieliby śmy to sponsorować?” – mówił o prozachodnich dążeniach Ukrainy . W sy lwestra Putin zaproponował odroczenie tej decy zji o trzy miesiące oraz poży czkę dla Ukrainy , która pomogłaby jej przetrwać trudne chwile, ale wobec jej dalszego oporu Gazprom od pierwszego dnia nowego roku za zgodą Putina wstrzy mał dostawę gazu. Tak ostre zagranie miało też niekorzy stny wpły w na samą Rosję. Większość rosy jskiego gazu pły nęła do Europy przez Ukrainę, więc ta zaczęła podbierać część konty ngentu inny ch państw, żeby pokry ć swoje potrzeby , zaburzając ciśnienie gazu w Austrii, Francji, Włoszech, Mołdawii, Polsce, Rumunii, Słowacji i na Węgrzech. Prawo by ło po stronie Rosji, lecz surowa takty ka Putina wy wołała niechęć nawet tam, gdzie zwy kle panowało przekonanie, że Rosji należy się szacunek. Ponadto Putin podważy ł w ten sposób własną strategię przekony wania Europy , że Rosja jest godny m zaufania i niezastąpiony m dostawcą energii. W końcu Putin musiał ustąpić. Zaproponował kompromis, którego skutkiem by ło podniesienie cen gazu, ale też wprowadzenie pośrednika, RosUkrEnergo, szemranej spółki handlowej, stworzonej przez prezy denta Rosji z Leonidem Kuczmą kilka miesięcy przed pomarańczową
rewolucją. Właścicielem połowy firmy by ł Gazprom; wśród pozostały ch właścicieli – ich nazwisk jeszcze nie ujawniono – znalazł się Dmitrij Firtasz, ukraiński biznesmen przy znający się do związków z Siemionem Mogilewiczem, jedny m z najgroźniejszy ch mafiosów świata34. Mogilewicz – człowiek, który z powodu ogromnej defraudacji trafił na listę dziesięciu najbardziej poszukiwany ch przez FBI przestępców – utrzy my wał bliskie kontakty z rządem Ukrainy , nawet z Juszczenką, i podobno już od lat dziewięćdziesiąty ch znał się z Putinem. Według jednej z podsłuchany ch rozmów Kuczmy mieszkał pod fałszy wy m nazwiskiem w Moskwie, chroniony przez Putina w zamian za usługi wy wiadowcze na rzecz Rosji35. Ta umowa dała Gazpromowi jeszcze większy wpły w na dostawy gazu na Ukrainę – zresztą możliwe, że właśnie po to wy wołano całą burzę. Rosji udało się zatem zacieśnić kontrolę nad państwem, które tak bardzo chciało się od niej odwrócić. Warunki umowy i niejasne relacje między pośrednikiem a Juszczenką i jego sojusznikami wy wołały poruszenie na ukraińskiej scenie polity cznej, co Putin z łatwością wy korzy stał do własny ch celów. Zapy tany o tę sprawę zasugerował, że za tajemniczy mi właścicielami RosUkrEnergo stoi prezy dent Ukrainy . „Zapy tajcie Wiktora Juszczenkę – powiedział. – Wiem ty le co wy , a Gazprom też nie zna prawdy . Możecie mi wierzy ć”. Putinowi udało się upiec dwie pieczenie na jedny m ogniu. Gazprom czerpał połowę zy sków ze sprzedaży swojego gazu na Ukrainę, a Juszczenko został wciągnięty w układ korupcy jny związany z umową, która budziła na Ukrainie tak silne kontrowersje, że podzieliła koalicję stojącą na czele pomarańczowej rewolucji. Kiedy na Ukrainie zbliżały się wy bory parlamentarne w marcu 2006 roku, zwana „gazową księżniczką” Julia Ty moszenko, mająca własne doświadczenia związane z handlem energią, prowadziła kampanię przeciwko umowie i prezy dentowi, chociaż przedtem sama pomogła mu zdoby ć ten urząd. Wy bory skończy ły się sromotną klęską partii Juszczenki i zmusiły go do szukania koalicji ze swoim uprzednim ry walem Wiktorem Janukowy czem, który właśnie wrócił na scenę polity czną36.
G
ranica między polity ką i interesami ekonomiczny mi stawała się coraz mniej wy raźna;
Rosjanie zaczęli nazy wać rząd spółką z ograniczoną odpowiedzialnością o nazwie Kreml i z Putinem w roli prezesa. Ten szefował nie ty lko Gazpromowi, lecz wszy stkim „państwowy m czempionom”; udzielając im wielu przy wilejów, między inny mi chroniący ch je przed kontrolami podatkowy mi – bronią często wy korzy sty waną przeciwko inny m firmom, zarówno mały m, jak i duży m. Ponadto lobbował w ich interesach z zapałem, który w przy padku Jelcy na w latach dziewięćdziesiąty ch by łby nie do pomy ślenia37. W 2005 roku trudno by ło już nie dostrzegać, jak daleko sięga jego władza nad państwowy mi monopolami. Wtedy też zarówno z parlamentu, jak i z sy stemu sądowniczego wy eliminował ostatnie organy i insty tucje mogące
sprawdzić jego wiary godność. Kiedy ś Putin przy sięgał, że zlikwiduje arogancką „klasę” oligarchów, a teraz sam patronował coraz większej części rosy jskiej gospodarki. Nie dy ktował warunków każdej umowy handlowej w Rosji, ale najważniejsze z nich wy magały co najmniej cichego przy zwolenia ze strony Kremla. Oligarchowie z lat dziewięćdziesiąty ch, którzy przetrwali okres transformacji do epoki Putina, prześcigali się w zabieganiu o jego względy , organizując co jakiś czas akcje chary taty wne albo dowodząc swojej wierności w inny sposób – na przy kład Wiktor Wekselberg kupił i sprowadził z powrotem do Rosji dziewięć sły nny ch jajek Fabergé oraz dzwony z klasztoru Swiato-Daniłow, rozbrzmiewające od ponad stu lat nad Lowell House na Uniwersy tecie Harvarda. Oczy wiście pojawiały się również inne dowody lojalności, o który ch mało kto wiedział – ciche wy miany przy sług oraz prezenty wręczane po to, by chronić swoje interesy . Jeden z takich dowodów, choć miał pozostać tajemnicą, pomy łkowo ujrzał światło dzienne, dając światu rzadką okazję, by się przekonać, w jaki sposób powstają fortuny . W 2000 roku Nikołaj Szamałow, jeden z kolegów Putina ze spółdzielni Oziero nad Jeziorem Komsomolskim, podpisał umowę z właścicielami małej firmy farmaceuty cznej, którą w 1992 roku pomogła stworzy ć kierowana przez Putina petersburska komisja. Firma nazy wała się Petromed i chociaż samorząd Petersburga w końcu sprzedał większościowy pakiet jej akcji, i tak świetnie sobie radziła. Szamałow umówił się z jej właścicielami, że przy jmą dotacje od oligarchów pragnący ch „z własnej woli” wesprzeć nowego prezy denta. Na przy kład Roman Abramowicz zadeklarował wpłatę dwustu trzech milionów dolarów, a Aleksiej Mordaszow, właściciel konsorcjum hutniczo-górniczego Siewierstal, zaproponował piętnaście milionów dolarów. Dotacje miały by ć przeznaczone na zakup sprzętu medy cznego, ale część wpły wów znalazła się na zagraniczny ch kontach; z ty ch środków sfinansowano później zakup inny ch dóbr, podobno między inny mi akcji Banku Rossija. Na początku umowa doty czy ła umiarkowany ch kwot i realizowano ją w całkowitej tajemnicy , ale w 2005 roku Szamałow oświadczy ł właścicielom Petromedu, że od teraz pieniądze z dotacji – który ch sumę już wtedy szacowano na niemal pół miliarda dolarów – będą przelewane z zagraniczny ch kont na rachunek nowo powstałej w Rosji spółki inwesty cy jnej Rosinvest. Jej podstawową inwesty cją zaś będzie przebudowa luksusowego ośrodka niedaleko Soczi nad Morzem Czarny m, gdzie radzieccy przy wódcy wy poczy wali w komfortowy ch warunkach, a i Putin lubił tam jeździć na wakacje. Ośrodek miał się stać prezy denckim pałacem „godny m cara”, a koszt remontu mógł wy nieść około miliarda dolarów38. Początkowo utrzy my wano te plany w tajemnicy . Wiedziała o nich jedy nie garstka biznesmenów i przedstawicieli rządu, którzy by li na ty le dy skretni lub skorumpowani, że nie mówili głośno o ty ch sprawach. To właśnie na takich mętny ch obszarach, gdzie państwo układało się z biznesem, wy łoniła się z ciemny ch pery ferii gospodarki – oraz z przeszłości Putina – nowa klasa oligarchów.
J
urij Kowalczuk, fizy k, z który m Putin prowadził w Petersburgu pierwsze ekspery menty
z kapitalizmem, dalej zarządzał Bankiem Rossija, insty tucją powstałą jeszcze za czasów sowieckich. Na początku XXI wieku by ł to mały prowincjonalny bank obracający majątkiem udziałowców; nie skorzy stał w jakiś zauważalny sposób na boomie gospodarczy m po dojściu Putina do władzy . By ł jednak wspólny m przedsięwzięciem grupy znajomy ch, z który mi prezy dent zaprzy jaźnił się w latach dziewięćdziesiąty ch. Putin wciąż utrzy my wał z nimi bliskie kontakty , nawet gdy los się do niego uśmiechnął i wy niósł go wy żej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Wśród akcjonariuszy banku by li też jego partnerzy ze spółdzielni Oziero. Po sukcesie polity czny m Putina spółdzielnia rozrosła się proporcjonalnie do fortun jej członków. Obszar osiedla powiększono kosztem sąsiadów, tłumacząc to koniecznością instalacji sy stemu ochrony . Sąsiedzi zasy pali członków spółdzielni pozwami sądowy mi, skarżąc się, że zostali pozbawieni dostępu do jeziora. Jedna z mieszkający ch w pobliżu kobiet twierdziła, że prezes spółdzielni, Władimir Smirnow – Putin mianował go szefem agencji eksportu jądrowego – próbował ją udusić, kiedy przeskoczy ła przez płot, żeby pokazać, że też ma prawo przeby wać nad wodą39. Podobno jeszcze przed końcem pierwszej kadencji prezy denckiej Putin pozby ł się jednak udziałów w spółdzielni, bo miał nieco ambitniejsze potrzeby mieszkaniowe. Niektórzy właściciele dacz nad Jeziorem Komsomolskim, między inny mi Smirnow, pojechali z Putinem do Moskwy , żeby objąć funkcje w rządzie. Andriej Fursenko został wiceministrem, a potem ministrem przemy słu, oświaty i nauki. Władimir Jakunin w 2005 roku przejął zarząd Kolei Rosy jskich. Inni, jak Kowalczuk i Nikołaj Szamałow, dy rektor rosy jskiego oddziału niemieckiej firmy Siemens, zajmowali o wiele niższe stanowiska. Po przegranej Sobczaka w wy borach samorządowy ch ich bank stracił uprzy wilejowany dostęp do państwowej kasy , ale dziesięć lat później, kiedy Putin znalazł się u władzy , przy szłość znowu zaczęła jawić się w jasny ch barwach. Podczas pierwszej kadencji Putina jego znajomi – Kowalczuk, Szamałow czy też Giennadij Timczenko – pozostawali w cieniu, nie by li zby t znani. Michaił Kasjanow, pierwszy premier Putina, nie pamięta, by nazwa Banku Rossija ani nazwiska jego właścicieli kiedy kolwiek pojawiały się w umowach rządowy ch, które nadzorował40. O Kowalczuku usły szano po raz pierwszy dopiero w 2004 roku – dziwny m trafem w ty m samy m miesiącu, kiedy Kasjanow stracił urząd – po ty m, jak skazany na porażkę kandy dat na prezy denta Iwan Ry bkin opublikował w „Kommiersancie” tekst oskarżający Putina o prowadzenie wspólny ch interesów z Timczenką i Romanem Abramowiczem. Dziwne zniknięcie Ry bkina kilka dni później przy ćmiło wy dźwięk arty kułu, więc nikt nadal nie zwracał uwagi na ty ch ludzi, ponieważ w porównaniu z wielkim rosy jskim biznesem zdawali się jedy nie mało znaczący mi outsiderami, pionkami z prowincji.
W pierwszy m roku rządów Putina bank wy kazał skromny zy sk, ale jak wiele inny ch rzeczy w putinowskiej Rosji to też wkrótce miało ulec zmianie. Kowalczuk został prezesem Banku Rossija w 2004 roku, kiedy Aleksiej Mordaszow z Siewierstalu, jeden z najbogatszy ch oligarchów w kraju, zdeponował w nim dziewiętnaście milionów dolarów, a potem w zamian otrzy mał 8,8 procent udziałów. By ła to równowartość całego kapitału zakładowego banku41. Wielu uznało, że walczący z biznesowy m ry walem Mordaszow próbował wkupić się w łaski Putina i dlatego tak chętnie zasilił konto Petromedu środkami przeznaczony mi na sprzęt dla szpitali. Dzięki tej wpłacie bank w lipcu 2004 roku mógł po cichu kupić na giełdzie połowę akcji należącej do Gazpromu firmy ubezpieczeniowej Sogaz. Wartość transakcji wy niosła pięćdziesiąt osiem milionów dolarów – jak później twierdzono, o wiele mniej niż rzeczy wista cena ry nkowa ty ch akcji. By ł to pierwszy przy padek sprzedaży przez Gazprom niestrategicznej części majątku firmy . Eksperci i anality cy od dawna przekony wali, że koncern powinien pozby ć się ty ch akty wów, ale transakcja i tak wy wołała zdziwienie, szczególnie że wszy stko odby ło się w ramach przetargu zamkniętego, a potencjalni naby wcy się nie ujawnili. Putin bezpośrednio ingerował w jej przebieg, wy rażając ży czenie, żeby akcje trafiły do Banku Rossija. „Putin powiedział: » Bank Rossija« i zamknął dy skusję” – wspominał później ten moment Władimir Miłow, wiceminister z czasów pierwszej kadencji Putina. Liberałowie w gabinecie prezy denta by li oszołomieni i zaskoczeni42, bo do sty cznia 2005 roku nikt nie wiedział, że Bank Rossija w ogóle weźmie udział w przetargu. Ty mczasem teraz nadzorował działalność Sogazu za pośrednictwem mniejszy ch firm fasadowy ch – między inny mi założonej w 2002 roku w Petersburgu firmy Aksept. Jej właścicielem by ł Michaił Szełomow, wnuk wuja Putina Iwana Szełomowa, który pomógł matce Putina w ucieczce z miasta podczas inwazji nazistów. Zdaniem wtajemniczony ch bank cieszy ł się szczególny mi przy wilejami i względami najważniejszy ch osób w państwie. Od tej pory klienci pchali się drzwiami i oknami. Wkrótce Sogaz stał się ulubiony m ubezpieczy cielem najważniejszy ch przedsiębiorstw państwowy ch, takich jak znajdujące się pod zarządem Jakunina Koleje Rosy jskie i Rosnieft, obecnie z Igorem Sieczinem jako prezesem. To z kolei sprawiło, że ekspansja Banku Rossija nadzwy czajnie przy spieszy ła; po cichu przejmował on coraz więcej akty wów Gazpromu, między inny mi jego oddział bankowy , a w końcu też holdingi medialne, który m koncern patronował. Początkowo ekspansja banku przeprowadzana by ła ukradkiem, cierpliwie i z zachowaniem najwy ższej ostrożności. Jego struktura własnościowa wy dawała się niejasna, ponieważ posiadaczami akcji by ły powiązane w skomplikowany sposób zagraniczne firmy chowające się jedna w drugą niczy m matrioszki, tak że zaczęto podejrzewać, iż sam Putin ma w nim swoje udziały .
P
odczas swojej pierwszej kadencji Putin stopniowo stawiał gospodarkę na nogi, w czy m
ogromnie pomógł mu niespodziewany wzrost cen ropy naftowej (co z kolei wpły nęło na cenę gazu ziemnego). Ale jego druga kadencja oznaczała znaczący zwrot, który szedł w parze z odejściem części jego liberalny ch doradców i wzmocnieniem władzy Kremla nad parlamentem, różny mi organami rządu, mediami i światem biznesu. Kiedy państwo stało się wy płacalne, Putin zaczął rozdzielać zy ski wśród nowej generacji magnatów finansowy ch, ludzi czekający ch dotąd na swą kolej, bo w latach dziewięćdziesiąty ch by li poza główny m obiegiem i nie zdołali zgromadzić fortun. Nie by ło zatem wśród nich miliarderów ostentacy jnie obnoszący ch się ze swoim bogactwem. To by ło nowe pokolenie oligarchów, stworzony ch jakby według tej samej matry cy co Putin: sprawiali wrażenie poważny ch, bezbarwny ch, skry ty ch i bezbrzeżnie lojalny ch wobec człowieka, który wy rwał ich z szarej egzy stencji. Ci, którzy nie dołączy li do Putina w rządzie, wkrótce poszli za nim w interesach. Po wy kupieniu przez Rosnieft lwiej części Jukosu odpowiedzialność za większość umów handlowy ch doty czący ch sprzedaży ropy spadła na Giennadija Timczenkę; ten przedsiębiorca po raz pierwszy dobijał targów z Putinem w latach dziewięćdziesiąty ch. Kiedy Arkadij Rotenberg (on z kolei w latach sześćdziesiąty ch razem z bratem Bory sem trenował judo u boku Putina) założy ł w 1998 roku w Petersburgu klub judo pod nazwą Jawara-Newa, Timczenko został jego sponsorem, a Putin honorowy m prezesem. W klubie panowała „judokracja”, która wpły nęła na rozumienie przez Putina polity cznego przy wództwa tak samo jak jego kariera w KGB43. Wasilij Szestakow, inny judoka i założy ciel klubu (w 1996 roku niemal zatrudnił Putina jako trenera), też zajął się polity ką i wy dawaniem filmów oraz książek o tematy ce sportowej; współautorem jednej z nich by ł rzekomo sam Putin. W dniu zaprzy siężenia na urząd prezy denta w 2000 roku Putin powołał do ży cia państwowy koncern; zebrał on pod jedny m szy ldem kilkadziesiąt gorzelni, w który ch większość majątku wciąż należała do państwa. Aby zapewnić sobie kontrolę nad ty m przedsiębiorstwem, odwołał się do „judokracji”. Na czele Rosspirtpromu, jak została nazwana firma, umieścił Arkadija Rotenberga. W kraju, gdzie chętnie sięgano po mocne trunki, koncern by ł skazany na sukces, więc wkrótce obsługiwał niemal połowę rosy jskiego ry nku alkoholu, a jego wartość liczono w milionach dolarów, w czy m bardzo pomagały mu regulacje rządowe i naloty na pry watną konkurencję44. Rotenberg i jego brat Bory s wy korzy stali zy ski z produkcji narodowego trunku do otwarcia własnego banku pod nazwą SMP Bank, który potem zaczął inwestować pieniądze w budowę dokładnie takiego gazociągu, jakiego projekt Putin negocjował z polity kami pokroju Gerharda Schrödera. W odróżnieniu od nastawiony ch na szy bki zy sk strategii pry waty zacy jny ch z lat
dziewięćdziesiąty ch takty ka gromadzenia dóbr przez przy jaciół Putina by ła tak powolna i stopniowa, że jej skutki wy szły na jaw znacznie później. Putin umożliwił znajomy m z najbliższego otoczenia dołączenie do rosy jskich elit finansowy ch, pozwolił im się wzbogacić, a jednocześnie zadbał o to, by przejęli kontrolę nad ty mi sektorami gospodarki – od bogactw naturalny ch do mediów – które uważał za kluczowe dla bezpieczeństwa kraju. „On nie bierze do współpracy chłopców z Petersburga, bo mają ładne oczy , ty lko dlatego, że zna ty ch ludzi, ufa im i wie, czego się po nich spodziewać” – powiedział w 2007 roku dziennikowi „Izwiestia” Anatolij Rachlin, pierwszy trener judo Putina.
26
grudnia 2005 roku Putin zaprosił swoich doradców na specjalne spotkanie na Kremlu,
żeby omówić między inny mi kwestię dy stry bucji zy sków, które Rosnieft zawdzięczał swojej niespodziewanej ekspansji. Przy długim owalny m stole zasiedli ludzie towarzy szący prezy dentowi od czasów Petersburga: Aleksander Miedwiediew, Aleksiej Kudrin, German Gref i Igor Sieczin. To by ła niety powa konferencja, mniejsza niż spotkanie gabinetu ministrów, ale większa niż zwy czajne spotkania poświęcone sprawom ekonomiczny m. Uczestniczy ł w niej też już raz wcześniej zdegradowany Andriej Iłłarionow; coraz bardziej niepokoił go kierunek, w jakim zmierzała polity ka gospodarcza Kremla. Iłłarionow, z wy kształcenia ekonomista, by ł wojowniczy m, uparty m mężczy zną, który doradzał wszy stkim rosy jskim rządom po rozpadzie Związku Radzieckiego. Wy znawał skrajnie liberalne wartości, wierzy ł w wolny ry nek i zawsze w otwarty sposób mówił to, co my śli. Pierwszy raz spotkał się z Putinem w 2000 roku, kiedy ten pełnił jeszcze funkcję ty mczasowego prezy denta. Jeden z urzędników podał Putinowi karteczkę z informacją, że rosy jskie siły w Czeczenii opanowały wioskę Szatoj, ostatni przy czółek separaty stów. Prezy dent nie posiadał się z radości, a kiedy Iłłarionow powiedział, że jego zdaniem wojna jest niezgodna z prawem i szkodzi Rosji, obaj przez godzinę się sprzeczali, dopóki Putin nie uciął dy skusji gniewny m tonem. Iłłarionow postanowił, że od tej pory już nigdy nie zabierze głosu w sprawie Czeczenii – będzie rozmawiał ty lko o gospodarce45. Podczas pierwszej kadencji prezy dentury Putina Iłłarionow by ł orędownikiem strategii ekonomicznej państwa. Chwalił decy zje Putina prowadzące do wprowadzenia jednolitego trzy nastoprocentowego podatku, spłaty długu państwa i utworzenia stabilizacy jnego funduszu rezerw, które wbrew oczekiwaniom udało się utrzy my wać na stały m poziomie. Późniejsza afera Jukosu sy gnalizowała zmianę kursu, o czy m Iłłarionow nie wahał się powiedzieć. Okazało się jednak, że Putin już nie słucha jego rad; najpierw zdy misjonował ekonomistę, a potem stopniowo zmniejszał liczbę jego współpracowników na Kremlu. W wy wiadzie udzielony m opozy cy jnej gazecie „Nowoje Wriemia” Iłłarionow powiedział, że Putin podzielił otaczający ch go ludzi na odrębne grupy . Jedną z nich nazwał „grupą ekonomistów”, do której zaliczali się jego doradcy ze wszy stkich
dziedzin związany ch z ekonomią. Drugą grupę stanowili „biznesmeni”; oficjalni doradcy by li z niej wy kluczeni. Iłłarionow zdradził, że to właśnie z nimi Putin zamierzał „przejąć kontrolę nad akty wami i przepły wem gotówki w przedsiębiorstwach”46. Tak jak kiedy ś Putin nie chciał rozmawiać o Czeczenii, tak teraz wszy stko wskazy wało na to, że nie jest zainteresowany rzeczy wistą dy skusją o przy szłości Rosnieftu. To by ło pierwsze spotkanie doty czące wy stawienia na sprzedaż akcji Rosnieftu – na giełdzie londy ńskiej i dwóch giełdach rosy jskich – na które zaproszono Iłłarionowa, ale szy bko się okazało, że transakcja jest już bardzo zaawansowana. Podczas tej konferencji Igor Sieczin wy sunął propozy cję, by zebrać dwanaście miliardów dolarów dzięki sprzedaży 13 procent akcji przedsiębiorstwa, a potem wy korzy stać te pieniądze do spłaty zadłużenia i inwesty cji w nowe projekty . Wszy scy urzędnicy kolejno przy klasnęli temu pomy słowi. „W porządku” – powiedział Gref. Miedwiediew dodał, że upewnił się co do legalności przedsięwzięcia. Iłłarionow jednak sprzeciwił się temu pomy słowi, gdy nadeszła jego kolej, by wy razić opinię na ten temat. Przekony wał, że jeżeli państwo zamierza sprzedać część swojego największego koncernu naftowego, to pieniądze powinny trafić do budżetu państwa. Putin gwałtownie odsunął krzesło, twarz mu poczerwieniała. Iłłarionow wiedział, że wspominając o ry zy ku polity czny m takich manewrów, postawił prezy denta w niezręcznej sy tuacji. Oskarżenie Chodorkowskiego i zajęcie majątku Jukosu to jedno – Rosjanie chętnie przy klasnęli tej akcji – ale zupełnie czy mś inny m by ło ukry cie zy sków z transakcji przed prawowity mi udziałowcami: społeczeństwem rosy jskim. Iłłarionow nagle zrozumiał, że ludzie obecni na sali już dawno podjęli decy zję. Żaden z uczestników konferencji nie dołączy ł do dy skusji. Wszy scy siedzieli ze wzrokiem wbity m w blat stołu. Na domiar złego Iłłarionow zwrócił uwagę na fakt, że niecała kwota uzy skana ze sprzedaży miała posłuży ć wzmocnieniu albo ekspansji Rosnieftu; zgodnie z umową, którą właśnie mieli raty fikować, półtora miliarda dolarów przeznaczono na niesprecy zowane premie dla kadry kierowniczej Rosnieftu, zapewne dla egzekuty wy i członków rady nadzorczej, między inny mi dla Igora Sieczina. Ta informacja zaskoczy ła Putina. Zbladł i z powrotem przy sunął krzesło do stołu. – Igorze Iwanowiczu – zwrócił się do Sieczina – co to ma znaczy ć? Sieczin zerwał się na równe nogi, wy pręży ł się niczy m poborowy przed rozgniewany m oficerem i według relacji Iłłarionowa zdołał nerwowo wy krztusić jedy nie imię Putina. Nie mógł albo nie potrafił wy jaśnić, co to za premie. Putin krótko podziękował Iłłarionowowi za wkład do dy skusji. Ten, wierząc, że prezy dent nie wiedział o premiach, nazajutrz podał się dy misji i publicznie skry ty kował kierunek, w który m zmierzała polity ka głowy państwa. „Nasz kraj zmienił się w korporację, a jej właściciele, czy li oby watele Rosji, stracili nad nią kontrolę” – napisał w gniewny m arty kule wstępny m do „Kommiersanta”47. Sprzeciw Iłłarionowa oddalił pierwszą publiczną emisję akcji Rosnieftu – Putin i Sieczin musieli bowiem od nowa omówić
warunki i harmonogram całego przedsięwzięcia – ale nie na długo. Emisję akcji ogłoszono na początku 2006 roku. Rosnieft twierdził, że zamierza uzy skać dzięki niej dwadzieścia miliardów dolarów, ale później zmniejszy ł oczekiwania o połowę. Rząd hucznie zapowiedział, że umożliwi sprzedaż detaliczną akcji za pośrednictwem państwowego Sbierbanku i inny ch insty tucji, chcąc wy wołać wrażenie, że pry waty zacja przy niesie korzy ści przeciętny m Rosjanom, którzy dostaną szansę uczestnictwa w boomie energety czny m. Najbardziej jednak skupiono się na ty m, żeby zainteresować między narodowe firmy paliwowe, takie jak BP, Petronas i chińskiego giganta CNPC – wizja zwiększenia obecności na ry nku rosy jskim by ła dla nich kusząca, nawet jeżeli chodziło jedy nie o zakup pakietów mniejszościowy ch. Kiedy stwierdzono, że efekty nie spełniają oczekiwań, do akcji wkroczy li inni rosy jscy oligarchowie, między inny mi Roman Abramowicz, i zapewne za namową Kremla dokonali duży ch zakupów, żeby Rosnieft osiągnął swoje cele48. Cała ta sprawa by ła równie kontrowersy jna jak afera Jukosu – a dla samego Putina szczególnie ry zy kowna jako test nowego rodzaju kapitalizmu, który usiłował wprowadzić. Wy puszczenie akcji na giełdę londy ńską wy magało zapoznania potencjalny ch naby wców z ry zy kiem inwesty cy jny m. W przy padku Rosnieftu taka procedura musiała wiązać się z ujawnieniem skali korupcji i przestępczości w Rosji oraz groźbą, że pozwy doty czące Jukosu będą prześladować firmę jeszcze przez długie lata. Ponadto Kreml spółka z o.o. musiał przy znać, że to on ma ostatnie słowo, jeśli chodzi o losy firmy . W prospekcie emisy jny m można przeczy tać: „O działaniach Rosnieftu decy duje rząd Rosji, a jego interesy by wają sprzeczne z interesem akcjonariuszy . Może zatem spowodować, że Rosnieft będzie się angażował w formy akty wności gospodarczej nie zawsze służące zwiększeniu wartości akcji przedsiębiorstwa”49. Nie wiadomo, czy premie, które kry ty kował Iłłarionow, zostały wy płacone. Zainteresowanie inwestorów insty tucjonalny ch akcjami zdawało się umiarkowane, ale sprzedaż Rosnieftu by ła piątą pod względem wartości ofertą publiczną na świecie. Udało się osiągnąć pułap 10,7 miliarda dolarów, a wartość całego Rosnieftu na podstawie cen sprzedaży akcji szacowano na osiemdziesiąt miliardów dolarów. Ofertę publiczną nieprzy padkowo ogłoszono w dniu rozpoczęcia szczy tu G8, po raz pierwszy zorganizowany m w Petersburgu, z Putinem w roli gospodarza. Kreml przy gotował ambitny program, w który m Rosja pomimo konfliktu gazowego z Ukrainą, a potem też z Gruzją i Białorusią, wy stępowała jako gwarant bezpieczeństwa energety cznego. Wzrost znaczenia i wartości Rosnieftu stanowił dowód na to, że Rosja znowu dobrze sobie radzi, więc podczas przy gotowań do szczy tu ekonomicznego Putin roztaczał aurę pewności siebie, a nawet buńczuczności, którą od jakiegoś czasu tłumiły wspomnienia tragedii w Biesłanie, plaga niepokojów społeczny ch i coraz silniejsza kry ty ka obranego przez Rosję kursu. „Ry nek zwery fikował nasze działania” – stwierdził Sieczin w raporcie roczny m firmy 50.
ROZDZIAŁ 17
TRUCIZNA
A
leksander Litwinienko już by ł martwy m człowiekiem, kiedy publicznie oskarży ł Władimira
Putina o to, że go zabił. Od trzech ty godni radioakty wny izotop powoli, lecz nieubłaganie pustoszy ł mu ciało. Zupełnie jakby w jego organizmie wy buchła „mała bomba atomowa”1. Lekarze, którzy początkowo sądzili, że zaszkodziło mu nieświeże sushi, nie by li w stanie ustalić przy czy ny tajemniczej choroby , dopóki się nie okazało, że jest już za późno. Winna okazała się dawka polonu-210. Prawdopodobnie Litwinienko przy jął ją w zdobiony m drewnianą boazerią barze hotelu May fair Millennium w Londy nie 1 listopada 2006 roku po krótkim spotkaniu z przeby wający mi tam z wizy tą Rosjanami. Chciał ich zachęcić do zaangażowania w swoje nowe przedsięwzięcie – handel informacjami na temat rosy jskich kręgów władzy i biznesu. Odkąd Putin zajął w ty ch ostatnich centralną pozy cję, tego ty pu wiadomości nabrały znowu wielkiego znaczenia. Wróciwszy wieczorem do domu, Litwinienko źle się poczuł. Trzy dni później trafił do szpitala, gdzie dogory wał w mękach. Zmarł nocą 23 listopada w wieku zaledwie czterdziestu trzech lat. Nazajutrz jego przy jaciel i kolega z branży Alex Goldfarb stanął przed dziennikarzami i kamerami telewizy jny mi, żeby przeczy tać oświadczenie, które Litwinienko pody ktował mu w ostatnich dniach ży cia. „Wy raźnie sły szę łopot skrzy deł anioła śmierci” – brzmiał początek oświadczenia napisanego nieprawdopodobnie elegancką angielszczy zną, chociaż Litwinienko podczas swoich lat spędzony ch na wy gnaniu poznał jedy nie podstawy tego języ ka. „Może jeszcze zdołam mu umknąć, ale muszę przy znać, że nogi nie niosą mnie tak szy bko, jak by m chciał. Sądzę więc, że to dobry moment, by powiedzieć kilka słów do człowieka odpowiadającego za moją chorobę. Udaje się Panu uciszać ludzi, ale niech Pan wie, że ta cisza drogo kosztuje. Dał się Pan poznać jako bezwzględny barbarzy ńca, za którego mają Pana najzagorzalsi kry ty cy . Udowodnił Pan swój brak szacunku dla ży cia, wolności i wszy stkich inny ch cy wilizowany ch wartości. Wy kazał Pan, że jest niegodny swojego urzędu, niegodny zaufania przy zwoity ch mężczy zn i kobiet. Może i udało się Panu uciszy ć jednego człowieka, ale jęk protestu całego świata będzie rozbrzmiewał Panu w uszach do końca ży cia, Panie Putin”2.
P
o potajemnej ucieczce z Rosji w 2000 roku Litwinienko nie zaznał spokoju; dalej by ł ścigany
przez służby , które zdradził, wy głaszając publiczne oskarżenia podczas absurdalnej konferencji prasowej w 1998 roku, jeszcze przed nastaniem epoki Putina. Nie przy stosował się w pełni do ży cia w Wielkiej Bry tanii; cały czas pozostawał w światku Londongradu, wśród emigrantów, wy gnańców z Rosji i bezdomny ch bogaczy . Nie utrzy my wał stosunków towarzy skich z zamożny mi Rosjanami, którzy w ty m czasie masowo odwiedzali Londy n i wy dawali tam swoje pieniądze – jego środki by ły na to o wiele za skromne – lecz raczej z półjawny mi, zakonspirowany mi kręgami najostrzejszy ch kry ty ków Putina. Najważniejszą postacią w ty m środowisku by ł Bory s Bieriezowski. Eksmagnat finansowy wciąż knuł intry gi mające zdy skredy tować prezy denta, który pozbawił go wpły wów polity czny ch i fortuny . Dzięki jego pieniądzom i namowom Litwinienko napisał książkę razem z Jurijem Felsztinskim, history kiem przeby wający m na emigracji w Stanach Zjednoczony ch. Dowodzili w niej, że FSB stała za zamachami bombowy mi w 1999 roku, dzięki czemu Putin mógł sięgnąć po władzę. Zaty tułowali ją Wysadzić Rosję. Kulisy intryg FSB, a tendency jność tej pozy cji rzucała się w oczy już od pierwszy ch zdań: „Ty lko skończony szaleniec mógłby chcieć wciągnąć Rosję w wojnę, a zwłaszcza w wojnę na Kaukazie Północny m. To tak, jakby nigdy nie by ło Afganistanu”3. Na podstawie książki powstał film, który potajemnie wy świetlano w Moskwie i w wielu miastach europejskich w ramach finansowanej przez żądnego zemsty Bieriezowskiego kampanii mającej zaszkodzić Putinowi. Wkrótce Litwinienko napisał drugą książkę pod ty tułem Przestępcy z Łubianki. Przedstawiał w niej następców KGB jako mafię albo organizację terrory sty czną uwikłaną w zbrodnie i korupcję. Z brawurą, która czasami graniczy ła z szaleństwem, palił wszy stkie mosty łączące go z przeszłością i własną karierą w służbach bezpieczeństwa. Opanowany obsesją na punkcie Putina i jego rządów wy mieniał się doświadczeniami z weteranami KGB i agentami wy wiadu w Wielkiej Bry tanii, Hiszpanii i zapewne w inny ch zakątkach świata. Z pasją chłonął każdy zasły szany skrawek informacji, a potem na podstawie faktów, plotek i bujnej wy obraźni tworzy ł skomplikowane teorie spiskowe. Pod koniec krótkiego ży cia ciekawość Litwinienki rozbudziły plotki, że Putin może by ć gejem albo biseksualistą, oparte na krótkiej, niepotwierdzonej anegdocie z pamiętników Jurija Skuratowa. Eksprokurator wspominał, że Putin zwierzy ł mu się ze swoich podejrzeń, że istnieje nagranie wideo, na który m uwieczniono jego schadzkę. To nagranie stało się legendą wśród kry ty ków prezy denta. Mówili o nim oficerowie zwolnieni z pracy przez Putina, gdy przejął zwierzchnictwo nad FSB w 1998 roku. Podobno kopie tego filmu poukry wano w różny ch miejscach za granicą. Zdaje się jednak, że nikt go nigdy nie widział, a relacje rzekomy ch świadków różnią się między sobą – mówiono, że chodzi o romans z jakimś młody m mężczy zną w 1984 roku, kiedy Putin
przy gotowy wał się do służby jako agent KGB za granicą, a inni twierdzą, że na nagraniu uwieczniono jego późniejszą randkę w ty m samy m pomieszczeniu, w który m nagrano Skuratowa4. W wy obraźni Litwinienki każda możliwość z łatwością nabierała wagi niepodważalnego faktu. 5 lipca, niecałe cztery miesiące przed otruciem, Litwinienko opublikował swoje insy nuacje na temat preferencji seksualny ch Putina, gdy ten podczas wizy ty na placu Czerwony m zrobił pewną kłopotliwą rzecz – uniósł koszulę pewnego chłopca i pocałował go w brzuch. Arty kuł Litwinienki ukazał się na stronie internetowej czeczeńskiego ruchu separaty sty cznego; autor tekstu coraz bardziej z nim sy mpaty zował, zaprzy jaźniwszy się z Achmiedem Zakajewem, inny m uchodźcą, by ły m aktorem, a potem rzecznikiem rebeliantów, który przeprowadził się do północnego Londy nu i zamieszkał przy tej samej ulicy co Litwinienko. Kilka miesięcy przed śmiercią spotkał się z Olegiem Kaługinem, szpiegiem na uchodźstwie, a ten ostrzegł go, że szerzenie takich niepotwierdzony ch insy nuacji to niebezpieczna gra. „Sasza, posuwasz się za daleko” – powiedział Kaługin5. Litwinienko – już i tak traktowany przez FSB jak zdrajca – stracił insty nkt samozachowawczy , wierząc, że na emigracji nic mu nie grozi. Nawet jego córka twierdziła, że by ł „trochę szalony ”. „Każda rozmowa z nim kończy ła się ty radą o reżimie Putina – wspominała. – Nakręcał się do tego stopnia, że nie mógł przestać. Zachowy wał się tak, jakby postradał zmy sły ”6. Litwinienko dalej pracował dla Bieriezowskiego, ale ich relacje osłabły i w 2006 roku Bieriezowski zmniejszy ł mu pensję, z której Litwinienko utrzy my wał rodzinę. Szukając stały ch dochodów, proponował firmom prowadzący m działalność w Rosji swoje usługi jako pry watny detekty w i researcher w kwestii zarządzania ry zy kiem. Jego znajomość wewnętrzny ch mechanizmów działania FSB, obsesy jna skłonność do porówny wania dany ch oraz chęć dzielenia się swoimi odkry ciami rzuciły go w labiry nt śledztw prowadzony ch w samy m sercu Rosji Putina. W kwietniu 2006 roku wy brał się do Izraela na spotkanie z Leonidem Niewzlinem, jedny m z by ły ch partnerów Chodorkowskiego z Jukosu, który twierdził później, że Litwinienko podzielił się z nim informacjami „rzucający mi nowe światło na najważniejsze aspekty afery Jukosu”7, lecz nie udało się ustalić, czego konkretnie doty czy ły . Miesiąc później Litwinienko by ł w Hiszpanii, gdzie spotkał się z funkcjonariuszami służb bezpieczeństwa i prokuratorem Josém Grindą Gonzalezem, który prowadził krucjatę przeciwko przestępczości. Rozmawiali o działaniach i miejscach poby tu kilku osób związany ch z rosy jską mafią. Litwinienko postawił tezę – a Grinda się z nią zgodził – że rosy jski rząd za pośrednictwem FSB oraz wy wiadu zagranicznego i wojskowego kontroluje gangi i wy korzy stuje je do przemy tu broni, prania pieniędzy , zabójstw i inny ch zadań, „który ch nie mógłby legalnie wy kony wać jako rząd”. Grinda by ł na tropie rosy jskiej siatki przestępczej w Hiszpanii, między inny mi uważanego za bossa mafii Giennadija Pietrowa, człowieka działającego już w czasach petersburskich Putina i posiadającego przez
pewien czas udziały w Banku Rossija, insty tucji, wokół której skupiali się najbliżsi wspólnicy Putina8. Litwinienko utrzy my wał te podróże w tajemnicy , posługując się otrzy many m wraz z azy lem bry ty jskim paszportem. W pewny m momencie jednak świadomie skierował na siebie uwagę opinii publicznej. A zdecy dował się na to po najbardziej szokujący m – przy najmniej do jego śmierci – morderstwie jawnego kry ty ka Putina.
W
ieczorem 7 października 2006 roku, w dniu pięćdziesiąty ch czwarty ch urodzin prezy denta,
uzbrojony zamachowiec wszedł za Anną Politkowską na kory tarz jej domu, gdzie mieszkała, i kiedy wsiadła do windy , oddał w jej kierunku cztery strzały . Morderca zostawił pistolet na miejscu zbrodni, co stanowiło sy gnaturę przestępców dokonujący ch zabójstw na zlecenie. Zamach na Politkowską miał wstrząsnąć społeczeństwem i spełnił swoje zadanie. Dziennikarka nigdy nie złagodziła tonu swoich arty kułów na temat wojny w Czeczenii, chociaż większość Rosjan przestała się interesować tą przeciągającą się w nieskończoność operacją. Większość oddziałów walczący ch z separaty stami by ła lojalna wobec Ramzana Kady rowa, sy na Achmata Kady rowa, przy wódcy wy branego przez Putina i zabitego podczas zamachu w Grozny m w 2004 roku. Dwa dni przed zabójstwem Politkowskiej młodszy Kady row ukończy ł trzy dzieści lat, czy li osiągnął wiek, w który m mógł oficjalnie objąć urząd prezy denta republiki. Putin już przedtem wy znaczy ł go na premiera Czeczenii, lecz by ła to jedy nie formalność, bo Kady row i jego bojownicy mieli tam władzę absolutną. Przed śmiercią Politkowska pracowała nad arty kułem o torturach w Czeczenii, który m na zlecenie Kady rowa poddano pewnego Ukraińca. Mężczy znę bito i rażono prądem, dopóki nie przy znał się do popełnienia morderstw – by ł to przerażający , chociaż niekoniecznie odosobniony przy kład okrucieństw Rosjan podczas wojny . („Nowaja Gazieta”, gdzie pracowała Politkowska, opublikowała ten arty kuł sześć dni po jej śmierci). Nawet sama dziennikarka nie by ła pewna, czy jej relacje o potwornościach wojny mają jakiś wpły w na społeczeństwo, które wy rażało milczące poparcie dla brutalnej takty ki rządu, po prostu udając, że o niczy m nie wie. Inny arty kuł znaleziony w jej komputerze nosił ty tuł: Czym zatem zawiniłam? By ł to lament nad stanem współczesnego dziennikarstwa w Rosji. „Nigdy nie dąży łam do swojego obecnego statusu pariasa, co sprawia, że czuję się jak delfin wy rzucony przez morze na brzeg” – pisała. W ty m samy m tekście bezpardonowo kry ty kowała Putina, który bez mrugnięcia okiem popierał młodszego Kady rowa. Jej zdaniem Putin wy znaczy ł go na premiera Czeczenii, „beztrosko ignorując fakt, że to skończony idiota bez żadnego wy kształcenia, pozbawiony rozumu i widoczny ch talentów – poza umiejętnością okaleczania i rabowania”9. Niemniej strategia Putina w Czeczenii okazała się ostatecznie bezlitośnie skuteczna. Asłan Maschadow, wy brany przez naród na prezy denta republiki podczas jej krótkiego okresu
niepodległości w latach 1996–1999, wpadł w zasadzkę i został zabity w marcu 2005 roku w piwnicy niecałe dwadzieścia kilometrów od Groznego. Abdul Chalim Sadułajew, który zastąpił Maschadowa w roli polity cznego przy wódcy rebelii, zginął rok później – Kady row szy dził z niego, że informator zdradził go za działkę heroiny . Kilka miesięcy później, w lipcu 2006 roku, w eksplozji w sąsiadującej z Czeczenią republice Inguszetii zginął Szamil Basajew, owiany złą sławą dowódca wojskowy i samozwańczy terrory sta – to on przy gotował między inny mi zamachy na Dubrowce i w Biesłanie. Zdaniem FSB by ł to efekt zaplanowanej operacji sił specjalny ch, separaty ści zaś twierdzili, że stracił ży cie wskutek wy padku. W każdy m razie nie da się zaprzeczy ć, że by ło to zdarzenie o dużej sile oddziały wania. Ta czarna seria pozbawiła przy wództwa rebelię, którą Putin zwalczał, odkąd znalazł się u steru władzy , a jej zwolenników zepchnął jeszcze głębiej do podziemia. Koszt, zarówno jeśli chodzi o liczbę ofiar, jak i straty materialne, by ł ogromny – zginęły ty siące rosy jskich żołnierzy , a jeszcze więcej Czeczeńców zostało przesiedlony ch lub „zniknęło”. Okrucieństwo, przemoc, bezkarność – represy jna takty ka stosowana przez polity ków i siły bezpieczeństwa, ty powa dla całej Rosji, ale szczególnie dająca się we znaki w górach przy południowej granicy – doprowadziły do likwidacji praw oby watelskich i frustracji, co wkrótce miało się przerodzić w bunt o zabarwieniu islamisty czny m; władzom nigdy nie udało się go stłumić. Mimo to strategia Putina – oraz poparcie udzielone młodemu Kady rowowi – pozwoliło rozbić czeczeński ruch wolnościowy . Trzy miesiące po śmierci Politkowskiej Putin wy znaczy ł Kady rowa na prezy denta Czeczenii, korzy stając z uprawnień, które sam sobie nadał po Biesłanie. Nowy prezy dent by ł satrapą, ale Putin zrewanżował mu się za lojalność wobec Kremla, dając mu absolutnie wolną rękę do rządzenia Czeczenią niczy m pry watny m folwarkiem. Młody Kady row wy korzy stał to, by bezwzględnie rozprawić się ze swoimi wrogami i kry ty kami – takimi jak Politkowska. By ła jedną z ostatnich ofiar zwy cięskiej wojny Putina. W 2008 roku – za późno, żeby dziennikarka mogła to skomentować z charaktery sty czny m dla niej cierpkim humorem – Kady row zmienił nazwę części głównej ulicy w zrujnowanej stolicy , którą w końcu zaczęto odbudowy wać z gruzów dzięki potężny m zastrzy kom gotówki z budżetu federalnego. W centrum miasta zrównanego na rozkaz Putina z ziemią przemianowano aleję Zwy cięstwa na aleję Putina.
P
olitkowska cieszy ła się sławą i uznaniem, więc jej morderstwo odbiło się głośny m echem za
granicą – i spotkało się z dziwny m milczeniem Kremla. Dziennikarka miała paszport amery kański, bo urodziła się w Nowy m Jorku w rodzinie radzieckich dy plomatów przy ONZ w 1958 roku. Ambasador Stanów Zjednoczony ch William Burns oficjalnie wy raził zaniepokojenie i zażądał szczegółowego śledztwa w sprawie śmierci amery kańskiej oby watelki. Wiceminister spraw zagraniczny ch Rosji Andriej Denisow, który się z nim spotkał, wy glądał na wstrząśniętego
morderstwem i przekony wał, że „nikt z wy soko postawiony ch urzędników nie miał nic wspólnego z ty m przestępstwem”, a po chwili dodał, że „wielu osobom mogło zależeć na śmierci Politkowskiej”10. Ale Ministerstwo Spraw Zagraniczny ch i sam Kreml uparcie milczały . Niewielu ludzi by ło uprawniony ch do wy rażania opinii, szczególnie w tak wrażliwy ch sprawach, dopóki prezy dent osobiście nie przedstawił oficjalnego stanowiska. Ty mczasem Putin przez trzy dni nie powiedział na ten temat ani słowa; milczał do pogrzebu Politkowskiej, w który m mimo ulewnego deszczu uczestniczy ło kilka ty sięcy żałobników. Tego dnia prezy dent Rosji pojechał z wizy tą państwową do Drezna, gdzie kiedy ś znajdowała się jego placówka KGB, i spotkał się tam z Angelą Merkel, nową kanclerz Niemiec, następczy nią Schrödera, a także z przedstawicielami świata biznesu, żeby omówić z nimi perspekty wy rozwoju polity ki energety cznej Rosji. Kiedy pojawili się publicznie, Merkel podobnie jak reszta świata potępiła zabójstwo Politkowskiej, ale Putin w swoim wy stąpieniu przemilczał tę sprawę. Ustosunkował się do niej dopiero, gdy jeden z niemieckich reporterów zapy tał go o to wprost. Powiedział, że to „straszne i okrutne przestępstwo”, lecz po chwili wy raził się lekceważąco o dokonaniach Politkowskiej i zasugerował, że prawdziwy m moty wem jej zabójstwa by ła chęć zaszkodzenia Rosji. „Rzeczy wiście ta dziennikarka z wy jątkową zawziętością kry ty kowała obecny rząd Rosji, ale każdy ekspert wie, a dziennikarze też powinni zdawać sobie z tego sprawę, że jej wpły w na nasze ży cie polity czne by ł minimalny ”. Oświadczy ł, że jej morderstwo zadało władzom silniejszy cios niż wszy stko, co napisała. Szerzej przedstawił tę tezę wieczorem tego samego dnia, gdy rosy jscy i niemieccy polity cy spotkali się na odby wający m się co pół roku forum pod nazwą Dialog Petersburski. Tłumaczy ł, że zabójstwo Politkowskiej zlecili wrogowie Rosji. Te słowa rozbrzmiewały jak refren: wrogowie Rosji, a bezpośrednio Putina, zawiązali spisek, żeby go zdy skredy tować. „Mamy łączące się w całość i pochodzące z godny ch zaufania źródeł informacje, że wielu ludzi, którzy ukry wają się przed rosy jskim wy miarem sprawiedliwości, już od jakiegoś czasu nosiło się z zamiarem wy korzy stania kogoś jako ofiary , żeby wy wołać na świecie falę nastrojów anty rosy jskich” – powiedział.
W
łaśnie to zamierzał osiągnąć Litwinienko. Uważał Politkowską za przy jaciółkę – zawsze gdy
przy jeżdżała do Londy nu, wy mieniali się informacjami o Czeczenii i o pracujący ch tam służbach bezpieczeństwa11 – więc jej śmierć doprowadziła go do wściekłości. 19 października, niecałe dwa ty godnie przed pojawieniem się pierwszy ch sy mptomów jego choroby , uczestniczy ł w dy skusji w Londy nie na temat zabójstwa Politkowskiej i oznajmił, że winny śmierci dziennikarki jest sam Putin. Wstał z krzesła na widowni i zaczął przemowę łamaną angielszczy zną, potem przeszedł na rosy jski, a jego słowa tłumaczy ła kobieta siedząca obok Achmieda Zakajewa. Podkreślił, że nie ma nic do ukry cia, i kilka razy zachęcił obecny ch na sali dziennikarzy do
cy towania go w swoich arty kułach, po czy m powiedział, że Politkowska dostała ostrzeżenie, że z rozkazu Putina znalazła się na liście osób do odstrzału. „Dobrze wiem, że ty lko jeden człowiek w Rosji mógłby zabić dziennikarkę cieszącą się taką reputacją jak Anna Politkowska – ty m człowiekiem jest właśnie Putin”. Trzy naście dni później zdoby ł „dowody ”, które potwierdzały , jak sądził, jego podejrzenia. Badający te same tajemnice Mario Scaramella, włoski konsultant w dziedzinie bezpieczeństwa wewnętrznego, przesłał Litwinience e-maile zawierające rzekomo nazwiska osób z czarnej listy grupy Godność i Honor, złożonej z weteranów KGB. Włoski ekspert otrzy mał je od innego Rosjanina na uchodźstwie. Poza nazwiskiem Politkowskiej by ły tam też personalia Litwinienki i Bieriezowskiego. Mimo to pewnego dnia Litwinienko opuścił gardę i prosto z lunchu z kolegą z Włoch poszedł na spotkanie z dwoma Rosjanami, na który ch później padły najcięższe podejrzenia o dokonanie morderstwa: Andriejem Ługowojem i Dmitrijem Kowtunem. Ługowoj, dawny funkcjonariusz KGB w wy dziale ochrony urzędników państwowy ch, by ł też kiedy ś szefem ochrony stacji telewizy jnej Bieriezowskiego. Obecnie prowadził firmę ochroniarską Dziewiąta Fala i pozostawał w bliskich stosunkach z Bieriezowskim. Kowtun od dzieciństwa przy jaźnił się z Ługowojem; służy ł jako kapitan w wy wiadzie wojskowy m Armii Radzieckiej w NRD i założy ł firmę konsultingową. Litwinienko poznał Ługowoja dzięki kontaktom z Bieriezowskim i bardzo się starał, żeby włączy ć go w orbitę swoich informatorów obejmującą między inny mi Eriny s, agencję bezpieczeństwa, dla której czasami pracował jako konsultant. Ługowoj przedstawił mu Kowtuna właśnie podczas tamtego spotkania w październiku w siedzibie Eriny s, skąd poszli do chińskiej restauracji. Służby bry ty jskie odkry ły później, że pierwszą próbę zabójstwa Litwinienki podjęto już wcześniej w siedzibie agencji, uży wając tej samej radioakty wnej substancji12. Po spotkaniu czuł się chory , całą noc wy miotował, ale w końcu wy dobrzał. Trzej by li agenci spotkali się ponownie w listopadzie – tego dnia Litwinienko poważnie zachorował. Ty m razem to jemu zależało na pilny m kontakcie, chociaż wcześniej zgodnie umówili się na następny dzień rano. Chciał czy m prędzej powiedzieć im, czego się dowiedział z e-maili, które dostał podczas lunchu od Maria Scaramelli. W spotkaniu w znajdujący m się w hotelu May fair Millenium barze Pine nie uczestniczy ł Ługowoj. Musiał się szy bko pożegnać, bo zamierzał spędzić ten dzień z rodziną – miał bilety na wieczorny mecz Arsenalu z CSKA Moskwa na Emirates Stadium. Wpadł ty lko na chwilę, przedstawił Litwinience swojego sy na i poszedł przebrać się na mecz. Kowtun odniósł wrażenie, że Litwinienko dziwnie wy glądał, by ł podekscy towany i chy ba nie czuł się najlepiej. „Usta mu się nie zamy kały ” – twierdził13. Kiedy Kowtun wy szedł do holu, żeby poczekać na Ługowoja, Litwinienko nie odstępował go na krok, stał tak blisko, że ten czuł się niekomfortowo. „Cały czas na mnie wisiał – twierdził Kowtun. – Gadał
i gadał”. Kiedy Bry ty jczy cy ustalili, że Litwinienkę zabiła trucizna, polon-210, znaleźli śladowe ilości tej substancji wszędzie, gdzie przeby wali ci trzej mężczy źni – nie ty lko 1 listopada, ale i podczas trzech poprzednich spotkań 16 i 17 października. By ły w ich pokojach hotelowy ch, w sali konferency jnej agencji Eriny s, na miejscu Ługowoja na Emirates Stadium, na pufach w klubie ze striptizem Hey Jo i na stołku barowy m w restauracji Dar Marrakesh, dokąd poszli Ługowoj i Kowtun. Napromieniowane by ły też fotele w dwóch samolotach linii British Airway s kursujący ch między Londy nem i Moskwą, a nawet sofa w domu by łej żony Kowtuna w Hamburgu, gdzie ten przeby wał zaledwie kilka dni przed ponowny m spotkaniem z Litwinienką w Londy nie i gdzie, według upubliczniony ch znacznie później zeznań, poprosił znajomego, by ten wskazał mu kucharza, który by łby w stanie dodać truciznę do posiłku. Polon-210 w stanie naturalny m wy stępuje w minimalny ch ilościach w skorupie ziemskiej, w powietrzu i w dy mie ty toniowy m, ale wy produkowany w warunkach laboratory jny ch ma postać miękkiego srebrzy stego metalu. Kiedy ś wy korzy sty wano go w zapalnikach broni jądrowej, a w dzisiejszy ch czasach produkuje się niewielkie ilości tej substancji w celu neutralizacji ładunku elektrostaty cznego w urządzeniach przemy słowy ch albo usuwania zanieczy szczeń z filmów fotograficzny ch i obiekty wów. W procesie rozpadu emituje cząstki alfa, które przemieszczają się jedy nie na odległość kilkunastu centy metrów i łatwo je zatrzy mać za pomocą kartki papieru albo skóry człowieka. Polon-210 stwarza zagrożenie dla zdrowia jedy nie wtedy , gdy zostanie połknięty . Łatwość i bezpieczeństwo uży cia w połączeniu z wy soką toksy cznością sprawiają, że stanowi pomy słową broń. 97 procent światowej produkcji polonu pochodzi z fabry ki Awangard w silnie strzeżony m rosy jskim mieście Sarow, gdzie Związek Radziecki zbudował swoją pierwszą bombę atomową.
K
iedy wiadomość o śmierci Litwinienki wy buchła we wszy stkich mediach na świecie, Putin
znowu by ł w podróży zagranicznej, podobnie jak po zamachu na Politkowską. Ty m razem poleciał do Helsinek na szczy t Unii Europejskiej. Spotkanie i tak nie przebiegało po my śli Putina. Nagle jego rzecznik Dmitrij Pieskow przy niósł prezy dentowi Rosji wiadomość o oskarżeniu, które Litwinienko rzucił na łożu śmierci. Putin wiedział, że na pewno zostanie poproszony o komentarz. Zbladł z wściekłości, nie mógł uwierzy ć, że został pomówiony o osobisty udział w zabójstwie14. Zarówno on, jak i jego urzędnicy by li pewni, że moment zamachu został wy brany nieprzy padkowo – to musiała by ć prowokacja. Kiedy pojawił się publicznie w towarzy stwie premierów Finlandii, Islandii i Norwegii oraz dwóch najwy ższy ch urzędników Unii Europejskiej, jego zakłopotanie by ło niemal namacalne. Ze strapioną miną przestępował z nogi na nogę i zerkał w sufit. Podwładni Putina sugerowali
reporterom w kuluarach, że prezy denta złapało przeziębienie15, ale wy dawało się, że dusi w sobie raczej wściekłość, o której mówił Pieskow. Żaden z przy wódców na mównicy nie udawał, że rozmowy zakończy ły się sukcesem, chociaż dy plomaty cznie wy rażali nadzieję, że próby zacieśnienia związków ekonomiczny ch i społeczny ch będą podejmowane w dalszy m ciągu. Kiedy skończy li przemawiać, py tania zaczęli zadawać dziennikarze, a pierwsze z nich doty czy ło Litwinienki: czy Putin zamierza odpowiedzieć na oskarżenie, że to on jest winny tej śmierci? Prezy dent Rosji, zwy kle bardzo pewny siebie podczas konferencji prasowy ch, ty m razem zareagował niezdarnie. „Śmierć człowieka to zawsze tragedia” – zaczął, a potem złoży ł kondolencje rodzinie Litwinienki. Tak jak w przy padku Politkowskiej, próbował umniejszy ć rolę ofiary i odejść od tematu. Podkreślił, że angielscy lekarze nie stwierdzili, że by ła to „gwałtowna śmierć”. Sugerował, że władze Wielkiej Bry tanii powinny zapewnić bezpieczeństwo oby watelom swojego kraju. Zaproponował współpracę ze strony Rosji, o ile zostanie wszczęte śledztwo, i namawiał Bry ty jczy ków, żeby nie „dali się ponieść skłonności do nieuzasadnionego rozdmuchiwania skandali o rzekomo polity czny m podłożu”. Jeżeli chodzi o sam list, Putin py tał, dlaczego nikt nie opublikował go za ży cia Litwinienki; powiedział też, że jeżeli tekst napisano dopiero po jego śmierci, to nie ma czego komentować. „Ci, którzy się tego dopuścili, nie są Bogiem, a pan Litwinienko niestety nie jest Łazarzem – dodał. – Wielka szkoda, że nawet tak tragiczne okoliczności jak śmierć człowieka mogą zostać uży te do prowokacji polity cznej”. I znowu, tak jak w przy padku Politkowskiej, próbował obarczy ć winą swoich wrogów. Ale ani razu w swojej krótkiej, niezręcznej odpowiedzi nie stwierdził jasno i wy raźnie, że nie zrobili tego Rosjanie.
D
o tej pory nie pojawił się jeszcze żaden dowód, że Putin miał jakiś udział w zabójstwach
Litwinienki i Politkowskiej ani w żadnej z inny ch tajemniczy ch lub niewy jaśniony ch zbrodni noszący ch znamiona morderstw polity czny ch. Ale stracił w oczach Zachodu tak bardzo, że niewiele osób wątpiło, że stworzy ł przy najmniej odpowiedni klimat polity czny , w który m morderstwo na zlecenie jest czy mś normalny m. W świetle morderstwa Litwinienki stare przestępstwa nagle nabrały nowego znaczenia. Jurij Szczekoczichin, deputowany do parlamentu i dziennikarz (pracował między inny mi dla tej samej gazety co Politkowska), zmarł w 2003 roku wskutek nagłej choroby przy pominającej zatrucie. Dopiero co ukończy ł pracę nad arty kułem o pewny m śledztwie, które utknęło w martwy m punkcie. Po trzech latach ta sprawa znowu miała ujrzeć światło dzienne. Inny przy padek doty czy ł dziwnej śmierci mężczy zny , który podobno wy stępował jako mediator podczas afery Jukosu w 2004 roku; ofiara, Roman Cepow, znajomy Putina od lat dziewięćdziesiąty ch, zmarł w okolicznościach złowieszczo przy pominający ch przy padek Litwinienki: podobno nabawił się choroby popromiennej kilka dni po przy jęciu
zaproszenia na herbatę w siedzibie FSB w Petersburgu16. Otrucie Litwinienki by ło misternie skonstruowaną intry gą godną powieści szpiegowskich Johna Le Carrégo. Brakowało mu ty lko logicznego moty wu i momentu kulminacy jnego. Ty mczasem w Moskwie Ługowoj i Kowtun nie zachowy wali się jak podejrzani. Ługowoj telefonował do Litwinienki dwa razy , dowiedziawszy się o jego chorobie, ale nikt inny jeszcze o niej nie wiedział. Trudno to nazwać ty powy m zachowaniem mordercy . Kiedy jego nazwisko pojawiło się wśród podejrzany ch, którzy 1 listopada spotkali się z ofiarą, poszedł do ambasady bry ty jskiej i zgodził się spotkać z dy plomatami, żeby wy jaśnić tę sprawę i poddać się przesłuchaniu przez Bry ty jczy ków. Jego krzesło zostało tak napromieniowane polonem-210, że zamknięto i zaplombowano całe pomieszczenie17. Nazajutrz po śmierci Litwinienki obaj z Kowtunem udzielili wy wiadu radiu Echo Moskwy . Dali w nim wy raz swojemu zdumieniu i jeszcze przez kilka miesięcy mówili o tej sprawie, zaprzeczając, że mieli z nią coś wspólnego. Później twierdzili, że sami by li celem zamachu – może razem z Litwinienką, a może zamiast niego. „Nie mieści mi się w głowie, dlaczego komuś mogłoby zależeć na pozbawieniu go ży cia, a ty m bardziej w tak wy rafinowany sposób” – rzekł Kowtun. Twierdził, że gdy by zostali z Ługowojem wy słani do Londy nu jako płatni mordercy , to ich celem powinien by ć raczej ktoś z listy najbardziej poszukiwany ch przez Rosję ludzi, a nie tak mało ważna postać jak Litwinienko. Fakty cznie, dzień przed spoży ciem trucizny przez Litwinienkę Ługowoj spotkał się z Bieriezowskim. „Ługowoj wiele razy miał dostęp do Bieriezowskiego, Zakajewa, do wszy stkich razem i z osobna. Skoro tak, to łatwiej by łoby mu dokonać zamachu na o wiele ważniejszy cel”18. Biorąc pod uwagę reguły mrocznego świata, w który m się obracali, trudno odmówić temu argumentowi pewnego sensu. Putin starał się jak mógł ignorować rozwój wy padków, ale rosy jscy polity cy zawzięcie próbowali wy ciszy ć komentarze, które niosły się po cały m świecie. Wy kazy wali przy ty m większą determinację niż podczas samego śledztwa. Kiedy jednak odkry to ślady polonu-210 w organizmie Kowtuna, prokurator generalny od razu wszczął dochodzenie w sprawie usiłowania zabójstwa tego agenta. Po miesiącu ogłosił, nie przedstawiając żadny ch dowodów ani niczego nie wy jaśniając, że śmierć Litwinienki by ła w jakiś sposób związana z niezakończony m wciąż śledztwem w sprawie Jukosu. Na konferencji prasowej w luty m 2007 roku Putin wy powiadał się lekceważąco o Litwinience jako poślednim funkcjonariuszu służb ochrony granic, który złamał przy sięgę państwową, a potem uciekł z kraju. „Wcale nie musiał uciekać. Nie posiadł żadny ch tajemnic. Wszy scy już od dawna znali jego negaty wną opinię o pełnionej służbie i by ły ch pracodawcach, a od tamtej pory nie powiedział nic nowego”. Prawdziwy mi wrogami, którzy szkodzą Rosji, prezy dent nazwał raczej „zbiegły ch oligarchów ukry wający ch się w Europie Zachodniej albo na Bliskim Wschodzie”. Oczy wiście miał na my śli Niewzlina i Bieriezowskiego.
Posunął się nawet do sugestii – równie bezpodstawnej jak oskarżenia pod jego adresem – że to oni maczali palce w zabójstwie Litwinienki. „Ale szczerze mówiąc, nie wierzę w teorie spiskowe”. Rosja jednak stała się podatny m gruntem dla spisków – urojony ch i rzeczy wisty ch – a śmierć Litwinienki, Politkowskiej i inny ch kłóciła się z usilny mi próbami wy wołania wrażenia, że epoka Putina to okres postępu, stabilizacji i odrodzenia dumy narodowej po gwałtowny ch, chaoty czny ch przemianach zachodzący ch w latach dziewięćdziesiąty ch. Wiele teorii spiskowy ch miało związek z faktem, że zgodnie z prawem na hory zoncie majaczy ł już koniec drugiej kadencji Putina. Widziano w ty ch morderstwach prowokację mającą wy wołać niepokoje społeczne przed wy borami w 2008 roku – tak jak zabójstwo Heorhija Gongadzego na Ukrainie przy spieszy ło koniec rządów Leonida Kuczmy . Inni upatry wali w nich akty wności mroczny ch sił wewnątrz Rosji, bo zależało im na utrzy maniu Putina u władzy . Zgodnie z tą logiką ogólne potępienie, które spadłoby na Putina za organizację zamachu na opozy cjonistę w Londy nie, miało go skłonić do zachowania urzędu prezy denta, żeby w ten sposób chronić się przed postępowaniem karny m.
J
eszcze przed bezproblemowy m zwy cięstwem Putina w poprzednich wy borach prezy denckich
py tano go, czy zamierza wprowadzić poprawki do konsty tucji, które umożliwiły by mu starania o trzecią kadencję19. Sam zainteresowany co jakiś czas tłumaczy ł, że nie ma zamiaru zmieniać konsty tucji, by w ten sposób znieść ograniczenia związane z długością prezy dentury , a jednak od czasu do czasu pojawiały się projekty ustaw zmierzający ch w ty m kierunku. Parlamenty regionalne od Przy morza na Dalekim Wschodzie do Czeczenii zgłaszały chęć rozpisania referendów w tej sprawie. Przewodniczący parlamentu czeczeńskiego Dukuwacha Abdurachmanow w ślad za Ramzanem Kady rowem deklarował wierność wobec Putina, twierdząc, że ten powinien sprawować swój urząd jeszcze przez trzy lub cztery kadencje – a w miarę możliwości doży wotnio. „O długości prezy dentury nie powinna decy dować liczba kadencji, lecz wiek i zdrowie” – twierdził20. Wy starczy łby jeden sy gnał z Kremla, żeby bez problemu wprowadzić w ży cie którąkolwiek z inicjaty w przedłużający ch rządy Putina, on jednak się sprzeciwiał i odrzucał tego rodzaju propozy cje, chociaż nikogo specjalnie nie zniechęcał do ich zgłaszania. Po raz pierwszy w dziejach Rosji istniał tam praworządny , demokraty czny mechanizm pokojowego przekazy wania władzy , ale za sprawą machinacji samego Putina trudno by ło sobie wy obrazić kogoś innego na czele państwa. Putin twierdził, że już od pierwszego dnia urzędowania zastanawiał się nad wy borem potencjalnego następcy , ale podczas drugiej kadencji ta kwestia zaczęła zaprzątać jego my śli – oraz my śli jego dworu – w takim stopniu, jak przedtem Jelcy na, a także zdy skredy towanego na Ukrainie Kuczmy . Przy znał się do tego w grudniu 2004 roku, gdy podczas konferencji prasowej zapy tano go, jakie ma plany na przy szłość i czy po przerwie będzie się starał o ponowny wy bór
na urząd prezy denta w 2012 roku. „A dlaczego nie w dwa ty siące szesnasty m?” – zażartował. Unikał wy raźny ch deklaracji, zasłaniając się fałszy wą skromnością, ale przy znał, że tak jak kiedy ś Jelcy n, on też zaczął już my śleć o „przełomowy ch” wy borach w 2008 roku, o który ch mówił zagadkowo jako o „kry ty cznej chwili” dla kraju. Poszukiwanie spadkobiercy Putina – nazwane kry ptonimem „Operacja: Następca” – zaczęło się na dobre w listopadzie 2005 roku, kiedy Kreml ogłosił, że Putin awansował dwóch spośród najbliższy ch współpracowników: Dmitrija Miedwiediewa, wówczas szefa kancelarii prezy denckiej, i Siergieja Iwanowa, ministra obrony . Decy zją Putina Miedwiediew objął nowo utworzony urząd pierwszego wicepremiera, a Iwanow został wicepremierem, jednocześnie zachowując tekę ministra obrony . Podobnie jak Putin przed nominacją Jelcy na, ci dwaj polity cy też nie startowali nigdy w żadny ch wy borach, Iwanow wy dawał się jednak bardziej prawdopodobny m kandy datem na prezy denta. By ł o trzy naście lat starszy od Miedwiediewa i osiągnął stopień generalski w KGB. Miedwiediew zaś – prawnik o wy glądzie szkolnego pry musa – by ł współautorem podręcznika prawa i wy kładał na Petersburskim Uniwersy tecie Państwowy m, zanim Putin ściągnął go do Moskwy jako zaufanego podopiecznego. Prezy dent nie wskazał wy raźnie swojego fawory ta i przez kilka miesięcy zdawało się, że obaj są przy gotowy wani do nowej roli; często pokazy wano ich w światłach fleszy , żeby nadać ich wizerunkom blask, chociaż obaj prowadzili „kampanię” o jedy ny liczący się głos – głos Putina. Obaj też odgry wali ważną rolę w różny ch inicjaty wach polity czny ch. Miedwiediew dy sponował budżetem warty m pięć miliardów dolarów na „projekty państwowe” w takich dziedzinach jak rolnictwo, budownictwo mieszkaniowe, edukacja i służba zdrowia; Iwanow zajął się restruktury zacją wojska i utworzeniem do 2006 roku nowej komisji nadzorującej zamówienia publiczne dla armii. Zaczęli się pojawiać w wieczorny ch wiadomościach – telewizja pokazy wała obu o wiele częściej niż ich szefa, bezbarwnego premiera Michaiła Fradkowa, który po roku pracy wciąż nie potrafił odcisnąć trwałego piętna na ży ciu polity czny m. W obliczu narastający ch spekulacji i bez przerwy powtarzany ch py tań o polity czne ambicje Miedwiediew i Iwanow stali się prawdziwy mi wirtuozami uchy lania się od odpowiedzi. Na dworze Putina nikt nie ośmielał się prowadzić otwartej kampanii, nawet jeśli miał własne aspiracje. Czy nownicy oddawali się za to intry gom. Choć zdawało się, że Putin sprawuje całkowitą kontrolę polity czną na Kremlu, to za kulisami toczy ła się walka o to, kogo ostatecznie wy bierze na swego następcę. By ło to przedłużenie zmagań o wpły w na podział majątku narodowego, co uskuteczniano na Kremlu przez cały okres drugiej kadencji Putina21. Jak na każdy m dworze, i tam zażarcie ry walizowano. Igorowi Sieczinowi, którego wpły wy wzrosły po przejęciu Rosnieftu, nie przy padł do gustu pomy sł, by jeden z ty ch dwóch podwładny ch Putina został następny m prezy dentem. Sam widział na ty m urzędzie
prokuratora generalnego Władimira Ustinowa; odgry wał on ważną rolę w aferze Jukosu, a jego sy n poślubił córkę Sieczina. Pechowo dla obu panów wiosną 2006 roku na biurko Putina trafił podobno stenogram jednej z ich rozmów22. Nagrał ją w tajemnicy jeden z funkcjonariuszy Federalnej Agencji Anty narkoty kowej, kierowanej w tamty ch czasach przez Wiktora Czerkiesowa, pochodzącego z Petersburga kolegę Putina z KGB. Na nagraniu sły chać, jak Sieczin sugeruje, że Putin jest słaby , a Ustinow dobrze sprawdziłby się na jego miejscu. Mniejsza o to, czy diagnoza ta by ła zgodna ze stanem fakty czny m – Ustinow nie kry ł się ze swoimi ambicjami, prowadził zebrania prokuratorów „niczy m sam prezy dent”, co świadczy ło o niebezpiecznej pewności siebie23. Ośmielony doprowadzeniem do upadku Chodorkowskiego i pochlebną opinią Sieczina, w maju 2006 roku oświadczy ł, że weźmie na wokandę „najgłośniejsze sprawy kry minalne” z udziałem funkcjonariuszy państwowy ch – zdaniem niektóry ch miał by ć w nie zamieszany także Dmitrij Miedwiediew. 2 czerwca Putin zdy misjonował Ustinowa. Zaskoczy ł tą decy zją Radę Federacji, która wciąż miała decy dujący głos podczas powoły wania i usuwania prokuratorów generalny ch, chociaż nie cieszy ła się już taką swobodą jak za czasów Jelcy na. Jeszcze tego samego dnia Rada przeprowadziła głosowanie i potwierdziła decy zję Putina, co pokazuje, jak bardzo na korzy ść prezy denta zmieniła się sy tuacja w ciągu siedmiu lat, które minęły od skandalu po odwołaniu przez Jelcy na Jurija Skuratowa. Nie by ło żadnej dy skusji, a wniosek prezy denta przy jęto właściwie przez aklamację, bo ty lko dwaj członkowie wstrzy mali się od głosu. Siergiej Iwanow twierdził tajemniczo, że istniał „dobry powód”, żeby odwołać Ustinowa, a Putin nie udzielił żadny ch publiczny ch wy jaśnień. Nikt jeszcze nie rozumiał, że to odwołanie by ło pierwszą zmarszczką na powierzchni zwiastującą polity czny wir. Wkrótce nastąpiły morderstwa Politkowskiej i Litwinienki. Walka o schedę po Putinie toczy ła się w skry tości; przy najmniej do momentu, gdy w następny m roku rozpoczęło się śledztwo w sprawie salonu meblowego Tri Kita (Trzy Wielory by ). Właśnie o tej sprawie pisał w swoich reportażach Jurij Szczekoczichin, gdy nagle zmarł w tajemniczy ch okolicznościach.
W
sty czniu 2007 roku, w okresie największej wrzawy medialnej towarzy szącej śledztwu
związanemu ze śmiercią Litwinienki, Putin wy słał Miedwiediewa do szwajcarskiego Davos na doroczne spotkanie światowej elity biznesowej i polity cznej. Miedwiediew z gęstą grzy wą brązowy ch włosów i upodobaniem do pierwszy ch amery kańskich i bry ty jskich kapel heavy metalowy ch zdawał się nieco nieporadny i sprawiał wrażenie łagodniejszej wersji rosy jskiego polity ka niż to, co ostatnio reprezentował sobą Putin. Wy słannik prezy denta skończy ł dopiero czterdzieści jeden lat, pochodził z rodziny inteligenckiej bez żadny ch udokumentowany ch
związków ze służbami bezpieczeństwa. Dorastał w czasach, kiedy pierestrojka zakorzeniła się już na dobre i by ł przedstawicielem pokolenia w mniejszy m stopniu hartowanego doświadczeniami komunizmu i zimnej wojny . Dzięki uwielbieniu dla muzy ki Deep Purple liznął nawet trochę angielskiego. W swoim wy stąpieniu otwierający m szczy t w Davos zapewniał słuchaczy , że Gazprom nie jest ty ranem, który znęca się nad słabszy mi – mówił to ty dzień po wstrzy maniu dostaw gazu dla Białorusi. Przekony wał, że Rosji najbardziej zależy na ty m, żeby by ć godny m zaufania partnerem handlowy m i inwesty cy jny m, jakby zapomniał o roli Kremla w usunięciu z ry nku takich inwestorów jak Roy al Dutch Shell. Polemizował nawet z określeniem „sterowana demokracja”, spopulary zowany m przez Władisława Surkowa, doradcę polity cznego Putina. Powiedział, że demokracja nie potrzebuje żadny ch przy miotników, i wy raził przekonanie, że Rosja z pewnością jest krajem demokraty czny m. „Nie zamierzamy nikogo zmuszać, żeby pokochał Rosję, ale nie pozwolimy , by ją krzy wdził – brzmiały jego słowa. – Zrobimy wszy stko, by zdoby ć szacunek zarówno dla naszy ch oby wateli, jak i dla całego kraju, i to nie za pomocą siły , lecz dzięki naszej postawie i osiągnięciom”. Po wy stępie na forum między narodowy m renoma Miedwiediewa znacznie wzrosła – szczy t w Davos by ł dla każdego polity ka z aspiracjami „ry tuałem przejścia” – i od tej pory wy dawało się, że to on wy sunął się na prowadzenie w wy ścigu o sukcesję po Putinie. Sposób, w jaki Miedwiediew bronił Rosji, nie różnił się fundamentalnie od tego, co mówił Putin, ale ton przy szłego prezy denta Rosji przekonał uczestników szczy tu, że mają przed sobą innego rodzaju przy wódcę. Jednak niecałe dwa ty godnie później podczas innego forum Putin wy raźnie zaznaczy ł, że zamierza obrać o wiele twardszy kurs wobec swoich kry ty ków na Zachodzie, a szczególnie w Stanach Zjednoczony ch. Zgiełk w mediach po śmierci Politkowskiej i Litwinienki podsy cił jego złość, ale kroplą, która przelała czarę gory czy i skłoniła go do zabrania głosu, by ła decy zja prezy denta Busha, by podjąć rozmowy w sprawie rozmieszczenia baz amery kańskiej obrony przeciwrakietowej w Polsce i Republice Czeskiej. Putin uznawał, że oba te państwa należą do tej samej kategorii. Wcześniej Putin stanowczo sprzeciwiał się podjętej przez Busha decy zji o odejściu od postanowień traktatu kończącego zimną wojnę, który zakazy wał państwom budowania sy stemów anty rakietowy ch, ale w obliczu starań o zawiązanie nowy ch, bardziej konstrukty wny ch stosunków między USA a Rosją w końcu nieco zmiękł. Zamiast jednak zacieśnić relacje, oba państwa jeszcze bardziej się od siebie oddaliły . Teraz Stany Zjednoczone chciały zbudować przy rosy jskich granicach stacje radarowe i sy stem przechwy ty wania pocisków rakietowy ch. Zdaniem Putina i jego dowództwa wojskowego tarcza anty rakietowa miała by ć bronią wy mierzoną w rosy jski arsenał nuklearny , jedy ną pozostałość po Związku Radzieckim, która pozwalała Rosji zachować status mocarstwa. „Dosy ć tego!” – przekony wał ostro podwładny ch24.
Postanowił wy razić swoje niezadowolenie w luty m 2007 roku na forum nazy wany m często „Davos między narodowej obronności”: na dorocznej Monachijskiej Konferencji Polity ki Bezpieczeństwa. Po wy głoszonej przez kanclerz Angelę Merkel mowie inauguracy jnej Putin wszedł na mównicę i bez ogródek uprzedził, co się zaraz wy darzy . „Formuła tej konferencji pozwala na rozmowę bez nadmiernej uprzejmości i uży wania okrągły ch, ładny ch, ale pusty ch frazesów dy plomaty czny ch. Mogę zatem powiedzieć otwarcie, co sądzę o problemach bezpieczeństwa między narodowego. Proszę z góry o wy baczenie, jeżeli moje uwagi zostaną odebrane przez naszy ch kolegów jako nadmiernie polemiczne, ostre albo nieprecy zy jne. Bądź co bądź to ty lko konferencja”25. Pół żartem, pół serio wy raził nadzieję, że przewodniczący konferencji nie wy łączy mu mikrofonu. Rozległ się niepewny aplauz. Siedząca w pierwszy m rzędzie Merkel zmusiła się do uśmiechu. Putin mówił dalej, tłumacząc, że zimna wojna się skończy ła, ale zostało po niej dużo „ostrej amunicji, jeżeli można się tak wy razić”. Miał na my śli „stereoty py ideologiczne, podwójne standardy i inne zjawiska ty powe dla filozofii zimnowojennej”. Rozpad Związku Radzieckiego oznaczał koniec dawnego podziału geopolity cznego, ale „jednobiegunowa” władza doprowadziła do nowy ch podziałów, wy wołała nowe zagrożenia i zasiała chaos na świecie. „To świat z jedny m ośrodkiem władzy , jedny m zwierzchnikiem”. Zamiast osłabić napięcia, „unilateralne, często bezprawne akcje” doprowadziły do wy buchu nowy ch wojen i pociągnęły za sobą jeszcze więcej ofiar. „O wiele więcej – powtórzy ł. – O wiele więcej”. „W dzisiejszy ch czasach jesteśmy świadkami niemal nieograniczonego wy korzy stania siły – siły militarnej – w relacjach między narodowy ch; siły , która spy cha świat w otchłań nieustanny ch konfliktów. W związku z ty m brakuje nam sposobu na całkowite, wszechstronne ich rozwiązanie. Znalezienie polity cznego kompromisu także staje się niemożliwe. Obserwujemy coraz silniejsze przejawy lekceważenia podstawowy ch zasad prawa między narodowego. Niezależne normy prawne coraz bardziej zaś w gruncie rzeczy przy pominają sy stem prawny ty lko jednego państwa”. Gdy by ktoś z uczestników konferencji wciąż nie rozumiał, o kim mowa, Putin wy raźnie wskazał na Stany Zjednoczone, które „w każdy możliwy sposób mieszają się do spraw wy kraczający ch poza granice USA. Widać to w polity ce gospodarczej, dy plomaty cznej, kulturalnej i edukacy jnej tego państwa, narzucanej inny m krajom. Komu się to podoba?”. Merkel patrzy ła na niego z kamienną twarzą, tak jak członkowie delegacji amery kańskiej siedzący po jej lewej stronie; by ł wśród nich Robert Gates, nowy sekretarz obrony w administracji Busha, i dwaj senatorowie John McCain i Joe Lieberman26, stali by walcy tej konferencji. Prezy dent Ukrainy Wiktor Juszczenko, którego Putin tak zdecy dowanie zwalczał podczas wy borów, zajął miejsce po prawej stronie Merkel. Przemowa Putina trwała trzy dzieści dwie minuty . By ło to publiczne potępienie działań Zachodu, obejmujące obszerny katalog skarg
i zażaleń, od traktatów doty czący ch kontroli produkcji broni przez rozszerzenie NATO i rozwój sy stemów obrony przeciwrakietowej aż do zbrojeń w przestrzeni kosmicznej – a wszy stkiemu winne by ło jego zdaniem niekontrolowane dążenie jednego supermocarstwa do dominacji na świecie na swoich własny ch zasadach. Inne insty tucje między narodowe musiały ulegać jego żądaniom. Negocjacje mające doprowadzić do przy jęcia Rosji do Światowej Organizacji Handlu skomplikowały się z powodu niezwiązanego z tą kwestią wy mogu większej wolności słowa. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, która kry ty kowała sposób przeprowadzania wy borów powszechny ch pod rządami Putina, została nazwana przez niego „prostackim narzędziem” ingerencji w wewnętrze sprawy inny ch państw. W hotelu reakcje wahały się między osłupieniem a wściekłością. Następnego dnia Amery kanie odpowiedzieli na zarzuty . Gates bronił działań Stanów Zjednoczony ch. Uprzejmie upominał Putina, mówiąc, że sam by ł agentem wy wiadu i dy rektorem CIA, ale twierdził, że zmieniał się przez ten czas, który upły nął od 1989 roku, czego nie można chy ba powiedzieć o prezy dencie Rosji. „Wy starczy ła nam jedna zimna wojna” – skomentował. To wy stąpienie Putina stało się kamieniem milowy m w relacjach Rosji z Zachodem. Wiele osób porówny wało je do przemowy Winstona Churchilla w 1946 roku, kiedy to bry ty jski przy wódca wprowadził do słowników pojęcie „żelazna kurty na”. Putin, zapewne zgodnie ze swoją intencją, wy korzy stał dający się wy czuć na świecie gniew i obawy wy wołane działaniami Stanów Zjednoczony ch pod rządami George’a Busha: więzieniem w Guantánamo, przetrzy my waniem jeńców w tajny ch bazach, torturowaniem podejrzany ch o terrory zm, wojną w Iraku. Putinowi wiele zarzucano – ograniczanie swobód w swoim kraju, okrucieństwo wobec Czeczenii i inny ch regionów, a nawet otrucie Litwinienki – ale wielu ludzi na świecie, również w Europie i w Amery ce, zgadzało się z jego oceną sy tuacji i otwarcie wy rażało poparcie dla Rosji i jej przy wódcy , który chciał i potrafił postawić się nieokiełznanej potędze Stanów Zjednoczony ch. Rosja to nie Wenezuela, Iran ani inny kraj, więc jej anty amery kańskich wy powiedzi nie można by ło po prostu zignorować jak pokrzy kiwań słaby ch i mało znaczący ch wrogów. Niemiecki dziennik „Süddeutsche Zeitung” napisał po przemówieniu Putina, że warto pamiętać o jego przestrodze: „Matką wszy stkich porażek jest protekcjonalne traktowanie przegrany ch zimnej wojny przez jej zwy cięzców”27. Putin nie zatrzasnął jednak kompletnie drzwi do współpracy z Amery ką – miał w zanadrzu jeszcze jeden śmiały gambit polegający na propozy cji stworzenia wspólnej tarczy anty rakietowej ze Stanami Zjednoczony mi – ale w ostatnim, siódmy m roku jego prezy dentury wzmocniona duży mi zy skami ze sprzedaży ropy naftowej i gazu Rosja odzy skała pozy cję na arenie między narodowej. Miedwiediew powiedział to samo w Davos, ale uży ł polubownego tonu, który teraz, ledwie dwa ty godnie później, zdawał się oznaką słabości. Putin wy znaczy ł nowy
kierunek rosy jskiej polity ki między narodowej, o wiele mniej pojednawczej, a nawet wrogiej – przede wszy stkim wobec Stanów Zjednoczony ch, ale po śmierci Litwinienki również Wielkiej Bry tanii. Z Monachium poleciał do Arabii Saudy jskiej – niegdy ś zaciekle walczącej ze Związkiem Radzieckim – a potem do Kataru, szukając możliwości rozwoju rosy jskiego przemy słu energety cznego i ry nków zby tu gazu we współpracy z OPEC. W podróży towarzy szy ł mu Siergiej Iwanow, którego military sty czne poglądy by ły bliższe retory ce Putina niż postawa Miedwiediewa. Debiut tego drugiego w Davos został ciepło przy jęty przez te same elity między narodowe, które Putin zganił w Monachium. Uważano go za fawory ta nieoficjalnego wy ścigu po władzę w nadchodzący ch wy borach prezy denckich, ale ty dzień później, gdy urzędujący prezy dent wrócił do Moskwy , to Iwanow został awansowany . Odtąd by ło dwóch pierwszy ch wicepremierów, Iwanow zaś zdawał się lepiej pasować do obecnego nastroju Putina. Jeremiada Putina w Monachium odbiła się szerokim echem także w rosy jskim wojsku i służbach bezpieczeństwa, wy wołując falę pogróżek i wrogich gestów nie ty lko wobec Stanów Zjednoczony ch, ale i Europy . Dowódca rosy jskich Wojsk Rakietowy ch Strategicznego Przeznaczenia ostrzegł, że skieruje wy rzutnie nuklearne na Polskę i Czechy , jeżeli te państwa rozmieszczą amery kańskie instalacje wojskowe na swoim tery torium. W kwietniu Putin ogłosił, że Rosja też przestaje przestrzegać postanowienia traktatu o konwencjonalny ch siłach zbrojny ch w Europie, wy negocjowanego na końcu zimnej wojny paktu ograniczającego liczbę pojazdów opancerzony ch, arty lerii i samolotów bojowy ch rozlokowany ch na konty nencie. Przemy ślane wy stąpienie Putina w Monachium podziałało jak sy gnał na naród, który podzielał jego poczucie zdrady i osaczenia; wy zwoliło furię skierowaną przeciwko obcokrajowcom, nawet dy plomatom. W kwietniu 2007 roku, kiedy Estonia usunęła z parku w centrum Tallina radziecki pomnik wojenny i przeniosła go w inne miejsce, sieć komputerowa w ty m kraju została sparaliżowana przez falę cy berataków. Kiedy estońskie władze próbowały ustalić sprawców, okazało się, że tropy wiodą do komputerów w Rosji, jeden adres IP wskazy wał nawet na kogoś z administracji prezy denta28. Zjawisko to nazwano cy berwojną – ukradkiem wy powiedziała ją coraz bardziej buńczuczna Rosja, która przestała już respektować niepodległość sąsiednich krajów – czy li uży wała takich samy ch metod, o jakie Putin oskarżał Stany Zjednoczone. Na tery torium Rosji Nasi – młodzieżowa bojówka stworzona i wspierana przez Kreml – zorganizowali demonstrację pod ambasadą Estonii. Pracownicy ochrony estońskiej ambasador Mariny Kaljurand musieli uży ć gazu pieprzowego, żeby wy mknąć się demonstrantom, kiedy ci rzucili się na nią po konferencji prasowej zwołanej, żeby zmniejszy ć napięcie wy wołane historią z pomnikiem. Tłum zaatakował jej samochód, kiedy opuścił parking – to samo spotkało szwedzkiego ambasadora, który próbował wjechać z wizy tą na teren ambasady Estonii. Zwy kle bardzo gorliwa milicja przy mknęła oko na te naruszenia protokołu dy plomaty cznego. Putin zaś nie
przestawał publicznie kry ty kować amery kańskiej hegemonii; 9 maja, podczas obchodów Dnia Zwy cięstwa na placu Czerwony m, przy równał Stany Zjednoczone do III Rzeszy , mówiąc, że „tak samo gardzą ludzkim ży ciem” i pragną narzucić światu swój dy ktat. Stabilne podstawy stosunków między narodowy ch i architektura bezpieczeństwa skonstruowana po zimnej wojnie – w epoce, która wróży ła pokój całemu konty nentowi – zaczęły się rozpadać w atmosferze wzajemny ch oskarżeń. Właśnie w ty m okresie śledztwo Koronnej Służby Prokuratorskiej w Wielkiej Bry tanii w sprawie śmierci Aleksandra Litwinienki osiągnęło punkt kry ty czny . W maju 2007 roku oskarży ciel publiczny ogłosił, że istnieją wy starczające podstawy , by zarzucić morderstwo Andriejowi Ługowojowi. Nie ujawniono dowodów, ale Anglicy doszli do wniosku, że ty lko Kreml mógł zatwierdzić tak bezceremonialną i ry zy kowną operację. Rosja odmówiła rozpatrzenia wniosku Wielkiej Bry tanii o ekstrady cję Ługowoja. Tłumaczy ła tę decy zję arty kułem konsty tucji zakazujący m ekstrady cji oby wateli rosy jskich – oraz hipokry zją Anglików, regularnie odrzucający ch wnioski Rosji o wy danie Bory sa Bieriezowskiego rosy jskiemu wy miarowi sprawiedliwości. W kwietniu Bieriezowski zwierzy ł się dziennikowi „Guardian”, że akty wnie finansuje działania mające wzniecić w Rosji nową rewolucję elit polity czny ch i biznesowy ch, które jego zdaniem by ły jedy ną nadzieją na zmiany , czego nie można powiedzieć o nadchodzący ch wy borach następcy Putina. „Zmiana tego reżimu za pomocą demokraty czny ch środków jest niemożliwa – stwierdził w wy wiadzie. – Bez uży cia siły i wy wierania presji nie dojdzie do żadnej zmiany ”29. Kreml uznał, że pogróżki Bieriezowskiego naruszają nowe prawo doty czące zwalczania ekstremizmu, i ponownie wy stosował żądanie ekstrady cji. Ługowoj uprawiał błazenadę przed mediami, wy śmiewając oskarżenia pod jego adresem i samemu zarzucając MI6 (bry ty jskiej służbie wy wiadu zagranicznego, która próbowała go zwerbować), hiszpańskiej odnodze mafii rosy jskiej (prawdopodobnie w odwecie za spotkanie Litwinienki z tamtejszy mi władzami) i samemu Bieriezowskiemu morderstwo człowieka, którego ten ostatni wspierał kiedy ś finansowo. Ługowoj powiedział, że został napromieniowany polonem-210, „żeby wy wołać w ten sposób skandal polity czny ”30. Ten spektakl wzmógł powszechne w Rosji podejrzenia, że morderstwo Litwinienki, a także Politkowskiej i inny ch, to część skomplikowanego spisku mającego wy móc na Rosji zmianę polity czną. Nie by ło ty lko wiadomo, czy spiskowcy przeby wali w Rosji, czy za granicą i czy chodziło im o utrzy manie Putina u władzy , czy też o obalenie jego rządów. W czerwcu, dwa dni po wy daleniu z Wielkiej Bry tanii czterech dy plomatów w odwecie za odmowę ekstrady cji Ługowoja z Rosji, angielska policja zatrzy mała tajemniczego Rosjanina, który przy by ł do Londy nu z fałszy wy mi dokumentami. Ze względu na podejrzenia, że zamierza dokonać zamachu na Bieriezowskiego, również on został wy dalony z kraju31. W lipcu my śliwce Królewskich Sił
Powietrzny ch zostały zmuszone do przechwy cenia rosy jskich strategiczny ch bombowców Tu-95; samoloty naruszy ły bry ty jską przestrzeń powietrzną, tak jak robiły to za czasów ZSRR i zimnej wojny . Można by ło odnieść wrażenie, że wielki niedźwiedź, który m by ł niegdy ś Związek Radziecki, zbudził się po dwudziestu latach hibernacji.
ROZDZIAŁ 18
KŁOPOTLIWY ROK 2008
W
lipcu 2007 roku Putin odwiedził niewielką Gwatemalę, gdzie miał do wy konania osobistą
misję – zamierzał sprawić, by świat zapomniał o incy dencie z lat osiemdziesiąty ch XX wieku, kiedy Związek Radziecki zorganizował letnie igrzy ska olimpijskie w Moskwie, a większość krajów zachodnich zbojkotowała je w akcie protestu przeciwko inwazji na Afganistan. Organizacja olimpiady w Rosji stała się dla Putina obsesją już w latach dziewięćdziesiąty ch, gdy mimo nieprawdopodobny ch trudności Sobczak zgłosił kandy daturę Petersburga na gospodarza tej imprezy . Jako akty wny miłośnik sportu i tęży zny fizy cznej, zapalony judoka, narciarz i pły wak Putin uwielbiał olimpiadę; jako przy wódca uważał, że jej organizacja przy wróci Rosji należne jej miejsce na arenie między narodowej. W 2001 roku, niedługo po objęciu prezy dentury , pojechał na narty do St. Anton am Arlberg w Austrii. Towarzy szy li mu Władimir Potanin, oligarcha z czasów Jelcy na, oraz Bory s Niemcow, liberalny polity k, który początkowo popierał Putina. Patrząc na kurorty rozsiane w Alpach, Putin narzekał, że w Rosji nie ma ani jednego. „Chcę zbudować u nas jedno takie miejsce na europejską miarę” – zwierzy ł się kolegom1. Posłuszni Putinowi oligarchowie, starzy i nowi, spełnili marzenie prezy denta. W sty czniu 2006 roku Bank Rossija Jurija Kowalczuka uruchomił kurort narciarski Igora, osiemdziesiąt pięć kilometrów na północ od Petersburga, blisko autostrady prowadzącej do daczy na osiedlu Oziero, którą Kowalczuk dzielił z Putinem. By ło tam siedem tras, ale na żadnej z nich różnica poziomów między startem a metą nie przekraczała stu dwudziestu metrów. Potanin (jego holding Interros kontrolował giganta hutniczego Norilsk Nickel i zapewniał mu miejsce na szczy cie listy rosy jskich miliarderów) przy gotował szkic o wiele ambitniejszego projektu pod nazwą Roza Chutor w masy wie górujący m nad czarnomorskim kurortem Soczi. Regularnie wy poczy wający w prezy denckim ośrodku w Soczi Putin pojechał do tego dalekiego od wszelkiej cy wilizacji miejsca nad wy marłą górską wioską Krasnaja Polana i w ten sposób narodziła się legenda. „Przy jechał, a tu by ła ty lko ta droga” – powiedział Anatolij Pachomow, późniejszy mer Soczi, wskazując na zaniedbaną, dziurawą szosę wijącą się wzdłuż rzeki Mzy mty . Prezy dent popatrzy ł i powiedział: „To piękno, to całe bogactwo Krasnej Polany powinno by ć własnością wszy stkich ludzi”2. Dla Putina te projekty nie stanowiły inwesty cji w czy sto biznesowy m sensie. Prawdę mówiąc,
ich opłacalność mogła budzić wątpliwości. Wy nikały raczej z patrioty czny ch pobudek i miały służy ć wy ższemu dobru publicznemu – wierzy ł, że najlepiej wie, co jest dobre dla społeczeństwa, i sam o ty m decy dował. Wkrótce Gazprom, pod ścisły m nadzorem Putina, zaczął budowę podobnego ośrodka w dolinie sąsiadującej z Roza Chutor. Te dwa projekty stały się podstawą nowy ch starań o organizację igrzy sk. Putin leciał do Gwatemali właśnie po to, żeby przedstawić Między narodowemu Komitetowi Olimpijskiemu ofertę Rosji jako gospodarza igrzy sk. Rosy jski Komitet Olimpijski zgłosił kandy daturę Soczi w 2005 roku, ale pomimo hagiograficzny ch wspomnień Pachomowa Putin nie by ł autorem tego pomy słu. Podążał ścieżką od kilkudziesięciu lat wy znaczaną przez ambicje przy wódców kraju. Po olimpiadzie w Moskwie podstarzali funkcjonariusze politbiura już zaczęli debatować o organizacji igrzy sk zimowy ch i oceniali pod ty m kątem różne lokalizacje w Związku Radzieckim. Musieli się jednak pożegnać z ty m marzeniem, bo w latach osiemdziesiąty ch nastąpiła seria szy bkich zmian na stanowisku pierwszego sekretarza, co zakończy ło się obietnicą transformacji i wstrząsem polity czny m wy wołany m przez pierestrojkę3. Trzy miasta, które brano pod uwagę – Ałma-Ata w Kazachstanie, Bakuriani w Gruzji i Tsaghkadzor w Armenii – znalazły się nawet poza granicami Rosji. Zostało ty lko Soczi. Od czasów Stalina by ł to ulubiony nadmorski kurort wy poczy nkowy Rosjan, ale brakowało tam nowoczesnej infrastruktury potrzebnej do przeprowadzenia olimpiady – przede wszy stkim funkcjonujący ch stoków narciarskich. W 1995 roku podczas nieobliczalnej prezy dentury Jelcy na Rosjanie wy razili zainteresowanie organizacją olimpiady zimowej w 2002 roku, ale nikt nie potraktował poważnie tej kandy datury . Spróbowali jeszcze raz w 2005 roku – ty m razem jako potencjalni gospodarze olimpiady letniej. Moskwa ry walizowała z Nowy m Jorkiem, Madry tem, Pary żem i Londy nem o prawo organizacji letnich igrzy sk w 2012 roku i w głosowaniu zajęła ostatnie miejsce. Między narodowy Komitet Olimpijski miał poważne wątpliwości, czy Rosja jest w stanie przy gotować taką imprezę w swojej stolicy . Czy to możliwe, żeby dwa lata później Soczi, podupadający kurort bez żadnej infrastruktury olimpijskiej, by ł gotowy gościć olimpiadę zimową w 2014 roku? Soczi stanęło w szranki z Salzburgiem w Austrii i Pjongczangiem w Korei Południowej, fawory tem decy dującego głosowania, który przegrał o włos ostatnim razem. Mało kto dawał Soczi szansę.
S
to dziewiętnaste posiedzenie Między narodowego Komitetu Olimpijskiego odby ło się w hotelu
Westin Camino Real w centrum Gwatemali, stolicy kraju. Putin intensy wnie przy gotowy wał się do tego spotkania. Kilka razy przećwiczy ł przemowę, którą jako pierwszy z kandy datów miał wy głosić rano przed komisją; uży wał nieco nienaturalnego sty lu, miał wy raźny akcent, ale mówił niemal perfekcy jną angielszczy zną. „Wioska olimpijska w Soczi będzie światowej klasy centrum
sportów zimowy ch w Rosji” – zaczął, dając jednocześnie do zrozumienia, że dokładnie zapoznał się z opinią politbiura z lat osiemdziesiąty ch i pojmuje konsekwencje rozpadu ZSRR. „Warto zauważy ć, że po rozpadzie Związku Radzieckiego Rosja straciła wszy stkie znajdujące się w górach obiekty sportowe. Nie do wiary , prawda?” W jego głosie pobrzmiewało zdziwienie, a nawet rozgory czenie z powodu tej dziejowej niesprawiedliwości. Zwrócił uwagę na niety pową lokalizację Soczi nad Morzem Czarny m, nad który m wznoszą się szczy ty Kaukazu. „Na wy brzeżu można się cieszy ć ciepłą wiosenną pogodą, a ty mczasem w górach trwa zima”. Obiecał zainwestować dwanaście miliardów w budowę obiektów – oszałamiającą kwotę, wy ższą niż to, co Vancouver zamierzało wy dać w 2010 roku. Gwarantował „bezpieczne, przy jemne i niezapomniane przeży cia”, a nawet pozwolił sobie na żart, że rozładuje chroniczne korki na ulicach miasta. Zakończy ł potokiem bardzo formalny ch zwrotów po francusku, w który ch podziękował komitetowi za rozpatrzenie wniosku. Potem opuścił hotel. Rzucił na szalę cały swój autory tet – i autory tet Rosji – ale nie został na głosowaniu, zupełnie jakby przeczuwał niepomy ślny wy nik i wolał uniknąć wsty du, widząc, jak swój sukces świętują delegacje z Salzburga lub Pjongczangu. Wsiadł zatem na pokład samolotu prezy denckiego i ruszy ł w długą podróż powrotną do Moskwy . W ty m okresie już niemal na cały m Zachodzie mówiło się źle o Putinie, a jednak jego sprzeciw wobec despoty cznej Amery ki – oraz fakt, że nie my lił się co do rozlewu krwi w Iraku – zdoby ły mu powściągliwy podziw w pewny ch częściach świata. Niektórzy sądzą, że te emocje odegrały swoją rolę podczas głosowania; odby ło się ono, kiedy Putin przelaty wał nad Atlanty kiem4. W pierwszej turze Soczi zajęło drugie miejsce, zdoby wając trzy dzieści cztery głosy przy trzy dziestu sześciu dla Pjongczangu; Salzburg dostał ich ty lko dwadzieścia pięć i odpadł z ry walizacji. W drugiej turze jednak Soczi przejęło więcej głosów od Salzburga i zy skało przewagę czterech głosów nad Pjongczangiem. Rosja wy grała; Putin wy grał. „By ł miły – wy jaśnił po głosowaniu Jean-Claude Killy , pochodzący z Francji narciarski czempion i członek komitetu olimpijskiego. – Mówił po francusku, chociaż nigdy nie mówi po francusku. Mówił po angielsku, chociaż nigdy nie mówi po angielsku. Te cztery głosy przewagi może tłumaczy ć jego chary zma”5. Wicepremier Aleksander Żukow, który został w Gwatemali, zatelefonował do przeby wającego na pokładzie samolotu Putina, żeby poinformować go o decy zji komitetu. Prezy dent Rosji zaś skontaktował się z przewodniczący m Między narodowego Komitetu Olimpijskiego Jakiem Rogge’em i podziękował mu za „obiekty wną decy zję”. Po triumfalny m powrocie z Gwatemali popularność Putina osiągnęła nowy pułap. Kiedy wy siadł z samolotu, w salonie VIP na moskiewskim lotnisku Wnukowo czekał na niego tłum dziennikarzy . „To bez wątpienia świadczy o wy sokiej ocenie osiągnięć naszego kraju” – powiedział Putin. Ty lko w kraju desperacko
potrzebujący m akceptacji wy bór na gospodarza olimpiady mógł zostać przy jęty w tak przesadny sposób. „Rosja podniosła się z kolan!” – oświadczy ł w Gwatemali German Gref.
T
y mczasem przez całe lato i jesień personel Kremla ży ł w ciągły m strachu, że bez Putina
Rosja znowu może się stoczy ć. Niepewność dręczy ła elity polity czne i ekonomiczne, bo nagle zdały sobie sprawę, że chociaż Putin nigdy nie miał większej władzy , to wkrótce odejdzie. W końcu dotarły do nich zapewnienia prezy denta, że nie zmieni konsty tucji, żeby zapewnić sobie trzecią kadencję. Establishment musiał pogodzić się z niewesołą prawdą, że nie by ły to jedy nie uniki wy nikające z fałszy wej skromności. Putin sam sobie zawdzięczał, że znalazł się w ty m trudny m położeniu: chciał pozostać wierny literze prawa i doprowadzić do bezkonfliktowego przekazania władzy , a jednocześnie by ł zdeterminowany , by nowy m prezy dentem został człowiek, którego ty lko on będzie mógł kontrolować. To strategia charaktery sty czna dla rządów autory tarny ch, ale Putin próbował znaleźć dla niej przy najmniej cień prawnego uzasadnienia, bojąc się, że powtórka rewolucji w dowolny m kolorze – podżegaliby do niej oczy wiście jego przeciwnicy z zagranicy – mogłaby zniszczy ć sy stem budowany przez niego cierpliwie od niemal ośmiu lat. Siergiej Iwanow nadal zdawał się fawory tem nieoficjalnej kampanii prezy denckiej, ale Miedwiediew deptał mu po piętach, a Putin od czasu do czasu kokietował obu, robiąc aluzje, że ma na oku także inny ch kandy datów: na przy kład swojego starego przy jaciela Władimira Jakunina z Kolei Rosy jskich albo, dla urozmaicenia sceny polity cznej, gubernator Petersburga Walentinę Matwijenkę. Nikt nie śmiał przy znać się wprost do ambicji prezy denckich, a zatem do chęci odebrania Putinowi przy wilejów. Iwanow jednak zwołał po cichu grupę doradców, żeby przy gotowali strategię polity czną6, a Miedwiediew dalej pracował przy „projektach państwowy ch”, które umożliwiały mu pełnienie eksponowanej roli publicznej. Obaj zgromadzili nieformalny krąg zwolenników i przeciwników w czasie wielu narad wśród członków rządu, ale u schy łku lata Putin wciąż wstrzy my wał się ze wskazaniem, na kogo postawi. Nie zależało mu na pośpiechu; namaszczony następca mógł odwrócić od niego uwagę, sprawić, że on sam stałby się automaty cznie odchodzący m prezy dentem sprawujący m zaledwie ty tularny urząd, co by ło nie ty lko nie do pomy ślenia, ale i niedopuszczalne. Z powodu tej niepewności administracja na wszy stkich szczeblach by ła sparaliżowana. Nikt nie chciał podejmować decy zji, który ch skutki by ły by odczuwalne już po zakończeniu prezy dentury Putina albo mogły wpły nąć na jego sy tuację pod rządami nowego przy wódcy 7. Niepewność prowadziła też do niebezpieczny ch napięć, a te w niezby t ładny m sty lu przenosiły się na społeczeństwo. 12 września Putin jeszcze bardziej podsy cił spekulacje, unosząc kurty nę przed ostatnim aktem spektaklu w teatrze sterowanej demokracji. Michaił Fradkow, lojalny , sprawny premier
piastujący urząd od 2004 roku, wszedł do gabinetu Putina na Kremlu i w obecności kamer telewizy jny ch niespodziewanie złoży ł rezy gnację. „Rozumiem obecnie zachodzące procesy polity czne i chcę, żeby miał pan zupełnie wolną rękę podczas podejmowania decy zji” – rzekł. Nie brzmiał jak człowiek kierujący się niedostatecznie wy uczy ł się swej roli. przy najmniej starał się grać taktownego i chwili namy słu i podziękował premierowi
altruisty czny mi pobudkami, lecz jak aktor, który Zdawał się zmartwiony i przy gnębiony . Putin zafrasowanego. „Może ma pan rację” – odparł po za współpracę, chociaż wy tknął mu też popełnione
błędy . Powiedział, że to bardzo ważne, by się zastanowić, w jaki sposób nowy premier wpły nie na sy tuację polity czną przed wy borami parlamentarny mi w grudniu i prezy denckimi w marcu. Kilka godzin później ogłosił jeszcze bardziej zaskakującą decy zję o nominacji nowego premiera. Następcą Fradkowa został Wiktor Zubkow. Nikt spoza Kremla i niewiele osób z kręgu Putina rozumiało moty wy tego wy boru. Nawet Siergiej Iwanow nie wiedział, co się zdarzy 8. Jeżeli prezy dent podążał śladem Jelcy na, który wy znaczy ł swojego następcę, wskazując go w dniu rozpoczęcia oficjalnej kampanii, to wy brał człowieka pozostającego do tej pory skutecznie w cieniu. Zubkow urodził się podczas pierwszy ch miesięcy Wielkiej Wojny Ojczy źnianej i pochodził z kadry funkcjonariuszy , którzy nawiązali relacje z Putinem już w latach dziewięćdziesiąty ch w Petersburgu. Po skandalu zimą 1991 roku wokół umów doty czący ch wy miany barterowej surowców za ży wność Zubkow, by ły dy rektor państwowego gospodarstwa rolnego, pomógł Putinowi, uży wając swoich wpły wów wśród rolników w regionie, żeby przy wrócić dostawy produktów do cierpiącego głód miasta9. Został jedny m z najbardziej zaufany ch współpracowników Putina; objął kontrolę nad miejskim urzędem podatkowy m, a potem, w latach dziewięćdziesiąty ch, pisał z Putinem i Igorem Sieczinem prace naukowe w Insty tucie Górniczy m. Pojechał z Putinem do Moskwy , gdzie przez siedem lat po cichu szefował nowo powstałej Federalnej Służbie Monitoringu Finansowego – agencji, dzięki której obaj z Putinem mieli wy łączny dostęp do informacji o przepły wach finansowy ch wszy stkich przedsiębiorstw w kraju. By ła to bezcenna wiedza; pozwalała zdoby ć lojalność, a zatem utrzy mać pewną równowagę między ry walizujący mi ze sobą i mający mi często bliskie związki z insty tucjami państwa imperiami finansowy mi. „Chciałby m podkreślić, że Wiktor Zubkow ani razu nie naduży ł mojego zaufania” – tłumaczy ł później Putin10. Po ogłoszeniu nominacji Putin poleciał z wizy tą do Czuwaszji i obwodu biełgorodzkiego, żeby zobaczy ć, jak „państwowe projekty ” Miedwiediewa oży wiają rolnictwo w kraju. Elity polity czne musiały się w samotności głowić nad znaczeniem tego niespodziewanego zagrania. Czy Putin w ten sposób odrzucił Miedwiediewa, czy może jednak Iwanowa? Na pewno chciał zasy gnalizować, że ta kwestia jest wciąż otwarta. 14 września oznajmił, że ma co najmniej pięcioro poważny ch kandy datów na prezy denta, ale nie zdradzi żadny ch nazwisk11.
N
ominacja Zubkowa, bły skawicznie zatwierdzona przez Dumę dwa dni później, nie uspokoiła
zakulisowy ch walk o władzę, które toczy ły się przez cały rok rozterek Putina. Te zmagania, zwane „wojną klanów”, niespodziewanie wy szły na jaw 2 października, kiedy oddział specjalny FSB dokonał pokazowego aresztowania wy sokiego funkcjonariusza Federalnej Agencji Anty narkoty kowej, generała porucznika Aleksandra Bulbowa, tuż po ty m, jak jego samolot wy lądował na lotnisku Domodiedowo. Bulbow podróżował z własną ekipą ochroniarzy , więc aresztowanie w terminalu przerodziło się niemal w strzelaninę. Generał, odznaczony weteran wojny w Afganistanie, by ł starszy m zastępcą Wiktora Czerkiesowa, jednego z oficerów KGB znany ch Putinowi od lat siedemdziesiąty ch. Z rozkazu prezy denta Rosji Bulbow został włączony do wlekącego się od dawna śledztwa w sprawie przemy tu, w który m pośredniczy ły dwa salony meblowe: Tri Kita i Grand. Rozprawa zaczęła się w 2000 roku, kiedy służby graniczne skonfiskowały dostawę mebli z Chin i odkry ły , że właściciele Tri Kita unikali płacenia ceł i podatków, w czy m pomagali im wy socy funkcjonariusze FSB. Władimir Ustinow jako prokurator generalny zawiesił śledztwo, ale sprawa wciąż budziła silne emocje i jak się zdaje, doprowadziła do śmierci kilku osób, między inny mi Jurija Szczekoczichina, deputowanego do parlamentu, który opisał tę sprawę w „Nowej Gazietie”. Po zdy misjonowaniu Ustinowa Putin zażądał podjęcia bardziej zdecy dowany ch kroków ze strony prokuratury , ale teraz człowiek prowadzący śledztwo został aresztowany przez FSB, oskarżony o zatwierdzanie podsłuchiwania biznesmenów, dziennikarzy i – jak się zdaje – ry wali Czerkiesowa na dworze Putina, czy li sprzy mierzony ch z Igorem Sieczinem „siłowików”. Od początku dworzanie Putina zawiązy wali nietrwałe sojusze i mieli różne ambicje, ale prezy dent zdołał wy musić na nich, by chociaż na zewnątrz zachowy wali pozory jedności. Teraz, gdy koniec prezy dentury znalazł się w zasięgu wzroku, napięcia w każdej chwili mogły przekształcić się w otwarty konflikt. Ludzie, który ch Putin umieścił na wszy stkich szczeblach władzy państwowej, nie by li już równie solidną podstawą jego potęgi, co kiedy ś. Aresztowanie wy sokiego rangą oficera i czterech inny ch funkcjonariuszy agencji skłoniło Czerkiesowa do zabrania głosu; by ć może dlatego, że już nie miał bezpośredniego kontaktu z prezy dentem, bo dostępu do niego strzegł ry wal trzy mający stronę Sieczina. Czerkiesow, szczerze, niemal romanty cznie oddany sprawie agent, który nie wsty dził się swojej przeszłości, napisał niezwy kły list otwarty . „Kommiersant” opublikował go na pierwszej stronie. List doty czy ł tego, co do tej pory pozostawało jedy nie w sferze domy słów i plotek na temat mechanizmów funkcjonowania władzy na Kremlu pod rządami Putina. Czerkiesow napisał, że zajadła wojna ogarnęła szeregi służb specjalny ch; kiedy ś by ły one zbawieniem dla narodu, ale teraz zajęły się interesami i cy nicznie gonią za zy skiem. Nieledwie oskarży ł FSB o aresztowanie jego zastępcy , żeby ukry ć
swój udział w machlojkach Tri Kita. „Nie próbuj by ć jednocześnie kupcem i wojownikiem – pisał, zwracając się zapewne do by ły ch i obecny ch funkcjonariuszy wy wiadu na dworze Putina. – To się nie uda. Wóz albo przewóz”12. Dalej przekony wał, że w wojnie w szeregach Putina nie będzie wy grany ch; taki konflikt skończy się jedy nie kompletną demolką wszy stkiego, co Putin zbudował. Może jednak dziwić, że nie nazwał tej konstrukcji państwem, lecz korporacją. Bratobójcze walki trwały przez całą jesień i zdawało się, że ani Putin, ani Zubkow nie są w stanie ich powstrzy mać. W listopadzie wrócił dawno zapomniany – albo celowo wy ciszany – temat raportu na temat naduży ć, który ch Putin dopuścił się szesnaście lat wcześniej w przy padku afery eksportowej w Petersburgu. Wy glądało na to, że ostrze „wojny klanów” zwróciło się przeciwko samemu prezy dentowi; wkrótce po raz pierwszy usły szał publiczne oskarżenia, że zgromadził fortunę, chowając się za plecami najbliższy ch kolegów z Petersburga, Jurija Kowalczuka i Giennadija Timczenki. Przez Moskwę przetoczy ła się fala plotek o planowany m zamachu stanu, zupełnie jak ostatniego lata przed końcem prezy dentury Jelcy na, chociaż w ty m przy padku nie by ło jasne, czy miało chodzić o obalenie Putina, czy konsty tucji, żeby utrzy mać go u władzy . W gazecie „Zawtra” pojawił się apel o spokój – list podpisany przez pięciu by ły ch szefów lub dy rektorów regionalny ch radzieckiego KGB, między inny mi Władimira Kriuczkowa, przy wódcę nieudanego puczu w 1991 roku. „Zaufajcie naszemu doświadczeniu – pisali. – Może dojść do wielkiej katastrofy ”13. Sam Putin rzadko wy powiadał się na temat tej walki i starał się utrzy mać równowagę między ry walizujący mi frakcjami, chociaż niektórzy podejrzewali, że sam doprowadził do kry zy su, żeby zachować dla siebie najważniejszą rolę rozjemcy 14. Ostro zganił Czerkiesowa za wy ciąganie na światło dzienne „tego rodzaju problemów”, lecz jednocześnie nadał szersze uprawnienia kierowanej przezeń Federalnej Agencji Anty narkoty kowej15. Nadal nie zdradzał swoich planów doty czący ch sukcesji; czekał z ty m do ogłoszenia wy ników rozpisany ch na grudzień wy borów parlamentarny ch. Do tej pory wy bory w Rosji by ły już bezładną imprezą gruntownie kontrolowaną przez centralne organy , kompletnie brakowało w nich ry walizacji, a zatem nikogo nie trzy mały w napięciu. Partia władzy , Jedna Rosja, dzięki wsparciu Kremla miała nad konkurentami olbrzy mią przewagę, a opozy cji, którą jeszcze tolerowano – komunistom, narodowcom ze środowiska liberalny ch demokratów oraz nowej partii Sprawiedliwa Rosja (jej liderami by li polity czni sprzy mierzeńcy Putina z Petersburga) – zostawiono bardzo małe pole manewru. Liberalni i demokraty czni kry ty cy polity ki Putina pod przy wództwem by łego premiera Michaiła Kasjanowa oraz by łego szachowego mistrza świata Garriego Kasparowa protestowali równie zdecy dowanie, co bezskutecznie; tak oni, jak i inni potencjalni kandy daci zostali po prostu skreśleni z list pod pretekstem uchy bień proceduralny ch. Jedny m z niewielu, którzy nie trafili na żadne
przeszkody administracy jne, by ł Andriej Ługowoj, wciąż znajdujący się w świetle reflektorów dzięki złej sławie z powodu podejrzeń o udział w morderstwie. Dołączy ł do bloku wy borczego liberalny ch demokratów i zapewnił sobie miejsce w Dumie, a zatem immunitet chroniący go przed postępowaniem sądowy m (co zdawało się nadmierny m środkiem ostrożności, bo Rosja i tak regularnie odmawiała jego ekstrady cji). Zdaniem Putina krnąbrni liderzy opozy cji spiskowali przeciwko samej Rosji. Kasparow – który w 2005 roku zakończy ł karierę szachisty i poświęcił się próbom osłabienia władzy Putina – by ł według prezy denta idealny m potwierdzeniem tej tezy . Trafił do aresztu pod zarzutem zorganizowania w weekend poprzedzający wy bory parlamentarne manifestacji w Moskwie, Petersburgu oraz w inny ch miastach i został skazany na pięć dni aresztu. Znający kilka języ ków Kasparow krzy knął coś po angielsku, kiedy wpy chano go do policy jnego wozu. Putin w 1985 roku patrzy ł z zachwy tem na zuchwałe zwy cięstwo młodego szachisty , teraz zaś odpowiedział lekceważący m tonem. „Dlaczego pan Kasparow mówił podczas aresztowania po angielsku, a nie po rosy jsku?” – py tał na łamach ty godnika „Time”, który właśnie nadał mu ty tuł Człowieka Roku, mimo że Putin by ł szkalowany na Zachodzie i sam szkalował Zachód. „Ty lko pomy ślcie. Skierował swój przekaz raczej do inny ch krajów niż do narodu rosy jskiego, a kiedy polity k woli się zwracać do tłumu obcokrajowców niż do rodaków, to takie zachowanie wiele o nim mówi. Na litość boską, chcesz by ć przy wódcą swojego kraju, to gadaj w swoim języ ku”16. Putin nadal nie wstąpił do Jednej Rosji, ale podczas kampanii przed wy borami parlamentarny mi otwierał listę jej kandy datów, torując sobie drogę do pozy cji lidera partii władzy , gdy by przy szła mu na to ochota. Przy puszczano, że zakończy urzędowanie jako prezy dent, ale stanie na czele partii i wy korzy sta jej siłę, żeby wciąż posiadać pełny wpły w na polity kę. W kampanii udzielał się równie mało jak podczas wy borów prezy denckich; po prostu rządził państwem, a telewizja przedstawiała go jako zbawcę Rosji. W dniu wy borów wy głosił transmitowane na cały kraj orędzie brzmiące zupełnie jak mowa pożegnalna. „Wiele razem dokonaliśmy – mówił ty powy m dla siebie zdecy dowany m, szorstkim tonem. – Gospodarka stale się rozwija. Ubóstwo powoli zanika. Zamierzamy podjąć jeszcze bardziej zdecy dowaną walkę z przestępczością i korupcją”. Jak niemal nigdy przedtem przy znał, że nie wszy stko poszło zgodnie z planem, ale potem przeszedł do uzasadniania, dlaczego jego prezy dentura by ła sukcesem. „Pamiętajmy , od czego zaczy naliśmy osiem lat temu; z jakiej zapaści musieliśmy wy ciągnąć nasz kraj”. Oczy wiście Rosja wciąż miała przed sobą długą drogę, ale nie powinna ulegać „ty m, którzy już próbowali rządzić krajem i ponieśli klęskę”. Dziwny dobór słów. Kogo miał na my śli? Jelcy na, który wprowadził Putina na Kreml? Partię komunisty czną z czasów Związku Radzieckiego? Komuniści wołali o sprawiedliwość społeczną dla emery tów, ale co istotne, nie potępiali boomu gospodarczego pod rządami Putina. Wrogami
prezy denta by li tajemniczy „oni”, rozszalały tłum barbarzy ńców u bram, czekający ch ty lko na właściwy moment, żeby zaatakować mury Rosji i ją zniszczy ć. „W dzisiejszy ch czasach ci ludzie chcieliby od nowa planować rozwój naszego kraju, zmienić kurs popierany przez społeczeństwo i wrócić do epoki upokorzenia, zależności i rozkładu”. W wy borach przeprowadzony ch 2 grudnia Jedna Rosja zdoby ła 64 procent głosów, chociaż mało kto wierzy ł w rzetelność ich liczenia i – jak w poprzednich latach – w podejrzanie wy soką frekwencję w pewny ch regionach. Nikt jednak nie wy szedł na ulicę, jak zrobili to Ukraińcy , żeby domagać się ponownego przeliczenia głosów czy powtórzenia wy borów. Kasparow już podczas kampanii ostrzegał, że jest za późno, żeby podważać mechanizmy prawne, które zapewniały zwy cięstwo upatrzonej z góry partii. Inne stronnictwa polity czne – z partią komunisty czną na czele – wy padły bardzo blado, ale liberalni demokraci poradzili sobie na ty le dobrze, że Andriej Ługowoj dostał się do parlamentu. Dzień po głosowaniu Putin oświadczy ł, że wy nik jest dowodem dojrzałości rosy jskiej demokracji.
D
o wy borów prezy denckich zostały już ty lko trzy miesiące, a przy szłość Putina wciąż by ła
niepewna, nawet dla ludzi z jego najbliższego otoczenia. Stanął przed jedną z najważniejszy ch decy zji podczas swojej polity cznej kariery . Sposób przekazania władzy miał się stać – obok podboju Czeczenii, boomu ekonomicznego i sukcesu starań o organizację olimpiady – najważniejszy m elementem jego schedy polity cznej. W długich dziejach Rosji ty lko osłabiony Bory s Jelcy n dobrowolnie oddał urząd, a teraz Putin znalazł się na ty m samy m rozdrożu. Dy sponował posłuszną większością konsty tucy jną, mógł więc bez problemu nawet w ostatnim momencie przeforsować poprawkę do konsty tucji i pozostać na stanowisku. W Rosji, gdzie poparcie dla Putina utrzy my wało się na niezwy kle wy sokim poziomie, takie postępowanie nie wzbudziłoby wielu protestów, a głosy oburzenia, które niewątpliwie rozległy by się za granicą, jedy nie potwierdziły by jego tezę, że zewnętrzni wrogowie nie chcą się pogodzić z faktem, że Rosja znowu jest potęgą. Mógł też przekazać władzę nowemu przy wódcy i przejść na emery turę, uznawszy , że spełnił swoją misję: „zaopiekował się Rosją”, do czego osiem lat temu niespodziewanie zobowiązał go Jelcy n – i zrobił to w sty lu, który przekroczy ł najśmielsze oczekiwania wobec niego w tamty ch czasach. Osiem dni po wy borach parlamentarny ch i niecałe cztery miesiące przed prezy denckimi, podczas przedostatniego aktu w polity czny m teatrze przed wy jazdem na przedłużone ferie zimowe, Putin w końcu zdradził, kogo wy brał. 10 grudnia przewodniczący Jednej Rosji Bory s Gry złow i liderzy trzech inny ch partii pojawili się w kremlowskim gabinecie Putina. Gry złow powiedział Putinowi, że rozmawiali o potencjalny ch kandy datach na najwy ższy urząd w państwie i chcą z nim omówić swoją rekomendację. Spotkanie odegrano tak, jakby by ło zwy kły m
zasięgnięciem rady , a nie prezentacją podjętej już przez Putina decy zji. By ł to pokaz polity ki jako sztuki performance’u, z udziałem nie najlepszy ch aktorów. Gry złow oznajmił Putinowi, że dokonali w gronie liderów polity czny ch jednomy ślnego wy boru: nie poparli Iwanowa, Zubkowa ani żadnego z pozostały ch anonimowy ch kandy datów zachwalany ch przez Putina, lecz człowieka, którego gwiazda jakby przy gasła w ostatnim roku – Dmitrija Miedwiediewa, skromnego protegowanego Putina, od siedemnastu lat wiernie trwającego u jego boku17. Wy godny m zbiegiem okoliczności Miedwiediew akurat by ł w gabinecie, więc kamery telewizy jne mogły szy bko skierować obiekty wy na Putina, który spojrzał na niego, udając zaskoczenie. – Dmitriju Anatoliewiczu, skonsultowano z panem tę propozy cję? – Tak – odparł zapy tany , posłusznie grając swoją rolę, tak jak reszta zebrany ch. – Odby ły się wstępne konsultacje i okazały się owocne. Dzisiaj i jutro będziemy konty nuować rozmowy . Putin wy raził ubolewanie, że „tak wiele zdarzeń polity czny ch nawarstwiło się w krótkim czasie”, który został do końca roku kalendarzowego, „ale ży cie musi toczy ć się dalej, a prawo wy maga, żeby już ruszy ła kampania prezy dencka”. Sprawiał wrażenie zmartwionego, jakby wy bory by ły dla niego przy kry m obowiązkiem. Zamiast, jak Jelcy n, w otwarty sposób przedstawić swojego kandy data, Putin wolał udawać, że ktoś podjął tę decy zję za niego, za zgodą „szerokich warstw rosy jskiego społeczeństwa”, które reprezentowali obecni w gabinecie liderzy partii. Prezy dent trzy mał lejce władzy , ale chciał stworzy ć pozory pluralisty cznego wy boru, „sterowanej demokracji” zamiast autory tarnego nakazu. Pomimo fanfaronady i wy śmiewania krajów zachodnich cały czas starał się o uznanie przez Zachód wy niku wy borów, co by łoby wy kluczone, gdy by wy brał zamach konsty tucy jny na władzę. Putin miał umy sł prawnika, szukał zatem sposobu przekazania władzy zgodnego jeżeli nie z duchem, to przy najmniej z literą prawa. Wśród klanów na Kremlu panowała opinia, że wy bór Miedwiediewa to najlepszy kompromis; budził najmniej kontrowersji i godziły się na niego różne frakcje skupione wokół Putina, może z wy jątkiem zwolenników Siergieja Iwanowa i Igora Sieczina18. Żadna z nich nie widziała w nim zagrożenia dla siebie ani ty m bardziej dla samego Putina. Miedwiediew miał swoich sojuszników w rządzie – inny ch „liberałów” i reformatorów – ale nie posiadał silnego zaplecza polity cznego. Putin pod koniec prezy dentury dokonał niezby t wiary godnego przekazania władzy nad odradzający m się supermocarstwem, ale nawet w ty m momencie nie zdradził swoich planów na przy szłość. Ostatni akt spektaklu polity cznego w jego teatrze nastąpił następnego dnia. Zwracając się do narodu jako potencjalny prezy dent ty mczasowy , Miedwiediew oświadczy ł, że jeżeli zostanie wy brany , to w imię zachowania stabilności kraju mianuje swoim premierem… Władimira Putina. Ten układ miał otrzy mać nazwę „tandemu” i uspokoił ty ch, który ch najbardziej martwiła wizja Kremla bez Putina. Po ośmiu latach u szczy tu władzy Putin wcale nie zamierzał odejść.
11
kwietnia
2008 roku, kilka
ty godni przed inauguracją
prezy dentury
Dmitrija
Miedwiediewa, stosunkowo nowy tabloid „Moskowskij Korrespondent” wy drukował krótki arty kuł; by ł to odważny test granic nowej polity cznej epoki, wielu bowiem oczekiwało, że ta nadejdzie za sprawą nowego prezy denta. Arty kuł pióra doświadczonego dziennikarza Siergieja Topola składał się z zaledwie sześciuset czterdziestu jeden słów, a jego ton nie by ł szczególnie nieoby czajny ani oszczerczy . Raczej ży czliwie opisy wał delikatną sprawę – pry watne ży cie Putina. W pewny ch kwestiach mijał się z prawdą, ale uchy lał rąbka tajemnicy od ośmiu lat spowijającej rodzinę Putinów. Ty tuł tekstu, Syndrom Sarkozy’ego, nawiązy wał do niedawnego rozwodu prezy denta Francji i jego trzeciego małżeństwa z modelką i piosenkarką pop Carlą Bruni. Topol napisał, że w ty ch sprawach Putin jest przeciwieństwem Sarkozy ’ego. Przez dwie kadencje pozostał żonaty , ale gdy skończy urzędowanie na najwy ższy m stanowisku w państwie, „już niewiele będzie łączy ć pierwszą parę”. „Demobilizacja”, jak nazwano w arty kule koniec jego prezy dentury , to dla Putina okazja, by „znaleźć czas na rozwiązanie problemów osobisty ch”. Cztery akapity dalej autor zdetonował bombę, która miała wy wołać sensację: w luty m Putinowie w tajemnicy wzięli rozwód, a według „informatora” gazety prezy dent zamierza w czerwcu znowu się ożenić. Jego wy branką miała by ć Alina Kabajewa, mistrzy ni świata w gimnasty ce arty sty cznej, zdoby wczy ni brązowego medalu na olimpiadzie w Sy dney w 2000 roku i złotego w Atenach cztery lata później. Niespełna dwudziestopięcioletnia Kabajewa by ła jedną z najbardziej olśniewający ch celebry tek w Rosji. W 2001 roku jej kariera sportowa osiągnęła wy ży ny , ona zaś stała się publiczną twarzą partii polity cznej, która wkrótce miała się przekształcić w Jedną Rosję; nawet sama kandy dowała z jej listy podczas wy borów w grudniu 2007 roku – pozy skana, by ocieplić wizerunek partii – i otrzy mała mandat, gdy jej stronnictwo zgarnęło większość głosów. Putin osiem lat by ł osobą publiczną, ale przez ten czas udawało mu się utrzy mać swoje pry watne sprawy w kompletnej tajemnicy . Doty czy to szczególnie jego córek, które jakby zapadły się pod ziemię, zniknęły za nieprzeniknioną zasłoną środków bezpieczeństwa utkaną z lęków i paranoi ich ojca. „Dobrze ukry łem moją żonę i dzieci” – zwierzy ł się pewnego razu Siergiejowi Rolduginowi, swojemu staremu przy jacielowi i ojcu chrzestnemu Maszy 19. Początkowo, kiedy wojna czeczeńska przeniosła się do serca Moskwy , Putin bał się o ich bezpieczeństwo, więc niewiele osób kwestionowało jego moty wy . W odróżnieniu od dzieci inny ch rosy jskich polity ków i biznesmenów córki Putina nie próbowały wy korzy stać swojego uprzy wilejowanego statusu, żeby osiągnąć sukces zawodowy lub zdoby ć rozgłos. Po prostu zniknęły z pola widzenia, pogodziły się z ży ciem w wy godnej, lecz dusznej anonimowości. Oprócz kilku wy wiadów udzielony ch na początku jego kariery polity cznej, które miały pomóc
w stworzeniu wizerunku Putina jako opiekuńczego, chociaż surowego ojca, nigdy więcej nie posłuży ł się nimi w taki sposób, jakby by ły rekwizy tami, w czy m celowali polity cy z całego świata. Ukończy ły edukację odizolowane od inny ch dzieci, pod okiem pry watny ch nauczy cieli i przy zachowaniu najwy ższy ch środków bezpieczeństwa. Pod wpły wem Roldugina i muzy czny ch zainteresowań Putina nauczy ły się gry na fortepianie i skrzy pcach. Zdaniem Roldugina miały predy spozy cje, żeby „w inny ch okolicznościach” zostać zawodowy mi instrumentalistkami. Studiowały w Alma Mater ojca, ale pod przy brany mi nazwiskami; nawet ich znajomi nie wiedzieli, że są spokrewnione z przy wódcą państwa. Z upły wem czasu relacje Putina z córkami osłabły , ponieważ całkowicie pochłaniały go sprawy państwowe. Dziewczy nki nagrały dla niego pły tę z wy kony wany mi przez siebie utworami, między inny mi z Koncertem d-moll Jana Sebastiana Bacha. Kiedy wy jechały na uczelnię, Putin włączał ją nocami i nikomu nie pozwalał przeszkadzać sobie w słuchaniu córek grający ch Bacha. Wy rosły na młode kobiety , a nikt poza najbliższą rodziną nie wiedział nawet, jak wy glądają. Ludmiła nigdy nie czuła się komfortowo w roli żony znanego polity ka. Na początku jego prezy dentury od czasu do czasu udzielała wy wiadów i towarzy szy ła mu podczas wizy t państwowy ch. Pojawiała się między inny mi u boku pierwszy ch dam Stanów Zjednoczony ch i Wielkiej Bry tanii, ale ty lko w ramach wy znaczony ch przez protokół dy plomaty czny , później zaś widy wano ją coraz rzadziej. By ła patronką organizacji pod nazwą Centrum Rozwoju Języ ka Rosy jskiego; poświęcała się promocji czy telnictwa, edukacji i jednoczącej roli języ ka w russkim mirie (rosy jskim świecie, czy li wśród rosy jskiej diaspory ), do którego należeli też oby watele – jak to często ujmował Putin – osieroceni przez ojczy znę po rozpadzie ZSRR20. Putin zajął się tą sprawą z większy m rozmachem po upokorzeniu doznany m podczas pomarańczowej rewolucji na Ukrainie. Stworzy ł organizację rządową, Fundację Rosy jski Świat, dbającą o prawa diaspory i przy najmniej w sprawach kulturalny ch pozwalającą poczuć ludziom ży jący m za granicami kraju, że ojczy zna o nich pamięta. Ale wpły w Ludmiły na polity kę męża by ł znikomy nawet w zaciszu domowy m. „Nigdy nie wtrącała się w jego decy zje” – powiedział Roldugin, a Putin nigdy nie py tał żony o zdanie. W sy tuacjach publiczny ch rzadko okazy wali sobie czułość, a nawet serdeczność. Ich wspólne wy stąpienia sprawiały wrażenie przy krego obowiązku i już od pierwszej kadencji zdarzały się coraz rzadziej. Oficjalnie wciąż ze sobą mieszkali, jadali w domu z córkami, dopóki nie wy jechały na studia, i zdaniem Roldugina rzadko się sprzeczali w miejscach publiczny ch, ale przestali by ć sobie bliscy . Oczy wiście kontrola Kremla nad mediami powodowała, że nawet najbardziej niewinne próby przy jrzenia się pry watnemu ży ciu Putina traktowano jako naruszenie tabu. Nie różnił się w tej kwestii od większości poprzednich przy wódców Rosji i Związku Radzieckiego; trady cy jnie przedstawiano ich jako nadzwy czajne, a zatem nieprzy stępne osobistości. By ł ojcem narodu,
a nie ty lko głową rodziny , i taki wizerunek prezy denta wy trwale kreował Kreml. Film, który trafił do kin w luty m, potraktowano jako próbę pokazania Putina w roli oddanego męża. Miał uciszy ć coraz głośniejsze plotki o ty m, że jest inaczej. Ty tuł tej produkcji, Pocałunek nie dla prasy, został zaczerpnięty ze sceny , w której wpły wowy polity k bardzo podobny do Putina całuje kobietę bardzo podobną do Ludmiły przed szpalerem fotografów i mówi im kokietery jnie, że to nie nadaje się do prasy . Producentka i reży serka filmu Olga Żulina twierdziła, że film to wy twór wy obraźni, ale szczegóły scenariusza by ły ży wcem wzięte z biografii Putina: doty czy ły jego służby w KGB w Dreźnie, wy padku Ludmiły i nieoczekiwanego dojścia do władzy . Główny bohater nawet nazy wał się Płatow – ty m pseudonimem posługiwał się Putin w akademii dla oficerów KGB, co wy raźnie wskazy wało, na kim się wzorowali autorzy projektu. Jedy na różnica między fikcją a rzeczy wistością polegała na roli Ludmiły : w punkcie kulminacy jny m filmu kobieta zastępuje Płatowa, kiedy ten spóźnia się na konferencję prasową za granicą, i robi to tak uroczo i inteligentnie, że otrzy muje od dziennikarzy owacje na stojąco. Według jednej z interpretacji tego obrazu – który miał „by ć poży wką dla fantazji wielbicielek Putina” – zawierał on ukry te przesłanie, że przy szłość polity czna kraju zależy od stabilności małżeństwa Płatowa21. Prawdziwi dziennikarze akredy towani na Kremlu wiedzieli, że nie należy py tać o rodzinę Putina – ani ty m bardziej o niej pisać. Niemniej pod koniec jego prezy dentury trudno by ło nie zwrócić uwagi na, jak to ujął Topol, szeroko rozpowszechnione pogłoski, że „nie jest dobrze u drugiej połowy ” pierwszej pary w kraju. „Fakt, że Władimir Putin, jak każdy zdrowy mężczy zna, jest podatny na wdzięki piękny ch, wy sportowany ch kobiet, to tajemnica poliszy nela w kręgu jego najbliższy ch współpracowników” – pisał Topol. Dalej napomknął o „plotkach”, które łączy ły prezy denta z różny mi kobietami, między inny mi z Jekateriną Andriejewą, znaną prezenterką telewizy jny ch wiadomości Kanału Pierwszego i by łą gwiazdą koszy kówki. W arty kule pojawiły się nawet aluzje do dziennikarki Jeleny Triegubowej i jej historii o spotkaniu z Putinem w opustoszałej restauracji sushi. Topol nawiązał do pry watny ch związków i „skandali” doty czący ch inny ch światowy ch przy wódców – Sarkozy ’ego, Billa Clintona i Václava Klausa z Czech – i sugerował, że może już nadszedł czas, by rosy jska opinia publiczna też uznała rozwód przy wódcy za coś normalnego, zamiast słuchać Kremla, który tworzy ł mity o trwałości gniazda domowego prezy denta. Arty kuł Topola by ł oparty na wątpliwy ch źródłach – rzeczniczka Kabajewej zdementowała zawarte w nim informacje, a zaplanowany rzekomo na czerwiec ślub się nie odby ł – wy wołał jednak sensację, poruszy ł zagraniczne media i przestraszy ł rosy jskich dziennikarzy , którzy wiedzieli, że do tej pory nikt nie odważy ł się posunąć tak daleko. Przedruki tekstu pojawiły się w Internecie, wciąż wy my kający m się spod kontroli Kremla. Szczelna bariera otaczająca ży cie pry watne Putina została poddana trudnej próbie. Dmitrij Miedwiediew obiecy wał w swojej
kampanii prezy denckiej, że Rosja się bardziej otworzy , stanie się miejscem wolnej wy miany opinii. Czy żby właśnie teraz spełniła się ta obietnica i można by ło poruszać tematy , które tak długo by ły zakazane? Plotki wrzały już od ty godnia i Putin nie by ł w stanie dłużej unikać mówienia o tej sprawie. Musiał wspomnieć o niej podczas konferencji prasowej we Włoszech. Wy stąpił tam razem z Silviem Berlusconim, zwy cięzcą niedawny ch wy borów w ty m kraju; skłonności tego ostatniego stanowiły bogatą poży wkę dla cieszącej się nieograniczoną swobodą włoskiej prasy . Berlusconi podziwiał Putina i jego sty l prowadzenia polity ki i by ło to uczucie odwzajemnione. Putin chętnie ubierał się w garnitury skrojone przez krawca Berlusconiego, obaj przy wódcy bardzo się do siebie zbliży li zarówno w interesach, jak i pod względem pry watny m. Negocjowali kontrakty i składali sobie wizy ty , obsy pując się drogimi prezentami. Jedny m z takich podarunków by ło wielkie łoże z baldachimem, które odegrało główną rolę w szeroko omawiany m przez media romansie premiera Włoch z pokrzy wdzoną prosty tutką Patrizią D’Addario. Sam Berlusconi nazy wał je „łóżkiem Putina”22. Pierwsze py tanie konferencji zadała Natalia Mielikowa z „Niezawisimej Gaziety ”. Od razu ostrożnie uprzedziła, że to włoska prasa szerzy plotki, ale i tak wy glądała na przestraszoną. Zaczęła od powodu wizy ty prezy denta we Włoszech, ale po chwili zapy tała o rzekomy rozwód i o to, czy najstarsza córka Putina Masza rzeczy wiście przeprowadziła się do Niemiec i tam wy szła za mąż. Po krótkim wstępie Putin stanowczo stwierdził, że nie zamierza uchy lać się od odpowiedzi na prowokacy jne py tania. „Przede wszy stkim chciałby m powiedzieć, że w ty m, o czy m pani mówi, nie ma ani słowa prawdy ”. By ło jasne, że zna treść arty kułu, bo wspomniał o Andriejewej i o inny ch swoich rzekomy ch kochankach, chociaż dziennikarka nie wy mieniła ich nazwisk. Potraktował ten temat lekko. „Sądzę, że nikt się nie zdziwi, jeżeli powiem, że podoba mi się każda z ty ch kobiet, bo podobają mi się wszy stkie Rosjanki. Nikogo zapewne nie urażę, mówiąc, że moim zdaniem Rosjanki są najzdolniejsze i najpiękniejsze. Pod ty m względem mogą się z nimi równać jedy nie Włoszki”. Kiedy tłumacz przełoży ł jego słowa, Włosi zaśmiali się zadowoleni, a Berlusconi uśmiechał się promiennie i potakiwał. Ty mczasem Putin dodał lodowaty m tonem: „Oczy wiście jestem świadomy , że panuje przekonanie, iż polity cy powinni mieszkać w domach o ścianach ze szkła, i podzielam zdanie, że społeczeństwo powinno wiedzieć, jak ży ją ludzie angażujący się w sprawy publiczne, ale nawet w tej kwestii muszą by ć jakieś granice”. „Istnieje coś takiego jak pry watność, której nikt nie powinien naruszać – mówił dalej. – Zawsze miałem złe zdanie o ludziach kierujący ch się swoimi fantazjami eroty czny mi i wty kający ch swoje zasmarkane nosy w ży cie inny ch osób”. Potem zmienił temat i zaczął opowiadać o wzroście gospodarczy m za jego prezy dentury . W Rosji o połowę zmalała liczba osób ży jący ch w ubóstwie, zwiększy ły się realne dochody i przy najmniej „nikt już nie py ta o Czeczenię”. Sens
tej wy powiedzi by ł oczy wisty : liczą się osiągnięcia w sprawach publiczny ch, a nie sprawy pry watne. Berlusconi potakiwał, słuchając prezy denta Rosji; sam najlepiej wiedział, co Putin miał na my śli. Kiedy jego przy jaciel skończy ł odpowiadać, Berlusconi złoży ł ręce, jakby trzy mał pistolet maszy nowy , i wy celował je prosto w młodą dziennikarkę, która zadała py tanie. Jeszcze tego samego dnia w Moskwie właściciel gazety ogłosił koniec działalności. Tłumaczy ł swoją decy zję niskim zainteresowaniem czy telników, ale nikt w to nie uwierzy ł.
N
ikt oprócz najbliższy ch przy jaciół Putina nie wiedział, jak bliskie by ły jego relacje
z Kabajewą czy z inny mi kobietami. Musiało jednak łączy ć ich coś więcej niż powierzchowna znajomość na gruncie polity ki. By ło oczy wiste, że szy bko znalazła się w kręgu jego przy jaciół z Petersburga, który mi prezy dent otaczał się podczas drugiej kadencji. Zaledwie miesiąc przed ty m, jak jej nazwisko publicznie zaczęto wiązać z Putinem, została członkinią komitetu doradczego nowo utworzonego holdingu pod nazwą Narodowa Grupa Medialna. Właścicielem holdingu by ł Jurij Kowalczuk; jego imperium bankowe powiększy ło się o kilka najważniejszy ch w kraju stacji telewizy jny ch i czasopism. Siergiej Fursenko, brat ministra edukacji Andrieja, z który m założy ł spółdzielnię Oziero, został dy rektorem tej firmy i powiększał ją, wy kupując kolejne media i tworząc coraz potężniejsze narzędzie propagandy w służbie władzy Putina. Przy jęcie Kabajewej sugerowało, że by ła blisko związana z kliką – a może i z samy m Putinem – która po cichu wzbogaciła się podczas jego prezy dentury . Prawda częściowo wy szła na jaw dopiero pod koniec jego drugiej kadencji, kiedy próbował uporać się z bałaganem wy borczy m w 2008 roku. Zdaniem pewny ch osób plotki o romansie tej pary mogły by ć sy mptomem toczącej się walki o władzę.
W
luty m 2008 roku, w dniu wy boru Miedwiediewa na prezy denta, dwaj z najostrzejszy ch
kry ty ków Putina, Bory s Niemcow i Władimir Miłow, opublikowali siedemdziesięciosześciostronicową broszurę, w której po raz pierwszy zostały opisane ze szczegółami powiązania biznesowe łączące osoby z otoczenia Putina – między inny mi wy jaśniono w niej oszałamiający wzrost fortuny Jurija Kowalczuka23. Autorzy wy kazali, że do majątku Narodowej Grupy Medialnej należały akty wa z tej branży kupione w 2005 roku za sto sześćdziesiąt sześć milionów dolarów od Gazpromu, które dwa lata później sam Miedwiediew wy cenił na siedem i pół miliarda dolarów. Jako by li ministrowie Niemcow i Miłow nie pochodzili z rady kalny ch pery ferii opozy cji, ale i tak musieli mocno się natrudzić, żeby ich głos by ł sły szalny . Mieli nadzieję, że broszura przy najmniej przy czy ni się do debaty polity cznej przed wy borem Miedwiediewa na prezy denta; może nawet Miedwiediew nadstawiłby ucha, by
posłuchać litanii problemów, na które zamierzali zwrócić uwagę autorzy tekstu. Niemcow, doktor matematy ki, dał się poznać jako gubernator Niżnego Nowogrodu i wicepremier za rządów Jelcy na. Początkowo popierał Putina, a nawet jeździł z nim na nartach w Alpach Austriackich, kiedy rodziły się marzenia o olimpiadzie w Soczi. Miłow by ł wiceministrem energety ki w rządzie Putina. Obu jednak rozczarowały autory tarne zapędy tego ostatniego po wprowadzeniu pierwszy ch reform. Broszura pod ty tułem Putin. Wyniki podważała podstawowe tezy pożegnalny ch wy stąpień prezy denta. Putin twierdził, że „pracował jak galernik”, by podnieść Rosję z ruiny , w którą popadła w latach dziewięćdziesiąty ch. Autorzy przy znali, że PKB i średnie zarobki wzrosły w oszałamiający m tempie, a bezrobocie i liczba osób ży jący ch w nędzy spadły , ale przekony wali, że cud gospodarczy Putina by ł ledwie wioską potiomkinowską zbudowaną dzięki zy skom z coraz droższej ropy naftowej, maskowaniu problemów ustrojowy ch i szalejącej korupcji. Kiedy Putin zaczął urzędowanie, Rosja znajdowała się na osiemdziesiąty m drugim miejscu ogłaszanego co roku przez Transparency International Indeksu Percepcji Korupcji; gdy przy gotowy wano broszurę do druku, Rosja zdąży ła już spaść w ty m rankingu na dalekie sto czterdzieste trzecie miejsce i znalazła się w towarzy stwie takich państw jak Angola, Gwinea Bissau i Togo. Za rządów Jelcy na ujawnienie nieprawidłowości księgowy ch na sumę dziewięćdziesięciu ty sięcy dolarów doprowadziło do skandalu polity cznego i dy misji Anatolija Czubajsa oraz kilku inny ch urzędników, ale „ci, którzy w dzisiejszy ch czasach uprawiają korupcję, wy śmialiby tę godną politowania kwotę”. „Obecnie kradzieże popełniane przez funkcjonariuszy publiczny ch liczy się w miliardach i są one ukry te przed wzrokiem opinii publicznej: za plecami posiadaczy dużej części udziałów ukry wa się mrowie anonimowy ch beneficjentów, » przy jaciół prezy denta Putina« . Służby bezpieczeństwa pilnie strzegą informacji o prawdziwy ch właścicielach wielkich firm, a korupcja na wy ższy ch szczeblach władzy jest tematem tabu w kontrolowany ch przez Kreml mediach”. Celem tej broszury – tak jak w przy padku arty kułu w „Moskowskim Korrespondencie” – by ła próba złamania omerty panującej na Kremlu w czasach Putina, szczególnie w kwestiach doty czący ch najtajniejszy ch elementów biografii prezy denta. Autorzy nie ty lko opisali ze szczegółami karierę Kowalczuka, ale też stawiali pod znakiem zapy tania wy przedaż akty wów Gazpromu, zy ski Romana Abramowicza, podejrzane machinacje firmy RosUkrEnergo, pośrednika handlu gazem na Ukrainie, oraz ukradkowe gromadzenie lukraty wny ch towarów eksportowy ch przez Giennadija Timczenkę, założy ciela Gunvoru, zarejestrowanej w Szwajcarii spółki handlowej. Wszy scy ci biznesmeni – oprócz Abramowicza – pozostawali stosunkowo nieznani podczas ośmiu lat rządów Putina. Media rzadko o nich mówiły , a jeśli już poruszały ten temat, to zastrzegały sobie prawo do nieujawniania źródeł informacji. Firmy należące do Timczenki obsługiwały niemal jedną trzecią rosy jskiego eksportu ropy naftowej, między inny mi
lwią część transakcji Rosnieftu po przejęciu majątku Jukosu. Timczenko, szczupły mężczy zna z grzy wą biały ch włosów, podzielał zainteresowania Putina ry nkami energety czny mi, polity ką i judo, ale by ło o nim wiadomo tak mało, że wiele osób przy pisy wało mu przeszłość w KGB – sam jednak dementował te plotki. Posiadał rosy jski i fiński paszport, mieszkał zaś w Cologny w Szwajcarii, w willi z widokiem na Jezioro Genewskie. W tamty ch czasach rzadko można by ło zobaczy ć go na fotografiach, a jeszcze rzadziej udzielał wy wiadów. (Cztery miesiące po ukazaniu się broszury Niemcowa i Miłowa w końcu zgodził się na rozmowę z dziennikarzem „Wall Street Journal”, ale pod warunkiem, że obejdzie się bez sesji zdjęciowej i gazeta nie poda adresu siedziby firmy 24). Timczenko powiedział, że z Putinem łączy go jedy nie przelotna znajomość. Niezgodnie z prawdą twierdził, że nie są przy jaciółmi, a nawet pozwał „The Economist” do sądu, gdy w ty godniku ukazał się arty kuł pod ty tułem Ręka rękę myje, sugerujący , że jest inaczej25. Wraz ze wzrostem fortun oligarchom Putina by ło coraz trudniej pozostawać w cieniu. Miesiąc po publikacji broszury Kowalczuk i Timczenko zadebiutowali na liście miliarderów dwuty godnika „Forbes”. Wkrótce dołączy li do nich bracia Rotenberg. Stanisław Biełkowski, jowialny , noszący gęstą brodę i okulary doradca polity czny , który w dniu ataku na Jukos napisał raport pod ty tułem Państwo i oligarchowie, poszedł nawet o krok dalej niż Niemcow i Miłow. Twierdził, że Timczenko wy stępuje jako pełnomocnik i partner Putina, ten zaś jest właścicielem co najmniej części Gunvoru, a także akcjonariuszem Gazpromu i Surgutnieftiegazu. Szacował – a właściwie zgady wał – że majątek Putina można wy cenić na czterdzieści miliardów dolarów. By ła to kwota zbliżona do tej, którą wy liczy ła rok wcześniej CIA – zapewne dlatego, że jej anality cy korzy stali z ty ch samy ch źródeł co Biełkowski albo wręcz opierali się na jego opinii26. Biełkowski twierdził, że jego informacje pochodzą bezpośrednio od ludzi Kremla – a dzięki jego wcześniejszy m związkom z Igorem Sieczinem i inny mi osobami z tego kręgu ta wersja brzmiała przekonująco – ale jednocześnie przy znał, że nie posiada żadny ch materialny ch dowodów. Fakt, że kry ty ka działań Putina przez ty le lat mu nie zaszkodziła, dodawał mu wiary godności. Kiedy zapy tano o te insy nuacje Putina podczas jego ostatniej konferencji prasowej w roli prezy denta, miesiąc przed marcowy mi wy borami, odpowiedział z humorem, lecz już po chwili zmienił ton. Czy to prawda, że Putin jest najbogatszy m człowiekiem w Europie? „Tak, to prawda – odparł. – Jestem najbogatszy nie ty lko w Europie, ale i na cały m świecie, bo gromadzę emocje. Jestem bogaty , bo Rosjanie dwa razy obdarzy li mnie zaufaniem i powierzy li mi przy wództwo nad tak wielkim krajem jak Rosja. Uważam, że to moje największe bogactwo”. Następnie odparł zarzuty Biełkowskiego. Przy znał, że się z nimi zapoznał, ale jego zdaniem to brednie. „Wy dłubali sobie te dane z nosa i rozsmarowali je na papierze”. O ile nie udało się wpaść na trop fortuny Putina, o ty le Kremlowi by ło coraz trudniej
lekceważy ć dowody świadczące o wspólnocie interesów wśród przy jaciół prezy denta, do który ch zaliczała się też Kabajewa. Zaledwie kilka ty godni po odejściu Putina jej nazwisko pojawiło się na liście pasażerów pry watnego samolotu lecącego ze Szwajcarii do Pragi, a stamtąd do Soczi, przy szłego gospodarza olimpiady , gdzie Putin spędzał coraz więcej czasu, udzielając koncesji na budowę obiektów sportowy ch i infrastruktury . Na pokładzie samolotu by ł też Władimir Koży n, pracujący od 2000 roku jako szef wy działu administracy jnego kancelarii prezy denta, gdzie Putin zaczy nał karierę po przy jeździe do Moskwy , oraz dwaj biznesmeni i znajomi Putina: właściciel firmy farmaceuty cznej Petromed Dmitrij Gorełow i Nikołaj Szamałow, który decy dował o dotacjach dla tej firmy . Dopiero dwa lata później wy szło na jaw, że Szamałow i Gorełow to również główni udziałowcy utworzonej w 2005 roku na polecenie Putina firmy zagranicznej Rosinvest. Jedną z jej rzekomy ch inwesty cji by ła budowa ogromnej willi nad Morzem Czarny m w pobliżu Soczi – miała okazać się „godna cara”. Otaczał ją mur z bramkami bezpieczeństwa ozdobiony mi godłem Rosji; na terenie posiadłości oprócz głównego budy nku znajdowały się trzy lądowiska dla helikopterów, zaplecze gospodarcze, hala gimnasty czna, bungalow i amfiteatr. Pry watny samolot z Kabajewą i Koży nem oraz trzy osobową załogą fińskiego pochodzenia na pokładzie należał do firmy Giennadija Timczenki Airfix Aviation27. Pojawienie się ty ch zarzutów pod koniec prezy dentury Putina wzbudziło oczekiwania – a właściwie cichą nadzieję – że przekazanie władzy może przy nieść zmiany . Raport Niemcowa i Miłowa brzmiał jak oferta programowa opozy cji w kampanii prezy denckiej, której tak naprawdę nie by ło. Autorzy nawoły wali w swy m tekście do zrealizowania obiecany ch przez Putina i nieprzeprowadzony ch reform: walki z korupcją wśród milicji i prokuratorów, ustanowienia nowego prawa uniemożliwiającego konflikt interesów polity czny ch i biznesowy ch wśród przedstawicieli władzy ustawodawczej, powołania armii zawodowej, budowy nowoczesny ch dróg, stworzenia efekty wnego sy stemu opieki zdrowotnej, której brak przy czy nił się do gwałtownego spadku demograficznego i niezby t imponującej, szczególnie wśród mężczy zn, przewidy wanej długości ży cia – ta wprawdzie rosła, ale wciąż pozostawała daleko w ty le za państwami Europy i Amery ki Północnej. Niemcow i Miłow twierdzili, że Putin zmarnował w skali kraju możliwości wy nikające ze wzrostu cen energii, choć niewątpliwie przy czy niły się one do rozwoju cy wilizacy jnego pewny ch obszarów, szczególnie Moskwy , lśniącej jak nigdy przedtem. Putin miał utrzy mać władzę jako premier rządu, ale wielu ludzi wolało wierzy ć, że w końcu przekaże ją nowemu pokoleniu przy wódców. Mając Miedwiediewa na stanowisku prezy denta, Putin mógł stać się rosy jskim Dengiem Xiaopingiem – oficjalnie przekazać ster władzy , lecz wpły wać na rządzący ch zza kulis, żeby utrzy mali jego kurs polity czny , jak to robił chiński przy wódca jeszcze przez pięć lat, aż do swojej śmierci w 1997 roku. Wielu bliskich współpracowników Putina wierzy ło w tę teorię, a on jej nie zaprzeczał.
Zwolennikiem takiego my ślenia by ł nawet Miedwiediew, który ostatnie osiem lat spędził u boku prezy denta na Kremlu. Wiele postulatów Miedwiediewa pokry wało się z wnioskami Niemcowa i Miłowa. Wierzy ł w nowoczesność, transformację mającą oznaczać większą swobodę na ry nku i więcej wolności dla społeczeństwa oby watelskiego – a w każdy m razie składał takie deklaracje. „Wolność jest lepsza niż brak wolności” – powtarzał tak często, że słowa te stały się hasłem jego prezy dentury . Oczy wiście by ł to truizm, ale po kadencji Putina wy starczy ł, żeby zbudzić nadzieję. Kiedy wokół związku Putina z Kabajewą wy buchł skandal, Duma czy m prędzej odkurzy ła prawo zaostrzające definicję zniesławienia, które zrównało „świadome rozpowszechnianie nieprawdziwy ch informacji godzący ch w honor i pozy cję społeczną inny ch osób” z aktami terrory zmu i przestępstwami na tle etniczny m. Nowa ustawa nie ty lko umożliwiła ofiarom pomówień ubieganie się o karę cy wilną, ale też pozwalała rządowi na rozwiązanie szkodliwy ch agencji informacy jny ch. Minął ty dzień, odkąd Putinowi nie spodobał się arty kuł o stanie jego małżeństwa, a stosowna ustawa została uchwalona już po pierwszy m czy taniu. Głosowało za nią trzy stu dziewięćdziesięciu dziewięciu deputowany ch, ty lko jeden ośmielił się sprzeciwić. Ale kiedy nadano jej ostateczne brzmienie, prezy dentem by ł już Miedwiediew. Ten zaś wy konał gest, który już na początku jego kadencji sy gnalizował pewną niezależność i mógł wskazy wać nowy kierunek polity ki – zawetował tę ustawę.
CZĘŚĆ CZWARTA
ROZDZIAŁ 19
REGENCJA
W
ieczorem 7 sierpnia 2008 roku Dmitrij Miedwiediew, urzędujący prezy dent Rosji, pły nął
żaglówką po Wołdze z żoną Swietłaną i nastoletnim sy nem Ilją. Spędzał ten senny wakacy jny miesiąc na wy pełniony m pracą urlopie. Odwiedził history czne miasto Kazań, stolicę Tatarstanu, regionu podbitego w XVI wieku przez Iwana Groźnego. Przy glądał się tam postępom przy gotowań do uniwersjady , organizowany ch co dwa lata igrzy sk sportowy ch dla szkół wy ższy ch, które miały się tam odby ć latem 2013 roku w ramach próby przed zaplanowaną na osiem miesięcy później olimpiadą zimową w Soczi. Poprzedniego dnia wy brał się do sąsiedniej republiki Czuwaszji, gdzie omawiał projekt utworzenia nowoczesnej sieci bibliotek. Jeszcze wcześniej uczestniczy ł w pogrzebie Aleksandra Sołżenicy na, zmarłego 3 sierpnia w Moskwie radzieckiego dy sy denta; ten wielbiciel Władimira Putina został w czasach postsowieckich całkowicie zrehabilitowany i odznaczony wy sokiej rangi odznaczeniami państwowy mi1. Miedwiediew urzędował już od trzech miesięcy , ale sprawiał wrażenie, jakby prezy dentura by ła dla niego po prostu przedłużeniem obowiązków, które pełnił jako pierwszy wicepremier. Nie zachowy wał się jak ty powy zwierzchnik odradzającej się atomowej potęgi militarnej. Jego wy bór w marcu na najwy ższe stanowisko w państwie by ł równie pewny jak wy bór Putina cztery lata wcześniej, chociaż nie miał zaplecza polity cznego, konkretnego programu ani mandatu społecznego od spragnionego zmian narodu. Przeciwnie, fundamentem prezy dentury Miedwiediewa nie by ła chęć zmian, lecz pragnienie zachowania status quo. Gdy by naród miał wy bór, niemal na pewno zagłosowałby znowu na Putina, ale zgodzili się na następcę, bo tak chciał by ły prezy dent. Tak więc Miedwiediew osiągnął pewne zwy cięstwo podczas ręcznie sterowany ch wy borów, w który ch działaczom opozy cy jny m wobec władzy Putina, takim jak Michaił Kasjanow czy Garri Kasparow, nie pozwolono zarejestrować swoich kandy datur, podobnie jak w wy borach do Dumy w grudniu 2007 roku. Kasparow pomimo swojej sławy i środków finansowy ch nie zdołał nawet wy nająć sali wy starczająco dużej, żeby zorganizować wy maganą przez prawo konwencję wy borczą. Kasjanowa zdy skwalifikowano na podstawie oskarżeń, że „sfałszował” ponad 13 procent podpisów potrzebny ch do zgłoszenia go jako kandy data. Inny kandy dat „liberałów”, Andriej Bogdanow, nie miał takich problemów. By ł doradcą polity czny m i wolnomularzem wy wodzący m się z najdalszy ch pery ferii polity cznego
nieby tu. Rok wcześniej został wy brany na wielkiego mistrza Wielkiej Loży Narodowej Rosji. Kreml sam namówił go do startu w wy borach – miał by ć figurantem, w razie gdy by nikt inny nie zechciał kandy dować2. Miedwiediew odegrał swoją rolę w taki sam sposób, jak wcześniej zrobił to Putin. Nie spoty kał się z wy borcami ani nie uczestniczy ł w debatach z kontrkandy datami, wśród który ch oprócz Bogdanowa znaleźli się stali uczestnicy kampanii: komunista Giennadij Ziuganow i błazennacjonalista Władimir Ży rinowski (obaj zrezy gnowali z kandy dowania przeciwko Putinowi w 2004 roku). Miedwiediew po prostu wy pełniał swoje zwy kłe ministerialne obowiązki, kreowany na bohatera przez stacje telewizji państwowej, zawsze jednak pod patronatem swojego mentora. By ł człowiekiem wskazany m przez Putina, a zatem jedy ny m liczący m się kandy datem. Odgry wał rolę następcy , carewicza, któremu potrzebne by ło jedy nie wy raźne poparcie społeczne. Jego krótka kampania wy borcza by ła tak jawnie naciągana, że Michaił Gorbaczow publicznie złajał Kreml. „Coś się zepsuło w naszy m sy stemie wy borczy m” – powiedział, ale jego wy stąpienie by ło głosem autory tetu z coraz bardziej zapomnianej i zdy skredy towanej przeszłości, więc mało kto zwrócił na niego uwagę, szczególnie zaś państwowe media3. Po podliczeniu głosów okazało się, że Ziuganow zajął drugie miejsce, daleko w ty le za zwy cięzcą, zdoby wając osiemnastoprocentowe poparcie. Bogdanow uzy skał niecały milion głosów, czy li mniej niż wy nosiła liczba głosów nieważny ch i pusty ch. Miedwiediew, człowiek bez doświadczenia w polity ce, został najmłodszy m wy brany m przez naród prezy dentem. Skończy ł dopiero czterdzieści trzy lata. Zdoby ł 71,2 procent głosów, odrobinę mniej niż 71,9 procent Putina sprzed czterech lat, co zdawało się dosy ć dziwny m – i zdaniem wielu osób zamierzony m – zbiegiem okoliczności. Od pierwszy ch majowy ch dni urzędowania Miedwiediew starał się wy jść z cienia człowieka, który wy niósł go na szczy t władzy . Jelcy n cicho zszedł ze sceny polity cznej, kiedy wy znaczy ł Putina na swojego następcę, ale Putin z dużą pewnością siebie bry lował na zaprzy siężeniu Miedwiediewa. Otworzy ł ceremonię na Kremlu, wy głaszając bezprecedensową mowę pożegnalną. Zebrani w Wielkim Pałacu mogli z niej jasno wy wnioskować, że wcale nie zamierza zniknąć z ży cia publicznego. Miedwiediew miał nadzieję na jak najszy bsze zaistnienie na arenie między narodowej. W ty m celu odwiedził Niemcy , najbliższego partnera handlowego Rosji w Europie, ale Putin przy ćmił tę wizy tę, jadąc w ty m samy m czasie do Francji. Michaił Margiełow, przewodniczący komisji spraw zagraniczny ch Rady Federacji, stwierdził podczas rozmowy z pewny m przeby wający m z wizy tą w Rosji dy plomatą amery kańskim, że Miedwiediew jest zdolny m, chociaż jeszcze nieukształtowany m „studentem, który dużo się nauczy ł od swoich nauczy cieli”, ale „dziekanem jego wy działu” wciąż jest Putin4. Powiedział, że Putin szczerze zamierza przekazać swemu następcy obowiązki głowy państwa, szczególnie
w dziedzinie spraw zagraniczny ch, lecz chce to zrobić stopniowo. Miedwiediew jednak starał się uzy skać większy wpły w na administrację, która od ośmiu lat by ła tresowana, żeby wy kony wać ty lko polecenia Putina. Jako oczy tany człowiek o łagodny m temperamencie Miedwiediew przy najmniej zmienił ton Kremla. Podczas kampanii i pierwszy ch ty godni urzędowania mówił o swobodach oby watelskich, modernizacji gospodarki i o potrzebie walki z szalejącą korupcją oraz z ty powy m dla rosy jskiej polity ki i społeczeństwa „prawny m nihilizmem”. Putin składał podobne deklaracje, ale Miedwiediew okazał się o wiele mniej buńczuczny , stawiał mniej warunków. Zdawało się, że chce zaproponować inny wizerunek przy wódcy , udowodnić, że transformacja może by ć rzeczy wista, a nie jedy nie sy mboliczna. O ile Putin by ł surowy i twardy , o ty le Miedwiediew sprawiał wrażenie subtelnego i otwartego. Uwielbiał korzy stać z nowoczesny ch urządzeń (w 2010 roku Steve Jobs osobiście podarował mu iPhone’a) i założy ł profil na różny ch portalach społecznościowy ch, gdzie zamieszczał zrobione przez siebie zdjęcia, co by ło jego hobby . Pomimo eksponowanej pozy cji Putina jako premiera rządu wielu zaczęło wierzy ć, że Miedwiediew zdoła przeprowadzić zaniedbane przez poprzedniego prezy denta liberalne reformy . Jedny m z ludzi, którzy upatry wali w Miedwiediewie nadziei, by ł człowiek siedzący w celi więziennej na Sy berii – Michaił Chodorkowski. W końcu mógł się ubiegać o zwolnienie warunkowe, więc w lipcu jego prawnicy złoży li wniosek o skrócenie kary 5. Inny m by ł Amery kanin chcący zastąpić George’a Busha na stanowisku prezy denta Stanów Zjednoczony ch – Barack Obama. Tamtej sierpniowej nocy , gdy żaglówka Miedwiediewa łagodnie koły sała się na falach Wołgi, wszy stko wskazy wało na to, że jego prezy dentura zwiastuje początek nowej epoki opty mizmu. Ty mczasem, choć nie minęło jeszcze nawet sto dni, odkąd zasiadł na fotelu prezy denta, musiał stawić czoło najtrudniejszemu wy zwaniu w ży ciu.
8
sierpnia o pierwszej w nocy zadzwonił telefon. Minister obrony Anatolij Sierdiukow
poinformował Miedwiediewa o wy buchu wojny na południu Rosji. Gruzińskie oddziały zbrojne pod wodzą prozachodniego prezy denta Micheila Saakaszwilego zaatakowały z ziemi i powietrza przy graniczną Osetię Południową. W rejonie Osetii Południowej i Abchazji przez cały ostatni rok dochodziło do napięć. Obie republiki po rozpadzie Związku Radzieckiego oderwały się od Gruzji po krótkich, ale gwałtowny ch konfliktach w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiąty ch i od tamtej pory ich sy tuacja dy plomaty czna pozostawała nieuregulowana. Oficjalnie wciąż by ły częścią Gruzji, ale fakty cznie stanowiły odrębne państewka starające się o bliższe relacje – oraz wy nikające z nich korzy ści materialne – z Rosją, która utrzy my wała z mandatu ONZ na ich obszarze konty ngent sił pokojowy ch. Po ogłoszeniu przez Kosowo w luty m 2008 roku niepodległości od Serbii Putin jeszcze bardziej wsparł obie republiki. Jedny m ze swoich ostatnich
prezy denckich dekretów nakazał zwiększenie liczebności oddziałów rosy jskich uczestniczący ch w misji pokojowej w Abchazji. Żołnierze mieli czuwać nad odbudową linii kolejowej łączącej kiedy ś republikę z Soczi, ale od dawna popadała w ruinę. Los ty ch prowincji stał się jedny m z najważniejszy ch tematów ostatnich ty godni rządów Putina. Nieco wcześniej doszło do drażliwej konfrontacji w Bukareszcie z prezy dentem Bushem i inny mi przy wódcami NATO, którzy debatowali nad zaproszeniem Gruzji (i Ukrainy ) do sojuszu wojskowego. Przez całe lato 2008 roku Rosja i Gruzja oskarżały się wzajemnie o to, kto szy kuje się do inwazji, by rozwiązać w ten sposób kry zy s zwany „zamrożony m konfliktem”. Miedwiediew odby ł serię spotkań z Saakaszwilim; gruziński przy wódca również wierzy ł, że prezy dentura Miedwiediewa może zakończy ć ciągłe kłótnie z Putinem, które zaczęły się po „rewolucji róż”, oraz doprowadzić do zniesienia embarga wprowadzonego w 2006 roku po aresztowaniu czterech rosy jskich agentów wy wiadu. Saakaszwili proponował rozwiązania polity czne dla obu prowincji, a Miedwiediew początkowo sprawiał wrażenie, że jest nastawiony przy chy lnie wobec ty ch propozy cji. Ale gdy spotkali się w lipcu w Kazachstanie, gruziński przy wódca wy czuł, że nowy prezy dent Rosji nie jest już nimi zainteresowany , zupełnie jakby ktoś w Moskwie wziął go w cugle. Ty m kimś mógł by ć ty lko Putin6. Konflikt zdawał się nieunikniony , a Rosjanie dobrze się do niego przy gotowali, chociaż podejrzewali, że wy buchnie w Abchazji, a nie w Osetii Południowej. Wojsko miało zawczasu plany interwencji; Putin twierdził później, że by ły one gotowe już pod koniec 2006 roku. Latem na rozkaz Miedwiediewa dowództwo zorganizowało ćwiczenia wojskowe na Kaukazie Północny m, w odległości pozwalającej na atak zarówno na Abchazję, jak i Osetię Południową; ta strategia wkrótce miała się stać sztandarowy m manewrem podczas podejmowany ch przez Rosję operacji wojskowy ch. Niemniej Miedwiediew by ł zaskoczony i potraktował scepty cznie pilną wiadomość, która tej nocy przerwała mu rejs po rzece. „Powinniśmy to sprawdzić” – nakazał przez telefon Sierdiukowowi. „Czy żby Saakaszwili postradał rozum? – my ślał. – Może to prowokacja? Może czuje presję i testuje Osety jczy ków, żeby dać nam coś do zrozumienia?” Poprosił ministra, żeby jak najszy bciej do niego oddzwonił. Putin już wy leciał z Moskwy do Pekinu, gdzie zamiast głowy państwa zamierzał następnego dnia razem z kilkudziesięcioma przy wódcami państw, między inny mi z prezy dentem Bushem, uczestniczy ć w ceremonii otwarcia letnich igrzy sk olimpijskich. Sierdiukow zatelefonował po godzinie, żeby potwierdzić doniesienia. Gruzja zaczęła ostrzał arty lery jski stolicy Osetii Południowej, Cchinwali. „No dobrze – odparł Miedwiediew. – Poczekajmy na kolejne wieści”. Twierdził, że nie mógł się skontaktować z Putinem w Pekinie za pomocą bezpiecznej linii telefonicznej. Fakt, że w ogóle próbował, świadczy o jego wahaniu, czy powinien po raz pierwszy od rozpadu ZSRR angażować siły rosy jskie w walkę za granicami kraju. Ten brak zdecy dowania
jeszcze długo go prześladował. Sierdiukow zatelefonował trzeci raz. Pocisk rakietowy trafił w namiot pełen rosy jskich żołnierzy z sił pokojowy ch i „wszy scy zginęli”. Później się okazało, że raport podawał przesadzone dane, zresztą nie po raz ostatni w ciągu kolejny ch dni7, ale by ło prawdą, że wojsko rosy jskie i sprzy mierzone z nim nieregularne oddziały milicji osety jskiej znalazły się pod ostrzałem. Ponad cztery godziny po ty m, jak rakiety spadły na Cchinwali i okolicę, Miedwiediew w końcu wy dał rozkaz wszczęcia wojny . – Otwórzcie ogień – nakazał Sierdiukowowi, a potem czy m prędzej poleciał do Moskwy .
K
iedy Miedwiediew dotarł na miejsce, gruzińskie bataliony już wkraczały do Osetii
Południowej. Rosy jskie lotnictwo zaczęło ostrzeliwać cele nie ty lko w tej prowincji, ale też w samej Gruzji, żeby powstrzy mać gruzińskie wojska. Informacje o ataku Gruzinów dotarły do Putina w Pekinie i doprowadziły go do wściekłości. By ł zły przede wszy stkim na Saakaszwilego, lecz także na Miedwiediewa za „brak stanowczości”8. Rozmawiając rano z dziennikarzami, Putin wy głosił w Chinach swój pierwszy komentarz na temat kry zy su i zapewnił, że Rosja odpowie na atak Gruzji. Kilka razy telefonował do Miedwiediewa, który rano 8 sierpnia zwołał zebranie Rady Bezpieczeństwa9. Minęła dziesiąta, kiedy Miedwiediew wy dał pierwsze publiczne oświadczenie – długo po Putinie. Powiedział, że Gruzja złamała prawo między narodowe i dopuściła się agresji, w której już zginęli ludzie, między inny mi członkowie rosy jskiej misji pokojowej. „Cy wile, kobiety , dzieci i osoby w podeszły m wieku umierają dzisiaj w Osetii Południowej, a większość z nich to oby watele Federacji Rosy jskiej – oświadczy ł. – Zgodnie z konsty tucją i prawem federalny m moim obowiązkiem jako prezy denta Federacji Rosy jskiej jest bronić ży cia i honoru oby wateli rosy jskich w każdy m miejscu na świecie”10. W południe rosy jskie wojsko przekroczy ło granicę z Gruzją. Prezy dent Bush też by ł w Pekinie, kiedy jeden z jego podwładny ch szepnął mu do ucha, że w Gruzji zaczęła się „rosy jska ofensy wa”11. By ło to podczas przy jęcia dy plomaty cznego w Wielkiej Hali Ludowej, a przy wódca USA czekał na swoją kolej, żeby przy witać się z prezy dentem Chin Hu Jintao. Putin stał w tej samej kolejce, kilka osób przed Bushem, ale protokół dy plomaty czny nakazy wał prezy dentowi Stanów Zjednoczony ch skontaktować się najpierw z głową państwa, więc czekał do powrotu do hotelu, żeby zatelefonować do Miedwiediewa i zażądać, żeby powstrzy mał kontrofensy wę. „Staniemy po ich stronie” – powiedział, mając na my śli Gruzinów. Bush nie rozumiał jednego – jak wielką winą za ten konflikt Rosjanie obarczali jego administrację. Nawet jeśli nie dał zielonego światła Saakaszwilemu, żeby ten zajął Osetię Południową, o co go podejrzewali, to i tak wzmocnił zapędy gruzińskiego przy wódcy wspólny mi manewrami wojskowy mi i obietnicami, że na kwietniowy m szczy cie w Bukareszcie Gruzja
uzy ska członkostwo w NATO, i to pomimo faktu, że Putin ostrzegał, że Rosja uzna takie zaproszenie za prowokację. Saakaszwili zaś nie rozumiał, że pomimo wy siłku, który włoży ł w zdoby cie sy mpatii Amery kanów, chwaląc Busha i wy sy łając wojsko do Iraku, ani Stany Zjednoczone, ani NATO nie by ły przy gotowane na to, żeby wesprzeć jego wojnę z Rosją. Ten błąd słono Gruzję kosztował. Podczas rozmowy z Bushem Miedwiediew porównał Saakaszwilego do Saddama Husajna i powiedział, że Gruzini już zabili półtora ty siąca ludzi – co by ło grubą przesadą12. Oczy wiście Rosjanie nie zamierzali się wy cofać. Bush w końcu spotkał się z Putinem wieczorem na Stadionie Narodowy m w Pekinie, kiedy czekali na uroczy ste rozpoczęcie igrzy sk. Siedzieli w jedny m rzędzie loży dla VIP-ów. Bush poprosił swoją żonę i króla Tajlandii, żeby przesiedli się o jedno miejsce, sam zaś zajął miejsce koło Putina, by go ostrzec. Pochy lony w niewy godnej pozy cji tłumacz musiał się cofnąć, gdy Putin zerwał się z krzesła i górując przez chwilę nad wy ższy m od niego Bushem, powiedział, że Saakaszwili jest zbrodniarzem wojenny m. – Uprzedzałem cię, że Saakaszwili jest pory wczy – rzekł Bush. – Ja też! – odparł Putin. Bush napisał później, że patrzy ł prosto w oczy człowieka, z który m spotkał się więcej razy niż z jakimkolwiek inny m przy wódcą, nie licząc Tony ’ego Blaira. Kiedy ś miał nadzieję, że uda mu się nawiązać z Rosją nowy rodzaj relacji przełamujący ch wzajemną zimnowojenną nieufność, ale zrozumiał, że źle ocenił tego mężczy znę, kiedy poznali się w Słowenii w 2001 roku. – Nie, Władimirze. Ty jesteś zimnokrwisty – powiedział13.
P
o wizy cie u Hu Jintao nazajutrz po ceremonii otwarcia igrzy sk Putin odleciał z Pekinu do Rosji
– ale nie do Moskwy , ty lko prosto na arenę działań wojenny ch, tam gdzie Rosja prowadziła zmasowaną inwazję. W sobotę wieczorem przy by ł do bazy 58 Armii we Włady kaukazie, stolicy Osetii Północnej, republiki rosy jskiej leżącej na północny ch zboczach Kaukazu, dekretem Józefa Stalina oddzielonej od rodaków po gruzińskiej stronie. To właśnie Putina pokazały państwowe media, kiedy odbierał raporty wojskowe od generałów na polu walki. W ty m czasie Miedwiediew wy sy łał mało konkretne polecenia ze swojego gabinetu na Kremlu. Putin straszy ł, że Gruzja rozochocona flirtem z Amery ką i NATO chce pożreć Osetię Południową, ale ty m razem straci ją na zawsze. „To, co się dzieje w Gruzji, można nazwać ludobójstwem” – oświadczy ł, płonąc święty m oburzeniem, które kazało mu wy olbrzy mić sy tuację na polu walki14. Do tej pory rosy jskie czołgi dotarły już do Cchinwali, minęły stolicę, a potem granicę między Osetią Południową i Gruzją i ruszy ły na gruzińskie miasto Gori, gdzie urodził się Stalin. Rosy jskie okręty wojenne zablokowały port Poti na południe od granicy z Abchazją. Gruzińskie wojsko od lat ćwiczy ło z Amery kanami i dostawało od nich sprzęt, ale w jego szeregach zapanował chaos, bo
Rosjanie skutecznie zakłócali lub zagłuszali sieć telefonii komórkowej stanowiącą jedy ny sposób komunikacji między oddziałami Gruzinów. Upokorzony Saakaszwili musiał błagać o pomoc. Stany Zjednoczone przetransportowały na miejsce walk dwa ty siące żołnierzy , który ch Gruzja wy słała wcześniej do Iraku jako wsparcie dla Amery kanów. Wkrótce prezy dent Bush wsparł Gruzinów dodatkową pomocą humanitarną i sprzętem, ale postawił sprawę jasno: nie zamierzał udzielać im wsparcia militarnego. Ponad stu amery kańskich doradców wojskowy ch, którzy zostali w Gruzji po wspólny ch letnich manewrach, wy jechało z kraju, żeby uniknąć przy padkowego wplątania się w walkę. Przetrzebione gruzińskie oddziały cofały się przed rosy jskim natarciem w kierunku również ostrzeliwanej stolicy , Tbilisi. W tej sy tuacji Saakaszwili nie miał wy boru – musiał zaproponować rozejm. Putin zachowy wał pozory uległości wobec swojego protegowanego pełniącego teraz rolę zwierzchnika sił zbrojny ch, ale cały sy stem – administracja, wojsko i media – by ł od lat przy zwy czajany do faktu, że to on jest szefem, więc często zapominał, przed kim naprawdę odpowiada. Sam Putin nie potrafił albo nie chciał usunąć się na drugi plan i dy ktował instrukcje na transmitowany ch przez telewizję naradach kry zy sowy ch, które Miedwiediew posłusznie wy kony wał. Na forum publiczny m Putin starał się podkreślać przy wództwo Miedwiediewa, ale pry watnie ganił swoich rozmówców lub przy milał się do nich i sprawiał wrażenie, jakby to on wciąż rządził. Kiedy prezy dent Francji Nicholas Sarkozy poleciał do Moskwy , żeby 12 sierpnia wy stąpić jako mediator w czasie negocjacji doty czący ch zawieszenia broni, odniósł wrażenie, że Miedwiediew jest spokojny , nastawiony pozy ty wnie i otwarty na dy skusję. Putin jednak też przy stąpił do rozmów i zdawał się napuszony , nieokrzesany , pełen takiej wściekłości na Saakaszwilego, jakby ten wy rządził mu jakąś osobistą krzy wdę15. Sarkozy namawiał Rosjan, żeby odstąpili od inwazji, która coraz wy raźniej zmierzała do zajęcia stolicy Gruzji i obalenia jej prezy denta. Zresztą minister spraw zagraniczny ch Siergiej Ławrow sam zdradził te plany Condoleezzie Rice, sekretarz stanu w administracji Busha, żądając dy misji Saakaszwilego jako warunku rozwiązania konfliktu16. Ponadto gdy przy wódcy spotkali się na Kremlu, żeby osiągnąć porozumienie, Ławrow podczas rozmowy z francuskim ambasadorem umniejszał rolę Miedwiediewa17. Sarkozy przekony wał, że świat nie zaakceptuje obalenia demokraty cznie wy branego prezy denta, ale jego słowa jeszcze bardziej rozzłościły Putina. – Ten Saakaszwili… Powieszę go za jaja! – wściekał się. – Chce go pan powiesić? – zdziwił się oszołomiony prezy dent Francji. – A czemu nie? – odparł rozdrażniony Putin. – Przecież Amery kanie powiesili Saddama Husajna. Putina uspokoiło dopiero py tanie Sarkozy ’ego, czy chce by ć zapamiętany przez historię tak samo jak Bush18.
Wcześnie rano Sarkozy poleciał do stolicy Gruzji, żeby raty fikować zaproponowany przez Saakaszwilego traktat, a Miedwiediew piątego dnia konfliktu ogłosił zawieszenie broni. Prezy dent pojawił się sam na Kremlu i przy pominający m wy stąpienia Putina tonem oznajmił, że „agresor poniósł karę”. By ł blady i wy glądał na zmęczonego. Pomimo zawieszenia broni rosy jskie siły umocniły swoje pozy cje na obszarze, z którego przepędzono Gruzinów, a milicja Osetii Południowej nie zaprzestała plądrowania i grabieży pry watny ch domów Gruzinów mieszkający ch w wioskach na terenie tej prowincji, co często działo się na oczach Rosjan19. Dwa dni po ogłoszeniu rozejmu Condoleezza Rice poleciała do Gruzji z deklaracją pomocy polity cznej i humanitarnej ze strony Stanów Zjednoczony ch, a ty mczasem rosy jska kolumna pancerna konty nuowała marsz na wschód i zatrzy mała się dopiero czterdzieści kilometrów od przedmieść Tbilisi. Ostatnie rosy jskie oddziały przeby wały na tery torium Gruzji jeszcze przez dwa miesiące, ale nawet po ich wy cofaniu część zasiliła siły zbrojne rozmieszczone Osetii Południowej i Abchazji. 26 sierpnia, kiedy wciąż usuwano zniszczenia Miedwiediew zapowiedział, że Rosja uznaje te dwie enklawy za niepodległe państwa. i inni polity cy tłumaczy li tę decy zję precedensem Kosowa, choć jeszcze pół roku
na terenie wojenne, Prezy dent wcześniej
Rosja utrzy my wała, że jego deklaracja niepodległości jest bezprawna.
P
omimo pewny ch oczy wisty ch wad i niewy gód wojna wy wołała w Rosji nacjonalisty czną
gorączkę, którą podsy cały państwowe media, glory fikując dokonania rosy jskich sił wy zwoleńczy ch, a wrogów ukazując w najgorszy m świetle od czasów Wielkiej Wojny Ojczy źnianej. Słowa uznania kierowano jednak w takim samy m stopniu do Putina jak do Miedwiediewa, bo wszy scy zdawali sobie sprawę z tego, że to on jest wciąż najważniejszą osobą w państwie. Powód mniejszego znaczenia prezy dentury Miedwiediewa by ł prosty : Putin zatrzy mał dla siebie większość przy wilejów – oraz dużą część kancelarii prezy denckiej. Ośrodek władzy przeniósł się do gabinetu premiera w Biały m Domu stojący m naprzeciw Kremla po drugiej stronie Nowego Arbatu. Miedwiediew pozostał ty tularną głową państwa, ale jego decy zje doty czące polity ki zagranicznej by ły mętne i chaoty czne, bo wszy stkie najważniejsze sprawy musiał zaaprobować premier. Kiedy Miedwiediew próbował nadać swoim wy powiedziom władczy , agresy wny , niezłomny ton, który m tak zręcznie posługiwał się Putin, próby te brzmiały raczej żałośnie. W listopadzie 2008 roku, gdy Stany Zjednoczone wy brały na prezy denta Baracka Obamę, cały świat świętował ten dzień jako koniec epoki nieokiełznanej amery kańskiej agresji pod rządami Busha. Tego dnia Miedwiediew wy głosił swoje pierwsze orędzie do narodu. Po okresie toksy czny ch relacji między obiema potęgami, który mi naznaczony by ł koniec kadencji Busha, kiedy Putin posunął się nawet do insy nuacji, że to Stany Zjednoczone wy wołały wojnę w Gruzji,
by zwiększy ć szansę ry wala Obamy Johna McCaina, z ulgą powitano tę zmianę w amery kańskiej administracji rządowej. Ale przemawiając w Wielkim Pałacu Kremlowskim, Miedwiediew ani słowem nie wspomniał o Obamie. Oskarży ł Amery kę o podżeganie do wojny w Gruzji i zagroził rozmieszczeniem pocisków rakietowy ch w Kaliningradzie – rosy jskiej enklawie w Europie Wschodniej, którą ZSRR dostał w darze po Wielkiej Wojnie Ojczy źnianej – w razie gdy by Amery kanie dalej próbowali budować w Europie sy stem obrony anty rakietowej. Chciał, żeby potraktowano go jako bezkompromisowego przy wódcę, w jego wy stąpieniu jednak zabrzmiały fałszy we nuty . Trudno powiedzieć, czy sam wierzy ł w swoją ty radę. Rosy jska polity ka zagraniczna już od czasów Jelcy na by ła niezby t klarowna i mało skuteczna, ale odkąd w państwie powstały dwa ośrodki władzy , prezentowała się jeszcze gorzej. Miedwiediew przeprosił za swoje uwagi pod adresem Stanów Zjednoczony ch dwa ty godnie później, kiedy udał się w pierwszą podróż do Waszy ngtonu, gdzie spotkał się z prezy dentem Bushem, ale zignorował młodego prezy denta elekta. Twierdził, że jego prowokacy jne ostrzeżenie wy głoszone w chwili, kiedy cały świat gratulował Barackowi Obamie, by ło po prostu niefortunną pomy łką. „Z cały m szacunkiem dla Stanów Zjednoczony ch, kompletnie zapomniałem o ty m ważny m wy darzeniu polity czny m, do którego doszło tamtego dnia – tłumaczy ł się mało wiary godnie. – Nie bierzcie tego do siebie”20. Tak jak w przy padku wojny w Gruzji, zdawało się, że Miedwiediew sam sobie podstawił nogę – a może zrobił to Putin. Drugi strzał w stopę zdarzy ł się Miedwiediewowi ledwie kilka ty godni po wojnie w Gruzji. Przy pły w gotówki dzięki stale rosnący m cenom ropy naftowej i gazu sty mulował szy bki rozwój rosy jskiej gospodarki i przy czy nił się do wzrostu sprzedaży wszy stkich towarów – od zagraniczny ch samochodów do mebli i ży wności. Za czasów Putina gospodarka rosła średnio o siedem procent rocznie; Putin spłacił dług zagraniczny Rosji, zgromadził kilkaset miliardów dolarów w rezerwach walutowy ch i powstrzy mując się przed wy dawaniem pieniędzy lekką ręką, zbudował fundusz stabilizacy jny , który stanowił poduszkę bezpieczeństwa dla kraju w razie zmiany koniunktury . Objąwszy urząd premiera, Putin zachowy wał się tak, jakby nic nie mogło zaszkodzić jego największy m dokonaniom. Ty mczasem przemianom polity czny m w 2008 roku towarzy szy ło spowolnienie gospodarcze. Inflacja rosła, więc nowo powołany premier próbował narzucić swoją wolę ry nkowi i oligarchom. W lipcu, zmobilizowany skargami szefów firm energety czny ch na rosnące ceny stali potrzebnej do budowy rurociągów, zwołał konferencję branży hutniczej w Niżny m Nowogrodzie. Jej cel stał się dla wszy stkich jasny , gdy Putin oskarży ł największego producenta stali, firmę Mieczeł, o sprzedaż na ry nku wewnętrzny m zapasów węgla koksującego za cenę wy ższą niż za granicą i unikanie płacenia podatków. (Putin zainteresował się tą sprawą za namową Igora Sieczina, podobno dlatego, że Rosnieft akurat bory kał się z trudnościami ekonomiczny mi). Właściciel Mieczełu, miliarder Igor Ziuzin, który już znajdował
się pod silną presją ze strony klientów i konkurencji, popełnił błąd i zamiast pojechać na konferencję, zgłosił się na badania do szpitala kardiologicznego. Putin nie szczędził mu kąśliwy ch uwag. Sugerował, że insty tucje anty monopolowe, a może nawet prokurator generalny , powinny się przy jrzeć interesom Mieczełu. „Oczy wiście choroba to choroba, ale by łoby dla niego lepiej, gdy by jak najszy bciej wy zdrowiał – powiedział premier Rosji. – W przeciwny m razie będziemy musieli wy słać mu lekarza, który pozbawi go wszy stkich problemów”. Ostatecznie akcje Mieczełu straciły na giełdzie nowojorskiej ponad jedną trzecią wartości – a firmę kosztowało to niemal sześć miliardów dolarów – ciągnąc za sobą w dół ry nek rosy jski, i tak przeży wający już kry zy s. Mieczeł czy m prędzej wy dał pełne skruchy oświadczenie; zapewniał w nim, że postara się rozwiać troski premiera, ale Putin dał wy raźny sy gnał, że nie zamierza wy puszczać z rąk steru rosy jskiej gospodarki. Miała dalej by ć posłuszna jego rozkazom, a on mógł interweniować, kiedy miał na to ochotę. W ten sposób zniweczy ł wczesne starania Miedwiediewa o stworzenie klimatu bardziej przy jaznego dla inwesty cji. Sam Miedwiediew i jego podwładni zdawali się zaskoczeni ty m zamachem przeprowadzony m przez premiera. Arkadij Dworkowicz, jeden z najważniejszy ch współpracowników prezy denta, próbował uspokoić ry nki, ale po kilku dniach Putin jeszcze raz zarzucił Mieczełowi uchy lanie się od płacenia podatków i ponownie doprowadził do gwałtownego spadku wartości jego akcji. Putin zachowy wał się tak, jakby Rosji nic nie mogło zagrozić – jakby by ła wy spą wzrostu gospodarczego odporną na burzę finansową, która szalała na świecie od początku lata, czy li odkąd cena bary łki ropy przekroczy ła 140 dolarów.
P
oczątkowo wy dawało się, że światowy kry zy s ekonomiczny , wy wołany w 2008 roku
załamaniem się ry nku kredy tów hipoteczny ch w Stanach Zjednoczony ch, jest niewielkim zagrożeniem dla rosy jskiej gospodarki, ponieważ działające w Rosji banki nie udzielały kredy tów hipoteczny ch o zwiększony m ry zy ku, które okazały się później śmiertelnie niebezpieczne. Ale ogłoszone 15 września bankructwo amery kańskiego banku inwesty cy jnego Lehman Brothers – tego samego dnia cena bary łki ropy spadła poniżej 100 dolarów – wstrząsnęło cały m światem, a w Rosję uderzy ło silniej niż w większość inny ch państw. Główny indeks giełdowy podczas zamknięcia następnego dnia by ł niższy o 17 procent. Zaczęła się paniczna wy przedaż akcji, co doprowadziło do regularnego zawieszania transakcji w ciągu kolejny ch ty godni, ale nawet mające utrzy mać ceny akcji interwencje rządu nie zapobiegły wielkim stratom – już po kilku miesiącach wy niosły try lion dolarów. Od października do grudnia odpły nął z kraju kapitał wart sto trzy dzieści miliardów dolarów. Rosjanie inwestowali w akcje rzadziej niż na przy kład Amery kanie, którzy często widzieli, jak bez śladu znikają ich oszczędności całego ży cia, ale kry zy s dotknął wszy stkich Rosjan, od najuboższy ch do najbogatszy ch. Zarobki zmalały niemal od
razu, bo firmy na potęgę cięły koszty . To doprowadziło do spadku konsumpcji, co jeszcze bardziej ograniczy ło produkcję. Nawet dumni oligarchowie „zastawiali swoje jachty i sprzedawali pry watne odrzutowce”21. Kwitnąca gospodarka rosy jska zawaliła się tak gwałtownie, że Putin nagle znalazł się na czele kraju w tak głębokiej zapaści, jak podczas kry zy su w 1998 roku. Obecna sy tuacja by ła jak klamra zamy kająca dekadę dobroby tu, na który m opierała się jego prezy dentura. W ciągu kilku dni rząd zgodził się udzielić bankom kredy tu w wy sokości czterdziestu miliardów dolarów i wesprzeć poży czkami na łączną kwotę pięćdziesięciu miliardów dolarów dwieście dziewięćdziesiąt pięć firm zapewniający ch 80 procent wpły wów do skarbu państwa. Bank Centralny podjął wy siłki, żeby spowolnić spadek wartości rubla. W ty m celu wy dał niemal dwieście miliardów dolarów z rezerw walutowy ch, czy li jedną trzecią sumy zgromadzonej w sierpniu, w chwili, gdy by ły one największe i wy nosiły pięćset dziewięćdziesiąt osiem miliardów dolarów. Konserwaty wna polity ka makroekonomiczna Putina – polegająca na zrównoważony m budżecie i gromadzeniu rezerw na czarną godzinę wbrew populisty czny m głosom pewny ch urzędników z Kremla, którzy nawoły wali do hojniejszego wy dawania pieniędzy – okazała się dalekowzroczna. Putin i tak czuł, że powinien wesprzeć swoich fawory tów wśród oligarchów i upaństwowić bory kające się z kłopotami firmy , które można by ło zgarnąć za bezcen. Postanowił jednak posłuchać głosu ludzi doradzający ch mu ostrożność i „zwiększy ć decy zy jność osób znający ch się na ekonomii i mogący ch coś zrobić w tej sprawie”, jak pisał później Siergiej Guriew, jeden z doradców ekonomiczny ch rządu22. Zdawało się, że na krótką metę rację mieli opowiadający się za Miedwiediewem zwolennicy liberalizmu, między inny mi minister finansów Aleksiej Kudrin – nie spełnił się ani jeden z najczarniejszy ch scenariuszy doty czący ch katastrofy gospodarczej. Ratunek okazał się jednak kosztowny . Gospodarka Rosji skurczy ła się o 8 procent w 2009 roku – by ł to najgorszy wy nik wśród dwudziestu największy ch gospodarek świata. Po raz pierwszy nastąpił wy raźny spadek popularności Putina, co by ło wy nikiem niezadowolenia społecznego wy lewającego się od czasu do czasu na ulicę z pracownikami, którzy protestowali, gdy nie wy płacano im pensji. Podczas ośmiu lat swojej prezy dentury Putin zawsze potrafił skierować ostrze kry ty ki tak, żeby obarczy ć nią rząd z premierem na czele. Teraz sam zajmował ten urząd, kry ty ków zatem odsy łał pod inny adres. Naskakiwał na państwo, które uważał za zewnętrzną przy czy nę wszelkiej niedoli Rosji – Stany Zjednoczone. W październiku zrobił nieoczekiwany krok – złoży ł wizy tę w Dumie, gdzie po raz pierwszy od zdoby cia władzy spotkał się z komunistami jako siłą polity czną. Ten gest odzwierciedlał jego obawy przed wpły wem kry zy su na wy borców – emery tów, robotników i ludzi czujący ch wciąż nostalgię za epoką sowiecką – którzy popierali jedy ną partię opozy cy jną mającą w parlamencie wy brany ch demokraty cznie przedstawicieli. Przy wódca komunistów
Giennadij Ziuganow sumiennie spełnił swój party jny obowiązek i wezwał Putina do zwiększenia nakładów na rolnictwo i inne koronne gałęzie przemy słu, narzekał, że Białoruś wy przedziła Rosję pod względem produkcji kombajnów i ciągników, oraz skry ty kował Kudrina za nieefekty wną „polity kę monetarną” polegającą na kontroli obiegu rubla. (Skorzy stał też z okazji, żeby skłonić Putina do zaprzestania prześladowań kandy datów jego partii w wy borach lokalny ch). Putina jednak nie interesowały postulaty komunistów. Ziuganow i jego ludzie by li dla premiera jedy nie makietą, na której tle wy słał narodowi populisty czny przekaz. Podczas długiej, chaoty cznej oracji Ziuganow zwrócił uwagę na fakt, że kiedy Stany Zjednoczone stoczy ły się w otchłań wielkiego kry zy su, Franklin Delano Roosevelt wy słał „swoich najlepszy ch doradców ekonomiczny ch” do Związku Radzieckiego, żeby nauczy li się tego i owego, ale teraz rozbuchana kapitalisty czna chciwość Amery kanów sprowadziła na świat nieszczęście. Putin ochoczo zgodził się z jego opinią, stojąc przed kamerami telewizji. „Trafił pan w sedno, mówiąc, że zaufanie do Stanów Zjednoczony ch jako lidera wolnego świata i gospodarki ry nkowej zostało mocno nadszarpnięte. To samo można powiedzieć o wierze, że cały świat kręci się wokół Wall Street – stwierdził. – I zgadzam się z panem, że tego zaufania już nie da się odzy skać. Nic już nigdy nie będzie takie samo”. Kry zy s obnaży ł ukry te wady strukturalne gospodarki rosy jskiej, jej całkowitą zależność od surowców energety czny ch, przestarzałą bazę przemy słową, wszechobecną korupcję i niszczejącą infrastrukturę. (W 2008 roku w Rosji by ło mniej utwardzony ch dróg niż w 1997 roku23). Ekonomiści, tacy jak Siergiej Guriew, przekony wali, że Rosja powinna wy ciągnąć naukę z kry zy su i wprowadzić sensowne zmiany , a doradcy Miedwiediewa na Kremlu, między inny mi Arkadij Dworkowicz, przy znawali im rację24. Gospodarka rosy jska potrzebowała rządów prawa, ochrony prawa własności i kontraktów, rzeczy wistej konkurencji i przejrzy stości, a także nałożenia ograniczeń na żądny ch łupu, skorumpowany ch polity ków, którzy stosowali wy muszenia wobec firm i kierowali ich zy ski do swoich kieszeni, a potem ukry wali tę nielegalną działalność, kupując nieruchomości za granicą albo odkładając pieniądze na kontach w obcy ch bankach. Zespół Miedwiediewa na Kremlu przy gotował projekty ustaw rozwiązujący ch przy najmniej niektóre problemy . W swoim pierwszy m orędziu – wy głoszony m dzień po wy borze Baracka Obamy – Miedwiediew wzy wał do zliberalizowania gospodarki i do oczy szczenia jej z rozdętej pod rządami Putina biurokracji. „Administracja państwowa, tak samo jak dwadzieścia lat temu, kieruje się brakiem zaufania do osobistej wolności i wolnej przedsiębiorczości – mówił w orędziu, które z powodu kry zy su przekładano dwa razy na inny termin. – Silne państwo to nie to samo co wszechwładna administracja. Silne państwo jest instrumentem potrzebny m społeczeństwu do prawidłowego rozwoju, utrzy mania porządku i wzmocnienia insty tucji demokraty czny ch. Wszechwładna administracja jest zaś zjawiskiem skrajnie niebezpieczny m”25.
Podwójny kry zy s – letni i jesienny – osłabił jednak aspiracje polity czne Miedwiediewa. Najbliżsi współpracownicy tłumaczy li kry zy sami porażkę jego planów, ale największą przeszkodą by ł dla prezy denta Putin. To Putin wery fikował treść pierwszego wy stąpienia Miedwiediewa w listopadzie 2008 roku, chociaż nie robił tego żaden premier, kiedy on sam by ł prezy dentem. I to Putin nalegał na wojowniczy ton wobec Stanów Zjednoczony ch i całego Zachodu, stawiając Miedwiediewa w niezręcznej sy tuacji – stąd też groźba umieszczenia wy rzutni rakietowy ch w Kaliningradzie26. Bojąc się, że spadek koniunktury źle wpły nie na ocenę jego polity ki, Putin nalegał na umieszczenie w przemowie swojego protegowanego jeszcze jednej propozy cji rozwiązania sy stemowego, które mogło służy ć jako wenty l bezpieczeństwa, w razie gdy by chaos ekonomiczny stał się zagrożeniem dla samego ustroju Rosji. W pierwszy ch szkicach przemówienia nie by ło tego punktu; Putin zaproponował go podczas spotkania z Miedwiediewem dopiero dzień przed orędziem. Kiedy Miedwiediew poruszy ł w swoim wy stąpieniu ten temat – niemal mimochodem, by ło to zaledwie jedno zdanie wśród ośmiu ty sięcy słów – nawet jego najbliżsi współpracownicy by li zaskoczeni27. Miedwiediew proponował zmianę w konsty tucji, czy li coś, przed czy m Putin przez wiele lat się wzbraniał, chociaż go o to błagano! Do tej pory Putin twierdził, że takie postępowanie podważy łoby polity czną stabilność państwa. Proponowana teraz zmiana polegała na przedłużeniu kadencji prezy denta z czterech do sześciu lat, a deputowany ch do Dumy – z czterech do pięciu. Miedwiediew nie wy jaśnił powodu tej zmiany , usprawiedliwił ją ty lko faktem, że w wielu inny ch demokracjach, na przy kład we Francji, prezy denci urzędują dłużej. Później twierdził, że te zmiany , pierwsze od czasu napisania konsty tucji w 1993 roku, są jedy nie „drobny mi korektami”, które nie „mają wpły wu na polity czną ani prawną istotę działający ch obecnie insty tucji państwowy ch”. W rzeczy wistości propozy cje te dąży ły do zwiększenia roli prezy denta i zmniejszenia częstotliwości wy borów, bo te zdaniem Putina mogły wy wołać kolejną „kolorową rewolucję”. Propozy cja Miedwiediewa zelektry zowała elity polity czne, zwłaszcza że nikt nie rozumiał, czy m została pody ktowana. Zaczęły krąży ć plotki, że jej dalekosiężny m celem jest przy gotowanie gruntu do powrotu Putina na fotel prezy denta po niespodziewanej rezy gnacji Miedwiediewa. Zmianę przeprowadzono w taki sam sposób jak inne operacje specjalne Putina – szy bko i dy skretnie. W ciągu dziewięciu dni projekt przeszedł całą procedurę w Dumie. Sprzeciwili się mu jedy nie komuniści, którzy dopiero co posłuży li Putinowi jako rekwizy t. Przed końcem roku obie izby parlamentu przy jęły zmianę niemal bez debaty , a na pewno bez brania pod uwagę głosu opinii publicznej. Stłamszona opozy cja demokraty czna próbowała organizować demonstracje, żeby wy razić protest przeciwko ty m poprawkom oraz nieudolny m próbom uzdrowienia kulejącej gospodarki, ale musiała się zmierzy ć z bezwzględny m prześladowaniem
przez władze i organizacje, które gorliwie ją wspierały , w czy m pry m wiodły wy chowy wane przez Kreml młodzieżówki. Niespokojna zima upły nęła pod znakiem niezadowolenia społecznego. Garri Kasparow, Bory s Niemcow, Władimir Miłow i inni próbowali utworzy ć nową koalicję; mieli nadzieję, że dzięki kry zy sowi ekonomicznemu uda im się skonsolidować różne środowiska opozy cy jne. Nazwali ją Solidarność na cześć polskiego ruchu, który zaczął działalność w ponury ch latach stanu wojennego, ale rosy jska opozy cja pozostała bardzo rozproszona, skłócona wskutek ry walizacji między działaczami i podzielona w kwestii takty ki. Jedni opozy cjoniści kry ty kowali Putina, a jednocześnie wciąż mieli nadzieję na współpracę z sy stemem w celu zaprowadzenia w nim zmian. Inni chcieli wy wołać rewolucję. Jeszcze inni nie zamierzali dołączy ć do koalicji, bo kierowali się osobistą niechęcią do Kasparowa albo Kasjanowa. Pewnego grudniowego weekendu Solidarność zwołała kongres założy cielski, ale musiała zachować niezwy kłe środki ostrożności, żeby czas i miejsce tego wy darzenia pozostały w tajemnicy . Poprzednie próby organizacji kongresu by ły skutecznie udaremniane – właściciele lokali odwoły wali rezerwacje po telefonach z Kremla. Takty ka zwalczania nawet najsłabszej opozy cji stanowiła potwierdzenie, że Kreml się boi, ale jednocześnie dowodziła, że rząd potrafi stłumić każdą próbę ujęcia w ramy organizacy jne anty putinowskich sy mpatii. Kiedy liderom Solidarności w końcu udało się spotkać w centrum konferency jny m na przedmieściach Chimki, pod budy nek podjechał autobus pełen akty wistów z Młodej Gwardii, młodzieżówki Jednej Rosji, którzy mieli zakłócić przebieg obrad. Przy wieźli autobusem owce ubrane w czapeczki i T-shirty z logo Solidarności. Demonstranci nosili maski i rzucali w uczestników konferencji bananami, co by ło jedną z wielu rasistowskich aluzji wobec Baracka Obamy , pierwszego prezy denta Amery ki o afry kańskich korzeniach. Przekaz by ł pry mity wny , ale czy telny : przeciwnicy Putina są jak stado zwierząt, które ślepo słucha swojego pasterza – Stanów Zjednoczony ch. Akty wiści wy pchnęli owce z autobusu. Wiele zwierząt by ło chory ch lub ranny ch. Stały stłoczone na chodniku, gdzie kilka zdechło podczas demonstracji28.
30
grudnia, tuż przed przerwą noworoczną, Miedwiediew podpisał ustawę zmieniającą
konsty tucję. By ła to najważniejsza zmiana w ustroju polity czny m Rosji od 2004 roku, kiedy Putin zniósł wy bory gubernatorów, a mimo to od pojawienia się pomy słu do wprowadzenia go w ży cie minęły ledwie dwa miesiące. Już przed upły wem pierwszego roku prezy dentury Miedwiediewa stało się jasne, że jest ty lko młodszy m asy stentem w rządzący m „tandemie”. Premier mógł oficjalnie uznawać jego zwierzchnictwo jako głowy państwa, ale cały czas starał się spy chać go na drugi plan. W grudniu Putin trady cy jnie urządził swój sztandarowy doroczny show, w który m odpowiadał na starannie wy selekcjonowane py tania telewidzów z całego kraju. Zapewnił, że
skutki kry zy su ekonomicznego zostaną zminimalizowane, i obiecał podwy żki zasiłków i świadczeń dla bezrobotny ch. Jego wy stąpienia podważały autory tet polity czny Miedwiediewa i utrudniały mu wpły w na administrację, którą prezy dent chciał zreformować. Miedwiediew nie zgłaszał publicznie swoich zastrzeżeń, ale w pry watny ch rozmowach dawał upust frustracji, a jego najbliżsi współpracownicy czuli głęboką niechęć do gabinetu premiera, bo ten wciąż wtrącał się w ich pracę. Miedwiediew próbował pozy skać członków administracji, ale lojaliści Putina zajmowali zby t wiele stanowisk, również na samy m Kremlu. Po wojnie w Gruzji przeprowadzone w tajemnicy wśród wojska sondaże wy kazały „absolutne, bezgraniczne posłuszeństwo” sztabu wobec nowego naczelnego dowódcy . Najwy ższa władza koncentrowała się zatem w Biały m Domu i nie by ło to dla nikogo tajemnicą. Pewien amery kański dy plomata wy raził się uszczy pliwie, że Miedwiediew to „Robin u boku Batmana Putina”29.
ROZDZIAŁ 20
CZŁOWIEK CZYNU
15
maja 2009 roku jedy na kotłownia dostarczająca ciepło miastu Pikałowo wy gasiła swoje
paleniska. Zaległości w opłatach dla Gazpromu wy niosły cztery i pół miliona dolarów, a w Rosji Putina stan konta Gazpromu by ł sprawą nadrzędną. Założone w 1957 roku na wschód od Petersburga i zamieszkane przez dwadzieścia dwa ty siące ludzi Pikałowo by ło ty powy m „monomiastem” skupiony m wokół jednego przedsiębiorstwa, które obsługiwało ręcznie sterowaną radziecką gospodarkę. Składało się ono z trzech zależny ch od siebie fabry k produkujący ch cement, potaż i tlenek glinu, związek chemiczny wy korzy sty wany do wy topu aluminium. Całe ży cie miasta – zarówno w epoce radzieckiej, jak i współcześnie – by ło uzależnione od ty ch fabry k. Ty le że teraz fabry ki spry waty zowano jako trzy odrębne zakłady , które radziły sobie słabo już przed kry zy sem. Wy niszczona polity ką centralnego planowania i targowaniem się o ceny w związku z trudną sy tuacją gospodarczą na świecie, produkcja w Pikałowie przestała się opłacać1. Pierwsza upadła cementownia. W październiku 2008 roku ogłosiła bankructwo i kilkuset robotników straciło pracę. Fabry ka potażu zamknęła bramy w luty m, a w maju dołączy ła do nich fabry ka tlenku glinu, która jednocześnie by ła właścicielem elektrociepłowni. Większość z czterech i pół ty siąca pracowników ty ch trzech zakładów została zmuszona do bezpłatnego urlopu albo zwolniona. Gubernator obwodu – wciąż leningradzkiego, bo za zmianą nazwy miasta nie poszła zmiana nazw inny ch jednostek administracy jny ch – już w luty m apelował do Dmitrija Miedwiediewa, żeby wy negocjował rozwiązanie, ale nic to nie dało. Zamknięcie elektrociepłowni sprawiło, że tlące się wśród ludzi niezadowolenie eksplodowało i mieszkańcy miasta wy szli na ulicę. Gubernator lekceważy ł protesty , mówiąc, że to ty lko lokalne związki zawodowe próbują wy wołać kry zy s. Każde miasto od czasu do czasu wy łącza ciepłą wodę, żeby dokonać przeglądu instalacji albo usunąć awarię, tłumaczy ł, jakby chodziło o chwilową niedogodność. „Jeśli zaś mowa o ogrzewaniu, to chy ba latem nie musimy się tak bardzo o nie martwić”2. 20 maja kilkuset mieszkańców wtargnęło na kry zy sową naradę w gabinecie mera i zażądało nie ty lko gorącej wody , ale i pracy oraz wy płaty zaległy ch pensji. Władze miasta miały jednak równie mało do powiedzenia w ty ch sprawach, co mieszkańcy . Właścicielami fabry k by li wielcy magnaci
finansowi, który m sen z powiek spędzały o wiele poważniejsze zmartwienia niż trudna sy tuacja jakiegoś miasta na dalekiej północy . Jedny m z nich by ł Oleg Dieripaska, oligarcha z listy najbogatszy ch Rosjan, który przetrwał koniec epoki Jelcy na, a za rządów Putina dalej cieszy ł się uprzy wilejowaną pozy cją. Widząc, że szturm na merostwo niczego nie rozwiązał, mieszkańcy przenieśli swój protest na dwupasmową drogę krajową łączącą Wołogdę z Nową Ładogą nieopodal Petersburga i kilka godzin blokowali ruch, przez co powstał korek mający podobno cztery sta kilometrów długości. Demonstracja by ła jedną z wielu w cały m kraju – organizowano je od Bajkalska, gdzie pracownicy papierni ogłosili strajk głodowy , domagając się wy płacenia zaległy ch wy nagrodzeń, po Włady wostok, w który m nowe stawki celne na import samochodów zdziesiątkowały sprzedaż uży wany ch aut z Japonii. Na Kremlu uważnie obserwowano przejawy niezadowolenia. Miedwiediew i jego kadra najwy ższego szczebla zainstalowali na swoich komputerach program do śledzenia niepokojów społeczny ch; jego zadaniem by ła analiza zagrożony ch kry zy sem obszarów za pomocą wielu kry teriów, wśród który ch nie zabrakło oczy wiście wskaźnika popularności nowego premiera3. Sy tuacja Pikałowa nie różniła się od sy tuacji inny ch miast przeży wający ch kłopoty , ale w ty m miejscu skala protestów by ła tak duża, że zmusiła Putina do działania; a może na chy bił trafił wy brał to miasto, chcąc pokazać, że w razie konieczności jest w stanie podjąć zdecy dowane działania. 4 czerwca pojechał do Pikałowa i udzielił właścicielom zamknięty ch fabry k publicznej repry mendy , która nawet według jego miary by ła wy jątkowo opry skliwa. „Dlaczego sami tego nie załatwiliście? – ganił ich przed kamerami akredy towany ch stacji telewizy jny ch. – Rozbiegliście się jak karaluchy , kiedy powiedziałem, że się do was wy bieram”. Kilkuset mieszkańców miasta zebrało się przed fabry ką, w której trwało spotkanie. Wszy scy czekali w deszczu, żeby się przekonać, co wy niknie z tej, jak się zdawało, boskiej interwencji. Putin w szary m płaszczu przeciwdeszczowy m i rozpiętej pod szy ją koszuli pochy lił się nad stołem i kipiał ze złości. „Zrobiliście z ty ch ludzi – z ty sięcy ludzi – zakładników waszy ch ambicji, amatorszczy zny , a może po prostu chciwości. To absolutnie niedopuszczalne”. Machnął w powietrzu plikiem kartek, ugodą przy gotowaną przed jego przy jazdem. Czy już wszy scy złoży li podpisy ? Wbił wzrok w nieogoloną twarz Dieripaski, którego fortuna bardzo ucierpiała podczas kry zy su. Ktoś bąknął, że tak, ale Dieripaska ty lko niepewnie skinął głową. W rzeczy wistości żaden z ty ch dokumentów nie wy magał podpisu, ale Putin i tak wezwał go na środek sali i upokorzy ł na oczach wszy stkich, szczególnie telewidzów, którzy włączy li wieczorne wiadomości i podziwiali siłę charakteru swojego premiera. Putin rzucił długopis na plik dokumentów. Dieripaska wziął go do ręki i udawał, że pobieżnie czy ta tekst, po czy m złoży ł podpis. Kiedy się odwrócił, Putin zadał mu jeszcze jeden cios poniżej pasa: „Oddaj mi długopis”.
Zgromadzeni przed fabry ką robotnicy zaczęli dostawać SMS-y od swoich banków. Zaległe wy nagrodzenia – w sumie ponad milion dolarów – miały zostać przelane na ich konta do wieczora. Dzięki Putinowi.
O
d kilku miesięcy Putin zdawał się coraz bardziej oderwany od bieżący ch wy darzeń; częściej
pracował w swojej rezy dencji w Nowo-Ogariowie niż w świeżo wy remontowany m Biały m Domu, gabinecie siedziby rządu. Oddelegował jednego ze swoich zastępców, Igora Szuwałowa, do zadań związany ch z codzienną pracą rządu. Przy gotowanie nowego budżetu trwało wiele miesięcy , bo administracja czekała na decy zje, do który ch podjęcia Putin się nie spieszy ł4. Ale przy okazji Pikałowa uświadomił sobie, jakim zagrożeniem polity czny m jest zapaść gospodarcza – i znalazł przepis na złagodzenie nastrojów. Tego dnia, kiedy Putin bry lował w Pikałowie, Miedwiediew ostrzegał, że wprawdzie najgorszy kry zy s już minął, ale jeszcze nie czas otwierać szampana. Putin jednak wiedział, że kiedy zwy kli ludzie potrzebują pomocy , warto ruszy ć im z odsieczą. Spektakl w Pikałowie pokazał, że Putin nie zamierzał przekazać sterów władzy – ani Miedwiediewowi, ani ty m bardziej masom na ulicach. Nagana dla właścicieli zakładów by ła surowa, ale jednocześnie Putin dał do zrozumienia, że nie pozwoli, by pospólstwo potraktowało tę sy tuację jako precedens pozwalający na publiczne wy lewanie żalów wobec rządu. Dieripaska rozumiał tę szaradę, więc pogodził się z publiczny m upokorzeniem, bo wiedział, że to cena za jego uprzy wilejowaną pozy cję wśród kremlowskiej elity . Nie by ł nawet ty m, który wy szedł najgorzej na wznowieniu pracy fabry k – główny dostawca nefelinu, surowca potrzebnego zakładowi w Pikałowie, został zmuszony do sprzedaży po zaniżony ch cenach i poniósł duże straty . Sam Putin pośredniczy ł w negocjacji szczegółów dostaw i zdecy dował, że transportem tego minerału zajmą się Koleje Rosy jskie, zarządzane przez Władimira Jakunina, jego dawnego towarzy sza z Petersburga. Majątek dostawcy , firmy PhosAgro, wkrótce miał się powiększy ć o akty wa Apatitu, zakładu produkującego nawozy sztuczne, o którego rozkradanie oskarżono Michaiła Chodorkowskiego. Jedny m z najnowszy ch akcjonariuszy przedsiębiorstwa by ł Władimir Litwinienko, człowiek, który w 1997 roku przy jął wątpliwą pracę dy plomową Putina. Porozumienie, by ponownie otworzy ć fabry ki w Pikałowie, nie rozwiązało problemów leżący ch u podstaw produkcji ani nie zwiększy ło popy tu na aluminium, ale nikomu specjalnie na ty m nie zależało. Dieripaska już dostał kilka miliardów kredy tu na pomoc w restruktury zacji długu paraliżującego jego rozwój – przy dzielono mu nawet dodatkową poży czkę na utrzy manie produkcji w Pikałowie. Jego publiczna chłosta stanowiła jednak ostrzeżenie dla inny ch magnatów finansowy ch, że powinni sami rozwiązy wać kry zy sy mogące doprowadzić do wrzenia społecznego, zanim Putin znowu zostanie zmuszony do uwzględnienia nowy ch przy stanków na
trasie swojego gniewnego rajdu po kraju. Zamiast wy korzy stać kry zy s ekonomiczny jako szansę na wy eliminowanie słaby ch ogniw z gospodarki kraju – co Miedwiediew postulował we wrześniu w swoim internetowy m manifeście pod ty tułem Naprzód, Rosjo! – Putin wy brał wzmocnienie swojej roli najważniejszego dy sponenta surowców, karząc przeciwników jego wizji wy dawania pieniędzy , a nagradzając ty ch, którzy się z nim zgadzali. Kiedy rząd ustalał mechanizm dy stry bucji funduszy z pakietu sty mulacy jnego w 2009 roku, Putin sam przy znał sobie prawo decy dowania, kto je dostanie. Zdaniem Putina właśnie na ty m polegał biznes – na układach i wzajemny ch umowach, a nie na swobodzie ekonomicznej, którą rządzą prawa ry nku. Osobisty wpły w Putina na polity kę gospodarczą czasami prowadził do poważny ch nieporozumień. W maju, gdy rozwiązy wał kry zy s w Pikałowie, doradcy ekonomiczni Kremla dopracowy wali szczegóły umowy ze Stanami Zjednoczony mi, która miała nadać nowy bieg opieszały m staraniom Rosji o przy jęcie do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Putin kry ty kował tę organizację za to, że nie spieszy się z przy jęciem jego kraju w swe szeregi, więc rozmowy nabrały tempa, ale już po kilku dniach premier niespodziewanie ogłosił, że Rosja woli jednak zawiązać sojusz ekonomiczny z Białorusią i Kazachstanem, a do WTO dołączy wy łącznie jako wspólny blok z ty mi państwami. Ta zmiana miała słabe uzasadnienie ekonomiczne, bo Rosja utrzy my wała o wiele bliższe stosunki handlowe z Europą i Stanami Zjednoczony mi niż z resztą świata. Uzależnienie wstąpienia Rosji do WTO od zgody na połączenie interesów tego kraju z interesami sąsiadów w ramach bloku, który na domiar złego jeszcze nie powstał, mogło znowu odsunąć na nieokreślony czas decy zję w sprawie jej kandy datury . Ponadto ujawniło panujące na Kremlu podziały . Do końca ty godnia Aleksiej Kudrin, wciąż sprawujący urząd ministra finansów w gabinecie Putina, trzy razy próbował odwieść premiera od tego pomy słu, ale ten nie słuchał jego argumentów ani słów Miedwiediewa5. Zamiast odpowiedzieć na globalny kry zy s otwarciem gospodarki rosy jskiej na kontakty ze światem, Putin posłuchał swoich populisty czny ch, izolacjonisty czny ch insty nktów ku zadowoleniu dogmaty ków wierzący ch, że kapry sy ry nków między narodowy ch mogły by ć – i zapewne by ły – celową manipulacją obliczoną na ukaranie Rosji. Podjął tę decy zję, sądząc, że wy biera lepszą drogę uzdrowienia gospodarki. Kry zy s ekonomiczny zrujnował Rosję, ale podjęte przez Kreml działania ratunkowe pozwoliły uniknąć kompletnej zapaści. W połowie 2009 roku ceny ropy znowu wzrosły , co wzmocniło budżet państwa; rubel częściowo odzy skał wartość, a giełda zaczęła odrabiać straty . W 2010 roku gospodarka w Rosji odży ła, a właściwie poszy bowała w górę z o wiele większy m wigorem niż w inny ch państwach Europy i w Stanach Zjednoczony ch. Kry zy s nie zachęcił by najmniej Putina do pełniejszej modernizacji gospodarki, ty lko przekonał go, że bezpieczeństwo ekonomiczne Rosji zależy od stworzonego przez niego sy stemu nadzoru oraz od jego własnej siły woli. Złowieszcze przepowiednie, że Putin i jego metody sprawowania
władzy nie są w stanie przetrwać zawirowań ekonomiczny ch ani polity czny ch, okazały się grubo przesadzone.
28
września 2009 roku dy rektor generalny Gazpromu Aleksiej Miller spotkał się
z przedstawicielami władz lokalny ch i regionalny ch na wzgórzu, skąd roztaczał się widok na Dolinę Imerety ńską na południe od Soczi. By ł to szeroki obszar zalewowy , który Putin zatwierdził jako jeden z dwóch główny ch ośrodków zimowy ch igrzy sk olimpijskich – zostało do nich niecałe pięć lat. Spotkanie doty czy ło przy gotowań do budowy nowej elektrociepłowni, która po ukończeniu miała by ć najbardziej rzucający m się w oczy budy nkiem w ty m nadmorskim krajobrazie zwieńczony m wielkim logoty pem zakładu. Konieczność budowy elektrociepłowni wskazuje, jak bardzo zacofany gospodarczo by ł ten region – ukochane miejsce radzieckich przy wódców, szczególnie Stalina, który zbudował tam daczę; kurorty jednak popadły w ruinę i niszczały , jeszcze zanim rozpadł się Związek Radziecki. Wraz z pojawieniem się coraz liczniejszej klasy społecznej nastawionej na konsumpcję miliony wy jeżdżający ch na wakacje Rosjan chętniej dawały się skusić niedrogiej Tajlandii, Turcji lub Sy najowi, Soczi zaś traktowały jak prowincjonalną dziurę, zapomnianą, a często też tonącą w ciemnościach. Zdoby wszy przy wilej organizacji olimpiady , Putin postawił sobie za punkt honoru przy wrócenie Soczi dawnej świetności; pamiętał ją ze swoich pierwszy ch wizy t w latach siedemdziesiąty ch. Kry zy s ekonomiczny w najmniejszy m stopniu nie osłabił ty ch ambicji; Putin wręcz wy korzy stał je jako oręż w walce z trudnościami. Soczi miało służy ć odrodzeniu idei radzieckich megaprojektów, zlecany ch przez rząd giganty czny ch przedsięwzięć, które przy czy niły się do industrializacji Związku Radzieckiego. Te wielkie osiągnięcia – od prowadzonej w latach pięćdziesiąty ch XX wieku kampanii zagospodarowania terenów dziewiczy ch, która miała zwiększy ć produkcję rolną, do budowy bajkalsko-amurskiej magistrali kolejowej (w skrócie BAM) w latach siedemdziesiąty ch – by ły wciąż ży we we wspomnieniach Putina. Podobnie jak w epoce radzieckiej przy świecały mu cele nie ty lko ekonomiczne, ale i ideologiczne. Budowa wioski olimpijskiej miała by ć demonstracją postępu i prestiżu Rosji na scenie między narodowej, nawet jeżeli realizacja tego projektu wy magała ogromny ch nakładów finansowy ch. Soczi stało się największą inwesty cją infrastrukturalną po rozpadzie Związku Radzieckiego, ale nie jedy ną. Putin przy znał dwadzieścia miliardów dolarów na rozwój Włady wostoku na Dalekim Wschodzie – między inny mi na budowę uniwersy tetu na wy spie w porcie, który stanowił zamkniętą enklawę wojskową, oraz mostu łączącego go ze stały m lądem – w ramach przy gotowań do dwudniowego szczy tu krajów członkowskich Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacy fiku, mającego się odby ć w 2012 roku. Wy dał też siedem miliardów dolarów na przebudowę części Kazania przed uniwersjadą w 2013 roku. Te organizowane co dwa lata igrzy ska trudno nazwać ważny m
wy darzeniem między narodowy m, ale stanowiły dobry pretekst dla drogiej modernizacji miasta. Na fali sukcesu odniesionego w sprawie olimpiady Putin przy gotował projekt kandy datury Rosji do organizacji mistrzostw świata w piłce nożnej w 2018 roku. Obiecał zbudować lub przeprowadzić renowację stadionów w dwunastu miastach, z uwzględnieniem stadionów w goszczący m uniwersjadę Kazaniu oraz w Soczi, gdzie miały się odby ć ceremonie otwarcia i zamknięcia olimpiady w 2014 roku. Wszy stkie te projekty służy ły różny m celom Putina: promowały Rosję jako mocarstwo, sty mulowały kulejącą ekonomię i zapewniały rządowe środki ty m rejonom, które mogły najwięcej dzięki nim skorzy stać. Putin na stanowisku premiera poświęcał Soczi tak dużo uwagi, że olimpiadę nazy wano jego pry watny m projektem. By ła nie ty lko manifestacją jego władzy , lecz również narzędziem pozwalający m mu ją utrzy mać. Wy znaczy ł Dmitrija Kozaka, jednego ze swoich najbliższy ch doradców, na kierownika tego projektu i stworzy ł nowe przedsiębiorstwo państwowe pod nazwą Olimpstroj do budowy potrzebny ch w Soczi obiektów sportowy ch. Specjalny m rozporządzeniem zlikwidował nadzór prawny nad budową, co umożliwiło mu uniknięcie odpowiedzi na py tania o jej koszty i wpły w na środowisko na terenie, który UNESCO otoczy ło ochroną jako „jedy ny duży obszar górski w Europie niezmieniony działalnością człowieka”6. Zapewnił też sobie formalną kontrolę nad przy działem kontraktów na prace budowlane. Zasiadał w radzie nadzorczej państwowej agencji rozwoju Wnieszekonombank – miała ona kredy tować większość prac – a jednocześnie sam wy bierał wy konawców. Podczas uroczy stości wmurowania kamienia węgielnego pod budowę elektrociepłowni Gazpromu niewiele mówiono o firmach mający ch zbudować zakład i rurociąg, a już całkowity m milczeniem pominięto ich właścicieli. Firmą, która otrzy mała kontrakt na budowę rurociągu, by ł istniejący dopiero od roku Strojgazmontaż. Powstał po kry zy sie ekonomiczny m w 2008 roku i przejął za cztery sta milionów dolarów różne firmy zależne Gazpromu i jego podwy konawców, którzy zbudowali w kraju gęstą sieć rurociągów. Człowiekiem stojący m za Strojgazmontażem by ł ni mniej, ni więcej, ty lko Arkadij Rotenberg, sparingpartner Putina z treningów judo w czasach jego młodości. Do tej pory Rotenberg zbił już fortunę na państwowy m monopolu produkujący m wódkę, firmie Rosspirtprom. (W jednej z jego gorzelni ruszy ła produkcja nowego gatunku wódki o nazwie Putinka, w żartobliwy sposób nawiązującej do nazwiska Putina. Wkrótce stała się najpopularniejszą wódką w Rosji, a jej sprzedaż zaczęła przy nosić ogromne zy ski7). Wejście Rotenberga w branżę budowy rurociągów przy sporzy ło mu bogactw na zupełnie nową skalę. Wkrótce jego firma realizowała wiele inicjowany ch przez Gazprom projektów rozbudowy sieci energety cznej – od konstrukcji Nord Streamu, ze skandalem wokół udziału Gerharda Schrödera w tle, do rurociągu dostarczającego ciepło do nowej enklawy na wy spie, którą Putin tworzy ł we Włady wostoku. W 2010 roku Rotenberg z bratem Bory sem zamy kali listę stu najbogatszy ch
Rosjan według czasopisma „Forbes”. Majątek każdego z nich wy ceniano na siedemset milionów dolarów. Arkadij Rotenberg by ł tak skry ty , że pierwszego wy wiadu udzielił dopiero, gdy fakt zaliczenia go do grona najbogatszy ch Rosjan wzbudził podejrzenia doty czące źródła jego niezwy kłej fortuny . „Cóż, nie jesteśmy znikąd” – przy znał w wy wiadzie dla „Kommiersanta”8. Megaprojekty Putina jeszcze bardziej napędziły koniunkturę dla Rotenberga. W 2010 roku razem ze swoim sy nem naby ł firmę budującą elektrociepłownię nad przy szłą wioską olimpijską i zdoby wał kolejne kontrakty na obiekty sportowe – w sumie dwadzieścia jeden – warte niemal siedem miliardów dolarów, czy li ty le, ile wy niósł całkowity koszt organizacji olimpiady w Vancouver. Nie ukry wał, że znajomość z Putinem pomogła mu w zgromadzeniu nieboty cznej fortuny , ale twierdził, że ich relacje opierają się na poczuciu obowiązku, ciężkiej pracy i, jak mawiał ich trener judo, zaufaniu. „Znajomość z tak wy sokimi urzędnikami państwowy mi nigdy nikomu nie szkodziła, ale na pewno nie wszy stkim pomogła – powiedział dziennikarzowi gazety . – To żaden pewnik. Powtórzę, że Putin ma o wiele więcej znajomy ch niż ci, którzy dzisiaj cieszą się sławą i sukcesem. Ponadto wszy scy z jakiegoś powodu zapominają o odpowiedzialności wy nikającej z takich wzajemny ch relacji. Dla mnie to przede wszy stkim odpowiedzialność. Próbuję robić wszy stko tak, żeby go w żaden sposób nie zawieść”. Rząd Putina rozdzielał kontrakty , pomijając procedurę przetargu publicznego i unikając nadzoru społecznego; większość z nich zdoby li tacy ludzie jak Rotenberg, który ch Putin własnoręcznie wciągnął na szczy t. Zarządzane przez Władimira Jakunina Koleje Rosy jskie zajęły się wy konaniem największej – i w ostateczny m rozliczeniu najdroższej – części projektu: budową linii kolejowej łączącej wy brzeże z górami, gdzie miały się odby wać konkurencje narciarskie. Projektowi nadano nazwę „kombinacja drogowa”; by ł prawdziwy m cudem inży nierii, bo udało się dzięki niemu pokonać ogromne trudności związane z ukształtowaniem terenu. Zdaniem kry ty ków by ł to jednak chy biony pomy sł, doprowadził bowiem do klęski ekologicznej w niegdy ś dziewiczej dolinie. Linia kolejowa biegnie wzdłuż lewego brzegu rzeki Mzy mty – jej nazwa znaczy „dzika” w języ ku uby skim, który m posługiwano się w górach do XIX wieku, kiedy Imperium Rosy jskie podbiło te ziemie. Autostradę zbudowano równolegle do starej dwupasmowej drogi na prawy m brzegu. Wąwóz by ł miejscami tak wąski, że mniej więcej trzy dzieści pięć z pięćdziesięciu kilometrów linii kolejowej trzeba by ło poprowadzić tunelami (w sumie dwunastoma, między inny mi jedny m pięciokilometrowy m) albo na estakadach wsparty ch na kilkuset filarach, które wpuszczono w dno rzeki lub jej brzegi, nieodwracalnie zmieniając jej dziki charakter. Obrońcy środowiska prowadzili kampanię przeciwko temu projektowi, ale Putin ty mczasowo unieważnił prawo, które mogło powstrzy mać prace; protestujący ch akty wistów najpierw szy kanowano, a w końcu zamknięto w więzieniach. Koleje Rosy jskie zleciły wy konanie wielu robót firmom zaprzy jaźniony m z Putinem, między inny mi
zakładowi budowy mostów SK Most. Większość udziałów tej firmy wy kupił następnie Giennadij Timczenko. Od początku zmorą przy gotowań do olimpiady by ły opóźnienia, a wkrótce też gwałtownie rosnące koszty . Sam Putin musiał interweniować, często dość agresy wnie, żeby prace postępowały naprzód. Trzy razy zwalniał dy rektorów Olimpstroju ze względu na niezadowolenie z wolnego tempa prac i przekraczania budżetu. Priory tetowe traktowanie igrzy sk prowadziło do znacznego zwiększenia planowany ch przez państwo wy datków – sprawa by ła tak pilna, że nie szczędzono środków, a przy okazji wielu osobom udało się uszczknąć coś dla siebie. Zasady przy dzielania kontraktów by ły tak mętne, że trudno by ło ustalić, kto jest za co odpowiedzialny . W 2009 roku komuniści w Dumie próbowali wprowadzić nadzór nad coraz wy ższy mi kosztami budowy , ale zostali zablokowani przez Jedną Rosję. Istniało wiele dowodów na korupcję, w kontrakty wliczono wy sokie łapówki, ale pomimo publiczny ch oskarżeń wobec urzędników o generowanie kosztów i działania korupcy jne Putin nie zrobił nic, żeby ich ukarać, nawet kiedy zarzuty okazały się prawdą. W 2009 roku moskiewski biznesmen Walerij Morozow skarży ł się publicznie, że urzędnik kancelarii prezy denta Władimir Leszczewski wy łudził od niego haracz w wy sokości 12 procent od wartego pięćset milionów dolarów kontraktu na restaurację rządowego sanatorium w Soczi. Początkowo płacił gotówką albo przelewami na zagraniczne konta, ale kiedy poczuł, że ktoś próbuje mu odebrać kontrakt, poszedł na milicję i w porozumieniu z nią urządził zasadzkę w Śliwowicy , barze piwny m nieopodal Kremla. Miał nawet przy piętą do paska ukry tą kamerę, którą sfilmował przekazanie ostatniej części łapówki w wy sokości pięciu milionów dolarów. Leszczewski wziął pieniądze, ale udało mu się uniknąć aresztowania. Niepocieszony Morozow zwrócił się do mediów i za ich pośrednictwem apelował o pomoc do Dmitrija Miedwiediewa oraz pośrednio do prasy bry ty jskiej i rosy jskiej. Miedwiediew zarządził śledztwo, ale po dwóch latach je umorzono9, prokuratura zaś wszczęła śledztwo doty czące firmy Morozowa. Ten uciekł do Wielkiej Bry tanii i w długim podaniu o azy l polity czny opisał szczegółowo prześladowania, które go spotkały . By ła to wy raźna lekcja dla wszy stkich ludzi ośmielający ch sprzeciwiać się sy stemowi.
J
edny m z ty ch, którzy to robili, by ł Siergiej Magnitski, ale 16 listopada 2009 roku zmarł w celi
więzienia Matrosskaja Tiszy na w Moskwie. Został tam przewieziony na pilną operację z powodu zapalenia trzustki i pęcherzy ka żółciowego. Przeby wał w więzieniu już niemal od roku – nie można by ło przetrzy my wać go dłużej w areszcie bez procesu – w związku z zarzutami doty czący mi defraudacji na ogromną skalę, choć to on ją odkry ł i zgłosił władzom. Zamiast jednak zawieźć go na więzienną salę operacy jną, ośmiu strażników zamknęło go w izolatce i pobiło na śmierć policy jny mi pałkami. Skończy ł dopiero trzy dzieści siedem lat, pracował jako
audy tor i zdawał się tak przeciętny , że nikt nie wziąłby go za rady kała mogącego zagrozić sy stemowi zbudowanemu przez Putina. Reprezentował pokolenie postsowieckie, które dorastało już w nowej Rosji; by ł doskonale wy kształcony , posiadał znakomite kwalifikacje zawodowe, miał dwoje dzieci i wierzy ł w obiecy waną przez Putina „dy ktaturę prawa” – oraz w „prawny nihilizm” z wy powiedzi Miedwiediewa. Po aresztowaniu w 2008 roku by ł pewny , że chroni go prawo. Ty mczasem przez kolejne ty godnie przenoszono go z jednej brudnej celi do drugiej i podczas całego okresu aresztowania ty lko raz uzy skał pozwolenie na spotkanie z żoną i matką. Prowadził dziennik i drobiazgowo opisy wał wszy stkie szy kany , jakim go poddawano, a także postępujące kłopoty ze zdrowiem. Dla zabicia czasu czy tał sztuki Szekspira10. Pewnie wkrótce zapomniano by o jego zakończonej śmiercią operacji w więzieniu, tak samo jak o wielu inny ch ofiarach rosy jskiego sy stemu sądowniczego, w który m ty lko tamtego roku zmarło pięć ty sięcy więźniów, ale Magnitski miał wpły wowego patrona, Williama Browdera, niegdy ś najważniejszego w Rosji inwestora z zagranicy . Browder by ł jedny m z pierwszy ch orędowników prezy dentury Putina, bo wierzy ł, że ten przeprowadzi zapowiadane reformy ekonomiczne, ale z upły wem czasu stał się też jedny m z jego najbardziej rozgory czony ch wrogów. Browder zbił fortunę na inwesty cjach w akcje rosy jskich firm, a potem wy korzy sty wał swoje udziały , by lobbować w interesie dobrego zarządzania korporacjami i przejrzy stości działań. By ł arogancki i agresy wny , często wy taczał firmom procesy i chociaż niemal zawsze przegry wał w sądach, uważał, że łączy go z Putinem wspólny cel – chęć przekształcenia Rosji w konkurency jną gospodarkę, zupełnie inną niż skorumpowana oligarchia lat dziewięćdziesiąty ch. Ale w 2005 roku na lotnisku w Moskwie niespodziewanie nie wpuszczono go do kraju, a jego wizę cofnięto, tłumacząc tę decy zję względami bezpieczeństwa narodowego. Prowadzona przez Browdera agresy wna polity ka inwesty cy jna naruszy ła jakąś granicę – możliwe, że chodziło o Gazprom i Surgutnieftiegaz, dwie firmy blisko związane z Putinem – ale nie dowiedział się, co konkretnie mu zaszkodziło. Początkowo miał nadzieję, że jego deportacja jest pomy łką i da się ją szy bko wy jaśnić. Apelował do ludzi, który ch uważał za swoich sprzy mierzeńców na Kremlu, ale w 2007 roku prokuratura zainteresowała się biurami jego firmy w Moskwie, więc Browder zaczął po cichu pozby wać się swoich akty wów w funduszu inwesty cy jny m Hermitage Capital i przenosić działalność do Londy nu. W czerwcu dwudziestu czterech funkcjonariuszy Ministerstwa Spraw Wewnętrzny ch wkroczy ło do w większości opustoszały ch już biur Hermitage i zarekwirowało dokumenty firmy – certy fikaty oraz pieczątki wchodzący ch w jej skład holdingów. Do końca roku trzy z ty ch spółek zostały w tajemniczy sposób przerejestrowane na nowy ch właścicieli – przestępców z wy rokami. Następnie właściciele ci złoży li wnioski o zwrot podatków na łączną sumę dwustu trzy dziestu milionów dolarów; rozpatrzono je pozy ty wnie jednego dnia
w grudniu. Browder zwrócił się do moskiewskiej firmy prawniczej Firestone Duncan, by ta zorientowała się, co się stało. Tę skomplikowaną zagadkę rozwikłał właśnie Siergiej Magnitski. Zeznając przed państwową komisją śledczą, wskazał funkcjonariuszy Ministerstwa Spraw Wewnętrzny ch, sędziów oraz inspektorów podatkowy ch, którzy zorganizowali misterny plan kradzieży firmowy ch pieczątek oraz późniejszy przekręt podatkowy . Ministerstwo zleciło śledztwo w tej sprawie – na prowadzącego zaś wy znaczy ło majora Artioma Kuzniecowa, oskarżonego przez Magnitskiego o zaplanowanie kradzieży . Osiem dni później aresztowano Magnitskiego. Śmierć Magnitskiego głęboko wstrząsnęła rosy jskimi elitami. Wszy scy już dawno przy zwy czaili się do surowy ch metod stosowany ch wobec akty wistów polity czny ch i krnąbrny ch biznesmenów, ale Magnitski nie należał do żadnej z ty ch grup. Nawet jeżeli Browder zagrażał czy imś interesom, to Magnitski by ł jedy nie przy padkową ofiarą. Jego śmierć obnaży ła gęstą sieć naduży ć i kłamstw – doty czący ch sprawy , którą badał, jego zatrzy mania i poby tu w areszcie, braku zainteresowania jego stanem zdrowia oraz śmiertelnego pobicia. Dmitrij Miedwiediew też sprawiał wrażenie wstrząśniętego; niewiele spraw tak brutalnie ilustrowało „prawny nihilizm” zagrażający jego zdaniem przy szłości ekonomicznej Rosji. Zlecił prokuratorowi generalnemu wszczęcie dochodzenia, a sam powołał grupę roboczą, która niezależnie miała oceniać przebieg śledztwa. Wy brał do niej znany ch adwokatów stojący ch na straży praw człowieka, coraz bardziej marginalizowany ch przez Putina, kiedy sam rządził na Kremlu. W grudniu Miedwiediew zwolnił z pracy dwudziestu funkcjonariuszy służby więziennej, chociaż większość pochodziła z odległy ch regionów; ty lko jeden z nich wiedział, jak traktowano Magnitskiego w areszcie. Ty mczasem Browder przeznaczy ł duże środki finansowe na zbadanie, co się stało z dwustoma trzy dziestoma milionami dolarów zwróconego podatku. Główny śledczy kupił dwa mieszkania warte ponad dwa miliony dolarów (rejestrując je na swoich rodziców) oraz samochody marek Mercedes-Benz, Range Rover i Land Rover, z który ch każdy kosztował wielokrotność jego rocznej pensji wy noszącej dziesięć ty sięcy dwieście dolarów. Pracownica urzędu podatkowego, która zatwierdziła zwroty , miała duży dom w Moskwie, willę nad morzem w Dubaju i jedenaście milionów dolarów w gotówce na zagraniczny ch kontach męża, co potwierdzili detekty wi Browdera. Zamieszani w tę sprawę urzędnicy ży li tak bardzo ponad stan, że nie ulega wątpliwości, iż defraudacja doty cząca Hermitage by ła procederem powtarzany m w setkach, a może i ty siącach inny ch przy padków. Magnitski ujawnił zatem nie ty lko korupcję kilku pracowników administracji, lecz doszczętne zepsucie całego sy stemu. Miedwiediew, który jeszcze kilka miesięcy wcześniej wzy wał: „Naprzód, Rosjo!”, miał okazję, by dać dobry przy kład i ukarać winny ch defraudacji i śmierci niewinnego prawnika. Ale oficjalne śledztwo wlekło się po cichu, chociaż Browder się postarał, żeby za granicą nadać mu rozgłos, i prosił Kongres Stanów Zjednoczony ch oraz parlamenty europejskie o objęcie
sankcjami sześćdziesięciu zamieszany ch w tę sprawę osób. W pierwszą rocznicę śmierci Magnitskiego prokuratura w końcu ogłosiła wy niki dochodzenia. Brzmiały jak wy jęte ży wcem z Kafki i odzwierciedlały wszy stko, przeciwko czemu złorzeczy ł do tej pory Miedwiediew. Prokuratorzy triumfalnie obwieścili, że Magnitski sam by ł mózgiem operacji, którą ujawnił. Upły nęły niemal dwa lata, zanim powołana przez Miedwiediewa grupa robocza przedstawiła końcowy raport. Jej najważniejsi członkowie zrobili to podczas spotkania z Miedwiediewem na Kremlu. Doszli do wniosku, że Magnitskiego aresztowano bezprawnie, jego śmierć by ła przestępstwem, śledztwo przeprowadzono ty lko po to, żeby zatuszować prawdę, a sądy świadomie współpracowały z winny mi. Miedwiediew przy znał na spotkaniu, że prawo zostało złamane, ale miał związane ręce i nic nie mógł zrobić. Następnego dnia Ministerstwo Spraw Wewnętrzny ch, pozornie odpowiadające przed nim jako prezy dentem i głównodowodzący m armii, odrzuciło raport jako materiał niezwiązany ze sprawą. Potem Prokuratura Generalna oświadczy ła, że po drobiazgowo przeprowadzony m śledztwie zamierza wznowić rozprawę przeciwko Magnitskiemu i oskarży ć go o oszustwa podatkowe. Nawet podczas najgorszy ch procesów pokazowy ch w czasach wielkiego terroru w latach trzy dziesty ch władze nie wy taczały procesów zmarły m. Ty m razem nie powstrzy mały się przed wezwaniem matki oskarżonego, żeby zeznawała w sądzie.
S
tany Zjednoczone, szczególnie pod rządami prezy denta Obamy , wiązały zby t wielkie
nadzieje z prezy denturą Dmitrija Miedwiediewa. Widząc w jego wy borze ewolucy jną zmianę w rozwoju polity czny m Rosji, Obama zapowiedział nowe otwarcie we wzajemny ch relacjach po katastrofalnej końcówce rządów Busha. Obama i jego współpracownicy by li realistami, jeżeli chodzi o nieprzerwaną dominację Putina, ale z całej siły starali się utrzy mać jak najlepsze stosunki bezpośrednio z Miedwiediewem, jak nakazy wał protokół dy plomaty czny , i mieli nadzieję, że ten z upły wem czasu stworzy własną bazę polity czną. Putin tkwił „jedną nogą w stary ch metodach prowadzenia interesów”, jak stwierdził niezby t dy plomaty cznie Obama kilka ty godni przed spotkaniem z nowy m najwy ższy m przy wódcą Rosji, ale amery kański prezy dent miał nadzieję, że z pomocą Miedwiediewa nastanie nowa epoka. Nikt w Biały m Domu ani w Departamencie Stanu się nie łudził, że Miedwiediew może podejmować jakiekolwiek decy zje wagi państwowej bez zgody Putina, zdawało się jednak, że pierwsze kontakty przy noszą dobre rezultaty . W 2009 roku obaj przy wódcy wy negocjowali traktat pod nazwą Nowy START, który zastąpił umowę Putina z George’em Bushem z 2002 roku doty czącą dalszego ograniczania arsenału atomowego obu państw. Miedwiediew, tak jak kiedy ś Putin, pomógł Stanom Zjednoczony m w Afganistanie i pozwolił Amery kanom zacząć wy cofy wać sprzęt wojskowy (oprócz broni) drogą kolejową przez tery torium Rosji11. Kiedy Rosja otrzy mała dowody , że Iran
przy gotował tajny program wzbogacania uranu, połączy ła siły ze Stanami Zjednoczony mi w Radzie Bezpieczeństwa ONZ i głosowała z nimi za nałożeniem nowy ch sankcji na irańską gospodarkę. Ustępując Rosji w kwestii będącej dla niej kością niezgody , Obama porzucił plany budowy tarczy anty rakietowej w Czechach i Polsce – wy wołały one gniew Putina przed jego wy stąpieniem w Monachium w 2007 roku. Administracja Obamy nawet złagodziła starania Stanów Zjednoczony ch wspierające demokraty czne zmiany na Ukrainie i w Gruzji – w żadny m z ty ch krajów i tak nie przy niosły szczególnie dobry ch rezultatów. Gruzja dalej by ła ich bliskim sprzy mierzeńcem, chociaż poobijany m po wojnie w 2008 roku. Wiktor Janukowy cz, którego nieuczciwe zwy cięstwo na Ukrainie w 2004 roku zostało unieważnione, zdołał wy korzy stać wewnętrzne walki między swoimi ry walami i pokonał Julię Ty moszenko w uczciwy ch wy borach w luty m 2010 roku, a potem wy toczy ł jej proces i wtrącił ją do więzienia za – jak na ironię – wy negocjowanie z Putinem umowy przy wracającej dopły w gazu po drugim zakręceniu kurka przez Rosję zimą 2009 roku. Wy glądało na to, że „polity ka nowego otwarcia” się sprawdza, ale poprawa relacji nie doty czy ła samego Putina. Wkrótce nowe incy denty sprawiły , że chwilowe ocieplenie stosunków dobiegło końca. Ledwie dwa miesiące po podpisaniu przez Miedwiediewa i Obamę Nowego START-u, w kwietniu 2010 roku FBI odkry ło obecność jedenastu głęboko zakonspirowany ch agentów, którzy mieszkali na terenie Stanów Zjednoczony ch w okresie, gdy Putin piął się po szczeblach władzy . W języ ku szpiegów nazy wano takich agentów „nielegalny mi” – podszy wali się pod przeciętny ch oby wateli amery kańskich mieszkający ch na przedmieściach, pracujący ch i wy chowujący ch dzieci w okolicach Bostonu, Nowego Jorku i Waszy ngtonu, bez ochrony immunitetu dy plomaty cznego. Jeszcze w 2009 roku FSB przy pominało im w przechwy cony ch przez FBI zaszy frowany ch wiadomościach, żeby „starali się nawiązać kontakty w kręgach ustawodawczy ch i wy sy łali raporty do C”12. Inicjał C oznaczał Centralę, dokąd składali raporty oraz wnioski o pokry cie kosztów edukacji i czy nszu, które zdaniem agentów by ły im niezbędne, żeby spełnił się ich amery kański sen. FBI poinformowało o ty m prezy denta Obamę w dniu drugiej wizy ty państwowej Miedwiediewa w Stanach Zjednoczony ch – prezy dent Rosji odwiedził podczas niej Dolinę Krzemową i promował inwesty cje, a także wy mianę handlową między oboma krajami – ale nie dokonano żadny ch aresztowań, dopóki przy wódcy nie spotkali się w Biały m Domu i nie zjedli w serdecznej atmosferze hamburgerów w popularnej restauracji w Arlington w stanie Wirginia. Wkrótce rozbawione media ujawniły informacje o siatce nieszkodliwy ch szpiegów korzy stający ch w najlepsze z dobrodziejstw amery kańskiego sty lu ży cia. Kancelaria Obamy lekceważąco potraktowała informacje o tej działalności szpiegowskiej, widząc, że polegała głównie na gromadzeniu informacji, które łatwo można by ło pozy skać z ogólnodostępny ch źródeł,
lecz rozmiar tej operacji wskazy wał, jak bardzo Rosja nie wierzy ła w szczerość intencji Amery ki. W czerwcu dziesięcioro agentów przy znało się do szpiegowania. Jedenasty uciekł na Cy pr i prawdopodobnie przedostał się stamtąd do Rosji. Resztę odtransportowano do Wiednia i na tamtejszy m lotnisku doszło do iście zimnowojennej operacji wy miany na czterech Rosjan uwięziony ch w swoim kraju za szpiegowanie na rzecz Zachodu, chociaż co najmniej jedna z ty ch osób przy sięgała, że wcale nie jest agentem. Po powrocie zakonspirowany ch agentów Putin potajemnie spotkał się z nimi i odznaczy ł ludzi, którzy doświadczy li podwójnego ży cia, o jakim sam marzy ł w dzieciństwie. Trochę śpiewali, między inny mi senty mentalną piosenkę z filmu Tarcza i miecz, który w 1968 roku przekonał Putina do wstąpienia w szeregi KGB i chy ba aż do teraz by ł fundamentem jego coraz bardziej izolacjonisty czny ch poglądów i strachu przed czy hający mi zewsząd na Rosję zagrożeniami. Putin wciąż pamiętał słowa tej pieśni, a nawet nauczy ł się ją grać na pianinie (pokazał to kilka miesięcy później podczas aukcji chary taty wnej). „Gdzie się zaczy na ojczy zna?” – py tał autor piosenki, a odpowiedź na to py tanie zdawała się zakorzeniona w historii ży cia Putina13. Gdzie dobrzy, wierni druhowie, koledzy z twojego podwórka. Putin opowiedział publicznie o ty m spotkaniu nieco później, podczas oficjalnej lipcowej podróży do Sewastopola, portu na Kry mie, gdzie znajdował się główny sztab Floty Czarnomorskiej. Miał uczestniczy ć w między narodowy m rajdzie motocy klowy m z udziałem Nocny ch Wilków, rosy jskiego odpowiednika Hell’s Angels, motocy klistów, który ch łączy ł patrioty zm, prawosławie i cześć dla Putina. Przejechał się razem z nimi na zaprojektowany m specjalnie dla niego trzy kołowcu. Tego rodzaju sy tuacje by ły coraz częstszą gratką dla fotografów. Zdrada „nielegalny ch” bardzo go rozgniewała i przy siągł, że winny – twierdził, że jego tożsamość już jest znana – na długo ją popamięta. „Zdrajców zawsze spoty ka przy kry koniec – powiedział. – Z reguły umierają z przepicia albo od narkoty ków”. Potem nawiązał do Siergieja Trietiakowa, oficera rosy jskiego wy wiadu, który w 2000 roku zbiegł do Stanów Zjednoczony ch. Swoim amery kańskim współpracownikom by ł znany jako Towarzy sz J., a wśród jego raportów znajdowały się szczegóły doty czące szefa ochrony osobistej Putina, Wiktora Zołotowa. Trietiakow zmarł kilka dni przed rozbiciem siatki szpiegowskiej, ale jego żona utrzy my wała ten fakt w tajemnicy , dopóki FBI nie przeprowadziło autopsji, z której wy nikało, że śmierć nastąpiła z przy czy n naturalny ch. Przed przejściem na drugą stronę bary kady Trietiakow kierował działaniami agentów na terenie Stanów Zjednoczony ch, więc mógł maczać palce w ujawnieniu
„nielegalny ch”, ale jego żona temu zaprzecza14. „Zmarnował ży cie” – powiedział o nim Putin. Różnice metod stosowany ch przez Miedwiediewa i Putina budziły niekończące się spekulacje o rzekomy ch skazach na ich współpracy . Biorąc pod uwagę, jak bardzo Putin oczekiwał lojalności, trzeba założy ć, że takie konflikty rzadko wy chodziły na jaw. Oficjalnie obaj przy wódcy stanowili monolit związany jednakową wizją przy szłości Rosji – i taki obraz rozpowszechniali zarówno oni dwaj, jak i ich podwładni. „Z samej definicji nie może by ć niezgody w tandemie Miedwiediew-Putin” – twierdził w 2010 roku Bory s Gry złow, przewodniczący Dumy Państwowej15. Na początku prezy dentury obaj ustalili zasadę, o której wiedziało niewiele postronny ch osób: że nie będą się wtrącać w zakres swoich obowiązków, chociaż Putin wciąż miał więcej do powiedzenia w sprawach wojska i wy wiadu niż jakikolwiek premier przed nim16. W pierwszej połowie prezy dentury Miedwiediew publicznie nie wy powiedział ani słowa kry ty ki pod adresem samego Putina ani jego polity ki, chociaż w swoich przemowach zdawał się o wiele bardziej liberalny , co odczy ty wano niekiedy jako zawoalowany przy ty k do premiera. Za kulisami jednak zaostrzy ła się ry walizacja między urzędami prezy denta i premiera i ich kancelariami – między dwoma równorzędny mi ośrodkami władzy . Miedwiediewowi udało się zgromadzić na Kremlu własny obóz doradców, który ch też denerwowały kłody rzucane prezy dentowi pod nogi na drodze do stworzenia bardziej postępowego społeczeństwa i gospodarki. Kiedy się dowiady wali, że władza Miedwiediewa sięga jedy nie dotąd, dokąd pozwala prezy dentowi pobłażliwość Putina, ich niezadowolenie wzrosło. „Istniały różnice zdań, to normalne” – twierdził jeden z najbliższy ch doradców Miedwiediewa, ale nawet tak niewinnej uwagi nie odważy ł się wy głosić publicznie17. W sprawach, które najbardziej go interesowały , Putin nie ty lko zachował prawo ostatecznego weta, ale też sam podejmował szczegółowe decy zje. Społeczeństwu Miedwiediew kojarzy ł się ze słowami „Naprzód, Rosjo!”, Putin zaś z czy nami. Latem 2010 roku, kiedy pożary torfowisk spowiły Moskwę i inne miasta kłębami duszącego dy mu, to właśnie Putin ruszy ł na ratunek, jak przedtem do Pikałowa. Pożary wy wołane falą upałów szalały przez kilka ty godni, nie dało się ich opanować. W płomieniach ginęło wielu ludzi i całe wsie. Miedwiediew by ł na wakacjach nad Morzem Czarny m i nie spieszy ł się z powrotem, chociaż sy tuacja pogarszała się z godziny na godzinę. Rząd zdawał się bezsilny w obliczu kataklizmu, co wy wołało falę szczególnie ostrej kry ty ki. Opublikowana na stronie internetowej radia Echo Moskwy , naszpikowana wulgary zmami ty rada pewnego blogera by ła tak prowokacy jna, że Putin poczuł się wy wołany do odpowiedzi. „Na co idą nasze pieniądze?” – pisał bloger podpisujący się jako Aleksander ze wsi pod Twerem. Skarży ł się, że mieszkańcy wsi w walce z ży wiołem, który podchodził pod same domy , stracili swój skromny sprzęt ratowniczy . Dalej przy pominał jedną ze sztandarowy ch obietnic
Miedwiediewa: że
stworzy
w podmoskiewskiej
osadzie
Skołkowo centrum
innowacji
technologiczny ch na miarę Doliny Krzemowej. „Dlaczego co roku jesteśmy coraz dalej od wprowadzenia przy najmniej pry mity wnego sy stemu społecznego? Na ch… nam wasze centrum innowacji w Skołkowie, skoro nie mamy zwy kły ch wozów strażackich?”18 Ten elaborat kry ty kował projekt Miedwiediewa, a nie doty czy ł bezpośrednio Putina, i pewnie ty lko dlatego środki masowego przekazu poświęciły mu uwagę. Tak surowa kry ty ka wy mierzona przeciwko Putinowi by łaby zby t toksy czna dla jakichkolwiek mediów, nikt nie odważy łby się jej opublikować. Ale stanowisko zaprezentowane w taki sposób wy wołało głośny oddźwięk, a Putin by ł bardzo wy czulony na to, co się działo z opinią publiczną. Dziewięć dni później pojawił się na ekranach telewizorów; siedział za sterami samolotu strażackiego i leciał osobiście gasić pożar. Samolot wy lądował na Oce, żeby nabrać wody , a potem zrzucił ją na tlące się torfowisko na południowy wschód od Moskwy . – Trafiłem? – zapy tał Putin, zwracając się do pilota. – W samą dziesiątkę! – odparł pilot. Tego rodzaju obrazki by ły oczy wiście reży serowane przez doradców medialny ch rządu przy współpracy stacji telewizy jny ch, ale okazy wały się niezwy kle skuteczne. Putin by ł największą gwiazdą Kremla, niezastąpiony m przy wódcą, a nawet „olśniewający m, wy jątkowy m sy mbolem seksu”, którego wy czy ny miały , jak się zdaje, prowokować „namiętne reakcje, a nawet pożądanie” kobiet19. Miedwiediew nigdy nie doczekał się ty lu pochlebstw, spontaniczny ch czy wy reży serowany ch. O ile kiedy ś Putin sprzeciwiał się polity ce wizerunkowej, która mogłaby przy pominać kult jednostki, bo twierdził, że nadmierne okazy wanie uwielbienia dla przy wódcy budzi niestosowne skojarzenia z okresem stalinizmu, o ty le teraz zdawało się, że zupełnie nie ma nic przeciwko temu. Te działania wizerunkowe nie służy ły jedy nie polity ce Putina – zaspokajały też jego próżność. A zdaje się, że traktował ją bardzo poważnie. Kilka ty godni przed swoimi pięćdziesiąty mi ósmy mi urodzinami Putin wy stąpił publicznie z tak grubą warstwą pudru na twarzy , że nie umknęło to uwadze dziennikarzy . Pojechał do Kijowa, ty m razem po to, żeby wy negocjować fuzję ukraińskich zakładów produkcji dla lotnictwa z jedny m z niedawno zreorganizowany ch rosy jskich przedsiębiorstw państwowy ch, Zjednoczeniem Przemy słu Lotniczego. Związki Rosji i Ukrainy poprawiły się znacznie po elekcji Janukowy cza w 2010 roku, ale Putin wy glądał na rozkojarzonego, unikał nawet zerkania w kierunku kamer. Pomimo makijażu by ło widać, że ma cienie pod oczami. „To zapewne kwestia oświetlenia – uparcie twierdził jego rzecznik prasowy Dmitrij Pieskow. – Premier jest przemęczony ”. Trudno by ło jednak zaprzeczy ć, że miał sine plamy na twarzy . Ta obserwacja wy wołała spekulacje, czy Putin nie poddał się aby operacji plasty cznej20. Te domy sły – zawsze dementowane, ale niejednogłośnie – nasiliły się, gdy
zmiany wy glądu Putina zaczęły by ć widoczne na fotografiach i przy kuwać uwagę zagraniczny ch dy plomatów, z który mi się spoty kał. Co najmniej jeden z nich nieoficjalnie potwierdził, że zabiegi kosmety czne Putina to fakt. Zniknęły kurze łapki na jego skroniach, a także głębokie bruzdy na czole i zauważalne wory pod oczami. Miał napiętą skórę, wy pełniły mu się policzki. Twarz pod rzedniejący mi, ale zadbany mi włosami zdawała się okrąglejsza, a oczy węższe. Aleksander Puchow, chirurg plasty czny z Czelabińska, mówił nawet, że zna lekarza, który przeprowadził te zabiegi, a jedny m z nich by ła korekta powiek. Jego zdaniem nie by ło w ty m nic uwłaczającego. „Chcieliby ście mieć starego prezy denta z obwisłą skórą?”21
N
apięcia w tandemie Putin-Miedwiediew stały się bardziej dostrzegalne latem 2010 roku, kiedy
wy buchły protesty przeciwko budowie autostrady z Moskwy do Petersburga. Nikt nie wątpił w konieczność budowy lepszy ch dróg, a ta warta osiem miliardów dolarów inwesty cja by ła jedny m z megaprojektów zatwierdzony ch przez Putina w celu sty mulacji rozwoju gospodarczego, ale od wielu lat trwały gorące debaty na temat przebiegu trasy , ty mczasem prace zaczęły się nagle, bez żadnego oficjalnego komunikatu. W lipcu przy jechały buldożery i przy stąpiono do wy cinki drzew w Lesie Chimkińskim, rezerwacie przy rody na obrzeżach Moskwy , który często nazy wano płucami miasta. Prace budowlane wy wołały głosy oburzenia wśród mieszkańców terenów sąsiadujący ch z lasem. Wkrótce dołączy li do nich akty wiści ochrony środowiska z kraju i zagranicy . Mając świeżo w pamięci wrzenie społeczne po letnich pożarach, Miedwiediew ogłosił w sierpniu, że wstrzy ma roboty , a rząd rozważy inne trasy . Kontrowersje wokół autostrady stały się nieoczekiwany m testem władzy prezy denckiej Miedwiediewa, który oblał ten egzamin. Mer Moskwy Jurij Łużkow kry ty kował wstrzy manie budowy , udzielając prezy dentowi na łamach „Rossijskiej Gaziety ”, oficjalnego periody ku rządowego, publicznej repry mendy , do czego nigdy nie ośmieliłby się posunąć w przy padku Putina. Łużkow wcześniej miał własne powody , by sprzeciwiać się budowie autostrady , lecz nagle zmienił zdanie i zaczął sprzy jać tej inwesty cji. Z pewnością stało się tak, bo wiedział, że ten projekt ma poparcie Putina – ten już w 2008 roku podpisał kontrakt z firmą budowlaną, a rok później pozbawił las statusu obszaru chronionego, żeby umożliwić rozpoczęcie prac. Nie jest pewne, czy Miedwiediew miał świadomość ty ch zmian, ale zachowy wał się tak, jakby mógł jeszcze interweniować. Łużkow, który od osiemnastu lat rządził Moskwą, prowokująco nawoły wał do przy wrócenia rządowi „prawdziwego znaczenia i władzy ”22. Wielu odbierało te słowa jako wezwanie skierowane do Putina, by ten wrócił na urząd prezy denta. Miedwiediew nie mógł zignorować tak bezczelnej prowokacji. Jego ludzie na Kremlu odpowiedzieli poszczuciem telewizji państwowej na mera i zrobili to równie bezwzględnie, jak Bory s Jelcy n ponad dziesięć lat wcześniej, gdy powstało zagrożenie, że
Łużkow i Primakow mogą stanąć na czele koalicji. Po ty godniu medialny ch szy kan szef kancelarii Miedwiediewa wezwał Łużkowa i poprosił, by ten zrezy gnował ze stanowiska i „odszedł bez rozgłosu”. Gdy mer odmówił, dostał polecenie z Kremla, żeby udał się na ty godniowe wakacje i jeszcze raz przemy ślał ofertę23. Miedwiediew traktował Łużkowa jak pieniacza i pry watnie wy powiadał się o nim, uży wając wulgarnego określenia, które w dosłowny m tłumaczeniu oznacza „faceta bez jaj”. Okazało się jednak, że nic nie może zrobić bez zgody Putina. Przy wódcy opozy cji, tacy jak Bory s Niemcow, zachęcali Miedwiediewa do pokazania, kto naprawdę rządzi w Rosji, ale prezy dent dostał zgodę na dy misję Łużkowa dopiero wtedy , gdy ten wrócił do Moskwy i napisał do Miedwiediewa list drwiący z jego ambicji demokraty czny ch i żądający przy wrócenia elekcy jności merów i gubernatorów (zniesionej przez Putina). Dwa dni później Putin wy mógł na Miedwiediewie, by mianował merem Siergieja Sobianina, szefa kancelarii premiera, by łego gubernatora Sy berii, któremu brakowało doświadczenia i znajomości stolicy . Zdawało się, że Miedwiediew odniósł sukces, bo wy kazał się determinacją i oddalił zagrożenie ze strony Łużkowa, ale ta konfrontacja ukazała granice jego prezy denckiej władzy . Budowa autostrady dalej przebiegała zgodnie z planem. Główny m wy konawcą by ła jedy na firma, która stanęła do przetargu. Należała do kilku powiązany ch skomplikowany m łańcuchem zależności i przenikający ch się firm zarejestrowany ch na Cy prze i na Bry ty jskich Wy spach Dziewiczy ch. Jedna z nich nazy wała się Croisette Investments, a właścicielem połowy jej majątku by ła Olpon Investments w całości należąca do Arkadija Rotenberga. Kiedy py tano Miedwiediewa, dlaczego rząd udzielił pozwolenia na konty nuację budowy , przy ciśnięty do muru zdołał jedy nie wy mamrotać, że w grę wchodziły „pry watne interesy ”24.
P
rzy wództwo Miedwiediewa rozczarowało kry ty ków Putina, a ograniczenia jego władzy by ły
dla samego prezy denta źródłem frustracji. Gniew zawrzał w nim po raz pierwszy pod koniec 2010 roku, gdy waży ły się losy Chodorkowskiego. Zbliżał się koniec wy roku oligarchy , więc władze wszczęły nowe śledztwo przeciwko niemu i jego partnerowi biznesowemu Płatonowi Lebiediewowi, by w ten sposób zatrzy mać ich w więzieniu. Drugi proces zaczął się w 2009 roku i ty m razem doty czy ł sprzeniewierzenia środków finansowy ch o wartości przewy ższającej całkowitą wartość ropy wy doby tej przez Jukos w ciągu sześciu lat25. Sprawa wlokła się dziewiętnaście miesięcy . Wiedząc z góry , jaki będzie wy rok, prawnicy Chodorkowskiego starali się przedstawić polity czne moty wy , który mi kierowała się prokuratura. Wezwali na świadka samego Putina, a także Igora Sieczina, ministra finansów Aleksieja Kudrina i dwudziestu inny ch polity ków. Sąd nie zgodził się na ich przesłuchanie, ale pozwolił, żeby zeznania złoży li ważni urzędnicy , mając nadzieję, że dzięki temu zostaną zachowane pozory działania zgodnego
z prawem. Wśród ty ch funkcjonariuszy państwowy ch znalazł się jeden z najstarszy ch kolegów Putina, German Gref; sprawiał wrażenie wstrząśniętego faktem, że py tania zadawał mu sam Chodorkowski, z miejsca dla oskarżony ch za szklany m przepierzeniem. Najważniejszy moment nadszedł, kiedy Gref potwierdził słuszność argumentu, na który m opierała się linia obrony Chodorkowskiego: że nie udałoby mu się ukraść równowartości całkowitego rocznego wy doby cia ropy przez Rosję w taki sposób, żeby nikt z rządu od razu tego nie zauważy ł. Sądy w Rosji by ły tak upolity cznione, że Chodorkowski nie miał nadziei na zwy cięstwo. Potraktował swoją obronę jak element kampanii mającej zdy skredy tować metody pracy sądów i w ty m sensie osiągnął sukces. Prokuratura przedstawiła swoje stanowisko w jeszcze bardziej zawiły , niejasny sposób niż podczas pierwszego procesu, jakby kpiła z deklaracji Miedwiediewa, że ten położy kres „prawnemu nihilizmowi”. W procesie roiło się od błędów proceduralny ch i powiązany ch ze sobą lub wy kluczający ch się oskarżeń, a brakowało choćby szczątkowy ch oznak sprawiedliwości. Cały ten spektakl został stanowczo potępiony za granicą jako potwierdzenie, że Rosja stała się państwem autory tarny m. W dniu ogłoszenia wy roku Putin przedstawił nawet własną wersję orzeczenia. „Jestem zdania, że » złodziej powinien siedzieć« ” – oświadczy ł 16 grudnia podczas dorocznej telekonferencji z narodem, nawiązując do cy tatu z popularnego serialu telewizy jnego z 1979 roku Gdzie jest Czarny Kot? Mówił o poprzednich oskarżeniach wobec Chodorkowskiego tak, jakby stanowiły wy starczający dowód popełnienia przez niego nowy ch przestępstw, i porówny wał oligarchę do amery kańskiego finansisty Bernarda Madoffa, który niedawno został skazany na sto pięćdziesiąt lat więzienia za oszustwo finansowe znane jako schemat Ponziego, będący jedną z największy ch piramid finansowy ch na świecie. Wy stąpienie Putina brzmiało bardzo emocjonalnie, by ło przesiąknięte złością i wzburzeniem, jakby sprawa doty czy ła szkód, które premier poniósł osobiście. Zarzucił Chodorkowskiemu jeszcze więcej zbrodni niż prokurator – między inny mi to, że zlecił swojemu szefowi ochrony morderstwo mera Nieftiejugańska, gdzie znajdowały się główne pola naftowe Jukosu. „Pewna mieszkanka Moskwy nie chciała im oddać swojej działki, więc ją też zabili. A potem pozby li się zabójcy , który wy konał zlecenie. Znaleziono jedy nie jego rozbry zgany po cały m garażu mózg”. Po ty ch słowach Miedwiediew musiał wy razić sprzeciw. Po raz pierwszy jawnie skry ty kował Putina, mówiąc, że nikt, nawet prezy dent ani premier, nie ma prawa ferować wy roków, dopóki zarzuty nie zostaną udowodnione przed sądem. Jego słowa nie odniosły skutku. W istocie wy rok już zapadł, a sędzia otrzy mał uzasadnienie na ośmiuset siedemdziesięciu ośmiu stronach maszy nopisu, o czy m później powiadomił jego asy stent, relacjonując też wielokrotne narady i presję wy wieraną przez ważny ch polity ków. Proces Chodorkowskiego nie ty lko wy kazał, jak puste by ły deklaracje Miedwiediewa, lecz również zasy gnalizował rozłam w tandemie i początek
rozpadu tego układu, z który m wielu ludzi wiązało swoje nadzieje. Sędzia skazał Chodorkowskiego na trzy naście lat więzienia (później nieco skrócono mu karę). Nowy wy rok w połączeniu z poprzednim oznaczał, że niepokorny biznesmen zostanie za kratami do 2016 roku, czy li będzie tam jeszcze długo po następny ch wy borach parlamentarny ch i prezy denckich. Chodorkowski odpowiedział serią odwołań sądowy ch i apeli do organizacji społeczny ch, ale na próżno. Drwił z braku samodzielności Miedwiediewa, a o Putinie mówił, że żal mu tego mściwego człowieka. Napisał w liście otwarty m do „Niezawisimej Gaziety ”, że Putin „nie potrafi wy puścić z rąk ciężkiego, topornego » wiosła« groteskowej » galery « , którą sam zbudował i która sennie dry fuje przez los oby wateli. Coraz więcej Rosjan jednak dostrzega, że na maszcie tej galery powiewa piracka flaga”26.
ROZDZIAŁ 21
POWRÓT
J
esienią 2011 roku delegaci jedy nej liczącej się w Rosji partii polity cznej już drugi dzień
z rzędu spotkali się na stadionie Łużniki, największej arenie sportowej kraju, zbudowanej w latach pięćdziesiąty ch, u szczy tu radzieckiej potęgi. To na nim otwarto igrzy ska olimpijskie w 1980 roku, a wkrótce obiekt miał zostać przebudowany , żeby posłuży ć jako główny stadion piłkarskich mistrzostw świata w 2018 roku. W grudniu 2010 roku Rosja została wy brana na gospodarza turnieju pomimo nijakiej, teorety cznie skazanej na niepowodzenie oferty , dopóki Putin osobiście nie interweniował, nadzorując zgłoszenie i pozy skując środki finansowe od lokalny ch oligarchów. Rosji zarzucano handlowanie głosami z Katarem, który też zgłosił chęć goszczenia mistrzostw i wy grał ich organizację w 2022 roku. Głosowania wzbudziły kontrowersje i wy wołały skandal, który dotknął FIF-ę, ciało nadzorujące światowy futbol. Dało się sły szeć nawet oskarżenia wobec Rosji, że w zamian za głosowanie zgodne z jej interesem proponuje delegatom FIF-y obrazy z magazy nów Państwowego Muzeum Ermitażu. Podobno jedny m z nich by ło dzieło Picassa, a inny m pejzaż, który obdarowany nim człowiek określił mianem „okropnego bohomaza”1. Tego wrześniowego dnia ponad ty siąc delegatów Jednej Rosji zasiadło na try bunach ozdobiony ch party jny mi sztandarami i chorągiewkami w kolorach czerwony m, biały m i niebieskim. Spotkanie nie wy glądało jak znane z Amery ki konwencje party jne; przy pominało raczej pokaz wierności partii i państwu, który niejednemu obserwatorowi kojarzy ł się z dawny mi zjazdami KPZR. Rzędy ławek by ły szczelnie wy pełnione ły siejący mi lub siwy mi oficjelami i generałami w mundurach obwieszony ch medalami z czasów radzieckiej chwały . Ty le że w dzisiejszy ch czasach ta impreza by ła o wiele atrakcy jniejsza pod względem produkcji – zaprojektowana pod kątem transmisji telewizy jnej, łączy ła wziętą ży wcem z epoki radzieckiej propagandę z importowany mi z Zachodu najnowocześniejszy mi technikami i technologią. Zostało już ty lko dwa i pół miesiąca do nowy ch wy borów parlamentarny ch, w który ch oczy wiście Jedna Rosja znowu miała zwy cięży ć. Lecz pod kolorową maską nie wszy stko wy glądało tak dobrze. Reputacja partii znacząco spadła, bo podczas ostatniej kadencji, w burzliwy m okresie kry zy sów ekonomiczny ch i polity czny ch, Duma zrobiła niewiele, by poprawić ży cie oby wateli. Jedna Rosja stała się obiektem drwin i żartów, wciąż wy buchały wokół niej skandale. Duma by ła izbą pełną tchórzliwy ch aparatczy ków i oportunistów, nie brakowało
w niej lojalistów Putina i celebry tów, takich jak Alina Kabajewa czy Andriej Ługowoj. Przekonano ich do kandy dowania i wciągnięto na listy wy borcze zamiast polity ków fakty cznie reprezentujący ch okręgi wy borcze. W luty m 2010 roku Aleksiej Nawalny , prawnik, który zy skał poparcie społeczne, ujawniając na swoim blogu działania korupcy jne, wy stąpił z oddolną inicjaty wą rozbicia Jednej Rosji w imię ratowania demokracji w kraju. W wy wiadzie radiowy m stwierdził, że partia odzwierciedla wszy stko, co złe w Rosji, a potem niemal mimochodem rzucił hasło, które okazało się chwy tliwe i – jak można się by ło spodziewać – na stałe trafiło do słownika polity cznego: nazwał Jedną Rosję „partią oszustów i złodziei”2. Nawalny akty wnie udzielał się w polity ce od drugiej połowy lat dziewięćdziesiąty ch, kiedy wstąpił do Jabłoka, ale coraz bardziej frustrował go spadek znaczenia oraz wewnętrzne tarcia w tej partii. Został wy rzucony z jej szeregów, kiedy wziął udział w Rosy jskim Marszu, dorocznej demonstracji nacjonalistów, którzy stanowili przeciwieństwo wartości wy znawany ch przez liberałów z Jabłoka. Założy ł kancelarię prawną i prowadził ją przez jakiś czas, ale dał się poznać dopiero, gdy – jak William Browder – zaczął się z bliska przy glądać podejrzany m interesom dominujący ch w rosy jskiej gospodarce państwowy ch przedsiębiorstw. Jego takty ka by ła prosta – kupował akcje firm, dzięki czemu uzy skiwał wgląd do ich dokumentów. Jako posiadacz zaledwie dwóch akcji Transnieftu, monopolisty , jeśli chodzi o transport ropy , zażądał wy jaśnień, dlaczego w 2007 roku firma przekazała trzy sta milionów dolarów na cele chary taty wne, a akcjonariuszom wy płaciła jedy nie skromne dy widendy 3. Odkry ł, że firma przelewa wielkie kwoty na Kreml, szczególnie na konta zajmującej się ochroną urzędników państwowy ch Federalnej Służby Ochrony , którą kierował Wiktor Zołotow, wieloletni ochroniarz osobisty Putina. Nawalny nie dy sponował środkami prawny mi umożliwiający mi mu legalne prowadzenie śledztwa, ale uży ł ostatniej wolnej platformy dy skursu publicznego w Rosji, Internetu, żeby stworzy ć wirtualny katalog naduży ć, konfliktów interesów i chciwości w okradaniu skarbu państwa. Nie poprzestając na Transniefcie, opisy wał podejrzane i zwy kle bardzo przeszacowane kontrakty agencji rządowy ch i firm, nieczy ste interesy deputowany ch do Dumy , a także luksusowe posiadłości, które deputowani i członkowie rządu naby wali dla siebie i swoich dzieci pomimo skromny ch oficjalny ch pensji urzędniczy ch. Zrobił to samo co Siergiej Magnitski – wy ciągnął wnioski z zapisów publiczny ch. Wprawdzie nie by ły zupełnie jawne, ale stały się bardziej dostępne między inny mi dzięki inicjaty wom zaproponowany m przez Miedwiediewa, takim jak zarządzenie, by informacje o wszy stkich przetargach publiczny ch zamieszczać w Internecie. Nawalny stworzy ł stronę internetową pod adresem RosPil.ru; przekształciła się ona w forum, gdzie uważnie przy glądano się ty m przetargom. Udało mu się poruszy ć opinię publiczną do tego stopnia, że unieważniono niektóre kontrakty , ale jego odkry cia rzadko doprowadzały do godny ch uwagi procesów sądowy ch.
Nawalny wy korzy stał fakt, że w Dumie tliło się niezadowolenie wobec sy stemu, a nawet wobec samego Putina. Dzięki temu zy skał popularność i nie ukry wał, że jego ambicją jest stworzenie ruchu polity cznego, który poprowadzi Rosję w inny m kierunku. Imponował wzrostem, by ł przy stojny , miał mocną szczękę i roztaczał aurę niekoniecznie gniewnego oburzenia; wy glądało na to, że jest pierwszą istotną z polity cznego punktu widzenia postacią, która wy łoniła się z rozdrobnionej opozy cji i miała potencjał, żeby przeciwstawić się samemu Putinowi. Tego faktu nie można by ło długo ignorować. Trudno by ło nie zauważy ć również roli liberalny ch reform Miedwiediewa w stworzeniu warunków dla niespodziewanego pojawienia się groźnego ry wala mogącego sięgnąć po władzę.
D
o czasu drugiego procesu Chodorkowskiego Miedwiediew ani razu nie zbuntował się otwarcie
przeciwko Putinowi i nigdy nie odmawiał mu racji; ale pod koniec jego prezy dentury zaczęły się oznaki niezapowiedzianej oficjalnie kampanii między obozami wierny mi obu przy wódcom. W sty czniu 2011 roku Arkadij Dworkowicz, jeden z doradców Miedwiediewa, publicznie ostrzegał, że drugi proces Chodorkowskiego zaszkodził klimatowi inwesty cy jnemu w Rosji, bo utwierdzał przedsiębiorców w przekonaniu, że wy miar sprawiedliwości w ty m kraju jest kapry śny i doszczętnie skorumpowany . Kilka ty godni później Miedwiediew wrócił do Davos, gdzie debiutował cztery lata wcześniej, i przedstawił zary s ambitny ch planów modernizacji rosy jskiej gospodarki, przekonując, że bez względu na przy padek Chodorkowskiego jego kraj przy wita z otwarty mi rękami zagraniczny ch inwestorów i ich kapitał. Zaledwie kilka dni przed wy ruszeniem na szczy t w Davos Miedwiediew przepchnął przez Dumę wy negocjowane z Obamą porozumienie Nowy START, a będąc w Szwajcarii, skorzy stał z okazji, by zgłosić chęć powrotu do rozmów o przy stąpieniu Rosji do Światowej Organizacji Handlu, które Putin zniweczy ł w 2009 roku. Wy bory nowego parlamentu by ły rozpisane na koniec roku, prezy denckie zaś na trzy miesiące później. Miedwiediew zaproponował konkurency jną wizję przy szłości, a członkowie administracji Kremla oraz rządu skłaniali się ku niej albo ku wizji Putina. W Davos musiał się zmierzy ć właśnie z ty m, czego unikał w swoich wy stąpieniach – rozpoczętą w Tunisie w grudniu 2010 roku arabską wiosną. Fala protestów przelała się przez cały arabski świat, doprowadziła do obalenia Husniego Mubaraka w Egipcie i zagroziła pułkownikowi Mu’ammarowi al-Kaddafiemu w Libii. Miedwiediew nie ty lko przy znał rację aspiracjom wieloty sięcznego tłumu, który wy szedł na ulice w Tunezji, żeby zaprotestować przeciwko korupcji, nędzy i brakowi praw polity czny ch, ale jeszcze dodał, że obowiązkiem rządu jest ustosunkowanie się do głosów niezadowolenia. Dalej podkreślił, jak ważne są wzajemne relacje między rządzony mi a rządzący mi – powiedział to w taki sposób, że jego słowa można by ło z powodzeniem odnieść do sy tuacji w Rosji, gdzie wolę narodu wy łączono z procesu
wy borczego. „Kiedy rządy pozostają w ty le za zmianami społeczny mi i nie spełniają oczekiwań ani marzeń ludzi, to niestety wkrada się dezorganizacja i chaos – mówił dalej w Davos, wy raźnie coraz bardziej przekonany o słuszności swoich słów. – To problem samy ch rządów i ich odpowiedzialności. Nawet jeżeli rządy uznają, że wiele stawiany ch im żądań nie nadaje się do realizacji, to i tak muszą dalej prowadzić dialog z różny mi grupami społeczny mi, w przeciwny m razie tracą rzeczy wistą podstawę swojego działania”. Demonstracje w krajach arabskich zelektry zowały nękaną kłopotami opozy cję w Rosji, przy najmniej we wciąż bezpiecznej przestrzeni Internetu, a z wy powiedzi Miedwiediewa można by ło wy wnioskować, że sy mpaty zuje z ideami, który ch Putin najbardziej się obawiał. Miedwiediew nie pochwalał demonstracji w swoim kraju, ale zdawał się niezdecy dowany . Wiceprezy dent Stanów Zjednoczony ch Joseph Biden zacy tował nawet jego słowa podczas wy kładu na Uniwersy tecie Moskiewskim w marcu 2011 roku. Przy pomniał, że Rosjanie powinni mieć takie same prawa jak wszy stkie inne narody . „Większość Rosjan chciałaby sama wy bierać przez głosowanie przy wódców swojego kraju i mniejszy ch jednostek tery torialny ch – powiedział Biden, pośrednio opowiadając się po jednej ze stron nieoficjalnej kampanii wy borczej. – Chce mieć prawo wolności zgromadzeń i mediów niezależny ch od władzy . Chce ży ć w państwie, które walczy z korupcją. Na ty m polega demokracja. To właśnie składniki ustroju demokraty cznego. Dlatego apeluję do was, drodzy studenci: nie idźcie na żadne kompromisy , kiedy w grę wchodzą fundamenty demokracji. Nikomu nie musicie oddawać niczy m Faust swojej duszy ”4. Za kulisami Biden próbował wy korzy stać tę wizy tę, by namówić Miedwiediewa do poparcia decy zji Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie interwencji wojskowej w Libii, gdzie pokojowe demonstracje przerodziły się w powstanie zbrojne przeciwko dy ktatorowi Mu’ammarowi alKaddafiemu. Stany Zjednoczone, ich sprzy mierzeńcy z NATO i kilka krajów arabskich chciały ustanowić strefę zakazu lotów nad ty m państwem, żeby zapobiec krwawemu stłumieniu rebelii. Miedwiediewa w końcu przekonał humanitarny cel tej interwencji, więc zgodził się na nią wbrew opozy cji Ministerstwa Spraw Zagraniczny ch i inny ch funkcjonariuszy bezpieczeństwa narodowego, którzy twierdzili, że kampania prowadzona przez NATO poza oficjalny m obszarem działalności sojuszu jest równoznaczna z rozszerzaniem hegemonii Amery ki na kolejną część świata. Prezy dent niebezpiecznie zboczy ł z wy znaczonej przez Putina ścieżki, co nieuchronnie prowadziło do konfrontacji. Kilka ty godni wcześniej Putin ostrzegał, że powstanie w Libii i inny ch krajach arabskich podsy ci działania islamskich ekstremistów sprzy mierzony ch z Al-Kaidą wspieraną i wspomaganą przez krótkowzroczny ch sy mpaty ków na Zachodzie, którzy próbują obalić rządy autokraty czny ch przy wódców. Nie my lił się co do nasilenia ruchów ekstremisty czny ch. Te opanowały bowiem Libię i zaostrzy ły pełzającą wojnę domową w Sy rii, o wiele ważniejszy m kraju sojuszniczy m
Rosji na Bliskim Wschodzie. Poparcie Putina dla autokraty czny ch dy ktatorów Libii i Sy rii powszechnie oceniano przez pry zmat rosy jskich interesów geopolity czny ch obejmujący ch projekty energety czne i kontrakt na budowę linii kolejowej łączącej nadmorskie miasta w Libii (wy negocjowany przez przy jaciela Putina, Władimira Jakunina), masową sprzedaż uzbrojenia, a w przy padku Sy rii także jedy ną rosy jską bazę wojskową poza terenem by łego Związku Radzieckiego. Fakty cznie jego ostrożność wy nikała z jeszcze głębszy ch pobudek. Zdaniem Putina istniał mroczny związek między demokraty czny mi aspiracjami a wzrostem znaczenia rady kalizmu, między wolny mi wy borami a chaosem, który musiał po nich nastąpić. „Zerknijmy wstecz na historię, jeśli łaska – powiedział Putin w luty m w Brukseli. – Gdzie mieszkał Chomeini, przy wódca irańskiej rewolucji? Mieszkał w Pary żu. Popierała go większość Zachodu. I teraz Zachód musi się zmierzy ć z irańskim programem nuklearny m. Pamiętam, jak nasi partnerzy nawoły wali do przeprowadzenia sprawiedliwy ch, demokraty czny ch wy borów na tery toriach Palesty ny . Doskonale! Zwy cięzcą ty ch wy borów został Hamas”. Insty nktownie, podświadomie czuł, że powstanie w Libii jest po prostu kolejny m krokiem w kierunku rewolucji inspirowanej z my ślą o Moskwie. Może w przy padku Miedwiediewa istotną rolę odgry wała różnica wieku lub fakt, że nigdy nie pracował w służbach bezpieczeństwa, a może jego łagodny charakter, w każdy m razie nie podzielał tego przy gnębiającego braku zaufania do Zachodu, demokracji i ludzkiej natury . Przez pierwsze trzy lata prezy dentury administracja Baracka Obamy przy milała się do niego, a teraz nie ty lko Stany Zjednoczone, ale i państwa o wiele bliżej współpracujące z Rosją, takie jak Francja czy Włochy , zaczęły apelować do prezy denta Rosji, żeby pomógł zapobiec rzezi ludności cy wilnej w Libii. I zgodnie z jego instrukcjami Rosja wstrzy mała się od głosu, kiedy 17 marca Rada Bezpieczeństwa uchwalała rezolucję nr 1973 pozwalającą na uży cie wojska, by przeszkodzić siłom Kaddafiego w marszu na przy czółki powstańców we wschodniej Libii. Decy zja Miedwiediewa wy wołała gwałtowne wzburzenie wśród dy plomatów rosy jskich i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Władimir Czamow, ambasador Rosji w Libii, wy słał do prezy denta telegram, w który m ostrzegał go przed stratą ważnego sprzy mierzeńca. Miedwiediew odwołał go z placówki, ale ambasador wrócił do Moskwy i publicznie oświadczy ł, że prezy dent podejmuje decy zje sprzeczne z interesem państwa. Dwa dni później NATO przy puściło pierwszy atak powietrzny – o wiele śmielszy manewr zaczepny wy mierzony przeciwko obronie przeciwlotniczej tego kraju, niż powszechnie oczekiwano. Wielu oby wateli rosy jskich uznało Miedwiediewa za współwinnego kolejnej wojny prowadzonej przez Amery kę.
J
eden z najbliższy ch doradców premiera twierdził później, że Putin nie przeczy tał postanowień
Rady Bezpieczeństwa przed głosowaniem, lecz zdał się na prezy denta, bo sam by ł bardziej
zaabsorbowany sprawami „dy plomacji ekonomicznej” niż polity ką zagraniczną. Kiedy jednak spadły pierwsze bomby , zrozumiał wagę tego wy darzenia; niewy powiedziany m wprost celem wojny powietrznej NATO nie by ła ochrona wziętej w krzy żowy ogień ludności cy wilnej, lecz obalenie reżimu Kaddafiego. Jego zdaniem Miedwiediew został wy stry chnięty na dudka. „Putin w końcu przeczy tał rezolucję i doszedł do wniosku, że niektórzy przy wódcy za pomocą gładkich słów po prostu usprawiedliwiają takie czy ny jak ten” – powiedział jego doradca5. Gdy na Libię spadł deszcz NATO-wskich bomb, Putin postanowił zabrać głos. Podczas wizy ty w fabry ce uzbrojenia nazwał rezolucję ONZ „błędną i niewłaściwą”. „Wy starczy ją raz przeczy tać, żeby od razu zrozumieć, że umożliwia dowolnej stronie podjęcie dowolny ch działań wy mierzony ch przeciwko niepodległemu państwu. Ogólnie rzecz biorąc, przy pomina mi to wezwanie do krucjaty w średniowieczu, kiedy jeden człowiek zwoły wał inny ch, żeby razem dokądś ruszy ć i kogoś wy zwolić”. Porówny wał tę akcję do amery kańskich wojen z ubiegłej dekady , nalotów bombowy ch na Serbię, Afganistan i – pod sfałszowany m pretekstem – na Irak. „Teraz przy szła kolej na Libię”. Rzecznik Putina twierdził, że premier wy raził jedy nie pry watną opinię, ale by ło oczy wiste, że to nagana dla Miedwiediewa, który już by ł szeroko kry ty kowany za podpisanie rezolucji. Prezy dent czy m prędzej zwołał konferencję dla akredy towany ch na Kremlu dziennikarzy . Wy stąpił przed swoją podmoskiewską daczą, żeby bronić decy zji o wstrzy maniu się od głosu i przy najmniej w zawoalowany sposób skry ty kować Putina. Miał na sobie szczelnie zapiętą skórzaną kurtkę lotniczą z futrzany m kołnierzem. Wy glądał na zawziętego i nieco podenerwowanego, a nawet ziry towanego. Powiedział, że działanie Rady Bezpieczeństwa by ło uzasadnione w świetle akcji podejmowany ch przez Libię. Jego słowa brzmiały jak usprawiedliwienie. Decy zja Rosji, by nie wetować rezolucji, świadczy ła o wy sokim profesjonalizmie jej przy wódcy i miała służy ć znalezieniu rozwiązania narastającego konfliktu. „Wszy stko, co obecnie dzieje się w Libii, jest wy nikiem absolutnie nagannego zachowania libijskich władz oraz ich przestępstw wobec własnego narodu”. Miedwiediew wy raził ubolewanie z powodu intensy wności bombardowań (by ły konty nuowane jeszcze przez osiem miesięcy ), lecz jednocześnie ostrzegł, że języ k Putina nie pomaga w zakończeniu walk. „Sądzę, że powinniśmy bardzo ostrożnie dobierać słowa. Niedopuszczalne jest uży wanie argumentów, które mogą doprowadzić do starcia cy wilizacji, mówienie o krucjatach i tego rodzaju rzeczach. Nie ma na to naszej zgody ”.
U
schy łku swojej kadencji Miedwiediew podwoił wy siłki mające na celu wprowadzenie
liberalny ch reform ekonomiczny ch, jakby liczy ł się z faktem, że jego czas się kończy . Wy dał między inny mi dekret, że ministrowie rządu nie mogą dłużej zasiadać w zarządach spółek
państwowy ch, z który ch Putin uczy nił główny element swojej polity ki gospodarczej. Miedwiediew sam by ł członkiem rady nadzorczej Gazpromu, pełniąc jednocześnie funkcję szefa kancelarii prezy denta, a potem wicepremiera, ale wprowadzenie zakazu sprawowania podwójny ch urzędów stanowiło próbę osłabienia jego głównego ry wala z obozu Putina, Igora Sieczina, który zarządzał Rosnieftem, będąc wicepremierem. (Putin ostatecznie zgodził się na to ograniczenie, ale z wy jątkiem Rosnieftu, gdzie jego bliski sojusznik i by ły premier Wiktor Zubkow pozostał na stanowisku). Wy raźnie dało się wy czuć, że Miedwiediew chciałby pozostać u władzy , ale otwarta deklaracja by łaby dla niego zby t ry zy kowna. Toczy li z Putinem coś w rodzaju prawy borów prezy denckich, ale liczy ł się ty lko głos tego drugiego, o czy m Miedwiediew dobrze wiedział. W maju, po trzech latach urzędowania, Miedwiediew zwołał swoją pierwszą konferencję prasową – imprezę, którą Putin organizował co roku, żeby zademonstrować własny wpły w na polity kę i rząd. Wy stęp Miedwiediewa by ł bladą imitacją spektakli Putina i zorganizowano go o wiele za późno w akcie polity cznej desperacji. Odby ł się w Skołkowie, wciąż rozbudowy wany m centrum technologii – Miedwiediew marzy ł, że ośrodek ten stanie się kiedy ś rosy jską Doliną Krzemową. Prezy dent zapewniał o swojej lojalności wobec Putina i chwalił ich wspólne poświęcenie dla kraju, ale dodał, że jego zdaniem relacje Rosji z NATO „są nie najgorsze” pomimo wojny w Libii, a także że Ukraina ma prawo starać się o integrację z Unią Europejską – chociaż według Putina mogło się to skończy ć katastrofą. Odpowiadając na py tanie o wy mianę gubernatorów regionów, nawiązał, jak się zdaje, do trwałości władzy Putina. Powiedział, że przy wódcy nie powinni zby t kurczowo trzy mać się stanowisk, ty lko zrobić miejsce dla nowego pokolenia, tak jak to się stało w Tunezji i Egipcie. „Sądzę, że to ważne, bo nikt nie może w nieskończoność sprawować władzy – stwierdził. – Ludzi, którzy się łudzą, że to możliwe, zwy kle spoty ka zły koniec, czego ostatnio mieliśmy przy kłady na cały m świecie”. Ale w obliczu przedłużającej się wojny w Libii prezy dentura Miedwiediewa stała się celem otwartej kry ty ki w mediach, a zabiegi Putina niewątpliwie się do niej przy czy niły . W maju zapowiedział utworzenie nowej organizacji, Wszechrosy jskiego Frontu Narodowego, który miał rozszerzy ć koalicję polity czną wokół niego i zdy stansować go od „partii oszustów i złodziei”. Już po kilku dniach kilkaset organizacji, związków, towarzy stw i fabry k zgłosiło chęć przy stąpienia do koalicji. Jedy ny m celem tego projektu by ła konsolidacja ich przez Putina, a nie przez urzędującego prezy denta i „przy wódcę narodu”. Miedwiediew forsował propozy cje reform ekonomiczny ch, uwolnił kapitał i wprowadził innowacy jne rozwiązania, ale wciąż tracił poparcie. Spotkał się pry watnie z dwudziestoma siedmioma najważniejszy mi biznesmenami w kraju – oligarchami, którzy tak jak wszy scy z zaparty m tchem i coraz większy m niepokojem oczekiwali wy niku „prawy borów”. Przedstawił im dwie drogi – poparcie jego propozy cji, a pośrednio też
kandy datury albo zgodę na apaty czny status quo. Uczestnicy spotkania odebrali słowa Miedwiediewa jako ultimatum, ale to, co mówił prezy dent, brzmiało tak mętnie, że większość nie by ła pewna, czy ma wolę – i możliwości – by walczy ć o utrzy manie urzędu. Po konferencji by li i tacy , co kpili z jego deklaracji. „I co? Na co się pan zdecy dował?” – py tali6. W czerwcowy m wy wiadzie dla „Financial Timesa” Miedwiediew po raz pierwszy przy znał, że chciałby w następnej kadencji dalej pełnić urząd prezy denta, ale musiał dodać, że decy zja w tej sprawie nie zależy ty lko od niego. „Sądzę, że każdy lider, który zajmuje takie stanowisko jak prezy dent, po prostu musi cały czas my śleć o reelekcji – powiedział. – Jest jednak zupełnie inną kwestią, czy zdecy duje się na udział w wy borach. Tak więc chęci i ostateczna decy zja to dwie różne sprawy . I to moja odpowiedź”7. Jeśli nawet Miedwiediew chciał uzy skać większą niezależność polity czną, to nie obnosił się z ty m zamiarem. Mógł wy korzy stać dowolne wy stąpienie publiczne albo wy wiad, żeby w otwarty sposób zadeklarować chęć startu w wy borach, może nawet w opozy cji do Putina, co dałoby elektoratowi rzeczy wistą możliwość wy boru. Ty mczasem niezby t zręcznie zostawił bez odpowiedzi py tanie, które latem 2011 roku wciągnęło kraj w długotrwały kry zy s polity czny przy wodzący na my śl niepewność „kłopotliwego roku 2008”. Nastąpiła seria katastrof, smutny ch objawów paraliżu państwa, takich jak zatonięcie promu na Wołdze w lipcu, kiedy zginęło ponad stu dwudziestu ludzi, albo wy padek samolotu z zawodnikami i trenerami jednej z rosy jskich druży n hokejowy ch, Łokomotiwu Jarosław. Zgodnie z planem Miedwiediew miał za kilka dni poprowadzić konferencję w Jarosławiu, skąd pochodzili tragicznie zmarli sportowcy . Zdawało się zatem, że to zły omen. Już nawet najważniejsi ministrowie bali się uczestniczy ć w ty ch konferencjach, bo nie chcieli budzić podejrzeń, że bardziej popierają Miedwiediewa niż Putina. Chłodna chary zma Putina, jego żelazna determinacja i umiejętność wzniesienia się ponad codzienne trudy ży cia w Rosji chroniły go przed odpowiedzialnością, kiedy zdarzały się takie tragedie. Ty mczasem Miedwiediew zdawał się przy tłoczony nimi jako prezy dent. Opinia publiczna winiła go – nie zawsze spontanicznie – zarówno o zatonięcie promu, jak i katastrofę samolotu. Nagle w ramach starannej kampanii, która podkreślała nawet fizy czne różnice między oby dwoma mężczy znami, wy raźnie nasiliła się obecność Putina w mediach. Pokazy wano go podczas wizy ty na obozie letnim organizacji młodzieżowej Nasi; modlił się w jedny m z najświętszy ch miejsc rosy jskiej Cerkwi; nurkował w Morzu Czarny m wśród ruin staroży tnego miasta i – uwaga! – gdy wy pły nął na powierzchnię, trzy mał w rękach dwie zaby tkowe amfory . Później jego rzecznik prasowy Dmitrij Pieskow przy znał, że to „odkry cie” by ło wy reży serowane, ale sprostowanie pozostało jedy nie niezauważoną przez nikogo adnotacją do promowanego w telewizji wizerunku faceta w obcisły m kombinezonie nurka, wciąż fizy cznie sprawnego
i cieszącego się doskonałą kondy cją.
W
e wrześniu, kiedy delegaci Jednej Rosji spotkali się na stadionie Łużniki, wciąż panowała
wśród nich przy prawiająca o dreszcze niepewność, a nawet obawa, bo wielkimi krokami nadchodziła kolejna przemiana polity czna. Już pisano pierwsze wersje programu, z który m partia miała iść do wy borów za dziesięć ty godni, a wciąż nikt – nawet liderzy Jednej Rosji ani najbliżsi współpracownicy Putina i Miedwiediewa – nie wiedział, czy dokonano już wy boru ani czy ów nieznośny stan będzie się utrzy my wał do wy borów prezy denckich w 2012 roku. Tego sobotniego dnia delegaci słuchali na stadionie przemówień wy chwalający ch transformację ideologicznego imperium, które spróchniało, zawaliło się, a teraz odrodziło z popiołów pod wodzą – co jasno dano do zrozumienia – jednego człowieka: Putina. Przewodniczący Dumy Bory s Gry złow wy glądał zupełnie jak aparatczy k z dawny ch czasów: z surową miną na zapadniętej twarzy odczy tał program wy borczy partii, składając monotonny m głosem obietnice dobroby tu i środków na nowe projekty . W końcu światła przy gasły , a wśród publiczności rozległ się szmer stłumiony ch głosów. Z obu stron weszli na scenę Putin i Miedwiediew, oświetleni jupiterami niczy m gwiazdy rocka. Kroczy li ramię w ramię, poruszając się z sy nchroniczną precy zją niczy m zgrany tandem. Putin roztaczał aurę absolutnej pewności siebie. Jego zwolennicy mówili, że kraj zawsze potrzebował kogoś o takim charakterze, a nie wsty dliwego, skulonego ze strachu przy wódcy podupadłego mocarstwa. Putin przemówił pierwszy , zgodnie z protokołem hierarchii polity cznej. Zaczął od nawiązania do „najpilniejszy ch wy zwań stojący ch przed narodem”, a następnie przeszedł do najważniejszej kwestii zaprzątającej my śli delegatów – lecz okazało się, że jego przemówienie by ło jedy nie rozbudowany m, przewrotny m blefem. Nie udzielił konkretnej odpowiedzi na nurtujące ich py tanie, by ł równie tajemniczy jak podczas pry watny ch narad, na które od jakiegoś czasu zapraszał różny ch współpracowników. „Zdaję sobie sprawę, że przy by li na tę konferencję członkowie, zwolennicy i delegaci Jednej Rosji oczekują, że prezy dent i premier Rosji wy rażą swoje propozy cje doty czące układu sił w państwie i struktury rządu po wy borach – powiedział. – Mogę państwa zapewnić, że już dawno doszliśmy do porozumienia na temat tego, co każdy z nas będzie robił w przy szłości. Ustaliliśmy to już kilka lat temu. Ale uczestnicząc w debacie jako obserwatorzy , obaj z panem Miedwiediewem doszliśmy do wniosku, że wcale nie jest najważniejsze, który z nas czy m będzie się zajmował ani jakie będzie piastował stanowisko. O wiele ważniejsza jest jakość wy kony wanej przez nas pracy , osiągnięte rezultaty , opinia ludzi o naszy ch wy siłkach, to, jak ludzie reagują na nasze propozy cje doty czące dalszego rozwoju i czy zapewnią nam wsparcie”. Ze słów Putina można się wiele dowiedzieć o jego rozumieniu demokracji: zadaniem
społeczeństwa nie jest wy bieranie przy wódców poprzedzone taką czy inną kampanią wy borczą, ty lko zatwierdzanie ty ch, którzy już zostali wy brani. Ogłosił, że zgodnie z niespełna dziesięcioletnim zwy czajem Miedwiediew znajdzie się na pierwszy m miejscu listy kandy datów partii podczas grudniowy ch wy borów parlamentarny ch, co „zagwarantuje Jednej Rosji oczekiwane i uczciwe zwy cięstwo”. Owacje zdawały się ruty nowe; Putin wciąż nie powiedział ani słowa o przy szły ch rolach członków tandemu. Po chwili Miedwiediew zastąpił go na mównicy . „Naturalnie to dla mnie przy jemność, że mogę tu wy stąpić” – zaczął, uśmiechając się z zakłopotaniem. Po czterech latach urzędowania wciąż nie opanował sztuki wy stąpień publiczny ch. „Wy czuwam na tej sali szczególny rodzaj energii. Powietrze jest naładowane emocjami”. Pozy ty wnie ocenił rosy jską demokrację i „nowy poziom kultury polity cznej”, na który wzniósł się naród, ale po chwili ostrzegł, że Rosji grozi „nadmierny formalizm i biurokracja”. Delegaci słuchali go bez emocji; z każdy m słowem tracił ich zainteresowanie. „Te zjawiska prowadzą do stagnacji i degradacji sy stemu polity cznego – stwierdził. – Niestety w historii naszego kraju już doświadczy liśmy ty ch zjawisk”. Przedstawił ośmiopunktowy program polity czny . Zawarł w nim te same obietnice, które powtarzał od niemal czterech lat i dotąd nie zrealizował: modernizację ekonomii i przemy słu, gwarancję płac, emery tur i opieki zdrowotnej – bo oby watele wciąż nie mogli by ć ich pewni – walkę z korupcją, wzmocnienie sy stemu sądowego i wy miaru sprawiedliwości, walkę z nielegalną imigracją, a jednocześnie ochronę „wieloetnicznego i wieloreligijnego pokoju”, wprowadzenie „nowoczesnego ustroju polity cznego”, rozbudowę milicji i wojska, a także prowadzenie silnej, „autonomicznej i rozsądnej polity ki zagranicznej”. Po ty ch słowach przy jął od Putina nominację na lidera listy wy borczej partii, a na końcu odniósł się do dawno powzięty ch ustaleń wspomniany ch przez przedmówcę. Miedwiediew mówił jak człowiek czy tający własny nekrolog polity czny ; by ła to doprawdy jedna z najdziwniejszy ch rezy gnacji, jakie usły szał świat. Wy łoży ł swoją wizję przy szłości kraju i gorąco jej bronił, chociaż właśnie w tej chwili zrzekał się urzędu, który pozwoliłby mu ją urzeczy wistnić. „Proponuję, żeby śmy teraz poruszy li inną ważną kwestię, ponieważ w naturalny sposób interesuje delegatów i wszy stkich śledzący ch polity kę, czy li porozmawiali o kandy daturze na urząd prezy denta. W świetle złożonej mi propozy cji, żeby m zajął pierwsze miejsce na liście wy borczej Jednej Rosji i zajął się pracą na rzecz partii, a także wobec mojej gotowości do wy kony wania prakty czny ch obowiązków w rządzie – o ile osiągniemy sukces w wy borach – sądzę, że będzie właściwe, by kongres partii poparł kandy daturę obecnego premiera Władimira Putina na prezy denta naszego kraju”.
W
gruncie rzeczy można by ło się chy ba tego spodziewać. Już prawie od roku kapitał polity czny
Miedwiediewa topniał z dnia na dzień. Mimo to nad try bunami uniósł się stłumiony okrzy k zdziwienia wy doby wający się z kilkuset gardeł, który po chwili zmienił się w burzę oklasków. Aplauz falami przetaczał się przez wielki stadion. Putinowi udało się wy wołać napięcie i rozładować je w wy brany m przez siebie momencie. Stał na try bunie w blasku jupiterów, oczy mu bły szczały , ale jego uśmiech by ł wąski, lekko drwiący i ulotny . Nie uniósł rąk ani w żaden inny sposób nie okazał radości z triumfu, nie zachowy wał się jak kandy dat, któremu właśnie dano szansę ubiegania się o najwy ższy urząd w państwie. Po prostu skinął głową, jakby jego powrót na fotel prezy dencki by ł czy stą formalnością. Po słowach Miedwiediewa Putin drugi raz wszedł na scenę i wy głosił długie, bardzo szczegółowe i poruszające wiele problemów przemówienie. Przedstawił w nim plany wsparcia weteranów wojenny ch, rolników, lekarzy , nauczy cieli, naukowców i żołnierzy . Mówił o prakty czny ch aspektach rządzenia – właśnie takich rzeczy Rosjanie oczekiwali od człowieka nalegającego przez wiele lat na przestrzeganie właściwej polity ki i podejmującego właściwe decy zje dla dobra narodu. Złoży ł deklarację, że przezwy cięży trudności wy nikłe z globalnego kry zy su ekonomicznego, kolejny raz ostentacy jnie zwracając uwagę na fakt, że „Rosja nie przy łoży ła do niego ręki”. Poświęcił niewiele uwagi umieszczeniu Miedwiediewa na czele listy wy borczej Jednej Rosji ani swojemu powrotowi na urząd prezy denta, co nagle zdało się oczy wiste i przesądzone. „Zaczął się dla nas długi proces wy borczy . Wy bory do Dumy Państwowej odbędą się czwartego grudnia, a po nich nastąpi tworzenie komisji i ciał rządowy ch. Wy bory prezy denckie są zaplanowane na wiosnę przy szłego roku. Chciałby m wam podziękować za pozy ty wne przy jęcie mojej kandy datury . To dla mnie wielki zaszczy t”. Mówił tak, jakby to nie on sam wszy stko zaplanował. Zdaniem Putina wszy stko ustalono już kilka lat wcześniej. Miedwiediew powiedział mniej więcej to samo, ale fakty cznie by ło inaczej. Miał nadzieję, że będzie pełnił urząd drugą kadencję; na pewno zależało mu na ty m do początku września, lecz potem jego publiczna akty wność zaczęła sugerować, że zapadły inne decy zje. Sam poznał szczegóły planu Putina dopiero wieczorem przed nocny m spotkaniem w Nowo-Ogariowie. Kiedy drukowano karty na wy bory , w który ch Miedwiediew miał zostać szefem partii, pierwsze miejsce na liście wciąż by ło puste – wy pełniono je dopiero po ogłoszeniu jego nominacji na stadionie Łużniki. Według jednej z relacji Putin nie pozwolił Miedwiediewowi podzielić się tą informacją nawet z żoną8. Jeżeli Putin cały czas nosił się z zamiarem powrotu na fotel prezy dencki, to nie zdradził go nikomu z rządu ani nawet z kręgu najbliższy ch współpracowników. Ty m bardziej nikt nie mógł wpły nąć na wy nik jego rozmy ślań. Podjął najważniejszą decy zję w swojej karierze polity cznej, kierując się jedy nie insty nktem. Arkadij Dworkowicz, jeden z urzędników wierny ch Miedwiediewowi, jeszcze podczas kongresu wy powiedział się z sarkasty czną rezy gnacją na ten temat.
W udzielony m rok wcześniej wy wiadzie Dworkowicz przy znał, że planom Miedwiediewa – i całej jego prezy denturze – najsilniej sprzeciwiają się „ci, którzy żerują na stary m sy stemie, na niewy dolności budżetu i gospodarce opartej na zasobach naturalny ch”9. Nie uży ł nazwisk, ale by ło jasne, że miał na my śli ludzi skupiony ch wokół Putina. „A teraz przełączmy się na kanał sportowy ” – tweetował wprost z kongresu.
P
utin nie zamierzał tłumaczy ć się przed Kremlem ze swojej decy zji o powrocie na urząd
prezy denta. Mógł dalej by ć najwy ższy m przy wódcą, nawet gdy by Miedwiediew został prezy dentem na drugą kadencję. Możliwe, że jedy na przy czy na zmiany na ty m stanowisku by ła oczy wista, chociaż zdaniem najbardziej zagorzały ch zwolenników Putin się obawiał, że jego następca nie jest wy starczająco silny m liderem. Jeszcze przez wiele miesięcy po ogłoszeniu powzięty ch decy zji ci sami zwolennicy zawzięcie starali się umniejszy ć zasługi Miedwiediewa, wskazując na słabość, którą okazał podczas konfliktu w Gruzji, i fakt, że nie powstrzy mał wojny NATO w Libii. Nawet anegdota o ty m, że Miedwiediew nie mógł powiedzieć żonie o ustaleniach z Putinem, by ła zaprawiona złośliwościami, że nie by ł pewny , czy ona też nie spróbuje go zniechęcić do ubiegania się o drugą kadencję. Te głosy służy ły usprawiedliwieniu decy zji Putina, ale nie tłumaczy ły jego moty wów. On sam zresztą nie czuł się zobowiązany do podania ty ch moty wów. Urząd prezy denta przy sługiwał mu, gdy ty lko przy szła mu ochota po niego sięgnąć, i widocznie uważał to za wy starczający powód. W końcu ci, którzy żałowali, że Putin znowu zostanie prezy dentem, w pełni zdali sobie sprawę z tego, jak wielkie znaczenie miała zmiana konsty tucy jna wy dłużająca jego kadencję. Putin miał sprawować ten urząd przez następne sześć lat zamiast czterech, czy li do 2018 roku. Gdy by potem jeszcze raz ubiegał się o reelekcję – w sumie na czwartą kadencję – rządziłby Rosją do 2024 roku, prześcigając nawet Breżniewa pod względem długości sprawowania rządów. Jedy nie Stalin pozostawał u szczy tu władzy dłużej – przez trzy dzieści jeden lat. Kry ty cy Putina, a nawet część jego zwolenników, zaczęli liczy ć lata, żeby przewidzieć swój wiek, kiedy w narzuconej przez Kreml „sterowanej demokracji” zaistnieje szansa, że pojawi się jakiś nowy przy wódca. Fotografie zmanipulowane w taki sposób, żeby ukazać proces starzenia, stały się popularny mi memami w Internecie. Opozy cy jny dziennik „Nowaja Gazieta” publikował kary katury Putina u przewidy wanego schy łku jego kariery polity cznej – z pooraną zmarszczkami twarzą, ły siną, w mundurze upstrzony m orderami i baretkami. Nie szczędzono też jego najbliższy ch podwładny ch, którzy towarzy szy li mu od zawsze. Na ry sunkach wy glądali jak zgarbieni weterani Wielkiej Wojny Ojczy źnianej, wciąż darzeni szacunkiem i honorami za czy ny dokonane w zamierzchłej przeszłości10.
Jeszcze częściej wy śmiewano Miedwiediewa – nadzieję liberałów i zwolenników reform. Decy zji o zamianie stanowisk nadano rosy jską nazwę roszady (rokirowka), manewru szachowego, podczas którego król zamienia się miejscami z wieżą, zwy kle dla wzmocnienia swojej pozy cji. Teraz nikt nie miał wątpliwości, kto bez względu na okoliczności posiadał największą władzę. Złudzenia stracili nawet ludzie mający nadzieję, że pewnego dnia Miedwiediew wy pracuje sobie pozy cję niezależnego lidera. By li źli i gorzko rozczarowani. Bez względu na to, czy decy zja zapadła w 2008, czy w 2011 roku, Miedwiediew okazał się jedy nie pionkiem w rozegrany m przez Putina gambicie, który umożliwił mu obejście litery prawa ograniczającego długość kadencji. Rosjanie kpili, że jego największy m osiągnięciem by ło zmniejszenie liczby stref czasowy ch w Rosji z jedenastu do dziewięciu i przejście na stałe na czas letni. Dzień po ogłoszeniu decy zji doty czący ch wy borów minister finansów Aleksiej Kudrin, doty chczasowy domniemany sojusznik Miedwiediewa, publicznie zerwał z nim stosunki, mówiąc, że nie chciałby pracować w kierowany m przez niego rządzie. Miedwiediew próbował tłumaczy ć „swoją” decy zję ty m, że obaj z Putinem umówili się, by o wy borze zdecy dował wy nik sondaży – jakby sądził, że wy niki ty ch badań w Rosji odzwierciedlają rzeczy wiste nastroje wy borców – ale jeszcze bardziej się pogrąży ł, porównując tę sy tuację do znienawidzony ch standardów amery kańskich. Powiedział, że trudno sobie wy obrazić ry walizację między Barackiem Obamą i Hillary Clinton. „Oboje pochodzą z Partii Demokraty cznej, więc podjęli decy zję opartą na ty m, kto jest w stanie osiągnąć lepszy wy nik wy borczy – powiedział niecały ty dzień po kongresie. – My zrobiliśmy to samo”. Fakt, że pominął milczeniem budzące wiele emocji w USA prawy bory , jedy nie dolał oliwy do ognia11.
P
utin uznał, że odniósł się z wy starczający m szacunkiem do prawa zapisanego w rosy jskiej
konsty tucji, ale przeliczy ł się w kwestii reakcji społeczeństwa na swój powrót. Ostatnio coraz bardziej oddalał się od ludzi i mało uwagi poświęcał nastrojom społeczny m, bo – jak sądził – potrafił odczy tać je dzięki intuicji. Sukcesy , który mi lubił się chwalić – stabilizacja i dostatek pomimo kry zy su ekonomicznego – już nie wy starczały , żeby zaspokoić pragnienia nowego pokolenia Rosjan, by ły one bowiem dla nich czy mś oczy wisty m. Chaos lat dziewięćdziesiąty ch pojawiał się jedy nie w odległy ch wspomnieniach, a wielu z ty ch, którzy najwięcej zy skali dzięki boomowi za czasów Putina, oczekiwało teraz nowocześniejszej, bardziej otwartej kultury polity cznej. Kreml dalej trzy mał w żelazny m uścisku przekaz pły nący z telewizji, ale otoczona aurą tajemniczości „wideokracja” już się przejadła, stała się celem saty ry obecnej w literaturze rosy jskiej już od czasów Gogola. Przeciwnicy rokirowki kłębili się na arenie, która wciąż w duży m stopniu wy my kała się manipulacjom Kremla. Frustracja i złość z powodu powrotu
Putina rozlały się po mediach społecznościowy ch i platformach internetowy ch – na Twitterze, YouTubie, Facebooku i jego rosy jskim klonie, VKontakte – gdzie niechęć zmieniła się w na razie wirtualne powstanie ludowe. Architekci tej rebelii wy wodzili się przede wszy stkim ze środowiska wy kształcony ch, dobrze sy tuowany ch i znający ch się na nowy ch technologiach ludzi, którzy swobodnie poruszali się w mediach zacierający ch trady cy jne granice komunikacji. Nazy wano ich „chomikami internetowy mi”; wy puszczali do sieci ciągły strumień skarg, kry ty ki, filmów i kpin, bez skrępowania wy śmiewając Putina, jego wy bry ki, operację plasty czną i upokorzonego pomagiera. Robili to w sposób, na jaki oficjalne media już od dawna się nie pory wały . Wkrótce niezadowolenie zaczęło rozlewać się szeroką falą. Kiedy Putin wszedł na ring po listopadowej „walce wszech czasów” na stadionie Łużniki w Moskwie, przy witały go gwizdy i krzy ki, chociaż zwolennicy Kremla bez przekonania próbowali sugerować, że tłum tak gniewnie reagował na pokonanego w walce Amery kanina albo na długie kolejki do toalet. W wieczorny ch wiadomościach zaprezentowano starannie zmontowany materiał filmowy z wy ciszony mi gwizdami, ale ory ginalne nagranie szy bko wy ciekło do sieci, gdzie znalazł je Aleksiej Nawalny ; ten z saty sfakcją oświadczy ł, że nieprzy chy lne przy jęcie Putina przez fanów sy mbolizuje „koniec pewnej epoki”12. Putinowi już przedtem zdarzało się spoty kać niezadowolony ch wy borców, ale w ty m przy padku gwizdy dochodziły z tłumu ty ch, którzy teorety cznie powinni stanowić trzon jego elektoratu. Ta demonstracja niechęci pokrzepiła przeciwników Putina, bo obaliła mit, że kry ty kują go jedy nie przedstawiciele przetrzebionej elity zwanej niegdy ś inteligencją albo jej nowa generacja woląca nazy wać się na wzór zachodni hipsterami. Wiadomość o powrocie Putina na Kreml spowodowała, że jego popularność osiągnęła najniższy poziom od 2000 roku. Notowania partii stworzonej przez jego strategów by ły jeszcze gorsze. Coraz liczniejsze zastępy kry ty ków pogardliwie nazy wały ją słabą podróbką Komunisty cznej Partii Związku Radzieckiego – ty le że bardziej skorumpowaną. W grudniu, kiedy rozpisano wy bory parlamentarne, stało się oczy wiste, że fundamenty władzy Putina uległy erozji. Przestały wy starczać modele sprawdzające się od 2000 roku. Powołanie przez Kreml nowej, zrzeszającej przedsiębiorców partii „opozy cy jnej” pod nazwą Słuszna Sprawa – jej zadaniem miało by ć pozorne oży wienie rosy jskiej sceny polity cznej – zmieniło się w farsę, gdy zwolennicy miliardera Michaiła Prochorowa nie zostali wpuszczeni na kongres, podczas którego mieli go wy brać na swojego lidera. Nikt nie dawał tej partii żadny ch szans na zwy cięstwo. To Miedwiediew namówił Prochorowa, by zajął się polity ką, lecz za sprawą machinacji Władisława Surkowa, polity cznego demiurga z Kremla, musiał się on usunąć na dalszy plan13. Prochorow, biznesmen, który w 2010 roku kupił należącą do NBA druży nę New Jersey (później Brookly n) Nets, naiwnie sądził, że będzie się cieszy ł autonomią działania. Twierdził, że władza Putina nie jest monolitem i że sam ma zwolenników w jego szeregach, ale jego wy kluczenie świadczy ło o ty m,
że są na straconej pozy cji. „W Rosji wszy stkie wojny toczą się pod dy wanem” – mówił14. Wy bory parlamentarne przebiegły zatem tak samo jak poprzednie – z udziałem ty ch samy ch partii o podcięty ch skrzy dłach, na które władza przy my kała oko i które od dawna stanowiły stały , teraz już zuży ty i wy świechtany rekwizy t polity cznego status quo. Znano je pod nazwą „opozy cji anty sy stemowej” i nominalnie patrzy ły władzy na ręce, ale fakty cznie by ły jej całkowicie podporządkowane: blok komunisty czny Ziuganowa, liberalni demokraci Ży rinowskiego i nacjonaliści pod nowy m szy ldem Sprawiedliwej Rosji i wodzą Siergieja Mironowa, akolity Putina i jego „ry wala” w 2004 roku. Inne mniejsze partie, mogące w jakikolwiek sposób zagrozić Jednej Rosji, takie jak Jabłoko albo ruch Bory sa Niemcowa, zostały stłamszone przez biurokrację wy borczą i absurdy prawne, poddano je represjom albo w ogóle nie dopuszczono do rejestracji ich komitetów wy borczy ch. Zresztą nawet gdy by jakoś trafiły na kartki do głosowania, to prawdziwa opozy cja wobec Putina by ła tak rozdrobniona i rozproszona, tak zdezorganizowana, że po ponad dziesięciu latach marginalizacji nie udało jej się zjednoczy ć pod jedny m sztandarem i z jedny m liderem. Niektórzy przeciwnicy Putina zrezy gnowali z pójścia na wy bory , ale akty wiści w rodzaju Nawalnego namawiali ich, żeby jednak zagłosowali – na dowolny ch kandy datów, by le nie na „partię oszustów i złodziei”. Nie chodziło już o zwy cięstwo, ty lko o zdemaskowanie wy borów w Rosji jako wioski potiomkinowskiej. Putin nie chciał pogodzić się z rzeczy wistością – do tego stopnia, że zdawał się kompletnie nieświadomy niebezpiecznego wrzenia pod powierzchnią rzekomego postępu i dobroby tu. „Jeszcze za wcześnie, żeby wy prawiać mi pogrzeb” – powiedział na spotkaniu Klubu Wałdajskiego ledwo ty dzień przed wy borami, ignorując nawet najbardziej przy milne py tania największy ch klakierów15. Przy szłość Jednej Rosji by ła zupełnie inną sprawą. Jej popularność gwałtownie zmalała, a sondaże wskazy wały , że straci większość konsty tucy jną; mogła zresztą nie uzy skać żadnej większości. Wszy stkich urzędników i bojarów, który ch los zależał od sy stemu polity cznego będącego dziełem Putina, coraz bardziej prześladował duch pomarańczowej rewolucji, a teraz arabskiej wiosny . Kolejni siłacze polity czni upadali jak klocki domina. Nagle można by ło odnieść wrażenie, że wszędzie roi się od wy wrotowców. Mubarak siedział w więzieniu, Kaddafi nie ży ł, Asad zaś by ł oblężony przez zbrojny ch rebeliantów, a krwawa rewolucja podzieliła jego kraj. Putin nie zamierzał by ć następny . Obawy Kremla dały o sobie znać pod postacią pry mity wny ch metod uzy skania wy sokiej frekwencji i głosów dla Jednej Rosji. Jeszcze przed rozpoczęciem wy borów Gołos (czy li głos), organizacja doglądająca, czy przebiegają one prawidłowo, zarejestrowała kilka ty sięcy przy padków łamania obowiązującego w Rosji prawa. Finansowany przez zagraniczne organizacje wspierające demokrację Gołos naniósł na mapę wszy stkie miejsca, gdzie naruszono prawo, a potem zamieścił ten dokument w Internecie, gdzie bły skawicznie się rozprzestrzenił.
Nawet dosy ć lojalne wobec władzy gazety i serwisy internetowe zamieściły tę mapę na swoich stronach. Putin oznajmił hutnikom w Petersburgu, że obserwatorzy wy borów są agentami obcy ch sił próbujący ch zdestabilizować sy tuację w państwie, Gołos zaś nazwał Judaszem. Grupę ukarano mandatem za łamanie prawa wy borczego, którego przestrzeganie chciała wy musić na rządzący ch; w przeddzień wy borów dy rektorkę Gołosu zatrzy mano na kilka godzin na lotnisku w Moskwie i wy puszczono dopiero, gdy zgodziła się dać funkcjonariuszom swój laptop. Atak hakerski na stronę internetową organizacji doprowadził do jej zawieszenia w chwili, gdy zaczęło się głosowanie. Ten sam los spotkał inne strony , między inny mi serwis popularnego, opiniotwórczego radia Echo Moskwy , który niemal na pewno nieprzy padkowo pozostał niedostępny aż do zamknięcia lokali wy borczy ch16. Kreml do tej pory zachowy wał się tak, jakby Internet by ł jedy nie nieszkodliwą zabawką rozpuszczony ch elit, lecz teraz przeszedł do zdecy dowanej ofensy wy ograniczającej wpły w tego medium na opinię publiczną. Chociaż wszy stkie doty chczasowe wy bory władz w Rosji Putina by ły skażone naduży ciami i zmanipulowane, fałszerstwo, którego dopuszczono się 4 grudnia, by ło zakrojone na o wiele szerszą skalę i jeszcze bardziej cy niczne. Pomimo usilny ch starań władz Internet ułatwiał publikację dowodów na łamanie zasad i dotarcie do świadomości masowego odbiorcy . Oficjalni obserwatorzy wy borów nie mogli by ć wszędzie, ale w sieci pojawiły się amatorskie filmy wideo nagrane za pomocą telefonów komórkowy ch, na który ch aparatczy cy jawnie fałszowali wy niki, wozili autobusami te same grupy wy borców do kilku lokali, a nawet uży wali atramentu sy mpaty cznego do wy pełniania kartek wy borczy ch. Na nagrany m przez akty wistę wolontariusza i od razu wy słany m na portal YouTube filmie starszy przewodniczący komisji wy borczej numer 2501 w Moskwie siedzi za biurkiem i mozolnie sam wy pełnia stertę kartek do głosowania. Zdaniem obserwatorów zagraniczny ch z OBWE w co trzecim lokalu wy borczy m dochodziło do podejrzanej działalności – a w grę wchodził ty lko ten niewielki procent lokali, w który ch obserwatorzy mogli by ć fizy cznie obecni17. Tak jawny brak poszanowania dla reguł wy borczy ch wy wołał publiczne zgorszenie, kiedy nieoficjalne wy niki wy kazały , że Jedna Rosja zdoby ła niemal 50 procent głosów – co wy starczy ło jej do zachowania większości w nowy m składzie Dumy , bo inne partie nie osiągnęły progu wy borczego. By ło oczy wiste, że nawet ten niski wy nik zawdzięczała oszustwu, który wy magał udziału wielu ty sięcy ludzi: od urzędników nadzorujący ch przebieg wy borów, takich jak Władimir Czurow, kolega Putina z KGB w Petersburgu, poprzez pracowników przedsiębiorstw państwowy ch, nakłaniany ch za pomocą gróźb lub przekupstwa do zasiadania w komisjach wy borczy ch, do dziennikarzy państwowy ch mediów, zmuszony ch do robienia dobrej miny do złej gry , gdy przedstawiali przebieg głosowania. Nawet sam Putin nie wy glądał na szczególnie szczęśliwego, kiedy pojawił się z Miedwiediewem w sztabie wy borczy m Jednej Rosji, żeby
ogłosić zwy cięstwo. Skala przekrętu w końcu wy starczy ła, żeby wy rwać ty siące oby wateli z polity cznej apatii, która towarzy szy ła rozwojowi putinizmu, i otępiającej umy sł biurokraty cznej stagnacji.
W
ieczorem następnego dnia po wy borach, kiedy podano ich oficjalne wy niki, mała partia
opozy cy jna Solidarność zorganizowała wiec przy stacji metra Czisty je Prudy niedaleko centrum Moskwy . Organizowane przez nią co jakiś czas protesty przy ciągały zwy kle kilkaset osób; na miejscu ich spotkań zawsze przeważali liczebnie milicjanci wy słani, żeby mieć wszy stkich na oku. Ty m razem pomimo zimnego deszczu przy szło kilka ty sięcy ludzi, którzy zwołali się za pośrednictwem Internetu. Kolejni mówcy przejmowali mikrofon, żeby przedstawić żądania oraz warunki. Uczestnicy pochodzili z różny ch środowisk, ich poglądy nie by ły jednakowe. Pojawili się starzy przy wódcy opozy cji – weterani głasnosti i liberałowie z epoki Jelcy na – ale by li tam i tacy ludzie, którzy po raz pierwszy w ży ciu brali udział w demonstracji. Największe zainteresowanie budził Aleksiej Nawalny , którego kampania przeciwko korupcji zdecy dowanie najbardziej przy czy niła się do tej eksplozji akty wizmu. Miał ogromne rzesze zwolenników w Internecie, ty m razem jednak osobiście stał przed ludźmi i krzy czał przez mikrofon do tłumu wy machującego flagami i ręcznie malowany mi transparentami z takimi hasłami, jak: „Putin – złodziej” lub „Rosja bez Putina”, co raczej trudno by ło sobie wy obrazić. „Mogą nas nazy wać mikroblogerami albo chomikami Internetu – grzmiał. – Jestem chomikiem internetowy m i skoczę do gardeł ty m bestiom!”18 Nawalny oraz kilkudziesięciu inny ch uczestników i organizatorów demonstracji zostali aresztowani, kiedy wprost z parku ruszy li w kierunku biura Państwowej Komisji Wy borczej. Spędził w areszcie piętnaście dni pod zarzutem stawiania oporu milicji, demonstracje jednak nie ustały . Zaczęły nawet przy bierać na sile. Następnej soboty kilkadziesiąt ty sięcy osób spotkało się na placu Błotny m naprzeciw Kremla na drugim brzegu rzeki. Nie onieśmieliły ich aresztowania ani kontrmanifestacje organizowane przez agresy wny ch członków organizacji młodzieżowej Nasi, którą stworzono właśnie w ty m celu po pomarańczowej rewolucji na Ukrainie. Nie zniechęciły ich zawoalowane groźby ze strony władz, takie jak ostrzeżenie, że młodzi mężczy źni w wieku poborowy m będą wzy wani na komisję wojskową i wcielani do wojska. Dwa ty godnie później, 24 grudnia, zgromadziło się niemal sto ty sięcy osób, ty m razem na alei nazwanej imieniem Andrieja Sacharowa, fizy ka jądrowego i dy sy denta z epoki radzieckiej, którego zasługi dla walki o ustrój demokraty czny władza regularnie umniejszała. Na demonstracji znowu pojawił się Nawalny ; po piętnastu dniach w areszcie wy stąpił w ciemny , śnieżny wieczór przed chmarą sy mpaty ków wy krzy kujący ch chórem jego nazwisko. Powiedział, że poszedł do więzienia w dawny m kraju, a wy szedł z niego w nowy m. Poza oszustwami doty czący mi wy borów
parlamentarny ch Nawalny zwrócił uwagę na naduży cia doty czące wy borów prezy denckich rozpisany ch na 4 marca. „Co się zdarzy czwartego marca? – zwrócił się do tłumu. – Jeżeli wy bory będą miały taki sam przebieg, to będziemy świadkami nielegalnej sukcesji”19. To by ły najliczniejsze demonstracje epoki Putina; a w istocie największe od 1991 roku, gdy tłum powstrzy mał pucz sierpniowy . Protesty rozprzestrzeniły się na inne miasta i przy ciągnęły ludzi z różny ch grup zawodowy ch: urzędników, robotników, emery tów, studentów i pracowników biur, które pojawiły się wraz z kapitalizmem. Fakt, że by ły to pokojowe demonstracje, ty m bardziej niepokoił Kreml. Putin początkowo nie komentował tego zjawiska, ignorował oskarżenia o oszustwo, ale wizja powstania ludowego spotkała się z jego lodowatą, pogardliwą reakcją. Trzy dni po głosowaniu, rozmawiając z kierownictwem zbliżającej się kampanii wy borczej, obwinił o protesty sekretarz stanu Hillary Rodham Clinton, bo ta źle wy powiadała się o przebiegu wy borów parlamentarny ch w Rosji. „Napisała role dla aktorów w naszy m kraju i ustaliła z nimi sy gnał – stwierdził. – Usły szeli go i w porozumieniu z amery kańskim Departamentem Stanu przeszli do wy konania komendy ”. Nawet uży cie zwrotu „wy konanie komendy ” – z który m często miał do czy nienia w KGB – mogło świadczy ć o jego pewności, że protesty nie by ły inicjaty wą samy ch Rosjan ani nie wy buchły spontanicznie, lecz stanowiły raczej element zaplanowanej operacji wy wiadowczej. Podczas trady cy jnego grudniowego show z udziałem telewidzów poszedł nawet o krok dalej. Wy śmiał białe wstążki przy pinane przez demonstrantów jako sy mbol ich sprawy . Powiedział, że wy glądają jak wpięte w klapy prezerwaty wy . Określił protestujący ch mianem Bandar-log – tak nazy wało się plemię małp z Księgi dżungli Rudy arda Kiplinga, której filmową adaptację wy świetlała w formie serialu radziecka telewizja, kiedy Putin by ł nastoletnim chłopcem. Nie dało się z nimi negocjować, ale bały się węża Kaa, któremu udało się je spacy fikować dzięki swoim zdolnościom hipnozy . „Od dziecka uwielbiałem Kiplinga” – powiedział z przewrotny m uśmiechem Putin. Pomimo jego nonszalancji wielki aparat administracy jny pod rządami Putina zdawał się głęboko wstrząśnięty , a demonstranci by li ty m zuchwalsi, im większą pogardę im okazy wano. Przy nosili na spotkania prezerwaty wy nadmuchane niczy m balony oraz wy pchane zwierzęta i plakaty z wizerunkami małp – a także Putina jako Kaa duszącego naród. Na rozpowszechniany m wizerunku jednomy ślności rządu zaczęły pojawiać się ry sy . Miedwiediew początkowo kwestionował autenty czność rozprowadzany ch w Internecie materiałów dowodzący ch sfałszowania wy borów, ale później obiecał, że władze dokładnie zbadają wszy stkie takie przy padki. Przewodniczący Dumy Bory s Gry złow zapowiedział, że członkowie partii opozy cy jny ch będą mogli pełnić funkcję przewodniczący ch komisji parlamentarny ch. Chciał w ten sposób złagodzić nieprzy chy lne nastroje wobec dominacji Jednej Rosji. Nie podołał presji i wkrótce podał się do dy misji. Zdegradowano Władisława Surkowa; temu strategowi, „szarej
eminencji”, przy pisy wano – i poczy ty wano za hańbę – autorstwo idei „sterowanej demokracji”, na której skupił się gniew protestujący ch. Kilka dni wcześniej Surkow mówił, że w demonstracjach bierze udział najlepsza, a dokładniej rzecz biorąc, najbardziej produkty wna część społeczeństwa. Dziennikarze stacji NTV, której właścicielem by ł Gazprom, odmówili wejścia na wizję, jeżeli nie będą mogli powiedzieć o protestach z 10 grudnia, i po raz pierwszy szefowie kontrolowany ch przez Kreml mediów ulegli, dzięki czemu cały kraj mógł zobaczy ć demonstrację publicznego niezadowolenia (jednak bez komentarza, że demonstranci protestowali przeciwko Putinowi)20. Członkowie putinowskich elit – ludzie nauki, stratedzy polity czni, urzędnicy administracji, a nawet zawsze do tej pory lojalni duchowni Cerkwi – zaczęli zadawać py tania o oszustwa wy borcze. Jedny m z nich by ł Aleksiej Kudrin, który zabrał głos podczas wiecu 24 grudnia i wezwał swoich by ły ch zwierzchników do zmiany sy stemu i wprowadzenia zasady odpowiedzialności. Nawet wśród protestujący ch niewiele osób wierzy ło, że ich głos doprowadzi do rozpisania nowy ch wy borów lub przy najmniej do uczciwego śledztwa w sprawie oszustw, a jeszcze mniej wątpiło w ponowny wy bór Putina w marcu, ale po raz pierwszy w rządy Putina wkradła się niepewność. Po wy borach nastąpiła bessa na rosy jskiej giełdzie papierów wartościowy ch i jak podczas każdego innego kry zy su kapitał zaczął szy bciej odpły wać z kraju. Strach padł na elity , a szczególnie na ty ch, którzy największą nadzieję wiązali z przy wództwem Putina. Władimir Litwinienko, prorektor Insty tutu Górniczego w Petersburgu, gdzie Putin bronił swoją pracę dy plomową, dał wy raz nastrojom panujący m w ty m środowisku. Pozostał w bliskich stosunkach ze swoim by ły m studentem i stał się bogaty m człowiekiem dzięki, jak twierdził, honorarium za konsultacje dla rządu w sprawie udziałów w PhosAgro – główną część akty wów firmy stanowił majątek odebrany imperium finansowemu Michaiła Chodorkowskiego. Kilka miesięcy wcześniej firma zadebiutowała na londy ńskiej giełdzie papierów wartościowy ch. Lęki Litwinienki brzmiały jak echo obaw Putina sprzed lat – przed władzą tłumu, przed nieokiełznany mi hordami na ulicach domagający mi się szacunku i sprawiedliwości oraz przed masami, które pragną obalenia rządzący ch i rozlewu krwi na ulicach. „Bardzo się boję ulicy – powiedział, kiedy protesty przy brały na sile. – To jest powstanie. To nie ewolucja, ty lko rewolucja ze wszy stkimi negaty wny mi konsekwencjami bezładu na ulicach. Jestem pewny , że to droga donikąd. Katastrofa. Zrobimy wszy stko, co w naszej mocy , żeby do tego nie dopuścić w moim kraju21”.
CZĘŚĆ PIĄTA
ROZDZIAŁ 22
RESTAURACJA
R
ankiem zimnego, pochmurnego dnia w luty m 2012 roku, niecałe dwa ty godnie przed
ponowny m wy borem Putina na urząd prezy dencki, pięć młody ch kobiet pojawiło się w bogato zdobionej, zrekonstruowanej według stary ch planów świąty ni, która jest dla wierny ch sy mbolem odrodzenia religii prawosławnej po represjach epoki radzieckiej – w soborze Chry stusa Zbawiciela w Moskwie. Weszły na podwy ższenie przed ikonostasem i zdjęły swoje zimowe płaszcze, pod który mi nosiły kolorowe sukienki bez rękawów i krzy kliwe legginsy . Naciągnęły na głowy barwne kominiarki, a potem zaczęły tańczy ć i krzy czeć, wznosząc pięści. Ich głosy odbijały się echem w pustawy m kościele. Jedna z nich, Jekaterina Samucewicz, sięgnęła po gitarę, ale nie zdąży ła przewiesić jej przez ramię, bo została wy prowadzona przez ochroniarza. Pozostałe trzy nie przerwały swojego wy stępu. Trudno by ło zrozumieć, co krzy czały , ale kilka słów wy brzmiało dosy ć wy raźnie: „Bogurodzico Dziewico, przepędź Putina! Przepędź Putina!”. Zdarzenie trwało niecałą minutę. Po interwencji ochroniarzy kobiety w towarzy stwie dwóch mężczy zn wy biegły z kościoła. Wieczorem w Internecie zaczęło krąży ć nagranie wideo zmontowane z tego krótkiego wy stępu oraz materiału nagranego wcześniej w inny m moskiewskim kościele, ty m razem z oprawą świetlną, dźwiękową i inscenizacją, która w szy bko następujący ch po sobie ujęciach mogła uchodzić za wnętrze soboru. Zaczy na się od melody jnego śpiewu przy pominającego psalm, ale po chwili wchodzą brudne dźwięki ostry ch, punkowy ch gitar i pełen wulgary zmów tekst. Utwór wy śmiewał insty tucje kościelne i kler jako kolaborantów KGB, przekupny ch, skorumpowany ch zwolenników represji wobec kobiet i bigotery jny ch przeciwników gejów i lesbijek. W ty tule piosenki Punkowa modlitwa uży to słowa molebien, które oznacza specjalne nabożeństwo odprawiane w trudny ch czasach1. By ł to happening nowego kolekty wu arty sty cznego wy stępującego w niejednolity m składzie i czerpiącego inspirację z feminizmu trzeciej fali, amery kańskiego ruchu Riot Grrrl oraz z powrotu Putina na urząd prezy denta. Kolekty w nazy wał się Pussy Riot. Pussy Riot składał się z mniej więcej dwunastu kobiet, ale dokładny skład i nazwiska członkiń by ły utrzy my wane w tajemnicy . Powstał po zgłoszeniu przez Putina swojej kandy datury i by ł częścią wielkiej fali niezadowolenia społecznego, która zalała ulice po wy borach parlamentarny ch. Dołączy ły do niego członkinie grupy arty sty cznej Wojna, uprawiające
prowokacy jny performance polity czny . Podczas jednego z wy stępów nagrały film wideo, na który m pięć par spółkuje w moskiewskim muzeum biologii w dniu wy boru Miedwiediewa na prezy denta, co by ło ironiczny m komentarzem do działań rządu zachęcającego do poprawienia wskaźnika urodzeń, żeby wy jść z niżu demograficznego. Inny performance polegał na namalowaniu giganty cznego penisa na zwodzony m moście w Petersburgu – po podniesieniu znajdował się dokładnie naprzeciw Białego Domu przy Litejny m Prospekcie, gdzie kiedy ś pracował Putin. Ten ostatni miał wkrótce wrócić na Kreml, więc cała energia twórcza grupy skoncentrowała się na nim. Pierwszy publiczny performance Pussy Riot odby ł się potajemnie w październiku 2011 roku, miesiąc po rokirowce. Uczestniczki sfilmowały się na różny ch stacjach moskiewskiego metra, między inny mi na rusztowaniu dla robotników. Z twarzami zasłonięty mi kolorowy mi kominiarkami częściowo wy krzy czały , protestów w Kairze, które przy czy niły powtórzenia ich na placu Czerwony m. szesnastowieczny m kamienny m tarasie
a częściowo odśpiewały piosenkę nawiązującą do się do obalenia rządów Mubaraka, i wzy wały do W sty czniu wy stąpiły na samy m placu, stojąc na Łobnoje Miesto, skąd odczy ty wano kiedy ś carskie
dekrety . Ty m razem osiem arty stek wy konało utwór Putin zassał (Putin się zsikał) mówiący o wy raźny m strachu rządu przed protestami i demonstracjami. Tekst piosenki przy woły wał słowa Nawalnego z pierwszej wieczornej demonstracji, w której Pussy Riot też uczestniczy ł. „Bunt w Rosji ży je!” – śpiewały . Początkowo wy glądało na to, że władze nie przy wiązują dużej wagi do ich wy bry ków. Performerki by ły wiele razy zatrzy my wane i przesłuchiwane, ale podawały fałszy we nazwiska i zwy kle po kilku godzinach wy chodziły na wolność. Ich nagrania zdoby wały jednak dużą popularność w świecie wirtualny m, gdzie kwitł rosy jski ruch opozy cy jny . Akcje protestacy jne grupy , a nawet sama jej nazwa – angielska, bo to samo wy rażenie po rosy jsku brzmiało zby t wulgarnie – idealnie wpasowały się w buntowniczy nastrój, który przetrwał zimę i wciąż miał się dobrze w pierwszy ch miesiącach nowego roku przed nadchodzący mi wy borami prezy denckimi. Zdawało się, że pod jego naporem Kreml drży w posadach. Wbrew wszelkim oczekiwaniom pojawił się cień nadziei, że protesty mogą zapobiec ponownemu wy borowi Putina w marcu.
„W
y gląda na trochę mniej pewnego siebie” – stwierdził Henry Kissinger krótko po spotkaniu
z Putinem w sty czniu 2012 roku w Moskwie, gdzie wciąż odby wały się protesty 2. Ten sędziwy mąż stanu, zwolennik prakty cznej i realisty cznej polity ki, regularnie widy wał się z Putinem, odkąd ten zdoby ł władzę. Putin z senty mentem wspominał ich pierwsze spotkanie w latach dziewięćdziesiąty ch, kiedy odebrał Kissingera z lotniska w Petersburgu, a starszy polity k komplementował go, mówiąc, że „wszy scy przy zwoici ludzie zaczy nali w wy wiadzie”. Putin
traktował Kissingera jak zaufanego doradcę, który go szanuje i dba o interesy narodowe Rosji bez względu na zmienne relacje ze Stanami Zjednoczony mi. Kissinger, weteran zimnej wojny , od dawna nawoły wał do bliższej współpracy z Rosją i odwzajemniał ten podziw. „Putin to nie Stalin, nie czuje przy musu zniszczenia każdego, kto się z nim nie zgadza – powiedział kiedy ś. – Putin jest człowiekiem chcący m zdoby ć dosy ć władzy , żeby doprowadzić do skutku swoje najważniejsze bieżące zadania”3. Gdy ruszy ła kampania wy borcza Putina, najważniejszy m zadaniem by ło stłumienie protestów na ulicach. Kissinger zaś zauważy ł, że determinacja przy wódcy – jego niewzruszona pewność siebie – nieco osłabła. Kreml, na który m wciąż oficjalnie rządził Miedwiediew, początkowo proponował pewne ustępstwa, żeby zneutralizować gniew demonstrantów. Jedny m z nich miało by ć przy wrócenie wy borów regionalny ch, zniesiony ch przez Putina w 2004 roku. Chciano też złagodzić restry kcje wobec zakładania nowy ch partii polity czny ch, a także kandy dowania w wy borach powszechny ch. Nawet Cerkiew wzy wała rząd do wy słuchania tłumu zgromadzonego na ulicach. 7 sty cznia, podczas prawosławny ch świąt Bożego Narodzenia, patriarcha Cy ry l I powiedział w wy wiadzie dla telewizji państwowej, że rozprawa siłowa z demonstrantami by łaby tak nierozważna jak represje sowieckie. To oświadczenie dziwnie zabrzmiało w ustach przedstawiciela insty tucji będącej w tak bliskich relacjach z władzami4. Inni dostojnicy kościelni zaczęli powtarzać niczy m echo jego poglądy i proponowali prowadzenie mediacji między rządem a protestujący mi. Nagle Cerkiew kompletnie zmieniła ton. Niecały miesiąc po wy powiedzi Cy ry la Putin spotkał się na kongresie z udziałem głów wszy stkich religii w kraju: prawosławia, judaizmu, buddy zmu, islamu, religii rzy mskokatolickiej, Katolickiego Kościoła Ormiańskiego, a nawet Kościoła Adwenty stów Dnia Siódmego, wy znania protestanckiego, które z braku wsparcia i oficjalnego uznania przez rząd ledwo wiązało koniec z końcem. Gospodarzem kongresu w Monasterze Daniłowskim by ł Cy ry l I. Szczodrze obsy pał Putina komplementami, a jego śladem poszli inni księża, rabini, lamowie i muftiowie. Cy ry l przy pomniał trudne lata dziewięćdziesiąte, zanim Putin wszedł na scenę polity czną, i porównał ten czas do wielkiej smuty z przełomu XVI i XVII wieku, a także do inwazji Napoleona w 1812 roku oraz Hitlera w 1941 roku. „Czy m zatem by ł początek nowego ty siąclecia? – py tał. – Zrządzeniem Boga z akty wny m udziałem głowy naszego państwa zdołaliśmy wy jść z tego groźnego kry zy su ustrojowego”. Potem zwrócił się bezpośrednio do Putina, dziękując mu za „ogromną rolę”, którą odegrał w procesie prostowania „kręty ch meandrów naszej historii”5. Nie dziwi poparcie Cerkwi dla Putina, który nachalnie, choć niezby t szczerze obnosił się ze swoją religijnością, ale w świeckim kraju, gdzie konsty tucja gwarantowała rozdział Kościoła od państwa, taka zaaranżowana manifestacja wierności Putinowi w szczy cie burzliwego sezonu
wy borczego wy wołała oburzenie wy rażające się między inny mi performance’em Pussy Riot w soborze Chry stusa Zbawiciela. Krąży ły plotki, że Kreml nalegał, żeby patriarcha i reszta duchowny ch wy stąpili razem z Putinem. Wkrótce w prasie opozy cy jnej pojawiły się arty kuły odświeżające stare plotki o związkach Cy ry la z KGB, jego przedsięwzięciach handlowy ch związany ch z importem ty toniu w latach dziewięćdziesiąty ch oraz zamiłowaniu do luksusów, takich jak duża dacza, pry watny jacht i drogie zegarki. (Zaprzeczał, że ma taki zegarek, ale analiza komputerowa oficjalnego portretu patriarchy ujawniła jego odbicie na blacie stołu). Silnie represjonowana niegdy ś Cerkiew stała się po rozpadzie Związku Radzieckiego jedną z najbardziej szanowany ch insty tucji w kraju i zdaniem wielu wierny ch nie mieszała się do polity ki. Ty mczasem wszy stko wskazy wało na to, że Cy ry l prowadzi swoje owieczki do sojuszu z państwem; ledwo miesiąc po wy razach sy mpatii dla demonstrantów zmienił zdanie i skarży ł się teraz, że ich żądania to „ogłuszający jazgot” ludzi, którzy cenią niezgodny z rosy jską trady cją zachodni konsumpcjonizm. Wolta Cy ry la I oszołomiła wielu ludzi, a jego kry ty ków rozwścieczy ła, ale też ilustrowała, wokół jakich tematów będzie się skupiać ponowna prezy dentura Putina. Nie by ła to narracja odwołująca się do nostalgii za ZSRR, lecz za o wiele odleglejszą carską przeszłością; tematy kę tę podejmował między inny mi filozof polity czny Iwan Iljin, cy towany przez Putina w jego wy stąpieniach już od 2005 roku. Wobec niepokojów społeczny ch Putin przy jął pozę nie ty lko gwaranta zdoby czy uzy skany ch przez Rosję po epoce radzieckiej, ale także przy wódcy narodu w głębszy m sensie. Został obrońcą wartości społeczny ch i kulturowy ch. W związku z kampanią wy dał siedem oświadczeń, treść przedrukowały największe gazety w kraju. Nakreślił w nich nową, wy raźnie konserwaty wną wizję państwa odwołującą się do rosy jskiego „modelu cy wilizacy jnego”, diametralnie różnego od dekadenckich wartości Zachodu, który ch wy razicielami by li w dużej części protestujący na ulicach przeciwnicy jego rządów. Zdecy dował się na kontratak i ta takty ka okazała się niezwy kle skuteczna. W grudniu i sty czniu, gdy demonstracje osiągnęły apogeum, sondaże opinii publicznej wskazy wały , że Putinowi może się nie udać zdoby ć połowy głosów w wy borach, przez co nieunikniona stałaby się druga tura, ale w luty m poparcie dla niego znowu zaczęło rosnąć. Aparat medialny Kremla by ł dalej na jego usługach i przedstawiał go jako nieugiętego gospodarza oblężonego kraju. Jego ry wale by li za słabi albo zby t rady kalni, wspierali ich sabotaży ści oraz ich zagraniczni zwierzchnicy , który ch celem by ło zniszczenie państwa. Ty mczasem nastąpiła zmiana na stanowisku ambasadora Stanów Zjednoczony ch – odtąd urząd ten miał sprawować Michael McFaul, a ten już drugiego dnia po przy jeździe spotkał się z liderami opozy cji. To niefortunne ze względu na okoliczności zdarzenie stało się poży wką dla państwowej telewizji, która ukazała demonstracje jako ingerencję obcy ch sił. Pod koniec miesiąca Putin oświadczy ł, że opozy cja
dąży do konfrontacji i nie cofnie się nawet przed morderstwem. „Wiem o ty m – powiedział, nawiązując do linii obrony początkowo przy jętej po śmierci Anny Politkowskiej i Aleksandra Litwinienki i uży wając języ ka, który m kiedy ś mówił o separaty stach z Czeczenii. – Rozglądają się nawet za jakimś święty m męczennikiem, kimś sławny m. Sprzątną go, jeżeli wolno mi się tak wy razić, a potem oskarżą o to rząd”6. Poprzedniego dnia Kanał Pierwszy państwowej telewizji nadał komunikat o schwy tany ch kilka ty godni wcześniej na Ukrainie dwóch osobach podejrzany ch o przy gotowy wanie zamachu na Putina lub na inny ch dostojników państwowy ch. Podobno zatrzy mani zamierzali wy sadzić w powietrze kawalkadę samochodów rządowy ch jadący ch ulicami Moskwy . Nadciągał ważny dzień, a wy bór, który czekał Rosjan, zdawał się prosty i podstawowy : Putin albo otchłań. Tak jak podczas poprzednich wy borów Putin nie prowadził bezpośredniej kampanii, ale jego urzędowe obowiązki wy raźnie koncentrowały się na sprawach militarny ch. W sty czniu w rocznicę oblężenia Leningradu pojechał na cmentarz, gdzie – jak ustaliła organizacja prowadząca badania history czne – został pochowany podczas wojny jego brat Wiktor. Kilka dni później odwiedził naukowców w centrum badań atomowy ch w mieście Sarow (miejscu produkcji polonu-210) i tam obiecał, że wy posaży wojsko w nowe pociski rakietowe mogące dotrzeć daleko w głąb Europy . W luty m zorganizował na Łużnikach swój jedy ny wiec wy borczy . Jego termin zbiegł się w czasie ze stary m świętem Armii Czerwonej, które jakiś czas temu przemianowano na Dzień Obrońcy Ojczy zny . Według państwowej telewizji uczestniczy ło w nim sto trzy dzieści ty sięcy wy borców, chociaż stadion mógł pomieścić jedy nie osiemdziesiąt ty sięcy ludzi, a wśród zgromadzony ch osób by ło wielu urzędników zwieziony ch na tę imprezę z daleka autobusami. Dla propagandy liczy ł się jedy nie obraz transmitowany na okrągło przez telewizję w cały m kraju. Putin wszedł na wy łożone niebieskim dy wanem podwy ższenie na środku boiska. Miał na sobie czarną parkę dla ochrony przed prószący m śniegiem i trzy mał w ręce mikrofon. Stojąc sam wśród morza flag i transparentów, zaczął dość niepewnie. „Kochamy Rosję?” – krzy knął. Zdawało się, że z każdy m krokiem na podium wzbiera w nim złość. Apelował do zebrany ch, żeby „nie oglądali się na zagranicę, nie zbaczali na lewo ani w żadny m inny m kierunku i żeby nie zdradzali ojczy zny , ty lko zostali z nami, pracowali na rzecz Rosji i kochali ją tak jak my – z całego serca”. Powtórzy ł za Cy ry lem słowa o bitwie pod Borodino, w której Napoleon został pokonany niemal u bram Moskwy . Odwoły wał się do otoczonej w Rosji czcią trady cji oporu wobec najeźdźców, a nawet zacy tował wiersz Michaiła Lermontowa opublikowany w dwudziestą piątą rocznicę starcia pod Borodino; w utworze ty m pułkownik wzy wa swoich ludzi do złożenia największej ofiary w obronie ojczy zny : „Chłopcy, nie dla nas Moskwa? Zginiemy zatem pod Moskwą,
Jak nasi bracia przed nami”. I myśmy ginąć ślubowali. „Dwieście lat później bitwa o Rosję trwa!” – grzmiał Putin, kończąc wy stąpienie. Na jego napiętej po operacjach plasty czny ch twarzy pojawił się uśmiech. „Ale my mamy zwy cięstwo w genach”.
W
nocy 4 marca Putin pewnie zwy cięży ł, co raczej nikogo nie zdziwiło. Zdoby ł 63 procent
głosów w pierwszej turze, czy li mniej niż w poprzednich wy borach i mniej niż Miedwiediew, ale wciąż by ła to znaczna większość. Ziuganow, który w wy ścigu o fotel prezy dencki startował czwarty raz, zajął jak zwy kle odległe drugie miejsce z 17 procentami głosów. Chcąc zapobiec oskarżeniom o manipulowanie wy nikiem wy borów, Putin kazał zainstalować kamery w niemal wszy stkich lokalach wy borczy ch w kraju, ale dowody oszustw, między inny mi prakty ki zwanej „karuzelą wy borczą” i fałszowania kart do głosowania, i tak wpły nęły negaty wnie na ocenę wy ników głosowania. Według niektóry ch szacunków głosy sfałszowane na korzy ść Putina można by ło liczy ć w milionach, ale nawet jego najostrzejsi kry ty cy musieli przy znać, że poparła go większość Rosjan. Putin wy grał we wszy stkich regionach oprócz Moskwy , siedliska malkontenckich elit, chociaż i tam zdoby ł 47 procent poparcia. W jego rodzinny m Petersburgu, gdzie po grudniowy m głosowaniu nastąpiła eksplozja akty wności polity cznej, osiągnął wy nik 59 procent. Putin ogłosił swoje zwy cięstwo podczas krótkiej przemowy na placu Maneżowy m. Doskonale prezentował się w telewizji z wieżami Kremla w tle. Przed niskim podium zebrał się gęsty tłum. Wielu ludzi przy by ło spoza Moskwy – przy jeżdżali autobusami wy cieczkowy mi, tak samo jak na jego jedy ny wiec wy borczy , i zaludnili pilnie strzeżoną strefę, w której Putin miał się pojawić. To by ł jego wierny elektorat, a nie hipsterzy , intelektualiści i rady kałowie, czy li „pozbawieni korzeni kosmopolici” pragnący pozbawić Rosję trady cji i tożsamości history cznej. „Udowodniliśmy , że Rosjanie umieją dostrzec różnicę – powiedział Putin wieczorem, kiedy Miedwiediew przedstawił nowego prezy denta Rosji. – Odróżniają szczerą chęć modernizacji od prowokacji polity czny ch, które mają ty lko jeden cel: zniszczy ć Rosję jako naród i zawłaszczy ć władzę”. Kiedy przemawiał, po policzkach pły nęły mu łzy , co zdarzy ło się publicznie po raz pierwszy od pogrzebu Anatolija Sobczaka, czy li od dwunastu lat. Wy glądało to na szczery przejaw emocji, choć Kreml przekony wał później, że przy czy ną by ł po prostu przejmujący wiatr. Po wy borach opozy cja anty putinowska zdawała się zdezorientowana i pozbawiona woli walki. Świąteczny nastrój pierwszy ch wielkich demonstracji zmienił się w rozpacz. Protestujący ch łączy ł wspólny cel albo szereg celów, ale brakowało im strategii umożliwiającej realizację ty ch
zadań. By ło oczy wiste, że nic się nie zmieniło i może już nigdy nie zmieni. Co innego poza abstrakcy jny mi wizjami pluralisty cznego, demokraty cznego społeczeństwa mogło się urzeczy wistnić, gdy by spełniło się marzenie o „Rosji bez Putina”? Na następny wieczór zaplanowano protest na placu Puszkina, kilkaset metrów od Kremla, ale jaki sens miały teraz takie zgromadzenia? Zamiast tłumów, które przy chodziły na poprzednie demonstracje, ty m razem zjawiło się mniej więcej dwadzieścia ty sięcy osób. „Przeceniliśmy nasze siły ” – przy znał Nawalny w dniu wy borów. Pod koniec dwugodzinnego wiecu (co zdaniem władz wy starczało, żeby pozwolić niezadowolony m spuścić trochę pary ) na placu zostało niecałe dwa ty siące demonstrantów. Nie by li pewni, czy posłuchać wezwań Nawalnego i Siergieja Udalcowa, drugiego, bardziej agresy wnego lidera opozy cji, żeby zostać na ulicy ; zbudowano nawet miasteczko namiotowe, tak jak na Ukrainie w Kijowie w 2004 roku, a przed rokiem w Kairze. Ty mczasem na plac wkroczy ł oddział prewency jny policji i rozpędził demonstrację za pomocą pałek. Aresztowano ponad dwieście pięćdziesiąt osób, kilkadziesiąt zostało ranny ch. Ulice Moskwy pozostały czy ste. Protesty trwały w kolejny ch ty godniach i miesiącach, ale po każdej kolejnej demonstracji ich impet słabł. Wielu Rosjan liczy ło na upadek sy stemu, który stał się na wskroś cy niczny i skorumpowany , ale nawet wśród najbardziej zagorzały ch kry ty ków Putina ty lko nieliczni dąży li do rewolucji, choć ta zdawała się jedy ny m sposobem, by wy musić zmiany . W szczy towy m momencie protestów Siergiej Markow, jeden z kremlowskich strategów polity czny ch, porównał demonstrantów do rozkapry szony ch, domagający ch się zabawki dzieci, a Kreml do zdenerwowanego, ale stanowczego rodzica. „Niewłaściwe by łoby ustąpienie i kupienie dziecku zabawki – powiedział. – Trzeba raczej odwrócić jego uwagę”7.
W
luty m, kiedy akty wistki Pussy Riot przeprowadziły performance w soborze Chry stusa
Zbawiciela, gitarzy stka Jekaterina Samucewicz wy czuła, że coś poszło nie tak w ich misterny m planie. Operatorzy kamer już czekali w kościele. Ochroniarze zareagowali tak szy bko, jakby spodziewali się ich wy stępu. Jekaterina – dla przy jaciół Katia – podejrzewała, że wy gadał się jeden z mężczy zn, który ch przy prowadziły , żeby zarejestrował wy stęp kamerą wideo. Możliwe też, że FSB zaczęła monitorować ich akty wność w Internecie, kiedy filmy z ich udziałem zaczęły się rozprzestrzeniać jak wirus wśród członków ruchu opozy cy jnego. Kiedy wy biegły z kościoła, na zewnątrz czekali na nich dziennikarze8. Nie miała pewności, ale zastanawiała się, czy od początku nie by ła to zasadzka. W każdy m razie stało się oczy wiste, że władze zainteresowały się ich działalnością i postanowiły ją ukrócić. Dzień po wrzuceniu filmu do sieci arcy kapłan Wsiewołod Czaplin, rzecznik Cerkwi, stwierdził, że to grzech śmiertelny , zbrodnia przeciwko Bogu. Prokuratura od razu oświadczy ła, że wszczęła
śledztwo, i zmasowany atak państwa na Pussy Riot by ł ty lko kwestią czasu. W dniu ponownego wy boru Putina na prezy denta policja aresztowała trzy kobiety i mężczy znę; nazajutrz dołączy ły do nich jeszcze dwie kobiety . Policja wciąż nie miała pewności co do ich personaliów, więc cztery z nich zwolniła, udało się jednak ustalić tożsamość dwóch kobiet, które tamtego lutowego dnia by ły w świąty ni – Nadieżdy Tołokonnikowej i Marii Aliochiny . Katia trafiła do aresztu dwa ty godnie później, 16 marca. Nie usły szały zarzutu zakłócania porządku, co by ło na ty le drobny m wy kroczeniem, że pewnie czekałby je ty lko mandat. Oskarżono je o zorganizowane akty chuligaństwa na tle nienawiści religijnej – by ł to złowieszczy znak, że państwo chce je przy kładnie ukarać. Z aktu oskarżenia można się dowiedzieć, że zagroziły duchowy m podstawom nie ty lko Cerkwi, ale też państwa. Groził im za to wy rok siedmiu lat w kolonii karnej. Członkinie Pussy Riot chciały zwrócić uwagę na nierozłączność Kościoła i państwa; teraz miały się o niej przekonać na własnej skórze. Wszy stkie trzy zostały aresztowane bez możliwości zwolnienia za kaucją, chociaż Nadieżda i Maria miały małe dzieci. Te aresztowania oraz ciężar zarzutów doprowadziły do kolejnej erupcji oburzenia społecznego, ty m razem podsy canego faktem, że publiczne protesty zdołały jedy nie w minimalny m stopniu zaszkodzić łatwemu zwy cięstwu Putina w wy borach. Trzy członkinie Pussy Riot zy skały za granicą status gwiazd; podziwiano ich sprzeciw wobec autory tarnego reżimu. Amnesty International nazwała je więźniarkami polity czny mi, a w ich obronie stanęli znani muzy cy , tacy jak członkowie zespołu Faith No More, Madonna, Pete Townshend i Paul McCartney . W Rosji sy tuacja by ła jednak bardziej skomplikowana; ich protesty podzieliły już i tak rozproszoną opozy cję i ku uciesze Kremla zdy skredy towały ją bardziej niż jakiekolwiek oficjalne kroki. Aleksiej Nawalny , którego część liberałów traktowała dość nieufnie z powodu jego nacjonalisty czny ch poglądów, sprzeciwił się aresztowaniu akty wistek Pussy Riot, ale sam performance nazwał idioty zmem. „Łagodnie mówiąc, nie spodobałoby mi się, gdy by m akurat by ł w kościele i nagle jakieś wariatki zaczęły by biegać dokoła ołtarza” – napisał na swoim blogu9. Zamiast sprowokować debatę polity czną, co by ło ich zamiarem, wy bry k Pussy Riot stał się wodą na mły n wojny kulturowej w społeczeństwie i w ostateczny m rozrachunku wzmocnił Putina. Kościół pozostał najbardziej szanowaną insty tucją w Rosji, na równi z urzędem prezy denta. Ponad 70 procent Rosjan deklarowało się jako wy znawcy prawosławia, chociaż wielu z nich traktowało religię powierzchownie i rzadko się modliło lub chodziło do cerkwi. Punkowa modlitwa okazała się bronią obosieczną. Skłoniła wierny ch do obrony Cerkwi pomimo skandali związany ch z panującą w niej korupcją i prowadzeniem półlegalny ch interesów. Wiara została utożsamiona z patrioty zmem. W kwietniu w pierwszą niedzielę po Wielkanocy kilkadziesiąt ty sięcy wierny ch posłuchało wezwania patriarchy i zjawiło się na specjalnej demonstracji w soborze Chry stusa Zbawiciela. Według niektóry ch szacunków tłum liczy ł sześćdziesiąt pięć
ty sięcy osób. Nawet jeżeli zawy żono tę liczbę, to i tak stawiło się tam więcej ludzi niż na demonstracjach regularnie organizowany ch przez opozy cję po zwy cięstwie wy borczy m Putina. Tego dnia Cy ry l wy szedł ze świąty ni z procesją biskupów i kapłanów niosący ch ikony , które zostały zbezczeszczone w epoce radzieckiej, między inny mi obraz podziurawiony w latach dwudziesty ch kulami karabinu. Patriarcha powiedział, że niedawny „atak prześladowców” trudno porówny wać z sowieckimi represjami, ale liberalizm Zachodu też jest groźny , bo traktuje „bluźnierstwo i świętokradztwo, profanację miejsc święty ch” jak „legalną manifestację wolności człowieka, zjawisko, którego w nowoczesny m społeczeństwie należy bronić”. Ani razu nie padła nazwa Pussy Riot, ale grupa została sy mbolem zepsucia sączącego się z zagranicy do Rosji. Jeżeli zaś chodzi o księży proszący ch o łaskę dla trzech uwięziony ch kobiet i powołujący ch się przy ty m na nauki Jezusa o miłosierdziu, Cy ry l nazwał ich „zdrajcami w habitach”10.
7
maja, w dniu zaprzy siężenia Putina, liderzy protestów zwołali jeszcze jedną demonstrację;
ty m razem pozwolono im zgromadzić się na placu Błotny m, na drugim brzegu rzeki naprzeciw Kremla, gdzie Miedwiediew miał przekazać lejce władzy , który ch nigdy nie trzy mał samodzielnie. Na początku wiosny nastały cieplejsze dni, co na pewno wpły nęło na liczebność tłumu w nie mniejszy m stopniu niż proces sądowy Pussy Riot. Na placu zgromadziło się tak wiele osób, że oddziały policji zablokowały wejścia, a ty mczasem wciąż napły wali kolejni ludzie, tłocząc się i przepy chając. Ci, który m nie udało się wejść na plac, okupowali boczne ulice; ktoś nawet rozbił namiot, co by ło groźny m sy gnałem dla policji; miała rozkaz nie dopuścić do powstania miasteczka w miejscu protestu, jak to się stało podczas pomarańczowej rewolucji. Przez jakiś czas demonstracja miała charakter pokojowy , ale gdy policjanci zaczęli wy ciągać z tłumu pojedy nczy ch ludzi i ich aresztować, przerodziła się w bijaty kę. Zgromadzeni ruszy li bronić aresztowany ch, w ruch poszły pałki policy jne, w odpowiedzi protestujący obrzucili policjantów kawałkami asfaltu. Bory s Niemcow stał na podnośniku i krzy czał: „Rosja będzie wolna!”, dopóki funkcjonariusze go nie ściągnęli i wy prowadzili. Kiedy Nawalny został aresztowany w pobliżu sceny , zwy my ślał policjanta, a stek jego inwekty w zarejestrował mikrofon, który przy piął sobie do ubrania, żeby nagrać dokument o ruchu anty putinowskim. „Kiedy ś to ja was wsadzę do więzienia” – powiedział, dorzucając nazwiska Putina i jego kolesiów od interesów, Arkadija Rotenberga i Giennadija Timczenki. Przy siągł, że umieści ich na swojej czarnej liście, kiedy sam dojdzie do władzy 11. Wieczorem, gdy demonstracja się skończy ła, jej bilans wy niósł cztery stu aresztowany ch i kilkudziesięciu ranny ch, w ty m dwudziestu dziewięciu policjantów. Telewizja publiczna sumiennie przeprowadziła wy wiady z funkcjonariuszami leżący mi na szpitalny ch noszach. Wiele osób by ło zdania, że specjalnie wy reży serowano te rozmowy . Dmitrij Pieskow, zwy kle ugodowy rzecznik prasowy Putina, znany z tego, że
precy zy jnie wy rażał sądy swojego szefa, by ł rozczarowany powściągliwością policji. „Wolałby m, żeby podjęła ostrzejsze działania” – powiedział12. Ciąg dalszy pacy fikacji nastąpił następnego dnia, chociaż z powodu ceremonii zaprzy siężenia zamknięto ruch w centrum Moskwy . Patrolujący stolicę policjanci aresztowali jeszcze kilkadziesiąt osób – wiele z nich jedy nie dlatego, że nosiły przy pięte do ubrań białe wstążki. Oddział służb specjalny ch Ministerstwa Spraw Wewnętrzny ch przeprowadził nawet rewizję w nieoficjalnej kwaterze głównej ruchu opozy cy jnego. By ła nią francuska restauracja JeanJacques, jeden z lokali, które w latach boomu ekonomicznego pojawiały się w Moskwie jak grzy by po deszczu i sprawiały , że miasto zaczęło bardziej przy pominać nowoczesną europejską stolicę, pełną ży cia i młody ch moskwian zamawiający ch zagraniczne piwa i wina z menu napisanego kredą na tablicy . Do wieczora już ponad siedmiuset oby wateli z całej Moskwy trafiło do aresztu. Mnóstwo młody ch mężczy zn na co dzień przesiadujący ch w takich lokalach jak JeanJacques zostało wy słany ch do komisji poborowy ch, by wcielić ich do wojska zgodnie z ostrzeżeniem, które usły szeli, kiedy zaczęły się demonstracje. „Sądzę, że chodziło o to, żeby pokazać, kto tu rządzi – stwierdził Oleg Orłow z walczącego o prawa człowieka stowarzy szenia Memoriał. – Nastał nowy car”13. Zaprzy siężenie Putina odby ło się w samo południe, z pompą i powagą dorównującą poprzednim tego rodzaju ceremoniom, i tak jak przedtem by ło uroczy ście transmitowane na cały kraj. Ty le że ty m razem ekipy telewizy jne spotkały się z Putinem w gabinecie premiera w Biały m Domu, a potem towarzy szy ły mu, gdy szedł wy łożony mi dy wanem schodami do czekającego nań mercedesa benza. Przez sześć minut zainstalowana w helikopterze kamera śledziła kawalkadę policy jny ch motocy kli eskortujący ch samochód Putina oraz dwie inne limuzy ny w drodze na Kreml, gdzie Miedwiediew już przy witał się z gwardią honorową. Ulice, który mi jechała procesja, zamknięto nie ty lko dla pojazdów, ale też dla ludzi, co sprawiało dość niesamowite wrażenie. Nikt nie oglądał tego spektaklu na ży wo. Tego słonecznego dnia nikt nie pozdrawiał prezy denta ani nie wznosił radosny ch okrzy ków. Nikt nie śmiał w ogóle wy jść z domu. W 2000 roku Putin składał przy sięgę po raz pierwszy . Towarzy szy ły temu zdarzeniu niepewność ekonomiczna i polity czna, a w tle toczy ła się wojna w Czeczenii. Drugie zaprzy siężenie, bardziej powściągliwe, odby ło się w cieniu tej wojny , ograniczania wolności polity czny ch i rozbioru Jukosu, ale też podczas oży wienia gospodarczego, z którego coś skapnęło większej liczbie Rosjan niż kiedy kolwiek wcześniej w historii tego państwa. Miedwiediew złoży ł przy sięgę w 2008 roku, gdy ży wiono nadzieję, że Rosja uporała się ze swoją burzliwą przeszłością, a teraz przekaże władzę nowemu pokoleniu przy wódców, może nawet komuś, kto pamięta ty lko Rosję, a nie doświadczy ł ży cia w Związku Radzieckim. Teraz Putin wrócił, żeby po raz trzeci złoży ć przy sięgę. Deklarował, że będzie wiernie służy ł krajowi i chronił go przez kolejne
sześć lat. Ale zarówno w nim, jak i w Rosji zaszły zmiany . Odzy skał władzę dzięki dzieleniu społeczeństwa i zastraszaniu wrogów wewnętrzny ch, którzy chcieli przejąć władzę i zniweczy ć wszy stko, co osiągnął w kraju od czasu, kiedy złoży ł pierwszą przy sięgę. Putin wrócił na szczy t władzy dlatego, że dzięki swoim zabiegom polity czny m by ł jedy ny m realny m kandy datem startujący m w wy borach. Coraz częściej zdawało się, że nie jest już prezy dentem całej Rosji, lecz ty lko proputinowskiej większości. Dla opozy cji by ł raczej gorzką pigułką, którą trzeba jakoś przełknąć. Jeszcze raz, tak jak dwanaście lat wcześniej, przeszedł długimi kory tarzami Wielkiego Pałacu Kremlowskiego. Pokonani ry wale uczestniczy li w uroczy stości, lecz nie stali w pierwszy m rzędzie. By ł tam też Michaił Gorbaczow i przy wódcy obcy ch państw, między inny mi przy jaciel Putina Silvio Berlusconi, który w ciągu trzech kadencji na stanowisku premiera Włoch sprawował urząd niemal tak długo jak rosy jski przy wódca, ale jego ży wot polity czny dobiegł końca wśród natrętny ch py tań o sprawy finansowe i ży cie seksualne. Miedwiediew przemówił pierwszy . W krótkim wy stąpieniu powiedział, że ciągłość jest najważniejsza dla losów Rosji, i znamiennie przy znał – jak przed nim Jelcy n, a Putin nigdy – że jego prezy dentura nie by ła pozbawiona wad. „Nie udało nam się spełnić wszy stkich marzeń i nie zrealizowaliśmy wszy stkich planów” – stwierdził. Putin stał opanowany , z poważną miną. By ł wy raźnie starszy , skóra na jego twarzy zdawała się napięta po operacji plasty cznej, włosy mu przerzedniały , ale pomimo pięćdziesięciu dziewięciu lat wciąż by ł sprawny fizy cznie i zachował szczupłą sy lwetkę. „Sensem i celem mojego ży cia jest służba państwu i naszemu narodowi. Wasze wsparcie daje mi potrzebną inspirację i pokrzepienie” – zaczął. Dodał, że najbliższe lata będą decy dujące dla modelu państwa, do którego dąży ła Rosja – twierdził, że Rosja odzy skała „silną dumę narodową” i będzie ku niej ciąży ć cała Eurazja. „Na oczach świata Rosja tworzy się od nowa”. Po krótkiej przemowie opuścił podwy ższenie i zdecy dowany m krokiem przeszedł obok Ludmiły , która przez całą uroczy stość stała w towarzy stwie żony Miedwiediewa oraz patriarchy Cy ry la I. Momentami sprawiała wrażenie, jakby obecność w ty m miejscu sprawiała jej ból. Fakt, że zniknęła z ży cia publicznego, wy wołał wiele spekulacji, współczucia, ale i kpin. Minąwszy ją, Putin zatrzy mał się, a potem zawrócił w miejscu i podszedł do żony . Pochy lił się nad dzielący m ich czerwony m sznurem i przelotnie cmoknął ją w policzek, po czy m wy szedł.
J
eżeli ktoś ży wił nadzieję, że trzecia kadencja Putina przy niesie łagodniejsze, mniej
autory tarne rządy , to niemal od razu pozby ł się złudzeń. Władze wszczęły kompleksowe śledztwo w sprawie zamieszek na placu Błotny m. Urzędnicy nie wahali się nazy wać ty ch zajść masowy m buntem, a nawet próbą zamachu stanu. Wy toczono procesy dwudziestu siedmiu osobom – nie liderom ruchu opozy cy jnego ani rady kałom, ty lko zwy kły m ludziom, którzy dołączy li do
protestu, bo dali się ponieść upajającej chęci wy rażenia publicznie swojego zdania. By li wśród nich studenci, niezrzeszony dziennikarz, kierownik sprzedaży , arty sta, pracownik metra i asy stent prasowy jednego z nieliczny ch opozy cy jny ch deputowany ch w Dumie. Jeden z poszukiwany ch akty wistów, Leonid Razwozżajew, zbiegł na Ukrainę, ale aresztowali go tam tajni agenci i przy wieźli z powrotem do Moskwy , gdzie – jak twierdzi – by ł nielegalnie przetrzy my wany i poddany torturom14. Oskarżony m groziło wiele lat więzienia, często na podstawie wątpliwy ch dowodów w postaci nagrań wideo oraz zeznań ranny ch i pokrzy wdzony ch policjantów z sił prewencji. Nie doszło do masowy ch aresztowań, bo Putin zalecił, żeby nie prowadzić wobec dy sy dentów strategii znanej z czasów wielkiego terroru, ty lko poddać malkontentów stałej, wy biórczej presji prokuratury . Jeszcze przez długie lata władze uży wały dochodzenia w sprawie zajść na placu Błotny m jako pretekstu do wszczy nania śledztw w cały m kraju, nawet w przy padkach, które miały niewiele wspólnego z bijaty ką tamtego dnia, takich jak sprawa z 2003 roku doty cząca dwóch akty wistów obrony praw człowieka w Orle, sto pięćdziesiąt kilometrów od Moskwy 15. Gdy liderzy opozy cji zaplanowali nową demonstrację na 12 czerwca, czy li w święto państwowe upamiętniające rocznicę ogłoszenia przez Rosję deklaracji suwerenności, oddziały policji ruszy ły w miasto i wtargnęły do mieszkań najważniejszy ch działaczy , między inny mi Aleksieja Nawalnego, Bory sa Niemcowa, Ilji Jaszy na i Kseni Sobczak, gwiazdy telewizji, by walczy ni salonów i córki polity cznego mentora Putina, człowieka nazy wanego kiedy ś sy mbolem raczkującej w Rosji demokracji. Rola Kseni w demonstracjach – podawana niekiedy w wątpliwość ze względu na jej status społeczny , majątek oraz rodzinne powiązania z najważniejszy m człowiekiem w państwie – świadczy ła o ty m, jak szerokie kręgi zataczała opozy cja, z którą Putin musiał się zmierzy ć po powrocie na Kreml. „Nigdy nie sądziłam, że to powiem – oświadczy ła w telewizji Ksenia Sobczak, wstrząśnięta po przeszukaniu dokonany m w jej domu – ale cieszę się, że mój ojciec nie doży ł ty ch czasów”16. Nazajutrz wszy stkich liderów akcji protestacy jnej wezwano na przesłuchania bez względu na fakt, że by ł to dzień świąteczny – po prostu chodziło o to, żeby uniemożliwić im udział w zgromadzeniu. Nawalny wirtualnie wspierał demonstrantów, wy sy łając spod pokoju przesłuchań sarkasty czne komentarze za pośrednictwem Twittera. Ponad pięćdziesiąt ty sięcy ludzi przy szło wziąć udział w proteście. Naloty policji i aresztowania podsy ciły ich zapał, a mówcy , którzy wy stąpili przed tłumem, przy sięgali, że się nie poddadzą. Presja wzrosła jednak jeszcze bardziej, a prześladowania najważniejszy ch działaczy – szczególnie tak popularnej gwiazdy jak Sobczak – by ły sy gnałem, że nawet osobiste koneksje z Putinem nie chronią ty ch, którzy buntują się przeciwko niemu. Aparat administracy jny tak się zachował, jakby dostał specjalny znak. Policja, prokuratura
i nowi deputowani Dumy Państwowej oraz Rady Federacji doszli do wniosku, że mogą uży ć dowolny ch środków, by powstrzy mać zarazę zagrażającą Putinowi. Już kilka ty godni po jego zaprzy siężeniu Duma w ekspresowy m tempie przy jęła prawo zwiększające wy sokość grzy wny za udział w nielegalny ch demonstracjach z pięciu ty sięcy rubli do trzy stu ty sięcy , czy li prawie dziesięciu ty sięcy dolarów, co w ty ch czasach wielokrotnie przewy ższało średnią miesięczną pensję. Władze Moskwy zakazały ozdabiania samochodów biały mi wstążkami. Duma przy jęła uchwałę umożliwiającą władzom usuwanie stron internetowy ch, co pozornie miało przeciwdziałać publikowaniu informacji szkodliwy ch dla dzieci, a także szerzeniu „propagandy homoseksualnej”. W lipcu ustanowiono nowe prawo, które wy magało od organizacji wspierany ch przez zagranicę, by rejestrowały się jako „obce agencje” – to określenie przy woły wało ponure wspomnienia prześladowań z epoki radzieckiej. Inna ustawa wy dłużała do dwudziestu lat maksy malny wy rok więzienia dla każdego, kto „za pomocą konsultacji pomaga organizacjom zagraniczny m”, co równało się działaniu na szkodę państwa. Gdy putinowska komisja obrony praw człowieka zakwestionowała surowość ty ch praw i ich szeroki zasięg, prezy dent powiedział, że osobiście im się przy jrzy . Jeszcze tego samego dnia podpisał się pod nimi. Nowe prawo uderzało nie ty lko w organizacje o jawnie polity czny m charakterze, jak Gołos, ale też w inne, takie jak Ekologiczna Wachta Kaukazu Północnego, która próbowała monitorować niszczenie środowiska naturalnego w związku z budową wioski olimpijskiej w Soczi. W październiku Duma rozszerzy ła definicję zdrady tak bardzo, że wy starczy ło nieświadomie przekazać „tajemnice państwowe” przedstawicielom obcy ch państw albo organizacjom między narodowy m – nawet jeżeli by ły to ogólnodostępne informacje – żeby by ć sądzony m za to przestępstwo. Kompletnie zrezy gnowano z debaty publicznej, nawet pod postacią starannie reży serowanej iluzji, a Duma i Rada Federacji po prostu taśmowo produkowały nowe prawa. Zniesławienie, które Miedwiediew usunął z listy przestępstw kry minalny ch, znowu trafiło do rejestru, a kary z tego ty tułu, tak jak i za obrazę – szczególnie dostojników państwowy ch – znacznie wzrosły . Podobnie potraktowano bluźnierstwo i „obrazę uczuć religijny ch”, co by ło następstwem performance’u Pussy Riot. Mający odmienne zdanie musieli liczy ć się z sankcjami. Jednemu z deputowany ch do Dumy , który ośmielił się pójść na demonstrację, odebrano immunitet oraz mandat poselski. Ludmiła Narusowa, matka Kseni Sobczak, pomimo znajomości z Putinem została usunięta z Rady Federacji, gdzie zasiadała od dziesięciu lat. Ten nagły wy sy p ustaw dostarczy ł autory tarnej władzy narzędzi do surowej rozprawy z opozy cją, a jednocześnie zaspokoił potrzeby patrioty czne i religijne wielu środowisk. W efekcie wy buchła wojna kulturowa, która stała się jedną z osi nowej prezy dentury Putina. Proces sądowy Pussy Riot by ł jej pierwszą ważną bitwą. Zaczął się 30 lipca – w ty m samy m dniu Putin podpisał
nowe prawo o zniesławieniu i ograniczeniach swobody w Internecie. Trzy oskarżone kobiety wy głosiły wstępne oświadczenia, stojąc w szklanej klatce otoczonej strażnikami z groźnie warczący m psem. Przeprosiły za obrazę uczuć wierzący ch, ale zaprzeczy ły , by ich wy stęp by ł wy razem nienawiści na tle religijny m. By ł to raczej protest polity czny , na który pozwalała im wolność słowa. Na ty m argumencie opierała się cała linia obrony i nie spodziewano się, że ktoś go podważy . Przebieg procesu zniekształciły różne nieprawidłowości oraz usilne próby podejmowane przez oskarży cieli, by wy kazać „szkody moralne” wy rządzone przez ów krótki wy stęp nawet ty m świadkom, którzy jedy nie obejrzeli nagranie w Internecie, a nie by li wtedy w soborze. Wioletta Wołkowa, jedna z adwokatek Pussy Riot, żaliła się, że oskarżony m odmówiono prawa do zapoznania się ze zgromadzony mi przeciwko nim dowodami, bo zawierały kilkaset godzin nagrań wideo, który ch nie wolno im by ło obejrzeć w areszcie. Dodała, że akta sprawy zostały sfałszowane, a jej ani inny m adwokatom ani razu nie pozwolono spotkać się z klientkami bez obstawy ; ponadto nie dopuszczono do zeznań ekspertów wskazany ch przez adwokatów, sąd zaś kompletnie ignorował sprzeciwy zgłaszane przez obronę. „Można odnieść wrażenie, że nie ży jemy w Rosji w dwudziesty m pierwszy m wieku, ty lko w jakiejś alternaty wnej rzeczy wistości, w bajce w rodzaju Alicji w krainie czarów albo Po drugiej stronie lustra – mówiła Wołkowa, kpiąc ze stanowiska prokuratury , że kilkusekundowy protest mógł zburzy ć fundament Kościoła o ty siącletniej trady cji. – I że właśnie teraz ta absurdalna rzeczy wistość zniknie, rozpadnie się jak domek z kart”17. By ł to proces pokazowy , w który m brzmiało echo procesów z epok Stalina i Breżniewa, ty le że ty m razem każdy zwrot akcji i każde oświadczenie od razu odnotowy wano w eterze, na papierze lub w Internecie. Prokuratura robiła co w jej mocy , żeby przedstawić trzy oskarżone jako zwy rodniałe ignorantki, ale te zdawały się zrównoważone, odważne i obeznane z historią i my ślą religijną. Podczas swoich mów końcowy ch powołały się na akty intelektualnego i moralnego buntu wielkich my ślicieli: Sokratesa, Jezusa, Dostojewskiego (stanął nawet przed plutonem egzekucy jny m, choć go ułaskawiono) i Sołżenicy na. Masza Aliochina w mowie końcowej porównała więzienie do „Rosji w miniaturze”, gdzie ludzie tracili poczucie swojej tożsamości i stawali się nieszczęsny mi ofiarami na łasce administracji zakładu karnego. Proces Pussy Riot sprawił, że zagranicę jeszcze bardziej odstręczy ł ostry skręt Putina ku władzy autory tarnej, i ta niechęć ścigała go, dokądkolwiek pojechał. Po raz pierwszy zabrał głos w sprawie represji wobec arty stek, kiedy pojechał do Londy nu na ostatnią przed Soczi olimpiadę letnią w 2012 roku. Putin twierdził, że nie dy skutował o nich z bry ty jskim premierem Davidem Cameronem, ale zdaniem współpracowników bry ty jskiego polity ka by ł to jeden z tematów rozmowy . Coraz trudniej by ło ignorować to, jak często Putin mija się z prawdą i jak swobodnie traktuje fakty .
„Wiecie, trudno powiedzieć coś dobrego o tej sprawie – stwierdził, kiedy zapy tano go o proces. – Wolałby m jej nie komentować. Sądzę jednak, że gdy by te panie pojechały na przy kład do Izraela i zbezcześciły jedno z tamtejszy ch święty ch miejsc, a wielu z was pewnie wie, że mieszkają tam bardzo silni młodzieńcy , to nie wy winęły by się tak łatwo”. Dodał, że gdy by wy konały swój performance w meczecie na Kaukazie Północny m, policja zapewne nie zdąży łaby ich aresztować i uratować przed o wiele okrutniejszy m losem. Wielkodusznie wy raził nadzieję, że sąd nie będzie „zby t surowy ”, ale nie pozostawił cienia wątpliwości, że jakiś wy rok zapadnie. Nikogo zatem nie zdziwiło, gdy 17 sierpnia sąd uznał trzy członkinie Pussy Riot winny mi zarzucany ch im czy nów i odrzucił argumenty obrony , że chodziło o protest polity czny wy mierzony przeciwko przy wódcom państwa. Prokurator żądał trzech lat więzienia w kolonii karnej, ale niemal na pewno słowa Putina zaważy ły na decy zji sądu, więc skazał je na ty lko dwa lata. Kilkuset zwolenników grupy zgromadziło się przed budy nkiem sądu, a niektórzy zakładali kolorowe kominiarki pomnikom w Moskwie. Policja by ła przy gotowana i bezlitosna. Jeszcze przed werdy ktem Garri Kasparow został wy prowadzony ze zwołanej naprędce konferencji prasowej na schodach sądu i poturbowany , kiedy policja próbowała go zmusić, żeby wsiadł do furgonetki. Po ogłoszeniu wy roku wy buchły wokół gmachu starcia z policją; aresztowano wiele osób. Zajście transmitowała telewizja publiczna, podsy cając anty zachodnie nastroje, które stały się fundamentem kontrataku Kremla. W ostatnim oświadczeniu przed sądem Nadia odważnie zacy towała pochodzący z powieści Krąg pierwszy pean Sołżenicy na na cześć siły słowa. „Tak samo jak Sołżenicy n wierzę, że słowa skruszą mury ” – powiedziała. Ty mczasem proces sądowy Pussy Riot podzielił i przy gnębił opozy cję. Entuzjazm towarzy szący pierwszy m protestom kompletnie osłabł, a akty wiści zeszli do podziemia albo wy jechali za granicę. Akty wistki Pussy Riot stały się znane na świecie, ale sam ruch ucierpiał z powodu ich działalności. Pozostałe dwie członkinie grupy , które by ły tamtego dnia w soborze, znane jedy nie pod pseudonimami Kominiarka i Serafima, po ogłoszeniu wy roku uciekły z Rosji. W październiku trzy skazane kobiety złoży ły apelację. Nawet Dmitrij Miedwiediew, obecnie sprawujący urząd premiera, powiedział, że o ile forma ich protestu by ła dla niego obrzy dliwa, o ty le jego zdaniem dalsze więzienie nie jest w ty m przy padku ani celowe, ani konieczne. Akty wistki i tak spędziły w areszcie już siedem miesięcy . Katia wy najęła nowego adwokata i zmieniła linię obrony – przestała usprawiedliwiać protest, lecz przekony wała, że sąd powinien cofnąć jej wy rok, bo nie zdąży ła nawet zagrać na gitarze, zanim ochroniarze przepędzili ją z podwy ższenia. Adwokaci Nadii i Maszy argumentowali, że wy powiedzi Putina i Miedwiediewa wpły nęły na pracę sądu, należałoby zatem odwołać wy rok albo powtórzy ć rozprawę. Sąd przy jął argumenty Katii i zawiesił jej wy rok, lecz odrzucił apelacje Nadii i Maszy . Niektórzy
podejrzewali, że Katia na własną rękę dobiła targu z władzami albo że Kreml chciał udowodnić niezawisłość i sprawiedliwość sądów. Bardzo niewielu wierzy ło w to, że Katia wy grała apelację jedy nie dzięki sile swoich argumentów. Po wy jściu na wolność Katia zniknęła z ży cia publicznego. Dalej odwiedzała w Moskwie koleżanki z Pussy Riot, ale przestała uczestniczy ć w performance’ach. By ła pewna, że jest obserwowana na każdy m kroku. Na spotkaniu ze swy mi zwolennikami w moskiewskim barze wegetariańskim wciąż twierdziła, że w znaczny m stopniu zniekształcono znaczenie ich performance’u, tak żeby służy ło to celom polity czny m Kremla, ale przy znała też, że szeroka publiczność nie zrozumiała przekazu18. Rosjanie nie by li jeszcze gotowi stawić czoła sy stemowi, który powoli zawłaszczy ł społeczeństwo. Jej zdaniem to nie sam Putin by ł czarny m charakterem w wy toczony m im procesie. Po prostu firmował swoją twarzą konserwaty wne i głęboko patriarchalne społeczeństwo. Rzeczy wisty m wrogiem by ł otępiający konformizm sy stemu zarówno w sferze kultury , jak i polity ki. To on sprawiał, że nawet najmniejsze odstępstwo od powszechnie promowany ch poglądów by ło zby t ry zy kowne. „Problem nie polega na ty m, czy dla wszy stkich jesteśmy niewinne, ani na ty m, że zły Putin telefonował do sędziów i sugerował, jakie rozstrzy gnięcie powinno zapaść w naszy m procesie – tłumaczy ła Katia. – Problem w ty m, że wszy scy już wy robili sobie negaty wne zdanie na nasz temat i wy dali na nas wy rok”.
ROZDZIAŁ 23
SAM NA OLIMPIE
W
październiku 2012 roku Putin skończy ł sześćdziesiąt lat, osiągnął więc wiek, w który m
mężczy źni w Rosji przechodzą na emery turę. Ta zasada nie obowiązy wała prezy denta ani inny ch dy gnitarzy zajmujący ch najwy ższe stanowiska, ale Dmitrij Miedwiediew jeszcze jako prezy dent uważał, że obniżenie wieku emery talnego z sześćdziesięciu pięciu do sześćdziesięciu lat jest rzeczą zasadniczą. Miało się to przy służy ć odmłodzeniu napęczniałej administracji przez zwolnienie stanowisk, na które mogli awansować młodsi urzędnicy . Putin zbliżał się do tej granicy wieku – a wielu jego najbliższy ch współpracowników już ją przekroczy ło – więc podniósł wiek emery talny do siedemdziesięciu lat. Zdawało się, że to drobna korekta, ale by ła częścią większego planu stopniowej likwidacji schedy polity cznej po prezy denturze Miedwiediewa. Po decy zjach doty czący ch wieku emery talnego i kar za zniesławienie Putin przy wrócił dwie strefy czasowe zniesione przez Miedwiediewa i cofnął jego niepopularną decy zję o rezy gnacji z podziału na czas letni i zimowy . Reformy polity czne Miedwiediewa, wy pracowane jako kompromis podczas protestów zimą na przełomie lat 2011/2012 i podpisane przez niego jako jedne z ostatnich aktów prezy denckich, zostały teraz zniekształcone tak, że w wy borach regionalny ch mogli startować jedy nie kandy daci kontrolowani przez Kreml. Miedwiediew wciąż pełnił ważną funkcję publiczną jako premier i prezes Jednej Rosji, ale można by ło odnieść wrażenie, że Kreml najchętniej wy mazałby go z panteonu przy wódców Rosji, tak jakby prezy dentura Putina trwała bez żadny ch przerw. Chcąc umniejszy ć zasługi Miedwiediewa, nie cofnięto się nawet przed rewizją historii w iście sowieckim sty lu – kładziono nacisk na to, jak wiele przeszły ch zdarzeń zależało wy łącznie od Putina. W sierpniu, w czwartą rocznicę wojny w Gruzji, w serwisie YouTube pojawił się tajemniczy czterdziestosiedmiominutowy film dokumentalny , który szy bko zdoby ł popularność. By ł zaty tułowany Zmarnowany dzień i prezentował wy powiedzi dowódców wojska twierdzący ch, że brak zdecy dowanej reakcji Miedwiediewa w pierwszy ch godzinach konfliktu zwiększy ł straty wśród osety jskich i rosy jskich sił. By ł to przy kład czarnego PR-u, podstępnej techniki, którą sprawnie posługiwali się rosy jscy stratedzy medialni, by zdy skredy tować przeciwników polity czny ch albo konkurencję w interesach; ty le że ty m razem jej ostrze zostało skierowane przeciwko protegowanemu Putina, służącemu mu wiernie od wielu lat. Zawarte w filmie
informacje wzajemnie się wy kluczały , niektóre by ły rażąco nieprawdziwe, a inne po prostu zniekształcone. Moty wem przewodnim wy korzy stujący m niepokojącą muzy kę filmu by ła teoria, że Miedwiediew doprowadził do śmierci ty sięcy ludzi, chociaż całkowita liczba ofiar tej wojny po obu stronach wy niosła osiemset osiemdziesiąt cztery osoby . Najostrzejsze słowa kry ty ki padły z ust generała Jurija Bałujewskiego, który wprawdzie podał się do dy misji dwa miesiące przed wy buchem konfliktu, ale twierdził, że Gruzini przy puścili atak w Osetii Południowej kilka godzin wcześniej, niż fakty cznie się to stało, a Miedwiediew zaczął działać dopiero, gdy Putin osobiście interweniował w tej sprawie z Pekinu, gdzie odby wała się letnia olimpiada. „Dopóki Władimir Władimirowicz nie dał mu kopa w ty łek, najpierw z Pekinu, a potem podczas spotkania twarzą w twarz, wszy scy , łagodnie rzecz ujmując, bali się kiwnąć palcem” – powiedział generał. Nigdy nie ustalono, skąd pochodził film, nikt się też pod nim nie podpisał – w świecie czarnej propagandy króluje anonimowość. Po raz pierwszy przesłał go na YouTube’a człowiek podpisujący się jako Asłan Gudiew, a producentem by ła firma Alfa, ale w Rosji nie istniało studio filmowe ani produkcy jne o takiej nazwie. Rosy jskie wy danie „Forbesa” dostrzegło związek między ty m dokumentem a kanałem telewizji należący m do Narodowej Grupy Medialnej, którą częściowo wy kupił i nadzorował Bank Rossija i jego główny udziałowiec Jurij Kowalczuk, stary przy jaciel Putina1. Kiedy o obrazie stało się głośno, akredy towany na Kremlu reporter przeprowadził wy wiad z Putinem; ten powtórzy ł wiele informacji zawarty ch w filmie, powiedział między inny mi, że dwa razy dzwonił z Pekinu do Miedwiediewa, czy m wprost zaprzeczy ł wersji swojego podopiecznego. Warto pamiętać, że Kreml zawsze cenzurował dziennikarzy , więc fakt, że reporter państwowej agencji prasowej RIA Nowosti w ogóle zadał takie py tanie, sugeruje, że Putin celowo chciał zwrócić uwagę opinii publicznej na ten film. Bez problemu mógł odmówić komentowania podły ch insy nuacji pod adresem swojego bliskiego współpracownika, starego przy jaciela i protegowanego, ale tego nie zrobił.
W
alki wewnętrzne na Kremlu, które poprzedziły powrót Putina na urząd prezy denta, nasiliły się,
gdy Miedwiediew próbował wy stawić na sprzedaż akcje kilkuset przedsiębiorstw państwowy ch; okazało się jednak, że wciąż ma związane ręce, tak jak przez poprzednie cztery lata. Jego główny mi ry walami na dworze Putina nadal by li Siergiej Iwanow, obecnie szef kancelarii prezy denckiej, oraz Igor Sieczin i reszta „siłowików”, którzy jeszcze bardziej zwiększy li swój stan posiadania w firmach państwowy ch. Miedwiediew zapowiedział, że nie wy klucza ponownego startu w wy borach prezy denckich w 2018 roku, czy m rozsierdził kremlowskich urzędników; wielu obwiniało go o sprowokowanie protestów, które zakłóciły powrót Putina. W ciągu kilku miesięcy kompromitujący Miedwiediewa film w Internecie oraz odwołanie części jego inicjaty w prezy denckich zniszczy ły resztki posiadanego przezeń kapitału polity cznego. Flagowy projekt
by łego prezy denta Rosji – budowa Doliny Krzemowej pod Moskwą – nagle znalazł się pod lupą prokuratury badającej sprawę finansowania anty putinowskich protestów pieniędzmi przeznaczony mi na tę inwesty cję. Kry ty ka działań Miedwiediewa jako premiera zaczęła przenikać nawet do przy jazny ch Kremlowi mediów, a sam Putin ostro łajał rząd za przekraczanie budżetu i wolne tempo realizacji ambitny ch, niezwy kle precy zy jnie określony ch – a zdaniem pewny ch osób jedy nie sy mboliczny ch – celów, które wy znaczy ł na początku swojej nowej kadencji: polepszenia warunków mieszkaniowy ch, edukacji najmłodszy ch, badań naukowy ch i zwiększenia długości ży cia oby wateli. W sprawach między narodowy ch też starano się umniejszy ć dokonania Miedwiediewa. Kilka dni po zaprzy siężeniu Putin dał światu znak, że głoszona przez administrację Obamy „polity ka nowego otwarcia” dobiegła końca. Oschle poinformował Biały Dom, że nie weźmie udziału w planowany m w ty m miesiącu niedaleko Waszy ngtonu szczy cie G8. W ten sposób dał kosza nie ty lko Stanom Zjednoczony m, ale i przy wódcom inny ch państw, do który ch kiedy ś się umizgiwał. Wy słał w swoim zastępstwie Miedwiediewa, tłumacząc się, że sam będzie zby t zajęty ustalaniem składu nowego rządu. Nikt w Biały m Domu nie cieszy ł się z powrotu Putina na Kreml, ale po wy borach Obama wy słał do Moskwy Thomasa Donilona, swojego doradcę do spraw bezpieczeństwa narodowego, żeby zapewnić sobie wsparcie Rosji w sprawie redukcji arsenału atomowego na świecie oraz okrutnej wojny domowej w Sy rii. W marcu Obama – którego wkrótce czekały kolejne wy bory prezy denckie i starania o reelekcję – próbował przekonać Miedwiediewa, że postęp jest możliwy i że będzie w stanie zmienić niechętne nastawienie Putina do tarczy anty rakietowej w Europie, ale musi z ty m poczekać do rozstrzy gnięcia wy borów. Podczas spotkania głów państw w sprawie bezpieczeństwa nuklearnego ich rozmowę niechcący zarejestrował włączony mikrofon. – Te sprawy , szczególnie tarczę anty rakietową… można je rozwiązać, ale dobrze by by ło, gdy by dał mi trochę pola manewru. To ważne – powiedział Obama do Miedwiediewa2. – Tak, rozumiem cię – odparł Miedwiediew. – Rozumiem, o co ci chodzi z ty m polem manewru… – To moje ostatnie wy bory – tłumaczy ł Obama. – Jak już mnie wy biorą, będę mógł sobie pozwolić na większą elasty czność. – Rozumiem. Przekażę to Władimirowi. Gafa popełniona przez Obamę wy wołała gwałtowną reakcję Mitta Romney a, jego republikańskiego ry wala, który oświadczy ł, że Rosja jest dla Amery ki „geopolity czny m wrogiem numer jeden” – gorszy m niż wy posażona w broń jądrową Korea Północna czy aspirujący do miana mocarstwa atomowego Iran – bo dzięki prawu weta w Radzie Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczony ch broni „odtwórców najgorszy ch ról na scenie między narodowej”. Obama nie wziął pod uwagę, że o ile po wy borach sam może sobie pozwolić na pewną
elasty czność, o ty le Putin będzie pod ty m względem szty wniejszy niż kiedy kolwiek przedtem. W czerwcu Obama spotkał się z Putinem na szczy cie G20 na Półwy spie Kalifornijskim. Obaj nie próbowali ukry wać wzajemnej niechęci i lekceważenia. Putin kazał Obamie czekać na siebie ponad pół godziny , a kiedy wy szli ze spotkania, nie uśmiechali się ani nawet nie odzy wali do siebie; odpowiadając na py tania dziennikarzy , obaj patrzy li w podłogę. Nie zrobili ani kroku naprzód w dzielący ch ich kwestiach, szczególnie w sprawie coraz groźniejszego konfliktu w Sy rii. Asy stenci Obamy przy gotowali się do negocjacji w sprawie azy lu dla prezy denta Sy rii Baszszara al-Asada, ale by ł to projekt oparty na naiwny m założeniu, że Asad dobrowolnie ustąpi – i że Putin go do tego przekona. Mając świeżo w pamięci „kapitulację” Miedwiediewa w sprawie Libii na forum ONZ w 2011 roku, Putin wy raźnie dał do zrozumienia, że nie pozwoli Stanom Zjednoczony m przeprowadzić kolejnej interwencji zagranicznej w celu obalenia przy wódcy niepodległego państwa, bez względu na to, jak wielu ludzi miałoby stracić ży cie wskutek coraz bardziej brutalnego konfliktu. Rząd Asada wciąż by ł jedny m z ostatnich sojuszników Rosji na Bliskim Wschodzie, kupował od niej dużo broni, a w sy ry jskim porcie Tartus na Morzu Śródziemny m znajdowała się rosy jska baza mary narki wojennej. Najważniejsze dla Putina by ło jednak powstrzy manie Stanów Zjednoczony ch przed, jak sądził, ponowny m rozbudzeniem rady kalny ch nastrojów. Niektórzy polity cy w Waszy ngtonie i inny ch stolicach bagatelizowali anty amery kański charakter kampanii polity cznej Putina, twierdząc, że to cy niczna gra na patrioty czny ch emocjach jego rodaków i na ich oporze wobec zewnętrzny ch wrogów kraju, ale nie docenili głębi tego uczucia i jego wpły wu na sposób my ślenia prezy denta Rosji. Wy raźnie wy czuwalne rozczarowanie świata na wieść o jego powrocie, konsternacja wy wołana surową rozprawą z protestujący mi, publiczne potępienie procesów sądowy ch Pussy Riot i demonstrantów z placu Błotnego – to wszy stko przy czy niło się do utrwalenia jego poglądu, że Zachód jest skrajnie nieprzy chy lny jemu i jego interesom, a zatem skrajnie nieprzy chy lny Rosji. Obecny języ k Putina przy woły wał na my śl najgorsze lata zimnej wojny . Przy klaskiwali temu tonowi i podbijali go polity cy z kręgu „siłowików”, którzy zdominowali jego gabinet polity czny , spy chając na margines bardziej umiarkowany ch polity ków skupiony ch wokół Miedwiediewa. Przy wrócenie do słownika debaty publicznej zwrotu „agenci obcy ch sił” sugerowało, że zdaniem Kremla obrona praw człowieka albo próby wprowadzenia zasady odpowiedzialności odszkodowawczej państwa – o co starał się na przy kład Nawalny – by ły przestępstwem przeciwko suwerenności Rosji. Nawalny zresztą uczestniczy ł w programie sty pendialny m prowadzący m szkolenia dla liderów na uniwersy tecie Yale. W nowej rzeczy wistości już sam ten fakt zdawał się podejrzany . Latem 2012 roku prokuratura wszczęła ponownie dawne śledztwo przeciwko Nawalnemu.
Oskarży ła go o przy właszczenie wartego pół miliona dolarów drewna w obwodzie kirowskim, gdzie pracował kiedy ś bez wy nagrodzenia jako konsultant władz lokalny ch. Dochodzenie wszczęto ty dzień po publikacji dowodów wskazujący ch, że przewodniczący komisji śledczej Aleksander Bastry kin prowadzi biznes i ma mieszkanie w Czechach. Wkrótce objęto śledztwem wszy stkie transakcje, w który ch Nawalny w jakiś sposób uczestniczy ł, musiał więc poświęcić więcej czasu i energii, by bronić się w sądzie. Powstała zimą na przełomie lat 2011/2012 opozy cja wobec putinowskiego reżimu powoli znikała z ulic; demonstracje by ły coraz mniej liczne i traciły zapał, bo Kreml stosował wciąż ostrzejsze środki przeciwko swoim kry ty kom. Liczni przeciwnicy Putina – chomiki i hipsterzy , „klasa kreaty wna”, która demonstrowała razem z Nawalny m – wrócili do Internetu, gdzie bezsilnie wy rażali swój gniew.
W
e wrześniu dało się zauważy ć jeszcze jedną oznakę pogorszenia stosunków Rosji z Zachodem,
a szczególnie z Amery ką. Kreml nagle zakończy ł działalność Agencji Stanów Zjednoczony ch ds. Rozwoju Między narodowego (USAID) na tery torium Rosji. USAID wspierała Gołos i inne organizacje pomocowe zaangażowane w polity kę, ale też wiele programów kojarzony ch z nią w mniejszy m stopniu, takich jak koordy nacja rozwoju kredy tów mieszkaniowy ch albo walki z AIDS. W październiku nowe prawo rozszerzy ło definicję zdrady o udzielanie „wsparcia finansowego, surowcowego, technologicznego, doradczego lub innego” obcy m państwom lub organizacjom między narodowy m. Przepisy by ły tak nieprecy zy jne, że każda osoba kry ty kująca rząd, która miała kontakt z zagraniczną organizacją pozarządową, mogła zostać skazana za zdradę państwa. Dwie szanowane organizacje amery kańskie pomagające w organizacji kampanii wy borczy ch, Narodowy Insty tut Demokraty czny i Między narodowy Insty tut Republikański, zostały zmuszone do opuszczenia kraju. Ten sam los spotkał podobne stowarzy szenia europejskie, w przeciwny m razie ich pracownicy lub osoby utrzy mujące z nimi kontakt mogły usły szeć zarzuty zagrożone dwudziestoma latami więzienia. Zaczęła się klasy czna wy miana ciosów, wet za wet. Na represje w jedny m kraju od razu odpowiadano ty m samy m w drugim. W 2012 roku Kongres Stanów Zjednoczony ch uchwalił wbrew Białemu Domowi, który wciąż miał nadzieję na zachowanie przy najmniej pozorów współpracy z Putinem, nowe prawo nazwane imieniem Siergieja Magnitskiego. Wprowadziło zakaz wjazdu do USA i nałoży ło sankcje na rosy jskich urzędników administracji zamieszany ch w jego proces sądowy i śmierć. Amery kańska prokuratura w końcu wy śledziła część z dwustu trzy dziestu milionów dolarów nielegalny ch zy sków, na który ch trop wpadł Magnitski – zostały ulokowane w czterech apartamentowcach i inny ch obiektach komercy jny ch na Manhattanie – i uzy skała sądowy nakaz konfiskaty . Budy nki należały do zarejestrowanego na Cy prze holdingu;
kupił je za pieniądze wy prane w firmach wy dmuszkach w Mołdawii, by łej republice radzieckiej3. „Akt Magnitskiego” rozjuszy ł Putina, który twierdził, że nie zna szczegółów sprawy Magnitskiego – w co doprawdy trudno uwierzy ć – i dodał, że Stanów Zjednoczony ch nie obchodzi śmierć księgowego, ty lko chęć pognębienia Rosji. „Gdy by nie by ło Magnitskiego, znaleźliby inny pretekst” – mówił. Początkowo Rosjanie odpowiedzieli sankcjami wobec osiemnastu amery kańskich urzędników i funkcjonariuszy zamieszany ch w przetrzy my wanie oraz torturowanie więźniów w obozie Guantánamo i w inny ch miejscach. Putin niczy m radziecki propagandy sta żonglował ty mi porównaniami – chociaż niektóre by ły nieuzasadnione – po to, żeby odeprzeć kry ty kę Rosji, ale ty m razem zrobił coś więcej. Zaproponował uchwalenie prawa nakładającego sankcje na amery kańskich sędziów i urzędników zajmujący ch się przy padkami naduży ć wobec adoptowany ch dzieci z Rosji. Ten temat co jakiś czas prowadził do napięć między Rosją i Stanami Zjednoczony mi, ale zdawało się, że w końcu osiągnięto saty sfakcjonujące obie strony porozumienie przez zwiększenie nadzoru nad cały m procesem. Ale wobec skandalu wokół „aktu Magnitskiego” Duma poszła jeszcze dalej i uchwaliła całkowity zakaz adopcji rosy jskich dzieci przez Amery kanów. Ustawę przegłosowano niemal jednogłośnie, chociaż by ła tak cy niczna i okrutna, że nawet członkowie rządu Putina zgłosili sprzeciw. Rosy jskie sierocińce by ły pełne dzieci, które rozpaczliwie potrzebowały rodziny – dane mówiły nawet o ośmiuset ty siącach sierot w kraju, gdzie adopcja wciąż by ła sty gmaty zowana i dlatego zdarzała się niezwy kle rzadko. Od 1999 roku Amery kanie adoptowali niemal pięćdziesiąt ty sięcy dzieci; zakaz miał spowodować wstrzy manie nawet ty ch procesów adopcy jny ch, które już się zaczęły . Reakcja Rosji nie by ła sy metry czna, lecz nieproporcjonalna i szkodliwa dla niej samej. Amery kanie wzięli na cel skorumpowany ch urzędników administracji, Rosja zaś raniła własne sieroty . Dzień przed ostatnim głosowaniem doty czący m przy szłości projektu w Dumie Putin musiał odpowiedzieć na szczególnie ostre py tania podczas swojej dorocznej konferencji prasowej. Osiem razy zapy tano go, dlaczego polity czna kłótnia ze Stanami Zjednoczony mi ma szkodzić interesom dzieci. Wobec niespodziewanej wrogości py tający ch Putin stracił zimną krew i w pewnej chwili odparł ze złością, że Stany Zjednoczone patrzą obojętnie na wy korzy sty wanie rosy jskich podopieczny ch. Stwierdził, że amery kańscy urzędnicy zignorowali py tania rosy jskich dy plomatów, którzy badali przy padki złego traktowania dzieci pochodzący ch z Rosji. „My śli pani, że to normalne? – pienił się po kolejny m py taniu dziennikarki. – Jak można sądzić, że to normalne, gdy nas upokarzają? A może pani to lubi? Jest pani masochistką?” Ty dzień później, wbrew liczny m protestom rozbrzmiewający m w jego własny m kraju, Putin podpisał ustawę zakazującą adopcji do USA.
7
października 2012 roku sześćdziesiąte urodziny Putina obchodzono w cały m kraju w sposób
charaktery sty czny dla kultu jednostki, który Putin zawsze negował jako coś obrzy dliwego. Zdawało się, że to zjawisko przestało go już mierzić. Przed oficjalny mi obchodami urządzono w Moskwie wy stawę obrazów zaty tułowaną bez cienia ironii Putin. Człowiek o gołębim sercu. Młodzieżówka Jednej Rosji wy produkowała ociekający seksualnością czterominutowy film, na który m piękne dziewczy ny odgry wały jego najsły nniejsze wy czy ny : od ujeżdżania koni w górach przez pilotowanie my śliwca do podróży żółtą ładą po bezdrożach Sy berii. W szkołach odby wały się odczy ty poezji i konkursy literackie. Ten graniczny wiek zawsze miał szczególne znaczenie polity czne w radzieckiej trady cji, w której losy przy wódcy i państwa zdawały się nierozerwalnie połączone. Sześćdziesiąte urodziny Stalina w 1939 roku traktowano jak święto narodowe, przy ćmiewające wojnę zimową z Finlandią. By ło odznaczenie Orderem Lenina i telegram od Adolfa Hitlera z najlepszy mi ży czeniami „dostatniej przy szłości dla przy jaciół ze Związku Radzieckiego”. Nikita Chruszczow został uhonorowany ty m samy m orderem z okazji sześćdziesiąty ch urodzin w 1954 roku, Leonidowi Breżniewowi, gdy osiągnął ten wiek, nadano zaś ty tuł Bohatera Związku Radzieckiego. W dniu sześćdziesiąty ch urodzin Putina nie by ło orderów, a fanfary brzmiały jakby głucho. Pomimo oficjalny ch pochlebstw w narodzie panowała ledwo wy czuwalna obawa, zarówno wśród zwolenników, jak i kry ty ków prezy denta – jakby nagle uświadomiono sobie jego wiek i śmiertelność, jakby przeczuwano, że chociaż stał się niezastąpiony , to nikt nie ży je wiecznie. We wrześniu, gdy pojawił się na szczy cie Organizacji Współpracy Gospodarczej Azji i Pacy fiku we Włady wostoku, wy raźnie uty kał, ale Kreml odmówił podania przy czy ny jego dolegliwości. (Później jeden z urzędników wy sokiego szczebla wy jaśnił, że Putin naciągnął sobie mięsień, grając w hokeja na lodzie – ostatnio zaczął uprawiać ten sport). W ty m pełny m wy darzeń roku Putin przetrwał falę marszów, które zakłóciły jego ponowny wy bór, ale niepewność doty cząca stanu jego zdrowia ujawniła, że w sy stem zakradł się niepokój. Zdawało się, że przy wódca narodu z pewny m wy siłkiem próbuje odzy skać werwę towarzy szącą jego pierwszej kadencji; sprawiał wrażenie, jakby wrócił na szczy ty władzy , nie mając jasno wy znaczonego planu, a jego wy bór nie by ł drogą do celu, lecz celem samy m w sobie. W drodze na szczy t przeleciał się motolotnią, biorąc udział w programie ochrony i resty tucji zagrożonego gatunku żurawia sy bery jskiego. Putin wciąż lubił mamić swoich fanów spotkaniami z dziką przy rodą (zwierzętom czasami podawano środki uspokajające), ale te reży serowane wy czy ny wy padały coraz mniej przekonująco. Zerwał z nimi po zamieszkach, które wy wołał jego start w wy borach – możliwe też, że by ło mu wsty d po „odkry ciu” podłożony ch amfor w Morzu Czarny m – ale teraz jego stratedzy wrócili do przy noszącej tak długo sukcesy takty ki.
Putin włoży ł biały kombinezon i wzbił się z pilotem w powietrze, żeby wskazać wy chowany m w niewoli nad rzeką Ob żurawiom drogę na zimowe lęgowiska na południu. Wy posażona w kamery motolotnia musiała startować dwa razy , bo na początku żurawie nie chciały za nią lecieć. Putin podobno sponsorował wy korzy stanie motolotni i spędził kilka godzin na przy gotowaniach do lotu, ale przedsięwzięcie wy śmiano jako przy kład odrodzenia w XXI wieku radzieckiej hagiografii. Gleb Pawłowski, dawny strateg prezy denta, który wy padł z łask, powiedział o najnowszy ch wy czy nach Putina, że są wtórne i mało przekonujące, jakby Kremlowi skończy ły się pomy sły . Pawłowski w duży m stopniu przy czy nił się do wy kreowania wizerunku polity cznego Putina za pomocą transmitowany ch w telewizji wy darzeń, dzięki czemu stał się takim przy wódcą, jakim go poznał świat, ale wy glądało na to, że po powrocie na urząd Putin nie potrafił znaleźć nowego pomy słu na siebie. Żurawie nikogo nie skłoniły do refleksji nad kwestią ochrony przy rody ; by ły jedy nie kolejny m atry butem próżności władcy . „Szef poszedł w kino i już z niego nie wy szedł” – skwitował Pawłowski. W jego głosie pobrzmiewał wsty d4. Ciąg dalszy hagiografii nastąpił podczas właściwy ch obchodów urodzin Putina. Sam świętował tę uroczy stość w gronie bliskich przy jaciół i rodziny w oficjalnej rezy dencji w Petersburgu, ale w ty m czasie wszy stkie stacje telewizy jne nadawały program specjalny . W coty godniowy m podsumowaniu wiadomości na kanale telewizji Rossija Dmitrij Kisielow porównał go do Stalina – i by ł to komplement. „Jeśli chodzi o zakres działań, to spośród dwudziestowieczny ch poprzedników Putina dorównuje mu jedy nie Stalin” – powiedział w trzy nastominutowy m panegiry ku, w który m zdołał zawrzeć takie sukcesy , jak podniesienie płac i emery tur, odbudowę armii i przy wrócenie pary tetu broni atomowej między Rosją a Stanami Zjednoczony mi5. NTV nadała pięćdziesięciominutowy film dokumentalny przedstawiający od nowa sy lwetkę człowieka, który od dwunastu lat niemal niepodzielnie zajmował miejsce w centrum uwagi. Film pod ty tułem Z wizytą u Putina z samozachwy tem reklamował się jako portret Putina, jakim znają go „ty lko najbliżsi przy jaciele”, chociaż trudno by ło dopatrzy ć się w nim czegoś nowego. Twórca filmu Wadim Takmieniew spędził ty dzień z prezy dentem, przy glądając się jego pracy w NowoOgariowie, na Kremlu i podczas wizy ty w Tadży kistanie. W serii udzielony ch mu przez ten czas wy wiadów Putin po prostu powtórzy ł swoje poglądy na powroty do władzy , kry ty kę, korupcję i polity kę zagraniczną, o głosach sprzeciwu mówiąc jedy nie, że to drobne przy krości6. Liderzy ruchu opozy cy jnego – ludzie w rodzaju Nawalnego, choć jego nazwisko ani razu nie przeszło mu przez gardło – by li dla niego „plewami”, które w końcu odpadną i zrobią miejsce dla „naprawdę chary zmaty czny ch, interesujący ch postaci” w ży ciu publiczny m i polity ce. Twierdził, że dane o korupcji są przesadzone, zresztą średni roczny dochód mieszkańców Rosji znacznie wzrósł; kiedy obejmował urząd, wy nosił mniej niż ty siąc dolarów, a teraz to dziesięć ty sięcy . „To szczególnie ważne, by każdy , kto tu mieszka, zdał sobie sprawę, że nie ty lko ży je na określony m obszarze, ale
jest oby watelem silnego, potężnego państwa, które cieszy się szacunkiem całego świata”. Dalej tłumaczy ł, że najważniejsze jest to, by ty lko Rosja zachowała strategiczną równowagę arsenału atomowego ze Stanami Zjednoczony mi. Wy powiedzi Putina kompletnie ignorowały codzienne upokorzenia i złość Rosjan, którzy musieli płacić pod stołem za prakty cznie każdą usługę świadczoną przez państwo. Nie wspomniał o rozbuchanej korupcji, której ujawnianie stało się specjalnością Nawalnego, ani o fatalnej pozy cji Rosji w rankingu Transparency International (zajmowała sto trzy dzieste trzecie miejsce wśród stu siedemdziesięciu sześciu państw). Zaledwie dwa dni wcześniej NTV nadała program dokumentalny , w który m zarzuciła protestujący m na ulicach spisek w celu obalenia rządu, ty m razem z pomocą oligarchów z Gruzji i ich zachodnich mentorów. Z ty ch dwóch dokumentów wy łonił się portret Putina jako skromnego, uczciwego patrioty pracującego ciężko i bez wy tchnienia wy łącznie po to, żeby strzec interesów państwa; jego kry ty cy zostali zaś przedstawieni jako obcy chcący wy buchu anarchii. Wśród coraz liczniejszy ch dowodów korupcji i kumoterstwa, na który ch wzbogacili się przy jaciele i sprzy mierzeńcy Putina, on sam jawił się jako polity k ży jący skromnie, niemal ascety cznie w rezy dencji urządzonej – pomimo komfortu i udogodnień – w spartańskim sty lu, bez wielu ozdób świadczący ch o zamożności jej uży tkownika. Najnowszy raport Bory sa Niemcowa i jego sojuszników o korupcji i zamożności w kręgu najbliższy ch współpracowników Putina zawierał informacje o dwudziestu rządowy ch rezy dencjach, które prezy dent miał do dy spozy cji – dziewięć z nich zbudowano podczas jego prezy dentury – kilkudziesięciu jachtach i pry watny m samolocie. Jednak nawet kry ty cy przy znawali, że dla Putina uroki luksusu znaczą mniej niż uroki władzy . Film Z wizytą u Putina by ł jego laurką, ale przy okazji pokazał w duży m uproszczeniu, jak wy gląda dzień prezy denta, co podczas dwunastu lat od rezy gnacji Jelcy na by ło skrzętnie ukry wane przed zwy kły mi oby watelami. Wy reży serowane dni Putina wy pełniał ciąg pozbawiony ch dramaty zmu spotkań i ceremonii. Budził się późno – drugiego dnia projektu Takmieniewa prezy dent wstał o wpół do dziewiątej. Zaczy nał od przejrzenia teczek z raportami sporządzony mi przez FSB i wy wiad zagraniczny , SWR. Później szedł zwy kle na długi trening, najpierw na siłownię do sali gimnasty cznej w rezy dencji, gdzie jednocześnie oglądał w telewizji programy informacy jne, a potem na kry ty basen, żeby pokonać wpław dy stans kilometra. Dochodziło południe, gdy jadł śniadanie, prostą owsiankę, surowe przepiórcze jaja i twaróg, który – jak sam powiedział – przy słał mu z kościelny ch farm patriarcha Cy ry l I, i pił sok z buraków z chrzanem. Dzień pracy zatem zaczy nał się u niego późno i trwał aż do głębokiej nocy . Jego spotkania z ministrami często odby wały się o godzinie, kiedy większość ludzi szy kowała się do snu. Pewnego dnia tuż przed północą poprosił Takmieniewa o przerwę w zdjęciach, bo musiał się spotkać z szefem służby anty narkoty kowej Wiktorem Iwanowem i ministrem obrony Anatolijem
Sierdiukowem, który tak jak Takmieniew musiał czekać w przedpokoju. Putin powiedział, że jego ministrowie zawsze są pod telefonem, ale dzwoni do nich ty lko wtedy , gdy to konieczne. Zapy tany o stosunek do mediów, odparł, że nie ufa im, bo są stronnicze, co zabrzmiało dziwnie, gdy się pomy śli, jak obsesy jnie Kreml kontroluje wszy stkie kanały komunikacji. Twierdził, że woli informacje uzy skane podczas osobisty ch spotkań ze swoimi podwładny mi, takimi jak Sierdiukow i Iwanow, bo jego zdaniem są „o wiele pełniejsze i dokładniejsze”. Na biurku w jego gabinecie nie by ło komputera z łączem internetowy m, gdzie – gdy by ty lko spróbował – mógłby znaleźć dosy ć informacji, które stanowiły by duże wy zwanie dla jego wąskiej perspekty wy , jeszcze bardziej ograniczanej przez rzadko ośmielający ch się z nim nie zgadzać dworzan. Pomimo bałwochwalczego tonu ten film, a także wcześniejszy dokument po niemiecku, którego premiera – pięć miesięcy wcześniej – zbiegła się w czasie z ceremonią zaprzy siężenia Putina, coś jednak o nim powiedziały . W obu cały czas otaczali go współpracownicy i ochrona, ale nikt ponadto. Samotnie ćwiczy ł na siłowni. Samotnie pły wał. Sam jadł śniadanie. Żaden z członków jego rodziny nie pojawił się w ty ch filmach – ani żona, ani córki, dwudziestosiedmioletnia Maria i rok młodsza Katia – nie by ło z nim też przy jaciół. Jego najbliższy m towarzy szem by ła czarna labradorka Koni, która wiernie czekała przy basenie, dopóki nie wy szedł z wody . Na filmie NTV pojawia się jedy nie krótka wzmianka o Miedwiediewie – jego premierze, a niegdy ś najbliższy m asy stencie – kiedy Putin wskazuje na czerwony tandem stojący przed salą gimnasty czną. Wy ciskając ciężary , Putin powiedział, „oczy wiście żartem”, że dostał go w prezencie od Miedwiediewa. Rower wy glądał na nieuży wany . Jeden z kry ty ków telewizy jny ch twierdził, że samotność przy wódcy by ła naciągany m zabiegiem reży serskim mający m przekonać widzów, że Putin nie jest skorumpowany m, nieczuły m ty pem, jak go przedstawiali demonstranci, lecz raczej oddany m sprawie urzędnikiem państwowy m, który wszy stko poświęcił dla narodu.
Ż
y cie osobiste Putina wciąż by ło pilnie strzeżoną tajemnicą dla wszy stkich oprócz ludzi
znający ch go najlepiej, czy li wąskiego, dy skretnego kręgu osób, który od wielu lat nie zmieniał składu, ale jednocześnie by ł coraz bardziej hermety czny i nieprzenikniony . Wszy stko, czego Rosjanie dowiady wali się o ży ciu Putina, docierało do nich w taki sposób: w niewielkich, precy zy jnie zaplanowany ch dawkach, specjalnie aranżowany ch, zawsze ściśle kontrolowany ch i ty lko czasami mówiący ch o prezy dencie coś autenty cznego. Stał się znany z tego, że pracuje do późna w nocy i każe gościom długo na siebie czekać. Nawet znajomi musieli odsiedzieć swoje, żeby się z nim spotkać po północy . Igor Szadchan, filmowiec, który dwadzieścia lat wcześniej prowadził wy wiad z Putinem, wspominał, że ostatni raz spotkał się z nim o pierwszej w nocy po kilku godzinach oczekiwania w wolno przesuwającej się kolejce; urzędnicy i szefowie firm jeden po drugim znikali za drzwiami jego gabinetu7. Putin stracił swobodę by cia, którą zaskarbił sobie
sy mpatię Szadchana w 1991 roku. Reży ser rzucił jakiś żart, ale Putin się nie zaśmiał. „Nawiasem mówiąc, Stalin też by ł nocny m markiem” – powiedział Szadchan w wy wiadzie z 2013 roku. Przy pominając sfabulary zowane przez Sołżenicy na monologi wewnętrzne Stalina z Kręgu pierwszego, Szadchan mówił o Putinie, że w dzisiejszy ch czasach jest „strasznie zmęczony ”, samotny , zawzięty w swoich dogmatach, nieufny i podejrzliwy nawet wobec członków swojej świty , którzy mogli „szukać zemsty , gdy ty lko skończy się jego panowanie, bo wielu z nich upokarzała własna zależność od niego”. Ci, którzy przedtem krąży li po zewnętrzny ch orbitach ży cia Putina – ministrowie, biznesmeni, dalsi znajomi – spoty kali się z nim teraz rzadziej. Mieli wrażenie, że się zmienił. German Gref, jeden z jego liberalny ch doradców jeszcze z dni wspólnie przepracowany ch w Petersburgu, znał od wielu lat swojego kolegę i przy glądał mu się z bliska, ale nawet on nie potrafił wy tłumaczy ć ewolucji jego charakteru. Pewnego razu zapy tano go, czy jego zdaniem Putin się zmienił. Zapadło niezręczne milczenie, gdy Gref szukał odpowiedzi, która nie brzmiałaby obraźliwie. W końcu odparł ty lko: „Władza zmienia ludzi”8. Inni, przedtem mu bliscy , nagle poczuli się wy kluczeni. Ludmiła Narusowa, wdowa po Anatoliju Sobczaku, mówiła o Putinie, że zmienił się od czasów, gdy jej mąż żartobliwie przezy wał go Stirlitzem – tak nazy wał się podwójny agent w serialu szpiegowskim pod ty tułem Siedemnaście mgnień wiosny. „Ma niezłe poczucie humoru, a przy najmniej kiedy ś je miał” – stwierdziła w wy wiadzie prasowy m po usunięciu jej z Rady Federacji jesienią 2012 roku. Banicja polity czna by ła ceną za to, że jako jedna z niewielu osób sprzeciwiała się zalewowi praw szy kanujący ch demonstrantów; by ła wśród nich też jej córka Ksenia9. „Nie przy pisuję winy za utratę złudzeń Władimirowi Władimirowiczowi, bo znam go i wiem, że jest absolutnie szczery , przy zwoity i lojalny . Mam żal jedy nie do jego świty – powiedziała Narusowa. – Brzy dzę się otaczający mi go ludźmi”. Przestał zauważać, jak „bardzo niskie są standardy moralne” liderów polity czny ch, na który ch polegał. „Możliwe, że w swojej mierności, malkontenctwie i pazerności nie rozumieją, że jeżeli raz skłamią, to już nigdy nie odzy skają zaufania. Okłamują się nawzajem, okłamują jego, a on dalej na nich liczy ”. Dodała, że ludzi mający ch władzę „doty ka spiżowienie”. Zapewne miała na my śli to, że rozdęte poczucie własnej ważności sprawia, że odcinają się od świata i coraz bardziej tracą ludzkie cechy , jakby zmieniali się w spiżowe pomniki. Wspominała ostatnie spotkanie Sobczaka z Putinem przed wy jazdem do Kaliningradu na spotkanie wy borcze podczas kampanii w 2000 roku. „Wołodia – ostrzegał jej mąż – ty lko uważaj, żeby ś nie zespiżował”. Zdaje się jednak, że właśnie taki los spotkał Putina.
J
ako premier Putin dalej mieszkał w oficjalnej rezy dencji w Nowo-Ogariowie, ale po
powrocie na urząd prezy denta został tam sam. Jego starsza córka Maria wy szła za Holendra
Jorrita Faassena, który otrzy mał stanowisko w zarządzie Gazpromu. Informacje o jego powiązaniach z rodziną Putina przedostały się do opinii publicznej dopiero, gdy stał się uczestnikiem brutalnego incy dentu drogowego. W listopadzie 2010 roku krąży ł swoim bmw po zatłoczony ch ulicach podmiejskiej Rublowki, gdzie chętnie osiedlali się miliarderzy i moskiewskie elity . W pewnej chwili cudem uniknął stłuczki z mercedesem, który m jechał młody bankier Matwiej Urin. Z jadącej za mercedesem furgonetki marki Volkswagen wy skoczy ło kilku ochroniarzy bankiera i dotkliwie pobiło Faassena. Śledztwa w tej sprawie nie prowadziła policja drogowa, ty lko prezy denckie służby specjalne, i już po kilku ty godniach aresztowano nie ty lko ochroniarzy , ale i samego Urina. Oskarżono go o czy nną napaść i skazano na cztery i pół roku więzienia, a potem dorzucono oskarżenia o defraudację i przy właszczenie mienia, powodując upadek jego imperium bankowego. Jorrit i Maria pobrali się bez rozgłosu – nigdy nie podano do wiadomości dokładnej daty ani miejsca, ale krąży ły plotki, że ceremonia odby ła się na jednej z greckich wy sp – a w 2012 roku, niedługo przed sześćdziesiąty mi urodzinami Putina, urodził im się sy n. Putin został dziadkiem, lecz ta informacja nie pojawiła się w rosy jskiej prasie10. Jeszcze mniej by ło wiadomo o młodszej córce Putina Katii, która podobno ukończy ła na uniwersy tecie orientalisty kę. Długo plotkowano o jej rzekomy m związku z sy nem pewnego południowokoreańskiego admirała, a nawet o ich ślubie, lecz ta informacja okazała się nieprawdziwa. Zainteresowała się tańcem sportowy m i została wiceprzewodniczącą Światowej Konfederacji Rock’n’rolla jako Katerina Władimirowa Tichonowa, posługując się nazwiskiem rodowy m babki, matki Ludmiły . Pod koniec 2012 roku w wieku dwudziestu sześciu lat została dy rektorem Fundacji Narodowego Rozwoju Intelektualnego, organizacji budującej warte miliard sześćset milionów dolarów nowoczesne centrum badań na terenie Moskiewskiego Uniwersy tetu Państwowego11. W zarządzie fundacji zasiadało kilku najbliższy ch sojuszników Putina, którzy bogacili się obecnie, zarządzając państwowy mi przedsiębiorstwami. Dwaj z nich to Igor Sieczin i Siergiej Czemiezow. Podobno Katia wy szła za mąż za Kiry ła Szamałowa, sy na Nikołaja Szamałowa, jednego ze wspólników spółdzielni mieszkaniowej Oziero. Kiry ł też dołączy ł do zarządu Gazpromu po ukończeniu studiów na ty m samy m uniwersy tecie co Katia. Potem został członkiem zarządu, a w końcu udziałowcem Siburu, największej w kraju firmy petrochemicznej, która w tamty m okresie należała częściowo do Giennadija Timczenki. Nepoty czne związki między przenikający mi się kręgami przy jaciół i sojuszników Putina zaczęły obejmować nowe pokolenie. Z braku oficjalny ch lub przy najmniej godny ch zaufania informacji o ży ciu osobisty m rodziny Putinów szerzy ło się coraz więcej domy słów, szczególnie w ty ch zakamarkach Internetu, gdzie zajmowano się plotkami lub teoriami spiskowy mi. Spekulowano na temat zdrowia Ludmiły , posądzano ją o napady depresji albo uzależnienia; jedna z plotek, które szczególnie upodobali
sobie internauci, mówiła, że Ludmiła mieszka w klasztorze pod Pskowem, że została tam zesłana tak jak inne żony carów. Prawda by ła o wiele bardziej prozaiczna. Siergiej Roldugin, jeden z najstarszy ch przy jaciół Putina, powiedział, że Putinowie utrzy mują ze sobą dobre relacje, ale z upły wem czasu oddalili się od siebie. Putin spędzał więcej czasu z przy jaciółmi z dzieciństwa, z pracy w KGB i z przedsiębiorstw, które zaczęły działalność w latach dziewięćdziesiąty ch. To wśród nich się relaksował, wy dawał dla nich późne przy jęcia w swojej rezy dencji w Moskwie albo w posiadłościach wy mieniony ch przez Bory sa Niemcowa w raporcie o majątku prezy denta. Roldugin twierdził, że podczas ty ch spotkań nigdy nie rozmawiano o interesach – te tematy Putin poruszał jedy nie w pry watny ch rozmowach w cztery oczy – a o polity ce dy skutowano rzadko. Coraz częściej pojawiały się za to kwestie history czne i literackie. Zainteresowania Putina słabły . Brakowało mu cierpliwości do skomplikowany ch kwestii, ale czuł głód nowy ch informacji. Roldugin opowiedział anegdotę o ty m, jak po lekturze Króla Leara w przekładzie Pasternaka Putin wy py ty wał przy jaciół, czy mieli świadomość, że wy darzenia history czne, które zainspirowały Szekspira do napisania tego utworu, rozgry wały się w IX wieku, o czy m dowiedział się z posłowia Pasternaka. Zapraszał piosenkarzy na pry watne koncerty , szczególnie wy konawców ballad, takich jak Grigorij Leps i Filip Kirkorow; goście, a nawet sam gospodarz przy by wali na wy stępy o najdziwniejszy ch godzinach, przy wożeni samochodami albo helikopterem. Pewnego razu poprosił Roldugina o sprowadzenie muzy ków z Domu Muzy ki w Petersburgu, w który m jego stary przy jaciel by ł dy rektorem arty sty czny m. Trzej muzy cy – wiolonczelista, pianista i klarnecista – grali Mozarta, Webera i Czajkowskiego. Putin by ł wzruszony i z wdziękiem godny m cara zaprosił ich, żeby wy stąpili jeszcze raz następnego dnia dla tej samej niewielkiej grupy znajomy ch. W ty ch wy darzeniach uczestniczy li tacy ludzie jak Jurij Kowalczuk i Giennadij Timczenko, ale coraz rzadziej widy wano tam jego żonę. Największy mi pasjami Putina pozostawały praca i sport. W 2011 roku po powrocie z młodzieżowego turnieju hokeja na lodzie zainteresował się tą dy scy pliną. Zajmowali się nią też jego koledzy , Timczenko i bracia Bory s i Arkadij Rotenbergowie, którzy by li właścicielami zawodowy ch druży n wy stępujący ch w rosy jskiej Konty nentalnej Lidze Hokejowej. Putin poświęcił wiele godzin, by nauczy ć się jeździć na ły żwach i posługiwać kijem, wy kazując przy ty m taki sam entuzjazm, z jakim w młodości uczy ł się sztuk walki; wkrótce zaczął wy stępować w meczach, w czasie który ch na try bunach siedzieli ty lko zaproszeni goście. Wśród jego kolegów z druży ny i trenerów by ły prawdziwe legendy hokeja, takie jak Wiaczesław Fietisow lub Pawieł Bure, a także przy jaciele: Rotenbergowie, ministrowie rządu, a nawet prezy dent Białorusi Aleksander Łukaszenko. Kibicowali im funkcjonariusze oddziału ochrony osobistej prezy denta oraz Miedwiediewa – ale sam Miedwiediew nie brał w ty m udziału. Przed olimpiadą Putin zarządził powołanie amatorskiej ligi wieczorowej dla mężczy zn w wieku powy żej czterdziestu lat,
która później rozrosła się i objęła wszy stkie grupy wiekowe. Potraktował ten projekt jako element odnowy kraju przez sport i kulturę fizy czną. Wkrótce turnieje amatorskie otwarto dla szerokiej publiczności, a ich wy niki podawano w wiadomościach sportowy ch, redakcje z zaparty m tchem obserwowały postępy prezy denta na lodowisku. Nosił bluzę z numerem 11 i niezwy kle łatwo przy chodziło mu zdoby wanie bramek – potrafił strzelić sześć goli w jedny m meczu! W grudniu 2011 roku, kiedy odby ła się pierwsza masowa manifestacja niezadowolenia społecznego, stwierdził lekceważąco, że akurat grał w hokeja. W dniu swojego zaprzy siężenia w 2012 roku już jako prezy dent wy jechał z Kremla prosto na mecz pokazowy , w który m zmierzy ł się z dawny mi gwiazdami hokeja. Wśród kibiców na try bunach siedzieli dwaj emery towani polity cy , Silvio Berlusconi i Gerhard Schröder. Putin zdoby ł dwie bramki – jedną z nich by ł zwy cięski gol z rzutu karnego w dogry wce12.
Z
aprzy siężenie w maju by ło ostatnią okazją, kiedy Ludmiłę widziano w jego towarzy stwie.
Przedtem poszli razem w dniu wy borów do lokalu wy borczego, gdzie Putin ostentacy jnie stroił sobie z niej żarty . Kiedy członek komisji wy borczej wskazał na wiszącą na ścianie informację o kandy datach, Putin odparł, że nie musi jej czy tać, ale Ludmiła może powinna to zrobić. „Ona nie trzy ma ręki na pulsie” – powiedział13. Jej nieobecność u boku Putina podczas nowej kadencji by ła na ty le charaktery sty czna, że zrodziła nowe plotki o separacji. Tak samo rzucała się w oczy nieobecność Ludmiły na obchodach Wielkanocy , w który ch Putin uczestniczy ł z Miedwiediewem i jego żoną oraz merem Moskwy Siergiejem Sobianinem. Putin nie spędził z Ludmiłą jej pięćdziesiąty ch piąty ch urodzin przy padający ch 6 sty cznia 2013 roku, w dniu prawosławnego Bożego Narodzenia; by ł wtedy w Soczi, gdzie wy dał rosy jski paszport Gérardowi Depardieu (żeby aktor mógł uniknąć płacenia podatków we Francji), i zjeżdżał na nartach z nowo przy gotowany ch olimpijskich stoków14. Pojawili się publicznie razem dopiero w czerwcu, gdy wy szli po trzecim akcie z wy stawianego na Kremlu baletu Esmeralda, żeby odpowiedzieć na py tanie dziennikarza, które by ło tak niestosowne, że bez wątpienia wy reży serowano tę scenę równie starannie, jak sam spektakl. „Jak się państwu podoba Esmeralda?” – zapy tał czekający na nich na kory tarzu reporter telewizji informacy jnej Rossija 24. Po kilku banalny ch uwagach pary prezy denckiej o pięknej muzy ce i zwiewny m tańcu aktorów dziennikarz ostrożnie poruszy ł temat, który w inny ch okolicznościach ziry towałby Putina: „Rzadko widuje się państwa razem i nawet krążą plotki, że od jakiegoś czasu mieszkają państwo osobno. Czy to prawda?”. Putin wziął głęboki oddech, zerknął na Ludmiłę i po chwili odparł: „Tak, to prawda. Cała, absolutnie cała moja akty wność, moja praca, jest podporządkowana państwu. Jedny m się to podoba, inny m nie. Niektóry ch spraw kompletnie nie da się pogodzić”. Zwracał się do żony
„Ludmiło Aleksandrowna”, uży wając oficjalnej formy zarezerwowanej dla obcy ch lub starszy ch. Powiedział, że „jej warta dobiegła końca”. „Przeży liśmy w ten sposób osiem czy dziewięć lat… Tak, dziewięć. Krótko mówiąc, to by ła wspólna decy zja”. Stali daleko od siebie, jakby zakłopotani. Ludmiła miała zbolałą minę, Putin zaś nieugiętą. „Nasze małżeństwo się wy paliło, bo prawie się nie widujemy – powiedziała pierwsza dama. – Władimira Władimirowicza całkowicie pochłania praca. Nasze dzieci są już dorosłe. Mają swoje ży cie. Każde z nas idzie własną drogą”. Wy raziła wdzięczność Putinowi za to, że „dalej wspiera mnie i dzieci” i zapewniła, że pozostaną przy jaciółmi. W czasach, gdy wielu rosy jskich polity ków i urzędników państwowy ch odpierało zarzuty , że ich dzieci mieszkają albo studiują za granicą, Putin skorzy stał z okazji, by podkreślić fakt, że jego córki zostały w Rosji. Dziennikarz zdawał się zdezorientowany . Czy to znaczy ło, że para prezy dencka się rozwodzi? „Nazwijmy to cy wilizowany m rozwodem” – potwierdziła Ludmiła. Decy zja Putina, by uchy lić zasłonę, za którą chował swoje pry watne sprawy , zbiegła się w czasie ze zmianą kursu jego polity ki społecznej w kierunku konserwaty wny ch wartości i trąbienia wszem wobec o rosy jskiej wierze i moralności w walce o definicję i obronę idei państwa. Większość społeczeństwa przy jęła te zmiany bez mrugnięcia okiem, a nawet z sy mpatią. Zaskakujący by ł jedy nie moment, w który m zostały ogłoszone. Wiadomość o rozwodzie potwierdziła się dopiero po Nowy m Roku. Ty mczasem w okresie ich separacji nastąpił wy sy p teorii, że Putin zamierza się drugi raz ożenić – może z Aliną Kabajewą (podobno miał z nią sy na urodzonego w 2010 roku – i córkę w 2012 roku). Kabajewa, której zdjęcie w szałowej sukni z kolekcji Balmain zdobiło okładkę rosy jskiej edy cji „Vogue” w sty czniu 2011 roku, regularnie zaprzeczała, że została matką. (Twierdziła, że chłopiec, który nagle pojawił się w jej ży ciu, to siostrzeniec). Pojawiły się plotki o inny ch romansach prezy denta, między inny mi z uśpiony m szpiegiem Anną Chapman i oficjalną fotografką Putina Janą Łapikową, by łą modelką i uczestniczką konkursu na miss Moskwy . Każda z ty ch plotek brzmiała dość sztucznie, a rzecznik prasowy Putina Dmitrij Pieskow od razu je dementował. Stanisław Biełkowski, strateg polity czny piszący od czasu do czasu dla prasy , twierdził, że te przecieki o ży ciu uczuciowy m prezy denta naprawdę zostały wy my ślone przez kremlowskich specjalistów PR, żeby wzmocnić wizerunek Putina. Biełkowski wy dał w Niemczech książkę, w której przedstawił Putina jako osamotnionego, podejrzliwego przy wódcę, bliżej związanego emocjonalnie ze swoim psem niż z inny mi ludźmi, nawet z grona znajomy ch. Książka zaty tułowana po prostu Putin by ła zbiorem spekulacji, pogłosek i faktów – na przy kład doty czący ch szczegółów ży cia jego córek – połączony ch w tak spójną całość, że niemożliwe by ło odsianie prawdy od fikcji, podobnie jak w ży ciu pry watny m Putina. Nie by ł tego pewien nawet sam Biełkowski, który dy stansował się od naszkicowanego przez siebie portretu psy chologicznego przy wódcy Rosji15. Putin zdawał się równie
nieautenty czny jak jego wy czy ny propagandowe, choć stał się w nich mistrzem. Po ponad dwunastu latach w świetle reflektorów oddalił się od zwy kły ch ludzi, by ł tak niedostępny jak sekretarze partii i carowie przed nim, potężny i enigmaty czny niczy m tajemnicza postać Klamma z Zamku Kafki. „Wiecie, nie chodzi już o samego Putina – powiedział Gleb Pawłowski. – Za dużo mówimy o Putinie. Putin jest naszy m punktem odniesienia, ekranem, na który m wy świetlamy swoje pragnienia, miłość i nienawiść”16.
ROZDZIAŁ 24
PUTINGRAD
W
luty m 2013 roku, dokładnie rok przed zaplanowaną ceremonią otwarcia igrzy sk olimpijskich,
Putin pojechał z liczną delegacją rosy jskich dy gnitarzy i członków Między narodowego Komitetu Olimpijskiego na dwudniową wizy tę do Soczi. Nie wy glądał na zadowolonego. Trwające pięć lat prace zmieniły senny nadmorski kurort – zdaniem zwolenników Putina na lepsze, w opinii jego kry ty ków jednak zrujnowały to miejsce. Owalny obszar Doliny Imerety ńskiej, w której miały się znajdować główne areny olimpijskie, został osuszony i podzielony . Wy burzono kilkaset skromny ch domów i dacz u ujścia rzeki, gdzie znajdowały się stanowiska lęgowe ptaków wędrowny ch. Wy rosłe na równinie eleganckie, nowoczesne obiekty sportowe wy glądały jak statki kosmiczne wśród neoklasy cy sty czny ch reliktów chwały Związku Radzieckiego, ale bruzdy i głębokie błoto szpeciły krajobraz samej doliny zasy panej resztkami gruzu i najeżonej pracujący mi dzień i noc dźwigami. Równie intensy wne prace trwały w górach na Krasnej Polanie, gdzie mętny nurt Mzy mty pły nął wzdłuż wciąż nieukończony ch torów kolejowy ch i autostrady . Skala inwesty cji na stokach i nad wąskim wy brzeżem w Soczi by ła oszałamiająca: trzy sta kilometrów nowy ch dróg, kilkadziesiąt tuneli i mostów, osiem nowy ch dworców kolejowy ch i trzy dzieści jeden mniejszy ch stacji, nowa elektrociepłownia Gazpromu oraz sieć mniejszy ch stacji przekaźnikowy ch, nowe lotnisko i port morski zbudowane przez Olega Dieripaskę, magnata finansowego, którego Putin publicznie złajał w Pikałowie w 2009 roku, mnóstwo nowy ch hoteli, szkół i szpitali. W tamty m okresie by ł to największy projekt budowlany na świecie, wy siłek porówny wany przez Rosjan do odbudowy zrujnowany ch miast po Wielkiej Wojnie Ojczy źnianej. Mer Soczi Anatolij Pachomow zwrócił uwagę na fakt, że jeden z ty ch wielkich projektów – budowę tuneli pod drugą obwodnicę, żeby zmniejszy ć natężenie ruchu w zakorkowany m mieście – Stalin zaproponował ponad pięćdziesiąt lat temu, ale dopiero teraz, za Putina, udało się go zrealizować. Stary przy jaciel prezy denta Rosji Władimir Jakunin porównał zbudowaną kosztem dziesięciu miliardów dolarów linię kolejową do jeszcze starszego projektu, który pozwolił zbliży ć do siebie mieszkańców Rosji: Kolei Transsy bery jskiej, zbudowanej u schy łku Cesarstwa Rosy jskiego przez cara Aleksandra III i jego sy na Mikołaja II1. Putin by ł od początku osobiście i obsesy jnie zaangażowany w przy gotowania do olimpiady . Rozdzielał kontrakty (często z pominięciem przetargów), osobiście zatwierdzał projekty i pilnował
przestrzegania harmonogramów. Często jeździł z oficjalny mi wizy tami do Soczi oraz pry watnie do swojej daczy Boczarow Ruczaj lub do wy budowanej przez Gazprom nowej górskiej chaty . Soczi w jeszcze większy m stopniu niż inne megaprojekty stanowiło sy mbol rosnącej zamożności kraju, prestiżu Rosji na arenie między narodowej, triumfu nad terrory zmem i separaty zmem na burzliwy m Kaukazie Północny m, po drugiej stronie gór wznoszący ch się nad wioską olimpijską. Dla Putina znaczenie olimpiady nie ograniczało się do kwestii polity czny ch. Wierzy ł, że igrzy ska działają jak balsam na kraj, który ty le wy cierpiał przez ostatnie kilkadziesiąt lat. „Po rozpadzie Związku Radzieckiego, po mroczny ch i, bądźmy szczerzy , krwawy ch zajściach na Kaukazie nastroje społeczne w Rosji stały się bardzo negaty wne, pesy misty czne – powiedział pewnego razu Putin na spotkaniu z grupą korespondentów zagraniczny ch. – Musimy wziąć się w garść i uwierzy ć, że potrafimy realizować ogromne projekty na czas i zgodnie z wy sokimi standardami, a przez projekty rozumiem nie ty lko wzmocnienie potencjału obronnego, lecz także sukcesy w sferze rozwoju osobistego, między inny mi osiągnięcia sportowe”. Jego zdaniem igrzy ska olimpijskie miały wzmocnić „morale narodu”. Nawet kry ty cy Putina nie mogli przejść obojętnie obok przedsięwzięcia o takiej skali, chociaż ich opinie nie zawsze by ły przy chy lne. Konstantin Remczukow, wy dawca i redaktor naczelny niezależnej „Niezawisimej Gaziety ”, porównał rozbudowę Soczi z budową w XVIII wieku przez Piotra Wielkiego nowego carskiego Sankt Petersburga, który miał nie ty lko zastąpić Moskwę jako stolica państwa, ale też pomóc Rosji wy jść z zacofania. „Uczy liśmy się w szkole, że to miasto zbudowano na kościach. Wiemy , ilu ludzi złorzeczy ło pod nosem, ilu musiało ściąć brody i jak nieszczęśliwa by ła Moskwa, że na dalekich, zgniły ch bagnach powstał Petersburg – mówił. – Tutaj jest Petersburg Putina. Patrzcie, jak zbudował od nowa Soczi w Kraju Krasnodarskim! Za pięćdziesiąt, sześćdziesiąt lat, nie wiem, tuby lcy zmienią nazwę swojego miasta na Putingrad”2. Tak jak w przy padku strategiczny ch gałęzi przemy słu, Putin oddał kontrolę nad największy mi projektami ludziom, który m ufał i na który ch miał wpły w, a oni dzięki temu jeszcze bardziej się wzbogacili. Nie chciał sły szeć o zmianach planu ani opóźnieniach. „Po wy jeździe dziennikarzy powiem wam, co się stanie, jeżeli nie dotrzy macie terminów – łajał swoich podwładny ch podczas niefortunnej inspekcji z udziałem prasy w 2012 roku. – Nie chcę nikogo straszy ć, ale porozmawiam z wami jak z wieloletnimi znajomy mi”. Mimo to nie dało się uniknąć opóźnień, katastrof ani skandali związany ch z przekroczeniem kosztów, wy padkami, kradzieżami, korupcją i wy korzy sty waniem robotników. W 2009 roku potężna zimowa nawałnica zniszczy ła port towarowy , który zbudowano, by umożliwić rozładunek materiałów budowlany ch. Ucierpiało też kilka kilometrów ogrodzenia otaczającego plac budowy . Putin musiał zwolnić trzech kolejny ch dy rektorów głównego wy konawcy , firmy Olimpstroj. Dopiero czwarty utrzy mał się na stanowisku. Przy jazd kilkudziesięciu ty sięcy tanich robotników
z Mołdawii, Ukrainy i Azji Środkowej podsy cił ksenofobiczne nastroje wśród miejscowy ch Rosjan. Częste by ły przy padki fatalnego traktowania robotników, głodowej płacy , oszukiwania i wstrzy my wania pensji, a także deportacji. Wielu pracowników zginęło w wy padkach3. Putin chciał, żeby te igrzy ska olimpijskie stały się sy mbolem Rosji, i tak się stało. Plagą tego przedsięwzięcia by ła korupcja, która windowała koszty tak, że trudno by ło ten fakt ignorować albo ukry ć. Na początku 2013 roku Dmitrij Kozak, bliski współpracownik Putina i wicepremier odpowiedzialny za Soczi, niechcący się zdradził, że koszt przy gotowania olimpiady w Soczi wzrósł z dwunastu miliardów dolarów, deklarowany ch w ofercie złożonej Między narodowemu Komitetowi Olimpijskiemu, do szokująco wy sokiej kwoty pięćdziesięciu jeden miliardów dolarów. To by ła najdroższa olimpiada w historii – kosztowała ponad siedem razy więcej, niż Vancouver wy dał na organizację zimowy ch igrzy sk w 2010 roku i więcej niż o wiele większa olimpiada letnia w Pekinie w 2008 roku. W państwie, w który m gospodarka wciąż walczy ła o przetrwanie, by ła to kwota mająca takie znaczenie polity czne, że Kozak i inni ministrowie dostali zakaz powtarzania tej informacji. Rozrzutność władz stała się obiektem drwin. W rosy jskiej edy cji miesięcznika „Esquire” wy liczono, że za pieniądze wy dane na budowę autostrady i linii kolejowej przez góry można by tę drogę wy łoży ć centy metrową warstwą czarnego kawioru, sześciocenty metrową warstwą trufli albo dwudziestodwucenty metrową warstwą foie gras4. Osoby bezpośrednio związane z tą inwesty cją winiły za tak wielki wzrost wy datków uwarunkowania geologiczne albo żądania Między narodowego Komitetu Olimpijskiego, ale prakty cznie każdy element inwesty cji kosztował o wiele więcej niż porówny walne projekty realizowane gdzie indziej. Szeroko rozpowszechniano raporty o ty m, że wy konawcy na każdy m etapie sztucznie zawy żali koszty , żeby uwzględnić w cenach „podatek korupcy jny ” dla urzędników, o czy m informował między inny mi Walerij Morozow w 2010 roku. Zbudowany przez firmę Arkadija Rotenberga rurociąg pod Morzem Czarny m, zaopatrujący igrzy ska w energię, kosztował ponad pięć milionów dolarów za kilometr, ty mczasem w przy padku pociągniętego pod Bałty kiem Nord Stream kwota ta by ła o milion niższa (a i tak by ło to kilka razy więcej niż średnia europejska)5. Bory s Niemcow nazwał Soczi „festiwalem korupcji” i w czerwcu 2013 roku szacował w swoim najnowszy m raporcie o korupcji w epoce Putina, że mniej więcej połowa z ostatecznej kwoty pięćdziesięciu jeden miliardów dolarów została roztrwoniona albo rozkradziona. Nawet rosy jscy urzędnicy przy znawali, że budowie towarzy szy ło wiele strat. Izba Obrachunkowa oceniła, że co najmniej pięćset milionów dolarów po stronie wy datków nie zostało zaksięgowany ch – po czy m szy bko utajniła swoje sprawozdania kwartalne jako tajemnicę państwową. Nikomu nie postawiono oficjalnie żadny ch zarzutów, a już na pewno nie sojusznikom Putina, którzy dzięki olimpiadzie stali się bardzo bogaci. Z powodu wy sokich kosztów i przy puszczeń, że dużo pieniędzy zostało skradziony ch, rzesza
osób kwestionowała roztropność decy zji o organizacji olimpiady . Wiele miast-gospodarzy igrzy sk staje przed ty m samy m dy lematem, ale w Rosji te wy datki pojawiły się w niekorzy stny m momencie. Ekonomia państwa wciąż polegała w dużej mierze na zasobach naturalny ch i chociaż po kry zy sie odbiła się od dna, ostatnio znowu zwolniła. Tempo wzrostu gospodarczego zmalało z trzech procent w 2012 roku do nieco powy żej jednego procenta w 2013 roku. Napędzany wy sokimi cenami ropy naftowej boom konsumpcy jny nie przełoży ł się na poprawę jakości usług publiczny ch. Skala poparcia dla Putina – daleka od doskonałości w państwie, w który m rząd sterował mediami – w 2013 roku by ła najniższa od 2000 roku, kiedy po raz pierwszy został prezy dentem. Według jednej z agencji popularność Putina osiągnęła szczy t po wojnie w Gruzji i wy nosiła wtedy 88 procent, ale teraz ledwie przekraczała 60 procent6. Jeszcze mniej respondentów miało zaufanie do kierunku polity ki prezy denta, a już na pewno mało kto wierzy ł chciwej, nieskutecznej administracji, która zdawała się odporna nawet na polecenia Putina.
T
amtego lutowego dnia na zboczach Krasnej Polany Putin kipiał ze złości, prowadząc inspekcję
obiektów, który ch budowa wciąż zdawała się mocno opóźniona, tak że nie wiadomo by ło, czy zostaną oddane w terminie. Mer Pachomow twierdził, że podczas ty ch wizy tacji Putin rzadko wy rażał zadowolenie z powodu dobrze wy konanej pracy ; by ł bardzo wy magający i wściekał się, kiedy podwładni nie spełniali jego oczekiwań. Pachomow podziwiał siłę woli Putina, mówiąc o ty ch spotkaniach. Teraz też Putin by ł gotów publicznie wy razić swoje niezadowolenie. Stał w czarny m płaszczu wśród urzędników wy sokiego szczebla i patrzy ł na nowo oddany budy nek centrum bobslejowego. Dmitrij Czerny szenko, szef komitetu organizacy jnego olimpiady w Soczi, objaśniał układ miejsc na try bunach, gdy nagle Putin zmienił temat i zwrócił uwagę na inny obiekt, skocznię narciarską, która, co wkrótce miało się okazać, stanowiła najbardziej dobitny przy kład marnotrawstwa i opieszałości. Szefem nazwanego Górską Karuzelą (Gornaja Karuzel) obiektu by ł Achmed Biłałow, wiceprzewodniczący Komitetu Olimpijskiego Rosji, a jednocześnie właściciel ziemi, gdzie stała skocznia, i do niedawna udziałowiec firmy wy najętej do jej budowy (odsprzedał jej akcje bratu). Biłałow, biznesmen z Dagestanu, by ł kiedy ś deputowany m do Dumy i utrzy my wał bliskie kontakty z Dmitrijem Miedwiediewem oraz jego zespołem doradców. Za rządów Miedwiediewa został nominowany na członka komitetu olimpijskiego i uczestnika projektu, z który m ówczesny prezy dent wiązał nadzieję na oży wienie Kaukazu Północnego, nawet Czeczenii, dzięki budowie kilku ośrodków narciarskich. Wierzy ł, że uda mu się ugasić ostatnie ogniska separaty zmu, jeżeli stworzy w ty m rejonie możliwości rozwoju gospodarczego. Budowę skoczni opóźniła zła lokalizacja, nierzetelny projekt i wy korzy stanie metod budowlany ch, które zdaniem obrońców środowiska prawdopodobnie spowodowały osunięcie ziemi w 2012 roku, co niemal pogrzebało
plac budowy . Trzeba by ło wznieść drogie bariery ochronne i doprowadzić do obiektu drogę, choć pierwotne założenia jej nie uwzględniały . Budżet projektu początkowo wy nosił czterdzieści milionów dolarów, ale wzrósł do dwustu sześćdziesięciu milionów, a i tak rok przed igrzy skami wciąż by ł tam jedy nie błotnisty , nieuporządkowany plac zaśmiecony gruzem i materiałami budowlany mi. Członkowie delegacji niepewnie przestępowali z nogi na nogę. Czerny szenko nie wiedział, jak odpowiedzieć na zadawane przez Putina py tania. Ten uważnie przy glądał się twarzom mężczy zn, aż w końcu Dmitrij Kozak wy stąpił naprzód, żeby wy jaśnić sprawę, i przy party do muru dociekliwością Putina wy znał, że mają dwa lata opóźnienia względem planu. Putin zapy tał, kto jest odpowiedzialny za skocznię. – Towarzy sz Biłałow – powiedział Kozak. Wszy scy wokół popatrzy li na siebie nerwowo. – A czy m się teraz zajmuje? Kozak wy jąkał, że nie wie. Putin obrócił się i wy czekująco popatrzy ł na resztę mężczy zn. Ktoś bąknął, że jest prezesem spółki Kurorty Kaukazu Północnego i zasiada w Komitecie Olimpijskim Rosji, którego prezes Aleksander Żukow stał razem z nimi. – A zatem jest twoim zastępcą, tak? – zapy tał. Żukow by ł w stanie jedy nie skinąć głową, Putin zaś nie odpuszczał: – A to znaczy , że wiceprzewodniczący komitetu olimpijskiego przy kłada rękę do takiej fuszery ? – Ma swoją firmę budowlaną – wtrącił ktoś z ty lnego rzędu. Putin znowu zwrócił się do Kozaka i dalej wy ciągał od niego informacje niczy m sędzia od niechętnie współpracującego świadka: – Prosił o zwiększenie budżetu na budowę tego obiektu? Kozak wbił wzrok w ziemię, wy raźnie nieprzy gotowany na takie przesłuchanie, a może po prostu zdenerwowany . Powiedział ogólnie o kosztach i źródłach finansowania. Putin nalegał jednak na podanie dokładny ch kwot, a kiedy je usły szał, zdegustowany powtórzy ł je na głos. – Dobra robota, chłopcy ! – rzekł ze złowieszczy m sarkazmem, który oczy wiście został dobrze wy eksponowany w państwowej telewizji. – Chodźmy dalej. Odwrócił się i ruszy ł przed siebie. Następnego dnia na polecenie Putina Biłałow został usunięty ze wszy stkich zajmowany ch stanowisk. Objęto drobiazgowy m śledztwem jego interesy w Kurortach Kaukazu Północnego, między inny mi bajońskie sumy , które przy znał sobie na wy jazd na olimpiadę letnią do Londy nu w 2012 roku. Biłałow i jego brat Magomied czy m prędzej czmy chnęli z Rosji. W kwietniu pojawiły się informacje o krótkim poby cie Biłałowa w klinice w Baden-Baden w Niemczech, gdzie podobno stwierdzono u niego zwiększony poziom rtęci we krwi i postawiono diagnozę, że mógł zostać celowo otruty . Później jego lekarze utrzy my wali, że substancjami toksy czny mi
w jego organizmie by ły arszenik i molibden7. Bracia Biłałow przeprowadzili się do Londy nu, Putin zaś wy znaczy ł zadanie ukończenia budowy skoczni narciarskiej Sbierbankowi, którego szefem by ł German Gref. Znali się od lat dziewięćdziesiąty ch i bez względu na fakt, że Grefowi zdarzało się wy rażać kry ty czne uwagi wobec Putina (na przy kład gdy składał zeznania podczas procesu Chodorkowskiego), prezy dent ufał mu i wierzy ł, że potrafi wy konać to zadanie. Skocznia narciarska nie by ła jedy ny m projektem, który miał opóźnienia i przekroczy ł budżet. Podejrzewano, że Putin obrał akurat ten obiekt za cel ataku, bo odpowiedzialni za jego wy konanie ludzie by li związani z grupą Miedwiediewa, a zatem zbędni8. Inni jednak widzieli w tej aferze sy gnał, że Putin w końcu dobrał się do zżerającej Rosję korupcji, a przy najmniej posłuży ł się ty m przy kładem, żeby odeprzeć coraz silniejszą kry ty kę organizacji olimpiady . Prokuratura jednak wciąż traktowała wy biórczo kwestię odpowiedzialności prawnej, więc nikomu nie postawiono zarzutów, nawet Biłałowowi. Korupcja panoszy ła się do tego stopnia, że została zinsty tucjonalizowana. Mogła by ć narzędziem pozwalający m pozy skać czy jąś współpracę albo coś wy musić. W razie potrzeby każdego można by ło postawić przed sądem, bo wszy scy by li współwinni – a nawet jeżeli nie by li, to i tak istniały sposoby , żeby ich oskarży ć. Groźba postawienia zarzutów korupcy jny ch wisiała nad wszy stkimi, a zatem trochę poskramiała najbardziej wy bujałe zapędy . W przy padku Biłałowa chodziło nie ty le o korupcję, ile o publiczne ostrzeżenie skierowane do wszy stkich, którzy zaangażowali się w realizację rosy jskiego marzenia o olimpiadzie, żeby lepiej skończy li prace na czas. W grudniu Putin znowu pojechał zobaczy ć postępy przy budowie skoczni – ty m razem wy brał się tam z Grefem. Obiekt by ł ukończony , lecz sam Sbierbank poniósł przy tej okazji wielkie straty 9.
23
czerwca 2013 roku na moskiewskim lotnisku wy lądował samolot Aerofłotu lecący
z Hongkongu. Na jego pokładzie znajdował się człowiek, którego Putin sardonicznie nazwał swoim „gwiazdkowy m prezentem”. Edward Snowden, młody , głęboko rozczarowany pracownik amery kańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, ujawnił na łamach „Guardiana” i „Washington Post” kilkadziesiąt ty sięcy ściśle tajny ch dokumentów zawierający ch informacje o prowadzony m przez Amery kanów na masową skalę podsłuchu telefonów i sieci komputerowy ch, często we współpracy z sojusznikami takimi jak Kanada, Wielka Bry tania, Australia czy też Nowa Zelandia. Ścigany przez Stany Zjednoczone pod zarzutem szpiegostwa Snowden wy mknął się z Hongkongu po spotkaniu z urzędnikami tamtejszego konsulatu Rosji. Pomógł mu w ty m prawnik portalu internetowego WikiLeaks. Snowden zamierzał jedy nie przesiąść się w Moskwie na samolot lecący na Kubę, ale Departament Stanu unieważnił jego paszport, żeby uniemożliwić mu tę podróż. Ta decy zja okazała się strzałem w stopę, bo Chińczy cy i tak pozwolili mu na przelot do Moskwy . Kiedy dotarł na lotnisko Szeremietiewo, by ł
dosłownie uziemiony , bez żadny ch dokumentów tożsamości. W tej sy tuacji spędził następne pięć ty godni w dy plomaty czny m stanie zawieszenia i prawdopodobnie pozostawał pod ścisłą obserwacją FSB. W Waszy ngtonie wy buchła panika. Dy plomaci błagali Rosjan, żeby wsadzili Snowdena na pokład samolotu do Stanów Zjednoczony ch, a w kuluarach drżeli ze strachu, że agent zdradzi Rosjanom jeszcze więcej rewelacji. Putin rozkoszował się tą niespodziewaną okazją, by dać Amery kanom przty czka w nos. Dwa dni później podczas wizy ty w Finlandii powiedział, że Snowden nie popełnił żadnego przestępstwa na tery torium Rosji, i przy znał, że wie, iż ten przeby wa na lotnisku. Dodał, że Snowden jest obrońcą praw człowieka, który „walczy o wolność informacji”. „Zadajcie sobie py tanie, czy musicie takich ludzi zamy kać w więzieniach”. Powiedział, że sam nie chce sobie zawracać głowy szczegółami przy padku Snowdena i przekazuje sprawę dy rektorowi FSB Aleksandrowi Bortnikowowi, staremu koledze, który wstąpił do KGB w Leningradzie w 1975 roku – jednocześnie z Putinem. „W każdy m razie wolałby m nie angażować się osobiście w takie sprawy , bo jest z nimi tak jak z goleniem prosiaka: dużo kwiku, a wełny mało”. Ten ironiczny ton musiał sprawić mu nie lada przy jemność, biorąc pod uwagę fakt, że Putin od wielu lat musiał mierzy ć się z amery kańską kry ty ką jego braku poszanowania dla praw człowieka. Rosy jskie media przedstawiały Snowdena jako bohatera, porównując go z Andriejem Sacharowem i twierdząc, że wy łącznie ze szlachetny ch pobudek ujawnił rewelacje, które by ły dla Amery ki ty m, czy m rewelacje Sacharowa dla Związku Radzieckiego. Po trzech ty godniach przeby wania w poczekalni lotniska Snowden uzy skał pozwolenie od Kremla na spotkanie z prawnikiem i liderami kilku organizacji zajmujący ch się prawami człowieka, między inny mi z Human Rights Watch, Amnesty International i Transparency International (ich biura zostały splądrowane podczas polowania na „obcy ch agentów”). Snowden odczy tał oświadczenie i złoży ł deklarację, że prędzej poprosi o azy l polity czny , niż wróci do kraju, który łamie własne prawa. „Nieco ponad miesiąc temu miałem rodzinę, dom w sielskiej okolicy i ży łem jak pączek w maśle – powiedział. – Miałem także prawo przechwy ty wania i czy tania bez nakazu sądowego waszej korespondencji, dowolnej korespondencji z dowolnego okresu. To uprawnienia mogące kompletnie zmienić los wielu osób”10. Ody seja Snowdena by ła dy plomaty czny m i wy wiadowczy m popisem Putina. Nie wiadomo, jak daleko sięgała współpraca Snowdena z rosy jskimi agencjami wy wiadowczy mi – jego zwolennicy zdecy dowanie jej zaprzeczali – ale FSB prowadziła ścisłą obserwację swojego nieoczekiwanego „prezentu”. „Ci ludzie prakty cznie cały czas go otaczają” – twierdził Andriej Sołdatow, dziennikarz, który często pisał o rosy jskim wy wiadzie, a później skarży ł się, że Snowden nie chciał lub nie mógł się kontaktować z niezależny mi rosy jskimi dziennikarzami, takimi jak on11.
Afera Snowdena dostarczy ła Putinowi dowodów potwierdzający ch słuszność jego żalów na hegemonię Amery ki oraz perfidię i hipokry zję trzech amery kańskich rządów, z który mi do tej pory miał do czy nienia. Sensacje Snowdena zbrukały reputację prezy denta Obamy i zdestabilizowały jego polity kę zagraniczną, psując relacje Stanów Zjednoczony ch nawet z sojusznikami takimi jak Niemcy – kanclerz Angela Merkel dowiedziała się, że jej rozmowy telefoniczne też by ły podsłuchiwane. Ponadto sy tuacja ta pozwoliła zmarginalizować informacje rozpowszechniane przez takich dziennikarzy jak Sołdatow i jego żona Irina Borogan, o zakrojony m na szeroką skalę podsłuchiwaniu oby wateli przez Rosję w ramach Sy stemu Działań Operacy jnoŚledczy ch (SORM). Opisy wali SORM jako „orwellowską sieć naruszającą pry watność i ograniczającą możliwości wy korzy stania usług telekomunikacy jny ch do działalności opozy cy jnej wobec rządu”12. Program ten pozwolił służbom bezpieczeństwa sięgać coraz głębiej do Internetu i mediów społecznościowy ch, które do tej pory zdawały się odporne na wpły w rządu. Liczba założony ch podsłuchów podwoiła się od 2007 roku, umożliwiając przechwy ty wanie rozmów liderów opozy cji, między inny mi Bory sa Niemcowa i Aleksieja Nawalnego, i kierowanie przecieków do prokremlowskich agencji informacy jny ch. Czy w obliczu rewelacji Snowdena Stany Zjednoczone miały prawo sprzeciwić się ty m sy gnałom powolnej przemiany Rosji w państwo policy jne? 1 sierpnia urząd migracy jny , niemal na pewno za zgodą Putina, udzielił Snowdenowi ty mczasowego azy lu i zezwolił na mieszkanie, a nawet pracę w Rosji; agent mógł w końcu opuścić terminal lotniska i zacząć nowe ży cie wśród moskiewskich cieni. Ta decy zja – Biały Dom dowiedział się o niej z wiadomości w telewizji – by ła gwoździem do trumny polity ki nowego otwarcia, którą Obama prowadził w stosunkach z Miedwiediewem i która coraz bardziej traciła znaczenie po powrocie Putina na urząd prezy denta. Ty dzień później Obama odwołał osobiste spotkanie z Putinem przed mający m się odby ć we wrześniu w Petersburgu szczy tem G20. W końcu dał upust złości. Podczas konferencji prasowej powiedział, że spotkanie z Putinem nie ma wielkiego sensu, bo za bardzo się różnią pod względem polity czny m i sposobu postrzegania świata – w kwestiach doty czący ch obrony przeciwrakietowej, chaosu na Bliskim Wschodzie, walki z opozy cją w Rosji, zakazu adopcji rosy jskich dzieci przez Amery kanów, forsowania nowego prawa przeciwko narażaniu dzieci na „homoseksualną propagandę” – nie mówiąc już o coraz silniejszej fali anty amery kańskich nastrojów, wy raźnie akcentowany ch w telewizji i w oficjalny ch wy powiedziach. Obama powiedział o Putinie, że jest posępny i imperty nencki. Według relacji jednego z urzędników ta uszczy pliwa uwaga rozwścieczy ła Putina. „Garbi się w charaktery sty czny sposób i wy gląda wtedy jak znudzony uczniak z oślej ławki” – dodał Obama. Otoczenie Obamy doszło do wniosku, że Putinowi zależy na prestiżu związany m ze spotkaniem dwóch przy wódców światowy ch mocarstw, ale Putin zachowy wał się, jakby wcale
nie dbał o to tak bardzo, jak sądzili. „Do tanga trzeba dwojga” – oświadczy ł rzecznik Putina Dmitrij Pieskow13.
W
y padki rozgry wające się w Sy rii w ciągu kolejny ch ty godni potwierdziły słowa Pieskowa.
W sierpniu grad rakiet uzbrojony ch w głowice z gazem bojowy m spadł na przedmieścia Damaszku, stolicy Sy rii, zabijając ty siąc cztery sta osób. Dwa lata wcześniej Obama ostrzegał, że uży cie przez rząd Sy rii broni chemicznej będzie oznaczało przekroczenie „czerwonej linii”, która sprowokuje odpowiedź militarną Stanów Zjednoczony ch, i już po ty godniu Pentagon opracował plany uderzenia rakietowego na armię sy ry jską. Putin nie zajął oficjalnego stanowiska, ale rosy jscy urzędnicy robili wszy stko, żeby rozmy dlić debatę i podważy ć argumenty wskazujące prezy denta Baszszara al-Asada jako winnego tej masakry . Putin przekony wał bry ty jskiego premiera Davida Camerona, że nie ma dowodów „ataku z wy korzy staniem broni chemicznej”, a jeżeli nawet są, to nie wiadomo, kto jej uży ł. Prezy dent Rosji nie ży wił szczególnej sy mpatii do Asada, po prostu stanowczo się sprzeciwiał kolejnej interwencji Amery kanów na Bliskim Wschodzie. By ł zdania, że Stany Zjednoczone od początku czy hały na pierwszy lepszy pretekst, żeby ruszy ć do ataku i obalić Asada. Jego determinacja, by bronić tej opinii, by ła o wiele silniejsza niż chęć Amery kanów, by wy mierzy ć karę Sy rii za najokrutniejsze wy korzy stanie broni chemicznej od czasów wojny irańsko-irackiej w latach osiemdziesiąty ch. Gdy do ataku Amery kanów z powietrza zostało już ty lko kilka godzin, Obama nagle zmienił takty kę i stwierdził, że musi się najpierw postarać o zgodę Kongresu na przeprowadzenie ofensy wy . Koalicja państw, którą miał nadzieję stworzy ć, nie powstała, bo nawet bliscy sojusznicy , jak Wielka Bry tania i Niemcy , nie pochwalali tak ostry ch środków. We wrześniu przy wódcy państw z grupy G20 spotkali się w Petersburgu. Stanowisko Obamy w tej sprawie by ło równie niewy raźne jak „czerwona linia”, którą wy znaczy ł wobec uży cia broni chemicznej. Przedtem Putin by ł odosobniony , broniąc krwawej rozprawy dokonanej przez Asada, ale teraz inni przy wódcy państw powtarzali po nim, że ewentualna interwencja powinna zostać zatwierdzona przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, gdzie Putin miał nad nimi przewagę w ty m sensie, że mógł zgłosić weto. Nawet papież Franciszek wy słał do Putina list z prośbą skierowaną do wszy stkich głów państw, żeby „zapomnieli o nierokujący m niczego dobrego poszukiwaniu rozwiązań militarny ch”14. Podczas szczy tu G20, zaledwie miesiąc po demonstracy jny m odwołaniu spotkania w cztery oczy z Putinem, Obama odciągnął go na bok w Pałacu Konstanty nowskim i obaj przy wódcy usiedli w fotelach, a w rozmowie towarzy szy li im jedy nie tłumacze. Putin zaproponował, by zmusić Sy rię do pozby cia się zapasów broni chemicznej pod okiem między narodowy ch
wy słanników, a Obama zgodził się na ten plan. Kiedy pomy sł został oficjalnie ogłoszony , słabe wsparcie dla kolejnej amery kańskiej interwencji zbrojnej do reszty się ulotniło. Kry ty kowany za rządy twardej ręki po powtórny m wy borze na urząd prezy denta Putin stał się nagle bohaterem, któremu udało się powstrzy mać katastrofalną eskalację działań wojenny ch. Gdy Obama starał się o zgodę Kongresu na podjęcie akcji zbrojnej – częściowo po to, żeby rząd Asada czuł pewną presję i zgodził się na przegląd jego arsenału – Putin napisał arty kuł, a amery kańska firma Ketchum, zajmująca się współpracą informacy jną Kremla z Amery ką, zdołała umieścić go w „New York Timesie” z 12 września. Putin przekony wał w nim, że to Stany Zjednoczone stanowią zagrożenie dla ładu między narodowego ustanowionego po drugiej wojnie światowej. Ich interwencje w Afganistanie, Iraku i Libii okazały się „nieskuteczne i bezsensowne”. Rosja chroniła nie ty le Asada, ile prawo między narodowe. Jedy nie Rada Bezpieczeństwa ONZ mogła wy razić zgodę na uży cie siły wobec innego państwa. Atak Amery kanów na Sy rię lub jakikolwiek inny kraj „stanowiłby akt agresji”, przekony wał Putin. Na końcu podważy ł teorię o amery kańskiej wy jątkowości, przedstawioną w telewizy jny m orędziu Obamy do narodu, w który m prezy dent USA tłumaczy ł swoją rezy gnację z bombardowania Sy rii. „Bez względu na moty wację skrajnie niebezpieczne jest zachęcanie jednego narodu, by uważał się za bardziej wy jątkowy niż inne” – pisał Putin. W ostatnich słowach dodał: „Wszy scy się różnimy , ale kiedy poprosimy Boga o łaskę, nie możemy zapomnieć o ty m, że stworzy ł nas tak, by śmy by li równi”15. Arty kuł – a szczególnie jego moralizatorski ton i bardzo wy raźne nawiązania do Deklaracji Niepodległości – podziałał na urzędników w Waszy ngtonie jak płachta na by ka. Wielu wy ty kało Rosji hipokry zję, bo sama nie starała się o zgodę na swoją interwencję w Gruzji w 2008 roku i dalej dostarczała wojskom Asada broń, która służy ła do walki z rebeliantami. Arty kuł Putina zawierał też niepopartą niczy m informację, że sy ry jscy rebelianci prawdopodobnie uży li broni chemicznej przeciwko Izraelowi i znowu ją wy korzy stają. Ale gambit Putina by ł też kołem ratunkowy m rzucony m niechętny m wojnie Stanom Zjednoczony m, a Obama, który miał już silną opozy cję w Kongresie, chętnie się go chwy cił. NTV zaczęła jeden z programów słowami, że Putin zasłuży ł na Pokojową Nagrodę Nobla za powstrzy manie amery kańskiego nalotu na Sy rię. Ta opinia nikogo nie dziwiła, dopóki by ła powtarzana w samej Rosji, gdzie debata publiczna odby wała się w ściśle kontrolowany ch warunkach, ale stanowisko Putina zdoby ło uznanie również w Stanach Zjednoczony ch – chociaż warto dodać, że większość pochwał zawdzięczał konserwaty stom z saty sfakcją przedstawiający m Obamę jako nieudolnego przy wódcę, który na scenie między narodowej pozwala się łatwo wy manewrować. Miesiąc później „Forbes” nazwał Putina najbardziej wpły wowy m człowiekiem na świecie, po raz pierwszy umieszczając go wy żej w rankingu niż Obamę; i chociaż takie zestawienia naprawdę nic nie znaczą, rosy jskie media nieprzerwanie powtarzały tę informację.
„Każdy , kto obserwuje toczący się w ty m roku mecz szachowy o Sy rię i sły szał o przeciekach z Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, wy raźnie dostrzega, że zachodzą pewne zmiany w układzie sił” – pisała redakcja „Forbesa”16. Amery kański bloger Matt Drudge nazwał Putina „przy wódcą wolnego świata”.
W
krótce Putin odniósł jeszcze większy triumf dy plomaty czny , ty m razem na Ukrainie. Po wielu
latach negocjacji, które najintensy wniej prowadzono jesienią 2013 roku, Ukraina zbliży ła się o kolejny krok do umowy stowarzy szeniowej z Unią Europejską. Ten traktat zacieśniłby współpracę handlową i polity czną między nimi. Po wy borach w 2010 roku prezy dent Ukrainy Wiktor Janukowy cz postawił na relacje z Rosją i utrzy my wał swój kraj w orbicie jej wpły wów. Zbliżały się jednak kolejne wy bory w 2015 roku, a jego popularność malała, dlatego ponownie zaczął wspominać o możliwości zbliżenia z Europą, co entuzjasty cznie poparła ukraińska opozy cja, i zaczął energicznie wprowadzać reformy polity czne wy magane przez Unię jako warunek podpisania umowy . Europejczy cy prowadzili podobne negocjacje z Mołdawią, Gruzją i Armenią, mając nadzieję, że wkrótce wpuszczą te trzy kraje na wspólny ry nek europejski. Z punktu widzenia dy plomatów w stolicach europejskich integracja ty ch gospodarek i możliwość nadania im w przy szłości pełnego członkostwa pły nnie rozszerzy łaby pokojowo nastawioną, bezpieczną przestrzeń w Europie – by ła to stara idea będąca w XXI wieku niemal dogmatem. W opinii Putina jednak poszerzenie Europy o Ukrainę równało się naruszeniu strefy wpły wów Rosji i wiązało się z nieuchronny m wdarciem się na ten obszar sił NATO. W jego relacjach z Sojuszem panowała stagnacja wy nikająca z nieufności wielu państw europejskich – szczególnie ty ch, które kiedy ś znajdowały się pod dominacją radziecką – wobec polity ki energety cznej i stosunku Rosji do praw człowieka; na majowy m szczy cie w Jekatery nburgu nie udało się podpisać umowy o bezwizowy m ruchu dla rosy jskich urzędników państwowy ch, do czego przy czy niła się debata o ty m, czy na konty nencie należy wprowadzić obostrzenia wzorowane na amery kańskim „akcie Magnitskiego”. Starania Putina o zacieśnienie współpracy Rosji z Ukrainą, co prezy dent Rosji zaproponował już Leonidowi Kuczmie przed wy buchem pomarańczowej rewolucji w 2004 roku, też utknęły w miejscu, blokowane przez wewnętrzne podziały polity czne na Ukrainie. Przez ostatnie dziesięć lat marzenia Putina o stworzeniu bloku handlowogospodarczego z centrum w Moskwie wy kroczy ły poza techniczne umowy celne z Białorusią i Kazachstanem. Jedną z pierwszy ch deklaracji złożony ch przezeń w 2011 roku po ogłoszeniu, że wraca na Kreml, by ł zamiar budowy większego paktu ponownie jednoczącego gospodarki krajów, które po rozpadzie Związku Radzieckiego dry fowały bez wy raźnego celu. Nazwał ten sojusz Euroazjaty cką Unią Gospodarczą. By ły z niej wy kluczone trzy republiki bałty ckie znajdujące się już w strefie wpły wów UE i NATO. Putin wy obrażał sobie ten blok nie jako
przeciwwagę dla Unii Europejskiej, lecz raczej jako nowe imperium z prawdziwego zdarzenia, łączące europejską część Rosji z wielkimi stepami rozciągający mi się od Morza Czarnego do Azji Środkowej i Sy berii. Unia Euroazjaty cka by ła manifestacją ideologii wy znawanej przez Putina i ścisły krąg jego współpracowników. Do tej pory brakowało jej w pragmaty zmie cechujący m rządy Putina. Eurazjanizm to głęboko konserwaty wna koncepcja filozoficzna zepchnięta wcześniej w Rosji do podziemia (albo wy pchnięta za granicę) przez internacjonalisty czną ideologię Związku Radzieckiego. Powróciła w latach dziewięćdziesiąty ch, łącząc my śl religijną i monarchiczną emigracji, na przy kład chętnie cy towanego przez Putina Iwana Iljina, z teoriami geopolity czny mi takich teorety ków jak Halford Mackinder, którego „teoria heartlandu” głosiła, że Eurazja jest „centrum” walki o pry mat na Wy spie Świata, czy li na obszarze Europy , Azji i Afry ki. Te idee, bronione w arty kułach naukowy ch i książkach przez konserwaty wny ch strategów w rodzaju Aleksandra Dugina i początkowo głoszone jedy nie na marginesie debaty akademickiej, zaczęły się rozprzestrzeniać i zy skały większe znaczenie. Powtarzali je najbliżsi ludzie Putina, dy skutowano o nich podczas długich nocny ch spotkań; częściej przenikały do publiczny ch wy powiedzi nie ty lko prezy denta Rosji, ale i jego wpły wowy ch doradców. Teoriom geopolity czny m towarzy szy ł coraz silniejszy konserwaty zm w polity ce wewnętrznej, który reprezentował – i chronił – wartości Cerkwi, a także islamu, a jego efektem by ła kry minalizacja bluźnierstwa oraz zakaz narażania dzieci na „homoseksualną propagandę”. Władimir Jakunin, jeden z zaufany ch ludzi Putina, dostrzegał w próbie narzucenia Rosji zachodnich wartości kulturowy ch nowy front history czny ch i geopolity czny ch zmagań między potęgami lądowy mi i morskimi, w który ch Rosja (wielka potęga lądowa) broniła swojej istoty by tu przed Stanami Zjednoczony mi (nową potęgą morską), tak jak w teorii Mackindera. Jego zdaniem dominacja Amery ki w geopolity ce i finansach między narodowy ch by ła spiskiem mający m zdusić w zarodku potencjalną konkurencję i właśnie dlatego Unia Euroazjaty cka stanowiła takie zagrożenie dla Zachodu. „Rosja by ła, jest i będzie konkurencją, w sensie geopolity czny m, dla interesów cy wilizacji anglosaskiej” – mówił17. Słaby m punktem tej nowej ideologii by ł fakt, że rosy jskie elity , który m powodziło się wy starczająco dobrze, przy jmowały zachodnie zwy czaje i upodabniały się do mieszkańców Zachodu, ponadto jeździły na wakacje i kupowały posiadłości w państwach, który ch wartości tak chętnie piętnowały . Nawet sy n Jakunina mieszkał w Londy nie, stając się obiektem saty ry czny ch wpisów na blogu Aleksieja Nawalnego. „Władimir Iwanowicz Jakunin rzucił w nienasy coną paszczę ohy dnego, pozbawionego wartości duchowy ch Zachodu to, co mu najdroższe – oczy wiście oprócz miłości dla Władimira Putina – swoją rodzinę”18. We wrześniu, wciąż mając w pamięci triumf dy plomaty czny w związku z uży ciem broni
chemicznej w Sy rii, Putin powiedział, że „państwa eurazjaty ckie” niebezpiecznie oddaliły się od swoich chrześcijańskich korzeni. „Odrzucają podstawowe reguły moralne i trady cy jną tożsamość narodową, kulturową, religijną, a nawet seksualną. Wprowadzają polity kę zrównującą duże rodziny ze związkami partnerskimi osób tej samej płci, wiarę w Boga z wiarą w Szatana. Wy naturzenia poprawności polity cznej osiągnęły taki poziom, że część ludzi poważnie mówi o prawie rejestracji partii polity czny ch mający ch za cel promowanie pedofilii”. Na domiar złego te narody traktują swoje niebezpieczne idee jak towar eksportowy . Jego zdaniem „to prosta droga do degradacji i pry mity wizmu, a ich skutkiem będzie poważny kry zy s demograficzny i moralny ”. Spośród wszy stkich państw, które Putin chciał zjednoczy ć w ramach Unii Euroazjaty ckiej, najważniejsza by ła Ukraina, mająca silne związki history czne, społeczne i religijne z Rosją. Dużą grupą etniczną wśród Ukraińców by li Rosjanie. Według Putina zostali oni oderwani od ojczy zny wskutek „największej katastrofy geopolity cznej” XX wieku. Teraz zachęcana przez Europejczy ków i Amery kanów Ukraina przy mierzała się do wstąpienia do Unii Europejskiej, ze szkodą dla jego Unii Euroazjaty ckiej. Jako dowód cy tował ostrzeżenia wy powiadane w grudniu 2012 roku przez Hillary Rodham Clinton, że Unia Euroazjaty cka jest po prostu próbą podporządkowania sobie przez Rosję jej sąsiadów za pomocą tworu podobnego do Związku Radzieckiego. „Próbujemy znaleźć skuteczne sposoby spowolnienia albo zatrzy mania tego procesu” – mówiła Clinton19. Unia Europejska wy znaczy ła termin przy jęcia przez Ukrainę umowy handlowej przed listopadowy m szczy tem na Litwie, a Putin podjął giganty czny wy siłek, żeby podczas miesięcy poprzedzający ch tę datę przekonać Ukrainę do zmiany zdania. Tak jak przed pomarańczową rewolucją w 2004 roku, wiele razy złoży ł tam wizy tę. W lipcu 2013 roku, chcąc podkreślić więzi religijne łączące Ukrainę z Rosją, uczestniczy ł w zorganizowany ch w Kijowie obchodach rocznicy chrztu kniazia Włodzimierza w 988 roku. „Wszy scy jesteśmy duchowy mi spadkobiercami wy darzeń, do który ch doszło w ty m miejscu ty siąc dwadzieścia pięć lat temu” – powiedział Putin podczas wspólnego wy stąpienia z Janukowy czem w Ławrze Peczerskiej, jedny m z najświętszy ch sanktuariów prawosławia. Uży ł też środków ekonomiczny ch. Już kilka ty godni po rocznicy Rosja zakazała importu ukraińskich szy nobusów i słody czy produkowany ch przez Roshen, firmę oligarchy i by łego ministra Petra Poroszenki, który by ł zwolennikiem integracji z Europą. W sierpniu Rosja wy musiła szczególnie gorliwe przestrzeganie przepisów celny ch obowiązujący ch w jej sojuszu z Białorusią i Kazachstanem, co fakty cznie doprowadziło do całkowitego wstrzy mania ruchu handlowego na granicy z Ukrainą. By ł to sposób pokazania Ukrainie, że jej przy szłość ekonomiczna będzie o wiele łatwiejsza, jeżeli dołączy do unii tworzonej przez Rosję, a nie przez Europę. Specjalny wy słannik Putina Siergiej Głaziew, jego
by ły „ry wal” w wy ścigu o fotel prezy dencki, we wrześniu pojechał do Jałty i straszy ł podczas zorganizowanej tam konferencji, że związek z Europą będzie oznaczał dla Ukrainy samobójstwo. „Podpisanie tego dokumentu doprowadzi do niepokojów polity czny ch i społeczny ch” – powiedział złowieszczo20. Później wręczy ł Janukowy czowi rosy jski przekład ty siącstronicowego traktatu unijnego (okazało się, że sami Ukraińcy go nie przetłumaczy li) i uprzedził, że jeżeli go podpisze, to Rosja będzie musiała zamknąć granicę, żeby uniknąć zalewu towarami z Europy . Putin podobno nie lubił Janukowy cza, przy wódcy o imponującej posturze, ale pozbawionego zasad, który zdradził go, flirtując z Europejczy kami. Prezy dent Rosji spotkał się z nim w drugiej połowie października, a potem jeszcze raz na początku listopada, by złowrogo oświadczy ć, że podpisanie umowy z Unią Europejską będzie Ukrainę słono kosztować. Doty chczasowe problemy ekonomiczne z powodu zaostrzenia przepisów celny ch miały by ć niczy m w porównaniu ze stratami sięgający mi miliardów dolarów, co na pewno boleśnie odbiłoby się na gospodarce kraju po wprowadzeniu barier w handlu z Rosją i podwy ższeniu cen gazu ziemnego. Po ostatnim z ty ch spotkań europejscy partnerzy prowadzący negocjacje z Janukowy czem zauważy li, że w jego postawie zaszła zmiana. Podejrzewali, że Putin pogroził mu czy mś więcej niż represjami ekonomiczny mi. Zapewne pokazał mu kompromat, którego ten nie chciał ujawniać. Na pewno ukraińskiemu przy wódcy nie pomogła skłonność do korupcji – wiadomo, że przeprowadził wiele transakcji, wy korzy stując poufne informacje rządowe, co pozwoliło się wzbogacić jemu, rodzinie i jego bliskim kolegom, wspólnikom w interesach. Jeden z wy soko postawiony ch doradców Kremla twierdził później, że nie chodziło o szantaż, ty lko o trzeźwą analizę faktów i stwierdzenie, jak ściśle powiązane są ze sobą gospodarki obu krajów. Podczas kolejny ch spotkań z Europejczy kami Janukowy cz przekony wał, że Ukraina straci sto sześćdziesiąt miliardów dolarów na ograniczeniach handlowy ch i wy ższy ch cenach energii, co by ło nieprawdopodobnie wy soką kwotą, niemal równą produktowi krajowemu brutto Ukrainy 21. By ł to jego ostatni desperacki fortel mający skłonić UE do podbicia oferty , ale Europa poszła w zaparte. Putin wy grał. 21 listopada, ty dzień przed szczy tem na Litwie, rząd Janukowy cza wprawił w osłupienie władze państw europejskich oraz wielu mieszkańców Ukrainy , ogłaszając, że jego kraj wy cofuje się z umowy . Tą decy zją przekreślił trwające wiele miesięcy intensy wne negocjacje i wy wołał oburzenie wśród ty ch Ukraińców, dla który ch zbliżenie z Europą by ło naturalną ewolucją i oznaczało zerwanie z sowiecką przeszłością. Tego wieczoru ty siąc demonstrantów wy szło na główny plac Kijowa, Majdan Niepodległości. Julia Ty moszenko wy dała oświadczenie z więzienia, wzy wając rodaków, żeby zareagowali na to „jak na zamach stanu” i zaczęli okupować ulice. Nazajutrz kilka ty sięcy więcej osób demonstrowało swoje niezadowolenie22. W weekend fala ludzi znowu wezbrała, pojawiły się namioty , tak jak po sfałszowany ch wy borach
w 2004 roku – ty le że ty m razem łopoczące na ulicach flagi nie by ły pomarańczowe, lecz błękitne z okręgiem ze złoty ch gwiazd, sy mbolem Unii Europejskiej. Manifestanci nazwali swój protest Euromajdanem – by ło to starcie ideałów całej czterdziestosześciomilionowej populacji Ukrainy . Demonstranci wkrótce wy ładowali swoją złość na pomniku Lenina, który wciąż stał u wy lotu jednej z główny ch ulic Kijowa. Lenin by ł nie ty lko anachronizmem, lecz także sy mbolem wciąż trwającej dominacji Moskwy . Początkowo Janukowy cz niewiele robił, żeby rozładować napięcie. Liczy ł na to, że wy starczy poczekać do nadejścia zimy . Na początku grudnia jednak protesty się nasiliły , on zaś poleciał do Chin, żeby zdoby ć kontrakty handlowe, dzięki czemu miał nadzieję udobruchać oby wateli wściekły ch z powodu odrzucenia partnerstwa z Europą. Wracając, zatrzy mał się w Soczi. Spotkał się tam z Putinem i obaj podjęli decy zję, którą ujawnili dopiero 17 grudnia, kiedy znowu wy stąpili razem na Kremlu. Putin ogłosił, że Rosja udzieli Ukrainie wsparcia o wartości piętnastu miliardów dolarów, ponieważ wy kupi jej obligacje państwowe, korzy stając ze środków Funduszu Dobroby tu Narodowego Rosji. Gazprom obniży cenę gazu z cztery stu do dwustu sześćdziesięciu ośmiu dolarów za metr sześcienny . Putin nieszczerze się zarzekał, że warunkiem udzielenia pomocy Ukrainie nie by ło jej wstąpienie do Unii Euroazjaty ckiej, lecz powszechnie uważano, iż umówił się z Janukowy czem, że tak się stanie w nieco późniejszy m terminie, gdy uspokoją się nastroje społeczne. W dalszej części przemowy Putin zapowiedział swój plan uczczenia siedemdziesiątej rocznicy wy zwolenia Sewastopola, miasta portowego na Kry mie, spod okupacji hitlerowskiej. Uroczy stości miały się odby ć 9 maja 2014 roku, ale w zupełnie inny ch okolicznościach, niż ktokolwiek spodziewał się tamtego zimowego dnia w Moskwie. Putin kolejny raz wy prowadził w pole swoich ry wali i zapewnił sobie zwy cięstwo dy plomaty czne nad Europejczy kami.
P
rzed
olimpiadą
Putin
starał
się
odgry wać
przed
Rosjanami
wielkodusznego
i wspaniałomy ślnego przy wódcę. Latem 2013 roku, po roku surowy ch kar dla opozy cji i nowego, represy jnego prawa, z Kremla popły nął sy gnał, że nadchodzi odwilż. W lipcu sąd w Kirowie uznał Nawalnego winny m defraudacji, ale po nocy pełnej oczekiwania i niepewności, wśród trwający ch protestów i nerwowy ch konsultacji z Kremlem, wy dał wy rok w zawieszeniu i zwolnił go z aresztu. Później Kreml pozwolił Nawalnemu prowadzić kampanię – najpierw po kry jomu, a w końcu jawnie – jako kandy datowi w sierpniowy ch wy borach mera Moskwy . Ry walizował w nich z doty chczasowy m merem Siergiejem Sobianinem. By ły to pierwsze demokraty czne wy bory na ten urząd od wy darzeń w Biesłanie w 2004 roku, kiedy Putin zdecy dował, że przy wódcy regionalni powinni by ć mianowani przez niego, a nie wy bierani. Po dy misji Jurija Łużkowa w 2010 roku Sobianin próbował stworzy ć własne zaplecze polity czne i jeszcze przed
upły wem swojej kadencji sam zrzekł się urzędu, żeby wy grać go w – jak zapewniał – wolny m i sprawiedliwy m głosowaniu. Pomimo metod znany ch z inny ch wy borów, takich jak prześladowanie ry wali i wy korzy sty wanie rządowy ch środków na rzecz kandy data popieranego przez władze państwa, wy bory te by ły zdecy dowanie sprawiedliwsze niż większość tego rodzaju przedsięwzięć podejmowany ch w Rosji od ponad dziesięciu lat, co przy znawali nawet przeciwnicy Putina. Nawalny wzorował swoją kampanię na amery kańskim serialu Prawo ulicy, starając się o poparcie za pomocą publiczny ch wy stąpień w różny ch miejscach Moskwy . By ła to strategia, którą dotąd obierało niewielu kandy datów na urzędy w Rosji. Dwa lata publiczny ch protestów przeciwko rządom Putina nie osłabiły jego władzy . Teraz poczuł się na ty le pewnie, że pozwolił sobie na zmniejszenie presji dławiącej opozy cję. Kiedy zliczono głosy oddane w wy borach mera, okazało się, że Sobianin wy grał, ale Nawalny zdoby ł 27 procent poparcia – by ł to godny wy nik, o wiele wy ższy , niż przewidziały sondaże. W ten sposób zy skał miano najważniejszego lidera opozy cji w Rosji – wciąż jednak nie stanowił wielkiego zagrożenia dla pozy cji polity cznej Putina. Odwilż trwała cały grudzień. Na wniosek prezy denta Duma przy jęła ustawę o amnestii dla ty sięcy więźniów. Wielu z nich by ło skazany ch za „przestępstwa gospodarcze” po to, żeby odebrać im nieruchomość albo przejąć ich firmę, ale na liście osób podlegający ch amnestii znaleźli się też znani więźniowie polity czni. Dwie członkinie Pussy Riot, Nadieżda Tołokonnikowa i Maria Aliochina, wy szły na wolność kilka miesięcy przed końcem wy roku. Podobnie stało się z kilkoma osobami aresztowany mi podczas protestów na placu Błotny m. Potem sąd darował kary trzy dziestu akty wistom Greenpeace International aresztowany m we wrześniu 2013 roku, kiedy zorganizowali na pokładzie swojego statku Arctic Sunrise protest przeciwko budowie pierwszej rosy jskiej platformy wiertniczej na Morzu Karskim. Największą niespodzianką by ło jednak zwolnienie w październiku Michaiła Chodorkowskiego. Biznesmen właśnie odsiedział dziesiąty rok w więzieniu, a niedawno rosy jska prokuratura ogłosiła, że bada kolejne zarzuty wobec niego, dając do zrozumienia, że może już nigdy nie wy jść zza krat. Ty mczasem dwa lata tajny ch negocjacji, w który ch pośredniczy ły Niemcy , otworzy ły mu drogę na wolność. Częścią umowy by ły dwa listy napisane przez Chodorkowskiego w listopadzie do Putina; odwoły wał się w nich od wy roku, ale ich treści nie podano do publicznej wiadomości. Początkowo Putin domagał się od Chodorkowskiego przy znania się do winy , ale w końcu zgodził się na prośbę o łaskę ze względów humanitarny ch – Chodorkowski pisał o zły m stanie zdrowia matki. „Ten człowiek już odsiedział ponad dziesięć lat. To dosy ć surowa kara” – powiedział Putin podczas dorocznej konferencji prasowej w grudniu. Z perspekty wy czasu można by ło odnieść wrażenie, że masowe złagodzenie kar by ło celowy m zabiegiem służący m wy puszczeniu na wolność jednego człowieka, którego aresztowanie w 2003 roku sy gnalizowało początek mrocznego
etapu współczesnej historii Rosji. O drugiej w nocy , kilka godzin po wy stąpieniu Putina w Moskwie, Chodorkowski został zbudzony w swojej celi w Karelii, gdzie spędził ostatnie lata kary . Umieszczono go na pokładzie samolotu i przetransportowano najpierw do Petersburga, a potem do Berlina. Został jedny m z wielu rosy jskich zesłańców. Nazajutrz pojawił się w muzeum Checkpoint Charlie poświęcony m bohaterskim dy sy dentom z czasów zimnej wojny i ofiarom podziałów sy mbolizowany ch przez mur berliński. Chodorkowski, posiwiały , z bardzo krótko przy strzy żony mi włosami, wy glądał jak człowiek, który – jak napisał Arkadij Ostrowski, jeden z obecny ch tam dziennikarzy – wszedł „z zimnego, ciemnego miejsca do jasno oświetlonego i przegrzanego pokoju”. Chodorkowski dużo czy tał i pisał w więzieniu. Nie sprawiał wrażenia człowieka zgorzkniałego ani złamanego23. „Przez wszy stkie te lata każdą doty czącą mnie decy zję podejmował jeden człowiek: Władimir Władimirowicz Putin. Dlatego dzisiaj trudno mi powiedzieć, że jestem mu wdzięczny . Dosy ć długo się zastanawiałem, jakie słowa mogły by wy razić to, co teraz czuję. Jestem szczęśliwy , że podjął tę decy zję – my ślę, że to wy starczy ”. Jedny m z warunków zwolnienia Chodorkowskiego by ła obietnica, że przez rok nie będzie angażował się w polity kę, ale oligarcha deklarował, że będzie nadal akty wnie promował społeczeństwo oby watelskie – ty le że z daleka. „Problemem Rosji jest nie ty lko prezy dent – człowiek, który zajmuje ten urząd. Problem polega raczej na ty m, że znaczna większość naszy ch współoby wateli nie rozumie, że musi sama wy kuwać swój los. Ludzie chętnie zrzucają tę odpowiedzialność na inny ch, na przy kład na Władimira Władimirowicza Putina, a potem powierzą ją komuś innemu. Sądzę, że w tak duży m kraju jak Rosja to droga prowadząca donikąd”. Zwolnienie Chodorkowskiego z więzienia miało wy glądać nie ty le jak wy puszczenie na wolność dy sy denta, ile jak akt łaski dobrotliwego cara. Wiele osób, między inny mi Chodorkowski i akty wistki Pussy Riot, uważało, że decy zje o skróceniu kar służy ły złagodzeniu kry ty ki między narodowej przed olimpiadą w Soczi, do której zostały już ty lko dwa miesiące. Presja wy wierana przez Putina na Ukrainę, zaostrzenie prawa przeciwko wrogom polity czny m, homofobiczne prawodawstwo i oświadczenia niektóry ch ustawodawców i urzędników, skandalicznie wy soki koszt przy gotowania obiektów sportowy ch w Soczi, a także odwetowe operacje anty terrory sty czne na Kaukazie spotkały się z miażdżącą kry ty ką. Barack Obama, Angela Merkel, David Cameron i inni światowi przy wódcy uprzedzili, że nie przy jadą na igrzy ska, chy ba że ich udział nie zostanie odtrąbiony jako poparcie dla rządów Putina. Poprawa wizerunku Rosji na pewno by ła jedny m z celów Putina. Ponadto jego osiągnięcia stanowiły pokaz siły woli, która pozwalała mu dowolnie naginać i kształtować rozkład sił. Ulegały mu nawet inne państwa. Putin udzielił amnestii w taki sam sposób, w jaki rozdzielał kontrakty na przebudowę Soczi zaufany m biznesmenom, i tak samo jak bez konsultacji z kimkolwiek wy dał piętnaście
miliardów dolarów z przeznaczonego na czarną godzinę funduszu państwa, by utrzy mać rząd Janukowy cza w orbicie wpły wów Moskwy . Chodorkowski miał rację. Putin mógł to wszy stko zrobić dlatego, że naród całkowicie powierzy ł mu swój los, zgodził się, by by ł władcą absolutny m, carem w sy mulowanej demokracji. Wśród zwy kły ch Rosjan ani wśród aparatczy ków tworzący ch ten sy stem polity czno-ekonomiczny nie by ło już nikogo, kto mógłby albo chciał wziąć odpowiedzialność za wprowadzenie zmian.
W
ieczorem 7 lutego 2014 roku Putin jedny m krótkim zdaniem przewidziany m przez statut
olimpiady otworzy ł zimowe igrzy ska olimpijskie w Soczi. Nie wszy stkie obiekty ukończono na czas mimo karkołomnego tempa, które utrzy my wano jeszcze po rozpoczęciu ry walizacji w poszczególny ch konkurencjach: w pośpiechu brukowano chodniki, bałagan na placach budów został zasłonięty błękitny mi billboardami. Surowy stan hoteli, szczególnie tam, gdzie mieszkali dziennikarze z zagranicy , groził klęską wizerunkową. Najczęściej poruszaną w mediach kwestią przed rozpoczęciem samy ch igrzy sk stała się kampania wy łapy wania bezdomny ch psów, zapewne w celu ich uśpienia. Wśród inny ch tematów znalazły się: kolosalny koszt przebudowy Soczi, a także zagrożenie terrory sty czne, na które zwrócono uwagę już pod koniec grudnia, kiedy dwa zamachy bombowe w Wołgogradzie dokonane przez samobójców spowodowały śmierć trzy dziestu czterech osób. W relacjach prasowy ch doty czący ch nieproporcjonalnie wielkiego i kosztownego wy siłku, jaki Rosja włoży ła w przy gotowania, można by ło zauważy ć oznaki złośliwej radości z cudzego nieszczęścia; odzy wały się też głosy szczerego zaniepokojenia nowy mi anachroniczny mi przepisami prawa – szczególnie doty czący mi bluźnierstwa i „homoseksualnej propagandy ” – oraz falą protestów poprzedzający ch ceremonię otwarcia i trwający ch podczas całej olimpiady . Dwa dni przed inauguracją igrzy sk ponad dwustu pisarzy z trzy dziestu państw podpisało się pod listem otwarty m w „Guardianie”, który wzy wał do odwołania uchwalony ch przez Dumę po powrocie Putina na urząd prezy denta ustaw zagrażający ch wolności słowa. By li wśród nich czterej laureaci Nagrody Nobla: Günter Grass, Wole Soy inka, Elfriede Jelinek i Orhan Pamuk. Putin udawał obojętność wobec głosów kry ty ki, ale podobno poza okiem kamer wściekał się, gdy do niego docierały . Jego rzecznik prasowy Dmitrij Pieskow w wy wiadzie dla „Kommiersanta” odparł zarzuty związane z korupcją i marnotrawstwem, mówiąc, że są mocno przesadzone24. Zapraszał kry ty kantów do Soczi, żeby przekonali się na własne oczy , jak wiele zbudowano. By ł to wy starczający dowód, że „w najgorszy m razie nie wszy stkie pieniądze trafiły do kieszeni złodziei”. Cy tował swoją rozmowę z pewny m „bardzo mądry m człowiekiem”, wy raźnie mając na my śli Putina: „Ten mądry człowiek rzekł: » Wiesz, kiedy nas pokochają i przestaną kry ty kować za wszy stko, a nawet bez żadnego powodu?« . » Kiedy ?« – zapy tałem. Na to odparł: » Kiedy
rozwiążemy armię i złoży my im w darze nasze wszy stkie bogactwa naturalne, a potem sprzedamy całą ziemię zachodnim inwestorom, wtedy przestaną nas kry ty kować« ”. Prawdę mówiąc, kry ty cy zamilkli, kiedy zaczęła się olimpiada. Ceremonia otwarcia by ła zapierającą dech w piersiach, zrealizowaną z ogromny m rozmachem prezentacją rosy jskiego ideału według Putina. Jej reży serem by ł Konstantin Ernst, znany z organizacji dorocznej parady w Dzień Zwy cięstwa na placu Czerwony m oraz konferencji prasowy ch prezy denta. Spektakl zaty tułowany Rosyjskie marzenia trwał prawie trzy godziny . Na początku wy stąpiła dziewczy nka o imieniu Lubow (co znaczy „miłość”), recy tując litery rosy jskiego alfabetu. Każdej literze towarzy szy ła projekcja multimedialna przedstawiająca sły nny ch arty stów, wy nalazców i miejsca: Bajkał przy literze Б, Sputnik przy C, układ okresowy pierwiastków Mendelejewa przy П i tak dalej. Niektóre z ty ch wy bitny ch osobistości – Chagall, Kandinsky , Nabokov i inni – spędziły ży cie na emigracji, ich dzieła traktowano jak dowód wy naturzenia lub zdrady , ale zostały przy wrócone do panteonu chlubnej historii Rosji. Dalej Lubow zaprezentowała przekrój dziejów i geografii kraju, od imperium Piotra Wielkiego (wy obrażonego za pomocą litery И w słowie Imperija) przez Wojnę i pokój w pięknej aranżacji baletowej, cebulaste kopuły Soboru Opieki Matki Bożej do świetlistej trojki, z której Gogol uczy nił metaforę Rosji w Martwych duszach: „Rosjo, dokądże pędzisz, daj odpowiedź! Nie daje odpowiedzi”. Spektakl nie zignorował kompletnie bolszewików, wielkiego terroru ani Gułagu, ale nie roztrząsał ty ch rozdziałów historii. Ceremonia miała by ć manifestacją „idei narodowej” zajmującej centralne miejsce w filozofii polity cznej Putina; adaptował to, co najlepsze z burzliwej przeszłości państwa, i tworzy ł z ty ch wy darzeń nadbudowę ideologiczną, z której Rosjanie mogli by ć dumni, a nie musieli się jej wsty dzić. Jedy ną drobną wpadką podczas uroczy stości by ła usterka instalacji złożonej z pięciu świetlny ch płatków śniegu mający ch zmienić się w koła tworzące sy mbol olimpiady . Jeden z płatków uległ awarii, ale producenci telewizy jni spry tnie zastąpili transmisję na ży wo nagraniem z próby generalnej; nikt, kto oglądał otwarcie olimpiady w rosy jskiej telewizji, nie wiedział, że coś poszło nie po my śli organizatorów. W ostatnim etapie sztafety z ogniem olimpijskim, która według pełnej zachwy tów narracji towarzy szącej ty m igrzy skom odwiedziła wszy stkie zakątki kraju, od dna Bajkału do przestrzeni kosmicznej nad Rosją, wzięły udział rosy jskie gwiazdy sportu. Największą z nich by ła Alina Kabajewa, złota medalistka olimpiady w Atenach w 2004 roku. Olimpiada spełniła postawiony przez Putina cel polity czny . Nawet Aleksiej Nawalny , którego fundacja powołana do walki z korupcją zamieściła na specjalnej interakty wnej stronie internetowej dane demaskujące giganty czne marnotrawstwo organizatorów, by ł oczarowany ceremonią otwarcia. Nazwał ją „naprawdę uroczą i jednoczącą”. Kiedy uwaga świata zwróciła się ku ry walizacji sportowej, która zdaniem Putina i jego doradców by ła nadrzędny m celem
organizacji ty ch mistrzostw, zdawało się, że olimpiada podziałała kojąco na najostrzejszy ch kry ty ków prezy denta i jego rządów. Sam Putin starał się by ć wszędzie, upajał się sportem i uwagą mediów. Pozował do zdjęć z zawodnikami, pił piwo w Heineken House z królem Holandii Wilhelmem Aleksandrem i jego żoną, a nawet złoży ł wizy tę reprezentacji USA, ostentacy jnie informując amery kańskich sportowców, że pomimo różnic polity czny ch ich obecność jest mile widziana – i że jest fajniejszy m facetem niż Obama, który odmówił przy jazdu na igrzy ska. Spełnił swoje marzenie: Rosja stała się środkiem ciężkości wszechświata, bogaty m, niezastąpiony m, zjednoczony m narodem goszczący m wszy stkie państwa. Zdaniem Putina jego ojczy zna odzy skała chwałę i respekt, który mi cieszy ł się Związek Radziecki w czasach, gdy on sam by ł chłopcem, Gagarin latał w kosmos, a Armia Radziecka budziła szacunek i strach.
A
jednak za zabawą i ry walizacją sportową wciąż czaił się niepokój i lęk. Widoczna w Soczi
jedność narodu by ła szczera, ale nie przy czy niła się do złagodzenia stanowczej, zdecy dowanej postawy państwa gotowego zdławić każdy przejaw kontestacji. Zima nie zniechęciła demonstrantów na Ukrainie, a ich protest by ł odczuwalny w Moskwie niczy m odległe trzęsienie ziemi wy wołujące lekkie, ale złowieszcze fale sejsmiczne. Przed igrzy skami Putin podjął kroki mające zapobiec nowej pladze protestów w Rosji. W grudniu wy dał polecenie restruktury zacji RIA Nowosti, państwowej agencji informacy jnej, która za rządów Miedwiediewa zdoby ła sobie szacunek dzięki obiekty wizmowi i różnorodności punktów widzenia. W sty czniu dostawcy telewizji kablowej usunęli z oferty program niezależnej stacji Dożd’, kiedy ta rozpisała internetową sondę, py tając telewidzów o opinię, czy w Leningradzie można by ło ocalić więcej istnień, gdy by Armia Czerwona poddała miasto i wy cofała się, zamiast narażać mieszkańców na trwające osiemset siedemdziesiąt dwa dni oblężenie, w czasie którego zginęło milion ludzi. Kreml zdołał odbudować wy promowany podczas olimpiady putinowski ideał historii Rosji i zdawał się zdeterminowany , by uciszy ć każdego, kto ośmielał się go podważy ć. Wbrew zawartemu w statucie olimpijskim wezwaniu do propagowania wolności słowa policja w cały m kraju, od Petersburga po Kaukaz, aresztowała wiele osób, które z takiego czy innego powodu zamierzały protestować w dniu otwarcia igrzy sk. Podczas zmagań sportowy ch sąd w Krasnodarze skazał na trzy lata więzienia akty wistę Ekologicznej Wachty Kaukazu Północnego, a inny ch członków tej organizacji aresztowano ty mczasowo, żeby nie dopuścić do rozpowszechniania przez nich raportu o zniszczeniach ekologiczny ch spowodowany ch przez prace budowlane w Soczi. Członkinie Pussy Riot spotkały się w Soczi, gdzie zamierzały wy konać nowy kontrowersy jny utwór pod ty tułem Putin ci pokaże, jak kochać ojczyznę, i od razu zostały zaatakowane przez oddział Kozaków z pejczami, a policja aresztowała je pod pretekstem wy jaśnienia kradzieży dokonanej w ich hotelu. 18 lutego, w kulminacy jny m momencie
olimpiady , telewizja Rossija wy emitowała film dokumentalny pod ty tułem Biochemia zdrady; porównano w nim opozy cję w Rosji do radzieckiego dowódcy , generała pułkownika Andrieja Własowa, który po uwięzieniu przez hitlerowców w 1942 roku przeszedł na ich stronę. Podczas olimpiady zakończy ł się proces uczestników demonstracji na placu Błotny m w 2012 roku. Kiedy został ogłoszony wy rok, aresztowano dwieście dwanaście osób wy rażający ch niezadowolenie przed budy nkiem sądu. Skazano je trzy dni później, co wy wołało dalsze protesty . Doszło do aresztowania kolejny ch dwustu trzy dziestu dwóch demonstrantów, między inny mi Aleksieja Nawalnego i członkiń Pussy Riot. Putin zainwestował tak wiele w organizację olimpiady , że jakakolwiek kry ty ka – każdy protest mogący podać w wątpliwość dobroczy nny wpły w tej imprezy na Rosję – by ła traktowana jak świętokradztwo lub akt zdrady wobec odradzającego się państwa. Na stronie internetowej pisma „Jeżedniewny j Żurnal” pojawił się felieton saty ry ka Wiktora Szenderowicza, którego portret Putina w programie animowany m Kukły doprowadził do zdjęcia tego ty tułu z anteny w 2000 roku. Szenderowicz opisał dumę, którą czuł jako Rosjanin podczas igrzy sk olimpijskich, a jednocześnie martwił się, że tego rodzaju impulsy emocjonalne mogą ty lko wzmocnić władzę Putina, a nawet wprawić go w samouwielbienie. Zastanawiał się, czy taki kry ty k jak on może bez poczucia winy kibicować druży nie rosy jskiej, która pierwszy złoty medal w ły żwiarstwie figurowy m zdoby ła dzięki rewelacy jnemu wy stępowi piętnastoletniej zawodniczki Julii Lipnickiej (ale też wątpliwej ocenie sędziów). Tłumaczy ł, że jemu również podobała się „ta dziewczy nka na ły żwach”, lecz przy pomniał czy telnikom o entuzjasty cznej reakcji Niemców na wy stęp Hansa Wölkego, gwiazdy olimpiady w Berlinie w 1936 roku. „Ten uśmiechnięty , przy stojny mężczy zna też by ł sy mbolem młodzieży w odrodzony ch Niemczech! Pewne sprawy jednak nie pozwalają nam dzisiaj cieszy ć się z jego zwy cięstwa”25. Nie wy jaśnił wprost, o co chodziło z Wölkem, ale napomknął o Dachau i o bombardowaniu Coventry , o oblężeniu Leningradu i o mniej znanej masakrze w Chaty niu pod Mińskiem, stolicą dzisiejszej Białorusi. Cała wieś została brutalnie rozstrzelana w 1943 roku w odwecie za party zancki atak na konwój hitlerowskiego 118 Batalionu Policy jnego. Wölke walczy ł w szeregach tego batalionu i zginął podczas ataku. Masakra Chaty nia by ła potworną zbrodnią hitlerowską, którą Związek Radziecki mocno eksponował, więc czy telnicy Szenderowicza na pewno ją pamiętali. „Oczy wiście to nie by ła wina Hansa – pisał – ale okazało się, że mimowolnie się do niej przy czy nił”. Szenderowicz chciał, żeby te słowa zabrzmiały prowokacy jnie – zapewne przesadził, ale jego aluzje do hitlerowców wy wołały gwałtowną, wściekłą reakcję władz, choć same przedstawiały uliczne protesty na Ukrainie jako zamieszki inspirowane przez neonazistów. Reakcja by ła szy bka i brutalna. Szenderowicz został napiętnowany w druku i na antenach wszy stkich stacji; dzień po ukazaniu się w Internecie tego tekstu kanał Rossija pokazał fragmenty
nagrania, na który m felietonista masturbował się w łóżku z kobietą niebędącą jego żoną26. Kilka ty godni później zamknięto stronę internetową czasopisma, a przy okazji portale Grani.ru i Kasparov.ru. Do tej pory Kreml raczej ignorował liberalizm Internetu, lecz w końcu zrozumiał, jak wielkie zagrożenie stanowi to medium; już wcześniej przy kręcił śrubę za pomocą przepisów zabraniający ch szerzenia „ekstremizmu” w sieci, teraz zaś zaczął je egzekwować surowiej niż kiedy kolwiek przedtem za czasów Putina. Ta rozprawa z objawami sprzeciwu – kampania publicznego potępienia tak totalna, że jej autorem mógł by ć ty lko Kreml – miała wszy stkie cechy mobilizacji do kolejnej wojny .
ROZDZIAŁ 25
NASZA ROSJA
P
utin nie by ł przy gotowany na kry zy s, który wy buchł przed końcem olimpiady w Soczi.
Wprawdzie dopuszczał taki rozwój wy padków, kiedy ostrzegł prezy denta George’a Busha, że NATO nie powinno zabiegać o członkostwo Ukrainy ; wprawdzie zarządził przegrupowanie konwencjonalny ch sił zbrojny ch, żeby zapobiec powtórzeniu błędów popełniony ch podczas wojny z Gruzją w 2008 roku; wprawdzie on sam i jego doradcy uważnie przy glądali się polity czny m konwulsjom w Kijowie po ty m, jak Ukraina odrzuciła perspekty wę bliższego związku z Unią Europejską, lecz nie miał w planach kolejnej wojny w swoim kraju. Nie przy gotował Rosji na taką ewentualność. Nie konsultował się w tej sprawie z dy plomatami, ze sztabem wojskowy m ani ty m bardziej z wy brany mi przez naród członkami organów ustawodawczy ch, którzy i tak nie mieli żadnego wpły wu na jego decy zje. Uliczne protesty w Kijowie osłabły po ty m, jak Ukraina Janukowy cza otrzy mała od Putina wartą piętnaście miliardów dolarów subwencję na wzmocnienie kulejącej gospodarki, ale wieczorem 18 lutego wy buchły od nowa i zmieniły się w orgię ognia i przemocy , kiedy oddziały porządkowe milicji próbowały oczy ścić ulice wokół Majdanu Niepodległości. Tej nocy zginęło ponad dwudziestu ludzi – większość z nich po stronie demonstrantów, ale straty ponieśli też milicjanci. Rano następnego dnia w centrum miasta trwała już regularna wy miana ognia między milicją i protestujący mi. Wkrótce liczba ofiar przekroczy ła sto. By ł to zatem największy wy buch przemocy w ty m mieście od czasów Wielkiej Wojny Ojczy źnianej. Wiadomości docierające na Kreml do Putina – a więc i do rosy jskich stacji telewizy jny ch – przedstawiały te starcia jako powstanie zbrojne inspirowane przez amery kańskich i europejskich dy plomatów, którzy nie ty lko siali ferment, ale dostarczali nawet protestujący m ży wność i ciastka. To, co zaczęło się w listopadzie jako raczej pokojowa demonstracja zwolenników zjednoczenia z Unią Europejską, ewoluowało w szerszy ruch społeczny dążący do dy misji przesiąkniętego korupcją reżimu Janukowy cza. Fakt, że na placu znaleźli się przedstawiciele rady kalny ch ugrupowań – zamaskowani i uzbrojeni członkowie dwóch skrajnie nacjonalisty czny ch organizacji: Swobody i Prawego Sektora – przekonał Putina, że Janukowy cz stracił kontrolę nad sy tuacją na rzecz sił anarchisty czny ch i faszy stowskich. Putin nie mógł zrozumieć, o co naprawdę chodzi ty m ludziom – co sprawia, że większość protestujący ch została tej zimy na
ulicy . Nie rozumiał ich chęci wy zwolenia się spod skorumpowany ch rządów pazernego przy wódcy ani tego, że rady kalizacja by ła nieunikniona, ponieważ nawet podstawowe żądania, które stawiali, zostały zlekceważone. Putin wierzy ł, że może kupić prezy denta, a zatem automaty cznie cały naród, tak jak udawało mu się to w Rosji dzięki hojny m darom rozdawany m ludziom w odpowiednim momencie. Pisarz James Meek tak skomentował sy tuację, kiedy tamtego lutowego dnia protest zmienił się w brutalną walkę: „Ideał takiego skończonego cy nika jak Władimir Putin, jedy ny ideał, jaki ktoś taki może posiadać, polega na ty m, że ludzie nie mają żadny ch ideałów”1. 20 lutego trzej europejscy dy plomaci – ministrowie spraw zagraniczny ch Francji, Niemiec i Polski – wy ruszy li do Kijowa, żeby spróbować swoich sił jako mediatorzy i położy ć kres przemocy na Majdanie. Wciąż ży jący olimpiadą w Soczi Putin początkowo nie zabierał głosu w tej sprawie, przez co reakcja Rosji zdawała się chaoty czna i pełna sprzeczności. Minister spraw zagraniczny ch Rosji Siergiej Ławrow potępił podjętą przez europejskich polity ków misję, nazy wając ich „nieproszony mi gośćmi”, chociaż sam Janukowy cz chętnie ich przy jął. Kiedy wspólnie szukali kompromisowego rozwiązania mogącego uciszy ć strzały na ulicy – na przy kład takiego jak przy spieszenie wy borów prezy denckich rozpisany ch na 2014 rok, a także amnestia dla protestujący ch – Janukowy cz przerwał rozmowę, żeby zatelefonować do Putina, który już wrócił do Moskwy . Chociaż starał się zachować pozory niezależności, nie mógł podjąć żadnej decy zji bez zgody prezy denta Rosji. Powiedział Putinowi, że jest skłonny ustąpić z urzędu, żeby przy spieszy ć wy bory , i zażądać wy cofania milicji z płonący ch bary kad niedaleko prezy denckiej siedziby . Zdaniem Putina by ło to równoznaczne z upokarzającą abdy kacją i świadczy ło o niebezpiecznej słabości w konfrontacji z tłumem. – Za chwilę będziesz miał pod oknami anarchię – ostrzegł Putin Janukowy cza. – W stolicy zapanuje chaos. Janukowy cz jednak zgodził się na kompromis zaproponowany przez europejskich dy plomatów i ogłosił to 21 lutego o drugiej po południu. Już wieczorem zaczęli opuszczać go pierwsi polity czni sojusznicy . Ponadto stracił władzę nad siłami milicji i oddziałami specjalny mi, kiedy rozeszły się pochodzące z pewny ch źródeł plotki o ty m, że do stolicy jedzie transport broni zarekwirowanej z posterunków milicji w zachodniej części Ukrainy 2. Janukowy cz złoży ł gratulacje ukraińskim biathlonistkom z powodu zdoby cia w Soczi pierwszego złotego medalu dla swojego kraju, a potem zbiegł z Kijowa. Najpierw poleciał na wschodnią Ukrainę, a potem na Kry m, aż w końcu został potajemnie przewieziony do obozu dla uchodźców na południu Rosji w ramach specjalnej operacji, którą Putin zarządził 23 lutego po całonocnej konferencji ze swoimi doradcami3. W tej sy tuacji kompromis mający zakończy ć walki na ulicach przepadł, jeszcze zanim został ogłoszony . Parlament Ukrainy , gdzie doty chczas lojalni wobec Janukowy cza deputowani odwrócili się od
niego, szy bko przegłosował wniosek, by postawić prezy denta w stan oskarżenia, stosując dosy ć wątpliwą z prawnego punktu widzenia procedurę. Potem posłowie wy brali nowe prezy dium i powierzy li obowiązki głowy państwa Ołeksandrowi Turczy nowowi, który miał pełnić ten urząd do czasu nowy ch wy borów. Jedną z pierwszy ch ustaw zreorganizowanego parlamentu by ło nadanie języ kowi ukraińskiemu statusu jedy nego języ ka urzędowego i odwołanie poprzedniego prawa wprowadzonego przez rząd Janukowy cza, uznającego za taki również języ k rosy jski. Nowy p.o. prezy denta Ołeksandr Turczy now zawetował tę ustawę, ale dopiero wtedy , gdy zaogniła podziały etniczne, wciąż głębokie mimo niemal dwudziestu pięciu lat wolności. W Moskwie wiadomości z Kijowa potwierdziły najgorsze obawy Putina – że to, co się tam działo, nie by ło buntem opozy cji przeciwko słabemu, zdy skredy towanemu przy wódcy , ty lko rewolucją, nad którą kontrolę przejęli ukraińscy nacjonaliści i rady kałowie, porówny wani przez niego z hitlerowskim oficerem SA Ernstem Röhmem, a także wrogowie Rosji, Europejczy cy i Amery kanie4.
R
ano 23 lutego Putin złoży ł wieniec na Grobie Nieznanego Żołnierza w Moskwie, a wieczorem
poleciał do Soczi, żeby wziąć udział w ceremonii zakończenia olimpiady . Igrzy ska olimpijskie nie ty lko zadały kłam czarny m, wieszczący m katastrofę scenariuszom, lecz także przy niosły rosy jskim zawodnikom najwięcej złoty ch medali – trzy naście – i najwięcej medali w ogólnej klasy fikacji – trzy dzieści trzy . Ty mczasem rozruchy na Ukrainie przy ćmiły ów moment chwały poprzedzony latami przy gotowań. Upokorzenie by ło ty m silniejsze, że trwające szesnaście dni zmagania sportowe nabrały dla Putina i całej Rosji wielkiego znaczenia sy mbolicznego i ideologicznego. Zwolennicy prezy denta mówili nawet, że konflikt na Ukrainie został wy wołany specjalnie po to, żeby zepsuć mu chwilę szczęścia. Putin spędził godziny poprzedzające ceremonię zamknięcia igrzy sk – kolejną wy stawną odę do Rosji, w której nie zabrakło nawet żartobliwego, autoironicznego nawiązania do wpadki ze świetlną śnieży nką podczas otwarcia – rozmawiając przez telefon z Angelą Merkel i żaląc się, że kraje europejskie nie uznały umowy , którą podpisał Janukowy cz, tak jakby dzięki temu mogły go zmusić, by został w Kijowie. Tego dnia w Soczi Putin nie poruszy ł na forum publiczny m tematu Ukrainy . Nie zrobił tego także nazajutrz, kiedy zaprosił na śniadanie członków komitetu organizacy jnego olimpiady , uhonorował odznaczeniami państwowy mi rosy jskich medalistów i zasadził trzy dzieści trzy drzewa, po jedny m za każdy medal. Milczał w tej sprawie jeszcze przez dziewięć dni, chociaż 23 lutego wy dał rozkaz przeprowadzenia tajnej operacji, o której nie wiedzieli nawet jego ministrowie. 25 lutego zwołał spotkanie krajowej Rady Bezpieczeństwa, już drugie od wy buchu zamieszek w Kijowie. Wśród dwunastu członków Rady by li Miedwiediew, ministrowie obrony , spraw zagraniczny ch i spraw wewnętrzny ch, przewodniczący obu izb parlamentu, a także
dy rektorzy wy wiadu zagranicznego i FSB. Przewodnicząca Rady Federacji Walentina Matwijenko po wy jściu z tego spotkania oświadczy ła, że nie ma możliwości, by Rosja interweniowała zbrojnie na Ukrainie, żeby powstrzy mać chaos. Nie wiedziała, tak jak i wielu inny ch, że interwencja już się zaczęła. Putin zamierzał ukarać Ukrainę, rozbierając ją na części. Następnego dnia ogłosił manewry wojskowe, w który ch miało uczestniczy ć kilkadziesiąt ty sięcy żołnierzy z zachodniej części Rosji, a także sztab sił powietrzny ch i dowództwo obrony przeciwlotniczej. Ćwiczenia by ły planowane już od kilku miesięcy , ale ich termin pozwolił Kremlowi ukry ć nagłą mobilizację kilkuty sięcznej armii rosy jskich sił specjalny ch. Dy skrecja by ła niezbędna, żeby w każdej chwili móc zdementować informacje o prowadzeniu operacji militarnej. Putin nie by ł pewny , jak na jego decy zje zareaguje opinia między narodowa – przede wszy stkim NATO – więc chciał przetestować determinację głów państw, zanim ujawni skalę swoich działań. Tuż przed świtem 27 lutego rosy jscy komandosi oraz oddziały z kwatery głównej Floty Czarnomorskiej i inny ch baz na Kry mie zajęli kry mski parlament regionalny i inne ważne budy nki na półwy spie, a także dwa lotniska wojskowe. Oddziały by ły dobrze wy posażone i silnie uzbrojone, ale żołnierze nie mieli żadny ch dy sty nkcji na mundurach – usunęli je zgodnie z rozkazem. W ciągu następnej doby ty siące żołnierzy wy lądowało na lotniskach. Rozprzestrzenili się na półwy spie, zabezpieczając go, ale nie stosowali przemocy pomimo kilku nerwowy ch konfrontacji z zaskoczony mi oddziałami wojska ukraińskiego, choć to z powodu chaosu polity cznego w Kijowie dostało rozkaz, by nie uży wać siły . Wkrótce zaczęto nazy wać rosy jskich komandosów „zielony mi ludzikami” albo „uprzejmy mi ludźmi”, co utrwalało coraz mniej wiary godne zapewnienia Rosji, że nie bierze udziału w konflikcie. Na naprędce zwołany m posiedzeniu regionalnego parlamentu, które odby ło się za zamknięty mi drzwiami, wy brano nowy rząd i z naruszeniem ukraińskiego prawa złożono deklarację, że 25 maja zostanie przeprowadzone referendum w sprawie nadania Kry mowi większej autonomii. Nawet zwolennicy Putina by li zaskoczeni takim obrotem spraw. Putin konsultował swoje działania jedy nie z wąskim, złożony m z najbardziej zaufany ch ludzi gronem współpracowników. Trwali u jego boku od czasów, gdy razem wstąpili do KGB. Do tego kręgu należeli Siergiej Iwanow, Nikołaj Patruszew i Aleksander Bortnikow. Podzielali jego najskry tsze my śli, jego podejrzliwość wobec NATO; ich też oburzało naganne zachowanie państw zachodnich, które pospieszy ły wesprzeć rząd powołany po ucieczce Janukowy cza. Przy pominało to decy zję o inwazji na Afganistan, podjętą w 1979 roku przez zamkniętą, hermety czną grupę związaną z radzieckim rządem, która wy suwała nieuprawnione roszczenia. Wśród polity czny ch elit zapanowała dezorientacja, co ty m bardziej potwierdziło, że moc podejmowania decy zji znajdowała się już wy łącznie w rękach Putina.
Od swojego powrotu w 2012 roku na fotel prezy dencki Putin stopniowo ograniczał liczbę kanałów, który mi docierały do niego informacje. Przestał słuchać dy plomatów, ministrów gospodarki i inny ch ludzi mogący ch przedstawić swój punkt widzenia na konsekwencje tego, co się działo. Z tego powodu jego rzecznik prasowy , a nawet minister spraw zagraniczny ch Siergiej Ławrow powtarzali kłamstwa i zaprzeczali, że na Kry mie znajdują się wojska rosy jskie, chociaż te zajmowały kolejne strategiczne obiekty i pozy cje. 27 lutego, po pojawieniu się na Kry mie „zielony ch ludzików”, Rada Bezpieczeństwa ONZ zwołała specjalne posiedzenie w Nowy m Jorku. Podczas tego spotkania ambasador Rosji Witalij Czurkin nie potrafił wy tłumaczy ć nawet podstawowy ch faktów doty czący ch sy tuacji na Kry mie – w dużej mierze dlatego, że nic o niej nie wiedział. Tego samego dnia Janukowy cz w końcu dał o sobie znać. Minął ty dzień od jego ucieczki z Kijowa. Zwołał surrealisty czną konferencję prasową w centrum handlowy m w Rostowie nad Donem na południu Rosji, niedaleko granicy z Ukrainą. Nie zważając na to, że w ty m samy m czasie demonstranci i dziennikarze przeczesy wali jego prezy dencką rezy dencję pod Kijowem, gdzie co chwila znajdowali dowody jego rozrzutności i korupcji, twierdził, że wciąż jest prawowity m prezy dentem Ukrainy . Janukowy cz powiedział, że jest zwolennikiem jedności tery torialnej państwa i zaprotestował przeciwko ewentualnej rosy jskiej interwencji zbrojnej – on też nie wiedział, że Putin już ją zaczął. Dzień po wy stąpieniu Janukowy cza Putin przedstawił Radzie Federacji wniosek o zatwierdzenie uży cia rosy jskich sił zbrojny ch na Ukrainie. Przewodnicząca Walentina Matwijenko, która zaledwie trzy dni wcześniej wy kluczy ła taką możliwość, niezwłocznie zwołała posiedzenie, chociaż by ła niedziela, a tego dnia zebrania by ły wielką rzadkością. Rada zaś niezwy kle ochoczo przy chy liła się do prośby Putina. Po przesiąkniętej jadem „debacie” – w jej trakcie wszy scy mówcy przekony wali, jakie zło czai się na Ukrainie i w Stanach Zjednoczony ch – dziewięćdziesięciu (ze stu sześćdziesięciu sześciu) obecny ch na posiedzeniu członków dało Putinowi wolną rękę, by dokonał inwazji na sąsiedni kraj (choć w rzeczy wistości już do tego doszło). Dopiero po ty m głosowaniu – 2 marca – Putin wezwał Janukowy cza do swojej rezy dencji pod Moskwą i nakłonił go do napisania listu z wcześniejszą datą – sugerującą, że złoży ł podpis przed posiedzeniem Rady Federacji – w który m prosił Rosję o interwencję w swoim kraju. W piśmie ty m oczy wiste fakty mieszały się z paranoją panującą w kręgu najbliższy ch doradców Putina: „Ukraina znalazła się na skraju wojny domowej. W kraju szerzy się chaos i anarchia. Państwa Zachodu podżegają do jawny ch aktów terroru i przemocy . Oby wateli spoty kają szy kany z pobudek polity czny ch, a także dlatego, że mówią inny m języ kiem. Chciałby m zatem zwrócić się do prezy denta Rosji, pana Putina, z prośbą o uży cie sił zbrojny ch Federacji Rosy jskiej w celu przy wrócenia narodowi ukraińskiemu praworządności, pokoju, prawa i porządku, stabilizacji i bezpieczeństwa”5.
P
o zmuszeniu Janukowy cza do podpisania listu prezy dent Rosji jeszcze tego samego dnia
przeprowadził serię rozmów telefoniczny ch z przy wódcami państw, którzy próbowali się zorientować, co dokładnie dzieje się na Ukrainie. Najważniejsza by ła rozmowa z Angelą Merkel. Ledwie dwa dni wcześniej Putin powiedział jej, że na Kry mie nie ma rosy jskiego wojska, teraz jednak przy znał, że jego oddziały się tam znajdują. Żaden przedstawiciel rosy jskich władz nie potwierdził oficjalnie tej informacji, dopóki sam Putin nie zrobił tego w kwietniu – sześć ty godni po fakcie6. Putin jeszcze raz wspomniał o swoich obawach, że na Ukrainie ludności pochodzenia rosy jskiego grozi niebezpieczeństwo, i stwierdził, że właśnie dlatego został zmuszony do działania. Merkel, która najlepiej ze wszy stkich przy wódców europejskich umiała porozumieć się z Putinem, teraz zdecy dowanie zwróciła się przeciwko niemu. Zatelefonowała do Baracka Obamy ; okazało się, że ten właśnie rozmawia z Putinem, a kiedy Merkel dołączy ła do dy skusji, porzuciła ostrożne stanowisko wobec kry zy su i wy powiadała się o nim o wiele ostrzej. Stany Zjednoczone, a wkrótce po nich Unia Europejska i inne państwa z grupy G8 ostrzegły Rosję, że naraża się na utratę swojej pozy cji na scenie między narodowej oraz na poważne sankcje, jeżeli będzie forsować roszczenia tery torialne wobec Kry mu. Na ty m etapie strategia Putina by ła nieprzewidy walna, zaskakiwała nawet jego podwładny ch. Podejmował decy zje bez konsultacji i pod wpły wem impulsu. Po ostentacy jnej wizy tacji manewrów na poligonie cy ry lowskim na północ od Moskwy wrócił 4 marca do stolicy i po raz pierwszy publicznie zabrał głos w sprawie kry zy su, który od dwóch ty godni budził silne emocje na Ukrainie i na świecie. Spotkał się w Nowo-Ogariowie z małą grupą dziennikarzy akredy towany ch na Kremlu. O ile jego doroczne konferencje prasowe by ły starannie wy reży serowane, o ty le ta została zwołana pospiesznie i nawet sam Putin zdawał się niezby t dobrze do niej przy gotowany . Jego odpowiedzi by ły niejasne, a czasami nawet sprzeczne. Wy glądał tak, jakby nie czuł się komfortowo, garbił się na krześle albo niespokojnie zmieniał pozy cję. Oświadczy ł, że Janukowy cz jest jedy ny m prawowity m prezy dentem Ukrainy , ale po chwili mówił o ty m, że nie ma w ty m kraju żadnego legalnego przy wódcy , z który m mógłby prowadzić rozmowy . („Moim zdaniem nie ma przed nim przy szłości polity cznej – dodał protekcjonalnie pod adresem Janukowy cza. – Powiedziałem mu to”). Zmiana rządu na Ukrainie „prawdopodobnie musiała się zdarzy ć”, ale zajścia w Kijowie by ły „zbrojny m zamachem na władzę”, który „wy puścił dżina z lampy ”, zalewając stolicę nacjonalistami, „pseudofaszy stami” spod znaku swasty ki i anty semitami. „A jednak nie sądzę, by śmy mieli wrogów na Ukrainie” – dodał. Kolejny raz przy pomniał wojny toczone przez Amery kę w Afganistanie, Iraku i Libii, które by ły nierozerwalnie związane z kry zy sem, przy najmniej w jego opinii. Obama reagował na
wy darzenia na Ukrainie z opóźnieniem, bo jego uwagę zaprzątała sy tuacja na Bliskim Wschodzie, Putin by ł jednak przekonany , że Amery kanie jeszcze bardziej niż Europa podżegali demonstrantów do buntu. „Czasami mam wrażenie, że gdzieś na drugim brzegu tej wielkiej kałuży , w Amery ce, ktoś siedzi w laboratorium i prowadzi ekspery menty , jakby miał do czy nienia ze szczurami, ale kompletnie nie rozumie konsekwencji swoich czy nów”. W zawoalowany sposób potwierdził, że Rosja wzmocniła swoje siły wojskowe w głównej bazie Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu, ale zapy tany o żołnierzy w rosy jskich mundurach bez dy sty nkcji, którzy okupowali główne budy nki, ukry ł prawdę, mówiąc, że to lokalne oddziały samoobrony . „W sklepie można kupić dowolny rodzaj munduru” – powiedział. Putin poparł prawo mieszkańców Kry mu do rozpisania referendum, ale podkreślił, że nie bierze pod uwagę możliwości przy łączenia Kry mu do Rosji. Dwa dni później jednak, gdy nasilił się między narodowy sprzeciw, nowy parlament Kry mu oświadczy ł krótko, że przy spieszy ł realizację swoich planów i przeprowadzi referendum poświęcone dalszy m losom półwy spu 16 marca, czy li już za kilka dni. Pomimo oporu rdzenny ch Ukraińców i Tatarów kry mskich – który ch poddano okrutny m represjom za rządów Stalina, a powrót na półwy sep umożliwiono im dopiero po rozpadzie ZSRR – referendum by ło w ty ch okolicznościach jedy nie formalnością. Następnego dnia wbrew złożony m zaledwie kilka dni wcześniej zapewnieniom samego Putina Kreml wy raźnie dał wszy stkim do zrozumienia, że Kry m wraca na łono ojczy zny – przewodniczący Dumy i Rady Federacji przy jęli delegację Kry mu, a na placu Czerwony m zorganizowano zatwierdzoną przez rząd manifestację, podczas której tłum machał flagami i transparentami w rosy jskich barwach narodowy ch. Na wielu tablicach można by ło przeczy tać: KRYM JEST ROSYJSKI. Te hasła, niczy m nowa misja Władimira Putina, wkrótce zlały się w jeden slogan wy rażający jednocześnie dumę i zraniony honor. Stanowił on odpowiedź Putina na – jak sądził – słabnący szacunek wobec Rosji. Zawołanie spotkało się z zaskakująco ży wy m przy jęciem, chociaż Putin – działający pod wpły wem nieoczekiwanego splotu zdarzeń – nie mógł przewidzieć, że właśnie to hasło – Krim nasz! KRYM JEST NASZ! – zdefiniuje na wiele lat jego rządy i polity kę Rosji. 18 marca, dwa dni po referendum, które przeprowadzono pod lufami rosy jskich karabinów i powszechnie piętnowano jako farsę, Kry m rzeczy wiście stał się częścią Rosji. Putin wy stąpił w Wielkim Pałacu Kremlowskim przed elitą polity czną państwa – która całkowicie go popierała, przy najmniej oficjalnie – i ogłosił, że od teraz Kry m oraz Sewastopol są integralną częścią Federacji Rosy jskiej. „Wszy stko na Kry mie świadczy o naszej wspólnej historii i dumie” – zwrócił się do nich, przy wołując nazwę legendarnego miejsca, gdzie kniaź Włodzimierz przy jął chrzest i zapoczątkował w ten sposób historię Rusi, oraz przy pominając miejsca bitew, od Bałakławy do Sewastopola, które sy mbolizują „militarną wielkość Rosji i jej nadzwy czajne
bohaterstwo”. Słuchacze wiwatowali i bili brawo, co chwila przery wając jego przemówienie. Niektórzy mieli łzy w oczach. Wieczorem Putin pojawił się na manifestacji i koncercie na placu Czerwony m, zorganizowany ch dla uczczenia tego dnia; w kolejny ch latach miał się on stać jedny m z najważniejszy ch świąt narodowy ch. „Po długim, trudny m i wy czerpujący m rejsie Kry m i Sewastopol wracają do rodzinny ch brzegów, zawijają do portu macierzy stego, do Rosji!” – krzy czał do drżącego z ekstazy tłumu. Wśród utworów wy kony wany ch tego wieczoru by ła senty mentalna radziecka piosenka pod ty tułem Sewastopolski walc, skomponowana po Wielkiej Wojnie Ojczy źnianej rok po narodzinach Putina, w 1953 roku. Większość Rosjan w pewny m wieku i o odpowiednim temperamencie śpiewała razem z arty stami na scenie: Wróciliśmy do domu na krańcu rosyjskiej ziemi. I znowu jak kiedyś zakwitły kasztany, i znowu czekałam na ciebie, kochany. Pójdziemy na spacer brzegiem morza i znów jak za młodu zaśpiewamy. Ostatni przy padek aneksji tery torium należącego do innego kraju zdarzy ł się w 1990 roku, kiedy armia Saddama Husajna napadła na Kuwejt. Iracka inwazja i okupacja zakończone aneksją wy wołały powszechne potępienie i doprowadziły do stworzenia wojskowej koalicji państw pod wodzą Stanów Zjednoczony ch, która za zgodą ONZ – bez słowa sprzeciwu ze strony Rosji – już po siedmiu miesiącach wy parła Irakijczy ków z Kuwejtu. Putin rozumiał tamte wy darzenia; liczy ł się z ry zy kiem związany m z sięgnięciem po obce tery torium. W 2008 roku, kiedy Rosja uderzy ła w Gruzję, Osetia Południowa i Abchazja by ły traktowane jedy nie jak tery toria zarządzane przez rosy jskie siły pokojowe, które znalazły się pod ostrzałem gruzińskiej armii. Kry m, bez dwóch zdań, by ł częścią Ukrainy , a stacjonujące tam wojsko ani bezpieczeństwo półwy spu nie by ły zagrożone. W ciągu zaledwie kilku dni Putin nie ty lko naruszy ł suwerenność sąsiedniego państwa, lecz także wy wrócił powstały po zimnej wojnie porządek, który zakorzenił się w Europie po gwałtowny m rozpadzie Jugosławii w latach dziewięćdziesiąty ch i zdawał się nienaruszalny . Wielu Europejczy ków miało nadzieję, że ten porządek przy niesie epokę pokojowej współpracy i integracji po spły wający m krwią XX wieku. Sam Putin często bronił tego ideału, kry ty kując jednostronne uży wanie siły przez Stany Zjednoczone i ich sprzy mierzeńców jako zagrożenie dla sy stemu norm między narodowy ch chroniący ch suwerenne państwa przed atakiem. Dokładnie tego argumentu uży ł przed rokiem, kiedy Barack Obama rozważał odwetowy atak na Sy rię z powodu uży cia przez wojska Asada broni chemicznej. Putin rozumiał, jakiej reakcji może oczekiwać po aneksji Kry mu, ale przeprowadził kalkulację
i doszedł do wniosku, że świat nie ośmieli się ukarać go tak, jak Saddama Husajna w 1990 roku. Irak by ł słaby m państwem, Rosja zaś odrodziła się jako supermocarstwo. Zachód nie mógł wy stąpić przeciwko Rosji – na pewno nie w imieniu Ukrainy . W 2008 roku też nic nie zrobił, żeby zachować jedność tery torialną Gruzji. Rosji już nie dało się traktować jak osłabionego Związku Radzieckiego w schy łkowej fazie, a Putin by ł gotów podjąć takie kroki, jakie osobiście uważał za najlepsze dla rosy jskich interesów narodowy ch. Wy rwał Ukrainie Kry m, bo mógł – bo wierzy ł, że supermocarstwo ma prawo, moralne i regulowane przepisami, by tak się zachować. Stany Zjednoczone robiły to notory cznie od zakończenia zimnej wojny . Prowadząc operację na Kry mie, Putin korzy stał z wiedzy zdoby tej podczas wojny w Gruzji. Dużą rolę odegrały też usprawnienia technologiczne wy nikające z modernizacji wojska, nad którą czuwał jako premier. Budżet obronny Rosji niemal się podwoił od 2005 roku i według szacunków w 2014 roku wy nosił osiemdziesiąt cztery miliardy dolarów. Wy przedzały go jedy nie budżety wojskowe Stanów Zjednoczony ch i Chin, ale w Rosji przeznaczano na ten cel większy procent produktu krajowego brutto niż w inny ch najważniejszy ch gospodarkach na świecie7. Skutki modernizacji można by ło dostrzec w nowy ch rodzajach uzbrojenia, między inny mi statków i my śliwców, które stanowiły coraz większe wy zwanie dla obrony przeciwlotniczej Amery ki i NATO, ale też w wy szkoleniu i wy posażeniu elitarny ch oddziałów, takich jak jednostki wy słane na Ukrainę. Aneksja Kry mu pokazała, że siły zbrojne Rosji są bardziej skuteczną – a dla inny ch sąsiadów w Europie bardziej złowrogą – machiną wojenną niż kiedy kolwiek od czasu rozpadu Armii Radzieckiej. Uży wały „twardej” i „miękkiej” siły , szy bkości i podstępu, dy skrecji i bezwzględnej propagandy , która pozwalała stworzy ć pozory niewinności i zy skać na czasie, dopóki nie by ło za późno, żeby zapobiec jej natarciu. Putin w końcu przy znał, że rosy jskie siły tak naprawdę już przed referendum przejęły kontrolę nad półwy spem, aneksja stała się jednak faktem dokonany m i mimo potępienia przez inne państwa jej cofnięcie w najbliższy m czasie by ło niemożliwe. Putin robił wszy stko, żeby usprawiedliwić zagarnięcie Kry mu, a jego zmieniające się argumenty powtarzały niczy m echo rosy jskie służby dy plomaty czne i dowództwo wojskowe, po nich zaś kontrolowane przez Kreml media. Przekony wał, że półwy sep zawsze znajdował się w granicach history czny ch Imperium Rosy jskiego, a w epoce radzieckiej by ł administrowany przez Moskwę aż do 1954 roku, kiedy Nikita Chruszczow przekazał go Ukraińskiej Republice Ludowej. Przy pominał też, że przez cały czas znajdowała się tam główna baza rosy jskiej Floty Czarnomorskiej, że nowy rząd w Kijowie by ł nielegalny , że ludność Kry mu głosowała za uniezależnieniem się od Ukrainy i że jej bezpieczeństwu zagrażali grasujący na ulicach faszy ści. Czasami po prostu domagał się równego traktowania pod względem moralny m, argumentując, że skoro Stany Zjednoczone atakują inne państwa, więc wolno to robić też Rosji. Zdaniem wielu
osób najbardziej złowróżbny m uzasadnieniem ataku by ła konieczność obrony jego rodaków na Kry mie, a zatem nie oby wateli Rosji, lecz ty ch Rosjan, którzy – co często podkreślał – zostali odcięci od ojczy zny i stali się mniejszością narodową „na obczy źnie”, gdy Związek Radziecki rozpadł się w 1991 roku na odrębne państwa. Od wielu lat Putin głosił ideę „rosy jskiego świata” – społeczności rozdzielonej granicami, lecz połączonej wspólny m języ kiem, kulturą czy religią – ale nigdy przedtem nie posługiwał się nią dla usprawiedliwienia akcji zbrojnej. By ł to argument, który niepokojąco przy pominał podawany przez Adolfa Hitlera pretekst ochrony Volksgenossen (czy li „towarzy szy narodowy ch”), gdy w 1938 roku włączy ł do III Rzeszy Austrię, a potem czeskie Sudety . Py tanie brzmiało, gdzie Putin się zatrzy ma? W inny ch częściach Ukrainy też mieszkało wielu Rosjan. W podobnej sy tuacji znajdował się Kazachstan i trzy by łe republiki radzieckie, Litwa, Łotwa i Estonia, które obecnie należały do NATO i chronił je arty kuł piąty traktatu zobowiązujący członków paktu do wzajemnej pomocy . Niewiele osób się obawiało, że Putin zary zy kuje konfrontację z NATO, atakując jedno z państw członkowskich, ale nikt nie mógł zaręczy ć, że decy zje prezy denta Rosji wciąż są w stu procentach racjonalne. Już kilka dni po aneksji Kry mu separaty ści we wschodniej części Ukrainy , podżegani lub wręcz wspierani przez agentów rosy jskiego wy wiadu i zbrojny ch ochotników, zaczęli przejmować budy nki administracji w kilku miastach. W stolicach dwóch obwodów, Doniecku i Ługańsku, wy powiedzieli posłuszeństwo nowy m władzom w Kijowie i ogłosili utworzenie republiki ludowej, a potem zapowiedzieli na maj rozpisanie referendum w sprawie odłączenia od Ukrainy . Wy padki rozwijały się według scenariusza, przed który m miejscowi liderzy przestrzegali już po wstrząsach polity czny ch w 2004 roku. Separaty stów czy nnie wspierali rodacy zza granicy ukraińskorosy jskiej. W obu obwodach by ły duże skupiska ludności pochodzenia rosy jskiego; nie stanowiła ona większości bezwzględnej, lecz sy mpaty zowała zdecy dowanie bardziej z Rosją Putina niż Kijowem, szczególnie po przewrocie na przełomie 2013 i 2014 roku. Ci ludzie o wiele chętniej słuchali propagandy prokremlowskich mediów, bez problemu docierający ch na wschodnią Ukrainę i przedstawiający ch nowy rząd jako fanaty czny ch nacjonalistów, którzy pozbawią Rosjan wszy stkich praw, spacy fikują ich, a nawet będą torturować i zabijać. Putin wprawdzie nie wy raził wprost poparcia dla separaty stów, ale wiele razy potępiał nowe władze Ukrainy i powtarzał, że Rosja ma prawo chronić interesy rosy jskiego świata. Po kilku ty godniach ukuł określenie Nowa Ruś, przy wołujące na my śl history czne prawo Rosji do tery torium rozciągającego się od Odessy do granicy rosy jskiej, które carska Rosja odebrała w XVIII wieku upadającemu imperium osmańskiemu. Różnice etniczne dzielące Ukrainę – i inne państwa powstałe po chaoty czny m podziale Związku Radzieckiego – pogłębiły się i zmieniły w przepaść, możliwe, że już na zawsze.
N
ajazd na Kry m zaskoczy ł Amery kę i Europę tak samo jak krwawe rozruchy w Kijowie
i ucieczka Janukowy cza z kraju 22 lutego. Początkowo reakcja między narodowa na aneksję – i na niepokoje na wschodzie Ukrainy – by ła bezładna i powolna. Przebiegłość Putina i łatwość, z jaką ty siącom rosy jskich komandosów udało się zagrabić dwadzieścia sześć ty sięcy kilometrów kwadratowy ch tery torium zamieszkanego przez niemal dwa miliony ludzi, jeszcze bardziej potęgowały dezorientację. W krótkim czasie, który pozostał do referendum na Kry mie, przy wódcy państw europejskich i Stanów Zjednoczony ch liczy li na to, że wy starczy presja dy plomaty czna; widząc, że nie zaprzestano przy gotowań do referendum, zachodni polity cy postanowili zagrozić Rosji sankcjami ekonomiczny mi i potępieniem na arenie między narodowej. Mieli nadzieję, że te środki spełnią swe zadanie. 17 marca, dzień przed referendum, Stany Zjednoczone i Unia Europejska nałoży ły sankcje na kilkunastu wy sokiej rangi urzędników rosy jskich i kry mskich, ale znaleźli się wśród nich ty lko tacy ludzie, jak szefowa Rady Federacji Walentina Matwijenko czy też by ły strateg polity czny Kremla Władisław Surkow, którzy wprawdzie zajmowali ważne stanowiska, ale nie mieli wpły wu na podejmowane obecnie przez Putina decy zje. Prezy dent Rosji nie zwrócił szczególnej uwagi na te pierwsze kary . Ignorował ostrzeżenia wy powiadane coraz surowszy m tonem nie ty lko przez Baracka Obamę, z który m po decy zjach doty czący ch zakazu adopcji rosy jskich dzieci, Edwarda Snowdena i Sy rii i tak nie łączy ły go dobre relacje, ale też takich przy wódców jak Angela Merkel, ostatnia głowa państwa europejskiego starająca się o utrzy manie bliskich związków z Rosją. Putin do tego stopnia udawał naiwność w rozmowach z Merkel, żaląc się na niesprawiedliwe traktowanie Rosji przez Unię Europejską, że kanclerz Niemiec zwierzy ła się Obamie, iż jej zdaniem Putin „ży je w inny m świecie”8. Nieustępliwość Putina miała jednoczący wpły w na resztę świata, gdzie zawiązała się przeciwko niemu między narodowa opozy cja. Rosję wy kluczono z udziału w coroczny m szczy cie grupy G8, mający m odby ć się latem 2014 roku w nowo przebudowany m Soczi. Dwa dni po aneksji Stany Zjednoczone zaostrzy ły sankcje, a Unia Europejska poszła ich śladem. Ty m razem utrudnienia dotknęły najbliższy ch współpracowników Putina. Ukaranie jego przy jaciół, którzy zgromadzili fortuny w czasie, gdy rządził, miało wpły nąć na zachowanie prezy denta. Sankcjami zostali objęci dawni koledzy Putina z treningów judo, Arkadij i Bory s Rotenbergowie, Władimir Jakunin, Jurij Kowalczuk i Andriej Fursenko ze spółdzielni mieszkaniowej Oziero, a także Giennadij Timczenko. Departament Skarbu Stanów Zjednoczony ch powtórzy ł to, o czy m od lat informowali kry ty cy Putina: że posiada on udziały w należącej do Timczenki firmie Gunvor i że „może mieć bezpośredni dostęp do jej środków finansowy ch”. Amery kanie zarzucili Bankowi Rossija, że pod zarządem Kowalczuka zachowuje się jak „osobisty skarbnik” najwy ższy ch rangą
urzędników Kremla, między inny mi samego Putina9. Sankcje obejmowały zakaz podróżowania do Stanów Zjednoczony ch, zamrożenie środków finansowy ch poszczególny ch osób i zakaz prowadzenia przez amery kańskie firmy interesów z firmami rosy jskimi, co ograniczy ło ich możliwości manewru prakty cznie wszędzie tam, gdzie walutą by ł dolar. Amery kańskie i europejskie sankcje obejmowały coraz więcej firm i osób – urzędników i biznesmenów – między inny mi bank Rotenberga SMP (rosy jski skrót nazwy Szlaku Morza Północnego, drogi handlowej wiodącej przez koło podbiegunowe) i całe branże gospodarki, szkodząc na przy kład Rosnieftowi i jego ambitny m planom wy doby cia ropy naftowej za kołem polarny m. Ale nowe sankcje wcale nie okazały się bardziej skuteczne niż poprzednie, które dosięgły dalszy ch współpracowników i akolitów Putina. Prawdę mówiąc, ich wpły w by ł tak mały , że równie dobrze można by ło ich nie nakładać. Decy zji Putina nie mogli zmienić nawet najbliżsi mu ludzie. Wszy scy ludzie dotknięci restry kcjami – bardziej i mniej wpły wowi, przy jaciele i dalsi znajomi, przedstawiciele władzy i zwy kli pochlebcy – zawdzięczali swoją pozy cję w sy stemie jednemu człowiekowi. By li nową elitą epoki Putina, stali ponad prawem, odpowiadali ty lko przed nim, a on ich chronił. Władza i stan posiadania ty ch ludzi zależały od jego potęgi i od ich własnej lojalności wobec niego. Władimir Jakunin, który traktował sankcje jak osobistą zniewagę, twierdził, że jego stary przy jaciel nie pozwoli, by ktokolwiek odwiódł go od realizacji powzięty ch zamiarów, bo jego zdaniem służą najlepszy m interesom Rosji. Nawet najmniejsza oznaka takiego zachowania by łaby dla niego zdradą. „On by tego nie zapomniał ani nie wy baczy ł” – powiedział Jakunin10. Nikt też nie próbował się na to porwać. Wszy scy dotknięci sankcjami kolejno złoży li deklarację lojalności i solidarności z przy wódcą, mówiąc, że są gotowi na każde poświęcenie. „Za wszy stko w ży ciu trzeba kiedy ś zapłacić” – stwierdził Giennadij Timczenko, lecz jego słowa zabrzmiały nieszczerze, bo dzień przed wprowadzeniem sankcji sprzedał swoje udziały w Gunvorze jednemu z partnerów, co mogło znaczy ć, że dotarły do niego poufne informacje o nadchodzący m zagrożeniu i wy kazał się refleksem, chroniąc swój majątek przed konfiskatą. Timczenko przy znał, że jego odrzutowiec stoi uziemiony na lotnisku, bo nie jest w stanie kupić do niego części, a karty kredy towe jego żony zostały zablokowane, więc nie może spokojnie wy poczy wać w Europie z rodziną i suczką Romi, córką ukochanej Koni Putina. „Ale takie rzeczy jak koszt prowadzenia działalności lub brak wy gód w ży ciu pry watny m tracą znaczenie, kiedy na szali ważą się interesy państwa. To drobnostki na tle globalny ch problemów”11.
W
luty m na cały m obszarze Ukrainy wy buchły protesty , takie jak w Sy mferopolu i inny ch
miastach na Kry mie. W maju w centrum Odessy brutalne starcie prorosy jskich demonstrantów ze zwolennikami rządu zakończy ło się strzelaniną w dawnej siedzibie związków zawodowy ch.
Zginęło czterdzieści osiem osób. Referenda przeprowadzone w ty m miesiącu w Doniecku i Ługańsku by ły zorganizowane w takim samy m pośpiechu jak na Kry mie i budziły nie mniej wątpliwości pod względem prawny m. Ukraińska służba bezpieczeństwa twierdziła, że podsłuchała rozmowę telefoniczną, podczas której Dmitrij Bojcow, jeden z przy wódców separaty stów, skarży ł się, że nie mógł nadzorować przebiegu wy borów, bo w regionie wciąż by ło dużo ukraińskich oddziałów i broni. „Nie możemy ich zrobić zgodnie z prawem, dopóki są tutaj te s… sy ny ” – narzekał. Podobno na drugim końcu linii telefonicznej znajdował się Aleksander Barkaszow, budzący postrach rosy jski neonazista, który w 1993 roku by ł wśród przeciwników Jelcy na okupujący ch Biały Dom w Moskwie. Powiedział Bojcowowi, żeby się nie poddawał, ty lko sfałszował wy niki i zdoby ł w ten sposób na przy kład 89 procent poparcia. „A co? Będziesz łaził po ludziach i zbierał głosy ? – warknął Barkaszow. – Poj…ło cię?”12 Kiedy zliczono głosy , wy nik dokładnie odpowiadał jego sugestii – 89 procent ludności opowiedziało się za odłączeniem się od Ukrainy – w Ługańsku zaś separaty ści uzy skali niewiary godne, ponad 96-procentowe poparcie. Po obu referendach doszło do kolejny ch agresy wny ch starć. W kraju wy buchła regularna wojna – jej charakter szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojny ch Federacji Rosy jskiej Walerij Gierasimow przewidział już rok wcześniej, po powrocie Putina na urząd prezy denta, kiedy przedstawił zary s nowej doktry ny wojskowej w związku z rewolucją w świecie arabskim. „W dwudziesty m pierwszy m wieku zaobserwowaliśmy tendencję do zanikania granicy między wojną i pokojem – pisał generał Gierasimow. – W dzisiejszy ch czasach wojen się nie wy powiada, a kiedy już wy buchną, trudno dopasować ich przebieg do konkretnego schematu. Doświadczenia konfliktów zbrojny ch, również ty ch, które doty czy ły tak zwany ch kolorowy ch rewolucji w północnej Afry ce i na Bliskim Wschodzie, potwierdzają, że normalnie istniejące i prosperujące państwo może w ciągu kilku miesięcy , a nawet dni, stać się areną zaciekły ch walk zbrojny ch, paść ofiarą obcej interwencji i pogrąży ć się w otchłani chaosu, katastrofy humanitarnej i wojny domowej”13. Dokładnie tak się stało. Aneksja Kry mu odby ła się niemal bez wy siłku, ale sy tuacja na wschodzie Ukrainy okazała się o wiele bardziej skomplikowana, a brak jasności w sprawie intencji Putina wprowadzał zamieszanie w szeregach rebeliantów. Petro Poroszenko, nowo wy brany prezy dent Ukrainy , który zastąpił zbiegłego za granicę Janukowy cza, zwany z racji swojej działalności gospodarczej „królem czekolady ”, też wy kazy wał o wiele silniejszą determinację, żeby utrzy mać w granicach Ukrainy zbuntowane regiony na wschodzie niż rząd ty mczasowy w sprawie Kry mu. Ukraińskie wojsko z pomocą nieregularny ch oddziałów milicji utworzony ch podczas wy darzeń na Majdanie podjęło kontratak i próbę odbicia terenów, nad który mi rząd stracił kontrolę. Z każdy m dniem konflikt coraz bardziej przy pominał wojnę domową. Putin wy trwale dy stansował się –
przy najmniej oficjalnie – od ludzi opowiadający ch się za niepodległością Doniecka i Ługańska; prawdopodobnie sankcje by ły ostrzejsze, niż tego oczekiwał, wezwał więc nawet do przełożenia referendów niepodległościowy ch na inny termin. Amery kanie i Europejczy cy mieli nadzieję, że izolacja dy plomaty czna Rosji, a także zaostrzenie sankcji w końcu wpły nęły na wy bory Putina, zmuszając go i inne ważne osobistości w Rosji do coraz bardziej niewiary godny ch prób przekony wania, że ich kraj nie bierze udziału w ty m konflikcie. Mimo to separaty ści mogli liczy ć na silne wsparcie Rosji, zarówno jawne, jak i nieoficjalne. Ich przy wódcy początkowo rekrutowali się z rosy jskiej mniejszości narodowej, jak na przy kład by ły – i może wciąż czy nny – agent wy wiadu wojskowego Igor Girkin, który przy jął pseudonim Igor Striełkow. W milicjach (powstało ich mnóstwo, a panująca w nich hierarchia wojskowa by ła niejasna) służy li lokalni rebelianci i „ochotnicy ” z Rosji. Kreml niezby t przekonująco twierdził, że ty mi ostatnimi kierowała czy sta, braterska chęć obrony „rosy jskiego świata”. Niektórzy z nich już w latach dziewięćdziesiąty ch uczestniczy li w konfliktach na strzępiący ch się obrzeżach by łego imperium radzieckiego, na przy kład w Abchazji, Osetii Południowej, w Gruzji i na wąskim skrawku ziemi w Mołdawii znany m jako Transnistria. Wspierali ich rosy jscy komandosi i funkcjonariusze wy wiadu, a potem żołnierze regularnej armii przy sy łani jako „ochotnicy ” przez dowódców zachęcający ch ich do tego obietnicą wy ższego żołdu. Z rozkazu Kremla żołnierze ci musieli oficjalnie wy stąpić ze służby wojskowej oraz odpruć z mundurów naszy wki i dy sty nkcje. Putin nie chciał ry zy kować jawnej interwencji, a ponadto ten rodzaj kamuflażu maskował zaangażowanie Rosji w wy starczający m stopniu, by wy wołać dezorientację, a także różnicę zdań i dy skusję w Europie na temat tego, jak stanowcza powinna by ć reakcja między narodowa. Zgodnie z przepowiednią Gierasimowa konflikt na Ukrainie rozmy ł granicę między wojną i pokojem, między podżegaczem i obrońcą. Kreml uporczy wie dementował informacje o obecności rosy jskich bojowników i sprzętu wojskowego na Ukrainie, chociaż już od dawna wracały do Rosji trumny z ciałami Rosjan. Poległy m wy prawiano potajemne pogrzeby , tak jak żołnierzom, którzy oddali ży cie za Związek Radziecki w Afganistanie. Kreml nie zmienił swojego stanowiska nawet wtedy , gdy rosy jscy żołnierze zostali pojmani na tery torium Ukrainy i lokalne władze zorganizowały paradę jeńców. 6 czerwca Putin wy brał się do Francji, żeby wziąć udział w uroczy stościach upamiętniający ch siedemdziesiątą rocznicę alianckiego lądowania w Normandii. Wy raźnie by ło czuć, że inni przy wódcy dy stansują się od niego. Po usunięciu Rosji z grupy G8 spotkali się w ty m ty godniu w Brukseli zamiast w Soczi. Zaproszenie go na uroczy stości rocznicowe by ło hołdem złożony m żołnierzom radzieckim, którzy przy czy nili się do zwy cięstwa nad hitlery zmem, ale udział Rosji w nowej wojnie sprawił, że nawet ta okoliczność nie łagodziła nastrojów. Europejscy przy wódcy czuli się coraz bardziej zmęczeni i zdenerwowani nieustanny m dementowaniem przez Putina
informacji o udziale Rosji w walkach na Ukrainie i powtarzany m przez niego frazesem, że ty lko środki dy plomaty czne mogą rozwiązać tę sy tuację. Jego zaś frustrowały podejmowane przez Ukraińców próby odbicia regionów na wschodzie kraju. Angela Merkel i François Hollande poddali testowi jego deklaracje o chęci poszukiwania pokojowy ch sposobów rozwiązania sporu o Ukrainę. W ty m celu zaaranżowali rozmowy między przy wódcami obu państw. Właśnie w Normandii Putin po raz pierwszy od rozpoczęcia kry zy su spotkał się z Poroszenką, wy stępując jako rzecznik regionów, które domagały się oderwania od Ukrainy i który m podobno nie udzielał żadnego wsparcia. Walki jednak się nasiliły , a siły rządowe i separaty ści sięgnęli po cięższą broń, między inny mi moździerze i arty lerię. Miesiąc później Putin znowu spotkał się z Merkel, ty m razem w Brazy lii, przed finałowy m meczem mistrzostw świata Niemców z Argenty ną. Poleciał tam jako głowa państwa organizującego kolejne mistrzostwa świata w 2018 roku; już zaczął się do nich niecierpliwie przy gotowy wać i zlecił w ty m celu opracowanie kolejnego megaprojektu budowy stadionu. Nowa wielka inwesty cja zeszła na drugi plan, kiedy pojawiły się py tania o nieprawidłowości doty czące zwy cięstwa Rosji w głosowaniu na gospodarza mistrzostw14. Przy wódcy Rosji i Ukrainy znowu się spotkali i jeszcze raz padły obietnice negocjacji zawieszenia broni, a ty mczasem z Ukrainy nadeszły wiadomości, że granicę przekracza kolejna dostawa sprzętu wojskowego z Rosji. Następnego dnia zestrzelono ukraiński samolot transportowy An-26; leciał na wy sokości sześciu ty sięcy metrów niedaleko Ługańska, wzdłuż granicy z Rosją. Ten incy dent, a także wcześniejsze zniszczenie tuż po lądowaniu innego samolotu wojskowego, do czego doszło w czerwcu, dobitnie świadczy ł o zwiększeniu siły ognia po stronie separaty stów. Dwa dni później za pomocą specjalisty cznej rakiety ty pu ziemia–powietrze, który ch oficjalnie nie by ło na wy posażeniu bojowników, strącono my śliwiec Suchoj. 17 lipca po południu na stronie internetowej, na której swe teksty zamieszczał Igor Striełkow, pojawiła się informacja o zestrzeleniu jeszcze jednego An-26, ty m razem w pobliżu leżącego między Donieckiem a granicą z Rosją miasta Torez. „A ostrzegaliśmy ich, żeby nie latali » po naszy m niebie« ” – triumfalnie głosił anonimowy wpis przy pisy wany Striełkowowi15. Później Ukraińcy twierdzili, że udało im się podsłuchać potwierdzające zestrzelenie samolotu rozmowy telefoniczne jednego z bojowników z oficerem rosy jskiego wy wiadu. Ty le że to nie by ł ukraiński samolot wojskowy . Z nieba spadł boeing 777 linii Malay sia Airlines odby wający lot numer 17 z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Na pokładzie znajdowało się dwustu osiemdziesięciu trzech pasażerów i piętnastu członków załogi. Ciała ofiar zostały rozrzucone wraz ze szczątkami maszy ny na obsiany ch pszenicą polach o powierzchni ponad trzy dziestu kilometrów kwadratowy ch. Wszy stkie wy jaśnienia oprócz rosy jskich podają, że przy czy ną katastrofy by ło trafienie rakietą ziemia–powietrze wy strzeloną z mobilnego sy stemu rakietowego 9K37 Buk, kiedy samolot
przelaty wał nad obwodem donieckim. Świadkowie, między inny mi dziennikarze z Associated Press, zeznali, że widzieli tę wy rzutnię jadącą przez pobliskie wsie, w toku śledztwa zaś ustalono, że pojazd należał do rosy jskiego wojska, a konkretnie do 53 Bry gady Przeciwlotniczej z Kurska. Podobno poprzedniej nocy przekroczy ł granicę, a potem wrócił, wioząc ty lko trzy z czterech pocisków. Ze wstępnego śledztwa prowadzonego przez rząd Holandii wy nikło, że eksplozja nastąpiła w powietrzu, a zniszczenia kadłuba odpowiadają ty m, które mogła wy wołać rakieta taka jak Buk, a nie pocisk wy strzelony z my śliwca, do czego szy bko starał się przekonać opinię publiczną rosy jski minister obrony 16. Kiedy doszło do tego nieszczęścia, Putin by ł w drodze powrotnej z Brazy lii. Po przy locie zatelefonował do Merkel i Obamy , ale publicznie złoży ł jedy nie krótkie oświadczenia. Nie wspomniał ani słowem o oczy wisty m pochodzeniu rakiety – nie zaprzeczy ł ani nie potwierdził, że Rosja by ła w to w jakiś sposób zamieszana – ale winił za tę tragedię wznowienie walk na wschodzie Ukrainy , sugerując, że jej rząd niepotrzebnie próbuje odebrać to tery torium z rąk uzbrojony ch buntowników. „Nikt nie powinien ani nie ma prawa wy korzy sty wać tej tragedii do własny ch celów polity czny ch” – powiedział w niety powy m orędziu telewizy jny m wy głoszony m bardzo wcześnie rano 21 lipca. Wy glądał na zmęczonego, miał napiętą skórę na twarzy , zaczerwienione oczy i stojąc za biurkiem, zdawał się rozdy gotany . „Tego rodzaju tragedie nie powinny dzielić ludzi, ty lko ich łączy ć. Wszy scy odpowiedzialni za sy tuację w ty m regionie muszą się wy tłumaczy ć przed własny m narodem i przed narodami państw, który ch oby watele zginęli w tej katastrofie”. Sam jednak nie poczuwał się do winy za tę tragedię będącą wy nikiem coraz bardziej śmiercionośnego konfliktu. Z powodu nowej wojny na konty nencie marzący m o ty m, by pozostawić swą krwawą historię za sobą, zginęło ty siące ludzi, a kilkaset ty sięcy zostało bez dachu nad głową. Po tragedii lotu numer 17 świat – a przy najmniej duża część zachodniego świata – ostatecznie odwrócił się od Putina. „Rakieta Putina” – pisał bry ty jski tabloid „The Sun”, ale nawet trzeźwo my ślące agencje informacy jne by ły zdania, że została przekroczona nienaruszalna granica odpowiedzialności. Gdy by nie Putin, nie doszłoby do aneksji Kry mu ani do wojny we wschodniej części Ukrainy i nie by łoby szczątków rozrzucony ch wśród zboża. To by ła wojna Putina i nawet najbardziej usilne starania kremlowskich propagandzistów, by rozmy ć ten obraz – za pomocą kłamstw i teorii spiskowy ch – nie mogły zmy ć z niego winy . Jeżeli prezy dent Rosji sam tego nie rozumiał, to ludzie z jego otoczenia zdawali sobie z tego sprawę. Mógł wziąć w cugle liderów prorosy jskich separaty stów, wy cofać rosy jskie oddziały i sprzęt, wszcząć między narodowe śledztwo w sprawie zestrzelenia samolotu, co pozwoliłoby znaleźć i oddać w ręce sprawiedliwości zbrodniarzy odpowiadający ch za śmierć dwustu dziewięćdziesięciu ośmiu osób. Ale gdy by to zrobił, musiałby się przy znać do inny ch porażek swojej prezy dentury ,
do nadzwy czajny ch przestępstw, do korupcji, na której opierała się lojalność jego otoczenia. Putin uczy nił z siebie sy mbol odrodzonej Rosji i ten mit trzeba by ło podtrzy my wać, nie przy znając się do błędów. Ty lko w kulcie władzy przy wódca i państwo to jedno. „Putin to Rosja – stwierdził w 2014 roku Wiaczesław Wołodin, który w 2011 roku zastąpił Władisława Surkowa na stanowisku stratega polity ki Kremla. – Nie ma Rosji bez Putina”17.
Z
dawało się, że już nic nie jest w stanie połączy ć dwóch brzegów przepaści, która za sprawą
zamierzony ch działań oddaliła Rosję od Zachodu. Stany Zjednoczone już dzień przed zestrzeleniem samolotu malezy jskich linii lotniczy ch rozszerzy ły sankcje, a w Europie po ty m zdarzeniu też ucichł opór przed ich zaostrzeniem. Reperkusje zagroziły cały m sektorom rosy jskiej gospodarki, między inny mi bankowemu i energety cznemu, a nie ty lko pojedy nczy m urzędnikom i przy jaciołom Putina. W połowie 2014 roku odpły w kapitału wy niósł siedemdziesiąt pięć miliardów dolarów, bo zamożni oby watele szukali bezpieczniejszy ch lokat za granicą; do końca roku z Rosji odpły nęło sto pięćdziesiąt miliardów dolarów. Gospodarka, już i tak zwalniająca, ucierpiała dodatkowo z powodu braku inwesty cji. Pomimo starań podejmowany ch przez Bank Centralny , żeby wesprzeć rubla, jego wartość gwałtownie zmalała. Ropa naftowa potaniała – w czy m Putin widział spisek Stanów Zjednoczony ch i Arabii Saudy jskiej – jeszcze bardziej nadwy rężając budżet państwa i wy miatając rezerwy , które prezy dent Rosji z uporem gromadził przez wiele lat swoich rządów. Rosja popadła w kry zy s tak głęboki jak w roku 2009 i 1998. Takty ka Putina zwróciła się przeciwko niemu. Wielu jego przeciwników na Zachodzie cieszy ło się, twierdząc, że sam sprowadził na siebie nieszczęście, ale ostracy zm utwierdził też Putina w przekonaniu, że zapaść ekonomiczna i dy plomaty czna to elementy wielkiego spisku mającego osłabić Rosję – i jego rządy . Dzień po zestrzeleniu pasażerskiego boeinga Stały Try bunał Arbitrażowy w Hadze w końcu wy dał werdy kt we wniesiony ch przez udziałowców Jukosu sprawach doty czący ch nielegalnego wy właszczenia i nakazał Rosji wy płacenie im łącznie pięćdziesięciu miliardów w ramach odszkodowania. W uzasadnieniu try bunał przy toczy ł słowa samego Putina, który dziesięć lat wcześniej bronił przetargu na Jugansknieftiegaz, klejnot koronny Jukosu, mówiąc, że to dowód zmowy biznesowo-rządowej18. Putin zaczął traktować każdy krok przeciwko Rosji jako cy niczny , wy rachowany atak na niego. Działania rosy jskiego przy wódcy zdradzały głębokie poczucie rozżalenia i zdrady , ty m większe, że kry zy s zaczął się właśnie, kiedy spełnił się rosy jski sen o olimpiadzie. By ł obojętny na groźby sankcji i izolacji na arenie między narodowej, bo doszedł do wniosku, że ani punkt widzenia Rosji, ani jej interesy nigdy nie będą respektowane przez resztę świata, który i jemu nie okazy wał należnego szacunku, szczególnie odkąd wrócił na Kreml po czteroletniej przerwie spędzonej na stanowisku premiera.
Putin nie popełnił błędu, podejmując decy zje doty czące Kry mu, a potem wschodu Ukrainy . Po prostu reakcja Zachodu przestała go obchodzić. Zmiana, która w nim zaszła, zaczęła by ć szczególnie widoczna po tragedii malezy jskiego samolotu. Jego stary przy jaciel Siergiej Roldugin powiedział: „Zauważy łem, że staje się ty m bardziej nieustępliwy , im bardziej ktoś go drażni”. Można by ło odnieść wrażenie, że przewrót polity czny na Ukrainie głęboko i osobiście dotknął Putina, niczy m doprowadzające go kiedy ś do wściekłości wy zwiska na szkolny m podwórku. Zdaniem Roldugina Putin by ł zły na Merkel, że nie traktowała go poważnie, kiedy mówił o rady kałach w nowy m rządzie Ukrainy , o zagrożeniach dla rosy jskiej mniejszości i o okrucieństwie ukraińskich żołnierzy wobec cy wilów. Wszy scy chcieli go winić za pocisk rakietowy , który zestrzelił pasażerskiego boeinga, a co z barbarzy ńskim traktowaniem przez ukraiński rząd swoich oby wateli na wschodzie kraju? O ile przedtem by ł cierpliwy w kontaktach z Merkel i inny mi głowami państw, o ty le teraz reagował złością; kiedy ś by ł gotowy na kompromis, teraz nie ustępował na krok. „To wszy stko budziło w nim gniew i stał się bardziej… nie chcę powiedzieć, że agresy wny … ale bardziej obojętny – tłumaczy ł Roldugin. – Wie, że tak czy inaczej trzeba będzie znaleźć rozwiązanie, ale nie zamierza więcej zginać karku”. W przy padku Putina osobiste odczucia stały się linią polity czną. Pragmaty zm w jego działaniach od dawna należał do przeszłości, ale przewrót na Ukrainie ujawnił fundamentalną zmianę trajektorii, po której się poruszał, odkąd u progu nowego ty siąclecia Jelcy n niespodziewanie przekazał mu prezy denturę. Przez czternaście lat spędzony ch na szczy tach władzy skupiał się na przy wróceniu Rosji dawnego miejsca wśród mocarstw świata. W ty m celu zintegrował jej gospodarkę z globalną ekonomią, zręcznie i z korzy ścią eksploatując dostępne na wolny m ry nku insty tucje finansowe – banki, giełdy papierów wartościowy ch, domy maklerskie; oczy wiście pozwoliło się to wzbogacić jego bliskim znajomy m, ale skorzy stali na ty m wszy scy Rosjanie. Teraz jednak zamierzał wzmocnić pozy cję Rosji bez względu na opinię państw zachodnich, nie licząc się z ich „uniwersalny mi” wartościami, z demokracją ani rządami prawa. Uznał, że są one obce Rosji i służą jej zniewoleniu, a nie integracji. Naród stał się „zakładnikiem psy chosomaty czny ch dziwactw swojego przy wódcy – uznał pisarz Władimir Sorokin po aneksji Kry mu. – Wszy stkie jego lęki, pasje, słabości i kompleksy stają się oficjalną doktry ną polity czną. Kiedy popada w paranoję, to cały kraj ma się bać wrogów i szpiegów; jeżeli cierpi na bezsenność, to ministrowie mają pracować w nocy ; gdy przestaje pić, wszy scy stają się absty nentami; kiedy pije, naród chleje razem z nim; jeśli nie lubi Amery ki, z którą walczy ł jego ukochany KGB, to wszy scy zgodnie muszą nienawidzić Stanów Zjednoczony ch”19. Opozy cja wobec Putina – i putinizmu – wciąż istniała, ale po 2014 roku została zepchnięta jeszcze głębiej na margines społeczeństwa. Liderzy mogący mu kiedy ś rzucić wy zwanie czuli się teraz jeszcze bardziej osaczeni. By li i tacy , co jeszcze przed wy darzeniami na Ukrainie
wy jechali z kraju, tak jak Garri Kasparow, który obawiał się aresztowania, bo pod jego nieobecność ktoś z komisji śledczej kierowanej przez Aleksandra Bastry kina dzwonił do jego matki. Telefon z komisji śledczej stał się w dzisiejszy ch czasach równie złowieszczy m znakiem jak niegdy ś pukanie do drzwi zwiastujące wizy tę funkcjonariuszy KGB20. Za Kasparowem ruszy li inni prześladowani przez służby śledcze: doradzający Miedwiediewowi ekonomista Siergiej Guriew, by ły wiceszef banku centralnego Siergiej Aleksaszenko i Władimir Askurow, jeden ze współpracowników Aleksieja Nawalnego, pomagający mu w kampanii anty korupcy jnej, któremu udzielono azy lu polity cznego w Wielkiej Bry tanii. Pawieł Durow, twórca rosy jskiej wersji Facebooka – VKontakte, którego można by stawiać za wzór dy namicznego przedstawiciela młodej generacji Rosjan, sprzedał resztę udziałów we własnej firmie i wy jechał za granicę. Później mówił: „Wierzę w wolny ry nek, to oczy wiste, dlatego trudno mi zrozumieć kierunek, w jakim obecnie zmierza nasz kraj”21. Bory s Bieriezowski – człowiek, który twierdził, że by ł mentorem Putina, a potem został jego najbardziej nieprzejednany m wrogiem – zmarł pod Londy nem w 2013 roku. Oficjalną przy czy ną śmierci by ło samobójstwo – powiesił się na sznurze w łazience – ale jak zwy kle, gdy chodziło o Bieriezowskiego, pojawiły się trwające do dzisiaj podejrzenia, że jego ży cie dobiegło końca w mroczniejszy ch okolicznościach. Michaił Chodorkowski, amnestionowany przez Putina zimą 2013 roku, przeprowadził się do Szwajcarii, gdzie wznowił działalność fundacji Otwarta Rosja i dalej promował demokrację w swoim kraju. Zgłosił swoją kandy daturę na ewentualnego szefa rządu ty mczasowego, który pewnego dnia mógłby powstać w Rosji, ale nie odważy ł się wrócić do ojczy zny . Ci, którzy na miejscu sprzeciwiali się oficjalnej narracji w kwestii Ukrainy , by li uciszani, a nawet prześladowani. Znany history k Andriej Zubow został zwolniony ze stanowiska w Moskiewskim Państwowy m Insty tucie Stosunków Między narodowy ch, kiedy porównał aneksję Kry mu z anszlusem Austrii przez Hitlera w 1938 roku i dodał, że ten ruch doprowadził do wojny , a potem do upadku Trzeciej Rzeszy . „Przy jaciele, historia się powtarza” – ostrzegał w „Wiedomostiach”22. Reakcja by ła równie szy bka i brutalna jak po felietonie saty ry ka Wiktora Szenderowicza o złoty m medalu rosy jskiej ły żwiarki na olimpiadzie. Wkrótce po ty m wy darzeniu wy dawca i założy ciel „Wiedomosti” Leonid Berszy dski ogłosił na łamach gazety swoją dobrowolną banicję, mówiąc w imieniu pokolenia inteligencji uważającej, że ostatnie działania Putina są sprzeczne z relaty wną wolnością, do której się przy zwy czaili. „Jak wielu z ty ch, co wy jechali, nie by łem szczurem uciekający m ze statku na widok pierwszy ch oznak kłopotów. Uważam się raczej za mary narza widzącego, że jego kapitan zmienił kurs i pły nie do portu owianego złą sławą – głośno obwieszczając przez megafon swoje zamiary . Cicho i bez paniki spuszczam zatem łódź ratunkową i zaczy nam wiosłować w kierunku tego portu, który początkowo
obraliśmy za cel”23. Inni zostali, coraz bardziej osamotnieni, żeby toczy ć bój z Putinem i wy zwolony mi przez niego siłami nacjonalizmu. Aleksiej Nawalny , aresztowany podczas ceremonii zamknięcia olimpiady w Soczi, gdy protestował przeciwko wy rokom w sprawie demonstracji na placu Błotny m, spędził większość 2014 roku w areszcie domowy m w czterech ścianach swojego mieszkania w postsowieckim bloku w Moskwie. Jedy ny lider opozy cji, który wy wodził się z najniższy ch szczebli społeczeństwa – jedy ny , który nie miał żadny ch zobowiązań wobec Kremla i by ł na ty le chary zmaty czny , by zdoby ć poparcie niezależnie od jego wpły wów – przez kilka miesięcy mógł się spoty kać jedy nie z najbliższą rodziną i został odcięty od Internetu będącego w jego rękach wy starczająco skuteczną bronią, żeby zagrozić sy stemowi stworzonemu przez Putina. Pod stałą obserwacją kamer zainstalowany ch w jego domu cały mi dniami grał na komputerze w Grand Theft Auto i wy chodził jedy nie na przesłuchania w sądzie pod eskortą policy jną. Te wizy ty na sali sądowej stały się częstsze, gdy prokuratura wy toczy ła mu kolejne sprawy – jedna doty czy ła „skradzionego” ulicznego plakatu, który dał komuś w prezencie, a inna zakończy ła się wy rokiem więzienia dla jego brata Olega. Cień Kremla spowił go tak jak dy sy dentów w dawny ch czasach. „Co właściwie osiągnęliśmy ? – py tał w swoim mieszkaniu pod koniec 2014 roku, kiedy nieco złagodzono mu warunki kary , mając na my śli aneksję Kry mu przez Putina i demonizację Rosji na arenie między narodowej. – Teraz już dosłownie nikt nas nie lubi”. Nawet Ukraina, doty chczasowy naturalny sojusznik, pałała nienawiścią do Rosji. Konflikt zbrojny przy ćmił prowadzoną przez Nawalnego kampanię anty korupcy jną, która dalej ujawniała neofeudalne powiązania między władzą i pieniędzmi. Zaczęła się wojna ze wszy stkim co zachodnie, między inny mi z akty wistami wzy wający mi do większej otwartości polity cznej i przejrzy stości sy stemu. Społeczeństwo by ło ciągle bombardowane informacjami o działaniach zbrojny ch, ich echa rozbrzmiewały nawet w wieczorny ch serwisach pogodowy ch w telewizji, gdzie mówiono, że na wschodzie Ukrainy „robi się gorąco”. Zdaniem Nawalnego Putin rozpętał „nieustającą wojnę”, a przez to postawił ludzi w stan „nieustającej mobilizacji”. Prowadził kraj, twierdząc, że to jego przeznaczenie, nie licząc się z kosztami ponoszony mi przez Rosję na arenie między narodowej. A jednak im bardziej zgubne by ły decy zje Putina, ty m większa okazy wała się jego władza. Rosja toczy ła wojnę, a ty mczasem jego pozy cja zdawała się coraz mocniejsza. By ł to paradoks, którego ani Nawalny , ani inni w kraju i za granicą nie mogli zrozumieć. „Jeśli chodzi o wzmocnienie reżimu, Putin odniósł zwy cięstwo – stwierdził z poczuciem rezy gnacji Nawalny . – Ale jeśli chodzi o strategiczne interesy Rosji, ponieśliśmy porażkę”24. Bory s Niemcow, któremu udało się przekonać ludzi, żeby wy brali go do władz regionalny ch w Jarosławiu, dalej prowadził kampanię przeciwko Putinowi, licząc na to, że dzięki immunitetowi poselskiemu będzie w pewny m stopniu chroniony przed represjami. Pomstował na Facebooku
i Twitterze przeciwko wojnie i nazy wał Putina wampirem potrzebujący m krwi, żeby ży ć. Lecz i on przy znawał, że prezy dent zachowuje się tak, jakby naprawdę nie widział coraz mocniejszy ch dowodów świadczący ch o ty m, że na Ukrainie walczą i giną Rosjanie. Narzekał, że sankcje między narodowe i dy plomaty czną izolację wciąż wprowadzano w ży cie bez przekonania. Niemcow domagał się bardziej zdecy dowany ch kroków, by ostatecznie skończy ć z reżimem Putina, a nie negocjować z nim. „Wcale nie jest izolowany – oburzał się. – Merkel z nim rozmawia, jakby nic się nie stało. Wszy scy z nim rozmawiają”. Niezrażony zbierał dowody do kolejnej publikacji, podobnej do poprzednich raportów o korupcji, o Gazpromie i Soczi. Ty m razem chciał napisać o wojnie na Ukrainie – o rozkazach Putina – i wy wołać wśród Rosjan wy rzuty sumienia z powodu tej polity cznej zbrodni. Zaty tułował ten raport Putin. Wojna. Nie udało mu się go jednak dokończy ć25. Został zastrzelony w luty m 2015 roku, gdy wieczorem wszedł na most wiodący na plac Czerwony . Zginął niemal pod murami Kremla, a jego śmierć – jak śmierć Politkowskiej w 2006 roku – by ła ofiarą złożoną w większej wojnie. Nie by ł to przy padkowy akt rozboju, ty lko drobiazgowo zaplanowane zabójstwo dokonane w jedny m z najlepiej strzeżony ch przez policję miejsc na świecie. Jego morderstwo przy pisano zabójcom z Czeczenii, podobno w jakiś sposób związany m z Ramzanem Kady rowem, któremu Putin powierzy ł władzę nad ty m niegdy ś dążący m do niepodległości regionem i który w dzisiejszy ch czasach sprawował tam bez ograniczeń rządy twardej ręki. Niestrudzony w dziele wy bielania swojego szefa rzecznik Putina Dmitrij Pieskow poinformował, że wieść o tej tragedii by ła dla Putina szokiem, ale dodał też, że wpły w Niemcowa na ży cie polity czne w kraju by ł znikomy . Tak jak w przy padku zabójstwa Politkowskiej – a także Aleksandra Litwinienki i Siergieja Magnitskiego – Putin mógł nie mieć osobiście nic wspólnego z tą śmiercią; mógł też nie wiedzieć, o czy m przekony wali jego zwolennicy , że ktoś ma złe zamiary . Na ty m etapie jednak trudno by ło dalej udawać, że epoka Putina nie jest splamiona krwią jego najzagorzalszy ch kry ty ków.
31
lipca 2014 roku w moskiewskiej siedzibie Rosy jskiego Związku Piłki Nożnej spotkali się
najbogatsi oby watele Rosji, żeby omówić jedną z niespodziewany ch konsekwencji aneksji Kry mu. By li wśród nich przedstawiciele związku, a także posiadacze najważniejszy ch klubów piłkarskich: Siergiej Galicki, właściciel sieci supermarketów i FK Krasnodar, Sulejman Kierimow, potentat, który kupił Anży Machaczkała z Dagestanu, i Władimir Jakunin, którego Koleje Rosy jskie sponsorowały Lokomotiw Moskwa. Jedny m z główny ch punktów spotkania by ło głosowanie nad przy jęciem trzech kry mskich klubów piłkarskich do ligi rosy jskiej, uczestnicy narady mieli jednak co do tego zastrzeżenia. Bali się, że sankcje między narodowe mogą dotknąć ich oraz należące do nich kluby . Mogli zostać objęci zakazem wy jazdu na Zachód i usunięci
z rozgry wek europejskich. „Chcę się upewnić, że nie grożą nam żadne sankcje” – powiedział Galicki. Cy tat ten pochodzi ze zrobionego potajemnie nagrania nerwowej dy skusji, które dostała później redakcja „Nowej Gaziety ”26. Wy raźnie sfrustrowany mówił o ty m, że wszy stko, co zbudował przez ostatnie dwadzieścia pięć lat – warta trzy dzieści miliardów dolarów sieć sklepów Magnit zatrudniający ch dwieście pięćdziesiąt ty sięcy pracowników – może bezpowrotnie przepaść. Inni obecni na sali konferency jnej podzielali jego obawy – ale i strach przed gniewem „prezesa”. Galicki i jego koledzy wy raźnie mieli nadzieję, że uda im się uchy lić od głosowania. Krąży li wokół tego tematu, zastanawiając się, czy oświadczenie ministra sportu Witalija Mutki jest warte ty le, ile słowo samego Putina. Żaden nie chciał głosować jawnie, na co nalegał przewodniczący związku piłkarskiego; żaden jednak nie chciał też ry zy kować nieposłuszeństwa wobec Putina, nie głosując w ogóle. – To jasne, że jestem gotów ponieść konsekwencje – powiedział Galicki, ale szy bko dodał, że weźmie je na siebie dopiero, kiedy „prezes” wy razi jasne stanowisko w tej sprawie. – Ty lko w takim wy padku zgodzę się zburzy ć to, co budowałem przez ćwierć wieku. Kiedy prezes i współwłaściciel CSKA Moskwa Jewgienij Giner powtórzy ł jego zastrzeżenia, przewodniczący związku i Jakunin ostro zwrócili się przeciwko niemu, mówiąc, że jego pogląd na tę sprawę jest „nieprzy zwoity ”. „Rosja cierpi z powodu represji – powiedział Jakunin. – Prezy dent stoi osamotniony nad przepaścią, a ty mówisz, że chcesz zerżnąć nasz kraj, żeby nałoży li na nas dodatkowe sankcje? Zrobią to. Bez względu na to, co my ślisz. Nawet gdy by ś się przed nimi czołgał, i tak to zrobią! Rozumiesz? No więc wy pieprzaj za granicę albo zachowuj się porządnie, jak przy stało na oby watela tego kraju”.
D
ziewięć dni później Putin jasno wy raził swoje ży czenie, a zarząd związku piłki nożnej przy jął
trzy nowe zespoły do zawodowej ligi rosy jskiej. Siergiej Stiepaszy n, poprzednik Putina na stanowisku premiera, a teraz członek zarządu związku, oświadczy ł: „Żadne dy rekty wy nie by ły potrzebne. Kry m jest częścią Rosji i nie ma o czy m gadać!”. Kry m stał się nowy m sy mbolem i hasłem, pod który m naród jednoczy ł się wokół Putina. Ten argument ucinał każdą dy skusję. Dzięki aneksji notowania prezy denta przekroczy ły 85 procent, a przekonanie o oblężeniu Rosji przez Zachód – wzmacniane za pomocą orwellowskiej agitacji w telewizji publicznej – jeszcze przez wiele miesięcy podtrzy my wało powszechne poparcie dla Putina. Po dwudziestu pięciu latach od rozpadu Związku Radzieckiego, latach otwartości, wy miany gospodarczej i kulturalnej, większość Rosjan znowu patrzy ła na resztę świata jak na wroga u bram, którego należy się obawiać i stawić mu opór. Mentalność narodu oblężonego usprawiedliwiała każde poświęcenie. „Kiedy Rosjanin poczuje, że ktoś z zewnątrz chce mu coś narzucić, nigdy nie odwróci się od swojego wodza – powiedział Igor Szuwałow, jeden
z wicepremierów Putina, uważany za liberała w jego gabinecie. – Zniesie każdą niedogodność, na którą narażony jest jego kraj: będzie mniej jadł i zuży wał mniej prądu”27. Strach przed cenzurą – albo czy mś jeszcze gorszy m – na pewno skutecznie uciszy ł głosy niezadowolenia, ale nie da się zaprzeczy ć, że Putin wy raźnie umocnił swoją pozy cję na świeczniku władzy ; by ł niekwestionowany m wodzem państwa, które już przestało by ć demokracją, jeśli nie liczy ć odby wający ch się co jakiś czas pseudowy borów. Po powrocie na najwy ższy urząd w 2012 roku, za czy m nie stał żaden wy raźny cel oprócz zdoby cia władzy dla samego faktu jej posiadania, Putin w końcu odkry ł czy nnik jednoczący ogromny , zróżnicowany , wciąż szukający wspólnej idei naród. Znalazł godny nowego ty siąclecia powód utrzy mania władzy w swoim ręku – cel, dzięki któremu ukształtował swój kraj lepiej, niż zdołali to zrobić inni doty chczasowi przy wódcy w XXI wieku. Nie wskrzesił Związku Radzieckiego ani carskiego imperium, ty lko zbudował nową Rosję posiadającą cechy i insty nkty obu mocarstw, sam zaś by ł jego pierwszy m sekretarzem i monarchą, niezastąpiony m i tworzący m wy jątkowe dziedzictwo. „Nie ma Rosji bez Putina”. Zjednoczy ł ziemie rosy jskie pod rządami jedy nego władcy , którego podwładni mogli sobie wy obrazić, bo tak jak w 2008 i 2012 roku nie zamierzał pozwolić, by pojawił się ktoś inny . Kiedy w marcu 2015 roku na dziesięć dni znikł z ży cia publicznego, elity polity czne zdjął paraliżujący strach, a media zawrzały od gorączkowy ch spekulacji. Czy Putin jest chory ? Czy nastąpił zamach stanu? Czy walczy ł z wewnętrzną opozy cją podnoszącą łeb po śmierci Niemcowa zabitego przez najemników z Czeczenii, który ch utrzy my wał w orbicie swoich wpły wów z pomocą Ramzana Kady rowa? Pojawiły się nowe plotki, że został ojcem. Domniemaną matką miała by ć Alina Kabajewa – wcześniej zrezy gnowała z mandatu poselskiego i zaczęła pracę w Narodowej Grupie Medialnej, zarządzanej przez Bank Rossija i Jurija Kowalczuka, starego przy jaciela Putina. Inne pogłoski mówiły o ty m, że po prostu poddał się kolejnej terapii z powodu dolegliwości kręgosłupa – albo operacji plasty cznej. Bez względu na prawdziwy powód jego nieobecności to krótkie i – jak się okazało – pozbawione szczególnego znaczenia zniknięcie z pola widzenia społeczeństwa udowodniło, że ty lko on gwarantuje oparcie, dzięki któremu trudny do kontrolowania, kleptokraty czny sy stem utrzy muje się w stanie równowagi, a frakcje wewnątrz elit są idealnie wy ważone. Władza Putina nie by ła nieunikniona ani dana mu na zawsze. Obecnie zdaje się jednak, że nic nie może jej zagrozić. Nie istnieją żadne siły , które by ły by w stanie z nim ry walizować do czasu wy borów prezy denckich w 2018 roku. Zgodnie z prawem może po nich rządzić przez kolejne sześć lat. Kiedy – a właściwie jeśli – skończy panowanie w 2024 roku, będzie miał siedemdziesiąt dwa lata. Breżniew zmarł dopiero w wieku siedemdziesięciu pięciu lat, a Stalin po ukończeniu siedemdziesięciu czterech. Może Putin odda władzę nowemu przy wódcy – Miedwiediewowi albo
innemu człowiekowi z kręgu swoich najbliższy ch współpracowników. Będzie to zależało jedy nie od niego. Los Rosji nierozłącznie splata się z jego własny m i pędzi naprzód ku nieznanemu przeznaczeniu niczy m trojka z Martwych dusz Gogola. Putin zapewne sam nie wie dokąd – po prostu gna przed siebie, rozpędzona, niezłomna, niezrażona. „Staje się wiatrem rozry wane na strzępy powietrze – pisał Gogol o trojce. – Przelatuje obok wszy stko, cokolwiek jest na ziemi, i patrząc z ukosa odsuwają się i dają jej drogę inne narody i państwa”*.
PRZYPISY ROZDZIAŁ 1 1 Tę datę ranienia Władimira Spiridonowicza Putina i szczegóły doty czące jego oddziału zawiera oficjalny raport Rosy jskiej Agencji Informacy jnej z uroczy stej wizy ty Putina w 2004 roku w miejscu, gdzie toczy ły się walki. Od 2014 roku agencja nazy wa się Sputnik; zob. http://sputniknews.com/onlinenews/20040127/39906137.html. 2 M. Jones, Leningrad: State of Siege, Basic Books, Nowy Jork 2008, s. 139. 3 N. Gieworkian, N. Timakowa, A. Kolesnikow, First Person. An Astonishingly Frank Self-Portrait by Russia’s President Vladimir Putin, PublicAffairs, Nowy Jork 2000, s. 7. Putin wspomina, że „nasi” bronili tego przy czółka przez całą wojnę, co jest niezgodne z prawdą. 4 Z zeznania złożonego podczas procesów nory mberskich, http://avalon.law.y ale.edu/imt/02-2246.asp.; A. Reid, Leningrad: The Epic Siege of World War II, 1941–1944 (Walker, Nowy Jork 2011, s. 135) też cy tuje tę dy rekty wę. Oprócz książek Reid i Jonesa o oblężeniu Leningradu opowiadają też H.E. Salisbury , The 900 Days: The Siege of Leningrad (Harper & Row, Nowy Jork 1969) i A. Werth, Russia at War, 1941–1945 (t. 3, E.P. Dutton, Nowy Jork 1964). 5 Reid, s. 114. 6 Gieworkian i in., s. 3. 7 Ch. Andrew, O. Gordievsky , KGB: The Inside Story of Its Foreign Operations from Lenin to Gorbachev, HarperCollins, Nowy Jork 1990, s. 99. 8 Gieworkian i in., s. 6. 9 O.M. Błocki, Władimir Putin. Istorija żyzni, Mieżdunarodny je Otnoszenija, Moskwa 2001, s. 83. 10 Werth, s. 308. 11 M. Hastings, Inferno: The World at War, 1939–1945, A.A. Knopf, Nowy Jork 2011, s. 169. Hastings zwraca uwagę na fakt, że uprzy wilejowani „w dużej mierze uniknęli niedoli”. 12 Gieworkian i in., s. 5. Angielski przekład nieprecy zy jnie nazy wa brata Marii Peterem, ty mczasem Putin nie uży ł jego imienia. Kapitan, o który m mowa, nazy wał się Iwan Iwanowicz Szełomow. Maria miała brata Piotra, który zginął na froncie podczas pierwszy ch dni wojny . 13 Gieworkian i in., s. 6. Putin wiele razy opowiadał tę historię, wciąż jednak zmieniał szczegóły . Potwierdzenie ich autenty czności jest niemożliwe. W 2012 roku powiedział Hillary Rodham Clinton, że jego ojcu udało się wy patrzy ć Marię na stercie trupów – poznał ją po butach. Gdy
zażądał wy dania mu ciała, okazało się, że Maria wciąż ży je. Clinton przy tacza tę anegdotę w Hard Choices (Simon & Schuster, Nowy Jork 2014, s. 243). 14 Gieworkian i in., s. 8–9. 15 Jones, s. 249. Zob. też Werth, s. 309 i „Niezawisimoje Wojennoje Obozrenie”, 14 marca 2003. 16 Jones, s. 141. 17 Gieworkian i in., s. 8–9. 18 Reid w książce Leningrad i Hastings w Inferno przedstawiają wstrząsający obraz oblężenia. Zob. też Salisbury i Jones. 19 N. Zieńkowicz, Putinskaja Encyklopedia, Olma-Press, Moskwa 2006, s. 363. 20 W 2012 roku grupa poszukiwaczy z Petersburga wpadła na trop zapisu o śmierci jego brata i miejscu pochówku. Putin twierdził, że nie znał ty ch faktów, chociaż wspomina o nich w Gieworkian i in., First Person oraz w „New York Timesie”, 28 sty cznia 2012. 21 Nazwiska wujów Putina, którzy zginęli podczas wojny , można znaleźć w internetowy m katalogu ofiar wojny pod adresem www.obd-memorial.ru. Richard Sakwa w Putin. Russia’s Choice (Routledge, Londy n 2004) opisuje straty w rodzinie po stronie matki Putina. 22 Rosjanie posługują się formą grzecznościową pochodzącą od imienia ojca danej osoby : Władimir Spiridonowicz jest sy nem Spiridona, Władimir Władimirowicz to sy n Władimira itp. Chcąc okazać komuś szacunek albo zwrócić się do drugiej osoby w formalny sposób, uży wa się jednocześnie imienia i patronimiku. 23 Reid, s. 402. 24 Gieworkian i in., s. 3. 25 Tamże, s. 17. 26 Przez wiele lat krąży ła plotka, że Putina naprawdę urodziła inna kobieta, a później adoptowali go dalecy krewni, Władimir i Maria Putinowie. Ta plotka odży ła w 2008 roku, kiedy pewna Gruzinka twierdziła, że jest matką Putina, ale nie pojawiły się żadne dowody , które mogły by to potwierdzić. 27 Putin powtarzał tę historię przy różny ch okazjach, często zmieniając szczegóły . Oczy wiście nie mógł jej pamiętać, więc posługiwał się relacją matki. Przy pomniał ją, rozmawiając z dziennikarzami przed soborem w 2000 roku. Por. http://www.y outube.com/watch? feature=play er_detailpage&v=u3d_y xJhmjk. 28 Sakwa, s. 3. 29 Gieworkian i in., s. 11. Putin wspomina, że prakty ki religijne sąsiada – jego „mamrotanie” po hebrajsku – nie robiły na nim wielkiego wrażenia. „Pewnego razu nie mogłem się powstrzy mać i zapy tałem, co tak nuci pod nosem. Zaczął mi objaśniać Talmud, ale od razu straciłem zainteresowanie”.
30 Tamże, s. 10. 31 Tamże, s. 18. 32 Tamże, s. 16. 33 Tamże, s. 11. 34 Wiktor Borisenko, cy towany w „Moskowskim Komsomolcu”, 1 sierpnia 2003; też w A.C. Ly nch, Vladimir Putin and Russian Statecraft, Potomac Books, Waszy ngton 2011, s. 14. 35 Gieworkian i in., s. 18. 36 Tamże, s. 18. 37 Tamże, s. 19. 38 „Moskowskij Komsomolec”, 1 sierpnia 2003. 39 Wy wiad z 2012 r. w niemieckim filmie dokumentalny m, Ich, Putin, który później wy emitowała NTV z okazji zaprzy siężenia Putina na trzecią kadencję 7 maja 2012. 40 „Moskowskij Komsomolec”, 1 sierpnia 2003. 41 W. Guriewicz, Wspominanija o buduszczem prezidentie, Mieżdunarodny je Otnoszenija, Moskwa 2001, s. 31. 42 W. Kożewnikow, Shield and Sword, MacGibbon & Kee, Londy n 1970. 43 „Kommiersant”, 25 lipca 2010. 44 Gieworkian i in., s. 22. 45 Ch. Hutchins, A. Korobko, Putin, Matador, Leicester 2012, s. 26. 46 Gieworkian i in., s. 23. 47 Por. http://www.scotsman.com/news/international/mccartney -rocking-back-in-the-ussr-11385940. 48 „Moskowskij Komsomolec”, 1 sierpnia 2003. 49 O.M. Błocki, Władimir Putin. Istorija żyzni, Mieżdunarodny je Otnoszenija, Moskwa 2001, s. 180. 50 Gieworkian i in., s. 21. 51 „Komsomolskaja Prawda”, 4 października 2007. Podczas wy wiadu Mina Juditskaja wy jawiła, że Putin sprezentował jej mieszkanie, kiedy pojechał z wizy tą państwową do Izraela, dokąd wy emigrowała niedługo po jego odejściu ze szkoły . Por. www.kp.ru/daily /23979.3/74288. 52 „New York Times”, 20 lutego 2000. 53 Gieworkian i in., s. 22. Podczas wy wiadu Guriewicz powiedziała: „Wołodię nieszczególnie interesowały dziewczy ny , ale on im się bardzo podobał”. 54 Por. http://english.pravda.ru/society /stories/04–03–2006/76878-putin-0/. Por. też Hutchins i Korobko, s. 27. 55 Gieworkian i in., s. 22.
56 Ly nch, s. 23; M. Gessen, The Man Without a Face: The Unlikely Rise of Vladimir Putin, Riverhead Books, Nowy Jork 2012, s. 55. 57 Putin opowiedział o ty m kożuchu i o podróży do Gagry , rozmawiając 12 sierpnia 2009 r. z dziennikarzami w Abchazji. Ten wy wiad i wszy stkie publiczne wy powiedzi Putina można przeczy tać na www.kremlin.ru albo en.kremlin.ru. Jeżeli nie wskazano innego źródła, wszy stkie cy towane w tej książce oficjalne wy powiedzi Putina – po rosy jsku lub po angielsku – można znaleźć, przeszukując archiwa ty ch stron internetowy ch. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że w angielskiej wersji niektóre przemówienia i komentarze zostały poddane redakcji albo skrócone, szczególnie w przy padku gdy zawierają kontrowersy jne treści. 58 Gieworkian i in., s. 32. 59 Tamże, s. 36. 60 Tamże, s. 41. 61 O.M. Błocki, Władimir Putin. Istorija żyzni, s. 266. 62 Gieworkian i in., s. 40. 63 Tamże, s. 42.
ROZDZIAŁ 2 1 Gieworkian i in., s. 42. 2 O.M. Błocki, Władimir Putin. Istorija żyzni, s. 288–289. 3 M.J. Waller, Secret Empire: The KGB in Russia Today, Westview Press, Boulder 1994, s. 14–17. 4 J.C. Borcow, Władimir Putin, Feniks, Moskwa 2001, s. 74. 5 O.M. Błocki, Władimir Putin. Istorija żyzni, s. 105. 6 A.A. Muczy n, Kto jest mister Putin i kto s nim priszoł, Gnom i D, Moskwa 2002, s. 27. 7 Andrew i Mitrochin, s. 5. 8 W. Usolcew, Sosłużywiec. Nieizwiestnyje stranicy żyzni prezidienta, Eksmo, Moskwa 2004, s. 186. Pisząc pod pseudonimem, Usolcew jedy nie zdawkowo wspomina o zadaniach Putina w V Zarządzie Główny m i nie rozwodzi się nad nimi w ty m pełny m peanów pamiętniku z lat wspólnie spędzony ch w Dreźnie. Putin zawsze zaprzeczał, że jego praca polegała na zwalczaniu dy sy dentów, ale nikt nie dementował szczegółów opisany ch we wspomnieniach Usolcewa. 9 K. De Wolf, Dissident for Life: Alexander Ogorodnikov and the Struggle for Religious Freedom in Russia, tłum. Nancy Forest-Flier, William B. Eerdmans, Grand Rapids 2013, s. 116–117. 10 Gieworkian i in., s. 40. Wy dawca angielskiej edy cji zwraca uwagę, że jego słowa doty czące informatorów nie znalazły się w arty kułach prasowy ch oparty ch na ty ch rozmowach. 11 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, Osmos Press, Moskwa 2002, s. 95.
12 Tamże, s. 113. 13 Y.B. Shvets, Washington Station. My Life as a KGB Spy in America, Simon & Schuster, Nowy Jork 1994, s. 84. 14 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 121. 15 Gieworkian i in., s. 52. 16 Tamże, s. 44. 17 Andrew i Mitrochin, s. 5. 18 Borcow, s. 77; por. też Kaługin, cy towany przez Ly ncha, s. 18. 19 Andrew i Mitrochin, s. 214. 20 Ch. Andrew, O. Gordievsky , KGB: The Inside Story of Its Foreign Operations from Lenin to Gorbachev, HarperCollins, Nowy Jork 1990, s. 615. 21 Gieworkian i in., s. 39. 22 Tamże, s. 56. Imię i nazwisko jego pierwszej narzeczonej, Ludmiły Chmariny , zostało odnotowane przez Władimira Priby łowskiego na jego stronie internetowej Antikompromat, http://www.anticompromat.org/putin/hmarina.html. Cy tuje je także K. Dawisha, Putin’s Kleptocracy: Who Owns Russia?, Simon & Schuster, Nowy Jork 2014, s. 142. 23 Gieworkian i in., s. 57. 24 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 15. 25 Borcow, s. 80. 26 Ludmiła Putina sama szczegółowo opowiada o swoich doświadczeniach i o zalotach Putina w: O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 35. 27 Gieworkian i in., s. 58. 28 Błocki, s. 57. 29 Tamże, s. 57–58. 30 Tamże, s. 58–60. 31 Tamże, s. 59–60. 32 Tamże, s. 43–44. 33 Gieworkian i in., s. 59–60. 34 Błocki, s. 53. 35 „New York Times”, 20 lutego 2000. 36 Andrew i Gordijewski, s. 612. 37 Gieworkian i in., s. 68. 38 Andrew i Gordijewski, s. 613. 39 Gieworkian i in., s. 53. 40 Andrew i Mitrochin, s. 416.
41 Gieworkian i in., s. 63. 42 Andrew i Gordijewski, s. 614. 43 Wy wiad autora z Siergiejem Rolduginem, wrzesień 2014. 44 Gieworkian i in., s. 55.
ROZDZIAŁ 3 1 G. Bruce, The Firm: The Inside Story of the Stasi, Oxford University Press, Nowy Jork 2010, s. 12. 2 Gieworkian i in., s. 73. 3 Andrew i Mitrochin, The Sword and the Shield, s. 271–272. 4 Wy wiad autora z Herbertem Wagnerem, by ły m burmistrzem Drezna i dy rektorem muzeum Stasi, grudzień 2012. 5 Usolcew, s. 50. Usolcew wspomina, że py tał Niemców: „Dlaczego kusi was Zachód? Przecież macie tu jak w raju”. 6 Tamże, s. 123. 7 Tamże, s. 105; Andrew i Gordijewski twierdzą, że presja ze strony KGB by ła tak silna, że „w raportach doty czący ch niektóry ch szczególnie wrażliwy ch spraw zwy kle przy pisy wano anonimowy m informatorom wiadomości zasły szane w mediach, a nawet wy my ślano szczegóły , które mogły zadowolić Centralę” (s. 618). 8 Usolcew, s. 68. 9 Tamże, s. 49. 10 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 234, 238. 11 Gieworkian i in., s. 75. 12 Usolcew, s. 64. 13 Wy wiad autora z Horstem Jehmlichem, Drezno, sty czeń 2013. 14 Usolcew, s. 124, 228. 15 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 49, 251. 16 Tamże, s. 86, 256. 17 Informacja o szpiegu ukry wający m się pod kry ptonimem Balkon została opublikowana przez Ericha Schmidta-Eenbooma, dziennikarza, który często pisał o BND i Stasi; ukazała się w „Berliner Zeitung” 31 października 2011, wiele lat po objęciu władzy przez Putina. Obszerniejsze sprawozdanie z działalności Putina w Niemczech jest dostępne po niemiecku na stronie internetowej http://www.geheimdienste.info/texte/beutezug.pdf. Autenty czność tego opisu, opartego na ściśle tajny ch dokumentach, nigdy nie została potwierdzona.
18 Usolcew, s. 110. 19 Korespondencja z Uwe Müllerem, by ły m oficerem Stasi, który później został komentatorem polity czny m. 20 Wy wiad autora z Siegfriedem Dannathem, Drezno, listopad 2012. 21 Doroga k własti Błockiego zawiera grupową fotografię przedstawiającą niemieckich i rosy jskich funkcjonariuszy wy wiadu w Dreźnie. Matwiejew siedzi w środku, Putin z brzegu po prawej stronie. Por. wkładka ze zdjęciami. 22 Usolcew wy głosił tę uwagę podczas wy wiadu dla dziennika „Der Spiegel” 20 października 2003, przed publikacją swoich wspomnień. 23 Usolcew, s. 130. 24 Tamże, s. 211. 25 Tamże, s. 185. 26 Borcow, s. 83. 27 Andrew i Gordijewski, s. 535. 28 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 251. 29 „New York Times”, 7 października 1989. 30 Gieworkian i in., s. 77, 85. 31 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 260–261. 32 Tamże, s. 260; Gieworkian i in., s. 79. 33 Gieworkian i in., s. 79, przekład nieco różni się od ory ginału. 34 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 261–263. 35 Wy wiad autora z Siegfriedem Dannathem.
ROZDZIAŁ 4 1 Gieworkian i in., s. 80. 2 Tamże, s. 79. 3 M. Wolf, A. McElvoy , The Man Without a Face: The Autobiography of Communism’s Greatest Spymaster, Times Books, Nowy Jork 1997, s. 5, 224. 4 J.O. Koehler, Stasi: The Untold Story of the East German Secret Police, Westview Press, Boulder 1999, s. 23. Według Koehlera Böhm zginął w biurze; według oficjalny ch wiadomości śmierć nastąpiła w jego mieszkaniu. 5 Wy wiad autora z Horstem Jehmlichem, Drezno, sty czeń 2013. 6 Wy wiad w „Wojenno-Promy szlienny m Kurierze”, 14 lutego 2005, vpk-news.ru/articles/3728. Putin w swoich wspomnieniach o niszczeniu akt mówi o wy buchu pieca; nie jest jasne, czy wspomina ten sam incy dent, czy jedy nie powtarza historie zasły szane od inny ch – i możliwe,
że przesadzone. 7 Zuchold w wy wiadzie M. Franchettiego w „Sunday Times”, 19 marca 2000. Niektóre aspekty wiadomości o ostatnich podejmowany ch przez Putina próbach rekrutacji w Dreźnie by ły kwestionowane, a inne relacje mieszają fakty z fikcją, ale nikt nigdy nie podawał w wątpliwość słów Zucholda. 8 A. Tanner, Reuters, 26 maja 2000, http://www.russialist.org/archives/4327.html#2. 9 Wy wiad autora z Siergiejem Rolduginem, wrzesień 2014. 10 Wy wiad autora z Jörgiem Hofmannem w Dreźnie, listopad 2012. 11 Gieworkian i in., s. 87. 12 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 271. 13 Gieworkian i in., s. 86. 14 F. Hill, C.G. Gaddy , Mr. Putin: Operative in the Kremlin, Brookings Institution Press, Waszy ngton 2013, s. 123–127. Autorzy twierdzą, że podczas służby we wschodnich Niemczech Putin stracił kontakt z rzeczy wistością w Rosji, a zmiany społeczne zachodzące w ty m kry ty czny m okresie w jego kraju nie odcisnęły trwałego piętna na jego charakterze. Jednocześnie przeceniają wpły w izolacji intelektualnej, której doświadczał w Dreźnie, bo wielu Rosjan przeby wający ch wtedy w ojczy źnie wy kształciło bardzo podobne poglądy . 15 Gieworkian i in., s. 89. 16 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 281–286. 17 O. Kaługin, Spymaster: My Thirty-Two Years in Intelligence and Espionage Against the West, Basic Books, Nowy Jork 2009, s. 336. 18 O.B. Bain, University Autonomy in the Russian Federation Since Perestroika, RoutledgeFalmer, Nowy Jork 2003, s. 40, 139. 19 Gieworkian i in., s. 85. 20 „New York Times”, 30 marca 1989. 21 A. Sobczak, For a New Russia: The Mayor of St. Petersburg’s Own Story of the Struggle for Justice and Democracy, Free Press, Nowy Jork 1992, s. 10. 22 Tamże, s. 13. 23 Tamże, rozdział 5, The Tbilisi Syndrome. 24 R.W. Orttung, From Leningrad to St. Petersburg, St. Martin’s Press, Nowy Jork 1995, s. 130. Orttung dokładnie omawia przebieg transformacji polity cznej w mieście przed 1991 rokiem i po nim; Putin by ł współpracownikiem Sobczaka, jego nazwisko jednak nie pojawia się w książce, co świadczy o ty m, jak znikomą rolę odgry wał w ty ch wczesny ch latach. 25 Wy wiad autora z Olegiem Kaługinem, październik 2012. 26 Gieworkian i in., s. 88–89. Angielski przekład błędnie ty tułuje Mierkuriewa przewodniczący m
zamiast prorektorem, a także, z my ślą o wrażliwości czy telników, łagodzi wulgarne słowa Sobczaka. 27 Wy wiad autora z Carlem M. Kuttlerem juniorem, sty czeń 2013. 28 Sobczak, s. 10. 29 Wy wiad z Kuttlerem. 30 Sobczak, s. 158–159. 31 Słowa Leszczewa cy t. za: O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 310–311. 32 Associated Press, 13 listopada 1990; też „Chicago Tribune”, 23 listopada 1990. 33 L.A. Kirschenbaum, The Legacy of the Siege of Leningrad, 1941–1995: Myth, Memories, and Monuments, Cambridge University Press, Nowy Jork 2006, s. 268–269. 34 Orttung, s. 137. 35 A. Piontkovsky , Stasi for President, „Russian Journal”, 17–23 sty cznia 2000, cy t. z rozmowy w telewizji z Siergiejem Stiepaszy nem, generałem z Ministerstwa Spraw Wewnętrzny ch w Leningradzie i przy szły m premierem Rosji. 36 Gieworkian i in., s. 91. 37 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 319. 38 Sobczak, s. 178. D. Remnick w Lenin’s Tomb: The Last Days of the Soviet Empire (Random House, Nowy Jork 1993) opisuje ów zamach stanu jako farsę i zawiera szczegóły doty czące roli Sobczaka w ty ch wy darzeniach, s. 462–463 i 468–469. 39 Orttung, s. 143. 40 „New York Times”, 10 września 1991. 41 „St. Petersburg Times”, 17 sierpnia 1991. 42 Sobczak, s. 180. 43 Relacja Ludmiły w: O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 319. 44 Gieworkian i in., s. 93–94. 45 Remnick, s. 482. 46 „New York Times”, 10 września 1991. 47 Dziennik „Smiena” cy towany przez Serwis Informacji Zagraniczny ch Kremla, 25 października 1991. 48 Gieworkian i in., s. 91. 49 Gieworkian i in., s. 94. 50 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 310–311. 51 Tamże, s. 337.
ROZDZIAŁ 5 1 Wy wiad z Szadchanem w numerze 21 „Miszpochy ”, białoruskiego czasopisma poświęconego tematy ce ży dowskiej, www.mishpoha.org. 2 Orttung, s. 200. 3 Gieworkian i in., s. 96. 4 Szadchan w filmie Wieczernyj Razgowor, emisja 7 października 2002. W filmie wy korzy stano fragmenty wy wiadu z Putinem z 1991 r. 5 „Miszpocha”, nr 21. 6 Angielski przekład Siedemnastu mgnień wiosny J. Siemionowa opublikowało wy dawnictwo Fredonia Books, Amsterdam, 2001. 7 Szadchan, wy wiad w „Moscow News”, 9 lutego 2000. 8 Wieczernyj Razgowor, 7 października 2002. 9 „Czas Pik”, 25 listopada 1991. 10 Wieczernyj Razgowor, 7 października 2002. 11 Interfax, 4 października 1991, także Orttung, s. 145. 12 Gieworkian i in., s. 81. Kissinger miał na my śli służbę, którą pełnił jako szeregowiec w wy wiadzie wojskowy m podczas drugiej wojny światowej, czy li zupełnie inną, ale Putin lubił powtarzać tę anegdotę. 13 The Rebirth of St. Petersburg, „Time”, 14 października 1991. 14 M. McFaul, Russia’s Unfinished Revolution: Political Change from Gorbachev to Putin, Cornell University Press, Ithaca 2001, s. 182–183. 15 Orttung, s. 202. 16 J. Gajdar, Collapse of an Empire: Lessons for Modern Russia, Brookings Institution Press, Waszy ngton 2007, s. 239. 17 J. Felsztinski, W. Priby łowski, The Corporation: Russia and the KGB in the Age of President Putin, Encounter Books, Nowy Jork 2008, s. 83. Autorzy zamieścili treść rozporządzenia Sobczaka oznaczonego datą 24 grudnia 1991. 18 Gieworkian i in., s. 101. 19 K. Dawisha w Putin’s Kleptocracy, s. 126–132, opisuje liczne związki między środowiskiem przestępczości zorganizowanej i kasy nami, ale nie wiadomo, jak silne by ło zaangażowanie Putina w ten biznes. 20 Gieworkian i in., s. 102. 21 Felsztinski i Priby łowski, s. 72. 22 Wieczernyj Razgowor, 7 października 2002.
23 „Smiena”, 1 kwietnia 1992. 24 D.V. Kandoba, Sankt-Peterburg v 1990-1996, www.gramota.net/materials/3/2011/6-3/21.html. 25 „New York Times”, 27 kwietnia 1992. 26 Felsztinski i Priby łowski, s. 78. Jakunin powiedział w wy wiadzie udzielony m w sty czniu 2014 r., że poznał Putina, kiedy uruchomił działalność w stworzony m przez Sobczaka Między narodowy m Centrum Biznesowy m. 27 Gieworkian i in., s. 99. 28 Ten raport Salje i Gładkowa został zamieszczony na anty putinowskiej stronie internetowej http://anticompromat.org/putin/saly e92.html. 29 „Sankt Pieterburgskije Wiedomosti”, 14 maja 1992, przedruk w Serwisie Informacji Zagraniczny ch Kremla. 30 K. Macrakis, Seduced by Secrets: Inside the Stasi’s Spy-Tech World, Cambridge University Press, Nowy Jork 2008, s. 49. 31 Tę fotografię (patrz wkładka) dołączono do akt dostarczony ch przez niemiecką agencję, która nadzoruje archiwa Stasi, Bundesbeauftragten (BstU). Znajdowała się wśród inny ch dokumentów w teczce oznaczonej jako MfS BV Dresden, AKG No. 10852. K. Dawisha też ją wy korzy stała w Putin’s Kleptocracy, s. 54. 32 „New York Times”, 5 kwietnia 1992. 33 Wy wiad autora z Kajem Hobérem w luty m 2013. 34 Gieworkian i in., s. 100. 35 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 357. 36 Gieworkian i in., s. 97. 37 St. Petersburg, 1993–2003: The Dynamic Decade, red. J.L. Reed, B.A. Ruble, W.C. Brumfield, St. Petersburg Conservancy , Waszy ngton 2010, s. 8. 38 Hill i Gaddy , s. 165. 39 „Financial Times”, 14 maja 2008. 40 T. Gustafson, Wheel of Fortune: The Battle for Oil and Power in Russia, Belknap Press of Harvard University Press, Cambridge 2012, s. 127. Por. też Dawisha oraz R. Sakwa, The Crisis of Russian Democracy: The Dual State, Factionalism and the Medvedev Succession, Cambridge University Press, Nowy Jork 2011, s. 174. 41 Wiele pisano o związkach Putina ze SPAG-iem. Pomimo oficjalny ch zaprzeczeń zasiadał w zarządzie tej spółki aż do swojego zaprzy siężenia po wy borze na prezy denta. Por. http://www.newsweek.com/stain-mr-clean-152259, a także Dawisha, Putin’s Kleptocracy, s. 132–141. 42 T.J. Colton, Yeltsin: A Life, Basic Books, Nowy Jork 2008, s. 277.
43 „Obszczaja Gazieta”, „A Plague on Both Your Houses” Overtook Petersburg Last Week, 1 października 1993. 44 Colton, s. 278. Pisemne rozkazy zwierzchnika sił zbrojny ch okazały się niezbędne jako podstawa prawna dla podjęcia działań przez wojsko. Michaił Gorbaczow nie wy dał rozkazów na piśmie, kiedy zgodził się na uży cie siły w Gruzji, na Litwie i w Azerbejdżanie w latach osiemdziesiąty ch. Por. R.V. Bary lski, The Soldier in Russian Politics: Duty, Dictatorship and Democracy Under Gorbachev and Yeltsin, Transaction Publishers, New Brunswick 1998. 45 A Tried and True Official, „Wriemia”, 10 sierpnia 1999. 46 Gieworkian i in., s. 96. 47 Ostatni wy wiad, którego Sobczak udzielił Arkadijowi Sonowowi, ukazał się w He Knew How to Make Himself Irreplaceable, „Russian Social Science Review” 41, no. 2 (marzec/kwiecień 2001, s. 91). 48 R. Miedwiediew, Władimir Putin. Czietyrie goda w Kriemle, Wriemia, Moskwa 2004, s. 32.
ROZDZIAŁ 6 1 „Kommiersant”, 8 lipca 1995. 2 Wy wiad z Sobczakiem w „Russian Social Science Review”, s. 90. 3 Błocki we Władimir Putin. Doroga k własti podaje datę wy padku, którą później Putin błędnie umiejscowił w 1994 roku. 4 Ludmiła wspomina ten wy padek i jego skutki w: Gieworkian i in., s. 104–110, oraz w: O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti. 5 Gieworkian i in., s. 108. 6 „Wall Street Journal” ujawnił związki Warniga ze Stasi i jego interesy z Putinem w Petersburgu, między inny mi podał informację o jego zaangażowaniu w proces leczenia Ludmiły po wy padku, 23 lutego 2005; por. też „Moscow Times”, 25 lutego 2005. 7 Orttung, s. 210–212. 8 „Los Angeles Times”, 17 sierpnia 1994. 9 „New York Times”, 25 lipca 1994. 10 A. Sobczak, Dużina nożej w spinu, Vagrius, Moskwa 1999, s. 88. 11 Gieworkian i in., s. 111. 12 Sobczak, s. 88. 13 Tamże, s. 76. Także w „Los Angeles Times”, 16 maja 1996, Sobczak oskarżał o to postaci ze świata przestępczego związane z jego ry walami polity czny mi. 14 Gieworkian i in., s. 11.
15 A. Knight, Spies Without Cloaks: The KGB’s Successors, Princeton University Press, Princeton 1996, s. 54. 16 Sobczak, Dużina nożej w spinu, s. 78; także „Niezawisimaja Gazieta”, 7 lutego 1996. 17 Bory s Wiszniewski, dziennikarz i polity k partii Jabłoko, wspomina podejrzane wy siłki podejmowane przez Putina: http://www.y abloko.ru/Publ/2006/2006_03/060321_kasp_vishn.html. Zob. też T.J Colton, M. McFaul, Popular Choice and Managed Democracy: The Russian Elections of 1999 and 2000, Brookings Institution Press, Waszy ngton 2003, s. 172. 18 Sobczak, Dużina nożej w spinu, s. 79. 19 The Republics and Regions of the Russian Federation: A Guide to Politics, Policies, and Leaders, red. R.W. Orttung, D.N. Lussier, A. Paretskay a, M.E. Sharpe, Armonk 2000, s. 467. 20 Gieworkian i in., s. 112. 21 Zieńkowicz, s. 556. 22 S. Talbott, The Russia Hand: A Memoir of Presidential Diplomacy, Random House, Nowy Jork 2002, s. 200–201. 23 R. Mellor, Through a Glass Darkly: Investigating the St. Petersburg Administration, „International Journal of Urban and Regional Research” 1, no. 3, wrzesień 1997, s. 482. 24 Colton i McFaul, s. 172. 25 Tamże. 26 Hill i Gaddy , s. 178–179, także Felsztinski i Priby łowski, s. 60–61. 27 Sobczak, Dużina nożej w spinu, s. 19. 28 Gazeta.ru, 8 września 1999: http://gazeta.lenta.ru/day news/09-08-1999/30bio.htm. Także „Moskowskije Nowosti”, 26 maja – 2 czerwca 1996. 29 Hill i Gaddy , cy t. Alexander Rahr, s. 178; oraz Gieworkian i in., s. 113. 30 Sobczak, Dużina nożej w spinu, s. 92. 31 „Moscow News”, 6 czerwca 1996. 32 Sobczak, Dużina nożej w spinu, s. 92. 33 Tamże, s. 88. 34 „New York Times”, 4 czerwca 1996. 35 Sobczak, Dużina nożej w spinu, s. 92–93. 36 Gieworkian i in., s. 113. 37 Felsztinski i Priby łowski, s. 61. 38 Dawisha, s. 95. 39 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 377. 40 Tamże, s. 365.
41 Gieworkian i in., s. 122; Felsztinski i Priby łowski podają datę pożaru na s. 106. 42 Tamże, s. 121. 43 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 380. 44 Putin opowiedział tę historię Larry ’emu Kingowi w programie stacji telewizy jnej CNN 8 września 2000 roku (transcripts.cnn.com/transcripts/0009/08/lkl.00.html) i prezy dentowi George’owi W. Bushowi w 2001 roku. Bush pisał, że Putin „obrazowo odtworzy ł chwilę, gdy jeden z robotników otworzy ł dłoń i okazało się, że trzy mał w niej krzy ży k. » Jakby sam Bóg dał mi znak« – powiedział”. Bush George W., Decision Points, Crown, Nowy Jork 2010, s. 196.
ROZDZIAŁ 7 1 B. Jelcy n, Midnight Diaries, PublicAffairs, Nowy Jork 2000, s. 16–17. 2 Tamże, s. 21. 3 D.M. Katz, F. Weir, Russia’s Path from Gorbachev to Putin: The Demise of the Soviet System and the New Russia, Routledge, Nowy Jork 2007, s. 260–261; P. Klebnikov, Godfather of the Kremlin: The Decline of Russia in the Age of Gangster Capitalism, Harcourt, Orlando 2000, rozdz. 8. 4 Klebnikov, rozdz. 8. Pisząc o koszcie kampanii, cy tuje raport Centrum Studiów Strategiczny ch i Między narodowy ch w Waszy ngtonie: Russian Organized Crime: Global Organized Crime Project, 1997. 5 Jelcy n, s. 70. 6 „New York Times”, 28 czerwca 1996. 7 Jelcy n, s. 61–62, 70. 8 Tamże, s. 32. 9 By ł to sondaż przeprowadzony 4 lipca 1996 r. przez „New York Timesa” przy wy jściu z lokali wy borczy ch. 10 T. McDaniel, The Agony of the Russian Idea, Princeton University Press, Princeton 1996, s. 163. 11 Hill i Gaddy , s. 204–205. 12 Gieworkian i in., s. 192–194. Podczas wy wiadów udzielony ch autorom tej książki Putin poświęcił wiele uwagi Czubajsowi. Przy znał, że jest sprawny m administratorem, ale pogardliwie wy powiadał się o jego programie pry waty zacji i o likwidacji stanowiska w Moskwie przeznaczonego dla Putina. „Oczy wiście nie mogę powiedzieć, że się z tego cieszy łem – stwierdził, a potem wielkodusznie dodał: – Ale nie by łem na niego zły ”. Zwrócił uwagę na fakt, że Czubajs ma „złe notowania. W ty m sensie, że jego kredy t zaufania
w społeczeństwie jest niski”. 13 Tamże, s. 127. 14 „St. Petersburg Times”, 12 kwietnia 2002. 15 Gieworkian i in., s. 128. 16 Wy wiad autora z Dmitrijem S. Pieskowem, marzec 2014. 17 Gieworkian i in., s. 127–128. 18 Konferencja prasowa Borodina z 11 marca 1997, transkry pcja wg Oficjalnego Serwisu Informacji Zagraniczny ch Kremla; także Felsztinski i Priby łowski, s. 111–115. 19 Colton, s. 327. 20 Tamże, s. 255. 21 P. Baker, S. Glasser, Kremlin Rising: Vladimir Putin’s Russia and the End of Revolution, Scribner, Nowy Jork 2005, s. 48; także wy wiad autora z Johnem Evansem, konsulem generalny m Stanów Zjednoczony ch w Petersburgu. Później Borodin podkreślał, że łączą go bliskie stosunki z Putinem, i twierdził – może kierując się insty nktem samozachowawczy m – że to właśnie on sprowadził Putina do Moskwy . 22 A.V. Ledeneva, Can Russia Modernise? Sistema, Power Networks and Informal Governance, Cambridge University Press, Cambridge 2013, s. 7–9. 23 Putin udzielił wy wiadu tuż przed wy jazdem z Petersburga w 1996 r., dosłownie z pły ty lotniska Pułkowo, kiedy wsiadał na pokład samolotu lecącego do Moskwy . Nagranie tego wy wiadu zostało wy emitowane w grudniu www.iarex.ru/news/32524.html. 24 Felsztinski i Priby łowski, s. 113.
2012
roku
w
telewizji
publicznej
Kalamari.
25 Wy wiad dla stacji telewizy jnej Kalamari. 26 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 369–370. 27 Tamże, s. 397. 28 Gieworkian i in., s. 128, a także O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 368. 29 Felsztinski i Priby łowski, s. 112. 30 Wy wiad w „Nowej Gazietie”, 27 grudnia 1999. 31 „Moskowskije Nowosti”, 11 sierpnia 1998. 32 Felsztinski i Priby łowski, s. 115. 33 „Kommiersant”, 15 kwietnia 1997. 34 Interfax, 14 kwietnia 1997. 35 Interfax, 24 kwietnia 1997; Rossija TV, 24 maja 1997, za BBC; także Radio Rossija, 17 września 1997, za BBC. 36 Hill i Gaddy , s. 204–209.
37 Ta anegdota, której autorem jest Bory s Niemcow, pojawiła się w niedatowany m arty kule cztery dni po jego zabójstwie 27 lutego 2015 r. w http://glavpost.com/post/3mar2015/History /18080-boris-nemcov-kak-putin-stal-
Moskwie:
preemnikom.html. 38 Rząd Stanów Zjednoczony ch zwrócił uwagę na tę cechę Putina, porównując go z Miedwiediewem, który mógł się poszczy cić bogatszą i lepiej udokumentowaną karierą akademicką. Powy ższą analizę zawierała depesza Departamentu Stanu ujawniona przez portal WikiLeaks w 2010 r.: http://cablegatesearch.net/cable.php?id=07Moscow5800. 39 Gustafson, s. 247. 40 Władimir Litwinienko opowiedział o podejrzanej proweniencji pracy dy plomowej Putina koledze autora, Andrew E. Kramerowi, który udostępnił zapis tej rozmowy . Por. też: H. Balzer, Vladimir Putin’s Academic Writings and Russian Natural Resource Policy, „Problems of PostCommunism” 52, no. 1, sty czeń/luty 2006, s. 48. 41 Dotarcie do ory ginału pracy dy plomowej Putina długo nastręczało problemów badaczom. Jej angielski przekład wy drukowano w The Uppsala Yearbook of Eastern European Law (Wildy , Simmonds & Hill Publishing, Londy n 2006). Została przetłumaczona przez Kaja Hobéra, szwedzkiego prawnika i specjalistę arbitrażu, który negocjował z Putinem w Petersburgu w latach dziewięćdziesiąty ch, gdy ten sprawował tam urząd zastępcy mera. W 2005 r. Hobér poprosił Putina o zgodę na publikację przekładu i uzy skał ją. Przekład został przedrukowany w „The Journal of Eurasian Law” 2, no. 1 (2008). W jedny m z wy wiadów Hobér stwierdził, że tekst by ł nudny . „Tłumaczenie go nie by ło przy jemnością” – powiedział. 42 Córka Litwinienki, Olga, nie utrzy my wała kontaktów z ojcem. Oboje prowadzili spór sądowy o prawo do opieki nad córką Olgi: http://ester-maria.com/olga. H. Balzer w The Putin Thesis and Russian Energy Policy, „Post-Soviet Affairs” 21, no. 3 (2005, s. 215), sugeruje, że w pisaniu tej pracy dy plomowej mógł pomóc także Aleksiej Kudrin. 43 Hill i Gaddy , s. 22; oraz „New York Times”, 1 marca 2012. 44 O ty m plagiacie rzadko mówiono aż do 2006 r. Dwaj badacze z Brookings Institution w Waszy ngtonie, Igor Danchenko i Clifford Gaddy , znaleźli i zeskanowali ory ginał w moskiewskiej bibliotece, a potem porównali go z rosy jskim wy daniem książki Kinga i Clelanda, której opis znajduje się w bibliografii. Nie udało się im ani inny m naukowcom ustalić ze stuprocentową pewnością, kto jest prawdziwy m autorem tej pracy dy plomowej, ale panuje powszechne przekonanie, że nie została napisana samodzielnie, chociaż Putin dodał kilka rzeczy od siebie i zaakceptował jej ostateczną treść. Por. wnioski Brookings Institution na: http://www.brookings.edu/events/2006/03/30putin-dissertation. Gaddy udostępnił autorowi swój egzemplarz.
45 Ly nch, s. 36. 46 H. Balzer, Vladimir Putin on Russian Energy Policy, „The National Interest”, 1 grudnia, 2005. 47 J. Helmer, US Law Firm Mines Legal Prospects in Russia Gold Project, „Journal of Commerce”, 18 listopada 1997. 48 Zapiski – Gorny Institut, sty czeń 1999, przedrukowane w tłumaczeniu H. Balzera [w:] Vladimir Putin’s Academic Writings and Russian Natural Resource Policy, „Problems of PostCommunism” 52, no. 1, sty czeń/luty 2006, s. 52. Ten esej często jest my lony z pracą dy plomową Putina. Doty czy jednak szerszego reprezentaty wny dla jego polity ki. 49 „Literaturnaja Gazieta”, 26 listopada 1997. 50 „Rossijskaja Gazieta”, 21 maja 1997.
zakresu
tematów
i
jest
bardziej
51 Wy wiad z Sobczakiem przeprowadzony przez agencję Interfax 18 sty cznia 1997. 52 „Moscow Times”, 3 października 1997. 53 Itar-Tass, 4 października 1997. 54 Jelcy n, s. 234. 55 Felsztinski i Priby łowski, s. 232. 56 Gieworkian i in., 118–119. 57 Jelcy n, s. 234, 329.
ROZDZIAŁ 8 1 Gieworkian i in., s. 128. 2 R. Miedwiediew, Post-Soviet Russia: A Journey Through the Yeltsin Era, tłum. i red. Shriver George, Columbia University Press, Nowy Jork 2000, s. 288. 3 Jelcy n, Midnight Diaries, s. 88. 4 Miedwiediew, s. 285. 5 Jelcy n, s. 110. 6 Tamże, s. 113. 7 Klebnikov, s. 242. 8 Tamże, s. 278. 9 Gieworkian i in., s. 129. 10 Interfax, 4 czerwca 1998. 11 Miedwiediew, s. 294. 12 A. Sołdatow, I. Borogan, The New Nobility: The Restoration of Russia’s Security State and the Enduring Legacy of the KGB, PublicAffairs, Nowy Jork 2010, s. 12–13.
13 Jelcy n, s. 327. 14 Sołdatow i Borogan, s. 25. 15 A. Goldfarb, M. Litwinienko, Death of a Dissident: The Poisoning of Alexander Litvinenko and the Return of the KGB, Free Press, Nowy Jork 2007, s. 135–136. 16 Wy wiad z Bieriezowskim w Gessen, Man Without a Face, s. 15. 17 Jelcy n, s. 326. 18 Gieworkian i in., s. 130. 19 NTV, 3 września 1997, na podst. transkry pcji i tłumaczenia BBC. Rzecznik FSB, Aleksander Zdanowicz, nazwał te plotki kaczką dziennikarską, której celem miało by ć „zasianie w społeczeństwie ziarna niepewności i destabilizacja sy tuacji w kraju”. Ledwie sześć ty godni po objęciu stanowiska szefa FSB Putin musiał dementować plotki o swojej dy misji. 20 Gieworkian i in., s. 130. 21 Ludmiła przy tacza tę rozmowę w Gieworkian i in., s. 132. 22 Itar-Tass, 27 lipca 1998. 23 Gieworkian i in., s. 132. 24 „Kommiersant”, 30 lipca 1998. 25 Jelcy n, s. 328. Sam Putin w wy wiadzie udzielony m trzy dni później „Kommiersantowi” podaje nieco inną wersję, mówiąc, że o ty m decy dował Jelcy n. Jednak dodał: „Szczerze mówiąc, stopień nie ma dla mnie znaczenia. Prezy dent okazał mi zaufanie – to oczy wiste. Dwadzieścia trzy lata temu, w ty siąc dziewięćset siedemdziesiąty m piąty m, od razu po szkole, wstąpiłem do KGB jako młodszy agent. Dzisiaj dotarłem na sam szczy t hierarchii. Jeżeli prezy dent każe mi by ć pierwszy m cy wilny m szefem służby bezpieczeństwa, pokornie przy jmę tę propozy cję”. 26 Od tej pory by ło ty lko dwóch następców Putina na ty m stanowisku, Nikołaj Patruszew i Aleksander Bortnikow. Obaj przy jaźnili się z Putinem i posiadali stopnie generalskie. 27 Goldfarb i Litwinienko, s. 163. 28 Jelcy n, s. 329. 29 Gieworkian i in., s. 131. 30 J. Triegubowa, Bajki kriemlewskowo diggera, Ad Marginem, Moskwa 2003, s. 161. 31 „Siegodnia”, 26 sierpnia 1998; i „Moscow Times”, 28 sierpnia 1998. 32 Omawiano tę sprawę podczas konferencji UNESCO 3 maja 1999 r. w stolicy Kolumbii Bogocie, zorganizowanej z okazji Światowego Dnia Wolności Prasy . Patrz: archivestrim.un.org/webdrawer/rec/504045/view/item-in-KAAPressmatters-General1999.pdf. 33 Colton, s. 416. 34 Interfax, 1 września 1998.
35 Associated Press, 13 listopada 1998. 36 Jelcy n, s. 328. 37 Miedwiediew przedstawia jego portret na s. 323–335. 38 Andrew i Mitrochin, The Sword and the Shield, s. 13. 39 Gieworkian i in., s. 133. 40 Colton, s. 419. 41 „Kommiersant”, 13 listopada 1998. 42 Sołdatow i Borogan, s. 17. 43 Z zapisu konferencji prasowej udostępnionego przez Oficjalny Serwis Informacji Zagraniczny ch Kremla, 17 listopada 1998. 44 „Kommiersant”, 17 listopada 1998. 45 Litwinienko w „Mail on Sunday ”, 25 listopada 2006. 46 Goldfarb i Litwinienko, s. 136. 47 Oficjalny Serwis Informacji Zagraniczny ch Kremla, 19 listopada 1998. 48 Argumenty i fakty, 9 grudnia 1998, na podst. transkry pcji i przekładu BBC Worldwide Monitoring. 49 Wy wiad ze Starowojtową w TV6 w Moskwie, 19 września 1998, na podst. transkry pcji i przekładu BBC. 50 Wy wiad autora z Rusłanem Linkowem, „New York Times”, 22 listopada 2002. 51 „New York Times”, 23 listopada 1998. 52 „New York Times”, 24 listopada 1998. 53 „Washington Post”, 6 grudnia 1998. 54 Jelcy n, s. 210–211. 55 Interfax, 18 grudnia 1998.
ROZDZIAŁ 9 1 Irena Lesniewskaja, prezes REN TV, cy towana przez „Kommiersanta”, 19 marca 1999. 2 „Kommiersant”, 19 marca 1999. 3 Jelcy n, Midnight Diaries, s. 223. 4 Tamże, s. 222, 236. 5 „Washington Post”, 8 marca 1999. 6 D.E. Hoffman, The Oligarchs: Wealth and Power in the New Russia, PublicAffairs, Nowy Jork 2002, s. 459. 7 Jelcy n, s. 227.
8 Associated Press, 17 marca 1999. 9 J. Skuratow, Wariant drakona, Detectiv Press, Moskwa 2000, s. 235. 10 Tamże, s. 147. 11 Tamże, s. 236. 12 „New York Times”, 20 grudnia 1998. 13 Skuratow, s. 7–8. 14 Jelcy n, s. 225. Bez względu na wy raźne rozgory czenie i kontrowersje doty czące tej sprawy nie ma istotny ch różnic między relacjami Skuratowa i Jelcy na z tego spotkania – różnią się przede wszy stkim tonem i oczy wiście domniemany m znaczeniem słów, które tam padły . Wersja Putina – niestety okrojona – znajduje się w Gieworkian i in., First Person, s. 198–199, i zawarte w niej fakty pokry wają się z tamty mi dwiema relacjami. 15 Popularność szachów w Rosji sprawia, że odniesienia do tej gry są wy godną metaforą dla polity ki. Ty tuł wspomnień Skuratowa, Wariant drakona (Wariant smoka) oznacza jedno z główny ch otwarć strategii zwanej obroną sy cy lijską. Jelcy n nazy wał roszadami swoje częste przetasowania personalne w rządzie – roszada to ruch szachowy , w który m król i wieża zamieniają się miejscami. Później ta sama nazwa w ory ginalny m rosy jskim brzmieniu rokirowka została uży ta w odniesieniu do najgłośniejszego gambitu Putina. 16 „New York Times”, 24 marca 1999. 17 Jelcy n, s. 236. 18 „New York Times”, 22 marca 1999. 19 S. Talbott w The Russia Hand przedstawia doskonałą bezpośrednią relację z działań dy plomaty czny ch prowadzony ch między Stanami Zjednoczony mi i Rosją podczas wojny w Kosowie. Por. rozdz. 12 i 13. 20 Tamże, s. 336. 21 Tamże, s. 335. 22 Po wielu latach S. Talbott doszedł do wniosku, że Putin blefował. „Uderzy ło mnie i moich kolegów to, z jaką łatwością i pewnością siebie Putin kłamał nam w ży we oczy ”. Por. S. Talbott, The Making of Vladimir Putin, „Politico”, 19 sierpnia 2014. 23 Autor by ł świadkiem tej prześmiewczej sceny , kiedy przy leciał na lotnisko w Prisztinie na pokładzie helikoptera NATO z Macedonii. 24 W.K. Clark, Waging Modern War: Bosnia, Kosovo and the Future of Combat, PublicAffairs, Nowy Jork 2001, s. 394. 25 S. Talbott, Russia Hand, s. 344. 26 Jelcy n, s. 273–274. 27 Tamże, s. 276.
28 Tamże, s. 275. 29 Interfax, 19 maja 1999. 30 „Komsomolskaja Prawda”, 8 lipca 1999. 31 Miedwiediew, s. 314. 32 Jelcy n, s. 329. 33 Colton, s. 430, 586f. Colton twierdzi, że córka i doradczy ni Jelcy na, Tatiana, z którą ten konsultował wszy stkie sprawy o znaczeniu polity czny m, akurat o ty m z nim nie rozmawiała. Talbott pisze, że premier Izraela Ehud Barak 2 sierpnia pojechał z wizy tą do Moskwy , a potem telefonował do prezy denta Billa Clintona, żeby porównać notatki ze spotkania, które doty czy ły przede wszy stkim zagrożenia ze strony Iranu. Barak przy znał, że Stiepaszy n zrobił na nim dobre wrażenie, ale dowiedział się, że już niedługo zastąpi go „jakiś facet o nazwisku Putin”. 34 Associated Press, 18 lipca 1999. 35 Gieworkian i in., s. 138. 36 Jelcy n, s. 331. 37 „New York Times”, 10 sierpnia 1999. 38 Zieńkowicz, s. 364. 39 Gieworkian i in., s. 139–141.
ROZDZIAŁ 10 1 „Niezawisimaja Gazieta”, 14 sty cznia 2000. 2 Colton, s. 433. 3 Tamże, s. 432. 4 M. Evangelista, The Chechen Wars: Will Russia Go the Way of the Soviet Union?, Brookings Institution Press, Waszy ngton 2002, s. 90–96. Główne siły Basajewa zdołały się wy cofać z Dagestanu bez wielkich strat, co dało podstawy dla teorii spiskowy ch, według który ch jego bojownikom umożliwiono bezpieczny odwrót w ramach większego planu mającego poskutkować wy buchem drugiej wojny czeczeńskiej. Ale zwolennicy tej teorii zdają się nie dostrzegać, jak intensy wne by ły walki w Dagestanie, na co wskazują zniszczenia dokonane w tamtejszy ch miejscowościach. Ponadto zakładają, że rosy jska kontrofensy wa by ła skuteczniejsza, niż to zapewne miało miejsce. 5 Reportaż NTV, 27 sierpnia 1999, na podst. transkry pcji i przekładu BBC. 6 „New York Times”, 8 września 1999. 7 „Moscow Times”, 11 września 1999. 8 Talbott, s. 359.
9 Tamże, s. 359–360. 10 Itar-Tass, 13 września 1999. 11 „New York Times”, 20 września 1999. 12 Itar-Tass, 10 września; „Moscow Times”, 11 września. 13 Na podst. cy tatu w „New York Review of Books”, 22 listopada 2012. 14 „Moscow Times”, 17 września 1999. 15 Interfax, 23 września 1999. To jedna z najsły nniejszy ch wy powiedzi Putina z czasów jego akty wności polity cznej, niezwy kle często cy towana, a nawet omawiana pod kątem naukowy m. Trudno ją precy zy jnie przetłumaczy ć, więc istnieje wiele różny ch wersji. Putin uży ł słowa zamoczit’, co dosłownie znaczy : „zmoczy ć, zlać”. W slangu przestępczy m odnosi się do przelania krwi. Mocza oznacza też mocz, ury nę. Wobec tego waste zdawało mi się odpowiednim słowem. (Autor następująco przetłumaczy ł te słowa na angielski: Russian aircraft are only striking terrorist camps. We will go after them wherever they are. If, pardon me, we find them in the toilet, we will waste them in the outhouse – przy p. tłum.). Uży ł też rosy jskich wy razów pochodzenia francuskiego: pardon i w sortirie. (Drugie z ty ch słów znaczy „wy jść, oddalić się”, co w rosy jskim slangu przy lgnęło do nazwy wy chodka, tzw. sławojki, i jest powszechnie uży wane w wulgarny m kontekście). Por. „Kultura” publikowana przez Uniwersy tet Bremeński w Niemczech, październik 2006, s. 3: http://www.kultura-rus.unibremen.de/kultura_dokumente/ausgaben/englisch/kultura_10_2006_EN.pdf. 16 Wiele napisano o wy darzeniach w Riazaniu i wszy stkie opracowania różnią się wnioskami, ale detale wszędzie są podobne. D. Satter w Darkness at Dawn: The Rise of the Russian Criminal State (Yale University Press, New Haven 2003) prezentuje szczegółową rekonstrukcję przy padku. John B. Dunlop też wierzy , że zamachy bombowe zorganizował sam rząd, żeby usprawiedliwić wy buch drugiej wojny w Czeczenii. Por. The Moscow Bombings of September 1999: Examinations of Russian Terrorist Attacks at the Onset of Vladimir Putin’s Rule, Ibidem, Stuttgart 2012. 17 Sołdatow i Borogan, s. 111. 18 „Moscow Times”, 25 września 1999. 19 Evangelista, s. 68. Evangelista twierdzi, że Putin nie wy korzy stał okazji, którą jeszcze przed wy buchem wojny podsunęły mu różnice między Maschadowem i Basajewem. 20 „New York Times”, 30 września 1999. 21 Ch. King, The Ghost of Freedom: A History of the Caucasus, Oxford University Press, Oxford 2008, s. 238. 22 „Wriemia”, 27 września 1999. 23 Rossija TV, 20 października 1999, na podst. transkry pcji BBC.
24 Primakow w TV6, na podst. transkry pcji Oficjalnego Serwisu Informacji Zagraniczny ch Kremla, 1 października 1999. 25 Jelcy n, s. 338, 344. 26 Goldfarb i Litwinienko, s. 191. 27 Hoffman, s. 461–470. 28 „New York Times”, 14 października 1999. 29 „Niezawisimaja Gazieta”, 19 listopada 1999. 30 Colton i McFaul, s. 56. 31 „Siegodnia”, 25 listopada 1999. 32 Jelcy n, s. 361. 33 „Wriemia”, 27 września 1999. 34 Colton, s. 434. 35 Jelcy n, s. 6. W Gieworkian i in., s. 204, Putin wspomina podobną reakcję: „Nie jestem na to gotowy ”. 36 Jelcy n, s. 355–356. 37 Talbott, s. 7. 38 Jelcy n, s. 7–8. 39 Tamże. 40 Interfax, 30 grudnia 1999. 41 Human Rights Watch opublikował w swoim serwisie internetowy m obszerny reportaż o Czeczenii, dostępny pod adresem: www.hrw.org. 42 Interfax, 30 grudnia 1999. 43 Orędzie Jelcy na i kolejne orędzia Putina zostały przetłumaczone na języ k angielski i zarchiwizowane na oficjalnej witry nie internetowej Kremla: http://archive.kremlin.ru. 44 O.M. Błocki, Władimir Putin. Doroga k własti, s. 417. 45 Gieworkian i in., s. 138. 46 Reportaż NTV, 25 grudnia 2001. 47 Wy danie w Niemczech tej książki by ło głośny m wy darzeniem w owy m czasie. Por. „St. Petersburg Times”, 23 lutego 2001. Później wy dano ją w Rosji pod ty tułem Pikantnaja drużba (Pikantna przy jaźń), który odzwierciedlał plotkarski charakter tej opowieści o małżeństwie Putinów. 48 Gieworkian i in., s. 206. 49 Tamże, s. 189. 50 Jelcy n, s. 14. 51 Tamże, s. 366.
52 Gieworkian i in., s. 144–145.
ROZDZIAŁ 11 1 Sakwa, Putin: Russia’s Choice, s. 43. 2 Tamże, s. 251–262. 3 Tamże, s. 44. 4 „New York Times”, 5 lutego 2000. 5 Colton i McFaul, s. 176–177. Cy tat z Wasilija Starodubcewa, gubernatora Tuły , z „New York Timesa”, 6 sty cznia 2000. 6 Wy wiad z Natalią Timakową, jedną z trzech kobiet, które udzieliły wy wiadów w marcu 2013 r. Timakowa, by ła dziennikarka, zaczęła pracować w biurze prasowy m Putina w 1999 r., kiedy ten został premierem. Jest rzecznikiem prasowy m obecnego premiera. 7 Por. esej Richarda Torrencé’a w St. Petersburg, 1993–2003: The Dynamic Decade, red. J.L. Reed, B.A. Ruble, W.C. Brumfield, St. Petersburg Conservancy , Waszy ngton 2010. 8 A. Osłon, Putinskoje bolszinstwo kak socialnyj fakt, marzec 2001, Fundacja Opinii Publicznej. 9 Ten list, dostępny na stronie internetowej Kremla: http://archive.kremlin.ru/eng, wy drukowano w gazetach „Izwiestia”, „Kommiersant” i „Komsomolskaja Prawda”. 10 Do dzisiaj trwają niejasności doty czące szacunkowej liczby ofiar tej wojny po stronie Rosji. Straty wśród Czeczenów – zarówno bojowników, jak i ludności cy wilnej – pozostają nieznane. 11 M. Gordon, The Grunts of Grozny, „New York Times Magazine”, 27 lutego 2000. 12 W wy wiadzie telewizy jny m udzielony m po zatrzy maniu Babickiego Putin utrzy my wał, że popiera wolność prasy , ale jednocześnie stwierdził, że rosy jskie media służą indy widualny m interesom, a nie interesom państwa. Od początku rozumiał, jak ważne jest wpły wanie na opinię publiczną przez kontrolę nad mediami. Uważał, że to podstawowa lekcja, którą wy ciągnął z kariery w KGB. „Służba wy wiadowcza to w gruncie rzeczy służba informacy jna. To przede wszy stkim praca polegająca na kształtowaniu i przekazy waniu informacji”. Wy wiad w ORT 7 lutego 2000 r., dostępny w archiwach Kremla. 13 „New York Times”, 3 lutego 2000. 14 „New York Times”, 8 lutego 2000. 15 Wy wiad dla BBC, 5 marca 2000. 16 B. Judah, Fragile Empire: How Russia Fell In and Out of Love with Vladimir Putin, Yale University Press, New Haven 2013, rozdz. 2. 17 „Moscow Times”, 9 września 2000. 18 Miedwiediew, s. 360.
19 Satter w Darkness at Dawn, s. 30, identy fikuje go jako Aleksieja Piniajewa. Sam Piniajew później zaprzeczy ł w telewizji publicznej, jakoby opowiedział dziennikarzom tę historię. 20 „Nowaja Gazieta”, 10 marca 2000. 21 „Moscow Times”, 17 marca 2000. 22 Gieworkian i in., s. 143–144. 23 „Moskowskaja Prawda”, 22 lipca 1999. 24 „New York Review of Books”, 13 kwietnia 2000. Soros stwierdził, że „nie wierzy ”, że zamachów dokonano po to, aby usprawiedliwić wojnę. „To by łby szatański plan – napisał, jednak dodał, że nie może całkowicie wy kluczy ć takiej możliwości: – Z punktu widzenia Bieriezowskiego ów zamach miałby sens. Nie ty lko umożliwiłby wy bór prezy denta, który zapewni niety kalność Jelcy nowi i jego rodzinie, ale i jemu samemu pozwoliłby sterować Putinem. Do tej pory nie znalazły się dowody , które zaprzeczały by tej teorii”. 25 Colton i McFaul, s. 191. 26 Wy wiad autora z Michaiłem Kasjanowem, marzec 2013. 27 Felsztinski i Priby łowski w The Corporation (s. 461–463) stawiają niepopartą dowodami hipotezę, że ktoś mógł by ć przy nim w chwili śmierci. Sugerują też, że został otruty przez swojego bliskiego współpracownika Władimira Putina. Ten zarzut zdaje się absurdalny , ale w 2000 r. kry ty cy Putina zaczęli doszukiwać się schematu działania w przedwczesny ch zgonach. 28 „New York Times”, 10 sierpnia 1996. 29 Jelcy n, s. 383. 30 Tamże, s. 384. 31 Gieworkian i in., s. 153–161. 32 Siergiej Pugaczow, bankier i biznesmen, który kiedy ś blisko współpracował z Putinem, a od 2010 r. przeby wa na dobrowolnej banicji, stwierdził podczas wy wiadu z autorem w grudniu 2014 r. w Londy nie, że Ludmiła akty wnie udzielała się w działalności biznesowej przez cały okres prezy dentury jej męża, chociaż zawsze robiła to dy skretnie. To samo powiedział by ły funkcjonariusz amery kańskiego wy wiadu, który zgodził się na rozmowę pod warunkiem zachowania anonimowości. Nigdy jednak nie zostały ujawnione żadne dowody świadczące o jej inwesty cjach ani akty wach. 33 „Nowaja Gazieta”, 28 sty cznia 2009. 34 Wy wiad autora z Władimirem Jakuninem, sty czeń 2014. 35 Dawisha, s. 96. 36 Witry na internetowa Kremla, wy wiad dla ORT, 7 lutego 2000. 37 Gieworkian i in., s. 159.
38 D. Treisman, The Return: Russia’s Journey from Gorbachev to Medvedev, Free Press, Nowy Jork 2011, s. 232. 39 Hoffman, s. 479. 40 Tamże, rozdz. 7 zawiera opis jego ży cia. 41 Klebnikow, s. 153–154. Bieriezowski zawsze dementował pogłoski, jakoby poprosił Korżakowa o zorganizowanie takiego zabójstwa. 42 „Los Angeles Times”, 3 czerwca 2000; oraz „New York Times”, 18 czerwca 2000. 43 Por. wy wiad z Putinem w Radiu Majak, 18 marca 2000. 44 Talbott, s. 7. Talbott dokonuje oceny pierwszy ch lat prezy dentury Putina: „Nie by łem pewien, czy utrzy muje w tajemnicy , jak wiele ruchów naprzód zaplanował, czy raczej jak mało. Zdawało się, że udaje mu się znajdować we właściwy m miejscu we właściwy m czasie i z właściwy m patronem; awansował o wiele wy żej, niż sugerowałoby jego doświadczenie i umiejętności, dzięki który m dał się poznać. By ł zręczny m takty kiem, ale podejrzewałem, że słabo radzi sobie z długofalową strategią. Wciąż widziałem w nim układnego gliniarza, który poniekąd przy padkiem zajął ważne stanowisko, jednak będzie mu potrzebne coś więcej niż szczęście, żeby się na nim utrzy mać”. 45 „New York Times”, 29 sierpnia 2000. 46 Listy Kolesnikowa znaleziono dopiero w październiku, gdy z pokładu wy doby to pierwsze ciała. Jego zapiski, z który ch wy ziera odwaga i miłość do żony , wy wołały kolejną falę żalu wśród Rosjan i odcisnęły silne piętno na kulturze. W 2007 r. zespół rockowy DDT i Jurij Szewczuk nagrali wzruszający utwór oparty na ty ch listach: Kapitan Kolesnikow piszet nam pismo (Kapitan Kolesnikow pisze do nas list). 47 „Moscow Times”, 2 września 2000. 48 Goldfarb i Litwinienko, s. 209. 49 Tamże, s. 210–211. 50 Hoffman, s. 488. Hoffman opiera się na relacjach samego Bieriezowskiego, które za każdy m razem nieco różniły się szczegółami, ale ich sens by ł zawsze ten sam. 51 P. Truscott, Kursk: The Gripping True Story of Russia’s Worst Submarine Disaster, Simon & Schuster, Londy n 2004, s. 85. 52 „Moscow Times” 12 września 2000 r. opublikował przetłumaczony na języ k angielski stenogram z tego spotkania, dostępny online na: http://www.themoscowtimes.com/news/article/face-the-nation-putin-and-the-kurskfamilies/258935.html. 53 „Kommiersant”, 24 sierpnia 2000. Ty tuł tego arty kułu brzmiał: Jak Putin porwał Widiajewo. 54 Por. R. Brannon, Russian Civil-Military Relations, Ashgate, Farnham 2009, rozdz. 6.
55 Hill i Gaddy , s. 208. 56 Wy wiad autora z Siergiejem Pugaczowem, Londy n, grudzień 2014.
ROZDZIAŁ 12 1 Baker i Glasser, s. 122. 2 Rice Condoleezza, No Higher Honor: A Memoir of My Years in Washington, Crown, Nowy Jork 2011, s. 75. Wcześniej w swoich pamiętnikach Rice wspomina spotkanie z Putinem w 1992 r., kiedy odwiedziła Petersburg jako wy kładowca Uniwersy tetu Stanforda, żeby omówić z Anatolijem Sobczakiem projekt utworzenia uniwersy tetu europejskiego. Sobczak wy dał przy jęcie, na które, w odczuciu Rice, przy szło wielu Tołstojów i Puszkinów, a także „jeden człowiek, który zdawał się jakby z innej bajki, nosił garnitur pasujący do wy sokiego rangą radzieckiego urzędnika”. Ty m człowiekiem by ł Putin (s. 61). 3 Archiwum kremlowskie, 11 września 2001. 4 Bush, s. 196. 5 K. Hughes, Ten Minutes from Normal, Viking, Nowy Jork 2004, s. 218. 6 Bush, s. 196. 7 Por. georgewbush-whitehouse.archives.gov/news/releases/2001/06/20010618.html. 8 „New York Times”, 16 czerwca 2001. 9 Breakfast with David Frost, BBC, 5 marca 2000. 10 The Kremlin and the High Command: Presidential Impact on the Russian Military from Gorbachev to Putin, red. Herspring Dale R., University Press of Kansas, Lawrence 2006, s. 180. 11 D. Trenin, Military Reform: Can It Get off the Ground Under Putin?, „Demokratizatsiy a”, 22 marca 2001. 12 Z witry ny internetowej Kremla, 9 lutego 2000. Pięć lat później Putin wrócił do tego hasła, udzielając wy wiadu niemieckiej telewizji 5 maja 2005 r. „W Rosji mówi się, że kto nie żałuje upadku Związku Radzieckiego, ten nie ma serca. Kto chce jego powrotu, nie ma rozumu. Nie żałujemy jego upadku. Po prostu stwierdzamy fakt i wiemy , że trzeba patrzeć w przy szłość, a nie oglądać się za siebie. Nie pozwolimy , żeby przeszłość nam ciąży ła i spowalniała nasz rozwój”. Generał Aleksander Lebiedź uży ł niemal identy cznego sformułowania w swoich wspomnieniach opublikowany ch w 1997 r. pod ty tułem My Life and My Country, wy raźnie mówiąc, że Putin nie ukuł tego powiedzenia. 13 „New York Times”, 3 lutego 2003. Putin uczestniczy ł w obchodach sześćdziesiątej rocznicy zwy cięstwa pod Stalingradem, ale nie uży wał tej nazwy . Podczas siedemdziesiątej rocznicy
przy jął się zwy czaj, by co roku przez sześć dni Wołgograd ry tualnie nazy wać Stalingradem, żeby upamiętnić ważne daty związane z wojną. Dawna nazwa zatem często rozbrzmiewa w wy powiedziach Putina doty czący ch tej uroczy stości. „Stalingrad oczy wiście pozostanie na zawsze sy mbolem męstwa i jedności narodu rosy jskiego” – mówił. Volga-Media, http://www.vlg-media.ru/society /vladimir-putin-pozdravil-volgogradcev-2222.html. 14 „Izwiestia”, 5 grudnia 2000, dostęp przez newsletter Johnson’s Russia List, http://russialist.org. 15 „Komsomolskaja Prawda”, 7 grudnia 2000. 16 „Kommiersant”, 21 marca 2001. 17 „Izwiestia”, 9 listopada 2000. Podczas wy wiadu z dziennikarzami, między inny mi z autorem, w grudniu 2006 r. Iwanow twierdził, że poznali się w 1977 r., ale dodał: „Nie chcę się wdawać w szczegóły ”. 18 T. Gomart, Russian Civil-Military Relations: Putin’s Legacy, Carnegie Endowment for International Peace, Waszy ngton 2008, s. 52. 19 Rossija TV, 28 marca 2001, na podst. transkry pcji i przekładu BBC. 20 „New York Times”, 20 lutego 2008. W 2005 r. Szwajcarzy zatrzy mali Adamowa na podstawie wy danego przez Stany Zjednoczone nakazu aresztowania, Rosja odmówiła jednak jego ekstrady cji do Amery ki, obawiając się, że wy jawi tajemnice związane z bronią atomową. Rosy jska prokuratura sama oskarży ła go o naduży cie urzędu i w luty m 2008 r. wy dała wy rok skazujący . Dwa miesiące później Adamow wy szedł na wolność dzięki zawieszeniu kary i zaczął po cichu znikać z celownika opinii publicznej. 21 „Izwiestia”, 29 marca 2001. 22 Associated Press, 14 września 2001. 23 Schröder nalegał, żeby Putin interweniował w jedny m z najgłośniejszy ch procesów sądowy ch, które by ły następstwem wojny – i jedny m z niewielu takich procesów. Tego dnia, kiedy Putin został wy brany , pułkownik Jurij Budanow, odznaczony orderami rosy jski dowódca, uprowadził ledwo osiemnastoletnią Czeczenkę, Elzę Kungajewą. Zabrał ją pod pretekstem przesłuchania do swojej kwatery , gdzie pobił ją, zgwałcił, a w końcu udusił. 24 Peggy Noonan opisała tę scenę w arty kule w „Wall Street Journal”, 25 czerwca 2001. 25 Bush, s. 431. 26 Tamże, s. 200; Rice, s. 97. 27 Hughes, s. 284–285. 28 P. Pomerantsev, Putin’s Rasputin, „London Review of Books”, 20 października 2011. Lenta.ru także szczegółowo prezentuje jego sy lwetkę i przebieg kariery : http://lenta.ru/lib/14159273/full.htm. 29 „Moscow Times”, 4 kwietnia 2002.
30 Human Rights Watch, raport Swept Under: Torture, Forced Disappearances, and Extrajudicial Killings During Sweep Operations in Chechnya, 2 lutego 2002. 31 P.K. Baev, Putin’s War in Chechnya: Who Steers the Course? Okólnik Program on New Approaches to Russian Security, listopad http://www.ponarseurasia.org/sites/default/files/policy -memos-pdf/pm_0345.pdf. 32 Wy wiad z Pawłowem, „Niezawisimaja Gazieta”, 9 września 2002. 33 „New York Times”, 23 sierpnia 2002.
2004,
34 „Moscow Times”, 26 września 2002. 35 Por. Terror in Moscow, bry ty jski film dokumentalny , który w 2003 r. nadały Channel 4 w Wielkiej Bry tanii i HBO w Stanach Zjednoczony ch. Mowsar naprawdę nazy wał się Sulejmenow, ale przy jął nazwisko Barajew po śmierci swojego wuja. 36 RIA Novosti, 12 października 2002. W sierpniu 2001 r. jeszcze raz my lnie ogłoszono jego śmierć. 37 Wy wiad z rosy jskim urzędnikiem wy sokiego szczebla, który przeby wał z Putinem na Kremlu podczas ty ch trzech dni. Rozmowę przeprowadzono z zastrzeżeniem anonimowości rozmówcy . 38 Sołdatow i Borogan, s. 135–136. 39 Terror in Moscow, bry ty jski film dokumentalny z 2003 r. (por. przy p. 35). Inne sugesty wne relacje z ty ch wy darzeń znajdują się w: P. Baker, S. Glasser, Kremlin Rising; P. Truscott, Putin’s Progress: A Biography of Russia’s Enigmatic President, Vladimir Putin, Simon & Schuster, Londy n 2004; A. Politkovskay a, A Russian Diary: A Journalist’s Final Account of Life, Corruption and Death in Putin’s Russia, Random House, Nowy Jork 2007. 40 Przeprowadzony 25 października, drugiego dnia zamachu, wy wiad w NTV z terrory stami przetrzy mujący mi zakładników; na podst. transkry pcji BBC. Ministerstwo komunikacji zakazało NTV transmisji ścieżki dźwiękowej tego wy wiadu podczas oblężenia teatru, więc nadano jedy nie obraz. Brak dźwięku iry tował terrory stów. 41 Wy wiad autora z Michaiłem Kasjanowem; A. Roxburgh, The Strongman: Vladimir Putin and the Struggle for Russia, I.B. Tauris, Londy n 2012, s. 70. 42 Wy wiad z Jawlinskim w Radio Liberty , 28 października 2002. 43 A. Politkovskay a, Is Journalism Worth Dying For?, Melville House, Nowy Jork 2011, s. 229. 44 „New York Times”, 1 listopada 2002. 45 Sołdatow i Borogan, s. 142. 46 „New York Times”, 27 października 2002. 47 Przez jakiś czas po oblężeniu teatru dane doty czące liczby ofiar by ły niekonkretne, ale ostateczna, godna zaufania lista została sporządzona przez organizację Nord-Ost, która wy stępuje w imieniu ofiar: www.nord-ost.org.
48 Europejski Try bunał Praw Człowieka orzekł w grudniu 2011 roku, że Rosja naruszy ła prawa sześćdziesięciu czterech ofiar, nie zapewniwszy im właściwej pomocy medy cznej, i zarządził wy płatę odszkodowań wy noszący ch niemal dwa miliony dolarów. Postanowienie sądu nie doty czy ło przebiegu i potencjalnego naruszenia standardów między narodowy ch podczas akcji ratunkowej. 49 „New York Times”, 13 listopada 2002.
ROZDZIAŁ 13 1 „Izwiestia”, 25 lutego 2000. 2 Gustafson, s. 283. 3 M. Chodorkowski, N. Gieworkian, Tiurma i wolia, Howard Roark, Moskwa 2012, s. 228–229. 4 R. Sakwa, The Quality of Freedom: Khodorkovsky, Putin and the Yukos Affair, Oxford University Press, Oxford 2009, s. 143. 5 Chodorkowski i Gieworkian, s. 356. 6 Wy wiad autora z Andriejem Iłłarionowem z kwietnia 2013 r. Spotkanie by ło transmitowane przez telewizję i szeroko opisy wane w prasie. Gustafson, Sawka oraz Baker i Glasser także wspominają o tej rozmowie. Współautorka Chodorkowskiego, Natalia Gieworkian, przy tacza ją w Tiurma i wolia, s. 52. 7 Wy wiad z Iłłarionowem. 8 Baker i Glasser, s. 282. 9 Wy wiad z Wiktorem Gieraszczenko, „Nowaja Gazieta”, 10 lipca 2008, przetłumaczony na jęz. angielski na stronie internetowej Chodorkowskiego: www.khodorkovsky .com. 10 Gustafson, s. 247. 11 Sakwa, Quality of Freedom, s. 97. 12 „New York Times”, 31 maja 2001. 13 Gustafson, s. 320. 14 Tamże, s. 233. 15 Tamże, s. 234. 16 Przy ONZ stworzono niezależną komisję do zbadania korupcji towarzy szącej programowi „ropa za ży wność”, por. http://www.cfr.org/corruption-and-bribery /independent-inquiry committee-report-manipulation-un-oil-food-programme/p9116. Komisja przedstawiła swoje wnioski w październiku 2005 r. i wskazała Ży rinowskiego oraz Wołoszy na jako beneficjentów decy zji Saddama Husajna o uprawnieniu niektóry ch firm i osób pry watny ch do sprzedaży z wy soką prowizją irackiej ropy naftowej.
17 Ch. Duelfer, Hide and Seek: The Search for Truth in Iraq, PublicAffairs, Nowy Jork 2009, s. 448. 18 Bush, s. 233. 19 Baker i Glasser, s. 216. 20 Bush przy pomina tę rozmowę w: B. Woodward, Plan of Attack, s. 404–405. 21 „New York Times”, 25 marca 2003. 22 „New York Times”, 16 sty cznia 2003. 23 „New York Times”, 23 kwietnia 2003. 24 Wy wiad z Kasjanowem, marzec 2013. 25 „New York Times”, 2 maja 2003. 26 Sakwa, Quality of Freedom, s. 91. 27 Tamże, s. 91. 28 Gustafson, s. 296. 29 Sakwa, Quality of Freedom, s. 144. 30 Tamże, s. 144. 31 Wy wiad autora z by ły m urzędnikiem kremlowskim wy sokiego szczebla, przeprowadzony w kwietniu 2013 r. Latem 2003 r., kiedy sprawa nabrała tempa, ten sam urzędnik przedstawił reporterom w Moskwie podobną wersję zdarzeń, mówiąc, że doszło do „zorganizowanego ataku”, chociaż jego sprawcy pozostali bezimienni. 32 Autor uczestniczy ł z inny mi moskiewskimi korespondentami w ty m wy wiadzie udzielony m 19 września 2003 r. w Nowo-Ogariowie. 33 Sakwa, Quality of Freedom, s. 89. 34 Gustafson, s. 304. 35 Chodorkowski i Gieworkian, s. 56. 36 Gustafson, s. 299–300. 37 Wy wiad z Chodorkowskim w „New York Timesie”, październik 2003. 38 J. Browne, P. Anderson, Beyond Business: An Inspirational Memoir from a Remarkable Leader, Phoenix, Londy n 2011; cy towani w: David Remnick, Gulag Lite, „New Yorker”, 20 grudnia 2010. 39 Stenogram tego wy wiadu opublikowano 5 października 2003 r.; jest dostępny na www.ny times.com/2003/10/05/international/06PTEXT-CND.html. 40 Wy wiad z rosy jskim by ły m urzędnikiem wy sokiego szczebla; kwiecień 2013. 41 A. Drel [w:] „New York Timesie”, 1 listopada 2003. 42 „New York Times”, 28 października 2003. 43 Wy wiad z rosy jskim by ły m urzędnikiem wy sokiego szczebla; kwiecień 2013.
44 M. Kasjanow, J. Kisjelow, Biez Putina, „Nowaja Gazieta”, Moskwa 2009, s. 222. 45 „New York Times”, 1 listopada 2003. 46 Wy wiad z rosy jskim urzędnikiem wy sokiego szczebla; kwiecień 2013. 47 Por. wy rok Stałego Try bunału Arbitrażowego z 18 lipca 2014, Yukos Universal Limited v. The Russian Federation, s. 64. 48 „New York Times” 7 grudnia 2003. 49 RIA Novosti, 9 kwietnia 2005. 50 „Express Gazieta”, 16 sierpnia 2006, www.eg.ru/daily /animal/8134. 51 „Mam nadzieję, że mój pies pani nie przeszkadza” – zwrócił się Putin do kanclerz Angeli Merkel podczas jej wizy ty w Soczi w 2007 r., chociaż na pewno wiedział, że ta boi się psów. Koni położy ła się u jej stóp, co wy raźnie pogorszy ło samopoczucie Merkel. Później kanclerz zrelacjonowała amery kańskim dy plomatom przebieg tego spotkania. Dodała, że przy wy łączony ch kamerach Putin powiedział coś, co zinterpretowała jako aluzję do jej profilu osobowego stworzonego przez oficerów wy wiadu: „Wiem o pani wszy stko”. 52 Bush, s. 433. Bush później opowiedział tę historię premierowi Kanady Stephenowi Harperowi, który odparł: „Masz szczęście, że pokazał ci ty lko psa”. 53 „New York Times”, 8 grudnia 2003. 54 Tamże.
ROZDZIAŁ 14 1 Por. www.newsru.com, 19 kwietnia 2005. 2 Autor odwiedził mieszkanie i częściowo odtworzy ł ich udział we wrześniowy ch wy darzeniach; „New York Times”, 10 września 2004. 3 P.J. Murphy , Allah’s Angels: Chechen Women in War, Naval Institute Press, Annapolis 2010. Autor opisuje losy ty ch czterech kobiet i cy tuje raporty , z który ch wy nika, że Rosa Nagajewa nie by ła terrory stką sprzed stacji metra, bo w ty m czasie znajdowała się z Marjam Taburową w Biesłanie. 4 „Washington Post”, 27 października 2003. 5 Gustafson, s. 264. 6 „Wiedomosti”, 12 sty cznia 2004. 7 Kasjanow, s. 226. 8 Władimir Ry żkow, The Liberal Debacle, „Journal of Democracy ” 15, no. 3, lipiec 2004. 9 „New York Times”, 9 sty cznia 2004. 10 Itar-Tass, 13 lutego 2004.
11 Goldfarb i Litwinienko, s. 308. 12 Interfax, 10 lutego 2004. 13 „New York Times”, 3 lutego 2004. 14 „Kommiersant”, 11 listopada 2006. 15 „New York Times”, 6 marca 2004. 16 Raport z misji OBWE, 2 czerwca 2004. 17 Baker i Glasser, s. 325. 18 Kasjanow, s. 241. 19 Tamże, s. 241. 20 A. Politkovskay a, Putin’s Russia, Harvill Press, Londy n 2004, s. 274. 21 „Wiedomosti”, 2 marca 2004. 22 „Nowaja Gazieta”, 11 października 2007. W 2007 r. Fradkow stanął na czele wy wiadu zagranicznego, co potwierdziło plotki o jego przeszłości zawodowej. 23 Felsztinski i Priby łowski, s. 80. 24 Oficjalny Serwis Informacji Zagraniczny ch Kremla, 16 marca 2004. 25 „Wriemia Nowosti”, 15 marca 2004. 26 Ry żkow, s. 54, 57. 27 „Wiedomosti”, 29 marca 2004; Chodorkowski zamieścił ten list wraz z angielskim tłumaczeniem na swojej stronie internetowej: www.khodorkovsky .com. 28 Najbardziej miarodajny i kompletny opis oblężenia szkoły w Biesłanie to budząca grozę rekonstrukcja zdarzeń oparta na rozmowach z zakładnikami, której dokonał C.J. Chivers w The School, „Esquire”, czerwiec 2006, s. 140. 29 „New York Times”, 10 maja 2004. 30 „New York Times”, 12 maja 2004. 31 „New York Times”, 2 września 2004. 32 Asłambek Asłachanow, główny doradca Putina w sprawach doty czący ch Czeczenii, cy t. w Baker i Glasser, s. 23. 33 Hutchins i Korobko, s. 292. 34 Sołdatow i Borogan, s. 159. 35 „Kommiersant”, 3 września 2004. 36 Ledeneva, s. 36. Ledeneva cy tuje wy powiedź anonimowego urzędnika, którego zmuszono, by powtarzał kłamstwa doty czące liczby ofiar, i który – jak wielu inny ch – zmienił stanowisko w tej sprawie. „Po powrocie z Biesłanu stał się inny m człowiekiem”. 37 A. Politkovskay a, Is Journalism Worth Dying For?, s. 251–252. 38 Sołdatow i Borogan, s. 157.
39 „New York Times”, 4 września 2004. 40 Tamże. 41 Sołdatow i Borogan, s. 159. 42 Tamże, s. 162. 43 „New York Times”, 4 września 2004. 44 Całe wy stąpienie Putina, przetłumaczone na jęz. angielski, wy drukował „New York Times”, 5 września 2004. 45 „Moskowskije Nowosti”, 17–23 września 2004. 46 Wy wiad autora z Aleksandrem Drozdowem, dy rektorem Centrum im. Bory sa Jelcy na w Moskwie, czerwiec 2014. 47 M. Mendras, Russian Politics: The Paradox of a Weak State, Columbia University Press, Nowy Jork 2012, s. 185. Podczas dorocznego zjazdu Klubu Wałdajskiego, który odby ł się po ataku, Putin wy głosił podobną opinię. Przy pomniał spór o wy bory w Karaczajo-Czerkiesji, w który ch uczestniczy ł jako mediator, będąc szefem Rady Bezpieczeństwa pod rządami Jelcy na. Przedstawił ten problem jako przy kład zagrożeń wy nikający ch z wolny ch wy borów, o czy m informuje jeden z uczestników zjazdu, Clifford Kupchan. 48 „New York Times”, 15 września 2004.
ROZDZIAŁ 15 1 „New York Times”, 20 grudnia 2004. 2 J.V. Koshiw, Abuse of Power: Corruption in the Office of the President, Artemia Press, 2013, s. 149. 3 Roxburgh, s. 108–109. 4 Tamże, s. 116. 5 Tamże, s. 129. 6 A. Åslund, How Ukraine Became a Market Economy and Democracy, Peter G. Peterson Institute for International Economics, Waszy ngton 2009, s. 170. 7 Por. też It’s a Gas – Funny Business in the Turkmen-Ukraine Gas Trade, raport organizacji Global Witness, dostępny na jej stronie internetowej: www.globalwitness.co.uk. 8 „Ky iv Post”, 29 lipca 2004. 9 Koshiw, s. 136. 10 B. Wołodarskij, The KGB’s Poison Factory: From Lenin to Litvinenko, Zenith Press, Minneapolis 2009, s. 98. 11 Åslund, s. 180.
12 Pełny stenogram tego długiego wy wiadu z Putinem znajduje się w internetowy m archiwum Kremla, 27 października 2004. 13 M. MacKinnon, The New Cold War: Revolutions, Rigged Elections and Pipeline Politics in the Former Soviet Union, Carroll & Graf, Nowy Jork 2007, s. 181. 14 N. Pietrow, A. Riabow, Russia’s Role in the Orange Revolution, [w:] Revolution in Orange. The Origins of Ukraine’s Democratic Breakthrough, red. A. Åslund, M. McFaul, Carnegie Endowment for International Peace, Waszy ngton 2006, s. 158. 15 Tamże, s. 157. 16 „New York Times”, 22 listopada 2004. 17 Roxburgh, s. 138. 18 „New York Times”, 3 grudnia 2005. 19 Wy wiad autora z Wiktorem Juszczenką, 2006. 20 „Ky iv Post”, 29 października 2009. 21 RIA Novosti, 24 lutego 2005. 22 P. Baker, Days of Fire: Bush and Cheney in the White House, Doubleday , Nowy Jork 2013, s. 383. 23 Bush, s. 432. 24 Rice, s. 366. 25 „New York Times”, 9 października 2005. 26 Ten fragment pochodzi z internetowego przekładu na jęz. angielski wy dawanej w Pary żu rosy jskiej gazety „Wozrożdienije”, data wy d. 27 czerwca 1925. Tłumaczenie można znaleźć pod adresem: www.freerepublic.com/focus/news/30343571/posts. O Iljinie piszą Hill i Gaddy w Mr. Putin, s. 106–107, a także: G. Fagan w: Believing in Russia – Religious Policy After Communism, Routledge, Londy n 2013. 27 „New York Times”, 3 lipca 2005. 28 „New York Times”, 17 maja 2005.
ROZDZIAŁ 16 1 Wy wiad z rosy jskim by ły m urzędnikiem wy sokiego szczebla, który prosił o zachowanie anonimowości; kwiecień 2013. Zarówno Thane Gustafson, jak i Richard Sakwa prezentują stanowisko, że rola Putina w ataku na Jukos wy nikała raczej z improwizowany ch działań niż z zimnej kalkulacji, o którą oskarżają go kry ty cy , efekt by ł jednak ten sam. 2 Wheel of Fortune Gustafsona zawiera doskonałą analizę historii przemy słu naftowego w ZSRR i Rosji, a także opis aukcji Jukosu. Por. szczególnie rozdz. 5, The Russian „Oil Miracle”.
3 Cy t. za Baker i Glasser, s. 347. 4 Dziesięć lat później, w lipcu 2014 r., Stały Try bunał Arbitrażowy w Hadze wy dał osąd, że chodziło o „celowe i długotrwałe działanie, którego celem by ło zniszczenie Jukosu, przejęcie jego akty wów i wy eliminowanie [Chodorkowskiego jako] potencjalnego ry wala polity cznego”. Por. wy rok try bunału z 18 lipca 2014 r., Yukos Universal Limited v. The Russian Federation, s. 30. 5 Sakwa, Quality of Freedom, s. 92. Sakwa twierdzi, że Putin nie by ł inicjatorem ataku prokuratorskiego, ale został przekonany przez inny ch, że to konieczna decy zja. Jego zdaniem za rozbiorem Jukosu stało „politbiuro” (s. 106). 6 Gustafson pisze o historii Rosnieftu w Wheel of Fortune, rozdz. 8, Russia’s Accidental Oil Champion: The Rise of Rosneft. 7 „New York Times”, 28 października 2004. 8 Gustafson, s. 343. 9 Tamże. 10 Por. Gustafson, rozdz. 8. 11 „New York Times”, 20 grudnia 2004. 12 „New York Times”, 21 grudnia 2004. 13 „Moscow Times”, 29 grudnia 2004. 14 Putin sam to przy znał w wy wiadzie udzielony m hiszpańskim dziennikarzom 7 lutego 2006 r., dostępny m w internetowy m archiwum Kremla. 15 Gustafson, s. 348. 16 Stały Try bunał Arbitrażowy w Hadze cy tował to oświadczenie Putina jako obciążający dowód, który potwierdził, że aukcja by ła szeroko zakrojony m spiskiem; por. wy rok try bunału, Yukos Universal Limited v. The Russian Federation, 18 lipca 2014, s. 330. Por. też blog The Financial Times Alphaville, 28 lipca 2014, http://ftalphaville.ft.com/2014/07/28/1910622/y ukosputins-loose-lips/. 17 Podczas procesu angielski przekład został zamieszczony przez zwolenników Chodorkowskiego na: http://mikhail_khodorkovsky _society _three.blogspot.com/2005/04/final-statement-inmeshchansky -court.html. 18 R. Sakwa, Putin and the Oligarch: The Khodorkovsky – Yukos Affair, I.B. Tauris, Londy n 2014, s. 107. 19 Associated Press, 25 czerwca 2005. 20 Podczas gali dobroczy nnej zorganizowanej na jego cześć w nowojorskim Carnegie Hall Kraft wspominał, jaką presję wy wierał na niego Biały Dom w tej sprawie, „New York Post”, 15 czerwca 2013.
21 „Boston Globe Magazine”, 19 marca 2007. 22 Depesza dy plomaty czna amery kańskiego ambasadora Williama Burnsa, datowana na 2 kwietnia 2007 r., ujawniona przez WikiLeaks w 2010. 23 Treisman, s. 115. 24 „Moscow Times”, 19 kwietnia 2005. 25 M.I. Goldman, Petrostate: Putin, Power and the New Russia, Oxford University Press, Oxford 2008, s. 124. 26 Bory s Niemcow i Władimir Miłow, by li urzędnicy państwowi i liderzy opozy cji, od 2008 r. publikowali serię raportów o poczy naniach rządu, w który ch m.in. stanowczo kwestionowali tę wy przedaż. Por. Putin and Gazprom, pierwotnie wy drukowany w „Nowej Gazietie”, 28 sierpnia i 4 września 2008. Por. też A. Åslund, Russia’s Capitalist Revolution. Why Market Reform Succeeded and Democracy Failed, Peter G. Peterson Institute for International Economics, Waszy ngton 2007, s. 253. Wiele inny ch publikacji i wy wiadów sugeruje, że dużą część transakcji Gazpromu cechowała korupcja. 27 Depesza dy plomaty czna z 2 kwietnia 2007 r., upubliczniona przez WikiLeaks. 28 Cy t. za E. Lucas, The New Cold War: Putin’s Russia and the Threat to the West, Palgrave Macmillan, Nowy Jork 2008, s. 168. W rozdziale Pipeline Politics opisuje złowróżbne konsekwencje geopolity czne nadania monopolu Gazpromowi. 29 „Wall Street Journal”, 16 grudnia 2005. 30 T. Bower, Oil: Money, Politics, and Power in the 21st Century, Grand Central Publishing, Nowy Jork 2009, s. 375. 31 „New York Times”, 6 października 2006. 32 Bower, s. 387. 33 „New York Times”, 22 i 29 grudnia 2006. Autor osobiście uczestniczy ł w ceremonii przy wrócenia projektu sachalińskiego w ręce Kremla. 34 Depesza dy plomaty czna z 8 grudnia 2008 r., Ukraine: Firtash Makes His Case to the USG, upubliczniona przez WikiLeaks. 35 Koshiw, s. 65. Także Jamestown Foundation, „Eurasian Daily Monitor”, 25 marca 2009, The Strange Ties Between Semion Mogilevich and Vladimir Putin. 36 M.M. Balmaceda, Energy Dependency, Politics and Corruption in the Former Soviet Union: Russia’s Power, Oligarchs’ Profits and Ukraine’s Missing Energy Policy, 1995–2006, Routledge, Londy n 2008, s. 137. 37 Treisman, s. 116. 38 Informacje o pałacu, a także zarzuty doty czące potajemnego finansowania tej inwesty cji zostały ujawnione dopiero w grudniu 2010 r., kiedy jeden z zaangażowany ch w ten projekt
ludzi, Siergiej Kolesnikow, napisał list otwarty do Dmitrija Miedwiediewa, opublikowany przez Davida Ignatiusa w „Washington Post”. Kolejne arty kuły w „Nowej Gazietie” w luty m 2011 r. (http://en.novay agazeta.ru/politics/8779.html) i w „Financial Times” 30 listopada 2011 r. potwierdziły różne szczegóły inwesty cji wbrew zdecy dowany m zaprzeczeniom Kremla. 39 „Wall Street Journal”, 25 września 2007. 40 Wy wiad autora z Michaiłem Kasjanowem, czerwiec 2014. 41 Z biografii Kowalczuka na Lenta.ru: http://lenta.ru/lib/14149560. 42 Za cy t. w: „Forbes Russia”, 3 sierpnia 2008. 43 Mark Galeotti ukuł ten termin w: http://inmoscowsshadows.wordpress.com/2013/08/10/the-riseof-the-russian-judocracy /. 44 M.L. Schrad, Vodka Politics: Alcohol, Autocracy and the Secret History of the Russian State, Oxford University Press, Oxford 2014, rozdz. 22. 45 Wy wiady autora z Andriejem Iłłarionowem, październik 2012 i sierpień 2014. 46 Iłłarionow, cy t. za „The New Times”, newtimes.ru, 4 listopada 2011. 47 Przedruk w „New York Timesie”, 4 lutego 2006. 48 Gustafson, s. 354. 49 Ten prospekt jest dostępny na stronie internetowej http://www.rosneft.com/attach/0/58/84/rosneft_prospectus.pdf. 50 Sprawozdanie roczne Rosnieftu za 2006
firmy : rok:
http://www.rosneft.com/attach/0/58/80/a_report_2006_eng.pdf.
ROZDZIAŁ 17 1 „New York Times”, 25 listopada 2006. Przedstawiona tutaj historia otrucia Litwinienki – jednego z najczęściej opisy wany ch morderstw na świecie – została oparta na reportażach autora i jego kolegów w Moskwie i Londy nie, szczególnie Alana Cowella, który później napisał The Terminal Spy: The Life and Death of Alexander Litvinenko, a True Story of Espionage, Betrayal and Murder (Doubleday , Londy n 2008). Inne interesujące i pomocne relacje to: The Death of a Dissident Alexa Goldfarba i Mariny Litwinienko, którzy osobiście znali Litwinienkę; The Litvinenko File: The Life and Death of a Russian Spy Martina Sixsmitha, St. Martin’s Press, Nowy Jork 2007; Putin’s Labyrinth: Spies, Murder, and the Dark Heart of the New Russia Steve’a LeVine, Random House, Nowy Jork 2008. 2 Goldfarb i Litwinienko, s. 330. 3 Ta książka po angielsku została wy dana pośmiertnie pod ty tułem: Blowing Up Russia: The Secret Plot to Bring Back KGB Terror, Encounter Books, Nowy Jork 2007. Cy tat znajduje się na s. 3
4 Skuratow, s. 147. Autor usły szał tę plotkę od by łego funkcjonariusza KGB i FSB, który został zwolniony z pracy podczas czy stki przeprowadzonej przez Putina po zajęciu stanowiska dy rektora służb specjalny ch. 5 Wy wiad autora z Olegiem Kaługinem, październik 2012. 6 Z wy wiadu w Cowell, s. 209. 7 Cowell, s. 239. 8 O spotkaniach Litwinienki i poglądach Grindy wiadomo dzięki depeszom ujawniony m na WikiLeaks 31 sierpnia 2009 i 8 lutego 2010. Luke Harding szczegółowo omawia je w: Expelled: A Journalist’s Descent into the Russian Mafia State, Palgrave Macmillan, Nowy Jork 2012, s. 235–239. 9 A. Politkovskay a, Is Journalism Worth Dying For?, s. 5. 10 Depesza dy plomaty czna ujawniona przez WikiLeaks, 9 października 2006. 11 LeVine, s. 125. 12 Szczegóły doty czące pierwszej próby otrucia Litwinienki w biurze Eriny s zostały ujawnione podczas publicznego dochodzenia w Wielkiej Bry tanii w 2015 r. Stenogramy doty czące dochodzenia są dostępne pod adresem www.litvinenkoinquiry .org. 13 Rozmowa autora z Ługowojem i Kowtunem w Moskwie w marcu 2007 r., opublikowana przez Alana Cowella w „New York Timesie”, 18 marca 2007. 14 Roxburgh, s. 177. 15 „Financial Times”, 25 listopada 2006. 16 Sakwa, Crisis of Russian Democracy, s. 186; por. też „St. Petersburg Times”, 28 września 2004. 17 Wy wiad autora z członkiem bry ty jskiego korpusu dy plomaty cznego, kwiecień 2013. 18 Wy wiad autora z Ługowojem i Kowtunem, 18 marca 2007. 19 Jedną z pierwszy ch uwag Putina doty czący ch trzeciej kadencji – odrzucającą jej możliwość – by ła wy powiedź z grudnia 2003 r. „New York Times”, 19 grudnia 2003. 20 Źródłem tej i kolejny ch informacji doty czący ch walki Putina o sukcesję są materiały prasowe zebrane przez autora podczas pisania arty kułu Post-Putin dla „New York Times Magazine”, 27 lutego 2007. 21 Teorię redy stry bucji majątku narodowego z korzy ścią dla poszczególny ch kandy datów objaśniał ambasador Stanów Zjednoczony ch William J. Burns w depeszy wy słanej do Waszy ngtonu 2 kwietnia 2007 r., którą ujawnił portal WikiLeaks. 22 „Nowaja Gazieta”, 11 października 2007. 23 Sakwa, Crisis of Russian Democracy, s. 188–189. 24 Roxburgh, s. 196. Roxburgh, by ły dziennikarz, pracował w agencji PR Ketchum, którą Kreml zatrudnił do poprawienia wizerunku Rosji. Opowiada o ty m frustrujący m zadaniu w swojej
książce. 25 Treść dostępna w internetowy m archiwum Kremla, 10 lutego 2007. Jest to jedno z najbardziej znany ch wy stąpień Putina i można je obejrzeć w wielu materiałach filmowy ch w Internecie. 26 „New York Times”, 11 lutego 2007. 27 Słowa cy towane i przetłumaczone przez „Der Spiegel”, 12 lutego 2007: http://www.spiegel.de/international/the-world-from-berlin-a-calculating-simulation-of-thecold-war-a-465811.html. 28 „New York Times”, 29 maja 2007. 29 „The Guardian”, 12 kwietnia 2007. 30 „New York Times”, 1 czerwca 2007. 31 „New York Times”, 19 lipca 2007.
ROZDZIAŁ 18 1 Bory s Niemcow przy pomniał tę anegdotę podczas wy wiadu z autorem w grudniu 2013. 2 Wy wiad autora z Anatolijem Pachomowem, merem Soczi, grudzień 2013. 3 Podczas rozmowy z autorem w sty czniu 2013 r. Aleksander Żukow szczegółowo opowiedział o debacie w politbiurze na temat lokalizacji przy szły ch obiektów olimpijskich, o który ch poinformowano opinię publiczną dopiero rok później. 4 Associated Press, 1 lipca 2007. 5 Associated Press, 4 lipca 2007. 6 Sakwa, Crisis of Russian Democracy, s. 163. 7 Roxburgh, s. 208. 8 Tamże, s. 211. 9 Hill i Gaddy , s. 181–182. 10 Tamże, s. 182. Richard Sakwa też zajmował się ty m tematem; por. Crisis of Russian Democracy, s. 178. 11 Sakwa, Crisis of Russian Democracy, s. 178. 12 „Kommiersant”, 9 października 2007. 13 Według transkry pcji radia Echo Moskwy , 30 października 2007. 14 Jedna wersja takiej analizy została ujawniona przez WikiLeaks w depeszy ambasadora Stanów Zjednoczony ch Williama Burnsa z 18 października 2007 r.: „Z braku inny ch insty tucji polity czny ch jedy ny m spoiwem sy stemu stworzonego przez Putina jest uosobienie władzy przez niego samego oraz lojalność ludzi, który ch mianował na najważniejsze stanowiska. Putin próbuje zachować tę władzę, nie dopuszczając do ustabilizowania się pozy cji potencjalny ch
ry wali”. 15 Sakwa, s. 197. 16 „Time”, 19
grudnia
2007.
Pełny
zapis
rozmowy
jest
dostępny
na:
http://content.time.com/time/specials/2007/printout/0,29239,1690753_1690757_1695787,00.html. 17 Stenogram z tego reży serowanego spotkania można znaleźć w archiwum internetowy m Kremla; 10 grudnia 2007. 18 Richard Sakwa twierdzi, że Sieczin aż do końca popierał trzecią kadencję Putina, chociaż jako znany introwerty k nie dzielił się swoimi poglądami na tę sprawę z opinią publiczną. Crisis of Russian Democracy, s. 272. 19 Wy wiad autora z Siergiejem Rolduginem, Petersburg, wrzesień 2014. 20 M.S. Gorham, After Newspeak: Language, Culture and Politics in Russia from Gorbachev to Putin, Cornell University Press, Ithaca 2014, s. 157. 21 J.A. Cassiday i E.D. Johnson, A Personality Cult for the Post-Modern Age [w:] Putin as Celebrity and Cultural Icon, red. H. Goscilo, Routledge, Londy n 2013, s. 43. Film Pocełuj nie dla priessy (Pocałunek nie dla prasy ) trafił do sprzedaży na DVD w walenty nki 2008 r., chociaż został nakręcony kilka lat wcześniej. Fakt, że nie grano go w kinach, sugerował, że dzieło jest zby t ry zy kowne pod względem polity czny m albo, jak twierdzili niektórzy kry ty cy filmowi, po prostu bardzo słabe. 22 Ty godnik „L’Espresso” opublikował fragmenty rozmów, które D’Addario potajemnie nagrała podczas swojego romansu z Berlusconim. Z ujawniony ch przez WikiLeaks depesz dy plomaty czny ch wy nika, że amery kańscy dy plomaci zwrócili uwagę na zacieśnienie relacji między Berlusconim a Putinem oraz na coraz głębszy wzajemny podziw obu przy wódców. Ponadto pisali, że przezornie odrzucili podejmowane przez Berlusconiego starania, by wy stępować w roli pośrednika, kiedy stosunki ze Stanami Zjednoczony mi uległy znacznemu pogorszeniu. 23 Raport Putin: Itogi pojawił się również na stronie internetowej Niemcowa, nemtsov.ru. Cy towany przez autora angielski przekład Davida Essela znajduje się na blogu La Russophobe, larussophobe.wordpress.com/2008/03/31/boris-nemtsovs-white-paper-in-full/ pod ty tułem Putin: The Bottom Line. 24 „Wall Street Journal”, 11 czerwca 2008. 25 Arty kuł o Timczence i jego firmie Gunvor został wy drukowany w „The Economist” 29 listopada 2008. Kiedy Timczenko pozwał gazetę o zniesławienie, ta 30 lipca 2009 r. zamieściła sprostowanie, w który m przy jmuje „wy jaśnienia Gunvoru, że Władimir Putin ani żaden inny rosy jski polity k wy sokiego szczebla nie posiada udziałów Gunvoru”. 26 O istnieniu takiej analizy dokonanej przez CIA autor dowiedział się od dwóch urzędników rządu
Stanów Zjednoczony ch, którzy znali jej treść, lecz nie została ona podana do wiadomości publicznej, nie mogli zatem omówić jej szczegółów. Biełkowski po raz pierwszy poruszy ł temat wielkiego majątku Putina, kiedy udzielał wy wiadu niemieckiej gazecie „Die Welt” z 12 listopada 2007; powtórzy ł te informacje w grudniu dziennikarzom „Daily Telegraph”, a potem właściwie każdemu, kto chciał go słuchać. 27 Szczegóły tej podróży najpierw zostały opublikowane przez Bory sa Niemcowa na jego blogu 18 grudnia 2010 r., kiedy bronił się w sądzie przed zarzutem oszczerstwa wniesiony m przez Timczenkę w związku z nazwaniem go przy jacielem Putina w raporcie o korupcji w Rosji: bnemtsov.livejournal.com/93781.html. Reuters też pisał o tej wy prawie i o budowie pałacu w arty kule śledczy m, który stanowił część serii zaty tułowanej Comrade Capitalism (Towarzy sz Kapitalizm), 21 maja 2014. Źródłem ty ch informacji – oraz mocny ch dowodów – by ł jeden z partnerów biznesowy ch, Siergiej Kolesnikow, który w 2010 ujawnił się, pisząc list otwarty do Dmitrija Miedwiediewa na temat tego podejrzanego interesu. Później wracał do tego tematu w wielu wy wiadach; na szczególną uwagę zasługuje wy wiad dla „Financial Timesa” z 11 listopada 2013 r. Karen Dawisha pisze o ty m skandalu w Putin’s Kleptocracy, s. 295–304; Ben Judah zaś we Fragile Empire, s. 116–121.
ROZDZIAŁ 19 1 Por. wy wiad z Sołżenicy nem w „Der Spiegel” z 23 lipca 2007, rok przed jego śmiercią, http://www.spiegel.de/international/world/spiegel-interview-with-alexander-solzhenitsy n-i-amnot-afraid-of-death-a-496003.html. 2 „New York Times”, 28 sty cznia 2008; Sakwa, Crisis of Russian Democracy, s. 279. 3 „New York Times”, 29 sty cznia 2008. 4 Z depeszy dy plomaty cznej wy sokiego rangą urzędnika Departamentu Stanu nadanej 20 czerwca 2008 r. i upublicznionej przez WikiLeaks. 5 „New York Times”, 17 lipca 2008. 6 Roxburgh, s. 237. 7 Jak wy kazały późniejsze śledztwa prowadzone przez Unię Europejską i Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), ty lko dwaj Rosjanie zginęli w pierwszy m starciu, a kilku zostało ranny ch. 8 Słowa Jurija Uszakowa, by łego ambasadora Rosji, który wrócił do Moskwy , żeby służy ć Putinowi jako doradca w sprawach zagraniczny ch w gabinecie premiera, cy towane w depeszy dy plomaty cznej ambasadora Stanów Zjednoczony ch w Moskwie Johna Bey rlego; 26 sierpnia 2008, upublicznione przez WikiLeaks.
9 Do dzisiaj nie ustalono jednoznacznie, kiedy Putin telefonował do Miedwiediewa. Miedwiediew od początku twierdzi, że wy dał rozkaz akcji zbrojnej przed rozmową z Putinem, lecz ten i inni urzędnicy utrzy mują, że obaj wiele razy kontaktowali się ze sobą rano tego dnia, a Putin nalegał na bardziej zdecy dowaną reakcję. 10 Wy powiedzi Miedwiediewa z okresu jego prezy dentury też są zarchiwizowane w zasobach witry ny internetowej Kremlin.ru, 8 sierpnia 2009. 11 Bush, s. 434. 12 Według raportu Unii Europejskiej, który obciąża winą zarówno Rosję, jak i Gruzję, straty po obu stronach wy niosły 844 osoby . Osetia Południowa zgłosiła 365 ofiar – wśród służb mundurowy ch i cy wilów; Gruzja straciła 170 żołnierzy , 14 funkcjonariuszy policji i 228 cy wilów; Rosja – 67. Wiele osób odniosło rany , a ty siące ludzi straciło dach nad głową w Osetii Południowej i niektóry ch rejonach Gruzji. 13 Bush, s. 435. 14 RIA Novosti, 10 sierpnia 2008. 15 „New York Times”, 21 sierpnia 2008. 16 Rice, s. 688. 17 Depesza dy plomaty czna Johna R. Bey rlego, 26 sierpnia 2008, upubliczniona przez WikiLeaks. 18 O tej rozmowie wspomina doradca Sarkozy ’ego, Jean-David Levitte w „Le Nouvel Observateur”. Pierwotnie rzecznik prasowy Putina dementował zawarte tam informacje, później jednak cały arty kuł został zamieszczony na stronie internetowej kancelarii premiera: http://archive.premier.gov.ru/eng/premier/press/world/1182/print/. 19 Raport Human Rights Watch na temat tego konfliktu: Up in Flames (2009, s. 130). Organizacja zgłosiła popełnienie przestępstw wojenny ch przez wszy stkie strony konfliktu i wezwała do wszczęcia śledztw, ale nigdy do tego nie doszło. 20 „New York Times”, 16 listopada 2008. 21 S. Guriew i A. Tsy vinski, Challenges Facing the Russian Economy After the Crisis [w:] Russia After the Global Economic Crisis, red. A. Åslund, Peter G. Peterson Institute for International Economics and the Center for Strategic and International Studies, Waszy ngton 2010, s. 17. Opracowanie przedstawia ogólny zary s konfliktu, reakcję rządu i wiele przy toczony ch tutaj szczegółów. 22 Tamże, s. 24. 23 A. Åslund, S. Guriev i A. Kuchins, Russia’s Course: Viable in the Short Term but Unsustainable in the Long Term, [w:] Russia After the Global Economic Crisis, red. A. Åslund, s. 259. 24 Roxburgh, s. 280. 25 „New York Times”, 6 listopada 2008.
26 Źródłem informacji o porażce strategii Miedwiediewa jest urzędnik wy ższego szczebla, który prosił o zachowanie anonimowości. Ambasador Stanów Zjednoczony ch zwrócił uwagę na wy raźną cenzurę tego przemówienia oraz dy skomfort Miedwiediewa z powodu uży tego w nim języ ka. Napisał o ty m w depeszy do Departamentu Stanu nadanej w dniu przemówienia, a ujawnionej przez WikiLeaks. 27 „New York Times”, 6 listopada 2008. 28 Opis tego wy darzenia wraz z relacjami wideo można znaleźć pod adresem www.theotherrussia.org; wpis z 14 grudnia 2008. 29 Depesza do Departamentu Stanu nadana przez p.o. ambasadora w Moskwie Erica Rubina; 19 listopada 2008, upubliczniona przez WikiLeaks.
ROZDZIAŁ 20 1 S. Fortescue, Putin in Pikalevo, „Australian Slavonic and East European Studies” 23, no. 1–2 (2009). 2 Słowa gubernatora cy tuje portal internetowy www.theotherrussia.org; 21 maja 2009. Por. też A. Arutuny an, The Putin Mystique: Inside Russia’s Power Cult, Olive Branch Press, Northampton 2014, obszerny rozdział o „efekcie Pikałowa”; także: „New York Times”, 5 czerwca 2009. 3 D. Treisman, Russian Politics in a Time of Economic Turmoil [w:] A. Åslund red., Russia After the Global Economic Crisis, s. 54. 4 Informacje o wy cofaniu się Putina z ży cia publicznego na początku 2009 r. by ły tematem depeszy do Departamentu Stanu wy słanej 4 marca 2009 r. i ujawnionej przez WikiLeaks. 5 Wewnętrzne intry gi związane z decy zją Putina o zerwaniu rozmów z WTO by ły szeroko omawiane przez rosy jskich urzędników i sfrustrowany ch dy plomatów z Amery ki i Europy , o czy m mówi depesza do Departamentu Stanu z 19 czerwca 2009 r. 6 Por. strona internetowa UNESCO, whc.unesco.org/en/list/900. 7 Schrad, s. 354–356. 8 „Kommiersant”, 28 kwietnia 2010. 9 Zakończenie śledztwa w sprawie stawiany ch przez Morozowa oskarżeń transmitowała bez komentarza RIA Novosti 12 kwietnia 2012 r. Morozow opowiedział szczegółowo o swoich zastrzeżeniach w wy wiadzie dla „Nowej Gaziety ” opublikowany m 4 czerwca 2010 r. Jego doświadczenia z wy miarem sprawiedliwości wy korzy stano też w filmie dokumentalny m pod ty tułem Putin’s Games z 2014 r. Autor posiada kopię jego wniosku o azy l polity czny , którego udzielono Morozowowi w kwietniu 2010 r.
10 Szczegóły przy padku Siergieja Magnitskiego odtworzono na podstawie rekonstrukcji zdarzeń dokonanej przez Ellen Barry w „New York Timesie” 23 grudnia 2010, wy wiadów z Williamem Browderem i dokumentów, które ten dostarczy ł autorowi, a także na podstawie jego książki Red Notice: A True Story of High Finance, Murder, and One Man’s Fight for Justice, Simon & Schuster, Nowy Jork 2015. 11 A.E. Stent, The Limits of Partnership: U.S. – Russian Relations in the Twenty-First Century, Princeton University Press, Princeton 2014, s. 231. 12 FBI opublikowało na swoim portalu internetowy m kilkaset dokumentów doty czący ch tego śledztwa pod kry ptonimem Operation Ghost Stories: http://vault.fbi.gov/ghost-stories-russianforeign-intelligence-service-illegals/. 13 „Kommiersant”, 25 lipca 2010. 14 P. Earley , który napisał biografię Trietiakowa pod ty tułem Comrade J: The Untold Secrets of Russia’s Master Spy in America After the End of the Cold War (Berkley Books, Nowy Jork 2007) i uważał się za jego przy jaciela, opisał okoliczności śmierci Trietiakowa na swojej stronie internetowej: www.peteearley .com/2010/07/09/sergiej-trety akov-comrade-j-has-died/. Rok później Rosjanie osądzili i skazali in absentia innego oficera wy wiadu, Aleksandra Potiejewa, któremu zarzucali zdradę uśpiony ch agentów. 15 Z wy wiadu w Gazeta.ru, 30 marca 2010. 16 Kilku podwładny ch potwierdziło, że obaj zgodzili się szanować zakres obowiązków drugiego, lecz nikt nie zdementował opinii, że to Putin ma ostateczny głos. 17 Słowa urzędnika wy ższego szczebla z wy wiadu z autorem, kwiecień 2013. 18 Blog został umieszczony pod adresem top-lap.livejournal.com/1963.html. 19 Por. H. Goscilo, VVP as VIP Objet d’Art, s. 8; J.A. Cassiday i E.D. Johnson, A Personality Cult for the Postmodern Age, s. 43 [w:] Putin as Celebrity and Cultural Icon, red. H. Goscilo, Routledge, Londy n 2013. 20 Gazeta.ru, 28 października 2010.
21 Wy powiedź lekarza – oraz informacje o szczegółach zabiegu – zostały zamieszczone w październiku 2012 roku na branżowy m portalu http://tecrussia.ru/starplastica/308-vladimirputin-plasticheske-operacii-foto.html. 22 „Rossijskaja Gazieta”, 6 września 2010 r. 23 Prowokujący list Łużkowa opublikowało Radio Wolna Europa/Radio Liberty 29 września 2010 r., http://www.rferl.org/content/Text_Of_Yury _Luzhkovs_Letter_To_President_Medvedev/2171682.h 24 Por. raport o realizacji tego projektu sporządzony przez CEE BankWatch, organizację pozarządową strzegącą ładu korporacy jnego: http://bankwatch.org/public-private-
partnerships/case-studies/moscow-st-petersburg-motorway -section-15-58-km-deal-involvi. 25 Sakwa w: Putin and the Oligarch, szczegóły drugiego procesu Chodorkowskiego, s. 136–145. 26 „Niezawisimaja Gazieta”, 24 grudnia 2010.
ROZDZIAŁ 21 1 30 listopada 2014 r. londy ński „The Times” opublikował akta ujawnione przez by ły ch funkcjonariuszy wy wiadu. Doty czy ły zgłoszony ch przez Rosję ofert na organizację piłkarskich mistrzostw świata w latach 2018 i 2022. Angielski komitet zgłoszeniowy , który też ubiegał się o organizację mundialu w 2018 roku i przegrał, zatrudnił agencję detekty wisty czną, by zbadała sposób rozpatry wania ofert. FIFA, między narodowa federacja piłkarska, wśród wielu kontrowersji zbadała i odrzuciła zarzuty korupcji towarzy szącej konkursowi na organizację tej imprezy sportowej. Ale w maju 2015 r. amery kańskie i szwajcarskie insty tucje państwowe ogłosiły , że prowadzą szeroko zakrojone śledztwo, które może jeszcze wpły nąć na decy zję o organizacji kolejny ch mistrzostw przez Rosję i Katar. 2 Wy wiad radiowy w Finam FM, 2 lutego 2011, www.stolica.fm/archive-view/3626. 3 „New Yorker”, 4 kwietnia 2011. 4 Na podstawie www.whitehouse.gov/the-press-office/2011/03/10/vice-president-bidens-remarksmoscow-state-university , 10 marca 2011. 5 Rozmowa autora z funkcjonariuszem ochrony , który zastrzegł sobie anonimowość, Moskwa, grudzień 2013. 6 „Wiedomosti”, 13 lipca 2011. 7 „Financial Times” opublikował pełną treść tego wy wiadu 19 czerwca 2011. 8 Trzy dobrze zorientowane osoby podzieliły się informacją, że Putin ostatecznie zdecy dował o swoim powrocie na urząd prezy denta, ale szczegóły ostatniego spotkania, które odby ło się wieczorem w przeddzień decy zji o umieszczeniu Miedwiediewa na party jnej liście wy borczej, znają ty lko jego dwaj uczestnicy . 9 Omówił program modernizacy jny Miedwiediewa i bronił go w długim i przy chy lny m wy wiadzie dla „Wall Street Journal”, 10 lipca 2011. 10 „Nowaja Gazieta”, 26 września 2011. 11 „New York Times”, 30 września 2011. 12 Arutuny an, s. 207. 13 Prochorow opowiedział o ty m, jak Miedwiediew go zwerbował, w wy wiadzie dla „New York Timesa”, 17 września 2011. 14 „New York Times”, 13 grudnia 2011.
15 Według Serge’a Schmemmana, który uczestniczy ł w ty m zjeździe. „New York Times”, 23 listopada 2011. 16 Patrz: globalvoices.org/2011/12/05/russia-election-day -ddos-aly pse, gdzie znajduje się dokładny opis cy berataków dokonany ch przed wy borami i po nich. 17 Nagranie wideo, na który m starszy mężczy zna fałszuje głosy , pokazy wano w wielu mediach w Rosji i pisano o nim w „New York Timesie” 6 grudnia 2011. Raport obserwatorów OBWE o przebiegu ty ch wy borów znajduje się pod adresem: www.osce.org/odihr/86959. 18 Cy t. za: www.opendemocracy .net, Olga Breininger, 28 marca 2013. 19 „New York Times”, 22 grudnia 2011. 20 „Kommiersant”, 10 grudnia 2011. 21 Cy taty z wy wiadu z Litwinienką zostały opublikowane w „New York Timesie” 1 marca 2012; mój kolega Andrew Kramer pokazał mi cały stenogram.
ROZDZIAŁ 22 1 D. Uzlaner, The Pussy Riot Case and the Peculiarities of Russian Post-Secularism, „State, Religion and Church” 1 (2014): 24. To studium przy padku oraz roli Kościoła i insty tucji państwowy ch w Rosji zawiera wiele przy datny ch faktów i przekładów autorstwa April French. Por. Pussy Riot, Pussy Riot! A Punk Prayer for Freedom (Feminist Press, Nowy Jork 2013), gdzie znajdują się oświadczenia i zeznania złożone przez grupę w sądzie; M. Bennetts, Kicking the Kremlin: Russia’s New Dissidents and the Battle to Topple Putin, Oneworld, Londy n 2014; M. Elder, What Does Pussy Riot Mean Now, „Buzzfeed”, 7 lutego 2014. Istnieje wiele przekładów tekstów piosenek Pussy Riot; autor wy brał te, które zdawały się najbliższe intencjom członkiń grupy . 2 Wy wiad z autorem w Waszy ngtonie w luty m 2012. 3 Kissinger w wy wiadzie dla „Time” w numerze, który ogłosił go Człowiekiem Roku 2007, dostępny na jego stronie internetowej: henry kissinger.com. 4 „New York Times”, 8 sty cznia 2012. 5 Reuters, 8 lutego 2013. 6 „Moscow News”, 1 marca 2012. 7 „New York Times”, 8 grudnia 2011. 8 Wy wiad autora z Jekateriną Samucewicz, marzec 2013. 9 Pierwszy post Nawalnego doty czący Pussy Riot z 7 marca 2012 r. można przeczy tać na jego blogu: navalny .livejournal.com/690551.html. 10 23 kwietnia 2012 r. Andriej Zołotow zdał szczegółową relację dla RIA Novosti z tej specjalnej
mszy . Nie ma jej już na stronie internetowej agencji, która obecnie nazy wa się Sputnik. Relacja została jednak przedrukowana na http://www.angelfire.com/pa/ImperialRussian/news/481news.html.
stronie
internetowej
11 Bennetts, s. 164. 12 „New York Times”, 7 marca 2012. 13 Tamże. 14 „New York Times”, 6 grudnia 2012. 15 Raport Human Rights Watch, Laws of Attrition, opublikowany w kwietniu 2013. 16 „New York Times”, 12 czerwca 2012. 17 Pussy Riot, s. 55. 18 Wy wiad z Jekateriną Samucewicz, marzec 2013.
ROZDZIAŁ 23 1
Siedmiominutowy trailer tego filmu wciąż jest dostępny pod adresem http://rutube.ru/video/eddef3b31e4bdff29de4db46ebdd4e44/. „Forbes” wy drukował reportaż o ty m filmie i jego tajemniczy m producencie: http://www.forbes.ru/soby tiy a/vlast/85216-kto-
zdes-glavnokomanduy ushchii. 2 Por. http://abcnews.go.com/blogs/politics/2012/03/president-obama-asks-medvedev-for-spaceon-missile-defense-after-my -election-i-have-more-flexibility /. 3 http://www.justice.gov/usao/ny s/pressreleases/September13/PrevezonHoldingsForfeiturePR.php. 4 „Nowaja Gazieta”, 11 listopada 2012; przetłumaczony na jęz. angielski: http://en.novay agazeta.ru/politics/55288.html. 5 BBC Worldwide Monitoring, 9 października 2012. 6 Visiting Putin, NTV, 7 października 2012, http://www.ntv.ru/novosti/348821. 7 „Bloomberg Business Week”, 27 sierpnia 2013. 8 Wy wiad z autorem, kwiecień 2013. 9 Wy wiad z Ludmiłą Narusową, który ukazał się w „Nowej Gazietie” 11 listopada 2012. 10 Siergiej Roldugin, ojciec chrzestny Marii, zdradził informację o jej ślubie i narodzinach wnuka Putina podczas wy wiadu we wrześniu 2013 r. Radio Netherlands Worldwide poinformowało o wy padku drogowy m z udziałem Jorrita Faassena 12 sty cznia 2011, http://www.rnw.org/archive/russias-my sterious-dutch-businessman. Informacje o kłopotach Matwieja Urina z prawem na stronach internetowy ch http://sobesednik.ru/kriminal/matvei-urinsgorel-na-erunde i http://rapsinews.com/judicial_news/20140528/271420339.html. 11 Szczegóły związków Katii Putin z Moskiewskim Uniwersy tetem Państwowy m znajdują się
w
reportażu
opublikowany m
przez rosy jską
gazetę
„RBK”
w
sty czniu
2015
r.,
http://top.rbc.ru/business/28/01/2015/54c8b4659a794730dbef8851. Dziennikarz Oleg Kaszy n jako pierwszy zidenty fikował ją jako córkę Putina na swojej prowadzonej za granicą stronie internetowej, http://kashin.guru/2015/01/29/ona/. Tożsamość Katii potwierdziły w kolejny ch dniach Reuters 29 sty cznia 2015 i Bloomberg 30 sty cznia 2015. 12 9 maja 2012 roku „The Guardian” zamieścił wy brane fragmenty tego meczu na swoim portalu internetowy m, http://www.theguardian.com/world/video/2012/may /09/vladimir-putinice-hockey -russia-video. 13 „New York Times”, 6 maja 2012. 14 „Daily Beast”, 13 sty cznia 2013. 15 2 grudnia 2013 r. „Der Spiegel” zamieścił na swoim portalu internetowy m recenzję tej książki, http://www.spiegel.de/international/europe/new-book-on-vladimir-putin-claims-russianpresident-flees-from-people-a-936801.html. W wy wiadzie udzielony m we wrześniu 2014 r. w Moskwie Biełkowski dy stansował się od części własny ch wniosków. 16 „Nowaja Gazieta”, 11 listopada 2012.
ROZDZIAŁ 24 1 Wy wiad autora z Władimirem Jakuninem, sty czeń 2013. Szczegóły prac budowlany ch w Soczi oraz wy wiady z nim i Anatolijem Pachomowem znalazły się też w „New York Times Magazine”, 22 sty cznia 2014. 2 W wy wiadzie w radiu Echo Moskwy , 11 listopada 2013. 3 Por. Race to the Bottom, raport Human Rights Watch opublikowany 6 lutego 2013 i dostępny na stronie internetowej organizacji. 4 „Esquire”, 7 lipca 2010, dostępny pod adresem: esquire.ru/sochi-road. 5 Bory s Niemcow i Leonid Marty niuk przedstawili wiele przy padków przekroczenia planowany ch kosztów w broszurze Winter Olympics in the Sub-Tropics: Corruption and Abuse in Sochi, wy danej 20 maja 2013 r. i zaktualizowanej 6 grudnia 2013 r. Angielski przekład Catherine A. Fitzpatrick jest dostępny pod adresem www.interpretermag.com/winter-oly mpics-in-the-subtropics-corruption-and-abuse-in-sochi/. Niemcow nazwał przebudowę Soczi „festiwalem korupcji” podczas wy wiadu z autorem w grudniu 2013 r. 6 Levada Center, jedna z najbardziej godny ch zaufania agencji badania opinii publicznej, prześledziła poparcie dla Putina przez cały okres jego rządów. Po rekordzie wy noszący m 88 procent w 2008 r. poparcie dla niego spadło w listopadzie 2013 r. do najniższego poziomu 61 procent, www.levada.ru/indeksy .
7 Interfax, 29 kwietnia 2013. 8 Tatiana Stanowaja, Beware Medvedev, Institute of Modern Russia, 6 marca 2013, http://imrussia.org/en/analy sis/politics/405-beware-of-medvedev. 9 4 lutego 2015 r. agencja Associated Press poinformowała, że Sbierbank przekazał skocznię rządowi w zamian za umorzenie poży czki w wy sokości 1,7 miliarda dolarów. 10 Oświadczenie Snowdena zostało upublicznione przez WikiLeaks na stronie internetowej organizacji 12 lipca 2013. 11 Cy t. za „New York Timesem”, 1 listopada 2013. 12 „World Policy Journal”, jesień 2013. 13 W wy wiadzie z autorem, cy t. w: „New York Times”, 2 sierpnia 2013. 14 Dostępny na portalu internetowy m
Waty kanu: http://w2.vatican.va/content/francesco/en/letters/2013/documents/papafrancesco_20130904_putin-g20.html. 15 „New York Times”, 12 września 2013. 16 Za http://www.forbes.com/sites/carolinehoward/2013/10/30/the-worlds-most-powerful-people2013/. 17 Wy wiady z autorem, sty czeń i marzec 2014. 18 „Moscow Times”, 8 października 2013. 19 Por. Radio Wolna Europa/Radio Liberty , 7 grudnia 2012, www.rferl.org/content/clinton-callseurasian-integration-effort-to-resovietize/24791921.html. 20 „The Guardian”, 22 września 2013. 21 „Der Spiegel”, 24 listopada 2014, http://www.spiegel.de/international/europe/war-in-ukraine-aresult-of-misunderstandings-between-europe-and-russia-a-1004706-2.html. Wy powiedź doradcy Putina z briefingu w Moskwie w grudniu 2013 r., zamieszczona pod warunkiem zachowania anonimowości. 22 „New York Times”, 23 listopada 2013. 23 „The Economist”, 23 grudnia 2013. 24 „Kommiersant”, 6 lutego 2014. 25 „Jeżedniewny j Żurnał”, 10 lutego 2014, http://ej.ru/?aote&id=24384. 26 Leonid Berszy dski, Olympics Bring Back the 1980s in Russia, „Bloomberg”, 17 lutego 2014.
ROZDZIAŁ 25 1 James Meek, Romantics and Realists, „London Review of Books”, 20 lutego 2014. 2 „New York Times”, 3 sty cznia 2015.
3 Putin wy jawił tajny rozkaz ewakuacji Janukowy cza z Kry mu, a także inne szczegóły kry zy su na Ukrainie, udzielając wy wiadu do filmu dokumentalnego produkowanego przez kanał telewizji publicznej Rossija-1. Film pod ty tułem Krym. Droga do ojczyzny trafił na antenę 15 marca 2015 r., w rocznicę aneksji, i jest dostępny online w różny ch miejscach, między inny mi pod adresem http://en.kry media.ru/politics/3373711-Documentary -Crimea-Path-to-MotherlandCall-and-Warning. 4 Putin zrobił to porównanie 4 marca 2014 r., podczas pierwszej publicznej wy powiedzi w sprawie wy padków na Ukrainie. 5 Przedstawiciel Rosji w Organizacji Narodów Zjednoczony ch odczy tał ten list podczas spotkania Rady Bezpieczeństwa 3 marca 2014 r. 6 Andreas Rinke, How Putin Lost Berlin, „Berlin Policy Journal”, Niemiecka Rada do Spraw Zagraniczny ch, 29 września 2014. Także agencja Reuters 20 marca 2014 r. poinformowała, że Putin przy znał się do tego Angeli Merkel. 7 Por. Trends in World Military Expenditure, 2014, Sztokholmski Między narodowy Insty tut Badań Pokojowy ch, dokument dostępny pod adresem books.sipri.org/files/FS/SIPRIFS1504.pdf. 8 „New York Times”, 3 marca 2014. 9 20 marca 2014 r., cztery dni po aneksji Kry mu, Departament Skarbu Stanów Zjednoczony ch ogłosił drugą, dotkliwszą serię sankcji, http://www.treasury .gov/press-center/pressreleases/Pages/jl23331.aspx. 10 Wy wiad autora z Władimirem Jakuninem w marcu 2014. 11 Timczenko udzielił agencji informacy jnej TASS długiego wy wiadu, który opublikowano 4 sierpnia 2014 r. pod adresem internetowy m tass.ru/en/Russia/743432. 12 To nagranie zarejestrowane przez ukraińską służbę bezpieczeństwa (SBU) by ło wiele razy cy towane w mediach ukraińskich i zagraniczny ch w ramach toczonej przez obie strony konfliktu wojny informacy jnej. Separaty ści zaprzeczali, że wy niki referendum zostały sfałszowane, nikt jednak nie kwestionował autenty czności nagrania. Dy skutowano ty lko o znaczeniu wy powiedziany ch tam słów. Przetłumaczony na języ k angielski zapis tej rozmowy znajduje się pod adresem internetowy m: http://ukrainianpolicy .com/sbu-audio-links-donetskrepublic-to-russian-involvement/. 13 Mark Galeotti omawia tę doktry nę – która początkowo wzbudziła niewielkie zainteresowanie – i zwraca uwagę na jej znaczenie dla wy darzeń na Ukrainie. Jego analiza z 2014 r. wraz z przekładem na języ k angielski, wy korzy stany w tej książce, znajduje się pod adresem internetowy m: https://inmoscowsshadows.wordpress.com/2014/07/06/the-gerasimov-doctrineand-russian-non-linear-war/. 14 W maju 2015 r. prokuratorzy ze Stanów Zjednoczony ch i Szwajcarii poinformowali
o aresztowaniu czołowy ch działaczy FIF-y w związku z trwający m wiele lat śledztwem w sprawie łapówek za udzielanie prawa do organizacji mistrzostw świata w piłce nożnej. Skandal zmusił prezy denta FIF-y Seppa Blattera do rezy gnacji ze stanowiska. Putin skry ty kował ich – szczególnie Amery kanów – za tę decy zję, mówiąc, że śledztwo by ło „jeszcze jedną arogancką próbą ingerencji w jury sdy kcję inny ch państw”. 15 Później wpis Striełkowa na portalu VKontakte został usunięty , ale w internecie zostało po nim wiele śladów, między inny mi tłumaczenie na języ k angielski pod adresem http://www.interpretermag.com/was-col-strelkovs-dispatch-about-a-downed-ukrainian-planeauthentic/. 16 Holenderskie i malezy jskie śledztwo w sprawie strącenia samolotu Malay sia Airlines miało zostać zakończone w 2015 r. Przy tłaczające dowody wskazy wały na udział rosy jskiego wojska. Por. https://www.bellingcat.com/wp-content/uploads/2014/11/Origin-of-the-Separatists-Buk-ABellingcat-Investigation1.pdf i http://interpretermag.com/evidence-review-who-shot-downmh17. 17 To hasło po rosy jsku brzmi prosto i dobitnie, ale trudno je dosłownie przetłumaczy ć, dlatego po angielsku istnieją różne wersje. „Jest Putin, jest Rossija – niet Putina, niet Rossii”, http://izvestia.ru/news/578379. 18 Por. wy rok Stałego Try bunału Arbitrażowego, 18 lipca 2014, Yukos Universal Limited v. The Russian Federation, s. 330, http://www.pca-cpa.org. 19 „New York Review of Books”, 8 maja 2014. 20 Wy wiad autora z Garrim Kasparowem w Makau przeprowadzony w czerwcu 2014 r. w ramach zbierania materiałów do arty kułu w „New York Times Magazine” o jego staraniach o stanowisko prezy denta Między narodowej Federacji Szachowej, FIDE, 6 sierpnia 2014. 21 „New York Times”, 2 grudnia 2014. 22 „Wiedomosti”, 1 marca 2014. 23 „Moscow Times”, 18 czerwca 2014. 24 Wy wiad autora z Aleksiejem Nawalny m, grudzień 2014. 25 Raport Niemcowa został ukończony pośmiertnie przez kolegów z opozy cji. Został opublikowany wiosną 2015 r. i jest dostępny po angielsku pod adresem internetowy m http://www.4freerussia.org/putin.war/. 26 „Nowaja Gazieta”, 11 sierpnia 2014, http://novay agazeta.ru/politics/64784.html. 27 „New York Times”, 24 sty cznia 2015.
* Nikołaj Gogol, Martwe dusze, przekład Włady sław Broniewski, Spółdzielnia Wy dawnicza Czy telnik, Warszawa 1957 (przy p. tłum.).
BIBLIOGRAFIA Albats Yevgenia, The State Within a State: The KGB and Its Hold on Russia. Past, Present and Future, Farrar, Straus and Giroux, Nowy Jork 1994. Albright Madeleine, Woodward Bill, Madam Secretary: A Memoir, Miramax Books, Nowy Jork 2003. Wy danie polskie: Albright Madeleine, Woodward Bill, Pani Sekretarz Stanu, Świat Książki, Warszawa 2004. Alekperov Vagit, Oil of Russia: Past, Present and Future, East View Press, Minneapolis 2011. Andrew Christopher, Gordievsky Oleg, KGB: The Inside Story of Its Foreign Operations from Lenin to Gorbachev, HarperCollins, Nowy Jork 1990. Wy danie polskie: Andrew Christopher, Gordijewski Oleg, KGB, Bellona, Warszawa 1997. Andrew Christopher, Mitrokhin Vasili, The Sword and the Shield: The Mitrokhin Archive and the Secret History of the KGB, Basic Books, Nowy Jork 1999. Wy danie polskie: Andrew Christopher, Mitrochin Wasilij, Archiwum Mitrochina. KGB w Europie i na Zachodzie, Rebis, Poznań 2006. Andrew Christopher, Mitrokhin Vasili, The World Was Going Our Way. The KGB and the Battle for the Third World, Basic Books, Nowy Jork 2005. Anthony Ian red., Russia and the Arms Trade, Stockholm International Peace Research Institute (Sipri), Oxford University Press, Oxford 1998. Applebaum Anne, Gulag: A History, Anchor Books, Nowy Jork 2003. Wy danie polskie: Applebaum Anne, Gułag, Świat Książki, Warszawa 2005. Arutuny an Anna, The Putin Mystique: Inside Russia’s Power Cult, Olive Branch Press, Northampton 2014. Wy danie polskie: Arutuny an Anna, Car Putin. Feudalizm, korupcja i Bóg w państwie patrymonialnym, Zy sk i S-ka, Poznań 2013. Åslund Anders, How Ukraine Became a Market Economy and Democracy, Peter G. Peterson Institute for International Economics, Waszy ngton 2009. Åslund Anders, Russia’s Capitalist Revolution. Why Market Reform Succeeded and Democracy Failed, Peter G. Peterson Institute for International Economics, Waszy ngton 2007. Åslund Anders, McFaul Michael red., Revolution in Orange. The Origins of Ukraine’s Democratic Breakthrough, Carnegie Endowment for International Peace, Waszy ngton 2006. Åslund Anders, Sergei Guriev, Andrew Kuchin red., Russia After the Global Economic Crisis, Peter G. Peterson Institute for International Economics and the Center for Strategic and International Studies, Waszy ngton 2010.
Babchenko Arkady , One Soldier’s War, Grove Press, Nowy Jork 2007. Bain Olga B., University Autonomy in the Russian Federation Since Perestroika, RoutledgeFalmer, Nowy Jork 2003. Baker Peter, Days of Fire: Bush and Cheney in the White House, Doubleday , Nowy Jork 2013. Baker Peter, Glasser Susan, Kremlin Rising: Vladimir Putin’s Russia and the End of Revolution, Scribner, Nowy Jork 2005. Wy danie polskie: Baker Peter, Glasser Susan, Cień Kremla. Rosja Putina, Magnum, Warszawa 2005. Balmaceda Margarita M., Energy Dependency, Politics and Corruption in the Former Soviet Union: Russia’s Power, Oligarchs’ Profits and Ukraine’s Missing Energy Policy, 1995–2006, Routledge, Londy n 2008. Bary lski Robert V., The Soldier in Russian Politics: Duty, Dictatorship and Democracy Under Gorbachev and Yeltsin, Transaction Publishers, New Brunswick 1998. Bennetts Marc, Kicking the Kremlin: Russia’s New Dissidents and the Battle to Topple Putin, Oneworld, Londy n 2014. Wy danie polskie: Bennetts Marc, Dokopać Kremlowi. Walka nowych rosyjskich dysydentów o odsunięcie Putina od władzy, Muza, Warszawa 2014. Błocki Oleg M., Władimir Putin. Doroga k własti, Osmos Press, Moskwa 2002. Błocki Oleg M., Władimir Putin. Istorija żyzni, Mieżdunarodny je Otnoszenija, Moskwa 2001. Borcow Jurij C., Władimir Putin, Feniks, Moskwa 2001. Bower Tom, Oil: Money, Politics, and Power in the 21st Century, Grand Central Publishing, Nowy Jork 2009. Brannon Robert, Russian Civil-Military Relations, Ashgate, Farnham 2009. Browder Bill, Red Notice: A True Story of High Finance, Murder, and One Man’s Fight for Justice, Simon & Schuster, Nowy Jork 2015. Wy danie polskie: Browder Bill, Czerwony alert. Prawdziwa historia o wielkich pieniądzach, zbrodni i samotnej walce o sprawiedliwość, Sonia Draga, Katowice 2015. Browne John, Anderson Philippa, Beyond Business: An Inspirational Memoir from a Remarkable Leader, Phoenix, Londy n 2011. Bruce Gary , The Firm: The Inside Story of the Stasi, Oxford University Press, Nowy Jork 2010. Bush George W., Decision Points, Crown, Nowy Jork 2010. Wy danie polskie: Bush George W., Kluczowe decyzje, Akcent, Warszawa 2011. Chodorkowski Michaił, Gieworkian Natalia, Tiurma i Wolia, Howard Roark, Moskwa 2012. Wy danie polskie: Chodorkowski Michaił, Gieworkian Natalia, Więzień Putina, Agora SA, Czarne, Wołowiec 2012. Clark Westley K., Waging Modern War: Bosnia, Kosovo and the Future of Combat, PublicAffairs, Nowy Jork 2001.
Clinton Hillary Rodham, Hard Choices, Simon & Schuster, Nowy Jork 2014. Cohen Stephen F., Soviet Fates and Lost Alternatives: From Stalinism to the New Cold War, Columbia University Press, Nowy Jork 2009. Coll Steve, Private Empire: ExxonMobile and American Power, Penguin, Nowy Jork 2012. Colton Timothy J., Yeltsin: A Life, Basic Books, Nowy Jork 2008. Colton Timothy J., McFaul Michael, Popular Choice and Managed Democracy: The Russian Elections of 1999 and 2000, Brookings Institution Press, Waszy ngton 2003. Cornell Svante E., Starr S. Frederick red., The Guns of August 2008: Russia’s War in Georgia, M.E. Sharpe, Armonk 2009. Cowell Alan, The Terminal Spy: The Life and Death of Alexander Litvinenko, a True Story of Espionage, Betrayal and Murder, Doubleday , Londy n 2008. Dawisha Karen, Putin’s Kleptocracy: Who Owns Russia?, Simon & Schuster, Nowy Jork 2014. De Waal Thomas, The Caucasus: An Introduction, Oxford University Press, Oxford 2010. De Wolf Koenraad, Dissident for Life: Alexander Ogorodnikov and the Struggle for Religious Freedom in Russia, tłum. Nancy Forest-Flier, William B. Eerdmans, Grand Rapids 2013. Dorofiejew Władisław i in. red., Dmitrij Miedwiediew. Cziełowiek, kotoryj ostanowił wriemia, Eksmo, Moskwa 2012. Duelfer Charles, Hide and Seek: The Search for Truth in Iraq, PublicAffairs, Nowy Jork 2009. Dunlop John B., The 2002 Dubrovka and 2004 Beslan Hostage Crises: A Critique of Russian Counter-Terrorism, Ibidem, Stuttgart 2006. Dunlop John B., The Moscow Bombings of September 1999: Examinations of Russian Terrorist Attacks at the Onset of Vladimir Putin’s Rule, Ibidem, Stuttgart 2012. Earley Pete, Comrade J: The Untold Secrets of Russia’s Master Spy in America After the End of the Cold War, Berkley Books, Nowy Jork 2007. Wy danie polskie: Earley Pete, Towarzysz J. Tajemnice szefa rosyjskiej siatki szpiegowskiej w Stanach Zjednoczonych po zimnej wojnie, Rebis, Poznań 2008. Evangelista Matthew, The Chechen Wars: Will Russia Go the Way of the Soviet Union?, Brookings Institution Press, Waszy ngton 2002. Fagan Geraldine, Believing in Russia – Religious Policy After Communism, Routledge, Londy n 2013. Felshtinsky Yuri red., Boris Berezovsky: The Art of the Impossible, t. 1–3, Terra-USA, Falmouth 2006. Wy danie polskie: Felsztinski Jurij red., Borys Bieriezowski. Zapiski wisielca, Prószy ński i S-ka, Warszawa 2015. Felshtinsky Yuri, Priby lovsky Vladimir, The Corporation: Russia and the KGB in the Age of President Putin, Encounter Books, Nowy Jork 2008. Wy danie polskie: Felsztinski Jurij,
Priby łowski Władimir, Korporacja zabójców. Rosja, KGB i prezydent Putin, Prószy ński i S-ka, Warszawa 2008. Freeland Chry stia, Sale of the Century: Russia’s Wild Ride from Communism to Capitalism, Crown Business, Nowy Jork 2000. Gaidar Yegor, Collapse of an Empire: Lessons for Modern Russia, Brookings Institution Press, Waszy ngton 2007. Gessen Masha, The Man Without a Face: The Unlikely Rise of Vladimir Putin, Riverhead Books, Nowy Jork 2012. Wy danie polskie: Gessen Masha, Putin. Człowiek bez twarzy, Prószy ński i Ska, Warszawa 2012. Gessen Masha, Words Will Break Cement: The Passion of Pussy Riot, Riverhead Books, Nowy Jork 2014. Wy danie polskie: Gessen Masha, Słowa skruszą mury. Pussy Riot, Prószy ński i S-ka, Warszawa 2014. Gevorky an Nataliy a, Timakova Nataly a, Kolesnikov Andrei, First Person. An Astonishingly Frank Self-Portrait by Russia’s President Vladimir Putin, PublicAffairs, Nowy Jork 2000. Pierwotnie wy dana po rosy jsku: Gieworkian Natalia, Timakowa Natalia, Kolesnikow Andriej, Ot pierwowo lica. Razgowory s Władimirom Putinom. Gilligan Emma, Terror in Chechnya: Russia and the Tragedy of Civilians in War, Princeton University Press, Princeton 2010. Goldfarb Alex, Litwinienko Marina, Death of a Dissident: The Poisoning of Alexander Litvinenko and the Return of the KGB, Free Press, Nowy Jork 2007. Goldman Marshall I., Petrostate: Putin, Power and the New Russia, Oxford University Press, Oxford 2008. Goldman Marshall I., The Piratization of Russia: Russian Reform Goes Awry, Routledge, Londy n 2003. Gomart Thomas, Russian Civil-Military Relations: Putin’s Legacy, Carnegie Endowment for International Peace, Waszy ngton 2008. Gorham Michael S., After Newspeak: Language, Culture and Politics in Russia from Gorbachev to Putin, Cornell University Press, Ithaca 2014. Goscilo Helena red., Putin as Celebrity and Cultural Icon, Routledge, Londy n 2013. Greene Samuel A., Moscow in Movement: Power and Opposition in Putin’s Russia, Stanford University Press, Stanford 2014. Guriewicz Wiera, Wspominanija o buduszczem prezidentie, Mieżdunarodny je Otnoszenija, Moskwa 2001. Gustafson Thane, Wheel of Fortune: The Battle for Oil and Power in Russia, Belknap Press of Harvard University Press, Cambridge 2012.
Harding Luke, Expelled: A Journalist’s Descent into the Russian Mafia State, Palgrave Macmillan, Nowy Jork 2012. Hastings Max, Inferno: The World at War, 1939–1945, Alfred A. Knopf, Nowy Jork 2011. Wy danie polskie: Hastings Max, I rozpętało się piekło. Świat na wojnie 1939–1945, Wy dawnictwo Literackie, Kraków 2013. Herspring Dale R. red., The Kremlin and the High Command: Presidential Impact on the Russian Military from Gorbachev to Putin, University Press of Kansas, Lawrence 2006. Herspring Dale R. red., Putin’s Russia: Past Imperfect, Future Uncertain, Rowman & Littlefield, Lanham 2003. Hill Fiona, Gaddy Clifford G., Mr. Putin: Operative in the Kremlin, Brookings Institution Press, Waszy ngton 2013. Wy d. uzupełnione i rozszerzone w 2015. Hoffman David E., The Oligarchs: Wealth and Power in the New Russia, PublicAffairs, Nowy Jork 2002. Hughes Karen, Ten Minutes from Normal, Viking, Nowy Jork 2004. Hutchins Chris, Korobko Alexander, Putin, Matador, Leicester 2012. Jack Andrew, Inside Putin’s Russia: Can There Be Reform Without Democracy?, Oxford University Press, Oxford 2004. Jones Michael, Leningrad: State of Siege, Basic Books, Nowy Jork 2008. Judah Ben, Fragile Empire: How Russia Fell In and Out of Love with Vladimir Putin, Yale University Press, New Haven 2013. Kalugin Oleg, Spymaster: My Thirty-Two Years in Intelligence and Espionage Against the West, Basic Books, Nowy Jork 2009. Kasjanow Michaił, Kisjelow Jewgienij, Biez Putina, „Nowaja Gazieta”, Moskwa 2009. Katz David M., Weir Fred, Russia’s Path from Gorbachev to Putin: The Demise of the Soviet System and the New Russia, Routledge, Nowy Jork 2007. King Charles, The Ghost of Freedom: A History of the Caucasus, Oxford University Press, Oxford 2008. Wy danie polskie: King Charles, Widmo wolności. Historia Kaukazu, Wy dawnictwo Uniwersy tetu Jagiellońskiego, Kraków 2011. King William R., Cleland David I., Strategic Planning and Policy, Van Nostrand Reinhold, Nowy Jork 1978. Kirschenbaum Lisa A., The Legacy of the Siege of Leningrad, 1941–1995: Myth, Memories, and Monuments, Cambridge University Press, Nowy Jork 2006. Klebnikov Paul, Godfather of the Kremlin: The Decline of Russia in the Age of Gangster Capitalism, Harcourt, Orlando 2000. Wy danie polskie: Klebnikov Paul, Ojciec chrzestny Kremla. Rosja w dobie gangsterskiego kapitalizmu, Wy dawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa
2010. Knight Amy , Spies Without Cloaks: The KGB’s Successors, Princeton University Press, Princeton 1996. Wy danie polskie: Knight Amy , Szpiedzy bez maski. Spadkobiercy KGB, Prószy ński i S-ka, Warszawa 2001. Koehler John O., Stasi: The Untold Story of the East German Secret Police, Westview Press, Boulder 1999. Koenker Diane P., Bachman Ronald D. red., Revelations from the Russian Archives: Documents in English Translation, Library of Congress, Waszy ngton 1997. Konitzer Andrew, Voting for Russia’s Governors: Regional Elections and Accountability Under Yeltsin and Putin, Woodrow Wilson Center Press, Waszy ngton 2005. Kopłanow Andriej, Judin Andriej, Tajny Bolszowo Doma, Astrel-SPB, Moskwa 2007. Koshiw J.V., Abuse of Power: Corruption in the Office of the President, Artemia Press, 2013. Kotkin Stephen, Armageddon Averted: The Soviet Collapse, 1970–2000, Oxford University Press, Oxford 2001. Wy danie polskie: Kotkin Stephen, Armagedon był o krok. Rozpad Związku Radzieckiego 1970–2000, Świat Książki, Warszawa 2009. Kozhevnikov Vadim, Shield and Sword, MacGibbon & Kee, Londy n 1970. Lebed Alexander, My Life and My Country, Regnery Publishing, Waszy ngton 1997. Ledeneva Alena V., Can Russia Modernise? Sistema, Power Networks and Informal Governance, Cambridge University Press, Cambridge 2013. LeVine Steve, Putin’s Labyrinth: Spies, Murder, and the Dark Heart of the New Russia, Random House, Nowy Jork 2008. Wy danie polskie: LeVine Steve, Labirynt Putina. Szpiedzy, morderstwa i mroczne serce nowej Rosji, AMF Plus Group, Warszawa 2010. Litvinenko Alexander, Felshtinsky Yuri, Blowing Up Russia: The Secret Plot to Bring Back KGB Terror, Encounter Books, Nowy Jork 2007. Wy danie polskie: Litwinienko Aleksander, Felsztinski Jurij, Wysadzić Rosję. Kulisy intryg FSB, Rebis, Poznań 2007. Lucas Edward, Deception: The Untold Story of East-West Espionage Today, Walker, New York 2012. Wy danie polskie: Lucas Edward, Podstęp. O szpiegach, kłamstwach i o tym, jak Rosja kiwa Zachód, Kurhaus Publishing, Warszawa 2014. Lucas Edward, The New Cold War: Putin’s Russia and the Threat to the West, Palgrave Macmillan, Nowy Jork 2008. Aktualizacja 2009. Wy danie polskie: Lucas Edward, Nowa zimna wojna. Jak Kreml zagraża Rosji i Zachodowi, Rebis, Poznań 2008. Nowe wy danie: Nowa zimna wojna. Rosja Putina, zagrożenie dla Zachodu, Kurhaus Publishing, Warszawa 2015. Ly nch Allen C., Vladimir Putin and Russian Statecraft, Potomac Books, Waszy ngton 2011. MacKinnon Mark, The New Cold War: Revolutions, Rigged Elections and Pipeline Politics in the Former Soviet Union, Carroll & Graf, Nowy Jork 2007.
Macrakis Kristie, Seduced by Secrets: Inside the Stasi’s Spy-Tech World, Cambridge University Press, Nowy Jork 2008. McDaniel Tim, The Agony of the Russian Idea, Princeton University Press, Princeton 1996. McFaul Michael, Russia’s Unfinished Revolution: Political Change from Gorbachev to Putin, Cornell University Press, Ithaca 2001. Medvedev Roy , Post-Soviet Russia: A Journey Through the Yeltsin Era, tłum.i red. Shriver George, Columbia University Press, Nowy Jork 2000. Mendras Marie, Russian Politics: The Paradox of a Weak State, Columbia University Press, Nowy Jork 2012. Merridale Catherine, Night of Stone: Death and Memory in Twentieth-Century Russia, Penguin, Nowy Jork 2000. Miedwiediew Roj, Władimir Putin. Czietyrie goda w Kriemle, Wriemia, Moskwa 2004. Moore Robert, A Time to Die: The Untold Story of the Kursk Tragedy, Three Rivers Press, Nowy Jork 2002. Muczy n A.A., Kto jest mister Putin i kto s nim priszoł, Gnom i D, Moskwa 2002. Murphy Paul J., Allah’s Angels: Chechen Women in War, Naval Institute Press, Annapolis 2010. O’Cleary Conor, Moscow, December 25, 1991: The Last Day of the Soviet Union, PublicAffairs, Nowy Jork 2011. Orttung Robert W., From Leningrad to St. Petersburg, St. Martin’s Press, Nowy Jork 1995. Orttung Robert W., Lussier Danielle N., Paretskay a Anna red., The Republics and Regions of the Russian Federation: A Guide to Politics, Policies, and Leaders, M.E. Sharpe, Armonk 2000. Pepper John, Russian Tide: Building a Leadership Business in the Midst of Unprecedented Change, John Pepper, Cincinnati 2012. Piontkovsky Andrei, Treti Put k Rabstvu, M-Graphics, Boston 2010. Politkovskay a Anna, Is Journalism Worth Dying For?, Melville House, Nowy Jork 2011. Wy danie polskie: Politkowska Anna, Politkowska. Dlaczego to robię, „Gazeta Wy borcza”, 2006, nr 236, s. 22. Politkovskay a Anna, Putin’s Russia, Harvill Press, Londy n 2004. Wy danie polskie: Politkowska Anna, Rosja Putina, StudioEMKA, Warszawa 2012. Politkovskay a Anna, A Russian Diary: A Journalist’s Final Account of Life, Corruption and Death in Putin’s Russia, Random House, Nowy Jork 2007. Wy danie polskie: Politkowska Anna, Udręczona Rosja. Dziennik buntu, Noir sur Blanc, Warszawa 2007. Politkovskay a Anna, A Small Corner of Hell: Dispatches from Chechnya, University of Chicago Press, Chicago 2003. Pomerantsev Peter, Nothing Is True and Everything Is Possible: The Surreal Heart of the New
Russia, PublicAffairs, Nowy Jork 2014. Primakow Jewgienij, Wosjem Miesjacew Plus..., My sl, Moskwa 2001. Pussy Riot, Pussy Riot: A Punk Prayer for Freedom, Feminist Press, Nowy Jork 2013. Reddaway Peter, Glinski Dmitri, The Tragedy of Russia’s Reforms: Market Bolshevism Against Democracy, United States Institute of Peace, Waszy ngton 2001. Reed Joy ce Lasky , Ruble Blair A., Brumfield William Craft red., St. Petersburg, 1993–2003: The Dynamic Decade, St. Petersburg Conservancy , Waszy ngton 2010. Reid Anna, Leningrad: The Epic Siege of World War II, 1941–1944, Walker, Nowy Jork 2011. Wy danie polskie: Reid Anna, Leningrad. Tragedia oblężonego miasta 1941–1944, Wy dawnictwo Literackie, Kraków 2012. Remnick David, Lenin’s Tomb: The Last Days of the Soviet Empire, Random House, Nowy Jork 1993. Wy danie polskie: Remnick David, Grobowiec Lenina. Ostatnie dni radzieckiego imperium, Agora, Warszawa 2014. Remnick David, Resurrection: The Struggle for a New Russia, Random House, Nowy Jork 1997. Wy danie polskie: Remnick David, Zmartwychwstanie. Walka o nową Rosję, Magnum, Warszawa 1997. Rice Condoleezza, No Higher Honor: A Memoir of My Years in Washington, Crown, Nowy Jork 2011. Rose Richard, Mishler William, Munro Neil, Popular Support for an Undemocratic Regime: The Changing Views of Russians, Cambridge University Press, Cambridge 2011. Roxburgh Angus, The Strongman: Vladimir Putin and the Struggle for Russia, I.B. Tauris, Londy n 2012. Wy danie polskie: Roxburgh Angus, Strongman u szczytu władzy. Władimir Putin i walka o Rosję, Olé – Grupa Wy dawnicza Foksal, Warszawa 2014. Sakwa Richard, The Crisis of Russian Democracy: The Dual State, Factionalism and the Medvedev Succession, Cambridge University Press, Nowy Jork 2011. Sakwa Richard, Putin and the Oligarch: The Khodorkovsky – Yukos Affair, I.B. Tauris, Londy n 2014. Sakwa Richard, Putin: Russia’s Choice, Routledge, Londy n 2004. Sakwa Richard, The Quality of Freedom: Khodorkovsky, Putin and the Yukos Affair, Oxford University Press, Oxford 2009. Salisbury Harrison E., The 900 Days: The Siege of Leningrad, Harper & Row, Nowy Jork 1969. Satter David, Darkness at Dawn: The Rise of the Russian Criminal State, Yale University Press, New Haven 2003. Satter David, It Was a Long Time Ago, and It Never Happened Anyway: Russia and the Communist Past, Yale University Press, New Haven 2012.
Schrad Mark Lawrence, Vodka Politics: Alcohol, Autocracy and the Secret History of the Russian State, Oxford University Press, Oxford 2014. Wy danie polskie: Schrad Mark Lawrence, Imperium wódki. Alkohol, władza i polityka w Rosji carskiej, Wy dawnictwo Uniwersy tetu Jagiellońskiego, Kraków 2015. Semy onov Yulian, Seventeen Moments of Spring, Fredonia Books, Amsterdam 2001. Wy danie polskie: Siemionow Julian, Siedemnaście mgnień wiosny, Wy dawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1975. Service Robert, A History of Modern Russia: From Tsarism to the Twenty-First Century, wy d. 3, Harvard University Press, Cambridge 2009. Shevtsova Lilia, Putin’s Russia, Carnegie Endowment for International Peace, Waszy ngton 2005. Shevtsova Lilia, Russia – Lost in Transition: The Yeltsin and Putin Legacies, Carnegie Endowment for International Peace, Waszy ngton 2007. Shlapentokh Vladimir, Arutuny an Anna, Freedom, Repression, and Private Property in Russia, Cambridge University Press, Nowy Jork 2013. Shvets Yuri B., Washington Station: My Life as a KGB Spy in America, Simon & Schuster, Nowy Jork 1994. Sixsmith Martin, The Litvinenko File: The Life and Death of a Russian Spy, St. Martin’s Press, Nowy Jork 2007. Wy danie polskie: Sixsmith Martin, Akta Litwinienki. Historia śmierci przepowiedzianej, Rebis, Poznań 2007. Skuratow Jurij, Wariant drakona, Detectiv Press, Moskwa 2000. Ze zmianami opublikowano w ramach serii Projekt Putin jako Putin. Ispołnitiel złoj woli, Algorithm, Moskwa 2012. Sobchak Anatoly , For a New Russia: The Mayor of St. Petersburg’s Own Story of the Struggle for Justice and Democracy, Free Press, Moskwa, Nowy Jork 1992. Sobczak Anatolij, Dużina nożej w spinu, Vagrius, Moskwa 1999. Soldatov Andrei, Borogan Irina, The New Nobility: The Restoration of Russia’s Security State and the Enduring Legacy of the KGB, PublicAffairs, Nowy Jork 2010. Wy danie polskie: Sołdatow Andriej, Borogan Irina, KGB/FSB. Władcy Rosji, Agora, Warszawa 2015. Solovy ov Vladimir, Klepikova Elena, Behind the High Kremlin Walls, Dodd, Mead & Co, Nowy Jork 1986. Stent Angela E., The Limits of Partnership: U.S. – Russian Relations in the Twenty-First Century, Princeton University Press, Princeton 2014. Stuermer Michael, Putin and the Rise of Russia, Pegasus Books, Nowy Jork 2009. Wy danie polskie: Stürmer Michael, Putin i odrodzenie Rosji, Wy dawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2008. Swanidze Nikołaj, Swanidze Marina, Medvedev, Amfora, Petersburg 2008. Talbott Strobe, The Russia Hand: A Memoir of Presidential Diplomacy, Random House, Nowy
Jork 2002. Treisman Daniel, The Return: Russia’s Journey from Gorbachev to Medvedev, Free Press, Nowy Jork 2011. Trenin Dmitri V., Post-Imperium: An Eurasian Story, Carnegie Endowment for International Peace, Waszy ngton 2011. Trenin Dmitri V., Malashenko Aleksei V., Lieven Anatol, Russia’s Restless Frontier: The Chechnya Factor in Post-Soviet Russia, Carnegie Endowment for International Peace, Waszy ngton 2004. Triegubowa Jelena, Bajki kriemlewskowo diggera, Ad Marginem, Moskwa 2003. Triegubowa Jelena, Proszczanie kriemlewskowo diggera, Ad Marginem, Moskwa 2004. Truscott Peter, Kursk: The Gripping True Story of Russia’s Worst Submarine Disaster, Simon & Schuster, Londy n 2004. Truscott Peter, Putin’s Progress: A Biography of Russia’s Enigmatic President, Vladimir Putin, Simon & Schuster, Londy n 2004. Usolcew Władimir, Sosłużywiec. Nieizwiestnyje stranicy żyzni prezidienta, Eksmo, Moskwa 2004. Van Herpen Marcel H., Putin’s Wars: The Rise of Russia’s New Imperialism, Rowman & Littlefield, Lanham 2014. Wy danie polskie: Van Herpen Marcel H., Wojny Putina: Czeczenia, Gruzja, Ukraina, Prószy ński i S-ka, Warszawa 2014. Volkov Vadim, Violent Entrepreneurs: The Use of Force in the Making of Russian Capitalism, Cornell University Press, Ithaca i Londy n 2002. Volodarsky Boris, The KGB’s Poison Factory: From Lenin to Litvinenko, Zenith Press, Minneapolis 2009. Wy danie polskie: Wołodarskij Boris, Truciciele z KGB. Likwidacja wrogów Kremla od Lenina do Litwinienki, RM, Warszawa 2015. Waller J. Michael, Secret Empire: The KGB in Russia Today, Westview Press, Boulder 1994. Werth Alexander, Russia at War, 1941–1945, E.P. Dutton, Nowy Jork 1964. White Stephen red., Politics and the Ruling Group in Putin’s Russia, Palgrave Macmillan, Nowy Jork 2008. Wolf Markus, McElvoy Anne, The Man Without a Face: The Autobiography of Communism’s Greatest Spymaster, Times Books, Nowy Jork 1997. Wy danie polskie: Wolf Markus, McElvoy Anne, Człowiek bez twarzy. Autobiografia szefa STASI, Świat Książki, Warszawa 1999. Woodward Bob, Plan of Attack, Simon & Schuster, Nowy Jork 2004. Wy danie polskie: Woodward Bob, Plan ataku, Magnum, Warszawa 2004. Yeltsin Boris, Midnight Diaries, PublicAffairs, Nowy Jork 2000. Yeltsin Boris, The Struggle for Russia, Times Books, Nowy Jork 1994. Zieńkowicz Nikołaj, Putinskaja Encyklopedia, Olma-Press, Moskwa 2006.
Pięcioletni Putin z matką Marią w lipcu 1958 roku. © Kreml (http://putin.kremlin.ru/bio)
We wrześniu 1960 roku Putin zaczął naukę w szkole nr 193 w Leningradzie, znajdującej się w pobliżu jego domu przy tej samej ulicy , na której się wy chował – zaułku Baskowa. Matka miała opory przed wy słaniem go do szkoły , więc prawie już skończy ł osiem lat. © Laski Diffusion/Hulton Archive/Getty Images
W szkole podstawowej w Leningradzie Putin uchodził za niegrzecznego ucznia – by ł drażliwy , impulsy wny , przeszkadzał inny m w klasie. Jedna z jego nauczy cielek, Wiera Guriewicz, przezwała go bączkiem, bo wy chodził z ławki i kręcił się w kółko. Jego wy niki w nauce poprawiły się, gdy zaczął trenować sztuki walki. Putin stoi drugi z lewej w ostatnim rzędzie. © Kreml (http://putin.kremlin.ru/bio)
Putin wstąpił do KGB w 1975 roku i został przy dzielony do pracy w Leningradzie, najpierw w szeregach kontrwy wiadu, a potem w Pierwszy m Wy dziale Główny m, który nadzorował pracę wy wiadu zagranicznego. © Kreml (http://putin.kremlin.ru/bio)
Putin dziesięć lat pracował w KGB w Leningradzie i dosy ć wolno piął się po szczeblach kariery . W 1985 roku KGB wy słał go do NRD, gdzie służy ł na placówce w Dreźnie. Tutaj został uwieczniony ze swoim przełożony m w Leningradzie, Jurijem Leszczewem, który też został wy słany do Niemiec, ale na znacznie ważniejsze stanowisko w siedzibie KGB we wschodnim Berlinie. © Sputnik
KGB blisko współpracował z budzącą złe skojarzenia niemiecką tajną policją – Stasi. Na ty m zdjęciu zrobiony m w sty czniu 1989 roku Putin, wówczas w stopniu podpułkownika, pozuje z kolegami ze Stasi oraz z oficerami radzieckich i niemieckich sił zbrojny ch podczas przy jęcia w drezdeńskim muzeum 1 Gwardy jskiej Armii Pancernej. Putin stoi drugi od lewej strony . W ostatnim rzędzie trzeci od lewej stoi oficer Stasi Matthias Warnig, który wkrótce został bliskim przy jacielem Putina i jego wspólnikiem w interesach. Inny kolega z KGB, Siergiej Czemiezow, który razem z Putinem zdoby wał władzę w rządzie i biznesie, stoi siódmy od lewej strony w ostatnim rzędzie. © Archiwum Stasi, MfS BV Dresden, AKG Nr. 10852
28 lipca 1983 roku po długich zalotach Putin ożenił się z Ludmiłą Szkriebniewą, mieszkającą w Kaliningradzie stewardesą Aerofłotu. © Kreml (http://putin.kremlin.ru/bio)
Pierwsza córka Putina Maria urodziła się w 1985 roku w Moskwie. Putin i Ludmiła pozują tutaj z przy jaciółmi Siergiejem i Iriną Rolduginami. © Kreml (http://putin.kremlin.ru/bio)
Druga córka Putina Jekaterina, po lewej, urodziła się w Dreźnie w 1986 roku. © Kreml (http://putin.kremlin.ru/bio)
Po zburzeniu muru berlińskiego Putin w 1990 roku wrócił do Leningradu i wciąż pełniąc służbę w KGB, zaczął pracę jako doradca Anatolija Sobczaka, jednego z liderów raczkującego ruchu demokraty cznego w Związku Radzieckim. Po rozpadzie ZSRR, w następstwie nieudanego puczu w 1991 roku Sobczak został merem Leningradu przemianowanego na Petersburg, a Putin – jego zastępcą koordy nujący m współpracę gospodarczą z zagranicą. © AP/East News
Aleksander Litwinienko, by ły podpułkownik KGB, a potem FSB, zdemaskował zasady panujące w służbach bezpieczeństwa, kiedy Putin sprawował urząd szefa FSB. W 1998 roku Litwinienko wy stąpił na konferencji prasowej z kilkoma inny mi agentami. Niektórzy z nich utajnili swoją tożsamość za pomocą kominiarek i okularów przeciwsłoneczny ch. Oskarży li Federalną Służbę Bezpieczeństwa o wy muszanie haraczów i zlecanie zabójstw. Litwinienko zbiegł do Londy nu, gdzie przy każdej okazji głośno kry ty kował poczy nania Kremla. W listopadzie 2006 roku został otruty dawką radioakty wnego polonu-210. W toku śledztwa wy kazano, że substancja pochodziła z Rosji. © AP/East News
27 sierpnia 1999 roku, ledwie kilka ty godni przed swoją nominacją na premiera, Putin poleciał do Republiki Dagestanu, żeby nagrodzić odznaczeniami bojowników z lokalny ch i krajowy ch sił policy jny ch i wojska, którzy odparli szturm czeczeńskich separaty stów. Te walki stanowiły zapowiedź drugiej wojny czeczeńskiej toczonej po rozpadzie Związku Radzieckiego. © AP/East News
31 grudnia 1999 roku Bory s Jelcy n zrzekł się władzy , a ty mczasowy m prezy dentem mianował swojego premiera, Putina, który miał rządzić przez trzy miesiące do wy borów prezy denckich. Na fotografii towarzy szy im Aleksander Wołoszy n, szef kancelarii Jelcy na, który pozostał na ty m stanowisku pod rządami Putina, dopóki nie poróżnił się z Kremlem w 2003 roku. Tuż po zrobieniu tego zdjęcia Jelcy n zwrócił się do Putina i powiedział: „Opiekuj się Rosją”. © Kreml (http://putin.kremlin.ru/bio)
Putin i jego ukochana czarna suka rasy labrador o imieniu Koni podczas wy wiadu dla „New York Timesa” w październiku 2003 roku. Koni często towarzy szy ła mu nawet podczas oficjalny ch spotkań w jego rezy dencji, swoją obecnością ocieplając wizerunek Putina lub służąc jako straszak, o czy m Angela Merkel, która boi się psów, przekonała się na własnej skórze, kiedy Koni krąży ła wokół niej podczas pierwszego spotkania kanclerz z Putinem. © James Hill
W 2003 roku Kreml zainicjował prokuratorski atak na przedsiębiorstwo naftowe Jukos i jego prezesa Michaiła Chodorkowskiego, jednego z oligarchów, którzy zbili fortunę w latach dziewięćdziesiąty ch. Chodorkowskiemu postawiono zarzuty oszustwa, defraudacji i uchy lania się od płacenia podatków, a w 2005 roku skazano go w procesie sądowy m, który spotkał się z powszechny m potępieniem jako sprawa polity czna. W 2010 roku drugi raz stanął przed sądem i został uznany winny m, ale w 2013 roku przed olimpiadą zimową w Soczi Putin udzielił mu amnestii.
© James Hill
Putin wy trwale wierzy ł, że dzięki rosy jskim surowcom naturalny m uda się przy wrócić dobroby t i prestiż kraju. Doprowadził do przejęcia kontroli nad najważniejszy mi akty wami Rosji przez swoich najwierniejszy ch sojuszników, z który ch większość rekrutowała się z Petersburga. Tutaj wita się z Aleksiejem Millerem, pracownikiem administracji Sobczaka, późniejszy m prezesem Gazpromu, giganta na ry nku wy doby cia gazu ziemnego. Między nimi stoi Igor Sieczin, jeden z najbliższy ch współpracowników Putina, który został prezesem państwowego przedsiębiorstwa naftowego Rosnieft. Powszechnie uważano, że to Sieczin by ł inicjatorem ataku na Jukos. © AP/East News
Putin często wy rażał się pogardliwie o kulcie jednostki, ale Kreml metody cznie kształtował jego wizerunek rosy jskiego everymana, który chętnie angażuje się w uprawianie sportów albo inną akty wność fizy czną, często na łonie natury . To zdjęcie zrobiła latem 2007 roku akredy towana na Kremlu fotografka podczas wakacji Putina na Sy berii. W 2013 roku Dmitrij Pieskow, wieloletni rzecznik prasowy Putina, przekony wał, że jego szef nigdy rozmy ślnie nie pozował bez koszuli. © Sovfoto/UIG via Getty Images
Po kilku miesiącach niepewności i polity cznego paraliżu przed końcem drugiej kadencji prezy denckiej Putina on sam udzielił poparcia swojemu bliskiemu współpracownikowi Dmitrijowi Miedwiediewowi w wy borach rozpisany ch na grudzień 2007 roku. Miedwiediew – który tak jak Putin nigdy przedtem nie startował w żadny ch wy borach – w zamian mianował go premierem. Od 2008 do 2012 roku Putin sprawował ten urząd, pozostając najważniejszą osobą w państwie. Na tej fotografii z końca 2007 roku Miedwiediew przemawia na kongresie Jednej
Rosji, na który m ogłoszono nominacje kandy datów, a Putin słucha jego wy stąpienia, siedząc na podwy ższeniu. © James Hill
Za rządów Putina część jego najbliższy ch przy jaciół z Petersburga, którzy do tej pory prowadzili interesy jedy nie w regionalnej skali, wy rosła na najpotężniejszy ch – i najbogatszy ch – ludzi w Rosji. By li wśród nich Jurij Kowalczuk, Giennadij Timczenko i dawny sparingpartner z treningów judo Arkadij Rotenberg, którego widać z Putinem na tej fotografii zrobionej podczas pogrzebu Anatolija Rachlina, ich trenera z lat sześćdziesiąty ch. © Sasha Mordovets/Getty Images
Aleksiej Nawalny , prawnik i bloger, zdoby ł sławę dzięki swoim internetowy m kampaniom skierowany m przeciwko korupcji i kumoterstwu w Rosji Putina. W 2011 i 2012 roku stał na czele wielkich demonstracji wy rażający ch niezadowolenie wobec przebiegu wy borów parlamentarny ch i prezy denckich – po czy m wiele razy stawał przed sądem w związku z różny mi zarzutami, które powszechnie postrzegano jako próby zamknięcia mu ust. Na naklejce z twarzą Putina na jego komputerze widnieje napis „złodziej”. © James Hill
W 2013 roku Putin z żoną wy szli ze spektaklu baletowego na Kremlu i ogłosili, że po niemal trzy dziestu latach małżeństwa zamierzają się rozwieść. Podczas drugiej kadencji prezy dentury Putina Ludmiła w dużej mierze wy cofała się z ży cia publicznego. © AP/East News
Często plotkowano o romansie Putina z Aliną Kabajewą, gimnasty czką olimpijską, która później zasiadała w Dumie Państwowej. Na tej fotografii z 2005 roku odbiera odznaczenie państwowe. Przez wiele lat charakter ich relacji i stopień zaży łości między nimi by ły owiane tajemnicą, ale Kabajewa należała do grona najbliższy ch przy jaciół Putina, a także pracowała w holdingu medialny m zarządzany m przez Jurija Kowalczuka. © Kreml (http://putin.kremlin.ru/bio)
Po aneksji Kry mu w 2014 roku popularność Putina w ojczy źnie osiągnęła nowe wy ży ny , lecz zagranica dy stansowała się od niego, bo zakłócił równowagę w Europie, gdzie po zimnej wojnie panował względny spokój. Takie flagi z jego podobizną powiewały nad demonstracją poparcia zorganizowaną w marcu 2014 roku na placu Czerwony m pod hasłem „Jesteśmy razem!”. © James Hill