1 T ł u m a c z e n i e :T ł u m a c z e n i e : L i l a h 2 Rozdział 1Rozdział 1 Keira O'Lachlan siedziała w zdezelowanym złomie, który kupiła dwa ty...
6 downloads
17 Views
1MB Size
1
T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
2
Rozdział 1 Keira O'Lachlan siedziała w zdezelowanym złomie, który kupiła dwa tygodnie temu od sprzedawcy używanych samochodów, wpatrując się w kołyszący się szyld przy drzwiach Klubu Aztec, w Aztec w nowym Meksyku. Była tak zmęczona, że piekły i szczypały ją oczy. Uciekała już od ponad miesiąca i wiedziała, że znalazła się u kresu podróży. Skończyły jej się już pieniądze. Kiedy uciekła, z bankowego konta mogła wycofać jedynie dzienny limit, a nie mogła teraz wycofać więcej. Jeśli to zrobi, to dowie się gdzie jest, a tego nie chciała. Keira miała dwadzieścia dwa lata i mieszkała ze w swoim starszym adoptowanym bratem odkąd jej rodzice zostali zamordowani kiedy miała szesnaście lat. Nigdy nie dogadywała się za bardzo z bratem, ale nigdy by nie pomyślała, że upadnie tak nisko. Próbowała się z nim przyjaźnić, ale on robił jej z życia piekło. David został adoptowany na sześć lat przed tym jak Keira zaskoczyła swoich rodziców pojawieniem się. Jej rodzice sądzili, że nigdy nie będą mieć własnych dzieci, a kiedy jej mama odkryła, że jest w ciąży, byli wniebowzięci. Tak przynajmniej mówili Keirze, kiedy jeszcze żyli. Zginęli sześć lat temu, a ona wciąż strasznie za nimi tęskniła. Keira miała ze sobą jedynie pięćdziesiąt dolarów. Nie ważne, że posiadała pozostawiony po rodzicach fundusz powierniczy. Nie mogła tknąć tych pieniędzy. Gdyby to zrobiła, znalazłaby się w gorszych opałach, niż obecnie. Sprzedała swój najnowszy model sportowego auta na tego rupiecia, którym obecnie jeździła. Nie chciała, by znalazł ją po tablicach rejestracyjnych, więc pozbyła się samochodu, którzy rodzice kupili jej na zakończenie szkoły. Wylała kilka łez, odjeżdżając z tamtego komisu. Po tym co musiała zrobić bolało ją serce.1 A ponieważ była tak bardzo przerażona i zdesperowana by uciec i pozostać w ukryciu, nie spierała się, kiedy sprzedawca zaproponował jej wymianę za samochód bez dodatkowej gotówki.2 Chciała jedynie uciec. Poszła nawet do sieciówki 3, by kupić tanie ciuchy i by nikt nie wiedział, że pochodzi z bogatej rodziny. Teraz była w poważnych tarapatach, zbyt przerażona by skorzystać z bankowego konta i bez żadnego miejsca, w które mogłaby się udać. Chwyciła torebkę z siedzenia, wzięła głęboki wdech i skierowała się do klubu Aztec. Była głodna i zamierzała wydać swoje ostatnie pieniądze na dobre jedzenie, a nie na okropieństwa, które ostatnio jadała. 1 Ciekawe czy dlatego, że szkoda jej było autka, czy dlatego, że po mamusi i tatusiu 2 Wyobrażacie sobie? Wymienić Porshe na Poloneza? Z całym szacunkiem do Polonezów, no ale jednak 3 POSZŁA DO SIECIÓWKI T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
3
Pchnęła drzwi i weszła do środka. Światła były raczej przydymione, więc stanęła w drzwiach, pozwalając swoim oczom na przyzwyczajenie. Potem skierowała się do małego stolika blisko drzwi i usiadła. Czuła na sobie śledzące ją oczy, ale starała się je zignorować i otworzyła menu. Po zdecydowaniu co mówi, uniosła dłoń. Przekręciła się na siedzeniu, kiedy zauważyła, że w klubie są w większości mężczyźni i tylko kilka kobiet 4 Poczuła się skrępowana całą tą uwagą skierowaną w jej stronę i zastanawiała się już czy ma wyjść kiedy stanął przed nim wysoki mężczyzna, blokując jej widok na resztę pomieszczenia. – Co mogę ci podać, skarbie? Kiera uniosła wzrok i zadzierając głowę, spojrzała w najbardziej zielone i przejrzyste oczy, jakie kiedykolwiek widziała. Zaczęła wiercić się na krześle, kiedy poczuła jak jej cipka stała się mokra i zmoczyła bieliznę5, a jej łechtaczka zaczęła pulsować. Odchrząknęła i zamówiła sałatkę Cezar z kurczakiem i czarną kawę, a potem patrzyła jak mężczyzna od niej odchodzi. Był ogromny. Miał czarne, sięgające kołnierzyka włosy, szerokie ramiona, które przechodziły w wąskie biodra i umięśniony tyłek. Nogi miał długie i widziała napinające się pod dżinsami mięśnie. Przesunęła wzrokiem po jego tyłku i plecach. Odwrócił głowę i poczuła jak jej policzki stają się gorące, kiedy uśmiechnął się szeroko i puścił jej oko. Została złapana na gapieniu się na jego zadek. Keira spuściła wzrok na stół i zaczęła miętosić w dłoniach menu. Czuła się tu skrępowana i nie na miejscu, ale nie wiedziała co robić. Zaczęła się zastanawiać czy klub nie potrzebuje jakiej dodatkowej, tymczasowej pomocy i planowała dowiedzieć się tego, nim wyjedzie. Potrzebowała pieniędzy i jakiegoś lokum. Mieszkała w swoim samochodzie odkąd opuściła Seattle w stanie Waszyngton i od tamtej pory nie obejrzała się za siebie. Keira ponownie zaczęła się wiercić. Wciąż czuła jak wszyscy ją obserwują, a ponieważ poza poza ostatnim miesiącem nigdy nie radziła sobie sama, to teraz była przerażona. Chciała złapać swoją torebkę i uciec.6 Nerwy miała tak napięte, że dziwiła się, że wciąż jakoś funkcjonuje. Sięgnęła po torebkę i już miała wstać. Przesunęła się na krawędź swojego siedzenia, szykując się by wstać, ale zamarła, kiedy jej kolana zetknęły się z parą muskularnych nóg. – Wszystko w porządku, skarbie? Potrzebujesz czegoś jeszcze? – Nie, nie. Mam wszystko czego mi trzeba – powiedziała Keira i popełniła błąd, unosząc twarz, by spojrzeć na mężczyznę. Był tak seksowny, że poczuła jak pulsuje jej cipka. 4 Jak na razie jest 5 części Pack Law. Dajecie wiarę? 15 facetów? Kto to do cholery zliczy? 5 Uwaga, mokre gacie vol. 2. Przyjmuję zakłady czy pobije w tym Michelle :P 6 I ja się zastanawiam jak taka ciepła klucha przyjmnie, że ma trzech partnerów i to jeszcze wilkołaki T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
4
– Proszę bardzo. Smacznego – powiedział mężczyzna i postawił przed nią kawę i jedzenie. – Um, tak się właśnie zastanawiałam czy nie potrzebujecie pracownika. Nigdy wcześniej nie pracowałam w takim miejscu, ale mogę gotować albo obsługiwać stoliki – powiedziała z nadzieją Keira. Mężczyzna usiadł naprzeciwko niej w małym boksie i zaczął jej przyglądać. Czuła jak jego wzrok przesuwa się po jej ciele i wiedziała, że znowu się rumieni. Zawsze łatwo się czerwieniła i zawsze wiedziała kiedy tak się dzieje, bo czuła wtedy gorąco na policzkach. Przeklęła swoją bladą cerę i jasne włosy. Nie cierpiała tego, że przy nieznajomych była taka nieśmiała i nerwowa. – Jak się nazywasz, skarbie? – K-Karen – odparła Keira. – Karen Jones. – Ja jestem Jake Domain. Miło mi cię poznać, Karen – powiedział Jake i wyciągnął w powitaniu dłoń. Keira chwyciła jego dłoń i szybko się odsunęła, kiedy poczuła jak po jej ręku rozchodzi się ciepło. Czuła jak nabrzmiewają jej piersi, a sutki marszczą i zastanawiała się co do cholery w nią wstąpiło. Nigdy wcześniej nie reagowała tak na mężczyznę i nie wiedziała czy jej się to podoba. – Może zjesz, a potem porozmawiamy o jakiejś pracy dla ciebie7 – powiedział Jake. Keira przytaknęła i wzięła widelec. Jak tylko zaczęła jeść, głód wziął górę i nie przestała, dopóki nie przełknęła ostatniego kęsa. Uniosła wzrok i spojrzała z zakłopotaniem na siedzącego naprzeciw niej mężczyznę. – Wybacz, chyba byłam głodniejsza, niż myślałam. – Nie martw się tym, skarbie. Skoro już skończyłaś, to możemy przejść do interesów – stwierdził Jake. – Skąd jesteś, Karen? – Ze Stanu Waszyngton. – A co robisz w Nowym Meksyku? – Uch, chciałam pozwiedzać kraj – odparła Keira, nie patrząc Jake'owi w oczy. – Co robiłaś przed przyjazdem tutaj? – zapytał. – Czy to ma znaczenie? – spytała Keira, bo nie potrafiła wymyślić innej odpowiedzi, niż prawdy. Patrzyła jak oparł się o siedzenie, skrzyżował ramiona na swojej szerokiej piersi i intensywnie się w nią wpatrywał. Keira czuła się jak robak pod mikroskopem. Patrzył na nią spod przymrużonych powiek i mogła przysiąc, że widziała w jego oczach pojawia się błysk. Nie, nie 7 Ja proponuję taniec na rurze T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
5
błyszczały. Ponosi mnie wyobraźnia. Keira dopiła kawę i odstawiła pustą filiżankę. Jake sprawiał, że czuła się skrępowana i nie wiedziała gdzie ma patrzeć. On nie wydawał się mieć tego samego problemu. Patrzył się prosto na nią. – Sałata utkwiła mi w zębach czy co? – zapytała z irytacją Keira. Jake uśmiechnął się. W kącikach jego oczu utworzyły się zmarszczki, a w policzkach pojawiły się dołeczki. Boże, był gorącym ciachem. Stanowił prawie metr dziewięćdziesiąt czystych, twardych mięśni. Miał ogromne bicepsy, a ją aż świerzbiło by wyciągnąć dłoń i przesunąć palcami po jego skórze. Zaczęła się zastanawiać jakie byłyby jego mięśnie pod jej dłonią. 8 Pokręciła głową i zamrugała oczami. Nie mogła uwierzyć w jaką stronę kierują się jej myśli. Nigdy wcześniej jej się to nie przydarzyło. – Jeśli mam cię zatrudnić, to muszę wiedzieć co umiesz – odparł Jake. Keira spuściła wzrok na stolik i zaczęła bawić się filiżanką. Była tak zdenerwowana i napalona, że nie potrafiła przestać. – Jestem księgową – odparła Keira, mówiąc przynajmniej w połowie prawdę. Prawdę mówiąc była w pełni wykwalifikowaną starszą księgową, 9 ale z jakiegoś powodu nie chciała by to wiedział. Potem uświadomiła sobie dlaczego. Gdyby chciał ją sprawdzić i podał jej fałszywe nazwisko, to dowiedziałby się, że kłamała od samego początku. – Masz kłopoty? Ściga cię prawo? – zapytał Jake. Keira uniosła wzrok na to pytanie i szczerze mu odpowiedziała. – Nie, nie ściga mnie prawo. – Chcesz jeszcze, skarbie? – zapytał Jake, wskazując na jej pustą filiżankę. – Poproszę – odpowiedziała. – Devon, przynieś dzbanek z kawą – zawołał Jake. Keira zauważyła jak mężczyzna za barem sięga po dzbanek, znika za bocznymi drzwiami, po czym zmierza w stronę jej stolika. Był tak samo przystojny jak Jake, ale jeszcze większy. Jego włosy miały ciemnobrązowy kolor, a oczy orzechowy. Napełnił jej filiżankę i stanął wpatrując się w nią z góry. – Devon, to jest Karen Jones. Karen, to mój brat, Devon – przedstawił Jake. Keira potrząsnęła wyciągniętą do niej dłonią i wzdrygnęła się kiedy ciepło jego skóry wywołało ciarki na jej plecach. Poczuła gęsią skórkę i szybko odsunęła dłoń. Co się z tobą dzieje, 8 Ja wiem! Ja wiem! Umięśnione! 9 Keira przedstawia się jako "bookkeeper", a naprawdę jest "accountant" . Obydwa słowa oznaczają księgową, z tym że ta pierwsza księgowa jest bez ukończonego w tym kierunku college'u, a ta druga księgowa z. T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
6
Keira? Przestań być taką zdzirą. Jak może ci się podobać jednocześnie dwóch facetów?10 – Miło mi cię poznać, Devon – pisnęła Keira i spuściła wzrok.11 Usłyszała niski, dudniący dźwięk i spojrzała na Devona. Mogła przysiąc, że widziała jak przez chwilę błyszczały mu oczy. Ogarnij się, dziewczyno. Zaczynasz wariować. – Cała przyjemność po mojej stronie, kochanie – odparł Devon. Keira podskoczyła kiedy Devon położył dłoń na jej ramieniu i delikatnie ją popchnął. Przesunęła się do kąta małego boksu i patrzyła jak Devon siada koło niej. Poczuła jak przez jej ciało przepływa nerwowa energia i zastanawiała się czy zaraz nie straci nad sobą kontroli. – No to o czym rozmawiacie? – zapytał Devon. Keira nie potrafiła udawać, że jej ciało nie zadrżało w reakcji na ten głęboki, gardłowy głos, który wydawał się na nią spływać i przechodzić wprost do jej szparki. Skrzyżowała nogi i zacisnęła uda, próbując zmniejszyć ból w swojej cipce. – Karen pytała o pracę. Mówi, że zrobi wszystko, ale w Waszyngtonie była księgową – odpowiedział bratu Jake. Keira poskoczyła kiedy z trzaskiem otworzyły się znajdujące się niedaleko drzwi. Odwróciła głowę i jej wzrok skrzyżował się z wpatrującymi w nią brązowymi oczami. Spojrzała na braci Domain. Ponownie się odwróciła i przyjrzała przybyszowi. Miał podobne rysy jak Jake i Devon i zaczęła się zastanawiać czy jest ich bratem. Miał co najmniej metr dziewięćdziesiąt pięć wzrostu i był dosłownie wypchany mięśniami. Przyszpilił ją do siedzenia swoim rozgrzanym spojrzeniem. Spuściła wzrok12 na stolik, wzięła filiżankę z kawą w obie dłonie, mając nadzieję, że nie widać jak jej się trzęsą i wypiła ciemną ciecz. Nie musiała unosić wzroku, by wiedzieć, że stanął przy ich stoliku. Popchnął Jake'a i usiadł obok niego. Keira czuła się przytłoczona. Czuła jak wali jej serce i przyspiesza oddech. Czuła na sobie wzrok przybysza, ale za bardzo się bała, by unieść wzrok. – Karen, to jest nasz najstarszy brat, Greg13. Greg, to jest Karen Jones – przedstawił Jake. Keira spojrzała na niego i wciągnęła powietrze kiedy przyszpilił ją swoim wzrokiem. Jego oczy błyszczały i choć chciała odwrócić wzrok, to nie była w stanie tego zrobić. Jej mózg był przeciążony. Patrzyła jak Greg sięga przez stolik i chwyta jej dłoń. W jego ogromnych palcach jej dłoń dłoń wydawała się bardzo mała i blada. Próbowała ją odsunąć, ale jej nie pozwolił. Uniosła 10 Boże, toż to grzech śmiertelny, nie no serio, XXI wiek, dwóch niezłych byczków – dlaczego mieliby się jej nie podobać naraz? 11 Po raz piąty:P 12 ... 13 Już go lubię za samo imię :P T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
7
ponownie wzrok i poczuła jak tonie w głębi jego błyszczących, bursztynowych14 oczu. – Miło mi cię poznać, Karen. Słyszałem, że szukasz pracy – powiedział Greg. Keira zastanawiała się skąd on to do cholery wie. Dopiero przyszedł, więc nie słyszał rozmowy jaką prowadziła z jego bratem. – Tak – pisnęła, po czym odchrząknęła. – Szukam pracy. – Tak się właśnie składa, że szukamy księgowej. Jesteś zatrudniona, skarbie. Możesz nawet zatrzymać się w jednym z pokoi na górze. Gdzie twój samochód? Pomogę ci wziąć twoje rzeczy. – powiedział Jake, kiedy Greg wstał. – Na zewnątrz przy wejściu – odparła Keira. – Dzięki, że daliście mi szansę. Nie zawiodę was. – Wiemy, maleńka. Chodź, pomożemy ci się rozładować i zadomowić – powiedział Greg. Keira zastanawiała się o co chodziło z tymi wszystkimi czułymi słówkami. Poza rodzicami nikt tak jej nigdy nie nazywał. Nie ufała tym trzem mężczyznom. Wydawali się zbyt chętni by mieć ją w pobliżu. Ale jej libido lekceważyło umysł i była zbyt ciekawa i podniecona by teraz coś powiedzieć. Westchnęła kiedy Devon wstał i sięgnął po jej dłoń. Pomógł jej wstać, ale kiedy chciała uwolnić dłoń, to jej nie puścił. Zastanawiała się czy nie wpadła z deszczu pod rynnę.
Rozdział 2 Jake i jego bracia pomogli Karen wziąć rzeczy z jej samochodu. On i jego wilk wyczuli ją jak tylko przeszła przez drzwi. Jego wilk krążył pod jego skórą, sfrustrowany i zdeterminowany by ją oznaczyć jako swoją. Uspokoił swoją bestię i zaczął przyglądać się jej zza baru. W porównaniu z nim była bardzo mała i drobna. Jej sięgające ramion blond włosy mieniły się rudymi i brązowymi refleksami. Przesunął wzrokiem po jej ciele. Zatrzymał się na miękkich wzgórkach jej piersi i jego fiut stwardniał jeszcze bardziej. Nie mogła mieć więcej, niż metr sześćdziesiąt pięć wzrostu i miała krągłe biodra i długie, smukłe nogi. Pochodziła z bogatej rodziny. Widział to po sposobie w jaki się poruszała i zachowywała. Zastanawiał się czy jest uciekinierką. Miała najsłodsze oczy jakie kiedykolwiek widział. Połączenie zieleni i błękitu. Zaczerpnął głęboko powietrza i wyczuł jej strach. Chciał przeskoczyć bar i wziąć ją w ramiona. Spojrzał na swojego młodszego brata Devona i 14 A wcześniej miał brązowe, chyba że zrobiły się bursztynowe przez ten błysk :P T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
8
wiedział, że on też walczy ze swoją bestią. Zauważył jak przycisnęła torebkę do piersi. Wyglądała na gotową do rzucenia się do ucieczki. Wyprostowała ramiona i podeszła do najbliższego boksu. Usiadła, ale przesunęła się trochę, tak że siedziała plecami do okna. Patrzył jak sięga po menu i ukrywa za nim twarz. Jake nie mógł już znieść bycia z dala od niej Chciał ją powąchać i wytarzać się w jej zapachu, ale ograniczył się do podejścia i przyjęcia jej zamówienia. Spojrzała na niego i zobaczył jak jej oczy stają się szerokie. Dobrze. Wychodziło na to, że jego partnerka też nie była na niego obojętna. Przyjął jej zamówienie i wysłał Devona do Maca by przyrządził dla niej posiłek. Wiedział, że nie niedługo znów przy niej będzie. Jego wilk nakłaniał go do wzięcia jej. Jake położył jej zamówienie na stoliku i starał się wymyślić coś, by przy niej zostać, ale zaskoczyła go pytaniem o pracę. Musiał się powstrzymać od zatarcia rąk. Dała mu świetny powód by zostać, a on nie zamierzał tego spieprzyć. Porozmawiał z nią, przedstawił się i widząc jej wahanie, wiedział, że kłamała w sprawie imienia i nazwiska. Wciąż czuł jej strach i nerwowość. Chciał wziąć ją w ramiona i mocno przytulić. Devon przyniósł dzbanek z kawą i Jake patrzył jak Karen podskoczyła kiedy jego brat położył dłoń na jej ramieniu. Jego brat usiadł przy ich partnerce i usłyszał jak warknął nisko. Jake spojrzał na Devona spode łba, dając mu znać, by powstrzymał swoją bestię i nie wystraszył ich partnerki. Jake wiedział, że Devon skontaktował się telepatycznie z ich najstarszym bratem Gregiem i wiedział, że jego brat jest już w drodze. Zastanawiał się jak ich maleńka partnerka zareaguje na spotkanie z o wiele większym i wyższym bratem. Nie musiał długo czekać. Jak tylko ta myśl pojawiła się w jego głowie, w drzwiach klubu stanął Greg. Jake czuł, że Karen ich pragnie i chciał ją podnieść, położył na barze i wbić w jej cipkę, ale wiedział, że to się jeszcze nie stanie. Ich kobieta była tak płochliwa, 15 że nie potrafiła siedzieć nieruchomo. Patrzył jak patrzy Gregowi w oczy i rozszerzają jej się źrenice. Widział jak zadrżała i wiedział, że jest podniecona nimi trzema. Z miejsca ją zatrudnił, a potem on i jego bracia wyszli pomóc jej rozładować samochód. – Które auto jest twoje, skarbie? – zapytał teraz Jake, zauważając kątem oka starego żęcha blisko drzwi klubu. Czuł jej zapach na tym samochodzie i wiedział, że jest jej. Chciał go z miejsca odholować i zastąpić nowym, ale wiedział, że nie ma do tego prawa. A przynajmniej na razie. Ale jeśli postawi na swoim, to nie będzie więcej jeździła tym klekotem. Jej ruchy i gracja przeczyły 15 ...że gdyby nie to, że nasze wilki twierdzą, że to nasza partnerka, to nigdy byśmy na nią nie spojrzeli. Taka prawda T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
9
samochodowi, którym jeździła i tanim szmatom, które nosiła. Zastanawiała się przed kim lub przed czym uciekała. Stanął przy Karen, kiedy ta otworzyła drzwi samochodu. Rzucił okiem do środka i zobaczył, że w nim mieszkała. Chciał teraz jedynie wiedzieć od jak dawna. Delikatnie przesunął ją na bok i odblokował tylne drzwi. Razem z braćmi zaczął wyciągać jej rzeczy. Miała jedynie jedną torbę z ubraniami i zaczął się zastanawiać od jak dawna już ucieka. Na tylnym siedzeniu leżał koc i poduszka. Kiedy zaczął zbierać jej rzeczy, otoczył go jej zapach. – Chodź za mną, skarbie. Moi bracia wezmą resztę twoich rzeczy. Pokażę ci twój pokój – powiedział Jake i ruszył do bocznej strony budynku. Zaprowadził ją na górę po schodach i wszedł przez pierwsze drzwi w korytarzu. Nie było to nic fascynującego, ale było czysto i wygodnie. Położył rzeczy Karen na łóżku i odwrócił się, by zobaczyć ją stojącą w drzwiach. Podskoczyła kiedy usłyszała jak nadchodzą Devon i Greg. Weszła dalej do pokoju, tak by jego bracia mogli wejść do środka. – Jest coś jeszcze? – zapytał braci Jake. Spojrzał na żałosną ilość rzeczy jakie miała, ale wzruszył ramionami, bo nie mógł nic z tym zrobić, jeszcze. Podszedł do Karen i patrzył jak się prostuje jakby miała stanąć z nim do walki, po czym skuliła się i cofnęła. Plecami uderzyła w znajdującą się za nią ścianę. – Spokojnie, skarbie. Cieszymy się, że jesteś na pokładzie. Nie cierpię tych cyferek. Zdjęłaś mi ogromny ciężar z ramion – powiedział Jake i zatrzymał się kilka stóp od niej. – Dobra, przejdźmy do interesów. Zaczynasz pracę o dziesiątej. Wcześniej i tak tu się nic nie dzieje. Możesz pracować do osiemnastej. Posiłki i pokój masz zapewnione. Pensję dostawać będziesz co tydzień. Na początku wypłata nie jest duża, ale będziesz miała trzymiesięczny okres próbny, tak jak wszyscy inni. Jeśli coś ci się nie spodoba, to przyjdź do któregoś z nas i zgłoś to. Jeśli będziesz miała jakikolwiek problem, to przyjdź do nas i ci pomożemy. Masz jakieś pytania? – Nie. Dzięki, że mi pomogliście i daliście mi pracę. Nie wiecie nawet jak bardzo to doceniam – powiedziała Karen. Jake uśmiechnął się. Naprawdę starała się patrzeć im w oczy kiedy do nich mówiła, ale była tak nieśmiała, że w końcu i tak wpatrywała się w swoje stopy. Wolno wyciągnął dłoń i objął jej policzek, unosząc jej twarz by spojrzała mu w oczy. – Nie ma problemu, skarbie. Wyglądasz na wykończoną. Prześpij się. A, jeszcze jedno. Łazienka jest w drugich drzwiach po prawej. Wybacz, że nie ma jej w twoim pokoju, ale ponieważ nikt inny się tu nie zatrzymuje, to i tak jest cała twoja. – Dzięki. T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
10
– Do zobaczenia rano, maleńka – powiedział Greg. – Pa, kochanie – odezwał się Devon. – Do północy będę na dole. Krzyknij, jeśli będziesz czegoś potrzebować. Okej? – powiedział Jake i był zadowolony, kiedy przytaknęła. Jake wyszedł za braćmi i zszedł na dół do klubu. Wiedział, że jak tylko wróci za bar, to zaczną się pytania. Marzył tylko, by był w stanie na nie odpowiedzieć. Wciąż uważał, że kłamała w sprawie imienia i wielu innych kwestii. Kiedy odpowiadała na jego pytania, robiła to wymijająco i była nerwowa. Ale pod tym strachem i obawami czuł słodki zapach jej cipki. Z kolejnym przybyciem jego braci, jej piżmowy zapach stawał się coraz silniejszy. Będzie musiał rozpowiedzieć w sforze, że ona jest ich. Widział jak młodsze Omegi z ich sfory, Sfory Friess posyłają Karen spojrzenia. Zamierzał to dzisiaj zatrzymać. Jake stanął z Devonem za barem. Greg zdążył usiąść już po drugiej stronie. Jego starszy brat wpatrywał się w niego wyczekująco. Westchnął, wiedząc, że nie zaspokoi ciekawości brata. Wiedział to, bo był tak sfrustrowany jak oni. 16 Chciał wiedzieć wszystko o kobiecie, która nazywała siebie Karen. Chciał znać historię jej życia od momentu narodzin.17 – Skąd jest? – zapytał Greg. – Mówi, że ze Stanu Waszyngton – odparł Jake. – Wierzysz jej? – Greg miał marsową minę. – Właściwie wydaje mi się, że to jeden z nielicznych momentów, kiedy nie kłamała. No i jeszcze wtedy kiedy powiedziała, że jest księgową, ale zawahała się na pytanie o jej poprzednią pracę. Więc kto wie? – odparł ze wzruszeniem ramion Jake. – Sądzisz, że nazywa się Karen Jones? – zapytał Greg. – Nie. – Cholera. O co tu chodzi? – Tego nie wiem. Mogę ci tylko powiedzieć, że powiedziała, że nie ściga jej prawo, a ja chyba jej wierzę. Za to zdecydowanie ucieka przed kimś albo przed czymś. Jest całkowicie przerażona – stwierdził niepotrzebnie Jake, wiedząc, że jego dwaj bracia wilkołaki wyczuli jej strach tak jak on. – Musimy odkryć kim jest. Devon, kiedy przyjdzie jutro na swoją zmianę, pójdziesz przeszukać jej pokój – rozkazał Greg. – Nie sądzisz, że powinniśmy dać jej szansę, by sama nam o tym opowiedziała? – zapytał z 16 Też bym była jakbym miała taką cipkę za partnerkę:P 17 Aż się prosi by powiedzieć, że lepiej od poczęcia T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
11
pochmurną miną Jake. – Nie. Chcę wiedzieć wszystko o naszej partnerce. Jeśli ma kłopoty i potrzebuje ochrony, to chcę o tym wiedzieć najszybciej jak to możliwe. Nie możemy jej chronić, kiedy nie wiemy nawet przed czym – stwierdził Greg. – Cholera. Nie chcę żeby musiała uciekać. – powiedział Jake. – Zrugasz Omegi, które się na nią patrzyły czy ja mam to zrobić – Ja to zrobię – odparł Greg. Jake usłyszał niskie, warczące dudnienie w piersi brata. Było tak pełne władczości, że nawet jemu stanęły włoski na karku. Jego brat mówił naprawdę niskim głosem i wiedział, że nikt z ludzi nie będzie w stanie go usłyszeć. Usłyszał brata w głowie, kiedy użył wspólnego telepatycznego linku do ostrzeżenia Omeg. "Kobieta nazywająca siebie Karen Jones jest dla was wszystkich niedostępna. Jest nasza. Jeśli złapię kogoś na patrzeniu na nią albo traktowaniu ją bez szacunku, odpowiecie przede mną i moimi braćmi. Wyraziłem się jasno?"18 "Tak Greg." Odparły Omegi i Jake westchnął z ulgą. Sądził, że będzie musiał skopać parę tyłków za to jak gapili się na jego partnerkę. Cieszył się, że postanowili posłuchać jego brata. – Wracam do legowiska. Zamierzam sprawdzić swój kalendarz i przekazać obowiązki pozostałym Betom,aż nasza partnerka znajdzie się bezpiecznie w naszym skrzydle domu sfory. Do dziesiątej rano powinienem wrócić – powiedział Jake'owi Greg i wyszedł. – Jest kurewsko śliczna, nie, Jake? – zapytał go Devon. – Fiut ustał mi jak tylko tu weszła.19 – Taa, mi też. Będziemy musieli być ostrożni, dopóki nie dowiemy się co ukrywa. Nie możemy na nią naciskać – powiedział Jake. – Nie zrobię tego. Ale też nie pozwolę jej odejść – stwierdził Devon. Jake westchnął i dalej pracował już automatycznie. Przez resztę nocy jego myśli wędrowały co chwila do piękności na górze i jego spodni.
Rozdział 3 Keira wpatrywała się w spoczywający w jej dłoni wyciąg bankowy. Z jej konta została 18 Pomyślałby kto, że to niby rodzina, a jakby mówił do obcego 19 Hahah, the best komplement ever :D T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
12
wycofana ogromna ilość pieniędzy, a wiedziała, że to nie ona. Kto do jasnej cholery miał dostęp do jej funduszu powierniczego? W jej głowie natychmiast pojawiła się odpowiedź, ale nie potrafiła przyjąć do wiadomości, że okrada ją własny brat. Wiedziała, że David żywi do niej urazę od bardzo młodego wieku i nieważne jak bardzo próbowała się z nim zaprzyjaźnić, on zawsze ją odpychał. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego kradł jej pieniądze. Tylko on miał dostęp do jej konta, ale wiedziała, że ma własny fundusz. Ich rodzice stworzyli je dla nich obojga, a dochód z majątku był tak duży, że starczyłoby im na wszystko bez ruszania ich własnych pieniędzy. Będzie musiała znaleźć Davida i zażądać wyjaśnień. Keira przeszła przez dom. Bez rodziców wydawał się taki pusty. Odeszli prawie sześć lat temu, a ona wciąż nie potrafiła się przyzwyczaić, że ich nie ma. Przeszła korytarzem pokrytym grubym dywanem w stronę gabinetu Davida. Uwielbiała czuć miękki plusz pod stopami. Często chodziła po domu bez butów i skarpetek. Zatrzymała się przed biurem Davida i uniosła dłoń, by zapukać. W samą porę zatrzymała pięść przed drzwiami. Drzwi były lekko uchylone, przez co usłyszała jak David rozmawia z kimś przez telefon. W pewnym momencie wspomniał jej imię. – Nie, Keira to głupia dziwka. Nie ma pojęcia, że korzystam z pieniędzy z majątku. Nie, poradzę sobie z nią. Poza tym nie obdarza łatwo zaufaniem, a mi ufa. Zawsze próbuje być miła i przyjacielska dla swojego jedynego braciszka. Pozbędę się jej tak jak naszych rodziców. Keira nie czekała na koniec rozmowy. Szybko pobiegła do sypialni, wrzuciła kilka ubrań do torby, chwyciła dodatkowy koc i poduszkę i wyszła. Zatrzymała się w najbliższym bankomacie, wyciągnęła swój dzienny limit i nie obejrzała się za siebie. Keira obudziła się cała we łzach. Miała ten sam sen co każdej nocy od jej ucieczki z Seattle. Była roztrzęsiona i spocona po następstwach koszmaru i bardzo zmęczona. Wiedziała, że znowu nie zaśnie, więc włączyła lampkę nocną, uniosła się na poduszkach i zaczęła wpatrywać się w sufit i ściany. Przebyła długą drogę i nie wiedziała co zrobić ze swoim bratem. Pomyślała, żeby pójść na policję, ale nie miała pojęcia co on robił. Mógł zajmować się narkotykami albo bronią. Wiedziała jedynie, że brat, którego tak uwielbiała nie był człowiekiem za jakiego go uważała. Uważała, że nie poradzi sobie ze świadomością, że wysłała swojego brata do więzienia, ale nie wiedziała co mogłaby jeszcze zrobić. Przyciągnęła nogi do siebie i oparła głowę na kolanach. Nie sypiała wiele i wiedziała, że to się na niej odbije. Chciała tylko się przekręcić i zasnąć, ale wiedziała, że to się nie stanie. Kiedy słońce zaczęło rozjaśniać niebo, Keira poczuła się wyczerpana. Powieki zaczęły jej opadać, a jej ciało było odrętwiałe od siedzenia przez tak długo w jednej pozycji. Opuściła nogi i T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
13
oparła się o poduszki. Chwilkę odpocznie, a potem wstanie i przygotuje się do pierwszego dnia pracy. Powieki jej opadły i usnęła. Podskoczyła na dźwięk otwieranych drzwi. Nie. Znalazł ją. Wyskoczyła z łóżka i przemierzyła pokój jeszcze zanim jej oczy zaczęły funkcjonować. Trzymała w dłoniach lampkę, ale nie pamiętała kiedy ją chwyciła. Musiała wyrwać kabel ze kontaktu, bo zwisał teraz i ocierał się o jej nogę. Jej oczy zaczęły się skupiać i odkryła, że wpatruje się we wszystkich braci Domain. – Wszystko w porządku, Karen? – zapytał Greg, podchodząc w jej stronę. Delikatnie wyjął jej lampkę z rąk i postawił na szafce nocnej. – Tak – pisnęła Keira, po czym odchrząknęła. – Tak, w porządku. – Na pewno, skarbie? – zapytał Jake. – Tak. Co tu robicie? – zapytała Keira i zauważyła, że gapili się na nią. Widziała płomień w ich oczach i wreszcie uświadomiła sobie, że stoi przed nimi w samych majtkach i koszulce. Skrzyżowała ręce na piersi, by ukryć fakt,że reaguje na ich obecność. Jej sutki stwardniały, stając się dwoma wyraźnymi punktami. – Kiedy nie przyszłaś do pracy, przyszliśmy zobaczyć czy coś się stało. Martwiliśmy się o ciebie, maleńka – powiedział Greg stając bliżej niej. Widziała jak rozszerzają mu się nozdrza kiedy głęboko odetchnął i mogła przysiąc, że widziała jak rozbłysły mu oczy. Keira zamrugała oczami, a potem przyszło zrozumienie. – Która jest godzina? – Dwadzieścia po dziesiątej, skarbie – powiedział Jake. – Cholera. Przepraszam. Nie mogę uwierzyć, że zaspałam. Jeśli wyjdziecie, to będę na dole za dwadzieścia minut. – Na pewno wszystko dobrze, kochanie? – zapytał Devon. – Tak, dzięki. Wszystko jest okej. – Dobra, zobaczymy się na dole, maleńka. Nie spiesz się, dzisiaj nie masz nic ważnego do zrobienia – powiedział Greg. Keira patrzyła jak ci trzej seksowni faceci wychodzą. Kiedy zamknęli za sobą drzwi, natychmiast wzięła ubrania, przybory toaletowe i pospieszyła do łazienki. W ciągu dwóch minut wzięła prysznic, po czym ubrała się i zeszła na dół, zanim minęło dziesięć minut. Zawahała się w progu wąskiej klatki schodowej i cieszyła się, kiedy pojawił się Jake. Nie miała pojęcia gdzie miała się spotkać z nim i jego braćmi. Oszczędził jej błąkania się. – Tędy, skarbie – powiedział Jake i chwycił jej dłoń. T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
14
Boże, co jest w tych facetach, że moje libido tak szaleje? Pozwoliła by Jake zaprowadził ją wzdłuż korytarza i do kuchni klubu. Pracowało już tam kilka osób. Jej uwagę przykuł zapach świeżo parzonej kawy. Na ladzie zauważyła spory dzbanek. Jake zaprowadził ją do kuchni i przedstawił reszcie obsługi. Następnie wziął z szafki dwa kubki i wyciągnął jeden w jej stronę w niemym pytaniu. Na jej kiwnięcie głową nalał czarnego płynu do kubków i wyszli z kuchni. Klub był większy, niż wydawało się z zewnątrz. Zaprowadził ją do ogromnego pomieszczenia z dwoma biurkami i sofą. – Okej, pozwól, że pokażę ci jak działa nasze oprogramowanie i zostawię cię z tym – powiedział Jake. Keira spojrzała w stronę Devona, który siedział przy drugim biurku i Grega, który zajmował małą sofę. Był tak wielki, że swoimi szerokimi ramionami zajmował całą przestrzeń. Usiadła przy biurku, które wskazał jej Jake i postawił obok niej kolejne krzesło. Poczuła jak na nią patrzy, ale wzrok miała skupiony na komputerze. Pokazał jej program i jak załatwiają faktury i zlecenia. Wytłumaczył jej jak działa ich biznes i była pod wrażeniem tego jak dobrze są zorganizowani. Kątem oka zauważyła jak Devon wychodzi z pomieszczenia, ale nie przywiązała do tego większej uwagi.20 Najwyraźniej miał inne rzeczy do zrobienia. Chociaż zastanawiała się co robi Greg. Przez cały ten czas, gdy Jake wszystko jej wyjaśniał, on się na nią gapił. – Dzięki, Jake. Chyba sobie już poradzę. Wszystko wygląda całkiem prosto – powiedziała Keira, kiedy Jake wstał. – Muszę przypilnować paru rzeczy. Jakbyś czegoś ode mnie potrzebowała, to mnie poszukaj – powiedział Jake. Keira westchnęła z ulgą, kiedy Jake wyszedł, a Greg tuż za nim. Nikt nigdy nie patrzył na nią tak jak Greg. Czuła się przez to trochę skrępowana i niepewna. Odepchnęła swoje myśli na bok i rozpoczęła pracę. *** Devon spotkał się z braćmi w jednej ze spiżarni klubu. Zwołał ich telepatycznie. Skorzystał z okazji i przeszukał pokój ich partnerki, kiedy ona była zajęta z Jakiem. Zadbał o to, by niczego nie ruszać, a jeśli już musiał, odkładał wszystko tak jak było. Miała tak niewiele ubrań, że poczuł jak zaciska mu się serce. Zastanawiał się jak długo już uciekała. Dowie się tego jak tylko powie 20 Poszedł jej poszperać, świnia T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
15
braciom co odkrył. – Nasza partnerka tak naprawdę nazywa się Keira O'Lachlan. Pochodzi z Seattle w stanie Waszyngton. Sądząc po jej adresie, musi pochodzić z bogatej rodziny. Bardzo bogatej, ale muszę to jeszcze sprawdzić. – To może skorzystaj z komputera w biurze, będziesz mógł mieć na nią oko – powiedział Greg. – Ja skontaktuję się z Jonahem, Mikhailem i Brockiem i zobaczę czy Chrisowi uda się wygrzebać coś jeszcze o naszej partnerce. Potrafi znaleźć rzeczy, których my nigdy nie byliśmy w stanie. – Dobra, dajcie mi znać, jeśli coś odkryjecie – powiedział Jake.– Ja muszę sprawdzić zamówienia, które właśnie przyszły. Devon opuścił spiżarnię, jego bracia szli tuż za nim i każdy udał się w swoją stronę. Devon zatrzymał się w drzwiach biura i oparł się o futrynę. Patrzył jak jego partnerka pracuje przy komputerze i ściąga brwi ze skupienia. Patrzył jak czubek jej języka wychyla się z jej ust i musiał powstrzymać jęk kiedy stwardniał mu fiut. Już widział Keirę przed nim na kolanach, jej słodkie usta obejmują jego trzon, a tym małym, różowym języczkiem liże główkę jego fiuta. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Widział jak przesuwa wzrokiem po jego ciele i zatrzymuje się na jego trzonie napierającym na zamek dżinsów. Uśmiechnął się szerzej kiedy zaróżowiły jej się policzki i szybko odwróciła wzrok. Jej oczy były teraz przyklejone do ekranu komputera, a on chciał podejść do niej i wziąć ją w ramiona. Zamiast tego usiadł przy biurku kilka stóp od niej. Czuł jej podniecenie i musiał powstrzymać się przed położeniem jej na biurku i wejściem w jej małą, mokrą cipkę. Zasiadł do pracy. Musiał dowiedzieć się co działo się z jego partnerką.
Rozdział 4 "Jake, Devon, musimy spotkać się w jakimś bezpiecznym miejscu. Zobaczymy się na tyłach." Powiedział braciom przez telepatyczny link Greg. Musiał powiedzieć braciom czego dowiedział się o ich partnerce. Greg nie potrafił uwierzyć w to, co Chris Friess, kuzyn ich Alf i Beta, dowiedział się o adoptowanym bracie ich partnerki. David O'Lachlan był zamieszany w handel żywym towarem. On i jego kumple porywali z ulic bezbronne, niewinne, młode kobiety i sprzedawali je do niewoli T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
16
seksualnej. Zarabiał miliony dostarczając gangsterskiemu światkowi prostytutki i kradł pieniądze Keiry, by opłacać swoją działalność. Jej brat był hazardzistą i przegrał pieniądze z ich majątku tak samo jak pieniądze z własnego funduszu. Robił zakłady za milion dolarów i potrzebował do tego pieniędzy siostry. To, że te kobiety były uprowadzane, zagotowało mu krew w żyłach. David był podejrzewany o śmierć rodziców Keiry, ale nie było żadnych poważnych dowodów, więc prawo nie mogło go złapać. Keira kochała swojego brata, nawet gdy ten traktował ją jak śmiecia. A on kradł pieniądze z jej funduszu powierniczego. Ich Keira najwyraźniej dowiedziała się czegoś albo odkryła działalność Davida i uciekła. Greg był sfrustrowany, że nie powiedziała im prawdy, ale wiedział, że jak dotąd nie miał miejsca w jej życiu. Nie chciał, żeby mieszkała w pokoju nad klubem. Musiał poczuć, że potrafi ją ochronić. On i jego bracia będą musieli znaleźć sposób, by znalazła się w ich domu i łóżku. Będzie protestować, jeśli zażąda by wróciła z nimi do legowiska. Może on i jego bracia będą mogli zostawać na zmianę w klubie. Ale wtedy ona zacznie się zastanawiać dlaczego nie idą do domu. Tak czy siak stanie się podejrzliwa. Musiał porozmawiać z braćmi i zastanowić się jak zapewnić ich partnerce bezpieczeństwo. Greg wyszedł na zewnątrz, wdychając otaczające go zapachy. Nie wyczuł niczego niezwykłego, więc zaufał zmysłom swojego wilka i rozluźnił się, czekając na braci. W pewnej chwili otworzyły się tylne drzwi klubu i stanęli w nich jego bracia. – Co odkryłeś? – zapytał Jake. – Ucieka – powiedział Greg i opowiedział o nikczemnym biznesie jej brata. – Kurwa. Policja wie czym on się zajmuje? – zapytał Jake. – Mają podejrzenia, ale nie są w stanie zebrać wystarczających dowodów – odparł Greg. – Dlaczego Keira uciekła? – zapytał Devon. – Nie jestem pewny. Najwyraźniej coś wie, inaczej by jej tu nie było. Chris odkrył, że David ukradł pieniądze z funduszu powierniczego Keiry. Może zaalarmowały ją brakujące pieniądze, a może coś podsłuchała – odpowiedział Greg. – Jej brat jest również podejrzany w sprawie 'przypadkowej śmierci' jej rodziców sześć lat temu. Jednak i tu nie było dowodów. – Kurwa. Musimy ją oznaczyć, Greg. Mój wilk na mnie naciska i mój fiut też 21– powiedział Devon. – Nie możemy tak po prostu do niej pójść, powiedzieć jej, że jesteśmy wilkołakami, a ona 21 Tak się śmiałam z tego zdania, że aż się zachłysnęłam :P T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
17
jest naszą partnerką. Po pierwsze, nie uwierzy nam, a po drugie, ucieka – powiedział Greg. – No to co do cholery mamy zrobić? – zapytał Jake. – I to jest dopiero pytanie za milion, nie? Nie chcę żeby musiała dłużej polegać tylko na sobie. Musimy zabrać ją do legowiska. Tam będzie bezpieczna. Nie wiem tylko jak ją tam zabrać, by nie nabrała podejrzeń – stwierdził Greg. – A co jeśli powiemy prawdę? Powiemy, że nie podoba nam się, że jest tu sama. Powiemy jej, że sama nie jest tu bezpieczna i chcemy zadbać, by było jej wygodnie. Możemy zaoferować jej wolny pokój w naszym skrzydle posiadłości – powiedział Devon. Greg zaczął chodzić w te i z powrotem, zastanawiając się nad tym. Odwrócił się z uśmiechem do młodszego brata. – Dobra myśl. Jak tylko znajdzie się w naszym skrzydle, zaczniemy ją uwodzić. Weszli z powrotem do klubu, Jake wrócił za bar, a Greg poszedł do kuchni, by wziąć jedzenie dla ich partnerki. Nie zjadła nawet rano śniadania, a ponieważ było już po czternastej, yo musiała być głodna. W lodówce zawsze były kanapki dla pracowników. Greg wziął jeden duży talerz i dwie butelki wody.22 Zamierzał pozwolić jej myśleć, że nie znają jej prawdziwego imienia, ale kiedy już znajdzie się w ich domu, kurtyna opadnie. Greg zabrał jedzenie i wodę do biura. Odnalazł Keirę wciąż siedzącą przy komputerze i wprowadzającą dane potrzebne do prowadzenia klubu. Spojrzała na niego, uśmiechnęła się z roztargnieniem i wróciła do pracy. – Czas na przerwę, maleńka. Pracujesz od rana i założę się, że jesteś głodna – powiedział Greg, stawiając talerz z kanapkami i butelkowaną wodę na biurku Devona. – Tak, umieram z głodu – przyznała Keira. Greg podał jej talerz, a ona wzięła połówkę kanapki i od razu się w nią wgryzła. Jęknęła z przyjemności i poczuł jak jego fiut pulsuje. To wszystko stawało się dla niego i jego wilka za dużo. Musieli wkrótce ją oznaczyć albo kontrolę przejmą ich wilki. Siedzieli w przyjacielskiej ciszy i jedli lunch. Greg wyczuł, że Devon zbliża się do biura i słysząc burczenie w brzuchu brata, domyślił się, że on też jest głodny. – Hej, kochanie, jak tam praca? – zapytał Devon. Greg patrzył jak Keira rozmawia z jego bratem. Była bardzo nieśmiała, ale kiedy mówiła o pracy, jej twarz się rozjaśniała. Widział jej pasję, kiedy machała rękami, wyjaśniając co zrobiła. Wiedział, że nie była tak zamknięta w sobie jak wyglądała. Pod nieśmiałą fasadą kryła się 22 Serio, mógł by się lepiej postarać, T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
18
namiętność, która jeszcze nie została odkryta. Nie mógł się doczekać by zabrać ich partnerkę do łóżka, ale najpierw musieli powiedzieć jej, że są wilkołakami. Zastanawiał się jak zareaguje. Wybuchnie śmiechem i nazwie ich wariatami? Czy ucieknie z krzykiem? Miał nadzieję, że nie. – Muszę wrócić do domu i trochę popracować. Jonah, mój kuzyn i szef, razem z braćmi prowadzi z domu dużą firmę. Najwyraźniej nie potrafią poradzić sobie beze mnie – powiedział Greg. Widział, że na niego patrzy. Jej oczy stały się zaszklone, źrenice rozszerzone, oddech przyspieszony. Oblizała usta i pochyliła się w jego stronę, a on wykorzystał jej podniecenie. Podszedł do niej, objął jej podbródek dłonią i nachylił się, by musnąć ustami jej usta. Widział szok w jej oczach, ale również wyczuł jej pożądanie. Jej oczy stały się jeszcze bardziej szerokie, puls przyspieszył, oddech stał się cięższy. O tak, ich mała partnerka nie była tak odporna na niego i jego braci jak chciała. – Zobaczymy się później, maleńka. – Powiedział Greg i skierował się w stronę drzwi. Obejrzał się, kiedy poczuł na sobie jej wzrok i nie mógł się nie uśmiechnąć, kiedy przyłapał ją na gapieniu się na jego tyłek. Opuścił pomieszczenie nie oglądając się za siebie. *** Greg wszedł do ogromnego biura jego Alfy i kuzyna na tyłach domu legowiska. Czekał aż Jonah skończy rozmowę telefoniczną i usiadł na ogromnym fotelu naprzeciwko kuzyna. – Opowiedz mi o tej sprawie z waszą partnerką – powiedział Jonah. Greg przez następne pół godziny przekazał wszystko, co on, jego kuzyn Chris i jego bracia dowiedzieli się o jego partnerce. Jego Alfa oparł się o swój fotel i skrzyżował ramiona na piersi. – Musicie ją tu sprowadzić. Będzie bezpieczniejsza w domu sfory. Rozmawiałeś już z Mikhailem lub Brockiem? – zapytał Jonah. – Nie. Najpierw chciałem porozmawiać z tobą. Zamierzałem poprosić o zgodę na sprowadzenie tu Keiry, ale oszczędziłeś mi kłopotu. Będziemy musieli wzmocnić ochronę. Nie chcę też, żeby Michelle cokolwiek się stało – powiedział Greg. Ostatnią rzeczą jakiej chciał to, by Jonah i jego bracia, Mikhail i Brock, wkurwili się na niego za narażenie ich partnerki Michelle23. – Powiem o tym Chrisowi, Blaykowi i Jamesowi – powiedział Jonah i po chwili Greg usłyszał jak Alfa przemawia telepatycznie do kuzynów. 23 Nieważne, że biedaczce coś by się stało, ważne żeby Alfy nie byly wkurwione :D:D T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
19
"Chris, chcę zobaczyć się z tobą i twoimi braćmi najszybciej jak to możliwe. Musimy przedyskutować parę spraw." "Będziemy za piętnaście minut, Alfo." Odpowiedział Chris. – Nie mogę uwierzyć, że przez ostatnie sześć lat mieszkała z mordercą. Boże, mógł ją zabić w każdym momencie i wtedy nigdy byśmy się nie spotkali – powiedział Greg, przesuwając dłonią po włosach. – Tak mówi ci wilk, Greg. Będziecie musieli oznaczyć ją tak szybko jak to możliwe. Czuję jak twój wilk krąży niecierpliwie. Powiedzieliście jej już o nas? – Nie. Boję się jak zareaguje.24 Planuję powiedzieć jej dzisiaj, po tym jak ją tu przywieziemy. Myślisz, że Michelle będzie w stanie jej pomóc, jeśli wpadnie w histerię? Kurwa, boję się, że jeśli ucieknie, to mój wilk wyjdzie na powierzchnię i co wtedy? Ostatnią rzeczą jakiej chcę, to żeby uciekła z przerażeniem od mojego wilka. – Popracujcie nad ściągnięciem jej tutaj. Powiem sforze, żeby powstrzymali zwierzęce zwyczaje do minimum aż powiecie waszej partnerce czym jesteście. Na dzisiaj zaplanowany jest bieg sfory. Uważam, że ty i twoi bracia powinniście w nim uczestniczyć. Może spuszczenie odrobiny pary pomoże wam kontrolować wasze wilki – doradził Jonah. – Zapewne masz rację – powiedział z westchnięciem Greg. – Poproszę Michelle, żeby dotrzymała Keirze towarzystwa, ale chciałbym, żebyście powiedzieli jej, że wszystko o niej wiecie jak tylko przestąpi próg tego domu. Ktoś może przez przypadek zawołać ją prawdziwym imieniem i wtedy będzie jeszcze gorzej – stwierdził Jonah. Do biura weszli Chris, Blayk i James. Greg i Jonah wyjaśnili sytuację z Keirą, po czym jego kuzyni natychmiast zasiedli przy swoich biurkach po drugiej stronie pomieszczenia. Greg i Jonah rozmawiali o członkach sfory i o tym co muszą zrobić, żeby zapewnić kobietom bezpieczeństwo, kiedy odezwał się Chris. – Będziemy potrzebować mocniejszej ochrony. Brat waszej partnerki jest na jej tropie. Odnalazł miejsce, w którym wymieniła swój samochód na inny. Była ostrożna, ale zapomniała o papierach, na których są jej dane. Kwestia czasu nim ją znajdzie – powiedział Chris. – Jak do cholery tak szybko się tego dowiedziałeś? – zapytał Jonah. – Mamy specjalny program. Wpisałem imię i nazwisko partnerki Grega i wszelkie informacje o niej, czy to dostarczone przez nią, czy nie, są natychmiast przysyłane tutaj – wyjaśnił Chris. 24 Przywiązać delikwentkę do krzesła, przyjmie to jak przyjmie, ale przynajmniej nie ucieknie. Oooj jestem okrutna:D T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
20
– W porządku. Nawet nie zamierzam pytać skąd wzięliście ten program. Chyba nie chcę wiedzieć. Zadbajcie, żeby wszyscy mężczyźni w sforze byli w pełnym pogotowiu – rozkazał Greg. – Naszym obowiązkiem jest zapewnić naszym kobietom bezpieczeństwo.
Rozdział 5 Keira skończyła pracę. Zadbała, żeby odrobić swoje spóźnienie z rana. Zapisała zmiany w programie, w którym pracowała, po czym wyłączyła komputer. Weźmie teraz gorący prysznic,a potem może zejdzie na dół na drinka. Skierowała się pod prysznic. Rozebrała się i odkręciła kurki. Nic. Co do cholery? Kilka razy odkręcała i zakręcała kurki, ale wciąż nic się nie działo. Spróbowała odkręcić kran w umywalce i osiągnęła ten sam rezultat. Westchnęła z irytacji, ubrała się ponownie w to samo i zeszła na dół. Usiadła na stołku barowym, czekając aż Jake skończy obsługiwać klienta. Patrzyła z jaką gracją się porusza. Mięśnie prężyły mu się na ramionach i brzuchu, sprawiając, że zaczęła się wiercić. – Hej, skarbie, chcesz coś do picia? – Nie, cóż, może. Zamierzałam wziąć prysznic, a potem tu przyjść, ale prysznic nie działa. W całej łazience nie ma wody – powiedziała Keira. – Co? Cholera, tylko tego nam było trzeba. Devon, zastąp mnie. Muszę iść z Karen na górę i sprawdzić wodę – zawołał do brata Jake.25 Keira wstała ze stołka i ruszyła do korytarza prowadzącego na klatkę schodową. Jake już na nią czekał. Puścił ją przodem i czuła jego wzrok na swoich pośladkach. Poczuła się przez to bardziej kobieco i bardziej, niż zwykle zaczęła kołysać biodrami. Próbowała przestać, ale jej ciało wydawało się przejąć kontrolę. Stanęła z boku i wskazała ręką łazienkę, ale nie weszła. Jake sprawdził kurki w prysznicu i umywalce. – Nie wiem co się dzieje, skarbie. Zapewne rury się zapchały. Zadzwonię do hydraulika, ale dzisiaj jest już za późno. Wiesz jacy są fachowcy. Będę musiał jutro to załatwić. Słuchaj, możesz spakować swoje rzeczy i zostać u nas w domu, aż rozwiążemy ten problem z wodą – zasugerował Jake. – Ekhm, nie chciałabym...– zaczęła Keira. 25 Ale ściema T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
21
– No proszę cię, skarbie. Nie zostawię cię tu bez wody. Jak skończysz pakowanie, to zejdź na dół do baru i dam ci tego drinka. Devon i ja skończymy dzisiaj wcześniej zmianę. Obsługa zamknie klub. Poza tym nie podoba mi się, że jesteś tu sama. Dla kobiety bycie samą, a szczególnie w takim klubie, nie jest bezpieczne. Jutro załatwię hydraulika i jeśli wciąż będziesz chciała wrócić, kiedy woda będzie naprawiona, to nie będzie problemu. Ale musisz wiedzieć, że jeśli postanowisz tu wrócić, to ja i moi bracia będziemy tu na zmianę zostawać. Chcemy wiedzieć, że jesteś bezpieczna – powiedział Jake, wychodząc z łazienki. – Powiedz mi, czego chcesz się napić i zaraz ci to przygotuję. – Kieliszek Shiraz26 poproszę – odparła Keira i skierowała się do swojego pokoju. Naprawdę nie chciała narzucać się braciom Domain, ale nie miała wielkiego wyboru, a będzie się czuła o wiele bezpieczniejsza, wiedząc że pilnuje jej trzech wielkich facetów. Nie potrafiła przeżyć bez rannego i wieczornego prysznica. Uwielbiała czuć się czysto po całym dniu spędzonym przy ekranie komputera. Klimatyzacja jej nie służyła i na koniec dnia czuła się brudna. Keira skończyła pakowanie i zabrała swoje rzeczy do samochodu. Zrobiła dwa kursy, ale postanowiła zrobić to sama. Zmierzała już do drzwi wejściowych klubu, kiedy stanął w nich Devon. Miał minę, która mówiła jej, że jest o coś zły. – Co ty do cholery robisz, kochanie? – Wkładałam swoje rzeczy do samochodu. A na co to wyglądało? – zapytała agresywnie Keira. – Nie bądź taka butna, dziewczynko. Dlaczego nie poczekałaś i nie pozwoliłaś nam tego zrobić? Keira spojrzała na agresywną postawę Devona i jego zwężone oczy. Stał przed nią z rozstawionymi stopami, dłońmi na biodrach i wypchniętą do przodu miednicą. Nie miała pojęcia co go ugryzło, ale nie zamierzała pozwolić, by udzielić jej się jego nastrój. – A dlaczego miałam to zrobić? Jestem dużą dziewczyną i potrafię o siebie zadbać – odparła Keira. Obeszła go i widziała, że miał problemy z kontrolowaniem swojej złości. Widziała jak napięły się mięśnie na jego rękach, a szczęka mocno zacisnęła. Odwróciła się i weszła do klubu. Przeszła przez pomieszczenie i usiadła na tym samym stołku co wcześniej. Patrzyła jak Jake pracuje za barem i po chwili idzie w jej stronę. Podał jej kieliszek Shirazu, którego wzięła spory łyk. – Dzięki, Jake. 26 Zapewnie jakiś jabol, szczerze mówiąc nie chce mi się sprawdzać T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
22
– Nie ma problemu, skarbie. Dlaczego nie pozwoliłaś mi i Devonowi pomóc ci z twoimi rzeczami? I dlaczego włożyłaś je do swojego samochodu? Myślałem, że pojedziemy moim. – Włożyłam swoje rzeczy do swojego samochodu, bo nie jestem inwalidką, ani bezradnym ptasim móżdżkiem – odparła z irytacją Keira. – Wiem, skarbie, ale chcieliśmy pomóc. Następnym razem nas zawołaj – powiedział cicho Jake. – Och, na litość boską, jesteś taki sam jak twój brat – powiedziała Keira, wywracając oczami. Patrzyła jak Jake staje blisko niej. Pochylił się nad barem, aż czuła na ustach jego oddech. – Właściwie, skarbie, jestem o wiele gorszy, niż Devon. A ty lepiej naucz się robić to, co ci mówią, inaczej Greg strasznie się wkurzy.27 – Co to ma do cholery znaczyć? – zapytała przez zaciśnięte zęby Keira. Jake nie odpowiedział, jedynie wzruszył ramionami i poszedł wykonać zamówienie na drugim końcu baru. Co było w tych dominujących, seksownych facetach, że tak bardzo ją podniecali? Keira patrzyła jak Jake i Devon pracują przy barze, rozmawiając przyjaźnie z klientami. Wydawali się tacy otwarci i przyjacielscy dla innych. Zastanawiała się dlaczego się nie ożenili i nie mieli dzieci. Musieli mieć pewnie koło trzydziestki. Wiedziała, że gdyby zobaczyły ich kobiety z Seattle, już dawno byliby usidleni.28 Z tymi ogromnymi mięśniami i nadmiernym testosteronem byli bogami seksu. Keira poczuła jak jej cipka robi się mokra, a łechtaczka zaczyna pulsować. Ponieważ nie miała okazji wziąć prysznica, a nie założyła bielizny, poczuła jak przemakają jej dżinsy. 29 Jej piersi wydawały się ciężkie i obrzmiałe, jej sutki stwardniały i kiedy spuściła wzrok, widziała jak napierają na materiał jej koszulki. Wiedziała, że powinna była odpowiednio się ubrać. – Grosik za twoje myśli, maleńka – wymruczał jej do ucha znajomy głos. Keira zadrżała, kiedy jej ucho owionął gorący oddech Grega. Odwróciła głowę i dosłownie zderzyła się z nim ustami. Poczuła gorąco na policzkach i odwróciła twarz. Podniosła kieliszek w czerwonym winem i wzięła szybki łyk. – Jesteś gotowa? – zapytał Greg. – Skąd wiedziałeś, że z wami jadę? – zapytała Keira i skrzywiła się w duchu słysząc swój zachrypnięty głos. 27 Ode mnie już byś dostał w pysk 28 Panowie, strzeżcie się kobiet z Seattle 29 No to co, uznajemy, że pobiła Michelle? T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
23
– Jake do mnie zadzwonił. Do czasu jak skończysz, pojawi się reszta obsługi i będziemy mogli wrócić do domu – powiedział Greg i usiadł obok niej. Keira wreszcie na niego spojrzała i zobaczyła pożądanie w jego oczach. Przekręciła się na stołku i wzięła kolejny łyk wina, mając nadzieję, że jej zaaranżowana obojętność przeniesie jego uwagę na coś innego. To jednak nie zadziałało. Dalej się na nią patrzył. – Gapisz się – powiedziała Keira i odwróciła się, żeby spojrzeć na Grega. – Jesteś bardzo piękna. Keira zakrztusiła się winem, które właśnie przełykała. Nie spodziewała się, że to powie i nie czuła się mile połechtana, bo wiedziała, że to kłamstwo. Nie była piękna. Jedynie zwyczajna. – Nie, nie jestem, ale dziękuję, że tak mówisz. – Jak możesz nie widzieć jaka jesteś piękna? Nie tylko na zewnątrz, ale i w środku. – Jak do cholery doszedłeś do takiego wniosku? Nawet mnie nie znasz. – Wiem o tobie więcej, niż ci się wydaje. Chodź, idziemy. Daj kluczyki, ja poprowadzę – powiedział Greg i wyciągnął dłoń po kluczyki. Keira postawiła pusty kieliszek na barze, wsunęła pod niego banknot i odwróciła się w stronę Grega. Usłyszała za sobą warkot i zobaczyła jak Jake patrzy na nią z grymasem. A teraz co takiego zrobiłam? Uniosła brew w niemym pytaniu. Wskazał na pieniądze, które zostawiła, a kiedy dalej się na niego patrzyła, wziął pieniądze, przeskoczył bar i wsunął je do kieszeni jej dżinsów. Poczuła jak kolana jej miękną z powodu tego męskiego pokazu siły i zręczności i miała nadzieję, że nie widać było po niej jak gorąco jej się zrobiło. Greg wziął od niej kluczyki i chwycił ją za dłoń. Jake przesunął dłonią wzdłuż jej ręki i wziął jej dłoń. Poczuła kolejną parę rąk na swoich biodrach. Odwróciła głowę i zobaczyła za sobą Devona. Nawet nie zauważyła kiedy wrócił do baru, ale jego dłonie na jej ciele sprawiły, że jej libido podskoczyło w zawrotnym tempie. Wyobraziła sobie jak by to było, gdyby wszyscy trzej dotykali ją jednocześnie. Poczuła jak staje się jeszcze bardziej mokra. Co się ze mną dzieje? Dlaczego do cholery pragnę trzech mężczyzn? – Zabierzmy tę piękną damę do domu, żeby mogła się rozpakować – powiedział Jake. Keira nie miała innego wyboru poza podążeniem za braćmi Domain w stronę drzwi. Kiedy byli na zewnątrz i skierowali się do samochodów, Greg zatrzymał się i obwąchał powietrze. Keira usłyszała jego warkot, głęboki, dudniący dźwięk, który wydobył się z jego piersi i przez zaciśnięte zęby. Zatrzymał się przed nią, a Jake i Devon stanęli przy jej bokach. Usłyszała jak otwierają się za nią drzwi klubu i za jej plecami znalazło się więcej ciał. Z parkingu dobiegł ich T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
24
dźwięk piszczących opon, przez co skrzywiła się w oczekiwaniu na nieunikniony wypadek, ale nie doszedł już do niej żaden dźwięk. Usłyszała jak strzelił gaźnik samochodu i po chwili znalazła się na ziemi, jej ciało zostało zakryte górą mięśni. Usłyszała krzyki i więcej wybuchów ze strony samochodu, po czym zapanowała całkowita cisza. Dlaczego nic nie słyszę? Twarz miała przyciśniętą do twardej, ciemnej nawierzchni i czuła jak żwir wbija jej się w policzek. Biodro bolało ją od uderzenia w twardy asfalt i wiedziała, że zapewne będzie miała tam siniaki. Jej ciało zostało pozbawione leżącego na niej ciężaru i po chwili była w ramionach Devona. W uszach jej dzwoniło i widziała, że usta Devona się poruszają, ale go słyszała. Co się dzieje? Zmarszczyła brwi i przyłożyła dłonie do uszu. Nie chciała się odzywać, w razie gdyby krzyczała. Zobaczyła ulgę w jego oczach, a po chwili mocno ją do siebie tulił. Uniósł ją i zaniósł na tyły klubu i do prowadzącego do biura korytarza. Jego dłonie sięgnęły po jej koszulkę, a na jego twarzy widać było oczekiwanie. Uświadomiła sobie, że chciał upewnić się, że nic jej nie jest, więc kiwnęła głową. W ciągu paru sekund rozebrał ją do naga i przesunął dłońmi po całym jej ciele. Nie mogła się nadziwić, że stoi przed Devonem całkowicie naga. W uszach jej dzwoniło, co było dobrym znakiem. Wracał jej słuch. – Słyszysz mnie teraz, kochanie? – zapytał Devon. – Tak. Co to do cholery było? Puść mnie. Nic mi nie jest – powiedziała Keira i szybko się ubrała. Tak się spieszyła, że zaplątała się we własną koszulkę. – Poczekaj, kochanie, pomogę ci – powiedział Devon i poprawił jej koszulkę. – Ktoś strzelał do nas na oślep. – Co? Ktoś do nas strzelał? – podniosła głos. Poczuła jak chwieje się na nogach i uniosła dłoń do twarzy, by odsunąć z niej włosy. – Chodź tu, kochanie – powiedział Devon i usiadł na kanapie, przyciągając ją do siebie. W ostateczności skończyła na jego kolanach. Objął ją ramionami i mocno przytulił, jednak nie na tyle mocno, by ją zranić. Przycisnęła się do niego. Czuła jak jej ciało drży i cieszyła się z ciepła i wygody, które oferowało ciało Devona. Tak dawno nikt jej nie trzymał. Upajała się doznaniem posiadania ogromnego ciała wokół niej. – Tak, ktoś do nas strzelał – odpowiedział wreszcie Devon. Keira poczuła jak krew odpływa jej z twarzy. David nie mógł jej przecież tu znaleźć. Boże, musiała stąd uciekać. Ostatnią rzeczą jakiej chciała, było narażenie tych trzech mężczyzn, którzy dali jej pracę i dach nad głową na niebezpieczeństwo. T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
25
– Już dobrze, kochanie. Nie musisz się niczego bać. Obronimy cię – powiedział Devon. – O Boże. Co z Jakiem i Gregiem? Stało im się coś? Cholera. Muszę iść – powiedziała Keira, odpychając ramiona Devona. – Spokojnie, maleńka. Nic nam nie jest – powiedział Greg. Keira odwróciła głowę i zobaczyła jak do pokoju wchodzą Greg i Jake. Wyglądali na naprawdę wściekłych i miała nadzieję, że ta złość nie jest skierowana na nią. – Jesteś cała, skarbie? – zapytał Jake, gładząc ją wzdłuż ramienia. – Tak, nic mi nie jest. Kto do was strzelał? W co wyście się wpakowali? – zapytała Keira, kiedy wreszcie udało jej się wstać z kolan Devona i zaczęła odsuwać się od wpatrujących się w nią mężczyzn. Nie zatrzymała się, dopóki nie uderzyła plecami o ścianę. – Sprawdziłeś ją, Devon? – zapytał Greg. – Tak. Ma tylko siniak na lewym biodrze, zapewne od uderzenia w ziemię i małe obtarcie na policzku. Poza tym nic jej nie jest. – Przestańcie mówić o mnie jakby mnie tu nie było – powiedział z irytacją Keira. Jęknęła cicho, kiedy Greg odwrócił się do niej i przyszpilił ją swoim wzrokiem. Poczuła się jak mysz będąca ofiarą wielkiego kota. Greg podszedł do niej i położył dłonie po obu stronach jej głowy. Przycisnął się do niej swoim ciałem i poczuła jak jego fiut wbija jej się w brzuch. – Nie polowali na nas, maleńka. Tylko na ciebie. Ale pewnie już to wiesz, prawda, Keiro? Keira poczuła jak nogi odmawiają jej posłuszeństwa. Greg złapał ją, zanim upadła na ziemię. Sapnęła, kiedy podniósł ją i wpił się w jej usta. Jego ciało przyciśnięte do jej i emanujące z niego ciepło były niesamowite. Jęknęła kiedy wsunął język w jej usta i przesunął nim po jej. W sekundzie rozpaliła się jak pochodnia. Na początku odpowiedziała nieśmiało, ale po chwili jęknęła, kiedy jego dłoń objęła jej pierś, a jego kciuk przesunął się po zakrytym bawełną sutku. Keira krzyknęła z rozkoszy, kiedy jej cipka zacisnęła się w spazmach. Chwyciła się kurczowo umięśnionych bicepsów Grega i dochodziła do siebie. Ukryła twarz w jego piersi, zbyt zażenowana, żeby spojrzeć mu w oczy. Nie potrafiła uwierzyć, że doszła od pocałunku i potarcia sutka. Pisnęła z zaskoczenia, kiedy Greg chwycił ją jeszcze mocniej i zaczął kierować się w stronę drzwi. – Zabierzmy naszą kobietę do domu – powiedział. Keira uniosła twarz znad jego ramienia i zobaczyła jak Jake i Devon wpatrują się w nią z ogniem w oczach. W co ona się wpakowała? T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
26
Rozdział 6 – Jak to, waszą kobietę? – Pociągasz nad wszystkich, Keiro. 30 Wiedzieliśmy, że w końcu będziemy chcieli dzielić między sobą kobietę. I ty nią jesteś, maleńka – odparł Greg. – Co? Co to do cholery ma znaczyć, że chcecie mnie dzielić? – Dokładnie to. Chcemy cię w naszym życiu i łóżku. Nie zmusimy cię, Keiro, ale pomyśl jak dobre to mogłoby być. Wiem, że też nas pragniesz. Czuję twoją słodką cipkę jak tylko jesteśmy blisko ciebie. – O Boże – wymamrotała Keira i przekręciła się na siedzeniu. Czy naprawdę mogła pozwolić im się dotknąć? Nigdy wcześniej nie reagowała na żadnego mężczyznę. Bracia Domain jej się podobali, ale nie widziała czy da radę zrobić to, czego chcieli. Westchnęła, a jej umysł znalazł się na rozdrożu. W samochodzie usiadła na siedzeniu pasażera. Wolałaby widzieć gdzie jedzie, ale było już ciemno, a światła Aztec zostawili za sobą. Chciała zapytać skąd wie kim jest, ale nie miała odwagi. Ostatnią rzeczą jakiej chciała, było rozpoczęcie sporu w samochodzie, kiedy nie miała kontroli nad kierownicą. Wiedziała, że ma problemy z kontrolą. Wielu jej przyjaciół, a także własny brat, mówili jej, że jest za bardzo spięta nawet do najprostszych rzeczy. Od śmierci rodziców, siebie i swoje emocje trzymała na wodzy. Była zbyt przerażona, by żyć. Bała się stracić ludzi, na których jej zależało i starała się trzymać ich na dystans. Ale tylko jeśli chodzi o przyjaciół. Nie mogła tego zrobić bratu. To on trzymał ją na dystans. Przez lata starała się zyskać jego miłość, ale nie działało nic, co robiła. Wiedziała, że to był sposób na poradzenie sobie z żalem po śmierci rodziców w młodym wieku. Całkowitą kontrolę czuła tylko wtedy, kiedy zajmowała się księgowością.31 Uwielbiała pracować z liczbami. Kochała swoją pracę i nie obchodziło ją, że kilku jej prawdziwych przyjaciół uważało ją za dziwaczkę. Więc sporo pracowała i większość czasu spędzała nad księgowością. Odsunęła swoich przyjaciół i raczej żyła dla pracy, niż pracowała dla przeżycia, nie żeby potrzebowała pieniędzy, ale nie lubiła bezczynności i kiedy była zajęta, czuła jakby miała większą kontrolę. 30 Mamy tu przykład przewyższenia kobiecej logiki nad instynktem samozachowawczym. Nie zwróciła uwagi na to, że zna jej prawdziwe imię, a na to newralgiczne słówko "nasza". Hmm 31 Szalona księgowa T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
27
Keira wyprostowała się, kiedy Greg zwolnił i skręcił na podjazd. Przejazd blokowała ogromna, żelazna brama. Patrzyła jak Greg opuszcza szybę i naciska przycisk na interkomie. Usłyszała jak męski głos pyta kto wjeżdża i kiedy Greg odpowiedział, brama zaczęła się otwierać. – Brama są automatyczne. W naszych samochodach mamy zamontowaną podczerwień, która otwiera bramę. W twoim samochodzie też założę takie coś – powiedział Greg. Milczała. W tym czasie Greg podjechał żwirowym podjazdem i wstrzymała oddech, kiedy zobaczyła dom. Był to najpiękniejszy widok w jej życiu. Posiadłość była ogromna. Po obu stronach drzwi wejściowych znajdowały się ogromne, białe kolumny, a dach nad wejściem chronił je przed pogodą. Rozglądała się dookoła, kiedy Greg objechał frontową stronę domu. Zaparkował jej zdezelowanym gratem w ogromnym garażu i zgasił silnik. Odwróciła się, kiedy poczuła na sobie jego wzrok. – Tu będziesz bezpieczna, Keira. Chodź, pomogę ci. Potem przedstawię cię wszystkim – powiedział Greg i wysiadł z samochodu. Keira wzięła głęboki wdech. Miała wrażenie, że jej życie zmieni się na zawsze, ale odepchnęła je na bok i zganiła się za popuszczenie wodzy fantazji. Wysiadła z samochodu i Greg chwycił ją za dłoń. Odwróciła się na dźwięk innego pojazdu i patrzyła jak Jake i Devon parkują za jej gruchotem. Świetnie, teraz nie będzie mogła wyjechać swoim samochodem, gdyby chciała. Będzie musiała najpierw poprosić ich, żeby przestawili swoją ciężarówkę. Poczuła się jak w potrzasku i nie widziała drogi wyjścia. Jej oddech przyspieszył, a na czole poczuła pot. Serce waliło jej z ogromną prędkością, a dłoń trzymana przez Grega trzęsła się niekontrolowanie. – Keira, spójrz na mnie – powiedział łagodnie Greg. Keira spojrzała w oczy Grega i poczuła, że tonie. Jego oczy błyszczały raz brązem, raz złotem. Co się dzieje? Wiedziała, że tym razem sobie nie wyobraziła. Czym są ci ludzie? Wyrwała dłoń z uścisku Grega i zaczęła się cofać. Zatrzymała się nagle, kiedy wpadła na ogromny, gorący tors. Odwróciła głowę, przechyliła brodę do góry i spojrzała prosto w zielone oczy Jake'a. Cholera. Jemu też się świecą oczy. Odsunęła się na bok, ale tam stał Devon. Jego tęczówki również błyszczały na zmianę na złoto i orzechowo. Czas się wycofać. Dała nura pod Devonem i zaczęła biec. Nie zdążyła zrobić trzech kroków, kiedy stanął przed nią Greg i położył delikatnie dłonie na jej biodrach, zatrzymując ją w miejscu. – Nigdy cię nie skrzywdzimy, Keira. Proszę, nie bój się nas – powiedział. – Czym wy do cholery jesteście? – Keira nie była zaskoczona słysząc strach w swoim T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
28
głosie.32 Zadrżała, kiedy poczuła przy plecach, a po chwili spojrzała w oczy Devona, który stanął obok niej. – Jesteśmy wilkołakami, Keiro, a ty jesteś naszą partnerką – odparł Devon. Keira wstrzymała oddech. Zawsze chciała wierzyć, że na świecie są inni ludzie, ale nigdy nie myślała, że jej hipoteza zostanie potwierdzona. Spojrzała na Devona i już wiedziała, że mówi prawdę. Bo jakim cudem ich oczy zmieniałyby kolor, gdyby nie byli tym, czym twierdzą? Jednak po chwili dotarło do niej ostatnie słowo. Była ich partnerką. Ja pierdolę. Nie mogła być partnerką dla trzech mężczyzn.33 – Nie. Nie jestem waszą partnerką – powiedziała Keira. – Nie mogę być partnerką dla trzech...wilkołaków. – Zapewniam cię, Keiro, jesteś naszą partnerką – powtórzył Greg. – Chodź do środka. Porozmawiamy o tym jak się już rozpakujesz. Keira chciała odwrócić się i uciec. Ale chciała również odkryć jej więź z tymi trzema braćmi. Boże, sama już nie wiedziała co ma myśleć. Greg delikatnie pociągnął ją za dłoń i zaprowadził do drzwi garażu. Dżinsy miała mokre i łaknęła dotyku ich dłoni, ust i fiutów. Co się ze mną dzieje? Zamieniam się w zdzirę. Greg zaprowadził ją do środka. Dom mógł spokojnie znaleźć się na rozkładówce jakiegoś magazynu budowlanego Miał o wiele więcej smaku, niż jej dom w Seattle. Potknęła się lekko i wpadła na plecy Grega. Poczuła jak jeden z jego braci pomaga jej odzyskać równowagę, kładąc dłoń na jej talii. Greg przyciągnął ją do swojego boku. Stali w ogromnym korytarzy i trzech obcych, przystojnych mężczyzn patrzyło na nią i braci Domain. Wszyscy byli wysocy, muskularni i seksowni, ale jeśli o nią chodziło, to nie dorastali do pięt Gregowi, Jake'owi i Devonowi. – Alfy, chciałbym, żebyście poznali naszą partnerkę, Keirę O'Lachlan. Keira, to są nasze Alfy, liderzy sfory, Jonah, Mikhail i Brock Friess. Ich partnerkę poznasz trochę później – powiedział Greg. – Miło mi cię poznać, Keiro. Mam nadzieję, że będziesz tu szczęśliwa – powiedział Jonah. Keira nie miała pojęcia co zrobić, ale wiedziała, że zapewne powinna być pasywna w obecności Alf.34 Czytała wystarczająco romansów35, by być świadomą protokołu. Spuściła wzrok i skinęła głową trzem dominującym mężczyznom. 32 33 34 35
Ja też nie Spodziewałam się okrzyków radości. Serio To w takim razie kiedy ona nie jest pasywna??? Pewnie czytała serię Triple Trouble T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
29
– Miło mi was poznać – powiedziała. – Niech wasza partnerka się rozgości. Kiedy skończycie, kolacja powinna być już gotowa. Skoro najwyraźniej Keira wie, kim jesteśmy, oczekuję wa dzisiaj na biegu. Ona może zostać z Michelle. – Powiedział Jonah. – Zgodnie z rozkazem, Alfo – powiedział Greg. – Chodź, Keiro. – Gdybyś nie wiedział, to nie jestem psem. Nie możesz mi tak rozkazywać – powiedziała Keira. – Wiem, maleńka. Chcę tylko, żebyś się rozpakowała – odparł Greg. Keira podążyła za nim szerokimi schodami na trzecie piętro. Skręcił w prawo i zaprowadził ją długim, wyłożonym dywanem korytarzem. Zatrzymał się przy drzwiach na końcu i otworzył je, zapraszając ją do środka. Keira sapnęła kiedy zobaczyła ogromne pomieszczenie z opasłymi, skórzanymi meblami. Z boku znajdowało się przejście, które jak podejrzewała, prowadziło do sypialni. Greg zaprowadził ją tam i zaczął wskazywać drzwi. – Tu jest pokój Devona. Ten jest Jake'a, a ten tutaj jest mój. Łazienka jest na końcu korytarza. Druga łazienka jest u mnie. – Więc ja będę spała na kanapie? – zapytała z nadzieją Keira.36 Greg odwrócił się, położył dłonie na jej talii i podniósł ją, aż jej oczy znalazły się na tym samym poziomie, co jego. – Nie, dziewczynko, ty będziesz spała w moim łóżku – powiedział twardym głosem Greg. – Nie, nie będę – powiedziała Keira. – Owszem, będziesz – powtórzył Greg. Pocałował ją lekko i postawił z powrotem na podłodze. – Porozglądaj się, ile chcesz. My przyniesiemy twoje rzeczy. Wrócimy zanim się obejrzysz. – Nie musicie się przeze mnie spieszyć – mruknęła pod nosem Keira i wróciła do salonu. Postanowiła, że będzie dziecinna. Skoro Greg powiedział jej, żeby się rozejrzała, to ona zrobi dokładnie na odwrót.37 – Słyszałem to, maleńka – usłyszała głos Grega. Keira się nie przejęła. Wzruszyła ramionami, rzuciła się na granatową sofę i skrzyżowała ręce na piersi. Nie obchodziło ją, że wygląda jak rozpuszczony bachor. Jej świat został wywrócony do góry nogami. Doszła do wniosku, że jest upoważniona, by być urażoną. Cieszyła się, kiedy 36 Już ci mówię, chyba śnisz 37 Jakbym czasem siebie widziała T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
30
wyszli. Wciąż siedziała na sofie, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Stojąca w nich piękna, szczupła, zielonooka kobieta podeszła w jej stronę z przyjaznym uśmiechem.38 – Witaj, ty musisz być Keira. Jestem Michelle Barclay, wkrótce Friess. Wyobrażam sobie, że czujesz się teraz trochę przytłoczona. – Powiedziała Michelle i usiadła na fotelu naprzeciwko Keiry. – To byłoby niedopowiedzenie roku. – Wymamrotała Keira. Kiedy Michelle wybuchła śmiechem, uświadomiła sobie, że kobieta musiała ją usłyszeć. – Przepraszam, nie chciałam być niegrzeczna. – Hej, nie ma sprawy. My kobiety musimy trzymać się razem. Mężczyźni w tej sforze są tak aroganccy i władczy, że wejdą ci na głowę, jeśli im pozwolisz. – Powiedziała Michelle. – Za późno, już to zrobili. Więc jesteś z więcej, niż jednym facetem? – zapytała Keira, po czym zakryła sobie usta na to niegrzeczne, szczere pytanie. – Przepraszam raz jeszcze. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Zazwyczaj nie jestem taka bezpośrednia. – Nie przejmuj się tym. Możesz pytać mnie o wszystko. A odpowiedź brzmi tak. Jestem z Jonahem, Mikhailem i Brockiem. – Wow. Czyli jesteś czymś w stylu królowej? – zapytała Keira. – Tak na mnie mówią. Ale tak naprawdę wciąż jestem tylko miejscową bibliotekarką – powiedziała Michelle. – Jestem tu dopiero od pół roku. Więc dla mnie też wszystko jest nowe. Ale jeśli masz jakieś pytania, to śmiało. Jeśli będę potrafiła, to odpowiem. – Mówiąc szczerze, nie mam pojęcia co tu robię. Dopiero co wczoraj zaczęłam pracować w Klubie Aztec. Dopiero co powiedzieli mi, że są wilkołakami, a ja jestem ich partnerką. Jak mam do cholery sobie z tym poradzić? – zapytała Keira i podniosła się z sofy. Zaczęła nerwowo chodzić w te i z powrotem. Czuła narastającą w niej histerię, ale wzięła kilka głębokich, uspokajających oddechów i jakoś to zażegnała. – Właściwie muszę ci powiedzieć, że radzisz sobie z tym o wiele lepiej, niż ja – powiedziała Michelle. – Naprawdę? – Tak. Ja dostałam czegoś w rodzaju histerii. Gdyby nie to, że dostałam leki przeciwbólowe, to uciekłabym z krzykiem. – Skrzywdzili cię? – zapytała z niedowierzaniem Keira. – Nie. Moi partnerzy nigdy nie zrobiliby mi nic złego. Miałam mały wypadek na schodach i 38 O, jest i ta druga sierotka T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
31
złamałam sobie nadgarstek – wyjaśniła Michelle. – Cholera, założę się, że bolało. – Żebyś wiedziała. Widzę, że mnóstwo pytań krąży ci po głowie. Pytaj mnie o wszystko – powiedziała Michelle. – Jak do cholery sparowałaś się z trzema mężczyznami? – wyrzuciła z siebie Keira, tym razem nie przepraszając. Musiała to wiedzieć dla dobra swojego zdrowia psychicznego. – Muszą cię ugryźć, żeby ich wilki mogły uznać swoje roszczenie, a potem uprawiacie seks – wyjaśniła Michelle. – Oznaczyli cię w tym samym czasie? – zapytała nerwowo Keira. – Nie. Zrobili to oddzielnie. – odparła Michelle. – Ale kiedy razem uprawiamy seks, to jakby nie z tego świata.39 – To znaczy, że wy...wszyscy razem? – Tak – odparła Michelle. I sądząc po rozmarzonej minie i błyszczących oczach, ta kobieta naprawdę to lubiła. – Jak działa hierarcha sfory? – spytała Keira. – Moi partnerzy są Alfami sfory, ale to Jonah jest głównym Alfą. Jego ostateczne słowo jest Prawem Sfory. On, Mikhail i Brock mają umiejętność wykorzystywania swoich głosów do kontrolowania pozostałych wilków. Są tacy seksowni kiedy to robią. – Michelle uśmiechnęła się szeroko. – Jeśli pozwolę im mnie oznaczyć, to czy to znaczy, że też będę wilkołakiem? – Nie. Będziesz miała jedynie lekko polepszone umiejętności. Będziesz leczyć się o wiele szybciej, a twój wzrok i słuch będą wyraźniejsze. Z informacji, które zebrałam wynika, że jedyny sposób na przemianę człowieka w wilkołaka jest bardzo brutalny i bolesny. Nie jest to robione, bo ryzyko jest za duże i człowiek może zginąć. Och i twoi partnerzy nie będą chcieli być z dala od ciebie na dłużej, niż dzień i będą chcieli regularnie seksu. – Jak regularnie? – zapytała Keira. – Tak często, na ile im na to pozwolisz. – odparła z szerokim uśmiechem Michelle. – Zaufaj mi. Pokochasz to. O, idą twoi partnerzy. Zostawię cię z nimi – powiedziała Michelle i wyszła. I rzeczywiście, chwilę później Greg, Jake i Devon weszli do salonu z jej rzeczami. Zniknęli w korytarzu, zapewne zmierzając do pokoju Grega. Chwilę później wrócili. – Chodźmy na kolację – powiedział Jake i podał jej dłoń. 39 Uwaga, brudne rozmówki bibliotekarki i księgowej, nie żeby coś, sama jestem z zawodu księgową :P T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
32
Keira podążyła za nim, nie wiedząc co innego mogłaby zrobić. Była w sytuacji, nad którą nie miała kontroli i czuła się jakby była na dryfującej na morzu łajbie. Może po prostu podda się fali i zobaczy co z tego wyniknie.
Rozdział 7 Keira siedziała przy długim stole w jadalni. Poszła za mężczyznami na parter i zaprowadzili ją do korytarza po prawej stronie od wejścia. Pomieszczenie było ogromne, ale widząc liczbę siedzących wokół stołu osób, podejrzewała, że tak musi być. Siedziała między Gregiem, a Jakiem. Greg siedział po prawej stronie Mikhaila, a Jake po jej prawej. Przy stole nie było wielu kobiet. Widziała wyrafinowaną blondynkę rozmawiającą z ogromnym mężczyzną, który musiał być jej partnerem, sądząc po tym jak na siebie patrzyli. Widziała kolejną kobietę po drugiej stronie stołu, a poza tym Michelle i dwie kobiety w kuchni. Dom był pełen napakowanych testosteronem samców. Pochyliła się i szepnęła Jake'owi do ucha. – Dlaczego tu jest tylko kilka kobiet? Nie jesteśmy do końca pewni, skarbie. Przez ostatnie kilka pokoleń w sforze rodzi się coraz mniej i mniej kobiet. Większość starszyzny przeszła na emeryturę od odpowiedzialności za sforę kiedy Jonah i jego bracia przejęli władzę – odparł Jake. – Więc żaden z tych mężczyzn nie ma partnerki? – Nie. Większość to wciąż single. Głos Jonaha oderwał jej uwagę od Jake'a i zobaczyła jak Alfa staje na czele stołu. Michelle siedziała obok niego, ale nie wstawała, więc Keira zrobiła to samo. – Chciałbym wam przedstawić Keirę O'Lachlan. Jest ona partnerką Grega, Jake'a i Devona. Keiro, wszyscy przedstawią ci się w wolnym czasie. Łatwiej ci będzie zapamiętać, jeśli wszystko nie będzie naraz. Witaj w Sforze Friess – powiedział Jonah i usiadł. Keira kiwnęła z szacunkiem głową, ale w środku gotowała się ze złości. Nie była częścią ich sfory. Co ci cholerni bracia Domain powiedzieli swoim Alfom? Nie powiedziała żadnemu z mężczyzn, którzy twierdzili, że jest ich partnerką, że ich przyjmuje. Myśleli sobie, że będą mogli nią poniewierać i wziąć co chcą bez pytania? Cóż, nie miała dla nich dobrych wieści.40 Keira cieszyła się kiedy kolacja wreszcie się skończyła i mężczyźni zaczęli wychodzić. 40 Już się boję :P T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
33
Greg, Jake i Devon pocałowali ją w policzek i również wyszli. Michelle wstała i podeszła do niej. – Będą biegać w swojej wilczej formie. Chciałabyś pójść i zobaczyć ich w czasie zmiany? – Chyba nie jestem jeszcze gotowa – odparła szczerze Keira. – Wiem jak się czujesz. Ja wciąż nie jestem przyzwyczajona do widoku moich partnerów w zwierzęcej formie. Może pójdziemy do salonu i napijemy się wina? – zasugerowała Michelle. – Jasne, z przyjemnością. – odpowiedziała Keira, wychodząc z jadalni za Michelle. – Nie wiem czy dam radę, Michelle – wyrzuciła z siebie Keira, kiedy siedziały już na sofie z kieliszkiem wina. – Ale co? Uprawiać seks z trzema seksownymi facetami czy mieszkać tu jako członek sfory? – Zapytała Michelle. – I to, i to. – Twoi partnerzy to dobrzy ludzie, Keiro. Dlaczego masz walczyć z przyciąganiem jakie do nich czujesz? I nie zaprzeczaj. Widzę po tobie, że ich chcesz. Dlaczego miałabyś nie zobaczyć co z tego wyniknie? – O to chodzi, Michelle. Ja nigdy nie płynę z prądem. Do niedawna planowałam swój dzień co do minuty. Nie potrafię dać się przelecieć i zobaczyć co z tego wyniknie. – Wierz mi, wiem o czym mówisz. Gdybyś siedem miesięcy temu powiedziała mi, że będę z trzema mężczyznami, to kazałabym ci iść do psychiatry. Widzisz, ukrywałam siebie pod fasadą zamkniętej w sobie, staromodnej bibliotekarki.41 Bałam się samej siebie. Czy to tak źle, kiedy kocha cię trzech mężczyzn? Nie, nie wydaje mi się. Prawdę mówiąc to najlepsza rzecz jaka mi się przytrafiła. Wydaje mi się, że jesteś do mnie bardzo podobna. Z jakiegoś powodu zamknęłaś się w sobie i ukryłaś się pod całą tą kontrolą. Czy tak źle byłoby oddać tę kontrolę trzem mężczyznom, którzy cię kochają i zmieniają twoje życie na lepsze? Nie próbuję ci wmówić, że musisz zaakceptować tych trzech mężczyzn jako swoich partnerów. Ale pomyśl jakby to było, gdyby nie byli już częścią twojego życia.42 Keira piła swoje wino i myślała o tym co powiedziała Michelle. Czy naprawdę była tak zamknięta w sobie, że nie potrafiła być już spontaniczna? Gdyby nie usłyszała wtedy rozmawiającego przez telefon brata, to wciąż mieszkałaby w domu swoich zmarłych rodziców, zajmując się księgowością. Schowała prawdziwą siebie pod całą tą kontrolą. Do teraz nawet sobie tego nie uświadamiała. Wiedziała, że jest zamknięta na wiele spraw, ale to zwiększyło się jeszcze po śmierci rodziców. Czuła jakby rozpadł się cały jej świat. Myśl, że jej brat zabił rodziców była dla 41 Załamałam się, naprawdę 42 Kamień na szyję i do rzeki T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
34
niej nie do pojęcia. Dlaczego miałby to zrobić ludziom, którzy go przygarnęli i kochali go jak własnego? Keira poczuła jak z jej oczu spływa łza i schowała twarz. Napłynęły kolejne i po chwili cicho łkała. Poczuła jak Michelle zabiera jej z rąk kieliszek i ją przytula. Podskoczyła na dźwięk wyjących wilków, ale była zbyt pogrążona we własnych emocjach, by o tym myśleć. Płakała za rodzicami, za kłamliwym bratem mordercą i za siebie. Tak bardzo starała się być dobrą siostrą i dobrym człowiekiem. Chciała by jej brat ją kochał, ale wiedziała, że to po prostu niemożliwe. Keira poczuła jak Michelle ją puszcza i została przytulona do twardej, ciepłej, muskularnej piersi. Schowała twarz w ramieniu Grega, jego znajomy zapach zaczął ją uspokajać. Czuła, że gdzieś się przenoszą. Jego mięśnie napinały się pod jej policzkiem, ale chciała jedynie się schować. Chwilę później leżała na miękkim materacu, otoczona z każdej strony ogromnymi, ciepłymi ciałami. Jej płacz ustąpił, łzy wyschły, ale wciąż ukrywała twarz. *** Greg i jego bracia rozkoszowali się wolnością jaką dawał bieg w ich wilczej formie. Jego Alfa, Jonah, podbiegł do niego i przemówił do niego telepatycznie. "Wasza partnerka was potrzebuje." Powiedział mu Jonah. Greg natychmiast zmienił kierunek skierował się z powrotem do domu. Poczuł narastający w jego piersi strach i chciał był koło Keiry, trzymać ją w ramionach, by wiedziała, że jest bezpieczna. "Jake, Devon, Keira nas potrzebuje, wracamy do domu." Powiedział braciom przez ich prywatny link. Greg pobiegł do miejsca, w którym zostawił ubrania, zmienił się w człowieka i ubrał. Zmierzał już w stronę tylnych drzwi domu, kiedy wyczuł zapach braci, jednak nie czekał na nich. Musiał natychmiast zobaczyć Keirę. Widok jego partnerki płaczącej cicho w ramionach jego królowej prawie złamał mu serce. Czuł ogromną ulgę, że mógł ją przytulić i wiedzieć, że jest bezpieczna. Nawet rury w łazience w klubie pomogły sprowadzić ją do domu do niego i jego braci. Szybko wziął Keirę w ramiona i skierował się do ich skrzydła. To, że jego partnerka nie wydawała z siebie podczas płaczu żadnego dźwięku, powiedział mu, że wciąż ukrywa część siebie. Westchnął z ulgą kiedy jej płacz zmalał, a oddech się ustabilizował, ale kiedy położył ją na łóżku, wciąż chowała twarz. Jego bracia weszli do pokoju i położyli się na łóżku, otaczając ich partnerkę. T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
35
– Spójrz na mnie, Keira – powiedział cicho Greg. Czekał aż Keira uniesie głowę i widok jej czerwonych, zapuchniętych oczu ścisnął go za serce. – Czemu płakałaś? Patrzył jak Keira próbuje się od niego odsunąć, ale jej na to nie pozwolił. Pomógł jej usiąść na jego kolanach i objął ją lekko w talii. – Wydaje mi się, że mój brat chce mnie zabić. I wydaje mi się też, że zabił moich rodziców. Nie, ja wiem, że on to zrobił. Usłyszałam jak mówi przez telefon o tym, że pozbędzie się mnie tak jak moich rodziców – powiedziała Keira i zaczęła znowu płakać. – Ach, maleńka. Gdybym mógł, zabrałbym od ciebie ten ból – powiedział Greg i przyciągnął ją do siebie. Przytulał ją kiedy wylewała swój żal i ból. Kiedy trochę się uspokoiła, zaniósł ją do łazienki. "Weźmiesz kąpiel i rozluźnisz się, a my się tobą zajmiemy, dobrze?" Czekał aż Keira odpowie i westchnął z ulgi, kiedy kiwnęła głową. Usiadł na krawędzi ogromnej wanny i odkręcił wodę. Zaczął wolno zdejmować jej ubrania i był zaskoczony kiedy nie zaprotestowała. Widok jej nagiego ciała sprawił, że jego fiut stał się twardy, a jego wilk naciskał na niego, by ją oznaczył, ale wiedział, że nie była do tego gotowa. Wstał i delikatnie umieścił ją w wannie, po czym zaczął pozbywać się własnych ubrań. Usiadł za Keirą i przyciągnął ją na swoje kolana. Uniósł wzrok, kiedy do łazienki weszli Jake i Devon, zdjęli ubrania i dołączyli do niego i Keiry. Trzymał ją, podczas gdy jego bracia myli ją od stóp do głów. Wiedział, że rozkoszuje się tym rozpieszczaniem, bo usłyszał jej westchnięcie i poczuł jak się przy nim rozluźniła. Jak tylko jego bracia skończyli myć jej ciało, Greg wyszedł razem z nią z wanny. Postawił ją delikatnie na ziemi i osuszył ręcznikiem. Przekazał ją Jake'owi, ponieważ jego brat już się wytarł, a Jake zaniósł Keirę do sypialni.43 Greg uśmiechnął się, kiedy zobaczył jak Keira tuli się w łóżku do Jake'a. Przesunął wzrokiem po jej cudownym, nagim ciele i poczuł jak jego fiut na to reaguje. Była tak cholernie seksowna. Chciał wsunąć się między jej uda i zlizać jej soki. Wiedział, że on i jego bracia nie będą w stanie dłużej powstrzymywać swoich wilków. Musieli oznaczyć swoją partnerkę. Chciał zrobić to teraz i wiedział, że nie powstrzyma się do spróbowania. Miał tylko nadzieję, że Keira nie będzie miała nic przeciwko tej myśli. Usiadł na królewskich rozmiarów łóżku i przesunął dłońmi po łydkach Keiry. Kiedy się nie odsunęła, przeniósł je na jej kolana. Delikatnie rozszerzył jej uda i umościł się między jej rozłożonymi nogami. Warknął czując jej zapach. Pochylił głowę i po raz pierwszy spróbował wybornego smaku szparki swojej partnerki. 43 Pisałam kiedyś, że mamy tu do czynienia z przenoszeniem mebli? Potwierdzam T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
36
Przesunął językiem po jej fałdkach od pośladków do łechtaczki i z powrotem. Już przy pierwszym smaku wiedział, że nigdy nie będzie miał dość. 44 Wsunął ramiona między jej nogi i położył się na brzuchu. Chwycił ją za uda, mocno je rozszerzając i zaczął ją pochłaniać. Wpychał w nią język, zbierając i przełykając jej słodki nektar. Masował jej łechtaczkę koniuszkiem języka i okrążał palcem jej szparkę, wsuwając czubek w jej ciało i poczuł jak otaczają go jej mięśnie. Okrążał, obmywał i ssał łechtaczkę Keiry, za każdym razem wsuwając palec coraz dalej. Zatrzymał się, kiedy jego palec był prawie cały zanurzony w jej ciele. Poczuł jej błona dziewicza się rozciąga 45 i ogarnęła go zaborczość. Wiedza, że Keira nigdy wcześniej z nikim nie była napełniała go radością. Wysunął lekko palec, zassał jej łechtaczkę do ust i rozciągnął błonę. Dźwięk łkającej z rozkoszy i zaciskającej się na jego palcu Keiry sprawił, że ścisnęły mu się jądra46. Do szaleństwa doprowadzały go jej zaciskające się mięśnie i zalewające jego ciało soki. Usiadł między jej udami i chwycił ją za biodra. Jego wilk prawie wyrwał się spod kontroli na widok całującej się z Jakiem Keiry i Devona ssącego jej sutek. Musiał oznaczyć swoją partnerkę. Greg chwycił swojego fiuta i zaczął go wsuwać w cipkę Keiry. Odsunął jej usta od Jake'a, przechylił jej szyję i przycisnął jej biodra do swoich. Jęknął kiedy wsunął się o kolejne kilka cali do jej ciasnej, mokrej cipki. Znieruchomiał i zaczął szybko oddychać, próbując powstrzymać swojego wilka i dać Keirze czas na przyzwyczajenie się, ale mu nie pozwoliła. – Greg, proszę. – załkała Keira. – O co prosisz, maleńka?" – Pieprz mnie!47 Greg wsunął się w nią kolejne cale dalej, po czym pchnął mocno w jej szparkę aż poczuł jak jego jądra dotykają jej pośladków. Odepchnął braci na bok i zakrył ją swoim ciałem. Polizał jej szyję aż dotarł do miejsca gdzie stykała się z ramieniem. Poczuł jak wydłużają mu się kły i wgryzł się w jej ciało. Usłyszał krzyk Keiry i poczuł jak pod nim dochodzi. Wysunął zęby, które wróciły do dziąseł i polizał znak, który zostawił na swojej partnerce. Ustawił się na kolanach między jej rozłożonymi udami i zaczął pieprzyć swoją partnerkę. Jęknął, czując jak jego fiut wsuwa się i wysuwa z jej ciasnej, mokrej szparki. Spojrzał w jej osnute mgiełką pożądania oczy i zwiększył tempo. Pochylił się i wpił się w jej usta. Gorąco 44 Wiem, że to trochę obrzydliwe, ale co kiedy ma okres? Wilki w sumie lubią krwiste mięsko 45 Spodziewaliście się czegoś innego? ;D 46 Wiecie czego mi tu brak? Jej reakcji poza tym całym zalewaniem się. Żadnych krzyków, żadnych słów. Ot, tylko opis, zrobił to, wsadził tam, tu sobie possał, a tam wypluł, bo trafił się kłaczek. No sorry 47 Ach te dziewice, wszystko wiedzą, zero skrępowania, jeszcze dojdzie z pięć razy. Taa, też bym tak chciała T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
37
otaczające jego fiuta było cudowne. Wiedział, że dłużej nie wytrzyma. Już czuł mrowienie u podstawy kręgosłupa. Wsunął jedną ze swoich dłoni między ich złączone ciała, aż sięgnął jej wzgórka i zaczął delikatnie pocierać jej łechtaczkę. Jęknęła i wygięła w jego stronę biodra, wychodząc na spotkanie jego pchnięciom. Zassał jej język i delikatnie ścisnął jej łechtaczkę między kciukiem, a palcem wskazującym. Krzyknęła, kiedy ścianki jej cipki zacisnęły się na jego twardym kutasie. Jej zaciskające się i rozluźniające mięśnie wystarczyły by doszedł. Poczuł jak jego jądra ściągają się i po chwili wypełniał ją swoim nasieniem. Jego wilk zawył z zaborczej przyjemności i Greg opadł na Keirę, opierając się na łokciach, by jej nie zgnieść. Chwycił jej twarz w dłonie i pocałował ją. Oznaczył swoją partnerkę.
Rozdział 8 Keira nie mogła uwierzyć, że właśnie po raz pierwszy uprawiała seks z facetem, a jego bracia pomagali jej osiągnąć rozkosz. Leżała na łóżku całkowicie naga, mięśnie miała tak słabe od pieprzenia się z Gregiem, że wiedziała, że nie będzie w stanie się ruszyć. Uśmiechała się szeroko i zastanawiała dlaczego wcześniej nie spróbowała seksu. Nieustępliwy głos przedostał się do jej myśli. Nie uprawiałaś seksu, bo nie byłaś nigdy zakochana, głupia. Och nie. Nie ma mowy. Nawet nie znam tych mężczyzn. W takim razie, co robisz, dziewczyno? – Wszystko w porządku, maleńka? – zapytał Greg i delikatnie wysunął się z jej ciała. – Tak. – odparła Keira i zganiła się w duchu za swój zachrypnięty głos. Greg wstał z łóżka i udał się do łazienki. Spojrzała na Jake'a, który objął jej policzek swoją ogromną dłonią. – Jesteś gotowa na więcej, skarbie? – zapytał Jake. Keira poczuła jak jej oczy rozszerzają się na pytanie Jake'a. Nie wiedziała czy da radę wziąć więcej. Chciała tylko zwinąć się w kłębek i spać. – Nie wiem – odparła szczerze Keira. – Pozwolisz mi cię pocałować? Jeśli nie będziesz chciała dzisiaj więcej, to nie będę naciskał. Ale muszę poczuć twoje usta na swoich – powiedział Jake. – Dobrze. – Nie potrafiła zrozumieć jak po trzech niesamowitych orgazmach jej cipka zacisnęła się z potrzeby na same słowa Jake'a. Spojrzała w jego zielone oczy, kiedy zakrył jej usta swoimi. Jęknęła kiedy jego usta przesunęły się po jej, a jego język polizał jej dolną wargę. Ten akt T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
38
był tak zmysłowy, że wygięła się w łuk, pragnąc, potrzebując poczuć przy sobie ciało Jake'a. Jego język wsunął się między jej usta, eksplorując ich wnętrze. Dźwięk jego warknięcia sprawił, że poczuła jak jej łono zacisnęło się z potrzeby. Jake odsunął się od niej i położył ją na boku, przyciskając się do jej pleców. Spojrzała na Devona i zobaczyła w jego oczach gorączkę, ale Jake przyciągnął jej uwagę do siebie, kiedy uniósł jej nogę, kładąc sobie jej udo na biodrze. Przesunął palcami po jej mokrej cipce, zbierając jej soki i koniuszkami palców zaczął masować jej wrażliwą łechtaczkę. Pchnęła w niego tyłkiem, błagając by ją wypełnił. Musiała go w sobie poczuć. Przesunął palcami w dół jej mokrych ładkek i wzdrygnęła się, kiedy poczuła jeden z jego palców na swoim odbycie. – Ćśśś, skarbie. Nie skrzywdzę cię, obiecuję. Rozluźnij się i czuj. Jeśli nie spodoba ci się to co robię, to powiedz i przestanę – wyszeptał jej do ucha Jake. Kiedy poczuła jak materac się zapada, otworzyła oczy i zobaczyła Devona. Teraz leżał twarzą do niej. Wyciągnął dłoń i zaczął zataczać koła na jej łechtaczce. Dwie różne dłonie należące do dwóch różnych braci było afrodyzjakiem samym w sobie. Jej palące pożądanie zwiększyło się jeszcze bardziej. Poczuła jak Jake zbiera jej soki i po chwili jego palec naparł na jej odbyt. Czuła lekkie ukłucie i pieczenie, ale ból zdawał się jedynie zwiększać jej rozkosz. Zaczął wycofać z niej palec, ale nie chciała by to zrobił. Zacisnęła wewnętrzne mięśnie i załkała z frustracji. – Spokojnie, skarbie, dam ci to, czego potrzebujesz. Rozluźnij mięśnie, Keiro – wyszeptał Jake. Keira usłyszała pstryknięcie i palce wróciły do wrażliwej skóry jej wejścia. Musiał wziąć lubrykant, bo miał chłodne palce. Jęknęła, kiedy wbił w nią dwa palce, a jej mięśnie zacisnęły się na jego ciele. – Oddychaj głęboko, kochanie. Jake musi rozciągnąć twoją śliczną dziurkę, żeby cię nie zranić – powiedział Devon. Keira wiedziała wtedy, że Jake i Devon zamierzają pieprzyć ją w tym samym czasie. Nie wiedziała czy da radę. Bała się, że ją rozerwą.48 Widziała rozmiary ich fiutów i nie była pewna czy jeden z nich zmieści się w jej tyłku. Spojrzała na Devona i wiedziała, że widział jej niepewność. Pochylił się i wpił w jej usta. Przy nim nie było żadnych wstępów. Rozchylił wargi i wziął co chciał. Wsunął język w czeluść jej ust, badając każdy zakątek. Konsumował ją swoimi ustami, a ona mu się oddawała. 48 Co najwyżej trochę ją poboli :P T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
39
Jake dalej rozciągał jej tyłek, a Devon całował ją, masując jednocześnie jej łechtaczkę. Keira czuła jak jej wewnętrzne mięśnie zaczynają się spinać. Jej łono już było ociężałe i była tylko kilka chwil od ponownego szczytowania. Zakwiliła, kiedy oderwali palce i usta od jej ciała. Ponownie usłyszała pstryknięcie i wiedziała, że Jake szykuje się, by wziąć jej tyłek. Oddychaj, skarbie – powiedział Jake. Keira poczuła na swoim tylnym wejściu główkę fiuta Jake'a. Skupiła się na rozluźnianiu mięśni, ale było ciężko. Zakwiliła, kiedy zaczął wpychać w jej odbyt koronę swojego trzonu. Piekący ból był prawie nie do zniesienia. Otworzyła oczy, szukając Devona. Musiał widzieć desperację w jej oczach, bo pochylił się i wziął jedną z jej piersi do ust. Prawie doszła, czując jak ssie jej sutek, a Jake wsuwa w jej tyłek swojego fiuta. Jej cipka zacisnęła się i uda zalała jej wilgoć. Litania Jake'a, szeptana jej w ucho, sprawiła, że zacisnęła się na nim jeszcze bardziej. Skarbie, masz taki ciasny, słodki tyłeczek. Czuję jak się na mnie zaciskasz. Wypychaj mnie swoimi mięśniami. Keira zrobiła tak jak jej kazał i jęknęła, kiedy jego fiut wszedł w nią cały. Zaskoczył ją, przekręcając się na plecy i biorąc ją ze sobą, tak że leżała na jego ciele. Rozłożył jej nogi swoimi i przegryzł jej szyję. – Kochanie, zamierzam wejść w twoją cipkę. Jeśli to będzie dla ciebie za wiele, to mi powiedz. Patrzyła jak Devon ustawia się między nią, a rozłożonymi udami Jake'a. Widok jego ogromnego fiuta sprawił, że jej cipka zacisnęła się ze zniecierpliwienia. Pochylił się nad nią, ucałował jej usta i usiadł między jej nogami. Patrzenie jak bierze swój trzon w dłoń i przesuwa nią po nim było niezwykle podniecające. – Chcesz tego, prawda kochanie? – powiedział Devon i ustawił swojego fiuta przy wejściu do jej szparki. Keira nie była w stanie odpowiedzieć. Stała w ogniu i potrzebowała Jake'a i Devona, by ugasili te płomienie. Jęknęła, kiedy Devon wbił główkę swojego fiuta w jej ciało i nie potrafiła przestać się zaciskać wokół dwóch fiutów walczących w niej o miejsce. – Boże, skarbie. Jesteś tak kurewsko ciasna – jęknął Devon. Keira zakwiliła, kiedy Devon wolno i delikatnie w nią szedł. Zatrzymał się, kiedy poczuła jego jądra na swoich pośladkach. – Jesteś gotowa, skarbie? Jesteś gotowa, by twoi partnerzy cię oznaczyli? – Tak. Tak. Proszę. T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
40
– O co prosisz, kochanie? – zapytał Devon, delikatnie poruszając biodrami. Odczuwanie poruszającego się w niej Devona było tak cudowne, że chciała więcej. – Pieprzcie mnie! – krzyknęła. Devon wysunął fiuta z jej cipki i pchnął z powrotem. Kiedy w nią wchodził, Jake trzymając ją za biodra, wysuwał z jej tyłka swój twardy trzon. Wiła się pomiędzy nimi, przyjmując na zmianę ich fiuty. Była tak podniecona, że czuła pot na swoim czole. Wyczuła jak materac zapada się obok niej i zobaczyła jak Greg przesuwa dłonią po swoim kutasie. Leżał na boku i zaspokajał się. Wyciągnął dłoń i pociągnął za jej sutek. Na widok jego trzonu zwilgotniały jej usta. Objęła dłonią jego masywną erekcję i przyciągnęła w swoją stronę. Otworzyła usta i przesunęła językiem po szparce na czubku jego fiuta. Czując na języku jego słony prejakulat, zapragnęła więcej. Otworzyła szerzej usta i zassała całą główkę do środka. – Tak, maleńka. Właśnie tak. Ssij mojego fiuta – jęczał Greg. Keira była obezwładniona rozkoszą, którą obdarowywali ją ci trzej mężczyźni i wiedziała, że długo nie wytrzyma. Zassała Grega tak daleko jak mogła bez zadławienia się i wciągnęła policzki. Była pieprzona ze wszystkich trzech stron. Jake i Devon wbijali się biodrami w jej ciało. Ich fiuty wchodziły w jej tyłek i szparkę. W pokoju rozchodziły się dźwięki ich uderzających o siebie ciał. Nie wiedziała czy zniesie tę rozkosz. Wiła się między nimi dwoma i ssała Gregowi fiuta. Jęknęła, kiedy poczuła jak Jake i Devon liżą jej szyję i odleciała. Krzyknęła głośno, kiedy ugryźli jej szyję, choć ten dźwięk został zagłuszony przez trzon Grega, a jej wewnętrzne mięśnie zacisnęły się mocno, wysyłając ją na szczyt. Usłyszała ich wycie, a po chwili wypełnili ją spermą. Każdy ładunek wysyłał ją wyżej i wyżej. Greg ryknął i musiała szybko przełykać, żeby nie zakrztusić się jego nasieniem. Przełknęła każdą kroplę i jęknęła przeciągle, kiedy wysunął swojego fiuta z jej ust. Drżała, dopóki nie minął ostatni spazm, zostawiając ją w stanie podobnym do galaretki. Jedynym dźwiękiem w pokoju było ich głośne oddychanie. Odkąd bracia Domain ją oznaczyli, czuła z nimi silne połączenie. Obawiała się tego jak ci trzej mężczyźni torowali sobie drogę do jej serca, ale nie wiedziała czy tym co czuła, była miłość.
Rozdział 9 Następnego ranka Keira była na dole, gotowa na śniadanie, jeszcze przed jej mężczyznami. T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
41
Wiedziała, że musi mieć głupi wyraz twarz, bo nie potrafiła przestać się uśmiechać, ale nie dbała o to. Obudziła się otoczona ciepłem emanującym z trzech mężczyzn, którzy uważali ją za swoją partnerkę i miała nadzieję, że będzie się tak budziła do końca życia. Zastanawiała się dlaczego jej słuch i wzrok wydawały się powiększone, ale potem przypomniała sobie, że Michelle powiedziała jej, że tak będzie. Wiedziała, że nie zmieni się w wilkołaka i była za to wdzięczna, bo jakoś nie widziała siebie obrośniętej futrem i obwąchującej innym wilkom tyłki. Jako że nie musiała się tym martwić, wzruszyła w duchu ramionami. Kiedy weszła do jadalni, śniadanie było już na stole, więc usiadła i zaczęła napełniać sobie talerz. Po zeszłonocnej aktywności burczało jej w brzuchu. – Keiro, gdzie są twoi partnerzy? – zapytał z lekkim uśmiechem Jonah. – W łóżku, jeszcze śpią – odparła Keira. Wszyscy przy stole wybuchnęli śmiechem i Keira poczuła jak na jej policzki wypływa gorąco. Wyraźnie wiedzieli co ona i jej partnerzy robili zeszłej nocy. – Nie przejmuj się nimi, Keiro – powiedziała Michelle. – Oni wszyscy mają spaczone poczucie humoru. Keira nie odpowiedziała. Wzruszyła ramionami i spuściła wzrok. Prawie kończyła swoje jajka i tost, kiedy Greg wpadł do jadalni. Był goły, a włosy stały mu we wszystkie strony. 49 Wyglądał cholernie seksownie. Nie potrafiła powstrzymać głośnego sapnięcia. Przyszpilił ją do krzesła swoim wzrokiem. – Dlaczego tu jesteś, partnerko? – warknął Greg. Keira nie potrafiła uwierzyć, że przyszedł do jadalni całkowicie nagi. Jakoś nie przejmował się tym, że wszyscy widzą jego fiuta. Spuściła lekko wzrok i patrzyła z fascynacją jak jego fiut drga i zaczyna wypełniać się krwią. Poczuła jak jej policzki robią się jeszcze bardziej gorące, ale nie potrafiła oderwać od niego wzroku. Pieściła wzrokiem jego ciało i czuła jak efekcie jej cipka robi się mokra. Jego ciało było czystymi mięśniami. Zapierał jej dech. Jego ciało stężało i w ciągu sekundy był obok niej. Podniósł ją z krzesła i przerzucił sobie przez ramię. Wyniósł ją z jadalni w asyście gwizdów. – Co ty wyprawiasz, do cholery? Straciłeś rozum? Wszyscy widzieli twojego fiuta. Jak mogłeś mnie tak zawstydzić? – mówiła szybko Keira. – Zabieram cię z powrotem do łóżka, maleńka. Nie powinnaś była wychodzić, nie mówiąc któremuś z nas, gdzie idziesz – powiedział Greg i klepnął ją w pośladek. 49 Przestraszył się biedaczyna, że mu dziewczę uciekło T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
42
– Ał, to boli. – Oni wszyscy już widzieli mojego fiuta, maleńka. Jestem wilkołakiem. Muszę się rozbierać, kiedy zmieniam formę, inaczej musiałbym co tydzień kupować sobie nowe ubrania. – Och. No cóż i tak nie lubię jak inne kobiety gapią się na twoje ciało – powiedziała. – Dobrze, postaram się, by nie widziały mnie nago, ale czasami to niemożliwe. – Gdzie mnie zabierasz? – Myślałem, że to oczywiste – odpowiedział. – Postaw mnie, Greg. Nie mogę – powiedziała Keira, wyrywając się, by ją puścił. Keira westchnęła z ulgą, kiedy opuścił ją ze swojego ramienia. Jej nagie stopy uderzyły o materac i była wdzięczna, że przytrzymał ją w pasie. – Jesteś obolała, skarbie? – doszedł ją z tyłu głos Jake'a. Keira odwróciła twarz i zobaczyła jak Jake i Devon przesuwają dłońmi po swoich masywnych fiutach. Nie potrafiła uwierzyć, że miała kutasa Jake'a w swoim tyłku. – Oczywiście, że jestem obolała. Miałam w sobie te potwory – odparła Keira i wywróciła oczami. Zwróciła twarz na Grega, kiedy ten chwycił ją za podbródek. – Nie opuszczaj tego pokoju, nie mówiąc któremuś z nas gdzie idziesz – rozkazał jej cicho Greg. – Dlaczego? Chyba jestem tu bezpieczna, prawda? – Oczywiście, że jesteś, maleńka. Lubimy po prostu wiedzieć gdzie jesteś – odparł. – Więc nawet jeśli będzie mi się chciało siku, to mam wam o tym powiedzieć? – zapytała Keira, kładąc dłonie na biodrach.50 – Nie. Nie popadajmy w skrajność, Keiro. Mam na sercu jedynie twoje dobro i bezpieczeństwo – powiedział Greg i zaczął rozpinać jej bluzkę. Po chwili pozbył się jej stanika. – Co ty wyprawiasz? – Rozbieram cię, maleńka – odparł z uśmiechem. – No przecież wiem. Ale po co? Powiedziałam ci już, że nie mogę. – Wiem, że jesteś obolała, Keiro, ale muszę cię posmakować – powiedział Greg, omiatając ją swoim rozgrzanym spojrzeniem. – Wszyscy chcemy posmakować twojej ślicznej cipki, kochanie – powiedział Devon, stając blisko niej. 50 Rozkręca się dziewczyna, jeszcze trochę i będzie miała własne zdanie :D T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
43
Keira poczuła dłonie na swojej talii, które po chwili zajęły się zdejmowaniem z niej dżinsów. W ciągu kilku sekund była całkiem naga i leżała na łóżku. Devon pochylił się nad nią i wpił w jej usta. Pochłaniał ją swoimi wargami, przesuwając językiem między jej ustami i zębami, aż spalała się od wewnątrz. Otworzyła oczy, kiedy poczuła usta na swoim sutku i zobaczyła jak Jake ssie jej pierś. Boże, zabiją ją z tej rozkoszy. Wygięła się w łuk, kiedy poczuła pierwszy dotyk ust Grega na swojej łechtaczce i załkała w usta Devona. Greg pożerał jej cipkę jakby usychał z pragnienia. Wbił język w jej szparkę głębiej, niż mogłaby sobie wyobrazić. Masował wewnętrzne ścianki i trzymał ją na krawędzi rozkoszy tak szybko, że była zgubiona. Wiła się pod nimi, czując jak zaspokajają ją na skraj obłędu. Zakwiliła, kiedy Greg wsunął w nią dwa palce i zassał jej łechtaczkę do ust. Jej ciało drżało jak oszalałe. Doszła, zaciskając wewnętrzne mięśnie na jego palcach. Kiedy zniknął ostatni spazm, była zbyt wyczerpana, by się ruszyć. Nie przejmowała się nawet tym, że ma szeroko rozłożone nogi, ukazując najintymniejsze części jej ciała. – Twoja szparka jest kurewsko piękna, maleńka. Mógłbym cię lizać godzinami – powiedział Greg, siadając między jej nogami. Keira nie odpowiedziała. Jęknęła jedynie i zakryła oczy ręką. Kiedy poczuła jak materac zapada się ze wszystkich stron, odsunęła rękę i otworzyła oczy. Spojrzała przed siebie i zobaczyła, że teraz to Devon znajdował się między jej nogami. Opuścił głowę i polizał jej szparkę. Boże, co oni mi robią? Zabiją mnie. Nie rozumiała jak jej ciało potrafiło tak szybko stanąć ponownie w płomieniu, ale nie zamierzała tego kwestionować. Wygięła biodra ku ustom Devona, kiedy ten chwycił jej wrażliwą łechtaczkę między zęby. Jake i Greg ssali teraz jej sutki i czuła jak ta rozkosz wędruje wzdłuż jej ciała do jej szparki. Jęknęła, kiedy Devon wsunął w nią palce i nimi przekręcił. Potarł czuły punkt w jej wnętrzu, przez co wygięła się w łuk. Wiedziała, że zaraz znowu dojdzie. Pompował w nią palcami, pocierając jej czuły punkt i przesunął lekko zębami po jej łechtaczce. Krzyknęła, jej ciało zaciskało się konwulsyjnie, ogarnięte falami rozkoszy. Keira nie wiedziała czy zniesie jeszcze więcej, ale kiedy poczuła jak materac znowu się zapada, wiedziała, że teraz to Jake będzie na niej ucztował. Była tak osłabiona tymi doznaniami, że nie byłaby w stanie się poruszyć nawet gdyby chciała. Zakwiliła, kiedy Jake przesunął językiem po jej wargach sromowych i próbowała się odsunąć. Jej cipka była tak wrażliwa, że wiedziała, że nie zniesie kolejnej rundy. Kiedy Jake uniósł głowę, spojrzała na niego i widok jego błyszczących od jej wilgoci warg i podbródka sprawił, że jej T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
44
cipka zacisnęła się, błagając o wypełnienie. Zaczynała się zmieniać w nimfomankę. – Rozluźnij się, kochanie. Nie będę się spieszył – powiedział Jake i opuścił z powrotem głowę. Keira jęknęła, kiedy język Jake'a delikatnie dotknął jej łechtaczki. Łagodne, delikatne dotyki były właśnie tym, czego potrzebowała jej wrażliwa łechtaczka i nie potrafiła powstrzymać swoich bioder od wbijania się w jego usta. Greg i Devon wrócili do ssania jej piersi, ale i oni zmniejszyli intensywność. Dłonie pieściły jej brzuch i klatkę piersiową, a Jake delikatnie lizał i ssał jej cipkę. Załkała, czując w sobie dwa palce, które kilka razy się w nią wsunęły. Pomasował wilgotnymi palcami wrażliwą skórę jej pośladków i wepchnął jej w jej odbyt. Szczytowanie było tym razem wolniejsze, ale nie mniej intensywne. Prawdę mówiąc, po ostatnich dwóch, było jeszcze potężniejsze i nie wiedziała czy to zniesie. Wyciągnęła dłonie, chcąc się czegoś chwycić. Objęła palcami dwa duże fiuty blisko niej i zaczęła je pompować. Przesuwała dłońmi po twardych trzonach i była zdziwiona, kiedy nie mogła objąć ich całych. Poczuła w łonie znany ciężar i napięcie mięśni. Zmysłowość ssących ją ust Jake'a i poruszanie dłońmi po dwóch fiutach była zbyt ogromna. Krzyknęła, unosząc lekko ciało z łóżka i doszła kolejny raz. Przetoczyły się przez nią fale rozkoszy, wywołując spazmatyczne dreszcze. Poczuła kremową wilgoć wyciekającą z jej cipki. Była mgliście świadoma ryku Grega i Devona i po chwili poczuła jak sperma z ich pulsujących fiutów ląduje na jej piersiach. Jake oderwał usta od jej cipki i wysunął palce z jej tyłka. Otworzyła oczy i zobaczyła jak pompuje swój trzon raz, dwa i wtedy i on ryknął, spuszczając się na jej brzuch. Wypuściła fiuty ze swoich dłoni i opuściła ręce na materac, starając się zmusić swoje ciało do uspokojenia. Była wyczerpana. Wydawało jej się, że już nigdy nie będzie w stanie się ruszyć. Jęknęła, kiedy Devon wziął ją na ręce i skierował się do łazienki. Nie zamierzała protestować, kiedy tym razem jej mężczyźni chcieli ją wykąpać. Nie miała siły.
Rozdział 10 Keira westchnęła z ulgą i rozciągnęła swoje mięśnie. Właśnie skończyła pracę i nie mogła się doczekać, żeby zobaczyć swoich partnerów. Przez ostatnie kilka tygodni wpadła w pewną rutynę i całkowicie uwielbiała życie ze swoimi mężczyznami w domu sfory. Cały czas była otoczona ludźmi, czego nie doświadczała od śmierci T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
45
rodziców. Wciąż martwiła się, że jej brat ją znajdzie. Ale jeszcze bardziej martwiła się, że jeśli ją znajdzie, a wiedziała, że tak będzie, to jej partnerzy zostaną ranni. W tygodniu pracowała nad księgowością klubu, Jake i Devon obsługiwali bar, a ona naprawdę kochała swoją pracę, ale była bezradna. Keira dowiedziała się od swoich partnerów, że jej brat był zamieszany w nielegalny handel prostytutkami. Świadomość, że brat, którego kochała i wydawało się jej, że znała, porywa z ulic Seattle niewinne kobiety i sprzedaje je mafii była dla niej nie do zniesienia. Myślenie o tym jak bardzo starała się zyskać jego miłość jako dobra siostra, powodowało, że chciało jej się wymiotować. Jake powiedział jej, że wszyscy w sforze byli w stanie ciągłego pogotowia i dostali zdjęcie jej brata. Więc wiedziała, że jeśli ktoś zauważy Davida w miasteczku Aztec, zostanie dla własnego bezpieczeństwa zamknięta w domu sfory. Devon był w kontakcie z policją w Seattle, która najwyraźniej obserwowała jej brata i jego kumpli. Teraz kiedy o tym pomyślała, wiedziała, że Devon musiał zdradzić policji w Seattle miejsce jej pobytu. To nie za bardzo jej pasowało, ale nie wiedziała dlaczego. Keira wstała od swojego biurka i weszła do holu klubu. Ruszyła w stronę baru, czując potrzebę zobaczenia swoich partnerów. I tak potrzebowała przerwy i drinka, więc siedziała, gapiąc się na swoich facetów. Byli cholernie seksownie. Za każdym razem, kiedy na nich patrzyła, jej cipka zaciskała się z potrzeby, a serce przepełniało się emocjami. Drzwi klubu otworzyły się i zobaczyła jak do baru podchodzi wysoki, gibki mężczyzna. Miał jakieś metr osiemdziesiąt wzrostu, ale nie posiadał takich mięśni jak jej mężczyźni. Poczuła na sobie jego wzrok i zadrżała z odrazy, kiedy jego szare oczy zetknęły się z jej. Odwróciła wzrok, chcąc opuścić bar, ale nie chciała dać mu satysfakcji ze świadomości, że ją przestraszył. Usiadł na stołu obok niej i aż ją odrzuciło od jego smrodu. Westchnęła z ulgą, kiedy stanął obok niej jej delikatny, ale dominujący gigant. – Co ci podać, kochanie? – zapytał Devon. Keira była głęboko wdzięczna, kiedy splótł z nią palce, wyraźnie pokazując mężczyźnie, że jest zajęta. – Może być gazowana woda, skarbie – powiedziała Keira. – Już się robi, kochanie – odparł Devon i mrugnął jej okiem. Puścił jej dłoń i poszedł po jej wodę. – Przepraszam, wyraźnie jest pani miejscowa. Mogłaby mi pani polecić jakiś hotel w T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
46
miasteczku? Keira odwróciła się do mężczyzny. Nie potrafiła powstrzymać dreszczu, jaki przesunął się po jej kręgosłupie, kiedy spojrzała w chłodne oczy mężczyzny. Jego wąskie usta ułożyły się w uśmiech, ale ten uśmiech nie sięgnął jego oczu. – Proszę, słonko – przerwał Devon, stawiając przed nią szklankę gazowanej wody. – Przypadkiem usłyszałem, że szuka pan jakiegoś hotelu, panie... – A tak, przepraszam. John Carmichael. A pan? – Devon Domain. Najlepszym miejscem będzie motel na końcu ulicy. To jedynie miejsce w Aztec, gdzie można wynająć pokój na noc. Jest pan na wakacjach? – Nie. Cóż, w pewnym sensie. Jestem tu w sprawach biznesowych i nie wiem jeszcze na jak długo. Mogę zostać kilka dni – powiedział John. – Macie tu ładne miasteczko. Po tylu latach mieszkania w mieście widzę w nim prawdziwy urok. – A skąd pan jest? – zapytał z ciekawością Devon. – Ze stanu Waszyngton. – Devon, wracam do pracy – powiedziała Keira i zsunęła się ze stołka. Opuściła bar i zadrżała, czując na sobie wzrok mężczyzny. Nie spodobał jej się. A to, że pochodził z Waszyngtonu jeszcze bardziej postawiło ją w stan pogotowia. Keira właśnie siadała przy biurku, kiedy do biura wszedł Jake. – Wszystko w porządku, skarbie? – zapytał. Keira wstała i spotkała się z nim w połowie drogi. Objęła go w pasie i mocno do niego przytuliła. Jego znajomy zapach i ciepło jego ramion zmniejszyło jej napięcie. Przestraszył mnie John Carmichael, Jake. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale on mi się nie podoba – powiedziała Keira. – Chcesz żebym zabrał cię do domu, skarbie? – zapytał Jake. Keira zacisnęła dłonie wokół jego szyi, kiedy wziął ją na ręce. Podszedł do jej biurka i usiadł na jej krześle, trzymając ją na swoich kolanach. – Nie. Pewnie mam po prostu paranoję – odparła, przytulając się do Jake'a. – Może tak, a może nie. Zawsze ufam instynktom – powiedział Jake, po czym warknął, muskając jej szyję nosem i ustami. – Tak dobrze pachniesz, skarbie. Czuję cię. – O Boże – wydyszała Keira, kiedy Jake przegryzł jej szyję. Poczuła jak wyciąga bluzkę z jej dżinsów i po chwili jego dłonie przesunęły się po jej brzuchu i objęły piersi. Jęknęła, kiedy trącił jeden sutek kciukiem, a drugą dłonią zajmował się guzikiem i suwakiem jej spodni. T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
47
Keira wierzgnęła biodrami, kiedy Jake wsunął dłoń pod jej majtki i zaczął pocierać łechtaczkę. Chciała go rozebrać i wbić się na jego twardego fiuta. Zakręciła biodrami i zaatakowała jego dżinsy. Jęknęła z aprobaty, kiedy jej pomógł i po chwili był w jej dłoni. Był delikatny i gładki, a jednocześnie twardy i gorący. Zsunęła się z jego kolan i klęknęła przy jego stopach. Chwyciła dłonią podstawę jego trzonu i zaczęła nią przesuwać w górę i dół. Pochyliła się i wzięła główkę do ust, mocno ją ssąc. Nie mogła posmakować go tak bardzo jak chciała, bo Jake podniósł ją i rozebrał. Zsunął dżinsy do kolan i przyciągnął ją do siebie. Chwyciła jego fiuta, wycelowała w swoją cipkę i opadła do dołu. Jęknęła, kiedy jej ciało pochłonęło jego kutasa i przez chwilę pozostawała w bezruchu, by rozkoszować się tą chwilą. Poczuła dłonie Jake'a na swoim tyłku i wtedy zaczęła go ujeżdżać. Odrzuciła głowę do tyłu i jęknęła, kiedy jego trzon potarł o jej czuły punkt. Najwyraźniej nie poruszała się wystarczająco szybko, bo przytrzymał ją lekko nad sobą z jej stopami na podłodze, siedzącą okrakiem na jego udach. Trzymał dłoń na jej tyłku i wbijał się w nią biodrami w szybkim, ostrym tempie. By twardy i długi, ale ona nie miała dość. Zacisnęła dłonie na jego ramionach, wbijając paznokcie w jego skórę. Krzyknęła głośno, spadając z krawędzi. Ścianki jej cipki zacisnęły się na jego fiucie, a jej twarz opuściła się, by spojrzeć mu w oczu. Poczuła drgnięcie jego fiuta i po chwili gorące strumienie jego spermy zalały jej wnętrze. Drżały jej nogi i nie była w stanie już się podtrzymać, nawet z pomocą Jake'a, więc opadła na jego kolana. Jego wciąż twarda erekcja wbiła się w nią trochę głębiej, wywołując w niej dreszcze. Odwróciła twarz, kiedy drzwi do biura otworzyły się z trzaskiem. Widok Devona stojącego w drzwiach, wyraźnie gotowego, by zabić, sprawił, że jej cipka zacisnęła się jeszcze raz. – Kurwa, Jake. Mogłeś mnie ostrzec. Słyszałem krzyk Keiry i myślałem, że dzieje się coś złego – powiedział Devon, przesuwając dłonią po włosach. – Słyszałeś mnie? – zapytała Keira, czując jak jej policzki robią się gorące z zażenowania. – Kochanie, jestem wilkołakiem, oczywiście, że cię słyszałem – odparł z uśmiechem Devon. – Chcesz trochę, maleńka? Keira zobaczyła, że Devon zaciska dłoń przez dżinsy na swoim twardym fiucie, jej cipka zacisnęła się w nowym ogniu. O tak. Nasze maleństwo tego chce – odparł za nią Jake i wysunął swojego na wpół twardego fiuta z jej cipki. Jake wstał z Keirą na rękach i podał ją Devonowi. Wszyscy troje stanęli w pogotowiu, kiedy usłyszeli dźwięk rozbitego szkła i krzyki. Devon postawił Keirę na nogach i szybko wybiegł. Jake T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
48
podciągnął spodnie, poprawił koszulę i wybiegł za bratem. Keira chwyciła swoje ubrania i poszła do łazienki. Szybko doprowadziła się do porządku i wyszła na korytarz. Zderzyła się z twardym ciałem i już miała przeprosić, kiedy przeprosiny uwięzły jej w gardle. – Witaj, Keiro. Muszę powiedzieć, że wyprowadziłaś mnie w pole. Nie pomyślałbym, że jesteś zdolna do czegoś takiego. – David – wydyszała Keira i zaczęła drżeć. Odsunęła się od niego, mając nadzieję, że uda jej się dostać do biura i łazienki i zamknąć się na klucz. Cofnęła się o dwa kroki, ale on chwycił ją włosy, pociągając tak mocno, że zabolała ją szyja. Uniosła dłonie, chcąc go od siebie odepchnąć, ale znieruchomiała, kiedy poczuła zimny, twardy metal wbijający jej się w brzuch. Otworzyła usta, żeby krzyknąć, ale nie miała takiej możliwości. – Na twoim miejscu bym tego nie robił, droga siostro. Chyba nie chcesz, żebym zastrzelił cię tu i teraz, prawda? – Dlaczego to robisz? Co ja ci zrobiłam? – wyszeptała Keira, bojąc się, że jeśli odezwie się zbyt głośno, Devon i Jake przybiegną, by ją uratować i skończą martwi. – Nie zrobiłaś nic, oprócz tego, że istniejesz, Keiro. Gdyby nie ty, miałbym wszystko. Nie zamierzam dzielić się z tobą pieniędzmi. To i tak nie była część planu. – Nie uda ci się. Policja już wie co robisz – powiedziała przez zaciśnięte zęby Keira. – Może i są świadomi tego co robię, droga siostro, ale nie mają dowodu. Idziemy – powiedział David i pociągnął ją za włosy. – Wyprowadził ją przez tylne drzwi klubu do swojego czarnego sedana. Siedziała za kierownicą z bronią przytkniętą do swojej skroni. – Jedź – rozkazał David i pchnął bronią głębiej w jej czaszkę.
Rozdział 11 – Gdzie jest Keira? – zapytał Devon, kiedy ludzie zostali wyewakuowani z baru. On i Jake stali na parkingu przed zniszczonym Klubem Aztec. Przez przednie okna klubu ktoś wrzucił dwa koktajle Mołotova. Klub stał w płomieniach. On i Jake zadbali, by wszyscy bezpiecznie opuścili płonący budynek i dopiero teraz uświadomili sobie, że ich partnerki nie ma wśród stojących na zewnątrz ludzi. – Keira – krzyknął Jake i zaczął biec. T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
49
Devon rzucił się za bratem. Ignorowali płomienie i popędzili na tyły klubu. – Przez ten dym i ogień nie potrafię jej wyczuć – krzyknął Jake i pobiegł do biura. Devon zatrzymał się w drzwiach i zawrócił. Wyłapał nikły ślad unikalnego zapachu Keiry, ale był on przesłonięty przed dym. Devon rozebrał się i zawołał swego wilka. Jego mięśnie zacisnęły się, kości zatrzeszczały i po chwili stał na czterech łapach. Gruntownie obwąchał teren i po chwili odrzucił głowę, wyjąc z bólu. Ich partnerka została porwana. Warknął nisko, zjeżył sierść i pobiegł. Zatrzymał się na parkingu, gdzie kończył się jej zapach i wiedział, że ktokolwiek ją porwał, odjechał samochodem. "Jake, Greg, Keira została porwana. Pozostanę w wilczej formie i zobaczę czy uda mi się ją wyśledzić. Jest w samochodzie z jakimś mężczyzną" poinformował braci Devon. "Zawiadomię sforę" warknął Greg. "Jake, zobacz czy uda ci się znaleźć Carmichaela. Założę się o wszystko, że jest w to zamieszany" powiedział Devon. "Jestem w drodze." *** Keira trzęsła się tak bardzo, że zastanawiała się jak udaje jej się trzymać drogi. Nie miała pojęcia co robić, ale wiedziała, że musi coś zrobić. Od tego zależało jej życie. – Co zamierzasz ze mną zrobić? – zapytała Keira i przeklęła się za drżący głos. – Jeszcze nie zdecydowałem, siostrzyczko. Mógłbym sprzedać cię mafii, żeby zrobili z ciebie ich osobistą dziwkę. Spodobałoby ci się to, co nie? Nigdy nie myślałem, że jesteś taką zdzirą, Keiro. Nie potrafię uwierzyć, że pieprzysz się z trzema fagasami. Nie jesteś taka niewinna, na jaką chcesz uchodzić, co? Jesteś kurwą. Może powinienem zaaranżować ci taki sam wypadek jak twoich starych, co? Jak myślisz, Keiro? Mam cię sprzedać czy zabić? – Dlaczego, Davidzie? Dlaczego to robisz? Masz więcej pieniędzy, niż możesz wydać. Po co ci więcej? Dlaczego zabiłeś moich rodziców? – pytała ze szlochem Keira. – Jesteś taka naiwna, siostrzyczko. Tu nie chodzi tylko o pieniądze. Oczywiście, pieniądze były potrzebne. Skończył mi się mój fundusz powierniczy i potrzebowałem więcej. Musiałem to wszystko kontrolować, Keiro. Nie zrozumieliby i nie daliby mi więcej gotówki, gdybym powiedział im, że więcej mi nie zostało. Nie mogłem tak po prostu wziąć twoich. Zaczęliby mieć podejrzenia. Chodzi też o władzę, droga siostro. Wiesz jak to jest kiedy szefowie mafii proszą cię, żeby T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
50
dostarczyć im prostytutki? Trzymam ich w garści. Przychodzą do mnie, kiedy czegoś potrzebują. Wielbią ziemię, po której stąpam. A ty jesteś zagrożeniem, bo wiesz co robię. – Jesteś szalony – wyszeptała przez zaciśnięte zęby Keira. – Tak, można tak powiedzieć – odparł David i zaczął się śmiać. Jego śmiech grał jej na nerwach, ale starała się to zablokować. Musiała zachować trzeźwy umysł, jeśli chciała wyplątać się z tej sytuacji. Zapamiętywała charakterystyczne obiekty i miała nadzieję, że kiedy zyska szansę na ucieczkę, będzie wiedziała jak wrócić. Zobaczyła znak, wskazujący, że zmierzają do Farmington i kolejny znak pokazujący kierunek na lotnisko Four Corners. – Zwolnij i na następnym skrzyżowaniu w lewo – powiedział David. Kiedy Keira zobaczyła kolejny znak lotniska, jej strach wzrósł jeszcze bardziej. Wiedziała już, że David chce ją wywieźć z Nowego Meksyku i nic nie mogła zrobić. Skupiła wzrok na drodze, ale szukała jednocześnie jakiejkolwiek okazji do ucieczki. Zauważyła, że David rozluźnił się nieco, sądząc, że ma ją w garści. Musiała się stąd wydostać. Jeśli zabierze ją do samolotu, to nigdy nie będzie w stanie uciec. Wolno i pewnie zwiększyła prędkość. Robiła to stopniowo, dbając, by David nie poczuł, że samochód przyspiesza. Skręciła, wdzięczna rodzicom za ich nalegania na dodatkowe kursy jazdy kiedy miała szesnaście lat. Doskonale radziła sobie z samochodem na długim, szerokim zakręcie. Zobaczyła kolejny znak, wskazujący że lotnisko znajduje się jedynie szesnaście kilometrów dalej i wiedziała już co ma zrobić. Nacisnęła stopę na gazie trochę mocniej i kiedy poczuła broń przy skroni, wiedziała, że nacisnęła za mocno i za szybko. – Zwolnij, Keiro albo cię zabiję – warknął David. Keira nie zwolniła. Naciskała pedał, aż jej stopa leżała płasko na podłodze. – Jeśli mnie zastrzelisz, to też zginiesz. Tego właśnie chcesz, Davidzie? Chcesz zginąć razem ze mną? – zapytała złośliwie Keira, nie przejmując się, że jej brat pociągnął za sput. To ona była górą i wiedziała o tym. Mogła zabić ich oboje szarpnięciem nadgarstka. Widziała jak David odpina swój pas i pochyla się nad nią, chcąc wyciągnąć kluczyki ze stacyjki. Keira zdjęła stopę z gazu i nacisnęła hamulec. Hamulce zablokowały się i opony zapiszczały ślizgając się na czarnym asfalcie. Widok przerażenia na jego twarzy, kiedy wylatywał przez przednią szybę będzie na zawsze tkwił jej w pamięci. Usłyszała dźwięk broni, kiedy jej brat wyleciał przez szybę. Poczuła w ramieniu przeszywający ból i wiedziała, że została postrzelona. Kula wbiła się w jej ciało, a ból emanował z T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
51
rany do szyi i wzdłuż ręki. Zaczęła mocować się z kierownicą, kiedy tył samochodu wpadł w poślizg. Samochód obrócił się, a ona próbowała zatrzymać to, zdejmując nogę z hamulca. Krzyknęła z bólu i próbowała obiema rękami przekręcić kierownicę w tą samą stronę, w którą obracał się samochód, ale nie miała wystarczająco siły. Poczuła jak traci przytomność, ostatkiem sił walcząc z agonią i samochodem. Przed jej oczami pojawiły się czarne kropki i osunęła się w mrok, przegrywając walkę z samochodem. *** Jake nie potrafił nigdzie znaleźć mężczyzny imieniem John Carmichael. Uchwycił zapach mężczyzny wymieszany z benzyną i wiedział ponad wszelką wątpliwość, że ten Carmichael był zamieszany w zniszczenie klubu. Domyślił się, że Carmichael został wysłany, żeby odwrócić uwagę, by dać porywaczowi Keiry szansę, by się do niej dostać. Zawył z frustracji, jego wilk chciał przejąć kontrolę, gdy strach o jego partnerkę stał się zbyt duży. "Devon, masz jej ślad?" zapytał brata Jake, wracając do ciężarówki, którą przyjechał rano do pracy. "Tak, jadą w stronę Farmington" odparł Devon. "Kurwa, Greg, gdzie jesteś?" zapytał Jake. "Jadę już do ciebie." "Greg, minąłeś już zjazd w stronę Farmington?" zapytał Jake. "Nie, ale widzę już znak. Zobaczymy się tam." Jake pobiegł do ciężarówki i po chwili pędził w stronę Farmington. Wcisnął pedał gazu w podłogę, bojąc się o bezpieczeństwo swojej partnerki. Supeł w jego żołądku był tak wielki, że chciało mu się wymiotować. Wziął głęboki wdech, próbując się uspokoić. Ostatnią rzeczą jakiej chciał, to by jego wilk przejął nad nim kontrolę i znalazł się w swojej wilczej formie bez władzy nad samochodem. Roześmiał się na tę myśl, co pozwoliło mu odrobinę złagodzić napięcie. Nie miał pojęcia jak mógł śmiać się w takim momencie, ale był za to wdzięczny, bo teraz miał swoje emocje i bestię pod kontrolą. Cieszył się, że Greg wjedzie do Farmington od drugiej strony. Poza lotniskiem, z miasteczka były tylko dwa wyjazdy, więc wiedział, że jeśli Keira wyjedzie z drugiej strony, to spotka się z T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
52
Gregiem. Zwolnił ciężarówkę i zatrzymał się, kiedy zobaczył swojego brata biegnącego w swojej wilczej formie. Pochylił się i otworzył drzwi, by pozwolić Devonowi wskoczyć do środka i patrzył jak jego brat zmienia się do ludzkiej formy. Devon sięgnął do tyłu i wziął ciuchy, które zawsze ze sobą wozili. – Jedź – powiedział Devon. Devon, tak samo jak on, chciał znaleźć ich partnerkę. Spojrzał na Devona, chcąc znać wszystkie informacje. – Rozpoznałeś zapach mężczyzny? – zapytał. – Nie. To mógł być jej brat albo któryś z jego kumpli. Zapach zdecydowanie należał do człowieka, a nie łaka – warknął Devon. – Jak daleko jesteśmy od zjazdu? – Trzy kilometry – Jake nacisnął mocniej na gaz. Kiedy dotarli do skrętu, zwolnił, a potem znowu przyspieszył. Jego żołądek zacisnął się ze strachu, kiedy zobaczył czarne ślady opon. Zwolnił i zawył, kiedy zobaczył porozrzucany metal i gumę. Widok czarnego samochodu leżącego na dachu w rowie prawie go zgubił. Zatrzymał samochód, zgasił silnik i w ciągu kilku sekund wysiadał z ciężarówki. – Mężczyzna jest tam. Martwy. Wygląda na to, że wyleciał przez szybę – powiedział Devon, dołączając do brata. – Kurwa, ona wciąż tam jest, Dev. Musimy ją wyciągnąć – powiedział Jake, słysząc ból w swoim głosie. Jake pociągnął za drzwi kierowcy czarnego sedana i wyszarpał je z samochodu. Odrzucił je na bok i uklęknął. Widok rannej Keiry, jej zakrwawionego ciała i bladej twarzy był dla niego prawie nie do zniesienia. Sprawdził jej puls, jego ciało opadło z ulgi, kiedy wyczuł bicie na jej szyi. Wsunął się do samochodu pod nią, objął ją w talii i rozpiął pas. Poruszał się ostrożnie, by nie opadła mu w ramionach. Położył jej ciało na swoim i zaczął wolno wyczołgiwać się z samochodu. Devon chwycił go za kostki i wyciągnął ich z samochodu. – Zadzwoniłem po paramedyków – powiedział Devon, pomagając Jake'owi przekręcić Keirę na bok. Jake znieruchomiał, kiedy jęknęła, ale nie otworzyła oczu. Czuł jej krew i zaczął szukać ran. Wydłużył jeden z pazurów i przeciął jej bluzkę. Znalazł ranę postrzałową na jej ramieniu i sprawdził czy kula wciąż tkwi w jej ciele. Rana była zamknięta. Zdjął koszulkę i zawiązał ją ciasno na jej ramieniu, chcąc zatamować krew. Kiedy skończył, sprawdził resztę jej ciała. Miała małe T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
53
skaleczenia i otarcia. Największe siniaki miała na lewym ramieniu i między piersiami, gdzie ściskał ją pas. Na skroni miała wielki guz i siniak, co było powodem jej nieprzytomności. Odwrócił głowę, kiedy usłyszał pisk opon na asfalcie i zobaczył wysiadającego z samochodu Grega. Jego brat podbiegł do nich i klęknął obok Keiry. Spojrzał Gregowi w twarz i zobaczył w jego oczach wilgoć. – Żyje. Paramedycy są w drodze – powiedział Jake, próbując zmniejszyć cierpienie brata. Jake patrzył jak Greg odrzuca głowę do tyłu i głośno wyje. Słysząc to, poczuł ciarki na plecach, bo jeszcze nie dawno sam wydał z siebie taki sam dźwięk. Na rękach Grega wyrosło futro i wiedział, że jego brat traci kontrolę. Musiał uspokoić Grega, bo słyszał już z oddali syreny. Ostatnią rzeczą jakiej potrzebowali, to by ludzie dowiedzieli się o ich rodzaju. Chwycił brata za ramiona i potrząsnął nim. – Nie możesz, Greg. Musisz trzymać się dla Keiry – powiedział. – Proszę cię, stary, paramedycy zaraz tu będą. Jake patrzył jak jego najstarszy brat ciężko oddycha, walcząc ze swoim wilkiem. Widział jak wygrywa tę walkę. Oczy Grega zmieniły się od złotych do brązowych, a jego futro zniknęło. W samą porę. Paramedycy kilka chwil później byli obok nich. Dwóch mężczyzn badało Keirę i wbiło ogromną igłę w jej rękę, podłączając ją do kroplówki. Wsunęli pod nią nosze i zanieśli do ambulansu.
Rozdział 12 Devon krążył w te i z powrotem po poczekalni oddziału ratunkowego. Zabrali Keirę za te podwójne drzwi i od tamtej pory niecierpliwie przed nimi krążył. Serce zaciskało mu się ze strachu na widok jej bladej, posiniaczonej twarzy, kiedy znikała mu z zasięgu wzroku. Miał nadzieję, że nigdy więcej nie będzie widział swojej partnerki tak słabej i kruchej. Czekał już dwie godziny i chciał już wpaść przez te podwójne drzwi i zażądać odpowiedzi. Spojrzał na korytarz, kiedy wyczuł swoich braci. Widział niepokój na twarzach Grega i Jake'a i chciał przekazać im jakieś wieści, ale sam nic nie wiedział. Kiedy stanęli obok niego, podwójne drzwi na oddział otworzyły się, ukazując niską kobietę, która nie wyglądała na tyle starą, by być lekarzem. – Jesteście z Keirą O'Lachlan? – zapytała niska kobieta. T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
54
– Tak. Co z nią? – zapytał Devon. – Wszystko w porządku. Ma niezwykłe umiejętności leczenia się. Rana postrzałowa zamknęła się i szybko się leczy. Znacie powód tego cudu? Devon nie wiedział co odpowiedzieć. Spojrzał na braci i z powrotem na młodą lekarkę. Greg stanął bliżej. – Jeśli pani powiem, musi pani zachować sekret. Ostatnią rzeczą jakiej potrzebujemy jest rząd albo środowisko lekarskie na naszych głowach. – Może pójdziemy do mojego gabinetu? Nazywam się Charity Stoner – powiedziała lekarka. – Keira została postrzelona w ramię i choć kula ją przeszyła, to i tak zostało zniszczonych wiele tkanek i wiązadeł. Krwawienie ustąpiło, a żyły i tętnice się pozamykały. Zdezynfekowałam jej ramię i dałam zastrzyk z antybiotykiem, by powstrzymać infekcję, ale z tego co mówicie, nie mamy się czym martwić. Straciła sporo krwi, ale raczej nie będzie potrzebna transfuzja. Najbardziej martwi mnie to ogromne stłuczenie na skroni. Jeszcze nie odzyskała przytomności, a im dłużej tak jest, tym gorzej. Jeśli nie obudzi się w ciągu najbliższej godziny, będę musiała zrobić jej tomografię mózgu. Jeśli ma obrzęk na mózgu, to oznacza, że ma uszkodzony mózg, ale nie będziemy tego wiedzieć na sto procent, dopóki się nie obudzi. – Kurwa. Gdyby ten skurwysyn już nie żył, to zajebałbym go własnymi rękami – warknął Jake. – Jeśli macie czas na wyjaśnienia, to chciałabym wiedzieć co przydarzyło się Keirze. Odezwał się pager doktor Stone i lekarka uniosła go, a potem uśmiechnęła się do nich. – Keira właśnie odzyskała przytomność – powiedziała doktor Stoner. – Na pewno chcecie ją zobaczyć. Devon z braćmi wyszli za doktor Stoner z jej gabinetu i ruszyli do części sali osłoniętej parawanem. Widok ich partnerki próbującej sięgnąć po kubek w wodą był najlepszą rzeczą, jaką widział Devon. Pospieszył do stolika i podał jej kubek. Usiadł z boku łóżka, wsunął rękę pod jej ramiona i podparł ją, by mogła wziąć kubek do ust. Wzięła kilka łyków i potem pomógł jej położyć się na poduszki. – Keiro, cieszę się, że odzyskała pani przytomność. Jestem doktor Charity Stoner. Pamiętasz co się wydarzyło? – David, porwał mnie i groził mi bronią. Zabierał mnie do lotniska za Farmington. Spowodowałam wypadek samochodu – wyszeptała Keira. Devon widział łzy w oczach Keiry i widząc szklany wzrok i niemrawe źrenice, wiedział, że T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
55
musiała ją cholernie boleć głowa. Wziął ją w ramiona i ucałował czubek jej głowy. – Już jesteś bezpieczna, kochanie. Nie będzie cię już nękał – powiedział Devon z gardłem ściśniętym od emocji. – Nie żyje, prawda? Zabiłam własnego brata – wyszeptała Keira i zaczęła płakać. Devonowi ścisnęło się serce, kiedy usłyszał jak łka i pociąga nosem. Spojrzał na braci i wiedział, że są w takim samym stanie jak on. – Zostawię was samych. Jednak chciałabym później usłyszeć co się tak naprawdę stało – powiedziała do Devona i jego braci doktor Stoner i wyszła z sali. Chwilę później zajrzała jeszcze za kurtynę i uśmiechnęła się. – Keira z tego wyjdzie. Devon zamknął oczy i biorąc Keirę w ramiona by kołysać nią, kiedy płakała, odetchnął jej znajomym, słodkim zapachem. Kiedy skończyły jej się łzy, osunęła się na niego i zapadła w sen. Kiedy się później obudzi, powie jej, że nie miała innego wyboru w kwestii Davida. To był wybór między nią, a jej bratem i cieszył się, że wybrała swoje życie. Devon siedział z braćmi u boku Keiry przez następne dwadzieścia cztery godziny. Zapadała i budziła się ze snu, a obrzęk mózgu powoli znikał. Chcieli zabrać ją z powrotem do ich domu, tam gdzie było ich miejsce, a doktor Stoner powiedziała, że dzisiaj będą ją mogli zabrać. Kiedy Keira się obudziła, przez okna wlewały się promienie słońca. Devon cieszył się, że zeszłej nocy jego Alfy i Michelle przyszli zobaczyć co z Keirą i był wdzięczny, że Michelle przyniosła Keirze trochę ubrań. Chciał jak najszybciej wydostać się na świeże powietrze, z dala od zapachu wymiocin i środka dezynfekującego, używanego w szpitalach. Keira siedziała na łóżku i miała zdrowe, zarumienione policzki. Stłuczenie na jej skroni zniknęło, ale wciąż widział po jej oczach, że odczuwa lekki ból. Kiedy odrzuciła bawełnianą kołdrę na bok i spuściła nogi wzdłuż łóżka, on i jego bracia natychmiast przy niej byli. – Co ty robisz, kochanie? – zapytał Devon, chwytając ją za rękę. – Muszę skorzystać z łazienki, a potem wziąć prysznic – odparła. – Pomogę ci, maleńka – stwierdził Greg i wziął ją na ręce. – Nie. Postaw mnie, Greg. Potrafię to zrobić sama. – Wiem, że potrafisz. Proszę, ustąp mi. Muszę poczuć cię w ramionach i zająć się trochę tobą – powiedział. Devon powstrzymał uśmiech, kiedy Keira westchnęła z rezygnacją. Wiedział, że ich partnerkę aż swędziało, by naurągać Gregowi, ale zamknęła usta, zaciskając je w wąską kreskę. O tak, ich mała partnerka była cała i zdrowa. T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
56
*** Devon siedział z tyłu ciężarówki Grega razem z Keirą. Przytulał ją do siebie i nie zamierzał w najbliższym czasie wypuścić. Trzymanie jej, jej zapach w jego nozdrzach i ciepło jej ciała przy jego ciele było czystym niebem. Wiedział, że jego bracia także chcieli być z nią z tyłu, bo Greg ciągle patrzył we wsteczne lusterko, a Jake co chwila odwracał się, by sprawdzić co z nią. Obejmował jej ramiona, jej głowa spoczywała na jego piersi. Brzmiała na śpiącą. Nieważne co mówiła, wciąż jeszcze w pełni nie wydobrzała. Jak tylko dojadą do domu, zamierzał zabrać ją do ich pokoi i położyć ją do łóżka, by mogła odpocząć. Keira poruszyła się, kiedy Greg zwolnił i zaparkował na podjeździe domu sfory. Ziewając uniosła głowę z jego piersi i rozciągnęła się. – Jesteśmy już w domu? – zapytała. – Tak, kochanie. Jak się czujesz? – zapytał Devon. – Jestem zmęczona. Ale z przyjemnością wzięłabym kąpiel. – Możesz mieć co tylko zechcesz, maleńka. – zawołał z przodu Greg. – Potrzebuję tylko kąpieli. Wciąż bolą mnie jeszcze mięśnie – powiedziała Keira. – Po kąpieli zrobimy ci masaż. To powinno zmniejszyć trochę ból – powiedział Jake. – Nie musicie... – zaczęła Keira. – Wiem, że nie musimy, ale chcemy. Lubimy się tobą opiekować. To nam polepsza nastrój – powiedział z delikatnym uśmiechem Devon. – Cóż, w takim razie, z przyjemnością chciałabym masaż – odparła. Devon przytulił mocniej Keirę i wziął ją na kolana, kiedy Greg zaparkował w garażu. Wysiadł z ciężarówki i był w drodze do drzwi, zanim zdążyła zaprotestować. – Nie musisz mnie nosić – zaprotestowała bez przekonania, obejmując go wokół szyi. – Lubię cię nosić – odparł Devon i szedł dalej po schodach aż dotarł do ich pokoi i łazienki, jego bracia szli tuż za nim. Devon posadził ją na swoich kolanach, a Greg nalał wody do wanny i z pomocą braci zaczął ją rozbierać. Devon podał ją Gregowi i zaczął zdejmować swoje ciuchy. Wszedł do wanny i wziął ją z powrotem w swoje ręce, a jego bracia pozbywali się swoich ciuchów. Wziął płyn do kąpieli, nalał go na gąbkę i potarł nią ciało swojej partnerki. Na dźwięk jej westchnięć, kiedy przesuwał gąbką po jej ciele, jego fiut podskoczył i drgnął z zainteresowaniem i choć nie potrafił kontrolować swojego fiuta przy swojej partnerce, wiedział, że to nie czas na kochanie się. Wciąż dochodziła do siebie. T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
57
Jego bracia weszli do wanny i otoczyli Keirę. Każdy z nich zajmował się nią, czując potrzebę dotknięcia jej i zapewnienia siebie i swoich wilków, że ich partnerka jest cała i zdrowa. Kiedy skończyli, Jake pierwszy wyszedł z wanny i wytarł się. Wyszedł z łazienki z dużym ręcznikiem i olejkiem do masażu. Wrócił po chwili i wziął Keirę na ręce, a Devon i Greg wyszli z wanny by też się wytrzeć. Po skończeniu, Devon pomógł Jake'owi wycierać Keirę i odsunął się, by Jake mógł wziąć ją na ręce. Położył ją na brzuchu na rozłożonym ręczniku i usiadł okrakiem na jej udach. Jake podał olejek Devonowi, który wylał go trochę na dłonie i podał Gregowi. Devon zaczął masować jej ręce i ramiona, Jake jej plecy, a Greg nogi. Słysząc dźwięki wydawane przez Keirę, jego jądra ścisnęły się boleśnie, a fiut stwardniał. Jego bracia byli w tym samym stanie. Masował i ugniatał jej ciasne mięśnie, aż stały się rozluźnione. Powietrze przeniknął zapach jej podniecenia i Devon chciał jedynie zatopić się w jej ciasnej, mokrej cipce. – Odwróćmy cię, kochanie – powiedział burczącym głosem. Razem z braćmi delikatnie obrócili ją na plecy, 51 wzięli więcej olejku i zaczęli przesuwać dłońmi po jej ciele. Masowali, pieścili i gładzili jej ciało, aż wygięła się w ich dłonie. Greg przesunął się na drugą stronę jej nóg, a Jake umościł się między jej rozłożonymi nogami. Devon pochylił się i zaczął przegryzać jej wargi. Jake wziął jej sutek do ust, a Greg uklęknął między jej nogami, by polizać jej cipkę. On i jego bracia trzymali ją delikatnie, by nie czuła żadnego bólu i skupili się na tym, by było jej dobrze. Devon zakończył pocałunek i spojrzał niżej na Grega, któremu w ustach zebrała się ślina. Wiedział jak smakuje ta cipka i nie mógł się doczekać, by sam jej posmakować. Zamiast tego przełknął ślinę, pochylił się nad Keirą i przegryzł jej drugą pierś. Kwilące dźwięki, jakie wydawała, sprawiały że jego fiut był tak bardzo twardy, że drgał z każdym biciem jego serce. Kiedy zaspokoją Keirę i pozwolą jej odpocząć, będzie musiał sobie strzepać pod prysznicem. Spojrzał na jej ciało, ssąc dalej jej pierś i zobaczył, że jego brat wsuwa palce w cipkę Keiry i bierze jej perełkę do ust. Krzyknęła, próbując unieść biodra, ale trzymali ją nieruchomo. Kiedy zniknął ostani spazm, Devon pocałował ją w usta i wstał. Musiał sobie strzepać i to jak najszybciej. Ostatnią rzeczą, jakiej chciał, było skrzywdzenie Keiry poprzez kochanie się z nią. Jego partnerka westchnęła ostatni raz i zasnęła z uśmiechem na twarzy. Patrzył jak Jake i Greg zakrywają ją kołdrą i oni również udali się pod prysznic. 51 Dlaczego ja mam wiecznie wrażenie, że traktują ją jak worek kartofli, który sam się nie rusza i do którego przekręcenia potrzeba trzech silnych chłopów? T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
58
Devon był szaleńczo zakochany w Keirze i chciał spędzić resztę życia przy jej boku. Miał nadzieję, że nigdy więcej nie będzie widział jej rannej, ani w niebezpieczeństwie. Potrafił wyobrazić sobie jak będzie wyglądać z powiększonym brzuszkiem, nosząc w łonie ich dziecko.
Rozdział 13 Keira wyszła na patio na tyłach domu i odetchnęła zapachem jaśminu i szałwii. Kochała zapachy nocy, kiedy słońce zachodziło w blasku chwały. Obejrzała się przez ramię i zobaczyła dołączającą do niej Michelle. – Potrzebuję trochę powietrza – powiedziała Keira. – Mi też się trochę przyda – odparła Michelle i poszła za Keirą. Ona i Michelle szybko stały się przyjaciółkami i często siedziały w salonie na kanapie, rozmawiając przy kieliszku wina. Keira wiedziała, że Michelle wie iż ciągle obwinia się za śmierć brata, ale ona, tak samo jak jej partnerzy, starali się złagodzić to brzemię, mówiąc, że nie miała wtedy innego wyjścia. I choć wiedziała, że to prawda, to czasem dalej budziła się w nocy zlana potem, nękana wspomnieniem tamtego okropnego dnia. Jej partnerzy byli zatroskani tak bardzo, że było to już trochę irytujące i nie spuszczali jej z zasięgu wzroku. Wiedziała, że to dlatego, że nie wszyscy wspólnicy jej brata zostali złapani przez policję, ale zaczynało ją męczyć to, że byli przy niej dwadzieścia cztery godziny na dobę. 52 Partnerzy Michelle traktowali ją tak samo. Odkąd dowiedzieli się, że nosi dziecko Alf, Michelle zmieniła kieliszek wina na sok owocowy, ale wciąż większość wieczorów spędzała na rozmawianiu z Keirą. Jeśli oczywiście nie była popędzana do sypialni przez swoich trzech partnerów Alfa. – Jak się czujesz? – zapytała Keira. – Nie jest źle – odparła Michelle. – Trochę mnie mdli rano, ale jak na razie, dzięki Bogu, to wszystko. Mam za dwa tygodnie kontrolę. Do tego czasu skrzydło medyczne powinno być zakończone. – Kiedy Jonah podejmuje decyzję, to jest jak walec. Wciąż nie mogę uwierzyć, że poszerzył gabinet Blayka do sali operacyjnej i załatwił wszystkie niezbędne wyposażenie. – Bierze swoją odpowiedzialność jako Alfy bardzo poważnie. Dla niego i jego braci sfora i jej członkowie znaczą wszystko. Dla mnie także. Ciężko to wyjaśnić. Kiedy mnie oznaczyli, każdy 52 Kłopoty w raju? T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
59
członek sfory stał się wyjątkową częścią mojej rodziny. Mogę poczuć wszystkich – powiedziała Michelle, kładąc dłoń nad sercem. – Włącznie z tobą. Jesteś jak siostra, której nigdy nie miałam. – Och – odparła Keira, czując jak jej oczy wypełniają się łzami. – Przestań natychmiast albo zaraz będę płakać. – Nie zaczynaj. Teraz, kiedy jestem w ciąży, emocje wymykają mi się spod kontroli – odparła Michelle ze słabym uśmiechem i pociągnięciem nosem. Zeszły z patio i zaczęły spacerować po ogrodzie. Był taki piękny i spokojny. Keira mogłaby godzinami chodzić tymi ścieżkami i wdychać zapachy kwiatów. Zatrzymały się przed piękną fontanną i wsłuchały się w wodę tryskającą z rąk wyobrażenia greckiej bogini Gai, matki ziemi. Keira zawsze uważała, że fontanna Gai pasuje do wilkołaków, zważywszy na to, że była córką Chaosu i ponoć urodziła Tytanów i kilku Cyklopów. Keira odwróciła się do Michelle, kiedy królowa usiadła na ławeczce niedaleko fontanny. Kątem oka zauważyła ruch i spojrzała w lewo. Widok obcego mężczyzny celującego bronią w Michelle zmroził jej krew w żyłach. Nie widziała go nigdy wcześniej i wiedziała, że Michelle nie miała pojęcia, że tu jest. Michelle nosiła dziecko swoich partnerów i nie mogła pozwoli, by jej przyjaciółce lub jej nienarodzonemu dziecku stała się krzywda. Pomyślała, by krzyknąć, ale nie wiedziała czy to coś da. Czuła sę tak, jakby wszystko działo się w zwolnionym tempie. Odwróciła się na pięcie i poczuła jak kurczą się mięśnie jej ud. Słyszała tylko bicie swojego serca. Oddychała ciężko, a w odpowiedzi na zagrożenie, w jej żyłach zaczęła krążyć adrenalina. Jej ciało było w trybie ucieczka-albo-walka. Zareagowała bez zastanowienia. Przeskoczyła odległość między nimi i pchnęła Michelle na ziemię. Dźwięk strzału był tak głośny. Huk kilkakrotnie odbijał się echem. Keira krzyknęła z bólu, który emanował z jej boku i wiedziała, że przyjęła kulę. Poczuła między żebrami ból gorący jak rozżarzona do białości stal i miała problem z oddychaniem. Słyszała jak Michelle szlocha pod nią i miała nadzieję, że nic nie stało się ani jej, ani dziecku. Chciała wstać, zabrać swój ciężar z Michelle, ale nie była w stanie się ruszyć. Wycie i warknięcia stawały się coraz mniej wyraźne. Bicie jej serca i oddech tak bardzo dudniły jej w uszach. Nie słyszała nic więcej. Osunęła się tam, gdzie nie było już bólu, a jedynie cisza i spokój. Słyszała głosy wołające ją z bardzo daleka i wiedziała, że powinna znać właścicieli tych głosów, ale nie potrafiła skupić się na tyle, by skojarzyć. Światło zdawało się być jaśniejsze i musiała zmrużyć oczy, żeby coś dostrzec. Widziała zbliżające się do niej kształty, ale nie wiedziała T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
60
czym były. Keira musiała zamknąć oczy, bo kiedy je otworzyła, przed nią stali jej rodzice. – Mamo, tato, co wy tu robicie? – zapytała. – To jeszcze nie twój czas, Keiro. Musisz wrócić – powiedziała jej mama. – Jestem taka zmęczona, mamo. Chcę tylko spać. – Nie, Keiro – odezwał się jej tata. – Musisz walczyć. Nie możesz się poddać. Masz trzech wyjątkowych mężczyzn, którzy cię kochają i potrzebują. Wracaj, córeczko. Wszystko ma swój cel. Musisz o tym pamiętać. – Nie wiem czy mam jeszcze siłę walczyć – załkała Keira. – Masz więcej siły, niż ci się wydaje – powiedziała z uśmiechem jej mama. – Nie martw się Davidem. To nie była twoja wina. On może winić tylko siebie. Tak bardzo się starałaś, kochanie. Jesteśmy z ciebie dumni. Zawsze będziemy nad tobą czuwać, Keiro. Nigdy o tym nie zapominaj. Będziesz silna. Masz cel. Otwórz się na nowe życie, córeczko. Nie pozwól, by reguły społeczeństwa rzutowały na miłość do tych trzech mężczyzn. Weź, co ci ofiarowują i trzymaj się tego. Tak miało być. Kochamy cię, Keiro. – Nie. Zostańcie! Kocham was – zawołała Keira, kiedy jej rodzice zaczęli znikać. Próbowała nie zamykać oczu, ale była tak bardzo zmęczona. Jej powieki zamknęły się i odpłynęła. *** Greg, razem z braćmi i Alfami, na dźwięk strzału, wyskoczyli w powietrze. W mgnieniu oka zmienili się z człowieka w bestię i opadli na ziemię na czterech łapach. W mgnieniu oka był na zewnątrz i rzucił się na mężczyznę, który stał nad jego partnerką i królową. Rozerwał mężczyźnie gardło, zanim ten zdążył podnieść na niego broń. Obcy upadł na ziemię chwile po swojej śmierci. Greg po chwili był u boku swojej partnerki, z powrotem w ludzkiej formie. Łzy spłynęły mu po policzkach na widok krwi sączącej się z ciała jego partnerki. Jego królowa leżała pod Keirą z twarzą białą od szoku. Jego Alfy i jego bracia pomogli podnieść Keirę z Michelle, a Greg położył dłonie nad jej klatką piersiową, gdzie weszła kula. W sekundzie jego dłonie były pokryte krwią. Nacisnął, chcąc powstrzymać krwotok, ale to nie pomagało. Słyszał jak wolne i urywane było bicie serca Keiry i wiedział, że zaraz ją stracą. Spojrzał na swojego Alfę Jonaha, kiedy poczuł jak ten kładzie dłoń na jego ramieniu. – Musicie ją zmienić, Greg. To jej jedyna szansa na przeżycie – powiedział cicho Jonah. T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
61
– Nie mogę, to ją zabije – krzyknął z bólem Greg. – Będzie martwa, jeśli nie spróbujesz. Czuję ulatujące z niej życie tak samo jak ty. – Nie wiem czy potrafię. Mdli mnie na myśl o rozszarpaniu jej ciało. To zaprzecza wszystkiemu, co partner robi, by ochronić swoją kobietę – powiedział przez łzy. – Pozwól mi to zrobić – powiedział Chris Friess, kuzyn Jonaha i Beta. Greg widział jak spogląda na Jonaha, który kiwnął głową. – Przytrzymaj Grega i jego braci. Nie chcę, żeby się na mnie rzucili. Greg nie chciał zostać odciągnięty od Keiry, ale zabrano go kilka metrów dalej. Jego i jego braci trzymało czterech mężczyzn. Wiedział, że dla Keiry to jedyna szansa na przeżycie, ale wiedział co będzie dalej. Czuł jak jego bestia napiera na niego i starał się zatrzymać kontrolę. Patrzył jak Chris zmienia się w wilka i rzuca się z agresją na jego kobietę. Na dźwięk warknięć Chrisa, kiedy rozrywał brzuch Keiry, na jego skórze wyrosło futro, palce zmieniły się w pazury, a twarz wykrzywiła się. On i jego bracia zawyli, kiedy ich partnerka została rozerwana. Był świadom tego, że Chris odsuwa się od jego partnerki i zmienia się do ludzkiej formy, ale poraził go widok Blayka leczącego ciało Keiry. Uciskał jej klatkę piersiową i oddychał za nią, zatrzymując ją przy życiu własnym oddechem. Blayk nie poddawał się. Ani wtedy, kiedy Alfy pomogły przenieść ją na nosze, ani kiedy wieźli jego partnerkę do gabinetu lekarskiego na tyłach domu. Greg i jego bracia biegli za nimi. Wszystko robił automatycznie. Był świadomy wszystkiego co się wokół niego działo, ale to wydawało się takie surrealistyczne. Greg stał razem z Jakiem i Devonem z tyłu, modląc się by ich partnerka samodzielnie oddychała. Na jej ustach i nosie została założona maska z tlenem, a Blayk dalej uciskał jej klatkę piersiową. Blayk powiedział swoim braciom, Chrisowi i Jamesowi, by położyli na klatce piersiowej Keiry receptory od monitoru pracy serca. Chwilę później Keira została podłączona do EKG i wolne, nierówne bicie jej serca było najpiękniejszym dźwiękiem, jaki kiedykolwiek usłyszał. Blayk podłączył ją do kroplówki i zajął się jej ranami. Widok jej rozerwanego brzucha poszarpanej dziury od kuli był okropny i jego wilk napierał na niego, ale miał teraz większą kontrolę, niż wtedy, kiedy Chris rozrywał jego partnerkę. Blayk wyciągnął kulę z boku Keiry i zaczął dezynfekować jej rany. Greg wiedział, że nie było potrzeby robienia niczego więcej. Jeśli atak jego kuzyna na jego partnerkę się przyjął, transformacja Keiry w wilkołaka już się zaczęło. Teraz trzeba było tylko czekać. Blayk zebrał kilka toreb z krwią i podłączył jego partnerkę, by zacząć transfuzję. Greg T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
62
wiedział, że krew pochodziła od niego i jego braci. Wszyscy członkowie sfory regularnie oddawali krew, w razie gdyby któryś wilk doznał poważnych ran. Keira będzie miała większe szanse na przeżycie dzięki krwi jego, Jake'a i Devona, bo ich DNA już było w jej organizmie. Kiedy monitor oszalał, ugięły się pod nim kolana. Serce jego partnerki biło tak szybko i nieregularnie, że bał się, że to już koniec. Podbiegł do niej i chwycił ją za rękę. Jej ciało zaczęło się trząść i drżeć w konwulsjach. Pomógł Blaykowi trzymać Keirę, by nie spadła z łóżka. Wokół jej ust zebrała się piana53, a jej oczy nagle się otworzyły. Otworzyła usta i krzyknęła z takim bólem, że po jego policzkach znowu spłynęły łzy. Kiedy uniósł wzrok, zobaczył, że Jake i Devon dotykali ją gdzie tylko mogli. Greg z oddali słyszał swój własny głos, błagający jego partnerkę by walczyła i żyła. Jej ciało przestało się rzucać i opadło na łóżko. Była tak cicha i nieruchoma. Jej plecy dłużej się nie wyginały. Położył twarz blisko twarzy Keiry i zapłakał. Do jego zmysłów zaczął docierać dźwięk stałego oddechu i bicia serca. Uniósł twarz z łóżka, nie przejmując się tym, że wszyscy widzieli łzy, jakie wylał dla kobiety, którą kochał. Policzki jego braci były tak samo mokre. Greg spojrzał na Blayka i zobaczył, że jego kuzyn się uśmiecha. Jego serce przepełniło się nadzieją, ale posłał Blaykowi pytające spojrzenie. – Jeszcze nie wyszła na prostą. Następne kilka godzin będzie krytyczne, ale myślę, że zmiana się przyjęła. Bicie jej serca jest silniejsze i teraz spokojnie odpoczywa. Rany powinny zamknąć się w ciągu najbliższej godziny, a potem będzie spała głębokim, uzdrawiającym snem – wyjaśnił Blayk. Greg miał zbyt ściśnięte gardło, żeby się odezwał, więc kiwnął kuzynowi głową w podziękowaniu. Spojrzał na Chrisa, który stał teraz z tyłu, z daleka od jego partnerki. Wyglądał na naprawdę zmartwionego. Greg wstał i podszedł do niego, klepiąc go po plecach. – Dziękuję. Dziękuję za uratowanie mojej partnerki – powiedział Greg, głosem pełnym emocji nawet dla niego. Jego kuzyn kiwnął mu głową, uśmiechnął się i również go poklepał. Patrzył jak Chris opuszcza gabinet nie oglądając się za siebie. Przez następne cztery godziny Greg z braćmi siedzieli przy łóżku Keiry. Blayk co godzinę sprawdzał parametry życiowe Keiry. Dał jej jeszcze litr krwi. Jej rany się zamknęły i gdyby nie widział ich na własne oczy, nigdy by nie powiedział, że istniały. Blayk próbował nakłonić ich do wyjścia, ale nie zamierzali wyjść, dopóki nie będą wiedzieli na sto procent, że ich partnerka z tego wyjdzie. Przez całą noc przez gabinet przetaczali się 53 Przed chwilą miałam w głowie komentarz, ale po chwili uciekł mi z glowy pod wpływem ataku śmiechu T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
63
członkowie sfory, by sprawdzić co u Keiry i u nich. Angie, ich gospodyni, wysyłała im jedzenie i picie. Nie chciało mu się jeść, ale kawa powstrzymywała go od snu, szczególnie we wczesnych godzinach porannych. Powieki miał tak ciężkie, a oczy znużone od wcześniejszego płaczu, że zamknął je na chwilę, opadł głowę o bok łóżka i przytulił policzek do dłoni Keiry. Następną rzeczą, jaką wiedział, był delikatny dotyk palców w jego włosach. Otworzył oczy i zobaczył Keirę patrzącą na niego spod spuszczonych rzęs. Uśmiechnęła się do niego i zamknęła oczy, dźwięk jej głosu napełnił go miłością i spokojem. – Kocham cię – wyszeptała i zapadła w sen.
Rozdział 14 Keira przez następne kilka dni odzyskiwała siły. Pozwolono jej wrócić do łózka jej partnerów, ale tylko jeśli będzie odpoczywać. Oczywiście się zgodziła. Była o wiele silniejsza, niż wcześniej i wiedziała, że zmieniła się w wilkołaka. Od swoich partnerów dowiedziała się, że nieznajomym, który próbował postrzelić Michelle, był kumpel Davida. Chciał dopaść Keirę, ale celował w złą kobietę. Koniec końców, Keira i tak została postrzelona. Prawie zmarła i jedynym sposobem, by przeżyła, była zmiana. Michelle często ją odwiedzała i powiedziała jej jak Chris rozerwał jej brzuch, by zacząć przemianę. Dla normalnego człowieka DNA wilkołaka było jak wirus i by się przyjęło, musiało się głęboko wryć. Jedynym sposobem na przemianę o jakim słyszała sfora Friess, było brutalne rozerwanie ciała na tyle głęboko, by wirus mógł się zacząć mutować. Keira dziękowała Bogu, że nie była tego świadoma. Robiło jej się niedobrze na samą myśl o bólu jaki by czuła, gdyby była przytomna. Greg, Jake i Devon byli z nią prawie cały czas. Na zmianę zajmowali jej czas grając z nią w karty, warcaby, czy szachy.54 Nawet Jonah, Mikhail i Brock często ją odwiedzali. Dziękowali jej za uratowanie życia ich partnerki i nienarodzonego dziecka. Keira miała już dość siedzenia dzień i noc w tym samym pokoju i po czterech dniach rekonwalescencji postanowiła, że ma dość. Zdecydowała, że zje lunch na dole z resztą sfory. Tęskniła za posiadaniem wokół siebie wielu ludzi. – Co ty robisz poza łóżkiem, do cholery? Boże, Keira, nie powinnaś w ogóle wstawać – 54 Mogli zaszaleć jeszcze bardziej i zająć się szydełkowaniem T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
64
powiedział ostro Greg. – A właśnie że powinnam. Czuję się świetnie. Prawdę mówiąc, nigdy nie czułam się lepiej. Muszę wyjść z tego pokoju. Oszaleję, jeśli będę musiała spędzić tu jeszcze minutę. – Dobra. Ale jeśli zobaczę u ciebie jakieś oznaki zmęczenia, to wrócisz do łóżka, zanim zdążył mrugnąć okiem – odparł cicho Greg. – Zgoda. Idziemy – powiedziała z uśmiechem Keira i zeszła na dół. Weszła do jadalni i usiadła obok Jake'a. Devon natychmiast wstał ze swojego krzesła i usiadł na tym, które zazwyczaj zajmował Greg. – Co ty tu robisz, Keira? – warknął Devon. – A jak myślisz? Jem lunch – odparła. – Nie żartuj, dziewczynko. Powinnaś być w łóżku – burknął Greg. Keira miała tego dość. Spojrzała na Blayka, który się do niej uśmiechnął i patrzyła jak Jake i Devon łypią na nią wzrokiem. – Blayk, wróciłam już do zdrowia, prawda? – zapytała Keira na tyle głośno, by wszyscy ją usłyszeli. – Tak, Keiro. Jesteś zdrowa jak rydz. Rzekłbym, że jest jeszcze lepiej, niż wcześniej – odparł z uśmiechem i mrugnięciem Blayk. – Dziękuję ci – powiedziała do Blayka Keira i odwróciła się do Devona i Jake'a, którzy patrzyli na nią ukradkiem. – Umieram z głodu. Podacie mi stek? Keira oparła się o krzesło po zjedzeniu i zastanawiała gdzie się zmieści to całe jedzenie, które pochłonęła. Czuła się jakby zrobiła z siebie świnię i uniosła wzrok, by zobaczyć jak jej partnerzy się do niej uśmiechają. Poczuła jak jej policzki robią się gorące i spuściła wzrok na talerz, ale wciąż czuła na sobie ich wzrok. Wreszcie spojrzała na nich z grymasem. – No co? – Nic, maleńka. Po prostu dobrze widzieć cię całą i zdrową – odparł Greg. – Proszę wszystkich o uwagę – powiedział Jonah i wstał. Keira odwróciła wzrok w jego stronę i wsłuchała się w to, co miał do powiedzenia. – Dzisiaj jest pełnia i sfora tak jak zwykle uda się na bieg. Ale dzisiaj mamy szczególne święto. Witamy między nami naszą nową wilczą siostrę. Keiro, masz wdzięczność moich braci, mojej partnerki i moją. Gdyby nie ty, moja partnerka najprawdopodobniej by już nie żyła. Twój bezinteresowny akt obronienia jej przed atakiem zapewnił ci miejsce w naszych sercach. Jeśli jest coś, czego chcesz lub potrzebujesz, przyjdź do mnie i dostaniesz to bez wahania. Dzisiaj odbędzie T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
65
się wyjątkowa kolacja na twoją część i by świętować twoją pierwszą zmianę w wilczycę. Bieg zacznie się o dwudziestej pierwszej. Dziękuję ci z głębi serca – powiedział Jonah i wzniósł toast. Kiedy wszyscy członkowie sfory wstali i wznieśli toast za to, że zrobiła coś, o czym nawet nie myślała, poczuła jak po jej policzkach spływają łzy. Czuła gorąco na twarzy i wiedziała, że jest czerwona jak piwonia. Spuściła wzrok pośród wilczego wycia, gwizdów i wyrazów uznania i wyszeptała podziękowania. Kiedy wszyscy już usiedli i wrócili do swoich rozmów, Keira poczuła ulgę. Nie cierpiała być w centrum zainteresowania. – Maleńka, wyglądasz na zmęczoną. Może zdrzemniesz się przed biegiem? – powiedział Greg, nachylając się nad Devonem, by się do niej odezwać. Keira spojrzała na niego z niedowierzaniem. Wiedząc teraz, że dzisiaj po raz pierwszy będzie wilczycą, była pełna nerwowej energii. Martwiła się, że zmiana będzie bolała i jakoś szczególnie nie czekała na to doświadczenie. – Nic mi nie jest – odparła. – A właśnie, że jest, skarbie – wyszeptał jej do ucha Jake. – Czuję twój strach. Chodź ze mną. Keira spojrzała na Jake'a nieufnie, kiedy ten wstał i podał jej rękę. Greg i Devon również wstali. Wyszli z jadalni i poszli do ich części. – Czego się boisz, maleńka? – zapytał Greg. – Czy to boli? Mam na myśli zmianę. To brzmi tak boleśnie. Michelle powiedziała mi o tym, co widziała, kiedy jej partnerzy się zmieniają – wyszeptała Keira. – Za pierwszym razem twoje kości będą trochę bolały przy transformacji. Ale nie jest to żaden silny ból. Poradzisz sobie, maleńka – powiedział Greg. – Boję się, że zrobię z siebie idiotkę. Nie cierpię bólu i nie chcę zawstydzić was płaczem. – Skarbie, jesteś najodważniejszą osobą, jaką znam. Jeśli potrafisz rzucić się przed kulę, a potem przejść przez transformację w wilkołaka bez żadnego dźwięku, to zmiana w wilka będzie bułką z masłem. A teraz połóż się i pozwól nam pomóc ci się rozluźnić – powiedział Jake. Chwilę później mieli ją rozebraną i leżącą nago na łóżku. Patrzyła jak zaczynają pozbywać się ciuchów i wstrzymała oddech, widząc ich muskularne ciała. Jej cipka zacisnęła się na widok ich erekcji. Nie wiedziała co zrobiła, że zasłużyła na tych trzech seksownych facetów, ale nie zamierzała się nad tym zastanawiać. Weszli na łóżku i otoczyli ją swoim męskim zapachem i ciepłem. Westchnęła, kiedy zaczęli dotykać jej nagiej skóry. Wygięła się w ich dłonie i zamknęła T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
66
oczy, oddając się ich opiece. Dłonie masowały jej ściągnięte mięśnie i przesuwały się po całej długości jej ciała. Nie potrafiła powstrzymać krzyku, kiedy gorące i wilgotne usta zamknęły się na jej sutkach. Rozłożyła szeroko nogi, gdy duże, szorstkie palce pogładziły jej uda. Wsunęła palce we włosy Jake'a i Devona, trzymając ich przy swoich piersiach. Jęknęła przeciągle, kiedy Greg po raz pierwszy od tak dawna polizał jej cipkę. Tak bardzo ich potrzebowała. Tak dawno się z nią nie kochali. Czuła niemoc i mrowienie, jakby miała coś pod skórą. Krzyknęła głośno, kiedy Greg wsunął palce w jej szparkę i uniosła biodra do jego ust. Warknęła z frustracją, kiedy usłyszała jego śmiech przy swoim ciele. Drażlił jej wrażliwą perełkę, liżąc ją dookoła, ale ani razu nie dotykając swoim językiem centrum. – Pieprz mnie, do cholery. Liż mnie i pieprz mnie – warknęła Keira. Zamarła na ten zwierzęcy dźwięk, który wydobył się z jej ust i zaszlochała ze strachu. – Ćśśś, maleńka. Już dobrze. Nie bój się. Twoja wilczyca próbuje przejąć kontrolę. Nie walcz ze mną, maleńka, tylko się rozluźnij. Zajmę się tobą, obiecuję – powiedział kojącym głosem Greg. Keira wzięła głęboki wdech i próbowała rozluźnić mięśnie. Została nagrodzona, kiedy Greg wziął jej łechtaczkę do ust i possał mocno, wsuwając jednocześnie palce w jej cipkę. Krzyknęła, kiedy wzniósł ją na szczyt. Otworzyła oczy i zobaczyła jak wszyscy trzej się w nią wpatrują. – Jesteś taka piękna, Keira. Tak bardzo cię kocham – powiedział Greg. – Ja też cię kocham. Kocham was bardziej, niż mogę znieść – odparła Keira, patrząc każdemu w oczy, a po policzkach spłynęły jej łzy radości. – Kocham cię, skarbie – powiedział Jake. – I ja, kochanie – powiedział Devon, wpijając się w jej usta. Keira rozchyliła wargi i jęknęła, kiedy język Devona wsunął się do jej ust. Smakował każdy centymetr, który mógł dosięgnąć i jeszcze raz wzniecił w niej pożar. Poczuła jak Jake ssie jej sutki i wygięła biodra, kiedy poczuła przy swojej cipce fiuta Grega. Próbowała nakłonić go, by w nią wszedł, ale on chwycił jej biodra i trzymał ją nieruchomo. Dyszała głośno, kiedy Devon odsunął się od jej ust. Spojrzała w brązowe oczy Grega. Wolno wsunął główkę swojej erekcji w jej szparkę, wywołując jej jęk. Nigdy nie czuła się tak kochana. Emocjonalna więź jaką czuła z tymi trzema mężczyznami była tak silna, że nie potrafiła opisać jej słowami. Pchnęła biodrami i jęknęła kiedy Greg wszedł w nią do końca, a jego jądra zetknęły się z jej pośladkami. Krzyknęła, kiedy Jake i Devon odsunęli się od jej piersi i została posadzona na kolanach T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
67
Grega. Chwyciła jego twarz w dłonie i przyciągnęła do siebie jego usta. Całowała go, wkładając w to całą swoją miłość. Pokazywała mu, że jest dla niej wyjątkowy. Kiedy przeważyła potrzeba oddechu, odsunęła swoje usta od jego i spojrzała mu w oczy. Usłyszała dźwięk otwieranej tubki i wiedziała, że będzie kochana przez ich trzech naraz. Uśmiechnęła się, kiedy Greg jęknął, jej wewnętrzne ścianki zacisnęły się na jego kutasie. Zakwiliła, czując na tylnej dziurce chłodne, pokryte żelem palce i skupiła się na rozluźnieniu mięśni. Palce krzyżowały się i masowały jej ciasne mięśnie. Po chwili wysunęły się i poczuła szeroką główkę napierającą na jej wejście. Zadrżała, kiedy jej ucho omiótł ciepły oddech Devona. – Pchnij na mnie, kochanie – wyszeptał. - Kurwa, tak, Keira. Jesteś taka ciasna. Właśnie tak, kochanie. Świetnie. Czujesz mnie, Keiro? Czujesz jak pieprzę twój tyłek? – Tak. O Boże, Devon – jęczała Keira. Zacisnęła mocno oczy, obezwładniona rozkoszą posiadania w swoim ciele dwóch fiutów naraz. Była taka pełna. Ale czegoś jej brakowało. Wciąż potrzebowała więcej. Odwróciła głowę i znalazła to, czego szukała. Otworzyła szeroko usta i polizała czubek fiuta Jake'a. Na dźwięk jego jęku jej pożądanie zwiększyło się jeszcze bardziej. Wzięła go do ust, czując jak czubek dotyka tylnej ścianki jej gardła. Czując słodko-słony smak jego spermy, zapragnęła więcej. Chwyciła dłonią podstawę jego trzonu i zaczęła pompować go ręką. Polizała językiem wrażliwą spodnią stronę jego fiuta. Jęki i warknięcia były muzyką dla jej uszu. Zwiększała tempo, aż dotarła do rytmu, który jak wiedziała, szybko zepchnie go poza krawędź. – Tak, skarbie. Właśnie tak. Ssij. Masz takie słodkie usta, Keiro. Mógłbym godzinami pieprzyć cię w ten sposób – jęczał Jake. Keira nie mogła odpowiedzieć, więc tylko jęknęła, co wydawało się podniecić Jake'a jeszcze bardziej. Chwycił ją za włosy, przytrzymał nieruchomo i zaczął posuwać jej usta. Greg i Devon zaczęli w nią wchodzić jednocześnie. W ciągu kilku sekund tarcie ich dwóch fiutów w jej ciele wysłało ją na szczyt. Czuła piekący, przeszywający ból, jako że Devon wcale nie był mały, ale to tylko zdawało się zwiększyć jej przyjemność. Zaczęła kołysać biodrami do przodu i do tyłu, potrzebując tego ruchu, by wysłać ją w krainę rozkoszy. Jej ruch musiał być znakiem dla jej mężczyzn, bo przestali się kontrolować i zaczęli wbijać się w jej ciało. Ich fiuty poruszały się teraz tak szybko, że nie potrafiła dotrzymać im tempa, więc przytrzymała się i pozwoliła im brać ją tak jak chcieli. Jej łono stało się ciężkie od pożądania, a po udach spływała wilgoć. Ciepłe mrowienie T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
68
emanowało z jej brzucha, przez łechtaczkę, głęboko w cipce i wzdłuż nóg. Wiedziała, że zaraz dojdzie. Usłyszała jak Jake wyje z rozkoszy i po chwili przełykała jego spermę, nie chcąc upuścić ani kropli. Odrzuciła głowę do tyłu i krzyknęła głośno, ogarnięta orgazmem. Słyszała ryk Devona i czuła jak wypełnia ją swoim nasieniem. Cztery kolejne pchnięcia i doszedł Greg, wyjąc z własnej rozkoszy. Keira opadła na pierś Grega i objęła go ramionami. Zamknęła oczy i czekała aż jej oddech trochę spowolni. Jęknęła, kiedy Devon się z niej wysunął, a potem poczuła jak on i Jake wstają z łóżka. Była zbyt zmęczona i zaspokojona, by otworzyć oczy i zobaczyć co robią. Greg wysunął się z jej cipki i położył się z nią na łóżku. Nie protestowała, kiedy poczuła jak Devon i Jake usuwają ślady swojej namiętności ciepłym ręcznikiem, ani kiedy delikatnie ją wytarli. Przytuliła się do Grega, otoczona miłością i opieką. Denerwowała się swoją pierwszą zmianą, ale wiedziała, że mając przy sobie swoich partnerów, nie ma się czym martwić. Będzie wiedziała przez co przechodzą jej mężczyźni, kiedy się zmieniają i chciała się dowiedzieć jak to jest być wilkiem.
Rozdział 15 Keira stała na skraju polany mieszczącej się na odległym końcu ogrodu. Miała na sobie wyłącznie jedwabny szlafrok. Była pewna napięcia i nerwowości, ale próbowała zmniejszyć swój niepokój, biorąc wdech przez nos i robiąc wydech ustami. Jej partnerzy masowali jej plecy, pomagając jej zachować spokój. Skóra ją swędziała i miała to uczucie, że ma pod skórą coś, co próbuje się wydostać. Zobaczyła blask wokół Jonaha, a potem usłyszała trzask kości. Pozostali członkowie podążyli za swoim przywódcą i po chwili była otoczona wilkami. Któryś z jej partnerów zdjął z jej ciała szlafrok. Na rękach miała gęsią skórkę, ale nie z powodu zimna. Spojrzała na twarz Grega, kiedy ten uniósł delikatnie jej podbródek. – Spójrz mi w oczy i pozwól swojej ludzkiej połowie zaniknąć. Patrz na mnie. Nie masz się czego bać. Wiesz, że cię ochronimy – powiedział Greg. Keira spojrzała mu głęboko w oczy i poczuła jak zatapia się w ich głębi. Wyczuła wzywający ją księżyc i rozluźniła ciało, oddychając nocnym powietrzem. W kościach czuła ból, ale nie był on silny. Jej ciało zmieniało się, mięśnie napinały, kości trzaskały. Spojrzała na swoją rękę i T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
69
zobaczyła, że wyrasta na niej futro. 55 Upadła na ziemię, dysząc, kiedy jej ciało skręcało się i zmieniało kształt. Kiedy ból zniknął, spojrzała do dołu i zobaczyła, że stoi na łapach. Spojrzała na swoich wilczych partnerów. Nawet będąc w tej formie, górowali nad nią. Uniosła twarz do księżyca i nie potrafiła powstrzymać zwierzęcego instynktu zawycia z radości kąpania się w cieple księżyca. Pasujące dźwięki pochodzące od pozostałych wilków wypełniły ją miłością i akceptacją. Odwróciła się od swoich partnerów i zaczęła biec. Uczucie wiatru muskającego jej futro było jak delikatne przesuwanie palcami po jej włosach. Kiedy skakała nad powalonymi konarami i omijała pnie drzew, czuła swoje naprężające się mięśnie. Nigdy wcześniej nie czuła się taka wolna. Usłyszała dźwięk ofiary chowającej się w krzakach i zmieniła kierunek, by ją gonić. Bawiła się i figlowała, a jej partnerzy deptali jej po piętach. Była zdumiona swoimi zwinnymi łapami. Wzrok miała tak ostry jakby to był dzień, a słuch tak dokładny, że słyszała jak Michelle rozmawia w kuchni z gospodynią Angelą. Potknęła się, kiedy Greg trącił ją w stronę Devona i spojrzała na niego z uśmiechem 56. Widziała rozgrzane spojrzenie, jakie jej posyłał i uciekła, nie chcąc oddać mu się tak łatwo. Słyszała jak inne wilki ścigają jakieś małe zwierzątko i zaskomlała z radości, kiedy złapali swoją przekąskę. Wyczuła krew i do ust napłynęła jej ślinka, ale nie zamierzała zabijać. Nie była głodna, bo dopiero co zjadła sporą kolację. Schyliła głowę i trąciła ramieniem bok Jake'a, by go sprowokować, a potem odwróciła się i pobiegła w przeciwną stronę. Słyszała łapy swoich partnerów lądujące bardzo blisko niej i pobiegła jeszcze szybciej. Przeskoczyła kolejny konar i słysząc z oddali dźwięk wody, kolejny raz zmieniła kierunek. Urzekł ją widok sadzawki i wodospadu. Zatrzymała się i napiła się trochę, po czym spojrzała na kalejdoskop kolorów odbijających się dzięki księżycowi w kroplach wody. Nigdy w swoim życiu nie widziała nic równie pięknego. Spojrzała na Grega, kiedy ten trącił pyskiem jej bok. Jego oczy nie były dłużej brązowe, ale błyszczały z potrzeby. Spojrzała na Jake'a i Devona i zobaczyła, że są w tej samej kondycji. Poczuła ciepło rozchodzące się po jej genitaliach,57 odwróciła się tyłem do swoich partnerów, przykucnęła i uniosła ogon. Jej partnerom nie trzeba było dawać jaśniejszych znaków. Jake był na niej pierwszy i wypieprzył ją mocno i szybko. Miała z tego przyjemność, ale nie doszła. Nie przejmowała się tym. Była brana przez swoich wilczych partnerów i pozwalała im na wszystko. 55 Typowa kobieca zmora: nadmierne owłosienie na rękach i nogach :D 56 Chciałabym zobaczyć uśmiechającego się wilka 57 "Poczuła ciepło rozchodzące się po jej genitaliach..." - chciałabym to jakoś mądrze skomentować, ale nie mogę, po prostu nie mogę, to co będzie dalej, też wprawia mnie w kompletne oniemienie T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
70
Jake odrzucił głowę do tyłu i zawył, wypełniając ją swoim nasieniem. Odsunął się i następny był Devon.58 Uniosła tyłek i warknęła z pożądania, kiedy wsunął się w jej ciało. Skończył szybko z głośnym wyciem i zrobił miejsce dla Grega. Greg zakrył ją całym swoim ciałem i chwycił jej kark w zęby, okazując jej swoją dominację. Wbijał się w nią tak mocno, że musiała wbijać pazury w miękką ziemię. Po chwili puścił jej kark i ugryzł jej ramię tam, gdzie wcześniej ją oznaczył. Poczuła jak jej wilcze ciało wypełnia się radością i zawyła razem z Gregiem, który doszedł w jej ciele. Wysunął z niej fiuta i przytulił się do jej boku. Jake i Devon przysunęli się do niej, kładąc pyski na jej plecach. Zamknęła oczy, rozkoszując się wspaniałą chwilą całkowitego należenia do swoich partnerów i możliwości biegania razem z nimi. Musiała odpłynąć na chwilę, bo jej partnerzy trącili ją i zobaczyła, że księżyc zaczął zachodzić. Podążyła za swoimi wilczymi partnerami na skraj polany, wiedząc, że przyszedł czas na zmianę. Patrzyła jak jej partnerzy zmieniają się z wilków w ludzi. Widok ich nagich ciał pobudził jej libido. Zamierzała się właśnie zmienić, kiedy zatrzymał ją głos Grega. – Poczekaj, maleńka, pozwól nam na ciebie popatrzeć. Jesteś śliczna, Keiro. Twoja sierść ma jasnozłoty kolor z jasnobrązowymi i rudymi pasemkami, jak w twoich włosach – powiedział Greg, przesuwając palcami po jej futrze. – Twoja sierść jest taka miękka i jedwabista, a twój zapach doprowadza mnie do szału. Spójrz mi w oczy, Keiro. Wyobraź sobie swój wygląd jako człowieka i pozwól twojemu wilkowi zaniknąć. Właśnie tak, maleńka. Boże, kocham cię. – Ja też cię kocham. Kocham was wszystkich, tak cholernie mocno 59 - powiedziała Keira, kiedy z powrotem stała na dwóch nogach. Wsunęła ręce w szlafrok, który podał jej Jake i pisnęła z zaskoczenia, kiedy wziął ją na ręce. Poczuła jak czubek jego fiuta ociera się o jej zakryte jedwabiem pośladki. Była zadowolona, że jej partnerzy wydawali się tak dobrze z nią zgrani. Była tak napalona, że chciała się na nich rzucić tu i teraz, nie przejmując się, że ktoś może ich zobaczyć. Wsunęła nos w szyję Jake'a i polizała ścieżkę do jego ucha. Wzięła płatek jego ucha między zęby i przegryzła. Po chwili wróciła do jego szyi i odetchnęła jego zapachem. Miała chęć ugryzienia go na złączeniu szyi i ramienia, ale odepchnęła ją. Praktycznie wbiegł z nią do domu i po schodach do ich skrzydła. W łazience czekała gorąca kąpiel z tacą pełną serów, owoców, a także butelka szampana i kieliszki. Sięgnęła po kartkę, która leżała pod butelką. 58 Serio, staram się nie być haterem, flamerem czy jak to się mówi, ale ona tu jest kreowana na prostytutkę, pierwszy klient, rachu ciachu, następny, pyk pyk, kolejny i tak dalej i tak dalej 59 Przypomniał mi się taki filmik, gdzie pytano dziecko na oko 3-letnie: - Kochasz mamusię? - Kocham, - A tatusia kochasz? - Kocham. - a babcię i dziadka kochasz? A dziecko na to – No przecież kurwa mówię, że kocham! T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
71
Witaj w sforze, siostro. Smacznego. Jonah, Mikhail i Brock. – Jakie to miłe z ich strony – powiedziała Keira. – To ich sposób na podziękowanie ci za uratowanie ich partnerki i nienarodzonego dziecka – powiedział Greg, stając za nią. – Ale już mi podziękowali – odparła. – Chyba nigdy nie przestaną, kochanie – wymruczał w jej włosy Devon i zsunął z niej szlafrok. Greg wziął ją na ręce i wszedł do wanny. Usiadł, sadzając ją na swoich kolanach. Jake nalewał szampana, a Devon karmił ją smakołykami z tacy. Pomiędzy łykami i kęsami, jej mężczyźni obmywali jej ciało. Kochała to jak bardzo lubili się nią zajmować i wiedziała, że jeśli nie będzie ostrożna, to przyzwyczai się do tego rozpieszczania. Zakręciła tyłkiem na kolanach Grega i napiła się szampana, wzdychając z zadowoleniem. – Jesteś gotowa na więcej kochania, maleńka? – wyszeptał jej do ucha Greg. – Myślałam, że nigdy nie zapytasz – odparła. Patrzyła jak Devon wychodzi z ogromnej wanny. Wytarł się i podał jej czysty ręcznik. Greg pomógł jej wstać, a Jake przytrzymywał ją, kiedy wychodziła z wanny. Została owinięta dużym ręcznikiem i wytarta do sucha. Odwróciła głowę, kiedy usłyszała jak Jake i Greg wychodzą z wanny i przesunęła wzrokiem po ich nagich ciałach, po czym odwróciła się z powrotem do Devona i zmierzyła go wzrokiem. Uśmiechnęła się szeroko, mrugnęła zalotnie Devonowi i wyszła z łazienki kołysząc biodrami. Słysząc ich warknięcia, roześmiała się, co po chwili zmieniło się w pisk, kiedy została uniesiona do góry i rzucona na miękki materac. Byli na niej w mgnieniu oka. Jake rozsunął jej nogi i dobrał się ustami do jej cipki. Wsunął dwa palce w jej szparkę, poruszając nimi za każdym razem szybciej. Polizał jej łechtaczkę i zassał ją do ust. Uniosła biodra do góry, potrzebując większego tarcia, ale Jake jedynie zachichotał i przytrzymał jej biodra. Drażnił ją, aż znalazła się na krawędzi orgazmu. Kiedy już myślała, że dojdzie, Jake odsunął się od jej ciała. Spojrzała na Grega i Devona i zobaczyła na ich twarzach seksowne uśmiechy. Wyciągnęła dłoń, kiedy Devon się nad nią pochylił i wpił w jej usta. Rozchyliła je, kiedy poczuła jak jego język wsuwa się między jej wargi. Jęknęła głośno i pozwoliła mu pocierać językiem o jej. Poczuła główkę fiuta Jake'a przy swojej cipce i w ostatniej chwili się powstrzymała. Wiedziała, że jeśli pchnie biodrami, będzie kazał jej czekać jeszcze dłużej. Jęknęła, czując jak T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
72
powoli wchodzi w jej ciało aż do samego końca. Wierzgnęła, próbując nakłonić go do ruchu, ale on chwycił jej biodra i przytrzymał nieruchomo. Otworzyła oczy i objęła go, kiedy podniósł ją i przytulił do swojego ciała. Na wrażliwej skórze swoich pośladków poczuła ciepły oddech i spojrzała przez ramię, by zobaczyć jak Greg liże językiem jej wrażliwe wejście. Jęknęła na ten cudowny, mroczny akt i jeszcze bardziej uniosła pośladki. Kiedy była nawilżona, Greg zastąpił usta chłodnymi, śliskimi palcami. Wsunął jej w jej dziurkę, rozciągając jej mięśnie. Jęknęła, kiedy wysunął palce i zaczął napierać na nią swoim fiutem. Pchnęła na niego i załkała, kiedy wszedł w jej ciasne wejście aż jego jądra znalazły się przy jej ciele. Odwróciła głowę, szukając Devona, a kiedy jego kutas wsunął się w jej usta, rozchyliła je jeszcze szerzej i wzięła go głębiej. Polizała całą długość jego erekcji i wzięła do ust. Jęk, jaki wyrwał jej się z gardła, kiedy Jake i Devon zaczęli się w niej poruszać, został stłumiony przez fiuta Devona. Wchodzili w nią na zmianę, jeden się wsuwał, drugi wycofywał. Nigdy nie czuła się pusta, kiedy brali ją jej partnerzy. Jej usta, tyłek i cipka były wypełniane za każdym pchnięciem ich bioder. Teraz, kiedy była wilkołakiem, doznania były jeszcze intensywniejsze. Czuła ich w swojej krwi i nie chciała, by kiedykolwiek przestali. Keira poczuła płynny ból w swoim łonie, a ciepłe mrowienie w jej podbrzuszu stało się gorętsze. Zassała mocniej Devona. Mięśnie w jej ciele zacisnęły się mocniej, niż kiedykolwiek wcześniej i nie miała pojęcia czy przeżyje taką rozkosz. Poczuła jak fiut Devona pulsuje i wzięła go dalej, przełykając wokół główki jego fiuta. Ryknął głośno i zalał jej gardło swoim nasieniem. Przełknęła wszystko, nie chcąc upuścić ani kropelki. Kiedy jego ciało ogarnął ostatni dreszcz, wysunął fiuta z jej ust, a ona odrzuciła głowę do tyłu, czując jego palce na swojej łechtaczce. Jej mięśnie zacisnęły się na dwóch biorących ją fiutach i po chwili Jake i Greg wypełnili ją swoją esencją. Poczuła zalewające ją fale orgazmu i krzyczała, dopóki nie minął ostatni spazm. Opadła na Devona i nie protestowała, kiedy jej partnerzy obmyli jej ciało i wtulili ją między swoje ciała. Wszyscy trzej pochylili się i obwąchali jej szyję. Odsunęli się i zawyli z radości. O co w tym chodziło?
Epilog T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
73
Keira powiedziała swoim partnerom, że zamierza sprzedać dom rodziców. Nie potrzebowała go, bo nie zamierzała opuszczać swoich partnerów. Kochała być otoczona członkami sfory, których uważała teraz za rodzinę. Pieniądze za sprzedaż domu zamierzała przekazać na cele charytatywne. Wciąż miała wiele pieniędzy ze swojego funduszu. Gdyby chciała, mogłaby nie pracować do końca życia, ale chciała pracować, bo nie cierpiała nudy i lubiła robić coś pożytecznego. Policja powiedziała jej partnerom, że wszyscy pracownicy Davida zostali schwytani. Najwyraźniej jej brat rejestrował wszystkie transakcje i nazwiska na swoim komputerze. Cieszyła się, że nie musiała już się martwić, że ktoś po nią przyjdzie. Weszła do jadalni, gdzie czekali na nią jej partnerzy. To była noc po jej pierwszej zmianie i umierała z głodu. Zajęła miejsce między Gregiem, a Jakiem i zobaczyła, że wpatrują się w nią z zachwytem i podnieceniem. Rozejrzała się, kiedy uświadomiła sobie, że wszyscy byli cicho, a mężczyźni obwąchują powietrze, patrząc na nią. – Co? Przecież brałam prysznic – powiedziała gburowato Keira i skrzyżowała ręce na piersi. Wycia i gwizdy, które rozbrzmiały w jadalni, kuły jej uszy. Rozejrzała się dookoła, kiedy zobaczyła, że mężczyźni najbliżej jej partnerów klepią ich po plecach i im gratulują. O co chodzi? Greg pochylił się bliżej niej i obwąchał jej szyję tak samo jak zeszłej nocy. Nachyliła się ku niemu, dając mu dostęp i nie myśląc o tym, że wszyscy na nich patrzą. – Pachniesz cudownie, partnerko – wymruczał Greg. – Greg, co ty robisz? Jake, przestań. Devon, na litość boską – powiedziała Keira i wstała, odsuwając się od swoich partnerów. – Niech któryś z was lepiej mi powie co się dzieje, bo zaraz zacznę krzyczeć. – Już krzyczysz, maleńka – odparł z uśmiechem Greg i ruszył w jej stronę jak drapieżnik polujący na ofiarę. – Stój, gdzie stoisz – powiedziała Keira, unosząc dłoń. – Rozmnażasz się, Keiro – powiedział Jake i ruszył w jej kierunku z drugiej strony. – Nie – odparła Keira. – Posłuchajcie, jestem tak głodna, że zjadłabym surową krowę. Pozwólcie mi usiąść i zjeść, zanim stracę cierpliwość. – Czujesz się trochę zrzędliwa, kochanie? – zapytał Devon. – Tak i to z trzech powodów. Nazywają się Greg, Jake i Devon. A teraz się odsuńcie – powiedziała z emfazą Keira i zatrzymała się z niedowierzaniem, kiedy usłyszała, że jej własny głos jest głębszy, niż zazwyczaj. – O Boże – powiedziała, opadając na krzesło. – Jestem w ciąży, inaczej nie łaknęłabym T ł u m a c z e n i e :
L i l a h
74
surowego mięsa. To wszystko wasza wina – burknęła i wybuchnęła płaczem. Jej partnerzy otoczyli ją i próbowali ją uspokoić. – Maleńka, dlaczego płaczesz? Myślałem, że będziesz szczęśliwa z posiadania naszego dziecka – powiedział z niepokojem Greg. Keira objęła dłonią jego policzek. – Jestem szczęśliwa. – W takim razie dobrze. Nałożę ci coś do jedzenia, kochanie – powiedział Greg. – Chcesz mleka, skarbie? – zapytał Jake. – A może ziołowej herbatki, kochanie? – zapytał Devon. O matko, pomyślała Keira i w duchu przewróciła oczami. Ciężko będzie powstrzymywać ich od doprowadzania jej do szału. Może to ja powinnam najpierw doprowadzić ich do szału? Keira wybuchnęła śmiechem na tę myśl. Jej mężczyźni posłali jej szerokie uśmiechy i pchnęli w jej stronę jedzenie. Nie chciała by było inaczej. Kochała ich takimi, jakimi byli.60
Koniec
60 I niech tak zostanie T ł u m a c z e n i e :
L i l a h