SHERRILYN KENYONDevil May Crytłumaczenie: agnes_ka1 beta: Feisty Sherrilyn Kenyon – Devil May CryTłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty 2 PROLOG Zemsta...
39 downloads
29 Views
1MB Size
SHERRILYN KENYON
DEVIL MAY CRY tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Feisty
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
PROLOG
Zemsta. Niektórzy mówią, że to trucizna, która przenika duszę i pęta ciało. Że jej ścieżka niszczy, każdego, kto na nią wkroczy. Ale dla innych jest to mleko matki. Odżywia i rozwija – daje im powód, aby przetrwać, gdy nie mają już nic innego, co trzyma ich na tym świecie. To jest historia jednego z takich stworzeń. Urodził się jako bóg w czasie, gdy ludzkość nawet nie rejestrowała swojej historii, Sin zwany także Nana, był tym, który panował w znanym wtedy wszechświecie. Jego panteon był największy i wszyscy wokół składali mu hołd. A potem nastał dzień, kiedy inni bogowie zaczęli wyzywać go na pojedynki. Przez wieki walczył w krwawych wojnach i zwyciężyłby, gdyby nie pojedynczy akt zdrady, który pozbawił go boskości. Pozbawiony swych dotychczasowych kabalistycznych mocy mógł tylko chodzić po człowieczej ziemi, jako jeden z nich i jako coś innego. Coś mrocznego. Zimnego. Zabójczego. Ale gra się jeszcze nie skończyła. Pokonanie nie znaczy nic, tylko karmi tę cząstkę duszy, która domaga się rewanżu. Tak długo jak istnieje życie, istnieje też nadzieja. I tak długo jak istnieje nadzieja, istnieje również determinacja. I potrzeba zemsty zawsze zostaje po stronie pokonanego. Przez wieki starożytny bóg czekał wiedząc, że samozadowolenie i arogancja jego wroga sprowadzi ją w jego pobliże. Teraz dzień zapłaty jest w zasięgu jego ręki…
2
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 1
- On musi zostać zniszczony. Skłaniam się ku temu, by było to bolesne i ciche, ale jakikolwiek sposób, który spowoduje jego ostateczną śmierć, będzie dobry. Acheron Parthenopaeus odwrócił głowę, aby spojrzeć na grecką boginię Artemidę, zbliżającą się do niego. Przez wieki tych dwoje było powiązanych ze sobą, a czasami, na przykład jak teraz, bogini faktycznie wierzyła, że ma nad nim kontrolę. Jednakże prawda była zupełnie inna. Ubrany tylko w czarne, skórzane spodnie usiadł na kamienistej poręczy balkonu w jej świątyni i oparł się plecami o jedną z kolumn, która tam stała. Balkon został wykonany z białego połyskującego marmuru, który tworzył zapierający dech w piersi widok w połączeniu z wodospadem tęczy i doskonałą leśną scenerią. Ale czegóż innego można by oczekiwać po górze Olimpu, gdzie greccy bogowie stworzyli sobie dom? Gdyby tylko jego mieszkańcy byli tak wspaniali, jak otaczający ich krajobraz… Z falującymi, czerwonymi włosami nieskazitelną, porcelanową cerą i przenikliwymi, zielonymi oczami Artemida byłaby piękna, gdyby Ash nie żałował jej każdego oddechu, jakim żyła. - Dlaczego za każdym razem, gdy coś dotyczy Sina, ty masz wrzody na dupie? Wykrzywiła do niego wargi. - Nienawidzę, gdy tak do mnie mówisz. Co było dokładnie tym, dlaczego tak robił. Niech bogowie bronią, żeby zrobił coś, co ona lubiła. I tak już miał wystarczająco dużo problemów z tym. - Nie zmieniaj tematu. Prychnęła zanim odpowiedziała. - Zawsze go nienawidziłam. Miał umrzeć. Pamiętasz? Interweniowałeś wtedy. Poważnie upraszczała tę sekwencję zdarzeń. - Przeżył na własną rękę. Ja tylko dałem facetowi pracę, po tym jak go wydymałaś. - Tak, a teraz on oszalał. Nie wiesz o tym, że w nocy włamał się do muzeum, pobił trzech ochroniarzy na służbie i ukradł dość ważny artefakt? Jak to się ma do nie wystawiania twoich cennych Mrocznych Łowców na widok publiczny? Przysięgam, że zrobił to celowo 3
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
licząc na to, że zostanie złapany i będzie mógł opowiedzieć ludziom wszystko, co wie o nas. On jest zagrożeniem dla nas wszystkich. Ash nie chciał słuchać jej gniewu, nawet, jeśli zgadzał się z tym, że to było nierozważne posunięcie ze strony Sina. Zazwyczaj działania starożytnego ex-boga miały więcej sensu. - Jestem całkiem pewny, że chciał po prosu dotknąć kawałka swojego domu. Do diabła, nie ważne, jaki artefakt zabrał, pewnie to należało do niego, albo do któregoś z członków jego rodziny. Nie mam zamiaru zabijać kogoś, tylko dlatego, że tęskni za domem, Artie – to tak jakby zabić kogoś, tylko dlatego, że się może. To jest po prostu złe. Z rękami na biodrach i wykrzywionymi ustami spojrzała na niego. - Więc masz zamiar uznać to za zbyt trywialne? - Rozumiem przez to, że nie uważam, by wymagało to natychmiastowej egzekucji. Nazwij mnie szaleńcem, ale tak, mam zamiar to olać. Zmrużyła oczy na niego. - Stajesz się cienki. Ash zmarszczył brwi, aż zrozumiał, co miała na myśli. - Miękki, Artie. Miałaś na myśli, że staję się miękki. - Nieważne. – Poruszyła się, by stanąć obok niego. – Acheron, którego niegdyś znałam ugotowałby go, za połowę tego wykroczenia. Ash wypuścił wzburzone westchnienie zanim jej odpowiedział. - Usmażył, Artie, cholera naucz się wreszcie mówić. Dostaje bólu głowy przez próby zrozumienia, co do mnie mówisz przez większość czasu. I w żadnym momencie mojego życia nie usmażyłbym kogoś za coś takiego. - Tak, zrobiłbyś to. Pomyślał o tym przez chwilę. Ale jak zwykle musiała się mylić. - Nie. Zdecydowanie nie. Tylko ty jesteś w stanie doprowadzić mnie do takiego stanu, żebym chciał użyć na tobie tyle przemocy za tak małe przewinienie. - Och jesteś takim draniem. Przynajmniej w tym miała rację, na więcej niż jeden sposób. Oparł głowę o kolumnę, tak, by móc patrzeć na nią. 4
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Dlaczego? Bo nie chcę wykonywać twoich rozkazów? - Tak. Jesteś mi to winien. Zmusiłeś mnie, bym pozbyła się swojego zabójcy i teraz nie mam kontroli nad tymi stworzeniami, które… - Sama stworzyłaś. – Dodał przerywając jej tyradę. – Nie zapominaj o swojej istotnej roli w tym. Mroczni Łowcy w ogóle nie istnieliby, gdyby ktoś ich nie stworzył i ze względu na twój brakujący intelekt pozwól, że ci wyjaśnię, że to ty skradłaś mi moce, by przywracać życie martwym. Nie potrzebowałem Mrocznych Łowców, by pomagali mi walczyć z Daimonami i by chronić ludzi. Sam świetnie dawałem sobie radę. Ale ty nie mogłaś tego znieść. Stworzyłaś ich i zrobiłaś mnie odpowiedzialnym za ich życia. To jest odpowiedzialność, którą traktuję bardzo poważnie, więc przepraszam, że nie wykonam twojego rozkazu dotyczącego zabicia jednego z nich, żeby złagodzić twój PMS1. Skrzywiła na niego brwi. - Złagodzić PMS? - Tia, w odróżnieniu od przeciętnej kobiety, jesteś rozkapryszona dwadzieścia osiem dni w miesiącu. Podeszła, by strzelić go z liścia, ale w porę złapał jej nadgarstek w swoją dłoń. - Nie masz prawa mnie uderzyć. Wyrwała rękę z jego uścisku. - Chcę, żeby był martwy. - Nie mam zamiaru być twoim narzędziem w tym. Na szczęście dla Sina, Ash tu był. Był to jedyny powód, dla którego Artemida nie zabije Sina osobiście. Wieki temu zawarli umowę, w której był zawarty dość znaczący punkt, że nigdy więcej nie będzie ścigać żadnego Mrocznego Łowcy bez pozwolenia Asha. Jej oczy nadal wrzały. - Sin coś kombinuje. Mogę to wyczuć. - Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Planuje cię zamordować od dnia, w którym ukradłaś mu jego boskość. Szczęściem dla ciebie, że stoję mu na drodze i Sin o tym wie. Zmrużyła oczy patrząc na niego. - Jestem szczerze zaskoczona, że nie pomagasz mu w zabiciu mnie. 1
Zespół napięcia przedmiesiączkowego – ale to pewnie każda z Was wie ;P
5
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Tak jak i on. Ale w ostatecznym rozrachunku wiedział, że nie może brać w tym udziału. Musiał pozwolić, by Artemida żyła i gdyby miała umrzeć, świat stałby się jeszcze bardziej przerażającym miejscem, niż był do tej pory. Szkoda. Bo szczerze mówiąc niczego nie pragnął bardziej niż pożegnać jej tyłek i nigdy nie patrzeć za siebie. Artemida dotknęła jego uniesionego kolana. - Przynajmniej mógłbyś go zapytać, dlaczego był w muzeum? I dlaczego zaatakował tych oficerów. Okruch nadziei przeszedł przez niego. - Zamierzasz pozwolić mi opuścić to miejsce, bym mógł to zrobić? - Jesteś mi winien jeszcze trzy dni służby. To by było tyle, jeśli chodziło o nadzieję. Powinien wiedzieć lepiej. Suka nie miała zamiaru pozwolić mu opuścić świątyni, dopóki obiecane dwa tygodnie nie miały się skończyć. To było gorzkie targowanie się, w którym doszedł do dwóch tygodni jako jej zwierzątko, niewolnik seksualny i dwa miesiące wolności od jej wtrącania się w jego życie. Nienawidził tych gierek, ale musiał zrobić, co obiecał. Nawet, jeśli było to strasznie do dupy. - Więc wygląda na to, że to może poczekać. Artemida warknęła na niego i zaczęła zwijać swoje dłonie w pięści. Acheron zawsze był jej utrapieniem. Dlaczego godziła się na to – nie wiedziała. Właściwie wiedziała. Nawet przez ten jego upór był najseksowniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziała. Nie było nic ciekawszego niż patrzenie na niego, gdy się poruszał. Lub nawet jak siedział, jak to właśnie robił. Miał najbardziej idealne ciało, jakie kiedykolwiek mógł posiadać mężczyzna. Jego jasne, długie włosy opadały mu luźno na ramiona, kiedy odchylił się do tyłu z rękami założonymi na klatce piersiowej, a jego naga lewa stopa wystukiwała wyimaginowany rytm, który tylko on mógł słyszeć. Potężny i odważny przychodził do niej tylko wtedy, gdy zmuszała go krwią i kośćmi. I nawet wtedy rozbił to niechętnie i wyzywająco. On naprawdę był jak dzikie zwierzę, którego nikt nie umiał poskromić. Chodziło o to, że gryzł i warczał na każdego, kto próbował go pogłaskać. I bogowie wiedzieli, że przez wieki próbowała go oswoić, albo biciem zmusić do uległości. Ale nic na niego nie działało. Był zawsze w pobliżu i zawsze nieosiągalny. To ją rozwścieczało.
6
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Żachnęła się na niego. - Chciałbyś, żeby on mnie zabił, prawda? Obdarował ją słabym uśmieszkiem. - Do diabła, nie. Chciałbym, żeby ten zaszczyt przypadł w udziale mnie. Jak on śmiał! - Ty nieszczęsny… - Nie obrażaj mnie, Artie. – Powiedział rozdrażnionym głosem. – Kiedy oboje wiemy, że nie masz tego na myśli. Jestem naprawdę zmęczony tymi frazesami, które wypowiadają twoje usta. Dreszcz przebiegł przez nią przez jego dobór słów. - Dziwne. Mnie nigdy nie męczą twoje usta. – Sięgnęła, aby dotknąć jego warg. Była to jedyna część jego ciała, która była miękka, jak płatki róży i ona była wiecznie nimi zafascynowana. – Masz najpiękniejsze usta, Acheron, zwłaszcza, gdy są na moim ciele.
***
Ash jęknął, kiedy rozpoznał ciepło w jej szmaragdowym spojrzeniu, kiedy przebiegała palcami po jego wargach. To sprawiało, że miał ciarki. - Czy ty nie bywasz nigdy zaspokojona? Przysięgam, gdybym był śmiertelnikiem z pewnością kuśtykałbym po naszym ostatnim numerku. Jeślibym od tego nie umarł. Naprawdę musimy ci znaleźć inne hobby niż wskakiwanie na mnie. Ale na to było już za późno, już była w trakcie przesuwania jego kolana, tak, żeby mogła znaleźć się między jego udami. Zgrzytając zębami Ash odchylił głowę do tyłu, kiedy zaczęła zębami skubać jego gardło. Przechylił głowę, bo wiedział, co nadchodzi, kiedy ona delikatnie dotykała jego skóry. Rytm jej serca znacznie przyspieszył, gdy opuściła swe ciało na niego. I wtedy poczuł jak jej ostre zęby przecinają jego skórę, na chwilę przed tym, jak zaczęła pić jego krew…
7
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
***
- Katra! Kat Agroterę wyprostowało niczym strunę w jej łóżku, gdy usłyszała ostre nawoływanie w swojej głowie. - Co ja zrobiłam? – Spytała, próbując wymyślić, dlaczego Artemida była na nią zła akurat teraz. - Śpisz? Zamrugała, gdy Artemida pojawiła się w jej pokoju tuż obok łóżka. W pokoju było ciemno za wyjątkiem dziwnie niebieskiego światła, które promieniowało z ciała Artemidy. Kat spojrzała na łóżko, na którym siedziała ubrana w piżamkę w różowe małpki, skarpetki, oraz na zmierzwioną pościel, oraz na swoje włosy w nieładzie i musiała przyznać, że sarkazm w tej chwili przeciwstawiał się zdrowemu rozsądkowi. - Teraz już nie śpię. - Dobrze. Mam dla ciebie zadanie. Kat odgryzła się ostrym śmiechem. - Bardzo nie chcę być osobą, która musi ci przypomnieć, ale przehandlowałaś moje usługi Apollymi, pamiętasz? Teraz wielkie zło Atlantydy, którego tak się obawiasz, zabrania mi robić, to co mi powiesz. Ten sposób, w który cię drażni w sumie uważa za bardzo zabawny. Artemida zmrużyła na nią oczy. - Katra… - Matisera… - Powiedziała naśladując wzburzony ton Artemidy. – Nie prosiłam się o to. Ty jesteś tą, która targowała się z Apollymi, a to ja muszę z tym żyć. Osobiście to gówno minie irytuje, że potraktowałaś mnie jak jakąś kartę, którą można wymienić, bo ci się znudziła. A jednak mnie wymieniłaś. Więc przepraszam bardzo, że gram teraz dla innej drużyny. - Artemida zbliżyła się do niej i po raz pierwszy w życiu Kat zdała sobie sprawę, że się jej boi. – Czy coś się stało? Artemida przytaknęła głową i zaczęła szeptać. - On mnie zabije. - Acheron? – Był najbardziej prawdopodobnym kandydatem. 8
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Nie! – Powiedziała ostro. – Acheron nigdy mnie nie skrzywdzi. On tylko mi grozi. Pamiętasz, kiedy byłaś młodą kobietą? Cóż, biorąc pod uwagę, że było to jakieś dziesięć czy jedenaście tysięcy lat temu to było dla niej nieco dołujące. - Staram się nie pamiętać, ale pewne rzeczy nadal są krystaliczne w mej pamięci. A dlaczego pytasz? Artemida usiadła na jej łóżku i wzięła pluszowego tygryska Kat i zaczęła się nim bawić. - A pamiętasz sumeryjskiego boga Sina? Kat zmarszczyła brwi. - Ten, który włamał się do twojej świątyni całe eony temu i próbował cię zabić, by przejąć twoje moce? Dłoń Artemidy zacisnęła się na tygrysku. - Tak. Wrócił i ponownie stara się mnie zabić. Jak to możliwe? Kat osobiście zajmie się tym zagrożeniem. - Myślałam, że on nie żyje. - Acheron uratował go, zanim ten zdążył umrzeć i zrobił z niego Mrocznego Łowcę. Sin myśli, że jestem tą, która pozbawiła go jego mocy i pozostawiła go na pewną śmierć. – Horror w oczach Artemidy zaczął spalać Kat. – On mnie zabije, Katra, ja to wiem. Cały świat się w tedy skończy. Zbliżamy się do sumeryjskiej apokalipsy… - Nie sądzę, by oni używali tego słowa. - A kogo obchodzi, jakiego słowa oni używają? – Krzyknęła. – Koniec świata, to koniec świata, bez względu na to, jakiego słowa użyjesz. Chodzi o to, że Sin chce teraz mnie obalić i zająć moje miejsce. Rozumiesz, co to może oznaczać? - Że będzie z tego powodu wiele radości? - Katra! Otrząsnęła się. - Przepraszam. Już łapię. On chce zemsty. - Tak. Za coś, czego ja nie zrobiłam. Potrzebuję twojej pomocy, Katra. Proszę.
9
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat siedziała przez chwilę w bezruchu rozmyślając. Nie zdarzało się, żeby Artemida prosiła o cokolwiek. Zawsze wymagała – to tylko podpowiedziało Kat, jak bardzo Artemida obawiała się Sina. Ale chociaż było oczywiste, że bogini była przerażona, Kat podejrzewała, że w tej historii było znacznie więcej niż Artemida opowiadała. Zawsze tak było. - Czego mi nie mówisz? Artemida popatrzyła na nią pustym wzrokiem. - Zupełnie nie wiem, o co ci chodzi. - Oczywiście, że wiesz. – Artemida nigdy nie powiedziała całej prawdy o czymkolwiek. – I zanim przyczynię się do jakiegoś kataklizmu chcę wiedzieć o nim wszystko. Twarz Artemidy była zimna jak stal. - Chcesz mi powiedzieć, że odmówisz mi pomocy po tym wszystkim, co ci zrobiłam? To zdanie wszystko celnie podsumowywało. - Myślę, że miałaś na myśli „dla ciebie” Matisera, nie „ci”. - Jakby mnie to obchodziło. Teraz mi odpowiedz. Łał, jak na kobietę proszącą o pomoc, Artemida umiała w wspaniały sposób to wyrazić. Ale taki był jej charakter i dla Kat byłoby to przynajmniej podejrzane, gdyby Artemida starała się być w tym wszystkim mniej wiarygodna. - Co chcesz żebym zrobiła? - A jak myślisz? Zabij go! Kat była przerażona. - Matisera! Wiesz w ogóle, o co prosisz? - Proszę, abyś ocliła mi życie. – Warknęła. – Przynajmniej tyle mogłabyś dla mnie zrobić. Zwłaszcza po tym wszystkim, co ci dałam. On mnie zbije, jeśli dostanie na to szansę i zabierze wszystkie moje moce. Któż może przewidzieć, co zrobi ludzkości, gdy jego moce wrócą na miejsce? Jakie cierpienie im zgotuje? Byłam już z tym u Acherona, ale on odmówił mi pomocy w tej sprawie. Jesteś jedyną nadzieją, jaką mam. - A dlaczego sama nie możesz go zabić? Wiem, że byłabyś do tego zdolna. Artemida z irytacją usiadła z powrotem na łóżku. - On ma Tuppi Shimati. Pamiętasz, co to oznacza, prawda?
10
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Sumeryjska Tablica Przeznaczenia, tia, pamiętam to. – Ktokolwiek to posiadał był w stanie uczynić innego boga bezsilnym. Mogło to również związać moc, całkowicie umożliwiając tym samym posiadaczowi tablicy zabicie dowolnego boga. To nie mogło wpaść w niepowołane ręce. Artemida przełknęła. - Jak myślisz, po kogo przyjdzie Sin, gdy już to zdobył? Nie było nad czym myśleć. Po Artemidę. - I po tym zdaniu masz moją niepodzielną uwagę. Nie martw się Matisera. Odbiorę mu to. Artemida wyglądała, jakby poczuła ulgę. - Nie chcę, aby ktokolwiek dowiedział się o naszej przeszłości. Ty ze wszystkich ludzi rozumiesz, jak ważne jest to, aby pozostała ukryta. Nie zawiedź mnie tym razem, Katra. Potrzebuję, abyś dotrzymała danego mi słowa. Kat wzdrygnęła się na przypomnienie jednej i jedynej w swoim życiu misji, w której zawiodła Artemidę. - Dotrzymam. Artemida skinęła jej głową zanim zniknęła. Kat położyła się na łóżku myśląc o tym, co się przed chwilą się stało. Z jednej strony nie miała wątpliwości, że Artemida mówiła prawdę o Tablicy Przeznaczenia. Panteon Sina był tym, który ją stworzył. Jeśli ktoś wiedział jak to znaleźć i jak się tym posługiwać, to właśnie był to Sin. Ale Artemida nadal była Artemidą. Co oznaczało, że najprawdopodobniej najistotniejszej części tej historii brakuje i zanim Kat rzuci się na innego boga, nawet upadłego, chciała dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Sięgnęła po swoją komórkę, która leżała na stoliku nocnym, otworzyła ją i spojrzała na czas. Dla niej był to środek nocy, ale w Minneapolis była dopiero północ. Wcisnęła 6 i czekała aż usłyszała miękki, kobiecy głos w odpowiedzi. Kat uśmiechnęła się na dźwięk pozdrowienia jej przyjaciółki. - Cześć Cassandra, jak się miewasz?
11
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
W pewnym momencie broniła Cassandry na rozkaz Artemidy. Ale ponieważ Cassandra stała się nieśmiertelna i poślubiła byłego Mrocznego Łowcę – Wulfa, Kat została przeniesiona… a następnie przehandlowana bogini Atlantydy – Apollymi. Mimo to Kat i Cassandra były nadal bliskimi przyjaciółkami i z przyjemnością odwiedzała swoją koleżankę tak często, jak tylko mogła. - Hej, dziewczynko. – Cassandra mówiła ze śmiechem. – U nas wszystko dobrze. Właśnie kończymy oglądać film. Ale wnioskując po tonie twojego głosu i porze, w której dzwonisz, chodzi ci coś innego po głowie niż to, jak się czuję. Kat uśmiechnęła się na przejaw intuicji swojej przyjaciółki. - Dobra, nakryłaś mnie. Twoje samopoczucie nie miało być głównym tematem tej rozmowy. Czy mogłabyś mi dać wielkoluda do telefonu? Mam kilka Mroczno-Łowcowych pytań do niego. - Spoko. Chwilunia. Kat przeciągnęła ręką przez swoje potargane włosy podczas tego, gdy czekała, jak Wulf dostanie słuchawkę komórki w swoje ręce. Kiedy go pierwszy raz poznała był wtedy Mrocznym Łowcą. Byli to nieśmiertelni ochroniarze, którzy przysięgali służyć Artemidzie w zamian za swój Akt Zemsty. Ich zadaniem było zabijanie Daimonów, którzy żerowali na ludzkich duszach. W skrócie Mroczni Łowcy spędzali wieczność służąc Artemidzie i ochraniając ludzkość. Ale Wulfowi została zwrócona jego wolność i teraz żył szczęśliwie ze swoim synem i córką oraz z żoną w Minneapolis. A Daimony ścigał tylko wtedy, gdy Mroczni Łowcy z okolicy potrzebowali pomocnej dłoni. - Hej, Kat. Chciałaś ze mną rozmawiać. – Nawet po tych wszystkich wiekach jego głos nadal posiadał silny, nordycki akcent. - Tak, czy zdarzyło ci się może poznać Mrocznego Łowcę imieniem Sin? - Znam kilku, którzy noszą to imię. A który dokładnie cię interesuje? - Sumeryjczyk. - Upadły bóg? - To z pewnością on. Wulf westchnął na drugim końcu linii. - Osobiście go nie znam, ale słyszałem o nim pewne plotki. Mówią, że jest szalony jak diabli. 12
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Kto tak mówi? - Wszyscy. Każdy Mroczny Łowca, który był kiedykolwiek w jego pobliżu. Każdy Giermek, który popełnił ten błąd i stanął na jego drodze. To okrutny drań, który nie toleruje absolutnie nikogo i niczego. Cóż, to nie brzmiało jakoś szczególnie obiecująco. Ale to nie potwierdzało też obaw Artemidy. - A znasz może kogoś, do kogo mogłabym zadzwonić, a kto zna go osobiście? - Ash. Tia… Z tym były dwa problemy. Po pierwsze Artemidę skręciłoby, gdyby dowiedziała się, że Kat znalazła się w pobliżu Atlantydzkiego boga, a po drugie Artemidę na pewno by skręciło, jeśli Kat znalazłaby się w pobliżu Atlantydzkiego boga. - Ktoś jeszcze? - Nie. – Powiedział stanowczo Wulf. – Powtarzam ci, że on jest całkowicie aspołeczny i nie wchodzi w interakcje z nikim. Mówią, że kiedyś pozwolił na śmierć jednego z Mrocznych Łowców z rąk Daimona i śmiał się patrząc, gdy to się stało. Możesz zalogować się na stronę Mrocznych Łowców i możesz tam sprawdzić czy komuś udało się przedrzeć do kręgu jego znajomych. Szczerze wątpię, ale mało o nim wiem, sądzę, że to będzie twój najlepszy sposób. Zajebiście. Po prostu zajebiście. - Świetnie. Dzięki za pomoc. Wracajcie do swojego filmu i trzymajcie się ciepło. - Ty też. Kat odłożyła telefon, po czym wyciągnęła laptopa z pod łóżka, żeby skorzystać z rady Wulfa, ale po kilku godzinach grzebania w profilach na Dark-Huner.com zrezygnowała z czytania. Nic jej to nie dało poza stwierdzeniem, że Sin był samotnikiem i psychopatą. Wydawało się, że nawet nie ścigał Daimonów. Według jednej opowieści, pewnego razu po prostu przeszedł obok ich grupy, kiedy właśnie się posilali i nawet się nie skrzywił. Były też liczne historie o tym, jak wypalał sobie rany i przeklinał każdego, kto zbliżył się do niego. Jejku, brzmiało to jakby był ciepłym, puszystym króliczkiem. Nie mogła się doczekać spotkania z nim. Oczywiście nie był towarzyską osoba, co było dla niej w porządku. Ona jako jedynaczka też nie zawsze lubiła się bawić z innymi.
13
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Ale opowieści o jego samo okaleczaniu zaniepokoiły ją. Jakiego rodzaju był stworzeniem, że był w stanie robić coś takiego? Czy utracił swą poczytalność, gdy został pozbawiony swoich boskich mocy, czy zawsze taki był? Zamykając laptopa zmusiła się, by wstać ze swojego wygodnego łóżka i się ubrać. Była zaledwie trzecia nad ranem… Jeszcze kilka godzin pozostało do wschodu słońca, co oznaczało, że Sin prawdopodobnie był na ulicy wędrując bez celu, omijając Daimony i szukając śmierci. Kat zamknęła oczy i skoncentrowała się aż znalazła to, czego szukała… esencji życia Sina. Ale nie był tam, gdzie spodziewała się go znaleźć. Zamiast być w Las Vegas, był w Nowym Yorku… precyzyjnie w Central Parku. Zmarszczyła brwi, gdy zobaczyła jak jej postać mieni się w cieniu, kiedy przybrała postać przeźroczystej Zjawy. Nikt nie był w stanie jej zobaczyć, a jeśli światła w nią zaświeciły właśnie tak, jak teraz, można było zobaczyć tylko zarys jej sylwetki. To dlatego właśnie wolała trzymać się w cieniu – pozostać niedostępną i niewidzialną dla obłąkanego ex-boga. Jej poszukiwania powiedziały jej, że Sin był przydzielony do Las Vegas. Właściwie to do obszaru oddalonego o pół godziny drogi od miasta. Co robił w Nowym Yorku w środku Nocy? Jak się tu dostał i kiedy? Ale to nie było w tym najważniejsze. Ważniejszy był sposób, w jaki szedł przez słabo oświetlony park. „Łowił” było lepszym określeniem. Był jak krwiożercza bestia podążająca za zapachem ofiary. Głowę trzymał nisko, oczy miał zmrużone, gdy uważnie studiował otaczającą go rzeczywistość. Ubrany był w długi, czarny, skórzany płaszcz, który powiewał przy każdym jego ruchu niemniej jednak stanowił niesamowity widok. Jego ramiona były szerokie, a jego krótkie, czarne jak smoła włosy ledwie sięgały do kołnierza. W przeciwieństwie do innych Mrocznych Łowców jego oczy nie były czarne. Były złoto-brązowe – koloru oczu lwa. Koloru topazu. I błyszczały niczym lód przy jego opalonej skórze. Rysy jego twarzy były doskonałe, ale dlatego, że urodził się jako bóg, właśnie tego można się było spodziewać. Z zasady bogowie nie byli brzydcy. A nawet gdyby byli, mogliby użyć swoich mocy, by to naprawić. Chodziło tu o tą całą boską próżność, co mogło być czasami odpychające. Wyglądający, jakby był po trzydziestce, Sin poruszał się z płynną, ponadczasową gracją. Jego czarne brwi były ściągnięte w surowy wyraz twarzy i co najmniej dwudniowy zarost zdobił jego oblicze.
14
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Naprawdę, był znakomity, a część niej, której nie znała, ekstremalnie zauważyła tę jego niebezpieczną męskość. Coś w sposobie jego poruszania się, przeszło przez nią, jakby wypiła gorące, mocne wino. Zakręciło jej się w głowie i zabrakło tchu. Sprawiło, że chciała sięgnąć i dotknąć jego istoty, choć wiedziała, że mógł ją zabić, gdyby tylko miał na to szansę. Jego osoba była fascynująca i wciągająca. Nagle stanął jak wryty i przekrzywił głowę w jej kierunku. Kat wstrzymała oddech, tylko jej serce drżało. Czyżby ją usłyszał? Wyczuł? Nie powinien móc, ale kiedy jest się bogiem… albo przynajmniej, kiedy się nim było… Może jednak nie miał takiej mocy. Ale kiedy zobaczyła niewielki cień po swojej lewej zdała sobie sprawę, że nie był skoncentrowany na postaci jej Zjawy. Swoją uwagę mocno skupiał na kępie drzew tuż przed nią. I cokolwiek tam było szeptało w języku, którego nigdy nie słyszała. Był to niski ton ze złowrogim dźwiękiem i brzmiało to jak przedziwna kombinacja tarcia metalu o metal i mrożącego krew w żyłach pisku. - Erkutu. – Szepnął Sin głosem, który był nasycony mocą. Jednym płynnym ruchem zrzucił z ramion płaszcz, aby ukazać ciało tak naładowane mocą, że to aż wywołało w niej dreszcz. Miał na sobie czarny podkoszulek bez rękawów i czarne skórzane spodnie i wysokie motocyklowe buty z klamrami. Ale to, co działało na nią bardziej niż głębokie, perfekcyjnie umięśnione ciało, to zestaw noży przywiązanych do tych bicepsów i starożytna rękojeść sztyletu wystająca mu z cholewki buta. Miał srebrne karwasze na każdym przedramieniu, a kiedy zbliżał się do cienia wyciągnął jakiś długi przewód z prawego nadgarstka. Na każdym z obydwu jego końców były metalowe kulki, mniej więcej wielkości piłeczek golfowych. Te kulki błysnęły niebezpiecznie w świetle i cicho stuknęły o siebie, kiedy zaczął iść. I było oczywiste, że przygotowywał się do walki, ale nie było Daimonów w jego pobliżu. Jeśliby były mogłaby je wyczuć. I jeszcze coś kontynuowało ten dziwny szept. Kat zaczęła przedzierać się przez drzewa, starając się zobaczyć, co było przed nią. Bez ostrzeżenia coś uderzyło w głowę Sina. Uchylił się i wstał kręcąc nad głową przewodem z kulkami jak kowboj lassem, gdy zaczął się zbliżać. Kule świsnęły w powietrzu chwilę przed tym, gdy je uwolnił i poleciały w kierunku liści. Krzyk rozdarł noc. Kat zamarła widząc, co go wydało. Początkowo wyglądało to jak piękna, ludzka kobieta, dopóki nie otworzyło ust i nie pokazało dwóch rzędów ostrych jak sztylety zębów. 15
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Ale gorsza niż zęby była krew, która kapała jej z tych ust. Ludzka krew, która pasowała odcieniem do koloru jej oczu. I kobieta nie była sama. W sumie tyło ich troje – kobieta i dwóch krępych mężczyzn. Kat nigdy nie widziała czegoś takiego. Zdecydowanie nie byli z gatunku ludzkiego nawet jeśli mieli ludzkie ciała. I porozumiewali się między sobą w tym ich dziwacznym języku. Jak jeden zespół ruszyli na Sina. Pochylił się i pierwszego, jaki ku niemu sięgnął przerzucił sobie przez ramię. Gładkim, płynnym ruchem wyciągnął sztylet ze swojego buta i ciął nim drugiego mężczyznę. Demon złapał go za ramię i zatopił kły w jego ręce. Przeklinając kopnął mocno stworzenie w żołądek i obrócił się stając naprzeciw kobiety. Żeński demon szarpnął się na sekundę przed tym, gdy sztylet Sina zatonął w jej gardle. Pierwszy mężczyzna skoczył w górę i rzucił się na plecy Sina. Sin odwrócił się i padł na ziemię tak, że demon wpadł w ramiona swojego kompana, tego, który wcześniej ukąsił Sina. Sin wyprostował ręce, po czym wstał i owinął się wokół szyi samicy. Krzyczała jeszcze przez chwilę, zanim jej głowa luźno odpadła od ciała. Kat odwróciła się i skuliła na przerażający widok, ponieważ żółć napłynęła jej do gardła. Pozostałe dwa demony krzycząc zaczęły uciekać. Krzyżując ramiona na piersi, Sin szarpnął noże, które były przytwierdzone do jego bicepsów i rzucił nimi trafiając prosto w plecy uciekających stworzeń. Noże z precyzyjną dokładnością wylądowały na ich kręgosłupach. Natychmiast padli na ziemię i zaczęli się wić w agonii. Po tym, gdy ostatni krzyk wydobył się z ich gardeł pozostali nieruchomi. Ale nadal jęczeli. Kat była przerażona spektaklem, którego była świadkiem. To było makabryczne i intensywne i było coś takiego w Sinie, co powiedziało jej, że cieszyło go to dużo bardziej niż powinno. To było tak, jakby był dumny zadając im tyle bólu, ile tylko mógł. Był chorym draniem. Sin jeszcze przez kilka sekund obserwował stworzenia, po czym poszedł sprawdzić, co z kobietą, na której się pożywili. Ale dla niej było już za późno. Nawet z tej odległości Kat mogła stwierdzić, że człowiek był martwy, kiedy jej szkliste oczy patrzyły w niebo pełne gwiazd. Jej ciało było nazbyt zniszczone przez jej zabójców. Biedna kobieta. Z ponurą twarzą, Sin zamknął kobiecie oczy i wyszeptał starą, sumeryjską modlitwę za jej duszę, by mogła odpocząć w spokoju, pomimo przemocy, która odebrała jej życie.
16
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat była zaskoczona jego postępowaniem. Wydawało się być niezgodne ze wszystkim, czego była świadkiem, a co dotyczyło tego człowieka. Przynajmniej tak było, dopóki nie wyjął noża z pleców jednego z demonów. Stworzył kulę ognia na swojej prawej ręce i włożył do niego ostrze, które w sekundę się nagrzało, po czym przyłożył go do swojej rany na ręce. Skuliła się na wyobrażenie bólu, chociaż wydawało się, że on znosi to lepiej, bo tylko jęknął. Stał tylko z zaciśniętymi zębami, gdy smród spalonego ciała przyprawiał ją o mdłości. Ale jeszcze nie skończył. Po tym, gdy wypalił swoją ranę wrócił do ludzkiej kobiety, a następnie bezlitośnie obciął jej głowę. Kat skurczyła się w sobie na ten horror. On był szalony… Nie było innego wyjaśnienia. Dlaczego miałby zrobić coś tak złego niewinnej ofierze? To nie miało sensu. I nadal nie skończył. Powtórzył dekapitację na dwóch samcach demonów zanim ułożył wszystkie organy razem i podpalił je. Jego twarz była całkowicie spokojna, kiedy patrzył jak płonęli. Płomienie oświetlały jego zimną, zupełnie pozbawioną emocji twarz. Mroczne cienie w jego oczach sprawiały, że wyglądał bardziej jak demon niż ci, których zabił. Przez cały ten czas nie powiedział nawet jednego słowa, czy nie wykazał chociażby odrobiny współczucia. Kiedy ciała były całkowicie spalone, Sin rozrzucił ich popioły nogą i butem, tak, że nie było po nich najmniejszego śladu. Nikt nigdy nie dowie się, co stało się tej biednej kobiecie. Kat zrobiło się niedobrze. Kim musiał być ten człowiek, że mógł żyć z takim okrucieństwem? Czy Acheron nie wiedział, co Sin wyprawia po nocach? Że bezcześci ludzkie szczątki? Nie mogła sobie wyobrazić, że Acheron miałby przebaczyć takie barbarzyństwo. To nie było w jego naturze, tak samo jak w jej. Może, choć raz, Artemida miała rację? Człowiek taki jak Sin nie powinien chodzić po świecie? Był zbyt niebezpieczny. Ale zanim Kat mogła go zaatakować, musiała się dowiedzieć, jakie dokładnie były jego moce. Z tego, co już zdążyła zobaczyć, mógł kontrolować ogień, był zorientowany w broni i dobry w walce wręcz. Zdjęcie go będzie trudne. Może unieruchomienie go byłoby mądrzejszym wyborem? Może mogłaby go uśpić, gdzie nie mógłby nikogo skrzywdzić – to byłoby prawie jak śmierć, tylko, że żyłby nadal. Tia, to może być jej najlepsza opcja zamiast po prostu go zabić. A kiedy rozważała różne opcje jego śmierci, Sin sięgnął po swój płaszcz. Nałożył go z rozmachem a następnie rozwiał się w oparach mgły. 17
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Niech to szlag! Kat zamknęła oczy starając się ponownie go zlokalizować, tak, aby mogła dokończyć swoją misję. Ale nic nie wyczuwała. Nigdzie nie było jego śladu. Zmarszczyła brwi. Jak to możliwe? Musiał mieć esencję życia, a esencja ta pozostawiała wyraźny ślad. Spróbowała go ponownie zlokalizować i znowu nic. To było tak, jakby nie był już cząstką ziemi. Nie miała pojęcia gdzie mógł się podziać. To się nigdy wcześniej nie zdarzyło. - Gdzie jesteś, Sin? Ale prawdziwym pytaniem nie było gdzie był. Tylko, co teraz robił…
18
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 2
Sin udał się z powrotem do swojego pokoju hotelowego, choć równie dobrze mógł się zmaterializować w domu. Nie chciał, aby Kish lub Damien mu teraz przeszkadzali. Potrzebował przestrzeni i czasu, aby przygotować się psychicznie do tego, co musiał zrobić. Cały był pokryty krwią i, choć w przeszłości bywały dni, w których cieszyłby się z tego, teraz odeszły w niepamięć. Teraz był zmęczony nigdy niekończącymi się potyczkami. Był zmęczony udziałem w wojnie, o której wiedział, że nie mógł jej wygrać. Była tylko jedna osoba, której krwi łaknął na swoich rękach. Jedna osoba, której lepkość krwi powitałby z radością na swoim ciele. Artemida. Sama myśl o ścięciu jej głowy przyniosła uśmiech na jego twarz, gdy dotarł do łazienki, by wzięć długi, gorący prysznic. Po odkręceniu wody rzucił broń na ziemię, gdzie wylądowała z ciężkim hukiem i rozebrał się, podczas tego, gdy czekał aż woda osiągane właściwą temperaturę. Tak szybko jak stała się gorąca, wszedł do kabiny i pozwolił, aby woda obmyła go do czysta. Walka pozostawiała go nieczułym, oblepionym krwią i potem – jego i jego wrogów. Pochylając głowę w dół patrzył, jak to wszystko spływało z jego ciała, a następnie krążyło w brodziku, by zniknąć w odpływie. Ciepło dobrze robiło na jego obolałe mięśnie. Ale nie robiło nic, aby złagodzić jego niespokojne myśli. Kerir lub Rozrachunek – jak niektórzy go nazywali nadchodził i nadal musiał jeszcze znaleźć Hayar Bedr zwany inaczej Zapomnianym Księżycem zanim demony Gallu zrobią to przed nim i zniszczą go. Bez Księżyca, Sin nie miał szans na jakiekolwiek pokonanie ich. To nie tak, że miał dużo więcej szansy z Księżycem, ale próżna nadzieja była lepsza niż brak nadziei. Sin zazgrzytał zębami, gdy pomyślał o Kerir. O północy w sylwestra, kiedy ludzie ruszali, aby świętować, siedem demonów Dimme, które stworzył Anu, aby pomściły poległy panteon zostaną uwolnione. Jedynym, który był w stanie z nimi walczyć był Sin, a ponieważ nie miał już swoich boskich mocy, nie miał też nadziei na powodzenie w pokonaniu Dimme. Niech bogowie dawni i obecni zmiłują się nad nimi wszystkimi.
19
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Niech cię cholera, Artemido. – Warknął. Głupia suka. Przez jeden akt jej egoizmu skazała ich wszystkich na potępienie. I nawet jej to nie obchodziło. Myślała tylko, by chronić własną boskość przed demonami, które mogły jej zagrozić. Była taka głupia. Dlaczego w ogóle cię to obchodzi? Wszystkie walki, które stoczył tylko odsuwały w czasie datę jego śmierci. Ale on nie umiał po prostu stać z założonymi rękami i nic nie robić, podczas gdy ginęli niewinni ludzie. Nie robić nic, podczas gdy ziemia była grabiona i niszczona. Nie. Walczył z demonami Gallu już od tylu stuleci, by nie oddać im ziemi i zabić ich tak wielu, ilu tylko zdoła. One były trudne do zabicia, ale Dimme… One rozerwą go na strzępy i będą się śmiać, gdy to się stanie. Wzdychając zakręcił wodę i sięgnął po ręcznik. Zatrzymał się, gdy zobaczył ostatnią bliznę, jakiej się dorobił na swojej ręce. Do diabła z nimi za to. W przeciwieństwie do Daimonów, które grecki bóg Apollo przeklął, aby żyły kradnąc ludzkie dusze, Gallu były w stanie przemienić człowieka w jednego z nich. Trucizna z ich ukąszenia mogła zainfekować nawet Sina i równie dobrze z niego też zrobić demona. To dlatego musiał wypalać truciznę za każdym razem, gdy znalazła się w jego organizmie. To dlatego musiał upewnić się, że obciął stworzeniom głowy i spalać ich ciała. To był jedyny sposób, by całkowicie zniszczyć truciznę i powstrzymać je przed regeneracją. Byli płodnymi hodowcami. Jedno ugryzienie, jedna wymiana krwi… tylko tyle było trzeba. Nie musieli zabijać ludzi, aby przemienić ich w demony. Ale Gallu tak bardzo cieszyły się zabijaniem, że zazwyczaj robiły to dla uciechy i zabawy. Raz zainfekowany martwy człowiek szybko tracił nad sobą kontrolę i Gallu mogły wykorzystywać go jak tylko chciały i człowiek zrobiłby wszystko, co mu rozkazały. Ludzie stawali się bezmyślnymi niewolnikami krwi. Albo jeszcze gorzej. Jedenaście tysięcy lat temu kilku wojowników zostało oddelegowanych przez sumeryjskich bogów i mieli zostać wyszkoleni, by walczyć z Gallu. Gdy liczba wojowników spadła i po prostu przestawali istnieć, Sin, jego córka i brat uwięzili Gallu, by powstrzymać je od żerowania na ludziach. Ale z czasem, gdy podupadł sumeryjski panteon, Gallu zaczęły kombinować jakby się wydostać z ich więzienia. Stawały się także coraz bardziej inteligentne i coraz bardziej zorganizowane. Teraz oni starali się znaleźć artefakt, który brat Sina ukrył, aby nie obudzono Dimme, z nadzieją, że Dimme wynagrodzą Gallu ich lojalność. A znając Dimme prawdopodobnie tak by postąpiły. 20
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Tak, w ciągu najbliższych trzech tygodni bycie człowiekiem było do bani. Sin wytarł ręcznikiem mokre włosy. Nie było sensu rozmyślać o tym dzisiaj. Udało mu się znaleźć Tablicę Przeznaczenia. Jutro zacznie szukać Księżyca. Do tego momentu będzie potrzebował kilku godzin odpoczynku. Całkowicie nagi wskoczył do łóżka i próbował wyprzeć wydarzenia ubiegłej nocy z umysłu. Ale mu się nie udało. Nadal widział jak Gallu zbierają swe siły. Widział jak zmieniają ludzi w potwory, jakimi sami byli. Nie zajmie im dużo czasu zniszczenie świata. Matka zwróci się przeciwko dziecku, brat przeciwko bratu. To był głód krwi, który nie zazna nasycenia. Pierwotnie Gallu zostali stworzeni jako najskuteczniejsza broń do walki z wrogami sumeryjskiego panteonu. Konkretnie to one zostały stworzone do walki z demonami Charonte, co do których ojciec Sina był pewien, że któregoś dnia zniszczą ich wszystkich. To czego jego panteon nie widział, to dzień w którym Atlantyda została zatopiona, a jej Charonte razem z nią. Bez demonów, które trzymały je w ryzach, Gallu zwróciły swą uwagę i głód na ludzi. Spustoszyli całe miasta zanim Sin, Isztar i Zakar zapanowali nad nimi. Sin mógł nadal oglądać w swoich wspomnieniach ciała martwych ludzi wznoszące się, gdy bezmyślne demony zabijały. A co więcej, mógł zobaczyć jak jego własne dzieci odwracają się od niego… Sin warknął, kiedy próbował pozbyć się tych wspomnień ze swojej głowy. One tylko głęboko go raniły. A już wystarczająco został zraniony. Przeszłość minęła. Miał walczyć o przyszłość i potrzebował do tego całej swojej siły. Zamykając oczy zmusił się do nie myślenia o niczym. Aby nic nie czuć. Nie mógł pozwolić, by coś tak nieistotnego jak zemsta czy nienawiść wyczerpywały go. Miał zbyt wiele do zrobienia.
***
Kat przemieszczała się ulicami Nowego Yorku, starając się trafić na jakikolwiek ślad Sina. Mogło go już nie być w tym mieście, ale ponieważ ubiegłej nocy był tutaj, było najbardziej prawdopodobne, że jeszcze tu jest. Mroźny wiatr ją przewiał, gdy przeciskała się pomiędzy turystami. Szczerze, to kochała włóczyć się po Nowym Yorku tuż przed Bożym Narodzeniem. Mogła też zrozumieć potrzebę jej ojca, przebywania w tym czasie w tym mieście. Prawda, że było tu zimno, ale była tu jakaś siła napędowa tego wszystkiego, zmuszająca każdego do robienia zakupów, pracowania i życia. 21
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
To, co kochała najbardziej, to udekorowane witryny sklepów i zabawny sposób, w jaki to się odbywało. To było wspaniałe i sprawiało, że ukryte dziecko wewnątrz niej dostawało zawrotu głowy, zwłaszcza, gdy widziała, jak inne dzieci piszczą z zachwytu wskazując na wystawę, a następnie biegną do następnej, rozpychając się między dorosłymi. Kat nigdy nie była taka beztroska. Mimo, że była chroniona, jej dzieciństwo nie było niewinne. Widziała rzeczy, których żadne dziecko nie powinna oglądać i starała się nie być tym zmęczona, ale nie zawsze wychodziło… Ale te dzieci, które śmiały się i dokazywały… ci, którzy nie zdawali sobie sprawy jak paskudny potrafił być świat – to byli ci, o których walczyła. I to były te dzieci, dla których musiała znaleźć i powstrzymać Sina. Nie mogła dopuścić, by na nich żerował. Nie po tym, co zrobił ubiegłej nocy tej biednej kobiecie. Dlaczego miałby zbezcześcić jej ciało? Kat ciągle nie mogła tego przeboleć. Dotknęło ją to na tak pierwotnym poziomie, że nic nie mogła na to poradzić, ale ból z powodu kobiety i jej rodziny, która nigdy nie dowie się, co się z nią stało, był okrutny. To było wstrętne i straszne. Nawet więcej, to było wysoce niewłaściwe. Kiedy Kat zatrzymała się, by przepuścić małą dziewczynę, potężny mężczyzna popchnął ją z tyłu. Kat skrzywiła się, gdy przechodził obok niej mamrocząc do siebie. Rzucił okiem na dziecko i syknął jak kot. A potem jeszcze raz spojrzał na dziecko, tak jakby się nad czymś zastanawiał… jak dzikie zwierze rozważające możliwość pogoni za ofiarą. Ale, gdy sięgał po dziecko jej matka złapała ją pierwsza i zganiła za samowolną ucieczkę ulicą. Mężczyzna odwrócił się i spojrzał głodnym wzrokiem na tę parę, co zmroziło krew Kat. To było nienaturalne. Co więcej, w jego oczach były przebłyski czerwieni, co znaczyło, że nie był człowiekiem. Nigdy nie wiedziała czegoś podobnego. W ostatnim spojrzeniu chyba stwierdził, że lepiej nie atakować matki z dzieckiem zanim nie odejdą w jakieś ustronne miejsce. Ciekawa dalszego przebiegu akcji, Kat zdecydowała dyskretnie podążyć za nimi. Gdyby nie to, że światło dnia było intensywne, pomyślałaby, że to Daimon poluje na ludzką duszę, aby wydłużyć swoje życie. Ale to było niemożliwe. Ze względu przekleństwa Apolla rzuconego na ich rasę, żaden Daimon nie mógł przebywać tak długo w świetle słonecznym. Gdyby wyszedł na słońce, stanąłby w płomieniach. W takim razie, co to było? I do jakiego panteonu to należało? Jeśli nie był człowiekiem i nie był Dimonem, to, który bóg go stworzył? I pytanie – w jakim celu?
22
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat sięgnęła po swoje moce, ale jedyne, co mogła wyczuć, to jego ludzką duszę i jego gniew, który go otaczał. Może był po prostu obłąkany… Zniknęli w bocznej uliczce, gdzie nie było żadnych ludzi. Coś w niej chciało to zignorować i podjąć poszukiwania Sina. Ale tego nie zrobiła. Nie należała do ludzi, którzy przeszliby obok czegoś takiego obojętnie. Jeśli w tym człowieku nie było dobra, była jedną z niewielu, która umiała go powstrzymać. Ona nigdy nie chciała być taka, jak jej matka, która ignorowała ludzki ból. Nie, kiedy mogła mu zapobiec. Tak więc, zamiast iść dalej, poszła za mężczyzną do pustej uliczki. Ale on nie uszedł za daleko, odwrócił się do niej i zaczął warczeć. Tym razem jego tęczówki były krwiście czerwone wokół jego czarnych źrenic. Otworzył usta, w których ukazały się dwa rzędy ostrych kłów, przed tym, gdy złapał ją za ramiona i rzucił o ceglastą ścianę. Oszołomiona jego wyglądem i atakiem nie potrafiła go uderzyć. Złapał ją za rękę, a następnie za gardło przyciskając do ściany tak mocno, że poczuła to w kościach. Gdyby była człowiekiem, to sprawiłoby, że byłaby już nieprzytomna albo martwa. Było tak silne, że bolało jak diabli i niesamowicie ją wkurzyło. - Czym ty jesteś? – Zapytała. Nie odpowiedział, kiedy ją podniósł – co było nie lada wyczynem, biorąc pod uwagę jej sześć stóp i cztery cale wysokości i to, że była solidnej budowy – i rzucił ją na zaparkowany samochód tak mocno, że aż wgięła się jego maska. Przednia szyba pękła i alarm w samochodzie zaczął wyć. Ledwo mogła oddychać i poczuła smak krwi w ustach. Ból ją poraził. Próbowała się poruszyć, ale jej ręka była złamana i zdawało się, że utknęła w rozbitej szybie auta. Oczy mężczyzny nadal były krwiście czerwone, gdy kroczył w jej kierunku. Jednak, kiedy sięgnął po nią zobaczyła, że coś spada z dachu budynku. Nic więcej niż tylko czarny, zamazany cień uderzył w ziemię tak mocno, że beton na ulicy pękł. Zajęło jej chwilę, aby zdać sobie sprawę, co to było i była bardziej zszokowana tym niż stworzeniem naprzeciw niej. To był Sin, ubrany w czarne skóry. Pochylony nisko podniósł się powoli na nogi przygotowując się do walki. Jego oczy były skupione tylko i wyłącznie na stworzeniu przed nimi. 23
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Gallu. – Powiedział niskim, złowrogim głosem. – Spróbuj zaczepić kogoś, kto może z tobą walczyć. Stwór odpuścił ją i spróbował go zaatakować. Odwrócił się do Sina, który podniósł rękę, by przyjąć jego cios na srebrny karwasz zanim wycedził imponujący cios w podbródek stworzenia. Mężczyzna się cofnął. Sin uderzył go mocno w pierś sprawiając przy tym, że ten cofnął się o kolejny krok. Podczas, gdy mężczyzna bronił się przed ciosami, Sin odchylił połę swojego płaszcza i wyciągnął duży sztylet. Stworzenie podbiegło do Sina z otwartą paszczą, próbując go ugryźć. Sin padł na ziemię i złapał kreaturę za nogi. Mężczyzna uderzył o twardy beton ulicy. Sin odwrócił się i wbił mu sztylet głęboko między oczy. Mężczyzna wił się w agonii na chodniku, krzycząc kopiąc i wierzgając. - Och, zamknij się, kurwa. – Warknął Sin zanim wyjął sztylet i wbił go ponownie. Kat zsunęła się z samochodu uważając na złamaną rękę i zanim zdążyła go powstrzymać odciął mu głowę i spalił go tak, jak leżał na chodniku. Odskoczyła na grozę tego przedstawienia. Byli w świetle dnia, a Sin zdawał się tym nie przejmować. Każdy mógł to zobaczyć. Zanim zdążyła wykonać jakiś ruch, Sin stał już przed nią trzymając ją. - Ugryzł cię? Nawet nie spojrzał na jej twarz zanim nie zaczął jej przepatrywać. Syknęła, kiedy dotknął jej złamanej ręki, ale to nie powstrzymało go przed dalszym sprawdzaniem. Kiedy podciągnął jej bluzkę, żeby oglądnąć jej brzuch uderzyła go w rękę. - Zabieraj swoje łapy ode mnie. - Czy on cię ugryzł? – Warknął ponownie surowo akcentując każde słowo. I wtedy spojrzał na jej twarz i zamarł. Jedno uderzenie serca później chwycił ją za gardło i zaczął dusić.
24
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 3
Kat podskoczyła i kopnęła go. Sin z głuchym łoskotem uderzył o ziemię zanim nie podniósł się z powrotem na nogi i do niej nie podbiegł. Odsunęła się od samochodu i wyciągnęła przed siebie ręce, po czym zassała gwałtownie oddech, ponieważ zabolało ją złamane ramię – co tylko jeszcze bardziej ją rozzłościło. - Zaufaj mi dupku, wcale nie chcesz mnie wkurwić. Tylko prychnął. - O tak, bardzo chcę. Marzyłem o uduszeniu cię przez wieki. Co on do cholery przez to rozumiał? Nagle dźwięk zbliżającej się syreny policyjnej przeciął powietrze. Kat natychmiast odwróciła głowę, aby to sprawdzić, Sin korzystając z okazji złapał ją. Tym razem, gdy sięgnęła po niego poruszała się szybciej niż było to możliwe. W jednej chwili stali na ulicy, a w drugiej wszystko stało się czarne.
***
Sin uśmiechnął się złowrogo, gdy Artemida osunęła się bezwładnie w jego ramionach. To prawda, że brakowało mu części jego mocy, ale po tym, gdy Artemida wyssała z niego jego boskość, jego brat upewnił się, że ma jej jeszcze na tyle, by być w stanie się ochronić. Nawet przed innym bogiem. Nie mógł uwierzyć, że los jest aż tak łaskawy i rzucił mu tę sukę wprost w objęcia... Teraz ona była jego i miał zamiar dopilnować, żeby zapłaciła za to, co mu zrobiła. Uśmiechnął się na samą myśl o tym, kiedy zmaterializował się w swoim apartamencie w Las Vegas. Niezbyt delikatnie rzucił swojego więźnia na czarną, skórzana kanapę, zanim poszedł do swojej sypialni zabrać kilka niezbędnych przedmiotów. Przetrzymywanie zakładnika w postaci bogini to była trudna sprawa. Kiedy się obudzi będzie wkurwiona i rządna krwi. Jego krwi.
25
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Dlatego musiał mieć kilka rzeczy, żeby upewnić się, iż suka nie użyje swoich mocy, żeby rozerwać jego serce. Otworzył swoją szafę i przesunął wszystkie ubrania na jedną stronę, żeby dostać się do tylnej ścianki. Miał tam ukryty skarbiec. Drzwi były wykonane z brązu i żeby je otworzyć musiał przyłożyć dłoń do skanera. To była imponująca, nowoczesna technologia biorąc pod uwagę fakt, że był starożytnym sumeryjskim ex-bogiem. Ale trzeba podjąć wszelkie środki ostrożności, gdy jest się zamkniętym w piekle zwanym ludzkim światem. Otworzył drzwi i wszedł do środka, gdzie ciągle przetrzymywał resztki swojej własnej świątyni z Ur – te kilka rzeczy, których Artemida nie zdołała zniszczyć, gdy go w końcu wyeliminowała. Nie było tego wiele, jakaś złota urna, czy dwie, taca z ołtarza, na której jego wyznawcy składali ofiary. Przechowywał również kilka posągów, ale większość z artefaktów tu zgromadzonych pochodziło ze świątyni jego córki z Ur. Po jej śmierci starał się zachować wszystko, co zawierało jej wizerunek i te właśnie przedmioty były przechowywane z największa uwagą w szklanych gablotach. Ale nie po to tu przyszedł. To, czego szukał spoczywało daleko w kącie, w skórzanym kufrze, który zaskrzypiał niesamowicie, gdy go otwierał. Sadystyczny uśmiech wykrzywił mu usta, gdy znalazł to, czego szukał, jedną rzecz, którą przechowywał tu przez wieki. Diktyon, którego użyła Artemida do przytrzymania go w miejscu, kiedy odebrała mu jego moce. Coś w tym sprawiało, że nieśmiertelni byli bezsilni. Trzymało to ich jak w pułapce i nawet bogowie byli bezradni. Ciągle mógł czuć upokorzenie bycia zdanym na łaskę Artemidy. A kiedy suka w końcu odebrała mu moce, porzuciła go na pustyni nadal owiniętego w tę straszną sieć. - Dzięki, że byłeś tak pomocny. Teraz resztki twojego żałosnego panteonu nastawię przeciwko tobie tak, że wszyscy w końcu odejdą w niepamięć. – Jej śmiech nadal dzwonił mu w uszach. Podobny do nieporadnego szczenięcia został zmuszony do błagania swojej rodziny o pomoc. Jego ojciec go wyśmiał, po czym odwrócił się od niego... z resztą tak, jak wszyscy inni. Tylko jednemu z nich zrobiło się żal, a był to jego brat Zakar. Gdyby nie on, Sin nadal leżałby spętany magiczną siecią na piasku pustyni. Gnijąc albo jeszcze gorzej. Oczywiście ich śmiech szybko się skończył. Artemida spełniła swoją obietnicę. Prawie każdy członek jego rodziny został zastąpiony przez greckiego boga. Grecy albo wchłaniali ich
26
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
moce i zastępowali ich, albo zwracali ich przeciwko sobie, aż nikt z ich nie przeżył. To było blisko trzy tysiące lat temu. Teraz nadszedł czas, by zmienić wynik gry. Chwycił sieć i poszedł w kierunku kanapy, gdzie zostawił „śpiącą” Artemidę. Nadal leżała nieprzytomna w tym samym miejscu. Dobrze. Wiesz, mógłbyś ją zabić na miejscu. Właśnie teraz. Pokusa była silna. Ale gdzie w tym wszystkim zabawa? Ona była nieprzytomna. Nie mogła tego czuć. Nie wiedziałaby o nim. A poza tym ona była boginią. Zabicie jej podczas tego, gdy nadal miała swoją boskość mogłoby spowodować pęknięcie we wszechświecie. Jedynym sposobem na zniszczenie boga, to pozbawić go jego mocy, żeby z nich zrezygnował, bądź odebrać mu je siłą, a dopiero potem go zabić. Nie wspominając o tym, że chciał zobaczyć jej cierpienie. Chciał, żeby spojrzała śmierci w oczy, gdy będzie wysysał z niej moc i odbudowywał swoja boskość. Chciał, żeby zaznała skrajnego upokorzenia i kompletnie niewyobrażalnego bólu. A to mógł zrobić tylko wtedy, gdy była przytomna i żywa. Cholera. Mając to na uwadze poświęcił cały czas na to, żeby dokładnie pokryć jej ciało siecią. Niech przytrzyma ją jej własna broń. To było tylko narzędzie. Jeśli będzie miał szczęście, ona będzie płakać jak dziecko i błagać o miłosierdzie, którego nie miał w planach jej dać. O tak, już mógł to usłyszeć... „Sin proszę, wypuść mnie, zrobię wszystko, cokolwiek zechcesz.”. Powiedziałby jej, żeby szczekała jak pies! I tak by zrobiła. Płakałaby i histeryzowała. A on po prostu śmiałby się z tego. Rozsmakował się w tej myśli. Sin przerwał, gdy zabezpieczył jej nogi siecią i spojrzał jej w twarz. Ku jego najgłębszemu rozczarowaniu, faktycznie musiał przyznać, że była piękna – w swoim śmiertelnie jadowitym, żmijowym, suczym sposobie. W swoich morderczych fantazjach zapomniał ile miała wdzięku i jaka była atrakcyjna. Ale tu i teraz zaczął przypominać sobie o rzeczach, które pochował trzy tysiące lat temu. Tak jak wszyscy inni, których znał, ona także odwróciła się od niego. Śmiała mu się w twarz, gdy zredukowała go do żałosnego śmiertelnika.
27
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Nie widział w niej nic pięknego. Ale zdziwił go fakt, że miała blond włosy zamiast ognisto czerwonych, jakie u niej widział. Może to dlatego, ponieważ była w ludzkim świecie i może z jakiegoś powodu próbowała podawać się za jedną z ludzkich kobiet. Mimo to jej ciało nadal było takie same. Wysokie, eleganckie i dobrze zbudowane. Wszystkie te cechy świadczyły o bogini, jaką była. Każdy czy to człowiek, nieśmiertelny, czy jakiś inny, każdy byłby w stanie zabić, by mieć kobietę taką, jak ta. I przypomniał sobie czas, gdy był nią tak zainteresowany, że zrobiłby wszystko, by była szczęśliwa. Teraz wszystko, czego chciał, to ją zabić. - Hej, Sin? Przerwał, gdy zobaczył swojego sługę, Kisha wchodzącego do pokoju. Niespełna sześć stóp wzrostu Kish wyglądał jakby był tuż po dwudziestce, ale w rzeczywistości ten facet miał ponad trzy tysiące lat. Podobnie jak Sin, miał czarne włosy i ciemną, oliwkową skórę. Tylko, że jego włosy w przeciwieństwie do włosów Sina wisiały poza ramionami. Kish zastygł w miejscu, gdy zobaczył kobietę na kanapie. - Um, szefie, co robisz? - A na co to wygląda? Kish skrzywił się, po czym podrapał się po głowie tuż nad lewym uchem. - To wygląda dość niecodziennie. I chyba powinienem ci przypomnieć, że porywanie kobiet w tym stuleciu i w tym kraju jest przestępstwem federalnym. Sin nie był tym rozbawiony. - Tak, a w twoich czasach było to kardynalne przestępstwo, za które skazywano mężczyznę na publiczne obcięcie jąder zaraz przed obcięciem głowy. Kish wzdrygnął się na wspomnienie kastracji i skurczył się w sobie. - Tak, więc, dlaczego ją porwałeś? - A co przemawia za tym, że ją porwałem? - Fakt, że jest nieprzytomna i związana... i całkowicie ubrana. Zgaduję, że jeśli byłaby to jakaś perwersja, a ona zgodziłaby się na to, byłaby wówczas przytomna i naga. Kish miał rację. Podszedł do przodu i uważnie przyglądał się jej zanim znów nie popatrzył na Sina. - Więc, kto to jest?
28
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Artemida. - Jaka Artemida? Sin popatrzył na niego groźnie. - No wiesz. Grecka bogini suka, która ukradła moją moc. Kish zaśmiał się nerwowo. - To jest TA bogini - związana, jak indyk na twojej kanapie? Czyś ty oszalał? - Nie. – Powiedział Sin, a furia zaczynała się w nim gotować. – Miałem przewagę i z niej skorzystałem. Twarz Kisha zrobiła się popielata. - A kiedy ona się obudzi obaj będziemy jak grzanki. Przypieczone grzanki. Chrupkie grzanki. Niezależnie jakbyś tego nie nazwał będziemy w diabły usmażeni. – Kish pokazał palcem wskazującym to na nią to na nich, chcąc podkreślić tym samym jak bardzo mieli przejebane. – Ona skopie oba nasze dupska. I bez urazy, ale ja nie chcę, żeby moja dupa została skopana przez boginię... no cóż, chyba, że byłaby to Angelina Jolie w czarnej skórze i w szpilkach. Andzi pozwoliłbym wbijać sobie te obcasy, ale tej tu... – Wskazał na Artemidę. – Ta tu może mnie boleśnie wypatroszyć i to jest to, czego za wszelką cenę chciałbym uniknąć. Sin pokręcił głową na histerię tego faceta. - Uspokój się zanim zlejesz mi się za na dywan i będę musiał przywalić ci gazetą. Ona nie skopie naszych tyłków. Ta siatka pochłania jej moc. To właśnie w taki sposób wyssała ze mnie moją boskość i zostawiła mnie upokorzonego. Kish przekrzywił głowę, jakby usilnie starał się w to uwierzyć, ale nie był pewien czy powinien. - Jesteś tego pewny, szefie? - Na stówkę. Diktyon został zaprojektowany specjalnie jako pułapka na bogów i nieśmiertelnych. Tak długo jak to ją powstrzymuje, jesteśmy bezpieczni. Jednak Kish dalej się wahał. - Nie sądzę, żeby słowo „bezpieczni” było adekwatnym słowem w tej sytuacji. Bardziej pasowałoby „mamy przejebane”, albo „jesteśmy prawie martwi”. Ona nie będzie za szczęśliwa z tego powodu. Jakby Sina obchodziło to, czy ona będzie szczęśliwa.
29
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Kiedy odzyskam moje moce, to nie będzie miało żadnego znaczenia. Nie da rady skrzywdzić żadnego z nas. - A jak masz zamiar tego dokonać? Sin nie miał pojęcia. Szczerze to nawet nie wiedział jak mu je odebrała. Po tym jak w swojej świątyni dała mu nektar do wypicia, wszystko stało się rozmyte i zupełnie nie wiedział, co z nim robiła. Jego przekonanie było takie, że Artemida wyssała jego moc wraz z jego krwią. Osobiście wolał nie pić jej krwi – nie było wiadomo, czego ta suka mogła być nosicielką: wścieklizny, nosówki, parwowirozy… Ale jeśli to miało przywrócić mu boskie moce, to był gotów to zrobić. Pierwszy miał się dowiedzieć, czy wymiana krwi zadziała. Sin spojrzał na swojego sługę. - Nie masz nic do roboty? - Gdyby nie to, że połamałbyś mi za to wszystkie kości w moim ciele tak, że płakałbym za moją mamusią już wisiałbym na telefonie dzwoniąc po gliny. W obecnej chwili zupełnie nie mam pojęcia, w jaki sposób mam ci przemówić do rozsądku. Sin zacisnął zęby. - Kish, jeśli ci życie miłe, zabieraj stąd swój tyłek i nie przyłaź tu. Ale w chwili, gdy Kish cofnął się o krok, nagłe uczucie strachu przeszyło Sina. Kish był za bardzo spanikowany, a spanikowani ludzie zawsze robili głupie rzeczy – to tak, jakby zadzwonić na policję z doniesieniem na nieśmiertelnego, który nawet nie chciał zacząć wyjaśniać, dlaczego trzyma skrępowaną i nieprzytomną kobietę na kanapie. Albo, co gorsza zadzwoni po Acherona, który wściekłby się na Sina, gdyby kiedykolwiek dowiedział się o tym. Więc Sin zamroził go w miejscu. Z zadowoleniem popatrzył w posąg, w jaki zmienił się Kish. - Tia, wyluzuj i pozwól mi się wszystkim zająć. To było dla jego dobra i miało powstrzymać Sina przed koniecznością zabicia Kisha później. Więc kiedy Kish stał jak słup soli, Sin zablokował drzwi, żeby nikt inny nie mógł im przeszkodzić.
*** 30
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat przyszło się obudzić z potwornym bólem w ręce. Starała się inaczej rozłożyć masę ciała, ale wkrótce odkryła, że nie może. Cała była pokryta cienką siatką. Niestety była to siatka, którą znała aż za dobrze. Diktyon Artemidy. Kat poczuła wstręt, gdy przypomniała sobie jak całe wieki temu jedna ze służek Artemidy złapała ją w tę siatkę, bo uznała, że to było zabawne. Czy ona się kiedykolwiek nauczy, że dla Kat to wcale nie jest śmieszne? - Dobra Sataro, skończ te głupie gierki i wypuść mnie. Ale, gdy Kat zwęziła swe spojrzenie i skupiła się na otoczeniu, stwierdziła, że nie jest w domu i że Satara nie stoi nad nią zanosząc się śmiechem. Przeciwnie, był tu mężczyzna patrzący na nią z nienawiścią. Ponownie. Warknęła z irytacją. - Czego chcesz? - To proste. Chcę odzyskać moje moce. Oczywiście, że chciał. Jaki bóg nie chciałby odzyskać swoich mocy? Ale prędzej piekło zamarznie niż ona pozwoli takiemu psychopacie odzyskać choćby kropelkę. - Tak, cóż, a świnie chciałyby latać. Zagryzł wargi. - Nie pierdol mi tu, Artemido. Nie jestem w nastroju. - Podobnie jak ja, palancie. A w przypadku, gdybyś nie zauważył, nie jestem Artemidą. Sin przerwał na jej słowa i zaczął jej się bliżej przyglądać. Były jakieś niewielkie różnice. Ale kobieta przed nim miała takie same zielone oczy. Te same rysy twarzy. Ona musiała być Artemidą. Mógł wyczuć moc emanującą od niej. - Nie kłam, suko. Chciała go kopnąć, ale oczywiście nie mogła. - Nie waż się mnie tak nazywać, pojebie. Nie lubię jak ktoś mnie tak nazywa, a szczególnie nie pozwolę na to, komuś takiemu jak ty.
31
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Zwróć mi moje moce, a z chęcią cię uwolnię. – I rzeczywiście miał to na myśli. Kiedy już będzie miał swoją moc, wtedy ją zabije i ona będzie wolna. - Słuchaj zakuty łbie, nie mogę dać ci czegoś, czego nie mam. Ja. Nie. Jestem. Artemidą. – Dokładnie wymówiła każdy wyraz z osobna. Pochylił się nad nią, aby mogła zobaczyć, jak wiele pogardy dla niej miał i zaczął udawać, że przekonuje się do jej wersji. - Tia, jasne. Myślisz, że mógłbym zapomnieć twarz, która prześladuje mnie od tylu tysięcy lat? Twarz kobiety, której z chęcią poderżnę gardło? Dosłownie warknęła na niego, jak dzikie zwierzę. - Wbij to sobie do tego pustego łba. Nie jestem Artemidą. - Więc kim jesteś? - Nazywam się Kat Agrotera. Teraz była jego kolej, by warknąć. - Agrotera, dobre. – Chwycił siatkę na wysokości jej klatki piersiowej i podniósł ją w górę tak, aby mógł jej patrzyć prosto w oczy. – Niezła próba, Artemido. „Agrotera” znaczy „łowczyni”. Myślisz, iż zapomniałem, że to było jedno z imion, które nadali ci twoi wyznawcy? Kat zaczęła walczyć z jego uściskiem. - To także nazwa, której używają kori Artemidy. Tym właśnie jestem, kretynie. Zaśmiał się jej w twarz. - Jesteś jedną ze służek Artemidy? Myślisz, że jak bardzo jestem głupi? Raz dałem ci się oszukać, drugi raz tego nie zrobię. Kat wypuściła długi oddech, gdy frustracja zaczęła przedzierać się przez nią. Właściwie miała siłę, żeby wyrwać się z tej siatki. Ale jeśli to zrobi da mu naprawdę wielką wskazówkę na temat tego, ile rzeczywiście ma mocy i kim naprawdę jest. Tej wiedzy stworzenie takie, jak to, raczej nie potrzebowało. Było zdecydowanie lepiej, by myślał, że ona jest bezsilna i mu nie zagraża. - Jak chcesz to wierz. Właśnie tym jestem. Puścił ją tak, że upadła na kanapę i spojrzał na nią z obrzydzeniem.
32
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Ha-ha. Artemida nigdy nie pozwoliłaby kori, która byłaby tego samego wzrostu, co ona zbliżyć się do niej. Ani takiej, która ma taki sam kolor oczu. Ona jest za bardzo próżna na coś takiego. Ona jest strasznie próżna. - Jeśli chcesz być drobiazgowy – ja jestem od niej wyższa. Nie pamiętasz jej wzrostu? Sin zawahał się. Szczerze nie mógł sobie przypomnieć dokładnego wzrostu Artemidy. Minęło zbyt dużo czasu odkąd widział ją po raz ostatni. Wszystko, co pamiętał to, że miała przynajmniej sześć stóp wzrostu. - Będę się trzymał tego, co powiedziałem. Artemida nigdy nie pozwoliłaby kori wyższej od niej wejść do jej świątyni. - Wiadomości z ostatniej chwili: złagodniała z wiekiem. Tia, racja… - Pewnie, że złagodniała… to tak samo, jak ja. Kobieta odchyliła głowę do tyłu i westchnęła poirytowana. - Słuchaj, wydajesz się być facetem z problemami i nawet nie chcę wnikać z jakimi. Wypuść mnie i oboje zapomnijmy, że to się w ogóle wydarzyło. Jeśli tego nie zrobisz, niedługo będzie ci naprawdę przykro. Zaczął z niej drwić. - Nie tym razem, Artemido. Ty jesteś tą, która tego pożałuje. Chcę odzyskać moje moce, które mi ukradłaś. Oszukałaś mnie, a potem odebrałaś mi wszystko, oprócz mojego życia, chociaż byłaś blisko odebrania mi i tego. Kat zesztywniała, gdy jego słowa sprowadziły bolesne wspomnienia do jej umysłu. Ale były rozmyte i ulotne i nie mogła się na nich opierać, mogła tylko bazować na tym, czego była pewna odnośnie tego zdarzenia. - Chciałeś zabić Artemidę. Powiedziała, że jej nienawidzisz… powiedziała, że włamałeś się do jej świątyni i próbowałeś zgwałcić i… - Przerwała, gdy zorientowała się, że to, co powiedziała jej Artemida było kłamstwem. Jak bóg z innego panteonu mógłby wejść do jej świątyni na Olimpie bez zaproszenia? Ta smutna prawda nie dotarła wtedy do Kat. Była wtedy zbyt młoda i nazbyt wystraszona, że on skrzywdzi, albo zabije Artemidę.
33
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Wielu bogów prowadziło przeciw sobie wojny, a ci, którzy mieli ich pilnować najwyraźniej zrobili sobie przerwę. Wtedy wiele osób groziło Artemidzie i było nawet kilka ataków na nią. Ale jedna rzecz była niemożliwa. Żaden bóg nie mógł wejść do domostwa innego bez zaproszenia. O bogowie, to była kolejna półprawda… Sin wykrzywił do Kat swoją twarz. - O czym ty mówisz? Popieprzyło ci się coś w główce? - Nie. – Wyrwało się Kat, gdy zalała ją fala winy. – Nie jestem Artemidą. Wypuść mnie. - Nie, dopóki nie oddasz mi mocy. To było coraz bardziej irytujące. - I powtarzam po raz ostatni, że nie mogę ci dać czegoś, czego nie mam. - Więc zostaniesz w tej siatce na wieczność. Warknęła na niego. - Cóż, to naprawdę inteligentne, co? I co ze mną zrobisz? Będziesz stawiał na mnie drinki, czy może używał do podtrzymania rozmowy, kiedy wpadną kumple? I nawet nie myślmy, co będzie, gdy będę potrzebowała skorzystać z toalety, dobrze? Mam nadzieję, że masz zniżki u tapicera. Sin nie wiedział czy śmiać się, czy złościć z powodu jej wybuchu. Ale musiał jej przyznać, że z pewnością nie bała się go. - Och, ile w tobie sarkazmu. - Cóż, poczekaj aż się rozkręcę, teraz nawet nie zaczęłam. Skrzywiła się, kiedy musiała się przewrócić i ból zaatakował jej rękę. Sin poczuł ukłucie sumienia z tego powodu i znienawidził się za to. Pozwól jej cierpieć. Co się z nim działo? Ale jedna jego część, której to nienawidził najbardziej – ta część, która była nadal współczująca – prosiła go, by jej pomógł. Ale ona miała rację. Pozostawienie jej w tej sieci żadnemu z nich nie wyjdzie na dobre. - Posłuchaj Artemido i załóżmy, że to nie jest jedno z twoich podłych kłamstw i podstępna sztuczka – Kat, muszę mieć z powrotem swoją moc. Jest mi to niezbędne. 34
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Pewnie, że jest. Chcesz je mieć z powrotem, by móc się zemścić na Artemidzie i ją zabić. - Nie będę kłamał i twierdził, że to nie prawda. Jest jak mówisz. Pragnę jej śmierci w stopniu niewyobrażalnym. Ale teraz mam większe problemy. I spotkałaś jeden z takich problemów w bocznej uliczce w Nowym Yorku. Kat przerwała, gdy przypomniała sobie stworzenie, z którym walczyła. Było wystarczająco straszne. - Zakładam, że masz na myśli to… coś, co mnie zaatakowało. - Tak. Demony Gallu szaleją teraz i przygotowują się do uwolnienia Dimme i ja jestem jedyną osobą, która może je powstrzymać. Gdy nie będę miał mocy, by z nimi włączyć, świat niechybnie się skończy. Pamiętasz, co stało się z Atlantydą? Przy tym zatopienie Atlantydy będzie wyglądało jak dziecinna zabawa. - Bez obrazy, staruszku, ale Atlantyda została zniszczona przed moimi narodzinami, więc nie za bardzo to pamiętam. Ale znała historię o tym, jak kontynent zatonął. Przestała się wiercić i się zamyśliła. Wiedziała, że Artemida nie była godna zaufania. Ale nie wiedziała, czy sprawa tak samo miała się w stosunku do Sina. Czy karmił ją kłamstwami, czy może była prawda w tym, co mówił? - A co z tymi stworami z ubiegłej nocy? Dlaczego ściąłeś im głowy i spaliłeś ciała? Nagle zrozumiała, że popełniła błąd pytając go o to, kiedy w oczach miał morderczy szał. - Szpiegowałaś mnie? - Artemida mi kazała, więc tak, szpiegowałam. - Jego gniew był tak silny, że prawie widziała go w powietrzu między nimi. – Nie patrz tak na mnie. Mogę szpiegować, kiedy tylko zechcę. - A dlaczego mnie szpiegowałaś? Kat skrzywiła się nieco. Wyjawienie mu prawdy o tym, że Artemida naprawdę chciała jego śmierci tylko rozłościłoby go jeszcze bardziej. Więc zdecydowała się na delikatniejsze wyjaśnienie. - Artemida chciała wiedzieć, co porabiasz. Wymyśliła sobie, że kombinujesz jak ją zabić.
35
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Tak, bardzo chciałbym żeby ta suka nie żyła, ale mam teraz większe zmartwienie. – Przerwał i popatrzył na nią zanim znów się odezwał. – Powodem, dla którego odciąłem głowy tym Gallu i spaliłem ich ciała było to, że gdybym tego nie zrobił wróciliby do życia jak na kiepskim horrorze. To wyjaśniało przynajmniej część, ale nadal niewiele mówiło o zbezczeszczeniu ciała niewinnej ofiary. - A dlaczego zrobiłeś to samo ludzkiej kobiecie? - A jak myślisz, dlaczego? Jedno ugryzienie Gallu i ofiara staje się bezmyślnym demonem, którego tylko oni potrafią kontrolować. Dekapitacja jest o wiele lepszym rozwiązaniem przed tym, co czeka człowieka takiego jak ona. Gdy z ich rąk umiera człowiek musi zostać tak, jak oni pozbawiony głowy i spalony na proch, bo inaczej wróci. Och… nic dziwnego, że tak gorączkowo szukał na niej rany po ugryzieniu zanim jej nie znokautował. - Czy to dlatego wypalałeś sobie ranę na ręce zeszłej nocy? Przytaknął głową. - Jeśli zrobi się to na tyle wcześnie można zatrzymać truciznę przed rozpowszechnianiem się po organizmie. Tia, ale to musiało boleć i to kazało zastanowić się jej nad tym, ile razy w przeszłości był zmuszony do zrobienia czegoś takiego. - A tak z ciekawości… Artemida wie o Gallu? - Nie wiem Artemido. Wiesz? Westchnęła z irytacją po raz kolejny, gdy znowu sugerował, że jest swoją szefową. - Myślałam, że mamy to już przerobione. - Dopóki nie zobaczę niezbitych dowodów to nie. Zostanę przy tym, co o tobie wiem, dziwko. A teraz oddaj mi moje moce. Furia zagotowała krew w jej żyłach na tę zniewagę. Co musiała zrobić, żeby facet stojący przed nią pojął, że nie była Artemidą? Rozerwać sieć, po czym rozerwać mu jaja… To pragnienie było tak silne, że musiała z tym walczyć, by się temu nie poddać. - Katra? - Kat podskoczyła na dźwięk głosu Artemidy w swojej głowie. – Co się dzieje? Dlaczego jesteś taka zła? Apollymi cię maltretuje? 36
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat przewróciła oczami. - Przestań mnie szpiegować. Sin wykrzywił wargi. - Trudno nie patrzyć na ciebie, gdy leżysz na mojej kanapie. Nie wspominając o tym, że to zabawne, że właśnie ty to mówisz po tym, co robiłaś ubiegłej nocy. Skrzywiła się na Sina, gdy właśnie zdała sobie sprawę z tego, że powiedziała to na głos. - Katra? Powiedz, co się z tobą dzieje, albo przyjdę to sprawdzić. To nie w twoim stylu, żebyś była taka zdenerwowana. A teraz się o mnie martwi… Kat nie wiedziała, co dołowało ją bardziej, bycie skrępowaną siatką przez sumeryjskiego ex-boga, czy bycie nadmiernie kontrolowaną przez grecką boginię. Och czekajcie, bycie skrępowaną znajdowało się jednak wyżej. Definitywnie tak było. - Wszystko w porządku, Matisera. – Przemówiła telepatycznie do Artemidy. – Panuję nad tym. - Więc dlaczego jest mi ciężko w to uwierzyć? – Artemida wpadła do pokoju i stanęła naprzeciwko Kat z założonymi rękami na biodra. Artemida była ubrana w długą, białą szatę, a jej długie, czerwone włosy spływały falami wzdłuż jej ciała. Kat skuliła się, gdy zdała sobie sprawę z tego, co bogini przed chwilą zrobiła. Sin obrócił się szybko. Jego szczęka opadła nieco, gdy zdał sobie sprawę, z obecności Artemidy i jednocześnie zrozumiał, że Kat go nie okłamywała. Oczywiście tak, jak mówiła to nie ona była boginią. Artemida zamiast zacząć panikować, spokojnie na niego spojrzała, jakby go ignorowała. - Łał spójrzcie, kogo tu przywiało. – Spojrzała przenikliwie na Kat. – Dlaczego on tu jest? Sin przeklął, kiedy zdał sobie sprawę, że został wystawiony przez nie obydwie. Zapomniał o służce i gdy już miał dosięgnąć Artemidę, służka jakimś cudem zdołała stanąć mu na drodze. Jak do diabła mogła wydostać się z sieci? Z pierwszej ręki wiedział, że nie było to łatwe zadanie. Ale to nie miało teraz żadnego znaczenia. Liczyło się tylko to, że w końcu mógł dorwać Artemidę. 37
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Uspokójcie się. – Powiedziała Kat ostrożnie obchodząc się ze swoją ręką. Sin pokręcił głową. - Zejdź mi z drogi dziewczynko. Nie będę się powstrzymywał przed tym, co chcę zrobić. Artemida przewróciła oczami. - A czego ty chcesz? Pomiauczeć o swoich straconych mocach? Rzucił się na nią, ale Kat złapała go w pasie i rzuciła o ziemię z taką siłą, że nigdy nie przypuszczałby, aby kobieta mogła takową posiadać, zwłaszcza mając złamaną rękę. Kat usiadła na nim. Spychając ją warknął. - Nie chcę cię skrzywdzić, ale to nie znaczy, że tego nie zrobię. Kat tylko spojrzała na niego. - Ja tak samo. Gdy się podniósł starał się ją wyminąć, ale kobieta była jak rzep. Kat przylepiła się do jego ciała i uniemożliwiała mu skuteczny atak na Artemidę. Artemida zaczęła szydzić z ich walki. - Zejdź mi z drogi, Katra, tak żebym mogła go zetrzeć na proch. Sin przerwał, gdy w końcu uświadomił sobie coś znaczącego. Patrzył teraz to na Kat, to na Artemidę. A kiedy tak robił zrozumiał, co musi zrobić, aby odzyskać przewagę. Wyciągnął długi, ozdobny sztylet z pochewki w cholewce buta, po czym złapał Kat i przyłożył go jej do gardła. Wbił ostre spojrzenie w Artemidę. - Oddaj mi moje moce, Artemido albo odbiorę życie twojej córce.
38
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 4
Kat skuliła się w sobie, gdy Sin powiedział coś, czego najodważniejsza z dusz nie odważyła się nawet wyszeptać. I nikt nigdy nie powiedział tego w zasięgu ciosu Artemidy. Kat oparła się o Sina, odsuwając się jak najdalej mogła od noża. - Cholerny chłopcze, masz niezwykły dar do wkurwiania wszystkich wokół. – Właśnie to wynikało z oburzonego wrzasku Artemidy. – Czemu nie powiesz jej, że ta sukienka ją pogrubia, skoro tak bardzo chcesz ją wkurzyć? Jego odpowiedzią było mocniejsze przyciśnięcie ostrza do jej gardła. - Nie będę grał w żadne gierki, Artemido. Twarz Artemidy była jak kamień. - Ani ja. Zanim Kat mogła mrugnąć, sztylet zniknął z jej gardła. Została wyrwana z rąk Sina przez jakąś niewidzialną moc, a sztylet, który on trzymał wyfrunął z jego ręki i wbił mu się trzy razy w klatkę piersiową. Za trzecim razem wszedł aż po rękojeść i wolno zaczął się obracać. Sin przeklął paskudnie zanim go wyjął. Kat wyciągnęła rękę w kierunku Artemidy, próbując rozładować napiętą sytuację. - Matisera! - Nie mieszaj się w to, Katra. I wracaj do domu. Wnioskując po tonie głosu Artemidy, Kat mogła przypuszczać, że powinna jej posłuchać. Ale nie mogła po prostu stać z założonymi rękami i pozwolić, by Sin zginął, jeśli to, co powiedział o Gallu była prawdą. Świat nie mógł pozostać bez kogoś, kto umiał z nimi walczyć. Artemida zaczęła iść ku niemu. - Nadszedł czas, abyśmy skończyli, co zaczęliśmy. Sin podskoczył z podłogi i zaczął biec w kierunku Artemidy, ale napotkał na swojej drodze tylko niewidzialną ścianę. Warknął, kiedy podniósł swoją rękę. Artemida poleciała w powietrze. 39
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat zrobiła krok do przodu, by ochronić matkę. Ale zanim mogła dostać się do niej, zabrzmiał głos Artemidy. - Deimos! Kat zatrzymała się w tym samym czasie, gdy potężny, dziki mężczyzna pojawił się przy Artemidzie. Cały ubrany na czarno, Deimos miał krótkie, czarne włosy, które były poprzetykane białymi pasmami. Chyba już wiele razy zmieniał fryzurę od ich ostatniego spotkania. Jego wygląd był przerażający, szczególnie biorąc pod uwagę tatuaż, który otaczał jego elektryzujące niebieskie oczy, a następnie schodził przez kąciki oczu, po policzkach aż do szyi. Piękny i śmiertelnie niebezpieczny stanął przed nimi na szeroko rozstawionych nogach, z nisko pochyloną głową, jak drapieżnik czający się na ofiarę, a jego ramiona ściśle przylegały do ciała, gdzie miał miecz i pistolet, obywa gotowe do walki. - Zabierz mu resztki jego mocy i zabij go. – Warknęła Artemida. Kat osłupiała na ten rozkaz. Raz wydany nie mógł być cofnięty. Daimos był najniebezpieczniejszym Dolophoni. Był synem przerażających Furii, był też tym, którego wzywali bogowie, gdy potrzebny był im przerażający terminator i Kat wiedziała, że on nie poprzestanie, dopóki Sin nie będzie martwy. Deimos dopadł Sina i powalił go na podłogę. - Coś ty zrobiła, Matisera? - To, co powinnam zrobić na samym początku. Artemida próbowała teleportować Kat z pokoju, ale ponieważ przehandlowała jej usługi z Apollymi, nie miała już nad nią władzy. Matka Kat tylko na nią warknęła. - Zostaw nas, Katra. Teraz! Ale Kat nie mogła. Była powodem, dla którego Sin znalazł się w tym bałaganie i choć na razie dawał Deimosowi niezły wycisk, wiedziała, że w końcu przegra tę walkę. Wygranym na pewno nie będzie Sin. Sin walczył z jedną ręką związaną za plecami i trzema paskudnymi ranami w klatce piersiowej, natomiast Deimos czerpał moc z całego greckiego panteonu – to była jedna z wielu zalet, jakimi były obdarzone Furie i ich dzieci. I choćby Sin zasługiwał na śmierć, na pewno nie zasługiwał na śmierć taką, jak ta. Nie po tym, co mu wspólnie zrobili i nie, jeśli to, co mówił było prawdą. Potrzebowali go, aby walczyć z demonami wywodzącymi się z jego panteonu. - Przykro mi, Matisera. 40
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat tylko przelotnie zarejestrowała zdziwienie na twarzy matki, gdy podbiegła do Sina. Był przyparty do ściany i nadal walczył, podczas gdy Deimos wyciągał właśnie miecz, by go wykończyć. Kat złapała Sina z boku i przeniosła ich z jego apartamentu do swojego domu w Kalosis. Wylądowali z wielkim hukiem na środku ciemnego salonu. Sin syknął zanim odsunął od siebie Kat. Ale ona nie dała się odepchnąć zbyt daleko. Mocno krwawił, ale rany po jego sztylecie zaczęły się już zabliźniać. Gdyby był śmiertelnikiem prawdopodobnie obrażenia te byłyby zgubne w skutkach, a i tak prawdopodobnie bolało go to jak cholera. Kat nachyliła się ku niemu. - Twoje rany wymagają opatrzenia. Spojrzał tylko na nią. - Gdzie jesteśmy? Coś ty zrobiła? - Uratowałam cię przed śmiercią. Odepchnął jej rękę od swojej poranionej klatki piersiowej. - Och, uwierz mi, że jestem w stanie sam się tym zająć. Kat usiadła na podłodze. - Tia, jasne, wykonałeś kawał dobrej roboty. Szczególnie podobało mi się, gdy uderzałeś twarzą w jego pięści. Jeszcze kilka minut i dostałbyś ataku serca... oczywiście po tym, jakby wyciął ci je z klatki piersiowej. Skrzywił się na jej słowa. - Co ty o tym możesz wiedzieć? - Więcej niż przypuszczasz. Sin zdziwił się pod wpływem dziwnego tonu, jakim to powiedziała. Wyglądało na to, że była już zmęczona Artemidą i jej wiecznymi knowaniami. Widocznie nawet najbardziej wytrwali nieśmiertelni mogli się czasem zmęczyć. I czego najbardziej nie chciał przyznać, to to, że prawdopodobnie miała rację w sprawie skopania jego tyłka. Powinien był wiedzieć lepiej, że nie staje się przeciwko Artemidzie bez wszystkich swoich boskich mocy. To była czysta głupota i miał szczęście, że Dolophonos nie rozdarł mu serca.
41
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Ale on ponad wszystko inne pragnął swojej zemsty, zwłaszcza, gdy coś tak mało istotnego, jak rozsądek nie miało znaczenia. Katra przesunęła się w jego kierunku i rozerwała mu koszulkę odsłaniając poszarpane rany na klatce piersiowej, które powstały na skutek połączenia jego własnego sztyletu z gniewem Artemidy. Zaczął odpychać Kat, ale zanim zdążył zrobić cokolwiek ona zmaterializowała w swojej dłoni mokrą myjkę tak, by móc obmyć jego rany. Jej życzliwość nie miała dla niego sensu, uwzględniając przy tym genetykę. Nie wspominając o tym, że nie przywykł do tego, żeby ktoś mu pomagał bez powodu. Każdy, kogo kiedyś znał odwrócił się od niego i chciał, aby Sin cierpiał. Ludzie nie byli z natury mili i dobrze o tym wiedział. Nie, dopóki akt dobroci mógł im przynieść jakieś korzyści. - Dlaczego mi pomagasz? Spojrzała na niego sucho. - A kto powiedział, że ci pomagam? Wygiął brwi w łuki, gdy spojrzał ostentacyjnie na dłoń, która ścierała jego krew. Kat odchrząknęła zanim odpowiedziała na to spojrzenie. - Nie lubię patrzeć na cierpienie, ok? - A dlaczego ja w to nie wierzę? Ach poczekaj, już wiem. Bo jesteś córką największej suki we wszechświecie, jaka kiedykolwiek żyła. Kogoś takiego, kto sprawia, że po pierwszym kontakcie z nią całe twoje życie potrafi się zniekształcić. - Mógłbyś przestać tak mówić? – Powiedziała Kat przez zaciśnięte zęby. Jakby to miało go powstrzymać. - Ona jest suką. - Nie to, tą drugą część. Z resztą mógłbyś się powstrzymać od gadania o niej, bo jestem w stanie poszerzyć tę ranę i obsypać ją solą. - Dlaczego? Nie jesteś dumna z najdroższej mamusi? Zielone oczy Kat spotkały jego i zatrzymały się tam na chwilę. - Kocham moją matkę z jej wszystkimi wadami i zaletami i jestem gotowa zabić lub zginąć, by ją chronić. I to jest powód, dla którego musisz przestać tak o niej mówić, bo inaczej cię zabiję.
42
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Sin przerwał, kiedy ta przerażająca wizja dotarła do niego. Jeśli Katra była córką Artemidy... Pamiętał, kiedy Artemida ciągnęła go w kierunku łóżka, kiedy kręciło mu się w głowie z powodu upojenia. Rozdarła mu koszulę, a następnie rzuciła go do swojego łoża. Ale Artemida powinna być dziewicą... Straszne przeczucie zaczęło targać jego umysłem. - O cholera, jesteś moją córką, prawda? Kat wykrzywiła wargi z niesmakiem, bo była to najbardziej odrażająca myśl, jaką była sobie w stanie wyobrazić. - Nie schlebiaj sobie. Twoje geny nie byłyby w stanie mnie stworzyć. Tia, racja. Była piękna i wysoka... wyższa niż Artemida, co z pewnością pochodziło od niego. Jej skóra miała ciemniejsza barwę... Żołądek Sina skurczył się z niepokoju. - Więc, kto jest twoim ojcem, jeśli nie ja? - W żadnym wypadku to nie jest twój interes. - To ja, prawda? Przewróciła oczami zanim zabrała mokrą szatkę z jego piersi i przeciągnęła ręką po jego ranach, tak, że zamknęły się pod jej palcami. - Mężczyźni i ich ego. Zaufaj mi. Moja matka nie zechciałaby cię w swoim łóżku nawet, jeśli cały byłbyś zanurzony w karmelowej czekoladzie. Och, teraz to dopiero go obraziła. - Przepraszam? Chciałbym cię zapewnić, że jestem całkiem dobry w łóżku. Moje umiejętności są niedoścignione. Nie byłem tylko bogiem księżyca. Byłem sumeryjskim bogiem płodności. Wiesz, co to oznacza, prawda? - Zazdrościłeś penisów innym bogom płodności? - Zdjął jej ręce ze swojej klatki piersiowej i próbował wstać, tylko po to, by znowu wylądować na podłodze. – Nie denerwuj się tak. Nie powiem innym bogom o twoim małym penisowym problemie. – Zaczęła z niego szydzić. - Jesteś córką swojej matki. - I mówiłam, żebyś o tym nie wspominał. - Dlaczego?
43
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Bo nikt nie może się o mnie dowiedzieć. Teraz on zaczął szydzić z niej. - A co, wszyscy są ślepi? Przecież wyglądasz dokładnie jak ona. - Wcale nie. Jestem bardziej podobna do ojca. Mam tylko oczy po matce. Jak się domyślasz jest to moim przekleństwem. Nie było w tym niespodzianki. - I masz po niej głos. Kat cofnęła się i spoważniała. - Naprawdę? - Tak. Akcenty macie różne, ale ton głosu ten sam. Brzmisz jak ona. Kat stanęła na nogi i podeszła do niego zaniepokojona tym, jak bardzo był spostrzegawczy. Cechą, jaką wielu mężczyzn nie posiadało. A potem zaczęła się zastanawiać, czy ludzie z natury nie byli wnikliwi i czy ktokolwiek jeszcze skojarzył jej głos ze znajomym brzmieniem głosu Artemidy. Jeśli ktoś połączył te fakty musiał być na tyle mądry, by tego nie ujawniać. - Dzięki za pomoc. – Powiedział Sin, wskazując na swoją uleczoną pierś i naprawiając swymi mocami rozerwaną koszulkę. A następnie próbował opuścić jej domostwo przez teleportację, ale wkrótce przekonał się, że to niemożliwe. Co do...? Kat wzruszyła ramionami na jego wkurzone spojrzenie. - Musisz tu zostać. - Gówno prawda. – Warknął. - Nie, nie ma tu żadnego gówna. – Wskazała ręka na swoją czystą podłogę. A potem przycisnęła swoje złamane ramię do siebie. – Opuścisz to miejsce i od razu staniesz się martwy. Zaufaj mi. W chwili, gdy powiedziałeś, to czego nie powinieneś mówić, a moja matka wezwała terminatora, by cię zniszczył, tym samym twój wyrok śmierci został podpisany. Każda jego część wrzała pod wpływem furii. - Nie chcę być zakładnikiem. Rozumiesz to? Roześmiała się na jego wielkie oburzenie.
44
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- O tak, jasne. I mówi to człowiek, który więził mnie na kanapie i skrępował jak mumię. O co chodziło w twojej akcji? - To było coś innego. - Tia, tylko, że ja byłam ofiarą. Och, poczekaj. Masz rację. Ja robię to, by cię chronić, a ty zrobiłeś to po to, by mnie zabić. Może powinnam pozwolić ci odejść. To ci dobrze zrobi. - Więc dlaczego tego nie zrobisz? Wzięła głęboki oddech, żeby się uspokoić zanim przemówiła. Złością nic by nie osiągnęła i wiedziała o tym. Gniew wpędzał jej matkę w większe kłopoty niż była w stanie to ogarnąć. - Bo chcę znać prawdę o nocy, w której pojawiłeś się na Olimpie. Artemida powiedziała, że próbowałeś ją zgwałcić. Wydał z siebie odgłos obrzydzenia, jakby dotknięcie Artemidy było najgorszą rzeczą, jaką można sobie wyobrazić. - A co ty myślisz? - Nie wiem. Nie pokazałeś mi się z dobrej strony. Może ona ma racje i to zrobiłeś? Podszedł, aby stanąć przed nią. Jego oczy praktycznie świeciły w tym świetle, kiedy patrzył na nią oburzonym wzrokiem. - Zaufaj mi, dziecinko. Nigdy nie musiałem użyć siły, by mieć kobietę. Ale przypuśćmy czysto hipotetycznie, że to zrobiłem. Czy myślisz, że byłbym na tyle głupi, żeby zrobić to na Olimpie, pod nosem innych bogów? Miał punkt, ale nie chciała, żeby o tym wiedział. - Jesteś wystarczająco arogancki. Mógłbyś to zrobić. - Tak. – Powiedział niskim, dzikim głosem. – Arogancki, ale nie głupi. - Więc po co tam byłeś? Jego twarz pozostała bez wyrazu, gdy się od niej odsunął, co kazało się jej zastanowić, co mógł ukrywać. Coś zdarzyło się tamtej nocy, o czym wyraźnie nie chciał pamiętać – a ona mogła to wyczuć. - Odpowiedz na moje pytanie. - To nie jest twoja sprawa. – Warknął. – A teraz musisz mi wybaczyć. – Zaczął iść w kierunku drzwi.
45
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat uniosła rękę i zacisnęła ją w pięść. Drzwi natychmiast znikły. - Nie żartowałam. Nie możesz odejść. Następną rzeczą, jaką zobaczyła było to, jak jej nogi unoszą się nad podłogą, a ona sama jest przyszpilona do ściany. - Ja też nie żartuję. Wypuść mnie stąd albo będziesz tego żałować. Pokręciła głową powoli. - Zabij mnie, a nigdy stąd nie wyjdziesz. – Poczuła, że dociska ją mocniej do ściany zanim nie postawił ją na podłodze z delikatnością, która ją zaskoczyła. – Dziękuję. Zmrużył na nią oczy. - Muszę się stąd wydostać. Zostało mniej niż trzy tygodnie do armagedonu i mam sporo roboty, by się do tego przygotować. - Tia, a ja mam teraz złamaną rękę, którą trzeba się zająć. Więc powiem ci coś. Ty sobie tu posiedź i pomyśl nad zabiciem Artemidy i nad końcem świata, a ja wrócę za kilka chwil. Tylko nie zniszcz i nie dotykaj moich rzeczy... bo zajmę się tobą na odległość albo jak wrócę. Otworzył usta, by jej odpowiedzieć, ale zanim to zrobił ona zdążyła się przenieść ze swojego małego domku do głównego pałacu w Kalosis.
***
Kat pojawiła się w głównym hollu i potrzebowała zaledwie chwilkę, by zlokalizować swoją babcię za pomocą myśli. Było typowe, że jej babcia Apollymi była na zewnątrz w ogrodzie. Z szacunku Kat przemierzyła krótką odległość od sali tronowej do ozdobnych drzwi prowadzących do ogrodu na piechotę. Jej babcia nie lubiła, gdy ludzie wyskakiwali przed nią niespodziewanie – Kat była jedyną, która wiedziała dlaczego. Kiedy jako dziecko raz tak zrobiła, znalazła swoją babcię pogrążoną w histerycznym żalu i bólu – to było coś, czego Apollymi nie mogła znieść, aby inni wiedzieli o jej słabościach. Jako Wielka Niszczycielka, chciała, aby ludzie widzieli ją tylko, gdy była silna i bezwzględna. Ale babcia Kat była czymś więcej niż tylko bezduszną osobą. Miała serce i cierpiała, tak, jak każdy inny we wszechświecie. Wszystko, czego chciała Apollymi to mieć swojego syna, ojca Kat, dla siebie. Syna, którego kochała bardziej niż wszystko inne i tego, którego trzymała w swoich objęciach tylko 46
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
dwa razy w życiu. Raz krótko po tym, gdy przedwcześnie go jej odebrano i ukryto w łonie innej kobiety, a drugi raz wtedy, gdy grecki bóg Apollo zabił go. Nie było dnia, by Apollymi nie opłakiwała ich rozłąki i bolało ją to, że jej syn nie może wrócić do domu. I reagowała dosyć ostro na każdego, kto widział jej płacz. Była silną i dumną kobietą, która nie wierzyła w okazywanie słabości komukolwiek. Nawet swojej własnej wnuczce. Ale Kat mogła wyczuwać smutek, gorycz i żal Apollymi. Empatia ojca Kat była jedną z wielu rzeczy, które odziedziczyła po nim. To dlatego nigdy nie zawstydzała Apollymi albo kogokolwiek innego, gdy mogła temu zapobiec. Więc Kat zbliżała się powoli tylko dlatego, że wiedziała, iż Apollymi potrzebuje czasu, by się uspokoić. W ogrodzie szeptał lekki wiatr. Ale cała posiadłość była otoczona przez wysokie, czarne, marmurowe ściany, które błyszczały, odbijając niczym lustra wszystko, co znajdowało się wewnątrz ogrodu. Apollymi siedziała na czarnej ławeczce odwrócona plecami do Kat. Dwa demony Charonte – mężczyzna i kobieta – pilnowały ławki. Samiec Charonte był ubrany jedynie w przepaskę na biodra, a reszta jego szczupłego, umięśnionego ciała była naga. Jego skóra była blado-bordowa i miała żółte, marmurkowe plamki. Jego oczy były czarne tak, jak jego włosy i skrzydła. Samica miała czerwono-pomarańczową skórę i była ubrana w czarny top i spodenki ze skóry. Jej włosy były ciemne i obcięte na boba, co tylko podkreślało jej ostre rysy twarzy i zaczerwienienie pod oczami. Demony stały nieruchomo jak posągi, ale Kat była pewna, że były aż nadto świadome jej obecności i rejestrowały każdy jej ruch. Ubrana w czarną, zwiewną szatę, która pozostawiała jej ramiona odkryte, Apollymi trzymała małą poduszeczkę na kolanach. Był to prezent od Simi, osobistego demona Charonte Acherona, która przyniosła jej ten podarek całe lata temu. A ponieważ poduszka nosiła ślady zapachu Acherona, Apollymi nosiła ją wszędzie ze sobą, tak, aby móc być blisko syna, którego nigdy nie mogła dotknąć. Babcia Kat była absolutnie piękna i odwróciła się do niej całkowicie spokojna. Z jasnymi, prawie białymi włosami i skrzącymi, srebrnymi oczami nie wydawała się być starsza niż między dwudziestką, a trzydziestką. Jej skóra była lśniąca i kilka kropli błyszczało jej we włosach. Kiedy odwróciła głowę w kierunku Kat, jej pogodny uśmiech zmienił się w grymas, gdy dostrzegła jej złamaną rękę. - Dziecko. – Szepnęła podnosząc się z ławki. Odłożyła poduszkę w miejsce gdzie siedziała i podeszła do Kat, by oglądnąć jej ramię. – Co się stało? - Załapałam się na ogień krzyżowy. - Jeśli ta suka, Artemida… 47
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Och proszę! – Powiedziała Kat przez zaciśnięte zęby. – Mam tego dosyć, każdy obraża moją matkę. Jestem jedyną żyjącą istotą, która ją kocha? Apollymi uniosła w zdziwieniu brwi. - Oczywiście, że tak. Wszyscy inni widzą, jaka ona naprawdę jest. Kat warknęła na nią. - Bądź co bądź, gdyby nie ona nie miałabyś mnie. Więc czy mogłybyśmy przestać zajmować się nią, a raczej mogłybyśmy zająć się moją ręką, proszę. Twarz Apollymi natychmiast złagodniała. - Oczywiście moje dziecko. Apollymi dotknęła ramienia Kat i natychmiast jej ręka została uleczona. Kat odetchnęła z wdzięczności, gdy ból w końcu ustąpił. Odziedziczyła po babci uzdrawiające moce, ale niestety nie działały one, jeśli chciało się ich używać na sobie. Działały tylko na innych. To było naprawdę do bani, jeśli nie mogła dostać się do swojej babci, by zaznać komfortu. - Dziękuję. Apollymi uśmiechnęła się i pocałowała ją lekko w czoło zanim odsunęła Kat włosy na ramiona czułym gestem. - Nie widziałam cię dłuższy czas, agria. Tęskniłam za tobą. - Wiem i przykro mi z tego powodu. Najwyraźniej czas ma tendencję, żeby uciekać mi za szybko. Oczy Apollymi pociemniały ze smutku, kiedy poklepała Kat po ramieniu i odeszła. - Chciałabym móc powiedzieć to samo. Tak, było ciężko babci Kat być uwięzioną w tym miejscu, które niegdyś było piekłem królestwa Atlantydy. Jedenaście tysięcy lat temu cała rodzina Apollymi miała przyczynić się do uwięzienia jej tutaj i tak długo jak Acheron żyje, tak długo miała pozostać w tym zamknięciu. Kat wyczuwała głęboką samotność z powodu, której cierpiała jej babcia, nawet, jeśli Apollymi dowodziła całą amią Daimonów i Charonte. Oni nie byli jej rodziną i nie mogli jej uszczęśliwić. - Ja się mają sprawy ze Strykerem? – Zapytała Kat.
48
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Stryker był synem Apolla i przewodził armią Daimonów, którą kontrolowała Apollymi. Kiedy Apollo przeklął całą rasę Apollitów i skazał ich na śmierć w ich dwudzieste siódme urodziny, wtedy nieświadomie przeklął również swojego syna i wnuki. Od tego dnia Stryker nienawidził ojca i spiskował w celu zniszczenia go. Jedynym powodem, dla którego Stryker jeszcze żył było to, że Apollymi skorzystała z okazji i traktowała go jak adoptowanego syna, by mogła wykorzystać go przeciw Artemidzie i Apollowi. Przez wieki Strykerus i Wielka Niszczycielka byli zjednoczeni przez nienawiść do greckich bogów. A potem jakieś trzy lata temu, po ciężkiej konfrontacji tych dwoje zaczęło zwracać się przeciwko sobie. To wywołało niekończącą się bitwę o rację. Babcia Kat zaśmiała się ze złością. - Jesteśmy w stanie wojny, agria. On siedzi w budynku obok i planuje, jak mnie zabić, jakbym była na tyle głupia, by o tym nie wiedzieć. Ale to, o czym on zapomina to, że każdy, kto próbował mnie zabić, tu, w moim królestwie, już dawno leży martwy – z resztą jego los będzie taki sam, gdy tylko będzie miał na tyle odwagi, by mnie zaatakować. Ale to nie dlatego tu jesteś, prawda? – Wzięła dłonie Kat w swoje ręce. – Co cię trapi, najdroższa? Nie było potrzeby, by unikać odpowiedzi na jej pytanie, a Kat nie miała nic do ukrycia. - Czy kiedykolwiek słyszałaś o demonach Gallu? Dwa Charonte syknęły gwałtownie, gdy słowo „Gallu” opuściło tylko usta Kat. Jej oczy rozszerzyły się na ich nieoczekiwaną odpowiedź. Nigdy wcześniej nie wiedziała, aby tak na coś zareagowały. - Spokój. – Powiedziała Apollymi do swojej ochrony. – Nie ma tu żadnych Gallu. Samiec demon splunął na ziemię. - Śmierć Sumerom i wszelkiemu ich potomstwu. Apollymi odetchnęła głęboko, zanim wypuściła z rąk dłonie Kat i odsunęła ją od Charonte. - Gallu zostały stworzone przez Enlila, przywódcę sumeryjskich bogów, do walki i zabijania demonów Charonte, kiedy one swobodnie włóczyły się po ziemi. – To wyjaśniało tą nagłą wrogość. – Nie trzeba dodawać, że Charonte nie mogą znieść nawet wzmianki o tych przebrzydłych stworzeniach. A teraz powiedz mi dlaczego pytasz o Gallu? - A wiesz, co się z nimi stało? Apollymi skinęła głową. 49
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Po zniszczeniu Atlantydy, Gallu nie miały już Charonte, by z nimi walczyć, więc zwróciły się przeciwko swoim stwórcom i ludziom. Ostatecznie troje z sumeryjskich bogów zjednoczyło się i wspólnie zamknęli demony, tak samo jak zamknięto mnie. - A Dimme? Czym one są? Apollymi spojrzała na nią z dezaprobatą. - Dlaczego pytasz o Dimme? - Powiedziano mi, że niedługo odzyskają wolność i że wszystko zniszczą. Spokojny, rozmarzony grymas pojawił się na twarzy Apollymi, tak, jakby rozkoszowała się myślą o krwawej przyszłości. Powolny uśmiech wykrzywił jej usta. - To byłby piękny widok, naprawdę. - Babciu! - Co? – Spytała, jakby urażona tonem Kat. – Jestem boginią zniszczenia. Powiedz szczerze, że nie znajdujesz nic ciekawego w idei miliardów ludzi krzyczących o miłosierdzie i pomoc, gdy nie ma nikogo, kogo obchodziłoby, co ich spotka za los. Albo cała ziemia pokryta wszelkiego rodzaju demonami, nastawionymi na wszelkiego rodzaju tortury i unicestwienie. One rozszarpujące i niszczące ludzkie ciała, przez wbijanie pazurów i kłów, oszalałe w swoim morderczym instynkcie podsycanym przez nienawiść do wszystkiego. Picie krwi w orgii terroru… Aaach, piękno zagłady. Nie ma nic, co dałoby się z tym porównać. Kat byłaby przerażona, gdyby to nie było typowe myślenie jej babci. - Wiesz, ja właściwie nie jestem boginią, bo nie należę do jednego panteonu, ale podążam ścieżką mojego ojca, który chroni ludzkość i naprawdę nie chciałabym zobaczyć, jak grupa rozwścieczonych demonów zjada ludzi. Nazwij mnie sentymentalną. Apollymi wydała z siebie odgłos obrzydzenia. - To jest jedyna rzecz, której nienawidzę w twoim ojcu. Wy dwoje jesteście… jakie jest to ludzkie słowo, które… aaa, mięczaki. - Raczej nie. Tata i ja możemy poradzić sobie we własny sposób. - Apollymi prychnęła, Kat postanowiła to zignorować. – A ty dalej nie odpowiedziałaś na moje pytanie. – Kat naciskała, by uzyskać odpowiedź, chociaż babcia była w złym nastroju. – Czym są te Dimme? Teraz bogini była rozdrażniona, co można było wywnioskować po tym, że złapała jedną gruszkę, z drzewa, które rosło w jej ogrodzie i zmiażdżyła ją w swojej ręce.
50
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Dimme są ostateczną zemstą Anu i Enlila na nas wszystkich. Podczas, gdy Gallu mogą być postrzegane jako bomba atomowa, która ma za zadanie wyeliminować moje Charonte, Anu stworzył Dimme jako nuklearny holokaust. Kat nie była pewna, jak to rozumieć. - Jak to? - Dimme to siedem demonów, które są niepodobne do niczego innego, co można sobie wyobrazić. Nawet bogowie nie są w stanie ich kontrolować. One są tak niebezpieczne, że nawet Sumerowie bali się je uwolnić. Od momentu, gdy zostały stworzone cały czas są w swoim więzieniu z nadzieją na uwolnienie. Co kilka tysięcy lat zabezpieczenia ich celi słabną. Gdy sumeryjscy bogowie żyli zamykali ponownie siedem sióstr i życie płynęło normalnie dalej. Ale gdyby coś stało się z sumeryjskim panteonem i nie byłoby już więcej sumeryjskich bogów, którzy mogliby zapieczętować ich grobowiec, wówczas Dimme zostaną spuszczone ze smyczy, by zniszczyć świat i każdy panteon panujący nad nim. To jest ostatni śmiech boga Anu, nad tymi, którzy odważyli się zabić jego i jego dzieci. Więc Sin nie kłamał… Ta wiadomość spowodowała, że żołądek Kat wywrócił się na drugą stronę, gdy pomyślała o siedmiu demonach i o tym, do czego są zdolne. Wiedziała, co typowe potwory mogą zrobić. I co mogą zrobić Charonte. I Gallu. Ale nikt nigdy nie wspominał o Dimme. - Nie uważasz, że to surowa kara? Apollymi obdarowała ją zdziwionym spojrzeniem. - Chciałabym sama na to wpaść. Katra potrząsnęła głową. Nie wiedziała dlaczego Apollymi nienawidziła Artemidy tak bardzo, skoro obydwie miały cholernie podobną osobowość – i przeważnie zgadzały się ze sobą w większości tematów. Apollymi zlizała słodki sok z gruszki, który miała na dłoni. - Ale to dalej nie wyjaśnia dlaczego wypytujesz mnie o to wszystko, dziecko. Czemu Sumerowie zaczęli cię tak nagle interesować, nigdy o niech nie pytałaś? - Cóż, bo obecnie mam ostatniego ocalałego z ich panteonu w swoim domu. Apollymi w momencie zesztywniała. - Co takiego? - Sin jest u mnie w domu, na końcu ulicy.
51
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Wirujące oczy Apollymi zaczęły płonąć – działo się tak tylko i wyłącznie, kiedy była bardzo zdenerwowana. - Do reszty postradałaś rozum? Zanim Kat mogła zacząć się bronić, jej babcia zniknęła. Kat przeklęła. Nie miała wątpliwości, gdzie Apollymi się udała. I w jakim celu. Szybko przeniosła się do swojego salonu. I rzeczywiście zastała tu babcię i Sina przyszpilonego do ściany. - Babciu! - Cofnij się. – Warknęła. Kat była zaskoczona taką odpowiedzią. Jej babcia ani razu, w całym jej życiu nie podniosła na nią głosu. Następnie wszystko, co wiedziała to to, że Apollymi i Sin zniknęli. Co tu się, na Zeusa, działo? Kat zamknęła oczy i skoncentrowała się, ale nie mogła ich wyśledzić. Musieli być w pałacu i niewiadomo było, co Apollymi robiła Sinowi. Ale cokolwiek to było, z pewnością było krwawe i bolesne. Było tym, co Apollymi robiła ludziom, których „lubiła”.
52
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 5
Sin przeklął, gdy wylądował leżąc na boku, na podłodze w centrum czegoś, co wyglądało jak obchody jakiegoś święta u Charonte. Musiało się tu zgromadzić blisko ze sto tych stworzeń… i wszystkie patrzyły na niego i milczały, podczas gdy on skulił się na zimnej, kamienistej posadzce przed nimi. Nie było słychać żadnego innego dźwięku oprócz sporadycznego trzepotania ich skrzydeł. Pomieszczenie przypominało mu wielką, średniowieczną salę z łukowatymi sklepieniami i belkami na stopie. Kamienne ściany nadawały temu pomieszczeniu niesamowity klimat, a półnagie Charonte jadły tutaj posiłek, który składał się ze wszystkiego; począwszy od pieczonego prosiaka, przez krowę aż do czegoś, czego nawet nie można było zidentyfikować. - Czy on jest do zjedzenia? – Młody samiec Charonte zapytał starszego. Zanim Sin mógł wstać czy odpowiedzieć, Apollymi pojawiła się po drugiej stronie długiego, bankietowego stołu, gdzie chłopiec rozmawiał z mężczyzną. Jej srebrne oczy wirowały gwałtownie, gdy patrzyła na niego. - Rozszarpcie to bezwartościowe sumeryjskie ścierwo na strzępy! - Sumeryjskie? – Starszy mężczyzna prychnął. Sin przeklął – tia, bycie Sumerem w tej grupie to jakby duet Marilyn Menson z Ozzym Osbournem wpadli na coroczny zjazd Południowej Konwencji Babtystów. Równie dobrze mógł mieć napisane na koszulce „Wal i Gryź” z podkreśleniem tej części o gryzieniu. Sin stanął na nogi w oczekiwaniu na śmierć, która miała go tu spotkać. - Słuchajcie. Czy nie możemy się po prostu dogadać? - Ekeira danyaha. – Powiedział jeden z demonów poczym splunął. Wyrażenie w języku Charonte było brzydsze niż „pierdol się”. Nagle jeden z mężczyzn Charonte zaszedł go od tyłu. Sin złapał demona i rzucił go na ziemię. Ale zanim mógł mu dokopać kolejny stwór ugryzł go w ramię. Sycząc z bólu walnął z główki demona przewracając go. Ramię Sina rozerwało się, gdy mężczyzna leciał w kierunku podłogi. Na to wszystko podbiegła kobieta demon. Sin podniósł ją i rzucił na kolejnych dwóch mężczyzn biegnących w jego kierunku. 53
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Gdzie jest cholerny muchozol jak jest człowiekowi potrzebny? – Warknął, gdy kolejny stwór złapał go od tyłu. Zrzucił i tego, co było nie lada wyzwaniem, bo demon był naprawdę silny. Zmieniając strategię, Sin zaczął kopać go w kolana. Demon syknął z bólu i odsunął się od niego. Sin obrócił się i walnął stworzenie w żebra. - Stop! Sin cofnął się, gdy demony rzeczywiście zaczęły wykonywać rozkaz. Zobaczył Kat, jak stoi po jego prawej stronie i z przerażeniem patrzy na to, co się dzieje. - Nie mieszaj się w to. – Warknęła Apollymi. Kat pokręciła głową. - Nie pozwolę mu umrzeć. Nie w ten sposób i nie bez wyjaśnienia. - Wyjaśnienia? – Apollymi pchnęła stojącego przed nią demona i podeszła do wnuczki. – Zwróciłam się do ich panteonu z prośbą o pomoc, aby pomogli mi ukryć twojego ojca, żeby mój panteon go nie zabił. A wiesz, co oni zrobili? - Wyśmiali cię. – Powiedział Sin, gdy wyraźnie przypomniał sobie historię tego zdarzenia. Apollymi odwróciła się ku niemu wzburzona. Był zdumiony, że nie użyła swojej mocy, by go rozgnieść na ścianie. Oczywiście szybka śmierć to nie było to, co zaplanowała dla niego, pewnie chciała, żeby strasznie cierpiał. - Mój syn cierpiał, jak nikt inny nie powinien cierpieć i chciałabym zwrócić ci ten ból… dziesięciokrotnie. Mógł to zrozumieć. Cholera, mógł nawet uszanować jej uczucia w tej sprawie, ale to nie zmieniało faktu, że był w tym wszystkim niewinny. - Ja się od ciebie nie odwróciłem, Apollymi. Nie było mnie tam tamtego dnia. Przysięgam, że pomógłbym ci, gdybym wiedział. A później, gdy o tym usłyszałem było już za późno. - Kłamca! - To nie jest kłamstwo. – Powiedział dziwnie spokojnie, kiedy jakiś demon zbliżał się do niego. Przełknął, kiedy przypomniał sobie swoje gorzkie dzieciństwo. Był jednym z trojaczków. W ich przypadku zostało przepowiedziane, że on i jego bracia przyczynią się do upadku sumeryjskiego panteonu. 54
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Najsmutniejsze było to, że przepowiednia się sprawdziła. Ale to nie było to, czego obawiał się ich ojciec. U niego objawiła się zazdrość i nienawiść w stosunku do własnej rodziny, którą ostatecznie zabił. Ich własne działanie spowodowało to, że Sin stał się słabym ogniwem, które umożliwiło Artemidzie i innym greckim bogom nastawiać Sumerów przeciwko sobie i w końcu ich zabić. Jego panteon upadł zaraz po tym, gdy on przestał być bogiem, a jego brat, który jako jedyny przeżył musiał się ukrywać. Gdy Sin przemówił, jego głos był ochrypły z żalu. - Mój ojciec zabił mojego brata przez proroctwo i był cholernie blisko, by zabić też mnie. Nigdy nie pozwoliłbym, by jakieś dziecko cierpiało przez taką głupotę. Nie jestem taki. Kat skrzywiła się na jego słowa, widziała ból na twarzy babci i słyszała szczerość emocji w głosie Sina. On naprawdę miał na myśli to, co powiedział. - A skąd mam wiedzieć, że mnie teraz nie okłamujesz? – Zażądała odpowiedzi Apollymi. - Ponieważ ja też straciłem swoje dzieci i doskonale znam ból, który żyje wewnątrz serca i którego nie ukoi nawet morze alkoholu. Wiem, co to znaczy mieć boskie moce i nie móc uratować jedynej ważnej rzeczy. A jeśli myślisz, że służyłbym komukolwiek, ze szczególnym uwzględnieniem Artemidy, którą chciałbym torturować przez wieczność – to nie krępuj się i napuść na mnie swoją armię. Z pewnością zasłużę na każdą śmierć, jaką mnie obdarujesz. Kat przełknęła, gdy widziała cierpienie w jego oczach, gdy opowiadał o swoich dzieciach i ich stracie. Był to człowiek, który swą tragedię zepchnął w głąb swojej duszy. To wystarczyło, aby sprowadzić łzy do jej oczu i rozmiękczyć serce. Nikt nie powinien tak cierpieć. Apollymi stała nieruchomo jak posąg. Jej wzrok był niewidzący, a skóra blada. Sin obdarował zbliżającego się demona surowym spojrzeniem zanim przemówił. - Uważam Acherona za mojego przyjaciela, Apollymi. Nigdy nie widziałem tak przyzwoitego mężczyzny, tak zranionego bez żadnego powodu. Apollymi nadal nic nie powiedziała, ale przynajmniej się poruszyła. Podeszła i stanęła naprzeciw Sina. Bez słowa wyciągnęła rękę i dotknęła krwawiącego barku mężczyzny, który natychmiast zagoił się. Gdy w końcu przemówiła, jej głos był jedynie szeptem, a jednocześnie miał moc, by wszyscy mogli ją usłyszeć.
55
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Mój syn ma tylko kilku przyjaciół, a jeszcze mniej wie, kim naprawdę jest. Tak długo, jak będziesz go chronił, będziesz żył. Sumer czy nie. Ale jeśli wszystko, co dzisiaj powiedziałeś okaże się kłamstwem, sprowadzę na ciebie gniew tak wielki, że spędzisz resztę wieczności próbując dokopać się do własnego mózgu, aby przerwać cierpienie. Spojrzał ponad jej ramieniem na Kat. - Teraz już wiem skąd masz swój dar do barwnych porównań. Kat stłumiła śmiech. Tylko Sin i jej ojciec byli w stanie znaleźć coś śmiesznego w takiej chwili. Apollymi zignorowała komentarz Sina. - Katra. – Powiedziała nawet na nią nie patrząc. – On jest twoim gościem w moim świecie. Zabierz go stąd i upewnij się, że nie nadzieje się nigdzie na tych, którzy chcieliby go zabić. - Ale myślałem, że będziemy mogli go zjeść. –Jęknął mały chłopiec Charonte. Apollymi odwróciła się, łagodnie patrząc na dziecko. - Kiedy indziej Parriton. Parriton żachnął się, gdy Kat podeszła do Sina. - A mogę go, chociaż spróbować, Akra? Kat śmiała się z jego zapału. - Kiedy indziej, Parriton. Obiecuję. Chłopiec westchnął przeciągle zanim wrócił do jedzenia swojego steka. Kat zatrzymała się przed Sinem i wyciągnęła do niego rękę. Spodziewała się, że odmówi, ale zamiast tego wziął jej delikatną dłoń w swoją wielką tak, aby mogła ich teleportować do jej domu. Dziwny dreszcz przeszedł przez jej ciało, gdy go dotknęła. To była energia nie do opisania i to pochodziło od niego. Uspakajało ją. Przynajmniej dopóki nie znaleźli się z powrotem w jej salonie. Puścił jej rękę i spojrzał na nią rozbawiony. - Łał. – Powiedział płaskim tonem. – Ale jazda. Chcesz mi pokazać coś jeszcze, korzystając z okazji, że już tu jestem? Może zaprowadzisz mnie do jakiegoś najciemniejszego z zakamarków piekła, który jest po brzegi wypełniony głodnymi demonami, co? Kat uśmiechnęła się na jego sarkazm. 56
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Nie ma tu żadnej sali z Daimonami, ale myślę, że Stryker z przyjemnością zatopiłby w tobie kły. Wyszydził jej groźbę. - Stryker to cipa. Zapewne zmoczyłby portki trzy sekundy po tym, jakby mnie zobaczył. Rozbawiła ją jego brawura. - Tia, jasne. Słyszałam o tym jak skopał ci dupę, gdy ostatnio się widzieliście. To nie była prawda, ale czuła niezmierną potrzebę podrażnienia go odrobinkę. - Gówno prawda. - Nie. – Drażniła się, nadal zbliżając się do niego z rękami na biodrach. – Poważnie. Można o tym przeczytać na stronie Mrocznych Łowców, jak wytarł tobą podłogę, a potem śmiał się, gdy ty krwawiłeś. - Kto tak napisał? Kat zastygła w miejscu, gdy zdała sobie sprawę, że podeszła za blisko w ciągu tej wymiany zdań. Teraz stała tak blisko, że mogła czuć ciepło jego oddechu na swojej twarzy. Był wysoki i seksowny. Nie można było temu zaprzeczyć. I te oczy... Mogła zobaczyć wieczność w tych lśniących, złocistych oczach, które były otoczone gęstą zasłoną z ciemnych rzęs. Co dziwne, nagle zainteresowała się jego cerą. Było coś elektryzującego w linii jego szczęki. Coś kuszącego. Coś, co popychało ją, by go dotknęła. Sin stał nieruchomo ze wzrokiem wbitym w jej rozchylone wargi. Kat miała piękne usta, doskonale uzupełniające jej bladą cerę i nagłe pożądanie rozpaliło się w nim. Ona naprawdę była piękniejsza niż każda inna kobieta. Jej skóra była gładka i jasna. Jej oczy błyszczały inteligencją. Im bardziej ją poznawał, tym mniej matki w niej widział. A sporo czasu minęło odkąd jakąś kobieta odważyła się stanąć mu na drodze i otwarcie wyśmiać. Sporo odkąd czuł żar w biodrach. Zanim zorientował się, co robi, pochylił głowę, by ją pocałować. Kat zadrżała, gdy poczuła jego wargi na swoich. Nigdy wcześniej nie przeżyła prawdziwego pocałunku. Przez jej matkę i babkę, Kat była strzeżona do tego stopnia, że tak naprawdę nigdy nie była z mężczyzna sam na sam. Przynajmniej nie na długo.
57
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Zawsze zastanawiała się, jakie to uczucie być czule całowaną. I musiała przyznać, że Sin ją nie zawiódł. Jego usta były miękkie i wymagające, jego ciało było ciepłe, gdy się do niego przytuliła. Owinęła mu ramiona na szyi i przyciągnęła jeszcze bliżej siebie. Och, była w raju. To było wspaniałe i rozgrzewające. Hipnotyzujące. O tak, mogła to robić przez dłuższą chwilę. Aż nagle została wyrwana z jego ramion i ciało Sina zostało rzucone na ścianę. Zawisł sześć stóp nad ziemią przeklinając. - Trzymaj usta i inne części ciała z dala od niej, bo inaczej będziesz chodził bez głowy. Kat śmiała się, gdy donośny głos jej babci rozszedł się po pokoju. Chwilę później Sin uderzył w podłogę tak mocno, że można było usłyszeć chrzęst kości. Sin westchnął głośno. - Przysięgam, że odzyskam swoje moce, choćby dlatego, żeby... - Ciii. – Powiedziała Kat przerywając mu. – Bądź ostrożny, ona może cię usłyszeć. Przewrócił się na plecy i oparł głowę o ścianę, tak by móc spojrzeć na Kat. Nie wiedziała dlaczego ta pozycja była bardzo seksy, ale jakoś udało mu się uzyskać ten efekt. - Masz jakieś życie towarzyskie? - Nie. - Tak myślałem. – Powiedział i wstał. – Wyobrażam sobie, że Ash jest jeszcze bardziej upierdliwy niż te dwie. Smutek napełnił jej serce na wspomnienie ojca, z którym nigdy się nie widziała. Ale prawda była taka, że jej matka trzymała ją dla siebie i chociaż to bolało, Kat rozumiała przyczyny takiego postępowania, nawet, jeśli córka, jaką była domagała się ojca. Szczerze mówiąc jej odizolowanie od ojca było jedyną rzeczą, której żałowała w swoim życiu. - Nie bardzo. Mój ojciec nie wie o moim istnieniu. Sina zaszokowała ta wiadomość. Z tego, co wiedział o Acheronie ten człowiek wściekłby się niesamowicie, gdyby dowiedział się nagle, że ma dorosłą córkę i nikt mu wcześniej o tym nie powiedział. - Jak do cholery udało wam się utrzymać to przed nim w tajemnicy? Przecież on wie wszystko. Kat wzruszyła ramionami.
58
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Większość, nie wszystko. Nie może zobaczyć przyszłości tych, którzy są mu bliscy, a ponieważ dzielę z nim geny, jestem dla niego tylko mgłą w jego wizjach. Moja matka ukryła mnie przed nim, a potem moja babka dołączyła do procederu, kiedy zdała sobie sprawę, że ta wiedza mogłaby mu tylko sprawić ból... i dać mojej matce kolejne narzędzie do manipulowania nim. Wierz mi, że jest dużo lepiej dla wszystkich, gdy on nie wie o moim istnieniu. To miało sens, ale nadal nie było w porządku. Osobiście byłby w stanie zabić każdego, kto ośmieliłby się trzymać w tajemnicy przed nim coś takiego. - I nikt z was nie pomyślał, jak bardzo możecie się mylić? - Co masz na myśli? - Ash umrze jeśli dowie się, że ma dziecko, którego nigdy nie wiedział, szczególnie, że jesteś już dorosła. - Dlatego właśnie nie można mu powiedzieć i dlatego muszę uważać, żeby nie zwracać się do Artemidy określeniem „mama”. Każdy wie, że jestem jedną z jej służek, podrzutkiem znalezionym w jej świątyni. Sin potrząsną głową. Cholera, za wyjątkiem utraty dziecka, nie mógł sobie wyobrazić gorszej rzeczy, niż żeby mieć dziecko i o tym nie wiedzieć. Acheron zasługiwał na los o wiele lepszy niż ten. - Wasza trójka wywinęła mu świetny numer. Jeszcze ktoś wie? - Tylko ty, Simi i my. A ja w tej chwili proszę cię, żebyś nikomu o tym nie powiedział. - Mną się nie przejmuj. Nie chciałbym być posłańcem, którego zabije w gniewie przy przekazywaniu tej wiadomości. – Obdarował ją diabelskim uśmieszkiem, gdy wyobraził sobie jak Ash strzeli do Artemidy energią, gdy się zapomni. – Wiesz, jest też jasna strona tej sytuacji. Prędzej czy później on się o tobie dowie, a kiedy tak się stanie, zabije Artemidę. Mam nadzieję, że będzie mi dane być przy tym, gdy to się stanie. Chciałbym to koniecznie zobaczyć. Kat spojrzała na niego w taki sposób, że nie wiedział dlaczego, ale zabolało go w pachwinie. - Bardzo śmieszne. On jej nigdy nie skrzywdzi. - Tia, wiem. Niech to wszyscy diabli wezmą. – Powiedział cichym głosem. – Drań jest nadal w niej zakochany. Jest coś poważnie nie tak z jego głową.
59
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Nie. – Powiedziała równie cicho. – On już jej nie kocha. Wiedziałabym, gdyby tak było. Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek czuł coś innego niż zauroczenie. Ale on ją rozumie i nie jest w jego naturze, by krzywdzić kogokolwiek, jeśli można temu zaradzić. Sin prychnął nie zgadzając się z tym. Na przestrzeni wieków widział kilkakrotnie, jak Ash nie wytrzymał przy kilku osobach i zawiodło go jego opanowanie. I to był jeden z powodów, dla którego Sin nie chciał za bardzo denerwować atlantydzkiego boga. A te rzeczy to były niewielkie przewinienia. Sin nie umiał sobie wyobrazić, ile furii potrafiłby uwolnić Ash, gdyby chodziło o coś tak ważnego. - Ty nie znasz go tak dobrze, jak ci się wydaje. - A co sprawia, że czujesz się ekspertem w tej sprawie? - Powiedzmy, że rozumiem zdradę. A że sam byłem w podobnej sytuacji, mogę przewidzieć, że spowoduje to katastrofę. Zaufaj mi. Nikt nie będzie umiał nad tym zapanować. Spięła się na jego ostrzeżenie. - Artemida nie zdradziła cię. - A kto powiedział, że to ją miałem na myśli? Kat przerwała, gdy próbowała rozszyfrować Sina, ale on był wszystkim, tylko nie otwartą księgą. Nawet jego emocje były przed nią ukryte. Normalnie mogła powiedzieć, co czuła osoba przebywająca blisko niej, a w jego przypadku nawet, gdy go dotykała nic takiego się nie działo. To było zaskakujące i dziwne i nie miała pojęcia, dlaczego tak się działo. - Więc kto cię zdradził? Założył ręce na piersi. - Tak naprawdę nie chcę o tym rozmawiać, a zwłaszcza z obcymi, którzy są związani z moim najgorszym wrogiem. – Rozejrzał się po pokoju, zanim przemówił ponownie. – A tak poza tym, do czego ma to prowadzić? Planujesz mnie tu trzymać dopóki Gallu nie uwolnią Dimme, czy jak? To zdawało się być kwestią dni. A ona naprawdę nie miała pojęcia, co z nim zrobić. - Nie kłamałeś na temat Dimme, prawda? Ściągnął swoją koszulkę przez głowę, aby pokazać jej swoje ciało, które było usiane bliznami. Niektóre blizny wydawały się być zadrapaniami, podczas gdy inne były wyraźnymi ranami od bicia, cięcia, czy oparzenia. - Czy ja wyglądam, jakbym żartował? 60
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Nie. Wyglądał jakby był pokrytym bliznami starożytnym wojownikiem. Dziwna sympatia nawiedziła jej umysł. Było oczywiste, że stoczył miliony walk, by chronić ludzkość. I w dużej mierze robił to sam. Nikt nie ochraniał mu pleców. To musiało boleć najbardziej. Nikt nie powinien stawać twarzą w twarz z takim koszmarem w samotności. - Co mogę zrobić, by pomóc? Uniósł brwi na jej pytanie, jakby nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Ale gdy włożył koszulkę, to spojrzenie szybko zastąpiło twarde i gorzkie. - Wyślij mnie z powrotem do mojego mieszkania i zejdź mi z drogi. Kat potrząsnęła głową. Jak mogła zapomnieć, że był prehistorycznym macho bogiem? - W tym momencie powinnam ci chyba przypomnieć o pewnym greckim psie, który tropi twój ślad i ma twoją wizytówkę. Pamiętasz o nim? Deimos nie jest znany z nawiązywania przyjaźni czy okazywania miłosierdzia. Ale jedno trzeba mu przyznać – że mnie słucha. - A to dlaczego? Spojrzała na niego rozbawiona. - Bo kiedyś tak bardzo skopałam mu tyłek, że pamięta to do dziś. – Podeszła do niego pewnym krokiem. – Musisz mieć kogoś, kto będzie chronił twoje plecy. Jego spojrzenie było zimne i przerażające. - Bez obrazy, ale gdy ostatni raz byłem na tyle głupi, żeby pozwolić komuś tam stać, to miałem w nie wbity nóż. Lubię myśleć, że umiem wyciągać wnioski. - Nie wszyscy zdradzają. - Moje doświadczenia mówią inaczej, a biorąc twoje genetyczne powiązanie z kimś, kto mnie poważnie skrzywdził, myślę, że będziesz musiała mi wybaczyć, jeśli nie umieszczę cię na liście zaufanych przyjaciół. On miał rację, ale Kat nie była jak jej matka. - Jestem też córką swojego ojca. - Tak i jak sama przyznałaś, miałaś z nim dużo mniej kontaktu niż z matką. Więc chyba zrozumiesz, że jestem ostrożny w tym temacie. Nie mogła go winić za jego podejrzliwość. Jakżeby mogła, skoro też nie ufała Artemidzie? 61
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Jego spojrzenie zaostrzyło się. - Muszę się stąd wydostać, Kat. Nie mogę wykonywać swoich obowiązków, kiedy utknąłem w tym królestwie. - A ja nie wypuszczę cię stąd, dopóki nie poznam twoich planów. Westchnął ciężko. - Muszę powstrzymać proces unicestwienia ziemi i życia na niej. To jest bardzo prosty plan, ale jakże ważny. Mogę już iść? Z jednej strony była rozbawiona, ale z drugiej chciała go udusić, za jego upór i tajemnice. - Po co ci Tablica Przeznaczenia? Zbliżył się do niej, tak, by móc tymi swoimi złocistymi oczami patrzeć prosto w jej. - Wypuść mnie stąd, Katra. Teraz! - Nie mogę. - Więc mam nadzieję, że będziesz umiała żyć z zagładą ludzkości na sumieniu. – Wskazał palcem kanapę. – Ja po prostu usiądę sobie tutaj i poczekam jak to wszystko się skończy. Masz jakieś dobre filmy na DVD, żebym mógł sobie pooglądać? To pomoże zagłuszyć wrzaski błagających o litość. Zwłaszcza krzyki dzieci. Wiesz, są strasznie trudne do ignorowania. Jego słowa poruszyły ją na najbardziej podstawowym poziomie człowieczeństwa. Ostatnią rzeczą, jaką mogłaby znieść, to patrzenie na cierpienie dziecka. To był z jego strony cios poniżej pasa i to ją zabolało. - Do diabła z tobą. Jego twarz była jak kamień. - Spóźniłaś się. Twoja matka już dawno mnie tam wysłała. Kat odwróciła się do niego plecami, bo walczyła sama ze sobą, nie wiedząc, co ma zrobić. Nie mogła go zatrzymywać, jeśli to, co powiedział to była prawda, ale jak długo mógł przeżyć, kiedy ścigał go Deimos? Sin nie miał swoich boskich mocy, a Deimos był wytrwałym sukinsynem. - Rozumiesz, czemu będziesz musiał stawić czoła? Popatrzył na nią rozbawiony.
62
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Jeśli coś tak żałosnego, jak grecki Dolophonos będzie mogło mnie pokonać w walce, wtedy zasłużę na śmierć. - A co się wtedy stanie z ludzkością? - Zgaduję, że będą mieli przejebane, co? Jak mógł być tak zarozumiały i zmanierowany? Dokładnie wiedział, z czym przyjdzie mu się zmierzyć. Czy naprawdę wierzył w to, że będzie mógł wygrać bez pomocy kogoś, kto go wesprze? Nie mogła znieść myśli, że będzie walczył samotnie, gdzieś tam i nikt mu nie pomoże z Gallu. Ludzkość potrzebowała mieć przynajmniej jeszcze jednego obrońcę. - Naucz mnie jak walczyć z Dimme. Sin nie mógłby być bardziej zaskoczony, niż gdyby wyskoczyła z ciuchów i wskoczyła na niego. - Przepraszam? Chyba się przesłyszałem, bo zrozumiałem coś dziwnego. Nie zaprzeczyła. - Naucz mnie walczyć z nimi i z Gallu. Roześmiał się na myśl o niej walczącej przeciw ich okrucieństwu. Prawda, była wysoka i nie za chuda, ale jej siła nie mogła równać się sile Gallu, nie wspominając o Dimme. One pożrą ją żywcem. Dosłownie. - Nie płynie w tobie Sumeryjska krew. - Istnieją sposoby, by to obejść. Odszedł do tyłu o krok, gdy jeden z takich sposobów pojawił się w jego umyśle. - Czy wysysanie krwi to wasze rodzinne hobby? - Nie, ale jeśli będziemy związani przez krew, będę mieć twoją siłę i sumeryjską krew. To nie było wszystko, co by na tym zyskała i wiedział o tym. - To też dałoby ci władzę nade mną. Więc wal się. Podeszła do niego o krok, a jej zielone oczy wręcz błyszczały. - Sin… - Katra… - Zaczął ją przedrzeźniać. - Nie pozwolę tobie czy komukolwiek innemu upokorzyć się bardziej niż do tej pory. Nigdy. 63
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Więc pozwól mi być po twojej stronie. Pokaż mi… - Wszystkie moje najlepsze ciosy, żebyś mogła mnie zabić? Co? Jesteś stuknięta? Pieprz się. Warknęła na niego. - Czy ty nie ufasz nikomu? - A czy my już tego nie omawialiśmy? Do cholery nie ufam. Nigdy. Dlaczego powinienem? - Ponieważ nikt nie może być sam przez cały czas. Sin ją wyśmiał. Wyglądała jakby rzeczywiście wierzyła w te bzdury, które wydostawały się z jej ust. A o nim można było powiedzieć wszystko, ale nie to, że był łatwowierny. - I tu się mylisz. Byłem sam przez całe moje życie i lubię to. Nadal nie chciała ustąpić. Nawet chodziła za nim krok w krok po pokoju, gdy próbował zwiększyć odległość między nimi. - Zaufaj mi, Sin. Chcę tylko pomóc. - Chcesz, żebym ci zaufał? Zatrzymał się tak nagle, że rzeczywiście na niego wpadła. Miękkość jej ciała sprawiła, że się cofnął, bo nie miał zamiaru pozwolić swojemu libido, by kolidowało z jego rozsądkiem. Odsunął się od niej i spojrzał na nią twardo. Wiedział, że istnieje tylko jeden sposób, by położyć kres jej bzdurom. - Niech będzie. Zaufam ci, ale pod jednym warunkiem. Powiedz mi, jak cię zabić. Jej oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu. - Przepraszam? Sin uśmiechnął się pod nosem, bo wiedział, że ma ją w garści. Nigdy nie obnaży źródła swojej mocy. - Wszyscy bogowie trzymają w tajemnicy sposób, w który można pozbawić ich mocy i wtedy zabić. Jaki jest twój? Teraz widział podejrzenie w jej oczach. Dobrze, że nie była głupią, ufną gąską. - Skąd mam wiedzieć, czy nie będziesz chciał mnie zabić? - Właśnie. – Powiedział twardym głosem. – Nie tak łatwo zaufać, co? 64
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Nadal jednak nie wycofała się. Był pełen podziwu. - Masz Tablicę Przeznaczenia. To sprawi, że będę pozbawiona mocy. - Ale to nie ukazuje twojego zaufania, prawda? Powiedz mi jak cię zabić bez Tablicy. Kat przerwała, gdy zastanawiała się nad poważnymi konsekwencjami tego, że mu zdradzi swój sekret. Biorąc pod uwagę jego nienawiść do jej matki, byłaby to skrajna głupota, aby sprezentować mu tego rodzaju władzę. Będzie mógł ją zabić o każdej porze i w każdym miejscu. Przypomniała sobie w tej chwili wszystkie rzeczy, które wypisywano o nim na stronie Mrocznych Łowców. Nie miał w sobie zdrowego rozsądku czy współczucia. Ale z drugiej strony był człowiekiem z wieloma bliznami, walczącym z demonami o bezpieczeństwo ludzkości. Straszny człowiek, za jakiego wszyscy go uważali nie przyszedłby jej z pomocą. Nie, on nie był potworem, za jakiego go uważano. Ale też nie był święty. Zaufanie do niego mogło kosztować ją życie. Brak zaufania mógł doprowadzić do zniszczenia świata. Jaki w rzeczywistości miała wybór? Nie rób tego… To było przerażające, ale naprawdę nie miała innego wyjścia. Jedno z nich musiało się otworzyć przed drugim i była nawet bardziej niż pewna, że to nie będzie on. - Jak odpowiem na twoje pytanie będziesz mnie trenował? – Zapytała wprost. - Tia, a co mi zależy? Wzięła głęboki oddech na odwagę zanim odezwała się ponownie. - Więc dobrze. Moje moce pochodzą od słońca i księżyca. Im dłużej jestem pozbawiona jednego i drugiego tym staję się coraz słabsza. To dlatego nie mogę dłużej przebywać u mojej babci, mogę się od tego rozchorować. Gdybym została zamknięta tutaj bez możliwości oglądania nieba, to by mnie zabiło. Sin spojrzał na nią z niedowierzaniem. Nie mógł uwierzyć, że mu to powiedziała. Czy ona była szalona? - Czy ty zdajesz sobie sprawę, coś ty właśnie zrobiła? - Tak. Zaufałam ci. Tia, była stuknięta. Nie miał co do tego wątpliwości. Jaki głupek nie skorzystałby z okazji? - Wiesz jak bardzo nienawidzę twojej matki? 65
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- I wiem, co myślisz o moim ojcu. - Który nawet nie wie, że żyjesz. - To prawda. – Przyznała. – Ale ja chcę ci tylko pomóc postąpić właściwie, a jeśli to ma oznaczać, że muszę dać ci władzę nad sobą, to jestem gotowa to zrobić. Ona naprawdę była szalona. Nie mógł tego nie zauważyć. Jakiego rodzaju stworzenie byłoby na tyle głupie i ufne? I w jakim celu? By pomóc rasie, która nawet nie wiedziała o jej istnieniu. - Teraz mogę cię zniszczyć. - Tak. – Przyznała, a jej oczy płonęły intensywnością. – Możesz. Ale ufam, że tego nie zrobisz. Sin pokręcił głową z niedowierzaniem. Nikt nigdy mu tak nie zaufał… nawet jego żona. Bogowie nigdy nie dawali nikomu takiej kontroli nad sobą, w żadnym wypadku. - Nie wszystko z twoją głową jest w porządku? - Możliwe. Inni ludzie też tak uważali. A teraz mój wewnętrzny głos będzie w kółko o tym bełkotał. Uniósł rękę, by dotknąć jej policzka. Jej skóra pod jego palcami była miękka jak jedwab. Na zewnątrz była tak delikatna, a jednak mógł wyczuć jej stalowy rdzeń. - Rozumiesz niebezpieczeństwo, jakiemu będziesz musiała stawić czoła? - Widząc, w jaki sposób moja ręka została złamana przez jednego z nich i widząc blizny na twoim ciele, jestem bardziej niż pewna, z czym będę musiała się zmierzyć. Ale ja nigdy nie uciekałam przed problemami. Ty musisz z tym walczyć, a ja mam zamiar ci w tym pomóc, czy tego chcesz, czy nie. Ktoś po jego stronie. By walczyć. Co za ciekawy pomysł? Nikt wcześniej nie zaoferował mu czegoś takiego i wciąż nie był pewien czy powinien się zgodzić. Ale dał jej swoje słowo i nie był typem faceta, który łamie przysięgi. Mimo to wciąż w nią wątpił. - Skąd mam wiedzieć, że nie wykorzystasz przeciwko mnie tego, czego cię nauczę? Wydała z siebie niegrzeczny dźwięk. - Heloł? Wiesz jak mnie zabić. Myślę, że to ja jestem tą, która ma bardziej przechlapane. Kiwnął głową na znak, że zrozumiał zanim zabrał rękę z jej twarzy. 66
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Dobrze więc. Musimy się stąd zbierać. Wrócić do mnie tak, abyśmy mogli się przygotować. - Ok. W mgnieniu oka byli z powrotem w jego apartamencie w Las Vegas. Rozejrzał się za Artemidą, ale tak samo jak jej Dolophonos, też zniknęła. Kish ciągle stał przy kanapie, jak posąg naturalnej wielkości. Kat uniosła brwi widząc po raz pierwszy zamrożoną postać Kisha. - Przyjaciel czy wróg? - Zależy od dnia i godziny. Sin strzelił palcami i Kish wrócił do normalnego stanu. Kręcąc głową Kat zmarszczyła brwi. - Ponownie mnie unieruchomiłeś? Sin wzruszył ramionami. - Irytowałeś mnie. - Nienawidzę, kiedy tak robisz. – Nagle Kish zdał sobie sprawę, że Kat stoi za nim i patrzy na niego z dziwnym blaskiem w oku. Zmieszanie odbiło się na jego twarzy zanim odwrócił się ponownie do Sina. – Ty i Artemida dogadaliście się? Cholera na jak długo mnie wyłączyłeś? Kat zaczęła się śmiać. - Nie jestem Artemidą. - Popełniłem błąd. – Powiedział Sin, nie chcąc się nad tym rozwodzić. - I przyznajesz się do tego? – Kish podniósł ręce w górę. – Nie strzelaj do mnie swoją mocą szefie. Mam zamiar sprawdzić, co się dzieje w kasynie. Wszystko inne to nie moja sprawa. Nic z tego. Kish chce żyć, więc wychodzi. Papa. – Ledwie otworzył drzwi, rzucił się pędem ku windzie i już go nie było. Kat posłała Sinowi rozbawiony uśmieszek. - Ciekawy pomocnik. On jest twoim Giermkiem? Sin pokręcił głową zanim podniósł z ziemi swój płaszcz i rzucił go na barowy stołek. - Nie jestem Mrocznym Łowcą. Nie gustuję w Giermkach. 67
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Ciekawy dobór słów. Postał jej rozbawione spojrzenie. - Ha, ha. Podeszła do niego i stanęła tak, że znalazł się w pułapce miedzy nią a barem. - Więc dlaczego zadajesz się z Mrocznymi Łowcami? - Pomysł Acherona. Wymyślił, że dodanie mnie do swojej listy płac, będzie jedynym słusznym rozwiązaniem po tym, co zrobiła mi Artemida. - Ale ty nie polujesz na Daimony? - Nie. Acheron od początku wiedział, że Gallu są gdzieś tam. Więc my dwaj stale utrzymywaliśmy je pod kontrolą. Kat skrzywiła się. - Ash ci pomaga? - A dlaczego wydaje ci się to dziwne? - Myślałam, że powiedziałeś, iż nikt spoza twojego panteonu nie może ich zabić. - Tak, cóż, twój ojciec jest nieco inny niż reszta. Jestem pewien, że o tym wiesz. Kat nie mogła się nie zgodzić. W jej ojcu było wiele rzeczy, które można było nazwać przynajmniej dziwnymi. - Więc co sprawia, że myślisz, że ja nie dam rady? - Nie jesteś Chthonianem. Jeśli byś była nie miałabyś słabości. Obydwie brwi Kat wygięły się w łuki. Chthonianie byli zabójcami bogów. Byli jak system kontroli równowagi wprowadzonym przez naturę. Tylko oni mieli moc, by zniszczyć wszystko, co nie zniszczalne. Jedynym problemem było to, że nikt nie wiedział jak zniszczyć ich. Jedyną osobą, która mogła zabić Chthonianina był inny Chthonianin. - Czy to ich sekret? - Nie bardzo. Większość starożytnych bogów wie o tym. To dlatego tak bardzo obawiają się Chthoniańskiej sprawiedliwości.
68
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
To był prawda. To sprawiało, że antyczni bogowie siedzieli cicho i słuchali. Niestety dla Sina, gdy panteon jej matki atakował jego, Chthonianianie2 zwracali się przeciwko sobie i nie było nikogo, kto ochroniłby Sumerów. Kat spojrzała przez wielkie okno, za którym rozpościerał się spektakularny widok na Las Vegas. - A tak przy okazji, dlaczego siedzisz tu, na pustyni? - Zarządzenie logistyczne. Mój ojciec tutaj umieścił Gallu i Dimme, ponieważ wtedy nie było tu ludzi, a on myślał, że pustynia da mu możliwość kontrolowania ich. Niestety nie wiedział o technologii jądrowej w XX wieku. Po testach bomb w Nevadzie ich więzienie naruszono i wydostają się na świat po kilkanaście na raz. Kiedy już się oswobodzą, ja poluję na nie i ich ofiary. Kat wzięła go za rękę tak, aby uważnie mogła przyjrzeć się wszystkim bliznom, które towarzyszyły jego pięknej skórze. Przypomniała sobie, kiedy była młodą kobietą i jej matka wezwała ją do swojej sypialni. - Pomóż mi, Katra. Musimy zabrać mu jego moce, bo on mnie zabije. Kat wzdrygnęła się na samo wspomnienie tego. Sin był wtedy nieprzytomny. A ona była zbyt młoda i naiwna, by nie zgodzić się z poleceniem matki. Ale to ona przyczyniła się do upadku człowieka, który stał teraz przed nią. Zabiłby ją, gdyby kiedykolwiek odkrył prawdę. - Co się stało z twoim ojcem? – Zapytała. Sin pogładził kciukiem jej palce zanim zabrał od niej dłoń. - Konflikty i walki. Jak brzmi to stare przysłowie? Strzeż się greków niosących dary? Apollo i twoja matka przyszli jako przyjaciele i zaczęli szerzyć kłamstwa. Systematycznie urabiali każdego z nas i nastawiali przeciwko sobie, aż wcale nie było między nami zaufania. Nie to, żebym miał z tym dużo wspólnego. Po tym, jak zostałem pozbawiony mocy i porzucony, próbowałem ostrzec innych, ale oni nie sądzili, że może ich spotkać podobny los. Byłem głupi i zasłużyłem na to, co się ze mną stało. Wszyscy byli mądrzejsi ode mnie. Przynajmniej tak mi się wydawało. - A jednak tu jesteś, a ich już nie ma. Skinął głową. - Przetrwanie jest najlepszą zemstą. Przetrwały ja i karaluchy. - A Gallu?
2
Dziękujemy ci o Wielka Pani Kenyon za to słowo ;P
69
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Zaśmiał się na tę uwagę. - Prawdopodobnie też. Wydaje mi się, że będę musiał walczyć z tymi draniami do końca wieczności. Kat uśmiechnęła się na jego poczucie humoru. On naprawdę był inteligentnym, dowcipnym ex-bogiem. Było w nim coś absolutnie fascynującego i kręciło się jej w głowie od tego. Nie często tak łatwo udawało się jej kogoś polubić. I mimo tego wszystkiego, co o nim słyszała, chciała w niego wierzyć. To nie miało żadnego sensu. A jednak wszystko, czego teraz chciała, to wyciągnąć rękę i go dotknąć. Pocałować go ponownie i zobaczyć, co mogłoby się stać, gdyby Apollymi nie oderwałaby go od niej. Instynktownie podeszła o krok bliżej ku niemu. I prawdopodobnie zrobiłaby ten ostatni krok, gdyby nie dziwny dreszcz, który przeszedł w dół jej kręgosłupa. To mrowienie znała aż za dobrze. Daimon. Zrodzony w przeklętej rasie Apollitów, zmuszony do odejścia z tego świata bardzo bolesną śmiercią w wieku dwudziestu siedmiu lat, Daimon mógł przetrwać tylko i wyłącznie dzięki pożywieniu się na ludzkiej duszy. To właśnie dlatego należało je ścigać i zabijać. Gdy tylko dusza została zabrana, w innym ciele od razu zaczynała obumierać. Jedynym sposobem na uratowanie takiej duszy i odesłanie jej na swoje miejsce, było zabicie Daimona zanim dusza umarła doszczętnie. A teraz jeden z Daimonów był gdzieś w pobliżu. Rozbrzmiało pukanie do drzwi. To sprawiło, że jej krew stała się lodowata. Za drzwiami na pewno stał Daimon. Doskonale o tym wiedziała. Próbowała powstrzymać Sina, gdy ten poszedł otworzyć drzwi, ale on jej nie słuchał. Otworzył drzwi na tyle szeroko, by ukazać jej postać wysokiego, blondwłosego Daimona, który stał tam w czarnym garniturze. Materializując nóż w swojej dłoni podbiegła do nich.
70
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 6
Sin złapał Kat zanim mogła dosięgnąć Damiena Gatopoulosa i zanim przekłuła jego serce. - Spokojnie, Kat. Damien odskoczył szybko i sztywno jakby połknął kij od miotły, a oczy mu się rozszerzyły jak pięć złotych. Ale szybko odzyskał opanowanie, gdy zadał sobie sprawę, że Sin nie ma zamiaru puścić Kat, by ta mogła go zabić. - On jest Daimonem. – Warknęła. Damien obdarował ją oburzonym spojrzeniem. - Tak. – Powiedział Sin powoli, gdy zacieśnił swój uścisk wokół niej. – I jest kierownikiem mojego kasyna. Kat odwróciła się w objęciach Sina, tak aby móc spojrzeć na niego. Totalne zdziwienie malowało się na jej bladej twarzy, kiedy patrzyła na niego oczami jak spodki. Nawet, jeśli jej uchwyt zelżał na nożu, nadal trzymała w gotowości swój nadgarstek, chcąc go użyć przeciw Daimonowi. - Słucham? – Spytała. - On jest kierownikiem mojego kasyna. Jej gniew powrócił, gdy zaczęła ponownie walczyć z uściskiem Sina. Mimo, że nie powinno, tarcie jej ciała o jego zaczęło go rozpalać. Trudno było się skupić na czymś innym niż jej bardzo całuśnych usteczkach i jej rozpalonych gniewem policzkach. - Zatrudniasz Daimona w swoim kasynie? Sin ugiął i rozsunął kolana, by ograniczyć kontakt jej miękkiego ciała z jego kroczem i zaczął naśmiewać się z jej wściekłości. - Kilku z nich rzeczywiście. - Nie martw się tym. – Powiedział Damien wygładzając sobie garnitur i prostując klapy. – Pożywiam się tylko na ludziach, którzy na to zasługują. To naprawdę nie mogło pomóc.
71
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat wykręciła twarz z niesmakiem, gdy przeniosła spojrzenie z Damiena z powrotem na Sina. - I pomyśleć, że rzeczywiście zaczynałam cię lubić. Nie mogę uwierzyć, że pozwalasz Daimonom pracować u siebie. Naprawdę nie spodziewał się, że ona to zrozumie, ale nie miał żadnych problemów z Damienem, czy z jakimkolwiek innym podwładnym, który dla niego pracował. Byli to mężczyźni i kobiety, których życie zostało zrujnowane z powodu gniewu greckiego boga. Przez niego byli zmuszeni do uprowadzania dusz. Apollo przeklął rasę Apollitów, ponieważ ktoś zabił jego kochankę i dziecko. Chociaż było to tragiczne, nie powinno doprowadzić do tego, by Apollo przeklął każdego, kto urodził się w ich rasie, by umarł bolesną śmiercią w wieku dwudziestu siedmiu lat. Bóg również przepędził ich ze światła słonecznego i zmusił, by żyli pijąc nawzajem od siebie krew. To było trudne i nie wypadało bogowi, który powinien mieć więcej współczucia dla rasy, którą stworzył, a później odwrócił się do nich plecami. Poza tym to, co mówił Damien było prawdą. Ani on, ani żaden inny członek przeklętej rasy, który tutaj pracował nie żerowali na duszach porządnych obywateli. Pochłaniali tylko dusze ludzi, którzy zasługiwali na śmierć. I wiedzieli, że było wiele śmiertelników na tym świecie, którzy potrzebowali być zgładzeni i tym samym Daimony takie jak Damien rozwiązywały wiele problemów za jednym zamachem. Przynajmniej w tym względzie los szedł im na rękę. Sin uśmiechnął się do Kat. - Tia, ale on jest niesamowicie szczery. Odkąd zajął to stanowisko nikt mnie więcej nie chciał oszukać. Jeśli ktoś to robił, on go po prostu zjadał. Kat skrzywiła się na jego słowa. - Och, oboje jesteście obrzydliwi. Damien wydał z siebie odgłos głębokiego zgorszenia. - Wiesz co, naprawdę mogę być zły z powodu tego, że oceniasz mnie tylko na podstawie jednego niefortunnego faktu. Szczerze – ja nie jestem jednym ze złych chłopców. Nie przemawiało to do niej. - Jesz ludzkie dusze. Jak możesz nie być zły? - Zaufaj mi. To nie są osoby, które chciałabyś, żeby odrodziły się ponownie. Facet, którego wczoraj pożarłem był damskim bokserem i krzywdził rodzinę. Dobra, silna dusza... zgniłego człowieka.
72
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Sin musiał uważać, żeby nie roześmiać się, podczas tego, gdy Kat ewidentnie nie było do śmiechu. Ale on wiedział, że Damien miał rację. Damien odbierał życie tylko tym, którzy zasługiwali na śmierć. I tak długo jak to robił, Sin nie miał z nim żadnego problemu. Kat pokręciła głową. - A jeśli wchłoniesz zbyt wiele tych złych dusz, one zaczną szerzyć w tobie zło, dopóki nie staniesz się taki, jak one. Każdy o tym wie. Damien ją wyśmiał. - Tylko głupek sobie na to pozwoli. Mam ponad dwieście lat i jak do tej pory jeszcze się nie zmieniłem. Wystarczy nauczyć się wyciszać szum ich bzdur, by nie rozchodził się echem w twojej głowie. Robi się naprawę głośno i nieprzyjemnie, gdy zbliża się ich ostateczna śmierć. Ale wtedy zazwyczaj spożywam jakąś nową duszę, która przeważnie wykańcza tę starą i w ten sposób nie ma realnego zagrożenia, że się zmienię. Kat nadal próbowała wyrwać się z objęć Sina. - Czuję przy tobie przynajmniej niesmak. Damian zbliżył się o krok. - Jakbyś sama nie miała żadnych obrzydliwych nawyków. - Ja przynajmniej nie jem ludzi. - Technicznie, ja też nie. Połykam tylko ich dusze. Powinnaś kiedyś spróbować... są zarąbiście smaczne. Krzyknęła zanim ponownie rzuciła się na niego. Sin ciaśniej owinął ramiona wokół niej i podniósł ją z podłogi, co było naprawdę głupim posunięciem, ponieważ wymyśliła, że może go kopać po nogach. - Dlaczego nie wrócisz na dół, Damien? Zadzwonię po ciebie, gdy będę miał minutkę. - Jasne szefie. Sin zanim puścił Kat poczekał aż drzwi za Daimonem się zamkną. Odwróciła się od niego ciężko dysząc, a jej zielone oczy płonęły w furii. - Nigdy więcej nie powstrzymuj mnie przed teleportacją, słyszysz? - Dlaczego nie? Ty mi zrobiłaś dokładnie to samo. Kat uspokoiła się nieco, gdy zadała sobie sprawę, że miał rację. Zrobiła mu to. Zabawne, że nie wyglądało to, jak wdzieranie się w cudzą przestrzeń, dopóki nie przytrafiło 73
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
się jej. Nic dziwnego, że był taki zły, gdy musiał zostać w Kalosis. Ale to nie zmieniało faktu, że mylił się w temacie Daimona. - Jak możesz tolerować to, co ten człowiek musi zrobić, by pozostać przy życiu? - Ja? To nie ja jestem tym, którego wujek oszalał i przeklął całą niewinną rasę. Gdyby nie Apollo i jego niewłaściwe postępowanie nigdy nie usłyszelibyśmy o żadnym Daimonie. - Oni zabili jego syna i jego ukochaną. – Powiedziała jakby uzasadniając nieuzasadnione postępowanie boga. - To trzej żołnierze zabili jego syna i kochankę. – Przypomniał jej. – Reszta z nich była całkowicie niewinna. A jak wiele dzieci Apollitów zabił Apollo w dniu, w którym się wściekł? Obchodziło go to w ogóle? Och, poczekaj, byłbym zapomniał. Ile z Apollitów było jego potomkami z krwi i kości, tak, że swoje własne dzieci i wnuki skazał na śmierć? Czy zmartwił się, chociaż, że skazał ich za coś, o czym zupełnie nie mieli pojęcia? W gniewie zabił więcej osób ze swojej własnej rodziny niż ci trzej żołnierze, którzy zabili jego kochankę i ich dziecko. O wiele więcej. Kat skuliła się. Ponownie Sin miał rację. Stryker, który służył Apollymi był rodzonym synem Apolla. Pierwotnie Stryker miał dziesięcioro dzieci, które zostały skazane na śmierć razem z nim. Wszystkie z nich zostały Daimonami i zostały zabite. Wszystkie. - Powiedz mi coś, Kat. – Powiedział niskim, napiętym głosem. – Gdybyś miała umrzeć w swoje dwudzieste siódme urodziny i ktoś pokazałby ci jak przeżyć kolejny dzień, czy rzeczywiście wybrałabyś życie zupełnie obcej ci osoby i postawiła ponad swoim własnym? - Oczywiście, że tak. - Więc jesteś dużo lepszym człowiekiem niż ja. A może po prostu nigdy nie musiałaś walczyć o przetrwanie, więc nie możesz zrozumieć, co to znaczy spojrzeć śmierci w twarz i pozwolić, by ona spojrzała w twoją. Ciepło w jego głosie spowodowało, że przebiegł ją dreszcz. Nadal jednak nie była przekonana. - Jesteś nieśmiertelny. Co ty możesz wiedzieć o śmierci? Zimny spokój opanował jego twarz, kiedy ból zaświecił w jego złocistych oczach. - Nieśmiertelni też mogą umrzeć i czasami to robią. Niektórzy z nas nawet więcej niż raz. Było w tym stwierdzeniu coś takiego... że powinna zainteresować się pociągnięciem tematu.
74
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- A czy kiedykolwiek odebrałeś życie niewinnemu, by przeżyć jeszcze jeden dzień? Jego oczy stały się surowe i zimne. - Zrobiłem wiele rzeczy w swoim życiu, o których nie chcesz wiedzieć. Nie jestem z nich dumny, ale dzięki temu tu jestem i mam zamiar zostać tu jeszcze przez długi czas. Więc nie waż się osądzać innych ludzi, nie wiedząc, jak zachowałabyś się, będąc na ich miejscu. Kat wyciągnęła rękę, aby go dotknąć, choć wiedziała, że nie powinna. W tej chwili, gdy to zrobiła poczuła jego gniew i smutek. I nawet więcej, mogła zobaczyć go przy jego córce, jak krzyczał jej imię, gdy zabiły ją demony. Jej ciemne włosy przykleiły się do jego spoconej skóry. Jej krew spływała po jego wykrzywionej przez wściekłość twarzy i jego ciało było pokryte grubymi strumieniami purpury. Widziała go jak klęczy nad ciałem Isztar i czuła piekący ból, jakiego wtedy zaznał. Następnie Kat poczuła ostry, wyraźny ból, jakby coś przebiło jej serce. Spojrzała w dół dławiąc się czymś, co wydawało się być jej własną krwią i spodziewając się zobaczyć ranę. Ale to nie swoje ciało zobaczyła. To było ciało Sina. I tkwił w nim miecz, który powodował, że czuła piekielny ból. Każde uderzenie serca wysyłało w dół jej ciała coraz większa agonię aż chciała przez to wrzeszczeć. To nie było jedyne przykre wspomnienie, które trzymał gdzieś głęboko pogrzebane. Znalazła się w długim otwartym holu, który był jasny i przestronny i miał w oknach białe, zwiewne zasłony falujące na wietrze. Promienie słońca przelewały się poprzez nie, gdy Sin szedł w kierunku tylnej części swojej świątyni w Ur. W jego sercu było uczucie szczęścia, dopóki nie dotarły do niego odgłosy uprawiania seksu. Radość zmieniła się w gniew, kiedy wszedł do sypialni. Zbliżył się do łoża i rozsunął ciężkie, czerwone zasłony. To, co zobaczyła spowodowało, że zadrżała. Dyszała, kiedy cofnęła się w szoku. Nie mogła oddychać. Nie mogła nic usłyszeć czy zobaczyć z wyjątkiem agonii, która zagościła w jej sercu. To bolało... bolało... w kółko te same obrazy pojawiały się w jej umyśle. Wspomnienia Sina. Widział swoją żonę w objęciach innego mężczyzny. Widział swojego syna Utu i swoją córkę Isztar, którzy polegli w walce z demonami, które stworzył ojciec Sina. Jego agonia była nie do zniesienia. Jak Sin mógł z tym żyć? Jak? Oni śmiali się z niego i wstydzili się go. A potem zmarli i zostawili go zupełnie samego...
75
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat chciała spokoju, ale nigdzie nie mogła zaznać ukojenia. Wszystko, co widziała to gorzkie obrazy, które pożerały jej umysł. Były to sceny winy i zdrady. - Pomóż mi. – Szepnęła, kiedy złamało jej się serce. Sin stał obok Kat i obserwował jak drżała. Sadystyczna jego cześć cieszyła się widokiem. Zasłużyła sobie na to, mogła nie ingerować w jego emocje i wspomnienia. Ale nie był aż takim draniem i ta pozorna radość trwała jedynie nanosekundy zanim porwał ją w ramiona i przytulił. Łkała na jego piersi. - Ciii. – Szepnął, gdy zanosiła się od płaczu. – Pozwól im odejść. To nie są twoje uczucia. Zamakając oczy tulił ją do siebie i sięgnął do swoich mocy, by złagodzić jej ból, który od niego przejęła. Kat nadal drżała, kiedy niekontrolowane obrazy zmalały. Poczuła opiekuńcze ramiona Sina, które ją otaczały, kiedy walczyła z emocjami, które kłuły jej serce, jak żądło. Było w nim tak wiele bólu. Tyle zdrady. Jak on mógł to znosić? Ale wtedy zdała sobie sprawę, że wiedziała. To właśnie te emocje napędzały jego walkę z Gallu. To właśnie to kierowało cały ten ból i gniew, by go wzmocnić. To również wyjaśniało, dlaczego wolał izolować się od wszystkich wokół. Nawet od Kisha i Damiena. I w końcu zrozumiała, co jej wcześniej powiedział. - Jest więcej niż jeden rodzaj śmierci. – Wyszeptała. - Tak. – Jego głos był niski i to pojedyncze słowo niosło za sobą więcej emocji niż długie wiersze poetów. - Tchórze nie są jedynymi, którzy umierają tysiące razy. Czasami z bohaterami też się tak dzieje. To była prawda. Widziała to na własne oczy i czuła jego emocje. Kat odchyliła się do tyłu tak, aby móc dotknąć jego twarzy. W tym słabym świetle był bardzo przystojny. Rysy jego twarzy były perfekcyjne. Ale nadal w swoim umyśle mogła zobaczyć krew na jego skórze, ból i gniew na jego twarzy... I chciała go uspokoić bardziej niż kiedykolwiek. Sin zaczął oddychać głębiej, kiedy zobaczył współczucie i sympatię w oczach Kat. Minęło już dużo czasu odkąd ktoś popatrzył w ten sposób na niego. Nienawiść, złość, obrzydzenie – to było to, co znał. Ale jej spojrzenie... wystarczyło, aby go osłabić.
76
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Dotknęło tej części, o której nawet nie wiedział, że istnieje. I to spowodowało, że złagodniał. Nigdy nie obnażył się tak przed nikim. Widziała jego przeszłość i nie potępiała go za to. To było zarazem odświeżające jak i przerażające. Przebiegła palcami przez jego wargi, co wywołało rozpalenie się iskry w głębi jego ciała. Minęło tak wiele czasu odkąd kobieta... Nie, on nigdy nie czuł się tak, jak z tą kobietą. Nawet jego żona nie pociągała go w takim stopniu jak Kat. Było w niej coś bardzo interesującego i to było dziwnie przyjemne. Jej humor, odwaga... wszystko. I tak bardzo chciał jej zasmakować, że jedyne, o czym mógł myśleć, to, aby rozebrać ją do naga i kochać się z nią aż do końca świata. Albo przynajmniej do czasu, w którym Dimme wszystkich zjedzą. Kat patrzyła jak twarz Sina zmienia się pod wpływem emocji. Pragnienie w jego złotych oczach było śmiałe i nawet bez używania swoich mocy dokładnie wiedziała co czuł. Wstrzymała oddech w oczekiwaniu na jego pocałunek. Uchwyt jego silnych ramion wzmocnił się na chwilkę przed tym jak zawładnął jej ustami. Położyła mu dłoń na policzku, tak aby mogła czuć mięśnie jego szczęki, kiedy jego język tańczył z jej. Smakował winem i mężczyzną. Komfortem i ciepłem. Nie wiedziała dlaczego, ale zaznawała przy nim dziwnego uczucia spokoju. Pragnienie przytłoczyło ją. Sin warknął z rozkoszy, gdy jego język dotykał jej. Część niego oczekiwała, że Apollymi ponownie ich od siebie oderwie, ale gdy przez chwilę nic się nie stało mógł w spokoju rozkoszować się dotykiem Kat. Nie było nikogo, kto śmiałby im przeszkodzić. Nikt nie mógł stanąć między nimi. To sprawiało, że czuł się dużo bardziej szczęśliwszy niż powinien. Bogowie, ona była taka słodka. Taka miękka. Jej ciepły zapach skóry wręcz odurzał go. Upajał go. Już zdążył zapomnieć jak to jest trzymać w ramionach kobietę, która doskonale wiedziała, czym i kim był. I która widziała tę jego część, której nikt inny nie widział. To była część, o której nawet on niewiele wiedział. Złapał jej twarz w swoje dłonie, a jego zmysły wirowały. Wszystko, czego chciał to poczuć jej nagie ciało na swoim. Aby jej długie, zgrabne palce głaskały go po nagich plecach. Aby jej długie nogi owinęły się wokół jego bioder, kiedy zagłębiałby się w jej ciało. Ale zamiast tego Kat odsunęła się od niego. Jej mokre rzęsy błyszczały, gdy spojrzała spod nich. - Przykro mi z powodu tego, przez co cierpiałeś.
77
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Niepotrzebnie. Przecież to nie ty to spowodowałaś. Kat przełknęła na jego wyprany z emocji głos. Nie, nie zrobiła tego, ale niech ją wszyscy diabli, bo to jej rodzina zgotowała mu jego los. To swojego dziadka Archona, Kat ujrzała w łóżku z żoną Sina. Kat zaczęła się zastanawiać czy Apollymi wiedziała, że jej mąż był niewierny. Jeśli wiedziała o tym, to wyjaśniałoby dlaczego tak bardzo nienawidziła Sumerów. Polityka bogów zawsze była bardzo skomplikowana. I zazwyczaj bolesna, ale nigdy aż tak bardzo, jak w tym przypadku. Pochyliła głowę i wzięła jego rękę w swoją dłoń, po czym wpatrywała się w jego bitewne blizny. Jego skóra była dużo ciemniejsza w porównaniu do jej. I było w nim tak wiele siły. Ale to jego samotność, przez którą cierpiał bolała ją najbardziej. - Siła wynikająca z przeciwności losu. – To właśnie Chthonianin Savitar powiedział jej, kiedy spytała go, dlaczego niektórzy musieli tak niewiarygodnie cierpieć. – Najsilniejsza stal jest kuta w ogniu piekielnym. Przyjmuje wiele uderzeń zanim na powrót trafi do ognia. Ogień daje jej moc i elastyczność, a uderzenia dają jej siłę. Te dwie rzeczy sprawiają, że metal staje się giętki i jest w stanie wytrzymać każdą bitwę, do której zostanie powołany. Gdy była dzieckiem to stwierdzenie wydawało jej się bardzo okrutne. Czasami nadal wydawało się być okrutne. Ale Sin wytrzymywał to wszystko. Podniosła jego dłoń i pocałowała największą bliznę po oparzeniu na jego nadgarstku. Sin zadrżał na czułość gestu Kat. Szczerze mówiąc nie wiedział jak sobie z tym poradzić. Obelgi i ataki mógł znosić. Ale łagodność... To go przerażało. - Myślałem, że mnie nienawidzisz. Zaśmiała się krótko. - Bo tak jest. – Spojrzała na niego. – Wiesz, że nie powinieneś pozwalać, by Daimony dla ciebie pracowały? - Moja garstka Daimonów nie pochłonęła tyle samo niewinnych istnień, co twoja babka i twój wujek, a chciałem zauważyć, że nadal ich kochasz. Miał rację.
78
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Tylko przez większość dni. – Kat odchrząknęła i odsunęła się od niego. – Musisz zacząć mnie trenować do walki z Gallu. - Jak tylko wypowiedziała te słowa, mogła zobaczyć obraz jego córki w swoim umyśle. Isztar została rozerwana przez demony. Dosłownie rozszarpana na kawałki. I przez wyraz jego twarzy, Kat mogła powiedzieć, że on pomyślał o tym samym. – Nie martw się. – Zapewniła go. – Jestem w stanie poradzić sobie z nimi. Jestem zrodzona z dwójki bogów. On zaszydził z jej brawury. - Isztar też była. Tia, ale Isztar nie była jak Kat i nie miała jej kodu genetycznego. - Mój ojciec jest Zwiastunem Śmierci i Zniszczenia. Moja babcia to Wielka Niszczycielka. Moja matka jest boginią łowów. Myślę, że sobie poradzę. - Tak. – Westchnął. – Masz w żyłach historię absolutnego terroru, okrucieństwa i zagłady. Mrugnęła do niego jednym okiem. - Pamiętaj o tym, gdybyś kiedykolwiek zamierzał stanąć mi na drodze do czekolady. - Postaram się. – Ale jego ton był jakoś mało przekonujący. Nie uważał ją za wojownika, ale miała nadzieję, że szybko zmieni swoje zdanie. Miała zamiar dokładnie pokazać mu, do czego jest zdolna. - Więc, jak dużo Daimonów trzymasz w swoim kasynie? – Spytała. Wzruszył ramionami. - Nie jestem pewien. Mam za dużo na głowie, by się tym przejmować. Damien trzyma je w ryzach. Jeśli jedzą nie tych turystów co trzeba, zabija je. - A ty nie masz z tym żadnego problemu? - Ufam Damienowi bardziej niż komukolwiek. To w ogóle nie miało dla niej sensu. A potem przypomniała obie, że jej babcia kontrolowała całą armię Daimonów i nie mówiła nic na temat dusz i żyć, jakie zabierali. Oczywiście ich przywódca Stryker knuł teraz przeciw Apollymi, ale to była całkiem inna sprawa. Zajęło jej całą minutę, by zdać sobie sprawę, dlaczego jego tolerancja wobec Daimonów tak jej przeszkadzała. To dlatego, że byli w tej samej rzeczywistości co ludzie. Stryker i jego armia musiała przedostawać się tutaj, by się pożywić i ona nigdy nie była tego 79
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
świadkiem. Jakoś wydawało się jej to właściwsze niż przystań Daimonów w samym centrum ludzkości. - Myślałam, że nie ufasz nikomu. – Powiedziała. - Nigdy nie powiedziałem, że ufam Damienowi na tyle, by powierzyć mu ochranianie moich pleców czy życia. On czuwa tylko nad moimi pieniędzmi. - To w takim razie nie zaufasz mi, bym strzegła twoich pleców? - Niezupełnie. Będziesz stała po mojej stronie, a ja będę cię obserwował. Nie myśl, że zapomnę, że masz twarz i głos kobiety, którą chcę zabić bardziej niż kogokolwiek innego. To naprawdę było zbyt wiele nadziei, żeby mogła się po nim spodziewać czegoś innego. Ale gdyby to jej ktoś odebrał boskość, również byłaby troszeczkę wkurzona. - Zrozumiałam. Więc jaki jest plan poza unikaniem Deimosa i mojej matki? - Musimy odszukać Hayar Bedr. Kat zmarszczyła brwi na nieznane słowo. - A to jest? - Zapomniany Księżyc. - A to zwierze, roślina czy minerał? - Zwierze. Zdecydowanie zwierze. Och, dlaczego to była taka niespodzianka? Przecież to było coś zupełnie normalnego nazywać zwierze zapomnianym księżycem. Tia... - Naprawdę? Jaki gatunek zwierzęcia może być nazywany Zapomniany Księżyc? - Mój brat bliźniak. Kat była zdziwiona tym objawieniem. To było coś, czego nie widziała, gdy była w jego wspomnieniach. - Jest was dwóch? Jego twarz pociemniała. - W pewnym sensie. Pierwotnie urodziliśmy się jako trojaczki z ludzkiej matki. Była wieśniaczką, którą wybrał sobie ojciec, poślubił i zapłodnił. Byliśmy dziećmi, gdy objawiła się przepowiednia, która zapowiedziała, że zniszczymy nasz panteon. W gniewie mój ojciec zabił najstarszego z trójki, a potem przyszedł po mnie i Zakara. Mimo iż byliśmy zaledwie 80
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
dziesięciolatkami ja już byłem silniejszy, więc ukryłem Zakara w rzeczywistości snów, a sam stawiłem ojcu czoła w walce o życie. Powiedziałem mu, że już rozprawiłem się z bratem i wchłonąłem jego moce. - Ale tak nie zrobiłeś. - Nie, ale pomysł, że mogłem zabić własnego brata tak przeraził ojca, że stwierdził, iż w przepowiedni była mowa o tym, że to trojaczki zniszczą panteon, sam jeden nie mogłem się do tego przyczynić. Więc zająłem swoje miejsce w panteonie, a Zakar pozostał w ukryciu. Różni go widywali, ale zawsze mogłem powiedzieć, że to byłem ja podszywający się pod niego. - I ojciec ci wierzył? Sin obdarował ją uśmiechem. - Nie wkurza się z boga płodności, jeśli nie chce się mieć kłopotów z potencją. Prawda. Większość bogów płodności była w stanie zrujnować nie jedną męską noc. I męskie ego na zawsze. - A gdzie jest teraz twój brat? – Spytała. Sin westchnął, odszedł od niej wprost do baru, gdzie nalał sobie whisky do szklanki. - Nie mam pojęcia. Ostatnim razem widziałem go, gdy Artemida zabrała mi moje moce i zostawiła mnie bym umarł na pustyni. Zakar pomógł mi uwolnić się z sieci, ale nie został przy mnie na dłużej. Powiedział mi, że jest coś, czym musi się zająć i zniknął. - I nie masz pojęcia gdzie się podział? Sin wypił drinka jednym haustem i nalał sobie kolejnego. - Żadnego. Próbowałem go wezwać. I nic. Nawet pocztówki czy jednego słowa od tysiąca lat. Jakaś część mnie zastanawia się czy przypadkiem nie umarł. - A jeśli tak jest, to co możemy teraz zrobić? - Zasadniczo mamy przejebane. – Podniósł do ust następnego drinka. – To jego krwią ostatnim razem udało nam się związać Gallu. Co oznacza, że musimy mieć jego krew, by związać je ponownie. - Jeśli jesteście bliźniakami to dlaczego po prostu nie możemy użyć twojej krwi, by je ponownie związać? Sin podał jej drinka, ale odmówiła kręcąc głową. Sin sam wypił szklankę przygotowaną dla niej zanim odpowiedział. 81
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Nie jestem chodzącym w snach. Zakar jest. Kiedyś we śnie walczył z demonem Asagiem, genetycznym ojcem, który posłużył jako materiał do stworzenia Gallu. Podczas tej walki Zakar wchłoną część mocy demona. To dlatego on mógł sam z nimi walczyć, a ja nie mogłem. On znał ich słabości. To dzięki Zakarowi byłem w stanie kontrolować demony i walczyć z nimi. - Więc jak to się stało, że Isztar zginęła z ich rąk? Tym razem nie zawracał sobie głowy szklankami. Pociągnął spory łyk prosto z butelki zanim odpowiedział. - Kiedy straciłem moją moc, a Zakar zniknął, ona została sama, by z nimi walczyć. Pewnej nocy usłyszałem jej płacz i wołanie o pomoc i poszedłem, chociaż wiedziałem, że nie mam mocy, by ich pokonać. – Przełknął, kiedy ból wypełnił mu oczy. – Dotarłem, kiedy było już za późno. Nie masz pojęcia, jakie to uczucie, trzymać własne dziecko w ramionach i patrzeć jak umiera. Jednocześnie zdając sobie sprawę, że jeśli miałoby się swoje moce, można by ją uratować. – Spojrzenie Sina zaczęło spalać Kat. – Mógłbym wybaczyć Artemidzie to, co mi zrobiła. Ale ze śmiercią mojej córki nigdy się nie pogodzę. Jeśli kiedykolwiek dostanę szansę, by zabić sukę, uwierz mi, że to zrobię. I będę miał w dupie wszystkie konsekwencje. Przeszedł ją dreszcz na jego „serdeczne” słowa. Nie żeby go winiła za jego uczucia. Widziała, jaki ból przeżywał po śmierci Isztar oraz mogła poczuć jego przerażenie i wściekłość. Żaden ojciec nie zasłużył na takie wspomnienie. Przełknęła gulę rosnącą w jej gardle zanim podeszła do niego. - Sin… - Nie dotykaj mnie. Nie potrzebuję ukojenia, szczególnie nie od córki kobiety, która mi to wszystko zrobiła. Kat skinęła głową. Rozumiała to i tym samym cierpiała z jego powodu. - Co stało się z mocami Isztar kiedy zmarła? Pociągnął z butelki ostatni łyk. - Zanim zmarła przeniosła ich wystarczająco dużo na mnie, by powstrzymać świat przed rozpadem – między innymi też dlatego teraz mogę walczyć z Gallu i jestem w stanie je pokonać. Po jej śmierci reszta mocy mogła spokojnie się uwolnić, co poskutkowało jedną piekielną erupcją wulkanu. Po czym Afrodyta weszła do panteonu jako bogini piękna i miłości, kiedy Isztar już nie żyła i niedługo po tym, kiedy mój panteon został tylko historią. Dosłownie rzecz ujmując.
82
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat przełknęła, gdy przypomniała sobie rozmowę greckich bogów na temat tego. Afrodyta użyła zazdrości jako broni, by nasłać Sumerów jednych na drugich aż w końcu nikomu już nie ufali. Ciotka Kat była podstępnym manipulatorem. W sumie Kat dziwiła się, jak ludzie, którzy znali się tyle lat, mogli słuchać kłamstw kogoś, kto był dla nich obcy. Jak byli gotowi oddać się we władanie negatywnym emocjom, do tego stopnia, żeby iść po trupach, byle tylko zobaczyć upadek wroga. Aż w końcu wszyscy zapłacili za to wysoką cenę. Ale to było w przeszłości i teraźniejszość nie miała z tym nic wspólnego. Wszystko, czego teraz potrzebowali to ktoś… Przerwała swoje rozważania, gdy przypomniała sobie coś, co powiedział Sin. - Mam pytanie. Dlaczego nie możesz zrobić tego samego, co zrobił Zakar? Jeśli jesteście bliźniakami, ty również mógłbyś walczyć z Asagiem we śnie, a następnie dostać te same demoniczne moce. Otarł usta wierzchem dłoni. - Może gdybym miał własne moce, a nie tylko połowę mocy Isztar byłoby wiele rzeczy, które mógłbym zrobić… mógłbym wtedy zbić twoją matkę. Na przykład. Postanowiła olać ten przytyk. Kiedy próbowała ignorować jego uwagę wpadła jej do głowy kolejna myśl. - A co z Oneroi? – Byli bogami snów w greckim panteonie. – Czy moglibyśmy poprosić jednego z nich, by znalazł Asaga i walczył z nim? - Moglibyśmy spróbować. Oczywiście nie mamy pojęcia, jak jad Asaga podziała na boga z innego panteonu. To może być bardzo interesujące. Może to zadziałać w ten sposób, że Oneroi stałby się nowym rodzajem demona, którego musielibyśmy szybko nauczyć się zabijać. Kogo powinniśmy wybrać na królika doświadczalnego? Kat wykrzywiła twarz na sarkazm zawarty w jego słowach. Chociaż w sumie miał rację. Nie było wiadomo nic o negatywnych skutkach ubocznych, jakie mogły wpłynąć na jednego z jej kuzynów. - Wygląda na to, że Zakar jest naszym najlepszym wyjściem. - Dopóki nie namówisz swojej sukowatej matki do oddania moich mocy, to tak. Zmarszczyła brwi, kiedy popatrzyła na niego. - Wiesz to może być nieco uciążliwe, ponieważ nie mogę jej nawet namówić na to, by oszczędziła ci życie. Jakoś nie zjednałeś jej sobie.
83
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Och przepraszam za mój zupełny brak manier. Czy powinienem mówić do niej „najdroższa mamusiu” i zaprosić ją na herbatkę? Obiecuję, że zademonstruję swoje najlepsze maniery, gdy będę odbierał jej życie. - Wyluzujcie. – Powiedział Kish ze śmiechem, gdy wszedł do pokoju drzwiami po ich prawej. – Co jest grane? Bitwa na sarkazm i docinki? Pan Cynik i Pani Wkurzona? Czy mam sobie przynieść popcorn? Chyba zapomnę o „Tańcu z gwiazdami”, to jest o wiele bardziej zabawne. Sin obdarował swojego sługę morderczym spojrzeniem. - Czy jest jakiś konkretny powód, dla którego twoja irytująca osoba przylazła tutaj, Kish? - Nagłe pragnienie śmierci. Poczułem głęboką potrzebę przyjścia tutaj, byś mógł mnie ponownie unieruchomić. Podoba mi się bycie posągiem… przynajmniej tak długo, jak nie postawisz mnie w parku, by gołębie mogły srać na moją głowę. Kat musiała stłumić uśmiech. Och, zaczynało wyglądać na to, że po okaleczeniu, Kish skończy jako kebab. - Ok. – Powiedział Kish przeciągając litery. – A więc powodem mojej wizyty tutaj jest facet, który znajduje się na dole, a który koniecznie chce z tobą porozmawiać. Mówi, że to pilne. - Jestem nieco zajęty. - Powiedziałem mu to. - Więc dlaczego mnie niepokoisz? Kish wyciągnął przed siebie dłoń zaciśniętą w pięść. - Chciał, żebym ci to przekazał. Sin musiał zmagać się z chęcią, by nie przewrócić oczami na swojego sługę. - Nie przyjmuję łapówek. Ale kiedy Kish upuścił mały medalion na wyciągniętą dłoń Sina, jego dotychczasowy nastrój szybko odparował. To była starożytna babilońska moneta. - Czy ten ktoś powiedział się jak się nazywa? - Kessar. Kat zmarszczyła brwi, gdy padło imię, którego nigdy wcześniej nie słyszała.
84
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Kessar? – Powtórzyła. Sin nie mógł powiedzieć ani słowa, kiedy zimny gniew i strach skurczyły mu żołądek. - On jest dla Gallu tym, kim Stryker dla Daimonów. – Powiedział tylko tyle. A potem znów bez słowa zerwał ze ściany buzdygan i ruszył w stronę windy, aby ta zabrała go na dół, do kasyna.
85
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 7
Kat wymieniła z Kishem skrzywione spojrzenie zanim udała się za Sinem do hallu, gdzie była winda. Sin popatrzył na nich wzburzony, kiedy przechodził obok, by dostać się do ozdobionej kasetonami windy. - Co? – Zapytała zirytowana Kat, patrząc na niego. Jego odpowiedź była tylko niskim warknięciem. - Rozumiem, że znasz tego faceta, szefie. – Zapytał Kish. Sin nadal nic nie powiedział. Kat nie musiała używać swej mocy, aby wyczuć dziką wściekłość, która gościła wewnątrz niego i zimnego zabójcę, którym mógł się stać na samo wspomnienie imienia Kessara. Nie wiedziała, co w przeszłości stało się między nimi, ale było oczywiste, że nic szczęśliwego. Najwyraźniej Kessar w ocenie Sina zajmował to samo miejsce, co jej matka. Sin stojąc obok niej był sztywny jak kij od szczotki i trzymał w ręce buzdygan z białoczerwoną rączką. Rysy jego twarzy były teraz ostrzejsze niż zwykle. Jego oczy były kruche. Nie wiedziała jak udawało mu się wyglądać tak atrakcyjnie, ale było coś w nim i w jego gniewie, że jej hormony szalały. Nagle słowa piosenki „Get Stoned”3 zespołu Hinder zaczęły przechodzić przez jej umysł. Było to całkowicie niewłaściwe, szczególnie w tej chwili i w tym czasie. Mimo to nie mogła przestać się zastanawiać, czy gniew sprawiał, że seks był lepszy. A potem zaczęła się zastanawiać jaki mógłby być seks nawet w spokoju. Oni naprawdę muszą mnie częściej wypuszczać. Sin spojrzał na nią tak, jakby mógł odczytać jej myśli. Och, to dobrze. Coś, czego właśnie potrzebowała – on w jej głowie, słyszący myśli, że była zafascynowana jego wściekłym wyglądem. Zajebiście. Po prostu zajebiście. Równie dobrze mogłaby piszczeć jak trzynastolatka, kiedy tak na niego patrzyła i powiedzieć mu, że wyglądał jak ciacho, kiedy był wkurzony. Na jej szczęście ciągle taki był.
3
Generalnie chodzi o to, że często powtarzane w niej są słowa „Chodźmy do domu się naćpać, może w końcu znajdziemy miłość zamiast cierpienia, chodźmy do domu się naćpać, bo seks z tobą jest o wiele lepszy, kiedy jesteś na mnie zły”.
86
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Skierowała wzrok na drzwi, żeby żadnym gestem, czy słowem nie zdradzić kierunku, w którym podążały jej myśli. Jak żenujące mogłoby to być? Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że ten mężczyzna nienawidził jej matkę. To było coś, czego w ogóle nie potrzebowała. To był na pewno jeden z takich przypadków. Więc starała się go ignorować. Coś, co byłoby o wiele łatwiejsze, gdyby jego obraz nie odbijał się w stalowych drzwiach windy. Cholera, ten mężczyzna był przystojny, zwłaszcza, gdy był wkurzony. Był całkowicie męski i był drapieżnikiem. To było bardzo niebezpieczne połączenie cech dla jej zdrowia psychicznego. Gdy tylko drzwi windy otworzyły się, Sin wyszedł i przeszedł przed nimi – było to coś niesamowitego, biorąc pod uwagę jak nienawidził mieć ludzi za plecami. Zgaduję, że ufa Kishowi, że ten go ostrzeże, gdy ruszę do ataku. Co za przyjemna myśl… W kasynie było ciemno, światła świeciły tylko nad stołami i w maszynach. Dźwięk dzwonków i elektroniczne tony walczyły ze sobą o władzę, kiedy zwycięzcy śmiali się, a inni krzyczeli i w tle grała muzyka. Kasyno wyglądało, jakby panowała w nim totalna anarchia, a w tym samym czasie zapraszało do zabawy. Nie wiedziała o co chodziło w takim miejscu jak to, ale było to hipnotyzujące. Nieświadomy tego, co działo się w jej głowie, Sin przeszedł przez salę mając na celu dotarcie do stołu, gdzie grano w karty, jakby instynktownie wiedząc gdzie mógł znaleźć swojego wroga. Kat rozglądnęła się na prawo i lewo starając się zlokalizować kogoś, kto mógłby być ich wrogiem, lub każdego, kto mógłby być czymś, co zaatakowało ją w Nowym Jorku. Zobaczyła tylko wielu ludzi, którzy ignorowali fakt, że byli w samym środku wojny. Kilka wysokich, blond kelnerek w krótkich, czarnych sukieneczkach zatrzymało się i spojrzało na nią ze złością. Były Apollitkami, a jedna z nich na pewno była po zmianie w kobietę Daimona. Ta jedna właściwie uniosła swoje wargi i obnażyła nieco swoich kłów, warcząc na Kat. Kat zignorowała Daimona i nadal poszukiwała w tłumie demona Gallu. Nagle, jakby coś przez nią przeszło. To było, jakby lód ześlizgiwał się w dół jej kręgosłupa. Szósty zmysł ostrzegł ją przed złem. Zatrzymała się, gdy ruch po prawej przykuł jej uwagę. Było tam pięciu mężczyzn – wszyscy w czarnych garniturach byli powalająco przystojni. Ich skóra była ciemna i opalona, co zważywszy na ich Perskie pochodzenie miało sens. Trzech miało czarne, kręcone włosy nieco długie i w zamierzonym nieładzie. Jeden z nich miał proste, czarne włosy ściągnięte z tyłu w kucyk. Ich oczy były tak samo czarne, jak ich włosy. I połyskiwały jak obsydian. 87
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Ale ten przewodzący im… Był jeszcze bardziej zdumiewający niż oni. Jego włosy były w odcieniu ciemnego karmelu, poprzetykane jaśniejszymi, blond pasemkami. Rysy jego twarzy były ostre i zachwycające. Arystokratyczne. I chociaż wewnątrz kasyna panował mrok, nosił ciemne, przeciwsłoneczne okulary, którymi maskował oczy. Przynajmniej było tak do chwili, w której zbliżył się do nich i wtedy zrozumiała dlaczego. Jego oczy były krwawo-czerwone. Złowieszczy półuśmiech wykrzywił wargi Sina, gdy ten stanął przed nim. Było coś podstępnie złego w Kessarze, nawet gdy był piękny. Bez wątpienia był to rodzaj dzieciaka, który wyrywał skrzydełka… no cóż, przeważnie Charonte i śmiał się, podczas gdy oni płakali. - Cóż my tu mamy, Nana? – Powiedział niemal wesołym głosem. – Ile to czasu już minęło? Sin zignorował jego pytanie i zadał własne. - Kto, do cholery, cię wypuścił? Kessar tylko zaśmiał się złowrogo i podobnie jak Sin wcześniej, nie odpowiedział na pytanie. - Dimme są pobudzone. Wiem, że ty wiesz. – Zamknął oczy, jakby czymś się delektując. – Słyszę jak szumią ich skrzydła, nawet teraz, gdy rozmawiamy. Czuję krew przetaczającą się w ich żyłach. Moje siostry będą głodne, gdy się zbudzą. Będziemy musieli upewnić się, że dostaną jedzenie w formie szwedzkiego stołu. Sin przyglądał się demonom stojącym za Kessarem, zanim powrócił spojrzeniem do przywódcy. - I wiem też czym się żywią. Kessar zwrócił się do niego. - Nie jesteśmy gatunkiem kanibali, więc w tym względzie nie masz szczęścia. Rozważ, że ta przyjacielska rozmowa ma za zadanie dać ci znać, że nie znajdziesz tego, czego szukasz… Więc nie trać czasu. Znaleźliśmy Księżyc wcześniej i żyje teraz w miejscu, gdzie nie możesz go skrzywdzić. A kiedy przebudzą się moje siostry, dołączysz do tego całego nieszczęścia. Twarz Sina zbladła, a jego rysy wyraźnie się zaostrzyły. Kat mogła wyczuć w nim rosnącą panikę. - Co zrobiłeś z Zakarem? 88
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kessar zignorował go, kiedy skupił swoje śmiertelnie zimne spojrzenie na Kat. Zmarszczył swoje ciemne brwi zanim stanął przed nią. - A co my tu mamy? – Zapytał śpiewnym głosem. – Atlantydkę. Myślałem, że wszyscy nie żyją. - Niespodzianka. – Zaczęła drażnić się Kat. Wydawało się, że rozkoszował się swoją urazą. Podniósł rękę, by prześledzić linię jej szczęki palcem, na którym widniał kastet. Kat z obrzydzeniem szarpnęła głowę do tyłu, odsuwając się od jego zimnego dotyku. Chciała na niego napluć, ale była zbyt dostojna, żeby zrobić coś takiego. Sin użył buzdyganu zmuszając Kessara, by się od niej odsunął. Kessar spojrzał na buzdygan, a jego twarz zbladła. - Nie możesz używać tego przy ludziach. Co by o tym powiedzieli? Sin wzruszył ramionami. - Co się dzieje w Vegas, zostaje w Vegas. W końcu to jest miasto grzechu.4 - Hmm. – Kessar podniósł rękę i pstryknął palcami ponad swoim ramieniem. Demon z kucykiem podszedł do przodu. Kessar otworzył rękę i demon położył mu małe pudełeczko na dłoni. Następnie Kessar podał to Sinowi. – W takim razie masz tu coś, dzięki czemu mnie zapamiętasz. Sin otworzył pudełko. Kat odwróciła się, gdy zobaczyła odcięty palec z pierścieniem nadal tkwiącym na nim. To było obrzydliwe. Sycząc, Sin odwrócił się do Kessara, ale Damien odciągnął go do tyłu. - Nie tutaj Sin, nie teraz. - Ty draniu. – Warknął Sin spomiędzy zaciśniętych zębów. – Lepiej pilnuj własnej dupy. Przyjdę po nią. - Zabawne, Zakar powiedział to samo. Ale on nie mówi od dłuższego czasu. Wszystko, co wydobywa się z jego ust, to kwiczenie i płacz. – Uśmiechnął się zimno. – Z tobą będzie tak samo. Damien nadal trzymał Sina w żelaznym uścisku. Ale Kat miała tego wszystkiego dość. Może i była zbyt dostojna, żeby pluć, ale w końcu przecież była córką swego ojca. Bez ostrzeżenia podeszła do Kessara i ile miała tylko siły kopnęła go w pachwinę. 4
Gra słów – Sin oznacza grzech.
89
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Natychmiast jęcząc zwinął się z bólu. Miło wiedzieć, że demony też miały słabe punkty, takie same, jak ludzie. Kiedy ten z kucykiem podbiegł do niej, jego też uderzyła z całej siły, tak, że aż się zatoczył. Inni stali jak zamurowani. Kat złapała Kessara za włosy i podciągnęła do góry tak, aby mogła mu szeptać do ucha. - Nigdy nie lekceważ Atlantydów. Nie jesteśmy podległym tobie panteonem. Jego twarz zmieniła się na te słowa. Duża żyła wyszła na jego czole zanim jego oczy zapłonęły. Jego usta stawały się coraz większe, kiedy dwa rzędy kłów pojawiły się w nich. Wyrwał się, by ją ugryźć, ale Sin złapał go za gardło. Sin popchnął go w ręce Daimiena. - Wyrzuć śmieci Daimien. Nie chcę zaśmiecać mojego kasyna. Twarz Kessara tak szybko wróciła do normalnego stanu, że to aż oszołomiło Kat. Szarpnął się z uścisku Daimiena. - Nie dotykaj mnie Daimonie. Nie jesteś godzien. Damien wykrzywił wargi. - Chciałbyś dupku. Na twoje szczęście nie chcę ubrudzić sobie rąk sumeryjskim śluzem. Zabieraj swoje panienki i raz dwa wynoś się z mojego kasyna. Kessar poprawił swoje ubranie. - Och z pewnością tu wrócimy. Z posiłkami. Rysy twarzy Sina pozostały twarde i zimne. - Będziemy na to czekać. - Tak jak i ja. – I z tymi słowami odwrócili się i wyszli tworząc formację w kształcie V. - Łał. – Kat burknęła pod nosem. – Tym wyjściem przypominają mi gęsi. - Tia… i jak gęsi potrafią zasrać cały trawnik. Damien wyciągnął mały pojemniczek z odświeżaczem powietrza z kieszeni i zaczął rozpylać. - Szkoda, że nie mamy sprayu „demon-stop”. - Albo mamy? – Kat spojrzała to na jednego, to na drugiego. – Jakiej rzeczy Gallu nienawidzą najbardziej? 90
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Przed chwilą patrzyłaś na to. – Sucho stwierdził Sin. - Tak, ale po tym będą Charonte, prawda? Sin spojrzał na nią w zabawny sposób. - A w przypadku gdybyś nie zauważyła, nie ma ich już w tej rzeczywistości. Wierzę, że twoja babcia ma monopol na nie. Kat roześmiała się. - Nie do końca. Znam jednego, który w szczególności lubi wizyty tutaj i który pokocha szansę, aby móc się posilić, szczególnie tutaj w Vegas, gdzie jest dużo błyskotek, które z pewnością spodobają się jej. Damien i Sin popatrzyli na siebie zdziwieni. - Co to za demon? – Zapytał Damien. – I co ważniejsze, jest atrakcyjna? - Och ona jest bardzo atrakcyjna. Ale odradzam dobieranie się do niej. Ostatni, który tak zrobił, nagle stał się martwy. – Kat wyciągnęła telefon zza paska Damiena i wybrała numer, by połączyć się z tylko jedynym w swoim rodzaju bladoróżowym razarem, który miał na sobie białe i różowe diamenciki. - Halo? Kat uśmiechnęła się, gdy usłyszała jasny, śpiewny głosik, który znała i kochała tak bardzo. - Simi? Masz nieco wolnego czasu? Simi wydała z siebie zdegustowany odgłos. - Oczywiście, że mam. Wiesz, Akri jest na Olimpie z boginią-krową i chciałabym coś zjeść, ale on nie zostawił Simi żadnej kolacji. Więc dlaczego do mnie dzwonisz mała Akrakiciu? - Jestem w Vegas i rozpaczliwie potrzebuję tu jakiegoś demona. Weź ze sobą sos barbecue, kochanie. – Kat uśmiechnęła się tryumfalnie do Sina. – Mnóstwo sosu. - Ooo… bufet? - Tak proszę pani. Tyle ile chcesz. Simi pisnęła podniecona. - Simi już jest w drodze. Pozwól mi tylko spakować kilka drobiazgów i zaraz tam będę.
91
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat rozłączyła się i podała komórkę Damienowi. - Naprawdę głodny Charonte jest już w drodze do nas. Sin przytaknął głową, ale jego twarz nadal była mroczna, gdy spojrzał w dół na pudełko w swojej dłoni. Kat położyła dłoń na jego ręce, aby go pocieszyć. - Znajdziemy twojego brata, Sin. Wyraz jego twarzy spowodował ból w jej sercu. - Tia, ale co dokładnie przyjdzie nam znaleźć? Jej żołądek skurczył się na tę myśl i mogła poczuć rosnącą w nim wściekłość. Gdyby nie jej matka, Sin byłby w stanie chronić swego brata i zapewnić mu bezpieczeństwo. Musiał planować nowe rodzaje tortur, dla Artemidy, nawet teraz, gdy tak stali. I Kat nawet w małym stopniu nie mogła go za to winić. Damien odchrząknął. - Teraz jest dzień, szefie. Ale gdy zapadnie zmrok możemy pomóc ci go szukać. Sin pokręcił głową. - Nie będziesz się w to mieszał. Oni są w stanie przeciąć cię jak masło. Wyraz twarzy Damiena powiedział, że nawet odrobinę się tego nie bał. - A co z Savitarem? – Zapytała Kat, myśląc, że ktoś mógłby przejąć władzę w tym przypadku. – Albo jakiś inny Chthonianin. Nie mogliby pomóc? - Nie wmieszają się w to, jeszcze. Ponieważ są w stanie wojny domowej, wszystko co ich obchodzi to strzeżenie swoich terytoriów i ignorują resztę. – Sin oparł buzdygan o podłogę. Kat uniosła głowę pamiętając, w jaki sposób Kessar zareagował na to. Było na tyle silne, by powstrzymać demona. - Co to jest, co trzymasz? Demoniczny kryptonit? - Coś w tym stylu. – Podniósł rączkę, by pokazać jej cienkie ostrze. To było coś, co spodziewała się, że będzie chciał ukryć. – Zostało to stworzone przez Anu, to coś jak Atlantydzkie sztylety, które mogą zabić Charonte. To nasz sposób, w jaki trzymamy Gallu w ryzach. Ooo, polubiła brzmienie słów, które wypowiadał. - Masz takich więcej? 92
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Nie. – Powiedział z westchnieniem. – Po tych wszystkich wiekach, stają się bardzo kruche. To jest ostatni buzdygan, jaki mam, a ponieważ Anu nie ma w pobliżu, by stworzyć ich więcej… Mieli przejebane. Nie musiał jej odpowiadać, jej umysł zrobił to za niego. - A czy Atlantydzki sztylet podziała na nich? - Nie mam pojęcia. A masz jakiś? - Nie bardzo. Tak tylko głośno myślę. Nie powinieneś wiedzieć, że blefuję. - Przykro mi, że zepsułem ci plany. – Sin odwrócił się do Kisha, który był niesamowicie cichy przez to wszystko. – Odkryj lustra w całym kasynie. Upewnij się, że mamy lustra nad wszystkimi wejściami. Kat zmarszczyła brwi. - Żeby trzymać z dala Mrocznych Łowców? - Aby trzymać z dala Gallu. Lustra pokazują, czym naprawdę są. Oni nie podejdą do żadnego. Damien prychnął. - Bardziej podoba mi się pomysł trzymania Mrocznych Łowców z dala. Kat wygięła brwi w łuk na te słowa. - Och założę się, że byś chciał. Dziwię się, że żaden jeszcze nie przyszedł posprzątać w tym domu, że się tak wyrażę. - Naprawdę nie przyjaźnię się z nimi. – Mruknął Sin. – Ci stąd znają to miejsce i wiedzą, że jestem właścicielem i nie wtrącają się zbytnio. Mimo wszystko w odróżnieniu od prawdziwego Mrocznego Łowcy mogę ich skrzywdzić, a nawet zabić i oni to wiedzą. Spojrzała na niego z sarkazmem wypisanym na twarzy. Nawet założyła ręce pod brodę i przemówiła z fałszywym południowym akcentem. - Jesteś dosłownie jak słodkie ciasteczko. Wprost nie mogę sobie wyobrazić, dlaczego inni Mroczni Łowcy nie pozwalają ci się z nimi bawić. Wstyd mi za nich wszystkich. Zignorował ją, jedynie przewrócił oczami. - Damien uważaj na jakieś inne Gallu aż Kish ustawi lustra na swoich miejscach. - Załatwione. – Kish udał się pod najbliższą ścianę.
93
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Biorąc buzdygan w ręce, Sin odwrócił się i ruszył z powrotem do windy tak szybo, że Kat musiała praktycznie biec, by go dogonić. Nic nie powiedział, jak przytrzymał jej drzwi. Była oszołomiona przejawem tego niecodziennego rycerstwa. - Dzięki. Pochylił głowę zanim cofnął się i wypuścił długi, zmęczony oddech. Mogła wyczuć, że chciał coś powiedzieć, ale jednocześnie nie chciał nic mówić. Nawet nie chciał spojrzeć w jej oczy. Było w jego działaniu coś niesamowicie chłopięcego. To nie była niepewność, a jednak było to dziwnie ujmujące. Podczas tego, gdy wkurzony Sin był seksem na patyku, ten tutaj był miły. Uroczy i słodki. Był to dziwny rozdźwięk u człowieka, którego dopiero się uczyła. Dopiero po kilku sekundach rzucił na nią spojrzenie. - Masz moc, by zlokalizować miejsce pobytu mojego brata? A więc to go dręczyło. Sin musiał poprosić o pomoc. Była pewna, że nie często mu się to zdarzało. Z tego, co zaobserwowała równie dobrze mógł być to pierwszy raz w jego życiu. - Chciałabym. Przykro mi. Przeklął tylko. - Ale… - Powiedziała chcąc go pocieszyć… - Moja babcia ma kulę Sfora. To może być w stanie zlokalizować twojego brata. Sin zmarszczył brwi. - Sfora? - To jest coś jak kryształowa kula. Prosisz ją, żeby pokazała ci rzeczy, które chcesz zobaczyć i tak się dzieje. Zazwyczaj. Nie można było nie zauważyć ulgi w tych złotych oczach. - Spróbujesz tego dla mnie… proszę. Sposób, w jaki dodał słowo „proszę” mogło oznaczać, że też zrobił to po raz pierwszy. Musiała przyznać, że lubiła tę jego stronę. Właściwie to mogłaby się zaprzyjaźnić z tym człowiekiem. - Tak. Sin uraczył ją uśmiechem, którego nie czuł. Wszystko, o czym mógł w tej chwili myśleć, to to, że Zakar był teraz tam gdzieś sam. I bogowie tylko widzieli, jakie cierpienia
94
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
spadały na niego z rąk ich wrogów. Któż mógł wiedzieć, jak długo go więzili. Sama ta myśl spowodowała, że żołądek Sina ścisnął się z mdłości. Jak jego brat został schwytany? Czy Zakar jeszcze żyje? Ale, gdy tylko ta myśl nawiedziła jego umysł, Sin znał już odpowiedź. Oczywiście, że Zakar żyje. Gallu żyły dla torturowania i przelewania krwi. Aby mieć starożytnego boga w szachu należy spodziewać się rundy bonusowej wszech czasów. Niech ich szlag. Sin ledwie mógł oddychać pod wpływem gniewu, jaki ta myśl zapaliła w nim. Kiedy Artemida porzuciła go na pustyni, Zakar był tym, który go odnalazł i uzdrowił. Kiedy nikt inny nawet nie chciał się zbliżyć, Zakar pomógł mu powrócić do zdrowia i zapewnił mu bezpieczeństwo. A jak on odpowiedział na to swemu bratu? Pozwolił, aby Gallu go porwały. Sin zasługiwał na śmierć za tę zdradę. Gdyby tylko mógł zabrać to od Zakara. Ale wiedział lepiej. Nic nie mógł poradzić na te tortury i ból. Brzydząc się samym sobą opuścił windę, jak tylko drzwi się rozsunęły, aby wrócić do swojego apartamentu. Oparł buzdygan o bar zanim schował go do pudełka, po czym włożył dłonie we włosy. Chciał krzyczeć z frustracji. - Nie martw się Sin. Dorwiemy ich. – Kat umieściła rękę na jego ramieniu w geście pocieszenia. Nie wiedział, jak jeden prosty gest był w stanie go uspokoić, ale jakoś to się stało. Co więcej to wysłało jakby impuls elektryczny przez całe jego ciało ogrzewając go natychmiast. I nawet, jeśli jego ciało łapczywie reagowało na jej obecność, to jego inteligencja nie dawała się tak łatwo nabrać. Mimo jej dobroci był tylko jeden powód, by z nim teraz była. - Twoja matka wysłała cię po mnie, byś mnie zabiła uprzedniej nocy, prawda? Kat była wstrząśnięta jego niespodziewanym pytaniem. Jak mógł to rozgryźć? - Słucham? Odwrócił się do niej groźnie na nią patrząc. - Nie kłam, Kat. Artemida chciała, abyś mnie zabiła. Przyznaj się. Nie było potrzeby, by go oszukiwać. Sin już zbyt wiele razy został okłamany, a ona nie chciała kontynuować tego trendu. 95
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Tia, chciała. Zaśmiał się gorzko zanim wyciągnął sztylet ukryty za pasem. Wstrzymała oddech, czekając jak po nią przyjdzie, ale tego nie zrobił. Zamiast tego podał go jej. - Więc jeśli taki jest twój zamiar – zrób to. Nie zamierzam siedzieć i czekać na atak, kiedy moje plecy nie są chronione. Bądź w tym względzie mężczyzną i miejmy tą walkę już za sobą. Nie wiedziała dlaczego, ale była dziwnie rozbawiona jego żądaniem, także stanęła z nim twarzą w twarz, by się z nim zmierzyć. Tylko, że to nadal nie zmieniało faktu, że teraz nie miała intencji, by go zabić. Kat umieściła sztylet z powrotem za jego pasem. - Nie jestem moją matką, Sin. Ona nie może mnie kontrolować. To zdawało się go uspokoić. Przynajmniej prze kilka sekund, - A gdy pójdę ją zabić? Po której stronie będziesz stać? Za moimi plecami, czy na mojej drodze? Uraczyła go ciepłym uśmiechem. - Nie sądzę, że będziesz ją ścigał. Jego spojrzenie było ostre i śmiertelne. - Postawisz jej życie na ten zakład? - Tak. Bo wiesz, że jej śmierć naruszy strukturę ziemi i w przeciwieństwie do niej, nie jesteś egoistą. Za każdym razem, gdy jakiś bóg został zabity, jego moce zostały zwracane do wszechświata. Jeśli nikt nie wchłonął w międzyczasie tej mocy, mogły one wybuchnąć, jak bomba atomowa. Zwłaszcza, gdy umierający bóg był zrodzony ze słońca lub księżyca. Ci bogowie musieli być chronieni jak żadni inni. A ponieważ Artemida wchłonęła moce Sina, nakładając je na swoje własne, to sprawiało, że jej zniszczenie było dwa razy bardziej niebezpieczne niż każdego innego boga. Spojrzenie Sina zwęziło się. - Może będę w stanie wchłonąć jej moce i zastąpić ją tak, jak ona mnie?
96
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat nadal nie kupowała tego, co chciał jej wcisnąć. - Gdybyś wiedział jak to zrobić, zrobiłbyś to już dawno temu. Spoglądając na nią potrząsnął głową. - Zbyt łatwo w to wierzysz. - A ty nie wierzysz wcale. Jego twarz stała się ponura, kiedy się od niej odsunął. - Masz cholerną rację. Dobrze, bo nauczyła się coś niecoś o tym ex-bogu. Nie wolno było nawet wspominać o zaufaniu przy nim. Miał z tym wyraźny problem. Nie chciała, aby ta ostra wymiana zdań przerodziła się w otwartą kłótnię, więc szybko postanowiła zmienić temat. - Więc masz zamiar pokazać mi jak walczyć z nimi, żebym, gdy następnym razem Kessar przekroczy twoje drzwi, mogła sprawić, by krwawił i kuśtykał? Jej słowa sprawiły, że prawie się uśmiechnął. Prawie. - A co ze Sforą i znalezieniem mojego brata? - Poczekaj chwilkę. Kat zamknęła oczy i pozwoliła swoim myślom dryfować. Ujrzała swą babkę w jej ogrodzie i choć nie płakała, Kat mogła wyczuć smutek Apollymi. Jej babcia nie przywykła do odwiedzin i to sprawiało, że była jeszcze bardziej samotna. Ciągle była zła za ostatnią wizytę Sina i cierpiała nad tym, co stało się z Acheronem. Otwierając oczy, Kat spojrzała wymownie na Sina. - Czy możemy z tym trochę poczekać? Nie sądzę, że babcia zechce teraz widzieć mnie, czy ciebie. Dajmy jej troszkę więcej czasu… może godzinkę, czy dwie i miejmy nadzieję, że tym razem, gdy do niej pójdziemy nie będzie chciała nakarmić tobą swoich demonów. Może być? - Nie bardzo. Ale ponieważ wiem, że lepiej nie poganiać wkurzonej bogini, będę się starał być cierpliwy. To była prawda.
97
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Poza tym. – Dodała. – W najbliższym czasie przybędzie Simi i myślę, że najrozsądniej będzie, gdy zostaniemy tutaj, kiedy do nas dotrze. - Tia. – Powiedział i nisko się zaśmiał. – Zdecydowanie nie chcę zostawiać samopas głodnego Charonte wśród moich pracowników i klientów. To też była prawda. Simi mogła być odrobinę okrutna, gdy była pozostawiona sama sobie. - Więc, jesteśmy gotowi na trening? Spojrzał jak była ubrana. - Będziemy musieli najpierw sprawić ci coś innego do noszenia. Nie sądzę, że to co masz na sobie da radę podczas szkolenia. Cóż, jak do tej pory zdało egzamin w walce, ale nie miała zamiaru się kłócić i pokazać mu, że ma gdzieś jego uwagi, podczas tego, gdy naprawdę potrzebowała wiedzieć, jak zabić te kreatury i ta myśl sprawiła, że dostała gęsiej skórki. Kat pstryknęła palcami i jej dżinsy i koszulkę zastąpiły czarne spodnie od dresu i czarna bokserka na ramiączkach do kompletu z tenisówkami. - To się nada? - Zrobi robotę. Powielił jej gest, strzelając palcami i jego własne ubrania zmieniły się w czarne luźne spodnie i biały podkoszulek bez rękawów, który tylko podkreślał jego ciemne wyrzeźbione z mięśni ciało. O tak, kochanie… Musiała zaprzestać zasysania oddechu, kiedy pragnienie i pożądanie przedzierało się przez nią. O mamusiu, był pyszniutki, gdy był ledwo ubrany. I to kazało się jej zastanowić, jak bardzo był pyszny, gdy był nagi. Nie wspominając, że jego działanie dowodziło, że był o wiele potężniejszy niż przeciętny Mroczny Łowca. Mógł nie mieć wszystkich swoich boskich mocy, ale miał ich na tyle, by być niezwykle potężnym. Zaczęła się zastanawiać, co miał zamiar jej pokazać, kiedy szła za nim korytarzem do dużej sali przeznaczonej do ćwiczeń.
***
98
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Ash jęknął we śnie, gdy jego sny otoczyła mgła. Naprawdę nienawidził śnić. Zawsze tak miał. Sny nigdy nie miały sensu i ten też wcale nie był pomocny, czy świadomy niż jakikolwiek inny. Były w nim dwie kobiety, dręczące go, nawet ich nie znał. Jedna była wysoka i była blondynką. O dziwo przypominała mu Artemidę. Ale to nie była ona. Ta kobieta miała współczujące i łagodne oczy. Stanęła nad nim ze współczującym wyrazem twarzy. - Pewnego dnia się poznamy… Wtedy druga kobieta postąpiła o krok do przodu, ale jej twarz była kompletnie zakryta przez mgłę. Ale nawet mimo to, wiedział, że była na niego zła. Wściekłość wylewała się z jej oczu, kiedy spoglądały z cienia. - Za kogo ty się uważasz? Nienawidzę cię! Wynoś się. Nigdy więcej nie chcę cię widzieć. Mam nadzieję, że walnie cię samochód na parkingu. Jeśli będę miała szczęście może nawet cofnie, żeby ponownie po tobie przejechać. A teraz spieprzaj! Jad w jej głosie przedzierał się przez niego. Cóż takiego on jej zrobił? Dlaczego ona go tak nienawidziła? Wszystkie kobiety go kochały. Pożądały jego obecności. Ale nie ta. Ta chciała odrąbać mu głowę. Ash obudził się zlany zimnym potem. Zajęło mu chwilę zanim zdał sobie sprawę, że jest w łóżku Artemidy, bezpieczny od parzącego języka jego prześladowczyni ze snu. Ocierając czoło usiadł powoli pozwalając, by białe, jedwabne prześcieradła owinęły mu się wokół pasa. Bogowie, jak on nienawidził spać. Nigdy nie miał jednego dobrego snu w całym swoim istnieniu. Ale przynajmniej ten nie koncentrował się na jego przeszłości. Ten był o czymś innym… - Bezwartościowy! Skrzywił się na wrzask Artemidy dochodzący z drugiego pokoju. Podążył za głosem i usłyszał jakby coś się złamało. - Dawałem z siebie wszystko. - Jesteś bezwartościowy! Ash nie słyszał już nic innego, ale poczuł jakby ktoś uderzył nim o podłogę. Każda część jego ciała zabolała i chyba wiedział dlaczego. Wstał z łóżka objawił szaty na swoim ciele
99
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
zanim przeszedł po białej podłodze i stanął przed dużymi, złotymi drzwiami, które otworzył za pomocą myśli. Deimos przyszpilił Artemidę do podłogi i trzymał ją za gardło. - Ty nigdy… Nie miał szans dokończyć swej groźby zanim Ash uniósł go w górę i odrzucił daleko. Deimos uderzył w ścianę, a potem osunął się na podłogę. Zerwał się na nogi szykując do ataku, ale w porę zorientował się kto przed nim stoi. Jego usta i nos krwawiły, więc Deimos otarł ręką twarz. Ash popatrzył na niego zimno. - Powinieneś teraz wyjść. Naprawdę. Deimos splunął krwią na białą, marmurową podłogę. Jego spojrzenie utknęło na Artemidzie, która siedziała na podłodze, tam gdzie ją zostawił. Po raz pierwszy nie wyglądała arogancko. - Jeśli chcesz, by drań był martwy, Artemido, powinnaś wysłać za nim swojego zwierzaczka. Normalnie Ash zostawiłby tego typu zdanie bez komentarza. Ale dzisiaj to po prostu uderzyło w niewłaściwy sposób. Podniósł ręce i sprawił, że Deimos znalazł się w jego żelaznym uścisku. - Jestem w nastroju, że mogę skopać czyjeś dupsko bez wyraźnego powodu. Cieszę się, że wpadłeś. Kopnął kolanem Deimosa w żołądek, a kiedy miał zamiar go uderzyć, Deimos zniknął. - Och, daj spokój. – Powiedział głośno Ash. – Powiedziałem coś niewłaściwego? Zgodnie z oczekiwaniami Deimos nie odezwał się. Jedno jego słowo mogło sprawić, że Ash poszedłby za nim do jego raju i wykończył go. Drań. Nadal niespokojny podszedł do Artemidy, która nie ruszyła się ze swojego miejsca na podłodze. Było to dla niej bardzo dziwne. Zacisnął zęby, gdy zobaczył jak jej gardło było czerwone po ataku Deimosa i jak jej policzki były zaróżowione od gniewu. - Wszystko w porządku? – Zapytał. - Jakby cię to obchodziło. – Splunęła mu pod nogi. – Pewnie też przyszedłeś mnie skrzywdzić. 100
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Ugryzł się w język, by nie skwitować tego sarkastycznym komentarzem, bo zobaczył ból w jej oczach. Mimo, że ich związek nie był idylliczny, nie było w jego naturze kopać ją, gdy leżała i cierpiała. Wystarczająco został skrzywdzony w swym życiu, by nigdy nie chcieć wyrządzić czegoś takiego komuś innemu. Usiadł obok niej na podłodze i podciągnął swoje kolana do klatki piersiowej. - Więc co się stało? Jej mina z ponurej zmieniła się w dumną, tylko wydęła wargi, jakby się dąsała. - Nic. Jego oddech stał się urywany, gdy zobaczył dokąd zmierzała. Chciała mu powiedzieć, ale postanowiła przeciągać każde słowo. Cudownie. To właśnie tak planował spędzić swój cały czas tutaj. A potem pomyślał, że w porównaniu z tym, jak zwykle spędzał tutaj czas to mogła być poprawa. - No dalej Artie. Wiem lepiej. Wysłałaś Deimosa po Sina, prawda? Wydęła wargi jeszcze bardziej. - A jaki inny wybór miałam? Ty nic byś nie zrobił w tej sprawie. Czy ona nigdy nie dorośnie? Tylko raz miał do czynienia z osobą dorosłą… - Nie mogę, ponieważ jestem tutaj. Przecież o tym wiesz. Odmówiłaś mi przerwy, bym mógł tam iść i z nim porozmawiać. - Nic byś nie zrobił, nawet gdybyś nie był tutaj. Prawdopodobnie była to prawda. Pociągnęła nosem i spojrzała na niego zbolała. - Nikt nie dba o to, co się ze mną stanie. - Nie rób tego Artemido. – Powiedział przez zaciśnięte zęby. – Nie gram w tę żałosną grę i dobrze o tym wiesz. Jeśli chcesz, by tatuś cię poniańczył, to jest on w dużej sali na szczycie wzgórza. Gniew powrócił do jej oczu. - Dlaczego jesteś ze mną, jeśli czujesz się w ten sposób? Zabawne pytanie. Sam je sobie codziennie zadawał. - Wiesz dlaczego. 101
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Pominęła jego komentarz. - Nienawidzisz mnie, prawda? Czasami. Nie, przez większość czasu. Ale czuł jej wewnętrzną pustkę i z jakiegoś powodu, którego nigdy nie pojmie miał potrzebę, by ją uspokoić. Tak był chorym sukinsynem. - Nie Artie, nie nienawidzę. - Kłamiesz. – Oskarżyła go. – Nie sądzisz, że znam różnice? – Pojedyncza łza zsunęła się po jej policzku, gdy popatrzyła na niego. – Kiedyś tuliłeś mnie, jakbym była dla ciebie ważna. Miała rację i najsmutniejsze było to, że liczyła się wtedy dla niego bardziej niż jego własne życie. Ale to było jedenaście tysięcy lat temu i od tego czasu wiele, wiele rzeczy zmieniło się między nimi. - Kiedyś nie biłaś mnie przy najmniejszej okazji. Pamiętasz? Artemida potrząsnęła głową. - Zmieniłeś się nawet przed tym. Byłeś zły na mnie zanim umarłeś. Ash nie chciał się nad tym teraz rozwodzić. Jego przeszłość była zbyt bolesna i za pierwszym razem. Ostatnią rzeczą, jakiej chciał to przeżywać to w kółko i od nowa. Wstał i skierował się z powrotem do sypialni, ale Artemida podążyła za nim. - Co ci się stało? – Zapytała. Roześmiał się nad głupotą tego pytania, zanim odwrócił się do niej ponownie. Ona naprawdę wyglądała, jakby nie miała pojęcia. - Jak mogłaś zapomnieć? To był dzień, w którym powiedziałaś mi, że jestem niczym więcej niż tylko seks-lalką dla ciebie. Och poczekaj… jakich to dokładnie użyłaś słów? „Jeśli kiedykolwiek powiesz komuś o nas, będę obdzierać cię ze skóry w mojej świątyni, dopóki nie zakrwawisz całej mojej podłogi.” To by popsuło całą zabawę, co? A potem, gdy sprawiłaś, by twoja groźba się spełniła pomimo, że nawet nie pisnąłem nikomu słówka o nas, to zniszczyło każdą cząstkę we mnie, która o ciebie dbała, Artemido. - Przeprosiłam za bicie. Ash skrzywił się na jej słowa. Słowa. Gdyby tylko słowa mogły wymazać ból i upokorzenie, które cierpiał z jej powodu. Nadal mógł czuć uderzenia bata na jego nagim ciele. Nawet teraz słyszał przenikliwy krzyk jego siostry, która płakała w to popołudnie, gdy ich ludzki ojciec stanął przed nią w czasie jego nieobecności. 102
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Ojcze przestań! On jest niewinny. Był z Artemidą. Powiedz mu Acheron! Na wzgląd na bogów musisz powiedzieć mu prawdę, żeby on mógł przestać cię bić. Jego ludzki ojciec rzucił go na ziemię. Potem kopnął go w głowę i postawił stopę na gardle Asha aż do momentu, że ten zaczął się dusić. - Co za kłamstw jej nagadałeś, larwo? Ash próbował odsunąć stopę, ale jego ojciec przycisnął ją jeszcze mocniej do jego tchawicy. Mówienie było prawie niemożliwe. - Nic, p… p… proszę. - Bluźnierca. Jego ojciec odsunął się i zostawił Asha, by się dusił, gdy desperacko próbował oddychać przez posiniaczone gardło. - Rozebrać go i zaciągnąć do świątyni Artemidy. Niech bogini będzie świadkiem jego kary, a jeśli on naprawdę był z nią, jestem w stu procentach pewien, że przyjdzie, by go obronić. – Odwrócił się zadowolony z siebie i spojrzał na Ryssę. – Bić go na ołtarzu aż Artemida się pojawi. Upokorzenie tego dnia nadal kłuło go w głębi duszy. Ludzie dopingowali, aby bito go mocniej. Kapłani uderzali go w twarz, gdy oprawcy go bili. Woda, którą oblewali mu twarz, kiedy tylko mdlał z bólu… Każdy kawałeczek tego nadal był świeży w jego pamięci. I Artemida w końcu się pokazała. Ale nikt poza Ashem jej tam nie widział. Z ulgą patrzyła jak go biją. - Mówiłam ci, co się stanie, jeśli mnie zdradzisz. Wtedy podeszła do oprawcy, który bił Asha i szepnęła mu na ucho, by bił go jeszcze mocniej i by razy były bardziej dotkliwe. Ash miał wtedy tylko dwadzieścia lat. A kiedy w końcu bicie się skończyło, bo wysiadła ręka kata, Ash został tam pozostawiony, by wisiał trzy dni na ołtarzu w jej świątyni. Bez jedzenia, bez wody. Nagi i krwawiący. Cierpiący. Samotny. I kiedy tak wisiał ludzie przechodzili i pluli na niego i przeklinali go. Ciągnęli go za włosy i uderzali go. Mówili mu, że jest nic nie warty i na nic nie zasługuje, i nic nie otrzyma. Gdy kapłani w końcu go odcięli, jego głowa była ogolona, a z tyłu wypalono mu podwójny łuk, symbol Artemidy.
103
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Potem został wrzucony do sieci i pociągnięty za końmi z powrotem do pałacu. Ziemia otworzyła jego rany i spowodowała nawet, że były jeszcze gorsze. Po tym był już tylko w swoim pokoju, przez ból niezdolny, by mówić. Leżał na zimnej, kamiennej posadzce przez kilka dni, płacząc nad tym, że kobieta, którą tak kochał opuściła go, gdy nie zrobił nic złego. Strzegł jej imienia do samego końca. I myślała, że przeprosiny były w stanie wymazać to wszystko… Suka była szurnięta. Do dzisiejszego dnia Artemida nie powiedziała nikomu nic o ich związku. Nie żeby każdy, kto miał mózg się nie domyślił. To było jedynie co? Jedenaście tysięcy lat ukrywania go w jej świątyni. Jedenaście tysięcy lat wykorzystywania go. Wszyscy wiedzieli i każdy na to pozwalał. To była głupia gra, w którą wszyscy grali i za co? Dla próżności Artemidy. - Przytul mnie, Acheron. – Powiedziała z drżeniem w głosie. – Przytul mnie tak, jak kiedyś. To było wszystko, co mógł zrobić, by nie odepchnąć jej od siebie. Ale to byłoby okrutne i mimo tego, że bardzo chciał, nie był tak okrutny jak ona. Zamiast tego przyciągnął ją do siebie, chociaż w jego wnętrzu się gotowało. Westchnęła z rozmarzeniem i owinęła mu ręce w pasie i przytuliła się do niego. Ash najbardziej ze wszystkiego nienawidził jej czułości. To nazbyt bardzo przypomniało mu o śnie, który kiedyś miał. O śnie, w którym wzięła go publicznie za rękę. O tym, że się uśmiechała do niego przy innych. Jako człowiek był na tyle głupi, iż myślał, że będzie go kochać. Przynajmniej mogłaby nie zaprzeczać jego obecności. Zamiast tego zawsze był i zawsze będzie jej brudnym sekretem. Przed śmiercią z rąk jej własnego brata, Ashowi nie wolno było wymówić jej imienia w miejscu publicznym. Nie wolno było dotknąć, czy nawet popatrzyć na jej świątynię. Tylko, gdy byli sami mogła go znieść. Był tak zdesperowany, że nawet tą odrobinę dobroci akceptował. - Kocham cię Acheron. Zazgrzytał zębami na słowa, których nawet nie rozumiała. Miłość… tia… Jeśli to była miłość, bez wątpienia mógł się bez niej obejść. Pocałowała go w usta zanim odsunęła się z uśmiechem. 104
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Zawsze smakujesz jak słoneczko. A ona zawsze smakowała zimną ciemnością. Wypuścił zmęczony oddech. - Lepiej się czujesz? Pocierając gardło skinęła głową. - Wyglądasz na zmęczonego, mój Acheronie. Wracaj do łóżka. Niedługo do ciebie dołączę. Jupi-jej – pomyślał sarkastycznie. Nie mógł się wprost doczekać. Już by chyba wolał mieć lewatywę z kwasu. - Dokąd idziesz? - Muszę się czymś zająć. Ale zaraz wrócę. Zaufaj mi. Jakby miał wybór? - Nie spiesz się. – Jeśli miałby szczęście czekała go szczęśliwa godzinka w samotności. To było naprawdę smutne, że wszechmocny, nieśmiertelny bóg miał na coś takiego nadzieję. Artemida uśmiechnęła się do niego zanim zniknęła. Przeniosła się do Podziemia, gdzie Dolophoni mieli swój dom w najciemniejszej części Hadesu. Nie potrzebowała wiele czasu, by odnaleźć Deimosa. Stał przed wielkim magazynem broni badając ostrze jedenastocalowego topora. - Co robisz? – Spytała zastanawiając się, co chodziło mu po głowie. Spojrzał na nią, gdy zadała pytanie. - Testuję ostrze. - A nie powinieneś szukać Sina? Odłożył ostrze na dół, ale nie patrzył na nią, gdy położył rękę na innej broni. - Zależy. Czy twoja córka będzie mi stawać na drodze. Jej żołądek skurczył się na te słowa. - Słucham? Odwrócił się do niej z zimnym, złowrogim wyrazem twarzy.
105
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Twoja córka. Wiesz, wysoka blondynka z ciałem stworzonym do grzechu, która ma twoje oczy i moce po ojcu. Tak naprawdę to chyba nie sądziłaś, że jestem na tyle głupi, że się nigdy nie połapię, prawda? Artemidę zatkało. Była tylko wdzięczna, że nie było tu Acherona i tego nie słyszał. Zabiłby ją. Deimos zmrużył oczy. - Dlatego kazałaś mi zabić Sina, prawda? Poznał prawdę i teraz musi umrzeć. Nie chciała powiedzieć czegoś, co mógłby wykorzystać przeciwko niej. - Zupełnie nie wiem, o czym mówisz. - Oczywiście, że nie wiesz. – Jego ton był szyderczy. Zmniejszył odległość między nimi. Artemida zaczęła się wycofywać, aż poczuła ścianę za plecami. Deimos obdarował ją bezdusznym uśmiechem. - Czy to oznacza, że mam twoje pozwolenie na zabicie Katry, gdy tylko wejdzie mi w drogę?
106
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 8
Sin zrobił unik, kiedy sztylet Kat ledwie minął jego gardło. Uśmiechnął się nad jej umiejętnościami, ponieważ był pod ogromnym ich wrażeniem. Nie często zdarzało się, żeby znajdował kogoś, kto podchodził na tyle blisko do niego, by go uderzyć, a zwłaszcza nie kogoś, kto tak dobrze sobie radził. Jak Kish powiedział kiedyś o Angelinie, tak samo Sin tak długo nie miałby nic przeciwko temu, żeby Kat sprała mu tyłek, jak długo robiłaby to w czarnych koronkach lub czarnej skórze. Tia, myśl o jej nagiej ubranej tylko w czerwone obcasy spowodowała, że stał się twardy, nawet gdy próbowała pociąć mu twarz. Złapał ją za nadgarstek, kiedy się cofnęła, ale nie spodziewał się jej kolana o jedno uderzenie serca później. Wylądowało wprost na jego żebrach. Mruknął przed tym, nim ścisnął sztylet w dłoni. A następną rzeczą, jaką wiedział to to, że walnęła go z główki. Ból zaczął przedzierać się przez niego, gdy głowa mu odskoczyła, a z nosa zaczęła mu kapać krew. Cholera, to kobieta potrafiła naprawdę mocno przyłożyć… - O rany. – Powiedziała natychmiast. – Tak mi przykro. Nie chciałam aż tak bardzo. Mogę się tym zająć. Pokręcił głową, aby odzyskać czystość spojrzenia, choć czoło i nos nadal mu pulsowały bólem, a w uszach mu dzwoniło. - Zawsze przepraszasz swoich przeciwników, po tym, jak zadasz im solidny cios? - Wrogów nigdy, ale moich sparing partnerów tak. Potarł swoją głowę ręką i uśmiechnął się, kiedy zauważył czerwoną plamę na jej czole. Rumieniec na jej policzkach sprawiał, że jej oczy błyszczały. Córka Artemidy, czy nie, była absolutnie piękną kobietą. - No co? – Powiedziała uśmiechając się. - Nic. Po prostu patrzyłem na czerwony ślad na twoim czole, który pozostał po tym, jak mnie „uderzyłaś”. Zastanawiałem się tylko, czy moje czoło wygląda tak samo. Uraczyła go lekkim uśmiechem zanim podeszła i dotknęła jego głowy w miejscu gdzie bolało najbardziej. - Tylko troszeczkę, Różku. - Różku?
107
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Jej uśmiech sprawił, że zabolała go również inna, znajdująca się dużo niżej część ciała. - Jednorożcu. Wyglądasz, jakby ktoś próbował wyciąć ci róg z czoła. Podniosła się na palce, by pocałować miejsce, na które patrzyła. Ten pocałunek tylko wzmógł ból w jego pachwinie, która teraz kłuła niemiłosiernie. Bardzo dużo czasu minęło, odkąd ostatni raz naga kobieta znajdowała się w jego łożu. Albo na kolanach przed nim. Właściwie to on nawet nie rozmawiał ze swoimi kochankami. Zasadniczo wyrywał je na dole, w kasynie, szeptał im kilka pochlebnych słówek, a niedługo po tym znajdował się w swoim pokoju kompletnie nagi i spocony. Po tym jak skończył, kazał im się pakować. Tia, wiedział, że przez właśnie takie zachowanie ludzie mieli o nim złe zdanie. Ale za każdym razem upewniał się, co do kobiety, która była w jego kasynie, że nie będzie zainteresowana czymś więcej niż tylko przypadkowym seksem. Nie chciał brać ich numerów i obiecywać, że zadzwoni, tylko po to, by zostawić je niepocieszone. One od początku wiedziały, jakie dokładnie były jego intencje. Z zasady Mrocznym Łowcom nie wolno było się wdawać w skomplikowane relacje z ludźmi. I mimo, że technicznie rzecz biorąc nie był jednym z ich rasy, przyjął ich filozofię jako część swojego życia. Jego żona wystarczająco go upokorzyła swoją niewiernością. Ostatnią rzeczą, jakiej pragnął było pozwolić innej kobiecie przejąć władzę nad jego emocjami. Kobiety po prostu nie były wystarczająco wiarygodne, by na to pozwolił. A w Kat było coś zupełnie innego, ale nie wiedział co to mogło być. Jedna jego część cieszyła się, gdy mu dokuczała. Cholera, cieszyło go nawet, gdy wbijała mu szpile. To było coś, co nigdy wcześniej nie miało miejsca. Przygryzła wargę, gdy udawała, że się dąsa. - Naprawdę mi przykro, że walnęłam cię z czułka. - W porządku. Pamiętaj, by trzymać się tej techniki. W przeciwieństwie do Daimonów, Gallu można na chwilę zatrzymać jedynie przez uderzenie prosto między oczy. - Albo przerwać im kręgosłupy. – Dodała ku jego zdziwieniu. – Wierz lub nie, ale pilnie słuchałam. - Dobrze. Ta wiedza kiedyś uratuje ci życie. Ale tak naprawdę to nie koncentrował się na ich rozmowie. Jego myśli krążyły nad kropelką potu, która zsuwała się między jej piersi i znikała tuż pod jej bokserką. Jego usta naprawdę chciały ją zlizać.
108
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat była od niego tylko o kilka cali niższa i prawdopodobnie na cztero calowych obcasach zmusiłaby go, aby patrzył na nią w górę. Nie wiedział dlaczego, ale ta myśl wydała mu się niesamowicie seksy. Tia, było mu tak łatwo wyobrazić sobie, że jest nagi w swoim łóżku, z nią, a ona jest na nim i jej ciało też jest nagie za wyjątkiem tych obcasów, które ma na sobie. Ten obraz w jego głowie wystarczył, aby zaczął wariować. Nie wiedział, że miał fetysz odnośnie damskich butów, ale nie mógł pozbyć się tego obrazu ze swojej głowy. Dzięki Kish. Musiał później sprać tego faceta za tę torturę. Kat przełknęła, gdy ujrzała gorące spojrzenie złotych oczu Sina na sobie. Mężczyźni już wcześniej gapili się na nią pożądliwie, ale nie była przyzwyczajona do uczucia osaczenia przez to. Z jakiegoś powodu, którego nie rozumiała, nie była odporna na Sina. Działał na nią w taki sposób, który powinien być niemożliwy. Zamykając oczy mogła wyobrazić sobie jego wargi na jej. Zapach jego skóry wypełniał jej głowę i sprawiał, że pragnęła położyć swoją twarz w zagłębieniu jego szyi, by móc kąpać się w tym zapachu. Chciała poczuć te fascynujące mięśnie falujące pod jej dłonią. Poczuć jakby leżał na niej… Był hipnotyzujący. Ledwo usłyszała, że upuścił sztylet na podłogę, przed tym jak położył jej dłoń na plecach i przyciągnął ją bliżej. Nadal jednak jej nie pocałował. Patrzył na nią, jakby czekał aż go odepchnie albo odwróci od niego twarz. Jego wargi zawisły nad jej, a jego oczy spalały ją łapczywie. Nie mogąc tego znieść podniosła dłoń, by wpleść ją w jego czarne, miękkie loki i pociągnęła jego głowę w dół. Kiedy jego usta spoczęły na jej, jęknęła z satysfakcją. Nie mogła sobie wyobrazić, aby coś smakowało lepiej. Nie można było sobie wyobrazić lepszego miejsca niż jego ramiona. Sin wiedział, że powinien się od niej oderwać. Była córeczką mamusi… A jednak jej dotyk wzniecał w nim ogień. Smak jej ust nastawiał jego ciało przeciwko niemu… i to sprawiało, że zapominał o wszystkim innym. Nie było w nim nienawiści, gdy go trzymała w objęciach. Nie było przeszłości nawiedzającej jego myśli. Wszystko, co mógł, to widzieć, smakować, czuć i słyszeć wyłącznie ją. I rozkoszował się tym. Jej dłoń w jego włosach powodowała, że dreszcze przechodziły wzdłuż jego kręgosłupa. Nie mogąc znieść tego dłużej porwał ją w ramiona. Kat owinęła swoje długie nogi wokół jego pasa, kiedy przycisnął ją do ściany. 109
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Pragnę cię, Katra. – Warknął cal od jej ust, przed tym, gdy wpił się w nie chciwie. – Właśnie teraz. Kat nie mogła jasno myśleć z jego ciałem między jej nogami. Drżała z potrzeby i była tak samo spragniona jego, jak on jej. - Moja matka cię za to zabije. Zaśmiał się cwaniacko. - Jesteś tego warta. Zagryzła wargi, gdy poczuła jego wielką męskość przyciskającą się do niej. Nikt nigdy nie dotykał jej w ten sposób. Prawdę mówiąc nigdy nie była z nikim tak blisko, no chyba, że z kimś walczyła. To było w jakiś sposób przerażające. Spędziła całe swoje życie bez dotyku mężczyzny. Bo to wszystko komplikowało. Wszystko między wszystkimi. Przez mężczyznę jej babcia była uwięziona na wieczność. Jej matka była przywiązana do jej ojca, nawet jeśli chciałaby go opuścić. Nawet Cassandra nie była już wolna. Wulf znaczył dla niej wszystko i stał się sensem jej życia. Jej przyjaciółka Geary poświęciła życiowy cel, aby móc pozostać z Arikiem… Nie bądź głupia, Kat. To tylko seks… nie musi oznaczać życia pełnego zaangażowania. Gdyby tylko mogła być tego pewna. Czy bycie z nim zmieniłoby ją? A jeśli tak, to w jakim stopniu? Simi się nie zmieniła. Jest ciągle takim samym ekstrawaganckim demonem, jakim zawsze była. Kat poczuła jak Sin podnosi rąbek jej koszulki. Musiała teraz podjąć tą decyzję, zanim posuną się dalej. Tak, czy nie? W końcu jej ciekawość zwyciężyła. Chciała wiedzieć, jak to jest być z mężczyzną, a poza tym nikt jej wcześniej tak nie pociągał, jak on. Jeśli kobieta miała stracić swoje dziewictwo, kto lepiej nadawał się do tego niż bóg płodności? Na pewno wiedział jak sprawić kobiecie przyjemność. A Kat wcale nie była tchórzem. Biorąc głęboki oddech, siłą umysłu pozbawiła ich oboje ubrań. Sin ostro wciągnął powietrze przez zęby, gdy poczuł jej nagie ciało na swoim. Teraz nie było już nic między nimi. Nic. Stykali się skóra przy skórze. Dosłownie zajęło mu sekundę, aby ta informacja rozpaliła jego umysł.
110
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Spojrzał w dół i był pod wrażeniem jej obnażonej piękności. Jej piersi były idealne i jędrne. Jej sutki były różowe i napięte, proszące, aby ich spróbował. Pochylił głowę w dół, aby zassać jeden przepyszny pąk. Kat jęknęła, kiedy nieznane dotąd łaskotanie sprawiło, że w jej żołądku poderwało się do lotu tysiąc motyli, w odpowiedzi na jego delikatną pieszczotę. Widok jego liżącego jej piersi pobudził ją na wskroś. Jęknęła, sięgnęła ręką po jego plecach i przejechała dłonią po bliznach, którymi była pokryta jego ciemna karnacja. Przyłożyła policzek do szczytu jego głowy, a serce waliło jej tak, jakby chciało wyskoczyć z jej piersi. Jej rodzina tak wiele mu odebrała, że to było właściwe, iż ona chciała mu ofiarować, to, czego wcześniej nie ofiarowała nikomu innemu. Ale to nie tylko dlatego. Chciała go poznać w ten najintymniejszy sposób. Aby poczuć jego siłę na niej i wypełniającą ją. Chciała się z nim podzielić swoim ciałem. Oderwał się od niej bezczelnie, po czym pocałował ją gwałtownie. Mmmm, on był bóstwem i nie mogła się doczekać, aby dał jej więcej. Potem powoli przeniósł ją na podłogę. Kat nie mogła wytrzymać z radości, gdy się na niej położył. To było naprawdę przepyszne. Przesuwał powoli swe gorące usta w dół jej ciała, lizał i dokuczał każdej jej części. Drżała za każdym razem, gdy jego język dotykał innej części jej skóry i strasznie się jej podobał ten taniec jej zakończeń nerwowych. Sin uśmiechnął się na to lekkie drżenie i pomruki, jakie z siebie wydawała, za każdym razem, gdy pieścił ją coraz niżej. Była cudowna i chciał poznać każdy cal jej pięknego ciała. Jej palce i dłonie tańczyły na jego skórze, ale gdy złapała jego męskość w swoje dłonie wszystko, co mógł zrobić, to skupić się na tym, by nie dojść od razu. Od wieków nie był z kobietą, która doprowadziłaby go do takiego stanu. A potem od śmierci żony nie miał żadnej kobiety, która wiedziałaby o nim choćby podstawowe rzeczy. Wszystkie jego kochanki były numerkami na jedną noc. Ulotnymi twarzami, który przychodziły i odchodziły tylko wtedy, gdy nie mógł już dłużej znieść celibatu. W przeciwieństwie do tych innych, Kat nadal tu będzie, kiedy to się skończy. Ona nie zamierzała wychodzić i nigdy nie wracać. To sprawiało, że była wyjątkowa i sprawiało, że chciał się upewnić, że Kat spędzi ten czas najlepiej, jak się tylko da. Kiedy pozna go dokładnie, nigdy nie będzie w stanie z nim zostać i ucieknie czym prędzej. Całując ją zsunął dłoń po jej udzie i zatopił palce w jej krótkich loczkach między nogami.
111
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat zaczęła dyszeć, kiedy wsunął tam swoje palce i zaczął dotykać jej najbardziej intymnego miejsca. Czysty ogień buchał pod wpływem jego dotyku, gdy rozsuwał jej fałdki, by znaleźć część, która ożyła pod jego wpływem. A kiedy jeden jego długi palec zatonął w jej wnętrzu jęknęła głośno. Sin zamarł, gdy poczuł niemożliwe. To nie mogło być… Jego szczęka opadła, gdy zabrał swoją dłoń i zagapił się na Kat. - Jesteś dziewicą? - Tak. To zmyliło go jeszcze bardziej. - Jak? Uniosła podbródek, a kiedy przemówiła jej głos ociekał sarkazmem. - Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się być z mężczyzną. Przewrócił oczami. - Technicznie wiem, co oznacza stan dziewiczy, moje pytanie brzmiało, jak ci się udało wytrzymać w nim przez te wszystkie lata. - Powiedziałam ci, że ciągle mnie pilnowali. Tia, ale przez jedenaście tysięcy lat? Cholera. To było ekstremalne. - A teraz cię nie pilnują? Wodziła palcem po linii jego brwi, a uśmiech drgał na jej wargach. - Teraz tylko ty mnie pilnujesz. Sin nadal tego nie rozumiał. - Po co czekać przez te wszystkie wieki, a potem ulec zwykłemu kaprysowi? Przecież ledwo mnie znasz? Wyraz jej twarzy był najczulszym, jakim kiedykolwiek obdarowała go kobieta i to sprawiło, że zaczął topnieć. - Znam cię, Sin. Byłam wewnątrz ciebie… i teraz chcę, byś ty był wewnątrz mnie. Czy to tak trudno zrozumieć?
112
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Część Sina chciała ją przekląć za czułość, jaką w nim rozbudzała. Chciał jej powiedzieć, że była niczym dla niego i że nic od niej nie chciał. A druga jego część chciała ją tulić. Aby móc czuć ją w swoich ramionach i pieścić nawet bardziej niż to robił do tej pory. W końcu posłuchał swojego gniewu. Nie mógł sobie pozwolić, by się otworzyć przed nią czy przed kimkolwiek innym. Już wystarczająco dużo wycierpiał się w swoim życiu. Ostatnią rzeczą, jakiej pożądał, to jeszcze więcej bólu w jego marnym istnieniu. Ciągle go tylko wykorzystywano i manipulowano nim. - To nie sprawi, że zatrzymasz mnie przy sobie. - Nie oczekuję tego od ciebie. - Więc na co liczysz idąc ze mną do łóżka? - Na nic, Sin. – Jej wzrok był szczery i prostoduszny, tak, że spowodował, iż fala winy przelała się przez niego, ponieważ był tak podejrzliwy w stosunku do niej. – Nic więcej, oprócz kilku chwil przyjemności. Nic więcej nie chcę od ciebie. Przyrzekam. – Zakreśliła mały x ponad swoim sercem. Pokręcił głową. To nie mogło być takie proste. Nie mogło takie być. - Strasznie trudno mi w to uwierzyć. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Nigdy. - Więc wstań i się ubierz. – Spojrzała w prawo. – Tam są drzwi. Jestem pewna, że wiesz jak ich używać. To naprawdę proste. Stawiasz jedną stopę przed drugą, obracasz gałkę, pociągasz do siebie i idziesz dalej. Powinien tak zrobić. To było to, co zamierzał, ale kiedy położyła mu dłoń na policzku zaginął w jej czułości. Chciał być tylko tulony… W cholerę z nim za to. Był tak zmęczony byciem samotnym. Powrotami do pustego, hotelowego pokoju, gdzie leczył swoje rany i mieszkał tylko z powodu oczekiwania na kolejną walkę. Właściwie już nawet nie wiedział dlaczego walczył. Dlaczego miałby dbać o świat, który nie dbał o niego? Ale gdy na nią spojrzał zobaczył rzeczy, których już dawno nie wiedział. Współczucie. Humor. Uroda. I to były rzeczy, które zgubiły go więcej niż raz. Jego emocje przytłaczały go, gdy przewrócił się na plecy i leżał obok niej na podłodze. Jego zmysły zarejestrowały jak przytuliła się do niego i wodziła językiem po linii jego szczęki. Jej włosy łaskotały jego skórę. Ale to ciepło jej ciała piętnowało go najbardziej. Dał się temu uwieść. Zatracił się w jej dotyku i radości czucia jej. Gdy go tak pieściła, nie wstałby z tej podłogi nawet, gdyby pokój stanął w płomieniach. 113
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat widywała tysiące pięknych, nagich męskich ciał w swoim życiu. Wyrzeźbione i perfekcyjne przychodziły i odchodziły. Żaden z nich nie mógł się równać z pięknem blizn na ciele Sina. Jego ciało opowiadało historię człowieka, któremu nikt nie umiał zapewnić bezpieczeństwa. W tym aspekcie przypominał jej ojca. Ale Sin nie był taki, jak Acheron. Było jakieś zimno w jego duszy. Nie mógł nawet pogodzić się z jej dobrocią. Co za straszne życie musiał wieść? A wszystko, co chciała dla niego zrobić, to dać mu ciepło. Żeby wiedział, że nie każdy chce go skrzywdzić. Że niektórym można zaufać. Nie wszyscy byli nastawieni tylko na ranienie innych ludzi. Nadal można było odnaleźć dobroć i przyzwoitość. Ale nie była pewna, czy kiedykolwiek jej w to uwierzy. Z całą pewnością tego nie zrobi, gdy pozna prawdę o nocy, gdy Artemida odebrała mu jego boskość. Nie, kiedy dowie się, że to ona odebrała mu moc i przekazała ją swej matce. To było złe, ale zrobiła to, starając się chronić własną matkę. Teraz mogłaby się zabić za własną głupotę. Wtedy ślepo wierzyła we wszystko, co mówiła jej matka. Była taka głupia. Gdyby tylko mogła cofnąć czas i to zmienić. Ale niestety nie mogła. Wszystko, co mogła teraz zrobić, to spróbować go pocieszyć. I być przy nim, kiedy będzie potrzebował pomocy w walce. I tak właśnie zamierzała zrobić. Sin patrzył na nią spod półprzymkniętych powiek, gdy przesuwała się wzdłuż jego ciała, badając każdą jego część. Teraz rozpoznał niewinność i wahanie w jej dotyku. Ciekawość. A kiedy dotarła do centrum jego ciała zatrzymała się. Wstrzymując oddech patrzył jak nerwowo skubie skórki od paznokci, gdy uważnie mu się przygląda. To było bolesne, że patrzy, a nie dotyka, szczególnie biorąc pod uwagę jaki twardy był. Jej wzrok wreszcie napotkał jego. Jeden z kącików jej ust uniósł się w ciepłym uśmiechu, gdy go wreszcie dotknęła. Jęcząc i wzdychając z zadowolenia wygiął plecy w łuk. Jej palce sprawdzały długość jego penisa od rdzenia aż po samą końcówkę. I cały czas patrzyła jak on wije się z przyjemności. Jej uśmiech poszerzył się, kiedy obniżyła głowę i zastąpiła ustami swoje dłonie. Sin musiał uważać, by nie uderzyć głową o podłogę, gdy zbliżało się to, co miało się stać, gdy ona zaczęła go lizać i ssać. Cholera. Cholera, jej język był naprawdę utalentowany. 114
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Na pewno nie robiłaś tego wcześniej? Zaśmiała się, a to go połaskotało. Wycofała się na moment i pokręciła głową. - Nigdy wcześniej. Cholera… - to było wszystko, o czym mógł pomyśleć. - Nie musisz przerywać, by odpowiedzieć. Kat wygięła brwi w zdziwieniu. - Nie? - Do diabła, nie. Delikatnie polizała jego wierzchołek zanim dmuchnęła na niego. Ok., to był czas, aby przerwać. Jeśli ona tego nie zrobi, oboje będą rozczarowani. Sin usiadł i przyciągnął ją do siebie. Kat zamruczała, gdy zaczął skubać delikatną skórę na jej szyi. Jego zarost dokuczał jej skórze, sprawiając, że jej sutki zrobiły się pomarszczone i twarde. Wzięła jego twarz w swoje dłonie, podczas, gdy jej zmysł wirowały. Położył swoje dłonie na jej biodrach i prowadził ją w dół, wprost na siebie, aby móc w nią wejść. Spięła się, gdy nieoczekiwany ból przerwał jej przyjemność. - Ciii. – Westchnął do jej ucha. Jego oddech był gorący, tak jak i jego język, który wędrował wokół płatka jej ucha. Jej ciało dosłownie płonęło, gdy próbowało przystosować się do jego grubości. Sin poczuł, że Kat znowu się odpręża. Przejechał ręką po jej gładkich plecach i złapał jej pupę w swoje dłonie. Uniósł ją nieco i pokazał jak ma się na nim poruszać. Szybko się uczyła. W krótkim czasie wpadła w słodki, powolny rytm, pod wpływem, którego obydwa ich ciała zaczęły drżeć. On oparł ręce na podłodze tak, żeby móc się jej przyglądać, gdy go ujeżdżała. Była żywiołowa w swoich ruchach. Och widok jej takiej, był jakby… wystarczający, aby go zabić. Dobrze, że był nieśmiertelny. Uśmiechnął się do niej i sięgnął ręką w dół, tak aby móc pogłaskać jej łechtaczkę, podczas gdy ona nadal na nim jechała. W chwili, kiedy dotknął jej perełki wydała z siebie mały pisk radości. - Podoba ci się, prawda? - Mmmm… - Tylko tyle udało się jej wyszeptać. 115
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Torturą było dla niego, powstrzymywanie się, ale nie chciał jej tego zrobić. Nie bez powodu, był ex-bogiem płodności. Nie miał zamiaru skończyć przed nią. Nawet jeśli to miałby go zabić. Kat czuła błogość, kiedy patrzyła w dół na Sina. Nigdy nie marzyła o tym, jak dobre było uczucie mieć mężczyznę w środku. Było w tym coś specjalnego. Dzieliła z nim coś, czego nie dzieliła z nikim innym. To było intymne i wyjątkowe. Wpatrywała się w te złote oczy przed tym, gdy sięgnęła, by wziąć jego dłoń w swoją. Podniosła ją do swoich ust i złożyła na jego dłoni pocałunek, a potem po kolei na każdym z palców. Jak ktokolwiek mógł go zranić? To sprawiało, że zaczynała się złościć. Ale przede wszystkim to ją zasmucało. Ludzie byli tak bardzo okrutni, a bogowie byli jeszcze gorsi. Myśli Kat szybko się rozproszyły, kiedy dziwna przyjemność rozpoczynała się w jej wnętrzu. To było ciepłe i przyjemne i zaczynało się rozchodzić po każdej jej części. Jak fala, wydawało się, że wznosi się i rośnie aż nie mogła już tego znieść. Sekundę później jej ciało eksplodowało z intensywności doznań i zaczęło się całe trząść. Sin zaśmiał się tryumfalnie, gdy poczuł jak jej ciałem targają spazmy orgazmu. Pochwycił jej biodra w swoje ręce i wychodząc naprzeciw niej, spróbował zintensyfikować jej rozkosz. Kat w tym momencie krzyknęła i pochyliła się nad nim. Jej włosy zaczęły go łaskotać i jedno uderzenie serca później dołączył do niej w swoim punkcie kulminacyjnym. Aż warknął, kiedy intensywna przyjemność przedzierała się przez niego. Była niezwykła i pozostawiła go bez tchu i słabego. Był tak wykończony, że wątpił czy kiedykolwiek jeszcze będzie w stanie się podnieść. Opadła na niego nakrywając go swoim ciałem. Nietypowy chichot wymsknął się jej, kiedy mościła się w jego ramionach. - Wszystko w porządku? – Zapytał zaniepokojony jej zachowaniem - Wszystko dobrze. – Powiedziała rozmarzonym głosem. – Czuję się spełniona, jak najedzona kotka. Roześmiał się na to stwierdzenie. - Tia, znam to uczucie. - Owinął ją ramionami zanim przewrócił się na nią i przyszpilił do podłogi. – Miałem rację. Jesteś warta tego, żeby twoja matka mnie zabiła. Pochylił głowę ku niej i ją pocałował.
116
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat westchnęła, gdy jego mięśnie cudownie napinały się pod jej dłonią. I do tego smakował tak niewyobrażalnie dobrze… tak, że ona nigdy już nie chciała opuścić tego miejsca. Nigdy. - Aaa, fuj, ble, nadzy ludzie! Chyba puszczę pawia! Sin napiął wszystkie mięśnie, gdy usłyszał kobiecy głos na progu swojego pokoju. Odwrócił głowę i zobaczył nie jednego, ale dwa demony Charonte… przynajmniej tak myślał. Bo ich skóra nie była cętkowana i nie mieszały się na niej kolory, coś co było wyznacznikiem ich gatunku. Raczej wyglądały jak dwie dwudziestolatki. Jedna była ubrana na czarno jakby była studentką collage’u w stylu Goth, w krótkiej spódniczce z czarnego aksamitu i sznurowanym gorsecie. Jej włosy były czarne, poprzetykane czerwonymi pasemkami. Druga była blondynką ubrana w dżinsy i luźny, połyskujący top. - Więc na nich nie patrz. – Powiedział czarnowłosy demon do blond demona, który dziwnie przypominał Apollymi. – Dlaczego patrzysz, jak nie chcesz widzieć? Popatrz sobie na to. – Pokazała palcem na obraz Dalego wiszący na ścianie. – Mają tu całkiem ładne ściany. Powinnaś bliżej im się przyjrzeć, wtedy nie będzie ci niedobrze. Widzisz jakie to proste? Kat zagryzła wargi, żeby się nie roześmiać, gdy przesunęła się pod Sinem i mentalnie przywołała sobie ubranie. - Hej, Simi. Sin szybko ubrał się w ten sam sposób i czekał aż demony uświadomią sobie, czym on był i zaczną atak. Ale nie zaczęły. Ciemnowłosy demon uśmiechnął się ukazując rząd ostrych kiełków. - Cześć Akra-Kiciu. Przepraszam, że to trwało tak długo, ale ktoś… - Popatrzyła ze złością na blond demona. – Nie pozwolił mi się ruszyć bez niej, bo „w Las Vegas jest tyle świecidełek, że ona też chce zobaczyć”. Simi powiedziała jej, że się myli, ale sama widzisz kto wygrał ten spór, prawda? – Wydała z siebie dźwięk nieszczęśliwego dziecka. – „Masz szczęście, że jesteś tylko dzieckiem”. Ale Simi brakuje czasu, przed tym, gdy ktoś… Ponownie spojrzała na blond demona, a jej przemówienie zdawało się nie mieć końca. – Taki jak na przykład Xirena wprowadził się do mojego domku. Simi jest po prostu szczęśliwa, że Akri nie kazał nam dzielić pokoju. Xirena wydała z siebie dźwięk obrzydzenia. - Och przestań, Xiamara. Wszystko co robisz to skomlisz, lamentujesz i jęczysz. Jesteś demonem. Zachowuj się jak demon. 117
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Demon? – Prychnęła Simi. – Nie wiem czy wiesz, że jestem bardziej demonem niż cała ich armia. Jestem Simi, a Simi zachowuje się jak chce, bo Akri mówi, że jestem najlepszym demonem, jaki się kiedykolwiek narodził. Jesteś po prostu zazdrosna, bo twój Akri nie kocha cię tak, jak mój Akri mnie. Sin był zaskoczony tą wymianą zdań. Nigdy nie widział demonów tak… zżytych. Simi była bardziej podobna do rozpuszczonej nastolatki niż do krwiożerczego demona. - A to jest… co to jest? – Zatrzymał się nadal próbując zrozumieć. – Muszę przyznać, że nigdy nie byłem świadkiem czegoś takiego. Często tak robią? Kat roześmiała się. - Simi jeszcze nie przywykła do swojej siostry. Mają problemy z socjalizacją. Xirena zagryzła wargi. - Nie mam z niczym problemów za wyjątkiem tego, że przeklęty bóg zrobił z mojej siostry dziwadło. Sin zmarszczył brwi. - Przeklęty bóg, to znaczy Acheron? - Simi należy do niego. – Wyjaśniła Kat. Oho, to nie mogło oznaczać nic dobrego. Simi zapiszczała. - Simi jest córką Akriego. Xirena wydała z siebie odgłosy dławienia się. - Ile razy jeszcze mam ci mówić, że nie jesteś córką przeklętego boga? Jesteś córką dwóch demonów! Przestań nazywać swojego Akriego tatusiem. To sprawia, że mi skrzydła opadają. Simi pokazała język Xirenie. - Mój Akri to mój tatuś. Powiedział tak i tak jest, więc twoje skrzydła mogą ci opadać ile tylko chcą, ponieważ to niczego nie zmienia. Sin nadal miał mieszane uczucia, co do nich. W jaki sposób te dwie miały im pomóc w walce z Gallu? Kessar porozrywa je na cząstki. Pocierając swój kark spojrzał na Kat. - Czy na pewno nie powinniśmy poprosić o jakiś inny zestaw demonów? Nie mam pojęcia jak one mogą pomóc, biorąc pod uwagę fakt ich argumentacji. 118
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Och, zaufaj mi. – Powiedziała Kat krótko się śmiejąc. – Przestaną ze sobą walczyć, jak tylko jedzenie ukaże się na stole. - Jedzenie? – Simi natychmiast przerwała swoją tyradę. – Gdzie jest to „jedzenie”? - To jest dobre jedzenie? – Xirena jej zawtórowała. Simi przewróciła oczami na siostrę. - A czy istnieje coś takiego, jak niedobre jedzenie? - Cóż, tak, są Daimony. Smakują jak dziczyzna i wchodzą mi między kły. - Och, to prawda. – Zgodziła się z nią Simi. – Ale znam jeden rodzaj sosu barbecue z Nowego Orleanu, który umie zabić ten nieprzyjemny smak. To sprawia, że są naprawdę dobrym jedzeniem. Mięso Daimona plasuje się zaraz za mięsem człowieka i oposa. Xirena spojrzała zachwycona. - Czy to ten sos widziałam w twoim pokoju, a na etykiecie była kobieta z batem w skórze? - Och nie ten. Tamten to „ból i cierpienie”, ale też dobry. Ten dał mi człowiek, który oddychał ogniem, jak tłusty smok, tylko, że on nie był gruby, był… - Przepraszam, demony? – Powiedział Sin przerywając im. Popatrzyły na niego, jakby za chwilę miał być dodany do menu. I zwrócenie ich pełnej uwagi na siebie to był wielki błąd. Jak tylko wzrok Xireny spoczął na nim, rozpoznanie zabłyszczało w jej czarnych oczach. - Jesteś Sumerem. Jej oczy błysnęły żółcią, gdy jej skóra stała się cętkowana na czerwono i czarno, a jej czarne skrzydła wyrosły z jej ramion. Sin przygotował się do walki, ale zanim zdążył zaatakować, Kat stanęła mu na drodze. - Xirena uspokój się, Sin jest po naszej stronie. Xirena splunęła na podłogę, co go diabelnie wkurzyło i był pewien, że panie sprzątające tego nie docenią. - Śmierć dla wszystkich Sumerów. - Oni nie wszyscy są źli. – Powiedziała Simi krzyżując ręce na klatce piersiowej. – Akri znał jednego Sumera, który był rybakiem przez długi czas. Był naprawdę miły dla Simi. Dawał mi do jedzenia te smaczne kulki z ryb nasączone oliwą i owinięte liściem winogron. A potem 119
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
pozwolił Simi jeść rybne ciasteczka i rybie oczka. Rybie oczy są bardzo smaczne, szczególnie w oliwie z oliwek. Xirena warknęła na nią. - Sumerowie są wrogami Charonte. Simi położyła rękę na biodrze i przekrzywiła głowę. - Cóż, to po prostu głupie. Nie można nienawidzić całej rasy z powodu, że jeden czy dwoje było nieuprzejmymi. A właściwie to, co ty masz do tych Sumerów? - Oni stworzyli demony Gallu, by nas pozabijały. -Ooooo. – Twarz Simi rozjaśniła się. – Lubię ich demony Gallu. Są bardzo chrupiące, gdy się je podpiecze. Akri pozwalał mi jeść je tuzinami. I nigdy na mnie nie krzyczał, gdy ich jadłam, nie tak, jak w przypadku ludzi. Ale pewnego razu wszystkie Gallu gdzieś zniknęły i Simi już ich więcej nie mogła zjadać. Bardzo za nimi tęsknię. Były przepyszne. - A teraz powróciły. – Powiedziała Kat ponownie zyskując ich uwagę. Wyraz twarzy Xireny był taki, jakby właśnie weszła do fabryki nawozów. Simi wyglądała na podekscytowaną. - Będę mogła je zjeść? Sin przytaknął głową. - Smacznego. Kat spojrzała na niego napominająco. - Tak, Simi. Ale potrzebujemy ciebie i Xireny byście pomogły nam z nimi walczyć. Xirena szarpnęła brodą w kierunku Sina. - Myślę, że powinniśmy pozwolić, by Gallu nakarmiły się Sumerami. Zasługują na to. Kat ofuknęła Xirenę. - Xirena… - Mówiłam ci Katra. – Powiedziała Simi śpiewnym głosikiem. – Ona jest złem wcielonym. Zeżre ci kolczyki, gdy nie patrzysz. A były takie ładne. Pokryte diamencikami… bardzo błyszczały. Xirena spojrzała na Simi.
120
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Też byś była zła, gdybyś widziała na własne oczy jak Gallu zabijają naszych, a jedzenie ich nie byłoby takie łatwe bez twojego Akri, który ochraniał cię swoją mocą. To są złe demony, które mogą nas pozabijać. – Spojrzała na Katrę. – Dlaczego przeklęty bóg nie pomaga? Kat zawahała się. Chciałaby, ale to teraz nie wchodziło w grę. - Będziemy starać się zrobić to bez jego pomocy. Xirena przewróciła oczami. - A dlaczego mielibyśmy tak postąpić? - Bo Akri nic nie wie o Katrze. – Wyjaśniła Simi. – Gdyby się o niej dowiedział byłby naprawdę smutny, a Simi nie chce, by Akri był smutny, więc nie możesz mu pisnąć ani słówka na temat Katry. On jest i tak już wystarczająco smutny, bo ma do czynienia z tą boginią-suką z czerwonymi włosami. - Hej, Simi. – Powiedziała Kat napominająco. - No cóż, ona jest boginią-suką. Wiem, że ją kochasz Akra-Kat, ale fakt jest faktem, że ona jest podstępną krową. Xirena zamknęła jej usta rękę. - Nie jadłam krów przez jakiś czas. Są tu jakieś krowy? Simi obrzuciła siostrę oburzonym spojrzeniem. - Wiem, gdzie jest jedna wielka i czerwona. Na Olimpie. Kat potrząsnęła głową. - Simi! - Co? – Popatrzyła na nią wielkimi, niewinnymi oczami. – Jeśli Xirena ją zje, to jakim cudem ja mam mieć przez to kłopoty? Sin prychnął. - Jak z dziećmi. Na bogów, jak Atlantydzi to znosili? Kat założyła ręce na piersi i zastanawiała się nad tym samym. - Zazwyczaj są nieco bardziej ciche niż teraz. Nie wyglądał na przekonanego. - Naprawdę? 121
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Apollymi trzyma je na krótkiej smyczy. Na wspomnienie imienia Apollymi Xirena syknęła. - Śmierć bogini-suce! Niech umrze w wielkim dole, na który będą pluły wszystkie Charonte. Sin roześmiał się na deklarację Xireny. - Cholera, Kat. Nie można wygrać przegrywając. Czy jest jeszcze ktoś, oprócz ciebie, kto lubi twoją rodzinę? Westchnęła z rezygnacją. - Są dni, kiedy i ja mam dosyć. - Chcesz o tym porozmawiać? – Xirena parsknęła opryskliwie. – Nikt nie lubi twojej rodziny. - Tak! – Simi przerwała. Przyłożyła sobie rękę do ust, by wyszeptać do siostry. – To prawda? - Tak. - Tak! – Simi potrząsała pięścią w powietrzu, aby potwierdzić swoją rację. Sin pokręcił głową na ten obrazek. - Myślę, że zaczynam mieć migrenę od tego. - Nie możesz mieć migreny. – Przypomniała mu Kat. – Może to jakiś nowotwór… wielkości dwóch demonów? - Zaśmiał się z cierpkiego wyrazu jej głosu. - Chciałam pomóc. Przysłałam ci kawalerię. No cóż, przysłała. Ale Sin nie był pewny czy lekarstwo nie okaże się tysiąc razy gorsze od dolegliwości. - Dziwne, mam wrażenie, że ta kawaleria może nam zaszkodzić… albo nawet nas zjeść. Kat spojrzała na niego wzburzona. - Więc gdzie się mają zatrzymać? Sin wahał się w tej kwestii. Pozostawienie ich samych nie wydawało się być dobrym pomysłem. - Mogą być pozostawione samopas? 122
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Wzruszyła ramionami. - Nie sądzę, by były bardziej niebezpieczne niż Daimony, które masz na dole, a które wypatrują turystów na obiad. - One przynajmniej nie mają skrzydeł i rogów. Xirena wróciła do postaci człowieka. - My też nie. Chyba, że chcemy. Simi podniosła rękę jak uczeń w szkole. - Jeśli Daimony jedzą turystów, czy my też możemy? - Nie! – Sin i Kat powiedzieli jednocześnie. - Ale to bez sensu. – Żachnęła się Simi. – Dlaczego ich Daimony mają być lepiej traktowane? Irytacja wykręciła Xirenie twarz. - Może powinnyśmy wrócić do Katoteros? Przynajmniej tam mamy te smocze rzeczy zawsze, kiedy jesteśmy głodne. Twarz Simi zbladła. - Zjadałaś zwierzątka Akriego? Niedobra Xirena. On nie lubi, kiedy znikają. Oooo, lepiej się schowaj, gdy on wróci do domu i odkryje, że ich brakuje. On będzie bardzo zdenerwowany. Kat odchrząknęła z nadzieją, że to przywoła je do właściwego tematu i wrócą do poprzedniej dyskusji. Spojrzała na Sina. - Możesz umieścić je w pokoju z QVC i będą bardzo szczęśliwe. - QVC? – Demony podskoczyły jednocześnie. Simi spojrzała na zegarek. - To czas brylancików, gdzie telewizor? Sin potarł brwi zanim poszedł zadzwonić do Kisha, by ten zabrał obydwa demony do pokoju pod nimi, gdzie był salon jego apartamentu. Nadal nawijały o przepysznym smaku diamencików, kiedy Kish przyszedł po nie, by pokazać im gdzie będzie ich pokój. Sin stał w drzwiach patrząc jak wychodzą. - To są demony, jakie tam macie? 123
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Tak. – Powiedziała uśmiechając się i zmniejszając dystans między nimi. – Takie są. Musimy tylko dopilnować, by nic złego nie stało się Simi. Acheron zabiłby nas oboje. Spojrzenie Sina zmiękło, gdy na nią spojrzał. - Jakoś wątpię, by cię zabił. Ale najprawdopodobniej poleciałyby ze dwie głowy. Zmarszczyła brwi. - Dwie? Położył sobie jedną rękę na czole, a drugą na kroczu. - Ach. – Roześmiała się Kat. – Jesteś okropny. - Tak, ale jednocześnie wiem, że sam mogę się obronić przed większością stworzeń, a Ash jest tym, którego znam, bo pomógł mi, gdy mój tyłek był zagrożony i dlatego tak bardzo jak tylko zdołam staram się pozostać po jego stronie. Nie była pewna, czy kupuje to oświadczenie. - Tak naprawdę to się go nie boisz, prawda? - Zdecydowanie się nie boję. Po prostu mam do niego szacunek. Dziękuję Mojrom za to, co mu zrobiły i że pozwoliły mu przez chwilę żyć jako człowiekowi. Gdyby nie było mu to dane, wyobraź sobie, jaki mógłby być wszechświat. Pomyśl o mocy, jaką mieliby on i Apollymi. I teraz umieść w tym wszystkim ego typowego boga. Tia, to było jak te rzeczy z koszmarów. Ale to też prowokowało pytanie, co sprawiło, że Acheron był taki, jaki był. Takich pytań Kat miała wiele. - Ty też masz sumienie. Nie wyobrażam sobie, że mógłbyś niszczyć ludzi, tylko dlatego, że chciałbyś czegoś. - Nie jestem już tym samym stworzeniem, którym byłem kiedyś, kiedy miałem boskość. Gdy byłem młody byłem zły i zgorzkniały po tym, co mój ojciec nam zrobił i miałem dużo do udowodnienia. Nie wspominając o tym, że życie jako człowiek zmienia perspektywę patrzenia na wiele rzeczy. Żołądek Kat skurczył się na ton jego głosu. Jej wzrok padł na bliznę na jego szyi. Wyciągnęła rękę, aby jej dotknąć, myśląc nad tym ile bólu ta rana musiała w nim spowodować. Musiała ugryźć się w język, by nie zacząć przepraszać za zabranie mu mocy.
124
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Ona też była młoda i głupia. Podobnie jak większość dzieci była ślepa na winy swojej matki. Chciała tylko spełnić prośbę Artemidy i ją uszczęśliwić. Skąd mogła wiedzieć, że tym samym skrzywdzi kogoś innego tak bardzo, że to zmieni historię świata? Gdyby tylko mogła zabrać jego moc od swojej matki i zwrócić mu ją. Ale Artemida nigdy jej na to nie pozwoli. Jeśli spróbuje wówczas straci matkę na zawsze, a nawet mimo błędów Artemidy, Kat ją kochała. Nigdy nie zrobi nic, aby skrzywdzić swoją matkę. Sin zabrał rękę Kat ze swojej szyi i umieścił na niej delikatny pocałunek. Mimo jego czułości była dzikość w jego oczach. Pozwalał jej zbliżyć się do siebie, ale mógł ją odsunąć w każdej chwili. To było przerażające i podniecające. - Nadal musimy znaleźć mojego brata. – Przypomniał jej. Kat skinęła głową. - Dobrze. Myślę, że będzie lepiej, jeśli pójdę sama. Pójdę zobaczyć czy moja babcia może mi pomóc za pomocą Sfory. Jeśli była w dobrym nastroju i coś szło po jej myśli Apollymi była szczęśliwa i zadowolona. W przeciwnym razie stratą czasu byłyby próby odwiedzenia jej i najprawdopodobniej wtedy odmówiłaby pomocy im wszystkim. Kat odsunęła się od Sina, ale zanim zdążyła teleportować się z jego pokoju, Sin położył jej rękę na ramieniu. - Dziękuję Katra. Doceniam twoją pomoc. Nie wiedziała dlaczego, ale te proste kilka słów sprawiło, że jej serce podskoczyło radośnie. - Bardzo proszę. Pochylił głowę zanim czule ją przytulił. - I nigdy nie zapomnę tego, co mi podarowałaś. Dziękuję i za to. Podniosła głowę i złożyła delikatny pocałunek na jego policzku. - Niedługo wrócę.
***
125
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Artemida zawahała się, gdy zbliżała się do sypialni. Walczyła ze swoim niezdecydowaniem. Może powinna iść do świątyni Zeusa i pomyśleć o zrobieniu czegoś na własną rękę… - Coś znowu zrobiła? Dosłownie podskoczyła na dźwięk głosu Acherona, gdy stanął tuż za nią. - Myślałam, że jesteś w łóżku. – Warknęła. - Musiałem iść do łazienki. - Och. Jego wirujące srebrne spojrzenie przenikało ją na wylot, kiedy na nią patrzył. - Co zrobiłaś, Artie. I nie mów „nic”, a tak przy okazji wiem, kiedy grasz i to naprawdę mnie wkurwia. Nienawidziła, gdy czytał w niej tak łatwo. Jak on to robił? Ale nie chciała być jedyną w defensywie. Więc zrobiła to, co zawsze robiła. Przeszła do ataku. - Cóż, to twoja wina. Przewrócił oczami. - Oczywiście, że tak. Wszystko zawsze jest moją winą. Więc, co tym razem zrobiłem? Zmrużyła oczy parząc na niego gniewnie, ale ciągle gdzieś była w niej część, która się go bała. Przede wszystkim była przerażona tym, co on może zrobić, gdy powie mu to, co musi… i głównie dlatego musi to zrobić. - Zanim ci powiem musisz mi obiecać dwie rzeczy. Nerwowy tik ruszał jego szczęką. - A są to? Zrobiła krok do tyłu, by zwiększyć odległość między nimi. - Po pierwsze musisz mi obiecać, że mnie nie zabijesz. Nigdy. A po drugie, że zostaniesz ze mną na kolejny tydzień. Ash zawahał się. To musiało być coś jeszcze gorszego niż przypuszczał, bo nie chciała aż tak bardzo się targować. Jego wnętrzności skręciły się ze złości. Czuł, że jego oczy zmieniają się w czerwone i policzki stają się coraz cieplejsze. Ale ona o to nie dbała. 126
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
I znał ją na tyle, by wiedzieć, że jeśli nie da jej tego, czego chciała, to nigdy mu nie powie. Cokolwiek to było, była bardzo zdenerwowana. - Dobra. W porządku. - Powiedz te słowa, Acheron. Chcę mieć pewność, że się nimi zwiążesz. Przeklął zanim przemówił przez zaciśnięte zęby. - Dobra, obiecuję, że cię nie zabiję i… - Nigdy. Ash wziął głęboki oddech zanim powiedział. - Nigdy. Bogowie, jakże chciał ją udusić. - I, że zostaniesz tutaj przez następny tydzień… chyba, że będę potrzebowała, żebyś coś dla mnie zrobił. To sprawiło, że jego krew stała się zimna. - Zrobię co? - Powiedz to, Acheron, a następnie ja ci powiem. O tak, to miało na celu rozwścieczenie go. Miał tylko nadzieję, że będzie w stanie dotrzymać słowa. Jeśli nie to zginie zaraz po niej. - W porządku. Nie odejdę stąd przez kolejny tydzień, chyba, że będziesz potrzebowała, żebym coś dla ciebie zrobił. Odetchnęła z ulgą. - Dobrze. Teraz stań tam i nie ruszaj się. Ok… zrobił tak, jak chciała i w między czasie zastanawiał się, co do cholery było z nią nie tak… oprócz tego, że była zimna i samolubna. Artemida przeniosła się na drugą stronę sali, by być jak najdalej od niego. - Co ty wyprawiasz, Artemido? - Miałam ci coś do powiedzenia. - Masz. – Poprawił ją. – I to już ustaliliśmy. O co chodzi? - Na pewno się zdenerwujesz. 127
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Wypełniał go wstręt, że nadal musiał grać w tę grę. - Nie kazałaś mi złożyć obietnicy, że się nie zdenerwuję. - Tylko dlatego, bo wiedziałam, że byś to obiecał, a później umarł. - Artemido! - Dobra. – Powiedziała z irytacją. – Nie krzycz na mnie. Nie mogę znieść, kiedy to robisz. - Mogę zrobić dużo więcej niż tylko krzyczeć. - Ok., niech będzie i tak. Pamiętasz, kiedy po raz pierwszy powróciłeś z martwych? Czy pamiętał? To go nawiedzało codziennie. To był jeden z najbardziej bolesnych momentów jego życia naznaczony agonią. - Co z tym? - Cóż… - Zagryzła wargi i nerwowo skręcała w palcach róg swej sukni. – Bywały wtedy miesiące, w których nie przychodziłeś do mojej świątyni, nawet gdy próbowałam cię wezwać. - Tak. Byłem wtedy delikatnie wkurzony za to, co ty i twój brat mi zrobiliście. - Ale chcę byś pamiętał, że robiłam, co w mojej mocy, by cię wezwać. Jak na jego gust była wtedy trochę zbyt chętna do tego, ale zwalił to na kark stresu, jaki przeżywała w związku z tym, że naprawdę chciał ją wtedy udusić. - Pamiętam, Artemido. Byłem cholernie blisko szaleństwa przez twoje natarczywe krzyki, żebym do ciebie przyszedł. - A kiedy w końcu przyszedłeś pamiętasz, co się wtedy stało? Ash wypuścił kolejny sfrustrowany oddech. Mógł wyraźnie zobaczyć tę chwilę w swoim umyśle. Artemida spotkała się z nim poza świątynią w tutejszym lesie. Stał w centrum polany patrząc na nią. Był głodny i wściekły i pożądał jej krwi w najgorszy z możliwych sposobów. W tym dniu podeszła do niego ostrożnie, jakby się go obawiała. - Proszę nie gniewaj się na mnie, Acheron. Roześmiał się gorzko. - Och, „gniewać się” nawet nie zaczyna opisywać stanu, w jakim jestem w stosunku do ciebie. Jak śmiesz mi to przypominać? Przełknęła. 128
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Nie mam wyboru. - Wszyscy mamy wybór. - Nie, Acheron. Nie wszyscy. Jakby miał w to uwierzyć. Ona zawsze była egoistyczna i próżna i nie miał wątpliwość, że to ona była jedynym powodem, dla którego został sprowadzony do żywych, wtedy kiedy powinien pozostać martwym. - To dlatego tak rozpaczliwie mnie przyzywałaś? Chciałaś mnie przeprosić? Pokręciła głową. - Nie jest mi przykro za to, co zrobiłam. Mogłabym to robić w kółko przez wieczność. - Założę się. – Warknął. Machnęła tylko na to ręką. - Chciałam tylko, by zapanował pokój między nami. Pokój? Czy ona była szurnięta? Miała szczęście, że jej wtedy nie zabił. Gdyby nie obawiał się o to, co może stać się z niewinnymi istnieniami na świecie, na pewno by to zrobił. - Nigdy nie będzie pokoju między nami. Nigdy. Zabiłaś wszelką nadzieję na to, gdy patrzyłaś jak twój brat mnie zabija i nie powiedziałaś nawet słówka w mojej obronie. - Bo się bałam. - A ja zostałem zmasakrowany i wypatroszony jak zwierzęca ofiara. Wybacz mi, że nie rozumiałem twojego bólu. Byłem zbyt zajęty swoim. Odwrócił się wtedy od niej, aby odejść, ale go powstrzymała. Wtedy usłyszał przytłumiony płacz dziecka. Patrzył z przerażeniem jak Artemida odwinęła niemowlę z fałd swoich szat. - Mam dla ciebie dziecko, Acheron. Wtedy wyszarpał rękę z jej uścisku i odsunął się z dala od niej, kiedy wściekłość spalała każdą jego cząstkę. - Ty suko! Czy naprawdę myślałaś, że to zastąpi mojego bratanka, któremu pozwoliłaś umrzeć? Nienawidzę cię. Zawsze będę cię nienawidzić. Choć raz w życiu postąp właściwie i oddaj to dziecko jego matce. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje niemowlę to być pozostawione na łasce takiej zimnej żmii bez serca, jak ty. Uderzyła go wtedy tak mocno, że rozkwasiła mu dolną wargę. 129
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Idź i zgnij ty bezwartościowy draniu. Śmiejąc się jej w twarz wytarł wierzchem dłoni kapiącą z rozciętej wargi krew i patrzył na nią wzrokiem pełnym jadu. - Może jestem bezwartościowym draniem, ale lepsze to niż bycie zimną kurwą, która poświęciła jedynego mężczyznę, który ją kochał, bo była zbyt pochłonięta sobą, by go uratować. Wtedy, gdy patrzył na jej twarz to go spalało. - To nie ja tu jestem kurwą, Acheron. Ty nią jesteś. Tanio sprzedawaną każdemu, kto był w stanie uiścić opłatę. Jak śmiałeś choćby przez chwilę myśleć, że jesteś wart bogini? Ból tych słów był stałym piętnem na jego duszy i sercu. - Masz rację, moja pani. Nie jestem ciebie godzien tak, jak nikt inny. Jestem gównem, które nagie zostało wyrzucone na ulicę. Przebacz mi, bo cię zhańbiłem. Po tych słowach zniknął od niej i przez następne dwa tysiące lat unikał jakichkolwiek kontaktów z nią. Jedyną rzeczą, jaką od niej przyjmował były fiolki z krwią, aby mógł je pić i przeżyć. Gdyby znalazł sposób nigdy nie zobaczyłby się z nią ponownie. Ale wtedy wpadła na pomysł użycia mocy, którą mu ukradła, aby stworzyć Mrocznych Łowców, pod pozorem korzystania z ich umiejętności do walki z Daimonami, które stworzył Apollo. W rzeczywistości ona używała Mrocznych Łowców, żeby na zawsze przywiązać do siebie Acherona i zmusić go do tego, żeby musiał się z nią targować o wolność każdego z nich. To był jedyny powód, dla którego zadawał się z nią. Oni i wina, jaką czuł w związku z ich stworzeniem. Niech ją cholera za to wszystko. Ale to była odległa przeszłość i lepiej zostawić to w spokoju. - Dlaczego teraz rozgrzebujesz takie gorzkie wspomnienia, Artemido? A gdy słowa opuściły jej usta, nagle wszystko stało się jasne. - Mam dla ciebie dziecko, Acheron. Ash cofnął się, kiedy niedowierzanie i ból mocno uderzyły w niego. - Dziecko… Artemida pokiwała głową. - Ona jest twoją córką.
130
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 9
Acheron odskoczył od Artemidy na bezpieczną odległość, gdy wściekłość zaczęła rozrywać go od wewnątrz, niczym pazury ostre, jak brzytwy. Przytrzymał się ręką ściany i patrzył jak jego skóra staje się niebieska. Jego oddech rwał się, gdy jego kły zaczęły się wydłużać, a jego wzrok stał się mętny. Tak bardzo pragnął w tej chwili krwi Artemidy, że prawie mógł ją poczuć w ustach. Więcej niż to – chciał jej rozszarpać gardło. - Niech cię cholera! – Warknął. - Starałam się ci powiedzieć. Pokazałam ci ją, a ty ją odrzuciłeś. Odwrócił się, by na nią spojrzeć. - Powiedziałaś „mam dla ciebie dziecko”, a nie „mam twoje dziecko”. To jest kurwa, duża różnica. Myślałem, że dziecko jest niczym więcej jak tylko podarkiem od jednej z twoich wyznawczyń, że to pionek w grze, w której próbujesz mnie do siebie przekonać i wynagrodzić mi nim mojego zmarłego siostrzeńca i dobrze o tym wiedziałaś. Wszystkie jej służki znalazły się u niej w ten właśnie sposób. W tamtych czasach nie było niczego niestosownego w tym, by oddać dziecko, jako ofiarę dla bogów. Ash włożył obydwie dłonie w swoje włosy, gdy okrutne wspomnienia zaczęły przepływać przez jego umysł. Znowu mógł zobaczyć siebie jako młodzieńca na zimnej, kamiennej płycie, przytrzymywanego przez służbę, kiedy sługa wyjmował skalpel. Acheron syknął i wzdrygnął się, kiedy przypomniał sobie o bólu. Jego oddech nadal był urywany, gdy zbliżył się do Artemidy z zaciśniętymi pięściami, tak, żeby nie móc jej udusić. - Oni mnie wykastrowali. Nie ma sposobu, bym mógł spłodzić dziecko. To jest niemożliwe. Jej twarz była zimna. - Jako człowiek byłeś bezpłodny. Ale w swoje dwudzieste pierwsze urodziny… Jego boskość została odblokowana.
131
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Przetarł dłońmi twarz z zimnego potu, gdy to sobie przypomniał. Wszystkie blizny z jego ciała zostały usunięte. Fizycznie jego stan został przywrócony. Ale nie wszystkie blizny były na powierzchni. Tamtej nocy musieli coś spieprzyć podczas operacji. Cholera, jak mógł być tak głupi? - Dlaczego nie powiedziałaś mi, że jesteś w ciąży? Spojrzała na niego spode łba. - Próbowałam. Nie chciałeś mnie słuchać, czy ze mną rozmawiać. „Nienawidzę cię, Artemido. Odejdź i umrzyj”. Takie właśnie rzeczy słyszałam od ciebie przez dwa tysiące lat. Ash zaśmiał się gorzkim śmiechem, kiedy smutek zaatakował go. Chociaż raz miała rację. On był tym, który ją ignorował. Dobrzy bogowie, kto by przypuszczał, że starała się przekazać mu coś takiego? Co gorsza trzymała jego córkę z dala od niego i przeklął ją za to. Teraz przeklinał siebie za to, że był ślepy i głupi. Jak mógł nie wiedzieć? Jak mógł pozwolić, by jego gniew przysłonił mu coś tak istotnego? Mógł się zabić ze względu na swą głupotę. Wyparł się własnego dziecka. Bogowie, tylko on wiedział, co córka musi myśleć o nim i o jego odrzuceniu. - Minęło jedenaście tysięcy lat, Artemido. Wiesz, mogłaś kiedyś o tym wspomnieć, a nie czekać z tym do teraz. Jej oczy były pełne łez. - Chciałam cię zranić, więc trzymałam ją z dala od ciebie, a ty mnie obrażałeś i nie chciałeś tego, co kochałam najbardziej w tym wszechświecie. Nie masz pojęcia, przez co przeszłam, starając się, by nikt nie dowiedział się, że byłam w ciąży. Cierpiałam przy jej narodzinach sama, nikt mi nie pomógł. Nikt nigdy mi nie pomagał. Nie miałam jej mieć, wiesz? Tą ostatnią uwagą Artemida nadal chciała go ranić, ale nie chciał do tego odpuścić. - Więc dlaczego ją urodziłaś? - Ona była częścią ciebie i była moja. Była jedyną rzeczą w moim życiu, która była tylko i wyłącznie moja. Nie było sposobu, żebym się jej wyrzekła. Do czasu, gdy ponownie się do mnie odezwałeś ona była już dorosła. Nie widziałam wtedy sensu, w tym, aby ci mówić, ponieważ mogłam cię stracić, bo i tak zrobiłam wszystko, co było możliwe, byś mnie pokochał. Ash uśmiechnął się gorzko. 132
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Cieszę się, Artie. Ty kochałaś moją córkę, a ja jestem dla niej nikim, tylko jakimś obcym. Dziękuję ci serdecznie. - Nie bądź taki niemiły. Nie miałam jej długo dla siebie, bo za moimi plecami odkryła twoją matkę. W tym względzie ona jest zupełnie jak jej ojciec – zawsze starająca się ukarać mnie za to, że wszystko, czego pragnę to zatrzymać ją dla siebie. Jego krew stała się zimna na te słowa. Chyba sobie ze mnie żartujesz… - Moja matka wie o niej? - Oczywiście, że suka wie. Musiałam przekazać ochronę mojej córki twojej matce, by cię ratować tej nocy w Nowym Orleanie, gdy Strykerus mało cię nie zabił. Ash kipiał ze złości, chociaż nie wiedział dlaczego. Został wystawiony przez swoją matkę i przez Artemidę więcej razy niż mógł to zliczyć. Nigdy nie było w jego życiu kobiety, która by go nie okłamała i nie zdradziła. Ani raz. Simi była jedyną czystą istotą, jaką znał. A nawet ona uwiodła jego przyjaciela za jego plecami. Ona straciła niewinność, a on zdobył wroga, który teraz nie miał zamiaru odpuścić, dopóki Ash żył. Lub dopóty Ash nie zabije jego. Tia, kobiety są istną zmorą całego istnienia Asha. Żałował, że nie urodził się gejem, tak, żeby móc oszczędzić sobie wiecznego bólu, jaki zadawały mu kobiety. Ale nic nie mógł zrobić, by zmienić przeszłość. Wzdychając długo i przeciągle popatrzył na Artemidę. - A gdzie jest teraz moja córka? - Właśnie dlatego tu jestem. Wysłałam ją, by zabiła Sina. - Zrobiłaś co?! Artemida pisnęła i odskoczyła od niego. - Nie martw się. Ona jest bardzo podobna do ciebie i tego nie zrobi. Więc musiałam wezwać Deimosa, by to zrobił. Och, to zmierzało w świetnym kierunku.
133
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Niech zgadnę. Teraz Deimos biega na wolności i ściga ich oboje? Przytaknęła głową. - Powiedziałam mu, żeby nie zranił dziewczyny, ale on nie słucha. I w jakiś sposób dowiedział się, że ona jest moją córką. Teraz to wszystko miało sens. - Chcesz, abym zatrzymał Deimosa? - Chcę, żebyś go zabił. Zaśmiał się z niedowierzania. - Nie potrząsaj na mnie głową. – Warknęła. – Wiem, że możesz to zrobić. Jesteś zabójcą bogów. Jego moce są niczym w porównaniu do twoich. Spojrzał śmiertelnie niebezpiecznie na nią. - Och, nawet nie masz pojęcia, Artie. Nie mogę. W rzeczywistości masz szczęście, że nie urwę ci łba teraz, tam gdzie stoisz. - Nie możesz. Przysięgałeś tego nie zrobić. - Tia, ale teraz myślę, że twoja śmierć może być warta mojej. - Nie ośmielisz się. Warknął wiedząc, że miała rację. Jeśli zginąłby uwolniłby tym samym swoją matkę i ludzkość poszłaby z dymem w ognistym blasku. W cholerę z nim za troskę o coś takiego, jak ludzkość. Westchnął po raz kolejny zanim zadał Królowej Głupoty oczywiste pytanie. - Więc jak mam chronić moją córkę, jeśli nie pozwalasz mi się stąd wydostać przez najbliższe dwa tygodnie? - Jeśli Katra będzie cię potrzebować, możesz do niej iść. Ale najpierw musi być w niebezpieczeństwie. Ash przerwał, gdy po raz pierwszy usłyszał jak jego córka ma na imię. - Katra? – W greckim oznaczało to „czysta”. Artemida skinęła głową. - Ona wygląda tak jak ty.
134
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Podnosząc rękę przywołała obraz twarzy Katry, tak, żeby mógł ją zobaczyć. Łzy zebrały się w oczach Asha, gdy zobaczył piękno swojej córki, ale nie pozwolił im spaść. I gdy spoglądał na jej wizerunek był zbyt oszołomiony, by zdać sobie sprawę, że ją znał. To była twarz kobiety, którą widział w swoich snach. Blond kobieta, której nie mógł zidentyfikować. Jakimś cudem jego umysł musiał wiedzieć, że była gdzieś tam i domagał się, żeby mu o tym zakomunikować. - Czy kiedykolwiek ją widziałem na żywo? – Zapytał, a jego głos był ledwo ponad szeptem. - Tylko raz z tego, co wiem. Spiesznie wychodziła z innymi kori, gdy pojawiłeś się tu niespodziewanie. Spojrzałeś na nią, zanim sprawiłam, żebyś chciał patrzeć na mnie. Przypomniał sobie to. Był zaskoczony faktem, że jedna z kori jest ewidentnie wyższa od Artemidy, kiedy wiedział, że Artemida nie mogła znieść w swoim otoczeniu kobiet, które były od niej wyższe. - Wysoka blondynka… - Tak. Ash przełknął ból, który zaczął w nim pęcznieć. Myśl, że znajdował się tak blisko niej… to poraziło go głęboko. - Czy ona o mnie wie? - Nigdy nie ukrywałam przed nią tożsamości jej ojca. To dlatego poszła odwiedzić twoją matkę. Chore przeczucie zagnieździło się w żołądku Asha. - Coś ty jej powiedziała, Artie? Że ją odrzuciłem? Jej oczy mogły teraz strzelać ogniem. - Wiesz, Acheron, też jestem zmęczona, tym, że ciągle próbujesz mnie ranić. Jestem tym naprawdę zmęczona. Gdybyś był fair w stosunku do mnie, wiedziałbyś o niej wszystko. Więc nie waż się mówić do mnie w taki sposób. Dobrze postąpiłam. Ty byłeś tym, który ją porzucił. To ja byłam dla niej, wychowując ją, w czasie, gdy ty miałeś focha. Foch. Tia. To było to. Uczył się wtedy jak korzystać ze swej mocy i próbował zapanować nad bardzo młodą Simi, która nigdy wcześniej nie była w ludzkim świecie. Tych pierwszych kilka lat, po tym, gdy Artemida przywróciła go do życia było trudne i wymagające. Nie miał wtedy do kogo zwrócić się z prośbą o pomoc. Jego matka była gorzka i irracjonalna za każdym razem, gdy próbował z nią porozmawiać. Artemida bez przerwy 135
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
marudziła. Gdyby Savitar nie przyszedł do niego i nie pokazał mu jak skanalizować i korzystać z jego mocy, byłby kompletnie zagubiony. Ale to była przeszłość i nie mógł jej zmienić. Wszystko, co mógł teraz zrobić, to upewnić się, że od tego momentu nikt nie skrzywdzi jego córki. - Simi! Dopiero skończył wymawiać jej imię, a już zdążyła się przed nim pojawić. - Akri! – Rozpromieniła się w zachwycie. – Możesz iść teraz do domu? Ash rzucił złowrogie spojrzenie w kierunku Artemidy. - Nie teraz. Ale mam zadanie dla ciebie. Wyglądała na troszkę zdezorientowaną. - Naprawdę? - Tak. I mam kogoś, kogo będziesz musiała przypilnować. Chciałbym, żebyś upewniła się, że nic jej nie jest i nic jej się złego nie stanie. Rozumiesz? Simi zbladła. - Nie chcesz, żeby Simi czuwała nad boginią-suką, prawda? Bo bez urazy Akri, to byłoby złe i kocham cię, ale to wymaga więcej miłości niż Simi ma w sobie. Nawet dla diamencików. Uśmiechnął się na jej szczerość. - Nie Artemidę, Sim. Potrzebuję byś przypilnowała i chroniła kobietę imieniem Katra. Skrzywiła się na jego prośbę. - Akra-Kat? Znów złe przeczucie przeszło przez jego umysł. - Znasz ją? Simi stała się drażliwa, co nie mogło oznaczać niczego dobrego. Artemida wydała z siebie dźwięk obrzydzenia. - On wie, że ona jest jego córką, oślico. Simi odwróciła się, by popatrzyć na nią zdziwionym spojrzeniem. 136
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Oślica? Ja? Simi? Dlaczego wierzę, że ta bogini-suka ma kuku na muniu i wszystko jej się miesza? Ona myśli, że jest mną, ale nie o to ją obwiniam. Wszystkie kobiety chcą być mną, to przez moją urodziwość oraz fakt, że mam takie stylowe ubrania i świecidełka. Ale wierz mi, coś się poprzestawiało bogini-krowie. - Och, proszę, ty głupi demonie. Jakbym kiedykolwiek chciała być tobą. Oczy Simi zmieniły się na czarne tak szybko, że Ash ledwie mógł ją złapać i powstrzymać od zjedzenia bogini-suki. - Nie, Sim. Zostaw ją w spokoju. – Potem spojrzał na Artemidę. – Obraź ją ponownie, a ja będę najmniejszym z twoich zmartwień. Artemida wyśmiała go. - Nie możesz mnie skrzywdzić. - Masz rację. Nie mogę. Ale nigdy nie powiedziałaś, żeby obiecał, że nie oddam cię tej mojej dziewczynce. Simi uśmiechnęła się radośnie. - Oooo, wreszcie mogę zjeść boginię-sukę? O, jak fajowo. Artemida natychmiast zniknęła. Ash miałby z tego satysfakcję, gdyby nie był tak zdenerwowany. Uwolnił Simi ze swych objęć i obrócił ją twarzą do siebie. - Wiedziałaś o mojej córce? Opuściła nisko brodę jak dziecko, gdy boi się, że coś przeskrobało i dostanie burę – coś, czego nigdy jej nie zrobił. - Czy Akri jest rozgniewany na Simi? Przyciągnął ją do siebie i przytulił do swojej piersi. - Jak mógłbym być zły na ciebie? - Była jedyną osobą w całym jego życiu, która kochała go bezwarunkowo i bez zawstydzenia. Ale to wciąż nie wystarczyło, aby nie czuł się zraniony, że miała przed nim sekret. – Chciałbym po prostu, żebyś mi powiedziała. - Ale królowa bogiń powiedziała, że będziesz płakał jeśli się dowiesz. Powiedziała, że będziesz przez to cierpiał – tak jak ona cierpi, bo nie może mieć cię przy sobie. Nie chciałam żebyś siedział i płakał, jak robi to Akra. Przycisnął ją do siebie jeszcze mocniej.
137
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Wiem, Sim. Jest ok. Odsunęła się od niego, by spojrzeć mu w oczy. - Jesteś smutny, Akri? - Och, kochana, nie skrzywdziłaś mnie. Wszystko jest w porządku. - Dobrze. – Powiedziała łagodnie. – Bo jeśli nie jest w porządku to zjem boginię-krowę dla ciebie i wszystko będzie w porządku. Uśmiechnął się do niej. - Nie możesz tego zrobić. Żachnęła się. - Nawet małego gryza? Może być pięta lub palec. Nigdy nie będzie tęsknić za... no chyba, żeby chciała coś podnieść, no cóż, z reszta kogo to obchodzi? No dobra, może ciebie, ale nikogo innego na pewno nie. - Nie, Sim. Twój mały gryz były wielkości ugryzienia rekina. Potrzebuję, byś odnalazła dla mnie Katrę i strzegła jej. - Och Simi doskonale wie, gdzie ona jest. Właśnie od niej wracam. Opadła mu szczęka. Choć w tym momencie nie wiedział dlaczego to go bardzo zszokowało. - Ty co? - Ona jest z tym ex-bogiem, który tak samo nienawidzi bogini-krowy jak ja. Prosili, żebyśmy z Xireną pomogły im walczyć z tymi demonami Gallu, których używałeś kiedyś do karmienia mnie. Najwyraźniej kilka z nich kręci się gdzieś tam. – Simi sięgnęła do torebki i wyciągnęła sos barbecue. – Przygotowałam się. Ash potrząsnął głową próbując zrozumieć. - Gallu są teraz na wolności? Skinęła głową. - Sin powiedział, że wychodzą po kilkanaście – w sam raz, by były świetna przekąską dla nas. I tak, wystarczy, by spowodować poważne szkody w ludzkim gatunku. - Idź, Simi. Czuwaj nad Katrą dla mnie. 138
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Dobrze Akri. Ale nie bądź smutny. Przesłała mu buziaka zanim znikła. Westchnął głęboko, kiedy przyglądał się pustym ścianom w pomieszczeniu. Wszystko na ziemi się rozpadało, a on był uwięziony tutaj z powodu nienasyconego libido Artemidy. Gdzie tu sprawiedliwość? - Co tu się do diabła dzieje? – Musiał się dowiedzieć. Zamykając oczy próbował zlokalizować Sina i Gallu, ale jedyne, co zobaczył to mgłę bez formy i kształtu. To przynajmniej go nie zaskoczyło. Zazwyczaj miał trudności z dostrzeżeniem czegokolwiek, gdy był w świątyni Artemidy. Nie chciała, żeby widział, bo byłby jeszcze bardziej niespokojny i jeszcze mocniej chciałby ją opuścić. Ale była jedna osoba, która mogła mu powiedzieć, to, co chciał wiedzieć... Powrócił na balkon przed główną salą w świątyni Artemidy i oparł się o filar, ponownie zamykając oczy i sprawiając, aby ensyneiditos podróżowała poza ciałem przez wszechświat aż do ogrodu jego matki. To była jedyna przerwa, jakiej mógł zaznać podczas pobytu tutaj. Ponieważ ensyneiditos była po prostu świadomą częścią jego ducha, a nie jego fizycznym ciałem, mógł używać jej do odwiedzin innych, a ciałem będąc nadal na Olimpie. Był to również jedyny sposób, by mógł kiedykolwiek odwiedzić matkę. Jeśli kiedykolwiek ukazałby się jej w swoim ciele, tym samym uwolniłby ją z więzienia i pozwolił zniszczyć świat, który był jego jedynym celem w życiu. Celem jego życia było zapobiegnięcie temu. Dryfując przez Kalosis znalazł ją siedzącą przy basenie odwróconą plecami do niego. Czarne obsydianowe mury odbijały światło, które opalizowało na czarnej wodzie, gdy używała jej jako Sfory. Jego matka zmusiła część wody, by utworzyła ciemną wirującą kulę w powietrzu. Ale to, co zdumiało go najbardziej, to kobieta stojąca obok niej. Była to kobieta, którą widział wcześniej, ale tylko w swoich snach. Jej rysy były podobne do jego tylko, że były zmieszane z rysami jej matki i to sprawiło, że wiedział, kim była. Jego córką. - Katra? Kula rozbiła się, a pojedyncze krople spadły z powrotem do wody, kiedy te dwie kobiety odwróciły się w jego stronę. A kiedy te zielone oczy spojrzały w jego, chciało mu się płakać. Ale ból nie był dla niego niczym nowym. Przywykł do ukrywania go i to nawet nie wymagało wysiłku z jego strony. 139
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Apostolos. – Jego matka westchnęła, gdy podniosła się na nogi. Spojrzała to na Katrę, to na niego. – Jesteś zły? Kat nie mogła się ruszyć, gdy czekała na odpowiedź. Przez sposób, w jaki wypowiedział jej imię wiedziała, że ktoś mu powiedział o łączącej ich więzi. I nie mogła uwierzyć, że jej ojciec był tutaj... z nimi. Ale jednocześnie zdawała sobie sprawę, że rzeczywiście go tu nie było. To była tylko esencja jego ducha. On nie mógł mieć żadnego fizycznego kontaktu ze swoją matką bez uwolnienia jej. Stał i patrzył na Kat z surowym wyrazem twarzy. Marzyła o tej chwili chyba z milion razy w swoim życiu. Tylko, że w snach była pełna szczęścia, a nie obaw. Próbowała wyobrazić sobie każde możliwe scenariusze tego spotkania, ale żaden z nich nie wyglądał jak ten. Teraz chciała móc podbiec do niego i go uściskać. Och, gdyby tylko mogła. Jego zimna postawa była tak złowroga, że bała się nawet poruszyć. - Tato? – Spytała z wahaniem. Odwrócił wzrok, gdy jedna, niespodziewana łza spłynęła mu po policzku, a jego obraz zniknął. To sprawiło, że Kat zakręciło się w głowie, gdy jej własne emocje zgromadziły się w jej gardle i zaczęły ją dusić. Jej babcia czułym gestem położyła jej dłoń na ramieniu. - Idź do niego, Katra. On cię potrzebuje. Skinęła głową zanim przeniosła się z Kalosis na Olimp. Stanęła na balkonie, na którym bawiła się jako dziecko. A jej ojciec był zaledwie kilka stóp od niej. Kat nie była pewna, co ma powiedzieć czy zrobić. Chciała podbiec do niego, albo jeszcze lepiej, móc coś powiedzieć. Ale nic nie przychodziło jej do głowy. Tylko ból i smutek. Stał nieruchomo niczym posąg, wpatrując się w ogród poniżej. Nagle jęknął, gdy jego podświadomość wróciła do jego ciała. Jej serce natychmiast przestało bić, gdy odwrócił się do niej i ich spojrzenia się spotkały. Łzy zaczęły płynąć po jej policzkach, gdy przytłoczył ją nadmiar emocji. Otarła je gniewnie z twarzy. - Normalnie to mi się nie zdarza. Zazwyczaj nie jestem tak emocjonalna. 140
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Nadal nic nie mówił. Po prostu do niej podszedł, jakby nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. Zatrzymał się tuż przed nią i spojrzał na nią, jakby była upiorem. Z bliska wydawał się znacznie większy. O wiele potężniejszy. Przypuszczała, że to normalne, by córka do pewnego stopnia bała się swojego ojca. Ale ona była szczerze przerażona. - Miałaś dobre życie? – Zapytał łagodnym głosem. To pytanie spowodowało, że jeszcze bardziej łzy cisnęły jej się do oczu niż chciała to przyznać. - Brakowało mi w nim tylko jednego. - A mianowicie? - Ciebie. Ash nie mógł oddychać, gdy jego własne łzy popłynęły mu z oczu. To go rozwścieczyło. On nie płakał. Nigdy. Jednak myśl, że przegapił tak wiele z jej życia i wiedza, że był kompletnie obcy własnej córce sprawiły, że w środku zaczął się gotować. Ile dzieci rozpieszczał i chronił przez wieki? Ile razy chciał mieć własne, ale był przekonany, że nie jest w stanie? Teraz dowiedział się, że przez cały ten czas miał córkę... To było takie niesprawiedliwe. Przełknął, gdy walczył z potrzebą dotknięcia jej, ale bał się, że do odrzuci, jak każdy inny w jego przeszłości. Na pewno nienawidziła go za jego zaniedbanie. Nie mógł jej za to winić. Bogowie wiedzieli, że czuł to samo, kiedy dowiedział się o swoich prawdziwych rodzicach. Gardził nimi, bo nie powiedzieli mu, kim naprawdę są i nie było ich przy nim, gdy potrzebował opieki i miłości. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy jak jego pierwsze spotkanie z matką musiało być dla niej stresujące. - Nawet nie wiem, co mam ci powiedzieć. – Wyszeptał. - Ja też nie. Zgaduję, że będziemy tak stać i płakać, co? Roześmiał się na jej nieoczekiwane poczucie humoru. Kat przetarła oczy.
141
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Mogłabym się przytulić? Ash rozpostarł ręce i zanim zdążył mrugnąć podbiegła do niego. Uczucie jej ciała w jego silnych ramionach wstrząsnęło istotą jego duszy. To była jego córka. Jego prawdziwe ciało i krew. Fala zaborczej dumy przeszła przez niego, ale to miłość, jaką do niej poczuł była tak głęboka, że prawie w niej utonął. Dopiero teraz w pełni zrozumiał gniew jego matki w noc, w którą dowiedziała się o jego przeszłości. On teraz chciał skrzywdzić każdego, kto w przeszłości choćby zasmucił Kat. To poczucie winy, że go przy niej nie było... Nigdy w całym jej życiu ani raz jej nie przytulił. Nigdy nie pocieszał, gdy płakała. Żyła nie wiedząc nic o nim oprócz tego, że podarował jej swoje DNA. Jedynym pocieszeniem było to, że nie wiedział o jej istnieniu. Jakież by to było straszne, gdyby wiedział, że ona gdzieś tam jest i nie był w stanie do niej dotrzeć? - Przykro mi. – Westchnął w jej włosy, gdy kołysał ją w swoich ramionach. – Nie wiedziałem. - Wiem, że nie wiedziałeś. Mimo to nadal chciał, żeby zrozumiała, jak bardzo było mu przykro. - Dlaczego nigdy do mnie nie przyszłaś? - Kiedy byłam młoda, bałam się, że będziesz na mnie zły. Za każdym razem, gdy widziałam cię jak tu przychodziłeś, wciąż byłeś taki zły. Nienawidziłeś Artemidy i bałam się, że mnie też znienawidzisz za próbę przywiązania cię do niej. Odsunął ją nieznacznie i objął dłońmi jej twarz. - Nie mógłbym cię znienawidzić. Kat czekała całe swoje życie, aby usłyszeć te słowa. Jeszcze więcej łez zebrało się w jej oczach. Chciała poczuć kontakt z ojcem. To było o wiele słodsze niż mogła sobie kiedykolwiek wyobrażać. - Kocham cię, tato. Ash zaszlochał, kiedy ból rozerwał mu serce. Te słowa przedarły się przez każde włókno jego istoty. - Tak bardzo mi przykro, Katra.
142
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Mi też. Powinnam ci powiedzieć. Wiem o tym. Ale naprawdę nie wiedziałam, co zrobisz mamie. Obawiałam się, że ją zabijesz za to. Zaśmiał się gorzko. - Prawdopodobnie powinienem. – Potrząsnął głową i zmierzył ją wzrokiem. – Jesteś taka piękna. Żałuję, że nie widziałem cię, gdy byłaś dzieckiem. Obdarowała go skromnym uśmiechem. - Nie przegapiłeś wiele. Miałam krzywe zęby i strączki zamiast włosów. Zaśmiał się. - Jakoś w to wątpię. - To prawda. I byłam ohydna jako nastolatka. Długa i niezgrabna. Kiedyś we wszystko uderzałam głową. Nadal czasami mi się to zdarza. Pokręcił głową. - Jesteś moją córką. - Oczywiście, że jestem. – Zaśmiała się. – Tylko nie wyobrażam sobie, żebyś kiedykolwiek miał nieskoordynowane ruchy. - Och, zapewniam cię, że wiele razy przywaliłem w coś czołem. To prawdziwy cud, że napis „wyjście” nie jest na stałe przytwierdzony między moimi oczami. Jej melodyjny śmiech wypełnił jego uszy i sprawił, że zabolało go serce. Ash nie mógł pozbyć się wrażenia, że jej sposób bycia był podobny do jego. To było jakbyś patrzył w lustro i wiedział kogoś, kto ma twarz podobną do twojej. Ale radość z tego powodu została przerwana przez inną straszną myśl, kiedy uświadomił sobie, jak bardzo byli do siebie podobni i co to mogło oznaczać dla Kat, gdy dorastała. - Czy matka była dla ciebie dobra? Powolny uśmiech rozkwitł na jej twarzy. - Przeważnie tak. Chodzi mi o to, że przeważnie nie mogłam ją nazywać Matisera chyba, że byłyśmy same. Reszta była w porządku. Jak okropne dla niej musiało być to, że nie mogła publicznie nazywać Artemidy matką? Znał ten ból całkiem dobrze i to sprawiło, że był jeszcze bardziej zły na Artemidę, za to, że zrobiła to nie tylko jemu, ale również jego dziecku.
143
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Jak egoistyczna mogła być jedna osoba? - Czy ona cię kocha? Kat przełknęła, gdy zadał to pytanie, bo doskonale wiedziała, o co mu chodzi. Bał się, że matka była w stosunku do niej oziębła. Ale pomimo niedociągnięć Artemidy, nigdy tak nie było. Chcąc zademonstrować mu to, Kat wzięła jego dłoń w swoją i zamknęła oczy, by mu to pokazać. Ash wzdrygnął się, gdy zobaczył wspomnienia Kat w jej głowie. Miała nie więcej niż siedem lat i była z Artemidą w jej sypialni. Leżały razem objęte w łóżku Artemidy. Kat zmarszczyła brwi i przyłożyła malutkie rączki do wilgotnego policzka matki. - Dlaczego płaczesz, Matisera? - Jesteś za młoda, by to zrozumieć, moja maleńka. - Więc możesz mi powiedzieć dlaczego płaczesz, a ja nic nie zrozumiem. Wtedy poczujesz się lepiej i znów będziesz szczęśliwa. Artie uśmiechnęła się przez łzy i podniosła koc, by okryć nagie ramiona małej. - Popełniłam straszny błąd. Małej czoło było zmarszczone w zakłopotaniu. - Ale ty jesteś boginią. Nie możesz popełniać błędów. Artemida wziął małe dłonie Kat w swoje własne i pocałowała je czule. - Zaufaj mi maleńka. Każdy może popełniać błędy. Nawet bogowie. A nasze są dużo poważniejsze niż ludzkie. W przeciwieństwie do ludzi, my nie cierpimy sami. Raczej dzielimy ból z tysiącami. Dlatego musisz nauczyć się być jak twój ojciec. Nauczyć się powstrzymywać swój gniew i swoje łzy. Staraj się nie karać tego, co kochasz. - Ale ty mnie nie karzesz, Matisera. Artemida pocałowała ją w czoło. - Nie kochanie, nie karzę cię. Kocham mojego małego skarbeczka. Katra dalej z dezorientacją patrzyła na łzy matki. - Ja jestem twoim błędem, Matisera? 144
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Och, na wielki Olimp, nie! Dlaczego w ogóle przyszło ci coś takiego do głowy, dziecko? - Bo nikt nie może się o mnie dowiedzieć. Czy przypadkiem nie starasz się ukryć swojego błędu? - Och kochanie, nie. To nie dlatego muszę cię ukrywać. Po prostu nie chcę się dzielić tobą z kimkolwiek. Jesteś cała moja. Zawsze będziesz moją malutką dziewczynką i nie chcę dzielić się tobą z nikim innym. Kat podrapała się po małej główce. - Czy myślisz, że mój ojciec pokochałby mnie? Artemida wytarła nos zanim odpowiedziała. - Twój ojciec kochałby cię nawet bardziej niż ja potrafię. Budziłby cię łaskotkami i buziakami i kładł do łóżka długo przytulając. - To dlaczego nie możemy go odszukać? Smutek powrócił na twarz Artemidy. - Ponieważ on mnie nienawidzi i nie chce mieć ze mną nic wspólnego. - Dlaczego ktoś miałby cię nienawidzić, Matisera? Jesteś wspaniała i uprzejma. Kochająca. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś może tego nie dostrzegać. Artemida pogłaskała ją po główce. - Skrzywdziłam go, Katra. Mocno. – Westchnęła z żalem. – Swego czasu miałam cały świat w swoich dłoniach i nie wiedziałam o tym. Zaślepiła mnie głupota i przez to go straciłam. - Więc powiedz mu, że ci przykro. - Jakby powiedział twój ojciec „są pewne sprawy, gdzie jedno ‘przepraszam’ nie załatwi sprawy”. Niektóry ból jest tak głęboko zakorzeniony, że nie jest w stanie uleczyć go jedno proste słowo, nie ważne ile masz przez to na myśli. Katra usiadła na łóżku. - Ale ja mogę uzdrowić wszystko. Położę mu rękę na sercu i sprawię, że poczuje się lepiej. Wtedy ponownie cię pokocha. Artemida przyciągnęła ją do siebie i przytuliła mocno.
145
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Mój mały skarbeczek. Jak bardzo żałuję, że nie możesz tego zrobić. Ale to nic. On dał mi ciebie, a ja cię kocham bezwarunkowo. Kat uwolniła dłoń Asha i usunęła te wspomnienia z pamięci. - Nie zawsze była idealną matką, ale nie mogłam mieć lepszej. I nawet wtedy, gdy była nieco mniej idealna, zawsze wiedziałam, że mnie kocha. Ash nie mógł powiedzieć słowa, gdy te obrazy dalej go prześladowały. O tej stronie Artemidy zdążył zapomnieć. Od dnia, w którym przywróciła go do życia, miała w zwyczaju karać go za to, że go kochała. Wciągała go do swojego łoża tylko po to, by skorzystać z jego ciała i wykopać go zaraz po tym, gdy skończyli. Nawet, gdy on ją kochał, jej miłość była egoistyczna. Obwiniała go o wszystko. Ale na samym początku ona była dla niego miła. Kiedyś przytulała go i śmiali się razem z byle rzeczy. Teraz nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz śmiał się bez powodu. Albo, kiedy ostatni raz dotknęła go bez podtekstu seksualnego. Utrata tej przyjaźni powodowała, że cierpiał. Wziął dłoń Kat w swoją. - Cieszę się, że jej gniew na mnie nigdy nie przeniósł się na ciebie. Uśmiechnęła się do niego uszczypliwie. - Ja też. – Wyciągnęła do niego drugą rękę i założyła mu kosmyk włosów za ucho. – Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Że tu jesteś i patrzysz na mnie. On też nie mógł. To było surrealistyczne. Ale gdyby nie zrządzenie losu, nie spotkaliby się tutaj. Co niosło ze sobą jeszcze jedno pytanie. - Dlaczego byłaś z moją matką w jej ogrodzie? - Próbowałam pomóc Sinowi w walce z Gallu i Dimme. On ma brata… - Zakara. Nie wiedziała dlaczego, ale była zaskoczona, że wiedział o Zakarze. - Znasz go? Ash skinął głową. - Spotkałem go kilka razy. To dość przyzwoity facet.
146
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Miło było wiedzieć. Ostatnią rzeczą, jakiej chciała, to wypuścić następnego potwora na ten świat. - No cóż, on zaginął. Jeden z Gallu mówi, że przetrzymują go jako jeńca. Sin musi wiedzieć, czy to prawda. - A czy moja matka pomogła ci go zlokalizować? - Widziałyśmy coś, ale nie jestem pewna czy to był on. Obraz był strasznie rozmazany. - Tia, Sfora ma swoje momenty. – Sięgnął na swój kark, odgarniając włosy i zdjął naszyjnik. To była mała, czerwona kulka i dopiero, gdy powiesił jej to na szyi, zdała sobie sprawę, że to malutka Sfora. – To jest nieco silniejsze niż basen babci. Część mnie jest w tym zaklęta. Jej serce biło jak oszalałe, gdy zamknęła na tym swoją dłoń, nie mogąc uwierzyć, że dał jej coś takiego. Z jego DNA zaklętym w tym, mogła używać tego nie tylko do oglądania tego, co chciała zobaczyć, ale też mogła tym go zniszczyć. Biorąc pod uwagę jak niewielu osobom ufał, zrozumiała całkowite znaczenie jego podarka. Ash cofnął się. - Powiedz tylko czego potrzebujesz, a to poprowadzi cię ku temu. - Dziękuję. Pochylił głowę ku niej, a ona uśmiechnęła się do niego. Kat uniosła się na palcach i umieściła delikatny pocałunek na jego policzku. Ash nie mógł oddychać, gdy poczuł to delikatne muśnięcie. Pocałunek jego córki. To było czułe i słodkie i sprawiło, że zalała go fala miłości, taka którą czuł tylko wtedy, gdy Simi była przy nim. Chciał złapać i przytulić ją mocno do siebie, ale była nazbyt dorosła, by tulić ją jak małą dziewczynkę. Jego córka była dorosła i musiał traktować ją jak kobietę. - Bądź ostrożna. – Wyszeptał jej do ucha. - Ty też. Ash postąpił o jeszcze jeden krok w tył i zrobił najtrudniejszą rzecz, jaką przyszło mu zrobić w całym jego życiu. Puścił dłoń swojej córki. - Jeśli będziesz mnie kiedykolwiek potrzebowała wezwij mnie, a przybędę bez względu na cenę. 147
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Wiem… dzięki tatusiu. Ze łzami w oczach patrzył jak znika i zostawia go samego w świątyni Artemidy. Przetarł oczy i założył ręce za plecami. Miał córkę. Wydawało się to być niewiarygodne. - Jesteś na mnie zły, Apostolos? Zacisnął zęby na dźwięk głosu jego matki w swojej głowie. - Nie, Matera. Po prostu boli mnie to, że trzymałaś ją z dala ode mnie. - Wolałam, żebyś raczej był zły na mnie. Twoje cierpienie sprawia mi ból. - Przepraszam. - Dlaczego przepraszasz, kiedy to ja jestem ta niedobra? - Ponieważ nigdy nie skrzywdziłbym cię celowo. Jego matka ukazała mu się jako blada zjawa. - Wróć do domu, Apostolos. Uwolnij mnie, a ja upewnię się, że nikt nigdy cię nie zrani. Pokręcił głową. - Nie mogę, Matera. Wiesz o tym. Westchnęła zrezygnowana. - Pewnego dnia moje dziecko skorzystasz z przeznaczenia, do jakiego się zrodziłeś. Ash miał nadzieję, że nie. Gdyby to zrobił, świat skończyłby się.
***
Kat z powrotem pojawiła się w apartamencie Sina. Był przy swoim barze tak, jak go zostawiła i nadal wyglądał świetnie. Wstał z hokera i podszedł do niej. Mogła zobaczyć zmartwienie w jego oczach. - Znalazłaś go? – Spytał z niepokojem.
148
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Pokręciła głową na ironię tego pytania. Poszła, aby znaleźć jego brata, a zamiast tego znalazła swojego ojca. - Nie do końca. Ale mój ojciec dał mi to. – Podniosła małą, czerwoną kulkę wiszącą nad jej piersiami, żeby Sin mógł jej się przyjrzeć. – Powiedział, że to zaprowadzi nas do Zakara. Głęboki grymas pojawił się na jego czole. - Spotkałaś swojego ojca? - Skinęła głową. – I wszystko w porządku? – Jego troska dotknęła ją bardziej niż powinna. To było takie wzruszające. - Tak. W dziwnym sensie myślę, że w porządku. Zbliżył się do niej powoli i położył jej ręce na ramionach. - Na pewno wszystko dobrze? - Tak, myślę, że tak. Była czułość na jego twarzy taka, której nawet nie mogła pojąć. Ale to trwało tylko do następnego pytania. - Więc, czy on zabił Artemidę? Cóż, warknięcie na końcu zdania nie sprawiło, że zabrzmiało to lepiej… - Sin! - Co? – Zapytał, a jego twarz była maską niewinności. – To było uzasadnione okolicznościami pytanie. Mam nadzieję, że urwał jej ten rudy łeb i zatknął na pal. O ludzie! On był okropny! - Przykro mi, że muszę cię rozczarować, ale ona nadal oddycha. - Cholera. – Mruknął pod nosem. – Chociaż raz mógł dać tej… - Kat podniosła brwi i czekała na rzeczownik. – Kobiecie. – Dodał po chwili z wyrazem zdziwienia, że naprawdę jej pretensje są nie na miejscu. – To, na co zasługuje. - A ty ukarałbyś matkę swojej córki? Jak tylko te słowa opuściły jej usta, zdała sobie sprawę, że trafiła go tym stwierdzeniem prosto w serce. Mogła wyczuć jego ból i wiedziała, że to zakłuło go głęboko. Szczerze mówiąc wyglądał tak, jakby go uderzyła. - Sin… - Podeszła do niego, ale szybko cofnął się.
149
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Musimy znaleźć Zakara. – Powiedział przez zaciśnięte zęby. - Sin, nie zmieniaj tematu. Chcę wiedzieć, co się stało. Dlaczego mój komentarz cię zabolał? - Powiedzmy, że jasno zwróciłaś mi uwagę i zostańmy przy tym stwierdzeniu. Ale ona nie chciała tak tego zostawić. Chciała go zrozumieć. - Wiem, że żona cię zdradziła. Widziałam to. - A teraz wiesz dlaczego nigdy jej za to nie zabiłem. Ona była matką moich dzieci. Czy będziesz rozdrapywać kolejne rany, a może chcesz sól? Po raz pierwszy zostałem upokorzony jako dziecko, gdy próbowałem skorzystać ze swoich mocy. Zamiast szybować nad górskimi szczytami upadłem i rozbiłem sobie podbródek. Dlaczego wszyscy wokół nie nazywali mnie fajtłapą? Zapewniam cię, że byłoby to mniej kłopotliwe niż bycie bogiem płodności, który nie umiał zaspokoić swojej żony. A więc to było źródło jego kompleksów… Potrafiła wyczuć jego wstyd. Złapała jego twarz w swoje dłonie i zmusiła go, by na nią popatrzył, aby mógł zobaczyć szczerość w jej oczach. - Po tym jak kochałam się z tobą, mogę szczerze powiedzieć, że musiało być coś bardzo nie tak z tą kobietą, że była nieusatysfakcjonowana z bycia z tobą. Może to była jakaś wada wrodzona? Spojrzał na nią przymrużonymi oczami. Ale mimo to czuła, że jej przemowa spowodowała, że nieco rozluźnił się. Sięgnął w górę i nakrył jej dłonie swoimi. - Nie mogę uwierzyć, że jesteś spokrewniona z… jakiego określenia używa Simi? Boginią-suką? Kat przewróciła oczami. - Wiem. Jestem jej okrojoną wersją, a ty masz szczęście z tego powodu. Wziął jej prawą dłoń i przyłożył sobie do ust. - Dziękuję Kat. - Hej, nigdy nie mówię czegoś, czego nie mam na myśli. Jest to przekleństwo, które odziedziczyłam po ojcu. Sin uśmiechnął się do niej.
150
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Nie sądzę, że to przekleństwo. To bardzo odświeżające. Jej serce zaczęło mocniej bić, gdy zobaczyła błysk w jego złocistych oczach. Miała złe przeczucie na temat tego, nad czym się teraz skupiał. Było w nim coś, co sprawiało, że czuła się przy nim dobrze i nawet sama nie wiedziała dlaczego. Coś, co wołało do niej. Chciała złagodzić ból w jego spojrzeniu, ale w tym samym czasie dawał jej tyle, samym tylko patrzeniem, że nie chciała, by przestał. To sprawiło, że poczuła się nieswojo. Przejechał kciukiem po jej palcach zanim się odsunął. Poparzyła w dół i podniosła małą Sforę. - Nie wiem, jak to coś zadziała, ale jesteś gotowy, by spróbować? - Więcej niż gotowy. Kat zamknęła oczy i przywołała do siebie Simi i Xirenę. Sin wyprostował się, gdy przybyły i wyglądały na nieco głodne. Kat uśmiechnęła się do niego, gdy zobaczyła jego zdenerwowanie. - Będziemy musieli przejść przez nie wiadomo co. Choć wiem, że potrafisz skopać tyłek poważnego demona i ja potrafię skopać tyłki większości demonów, nadal optuję za pomysłem, żeby jakieś małe wsparcie stało jednak za naszymi plecami. Zwłaszcza, że prawdopodobnie są głodne. Sin pokręcił głową, ale nic nie powiedział. - Dokąd idziemy, Akra-Kat? – Zapytała Simi. - Po żarcie? – Zapytała Xirena z nadzieją. - Znając moje szczęście będziecie dzisiaj miały wiele Gallu na kolację. – Odpowiedziała im Kat. Xirena i Simi zatarły z radości ręce. Kat śmiała się zanim wzięła małą Sforę do ręki. - Dobra ludziska i demony. Zapnijcie pasy, bo droga może być wyboista. Skoncentrowała się i czekała z zapartym tchem. Ale nic się nie stało. - Nie robisz tego jak trzeba. – Powiedziała Simi z rozdrażnieniem. – Akra-Kat musi to ściągnąć, położyć na dłoni i myśleć o tym, kogo mamy znaleźć.
151
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Och. – Kat spojrzała na Sina. – Twój brat wygląda całkiem jak ty? - Odkąd jesteśmy bliźniakami… to tak. - Ok. Jednego seksy sumeryjskiego chłopca proszę. Kat zdjęła naszyjnik i zamknęła go w dłoni. Jak tylko zaczęła wyobrażać sobie twarz Sina w swojej głowie i myśleć o nim jak o Zakarze, to kula zaczęła świecić, a promienie tego światła strzelały jej z między palców i tańczyły na ścianach, jak w dyskotece. Następnie powoli czerwone światło zaczęło ich obejmować. Dwie sekundy później byli w wilgotnej jaskini. Światło Sfory stało się wyblakłe, po czym utonęli w zupełnych ciemnościach. W rzeczywistości było tak ciemno, że można było rozpoznać Simi i Xirenę tylko po ich świecących oczach. Ciszę przerywał tylko ciężki, wkurzony oddech. Kat próbowała przebić się przez ciemność do źródła dźwięku, ale jej oczy zupełnie nie mogły niczego wypatrzyć. Wyciągnęła rękę i poczuła biceps Sina pod swoimi palcami. Sin podniósł rękę i mały płomyczek zaświecił mu w dłoni, tak, że teraz mogli zobaczyć cokolwiek. Na początku wszystko, co mogli zobaczyć to zimne ściany jaskini. Wtedy ciężki oddech zatrzymał się. Z resztą tak samo, jak oddech Kat. Po drugiej stronie jaskini było ciało mężczyzny leżące na kamiennej płycie. Ale to nie było to, co ją przeraziło. To wyglądało jakby ktoś to zaplanował. Jego lewa ręka była przybita mieczem do kamienia, tak że widać było tylko rękojeść. Jego prawy nadgarstek był przybity do tego samego kamienia mniejszym sztyletem. Jego nogi były przybite w podobny sposób tylko, że miecze były powbijane w mięśnie jego łydek. Żółć urosła w jej gardle, gdy podeszła do niego. Sin był cichy, ale czuła jego gniew kotłujący się wewnątrz niego. Gdy byli wystarczająco blisko jego brata, mogła zobaczyć krew, która wydobywała się z ran i blizn Zakara, a którymi pokryte było całe jego ciało. Na jego głowie włosy stanowiły kołtuny, jakby przez wiele lat nikt ich nie mył i nie czesał. Jego twarz była ogolona na gładko, ale łatwo można było zauważyć dlaczego akurat w tym miejscu dbano o jego higienę. Na całej jego szyi były ślady po ugryzieniach. Niektóre z nich były długie i poszarpane, jak gdyby Gallu odrywały kawałki jego ciała, starając się sprawić mu tyle bólu, ile tylko było można. Ale najgorsze były jego oczy. Ktoś lub coś wypaliło mu je. Xirena przypadkowo dotknęła jego nogi, gdy zbliżyła się za bardzo. Mężczyzna szarpnął głową w jej kierunku. 152
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Pierdolcie się, Gallu. – Warknął w sumeryjskim języku zanim splunął w kierunku Xireny. Próbował walczyć. Kat skrzywiła się, gdy widziała jak ostrza rozrywają jego ciało, gdy próbował się poruszyć. - Przestań Zakar. – Powiedział Sin zbliżając się do swojego brata, tak aby mógł go przytrzymać na miejscu. Zakaz próbował go ugryźć. Sin złapał twarz brata w swoje dłonie. - Przestań. To ja. Sin. Jestem tutaj, by cię uwolnić. - Pierdol się. – Zakar splunął ponownie. Sin otarł ślinę w ręki i twarzy. - Przestań walczyć. Tylko zadajesz sobie więcej bólu. Kat skuliła się, gdy Zakar podniósł rękę, a nieprzyjemny odgłos rozcinania mięsa rozległ się w jaskini. Ból tego ruchu był chyba niewyobrażalny. Sin przytrzymał ramię brata zanim mógł wyciągnąć miecz ze skały. Zamiast być wdzięczny, Zakar próbował go uderzyć. Kiedy to nie zdało egzaminu Zakar chwycił Sina za włosy i uderzył jego głową o ścianę. Sin przeklął zanim złapał brata. - Cholera, chłopcze, powinieneś być wdzięczny, że cię kocham. Jednak Zakar nadal walczył i zignorował Sina. Kat podeszła bliżej, aby pomóc Sinowi. - Zajmę się tymi w nogach. - Pozwól nam. – Powiedziała Simi i odepchnęła Kat. – Charonte są silniejsze, możemy wyciągnąć to jednym, gładkim ruchem i będzie go mniej bolało. Kat była wdzięczna za pomoc – wszystko, by oszczędzić biedakowi bólu. Przeszła na bok i patrzyła jak Sin, Xirena i Simi wyciągają pozostałe miecze z kamienia i ciała Zakara. Zakar krzyczał tak, że echo jego wrzasku przeszło echem przez duszę Kat, kiedy zobaczyła i usłyszała całe jego cierpienie. A kiedy był już wolny natychmiast przetoczył się po ziemi i przygotował się do ataku. - Zakar! – Warknął Sin starając się go zrozumieć. – To ja, Sin. Zakar jednak nie słuchał i rzucił się na Sina i przewrócił go na ziemię. 153
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat chciała pomóc, ale nie była pewna czy to będzie właściwe rozwiązanie. Nie chciała bardziej skrzywdzić Zakara. Patrząc na twarz Sina, który starał się unikać ciosów brata, mogła wywnioskować, że czuł podobnie. - Możemy go zjeść? – Zapytała Xirena. - Nie! – Simi wyjaśniła jej szybko. – Jedzenie ludzi jest złe… - Wykrzywiła twarz. – Simi zabrzmiała teraz jak Akri. A poza tym to rozłościłoby Akrę-Kat. Nagle jasne światło zalało jaskinię. Sin i Kat zamarli, gdy zdali sobie sprawę, że nie są już sami. - No, no, wygląda na to, że przyjechało więcej żarcia.
154
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 10
Kat odwróciła się na dźwięk znajomego warczenia, które było podobne do głosu Kessara. Demon, który stał przed nimi wyglądał trochę jak on, ale miał ciemniejsze włosy i oczy czarne, jak węgiel. Jeśliby to nie miało wystarczyć, by urozmaicić jej dzień, za nim stało jeszcze sześć podobnych demonów. Pięciu mężczyzn i jedna kobieta. - Jak słodko. – Powiedziała kobieta, kiedy obeszła mężczyzn dookoła i stanęła przed nimi. – Niewolnik krwi ma przyjaciół. Zanim Kat mogłaby choćby mrugnąć, wojownicy zniknęli i pojawili się tuż przed każdym z nich. Za wyjątkiem Sina. Przed nim pojawił się lider demonów oraz dwóch jego pomocników. Kat starała się obserwować Simi i Xirenę, gdy z ich pleców wyrosły potężne skrzydła i jak ruszyły do ataku na demony stojące przed nimi, ale niestety jej pole widzenia było znacznie ograniczone przez kobietę, która stała przed nią i wszystko zasłaniała. Ble, w postaci demonów, Gallu były bardzo nieatrakcyjną rasą. Oczy samicy były jak paciorki, a jej dolna szczęka była zniekształcona prze dwa rzędy kłów. Bezpośrednia zabawa z jednym takim stworzeniem byłaby jak pójście do fryzjera, którym byłby Freddy Krueger5. Kobieta przechyliła głowę i uśmiechnęła się ukazując kły. - Jak fajnie. Atlantydka do schrupania. - Jak fajnie. Suka do oswojenia. Kobieta podbiegła do Kat, która zrobiła unik i złapała demona za ramię i walnęła nią o ścianę. To naprawdę musiało boleć. I dobrze. To sprawiło, że Kat niemal się uśmiechnęła. Ale kobieta Gallu wrzeszcząc odwróciła się do niej. Kat kopnęła ją ponownie i uderzyła mocno łokciem. Poczym wbiła jej sztylet prosto w serce i czekała aż demon wybuchnie. Ale nic takiego się nie stało. - Między oczy. – Warknął do niej Sin. – Nie można ich zdejmować jak Daimony. Och, jak mogła o tym zapomnieć tak szybko? To byłoby na, tyle jeśli chodziło o wyniesienie czegoś ze szkolenia.
5
Ten z horroru „koszmar z ulicy wiązów”.
155
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kobieta rzuciła się na Kat, która dosłownie w tej samej sekundzie odzyskała sztylet i wbiła go demonowi prosto w oczy. Stworzenie wydało z siebie dźwięk rozpadania się, po czym zmieniło się w czarny pył, który cały osiadł na Kat. Ugh, obrzydliwość... wolała cały dzień zabijać Daimony niż rozwalić jednego takiego. Daimony przynajmniej nie śmierdziały, kiedy wybuchały. Z obrzydzeniem Kat odwróciła się do Simi i Xireny, które „konsumowały” swoje ulubione demony Gallu. Nigdy więcej nie zamówi pizzy, po tym, gdy na własne oczy zobaczyła coś takiego. Uwaga dla siebie: następnym razem powiedzieć Simi, by wzięła nie tylko sos barbecue, ale i śliniaczek. Starając się nie oglądać jak spożywały części ciała, których już raczej nie można było zidentyfikować, Kat poszła na pomoc Zakarowi, który na ślepo walczył z demonem, a Gallu bawił się nim jak kot piłką. Sin natomiast miał już u swych stóp dwóch martwych przeciwników i właśnie pracował nad trzecim. Kat zdecydowała się podbiec do nich. Zakar ledwo minął ją, gdy zamachnął się mieczem. Demon roześmiał się. - Jestem po twojej prawej, niewolniku. Prawie zabiłeś tą, która przybyła ci na ratunek. Gallu sięgnął po nią, ale wyrwała mu się i walnęła go tak mocno, że uniósł się nad ziemię. Demon lecąc uderzył swoją masą w niewidzącego Zakara. Zakar podciął demonowi gardło. A on mimo to nadal krzyczał. Kat złapała Zakara i wyciągnęła siłą nóż z jego ręki, żeby wykończyć Gallu. W chwilę później, gdy udało jej się tego dokonać, Zakar zdążył ją złapać i zatopić zęby w jej ramieniu. Jęcząc z bólu ledwie się powstrzymała, żeby go nie uderzyć. Na szczęście w tym samym momencie pojawił się Sin i go odciągnął. Zakar walczył, jakby był opętany śmiertelną furią. Chwycił Sina za włosy i pociągnął z całej siły. - Przestań! – Sin krzyknął mu prosto do ucha. – Jestem twoim bratem. - Pierdol się, Gallu. Pierdol się! Kiedy Kat zorientowała się, że nic innego nie może zrobić, wyciągnęła przed siebie ręce i strzeliła małą porcją energii w Zakara, by ten przestał szaleć. Od razu nieprzytomny osunął się w ramiona Sina. Sin popatrzył na nią z wdzięcznością i zabrał się do ułożenia ciała brata w bezpiecznej pozycji na podłodze w jaskini. - Zbierajmy się stąd zanim pojawi się tu tego więcej. Kat przytaknęła mu głową.
156
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Simi? Smaż szybciej te demony i przywlecz tutaj swój tyłek. Simi żachnęła się na tę prośbę. - Ale ja nadal jestem głodna. - Zamówimy ci diamenciki, jak tylko wrócimy do domu. Zakrwawiona twarz Simi rozpromieniła się natychmiast. - Ooo, to będzie o wiele lepsze niż Gallu. Ona i Xirena szybko podpaliły resztę ciał demonów, które wyściełały podłogę jaskini, poczym Kat i Sin szybko teleportowali całą gromadkę do jego apartamentu. Kat użyła swojej mocy, by wyczarować wielką torbę diamentów, którą natychmiast przekazała zgodnie z obietnicą dwóm Charonte. Piszcząc obydwie pobiegły do swojego pokoju przed telewizor, żeby zjeść diamenciki i zostawiły Kat, Sina i jego brata w salonie. Dzięki bogom za diamenciki, ta torba powinna je zająć na chwilę. Sin ze zmartwieniem na twarzy podniósł brata i położył na kanapie, która po rozłożeniu miała wymiary królewskiego łoża. Sin położył brata na białym prześcieradle, które zmaterializowało się na jego polecenie. - Czy z nim wszystko będzie w porządku? Sin nic nie powiedział tylko patrzył na przerażające blizny na ciele brata. Co oni z nim zrobili? Wyglądał tak, jakby karmili się na nim od wieków. Sin pragnął przelać za to krew. Kessara... wszystkich Gallu. Ale przede wszystkim Sin chciał krwi Artemidy. Jeśli nie dla zemsty, to dlatego, by odzyskać swoje moce i by móc chronić Zakara w przyszłości. Nie, to nie była prawda. Chciał dopaść Artemidę, bo to wszystko było jej winą. Oraz jego własną i doskonale o tym wiedział. Gdyby tylko nie szukał akceptacji. Gdyby nie szukał towarzystwa. Nic z tego nie miałoby miejsca. To była jego słabość, która doprowadziła jego brata do takiego stanu. Nie mógł winić nikogo innego poza sobą. Jego żołądek skurczył się od ciężaru winy i wyrzutów sumienia, które zaczęły go dręczyć. Poczuł też jak Kat delikatnie ciągnie go za rękaw. Zaczął ją odpychać, ale wyraz jej twarzy powiedział mu, żeby tego nie robił. Pocierając o siebie swoje dłonie, Kat zbliżyła się do Zakara. Położyła palce na jego oczach i zaczęła szeptać w Atlantydzkim dialekcie. Ciepły, żółty blask zaczął wydostawać się spod jej palców i rozchodzić po całym ciele Zakara. W tym świetle rany goiły się, a blizny znikały z jego skóry... nawet brak jego palca został naprawiony. 157
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Ulga i wdzięczność mieszały się w głowie Sina, kiedy patrzył jak ona ulecza jego brata. Że dokonała tego nawet bez proszenia... to znaczyło dla niego ogromnie dużo. Kiedy odsunął się zobaczył, że oczy Zakara nie były już wypalone. Miał powieki i rzęsy i gładką skórę na policzkach. Nie miał tylko swoich długich włosów, jakie pamiętał u niego Sin. - Dziękuję. – Westchnął wdzięczny za to, co zrobiła. Skinęła mu głową zanim odeszła od łóżka. - Przebili mu błonę bębenkową. Myślę, że to dlatego nie zareagował, kiedy mu powiedziałeś kim jesteś. On był głuchy. Sin przeklął, gdy wściekłość wypełniła jego umysł. - Chcę ich śmierci. Wszystkich. Wyraz twarzy Kat powiedział mu, że zgadzała się z nim. - Nie spodoba ci się, co powiem, ale mogę dać Strykerowi plusa. Przynajmniej ma jakiś swój kodeks etyczny, którego się trzyma. Nie wyobrażam sobie, żeby mógł dopuścić się czegoś takiego. - To właśnie dlatego nie możemy dopuścić, by Gallu włóczyły się luzem wśród ludzi. One są całkowicie pozbawione współczucia, miłosierdzia nie wspominając już o dobrych obyczajach. - Zgadzam się z tym. Ale nie jestem w stanie powiedzieć czy Zakar będzie w stanie nam teraz pomóc. On wygląda na bardzo skrzywdzonego i nie wiem, co jest w jego psychice. Wątpię, żeby mogło mu pomóc proste zaklęcie uzdrawiające. Sin nie chciał się do tego przyznać, ale wiedział, że ona miała rację. Człowiek leżący na łóżku w żadnym razie nie powinien walczyć. Wyglądał mizernie i słabo. Będą mieli szczęście, jeśli Zakar wstanie z łóżka bez niczyjej pomocy. - Zastanawiam się jak długo go więzili. - Nie wiem. Ale wygląda na to, że już od dłuższego czasu. – Kat odgarnęła włosy z czoła Sina. – Wszystko z tobą w porządku? Spojrzał na nią z ciężkim sercem. - Gdyby to był twój brat, co byś odpowiedziała? Nie zawahała się przy odpowiedzi. - Opętałby mnie szał krwi. 158
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Więc powinnaś mnie zrozumieć. Skinęła mu głową, zanim pocieszająco ścisnęła jego rękę. - Będę przy tobie, by pomóc ci uporać się z tym. Emocje nie pozwoliły mu wypowiedzieć ani słowa, gdy jej czułość przytłoczyła go. Przez fakt, że ona była po jego stronie w tym wszystkim. Że bez proszenia uzdrowiła Zakara... W przedziwny sposób wydawało mu się, że to sen. Nie mogąc sobie poradzić z własnymi odczuciami, Sin zapał ją i przyciągnął do siebie, poczym namiętnie pocałował z całą pasją, jaką w sobie miał. Kat westchnęła, kiedy zasmakowała ust Sina. Czuła jak drżał nawet wtedy, gdy trzymał ją w ramionach, jakby była dla niego najcenniejsza na świecie i chciała, aby to było takie łatwe. Miał okropny dzień. Ale nawet teraz smakował jak kawałek nieba. Jakżeby chciała, aby dla niego i Zakara świat miał lepsze plany. Nadal musieli obawiać się Deimosa i Gallu. Żadne z nich nie spoczną póki Sin będzie żył. Czuła się tak, jakby cały wszechświat był przeciwko nim. Ale teraz w jego ramionach czuła się wystarczająco silna, by stawić czoła całemu światu. Sin warknął, gdy oderwał swoje usta od jej warg, by przytulić jej twarz do zagłębienia swojego ramienia. Kochał zapach jej skóry i uwielbiał czuć ciepło jej oddechu na swojej szyi. Chociaż raz nie musiał się schylać, by pocałować kobietę. Była dla niego idealnego wzrostu, a jej siła zaskakiwała go. - Myślę, że uzależniam się od ciebie. Roześmiała się. - Przecież ledwo mnie znasz. - Tak. – Powiedział z zawadiackim uśmieszkiem. – Ale wiem, że jakaś część ciebie przyciąga mnie bardziej niż ktokolwiek przedtem. Zarumieniła się na to. - Jesteś niepoprawny. - To nie prawda. Jestem bardziej niż niepoprawny, przynajmniej przez większość dni. Pocałowała go w policzek zanim odeszła od niego. - Nie mogę uwierzyć, że mówisz takie zabawne rzeczy, biorąc pod uwagę, co się wkoło dzieje.
159
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Westchnął ciężko i przeczesał ręką swoje ciemne włosy. - Staram się odwrócić własną uwagę od winy i wyrzutów sumienia, które mnie dręczą. Inna sprawa, że to w ogóle nie działa. Podeszła do niego natychmiast i położyła jedną rękę na jego twardym brzuchu, a drugą na jego plecach. Spojrzała na niego z bólem w oczach. - Och, kochanie, przykro mi. Powinniśmy się teraz rozebrać? Przewrócił oczami na jej sarkazm. - Na razie musimy o tym zapomnieć. Mamy za dużo kutasów do zbicia. Odeszła od niego śmiejąc się. - Bicie kutasów, co? Ciekawe wyrażenie stworzyliśmy. – Obdarowała go diabelskim uśmieszkiem. – To może, chociaż małe usta-usta, hmm? Przypomniał sobie swój wcześniejszy komentarz; była córeczką swojej mamusi. Mogła zamęczyć człowieka najlepszymi intencjami. - Jesteś zła, mówiąc do mnie w taki sposób. - Wiem. I przepraszam, ale przez wyraz twojej twarzy stwierdzam, że było warto. Sin podniósł rękę, by dotknąć jej włosów. Były jak jedwab w porównaniu z jego szorstką skórą. Pocierając je w palcach wspomniał ją na sobie. - Nadal nie mogę cię rozgryźć. Dlaczego jesteś tu ze mną? I mi pomagasz? To nie ma żadnego sensu. - Może to twoja nietuzinkowa osobowość, która przyciąga mnie do ciebie, jak ćmę do świecy? Sin prychnął. - Masz na myśli, że jestem jak środek owadobójczy? Wygięła brwi w łuki, gdy zaskoczyły ją jego słowa. - Czy to autoironia samego boga? - Ex-boga. - Mimo to nie często stwierdza się coś takiego. Potarł palcami o jej policzek delektując się miękkością jej skóry.
160
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Nie stwierdza się również serca ani duszy, mimo to ty je dostrzegłaś. Musisz być boginią. Kat zadrżała patrząc mu w twarz. Ciepło rozeszło się po jej całym ciele. Był przemiły. - Ciągle powtarzam ci, że nie jestem boginią. - Ale byłabyś… gdyby twoja matka nie bała się ujawnić przed innymi bogami, że sypia z twoim ojcem. Być może, ale Kat nie było dane się o tym przekonać. Polityka panteonu wykreśliła ją z listy bogiń eony temu. A i tak nie chciała bawić się w te sprawy. Ona po prostu chciała… Szczerze mówiąc nie wiedziała, co chciała. Spędziła większość swojego życia spełniając zachcianki swojej matki. Kat nie urodziła się w świecie, w którym marzenia i ambicje spełniają się każdemu. Zazwyczaj te dwie rzeczy powodowały tylko poniżenie lub rozczarowanie. Jej życiową ambicją było nie dać się ani jednemu, ani drugiemu. Naprawdę nigdy nawet nie marzyła o poznaniu mężczyzny takiego jak Sin. Wydawało się jej to niemożliwe. Ale do tej pory wiodła swoje życie bez celu, bez myślenia o przyszłości. Świat… jej świat po prostu był. Sin to zmienił. Po raz pierwszy chciała coś zrobić z własnej woli i to aktualnie ją przerażało, bo wiedziała, że on nie dopuści jej do swojego świata, choćby nie wiadomo jak się starała. Na pewno nie będzie chciał się ustatkować i założyć rodziny. Był wojownikiem, który nie chciał mieć nic wspólnego z jej matką i z jej panteonem i chociaż Kat nie była stricte grecką boginią, nadal była częścią greckiego panteonu. Próba przetłumaczenia mu tego mogła jej przynieść tylko upokorzenie. Tego akurat była pewna. - Więc jaki byłeś jako bóg? – Zapytała próbując wyobrazić sobie, jaki musiał być całe wieki temu. Bo nie wydawał się jej być bardziej zaangażowanym w politykę niż ona. Sin tylko wzruszył ramionami. - Byłem jak wszyscy inni. Tak sądzę. Nie mogła w to uwierzyć. - Nie sądzę byś kiedykolwiek był podobny do innych. Wiem, po tym jak cię poznałam, że nigdy nie zdradziłbyś swojej żony. Nawet po tym, gdy dowiedziałeś się, że ona zdradziła ciebie. Dlaczego tak jest?
161
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Jakby zasłona spadła na jego twarz ukrywając przed nią wszystkie jego emocje i myśli. Zobaczyła tylko pustkę. - Poszedłem do Artemidy z zamiarem wykorzystania i oszukania jej. Kat odwróciła się gwałtownie, gdy przypomniała sobie, co czuła będąc w jego wspomnieniach. Teraz kłamał. - To nie prawda. - A skąd ty o tym możesz wiedzieć? Nie chcąc, żeby wiedział, co wtedy zrobiła, odwróciła wzrok. - Nie sądzę byś przez cały ten czas był wierny swojej żonie, a później dał się ponieść zwykłemu kaprysowi. Na pewno był jakiś inny powód, dla którego udałeś się do Artemidy. Nie chciałeś jej zwyczajnie przelecieć. Gniew ściągnął jego ciemne brwi zanim odszedł od niej. - Sin? Nie było wątpliwości, że wściekłość królowała w jego spojrzeniu, gdy na nią popatrzył. - Co? Inteligentny człowiek nie drążyłby tematu, jeśli chciał dalej żyć, ale Kat miała tendencje samobójcze. - Dlaczego byłeś na Olimpie? Jego spojrzenie stało się zupełnie puste. - Na pewno chcesz poznać prawdę? - Nie pytałabym, gdybym nie chciała. Zostawił ją tam gdzie stała i podszedł do barku nalać sobie podwójną whisky – to chyba była jego standardowa odpowiedź na trudne pytania. Wypił szklankę jednym haustem i skrzywił się zanim odpowiedział. - Byłem samotny. – Ból na jego twarzy skradł jej oddech. – Żadna bogini nie chciała ze mną sypiać z jednego ważnego powodu. Byłem uważany za skażonego. Pół-człowiek i półbóg. Nie pasowałem nigdzie, a wierz mi, że sumeryjscy bogowie byli szybcy w rozpowiedzeniu tego. Ningal, moja żona, opuściła moje łoże wieki przed tym, jak nakryłem ją z innym. Poślubiła mnie tylko dla tego, że byłem egzotyczny i inny od reszty. Ale gdy ta reszta zaczęła się od niej odwracać, ponieważ zadawała się z kundlem, zakazała mi się do niej zbliżać. W końcu jakie urodziłaby dzieci, gdyby zaszła w ciążę z niepełnowartościowym 162
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
bogiem? – Zacisnął zęby, gdy nawiedził go ból większy niż mógł znieść. – Myślałem, że coś musi być ze mną nie tak. No bo kto słyszał o bogu płodności, który nie sypiałby ze wszystkimi w pobliżu? Bogu płodności, którego żona nie przychodziła do jego łoża? Ale nie miałem zamiaru iść w ślady ojca i zabawiać się z ludzkimi kobietami, które nie byłby w stanie mi się oprzeć. Nie powinno się wykorzystywać ludzi w ten sposób i widziałem ile bólu mojej matce przyniosło pożądanie moje ojca. I pewnego dnia, gdy wracałem z Ur, na mojej drodze pojawiła się Artemida. Była otoczona przez jelenie, wyglądała tak spokojnie i - nie śmiej się słodko. Nigdy nie widziałem piękniejszej kobiety, więc zacząłem z nią rozmawiać, a następnie pamiętam, że się śmialiśmy. I nie minęło dużo czasu jak zostaliśmy przyjaciółmi. To miało sens dla Kat. Obje byli bogami księżyca. Prawdopodobnie mieli ze sobą wiele wspólnego. - Co sprawiło, że poszedłeś do niej tamtej nocy na Olimp? Tylko szczerze. Odwrócił od niej wzrok. - Gniew. Ningal upokorzyła mnie i byłem zmęczony, że wszyscy mnie wyszydzali. Byłem potężnym bogiem, a nie umiałem poradzić sobie z własnym panteonem. Wiedziałem, że w żaden sposób nie mogę stanąć przeciwko nim i wygrać. Oni musieli się już wcześniej zjednoczyć, by stanąć przeciwko mnie. Więc poszedłem do Artemidy chcąc jej pomóc w osłabieniu mojego własnego panteonu. Pomyślałem, że jeśli ona naprawdę mnie kochała, tak jak zapewniała, moglibyśmy połączyć siły przeciwko nim. – Zaśmiał się gorzko. – Uważaj czego sobie życzysz, bo może się to spełnić. Chciałem, by wszyscy zostali zniszczeni za to, co mi zrobili i tak się stało. Po prostu nie widziałem swojego własnego upadku jako części tego planu. Jego wina przedzierała się przez jej umysł, gdy słyszała agonię w jego głosie i widziała w jego spojrzeniu wstręt, jaki miał do samego siebie. Ona nigdy nie chciała go skrzywdzić, czy kogokolwiek innego. - Artemida nie jest zdolna do wyrażenia tego, czego od niej chciałeś. Zadrwił z jej słów. - Dzięki za ostrzeżenie, ale powiem ci w sekrecie, że odkryłem to już trzy tysiące lat temu, gdy związała mnie swoją siecią i odebrała mi moje moce wraz z boskością. Chcąc go uspokoić przeszła przez pokój i wzięła jego dłoń w swoją zanim zdążył nalać sobie kolejną szklankę. - Zdajesz sobie sprawę z tego, co właśnie zrobiłeś, prawda? - Obraziłem twój intelekt? - Nie. – Popatrzyła mu w oczy. – Otworzyłeś się przede mną. Zaufałeś mi. 163
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Sin zamilkł, gdy uświadomił sobie, że miała rację. Powiedział jej o czymś, o czym nie powiedział nigdy nikomu. Ale z nią rozmowa tak łatwo mu przychodziła. W przeciwieństwie do innych nie wydawało się, by osądzała go za jego przeszłość i błędy, które kiedyś popełnił. Więc zapomniał przy niej o ostrożności. - Zgaduję, że ty i twoja matka będziecie mieć później niezły ubaw ze mnie, gdy będziecie mnie obgadywać. Jej wyraz twarzy w mgnieniu oka zmienił się na oburzenie. - Nigdy nie powtórzyłabym tego, co mi tutaj powiedziałeś. Nigdy. Za jaką osobę ty mnie masz? Nie odpowiedział wprost. - Myślę, że powinniśmy wrócić do obrażania siebie. Tak było znacznie prościej. Pokręciła głową. - Nie prościej. Po prostu bezpieczniej. Cholera, była inteligentna. Czasami aż za bardzo. - Lubię bezpieczeństwo. Kat roześmiała się na głos. - I to mówi człowiek, który w samotności walczy z demonami. Czy naprawdę aż tak się mnie boisz? - W przeciwieństwie do ciebie, demony są proste. Nie chciały go przetrzymywać w Kalosis, czy jak? - Jak to? - One tylko odbierają życie. Kat uniosła w zdziwieniu jedną brew. - A ja? Możesz z łatwością złamać mi serce. Prawda tego stwierdzenia dotknęła go dokładnie tam, gdzie stał. Nie czuł się w ten sposób od tysięcy lat. Tysięcy.
164
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
A potem to już nie był pewien czy kiedykolwiek czuł się w ten sposób przy kobiecie. Ledwo pamiętał jak zalecał się do żony. Jeśli kiedykolwiek czuł coś do niej, szybko zostało to zabite przez jej znieczulicę. Ale Kat… Ona była uczciwa i opiekuńcza. Dwie cechy, jakich jego żona nigdy nie miała. Kiedy Kat go dotykała jego ciało reagowało brutalnie. Jej jeden uśmiech sprawiał, że cały płonął. Jeden dotyk jej dłoni i był ugotowany. Było przerażające zastanawiać się ile jedna osoba miała nad nim władzy. Jak jeden prosty gest mógł mieć na niego tak głęboki wpływ? Mimo to nadal patrzył na jej przepiękną twarz. - Nie odpowiedziałeś mi, Sin. Odsunął się od niej. - Nie odpowiedziałem na co? - Dlaczego obawiasz się mnie? Czy mogła być bardziej bezwzględna? Nie chcąc ujawniać swoich uczuć podarował jej niezbyt poważną odpowiedź. - Rozkazujesz dwóm demonom z sosem barbecue. Kto przy zdrowych zmysłach nie bałby się ciebie? Spojrzała na niego spode łba. - Dlaczego ukrywasz się za żartami? - A kto powiedział, że się ukrywam? - Bo patrzysz nerwowo na drzwi, tak jakbyś pragnął, aby ktoś właśnie przez nie przeszedł i wyratował cię od niezręcznego pytania. Weź się schowaj pod wersalkę, może tam nikt nie zauważy twojego braku odwagi. Sin był porażony jej zachowaniem. - Czy ty przed chwilą z całą powagą nazwałaś mnie tchórzem? Zabawny wyraz jej twarzy był całkiem atrakcyjny. - Nie, skądże znowu, nie ośmieliłabym się… Sin powinien być zły, ale jakaś jego część była rozbawiona jej śmiałością. - Żyjesz tylko po to, by ze mnie szydzić, co?
165
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Muszę po coś żyć i muszę powiedzieć, że to całkiem zabawne obserwować zmieszanie w tych twoich wspaniałych oczach. One po prostu błyszczą ilekroć wbiję ci szpilkę. Był zaskoczony jej niespodziewanym komplementem. - Moje oczy są wspaniałe? - Tak. Bardzo efektowne. Te słowa nie powinny mieć na niego żadnego wpływu, a jednak rozpaliły go. Nie wiedział dlaczego, ale myśl o tym, że uważała go za atrakcyjnego podobała mu się. Miliony kobiet – dosłownie – przez całe wieki uważały go za atrakcyjnego. Oraz czciły go przez tysiąclecia. Ale dopiero jej słowa sprawiły, że jego serce zaczęło się rozpędzać. Sprawiły, że spociły mu się dłonie. Sprawiły, że stwardniał tak bardzo, że ledwie mógł stać przy niej. Kat wzięła jego dłoń w swoją. - No chodź. – Pociągnęła go w kierunku sypialni. - Co robisz? - Musisz odpocząć… To był bardzo długi dzień i mam zamiar wsadzić cię do łóżka. Jego złośliwy uśmieszek wykrzywił mu usta. - Naprawdę? A czy ja mogę wsadzić się w ciebie? - Jeśli będziesz zachowywał się jak należy i przestaniesz z tymi tandetnymi odzywkami to będzie to możliwe.
***
Kessar zamrugał dwa razy, gdy Nabium przeszkodził mu w posiłku. Właśnie pożywiał się małą aktoreczką i teraz lnianą serwetką otarł sobie kąciki ust z jej krwi. - Co masz na myśli mówiąc, że Hayar Bedr zaginął? Wysoki i ciemnowłosy demon przełknął głośno zdenerwowany, gdy zauważył wściekłość w głosie Kessara. - Bóg Nana pojawił się w jaskini i… 166
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Były bóg. – Poprawił Nabiuma. Nabium odchrząknął. - Były bóg Nana pojawił się w jaskini i zabrał go. Kessar przeklął paskudnie. Wkurzyło go to niesamowicie, że Sin jakimś cudem znalazł wejście do jego jaskini i odkrył jedną z jego ulubionych zabawek. Nie żeby to miało większe znaczenie. Nadal mogli uwolnić Dimme, ale mając w swych rękach Księżyc mogliby znacznie łatwiej stać się dominującą formą życia na tej planecie. - Gdzie jest mój brat? Nabium ucichł. Kessar wydał z siebie dźwięk obrzydzenia na wspomnienie swojego młodszego brata i jego libido. On nigdy nie miał dobrego wyczucia czasu. - Powiedz mu, żeby zostawił w spokoju samicę, jaką teraz posuwa i przywlókł tu swoją dupę. Teraz. - J… ja nie mogę, mój panie. - Dlaczego nie możesz? Nabium odsunął się o krok od niego zanim przełknął ponownie i dopiero wtedy przemówił. - Bo go zabili. Kessar nie mógł oddychać, gdy ta wiadomość dotarła do jego mózgu. To nie mogła być prawda. - Co? - Zginął walcząc z nimi, mój panie. Tak bardzo mi przykro. Kessar poczuł jak jego kły wydłużają się, gdy opętała go wściekłość. Pragnął krwi za to. Gdy podszedł do szafy, Nabium praktycznie skręcił się ze strachu. Nie dlatego, że Kessar kiedykolwiek skrzywdziłby swojego zastępcę. Nie, Kessar potrzebował kogoś słabego, by poddać go torturom. Otwierając szafę wyciągnął stamtąd studentkę, którą upolowali wcześniej po tym, jak wyszli z kasyna Sina. Miała krótkie brązowe włosy i szaro-niebieskie oczy, które przyglądały im się zza małych, okrągłych okularków. Jej usta były zalepione taśmą, tak, aby nie mogła
167
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
krzyczeć, a ręce i nogi miała związane sznurem. Była ubrana w parę spranych dżinsów, czarne buty i czarny podkoszulek, który opinał jej silne ramiona. Ale co tak naprawdę było fascynujące, to to, że miała na nadgarstku wytatuowany łuk i strzałę. Zanim ją porwali powiedziała, że ten symbol miał ją ochraniać przed koszmarami. Dziwne, naprawdę, ponieważ był to również znak Artemidy i jako taki stanowił, że studentka stała się dla nich łakomym kąskiem. Ten znak był głównym powodem, dla którego ją uprowadzili. Korzystając ze swoich mocy wyciszył pokój, tak, aby reszta gości hotelowych nie mogła usłyszeć jej krzyków. Potem zerwał taśmę z jej ust. Zaszlochała. Wepchnął ją w objęcia Nabiuma. - Trzymaj ją mocno. - P… proszę. – Błagała, gdy zobaczyła na podłodze ciało innej kobiety. – Jestem w ciąży. - Jakby nas to obchodziło. Kessar poczuł jak jego twarz przyjmuje rzeczywistą postać demona. Kobieta krzyknęła jeszcze głośniej, co poekscytowało go jeszcze bardziej. Kessar złapał ją w swoje ręce i wbił kły w jej szyję, rozrywając ciało i ciesząc się, jak jej krew zaczęła wypełniać mu usta. Jak tylko przestała walczyć, Nabium dołączył do niego rozrywając jej szyję z drugiej strony. Kiedy umarła z wykrwawienia, rzucili jej ciało na podłogę. Kessar zmarszczył brwi, gdy zobaczył cienki paseczek skórki na jej prawej ręce. Zerwał to i przeczytał jej imię zapisane na bransoletce. Szydząc rzucił skórkę na jej ciało i wytarł usta. Jego dobry humor powrócił, gdy zdjął swoją zakrwawioną koszulkę przez głowę i rzucił ją na ciała, zanim zmaterializował na sobie nową. Nabium powielił jego zachowanie i powrócił do poprzedniego tematu. - Przynajmniej dobra wiadomość jest taka, że Zakara mamy wyeliminowanego z gry. On teraz będzie dla nich bezwartościowy. Możliwe, ale Kessar nie był takim rodzajem demona, którego cieszyły rzeczy idące zgodnie z planem. - Nigdy nie lekceważ Nany. Podróżuje z Atlantydką. - Jesteś tego pewien? - Oczywiście. Jak inaczej byliby w stanie zniszczyć mojego brata? 168
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Smutku Kessara już nie było. Żądza zabijania zastąpiła go. Jeśli jego brat był na tyle głupi, by dać się im zabić, widocznie zasługiwał na śmierć. - Co teraz zrobimy? – Zapytał Nabium. - Musimy znaleźć jakiś sposób, by pozbawić Sina mocy. - On już ich nie ma. - To nie wystarczy. On jest jedyną rzeczą, jaka stoi nam na drodze do Kerir. Musimy odzyskać Zakara i zmienić tę Atlantydzką sukę. - Jak? Kessar uśmiechnął się. - W ten sam sposób, w jaki udało nam się dopaść Zakara. Zainfekujemy ją. W ten sposób będziemy mieć ich oboje i Zakara, i Nanę. I nie będzie nikogo, stojącego nam na drodze. Nabium śmiał się aż zdał sobie sprawę, że ludzie na podłodze zaczęli się ruszać. - A mówiąc o infekcji… Kessar spojrzał na kobiety. - Są zbyt brzydkie, by je zatrzymać, zwłaszcza ta niska suka. Obetnij im głowy i porzuć gdzieś w rowie. Patrzył jak Nabium przykrył kobiety płaszczem, by ukryć ich zakrwawione ubrania zanim wyprowadził je z pokoju Kessara i zabrał tam, gdzie zamierzał je wykończyć. Ludzie. Oni powodowali niesmak u Kessara. Wkrótce jednak wszyscy z nich będą pod butem swojego pana. Ale najpierw musiał się zająć Sinem i Zakarem…
169
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 11
Kat westchnęła zadowolona, gdy odprężone ciało Sina leżało obok niej i zdawało się, że w końcu zasnął. Właściwie to była zdziwiona, że udało się jej go do tego namówić i zasnął zamiast dalej z nią brykać. Ale nawet, gdy bardzo chciała z nim być, nadal potrzebowała nieco miejsca dla siebie. Ich związek, jak dla niej rozwijał się zbyt szybko. Ona dosłownie go dopiero poznała, a już wszystko ze sobą dzielili i nawet nie zdążyła odetchnąć. Nie zdążyła nad tym pomyśleć. I nie zdążyła przywyknąć. On tylko przytulił się do niej, objął szczelnie ramionami i zapadł w sen. W pewnym sensie to było bardziej intymniejsze niż seks. To przynajmniej zmuszało go do okazania nieco większego zaufania, ponieważ to wymagało konieczności zamknięcia oczu i zrelaksowania się przy niej. Teraz mogła z nim zrobić wszystko, co chciała, bo był bezsilny, by ją powstrzymać. Mogła ogolić mu głowę, pomalować paznokcie na różowo... zrobić mu makijaż na twarzy. Musiała zagryźć wargi, by nie roześmiać się jak głupiutka nastolatka. - Co kombinujesz? – Jego głęboki głos był sennym pomrukiem. - Myślałam, że śpisz. - Spałem, dopóki twój chichot nie obudził mojej pachwiny. – Te przenikliwe złote oczy otworzyły się, by na nią popatrzyć. – Raczej ciężko spać, gdy wkoło jest twój zapach i twoje ciało non stop ociera się o moje. – Przewrócił się na plecy. – To naprawdę okrutne. - Przykro mi. Przysunęła się i przytuliła do jego boku. Położyła mu głowę na klatce piersiowej i po prostu wchłaniała jego męski zapach. Wpatrywała się w swoją dłoń, która wyglądała na bardzo bladą, gdy leżała na jego ciemnej skórze. Całując go tuż nad sutkiem, zamknęła oczy. Ciało Sina zadrżało na czułość tego gestu. Nadal nie mógł uwierzyć, że mimo tego, że dzielił z nią łóżko to do niczego między nimi nie doszło, bo po prostu spali. Co do cholery było z nim nie tak? Nigdy wcześniej nie robił tego z kobietą. „Jesteśmy dorośli. Jakoś to przeżyjesz.” – Jej słowa zadzwoniły mu w głowie. I nie był całkiem pewny czy to przeżyje.
170
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
A przecież było wspaniale czuć jej ciało przytulone do niego. Przejechał ręką po jej jasnych włosach. Nie wiedział dlaczego, ale zawsze był zafascynowany blond włosami. Jej były jak promyki słońca błyszczące na jego skórze. Odsunął koc z jej ramion i uśmiechnął się na widok jej różowej, flanelowej piżamy. Piżama... w jego łóżku. Czy upokorzenia nigdy się nie skończą? Przynajmniej mogła spać w negliżu. To nie jest komfortowe do spania. Krępuje ruchy podczas snu. Ale kogo to obchodziło? Gdyby tego nie było, nie byłbyś w stanie utrzymać swych rąk przy sobie. Tia, ona sztywno mu to zakomunikowała. Sin westchnął, kiedy pociągnął za rękaw jej flaneli. Osobiście chciał się cofnąć w czasie i odnaleźć tego, kto wymyślił spodnie od piżamy i nakopać mu do dupy. I z pewnością Sin nie był jedynym facetem, który tak uważał. Oczywiście nie powinno być tak źle, bo Kat była w stanie sama wyczarować swoje ubrania. Następnym razem mógłby narzekać, żeby zmieniła to na coś przyjemniejszego. Albo żeby spała w jednym z jego podkoszulków. Albo nago. Piżama naprawdę była do bani. Śpij Sin... Łatwiej było powiedzieć niż zrobić. Szczerze mówiąc to był całkiem ciekawy rodzaj nowych tortur. Jego ciało było rozgrzane do czerwoności, obolałe i nie miał w perspektywie ukojenia. Nic dziwnego, że niektórzy mężczyźni błagali o kastrację. Ale wkrótce jego wyczerpanie dogoniło go i udało mu się ponownie zasnąć. W swoim śnie dryfował nad polami swoich bitew, a następnie jeszcze dalej cofnął się w czasie... Mógł zobaczyć, jak Anu z dumą patrzył jak urodził się pierwszy z Gallu – nie wyszedł z bioder matki tylko z jaja, tak, aby mógł przetrwać i przyjść na świat, nawet, jeśli matka zostanie zabita. Po seksie, jedna samica mogła znieść dwa tuziny zapłodnionych jaj. Jaj, które były w stanie przetrwać żar i mróz. Były one praktycznie niezniszczalne. Anu stał nad przepaścią, wysoko nad gniazdem i przyglądał się pierwszemu stworzeniu, które rozbiło skorupkę. - Spójrz na nie Sin. To jest broń ostateczna. Niech teraz jakiś inny panteon spróbuje nam podskoczyć. - Są piękne. – Powiedziała Anatum, a jej śliczny uśmiech rozpromienił jej twarz.
171
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Żona Anu była boginią stworzenia. Wysoka i zgrabna stała przy boku męża. To ona była pierwszą ofiarą Gallu. Tak szybko, jak tylko udało się im wydostać z jaj, wspięły się po ścianach jaskini do ich trójki. Sin zdążył zabić dwoje ze stworzeń, podczas gdy sześć rzuciło się na Anatum. Bogowie zdążyli ją uwolnić, ale wcześniej została pogryziona. Na początku nie zdawali sobie sprawy z konsekwencji. Wtedy nikt jeszcze nie wiedział, że ukąszenie Gallu może przekształcić ofiarę w jednego z nich. Ponieważ to były bardzo młode demony i ich jad był słaby, Anatum nie zmieniła się od razu. Ona tylko poważnie zachorowała. Dopiero w nocy przeżyli prawdziwy horror, gdy zobaczyli, w co się przekształciła. Anatum odeszła podczas snu Anu. Ledwo się obudził, aby ją powstrzymać przed tym, żeby go nie pogryzła i tym samym nie zmieniła. Po krótkiej walce zamknął ją w klatce. Mimo, że była boginią nie było sposobu, by ją uratować. A ponieważ posiadała boskie moce, była bardziej niebezpieczna niż wszyscy inni. Nie mając wyboru, Sin i jego córka Isztar musieli zniszczyć Anatum i dopilnować, by Isztar wchłonęła jej moc i zastąpiła boginię w ich panteonie. Anu był chory po tej stracie. Chory z poczucia winy nad tym, co stworzył i wypuścił na świat. Przynajmniej do czasu, gdy Enlil nie przybył, aby im pomóc. Ze względu na swoje moce, którymi umiał zapanować nad demonami, Enlil był w stanie osłabić Gallu na, tyle, że pozostali bogowie mogli przejąć nad nimi kontrolę. Sin błagał pozostałych, aby je zniszczyli. - Dlaczego chcesz zabić coś tak cennego? Powiedział empatycznie Enlil chcąc je ocalić. – One są jedynym narzędziem, jakie mamy, by walczyć z Atlantydami. Wyobraź sobie, co się stanie, gdy oni kiedykolwiek przyjdą po nas. - Oni nie są konfliktowym panteonem. – Sin próbował przekonać ojca. - Spytaj Greków, których zamknęli, czy jest tak, jak mówisz. Mimo to Sin nadal próbował go przekonać. - Greccy bogowie byli agresorami. - Zapamiętajcie moje słowa, że kiedyś nastanie taki dzień, iż Atlantydzi przyjdą po nas, a wtedy to my będziemy musieli zadać pierwszy cios. Wtedy nasze Gallu będą mogły zniszczyć ich Charonte, jeśli ich bogowie poszczują nas swoimi demonami. Ale Sin znał przyszłość. Wyczuwał ją, a i tak nikt mu nie wierzył.
172
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Szakala można trzymać za uszy, tylko dopóki nie odwróci się od ciebie, ojcze. Nie możemy pozwolić żyć tym stworzeniom. Wcześniej czy później one nas zniszczą. Enlil nadal z niego szydził. - Jesteś głupi Nana. Potrzebujemy ich. Znasz Atlantydów. Te demony będą trzymały ich z dala od naszych łóżek... jeśli wiesz o co mi chodzi. – Spojrzał przez ramię Sina w kierunku, gdzie siedziała jego żona i ich córka Isztar. – Chyba jednak wiesz. Wstyd zagotował się w duszy Sina i musiał się opanować, by nie przywalić własnemu ojcu. Bo kiedy Enlil miał Tablicę, nie było szans, by go pokonać. - Moja męskość nie potrzebuje armii demonów, aby czuła się bezpieczna. Siejesz ziarna własnej zagłady. - Zabezpieczam tylko naszą przyszłość, abyśmy mogli przetrwać. Zniesmaczony irracjonalnością postępowania ojca, Sin odszedł. Nie można było przekonać tych, którzy nie chcieli zostać przekonani. Po drodze minął swoją żonę. Ich spojrzenia spotkały się na krótko, poczym Sin przeniósł wzrok na dekolt Ningal, gdzie zobaczył Atlantydzki symbol słońca – pieczęć ich panteonu. A w jednym kąciku jej ust pojawił się złośliwy uśmieszek. To dotknęło rdzenia jego duszy. Jak śmiała afiszować się swoją niewiernością tak otwarcie? Ale przecież Archon był pełnym mocy bogiem, a Sin nie. Więc niech będzie i tak. - Ignoruj ich. Sin kontynuował wędrówkę z Zakarem u swojego boku, gdy ten był niewidoczny dla innych. Tego triku Zakar nauczył się jako dziecko. I choć było to niebezpieczne, Sin był wdzięczny bratu za wsparcie. - Łatwiej powiedzieć niż zrobić. - Ningal jest niewierną suką. Nie przejmuj się nią. Sprawię, że jej sny będą nawiedzały węże i gorgony za każdy razem, gdy się położy. Sin uśmiechnął się na tę myśl. Ale to wcale nie odwróciło jego uwagi od tego, co go martwiło najbardziej. - Ja mam rację, co do Gallu, Zakar. Wiem o tym. - Jestem pewien, że masz rację. Ale żaden z nich cię nie posłucha. Tak bardzo boją się wrogów z zewnątrz, że nie dostrzegają ich na swoim własnym podwórku. Nigdy najeźdźcy z obcego królestwa nie zniszczyli żadnego panteonu. Zawsze przyczyną upadku była osoba z wewnątrz. Jedna osoba, której ufano, a ona na to nie zasługiwała. Jeden kłamca, który 173
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
uśmiecha się serdecznie, a knuje za twoimi plecami, ponieważ sądzi, że zasługuje na więcej niż już ma. Zakar miał rację, ale to nic nie zmieniało. Sin zatrzymał się, gdy przechodził przez ogród, by spojrzeć na brata. - Co mogę zrobić, by temu zapobiec? - Bądź ostatnim z tarczą, bracie. Niech grają w te swoje gierki i plują na siebie jadem. Na końcu to oni będą tymi, których zniszczy trucizna. Nic negatywnego nie przetrwa długo. Wkrótce będą zwracać się jedni przeciwko drugim, bo nie będą mieli innego wyjścia. - A świat zewnętrzny? Co z nim? Co z ludźmi, którzy szukają u nas ochrony? Co się z nimi stanie, gdy uwolnimy Gallu? - Będą mieli swoich wojowników. A my będziemy tam z nimi, ty i ja. Nie pozwolimy, by demony ich skrzywdziły. Tylko, że Zakara już z nimi nie było, tak jak i ludzkich wojowników, których kiedyś szkolono do walki z Gallu. Ludzie byli martwi, a Zakar skończył jako jeniec i torturowano go, dopóki nie wyglądał jak wrak człowieka, który kiedyś miał boskie moce. To było przerażające. Nagle Sin poczuł ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Z zaciśniętymi ustami odwrócił się gwałtownie spodziewając się zobaczyć swoją żonę. Zamiast tego ujrzał Kat. Wyglądała jak anioł stojąc przed nim i to sprawiło, że jego ciało rozpaliło się na nowo. Nigdy nie był szczęśliwszy na widok kogoś innego. - Co ty tu robisz? – Sin zapytał Kat. - To ja przyprowadziłem ją do ciebie. Sin odwrócił się do brata, który stał za nią. - Nie rozumiem. - To jest sen, Sin. I toczy się wojna. – Zakar strzelił porcją ognistej mocy w Sina. Mimo, że to był tylko sen, strzał zwalił go z nóg i zaczęło go piec w klatce piersiowej. Ciężko dysząc Sin turlał się po podłodze aż udało mu się ugasić płomienie na jego ciele. Spojrzał z wyrzutem na Zakara. - Co ty robisz?
174
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Zakar wyciągnął przed siebie rękę i długi, najeżony kolcami bicz oplótł się wokół ramienia Sina. Syknął z bólu, gdy brat pociągnął za bicz i uszkodził mu staw w barku. Kat odwróciła się do Zakara. - Nie. Nie krzywdź go. Odwrócił się ku niej i strzelił mocą. Ona jednak zdążyła zrobić unik i strzeliła w niego ogniem, tak, że poleciał w powietrze. - Masz w zanadrzu więcej sztuczek? A może spróbujemy tego? Strzeliła w niego lodem. Sin podniósł się na nogi i podszedł do niej. - Kat przestań! Ranisz go. - On nie dba o to czy zrani mnie, czy ciebie. Powiedziałabym, że dostaje to, na co zasłużył. Ku jego zaskoczeniu Zakar zaczął się śmiać. Podnosząc się z ziemi podfrunął do Kat, która cała spięta oczekiwała na atak. - Posłuchaj jej Sin. Ona ma rację. Skąd ty w ogóle wiesz, że ja to jestem ja? - Zmienił się w formę ciała Kessara. – Może jestem tu, by cię zniszczyć? Zjawa zaczęła podpełzać w kierunku Sina. - Kim jesteś? - Jestem złamany, bracie. Przybyłem tu, bo to jest jedyna rzeczywistość, w której mogę być tym, kim chce być. Nie mogę już dłużej panować nad sobą, gdy jestem we własnym ciele. Ja sam sobie nie mogę zaufać, gdy nie śpię i wy też nie możecie. Sin usiadł na podłodze. - Jesteś zainfekowany? - Nie całkiem. – Zakar z powrotem przybrał swoją postać i usiadł przed Sinem. – Ze względu na moją odporność, Gallu nie mają nade mną pełnej kontroli, ale ja też jej nie mam. To coś innego… coś mrocznego i śmiertelnego żyje we mnie. Już nie wiem kim jestem i nie umiem tego kontrolować. Jedynym miejscem, w którym możesz mi zaufać jest ta rzeczywistość. – Zakar zwiesił głowę. – Przykro mi, że skończyłem jako tchórz za jakiego zawsze uważał mnie ojciec. Kat skrzywiła się na jego słowa.
175
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Tchórz? Mówisz poważnie? O bogowie, widzieliśmy jak okrutne i złośliwe są te istoty. Walczyłeś z nimi samotnie, nawet gdy byłeś związany i poprzebijany mieczami. Jak możesz myśleć o sobie, jak o tchórzu? - Zawiodłem. – Wrócił wzrokiem do Sina. – Gallu są gorsze niż kiedykolwiek przypuszczaliśmy. One mogą osłabiać przeciwników na jawie i nauczyły się atakować w snach. To tutaj mogą znaleźć twoje słabości. Sinowi trudno było w to uwierzyć. - Dlaczego nigdy nie odwiedziłeś mnie we śnie i nie powiedziałeś mi co się z tobą dzieje? - Nie mogłem. Przez nie jestem osłabiony nawet tutaj. Właśnie dlatego, że teraz o mnie śniłeś tym samym przywołałeś mnie. To jedyny powód, dla którego jestem tutaj. Nie mógłbym tu trafić na własną rękę. Już nie mam takiej mocy. Kat podeszła i stanęła przed nimi, gdy jego słowa wystraszyły ją. - Musisz mi wyjaśnić jak to działa. Wiem, że Greccy bogowie snów, Oneroi mogą wchodzić do snu każdego, kiedy tylko chcą. Mają mikstury, dzięki którym mogą zmusić osobę do spania. Czy Gallu potrafią tak samo? Zakar pokręcił głową. - W przeciwieństwie do twoich bogów, one nie mogą dostać się do snu osoby, której nie spotkały na jawie. Pierwszy zawsze musi być kontakt fizyczny. Sin skrzywił się, gdy przypomniał sobie wcześniejszą wizytę Kessara. Więc to było to, po co przyszedł do jego budynku. - Dzisiaj w kasynie. Wiedziałem, że jest jakiś inny powód wizyty tego drania tutaj. Zakar przytaknął głową. - Gdy cię dotkną, mogą odnaleźć cię we śnie. Kat przeklęła. - Doprowadziłam do kontaktu fizycznego między nami. Bardzo mądre posunięcie. Sin poklepał ją po ramieniu. - Nie obwiniaj się. Nie jesteś jedyną, która dała się wystawić. – Zacisnął zęby, gdy wściekłość rozpalała się w nim. – Mogłem zabić Enlila za to. - Ostrzegałeś go. – Powiedział Zakar. – Ale myślał, że był nazbyt mądry, by stać się ofiarą. Przynajmniej nie widziałeś, co Gallu z nim zrobiły, gdy go zabijały. 176
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Sin mógł sobie tylko wyobrazić ten horror i w tej chwili był wdzięczny, że tego nie widział. - Co się stało z jego mocą? - Większość została zamknięta w Tablicy. Dzięki bogom, że Sin był w stanie wykraść to z muzeum. Z tak ogromną mocą wewnątrz, Tablica była niebezpieczna i nie było wiadomo, co Gallu mogłyby z nią zrobić. - A reszta? - Kessar ją przejął. Wysłał swoich pomocników, by schwytali Enlila i przyprowadzili go do jego jaskiń. Enlil miał wystarczającą ilość czasu, by ukryć Tablicę zanim został schwytany, a kiedy znalazł się już w niewoli, Kessar wykrwawił go na śmierć… w więcej niż jeden sposób. Kessar jest jeszcze bardziej niebezpieczny niż myślisz. A teraz został uwolniony… - Co go uwolniło? – Zapytał Sin. - Zamki ich więzienia słabną, tak samo, jak więzienia Dimme. Kat zmarszczyła brwi. - Ale dlaczego Kessar nie wyszedł na wolność wcześniej? - On był przetrzymywany w innej części jaskini i miał specjalny system, którym był ubezwłasnowolniony. Teraz ten system osłabł do tego stopnia, że on i jego najpodlejsi przyjaciele byli wstanie się uwolnić. On pragnie całkowitego chaosu i rozlewu krwi na globalną skalę. A przede wszystkim chce, by Sin cierpiał za to, że pomógł w jego zamknięciu. Kat aż zadrżała. - Och, co za ciepła i optymistyczna wizja, prawda? – Wzdrygnęła się. – Głosuję, żeby uwolnić moją babcię i pozwolić jej, by pożarła ich wszystkich. - Twoją babcię? – Zapytał Zakar. Sin cicho się zaśmiał. - Apollymi. Zakar zbladł. - Jak dobrze jest ona zamknięta? - No cóż, na tyle, że powiedzmy, jesteśmy bezpieczni przed jej gniewem. Oczy Kat rozbłysnęły. 177
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Ale mogę przywołać jej moce, gdybym potrzebowała. Mężczyźni zagapili się na nią. - Co ty możesz zrobić? – Zapytał Sin. To był pierwszy raz, gdy usłyszał o jej mocach. - Przywołać jej moce. – Powtórzyła. – Taki mały prezencik na moją słodką szesnastkę. Każdy, kto ze mną zadrze, może poczuć na swojej skórze Atlantydzką niszczycielkę. To dlatego powiedziałam, że Deimos nie jest dla mnie żadnym problemem. Mogę skopać mu tyłek z zasłoniętymi oczami. Sin był zadowolony, że mu o tym powiedziała. Jednakże była jedna wada tego. - Ale będziemy musieli najpierw naładować cię tą mocą. - No, to byłoby wskazane. - Dobrze. – Powiedział Zakar. – Przynajmniej mamy dla nich jedną niespodziankę, o której nie wiedzą. Ale oboje musicie pamiętać, że we śnie nic nie jest takie, jakie się wydaje. Mogą atakować i wyglądać jak demony, albo niekoniecznie. Mogą też wyglądać jak twój najlepszy przyjaciel. – Spojrzał na Kat. – Jak twoja matka. Twój brat. Ktokolwiek i cokolwiek, na czym wam zależy. Oni są w tym mistrzami, bo mieli dużo czasu, by doskonalić swoje umiejętności. Tak naprawdę nie mogą was skrzywdzić, ale mogą przeszkadzać w wypoczynku, byście byli osłabieni na jawie. Sin potarł dłonią swój kark, gdy to rozważał. Cholera. - Kytara?! – Kat nagle krzyknęła. Jej głos odbił się echem wokół nich. Sin skrzywił się na nią. - Co ty wyprawiasz? Skrzyżowała ręce na piersi. - Chcę spokojnie spać w nocy. Niech mnie diabli, jeśli pozwolę, żeby taki zapchlony demon jak Kessar przeszkodził mi w odpoczynku. On myśli, że jest takim cwanym skurczybykiem? Cóż, ja też znam kilku. – Przerwała zanim krzyknęła ponownie. – Kytara! - Przestań na mnie wrzeszczeć. – Kobieta prawie tak wysoka jak Kat pojawiła się za nią. Miała czarne kręcone włosy, porcelanową skórę i duże niebieskie oczy i wyglądała jakby była prawdziwa. Była ubrana w czarny, skórzany kostium, miała stalowy pasek i cztero calowe szpilki. Kat obróciła się do niej i uśmiechnęła. 178
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- O tu jesteś, moja przesiąknięta złem koleżanko. Sin zrobił się ostrożny po słowach powitania Kat. - Przesiąknięta złem? - Aż do rdzenia jej zgniłej duszy. - To prawda. – Kytara zgodziła się z Kat. – Nie ma to jak suka na obcasach, a spośród wszystkich takich suk, ja jestem najgorsza. – Odwróciła się z powrotem do Kat. – Wiem, że musisz mieć jakieś kłopoty, wnioskuję po tym, że jesteś we śnie z dwoma boskimi bliźniakami i żadne z was nie jest nagie. Mogłabym przysiąc, że lepiej cię szkoliłam, Katra. Sin założył ręce na piersi i zmrużył spojrzenie na Kat. Kat podniosła ręce udając kapitulację. - Ona nie miała tego na myśli. Nigdy nie zrobiłabym takich rzeczy. - Umm-hmm. – Powiedział nie dowierzając temu przez nawet sekundę. Nic dziwnego, że była wykwalifikowana. - To nie prawda. Kytara, opowiedz im. - Ale co mam im opowiedzieć? – Spytała niewinnym głosem. - Jak szaleje nimfomania Kat? - Tara! - No dobra. – Kytara w końcu odpowiedziała. – Ona jest taka słodka, że dla niej zwykły tost wygląda ostro. Katra tylko na nią popatrzyła. - Wielkie dzięki. Kytara roześmiała się. - Ale to prawda. Jesteś cnotką. Próbowałam przez lata wpłynąć na ciebie, byś się rozluźniła. A teraz musisz mi powiedzieć dlaczego tu jestem, jeśli nie po to, by pomóc ci rozebrać tych dwóch do naga i pobawić się jak dorośli? Zakar zbliżył się nieco. - Podoba mi się jej propozycja. - Sin spojrzał na niego. Upominając go przynajmniej do pewnego stopnia. – Słuchajcie, byłem uwięziony w tej jaskini z tymi sukinsynami, którzy mnie dręczyli przez wieki. To byłaby naprawdę niezła odmiana, gdyby jakaś bogini mnie poskubała.
179
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Sin współczując mu zignorował jego uwagę. - Mamy do załatwienia demony, które próbują nas zaatakować we śnie. - Skotos? – Zapytała Kytara. - Nie. – Kat jej odpowiedziała. – Demony Gallu. - Ooo. – Kytara wyglądała, jakby sama myśl o tym, była w stanie doprowadzić ją do orgazmu. – Są bardzo krwiożercze. Podoba mi się. Sin był zdezorientowany przez jej pragnienie. - Myślałem, że Greckie Oneroi są pozbawione uczuć. - Bo są. – Wyjaśniła Kat. – Kytara jest Skotos. Wysysa emocje ze śpiących i wykorzystuje je jak chce. Kytara uśmiechnęła się. - To jedyny sposób, by żyć. Naprawdę. Oneroi są zbyt nudne, jak na mój gust. Sin tego nie skomentował. Ale Kat wskazała palcem na ich trójkę. - Nie chcemy, aby Gallu zaatakowały nas w nocy. Czy będziesz nas strzegła podczas snu? Kytara przygryzła wargę i zakołysała biodrami, jakby ta myśl ucieszyła ją aż za bardzo. - Perwersyjne podglądanie… podoba mi się, nawet bardzo. Kat pokiwała głową. - Jesteś najgorsza. - Oczywiście, że jestem. Ale nie dlatego mnie wezwałaś? Nagle pomysł, by ją tu sprowadzić nie wydawał się Sinowi właściwym. Posiadanie Greckiego Oneroi w swoim śnie mogło zwiastować kłopoty. - A tak z ciekawości… mogłabyś wejść do snu Gallu i poszpiegować dla nas? Przeciągnęła swoim palcem po linii jego szczęki i obdarowała go seksy uśmiechem. - We śnie, dziecinko, mogę zrobić, co tylko zechcę. Kat pchnęła ją, by odsunęła się od Sina. - Trzymaj łapska z dala od tego jednego, Kytara, albo odgryzie ci je jakiś wielki i zły ręko- zjadacz i sen zamieni się w koszmar. 180
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kytara popatrzyła na Kat ze zrozumieniem. - Tak jest proszę pani. Zazdrość Kat była dla Sina i zabawna, i pochlebna. Ale teraz musiał się skupić nad ważniejszym sprawami. Odchrząknął, aby skupić ich uwagę z powrotem na temacie demonów. - Więc czy możemy na ciebie liczyć, że wejdziesz do snu jednego z nich? - To zależy. – Zatrzymała się przed odpowiedzią dla lepszego efektu. – A czy on jest przystojnym demonem? Kat skinęła głową. - Bardzo. - Ooo, to muszę iść to sprawdzić. Na razie. Kytara zniknęła w mgnieniu oka. Sin skrzyżował ręce na piersi wdzięczny, że Skotos nie wszędzie mieli dostęp. - Masz bardzo interesujących przyjaciół, Kat. - To prawda, a w dodatku czasami są bardzo pomocni. Zakar westchnął mocno, jakby coś uderzyło go w klatkę piersiową. W trosce o niego Sin położył mu rękę na plecach. - Zakar? - Oni próbują mnie znaleźć. – Odsunął Sina od siebie i zatoczył się na lewo. – Uciekajcie. - Nie zostawię cię tu, byś musiał sam stawić im czoła. Zakar spojrzał na niego wymownie. - To tylko sen. Idźcie. - Więc co szkodzi, abyśmy tu zostali, skoro to tylko sen? Zakar pokręcił głową. - Nie wiesz, co robisz. - A właśnie, że wiem. – Powiedział Sin z naciskiem. – Ochraniam mojego brata.
181
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Jedno szybkie pytanie. – Kat zapytała przerywając ich spór. – Czy możesz zabić Gallu w tej rzeczywistości? - Nie. – Odpowiedział Zakar. – A dlaczego pytasz? Kat wskazała na mężczyzn stojących za nimi. - Bo oni tu są.
182
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 12
Sin przygotował się do nadchodzącej walki, ale Kessar w ogóle nie atakował. Zamiast tego z krzywym uśmiechem wpatrywał się w Zakara. - Widzę, że znalazłeś mojego pupilka, Nana. – Powrócił wzrokiem do Sina, a jego twarz skamieniała. – I mojego brata. Sin wzruszył ramionami z udawanym współczuciem. - Zaatakował nas. – Powiedział ironicznie. – A co miałem według ciebie zrobić? Zaprosić go na obiad? - Miałeś umrzeć. – Kessar zmrużył oczy. – To byłby dobry początek. Sin pokręcił głową. - No nie wiem. Ja umrę, a ty się będziesz nudził. Świat się skończy. Przecież to naprawdę nie pasuje, co? Spojrzenie Kessara powróciło do Zakara. - Na to pytanie najlepiej powinien odpowiedzieć pupilek, prawda? Przyćmiony wściekłością wzrok Sina spoczął na zawstydzonej twarzy Zakara, ale zanim mógł postawić się Kessarowi, to Zakar uderzył mocą w demona. Kessar tylko niechętnym machnięciem ręki pokierował moc na ścianę. - Czy ty się nigdy nie nauczysz, psie? Zakar spojrzał na niego. - Będę z tobą walczył, dopóki nie umrę. Kessar się roześmiał. - Och, w porządku, jak chcesz to umrzesz. Jak wy wszyscy. A za to, co zrobiliście mojemu bratu, najpierw będziecie niewyobrażalnie cierpieć. - Bla, bla, bla. – Kat przeciągała każde słowo i ziewnęła, jakby była wielce znudzona ich wymianą zdań. – Czy jestem jedyną, którą nuży monolog złego gościa? Robi mi się od tego niedobrze. – Wyciągnęła ręce przed siebie próbując wyglądać jak zombie i zaczęła naśladować akcent Kessara. – Ooo, jestem wielki i zły. Zabiję was wszystkich. Tylko czekajcie jak zacznę ronić łzy z tych emocjonalnych bzdur, które wygaduję. Jestem tylko demonem 183
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
gadułą, który lubi słuchać własnego głosu, gdy mówi, że zastraszy wszystkich wokół. – Spojrzała na Kessara i opuściła ręce. – Naprawdę, powinieneś przestać nosić sukienki mamusi, to wcale nie jest śmieszne. Szczerze, trudno też traktować kogoś jak mordercę, gdy wygląda jak zakuty w za ciasny garnitur akwizytor. Och, proszę, daj sobie spokój i tak nic od ciebie nie kupimy. Kessar przeciągnął językiem po swoich kłach, kiedy na nią patrzył. - Twoja dziewczyna ma niewyparzoną gębę, Nana. Mam zamiar bawić się wkładaniem jej tych słów z powrotem do jej głębokiego gardła. Sin spojrzał na niego. - Nie aż tak bardzo, jak ja mam zamiar bawić się, gdy będę cię zabijał. Kat przewróciła oczami. - Co to ma być? Wieczór panieński? Gadacie więcej niż jakbyście byli u Ewy Drzyzgi6. Jeśli mamy walczyć, to walczmy. Zakar skrzywił się na jej słowa. - Tak chętnie chcesz umrzeć? Kat wzruszyła ramionami. - Nie szczególnie, ale wolałabym umrzeć tańcząc z Kessarem niż żebym miała się zanudzić na śmierć. Nagle pojawiło się wokół nich cztery tuziny Kessarów. Kat przeklęła, gdy zdała sobie sprawę, że mogła coś wykrakać. Mogło zacząć się robić paskudnie i biorąc pod uwagę liczbę Kessarów, delikatnie mówiąc – mogli mieć przechlapane. - Joł, Toto. – Powiedziała do Sina. – Przypomina mi się scena z „Matrixa 2” i cały czas słyszę w głowie, jak ten koleś, co we „Władcy Pierścieni” grał elfa woła Mr. Andersona. Sin uniósł jedną brew w górę. - Orlando Bloom? - Nie, ten drugi. Bez ostrzeżenia Kessar zaatakował ją. Kat przygotowała się, by odpowiedzieć na atak, ale w ostatnim momencie zrobiła unik. 6
Dobra, w oryginale była Oprah, ale i tak każdy wie, o co chodzi ;P
184
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Nagle ktoś zaczął nią potrząsać. Mocno. - Ała. – Kat zamrugała i otworzyła oczy, by zobaczyć Kytarę stojącą nad ich łóżkiem, podczas gdy ona leżała w nim obok Sina. - Co do... - Obudź swojego chłopaka. Ja zamierzam obudzić tego w drugim pokoju, zanim Kessar rozerwie ich na strzępy. – Kytara zniknęła. Ziewając Kat przewróciła się na drugi bok i zrobiła to, co powiedziała jej Kytara. Sin obudził się gotowy do walki. - Spokojnie. – Powiedziała Kat zaciskając mocniej rękę na jego ramieniu. – To ja. Kat. Zajęło mu kilka sekund, żeby skupić się na jej twarzy i zdać sobie sprawę, że nie śpi. - Gdzie jest Kessar? - Tu go nie ma. On jest tylko w naszych snach. – Przewrócił się ku krawędzi łóżka. – Kytara mnie obudziła i poszła do twojego brata. Chodźmy do nich, może coś się wyjaśni. Wyszli w sypialni i znaleźli Kytarę w głównym pomieszczeniu, które było tak ciemne, że ledwie mogli coś dostrzec. Sin włączył małą lampkę przy barze, która rzucała niewielkie, ciepłe światło wokół nich. Łowczyni Snów patrząc na mężczyznę klęczała na podłodze obok kanapy, na której był Zakar, podczas gdy on nadal spał. Sin podszedł, aby go obudzić, ale Kytara złapała go za ramię, aby go powstrzymać. Jej oczy w słabym oświetleniu były żywo niebieskie. - On nie jest tym, kim myślisz, że jest. - On jest moim bratem. - Tak. – Szepnęła, kiedy ich wzrok się spotkał. – Ale należy zadać sobie pytanie, dlaczego pozwolili mu żyć. - Aby go torturować. Kytara pokręciła głową. - Aby go zniszczyć, Sin. On już nie jest Bogiem Snów. On stał się jednym z nich. Sin pokręcił głową w zaprzeczeniu. - Walczył przeciwko nim. Widziałem to na własne oczy.
185
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat podeszła bliżej całkowicie zgadzając się z Sinem. Nie było mowy, by Zakar był po stronie Gallu, nie po tym, co przeszedł. Nie po tym, co Kessar i jego podwładni mu zrobili. To nie było możliwe. Ale jej przyjaciółka coś wiedziała... i to coś sprawiało, że Kat zaczęła wpadać w panikę. Kytara prawdopodobnie ukrywała prawdę, obawiając się, że Sin nie będzie w stanie tego znieść. Kat uklęknęła na podłodze obok Kytary. - Powiedział nam, że został złamany. Co to może oznaczać? Kytara usiadła na podłodze i odwróciła się do Kat. - Oni go zainfekowali i on nad tym nie panuje. On będzie chciał was zabić, bo jest pod ich kontrolą. Kat wzdrygnęła się na te słowa. Na pewno nie... Popatrzyła na twarz Sina i wiedziała, że nie mógł w to uwierzyć. - Kat uleczyła jego obrażenia. - Tylko powierzchowne rany, ale to, co siedzi wewnątrz niego jest zabójcze. On ma teraz taki sam głód krwi, jaki mają oni. - Nie. On walczył z Asagiem i przeżył. To dało mu odporność na Gallu. - To pozwoliło jego organizmowi lepiej się bronić, a nie posiadać pełną odporność. Oni karmili się na nim od wieków, bez przerwy. Gallu jest wewnątrz niego i próbuje znaleźć drogę na świat, nawet teraz, gdy rozmawiamy. On jest zagrożeniem dla nas wszystkich. Co myślisz o tym, żeby go związać? On ma ich siłę, moc boga, a demon, który siedzi w nim chce pozabijać wszystkich i to bez wyrzutów sumienia. Kat zrobiło się niedobrze na te wieści. To nie było fair, ponieważ to Zakar wycierpiał najwięcej i jeśli jedyną drogą do uwolnienia go była śmierć, to ona nie chciała o tym myśleć. - Musi być coś, co możemy zrobić. - Trzeba go zabić. – Kytara powiedziała wprost. - Nie mogę. – Głos Sina niósł ze sobą sporo emocji. – On jest moim bratem. – Jego oczy zdradzały agonię z powodu, jakiej cierpiał. – Moim bliźniakiem. Kytara była bezlitosna, kiedy do niego podeszła. - Więc to on zabije ciebie, kiedy się obudzi. – Spojrzała na Kat. – Nie masz pojęcia, przeciwko czemu będziesz musiała walczyć. Ja byłam w snach każdego rodzaju zła, ale to... –
186
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Wyraźnie zadrżała. – Przy tym Stryker wygląda jak puszysty koteczek. A teraz te stworzenia są w twoich snach. Będziesz potrzebowała armii, by strzegła cię, gdy będziesz odpoczywać. - Jakiej armii? – Zapytała Kat. - Potężnej. Cóż, to wcale a wcale nie pomagało. Kat podniosła się i stanęła przy nich. - Nie rozumiem. Kytara wzięła głęboki wdech zanim ponownie się odezwała. - Byłam tylko w krótkim kontakcie z Kessarem. Nie żartowaliście odnośnie jego mocy – jest niewiarygodna. Będziemy potrzebować prawdziwych mięśniaków, by chronili was podczas snu. Teraz Gallu wiedzą jak was znaleźć i będą was osłabiać w śnie, by w końcu zabić was na jawie. – Blednąc Kytara położyła sobie dłoń na twarzy i zamknęła oczy. – Chciałabym pozbyć się z pamięci tych obrazów, które przyszło mi dzisiaj oglądać. Wystarczają do tego, bym zapragnęła być ponownie Oneroi. – Opuściła rękę, tak, że zobaczyli łzy w jej oczach. – Chciałabym, aby Zeus sprawił, żebym znów nic nie czuła. To były najbardziej przerażające rzeczy, jakie kiedykolwiek widziałam i teraz boję się tego. Musisz go zabić, Sin. Zaufaj mi. - Nie. – Powiedział z naciskiem. - W takim razie zrobię to za ciebie. – Kytara chwyciła za nóż i ruszyła w stronę Zakara. Sin zdążył ją złapać i popchnąć z dala od łóżka. - Do cholery, nie rób tego. Jeśli będziesz chciała go skrzywdzić, najpierw musisz pokonać mnie. Wcześniej mnie piekło pochłonie, niż dam go ponownie skrzywdzić. Spojrzała na niego wzrokiem zimniejszym niż lodowiec. - Dobrze więc. Upewnię się, że wyryją te słowa na twoim nagrobku. – Odwróciła się i stanęła obok Kat. – Zrób coś dla siebie i wynoś się stąd, zanim ten... – Wskazała Zakara. – Obudzi się. Zaufaj mi. Później mi za to podziękujesz. Kat zignorowała jej słowa. Nie miała zamiaru zostawić Sina samego z tym bałaganem. - A możesz pomówić z Oneroi i dowiedzieć się czy mogą zrobić coś z Gallu w naszych snach? - Mogę spróbować. Jestem pewna, że M'Adoc, M'Ordant i D'Alerian będą zachwyceni z możliwości dokopania komuś. Kat zamyśliła się w temacie trzech przywódców Oneroi, których wspomniała Kytara. Zastanawiała się nad ich emocjami i nie była pewna swego przeczucia. Kat była jedną z 187
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
niewielu osób, która wiedziała, że emocje Oneroi wracały do nich. Z tego powodu oni czasami mieli dziwne napady i trudne do ukrycia przypadki braku kontroli nad sobą. Na Gallu zdecydowanie będą mogli się wyżyć. - Przekaż D’Alerianowi, że winien mi jest przysługę i chciałabym go prosić, by mi pomógł. Kytara przechyliła głowę na bok. - D’Alerian wisi ci przysługę? Kat skinęła głową. - Od wielu lat i wiem, że o tym nie zapomniał. Figlarny błysk pojawił się w oczach Kytary. - Co dla niego zrobiłaś? - To jest sprawa pomiędzy nami. A teraz idź. Zagryzając wargi w odpowiedzi, Kytara zniknęła. Czując troskę i smutek Sina, Kat podeszła i nakryła kocem jego śpiącego brata. Sin przysunął się i jak tylko zbliżył rękę do szyi brata, Zakar obudził się z przekleństwem na ustach. Sięgnął do gardła Sina, ale ten zdążył złapać go za nadgarstek i wykręcić mu rękę. Czas zdawał się zatrzymać, gdy ich identyczne oczy spotkały się w spojrzeniu. Żaden z nich nie ruszył się i tak jak oni, Kat też była porażona napięciem tej chwili. Jedyną różnicą pomiędzy nimi były ich włosy. Włosy Sina były zadbane i opadały mu na kołnierz, Zakara były długie i posklejane. Ale poza tym, mogli patrzyć na siebie jak w lustro. Było to wysoce niepokojące. - Zakar? – W końcu wyszeptał Sin przełamując uciążliwe milczenie. – To ja. Sin. Zakar rozluźnił się i odchylił się do tyłu. Rozejrzał się jakby był oszołomiony otoczeniem. - Gdzie ja jestem? - W moim mieszkaniu. Uratowaliśmy cię z jaskini. Chodź był w ich śnie, Zakar nadal wydawał się nie wierzyć w to, co widzi i słyszy.
188
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Dziwny dreszcz przebiegł przez Kat, gdy go obserwowała. Wyczuwała w nim coś... coś zimnego i złego. Coś potężnego. Chciała ostrzec Sina, ale wyraz miłości na jego twarzy, gdy obserwował swojego brata powiedział jej, że jej nie posłucha tak, jak nie posłuchał Kytary. I dlaczego powinien jej posłuchać? Zakar to była jego rodzina. Wszystko, co Kat mogła teraz zrobić, to stać i być gotową na atak Zakara. W końcu złote spojrzenie Zakara spotkało się z jej. - Jesteś Atlantydką. - Pół Atlantydką. – Poprawiła go, zastanawiając się, dlaczego to było dla niego takie ważne. Jego wzrok z powrotem skierował się w stronę Sina. - Jak mnie uleczyłeś? - Nie uleczyłem. – Wskazał ruchem głowy na Kat. – Kat to zrobiła. Zakar znów odwrócił się do niej. - Dziękuję. Pochyliła do niego głowę. - Nie ma za co. Jak się czujesz? Zaśmiał się krótko, ale uśmiech z jego ust nie dotarł do jego oczu. - Czuję się wolny. To mogło oznaczać zarówno coś dobrego jak i coś złego. Jeśliby uwierzyć Kytarze, to mogło świadczyć bardzo, bardzo źle. - Jesteś głodny? – Zapytał Sin. - Nie, ale zabiłbym za coś do picia. To nie było to, co dokładnie Kat chciałaby usłyszeć, w obecnej sytuacji ze względu na charakter Gallu i ostrzeżenia Kytary. - Wina? – Spytał Sin, jakby dopiero otrząsnął się po słowach brata. Zakar skinął głową. Kat podeszła bliżej niego, gdy Sin udał się do baru, aby znaleźć szklankę dla brata. Nie wychodząc z łóżka, Zakar odwrócił się do niej z szyderczym uśmieszkiem.
189
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Masz jakiś problem ze mną? - Nie. Tak się tylko zastanawiam. - Nad czym? Zmrużyła oczy, gdy przyglądała się jego szyi, na której jeszcze do niedawna widniały ślady po ugryzieniach, a które wyleczyła. - Nad wymianą krwi. - I co o niej wiesz? – Jego ton chyba nie mógł być już bardziej protekcjonalny. Mówił jak profesor do studenta. - O wiele więcej niż bym chciała. – Powiedziała Kat naśladując jego ton. – Po pierwsze, zazwyczaj to wiąże uczestników takiej wymiany ze sobą. - O czym ty mówisz, Kat? – Zapytał Sin, gdy powrócił z winem. Kat nie wiedziała dlaczego, ale poczuła ulgę w jego obecności. - O tym, że zawsze niszczy ktoś od wewnątrz, nigdy wróg z zewnątrz. Spodziewała się, że Sin będzie się z nią spierał, ale tego nie zrobił. On po prostu podał szklankę Zakarowi i pozostał nadzwyczaj spokojny. Było coś w jego zachowaniu, co kazało jej się zastanowić czy przypadkiem nie ma jakiegoś planu względem siebie. Zakar usiadł i wypił całą zawartość jednym haustem. Otarł usta wierzchem dłoni zanim oddał szklankę Sinowi. Po czym powrócił swoim świdrującym spojrzeniem do niej. - Nie ufasz mi. - Nie znam cię. Uśmiechnął się uśmiechem, który był jej dobrze znany, a jednocześnie zupełnie obcy. Patrząc na niego stwierdzała, że byli z Sinem identyczni z wyjątkiem blizn na całym ciele Sina. Ale ona nie reagowała na obecność Zakara. Jej serce nie przyspieszało, a dłonie się nie pociły. Pożądanie nie kazało jej na niego wskakiwać... nic z tych rzeczy. To było tak, jakby patrzyła na przystojnego mężczyznę. Była w stosunku do niego zimna i przypomniała sobie dlaczego inne służki Artemidy nazywały ją „oziębłą”. Zakar przekrzywił głowę i popatrzył uważnie w miejsce gdzie stał Sin. - Nie wierzę, że twoja kobieta ciepło o mnie myśli, bracie. Sin mrugnął do niej jednym okiem, co ją rozgrzało. - Nie czuj się źle z tego powodu. Ona o większości tak myśli, wliczając w to mnie. 190
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Prawda. – Zgodziła się. – Ludzie są po prostu irytujący. Włączając w to bogów. Komórka Sina zaczęła dzwonić. Przeprosił ich i poszedł odebrać. Zakar oparł się plecami o ścianę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Jego wzrok nadal koncentrował się na Kat, która nie cofnęła się pod ciężarem tego spojrzenia. Przeciwnie popatrzyła na niego w ten sam sposób, pokazując mu, że nie obawia się go nawet w najmniejszym stopniu. Zakar z końcu przerwał milczenie. - Chcesz mi coś powiedzieć, prawda? - Nie bardzo. Tak tylko stoję. Spojrzała w stronę, gdzie Sin chodził po balkonie rozmawiając przez telefon. Co się działo? Nie ulegało wątpliwości, że miała się wkrótce dowiedzieć. Po chwili jej uwagę znów przykuł Zakar. - Musicie czuć ulgę, że jesteście z dala od Gallu. - Nawet nie masz pojęcia. - Wiedząc jak byłaś przygwożdżona do muru, nie posunąłbym się do takiego stwierdzenia. Wyobrażam sobie, że musiało to być dość makabryczne przeżycie dla ciebie. – Zaczął się rozglądać nerwowo po pokoju. – Muszę się ubrać. Zmarszczyła brwi na jego słowa. - Wybierasz się gdzieś? Nie odpowiedział. Wstał i z kompletnie gołym tyłkiem poszedł spacerowym krokiem do sypialni, jakby nie było nic niewłaściwego w paradowaniu nago po apartamencie swojego brata. Kat zdziwiłaby się, gdyby nie przypomniała sobie, że starożytni nie byli skromni… A właściwie nowocześni też byli ze skromnością na bakier. Sin wszedł z balkonu i ogarnął pokój mrocznym spojrzeniem. - Gdzie jest Zakar? - Powiedział, że potrzebuje ubrań. Sin zmarszczył brwi. - Jest w mojej sypialni? - No to jest miejsce gdzie poszedł, więc będę zgadywać, że dalej tam jest.
191
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Sin poszedł w kierunku sypialni, a ona zaraz za nim. Jednak kiedy tam dotarli, pokój był zupełnie pusty. Oniemiali czekali przez chwilę, aby Zakar pojawił się przed nimi. Ale się nie pojawił. Sin podszedł do szafy i otworzył ją, ale nie znalazł tam żadnych śladów Zakara. Nawet sprawdzili łazienkę. Mężczyzna musiał teleportować się z pokoju i odejść… bogowie wiedzieli gdzie. - Jak myślisz, gdzie poszedł? Sin wzruszył ramionami. - Nie mam pojęcia. Ale coś wyraźnie było z nim nie tak. - Myślałam, że tylko ja to poczułam. - Nie. Też to czułem. – Trzasnął drzwiami od łazienki. – Cholera. Co właśnie rozpętaliśmy? Westchnęła. - Śmierć, zniszczenie, zagładę… przynajmniej nic nuklearnego, prawda? Uśmiech pojawił się na krańcach warg Sina. - W tym momencie, kto by to wiedział? Kat założyła ręce na biodra. - Och zobaczcie, Pan Optymista wyszedł na podwórko znów się pobawić. Witamy ponownie Panie Optymisto. Wszyscy - chłopcy i dziewczęta - tęsknili za tobą. Sin uśmiechnął się wbrew sobie. Jej poczucie humoru powinno go rozdrażnić, ale przyjemnie go orzeźwiło i rozładowało powagę tej sytuacji. Szczerze mówiąc nie pamiętał takiej chwili, gdzie byłby szczęśliwszy niż teraz z nią. I trzeba było uwzględnić wszystkie okoliczności, które teraz były najgorsze spośród wszystkich w jego życiu, ponieważ odliczali dni do Armagedonu. Ale to, co sprawiało, że mógł to wszyto przetrwać to jej humor i odwaga. - Nie jesteś normalna, prawda? Kat go wyśmiała. - Kolego, z moją historią i kodem genetycznym powinieneś się cieszyć, że jestem aż tak normalna.
192
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Wyzwanie podjęte. Wypuścił zmęczony oddech, gdy próbował się skupić i zlokalizować Zakara, ale nic nie wyczuwał. To było tak, jakby jego brata wchłonęła czarna dziura. - Możesz go zlokalizować? - Nie słyszę nawet brzęczenia. A ty? Pokręcił głową. - Niechętnie to przyznaję, ale chyba będziemy musieli poczekać aż sam do nas wróci. Po wyrazie jej twarzy mógł powiedzieć, że ten pomysł przypadł jej do gustu w takim samym stopniu jak jemu. Ale jaki mieli wybór? Nawet nie mieli zielonego pojęcia gdzie zacząć szukać. Sin chciał zabić swojego brata za to. Kat podeszła do niego i poklepała go po plecach. - Kto do ciebie dzwonił? - Damien. Powiedział, że Gallu próbowały dostać się do środka, ale lustra uniemożliwiły im to. Jej uśmiech ogrzał jego serce, gdy przytuliła się do jego barku, a on owinął ramię wokół jej talii. Tak, człowiek mógł się do tego przyzwyczaić. Było w tym coś nie tylko pocieszającego, ale też wysoce niepokojącego, wnioskując jak jej prosty dotyk potrafił rozpalić jego ciało. - Może powinniśmy sprawić sobie lustrzane zbroje? – Powiedziała. – No wiesz, takie jakie mieli w tym filmie braci Grimm. - To co oni tam nosili, to był tylko metal. - Ale my moglibyśmy to zrobić z luster. I oni mogliby być odpychani w dowolnym momencie, gdyby zbliżyli się do nas… ty wiesz, moglibyśmy wynaleźć całkiem nową modę lustrzanych ciuchów. Odzież, która uratowałaby ludzkość. Tylko o tym pomyśl. Roześmiał się na jej tok myślenia. Co dziwne, on to doceniał, ale było wysoce niepraktyczne. - Ale kiedy rozbilibyśmy jedno z luster podczas walki, mielibyśmy siedem lat nieszczęścia. Nawet nie pomyślała, zanim odpowiedziała. - Ach, jesteśmy nieśmiertelni. Co to dla nas siedem lat?
193
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Wieczność, gdy są złe. Wyciągnęła do niego język w zabawnym geście, który jakimś cudem spodobał mu się. Co było z nim nie tak? - Zawsze jesteś tym, który psuje zabawę, dlaczego? Podejrzewał, że taki był. Chciał być zabawny jak ona, ale nie potrafił. Pod koniec dnia był pełen smutku i zniechęcenia i nie mógł przestać zastanawiać się, gdzie jego brat Zakar się udał… Sin przeciągnął ręką przez swoje włosy, gdy poczucie winy zaczęło go dręczyć. - Co ja najlepszego zrobiłem? Kat objęła go w pasie. - Uratowałeś własnego brata. Oparł swoją głowę na jej i wdychał zapach jej skóry i włosów. - A co jeśli nie? A co jeśli Kytara miała rację i powinniśmy go zabić wtedy, kiedy jeszcze mieliśmy na to szansę? - Naprawdę tak myślisz? - W tym momencie po prostu nie wiem. Kat złożyła delikatny pocałunek na jego ramieniu. - Ale ja wiem, Sin. Wierzę w ciebie i w twój osąd. Wiem, że postąpiłeś słusznie. Sin był zaskoczony jej przekonaniem i to znaczyło dla niego więcej niż mógł to ubrać w słowa. - Dzięki. Chciałbym po prostu podzielać twoją wiarę. - Nie martw się. Ja już robię to za nas oboje. Sin uśmiechnął się, mimo że był zaniepokojony tym, co jego brat mógł teraz robić. Czuł, że powinien szukać Zakara. Ale nie wiedział od czego zacząć. Podobnie jak Kat, nie mógł zlokalizować nawet śladu po swoim bracie. I Zakar nie odpowiadał na wezwania Sina. Nie było wiadomo, w co jego brat się wpakował. Złe przeczucie przeszło przez Sina. Czy zaślepiła go lojalność i miłość? Bogowie, co jeśli on właśnie rozpętał zagładę ludzkości? - Przestań się gryźć. - Kat pogładziła palcami jego policzek. 194
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Tia, ale my nawet nie wiemy gdzie on coś kombinuje i z kim. - Mam pomysł. – Wyciągnęła małą Sforę wiszącą na łańcuszku, na jej szyi i zatrzymała ją w ręku. – Spróbujemy go znaleźć w ten sposób, dobrze? - Sin cofnął się, gdy użyła kamienia, by przywołać Zakara. Ale po kilku minutach spojrzała z grymasem na jego twarz. To nie działa. - Co masz na myśli? - To tak, jakby nie było go na ziemi. Myślisz, że wrócił do jaskiń? - Trudno w to uwierzyć, biorąc pod uwagę to, co z nim tam zrobili. Ale teoretycznie nawet gdyby to zrobił, Sfora znalazłaby go tak, jak ostatnio. Powinna być w stanie zlokalizować go raz jeszcze. - Można by tak pomyśleć. – Kat spojrzała w górę, aby napotkać jego złociste oczy. – Nie masz wrażenia, jakby świat już nie miał sensu? - Każdego dnia mojego życia. - Tia, cóż, nie jestem przyzwyczajona do tego uczucia i uważam to za wysoce niepokojące. Sin potarł o siebie ręce i pocałował ją w czoło. - Znajdziemy go. Kat chciała w to wierzyć, ale nie była tego pewna. Co też oni sprowadzili? Czy Zakar był demonem, przed którym ostrzegała ich Kytara, czy też pozostało w nim cokolwiek z przyzwoitości, by walczyć przeciwko demonom? - A jeśli on będzie walczył teraz po stronie Gallu… Twarz Sina stała się zimna. - Nie, on nie będzie po ich stronie. Musimy w to wierzyć. - Ale jeśli oni go kontrolują? - Zabiję go. – Powiedział z przekonaniem, tak szczerym, że prawie mu uwierzyła. Ale Kat wiedziała jak bardzo kochał swojego brata. - Naprawdę myślisz, że jesteś w stanie to zrobić? Zawahał się jakby zastanawiał się nad odpowiedzią. Kiedy ich spojrzenia się spotkały nie sposób było zaprzeczyć jego intencjom.
195
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Nie mam innego wyboru. Nie mogę pozwolić, by Dimme wydostały się i nie mogę pozwolić Kessarowi wygrać w tej bitwie. Cokolwiek trzeba będzie poświęcić. Ktokolwiek będzie musiał być ofiarą. Zrobię, co będę musiał, aby trzymać te potwory z dala od niewinnych. Nie mogła sobie nawet wyobrazić tej siły, którą miał w sobie i która pozwalała mu na wykonywanie takich rzeczy. Położyła głowę na jego piersi i przytuliła go mocno, kiedy próbowała zgłębić źródło jego odwagi. Zabicie własnej rodziny to było trudne… a zabicie swojego brata bliźniaka, z którym spędziło się całe życie, starając się chronić świat… On był niesamowity. - Jesteś dobrym człowiekiem, Sin. Położył policzek na jej głowie. - Nie, nie jestem. Po prostu staram się, aby coś poszło tak jak trzeba, to coś co wcześniej spieprzyłem. Kat odchyliła się do tyłu, by go pocałować. Nie mogła uwierzyć, że tak źle go oceniła wtedy, gdy jej matka wysłała ją, by go zabiła. W całym jej życiu nie spotkała nikogo, kto miałby tyle współczucia i altruizmu, co jej ojciec. Aż do teraz. Sin był wszystkim, czego pragnęła kobieta. Dawał jej nadzieję i tak bardzo pragnęła go dotknąć, by dać mu coś, czego mógłby się trzymać. Ściągając jego podkoszulek przez głowę rzuciła tkaninę na podłogę. Skrzywił się na nią. - Co robisz? - Uwodzę cię. - A nie powinniśmy szukać mojego brata? - Czy dwadzieścia minut będzie miało aż takie znaczenia? Zaśmiał się niskim głosem. - Dwadzieścia? Poważnie nie doceniasz moich możliwości. Mówił jak prawdziwy bóg płodności. - Zrobimy sobie smaka na później.
196
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Jego usta zaczęły rozgrzewać każdą cząstkę jej ciała, kiedy powoli rozpiął jej górę od piżamy. Kat jęknęła, gdy prowadził dłoń przez jej pierś po tym jak już rozstał się ze wstrętną flanelą. A kiedy pochylił głowę w dół, by wziąć jej sutek w usta, mogła przysiąc, że zobaczyła gwiazdy na suficie. Sin nie mógł oddychać, gdy poczuł jej dłonie w swoich włosach. Zsunął jej spodnie w dół jej długich nóg, dopóki nie ugrzęzły na jej złączonych stopach. Nigdy nie widział tak pięknej kobiety. Nigdy. Nie mogąc tego znieść opadł przed nią na kolana tak, aby mógł zakosztować centrum jej kobiecości. Kat oparła się plecami o bar, a Sin delikatnie zaczął ją pieścić. Fale przyjemności przelewały się przez nią i ledwie mogła stać. Jak jakiś mężczyzna mógł mieć tak utalentowany język? Obiema rękami chwyciła się drewnianego blatu za nią i stanęła na palcach. Nie mogąc tego znieść zaczęła jęczeć dochodząc w ekstazie. Po czym odchyliła głowę w tył i zaczęła krzyczeć. Sin warknął, kiedy poczuł smak jej szczytu. Wstając zsunął szybko swoje spodnie i rozchylił jej nogi. Kat przygryzła wargę, gdy w nią wszedł. A potem owinęła nogi wokół jego talii. Sin westchnął głęboko, gdy ostra przyjemność przechodziła przez niego falami. Korzystając z blatu baru jak z podparcia, to ona przejęła kontrolę nad ruchami. On nigdy nie czuł niczego bardziej gorącego. Była absolutnie bezwstydna z tym, czego od niego wymagała. Światło księżyca padało na jej ciało podkreślając zarys jej piersi, gdy podskakiwały, podczas gdy on trzymał ją za biodra i pchał. Kat oblizała wargi, gdy obserwowała Sina jak się porusza. Każde pchnięcie czuła głębiej niż ostatnio… bardziej intensywnie. Nic dziwnego, że ludzie ryzykowali własnym życiem jeśli chodziło o seks. Sin trzymał ją blisko, gdy jego ciało drżało w spazmach rozkoszy. Doszedł i wycofał się z niej. - Myślę, że po prostu mnie zabijasz. Roześmiała się. - Niemożliwe, myślę, że jesteś twardszy niż coś takiego i na pewno ci to nie zaszkodzi. - Nie jestem tego taki pewien. – Pocałował ją czule. - Weźmiemy prysznic, a następnie udamy się po Zakara. - Masz na myśli, jeśli uda nam się go znaleźć. - Tak. 197
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Wziął ją za rękę i poprowadził do swojej łazienki, by mógł puścić wodę. Kat stała i patrzyła jak Sin pochylił się pod prysznicem i sprawdzał temperaturę. Obserwowała jego szerokie ramiona, muskularne nogi, nie wspominając o tyłku, który był absolutnie perfekcyjny… Sin był taki piękny, że ledwie mogła to znieść. - Przysięgam, że masz najlepiej wyglądający tyłek na tej planecie. Pokręcił głową i wyszedł spod prysznica, by na nią popatrzeć. - Tak właściwie to jeden z dwóch najlepszych na tej planecie. - Co? - Mam bliźniaka, pamiętasz? Jego tyłek wygląda tak samo jak mój. Właściwe o tym nie pamiętała. Tyłek Zakara jakoś jej nie zachwycił, gdy wcześniej paradował nago po pokoju. Przynajmniej nie w taki sposób, w jaki zrobił to tyłek Sina. Szczerze mówiąc chciała ugryźć go tam tak bardzo, że nie umiała myśleć o niczym innym. - Jakbym to miała wiedzieć. Nie jestem zainteresowana sprawdzaniem jego siedzenia. Sin przewrócił oczami. Nie wierzył jej w to ani przez sekundę. Z jego doświadczenia wiedział, że kobiety były bardzo szybkie w sprawdzaniu części ciał innych facetów. - Pewnie, że nie jesteś. – Prychnął. Pociągnęła go za ramię aż odwrócił się do niej. Wyraz jej twarzy spowodował, że jego serce przestało bić. - Nie jestem Ningal, Sin. Nie interesuję się nikim innym oprócz ciebie. Te słowa dotknęły go bardziej niż powinny. Chwycił jej twarz w dłonie i pocałował z całą pasją, jaką w sobie miał. Chciał desperacko jej uwierzyć. Ale czy mógł? Tak wiele jeszcze było do zrobienia między nimi i tak wielu mężczyzn, którzy mogli zawrócić jej w głowie i w sercu. On był tym jedynym, którego poznała intymnie. I co sprawiało, iż myślał, że była nim usatysfakcjonowana? Był wdzięczny, że tak mówiła, ale w głębi swojego umysłu widział ją w objęciach innego. I to raniło go tak mocno, że prawie czuł krew. Wycofała się i spojrzała na niego. - Co się stało? - Nic. - Nie mów mi „nic”. Mogę to wyczuć. Jest w tobie coś, co powoduje ból w twoim sercu. 198
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Tam nic nie ma. Uwierz mi. Ja nie mam serca. Kat nie wiedziała dlaczego on kłamał, ale było oczywiste, że nie chciał o tym rozmawiać. Wzdychając weszła pod prysznic, a Sin za nią. Najpierw ona się zmoczyła, a on tylko przypatrywał się jej. - Ja nie gryzę, Sin. - Wydaje mi się, że gdzieś już to słyszałem. – Spojrzał na swoją rękę, gdzie widniała duża blizna w kształcie ugryzienia. Podniosła jego rękę i swoimi palcami dotknęła tej blizny. - Po moim ugryzieniu nie zostałaby rana i nie zrobiłaby się blizna. - To akurat będziemy musieli sprawdzić, prawda? Pocałowała go w tę bliznę, zanim puściła go i namydliła sobie włosy. Czy istniał jakiś sposób, by do niego dotrzeć? A potem myślała nad tym, że nie może go winić za jego sceptycyzm. Ile razy można skrzywdzić faceta podczas jego długiej egzystencji, by nadal uważał, że nie wszyscy chcą go wydymać? Sin miał podstawy, by być nieufnym. Bogowie wiedzieli, że całe jego życie pracowało na to. Sin zmusił się do odejścia od Kat. Starając się nie skupiać na tym, jak woda ściekała po jej ciele, odwrócił się do drugiej dyszy prysznica, po czym krzyknął oblany lodowatą wodą. Kat zaśmiała się zanim odsunęła się na bok. - Podzielę się z tobą, kochanie. Przerwał swoje złości, gdy pieszczota tych słów przeszła przez jego serce. - Kochanie? - Słucham? Nie wiedział dlaczego tak głupiutkie stwierdzenie dotknęło go tak mocno, ale jednak tak było. - Jesteś pierwszą osobą w historii, która zwraca się do mnie tym słowem. - Tia, cóż, reszta zapewne nie poznała cię tak dobrze, jak ja. – Wyciągnęła dłoń i umieściła mu odrobinę piany na czubku nosa. Śmiejąc się, przyciągnął ją do siebie i przyszpilił do ściany czule skubiąc jej podbródek. I w tym właśnie momencie zdał sobie sprawę, że jest w raju. Czuł jej miękką, gładką skórę, kiedy gorąca woda obmywała ich ciała, a dźwięk jej śmiechu dzwonił mu w uszach… 199
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Nie mogło być piękniejszej chwili niż ta. I chciał się tym delektować, smakować to. Gdyby miał swoje moce, mógłby zatrzymać czas i ta cudowna chwila trwałaby wieczność. Ale zamiast wieczności, usłyszał jak ktoś wali do drzwi łazienki. - Joł, szefie? Sin uwolnił Kat z objęć i wychylił się spod prysznica, by odpowiedzieć na przerywający tę szczęśliwą chwilę, irytujący głos Kisha. - Lepiej niech to będzie coś wartego twojego życia, Kish. Bo jeśli tak nie będzie mam zamiar cię zabić. - Właśnie teraz potrzebujemy cię na dole. Są tam demony zjadające turystów!
200
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 13
Sin objawił na sobie ubrania zanim otworzył drzwi od łazienki i znalazł za nimi Kisha stojącego w korytarzu. - Na dole szefie. Teraz. Gallu jedzą ludzi. Sin nie należał do osób, które wykonują rozkazy, ale tym razem nie kwestionował słów Kisha. Zrobił dokładnie to, co sługa mu kazał – zszedł na dół. Jak tylko znalazł się w kasynie z łatwością mógł zlokalizować Gallu. Chociaż wyglądali jak przeciętni ludzie, ich prawdziwa forma odbijała się w lustrach porozwieszanych dookoła na ścianach. Wszędzie panował chaos. Ludzie krzyczeli i biegli w kierunku drzwi. Stoły i stołki były powywracane, ludzcy pracownicy próbowali dołączyć do oszalałego tłumu, a Apollici i Daimony starały się zabezpieczać tyły tym, którym udało się jakoś uciec. I to dlatego właśnie wykorzystywał ich do pracy w kasynie. W przeciwieństwie do ludzi, ich cechował wybitny spokój i umiejętność odnalezienia się w kryzysowych sytuacjach, gdy działo się coś tak „nienaturalnego”. Musiał udzielić Daimonom i Apollitom kredytu zaufania. Oni rzadko panikowali. Sin odwrócił się plecami do drzwi i popatrzył w kierunku rogu pomieszczenia. Okazało się, że Damien i jego pomocnicy przy pomocy koła od ruletki uwięzili tam kilka Gallu. Przy czym „uwięzili” było bardziej wyrażeniem nadziei niż prawdą. Sin sięgnął po demona, gdy ten złapał jednego z pomocników Damiena i ugryzł go. Na szczęście to był Daimon, a nie człowiek – przynajmniej szczęście było, dopóki Daimon nie zmienił się w jednego z Gallu. Cholera. Ich metabolizm przyspieszał zmiany. Kiedy człowiekowi trzeba było około jednego dnia, by w pełni przeszedł przemianę, zmiana Daimonów była prawie natychmiastowa. Och... rzeczy, których uczysz się prowadząc kasyno... Teraz miał dwoje Gallu naprzeciwko siebie, by z nimi walczyć. Damien zdjął swoją marynarkę. - Nakryję ich głowy, żeby nie mogły nas pogryźć, a wy spierzcie je na kwaśne jabłko. - Pieprz się! – Warknął jeden z Daimonów zaraz po tym pobiegł w kierunku drzwi. To tyle, jeśli chodzi o brak paniki... Damien wykrzywił wargi na tchórza, który ratował się ucieczką.
201
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Tak, szybciutko biegnij z płaczem do mamusi, malutka dziewczynko i nigdy nie wraca... – Przerwał, gdy zobaczył, co robi Sin. Sin nic nie mówił, gdy szedł w kierunku swoich celów. Wyciągnął ręce przed siebie i manifestował swoją broń na bicepsach, przedramionach oraz przy biodrach. Daimon, który zmienił się w Gallu był pierwszym, który się na niego nadział. Sin uniósł go ponad głowę, po czym puścił uderzając kolanem w jego kręgosłup. Wyszarpał zza paska nóż i wbił go demonowi między oczy, po czym ponowił atak, tylko tym razem drugi nóż wbił mu w serce, by upewnić się, że przeciwnik na pewno nie żyje. Zmutowany demon nie rozpadł się od razu na proch, co kazało zastanowić się Sinowi nad tym, że taka krzyżówka była jednym wielkim gównem. Ale Sin musiał zająć się tym problemem później. Noże powinny przytrzymać stworzenie w miejscu, dopóki ktoś nie spali jego ciała. Teraz Sin miał Gallu do wykończenia. - Chodźcie do tatulka. – Powiedział Sin powoli wstając na nogi. Demon posłuchał Sina, tylko, że ten był mądrzejszy niż poprzednia hybryda. Nie pobiegł wprost na Sina tylko zaczął go powoli okrążać. A gdy był już wystarczając blisko zaatakował. Sin zablokował cios i uderzył w splot słoneczny demona. To nawet go nie wzruszyło. Gallu nadal parł naprzód, by ugryźć Sina, ale ciągle nie mógł dosięgnąć. - Kto cię uczył walczyć? Twoja młodsza siostra? – Sin mocno uderzył demona. Jednak Gallu oddał mu tak okrutnie, że Sin stracił równowagę. Uderzył plecami o podłogę. Ex-bóg skoczył szybko na nogi gotowy do walki. Ale zanim mógł dosięgnąć stworzenie, stalowa szpila pojawiła się między oczami demona. Gdy ostrze zostało wyrwane z głowy Gallu, to jego ciało opadło na podłogę ukazując stojącego Deimosa. - Jakie brzydkie, małe skurczybyki, które stworzyła twoja rodzinka. Teraz nadszedł czas na skończenie walki, jaką wcześniej rozpoczęliśmy. - Wprost nie mogę się już doczekać. Deimos zamachnął się na niego. Sin zablokował jego cios, a kolejny atak nadszedł tak szybko, że Sin ledwo mógł go dostrzec. Szarpnął swoją głowę tuż przed tym, jak Daimos go uderzył. Pieść przeszła tak blisko, że Sin mógł poczuć wibrujące powietrze na swoim policzku. Odwrócił się, by dosięgnąć twarzy Deimosa, ale Dolophonos też odsunął głowę na bok. Sinowi zabrakło dosłownie milimetra. Mimo całej tej walki Sin uśmiechnął się. Minęło sporo czasu odkąd ktoś mógłby mu dorównać w walce.
202
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
***
Kat wpadła w to całe zamieszanie dokładnie wtedy, gdy Sin mocno walnął Deimosa w klatkę piersiową. Dolophonos zatoczył się do tyłu. Kat stanęła obok Damiena. - Co przegapiłam? - Nie wiele. – Powiedział sucho. – Zabójczego Daimona, który został ugryziony przez Gallu. Potem Sin zabił tę hybrydę Daimona-Gallu i to leży tam, na podłodze. Na to wszystko wpadł tępy osiłek, zabił Gallu i zaatakował Sina. – Spojrzał na nią z ukosa. – Chcesz obstawić zwycięzcę? Kat przeraziła się jego sugestią. - Damien! - Co? – Zapytał, a jego twarz była maską niewinności. – Jestem kierownikiem kasyna. Hazard to całe moje życie. Gdybym był mądry, to zacząłbym zbierać zakłady już teraz. Zaufaj mi, Sin nie tylko doceniłby to, ale też zatwierdził. Najsmutniejsze było to, że najprawdopodobniej Damien w tej chwili miał rację. - Jesteś taki amoralny. - Nie. Jestem Daimonem. Moralność nie jest naszą najmocniejszą cechą. Kat wydała z siebie odgłos obrzydzenia zanim zwróciła swoją uwagę z powrotem w kierunku mężczyzn, którzy nadal walczyli. Musiała przyznać, że Sin wyglądał nadal na nietkniętego, co w walce z Deimosem było nie lada wyczynem. Szczerze to nie mogła powiedzieć, kogo obstawiałaby na zwycięzcę. Przynajmniej do czasu, gdy Sin kopnął Deimosa tak mocno, że ten poleciał w górę i zbił rząd luster przytwierdzonych do ściany. Skurczyła się w sobie na myśl o bólu, gdy Deimos wylądował na podłodze. Deimos nie podniósł się z miejsca gdzie leżał, gdy zobaczył Kat. Złowieszczy uśmieszek wykrzywił mu usta. Kat spięła się gotowa na atak. Ale nigdy nie spotkali się w walce.
203
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Twarz Deimosa z gniewu nabrała czerwonego odcienia, kiedy Sin podszedł do niego i owinął jego nadgarstki kablem od jednej z maszyn. Kiedy Kat podbiegła, by uderzyć Deimosa Sin okręcił kabel wokół jego szyi i zacisnął mocno. - To był twój największy błąd. – Warknął mu Sin do ucha, gdy zacisnął kabel jeszcze mocniej. Oczy Deimosa wyszły na wierzch, gdy rozpaczliwie próbował poluzować przewód na swojej szyi. Ale Sin mu nie popuścił. - Nie zabijaj go. – Powiedziała Kat. Sin skrzywił się na jej słowa. - Oszalałaś? On inaczej nie przestanie. Może, ale Deimos był wciąż rodziną, co prawda psychopatyczną, ale nie chciała widzieć go martwego. - Deimos przysięgnij, że zostawisz nas w spokoju. - Nigdy. Bicepsy Sina uwydatniły się, gdy zacisnął kabel jeszcze bardziej. Deimos na pewno będzie martwy. Wiedziała o tym i to złamało jej serce. Nagle kobiecy głos dobiegł z otwartych drzwi. - Damien! Jeden z Gallu właśnie porwał młodą kobietę z ulicy. Jej matka krzyczy o pomoc. Twarz Sina zbladła, gdy usłyszał te słowa. Kat zobaczyła niezdecydowanie w jego oczach. Spojrzał w dół na Deimosa, przeklął, a następnie puścił przewód i pobiegł do drzwi. Deimos upadł do przodu na dłonie i kolana, krztusząc się i dławiąc, gdy rozplątywał kabel z szyi. Kat skuliła się, gdy zobaczyła sporo krwi na jego skórze. Bez wątpienia Deimos przez resztę wieczności będzie przywiązywał wielką wagę do tej blizny. Kręcąc głową z politowaniem pobiegła do Sina, który był teraz na ulicy i gonił Gallu. Demon nadal biegł ulicą ciągnąc za sobą młodą kobietę. Nagle Gallu zatrzymał się, jakby wpadł na coś niewidzialnego. Sin odciągnął kobietę od demona i kopnął go z całej siły. Popchnął kobietę w stronę Kat, a sam zaczął walczyć z Gallu, kiedy dziewczyna wpadła Kat w ręce. Kiedy tylko demon sięgnął po Sina od razu stanął w płomieniach. Kat zaczęła nerwowo łapać powietrze. 204
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Deimos wyszedł z cienia. - To są podłe dranie, prawda? Sin spiął się, gdy czekał aż Deimos go zaatakuje. Szczerze mówiąc miał już tego wszystkiego dosyć. Ale ku jego całkowitej konsternacji Deimos nie atakował tylko spojrzał na kobietę, która histerycznie płakała w ramionach Kat. - Wszystko z nią w porządku? – Zapytał Dolophonos. - Roztrzęsiona, ale nie wydaje się być ranna. Myślę, że Sin zdążył w samą porę. Deimos obszedł Sina dookoła i położył rękę na głowie kobiety. Osunęła się nieprzytomna. Złapał ją i przycisnął do siebie, po czym delikatnie położył na chodniku, wtedy podbiegła do nich jej matka. - Crystal? - Nic jej nie jest. – Powiedział cicho Deimos. Spojrzał na Sina. – On ją uratował. Łzy wdzięczności spłynęły po twarzy matki, gdy patrzyła na Sina. - Dziękuję. Dziękuję wam obojgu. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby on skrzywdził moje dziecko, a was by tu nie było. Deimos skinął jej głową, po czym położył dłonie na jej czole, by wymazać to wszystko z jej umysłu. Podobnie jak jej córka, matka osunęła się nieprzytomna, a on delikatnie ułożył ją na chodniku. Spojrzał przez ramię na Sina i Kat. - Mamy dokładnie jedną minutę zanim się ponownie obudzą. Pomyślą, że napastnik je porzucił i uciekł. Sin spojrzał na niego podejrzliwie. - Czy nie mamy w planach dokończenia naszej walki? Deimos pokręcił głową. - W przeciwieństwie do tego, co wszyscy sądzą, to ani Erynie, ani Dolophoni nie są sługusami greckiego panteonu. Nie odpowiadają na rozkazy, chyba, że widzą w tym cel. Miałem zamiar cię zabić tylko dlatego, że zbezcześciłeś ludzkie szczątki i nie zachowywałeś się racjonalnie. Teraz jestem skłonny cię oszczędzić, bo wybrałeś dobro niewinnego człowieka ponad swoim własnym… - Spojrzał na Kat zanim przemówił ponownie. – A skoro opiekujesz się kimś, moje przekonanie mówi mi, że jesteś wart przebaczenia. Sin nadal stał oniemiały jego słowami. Nie wydawały się logiczne. - Więc masz zamiar tak po prostu się pożegnać? 205
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Deimos go wyśmiał. - „Pożegnanie” nie oznacza rycerskości. Powiedzmy, że szczęśliwie dla ciebie nie znalazłem tego, czego szukałem. Dolophoni nie zabijają bez powodu, a powód musi być określony przez Temidę, żebyśmy wykonali wyrok. – Otarł krew z szyi, która nadal wypływała po tym, jak Sin dusił go przewodem. – Zabicie ciebie nie jest warte mojego życia. Ale nadal masz wroga, który pragnie twojej śmierci. Uważaj na siebie. Kat uśmiechnęła się do niego. - Dziękuję Deimos. - Nie dziękuj mi Katra. Nie zrobiłem tego, by sprawić ci przyjemność. Po prostu zrobiłem, co do mnie należało. Po tych słowach rozpłynął się w ciemności. Sin popatrzył na nią zdziwionym spojrzeniem, gdy matka i córka zaczęły odzyskiwać przytomność. Kat przytrzymała palec na jego ustach, by był cicho i przeniosła ich do środka kasyna, tam gdzie zostawili ciała Gallu. Damien nadal stał tam z pytajnikiem zawieszonym nad głową. - Ooo, ty nadal żyjesz? Dobrze. A jest jakaś szansa, że pomożesz posprzątać ten bałagan? Sin krzywo popatrzył na niego. - Dlatego właśnie płacę ci tak dużo, Damien. - Tak właśnie myślałem, szefie. Tylko sprawdzałem. – Uśmiech Damiena zblakł, kiedy odwrócił się od nich, rozglądnął się po sali i zaczął burczeć coś pod nosem. Kat miała wrażenie, że było to obraźliwe dla Sina. - Nie mogę uwierzyć, że Deimos już nie siedzi ci na ogonie. Muszę powiedzieć, że zyskał nieco szacunku w moich oczach. I naprawdę szczerze myślałam, że będziesz martwy, kiedy on się zjawi. - O ile sobie przypominam, to on miał umrzeć. Może go przestraszyłem? Roześmiała się. - To na pewno to. Poważnie, jego nie można tak łatwo przestraszyć i nie byłabym zaskoczona, gdyby pozwolił ci na to, tylko dlatego, żeby sprawdzić na co cię stać. To nie jest w jego stylu, by zrezygnować z polowania. 206
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Więc myślisz, że kłamał? - Nie. – Odpowiedziała szczerze. – On jest synem Alecto. Ona jest jedną z Erynii dowodzącą nieuzasadnionym gniewem, a gniew jego matki – przepraszam za określenie – rozsadza mu żyły. Ale jednocześnie Furie są zwane Eumenides – tymi milszymi. Są mściwe, ale sprawiedliwe. Tak jak powiedział Deimos, dowiodłeś swej uczciwości. - Dobrze. – Powiedział. – To tylko jedna z pętli na mojej szyi. Ile jeszcze zostało? Myślała o tym przez chwilę. - Wliczając twojego brata… kilkanaście. Przynajmniej. Wyglądał na mniej niż rozbawionego. - Dzięki za przypomnienie. Ale nawet, jeśli jego odpowiedź była sarkastyczna, to wciąż miała wrażenie, że nie był tak rozdrażniony, na jakiego wyglądał. - Przepraszam. Przetarł oczy i wyglądał jakby był bardzo wyczerpany. Przynajmniej przez kilka sekund. Potem nagle stanął w miejscu. - Gdzie są demony? - Myślę, że zabiłeś je wszystkie. - Nie moje. Twoje. Gdzie są Charonte? Gdzie one zniknęły? Och, to było bardzo dobre pytanie. W tym całym chaosie zupełnie o nich zapomniała. - Mam nadzieję, że nie zjadły kogoś. Przerażeni teleportowali się do pokoju, w którym miały się zatrzymać Simi i Xirena. Trwało dosłownie sekundę, aby oczy Kat przywykły do ciemności. Kiedy już się przyzwyczaiła musiała stłumić śmiech, gdy zobaczyła jak spały demonice, bo wyglądały jak dwie ofiary katastrofy komunikacyjnej. Nogi Simi były oparte na ścianie, a jej ciało skręcone w dziwny sposób, głowa i jedno ramię opierało się o łóżko, podczas gdy druga ręka leżała swobodnie na podłodze. Ciało Xireny było odwrócone, głowa leżała na podłodze, podczas gdy reszta ciała leżała w poprzek łóżka. Jej skrzydła okrywały ją jak koc. Sin przekrzywił głowę, jakby usiłował sobie wyobrazić ich pozycje. - Jak one mogą spać do góry nogami? Czy krew nie spływa im do głów i to je nie boli? 207
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Nie mam pojęcia. – Szepnęła popychając go w kierunku drzwi. – Ale pozwólmy im się wyspać. Przeszedł przez drzwi bez ich otwierania i pociągnął ją za sobą. Dziwny dreszcz przeszedł w dół jej kręgosłupa, gdy to zrobił. - To było niesamowite. - Tak, ale musisz też przyznać, że to było całkiem zabawne. Robiłem tak na Halloween, by straszyć dzieci. Kat zaśmiała się, gdy zobaczyła diabelski uśmieszek na jego przystojnej twarzy. - Jesteś okropny. - Nigdy nie twierdziłem, że jest inaczej. – Otworzył drzwi do swojego apartamentu i pozwolił jej przejść jako pierwszej. Mogła wyczuć jego wyczerpanie i troskę o brata, kiedy Sin dołączył do niej w środku i zamknął drzwi. - On się zjawi. - Tia, ale jak? - Mam co do tego naprawdę złe przeczucie, Katra. Czy popełniłem błąd uwalniając go? Sięgnęła do niego i położyła dłonie na jego policzkach, tak aby mogła zabrać od niego nieco poczucia winy. - Och, Sin. Przecież wiesz. Nie było mowy byś go tam zostawił w takim stanie. Te piękne, złote oczy cierpiały. - Wiem, ale… - Nie myśl o tym. – Wyszeptała całując go lekko w jego zarośnięty policzek. Sin skinął głową, kiedy odsunęła się od niego. Wciąż czuł się okropnie. A to uczucie minęło, gdy zobaczył jak Kat kładzie rękę na głowie, jakby ból rozrywał jej czaszkę. - Wszystko z tobą w porządku? - Nagle strasznie bardzo rozbolała mnie głowa. - Chcesz jakąś aspirynę? Gdy tylko otworzyła prawe oko, obdarowała go ujmującym uśmiechem. 208
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Chciałabym, żeby mogła zadziałać. Nie, po prostu myślę, że muszę się położyć na minutkę. Zastanawiając się, co może być z nią nie tak, zaprowadził ją do swojej sypialni i pomógł położyć się na łóżku. - Jest ci coś lepiej? - Nie. Czuję się naprawdę niedobrze. Chwycił plastikowy kosz z rogu pokoju i podetknął jej pod twarz. Kat jęknęła, gdy to zobaczyła. - Nic tak nie mówi o miłości, jak facet trzymający wiadro i czekajmy jak do niego narzygasz. - Bez obrazy, ale ty zaczynasz rzygać, a ja jestem natychmiast potrzebny na dole w kasynie… mogę ci to zagwarantować. Spojrzała na niego tylko jednym otwartym okiem. - To nie było za bardzo romantyczne. Zaszydził z jej ostrego tonu. - Przepraszam? Przegapiłem coś? Co romantycznego jest w wymiotowaniu? - Mężczyzna, który stoi przy tobie, gdy jest ci niedobrze. Gdy trzyma włosy z dala od twarzy… to jest romantyczne. - W jakim z alternatywnych światów ty żyjesz? Tutaj, w tym miejscu, które ja nazywam rzeczywistością, to jest obrzydliwe. Kto o zdrowych zmysłach uznałby to za romantyczne? Udało jej się otworzyć oboje oczu i odpowiedzieć czymś, co nie było warczeniem. - Więc po prostu zostawisz mnie tu samą, bym sobie chorowała? - Tego nie powiedziałem. – Powiedział starając się bronić. – Powiedziałbym Damienowi, żeby przyszedł sprawdzić co z tobą. Zagryzła wargi i odepchnęła go od siebie. - Teraz już idź. Wynocha stąd. Sin nie ruszył się z łóżka. - Mogę zostać. Nie rzygasz w tym momencie. 209
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Zaczęła się krztusić, a on rzeczywiście skoczył ku drzwiom. - Po prostu nabijasz się ze mnie. To nie było naprawdę, co? Oparła głowę o łóżko i zamknęła oczy. - Nie mogę uwierzyć, że jesteś takim dzieckiem. - Ja? To nie ty stoisz nade mną, gdy ja rzygam. Daj mi spokój. - Może powinnam. Nie wierzył w to ani przez chwilę. - Tia, cóż, puść mnie i sprawdzimy tę teorię w praktyce. Przyciągnęła poduszkę do brzucha. - Jesteś okropny. - Jestem uczciwy. Zaufaj mi, nikt nie lubi patrzyć na kogoś, kto wymiotuje. - Tak czy owak to nie ma znaczenia. Jesteś Mrocznym Łowcą. Nie może być ci niedobrze, czy nie możesz być pijany. To nie do końca była prawda i miewał kaca, więc mógł jej to udowodnić. - Jestem ex-bogiem, któremu twój ojciec dał taką robotę. Mogę i wielokrotnie byłem w dwóch stanach, o których wspomniałaś. Kat otworzyła oczy i popatrzyła na niego spod byka. - Chorowałeś kiedyś? - Tak. Wydaje mi się, że straciłem całkowitą odporność na grypy i tego typu rzeczy, gdy twoja matka zabrała mi moce. - I Damien czy Kish ci wtedy nie pomagali? - Oni przynoszą jedzenie, to wszystko. Jej serce ścisnęło się z tego powodu. - Przykro mi Sin. Nikt nie powinien być chory i samotny. - Tia, cóż, musimy sobie jakoś radzić, nie? Chyba tak. Ale wydawało się jej to strasznie trudne i fala winy przeszła przez nią. Nikt nie powinien cierpieć bez kogoś, kto umiałby się nim zająć. I to złamało jej serce, gdy wyobraziła sobie Sina samego w łóżku, bez kogoś, kto zmierzyłby mu temperaturę i przyniósł 210
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
mu rosołek. Starała się dotknąć jego policzka, ale cały pokój zaczął wirować i zaczęła spadać z łóżka. Sin złapał ją natychmiast i przeklął, gdy zdał sobie sprawę z jej temperatury. Całe jej ciało było rozpalone. - Kat? - Nie odpowiedziała. Zamiast tego coś dziwnie w niej zabulgotało. – Kat wszystko w porządku? Mów do mnie. Kat! - Ona nie jest w stanie. Spojrzał przed siebie, by zobaczyć Zakara w drzwiach sypialni. - Gdzie do cholery byłeś? - Wyszedłem. – Powiedział z wrogim nastawieniem w głosie. - Wyszedłeś gdzie? Wzruszył obojętnie ramionami. - Masz większe zmartwienia na głowie niż to, gdzie się włóczyłem. - Takie jak? Zakar wskazał brodą na Kat. - Twoja dziewczyna musiała zostać ugryziona przez jednego z Gallu. To, co ona teraz robi, to przekształca się w jedną z nich.
211
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 14
Sin nie mógł oddychać, gdy ostre słowa jego brata zadzwoniły mu w uszach. Spojrzał w dół na swoje łóżko, na którym leżała Kat i oprócz tego, że jej ciało było rozpalone gorączką nie było żadnych innych oznak, że zmienia się w demona. - Co masz na myśli mówiąc, że ona się zmienia? Przecież nie została podgryziona? Zakar przyłożył do niej rękę. - Zaufaj mi. Znam objawy. Ona staje się jedną z nich. Sin usiadł na łóżku i przytulił ją do piersi. Choć była nieprzytomna jej oczy były na wpół otwarte. Jej ciało było całkowicie bezwładne. Ale rysy jej twarzy były piękne jak zawsze. Była spokojna. Cicha. Nie stawała się demonem. Odmówił, aby w to uwierzyć. Nie było żadnych oznak, żeby jej zęby się zmieniały. Albo ręce deformowały. Wyglądała zwyczajnie. Jego brat musiał się mylić. - Ona jest po prostu chora. Zakar go wyśmiał. - Nieśmiertelna bogini jest chora? Postradałeś zmysły? - Ja choruję. – Powiedział defensywnie. – Możliwe, że ona także zachorowała. - I naprawdę w to wierzysz? Nie, ale rozpaczliwie pragnął w to wierzyć. Szczerze, to nie mógł sobie poradzić z myślą, że gdy ona przemieni się w demona, on będzie musiał ją zabić. Sin wzmocnił siłę uścisku, w jakim ją trzymał, w obawie, że Zakar może mieć rację. - Co mogę zrobić? - Zabić ją. - Gówno prawda. Nie było litości w oczach Zakara, kiedy patrzył na Sina. - Wiesz tyle, co ja. Na to nie ma lekarstwa. Nie można tego cofnąć. Kiedy przemiana się rozpocznie, nie ma alternatywy dla ofiary. Wszystko, co możesz zrobić, to skrócić jej cierpienia. 212
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Nadal temu zaprzeczał. Myśl o konieczności zabicia Kat... Nie mógł tego znieść. W tak krótkim czasie zaczęła znaczyć dla niego tak wiele. - Jesteś odporny na jad demona. - Jestem? Zimny chłód zszedł w dół kręgosłupa Sina. - Zakar... Zakar roześmiał się. - Byłeś głupi, że po mnie przyszedłeś, Nana. – Zakar zerwał się, by go dosięgnąć. Sin puścił Kat, tak, że upadła na materac, złapał brata i walnął nim o ścianę. Zakar wyglądał całkiem normalnie, oprócz nowego zestawu zębów, jaki miał w ustach. Gniew przeszedł przez całe ciało Sina. - Kim do cholery jesteś? - Jestem twoim bratem. - Nie, nie jesteś. – Uderzył Zakara pięścią w twarz, po czym ten padł na podłogę. To nie był Zakar, to było coś zupełnie innego. – Kytara! – Wrzasnął Sin. – Jeśli mnie słyszysz przywlecz tu natychmiast swoją dupę! Jak tylko Zakar podniósł się z podłogi i otarł krew z twarzy zaczął wypytywać Sina. - Jak żałosny musiałeś się stać, że prosisz o wsparcie kobietę? Sin z przekąsem warknął na swojego brata. - Ona nie jest moim wsparciem. Ona jest twoją opiekunką. Sin uderzył w Zakara swoją boską mocą. I nie oszczędzał go. Zakar próbował uciec, ale nie mógł. Za każdym razem, gdy próbował wstać, moc uniemożliwiała mu to, wysyłając z powrotem na podłogę. Sin trzymał go w parterze, dopóki Kytara nie pojawiła się w pokoju. Na jej twarzy malowało się podekscytowanie, gdy patrzyła, jak Sin smaży brata. - Dobrze facet. Zabij drania. Ale Sin nie chciał go zabić. Nie mógł tego zrobić własnemu bratu – mógł go tylko sprać na kwaśne jabłko i to tylko wtedy, gdy Zakar na to zasłużył.
213
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Jak tylko Zakar stracił przytomność, Sin przestał walić w niego mocą. Ukląkł przed swoim bratem, gdy ten osunął się bezwładny na podłogę i sprawdził mu puls. Sin wyczuwał pod palcami jak oszalałe serce Zakara biło mocno i szybko. Zadowolony, że Zakar nadal żył, Sin ułożył go na podłodze w bardziej wygodnej pozycji i nakrył kocem. Sin spojrzał w górę na Kytarę, która stała przy łóżku, gdzie leżała Kat. - Co wiesz na temat przemiany w Gallu? Wzruszyła ramionami. - Naprawdę nie wiele. Jestem z innego panteonu, pamiętasz? Dlaczego pytasz? - Ponieważ myślę, że Kat została ugryziona przez jednego z nich. - Sin podszedł do łóżka. Kat trzęsła się tak bardzo, że aż szczękała zębami. I nadal się nie obudziła i nie odpowiedziała mu. – Potrzebuję żebyś z nią tu została, podczas gdy ja sprowadzę pomoc. Twarz Kytary zbladła, gdy zdała sobie sprawę z tego, co może dolegać Kat. - Nikt nie może pomóc w tym przypadku. Wiesz o tym. Pokręcił głową. Nie było takiej cholernej możliwości, by pozwolił Kat umrzeć. Nie w ten sposób. Albo, co gorsza miałby ją zabić. Musiało być coś, co mógł zrobić. Cokolwiek i był gotów poruszyć niebo i ziemię, by ją uratować. - Nie chcę w to wierzyć. – Podniósł Kat z łóżka i popatrzył Kytarze prosto w oczy. – Popilnuj Zakara. Nie spuszczaj go z oczu i cokolwiek będziesz musiała zrobić, zrób, tylko go nie zabijaj. Wydała z siebie oburzone parsknięcie. - Żartujesz sobie ze mnie? Nie jestem niańką. Popatrzył na nią groźnie. - Nie, nie żartuję. Nie chcę śmierci mojego brata. Powiedziałaś wcześniej, że jest złamany. Jeśli tak jest, możemy go uleczyć. Ale najpierw muszę uratować Kat. - To niemożliwe Sin i wiesz o tym. Jesteś szalony i tracisz czas. - Zobaczymy. – Zatrzymał się przed odejściem. – I Kytara, jeśli wrócę, a mój brat nie będzie oddychał, to Oneroi będą twoim najmniejszym problemem. Popatrzyła na niego z irytacją. Sin zignorował ją. Zamknął oczy i teleportował siebie i Kat do ostatniego miejsca, w jakim chciał być.
214
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Do Kalosis. I oczywiście pojawił się przed stadem Charonte, które przyglądały mu się jakby był soczystym stekiem na talerzu. Ale Sin nie był teraz w nastroju na to. Po prostu zignorował bestie. - Apollymi! – Krzyknął, gdy szedł przez długi, wąski korytarz nie mając pojęcia gdzie mógłby ją znaleźć. – Potrzebuję cię. Pojawiła się przed nim z rękami na biodrach i z twarzą płonącą wściekłością. Dopóki nie zobaczyła Kat w jego ramionach. Oblicze Apollymi natychmiast się zmieniło, ponieważ zaniepokoiła się i z miejsca ruszyła do Kat, by położyć jej rękę na czole. - Co się stało? Z jakiegoś powodu jedno, proste pytanie wychodzące z ust babki Kat, uderzyło w niego mocno i wszystkie tłumione dotąd emocje wypłynęły na wierzch. Jego gardło zablokowało się, kiedy strach o Kat przytłoczył go. Ale było coś więcej niż tylko to. Myśl o jej śmierci... Sin nie umiał już więcej cierpieć. Jedyne co umiał teraz zrobić, to zaczerpnąć głęboki oddech. Nie mógł stracić Kat. Nie mógł. Przełykając niewiarygodnie wielką gulę w gardle wyszeptał cicho. - Myślę, że została ugryziona przez demona Gallu i że staje się jedną z nich. Potrzebuję, byś ją uleczyła... proszę. Łzy wypełniły oczy Apollymi, gdy napotkała jego wzrok i ujrzała w nich brak nadziei, który niczym ogień spalał go w środku. - Nie mogę wyleczyć czegoś takiego. Wściekłość zaczynała się w nim gotować. - Wiem, że wyleczyłaś ją, kiedy została ranna. Możesz ją uzdrowić. Ja to wiem. Pokręciła głową.
215
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Mogę leczyć rany, ale to... to jest w jej krwi. To rozprzestrzenia się w niej. Nie mogę tego naprawić. Nie jestem w stanie. Poczuł, jakby ktoś go uderzył. Przełożył sobie Kat w ramionach tak, żeby móc przycisnąć usta do jej szyi. Słyszał teraz każdy śmiech, którym go obdarowała, czuł każdy dotyk, którym go rozpaliła. Myśl, że już nigdy nie usłyszy jej naładowanych sarkazmem żartów... To nie mógł być koniec. Nie mógł jej stracić przez coś tak głupiego, jak jedno ugryzienie, którego nie zdążył wypalić. Gdyby nie chciała mu pomóc, nawet nie byłoby jej tu. Nie. Musiało istnieć coś, co mógł jeszcze zrobić. Spojrzał na Apollymi, kiedy poczuł, że łzy kłują go w oczy. - Nie pozwolę jej umrzeć w ten sposób, Apollymi. Słyszysz mnie. Musi być coś, co możemy zrobić. Cokolwiek. Nie mów mi, że dwa panteony nie mają na to rozwiązania. Przeciągnęła ręką w czułym geście po włosach Kat. - Może jej ojciec mógłby coś poradzić? On o wiele lepiej rozumie demony niż ja. Na te słowa chłód rozszedł się po kręgosłupie Sina – ostatnim znanym miejscem pobytu Asha było łóżko Artemidy. - Co? Apollymi popatrzyła na niego. - Musisz ją zabrać na Olimp. Apostolos jest jedynym, którego znam, który mógłby znaleźć rozwiązanie czy lekarstwo. Osobiście wolałby mieć wypalone oczy niż ponownie postawić stopę na Olimpie. Ostatnim razem, gdy odważył się tam pójść, kosztowało go to wszystko co miał, łącznie z jego godnością. Ale jeden rzut oka na piękną twarz Kat i poczuł oczywisty ból z powodu jej stanu i był gotów przejść przez ognie piekielne, by jej pomóc. - Gdzie dokładnie on jest na Olimpie? - W świątyni Artemidy. Oczywiście, że tam był. Gdzieżby indziej mógł być Acheron, gdy go Sin potrzebował? Jak nie fair to było? Jednak jego przeszłość nie miała teraz żadnego znaczenia. Liczyła się tylko Kat. - Dobrze. – Westchnął. – Ale ja nie mogę tam tak po prostu wejść. Artemida uniemożliwia mi to mocą, bojąc się, żebym jej nie zabił. 216
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Och, możemy mieć tylko nadzieję. – Apollymi dotknęła jego ramienia. – Spraw bym była dumna. – Wyszeptała. Następnie głośno zawołała swojego syna. – Apostolos? Odpowiedź Asha była niemal natychmiastowa. - Tak Matera? - Mam u siebie Sina i Katrę. Ona jest chora i cię potrzebuję, a ja nie mogę ich do ciebie wysłać bez twojej pomocy. Sin ledwo zdążył mrugnąć, a już znalazł się na balkonie świątyni Artemidy. Duże, złote drzwi na lewo od niego otworzyły się, by ukazać Acherona w czarnych skórzanych spodniach i w długiej, tkanej z ciężkiego lnu Atlantydzkiej tunice, która falowała przy jego butach, gdy kroczył ku nim. - Co się stało? Sin spotkał się z nim w połowie balkonu. - Gallu ją ugryzł. Twarz Asha zbladła. - Gdzie? - Nie wiem i nie jestem pewien. Udaliśmy się do jaskiń, by uwolnić mojego brata i kilka z nich nas napadło. Myślę, że to jedyny moment, w którym mogło się to stać, ale ona nie powiedziała mi, że została pogryziona. – Sin spojrzał na nią zastanawiając się dlaczego miałaby trzymać w tajemnicy coś takiego. – Wszystko było z nią w porządku, aż dosłownie kilka chwil temu to się stało. Powiedziała mi, że bardzo boli ją głowa i była rozpalona przez gorączkę. Myślałem, że to zwykła choroba, dopóki Zakar nie powiedział mi, że to przemiana. Ash wziął ją na swoje ręce, wniósł do środka i położył na białej sofce. Serce Sina ścisnęło się, gdy na nią patrzył. Jej twarz była taka blada, jej oczy wywrócone, a jej zęby nie były już jej zębami. A potem zastanawiał się czy to coś złego, czy dobrego. - Katra? – Zapytał Ash klękając u jej boku. Kiedy nie odpowiedziała położył rękę na jej policzku. Krzyknęła w chwili, gdy dłoń Asha dotknęła jej twarzy, a później próbowała go ugryźć. Ash odskoczył poza jej zasięg.
217
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Sin przeklął na widok jej podwójnego zestawu kłów. Ona naprawdę przechodziła przemianę... Agonia zaczęła przetaczać się przez niego, gdy uświadomił sobie jej utratę. Zagotowało się w jego wnętrzu i pragnął śmierci Kessara za to. - Jest za późno, prawda? Ash spojrzał w górę, gdy usłyszał ból w głosie Sina. W jednej chwili zdał sobie sprawę z ich związku i wewnętrzności skręciły mu się na tę prawdę. Dlaczego Sin miałby tu przyjść, jeśli nie po to, by zabić Artemidę? Przecież mógł zostawić Katrę z Apollymi i wrócić do domu. Zamiast tego przybył z Kat tutaj, a teraz patrzył ze strachem w oczach i mówił o niej z bólem w głosie. Był z tego tylko jeden wniosek możliwy do wyciągnięcia. Sin był kochankiem Katry. Ash chciał przekląć w gniewie, ale było już na to za późno. Oni już byli razem. Mógł to wyczuć. A poza tym, ledwo znał swoją córkę – kimże on dla niej był, by mówić jej, żeby nie sypiała z Sinem? Była dorosłą kobietą. Która była w poważnych tarapatach. I niestety Ash nie mógł jej zostawić z tym samej. Aby ją wyleczyć potrzebował pomocy. Wstając posłał Sinowi złowrogie spojrzenie. Ash znał już prawdę o tym, co się działo między nimi. I życie Katry zależało od tego. - Ile Katra dla ciebie znaczy? Serce Sina ścisnęło się pod wpływem tego pytania. Ash prawie był w stanie to usłyszeć, tylko nie był pewien, co do powodu. Czy to był strach, czy poczucie winy? - Dlaczego mnie o to pytasz? Ash zazgrzytał zębami i znowu spojrzał na córkę, która rzucała się na sofce. Był tylko jeden sposób, aby ją uratować, a to łamało mu serce. Była to ostatnia rzecz, jaką chciał komuś zrobić. Ale to był jedyny sposób, by pozbyć się z niej demona. - Bo muszę ją z kimś związać. Sin był zdezorientowany dziwnym postępowaniem Asha i jeszcze dziwniejszymi jego słowami. Ash bardzo mało mówił odnośnie ratunku dla jego córki i Sin nie mógł tego wszystkiego zrozumieć. Będzie musiał poruszyć niebiosa, by ją chronić po swojemu. 218
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Dlaczego Ash był taki zdenerwowany? - Ok., a jaki jest z tym problem? Ash popatrzył na niego wirującym srebrnym wzrokiem, który zdawał się być w stanie dotrzeć bezpośrednio do duszy Sina. Kiedy Ash się odezwał jego głos był ochrypły z emocji. - Posłuchaj mnie, Sin. Będę musiał wyciągnąć z niej demona... przez osuszenie jej z krwi. Wiem, że demon nie puści jej, dopóki nie wezmę tyle krwi, iż ona od tego umrze. Jedynym sposobem na uratowanie jej będzie więź krwi z kimś innym. Kiedy jej to zrobię, będzie potrzebowała kogoś od kogo do końca życia będzie musiała się karmić. Ona stanie się wampirem. Sin zawahał się. Chciał się upewnić, że dokładnie zrozumiał to, co powiedział Ash. - Ale nie Gallu? - Nie. Ona będzie dokładnie taka, jaka była... no chyba, że będzie dłuższy okres bez odżywienia. Jeśli do tego dojdzie, to stanie się bezwzględna i będzie się pożywiać na kimkolwiek, kto będzie w stanie podtrzymać jej życie. - Więc na co czekasz? Ash nadal się wahał. Było oczywiste, że myśl o nich związanych razem nie podobała mu się, ale Sin nie mógł zrozumieć, dlaczego Ash nie kontynuuje. - Więzi takie jak te są bardzo seksualne. A ona jest moją córką. Z oczywistych powodów nie chciałbym jej przywiązywać do siebie... w takim wypadku... – Zawahał się po raz kolejny. – Zostajesz ty. Czy mógł jeszcze bardziej warczeć i wymówić ostatnie słowa z jeszcze większą niechęcią? Ale Sin mógł zrozumieć, co gryzło Asha. Jako ojciec czuł się dokładnie w ten sam sposób. - Proponujesz mi swoją córkę? Mięśnie pracowały w szczęce Asha, gdy odwrócił się od Sina. - Skazałem mojego najlepszego przyjaciela na śmierć za odebranie niewinności jedynej córce, jaką wtedy znałem. – Jego oczy zaszły mgłą, gdy spojrzał na Katrę, a miłość, którą faktycznie miał dla niej wzruszyła Sina i sprawiła, że nabrał do Asha szacunku. – Ash odchrząknął zanim ponownie przemówił. – Zawsze staram się uczyć na błędach. Nie podoba mi się, co zrobiłeś, ale nie mam zamiaru skazać cię na śmierć z tego powodu. I nie pozwolę
219
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
swoim emocjom zrujnować życia ludziom, na których mi zależy. Ale zanim powierzę ci jej życie, muszę wiedzieć ile ona dla ciebie znaczy. Sin wyglądał jak uczniak, gdy stał przed Ashem i musiał mu wyznać coś, czego nawet samemu sobie nie chciał wyznać. Ale to co czuł, to była prawda. - Stoję przed tobą w świątyni mojego najgorszego wroga i wcale nie staram się zabić Artemidy. Więc jak myślisz, ile Katra dla mnie znaczy? Ash nachylił twarz do Sina. - To co zrobię, to nie będzie typowa więź krwi. Gdy to się stanie, w żaden sposób nie będzie można tego cofnąć. Rozumiesz to? Tak, rozumiał. - Cokolwiek trzeba zrobić, zrób to Acheron. Na twarzy Asha odmalowała się ulga, ale zniknęła tak szybko, że Sin nie był pewien, czy ją widział, czy tylko ją sobie wyobraził. - Trzymaj jej nogi. Sin podszedł do jej nóg i złapał ją za kostki, podczas gdy Ash zbliżył się do niej i wziął jej ręce w swoje własne. Następnie w mgnieniu oka Ash zmienił formę. Już nie był człowiekiem, miał marmurkową niebieską skórę i czarne usta i rogi. Jego oczy były potwornie czerwone, kiedy wirowały złotym płomieniem. I gdy Sin mu się przyglądał, kły Asha wydłużyły się i były ostre jak brzytwa. Sin nadal gapił się, bo nigdy nie był świadkiem czegoś takiego. - Kim ty jesteś? Ash zaśmiał się gorzko. - Jestem śmiercią i smutkiem. A po tych słowach pochylił się w kierunku Kat i ugryzł ją w szyję. Kat krzyczała i próbowała walczyć, ale Ash się nie zatrzymał. Sin trzymał jej nogi tak mocno, jak tylko mógł, ale tak, żeby nie zrobić jej krzywdy. Za chwilę Ash cofnął się i splunął jej krwią na podłogę. Tylko, że nie rozprysła się na marmurze. Zamiast tego spłynęła do czegoś, co wydawało się niewidocznym słoikiem. Jej krew zawirowała zanim spłynęła w dół, jakby przez lejek. Sin skrzywił wargi, gdy Ash powtórzył tą czynność, jakby wysysając benzynę z samochodu. I gdy Ash znowu splunął ku naczyniu, krew w nim zgromadzona zaczynała 220
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
krzepnąć. Minęło trochę czasu, a z krwi zaczął tworzyć się mały, wkurzony demon. To próbowało nawiać ze słoika, ale Ash to powstrzymał. Więc demon przylgnął do dna naczynia niczym jakiś insekt. Mimo, że stworzenie nie miało głowy, wydawało się, że krzyczy i to w języku, którego Sin nigdy nie słyszał. Stworzeniu udało się unieść słoik i rzucić nim o ścianę, chciało go rozbić, aby się uwolnić ze środka. Ash to zignorował. Sin skupił spojrzenie na marmurkowo niebieskiej ręce Asha, kiedy trzymał w niej bezwładne ręce Kat. Długie, czarne włosy Asha zwisały po obu stronach jego twarzy, a jego oczy świeciły na czerwono. - Kat nie zmieni się na niebiesko tak, jak ty, prawda? Ash popatrzył ostro na Sina oczami pełnymi ognia, przy których te srebrne wydawały się całkiem atrakcyjne. - Nie mam pojęcia. – Powiedział zanim powrócił do wysysania jej krwi. Kiedy Ash nadal wysysał krew z niej, Sin modlił się, żeby to jej nie bolało. Nie mógł znieść myśli, że cierpi z jego powodu. Kiedy demon został całkowicie uformowany w naczyniu, Ash wypuścił z objęć Kat i usiadł wyprostowany. Kat już od dawna z nim nie walczyła. Teraz leżała spokojnie na białych poduszkach, cicha i nieruchoma. Sin wstrzymał oddech ze strachu. Była taka blada… jej skóra nie miała już zdrowego wyglądu. Była szaro-sina, a usta wydawały się być niebieskawe. Umierała. - Acheron? – Znienawidził panikę w swoim głosie. Ash złapał go i przyciągnął do bezwładnego ciała Kat. - Ona najprawdopodobniej cię zaatakuje. Nie pozwól jej zabrać zbyt dużo krwi, bo to może cię zabić. - Mówisz jakbyś się gdzieś wybierał. - Muszę zaopiekować się duchem Gallu. Sin zassał gwałtownie oddech, gdy Ash użył swojego długiego, czarnego pazura do otwarcia żyły na jego nadgarstku. Syknął z bólu. Acheron się tym nie przejął, pociągnął Sina za ramię i przytrzymał nad ustami Kat tak, aby jego krew mogła skapywać wprost na jej wargi. Jak tylko pierwsza kropla spadła na jej zęby, otworzyła oczy.
221
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Gorączkowo złapała za nadgarstek Sina i przycisnęła sobie do ust, tak, aby mogła pić. Jej oddech spalał go, gdy jej język wodził po jego skórze, podczas tego, gdy ona starała się wypić jak najwięcej jego krwi. Nie patrząc na nich Acheron podniósł z podłogi słoik z demonem, który nadal krzyczał i bóg zniknął. Sin tak się cieszył, że odzyskał Kat, że jedyne co mógł robić, to patrzeć na nią. Powinien być zniesmaczony tym, co robiła, ale był tak wdzięczny, że ją odzyskał, iż nie dziwiło go to wcale. Jeśli krwawienie było w stanie ją uratować, był gotów otwierać żyły w każdej chwili. Przynajmniej tak było, dopóki nie zabrał jej swojego nadgarstka i nie przyciągnął do siebie. Natychmiast zobaczył głód w jej oczach, zanim ona zatopiła zęby w jego szyi. Ból był krótki, natomiast głęboko erotyczna przyjemność zaczęła rządzić jego ciałem. A kiedy tak się stało, miliony obrazów wypełniły jego umysł. Widział całą przeszłość Kat. Ją jako dziecko, nastolatkę… kobietę. Zajęło mu całą minutę zrozumienie, że to jej wspomnienia. Nagle obrazy zwolniły i mógł usłyszeć dźwięki, kiedy podróżowali w jej umyśle. Widział ją i jej matkę w ogrodzie śmiejące się wraz z innymi służkami. Widział ją w Grecji na łodzi z kobietą o imieniu Geary, jak rozmawiały o Atlantydzie. Wtedy wspomnienia przeniosły się do klubu Minnesota, gdzie tańczyła z blondynką… To było takie dziwne być w głowie Kat i to dało mu pogląd na to, jak Kat musiała się czuć grzebiąc w jego głowie. To było nierealne i oszałamiające, że nie można było faktycznie posortować tych wspomnień. Kołysząc ją w swych ramionach, podczas gdy ona nadal karmiła się od niego, zobaczył ją jako młodą kobietę w jakimś biało-niebieskim pokoju, przy małym stoliczku i czytającą małą oprawioną w skórę książeczkę. - Katra! Dziewczyna podskoczyła na dźwięk rozgorączkowanego głosu Artemidy. - Co tym razem? – Mruknęła pod nosem. - Katra, proszę. Potrzebuję twojej pomocy. Kat teleportowała się ze swojego pokoju do świątyni Artemidy. Stanęła nieruchomo, gdy zobaczyła… Leżącego na łóżku matki, na wpół rozebranego Sina. 222
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Sin wzdrygnął się, gdy zobaczył obraz, który uderzył w jego własne wspomnienia, ale ciekawość wygrała i kontynuował patrzenie. Chciał wiedzieć dokładnie, co stało się tamtej nocy. Artemida była wtedy spanikowana, a jej oczy były wilgotne od łez, kiedy Kat znalazła się w pokoju. - Musisz mi pomóc, Katra. On… włamał się do mojej komnaty i próbował mnie zgwałcić. Artemida była cała we krwi, a jej suknia była rozdarta. I po raz pierwszy od wieków Sin przypomniał sobie prawdę, którą jego umysł pogrzebał na zawsze. Przypomniał sobie Artemidę jak uśmiechała się do niego i podawała mu kielich. - Tak, to taki wstyd, to co zrobiła ci Ningal. Widziałam ją wcześniej, jak spała z moim bratem w jego świątyni. Ona jest niewierną dziwką, zgadza się? Sin odmówił odpowiedzi. Jego związek z Ningal nie był żadną sprawą Artemidy i to było również coś, co raniło go do samej kości. - Nie chcę o tym rozmawiać, Artemido. Jakaś jego część podejrzewała, że wspomniała mu o tym, aby w przypływie wściekłości zabił swoją żonę i tym samym podpisał na siebie wyrok u Chthonian. Ale Artemida zaskoczyła go powodem, dla którego o tym wspomniała. - Mam dla ciebie propozycję, Sin. Ty możesz rozwiązać moje problemy, a ja twoje. - A jakie według ciebie są moje problemy? Z niesmakiem zmarszczyła na niego nos. - Nie bądź głupi, Sin. Każdy wie, że twoja żona zdradza cię z każdym, kogo tylko uda jej się zaciągnąć do łóżka, a dzieci, które wychowujesz, nie są twoje. Każdy wie, że twój własny panteon nie jest ci przychylny, nawet jeśli kontrolujesz księżyc, kalendarz i ich płodność. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jakie to uczucie być wyśmiewanym przez wszystkich, zwłaszcza biorąc pod uwagę ilość mocy, jaką posiadasz. To było o wiele bardziej skomplikowane. Miał ogromną moc, która nie mogła być powstrzymana nawet przez Tablice Przeznaczenia. Bez tej mocy byłby łatwy do zabicia. Nie wspominając o tym, że był lojalny w stosunku do Zakara. Jeśli Sin umarłby oni szybko zorientowaliby się, że Zakar nadal żyje i też by go zabili. Artemida oparła się o Sina i szepnęła mu do ucha. - A nie chciałbyś kiedykolwiek zwrócić się przeciwko nim? 223
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Więcej razy niż mogła sobie wyobrazić. Jednak miał związane ręce i wiedział o tym – byłby bardzo nieszczęśliwy, gdyby jego brat był martwy. I gdy tak nad tym rozmyślał uświadomił sobie, że on nie chce tu dzisiaj przebywać… z nią. To, że tu był, było złe i musiał stąd odejść. Sin odstawił kielich na bok. - Popełniłem błąd przychodząc tutaj. Artemida pociągnęła go, by się zatrzymał i uśmiechnęła się do niego w taki sposób, w jaki żadna bogini nie zrobiła tego od wieków. - Nie, kochany, nie popełniłeś. Należysz tu, ze mną. – Zaczęła ciągnąć go do swojego pokoju. – Podobnie jak ty, ja też jestem zmęczona byciem samotną przez cały ten czas. – Podniosła jego dłoń do swoich ust i złożyła pocałunek na kostkach jego palców w tym samym momencie uwodząc go oczami. - Zostań ze mną, Sin, a uczynię cię następnym panującym królem bogów. - Nie mam ochoty być królem. Artemida odeszła od niego, by dolać wina. - Oczywiście, że nie masz. Ale pomyśl o innych kłaniających ci się, wyobraź sobie wszystkich robiących dosłownie wszystko, by cię zadowolić… Czy to nie byłoby wspaniałe? Wróciła do niego i przytknęła mu kielich do ust. – Pij mój słodki. To jest dobre dla ciebie. Sin wypił wszystko do dna. Ale gdy skończył pokój zaczął tańczyć i rozmazywać się. Zbyt późno zorientował się, że go odurzyła. Próbował odejść, ale potknął się i upadł na kolana. - Coś ty mi zrobiła? Jej twarz stała się zimna. - Chcę twoich mocy, Sin. Potrzebuję ich. - Jesteś kłamliwą suką. Sin warknął i rzucił się na nią. Uderzyła go mocno w twarz. Sin złapał ją i rzucił na łóżko pragnąc zabić. Ale ledwie owinął ręce wokół jej gardła, zemdlał. Teraz widział siebie nieprzytomnego, leżącego na łóżku oczami Kat. Gardło Artemidy było posiniaczone po jego ataku. Jej sukienka rozdarta, ale on tego nie zrobił.
224
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Artemida wskazała na niego. - Musisz mu odebrać moc, Katra. Jeśli tego nie zrobisz… - Zaczęła płakać. – On wtedy wróci i może Zeus zlituje się nade mną. Wiem to. - Matisera, ja… - Co takiego? – Zapytała ze złością. – Nawet mi nie mów, że nie ochronisz własnej matki przed napastnikiem. Spójrz na niego, jak się rozłożył na moim łóżku i śpi spokojnie, jakby to wszystko było dla niego niczym. Spójrz na mnie! Gdybym nie strzeliła w niego mocą, zgwałciłby mnie, odebrał mi moją moc i zostawił słabą jak dziecko. Jak myślisz, kto wtedy ochroniłby cię przed innymi bogami, co? – Zaczęła szlochać histerycznie. Sin mógł poczuć ból, który wtedy panował wewnątrz Kat, gdy obserwowała cierpienie swojej matki i słuchała jej żalu. Artemida nigdy nie płakała i to łamało Kat serce. Chciała tylko uspokoić matkę. - Proszę, Matisera, nie płacz. - Jak mogę nie płakać? Moje własne dziecko mnie nie kocha. - Ja cię kocham. - Więc udowodnij to! Daj mi jego moce! Widział niezdecydowanie w oczach Kat i czuł to w niej, gdy podeszła do łóżka i dotknęła jego ramienia. W chwili, gdy do dotknęła, jego gniew i złość odcisnęły się w niej piętnem. Puściła jego ramię natychmiast. - On chce cię zabić. - Mówiłam ci to! Gdy się obudzi i nadal będzie bogiem, nie będę w stanie cię ochronić. Katra była przerażona. Jej matka znaczyła dla niej wszystko. A myśl o stracie jej… nie mogła sobie z tym poradzić. - Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić, Matisera. Obiecuję. Zastraszona Kat ponownie podeszła do niego i jednocześnie złapała swoją matkę za rękę. Artemida przysunęła się do niej i także stanęła przy łóżku. Kat położyła drugą dłoń na środku jego klatki piersiowej i zamknęła oczy. Sin zaczął dyszeć, gdy czuł jak jego moc wędruje przez Kat do Artemidy. I z każdym uderzeniem serca on słabł, a Artemida rosła w siłę… Gniew i poczucie zdrady zaczęło go rozrywać, gdy zdał sobie sprawę, jaka była prawda. 225
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
To nie Artemida odebrała mu jego moc. To była Kat. To ona nakryła go siecią diktyon, żeby jej matka mogła porzucić jego ciało… Sin nawet nie mógł teraz sobie przypomnieć tych uczuć. Ból był zbyt duży. Upokorzenie zbyt wielkie. W cholerę z nimi dwiema za to! Nie mógł oddychać, gdy otworzył oczy i zobaczył Kat nadal pijącą jego krew. Przeklął i odepchnął ją. Kat była oszołomiona, gdy spojrzała na Sina i zobaczyła wściekłość na jego twarzy. Ale to nie miało znaczenia. Żądza krwi zagłuszała wszystko. Jej całe ciało stało w ogniu, tak go potrzebowała. To było więcej niż mogła znieść. Musiała go mieć. Teraz! Podnosząc się z sofy zaczęła iść ku niemu. - Nie dotykaj mnie. – Warknął i cofnął się. Była zaskoczona jego gniewem. Wyciągnęła do niego ręce starając się przyciągnąć go do swoich ust. - Potrzebuję cię, Sin. Odsunął się od niej i zwiększył dystans między nimi. - Zdradziłaś mnie! Znowu przysunęła się do niego, tym razem bliżej tak, aby móc skryć twarz w zagłębieniu jego ramienia i wdychać jego męski zapach… i zapach jego krwi. - Sin. – Szepnęła, gdy znalazła się w miejscu, które chciała ugryźć. Odsunął ją od siebie. - Zdradziłaś mnie. Dlaczego nie powiedziałaś mi, że to ty odebrałaś mi moc? Starała się skupić na jego słowach, ale to nie miało sensu. Mogła wyczuć jego krew… chciała jej posmakować i to pragnienie skupiało całą jej uwagę. Sin próbował odejść, ale przeklął, gdy zdał sobie sprawę, że nie ma mocy, by teleportować się z Olimpu. - Uwolnij mnie Katra. Teraz. 226
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Ale ona nadal przybliżała się do niego. Chwycił ją za ramiona, aby zachować dystans. Zaufał jej w sposób, w który nie ufał nikomu od wieków. Odsłonił się przed nią i po co? Aby dowiedzieć się, że miała sekret przed nim. Że oszukała go i pozwoliła mu winić Artemidę za coś, czego jej matka nie zrobiła. Boże, ile razy Kat powiedziała mu, że z chęcią zwróciłaby mu moce, gdyby tylko mogła. Niech ją wszyscy diabli! Czuł się jak beznadziejny kretyn. - Nie chcę, żebyś mnie teraz dotykała. Rozumiesz? Zrujnowałaś całe moje życie i nie miałaś nawet tyle przyzwoitości, by mi o tym powiedzieć, a wiedziałaś doskonale, że obwiniam o to Artemidę. - Przepraszam. - Słucham? – Nie mógł uwierzyć, gdy znowu się do niego zbliżała. – Czy to jest wszystko, co masz mi do powiedzenia? „Przepraszam” nawet nie zaczyna naprawiać tego, co zrobiłaś. Dzięki tobie cała moja rodzina nie żyje, za wyjątkiem mojego brata bliźniaka, nad którym przez wieki pastwiły się demony, które go tylko torturowały. A teraz on jest jednym z nich. Pokładałem całą swoją wiarę w tobie… i przyszedłem do domu mojego wroga ratować ci życie i za co? Za to, żeby dowiedzieć się, że jesteś taką samą podłą kreaturą, jak wszyscy inni? By zorientować się, że jedyna osoba, której pozwoliłem zbliżyć się do mich pleców, wbiła mi w nie nóż i to jeden z największych w całym moim życiu? Nienawidzę cię za to, co mi zrobiłaś. Sprawiłaś, że uwierzyłem ponownie w ludzi, a kiedy to już się stało wydymałaś mnie na cacy. Kat zatrzymała się, gdy te słowa przebiły się przez mgłę w jej umyśle. - Nigdy nie chciałam cię skrzywdzić. - Co? Myślałaś, że obudzę się bez swoich boskich mocy i podziękuję ci za to? A co z tym, gdy przyszłaś mnie zabić w Nowym Yorku? Co z tym? Wydaje mi się, że cały czas starałaś się mnie skrzywdzić. – Spojrzał na nią zimnym, ostrym wzrokiem. – Gratulacje Kat. Spisałaś się na medal. –Znowu przysunęła się do niego, ale on się odsunął. – Acheron! – Krzyknął. Ash natychmiast pojawił się przed nim. Sin był wdzięczny, że ponownie wyglądał jak człowiek i nie był już niebieski. - Odeślij mnie z powrotem do mojego apartamentu. Ash groźnym spojrzeniem popatrzył na ich oboje. 227
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Ona nie zakończyła karmienia. Sin spojrzał na niego. - Naprawdę mnie to nie obchodzi. Ash zesztywniał. - To nie jest to, co mi wcześniej powiedziałeś. - Tia, cóż, nauczyłem się kilku nowych rzeczy o niej. - Takich jak? Sin popatrzył groźnie na Kat, gdy stała tam ze łzami w oczach. Kilka godzin temu miałoby to dla niego jakieś znaczenie. Ale teraz już nigdy w życiu nie chciał jej oglądać, a jeśli cierpiała… to dobrze. - To ona ukradła mi moje boskie moce i przekazała je swojej matce. Ash przechylił głowę w stronę Kat, która teraz intensywnie studiowała podłogę. - Ona co? - Słyszałeś mnie i nawet nie masz pojęcia jak taki rodzaj zdrady boli. Ash zaśmiał się gorzko. - No co ty nie powiesz, Sin. Zaufaj mi, jeśli chodzi o zdradę jesteś za mną bardzo daleko w tyle, a to co ona ci zrobiła, nawet nie kwalifikuje się, żeby dostać się na moją skalę bólu. – Podszedł w stronę Kat, która teraz praktycznie skuliła się ze strachu. – Potrafisz kanalizować czyjąś moc? Skinęła głową. - Myślałam, że miał zamiar ją skrzywdzić. Ja tylko starałam się ochronić swoją matkę. Sin mógł zrozumieć jej tok myślenia, ale to nie zmieniało faktu, że zabrała mu moc. - Byłem niewinny. Spojrzała w górę na niego, a jej zielone oczy były pełne łez. - Teraz to wiem. A myślisz, że jak się czułam, gdy patrzyłam na ciebie i widziałam ile cię to kosztowało? Czy myślisz, że to wszystko było dla mnie łatwe? - Więc zwróć mi moc.
228
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Pojedyncza łza spłynęła w dół jej policzka i wbrew woli Sina, zabolał go ten widok. Ale jak wiele łez ona go kosztowała? Nie, nie pozwoli sympatii do niej zagłuszyć gniewu. - Nie sądzisz, że zwróciłabym ci tę moc gdybym potrafiła? Moja matka wie, jak mnie zblokować. Jedyne moce, jakie mogłabym ci przekazać to swoje własne. Wygiął brwi w zdziwieniu na jej słowa. - Nie. – Powiedziała stanowczo. – Acheron powiedz mu, że nie mogę tego zrobić. - Jestem pewien, że on cię słyszał. Sin pokręcił głową, gdy gniew zaczął się w nim gotować. - Chcę wrócić do domu, Ash. Przynajmniej to mógłbyś dla mnie zrobić. Ash był rozdarty między lojalnością dla przyjaciela i dla córki, którą ledwie poznał. Ale dobrze wiedział, że najlepszym rozwiązaniem będzie zostawienie Sina i Kat na dłuższą chwilę w spokoju. Oboje potrzebowali się uspokoić. Ale najpierw Ash chciał przypomnieć Sinowi, do czego ten się zobowiązał. - Powiedziałeś mi, że jesteś gotów zrobić wszystko, by ją uratować. Że jej życie jest wszystkim, co się dla ciebie liczy. - Tak było zanim dowiedziałem się, kto był tym, kto mnie zdradził. To jest jedyna rzecz, której nie jestem w stanie przebaczyć. Duma idzie przed upadkiem… - Wyślij go do domu. – Szepnęła Kat. Rozważając jej słowa Ash spojrzał na nią. - Jesteś tego pewna? Skinęła głową. - Nie chcę go tutaj. Cóż, to wiele wyjaśniało. Jeśli ona chciała, żeby on zniknął… Zanim Ash podszedł do córki teleportował Sina do jego apartamentu. - Nie jesteś w pełni nakarmiona. - Przeżyję to jakoś.
229
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Tak ale im dłużej zostaniesz bez karmienia, tym bardziej amoralna się staniesz. W takim przypadku możesz być jak Gallu… albo nawet gorzej. Spojrzała na niego tymi swoimi oczami, które jednocześnie były niewinne i wszechwiedzące. - Czy to właśnie dlatego tolerujesz Artemidę? Skinął głową. Nie było potrzeby ukrywania tego faktu przed Katrą, ponieważ było to oczywiste. Ale jego związek z jej matką nie był teraz na tapecie. - Sin cię kocha, Katra. Trzeba było widzieć jego twarz, gdy cię tu przyniósł. Był przerażony możliwością utraty ciebie. Otarła łzy z twarzy. - To naprawdę nie sprawia, że czuję się lepiej, ponieważ to ja jestem tą, która zrujnowała mu życie. Ash przyciągnął ją do siebie tak, żeby móc ją przytulić i złagodzić nieco jej ból. - Wiesz, w sercu niesamowite jest to, że ma zdolność do wybaczania niewiarygodnych rzeczy. Byłabyś zdziwiona, co ludzie potrafią zrobić, gdy kogoś kochają. Owinęła mu ręce wokół pasa i wetknęła mu głowę pod brodę. - A wybaczyłeś Nickowi, że przespał się z Simi? Ash musiał zignorować ostre ukłucie bólu, jaki wywołało to pytanie. Nadal mu się to nie podobało, ale poukładał sobie jakoś tą sprawę. - Wybaczyłem. - Ale on nie wybaczył tobie. Nie. Ash był całkiem pewny, że Nick nigdy nie wybaczy mu śmierci swojej matki. Ale szczerze Ash wolałby, żeby Nick obwiniał go o to, co się stało niż żył w poczuci winy, że przyczynił się do śmierci własnej matki. Niech bogowie pomogą Nickowi, jeśli kiedyś weźmie tę odpowiedzialność na swoje własne barki. To mogłoby go zabić. - Nie mogę kontrolować uczuć Nicka. Przełknęła zanim odezwała się ponownie. Jej głos był ledwie ponad szeptem. - A co z mamą? Czy przebaczyłeś jej to, co ci zrobiła? Ash zassał gwałtownie oddech na to pytanie. To dotknęło go najbardziej.
230
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- To nieco bardziej skomplikowane, Katra. Nie mówimy tu o tylko pojedynczym błędzie do wybaczenia. Za każdym razem, gdy myślę, że mamy już za sobą jej zdradę dowiaduję się o kolejnej… jak na przykład ukrywanie ciebie przede mną. Spojrzała w górę na niego. - Ale ty ją kochasz, prawda? – Nie odpowiedział. Nie mógł. – Tato? Obdarował ją uśmiechem, którego nie czuł. - Nie mogę odpowiedzieć na pytanie, na które nie znam odpowiedzi. Nie można kogoś ekstremalnie nienawidzić, bez kochania go wcześniej. Czy jeśli odsuniesz na bok tę całą nienawiść zostanie tam jeszcze odrobina miłości? Szczerze mówiąc nie wiem. – Odsunął włosy z jej czoła i chwycił w dłonie jej twarz. Chciał jej przekazać coś, co ktoś powinien przekazać jej matce. Katra musiała zrozumieć skrzyżowanie, na którym właśnie stała. – Ale wiem jedno, Katra, pierwsza zdrada, nawet tak poważna, jak w moim przypadku, mogłaby być wybaczona, gdyby twoja matka przeprosiła mnie szczerze i rzeczywiście miała to na myśli. Gdyby ona przyszła do mnie i obiecała, że nigdy ponownie mnie nie skrzywdzi, poświęciłbym dla niej swoje życie. Zamiast tego pozwoliła, aby duma przejęła nad nią władzę. Bardziej skupiała się nad tym, by mnie ukarać za jej upokorzenie niż skupić się nad tym, abyśmy w przyszłości mogli być razem. Kat skrzywiła się na te słowa. - O czym ty mówisz? - Widziałem Sina, Katra, kiedy przyszedł do mnie błagać o twoje życie. Ludzie tak nie postępują, jeśli im nie zależy. Jeszcze nie jest za późno. On może ci to przebaczyć. - Ale jego przeszłość… - Jest tym, co go tak boli i dlatego twoja zdrada przypiekła go do żywego. Ale właśnie dlatego, że to tak boli, on cię potrzebuje nawet jeszcze bardziej. Kat wstrzymała oddech, gdy jej ojciec uświadomił jej właśnie to, co potrzebowała usłyszeć. Ale nadal nie była pewna czy może w to uwierzyć. - Jesteś pewien? - Zaufaj mi kochanie. Każdy chce mieć kogoś, kogo będzie mógł tulić i kochać. Kogoś, kto pomoże pozbierać mu się wtedy, gdy wszystko wokół się rozpada. Sin nie różni się od innych. Łzy powróciły do jej oczu, gdy zdała sobie sprawę, że mówił z głębi własnego bólu. Starał się jej pomóc, by oszczędzić jej wieków agonii, które były dane jemu.
231
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Kocham cię, tato. Wziął jej dłonie w swoje i złożył czuły pocałunek na jej policzku. - Jeśli w ogóle zależy ci na Sinie, nie zostawiaj go w ciemności. To nie fair, aby pokazać komuś słońce, a następnie przepędzić go z niego. Nawet diabeł może zapłakać, gdy rozejrzy się po piekle i zrozumie, że jest tam sam. Skinęła głową i ścisnęła jego dłonie. - Zrozumiałam, tato. Mam tylko nadzieję, że Sin będzie chciał słuchać. Jeden kącik jego ust uniósł się nieco. - Jeśli nie będzie chciał słuchać, wiesz gdzie Artemida trzyma swoje sieci. Kat zassała gwałtownie oddech. - Nie sądzę, by to sprawiło, żeby milej mi się z nim rozmawiało. - Nie, ale przynajmniej przytrzymałoby go na miejscu. Śmiejąc się puściła go i cofnęła się. - Mam zamiar się postarać. - Nie kochanie. Staranie się jest dla głupców. – Jego spojrzenie spotkało się z jej. – Tobie się to po prostu uda. Uśmiechnęła się do niego na jego pewność i mądrość. - Życz mi szczęścia. - Lepiej niż to. Życzę ci pomyślności. Miłość do ojca rozgrzała ją, gdy skinęła mu głową i przeniosła się z Olimpu wprost do apartamentu Sina. W chwili, gdy się tam znalazła coś ją uderzyło. Kat oddychała ciężko, gdy upadła na podłogę. Przesunęła się próbując odsunąć ciężar, który ją przygniatał. Wtedy zdała sobie sprawę, co było tym ciężarem. To był Sin i obficie krwawił.
232
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 15
Kat próbowała wydostać się spod Sina, ale jej nie pozwolił. - Nie wstawaj. – Warknął jej do ucha zanim odsunął się od niej i wstał, aby zmierzyć się z tym, cokolwiek powaliło go na podłogę. Prawdopodobnie powinnam go posłuchać... Ale wtedy nie byłaby sobą. Więc szybko wstała, po czym pożałowała, że go jednak nie posłuchała. W pokoju znajdował się Kessar i sześć innych demonów. To zmroziło jej krew w żyłach. Jednak to nie była jedyna zła wiadomość. Zakar był ponownie zakuty w łańcuchy, ale najgorsze było to, że martwe ciało Kytary leżało kilka stóp od niej. Oczy Kat zaszły mgłą, gdy patrzyła przerażona na martwe ciało przyjaciółki. Wyglądało jakby dosłownie próbowali rozszarpać Kytarę na kawałki. Żal i smutek sprawiły, że żołądek Kat wywrócił się na drugą stronę. Jak mogli zrobić coś takiego? Sin stał na nogach i starał się walczyć z kilkoma demonami na raz. Przy czym „starał się” było tu kluczowym słowem. Było oczywiste, że coś jest nie tak z jego mocami. Wkurzona na to, co się dzieje, Kat próbowała strzelić do Kessara swoją mocą i wtedy uświadomiła sobie, co stało się Sinowi. Ona też nie miała mocy. Coś ją negowało. - On ma Tablicę. – Powiedział Sin przez zaciśnięte zęby, gdy rzucił jednym demonem w pozostałe. Cóż, to wiele wyjaśniało, ale naprawdę nie pomagało. To Tablica wysysała z nich całą moc. Och, cudownie, nic dziwnego, że demony były w stanie pojmać Zakara i zabić Kytarę. Kessar śmiał się, gdy szedł w kierunku Kat z zamiarem zabicia jej. Ku jej zaskoczeniu Sin stanął mu na drodze. Kessar zamachnął się na Sina, który zdążył odskoczyć i zadać mu poważny cios w klatkę piersiową. Ale to nie spowolniło Kessara, który kopnął Sina tak mocno, że tym zwalił go z nóg. - Simi! – Krzyknęła jak umiała najgłośniej Kat. Nadszedł czas, by położyć temu kres. Simi i Xirena natychmiast pojawiły się. - Co...? – Zaczęła pytać Simi, póki nie zobaczyła demonów. 233
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Zarówno ona jak i Xirena natychmiast przemieniły się w podstawową formę Charonte. Kat stanęła osłupiała... to był pierwszy raz, gdy w pełni mogła zobaczyć całą prawdziwą demoniczną postać Simi. Jej skóra było głęboko czerwona, a usta, włosy, skrzydła i pazury malowały się głęboką czernią. Owinęła swe demoniczne ciało wokół najbliższego demona i rozerwała mu gardło. Kat odwróciła się na ten przerażający widok. Kessar uniósł Tablicę i skierował w stronę Simi zanim przemówił w Sumeryjskim języku. Xirena roześmiała się. - Nie jesteśmy bogami, kretynie. Jesteśmy demonami i to na nas nie działa. – I rzuciła się na niego. Kessar zrobił unik, chwycił za łańcuchy Zakara i zniknął wraz z nim. - Nie! – Krzyknął Sin starając się ich złapać, ale było już za późno. I nie miał mocy, aby za nimi podążyć. Kat wyczuwała żal, który widziała na jego twarzy, gdy odwrócił się i spojrzał na nią. W tym samym czasie Simi i Xirena dokańczały „jedzenie” demonów. Kat nigdy nie widziała nikogo bardziej przerażonego niż Sin w tej chwili. - Przepraszam. – Szepnęła. Nie było przebaczenia w wyrazie jego twarzy, gdy zaczął iść w jej kierunku. Jego oczy były pełne niewypowiedzianej agonii. - Ciągle to powtarzasz. - Bo mówię szczerze. Warknął do niej z przekąsem. - Szczerość nie rozwiąże żadnego z tych problemów, prawda? Nie, nie rozwiąże i nie zwróci życia Kytarze. Jak u diabła udało im się ją zabić? To nie miało sensu. - Co się tu stało? Westchnął zmęczony i otarł rękawem krew ze swojego lewego łuku brwiowego. - Kiedy wróciłem Kessar miał Zakara w sieci i trzymał w ręku Tablicę. – Sin wskazał na Kytarę. – Musiał użyć artefaktu, by wyssać z niej moc. Ona już nie żyła, gdy się zjawiłem.
234
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- A w jaki sposób dostał w swoje ręce Tablicę? - A skąd do cholery mam to wiedzieć? Miałem ją zamkniętą w sejfie w sypialni. To było straszne. Kat zamknęła oczy, gdy ból i poczucie winy osiadły w głębi jej duszy. To wszystko było jej winą. Wszystko. Gdyby nie ona, Sin nadal miałby swoje boskie moce i nie byłoby zagrożenia dla świata. Kytara nadal by żyła... Jak ona miała zacząć to naprawiać? Wszystko się teraz rozpadało, ponieważ wiele wieków temu podjęła jedną błędną decyzję. Jej serce zamarło w bezruchu, gdy wyobraziła sobie nadchodzący atak Dimme. - Nasz los jest przesądzony, zgadza się? - Tak. – Powiedział szorstkim głosem. – Jest przesądzony. Jeśli masz jakieś ostatnie życzenie przed zagładą, to proponuję zacząć dążyć do jego spełnienia. Nadal w postaci demona Simi z zawadiackim błyskiem w oku podeszła do nich. - Czy teraz mogę zjeść boginię-sukę? Kat westchnęła z rezygnacją. - Obawiam się, że teraz jedyną boginią-suką w okolicy jestem ja. Simi pokręciła głową. - Akra-Kat nie jest suką. Jesteś zawsze miła dla Simi. - Ale nie zawsze jestem miła dla Sina. – Podeszła powoli ku niemu, by móc lepiej wyczuć głębię jego żalu i smutku. – Wiem, że mi nie wierzysz, ale strasznie mi przykro z powodu tego wszystkiego. Bardziej niż jesteś sobie to w stanie wyobrazić. Twarz Sina była zimna. - Podoba mi się ta myśl, ale to niczego nie zmienia, prawda? - Podszedł do Kytary i zamknął jej oczy, a następnie przykrył ją kocem. – Prawdopodobnie powinnaś zabrać jej ciało do domu na Olimp. Tyle przynajmniej możemy zrobić. Kat była zdezorientowana. - Nie powinniśmy jej spalić? Pokręcił głową.
235
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Nie. Oni ją po prostu zabili. Nie ma na niej żadnych śladów ugryzień. Zgaduję, że nie chcieli jej zmienić. Kat nie mogła tego zrozumieć, bo wydawało jej się, że Kessar i jego załoga chcieli przemienić jak najwięcej ludzi. Z pewnością Bogini Snu byłaby cennym nabytkiem. Ale dlaczego nie zrobili z niej demona? To nie miało sensu. Jak to wszystko mogło się wymknąć spod kontroli? Wzdychając zmarszczyła brwi, gdy Simi i Xirena na powrót przybrały ludzkie formy. - Dlaczego nie zawołałeś Xireny i Simi, gdy zobaczyłeś Kessara? Popatrzył na nią zimno. - No cóż, może dlatego, że wylądowałem w środku walki i próbowałem uratować swojego brata, jednocześnie mając nadzieję, że Kytara jest tylko ranna i naprawdę nie przyszło mi do głowy myślenie o nich. Niestety byłem tak pochłonięty staraniem się, by przeżyć, że zapomniałem o dwóch demonach w pokoju pod nami. Kat musiała zagryźć wargi, by nie odpłacić mu jakimś złośliwym komentarzem. On teraz cierpiał, a ona o tym wiedziała. Dla żadnego z nich ta sytuacja nie była łatwa, a jeszcze więcej sarkazmu nie przyniosłoby nic dobrego, może tylko odsunąłby się jeszcze bardziej od niej. - Nasza moc zniknęła na dobre? - Nie. Chyba, że umieją ją skanalizować... – Popatrzył na nią znacząco. – To odbiorą na stałe. Niedługo nasza moc wróci. Osobiście uważam, że kutas po prostu bawi się z nami. Kat w to nie wierzyła. - Nie, on był szczerze przerażony Simi i Xireną. - To dlatego, że są w stanie wyszarpać mu serce i dowiedział się także, że są odporne na Tablicę. - Co daje nam przewagę. - Tak długo jak ich ataki są niewielkie, to tak. Ale w chwili, gdy otworzą drzwi i wypuszczą wszystkich swoich współbraci, to nasze demony będą martwe. Xirena zmrużyła oczy. - Nie podoba mi się być martwą. Martwa jest nie fajna. Simi przytaknęła.
236
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Akri byłby naprawdę smutny, gdyby jego Simi umarła. Z resztą Simi też nie byłaby za szczęśliwa. - Ja też nie. – Zapewniła ją Kat. – Nie martw się, nie pozwolimy im was zjeść. Sin usiadł na kanapie. Wnioskując po jego wyglądzie starał się wymyślić jakieś rozwiązanie. Wreszcie ich spojrzenia spotkały się. - Jakaś szansa na to, że babcia spuści więcej swoich demonów ze smyczy? - Nie wiem. Zbyt wiele Charonte tutaj bez opieki Apollymi, to tak, jakby zbyt wiele Gallu chodziło wolno po ziemi. Myślę, że to po prostu zmieniłoby źródło ludzkiej zagłady. - Oczywiście, że tak. – Warknął Sin. – Tylko, że teraz Gallu mają Księżyc, mają Tablicę, a my nie mamy mocy, by ich powstrzymać. Jeśli nas zaatakują, to po prostu nas zabiją. Powinienem się po prostu zastrzelić, by skrócić swe cierpienia i uniknąć przemiany w demona. Kat przewróciła oczami na melodramatyzm tego przemówienia. - Jeszcze nie czas Sokratesie. To jeszcze nie koniec, dopóki nie wypuszczą Dimme, prawda? Parsknął. - Przepraszam, że nie czuję się pełnym nadziei optymistą w tej chwili. Przede wszystkim jedna osoba, do której myślałem, że mam zaufanie wystawiła mnie najbardziej. Kat musiała zacisnąć dłoń, żeby go nie uderzyć. Jej pierwszym odruchem było odszczeknąć mu się i to bardzo. Ale kiedy otworzyła usta, by mu coś powiedzieć do słuchu przypomniała sobie słowa Acherona. - Ale wiem jedno, Katra, pierwsza zdrada, nawet tak poważna, jak w moim przypadku, mogłaby być wybaczona, gdyby twoja matka przeprosiła mnie szczerze i rzeczywiście miała to na myśli. Gdyby ona przyszła do mnie i obiecała, że nigdy ponownie mnie nie skrzywdzi, poświęciłbym dla niej swoje życie. Zamiast tego pozwoliła, aby duma przejęła nad nią władzę. Bardziej skupiała się nad tym, by mnie ukarać za jej upokorzenie niż skupić się nad tym, abyśmy w przyszłości mogli być razem. Te słowa przytłumiły jej cięty język. Kat nie chciała popełnić tego samego błędu, co jej matka. To Kat skrzywdziła Sina i oboje o tym wiedzieli. Biorąc głęboki oddech, by się uspokoić, odwróciła się w stronę Simi.
237
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Simi? – Spytała cicho. – Czy mogłabyś zabrać ciało Kytary na Olimp? Oddaj ją M’Adocowi. Simi skinęła głową i podeszła, aby ją przytulić. - Nie bądź tak smutna, Akra-Kat. Zjemy wszystkie ich demony Gallu i sprawimy, że wszystko będzie w porządku. Zobaczysz. Kat uśmiechnęła się do dwóch demonów. - Wiem, że pomożecie. Dziękuję, Simi. Kiedy Simi podeszła, by zabrać ciało Kytary z podłogi, Xirena wyglądała na skonsternowaną, jakby nie wiedziała jak ma się zachować. - Będę czekała w naszym pokoju. – Powiedziała i zniknęła. Chwilę później zniknęła też Simi z ciałem Kytary na rękach. Sin podszedł do swojego baru, aby nalać sobie drinka. - Równie dobrze mogłabyś do nich dołączyć. Nie ma potrzeby, byś tu była. Kat podeszła za nim do lady. - Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. Postawił szklankę na blacie tak mocno, że była zdziwiona, że jej nie rozbił. - Nie naciskaj mnie Kat. Moja złość na ciebie jest zagłuszana tylko przez chęć zabicia Kessara. Ponieważ nie mogę położyć swych rąk na jego szyi, możesz okazać się godnym substytutem. – Nalał sobie pełną szklankę. - A ja chcę, byś zrozumiał mój głęboki smutek nad tym, co zrobiłam tobie i twojej rodzinie. Gdybym mogła ukarać się w jakiś sposób za to, to bym to zrobiła. I na bogów, jakich kiedykolwiek znałam i o jakich słyszałam, przysięgam, że chciałabym móc ci zwrócić twoją moc. Zasługujesz na nią. Ale nie mogę tego zrobić. Sin odwrócił się, by wyjść. Ale Kat nie chciała go tak łatwo wypuścić. Była na niego wściekła, ale obeszła go dookoła i pocałowała go. - Kocham cię Sin i chciałam tylko, żebyś to wiedział. Sin był zaskoczony, zarówno jej działaniem jak i jej deklaracją. Nie mógł się ruszyć. Wszystko, co mógł zobaczyć, to czuły wyraz jej twarzy. Szczerość. Ale nawet teraz mógł usłyszeć echo śmiechu jego żony w swojej głowie. - Jesteś niekompetentny jako bóg, kochanek i jako mężczyzna... 238
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Jedyną rzeczą, w jakiej kiedykolwiek był dobry to zabijanie. Ale Kat sprawiła, że czuł się jakby był ponad to. Sprawiła, iż czuł się tak, jakby coś znaczył. Jakby był coś wart. I to pozbawiło go czujności w stosunku do niej. Kat położyła swoją miękką dłoń na jego policzku. - Wygramy z tym i uratujemy twojego brata. Obiecuję ci to. I nigdy więcej cię nie zranię lub nie zawiodę. Przysięgam na wszystko, czym jestem i czym mogę być. Możesz mi zaufać, Sin. Przełknął, kiedy jego emocje zaczęły go dusić. Chciał się od niej odwrócić i odejść, ale nie mógł. Było już na to za późno. - Nie zawiedź mnie Kat. Nie wiem, czy będę w stanie się pozbierać, jeśli nie dotrzymasz obietnicy. Oczy Kat zaszły łzami, gdy usłyszała te słowa od niego. Nie powiedział, że ją kocha, ale to był dobry początek. Nie wyśmiał jej ani jej nie wyrzucił. Dawał jej nadzieję na związek. Szansę na odbudowę zaufania, które zostało zerwane. W tej chwili nie mogła oczekiwać niczego więcej. - Masz moje słowo, Sin. Pochylił głowę i obdarował ją najdelikatniejszym pocałunkiem, jakim był w stanie. Mimo to wywołał dreszcze w całym jej ciele i zagotował jej krew. Zanurzyła ręce w jego włosach, by móc przyciągnąć go do siebie i przytulić jego policzek do swojego. Zapach jego skóry wywołał w niej żar i ciarki na plecach. Spędziła całe swoje życie pragnąc właśnie takiego kontaktu. Czuła się tak dobrze w jego ramionach. Nie chciała być jak jej matka. Nie chciała tęsknić za Sinem. I przeżyć życie rozmyślając nad tym, co mogliby mieć razem, gdyby nie zaprzepaściła wszystkiego z powodu swojej głupoty. Po raz pierwszy w swoim życiu miała całkowitą jasność, co do związku Artemidy i Acherona. To była tragedia, której nie chciała powielać. Bawiła się jego włosami, gdy nagle zdała sobie sprawę, z tego jak bardzo go kocha. Nie tylko jego ciało, które było gorące, ale też mężczyznę, który był w środku. - Zwyciężymy Sin. - Niemal jestem w stanie w to uwierzyć, kiedy tak mówisz. Cofając się uśmiechnęła się. - Więc co musimy zrobić? Wziął głęboki wdech zanim odpowiedział. 239
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Po pierwsze nie możemy umrzeć. Po drugie nie możemy dać się pogryźć. Kat naprawdę liczyła, że było coś więcej niż to. - I? - I skopać im dupska. – Powiedział wprost. - Dobry plan. Jednak troszeczkę niejasne szczegóły. Obdarował ją złośliwym uśmieszkiem. - Czyżby? Śmiała się z jego zachowania. Byłoby to nawet zabawne, gdyby ich życia nie wisiały na włosku. - Odkryłam, że szczegóły nie są najważniejsze w tak złych sytuacjach, jak ta. Ale plan może rzeczywiście być twoim przyjacielem. - Naprawdę? Zazwyczaj plan jest po to, by go zmienić. W sumie lepiej go olać niż improwizować. Wzięła jego szklankę i wychyliła jednym haustem. - Olać, co? Rzeczywiście miałeś zamiar to zrobić? Wzdychając odsunął się od niej, a jego twarz na powrót stała się poważna. - Nie mamy czasu, bomba tyka w naszych rękach i pozostało nam wiele do zrobienia. Krok pierwszy... - Uratować twojego brata. Pokręcił głową. - Najpierw musimy zdobyć Tablicę. - Jesteś gotowy zostawić Zakara w ich rękach? Skrzywił się, jakby sama myśl była w stanie go przerazić. - To nie mój wybór, bo teraz, gdy wiedzą, że jesteśmy w stanie po niego przyjść, będą go dużo bardziej strzec niż przedtem. A gdy będą trzymać Tablicę, kiedy pójdziemy po niego... - Będą w stanie skopać nam tyłki. - Dokładnie. Musimy najpierw zdobyć Tablicę. Pytanie brzmi: jak? 240
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat rozważała to przez minutę. Nie mogli tam tak po prostu wejść i ją zabrać. Nie wiedzieli nawet gdzie było „tam”. To czego potrzebowali to informacje. - Czy Kessar ma jakieś słabości? – Zapytała. - Z tego co wiem, to nie. Dlaczego jej to nie dziwiło? Proste. Gdyby były znane, bez wątpienia już zostałyby wykorzystane. - Cóż, może jednak znam kogoś, kto może ich poszukać. Przynajmniej tak myślę. Sin skrzywił się na nią. - Dokąd się wybierasz? - Na Znikającą Wyspę. Ty zostań tu i odpocznij, a ja zaraz wrócę. Ale Sin na poważnie zaczynał się o nią bać. - Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym poszedł tam z tobą? - Tia, to akurat muszę zrobić sama. - Ale uważaj na siebie. Rozgrzana przez jego troskę, Kat skinęła głową zanim spróbowała się teleportować, ale nie udało jej się dotrzeć za daleko. - To przez Tablicę. – Powiedział Sin, gdy wydała z siebie sfrustrowane warkniecie. – Jesteś nadal wyczerpana z mocy. Teraz zirytowała się poważnie. - To jest troszkę niewygodne. Sin podszedł i stanął za nią. Zamknęła oczy, gdy poczuła jego ciepło na swoich plecach. Było w nim coś takiego, co zawsze umiało ją rozgrzać. Jego zapach, jego obecność, napełniało ją to siłą i pożądaniem. Położył ręce na jej biodrach i pochylił ku niej głowę, tak żeby móc szeptać jej do ucha. Kiedy tylko popłynęły melodyjne sumeryjskie słowa, poczuła moc promieniującą z jego rąk wprost do jej ciała. Przechodziła wzdłuż kręgosłupa do jej głowy, gdzie wirowała. - Co ty robisz, Sin? - Przekazuję ci resztę mocy, jaką mam. Kiedy to wyszeptał łzy napłynęły jej do oczu i zaczęły dusić ją w gardle. 241
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Ufasz mi? Jego usta były tak blisko jej policzka, że łaskotało, gdy mówił. - Prosiłaś o kolejną szansę. Staram się jak mogę, by ci ją dać. Nie zawiedź mnie. Nie musiał mówić tych słów, wyczuwała je w sercu. - Nie zawiodę cię, Sin. – Wyszeptała. Chwilę po tym ich osłabione moce zjednoczyły się w niej i udało jej się przenieść do sali, gdzie Simi przyniosła ciało Kytary. Ale Simi musiała wrócić do Las Vegas, by nie zostać zauważoną. Pierwotne emocje wciąż w niej wirowały, gdy Kat stanęła w rogu pomieszczenia, aby troszkę odsapnąć i się uspokoić. D'Alerian, M'Adoc i M'Ordant stali odwróceni do niej tyłem. Z tej perspektywy Bogowie Snu wyglądali identycznie. D'Alerian miał długie, proste, czarne włosy, które wisiały tuż przy ramionach. Czarne, proste włosy M'Ordanta wisiały mu tuż przy kołnierzu, a włosy M'Adoca były tej samej długości tylko pofalowane. Wszyscy trzej byli ubrani na czarno i mówili pół głosem. M'Ordant podniósł rękę i objął ciało Kytary ciepłym, żółtym światłem. - To wysoce niepokojące, że Gallu władają tego rodzaju mocą. Myślałem, że widzieliśmy ostatniego z tych drani całe wieki temu. D'Alerian pokręcił głową. - Tylko w ludzkiej rzeczywistości. Ich bogowie byli sprytni i dobrze je ukryli przed nami. Kat odchrząknęła, aby dać im znać, że nie są sami. Cała trójka odwróciła się szybko, marszcząc brwi, gdy zdali sobie sprawę, że to była ona, a nie jakiś inny bóg. Podeszła do nich pewnym krokiem. - Przepraszam, że podsłuchiwałam. M'Adoc wydawał się nie być ucieszony jej postępowaniem. - Długo już tu jesteś? - Nie. Usłyszałam tylko zaniepokojony komentarz i się z nim zgadzam.
242
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
W przeciwieństwie do ekspresyjnego zachowania M'Adoca, D’Alerian emanował wręcz stoickim spokojem. - Więc co cię tu sprowadza, Katra? Czy Artemida pragnie, byśmy kogoś nastraszyli? Zazwyczaj po to właśnie przychodziła do nich. - Nie. Nie tym razem. Teraz muszę wiedzieć, czy kiedykolwiek, któryś z was odwiedzał sny Gallu. A co ważniejsze, czy któryś z Łowców Snów był w snach Kessara? Twarz D’Aleriana w dalszym ciągu nie wyrażała żadnych emocji. - Dlaczego Oneroi mieliby... - Nie Oneroi. – Powiedziała przerywając mu. – Ja nie szukam kogoś, kto chciałby pomóc czy leczyć Gallu. Ja potrzebuję okrutnych Skotos. Kogoś, kto będzie wiedział czego może bać się Kessar. Łowcy Snów wymienili zdziwione spojrzenia. - Istnieje tylko dwoje takich, którzy pasują do opisu. Solin albo Xypher. - Xypher. – Pozostała dwójka powiedziała zgodnie. M’Adoc skrzyżował ręce na piersi. - Nawet, jeśli Solin jest okrutny to jest zbytnio nastawiony na kobiety i seks. On normalnie nie budzi strachu, chyba, że trzeba wykopać jakiegoś Oneroi ze snu. D’Alerian zgodził się z nim. - Xypher jest tym, który wzbudza najwięcej strachu. Ale on stał się zdegenerowany i nie wiem, czy wysłuchałby nas nawet gdybyśmy go związali. Xypher – to brzmiało dokładnie tak, jak Kat potrzebowała. - Doskonale. Gdzie możemy go znaleźć? - W Tartarze. – Powiedział chłodno M’Adoc. – Zostaliśmy zmuszeni do zabicia go i teraz spędza wieczność na płaceniu za swoje zbrodnie. Tia, to z minuty na minutę stawało się coraz lepsze. - Zabiliście go? M’Adoc przytaknął głową.
243
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Pozwól, że ci powtórzę tę część, w której mówiłem, że jest całkowicie zdegenerowany. On jest tym, przez co ludzie boją się pójść spać. Ale jeśli potrzebujesz kogoś, kto jest w stanie przestraszyć demona, to on jest twoim bogiem. - Słodko. – Kat zawarła w tym słowie tyle sarkazmu, ile tylko mogła. – Nie mogę się doczekać spotkania z nim. Czy któryś z was mógłby mnie odesłać do Hadesu? M’Adoc skrzywił się. - A nie możesz przenieść się tam sama? - Jestem teraz troszeczkę wypompowana z energii i potrzebna mi pomocna dłoń. D’Alerian pstryknął palcami i jedno uderzenie serca później znalazła się w ostatnim miejscu, w jakim chciała być. W Podziemiach. To było miejsce szczególnego rodzaju. Takiego rodzaju, że chłód przechodził w dół kręgosłupa i pozostawiał wchodzącego z uczuciem, że jest prześladowany przez coś, co chętnie schrupałoby nieszczęśnika na obiad. Były tu różnego rodzaju straszne istoty, które to miejsce nazywały domem. Ale nie wszystko było tu złe. Pola Elizejskie były całkiem ładne. To był raj, gdzie przyzwoite dusze zostały wysłane, by żyć wiecznie w szczęściu. Gdyby tylko Xypher mógł tam być... Zamiast tego był w najgorszym miejscu, w jakim tylko mógł. W Tartarze. To było miejsce gdzie zło odbywało karę za swoje przewinienia. Tu nie było światła. Nie było śmiechu. Nic nie było miłe i ładne. Za to było pełne mroku i bólu. Całe składało się z jaskiń mniejszych i większych ułożonych w skomplikowany labirynt, gdzie echo niosło krzyki cierpienia i błaganie o litość. Mieszkańcy rzadko mogli być rozpoznawani przez własne matki. Bez czyjeś pomocy, Kat nie byłaby w stanie odnaleźć Xyphera. - Eris! – Zawołała wzywając boginię niezgody - jej prawie „ulubioną” koleżankę. Ostatnim razem, gdy te dwie się spotkały, skończyło się to wojną, w której musiał interweniować Zeus i odesłać obydwie do swoich pokoi, na co najmniej dekadę. Eris natychmiast pojawiła się przed nią. Ubrana w czarną suknię, Eris była blada jak duch. Jej czarne włosy były zaczesane za uszy, gdzie z tyłu spadały wspaniałymi falami aż po same biodra. Piękna jak Afrodyta, Eris była ze wszystkich bogów najbardziej gniewna. - Dzwoniłaś suko? Kat wzięła głęboki oddech, by nie odpyskować jej w ten sam sposób. W charakterze bogini niezgody było rozpoczynanie sporów i walka. 244
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Muszę tu znaleźć jednego więźnia i jesteś jedyną, która potrafi mnie poprowadzić. Eris uniosła brwi w górę. - Naprawdę? A co sprawia, że myślisz, iż wiem, gdzie on jest? Kat rozejrzała się po tym ponurym miejscu. - Fakt, iż wiem o tobie, jak bardzo lubisz torturować ludzi. Za każdym razem, gdy Ares sprowadza tutaj kogoś, ty przychodzisz się zabawić. Unosząc wyzywająco podbródek, Eris zmrużyła oczy. - A kto ci to powiedział? Persefona? - Nieważne kto mi powiedział. Chodzi o to, że potrzebuję twojej pomocy. - A co dostanę od ciebie w zamian? Postaram się nie skopać ci tyłka. Gdyby tylko mogła powiedzieć to głośno. - Hmmm... Myślę, że nadal będę trzymała w sekrecie to, że to ty powiedziałaś Zeusowi o romansie Hery z tym modelem z Nowego Yorku jesienią ubiegłego roku. Twarz Eris zbladła i całe samozadowolenie zgasło. - Skąd to wiesz? - W przeciwieństwie do ciebie mam wielu znajomych, a oni kochają plotki. Czy teraz mi pomożesz? Eris zaczęła czerwienieć. - Wiesz... Kat położyła sobie rękę na czole. - Nawet nie trać czasu na grożenie mi. Zrobisz cokolwiek, by mnie zirytować, a dopilnuje byś zjadła to złote jabłko, które tak lubisz rzucać między ludzi. A teraz pokaż mi gdzie jest przetrzymywany Skotos Xypher. Figlarny błysk pojawił się w czarnych oczach Eris. - Ty lubisz żyć na krawędzi, prawda? Ale będę fair w stosunku do ciebie i ostrzegę cię, że ten facet to zwierze. - Supcio... a teraz prowadź mnie do niego.
245
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Eris uśmiechnęła się szelmowsko zanim przeniosła je obie do niewielkiej jaskini. Było tu ciemno, że nie mogła niczego dostrzec, ale słyszała i rozróżniała dźwięk czegoś, co ciągle się poruszało. Ale nie była pewna, co to dokładnie było. Przynajmniej do czasu, gdy Eris pstryknęła palcami i pojawiło się światło. Kat skuliła się, gdy zobaczyła mężczyznę leżącego na podłodze, którego całe plecy były pokryte krwawymi pręgami. A hałas, który słyszała to smaganie bata, którym uderzał szkielet, który stał nad mężczyzną i nie przestawał bić. Człowiek przetoczył się i warcząc złapał bat, ale ten rozpadł się w jego dłoni. Natomiast inny pojawił się w ręce szkieletu, który natychmiast wznowił uderzanie. Eris zacmokała. - Tutaj, mały Xypherku... chcesz się pobawić z kuzyneczką Eris? - Pierdol się suko! - Oooo. – Burknęła Eris marszcząc nos. – Czujemy się dzisiaj bardzo pobudzeni, prawda? Mogę przyłączyć się do radochy? - Eris! – Kat ofuknęła ją szybko. – Zostaw nas samych. Eris zanim zniknęła zrobiła minę, jak nadąsane dziecko, gdy przerywa mu się najlepszą zabawę. Kat przeszła o krok do przodu, gdy Xypher próbował ponownie schwycić bat, tylko po to, by przekonać się, że znowu zniknie i pojawi się nowy. Kat widziała i czuła jego ból i frustrację, kiedy bat smagał jego ciało. Ale Xypher nie krzyczał. Zamknęła oczy, by wezwać tyle mocy ile tylko mogła. Sfora na jej piersi rozgrzała się, gdy zażyczyła sobie, by szkielet zniknął z jaskini. Ku jej zdziwieniu udało się. Ubrany tylko w parę czarnych spodni, Xypher podniósł głowę z ziemi i spojrzał na nią przez ramię. Odwrócił się ku niej w gniewnym blaskiem w oczach. Ten wzrok był pełen nienawiści, gdy podnosił się powoli na nogi. - Dawaj to, suko. Jego gniew zaskoczył ją. - Dawaj co? - Jakiekolwiek masz tam tortury zaplanowane. Jestem gotowy.
246
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Czuła się z tym źle, że nie oczekiwał niczego innego od swojego gościa. - Nie jestem tutaj, by cię karać. - Tia, jasne, że nie jesteś... - Naprawdę nie jestem. - Więc po co tu przyszłaś? Pograć i pobawić się? - Przyszłam po informacje. Xypher zaśmiał się okrutnie. - Od kiedy utknąłem w tej dziurze na wieki, jakoś ciężko mi w to uwierzyć. Nawet nie wiem, który jest teraz rok, więc jakie informacje mógłbym posiadać, żebyś była w stanie je wykorzystać? - Powiedziano mi, że jesteś Fobicznym Skotos. Muszę wiedzieć, czy kiedykolwiek byłeś w snach demonów. Zawahał się zanim odpowiedział. - A jeśli tak, to co? - Potrzebuję informacji, co przeraża jednego z nich. W chwili, gdy to powiedziała dwa szkielety pojawiły się za nimi – obydwa trzymały najeżone kolcami bicze. Kat skuliła się, a Xypher ją zasłonił, bacznie im się przyglądając. Kat mogłaby je odesłać, ale po pierwsze normalnie nie miała wystarczająco dużo mocy tutaj, a po drugie Tablica wyssała z niej całą, jaką miała. Kiedy pierwszy szkielet zamachnął się biczem, Xypher zrobił unik, ale to na niewiele się zdało. Łańcuchy wyrosły z sufitu i zaczęły się owijać wokół jego ramion. Walczył jak tylko mógł, ale w końcu dopadli go, przywiązali i znowu zaczęli bić. Przeklinając z frustracji, Xypher odchylił głowę w tył i napiął całe ciało sekundę przed tym, jak dwa bicze, na raz spadły na jego plecy. Chciał kopnąć obydwa szkielety, ale mu się nie udało. Wreszcie podniósł głowę i popatrzył na Kat. - Jeśli chcesz mojej pomocy, to zabierz mnie stąd. - Nie mogę tego zrobić. - Więc nic nie wiem. – Syknął, gdy przymocowano go mocniej łańcuchami.
247
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat odwróciła się, ponieważ niedobrze robiło się jej na widok tego, co się działo. On miał rację, nie mogła go tak zostawić. To było bardziej okrutne niż powinno być. Nie wiedziała, co zrobił, ale na pewno nie zasłużył na taki los. Dobrze więc, miała nadzieję, że uda jej się coś wynegocjować. - Hades?! Mroczny bóg pojawił się przed nią. Szczupły i wysoki Hades był wspaniały i piękny. Jego czarne włosy gustownie zwijały się na ramionach, a w jego oczach był błysk rozbawienia. - Znowu ty? Nie masz nic lepszego do roboty niż wystawianie na próbę mojej tolerancji i cierpliwości? Zmarszczyła na te słowa brwi. - Nie widzieliśmy się blisko dziesięć lat. - Naprawdę? A wydawałoby się jakby to było wczoraj. Więc dobrze... – Przeniósł wzrok na szkielety. – Co wy jesteście? Baby? Nauczcie się bić, jakbyście rzeczywiście przykładali się do swojej roboty. Cholera, moja żona umiałaby bić mocniej, niż wy to robicie. Kat skrzywiła się, gdy szkielety przyspieszyły i wzmocniły siłę uderzeń. - Przepraszam, czy mógłbyś przestać z tym biciem? Hades ją wyśmiał. - On został ukarany. Heloł? To jest Tartar, pamiętasz, co się robi w tej części Podziemia? Tu nie ma być ciepło i przytulnie. - Ale ja potrzebuję od niego przysługi, której mi nie wyświadczy, dopóki będziesz go bił. Hades wyglądał na przynajmniej niezadowolonego. - A co mogłabyś chcieć od czegoś takiego jak on? - Informacji o snach. Wyśmiał jej odpowiedź. - Więc idź do jednego z Oneroi. - Już byłam i wysłali mnie do Xyphera. Powiedzieli, że on jest jedyną osobą, która jest mi w stanie pomóc.
248
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Och moje biedactwo. - Nie, Hades. – Powiedziała ostro, by wreszcie zaczął jej słuchać. – Biedni to będziemy my wszyscy. Sumeryjskie demony Gallu wydostają się i wkrótce uwolnią Dimme. Obecnie jesteśmy bezsilni, aby je zatrzymać i potrzebujemy kogoś, kto jest w stanie dostać się do ich głów i powiedzieć nam jak je zatrzymać. - Hades podniósł rękę. Szkielety zaniechały bicia. Kat kontynuowała. – Czy wiesz, co stało się ostatnim razem, gdy tylko jedna z Dimme zdołała się wydostać? - Nie, nie wiem, ale biorąc pod uwagę to, co wiem o Gallu, mogę sobie wyobrazić, że było dość ciężko. - Nawet nie masz pojęcia. Hades odszedł od niej i podszedł do Xyphera. Ten nie wyglądał na bardzo rannego, tylko znacznie ciężej oddychał. - Wiesz coś na temat Gallu? Xypher nie odpowiedział. Hades mocno uderzył go pięścią w bok. - Hej! – Krzyknęła Kat, gdy podeszła do nich. – Myślę, że on ma już dosyć. - Nie, nie ma. Xypher splunął na Hadesa, tylko, że ślina nie sięgnęła boga. Zmieniła kurs i rozbryznęła się prosto na twarzy Xyphera. Hades uśmiechnął się do niego. - Niezła próba, kutasie. Myślisz, że pierwszy tego spróbowałeś? A teraz odpowiadaj na moje pytanie. Kat nie mogła uwierzyć we wściekły wyraz twarzy Xyphera. Praktycznie zabijał Hadesa wzrokiem. - A dlaczego powinienem ci opowiedzieć o tym gównie? - Bo mogę ci zapewnić jeszcze gorszy pobyt tutaj niż jest do tej pory. - Nie mogę się doczekać. Hades zamierzył się na niego, ale Kat złapała go za rękę. - Hades, proszę, możemy spróbować po mojemu?
249
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Jesteś głupiutka, Katra. On tylko reaguje na przemoc. To dlatego jest tutaj. Czy zdajesz sobie sprawę, że potrzeba było aż jedenastu Oneroi, by go zabić? Jedenastu i ledwie to przetrwali. - Tia... – Westchnęła. – A ostatni Łowca Snów, jakiego posłałam przeciwko Gallu został przez nich rozerwany. Przez wyraz jego twarzy mogła wywnioskować, że nie było to dla niego zaskoczeniem. - Kytara. Ona jest teraz na Polach Elizejskich. Kat była wdzięczna za tę wiadomość. Nie mogła znieść myśli, że Kytara jest gdzieś karana. - Potrzebuję kogoś, kto potrafi wejść do snu demona i nie zostanie przez niego zniewolony. Hades popatrzył na Xyphera. - On i tak już jest martwy. - Zgadza się. – Kat przeszła obok Hadesa, tak, że teraz mogła mówić bezpośrednio do Xyphera. – Jeśli oddamy ci twoje życie pomożesz nam wtedy? - Nie! – Warknął Hades. – Nie pozwolę na coś tak potwornego, żeby on ponownie chodził wolny. - A co on zrobił, że było to aż tak potworne? - On torturował ludzi, Katra. Doprowadzał ich do szaleństwa koszmarami i nie obchodziło go, kogo rani. On nie ma sumienia i moralności. - Nie chcę odzyskać swojego życia. – Warknął Xypher przerywając im dyskusję. – Możecie się oboje pocałować w tyłki. Kat była zaskoczona jego gniewem. - Więc czego chcesz? - Wolności. Hades prychnął. - Wolność dla ciebie? Nigdy. - Hades, proszę. – Błagała Kat. – Wiem, że jesteś w stanie coś wynegocjować. Czy muszę sprowadzić Persefonę do tego, żebyś zaczął współpracować?
250
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Na wspomnienie o żonie, Hades spiął się. Ponieważ Kat i Persefona były wieloletnimi przyjaciółkami, Seph zawsze stawała po jej stronie i to nie wróżyło nic dobrego dla spraw łóżkowych Hadesa. Na szczęście dobrze o tym wiedział. - Dobra, to czego chcesz? Kat wzięła głęboki oddech z ulgi, gdyż już widziała, że wygrała. Spojrzała na Skotos. To było dla niej jak hazard, ale przy odrobinie szczęścia mogło się udać. - Xypher, jeśli mi pomożesz Hades uwolni cię i sprawi, że staniesz się człowiekiem. – Jako człowieka zawsze mogli go zabić, gdyby na powrót planował być niegrzeczny. W jego oczach kłębiły się wątpliwości, ale też była domieszka nadziei. - Przysięgacie, że mnie stąd uwolnicie? Skinęła głową. - Na rzekę Styks. - Więc mamy umowę. Uśmiechając się, Kat odwróciła się do boga Podziemi. - Hades? Zawahał się, jakby zastanawiał się czy powinien się zgodzić. Kiedy przemówił, jego glos był zimny. - Jeśli on ci pomoże dam mu wolność. Ale będzie człowiekiem tylko przez miesiąc. Jeśli na koniec miesiąca nie okaże się godny człowieczeństwa, natychmiast tutaj wraca. Sądząc po wyrazie twarzy Xyphera było oczywiste, że zaraz powie Hadesowi, gdzie ten może sobie wsadzić swój pakt. Jednak w końcu Xypher zrozumiał, że to najlepsze, co może wytargować. - Dobra. Wypuść mnie, a ja pomogę. Łańcuchy zniknęły tak gwałtownie, że Xypher upadł na podłogę. Powoli podniósł się na nogi i stanął obok Kat. Nawet ranny sprawiał wrażenie olbrzyma. - Czego ode mnie potrzebujesz? - Muszę wiedzieć gdzie jest Tablica przeznaczenia i muszę poznać wszelakie słabości Kessara... i chcę to wiedzieć na wczoraj.
251
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Xypher skinął jej głową zanim spojrzał na Hadesa. - Potrzebuję, żeby wróciły do mnie wszystkie moje moce. Hades skrzywił wargi. - Jesteś martwy. - I potrzebuję mocy Oneroi, by jej pomóc. Hades zmrużył oczy. - Nawet nie myśl sobie, że mi uciekniesz przy ich pomocy. Zawarłeś umowę i jesteś nią związany. - I będę się jej trzymał. Hades pstryknął palcami. Ulga pojawiła się na twarzy Xyphera, zanim przywołał na siebie ubranie. Gdy jego spojrzenie spotkało się z Kat mogła zobaczyć w nim szczerość i wdzięczność. - Będę w kontakcie. – I zniknął. Kat uśmiechnęła się z zadowoleniem, gdy Hades kręcił głową z dezaprobatą. - Mam nadzieję, że wiesz, co robisz. - Sądzę, że wiem. - Nie Kat, nie wiesz. Nie zadałaś sobie nawet trudu, by dowiedzieć się dlaczego on został osadzony w sali wiecznych tortur. - Przecież sam mi powiedziałeś, że był Skotos, który odmówił zaprzestania swoich niecnych działań. - Tak było. Ale również on ścigał wybranych ludzi i dręczył ich aż popadli w szaleństwo przez niego. I to nie było tylko kilkoro ludzi, Kat. Rozmawiamy tutaj o ponad setce. Jego ostatnia ofiara sama się podpaliła próbując uciec od koszmarów, które serwował jej Xypher. Kat zakryła usta, gdy wyobraziła sobie ten horror. - Dlaczego teraz mi to mówisz? - Ponieważ powiedziałaś mi, że wiesz, co robisz. Miło wiedzieć, że kłamiesz jak wszyscy inni. To zabolało ją bardziej niż chciała to przyznać. Nie miała na celu okłamania kogokolwiek i nienawidziła faktu, że Hades dokładnie wiedział gdzie wsadzić szpilę. 252
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Ale nie pozwoliła mu bawić się jej nerwami. - Dzięki za pomoc, Hades. Pochylił ku niej głowę zanim zniknął i zostawił ją z własnym strachem nad tym, co właśnie zrobiła. Starała się, aby było lepiej, ale miała strasznie złe przeczucie, że po prostu uwolniła kolejnego potwora na ten świat. Gdy nadal będzie podążała tym kursem, ludzkość nie będzie musiała obawiać się Gallu. To ona okazywała się największym zagrożeniem dla ludzkości. Jej poczucie winy przygniatało ją, gdy przeniosła się do Sina obwieścić mu najnowsze „dobre” wiadomości.
253
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 16
Kat teleportowała się do pokoju Simi, żeby zobaczyć czy z demonami wszystko w porządku. Martwiła się zwłaszcza o Simi, ponieważ nie wiedziała czy Kytara była zaprzyjaźniona z demonami, ale doświadczenie nauczyło ją, że Simi bardzo źle przeżywa śmierć przyjaciół, a nie pomyślała o tym, gdy wysłała ją z ciałem Kytary na Olimp. Ale gdy tylko przekroczyła drzwi, zauważyła, że demon nie martwi się niczym. Xirena zamówiła jedzenie do pokoju i te dwie właśnie były w trakcie posiłku. - Walka sprawia, że Charonte stają się naprawdę głodne. – Powiedziała Xirena z buzią pełną hamburgera. Kat nie miała potrzeby, aby nadal tu przebywać, ponieważ obydwa demony były zajęte i nie miały żadnych ran czy blizn. Kat zostawiła je same i przeniosła się do apartamentu Sina. Zastała go w pełni ubranego, leżącego w poprzek łóżka. Wyglądał tak, jakby z wyczerpania tylko na chwilę przyłożył głowę do poduszki. Serce zabolało ją na ten widok. On przeszedł tak wiele w ciągu tych ostatnich dni. Biedactwo. Korzystając z resztek swojej mocy zdematerializowała ubrania na nim, tak, żeby mógł wygodnie odpoczywać. Zagryzła wargi, gdy zobaczyła go całkowicie nagiego. On naprawdę miał najlepsze ciało, jakie kiedykolwiek widziała u mężczyzny. Miał całe plecy i ramiona w bliznach po walkach, a jego tyłek był przepyszny. I musiała użyć całej swojej silnej woli, by nie zacząć skubać go zębami. Rzeczywiście kusił do grzechu. Stłumiła śmiech, gdy przejechała dłonią po jego jedwabistych włosach. - Jak poszło? Jego głęboki głos zaskoczył ją. - Myślałam, że śpisz. - Spałem, dopóki mnie nie dotknęłaś. – Ziewnął i przewrócił się na plecy. Kat uniosła brwi w górę na widok innej części jego ciała, która także się obudziła. - Jesteś pewny, że nie jesteś Priapusem? Parsknął, ale nie zrobił nic, by się przykryć.
254
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Ostatnio słyszałem, że ten głupek został uwięziony w jakiejś książce, by być seksualnym niewolnikiem kobiet. To z pewnością nie ja – ja mogę służyć tylko jednej kobiecie. – Popatrzył na nią znacząco. Wyraz jego twarzy dał jej nikłą nadzieję. - Czy to oznacza, że jest mi wybaczone? Sin powstrzymał się zanim powiedział, co myślał – żałuję tylko, że nie mogę nadal być na ciebie zły. Miał te słowa na końcu języka, ale nie mógł tego powiedzieć. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebował, to aby Kat zdała sobie sprawę, że ma nad nim aż taką kontrolę. Ta wiedza najprawdopodobniej mogłaby go tylko ukłuć i to prosto w tyłek. - Być może. – Wyszeptał, gdy pochyliła się ku niemu i złożyła na jego wargach delikatny pocałunek. - Nadal podtrzymuję to, co powiedziałam wcześniej, nigdy cię nie skrzywdzę Sin. - A ja bardzo chcę ci uwierzyć... wiem, że dokładnie masz to na myśli, kiedy tak mówisz, ale moje doświadczenie nauczyło mnie, że ludziom nie można ufać. Kręcąc głową zaczęła całować ścieżkę w dół jego klatki piersiowej. Sin wciągnął gwałtownie powietrze, gdy poczuł jej miękkie, ciepłe usta na swojej skórze. Naprawdę nie było lepszego uczucia niż czuć ją w ten sposób na sobie. To właśnie to czyniło ją tak niebezpieczną dla niego. Pragnął jej, a gdy ludzie pragnęli czegoś tak bardzo, jak on jej, popełniali głupoty. Ale był nią zahipnotyzowany, gdy nie przestawała całować. Jej miękkie dłonie objęły go delikatnie. I w tym momencie wiedział, że był stracony. Stracony przez swoje uczucia, gdy ona nie przestawała go kochać. Wygiął plecy w łuk, kiedy wzięła go w usta. Jego serce pędziło jak szalone, gdy zanurzył dłoń w jej włosach. W tej chwili był w niebie, ale nic nie mógł poradzić na to, że zaczął się zastanawiać, kiedy zmieni się to w piekło. Każda kobieta w jego życiu nauczyła go czegoś istotnego. Jego matka nauczyła go nienawiści, jego żona pogardy, jego córka miłości, a Artemida zdrady. Czego Katra nauczy go, kiedy już wszystko zostanie powiedziane i zrobione? To było właśnie to, co go przerażało. Wpuścił ją do miejsca w swoim sercu, gdzie nie było jeszcze nikogo. A ona miała moc, aby go zniszczyć. Kat jęknęła, gdy smakowała Sina i gdy zobaczyła przyjemność na jego twarzy. Nie do końca była pewna, co robi, ale gdy to dawało mu rozkosz, była gotowa działać. Chciała odzyskać jego zaufanie mimo to, że nie zasługiwała na nie i chciała zadość uczynić za krzywdy, jakie mu wyrządziła. 255
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Jeśliby kiedykolwiek mogła. Zawsze tak bardzo obawiała się oddać się mężczyźnie, że teraz nie mogła uwierzyć, że Sinowi oddała się tak łatwo. Co w nim takiego było, że dotknęło to tak głęboko jej serca? Co sprawiało, że chciała mu się przypodobać? To było szalone, ale nie mogła zaprzeczyć temu, co czuła. Niezmącona radość z czegoś tak małego jak uśmiech. Jej oczy płonęły, gdy wciągnął ją na siebie, żeby ją pocałować. Obrócił ich tak, że teraz leżała pod nim. Czuła w nim desperację, niewypowiedzianą potrzebę. Ale gdy w nią wszedł mogła czuć tylko swoją miłość do niego. To było niesamowite. Sin zaczął kochać się z nią porywczo i gwałtownie, a ona drapała go po plecach i uniosła biodra, aby mógł się znaleźć jeszcze głębiej. Była go tak spragniona jak on jej i to zagłuszało wszystko inne. Oczywiście on w przeszłości kochał się z innymi, bardziej doświadczonymi, które praktycznie gwałciły go w swoim zapale. Ale to nie było to samo, co kochanie się z Kat. Teraz dwoje ludzi wspólnie zaspokajało swoje potrzeby. Dwoje ludzi, którzy opiekowali się sobą. Kat go kochała – dokładnie tak, jak powiedziała. A żadna kobieta wcześniej mu tego nie wyznała. Żadna. Niemożliwością dla niego było to zaakceptować, ale wciąż rozpaczliwie chciał w to uwierzyć. Rozpalała w nim czułość, taką, że nawet nie znał tego kawałka swojego serca, w którym mieszkało to uczucie. Przez to chciałby mieć z Kat jakąś przyszłość. Rodzinę. Ta myśl wstrząsnęła nim tak mocno, że aż na chwilę zsunął się z Kat. Rodzinę? Co to była za myśl? To była jakaś głupota. Ale zaczął się zastanawiać, jakie dziecko by mu urodziła. Jasnowłose jak jego matka, czy ciemnowłose jak on? Czy dziecko miałoby ogrom mocy? Ale najważniejsze, że byłoby w połowie jej częścią, a w połowie jego. O ja nie mogę, zmieniam się w zgorzkniałą, starą pannę... Następnie zacznie szydełkować albo odcinać kupony z mleka, albo co gorsza, założy różowy szlafrok i puszyste kapcie. Kat poczuła dziwną zmianę w Sinie. Zaczął ją tulić tak czule, że roztapiała się pod wpływem tego uczucia. Pocałowała go mocno, gdy on wpychał się w nią. To było wszystko, czego chciała. To, czego było jej potrzeba. Przed nim nie znała miłości i teraz nie wyobrażała 256
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
sobie tego uczucia do nikogo innego. Chciała go zatrzymać na zawsze. Aby mieć go dla siebie i chronić przed światem zewnętrznym. Jej ciało drżało, gdy wszystkie jej zmysły wirowały razem. Jej orgazm przyszedł w fali jasnej mocy z ogromną, dziką rozkoszą. Odrzuciła głowę do tyłu i krzyknęła w niewyobrażalnej ekstazie. Sin kontynuował pchnięcia, dopóki nie dołączył do niej w raju. Upadł na nią i tulił mocno, a ona słuchała silnego bicia jego serca, a jego oddech łaskotał ją w szyję. - Myślę, że... – Zaczęła mu szeptać do ucha. – Coś mi złamałeś. - Jak to? - Nie czuję nóg i nie mam ochoty na wychodzenie z łóżka. Zaśmiał się. - Mogę tak spać? - Hmmm, nie. Jesteś za ciężki. Ja chcę na górze. Obdarował ją oburzonym spojrzeniem. - Ciężki? Zobaczysz... - Masz sześć stóp i siedem cali wzrostu, twoje kości ważą tonę. - A twoje? - Też jestem ciężka, ale chcę na górze. Przygryzł jej wargę. - Dobra w takim razie zawrzyjmy umowę... będziesz mogła włazić na mnie, kiedy tylko przyjdzie ci na to ochota. – Obrócił się na plecy, a następnie wciągnął ją na swoje ciało. Uśmiechnięta Kat przytuliła się do jego boku. - O tak, to jest doskonałe. Przyłożyła płasko dłoń do jego klatki piersiowej i po prostu rozkoszowała się jego skórą i jej zapachem. Sin nie mógł oddychać, gdy czuł żar jej ciała na swoim, gdy opowiadała mu o Xypherze i o tym, co się działo u Hadesa. Podczas gdy mówiła, jej zapach drażnił jego nozdrza i ku swojemu zdumieniu stwierdził, że jego męskość znowu zaczyna twardnieć. Jak to
257
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
możliwe? Już teraz nie mógł zaprzeczać temu, co czuł. Niektóre części jego ciała potrzebowały jej bardziej niż tlenu. Kat tuliła go, a on nawet nie zaczynał tego rozumieć. Ale nie zamieniłby tego uczucia na nic innego. A kiedy zsunęła się z niego, by zatopić zęby w jego szyi i zacząć się karmić, czuł niewyobrażalną bliskość z nią. To nie było dzielenie się krwią, tylko dzielenie się z kimś własną duszą. A potem leżał zagubiony w jej zapachu i jej cieple i poczuł jak Katra odpływa w sen. Dobrze odżywiona i nasycona uśmiechnęła się, gdy usłyszała delikatne chrapanie. To był słodki dźwięk, który ukołysał ją do snu. Jednak w przeciwieństwie do ubiegłych chwili, które napełniały ją siłą, jej sny zostały naznaczone koszmarami. We śnie mogła zobaczyć jak Gallu idą po nią. Usłyszeć jak Kessar przywołuje Dimme, by ich zabiły. Gdyby tylko mogła wiedzieć, że to był sen, a nie przeczucie...
***
Kat obudziła się w pustym łóżku. Przez chwilę naprawdę się dąsała, że nie ma przy niej ciepłego ciała Sina. Przynajmniej dopóki nie usłyszała, że ktoś krząta się za drzwiami. Uśmiechnęła się, złapała koszulę Sina i założyła ją na ramiona, ale pozostawiła ją rozpiętą, żeby zachęcić go do powrotu do łóżka. Otworzyła drzwi od sypialni i uśmiechnęła się, gdy zobaczyła go pochylającego się nad barem. Zagryzając wargi przemknęła na paluszkach do niego, ale w między czasie on się wyprostował. Kat pisnęła, gdy zdała sobie sprawę, że osoba przed nią nie była tak wysoka jak Sin i tak dobrze zbudowana. Kish odwrócił się nagle i zaczął dyszeć, gdy zobaczył Kat w negliżu. Kat zakłopotana do głębi jej duszy pobiegła do bezpiecznej sypialni i zatrzasnęła za sobą drzwi. - Kat. – Zawołał Kish z drugiej strony drzwi. – Wszystko w porządku. Nic nie widziałem. Naprawdę. - Tia, jasne.
258
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Dobra, słuchaj, nigdy nie przyznam się, że cokolwiek widziałem. Proszę, nie mów Sinowi, bo wydłubie mi oczy. Dobrze? To będzie nasz sekret. Przysięgam. Kat warknęła i ubrała się pośpiesznie, zapominając przy tym, że ubrania mogła po prostu na siebie przywołać bez dotykania ich. Ale w tym momencie była tak wstrząśnięta, że nie wiedziała, co robi. - Dlaczego tu jesteś? - By posprzątać. Sin nie wpuszcza tu sprzątaczek. Nie ufa im. Kat chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi. - Sin nie ufa nikomu. - To prawda. I przyniosłem ci ciepłe śniadanie. Sin powiedział, że urwie mi jaja, jeśli nie zaopiekuję się tobą należycie. Osobiście lubię, gdy mam je przytwierdzone do ciała, więc zamierzam zaopiekować się tobą, oczywiście w czysto platoniczny sposób. Kish był dziwny, ale też zabawny. - Gdzie jest Sin? - Na dole, razem z Damienem opracowuje plan zniszczenia Gallu. Powiedział, że potrzebujesz wypocząć i mam ci nie przeszkadzać. Nie przeszkodziłem, prawda? - Nie aż do sekundy temu. Obdarował ją naprawdę zasmuconym spojrzeniem. - Masz zamiar mnie zabić, prawda? Naprawdę się nad tym zastanowiła, ale w końcu przecież nie to miała na myśli. - Nie. Odetchnął z ulgą i wrócił do baru. - Nie wiedziałem, co lubisz na śniadanie, więc zamówiłem wszystko. Ser, francuskie tosty, jajka na dziewięć sposobów i bułeczki... powiedz co ci jeszcze potrzeba, a zjawi się w mgnieniu oka. I podejrzewam, że wszystko, czego nie zjesz zjedzą twoje demony. Kat uśmiechnęła się mimo woli. - Jestem pewna, że to docenią. - Nawet nie masz pojęcia. Pracownicy kuchni nie wyrabiają z zamówieniami dla nich. Musieliśmy pożyczyć kucharzy z innych kasyn, bo obaj nasi nie dawali rady. 259
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Śmiejąc się Kat podeszła do baru i wzięła grzankę. - Ja po prostu zjem sobie troszkę jajecznicy, bekon, grzanki i poproszę sok pomarańczowy. - Świetnie. Usiądź tam... – Wskazał hoker naprzeciw siebie. – A ja się wszystkim zajmę. – Wskazał na grzankę w jej dłoni. – Galaretka, dżem czy masło do tego? - Nic do tego. Dziękuję. Lubię same. Kish podniósł obydwa kciuki w górę. - Jak dla mnie bomba. Kat wzięła kolejnego gryza, gdy przyglądała mu się, jak nakłada jej na talerz to, o co prosiła i zastanawiała się co skłoniło Sina, by przygarnął do siebie tak dziwnego osobnika. - Więc, długo już pracujesz dla Sina? Kish wzruszył ramionami. - Od kilku tysięcy lat z dokładnością do dekady czy dwóch. Kat zakrztusiła się, gdy usłyszała jego dziwaczną odpowiedź. Zakładała, że jest człowiekiem, ale oczywiście musiała się pomylić. - Nie piernicz. Naprawdę? - To dlatego on mi ufa. – Podał jej talerz, po czym podał również sztućce i serwetkę. - Ale przecież jesteś człowiekiem, prawda? Przytaknął głową. - Jestem człowiekiem, oprócz tego, gdy budzi się mnie zbyt wcześnie rano. Wtedy to nawet ja nie chciałbym być przy mnie. Normalnie to stwierdzenie rozbawiłoby ją, ale teraz miała zagadkę do rozwiązania. - Ale jeśli jesteś człowiekiem... - Jak to możliwe, że nadal żyję? – Uśmiechnął się i mrugnął do niej. – Umiem też czytać w myślach. Tiaaa... Umieścił jej kilka jajek na twardo na talerzu zanim odpowiedział.
260
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Kiedyś zawarłem bardzo niekorzystny pakt i wymieniłem z demonem swoją duszę, za nieśmiertelność i bogactwo. – Ich wzrok spotkał się i zobaczyła w jego oczach podziw i wdzięczność. – Sin mnie uratował. - Jak? Wzruszył ramionami. - Nigdy nie prosiłem, by zdradził mi szczegóły. Zawsze bałem się spytać ile go to kosztowało. Wiem jedynie, że wytargował moją wolność i od tego przez te wszystkie wieki jestem przy nim. Nie ma nic, czego bym dla niego nie zrobił. Mogła to zrozumieć i podziwiać Kisha za jego lojalność. Żyła już wystarczająco długo, by wiedzieć, że ludzie zazwyczaj mówili co innego, a robili dokładnie odwrotnie, jeśli mieli taką możliwość. To wiele mówiło o charakterze Kisha i to, że nadal uważał, iż ma dług wdzięczności w stosunku do Sina. - A jak go poznałeś? Ironia błysnęła w oczach Kisha. - Tak samo jak Damien - próbowałem go zabić. Kat zakrztusiła się jajkiem. Nie takiej odpowiedzi się spodziewała. - I pozwolił ci żyć? - Dziwne, co? – Zaśmiał się i kontynuował. – Sin spędził całe życie na unikaniu śmierci. Wierz lub nie, ale on uratuje każdego, kogo tylko może. A ja nie zostałem ugryziony przez demona i można mnie było uratować. Większość ludzi - nie dosłownie ludzi oczywiście pracuje tutaj z wdzięczności, bo Sin w taki czy inny sposób ich uratował. Łał. Była zdumiona współczuciem Sina, choć starał się trzymać innych na dystans... zwłaszcza po tych wszystkich zdradach w jego życiu. Fakt, że nadal chciał pomagać innym... był niesamowity i to sprawiło, że kochała go nawet bardziej. Napiła się soku, zanim odezwała się ponownie. - Ale w jaki sposób nadal możesz być żywy? - Sin był bogiem kalendarza. Chodź Artemida zabrała mu większość jego mocy, to stracił je nie wszystkie i niektóre częściowo zachował. Sin był w stanie powstrzymać proces starzenia się. Oczywiście nie tak skutecznie, jak kiedy był sumeryjskim bogiem, ale wystarczy żeby utrzymać mnie przy życiu i żebym się nie starzał. To byłoby miłe mieć taką moc.
261
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- A nie mógł zrobić tego samego dla Damiena? - Nie. Raz próbowali i to omal go nie zabiło. Przekleństwo rasy Damiena to zupełnie inna rzecz i Sin nie ma mocy, by je złamać. - Ale on cię uratował. – Powiedziała, a jej serce topniało na tę myśl. – Musisz być dobrym człowiekiem. Kish zaczął z niej szydzić. - Byłem najgorszym ze śmieci. Kłamcą, złodziejem. Żeby opróżnić komuś kieszenie byłem w stanie poderznąć gardło każdemu, bez względu na to czy to był mężczyzna, kobieta czy... dziecko. To nie miało znaczenia. Nie jestem dumny z tego, co robiłem. Więc nie zdziwiłbym się gdyby Sin podciął mi gardło, zasługiwałem na to. – Spojrzał na nią, ale jej oczy były pełne zamieszania. – Nigdy nie będę w stanie zrozumieć dlaczego on mnie uratował. Bóg wie, że na to nie zasługiwałem. Nie było we mnie współczucia, dopóki on nie oszczędził mi życia. Im więcej Kat dowiadywała się o Sinie, tym bardziej była zaskoczona. I chciała w pełni zrozumieć, co uczynił Kishowi. Wyciągnęła rękę i dotknęła ramienia mężczyzny. W jednej chwili znalazła się z boku sytuacji, gdzie Kish krwawiąc leżał na ziemi, a Sin stał nad nim bawiąc się nożem, którym uprzednio Kish starał się go zabić. - Zrób to. – Warknął Kish. Sin podniósł mniejszego od siebie mężczyznę za przód jego tuniki. Trzymał go tak przez chwilę i wpatrywał się w jego ciemne oczy. I to wtedy Sin zobaczył egzystencję, jaką wiódł Kish. Strach i ból zbiegłego niewolnika, pragnącego tylko wolności i komfortu. Chcąc mieć coś, o co mógł walczyć i to powodowało wydźwięk w duszy Sina. On rozumiał tego człowieka. Sin postawił Kisha na nogi. - Życie ma tylko znaczenie dla osoby, która daje coś innym od siebie. Gdybym cię zabił tu i teraz twoje byłoby bezwartościowe i nikt nie płakałby po tobie. To jest to, czego naprawdę chcesz? Kish wykrzywił wargi na słowa Sina. - Nie jestem właścicielem swojego życia. Ono nic dla mnie nie znaczy. - Więc nic nie znaczy dla nikogo. – Sin zmrużył spojrzenie na Kisha. – Ale gdybyś miał szansę żyć własnym życiem, nadal starałbyś się, by było nic nie warte? - Nie rozumiem zagadek. Jestem tylko sługą. 262
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Sługa czy pan, nie jesteś głupi. Pytanie jest proste... czy jeśli pozwolę ci żyć, ponownie zmarnujesz swoje życie, czy może sprawisz, że będzie coś warte? Kish nic nie powiedział, ale błysk nadziei w jego oczach powiedział Sinowi wszystko. I właśnie w taki sposób Sin go oszczędził. Kat puściła ramię Kisha i uśmiechnęła się do niego ciepło. Wydał z siebie dźwięk obrzydzenia. - Wiesz, że to niegrzecznie podglądać kogoś w taki sposób, zamiast zwyczajnie zapytać? Nie wspominając o tym, że to troszkę uciążliwe.
- Przepraszam. Chciałam po prostu wiedzieć. Ale Kish nadal wyglądał jakby nie był przekonany. - Więc to tłumaczy grzebanie w mojej przeszłości i w moich emocjach? - Dobra. Przepraszam. Rozumiem. Cholera jesteś aż za bardzo podobny do Sina. Obiecuję, że nigdy ponownie tego nie zrobię. - To dobrze, bo mi się to wcale nie podobało. Jakbyś się czuła gdybym to ja grzebał w twojej przeszłości bez twojej zgody? - Kish... Odsunął się od niej z ponurym wyrazem twarzy. - Mówię tylko, że powinnaś ograniczyć swoje moce. To wszystko. Uniosła ręce w górę w geście kapitulacji. - Są mocno ograniczone. A teraz porzuć ten temat, albo powiem Sinowi, że widziałeś mnie nagą. Złość z twarzy Kisha zniknęła w jednym momencie. - Nigdy ponownie nie poruszę tego tematu. Och czekaj. Jakiego tematu? Mam Alzheimera. Kompletnie nic nie wiem. – Podbiegł do jedzenia i gorączkowo zaczął w nim czegoś szukać jednocześnie zmieniając temat. – Będziesz to jadła, czy mam to zanieść demonom? - Możesz to zabrać. Jeśli człowiek byłby w stanie zostawiać za sobą ślady poślizgu, Kish zostawiłby bardzo długie, tak szybko zbierał się z jedzeniem do pokoju Simi.
263
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Śmiejąc się z jego pośpiechu, Kat dokończyła śniadanie, wzięła prysznic i ubrała się, po czym udała się na dół, aby poszukać Sina, który miał być w biurze Damiena. Zamiast tego znalazła Damiena siedzącego przy swoim biurku i rozmawiającego przez komórkę. Natychmiast zakończył rozmowę, gdy tylko ją zobaczył. - Nie chciałam ci przeszkadzać. – Powiedziała nieśmiało. Wzdrygnął się. - Nie przeszkadzasz, po prostu ktoś mnie dręczył. - A o co chodziło? - O rodzinę Sina, która ponoć umie kontrolować demony. Ach, to wszystko wyjaśniało. - Czasami też mam tak ze swoją rodziną. Tylko, że oni zazwyczaj dręczą mnie swoimi nastrojami. Damien założył sobie ręce za głowę i przypatrywał się jej z dziwnym uśmiechem. - Naprawdę wysłałaś Skotos, żeby szpiegował Gallu? - A masz lepszy pomysł? - Nie bardzo. Wydaje się, że mój genialny pomysł mógłby tylko zaserwować im mój tyłek na srebrnej tacy. Nie chcę zostać upokorzony, jeśli wiesz, co mam na myśli. Przynajmniej miał poczucie humoru, jeśli o to chodziło. Rozejrzała się po biurze, które zdobiły figurki i plakaty odnośnie najnowszych filmów. Damien wyglądał tu tak normalnie i ładnie... jak każdy, kogo spotykasz na ulicy, a jednocześnie był zabójczy jak nikt inny. I żył dzięki pożywianiu się ludzkimi duszami. - Czy wiesz, jakie to jest dla mnie niepokojące rozmawiać sobie z Daimonem? - Nie tak niepokojące, jak dla mnie praca dla Mrocznego Łowcy. Ale w końcu przywyka się do tego. Uwierz mi. - Wydaje się, że ty już dawno temu przywykłeś. Wyprostował się na fotelu. - Wszyscy robimy to, co musimy, by przetrwać. - Przypuszczam, że tak jest. A wspominając o przetrwaniu, widziałeś Sina? Damien poprawił stos papierów na swoim biurku. 264
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Wyszedł stąd całkiem niedawno. Dlaczego pytasz? - Po prostu się zastanawiam. Masz jakiś pomysł gdzie się udał? Wzruszył ramionami. - Rozmawialiśmy o harmonogramie pracy na przyszły tydzień i Sina zaatakowało nagle silne przeczucie, takie, które zawsze czuje, gdy jakiś demon jest na wolności. Kazał mi zostać tutaj i poczekać jak wróci. Kat była tym zaskoczona. - Pozwoliłeś mu iść samemu? Popatrzył na nią zdziwiony. - Biorąc pod uwagę tę strefę czasową i tą małą rzecz, która świeci na zewnątrz, a nazywa się słońce... to tak. Palący się Daimon nie byłby za bardzo przydatny, a zwłaszcza nie ucieszyłby się z tego mój krawiec. Kat zmrużyła spojrzenie na niego. - Damien... - Kat. – Powiedział jej imię w taki sam sposób, w jaki ona to zrobiła. – Co? - Dlaczego nie przyszedłeś powiedzieć mi, że on wychodzi gdzieś sam? - Bo on to robi cały czas. Nawet o tym nie myślałem. Ale teraz, jako, że tu jesteś dopilnuję, byś była informowana o każdym jego posunięciu. W ten sposób będziesz mogła przygotować mu kolację, pomóc zawiązać buty i także pomóc skorzystać z nocniczka. Nie mogła się zdecydować czy się roześmiać, czy mu przywalić. - Nigdy nie myślałam, że spotkam kogoś, z kim będę mogła wymieniać sarkastyczne docinki. Nadal to nie jesteś ty, ale jesteś już bardzo blisko. Uśmiechnął się. - Potraktuję to jako komplement. – Damien wstał i ściągnął kurtkę z oparcia krzesła. – A teraz musisz mi wybaczyć. Muszę iść na obchód. Zobaczymy się później. Kat pokręciła głową, kiedy zostawił ją samą w jego biurze. Miała dziecinną potrzebę, by rozwalić mu komputer czy pousuwać pliki, ale była ponad to... Przynajmniej na razie.
265
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Poza tym musiała zlokalizować ex-boga. Zamknęła oczy i użyła swych mocy, by go odnaleźć. Kiedy go znalazła, teleportowała się, by stanąć u jego boku. Albo raczej kilka metrów od jego pleców, bo on trzymał w parterze człowieka, którego bił z całą siłą, jaką posiadał. Przynajmniej tak sądziła, dopóki nie postąpiła o krok na przód i zobaczyła, że to nie człowiek leżał na chodniku, tylko Gallu. A Sin nad nim był nieustępliwy i obsypywał go raz za razem gradem ciosów. To był ten sam szaleniec, którego spotkała w Central Parku. - Sin! – Krzyknęła starając się zmusić go do tego, żeby się skupił. – Już go zabiłeś. Sin zadał ostatni cios przed tym jak się zatrzymał. Kiedy odwrócił ku niej twarz, jego rysy były piekielne i przeraziła się nimi. Po czym podpalił demona. Kiedy się poznali, Kat miała Sina za potwora, że robi tego typu rzeczy, ale do tej pory nauczyła się, że nie zrobiłby czegoś tak strasznego, bez ważnego powodu. - Co się stało? - Chodził sobie spokojnie po ulicy za dnia. Poczuła, że jej niedobrze na tę myśl. Nic dziwnego, że Sin był taki wściekły. - Ale dopadłeś go na czas, prawda? - Prawie, gdybym przybył sekundę później... – Pokręcił głową. – Było zbyt blisko. Moja uwaga była skupiona na tobie i twojej wygodzie. A nie na tym, co istotne. A ja nie mogę pozwolić, by moja uwaga osłabła choćby na sekundę. Dobrzy bogowie, możesz sobie wyobrazić, co on mógł zrobić temu dziecku? Kat przeszedł zimny dreszcz. - O czym ty mówisz? Jego złoty wzrok zatrzymał się na jej twarzy. - Chcę, byś wróciła na Olimp i została tam, dopóki to wszystko się nie skończy. Sama myśl o tym rozżarzyła jej temperament. Jak śmiał chociażby sugerować takie rzeczy? - Pójdę jak diabli. Ale nie było zrozumienia w jego spojrzenie.
266
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Czy ty tego nie rozumiesz? – Warknął przez zaciśnięte zęby. – To nie jest gra. Tu chodzi o ludzkie życie... życie dzieci. Zrozum. Ona więcej niż rozumiała. Ale stawienie czoła Gallu w pojedynkę to było samobójstwo. - Nie możesz iść na nich samodzielnie. - Gówno prawda. Robię to od zarania dziejów. Przez ten cały czas walczyłem z Gallu samodzielnie i cholernie dobrze mi szło. Uwierz, że tak musi być. - A co jeśli nie? Co byś powiedział rodzicom tego dzieciaka? „przykro mi, że nie uratowałem państwa córki, ale byłem zajęty gdzie indziej”? – Kat była przerażona, ale jakoś musiała do niego dotrzeć. – O co ci tak naprawdę chodzi? Wszystkie emocje wyparowały z jego twarzy. - Nie wiem, co masz na myśli. - Akurat wiesz. Dokładnie wiesz, o czym mówię. Jest coś więcej, co cię rani. Co to takiego? Sin nie chciał czuć bólu, który w nim wzrastał. Chciał pozostać rozwścieczony. Z furią umiał sobie poradzić, ale z... poczuciem winy, strachem, cierpieniem i samotnością... To były uczucia, których z chęcią pozbyłby się. Były tym, co go osłabiało. Ale gdy spojrzał na Kat czuł je wszystkie i nie wiedział jak się ich pozbyć, bez pozbycia się jej. - Oni zdołali dorwać mojego brata, bo zajmowałem się tobą, Katra. Bardziej obawiałem się o twoje życie niż o jego. A teraz prawie pozwoliłem jednemu z demonów skrzywdzić dziecko. Nie mogę funkcjonować w taki sposób. Potrzebuje mieć czyste myśli. Nie potrzebuję żadnych słabości w moim życiu. - Słabości? – Sin usłyszał ból w jej głosie, który rozdarł mu serce na strzępy. – Jestem w stanie skopać ci tyłek każdego dnia tygodnia, a w niedziele nawet sześć razy. Część jego chciała ją przyciągnąć do siebie i przytulić, ale druga ta rozsądna, racjonalna jego część wiedziała, że on nie może tego zrobić. Była zagrożeniem dla niego, a on nie mógł jej stracić. Kiedyś trzymał córkę w ramionach, kiedy uciekało z niej życie. Nie chciał przeżywać ponownie tego bólu przy Kat. Jej śmierć zniszczyłaby go. - Zostałaś pogryziona w walce, a ja nawet nie zostałem zadrapany. Pamiętasz? Prawie stałaś się jedną z nich.
267
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Ok. – Warknęła unosząc ręce do góry. – Więc popełniłam błąd. W zamieszaniu spowodowanym powrotem Zakara zapomniałam o ugryzieniu. Moja wina. Jestem winna. Pozwij mnie. - Wszystko upraszczasz, ale to wcale nie jest takie proste. Nie mogę sobie pozwolić na żadne błędy i nie mogę pozwolić się zabić z powodu twojego zaniedbania. To otwiera im możliwości do zabicia nas obojga. Kat popatrzyła na niego, jakby dobrze wiedziała, o co mu chodzi. - Nie jestem Isztar, Sin. I nie zostanę ich ofiarą. Chciał jej zaufać, ale nie umiał. - Ty już zostałaś ich ofiarą. - To było dobre doświadczenie. Ale załapałam. I sprawię, że nigdy więcej się nie powtórzy. Miała, co do tego rację. Sin chciał wyciągnąć rękę i dotknąć jej twarzy. Ale wiedział, że nie mógł. Jeśli to zrobi, ona zniszczy cały jego plan. - A teraz rozumiesz mój punkt widzenia. Nie pochowam cię, nie spalę twojego ciała i nie pozwolę, byś zagrażała komukolwiek. To koniec, Katra. Chcę, abyś zabrała swoje demony i odeszła. Katra zagryzła wargi, gdy rozważała wpieprzenie temu upartemu mężczyźnie. Dlaczego on jej nie rozumiał? - Mam odejść i pozwolić, byś stał się jednym z Gallu? Co to jest za głupi plan? Jeśli mnie nie chcesz - w porządku, umiem sobie z tym poradzić, jestem już dużą dziewczynką. Ale zatrzymaj przynajmniej Xirenę i Simi. One są jedyną twoją zaporą przed Gallu. Pozwól im ochraniać ci plecy... proszę. - Dobrze. Jeśli masz być przez to szczęśliwsza zatrzymam je. A teraz chcę, abyś trzymała się z daleka od tego. Rozwścieczona Kat trzymała ręce w górze w geście porażki. Mogła powiedzieć przez ton jego głosu i wyraz jego twarzy, że mówił poważnie. Może gdyby dała mu nieco czasu, ale niestety nie mieli go wcale. Ale poznała go i wątpiła czy po czasie wskórałaby coś innego. - Nieważne. Graj mucho, jeśli to ma cię uszczęśliwić. Nie mieszam się. Sin patrzył jak cały entuzjazm wyparował z niej. Jego gardło aż paliło, bo chciał krzyczeć, aby to wszystko odwołać. Ale jego rozum podpowiadał mu coś innego. On nie mógł tego zrobić. 268
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat była zdezorientowana. Ale rzeczywiście rozumiała, że była jego słabością, na którą nie mógł sobie pozwolić. On w swoim życiu pochował każdego, kto tylko coś dla niego znaczył. Nie chciał też jej stracić. Lepiej żeby trochę teraz pocierpiała i była żywa, niż żeby stała z nim ramię w ramię i była martwa. Musiała sobie z tym jakoś poradzić, z resztą tak jak i on. Jednak Kat nadal była wściekła, gdy pchnęła wielkie, złote drzwi od sali tronowej w świątyni swojej matki. - Matisera?! – Zawołała czekając na swoją matkę. Właściwie to nie wiedziała, dlaczego ją zawołała. Jej matka nie była jedną z najsympatyczniejszych czy najbardziej czułych kobiet. Mimo to Kat potrzebowała obecności swojej matki. Ale Artemida nie zjawiła się. Za to Acheron wyszedł z sypialni i obdarował ją zaciekawionym spojrzeniem. - Coś złego? Jedna jej cześć chciała mu opowiedzieć, by poczuć jego troskę, ale druga chciała zachować wobec niego dystans. Na chwilę obecną za bardzo przypominał jej Sina. - Gdzie jest Artemida? Acheron wskazał ponad swoim ramieniem. - Duża chata na szczycie wzgórza. To ta, której naprawdę nie można przegapić. Wysoka jak cholera i wydaje mi się, że jest rekompensatą jakiegoś kompleksu. Zeus najwyraźniej rozkręca imprezkę i Artemida postanowiła się załapać. Oczywiście, że tak. Prawdopodobnie nie będzie jej przez godziny – takie właśnie Kat miała szczęście. Acheron podszedł do niej. - Może ja ci w czymś pomogę? - Nie. – Powiedziała Kat z rozdrażnieniem. – Jesteś mężczyzną, a ja w tej chwili nienawidzę całego męskiego rodzaju. Ash odsunął się o dwa kroki w tył. - Dobrze. Ponieważ moja obecność w oczywisty sposób sprawia ci ból, w takim razie zabiorę swoją męskość na zewnątrz, na balkon, gdzie będziesz mogła dołączyć, jeśli oczywiście będziesz umiała znieść wadę mojego urodzenia. 269
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat spojrzała na niego. To był po prostu ktoś, kto próbował ją podnieść na duchu, gdzie wszyscy inni byli niedobrzy. To właśnie dlatego nienawidziła wszystkich wokół w tej chwili. Jej ojciec wyszedł na balkon usiadł na poręczy i oparł się plecami o kolumnę. Złość w niej chciała go stamtąd zepchnąć, by poleciał w dół i roztrzaskał się poniżej. Ale choć ta myśl na chwilę rozweseliła ją to znała prawdę. Nie była przecież zła na ojca. To Sina chciałaby zepchnąć z barierki. Acheron odwrócił się do niej w pytaniem wymalowanym na twarzy. - Dlaczego wszyscy mężczyźni są do bani? – Spytała zaplatając ręce na piersiach. – Wiedziałam, że wszyscy z was to dupki, a mimo to głupio zakochałam się w jednym z was. Dlaczego? Dlaczego miałabym być masochistką? Oddajesz całe serce mężczyźnie, a on co mówi? „Bujaj się stąd, bejbe”? – Szydziła naśladując męski głos. – Jesteście żałośnie oziębli. I nie obchodzi was nic, oprócz was samych. Acheron powielił jej pozę krzyżując ramiona na piersi. - Chcesz znać moje zdanie, czy po prostu chcesz wyładować na mnie całą swoją wściekłość? - Obydwie te rzeczy! - Dobra, dawaj, a ja dodam swój komentarz na końcu. Dlaczego on musiał być tak cholernie rozsądny? Ale rzeczywiście zaczynała się uspokajać. - Tato, mów śmiało. Jeśli masz mi coś do powiedzenia to mów. - Dla jasności to nie jest męsko-damska sprawa. Tu chodzi o ludzi. Mówisz, że mężczyźni są oziębli... a powinnaś zobaczyć kobiety z mojego punktu widzenia. Mówię ci, że arktyczna tundra jest cieplejsza. Wierz mi, nie chcesz poznać mojego punktu widzenia na twoją płeć. Jako mężczyzna gdybym złapał cię za pierś zostałbym aresztowany. A masz pojęcie ile kobiet łapało mnie za krocze i każda z nich chodzi wolno? - Tato! - Przepraszam, ale taka jest prawda. Kobiety są takie same w wykorzystywaniu facetów jak i mężczyźni w wykorzystywaniu kobiet. Nie można oceniać całej płci czy grupy ze względu na zachowanie kilku dupków... A teraz powiedz, co zrobił Sin, że nienawidzisz całej ludzkości? - To nie tylko Sin. – Powiedziała obronnie. – To też to, co dziadek zrobił babci. Też to, co... – Ugryzła się w język nim powiedziała za dużo, co miała na myśli. 270
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Co ja zrobiłem twojej matce. Cholera, domyślił się. Pochyliła głowę zawstydzona, bo poczuła, że to było chamskie. - Wcale nie miałam tego na myśli. - Nie przepraszaj. Myślałaś właśnie o tym i słyszałem to głośno i wyraźnie. Ooo, zapomniała o tej jego zdolności. - Przykro mi. - Wcale nie. – Powiedział z uśmiechem zrozumienia. – To coś, o czym wiele myślałaś. Nie zapominaj, że masz zdolność czytania ludzkich emocji po mnie. Była teraz naprawdę w niezbyt komfortowej sytuacji. Nic dziwnego, że Kish się złościł. - Czy to jest rzeczywiście takie nieznośne? - Prawdopodobnie. - Więc nic dziwnego, że ludzie irytują się w mojej obecności. - Jestem pewien, że ci szybko wybaczają. Nie bardzo, ale nie chciała się z nim spierać. Acheron pochylił się ku niej i obdarował ją przenikliwym spojrzeniem. - Tak dla jasności nie zrobiłem nic twojej matce. - Uwiodłeś ją. - Pocałowałem ją i uwierz mi, że nigdy nie było moim zamiarem, by mnie pragnęła. Tak naprawdę liczyłem na to, że ona mnie za to zabije. Jego wyznanie zaskoczyło ją, bo to tak bardzo różniło się od tego, w jaki sposób Artemida przedstawiała to wydarzenie. - Co? Pokiwał głową, a ona mogła wyczytać szczerość z jego twarzy. - Nie urodziła się jeszcze taka, którą chciałbym uwieść i taka jest prawda. Wręcz przeciwnie, spędziłem całe życie na odsuwaniu ludzi od siebie, by zechcieli zabrać ze mnie swoje łapy. Więc zanim zaczniesz mnie obwiniać za uwiedzenie twojej matki, poznaj wszystkie fakty. Pocałowałem ją raz, w nadziei na śmierć, a to ona do mnie przyszła. – Ciężko było Kat przekonać do tego jej umysł, ale to nabierało dla niej coraz więcej sensu. – A jeśli chodzi o moich rodziców... – Ash kontynuował. – Byli całkowicie pieprznięci od samego 271
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
początku, ale to nie ma nic wspólnego ze mną czy z tobą. I na pewno nie ma wpływu na twoje relacje z Sinem. Twoje problemy z nim są proste. On się boi, a ty naciskasz go, by postawił jeden krok na przód, ale on nie jest na niego gotowy. - Powiedziałeś, że mam do niego iść, więc tak zrobiłam. - A przeprosiłaś? - Tak. - Więc daj mu czas, Katra. Kiedy spędzasz całe życie bojąc się zdrady wszystkich wokół, jest naprawdę ciężko zmienić swoje podejście do świata. Sin boi się miłości. Ona tego nie rozumiała. - Jak ktokolwiek może obawiać się miłości? - A jak ktokolwiek może się nie obawiać? – Na jego twarzy malowało się przerażenie. – Gdy kogoś kochasz... naprawdę kochasz, przyjaciela czy kochanka, możesz powiedzieć, że twoje serce jest na niego otwarte. Dajesz mu wtedy część siebie taką, której nie dałabyś nikomu innemu i pozwalasz, aby cześć jego wypełniła twoje wnętrze i to może cię zranić – dosłownie, to może pociąć twoje serce i duszę na kawałeczki. A gdy to wszystko nie wychodzi czujesz się jakby wyrwano ci serce. Pozostawia cię nagą i odsłoniętą, zastanawiającą się nad tym, co zrobiłaś, że tak zostałaś skrzywdzona, bo chciałaś tylko kochać i być kochaną. Co jest z tobą nie tak, że nikt w ciebie nie wierzy? Że nikt nie jest w stanie cię pokochać? To, że raz się rozleciało... czy to oznacza, że to się powtórzy? Kto przy zdrowych zmysłach nie byłby tym przerażony? Kat przełknęła narastającą w gardle gule, gdy usłyszała ból w jego głosie. Pociekły jej łzy, gdy wyciągnęła ku niemu ręce i przytuliła się do niego. Ash nie mógł oddychać, gdy czuł swoją córkę w ramionach. Chodziło mu tylko o to, by poprawić jej humor. Ale ta jej reakcja znaczyła dla niego wszystko. - Kocham cię tato i nigdy cię nie skrzywdzę. Zamknął oczy, gdy te słowa dotknęły go do żywego. - Wiem, kochanie. Po prostu daj Sinowi trochę przestrzeni, niech zmierzy się z samym sobą i ze swoją przeszłością. - A jeśli mu się nie uda? - Wezmę go w obroty i spiorę na kwaśne jabłko, za to, że moja dziewczynka przez niego płacze. 272
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Śmiała się przez łzy, gdy się cofnęła. - Naprawdę? - Absolutnie. Zapomnij o robieniu z tyłka jesieni średniowiecza, ja przełożę go przez kalano tak, że zobaczysz, do czego bóg Atlantydy jest zdolny. Przy mnie Hannibal Lecter będzie wyglądał jak zwykła beksa. Kat nadal śmiała się przez łzy. - Będę cię trzymać za słowo, wiesz? - Nie ma sprawy. Żyję, by ludzkie tyłki skopywać na miazgę. Kat podobała się ta myśl. Mogła zobaczyć oczami wyobraźni jak Ash to robi. Otarła oczy zanim zadała pytanie zupełnie nie związane z tematem. - Co robisz, gdy mama zostawia cię tu zupełnie samego? Wzruszył ramionami. - Piszę romanse dla Harlequina.7 Jego odpowiedź była tak szybka, nieoczekiwana i śmiertelnie poważna, że Kat była oszołomiona. - Naprawdę? - Niee. – Mrugnął do niej. – Nie jestem utalentowany w tym kierunku i nic nie wiem o miłości. Chciałem tylko zobaczyć twoją reakcję. Ha-ha. Nie była pewna, czy kiedykolwiek przywyknie do jego poczucia humoru. - Więc co tu robisz? Tak naprawdę. - Naprawdę to nic. Nudzę się jak cholera. Artemida nie pozwala mi zabierać niczego ze sobą. Nie mam gitary. Nie mam Cartoon Network. Czasami uda mi się przemycić książkę, by zobaczyć jak ona ją wyrzuca, gdy tylko ją znajdzie. To nie miało żadnego sensu dla Kat. Dlaczego jej matka miałaby być aż tak okrutna? - A dlaczego nie pozwala ci mieć niczego tutaj? - Że niby to odwraca moją uwagę od niej i ona nie będzie tego tolerować. Mamy umowę, że mam być na jej każde skinienie. Więc czekam. To taka mała próba sił... moje małe zwycięstwo, że nie umie mnie złamać.
7
No dobra, w oryginale było „Piszę romanse”, ale aż się prosiło, żeby to dopisać ;P wybaczcie.
273
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Więc dlaczego pozwalasz na coś takiego? Spojrzenie tych srebrnych, wirujących oczu spowodowało, że przeszedł ją dreszcz. - Z tego samego powodu, dla którego Sin nie poddał się i nie umarł. Istnieje sześć miliardów ludzi, którzy potrzebują, aby ich chronić, przed rzeczami, które są bardziej przerażające niż kontrola z urzędu skarbowego lub uzbrojony w nóż terrorysta. Przed rzeczami, których pistolet nie zatrzyma. Tak długo jak mogę trzymać ich życia w harmonii, cóż znaczy odrobina upokorzenia dla mnie? Poza tym przywykłem do tego. Być może, ale zastanawiała się czy byłaby taką samą altruistką na jego miejscu. - Tak, ale jesteś bogiem losu. Nie możesz tego zmienić? - Myślisz jak dziecko, Katra. Rzeczy, które wydają się być proste, bardzo rzadko takie są. To tak jak mechanik, któremu udaje się naprawić gaźnik, ale przy tym niechcąco wywala dziurę w chłodnicy i tym samym powoduje jeszcze większe szkody. Każdy człowiek na tej planecie jest połączony. Czasami te linie są proste, a czasami bardzo złożone. Zmienisz jedną nieistotną rzecz, a możesz zmienić cały rdzeń ludzkości. Gdybym cię zatrzymał, gdy odbierałaś Sinowi moce, on mógłby nie stać się tym, kim jest teraz. Mógłby być tak zimny jak twoja matka. - Ale jego panteon przetrwałby wtedy. - Na pewno? Los nigdy nie jest aż tak mało skomplikowany. Nie jest linią prostą, a próba jego ominięcia może spowodować pogorszenie. Przeznaczenie nie może zostać oszukane. Sin straciłby swoje moce w inny sposób, w innym miejscu i czasie. A ktokolwiek by mu je odebrał mógłby go również zabić. Gdyby on umarł świat skończyłby się dawno temu, albo Gallu biegałyby wolno po ziemi. Istnieje nieskończenie wiele możliwości. - Ale jeśli nie można w żaden sposób wpłynąć na nasz los... jeśli wszystko z góry jest przesądzone, więc jak może istnieć nieskończenie wiele możliwości? – To było coś, czego nigdy do końca nie rozumiała. - Tylko niektóre aspekty życia są określone. Rezultat nie jest. Było przesądzone, że Sin straci swą boskość, ale okoliczności tego zostały określone przez własny wybór. Wolna wola jest tą przerażająca zmienną, która stanowi tak wiele, że nawet ja nie mam nad nią kontroli. - Nie rozumiem. Wziął głęboki oddech i potarł pocieszająco jej ramię. - Przykład. Gdy pierwszy raz spotkałem Nicka Gautiera było przesądzone, że ożeni się w wieku trzydziestu lat i będzie mieć kilkanaścioro dzieci. Kiedy nasza przyjaźń rozwijała się, straciłem możliwość widzenia jego przyszłości. I w jednym momencie gniewu zmieniłem jego przeznaczenie, mówiąc mu, że powinien się zabić. Nie chciałem tego, ale jako bóg losu moja 274
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
deklaracja zadziałała jak prawo. Los przeprojektował wokół niego okoliczności, które doprowadziły go do decyzji o odebraniu sobie życia. Kobieta, którą miał poślubić skończyła martwa zastrzelona w swoim sklepie. Życie jego matki odebrał Daimon i Nick zastrzelił się u jej stóp. Gdyby nie moja wolna wola, Nick by żył. Ale to zrobiłem. A jego wolą było szukać zemsty zamiast Daimona, który zabił jego matkę. Ale przez to kim jestem, moja deklaracja przeważyła jego i tak naprawdę on nie miał żadnego wyboru. Odebrałem mu możliwość wyboru i kosztowało go to wszystko, co miał najcenniejszego. Teraz to rozumiesz? Zaczynała pojmować, ale nadal były niejasności w pierwotnym planie dla Nicka. - Jeśli los nie zostałby podważony, Nick nadal miałby szanse na znalezienie żony i posiadanie grupki dzieci? - To może być prawdą, ale gdy wtargnąłem swoją wolą w jego życie, zmieniłem to. Jego los nie jest już przesądzony jak był wcześniej, a jego wybory prowadzą go teraz ku przeznaczeniu, którego nie widzę. Ale wiem, że jego przyszłość krzyżuje się z przyszłością ludźmi, których kocham i jeśli im się coś stanie, to będzie to tylko i wyłącznie wina mojej głupoty. Nie bądź tak głupia, Katra. Nigdy nic nie mów w gniewie i nigdy nie narzucaj na siłę swojej woli nikomu innemu. Nie odnajdziesz w tym spokoju. Kat westchnęła, gdy zdała sobie sprawę, co dokładnie miał na myśli. Przez wieki jej matka starała się wymóc swoją wolę na jej ojcu. Jej dziadek przez wieki próbował wymóc swoją wolę na jej babci. A w każdym z tych przypadków wynik był katastrofalny dla wszystkich głównych zainteresowanych. Nawet gdy Kat rozpaczliwie chciała mieć Sina dla siebie, to on nie był gotów do tego, w wyniku czego nie zaistniałoby szczęście między nimi. - Rozumiem. - To dobrze. To dopiero pierwszy krok. Przypuszczała. Ale szczerze mówiąc robienie właściwych rzeczy bolało, kiedy wszystko czego chciała, to udać się do Sina i zatrzymać go siłą przy sobie. Kat spojrzała na Acherona i pokręciła głową. - Jesteś bardzo mądry. Zaśmiał się. - Tylko wtedy, gdy chodzi o innych. Łatwo mówić innemu jak ma naprawić swoje życie. Jest znacznie trudniej zobaczyć pęknięcia w swoim własnym. - Cóż, doceniam to. Dziękuję.
275
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Pocałowała go w policzek zanim opuściła go i udała się do swojego pokoju. Musiała wyjść ze świątyni i udać się spacerem do budynku, gdzie mieszkały wszystkie kori, jakie służyły Artemidzie. Pokój Kat był ostatnim po lewej. Chciała dać Sinowi przestrzeń, żeby mógł zdecydować co chciał zrobić ze swoim życiem. Ona nie będzie go naciskać. Nie będzie przy nim. To był jedyny sposób. Kiedy tylko weszła i rozsunęła zasłony, by wpuścić do środka trochę światła słonecznego usłyszała, że coś jest za nią. Odwracając się ujrzała Xyphera stojącego na środku jej pokoju. Jego twarz była zimna i brutalna, kiedy trzymał samca demona w całej jego demonicznej postaci na jej podłodze. Trzymał mężczyznę za kark, a ten krzyczał i kopał próbując się uwolnić. Xypher był cały we krwi. A skaleczenia widniały na całej lewej stronie jego twarzy. Ale wyglądało na to, że on ma to gdzieś. Powoli ruszył w kierunku Kat, a gdy do niej dotarł rzucił demona u jej stóp. Samiec próbował wstać, ale Xypher go kopnął. - Zalazłem to gówno, gdy próbowało zjeść kobietę przed sklepem spożywczym. Pomyślałem, że mógłby się przydać i miałem rację. – Chwycił demona za włosy i pociągnął w górę tak, żeby Kat mogła zobaczyć jego twarz. – A teraz powiedz ładnie miłej pani, gdzie Kessar umieścił Tablicę Przeznaczenia. - Nosi ją na szyi. Nie pozwoli zbliżyć się nikomu do tego. - A gdzie jest Zakar? - Jest przypięty do tronu pana. Xypher rzucił demona na podłogę. - Wystarczająco pomógł? Mogę go teraz zabić? Kat spojrzała na krwawiące rany Xyphera. - A co z tobą? Przemienisz się? Zaśmiał się gorzko. - Ja jestem martwy. Nie można mnie przekształcić, kiedy nie mam tętna. – To sprawiło, że poczuła się lepiej… w dziwny sposób. – Mogę go teraz zabić? Kat zawahała się i nawet nie wiedziała dlaczego. Patrząc na bezradnego mężczyznę leżącego na podłodze… Jednym było zabijać w walce, a innym zabijać pokonaną osobę, czy jak w tym przypadku demona. Wydawało się to być jakieś takie niewłaściwe.
276
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Co z tobą jest nie tak? Czyżbyś była mięczakiem? – Warknął Xypher, gdy dłuższą chwilę nie odpowiadała. – Nie chcesz mi chyba powiedzieć, żebym oszczędził to żałosne zwierze, kiedy ono nie okazuje w ogóle miłosierdzia? Wierz mi, że lepiej jest uciąć łeb kobrze niż czekać aż ona zaatakuje. - Kobra nic nie może poradzić na to czym jest. Dlaczego chcesz karać za to, że robi to, do czego bogowie go stworzyli? Przewrócił oczami na nią. - Czy będziemy prowadzić filozoficzną dysputę, czy może powinienem zająć się tym demonem? Czy może poczekamy jak rozerwie ci gardło, żebym mógł go zabić? Xypher miał rację, to nie był czas na miłosierdzie, zwłaszcza, że widziała na własne oczy, co te bestie potrafią zrobić. One nie wykazywały miłosierdzia i współczucia. Ale to wcale nie znaczyło, że ona miała być taka jak one. - Pozbądź się go, ale jakoś tak miłosiernie. - Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, moja pani. – Powiedział Xypher tonem pełnym jadu i sarkazmu. – Upewnię się, iż użyję najlepszego i najostrzejszego ostrza. - Równie dobrze możesz to zrobić bez sarkazmu. - I mogę to zrobić bez twojego krwawiącego serduszka. Teraz to ona zmrużyła oczy. - Pamiętaj, że moje krwawiące serduszko jest tym, co dało ci szansę na odzyskanie wolności. Jego twarz skamieniała. - Moja pani, to właśnie moje krwawiące serduszko wpakowało mnie w sytuację, z której mnie wyciągnęłaś. Starałem się ochronić osobę, która nie chciała się odwdzięczyć. Ta suka tylko mnie wykorzystywała. Więc idź za moją radą i niezależnie od współczucia, jakie posiadasz, zabij to coś. Podziękujesz mi później. – I z tymi słowami zniknął. Kat stała nieruchomo jeszcze przez sekundę, kiedy jego słowa dzwoniły jej w uszach. To kazało jej się zastanowić czy Xypher przypadkiem nie miał racji. Zdrada wydawała się być najgorszą cechą ludzkości. Gallu przynajmniej nie udawały. One jedne były tym, czym były. Demonami. Przy nich wiedziało się na czym się stało. Nie udawały pomocnych i nie wbijały noża w plecy. Od początku starały się dobrać ci się do gardła.
277
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Prawie mogła ich za to szanować. Być może to właśnie one były wyższą formą życia? Zdrada nie leżała w ich naturze. Jedna za drugą, takie właśnie przerażające myśli kłębiły się w jej umyśle. Sin wiedział jak ją zabić. To ona zdradziła mu tą tajemnicę, o której nawet nie widziała jej matka. Czy jego życzliwość i dobroć w stosunku do niej, to tylko fasada, mająca na celu przytępić jej zmysły, żeby nie spodziewała się zdrady? Z pewnością to nie tak… To ja odebrałam mu moc. Ścigał jej matkę przez wieki, by za to zabić. A teraz wiedział, że Artemida była niewinna, za to Kat była tą, która skrzywdziła go najbardziej. Może jestem głupią paranoiczką? To było bardziej niż prawdopodobne. - Przestań Kat. Sin cię nie skrzywdzi. – Powiedziała sama do siebie nie pozwalając sobie dalej grzęznąć w te bzdury. Teraz Sin był zdezorientowany i cierpiał. Podobnie jak i ona. A ona nie chciała pozwolić bezpodstawnym obawom zniszczyć tego, co razem zbudowali. A co do tej pory masz? Powiedział ci, że masz spadać. Ugh, jak bardzo nienawidziła głosu w swojej głowie. - Nie mam zamiaru cię słuchać. Kocham Sina i nie poddam się w stosunku do niego. Mogła tylko mieć nadzieję, że on podziela jej pogląd w tym temacie. Jeśli nie, na pewno ją zabije.
278
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 17
- Wiesz, możesz po prostu zabić Kat. - Kish! – Warknął Sin na swojego sługę. - Co? Minął już tydzień odkąd odeszła, a ty dąsasz się jak zdychająca krowa. - Zdychające krowy się nie dąsają. - A skąd wiesz? Byłeś kiedyś w pobliżu jakiejś zdychającej krowy? Sin spojrzał spode łba na człowieka, który sprzątał jego apartament. Od tygodnia nie opuścił swojej kanapy, oprócz tego, gdy musiał wyjść zabijać demony i polować na Kessara. Sin spał na niej, jadł na niej i dąsał się na niej. A wszystko to bezowocny wysiłek, by pozbyć się Kat ze swojego życia. Ale prawda była taka, że za nią tęsknił. Tęsknił za zapachem jej skóry i włosów. Za jej zmarszczką na czole, gdy słuchała, co mówił i rozważała, czy nie jest stuknięty. Tęsknił za dźwiękiem jej głosu i za dotykiem jej dłoni. A przede wszystkim brakowało mu śmiechu, który razem dzielili. Jej ostrego sarkazmu. Jego żołądek skurczył się przez pustkę i jej nieobecność. To był ból tak głęboki, że przenikał przez wszystko inne. Ale nie chciał z nikim o tym rozmawiać. Nie miał na to siły. Wszystko, czego chciał to powrotu Kat. Niech ją przez to cholera i wszyscy diabli. Kish podniósł pudełko jak myślał po pizzy, ale znalazł ją w środku nietkniętą i całość wyrzucił do śmieci. - Ja tylko powiedziałem, że zdychająca krowa może się dąsać. - Przynajmniej mógłbyś go nazwać umierającym bykiem. – Powiedział Damien, kiedy wszedł do pokoju i stanął za Kishem. - Facet weź jego tyłek i zaprzęgnij do jakiejś roboty. Przynajmniej nie będzie taką marudną dziewczynką, z jaką musimy się męczyć od przeszło siedmiu dni. Sin tylko uniósł rękę i strzelił mocą w każdego z nich. Krzyknęli i polecieli w powietrze. - Na coś jeszcze panienki chcecie ponarzekać? - Ała. – Jęknął Kish. – Myślę, że połamałeś mi ciało.
279
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- A konkretnie, jaką jego część? - Całe moje ciało. To tak bardzo boli. Damien wstał i usiadł powoli na jednym z wysokich barowych stołków. - Przeglądałeś się ostatnio w lustrze? Sin skrzywił się na niego. - O czym ty mówisz? - Jejku. Facet. Nic dziwnego, że Kat cię opuściła. Cuchniesz, twoje włosy są jak strączki i nie goliłeś się od ilu dni? Zapomnij o walce z Gallu. Gdy tylko staniesz przy nich, od razu umrą od twojego oddechu. – Patrzył na Kisha, jak ten podnosi się z ziemi. – Gdy będziesz chciał podpalić jakiegoś demona, sam zapłoniesz niczym rzymska pochodnia, tyle wokół ciebie oparów alkoholu. - Zamknij się. – Warknął Sin, gdy wstał i chwycił w ręce pustą butelkę po Jacku Danielsie. Ruszył w kierunku swojej sypialni, tak żeby nie musieć słuchać ich dokuczania. Przynajmniej taki miał plan, ale ściany były dość cienkie i tak mógł wszystko słyszeć. - Kiedy po raz ostatni zmieniał ubranie? – Zapytał Damien. - Myślę, że wtedy, gdy ostatni raz się kąpał... a to było w dniu, w którym odeszła Kat. Sin usłyszał brzdęk szkła i przekleństwo Damiena. - Ile on tego gówna wypił? - Odpowiem ci w ten sposób... napełniam barek dwa razy dziennie. - Cholera jak on może walczyć z demonami i być tak nawalonym? - Myślę, że wcześniej miałeś rację. On zabija ich oddechem. - Gdyby to nie było takie smutne i prawdopodobnie prawdziwe roześmiałbym się. - Tia, już to słyszę. Ja osobiście przestałem się śmiać, gdy znalazłem pod poduszką to. Sin przeklął, gdy zorientował się, co Kish mógł znaleźć na kanapie. Musiał ją zabrać ze sobą do salonu. Sięgnął pod poduszkę w łóżku, tu gdzie leżał, ale jej nie znalazł. Tak jak się obawiał, flanelowej piżamy Kat tu nie było. Jakim żałosnym głupkiem się stał. Trzymał ją zawsze blisko siebie, by móc czuć zapach Kat wokół siebie, gdy zasypiał. Jej zapach koił go na poziomie, który był nie do opisania. 280
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
A teraz czuł się jak osioł, gdy został na tym przyłapany. Ale to uczucie znikło, gdy zdał sobie sprawę, że inny mężczyzna trzyma ubranie Kat... Rozwścieczony wbiegł do salonu i wyrwał piżamę z rąk Kisha. - Mógłbyś to zostawić? Te rzeczy nie należą do ciebie. - Sorry. Odwrócił się, ale znalazł za sobą uśmiechającego się Damiena. - Na co się gapisz? - Ja, na nic. Próbowałem sobie ciebie wyobrazić w piżamie w różowe małpki. Jestem pewien, że przepięknie wyglądasz w różowym kolorze. Kish wybuchnął śmiechem. - Właściwie przy jego odcieniu skóry niezbyt korzystnie wyglądałby w tym. Jestem szczerze przekonany, że jego typ urody to jesień.
- To lato, jełopie. Sin popatrzył na nich zimno. - Uważam, że to fascynujące, że wy dwie baby, wiecie jak nazywać paletę kolorów i potraficie je rozróżnić. – Zwrócił się do Damiena. – A fakt, że go poprawiłeś w tym względzie naprawdę mnie przeraża. - Hej, to nie ja sypiam w różowej piżamie. Nie będę cię słuchał. Sin spojrzał na niego. - Dobrze przynajmniej, że nie defraudujesz kasy z mojego kasyna, gdyby tak było, zabiłbym cię dokładnie tam, gdzie stoisz. – I z tymi słowami wrócił do sypialni. Po drugiej stronie, gdy zamknął drzwi, oparł się o nie. Zanim mógł się powstrzymać podniósł do twarzy flanelową piżamę i wdychał jej delikatny zapach, który był jedyny w swoim rodzaju. Jak coś tak głupiego mogło zarówno uspokajać jak i niszczyć go jednocześnie. Nie rozumiał tego. Ale nie mógł zaprzeczyć temu co czuł. Pragnął, by Kat była tu przy nim i to go zabijało. - Co ja zrobiłem? Ale wiedział lepiej. Musiał ją trzymać na dystans. To wszystko dla jej dobra. Jeśli Isztar poległa w walce z Gallu, to jaką szansę na przeżycie miała Kat? Nigdy nie zaryzykuje jej bezpieczeństwa przez swój egoizm. 281
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Zniesmaczony własną słabością zmusił się, by wrzucić piżamę do łóżka i udał się do łazienki. Jak tylko zobaczył się w lustrze zrozumiał, co Damien i Kish mieli na myśli. Wyglądał jak żul. Jego oczy były podkrążone i podpuchnięte z braku snu... i nie pamiętał, kiedy ostatni raz się golił. Jego włosy były zmierzwione i zaniedbane. Kat skopałaby mu tyłek za taki wygląd. I prawdopodobnie pachniał równie dobrze jak wyglądał. Wyczerpany postanowił wziąć prysznic, by udowodnić im wszystkim, że może normalnie funkcjonować bez Kat. On po prostu tego nie chciał. Stojąc przed natryskiem i czekając na ciepłą wodę, zacisnął dłonie w pięści i oparł je na chłodnych ściankach łazienki i przycisnął czoło do płytek. Zamknął oczy i mógł ją sobie wyobrazić tak wyraźnie, że nawet poczuł jej zapach. - Sin? Spiął się na dźwięk jej głosu wypowiadającego jego imię. Brzmiało to tak, jakby stała dokładnie za nim. Ale wiedział lepiej. Po chwili jednak poczuł to. Miękką i ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Przestraszony, że to tylko tortury, które zdołała wymyślić jego zmęczona głowa, nie chciał otworzyć oczu. - Wszystko w porządku? – Zapytała. - To zależy. - Od czego? - Od tego czy wciąż tam będziesz, kiedy się odwrócę. - Więc chcesz, żebym wyszła? Słowo „nie” utknęło mu w gardle. Cholera, facet, potrząśnij głową i powiedz, żeby sobie poszła. To wszystko dla jej dobra. Dla twojego dobra. Jednak nadal czuł jej dotyk na swojej skórze. Zmusił się, by się odwrócić i otworzyć oczy i zobaczył najpiękniejszy widok, jaki widział w całym swoim życiu. Twarz Kat. Nie mogąc tego wszystkiego znieść przyciągnął ją do siebie i pocałował. Kat nie mogła złapać oddechu przez gwałtowność Sina. Chciała wsadzić palce w jego włosy, ale plątanina na jego głowie skutecznie jej to uniemożliwiła. Musiała niechcąco pociągnąć go za jeden kosmyk, ale chyba nawet tego nie zauważył, gdy ich języki tańczyły ze sobą, a jego gruby zarost ocierał się o jej twarz.
282
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Zapach Sina wymieszany z whisky wypełnił jej głowę i ścisnął za serce. Ona tak strasznie bała się jego odrzucenia, że ta reakcja zupełnie ją zdezorientowała. - Czy to oznacza, że cieszysz się na mój widok? - Bardziej niż cieszę. Przycisnął ją do kabiny prysznicowej i nawet nie zdążyła mrugnąć, gdy zdematerializował jej ubranie. Kat zassała gwałtownie powietrze, gdy pochylił się do przodu i wziął w usta jej prawą pierś. Jego zarost ocierał się o jej nagą skórę i to wysyłało dreszcze w dół jej kręgosłupa, podczas gdy jego język znęcał się nad nią z nieprzerwaną przyjemnością. To było okrutne, gdy jego język i dłonie zwiedzały całe jej ciało. Zaczęła ją więzić ekstaza. Kiedy tu przybyła takie uczucie było ostatnim, jakiego się spodziewała. Prawdę mówiąc myślała, że miał zamiar ją rzucić i wykrzyczeć jej, żeby tu nigdy nie wracała. Albo, że przynajmniej odejdzie bez wysłuchania tego, co miała mu do powiedzenia. W najśmielszych snach nie spodziewała się, że był jej spragniony. Dokładnie tak samo, jak ona była spragniona jego. Był zdesperowany, żeby ją dotykać i to spowodowało, że się uśmiechnęła, bo teraz wiedziała, że mu jej brakowało. Tak dobrze było ponownie być w jego ramionach. Jego oddech spalał jej skórę. Przez to stała się wilgotna i potrzebująca. - Pragnę cię, Sin. – Szepnęła mu do ucha. – I nie chcę czekać. Położył rękę na ścianie ponad jej głową i wszedł w nią. Warknął, kiedy poczuł, że ponownie w niej jest. Każda jego cząstka krzyczała z ulgi. Spojrzał w górę, aby zarejestrować cenny uśmiech Kat, kiedy na niego patrzyła. Całe jego ciało zadrżało na tę przyjemność. Od żaru jej ciała, z jakim go przywitała... Czekanie na nią to była najtrudniejsza rzecz, jaką w życiu zrobił. I wydawało mu się, że to trwało całą wieczność, kiedy w końcu mógł zatopić palce w jej miękkiej skórze i odrzucić głowę do tyłu, by jęczeć z przyjemności. W chwili, gdy poczuł, że ona zaczyna drżeć wchodząc na szczyt dołączył do niej. Kat zakręciło się w głowie od tego i zdała sobie sprawę, że się skaleczyła w dłoń, którą zaciskała na metalowym uchwycie od drzwiczek prysznica, ale to nie miało znaczenia, przytuliła się do niego i wsłuchiwała się w mocne uderzenia jego serca. - To było dość niespodziewane. – Powiedziała ze śmiechem. Sin chciał się śmiać razem z nią, ale nie znalazł w tym nic zabawnego. Miał ją od siebie odsunąć, a zmarnował wszystko, co zrobił w zeszłym tygodniu. I za co?
283
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Za dotyk jej dłoni na jego twarzy... Prawda zaczęła przedzierać się przez niego. Właśnie sprzedał własną duszę za dosłownie chwilę szczęścia z nią. Ale nie mógł jej tego powiedzieć. - Dlaczego tu jesteś? – Zapytał, a jego głos brzmiał dziwnie ochryple nawet dla niego. - Xypher powiedział mi o słabości Kessara i pomyślałam, że powinieneś o tym wiedzieć. I to wszystko? Czy to był jedyny powód jej obecności tutaj? Część niego chciała, żeby mu powiedziała, że brakowało jej go. Że nie była w stanie funkcjonować bez niego. Ale teraz, gdy na nią patrzył, zdał sobie sprawę, że wyglądała świetnie. W przeciwieństwie do niego, ona musiała się wysypiać. To go poważnie zasmuciło. I wkurzyło. Zmarszczyła brwi na niego. - Wszystko dobrze? - Dobrze. – Warknął. - Ale nie wyglądasz dobrze. Wyglądasz... na wkurzonego. Myślałam, że to cię uszczęśliwi. - Jestem zachwycony. – Tia, wcale nie było sarkazmu w jego tonie. Wymierzyła mu niezbyt mocny policzek. - Jesteś takim dupkiem. - Dupkiem? – Warknął. – Czy to wszystko, co masz do powiedzenia po tygodniu? Skrzyżowała sobie ręce na piersi i starała się napotkać spojrzenie tych złotych oczu. - Tak, oprócz tego muszę powiedzieć, że potrzebujesz się wykąpać. - Właśnie miałem to zrobić, ale się pojawiłaś. Wyśmiała go. - Wnosząc po twoim wyglądzie wnioskuję, że planowałeś to zrobić o kilka dni za późno. Chwycił myjkę z półki. - Jesteś tu po to, by mnie obrażać? Jeśli tak, to muszę ci powiedzieć, że mam jeszcze dwie inne osoby od tego, które świetnie dają radę. Może są nawet lepsze od ciebie. - Och, szczerze w to wątpię. 284
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Zignorował ją i zaczął sprawdzać temperaturę wody. - Po prostu powiedz mi, co odkryłaś i odejdź. - Nie. Nie, dopóki nie powiesz mi co się z tobą dzieje. - Nic się ze mną nie dzieje. - Jasne. Daj spokój Sin, przestań się dąsać i wysłuchaj mnie. - Ja się nie dąsam. Tia, racja. - Dąsasz się jak dwulatek. - Nie, nie dąsam się. Położyła sobie ręce po bokach i zaczęła naśladować głos małego dziecka. A potem odpowiedziała jak typowy nastolatek. - A właśnie, że tak. Sin spojrzał na nią. Nawet gdyby próbował być zły nie mógł przestać się śmiać, co go zdradziło. - Nienawidzę cię. – Ale nie było takiej emocji w jego głosie. Dała mu klapsa w goły pośladek. - Dobrze. Niech tak będzie. Pójdę sobie znaleźć kogoś innego do kochania. Kiedy skierowała się do wyjścia złapał ją za ramię. Kat zatrzymała się, gdy zobaczyła gniew w jego spojrzeniu. Był absolutnie wściekły i to zmroziło jej krew w żyłach. - Kogo? – Zapytał. O czym on do cholery mówił. - Co kogo? - Do kogo pójdziesz? Nagle wszystko stało się dla niej jasne. Jego postawa, jego gniew. Wszystko. - Och świetnie, gniewaj się Sin, mógłbyś przynamniej pomyśleć, że nie ma nikogo innego, do kogo mogłabym pójść. Nie żyłam w celibacie przez jedenaście tysięcy lat, by teraz sypiać, z kim popadnie. Wierz mi, że umiem się kontrolować. Więc schowaj sobie swoją 285
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
zazdrość do puszki i nakryj metalowym wieczkiem. Zakręć szczelnie i wsadź gdzieś, gdzie słońce nigdy nie dociera. Nigdy więcej nie chcę widzieć takiego zachowania. Cofnął się. - No, a co miałem pomyśleć? Nie wyglądasz wcale gorzej od ostatniego spotkania. - Gorzej niż? Odwrócił od niej wzrok. - Nieważne. Zatrzymała go zanim wszedł pod prysznic. - Naprawdę myślisz, że ten tydzień był dla mnie łatwy? Skrzywił się z przekąsem. - Wyglądasz dość zwyczajnie. Warknęła na niego. - Chłopcze, lepiej się ciesz, że jesteś taki wspaniały, gdy jesteś nago, bo inaczej oberwałbyś za to. Przeszłam przez piekło w tym tygodniu i to z twojego powodu. Czy naprawdę myślisz, że przyszłam tu tylko po to, byś mógł mi ponownie powiedzieć, żebym się wynosiła? Wiem, że trudno ci w to uwierzyć, ale ja mam swoją dumę i dokopałeś jej po raz ostatni. Twarz mu się rozjaśniła. - Tęskniłaś za mną? I to właśnie irytowało ją najbardziej. - Czy tylko to załapałeś z tego, co właśnie powiedziałam? - Nie, ale muszę poznać i tą odpowiedź. Wypuściła z siebie sfrustrowany oddech. - Tak Sin. Tęskniłam za tobą. Płakałam za tobą. Znienawidziłam cię. Chciałam nasłać na ciebie Simi z sosem barbecue i nie mogłam myśleć o niczym innym niż tylko o przytuleniu się do ciebie... i tak stęskniłam się za każdą twoją cząsteczką, począwszy od tego irytującego dźwięku, który wydajesz, gdy jesteś rozdrażniony, a kończąc na sposobie, w jaki mnie tulisz, gdy śpimy razem. Czy teraz jesteś zadowolony? Jego złote oczy lśniły. 286
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Jestem usatysfakcjonowany. I ponownie ją pocałował. Kat cofnęła się i pokręciła głową. - Wiesz, zaczynam tutaj odczuwać efekt jo-jo. Albo mnie chcesz, albo nie. Musisz przestać bawić się mną, bo nie mogę tego znieść. - Chcę, byś była tu ze mną, Katra. Naprawdę tego chcę. Ledwo udało mi się przeżyć ten tydzień. Przekrzywiła głowę zastanawiając się nad tym. - Jesteś tego pewien? - Tak. – Westchnął. – Jestem dwa razy bardziej rozproszony, gdy cię tu nie ma. Nie była pewna czy to dobrze, czy to źle, ale postanowiła kontynuować. Zadowolona z jego zachowania zmarszczyła na niego nos. - Cóż, w takim przypadku weź się wykąp. Trochę śmierdzisz. - Nie, nie śmierdzę. Podniosła rękę i zatkała sobie nos. - Trochę śmierdzisz. Parsknął. - Dobra. Otworzył kabinę prysznicową i wszedł do środka. Kat weszła za nim i wzięła z jego rąk myjkę, żeby umyć mu plecy. - Więc czego dowiedziałaś się o Kessarze? – Zapytał przez ramię. - Jedyną rzeczą, jakiej on się obawia, jest kobieta o imieniu Ravanah. Sin zagapił się na nią zdziwiony. - Ona nie jest kobietą. Ona jest kolejnym demonem. - A czy ona jest żyjącym demonem? - Pojawiają się pewne plotki, że ma się całkiem dobrze, ale nikt o niej nie słyszał od wieków. - Ona jest Gallu? 287
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Och nie. Ona jest unikalna. - Jak to? - Ona pożywia się mięsem innych demonów. Stąd strach Kessara przed nią. - Ooo fajnie. Ona może się przydać. - Gdybyśmy oczywiście mogli ją znaleźć. Ale nie byłbym takim optymistą. Nie wspominając o tym, że gdy nie ma żadnych demonów wokół, ona pożywia się niemowlętami i kobietami w ciąży. Ona jest z tych okrutnych. - Brzmi ślicznie. Może któregoś wieczoru powinniśmy zaprosić ją na kolację? Kat odwróciła go, aby umyć go z przodu. Było mu naprawdę ciężko się skupić, gdy dotykała jego ciała. Z resztą jej też, gdy patrzyła na niego. Był taki duży i potężny... tak niesamowicie seksy. Trudno było myśleć o czymś innym, niż tylko o tym, by wszedł w nią ponownie i skończyli w łóżku śpiąc na łyżeczkę. - A tak przy okazji dowiedziałam się również, gdzie jest przetrzymywany Zakar... - Przykuty do tronu Kessara, który ma Tablicę Przeznaczenia zawieszoną na szyi. Popatrzyła w górę, by zobaczyć błysk w jego oczach, gdy jednocześnie przeciągnęła myjką po jego męskości. - Wiedziałeś o tym? - Upewniłem się, co do tej informacji w kilku przypadkach, które musiałem ostatnio zabić. - Słodko. Wszystkie moje informacje były bezużyteczne. Miło to wiedzieć. Wziął jej dłoń delikatnie w swoją i pocierał jej wierzch kciukiem. Kat zadrżała na uczucie śliskich palców na jej skórze. Gdyby nie mydło, ten dotyk spowodowałby, że stwardniałyby jej sutki. - Przynajmniej próbowałaś. – Pochylił głowę i pocałował ją w szyję. – To wiele dla mnie znaczy. - Tylko żałuję, że te informacje nie są bardziej użyteczne. - Są bardzo użyteczne. Wziął myjkę z jej dłoni i namydlił ją bardziej. Kat jęknęła, gdy zaczął myć jej piersi.
288
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Cóż jest coś jeszcze. - Co? Położyła mu ręce na ramionach, żeby nie stracić równowagi, gdy ją czule mył. - Prawdopodobnie zdajesz sobie sprawę, że Dimme tak naprawdę nie są przyjaźnie nastawione do Gallu. A Kessar zgromadził swoje demony wokół jaskiń, gdzie są pogrzebane. Zatrzymał się, gdy to usłyszał. - A wiesz gdzie jest ich grobowiec? - Tak. Sin zaśmiał się, podniósł ją i pocałował. - Dziękuję. - Aha! Więc jestem przydatna. - Tak jesteś. A teraz potrzebujemy planu. Kat skinęła głową. - Takiego, dzięki któremu wszyscy nie skończymy martwi. - To byłby naprawdę dobry początek. Kat rozszerzyła nogi, gdy zaczął myć ją między udami. A potem upuścił myjkę tak, że teraz pieścił ją tylko swoimi palcami. Kat zassała mocno oddech, gdy wtargnął w nią jednym długim palcem. - Poprzednio tak się spieszyłem, że nawet cię nie spróbowałem. Kat nie mogła wypowiedzieć ani jednego słowa, gdy bawił się nią. Mogła tylko patrzeć, jak klęknął na kolana i przywarł do niej twarzą, tak by móc zastąpić palce językiem. Jego dłonie błądziły po jej piersiach, a jego zarost drażnił delikatną skórę u zbiegu jej ud, dostarczając jej jeszcze więcej dreszczy. Sin warknął, gdy poczuł smak jej ciała. Chciał, aby jej zapach był wszędzie na nim. Chciał ją smakować z przyjemnością. Jej skóra była mokra od wody, a jej jęki tylko rozpalały jego pożądanie. Nigdy wcześniej nie pożądał kobiety w taki sposób, jak pożądał jej. I nie było nic bardziej satysfakcjonującego niż widok jej orgazmu. Dźwięku jego imienia w jej ustach, gdy dochodziła. Ciepła woda spływała po jego plecach, gdy jej dogadzał. Wsunął w nią głęboko dwa palce i drażnił ją słuchając okrzyków jej przyjemności. 289
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
I w jednym gorącym momencie chwyciła go za włosy i szarpnęła przyciskając go bliżej do siebie. Sin zaśmiał się tryumfalnie, gdy lizał i pieścił dalej, a wiedział, że jej szczyt jest niedaleko. Kiedy odleciała na krawędź, wstał i przytulił ją mocno do swojej piersi. Kat nie mogła oddychać, gdy Sin wszedł w nią ponownie. Przycisnął ją plecami do ściany, gdy zaczął się w niej poruszać. Jej całe ciało płonęło, taka była spragniona. Złapała go za kark i zatopiła kły w jego szyi. Była słaba i dobrze, że ją trzymał, bo nie umiała stać. A skąd on miał tyle energii – nie wiedziała. Ale nie trwało długo aż warknął jej do ucha, gdy wyzwolenie porwało i jego. - Jesteś nienasycony. – Sapnęła, gdy odsunęła się od jego szyi. - Byłem bogiem płodności, pamiętasz? Mam tendencję do bycia nienasyconym. Roześmiała się. - Mogę z pewnością powiedzieć dlaczego kobiety powinny cię uwielbiać. – Złożyła delikatny pocałunek na jego policzku. - Ale nie pozwól, by to uderzyło ci do głowy. - Nie martw się. Panuję nad sytuacją. Jestem pewna, że ty też mi w tym będziesz pomagał od tej chwili. Kat uścisnęła go zanim odsunęła się, by dokończyć kąpiel. Jak tylko uporali się z prysznicem, Sin wezwał Damiena, Kisha i dwa Charonte z pokoju na dole. Simi pisnęła z zachwytu, gdy ujrzała Kat. - Ooo, Akra-Kat. Jesteś z powrotem. - Jestem Simi. Jak się miewasz? - Bardzo dobrze. Zrobiłam wiele zakupów. – Wyciągnęła ręce do Kat, by pokazać jej na każdym palcu złoty pierścionek. – Wiesz, że mają tu takie sklepy, na dole w kasynie? Xirena i Simi kupowały jak demony, którymi przecież jesteśmy. Kish ją wyśmiał. - Tia, ich pokój wygląda jak magazyn. Simi zarzuciła swoje włosy na plecy. - Tak, a ja lubię magazyny. Jest w nich wiele fajnych rzeczy. Mają dużo pudełek do przechowywania błyskotek Simi. 290
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Sin odchrząknął. - Nie chciałbym wam przeszkadzać, ale stoimy w obliczu dużo poważniejszego problemu niż przechowywanie szpargałów demonów. – Zwrócił się do Kat. – Pokaż im układ podziemnego grobowca. Kat użyła swojej mocy, by w powietrzu narysować układ pomieszczeń w jaskiniach. - Zgodnie z tym, co mówi Xypher, Kessar śpi tutaj. – Postawiła X w jednym z korytarzy. – A tu sprawuje władzę i obmyśla strategie wraz z innymi demonami. – To był korytarz najbardziej oddalony od pokoju gdzie spał. – A Dimme są tutaj. – Była to okrągła komnata rozmiarów takiej, w jakiej spał Kessar. – Teraz problem polega na tym, że on planuje przenieść wszystkie Gallu do Dimme i czterdziestu ludzi jako pożywienie. Podczas tego, gdy Dimme pożywią się ludźmi, on zamierza zaproponować im sojusz. Jeśli Dimme zgodzą się na współpracę, Gallu zjednoczą z nimi siły, by przyjść po nas. Damien zmarszczył brwi. - A jeśli odmówią? - Planuje wykopać wielki otwór na powierzchnię, by wszystkie Gallu mogły uciec, a potem zabić Dimme zanim one opuszczą grobowiec. Kish powielił wyraz twarzy Damiena. - A Kessar jest w stanie to zrobić? - Tego nie wiem. – Powiedziała wzdychając jednocześnie Kat. – Ale Tablica nie działa na Xirenę i Simi. – Spojrzała na Sina. – Czy ona działa na sumeryjskie demony? Wzruszył ramionami. - To wiedzieli tylko Anu i Enlil, a oni obaj nie żyją. - Co nie jest nieużyteczne dla nas. – Powiedział sarkastycznie Damien. Kish westchnął. - A nie możemy po prostu spuścić atomówki na tych drani i zakopać ich w tej ziemi? Sin go wyśmiał. - Badania nuklearne są właśnie tym, co zapoczątkowało ich uwolnienie. To miód na serce ich gatunku. - Ale skoro jesteś w stanie je spalać?
291
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Spalanie to odrębny proces. To nie to samo, co bomba, jest inne na poziomie molekularnym i w ogóle. Właściwie to ja jestem bogiem płodności, a nie naukowcem. I wszystko co wiem, to to, że bomba nuklearna nie działa, a ogień tak. - Więc skombinujmy trochę napalmu. – Powiedział Kish. Kat go zignorowała. - Pytanie: dlaczego oni nie przenieśli się na powierzchnię ziemi? Poważnie, skoro mogą wychodzić na nią małymi grupkami, to dlaczego tam nie zostaną i nie osiedlą się? - Oni to zrobili. – Sin podszedł bliżej jej prezentacji, gdy przemawiał. – Acheron i ja zdejmowaliśmy ich, gdy tylko jakiś znaleźliśmy. Kessar przebywa pod ziemią, bo ma tam ochronę. Oni są silniejsi na swojej własnej ziemi, którą stały się dla nich te jaskinie. - Plus ma przewagę liczebną. – Dodał Damien. – Tutaj są zabijani, ponieważ nie mają zbyt dużo czasu, by zająć określone terytorium. W jaskiniach natomiast… - Są ich tysiące gotowych do walki. – Skończył za niego Sin. – Nawet bez udziału Dimme zejście do nich to czyste samobójstwo. Kat zaśmiała się głośno. - A kto chce żyć wiecznie? Kish podniósł rękę. - Tak dla przypomnienia to ja. Sin skrzywił się na niego. - Więc dlaczego tak często mnie wkurzasz? - Tendencje samobójcze są nieodłącznym elementem przetrwania mojego gatunku? Kat zignorowała ich żarty i wpatrywała się w Sina. - Będzie jak powiedziała Kytara, prawda? Będziemy potrzebowali amii? Sin potrząsnął głową. - Cóż, jesteśmy za słabi. Mroczni Łowcy nie mogą się zjednoczyć, by walczyć, bo osłabiają się nawzajem. Greckich bogów ten problem nie obchodzi, a tych, których by obchodził nie żyją. Za wyjątkiem nas. Damien przytaknął mu. - W takim przypadku najprawdopodobniej skończymy martwi. 292
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Tak. – Powiedział powoli Sin. – Kessar nawiedzał mnie od tygodnia w moich snach i jestem przez to wyczerpany. To, czego potrzebujemy, to cudu. Kish szybko dodał. - Albo przynajmniej planu, który nie kończy się śmiercią.
***
Kessar warczał, gdy wlókł Xyphera spętanego w łańcuchy, by odciągnąć go z dala od swojego tronu. Xypher próbował się uwolnić z kajdan. Ale nie był tam w swojej najlepszej formie. Jak temu demonowi udało się go schwytać, nie miał pojęcia. Ale nie podobało mu się to i jeśli się uwolni, miał zamiar wyrwać draniowi wszystkie kończyny. Spojrzał na Zakara, który nie chciał na niego patrzeć. Czyżby bóg snu go sprzedał? I to za próbę uwolnienia go? Jak wiele musiał przeżyć jeszcze zdrad zanim się nauczy? Ludzie zawsze byli dupkami, powinien o tym wiedzieć. Niech ich wszystkich szlag trafi. Zakar był jedyną możliwością Kessara na znalezienie Xyphera. Zakar był jedynym, który mógł go zobaczyć. I to tyle, jeśli chodziło o pomoc. Kobieta demon złapała go i zatopiła kły w jego udzie. Xypher syknął z bólu. Starał się jakoś ją odepchnąć, ale Kessar szarpnął za łańcuchy, tak, że ręce Xyphera zostały pociągnięte do tyłu i nie mógł się do niej dostać. Po chwili odsunęła się zmieszana i splunęła na ziemię jego krwią. - On nie smakuje właściwie. - Bo nie jestem żywy, suko. Moja krew jest gęstsza, ponieważ nie jest pompowana jak u ludzi. Kessar kopnął go w żebra. - Dziękuję za tę lekcję biologii. Kobieta otarła dłonią zakrwawione usta. - Co dobrego nam po nim? Zabij go. Kessar przyglądał mu się, jakby Xypher był robakiem. - Jeśli on jest martwy, nie możemy go przemienić. 293
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Xypher wskazał na niego palcem. - Jeden punkt dla geniusza. Tym razem Kessar kopnął go mocno w plecy. Xypher chrząknął żałując, że musiał znosić ból nawet po śmierci. Ale przecież był do tego przyzwyczajony. - Więc co tu robisz? – Zażądał odpowiedzi Kessar. – Szpiegujesz dla Sina? - Kim do cholery jest Sin? Kessar kopnął go jeszcze raz – och Xypher miar zamiar dobrze się bawić rozrywając gardło temu bydlakowi. - Nie daj się prosić. Jesteś tutaj, by szpiegować, a jedyną osobą, która ma w tym interes, jest Sin. - Nie prawda. – Powiedział powoli Xypher. – Ja się tu tylko rozglądałem do czasu, gdy zobaczyłem, że jest tu wiele złych osób. Skotos mógłby tu długo żyć, jak ty sam tu żyjesz. Kessar pochylił się nad nim, a kiedy to zrobił, Xypher dostrzegł to, co było mu potrzebne. Tablicę Przeznaczenia. Złota, błyszcząca i okrągła. To była piękna rzecz. Zanim Kessar mógł zorientować się w jego intencjach, Xypher chwycił ją, zerwał z szyi demona i mocno go kopnął. Kessar krzyczał, a jego twarz zmieniła się, gdy złapał łańcuchy Xyphera. Xypher był pewien, że Kessar go dopadł. Ale gdy tylko demon wyciągnął rękę i sięgnął do niego, został natychmiast odrzucony. Zakar złapał go i przyciągnął do tronu. - Powiedz Sinowi, że Laska jest w domu. On to zrozumie. Następną rzeczą, jaką Xypher wiedział to to, że wrócił na Olimp, na chodnik między świątyniami Zeusa, Apolla, Artemidy i Aresa. - Co do…? Nie ruszał się, kiedy analizował w głowie przebieg ostatnich kilku sekund, by dojść do niewiarygodnego wniosku. By uratować mu życie i by wysłać Sinowi wiadomość, Zakar właśnie podpisał na siebie wyrok śmierci.
294
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 18
Sin oparł się o bar i w ciszy studiował trójwymiarową mapę, podczas gdy Kat i Damien naprzeciwko niego robili notatki. Przecież musiał istnieć jakiś sposób, aby rozwiązać ten problem bez konieczności śmierci ich wszystkich. Ale cholera nie mógł nic wymyślić. Nie ważne, z jakiej perspektywy rozważał tę sytuację, zawsze wychodziła mu rzeź. Mógł to wyczuć. Każdy plan i każdy scenariusz kończył się ich zjedzeniem. Musiało być coś, co pominął... Sin przekrzywił głowę, gdy nowa myśl nawiedziła jego umysł. Rozważając schemat przysunął się do niego, gdy zorientował się na co patrzy. - Gdzie jest zamek? Kat spojrzała na niego. - Jaki zamek? - Ten, który trzyma Dimme zamknięte w ich klatce. To Zakar ostatnim razem resetował go. Powinien być gdzieś w ich pobliżu, na łańcuchu, ale go tu nie widzę. Zaczęła przeszukiwać model razem z nim. - A jak to wygląda? - Jak coś sumeryjskiego. Skarciła go spojrzeniem. - Nie widzę niczego takiego. - To naprawdę niedobrze. – Powiedział. – Jeśli nie ma zamka, nic ich nie zatrzyma. Zamrugała oczami. Włoski na karku Sina stanęły, gdy poczuł za sobą czyjąś obecność. Odwrócił się gotowy do walki, by znaleźć tam Łowcę Snów, Xyphera, który był w opłakanym stanie. - Co ci się stało? Xypher prychnął. - Ponownie zostałem workiem treningowym. – Otarł krew z ust, kiedy dołączył do nich przed prezentacją. – Twój brat właśnie wypisał sobie wyrok śmierci, by mnie uchronić przed niebezpieczeństwem. 295
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Żołądek Sina skręcił się na to stwierdzenie. - Co? Xypher przytaknął. - Musimy natychmiast go stamtąd zabrać. Kessar planuje użyć go jako ofiarę dla Dimme - jeśli oczywiście nie zbije go wcześniej za uwolnienie mnie. – Sin czuł się źle przez te informacje, ale iskierka nadziei rozpaliła się na nowo, po wiadomości, że jego brat nie został do końca przekształcony. Dalej był w stanie robić dobre uczynki. – Zakar również kazał mi przekazać, że Laska jest w domu. Mam nadzieję, że ma to dla ciebie jakiś sens, bo ja szczerze mówiąc nie wiem, co to znaczy. Sin zmarszczył brwi i pokręcił głową. On też nie miał pojęcia. Przynajmniej nie na początku. - Och, poczekaj... Laska. – Odwrócił się i skierował ku swojej sypialni. Mógł poczuć, że Kat wybiegła za nim, ale zignorował ją, kiedy wszedł do swojej szafy i otworzył sejf. Wyjął kilka starych zwojów z glinianych pojemników, a następnie podszedł do łóżka, by je tam rozłożyć. Kat skrzywiła się. - Co robisz? - Umiesz czytać język sumeryjski? - Minęło już trochę czasu, ale kiedyś umiałam. Podał jej rulon. - Szukamy czegokolwiek związanego z Laską. Parsknęła. - Laska Czasu, Zapomniany Księżyc, Tablica Przeznaczenia... ci Sumerowie lubili swoje dziwaczne określenia, co? Rzucił jej zabawne spojrzenie. - Właściwie to nie pytali mnie o zdanie zanim to nazwali. - To dobrze, bo moim zdaniem, gdybyś im na to pozwolił, to poważnie podważyłoby twój intelekt. – Pochyliła się i dała mu kuksańca w bok. Ukrywając swoje rozbawienie wskazał ruchem brody biurko. 296
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Zabieraj tam swój tyłeczek i zacznij czytać, zanim poskromię cię moją Laską Czasu. Spojrzała na niego figlarnie. - Mogę wymyślić o wiele lepsze rzeczy do wykorzystania twojej Laski niż poskramianie mnie, kochanie. Sin wydał z siebie bolesne jęknięcie. - Ała, czyżbyś zmieniła się w naprawdę złą dziewczynkę? Poddaję się. Uratuj mnie zanim moje IQ na tym ucierpi. - Dobra, ty energetyczny wampirze. Wezmę te zwoje tam i sama się pobawię. - Energetyczny wampir? Co to takiego? - To będziesz ty, wysysający całą pozytywną energię i zabawę z życia. Sin potrząsnął głową. - Masz jedne z najciekawszych określeń na wszystkie rzeczy. - Tak, ale zauważ, że moje są kreatywne w przeciwieństwie do tego, jak ślicznie nazwali Laskę Czasu. Tym razem Sin zignorował docinki Kat, rozłożył pierwszy zwój i zaczął czytać. Xypher przyszedł do sypialni i dołączył do poszukiwań. Czas zdawał się dłużyć, gdy tak czytali linijka po linijce, nie znajdując żadnych wskazówek. Sin już zapomniał jak jego ludzie potrafili rozwlekle i nudnie pisać. Cholera, wyobraził sobie, co mógłby zrobić dobry pisarz z historią o Gilgameszu... Już chciał się poddać, gdy Xypher cofnął się ze swojej strony łóżka. - Znalazłem. Xypher podniósł zwój, by pokazać im obraz Laski. Wyglądało to jak sztylet z zakrzywionym ostrzem. Sin wziął zwój i zaczął czytać. Miał tylko niejasne wspomnienia, gdy widział to całe wieki temu. - A teraz pytanie brzmi, w jakim domu to jest? Xypher wzruszył ramionami. - Zakar powiedział, że będziesz wiedzieć. I w tym momencie go oświeciło. To było naprawdę genialne i to było jedyne miejsce, które Zakar mógł mieć na myśli. 297
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Grobowiec Isztar. Twarz Kat zbladła. - Co? Sin zwinął zwój, bo zrobiło mu się niedobrze na myśl o powrocie tam. - To jedyne bezpieczne miejsce. Żaden z Gallu nie wymyśliłby, że to jest tam schowane - nawet bardzo dociekliwy archeolog, by tego tam nie znalazł. Zakar musiał ukryć tam Laskę po tym jak ostatnim razem zamknął Dimme. To jedyne sensowne miejsce. Postawił krok w tył chcąc wyjść z sypialni. - Czekaj. – Powiedziała Kat wziąwszy go za rękę. – Idę z tobą. Pokręcił głową. - Kat... Ciepło jej gestu dotknęło go i ogrzało. - Nie musisz tam iść sam. No nie musiał, a ona miała rację. To było ostatnie miejsce, gdzie chciał być bez niej. - Dziękuję. – Splótł palce razem z jej. Pochyliła ku niemu głowę zanim przeniósł ich w najodleglejszy zakątek Sahary, do ukrytej jaskini, która została zasypana przez ruchome piaski i której strzegło zaklęcie nie pozwalające śmiertelnikom zobaczyć, co w niej zamknięte. To tutaj Sin złożył ciało córki na wieczny spoczynek i to tutaj Isztar odpoczywała od bólu, w spokoju, którego on nigdy nie zaznał. Przynajmniej do czasu, gdy Kat pojawiła się w jego życiu. Kat zawahała się, gdy stanęli w głębokiej, mrocznej jaskini. Słyszała dźwięki gryzoni i insektów mieszkających tutaj. Zastygła w nadziei, że stworzenia nie zbliżą się do nich. Sin uniósł rękę nad głowę i na jego dłoni pojawiło się światło oświetlające im drogę. Kat odetchnęła z ulgą, gdy w świetle zobaczyła, że żadne robactwo nie pełza pod jej nogami i nawet z dala nie dostrzegła żadnych gryzoni. Ale gdy się rozglądała była porażona pięknem tego miejsca. Mury otaczające ich były cudownie inkrustowane w sceny dzieci bawiących się, w fontanny tryskające wodą, w jelenie biegające po lesie. W jednym rogu pomieszczenia znajdowała się wieczna fontanna z litego złota. Było na niej wyrzeźbione drzewo i kruk siedzący na nim, a z drugiej strony mała dziewczynka, która szukała w niej swojego odbicia. - Jakie to piękne. 298
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Sin przełknął gulę w gardle, gdy poczuł narastającą falę smutku. - Isztar lubiła bawić się przy fontannie ze zwierzętami, gdy była dzieckiem. – Zatrzymał się przy tej wyrzeźbionej scenie, a dokładnie przy dziewczynce, która miała motyla siedzącego na ramieniu, a rączkami karmiła płową sarenkę i małego szakala. Sin wyciągnął ręce w kierunku postaci, a Kat zobaczyła łzy w jego oczach. – Znalazłem ją kiedyś w takiej właśnie sytuacji, kiedy miała cztery lata. Spojrzała na mnie tymi swoimi głęboko niebieskimi oczami i powiedziała: „Nie martw się tatusiu, nie skrzywdzę ich”. Kat owinęła swoje ramiona wokół jego pasa i przytuliła się do niego, gdy żal napełnił jej własne oczy łzami. - Czy ona była twoją biologiczną córką? - To nie ma dla mnie znaczenia. W moim sercu zawsze będzie moją córką. - Wiem. Odchrząknął, kiedy położył swoje dłonie na jej. - Nie wiem, kto był jej prawdziwym ojcem. Ningal nigdy nie powiedziała, a miewała kochanków na pęczki. To mógł być ktokolwiek. – Ale on nigdy tego nie powiedział Isztar. Kochał ją ponad wszystko i to sprawiało, że Kat kochała go coraz bardziej. – Nie wiem dlaczego Ningal aż tak mnie nienawidziła. Tak bardzo starałem się, żeby wszystko było dobrze, ale jej nie sposób było zadowolić. To wyglądało tak, jakby celowo chciała mnie krzywdzić. Kat spięła się, gdy poraziło ją złe przeczucie i musiała zagryźć wargi, by nic nie powiedzieć. Biorąc pod uwagę to, z czego zwierzył się jej, czy Isztar naprawdę nie mogła być jego córką? Czy to mogło być okrutne kłamstwo, by twierdzić, że jego własna córka była kogoś innego? Z pewnością Ningal nie mogła być aż tak bardzo bez serca. Ale kiedy Kat stała tam, czuła prawdę w swoim sercu. To był najgorszy cios, jaki Ningal była w stanie zadać Sinowi. Sin odsunął się od niej i skierował w dół wąskim korytarzem, do pomieszczenia na końcu. Gdy tylko wszedł pochodnie rozbłysły w całej komnacie. Każda jej część była pokryta złotem. Szmaragdy i diamenty były poprzyklejane wzdłuż ściany, jak trawa gdzie bawiły się i tańczyły dzieci. Na środku stał sarkofag w kształcie starożytnej świątyni. Wszystko tu było wspaniałe. Na górze była wyryta podobizna Isztar, której oczy były dwoma doskonałymi szafirami. W rysach jej twarzy Kat dostrzegła podobieństwo do Sina. Teraz wyszło, że miała słuszność, co do podejrzenia zamiarów Ningal i była zdumiona jej okrucieństwem. Jak Ningal mogła być aż tak zaciekłą osobą, skoro była jego żoną? To przeczyło logice...
299
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Sin zatrzymał się przed wizerunkiem Isztar i położył dłoń na jej twarzy. Agonia w jego oczach rozdzierała Kat serce. Myśl o otwarciu jej grobu musiała go zabijać. Kat chciała oszczędzić mu tego bólu. - Chcesz, żebym poszukała dla ciebie tej Laski? - Nie. – Odpowiedział szorstkim głosem. – Isztar nigdy nie lubiła, żeby obcy jej dotykali. Była naprawdę bardzo nieśmiała. Jego twarz nie wyrażała już nic, gdy zamknął oczy i pchnął wieko. Zatrzęsło się delikatnie zanim się przesunęło. Dźwięk tarcia kamienia o kamień rozległ się w całej jaskini. Kat ruszyła do przodu, a następnie zaczęła szybciej oddychać, gdy zobaczyła Isztar. Ponieważ była boginią, jej ciało nie rozkładało się. Była tak doskonała jak w dniu, w którym zmarła. Miała zamknięte oczy jakby spała i jakaś cząstka Kat chciała poczekać aż się obudzi. Zaczęła się zastanawiać, czy Sin pomyślał o tym samym. Isztar została pochowana w czerwonej sukni, której brzeg był wysadzany rubinami, które podkreślały jej ciemną karnację. Jej ręce były okryte złotymi rękawicami i skrzyżowane na piersiach. W nich trzymała Laskę Czasu. Sztylet był w kształcie kruka i też cały był pokryty złotem i wysadzany cennymi klejnotami. Kat spojrzała na Sina. - Isztar jest piękna. - Wiem. – Sięgnął i wyjął Laskę z jej rąk. Gdy tylko dotknął jej skóry pojedyncza łza potoczyła się po jego policzku. – Tak bardzo mi jej brakuje. – Westchnął. I spojrzał w górę. – Nie chcę cię widzieć w takim stanie, Katra. Czy ty to rozumiesz? Skinęła głową, ponieważ nie mogła mówić, bo jej emocje dusiły ją. Ona też nie chciała go pochować. - Ja mam tak samo, koleś. Jeśli coś ci się stanie, to zdecydowanie zniszczy mój dobry nastrój. Sin nic nie powiedział, gdy wziął w ręce Laskę i zamknął sarkofag. - Mamy klucz. – Podsumowała Kat. - Teraz potrzebujemy zamka. - I cudu...
300
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
***
Kessar stanął przed zamkiem, a Neti zaraz za nim. Wysoki i szczupły, ubrany w ciemny brąz, Neti był jedną z ich najlepszych przemian. Były szef strażników sumeryjskich Podziemi, teraz pracował dla Kessara, który trzymał go w ukryciu. - Jesteś przebiegły, mój panie. To była prawda. Był ich panem i był przebiegły. Kessar zaśmiał się, gdy pogłaskał się po brodzie. Osadził zamek, który więził Dimme wewnątrz klatki piersiowej Zakara. Jedynym możliwym sposobem na to, by Sin uratował świat, było zabicie swojego bliźniaka. Kessar już rozkoszował się widokiem Sina rozrywającego serce Zakarowi, by uratować ludzkość. Jedyna lepsza rzecz niż to, byłaby wtedy, gdyby ukrył zamek w klatce piersiowej kobiety Sina. Ale to byłoby samobójstwo, bo jej śmierć uwolniłaby Charonte i ich armia zaczęłaby polowanie na ich rodzaj. Nie. Tak było o wiele lepiej. To będzie tak, jakby Sin musiał zbić samego siebie, tylko gorzej. Podchodząc o krok na przód, Kessar przekrzywił głowę i spojrzał w dół na Zakara, który jęczał z powodu bólu w rozprutej klatce piersiowej. Łańcuch od zamka, który więził Dimme wystawał mu z pleców. Kessar uśmiechnął się na ból mężczyzny u jego stóp. - Co to jest to, czego się wczoraj w nocy nauczyliśmy o ludzkiej ekspresji? Czasem jesteś psem a czasem hydrantem? – Spojrzał spokojnie na Zakara. – Zgaduję, że ty dzisiaj jesteś hydrantem, co? Całe ciało Zakara drżało, gdy spojrzał na Kessara nienawistnym wzrokiem. - Pierdol się. - Nie, dziękuję. Wolę jak kobieta to robi. – Pochylił się, a Zakar próbował napluć na niego. – O bogowie, myślisz, że jesteś lepszy? Płaczesz, plujesz i błagasz o litość, dokładnie jak każdy inny. Masz w sobie tyle samo godności, co byle jaki żebrak. – Zacisnął dłoń na włosach Zakara i mocno pociągnął. – Nie mogę się doczekać, by zobaczyć jak umierasz. Zakar zaczął sapać, gdy jeszcze więcej bólu przeszło przez niego. A Kessara podnieciło to do tego stopnia, że mu stanął. Musiał znaleźć sobie jakąś kobietę na kilka minut. - Neti. Strzeż go dobrze. Niedługo wrócę, by się z nim jeszcze trochę pobawić.
*** 301
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Sin i Kat właśnie wrócili do apartamentu, gdy Laska zaczęła świecić. Dwie sekundy później coś jakby trzęsienie ziemi wstrząsnęło całym kasynem. - Co do...? – Zdążył zapytać Damien zanim upadł na ziemię. – Czy ktoś tu znowu testuje jakieś bomby atomowe? Sin potrząsnął głową, kiedy złe przeczucie przeszło przez jego głowę. - Nie, to coś innego. Spojrzał na Kat, by stwierdzić, że czuła się dokładnie tak, jak on. - Nie wiem, co to jest. – Powiedziała głosem wypełnionym lękiem. – Ale mi się to zdecydowanie nie podoba. Kish odepchnął się od ściany. - Może to zwykłe trzęsienie ziemi. Oni zawsze mówią, że kiedyś uderzy w Vegas. - Być może... – Ale Laska nadal świeciła, oświetlając podłogę przed Sinem. Nagle wysoka, czarnowłosa kobieta w brązowej, starożytnej sukni pojawiła się przed nimi. Sin nie miał bladego pojęcia, kim ona była... - Pieczęć słabnie. – Powiedziała w języku Sumerów. – Dimme zostaną uwolnione w ciągu sześciu znaków. Ktokolwiek posiada zamek, powinien zapieczętować grobowiec... - Sześć znaków? – Zapytał Damien. – Co to do cholery ma znaczyć? - Dwie godziny. – Kat i Sin powiedzieli jednocześnie. Kat spojrzała na Sina. - Myślałam, że mamy kilka tygodni. - Ja też. – Powiedział szorstko. – Coś jeszcze innego musiało się wydarzyć, że przyspieszyło odliczanie zegara. Twarz Damiena skrzywiła się. - To jest po prostu piękne. Hip, hip, hura. Co za wspaniały dzień. Kat westchnęła ciężko. - To tyle, jeśli chodzi o zaplanowanie ataku, co? Sin przeszedł centralnie przez trójwymiarową prezentację jaskiń zrobioną przez Kat, gdy skierował się, by zabrać swój ostatni buzdygan, który był w stanie zabijać Gallu.
302
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Musimy zebrać wszystkich, których możemy. Damien ich wyśmiał. - Nienawidzę krakać, ale wydaje mi się, iż wszystkich, których byliśmy w stanie pozyskać są już w tym pokoju. Sin zatrzymał się i spojrzał na Simi, Xirenę, Damiena, Kat, Kisha i Xyphera. Ich liczba była bardzo żałosna. Ale byli wszystkim, co miał świat. - Zdrowaś Maryjo, łaskiś pełna... - Co robisz? – Zapytał Kish. – Nie jesteś katolikiem. - Tak, ale nagle poczułem niepohamowany przypływ wiary i modlenie się wydało mi się być właściwym pomysłem. Sin przewrócił oczami. Popatrzył na Xirenę i Simi. - Wy dwie jesteście naszymi czołgami. – Rozejrzał się po innych. – Musimy ich strzec, by ich nie pojmali i nie powalili. Jeśli je stracimy, nie będziemy mieli już nikogo, kto nam pomoże. Kat zmarszczyła brwi. - Czekaj, mam pomysł... Wy tu zostańcie, a ja do was dołączę. Nim się obejrzycie, będę z powrotem. Sin otworzył usta, by coś powiedzieć, ale nim zdążył wydobyć z siebie głos, jej już nie było.
***
Kat przeniosła się na Olimp, na balkon świątyni swojej matki. Na szczęście Acheron nadal tam siedział, wyglądając na okropnie znudzonego. Obdarował ją wyluzowanym spojrzeniem. - Czy Dimme już się wydostały? Stanęła jak wryta na jego niespodziewane pytanie. - Jak ty...
303
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Poczułem wibracje. To jest to samo uczucie, jakie czułem, gdy niemal uwolniły się ostatnim razem. A żeby poznać odpowiedź na pytanie, które kołacze się w twoim umyśle, będziesz musiała zapytać Artemidę. Nie mogę stąd odejść, dopóki mi na to nie pozwoli. To było naprawdę do dupy. - Chyba sobie ze mnie żartujesz. - Nigdy bym nie śmiał żartować z Artemidy. Obiecałem jej, że będę tu siedział i nic nie robił, więc jestem tutaj nic nie robiąc. Podobnie jak naprawdę wysoki, znudzony pies stróżujący. Osobiście wolałbym się rzucić na ogrodzenie elektryczne – jak tak o tym pomyślę. Kat warknęła nisko. - Gdzie ona jest? - Nadal u swego ojca. Kat odchyliła głowę do tyłu i przeklęła gdzieś w sufit. Nienawidziła konieczności przychodzenia tam. - W porządku. Posiedź tu jeszcze trochę, a ja pójdę z nią porozmawiać. Zaśmiał się. - Powodzenia. Kat szybko przemknęła przez główny hol świątyni Zeusa, gdzie imprezowali zgromadzeni bogowie. Pozostawała w cieniu, kiedy oceniała sytuację. Apollo i Ares byli już rozmiękczeni, a Demeter i Atena siedziały i rozmawiały z Afrodytą i Nike. Hades był w samym rogu z Persefoną, podczas gdy Zeus śmiał się z Hermesa. Na szczęście Artemida była sama, pijąc z wielkiego kielicha. Muzyka wypełniała powietrze, gdy wszyscy bogowie rozmawiali, śmiali się i tańczyli. Poruszając się jak tylko mogła najostrożniej i najciszej, Kat przebiegła drogę do jej matki, która aż podskoczyła zaskoczona obecnością Kat. - Co ty robisz? – Warknęła Artemida. - Muszę z tobą porozmawiać. Artemida rozejrzała się nerwowo. - To bardzo zła pora. Nawet nie miała pojęcia. - Nawet nie wiesz jak bardzo. Teraz! 304
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Katra... - Proszę. Artemida spojrzała spode łba, ale odsunęła się od stołu i wyszła na zewnątrz, aby mogły porozmawiać w ogrodzie. - Czego chcesz? - Żebyś uwolniła Acherona. Roześmiała się, a następnie wytrzeźwiała. - Nie. – Powiedziała stanowczo. - Matisera, proszę. Dimme już prawie wydostały się i jeśli uda mi się go wyciągnąć, on może pomóc zorganizować więcej Charonte i... - Czyś ty zwariowała? – Syknęła. – Czy kiedykolwiek widziałaś, co się dzieje, gdy Charonte biegają wolno? Nie, nie widziałaś, bo jeszcze żyjesz. Są jak szarańcza z zębami piranii, nic nie jest w stanie ich powstrzymać. - Ale Acheron może je kontrolować. - I on też może zostać zabity, a to jest jedyna rzecz, na jaką nie pozwolę. - A co ze mną? - Och, tobie nic nie będzie. Kat była przerażona, ale była też zdeterminowana. - Potrzebuję jego pomocy. Artemida machnęła ręką. - Zostaw ludzi samych sobie i nie martw się o nich. Zawsze możemy sobie więcej ich stworzyć. – I z tymi słowami odwróciła się i odeszła. Kat stała tam z otwartą buzią. Nie mogła uwierzyć, że to wszystko powiedziała jej matka. Zawsze możemy sobie więcej ich stworzyć. Dlaczego to ją w sumie zaskoczyło? A szczerze mówiąc, czego ona się spodziewała? Przecież to nie byłaby jej matka, gdyby obudziła się pewnego pięknego dnia jako Matka Teresa.
305
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Zniesmaczona Kat teleportowała się z powrotem do apartamentu Sina. Mężczyzna obdarował ją wyczekującym spojrzeniem. Podniosła rękę w górę, by powstrzymać go od mówienia. - Nawet nie pytaj. - Typowa odpowiedź Artemidy? - Powiedziałam, nie pytaj. Z ciężkim sercem podeszła do łóżka, na którym rozłożył broń i podniosła małą kuszę, którą w tej chwili bardzo chciałaby wykorzystać, aby przestrzelić matce serce. Rozmyślała nad tym, gdy jasny błysk rozświetlił pokój. Odwróciła się gotowa do strzału w źródło światła. Celowała, dopóki nie zobaczyła Deimosa... i piętnastu innych Dolophoni. Nie mogłaby być bardziej zaskoczona nawet, gdyby stała tam jej babcia. Sin cofnął się, a jego twarz wyrażała podejrzenie. - Co to jest? - Wsparcie. – Odpowiedział szczerze Deimos. Spojrzał na Kat mrocznym, zabójczym spojrzeniem. – Słyszałem, co powiedziałaś Artemidzie... i słyszałem jej odpowiedź. Nie wszyscy z nas są tacy zimni. Jedna z kobiet będących w drużynie uśmiechnęła się. - Poza tym walka jest tym, co umiemy robić najlepiej. - Witamy w bitwie. Deimos skinął głową zanim potrząsnął rękę Sina. - Tak dla przypomnienia, to wcale nie oznacza, że cię lubię. - I wzajemnie. Kiedy Sin skupił się na modelu jaskiń, i przedstawiał im rozmieszczenie pomieszczeń, w salonie pojawili się D'Alerian, M'Adoc i M'Ordant. Kat była jeszcze bardziej zaskoczona niż przy pojawieniu się Deimosa. - Macie tu pokój dla dodatkowych trzech? – M’Adoc zapytał Sina. - Oczywiście. – Odpowiedział Sin. – Zawsze miło, gdy możemy dodać więcej oliwy do ognia. Kish prychnął.
306
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Tak dla przypomnienia, ja się wcale dobrze nie palę. Xirena przejechała ręką po jego włosach. - Zaufaj mi, wszyscy ludzie tacy jak ty dobrze się palą. - To prawda. – Dodała Simi. – Simi może podpalić większość ludzi i przypiec na ekstra chrupiąco. Kish westchnął z rezygnacją. - Milusio. Ignorując ich przekomarzanie, Sin przedstawił wszystkim plan jaskiń. - Dobrą wiadomością może być to, że oni nie mieli wystarczająco dużo czasu, żeby zorganizować ludzi jako ofiary. Mam nadzieję, że to, co zrobili, żeby przyśpieszyć czas do uwolnienia Dimme, to tak naprawdę przypadek i nie wiedzą o tym, przez co się tak stało. Damien się skrzywił. - A co jeśli zrobili to celowo? - Bądźmy pozytywnie nastawieni, dobrze? – Powiedziała Kat głosem nauczycielki z przedszkola. – Udawajmy, że wszyscy to przetrwamy. Kish uśmiechnął się. - Jestem z Kat. Podoba mi się jej plan. Nawet bardzo. Sin spojrzał na niego spode łba, po czym klasnął w dłonie, by zwrócić uwagę wszystkich na siebie. - Dobrze dzieci. Mamy zamiar iść na prywatkę, gdzie nie bardzo nas lubią. Wszyscy wiedzą, w co się pakują? - Nie bardzo. – Parsknął Kish z entuzjazmem. – Myślę jednak, że w mojej dzisiejszej prognozie pogody jest pewna śmierć i rozczłonkowane oraz deszcz z wnętrzności i śnieg ze zdartej skóry. - To tyle z bycia Panem Optymistą, co? – Damien roześmiał się. - Zobaczymy jak się będziesz śmiał, kiedy wywloką twój tyłek na światło dzienne. - Myślę, że jakoś to zniosę. – Damien podszedł o krok do przodu, ale Sin zatrzymał go. - Potrzebuję, byś tu został. Damien spojrzał na niego. 307
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Gówno prawda. - Wcale nie. – Sin powiedział mocnym głosem. – Kish ma rację. Świeci słońce, a ja nie jestem gotowy do podjęcia ryzyka. Mimo to Damien nie był przekonany. - Przecież będę pod ziemią. - I będziemy wysadzać otwory w ścianach. Jeśli ktoś trafi w niewłaściwe miejsce to światło cię zabije, Damien. Tik nerwowy zaczął poruszać szczęką Damiena, ale w końcu przyznał im rację. - Dobra. Ale, gdy będą kopać ci dupsko, przypomnij sobie, że starałem się je chronić. Sin poklepał go po plecach zanim przyglądnął się każdemu członkowi ich zespołu. - Szkoda, że nie umiem wymyślić czegoś inspirującego, by wam wszystkim dodać otuchy. Jakiejś wielkiej mowy, by zagrzać was wszystkich do walki, ale gdy się rozglądam... - Wszystko, co widzę, to ludzie, którzy mają umrzeć. – Skończył za niego Kish. Kat roześmiała się. - Mniej więcej. Ale jeśli już mamy skończyć jako nieboszczyki, weźmy ze sobą tylu Gallu, ilu tylko zdołamy. Kat podeszła do Sina i wzięła go za rękę. - Nie jesteś sam, kochanie. Uścisnął jej dłoń. - Dziękuję wam wszystkim za przybycie. Może ludzkość nie zdawać sobie sprawy, że tu jesteście, ale ja wiem, że będą wam wdzięczni. A teraz chodźmy skopać tym demonom dupy.
308
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 19
Jedna sprawa to zaplanować atak, a zupełnie inna go wykonać. Kat zatrzymała ich zanim zdążyli się rozejść, by sprawdzać komory w grobowcu. - Mam zamiar przeprowadzić szybkie rozpoznanie. Zobaczę czy pieczęć jest złamana i czy demony nas oczekują. Sin przez chwilę przytrzymał ją za rękę. Patrzył na nią każdą cząstką swego serca i swoimi błyszczącymi oczyma. - Nie waż się wrócić ranna. Kat uśmiechnęła się figlarnie. - Ciągle to powtarzasz i zaraz pomyślę, że mnie lubisz. - Kocham cię, Katra i nie chcę cię pogrzebać. Dokładnie wiedziała jak trudno mu było wypowiedzieć te słowa. A fakt, że powiedział to przy tylu świadkach... Nic nigdy nie wzruszyło jej bardziej. - Nie martw się, wrócę, by cię dręczyć zanim za mną zatęsknisz. - Lepiej tak zrób. Bez ciebie moje ego rzeczywiście może urosnąć – niech bogowie mi to wybaczą. Kat zmieniła swoją formę na cień, by unosić się w jaskini i być niewidzialną i niesłyszalną. Wszędzie gdzie się udała, nie można było rozpoznać jej obecności. Widziała demony, ale nie wydawało się, że jakoś specjalnie przygotowują się do ataku. - Kiedy powinniśmy zacząć obławę na ludzi? – Zamarła na dźwięk ostrego, kobiecego głosu, dochodzącego z pomieszczenia tuż przed nią. Zerknęła do środka, by znaleźć Kessara i kobietę leżących przed kominkiem. - Pod koniec tygodnia. – Powiedział Kessar. – Nie potrzebujemy mieć ich tutaj wcześniej. Nienawidzę słuchać i jęków i płaczu. Zawodzące, żałosne stworzenia. Kat poczuła zawrót głowy. Oni nie mieli pojęcia, że pieczęć została złamana... Och, to było dobre. Nareszcie trochę szczęścia. 309
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Uśmiechając się postawiła krok w tył. I natknęła się na coś solidnie zbudowanego. Serce Kat zamarło, gdy sięgnęła ręką za siebie i wymacała ramię. Proszę, bądź jednym z naszych. Proszę, bądź jednym z naszych... Odwróciła się powoli w nadziei, że znajdzie Xyphera lub kogoś innego z jej drużyny. Ale niestety tak nie było. To był szczupły mężczyzna demon, który patrzył na nią, jakby była indykiem na Święto Dziękczynienia. Nie powinien być w stanie jej zobaczyć, ale jakiś cudem ją widział. - Kessar! Mamy tu szpiega. – Złapał ją. Kat natychmiast się zdematerializowała i powróciła do Sina i innych. - Houston, mamy problem. Demon mnie zauważył i zawołał po pomoc. - Sin przeklął. – Ale... – Dodała szybko. – Dobrą wiadomością jest to, iż oni nie wiedzą, że zegar przyspieszył. Wzrok Sina i Deimosa spotkał się. - Przy odrobinie szczęścia pomyślą, że Kat była sama. Sin skinął głową. - Musimy się rozdzielić, by nie mogli stwierdzić ile nas tu jest. – Odwrócił się do swojego sługi. – Kish z Xireną i z Simi, podążajcie za mną i za Kat. Pójdziemy przodem do grobowca, by zatrzymać zegar. - A my będziemy odwracać uwagę demonów. – Powiedział Deimos. – I zrobimy tu każdy możliwy rodzaj piekła. - Dzięki. Deimos pochylił głowę w kierunku Sina. - Wszyscy jesteśmy gotowi? Rozejrzał się po wszystkich swoich współbraciach, na których twarzach ukazał się cień smaku nadchodzącej walki. Wydobywając z siebie mrożący krew w żyłach okrzyk wojenny, on i reszta Dolophoni pobiegli przez jaskinie. Dzięki bogom, że wznosząc ten okrzyk nie stali na szczycie zaśnieżonej góry. Na pewno spowodowaliby lawinę. M’Adoc wsadził sobie palce do uszu i czekał aż grupa zniknie za rogiem. 310
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Nienawidzę ich dramaturgii... i poziomu decybeli. A potem on, D'Alerian i M'Ordant podążyli za tamtą grupą, ale już w znacznie bardziej dystyngowanym tempie i stylu. Kat rozejrzała się. - Gdzie jest Xypher? - Poszedł wcześniej, by mieć cię na oku. - Nie widziałam go. - Być może dlatego, że robiłem swoje własne rozpoznanie. Odwrócili się, by zobaczyć bardzo bladego Xyphera. - Gdzie byłeś? – Zapytał Sin. - Widziałem Zakara. I wiem też gdzie tyka zegar, ale to najmniej ci się spodoba. Oni osadzili zamek w jego piersi. Sin poczuł, że mu niedobrze na tę wiadomość. - Chyba żartujesz. Pokręcił głową. - Zakładam, że jakiegokolwiek czaru użyli, aby umieścić zamek w jego klatce piersiowej to ono... - Przyspieszyło zegar. Zakar jest po części demonem, a po części bogiem. To połączenie musiało coś aktywować w tym zamku. Xypher skinął głową. Kat skrzywiła się na myśl o biednym Zakarze i o bólu, jaki musiał czuć. - Czy możemy wyciągnąć zamek? - Możemy spróbować, ale nie sądzę, że się uda. Twarz Sina stała się ostra, zimna i wściekła. - Kessar odpłaca mi za śmierć jego brata. - Nie. – Powiedział Xypher szorstkim głosem. – On odpłaca Zakarowi, za to, że mi pomógł. Krwawy sukinsyn.
311
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat położyła dłoń na ramieniu Sina, aby go pocieszyć, ale wiedziała, że to na niewiele się zdawało. Jak prosty dotyk mógł złagodzić tak wieli ból? - Zabierz nas do niego. – Powiedział nagląco. I Xypher to zrobił. Sin poczuł, że jego twarz blednie, gdy zobaczył swojego brata na kolanach obok wejścia do grobowca, w którym były Dimme. Ubrany tylko w dżinsy był przykuty do kamienia chroniącego wejście. Sin podbiegł do brata. - Zakar? Twarz Zakara była wykrzywiona przez ból, gdy popatrzył na Sina. Agonia przeszła przez obydwu mężczyzn. Sin z chęcią zamieniłby się z bratem, by mu tego oszczędzić. - Zdajesz sobie sprawę, co oni zrobili? - Tak. Złote oczy Zakara nadal wpatrywały się w Sina. - Więc zabij mnie i powstrzymaj to. Sin pokręcił głową. Nie było sposobu, by mógł zrobić coś takiego. - Nie mogę cię zabić, jesteś moim bratem. - Zabij mnie Sin. – Powiedział Zakar przez zaciśnięte zęby. – Nie jestem wart ocalenia. Skróć moje cierpienie. - Nie. Oddech Sina przyspieszył, gdy Zakar spojrzał na Kat. - Powiedz mu Katra. Nie mamy czasu na kłótnie. Demony właśnie walczą z resztą waszych i zaraz tu będą. Mogę ich usłyszeć. Powiedz mu, by mnie zabił i powstrzymał wyzwolenie Dimme. Kat zawahała się. Jak ona mogła powiedzieć Sinowi, by zabił swojego bliźniaka? Byłby to najgorszy rodzaj okrucieństwa, który z pewnością zaplanował Kessar. To zabiłoby Sina, gdyby musiał skrzywdzić brata. Dlaczego ze wszystkich mocy jakie miała, nie miała tej jednej, by powstrzymać... Nowy pomysł przyszedł Kat do głowy.
312
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Czekajcie, mam plan. Podeszła to Zakara, by zbadać jak był osadzony zamek w jego klatce piersiowej. Gdy to zobaczyła zachciało jej się płakać. Kessar już zadbał o to, by było to bolesne tak bardzo, jak tylko się dało. Przełykając żółć rosnącą w gardle spojrzała na Sina i dostrzegła iskrę nadziei w jego oczach. - Simi może wyciągnąć zamek, a ja go natychmiast uzdrowię. - Jesteś tego pewna? Przytaknęła głową. - Absolutnie. Sin objął dłońmi głowę Zakara. - Wierzę w ciebie, bracie. Pozostań ze mną, a razem przez to przejdziemy. Oczy Zakara były pełne nadziei, gdy Simi podeszła do niego. Chwyciła łańcuch wystający mu z pleców. - To będzie cię bardzo bolało. Przepraszam za to. – A potem mocno szarpnęła. Zakar krzyknął głośno i żałośnie zanim upadł do przodu w ramiona Sina. Krew ciekła z jego ust i pleców. Ból wylewał się z obu mężczyzn, gdy Kat wzięła Zakara z rąk Sina i przycisnęła do siebie. - Trzymam go. Ty weź zresetuj zamek. Jak tylko Sin sięgnął po artefakt, Kat położyła dłoń na plecach Zakara i zamykając oczy zaczęła go uzdrawiać. Nie miała zbyt wiele czasu, by go naprawić, bo mogło być za późno. Zanim jednak Sin włożył Laskę Czasu w zamek, przedmiot dosłownie wyleciał mu z rąk. Kat przeklęła, gdy zadała sobie sprawę, że jej moce nie działają. Zakar nie zdrowiał, a wręcz przeciwnie. Przeszył ją strach. Coś tu nie było w porządku. I w tym właśnie momencie zdała sobie sprawę, co się działo. Kessar. Obracając się ujrzała go stojącego w drzwiach z zamkiem w ręku. - Wy chyba naprawdę nie myśleliście, że tak łatwo możecie wygrać, co? Że wyślecie swoich towarzyszy, by zaatakowali moje demony, a ja was nie znajdę? Wstydźcie się. Sin podbiegł do Kessara, ale ten uderzył go nawet bez dotykania. To samo zrobił, gdy Xypher postanowił go zaatakować. 313
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Ja mam Tablicę Przeznaczenia, a wy nie macie mocy. - Gówno prawda. – Warknął Xypher. – Ukradłem ci ją. – Wyciągnął medalion z kieszeni. Kessar śmiał się, gdy wyciągnął ku nim rękę i pokazał im identyczny, mały medalion. - Naprawdę myślicie, że jestem aż tak głupi? Gdybyś mi go odebrał ścigałbym cię aż na sam Olimp, by go odzyskać. Tak jak powiedziałem, nie macie mocy. Xirena wyśmiała go. - Ja swoją mam. - A Simi ma jej. Ale zanim zdążyły choćby podejść do niego, Kessar cofnął się i zamknął ich w pomieszczeniu. Dźwięk skrobania o kamień rozszedł się echem wśród nich. Kat podbiegła do drzwi, ale była to solidna kamienna płyta, którą tylko słoń mógłby przenieść. To ani drgnęło. Cholera! Kat westchnęła z obrzydzeniem. - Nie mogę w to uwierzyć. Utknęliśmy w pułapce z Dimme, podczas gdy zamek jest po drugiej stronie kamiennych drzwi. – Odwróciła się do Sina. – Jak długo potrwa zanim odzyskamy swoje moce? Sin wyglądał tak źle, jak ona się czuła. - Sądząc po ostatnim razie to kilka godzin. - Słodko. – Powiedziała sarkastycznie. – A ile zostało nam czasu, dopóki suki się nie obudzą? - Mniej niż dwie godziny. - Czy można powiedzieć, że mamy przejebane, chłopcy i dziewczęta? Tak myślę, że można. Sin zignorował ją, kiedy podszedł do Zakara. Mięśnie pracowały w jego szczęce, gdy podniósł ciało z ziemi i trzymał je spokojnie w ciemności. Kat chciało się płakać. Z ciężkim sercem stanęła za nim i położyła mu rękę na ramieniu. - Tak mi przykro, Sin. Nie wiedziałam, że tak wyjdzie. - Wiem.
314
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Ale to nie zmieniało niczego. Zakar nie żył, a oni byli uwięzieni w pułapce. Kat uklękła na kolana i przytuliła się do Sina, podczas gdy on tulił ciało brata. - Akra-Kat? Odwróciła się na dźwięk głosu Simi. - Tak, kochanie? - Simi ma zamiar sprowadzić Akriego, by wszystko to naprawił. Jakżeby chciała, aby było to takie proste. Ale jej ojciec był tak samo uwięziony jak i oni. - Już tego próbowałam. Kish przez chwilę przypatrywał się Simi. - Dlaczego nie wyślemy demonów, aby odzyskały zamek i nie przyniosły nam tutaj? - Wnioskując po liczbie Gallu one nie mogą same przeżyć na zewnątrz. – Powiedział Xypher. – Są one dwie przeciwko tysiącom. To byłaby rzeź. - Sprowadzę Akriego. – I Simi znikła. Sin nie powiedział nawet jednego słówka. On tylko tulił brata i wyglądało na to, że jego serce też zostało rozerwane.
***
- Nie rozumiem twojego kapryszenia. Ash przewrócił oczami, gdy stanął naprzeciw kanapy, na której siedziała Artemida i gapiła się na niego. - Nie kapryszę Artie. Najzwyklej w świecie jestem wkurzony, kiedy kręcisz się w pobliżu. To nic nowego. Zanim mogła coś odpowiedzieć pojawiła się Simi. Artemida wydęła wargi. - Wynoś się z mojej świątyni zanim zlejesz się na dywan.
315
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Nie masz dywanów. – Przypomniał jej Ash, uniemożliwiając atak na Simi. – To tylko podłoga. Simi syknęła na Artemidę. Ash zignorował boginię i spojrzał na Simi. - Hej, kochanie, czego potrzebujesz? - Akra-Kat jest w tarapatach, Akri. Demony ją złapały, a ona nie ma mocy. Oni mają zamiar pozwolić, by naprawdę paskudne demony ją pożarły. Artemida wstała, a jej twarz była biała jak śnieg. - Co masz na myśli mówiąc, że ona nie ma mocy? - Oni maja taki medalion, który odbiera wszystkie boskie moce i oni użyli tego przeciwko Akra-Kat. A teraz mają zamiar ją zabić. Zanim Ash mógł się ruszyć, Artemida zniknęła. Chwilę później wróciła. - Potrzeba, byś ze mną poszedł. - Myślisz? – Sin rozerwałby ją na strzępy. Ale Ash potrzebował ustnego potwierdzenia zanim zaczął działać. – Zwalniasz mnie z mojej obietnicy? - Tak! A teraz pomóż mi chronić moją córkę.
***
Kat spojrzała w górę, gdy duży cień padł na nią. Jej serce zatrzymało się, gdy zobaczyła Acherona. - Jesteś tutaj. Dyskretnie, korzystając z kciuka, wskazał przez ramię na Artemidę. - Nie ma to jak niedźwiedzica martwiąca się o swoje młode. – Skrzywił się na widok Zakara w ramionach Sina. Sin położył ciało brata na ziemi, gdy zobaczył Asha i Artemidę, ale co trzeba mu przyznać nie zaatakował bogini.
316
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Co się tu stało? – Zapytał Ash. Kat przełknęła zanim odpowiedziała. - Kessar go zabił. Chciałam go uleczyć, ale nie ma swoich mocy. Ash popatrzył na Sina. - Nie martw się Sin. Już wystarczająco dużo straciłeś. Nie zamierzam pozwolić, by ci się to znowu przytrafiło. Klęknął na ziemi obok ciała i położył dłoń na klatce piersiowej Zakara. Dwa uderzenia serca później Zakar oddychał, a jego ciało drżało. Pochylił się do przodu kaszląc. Ulga na twarzy Sina była namacalna. - Dziękuję Acheron. Ash pochylił głowę zanim wstał i popatrzył na resztę zebranych w jaskini. - Czy możesz zatrzymać Dimme? – Z nadzieją zapytała Kat. Ash przetarł oczy, gdy to rozważał. - Nie mogę kontrolować Laski. To nie pochodzi z Atlantydy. Tylko Sin lub Zakar może zatrzymać Dimme. Sin pomógł stanąć bratu na nogi. Wydawało się, że Zakar ma niewielkie trudności z oddychaniem, ale żył i to było najważniejsze. Sin popatrzył na Asha. - Musimy odzyskać swoje moce. Ash odwrócił się do Artemidy. Ona patrzyła przed siebie bez wyrazu. - No co? Rozdrażnienie Asha z jej powodu było bardziej niż oczywiste. - Kat jest przewodnikiem. Nawet słaba może przekierować moc. Jedno z nas musi podzielić się z nią mocą, a to drugie musi odebrać zamek Kessarowi i przynieść go tutaj. Artemida wykrzywiła swą twarz. - Nie dotknę tego demona. On jest obrzydliwy. - Więc będziesz musiała podzielić się mocą z Kat... i z Sinem.
317
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Artemida się nadęła. Każdy, kto ją znał mógł powiedzieć, że nie chciała tego zrobić za nic na świecie. - Dobra, ale kto ją będzie chronił, gdy zawiedziesz? - Simi... i uwierz mi, ona nie zawiedzie. Kat nie byłaby taka pewna. - A co jeśli Kessar odbierze ci twoją moc, zanim odzyskasz zamek? Ash uśmiechnął się zawadiacko. - Mam szczerą nadzieję, że Tablica nie jest w stanie odebrać mi całej mojej mocy. Powinno mi zostać coś niecoś, by zorganizować niewielką demolkę. Kat nie spodobał się wydźwięk tego stwierdzenia. - Nadzieję? Chyba nie czas na nadzieję? Ash mrugnął do niej. - To doskonały czas na nadzieję. Im bardziej tragiczna sytuacja, tym bardziej jej potrzebujesz. Sin prychnął. - Wiesz, coś zawsze może iść nie tak. - Prawdopodobnie. – Srebrne oczy Asha wirowały, gdy rozkoszował się tą myślą. – Zawsze idzie coś nie tak. Artemida skrzyżowała ręce na piersiach. - Nie podoba mi się jego plan. Chcę jakiegoś, w którym moje moce pozostają w moim wnętrzu. - Nie mamy innego planu i nie mamy czasu, by myśleć nad innym. – Ash wskazał ruchem brody na wejście do grobowca Dimme. – Będziesz miała więcej czasu, by negocjować z Apollymi, gdy one się wydostaną. Tylko jeden, który umie nad nimi zapanować to Sin, a żeby to zrobić, musi odzyskać swoją moc. Kat posłała matce swój najlepszy uśmiech. - Proszę... potrzebujemy cię. Ja cię potrzebuję. Artemida niechętnie wyciągnęła rękę do Kat. Kat uśmiechnęła się do swojej matki, wdzięczna, że chociaż raz ta była rozsądna. 318
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Dziękuję. - Lepiej bądźcie wdzięczni. – Artemida posłała złowrogie spojrzenie każdemu z nich. – Wszyscy. Sin nie był w tak optymistycznym nastawieniu, gdy Kat próbowała go dotknąć. - Jesteś pewna, że nie odwrócisz biegu mocy i nie przekażesz tej odrobiny, która mi jeszcze pozostała Artemidzie? Kat jak nikt inny rozumiała jego obawy. Mimo to nie mogła się oprzeć pokusie podrażnienia go. - Zgaduję, że będziesz mi musiał zaufać, co? Sin zawahał się. W głębi duszy był przerażony, żeby jej teraz dotknąć. Kat mogła go zabić. Nie tylko fizycznie, bo jeśli go zdradzi... Nie było już drogi odwrotnej i wiedział o tym. Teraz był bardziej narażony niż bywał kiedyś. Przez wszystkie te stulecia zdrada była częścią jego życia. Ale gdy teraz spojrzał na Kat jego serce naprawdę jej uwierzyło, że ona go ponownie nie skrzywdzi. Nie umyślnie. Teraz albo nigdy. Serce zadudniło w jego klatce piersiowej, gdy złapał wyciągniętą dłoń Kat i czekał aż ona go zdradzi. Kat zamknęła oczy i wezwała resztki swojej mocy. Poczuła ją jako małe ładunki elektryczne przechodzące przez jej ciało, gdy przenosiła moc matki do Sina, tak jak do niego należała przed tymi wszystkimi wiekami. Gdy odnalazła ją całą w Artemidzie natychmiast zwróciła Sinowi. Artemida szepnął gdzieś z tyłu. - Za bardzo mnie osłabiasz. Sin stał jak skamieniały, gdy zdał sobie sprawę, że Kat go nie zdradziła... bardziej niż to, on miał teraz moc, której nie czuł od tysiącleci. I to było coś cholernie dobrego. Kat zwróciła mu wszystko, co mu kiedyś zabrała. Wszystko. Miał pełnię boskiej siły. Podniósł jej rękę do swych ust i pocałował. - Hej! – Warknął Acheron. – Jeśli chcesz zachować te usta nadal przyczepione do swojej twarzy, radziłbym trzymać je w pewnym dystansie od jej skóry. Sin zaśmiał się, kiedy się cofnął.
319
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Przepraszam. – Zwrócił się do Asha. – Jestem gotowy do walki. - Dobrze. Więc zróbmy to.
*** Sin czuł jak serce pompuje krew przez jego ciało podczas tego, gdy on i Zakar, który teraz wyglądał identycznie jak on, skierowali się, by walczyć. Zapach krwi był tak gęsty w powietrzu, że przenikał przez ich skórę. Sin oblizał wargi w oczekiwaniu na to, co mogło nadejść. Żądza krwi w nim była okrutna, a smak, który czuł na języku tylko ją wzmagał. Odezwała się w nim bestia, którą zwykł spuszczać ze smyczy tylko podczas walki. Te demony były wymarzonym pokarmem dla niej, szczególnie biorąc pod uwagę, że nie karmił bestii już od dłuższego czasu. W sumie powinien zacząć od Artemidy i dopiero potem iść walczyć. Ale było już na to za późno. Wszedł do głównej komory jaskini. Dolophoni nadal walczyli... przynamniej większość, bo dwoje z nich leżało na podłodze. M’Adoc był w jednym rogu, walcząc z dwoma demonami jednym mieczem. Ash napotkał wzrok D’Aleriana zaraz przed tym, gdy rzucił się na niego demon, ale D’Alerian go zabił. Znowu dwa demony zaatakowały. Siekacze Asha wydłużyły się, gdy jego ciało przygotowywało się do walki. Złapał pierwszego demona za gardło i rzucił nim o ścianę, a następnie odwrócił się do innych. Bestia wewnątrz niego chciała rozerwać gardło demona. Ale wybrał dla niego bardziej humanitarny sposób na śmierć. Strzelił mocą prosto między jego oczy. - Kessar! – Krzyknął prowadząc Zakara przez sam środek walki, by zobaczyć przywódcę Gallu stojącego z tyłu. Rozbawienie na twarzy pana demonów zostało zastąpione przez niedowierzanie, gdy zobaczył Asha. Wyjął medalion i uniósł w górę intonując przy tym sumeryjskie zaklęcia. Ash śmiał się, gdy poczuł, że jego skóra zmienia odcień na niebieski. - Co sprawie, iż myślisz, że twoje starożytne czary-mary będą na mnie działać? Ash sięgnął po medalion i przeklął, gdy ten go sparzył. Musiał sobie przypomnieć, że symbole innych panteonów niezbyt dobrze na niego wpływały. Nie to, żeby to miało jakieś większe znaczenie. Akurat ból był tą jedyną rzeczą, z którą umiał sobie świetnie radzić.
320
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Zamknął rękę na Tablicy Przeznaczenia i zacisnął zęby, gdy ból zaczął spalać jego dłoń i palce. Czuł jak przedmiot wysysa jego boską moc. Ale nadal miał jej wiele, by tu troszkę porozrabiać. W końcu wyrwał Tablicę z rąk Kessara i rzucił ją Zakarowi, a następnie walnął z główki przywódcę demonów, który chciał się cofnąć. Kessar zaśmiał się złowieszczo, gdy podparł się o ścianę i wyprostował się. W tym samym momencie złe przeczucie przeszło przez umysł Asha. - Co się tak śmiejesz? Demon musiał stanąć na palcach, by szeptać do ucha Asha. - Przez to, że sprowadziłeś Zakara z powrotem i pozwoliłeś mu trzymać Tablicę Przeznaczenia, z twoją krwią na niej, właśnie otworzyłeś grobowiec Dimme. Gratulacje Apostolos. Jesteś Zwiastunem Telikos... końca świata.
321
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
ROZDZIAŁ 20
Dudnienie z wewnątrz grobu przeszło przez Kat niczym prąd elektryczny. Ona i Artemida cofnęły się do Kisha, którego oczy bardzo się rozszerzyły, gdy ściany wokół nich zaczęły wibrować. Kawałki sufitu zaczęły odpadać, gdy dźwięk się wzmagał. Napotkała wzrok Sina, który tylko potwierdził jej obawy. Kat zaśmiała się nerwowo. - Proszę powiedzcie mi, że jaskinia ma tylko delikatną niestrawność. Ale gdy to narastało i usłyszała dochodzący z wnętrza grobu przeraźliwy krzyk, zdała sobie sprawę, co się działo. Dimme zaczynały wychodzić. Kat spięła się gotowa do walki, gdy zobaczyła długie kobiece palce, które pojawiły się w szczelinie pękniętego kamienia. Miały długie, czarne paznokcie, którymi próbowały powiększyć wyjście. - Wracać tu. – Sin rzucił do nich wszystkich. - Nie mam mocy. – Powiedziała Artemida. – Nie mogę walczyć z demonami, ponieważ oddałam ją komuś… - Spojrzała na Kat. – Tymczasowo. Kat pokręciła głową. Tak, oddała Sinowi całą jego moc i dołożyła nieco własnej, ale nigdy nie zabrałaby jej swojej matce. Mogły się ze sobą od czasu do czasu nie zgadzać, ale w końcu kochała matkę bardziej niż cokolwiek innego na świecie. Sin uśmiechnął się i obdarował Artemidę znaczącym spojrzeniem. - Myślę, że właśnie znaleźliśmy ofiarę dla nich. - Och, nie. – Powiedziała rozdrażnionym tonem Simi. – Nie możemy pozwolić, by bogini-krowa umarła. Akri też umarłby, gdyby nie mógł się od niej karmić. – Jej płonące oczy patrzyły gdzieś pomiędzy Artemidą i grobowcem. – Chodź Xirena, musisz pomóc Simi chronić boginię-sukę. Xirena wydała z siebie odgłos obrzydzenia zanim podeszła do swojej siostry. Kish przeniósł się i stanął obok Artemidy. - Wygląda na to, że tu jest najbezpieczniejsze miejsce dla człowieka, który nie chce zostać pożarty. 322
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Artemida z przekąsem machnęła na niego ręką, a Xypher podszedł, aby stanąć między Sinem i Kat. - Jaki mamy plan gry? – Zapytał Xypher. - Nie umierać. - Podoba mi się. Jest prosty, łatwy i nie możliwy do wykonania. Jak dla mnie jest ok. Kat zaszydziła z jego sarkazmu. - Dlaczego ty biadolisz, Xypher? Przecież ty już nie żyjesz. – Kat tylko chciała dzielić jego sytuację. – Jakaś rada, jak je zabić? - Nawet jednej. Ostatnim razem potrzeba było nas troje, by złapać je w pułapkę… nie zabić, bo nigdy nie wiedzieliśmy jak to zrobić. To są naprawdę paskudne suki. Super. Wprost nie mogła się doczekać spotkania z nimi. Nagle coś pękło za nimi. Kat obróciła się i zobaczyła wchodzących Acherona z Zakarem i resztą ich grupy. - Zapieczętuj drzwi za nami. – Ash rozkazał Deimosowi. Kish skrzywił się na to. - Nie to żebym chciał się wykłócać, ale nie musimy walczyć o to, by były otwarte? Kobieta z Dolophoni ostro na niego popatrzyła. - Cóż, jeśli chcesz zostawić je otwarte i wpuścić tu te wszystkie demony… - Zamknij je, proszę. Kobieta uśmiechnęła się. - Tak myślałam, że się z nami zgodzisz. Deimos i jego brat bliźniak Phobos oparli się o kamień, który był drzwiami. Podobnie jak reszta z nich byli cali zakrwawieni i zdyszani. - Cóż. – Powiedział M’Adoc wcierając krew i pot z czoła. – Przynajmniej tych tutaj jest tylko siedem. - I są przynajmniej dwadzieścia razy gorsze i silniejsze niż tamte. – Dodał Sin. - Och, supcio. – Podekscytowała się Kat. – To się nawet wyrówna.
323
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Decydując się na porzucenie dziecinnych gierek zgięła ramię i zmaterializowała w nim ostrze. W tym czasie podszedł do nich Zakar. Sin wręczył mu Laskę Czasu. - Simi. – Ash powiedział ostro. – Zabierz Artemidę na Olimp. Simi wydała z siebie odgłos obrzydzenia. - Chciałabym, żebyś pewnego dnia pozwolił mi ją zjeść. - Simi… - Idę, idę. – Mruknęła zanim zrobiła to, o co prosił. Sin spojrzał odrażająco na Asha. - Musiałeś to zrobić? Ash wzruszył ramionami. - Zapomnij o Dimme. Jeśli ona umrze będziesz musiał walczyć ze mną w mojej prawdziwej postaci. Jesteś na to gotowy? - Nie dzisiaj. Już się nieco wyczerpałem. Ignorując ich, Zakar umieścił Laskę w zamku. Kiedy próbował przekręcić, Laska zadrżała i pękła. - Myślę, że czekaliśmy zbyt długo. To się nie chce ponownie zamknąć. Kat patrzyła na palce Dimme, które cały czas były w skalnej szczelinie. - One nie śpią i ciągle poszerzają wyjście. - Co do cholery zabija Dimme? – Zapytał Xypher. Wszyscy popatrzyli po sobie, gdy nagle intensywnie zielone światło buchnęło z grobowca. Z jednej strony demony Gallu waliły w kamienne drzwi starając się je rozbić i wejść do środka. Z drugiej strony demony Dimme krzyczały coraz głośniej, próbując tym skruszyć kamień i wyjść. Jak zabić coś, co było niepokonane? To pytanie bez przerwy kołatało się w umyśle Kat aż zakręciło jej się w głowie. Ale gdy spojrzała na grobowiec, nowa myśl nawiedziła jej czaszkę. Kat odwróciła się do Sina. - Myślę, że zadajemy niewłaściwe pytanie. Zapomnijmy o zabijaniu ich. Jak udało wam się je ostatnim razem uwięzić? 324
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Potrzeba było trójki sumeryjskich bogów i zaklęcia. Kish westchnął. - Szkoda, że mamy tylko jednego z tej trójki. - Nie. – Powiedział Ash. – Mamy troje. Sina, Zakara i Katrę. Sin zamarł, gdy zdał sobie sprawę z tego, co Ash miał na myśli. To było genialne. Przez to, że uratował życie Kat mogło się okazać, że uratował też cały świat. - Wymiana krwi. Ash skinął głową. - Kat dzieli teraz z tobą sumeryjską krew. Ona może robić jako trzeci bóg. Sin uśmiechnął się i zobaczył nadzieję w oczach Kat. Spojrzał na Zakara i po raz pierwszy uwierzył, że oni wszyscy mogą to przeżyć. - Pamiętasz jak je zamknęliśmy? - Tak, ale Laska jest złamana. Musimy użyć czegoś innego jako klucza. - A Sfora zadziała? – Kat popatrzyła na Sina. – Też może poruszać się w tył i w przód w czasie. Sin nie był pewien, ale warto było zaryzykować. - Myślę, że się nada. Wszystko, co możemy, to spróbować. Kat ściągnęła jej naszyjnik i podała go Sinowi. - Co dalej powinniśmy zrobić? Po przekazaniu Sfory Zakarowi, Sin ustawił Kat naprzeciwko wejścia do grobowca, a sam stanął po jego prawej, a Zakar po jego lewej. Tak szybko jak zajęli swoje pozycje, Sin zaczął intonować sumeryjskie zaklęcie. - Jesteśmy jedynymi przewodnikami demonów na ziemi. Wzywamy siły, które nas stworzyły i dały nam się narodzić. Ochrona i pilnowanie to nasze kluczowe zadania. Darujemy życia innym. Zawsze będziemy chronić żyjących. Sin wypowiedział te słowa dwa razy zanim Zakar do niego dołączył. Kat wstrzymała oddech starając się skoncentrować i nauczyć się sumeryjskich słów, podczas tego, gdy patrzyła, jak Dimme nadal poszerzają otwór, by wydostać się z grobowca.
325
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
A walenie w drzwi Kessara i jego armii wcale nie pomagało, gdy próbowała recytować zaklęcia. W każdej chwili ktoś z obu grup mógł rozwalić drzwi i pojawić się w ich komorze. Sfora w tym czasie zaczęła świecić na czerwono. - Zakar! – Głos Kessara rozbrzmiał zza drzwi. – Uwolnij Dimme! Zakar zająknął się w swoim zaklęciu. - Zostań ze mną, bracie. – Powiedział Sin niesamowicie spokojnym głosem. Jednak Kessar nadal krzyczał, aby Zakar mu pomógł. Zakar obniżył rękę, w której trzymał Sforę. Jego głos słabł, a Dimme zaczynały się śmiać. Kat popatrzyła na Sina. - Nie ruszaj się. – Ostrzegł ją. – Żeby to zadziałało musimy pozostać na swoich miejscach. Zakar bardzo ciężko oddychał, gdy Kessar nie przestawał krzyczeć, by ten wypuścił Dimme. - Nie pozwolę ci już mnie więcej kontrolować. – Powiedział przez zaciśnięte zęby. Pot lśniącymi kroplami wystąpił na jego czoło, kiedy walczył o zachowanie swej wolności. – Nie jestem twój. I nie zdradzę mojego brata. Nie ponownie. - No dalej, Zakar. – Szepnęła cicho Kat. – Nie zawiedź nas. Ale najbardziej modliła się o to, by nie zawiódł samego siebie. Ale gdy tak na niego patrzyła widziała, że demon zaczyna przejmować nad nim kontrolę i to ją przeraziło. Szybciej niż można mrugnąć, Ash przeniósł się do Zakara, by szeptać mu coś do ucha. Nagle oczy Zakara zrobiły się całkowicie białe. Podniósł rękę ze Sforą i ponownie zaczął recytować zaklęcie. Kat była zdesperowana, by dowiedzieć się, co się dzieje, ale nie śmiała przerywać własnego zaklęcia, by spytać. Głośny wiatr przeszedł przez pomieszczenie. Był tak silny, że Dolophoni powpadali jedni na drugich. Xirena musiała złożyć swoje skrzydła. Wszystkie włosy Kat spadły na jej twarz. Ale ona sama czuła się jakby wrosła w ziemię, mogła jedynie poprawić swoje włosy i ubranie, ale nie mogła się ruszyć z miejsca. Dimme nadal domagały się wolności, ich krzyki mieszały się z zaklęciami wypowiadanymi w sumeryjskim języku. 326
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Więcej światła zalało pokój, gdy Gallu przedostały się przez drzwi. - Atak! – Krzyknął Deimos i pobiegł walczyć. Wybuchł całkowity chaos, gdy Gallu zaatakowały ich grupę, podczas gdy Kat, Zakar i Sin nadal starali się uniemożliwić wyjście Dimme. Sfora stała się jaśniejsza na chwilę przed tym, gdy jedna z Dimme wydostała się na wolność. Kat musiała się nakryć rękami, gdy kawałki kamienia poleciały w jej kierunku i upadła na ziemię. - Niech idzie. – Powiedział Sin. – Po prostu recytuj dalej. Musimy zapieczętować grób dla innych i potem się nią zajmiemy. Kat pozostała skupiona, podczas gdy inni walczyli praktycznie na niej. Widziała jak grób faktycznie zaczyna się zasklepiać. Czas zdawał się zwolnić aż w końcu krzyki Dimme ucichły. Cały mokry od potu, Zakar wcisnął Sforę do zamka zanim ją uszczelnił i padł na kolana. Kat już szła do niego, gdy nagle kątem oka zobaczyła Kessara. Zanim mogła mrugnąć odepchnął na obok jednego z Dolophoni i rzucił się na Sina dźgając go w plecy na wysokości serca. Kat nie mogła oddychać, gdy z przerażeniem na to patrzyła. - Nie! – Zawołała. Kessar zaśmiał się złowieszczo. Oczy Sina wywróciły się białkami na zewnątrz zanim upadł na kolana. Wtedy Kat zdała sobie sprawę, że Kessar miał buzdygan, który wykuli ludzie Sina na demony. Była to jedyna rzecz, która od razu była w stanie zabić Gallu… jak również Sina… Jej wzrok pociemniał z wściekłości, gdy strzeliła w Kessara swoją mocą. A potem strzeliła raz jeszcze i jeszcze raz i strzelała tak aż padła na podłogę. Była tak skupiona na Kessarze, że nie zauważyła innego demona, który podbiegł od tyłu i mocno walnął ją w plecy. Kat szybko stanęła na nogi i zajęła się nowym przeciwnikiem. Objawiła sztylet w swojej ręce i rzuciła się na demona. Niestety stworzenie zrobiło unik, a później próbowało ją ugryźć. Kat przerzuciła ponad nim swoje nogi, a potem wbiła sztylet prosto między jego oczy. Wstała szukając Kessara, żeby móc go zabić… ale niestety nigdzie go nie znalazła. Ale dostrzegła Sina leżącego w kałuży własnej krwi. Przerażona podbiegła do niego. 327
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Sin? – Drżał, gdy przyciągnęła go do siebie. – Trzymam cię. – Szepnęła, gdy przyłożyła dłoń do jego rany. I nadal szeptała, gdy próbowała go uleczyć. Ale to nie pomagało. Jak to mogło być możliwe? – Nie rozumiem… - To sumeryjska broń. – Powiedział Ash klękając obok nich.- Jedna z tych przeznaczonych do zabijania ich bogów. Spojrzała na niego, jakby ujrzała go po raz pierwszy w życiu. Zaczęła go błagać. - Ulecz go, proszę. Zrobię wszystko… - Nie mogę, Katra. Nie po czymś takim. - On nie może umrzeć. Nie rozumiesz? Proszę, proszę… tatusiu, pomóż mu. Serce Asha złamało się, gdy usłyszał rozpaczliwą miłość w jej głosie. Kat była gotowa zrobić wszystko, by tylko ocalić Sina. Przypomniał sobie, gdy tylko raz w życiu czuł się podobnie w stosunku do Artemidy. A ta miłość zwróciła się przeciwko niemu i zrujnowała mu życie. Pozostawiła go pustego i rozbitego. Zagubionego i przeklętego. Mógł powiedzieć Kat jak uratować Sina, ale czy Sin będzie jak Artemida i przysporzy jej tylko cierpienia? Czy ona kiedykolwiek wróci do tej chwili i przeklnie go za to, że uczynił jej powtórkę z własnej przeszłości? Czy ona się później znienawidzi, za ten akt desperacji, gdzie ten, którego kochała był jej całym światem i nic innego się dla niej nie liczyło? Czy to kolidowało z wolną wolą? Przecież ona chciała być z Sinem. Kimże on był, by powstrzymywać ją przed poświęceniem samej siebie dla ukochanej osoby? Ash kontrolował los. Ale serce człowieka jest swoim własnym panem, dobrym lub złym. Właściwym lub niewłaściwym. Strach, ból i miłość walczyły w nim, gdy zacisnął zęby. Co powinien zrobić? Chronić swoją córkę przed przyszłością, która mogła się jej spełnić tak, jak jemu albo równie dobrze mogła być inna, czy też powinien dać jej tę jedną rzecz, której pragnęła najbardziej? Ale w końcu wiedział, że nie miał wyboru. Decyzja należała do niej, a nie do niego. Życie było serią wyborów i konsekwencji, które po nich nastawały. Proszę, nie pozwól temu jej skrzywdzić. Nie pozwól jej żałować swojej miłości, jak ja żałuję mojej. Proszę… Biorąc głęboki oddech przemówił. - Przekaż mu swoje moce, Kat. Skrzywiła się na niego.
328
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
- Co? Nie mam mocy uzdrawiania samej siebie. - Wiem. Ale twoje moce pochodzą zarówno z Greckiego jak i Atlantydzkiego panteonu. Nie są Sumeryjskie. Te moce będą przeciwstawiać się ostrzu. To go uratuje. Zaufaj mi. Ale będziesz musiała wyzbyć się ich na stałe. Kat nie mogła oddychać, gdy usłyszała te słowa. Nigdy nie żyła bez swoich mocy… bez nich będzie bezbronna. Wrażliwa. - Nie, Kat. – Powiedział Sin resztkami sił. – Nie osłabiaj się dla mnie. Te słowa ugruntowały jej przekonania. Jej serce pędziło jak oszalałe, gdy pochyliła się i pocałowała go. I kiedy to robiła wezwała całą moc, jaką posiadała wewnątrz siebie, by opuściła jej ciało i napełniła jego. Sinowi zakręciło się w głowie od czułości pocałunku delikatnych ust oraz od mocy płynącej przez nie. Nadal leżał, ale każdy obraz i dźwięk zaczynał się wyostrzać. Wiedział, że moc Kat była potężna, jednak zakres jej boskości przytłoczył go. To, co ona odrzucała. Dla niego. I fakt, że posiadała tyle mocy i nigdy nikogo nią nie zraniła. To było oszałamiające i sprawiło, że kochał ją jeszcze bardziej. Odsunęła się od niego i spojrzała ponownie. Sin objął dłońmi jej twarz i przypatrywał się jej w zdumieniu. Miała naprawdę najpiękniejszą duszę, z jaką kiedykolwiek miał do czynienia. - Kocham cię Kat. Jej oczy zamigotały psotnie. - Wiem. Pobudzony Sin wstał na nogi. Kat stanęła po jego prawej stronie, a Ash po lewej. W chwili, gdy był już na nogach demony cofnęły się. Wszyscy, którzy byli w stanie zniknęli. - Och, no co wy? – Sin zaczął się drażnić. – Tchórze. Ale nie pojawił się nawet ślad po nich. Deimos otarł dłonią policzek, gdy on i jego towarzysze dobijali pozostałe demony. - Czy istnieje jakaś szansa, by zobaczyć gdzie udała się ta Dimme, która uciekła?
329
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Nikt nie umiał na to odpowiedzieć. Jeden po drugim musieli przyznać, że nikt nie wiedział gdzie poszła. Deimos westchnął ciężko. - Cóż, to jest do kitu, co? Kish go wyśmiał. - Nie z mojej perspektywy. Jeśli przeżyliśmy, to jest to naprawdę dobry dzień. Xypher skinął głową. - On ma rację. Zaufajcie jedynej osobie w pokoju, która jest praktycznie martwa. Sin podszedł do Zakara, który nadal drżał i pocił się mimo iż stał na własnych nogach. - Demon nadal jest we mnie. – Wyszeptał. - Wiem. – Sin przyciągnął swojego brata do siebie. – Ale my nie zamierzamy pozwolić mu wygrać. Kat przyjrzała się ofiarom walki. Wszędzie były ciała demonów. Dolophoni, którzy byli ranni wypalali swoje rany. Była niesłychanie wdzięczna, że mogli ograniczyć się do bitwy w tej jaskini. Ale czy następnym razem też będą w stanie to zrobić? - Czy jedna Dimme jest w stanie zakończyć istnienie świata? Sin odsunął się od Zakara. - Nie tak łatwo jak siedem. Poza tym, ona powinna być prosta do wykrycia. Nie ma żadnych umiejętności społecznych i jest głodna. Kat miała nadzieję, że miał rację. - Czy one, gdy atakują, przekształcają tych, których pogryzą? Sin pokręcił głową. - Nie. One po prostu zabijają. - Dobrze, więc jedną rzecz mamy z głowy, jak myślę. M’Adoc podszedł do Sina. - Będziemy patrolować sny i pilnować Gallu, by się zbytnio nie wychylały. - A ja ostrzegę Mrocznych Łowców, Chthonian i Giermków, by się im przyjrzeli. – Dodał Ash. 330
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Kat westchnęła dalej patrząc na tę rzeź. - Myślę, że to jest wszystko, co możemy zrobić. To i musimy oczyścić nasze rany. - Tia. – Powiedział Kish. – Ale właśnie teraz uratowaliśmy świat. Musisz czuć się z tym cholernie dobrze. Sin się z nim zgodził. - Tak się czuję. Ale czułbym się o wiele lepiej, gdybym znalazł Kessara i jego załogę oraz Dimme, która nam uciekła i gdybym całkowicie wyeliminował zagrożenie. - Wierz mi… - Powiedziała Kat opierając się o niego. – Wszyscy wtedy poczulibyśmy się lepiej. Sin splótł palce razem z jej zanim przemówił do Asha. - Potrafisz ich zlokalizować? - Nie. Są poza zasięgiem mojego radaru. Najlepszą ochroną, jaką mamy przed nimi, to ty. Bez myślenia o tym Sin owinął swoje ramię wokół talii Kat. Tak szybko jak to zrobił zobaczył ostrzeżenie w spojrzeniu Asha. Ash skrzyżował ręce na piersi, gdy powoli do nich podszedł. - Jeśli kiedykolwiek ją skrzywdzisz, bóg czy nie bóg, mam zamiar skopać ci dupę. Sin roześmiał się. - Nie martw się. Prędzej umrę niż pozwolę, by coś jej się stało. - Pamiętaj o tym, a będziesz wiódł długie, zupełnie pozbawione bólu życie. Kat uśmiechnęła się, gdy miłość ich obu rozpalała jej serce. Jeden po drugim Łowcy Snów i Dolophoni opuszczali jaskinie. - Xypher? – Zawołała Kat, gdy on też zaczął znikać. Ale nie zmaterializował się tylko odwrócił się do niej. – Będę rozmawiać z Hadesem, abyś natychmiast odzyskał swoją wolność. Xypher wykrzywił wargi. - Człowiek na miesiąc. Nie mogę się doczekać. – Ale pod tym zniesmaczonym tonem było słychać nadzieję i oczekiwanie. Skłonił się im i zniknął. 331
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Ash wyciągnął dłoń do Xireny. - Jesteś gotowa na powrót do Katoteros? - Jak zawsze. Ludzki świat ma jak dla mnie za dużo ludzi, co nie byłoby takie złe, gdybym mogła sobie paru zjeść. A jeśli jest jak jest, to zbyt okrutne dla mnie, by nadal tu przebywać. Pozwól mi wrócić do mojego pokoju, gdzie mogę robić zakupy. Ash się zatrzymał. - Sprawdzę co z wami, gdy tylko będę mógł. W między czasie wiecie gdzie mnie znaleźć. Sin odwrócił się do Zakara. - Chodź bracie. Wracamy do domu. Zakar pokręcił głową. - Myślę, że potrzebuję spędzić trochę czasu w samotności. Sin zmarszczył brwi. - Więc gdzie pójdziesz? - Nie wiem. Świat się zmienił… i ja też. Muszę ponownie odnaleźć w nim swoje miejsce. Nie martw się. Będziemy w kontakcie. Kat poczuła smutek, który zagościł w Sinie, gdy jego brat zniknął. - Miał na myśli dokładnie to, co powiedział. On nie jest w stanie wyrządzić komuś krzywdy. - Wiem. Po prostu ciężko mi zostawić go w takim stanie. – Oparł swoją głowę na jej. – Mam tylko nadzieję, że odnajdzie to, czego szuka. Kat poklepała go po żebrach zanim odsunęła się, by zabrać swoją Sforę. Zamknęła dłonie wokół niej. Wyglądała na taką małą i niepozorną, a jednak powstrzymała koniec świata. - Cóż, kryzys zażegnany. Już nie mogę się doczekać, co będzie dalej. Kish wyszedł z cienia. - Um, ludzie, możemy już iść do domu? Sin wziął Kat za rękę. - Tak, wracamy do domu. 332
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
***
Kessar stał w milczeniu, gdy przyglądał się temu, co zostało z jego rasy. Zadano im dzisiaj okrutny cios. Ale nie zostali pokonani. Pomimo tego, że była to ciężka sytuacja, nadal istniała nadzieja. A nadzieja była w czasach nawet dużo trudniejszych niż to. Zostawiając swych ludzi, by leczyli swoje rany i zadomowili się w swoich nowych kwaterach, szedł przemierzając nowe jaskinie, które mieli do wykorzystania w razie jakiegoś nagłego przypadku. Ale szczerze mówiąc był zmęczony koniecznością ukrywania się. Jeśli mieli stąd kiedykolwiek wyjść, potrzebowali sojusznika. Ten jeden, na jakiego mogli liczyć był tak samo zły i krwiożerczy, jak oni. Jeden, który nienawidził ludzi tak bardzo, jak oni, a może nawet bardziej… Kiedy Kessar zatrzymał się w odległej części jaskini, stare przysłowie przeszło przez jego umysł. Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. Rysując okrąg na ziemi wypełnił go wizerunkiem smoka… starożytnym symbolem przeklętej rasy, która kiedyś była do nich wrogo nastawiona. Wojna tworzy tak zdumiewające pary… - Strykerius! – Wezwał innego rodzaju demona do swojego domu. Gęsty dym pojawił się w kręgu tworząc obraz mężczyzny, którego Kessar nie widział od wieków. Wysoki i dobrze umięśniony, miał krótkie, czarne włosy i paskudny wyraz twarzy, który bardziej pasował do Kessara. Stryker spojrzał na niego z zimną pogardą. - Myślałem, że jesteś martwy. Kessar zaśmiał się zanim ściągnął swoje ciemne okulary, by pokazać mu swoje krwisto-czerwone oczy. - Żyję… i chciałbym z tobą pogadać.
333
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
EPILOG
Miesiąc później.
Kat przytuliła się mocniej do Sina, gdy leżeli spleceni w ich łóżku. Nie uwielbiała niczego bardziej od jego twardych mięśni przyciśniętych do jej nagiego ciała. Gdyby tylko mogła tak pozostać na wieczność… Ale ponieważ spędzili w łóżku czternaście godzin, prędzej czy później musieli z niego wstać, by załatwić wszystkie interesy związane z kasynem… i zająć się ochranianiem ludzi przed Gallu. Nadal nie znaleźli miejsca, w którym ukrywała się Dimme. Ale jak dotąd demon nie wpadł w szał. Kat nie była pewna czy to mogło oznaczać coś dobrego, czy coś złego. Cieszyła się, że samotna Dimme nie zabija ludzi, ale chcąc nie chcąc musiała kogoś zabić, by się pożywić. I będzie zabijać, dopóki jej nie znajdą. Wzdychając usłyszała jak znowu dzwoni komórka Sina. - Damien. – Powiedziała poznając po dzwonku. - Prawdopodobnie. – Sin odwrócił się do niej i zaczął pocierać nosem o jej skórę. Owinęła się wokół jego ciała i jęknęła na błogie uczucie, jakie w niej to wywoływało. - Nie masz zamiaru odebrać? - W końcu odbiorę. Najpierw muszę zrobić coś innego. Obdarowała go zawadiackim uśmieszkiem. - Myślałam, że już to zrobiłeś. Jego złote oczy płonęły, gdy się jej przypatrywał tak, jakby mógł ją zjeść. - Jeszcze nie. – Przycisnął swoje wargi do jej. Kat rozkoszowała się jego smakiem aż wyczuła płynącą moc, niczym prąd elektryczny skierowany ku niej. Próbowała się uwolnić, ale Sin trzymał ją mocno aż całkowicie wypełniła ją jej stara moc. Dopiero wtedy ją uwolnił. Dokładnie patrzył na jej twarz i ciało, jakby szukał śladów czy jej gdzieś nie skrzywdził. - Czy to działa? Czy twoja moc wróciła do ciebie? 334
Sherrilyn Kenyon – Devil May Cry Tłumaczenie: agnes_ka1; Beta: Feisty
Skinęła głową. Sin westchnął zadowolony. - To dobrze. Odkąd mi ją przekazałaś non stop kombinowałem jak ci ją zwrócić. Wiesz, wcale nie jest łatwo kontrolować taki zasób mocy. - Tak, wiem o tym. - Objęła jego twarz swoimi dłońmi. – To właśnie tak przypadkowo zabrałam zbyt dużo mocy od pewnego sumeryjskiego boga, gdy byłam młodą kobietą i to go prawie zabiło. - I to jest właśnie to, czego się bałem przekazując ci ją. Nie chciałem cię skrzywdzić, ale bardzo chciałem ci ją oddać. - Dlaczego? - Ponieważ tak bardzo cię kocham i nie chcę brać niczego od ciebie. Chcę tylko zafundować ci tak wspaniałe życie, jakie ty zafundowałaś mi. Ciepło wypełniło jej serce na te słowa. - Więc zgaduję, że to oznacza, iż przestaniesz prześladować Artemidę, co? Diabelski błysk pojawił się w jego oczach. Wyglądał tak, jakby coś knuł. - Nie, nie do końca. - Co masz na myśli? Wzruszył ramionami zanim zbliżył się do jej ust. - Właśnie znalazłem lepszą formę zemsty na niej. - A jest to? Jego oczy błyszczały, gdy na nią patrzył. - Chcę zobaczyć wyraz jej twarzy, gdy powiesz jej, że zostanie babcią. Kat roześmiała się. Był zły do szpiku kości, ale to było właśnie to, przez co go tak kochała. - Więc zacznij się ubierać, mój słodki, a spełnię twoją prośbę.
KONIEC
335