Addicted for Now
1 | S t r o n a
Addicted for Now
Krista & Becca Ritchie
Nieoficjalne tłumaczenie waydale
Korekta Vynn
Tłumaczenie w całości należy do...
12 downloads
3 Views
Addicted for Now
1 | S t r o n a
Addicted for Now
Krista & Becca Ritchie
Nieoficjalne tłumaczenie waydale
Korekta Vynn
Tłumaczenie w całości należy do autora książki, jako jego prawa autorskie.
Tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym, służącym do promocji
autora. Tłumaczenie nie służy do otrzymania korzyści materialnych.
Proszę o nie udostępnianie tłumaczenia.
Addicted for Now
2 | S t r o n a
CZĘŚĆ PIERWSZA
„Ludzie mówią o tobie, jakbyś był Jezusem, ale nim nie jesteś. Czynisz cuda tylko po to,
by uratować sobie tyłek. Co czyni z ciebie przeciwieństwo Jezusa, nieprawdaż?”
- Hellion (Julian Keller) X-Men: Legacy Tom 1 242
Addicted for Now
3 | S t r o n a
{1}
LILY CALLOWAY
Ze wszystkich dni w miesiącu muszę utknąć w korku w tym najważniejszym dla mnie dniu.
Staram się nie poganiać Noli, kierowcy rodzinnego, w naszej drodze powrotnej do domu,
który dzielę z Rose. Zamiast tego wiercę się niespokojnie na skórzanym siedzeniu i wysyłam
szybko wiadomość siostrze.
Czy on już jest? Proszę, napisz nie, proszę, napisz, że nie przegapiłam jego powrotu.
Mam czekać na białym ganku naszego ogrodzonego domu w Princeton, w stanie New Jersey:
wiele akrów bujnej ziemi, krystalicznie błękitny basen, czarne okiennice. Brakuje jedynie
parkanu. Mam oprowadzić go po przytulnym salonie oraz granitowej kuchni, poprowadzić na
górę do sypialni, gdzie śpię. Nie będzie mieszkał w jednym z dwóch pokoi gościnnych. Nie,
po raz pierwszy w życiu będzie rezydował w moim pokoju.
Może pojawi się odrobina skrępowania na myśl o dzieleniu łóżka i łazienki dniami i
nocami, na myśl o współżyciu poza kuchnią. Nasz związek będzie stuprocentowo prawdziwy
i nie będzie żadnego popijania przed snem burbonu lub whisky. Będę mogła powiedzieć nie
rób tego. A on będzie mógł chwycić mnie za nadgarstki, powstrzymując od szczytowania ku
nieprzytomności.
Mamy sobie pomóc.
Tak właśnie planowaliśmy przez ostatnie trzy miesiące. A jeśli nie będę tam, żeby go
powitać – to już spieprzę w pewien sposób. Po całych trzech miesiącach fizycznej rozłąki
myślałam, że uda mi się to zrobić właściwie – to świętowanie jego powrotu z odwyku. Ponad
desperackim pragnieniem jego dotyku, wpadnięcia mu w ramiona, czuję nagły przypływ
wyrzutów sumienia. Proszę, spóźnij się, tak jak ja, myślę.
Przychodzi wiadomość i otwieram ją, czując uścisk w brzuchu.
Rozpakowuje się – Rose
Moja twarz smutnieje i gula pojawia się w gardle. Mogę sobie wyobrazić wyraz jego
twarzy, kiedy otworzył drzwi samochodu, spodziewając się, że zarzucę na niego ramiona i
zacznę szlochać mu w pierś na jego przyjazd. A mnie tam nie było.
Był zdenerwowany? Odpisuję. Przygryzam paznokcie, mały palec zaczyna troszeczkę
krwawić. Przez ostatnich dziewięćdziesiąt dni ten nawyk sprawił, że moje palce wyglądają
koszmarnie.
Wydawał się spokojny. Za ile będziesz? – Rose
Pewnie nie cierpi faktu, że jest z nim sam na sam. Nigdy nie byli dobrymi przyjaciółmi,
skoro wolałam spędzać więcej czasu z Lo niż z nią. Ale jest na tyle życzliwa, że pozwala mu
na zamieszkanie z nami.
Addicted for Now
4 | S t r o n a
Może za dziesięć minut. Po wysłaniu jej wiadomości, przewijam swoje kontakty i
odszukuję Lo. Po krótkiej chwili zawahania piszę drugą krótką wiadomość. Tak bardzo mi
przykro. Za niedługo będę.
Pięć wolnych minut mija bez odpowiedzi, a ja wiercę się tak bardzo, iż Nola pyta czy
musi się gdzieś zatrzymać, abym mogła skorzystać z łazienki. Odmawiam. Jestem tak
podenerwowana, że mój pęcherz i tak pewnie nie będzie działał tak, jak trzeba.
Telefon wibruje mi w ręce, wydzierając mi serce spod żeber. Jak było u lekarza? – Lo
Rose musiała mu wyznać powód mojej nieobecności. Umówiłam się do mojej
ginekolożki cztery miesiące temu, bo jest szalenie rozchwytywana i odwołałabym wizytę
gdybym sądziła, że zdołam umówić się wkrótce na inny termin. Ale to wątpliwe. I nie
pomagał fakt, że ginekolog jest blisko Uniwersytetu Pensylwanii w Filadelfii, daleko od
Princeton, gdzie teraz mieszkam. Droga powrotna pochłonęła cały mój czas.
Musiałam czekać z godzinę. Miała opóźnienie, piszę.
Po dłuższej chwili pojawia się nowa wiadomość. Ale wszystko w porządku? – Lo
A, o to pytał. Jestem tak przejęta przegapieniem jego powrotu do domu, iż nie
pomyślałam, że mógłby się martwić. Odpisuję. No, wygląda dobrze. Krzywię się,
zastanawiając się czy to dziwna odpowiedź. Zasadniczo napisałam, że moja pochwa wygląda
dobrze – co jest lekko dziwne.
Do zobaczenia – Lo
Zawsze pisał krótkie wiadomości i w tej chwili go za to przeklinam. Moja paranoja
wzrasta, a ciężar na piersi wcale nie maleje. Chwytam za klamkę, gotowa wystawić głowę za
okno, żeby zwymiotować. Zdaję sobie sprawę, że to dramatyczne, ale przy naszej sytuacji –
alkoholik na odwyku i walcząca ze sobą seksoholiczka – nic nie jest przyziemne.
Minęło dziewięćdziesiąt pełnych dni i pozostałam wierna Lo. Widziałam się z terapeutką.
Ale seks wciąż potrafi polepszyć mi samopoczucie, maskując resztę emocji i zapełniając
głęboką pustkę. Staram się odnaleźć zdrowy, a nie kompulsywny „muszę codziennie się
pieprzyć” typ seksu. Nadal jestem skrępowana rozmową na ten temat, ale przynajmniej
dokonałam tyle samo postępu, co Lo na odwyku.
W głowie mi się kręci do chwili, kiedy Nola wjeżdża na podjazd. Wszystkie myśli
wylatują do innego wymiaru i otępiona dziękuję Noli, wysiadając z auta. Fioletowe hortensje
otaczają trzypiętrowy dom, fotele bujane stoją w rzędzie na ganku i flaga amerykańska
przytula się do metalowego masztu blisko wierzby płaczącej.
Próbuję nabrać do płuc wdech spokoju i schować niepokój, ale kończy się na tym, iż
dławię się wiosennym pyłkiem kwiatowym, kaszląc w ramię. Dlaczego najładniejsza pora
roku musi być także najobrzydliwsza?
Addicted for Now
5 | S t r o n a
Nie powinnam tak stać na trawniku. Powinnam wbiec do środka i nareszcie dotknąć
mężczyzny, który jest stałym obiektem mych fantazji. Ale zastanawiam się jak inaczej będzie
wyglądał z bliska. Obawiam się niezręczności po tak długiej rozłące. Czy będziemy do siebie
pasowali tak, jak wcześniej? Czy będę czuć się tak samo w jego ramionach? Czy może
wszystko będzie nieodwracalnie inne?
Zbieram się na odwagę, by wystąpić do przodu. A kiedy wspinam się na ganek, otwierają
się drzwi wejściowe. Zamieram na najwyższym stopniu i patrzę, jak drzwi z siatką odbijają
się od ściany domu. Wtedy pojawia się on mający na sobie ciemne dżinsy, czarną koszulkę i
wisiorek z grotem, który podarowałam mu na dwudzieste pierwsze urodziny.
Otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale nie potrafię się powstrzymać od zmierzenia
wzrokiem jego ciała. Wystylizowanych jasnobrązowych włosów, dłuższych na górze,
krótszych po bokach. Zarysowanych kości policzkowych, które sprawiają, że wygląda
zabójczo i zachwycająco. Unoszącej się ręki do potarcia jego warg, jakby miał nadzieję, że
dotkną one moich. Przygląda się mojemu ciału z tym samym zniecierpliwieniem, a potem
przechyla głowę w bok, nasze oczy w końcu się spotykają.
- Cześć – odzywa się, obdarzając mnie zapierającym dech w piersi uśmiechem. Jego
klatka piersiowa opada ciężko, niemal w synchronizacji z moim nierównym oddechem.
- Cześć – szepczę. Dzieli nas ogromna przestrzeń przypominając mi dzień, kiedy
wyjeżdżał na odwyk. Uniesienie stopy i skrócenie tej odległości wydaje się być niczym
wspinanie się po wzgórzu o kącie dziewięćdziesięciu stopni. Potrzebuję, by pomógł mi
sięgnąć szczytu.
Robi krok w moją stronę, przerywając napięcie. Wszystkie te emocje eksplodują mi w
brzuchu. Tak bardzo go kocham. Tak bardzo za nim tęskniłam. Przez trzy miesiące czułam
ból bycia odseparowaną od najlepszego przyjaciela, podczas gdy próbowałam zwalczyć
seksualne przymusy. Potrzebowałam, by powiedział mi, że wszystko będzie w porządku.
Potrzebowałam go przy swoim boku, ale nigdy nie przerwałabym jego odwyku ze
względu na własne problemy, nie kiedy byłoby to szkodliwego dla jego leczenia. A niczego
bardziej nie pragnę, jak tego, żeby Lo wyzdrowiał. I pragnę, żeby był szczęśliwy.
- Wróciłem – mruczy.
Staram się opanować łzy, ale mimowolnie spływają z moich kącików oczu. To ja
powinnam pędzić z domu, żeby go powitać, a to on powinien stać na tych schodach. Dlaczego
ciągle jesteśmy tacy na opak?
- Przepraszam – mówię, powoli ocierając oczy. – Miałam być tutaj godzinę temu…
Potrząsa głową, ściągając brwi, jakby mówiąc nie przejmuj się tym.
Po raz kolejny obrzucam spojrzeniem jego ciało, potakując stanowczo głową. – Dobrze
wyglądasz. – Nie potrafię stwierdzić czy na pewno jest trzeźwy. Nie stracił tego spojrzenia w
oczach – tego, które zdaje się całować moją duszę i jednocześnie mnie uwięzić. Lecz nie jest
Addicted for Now
6 | S t r o n a
wyczerpany, wyniszczony ani wychudły. Tak naprawdę to nabrał więcej masy, jego bicepsy
są nieziemsko umięśnione. A po rozmowie przez Skype’a jakiś czas temu wiem, że ciało
pasuje do ramion.
Czekam, aż odpowie ty też, ale sunie spojrzeniem po moim ciele i przyglądam się, jak
jego klatka piersiowa ciężko opada, a twarz wykrzywia się boleśnie.
Mrugam. – O co chodzi? – Spoglądam na swoje ciało. Mam na sobie dżinsy i luźną
bluzkę z dekoltem w serek, nic nadzwyczajnego. Zastanawiam się czy wylałam sobie kawę na
spodnie czy coś, ale nie widzę tego, co on.
Zamiast powiedzieć mi, co go niepokoi, przysuwa się do przodu, głębokie cierpienie w
jego oczach mnie przeraża. Co zrobiłam źle? Cofam się – reakcja, której nie spodziewałam
się w dniu dzisiejszym. Niemal staczam się ze schodów, ale otacza mnie ramieniem w talii,
przyciągając do swojej piersi, ratując przed upadkiem na trawnik.
Obejmuje mnie jego ciepło i chwytam się jego ramion, bojąc się puścić. Wpatruje się we
mnie natarczywie zanim opuszcza wzrok na moje ramiona… ręce. Odrywa jedną od swojego
bicepsa, sunąc palcami po moich, wykradając mi oddech z płuc. Unosi między nami moją
dłoń, po czym podnosi mój łokieć, pokazując mi całe moje ramię.
Moja klatka piersiowa się zapada, kiedy uświadamiam sobie źródło jego konsternacji
oraz zranienia.
- Co u diabła, Lil? – pyta.
Zadrapałam sobie ramię do żywej skóry podczas ostatniej sesji terapeutycznej, a jutro
najprawdopodobniej pojawi się wielki czerwony strup. Nawet przy obrzydliwych,
przygryzionych paznokciach udało mi się podrażnić skórę.
Lo przygląda się moim paznokciom, jego nozdrza drgają, kiedy powstrzymuje jeszcze
więcej emocji.
- Nic mi nie jest. Po prostu byłam wczoraj… niespokojna. Terapia była trudniejsza. Ty
wracałeś do domu… - Nie chcę teraz o tym rozmawiać. Chcę, żeby mnie przytulił. Chcę, żeby
nasze spotkanie było epickie – warte Pamiętnika. A mój durny niepokój i zły nawyk
zrujnował piękny obrazek, który sobie wyobraziłam. Zabieram rękę i dotykam jego żuchwy,
zmuszając go aby przestał skupiać się na moich problemach. – Czuję się dobrze.
Słowa wydają się trochę fałszywe. Nie czuję się w stu procentach dobrze. Te ostatnie trzy
miesiące były sprawdzianem, który z łatwością mogłam oblać. Czasami myślałam, że
poddanie się będzie lepsze od walki. Ale udało mi się. Jestem tutaj.
Lo jest tutaj.
Tylko to się liczy.
Addicted for Now
7 | S t r o n a
Nagle przesuwa ramiona na moje plecy i przywiera ciałem do mojego. Muska ustami
moje ucho, posyłając spiralami dreszcze wzdłuż mego karku. Szepcze: - Proszę, nie okłamuj
mnie.
Rozchylam usta. – Ja nie… - Ale nie potrafię dokończyć, bo zaczynają wzbierać się łzy,
paląc po drodze. Chwytam jego ramiona, przytulając się do niego mocniej, obawiając się, że
zamierza się odsunąć i zostawić mnie załamaną na ganku. – Przepraszam – krztuszę. – Nie
odchodź…
Odsuwa się lekko i łapię go mocniej zdesperowana i przestraszona. On jest deską
ratunku, której nie potrafię określić ani wyrazić słowami. Polegam na nim bardziej niż
jakakolwiek dziewczyna powinna polegać na chłopaku, ale to on stanowił trzon mojego życia.
Bez niego upadnę.
- Hej. – Bierze w ręce moją twarz. Jego zaszklone oczy przywracają mnie do
rzeczywistości. Do świadomości, iż odczuwa moje cierpienie tak, jak ja jego. W tym tkwi
problem. Tak bardzo czujemy swój wzajemny ból, iż ciężko jest powiedzieć nie. Ciężko jest
zrezygnować z uzależnienia, które otępi agonię dnia. – Jestem tutaj – mówi, po policzku
spływa mu pojedyncza łza. – Razem to pokonamy.
Tak. – Możesz mnie pocałować? – pytam, zastanawiając się czy to dozwolone. Moja
terapeutka dała mi białą kopertę pełną moich seksualnych ograniczeń – co powinnam, a czego
nie powinnam robić. Poradziła, żebym tego nie czytała, a zamiast tego dała Lo. Ponieważ
powinnam dążyć do intymności, nie celibatu, to muszę oddać mu władzę w łóżku. On ustawi
limity i będzie mi mówił, kiedy przestać.
Wczoraj oddałam kopertę Rose i kazałam przekazać Lo na wypadek, gdybym stchórzyła.
Biorąc pod uwagę, jak bardzo Rose przejmuje się moim postępem w leczeniu, to jestem
pewna, że to była pierwsza rzecz, którą zrobiła, kiedy Lo przeszedł przez drzwi.
Nie mam pojęcia, ile razy mogę go pocałować. Ile razy mogę szczytować czy mogę
uprawiać seks gdzieś indziej poza sypialnią. Jestem tak kompulsywna wobec stosunku i gry
wstępnej, że muszą zostać postawione ograniczenia, ale uleganie im będzie najtrudniejszą
częścią tej podróży.
Ociera kciukiem moje łzy, a ja ścieram jego. Czekam na jego odpowiedź, wpatrując się w
jego wargi, które chcę całować, aż napuchną. Opuszcza czoło w moim kierunku i staję się
mocno świadoma tego, jak przyciska palce do moich bioder, twardości jego ciała. Potrzebuję,
żeby skrócił tę przestrzeń pomiędzy nami. Potrzebuję, żeby mnie całą wypełnił.
Szybko przywieram do niego ustami, spodziewając się, że uniesie mnie w talii, wsadzi mi
język do ust i uderzy moimi plecami o balustradę.
Ale nie ulega moim pragnieniom.
Odchyla się i przerywa pocałunek w ciągu paru sekund. Żołądek opada mi do stóp. Lo
rzadko mi odmawia, kiedy chodzi o seks. Spełnia moje łaknienia, aż jestem mokra i chętna.
Addicted for Now
8 | S t r o n a
Zdaję sobie sprawę, że sprawy się pozmieniają. – Na moich warunkach – szepcze nisko i
ochryple.
Moje ciało już pulsuje od jego bliskości. – Proszę – błagam. – Tak dawno cię nie
dotykałam. – Chcę przesunąć dłońmi po całym jego ciele. Chcę, aby wbijał się we mnie,
dopóki nie krzyknę na głos. Wyobrażam to sobie w kółko, dręcząc się tymi cielesnymi
myślami. Ale pragnę także być silna i nie rzucić się na niego, jakby był jedynie ciałem,
którego mi brakowało. Znaczy dla mnie o wiele więcej. Może jest zraniony moim uporem,
żeby go pocałować? Może dostrzega to, jako zły znak? – Przepraszam – przepraszam po raz
kolejny. – Nie chodzi o to, że pragnę cię dla seksu… to znaczy chcę seksu, ale pragnę ciebie,
bo tęsknię za tobą… i kocham cię, i potrzebuję… - Potrząsam głową. Moje słowa brzmią
głupio i desperacko.
- Lil – mówi powoli. – Uspokój się, dobrze? – Zakłada mi za ucho kosmyk włosów. –
Nie sądzisz, iż wiem, jakie to dla ciebie trudne? Wiedziałem, że nastąpi taka chwila. –
Opuszcza spojrzenie na moje usta. – Wiedziałem, że będziesz chciała mnie pocałować i
żebym wziął cię szybko i mocno. Ale dzisiaj się to nie wydarzy.
Kiwam szybko głową, nie cierpiąc tych słów, ale próbuję je przyswoić i zaakceptować.
Zaczynają lecieć niepohamowane łzy, ponieważ boję się, iż nie będę w stanie opanować
przymusu. Myślałam, że separacja od Lo będzie trudną częścią, ale nauczenie się posiadania z
nim zdrowego, intymnego związku niespodziewanie wydaje się niemożliwa. Jest mężczyzną,
którego chcę wykorzystywać w każdej minucie dnia. Jeśli tego nie robię, to fantazjuję na ten
temat. Jak mam przestać?
Jego oddech robi się płytki, jakby moje łzy zawiązywały mu żołądek w węzeł. Mój za to
jest już w strzępach. Czuję się kompletnie zniszczona przez poczucie winy, wstyd i
desperację.
Mocniej wbija palce w moje boki, jakby przypominając mu, że jest tutaj, dotyka mnie. –
Wydarzy się to – wydusza – że przeniosę cię przez te drzwi. Przeciągnę każdą jedną chwilę,
aż będziesz wyczerpana. I będę poruszał się tak wolno, iż dzień sprzed trzech miesięcy będzie
wydawał się dniem wczorajszym. A jutro będzie niczym dzisiaj i nikt w tym pieprzonym
wszechświecie nie będzie w stanie wypowiedzieć twojego imienia bez dołączenia mojego.
A potem całuje mnie tak natarczywie, tak namiętnie, że duszą mi się płuca. Delikatnie
wsuwa język do moich ust i rozkoszuję się każdym maleńkim ruchem. Trzyma mnie za
potylicę, ściska włosy, ciągnie i elektryzuje mi wszystkie nerwy.
Zsuwa dłonie na moje pośladki i podnosi mnie bez wysiłku. Oplatam go nogami w pasie,
przytulając się do niego mocno w przedniej wersji „na barana”. Zanosi mnie do środka, tak
jak obiecał. Wsuwam pod jego ramiona swoje i przytulam policzek do jego twardego torsu,
słuchając nierównego rytmu serca. Jesteśmy tak blisko, ale i tak chcę być bliżej. Mój oddech
staje się od tego płytki.
Całuje mnie w czubek głowy i zanosi do mojej sypialni na drugim piętrze. Cóż – naszej
sypialni. Siatka przeciwko robalom jest odsunięta, czarnobiała narzuta zakrywa czerwoną
Addicted for Now
9 | S t r o n a
kołdrę. Lo układa mnie na materacu i wyciągam rękę, żeby chwycić w pięść jego koszulkę i
przyciągnąć do siebie. Ale odsuwa się, kręcąc głową.
Powoli, przypominam sobie. Racja.
Zwieszam nogi z krawędzi łóżka i podpieram się na łokciach, kiedy stoi przede mną.
- Jestem twój – mówi. – Zawsze będę twój, Lily. Ale teraz to twoja kolej na
wypowiedzenie tych słów.
Siadam prosto i mierzę go wzrokiem. W całym naszym życiu nigdy nie powiedział do
mnie jesteś moja. Nigdy nie wziął mnie w taki sposób, w jaki ja jego. Oddał mi się. I zdaję
sobie sprawę, że to moja kolej na coś prawidłowego i oddanie się jemu.
- Jestem twoja – szepczę.
Mięśnie w jego szczęce drgają, niemal układając się w uśmiech. – Uwierzę ci, kiedy to
zobaczę.
Mrużę oczy. – Więc dlaczego kazałeś mi to powiedzieć?
Nachyla się do przodu, zbliżając do mnie usta. Kładzie dłonie po obu stronach mego
ciała, zmuszając do lekkiego odchylenia się. Waham się czy go pocałować. Wydaje mi się, że
mnie sprawdza. – Bo uwielbiam te słowa.
Rozchylam wargi. Pocałuj mnie, proszę. – Jestem twoja – dyszę.
Patrzy mi w oczy, przygląda mi się, przeciąga moment. Miejsce między moimi nogami
jest obolałe dla niego. Pragnę ciężaru jego ciała – żeby przycisnął się do mnie, wypełnił mnie,
powtarzał moje imię w kółko.
Pocałuj mnie. – Jestem twoja – wyduszam, otwierając szeroko oczy w kompletnym
napięciu.
A wtedy ssie moją dolną wargę, przekornie ją przygryza i przyciska do mnie miednicę.
Unoszę biodra, żeby się z nim spotkać, a on mi na to pozwala.
Lo łapie za brzeg swojej bluzki i ściąga przez głowę, odrzucając ją na bok. Nim zdążę
dotknąć jego naprężonej klatki piersiowej i niedawno wyrzeźbionych mięśni brzucha, splata
swoje palce z moimi. Jednocześnie opiera kolano na materacu i przesuwa mnie wyżej na
łóżku, moja głowa odnajduje poduszkę.
Wspina się na łóżku, nie wypuszczając z uścisku moich dłoni. Potem wyciąga mi
ramiona wysoko nade mną, a wtedy nasze knykcie uderzają w wezgłowie.
Pochyla się nade mną, nie przylegając do mnie żadną częścią ciała. Wiercę się pod
przestrzenią, której mocno nie cierpię, moje serce tłucze się i złości, żeby zbliżyć się do
niego. – Lo… - Więcej tego nie zniosę. Wyginam lekko plecy, próbując raz jeszcze dotknąć
jego ciała, a on przekrzywia głowę z dezaprobatą.
Addicted for Now
10 | S t r o n a
Więc leżę nieruchomo. Próbuję oddać mu władzę, ponieważ muszę robić to powoli.
Obniża usta, ale nie dotyka moich warg. Utrzymuje ten dystans rozpinając sobie spodnie,
zwalniając uścisk na mojej ręce. Drugą ręką kieruje moją do jego rozporka. Tak. Tylko parę
sekund zajmuje mi całkowite odpięcie jego dżinsów, ściąganie ich z pewną znajomością.
Zsuwam własne, a on ściąga mi koszulkę przez głowę, pozostawiając mnie w czarnym,
koronkowym biustonoszu i pasujących majtkach. Przecież wiedziałam, że dzisiaj wraca do
domu.
Palącym wzrokiem napawa się krzywizną mojego ciała i zaczyna zdejmować ostatnią
część swojego ubioru. – Oczy na mnie – mówi ochryple.
Są na trwałe utkwione w wybrzuszeniu w jego bokserkach. – Przecież są na tobie –
mamroczę. Technicznie to jest jego część.
- Patrz mi w oczy, skarbie, nie na penisa – odpowiada z uśmiechem w głosie.
Unoszę wzrok, kiedy ściąga bokserki. Przyglądanie się temu, jak na mnie patrzy niemal
zawraca mi w...