1 2 Dla Jady Eby. Mojej pisarskiej bratniej duszy. 3 Dłonie przypięły ją Nigdy się nie wyrwie Kamienie przecinają jej ciało Ona zawsze czuje ból Wargi...
6 downloads
18 Views
2MB Size
1
Dla Jady Eby. Mojej pisarskiej bratniej duszy.
2
Dłonie przypięły ją Nigdy się nie wyrwie Kamienie przecinają jej ciało Ona zawsze czuje ból Wargi złapały jej usta Ona nigdy nie ujrzy dnia Ciemność przełyka ją całą Ona nigdy nie będzie taka sama
3
– Kurwa, weź to, ty mała ździro – facet warknął za mną. Uchwyciłam wezgłowie siedzenia ciężarówki, gdy walił we mnie, moje palce ślizgały się po tłustej skórze. – Podoba ci się? Jęknęłam w odpowiedzi, zachowując się, jakbym była w jakiegoś rodzaju zdumiewającej namiętności, którą tylko on mógł mi dać. Jednak tak nie było. Moja cipka była obolała przez pięciu innych facetów, których dzisiaj pieprzyłam i mój haj schodził. Jego mięsiste ręce chwycił moje wąskie biodra, wbijając się w moje odkryte ciało. Mała, czarna spódnica, którą zawsze nosiłam, podwinięta została do mojego brzucha. Mocniej poruszał biodrami. Skrzywiłam się na niewygodę, ponieważ pchnął jeszcze mocniej. To wkrótce dobiegnie końca. Jego uderzania stały się niechlujne, wybite z rytmu. To moment, w którym wiedziałaś, że mężczyzna dojdzie. Gdy stracił kontrolę nad ciałem, gubił się w przyjemności. Mężczyźni byli niewolnikami tej erotycznej chwili, która sprawiała, że świat znikał. – Yeah, kochanie! – wbił się ostatni raz, chowając się aż po jaja, spuszczając się we mnie. Ciepła ciecz paliła mnie, parząc mnie od wewnątrz. Przegryzłam język. Wysunął się i przesiadł na miejsce kierowcy. Odwróciłam się, nie przejmując się obciągnięciem spódnicy. Jego sperma mogła spłynąć na siedzenie, nie obchodziło mnie to. – Pięćdziesiąt, prawda? Rzuciłam na niego okiem. Prawdopodobnie był w późnej trzydziestce, dwa razy straszy ode mnie. Jednak czas nie był dla niego miły. Jego twarz była pomarszczona, jakby używał zbyt wiele narkotyków i pieprzył zbyt wiele prostytutek. – Racja – przytaknęłam. 4
–Często pracujesz w okolicy? Spojrzałam na zewnątrz, ściągając moje ciemne włosy z twarzy. Wielkie ciężarówki stały na parkingu, rozświetlane przez brudne, żółte światła. – Czasami – obserwowałam, jak powoli wyciągał portfel. Dalej, koleś, po prostu mi już, kurwa, zapłać. Moje palce drgnęły. – Więc, jesteś z okolicy? Wpatrzyłam się w jego twarz. Studiował mnie. Wiedziałam, co widział. Moje długie, czarne włosy były poplątanym, zagmatwanym bałaganem. Rozplątałam je z warkocza, którego miałam wcześniej. Moi Johni mieli tendencję do lubienia ich w ten sposób. Moja twarz była prosta, bez makijażu, ale nie potrzebowałam go. Miałam ładny uśmiech, z wszystkimi zębami, prosty i biały, co najważniejsze, wciąż nietknięty. Wiedziałam, że moje duże, brązowe oczy wyraźnie odcinały się na tle mojej jasnobrązowej skórze, z naturalnym pięknem. Przynajmniej to jest to, co ludzie zwykli mi mówić, gdy jeszcze miałam życie, rodzinę. – Jasne – znowu spojrzałam na jego portfel. – Brak czasu na pogawędkę? Poruszyłam biodrami, jego sperma sprawiła, że moje uda ślizgały się bez wysiłku. – Jest późno. Mam plany – z dilerem. Przejechał z góry na dół po moim ciele, uśmieszek objął jego wargi. – Założę się. Zwęziłam na niego oczy. Nie wiedział, że miałam schowany nóż w mojej torebce, przepasanej przez moje piersi. Nie wiedział, jak wielu nieszczęśliwych Johnów stało się ofiarami tego samego ostrza. Strzeliłam w niego szerokim uśmiechem, wiedząc, że to sprawi, iż będę wyglądała jak szalona z moimi dużymi, brązowymi oczami. – Tak. Wyciągnął pieniądze, w końcu, i zaczął przez nie przebierać. – Ile masz lat? Zwalczyłam pragnienie, aby przewrócić oczami. Ktoś, kto nie wiedział, pomyślałby, że to było dziwne pytanie dla prostytutki. Obraz Hollywoodzki sprawił, że dziwki były albo torturowane, albo z erotycznej krainy. W rzeczywistości, nie byłyśmy z tych miejsc. Większość mężczyzn, których pieprzyłam, nie byli psychicznymi gwałcicielami, nie, tacy mężczyźni nie płacą za seks, biorą go. Mężczyźni, których pieprzyłam, byli po prostu samotnymi facetami – kierowcy ciężarówki, zatrzymujący się na noc w dobrym, starym Teksasie, szukając jakieś cipki i szansy, aby uciec od samotności przez kilka minut, w których mogą użyć swoich kutasów. Większość z nich chciało wiedzieć o mnie więcej. O tej dziewczynie, która ssała ich kutasy i pieprzyła, jakby to był ich pierwszy raz. – Dziewiętnaście. – Naprawdę? – zmarszczył brwi, gdy znowu na mnie spojrzał. – Taka młoda. Jak masz na imię? – podał mi pieniądze. To wymagało wszystkiego, co miałam, aby ich po prostu mu nie wyrwać. 5
Moje ciało bolało, potrzebując haju, które wkrótce będę miała, gdy już miałam pieniądze. Resztę pieniędzy wydam na jedzenie i papierosy. Potarłam swój nos. – Faye. Złapała klamkę drzwi, podczas gdy chowałam pieniądze do torebki. – To ładne imię. Poczekaj. Zatrzymałam się, moje szpiki wymachiwały w powietrzu, gotowe, aby uderzyć w chodnik. Rzuciłam okiem przez ramię. Wydawał się trochę smutny, gdy mi się przyglądał. Nie wkurzony albo zły, jak sekundy wcześniej. Widziałam to w jego oczach, coś nowego. Żal. To też nie było rzadkie. Gdy pierwszy raz mnie widzą, są wygłodniali. Gotowi. Ich kutasy były twarde i pulsujące w ich brudnych spodniach. Gotowi, aby wypieprzyć moją młodą cipkę. Ale gdy to się kończyło, gdy wystrzelili swoją spermę i ich kutasy były sflaczałe, patrzyli na mnie z ciekawością, smutkiem, i w końcu z żalem. Żalem, że zawiedli żony i dzieci, które mieli w domach. Zawsze było tak samo. Potarł dłońmi o kierownicę. – Byłaś kiedyś zakochana, Faye? Zawahałam się. – Miłość? – słowo smakowało gorzko na moim języku, ale to nie zatrzymało chmur, które pojawiły się w mojej głowie. Blond, miękkie włosy, durnowaty, leniwy uśmiech, tak głębokie, zielone oczy, idealne. Jedyny mężczyzna, który mnie obchodził. Odepchnęłam obraz, wyrzucając go z mojej głowy. – Nie ma takiej rzeczy jak miłość – powiedziałam. Wydawał się zadumany przez chwilę, jakbym właśnie nie odpowiedziała na jego pytanie z jadem. – Tak myślisz? – Jeżeli by była, żadne z nas by tu nie było – ześlizgnęłam się z ciężarówki i obciągnęłam obcisłą, lampardzką spódnicę w dół bioder. Ledwo zakrywała mój tyłek. Nie obejrzałam się za siebie, gdy poprawiłam czarną opaskę, owiniętą wokół moich cycków. Nie musiałam. Wiedziałam, że mnie obserwował. Wyszarpałam swój jasny sweter z podłogi, zanim trzasnęłam drzwiami. To wielka szkoda, że mężczyźni nie potrafili utrzymać swoich kutasów w spodniach, że nie mogli być wierni swoim żonom, które czekały na nich w domu. Ale to nie był mój problem. Nie obchodziła mnie żadna z tych rzeczy – o miłości. Jedyna rzecz, która się dla mnie liczyła, to kolejny haj. Znowu potarłam nos i pociągnąłem nim, zdesperowana mrowienia, które dałaby mi koks, gdybym go wciągnęła. Ostatnią rajkę wzięłam dobre trzy godziny temu i potrzebowałam kolejnej. Bardzo. Pamiętałam, gdy dłużej wytrzymywałam pomiędzy dawkami... ale ostatnio, jedyne kilka godzin doprowadzało mnie do krawędzi. Moje obcasy chrupały na skalistym chodniku, gdy przemierzałam drogę do Przystanku Ciężarówek. Skłamałam mojego ostatniego Johna, gdy powiedziałam, że rzadko pojawiałam się na parkingu. Byłam tam cały czas. Każde dnia pieprzyłam wielu mężczyzn na tym parkingu. Niemal co drugi dzień, przechodziłam dwie mile od przystanku do domu mojego dilera, aby załatwić narkotyki, których potrzebowałam, żeby przetrwać. 6
Dzisiaj szlam później niż normalnie. Zegarek u mojego Johna w ciężarówce, wskazywał, że było po jedenastej. Zazwyczaj przychodziłam do Jorga o dziesiątej, z wystarczająco czasu, aby wrócić na przystanek na kolejne kilka nocnych pieprzeń. Spojrzałam na mój dom, gdy go minęłam. To był obszar gęsto porośnięty lasem. Nazywałam to miejsce domem przez dobry rok, razem z inną dziwką, Shauną. Gówniany namiot, który przywiozłam ze sobą nie był wystarczający, ale był dla nas wystarczająco dobry, aby nazywać go domem. Shauna i ja wcześniej krzyżowałyśmy drogi, gdy szukałyśmy nowych Johnów. Zapukałam lekko w drzwi z siatką, chwilę później. Moje dłonie były ciężkie, obolałe. Sekundy wolno mijały, gdy czekałam. Zasłony poruszyły się w lewym oknie, zanim otworzyły się drzwi. – Dzisiaj jesteś późno, Faye. – Czy to się liczy? – warknęłam, wyciągając pięćdziesiątkę z mojego portfela. – Chcę to, co zazwyczaj biorę. Przyglądał mi się. Miał swoje ciemne włosy ulizane do tyłu jak zawsze, obszerne dżinsy wisiały na jego biodrach, jego biała koszulka była za duża. – Nie mam. – To gówna prawda i oboje to wiemy – wbijałam palce w dłonie. Zmierzył mnie wzrokiem i się uśmiechnął. – Może. – Po prostu daj mi to, co zazwyczaj, Jorge. Nie pieprz się ze mną – nie dzisiaj. Moja cipka pulsowała z ostrego walenia, jakie miałam cały dzień. Godziny dzienne były nienormalnie pracowite. Przetarł palcami swoje usta. Palce pokrywały pierścienie. – Mogę dać ci coś z mojego osobistego schowka. Ulga zalała moje żyły na ułamek sekundy. Wiedziałam, czego chciał. Nigdy nie robił niczego z dobroci serca. – Ale to będzie kosztować cię więcej od pięćdziesiątki. Wiesz, jak to działa. – Twojej żony i dzieciaków nie ma w domu? – w ten sposób unikałam tego przez większość czasu. Gdy jego żona była w domu, był uczciwy, cóż, tak uczciwy jak mógł być handlarz narkotykami. Ale gdy jej nie było, wyciągał gówno jak to. – Nie. Poszła do matki na noc – zrobił krok do przodu. – Pamiętam, jak dobrze używasz tych ust, kurwo. Dam ci twoją kokę – zabrał pięćdziesiątkę z mojej dłoni i drugą ręką przejechał po moim policzku. – Jeżeli będę pieprzył te ładne usta. Były momenty, takie jak ten, gdy patrzałam na swoje życie i marzyłam, żeby było odrobinkę inne. Marzyłam, żebym nie była na łasce mężczyzny. Przez większość czasu wychodziło na moje, nawet jeżeli musiałam kogoś dźgnąć, aby to zdobyć. Mogłabym dźgnąć Jorga i wziąć kokainę. Ale nie zamierzałam. Jeżeli dźgnęłabym go dzisiaj, gdzie znalazłabym jutro kokę za tak tanio? Nawet jeżeli miałby tyle, żeby starczyło mi na miesiąc, skąd bym ją wzięła po tym? Sama idea o byciu bez niej sprawiała, że zrobiły mi się pęcherzyki paniki pod skórą. Skórą, która już swędziała przez kolejny haj. 7
Potarłam nos i uśmiechnęłam się do niego. – Jestem cała twoja.
Prawie byłam w domu. Mój sweter ciągnął się za mną. Narkotyki uderzyły w mój system jakieś minuty temu. Gorący, letni wiaterek drażnił moją skórę. Czułam się dobrze. Lepiej od mojego gardła. Miedziany smak wciąż gościł w moich ustach. Rzygi zostawiam na chodniku. Nie musiałam ich widzieć, żeby wiedzieć, iż była w nich krew. Zwykle nie pozwalałam mężczyzną pieprzyć moją twarz, przynajmniej nie surowo. Miałam okropny odruch gardłowy, ale gdy chodziło o Jorga i moją kokainę, cóż, pozwalałam mu mnie pieprzyć, gdzie chciał – tak długo, jak dostawałam swoje narkotyki. Wymiotowałam dwa razy, odkąd wsunął swojego chuja w moje usta. Wydawało się, że mu to nie przeszkadzało. Otworzyłam moją torebkę i wyciągnęłam papierosy wolną dłonią, w drugiej trzymałam sweter. Włożyłam raka między wargi i wyciągnęłam ognia, kręcąc okrętką, budząc maleńki płomień. Zrobiłam głęboki wdech, wsysając słodkie ciepło. Westchnęłam, oddając się hajowi, pozwalając mu się zadomowić w moich kościach. Moja cipka wciąż bolała przez całe pieprzenie, które dzisiaj miałam, ale działka sprawiała, że było lepiej. Energia, której wcześniej nie miałam, pchała się wewnątrz mojej skóry. Wzięłam dużego macha, zastanawiając się jak przebiegła noc Shauny. Ja i ona byłyśmy inne. Ona była starsza, dwadzieścia trzy lata, i bezdomna przez całkiem inne powody. Samochód z piskiem zatrzymał się obok mnie na drodze, najeżdżając na moje myśli. Odskoczyłam, przyglądając się czarnemu SUV'owi. Drzwi trzasnęły, a buty uderzyły w chodnik. Panika zabombelkowała w moim brzuchu. Odwróciłam się na szpilce i zaczęłam uciekać. – Faye! Zaczekaj! – brzmienie mojego imienia zatrzymało mnie w drodze. To tylko jeden z 8
moich Johnów. Uśmiechnęłam się do siebie i odwróciłam się. Nawet nie musiałam wracać całą drogę na parkingu, aby zacząć moją noc. Zakołysałam uwodzicielsko biodrami, gdy przemierzałam drogę do SUV'a. Światła z latarni i Przystanku Ciężarówek były tu przyćmione, ale wystarczająco jasne, żeby zobaczyć trochę. Mężczyzna idący do mnie, był wysoki, z szerokimi ramionami, przykrytymi jakąś marynarką. Garnitur? To nie zdarzało się zbyt często, żeby faceci w garniturach szukali pierzenia, ale nie miałam zamiaru się skarżyć. Facet przewyższał moją małą posturę. Nie mogłam dostrzec jego twarzy, cienie nocy ją zakrywały. Ten jeden ma pieniądze. – To będzie stówka, jeżeli chcesz mnie pieprzyć, sześćdziesiąt za laskę. – Co? – warknął. Zmarszczyłam brwi i zrobiłam kilka kroków w tył. – Powiedziałam, że możesz mnie pieprzyć za sto dolarów. Laska za– Zniesmaczone chrząkniecie uciekło z ust mężczyzny, zmuszając mnie do zatrzymania się. – Co? – zapytałam, przyglądając mu się. Myślał, że to za drogo? Wzięłam kolejnego macha papierosa. Stał tam chwilę cicho. – Jak dużo, jeżeli chcę obydwa? Uśmiechnęłam się do niego, wypuszczając dym. – Zrób dobry interes. Sto dwadzieścia za obie rzeczy, kochanie. Był cicho, cisza mnie wkurzała. Dlaczego się nie zgadzał, flirtował ze mną, jak przeważnie było? Musiałam wcześniej go pieprzyć... znał moje imię. – Dobra. W moim samochodzie. Odwrócił się i poszedł w stronę samochodu. Szłam za nim, rzuciłam papierosa na drogę. Wsiadł na tylne siedzenie. Zmarszczyłam brwi i wtedy zauważyłam innego mężczyznę, siedzącego na miejscu pasażera. Poważnie? Wiedziałam, jak miało to wyglądać. Nie miałam zwyczaju wsiadać do samochodu z więcej niż jednym mężczyzną, dopóki pieniądze nie były przede mną, płacąc za obu. Mądrala w garniturze pytał tylko o siebie. Nie miałam zamiaru zostać zgwałcona przez gang i pozostawiana na poboczu drogi. Nie dzięki. Nie znowu. Odwróciłam się i poszłam w stronę Przystanku Ciężarówek. – Faye, gdzie idziesz? – facet w garniturze zapytał. – Jeżeli oboje chcecie mnie pieprzyć, musi to być osobno i ekstra – powiedziałam, nie odwracając się. Wielka ręka złapała moje ramie. Zakręciłam się, gotowa na uderzenie, ale facet złapał moją pięść. 9
– Powinienem wiedzieć, że to kurewsko skomplikujesz – szarpnął mną w stronę samochodu. – Co to, do kurwy, miało znaczyć? – walczyłam przy jego chwycie, prawdziwa panika mnie ogarnęła. – To oznacza, że nie wiele się zmieniłaś w ciągu czterech lat. Ostatnie cztery lata? Do kurwy? Kim jest ten facet? Mój umysł zakręcił się, gdy szarpałam się z nim, nie robiąc żadnego postępu. Ciągnął mnie bez wysiłku. – Pierdol się! – spróbowałam dosięgnąć swojej torebki, ale złapał moje ramię. Inny facet stał na zewnątrz, trzymając otwarte boczne drzwi. Zostałam bezceremonialnie rzucona do środka, facet w garniturze podążał za mną. Przycisnęłam się do drugiego boku samochodu, starając się wyjść, ale drzwi się nie otworzyły. – Nie martw się. Nie otworzą się – niski głos faceta w garniturze zagrzmiał za mną. Ten głos. Znałam skądś ten głos. Nie rozpoznałam go na zewnątrz, ale teraz nie mogłam zaprzeczać, że był znajomy. Może go pieprzyłam? Wolno się odwróciłam, biorąc głęboki wdech. Byłam już w takie sytuacji. Była ponura i przerażająca. Czasami mogłam jakoś z tego wyjść. Mogłam nie mieć dyplomu ukończenia liceum, ale byłam uliczną mądra, a mężczyźni byli idiotami. – Spójrz, zawrę dobrą umowę z waszą dwójką. To nie musi być gwałt. To może być zabawa. Mogę sprawić, żeby to była zabawa dla nas wszystkich – uśmiechnęłam się, pozwalając mojemu spojrzeniu opaść na faceta w garniturze. Niemal zadławiłam się powietrzem w płucach, na jego widok. Blond, rozczochrane włosy pokrywały jego głowę. Krótka, przycięta broda okrywała jego mocną szczękę. Zielone oczy patrzyły się na mnie, lśniąc czymś, co wydawało się nienawiścią. Znałam te oczy. Śniłam o nich każdej nocy przez lata. Nie może być. Pozwoliła moim oczom przelecieć po nim, łapiąc wszystko. Inna twarz, jednak tak podobna do twarzy w moim umyśle. Nieogarnięte, w stylu gwiazdy rocka włosy, zielone oczy, uśmiech, który sprawiał, że moje serce przyśpieszało. To on. – Nie chcemy cię pieprzyć – przyjrzał się mojemu ciału, ze wstrętem na twarzy. – Uwierz mi. Pieprzenie ciebie to ostatnia rzecz, jaką chcielibyśmy robić w naszym całym życiu – dodał, zanurzając donie w kieszeniach spodni. Wydobył buteleczkę z płynem do odkażania i wylał ciecz na dłonie. Przeżułam dolną wargę i patrzyłam na to. Działanie, połączone z jego słowami, wbiły się we mnie niczym nóż, wysyłając m nie z powrotem do dnia cztery lata wcześniej. Tamten dzień, jak wiele innych, zrujnował mnie. – Czego ode mnie chcesz? – słowa były zdyszanym trzepotaniem z moich ust. Okrutny uśmiech wykrzywił jego wargi. – Nie wiesz kim jestem, prawda? Coś we mnie odłamało się przy jego słowach. Nie byłam tą samą małą dziewczynką. Tą samą, która pozwoliła, aby jej serce zostało złamane przez chore zauroczenie. Pozwoliłam moim ustom unieść się w kącikach. – Nigdy nie mogłabym zapomnieć mojego starszego brata, Rhett. 10
Coś nawet bardziej złowieszczego pokryło jego twarz. – Brata przyrodniego – poprawił mnie. – Nie dzielimy krwi – gestykulował pomiędzy nami, jakby ten pomysł był absurdem. – Co tu robisz? – wysyczałam, zawijając dłonie po bokach. – Szukałem cię przez trochę czasu. – Dlaczego? – nie mogłam zapobiec radosnemu podnieceniu, które wzrosło gwałtownie do mojego gardła. Ojciec Rhetta poślubił moją mamę, gdy miałam ledwie dziewięć lat. On był dziesięć lat starszy ode mnie i był w collegu, wracał do domu tylko na święta, ale i tak się w nim zauroczyłam. Gdy byłam młodsza, grał ze mną, gdy nikt inny nie miał czasu i gdy miałam piętnaście lat, wrócił do domu na całe wakacje. To były najlepsze trzy miesiące mojego życia. Rhett różnił się od wszystkich, których znałam. Był taki miły, taki przystojny. Sprawiał, że czułam się bezpiecznie. To był jedyny czas, odkąd moja mama poślubiła Taylora, gdy spędziłam więcej niż dwie noce sama w łóżku. – Chodzi o twoją mamę – Rhett powiedział cicho. Zamrugałam, uciekając od przeszłości. Moja mama? Nie za bardzo o niej myślałam. Tak naprawdę, odpychałam ją tak daleko od mojego umysłu, jak mogłam. Ale mieć kogoś, siedzącego przede mną, kto ją widywał, kto wiedział, jak się trzymała, sprawiało, że moje serce waliło, a oczy stały się gorące. – Co z nią? – słowa wyszły jako szept. Co robiła przez ostatnie trzy lata? Było z nią okay? Uśmieszek opuścił twarz Rhetta i położył dłonie na kolanach. Wyglądał lekko niepewnie, jakby moja reakcja go zaskoczyła. – Nie żyje.
11
Pęcherzyk śmiechu uciekł spomiędzy moich warg. – Nie. Nie zmarła. Mylisz się. – Zmarła wczoraj – powiedział, jego oczy nigdy nie opuściły moich. – Nie – potrząsnęłam głową. – Znalazłeś złą osobę. Kąciki moich oczu stały się gorące. – Nie, Faye Turner. Wiesz to. Nie mogła być martwa. Nie kobieta, którą opuściłam trzy lata temu, w jej drogiej najnowocześniejszej kuchni, nucąc piosenki Journey, gdy miksowała sobie koktajle. Uciekła gorąca łza, spływając po moim policzku. Wypełnione nienawiścią spojrzenie Rhetta, śledziło ją. – Co jej się stało? – Miała białaczkę – zatrzymał się. – Rak. – Wiem, co to jest – wymamrotałam, gdy więcej łez popłynęło. – Okay, Jarrord, jedźmy – facet na przednim siedzeniu odpalił samochód i zaczął odjeżdżać. – Co? Nie! Nie jadę z tobą – złapałam za klamkę, starając się wyjść. – Tak, jedziesz. – Nie, kurwa, nie, Rhett – wszystko, o czym mogłam myśleć, to dojście do mojego namiotu, zwanym domem i zobaczenie Shauny. – Wypuść mnie – łzy zamgliły mi wzrok. – Tak, jedziesz, Faye, i wiesz dlaczego? – jego głos był śmiertelnie poważny. – Bo Jessica chciała cie z powrotem. To wszystko, czego chciała przez ostatnie pierdolone trzy lata, odkąd uciekłaś. I zrobisz to. Rozumiesz? – złapał moją brodę pomiędzy dwa palce. – Wrócisz do domu i pójdziesz na pierdolony pogrzeb, wtedy będziesz mogła wrócić i sprzedawać swoje ciało, ile ci się podoba. Ale pójdziesz na pogrzeb. 12
Wpatrzyłam się w jego oczy, tak zielone, tak znajome, ale inne, złe. Nigdy go takiego nie widziałam. Nigdy złego, nie na mnie. Nawet, gdy złamał moje serce na milion kawałków, nie patrzył tak na mnie. I właśnie w ten sposób, pozwoliłam całej walce uciec ode mnie i przesiąknąć w powietrzu. – Okay. Rhett puścił moją brodę z pchnięciem i odsunął się ode mnie. – Dobrze.
Usiadłam na krawędzi łóżka w moim nowym, tymczasowym pokoju. To wydawało się dziwne wiedzieć, że miałam tu spać. Minęło sporo czasu, odkąd moje ciało zdobiło prześcieradła łóżka, oprócz zapłaconego pieprzenia. Rhett zostawił mnie samą kilka minut wcześniej. Wyraz obrzydzenia na jego twarzy stał się poważniejszy po półtoragodzinnej jeździe do jego apartamentu, wyglądając, jakby nie chciał mnie w swojej przestrzeni. Spędziłam większość jazdy płacząc. Niedługo po tym, gdy zgodziłam się na przyjazd, kolejny strach mnie obleciał. Gdzie zostanę? Gdy Rhett przyznał, że przywozi mnie tutaj, zalała mnie ulga. Nie zostałabym z tamtym mężczyzną. Mężem mojej matki. Nie powiedziałam tego Rhettowi. Pokój był miły, tak jak widziałam resztę mieszkania, był niemal goły, z wyjątkiem kilku dekoracji. Pokój miał tylko pełne łóżko i komodę. Niemal się zaśmiałam na widok kredensu. Pamiętałam, gdy też taki miałam, gdy miałam tak dużo ciuchów, że wypadały z szuflady na podłogę. Moja mama mi je kupiła. Był z ciemnego drewna, z lustrem, podobna do tej tutaj. Moje odbicie wpatrywało się we mnie, wyśmiewając się. Nie stałam przed lustrem przez dłuższy czas. Ledwo widziałam swoje całe ciało. Moja twarz była opuchnięta od płaczu. Moje włosy były bałaganem. Moje ciuchy były poplamione i brudne, jednak to było normalne. To były jedyne ciuchy, które miałam z wyjątkiem jednej lub dwóch par. Stłumiony dźwięk uszedł z pomiędzy moich warg, coś pomiędzy śmiechem a szlochem. Przejechałam drżącą dłonią po twarzy i poszłam do łazienki, połączonej z pokojem. Przyglądając się prysznicowi, rozebrałam się. Nie brałam dobrego prysznica od dłuższego czasu, podczas gdy naprawdę cieszyłam się ciepłem. Ciepła woda wołała moje imię. Słyszałam to. Nigdy naprawdę nie tęskniłam za wzięciem prysznica, odkąd odeszłam. To stało się częścią mojego życia, do której nie miałam dostępu zbyt często. To było obrzydliwe, wiedziałam, że tak, ale nie mogłam przejmować się czymś, czego nie mogłam zmienić. Włączyłam wodę, pozwalając pierwszej zimnej wodzie we mnie uderzyć. Wessałam oddech. Kurwa. Odwróciłam się od kranu, pozwalając wodzie przebiec wzdłuż mojego kręgosłupa. Gdy się nagrzała, zaczęłam się myć, jak również próbowałam wszystko pojąc, to, że byłam w domu mojego przyrodniego brata, w jego szklanym prysznicu, a pogrzeb mojej mamy był za dwa 13
dni. Ta myśl wyssała powietrze prosto z moich płuc. Moja mama nie była idealna. Była uszkodzona, kobieta, która zbyt łatwo ukazywała miłość niewłaściwym mężczyzną. Kobieta, która kochała tych mężczyzn bardziej od własnej córki. Przyparłam tył pięści do ust, powstrzymując szloch. Ale ona jest jedyną matką, jaką mam. I teraz jej nie było. – Kurwa – moje ramiona zatrzęsły się, a mydło spłynęło z wodą. Stałam tam, dopóki woda stała się zimna. Owinęłam wokół siebie ręcznik, nie patrząc w lustro. Weszłam do sypialni i wycierałam się. Faktura ręcznika była obca na mojej skórze, ale nie zatrzymałam się i cieszyłam się tym. Tylko teraz. Niedługo wrócisz do prawdziwego życia. Rozważałam pozbycie się moich cuchów, ale zdecydowałam się znowu je ubrać. Opuściłam ręcznik na podłogę akurat, gdy drzwi do sypialni się otworzyły, a Rhett wkroczył wolnym krokiem. – Faye, ja – zatrzymał się, gdy mnie zobaczył. Obserwowałam jak jego oczy podróżowały po moim ciele. Było w nich coś głodnego, coś innego od sposobu, w jaki zwykł na mnie patrzyć, starał się ukryć to za nienawiścią, ale widziałam to. Fakt, że to tam było, obudziło coś we mnie. Coś, czego nie czułam przez bardzo długi czas. Pragnie mnie. – Podoba ci się to, co widzisz, braciszku? – odwróciłam się, więc mógł zobaczyć mnie w całości. Nie wstydziłam się swojego ciała. Wiedziałam, że miałam kształty, których łaknął każdy mężczyzna. Duże cycki, mała talia,spory tyłek. Mi zdecydowanie podobało się to, co widziałam. Miał na sobie zwykła koszulkę w kształtce v, ze spodniami w szkocką kratę, które zwisały mu na biodrach. Był bardziej umięśniony, niż pamiętałam. Grubszy, mocniejszy. Spijałam go. Całkowita wściekłość pokryła głód na jego twarzy, ale nie odwrócił wzroku. – Gdzie są twoje ciuchy? Wskazałam na górkę przy moich stopach. – Ściągnęłam je. Są brudne. Wykrzywił wargę. – Więcej, niż zajebiście brudne. Jego słowa przebiły się do moich kości. Nie powinny. Ludzie, mężczyźni, mówili do mnie takie rzeczy i nigdy nie udawałam, że tego nie wiedziałam. Wiedziałam, że moje życie nie było bajeczne. Nie było bogate i ładne, pełne botoxu albo lśniących sukni. Moje życie było brudne. Ja byłam brudna. I było mi z tym dobrze. To byłam ja. To jedyne miejsce, w którym czułam się wolna, nieważne, co myśleli o tym ludzie, taka była prawda. Gdy ludzie mnie upokarzali, ignorowałam to, do faktu, że oni nie wiedzieli, iż ich życie było zwykłym żartem. Ale słysząc Rhetta, mówiącego to. Słysząc, jak mi uprzykrzał – to bolało jak pieprzona suka. Ugryzłam wnętrze policzka i potarłam nos. Nikt do mnie tak nie mówi. Nie pozwól mu się do ciebie dostać. Pokaż mu, kto tutaj ma kontrolę. – Potrzebujesz czegoś? – pozwoliłam jednej dłoni polecieć w górę mojego brzucha, aby przykryć moje cycki. Spojrzenie Rhetta śledziło ruch. Uderzyła we mnie ulga, ulga i pobudzenie. Śliskie gorąco 14
zalało moją cipkę. Nie chciałam przyznać, że byłam przerażona, iż spojrzałby na mnie z większym obrzydzeniem. Widziałam głód w jego oczach, gdy tutaj wszedł, ale część mnie obawiała się, że nie zareagowałby jak inni mężczyźni. Żeby widział mnie, jako nikt inny, oprócz żałosnej dziewczyny, która kiedyś go kochała. – Ja czegoś potrzebuję – zrobiłam krok w jego stronę. Ruch wyrzucił go z transu. Złość i obrzydzenie wróciło w pełnej chwale. Ale to mnie nie zraniło, ponieważ wiedziałam, że tam był głód, ochota na mnie, dla mojego ciała. Chciał to ukryć. Zwalczyłam pragnienie, aby się uśmiechnąć. – Przyniosłem to. Załóż to – rzucił koszulkę w moje stopy i sztormował z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Podniosłam wielką koszulkę. Piżmowy zapach z cynamonem rozchodził się z materiału. Pyszne. Wciągnęłam ją przez głowę, bawełna otarła się o moje twarde sutki. Zadrżałam, pobudzenie, zapomnienie. Wpatrzyłam się w zamknięte drzwi i mieliłam przód koszulki pomiędzy palcami. Determinacja przepłynęła przez moje żyły. Zamierzam się z nim pieprzyć. Zanim wrócę do rzeczywistości. Zanim się od tego oddalę i zapomnę, że w ogóle mam zmarłą mamę. Pokażę mu, co przegapił przez te wszystkie lata. Zamierzam wypieprzyć go z mojego systemu. Zamierzam pieprzyć mojego brata.
15
– Głodna? – kobiecy głos sprawił, że odskoczyłam, gdy weszłam do salonu/kuchni następnego ranka. Wysoka kobieta, może kilka lat starsza ode mnie, stała w biało wykafelkowanej kuchni Rhetta, jej włosy koloru imbiru były w rozczochranym końskim ogonie. Miała na sobie sportowy stanik i czarne spodenki do biegania. Bekon zaskwierczał za nią. Zmarszczyła brwi, gdy nie odpowiedziałam. – Nie – machnęłam na nią, chociaż mój brzuch burczał. Minęło sporo czasu, odkąd miałam na śniadanie coś innego od jedzenia na stacji benzynowej. Kogo oszukuję? To wszystko, co jem na każdy posiłek. Dlatego nie jadłam dużo. Byłam typem osoby, która jadła tylko dlatego, że musiała, żeby żyć. Poruszyłam się w stronę wysokiego stołka przy ladzie. Moje stopy otarły się o miękki dywan, zapomniane uczucie. – Jestem Sarah – powiedziała, gdy siedziałam. Wyciągnęła do mnie szczupłą, bladą rękę. – Dziewczyna Rhetta. Jego dziewczyna, huh? Jakieś bezwzględne uczucie zdewastowało moje ciało, skrobiąc moją duszę. Potarłam nos. Cieszyłam się, że walnęłam rajkę, zanim przyszłam do kuchni. Wpatrywałam się w rękę, nie łapiąc jej. Pozwoliła jej tak zwisać przez kilka sekund, dłużej niż to byłoby potrzebne, zanim ją upuściła. Nie miałam zamiaru jej rozśmieszyć i udawać, że przyjemnością było ją poznać, tutaj, w kuchni, którą dzieliła z Rhettem, jedyną osobą, którą byłam bliska kochania. – Przykro mi z powodu twojej mamy – powiedziała. Przyjrzałam się jej twarzy, piegi były 16
rozsypane na jej nosie, jednak prawdziwy smutek oświetlił jej oczy. – Była naprawdę wspaniałą panią. – Co? – słowo wyszło pełne nienawiści. Zamarła, jej delikatne brwi dotknęły się pośrodku. – Twoja mam była naprawdę – – Zamknij się – przerwałam jej. Nienawiść wolno gotowała się w moim brzuchu. – Ale– – Powiedziałam, żebyś się, kurwa, zamknęła. Nie słyszałaś? – teraz stałam. Jedyna rzecz, która oddzielała mnie od Sarah była lada. Myślała, że ją znała. Moją matkę. Wpatrywałam się w nią. Kobietę, której nie spotkałam w całym swoim życiu. Kobietę, która znała moją mamę albo chociaż fasadę, którą nosiła tak dobrze. Kobietę, która pieprzyła mojego Rhetta. Mojego Rhetta? Co się ze mną dzieje? Sarah nie powiedziała nic więcej, za to dłonią zakryła usta, przerażenie przecięło jej twarz. – Nie znałaś jej, do kurwy – wyplułam. Oczy Sarah rzucały się tam i z powrotem. – Ja – – Nie wiesz, kim naprawdę była – rzeczy, na które przymykała oczy. Sposób, w który mnie kochała. Sposób, w jaki pozwoliła mu mnie kochać. – Co tu się dzieje? – głęboki głos Rhetta nie zaskoczył mnie. Przytrzymywałam spojrzenie na Sarah. – Ja–ja właśnie mówiłam twojej siostrze, że znałam jej mamę, i że było mi przykro – powiedziała szybko. Jej ręce zaczęły drżeć. Och, kurwa, proszę. Rhett mnie obszedł i wszedł do kuchni, owijając ramiona wokół Sarah. Obserwowałam interakcję w ciszy, gryząc wargi, przez straszne uczucie, które to uruchomiło. – Jaki, do kurwy, jest twój problem? – skierował do mnie pytanie, jego zielone oczy zwęziły się. – Nie zna jej – powiedziałam wyzywająco. – A myślisz, że ty znałaś? Skrzyżowałam ramiona na piersi. Wciąż miałam na sobie tylko koszulkę, którą mi wczoraj przyniósł. – Wiem więcej, niż wasza dwójka kiedykolwiek będzie wiedziała. – Tak myślisz? – szydził ze mnie. – Jesteś tylko pieprzonym bachorem, który uciekł. Uśmiechnęłam się. – Masz rację. Uciekłam z powodu. Zmarszczył brwi, jego maska nienawiści osłabła na chwilę, zanim rzucił okiem na Sarah. – Kochanie, wciąż jesteś w ciuchach do biegania. Dlaczego nie wskoczysz pod prysznic przed pracą? A ja to skończę. Przytaknęła, odciągając twarz od jego klatki. Jej policzki były czerwone i widziałam błysk 17
błyszczącego płynu w tym świetle. Płacze? Musicie sobie ze mnie, kurwa, żartować. Obserwowałam, jak poszła do ich sypialni i po cichu zamknęła drzwi. Nie miałam pojęcia, jak wyglądało prawdziwe życie. Była tylko jakąś delikatną, ładną twarzyczką. Co by myślała, gdyby wiedziała, że wielokrotnie zostałam zgwałcona, przez mężczyznę, którego twarzy nigdy nie widziałam? Co by o tym myślała? Płakałaby? Nie mogłam zapobiec ciemnemu uśmieszkowi, który wykrzywił moje usta. Może podczas gdy tu byłam, ja i ona mogłybyśmy pogadać po babsku. – Zostaw Sarah w spokoju. Odwróciłam się, aby zostać przywitana wzrokiem Rhetta, stojącego przy kuchence. Przerzucił widelcem bekon, jego spodnie od pidżamy luźno wisiały na jego biodrach, jego muskularna klatka było naga. – Nic nie zrobiłam – znowu usiadłam na stołku. – Zaczęła płakać bez powodu. – Wątpię w to – wymamrotał. – Tak? – zapytałam, umieszczając brodę na pięści. Odwrócił się i zmarszczył na mnie brwi, dając mi pełny widok na jego klatkę piersiową. Imię Josh zdobiło ją. Josh? Wcześniej nie miał tatuaży. – Wydaje mi się typem dziewczyny, która płacze przez wszystko. Prawdopodobnie chce pomagać wielorybom, rozmawiać o pokoju na świcie i lubi pozycję misjonarską. Prychnął. Tak, zgadzało się, on naprawdę prychnął przy tym, co powiedziałam, ale zrobił to z ciemnym spojrzeniem. – Myślisz, że wiesz wszystko, prawda? – odstawił widelec i odwrócił się, żeby podeprzeć się o ladę, krzyżując muskularne ramiona. – To uczucie się zaciera, a gdy będziesz starsza, zdasz sobie sprawę, że gówno wiedziałaś, mając dziewiętnaście lat – przyjrzał mi się z bliska. – Zgaduję, że będziesz wiele żałować. Próbował mnie wkurzyć. Mogłam to powiedzieć. Byłam dobra w czytaniu mężczyzn. Miałam na myśli, kurwa, to była moja praca. Musiałam odczytywać mężczyzn, pierzyć mężczyzn, sprawiać im przyjemność. To nie było ciężkie. Byli przejrzyści, a dobry, stary Rhett był prawdopodobnie najczystszą szklanką, jaką kiedykolwiek widziałam. Nie wiedziałam tego trzy lata temu, ale teraz to było oczywiste. Obeszłam ladę, robiąc małe kroki. Zatrzymałam się kawałek od niego. Nie poruszył się, ale naprężył, wiedziałam to dzięki poruszeniu mięśni. – Może – uśmiechnęłam się wstydliwie. – Może jestem tylko jakąś głupią dziewiętnastolatką. Ale znam mężczyzn i kobiety jak ona. Jest słodka, miła. Żadnej złej kości w tym małym ciele – podparłam się o ladę, drewno wbijało się w moje ciało. – Ale jest nudna – technicznie, nie wiedziałam tego. Ale dobrze zgadywałam, dobrze blefowałam. I sądząc po wyrażeniu na twarzy Rhetta, uderzyłam w dziesiątkę. Wydawało się, że chciał mi powiedzieć, iż miałam rację, jakby chciał o tym ze mną porozmawiać. W tamte wakacje, w które był w domu, dużo ze mną rozmawiał. Mówił mi o swoim życiu, o swojej dziewczynie, o wielkim, złym świecie poza naszym bogatym domu. – Ona prawdopodobnie nawet nie chce cię pieprzyć, prawda? – przejechałam dłonią po wnętrzu uda, podnosząc odrobinę rąbek koszulki. 18
Spojrzenie Rhetta śledziło ten ruch. – Nic o niej nie wiesz. Uśmiechnęłam się i pozwoliłam opaść materiałowi. – Jasne – odwróciłam się w stronę pokoju – Idę zapalić – zawołałam przez ramię. – Nie mam nic przeciwko wyjściu na zewnątrz i pokazaniu światu, co mam pod twoją ładną, białą koszulką, ale wydaje mi się, że nie chciałbyś tego, prawda? Usłyszałam jego jęk i uśmiechnęłam się, szukając w torebce papierosów. To będzie zabawne.
19
– Więc, czym się teraz zajmujesz, Rhett, kochanie? – patrzyłam przez okno, obserwując jak budynki szybko przemijały. Rzuciłam na niego okiem, na siedzenie kierowcy. Po moim papierosie, wróciłam do domu, znajdując spodnie do jogi, tank top i stanik sportowy oraz parę babcinych majtek, na moim łóżku. Sarah miała jakiś styl. Rhett natychmiast kazał mi wziąć prysznic i się przyszykować, bo jechaliśmy na zakupy. Zastanawiałam się nad tym, żeby pyskować, ale idealna, mała Sarah weszła w garniturze, nosząc galony makijażu i robiąc ckliwe oraz czułe oczka do Rhetta. To zalazło mi za skórę i byłam szczęśliwa, zatrzaskując drzwi przed szczęśliwą parką. – Jestem prawnikiem – nie odwrócił wzroku od drogi. Tak naprawdę, nie spojrzał na mnie, odkąd wsiedliśmy do SUV'a. – Co? – starałam się ukryć zaskoczenie w moim głosie. – Ale chciałeś być biologiem morskim – tego lata, gdy był w domu, powiedział mi wszystko o różnych typach tropikalnych ryb. Był tak ożywiony, gdy o tym mówił. Też tego chciałam. Miał wszystkie rodzaje zdjęć, nurkując w morzu z egzotycznymi zwierzętami, jak manaty i wieloryby, nawet rekiny. Wzruszył ramionami. – Dorosłem. – Naprawdę? To było tylko cztery lata temu – przyjrzałam się mu. Miał na sobie koszulkę w szpic, podobną do tej, w której spałam. Tyle, że ona pasowała idealnie do jego klatki. Ciemne dżinsy przykrywały jego nogi i okulary wisiały na jego nosie. Jego blond włosy znowu były nastroszone. Kurwa, dobrze wygląda. Jego idealne przycięcie teraz miało sens, jeżeli chodziło o jego pracę. – Yeah. Rozpocząłem wydział prawny, zanim uciekłaś. 20
– Po tamtym lecie – nie wiedziałam, dlaczego to wyciągnęłam. To było chore, śmieszne. Nie wiedziałam, dlaczego część mnie wciąż trzymała się tej bolesnej części, ale tak było. Rzucił na mnie okiem, jego zielone oczy były puste z uczuć. – Tak. Teraz jestem partnerem jednej z największych firm prawniczych w Dallas. Część mnie chciała uderzyć go w tą przystojną, głupią twarz, ale za to prychnęłam nieatrakcyjnie. – Co jest w tym śmiesznego? Potrząsnęłam głową. – Nic. To po prostu brzmi nudnie jak diabli. Od kiedy lubisz takie rzeczy? – nie zdołałam ukryć jadu w głosie. Mięsień drgnął w jego szczęce. – Odkąd jestem w tym dobry, Faye. Nie jest tak, że możesz komentować wybory prac ludzi – powiedział uszczypliwie. – Myślisz, że sprawisz, iż będę zła przez ciągłe wyciąganie tego? – zapytałam, wpatrując się uważnie w jego profil. – Bo wiem, kim jestem. Wiem, że pieprzę się za pieniądze. To nie jest jakaś niespodzianka. Więc nie musisz mi przypominać – brzmiałam na pewną siebie, jakbym miała wyjebane. Ale tak nie było. Z jakieś powodu, to bolało jak diabli, gdy o tym mówił. – Więc, jest ci z tym dobrze? Pieprzenie nieznajomych za pieniądze? Wiesz, jak niebezpieczne to jest? Śmiech wypłynął z moich ust. – Nie bądź naiwny, Rhett. – Naiwny? Ja jestem naiwny? – zainteresowanie przecięło jego twarz. – Nie masz pojęcia, co mogło ci się stać. Masz szczęście, że w ogóle jeszcze żyjesz! Złość zagotowała moje żyły. – Przepraszam? Nie mam pojęcia? – zagryzłam wnętrze policzka, żeby powstrzymać się przed krzyczeniem. – To ty nie masz pojęcia, kolego. – Najwidoczniej, to jest coś, co sama wybrałaś, bo ktoś taki jak ty, nie wytrzymał by długo w tego rodzaju życiu – położył jedną dłoń na kolanie i zacisnął ją w pięść. – Dla twojej informacji, robię to przez trzy lata, odkąd odeszłam. Jak myślisz, że gdzieś się dostałam, Rhett? Musiałam wypieprzyć moją drogę do przyzwoitego życia. – Przyzwoitego życia? Nazywasz bycie długą jaszczurką i życie w pastwiskach, przyzwoitym życiem? – policzki Rhetta były czerwone, jego oczy lśniły złością, gdy na mnie spojrzał. Odwróciłam od niego wzrok i spojrzałam na dłonie. Trzęsły się z gniewu. Potrzebowałam kolejnej rajki. Ta rozmowa to było za dużo. Wzięłam głęboki wdech. Wszystko jest okay. Z tobą jest okay. – Skąd wiesz, że mieszkam na tym polu? – przerwałam. – Kurwa. Shauna będzie się martwiła. – Widziałem cię wcześniej tamtego dnia, gdy stamtąd wychodziłaś. Więc, założyłem... Kim jest Shauna? – powiedział wolno, jakby też próbował zatrzymać swoją złość. – Mieszkamy tam razem. Będzie się zastanawiała, co się ze mną stało – przejechałam drżącą dłonią po ustach. Shauna była dla mnie jak starsza siostra. Opiekowałyśmy się sobą, martwiłyśmy się o siebie. 21
– Ona jest twoją dziewczyną... jak, romantycznie? – Rhett spojrzał na mnie z czymś więcej od ciekawości. – Nie chciałbyś wiedzieć – wymamrotałam. – Więc, jest nią? – coś w sposobie, w jaki to powiedział, kazało mi się zatrzymać. To było tak, jakby nienawidził tego pomysłu. – Och, przestań, Rhett. Tylko dlatego, że pieprzę za pieniądze, nie znaczy, że jestem lesbijką czy coś – wjechał SUV'em na parking. Spojrzałam przez okno. – Gdzie jesteśmy? – nie byliśmy w centrum handlowym ani nawet Wal Martcie. Drzwi budynku mówiły, że jesteśmy w Sally Paul OBGYN&Współpracownicy. – Co to jest, do kurwy, Rhett? – odwróciłam się, żeby na niego spojrzeć. Wpatrywał się we mnie uważnie, niezaskoczony moim wybuchem. – Jesteś umówiona. – Nie. Jestem. Jego spojrzenie przeszukiwało moją twarz. – Tak, jesteś. Zapisałem cię. – Dlaczego to zrobiłeś? – łzy ukuły tył moich oczu. – Tego chciałaby twoja matka – powiedział poważnie. Potrząsnęłam głową. – Nie idę tam. – Tak, idziesz – wypowiedział te słowa, jakby nigdy wcześniej w całym życiu nie był niczego tak pewny. – Pierdol się, Rhett. Nie idę. Nie możesz mnie, kurwa, zmusić – warknęłam. – Jeżeli chcesz lepiej żyć, musisz zacząć tutaj – gestykulował w stronę budynku. – Chcesz tego? Zamrugałam szybko. – Sprawić, żeby moje życie było lepsze? Podoba mi się moje życie, takim jakie jest! – Nie masz tego naprawdę na myśli – wyglądał niemal smutno. – Faye, nie możesz mieć tego na myśli. Nie możesz myśleć, że sprzedawanie siebie jest sposobem, w jaki chcesz spędzić resztę życia. Dziewczyna, którą znałem, nie chciałaby tego – maska nienawiści zniknęła, wymieniając się na coś innego, bolącego. Widok tego zabiło coś we mnie, sprawiając, że stałam się bardziej wkurzona. – Jaką to robi dla ciebie różnicę? Nawet mnie nie znasz, już nie! – wykrzyknęłam. – Przyjechałam z tobą, żeby pogrzebać moją matkę. Nie, żeby zmienić może życie. Nie pisałam się na to gówno – nie mogłam pójść do lekarza. Po prostu nie mogłam. Ostatni raz, gdy poszłam do lekarki, pojawił się w moim umyśle i natychmiast je odrzuciłam. – Twoja mama chciałaby ci pomóc – powiedział te słowa, jakby mówi do dziecka. Jakbym była tylko jakimś żałosnym dzieckiem. – Moja mama miała na mnie wyjebane – starłam łzy z oczu tyłem ręki. – Jak możesz tak myśleć, Faye? Szukała cię przez długi czas – wyglądał smutno, jakbym 22
łamała jego serce. – To jest głupie – położyłam moje trzęsące się dłonie na kolana. – Powinniśmy tylko pójść na zakupy. – Nie powiesz duszy, Faye, łapiesz? Czasami musisz robić rzeczy, których nie lubisz. To jest część bycia kobietą – odsunęłam głos, jej głos. – Boisz się? Spojrzałam na Rhetta. Nie było nienawiści w jego oczach. Nic, oprócz koncentracji i ciekawości, jakby próbował mnie rozgryźć. Zagryzłam wargę i kiwnęłam głową. Dlaczego to przyznałaś? Nie bądź słabeuszem! Jedna z dużych dłoni Rhetta przykryła moją, trzęsącą się. Dotyk mnie zszokował, więcej dlatego, że widziałam obrzydzenie na jego twarz wczorajszej nocy. Sposób, w jaki odkażał swoją rękę po dotknięciu mnie. – Pójdę z tobą. Nie zostawię cię samą. Okay? Spojrzałam w jego oczy. Teraz był bliżej. Mniej niż pół metra. Tak blisko, że widziałam pierścienie miodowego brązu w jego irysach. To był Rhett, którego pamiętałam. Miły facet, którego pasją były ryby i dziwne kreskówki, facet, który się martwił. Wzięłam głęboki wdech. Powiedz mu nie. Do diabła, nie. – Okay – usłyszałam, że powiedziałam. Co, do kurwy? – Ale to nic nie zmienia – dodałam. – Wracam po pogrzebie. Moje słowa musiały go zirytować, ale nie skomentował ich, tylko przytaknął i zabrał dłoń. Moja wciąż trzęsła się na moim kolanie, na za dużych spodniach od jogi. Brak jego dotyku zostawił mnie osamotnioną. – Gotowa? Przegryzłam policzek, szukając klamki. – Kurwa. Po prostu miejmy to za sobą.
– Okay, Panno Turner, teraz możesz usiąść – Dr. Paul wyłączyła latarkę, którą świeciła pomiędzy moimi nogami. Wypuściłam wdech i rozluźniłam dłoń Rhetta, którą trzymałam śmiertelnie. Siedział blisko mojej głowy, z daleka widoku mojego krocza, nie to, że to się liczyło. Setki mężczyzn widziało moją cipkę, nawet jeżeli jej nie widzieli, czuli ją swoimi kutasami. Kurwa, nawet oferowałam Rhettowi szansę bycia szczęściarzem, wczorajszej nocy, ale z jakiegoś powodu, gdy byliśmy w gabinecie, nie chciałam, żeby mnie tak widział – cała rozszerzona, z widokiem na moją cipkę. To nie miało sensu. Może było tak dlatego, że gabinet lekarza sprawiał, że to było prawdziwsze, potwierdzało fakt, że pieprzyłam tony anonimowych mężczyzn, mnóstwo bez 23
kondomów. Kurwa. Co się ze mną dzieje? Potarłam nos i usiadłam wolno, opuszczając okropną, niebieską koszule na biodra. Zmiotłam wilgoć wokół moich oczu, mając nadzieję, że nikt tego nie zauważył. – Nie widzę, żadnych objawów STD, ale zrobimy testy i dowiemy się za kilka tygodni. Miałaś jakiekolwiek bóle? Potrząsnęłam głową. – Nie. Dr. Paul przytaknęła, jej blond włosy poruszyły się. – Chciałabym z tobą porozmawiać, Faye. Na osobności. Spojrzała na Rhetta. Miałam zamiar się zgodzić. Już nie byłam zdenerwowana, nie z nią. Plus, testy dobiegły końca. – Obiecałem jej, że z nią zostanę, Dr. Paul – powiedział łagodnie. Sally spojrzała na mnie i kiwnęłam głową, czując się zbyt poruszona, aby zaprzeczyć. – Okay – powiedziała. – Zauważyłam znaki przetarć pochwowych, nowe obrażenia, jak i kilka blizn – spojrzała pomiędzy mną a Rhettem, i nasze złączone palce. – Ostry seks jest w porządku, ale sugeruję, żeby się nie przemęczać. Nie chcesz zranić się na stałe. Cała moja twarz zapłonęła. Rhett jednocześnie puścił moją dłoń. Założyłam, że powiedział lekarce przed umówieniem spotkania, że byłam jego przyrodnią siostrą prostytutką. – Nie jesteśmy parą – jego słowa były tak zimne, aż poczułam lód przebijający się przez moją skórę. Zmierzyła nas wzrokiem, ciekawość zabarwiła jej oczy. – Okay, cóż, tak czy inaczej. Z kimkolwiek uprawiasz seks, jest twoją sprawą, ale musisz upewnić się, że będzie spokojniejszy – uśmiechnęła się lekko. – Również – – Co z tabletkami antykoncepcyjnymi? Myślę, że przydadzą się jej – Rhett przerwał. Skuliłam się. Mogłam kazać zaczekać mu na zewnątrz. Dr. Paul przeskakiwała między nami spojrzeniem. – Zamierzałam o tym właśnie porozmawiać. Jednak nie dokładnie o tabletkach antykoncepcyjnych – spojrzała na pliki w dłoni. – Co jest? – mogłam poczuć wnikliwe spojrzenie Rhetta na mnie. Mogłam poczuć nienawiść – wróciła. Zniknęła na chwilkę, żeby wrócić w pełni nocy. – Jesteś na jakichkolwiek uzupełnianiach hormonalnych, Faye, zaleconych przez innego lekarza? Potrząsnęłam głową. – Już nie. Byłam, ale minęło kilka lat, odkąd coś brałam. – Rozpatrując wcześniejsze zapisy, jesteś szczęściarą, że nie popadłaś we wcześniejszą menopauzę. Zapiszę ci receptę. To bardzo ważne, żebyś na nich została, zwłaszcza przez to, jak młoda jesteś. – Okay – rzuciłam okiem na Rhetta. Zmarszczenie brwi wydawało się wtopione w jego twarz. – Co to ma wspólnego z tabletkami 24
antykoncepcyjnymi? – Myślę, że dam wam dwie minuty – złapała kilka przyborów. – Możesz się ubrać, Faye. Drzwi szybko się za nią zamknęły. – Dlaczego dziwnie się zachowywała przez tabletki? – Rhett zapytał w sekundzie, w której zniknęła. – I o co chodzi z tą rzeczą o hormonach? Chciałam się zaśmiać z tego, jak śmiesznie brzmiał, pytając o te wszystkie rzeczy, ale nie mogłam . Rzeczywistość mnie dusiła. Odwróciłam się wolno, żeby na niego spojrzeć. Siedział z dłońmi na kolanach, lewy kciuk masował prawy, gniewnie, w szybkim ruchu. – Nie potrzebuję tabletek antykoncepcyjnych. Rhett zamarł i przekrzywił głowę. – Jesteś dziewiętnastoletnią kobietą, która aktywnie uprawia seks. Potrzebujesz tabletek – powiedział z mocą. – Nie – wstałam ze stołu i złapałam bieliznę i spodnie. – Yeah. Potrzebujesz – obserwował mnie uważnie, podczas gdy się ubrałam. Nie mógł nic zobaczyć – koszula szpitalna zasłaniała wszystko, i nie ściągałam koszulki. Ale jego oczy były takie same. Sprawiały, że czułam się, jakbym była naga, Jakbym była obnażona dla świata. Moje palce drgały, szarpiąc się na tkaninie. Czułam się odkryta. Bardziej odsłonięta niż w całym moim życiu, a to coś mówiło. – Nie, nie potrzebuje! – warknęłam, ściągając koszulę. – Nie potrzebuję pieprzonych tabletek antykoncepcyjnych, bo nie mogę mieć dzieci! – moja pierś unosiła się szybko, jakbym biegała. Rhett wstał, ale nie ruszył w moją stronę. – Co masz na myśli? Skąd to wiesz? Jesteś taka młoda. – Yeah, cóż – chwyciłam torebkę z podłogi i przewiesiłam ją przez ramię. – Miałam usuniętą macicę, gdy miałam piętnaście lat – nie patrzyłam na niego, gdy mówiłam, w zamian zamknęłam torebkę. – Dlatego potrzebowałam hormonów. – Co? Dlaczego? Wtedy byłaś w domu, byłem w domu na wakacje, gdy miałaś piętnaście lat. Uśmiechnęłam się. – Miałam urodziny, gdy byłeś w domu. Miałam piętnaście lat przez rok czasu, gdy wyjechałeś – zimny chwyt zacisnął się wokół mojego serca. Nie wiedział o rzeczach, które wydarzyły się, gdy wyjechał. O tym, jak wściekły stał się jego ojciec. Jak pokręcony był. – Ale nie łapię tego – potarł twarz. – Byłaś w porządku, gdy pojechałem. Westchnęłam. – To się nie liczy, Rhett. – Liczy się. Co się stało? – podszedł do mnie. Kurwa. Potrzebuję rajki, w tej chwili. – Nic. Niektóre rzeczy nie powinny się wydarzyć – uśmiechnęłam się słabo. – Teraz, jeżeli mi wybaczysz – ominęłam go. – Muszę siusiu.
25
– Jesteście w domu! – wysoki głos zakwiczał, gdy weszłam do mieszkania Rhetta. Ruda głowa Sarah zmierzała w naszym kierunku i musiałam fizycznie powstrzymać się od wymiotów. Rzuciła się w ramiona Rhetta, jakby nie było go lata, zamiast dnia. Nawet nie cały dzień. Głupia kurwa. – Hej, kochanie – Rhett owinął wokół niej ramiona i pocałował ją w czoło. – Co zajęło wam tak długo? – nie spojrzała na mnie ani razu, gdy mówiła, co było nieręczne, biorąc pod uwagę, że byłam uwięziona pomiędzy drzwiami a nimi. – Zajęło dłużej, niż myślałem – opuścił ramię, aby owinąć je wokół jej talii i poprowadził ich do kuchni. Spojrzałam na zegar cyfrowy, który migał na kuchence. Była siódma trzydzieści. Spędziłam cały dzień z Rhettem, i było jeszcze gorzej. Opuściliśmy gabinet Dr. Paul i oczekiwałam, że będzie mnie maglować z tą całą 'nie mogę mieć dzieci' rzeczą, ale tak nie było. On był, jednakże, z powrotem w swoim dole nienawiści do mnie. Był całkowicie odłączony, co było niemal gorsze od jego wścibskiej ciekawości, ale byłam wdzięczna, że nie zadawał pytań. Zabrał mnie na zakupy i kupił mi coś do ubrania na pogrzeb. Nasz czas w sklepie był nieciekawy, pełny wypełnionych nienawiści spojrzeń i nieproszonych komentarzy. Nasz późny lunch był tą samą historią. Musiał zatrzymać się w swoim biurze w drodze do domu, i czekałam na niego w samochodzie, z którego zabrał kluczyki. Niemal czułam się urażona, że myślał, iż ukradłabym jego głupio–zagraniczny samochód. Ale wtedy, tak nie było. Dlaczego miało mnie obchodzić, co myślał? Niedługo zniknie z mojego życia. Niemal nie chciałam już go uwodzić. To zrobił ze mną ten dzień. Poszłam w kierunku mojej 26
tymczasowej sypialni. – Chcesz wyjść z nami na obiad? – ledwo przekręciłam klamkę, gdy zapytał. Rzuciłam okiem przez ramię, aby zobaczyć Sarah, dająca mi brudne spojrzenie. Oooh, ktoś nie chciał, żebym poszła. To sprawiło, że chciałam pójść. Wkurzenie jej spełniłoby mój dzień. Ale byłam zmęczona. Bardziej zmęczona, niż przeważnie, co było czymś wielkim, biorąc pod uwagę, że ujeżdżałam kutasy całymi dniami, każdego dnia. Mój pierwszy dzień wolny od kutasów i jestem zmęczona. Do kurwy? – Nah. W porządku – potrząsnęłam głową i otworzyłam drzwi. – Musisz jeść, Faye. Ledwo jadłaś na lunchu. – Jest dobrze – mocno trzymałam w ręce pudło z jedzeniem na wynos. – Gdy będę godna, zjem to. Weszłam i zamknęłam drzwi za mną. Opierając się o nie, wypuściłam długo wstrzymywany oddech. Przejdź przez kilka następnych dni. Życie wróci do normalności, Faye. Rzeczy będą dobre. Fakt, że musiałam to sobie powiedzieć, wkurzył mnie. Nie byłam kimś, kto traktował siebie ozięble. Płynęłam z prądem. Pozwalałam rzeczą się wydarzyć i mierzyłam się z nimi, gdy nadchodziły. Nie pozwalałam niczemu grać mi na nerwach. Nie seksowi. Nie mężczyzną. Nikomu. Więc, dlaczego z Rhettem było inaczej? Dlaczego on zawsze musi być dla mnie inny? Odłożyłam torebkę i rzuciłam pudełko na ziemię w frustracji. Co za kupa gówna! Usiadłam na brzegu łóżka, gdy ktoś zapukał do drzwi. Nie musiałam dać błogosławieństwa, zanim się otworzyły, wyjawiając Rhetta. – Cóż, więc wejdź – powiedziałam sarkastycznie. – Wychodzimy zjeść. Prychnęłam. – Już ci powiedziałam, że nie – – Wiem, że nie idziesz – przerwał mi i zrobił krok do środka. – Sarah i ja wychodzimy – jego twarz była maską nienawiścią, którą nosił cały dzień. – Nie zmuszę cię, żebyś poszła. Nie spędzenie z tobą więcej czasu jest błogosławieństwem – wypowiedział słowa z pewnością, jakby w nie wierzył. Ale wiedziałam, że tak nie było. Może to dlatego, że znałam mężczyzn, jak zmienni byli, ale mogłam powiedzieć, że nie nienawidził czasu, który dzisiaj ze mną spędził, chociaż chciał, żebym tak myślałam. Albo może to sobie wmawiałam. Przez to nie czułabym się tak gówniane. – Nie ufam ci – zrobił kolejny krok, aż nade mną górował. Czułam jego piżmową wodę kolońską. Moje usta zaśliniły się. – Ale i tak cię tu zostawię – przerwał. – Ale jeżeli wrócę i jedyna rzecz nie będzie na miejscu, albo ciebie nie będzie – przykucnął na jednym kolanie, jego zielone spojrzenie wwiercało się w moje. – Znajdę cię. Ostatnio cię znalazłem i mogę to zrobić kolejny raz. Tylko tym razem nie będzie tak miło. Chciałam się zaśmiać, ale nie zrobiłam tego. Był poważny. Myślał, że go okradnę i ucieknę. 27
Cóż, jestem prostytutką. To byłby krok na przód w mojej światowej karierze. Chciałam spoliczkować moje głupie sumienie. – Spoko – powiedziałam z pełną szczerością, jakby właśnie powiedział mi, że kupił niebieską koszulkę, zamiast grożenia mojemu życiu. – Jestem zajebiście poważny, Faye. Przywiozłem cię tu dla twojej mamy, nie muszę – – Och mój Boże, wiem! – wyrzuciłam ręce w powietrze i wstałam. – Kurewsko to łapię. Idź na obiad i zostaw mnie samą. Jesteś bardziej duszący od niej. Oczekiwałam, że zripostuje i powie coś złośliwego. Tak naprawdę, miałam taką nadzieję, ponieważ chciałam go rozerwać na kawałki. Jednak tego nie zrobił. W zamian, kiwnął głową i opuścił pokój, bez powiedzenie jednego cholernego słowa. Głupi mężczyzna. Czekałam cierpliwie na końcu łóżka. Czekałam, aż drzwi mieszkania zostaną zamknięte. Im dłużej czekałam, tym bardziej rozdrażniona się stawałam. Myślał, że mógł mnie traktować jak dziecko, zmusić mnie, żebym poszła do lekarza, i grozić mi. Grozić mi? Zwijałam i odwijałam dłonie. Rozważałam te momenty, gdy wydawał się autentycznie skoncentrowany w aucie, do diabła, nawet w gabinecie lekarskim, gdy trzymał moją dłoń. Te momenty zabierały mnie do miejsca, w którym Rhett był Rhettem. Przebiegłam drżącą dłonią po twarzy. Co za pierdolony żart. Ruda głowa Sarah wskoczyła do mojego umysłu, rzeźbiąc kolejną bryłę bólu. Dlaczego w ogóle obchodzi mnie, że z kimś jest? Jest dupkiem! Mój umysł szalał przez wściekłość budującą się we mnie dla Rhetta. Jak długo byli razem? To się nie liczyło. Wiedziałam, że tak. Wkrótce wracałam do swojego życia, to było cholernie pewne, ale... ale co? Kurwa. Nie wiedziałam, kurwa. Traciłam cholerny rozum w tym mieszkaniu. Potrzebowałam świeżego powietrza. Mojego domu. Mojej przyjaciółki. Potrzebowałam tego z powrotem, więc byłoby znowu normalnie. W końcu to nadeszło. Wydawało się, że trwało godziny, zanim usłyszałam zwykły klik w drzwiach. Zrobiłam kilka wdechów, zanim sięgnęłam po torebkę. Wyciągnęłam małą torebeczkę, która wysłała mnie do nieba. Wpatrywałam się w rzadki, biały proszek. Ostatni raz brałam, gdy czekałam w samochodzie. To nie było tak dawno temu, może dwie godziny, ale już paliłam się na kolejną dawkę, szczególnie po tej rozmowie. Po tym, co zdecydowałam, że zrobię. Potrząsałam torebeczką, aż zawartość wyleciała na moją dłoń. Niedługo nic nie będę miała. Miałam kilka zostawionych rajek, ale to za mało. Pochyliłam się i przycisnęłam prawe nozdrze do linii. Moja skóra drażniła mnie z oczekiwania. Kochałam to uczucie. Sposób, w jakie moje ciało bolało moment wcześniej. To było palące pragnienie, którego nigdy nie miałam na coś innego. To zjadało mnie żywcem, konsumowało mnie i zawsze pozwalałam sobie topić się w tych momentach. Te proste momenty surowej desperacji, zanim dałam sobie to, czego tak pragnęłam. 28
Wciągnęłam go, aż połowę linii do nosa. Kurwa. Pali tak dobrze. Wymieniłam nozdrza i skonsumowałam resztę. Potarłam nos i zamknęłam oczy, pozwalając sobie rozkoszować się chwilą. Nie siedziałam tam wystarczająco długo, nie, wiedziałam, że niedługo by wrócili. Otworzyłam drzwi i wyszłam z pokoju do salonu. Było tam ciemno, telewizor był wyłączony, a rolety zasłonięte. Tylko przyćmione światło kuchenne rozświetlało pomieszczenie. Przeskanowałam całe pomieszczenie, obejmując mdły portret kobiety grającej na skrzypcach, wiszący nad kanapą. Kto kupuje coś w tym guście? Zdjęcie na stole zwróciło moją uwagę. Twarze Rhetta i Sarah uśmiechały się do mnie. Ich młodsze wersje. Złapałam ramkę i spojrzałam na nią z bliska. Zdjęcie wydawało się nienowe. Rhett wyglądał jak wtedy, gdy go znałam. Byli ze sobą tak długo? Coś innego uderzyło we mnie. Ona jest dziewczyną, o której mi mówił tamtego lata! – Myślę, że się zakochałem, Faye. Moje serce przyśpieszyło, gdy wpatrywałam się w Rhetta z kanapy. Był w domu dopiero przez kilka tygodni, ale znowu się w nim niesamowicie podkochiwałam. Wrócił do domu i moje całe życie się zmieniło, zawsze tak było. – Naprawdę? – we mnie. Powiedz, że jesteś zakochany we mnie. – Poznałem ją w szkole. Ona jest... niesamowita – uśmiechnął się i jednocześnie moje serce utonęło w nadziei, której się tak trzymałam. Odepchnęłam wspomnienia z głowy i rzuciłam zdjęcie na podłogę. Szkło roztrzaskało się. To miłe uczucie, lepsze niż myślałam. Nic innego nie interesowało mnie w salonie, więc przeszłam do sypialni. Ich drzwi były w połowie otwarte, lampka na stoliku nocnym świeciła się. Ten pokój był tak samo nudny, jak salon. Łóżko miało nieładne, brązowe prześcieradła i obraz nad łóżkiem przedstawiał dziewczynkę w sukience oraz czerwonych butach, za dużych na nią. Zmarszczyłam na to brwi. Pamiętałam sypialnie Rhetta, gdy wciąż mieszkałam w domu. Miał pęk rzeczy, wliczając mapy oceanów, wielkie plakaty stworzeń morskich, wszystko zaścielało ścinany. To było ciężkie wyobrażać sobie tego samego faceta, który będzie tu spał, pod dziewczyną w czerwonych butach. Weszłam do pokoju szybko, skanując wszystko. Pokój był zadbany i goły, niewiele mówiąc o Sarah albo Rhettcie. Otworzyłam szufladę i odnalazłam skarpetki. Potrząsnęłam głową. – Yeah, weź skarpetki. To naprawdę uderzy go tam, gdzie boli – zamknęłam ją. Wpatrywałam się w łóżko, później opadłam na kolana. Kila rzeczy było pod nim schowanych. Bingo! Wyciągnęłam najbliższą rzecz. Okazało się być plakatem. Odwinęłam go, aby odkryć zdjęcie manata. Pływał na plecach, wyciągając płetwy do pływającego nurka. Wyglądało, jakby przybijali sobie piątkę. Wiedziałam, że nurkiem był Rhett. Uśmiechnęłam się ponuro. Naprawdę chcę to zrobić? 29
Co w ogóle robię? Nie mogłam naprawdę odpowiedzieć na pytanie. Nie zamierzałam wyjść. Tyle wiedziałam. Ale miałam zamiar pokazać Rhettowi, że nie mógł mną rządzić, grozić mi, kazać robić mi rzeczy, których nie chciałam. Nie, nie byłam taką dziewczyną. Mogłam pieprzyć na życie, ale robiłam to z wyboru. Za każdym razem, gdy pierzyłam, miałam coś z tego, cokolwiek to było, pieniądze albo narkotyki. Miałam coś i zamierzałam udowodnić to Rhettowi. Jeżeli chciał ode mnie brać, zamierzałam robić to samo. Rozwalenie zdjęcia Sarah i jego było bardziej dla mnie, niż dla niego. Miałam przeczucie, że zdjęcie i tak by go nie obchodziło. Był praktyczny i kupił po prostu nową ramkę. Zwinęłam plakat i zaniosłam go do kuchni. Usiadłam na ladzie i odtworzyłam szufladę. Gdzie są nożyczki? Ale wtedy przypomniałam sobie o nożu, bezpiecznie schowanym w mojej torebce. Pośpiesznie po niego poszłam. Ostrze otworzyło się. Bawiłam się nim w dłoni i wpatrywałam się w rozłożony plakat. Zniszcz go, kurwa. Ale zawahałam się. Dlaczego? Nie mogłam podać dobrego powodu. Pokaż mu, że nie może się z tobą pieprzyć, Faye. Co zamierzam zrobić? Wiedziałam, że mnie nie zrani, bynajmniej nie fizycznie. – Naprawdę chcesz to pociąć? Skoczyłam, głos Rhetta przeciął ciszę. Stał w drzwiach swojej sypialni. – Co, do kurwy? Byłeś tam cały czas? Złowieszczy uśmiech rozszerzył jego wargi, gdy wskazał na drzwi od sypialni. Słabo przypomniałam sobie, że były w połowie otwarte. – Byłem – poruszył się wolno w stronę kuchni, jego spojrzenie nie opuściło mojego. – Wyszedłeś z Sarah. Potrząsnął głową. – Poszła kupić jedzenie na wynos. Wiedziałem, żeby nie ufać dziwce. Jego słowa uderzyły we mnie z pełną mocą. – Nie musisz mnie tak traktować – moje serce waliło głośno w moich uszach, dreszczyk strachu zmieszany z koką, płynęły przez moje żyły. – Jak cię traktować? – wyciągnął dłoń. Stał kilka kroków ode mnie. – Przywieźć cię do mojego domu, zając się tobą, kupić ci ubrania? Nie muszę robić tych rzeczy, Faye – przerwał i opuścił ramię. – Nie muszę robić dla ciebie cholernej rzeczy. Mogłem zostawić cię na ulicy. Pozwolić ci się rozłożyć. Twoja mam nie żyje. Nie poczułaby cholernej różnicy. – Więc dlaczego tak nie zrobiłeś, huh? – trzymałam nóż, jakby był moim kołem ratunkowym. – Bo cię kochała. Chciała dla ciebie lepiej. Nie zhańbiłbym jej pamięci, pozwalając ci zdechnąć na pierdolonej ulicy – nie krzyczał, ale równie dobrze mógł. – Już mnie nie znasz. Wypuścił sarkastyczny śmiech. – Już? Byłaś tylko głupim, małym dzieciakiem, gdy ostatni raz cię widziałem. Teraz nie ma różnicy. Masz dziewiętnaście lat i prawdopodobnie pieprzyłaś więcej 30
facetów, niż srałem w całym moim życiu. Jesteś bezdomną prostytutką. Nie trzeba wiedzieć niczego więcej. – Pierdol się, Rhett – złapałam plakat, gotowa go pociąć na milion kawałków, zniszczyć go, jak zrobił z moim sercem, ale był szybszy, wyrywając go z moich rąk. Obserwowałam, jak go zwijał. Patrzył, jak to robił, jakby to był jakiś cud. – To zabawne, że wybrałaś waśnie to do zniszczenia – spojrzał na mnie. – Dlaczego? Wzruszyłam ramionami. – Nie wzruszaj ramionami – powiedział gorąco. – Powiedz mi, dlaczego go wybrałaś. – Co mogę powiedzieć? Jestem tylko bezdomną prostytutką. Nie mam morałów ani powodów, najwidoczniej. Rhett odłożył plakat na ladę. Wciąż miał na sobie ciuchy, które nosił cały dzień, koszulka opinała jego mięśnie, spodnie wisiały, ale były obcisłe w odpowiednich miejscach. Nieproszenie, uczucie ukuło w mój rdzeń. – Powiedz mi. – Bo wiem, co dla ciebie znaczy – wyrzuciłam na niego słowa. – Wiedziałam, że to cię zrani. Bezlitosne spojrzenie wytrawiło jego twarz. – I tego chcesz, huh? Zranić mnie? Uśmiechnęłam się, pokazując wszystkie zęby. – Dostajesz, co dajesz, Rhetty, kochanie. Myślałam, że to to zrobi, że to go wkurzy, ale tak się nie stało. Stał tam, patrząc na mnie, z milionem pytań w oczach. – Dlaczego to robisz? – zrobił krok w moją stronę, ale nie poruszyłam się. – Robię, co? – starałam się brzmieć stanowczo, ale byłam pewna, że zawiodłam. Leśne zapachy jego wody kolońskiej uderzyły w moje sensy, sprawiając, że moja głowa pływała z pożądania. – Jesteś tu ledwo dwadzieścia cztery godziny i jyż przewróciłaś wszystko do góry nogami – powiedział słowa powoli, z mniejszą siłą. Jego spojrzenie przeszukiwało moją twarz. – Wyrwałeś mnie z mojego życia – dlaczego nie widział tego, że nie tylko jego życie zostało wywrócone? – Zamknij się na sekundę o swoim życiu. Przestań zachowywać się, jakbyś była dumna z tego, co robisz – uśmiechnął się szyderczo. – Przestań zachowywać się, jakbyś był lepszy ode mnie – wysyczałam. – Jestem lepszy od ciebie – zrobił kolejny krok, jego klatka uderzyła w moją, w tym samym czasie wyrwał mi nóż z dłoni. Pozwoliłam mu. Odepchnął go z dala od nos. Przejechał po ladzie. Zwęziłam oczy, desperacko starając się nie skupiać na twardniejących sutkach. – Och, yeah? Dobra. Może jesteś lepszy ode mnie – wiedziałam, że spojrzenie na mojej twarzy musiało być 31
zadowolone z siebie. – Więc powiedz mi, Rhett, jakie to uczucie? – Jakie to uczucie czego? – warknął. Pochyliłam się, pozwalając mojej piersi mocniej naprzeć na niego, wystarczająco mocno, że wiedziałam, iż czuł moje twarde sutki. – Jakie to uczucie mnie pragnąć? Prostytutkę. Twoją pierdoloną siostrę – uśmiechnęłam się grzesznie. – Jakie to uczucie, chcieć mnie pieprzyć, kogoś niższego od ciebie? Ledwo skończyłam mówić, gdy warknął. Widziałam to w jego oczach, jakby nie miał kontroli. Jego dłoń uderzyła w mój policzek, jak cegła, wysysając powietrze z moich ust i wysyłając ból w moją czaszkę. Zanim mogłam zareagować, krzyknąć albo nawet pomyśleć, jego dłoń owinęła się wokół mojego podbródka i jego usta rozbiły się o moje. Potknęłam się, a on zrobił to samo, przyciskając mnie do zlewu. Jego twarde ciało było gorące przy moim, jego gruby, pulsujący kutas wbijał się w mój brzuch. Potrzeba seksualna obmyła moje ciało. Straciłabym równowagę, gdyby ciało Rhetta nie było przyciśnięte do mojego. Językiem, siłą otworzył moje usta. Otworzyłam usta, wpuszczając go. Uczucie jego języka tańczącego z moim, wysyłało jęk z moich warg. Chciałam z powrotem zabrać ten dźwięk, ale było za późno, zagubiony gdzieś, gdzie ja zaczęłam, a on skończył. Szorstka ręka wiła się w moich włosach, szarpiąc za kosmyki. Roztopione gorąco ogarnęło moje już wilgotne majtki. Chwyciłam jego umięśniony pas, pozwalając moim paznokciom wbić się w skórę. Nic nigdy nie było tak dobre. Właściwe. Nic. Nawet nie pieprzona koka, którą wciągnęłam mniej, niż dziesięć minut temu. Przez lata wyobrażałam sobie, jak to by było go całować. Jakie byłyby jego usta na moich. Wiedziałam, że to byłoby dobre, tak dobre. Ale nie wiedziałam, że będzie tak, niepohamowana doskonałość, która zżerała mnie w każdym calu. Nieczęsto całował mnie mężczyzna i ci, którzy to robili, nie robili tego w ten sposób. Nie z pomysłowa precyzją, której używał Rhett. Albo tak było, ale wszystko, o czym myślałam, to pieniądze, które miały wylądować po wszystkim w mojej dłoni. Nie chciałam ich pocałunków. Nie takich. Gdzieś w mieszkaniu zaczął dzwonić telefon, ale zignorowałam wkurzający dźwięk. Hałas wydawał się nieskończony, wypełniając nas muzyką. Wolną ręką odnalazł zarys mojego obojczyka, zanim pozwolił swoim palcom przelecieć po skórze, do krągłości mojej piersi. Jego usta były wygłodniałe, ale palce wolne, celowe. Jak mógł robić to w tym samym czasie, odurzyło mój obezwładniony mózg. To się nie liczyło, tak długo, jak nie przestawał. Jego palce zjechały niżej, okrążając mój sutek, ale nie dotykając go. Kurwa, proszę, dotknij go, proszę. Głośne pukanie do drzwi niemal sprawiło, że wyskoczyłam ze skóry, jakby zimne wiadro lodu zostało wylane na moją głowę. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Stał przede mną, jego usta były wilgotne przez nasz pocałunek. Oddychał ciężko, jego klatka opadała i unosiła się raz za razem. Patrzył na mnie, jakby to nie było prawdziwe, jakbym była jakimś rodzajem złego snu. – Rhett! – Sarah zawołała przez drzwi, po mocniejszym waleniu. 32
Żadne z nas się nie poruszyło. Było tak, jakbyśmy utknęli w jakimś dziwnym rodzaju zawieszania. Jego spojrzenie opadło do mojego policzka, który zaczął walić w pełnej sile. Ciemne wyrażenie przełknęło wszystko na jego twarzy, zaskoczenie, zastanowienie, żądzę. To wżarło wszystko i wymieniło na maskę nienawiści, którą tak dobrze nosił. – Obrzydzasz mnie – wypluł, gdy wycofywał się w kierunku drzwi. – Rhett! Dzwoniłam, nie mogę donieść całego jedzenia. Potrzebuję pomocy – Sarah zajęczała przez drzwi. Uśmiechnęłam się okrutnie, obejmując palenie ruchu. – Nie, nie obrzydzam – mógł mnie kiedyś nie chcieć, gdy byłam głupią dziewczynką z zauroczeniem. Ale teraz mnie chciał. Nie mógł w to wątpić. Mógł udawać, że byłam nikim. Tylko jakąś dziwkarską siostrą, ale nie byłam nią. Rhett Hale był moim bratem. Żył w swoim idealnym, małym świecie, z jego idealną dziewczyną. Ale wiedziałam lepiej. Mnie pragnął bardziej. Bardziej od tego sztywnego, nudnego mieszkania, bardziej od mdłych, prostych rzeczy, które sprawiały, że czuł się bezpiecznie. Pragnął czegoś dzikiego. Czegoś lepszego. Czegoś bardzo brudnego. Pragnie mnie.
Koniec części pierwszej. Filthy (#1Filthy)
33