d
Rozdział XVII
RACJA STANU
(1610-1661)
Maria Medycejska regentką Możnowładcy i hugonoci
Wzrost potęgi Hiszpanii i zmniejszenie prestiżu Franc...
2 downloads
0 Views
d
Rozdział XVII
RACJA STANU
(1610-1661)
Maria Medycejska regentką Możnowładcy i hugonoci
Wzrost potęgi Hiszpanii i zmniejszenie prestiżu Francji
Ludwik XIII obejmuje władzę Początki działalności
Richelieugo La Rochelle i Alais Wojna trzydziestoletnia
Richelieu i wojna w Niemczech Przedsięwzięcia morskie
Obyczaje i odnowa religijna Narodziny klasycyzmu
Jansenizm Upiększanie Paryża Okres niepełnoletności
Ludwika XIV Rocroi Mazarin Traktaty westfalskie
Fronda Anarchia i nędza Przywrócenie absolutyzmu
Pokój
P
kres małoletności króla był zawsze ciężką próbą sił dla Francji -
głęboko monarchicznej, lecz podminowanej tyloma sprzecznymi
siłami. Niespodziewana śmierć Henryka IV zastała kraj w stadium
szeroko zakrojonej odbudowy: dwanaście lat wysiłku zaczęło
zaledwie zabliźniać rany zadane wojnami religijnymi i uśmierzać wzbudzone przez
nie namiętności.
P
Regencja. Maria Medici i możnowładztwo
Król pozostawił po sobie niedostateczną i zużytą kadrę rządzącą. Przy boku
młodego Ludwika XIII, który kończył dziesiąty rok życia (ur. 27 września 1601),
królowa-matka Maria Medycejska zamierzała objąć ster spraw państwowych, nie
wnosząc ani uzdolnień, ani zmysłu politycznego. Ta czterdziestoletnia tęga kobieta,
nerwowa i próżna, zazdrosna o swoją władzę, a przeznaczona do odgrywania roli
O
marionetki w rękach otoczenia, pozostawiła początkowo dawnych ministrów,
„starców” (les Barbons), jak ich nazywano. Ci jednak ustąpili wkrótce wobec
rozpętanej zawiści i chciwości. Jako pierwszy odszedł Sully: wycofał się on do
Rosny, gdzie oddał się rozpamiętywaniu ubiegłego panowania i tworzył dla
potomności uporządkowany, upiększony wizerunek tej epoki w postaci swych
Économies royales (opublikowane w 1632). Inni pozostali dłużej; tak np. Villeroy,
człowiek o wypróbowanej lojalności, znający Europę, posiadał znaczny zasób
doświadczenia, które umiano cenić. Obok tych ludzi brakowało jednak niezbędnego
autorytetu, by nakreślić kierunek polityczny oraz bronić monarchii i jej
administracji przed zakusami reakcji feudalnej.
Na początku XVII wieku władza zderza się bowiem wszędzie z prawem
zwyczajowym i przywilejami, począwszy od prerogatyw „krwi królewskiej” (tj. braci
i krewnych króla, którzy zgodnie z żywym jeszcze patriarchalnym pojęciem
monarchii mieli prawo do rządów) aż do indywidualnych statutów prowincji i gmin,
które to akty określali zainteresowani jako „wolności”, broniąc ich zaciekle przed
włączeniem w ramy powszechnego prawa. „Jesteśmy twymi poddanymi, Sire, lecz z
zachowaniem naszych przywilejów” - te słowa deputowanych Stanów Langwedocji
dobitnie odzwierciedlają atmosferę, w jakiej podwładni chcieli utwierdzić swój
stosunek do króla. W rzeczywistości drobny lud i znaczna część stanu trzeciego
odczuwała, przynajmniej w mglistych zarysach, że rozpętane roszczenia
możnowładztwa obracają się na ich niekorzyść i że spokój warstw niższych zależy
ostatecznie od silnej władzy centralnej. Lecz możni panowie („Grands”), gdy
moment zdawał im się sprzyjający do wyrwania koronie lukratywnych tytułów,
pensji, zarządów i stanowisk, które pozwalały im nawet dyktować swoją wolę,
znajdowali zawsze pretekst, by podać się za obrońców dobra publicznego.
„Książęta krwi, jak Condé, Soissons, Conti, Longueville, bastardowie królewscy,
jak Vendôme’owie, domy pochodzenia obcego, jak książęta de Guise, de Bouillon, de
Nevers, możne dynastie prowincjonalne, jak Rohanowie w Bretanii - zdolni albo
tępi, chciwi lub stosunkowo bezinteresowni, katolicy albo protestanci, wierni
monarchii czy tradycyjni feudałowie, wszyscy oni byli zgodni co do tego, że - jak to
określali - należy kazać się cenić, czyli w praktyce narzucać regencji swą wolę w
drodze intrygi lub groźby” (J. Canu). Wśród chaotycznych i bezowocnych utarczek,
pozbawionych w gruncie rzeczy powodu i celu, a wciągających w swój wir całą
klientelę złożoną ze zubożałej szlachty, nieśli oni zamieszanie i wzburzenie poprzez
prowincje, paraliżując działalność korony i narażając na szwank jej prestiż w oczach
zagranicy. W ciągu czternastu lat, obejmujących okres właściwej regencji (1610-
1617) i pierwsze lata panowania, niepokój powodowany przez możnowładców nie
ustawał. Gdy obrabowano na ich korzyść Skarb, rozważnie zapełniany przez
Sully’ego, poczęli oni żerować na nieudolności Marii Medycejskiej. Wykorzystywano
niewiarogodną słabość, jaką królowa-matka okazywała wobec swego florenckiego
otoczenia, zwłaszcza wobec damy dworu Leonory Galigai, histerycznej intrygantki,
oraz męża jej, Conciniego, którego obdarzono licznymi tytułami, uczyniono
marszałkiem d’Ancre i zarządcą twierdz północnych, co bynajmniej nie uśmierzyło
jego chciwości i bezczelności.
Regentka spodziewała się przez czas jakiś, że w zwołaniu Stanów Generalnych
znajdzie wyjście z kryzysu, jaki wokół niej narastał. W październiku 1614 roku
zebrali się w Paryżu przedstawiciele trzech stanów: duchowieństwa, szlachty i
stanu trzeciego (który zresztą obejmował tylko wyższe warstwy
nieuprzywilejowanych)...