„Jako kobieta nie mam ojczyzny. Jako kobieta nie chcę ojczyzny. Moją ojczyzną jest cały świat” jak powiedziała Virginia Woolf. Tak jak ona, ponad 80 l...
9 downloads
21 Views
59KB Size
„Jako kobieta nie mam ojczyzny. Jako kobieta nie chcę ojczyzny. Moją ojczyzną jest cały świat” jak powiedziała Virginia Woolf. Tak jak ona, ponad 80 lat temu, tak i my widzimy, że państwo oparte na nierównościach i hierarchii bezpośrednio łączy się z nacjonalizmem, militaryzmem i wojną. A wojen toczy się na całym świecie wiele – żadna z nich nie jest w naszym imieniu, choć to my płacimy najwyższą cenę. Zwykli ludzie są zabijani przez bomby, uciekają z miejsc, które dotychczas nazywali domami, zwykłe osoby są gwałcone w ramach „strategii wojennej”. Mimo oficjalnej propagandy niesienia pokoju wiele państw czerpie realne korzyści z konfliktów zbrojnych w różnych częściach świata, sprzedając broń lub utrzymując kontrolę nad cennymi surowcami. Przypomina mi się taka stara piosenka nielegalnej „Czerwonej Latarni”: Niech żyje wojna! | Muzyczka marsza rżnie | Wojna! | Pieniążki sypią się | Wroga bij w imię Boga | Za cudzą kieszeń oddaj młode życie swe! Od 38. Niewiele się zmieniło. Coraz więcej pieniędzy przeznacza się na armię i zbrojenia kosztem opieki, edukacji, służby zdrowia i innych usług społecznych. To jest patriarchalny militaryzm! Nasze siostry z Global Women’s Strike niedawno wołały: „Inwestujmy w opiekę, nie w zabijanie!”. My powtarzamy dzisiaj ten feministyczny postulat. Ale formułując krytykę wojny, nie chcemy postulować po prostu pacyfizmu. Jak trafnie ujęła to Emma Goldman: „nie jest wystarczającym dołączyć do burżuazyjnych pacyfistów, którzy głoszą pokój między narodami, jednocześnie przyczyniając się do utrwalenia wojny między klasami, wojny, która w rzeczywistości jest podstawą wszystkich innych wojen”. Patriarchalna przemoc i wojna stanowią nierozerwalne połączenie z kapitalistyczną przemocą i doświadczanym przez nas codziennie wyzyskiem. Oba wymiary represji wzajemnie się wzmacniają. Tak samo jest z hierarchiczną wizją społeczeństwa: z rządzącą elitą oraz podporządkowanymi jej zwykłymi ludźmi. To wizja państwa narodowego opartego na nierównościach społecznych i wyzysku. Patriarchalny militaryzm wspiera również mitologizacja wojen i zbrodni wojennych. Wojna została wydana także kobietom. Dominująca prawicowa polityka widzi w nas zakładniczki narodu. Odbiera się nam kolejne prawa do samostanowienia: mamy coraz mniej do powiedzenia w kwestii tego, czy, kiedy i jak chcemy mieć dzieci. Wszystko w imię nacjonalistycznej narracji o budowaniu potęgi za pomocą wskaźników demograficznych, za to ze znikomym wsparciem socjalnym ze strony państwa. Państwo narzuca nam jeden prawidłowy model życia – heteroseksualnej, prawnie usankcjonowanej rodziny posiadającej dzieci. Pary jednopłciowe, związki bezdzietne, samodzielne matki, singielki... nie pasują do tego modelu. Tak jak nasze siostry z różnych stron świata powtarzamy, że zamiast hierarchii, przemocy i nierówności chcemy spełnienia feministycznych postulatów politycznej i społecznej samoorganizacji w imię równości, sprawiedliwości i pokoju a przede wszystkim – w imię solidarności. Dlatego z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet powracamy do antywojennych korzeni ruchu feministycznego. Zwłaszcza dzisiaj, w czasach zbrojenia się państw, kryminalizacji migrantów i migrantek oraz rasistowskiej selekcji na granicach, chcemy pokazać naszą niezgodę na militarne interwencje państw na zewnątrz i wojnę ze społeczeństwem wewnątrz. Jak pisała Bell Hooks: feminizm może zmienić – a my wiemy, że zmieni – relacje międzyludzkie tak, że alienacja, konkurencja i odczłowieczenie […] zostaną zastąpione poczuciem bliskości, wzajemności i koleżeństwa. Dlatego dzisiaj wołamy: feminizm zamiast wojen!