Music of the Soul by Katie Ashley
Tłumaczenie Nieoficjalne
The Runaway Train #2.5
Music of the Soul Runaway Train #2...
20 downloads
12 Views
3MB Size
Music of the Soul by Katie Ashley
Tłumaczenie Nieoficjalne
The Runaway Train #2.5
Music of the Soul Runaway Train #2.5
Katie Ashley
~2~
W „In Music of the Heart” , nieoczekiwane zrządzenie losu spowodowało, że Abby Renard wpadła do łóżka kobieciarza Jake'a Slatera. Co zaczęło się, jako mała iskra między nieprawdopodobną parą, przerodziło się w głęboką i intensywną miłości. Po trwającym rok zaręczynach, tej dwójce w końcu udało się ustalić datę ślubu. Odbędzie się w Meksyku, ceremonia na prywatnej plaży. Po gorącej tygodniowej podróży poślubnej w tropikalnym raju, wracają do realnego świata trasy i wspólnego tworzenia muzyki.
Jako nowożeńcy przyzwyczajają się do życia małżeńskiego, inne zrządzenie losu kwestionuje ich miłość. Po pierwsze, Abby nie jest w stanie być opoką, której potrzebuje Jake. Czy ta dwójka może utrzymać sile fundamenty miłości, jakie zbudowali, czy będą kruszyć się pod ciśnieniem?
~3~
Dedykacja Dla Crisa Hadarly - dzięki za pokochanie Jake’a i Abby tak samo jak ja. Jesteś najmniejszą osobą, a jednak największą cheerleaderką, jaką ma! Dzięki za wspieranie mnie i moich książek. Kocham Cię mocno, panienko!!!
~4~
Spis treści Dedykacja .......................................................................................................... 4 Rozdział 1 .......................................................................................................... 7 Rozdział 2 ........................................................................................................ 22 Rozdział 3 ........................................................................................................ 50 Rozdział 4 ........................................................................................................ 57 Rozdział 5 ........................................................................................................ 70 Rozdział 6 ........................................................................................................ 81 Rozdział 7 ........................................................................................................ 88 Rozdział 8 ...................................................................................................... 103 Rozdział 9 ...................................................................................................... 118 Rozdział 10 .................................................................................................... 135 Rozdział 11 .................................................................................................... 146 Rozdział 12 .................................................................................................... 169 Rozdział 13 .................................................................................................... 179 Rozdział 14 .................................................................................................... 187 Rozdział 15 .................................................................................................... 198 Rozdział 16 .................................................................................................... 204 Epilog ............................................................................................................ 216 Lista piosenek ................................................................................................ 225 Dodatek walentynkowy .................................................................................. 226 O autorce ........................................................................................................ 234
~5~
Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto wszystkie tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba, wykorzystująca treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo.
~6~
Rozdział 1 Jake
S
chyliłem głowę pod jednym z nisko wiszących dębów, gdy moje stopy chrzęściły wzdłuż żwirowej drogi. Ból w klatce piersiowej rósł, gdy
zbliżałem się do znajomego ogrodu z wielobarwnymi pomnikami. Cmentarz Cool Springs jest ostatnim miejscem na ziemi, gdzie dzisiaj chcę być, ale moje serce zaprowadziło mnie tutaj. Blisko stawu z kaczkami i pod ogromnym dębem było miejsce spoczynku moje matki – Hej, mamo. – mruknąłem, kiedy przykucnąłem na kolana na trawie. Jedyną odpowiedzią, jaką otrzymałem było ćwierkanie ptaków siedzących na drzewie nade mną – Przyniosłem ci kwiaty. – choć słońce musiało dopiero przesuszyć bukiet delikatnych lilii na jej nagrobku, wciąż przyniosłem nowe bukiety. Na moje usta wkradł się uśmiech, gdy wymieniałem kwiaty. Niemal słyszałem jak mnie beszta, gdy w moim umyśle pojawił się doskonały obraz jej z ~7~
ręką na biodrze i kiwającej palcem na mnie – Jacob Ethan Slater, dlaczego na całej ziemi przynosisz mi nowe kwiaty, gdy te, które mam są jeszcze doskonałe? Nie nauczyłam cię niczego na temat finansów zarządzających? - Nie. Tak wygląda lepiej, prawda? – podnosząc głowę, zamyśliłem się w głęboką czerwień, pomarańcz i fiolet kompozycji kwiatowej, którą właśnie umieszczałem w brązowym wazonie na jej nagrobku – Mam nadzieja, że lubisz jesienne kwiaty. Abby je wybrała. Oczywiście, jeśli ona byłaby ze mną, wiedziałaby dokładnie, jak je ułożyć i to wszystko, ale ja nie mam pieprzonego pojęcia. Mimo, że czułem się jak idiota robiąc to, zawsze mówię do niej głośno, kiedy tylko przychodzę odwiedzić jej grób. To nie tak, że myślę, że mnie słyszy to wszystko było częścią radzenia sobie z żalem. Po jej śmierci, kiedy wylądowałem w ciemnym miejscu, byłem niechętny spotykaniu się z jakimś profesjonalnym terapeutą. Nie czułem się dobrze dzieląc się najgłębszymi, najmroczniejszymi myślami i uczuciami z nieznajomym. Więc Abby zgłosiła na ochotnika jej matczyną pomoc. Jako żona pastora, Laura była przyzwyczajona do pocieszania ludzi. Czasami, nadal czułem się powściągliwy w rozmowie z nią. Ona była tą, który podsunęła mi pomysł, żeby porozmawiał z mamą o moich uczuciach. Podnosząc się na nogi, wytarłam brudne ręce o dżinsy – Nie będzie mnie przez kilka tygodni, ale twój tata będzie cię odwiedzał. Wiesz, upewni się, że kwiaty są całe, jeśli chodzi o złą pogodę, jak mówił. – uśmiechając się na myśl o dziadku i jego południowych eufemizmów, przetarłem ręką moją twarzy – Abby i ja wyjeżdżamy jutro do Meksyku - bierzemy tam ślub na jakiejś prywatnej plaży. Nie mogę nawet pojąć, co zaplanowała. Po prostu trzymam język za zębami i
~8~
zgadzam się. – kręcąc głową, uśmiechnąłem się, kiedy myślałem o tym, jak biuro w moim starym domu - teraz moim i Abby domu - zostało przekształcone na centrale biuro planowania ślubu. Spoglądając w dół, na nagrobek, westchnąłem – Wiem, że możesz być rozczarowana, że nie bierzemy ślubu w kościelny sposób, mamo. Zaufaj mi, rodzice Abby całkowicie się wkurzyli, że nie bierzemy ślubu w kościele jej taty. Ale ta wyspa jest piękna i daje nam prywatność od paparazzi. Przez tydzień będziemy mieć to całe miejsce dla siebie - przynoszą posiłki i sprzątają, gdy się tylko zadzwoni, a potem przypływają na prywatnej łodzi. Po ostatnich miesiącach koncertowania, jestem rozpalony jak diabli mając ten cały czas sam na sam z Abby. Wiedziałem, że teraz już trajkoczę, żeby spróbować uspokoić moje emocję poza kontrolą, ale jakoś w niewielki sposób to pomogło. Wietrzyk potargał lekko moje ubranie i przestąpiłem na nogach, walcząc z łzami wypalającymi moje oczy – Dałbym wszystko w świecie, żebyś mogła tam być, mamo - żebyś siedziała w pierwszym rzędzie, w pięknej sukni. – potrząsnąłem głową, a następnie przetarłem oczy. Nakryłem palcami usta i ucałowałem je. Potem schyliłem się, żeby dotknąć jej pomnika – Kocham cię tak wysoko jak niebo. – mruknąłem. Z znajomym bólem smutku pieczącym w klatce piersiowej, odwróciłem się i zacząłem iść z powrotem do samochodu. Trudno było uwierzyć, że prawie dwa lata minęły od śmierci mojej matki. Czasami wydawało mi się wieczność, kiedy widziałem jej uśmiech, trzymałem ją w ramiona i całowałem ją w policzek. Innym razem, wspomnienia były tak silne, że spodziewałem się ją zobaczyć w domu, jak tylko się odwrócę. Przez ciemną chmurę smutku, nie byłem najłatwiejszą osobą, do spotkań i miłości. Przez te
~9~
pierwsze miesiące piłem za dużo, za dużo spałem i ogólnie za bardzo zachowywałem się jak dupek. Ale Abby jakoś trzymała się i nie chciała puścić. Po oświadczeniu się jej tak wiele miesięcy temu, nie mogłem czekać, żeby zrobić ją moją żoną. Ale niestety, takie jest życie w trasie. Tak jak miałem do czynienia z implozją swojego życia osobistego, zespół doświadczył eksplozję popularności. Więcej niż kiedykolwiek wcześniej oczekiwaliśmy. Nasza przeplatana trasa z Jacob Ladder stawała się coraz większa i większa, wyprzedawaliśmy coraz więcej koncertów, gdy przemierzaliśmy kraj. Potem nadeszło Grammy, osiem miesięcy temu, kiedy naprawdę znaleźliśmy się w stratosferze sławy. Za każdym razem Abby i ja staraliśmy się ustalić datę ślubu, ale kolejny koncert lub występ się pojawiał. Myślałem, że już nigdy nie będzie moim Aniołem, Panią Jake Slater. Ale na szczęście, w końcu znalazłem jeden tydzień przerwy między ostatnim etapem naszej trasy i świąteczną przerwą, więc w mniej niż dwadzieścia cztery godziny weźmiemy śluby na naszej prywatnej plaży w Meksyku. Tylko ta myśl powodowała głupkowaty uśmieszek na moich ustach. Gdy wjechałem na drogę, do domu, którego nazywałem tak przez ostatnie piętnaście lat, pomachałem rękę do jednego z moich starszych sąsiadów, który siedział na ganku. Mimo że odmachał, mogę sobie tylko wyobrazić jak narzeka na mnie i cały ten ruch w jedną stronę żwirowej drogi. Cóż, to nie do końca wszyscy byli do mnie. Abby była winna, a także jej pomysłem było wydać przedweselną imprezę na farmie. Gdy wjechałem na podjazd, znalazłem samochody z obu stronach drogi wraz z kilkoma samochodami cateringu. Zaparkowałem obok stodoły i ~ 10 ~
wyskoczyłem. Mój pies, Aniołek, przybiegł do mojego boku – Hej dziewczyno, masz dla mnie oko na wszystkie rzeczy? Zaszczekała i pomachała ogonem. Poklepałem ją po głowę i zacząłem iść pod wzgórze. W dole, gdzie zwykle odbywały się nasze ogniska, został wzniesiony ogromny, biały namiot. Będzie kolacja i taniec dla ponad dwustu ludzi, którzy nie byliby w stanie przyjechać do Meksyku, ponieważ było to ‘miejsce przeznaczone dla ślub’, jak ktoś je nazwał. Dzisiejszy wieczór był głównie dla przyjaciół, członków dalszej rodziny, wraz z naszą ekipą techniczną. Jutro ma być tylko nasza najbliższa rodzina i przyjaciele. Abby chciała małą ceremonię, tylko pięćdziesiąt obecnych osób. Twierdziła, że musi dzielić się mną z tak wieloma ludźmi - całym światem, jeśli chodzi o nią - że na nasz wyjątkowy dzień ma być prywatny, jak tylko może być. Gdy zacząłem iść chodnikiem, najsłodszy dźwięk na świecie spłynął na mnie. Śpiew Abby. Mimo, że było to częścią mojego codziennego życia, kiedy byliśmy w trasie, nigdy nie mam dość słuchania go. Bez jej głosu, nigdy przypadkowo nie wpadłaby do mojego łóżka i nie zakochałbym się. Wyciągając szyję, żeby ją odnaleźć, pobiegłem w górę po schodach. Na końcu ganku, Abby siedziała na kanapie z wikliny ze skrzyżowanymi nogami z gitarą na kolanach. Eli siedział po jej prawej stronie, w jednym z bujanych foteli. Brzdąkał razem z nią, harmonizując na część linii. Gabe oparł się o balustradę werandy, wystukując rytm nogą. Odkąd przyjeżdżamy bezpośrednio z naszej podróży poślubnej w trasę, więc wyobrażam sobie, że próbowali zdobyć w ostatniej chwili trochę czasu na próby. Abby miała oczy zamknięte w koncentracji, ale gdy wszedłem na ganek, otworzyła jej jakby wyczuwając moją obecność. Jej wzrok napotkał mój, gdy ~ 11 ~
śpiewała słowa – I gubię się w twoich oczach i jestem zachwycona twoim dotykiem. Noce takie jak te zostały stworzone dla miłości. Z uśmiechem, mrugnąłem do niej. Zadowolony rumieniec wpełzł na jej policzki, gdy nadal śpiewa. Kiedy wybrzdąkała ostatni akord, spojrzała na mnie z niepokojem. Szarpnęło moim sercem, że zawsze starała się zdobyć moją aprobatę, gdy szło o jej muzykę. Skinąłem – Bardzo dobrze. Posłała mi promiennym uśmiechem – Dziękuję. To cover starej piosenki The Lynns. Chcieliśmy dodać utwór lub dwa do ustawionego układu, gdy napiszemy nowe piosenki. - Hmm, wiedziałem, że nie brzmi zbyt znajomo. Eli prychnął – Córki Loretty Lynn były najlepszym kompromisem, jaki mogliśmy zdobyć u Abby, która wymagała angażowani Coal Miner Daughter czy czegoś tak obrzydliwego! Roześmiałem się, gdy Abby się skrzywiła – Nic nie poradzę, że doceniam mistrzów muzyki country. – odpowiedziała. Uśmiechnąłem się do niej – Z tym jednym się z tobą zgodzę. Wydaje mi się, że trochę pamiętam karaoke Dolly Parton w przeszłości. Abby uśmiechnęła się – To prawda. – spoglądając na Eliego, powiedziała – Ciesz się, że nie proszę cię, żebyś zrobił ze mną duet Islands in the Stream. - Po moim trupie. – mruknął. - Nie masz się, czym martwić. Jestem jej jedynym partnerem do duet. Prawda, Aniele?
~ 12 ~
- Nikt inny jak ty - teraz i na wieki. Gabe wydał dźwięk krztuszenia się za nami – Dlaczego nie wynajmiecie sobie pokoju? – zasugerował. Eli pokręcił głową – Nie podsuwaj im jakichś pomysłów. To wszystko, co musimy zrobić, a mama znajdzie się całkowicie na krawędzi - Abby za późno zorganizowała głośną imprezkę. Kiedy otworzyłem usta by powiedzieć im, żeby poszli się pieprzyć, Abby rozproszyła mnie, pochylając się i spoglądając na zegarek – O cholera, to już piąta? Muszę iść się przygotować. – podała gitarę Gabe’owi i stanęła między nami. Spoglądając do tyłu na braci, następnie zapytała mnie niskim głosem – Wykonałeś swoje zadanie? - Tak. Stanęła na palcach i obdarzyła mnie pocałunkiem w usta – Szkoda, że nie mogła pojechać z tobą. Wzruszyłem ramionami – Po prostu to było coś, co musiałem zrobić. Poza tym, miałaś tyle do zrobienia. Abby przewróciła oczami – Och, proszę cię. Pomiędzy koordynatorką ślubu, cateringiem i moją matką wszystko jest załatwione. I poważnie zostałam przegoniona z kuchni, kiedy próbowałam pomóc. Dlatego zebrałam chłopców razem, żeby zrobić próbę. – dreszcz nią wstrząsnął – Zbyt wiele nerwowej energii. Gdy zaczęła iść do domu, żartobliwie zapytałem – Masz zimne stopy?
~ 13 ~
Zatrzymała się i obróciła, żeby owinąć swoje ręce wokół mojej szyi – Nigdy, przenigdy, panie Slater. Dostaniesz mnie, jako legalnie poślubioną żonę, czy ci się to podoba, czy nie. Uśmiechnąłem się – Och, podoba mi się. W rzeczywistości, cholernie to kocham. - Dobrze. Cieszę się, że to słyszę. – ponownie mnie pocałowała i ścisnęła moje ramiona – W porządku, muszę iść się przygotować do naszej wielkiej balangi przedślubnej. – spojrzała na moje znoszone dżinsy i koszulkę – Powiedziałabym to samo o tobie. - Jesteś taka apodyktyczna. Z przymrużeniem oka, odpowiedziała – Przyzwyczaj się do tego, kochanie. Ciepło wypełniło moją klatkę piersiową, kiedy zaczęła iść do domu. I nie obchodzi mnie, czy będzie rządzić się przez następne pięćdziesiąt lat, tak długo, jak będzie w moim życiu. Nigdy nie wyobrażałem sobie kochać kogoś tak bardzo jak Abby. Bezinteresownie i niezachwianie, dotarła do bardzo mrocznych miejsc mojej duszy i zaprowadziła mnie do światła. Pokazała mi, co jest prawdziwą, niezawodną miłością dobrej kobiety. Zawsze będę zawdzięczał jej za kochanie mnie tak mocno. Blisko za nią, pragnienie, by pokazać jej, jak bardzo ją kocham i pragnę jej, pokonało mnie. Mój kutas stwardniał na myśl o byciu w niej. Gdy skręciła za róg, żeby przejść do sypialni, złapałem ją za rękę i szarpnął ją z powrotem do siebie. Moja druga ręka powędrowała do jej tali i przycisnęła ją do mnie. Kiedy wcisnąłem się w jej centrum, oczy wyszły jej na wierzch – Jake, co ty ro… -
~ 14 ~
zapytała bez tchu, gdy zgniotem moje usta na jej. Mój język tańczył wraz z jej, gdy moje ramiona mocniej owinęły się wokół niej. Przez jej mały jęk zadrżałem. Kiedy poczuła na brzuchu mój na pół twardy wzwód, odskoczyła – Nie nie nie! – syknęła. Jej blond kucyk kołysał się dziko tam i z powrotem, gdy pokręciła głową na mnie – Wstrzymujemy się, aż do naszej noc poślubnej, pamiętasz? Jęknąłem – Ty jesteś tą, która podjęła tą decyzję, nie ja. - Zgodziłeś się na to. – odparła. - Taa, to było półtora tygodnia temu, kiedy odpadłem po seks maratonie przez cały dzień z tobą. Nie zdawałem sobie sprawy, na co się zgadzam. Abby przewróciła oczami – To tylko dwadzieścia cztery godzin, Jake. Sięgając po nią, przytuliłem moje usta do jej szyi. I nie było to fair, ponieważ wiedziałem, że to jedna z jej wrażliwych stref. Ciche westchnienie uciekło z jej usta, kiedy przebiegłem językiem przez jej szczękę do ucha, żeby go possać – Mogę eksplodować do tego czasu. - Chcę tylko, żeby nasz pierwszy raz, jako mąż i żona był specjalny, to wszystko. Odsunęłam się i wygiąłem brwi na nią – Czy naprawdę sądzisz, że jutrzejsza noc będzie najbardziej niesamowitym doświadczeniem seksualnym w naszym życiu małżeńskim? Wyzywająco szarpnęła brodą na mnie – Być może. – odparła. Mój rozbawiony śmiech wydawał się wkurzyć ją jeszcze bardziej – Aniele, będziemy wyczerpani dzisiejszą imprezą, nagłą zmianą strefy czasowej,
~ 15 ~
ceremonią i przyjęciem. Bray i Lily nawet nie uprawiali seksu w ich noc poślubną - zemdleli z wyczerpania. – biorąc jej twarz w dłonie, uśmiechnąłem się do niej – Przez twoje wypieki na policzkach i sposób, w jaki jęknęłaś w moje usta, gdy cię całowałem, mogę powiedzieć, że naprawdę chcesz mnie w tej sypialni i mieć szybki numerek. Abby przygryzła dolną wargę, a ja mogę powiedzieć, że jej postanowienie powoli zanika – Będzie musiał być szybki. Wszyscy powinni być tu o szóstej. - Możemy wziąć razem prysznic, wiesz, wielozadaniowe. Uśmiechnęła się – Och, mówisz najbardziej romantyczne rzeczy. Myślisz, że możesz mi szeptać bardziej słodkie słowa do ucha? – zażartowała. - Taa, co ty na to? Jesteś taką słodko wyglądającą mądralińską. – powiedziałem i zakryłem jej usta moimi. Jej chętny język wsunął mi się w usta, gdy zacisnęła ręce wokół mojej szyi. Chwytając Abby pod tyłeczek, podniosłem ją i owinęła nogi wokół mojej talii. Oboje jęknęliśmy na tą bliskość. Z ustami zamkniętymi na Abby, jedną ręką balansowałem jej tyłkiem na boki, podczas gdy drugą na oślep szukałem klamki. Kiedy w końcu ją znalazłem, otworzyłem je i chwiejąc się wszedłem do pokoju. - Cholera! – odezwał się głos z łóżka. Kiedy moje oczy otworzyły się, byłem skończony. Jeden rzut oka było wszystkim, co zniweczyło moją erekcję. Na łóżku, Mia rzuciła się zakrywając jedną dłonią, gdy w drugiej trzymała Bellę. Obróciła się na łóżku, plecami do nas. - Jezus. – jęknąłem, gdy spojrzałem na moje krocze. Wystarczyło jedno spojrzenie na karmiącą piersią narzeczoną AJ’a, a unicestwiła mojego fiuta. Mój
~ 16 ~
kutas jeszcze bardziej zwiędnął, gdy Bella zaczęła wrzeszczeć i wyć w proteście, że jej posiłek został przerwany. Mia przez ramię posłała nam przepraszające spojrzenie –Przepraszam. Z tymi wszystkimi pracownikami i ludźmi od głośności wokół, myślałam, że to będzie najlepsze miejsce, żeby ją nakarmić, zanim ubiorę się na imprezę. Powinnam był iść do łazienki. - Och, nie przepraszaj, Mia. – Abby powiedziała. Kiedy nie odpowiedziałem, Abby szturchnął mnie łokciem w żebra – Oomph. – uciekło mi z usta, zanim mogłem się powstrzymać – Tak, uh, to w porządku. – odpowiedziałem. Delikatnie postawiłem Abby na nogach. Szarpnąłem brodą w stronę łazienki – Możesz iść i wziąć prysznic. Użyję tej w sypialni dla gości. - Nie chcesz, żebym poszła z tobą? – Abby zapytała nieśmiało. Gwałtownie podrapałem się po karku. Część mnie naprawdę chciała wziąć prysznic z nią, więc moglibyśmy skończyć to, co zaczęliśmy. Ale z drugiej strony miałem traumę i wiedziałem, że nie będę w żaden sposób mógł być gotowy – Hmm, nie. Lepiej zrobimy to w innym terminie. Niebieskie oczy Abby rozszerzyły się z zaskoczenia. Patrzyła na mnie przez chwilę, po czym zwrócił się do Mii – Wybacz nam. – Abby powiedziała i chwyciła mnie za rękę wyprowadzając do łazienki – Co jest z tobą nie tak? Wzruszając ramionami, odpowiedziałem – Przerwano nam. - To nigdy wcześniej ci nie zatrzymało. – przechylił głowę na mnie – Czy zobaczenie Mii aż tak bardzo cię zakłopotało?
~ 17 ~
Nie mogłem się powstrzymać i zadrżałem – Tak, tak się stało. - To tylko piersi, Jake. To znaczy, widziałeś jakąś jej część. - Nie w ten sposób. – na jej rozbawienie, podrzuciłem dłonie – To narzeczona mojego najlepszego przyjaciela. Nie potrzebuję wyobrażenia jej cycków wypalających się w moim umyśle. - Jesteś zbyt uroczy. – powiedziała, zanim przyparła mnie, żeby dać mi całusa. - To nie jest śmieszne. – stwierdziłem słabo. Gdy ciepłe wargi Abby nakryły moje, postanowiłem się cholernie zamknąć i nie dyskutować z nią więcej. Wiedząc, że ponownie próbowała mnie nakręcić, niechętnie odsunąłem się – Musimy się przygotować. - Na pewno? – kiedy skinąłem głową, westchnęła – W porządku. Ale będziemy kontynuować jutro? Uśmiechnąłem się – O tak. – pochyliłem się i przycisnąłem usta do jej – Kocham cię. - Też cię kocham. – mruknęła. Kiedy wyszedłem z łazienki, trzymałem wzrok przyklejony do podłogi z drewna – Jake? Cholera. To AJ – Tak? – spytałem nadal nie spoglądając. - Co to słyszę o tobie pożerającego wzorkiem cycki Mii? Szarpnąłem głowę do góry, by spojrzeć na niego – Słucham? – zapytałem.
~ 18 ~
Mia uderzył w ramie AJ’a – Jesteś takim dupkiem! Uśmiechnął się do niej, a potem spojrzał na mnie – Ja tylko drażnię się z tobą, człowieku. Mia i ja nie robimy problemów z tym, co się stało. Gdy zrobiłem krok w jego kierunku, on wskazał w dół, gdzie trzymał Bellę na biodrze – Spokojnie teraz. - Korzystasz z dziecka, jako tarczy? Jesteś taką cipką. – kiedy spojrzałem na Bellę, która bezzębnie się do mnie uśmiecha, skrzywiłem – Przepraszamy za csłowo. - W porządku. Zasłużył na o wiele gorsze. – Mia odpowiedziała z uśmiechem. - Muszę iść się przygotować. – powiedziałem, gdy wskazałem na drzwi. - Odprowadzę cię na zewnątrz. – AJ powiedział. Spojrzał na Mię – Potrzebujesz pomocy przy Belli? - Będzie dobrze. Oczywiście, jeśli chcesz iść się przebrać i wrócić po nią, żeby i ja mogła się przygotować, to byłoby wspaniałe. AJ uśmiechnął się – Wszystko dla ciebie, moja ukochana. - Dzięki kotku. Zachichotałem, gdy poszedłem do drzwi – Co? – AJ zażądał za mną. - Po prostu nigdy nie myślałem, że dożyję dnia, kiedy zostaniesz w pełni i całkowicie pod pantoflem.
~ 19 ~
- O tak, dobrze, mógłbym powiedzieć tą samą cholerną rzecz o tobie. – odparował. Zatrzymałem się na korytarzu, powodując, że AJ wpadł na mnie – O Boże, staliśmy się kolesiami, z których się nabijaliśmy, prawda? Skrzywił się – Taa, tak myślę. Z westchnieniem, dodałem – Prawdopodobnie powinniśmy przeprosić Braydena za wyśmiewanie się z jego dupska przez te wszystkie lata. AJ uśmiechnął się – Nie, nie ma sensu dawać mu znać, że miał rację. To tylko jeszcze bardziej nadmucha jego ego. Kiwając głową w korytarzu, Brayden powiedział – Słyszałem was, idioci. - Cholera. – jęknąłem, gdy przeszliśmy do salonu. Brayden przewrócił oczami – Cokolwiek. Jakbym nie wiedział już, że miałem rację, a wasza dójka pojebów się myliła. – zaszydził. - Tato, co to jest pojeb? – Melody zapytał. Ponieważ Brayden poczerwieniał, AJ i ja wybuchliśmy śmiechem. Spojrzał na nas zmrużonymi oczami – Teraz się śmiejcie. Wasz czas nadchodzi. – wskazał na AJ’a – Zwłaszcza twój. Roześmiałem się na grymas AJ’a. Mogę sobie tylko wyobrazić, że myśli o tym, jak wulgarne są jego usta, wraz z Mią. Jeśli pierwsze słowo Belli będzie przekleństwem, nie będę zaskoczony – Cóż, w tej kwestii, mam zamiar iść na górę i się przygotować. Do zobaczenia za chwilę?
~ 20 ~
Brayden skinął głową, gdy AJ odpowiedział – Nie przegapię tego za żadne skarby świata.
~ 21 ~
Rozdział 2 Abby
P
o tym jak Jake zostawił mnie częściowo napaloną bez dojścia w łazience, wzięłam zimny prysznic, żebym była w stanie przetrwać
noc. Gdy zaczęłam myć włosy, ledwo mogłam powstrzymać emocje, które we mnie wzburzały się, gdy myślałam o moim dniu ślubu. Chyba najbardziej jestem podekscytowana miesiącem miodowym, który dla mnie to nie tylko seks. Będzie to pierwszy raz, kiedy Jake i ja będziemy naprawdę sami. Ostatnie kilka miesięcy było gorączkowe z naszym harmonogramem koncertowania. Ponieważ moi
bracia chcieli wydać nowy album, większość mojego wolnego czasu spędziłam pracując nad materiałem z nimi. Nawet, jeśli pomagałam Jake’owi w napisaniu I’ll Take You with Me nadal czułam się w sumie jak całkowity nowicjusz, jeśli chodzi o pisanie piosenek. Na szczęście, Micah był skłonny pożyczyć swoich umiejętności w naszej sprawie. Podczas gdy ja spędzałam późne noce w studio, Jake i Runaway Train również pracowali nad swoim następnym albumem. Biorąc pod uwagę, że ostatni dostał Grammy, ciśnienie nad następny albumem stało się jeszcze większe. Tak, więc między koncertowaniem i albumami, rzadko mieliśmy czas tylko we dwoje. A gdy będziemy mieć tylko jeden tydzień razem, zaplanowałam wykorzystanie każdej sekundy jak najlepiej. Po skończeniu prysznica, wyszłam i wytarła się. Chwytając mój szlafrok z drzwi, wsunąłem się w jedwabisty materiał. Na dźwięk pisku w sypialni, uśmiechnęłam się i podeszłam do drzwi. Gdy jej otworzyłam, zobaczyłam Bellę na łóżku z Mią pochylającą się nad nią. Gdy Mia dmuchała w nagi brzuszek Belli, Bella chichotała i kopała nogami. Mia odsunęła się i podniosła jej głowę – Teraz możemy włożyć twoją piękną sukieneczkę bez twoich napadów złości, pasuje? Bella odpowiedziała gruchając i machając dłońmi. Mia spojrzała przez ramię na mnie – Chcę jej ubrać w tą, którą dałaś jej na chrzcie. Uśmiechnęłam się – Będzie wygląda pięknie, jestem pewna. – byłam zarówno zaskoczona i zaszczycona, gdy Mia i AJ prosili mnie, żebym była matką chrzestną Belli. Czułam się tam inaczej, bardziej zasługiwał na to członek rodziny, zwłaszcza siostra AJ’a. Ale Mia nalegała. Tak, więc cztery miesiące temu stałam przy ołtarzu z bratem AJ’a, Antoniem, kiedy Bella został ~ 23 ~
ochrzczona. Wśród wielu prezentów, jakie dostała, ja dałam jej sukieneczkę, jaką miałam nadzieję, że będziemy mieć ubraną na próbny obiad weselny rodziców, ponieważ miała koronki i falbanki. Ale wyglądała na to, że będzie debiutować w niej u mnie a nie u Mii i AJ’a, ponieważ nie wzięli ślub przez te kolejne cztery miesiące. - Przepraszam za Jake’a, który zawarował na twój widok. – powiedziałam, gdy wycierałam ręcznikiem włosy. Mia regulowała ogromną, lawendową kokardę na głowie Belli – W porządku. Dziwię się, że nie stało się to z nim wcześniej, jak miało to miejsce z Rhysem, kiedy byliśmy w trasie. - O nie. Miał podobną reakcję? Mia roześmiał się – Gorzej. Wbiegł w ścianę próbując uciec ode mnie. - Poważnie? – zapytałam. - Niestety, tak. – z uśmiechem pokręciła głową – Mężczyźni spędzają swoje życie na obsesji cycków, ale w momencie, kiedy dziecko jest z nim związane, tracą swoje zmysły. Uśmiechnęłam się – Wiem, prawda? - Cóż, kiedy to wszystko jest powiedziane i zrobione, jest mi bardzo, bardzo przykro, że przerwałam waszej dwójce. – mrugnęła do mnie – Wyglądaliście dość gorąco i napleni.
~ 24 ~
- W porządku. – kiedy Mia spojrzał na mnie wzrokiem typu ‘taa, jasne’, pokręciłam głową – Zaufaj mi, wszystko w porządku. Poza tym, Jake próbował złamać moje postanowienie o powstrzymaniu się aż do naszej nocy poślubnej. Ciemne brwi Mii zmarszczyły się w zamieszaniu – Przepraszam? - Och, zdecydowałam, że nasza noc poślubna ma być specjalna, więc nie będziemy uprawiać seksu przez tydzień do ślubu. - Hmm, może powinnam torturować AJ z tym przez kilku miesięcy. Roześmiałam się – Dlaczego by nie? Uśmiechnęła się – Biorąc pod uwagę, że już robimy wszystko od tyłu, nie sądzę, że musimy martwić, żeby nasza noc poślubna była bardzo wyjątkowa. W końcu, masz swoje chwile i zazwyczaj zdarzają się, gdy nie idziesz ze scenariuszem. - Scenariuszem? - Och, wiesz. Scenariusz - sposób życia, który masz już skrupulatnie zaplanowany, jak wszystkie wydarzenia w twoim życiu. – Mia podniosła Bellę. Gdy spojrzał w twarz córki, czysta miłości emanowała w jej oczach – Mój scenariusz życia nigdy nie włączał w to AJ’a. To znaczy, gwiazda rocka? Kto przy zmysłach chciałby poślubić kogoś, kto mieszka bez domu i żyje w trasie z pięknymi kobietami nieustannie rzucającymi się im pod nogi? – prychnęła – To nie ja i to jest cholernie pewnie. Ale tu się myliłam. A kiedy postanowiłam po prostu pieprzyć scenariusz, to wtedy znalazłam najprawdziwszą miłości i największe szczęścia.
~ 25 ~
- Rozumiem, co masz na myśli. – ostatnio byłam dość stanowcza z moim życiowym scenariuszem, i nie mogłam przestać się zastanawiać, czy to było najlepsze – Może powinnam wieczorem po imprezie pójść do Jake'a. – mruknęłam. Mia położyła sobie Bellę na biodrze – I skończyć to, co zaczęliście? – zapytała z chytrym uśmiechem. - O tak. Uśmiechnęła się – Myślę, że to brzmi jak wspaniały pomysł. – potem skinęła na łazienkę – Teraz idź skończyć się przygotowywać, wiec będziesz mogła wprowadzić plan w ruchu. Roześmiałam się – Tak, proszę pani. – odpowiedziałam i pośpieszyłam do szafy po moją suknie.
Kilka minut po szóstej, Jake i ja ruszyliśmy w dół wzgórza do namiotu. Już roiło się od ludzi, gdy kelnerzy w białych strojach pospieszyli z przekąskami. Z kieliszkiem szampana w ręku, balansowałam między stołami i próbowałam przywitać się z każdym naszym gościem – Czyż nie wyglądasz jak żywe marzenie? – Frank skomplementował mnie, kiedy podeszłam do stołu pełnego techników Runaway Train i ich rodzin.
~ 26 ~
Spojrzałam w dół na moją sukienkę. Na dzisiejsze przyjęcie wybrałam białą, bez ramiączek, sukienkę w stylu Greckim z lśniącymi stanikiem. Na szyi mam perły Susan. Gdy się obróciłam, zapytałam – Podoba się? - Jest piękna, ale jeszcze piękniejsza jesteś w niej. - Och, jesteś zbyt słodki. – pochyliłam się i pocałowałam go w policzek, dzięki czemu zaszczycono nas pohukiwaniem i krzykiem mężczyzn. - Hej, hej, zachowaj trochę miłości dla mnie. – Jake drażnił się za nami. - Dobrze, dobrze, też możesz mieć troszkę. – odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek. - Dzięki, Aniele. – Jake mruknął z mrugnięciem. Gdy został pożartować z chłopakami, poszłam, ponieważ kolacja będzie serwowana punktualnie o siódmej. Podczas gdy rozmawiałam i śmiałam się z przyjaciółmi i rodziną, był jeden stół, który odwlekałam, to ten, przy którym siedzi ojciec Jake'a i macocha. Biorąc długi łyk szampana, chwyciłam byka za rogi i ruszyłam z moim najlepszym uśmiechem. - Cześć, jak się macie? Macocha Jake'a, Nancy, odpowiedziała na mój uśmiech – Świetnie, dzięki. Czyż nie wyglądasz wspaniale? - Dziękuję. - Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, jaką suknie ubierzesz jutro. – Nancy powiedziała.
~ 27 ~
- To trochę bardziej bajerancka niż ta. – odpowiedziałam z uśmiechem. Kiedy odwróciłam się, żeby odnaleźć ojca Jake’a, Mark, patrzył na mnie wyczekująco. - Czy mogę z tobą porozmawiać przez chwilę? – Mark zapytał. Nie mogłam się powstrzymać od gryzienia dolnej wargi, zanim odpowiedziałam – Hm, pewnie. Gdy wstał z krzesła, nie mogłam ukryć zdziwienia – Myślałem, że będzie lepiej omówić to sam na sam. – powiedział niskim głosem. - Dobrze. – odpowiedziałam. Z ręką na moich plecach, Mark poprowadził mnie z dala od zatłoczonych stolików, na zewnątrz namiotu. Zanim się odezwał, upewnił się, że byliśmy poza zasięgiem słuchu od innych – Abby, chcę tylko, żebyś wiedziała, że nie mogę być bardziej zadowolony, że Jake znalazł dziewczynę taką jak ty, żeby się ustatkować. - Dziękuję. – powiedziałam niepewnie. Wiedziałam z jego tonu i miny, że było dużo więcej, co Marka chciał powiedzieć. Z urwanym westchnieniem, posłał mi lekki uśmiech – W związku z tym, jaką kobietą jesteś, wiem, że nie ma nikogo, kto mógłby naprawić relacje między mną a Jake’m, tylko ty. Moje oczy rozszerzyły się – Myślę, że trochę za bardzo mi schlebiasz. - Jake ceni twoje zdanie bardziej niż kogokolwiek innego. Odkąd Susan zmarła, odciął się ode mnie jeszcze bardziej. – potrząsnął głową ze smutkiem – Będę pierwszym, który przyzna się, że popełnił błędy w swoim życiu. Ale
~ 28 ~
kocham mojego syna i chcę być częścią jego życia. Proszę, Abby, spróbuj porozmawiać z Jake’m. Moje serce ścisnęło się za Marka, gdy stał prosząc mną o to – Nie wiem, co mogę zrobić… - kiedy Mark otworzył usta, by zaprotestować, podniosłam rękę – Ale spróbuję. Obiecuję. - Naprawdę? - Tak. Chcę spokoju i szczęścia dla Jake'a we wszystkich dziedzinach życia, w tym ciebie. Pewnego dnia, gdy będziemy mieć dzieci, chcę, żebyś miał udział w ich życiu. Łzy zamigotały w oczach Marka – Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy. Wyciągnął rękę i szybko mnie uściskał. Kiedy odsunął się, spojrzał przez ramię z uśmiechem – Dobry wieczór, synu. - Dobry. – Jake odpowiedział. - Przepraszam za kradzież twojej pięknej narzeczonej na kilka minut. - Jest dobrze. – w duchu skuliłam się na chłodny ton Jake'a. - Nie mogę się doczekać jutrzejszego ślubu. Allison jest bardzo podekscytowana, że będzie druhną. - Jesteśmy szczęśliwa mając ją. Ona jest kochana. – powiedziałam. Mark kołysał się na nogach i mogę powiedzieć, że chciał powiedzieć coś więcej – Dobrze, więc zostawię was gołąbki. - Dobranoc. – powiedziałam.
~ 29 ~
Odwrócił się, żeby odejść, ale czekał, aż Jake w końcu odpowie – Do zobaczenia. Gdy Mark odszedł, Jake objął mnie w talii. Wtulił się w moją szyję, a jego ciepłe wargi zadały pytanie – Czego chciał? - Po prostu porozmawiać. - Hmm, hmm. - On cię kocha, Jake. – kiedy poczułam jak się napiął, szybko dodałam – Nie chce nic więcej niż naprawić uszkodzone stosunki, tak, żebyście mogli mieć prawdziwą rodzinę. Jake prychnął – Zbyt wiele lat i za dużo gówna minęło między nami. Obracając się w jego ramionach, położyłam dłoń na jego policzku – Nigdy nie jest za późno na przebaczenie. Jego brwi wystrzeliły w górę na moje słowa – I tylko, po której jesteś stronie? - Twojej. – podkreśliłam moje słowa przyciskając się do jego do piersi – Zawsze jestem po twojej stronie i wiesz to. Pocałował mnie w czubek głowy – Nie wiem, Abby. Niektóre rzeczy lepiej zostawić, jakimi są. Odsuwając się, popatrzyłam na jego twarz – Obiecaj mi, że spróbujesz trochę mocniej, bo twój tata jest zaniepokojony. Pokonany jęk wypłynął z jego piersi – W porządku. Spróbuję.
~ 30 ~
- Dziękuję. – powiedziałam, zanim podstawiłam mu usta do pocałunku. - No to chodź. Chodźmy coś zjeść. - To mi się podoba. – pozwoliłam Jake’owi wziąć mnie za rękę i prowadzić przez tłum do głównego stołu w namiocie. Był dla nas i dla naszego przyjęcia weselnego. Gdy kelnerzy krzątali się wokół podając pierwsze danie, Jake podniósł mikrofon ze stołu. - Uwaga wszyscy. – zaczął. Kiedy ludzie ciągle mówili, postukał w mikrofon – Heeeeeeej? Słychać mnie tam? Z całych płuc AJ krzyknął – Hej wszyscy, zamknijcie mordy! Na martwą cisze, Jake pokręcił głową i uśmiechnął się – Dzięki stary. - W każdej chwili. – AJ odpowiedziała z mrugnięciem. - Taa, więc, nie jestem odpowiedni do przemówień i gówna jak to, ale chciałem zająć sekundę zanim wszyscy zaczniecie napychać sobie gęby i podziękować zarówno od siebie jak i od Abby za bycie z nami w noc przed wielkim dniem. Wszyscy w tym pokoju to rodzina, niezależnie czy jesteśmy spokrewnieni czy przez prace czy relacje osobiste. Widzieliście nas przez niektóre trudne okresy w ciągu kilku ostatnich lat i nigdy nie zapomnimy, jak miłość i wsparcie pozostało niezmienne przez złe czasy, a także dobre. – odwrócił się do mnie i uśmiechnął się – Przede wszystkim, mam nadzieję, że jesteście z nami na wiele więcej. Więc dziękuję bardzo, bardzo mocno. - Teraz możemy jeść! – AJ zawołał uderzając pięścią w stół.
~ 31 ~
Jake przewrócił oczami – Tak jak jaskiniowiec powiedział, jedzmy. – gdy oklaski rozległy się wokół nas, Jake usiadł na krześle obok mnie. Mimo, że moje nerwy były w strzępkach, na mój żołądek nie miało to wpływu. Nie mogłam się doczekać, by w końcu jeść to, co wybrałam tak wiele miesięcy temu. Plus, jadłam jak najmniej w tym tygodniu, żeby wejść w suknie. Cała moja silna wola wydawała się wyparować, gdy podano sałatkę cesarską. Zabrałam się za nią jak kobieta, która nie jadła od tygodni – Oszczędzaj się, Aniele. – Jake żartował. - Nic na to nie poradzę, jestem głodna. – wymamrotałam przez kęs chleba, który właśnie wepchnęłam w usta. Jake uśmiechnął się – Cieszę się, że mam poślubić kobietę z apetytem. - Może nie powinieneś tak mówić, zwłaszcza, jeśli jutro popołudniu nie zmieszczę się do mojej sukni. Prychnął – Szczerze w to wątpię. – pochylił się do miejsca, gdzie jego ciepłe wargi musnęły moje ucho – Poza tym, więcej ciebie to po prostu więcej do kochania, szczególnie do kochania twoich pysznych krzywizny w sypialni. - Hmm, zobaczymy, czy zachowasz taką postawę, kiedy zajdę w ciążę i przytyje pięćdziesiąt funtów. Jake zesztywniała obok mnie. Znalazłam właściwe słowa, żeby schłodzić jego zaloty. Choć kochał przytulać się z Bellą i grać z Judy i Melody, Jake wciąż jest cholernie nieśmiały o idei nas posiadających dzieci. Gdy ktoś wspomina nam o dzieciach, on z tego pomysłu szydzi. Twierdził, że mamy, co najmniej dwie kolejne amerykańskie trasy i jedną światową trasę, zanim jeszcze pomyśl o zrobieniu mi dziecka. Ze światową trasą zaplanowaną za rok, mam wrażenie, że nawet po niej nadal nie będzie gotowy. Było coś głęboko w nim, że nie czuje się ~ 32 ~
jakby był w stanie być ojcem. Myśląc, że tak jest, łamie mi serce. Ma tak wiele miłości do obdarzenia dziecka. Bardziej niż cokolwiek innego dla niego, chciałabym, żeby mógł to zobaczyć, ale nie chciałam teraz naciskać na ten problem. Mamy czas na popracowanie nad tym. Chyba wyczuł mój smutek na jego reakcję, ponieważ czule pocałował mnie w policzek – Będziemy musieli poczekać i zobaczyć, Aniele. Zadowolona z jego odpowiedzi, uśmiechnęłam się do niego – Trzymam cię za słowo. Z przymrużeniem oka, powiedział – Brzmi jak plan. Dwa kursy pysznego jedzenia później AJ wstał i wziął mikrofon – O Jezu. – Jake mruknął. - Jak wiecie, w zwyczaju jest, że drużba wygłasza mowę na weselu. Niektórzy z was nie będą z nami jutro, więc czułem, że najlepiej wygłosić moje przemówienie teraz, więc nikt go nie przegapi. – AJ błysnął szerokim uśmiechem – Kiedy miałem dwanaście lat, pewna rodzina przeprowadziła się obok nas. Podczas gdy, ja podszedłem się przedstawić i być przyjazny, tak naprawdę chciałem mieć lepszy widok na gorącą laskę. – spojrzał w stronę publiczności – Przykro mi, Andrea, ale taka jest prawda. - Och, proszę cię. – wymamrotała, gdy ukryła twarz w dłoniach. - W każdym razie, gdy na mojej misji poszukiwania laski, okazało się, że był tam dzieciak w moim wieku, który odwiedzał ich, co drugi weekend. I byłem całkiem podjarany tymi wiadomościami, bo w tym momencie pomyślałem, że gdybym był miły dla kolesia, to będę bliżej spotkania jego przyrodniej siostry.
~ 33 ~
- Jesteś takim dupkiem. – Jake mruknął z uśmiechem. - Tak, więc w pierwszy weekend, kiedy Jake przyjechał z zadupia odwiedzić swojego ojca, poszedłem się z nim spotkać. Nie miałem pojęcia, że w tym dniu spotkam swojego nowego najlepszego przyjaciela. To znaczy, na pewno nie był zbyt niezapomniany. Siedzieliśmy jedząc fast foody i grając na grach wideo. No, a następnego dnia nasze losy zostały scementowane, kiedy Jake wyciągnął gitarę. Podczas gdy on chciał śpiewać i grać trochę to sentymentalne gówno typu Johnny Cash , bo jego dziadek go uczył. Jednak szybko zabrałem go na dół do piwnicy, gdzie były moje bębny. Myślę, że można powiedzieć, że właśnie tam zaczęła się nasza prawdziwa i niezawodna bliska więź między mężczyznami. Gdy wszyscy się roześmiali, AJ odwrócił się do mnie i mrugnął – Przez lata oglądania Jake’a Drapieżnika Pań w akcji, wiedziałem, zamierza zdobyć specjalną dziewczynę, która chwyci go za serce i podporządkuje go sobie. Zadziorną i bezczelną, słodką i miłą, piękną i seksowną, równą jego twórczości i muzyce. I pewnego dnia, ta kobieta... – wskazał na mnie – Ta wspaniała kobieta, dosłownie wpadła mu do łóżku i nie nabrała się na jego gadaninę. Nigdy. Jęknęłam, ale uśmiechałam się wbrew sobie – Dzięki, za wspomnienie tego przed wszystkimi. - Proszę bardzo. – odpowiedział. Gdy przechylił głowę na mnie, złośliwy błysk zalśnił w jego ciemnych oczach – Wiecie, na początku, tak jakbym miałem nadzieję, że może ta piękna mała petarda i ja możemy być razem przeznaczeni do tanga przy zachodzie słońca. Ale nie, to było jasne, niemal od samego początku, że była przeznaczona tylko dla Jake'a. Ja dostąpiłem zaszczytu nazywać ją tylko przyjaciółką i współpracowniczką muzyczną. Ale najlepsze jest to, jutro będę mówić do niej żona mojego najlepszego przyjaciela. ~ 34 ~
- Och, AJ. – mruknęłam, gdy moja ręka zakryła gardło. - Jego kulą u nogi, od teraz aż do dnia jego śmierci. – dodał z uśmiechem. Roześmiałam się i pokręciłam głową na niego, gdy podniósł kieliszek szampana – Tak, więc proszę podnieść kieliszki za parę wieczoru, mężczyznę i kobietę godziny i wraz ze mną, życzmy im całego błogosławieństwa, radości i szczęścia, które życie może przynieść. – pomachał kieliszkiem szampana w powietrzu – Za Jake’a i Abby. - Jake i Abby. – tłum krzyknął, gdy podnieśli swoje kieliszki. Jake stuknął się z moim kieliszkiem a potem pochylił głowę, by mnie pocałować – Za nas, Aniele. – mruknął w moje usta. - Z nas. – odpowiedziałam bez tchu. Podniosłam kieliszek do ust i pociągnęłam łyk, gdy Jake wypił swój jednym haustem – Teraz, kto musi się oszczędzać? – złośliwie zapytałam. - Co powiesz na taniec? Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu – Poważnie? Nienawidzisz tańczyć. - Z kimś innym, tak. Ale z tobą, uwielbiam. - Jeśli jesteś pewny... - Jestem pewny. - W porządku. – wsunęłam rękę w jego i pozwoliłam się pociągnąć z krzesła. Przeszliśmy obok głównego stołu do miejsca, gdzie został wzniesiony drewniany parkiet do tańca. Naprzeciw nas, zespół nastrajał instrumenty. Jake ~ 35 ~
skinął głową do wokalisty - wysokiego, chudego faceta z kudłatymi, ciemnymi włosami. - Dobra wszyscy, mam specjalne zamówienie od narzeczonego. To dawny przebój… rzeczywiście nie znaliśmy go jeszcze, ale skoro Jake chce, żebyśmy go zagrali, na Boga zarobimy to. – gdy spojrzał przez ramię, zaczął odliczać. Natychmiast rozpoznałam piosenkę. To była jedna Jake’a, którą ma na swoim iPodzie pod nazwą My Angel. Z lat 90-tych, jeśli uwzględnić, że to dawny przebój i nazywa się How Do You Talk to an Angel? Jake uśmiechnął się do mnie – Dobry wybór? - O tak. - Tak myślałem, że ci się spodoba. Jutro moi bracia ponownie połączą się z Micah i zaśpiewają podczas ceremonii i przyjęcia. Dzisiejszy wieczór był wykombinowany przez Jake'a – Więc, nie sądzę, żebym kiedykolwiek pytała, jaki to zespół? - To kuzyn Brayden, Cade. – wyglądało jakby nieśmiałość wpełzła na twarz Jake'a – Pamiętasz tą drugą noc w autobusie z nami, gdy chłopaki i ja mieliśmy iść posłuchać grę zespołu, ale urżnąłem się, zwymiotowałem na ciebie i zemdlałem? Uniosłam brwi na niego – Jak mogłabym zapomnieć? Jake zaśmiał się – Tak, myślałem, że będzie. Oczywiście trochę mam nadzieję, że również pamiętasz, że tej nocy naprawdę przyznałem ci się i że chciałem cię przekonać.
~ 36 ~
- To też pamiętam. - Dobrze. – wyszeptał, zanim mnie pocałował. Gdy piosenka się skończyła, Jake i ja pozostaliśmy załączeni wargami pod migotliwymi światłami namiotu. Mogłabym zostać w tym momencie na zawsze objęta w jego ramionach, czująca intensywność jego miłości w każdym pocałunku. Ostatecznie, po prostu trzeba mieć nadzieję, że jestem zdolna do zduszenia emocji, kiedy nastaną trudne czasy czy walka lub gdy poczuje, że jego miłość przygasa i będę mogła spojrzeć wstecz na ten moment i wiedzieć, jak naprawdę i głęboko się kochaliśmy. To jest prawdziwa rozkosz i raj na ziemi. Tylko dźwięk wybuchów spowodował, że się oderwałam. Przez ramię Jake'a, nocne niebo rozlśniło się wielobarwnym wachlarzem. Westchnęłam – Fajerwerki? Jake uśmiechnął się – Mała niespodzianka. Ludzie porzucili swoje miejsca i wyszli na zewnątrz namiotu – Zbyt wiejskie? – Jake zapytał, gdy owinął rękę wokół mojej talii. Roześmiałam się – Nie, kocham to. - Zauważyłem, że wykorzystujemy je do wielkich finałów podczas naszych koncertów, więc pomyślałem, że nasze przyjęcie też potrzebuje wielkiego momentu. - To niesamowite. Chodzi mi o to, że są tak dobre jak te w Stone Mountain na 4 lipca!
~ 37 ~
- Cieszę się, że tak uważasz. – Jake zadumał się, gdy przechylił głowę, żeby objąć cały pokaz. Gdy ostatnie smugi koloru wydały grom dźwiękowy, Jake wziął mnie za rękę i podsunął do swoich ust – To jak kroimy teraz to ciasto? - Jak dla mnie brzmi dobrze.
Kiedy machaliśmy na pożegnanie do ostatniego gościa, Jake zerknął na zegarek – Wow, jestem pod wrażeniem. Wszyscy jedli, tańczyli i pili, a wybyli stąd przed jedenastą trzydzieści. - To dlatego, że nie było tu wielu Włochów czy Meksykanów. – AJ powiedział z uśmiechem – My świętujemy, aż słońce wzejdzie. No nie, Mia? Mia skinęła głową – Tak, to prawda. Roześmiałam się – Wtedy lepiej rozpocząć szkolenie na twój ślub. - Och, na pewno będzie epicki. – AJ zauważył. - Cóż, biorąc pod uwagę, że mamy jutrzejszy ważny dzień, jestem tak jakby zadowolona, że wszyscy zdecydowali się wrócić do domu trochę wcześniej. – powiedziałam.
~ 38 ~
- To było jednak miłe z ich strony, czyż nie? – Jake zauważył, gdy zaczęliśmy iść na ganek. - To było piękne - wszystko, co miałam nadzieję, że będzie. – powiedziałam. Z uśmiechem, Jake powiedział – Najlepsze ze wszystkiego, jutro będziemy bawić o wiele lepiej. Mia spojrzała na Bellę, który spała w jej ramionach – Lepiej zaniosę szkraba do łóżka. – gdy AJ zwalił się na kanapę, Mia chwycił go za rękaw koszuli – Mógłbyś mi trochę pomóc. AJ uśmiechnął się – Czy to jest kod na to, że chcesz, żebym poszedł, dzięki czemu będziesz mogła mnie mieć na swój sposób? Na śmiech Mii, Bella poruszyła się, więc Mia szybko zakryła usta wolną ręką – Taa, Panie Latynoski Kochanku, to jest dokładnie to, co myślałam. – odpowiedziała cicho. - Mmm, dobry interes. – z machnięciem ręki do nas, dodał – Branoc głupki. – i popędził za Mią na schody do piwnicy. Zerkając przez ramię na mnie, Mia mrugnęła, co spowodowało wypłynięcie mi rumieńca na policzki. Próbując się pozbierać, zanim Jake coś zacznie podejrzewać, zapytałam – Pomyśl, czy nasi goście będą myśleć, że jesteśmy kiepskimi gospodarzami, jeśli pójdziemy do łóżka? Jake pokręcił głową – Myślę, że twoi rodzice i bracia zrozumieją. I z oddźwięku tego, AJ i Mia będą nas kryć. - Myślę, że tak. – odpowiedziałam z uśmiechem.
~ 39 ~
- Sądzę więc, że to czas na dobranoc, co? Skinęłam – Taa, ostatnia noc, jaką spędzimy, jako single. Przechylając głowę, Jake zapytał – Przypomnij mi jeszcze raz, dlaczego nie miałem szampańskiego wieczoru kawalerskiego? Żartobliwie uderzyłam go w ramie – Ponieważ poślubiasz niepewną siebie, apodyktyczną złośnice, która nie mogła znieść myśli, że jakaś plastikowa Barbie z sztucznymi piersiami zatańczy ci na kolanach? Nikczemny błysk zapłoną w niebieskich oczach Jake'a – Prawdę mówiąc, myślę, że to było bardziej ja, jako jaskiniowiec, który nie chciał żeby jakiś naoliwiony koleś w stringach wyruchał cię na sucho. - Ew! – krzyknęłam, marszcząc nos. - Jestem pewien, że taki gorący, śliczny numerek jak ty, liczyłaby na tych całych kretynów z Magia Mike, żeby pocierał się o ciebie. - Byłabym zupełnie odrzucona, ponieważ jestem bardzo szczęśliwa mając ciebie i tylko ciebie pocierającego się o mnie. Rozbawiony wyraz twarzy Jake spoważniał, gdy kciukiem prześledzi moje kości policzkowej – Jesteś pewna? Moje oczy rozszerzyły się – Przepraszam? Czy jestem pewna, co do sprośnego, spoconego męskiego striptizera? Roześmiał się – Nie, mam na myśli mnie i tylko mnie. - Biorąc pod uwagę, że jutro bierzemy ślub, myślę, że pokazuje to, że jestem cholernie pewna. ~ 40 ~
- Ale jesteś pewna, że dobrze się czujesz będąc tylko ze mną jako jedynym mężczyzną, z jakim kiedykolwiek spałaś. – zmarszczył brwi w zamyśleniu – Chodzi mi o to, czy myślisz, że wspomnisz kiedyś dzień i będziesz żałować, że nie miałaś więcej doświadczenia? Gwałtownie pokręciłam głową – Nigdy, przenigdy. – oplatając rękami jego szyję, uśmiechnęłam się – Nie mogę sobie wyobrazić nikogo, kto mógłby być lepszym kochankiem niż ty. - A ponieważ nie miałaś nikogo innego do porównania, nie wiem… Kładąc moją dłoń na jego piersi, uciszyłam go – Nie idź tam, Jake. Wiem, co czuję do ciebie i nie chcę nikogo innego. Jestem w pełni zadowolona, że będziesz jedynym mężczyzną, z jakim będę sypiać przez reszta mojego życia. Mimo, że nie byłam do końca pewna, czy mi uwierzył, zadowolony uśmiech wykrzywił jego usta – Jestem zadowolony, że jesteś ostatnią kobietą, z jaką będę sypiać przez resztę mojego życia. - Mam nadzieję, że tak. - Daj mi całusa na dobranoc, przyszła kulo u nogi. – zażartował. Stanęłam na palcach i nakryłam ustami jego. Owinął ramiona wokół mojej talii, przyciskając mnie do siebie. Gdy pogłębiłam pocałunek przez wepchnięcie języka w jego usta, palce Jake zaplątały się w kosmykach moich włosów. Smakował jak słodki deser, ciasto czekoladowe, którym karmiliśmy siebie nawzajem. Kiedy się odsunęłam, Jake jęknął – Taa, myślę, że dzisiejszego wieczora lepiej się już zatrzymać.
~ 41 ~
Przygryzłam wargę, żeby się nie uśmiechnąć, ponieważ wiedziałam, co mam zamiar zrobić tak szybko, jak tylko w domu zapadnie cisza i będę pewna, że każdy śpi – Więc, do zobaczenia jutro. – powiedziałam. - Branoc, Aniele. Kocham cię. - Też cię kocham. Jake dał mi niewinnego buziaka w ustach i ruszył na wprost drzwi. Zwalczając motyle w moim żołądku, udałam się korytarzem do sypialni. Mimo, że ściągnęłam sukienkę i założyłam piżamę, nie miałam zamiaru iść spać. Zamiast tego, leżałam w łóżku, słuchając dźwięków dookoła mnie. Długo po ostatnich krokach, jakie było słychać w korytarzu i dźwiękach wody w rurach, w końcu odrzuciłam kołdrę i wyskoczyłam z łóżka. Wiedziałam dokładnie to, co chciałam ubrać, więc trwało to tylko dwie sekundy, żeby wyciągnąć to z mojej walizki. Poszłam do łazienki i przebrałam się. Jak tylko skończyłam, wkradłam się z sypialni i poszłam w dół korytarza. Słyszałam jak mój tata chrapie w pokoju gościnnym i dźwięki wyciszonego telewizora z biura, w którym Eli i Gabe spali na materacu i sofie. Chwytając latarkę z szafy w przedpokoju, wymknęłam się frontowymi drzwiami. Pobiegłam tak szybko, jak tylko mogłam w moim szlafroku i kapciach po trawniku i w dół wzgórza. Na szczęście, Aniołek rzeczywiście mnie słuchał, kiedy powiedziałam jej, żeby została na ganku. Ostatnią rzeczą, jaką potrzebowałam to zaczynająca maraton szczekania i poinformowania wszystkich, że biegałam półnaga na zewnątrz. Kiedy dotarłam do stodoły, zajrzałam pod jedną z roślin doniczkowych, żeby wydostać ukryty klucz. Delikatnie otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
~ 42 ~
Kiedy zamknęłam za sobą drzwi, usłyszałam szelest w łóżku na górze. Bez wahania, udałam się przez salon w stronę schodów. Oczywiście, nie spodziewałam się, że Jake zostawił buty na środku, powodując, że poleciałam i przywaliłam w drabinę. - Au! – krzyknęłam, zanim mogłam zagryźć wargę. - Abby? – Jake zapytał. W ciągu kilku sekund, zaglądał prze balustradę na strychu. Wpatrując się w niego, podroczyłam się z nim – Tak, to ja. Spodziewałeś się kogoś innego? Zmarszczył brwi – Nie spodziewałem się nikogo, zwłaszcza ciebie. - Cóż... niespodzianka! Jake posłał mi zabawne spojrzenie, gdy wchodziłam po schodach. Kiedy dotarłam na górny szczebel drabiny, pomógł mi – Co ty tutaj robisz? Aby odpowiedzieć na to pytanie, rozwiązałam węzeł w szlafroku. I wtedy opuściłam go z ramion i pozwoliłam mu opaść na podłogę. Oczy Jake rozszerzyły się, gdy z otwartymi ustami gapił się na mnie w skąpej bieliźnie – Abby... - Pamiętasz to? – zapytałam, przebiegając dłonią przez jedwabisty materiał. Gdy olśnienie spłynęło na niego, pragnienie zapłonęło w jego oczach – Miałaś to na sobie w nocy, kiedy kochaliśmy się po raz pierwszy. - Tak. – robiąc krok do przodu, owinęłam ramiona wokół jego szyi – Chcę teraz dokończyć to, co zaczęliśmy wcześniej tego popołudnia. Ale przede
~ 43 ~
wszystkim, chcę, żebyś znów kochał się ze mną na przeddzień naszego ślubu w tym samym miejscu, w którym po raz pierwszy to zrobiliśmy. Jake opuścił mój wzrok na chwilę i spojrzał na zegar na nocnym stoliku – Ale jest po o północy. To znaczy, że to nasz dzień ślubu. Co z pechem? - Stwórzmy nasze własne szczęście. Ale bardziej niż cokolwiek, stwórzmy własne wspomnienia i pragnę mieć jedno z tobą, dziś wieczorem. Gdy jego ręce mocniej owinęły się wokół mnie, przechylił głowę na mnie – Zaufaj mi, Aniele, na pewno nie chcę się z tobą kłócić. Po prostu nie chcę, żebyś tego później żałowała. - Nie ma żadnej chwili z tobą, jaką bym żałowała. Jake uniósł brwi w zdziwieniu – Naprawdę? - Przysięgam. Uśmiechnął się – Bardzo się cieszę z tego powodu. - Więc zgadzasz się co do mojego planu? - Och, cholera, taa. – powiedział, kiedy cofał nas do łóżka. - Od kiedy nosisz koszulki do spania? – zapytałam. Uśmiechnął się – Uważam, że im więcej ubrań mam na sobie, tym lepiej zapanuję nad sobą. - Och, nasze wstrzymanie, spowodowało, że spędziłeś trochę czasu ze swoją ręką? – drażniłam się. - Odmówiłem pocieranie się, dlatego mam na sobie ubrania, a nie śpię nago.
~ 44 ~
- Biedne kochanie. – mruknęłam. Chwytając za rąbek jego koszuli, musiałam stanąć na palcach, żeby ściągnąć mu ją przez głowę. Kiedy odrzuciłam ją na podłogę, chwyciłam za pasek bokserek. Gdy moje palce przesunęły się wzdłuż jego brzucha, spojrzałam w górę. Jego ręce pozostały przy bokach i nie zrywał ze mnie ubrania jak zwykle to robił – Czy to jakaś gra? Ty nagi, a ja w bieliźnie? Uśmiechnął się – Być może. – ręką objął przez materiał koronki moje piersi – Być może widząc cię w tym stroju, rozpala mnie to tak bardzo, że chcę się nim cieszyć tak długo, jak to możliwe. - Hmm, to miłe. – po tym jak ściągnęłam tkaninę z bioder, zostałam nagrodzona widokiem gotowości dla mnie. Opadłam na kolana, pochyliłam się by pocałować czubek jego kutasa. Jego mięśnie brzucha napięły się. Gdy zepchnęłam jego bokserki w dół do podłogi, wycałowałam powolny, żmudny szlak od łydki do uda – Aniele. – Jake błagał. Decydując się zmniejszyć jego cierpienie, wzięłam jego długość w rękę. Na jego ostry wdech, przesunęłam nią w górę i w dół jego erekcji. Jake zasysał oddech i patrzył na mnie przymrużonymi oczami. Oblizałam wargi, otworzyłam usta i zassałam jego długość do środka. Jake wydał głęboki jęk, który rozbrzmiał w sypialni. Odgarnął mi włosy na bok, żeby móc oglądać to, co mu robiłam – Kurwa, doprowadzasz mnie do szaleństwa. – mruknął. Ciągle ssałam go mocniej i głębokiej, podczas gdy ręką pompowałam w górę i w dół. Gdy poczułam jak zacząć się napinać, szarpnął za mnie, aż jego fiut wypadł mi z ust. Delikatnie rękami, podniósł mnie z kolan. Jego ręce powędrowały na brzeg mojej koszuli nocnej i podniósł mi ją nad głowę. Jedną ręka nakrył moją
~ 45 ~
pierś, a drugą szarpał za moje stringi – Spokojnie. Nie potargaj ich, jaskiniowcu. – upomniałam go z uśmiechem. - Spodoba ci się, jeśli to zrobię. - Och, naprawdę? Jego głowa poruszało się w górę i w dół. – Lubisz, kiedy przejmuję kontrolę. – jego kciuk śmigały nad moją brodawką, powodując, że ciężko było mi oddychać. - Nieźle. – mruknęłam. Gdy obiema dłońmi zaczął podszczypywać moje sutki, wilgoć zalała mój rdzeń i nie mogłam powstrzymać jęku. Potem położył się na wznak na łóżku. Biorąc mnie za rękę, szarpnął mnie do miejsca tak, że siedziałam na nim okrakiem. Potem podciągnął mnie dalej wzdłuż ciała, aż jego usta połączyły się z moim sednem – Och, Boże. – jęknęłam, gdy język Jake'a zanurzył się we mnie. Z dłoniami zaciśniętymi mocno na moich udach, jego usta nadal mnie atakowały. Mój oddech stał się urwany i pochyliłam się by chwycić zagłówek. Moje biodra bryknęła, kiedy jego język wepchnął się w moje wnętrze. Nie mogłam trzymać zagłówka tak długo, moje ręce na oślep szukały brzegu łóżka. Uchwyt Jake'a na moich udach zwolni się i jego dłoń splotła się z moją. Gdy zacisnęłam palce, nadal ujeżdżałam jego twarz i język. Potężny orgazm wstrząsnął mną, powodując, że dorzuciłam głowę do tyłu i krzyczałam jego imię. Nadal płynęłam na pulsujących falach orgazmu, podczas gdy Jake zsunął mnie w dół jego ciała a następnie wbił się we mnie swoim fiutem. Z rękami chwytającymi moje biodra, zaczął wchodzić i wychodzić ze mnie. Za każdym razem, wracałam w dół, pchając biodrami na jego spotkanie. Rozłożyłam dłonie ~ 46 ~
płasko na jego mięśniach brzucha, ale jego dłonie wydawały się być wszędzie. Splątane w moje włosy, pokrywające moje piersi, przesuwając w górę i w dół moich pleców - jego dotyk był na mnie i doprowadził mnie do dzikiego przeciążenia czuciowego. Podniósł się do pozycji siedzącej i objął mnie. Byliśmy teraz klatką piersiową do klatki piersiowej, twarzą w twarz i oko w oko. Zadrżałam z rozkoszy na więcej dotyku jego skóry na mnie. Drobne, ciemne włoski na jego klacie drażniły moje sutki, gdy ocieraliśmy się wzajemnie o siebie. Kiedy przyniósł usta do moich, jego język w tym samym rytmie zanurzył się w moich ustach. Wsuwając dłoń między nas, jego palce pogłaskały moją obrzękniętą łechtaczkę i doszłam ponownie, krzycząc jego imię i rozpaczliwie trzymając się jego szerokich ramionach. Kiedy zaczęłam wracać, Jake nadal pompował we mnie. Kiedy wyczułam, że był już blisko, odsunęłam się. Chciałam patrzeć mu w oczy, kiedy doszedł do krawędzi. - Abby. – jęknął, a jego biodra szarpnęły się i ciało wzdrygnęło się podczas uwalniania. Kiedy skończył, został schowany we mnie. Położył się na łóżku, pociągając mnie do siebie. Gdy przytuliłam się do jego boku, westchnęłam z zadowoleniem – To było… - Niesamowite. Jak zawsze. Uśmiechnęłam się, kiedy oparłam głowę na łokciu – Myślisz, że zawsze tak będzie?
~ 47 ~
- Masz na myśli, po tym jak będziemy małżeństwem od dwudziestu lat, pojawi się już się dziecko lub dwoje, czy nadal będziemy uprawiać seks tak gorący jak ten? - Tak. - Na pewno, jak diabli, mam nadzieję, że tak. – odparł z uśmiechem. - Ja też. - Słodkich snów, Aniele. - Tylko o tobie. – mruknęłam, zanim zamknęłam oczy i zadowolona zapadłam w sen.
~ 48 ~
Rozdział 3 Jake
S
łońce wpadało promieniami przez szerokie okna i ogrzewało moje ciało pod prześcieradłem. Wstałem długo przed świtem. Rozkoszowałem się
uczuciem Abby owiniętej w moich ramionach. W ciszy, słuchałem jej słodkiego, lekkiego chrapania, które wydawała. Nie było nic tak wspaniałego, jak trzymanie swojej dziewczyny, gdy śpi - dotyk jej miękkich krzywizn wciskających się w moje ciało. I nie sądzę, bym kiedykolwiek czuł się bezpieczniej i bardziej pewny mając ją na swojej stronie.
W tym samym czasie, również mój umysł był zajęty. Znak wieszczący coś złego w nowej piosence czekającej na napisanie, przemknął moją podświadomość. Lekko zaczął istnieć - pomieszane słowa, kilka akordów. A potem, kiedy się obudziłem, rozwijało się i rozwijało. Cicho zanuciłem melodię - tą, która teraz odtwarzała mi się w umyśle. Pod prześcieradłem, moja stopa zaczęła wystukiwać rytm. Moje oczy otworzyły się. Teraz naprawdę to miałem i nie chciałem tego stracić. Niezdarnie szarpiąc się z prześcieradłem odrzuciłem je i przekręciłem się na łóżku. Abby podniosła głowę i spojrzała na mnie sennymi oczami – Jake, dokąd idziesz? - Muszę dostać się do gitary. - Poważnie, nie potrzebuje ślubnej serenady. – nadeszła jej stłumiona odpowiedź, gdy zakopała się głębiej pod kołdrę. Parsknąłem – Przepraszam, że niszczę twój pomysł, ale to nie to, Aniele. – otworzyłem drzwi szafy i zapaliłem światło. Większość moich dobrych gitar lub tych, które wolałem były się w głównym budynku. Muszę to zagrać na starym Gibsonie ojca. Kiedy wróciłem do łóżka, Abby siedziała ze skrzyżowanymi nogami i prześcieradłem ściskającym wokół piersi. Promienie słoneczne na niej ukazywały blask jej skóry – Cholera, jesteś taka piękna. Rumieniec wpełzł na jej policzki – Dziękuję. – mruknęła. Kiedy położyłem się bliżej niej, powiedziałem – Obudziłem się z melodią w głowie.
~ 51 ~
- Naprawdę? - Hmm, hmm. – pochyliłem się, żeby otworzyć szafkę nocną i sięgnąć po długopis i notatnik. Wtedy zacząłem notować niektóre akordy, które zostały mi jeszcze w głowie. Kiedy skończyłem, położyłem gitarę na nogach. Gdy zacząłem brzdąkać melodię, wyraźnie słyszałem ją w mojej głowie. Zamknąłem oczy, żeby słowa, które mieszały się w mojej głowie rozwinęły się. Odchrząknąłem i zacząłem śpiewać. - „Kiedy wpadłaś w moje życie, choć byłem rozbity nie do naprawienia. Ale jako lśniący anioł odkupienia, nie przejmowałaś się tym. Choć burza wirowała wokół mnie, zaprowadziłaś mnie na twardy grunt. Jesteś najczystszą, najgłębszą miłością do mężczyzny, jakiej nigdy nie znalazłem. Jesteś ogniem, który płonie we mnie i który tylko ty możesz zapalić. Jesteś światłem, które wypełnia moją duszę w najbardziej ciemną, ponurą noc. Jesteś balsamem, który zapobiega ranom, liną ratowniczą podczas burzy. Jesteś piosenką mojego serca, muzyką mojej duszy 1.” Abby zamrugał kilka razy – Niesamowita. - Tak myślisz? - Nie, ja to wiem. Nie mogę uwierzyć, że obudziłeś się z nią w głowie. - Powiedzmy, że miałem inspirującą noc. – powiedziałem i mrugnąłem do niej. 1
Oto nasz tytuł - Music of the Soul – Muzyka Duszy
~ 52 ~
Rumieniec wypełzł na jej policzki, gdy pochyliła głowę. Nawet z zaufaniem Abby, czułem, że jeszcze czegoś brakuje w piosence. To potrzeba głębszej powłoki, żeby nadać jej jeszcze więcej uczucia. Patrzyłem na tą pięknie nagą i niedopracowaną zwrotkę. Kiedy znów spojrzałem w górę, oczy Abby rozszerzyły się – Dlaczego się na mnie gapisz? – zapytała cicho. - Staram się zdecydować, która będzie twoja partia. Uniosła brwi w zdziwieniu – Mam swoją partię? Uśmiechnąłem się – Nie powinnaś nawet pytać. Masz udział w każdej rzeczy w moim życiu, Aniele. Jesteś każdym słowem w każdej piosence - każdą nutą. Tylko najczystsza i najsłodsza melodia może być inspirowana przez ciebie. - Och, Jake. – mruknęła, a łzy napłynęły jej ciemnoniebieskie oczy. Zanim się zorientowałem, zamknęła lukę między nami i rzuciła się w moje ramiona. Moja gitara zabrzmiała fałszywie, gdy jej ciepłe usta spotkały moje w szalonym pocałunku – Kocham cię tak bardzo, że to aż boli. - Wiem. Czuję się tak samo. Odsuwając jej włosy z twarzy, po czym z powrotem nakryłem ustami jej. Nie chciałem nic więcej niż zatrzymać się w tym momencie na zawsze, z najważniejszą rzeczą w moim życiu – moją miłością, moją gitarą i moją muzyką. Ale dźwięk otwieranych drzwi kazał mi odskoczyć i oderwać się. Zajęło mi tylko sekundę, aż donośny głos AJ’a zabrzmiał echem w całym poddaszu – Hej, dupku, nie śpisz już? Wyjeżdżamy na lotnisko za pół godziny. Jęknąłem – To zawsze jest przerywane, prawda?
~ 53 ~
Abby zachichotała – Czasem myślę, że nie tylko poślubię ciebie, ale też chłopców. Chodzi mi o to, że są tak dużą częścią naszego życia. - Tak, ale musisz pamiętać, że jesteś moja i tylko moja, rozumiesz? Pocałowała mnie w policzek – Tak, panie Zaborczy. Z przymrużeniem oka, powiedziałem – I nie zapomnij o tym. AJ wyjrzał przez drabinę, powodując, że Abby zapiszczała i złapała za prześcieradło – O cholera, przepraszam. – powiedział, zanim odwrócił się wokół. - Wszystko jest w porządku. – kiedy była zakryta tak mocno jak mumia w prześcieradle, zeskoczyła z łóżka i pobiegła do łazienki. Gdy drzwi się zamknęły, AJ odwróciła się. Podniósł ręce – Przysięgam, że nie wiedziałem, że tutaj jest. - To jest w porządku, człowieku. - Nawiasem mówiąc, mama jej szuka. - O cholera. – Abby jęknęła z łazienki. Roześmiałem się – Będziesz mężatką, a wciąż martwi się o swoją matkę? Wsunęła głowę przez drzwi – Nigdy nie będę za stara lub mężatką, żeby nie martwić się matką. – spojrzała na AJ’a – Szybko, przynieś mi parę spodni dresowych Jake'a i koszulkę. - Czemu?
~ 54 ~
Abby przewróciła niebieskimi oczami – Bo zamierzam udawać, że wyszłam na spacer dziś rano, żeby oczyścić umysł. Ostatnią rzeczą, jaką moja matka, a już najmniej mój ojciec, musi wiedzieć, że właśnie spędziłam noc z Jake’iem. - Rozumiem. – AJ odpowiedział, przed grzebaniem w szafie. Kiedy wrócił, pchnął jakieś ubrania w Abby. - Dziękuję. – odpowiedziała, kiedy zatrzasnęła drzwi. - Nie sądzisz, że będą się zastanawiać, dlaczego nosisz moje ubrania, które są około dwa rozmiary za duże na ciebie? – zapytałem. - Powiem im, że brakowało mi ciebie i chciałam być blisko ciebie. To dotyczy również nas, jeśli wywąchają ciebie na mnie. – nadeszła jej stłumiona odpowiedź za drzwi. AJ uśmiechnął się – Ona jest dobra. Jeśli kiedykolwiek będziemy potrzebować alibi, mamy naszą dziewczynkę. Potem Abby wyszła z łazienki. Jej łóżkowe włosy oswoiła w kucyk. Pochyliła się nad łóżkiem, żeby mnie pocałować – Kocham cię, zobaczymy się po południu. - Tak, zachód słońca na plaży. Będziesz jedną w welonie, a ja będę tym zmuszonym do noszenia różowej kamizelki. - Hej, przynajmniej nie musisz ubierać pełnego smokingu czy garnituru. – argumentowała. - Chyba masz rację. Ale cholera, Aniele. Czy naprawdę musiałaś wybrać różowy?
~ 55 ~
Mrugnęła dręcząco do mnie – Jestem prawdziwą stalową magnolią, więc oczywiście, chciałam trochę rumieńca i ubawy na swoim ślubie. Moje brwi zmarszczyły się – Co ty do cholery mówisz? - Nie martw się o to. Do zobaczenia później. – uśmiechnęła się, posłała mi buziaka i zwiała po drabinie. Gdy drzwi zatrzasnęły się za nią, rzuciłem notatnikiem w AJ’a – Mamy nowy hit. Gdy spojrzał na teksty, pokiwał głową – Jak sądzę inspirowane Abby. - O tak. - Brayden ucieszy się słysząc to. Czuje dużą presję nowego albumu. - Mam wrażenie, że mogę jeszcze bardziej zainspirować się na moim miesiącu miodowym. AJ uśmiechnął się – Mówię, że to dobrze. Jednak upewnij się, że choć przez trochę czasu będziesz dobrze się bawić. Odrzucając kołdrę, wstałem i poszedłem do łazienki – Och, mam zamiar bawić się kilka razy dziennie. – odpowiedziałem z mrugnięciem oka.
~ 56 ~
Rozdział 4 Abby
G
łówna wydzielona część domu tętniła ludźmi. Ponieważ rozgorączkowanie przepływało przez każde włókno mojej osoby,
zajęło mi całą śliną wole, żeby usiedzieć w fotelu przed lustrem. Nadal czułam się surrealistyczne, że byłam tutaj - po locie samolotem, a następnie płynięciu łodzią, jestem na mojej własnej rajskiej wyspie. Marzyłam o tym dniu prze całe moje życie, a teraz w końcu tutaj jestem.
Żeby zwalczyć moje zdenerwowanie, stukałam niespokojnie nogą, gdy Marion, zespołowa makijażystka i stylistka włosów, zabrała się do odmieniania mnie. Gdy zaczęła przymierzać się z eyelinerem, posłała mi rozdrażnioną minę – Przestaniesz z tym stukaniem, albo będziesz wyglądać jak jakiś gotycka laska. - Przepraszam. Uśmiechnęła się – Nie sądzę, że kiedykolwiek wcześniej widziałam cię tak zdenerwowaną. Westchnęłam – Tak, nie mam powodu do tego. Mam na myśli, dziś jest moje największe życiowe przedstawienie - mój dzień ślubu. - Och, kochanie, z tobą będzie dobrze. – uspokajający głos mojej matki pochodził za mnie. Kiedy spojrzałam w lustro, pojawiła się za mną – Nie wierzę, że to naprawdę się dzieje. Moje dziecko wychodzi za mąż. – łzy zabłyszczały jej w oczach, na co zareagowała machaniem ręką przed twarzą – Nie, nie, dziś jest szczęśliwy dzień. Bez łez. – powiedziała do siebie. - Zgadzam się. Plus, nie chcę poprawiać twojego makijażu. – Marion powiedział z uśmiechem. Pochylając się nade mną, mama wcisnęła mi baton musli wraz z colą do ręki – Musisz to zjeść, kochanie. Nie chcemy, żeby obniżył ci się poziom cukru we krwi, zwłaszcza dzisiejszego dnia. Mimo że byłam zbyt nerwowa by być głodna, uspokoiłam matkę i rozpakowałam baton i wzięłam kęs. Gdy żułam, nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który powstał na moich ustach. W dniu, w którym poznałam Jake’a moja hipoglikemia stała się problemem. Jak mogłabym zapomnieć omdlenia tuż
~ 58 ~
po zobaczeniu AJ’a, Braydena i Rhys i zdaniu sobie sprawy, że nie jestem w autobusie moich braci? Oczywiście, to był moment, poprzedzających krok, kiedy znalazłam się w łóżku Jake'a, a to było najistotniejsze. W tym momencie nasze światy zderzyły się, a żadne z nas nigdy nie było już takie samo. Gdy skończyłam jeść, wzięłam kilka wolnych łyków coli przez słomkę. Marion sprawdziła moje usta i upewniła się, że podczas jedzenia nie rozmazałam linii lub koloru szminki – Dobra, makijaż jest wykony. Teraz do sukni i welonu. Wstałam z krzesła i stanęłam na środku pokoju. Moja mama i Mia przyniosły sukienkę z szafy, a następnie wyciągnęły ją z ogromnego worka. Satynowa bez ramiączek, z gorsetem ozdobionym drobniutkimi koralikami. Z opadającymi metrami satyny. To trochę niepraktyczne jak na ślub na plaży, ale nie obchodzi mnie to. W chwili, gdy ją ujrzałam, wiedziałam, że to suknia z moich marzeń. Zdjęłam szlafrok, pozostawiając w gorsecie i bieliźnie. Gdy weszłam do sukni, mama zabrał się za zamknięcie mi zamka na plecach. Podobało mi się to, że rząd zawiłych guziczków zakrywał zamek i dawał efekt, że była zapinana na guziki. Jake chyba dostanie świra, kiedy to zobaczył i pomyśli, że będzie musiała rozpiąć te wszystkie guziki, by mieć mnie nagą. Roześmiałam się z tej myśli. Po tym, jak zostałam zapięta w suknie, zdałam sobie sprawę, że ciężko będzie mi oddychać do końca dnia, pomiędzy stanikiem i ciasnym gorsetem – Oomph. – mruknęłam, gdy pomasowałam ręką klatkę piersiową. - Nieco dopasowana, co? – mama zapytała się za mną. - Tak, tylko trochę. Chyba przesadziłam wczoraj na obiedzie.
~ 59 ~
Mama zaśmiała się – Nie sądzę, że tak, kochanie. Zmienili ją, żeby dopasować w ten sposób, pamiętasz? - Chyba taa. - Przyzwyczaisz się. Uśmiechnęłam się – Mam nadzieję, że tak, albo zemdleje zanim dzień się skończy. - Nie sądzę, że oddychałam przez cały dzień mojego ślubu. – Lily zadumała, gdy nastroszyła dół mojej sukni. Pokręciłam głową – Co to jest poświęcenie się dla urody. - Teraz welon. – Marion powiedziała, gdy wyciągnęła go z pudełka. Misterne koronki zostały przeplatane perłami i cekinami. Upadł na podłogę, gdzie przeplatał się z moim długim trenem. W miejscu trzymał się dzięki błyszczącej tiarze - kawałek dziedzictwa, faktycznie wynajętego od Tiffany'ego. Uważałam go za moje ‘coś starego’ i ‘coś pożyczonego’. W moje ‘coś starego’ wchodzą również perły Susan, z których Jake był zachwycony, że będę mieć je na sobie, a moje nowe było wszystko od sukni do bielizny. Kiedy umiejscowiła na stałe tiarę na mojej głowie, Marion cofnęła się i uśmiechnęła – Teraz jesteś gotowa. Obracając się w lewo i w prawo przed lustrem, spoglądałam na swoje odbicie. Gwałtownie zamrugałam, gdy próbowałam przetworzyć to, co widziałam – Wow, naprawdę stoję tu w mojej sukni ślubnej i zamierzam wyjść za mąż, prawda?
~ 60 ~
Marion pracowała znów poprawiając mój makijaż. Był bardziej delikatniejszy niż zwykle malowała mnie na koncert, ale wystarczająco robiący wrażenie, żeby wydobyć i podkreślić moje oczy oraz brzoskwiniową cerę, którą byłam błogosławiona odziedziczyć. Włosy, który zostały zaczesane na bok i zapięte błyszczącym grzebykiem, opadały w kręconych falach w dół moich pleców. - Wyglądasz... – głos matki zakrztusił się. Łzy znowu napłynęły jej do oczu i zagryzła wargi. - Tak jak anioł. – Mia zakończyła z uśmiechem. - Z czego Jake będzie bardzo szczęśliwy. – Lily dodała. Mama kiwnęła głową – Tak, wyglądasz absolutnie anielsko, kochanie. – wzięła mnie za ręce i przytuliła , mocno – Nie mogę uwierzyć, że jesteś dorosła. Wydaje się jakbyś wczoraj była dzieckiem w moich ramionach. Zamiast powiedzieć mamie, żeby zatrzymała się z tymi emocjami, po prostu przytuliłam ją. Wiem, że po dzisiejszym dniu wszystko się zmieni między nami. Zawsze będę jej małą dziewczynką, ale będę też żoną Jake'a. Kiedyś w przyszłości, chciałbym założyć własną rodzinę – Kocham cię, mamo. – powiedziałam, gdy ją ściskałam. - Ja też cię kocham. – kiedy odsunęła się, uśmiechała się – Bez względu na to, że jestem bardzo szczęśliwa z tobą. Aby kochać i być kochanym to jeden z największych cudów w życiu. Jesteś naprawdę błogosławiona. Uśmiechnęłam się – Wierzę, że jestem.
~ 61 ~
Po wygładzeni dłonią blado różowego stroju, skinęła głową – No cóż, myślę, że nadszedł czas, żebyś wyszła z mąż. Allison pojawiła się z moim bukietem. Podsunęłam do nosa pachnącą mieszaninę różowych róż i białych lilii. Delikatny kwiatowy kolor wydobywał głęboką barwy różowych sukien druhen, a proste białe lilie były ku pamięci Susan, matki Jake'a. Jej ulubionymi kwiatami były lilie. Wzięłam głęboki oddech, a następnie wyszłam z sypialni. Mia i Lily szły za mną, żeby upewniając się, że tren nigdzie się nie zadział. Kiedy wyszłam na ganek, słyszałam kwartet smyczkowy grający muzykę przed ceremonią. Mama przytuliła mnie po raz ostatni, zanim została odeskortowana na swoje miejsce prze Eliego i Gabe’a. Spoglądając w dół przed siebie, widziałam mojego ojca. Na dole schodów, wchodził na podest. Ubrany w swój najlepszym garnitur wyglądał na przystojniaka. Ale smutek na jego twarzy był namacalny, a moja klatka piersiowa poddała się bólowi. Wiedziałam, że nie za dobrze zniósł wieści o moich zaręczynach i myślę, że miał nadzieję, że będziemy mieć jeszcze dłuższe zaręczyny niż mieliśmy. Byłam jego jedyną dziewczynką, jego dzieckiem i wyobrażam sobie, że czuje się jakby Jake mnie mu ukradł. W tym samym czasie, zawsze traktował Jake’a z miłością i szacunkiem i jestem mu za to bardzo wdzięczna. W chwili, gdy mnie zobaczył, z przymusem uśmiechnął się – Tutaj jesteś. Piękna panna młoda. – powiedział.
~ 62 ~
Ściskając ogromny bukiet, ostrożnie ruszyłam wąskimi, kamiennymi schodami. Kiedy w końcu dotarłam do niego, wyciągnął mnie w ramiona i mocno przytulił – Wyglądasz absolutnie zapierająco dech w piersiach, kochanie. - Dziękuję tatusiu. – odsunęłam się i uśmiechnęłam do niego – Gotowy by mnie wydać? Potrząsnął głową – Nigdy nie mógłbym tego zrobić. Mogę poprowadzić cię tym przejściem i oddać Jake'owi, żeby się z tobą ożenił, ale nigdy w pełni cię nie oddam. Zawsze będziesz moją małą dziewczynką. – ręką nakrył moje serce – Na zawsze pozostaniesz w moim sercu, Abigail. - Och, tato. – mruknęłam, kiedy łzy zapiekły mnie w oczy. Kiedy spojrzałam na dziewczyny, spodziewałam, że zbesztają mnie za płacz i potencjalnie zrujnowanie makijażu. Zamiast tego, ich oczy też lśniły od łez. - To takie słodkie. – Mia mruknęła, gdy szybko otarła oczy. Z jej miny, wiedziałam, że myśli, jak jej ojcu będzie ciężko na jej własnym ślubie za kilka miesięcy. Koordynatorka ślubu pojawiła się ubrana w zestaw słuchawkowy i prowadzony notatnik – Dobra, potrzebuję dziewczynki od kwiatów i chłopczyka od obrączek, a następnie druhny. Po wręczając swojego bukietu Mii, Lily pochyliła się i wyprostowała koszulę i krawat Jude’a – Wiesz co robić, prawda? Mogłabym powiedzieć, że walczy z pragnieniem, żeby nie przewrócić oczami na nią – Tak, mamusiu. Mam iść do ołtarza trzymając poduszkę, a następnie stanąć obok tatusia. Nie jestem dzieckiem, wiesz.
~ 63 ~
Z uśmiechem, Lily poklepał go w pierś – Wiem, kochanie. Chciałam tylko sprawdzić. – potem zwróciła swoją uwagę na Melody. Po tym jak nastroszyła plisowaną sukieneczkę Melody i poprawiła jej opaskę, Lily zapytała – A co z tobą, księżniczko? Czy wiesz, co robić? - Rzucać kwiaty! – zawołała z uśmiechem. Roześmiałam się z jej entuzjazmu, gdy Lily pokręciła głową – Nie, nie powinnaś rzucić płatków. Musisz delikatnie wrzucić je na piasek. Zrób to tak jak ćwiczyłyśmy. Ok? Melody pokiwał głową, ale nie sądzę, że jest całkowicie na pokładzie z tą całą rzeczą ‘delikatnie’. Lily wstała, aby posłać mi szeroki uśmiech – Nie martw się. Idę zaraz za nią, na wypadek gdyby zaszalała czy coś. - Będzie dobrze. – zapewniłam ją. Koordynatorka ślubu gestem wskazała na Jude i Melody. Gdy zaczęli iść koło krzeseł w kierunku przejścia, zespół zaczął grać Ave Maria. Kiedy Jude i Melody ruszyli w dół nawy, Lily poszła tuż za nimi. Potem Mia poszła za Allison, którą prosiłam, jako moją honorową druhnę. Były przyjaciółki w mojej przeszłości, które mogłam poprosić, ale Allison miała stać się moją szwagierką. Czułam, że tak trzeba zrobić. I niezależnie od tego, co Jake sądzi o swoim ojcu, naprawdę z całego swego serca kochał swoją młodszą siostrę. - W porządku, Abby, czas. Nie mogłam stworzyć słowa, wiec tylko skinęłam głową. Moja ręka lekko zadrżała, gdy wsunęłam ja pod ramię ojca – Mam cię, kochanie. – powiedział i uśmiechnął się do mnie. Kwartet smyczkowy zmienił nutę i rozbrzmiały dźwięki
~ 64 ~
Marszu Weselnego. To było naprawdę to – moment, w którym stanę się żoną Jake’a. Gdy tłum wstał z krzeseł, stąpałam jedną bosą nogą przed drugą. Wyciągając szyję, rozpaczliwie próbowałam dostrzec Jake'a. Widziałam Braydena, AJ’a i Rhysa w ich wyspiarskich spodniach khaki, śnieżnobiałych koszulach na guziki i różowych kamizelkach. Ale nie widziałam Jake’a. Wreszcie, gdy zakręciliśmy wokół ostatniego rzędu krzeseł, żeby ruszyć do ołtarza, moje oczy spotkały się z jego. Uśmiech, który rozprzestrzenił się na jego ustach zatrzymał moje serce i zrestartował. Nie mogłam przypomnieć sobie czasów, kiedy wyglądał bardziej przystojnie. Jego ciemne włosy były perfekcyjnie zaczesane do tyłu. Jego kamizelka przytuliła się do jego mięśni klatki, a jego biceps wypełniały tkaninę koszuli. Nawet z mojego miejsca od ołtarza, widziałam jak jego głęboko niebieskie oczy migotają w półmroku. Nie mogłam uwierzyć, jakie mam szczęście, że mam poślubić tego wspaniałego człowieka. Ale to, co było na zewnątrz, nie miało dla mnie znaczenie. To było jego opiekuńcze serce i wrażliwa dusza, która jest prawdziwą atrakcją dla mnie. Mój umysł był na przeciążeniach, gdy próbowałam wchłonąć każdy szczegół, kiedy szłam do ołtarza. Uśmiechnięte twarze przyjaciół i rodziny, delikatny wietrzyk, który przewiewał przez moje włosy, sposób, w jaki ciepły piasek rozpłaszczał się między palcami u nóg, szum fal rozbijających się o brzeg. Kiedy dotarłam do boku Jake'a, słońce zaczęło zachodzić, pokrywając szeregiem czerwieni i pomarańczy po całym głębokim, błękitnym niebie. W gasnącym świetle słonecznym, tysiące świec i migoczących światełek było naszym idealny kawałkiem nieba na ziemi. ~ 65 ~
Całując mnie w policzek, tata opuścił mój bok i zajął swoje miejsce na czele ołtarzu. Ciągną podwójny obowiązek, oddawał mnie, jak i wykonywał ceremonię – Umiłowani, zgromadziliśmy się tutaj by na oczach Boga złączyć ze sobą tego mężczyznę i tą kobietę w święty związek małżeński... Nie mogłam się powstrzymać od wyłączenia taty by spojrzeć na Jake'a. Zostałam nagrodzona zadowolonym uśmiechem. Pochylając się lekko, wyszeptał – Och, Abby, wyglądasz jak sen... jak mój prawdziwy anioł. Wpatrując się w niego, wyszeptałam – Dziękuję. Gdy mój tata odchrząknął, zarówno Jake i ja odskoczyliśmy i szybko daliśmy mu naszą pełną uwagę – Jest to zwykle ta części ceremonii, gdy pytam się, kto oddaje kobietę dla małżeństwa. Oczywiście, ja już znam odpowiedź na to pytanie. – uśmiechając się do Jake'a, mój tata powiedział – Laura i ja, wraz z jej braćmi z dumą i radością oddajemy rękę Abby tobie, Jake. - Z chęcią ją biorę, proszę pana. – Jake odpowiedział z uśmiechem. - Wiesz, z czasów, kiedy Abby się urodziła, Laura i ja modliliśmy się, by Bóg zesłał jej towarzysza. Kogoś, z kim w miłości mogłaby spędzić resztę życia. Kogoś, kto będzie ją wspierać w dobrych jak i złych czasach oraz będzie jej prawdziwą bratnią duszą. Oczywiście, nie spodziewaliśmy się, że w pakiecie otrzyma wytatuowaną gwiazdę rocka. Śmiech zabrzmiał wokół nas. Gdy już ucichł, wyraz twarzy mojego taty spoważniał – Dwa lata temu, kiedy cię poznałem Jake, nie sądzę, że mógłby kiedykolwiek pojąć, że dzisiaj będziemy w tym miejscu. Chciałem, żeby Abby kiedyś wzięła ślub - dzień odległy w przyszłości. Ale nasz czas nie zawsze jest
~ 66 ~
odpowiedni i nie mam wątpliwości, że wy dwoje w tym właśnie momencie macie rozpocząć swoje życie razem. - Dziękuję. – Jake powiedział cicho. Tata skinął głową na moich braci i Micaha. Jake i ja kłóciliśmy się nad tym, jaka piosenka zagrał podczas ceremonii. Wreszcie, po miesiącach dyskusji, w końcu zdecydowaliśmy się na God Bless the Broken Road. Kiedy Micaha zaczęła śpiewać znaną piosenkę, Jake wziął moje dłonie w swoje. Ścisnął je mocno i obdarował mnie promiennym uśmiechem. Gdy zharmonizowane głosy moich braci zabrzmiały, kciuki Jake masował kręgi z tyłu mojej dłoni. Ani razu nie odrywał oczu od moich. Gdy piosenka się skończyła, mój tata otworzył Biblię, żeby rozpocząć ślubowanie – Jake, powtarzaj po mnie. – polecił. Jake skinął głową i odwrócił uwagę od mojego ojca i wróć do mnie – Ja, Jacob Ethan Slater, biorę sobie ciebie, Abigail Elizabeth Renard za żonę… kiedy zaczął powtarzać słowa mojego ojca, zamrugałam przez łzy. Biorąc pod uwagę jak Jake zwykle jest zarozumiały i tak pewny siebie, jego wrażliwość całkowicie mnie załamała. Kiedy nadeszła moja kolej, ledwo mogłam zatrzymać szloch, kiedy powtarzałam moje ślubowanie. Byłam wstrząśniętym, jąkającym się bałaganem, ale jakoś udało mi się przez to przejść – Kocham cię. – Jake wyszeptał z uśmiechem. - Kocham cię bardziej. – odpowiedziałam. - A teraz, wymięcie się obrączkami. – ojciec powiedział.
~ 67 ~
Zwróciłam się do Allison, gdy Jake odwrócił się do AJ’a – Z tą obrączką cię poślubiam. – mruknęłam, kiedy wsuwałam platynową obrączkę na lewą dłoń Jake'a. Gdy Jake wsunął też i mi, zwróciliśmy się do mojego taty. - Dzięki mocy nadanych mi przez świętego zwyczaju Boga i stanu Teksas, ogłaszam was mężem i żoną. – z lekką brawurą spojrzał na Jake'a i dodał – Możesz pocałować pannę młodą. Uśmiech wykrzywił usta Jake'a i schwycił dłońmi pliczek mojej twarzy. Czule pogłaskał mnie kciuki i pochylił się, by mnie pocałować. Podczas gdy nasze usta zostały razem, Jake opuścił ręce i objął mnie w ramiona. Przycisnął mnie mocno do siebie. Kiedy się odsunęłam, łzy zamigotały w jego oczach – Kocham cię, pani Slater. – Jake szepnął mi do ucha. Bez względu na to, ile razy powtarzał te słowa, po prostu nie mogłam się nimi zmęczyć. Wiedziałam, przez resztę mojego życia – Też cię kocham. Bardzo, bardzo mocno. – odpowiedziałam. Dynamiczny głos ojca przywrócił nas – Cieszę się, mogąc przedstawić wam państwa Slater! Oklaski zabrzmiały, kiedy wszyscy wstali z krzeseł. Kwartet zaczął grać Masz Weselny, gdy wzięłam bukiet z powrotem od Allison. Moje policzki kluły od tak szerokiego uśmiechu. Wsunęłam rękę po ramie Jake’a i odeszliśmy od ołtarza, jako mąż i żona. Jak banalne to brzmiało, czułam się jakby szła w powietrzu. Nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy czułam taka radosna, kochana i zadowolona.
~ 68 ~
~ 69 ~
Rozdział 5 Jake
P
o wieczorze wypełnionym obiadem i tańcami, stałem na przystani z Abby, gdy machaliśmy na pożegnanie ostatnim gościom weselnym. Z
jedną ręką owiniętą bezpiecznie wokół tali Abby, przytuliła się mocniej do mojego boku. Oglądaliśmy jak światła katamaranu są coraz dalej i dalej. Wreszcie, byliśmy sami. Tylko my. Z całą wyspą tylko dla siebie. Wpatrując się w nią, uśmiechnąłem się – Człowieku, myślałem, że nigdy nie odpłyną.
Zachichotała – Wiem. Myślałam, że będziemy musieli iść po prostu do domu i zostawić ich wszystkich tutaj. - Smutnym faktem jest to, że to tylko północ. Brwi Abby wystrzeliły w zaskoczeniu – Poważnie? Myślałam, że jest, co najmniej trzecia rano. Roześmiałem się – Nie, ostatnia łódź odbija od brzegu o północy. Jeśli nie wsadzilibyśmy ich tyłków na nią, mielibyśmy pełną widownie podczas naszego miesiąca miodowego. Nos Abby pomarszczył się – To byłby koszmar. - Pragniesz mieć mnie całego dla siebie, co? - Hmm, hmm. – odpowiedziała przed ziewnięciem. - Jesteś zmęczona, pani Slater? - Tylko troszeczkę. – przyznała nieśmiało. - Nie dałem ci zasnąć do późna wczorajszej nocy. Pokręciła głową – Nie żałuję ani jednej chwili tego. - To jest moja dziewczynka. – pochylając się przełożyłem ręce pod jej kolana i poderwałem ją z nóg. Jej oczy rozszerzyły się – Jake, co ty robisz? – zapytała. - Mówiłaś, że jesteś zmęczona, więc zamierzam zanieść cię z powrotem do domu, jak dobry mąż.
~ 71 ~
Abby prychnęła, gdy zacząłem iść po całkiem zimnym, mokrym piasku – To jest bardzo rycerskie z twojej strony, ale zmęczysz się. Wbiłem w nią wzrok – Czy sugerujesz, że nie jestem wystarczająco męski, żeby nieść cię przez plaże? - Daj spokój, Jake. To jest głupie. Postaw mnie. - W porządku. Dobra. Ale nie próbuj mówić mi później, że nigdy nie zrobiłem niczego romantycznego dla ciebie. – z nią wciąż w moich ramionach, opadłem na kolana. Pisnęła, kiedy rzuciłem ją do przodu na piasek. - Co ty…? Wzruszając ramionami, odpowiedziałem – Chciałaś, żebym cię puścił, więc właśnie wykonałem polecenie. Spojrzała na mnie w świetle księżyca – Teraz, dzięki tobie, mam mokry i zimny tyłek. - Hmm, nie możemy teraz tego mieć, czy możemy? – wisząc nad nią, trąciłem ją na plecy, żeby zrobić to, co planowałem, kiedy będę ją miał – Pozwól mi cię rozgrzać. – pochyliłem się, by nakryć ustami jej, gdy ktoś odchrząknął za mną. Spoglądając od Abby, zobaczyłem koordynatorkę ślub uśmiechającą się przepraszająco do mnie – Tak? - Chciałam tylko poinformować, że wszystko jest gotowe na was w domu. Powinno cateringowi zająć tylko kolejne trzydzieści minut, żeby wszystko uprzątnąć. Wtedy będziecie mieć wyspę dla siebie. - Dziękuję.
~ 72 ~
Z skinieniem głowy, odwróciła się i zaczęła odchodzić z dala od nas – Cieszę się, że już poszła. Teraz, gdzie to skończyliśmy? - Na części, gdzie wstajesz ze mnie, więc możemy iść do domu i możemy mieć swoją potrzebną prywatności? Jęknąłem – Nie, nie ta część. Chciałem tą część, gdzie kocham się z tobą w świetle księżyca z falami rozbijających się obok nas. Abby zaśmiała się – To brzmi wspaniale, ale nie wtedy, gdy mamy potencjalnych podglądaczy. Możesz wziąć mnie na sto różnych sposobów na całej tej plaży, ale jutro, kiedy zostaniemy sami. - Cholera, to jest obietnica? - Tak jest. - Hmm, wtedy dobra. – płynnym ruchem wstałem na nogi, a następnie podałem jej dłoń. Kiedy wsunęła ją w moją, podciągnąłem ją z piasku. Trzymając się za rękę, zaczęliśmy iść w górę plaży do domu. Kiedy przechodziliśmy obok tętniącej życiem obsługi, trzymali głowy w dół i starali się być dla nas niewidzialni – Dziękuję wam wszystkim. Wszystko było po prostu wspaniałe. – Abby powiedziała. Kilka ‘Proszę bardzo’ odpowiedziało, ale nadal pracowali – Na własną rękę jesteś zbyt słodka, wiesz to? – zapytałem, gdy szliśmy po schodach. - Nie boli podziękowanie i pokazanie swojej wdzięczność za dobrą pracę. – Abby odpowiedziała.
~ 73 ~
- Wielu ludzi tak nie robi. Nigdy nie pozwolisz, żeby gwiazdorstwo i sława uderzyły ci do głowy. To tylko jedna z miliona rzeczy, które w tobie kocham. - Z pewnością podziękuje ci dzisiaj za niesamowite orgazmy, jakie mi dasz. – powiedziała z uśmieszkiem. Moje brwi podniosły się, kiedy myślałem o jej subtelnie zarozumiałej odpowiedzi. Zakłada, że dozna jakiś orgazmów, a ja za cholerę jestem pewien, że dam jej go – Och, zapłacisz za to jedno, panno Pyskata. – powiedziałem, przyciągając ją. Pisnęła i uciekła przede mną do domu. Kiedy ją dogoniłem, zacząłem ją łapać, ale zatrzymała się. Stała nieruchomo na środku salonu. Tyłem do mnie, patrzyła prosto przed siebie. Wiedziałem, że wchłania migoczące świece i różane płatki, które leżały na korytarzu. Abby przez ramię spojrzała na mnie, jej niebieskie oczy były wytrzeszczone ze zdumienia – Zmusiłeś ich do zrobienia tego? Wzruszyłem ramionami – Podałem kilka sugestii do ich ‘pakietu romantyczności’. - Jest piękne. – wyszeptała z małym uśmiechem. Zbierając przód sukni, zaczęła iść boso po korytarzu. Przy świecach oświetlających jej złote włosy i skórę, wyglądała jak anioł. Mój anioł - teraz i na zawsze. Kurwa, jak dupek taki jak ja kiedykolwiek doznał takiego szczęścia? Słyszałem jej gwałtowny wdech, kiedy weszła do apartamentu na końcu korytarza – Och, Jake. – szepnęła. Świece oświetlały wnętrze pokoju, podczas gdy na łóżku czerwone, różowe i fioletowe płatki róż tworzyły gigantyczne serce. - Nie sądzisz, że to tandetna? – spytałem niepewnie.
~ 74 ~
- Nigdy. – odwróciła się i owinęła mi się na szyi – Fakt, że pochodzi to z twojego serca czyni go jeszcze bardziej wyjątkowym. - Chciałem, żeby dzisiejszy dzień był piękny dla ciebie. Wiem, że laski lecą na gówno jak kwiaty i świece. Abby uśmiechnęła się – To wspaniałe, Jake, ale jesteś wszystkim, czego potrzebuje, żeby ta noc była wspaniała. Ty i twoja miłość. - Mmm, lubię słuchać jak tak mówisz. – powiedziałem, a potem pochyliłem się by ją pocałować. Gdy jej gotowe usta nacierały na mnie, wiedziałem, że dzisiejszego wieczoru będę musiał się z całych sił starać opanować. Ale więcej niż nic, byłem gotowy ruszyć. Kiedy się odsunąłem, oczekująco popatrzyłem w jej oczy – Odwróć się. – rozkazałem. Abby szybko wykonała polecenie. Dłońmi zebrała długie włosy, żeby ułatwić mi dostęp do jej rozbierania. Kiedy dostrzegłem długi rząd drobnych perłowych guzików, zassałem surowym, frustracyjny wdech – Pieprz mnie! Poważnie? Wybuchła śmiechem – To tylko zamek, kochanie. - Dzięki Bogu. – mruknąłem. Moje palce udał się do połowy jej pleców, żeby odnaleźć zamek. Pociągnąłem go w dół. Gdy sukienka się rozchyliła, pochyliłem się, by prześledzić czułymi pocałunkami poprzek odsłoniętej skóry łopatek. Zostałem nagrodzony rozmarzonym, lekkim westchnieniem od Abby, gdy wygięła plecy ku mnie. Po tym jak dałem wystarczająco dużo uwagi miękkiej, kremowej skórze na plecach i podstawie kręgosłupa dłońmi schwytałem górę sukni i zepchnąłem ją w dół ramion.
~ 75 ~
Widziałem na Abby biały, koronkowy biustonosz, który ciągnął się niżej aż do talii. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak z przodu wyglądają jej idealnie cycki, całe wysunięte, tylko czekające na mnie, żeby je dotknąć i possać. Tylko dzięki tej myśli, mój kutas napierał na zamek spodni. Zsunąłem jej sukienkę z bioder i pozwoliłem opaść na podłogę. Oferując rękę, pomogłem Abby z niej wyjść – Mmm. – mruknąłem, kiedy stanęła przede mną tylko w stringach i koronkowym, białym biustonosz i tej rzeczy, która za cholerę wypychała jej piersi w moją warzy. Tysiące różnych scenariuszy pieprzenia jej szybko i mocno wpadło mi do głowy, aż byliśmy spoceni a ona błagałaby mnie i krzyczała moje imię. - Wyglądasz jakbyś chciał mnie pożreć. – wyszeptała z zarumienionymi policzkami w świetle świec. - Pragnę cię - mocno. Ale bardziej niż cokolwiek, dziś wieczorem chcę się kochać z tobą, jaką mąż. - O tak. – jęknęła. Wziąłem ją za ręce i położyłem je do mojej kamizelki. Abby wykonała szybką pracę rozpinając ją. Rzuciła kamizelkę na podłogę, a następnie zabrała się za koszulę. Aby pomóc rzeczom, rozpiąłem spodnie. Kiedy byłem tylko w moich bokserkach, chwyciłem ją w pasie i pchnąłem do łóżka – Połóż się. – powiedziałem. Nie odrywając oczu od moich, położyła się na łóżku, w górnej części serca wykonanego z płatków róż. Ukląkłem na materacu. Gdy już wisiałem nad nią, nie mógłby być zaskoczony, jak piękna jest. Nigdy się tego nie dowiem, jak na świecie taki łajdak jak ja został obdarzony takim aniołem doskonałości. Ona zawsze będzie dla mnie za dobra - zbyt słodka, zbyt czysta, też oddająca siebie. ~ 76 ~
- Hej, co się stało? – Abby zapytał, z ręka zbliżającą się do mojego policzka. - Nic. - Jake? – naciskała. Westchnąłem nierówno – Myślałem, o tym jak bardzo nie zasługuję na ciebie. Palcami musnęła mój policzek – O nie, kochanie. To nie jest prawda. Z uśmiechem, zdałem sobie sprawę, że jej miłość do mnie zawsze zasłoni moje błędy. Jej słodkie słowa napędzały mnie. Całowałem i lizałem ją po obojczyku, pozostawiając za sobą małe miłosne ukąszenia. Moje ręce powędrowały do zapięcia z przodu stanika, rozpinałem go, jeden po drugim. Jej piersi uwolniły się i były gotowe na moje usta. Zassałem mocno jednej różowy sutek. Po zwiększeniu ciśnienia, odsunęłam się i pozwoliłem językowi polizać go w poprzek. Jak tylko stwardniał pode mną, pozwoliłem wypaść mu z ust i podmuchałem po całym pomarszczonym sutku. - Jake. – Abby jęknął, wierzgając nogami pod mną. - Cierpliwość, Aniele. – rozumiałem jej frustrację. Mój kutas walił w moje bokserki, żeby się wydostać i schować się głęboko wewnątrz niej. Ale tak mogło być tylko raz w życiu - powód, dla którego chciałem się powstrzymać. Dzisiejsza noc ma być wyjątkowa, niesamowita i szczera i na Boga, miałem zamiar upewnić się, że taka będzie. Lizałem mokry szlak z doliny między jej piersiami w dół do jej brzucha. Palcami zahaczyłem o stringi i zsunąłem je w dół nóg. Otworzyła się szeroko, dając mi wspaniały widok na swoja cipkę, ale nie byłem na to gotowy. Zamiast tego, przewróciłem ją na brzuch. Zaczynając u jej stóp, wycałowałem i wylizałem od
~ 77 ~
łydki do ud. Potem przeszedłem na drugą nogę. Gęsią skórkę pojawiła się na jej ciele, gdy ustami ją ogrzewałem. Abby chwyciła prześcieradło w pięści, gdy wiła się pode mną. Jej ciche skomlenie powiedziało mi, że robię wszystko dobrze, żeby przedłużenia jej przyjemność, tak długo, jak tylko mogę. Kiedy dotarłem do jej tyłeczka, podciągnąłem ją na kolana. Pocałowałem i lizałem każdy pyszny glob, zanim wsunąłem język między jej nogi. Abby krzyknęła i szarpnęła biodrami we mnie. Gdy rozsunąłem ją palcami, nadal lizałem i ssałem jej łechtaczkę. Zajęło to tylko kilka minut zanim doszła na moim języku. Gdy upadała, odważyłem się przesunąć językiem po tylnej szczelinie, co spowodowało, że Abby znieruchomiała – Wszystko w porządku, Aniele? – mój głos wibrował przed jej tyłkiem. - T-tak, ale... - Ale co? - Nigdy tego nie robiłam. - Nie chcesz mnie? Milczała – Nie, jest w porządku. – szepnęła. Roześmiałem się – Więc ci się spodobało? Zerkając na mnie przez ramię, uśmiechnęła się – Tak, ale nie przybieraj sobie jakiekolwiek pomysłów na wprowadzenie czegoś tam jeszcze. - Wiesz, wezmę, co mi dasz. – zanim zdążyła zaprotestować, że nigdy nie chciała odmówić mi satysfakcji, pozwoliłem językowi kolejny raz prześliznąć się po pomarszczonej dziurce. Gdy zadrżała, postanowiłem traktować ją łagodnie i
~ 78 ~
wróciłem język z powrotem na jej łechtaczkę. Abby zaskoczyła mnie obracając się wokół i zbliżając się na rękach i kolanach do mnie. - Teraz twoja kolej. – powiedziała, ciągnąc za pasek moich bokserek. - Chciałem, żeby to dzisiaj było dla ciebie. Abby pokręciła głową – Ale chcę dać mojemu nowemu mężu przyjemność. - I będę miał ten moment, gdy zagrzebie się głęboko w tobie. Jej brwi zmarszczył się, kiedy patrzyła na mnie – Jesteś pewny? Objąłem jej policzek – Tak kochanie. Jestem pewien. Po tym, jak odrzuciłem bokserki, ułożyłem Abby na plecy. Jej nogi rozszerzyły się, żeby umożliwić mi ułożeni się między nimi. Pocałowałem jej powieki, czubek nosa i policzki – Kocham cię. – mruknąłem, trzymając jej twarz w dłoniach. Uśmiechnęła się do mnie z takimi naturalnymi emocjami lśniącymi w jej oczach, że moja klatka piersiowa zacisnęła się – Też cię kocham, Jake. Teraz i na zawsze. Z słodkimi słowami Abby otaczającymi mnie, wsunąłem się w jej wnętrze. Moje oczy pozostały na niej, gdy na początku utrzymywałem powolne ruchy. Abby przesuwała palcami w górę i w dół moich pleców. Pomyślałem, jak nie razy wbija paznokcie w moją skórę, podczas jakiegoś hardcorowego pieprzenia. Ale dziś wieczorem nie było na to miejsca. Kochamy się po raz pierwszy, jako mąż i żona. I to było najbardziej cholernie niesamowite doświadczenie seksualne, jakie kiedykolwiek mogłem mieć nadzieję przeżyć.
~ 79 ~
Rzadko dochodziliśmy w tym samym czasie, ale dzisiaj to zrobiliśmy. Byliśmy jednym ciałem i jedną duszą. I dziękowałem Bogu i wszystkim moim szczęśliwym gwiazdom, że Abby jest moja.
~ 80 ~
Rozdział 6 Abby
Z
ogromnego ogniska na plaży wirujący dym wznosił się do nocnego nieba. Ciepło płomieni ogrzewało mnie od stóp do głów, ale i tak
przytuliłam swoje nagie ciało bliżej do boku Jake'a. W tej chwili, czułam się tak dobrze, że nie mogłam nie westchnąć z absolutnego zadowolenia – Jest wspaniale, prawda? - O tak. Czułbym się jak byliśmy w domu, jeśli nie ten piasek w moim tyłku.
Zachichotałam, gdy podniosłam głowę by spojrzeć w jego oczy, które błyszczały z rozbawienia – Twoim pomysłem był seks na całej tej plaży, pamiętasz? - O tak, pamiętam każdy seksowny szczegół. – odpowiedział, zanim ugryzł mnie w usta. Dotrzymał słowa, Jake wziął mnie w niemal każdej ewentualnej pozycji na plaży. Po śniadaniu, szybko zanurzyliśmy się w oceanie i niemal odtworzyliśmy sceny na plaży z filmu ‘Stąd do wieczności2’. Zdążyliśmy dostać się na brzeg, zanim opadłam na dłonie i kolana po tym, jak pchnął mnie i wziął mnie na pieska. Nigdy nie wiedziałam, że może istnieć coś takiego jak palący piasek, ale miałam czerwone, niemal przedarte miejsca na moich łokciach i kolanach. Około szóstej, katamaran przybył z kolacją. Jedliśmy na zewnątrz na werandzie i oglądaliśmy wspaniały zachód słońca. Pozbywając się wielkiej ilości jedzenia, jakie zjedliśmy, poszliśmy na spacer po plaży, która doprowadziła do kolejnej zabawy na piasku. Kiedy doszliśmy do siebie, Jake rozpalił ognisko i chwycił za koc, żeby owinąć mnie w ramiona. Rozmowa płynęła między nami łatwo, gdy wspominaliśmy wszystko, co się stało na ślubie i weselu. - Jude i Melody spisali się, prawda? – zapytałam. Jake skinął głową – No pewnie. Myślę, że swoje obowiązki doprowadzą do sztuki, kiedy dojdzie do ślubu AJ’a i Mii.
2
Stąd do wieczności(1953) - From Here to Eternity - Były pięściarz, który stawia się w jednostce wojskowej, odrzuca propozycję powrotu na ring. Zdenerwowany dowódca postanawia złamad jego opór siłą.
~ 82 ~
- Pewnie tak. Oczywiście Mia chce, żeby Bella też brała udział. – uśmiechnęłam się do niego – Czyż Bella nie wyglądała wczoraj rozkosznie? Bardzo podobało mi się, gdy tańczyłeś z nią razem z Melody. Słodko. Jake pozostał dziwnie cicho – Ty i Bella razem to same kłopoty. Moje brwi zmarszczyły się na jego komentarz – Co masz na myśli? - To sposób, w jaki patrzyłaś na nią podczas trzymania jej w ramionach. - A jak na nią patrzyłam? - Jakbyś marzyła, żeby była twoja. - Nie! – zaprotestowałam, gdy rumieniec zakłopotania wypłyną na moje policzki. - Tak, tak. Wpatrywałam się w niebo wysadzane błyszczącymi gwiazdami. W tym, co Jake mówi jest trochę prawdy. Kiedy Bella przytuliła się do mojej piersi, emitując cichutkie westchnienia, wyobrażałam sobie, jakby to było mieć dziecko - dziecko Jake'a - śpiące mi w ramionach – Po prostu trzymałam ją, żeby Mia i AJ mogli zatańczyć. – powiedziałam cicho. - Ale pragnęłaś żeby była twoja. – Jake nalegał. - Nasza. – poprawiłam go. Odetchnęłam sfrustrowanym westchnieniem – To moja córka chrzestna, zawsze będę czuć ścisły związek do niej. Ale wiem, że ona ma dwoje niesamowitych rodziców, którzy ją kochają. I tak, myślałam o niemowlętach i dzieciach, kiedy ją trzymałam. Głównie były to przytłaczające emocje, jak bardzo chcę mieć dziecko - nie tylko moje własne, ale też twoje. –
~ 83 ~
przyszpiliłam go spojrzeniem – Nie muszę marzyć i fantazjować o tym, co naprawdę stanie się w przyszłości, prawda? Jake przesunął dłonią po włosach – Byłem zaniepokojony, gdy staniesz się panią Jake Slater, że twoje pragnienie posiadania dzieci wejdzie na najwyższe obroty, a teraz widzę, że miałem rację. - Czy pragnienie dzieci jest takie złe? - Kiedy minie pięć lat, zanim będziemy mieć jedno, to tak, to jest złe, że jesteś tak przywiązana do tego pomysłu. Moje brwi podniosły się z zaskoczenia – Teraz już pięć lat? Myślałam, że to dwie trasy po USA i jedna światowa? Jake wzruszył ramionami – To po prostu dobra liczba. Spoglądając na jego twarz, zapytałam – Dlaczego tak naprawdę boisz się posiadania dzieci? - Nie boje się. - Tak, boisz. Jake zacisnął szczękę, zanim luźniej przemówił – Spójrz, otwarcie przyznaje, że jestem egoistycznym sukinsynem o posiadaniu teraz dzieci, ale nie boję się. Masz dopiero dwadzieścia trzy lata, Abby. Masz resztę swojego życia, żeby być ograniczona przez dziecko. Moje usta rozdziawiły się na jego słowa – Ograniczona? Czy to jest tym, co myślisz o Mii lub Lily? Czy one są ograniczone przez swoje dzieci? - Nie, nie o to mi chodziło. ~ 84 ~
- A co miałeś na myśli? Z grymasem, Jake powiedział – Dzieci zmieniają wszystko, w porządku? Mieliśmy tylko dwa lata razem. Chcę trochę więcej, zanim dzieci pojawia się na tym obrazku. - Czujesz swoją niechęć do ojcostwa z powodu twojego taty? Wyraz twarzy Jake'a pociemniał – Co, do kurwa, masz na myśli? Otworzyłam usta, a następnie je zamknęłam. Nie sądziłam, że jestem gotowa, żeby przetestować moją teorię na Jake’u, zwłaszcza teraz, kiedy jest wkurzony – Abby? – zachęcał. Biorąc nierówny oddech, wypuściłam go, zanim odpowiedziałam – Myślę, że boisz się, że podczas presji żony i dzieci, będziesz jak twój ojciec i zbłądzisz. – poczułam się bardziej odważna i mówiłam dalej – W jakiś sposób uważasz, że nie mając dzieci przez dłuższy czas, możesz przedłużyć to, co czujesz jako nieuniknione - że będziesz mnie zdradzać i stracisz mnie. Jego usta otwarły się na moje podsumowanie i wiedziałam, że trafiłam w sedno – Nie jesteś swoim ojcem, Jake. – powiedziałam szeptem. - Wiem to. – warknął. - Więc nie obawiaj się swoich błędów. W frustracji wyrzucił ręce w górę – To bzdury. Wpatrując się w koc, powiedziałam cicho – Przy okazji reakcji, myślę, że ty i ja wiemy, że to prawda. Ale niezależnie od tego, cały ten syf z twoim tatą,
~ 85 ~
musisz wiedzieć, że twoja matka nigdy, przenigdy nie czuła się ograniczona przez ciebie. Była wdzięczna za każdą chwilę, jaką miała z tobą. - Nie wyciągają mojej matki do tej rozmowy. – warknął. - Przepraszam. - Wiesz, co naprawdę mnie martwi? Że będziesz decydować, kiedy jest czas dla nas, żeby mieć dzieci. Nie zależnie czy jestem gotowy, czy nie. - A jak dokładnie miałabym to zrobić? Jego niebieskie oczy błysnęły – Przez nagłe zapomnięcie wzięcia tabletek antykoncepcyjnych. Westchnęłam – Myślisz, że rzeczywiście pójdę tak daleko, żeby za twoimi plecami zajść w ciąże? - Jeśli dalej będę zaprzeczać, to tak, sądzę, że to zrobisz. - T-ty... dupku! – krzyknęłam zanim wspięłam się na równe nogi. Owijając ramiona wokół moich nagich piersi odeszłam od ogniska w kierunku domu. W połowie drogi po piasku, gniew zaczął zanikać, a gorące łzy spływały mi po policzkach. Wyciągając szyję przez ramię, miałam nadzieję, że Jake przyjdzie do mnie przepraszać i porozmawiać. Niestety, pozostał przy ognisku. Nie mogłam uwierzyć w to, co mówił - poczuł, że w jakiś sposób mogę go oszukać i zajść w ciąże. Zranił mnie do głębi, tak, aż nigdy nie myślałam, że mógłbym zrobić coś takiego. Nasz związek zawsze był oparty na zaufaniu, a teraz kwestionował moje zachowanie. Również fakt, którym potwierdził moje obawy, że będzie taki jak swój ojciec i zdradzi mnie. Głęboko w sobie, nie mogłam
~ 86 ~
uwierzyć, że kiedykolwiek może zrobić coś takiego, ale teraz wątpliwości zostały zasiane w moim umyśle i to spowodowało w mojej klatce piersiowej ból. Gdy doszłam do domu, byłam psychicznie i fizycznie wyczerpana. Ale myśl o dostaniu się do łóżka, gdzie skonsumowaliśmy nasze małżeństwo i kochaliśmy się przez noc była zbyt bolesna. Zamiast tego narzuciła się na siebie szorty i koszulkę i opadłam na kanapę. Owinęłam się kocem w kokon. Nie trwało to długo, a łzy ponownie nadeszły. Nigdy nie myślałam, że spędzę noc w podróży poślubnej na zapłakiwaniu się do snu, ale wyglądało na to, że zamierza stać się to dzisiaj. Zakryłam dłońmi twarz i zaczęłam szlochać niekontrolowanie.
~ 87 ~
Rozdział 7 Jake
N
ie wiem, ile czasu spędziłem siedząc przy ognisku. Byłem zbyt zraniony, żeby po mojej walce z Abby iść od razu do niej.
Wiedziałem, że muszę przeprosić. Najtrudniejsze było to, że oboje mówiliśmy prawdę. Abby zbyt łatwo odgadnęła moje problemy z ojcostwem i pozwoliłem wymknąć się moim najgorszym obawą. W ciągu dwóch lat, kiedy byśmy razem, rzadko walczyliśmy o cokolwiek znaczenia realnego. Nie mówię, że nie traktowałem ją jak bezduszny idiota kilka razy, kiedy po raz pierwszy zaczęliśmy się spotykać, ale zawsze wszystko dla nas łatwo wracało na miejsce. Teraz
byliśmy dwadzieścia cztery godziny po naszym ślubie i właśnie doświadczyliśmy naszej pierwszej poważnej kłótni. I to było coś naprawdę wielkiego. Niektórzy nowożeńcy walczą o kolory farb i finansów. Abby i ja musieliśmy uderzyć w najczulszy punkt i walczyć o naszą przyszłą rodzinę. Z poszarpanym westchnieniem przetarłem oczy, które kłuły od dymu ogniska. Przynajmniej myślałem, że to dym. Może byłem prawdziwą cipką i płakałem po kłótni. Prawda jest taka, że nie nienawidzę idei posiadania dzieci pewnego dnia - po prostu nie w najbliższym czasie. Kocham Jude i Melody, a teraz nawet Bella ma mnie owiniętego wokół małego palca. Ale pod koniec zabawy czy spotykania się z nimi, oni wracają do domu z rodzicami. To nie jest moja wyłączna odpowiedzialność. Niemowlęta i małe dzieci zajmują dużo pracy, czasu i energii, a ja nie jestem jeszcze gotowy, żeby to stracić. Oczywiście, chciałbym, żeby Abby była kiedyś w ciąży. Będzie najbardziej niesamowitą matką na całym świecie. Ale ja nie wiem, dlaczego teraz musi mieć taką bolączkę na punkcie dziecka, teraz, kiedy ma zaledwie dwadzieścia trzy lata. Zachowuje się jakby miała trzydzieści pięć lat, a jej zegar biologiczny tyka. Dzielimy tak wiele wspólnych upodobań, marzeń i pasji, które trudno było sobie wyobrazić, że musimy przekreślić na rzecz dziecka. Po ugaszeniu ogniska, z przygnębieniem udałem się do domu. Nie wiedziałem, co mam zamiar powiedzieć Abby. Próbowałem ułożyć sobie coś w głowie, kiedy przemierzałem chłodny piasek. Jakoś wiedziałem, że muszę poprowadzić rozmowę - Tak, jestem olbrzymim, nieczułym draniem... a następnie postępując zgodnie z - Przepraszam, proszę wybacz mi. W tym samym czasie, wiedziałem, że muszę jakoś wyjaśnić, że choć jest mi przykro za to, co
~ 89 ~
powiedziałem, ale nie zmieniając zdania o tym, kiedy powinniśmy założyć rodzinę. W domu było ciemno, gdy dostałem się do środka. Zacząłem iść do sypialni, kiedy usłyszałem pociąganie nosem pochodzące z salonu. Spoglądając przez ramię, zobaczyłem koc na kanapie. Gdzieś pod spodem była Abby. I płakała. Cholera, jestem sukinsynem. Z rozdrażnionym westchnieniem odrzuciłem głowę do tyłu i spojrzałem w sufit. To nie jest tak, jak przewidywałem przebieg tej nocy – Abby, nie musisz spać na kanapie. Jeśli ktoś musi, to ja. - Jest dobrze. – pociągnęła nosem. - Czy mogłabyś przejść do łóżka, więc będziemy mogli o tym porozmawiać? – prychnęła pogardliwie, jakbym był jakiś mega napaleńcem, starając się zaciągnąć ją do łóżka, żeby przez seks ją przeprosić – To znaczy, myślę, że materac jest na tyle duży, że nie musisz się martwić o mnie dotykającym cię, jeśli tego nie chcesz. - Zostaw mnie w spokoju. – warknęła. Chociaż słowa ‘Bardzo cię przepraszam’ utworzyły się na moim języku, nie mogłem ich wypowiedzieć. Zamiast tego, burknąłem – Cokolwiek. – i powędrowałem z powrotem do sypialni. Szarpnąłem za prześcieradło i kołdrę i opadłem na materac. W chwili, kiedy się odwróciłem, ból skręcił się przez moją klatkę piersiową. Mimo, że byłem sam w łóżku, Abby pozostał wokół mnie. Zapach jaśminu i wanilii mieszał się na pościeli, a jej truskawkowy szampon
~ 90 ~
przebijał się z poduszki obok mnie. Kilka zwiędłych płatków róż wciąż było na prześcieradle, na którym kochaliśmy się poprzedniej nocy. Nie wiem, dlaczego pozostałem w łóżku zamiast iść przeprosić. O taa, jestem zwykłym upartym dupkiem. Ale choć wszystko wyszło źle, moje słowa były przesiąknięte prawdą. Nie jestem gotowy na być ojcem, a moim największym strachem jest, że Abby zajdzie w ciążę przez przypadek lub wymyśli coś przebiegłego. W głębi duszy, nie mogłem sobie wyobrazić, żeby ona kiedykolwiek mogła zrobić coś takiego, ale to wciąż jest strach. Po rzucaniu się i obracaniu prze kilka godzin w końcu zapadłem w niespokojny sen.
Kiedy obudziłem się następnego dnia rano, przewróciłem się, żeby przytulić Abby. W chwili, kiedy poczułem, że jej miejsce było zimne i puste, wszystko do mnie wróciło, to, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru – Kurwa. – mruknąłem, kiedy przetarłem sen z oczu. Gdy się nie odważę i nie przeproszę, to pozostałe pięć dni na naszej rajskiej wyspie będzie absolutnym piekłem. Wstałem z łóżka i nasunąłem na siebie bokserki, a następnie szybko zatrzymałem się przy łazience – Abby? – zawołałem z sypialni – Aniele, musimy porozmawiać.
~ 91 ~
Po tym jak nie odpowiedziała, ruszyłem korytarzem do salonu. Rozglądając się, znalazłem pusty pokój. Wyciągając szyję, zajrzałem do kuchni. Też je tam nie było. Po tym jak sprawdziłem jeszcze jedną łazienkę i sypialnię, strach podszył się w mojej klatce piersiowej - zadzwoniła na stały ląd i poprosiła o łodzi. Wybiegłem na ganek. Zacząłem schodzić po schodach, kiedy błysk czerwieni w wodzie wpadła mi w oko. Wpatrując się w wodę, widziałem ją pływającą w moim ulubionym bikini. Z westchnieniem, zszedłem z ganku i powędrowałem na plażę. Właśnie ponownie wypłynęła z wody, kiedy ja do niej wszedłem. Na mój widok, jej oczy rozszerzyły się, a potem szybko odwróciła wzrok. Przez chwilę myślałem, że może spróbować odpłynąć, ale zamiast tego zatrzymała się w miejscu – Hej. – powiedziałem, kiedy w końcu do niej dotarłem. - Hej. – odpowiedziała cicho, wciąż odmawiając spojrzenia mi w oczy. - Aniele... Musisz na mnie spojrzeć. Proszę. – kiedy w końcu uniosła głowę i spotkała mój wzrok, westchnąłem – Tak mi przykro za to, co powiedziałem wczoraj w nocy. Zamknęła oczy, jakby poczuła ból. Wreszcie je otworzyła – Mi też jest przykro. Zmarszczyłem brwi. Oboje przepraszamy, ale nadal jest między nami gigantyczny podział. Gdy dosłownie stąpałem pod wodą, czułem się jakbym walczył, żeby utrzymać głowę nad powierzchnią, jak w naszym związku. Jak możemy wrócić na drogę, na której byliśmy? - Myślę, że to była nasza pierwsza kłótna, jako małżeństwo, co? – zapytałem. ~ 92 ~
- I też dość duża. – mruknęła. - Przepraszam. Nienawidzę z tobą walczyć, Aniele. Przede wszystkim, nienawidzę widzieć cię zdenerwowaną. Niebieskie oczy Abby zapłonęły intensywnością – Więc następnym razem staraj się nie mówić takich raniących słów. - Spróbuję. Obiecuję. - Ok. Gdy nadal wokół nas wisiała niezręczna cisza, westchnąłem – Wiesz, bałem się, że chcesz mnie opuścić, kiedy obudziłem się i odkryłem, że dom jest pusty. - Nigdy bym ci tego zrobiła. - Wiem. To był tylko ten irracjonalny strach, jaki jest we mnie. – wypuściłem długi, urywany oddech – Myślę, że to trochę jak ten strach, który mam z tobą będącą przebiegle w ciąży. Abby pokręciła głową – Jak możesz myśleć, że kiedykolwiek mogę to zrobić? Wściekle przetarłem twarz, pozwalając słonej wodzie ukłuć mnie w oczy – Nie wiem dlaczego. – na jej zraniony wyraz twarzy, dodałem – W głębi duszy nie sądzę, że możesz naprawdę to zrobić, ale to moja obawa. Podeszła trochę bliżej do mnie – Jesteśmy w tym małżeństwie razem, Jake. To jest partnerstwo, gdzie razem podejmujemy nasze decyzje. Nawet, jeśli nic bardziej nie pragnę niż mieć twoje dziecko, nie chcę go dopóki ty nie będziesz gotowy. Bardziej niż cokolwiek, chcę wiedzieć, że możesz mi zaufać.
~ 93 ~
- Przykro mi, Aniele. Ufam ci. Przysięgam. Nigdy nie było niczego innego niż ty godna zaufania i wierna mi. - Więc przestań się zamartwiać. Wziąłem nierówny oddech – Jakoś nie mogę, ale zastanawiam się, jak możesz mnie kochać, kiedy ci tego odmawiam. - Och, Jake, moja miłość do ciebie nie zatrzyma się tylko, dlatego, że jest to trudny okres na naszej drodze albo tym, że niedostane tego, czego chcę. - Naprawdę? – dla mnie to trudne, przyjęcie tego faktu, że ktoś może dla mnie poświęcić tak wiele i tylko, dlatego, że mnie kocha. Stanowczo skinęła głową – Oczywiście, że tak. I może jestem rozczarowana i zraniona, ale nigdy nie mogę kochać cię mniej. Patrzyłem w jej oczy, widząc w nich jasno płonącą bezwarunkową miłość do mnie. Czułem się jak głupiec, co do jakiekolwiek wątpliwości do niej – Aniele, kocham cię tak bardzo. – wyrwało mi się i porwałem ją w moje ramiona. Ruch spowodował, że straciliśmy równowagę i zanurzyliśmy się pod powierzchnię wody. Pozostaliśmy złączeni wargami i ramionami owiniętymi wokół siebie, gdy nogami kopaliśmy, żeby powstrzymać nas od utonięcia. Kiedy ponownie wypłynęliśmy na powierzchnię, odsunąłem się – Chodźmy gdzieś, gdzie możemy się dotykać. - Dobrze. – Abby mruknęła, a jej niebieskie oczy były zakryte opadniętymi powiekami. Płynęliśmy bliżej do brzegu, a w momencie, kiedy nasze stopy mogły ponownie dotknąć dna, wziąłem ją z powrotem w moje ramiona. Abby chwyciła
~ 94 ~
mnie za ramiona, a potem podskoczyła owijając nogi wokół mojej talii. Moje palce udały do sznurków bikini na plecach. Z jednym pociągnięciem, bikini ustąpiło, a jej pyszne cycki zostały uwolnione. Chwytając jej biodra, pchnął ją wyżej po moim ciele, tak, że mogłem possać jej sutki. Gdy pomarszczyły się i stwardniały w moich ustach, Abby westchnęła. Jej palce zaplątały się w mokrych kosmykach moich włosów – Jake. – jęknęła. - Chcę cię pieprzyć, Aniele. – warknąłem w jej piersi. - Nie tutaj. – wydyszała. - Nie dla uprawiania miłości w oceanie? – spytałem, kiedy przycisnąłem erekcję do jej rdzenia. Jej zamroczone spojrzenie spotkało moje i posłała mi leniwy uśmiech – To nie jest dobre dla dziewczyny. - Naprawdę? Pokręciła głową – Możesz być dobry, ale potencjalna infekcja od słonej wody nie będzie. Roześmiałem się – Dobrze, Aniele, zabiorę cię do domu. Z nogami mocno owiniętymi wokół mojej talii i moimi dłońmi pod jej tyłkiem, ruszyłem z wody. Ciągle trzymając usta mocno na Abby. Chcąc być w niej, mój język wsuwał się i wysuwał z jej cudownych ciepłych ust, tak jak chciałem, żeby mój kutas robił. W tym samym czasie, Abby utrzymała nieustające tempo pocierania się o mojego penisa. Byliśmy tylko w połowie drogi po plaży, kiedy złamałem nasz intensywny pocałunek – Weź mnie tutaj, Jake. – upierała się.
~ 95 ~
Moje brwi wystrzeliły z zaskoczenia – Nie możesz zaczekać aż dojdziemy do domu? - Nie. – jęknęła – Pragnę cię teraz. - Cholera, Aniele, próbujesz mnie zabić? - Proszę. – błagała. Patrząc na palmy obok domu, skierowałem nas do nich. Postawiłem ją na nogi na piasek i zerwałem dół jej bikini. Nie mogłem się oprzeć nakrywając ustami miejsce między jej nogami. Kiedy mój język śmigał przez jej łechtaczkę, Abby krzyknęła, a jej kolana ugięły się. Z jednym ramieniem pchnąłem ją z powrotem do pozycji pionowej. Jej palce ciągnęły kosmyki moich włosów, gdy lizałem i ssałem jej cipkę. I nie siliłem się wsuwać język w nią. Nie, zastrzegam sobie to dla mojego pulsującego fiuta. Gdy miała dojść, oderwałem się od niej. Jęknęła w proteście i wsunęła biodra do przodu – Będziesz musiała poczekać, aż będę w tobie. – powiedziałem, gdy wstałem z piasku. - To nie fair. – żachnęła się. - Cóż, mogę powiedzieć, że byłaś niegrzeczną dziewczynką - wiesz, nie chciałaś ze mną porozmawiać w nocy i przez ciebie pomyślałem, że zostawiłaś mnie na wyspie. - Przepraszam. - Więc przyznajesz, że jesteś niegrzeczną dziewczyną?
~ 96 ~
Patrzyła na mnie przez chwilę, zastanawiając się, jak razem ze mną zagrać, żeby wyszło na jej korzyść – Tak, myślę, że byłam trochę niegrzeczna. – gryząc przez chwilę swoją dolną wargę, cholernie mnie powaliła, mówiąc – Być może powinieneś mnie zbić i dać mi nauczkę. Tylko na jej sugestię, moja głowa odskoczyła do tyłu, jakby mnie uderzył. Nigdy nie prowadziliśmy takiej brudnej gadki jak ta. Pewnie, zabawny klapsa tu i tam, ale nigdy coś takiego, co ona sugeruje – Uważasz, że zasługujesz na to? - Hmm, hmm. - Więc do dzieła. – chwyciłem ją za ręce i szarpnąłem je nad jej głową. Potem obróciłem ją dookoła i umieścił je na pniu drzewa. Przez chwilę, moja ręka masowała półkulę jej tyłka. Spoglądając przez ramię na mnie, Abby wyczekiwała na mój następny ruch. Decydując się naprawdę zagrać rolę, warknąłem – Czy powiedziałem, że możesz na mnie patrzyć? Abby odwróciła wzrok od moich oczu i popatrzyła przed siebie. Wyciągnęłam rękę i otwartą dłonią trzasnąłem jej tyłek. Westchnęła, gdy jej całe ciało szarpnęło się. Gdy przyzwyczaiła się do odczucia, moja ręka opadła na jej drugą półkulę i uderzyłem mocno – Podoba ci się to? - Tak. - Czy dzięki temu jesteś troszkę mokra? - Być może. – spojrzała przez ramię i strzelił mi wyzywające spojrzenie – Dlaczego nie sprawdzisz i się nie dowiesz? - Lepiej trzymaj się mocno. Planuję cię mocno pieprzyć.
~ 97 ~
- Dobra. – chwyciła pień drzewa, gdy wychodziłem z moich bokserek – Proszę, Jake. Bez żadnej więcej gry wstępnej, wszedłem w nią jednym brutalnym pchnięciem. Oboje jęknęliśmy. Gdy doszedłem do siebie na tyle, żeby myśleć o moich działań, zapytałem – Zraniłem cię? - Nie. I nie zatrzymuj się. - Z przyjemnością. – dłońmi ścisnąłem ją za biodra tak mocno, że miałem nadzieję nie zostawić ją z siniakami. Z nieustającym tempem, w jakim się w nią zatapiałem, jednocześnie wciskając ją i wyciągając z niej mojego penisa. Dźwięk wilgotnej skóry plaskającej o siebie rozszedł się echem wokół nas. Oparłem się o nią, żeby móc lizać i gryźć jej szyję. Moje zęby ocierały się o jej wrażliwą skórę poniżej ucha. - Jake, o tak, Jake! – Abby krzyczała, kiedy walczyła, żeby utrzymać swoją pozycję przy drzewie. Tylko kilka chwil później poczułem jak jej ścianki napinają się wokół mojego kutasa i wiedziałem, że doszła na krawędź. Upadła w stosunku do pnia drzewa, ale podciągnąłem ją z powrotem na mnie tak, że mogła się o mnie ocierać. Po kilku powtórzonych ostrych wepchnięciach, doszedłem z głośnym przekleństwem na ustach, chowając twarz w jej jedwabnych włosach. Gdy zacząłem wracać do siebie, objąłem ją ramionami wokół talii, podczas gdy trąciłem nosem jej szyję. - Wszystko w porządku, Aniele? - Nie sądzę, że mogę chodzić. – przyznała.
~ 98 ~
Spojrzałem na jej zakłopotaną mię – Och, chodź tu, kochanie. – powiedziałem. Podniosłem ją, a następnie delikatnie położyłem ją w hamaku obok nas. Chwyciłem za jej bikini z ziemi obok nas, żeby trochę ją przetrzeć. Z leniwym uśmiechem powiedziała – Och, dziękuję. Jesteś moim bohaterem. - Nie, to ja dziękuję. To było fantakurwastyczne. Zachichotała – Jesteś okropny. - Prawie jest warto mieć kolejną kłótnię, żeby potem uprawiać seks w taki sposób. – zadumałem, gdy położyłem się obok niej. Jej oczy zamknęły się i ziewnęła – Nie, nie chcę się już kłócić. – zaprotestowała słabo. Pocałowałem ją w policzek – Wiem, Aniele. Po prostu drażnię się. Ostatnią rzeczą, jaką chcę kiedykolwiek zrobić, to zranić cię. Przytuliła się do mnie, ocierając biodrem po moim udzie – Kocham cię. - Kocham cię bardziej. Jej palec zakreślały szlak kręgów na mojej klatce piersiowej – Wiesz, naprawdę tęskniłam za tobą w nocy. - Też za tobą tęskniłem. I za budzeniem się z tobą. Uśmiechnęła się – Żebyś mógł zatroszczyć się o swoją poranną twardość? Przewróciłem oczami – Nie, żebym mógł poczuć cię obok siebie. – uważnie popatrzyłem jej w oczy – Nigdy nie czułem się bardziej bezpieczny czy bardziej
~ 99 ~
zadowolony, niż kiedy jesteś w moich ramionach. – pogłaskałem ją po policzku – Dzięki tobie wszystko jest lepsze, Aniele. Do diabła, łatwiej mi oddychać. Łzy zamigotały w oczach Abby zanim schyliła głowę, by mnie pocałować, pozwalając swojej miłość płynąć do mnie przez jej czyny. Kiedy się odsunęła, uśmiechnęła się i położyła głowę na boku mojej klatki piersiowej, tuż nad moim sercem. Całkowicie seksualnie zadowolenie i wyczerpanie przez moją niespokojną noc, zapadłem w głęboki sen. Kiedy Abby i ja w końcu się obudziliśmy, było popołudnie – Przyjemnie się drzemało? – zapytałem. - Tak, bo jestem z tobą. - Jesteś słodkim pochlebcą. – powiedziałem, gdy pocałowałem czubek jej głowy. - Proszę bardzo. - Głodna? – zapytałem. - Hmm, hmm, ale głodna ciebie. – odpowiedziała, a jej ręka zbliża się do mojego penisa. Moje oczy rozszerzyły się ze zdumienia – Cholera, myślę, że ożeniłem się z nimfomanką! Uśmiechnęła się do mnie – Chcesz minę w inny sposób? Roześmiałem się – Nie, nie sądzę.
~ 100 ~
W ciągu kilku sekund, jej dłoni udało się doprowadzić mnie do pełnej gotowości – Nie jestem pewien, czy to zadziała. – powiedziałem, wskazując na hamak i jak łatwo można zawinąć nogę lub rękę w linach. - Gdzie jest wola, to istnieje jakiś sposób. – odpowiedziała z przymrużeniem oka. Potem przewróciła się, układając się na mnie. Jej biodra podniosły się, a jej ręką skierowała moją erekcję głęboko wewnątrz siebie. - Już gotowa na mnie, pani Slater? – wydyszałem, gdy mój kutas wsunął i wysunął się w jej mokry rdzeń. - Zawsze jestem gotowa dla ciebie. – mruknęła bez tchu. - To czyni mnie bardzo szczęśliwym człowiekiem. – odpowiedziałem. Moja ręka nakryła jej podskakujące piersi. Abby jęczała z rozkoszy, gdy szczypałem i bawiłem się jej twardymi pąkami sutków. Kiedy nasze ruchy stały się coraz bardziej gorączkowe, hamak zaczął szarpać i kołysać się. Jedną z rąk opuściłem pierś Abby, żeby móc głaskać ją między nogami. Im jej jęki stawały się coraz bardziej intensywniejsze, tym mocniej głaskałem jej łechtaczkę. Potem krzyknęła i odrzuciła w tył głowę, kiedy pierwsza fala orgazm uderzył w nią. Dotyk jej zaciskających się ścianek wokół mnie kazał mi dojść. Gdy skończyłem w jej wnętrzu, złapałem Abby za ramiona i pociągnąłem do siebie. Kiedy oparła głowę na moim ramieniu, pozostała nadal z moim fiutem schowany w swoim wnętrzu. Przeczesałem dłońmi jej jedwabiste włosy – To było niesamowite. - Uważam tak samo. – z mojej piersi nadeszła jej stłumiona odpowiedź.
~ 101 ~
Kiedy otworzyłem usta, żeby powiedzieć coś jeszcze, dudnienie żołądka Abby spowodowało u mnie uśmiech – Przypuszczam, że zapracowałaś na apetyt, co? Odsunęła głowę i nieśmiało uśmiechnęła się do mnie – Nie jadłam jeszcze śniadania. - Więc lepiej wstanę i zadzwonię na wyspę. Nie może być tak, że moja piękna panna młoda przejdzie szok hipoglikemiczny. Abby podniosła biodra, a ja z żalem powoli wysunąłem się z niej. Na chwiejnych nogach, wstała z hamaka. Poszedłem szybko za nią i owinąłem ramię wokół jej talii nie tylko dla wsparcia, bo nie mogłem sobie wyobrazić, choć jednej sekundy nie dotykając jej. Taa, jestem szalenie zakochany w niej.
~ 102 ~
Rozdział 8 Abby Rok później
P
onieważ szum brzęczał mi w uszach, potarłam powieki i zagryzłam wargę – Trzymaj się, Aniele. – Jake powiedział, a jego głos przeszył
przez ból. Ścisnęłam go za rękę. Mając zbyt wiele z tchórza, nie chciałam oglądać igły wbijające się w moją skórę. Pewnie, pobierałam krew od niezliczonej ilości ludzi w szkole pielęgniarskiej, ale to było coś innego. To byłam ja. Moja skóra. Moja krew. Mój ból.
- Cholera, będziesz wyglądać seksownie z tym tatuażem. – Jake zadumał. Moje oczy otworzyły się, by spojrzeć w jego błyszczące niebieskie oczy – Myślisz? - Mmm, jestem cholernie pewny. - Proszę cię, ze sposobu zachowania przy niej, ona może nosić worek, a ty i tak będziesz chciał ją zaliczyć. – Steve, ulubiony tatuażystą Jake'a, dokuczał mu. - Czyż nie poślubiłem kobiety, która jest seksowna jak diabli? – Jake skontrował z zarozumiałym uśmiechem. Steve parsknął – Nie odpowiem na to jedno, stary. Po prostu będziesz chciał skopać mój tyłek, jeśli powiem coś o Abby. - Albo tatuaż ‘Własność Jake’a’ na czole. – inny artysta zażartował. Jake przewrócił oczami – Ona jest moja. Prawda Aniele? Zacisnęłam zęby na kolejną rundę ból od igły i odpowiedziałam – Jesteś taki słodki, kiedy jesteś zaborczym jaskiniowcem. Jake zagryzł moją dolną wargę między zębami a potem mnie pocałował. Myślę, że większość ludzi uznałaby nasz prezent na pierwszą rocznicę ślubu za trochę dziwną, ale ja doznałam dreszczyku emocji by w końcu mieć tatuaż. Mówiłam o tym, odkąd poznałam Jake'a, ale jak wiele rzeczy, nie miałam czas. Z jakiegoś powodu, postanowiłam, że moje stopy i kostki były miejscami, gdzie chciałam zacząć, a które oczywiście były najgorszym bólem. - W porządku, skończymy przedstawienie. – Steve powiedział.
~ 104 ~
Otwierając i zerkając jednym okiem, spojrzałam na moje stopy – Och, wow. – mruknęłam, kiedy ujrzałam go całego. Latorośli z kwiatami, która również zawierała motyla. Sama latorośli składa się z wierszy piosenki a także tekstu Pisma Świętego, które uwielbiałam. Zaczynała się w górnej części mojej stopy i zjeżdżała wijąc się aż do moje kostki. - Myślisz, że dasz radę przetrwać wypełnienie? – Steve dokuczał. O Boże, było więcej? Przełknęłam ślinę – Dam radę. - Może powinieneś dać jej skórzany pasek do zagryzienia. – AJ zasugerował z krzesła po drugiej stronie salonu. Kiedy spojrzałam na niego, zachichotał. On i Mia również byli tutaj dla tatuażu. Dla AJ, było to imię Mii i Belli na jego klatce piersiowej, tuż nad sercem, a Mia robiła sobie na nadgarstku symbol nieskończoność z inicjałami AJ’a i Belli. - Nie słuchaj go, Abby. Zsikał się w spodnie, kiedy tatuowałam mu połowę rękawa. – Becs, tylko jedna tatuażystka, powiedział z uśmiechem. - Cokolwiek. – AJ odpowiedział. Kiedy Steve rozpoczął pastelową kolorystykę kwiatka, zacisnęłam zęby. Skupiając się na Jake'u, spojrzałam na tymczasowy tatuaż na jego piersi – Na pewno jest szczęściem, że lewa strona była stroną, na której nie zrobiłeś sobie szalonego tatuażu. – zauważyłam. - Wiedziałem, że oszczędzam to miejsce dla kogoś specjalnego. – Jake z mrugnięciem odpowiedział. - Taa, założę się.
~ 105 ~
Kiedy igła wbijała mi się w skórę, wpatrywałam się w pochylony napis nad sercem Jake'a. Za kilka godzin, na zawsze będzie miał ‘Anioł’ wyryty na sobie. Nie przeszkadzało mi, że to nie było rzeczywiście moje imię. Wszyscy wiedzieli, kto jest jego Aniołem. Nie było wątpliwości, że to byłby to ktoś inny niż ja. Ta myśl spowodowała przypływ miłości pulsującej we mnie. Kiedy wspominałam ostatni rok, mam tak wiele wspaniałych wspomnień do refleksji. Szybko minął, wypełniony rozkoszą niewyraźnej plamy mojej i Jake'a miłości. Przebudowujemy dom, żeby uczynić go bardziej moim i Jake'a domem, niż Susan. Między przystankami trasy, wracaliśmy do naszej podróży poślubnej, na wyspę, żeby mieć trochę czasu sam na sam. Pewnie, że mieliśmy nasze kłótnie i spory o wszystko, od wyboru mojej garderoby. Teraz, gdy byliśmy małżeństwem, Jake nagle chciał, żeby moje sceniczne sukienki były dłuższe i miały mniejsze dekolty. Zasadniczo, byłby szczęśliwy, gdybym wyszła na scenę w zwyczajnym stroju zakonnicy. To był chyba najdłuższy czas, kiedy nie rozmawialiśmy ze sobą, od czasu naszej awantury podczas miesiąca miodowego. Nawet spałam u AJ’a i Mii w autobusie, bo byłam tak wkurzona na jego pomysły neandertalczyka. Przyszedł później następnego ranka z kwiatami i wielkimi przeprosinami. Mia wyrwał się i zabrała Bellę na śniadanie w jadłodajni, zanim nasz energiczny seks mógł jej stworzyć blizny. Chociaż to był cudowny rok, to był również stresujący, intensywny, pracowity, a czasem absolutnie szalony. Kolejny album wydany i kolejna trasa po kraju pozostawiała nas z dala od domu przez coraz więcej czasu. Jake w końcu zgodził się zabrać z nami futrzanego Aniołka, ponieważ bardzo za nią tęskniłam. Posiadanie psa w naszym autobusie na pewno było ciekawe, ale też zainspirowało Mię, żeby zabrała Jacka Sparrow do swojego i AJ’a autobusu. Cudem, dwa
~ 106 ~
zwierzęta całkiem dobrze się zachowywały, gdy wszyscy trzymaliśmy się razem. Oboje wydawali się zjednoczeni w ich opiekuńczość do Belli. Mój i Jake’a duet, Music of the Soul3, stał się numerem jeden w dniu, w którym został wydany oraz każdy mówił, że ma w kieszeni zwycięstwo w Grammy. Wytwórnia miała rezerwować naszą europejską trasę. Chociaż powinnam być najszczęśliwszą kobietą na ziemi, czegoś mi brakowało. W głębi duszy wiedziałam, co to było, ale nie odważyłam się wyrazić mojej tęsknoty Jake'owi czy komukolwiek innemu. Starałam się tylko zachować wiarę, że pewnego dnia spełni się pragnienie mojego serca - pewnego dnia chciałbym mieć swoje własne dziecko. W międzyczasie moje matczyne instynkty kierowały się do rozpuszczania Jude’a, Melody i Belli. Byłam również zachwycona, gdy Brayden i Lily ogłosili, iż będą mieć trzecie i ostatnie dziecko. Bray w końcu namówił Lily na kupno własnego autobusu i wykorzystali jej stopień nauczycielki, żeby uczyła dzieci, podczas gdy byliśmy w trasie. Faceci z Runaway Train byli już pozytywnie domowi ze swoimi żonami i dziećmi. Tylko Rhys wciąż był samotny. On spędzał czas w autobusie z moim braćmi, a ja nawet nie chcę wiedzieć, jaki rodzaj kawalerskiej rozpusty tam się dział. Właśnie, kiedy myślałam, że nie mogłam już dłużej znieść cieniowania, Steve zelżał. Gdy zmieniał kolory, ostry ból w boku spowodowało, że wykrzywiłam się i zassałam oddech. - Hej, teraz nawet nic nie robiłem. – Steve powiedział. - Wiem. To nie to. – jęknęłam. 3
Muzyka Duszy
~ 107 ~
Jake zmarszczył brwi – Co się stało, Aniele? - To mój bok, nisko. Ciągle mam te bóle. - Powinnaś to sprawdzić. - Jestem pewna, że to tylko torbiel. Kiedyś miałam je przez cały czas, kiedy byłam młodsza. Oczywiście, myślałam, że antykoncepcja miała je powstrzymać od czasu, kiedy nie mam owulacji. Teraz przyszła kolej na grymas u Jake'a – Um, poważnie, kochanie. Za dużo informacji. Przechyliłam głowę na niego – Och, proszę. Jakbyś nie słyszał słowa owulacja. - Wolałbym nie. Z drażniącym się tonem, powiedziałam – Jajowód…jajniki... macica. - Wystarczy. – powiedział z dreszczem. - Jesteś zbyt zabawny słysząc wszystkie informację na temat układu rozrodczego kobiety. - Obiecaj mi, że to sprawdzisz. Podniosłam rękę, jakbym ślubowała – Jak tylko wrócę do Atlanty, pójdę zobaczyć się z moim lekarzem. - Dobra. – jego palce pieściły moją twarz – Nie chcę myśleć, że coś się z tobą dzieje, co najmniej, że czujesz bólu.
~ 108 ~
- Jesteś taki słodki i dobry dla mnie. – mruknęłam, kiedy patrzyłam mu w oczy. Usłyszałam dźwięk odruchu wymiotnego obok moich stóp. Kiedy spojrzałam na Steve'a, podniósł ręce – Przepraszam. Ale ciężko jest mi to robić, kiedy myślę, że będę rzygać. - Idiota. – Jake mruknął, na co u Steve’a spowodował uśmiech. Wyciągnęłam rękę do Jake'a, a że był wspaniałym mężem, wziął ją i ścisnął zachęcająco – Najlepszy rocznicowy prezent w historii. – powiedziałam z uśmiechem. - Jak wysoko zajedziemy z tym w przyszłym roku? Skoki ze spadochronem? Wzdrygnęłam się – Nie z moim lękiem wysokości. - Wrócimy na naszą wyspie i spędzimy dni nago. Steve odchrząknął – Co? – zapytał. - Czy próbujesz mnie zabić? To stwierdzenie w moje głowie stawia zupełnie niestosowny obrazek Abby … - przy niskim pomruku od Jake'a, Steve pokręcił głową – Albo, widzę ciebie i twój nagi paradujący tyłek. Żadna sytuacja nie jest korzystna. - Skończ ten cholerny tatuaż. – Jake rozkazał. Steve zmrużył oczy – Zapominasz, że potem pracuję na tobie. Nie każ mi wyładowywać mojej agresja na tobie. Becs podeszła z maszynką do tatuowania w ręku – Dlaczego nie mogę pomóc i zadbać o Jake’a? ~ 109 ~
- Wtedy nie może trzymać mnie za rękę dla wsparcia. – jęknęłam. Jake uśmiechnął się – Poza tym, ten kretyn, – skinął na Steve’a – jest jedynym, który robi mój tatuaż. - On naprawdę myśli, że kobieta nie może tego zrobić. – AJ zawołał. - Zamknij się, ciulu. – Jake mruknął. Spojrzał na Becs i pokręcił głową – Doceniam twoją ofertę, a pomimo tego, co ten dupek tam mówi, mam zaufanie do twojej pracy, pomimo faktu, że jesteś laską. Ale moja cudowna żona potrzebuje mnie, więc musze tutaj być. Uśmiechnęłam się – Mój bohater. - Koniec z rozmowami, zwłaszcza to przesłodzone gówno. – Steve zażądał. - Myślałam, że klient zawsze ma rację. – odpowiedziałam. - Nie w moim salonie. – odpowiedział, zanim przysunął igłę z powrotem do mojej skóry. Zassałam oddech, kiedy Jake unosił się nade mną. Jego oddech ogrzał moje ucho – Jak długo będę szeptać do ciebie, Pan Dupek nie będzie się wkurzał. – wyszeptał. - Dziękuję. – odpowiedziałam. - Czy wiesz, co mam zamiar zrobić, kiedy zabiorę cię do domu i do naszego łóżka? – kiedy pokręciłam głowa, on odpowiedział – Mam zamiar pozbawić cię ubrań i schować swoją twarz między twoimi nogami aż będziesz krzyczeć moje imię.
~ 110 ~
Jego słowa spowodowały, że moja twarz zarumieniła się a także zamrowiło mnie między nogami. On nadal szeptał wszystkie niegrzeczne rzeczy, jakie ma zamiar mi zrobić i nam, kiedy wrócimy do domu. Do czasu, gdy skończył, Steve wykonał cieniowanie mojego tatuażu. Kiedy usiadłam, żeby go podziwiać, miałam cichą nadzieję, że nie zostawię śladu, gdy wstanę z krzesła, po seksownych słowach Jake'a, które mi mówił. - Podoba się? – Steve zapytał. - Kocham go. Jest niesamowity. Posłał mi prawdziwy uśmiech – Cieszę się, że ci się podoba. To zawsze zaszczyt, wzięcie tatuażowego dziewictwa. – podczas gdy ja się śmiałam, Jake pogardliwie chrząknął – Twoja kolej. – Steve miło powiedział do Jake’a. Kiedy Becs umieściła cienką warstwą maści i owinęła mi nogę, Jake usiadł w krześle naprzeciwko mnie po tatuaż. Kiedy igła weszła w skórę Jake'a, spotkał mój wzrok. Jego ciemnoniebieskie oczy płonęły z pragnienia, a ja czułam jak moje policzki się czerwienieją – Pamiętasz wszystko, co powiedziałem wcześniej? – mój oddech utknął, gdy gwałtownie pokiwałam głową – Jak tylko wrócimy do domu. Każda. Osoba. Rzecz. Dreszcz oczekiwania i potrzeby przeszedł przez mnie – Co do twoje klatki piersiowej i moje stopy? – odważyłam się zapytać. Z seksownym uśmiechem, odpowiedział – Dla chcącego nic trudnego. Nigdy nic bardziej nie chciałam by tatuaż miał już gotowy, bo wiedziałam, że czeka mnie niesamowita noc.
~ 111 ~
Po wielu orgazmach i całonocnym seks maratonie, Jake i ja ledwo dojechaliśmy do autobusu na siódmą rano, kiedy mieliśmy wyruszyć na następny przystanek trasy. Natychmiast po przyjeździe udaliśmy się prosto do sypialni i uderzyliśmy w kimono. Następnego dnia mieliśmy być w Luizjanie. Między moją stopą i kostką wciąż czułam ból od tatuażu oraz z boku brzucha, więc przez większość porannej próby byłam do niczego. Natychmiast, kiedy zeszłam ze sceny, desperacko chciałam Advil. Ledwo dałam Jake’woi przelotny pocałunek i ruszyłam do autobusu. Kiedy tylko założyłam spodnie dresowe i koszulkę, zażyłam jakieś pigułki i udałam się do autobusu AJ’a i Mii, żeby przez jakiś czas zostać z Bellą. Kolorowanki i oglądanie filmów pomogło odciągnąć moje myśli od bólu. Ale kiedy podano obiad, bolało mnie tak bardzo, że nie mogłam jeść. Kiedy wyrzuciłam cały mój talerz do kosza, Mia spojrzała na mnie – Wszystko w porządku? – mogłabym powiedzieć, że jej zmysły pielęgniarki zadziałał. - Jestem tylko trochę obolała od tatuażu i czuję głupi ból w boku. - Która strona? - Prawa. - Masz swój wyrostek robaczkowy?
~ 112 ~
- Tak. Jest to intensywny, tępy ból. Nie tak jak typowy przeszywający, rozdzierający ból przy wyrostku robaczkowym. Mia skrzyżowała ramiona na piersi – Intensywny i tępy brzmi jak oksymoron, ale wiem, o czym mówisz. - Ze mną będzie w porządku. - Jesteś tego pewna? Westchnęłam – Słuchaj, jeśli stanie się intensywniejszy, pojadę do szpitala po koncercie, w porządku? - No lepiej. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu na twarzy – Jesteś taka apodyktyczna. - Jestem certyfikowaną pielęgniarką. Nie ma opcji, że jestem apodyktyczna. – jej usta wygięły się w uśmiechu – Plus, jestem żoną AJ’a. Oboje wiemy, że potrzebuje silnej ręki. Zachichotałam – Tak, z tym jednym masz rację. Jody, jeden z naszych ochroniarzy, wsadził głowę do autobusu – Abby, nadszedł czas, żeby iść na stadion się przygotować. - Mam nadzieję, że poczujesz się lepiej. - Dzięki. – odpowiedziałam i poszłam po schodach śladem Jody’ego. Advil, który wzięłam przed próbą zjedzenia obiadu, zaczął działać i poczułam się trochę lepiej, gdy Marion robiła mi włosy i makijaż. Ale do czasu, gdy koncert się rozpoczął, ból powrócił ze zdwojoną siłą. Kiedy śpiewałam, tańczyłam czy nawiązywałam kontakt z publicznością, chciałam się tylko położyć. ~ 113 ~
Koncert mijał mi w rozmyciu, włącznie, kiedy Jake wyszedł n scenę, żeby zaśpiewać razem nasze duety. Kiedy skończyliśmy ostatnią piosenkę, Jake wziął mikrofon i uśmiechnął się do publiczności – Nie jesteście gotowi pozbyć się jeszcze nas? Ryk fanów wzrósł jeszcze głośniej do punktu, w którym moje uszy zaprotestowały na hałas. Odwrócił się do mnie i uśmiechnął, a potem zbliżając się do mikrofonu, powiedział – Może piękna pani Slater i ja przekonamy się do zaśpiewania jeszcze jednego utworu. Zazwyczaj, po pierwszej części opuszczaliśmy scenę podczas zmiany i puszczaliśmy muzykę. Jake i ja rozmawialiśmy o zrobieniu czegoś, żeby utrzymać fanów zaangażowanych między koncertami. To także sposób na połączenie różnic między muzyką Jacob Ladder, którą był country rock 4, a Runaway Train, który specjalizował się w muzyce pop-rockowej. Ponieważ Jake nauczył się na kolanie dziadka grać na gitarze wszystkie klasyczne piosenki Johnny Casha, zasugerował, że powinniśmy zrobić coś trochę jak Johnny i June. Miałam tyle stylu w sobie, żeby uchwycić June i pokazać jej styl, więc byłam jak najbardziej za. Po zaśpiewaniu zbioru duetów i zaśpiewaniu razem Jackson. Zazwyczaj bardzo starałam się, obmacując Jake'a, żartobliwie popychając go, wydymając wargę wraz z tekstem, ale dziś wieczorem, kiedy przekazałam gitarę technikowi, ból w boku szalał tak mocno, że nie wiedziałam, czy byłabym w stanie to wykonać. Podczas mojego występu z Jacob Ladder, stał się jeszcze bardziej intensywniejszy. Połknęłam kolejne cztery tabletki Advil podczas zmiany stroju. Ostatnią rzeczą, jaką chciałam zrobić to iść na pogotowie w jakimś 4
W pierwszej części był to chrześcijaoski rock, a teraz już country
~ 114 ~
przypadkowym mieście, ale w tym samym czasie, wiedziałam, że gdy rano nie będzie lepiej, będę musiałam iść. Kiedy ostatni akord rozszedł się echem po stadionie, Jake pochylił się i pocałował mnie – Dedykuję ją mojej własnej, małej złośnicy! – uśmiechnęłam się z przymusem, kiedy publiczność ryknęła i klaskała. - A ja posiadam swojego własnego Johnny bez tych wszystkich czarnych ubrań. – powiedziałam. Technik zabrał gitarę Eliego, podczas gdy Gabe wyszedł zza perkusji – Pokażcie ogromną miłość do Jacob Ladder. – Jake krzyknął do mikrofonu. Stając między braćmi, chwycili mnie oboje za dłonie i skłoniliśmy się. Musiałam zacisnąć zęby, kiedy trzeba było się wyprostować. Zajęło mi to całą swoją siłę, żeby się uśmiechnąć i powiedzieć do mikrofonu – Dobranoc wszystkim i niech Bóg was błogosławi! Jake dał mi krótki pocałunek i ruszył w przeciwną stronę sceny na swoje wejściem z Runaway Train. Kiedy schodziłam ze sceny, ból w boku stał się tak intensywny, że przez chwilę zachwiałam się. Kiedy odzyskałam równowagę, wzięłam kilka głębokich oddechów i poszłam na bok sceny. Zaciskając zęby, przeciskałam się między technikami i załogą. Kiedy ominęłam kulisy, Eli zawołał mnie – Dokąd idziesz? Spojrzałam przez ramię – Wracam do autobusu. Chcę się położyć. Eli zmarszczył brwi – Wszystko w porządku, siostra? Wyglądasz trochę blado.
~ 115 ~
Ponieważ nie chciałam ich niepotrzebnie martwić, skinęłam głową – Czuję się dobrze. Po prostu potrzebuję trochę więcej Advilu i położyć się na chwilę, to wszystko. - Jody, upewnij się, że Abby dostane się do autobusu cała i zdrowa. – Gabe wydał instrukcję. Przewróciłam oczami na ich bycie tak nadopiekuńczymi – Chłopaki, ze mną wszystko w porządku. - Zamknij się i pozwól Jody’em wykonywać swoją pracę. – Eli odpowiedział. Ponieważ ból stał się jeszcze bardziej intensywny, tylko skinęłam głową. W ciszy, Jody odprowadził mnie do autobusu mojego i Jake’a. Bez kierowcy, Jody musiał otworzyć mi drzwi – Perry jest w wewnątrz z resztą załogi. Poradzisz sobie sama? - Dam sobie radę. - W porządku, zamknę za sobą drzwi. - Dzięki. – mruknęłam. Kiedy zaczęłam iść po schodach, poczułam jak coś ścieka między moimi nogami. Ból chwycił mnie tak mocno, że zgięłam się i krzyknęłam w agonii. Kolana ustąpił i upadłam na podłogę. Drżącą dłonią poczułam lepkości, która spływały po moich udach. Podstawiłam ją po światło i zobaczyłam, że to krew – O Boże. – mruknęłam.
~ 116 ~
Sięgając chwyciłam się boku kanapy i starałam się podciągnąć do góry. Wiedziałam, że mój telefon był gdzieś w sypialni, a ja rozpaczliwie potrzebowałam się do niego dostać. Gdy rzuciłam się na kanapę, przeszywający ból spowodowało, że znowu krzyknęłam. Na drżących nogach, zrobiłam dwa kroki. Usłyszałam huk w głowie, gdy wszystko stało się czarne. Poleciałam do przodu i upadłam na ziemię, zanim wszystko rozmyło się wokół mnie i zostałam spowita w mroku.
~ 117 ~
Rozdział 9 Jake
K
iedy zszedłem ze sceny po naszym występnie byłem spoconym, wyczerpanym bałaganem. Spoglądając wokół po kulisach, szukałem
Abby, ale nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Podczas naszych duetów, coś było z nią nie tak i martwiłem się – Ona poszła do autobusu po naszym występie. Nie czułą się dobrze. – Gabe poinformował mnie.
Mrożący niepokój przeszył mnie. Abby nigdy kiedykolwiek nie narzekała, więc sam fakt, że poszła się położyć dał mi do myślenia, że coś było nie tak – No dobra. – wymamrotałem, drżącą ręką przeczesując włosy. Gdy technik podawał mi czystą koszulę i butelkę wody, pokręciłem głową – Dzięki stary, ale wezmę coś z autobus. Chcę sprawdzić, co z Abby. Technik skinął głową, kiedy mijałem go przez drzwi – Poczekaj, Jake. – powiedział Perry, nasz kierowca autobusu. Zwolniłem moje szybkie tempo, żeby mógł podbiec i mnie złapać – Pomyślałem, że lepiej pójdę z tobą, bo Jody zablokował drzwi. Ucieszyłem, że Perry nie dał mi żadnego gówna o braku ochrony. Kiedy patrzyłem na autobus w oddali, byłem zaskoczony, że nie świeciły się żadne światła. Uczucie strachu pojawiło się w dole mojego brzucha, nie mogłem się powstrzymać i zacząłem biec. Kiedy dotarłem do autobusu, Perry był tuż przy moim boku. Kiedy otworzył drzwi, wpadłem na schodach. Gdy spoglądałem gwałtownie wokół salonu, mój instynkt zadziałał, ponieważ coś było nie tak – Abby? – krzyknąłem. Kiedy nie odpowiedziała, zacząłem iść na tył. Moje buty uderzyły mocno o coś na środku korytarza. Szarpnąłem spojrzenie w dół, a mój świat zadrżał i zatrzymał się. Abby leżała zwinięta w kłębek. Upadłem na kolana u jej boku – Abby? – po tym, jak wziąłem ją w ramiona, poklepałem jej twarz kilka razy, ale nie otworzyła oczu. - Zadzwoń na 911! – krzyknąłem do Perry’ego. Wyciągnął swój telefon z kieszeni i dzwonił w ciągu jednej chwili. Mój dziki wzrok pochłonął nieprzytomną postać Abby. Na widok krwi na jej udach, moje
~ 119 ~
serce wzdrygnęło się – Och, Boże. Nie. – potarłem ramiona Abby i delikatnie potrząsnąłem nią – Aniele, proszę budzić się. Proszę... Nie zostawiaj mnie. Rozdzierające wycie karetki na miejscu wypełniło moje uszy, kiedy zobaczyłem rażące czerwone i białe światła. Następnych kilka sekund wydawało się ciągnąć w bolesnym zamgleniu. Gdy tuliłem Abby w moich ramionach, głośne głosy nadchodziły z przodu autobusu. Sanitariusze odepchnęli mnie na bok, gdy rozpoczęli pracę przy Abby. Ledwo poczułem, że Perry podnosi mnie i wyciąga z autobusu. Zaciągnął mnie w dół schodów, gdzie stali koledzy z zespołu. - Co się stało? – Brayden zażądał. - Nie wiem. – mruknąłem z roztargnieniem, patrząc na chodnik. Perry, którego ramię wokół mnie było prawdopodobnie jedynym powodem, dla którego wciąż stałem, odezwał się – Była nieprzytomna na podłodze, kiedy tam dotarliśmy. Była tam... krew. Kobiecy jęk spowodował, że podniosłem głowę. Mia stała obok AJ’a z Bellą na biodrze – Musisz im powiedzieć, że ona miła bóle w podbrzuszu, prawa strona przez ostatnie kilka dni. - Czy to możliwe, że to wyrostek? – Rhys zapytał. Mia potrząsnęła głową – Nie, jeśli krwawiła. To brzmi jak coś rozrodczego, jak... – jej oczy rozszerzyły się i zamknęła usta. - Jak co? – zapytałem. - Poronienie. – odpowiedziała szeptem.
~ 129 ~
Oparłem się o Perry’ego. Abby może być w ciąży? Była na pigułkach, a w większość poranków widziałem jak je brała – Ten sposób nie jest skuteczny w stu procentach. – Mia powiedziała cicho, jakby czytając w moich myślach. To wtedy sanitariusze nieśli ją na noszach po schodach autobusu, co było nie lada wyczynem. Nawet w słabym świetle z stadionu, twarz Abby była upiornie blada. Bez myślenia, podbiegłem do niej – Czy ona... – mój głos zakrztusił się. Nie mogłem nawet stworzyć słowa, bałem się tak bardzo. - Nie proszę pana. Jest stabilna. Jej funkcje życiowe są silne, ale musimy ją zabrać do szpitala na kilka badań, żeby zobaczyć, co powoduje krwawienie. - Czy mogę jechać z nią? - Oczywiście. – sanitariusz odpowiedział. Jego partner pobiegł do kabiny karetki i odpalił. Spojrzałem na pozostałych – Jedź. Będziemy za tobą. – AJ powiedział, a Brayden i Rhys skinęli głowami. - Dzięki. – mruknąłem, kiedy podążyłem za noszami Abby. Kiedy była załadowana w środku, wskoczyłem i wsunąłem się na ławkę, żeby usiąść obok niej. Chwyciłem ją za rękę, tą z jej błyszczącym diamentem pierścionka zaręczynowego i platynowej obrączki i ścisnąłem w swoją – Jestem tutaj, Aniele. Nigdzie się nie wybieram. Po raz pierwszy zauważyłem, że zareagowała, mimo że było to tylko zmarszczenie czoła. Kiedy przyciśnięto brzuch Abby, krzyknęła i próbowała się odwrócić – Przestań! Ranisz ją. – krzyknąłem, próbując go odepchnąć.
~ 121 ~
- Proszę pana, muszę sprawdzić obrażenia żony. Jeśli się nie zatrzymasz, będziemy musieli cię powstrzymać, więc nie będziesz nam przeszkadzał w wykonywaniu swojej pracy. Z pokonanym westchnieniem, ukryłem twarz w dłoniach. Gdybym mógł, to bym włożył palce w uszy jak dziecko, więc nie mógłbym usłyszeć krzyków Abby. Kiedy znów spojrzałem w górę, uspokoiła się i widziałem, jak sanitariusz wyrzuca strzykawkę do odpadów medycznych – Właśnie dostała coś, żeby złagodzić jej ból. - Dziękuję. – i po raz kolejny wziąłem rękę Abby w swoją. Podniosłem ją do ust i pocałował delikatnie. Resztę drogi do szpitala mówiłem do niej cicho i odpowiadałem na grad pytań jednego z ratowników. Z lekami przeciwbólowymi w organizmie, lekko leżała na noszach. Nie wiedziałem, gdzie jechaliśmy, a już najmniej, do którego szpitala ją zabierali. Ale wkrótce okazało się, że był to St. Augustine. Kiedy drzwi karetki otworzyły się, lekarze i pielęgniarki już tam czekali na nas. Nie wiem, czy to był standardowy protokół czy to, dlatego, że Abby jest sławna. Po tym jak wyjęli Abby z karetki, podążałem tuż obok niej na pogotowie. Kiedy zacząłem iść do jej pokoju, wysoka pielęgniarka z kasztanowymi włosami zatrzymała mnie – Proszę pana, muszę pana prosić, żeby zaczekał pan w poczekalni, więc będziemy mogli ustalić stan pańskiej żony. Przyjdziemy po pana, gdy będziemy wiedzieć więcej. Wzdrygnąłem się, gdy poczułem straszne Déjà vu od czasu ostatniego popytu w takim miejscu. Przypomniałem sobie tą straszną noc, gdy Bree, moja ex-groupie w szale zazdrości omal nie zabiła Abby. Została pobita tak dotkliwie, że zajęło jej tygodnie na rekonwalescencje.
~ 122 ~
Teraz byliśmy z powrotem niemal w takiej samej sytuacji - dziwnym szpital, Abby, przy której pracował lekarz i pielęgniarki, i mnie samego w poczekalni, zastanawiając się, czy kobieta, którą kocham ponad wszystko na ziemi miała zostać mi odebrana. AJ i Mia pojawili się nagle, a następnie Brayden i Rhys. AJ usiadł po mojej jednej stronie, kiedy Mia usiadła po drugiej. Nie wiem ile czasu minęło, gdy siedziałem wpatrując się w przestrzeń, wyciszając wszystkie rozmowy wokół siebie. To wydawało się wiecznością, zanim pojawił się lekarza w średnim wieku w białym fartuchu. - Jesteś Jake Slater? - Taa, to ja. - Jestem doktor Miller. Jestem lekarzem przypisany do przypadku pańskiej żony. Z trudem przełknął ślinę – Co z Abby? - Jest przygotowywana do natychmiastowej operacji. - C-co? – zapytałam, moje serce zatrzymało się i ponownie zabiło. - Po USG i tomografii, odkryliśmy, że pani Slater miał dużą torbiel jajnika, która pękła. To spowodowało krwotok, którego doświadczyła. - Więc macie zamiar działać, żeby zatrzymać krwawienie? - Tak, ale będziemy musieli usunąć jej jajnik i jajowodu. - Och... kurwa. Ale dlaczego?
~ 123 ~
- Wydaje się, że w czasie wzrostu torbieli, spowodowała skręcenie lub przekręcanie jajnika. To, oraz pęknięcia spowodowało zbyt duże uszkodzenia jajnika i jajowodu. Będziemy również usuwać jej wyrostek robaczkowy, gdy jesteśmy tam, ponieważ również poniósł szkodę. W przeszłości, uczułem się o znajomość układu rozrodczego kobiety, więc znałem podstawy. To był jeden z powodów, dla których to, co lekarz próbował mi powiedzieć nie było do końca jasne. Wiedziałem, że to, co musieli wyciąć było częścią tego do robienia dzieci. Ta myśl sama spowodowała głęboki ból palący w mojej klatce piersiowej. - Po tym zabiegu, Abby może... wciąż może mieć dzieci? – wychrypiałem. - Tak, lewy jajnik i jajowodu nie jest uszkodzony. Zazwyczaj, pozostały jajnik będzie rekompensować ten stracony. To będzie też zależało od istnienia dalszych szkód z krwotoku. Mimo, że jest młoda i zdrowa może począć dziecko, ale nie wykluczam w przyszłości skorzystania z pomocy inseminacji lub in vitro. - Rozumiem. – mruknąłem. Och, kurwa. Mój biedny Aniołek... gdybym tylko dostał się do niej szybciej, może obrażenia byłby mniejsze. - Ty i twoja rodzina możecie iść na górę do poczekalni przy sali operacyjnej. Jak tylko będzie po wszystkim, lekarz wyjdzie i powie, jak poszła operacja. Po tym doktor Miller wyszedł, adrenalina we mnie opadła. Mięśnie miałem jak z gumy i nie były wstanie utrzymać mojej wagi. Upadłem z powrotem na swoje miejsce i ukryłem głowę w dłoniach. Wzdrygnąłem się na zapach krwi na moich rękach. Krew Abby.
~ 124 ~
O Boże, Abby miałam mieć operację... może nie być w stanie mieć dzieci, jak planowaliśmy. To wszystko to zbyt wiele, aż jęknąłem z bólu. Na dotyk dłoni Mii na plecach, napiąłem się. Nie chciałem jej słów współczucia, ani też nie chciałem jej pocieszenia. Po prostu chciałem być sam, abym mógł jakoś zebrać siły, żeby umożliwić sobie bycie odważnym na spotkanie twarzą w twarz z Abby. Cichy głos Mii zabrzmiał przy moim uchu – Jake, jest mi bardzo, bardzo przykro. Potrząsając ramionami, zarzuciłem jej rękę z siebie – Po prostu mnie zostaw. - Hej, wiem, że to boli, ale ostatnią rzeczą, którą musisz zrobić to zamknąć się w sobie. To nie jest dobre dla ciebie jak i dla Abby. – AJ powiedział. Podniosłem głowę i spojrzałem na niego – Nie próbuj mi powiedzieć, co jest dobre dla Abby. Jestem jej mężem. Wiem lepiej niż ktokolwiek inny, czego ona potrzebuje. Tak ciężko jak to jest, wiem, że muszę być teraz silny dla niej, bo wiem, że za minuty wyjedzie z chirurgii i usłyszy tą wiadomość. Rozpadnie się. Ona chciała mieć ze mną dziecko praktycznie od momentu, kiedy się spotkaliśmy. A teraz ja muszę iść tam i spróbować udawać, że wszystko jest w porządku, kiedy nie będzie mogła mieć to, czego pragnęła. Mia wyciągnęła rękę i chwyciła mnie – Wiem, że rokowanie nie jest najlepsze na świecie, ale lekarz nie powiedział, że Abby nie będzie mogła mieć dzieci. - Co wasza dwójka może o tym wiedzieć? Nawet nie próbowaliście i bam, jesteś w ciąży. Cholera, żadne z was nawet nie chciało mieć dzieci. Nie ma nic
~ 125 ~
innego dla Abby, niż pragnienie posiadania dziecka, a teraz to będzie dla niej cholerną walką. AJ zmrużył oczy na mnie – Pieprz się, człowieku. Tylko, dlatego, że Bella nie była planowana, to nie znaczy, że kochamy ją mniej lub że jej nie chcemy. Ostatni raz jak sprawdzałem, nie mieliśmy żadnego cipkowatego konkurs o tym, kto zasługuje na co. Prychnąłem pogardliwie – Oczywiście, bo jest pewien jak cholera, że Abby zasługuje na dziecko bardziej niż jakaś kurwa, która sobie wpadła! W momencie, kiedy słowa opuścił moje usta, natychmiast pożałowałem ich i chciałem je cofnąć. Skrzywiłem się, gdy Mia jęknął z przerażenia i zranione łzy napłynęły jej do ciemnych oczu. Zanim zdążyłem powiedzieć, że jest mi przykro, AJ walną minie pięścią w szczękę, aż poleciałem do tyłu. Dawno temu czułem moc prawego sierpowego AJ’a, ale do cholery nadal ma tą siłę. Ale nie zatrzymał się tylko na tym jednym ciosie. Przywalił mi też w brzuchu. Gwiazdy błysnęły mi przed oczami, gdy Brayden i Rhys starali się odciągnąć AJ’a ode mnie. - AJ, przestań! – Brayden krzyknął. Kiedy potarłem obolałą szczękę i chwyciłem się za brzuch, AJ odepchnął Brayden od siebie. Jego twarz była czerwona, a jego oczy były dzikie z wściekłości – Nazwał moja żonę kurwą! Ma szczęście, że nie skręciłem jego pieprzonego karku! - Zostaw go, Bray. – mruknąłem, kiedy stanąłem na nogi. Chwiejnie odszedłem z dala od grupy i poszedłem w kierunku windy. Nie byłem pewien, gdzie, do diabła, miałem zamiar iść. Po prostu wiedziałem, że nie mogłem tutaj być
~ 126 ~
dłużej. Nawet, gdybym powiedział, że jest mi przykro, to i tak minię trochę czasu, aż AJ ochłonie. Ale pewne jak cholery było to, że czułem się źle za to, co powiedziałem do Mii. Natknąłem się na windę jadącą w dół, która miała cholernie dużo sensu tak jak się czułem, biorąc pod uwagę mój nastrój. Grzebiąc w kieszeni, wyciągnąłem telefon i przystąpiłem do wykonywania telefonu, którego się obawiałem. Nie wiedziałem, czy z szokiem Gabe’a i Eliego udało się zadzwonić do swoich rodziców. Laura, matka Abby, odpowiedział po pierwszym dzwonku – Jake, coś nie tak? Mamy kilka nieodebranych połączeń od Eliego. – próbowałem jak mogłem, żeby wyjaśnić, co się dzieje. Kiedy wybuchła płaczem, skuliłem się – Będziemy tam następny samolotem. Jeśli się nie uda, zanim wybudzi się po operacji, proszę powiedz jej, jak bardzo ją kochamy i staramy się być przy niej. - Powiem. Po rozłączeniu się, wędrowałem po holu. Na widok świateł kaplicy, wszedłem do środka. St. Augustine nie miało bzika na punkcie różnorodności religijnej czy międzywyznaniowej kaplicy. Zamiast tego, świece migotały na stole pod oświetlonym krzyżem. Usiadłem na jednej z tylnych ławek. Nie wiedziałem dokładnie, co tutaj robię. Nie byłem tu w poszukiwaniu duszy czy ulżeniu sobie. Chciałem tylko uciec. Wydychając sfrustrowanym westchnieniem, odwróciłem się, a następnie położyłem. Wpatrując się w sufit, usiłowałem uporządkować gównianą emocjonalną burzę, która szalała we mnie. Nie wiem, jak długo leżałem, ignorując sygnały dźwiękowe z mojej komórki. Minuty. Godziny. Wieczność wydawała się mijać.
~ 127 ~
Moje uszy poderwały się na dźwięk kogoś, kto wchodził przez drzwi. Szedł pośpiesznie obok mnie do ołtarz, podniosłem głowę, żeby spojrzeć. To była Mia. Kiedy była plecami do mnie, podniosłem się na ławce, przyglądając się jej ruchom. Uklękła przed ołtarzem i wykonała znak krzyża. Biorąc świecę, pochyliła głowę – Ojcze Niebieski i Święta Matko, proszę pilnuj Abby. Chronić ją po zabiegu i opiekuj się nią podczas powrotu do zdrowia. Przede wszystkim błogosławi ją i jej łono. – migotanie światła pochodziło z knota, kiedy zapaliła świecę dla Abby. Spodziewałem się, że do tego czasu odwróci się, ale zamiast tego, wzięła kolejną świecę – I proszę, pociesz i chroń Jake'a. Jej słowa miały taki sam efekt, kiedy AJ mnie uderzył, ale tym razem czułem to w mojej piersi, a nie na podbródku – Nie zasługuję na to. – wychrypiałem. Na dźwięk mojego głosu, Mia podskoczyła i odwróciła się. Jej twarz zaczerwieniła się – Ja-ja nie wiedziałam, że tutaj jesteś. - Taa, myślałem, że to lepiej, gdybym położy się, aż operacja będzie skończona. Mia przygryzła dolną wargę i podeszła, żeby usiąść obok mnie. Na kilka sekund niewygodna cisza zawisła wokół nas. Wreszcie, ona ją przerwała – Przykro mi, że AJ cię uderzył. Pokręciłem głową – Nie powinno ci być. Cholerna, na pewno nie. Zasłużyłem na to. Powiedziałem kilka naprawdę strasznych rzeczy o was. – spojrzałem w jej rozszerzone ciemne oczy – Jest mi bardzo, bardzo przykro, Mia. To były straszne rzeczy do powiedzenia. Wiesz, że nigdy nie myślałem o tobie, jako dziwce. Nie mam pojęcia, dlaczego to powiedziałem. Bardziej niż cokolwiek, jesteś wspaniałą żoną i matką. – potarłem ręką po mojej twarzy – Boże, nie wiem, co mnie naszło.
~ 128 ~
Mia wypuściła powietrze, które jak przypuszczałem wstrzymywała – Byłeś zraniony. Jak ranne zwierzę, uderzyłeś w tych, którzy po prostu starali ci się pomóc. Łzy zapiekły mnie w oczy – Abby cholernie mi przywali za to, co powiedziałem. Wszystko, co robię to ją zawodzę. – gwałtownie pokręciłem głową – Nie jestem dla niej dobry. Sięgając Mia wzięła mnie za rękę i ścisnęła – To nie prawda, Jake. Abby kocha cię z całego serca i duszy. - Czasami myślę, że jestem jej przekleństwem. - Co? - Przeze mnie została prawie pobita na śmierć i teraz, kurwa, to się dzieje. - Och, Jake, nie jesteś przekleństwem. Kochasz Abby i nigdy nie zrobisz nic, żeby ją skrzywdzić. Ona też to wie. – kiedy otworzyłem usta, żeby zaprotestować, Mia podniosła rękę do moich ust, żeby mnie uciszyć – Ostatnią rzeczą, jaką Abby kiedykolwiek będzie chciała dla ciebie, jest to, że myślisz jak teraz. Każdego dnia złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom. To, co się stało się z jej torbielą, dzieje się tysiącom kobiety. Nie masz absolutnie nic wspólnego z tym. Abby powiedziała mi, że wcześniej miała torbiele. Mogła iść to sprawdzić, kiedy po raz pierwszy zaczęła mieć bóle, ale nie zrobiła tego. Mimo tego, to też nie jest jej wina. Cholera, tak się po prostu dzieje. Z pokonanym westchnieniem, pozwoliłem głowie opaść. Po raz kolejny znalazłem się wpatrujący w sufit – Masz rację. - Oczywiście, że mam.
~ 129 ~
Kiedy gwałtownie podniosłem głowę, by spojrzeć na nią, Mia uśmiechnęła się. Zaśmiałem się i pokręciłem głową – Ty naprawdę idealnie pasujesz do AJ’a. Na moje słowa, jej uśmiech stał się jeszcze szerszy – Dziękuję. Kocham go z całego serca. - Mogę to zobaczyć. Cieszę się, że cię odnalazł. - Spójrz, do tego słodkiego Jake’a jestem przyzwyczajona. Moje brwi wystrzeliły w górę – Myślisz, że jestem słodki? - Przez większość czasu, tak. Możesz być również czasami aroganckim, pochłoniętym sobą kutasem, ale w większości jesteś bardzo słodki. Roześmiałem się na jej uczciwość – Tak, masz rację. - Przede wszystkim, jesteś opiekuńczym i oddanym mężem. Każdy może to zobaczyć. I pewnego dnia, będziesz wspaniałym ojcem. Wszystkie obawy o zastaniu ojcem, zawiedzeniu moich przyszłych dzieci i zdradzie Abby szalały w mojej piersi, aż wziąłem urwany oddech – Mam nadzieję. Telefon w kieszeni Mii zadzwonił – Przepraszam, ale muszę to sprawdzić. Zostawiłam Bellę z Frankiem. Zaśmiałem się – Nic jej nie będzie. Rozpuści ją dając jej za dużo cukru i nie kładąc jej do łóżka. Uśmiechnęła się, zerkając na swój telefon – To AJ. Zastanawia się, gdzie jestem. Oni są na górze w poczekalnia na chirurgii. – podniosła się i schowała telefon z powrotem do kieszeni dżinsów. Potem wyciągnęła rękę – Daj spokój. Chodźmy. ~ 130 ~
Skrzywiłem się – Nie wiem, czy to dobry pomysł. - Nie musisz być teraz sam, Jake. Jesteśmy rodziną. – kiedy zacząłem protestować, pokręciła głową – AJ cię kocha. Miał trochę czasu na ochłonięcie. Po prostu powiedz mu, że jest ci przykro i jestem pewna, że wszystko będzie dobrze. - Mam nadzieję, że masz rację. Przechyliła głowę na mnie i uśmiechnęła się – Nie wiesz jeszcze, że my, kobiety Runaway Train zawsze mamy rację? Roześmiałem się – Taa, myślę, że tak. – wstałem z ławki, a następnie poszedłem za nią do drzwi windy. Kiedy weszliśmy przez drzwi poczekalni, AJ wytrzeszczył oczy na nasz widok. Spoglądał to na mnie, to na Mię i posłał jej pytające spojrzenie. - Wszystko jest w porządku. – zapewniła go. Podczas gdy on pokiwał głową, wstał i podszedł ochronnie owinąć ramię wokół tali Mii. Po przejechaniu ręką przez moje włosy, westchnąłem – Przepraszam stary. To, co powiedziałem było cholernie złe. Przeprosiłem Mię, a ona je przyjęła. Mam nadzieję, że też możesz. Jego ciemne brwi zmarszczyły się, kiedy wchłaniał moje słowa – Nigdy nie idź tam ponownie. Nie będzie mnie obchodziło, co się dzieje się w twoim życiu, skończę z tobą, przysięgam. - Jeśli kiedykolwiek ponownie zrobię coś takiego, masz moje pozwolenie. – zrobiłem niepewny krok do przodu – Jesteś moim najlepszym przyjacielem na całym świecie. Nigdy, przenigdy nie chcę ranić ciebie czy kogoś, kogo kochasz. Ok?
~ 131 ~
- Dobrze. – powiedział. Z niepewnym uśmiechem dał mi się przytulić. - Pan Slater? – jakiś głos zapytał. AJ puścił mnie, więc mogłem się okręcić wokół. Popatrzyłem pytająco na młodego lekarza w drzwiach - Taa? – wychrypiałem, a moje serce zatrzymało się. Uśmiechnął się – Twoja żona przeszła pozytywnie zabieg. Udało nam się zatrzymać krwotok, a usunięcie jajowodu i jajnika poszło dobrze. Wraca do siebie, więc możesz przyjść i zobaczyć ją za kilka minut. Zamknąłem oczy i cofnąłem się aż AJ mnie złapał – Dzięki Bogu. – mruknąłem. Gdy ponownie mogłem oddychać regularnie, oderwałem się od AJ’a. Popatrzyłem wokół grupy moich kolegów z zespołu i braci Abby – Dziękuję wszystkim za przybycie. Za kochanie mnie i Abby tak mocno. – nie mogłem już zwalczać łez i pęknąłem. Ramiona AJ’a owinęły się wokół mnie, jak i Braydena i Rhysa. Oni nie mówili mi bądź mężczyzną czy nazywali mnie cipką. Zamiast tego, po prostu poklepali mnie po plecach i mówili uspokajająco do mnie, w akceptowalny męski sposób pozwolili mi płakać. W tym momencie naprawdę byli moimi braćmi.
Po tym jak wziąłem się w garść, pielęgniarka przyszła do mnie, żeby zaprowadzić mnie do Abby. Poszedłem za nią przez labirynt sal, do tej, w której
~ 132 ~
była Abby. Oczy miała zamknięte, a jej twarz była blada jak białe prześcieradło, którym była przykryta. Usiadłem na krześle obok niej i wziął ją za rękę – Aniele? Poruszyła powiekami, gdy próbowała się obudzić – Jestem tutaj, kochanie. – ścisnąłem ją uspokajająco za dłoń. Wpatrując się przez chwilę w sufit nad jej głową, powoli odwróciła wzrok na mnie. Uśmiech utworzył się na jej ustach – Hej. Słodki dźwięk jej głosu wysłał ciepło przez moją klatkę piersiową. Pochyliłem się, by pocałować ją w rękę – Hej, tobie. Jej wzrok przetoczył się po pokoju, pochłaniając maszyny i zadrżała – Czy ze mną w porządku? - Taa, teraz tak. Moje słowa ją nie pocieszyły. Jej wargi drżały, a łzy zgromadziły się w oczach – Czy nadal mogę... Byłem pewien, że nie wie zbyt wiele o tym, co się stało, ale nie było trudno uwierzyć, że jej pierwszą myślą było zamartwianie się o dzieci – Tak, możesz. I będziemy mieć pewnego dnia, obiecuję. - Szybciej niż później? – szepnęła. W głębi serca, niezależnie od tego, co się dzisiaj stało, nadal nie byłem gotowy. Ale wiedziałem, że będę prawdziwym draniem, jeśli jej to powiem, podczas wyjścia Abby z poważnej operacji. Więc zmusiłem się do zaspokajającego uśmiechu na moich ustach – Oczywiście, Aniele. Tak szybko, jak lekarz powie, że jesteś gotowa.
~ 133 ~
Kłamstwo pozostawiło gorzki smak w moich ustach, ale nic nie mogło zastąpić promiennego uśmiechu na twarz Abby. Bałem się dnia, kiedy będę musiał zawieść ją ponownie.
~ 134 ~
Rozdział 10 Abby 9 miesięcy później
C
zasami można spędzić tak dużo czasu, udając, że nie pamiętasz, co jest prawdziwe. To właśnie zdarzyło mi się podczas tygodni po mojej
operacji. Silny uścisk, jaki miałam na pozytywnym nastawieniu zaczął się wymykać. Zaczęły się od ‘a co jeśli’, dręczyło mnie to, a niepokój spowodował, że byłam wstrząśnięta. Ale gdy była burza we mnie, na zewnątrz byłam spokojna i pogodna. Nikt nie domyślał się, jak wielkie męki przechodzę. Na stałe miałam uśmiech wyryte na twarzy, choć byłam pusta w środku.
Każdy chciał pozytywną, szczęśliwą i słodką Abby i to jest dokładnie to, co dostali. Wciągnęłam się do koncertowania i promowania naszego nowego albumu. Kiedy jestem w domu, pracowałam ciągle w naszym dom, żeby stworzyć miejsce dla Jake’a i mnie, ale i nie tylko, bo też dla naszej rodziny i przyjaciół. Gdybym zatrzymała się, choć na chwilę, głos zwątpienia był coraz bardziej intensywniejszy. Więc byłam tak zajęta, jak mogłam. Ale wiedziałam, że nadejdzie przełom - dzień, kiedy to wszystko zwali się na mnie. A kiedy w końcu nadszedł, nigdy nie wyobrażałam sobie, jak wstrząsających faktycznie może być...
- Co sądzisz o tym? – zapytałam, kiedy podniosłam piękny bukiet delikatnych różowych róż. - Wyglądają dobrze. – Jake wymamrotał ledwie odrywając oczy od pisma, które czytał. Uśmiechnęłam się i przewróciłam oczami. Jake’a mniej obchodziło, jakie kwiaty weźmiemy dla Lily i Braydena. Całkowicie się wyłączył w szpitalnym sklepie z pamiątkami. Był wyłączony w chwili, gdy weszliśmy do sekcji
~ 136 ~
dziecięcej a potem, gdy byłam zajęta wąchaniem kwiatów, schował się w najnowszym numerze Entertainment Weekly5. - No dobrze, weźmiemy te dla Lily i Braydena, a teraz musimy znaleźć coś dla dziecka. Jake zmarszczył brwi, kiedy uniósł wzrok znad magazynu na mnie – Myślałem, że już daliśmy im prezent. Machnęłam lekceważąco ręką – To było na baby-shower. Nie możemy iść z pustymi rękami. Z westchnieniem, Jake spojrzał na półki pełne wypchanych niedźwiadków, królików i innych leśnych stworzeń. Złapał za pluszowego, białego misia z gigantyczną różową kokardką – Teraz, już mamy coś. - Możesz to nieść, a ja wezmę kwiaty. - Nie będę niósł tego niedźwiedzia. - A dlaczego nie? – spytałam po drodze do kasy. - Bo wyglądam jak laluś. – syknął. - Będziesz wyglądać zupełnie normalne na oddziale noworodkowym. Marudził za mną, ale po tym jak kasjer skasował niedźwiedzia, wziął go i schował go pod ramię – Dziękuję. – powiedziałam. Uśmiechnął się – Proszę. 5
Entertainment Weekly (czasem skracany do EW) to amerykaoski magazyn wydawany przez główną filię medialną Time Inc. w Stanach Zjednoczonych od 1990 roku. Jest to tygodnik poruszający tematykę popkulturową. Zajmuje się zdawaniem relacji z życia filmowego, telewizyjnego oraz muzycznego. Średni nakład czasopisma wynosi ok. 1,8 miliona egzemplarzy. We wrześniu 2009 Entertainment Weekly jako pierwszy magazyn w historii zamieścił reklamę wideo w czasopiśmie.
~ 137 ~
Udaliśmy się do drzwi, żeby dostać się do windy. Córka Braydena i Lily urodziła się o północy. Mimo, że jest to cudownie ekscytujące zdarzenie, było także trudne, ponieważ musimy tego popołudnia wyjechać w trasę na południowym odcinek tournée, który rozpoczyna się w Alabamie. Brayden musi zostawić Lily i jego nowonarodzoną córeczkę na cały tydzień. Na szczęście oboje jego rodzice, wraz z mamą Lily, przybywali do miasta, żeby pomóc. Wysiedliśmy na piątym piętrze, gdzie był odział noworodkowy i szybko znaleźliśmy pokój Lily – Puk, puk. – powiedziałam, kiedy otwierałam drzwi. - Cześć wam. – powiedziała Lily. Leżąc na łóżku z górą poduszek, trzymała noworodka przy swojej klatce piersiowej. W drzwiach Jake zawahał się przez chwilę, gdy pomyślał, że Lily może karmić piersią, więc nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. - Teren czysty. Przewrócił oczami – Cokolwiek. – mruknął, choć było widać ulgę w jego oczach. Gdy podeszliśmy do łóżka, nie mogłam uwierzyć, jak Lily dobrze wygląda po urodzeni niecałe dwanaście godzin wcześniej. Jej uśmiech był promienny, gdy spoglądała na piękne dziecko, otulone różowym, szydełkowanym kocem, który z pewnością zrobiła Mia – Brayden wróci lada chwila. Zabrał Jude i Melody na lody w kawiarni. - I kogo my tu mamy? – zapytałam. - To jest panienka Lucy.
~ 138 ~
- Dobrze, będąc dokładnym Lucy Sky6. – Brayden powiedział zza nas. Uśmiechnął się, gdy on i dzieci weszli do środka. - Jezu, stary, kolejny odniesienia do Beatlesów? – Jake zapytał. Lily zaśmiała się – Tym razem miał szczęście, bo moja babcia była Lucy. Gdy spojrzałam na Lucy w ramionach Lily, nie mogłam zwalczyć przemożnej chęć, żeby ją potrzymać. W głębi duszy wiedziałam, że to nie byłoby dobre dla mnie, ale nie mogłam się powstrzymać – Mogę? – zapytałam Lily. - Oczywiście. – Lily odpowiedział, kiedy podała mi Lucy. Słodki zapach niewinności noworodka wypełnił mój nos, gdy trzymałam Lucy. Ona nadal drzemała, gdy ją podziwiałam – Jest absolutnie wspaniała. – mruknęłam. - Ona wygląda jak ja, kiedy byłam dzieckiem. – Melody powiedziała. Jake spojrzał przez ramię na Lucy – Taa, wygląda. Brayden uśmiechnął się – Ma ciemne włosy Mel, to na pewno. Drzwi otworzyły się i pojawili się w nich AJ i Mia. Gdy AJ trzymał Bellę w ramionach, Mia miała naręcze balonów i kwiatów – Nie możemy się doczekać, żeby zobaczyć najnowszego członka rodziny Runaway Train. – AJ powiedział z uśmiechem. - Dzięki, brachu. – Brayden powiedział i dał AJ’woi uścisk. Rhys wsadził głowę do pokoju – Czy to tu jest imprezka?
6
Z piosenki The Beatles - Lucy In The Sky With Diamonds
~ 139 ~
Brayden roześmiał się – Jasne. Wchodź. Rhys przysunął się do mnie, żeby przyjrzeć się Lucy – Wow, masz ślicznotkę w dłoniach. Lepiej uważaj na nią za szesnaście lat. - Tak, myślę, że ona i Melody spowodują u mnie dużo siwych włosów. – Brayden odpowiedział. AJ skinął głową – Rozumiem cię, człowieku. Jeśli to dziecko będzie dziewczynką, myślę, że będę musiał zainwestować w jakieś wczesną zapobiegającą pielęgnację włosów. - To dziecko? – Lily i ja zapytałyśmy w tym samym czasie. Mia wypuściła sfrustrowane powietrze i uderzyła AJ’a w ramię – Miałeś dziś nie wspominać o dziecku! Dziś chodzi o Braydena i Lily, a nie nas. Wyraz twarzy AJ’a zmienił się w zakłopotany – Przepraszam. Mój błąd. Bella klasnęła w dłonie – I będę starszą siostrą! Mia rozejrzał się po nas – Dobra. Od pana papli i mojej córki niemogącej milczeć, tak, jestem w trzecim miesiącu ciąży. Obfite ‘Gratulacje!’ zabrzmiały w sali. Obok mnie, Rhys jęknął – O Boże, kolejny dziecko? Co się stało z naszą bandą rockmenów? Teraz jesteśmy bandą brudnych pieluch i Dory7. To znaczy, poważnie chłopaki, będziemy musieli mieć osobny pojazd na te wszystkie bzdury dla waszych dzieci. 7
Dora poznaje świat – amerykaoski serial animowany, który swoją premierę w Polsce miał 11 lipca 2008 roku przez stację telewizyjną Nickelodeon. Od 2 listopada 2009 roku był emitowany na kanale muzycznym VH1 Polska
~ 140 ~
- Zamknij się, dupku. – AJ odpowiedział. Kiedy szczęśliwe rozmowy odbywały się wokół mnie, nie słyszałam nic z nich. Byłam zbyt przytłoczona wiadomością Mii o ciąży, w połączeniu z posiadaniem nowego życia w moich ramionach. Mia i Lily miały to, co ja bardzo pragnęłam, a zazdrość pojawił się w mojej głowie. Wyczuwając moje emocje, twarz Lucy zmarszczyła się i zaczęła płakać – Chyba lepiej ją ci teraz oddam. – powiedziałam, przed oddaniem jej do Lily. - Ciii, kochanie. Jest w porządku. – Lily gruchała cicho, a w ciągu kilku sekund Lucy była cicho. Ściany pokoju wydawało się zamykać wokół mnie, więc z trudem oddychałam. Wiedziałam, że muszę się stąd wydostać, albo stracę to i zacznę krzyczeć. Zwróciłam się do drzwi, kiedy Jake wyciągnął dłoń i złapał mnie za ramię – Dokąd idziesz? - Tylko do łazienki. – skłamałam. I uśmiechnęłam się z przymusem, zanim wymknęłam się za drzwi. Walcząc ze łzami, zaczęłam iść, osiągając odległość między mną a pokojem Lily. Jakoś skończyłam wędrówkę korytarzem w żłobku. Było tylko kilkoro dzieci w środku, ponieważ większość z nich była w pokojach z matkami. Pochylając się, położyłam rękę na szybie. Nowonarodzony chłopiec spał spokojnie zawinięty w ciasny kokon koca. Nazwisko na jego łóżeczku to West. Miał głowę pełną ciemnych włosów, a nawet we śnie, ustami ssały fikcyjny smoczek. - Abby? – Jake zapytał cicho za mną.
~ 141 ~
Nie odwróciłam się i nie spojrzałam na niego. Zamiast tego, cały czas patrzyłam na śpiące dziecko – Czy wiesz, że chciałabym być pielęgniarką na oddziale noworodkowym? - Nie, nie wiedziałem. Ze skinieniem głowy, odpowiedziałam – Jeśli skończę studia, to miałam zaplanowane do pracy. Nie mogłam wyobrazić sobie czegoś bardziej satysfakcjonującego niż pomaganie przy przyjmowaniu nowego życia na świecie. Jake zrobił niepewny krok w moim kierunku – Wiem, że jesteś zdenerwowana widząc Lucy, ale też wiadomością Mii o ciąży. Bezradosny śmiech uciekł mi z ust – Staje się okropną osobą będącą zazdrosną, no nie? - Nie, myślę, że to naturalne, że czujesz się w ten sposób. Trochę, jak ja, gdy widzę facetów i ich matki. Nie możemy powstrzymać tego, czego pragniemy. - Nie, nie możemy. - Może... możemy rozpocząć staranie się o dziecko. Chociaż słowa Jake'a powinny być muzyką dla moich uszu i odpowiedzią na modlitwę, ale zamiast tego tylko przyniosły ból czegoś, co starannie ukrywałam – To nie zadziała. – wyszeptałam. - Co to znaczy, że nie zadziała? Nawet nie próbowaliśmy. – zaprotestował. Moje oczy zamknęły się w bólu. Ściany mojego starannie skonstruowanego muru zaczęły się rozpadać, więc pomyślałam, że nie miałam powodu by
~ 142 ~
kontynuować ukrywanie mojego strasznego sekretu – Muszę ci coś powiedzieć, Jake. - Co to jest? - Kłamałam. – wykrztusiłam. Jego ciemne brwi zmarszczyły się w zamieszaniu – W czym? Powoli odwróciłam się do niego, a moje tętno zaczęło przyśpieszać niekontrolowanie – Kilka miesięcy temu przestałam zażywać moje tabletki antykoncepcyjne, zaraz po tym jak przeszłam operację. Jake spojrzał na mnie z niedowierzaniem – Co? - Chciałam dziecka i wiedziałam, że będzie mi trudniej zajść w ciążę. Mówiłeś, że po tym, jak wyszłam z operacji, gdy lekarz usuną mi jajnik i jajowód, że spróbujemy. Tak myślałam... myślałam, że jeśli zajmie nam dużo czas, żeby zajść w ciążę, to naprawdę wtedy będziesz gotowy. Ale w tym samym czasie oczekiwanie i zastanawianie się, czy mogę mieć dzieci było nie do zniesienia. Kolor powoli odpływał z twarzy Jake'a – Obiecałeś. Przysięgałeś mi podczas naszego miesiąca miodowego, że nigdy nie zrobisz czegoś tak strasznego, jak zaciążenie za moimi plecami. Łzy zbierały się w moich oczach i wypłynęły po moich policzkach – Wiem. Ale wszystko się zmieniło po mojej operacji… - Nie wystarczająco, żebyś skłamała. - Przykro mi, Jake. Bardzo, bardzo przepraszam.
~ 143 ~
Potrząsnął głową – Nie mogę w to uwierzyć. - Nie rozumiesz tego, przez co przechodziłam przez ostatnie dziewięć miesięcy. Chciałam wierzyć, że wszystko będzie w porządku, ale nie mogłam. A potem nie mogłam porozmawiać z tobą o tym, bo wiedziałam, jak naprawdę czujesz się w stosunku do dziecka. - Więc próbujesz wmówić mi, że to moja wina? – krzyknął, co spowodowało, że głowy kilku pielęgniarek odwróciły się w naszym kierunku. - Nie, po prostu chcę, żebyś spróbował zrozumieć, dlaczego zrobiłam to, co zrobiłam. Chcę, żebyś zobaczył, że chociaż nie myślałam jasno, jest do tego powód. - Powód, żeby mnie oszukać? - Proszę, Jake. – błagałam. Patrzył na mnie i znów pokręcił głową – To jest tak jakbym już nawet nie wiedział, kim jesteś. Gdy AJ pojawiła się przed nami w korytarzu, Jake wskazał na niego palcem – Weź Abby do domu. Nie mogę teraz przy niej być. Szloch pokonał mnie, kiedy patrzyłam jak Jake idzie korytarzem do windy. Pocieszające ramiona AJ’a owionęły się wokół mnie – Ciii, będzie dobrze. Coś w głęboko we mnie zastanawiało się, jak to może być. Po tych wszystkich miesiącach oszustwa, jakoś wiedziałam, w jaki sposób zareaguje Jake. Choć wiedziałam, że jego gniew i ból doprowadzi go do odejścia, nie zmieniłam zdania do przyznania się. A teraz, musiałam żyć z konsekwencjami.
~ 144 ~
~ 145 ~
Rozdział 11 Jake
K
rajobraz stał się rozmyty, gdy patrzyłem przez okno autobusu. To było trochę ironiczne, jak ostatnie kilka godzin, po tym, jak
zostawiłem Abby w szpitalu, to również było bolesną plamą. Cóż, nie dość bolesne, żebym mógł nadawać się do tego. W tej chwili, było to cholerną agonią słysząc jej wyznanie, przestała brać tabletki antykoncepcyjne, a teraz godziny później, ból wciąż był taki beznadziejny, że trudno było mi oddychać.
Nie poszedłem do domu, a nawet do naszego mieszkania w mieście. Zamiast tego, obszedł centrum Atlanty - poszedł do Centennial Park, obserwując dzieci bawiące się w fontannie. Kilka osób rozpoznało mnie i poprosili o autograf, ale w przeważającej części, byłem odosobniony i samotny w mojej męce. Wreszcie ruszyłem z powrotem, gdy nadszedł już czas na odjazd autobusów. Abby stała obok naszego autobusu z Aniołkiem na smyczy. Jej oczy były podpuchnięte od płaczu – Jake, proszę, mów do mnie. – zaczęła, ale przeszedłem tuż obok niej. Zamiast tego, zrobiłem to, co potrafiłem najlepiej, czyli w zasadzie zamknąłem się na ludzi i byłem dupkiem. Bez słowa do niej wspiąłem się do autobusu AJ’a i Mii. Na mój widok, Mia uniosła brwi do AJ’a, ale żadne z nich nic nie powiedziało. Usiadłem przy stole, gdzie Bella jadła przekąskę i kolorowała – Chcesz trochę? – zapytała, popychając w moją stronę krakersy w postaci zwierząt. - Nie, dziękuję, kochana. Kątem oka ujrzałem AJ’a i Mię odbywającą spokojną, ale burzliwą dyskusję. Podniosła ręce i podeszła do mnie – Myślę, że jesteś zgubiony. - Przepraszam? Zmrużyła ciemne oczy na mnie – Powiedziałam, że myślę, że jesteś zagubiony. To nie jest twój zwykły autobus. Pamiętasz, masz jeden, w którym jeździcie ty i twoja żona.
~ 147 ~
Spojrzałem na AJ, który pokręcił głową, jakby nie mógł dostać się do Mia, żeby wzięła moją stronę – Proszę Mia, potrzebuję trochę czasu, dobrze? Westchnęła z sfrustrowanym oddechem, który zakończył się prawie jak ryk – Oj, powiedziałabym cię do słuch, gdyby jej tutaj nie było. – powiedziała, wskazując na Bellę. Potem odszedł ode mnie do kuchni i przez następną godzinę ignorowała mnie. Ale tak naprawdę nie przeszkadza mi tak długo, jak nie krzyczała na mnie. Skupiłem swoją energię na wyglądaniu przez okno i próbowaniu przetworzenia tego, co, do cholery, stało się z moim życiem. Kiedy poczułem szarpnięcie za nogawkę moich dżinsów, spojrzałem w dół, żeby zobaczyć Bellę patrząc na mnie. Opuściła swoje miejsce na kanapie z AJ’em, gdzie oglądali film – Hej kochana. – powiedziałem. Pochyliłem się, żeby ją podnieć i z łatwość posadzić na kolanach. Jej kruczoczarne oczy zamyśliły się na mnie, a potem przechyliła głowę na mnie. - Dlaczego jesteś smutny? – spytała. Świetnie, nawet nie mogę sobie wyobrazić, jak mam zamiar jej to wyjaśnić – Myślisz, że jestem smutny? Jej ciemny kucyk poruszało się w górę i w dół, gdy skinęła głową. Pochylając się, swoimi małymi dłońmi objęła moje policzki. Palcami chwycił moje wargi i podniosła je do góry – Uśmiechnij się wujku Jake. Roześmiałem się przez moje schwytane policzki – Ok, ok. Będę się uśmiechał.
~ 148 ~
Zadowolony, mały uśmiech rozprzestrzenił się na jej twarzy. Chwytając kawałek papieru ze stołu, pomachała na mnie – Nlysowałam ci obrazek. - Narysowałaś? - Uh, huh. Kiedy wpatrywałem się w niezgrabny, wielobarwny rysunek, wiedziałem lepiej niż jakiekolwiek założenia dotyczące tego, co na nim jest. Popełniłem ten błąd, gdy Jude był mały i spowodowałem u niego wybuch płaczu, kiedy zasugerowałem, że na rysunku mnie był pies – Opowiedz mi o tym obrazku. – zaproponowałem. Jej mały palec wyciągnął się do jednego z ludzików/ bliźniaczych kresek – To ty, a to ciocia Abby. - Rozumiem. Och, naprawdę dobra robota. – udało się jej dodać postaci Abby żółte włosy i mi brązowe. Moje oczy opadły na żółto-brązową postać obok nas – Czy to jest... Aniołek? Zachichotała – Nie. - Och, to jest twój kotek, Jack Sparrow? – na wspomnienie jego imienia, jednooki kot podniósł głowa ze stołu i spojrzała na mnie z pogardą. - To twoje dziecko. – powiedziała, jakby to była najbardziej oczywista odpowiedź na całym szerokim świecie. Zassałem surowy wdech. Po dzisiejszym dniu, komentarz Belli był jak podwójne kopnięcie wprost w moje krocze – Ale ja nie mam dziecka, kochanie.
~ 149 ~
- Ale będziesz miał. Kaźdej nocy przed snem odmawiam z moją mamą modlitwę, za ciebie i ciocię Abby, żebyście mieli dzidziusia. Podniosłem wzrok z rysunku i zagapiłem się na Mię. Nieprzepraszający uśmiech pojawił się na jej twarzy, zanim szybko spojrzała na Bellę – Chodź, skarbie. To czas na drzemkę. - Nie. – Bella zaprotestowała, zagnieżdżając się na moich kolanach. Palce zacisnęła w materiale mojej koszuli, jakbym był jej ostatnią deską ratunku, żeby trzymać ją z dala od cholernej dziennej drzemki. AJ skrzyżował ramiona na piersi, wyglądając poważnie rodzicielsko – Znasz zasady, mi amor8. Gdy się nie zdrzemniesz, dziś wieczorem nie zobaczysz mnie na występie. Bella przecisnęła się na moich kolanach. Ona, wraz z Judy i Melody, uwielbiają ponad wszystko założenie ich słuchawek i pozostanie za kulisami, obserwując nasz występ przed ich spaniem. Pochylając się szepnąłem jej do ucha – Idź i się zdrzemnij. Muszę cię zobaczyć na koncercie, więc spowodujesz u mnie uśmiech. – namawiałem. - Dobrze. – powiedziała. Zanim zeskoczyła, dała mi całusek w policzek – Branoc, Jake. – powiedziała. Chociaż ten kot nienawidzi mnie i AJ’a z pasją, miał szczególną miłość i cierpliwości do Belli. Wstał i przeciągnął się, a potem skoczył w dół. Gdy Jack Sparrow był już po jej stronie, położyła maleńką dłoń w dłoń Mii i ruszyła korytarzem do sypialni. Spoglądając przez ramię na mnie, powiedziała – Kocham cię, wujku Jake. 8
Hiszpaoski - Moja ukochana
~ 150 ~
- Też cię kocham, księżniczko. Kiedy drzwi zamknęły się za nimi, wypuściłem oddech, który wstrzymywałem. Kiedy AJ usiadł naprzeciwko mnie przy stole, posłałem mu niepewny uśmiech – Twoja córka jest zbyt inteligentny dla swojego własnego dobra. Roześmiał się – Mów mi o tym. To tak, jakby miała dwadzieścia dwa lata a nie swoje dwa i pół. Następnie nastała między nami niewygodna cisza. Słyszałem jak Mia czyta Belli historię. Wreszcie, odchrząknąłem – Więc Abby była bardzo zdenerwowana, gdy wyszedłem, co? AJ skrzywił się – Powiedziałbym, że emocjonalnie rozdarta. Moja klatka piersiowa bolała na tą myśl i westchnąłem nierówno – Ona mnie, kurwa, zaskoczyła, człowieku. Odkryć, że okłamywała mnie przez te ostatnie kilka miesięcy. Skończyła robiąc to, czego obawiałem się najbardziej to, czego przysięgała, że nigdy nie zrobi. – zaciskając zęby, pokręciłem głową – Jak mogę kiedykolwiek ponownie jej zaufać? - Spójrz człowieku, wiem, że to wszystko teraz wydaje się dość rozpaczliwe. Ale musisz usiąść i pomyśleć przez minutę. Abby stała obok ciebie przez gówna, dość haniebne czasy, gdy byłeś trudny do kochania i robiłeś rzeczy, których nie rozumiała, a może i nie akceptowała. Ale ona została po twojej stronie, stary. - Nigdy otwarcie jej tak nie oszukałem. – zaprotestowałem.
~ 151 ~
- Możesz przez sekundę spojrzeć na to z jej perspektywy? Ona przeszła dość straszną operację, zamartwiała się na śmierć o możliwość urodzenia dziecka, coś, co wiesz, że pragnie bardziej niż cokolwiek innego na świecie, więc co ona robi? Pęka i robi coś, co jest całkowicie przeciwne jej charakterowi. Spojrzałem na rysunek Belli, wchłaniając słowa AJ’a – Nie mówię, że to, co zrobiła nie było złe, Jake. To trudne do przełknięcia, gdy ktoś, na kim ci zależy kłamie. Ale w tym samym czasie, musisz spojrzeć na większy zarys sytuacji. Nie zdradzała cię czy nie kradła twoich pieniędzy. Chciała dziecka - coś, co powiedziała ci, że daje jej nadzieję po operacji. - Nie myślałem jasno tamtej nocy. Nie chciałem jej skrzywdzić po operacji, więc skłamałem. AJ podniósł brwi – Och, więc, to w porządku jak ty kłamiesz, ale jak ona to już nie? - Kurwa. – mruknąłem, pocierając rękę po twarzy. - Musisz porozmawiać z Abby. Wiem, że przeprosi za to, co zrobiła. Ona kocha cię tak bardzo, że nigdy, przenigdy nie zrobi czegoś, żeby cię skrzywdzić. - Ale zrobiła. - Kłamałeś, żeby ratować swoją własną skórę. Kłamała, bo była tak bardzo przerażona. Gdy to zrobiła, to nie było ze złość, ale z desperacji. Uniosłem brwi – Czy jest jakaś pieprzona różnica?
~ 152 ~
AJ prychnął – Na pewno jak diabli, że tak. Z rozpaczy, Mia przypięła mnie kajdankami do prysznica. Ona nie ma złośliwości w sobie. – posłał mi znaczące spojrzenie – I Abby jej nie ma. - Ale… Podnosząc rękę, kolejnymi słowami AJ zabił każdy argument, jaki miałem – Czy to nie desperacja kierowała tobą, kiedy powiedziałeś te nienawistne rzeczy, żeby spróbować odesłać Abby, kiedy Susan umierała? - Taa. – wychrypiałem. - Więc nie ma nic więcej do dodania. - Wybaczyłbyś Mii, gdyby zrobiła to samo? AJ nawet się nie zawahał, zanim odpowiedział – W tej sytuacji, tak wybaczyłbym. – następnie zmrużył oczy – A potem, kurwa, stałbym się mężczyzną i przestałbym zaprzeczać miłości mojego życia tego, czego pragnie najbardziej na świecie. Wypuściłem pokonane westchnienie. Może AJ ma rację. Może muszę być mężczyzna i mężem Abby, jakiego potrzebuję i dać jej to, czego pragnie. Małżeństwo nie powinno być kompromisem i poświęceniem? Abby robiła cholernie dużo, ale ja jeszcze nie dostałem tego programu – Jak ty to robisz? Zmarszczył brwi w zamieszaniu – Co robię? - Te obowiązki ojca. Jak to zrobiłeś teraz i jak całkowicie nie straciłeś tego gówna, gdy Mia zaszła w ciążę?
~ 153 ~
AJ wzruszył ramionami – Nie wiem. Mam na myśli, oczywiście, że się wystraszyłem, kiedy dowiedziałem się, że Mia była w ciąży. Nie mogłem spać, niepokojące jak wiele dziecko miało zmienić moje życie. Czy naprawdę chcę, żeby moje życie się zmieniło? Czy naprawdę chcę odpowiedzialność za jakiegoś małego człowieka? Ale w końcu, odpowiedzią było tak. Może w głębi duszy, zawsze wiedziałem, że chcę dzieci. Następnie w tym samym czasie, musiałem odłożyć moje obawy na bok, bo walczyłem o Mię. Chciałem życia z nią i moim dzieckiem tak bardzo, że myślę, iż odebrało mi to część strachu. Tak, były dni, w których obudziłem się spocony, śmiertelnie przerażony, że nie poradzę sobie z Mią i Bellą. A kiedy Bella się urodziła, zacząłem martwić się o nią nieustannie. Ale to jest bycie ojcem. - Skąd wiesz, że jeśli kiedykolwiek byłeś gotowy do roli ojca? AJ roześmiał się – Większość facetów nigdy nie jest, a nawet, jeśli myślisz, że jesteś gotowy, tak naprawdę nie jesteś. – przechylił głowę na mnie – Dlaczego jesteś tak przerażony byciem ojcem? - Zbyt wiele pieprzonych powodów. – mruknąłem. - Tak, ale odsłoń mi niektóre z nich. Odrzuciłem swoje ręce – Dobrze, ale nie mów, że nie ostrzegałem. - Słucham. - Wydaje mi się, że krzywdzę tych, których kocham, więc obawiam się, że stanie się coś złego mojemu dziecku.
~ 154 ~
- To nie prawda, Jake. Złe rzeczy zdarzają się codziennie. Nie możesz powstrzymać tego, co ma się zdarzyć. Śmierć Susan na raka nie była twoją winą. Czy pobicie Abby, a następnie torbiel, to nie twoja wina. Twoje dziecko może mieć astmę lub złamać rękę spadając z roweru, ale to nie jest twoja wina. Ścisnąłem ręce na kolanach, bojąc się wyrazić AJ’owi mój ostateczny strach. Pod jego intensywnym spojrzeniem, w końcu uległem – Obawiam się, że stanę się swoim ojcem. Obawiam się, że Abby będzie tak zajęta przez dziecko, że nie będę ją obchodził w ten sam sposób, a kiedy nie będę miał jej niepodzielnej miłości i uwagi, będę szukać tego gdzie indziej. AJ pokręcił głową – Cholera. - Taa, bardzo popieprzone, co? - Jak coś takiego pojawiło ci się w głowie? Spojrzałem w dół na stół i przygotowałem się, żeby opowiedzieć AJ’owi coś, czego nawet nie powiedziałem Abby – Jednej nocy, kiedy moi rodzice się rozwiedli, mój tata był pijany. Bardzo pijany. To był jeden z pierwszych dni, jakie kiedykolwiek przebywałem z nim w jego nowym mieszkaniu. On i Nancy nie byli jeszcze małżeństwem. Kiedy poszedłem wziąć sobie coś do jedzenia, złapała mnie w kuchni. – zamknąłem oczy, gdy wspomnienia, które męczyły mnie przez lata pokonały mnie – On powiedział ‘Wiem, że mnie nienawidzisz, za to, co zrobiłem twojej mamię. Ale wszystko było w porządku między Susan i mną, dopóki się nie urodziłeś. Zawsze kochała cię bardziej i stawiała na pierwszym miejscu. Zawsze byłem drugi, więc znalazłem kogoś, dla kogo byłem na pierwszym miejscu’.
~ 155 ~
Kiedy odważyłem się spojrzeć na AJ’a, jego oczy były szeroko otwarte ze zdumienia – To jest kurwa... jak kopniak w jaja. - Taa, wiem. - Ale cholera, człowieku, był pijany, gdy powiedział te rzeczy. - Czy to nie tak, że jest w tym trochę prawdy przy każdym pijanym oświadczeniu w gniewie? – odpowiedziałem. - Być może. – AJ podrapał zarost na brodzie – Ale w przeważającej części, Mark głównie nie jest idiotą. Wątpię, że poważnie czuł się w ten sposób. Facet był pijany, a całe jego życie złamało się. - Cokolwiek. – mruknąłem, żałując, że nie mam teraz obok siebie butelki Jacka. - Czy kiedykolwiek rozmawiałeś z tatą o tym? - Nie. Nigdy. - Myślę, że powinieneś. Parsknąłem – Myślisz, że jeśli będę miał jakąś magiczną pogawędkę typu Dr Phil z moim tatą, to wszystkie moje obawy bycia ojcem po prostu odejdą? - Nie, ale myślę, że to dobre miejsce, żeby zacząć. – wstał z krzesła – Mam zamiar iść na tył i położyć się z Mią i Bellą. To da ci prywatność, jakiej potrzebujesz. - AJ, nie sądzę, że to rodzaj konwersacji na telefon.
~ 156 ~
- Zgadzam się, ale myślę, że czekałeś zbyt długo, żeby zrobić to osobiście. Równie dobrze może zrobić to teraz. Obserwowałem go wycofującego się korytarzem do sypialni. Nieufnie popatrzyłem na mój telefon na stole. Z poszarpanym westchnieniem, podniosłem go i przeglądałem kontakty. Kiedy dotarłem do mojego taty, mój kciuk unosił się nad przyciskiem Zadzwoń, gdy podejmowałem decyzję. Wreszcie, podjąłem ją i nacisnąłem przycisk. Mój tata odebrał po trzecim dzwonku – Hej, tu Jake. - Hej, synu, jak się masz? Abby nadal dochodzi do siebie po operacji? - Uh, tak, jest w porządku... nic jej nie jest. – połknąłem węzeł emocji tworzących mi się w gardle – Właściwie, tato, z nami nie jest w porządku. - Pokłóciliście się? - To trochę bardziej poważne niż kłótnia. - Cokolwiek to jest, wiem, że warto nad tym popracować. Abby to wspaniała, troskliwa kobieta i bardzo cię kocha. - Wiem. - Więc, jaki jest problem? - Muszę... muszę z tobą porozmawiać o pewnym dość ciężkim gównie, które się wydarzyło w przeszłości. Z tobą i mną. – nastąpiła przerwa na linii – Jesteś tam jeszcze?
~ 157 ~
- Jestem. – tata westchnął – Miałem nadzieję, że zechcesz ze mną porozmawiać przez długi, długi czas. - Wątpię, że będziesz tak myślał za minutę. - Mówię poważnie, Jake. - Dobrze. Daje. Zraniłem Abby, bo nie jestem gotowy, żeby być ojcem, a to wszystko dzięki tobie. Tata zassał surowy oddechu i syknął – Nie owijasz w bawełnę, co? - Przykro mi, ale nie wiem, jak o tym rozmawiać - nigdy nie wiedziałem. Ale dzieci i bycie ojcem może zniszczyć moje małżeństwo. - Żałuję, że nie mogę być tam teraz z tobą, synu. Zanim mogłem się powstrzymać, wypaliłem – Chcesz wskoczyć do samolotu lub przyjechać i spotkać mnie w Birmingham? - Jeśli chcesz mnie tam, zrobię to. Moje brwi wystrzeliły pod linię włosów – Mówisz poważnie? - Oczywiście. - Ale dlaczego chcesz to zrobić dla mnie? - Ponieważ jesteś moim synem. Nie ma nic, czego bym nie zrobił dla ciebie. Dopiero po chwili jego słowa do mnie dotarły. Wiedziałem z tonu jego głosu, że był poważny. Po prostu trudno sobie wyobrazić, po tych wszystkich ~ 158 ~
latach, które minęły i całym tym gównie między nami, że naprawdę mnie kocha. Było dużo do przetwarzania, to wszystkim, co wydarzyło się dzisiaj, poczułem jak się zamykam – W porządku. Możemy porozmawiać, kiedy przyjedziesz. - Wiem, że popełniłem wiele błędów, gdy rozwiodłem się z twoją matką powiedziałem i zrobiłem rzeczy, które wiem, że raniły. Chciałbym je cofnąć, ale nie mogę. Najgorszą rzeczą na świecie byłoby wiedzieć, że boli cię to tak głęboko, że nie staniesz się ojcem. Na koniec dnia, nie jesteś miną ani Susan. Jesteś tylko sobą, własną osobą. - Więc nie będę czuć się przywiązany i zdradzać tak jak ty? – spytałem cicho. Tata przez chwilę milczał – Czy to, co cię trapi? - Być może. - Och, Jake, co się dzieje w twojej głowie? - Wiele bzdur, tak myślę. Z nerwowym chichotem, tata powiedział – Chciałbym myśleć, że to tylko bzdury, ale znam cię zbyt dobrze. Wszystko, co mogę powiedzieć to to, że jesteśmy własnymi charakterami i naszymi własnymi decyzjami, dobrymi i złymi. Gdybym miał spekulować długoterminowo o tobie, nie widzę cię zdradzającego. - I jak możesz się tego domyślać?
~ 159 ~
- Bo wiesz, co dobre masz. Przed Abby, miałeś wystarczająco dużo kobiet, żeby wiedzieć, co jest prawdziwe i co jest dobre. W głębi duszy wiesz, że nie musisz iść nigdzie indziej, żeby znaleźć największą miłość swojego życia kobietę, która cię dopełnia, wyzywa i sprawia, że wstajesz rankiem. Jak cipka, łzy zapiekły mnie w oczy na jego podsumowanie. Miał rację, nigdy nie mogłem znaleźć innej kobiety, która znaczyłaby dla mnie tak wiele jak Abby. Po tym wszystkim, ona jest moim światem. Najważniejsze pytanie, które jest w mojej głowie było na końcu języka i wiedziałem, że potrzebowałem je zadać. Nawet, jeśli odpowiedź była tą, którą naprawdę nie chciałem usłyszeć. W końcu wziąłem głęboki oddech i wychrypiałem – Myślisz, że będę dobrym ojcem? - Wiem, że będziesz się starać jak najlepiej potrafisz. Kiedy nie spełnisz oczekiwań i uwierzysz mi, że tak będzie, pokonasz to. Nikt nie jest doskonałym ojcem - niektóre dni są lepsze od innych, a niektóre sprawiają mniej błędów, ale nikt nie jest perfekcyjny. Trzeba żyć i się uczyć. - Mam nadzieję, że masz rację. - Wszystko, co musisz zrobić, to spróbować najlepiej jak potrafisz, synu. Niezależnie od tego, jak siebie widzisz, masz tak dużo miłości, którą obdarzysz dziecko. Wiem to i Abby też to wie. Drżenie kół spowalniającego autobusu zaalarmowało mnie, że byliśmy coraz bliżej zjazdu z międzystanowej i postoju w centrum Birmingham – Słuchaj tato, muszę teraz iść. Naprawdę doceniam to, co mi powiedziałeś.
~ 160 ~
- Jestem tu dla ciebie w każdej chwili, Jake. - Dziękuję. – wahałem się kolejnych słów, nienawidząc siebie za to, jak ciężko było mi je powiedzieć - Ja... kocham cię. - Też cię kocham. Po rozłączeniu się, siedziałem w milczeniu, po prostu patrząc na telefon. I nie byłem pewien czy spróbować napisać lub zadzwonić do Abby. Część mnie wiedziała, że to, co miałem do powiedzenia należało powiedzieć osobiście. Ponieważ po narodzinach Lucy, dojechaliśmy prosto na koncert, zamiast na nasze zwykłe próby. I nie będę miał chwili przed wyjściem na scenę, żeby porozmawiać z Abby, chyba, że dorwę ją w szatni. Każda myśli, jaką miałem spotkania jej w autobusie została cholernie nakręcona, kiedy zobaczyłem jej braci wchodzących na arenę. Westchnąłem i poszedł wziąć prysznic. Kiedy skończyłem, Bella kręciła się po kuchni czekając na mnie, aż wyjdę. - Domyślam się, że miałaś dobrą drzemkę, co? Uśmiechnęła się - Tak. AJ przewrócił oczami – Nigdy nie śpi wystarczająco długo. Mia ziewnęła – Nie, nie śpi. - Zobaczymy się później, dobrze?
~ 161 ~
AJ i Mia posłali mi pytające spojrzenie, a ja skinąłem głową. Oboje się uśmiechnęli – Idź po nią. – AJ powiedział. Roześmiałem się, a następnie skierowałem się do wyjścia. Po zejściu po schodach autobusu, udałem się do stadionu. Gdy wszedłem do szatni, Marion rozmawiała z Frankiem. Musiał zapytać ją o Abby, bo pokręciła głową ze smutkiem – Biedactwo. Była absolutnym bałaganem. Nigdy nie pomyślałabym, że jest gotowa iść na scenę. Jej oczy były przekrwione i opuchnięte, więc nie byłam pewien, że może wyglądać dobrze. Musiałam użyć dwóch tubek korektora. Na widok mnie w drzwiach, Marion zacisnęła usta i odwróciła się – Gotowa na mnie? – zapytałem, kiedy złapałem jej wzrok w oświetlonym lustrem. - Oczywiście. – odpowiedziała krótko. Oczywistą rzeczą jest, że mocno była w drużynie Abby. Przeczesała paznokciami przez mój skalp nieco mocnej, niż zwykle robiła, a kiedy nadszedł czasy zwykłego poklepywania makijażu scenicznego, ona uderzyła w moją twarz – Mam zamiar to naprawić. – powiedziałem cicho. Spoglądała na mnie przez chwilę – Cholernie to lepiej napraw. - Albo zgnieciesz moje jaja? Uśmiechnęła się szelmowsko – Taa, coś w tym stylu. Roześmiałem się – Więc lepiej zrobię to szybko, co? - Dokładnie.
~ 162 ~
Gdy Marion skończyła ze mną, nie odpoczywałem za kulisami. Zamiast tego, poszedłem za scenę. Musiałem zobaczyć Abby. Właściwie dawno temu tylko patrzyłem na jej koncert. Tylko widok jej w śliniącej, niebieskiej sukni scenicznej i srebrnych kowbojskich butach przyśpieszył bicie mojego serca. Typowy widz nie mógł powiedzieć, że coś jest nie tak z jej wykonaniem dziś wieczorem. Ona poruszała się i potrząsała biodrami, gdy tańczyła wraz z muzyką, a jej uśmiech pozostał jasny. Miała publiczność śmiejącą się między utworami na jej dowcipy i opowieści. Ale kiedy odwróciła się od publiczności, było widać ból na jej twarzy. Doskonała artystka w niej nie pozwoliła dać coś mniej niż sto procent. - Mamy zamiar teraz wykonać cover artysty, który wiele znaczy dla mnie i moich braci. Dorastając, nasza mama była fanką Emmylou Harris. Nawet w odległej dżungli, gdzie mieszkaliśmy, miała starą płytę gramofonową. If I Needed You był jednym z pierwszych świeckich utworów, które nauczyła nas grać na gitarze. Więc Eli i ja chcielibyśmy zaśpiewać ją dla was. Eli usiadł na stołku obok niej z gitarą, a następnie zaczęli zharmonizowanie ze sobą. Gdy zaczęli śpiewać tekst, zdałem sobie sprawę, jak bardzo był o moim i Abby związku. Ale ta myśli, które znaczyła najwięcej to – Jeśli ty będziesz mnie potrzebować, przybędę do ciebie. Przepłynę morza by złagodzić twój ból. Abby zawsze była przy mnie w moich najciemniejszych czasach. Potem, kiedy przechodziła przez swoje własne, nie zdawałem sobie sprawy z jej cierpienia. Musiała pokonać je samodzielnie i to było tak złe. Ślubowałem, że będę kochać ją w dobrych i złych chwilach. Niezależnie od tego, co zrobiła z
~ 163 ~
antykoncepcją, ona mnie potrzebowała, a mnie tam nie było. Musiałem zrobić to dla niej. Wiedziałem, że to, co AJ i mój tata powiedzieli było prawdą. Po zakończeniu piosenki, oklaski i wiwaty zabrzmiały w całej widowni. Wiedziałem, że to moja zwykła wskazówka, żeby dostać się do boku sceny czekając na ogłaszanie naszego duetu. Wzięła mikrofon. Zauważyłem jej stukanie butów o podłogę i wiedziałem, że była zdenerwowana widząc mnie. - A teraz, chcę zaprosić kogoś na scenę, żeby zaśpiewał ze mną. Myślę, że wszyscy znają go dość dobrze. I to będzie mój mąż, Jake Slater. Podczas gdy publiczność szalała, wyszedłem na scenę z gitarą przewieszoną przez ramię. Pomachałem do publiczność, kiedy technik postawił stołki dla Abby i mnie na czas naszej pierwszej piosenki. Kiedy już były ustawione, usiadłem – Witaj Birmingham! Jak się, do cholery, macie? Ogłuszające brawa i gwizdy wybuchły wokół nas – Potraktowaliście moją śliczną żonę i jej bracia dobrze? – po raz kolejny klaskali i krzyczeli – Dziś, jako pierwszą chcemy zaśpiewać jedną z pierwszych piosenek, jaką kiedykolwiek napisaliśmy, jako para. Nazywa się All I Ever Needed. Zabrzdąkałem akordy otwierające i Abby poszła za mną. Zamiast patrzeć na mnie, ona ciągle trzymała wzrok w dole. Gdy dotarliśmy do przerwy w tekście, patrzyłem uważnie na Abby, gotowy, żeby spojrzała mi w oczy. Ale ona ciągle wpatrywał się w gitarę. Odsuwając mikrofon z drogi, wziąłem jej podbródek w palce i podniosłem jej twarz. Kiedy jej wzrok spotkał mój, uśmiechnąłem się – Przepraszam, Aniele. Jej oczy rozszerzyły się – N-naprawdę? ~ 164 ~
Gdy nie dołączyliśmy w drugiej zwrotce, Eli i Gabe przechwycili naszą grę. Jestem pewien, że zastanawiali się, co, u diabła, myśleliśmy za rozmowę w środku koncertu. Ale nie miałem innego wyboru. To było trochę dziwne mając muzyczne interludium w czasie swoich wielkich przeprosiny. Skinąłem – Czy kiedykolwiek wybaczysz mi to, co powiedziałem? Za skłamanie? - Możesz mi wybaczyć? Za oszukiwanie? - Wybaczam ci i ty możesz wybaczyć mi. Na moje słowa kąciki jej ust uniosły się w uśmiechu, ale wyraz jej twarzy pozostał poważny. - Tak po prostu? - Miałem dużo czasu na myślenie w autobusie. I rozmawiałem z moim tatą. - Zrobiłeś to? - Tak, zrobiłem. Rzeczy są... dobre teraz. Łzy zalśniły w kochanych niebieskich oczach Abby – Och, Jake. Kiedy spojrzałem na tłum, widziałem ich zdziwienie – Co ty na to, że skończymy tą piosenkę, a potem porozmawiamy o tym po koncercie? Uśmiechnęła się – Dobra, myślę, że to brzmi dobrze.
~ 165 ~
Wziąłem mikrofon i spojrzałem w stronę publiczności – Przepraszam, ludziska. Moja żona i ja potrzebowaliśmy jedynej chwili dla siebie. Mam nadzieję, że to wam nie przeszkadza? Na ich potwierdzający ryk, Abby i ja roześmialiśmy się. Włączyłem nas, a potem zaczęliśmy piosenkę gdzie skończyli. Nie sądzę, że kiedykolwiek bardziej cieszyłem się koncertem z nią. No, może w nocy Grammy, zanim wygraliśmy najlepszy duet. Ale dziś również był wyjątkowy wieczór. Nic nie znaczy więcej niż ponowne połączenie. Nic nie znaczy więcej niż wiedza, że wciąż mnie kocha, pomimo moich wszystkich bzdurnych kompleksów i problemów. Patrzyłem na nią uważnie, gdy dośpiewałem do wersu – Powiedz mi, że to nie moja wina. Uśmiechnięta Abby pokręciła głową i zaśpiewała – Powiedz mi, że to nie moja wina. Z mrugnięciem, nadal śpiewałem tekst w harmonii z Abby. Gdy piosenka skończyła się, podskoczyłem z mojego miejsca. Po odłożeniu gitary, wyciągnąłem Abby w moje ramiona. Porzuciła swoją gitarę, żeby owinąć mi się na szyi. Chwytając ją pod tyłek, podniosłem Abby, żeby mogła owinąć nogi wokół mojej talii. Publiczność oszalała, ale nie obchodziło mnie to. W tym momencie nie chodziło o danie pokazu. Chodziło o naprawienie mojego małżeństwa i sprawy z kobietą, którą kocham. Mimo, że powinienem był zejść ze sceny, nie mogłem się doczekać tego momentu, żeby mieć ją tuż przy sobie – Kocham cię, Aniele. - Też cię kocham.
~ 166 ~
Popatrzyłem jej uważnie w oczy – Chcę, żeby urodziła moje dziecko. Westchnęła – Naprawdę? - Taa. Chcę, żebyśmy razem zrobili dużo dzieci. Chcę, żeby miały twój słodki uśmiech, twój duch opiekuńczości i twoją niezaprzeczalną odwagę i bystrość. Chcę, żeby były tak piękne na zewnątrz jak i w środku, tak jak ich matka. Emocje pokonały Abby i wypuściła szloch – Nie płacz, Aniele. - Jesteś taki słodki, Jake. Ale co, jeśli... – zamknęła oczy z bólu – Co zrobimy, jeśli nie mogę zajść w ciążę? Pokręciłem głową – Nie wiesz tego jeszcze. Lekarz powiedział, że moglibyśmy spróbować innych sposobów, żeby się udało. - Jesteś gotów to zrobić? - Dla ciebie zrobię wszystko. Nakryła ustami moje w dzikim pocałunku – Dziękuję ci, Jake. Uszczęśliwiasz mnie. - To ty mnie uszczęśliwiasz, na co dzień, Aniele. – pocałowałem ją ponownie i odsunąłem się – Co powiesz na to, że zakończymy to show, więc będę mógł zabrać cię z powrotem do autobusu i pokaże, jak bardzo cię kocham? Zaśmiała się – Nie pragnę niczego bardziej.
~ 167 ~
~ 168 ~
Rozdział 12 Jake
Z
moją czapką Atlanta Braves naciągniętą nisko na oczy, przycupnąłem w fotelu w poczekalni w MCRA, czyli Medycznym
Centrum Rozrodczości w Atlancie. Było trzydzieści minut po zamknięciu, więc to miejsce było prawie jak miasto duchów, za wyjątkiem kilku pacjentów rozpraszających się na swoje wizyty. Za każdym razem, kiedy ktoś wyszedł do recepcji, stawałem się nerwowy, obawiając się, że ktoś mnie rozpozna. Abby,
która siedziała obok mnie, ściskała uspokajająco moją rękę. Gdy spojrzałem w jej oczy, nie mogłem powstrzymać się od zachichotania z jej przebrania. Jej piękne blond włosy ukryte były pod peruką kruczoczarnych włosów. Jej zwykle długie włosy miały długość tylko do brody. Na nosie miała żółwiowe okulary9, a jej zwykle lśniące niebieskie oczy były zakryte pod ciemnymi kontaktami. Oczywiście, przebranie było moim pomysłem. Nie kłóciła się ze mną o to, czy nas zauważą czy nie w klinice płodności – Wielu naszych fanów również cierpi na to, Jake. – uzasadniała. Ale egoistyczna strona mnie nie chciał, żeby zobaczyć nasze twarze w tabloidach - naszej prywatnej agonii - w kioskach, kiedy kopiują mleko i chleb. Lokalizacja MCRA graniczna stale z znajomym stałym elementem w naszym życiu, kiedy w końcu postanowiłem nie być samolubnym kutasem i zgodziłem się na posiadanie dziecka. Zazwyczaj trzeba było czekać cały rok na nie zajście w ciążę, zanim zostanie się skierowanym do kliniki płodności. Ale z powodu operacji Abby, byliśmy specjalnym przypadkiem i udało nam się pominąć tą kolejkę. Przeszła przez całą gamę testów, których nie pojmowałem. Byłem pewien, że więcej ludzi widziało jej waginę w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, niż odkąd się urodziła. Jak zwykle skromna była, nie obchodziło jej, że jej cipka była wystawiona dla różnych specjalistów. Dla mnie pomogło to, że naszym lekarzem była kobietą, tak jak i technicy. - Pan i pani Moore? – pielęgniarka zawołała.
9
Abby musiała pacnąć mnie w ramię, żeby poszedł. Przez sekundę nie rozpoznałem nazwiska. A potem przypomniałem sobie, że byłem jeszcze większym draniem, bo byliśmy pod przybranym nazwiskiem - nazwiskiem panieńskim moje matki. Zgramoliłem się z krzesła i poszedłem korytarzem za Abby i pielęgniarką. Kiedy już byliśmy w zamkniętym pokoju, pielęgniarka zmierzyła mi ciśnienie i temperaturę. Przez cały ten czas, ona i Abby gadały ze sobą, a ja milczałem. Kiedy plastikowy kubek została włożony w moje ręce, całkowicie zamarłem. Nawet nie słyszałem ani słowa i zdania pochodzące z ust pielęgniarki. Nie kiwnąłem w potwierdzeniu czy odpowiedzi. Mój wzrok odbijał się między nią i Abby. Choć Abby skinęła głową, ja nie ruszyłem się, stałem nieruchomo i bez mrugania. Kiedy drzwi zamknęły się za pielęgniarką, moje gardło ścisnęło się. Ściany pokoju wydawały się zamknąć na mnie. Wpatrywałem się tępo w dół na pojemnik w ręku, a potem spoglądnąłem przed siebie. Gdyby mój kutas mógłby mówić, pewnie powiedziałby -‘Nie ma pieprzonej szansy w tym życiu, że mam zamiar zrobić to w tym pokoju i dość do kubeczka! Straciłeś swoją dumę, koleś?’ - Jake? – Abby zapytała. Kiedy spojrzałem na nią, wyglądała na zatroskaną Kochanie, nic ci nie jest? - Jest w dobrze. – wychrypiałem. - Wyglądasz trochę na chorego. To pewnie, dlatego, że czuję się jakbym miał rzygać – Czuję się dobrze. – zapewniłem ją.
- Wiesz, że mogę powiedzieć, kiedy kłamiesz, prawda? Przełknąłem ślinę – Poważnie? Skinęła głową, gdy zamknęła lukę między nami – To jest w porządku, że świrujesz z tym, Jake. Kiedy wszystko sprowadza się do tego, też jestem przerażona. - Jesteś? - Jak mogłabym nie być? Jesteśmy w klinice płodności pod przybranymi nazwiskami i ze mną w przebraniu. - Taa, to prawda. Ściągnęła perukę, jej blond włosy opadły na ramiona. Po tym, jak odrzuciłam perukę na stół, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się – Ale w końcu, to tylko ty i ja, kochanie. To wciąż jest nasze życie, nawet, jeśli koncepcja jest trochę inna niż to, co zaplanowaliśmy. - Wiem. – mruknąłem, wpatrując się w plastikowy kubek w dłoni. - Jake, spójrz na mnie. – Abby rozkazała. Kiedy spojrzałem na nią, uśmiechnęła się – Chciałam zrobić coś, żeby ci to ułatwić. – jej dłonie sięgnęły za koszulkę. Z szeroko otwartymi oczami i ustami, patrzyłem, jak ją ściąga – Abby? – wychrypiałem. Nie mogłem uwierzyć, że się rozbiera.
- Jesteśmy w tym razem, Jake. Czy naprawdę sądzisz, że po prostu pozwolę ci to zrobić na własną rękę? - No cóż, hm, może? Cmoknęła na mnie. Kiedy patrzyłem na jej kraciasty biustonosz, zdałem sobie sprawę, że jest znajomy. Oblizując wargi, ledwie powstrzymywałem się na czekanie, aż się rozbierze. Kiedy zsunęła spódnicę z bioder, nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Uśmiechnęła się do mnie – Rozpoznajesz tą bieliznę? - O tak. - Wybrałam ją, nie bez powodu. - Poza tym, że kocham cię w niej? - Hmm, hmm. – rzuciła spódnicę na stół wraz z jej sweterkiem – Wiesz, kiedyś zrobiliśmy coś takiego jak to, pamiętasz? Ja w tej bieliźnie z tobą dotykającym siebie. - Hm, to było trochę inaczej, ponieważ oboje rozmawialiśmy przez telefon i nie byliśmy razem w tym samym pokoju. - Jednak to jest trochę to samo. - Skoro tak mówisz. – mruknąłem, kiedy patrzyłem się na jej podwiązki – Kurwa, Aniele, jesteś tak cholernie seksowna.
Posłała mi złośliwy uśmieszek, gdy palcami schwyciła guzik moich dżinsów. Gdy je rozpięła, zsunęła moje spodnie i bokserki w dół do kolan. Mimo, że korzystałem z atrakcji, mój kutas wciąż nie był gotowy. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu lekko zakłopotanego, gdy Abby spojrzała w dół i go zobaczyła – Wszystko w porządku. – wyszeptała, jej oddech ogrzewał mój policzek – Zajmę się tym. Jęknąłem, gdy dłońmi uścisnęła mojego penisa. Kiedy jej ręce pracował w górę i w dół mnie, mój kutas powoli zaczął się podnosić do wspaniałego okazu. Wypuściłem wstrzymywany oddech – Dotknij mnie, Jake. – Abby mruknęła. Wolną ręką, nakryła moją dłonią swoją pierś. Kiedy ściskałem jej ciało przez biustonosz, ona nadal pracowała nad moją rosnącą długością. Moją wolną ręką podciągnąłem ją bliżej do siebie. Chciałem jej ust, ale w większość, chciałem swój język w jej ustach. To było najbliżej dojść, od bycia w niej dzisiaj. Kiedy wsunąłem swój język do jej ust, Abby jęknęła w moje. Wsunąłem rękę do biustonosza, żeby zagnieść jedną soczystą pierś. Mój kciuk manipulował przy jej sutku, aż stał się twardy, a Abby przyśpieszyła i nie oszczędzała mojego penisa. Gdy nadal pogrążałem język w jej usta, czułem jak moje jaj się spinają. - Dojdź dla mnie, Jake. – Abby rozkazała gorącym oddechem w moje usta. Dlatego, że nigdy przedtem nie powiedziała tych słów do mnie, swoim wymagającym tonem, nie mogłem zrobić nic innego jak jej posłuchać. Chowając głowę na jej ramieniu, zadrżałem. Kiedy w końcu doszedłem z powrotem do siebie, spojrzałem w dół. Ochrypłym głosem zapytałem – Zrobiłem to?
- Tak, mamy kubek pełen nasienia! Roześmiałem się – Czy to, jak mamy je nazywać? Uśmiechnęła się – To lepsze niż kubek spermy, nie? - Taa, tak myślę. Chociaż wykopana z tego aliteracja 10. Abby pocałował mnie – Dziękuję ci, Jake. - Proszę bardzo, Aniele. Uśmiechnęła się i odsunęła. Potem zamknęła pojemnika i pobiegła, żeby się ubrać. Naciągnąłem moje bokserki i dżinsy i poszedłem do łazienki. Po tym jak Abby i ja umyliśmy się, pielęgniarka zabrała od nas pojemnik. - Więc co teraz? – zapytałem. - Po analizie nasienia, zostaną zamrożone w ramach przygotowań do procedury inseminacji. – spojrzała na Abby – Która powinny być w ciągu kilku dni, prawda? - Tak. – Abby odpowiedziała. Pielęgniarka skinęła głową – Wtedy odmrozimy spermę, przygotujemy, następnie zorganizujemy inseminację. Następnie będziemy mieć nadzieję, że zajdziesz w ciąże. - Mam nadzieję, że tak. – Abby mruknęła. 10
aliteracja powtórzenie jednakowych układów głoskowych na początku kolejnych wersów lub sąsiadujących ze sobą wyrazów, jako sposób instrumentacji głoskowej, uwydatnienia budowy wiersza lub gry słów
- Następnym krokiem jest zadzwonienie do nas, gdy będziesz mieć swoje LH11, a my pójdziemy stamtąd. – z ostatnim uśmiechem, skierowała się do drzwi z naszym nasieniem. - Obiad? – zapytałem, kiedy Abby chwyciła za torebkę. - Po tym wszystkim, jak możesz myśleć o jedzeniu? Parsknąłem – Właśnie zapracowałem na apetyt, kochanie. Przewróciła oczami – Jesteś niemożliwy. - Szczerze mówiąc, właśnie mnie wykorzystałaś, więc myślę, że przynajmniej powinnaś kupić mi obiad. Abby uśmiechnął się – Myślę, że mogę to zrobić.
W poranek naszej inseminacji, udałem się z Abby, żeby trzymać ją za rękę. Czułem, że muszę tam być, nie tylko, dlatego, żeby ją wspierać, ale dlatego, że czułem się jakbym wciąż miał udział w poczęciu dziecka, jeśli tam byłem. Nie mogłem uwierzyć, jak szybko faktyczna procedura się odbyła. Oczywiście, było dużo sytuacji, które działy się ‘przed’ częścią inseminacji, jak Abby musiała 11
hormonu luteinizującego (LH). U samic szczytowe stężenie tego hormonu we krwi podczas ostatnich dni fazy pęcherzykowej cyklu miesiączkowego doprowadza do pęknięcia pęcherzyka Graafa, czyli do owulacji.
wysikać się na patyczek do owulacji, barć jakieś tabletki do produkcji jajeczek, mieć badanie ultradźwiękami podczas jej okresu i Bóg wie, co jeszcze. Wtedy oczywiście, nadszedł mój udział, żeby oddać nasienie, które okazało się posiadać dobrych pływaków. To znaczy, nie byłem zbyt zaskoczony tym faktem. Ale tego ranka, właśnie za pomocą wenflonu wprowadzili moją spermę do macicy Abby. Nawet nie musiała położyć się na długo potem. Gdy było już po wszystkim, dr McElroy posłała nam swój uprzemy, wszystkowiedzący uśmiech – Teraz, nie zdziw się, jeśli to się nie uda za pierwszym razem. Możliwość poczęcia jest naprawdę mała niż ktokolwiek wierzy. Tylko, dlatego, że nie zdarzy się to teraz, nie oznacza to, że nie zadziała. Myślę, że powinienem wziąć więcej akcji w tej małej podgrzewającej do walki mowy. Zwłaszcza, gdy na początku test ciążowy nie pokazał, że była w ciąży. Abby miała nadzieję, że być może test był zły, dopóki nie dostała okresu. Znalazłem ją płaczącą w łazience, patrzącą na pudełko tamponów na ladzie jak były jej wrogiem. Owijając ramiona wokół niej, pozwoliłem jej płakać. Kiedy jej szloch stał się niczym więcej niż pociąganiem nosem, odsunąłem się i pocałowałem ją. Chwytając jej twarz w dłonie, patrzyłem uważnie w jej oczy – Aniele, to się stanie. Pamiętaj, co powiedział lekarz. - Postaram się. – szepnęła. Chciałbym powiedzieć, że drugi raz był talizmanem, ale nie był. I za każdym razem nie zachodziła w ciążę, więcej nadzieja Abby za każdym razem lekko malała i widziałem wrażliwą emocjonalnie bitwę u Abby, kiedy tych kilka
kolejnych się nie powiodło. Była tak dobra, że zadbała o mnie podczas moich mrocznych czasów, więc teraz to była moja kolej. Za każdym razem, mówiłem jej słowa otuchy, że następnym razem zadziała. I wtedy po czwartym razie faktycznie zadziałało. Abby była naprawdę w ciąży, a ja zostanę ojcem.
Rozdział 13 Abby
O
na jest absolutnie piękna. – mruknęłam, gdy spojrzałam na najnowszego członka rodziny Runaway Train.
- To dlatego, że wygląda jak jej mamusia. – AJ zadumał się, całując w policzek Mię. - Widzę też cząstkę ciebie. – argumentowałam – Tak jak z Bellą.
Gabriella Maria Resendiz, aka Gaby urodziła się o ósmej rano i miała tylko kilka godzin. W przeciwieństwie do jej starszej siostry, która urodziła się w limuzynie, bardzo swobodnie przyszła na świat w szpitalu w swoim rzeczywistym terminie. Ale trudno powiedzieć, może było coś niezwykłego w Gaby biorąc pod uwagę, że jej ojciec był znanym muzykiem, a jej przyjście na świat było otoczone przez grupę hołoty - paparazzi, którzy zrobili mi i Jake’owi zdjęcia, kiedy wchodziliśmy do szpitala. Mia odwróciła wzrok pełny miłością do Gaby i spojrzała uśmiechając się na mnie – Więc dzisiaj jest ten dzień, co? Odwzajemniłam jej uśmiech, gdy mój żołądek wypełnił się motylami. Właściwie, to czułam się bardziej intensywne, jak trzepotanie przeszywające mój brzuch. Dzisiaj było nasze pierwsze USG i pierwszy obraz małego życia, o jakie Jake i ja walczyliśmy tak ciężko. I nie mogła przestać być kłębkiem nerwów. Ponieważ byłam tylko w siódmym tygodniu, nie byłam bezpieczna od możliwości poronienia. Ten fakt śmiertelnie mnie martwił. Przerażająca strach, że nie usłyszymy bicia serca – Tak, prawdopodobnie musimy iść, żeby nas kolejka nie ominęła. - Będzie w porządku. – Mia zapewniła mnie. Skinęła – Mam nadzieję. - Tak będzie. – AJ naciskał, klepiąc Jake’a po plecach – Kilka miesięcy w trasie, a wasze dziecko będzie bawić się z Gaby w autobusie mając Bellę, Lucy, Melody i Juda, którzy będą ich zabawiać.
~ 180 ~
Ta myśl wywołała uśmiech na mojej twarzy i na chwilę pomogło mi pozbyć się głosów wątpliwości w mojej głowie – To brzmi wspaniale. Dziękuję. AJ mrugnął do mnie i skupił swoją uwagę z powrotem na śpiącej Gaby. Ręka Jake'a nakryła moje ramie – Gotowa, Aniele? - Pewnie. - Nie możesz iść bez potrzymania Gaby. – Mia powiedziała. Uśmiechnęłam się – Jeśli musisz przyprzeć mnie do muru. Uśmiechnęła się, kiedy podała mi dziecko. Pochyliłam się, żeby obdarzyć Gaby lekkim całusem w czoło. W języku hiszpańskim, szepnęłam – Bienvenido al mundo, hermosa, niña bendecido12. - Dziękuję za powitanie mojej pięknej, błogosławionej dziewczynki. – Mia powiedział. Moje brwi zmarszczyły się w zdziwieniu – Twój hiszpański staje się naprawdę dobry. - Po trzech latach przypadkowych zajęć AJ’a w autobusie, w połączeniu z wycieczkami do Guadalajara, wiele się nauczyłam. – Mia odpowiedziała z uśmiechem. Z ostatecznym pocałunkiem, podsunęłam Gaby do Jake'a. Uśmiechnął się i przyłoży ją sobie do piersi – Chciałbym, żebyśmy mieli dziewczynkę. – powiedział, kiedy patrzył na Gaby, której oczy się otworzyły. 12
Witamy na świecie, piękna, błogosławiona dziewczynko.
~ 181 ~
- Naprawdę? – zapytałam, na co Jake skinął głową. Do tej pory nie powiedział czegokolwiek, czego pragnął - po prostu miał nadzieję, że dziecko będzie zdrowe. Był dobry z dziewczynkami - Melody, Lucy, i Bella wszystkie go uwielbiają. Przez chwilę próbowałam sobie wyobrazić jak nasza córka może wyglądać – Myślisz tak teraz, ale zastanawiam się, czy powiesz to samo, kiedy stanie się nastolatką. – zadumałam. Jake skrzywił – Tak, to będzie cios. – spojrzał na AJ i pokręcił głową – Rozumiem cię, człowieku. AJ roześmiał się – To będzie trudne, kiedy będą chciały iść na randkę i będą domagać się wraz z nimi. Mia prychnęła – Tak, jasne. Podobnie jak to, że nigdy to się nie wydarzy. - Zobaczymy. – AJ odpowiedział z przymrużeniem oka. Jake pocałowała głowę Gaby przed przekazaniem jej z powrotem do Mii. Potem pożegnaliśmy się, a Jake wziął mnie za rękę i wyprowadził z pokoju. Nie mieliśmy wiele do przejścia, ponieważ Mia i ja poszłyśmy na ten sam odział położnictwa, a gabinet był za rogiem od szpitala. Po tym, jak wpisaliśmy się, usiadłam i zaczęłam nerwowo stukać nogą. - Abby Slater? – pielęgniarka zawołała. Dostałam pytające spojrzenia od kobiet i mężczyzn w poczekalni, a teraz byli w podwyższonej gotowości, że jestem kimś znanym. Chyba fakt, że Jake siedział obok mnie nie pomagał. Pospieszyliśmy z dala od wścibskich spojrzeń i poszliśmy za pielęgniarką do pokoju USG.
~ 182 ~
- Ekscytujący dzień, co? - Tak, jest. - Po prostu pójdź do łazienki i zsuń dżinsy i bieliznę. Dzisiejsze USG będzie przez pochwowe. - Ok. Wzięłam cienkie zakrycie od pielęgniarki i skierowałam się do łazienki. Kiedy już zdjęłam dżinsy i majtki i położyłam je na koszu, owinęłam prześcieradło wokół siebie i ruszyłam z powrotem. Na drżących nogach podeszłam do stołu badań. Po tym, jak ułożyłam się, moja ręka zamachała się w poszukiwaniu Jake'a. Gdy chwyciłam jego dłoń w swoją i ścisnęłam, wypuściłam drżący oddech. Drzwi otworzyły się, a technik USG weszła pewnym siebie krokiem. Spojrzała na moją kartę, a potem przemówiła do mnie – Cześć Abby, jestem Claire. - Miło cię poznać. – powiedziałam, wyciągając moją wolną rękę. Jeśli Claire poznała kim byliśmy, nie pokazała tego i byłam zadowolona. W tej chwili, to było trochę miłe, traktowane jak normalnych ludzi – Tak, więc zdobądźmy obraz dziecka. – Claire powiedziała, kiedy usiadła na stołku i skierowała się do kozetki. W ciągu kilku sekund, sonda była we mnie, a ja zacisnąłem zęby pod ciśnieniem. Ale wszystko zostało zapomniane w momencie, kiedy obraz pojawił się na ekranie – Wygląda dobrze. - Claire mruknęła. ~ 183 ~
Musiałam się z nią zgodzić, kiedy patrzyłam na obraz wielkości groszku – Wow. – Jake mruknął po mojej stronie. - Och, mój. – Claire powiedziała, wpatrując się w ekran. - C-co masz na myśli? – zapytałam. - Czy coś się stało? – Jake zażądał. Claire spojrzała z ekranu na nas, a potem uśmiechnęła się – Nie ma nic złego, więc nie panikujcie. - Więc, co to jest? - Widzę dwie fasolki. Moje brwi zmarszczyły się, kiedy próbowałam przetworzyć jej słowa – Dwie fasolki... Czy to znaczy... - Bliźnięta. – Claire odpowiedziała. Świat obrócił się w zawrotnym tępię i nakryłam wolną rękę głowę, żeby spróbować opanować wirowanie – Brałaś leki na płodność, prawda? – Claire zapytała. - Tak, jakiś klomifen13 w celu produkcji jajeczek, ponieważ mam tylko jeden jajnik. – odpowiedziałam.
13
Klomifen – organiczny związek chemiczny, lek hormonalny z grupy selektywnych modulatorów receptora estrogenowego. Jego działanie polega na blokowaniu efektów żeoskich hormonów płciowych – estrogenów. Wskazany w leczeniu niepłodności z powodu zaburzeo owulacji. Stosowany również przez osoby używające farmakologicznego dopingu wydolnościowego w celu złagodzenia jego skutków ubocznych.
~ 184 ~
- Ciąża mnoga z leczenia płodności jest dość powszechna. Spojrzałam przez ramię na Jake'a. Twarz mu znacznie zbladła po naszej chwilowej panice. Nie mogłam sobie wyobrazić, co dzieje się teraz w jego głowie – Bliźnięta? – wychrypiał. - Tak to wygląda. Zobaczmy, czy możemy odebrać dwa uderzenia serca. – Claire zaczęła podłączyć mnie do monitora, żeby usłyszeć serca płodu. Wstrzymałam oddech, mając nadzieję i modląc się, że będą dwa. Nie wiedziałam, czy mam szansę na kolejne dziecko, więc ten pomysł jest błogosławieństwem, choć z dwoma na raz będzie przytłaczająco. Na dźwięk bicia serca naszych dzieci łzy zapiekły mnie w oczy. Z jednym łup-łup, przyszedł kolejny łomot – Proszę bardzo. – Claire powiedziała. - O mój Boże. – mruknęłam. Jake ścisnął moją rękę – Wszystko w porządku, Aniele? Łzy spływał mi po twarzy – Jest bardziej niż w porządku. Jest absolutnie doskonale. Uśmiechnął się i pocałował mnie – Myślisz, że masz ochotę na bliźniaki? – zapytał drżącym głosem. - Och, tak, ale co z tobą?
Stosowany jest w postaci cytrynianu klomifenu podawanego doustnie.
~ 185 ~
Jake patrzył w zamyśleniu na ekran, wpatrując się w nasze dzieci – Myślę, że to najbardziej niesamowita i najbardziej przerażająca perspektywa na całym świecie. Roześmiałam się – Nie mogę się nie zgodzić. Jesteśmy naprawdę błogosławieni. Jake uśmiechnął się – Taa, jesteśmy. W tej chwili, szczęście noszenia dwójki dzieci przeważało nad strachem, jaki mogę żywić o byciu matką bliźniaków. Po tym wszystkim, będę mieć wspaniałe wsparcie członków Runaway Train wraz z rodzicami. W głębi duszy wiedziałam, że mogę poradzić sobie z dwojgiem dzieci na raz i że Jake również może. Stanie na wysokości zadanie, tak jak zawsze robi.
~ 186 ~
Rozdział 14 Abby Dwa miesiące później
P
o początkowym zaskoczeniu i szoku, kiedy dowiedzieliśmy się, że będziemy mieć bliźniaki, życie wróciło do normy. Cóż, myślę, że
powinnam powiedzieć - normalnie jak dla nas. Błogo i wspaniale spędziliśmy miesiąc wolnego, razem nagrywając w studio nowe piosenki, siedząc w domu i nic nie robiąc oraz przyjmując w gości rodzinę i przyjaciół. A potem, znów byliśmy z
powrotem w trasie na Środkowym Zachodzie 14. Właśnie noc wcześniej wjechaliśmy z Salt Lake City15. Jake pozwolił mi spać dłużej niż powinnam i byłam spóźniona na próbę. Wbiegłam z autobusu i pognałam za Jody’m na arenę. Kiedy się tam znalazłam, gwar techników zabrzmiał wokół, przygotowujących się do show, ale nie widziałam moich braci. Wyszukując znajomą twarz, znalazłam Franka – Czy to nie jest czas na próby? - Są opóźnione. – Frank odpowiedział. - Dlaczego? - Dla Loren, który może dokonać pewnych ustalonych zmian. - Ustalonych zmiany? – zapytałam głupio. Frank podrapał się po głowie i nie chciał na mnie spojrzeć – Franku Patterson, proszę powiedz mi, co do cholery się dzieje? – zapytałam. Frank westchnął – Dobra. Jake poprosił Loren, żeby dokonał pewnych ustalonych zmian, które umożliwią ci siedzenie i danie odpocząć twoim stopą podczas koncertu. - Nic mi o tym nie powiedział.
14
Środkowy Zachód, także Środkowo-Zachodnie Stany Zjednoczone (ang. Midwest lub Midwestern United States) – nazwa stosowana w odniesieniu do amerykaoskich stanów zlokalizowanych w środkowej i północnej części kraju. Według United States Census Bureau w skład Środkowego Zachodu wchodzi 12 stanów: Illinois, Indiana, Iowa, Kansas, Michigan, Minnesota, Missouri, Ohio, Nebraska, Dakota Północna, Dakota Południowa i Wisconsin. 15 Salt Lake City – miasto w zachodniej części Stanów Zjednoczonych i stolica stanu Utah, położone nad rzeką Jordan, na wschód od Wielkiego Jeziora Słonego
~ 188 ~
- Teraz, Aniele, zanim pójdziesz cała rozwścieczona, serce Jake'a jest na właściwym miejscu. On jest zaniepokojony byciem ojcem. - On jest nadopiekuńczym dupkiem. – wymamrotałam, kiedy odmaszerowałam. Musiałam wyglądać na całkiem wkurzoną, ponieważ cała załoga omijała mnie szerokim łukiem, gdy szłam z powrotem do szatni. Gdy otworzyłam drzwi dla Runway Train, AJ podniósł wzrok z telefonu, spojrzał na mnie, a potem zagwizdał nisko. - To nasz sygnał, człowieku. – powiedział do Rhysa. - Cholera tak. – Rhys mruknął, zanim oboje rozbiegli się, zostawiając mnie i Jake'a samych. - Co się stało? – zapytał, gdy zakręcił kostką do gitary między palcami. Odrzuciłam ręce z irytacji – Och, nie wiem. Może fakt, że po prostu pojawiłam się na próbie, która została anulowana, bo Loren jest zajęty zmianą zestawu. Widocznie muszę siedzieć więcej na tyłku, kiedy śpiewam! Jake pokręcił głową – Jeśli spodziewasz, że cię przeproszę za uważanie na ciebie i bliźniaków, nie zamierzam się na to zdobyć. - Ale doktor Ghandi nie wspomniała niczego o mnie stojącej na nogach. - To nie znaczy, że nie możemy podjąć pewnych środków ostrożności. - Jake… Podniósł rękę – Nie wygrasz tej jednej kłótni, Aniele. Pozwoliłam sobie na sfrustrowane westchnienie, kiedy Jake wstał z krzesła – Możesz być czasami upartym osłem, wiesz to? ~ 189 ~
Uśmiechnął się – Hmm, myślę, że mogę powiedzieć to samo o tobie. - Doceniam to, że jest tak troskliwy Jake, ale po prostu chcę byś powiedział mi pierwszy. Nienawidzę dowiadywać się, jako ostatnia. Kciuk Jake'a potarły wzdłuż mojego policzka – Masz rację. Powinienem ci powiedzieć pierwszy. Jednocześnie, miałem nadzieję, że Loren wykonywa to przed próbą, a ty mogłabyś po prostu popłynąć z prądem. - I tylko, co Gabe i Eli pomyślą o twoim wielkim planie? Kiedy Jake się skrzywił, wiedziałam, że już rozmawiał z nimi o tym – Po raz kolejny, musisz najpierw porozmawiać ze mną. Jestem twoją żoną i jedyna na te wszystkie efekty. - Przepraszam, Aniele. Czy kiedykolwiek mi wybaczysz? – wydął wargę i obdarował mnie miną szczeniaczka. - Pocałuj mnie, a ja o tym pomyślę. – powiedziałam z uśmiechem. - Stawiasz twarde warunki. – Jake odpowiedział, przed nakryciem ustami moich. Wystarczył dotyk jego twardego ciała dociskającego się do mnie, jego męski zapach, jego silne ręce na mojej talii, a oszalałam. Chwyciłam jego ramiona mocno, jęcząc mu w usta. Odsunął się i spojrzał na mnie ze zdziwieniem – Hormony ciążowe? – zapytał. Gwałtownie skinęłam głową – Czy wyświadczysz mi przysługę na szybki numerek? - Z przyjemnością. – uwolnił się z mojego uścisku, podszedł do drzwi i zamknął je. Opadł na jeden z foteli i kiwnął palcem na mnie. Z uśmiechem,
~ 190 ~
podeszłam do niego. Pochylił się do przodu i szarpnął w dół moje majtki, zanim wyciągnął mnie na kolanach, żeby siadła na nim okrakiem. Gdy rozpiął dżinsy i wyjął swoją erekcję, uniosłam biodra, żeby schować go głęboko w sobie. Owijając ręce na jego szyi, ujeżdżałam go na przemian szybko, a następnie powoli. Kiedy byłam już blisko dojścia, rozległo się pukanie do drzwi – Abby? Loren jest teraz gotowy dla ciebie. – Frank zawołał. - Chwileczkę. – odkrzyknęłam. - Och, proszę cię, od kiedy zajmuje mi to chwileczkę? – Jake odpowiedział z szelmowskim uśmiechem. Zacisnęłam mocniej mięśnie wokół niego, powodując u niego jęk – Zrobimy to szybko, bo nie pozwolę Frankowi nas usłyszeć. Jake chwycił moje biodra i nadał tępo. Doszłam niemal natychmiast, a on a wkrótce za mną. Gdy ponownie mogłam się skupić, najlepiej jak umiałam, przez mój powiększony brzuch, zgramoliłam się z jego kolan i chwyciłam za ręcznik do czyszczenia się. Kiedy otworzyłam drzwi, Frank spojrzał na mnie, zanim jego twarz stała się czerwona – Uh, ja... to znaczy, Loren jest gotowy dla ciebie. - Dziękuję. – powiedziałam. Spoglądając przez ramię, posłałam Jake’woi pocałunek i ruszyłam za Frankiem na scenę. Posłał mi zadowolony uśmieszek. Jak się okazało, Loren zrobił całkiem fajną robotę, wprowadzając oświetlone stołki dla Eliego i mnie, oraz również udała mu się całkiem fajna huśtawka, która współgrała z jedną z naszych scenerii. Byłam pewna, że Jake prawdopodobnie nie będzie się huśtać, ponieważ w jego umyśle może mieć uszkodzenia mechaniczne, a
~ 191 ~
ja mogę spaść. Ale podobało mi się to i już planowałam jej używać. Oczywiście, siedząc na niej i trzymając gitarę na powiększającym się brzuchu nie było łatwym zadaniem. Miałam teraz za sobą cztery i pół miesiąca i nie mogłam sobie wyobrazić, co będzie, kiedy będę w ósmym czy dziewiątym miesiącu. W tym samym czasie, wiem, mimo, iż nawet lekarz mi pozwolił, Jake nie zgodzi się na koncerty pod koniec mojej ciąży. Pomyślałam, że będę musiała przejść przez ten most, kiedy nadejdzie czas. Na razie cieszy mnie, że wciąż jestem w stanie koncertować i nie chcę tego zakończyć w najbliższym czasie.
- Nie czujesz się trochę jakbyśmy zdradzali dr G? – Jake zapytał, kiedy siedzieliśmy w szykownej poczekalni położniczej w centrum miasta Salt Lake City. Roześmiałam się – Ona jest tą, która znalazł tą przychodnię dla mnie. Ponieważ byliśmy jeszcze w środku naszej trasy po Środkowym Zachodzie, stało się konieczne, żeby znaleźć po drodze odział ginekologiczno-położniczy. W dniu dzisiejszym, już nie chciałam czekać jeszcze dwóch tygodni do domu i dowiedzieć się, co będziemy mieć. Niepewność mnie zabija. Nie wiedziałam, czy mam zacząć kupować wszystko niebieskie czy różowe, albo niebieskie i różowe. Więc moja położniczka polecił przychodnie, gdzie mogliśmy zrobić USG i poznać płci.
~ 192 ~
Gdy pielęgniarka zawołała nas, ledwo mogłam kontrolować emocje. W przeciwieństwie do naszego pierwszego USG, nie bałam się i nie miałam obaw. Zamiast tego, byłam podekscytowana możliwością dowiedzeni się, co będziemy mieć. Technik USG, której identyfikator mówił Jess, przyszła z głową schowaną w naszej karcie. Przez chwilę spoglądała na nas, a potem powiedziała – Jasna cholera! - Domyślam się, że nas rozpoznała. – mruknęłam do Jake'a. Uśmiechnęła się – Myślałam, że nazwiska na karcie brzmią znajomo, ale... wow! - Ciebie też miło cię poznać. – Jake powiedział, wyciągając rękę. Drżącą ręką uścisnęła jego. Gdy popatrzyła na nas przez chwilę, w końcu wzięła się za siebie i stała się ponownie profesjonalna - Dobrze. Przepraszam za to. Zupełnie straciłam głowę przez chwile. – biorąc butelkę żelu do ręki, wycisnęła trochę na mój odsłonięty brzuch – Zobaczmy, co tutaj mamy. Ziarnisty obraz bliźniaków pojawił się na ekranie. Nigdy nie zmęczę się oglądaniem ich - małych rączek i wymachujących nóżek, widoku ich mocno bijących serduszek w piersiach. - Więc dziecko A to... – spojrzała na nas, wydaje się lubi torturować nas stanem napięcia – To chłopak. Ścisnęłam dłoń Jake'a i spojrzałam na niego – Będziemy mieć syna. Jego odpowiedzią był pocałunek. Kiedy się odsunął, uśmiechnął się – A drugie dziecko? – zapytał Jess.
~ 193 ~
- Wygląda na to, że będziecie mieć po jednym - dziecko B to dziewczynka. - Naprawdę? – zapytałam. Skinęła głową – Wszystko wygląda naprawdę dobrze - silne uderzenia serc, zdrowe łożysko. Oczywiście, wygląda na to, że twój syn podkrada trochę więcej kalorii, ponieważ jest większy. – wskazała na ekran, żeby pokazać nam różnicę. - Ale z nią będzie wszystko w porządku, prawda? – Jake zapytał z brwiami zmarszczonymi z obawy. - Tak, nic jej nie będzie. – a następnie Jess wydrukowała kilka kompletnych zdjęć dziecka A i B z określaniem ich płci. Kiedy skończyła, dała mi ręcznik do wytarcia brzucha – Powodzenia. - Dziękuję. – powiedziałam, kiedy podnosiłam się do pozycji siedzącej. Kiedy dotarła do drzwi, jej ręka zawahała się na klamce, zanim odwróciła się z powrotem do nas – Czy moglibyście podpisać coś dla mnie? - Bylibyśmy szczęśliwi. – odpowiedziałam. Skończyło się na podpisaniu kilku kawałków papieru, zanim uciekła do drzwi. Kiedy dostaliśmy się do limuzyny, wyjęłam zdjęcia, żeby popatrzeć ponownie na bliźniaków. Gdy Jake potarł mój brzuch, uśmiechnął się do mnie – Teraz, gdy wiemy, co będziemy mieć, jak ich nazwiemy? - Hmm, dobre pytanie. Wiem, że chcę by naszą córka miała imię twojej matki.
~ 194 ~
Mina Jake'a stała się zraniona, gdy zatrzymał dłoń na moim brzuchu – To naprawdę słodkie, Aniele, ale nie sądzę, żebym mógł znieść nazywanie ją Susan. To za bardzo boli. Ujęłam za jego policzek – Wiec nazwiemy ją inaczej. Jakie było pełne imię twojej matki? - Julia Susannah. Dziadek i babcia skrócili je do Susan. - To piękne imię dla naszej córki. – poklepałam dłonią po moim brzuchu – Co jeśli nazwalibyśmy ją Jules? To rodzaj pyskatego pseudonimu. A jeśli ona będzie jak twoja mama lub ja, będzie pyskata. Jake uśmiechnął się – Zgadzam się. I kocham to. Jules Slater brzmi też jak przyszłych bogini rocka. - Tak brzmi. - A dla naszego syna? - Gdzieś tam potrzebuje imię swojego ojca. Jake zmarszczył nos – On będzie mieć moje nazwisko. Może coś z twojej rodziny? Wzruszyłam ramionami – Możemy dać mu imię mojego taty, jako drugie imię oczywiście. - Andrew jest dobrym, silnym imieniem. – mrugnął – I biblijnym. - Więc Jacob. – odpowiedziałam.
~ 195 ~
Jake zaśmiał się – Dobrze. Będziemy myśleć też o użyciu mojego imienia, jako drugie imię. - Lubię używać imion rodzinnych dając naszym dzieciom historię. - Ja też, ale w tym samym czasie, nie sądzę, że chcesz wykorzystać imię mojego dziadka. Zmarszczyłam nos – Kocham go, ale nie chcę, żeby nasz syna nazywał się Herbert. - Ani ja. Telefon Jake’a zadzwonił w kieszeni i wyciągnął go na zewnątrz. Przeczytał wiadomości i skrzywił się – Coś nie tak? – spytałam. - To od Loren. Został badając audytorium w Boise i myśli, że będziemy musieli odstąpić od wykonania Jackson lub dodać kolejny jego utwór, ponieważ jest tam inny sposób, w jaki scena jest zbudowana. Westchnęłam – To jest to. Jake zmarszczył brwi – Co jest co? - Jackson. - Chcesz nazwać naszego syna po duecie, jaki śpiewamy? - Nie do końca. Nazwisko panieńskie mojej mamy to Jackson. Jake zdawał się myśleć o tym imieniu – Jackson Slater... Jax Slater. – uśmiechnął się – Podoba mi się. - Jacob Jackson Slater. – powiedziałam z uśmiechem.
~ 196 ~
Przewrócił oczami – Andrew Jackson Slater.16 – odpowiedział. - Wtedy to brzmi jakbyśmy nadali mu imię po prezydencie. Jake zaśmiał się – Myślę, że masz rację. – przetarł mój brzuch – Więc, Jax i Jules. - Kocham to. - A ja kocham ciebie.
16
Andrew Jackson – amerykaoski prawnik i polityk; generał Armii Stanów Zjednoczonych; wojskowy gubernator Florydy, członek Izby Reprezentantów USA, senator USA oraz siódmy prezydent USA. Kadencja prezydenta: 4 marca 1829 – 4 marca 1837
~ 197 ~
Rozdział 15 Abby
P
o przejściu przez wszystko, co sobie wyobrażałam, nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek znienawidzę bycia w ciąży. A potem
nadszedł ósmy miesiąc i prawdziwie doznałam niechęci do opuchniętych nóg, zgagi, bezsennych nocy, a dreptanie obok mnie zaczynało działać mi na nerwy. I chyba nie pomogło, to, że spędziłam w łóżku ostatnie miesiące. W chwili, gdy autobus zjechał z trasy, moja położna wygnała mnie do czterech ścian sypialni w domu. Oczywiście, byłam zmęczona i wykończona koncertami, ale w
tym samym czasie, trudno było przez cały czas leżeć, gdy byłaś przyzwyczajona do bycia w ruchu. Jake był dobry, bo spędzał czas zabawiając mnie. Oglądaliśmy filmy i jedliśmy nasze posiłki razem. On również upewnił się, że miałam żeńską część rodziny - mamę, Allison i Lily przychodzącą z wizytą. Mia również przyjeżdżała na cały dzień z Bellą i bobaskiem Gaby. Gdy się poprzytulałyśmy z dziewczynami i pooglądaliśmy filmy, Mia ciężko pracował nad wydzierganiem czapeczek i bucików dla bliźniaków. Ona i Lily również zorganizowały moje baby shower, które zamieniła się w epicką imprezę, które obejmowały Jake’a, chłopaków z Runaway Train, a także techników z ich żonami. Mimo, że nienawidziłam bycia przykutą do łóżka, nie brałam niczego innego pod uwagę jak skurcze sześć i pół tygodnia przed moim terminem. Jake natychmiast zadzwonił do mojego lekarza, a potem w piętnaście minut jazdy byliśmy w szpitalu. Po wykonaniu USG, jak również badań, moja położna Dr Ghandi, miała przygotować mnie do cesarskiego cięcia. Bliźniaki były w niebezpieczeństwie, gdy moje ciśnienie krwi zaczęło rosnąć. Gdy usłyszałam zwrot ‘uprzedzenie przyszłego stanu przedrzucawkowego’, przeszłam do trybu paniki, ale dr Ghandi zapewniła mnie, że przez urodzenie bliźniaków, nie staniemy w obliczu tego. W rozmyciu, byłam wywożona z sali badań na sale operacyjną. Jake na chwilę opuścił mój bok, żeby ubrać się w fartuch, czepek i maskę. Kiedy wrócił, podali mi już znieczulenie zewnątrzoponowe, wraz z kilkoma innymi lekami, a przez osłonięty brzuch nie mogłam zobaczyć, co miało się wydarzyć poniżej mojej tali.
~ 199 ~
Czułam się, jakbym unosiła się poza moim ciałem. Szarpiące ciśnienie nadeszło z dołu. Walczyłam tak mocno, żebym tylko mogłam pozostać na jawie, ale czułam się oddalającą do nieprzytomności – Mam go! – dr Ghandi wykrzyknęła. Moje opadające powieki otworzyły się. Wyciągając szyję, wpatrywałam się tam, gdzie trzymała krzyczącego Jacksona. - Boże, on jest taki piękny. – mruknęłam, a rurka tlenowa mocniej poruszała się przed moim nosem. Dr Ghandi oddała Jacksona pielęgniarce, a następnie wróciła do pracy. Moje oczy były skierowane na pielęgniarkę, która oczyszczała Jaxa. Był silny i zdrowy i nie chciałam niczego więcej niż potrzymać go w ramiona i załagodzić jego płacz. Jakby wyczuł moje myśli, w łóżeczku odwrócił twarz do mnie – Cześć kochanie. Mama jest tutaj. – zawołałam ochryple. - A oto numer dwa! – mój wzrok odsunął się od Jaxa do Jules. Od razu wiedziałam, że coś było źle. Podczas gdy Jax rozpłakała się mocno, Jules milczała, a usta miła sine. Gorączkowe ruchy uruchomiły lawinę działań poniżej mojego pasa. - Co jest nie tak? Dlaczego nie płacze? – zapytałam. Gdy już była odcięta ode mnie, Jules została przekazana do przełożonej pielęgniarek. Zaczęła odsysanie ust, podczas gdy inna pielęgniarka przetarł Jules malutkie rączki i nóżki. Łzy zaszkliły mi oczy – Jake. – krzyknęłam rozpaczliwie. Moje ręce były przywiązane, więc nie mogłam go dotknąć. Jego delikatne usta pocałowały mnie w policzek – Ciii, będzie dobrze, Abby. Pracują z nią. Wiem, że będzie dobrze. – ale strach wypalający się w jego oczach był wyczuwalny. Mała ilość skóry niezasłonięta przez jego maskę była blada. ~ 200 ~
Zamknęłam oczy – Proszę Susan. – mruknęłam. - Co kochanie? – Jake zapytał. Nie odpowiedziałam. Zamiast tego, po prostu modliłam się do Susan o wstawiennictwo w imieniu Jules. Jeszcze dryfowałam między świadomością, gdy twarzy Susan pojawił się przed mną i uśmiechnęła się. Moje powieki otworzyły się, gdy najsłodszy w całym szerokim świecie krzyk rozbrzmiał echem po sali – Widziałem, że z nią w porządku! - Jake zawołał. Ledwo udało nam się zobaczyć zawodzącą postać Jules, zanim wywieziono ją z sali porodowej – Gdzie oni ją zabierają? – zapytałam. - Na intensywną terapię. Tam mogą lepiej uregulować jej poziom tlenu. – pielęgniarka odpowiedziała. Nienawidziłam tego, że nie mogłam mieć tylko chwili z nią by ją zobaczyć z bliska, może pocałować w policzek lub rączkę. Ale też byłam wdzięczna, że wszystko było w porządku, a oni pilnowali jej zdrowia. Gdy dr Ghandi zszywała mnie poniżej talii, pielęgniarka pojawił się po mojej stronie z Jacksonem w ramionach – Chcesz spotkać swojego syna? - O tak. Proszę. Delikatnie położyła Jacksona na mojej klatce piersiowej, gdzie byliśmy twarzą w twarz. Jax wysiliły się, żeby na mnie spojrzeć – Cześć słodki chłopczyku. – mruknęłam. Jego twarzyczka przede mną stała się zamglona, gdy moje emocje pokonały mnie i zaczęłam płakać. Chciałam bardziej niż wszystko, być w stanie zatrzymać go i odwinąć koc, żeby policzyć jego małe paluszki.
~ 201 ~
Kciuk Jake'a pocierania policzek Jacksona – Zdumiewający, co? - Tak, jest. Nie wierzę, że go stworzyliśmy. Z uśmiechem, Jake powiedział – Dawno, dawno temu, był tylko częścią jakiegoś nasienia w kubku. Roześmiałam się – Jesteś okropny. - Ale i tak mnie kochasz, prawda? - O tak. Myślę, że kocham cię bardziej dziś niż kiedykolwiek. Ciepłe wargi Jake'a nakryły moje – Kocham cię tak bardzo, Aniele. – obdarzył pocałunkiem oba małe policzki Jaxa – Kocham cię, słodki, mały człowieku. - Dlaczego nie możesz wyjść i powiedzieć wszystkim dobrych wieści? - Wolałbym zostać tutaj z wami. - Dam sobie radę. Zabiorą go, żebym mogła dojść do siebie i prawdopodobnie zdrzemnę się, dopóki leki nie przestaną działać. - Na pewno nie chcesz, żebym został? – Jake zapytał. Pokręciłam głową – Wiem, że moi rodzice śmiertelni się boją, martwiąc się o mnie i bliźniaków. Idź pozbądź się ich strachu. - Ok. – Jake pochylił się, by pocałować mnie po raz kolejny – Jesteś najbardziej niesamowitą kobietą, jaką znam w tym całym szerokim świecie. Nie mogłam powstrzymać śmiechu na jego podsumowanie – Nie jestem pierwszą kobietą, która rodzi, Jake. – zripostowałam.
~ 202 ~
Potrząsnął głową – Jesteś jedyną kobietą, którą kocham. - Mówisz najsłodsze rzeczy. – mruknęłam. - Tylko dla ciebie. – pocałował mnie jeszcze raz, a potem ruszył do drzwi. Miałam jeszcze tylko kilka chwil przytulania z Jaxem, zanim go zabrali. Gdy zawieźli mnie na sale, moje powieki zaczęły trzepotać i nie minęła dużo czasu zanim zapadłam w zadowolony sen.
~ 203 ~
Rozdział 16 Jake
T
o był wielki dzień, dzień, w którym bliźniaki przyjeżdżały do domu ze szpitala. Chciałbym móc powiedzieć, że byłem przyprawiony o
dreszczyk emocji, ale w samym sednie mojej istoty, byłem cholernie przerażony. W szpitalu na wypadek, gdyby coś poszło nie tak, mieliśmy zespół pielęgniarek i lekarzy do naszej dyspozycji. W domu, byliśmy sami, żeby poradzić sobie jakoś z tymi dwoma małymi życiami. Oczywiście, Abby była całkowicie nieustraszona, kiedy chodziło bliźniaki. Opanowała karmieni dwiema piersiami w tym samym czasie, zrobiła wielką robotę z zmianą pieluch i kąpielą.
Ale ja? Bałem się, że kiedy je podniosę, zapomniałbym, żeby wspierać ich głowę, powodując u nich poważnie urazy. Albo, gdy musiałem je ubrać i zmienić pieluchę, obawiałem się ciągnięcia zbyt mocno za ramiona czy nogi albo ich upadek. O tak, jestem cholernie beznadziejnym przypadkiem. Po tym, co wydawało się jak mała wieczności, mam oboje Jaxa i Jules zapiętych w fotelikach w naszym nowym rodzinnym SUV’ie. Na szczęście, spały przez cały czas, gdy ja kląłem i wyciskałem z siebie siódme poty przy przypięciu ich bezpiecznie. Kimnęli wkrótce po tym, jak Abby ich nakarmiła w porze karmienia tuż przed tym jak ruszyliśmy. Po urodzeniu, oboje z nich stanęli w obliczu skali problemów, które uniemożliwiły nam natychmiastowy powrót do domu. Po pierwsze, Jax miał żółtaczkę. Wtedy Jules miała problemy z odruchem ssania, więc zaczęła tracić wagę. Zajęło to trochę czasu, żeby rozwiązać. Musiałem główne dać słowa uznania dla Abby. Znosiła to wszystko jak żołnierz, gdy próbowała Jules z powrotem karmić piersią. Ja bym to pieprzył i po prostu dał Jules butelkę. Ale Abby była zdecydowana dać to samo doświadczenie przywiązania z Jules, jak zrobiła z Jaxem. Jak zawsze, mój Anioł był niesamowity. Wreszcie, poprzedniej nocy Jules ważyła pięć funtów i mogła wróci do domu. Nie chcieliśmy odejść z Jaxem, a bez Jules. Spojrzałem na śpiących aniołków, jak je nazwała Abby, a potem ostrożnie zamknąłem drzwi. Miałem nadzieję, że będą nadal spać spokojnie jadąc do domu. Nawet nie chciałem sobie wyobrażać, co się stanie jadąc międzystanową z
~ 205 ~
jednym krzykiem dziecka, a już najmniej dwójki. Tysiąc przerażających scenariuszy przewijało się przez mój umysł, tracąc panowanie w samochodzie z hałasem. Chociaż te wszystkie matczyne instynkty, które Abby doznała w chwili, kiedy bliźniaki się urodziły, ja nie doświadczyłem żadnych ojcowskich. Jasne, martwiłem się o nich nieustannie, kiedy byli na intensywnej terapii, a wszystko, co chciałem, żeby byli zdrowi i szczęśliwi. Ale wciąż nie miałem jeszcze doświadczenia przytłaczającej atmosfery ochronnej, a to mnie niepokoiło. Zasadniczo, byłem całkowicie popieprzony, gdy chodziło o te dwa małe życia, które pomogłem stworzyć. - Gotowi? – Abby zapytała, kiedy usiadła w siedzeniu. Moja ręka zawisła nad zapłonem zanim spojrzałem na nią – Hmm, nie sądzę, bym kiedykolwiek był gotowy do przyjęcia tej dwójki w domu razem z nami. Uśmiechnęła się – Będzie dobrze, Jake. Będzie w porządku, a bliźniacy będą grzeczni. - W głębi duszy wiem, że masz rację. Ale nie mogę oprzeć się wrażeniu paniki, kiedy myślę o tej dwójce i jak jesteśmy całkowicie odpowiedzialni za nich. – potrząsnąłem głową – Mogę występować przed pięćdziesiątką tysięcy osób i to nie mnie w ogóle nie przeraża. Ale oni, - wskazałem kciukiem na tylne siedzenie – oni przerażają mnie jak diabli. Potarła moje ramię – Ale po pierwsze nie będziemy sami, kochanie. Moja mama i tata będą mieszkać w stodole, jeśli ich będziemy potrzebować. To znaczy, to jest plan na to, gdzie będą mieszkać, ale jak ich znam, będą błagać o kanapę, żeby być bliżej nas i bliźniaków. ~ 206 ~
- Nie usłyszysz mnie narzekającego. Zajęło nam to trochę dłużej, żeby dostać się do domu - biorąc pod uwagę, że nie chciałem przekraczać prędkości. Abby zasnęła, gdy wyjechaliśmy z miasta. I nie przejmowałem się budzeniem jej, bo wiedziałem, że musi odpocząć. Kiedy w końcu wjechałem SUV’em na podjazd, widziałem kilka samochodów na podjeździe. Podjechałem do przodu domu i zwróciłem samochód. Pochyliłem się, by pocałować Abby w policzek – Obudź się, Aniele. Jesteśmy w domu. Zatrzepotała powiekami zanim je otworzyła – Och nie, zasnęłam? - W porządku. Mnie to nie przeszkadzało. Uśmiechnęła się i nakryła ustami moje – Dziękuję. – szepnęła do moich ust. - Za co? - Za stworzeni dzisiejszego możliwym. Marzyłam o tym od tak dawna. Czy wiesz, jakie to niesamowite uczucie wprowadzić naszego syna i córkę do domu? Uśmiechnąłem się – Cholernie niesamowite. – wskazałem na drzwi – Pozwól mi, że zrobię to dla ciebie. - Cóż za dżentelmen. – zadumała. Śmiejąc się, wskoczyłem przez drzwi i obszedł auto od jej strony. Otworzyłem drzwi i wyciągnąłem rękę, żeby jej pomóc – Jake, nie jestem aż tak krucha. - Po prostu mi ustąp. – odpowiedziałem. Położyła dłoń w mojej i pomogłem jej wysiąść z samochodu – Cześć kochanie! – Laura zawoła od ganku. ~ 207 ~
- Cześć mamo. Gdzie jest tata? - Och, zabierał Aniołka na spacer. – Laura pobiegła w dół po schodach – Potrzebujcie pomocy? - Nie, mamy… - Abby zaczęła, zanim przerwałem jej. - Czy możesz wziąć fotelik Jules? - Oczywiście. – Laura odpowiedziała. - Mogłabym ja ją wziąć, Jake. – Abby zaprotestowała. - Nie sądzę, że tak. Teraz idź do domu. Musisz dać odpocząć stopą. Abby przewróciła oczami – Myślałam, że kiedy urodzę bliźniaki zechcesz przestać być taki nadopiekuńczy. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w policzek – Kiedy już dojdziesz do siebie po cesarskim cięciu, będziesz mogła robić wszystko na własną rękę. Zaśmiała się – Mam nadzieję. Gdy zaczęła iść po schodach, otworzyłem tylne drzwi. Bliźniacy poruszali się, ale na szczęście nie zaczęli krzyczeć. Podałem fotelik Jules Laurze i przeszedłem wokół, żeby dostać do Jaxa. Gdy go odpinałem, spojrzał na mnie – Hej kolego, miałeś miłą drzemkę? Jego odpowiedzią było machanie rączką i wysunięciem języka. Kiedy patrzyłem na jego twarz, nie mogłem nie widzieć w nim niektórych cech Abby. Pewnie, że miał moje ciemne włosy, ale kształt jego oczu, nosa i dołeczki w policzkach - to była na pewno ona. Widząc trochę mini-Abby uśmiechnąłem się.
~ 208 ~
Podniosłem fotelik, a następnie ruszyłem w kierunku schodów. Rhys stał na dole, uśmiechając się do mnie – Nie spodziewałem się, że cię tu zobaczę. – powiedziałem, dając mu się przytulić. - Taa, faceci oraz Mia i Lily chcieli cię zaskoczyć. Oni wszyscy są w środku. Brayden pomaganie Lily zrobić dla was obiad. - To cudownie. Dzięki. - Potrzebujesz pomocy? - Uch, taa, właściwie tak. Możesz zabrać torbę na pieluszki z tylnego siedzenia? Zmarszczył brwi, gdy skrzyżował ramiona na piersi – Chcesz, żebym zadbał o jakąś torbę? Roześmiałem się – Nikt nie będzie cofać twojej karty mężczyzny, obiecuję. Jest czarna, więc może być unisex dla bliźniaków. - Dobrze. – mruknął, kiedy udał się do SUV’a. Gdy miał torbę na pieluchy, dołączył do mnie i zaczęliśmy iść po schodach. - Więc gdzie uderzasz na przerwie? – zapytałem. - Tak jak wolę zostać zastrzelony, ruszam do Savannah, żeby zobaczyć się z rodzinką.
~ 209 ~
Skrzywiłem się myśląc o tych dwóch snobistycznych dupkach, którzy byli rodzicami Rhysa. Myśl przepłynęła przez mój umysł – Hej człowieku, gdy tam będziesz, możesz sprawdzić, co u Allison?17 - Pewnie. Ale dlaczego? Z westchnieniem, myślałem o tym, jak moja kochana siostra załamała się, gdy była zobaczyć bliźniaków. Mia teraz dwadzieścia lat i idzie do szkoły w Savannah – Jej kretyński chłopak zerwał z nią i jest trochę załamana. Rhys otworzył drzwi dla mnie – Ze złamanym sercem z dala od domu, co? Skinąłem – Ona musi zobaczyć znajomą twarz. - Taa, zadzwonię do niej, gdy tam będę. - Dzięki, stary, doceniam to. Kiedy weszliśmy do środka, Andrew był w salonie z Aniołkiem na smyczy. Na nasz widok, napięła się chcąc się uwolnić. Ustawiając fotelik Jaxa w dół na podłodze obok Jules – Chcesz poznać dzieci, Aniołku? – Abby zapytał. - Nie wiem, czy to jest dobry pomysł. – Andrew powiedział, trzymając niewzruszenie smyczy Aniołka. Blond brwi Abby zmarszczyły się – Czemu nie? Ona jest częścią naszego życia, a teraz bliźniaki też będą częścią jej.
17
Oj tak sprawdzi, co u niej, już w następnej części
~ 210 ~
Laura zmarszczyła czoło ze zmartwienia – Myślę, że byłoby najlepiej, żeby nie mieć psa wokół dzieci, dopóki nie będą trochę starsze. Aniołek może po prostu zatrzymać się w stodole z nami. - Ale ciężko pracowałam, zanim bliźnięta się urodziły, z ideą dzieci w domu i ona jest najsłodszym psem jakiego kiedykolwiek znam, więc wiem, że nie zrobi nic by im zaszkodzić. – Abby zaprotestowała. Andrew spojrzał na mnie tak, jakby oczekiwał, że się postawię. Powinien był wiedzieć, że nie było cholernego sposobu, żeby powiedzieć Abby mniej niż dwa tygodnie przed narodzinami bliźniąt, że nawet myślałem, że to nie jest najlepszy pomysł mieć czterdziestokilogramowego psa z naszymi noworodkami. Kiedy tylko pokręciłem głową na niego, westchnął – Dobra. – odpiął smycz Aniołka. Ruszyła prosto w kierunku bliźniaków. Mój oddech utknął, kiedy wetknęła nos w twarz Jaxa. Ale nie próbowała odgryźć mu głowy czy coś innego tak szalonego. Polizała go po dłoni i przeszła do Jules. Gdy zrobiła to samo jej, Aniołek podbiegł do Abby – Tęskniłaś za mną? – Abby zagruchała. Ogon Aniołka wpadł w szał, a Laura i Andrew wypuścili powietrze, które wstrzymywali. Z obawy o Aniołka, Andrew pochylił się nad fotelikiem Jaxa – Mogę potrzymać mojego wnuka? - Proszę bardzo. – powiedziałem. Andrew uśmiechnął się i odczepił Jaxa, a następnie podniósł go. Gdy spojrzał na Jaxa, uśmiechnął się – Myślę, że wygląda trochę jak jego mama. - Oj tak.
~ 211 ~
Laura uśmiechnęła się, gdy zajrzał do Jules – Ale ona będzie wykapanym tatuśkiem, tak myślę. Moje brwi zmarszczyły się w zdziwieniu – Naprawdę? Laura skinęła głową. Abby opuściła Aniołka i podeszła do mnie. Przytuliła się do mojej klatki piersiowej, a następnie odskoczyła – Och, kochanie, śmierdzisz. Roześmiałem się na jej szczerość – Taa, Jax zwymiotował na mnie dziś rano, gdy szykowałem go w foteliku. - Dlaczego nie pójdziesz wziąć prysznica? – kiedy otworzyłem usta, by zaprotestować, potrząsnęła głową – Myślę, że między naszą trójką, mamy bliźniaków bezpiecznych. - Chcę, żebyś się położyła. Teraz. – rozkazałem. - Dobrze, dobrze. – wymamrotała i opadła na kanapę. Zrobiła wielkie przedstawienie z podnoszeniem nóg. - Dobrze. Niedługo będę z powrotem. Andrew poklepał plecy Jaxa – Nie spiesz się. Nic nam nie będzie.
~ 212 ~
Właśnie wyszedł z dużego, luksusowego prysznica, gdy przenikliwe zawodzenie Jules mnie zmroziło. Chwyciłem za ręcznik i zarzucił go wokół talii, a potem wypadłem z łazienki. Kiedy dotarłem do sypialni, mój wzrok rozglądał się po pokoju i opadł na Laurę, która unosiła się nad Jules na łóżku. - Co z nią robisz? – spytałem ponad okrzykami Jules. Laura podskoczyła na mój głos. Z jedną ręką wciąż na Jules, odwróciła głowę i spojrzała na mnie – Zmienia jej tylko pieluchę. Abby karmi Jaxa. - To dlaczego ona tak płacze? - Nie wiem. – posłała mi znaczące spojrzenie – Dzieci czasem płaczą bez powodu. Mimo, że byłem jeszcze mokry, podszedłem do łóżka – Hej mała, co się stało? – gdy Jules dalej płakała, ból promieniował przez moją klatkę piersiową. Tak szybko, jak Laura zapięła jej pieluchę, sięgnąłem, żeby wziąć Jules w moje ramiona. Była tak mała, że jej tyłek pasował mi do dłoni, gdy tuliłem ją do mojej wilgotnej piersi – Ciii, to jest w porządku, kochanie. Tatuś jest tutaj. – mruknąłem jej do ucha. Jej krzyk zaczął cichnąć, gdy poklepałem ją po plecach. Gdy kołysałem się na nogach, Jules obdarował mnie zadowolonym, lekkim westchnieniem. Kiedy odsunąłem głowę, żeby spojrzeć na nią, widziałem, że spała. - Zgaduje, że chciała swojego tatusia, co? – Laura zapytała z uśmiechem. - To było... intensywne.
~ 213 ~
- Jake, musisz przyzwyczaić się do ich płaczu. On może utrzymać się przez całą noc przez kłopoty z brzuszkiem lub ząbkowanie. - Wiem. To jest po prostu... – trochę obawiałem się powiedzieć Laurze o tym, jak śmiertelnie boję się zostawić samych bliźniaków. - To jest, co? – naciskała, krzyżując ręce na piersi. - Myślę, że moje ojcowskie instynkty wreszcie się obudziły. - Co masz na myśli? - Od urodzenia się bliźniąt, nie czułem się połączony z nimi jak Abby. Słyszałem jak Brayden i AJ mówią o tej zaciętej ochronnej miłości, jaką czuli dla swoich dzieci, a ja nie do końca ją miałem. - Może po prostu miała opóźnienie. Moje brwi podniosły się – Tak myślisz? Skinęła głową – Z bliźniakami na intensywnej terapii, nie miałeś szansy być wokół nich jak normalne dzieci. Po tym, co stało się z Jules na sali porodowej, to naturalne, że martwiłeś się o nich. To zmartwienie również nieco wzrosło do miejsca, gdzie nie mogłeś pozwolić sobie poczuć, jak wiele dla nich chcesz. - To była też Abby. – mruknąłem. Laura zmarszczyła czoło – Martwiłeś się o coś, co się z nią działo? - Bałem się, że jeśli coś się stało z jednemu lub oboma bliźniakami, to nie będzie w stanie sobie poradzić. Myślę, że na początku, chciałem, żeby żyły dla niej, niekoniecznie dla mnie. Teraz to się zmieniło. – spojrzałem na Jules i
~ 214 ~
czułem się jak moja pierś eksploduje z przeważającymi emocjami rozbijających się przeze mnie – Wszystko się zmieniło. Stary ja byłby przerażony tą myślą, ale nowy ja - ten, który był teraz ojcem, był cholernie zadowolony. Nie wiedziałem, jak to wszystko się uda, ale w głębi duszy wiedziałem, że będzie dobrze. Chce być doskonały.
~ 215 ~
Epilog Abby
Z
amiast mojej zwykłej pobudnik rano przez płacz jednego czy obu moich dzieci, ciepłe, wilgotne usta Jake wycałowały ślad na mojej
szyi, a następnie na brodzie. W tym samym czasie, jego ręka wysunęła się na moje biodro i w dół, głębiej między nogi. Pocierał mnie prze cienkie majtki, aż jęknęłam i przycisnęłam się plecami do niego, czując jego gorące pragnienie na mojej nodze.
Rzucając spojrzenie na zabytkowy zegar na nocnym stoliku, wiedziałam, że za dziesięć minut bliźniaki staną się czujne i będą mnie potrzebować. Obracając się, wyszłam na spotkałem szalonego pocałunku Jake'a, jego język chętnie wsuną się w moje usta. Kiedy odsunął się posyłając mi niegodziwy uśmiech, moje tętno przyspieszyło – Czy będzie w porządku z szybkim numerkiem? – wyszeptałam w wargi Jake'a. - Wezmę wszystko, co możesz mi dać, Aniele. - Hmm, to daj mi wszystko, co masz. Więc nie traciliśmy czasu, Jake nawet nie ściągnął góry od mojej piżamy. Zamiast tego zrobił jeden zręczny ruch i pozbył się moich majtek rzucając je na bok łóżka. Sam był bez bokserek w mgnieniu oka. Od czasu, gdy jego ręka zrobiła bardzo dobrą robotę, aż byłam gotowa na niego, rozłożył mi uda i trącił swoją twardością w moje centrum. - Och, Aniele, uwielbiam, gdy jesteś taka mokra dla mnie. – mruknął, gdy przytulił twarz do mojej szyi. Rozłożyłam szerzej nogi i włożyłam rękę między nasi, żeby ułatwić mu wejście do domu. Kiedy był głęboko we mnie, oboje jęknęliśmy z rozkoszy. Podczas gdy bliźniaki nadal spały spokojnie w łóżeczku naprzeciwko naszego łóżka, Jake mocno i wściekle pompował w moje ciało. Nasze role męża i żony chwilowo były pierwszeństwem przed byciem mamą i tatą. Gdy sunęłam dłońmi po na nagich ramionach i plecach Jake'a, nasze oczy pozostawały skupione na sobie. Częstotliwość seksu z pewnością zmieniła się wraz z pojawieniem się bliźniaków, ale gdy byliśmy razem, nasze przyciąganie wciąż było silne. To było coś, co wiedziałam, że chcę nad tym pracować - jestem matką, ale jeszcze jestem
~ 217 ~
żoną Jake’a. Ponieważ zawsze mieliśmy taki głęboki, fizycznego kontakt, chciałam kontynuować kochanie się z nim tak bardzo, jak to możliwe. Chociaż wiedziałam, że Jake był blisko, ale mój umysł uchylał się od przyjemności, gdy czułam mrowienie. Wyczuwając moje potrzeby, ręka Jake'a sięgnęła między nas, a jego zręczne palce poszukiwały mojej obrzękniętej łechtaczki. Przetarł i bawił się nią, dopóki nie byłam już uwięziona przez mój umysł, a byłam całkowicie otoczona przyjemnością – Jake. – krzyknęłam, gdy napięłam się i doszłam. Doszedł krótko ze mną. Po tym jak on też doszedł, leżeliśmy w swoich ramionach. Leniwe masowałam palcami jego napięte mięśnie pleców – Całkiem dobry sposób na rozpoczęcie poranka, co? – zapytał, przerywając milczenie. Zachichotałam – Powiedziałbym, że tak. – ścisnęłam kosmyki jego włosów i pociągnęłam podnosząc jego twarz, żeby spojrzał na moją – Kocham cię, Jake. - Mmm, też cię kocham, Aniele. – nakrył swoimi ustami moje. Właśnie, kiedy jeszcze raz mieliśmy się dać ponieść emocją, z łóżeczka Jaxa wydobyło się krzyk. Krótko po jego lamencie, Jules zaczęła z nim. - Domyślam się, że to nasz sygnał. – powiedziałam, gdy przerwałam pocałunek. - Idź się umyć z naszego porannego wysiłku, a ja zajmę się diabełkami wcielonymi. – Jake powiedział. Roześmiałam się - Ok. – gdy stoczył się z łóżka, całkowicie doceniałam oczami jego pyszny tyłek, kiedy jego bokserki zsunęły się. Potem wstałam i poszłam do łazienki, gdy Jake podszedł do łóżeczka. Przez moment, nasza
~ 218 ~
sypialnia stała się jak drugiego przedszkole. To po prostu było bardziej sensowne, żeby mieć bliźniaki blisko nas, a nie na górze. Gdy skończyłam poranne sprawy i umycie się, wróciłam do sypialni. Moje serce podgrzało się na widok Jake stojącego nad łóżeczkiem, śpiewającego do bliźniaków, gdy zmieniał im pieluchy. Było naprawdę, na co popatrzeć, te wszystkie mięśnie i tatuaże. Oczywiście, bliźniacy nie doceniają jego przedstawienia. Zamiast tego płakali tak głośno, że Aniołek zaczął wyć razem z nimi. - Nie należy ich zachęcać. – powiedziałam do Aniołka, głaszcząc ją po głowie. Kiedy już byłam z powrotem w łóżku, zaczęłam rozpinać moją górę od piżamy. Śpiew Jake'a zatrzymał się, gdy pochylił się nad krawędzią łóżeczka – Ciii, to jest w porządku. Tatuś jest tutaj, a on was kocha. – Jake mruknął. Bez względu na to, który był najbliżej krawędzi, zawsze w pierwszej kolejności brał Jules. Nie wiem, czy to dlatego, że była drobniejsza, najmłodsza czy czuł klimat ojcowskiej ochronny, bo była jego córeczką. - To mój śliczny aniołek. – powiedział. Czule pocałował ją w czubek głowy i przekazał ją do mnie. Mieliśmy za dwa tygodnie wrócić z powrotem w trasę i nie mam pojęcia, jak mam być w stanie utrzymać karmienie piersią. Po prawie czterech miesiącach, czułam, że były więcej niż gotowe do odstawiana piersi, ale Jake był bardzo natarczywy, żeby przynajmniej Jules zatrzymać na tak długo, jak tylko mogę. Po tym jak Jules uczepiła się i mocno zassała pierś, Jake podniósł Jaxa – Dobra, duża małpeczko. – powiedział, uśmiechając się do czerwonej twarzy Jaxa.
~ 219 ~
- Hej, nie dodawaj mu kompleks wagi. – zbeształam. - Ach, on jest całkiem umięśniony, prawda Jaxy? – Jake zapytał, całując w policzek pulchnej twarzyczki naszego syna. Ponieważ Jake nie miał nic wspólnego z jego karmienia, Jax kontynuował płacz, kiedy naprężał się do mnie. Jest większy od Jules o dobre pięć funtów. Jakąkolwiek przewagę miał nad nią w łonie matki, teraz miał maksymalnie. Zazwyczaj musimy dać mu trochę mleka dla niemowląt, bo on po prostu nie wydaje się najedzony. Będzie zbudowany tak samo jak jego ojciec, gdy dorośnie. Ale niezależnie od jego wielkość, był strasznie troskliwy, co do Jules. Zawsze, gdy spali, on zawsze kładł się tak blisko, jak tylko mógł niej i nie był zadowolony, chyba że mógł dotknąć jej dłoni lub stóp. Kiedy już miałam Jaxa w moich ramionach, jego płacz ucichł, a on mieszcząca się obok Jules rozpocząć ssanie. Jake z powrotem położył się do łóżku. Leżąc na brzuchu, oparł głowę na łokciu i spojrzał na mnie – Jesteś pewna wyjazdu w trasę? Uśmiechnęłam się – Nigdy w niczym nie byłam bardziej pewna. Nie mogę się doczekać, żeby naprawdę udowodnić, że jestem Wonder Women18 i mogę być wielokrotnie-nagradzaną-Grammy-kompozytorką i wykonawczynią, jak i matką. - Czy mogę cię dostać ubraną w seksowny strój Wonder Woman? – Jake zapytał złośliwie. 18
Wonder Woman (jej alter ego Diana z Themysciry) – fikcyjna postad (superbohaterka), znana z serii komiksów wydawanych przez DC Comics
~ 220 ~
- Być może. Jeśli wyjdziesz ze swoim kartami właśnie teraz. – odpowiedziałam z przymrużeniem oka. - Dam z siebie wszystko. - Rób to, co robisz, jeśli chodzi o pomoc mi z bliźniakami, a dostaniesz dużo ładnych nagród. Zmarszczył brwi – Naprawdę sądzisz, że Allison będzie w stanie zając się Jaxem i Jules? Roześmiałam się – Myślę, że ona będzie robić to najlepiej jak potrafi. Mam na myśli, czasami sami mamy trudny czas z ich opieką. Mina Jake'a rozjaśniła się – To prawda. To była trudna decyzja do podjęcia niani lub opiekunki dla bliźniaków. Jake i ja zostaliśmy wychowani przez bardzo praktyczne matki, a ja planuje wychować je w ten sam sposób, nawet wtedy, gdy będę w trasie. Mając Allison razem z nami na letnią trasę, niemal nie mogłam uwierzyć. Ponieważ miała zakończyć swój semestr w SSPS czyli Szkole Sztuki i Projektowania w Savannah, to potrzebowała trochę poważnego stażu i doświadczenie w swojej dziedzinie projektowania mody. Czy jest lepszy sposób, żeby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - będzie mieć swoją pracę ubierając Jacob Ladder i Runaway Train, a podczas prób i koncertów będzie doglądała bliźniaków. - Mam nadzieję, że twoi bracia nie będą dobierać się do niej. – Jake powiedział, pocierając palcami nad jednym szydełkowanym bucikiem Jaxa, który Mia zrobiła dla niego.
~ 221 ~
- Myślę, że zbytnio cenią swoją męskość, żeby poeksperymentować z twoja opiekunką. – odpowiedziałam z uśmiechem. - Na pewno, cholernie lepiej. Kiedy przesunęłam Jaxa na moim ramieniu, żeby mu się odbiło, oparłam się pokusie, żeby powiedzieć Jake’owi, że nie powinien się obawiać o moich bracia i Allison. Na chrzcinach bliźniaków, nierozwiązane seksualne napięcie między Allison i Rhys było wyczuwalne. Coś się stało się między nimi, ale było też cholernie dużo przemilczania i niedopowiedzenia. Ciężko harowali, żeby być z dala od siebie, ale w tym samym czasie, ciągle siebie poszukiwali. Ponieważ chciałam ją wraz z nami w trasie, nie miałam odwagi pytać. Wiedziałam, że prawda wyjdzie na jaw, gdy nadejdzie właściwy czas. - O czym myślisz? – Jake zapytał. - O niczym. – skłamałam, kierując wzrok do Jules, który właśnie skończyła jeść. - Och, nie, widziałem twoją minę - tą jedną, gdy trybiki w twojej głowie się obracają. - Jestem podekscytowana i zdenerwowana trasą, to wszystko. - Będziemy mieć pełny dom w autobus z Allison i bliźniakami. - I Aniołkiem. – powiedziałam. Słysząc swoje imię, Aniołek podniósł głowę i zamachał ogonem. - Naprawdę myślisz, że to dobry pomysł, zabierając ją z nami? – Jake zapytał, kiedy wziął Jaxa ode mnie, więc mogłam poczekać aż Jules się odbiję.
~ 222 ~
- Nie mogę znieść myśli o zostawieniu jej. Czy wiesz, co to zrobi z nią, gdy zobaczy jak my i bliźniacy ją zostawiamy? Jake skrzywił się. Wiedział, jak i ja, że Aniołek bardzo przywiązał się do Jaxa i Jules. Spała, co noc obok ich łóżeczka. Jeśli pozwolimy, jednemu z nich płakać zbyt długo, starając się uzyskać zmianę pieluchy lub butelki, zaczyna wyć i szczekać – Dobrze, dobrze, zabierzemy Aniołka. Gdy Jules mocno sobie odbiła, rozśmiałam się – Dziękuję kochanie. Potrząsnął głową – Nie mam silnej woli, jeśli chodzi o ciebie. - Wiem i kocham to. – dokuczałam. Jake zaśmiał się – Teraz, te małego diabełki wcielone… - Aniołki. – poprawiłam. - Dobra. Teraz, kiedy aniołki są nakarmione, co dzisiaj mamy w planach? - Hmm, może kąpiele dla nas wszystkich, a potem miły, leniwy dzień filmowy? - Podoba mi się brzmienie tego. Założę się, że tatusiek może włączyć Dwaj Bracia19 i przynieść coś z grilla dla nas. Mój żołądek mruknął z uznaniem – Tak, proszę. Jake uśmiechnął się – Kto by kiedykolwiek pomyślał, że moimi ulubionymi rzeczami na świecie, będzie wylegiwanie się w łóżku z żoną i dziećmi? - Przeszedłeś prze długą drogę odkąd cię poznałam. 19
Dwaj Bracia - francusko-brytyjski film przygodowy z 2004 roku w reżyserii Jean-Jacques'a Announda.
~ 223 ~
- I muszę ci podziękować. – pocałował Jaxa, a następnie Jules – I waszej dwójce. – Jax uśmiechnął się, gdy Jules wydawało się, że sięga do Jake'a. Kiedy wziął ją w ramiona, nie mogłam powstrzymać łez szczęścia wypełniające moje oczy na widok Jake'a z synem i córką w swoich silnych ramionach. Jake wciągnął surowym oddech – Co jest? – zapytałam. Zamknął oczy – Naszła mnie melodia... o tak, zdecydowanie nowa piosenka. - Wezmę swoją gitarę i notes. – powiedziałam. Mimo wszystko, to było nasze życie. Muzyka naszych serc i dusz 20.
The end
20
The music of our heart and soul – tytuły obu części o Jake’u i Abby
~ 224 ~
Lista piosenek:
The Lynns – Nights Like These Dolly Parton & Kenny Rogers - Islands In The Stream The Heights - How Do You Talk To An Angel Rascal Flatts - Bless the Broken Road Johnny and June Carter Cash – Jackson Emmylou Harris - If I Needed You
Dodatek walentynkowy
Z
21
moim ołówkiem wiszącym nad papierem, spojrzałem w dół na pustą kartkę przede mną. Po cichu wyśmiewała się ze mnie -
maniakalnie śmiejąc się ze mnie obecnie pogrążonego w stanie blokady inwencji twórczej. Stękając z frustracji, upuściłem ołówek i sięgnąłem po butelkę piwa obok mnie. Miesiące temu, Rolling Stone namówił mnie, wraz z kilkoma innymi piosenkarzami/ tekściarzami, na specjalny walentynkowy numer pisma. Chcieli każdego z nas rockmena do napisania notatki miłosnej dla naszych drugich 21
*Spoiler, jeśli nie czytałeś MUSIC OF THE SOUL
połówek. Skwapliwie skorzystałem z szansy, i nie tylko, dlatego, że było to dobre posunięcie PR’owe, ale dlatego, że naprawdę chciałem napisać miłosną notatkę dla Abby, żeby cały świata zobaczył. Tak, wiem, że pisaliśmy razem piosenki wyznające naszą miłość, ale to była inna sprawa. To nie jest rymowany wierszy z akompaniamentem muzycznym. To surowa prawda o miłości, ogołocone z wszelkich upiększeń. W tej chwili jestem wdzięczna, że jestem w autobusie w środku trasy. Gdybym był w domu i w moim biurze, dwie nagrody Grammy dla Piosenki Roku doprowadziłyby mnie na krawędzi. Nie to, że nie byłem już tam z zanikiem inwencji twórczej, która owładnęła mnie przez ostatnie kilka tygodni. Ale ostatnią rzeczą, jaką potrzebowałem było rażące przypomnieniem, że słowa po prostu nie nadchodzą. - Jake? – Abby zawołała z sypialni z tyłu autobusu. - Tak, kochanie? - Potrzebuję cię. Ton jej głosu powiedział mi, że nie mogę się opieprzać i ją zignorować. Gdy rzuciłem ołówek w dół na notes, przełknąłem resztkę piwa i wstałem z mojego fotela. Kiedy pośpieszyłem obok koi, słyszałem chrapanie Rhysa, gdy zażywał późno popołudniową drzemkę. Przy ostatniej koi przed sypialnią, zajrzałem za zasłonkę by sprawdzić moją siostrę, Allison. Z słuchawkami w uszach, oglądała jakieś gówno o projektowaniu mody na YouTube. Na kolanach miała szkicownik. Spojrzała na mnie, zanim wyszarpnęła jedną z słuchawek. - Czy Abby potrzebuje mnie przy bliźniakach?
~ 227 ~
Pokręciłem głową – Załatwię to. Uśmiechnęła się – Ok. - Jake. – Abby zawołała ponownie. Przeszedłem przez drzwi sypialni, gdzie znalazłem Abby stojącą przed łóżkiem – Tak, kochanie? – zapytałem. Gdy się odwróciła, dała mi widok dwóch osóbek na łóżku. Dawno, dawno temu, moja stara sypialnia w autobusie mogła być wypełniona groupies ubiegającymi się o mnie, żebym wybrał jedną z nich i wstrząsnął jej światem. Dziś, sypialnia jest pełna niemowlęcym rzeczy. Ubrani w niebieski i różowy szlafroczek z kapturem, mój siedmiomiesięczny syn i moja córeczka patrzyli na mnie ze swojego miejsca na łóżku. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu na to, jak cholernie słodko wyglądają. Na szczycie kapturów była twarz z opadającymi uszami – Spójrzcie na siebie moje dwie małpeczki. – powiedziałem, gdy podszedłem do łóżka. Uśmiech pojawił się na ich twarzach, pokazując u obu dolne zęby, które im wyszły. Cudowny zapach szampon i balsamu dla niemowląt wypełnił moje zmysły i ogrzał moje serce. Chociaż walczyłem z moim zanikiem inwencji twórczej, Abby walczyła w swojej własnej walce z kąpielą bliźniaków – Przepraszam, że przerywam ci pisanie, ale czy mógłbyś pomóc mi je ubrać? – Abby zapytał.
~ 228 ~
Schylając głowę, nakryłem ustami jej. Po krótkim pocałunku, uśmiechnąłem się – Nie mam nic przeciwko. Odpowiedziała na mój uśmiech – Dziękuję. Odkąd Jax był bliżej mnie, wyciągnąłem rękę i pociągnąłem go w moje ramiona – Mmm, jesteś cały świeży i czysty. Ciekawe, jak długo to potrwa? – zapytałem. Wypuścił trochę pogardliwe prychnięcie na mnie, co spowodowało u Abby chichot – Dajesz mi inteligentną odpowiedź, hę? Jesteś pyskaty jak twoja matka. – odpowiedziałem. Jules zapiszczała i uderzyła dłońmi o materac. Kiedy spojrzałem jej w oczy, zmarszczyła malutkie brwi na mnie – Co się stało, dziewczynko? Stajesz się drażliwa, bo mówię do Jaxa a nie do ciebie? – pochyliłem się i pocałowałem ją w policzki. Zagruchała doceniając moją uwagę. Abby podała mi śpioszki do ubrania Jaxa – Więc jesteśmy umówieni na jutrzejszy wieczór? – zapytała, gdy podniosła tyłek Jules by umieścić pod nią pieluchę. - Oczywiście, że jesteśmy. Czy uważasz, że ominę spędzenie Walentynek z moją ukochaną? Roześmiała się – Po prostu wiem, że będziemy bardzo wyczerpani po koncercie dzisiejszego wieczoru. Pokręciłem głową, gdy pracowałem nad pieluchą Jaxa – Nie dbam o to, czy będziemy czołgać się do restauracji, zabieram cię gdzieś, gdzie jest romantycznie.
~ 229 ~
Abby zatrzymała się w skwapliwym ubieraniu śpioszków Jules – Po prostu zdaje sobie sprawę, że to będzie pierwszy raz, kiedy będziemy z dala od nich w nocy. Ostrożnie, zwróciłem moją uwagę od Jaxa do niej. Podbródek jej lekko drżał. To była prawda, nasze bliźniaki mają już po siedem miesięcy, a my nie zostawiliśmy ich na noc. Byli z nami na każdym kroku, gdy wybraliśmy się w trasę – Będzie w porządku - z nimi będzie w porządku. Choć wyglądała mniej niż przekonana, odwróciła się i posłała mi uspokajający uśmiech – Wiem, że tak będzie. I tak samo jak nienawidzę tego, ale nadszedł czas. Muszę się przyzwyczaić do idei z nimi z dala od nas. - Jeśli będziemy spędzać czas beznadziejnie i za nimi zatęsknimy, wrócimy do autobusu. – powiedziałem, gdy zgarnąłem śpioszki Jaxa. - I ominąć noc w ogromnym łóżkiem w pokoju hotelowym? Nigdy. – odparła. Roześmiałem się – Więc urokiem nie jest nocy dzikiej pasji ze mną, ale spanie w wielkim łóżku? - Może oba. – odparła z mrugnięciem. Umieszczając Jules na biodrze, podeszła do boku łóżka. - Chcesz się położyć z nami? – Abby zapytał. Wzruszyłem ramionami – Jasne. Dlaczego nie? To nie tak, że mam zamiar coś tam zrobić.
~ 230 ~
Gdy Abby włączyłam kreskówki w telewizji, położyłem się na łóżku. Pochylając się nad Jaxem i Jules, którzy kręcili się między nami, dałem Abby pocałunek – Kocham cię, Aniele. - Ja też cię kocham. Obdarzyłem pocałunkiem obie główki bliźniaków leżących między nami. Nie zajęło dużo czasu, gdy bliźniacy zasnęli, a zaraz potem też Abby. Gdy patrzyłem na trzy najważniejsze osoby w moim życiu, które drzemały w krainie snów, moja klatka piersiowa przepełniała się miłością. Mężczyzna taki jak ja nie zasługuje na całą tą miłości, którą dostałem czy zostałem błogosławiony, a którą zostałem obdarzony. Moja żona i moje dzieci obdarowały minie najczystszą miłością, jaką mężczyzna mógł kiedykolwiek dostać - bezwarunkową miłość. A tutaj w łóżku w sypialni na tyłach autobusu, w końcu doznałem mojego pisarskiego objawienia. Kiedy wstawałem z łóżka, starałem się nie obudzić nikogo. Wymknąłem się z sypialni i pobiegłem korytarzem do stołu. Jeszcze raz wziąłem ołówek i notatnik, ale tym razem miałem cel.
Droga Abby,
Siedziałem przez wiele miesięcy, patrząc na pustą stronę papieru, którą miałem do wypełnienia słowami mojej miłości. Uznałem to prawie za niemożliwe, żeby spróbować wyrazić to, co do ciebie czuję. Jako kompozytor, mogę być znana z mojej zdolności do wyrażania swoich emocji poprzez słowa, ale w tej chwili uważam, że każdemu słowu w języku angielskim brakuje zdolności do wyrażania
~ 231 ~
emocji. Ale przed chwilą, kiedy oglądałem Ciebie i nasze dzieci jak śpicie, wszystko, co chciałem powiedzieć przypłynęło do mnie. Gdy moja klatka piersiowa i serce mocniej zacisnęły, wszystkie emocje i uczucia do Was przemknęły przeze mnie. Postaram się najlepiej jak potrafię wyrazić moją miłość. Jest rzeczą oczywistą, że jesteś moim Aniołem - zbawicielką, która sięgnęła do najmroczniejszej głębi mojej duszy i uratowała mnie od rozpaczy, która groziła pochłonięciem mnie. Jesteś moją żoną, kobietą, która przyjęła moje nazwisko i związała się ze mną na piaszczystej plaży u wybrzeży Meksyku, na całe życie. Jesteś matką moich dzieci - niestrudzoną wojowniczką, która odmówiła porażki i poczęła nasze aniołki i wydała je na świat. Jesteś moją kochanką dajesz i bierzesz największą przyjemności, jaką kiedykolwiek znałem. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką - najlepszym i współczującym słuchaczem, która przyjmuję moją sarkastyczną stronę i moją dupkowatą huśtawkę nastrojów. Jesteś moją bratnią duszą - drugą połową, bez którego byłbym niekompletny. Moją partnerką duetów - połową, która sprawia, że moje melodie, rytm i piosenki są w całości.
Jesteś muzyką mojego serca i duszy. Z miłością, Jake
~ 232 ~
~ 233 ~
O autorce: Katie Ashley jest autorką New York Times, USA Today, a na Amazon posiada najlepiej sprzedającej się książki The Proposition. Mieszka poza Atlantą, w Georgi z dwójką bardzo rozpieszczonych psów i jednego mającego przewagę kota. Ma lekką obsesję na punkcie Pinterest, Złotka, Harrego Pottera, Szekspira, Nie z tego świata, Projektantki i Scooby-Doo. Spędziła 11 i pół roku na edukacji młodych Amerykanów, jako nauczycielka języka angielskiego, dopóki w grudniu 2012 r nie opuściła tego zajęcia, żeby pisać w pełnym wymiarze godzin. Pisze również w gatunku Young Adult, jako Krista Ashe.
Strings of the Heart - Runaway Train #03 Katie Ashley Dwudziestoletnia, Allison Slater odkąd miała piętnaście lat jest zakochana w koledze z zespołu jej brata, Rhysu McGowan. Ale dla niego, zawsze będzie młodszą siostrą Jake'a i zakazanym owocem. Teraz studentka drugiego roku college'u i liżąca rany po fatalnym zerwaniu, umieszcza swój celownik na sprawianiu, żeby Rhys dostrzegł ją, jako kogoś, z kim może się spotykać, może nawet pokochać. Jej okazja nadarza się, gdy Rhys odwiedza swoich rodziców w Savannah, gdzie ona chodzi do college'u. Ale noc, o której marzyła obraca się w złamane serce i zdaje sobie sprawę, że nigdy nie będzie jedyna dla Rhysa.
Dla Rhysa McGowan, jego koszmar zaczął się, gdy obudził się nagi i skacowany, tuż obok młodszej siostry jego kolegi z zespołu. Niezdolny do przypomnienia sobie rzeczy z poprzedniej nocy, stawia sprawę w gorszym świetle, przez skłamanie Allison, że się nią nie interesuję. Prawda wygląda tak, że cały zeszły rok spędził na ignorowaniu reakcji swojego ciała, kiedy Allison była obok. Jego determinacja jest wystawiona na próbę, gdy Allison dołącza do trasy Runaway Train, jako niania dzieci Jake’a i Abby i sposób na spełnienie stażu projektowego. Im więcej czasu spędza z nią w ciasnym autobusie tym trudniej jest mu się jej oprzeć.
Czy Rhys zda sobie sprawę, że związek z Allison jest wart walki, nawet, jeśli to oznacza, że o szansę musi walczyć ze swoim najlepszym przyjacielem?