~1~
CHAPTER 1 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 2 . . . . ...
23 downloads
14 Views
7MB Size
~1~
CHAPTER 1 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 2 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 3 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 4 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 5 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 6 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 7 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 8 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 9 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 10 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 11 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 12 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 13 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 14 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 15 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 16 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 17 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 18 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 19 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 20 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 21 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 22 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 23 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 24 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 25 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 26 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 27 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 28 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 29 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 30 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 31 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 32 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . CHAPTER 33 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . EPILOG . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
4 7 14 22 32 43 50 60 70 79 91 99 108 116 124 132 139 148 157 169 176 187 192 200 206 216 219 222 229 240 246 256 260 273
Obowiązuje całkowity zakaz rozpowszechniania tłumaczenia!
~2~
Depresja jest podstępną, demoniczną suką. Skrada się, kiedy najmniej się jej spodziewasz, a jej węże pochłaniają cię i żywią się światłem w twojej duszy. Pokazuje się w najbardziej trudnych momentach, sprawiają, iż są cięższe na twoich barkach. Czasami pragnę, by depresja żyła, oddychała, była namacalna, wtedy mogłabym złapać jej gardło i ścisnąć mocno, czekając aż zwiotczeje, jej ciemny puls ustąpi, pozbawiając jej mocy i nigdy więcej nie mogłaby mnie skrzywdzić. Jessica.
~3~
Jessica Łapiąc mój dziennik, przerzucałam strony mojego pisemnego bólu. Chwytanie za pióro pociesza mnie; mój dziennik jest jedynym miejscem, w którym mogę być prawdziwa, jedynym miejscem, w którym mogę uwalniać swoje demony i wyrazić strachy. Próbując zapomnieć o przerwie letniej, odepchnęłam myśli o Brian’ie i innych kolesiach, którzy używali mnie do seksu przez te kilka miesięcy. Smutek, który spowodowali jest niczym w porównaniu do bólu, z jakim dzisiaj się spotkam. Ostatni rok. Mój ostatni rok w piekle na ziemi. Dzisiaj rano muszę przejść przez pokój mojego własnego, osobistego koszmaru. Strach, który odczuwam jest niemal namacalny. Pisanie złagodzi go, ale wiem, że to nie wystarczy. Umieściłam dłoń w dole żołądka i przebiegłam palcami przez blizny. Skupiłam się na pustej kartce przede mną i zaczęłam pisać. Stoję Przed znajomymi miejscami Złapana w pułapkę ścian Szydzą ze mnie Zatrzymują mnie Śmiech wypełnia hol Nigdy więcej Wkrótce to się skończy Nie mogą wiedzieć Że wygrali Złamali Bili ~4~
Ich drwiny Okrążają mnie Blokują Popychają Zachowaj mury obronne Cegła przez cegłę Moje okalające uczucia Widzę nieznajomego Gdy patrzę w lustro Zagubiona i samotna Moja dusza błaga Zdesperowana, by znaleźć dom
***
Siedziałam w samochodzie, wpatrując się w Jenson High School, strach spływał po mnie. Jazda tutaj, każda minuta napawała mnie lękiem. Jeszcze tylko rok. Mogę to zrobić. Jeszcze tylko rok i będę wolna od tego piekła na zawsze. Ostatnie trzy lata były nieznośne i nie umiem wyobrazić sobie, że ten rok będzie się różnił. Złapałam plecak i pchnęłam drzwiami samochodu. Parking napełniał się ilością ludzi, paplających o ostatnim roku, przypatrują się swoim stroją i oceniają. Jedna elita obgaduje drugą elitę, i tak dalej. Nie zwracanie na mnie uwagi, ma duże dla mnie znaczenie, więc postanowiłam ubrać parę obcisłych jeansów i prosty biały t–shirt; nie należę do jakiejkolwiek elity. Bo jestem niewidzialna. Ledwie istnieję. Głośny odgłos dudnienia informuje mnie o przybyciu wielkiej ciężarówki, która zatrzymała się obok, zaskakując mnie. Spojrzałam, by dowiedzieć się, że jest to nikt inny, jak Jace Collins, gwiazda sportu i mega popularny chłopak mojego najgorszego wroga. Jego drzwi się otworzyły i wyskoczył, zarzucając plecak na ramię. Można być z największą suką w szkole, ale Boże, ten chłopak jest jak wielka siła magnetyczna, uformowana z seksualnego napięcia i dołeczków. Do czasu, gdy orientuję się, że na niego patrzyłam, było za późno; zauważył, jak gapiłam się na niego pożądliwie. ~5~
Mały uśmiech formował się na jego ustach i zarumieniałam się, odwracając wzrok. Odwrówciłam się i poszłam w stronę szkoły, gdy usłyszałam: – Oh, spójrz, to szkolna ździra Jenson High. Jak słodko! – Elizabeth wykrzykuje głośno i to wystarcza, by zwrócili na mnie uwagę. Zacisnęłam szelkę plecaka i patrzałam przed siebie. Mogę poczuć spojrzenia skierowane w moje plecy. To jedyna pora dnia, gdy jestem widoczna. Gdy jestem zauważona przez Elizabeth Brant i jej elitę, staję się wielkim, niebieskim środkiem tarczy. Złapałam głęboki wdech, próbując to zablokować. Mogę usłyszeć jej jad za sobą, gdy mnie poniża i jest coraz bliżej, a jej pomagier – Hailey – dołączyła do niej. – Jak wakacje, Jessssssica? Jak dużo facetów dodałaś do swojej listy? Ich śmiechy ciągnęły się za mną w powietrzu i wtedy usłyszałam go. Jace. Wkraczał tak już kilka razy, gdy pieprzyli o mnie gówno. Pierwszy raz, gdy to zrobił byłam oszołomiona. Dlaczego go obchodzi, co o mnie mówią? Jestem nikim. Ledwie istnieję. – Okay, koniec tego gówna. Jest pierwszy dzień szkoły. Czy wy dwie musicie być takimi dupkami? Nie odwracam się, ani nie dziękuję. Jestem wdzięczna, ale nigdy tego nie powiedziałam. Jeżeli ona zauważyłaby mnie rozmawiającego z nim, to byłaby katastrofa. Nie wiem dlaczego, ale zawsze gdy nawiązuje z nim kontakt wzrokowy mam motyle w brzuchu. Oczywiście, on nigdy ze mną nie flirtował, jak robili to inni faceci. Wiem, dlaczego to robią, i dlaczego robi tak cała reszta, ale Jace nigdy nie potraktował mnie jak dziwkę, albo kawałek śmiecia. Jest bliżej dżentelmena, niż nastolatek powinien być. W zeszłym roku, gdy byliśmy razem w parze na lekcji chemii, Elizabeth była wkurzona. Miażdżyła mnie godzinę spojrzeniem, ale Jace ignorował ją i przewrócił oczami. Gdy lekcja się skończyła, wstał i wysłał w moją stronę mały uśmiech, po czym odszedł. Przez tą jedną godzinę czułam się obecna i nie aż tak zamknięta. Było mi łatwiej oddychać – czułam się tak, jak powinnam się czuć w normalnej szkole. Jace jest dla mnie tajemnicą. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego traktuje mnie, jak normalną dziewczynę, ale za każdym razem, gdy to robi, moje serce biję trochę mocniej i trochę szybciej. Mam nadzieję, że pewnego dnia będę mogła mu podziękować. Do tego czasu będę trzymała swoją wdzięczność bezpiecznie schowaną.
~6~
Jessica Zamknęłam oczy, gdy krew spływała po moim brzuchu, ból wyciekał razem z nią. To jest to, czego chcę, czego potrzebuję. W innym wypadku, jestem zdrętwiała, czuje się niczym. Ból i depresja zostają, dopóki ich nie uwolnię. To wprowadza mnie w stan upojenia narkotykowego i pragnę go przed pójściem do szkoły. Wiem, że gdy wchodzę do środka przez te drzwi każdego dnia, muszę wyłączyć wszystko w środku, bym mogła oddychać. Moja mama piła kawę z likierem na rozpoczęcie dnia. Tnę się. Włożyłam zeszyt do plecaka i mentalnie przygotowałam się na dzień drugi uchylania się przed Elizabeth Brant i jej oddziałem dziewczyn. W niektóre dni, pragnę spotkać je gdzieś indziej i pozwolić im wybić ze mnie piekło; mogłyby wypluć całą swoją truciznę i skończyć z tym. Gdybym wiedziała, że to je powstrzyma, zrobiłabym to w każdej chwili. Mój pierwszy dzień liceum dopiero się zaczął, a już odliczam dni, aż rok się skończy. Przez trzy lata szkoła mnie więziła. Po prostu chcę, by to się skończyło. Codziennie modlę się, by o mnie zapomnieli i bym naprawdę stała się niewidzialna. Ale to się nigdy nie stało. Robię wszystko, co w mojej mocy, by nie przyciągać uwagi i uniknąć ich radaru. To zawsze jest daremne – Elizabeth jest bezlitosna. Nigdy nie zrozumiem, jak to jest możliwe, że dziewczyna tak piękna na zewnątrz, jest tak brzydka i zła wewnątrz. Jak jej wszyscy wielbicie nie widzą tego, jaka jest naprawdę, zostanie dla mnie tajemnicą. Ale wiem lepiej, niż ktokolwiek inny jak łatwe to może być dla ludzi ukryć swoje ciemne sekrety w środku. Ponieważ robię to każdego dnia. Jestem pierwsza w klasie języka angielskiego i usiadłam na końcu klasy, jak zawsze. Wyciągnęłam książki i zeszyt, kiedy je usłyszałam. – O mój boże, Hailey, widziałaś go w weekend? Jace był ogniem, gdy grał, zawsze jest. ~7~
Nagrodziłam go po tym, oczywiście. Wtedy naprawdę płonął. Chichoty suk nastąpiły, gdy Elizabeth mówiła o swoim chłopaku i rozgrywającym szkoły, Jace Collins’ie. Oni byli ‘tą parą’ w szkole. Jace jest Panem Popularnym i, oczywiście, Elizabeth jest Panią Popularną. Co on w niej widzi, nie mam pojęcia. Cóż, poza jej długimi, luksusowymi blond włosami, nieskazitelną brązową skórą, pięknym ciałem i krystalicznie czystymi niebieskimi oczami. Ale ona jest promieniującą suką, niezależnie od tego, jak wygląda. Elizabeth rzuciła na mnie okiem, gdy zajęła miejsce. – Więc, Jessica, jak wiele razy puściłaś się w ten weekend? Spuściłam wzrok na zeszyt, odmawiając odpowiedzi na jej szyderstwa. Próbowałam zrozumieć, że to by wszystko pogorszyło. Moje długie, kruczoczarne włosy zakryły moją twarz, stwarzając zasłonę obronną i bazgrałam bez celu w zeszycie, ignorując jej wszystkie komentarze. Coś uderzyło mnie w ramię i spadło na biurko, jeszcze raz i jeszcze raz. Spojrzałam w górę i Elizabeth śmiała się, gdy Hailey, jej partner w zbrodni, skręcała kolejne małe kulki. Przewróciłam na nie oczami i powróciłam do zeszytu, zrzucając papierki na podłogę. Brian Wheeler obrócił się, patrząc na mnie z dupkowatym uśmieszkiem i zamachał brwiami tam i z powrotem wymownie. Mój żołądek skręcił się, gdy spojrzałam na niego. Brian jest kolejnym przykładem złego związku. Fakt, że sypiałam z nim, sprawia, że chce mi się rzygać. Elizabeth odwróciła się, mamrocząc coś o tym, jakim kaszalotem jestem, gdy Jace wszedł i usiadł obok niej. Hailey skręciła kolejną kulkę papieru i rzuciła nią we mnie, Jace uniósł brwi, piorunując ją wzrokiem. Ona uśmiechnęła się do niego i wzruszyła ramionami. – Hailey, nie bądź taką suką – powiedział tonem oczywiście rozdrażnionym. Dziękuję, Jace. Jesteś dla mnie tajemnicą, Jace. Dlaczego się troszczysz, Jace? Jace, Jace, Jace. – Jace Collins’ie, nie odzywaj się w ten sposób do mojej przyjaciółki! Hailey tylko chce pozbyć się plagi STD1 siedzącej za nami – Elizabeth wysyczała. On spoglądnął na mnie i bezgłośnie poruszył ustami – przepraszam. Nie odpowiedziałam; żadnego wyrażenia, żadnej wszystkowiedzącej miny, nic. Jest uosobieniem męskiej doskonałości z jego piaszczystymi włosami i lekkimi, niebieskimi oczami. Jest silny i muskularny, ale nie w stylu mięśniaka, jest też wysoki z szerokimi ramionami. Nie jest tylko gwiazdą footballu, ale także baseballu i męskiej drużyny pływackiej. Jest atletą i ma 1
STD – choroba przenoszona drogą płciową.
~8~
zapewnioną przyszłość z lekkoatletycznym stypendium w uniwersytecie, jaki wybrał. Jedynym powodem, dla którego jest dla mnie miły to dlatego, że należę do drużyny pływackiej. Trzymam się z dala od wszystkich sportów drużynowych i jestem z pewnością samotnikiem. Pływam przez cztery lata i jest to jedyna rzecz, którą lubię oprócz pisania. Szkoła jest moim końcem i nie mogę się doczekać jej opuszczenia. To miejsce jest, jak chora forma kary za coś, co musiałam zrobić w poprzednim życiu. Po lekcji angielskiego, wszyscy wychodzimy na zewnątrz. Szłam powoli, pozwalając wyjść Elizabeth pierwszej. Przy odrobinie szczęścia zapomni, że jestem za nią. Pokonuje drogę do szafki, tylko po to, by znaleźć notkę z napisem DZIWKA, z wieloma wykrzyknikami na karteczkach przyklejonych do niej. Zrywam notki zanim Elizabeth przechodzi obok mnie i pcha mnie ramieniem, odpychając na zimna szafkę. – Oh, przepraszam cię, Jessica. Nie zauważyłam cię – wyszydziła. – Powinnaś nosić ostrzegawczą ździrę, byśmy wiedzieli, że jesteś w pobliżu! – śmiała się, gdy jej zwolennicy okrążają mnie. Spoglądnęłam na podłogę, trzymając blisko piersi książki i starałam się to wyrzucić z systemu. W ten sposób sobie z nią radzę, z nimi wszystkimi. Zamykam to na klucz, nie wpuszczam ich do środka i czekam, aż to się skończy. Ona zabrała kosmyk włosów z mojej twarzy i się wzdrygnęłam. – Wszyscy wiemy, że spałaś z Harrison’em w ten weekend. Wiesz, że Hailey się z nim spotykała w tym czasie. Naprawdę myślałaś, że mogłaś to przed nami zataić? Co? – domagała się, przechodząc do bycia bezczelną. – Lepiej trzymaj swoją tanią dupę z dala od niego. Rozumiesz mnie, Jessica? – jest tak blisko, że jej ślina uderza w moją twarz. – On cię nie pragnie! Nikt z nich cię nie chce, suko! – uderzyła dłonią w moją szafkę obok mojej twarzy i pochyliła się do mojego ucha. – Myślałaś kiedyś o skończeniu ze sobą, byśmy nie musieli patrzeć na ciebie każdego dnia? Dasz każdemu przysługę – spiorunowała mnie wzrokiem, nienawiść błyskała w jej lodowatych oczach. Szybko odwróciłam wzrok, patrząc na zewnątrz. Czuję się gorąco, za gorąca i moja skóra zrobiła się lepka. Oddychaj. Wtedy słyszę jego głos. – Liz, zostaw ją do cholery w spokoju, teraz! – zrugał ją, wskazując gestem by ode mnie odeszła. – Pamiętaj, co powiedziałam, szmato – wykrzyknęła, gdy kroczyła dumnie wzdłuż korytarza. Uniosłam spojrzenie i dostrzegłam, że Jace wciąż tutaj stoi i patrzy na mnie, dłonie trzymał w kieszeni jeansów. Czuję się wrażliwa i upokorzona. Dlaczego pozwala na ten cichy, dziwny moment? ~9~
Rozejrzałam się nerwowo i wróciłam do swojej szafki, otwierając ją szybko drżącymi rękami. – Hej, przepraszam za Liz i jej tryb suki – powiedział. Moje dłonie wciąż się trzęsły, więc próbowałam się jakoś opanować po starciu z Elizabeth. Po prostu oddychaj. – Nie pozwalaj jej tobie grać na nerwach. Nie słyszałem, co do ciebie powiedziała, ale przysięgam, że jej szczekanie jest bardziej przerażające, niż ugryzienie. Nie miał zielonego pojęcia, jaka w środku jest jego dziewczyna. – Jesteś gotowa na pływanie w tym roku? Mam nadzieję, że skopiemy wszystkim dupy, jak w zeszłym roku – powiedział i zastanawiam się, dlaczego próbuje podtrzymać rozmowę. Zadzwonił dzwonek. Dzięki Bogu. Odwróciłam się, przywracając sztuczną maskę pewności siebie. – Dzięki, Jace. I tak, jestem gotowa. Naprawdę muszę iść do klasy – wymamrotałam. Uśmiechnął się, odwrócił i odszedł w przeciwną stronę. O co w tym chodziło? Dlaczego cię obchodzę, Jace? Dlaczego? Jeżeli Elizabeth widziała jego troskę i pełnoobjawową rozmowę ze mną, dostanie świra. Jestem jak plaga i rozgrywająca gwiazda rozmawiająca ze mną nie jest dobrym pomysłem. Dzień ruszał się w żmudnym tempie, ale kontynuowałam unikanie Elizabeth. Nie wiem, co było gorsze – to miejsce i bycie obiektem żartów, czy powrót do domu i bycie niewidzialną. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Zastanawiałam się, jaki rodzaj dnia mama dziś ma. Może być pijana, albo udawać Marthe Stewart 2, szanse są wyrównane. Zatrzymałam się dawno temu. Gdy nie jest pijana, stara się za bardzo – to jest duszące. Nadrabia swój brak zainteresowania w wychowaniu dzieci, gdy jest pijana jak gówno. Wjechałam na podjazd i zauważyłam ją siedzącą na ganku, palącą papierosa i trzymającą kieliszek wina. Na dworze są dzieci bawiące się obok, które niedawno się wprowadziły. Ich piłka poleciała w moim kierunku, więc manewrowałam jak mogę, by ją ominąć. Mała dziewczynka uśmiechnęła się i zabrała fioletową piłkę. Spojrzałam w górę, gdy wysiadłam z samochodu i dostrzegłam mamę uśmiechającą się do mnie. Dziś jednak pijana.. – Cześć, mamo – powiedziałam szybko, gdy szłam w jej stronę. 2
Martha Helena Kostyra Stewart – amerykańska potentatka biznesowa polskiego pochodzenia, prezenterka telewizyjna.
~10~
– Cześć, cukiereczku. Jak minąąąąłł twój dzień? – wymamrotała. – Świetnie, mamo. Było świetnie! – powiedziałam, kłamiąc przez zęby. Mówienie prawdy jest bezcelowe. Weszłam do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami. Po zamknięciu ich na klucz, idę przed siebie i wyciągnęłam schowane pudełko z żyletkami, bandażami, wacikami i maściami. Rzuciłam iPod’a, który spadł na łóżko. Podciągnęłam koszulkę, odpięłam jeansy i lekko je opuściłam do rany, którą zrobiłam dziś rano. Muszę być ostrożna, by nie pozwolić cięciom dostać zakażenia, więc codziennie je czyszczę i opatruję. To jest dla mnie normalna rutyną. Wiem, że będę musiała udawać szczęśliwą, gdy wróci mój tata. Naprawdę nie poświęca mi uwagi, ale zawsze czuję się, jakby miał mnie pod mikroskopem, szukając każdej niedoskonałości, albo błędu. Robię, co w mojej mocy, by go unikać, jak każdego w całym moim życiu. Weekend jest jedynym czasem, który uspołeczniam i jest on przeważnie z facetem. Wymykanie się z domu w weekendy jest dla mnie normą. Przeważnie zatrzymuję się na poboczu drogi z byle jakim facetem, których często zmieniam. Jestem zbyt oklepana, więc przeważnie uciekają po tym, co ode mnie oczekiwali. Seks jest moim sposobem komunikacji, innym sposobem, by coś poczuć. Zgaduję, że seks dorównuje miłości, skoro nie mam o niej pojęcia. To jest moja wersja miłości i jest napełniona próżnią, więc kontynuuję sypianie z każdym facetem. Po wyczyszczeniu cięć, owinęłam się bandażem i zapięłam guzik. Odkładam pudło do stolika nocnego, wyciągam mój dziennik i zdecydowała1m się coś napisać. Rzadko rozumiem, dlaczego czuję się w ten sposób. Pisanie jest moją jedyną formą wyrażenia uczuć, które trzymam w sobie. Mogę przelać wszystkie swoje uczucia, strach, frustrację, na kartki mojego dziennika i wiem, że będą bezpieczne od tego gówna, które sprawia, że żyję w piekle. Moje sekrety muszą zostać ukryte, tak jak mój ból. Ściągając nakrętkę z pióra zębami, żuję ją z niepokojem, gdy piszę. Znasz tylko maskę, którą noszę Kim jestem? Czy ja to wiem? Czarny.. biały.. nie szary Też kocham i nienawidzę Gdy chce się zatrzymać, szarpię W zamian Nie mam poczucia celu Oczy nie żyją ~11~
Połykam żal i odrzucenie Po prostu chcę kogoś, kto mnie pokocha Emocjonalny ból skrada się Gdy ktoś mnie rani, to boli Zawsze Bądź. Mną. Przez. Dzień Pozwól mi iść obok siebie Pozwól mi spojrzeć Zobacz mnie Wtedy możesz iść obok mnie Zobacz siebie, jak ja cię widzę Będę wypełniać dziury w mojej duszy Którą trzymasz Nienawidzę cię Zamknęłam dziennik i napisałam do Harrison’a. dobrze spędziliśmy czas w weekend, nie ważnie co Elizabeth o tym mówiła. Mieć kogoś, kto sprawia, że jestem szczęśliwa, nawet jeżeli jest to krótkotrwałe, jest tego warte. Ja: Hej, świetnie się bawiłam w weekend. Chcesz się spotkać w ten weekend? Natychmiast odpisał i od razu poczułam się lepiej. Nawet szczęśliwa. Harrison: Cześć, kochanie. Tak, miałem z tobą ubaw. Naprawdę wiesz, jak sprawić przyjemność facetowi! Nie jestem pewny, czy w ten weekend. Jace i chłopaki zaprosili mnie, by gdzieś wyjść. To jest jakaś męska rzecz, ale złapię cię innym razem. Mój uśmiech odszedł razem ze szczęściem i natychmiast poczułam się odepchnięta. Chcę, by był ze mną, nie z chłopakami. Dlaczego to zawsze się dzieje? Dlaczego potrzebuję ich tak bardzo? Dlaczego chcę ich tak bardzo? Zawsze jest tak samo. Z każdym chłopakiem z jakim się spotykam, czuję jakiś rodzaj wynaturzonej potrzeby. Wiem, że to nie jest normalne, ale nie umiem tego powstrzymać. Na koniec, to i tak ich odpycha, albo powoduje, że jestem emocjonalnie naładowana. Żałuję tego za każdym razem, ale kółko się powtarza. Przeważnie rozmawiam z nimi online, bo nie mówią do mnie w szkole. Nikt tak naprawdę tego nie robi – jestem zła dla każdego reputacji. Elizabeth zadbała o to. Pewnego dnia w zeszłym roku, Brian usiadł ze mną na lunchu i Elizabeth i jej grupa sprawiła, że stał się żałosny.
~12~
Mój telefon zadzwonił i zauważyłam, że mam piętnaście powiadomień z Instagram’a. To dziwne. Nigdy nie dostaje żadnych powiadomień z witryn internetowych. Nie mam żadnych przyjaciół, by się z nimi zgadać. Dotknęłam małej ikonki i piętnaście komentarzy, albo lajków wyskoczyło. Moje zdjęcie. Wstrząs zamraża krew w moich żyłach, gdy przewijam w dół. SlutPics1233 dodała moje zdjęcie wieszającej się. Bąbelek nad moją głową mówi: Śmierć Wieszającej Się Dziwki. Śledzą mnie, gdziekolwiek pójdę; nie mogę przed nimi uciec! Wiem, że Elizabeth i Hailey zrobiły to, ale to nowy poziom. Ich broń jest nielegalna, okaleczyły mnie mocniej, niż jakakolwiek żyletka. Ukrywając się za elektronicznymi tarczami, używają słów, jak miecza. Zastanawiam się, co jest gorsze – niewidzialne blizny, które zostawili, czy widzialne, które sama sobie sprawiłam?
3
Zdjęcia Ździry/Dziwki – wolałam zostawić po angielsku, bo lepiej brzmi.
~13~
Jessica Następny tydzień szkoły minął i robiłam wszystko, co w mojej mocy, by ignorować zdjęcie na Instagram’ie i pośmiewisko, którym byłam. Bycie cicho może wydawać się dziwne, ale pozostanie cicho zabiera więcej siły, niż może się wydawać. Mam nadzieję, że Harrison będzie mógł zobaczyć się ze mną w ten weekend. Włożyłam notkę do jego szafki, mówiącą, iż będę czekać w domu na jego telefon, jeżeli zdecyduje się gdzieś ze mną wyskoczyć. Tak naprawdę, nie rozmawia ze mną za dużo w szkole, co, tak mi się wydaje, rozumiem. To mogłoby spowodować niepotrzebne dramaty. Elizabeth i jej sługusy i tak już przekonali każdego w szkole, że mam STD. Mama dzisiaj jest Martha Stewart, co oznacza, że gotuje obiad. Nuci i papla wokół kuchni, jakbyśmy byli jakąś rodzinką z telewizji. Ojciec niedługo będzie w domu. Zaprosił na obiad partnera biznesowego, co również oznacza, że mama będzie zachowywać się, jak najlepiej. Będę siedziała zamknięta w moim pokoju tak długo, jak to możliwe, dopóki nie będę musiała zacząć zmuszać się do uśmiechania z każdym, z kim nawiąże kontakt wzrokowy. Mój brat jest gwiazdą w tej rodzinie i nie może zrobić nic złego w oczach taty. Jeff zawsze dostaje jego pełną uwagę. Miałam nadzieję, że gdy wyjedzie do uniwersytetu w Teksasie, tata w końcu mnie zauważy, ale tak się nie stało. Usłyszałam, jak mój telefon zabrzęczał i złapałam go mając nadzieję, że to Harrison. Nacisnęłam na ekran i wyświetliło się zdjęcie jego twarzy. Harrison: Hej, chcesz spotkać się dzisiaj wieczorem? Ja: Jasne! Gdzie i o której? Harrison: Spotkaj się ze mną na parkingu przy wieży ciśnień o dziewiątej. Do zobaczenia.
~14~
Poczułam podekscytowanie i zaczęłam przeszukiwać szafę, by znaleźć coś seksownego do ubrania specjalnie dla niego. Złapałam czarna mini spódniczkę, czerwoną koszulkę i nową bieliznę. Nigdy nie ma kondomów, więc będę musiała zatrzymać się gdzieś po drodze i kupić. Inaczej, nie będziemy uprawiać seksu. Wiem, że to brzmi strasznie, ale nie czuję się z tym źle. Faceci chcą tego, a jeżeli im tego nie dasz, nie będą cię chcieć. Więc seks jest konieczny. Po prostu pragnę być chciana. Kochana. Po meczącym obiedzie z mamą, tatą i tym partnerem biznesowym, przebrałam się i wyszłam. Powiedziałam rodzicom, że wrócę przed godziną policyjną, ale nawet by nie zauważyli jeżelibym się spóźniła. Pojechałam do 7–Eleven i kupiłam paczkę kondomów. Kilka schowałam do torebki, a resztę do schowka. Sprawdziłam makijaż w lusterku i przejechałam palcami po moich długich czarnych włosach. Spojrzałam sobie w piwne oczy i zastanawiałam się, co ludzie widzą, kiedy na mnie patrzą. Czy oni widzą tylko dziwkę? Upiorną dziewczynę? Czy w ogóle mi się przyglądają? Odepchnęłam te myśli i zachowałam, by później zapisać je w moim dzienniku. Wjechałam moją małą Hondą na parking i pojechałam w kierunku wieży ciśnień. To zawsze było popularne miejsce spotkań nastolatków. Gdy podjechałam bliżej, zignorowałam dwa inne pojazdy i zastanawiałam się, dlaczego ludzie są tu tak wcześnie; przeważnie później się tu pokazują. Przeskanowałam podwórko i zauważyłam parę palącą papierosy, ale nie mogłam zobaczyć kim były te osoby. Moje serce podskoczyło; miałam nadzieję, że to nie są Nienawidzę Jessici zwolennicy. Ja: Harrison, gdzie jesteś? Już jestem. Minęło pięć minut, a nie dostałam od niego żadnej wiadomości. Postanowiłam poczekać jeszcze trochę, bo naprawdę chciałam się z nim spotkać. Podskoczyłam, gdy usłyszałam pukanie w okno, odwróciłam się i zobaczyłam Elizabeth patrzącą na mnie z szyderczym grymasem na twarzy. Moje serce uderzyło w trzustkę i mój oddech wskoczył na wyższy poziom. Zawsze terroryzuje mnie w szkole, nigdy gdzieś indziej. Szkoła jest zatłoczonym, publicznym miejscem, więc ma publiczność przy każdej sytuacji. Ale to? To jest inne. Nie mam zielonego pojęcia, co ona tu robi, skąd wiedziała, że tu będę, albo czego ode mnie chce. Uderzyła w moje okno, gdy jej przyjaciele otoczyli mój samochód. Przekręciłam kluczyk i odpaliłam silnik. Muszę się wynieść z tego miejsca w cholerę. Gdy zaczęłam wycofywać, Harrison zatrzymał się za mną, blokując mi drogę. Teraz jestem totalnie zablokowana. Może tak będzie lepiej,
~15~
to jest to, co zawsze chciałam. Może zrobić, cokolwiek zechce i skończymy. Naprawdę już mnie to nie obchodzi. – Wyłaź z tego cholernego samochodu, dziwko! Obróciłam się i rzuciłam okiem na przód samochodu, Hailey właśnie rozlewała piwo na maskę samochodu. Harrison podszedł do niej i objął ją ramionami czule i mój żołądek zacisnął się z bólu. Jak mógł mi to zrobić? Wrobił mnie bym tu przyjechała i mogli mnie torturować? Dlaczego jest taki okrutny? Zawsze robiłam wszystko, o co poprosił. Zawsze starałam się sprawić, by był szczęśliwy. Jak mógł mi to zrobić? Łzy napłynęły mi do oczu, ale szybko je odepchnęłam, by nie mogli ich zobaczyć. Nie chciałam, by widzieli jak się rozbijam. Pochyliłam się i otworzyłam drzwi, wyszłam przez nie i natychmiast zostałam pchnięta z powrotem na metal samochodu. – Mówiłam ci, że Harrison jest Hailey. Nie słuchałaś, prawda ździro? Hailey widziała twoje wiadomości do niego. Naprawdę myślałaś, że przyjdzie się z tobą spotkać? On nie zamierza rzucić kapitana chearleaderek, dla drużyny obciągania – Elizabeth wysyczała sarkastycznie. Wszyscy zaczęli się śmiać. Zanim otworzyłam usta, by jej odpowiedzieć, Bentley stanął za nią, owinął ją ramieniem i pocałował jej szyję. Rozstała się z Jace, albo jest dziwką, jak to mnie nazywa? Odwaga uderzyła w mój język i to była najgłupsza rzecz, jaką mogłam zrobić. Wyciągam węża, gdy jest gotowy, by uderzyć. – Gdzie jest Jace, Elizabeth? Czy wie, że jesteś tutaj, pieprząc się z Bentley’em? Może mu to powiem i będzie moim następnym pieprzeniem. Jestem pewna, że mogę pokazać mu rzeczy o jakich nie marzył, kiedy był z tobą – uśmiechnęłam się z wyższością i skrzyżowałam ramiona na piersi. Adrenalina pulsowała w moich żyłach, gdy czekałam na jej odpowiedź. Jej oczy rozszerzyły się i sapnęła, gdy każdy zaczął się śmiać. – Bentley i ja jesteśmy tylko przyjaciółmi, ty głupia suko. Nie wpierdalaj się w nie swoje sprawy. Kim, kurwa, myślisz, że jesteś w ogóle? – uniosła dłoń i trzasnęła mnie w twarz, poczułam jak gorąco się po nim rozchodzi. Złapała mnie za ramiona i pchnęła na samochód, nawet mocniej. – Akurat dzisiaj znalazłaś w sobie odrobinkę odwagi, huh? Będziesz żałować każdego gówna, jakie do mnie powiedziałaś. A jeśli insynuujesz, że robiłam coś więcej niż spotykanie się z przyjaciółmi Jace, dzisiaj będziesz czuła się jakbyś chodziła po parku, z porównaniem do tego, co ci zrobię, gdy coś piśniesz. Złapała mnie za ramiona i szarpnęła z dala samochodu. – Hailey, przynieś tu swoją dupę i pomóż mi. To gówno jest twoją winą. Twój chłopak jest jedynym, który nie umie utrzymać fiuta w spodniach! Spojrzałam w jej demoniczne oczy, praktycznie błagając ją, by wybiła ze mnie to całe gówno.
~16~
Nie rób tego, Jessica. Nie pogarszaj sprawy. – Pierdol się, Elizabeth – powiedziałam zdenerwowanym głosem. I stało się, pogorszyłam to. Czułam, jakbym szła w zwolnionym tempie, gdy pozwalałam jej poniewierać mną, nawet nie próbując się obronić. Nie obchodziło mnie to, więc pozwoliłam jej i Hailey zrobić cokolwiek chcą. Może Harrison’owi zrobi się mnie żal i będzie mnie później pragnął. Zamknęłam oczy, próbując nie pozwolić temu wejść do środka. Śmiechy powoli zamierały w moim umyśle, gdy blokowałam wszystko wewnątrz siebie. Otworzyłam oczy i pomimo moich prób zablokowania tego, mój żołądek skręcił się w oczekiwaniu, co będzie dalej. Harrison rzucił na mnie okiem, jego oczy były pełne drwin i wstrętu. – Graj dziwkę, Jessica, a będziesz traktowana jak jedna z nich – splunął. Jak mogłam myśleć, że mnie lubi, nie wiem. Hailey i Elizabeth ciągnęły mnie, podczas gdy inni krzyczeli i pohukiwali. Obróciłam głowę w stronę Harrison’a i spojrzałam na niego z nienawiścią w oczach, nienawiścią w sercu. – Nienawidzę cię, Harrison! Zaśmiał się i złapał za krocze. – Jestem pewny, że tak nie było w zeszły weekend, kochanie – wyśmiewał się. Joe Fitzer, inny facet z drużyny piłkarskiej, klepnął Harrison’a w ramię, śmiejąc się. – Hej, Jessica, jestem singlem. Może możesz mi pokazać te same sztuczki, które pokazałaś mojemu kumplowi Harrison’owi? – puścił do mnie oczko, gdy popijał piwo. Hailey złapała mocniej moje ramię, słysząc słowa chłopaków. – Zamknijcie do cholery, napaleni łajdacy! Nikogo nie obchodzi, jak łatwa–dupa ci obciągnęła, albo jak zaraziła STD! Elizabeth zakręciła mną w kółko, po czym złapała mnie jedną ręką za nadgarstki i spoliczkowała mnie jeszcze raz. Jedyną walkę jaką podjęłam, było zatrzymanie szlochu w gardle. – I co, dziwko? Lubisz to? – Hailey wysyczała. – Pomyśl następnym razem, gdy będziesz chciała pieprzyć kogoś chłopaka! Napluła mi w twarz i rzucili mną na ziemię. Poczułam, jak piasek i kamienie wbiły się w moje kolana. Skrzywiłam się z bólu, zanim moja głowa została pociągnięta za włosy do góry przez Elizabeth. – Przeproś, szmato! Powiedz Hailey, że jest ci przykro, że pierdoliłaś się z jej facetem! Myśl, że mam ją przeprosić, jest jakimś żartem. A co z nim? To on wybrał bycie ze mną, zamiast z nią. – Zrób to, suko! – Elizabeth krzyknęła, zanim ścisnęła mocniej palce i pociągnęła mnie za włosy mocniej. Włosy zostały wyrwane z mojej głowy, ale nie odpowiedziałam. Nie dam jej tego, czego chce. Nie teraz. Pochyliła się i wyrwała kolczyk z mojego lewego ucha, rzucając nim na ziemię z wściekłością. Wydałam cichy krzyk bólu, gdy ciepła krew z małżowiny spłynęła po mojej szyi. ~17~
Rzeczy nie są już zabawne – nie żebym kiedykolwiek tak myślała – i wiem, że oni jeszcze ze mną nie skończyli. Spojrzałam w górę i zauważyłam światełka telefonów, które wszyscy wyciągnęli. Nagrywają to wszystko, jakbym była jakimś szalonym wyrzutkiem rozrywkowym. – Wyciągnij telefon, Hailey. Zrób kilka zdjęć tej suce, która dostaje na co zasłużyła. Zamykając oczy, starałam się utrzymać kontrolę, zanim znowu na nich spojrzałam. Milczące wyzywanie było widoczne w ich oczach; błagali mnie bym coś zrobiła. Nie powinnam, ale zrobiłam to. Powiedziałam słowa, które nic dla mnie nie znaczą. – Przepraszam, że sprawiłam, iż twój chłopak wracał do mnie przez kilka tygodni! – wykrzyczałam zadowolona z siebie. Wiem, że nie powinnam, ale nie mogłam nic na to poradzić. Mój instynkt poszedł się walić. Wszystko czego pragnę, to ją zranić; upokorzyć ją przed wszystkimi, nawet jeżeli to znaczy, że rozkładam nogi przed każdym. Zatrzymałam łzy, które chciały się wydostać, zdając sobie sprawę, jakie jest to dla mnie upokarzające. Hailey kopnęła mnie w klatkę piersiową, zmuszając mnie do upadku na brudna ziemię. Trzymała telefon w ręce, robiąc zdjęcia, gdy staram się złapać oddech. Słyszałam w uszach, jak głośno bije moje serce. Instynkt kazał mi wstać, ale nie zrobiłam tego. Jakakolwiek siłę w sobie miałam, dawno odeszła, by być ze sobą szczera, nawet nie wiem, czy ją miałam. Chciałabym być niewidzialna. Nie chcę tego. Teraz to wiem. Jeżeli nie widzieliby mnie, straciliby mną zainteresowanie, ale gdy teraz na nich spojrzałam, zrozumiałam, iż dolewam tylko oliwy do ognia. Elizabeth pochyliła się do mnie, wbijając paznokcie w moje ramię i krzyczała na mnie, gdy próbowała mnie podnieść. – Podnieś się do cholery, dziwko, i walcz! Sprawiasz, że jest za łatwo. Gdzie w tym zabawa? – zaśmiała się, oglądając grupkę ludzi przypatrującej się nam. Łapiąc kolejną garść moich włosów, uniosła rękę, zwija ją w pięść i uderza mnie z całej siły. Upadłam na ziemię, starając się podtrzymać dłońmi. Moja twarz znalazła się centymetry od brudu i kamieni, nie zdążyłam się podnieść, gdy jej noga ląduje między moimi łopatkami i przygniata mnie do ziemi. Moja twarz zderza się z setką małych kamyczków i metaliczny posmak krwi napełnia moje usta. Poddając się, nie macham rękoma, ani nie próbuje jej odepchnąć. Całkowicie odpięłam się od całego bólu, całego upokorzenia i leżałam tak w porażce. Na razie, wstyd i upokorzenie są nieobecne, ale wiem, że wrócę i skopią mnie. Zawsze tak jest. Serwując serie ciosów w moje żebra, kołyszę się z boku na bok. Po długiej serii ciosów, usłyszałam skrobanie stóp o kamienie. – Następnym razem pomyślisz, zanim przelecisz kogoś faceta, pamiętaj dziwko! Będziemy szczęśliwy móc skopać twoją puszczalską dupę jeszcze raz! – Elizabeth krzyknęła, gdy drzwi
~18~
samochodu trzasnęły. Usłyszałam odgłosy kół wbijających się w żwir, gdy zwiększyli obroty silników i pośpieszyli drogą. Brud wślizgnął się pod moje paznokcie, gdy wbiłam palce w ziemie. Z drżącymi ramionami starałam się podnieść, ale moje wysiłki nie wystarczyły. Kaszlnęłam i ból przeszył moje całe ciało. Pozwalając sobie leżeć tak, zamknęłam oczy. Niewyraźne światło księżyca zniknęło, gdy zrobiło mi się czarno przed oczami.
***
Moje powieki zaczęły dygotać, gdy usłyszałam cichy, męski głos. Słyszę słowa, ale mój mózg nie może złapać ich znaczenia. Mogłam skupić się jedynie na bólu przeszywającym moje ciało i smaku krwi w buzi. Łagodne ręce przewracają mnie, ciepłe ramiona owijając się wokół mnie, a delikatne palce odsuwają włosy z mojej twarzy. Wciągam w płuca ciepło i czuję zapach mięty pieprzowej. Moje oczy nie mogą się skupić, ale nawet w tym mglistym stanie, czuję ciśnienie jego spojrzenia na mnie. Moje ciało chce odpowiedzieć na dotyk, ale nie może. – Hej, otwórz oczy. Spójrz na mnie, Jessica. Pomogę ci, okay? To ja, Jace – usłyszałam jak szepta, gdy mój umysł zaczął wycofywać się z ciemności. Podniósł mnie i wspiera, gdy kolana mi miękną. – Chodź, jest dobrze. Mogę cię nieść. Poczułam jego ramiona pod kolanami, gdy mnie podniósł. Moja głowa poleciała na jego pierś i nie mogłam nic na to poradzić, ale jęknęłam przez ciśnienie wywierane na moje żebra. Zmusiłam oczy do otwarcia i spojrzałam w górę na niego, gdy wpatruje się we mnie. Troska na jego twarzy jest oczywista. Jego oczy przeskakują tam i z powrotem, prawie mogę usłyszeć jego myśli, gdy bada każdy kawałek mnie. – Jesteś strasznie zraniona. Musimy zabrać cię do szpitala. Cholera, co do diabła się stało? – zapytał. Moje słowa zostały w gardle, więc tylko kiwnęłam głową. Pomimo zmieszania, dlaczego tu jest i dlaczego mi pomaga, odprężyłam się w jego ramionach, gdy manewruje nami do samochodu. Sadza mnie w fotelu, przed ruszeniem w stronę schowka. Wyciąga pojemnik Handi Wipes4 i zamyka go. Ma wodę w butelce w samochodzie i wyciąga ją. Kołysze nią w moja stronę, gestykulując bym ja wzięła. _ Tutaj, napij się wody. Mam Advil5 w plecaku – powiedział, gdy się schylał i podniósł plecak. – Zawsze mam go po grze i ćwiczeniach – wyjmuje tabletki z plecaka, otwiera nakrętkę i wysypuje 4 5
Chusteczki nawilżające, prawdopodobnie. Leki przeciwbólowe.
~19~
kilka na dłoń. – Proszę, weź je. Złagodzi trochę bólu zanim zobaczysz się z lekarzem. Potrzebowałam ich, moje palce nieznacznie otarły się o jego palce. Gdy się dotknęliśmy, dziwna energia przepłynęła miedzy nami – ciepło i wahanie, połączone z atrakcyjnością. Spojrzałam w jego oczy i zadudniło mi w piersi. Sekundy mijają jak godziny, gdy wpatrujemy się w siebie bez słowa. Zapominam o bólu i krzywdzie; wszystko inne powoli cichnie, oprócz naszej dwójki w ciężarówce. Nerwowo łamię spojrzenie miedzy nami, efektywnie zakończyłam cholera–jasna–co– do–diabła–za– uczucie–to–było moment i otworzyłam usta, wrzucając do nich lekarstwa. Popiłam szybko wodę, pozbywając się smaku brudu i krwi. Nagle się wystraszyłam, czując chłód na moim policzku i odwróciłam się w jego stronę. – Jest dobrze. Nie zranię cię, ale musimy przeczyścić kilka zadrapań – powiedział miękko, gdy czyścił zaschniętą krew z mojego policzka. – Przepraszam, Jessica. Myślę, że wiem, kto to zrobił i cholernie przepraszam – wypuścił zirytowane westchnienie, odwracając wzrok na chwilę i zmarszczył brwi. – Gdy słyszałem, że jest spotkanie przy wieży ciśnień, nie wiedziałem, że planują jakieś chore gówno. Zostałem przetrzymany w domu i wyszedłem późno, więc przyjechałem tu, gdy oni stąd wyjeżdżali. Uniósł głowę, potrząsając nią. – Gdybym tu był, powstrzymałbym ich. Niemal zawróciłem i ścigałem ich, ale zauważyłem twoje auto i miałem złe przeczucie, więc podjechałem zobaczyć, czy wszystko dobrze – zatrzymał się na minutę. – Gdy zobaczyłem cię na ziemi, w cholerę się wystraszyłem – zaczerpnął kolejnego wdechu, wyrzucając myśli i kontynuował. – Musimy jechać na pogotowie, by upewnić się, czy nic nie jest złamane. Dlaczego to cię obchodzi? Nikt inny się nie martwi, więc dlaczego ty? – Dlaczego cię to obchodzi, Jace? Twoja dziewczyna mi to zrobiła, więc dlaczego jesteś zaniepokojony? – wydusiłam, odzywając się po raz pierwszy odkąd mi pomógł. Wzdrygnął się na moje słowa, opuszczając dłonie z mojej twarzy. Odwrócił wzrok i zacisnął dłonie w pięści. – Nie jestem jak oni, Jessica. Nie traktuje źle ludzi, bo są inni, czy mają gównianą reputację. Nigdy taki nie będę, chociaż tacy ludzie mnie otaczają – wrócił do mnie spojrzeniem, a szczerość biła z jego oczu. – Elizabeth jest królewską suką przez większość czasu, ale jej rodzice przyjaźnią się z moją mamą i my będący razem, zawsze było ich planem. Tak jakoś się stało, że nasze rodziny pchnęły nas ku sobie. Jak tylko zacznę studiować, będę wolny i będę mógł podejmować własne decyzję o tym, z kim się spotykam. Spogląda w moje oczy, przebijając się przez mnie. – Nigdy nie będę częścią tego, nieważne jaki będzie powód. Nie znam cię, Jessica, nie wiem dlaczego idziesz tą drogą, którą idziesz. Nie wiem, dlaczego jesteś tak zamknięta, albo dlaczego tak piękna dziewczyna wielokrotnie daje tym dupkom. Tylko ty znasz przyczyny; niemniej, to nie znaczy, że jesteś nic nie warta, albo że na to zasługujesz.
~20~
Dociera do mnie i łapie za moją brodę. – Jesteś warta więcej, niż myślisz. Po prostu musisz w to uwierzyć; wtedy inni też uwierzą. Drżąc, uniosłam dłoń i położyłam ją na jego. Zamknęłam oczy i czułam, jak łzy spływają mi po policzkach. W tym momencie zrozumiałam, jak podatna naprawdę jestem.
~21~
Jessica Przekonałam go, że czuję się dobrze. Nie chciałam jechać na pogotowie. Ostatnia rzecz, jaką chce, to kazać moim rodzicom się zaangażować. Tata nigdy by nie zrozumiał i mama załamałaby się i byłoby jeszcze gorzej. Boczę się i to naprawdę boli, ale ból jest znośny. – Możesz prowadzić? – zapytał. Wsiadłam powoli do mojego samochodu, krzywiąc się z bólu. Klatka piersiowa mi pulsuje, a głowa pęka. Pochyla się, podpierając łokcie na oknie i poczułam się pełna współczucia. Wciąż jestem zszokowana tym, że tu jest i mi pomaga, troszczy się o mnie i to wszystko wydaje się takie prawdziwe. – Jessica, wciąż myślę, że powinnaś pojechać na pogotowie. Naprawdę nie czuję się dobrze, pozwalając jechać ci do domu, ale nie mogę cię do niczego zmusić. Po prostu czuję się okropnie. Spoglądnęłam na niego i czułam, jak jego spojrzenie burzy wszystkie moje ściany. Dlaczego mam ochotę przed nim nie udawać? Moje wszystkie strachy, tajemnice i ból wydają się zostać wyłożone przed nim. Teraz, moje uczucia są jak u ofiary oparzenia, ale moje oparzenia nie są cielesne. Moja emocjonalna skóra jest spalona i każde słowa, myśl, albo gest upada i wysyła ból. Jego rodzaj troski w słowach i czyny, leczą mnie jak u terapeuty; antidotum na ból spowodowany przez ludzi takich jak Elizabeth. – Czuję się dobrze. Dziękuję za pomoc. Wiem, że nie musiałeś tego robić. Przysięgam, że nikomu o tym nie powiem. Spojrzał na mnie. Jego spojrzenie było ciężkie i mój oddech przez nie przyśpiesza. – Nie obchodzi mnie, do cholery, co ludzie w szkole sobie o mnie pomyślą, Jessica. Liceum nie jest czymś ważnym w moim życiu. Wszystko, czym się teraz przejmuję to, by ci pomóc, dobrze postąpić i być pewnym, że jest okay. Wszystko inne nie ma znaczenia – powiedział, odpychając się ~22~
od mojego samochodu. Położył ręce na biodrach i patrzył się na mnie. Chcę coś powiedzieć, ale co? Wszystko, co powiem jest bezsensowne i błahe w stosunku do tego, co dla mnie dzisiaj zrobił. – Dziękuję, Jace – to wszystko, co powiedziałam zanim uniosłam szybę. Uniósł rękę, zbywając moje słowa, gdy wycofywałam się samochodem. Mój umysł ściga się i z jakiegoś powodu ból wydaje się być na drugim torze. Nikt nigdy nie pomógł mi w ten sposób, nikt nie troszczył się o moje uczucia, albo sprawiał, że naprawdę się liczyłam. Spojrzałam we wsteczne lusterko widząc, jak światła mrugały od czasu do czasu. To Jace. Zastanawiałam się, co chce tym razem. Zjechałam na bok i przyglądałam się, jak wyskakuje z samochodu i biegnie w moją stronę. – To mój numer telefonu. Możesz do mnie zadzwonić lub napisać, jeżeli będziesz czegoś potrzebować, albo zdarzy się coś takiego jak dzisiaj, a mnie nie będzie w pobliżu. Okay? Spojrzałam na pomarszczoną kartkę, która ma nabazgrane liczby i kolejny raz na niego. Musiał zauważyć moje zmieszanie i zaskoczenie, bo zrobił kilka kroków w moja stronę. – Jest dobrze. Naprawdę możesz do mnie zadzwonić, jeżeli będziesz czegoś potrzebować – udzielił mi prawdziwego uśmiechu, wycofał się i wskoczył do ciężarówki. Jego ciężarówka warczała, gdy odjeżdżał, a ja tak po prostu siedziałam, oniemiała. Rozgrywająca gwiazda szkoły jest teraz moim przyjacielem? Jest to w ogóle możliwe? Dlaczego? Dlaczego chce być moim przyjacielem i czy ja nawet mogłabym to zrobić? W domu jest cicho i ciemno, gdy szłam do pokoju. Zamknęłam i przekręciłam na klucz drzwi zanim ściągnęłam moje brudne ciuchy. Wrzuciłam je do kosza na brudy i spojrzałam w lustro, badając uszkodzenia. Mój policzek jest trochę spuchnięty, warga pęknięta, małżowina uszna pulsuje i mam kilka zadrapań na twarzy od kamieni. Kolana są obdarte, a żebra już zaczynają boleć. Bandaż przykrywający moje cięcia zjechał i teraz do ran przedostał się syf. Dzięki bogu, że mój pokój połączony jest z łazienką. Poszłam do łazienki i włączyłam prysznic, wiedziałam już teraz, że to będzie męka dla mojego stłuczonego i zdartego ciała, to będzie kolejna tortura. Wyszłam z bielizny, a ból rozprzestrzenił się po moim ciele, gdy wywinęłam ramiona, by odpiąć stanik. Weszłam pod prysznic i podkręciłam tak ciepłą wodę, na jaką mogłam sobie pozwolić. Parzyło moja skórę i przyjęłam to z zadowoleniem; cienka zmarszczka pomiędzy bólem a przyjemnością. Musiałam stoczyć ze sobą walkę, by nie uciec spod gorącej wody. Poczułam jadowite smyrganie bólu i pochyliłam się do przodu, kładąc dłonie na kabinie prysznicowej, gdy woda zmywała ze mnie brud
~23~
i krew. Blizny z lat cięcia się mrowiły i ożywiły się. Zawsze dobrze je ukrywałam, nieważne co miałam na sobie. Będąc w drużynie pływackiej, miałam naprawdę mało miejsc, które mogłam ukryć. Zbyt dużo bólu, którego czas nigdy nie zetrze, nigdy nie pozbędzie się krwotoków w mojej głowie, nigdy nie zapomnę. Zawsze będę brudna wewnątrz i na zewnątrz. Owijając się ręcznikiem, złapałam starą koszulkę Motley Crue z szafki i wciągnęłam ją przez mokre włosy. Skończyłam się ubierać do spania i wyciągnęłam pudełko z szafki nocnej. Ciężar nocy osiada mocno na moich barkach i popadam w otępienie. Powoduje drwienie do bólu. Chcę coś poczuć; chcę wiedzieć, że ty jestem, że wciąż żyję. To mam pod kontrolą; mogę kontrolować głębokość cięcia, czas trwania i przepływ krwi. To należy do mnie i tylko do mnie. Tu, w moim prywatnym pokoju, mogę złamać martwotę, czyli moje życie. To mnie uspokaja, rozwiązuje. Grzebie siebie żywcem na wewnętrznym torze codziennie, a wszystko inne mogę wyrzucić właśnie teraz. Szkarłatny płyn sączy się z cięcia, gdy przeciągam brzytwą przez ciało. Pomimo fizycznego bólu, jestem szczęśliwa, bo jest to coś, co znam, wewnętrze wyzwolenie. Zamknęłam mocno oczy i odetchnęłam głęboko, gdy ból mnie przeszywa i czuję ugryzienie brzytwy w tym samym momencie, upajam się bólem. Zabrałam brzytwę, przemyłam ja alkoholem i odstawiłam do pudła. Unosząc brwi, skrzywiłam się, bo przemywałam alkoholem nowe rany i naciskałam na nie. Łapiąc bandaż, umieściłam go na cieciu i schowałam wszystkie blizny. Wyciągnęłam dziennik i rozpoczęłam kolejną formę relaksu – piszę. Tonę w myślach Noszę maskę Jestem fasadą Czuję się dobrze, jestem silna Maskarada kłamstw Poza obroną Poza warstwami Za murami Pod łańcuchami Tu jest złamane dziecko Walczy na wojnie W codziennej wojnie Zamieszanie i ból Gram w przeciąganie wojny ~24~
Miłość, nienawiść Tak, nie Naprawdę nigdy się nie dowiem Oglądam życie Jak outsider Brak jaźni Krzyczę w ciszy Obawia się, że jest to walka Której nigdy nie wygram Żałuję Strat I nadal prowadzę wojnę ze sobą Pragnąc, by Ktoś, ktokolwiek Przerwał walkę.. Zamknęłam dziennik i odłożyłam go. Sięgnęłam po telefon i przewijałam kontakty, by znaleźć Harrison’a. Usunęłam jego numer i wrzuciłam go z całą resztą na tyły mojego umysłu; z wszystkimi innymi, którzy mnie użyli, zostawili i nigdy nie odwrócili się za siebie. Mój telefon zadzwonił informując mnie o nowej wiadomości i jest z numeru, którego nie rozpoznaję. Otwieram ją i jest tam tylko link. Nacisnęłam go i przerzuciło mnie na YouTube. Tak szybko, jak włączyłam start, wiedziałam, co to jest. Nagrywali mnie podczas kopania, bicia. Nie możesz zobaczyć ich twarzy, jestem tylko ja. Siedzę na łóżku i odtwarzam film kilka razy. Przewijam na komentarze i tam to jest – wszyscy mnie nienawidzą. Jeden komentarz po następnym poniżający mnie i nic nie mogę z tym zrobić. Wychodzę ze strony i zatapiam się w zdrętwieniu, miejscu, gdzie nie mogą nic zrobić. Miejsca, w którym nie mogą sprawić mi bólu. Powinnam płakać, rzucić czymś albo przerwać to, ale tylko siedziałam z dwoma myślami, które przejęły mój umysł. Nigdy nie przestaną. To tylko moje życie. Złapałam iPod’a i nałożyłam słuchawki. Nigdy nie mogę zasnąć, gdy jest cicho. Moje myśli krzyczą, machają powiekami, chyba że mam włączoną muzykę. Muzyka jest formą terapii, która przynosi mi ulgę. Włączyłam listę z piosenkami Amy Lee i zamknęłam oczy. Słowa ‘Sweet Sacrifice’
~25~
przepływały przez moje uszy i zaczęłam pisać coś jeszcze przed snem. Usidliłeś mnie Wpadłam do twojej pułapki Twoje słowa bolą i krytykują Nadal nie wiem, dlaczego mnie nienawidzisz Codziennie mnie więzisz W murach swojej złości Smutna i samotna Zdezorientowana i pobita Czy to się kiedyś skończy, czy zawsze będę uwięziona? Patrząc w twoje zimne, złe oczy.. Zdaję sobie sprawę, że nigdy nie przestaniesz Nigdy nie odejdziesz Twoje słowa Twoja nienawiść Zostaną Jak mogę ci uciec? Powiedz mi, łobuzie Co byś zrobił gdybyś był mną, a ja tobą? Ściskasz tam mocno, jak potrafisz Masz mnie w sidłach Wpadłam do twojej sieci Twoje słowa mnie ranią Krytykujesz mnie Codziennie mnie więzisz W murach gniewu Stoję sama Zdezorientowana i pobita
~26~
Czy to się kiedyś skończy, czy zawsze będę uwięziona? Zaglądając w twoje zimne, złe oczy, zdaję sobie sprawę Że nigdy nie przestaniesz Nigdy nie odejdziesz Twoje słowa Twoja nienawiść Jak ucieknę? Powiedz mi, łobuzie Co byś zrobił gdybyś był mną, a ja tobą? Usidliłeś mnie Wpadłam w twoja pułapkę Twoje słowa bolą i krytykują Wciąż nie wiem, dlaczego mnie nienawidzisz Codziennie mnie więzisz W murach swojej złości Smutna i samotna Zdezorientowana i pobita Czy to kiedyś się skończy, czy zawsze będę uwięziona? Patrząc w twoje zimne, złe oczy.. Zdaję sobie sprawę, że nigdy nie przestaniesz Nigdy nie odejdziesz Twoje słowa Twoja nienawiść Zostaną na zawsze Jak mogę uciec? Powiedz mi, łobuzie Co byś zrobił gdybyś był mną, a ja tobą?
***
~27~
Nadszedł poniedziałek i miałam okropne zadanie wyjść z domu wiedząc, że oni wszyscy wiedzą, co mi się przydarzyło w ten weekend. Przeszłam przez korytarz i słyszałam szepty, czuję spojrzenia. Sięgnęłam do swojej szafki, dziękując, że nie ma żadnych notatek przyklejonych do niej. Bez odwracania się wiem, że ktoś jest za mną. Nie, nie ktoś. To on. Mogę wyczuć jego obecność, dziwne wibracje miedzy nami. – Hej, Jessica. Jak się czujesz? Mam nadzieję, że lepiej, niż ostatni raz, kiedy cię widziałem – powiedział cicho. Nie wierzę, że tu stoi, na korytarzu, przy wszystkich rozmawiając do mnie. Oszalał? Najwyraźniej nie został wyeliminowany ze swojego wiecznie kochającego umysłu. Jeżeli Elizabeth zobaczy go, rozmawiającego ze mną, dostanie napadu. Zamknęłam szafkę i przyciągnęłam zeszyt do piersi. Robiłam wszystko, co w mojej mocy, by nie spojrzeć w jego oczy, gdy omijałam go. – Pogorszysz sprawę, jeżeli Elizabeth, albo Hailey, albo ktokolwiek inny zobaczy, że ze mną rozmawiasz. Proszę, po prostu odejdź. Jestem wdzięczna za to, co zrobiłeś, ale proszę, nie pozwól by zobaczyli mnie z tobą – powiedziałam cicho, by tylko on mógł mnie usłyszeć. Odeszłam szybko w kierunku klasy i chociaż nie odwróciłam się, wiem, że idzie za mną. Boże, jest chory umysłowo. Czy on chce żeby znowu wybili ze mnie gówno? – Co robisz, do cholery, Jace? – syknęłam, gdy spotkałam jego oczy. – Naprawdę chcesz, by nas zauważyli? – Mówiłem ci. Nie obchodzi mnie, co myślą inni. Nie jestem pupilkiem Elizabeth, jak reszta nich. Przestałam na niego patrzeć, a zmieszanie krążyło w moim umyśle. – A co z ryzykiem, w jakie mnie wplątujesz? Jeżeli oni zobaczą mnie rozmawiającą z tobą, zrobią jakąś gównianie złe szaleństwo w dwie sekundy – powiedziałam, marszcząc brwi. Wypuścił mały chichot, a mi opadła szczęka. – Co? Naprawdę teraz śmiejesz się ze mnie? – zapytałam. Skrzyżował swoje umięśnione ramiona na klatce piersiowej i uśmiechnął się do mnie. – Tak, właściwie się z ciebie śmieję. Co to jest gównianie złe szaleństwo, Jessica? W tym momencie jestem ciekawy – dokuczał. Robi sobie ze mnie jaja, śmieje się ze mnie. Przekrzywiłam głowę na bok i wpatrzyłam się w niego. Moja złość przechodzi w zmieszanie – nie mogę nic z tym zrobić – i uśmiech znajduje drogę na moja usta. Poczułam rumieńce na policzkach. To jakiś koszmar! ~28~
Nie mogę stać na środku korytarza i flirtować z Jace’m Collins’em, chłopakiem mojego największego wroga. Jakbym prosiła się o śmierć. – Widzisz, sprawiłem, że się uśmiechnęłaś! Nie czujesz się teraz lepiej? Nie możesz być zła na kogoś, kto doprowadza cię do uśmiechu. Takie są fakty – jego niebieskie oczy błysnęły i biel jego zębów niemal mnie zabiła. Jest taki przystojny, właściwie piękny. Nie w kobiecy sposób, ale totalnie męski. – Myślę, że to pierwszy raz, gdy widzę, jak się uśmiechasz. Powinnaś robić to częściej – powiedział, krocząc do przodu i omijając mnie. Nie mogłam zetrzeć uśmiechu, gdy szłam przez korytarz. Spuszczając głowę, starałam się ukryć moje szczęście. W duchu modliłam się, by nikt nie widział naszej małej rozmowy, która przed chwilą miała miejsce. Myślę, że ma rację; to może być pierwszy raz, gdy miałam powód do uśmiechu w murach szkoły. Przemierzyłam drogę na angielski i zamierzałam usiąść na moim stałym miejscu z tyłu klasy. Przeszłam obok Jace, uśmiechnął się i puścił do mnie oczko. Co, do cholery? On totalnie ze mną flirtuje. Albo to jego sposób na bycie przyjacielskim. Nie mogę rozwikłać jego intencji i to doprowadza mnie do szaleństwa. Elizabeth i Hailey weszły do pomieszczenia, przyciągając każde spojrzenie, gdy ich głośne i wstrętne głosy roznosiły się echem. Spuściłam wzrok na zeszyt, unikając z nimi kontaktu wzrokowego. Osunęłam się w dół krzesła i skurczyłam się, jak najdalej od nich. – Widzę, że przeżyłaś skopanie tyłka, Jessica. Jak dzisiaj rano czują się twoje żebra? – powiedziała Hailey, ale nie spojrzałam w górę. Miałam nadzieję, że Pani Alcott niedługo przyjdzie, więc nic nie robiłam. – Zostaw ją w spokoju, Hailey! Naprawdę myślisz, że bycie takimi sukami jest atrakcyjne? Uniosłam wzrok, wystarczająco by zobaczyć Jace. Usta Elizabeth otwierzyły się w szoku i zaraz zmieniły się w grymas, którym zachwyca Jace. Mój brzuch wywraca się, gdy jego oczy odrywają się od niej i wpatrują się prosto w moje. Poczułam czerwone placki na twarzy i miałam cholerną nadzieję, że nikt nie zauważył naszej milczącej wymiany zdań. W tej chwili, Pani Alcott weszła do klasy i przeczyściła gardło, przyciągając naszą uwagę. – Okay wszyscy, proszę, zajmijcie miejsca i wyciągnijcie zadanie, które zadałam na weekend – powiedziała, gdy poprawiała okulary na grzbiecie nosa. Jace posłał mi mały uśmiech i odwrócił się na siedzeniu. Wyciągnęłam zadanie z poezji i położyłam je na ławce. Musieliśmy napisać poezję i przywołać cytat znanej osoby, by później podzielić się z tym klasą. Dzięki Bogu, na forum klasy musieliśmy przeczytać jedynie cytat. Nie jestem pewna, czy dałabym radę przeczytać moją poezję przed oczami wszystkich, którzy ~29~
wpatrywaliby się we mnie i oceniali. Moje dłonie spociły się z nerwów. – Kto pierwszy chciałby podzielić się swoim cytatem – Pani Alcott zapytała. Oczywiście, ręka Elizabeth wystrzeliła w mgnieniu oka. – Ja chcę, Pani Alcott – powiedziała swoim cienkim, energicznym i radosnym głosem. – Okay, panienko Brant. Możesz być pierwsza. Elizabeth wyciągnęła swoją kartkę i przerzuciła włosy za ramie, gdy wstawała. Miała na sobie opięte jeansy, fantazyjny koronkowy top, ogromne kolczyki i zbyt wiele makijażu. Nic nowego – zawsze ubiera się jak lalka Barbie. – Cytat, który wybrałam należy do A.J. McClean ‘Wyglądam dobrze i, nie chcę brzmieć na zarozumiałą, ale brzmię też dobrze’ – zakończyła, z małym chichotem. Boże, jak bogate to było? Tak, bardzo głębokie, Elizabeth. Kilku z jej sługusów wydaje oklaski, tak jakby właśnie zwalczyła głód na świecie, a nie zaprezentowała gówno–bez–sprzeciwu cytat. Nie ważne jaką ignorantką jest, oni zawsze ślinią się przez jej słowa i czyny. To żałosne. – Okay, panienko Brant. Dziękuję, że podzieliłaś się.. tym wnikliwym cytatem – nauczycielka powiedziała. – A co z tobą, panienko Alexander? Możesz przyjść następna i podzielić się wybranym cytatem z klasą? Przeżułam wolno dolną wargę, gdy wstałam z krzesła. Zaczerpałam głębokiego wdechu, zamknęłam oczy i wtedy go wypuściłam. Rozłożyłam papier, starając się ukryć drżące dłonie. – Um.. mój cytat należy do Lao Tzu ‘ Męscy wrogowie nie są demonami, ale ludzie po prostu nimi są’ – wymamrotałam, przed zajęciem miejsca. Czułam spojrzenia na sobie, chciałam stać się niewidzialna. Wiedziałam, że ludzie zrozumieli mój podtekst z cytatem. – Panienko Alexander, to było bardzo wzruszające. Dziękuję za podzielenie się cytatem. Kto chce być następny? Jace uniósł dłoń. – Ja chcę, Pani Alcott. Całe jego sześć stóp6 wysokości wstało i obróciło się nieznacznie, do połowy w moją stronę. Moje oczy przeskakiwały z niego na ławkę. – Mój cytat pochodzi od Albert’a Einstain’a ‘ Świat jest niebezpiecznym miejscem, nie przez tych, którzy czynią zło, ale przez tych, którzy przyglądają się i nic nie robią’ – powoli spojrzał w górę, prosto w moje oczy i usiadł na miejscu. 6.
6
Około 188 cm.
~30~
Czuje się całkowicie wyeksponowana, gdy patrzę na Jace. Odwraca się wokół, każdy w tym pokoju jest zaniepokojony. Oczy Elizabeth przygniatają mnie i wiedziałam, że jej następny atak niedługo nadejdzie.
~31~
Jessica Zadzwonił dzwonek i moje zbliżające się cierpienie spoczęło ciężko na moich ramionach. Czuję, że Elizabeth może wyczuć, iż Jace zaprzyjaźnia się ze mną i wiem, że będzie wściekła. Dlaczego jest tak, że pierwszy facet, który olewa całe gówno o mnie i to jak żyję, jest chłopakiem największej złowieszczej suki w całej szkole, która rości sobie prawa do niego? Mam szczęście, tak myślę. Siedząc na krześle i czekając, aż każdy inny opuści pokój, przeniosłam książki na prawą stronę, mając nadzieję, że ona wyjdzie bez próbowania rzucaniem we mnie jakimś gównem. Siedząc tutaj, naprawdę miałam ochotę szybko przebiec drogę do wyjścia i uciec od niej i wyroku, którym zawsze mnie obdarza. Obserwowałam jak Elizabeth wychodziła tanecznym krokiem z pomieszczenia, zaciskając dłoń na ramieniu Jace, by dowieść, iż jest jego własnością – jakby był jakimś posłusznym psem, a ona panem. Poczułam natychmiastową ulgę, że nie muszę stanąć z nią teraz twarzą w twarz. Opuściłam klasę i poczułam, że mogę normalnie oddychać. Wiadomość wydawała rozejść się szybko, ponieważ zauważyłam, jak coraz więcej ludzi wpatrywało się we mnie i śmiało po kątach. Czy zostanie pobitym naprawdę jest tak fascynujące? Gdyby tylko wiedzieli, jak moje życie naprawdę wyglądało.. Prawdopodobnie dostaliby koszmarów. Lecąc do szafki, ciągle przeglądałam korytarz szukając składu suk Barbie. Gdy spojrzałam przed siebie, zauważyłam Jace. Był odwrócony do mnie plecami, ale widziałam Elizabeth, która stała centralnie przed nim z poważnym i zmarszczonym wyrazem twarzy. Nie ma mowy, abym przeszła obok nich, szczególnie gdy to może mieć coś związanego ze mną. Odwróciłam się w kierunku łazienki, miejsca, którego zazwyczaj unikam za wszelką cenę, chyba że jest to nagły przypadek. Zostać w pułapce z jedną z nich jest ostatnią rzeczą, którą chciałabym odznaczyć na swojej liście. Z niepokojem czekałam na dzwonek i uświadomiłam sobie, że nie obchodzi mnie o czym rozmawiają, dopóki Jace nie argumentuje o mnie. Wyjrzałam zza drzwi i zauważyłam, że korytarz ~32~
jest czysty. Przeszłam drogę do klasy i zaakceptowałam moje spóźnienie bez winy. Dzień ciągł się, gdy próbowałam pozostać poza zasięgiem wzroku. Spojrzenia i szepty nabierały tempa, przez nową plotkę kręcącą się wokół. Najwyraźniej, Erin Simpson została puknięta przez jednego z piłkarzy i to są te nowe wiadomości. Dzięki jej braku użycia prezerwatywy, moja historia odeszła na drugi plan. PE i szatnia, czas lunchu i kafeteria – to najgorszy czas i miejsca w całym moim dniu. Niestety. Przypuszczam, że powinnam spróbować jakoś zmienić ten koszmar, albo być szczęśliwa, że cały ten czas idzie jeden po drugim i później mam spokój. Gdy przemierzyłam drogę na salę gimnastyczną, strach przedostał się do moich porów. Szatnia dziewczyn była polem bitwy. Były dwie grupy: dziewczyny, które były kimś i dziewczyny, które były nikim. Moim problemem jest to, że nie należę do żadnej grupy. Jestem pomiędzy nimi, miedzy byciem na samym dnie a byciem na samej górze. To najgorsze, co może być, jeżeli znajdujesz się w tej sytuacji tylko dlatego, że cię nienawidzą. Poczułam wzrok wbity w mój tył i wiedziałam, że należał do największej i najgroźniejszej grupy. Musiałyśmy grać w siatkę i zrobiłam wszystko, by być niewidzialną. Elizabeth i jej załoga weszły do sali, z koszulkami związanymi po bokach, bo nie mogły pozwolić sobie na noszenie tak obszernych koszulek, musiały popisywać się doskonałymi ciałami. One szeptały i podśmiewały się ze mnie, ale ignorowałam je najlepiej jak umiałam. W końcu nadszedł czas na prysznic. Szybko poszłam do szafki, wzięłam rzeczy pod prysznic i ręcznik. Wybrałam najdalszy prysznic i odkręciłam wodę. Powiesiłam ręcznik na haku przed kabiną i weszłam do środka. Nagle, usłyszałam śmiech i natychmiast rozpoznałam głos Hailey. – Ta dziwka zasłużyła na to. I tak lubi być naga. Możemy pokazać całej szkole to, co ona pokazuje chłopakom co weekend. Więcej śmiechu i spojrzałam na płytki, powietrze było parne i zamknęłam oczy, nie chcąc wiedzieć, co wymyśliły tym razem. Odsunęłam lekko zasłonę i wyjrzałam przez nią. Natychmiast dostrzegłam pusty hak i zdałam sobie sprawę, że zabrały mój ręcznik. Moje serce przyśpieszyło i poczułam mdłości. Moja szafka znajduje się daleko od pryszniców. To znaczy, że muszę pójść tam nago, eksponując blizny, o których nikt nie wie. To jest jedna z rzeczy, która należy do mnie i tylko do mnie. Mój sekret. Moje fizyczne blizny, które przedstawiają emocjonalne rany. Spojrzałam na moje mokre, okaleczone ciało i cofnęłam się pod strumień wody. Spadała na mnie kaskadami, gdy łzy spływały po moich policzkach. Moje łzy mieszają się z wodą i nieszczęście zostało zamaskowane – smutek i pustka, które nigdy nie ustępują. Oparłam się o kafelkową ścianę i zjechałam w dół na ziemię, ciągnąc kolana do klatki piersiowej. Cicho szlochałam, nie chcąc, by mnie usłyszały i czekałam, aż wszyscy wyjdą z szatni. Moja skóra pokryła się zmarszczkami przez wodę i zadrżałam, gdy zimne powietrze uderzyło ~33~
we mnie. Przykryłam blizny najlepiej, jak potrafiłam i przycisnęłam się do ściany, by iść do szafki. Tak szybko, jak zauważyłam szafkę, zrobiło mi się niedobrze. Była otwarta i moje ciuchy zniknęły. Napis w niej głosi: DZIWKI NIE POTRZEBUJĄ CIUCHÓW. Moje oczy skakały tam i z powrotem, szukając czegoś, co mogłoby mnie zakryć, ponieważ panika mną zawładnęła. Zaczęłam przeszukiwać szafkę, by znaleźć coś – cokolwiek – w czym mogłabym się ukryć. Wtedy drzwi szatni otworzyły się gwałtownie i Elizbeth weszła z iPhonem w dłoni, pstrykając zdjęcie za zdjęciem. – Poza, Jessica. Pokaż nam, co masz. Pokaż światu, co dajesz chłopakom w weekendy – obrzydliwe STD, które rozdajesz jak Chiclets. Pokaż wszystkim, co szkolna dziwka ma do zaoferowania. Hailey wyciągnęła swój telefon i też zrobiła zdjęcia. Obydwie śmiały się, gdy złapały moje ciuchy i rzuciły we mnie nimi. – Tutaj, suko. Ubierz się; sprawiasz, że chce mi się rzygać. Brudna dziwka, chodząca wokół nago, jakby każdy chciał zobaczyć twoje obrzydzające gówno. Ich śmiech odbił się echem w korytarzu i uderzył prosto w moje serce, gdy odwróciły się i odeszły. Szybko złapałam swoje ciuchy, które pokryły się brudem. Moje dłonie się trzęsły, a po policzkach spływały łzy. Drżałam na nogach, gdy wciągałam majtki i spodnie. Mój stanik i koszulka są mokre, ale nie troszczę się o to. Związałam mokre włosy w koński ogon i założyłam buty. Muszę wymyśleć, co zrobić ze zdjęciami. Po tych wszystkich latach, nigdy nie powiedziałam o niczym nikomu, ale nie mogę pozwolić, by umieściły te zdjęcia w internecie. Szybko przemierzyłam drogę do biura trenerki i zapukałam w drzwi, zanim weszłam do środka. – Przepraszam, trenerko Hines, mogę z panią porozmawiać? Uniosła głowę znad biurka i zbadała mnie z góry na dół. – Jasne, Jessica, ale chcę byś wiedziała, że Elizabeth i Hailey były tu po zajęciach i powiedziały mi o kłopotach, jakie z tobą mają. Co? Musi żartować. – Nie będę angażować się w damsko męskie dramaty, ale muszę ci powiedzieć, że jeśli będziesz wysyłać niestosowne zdjęcia chłopakowi Hailey, to będą to podstawy do wydalenia. Oczywiście, że tu przyszły i powiedziały jej jakieś kłamstwa, by uratować własne dupy. Utkwiłam wzrok w podłodze ze wstydu, gdy nerwowo dłubałam w paznokciach. – Teraz, o czym chciałaś ze mną rozmawiać? – zapytała i wyglądała na rozdrażnią mną przez to, co jej powiedziały. – To nic, trenerko. Nieważne. Wiedziałam, że był powód, dlaczego nikomu nigdy nic nie powiedziałam. To bezcelowe. Nikogo to nie obchodzi i nikt nie widzi nienawiści skierowanej w moja stronę. Są ślepi na to
~34~
wszystko.
***
Dzwonek oznajmiający koniec lekcji, jest najsłodszym dźwiękiem, jaki słyszałam przez cały dzień. Poszłam na parking, ale zatrzymałam się, gdy zauważyłam Jace opierającego się o moją Honde, uśmiechającego się do mnie. Rozejrzałam się nerwowo, skanując parking, by dostrzec, czy ktoś nas widzi. Może mam fatamorganę, która oznacza, że umieram z pragnienia, a on jest po prostu szklanką wody. Czułam, jakby moje stopy wtopiły się w asfalt, gdy tak tu stałam, wyglądając jak cholerna idiotka. Jace odepchnął się od samochodu i zaczął iść w moją stronę. Co on, na zielonej ziemi Boga, robi? Nagle, samochód zatrzymał się przy nim. To pojazd Harrison'a, którego teraz nienawidzę. Podniosłam stopy, zmuszając je do posunięcia się na przód i mając nadzieję, że Ołówkowy Penis będzie rozproszony rozmową z Jace, zanim dojdę do samochodu. Zignorowanie tego, że najwidoczniej czekał na mnie, było najlepszym rozwiązaniem. Gdy obeszłam samochód, zaszeleściłam torebką szukając kluczy. Gdy kiedyś znajdę się w alei z jakimś zboczeńcem w nocy, będę miała totalnie przesrane. Nigdy nie mogę znaleźć kluczy! – Hej, Jess! – usłyszałam, jak zawołał, gdy kierował się w moją stronę. Fakt, że właśnie nazwał mnie Jess, sprawił, że poczułam jakąś przynależność. Próbowałam odzyskać opanowanie – jeżeli kiedykolwiek je miałam – i odwróciłam się. – Przerwałem rzeczy z Elizabeth i powiedziałem jej, żeby trzymała się z dala od ciebie w szkole i na zewnątrz. Moje oczy powiększyły się i biłam się z mieszaniną strachu oraz szczęścia. Po raz milionowy, zastanawiałam się, dlaczego to robi. Naprawdę tego nie pojmuję; to nie ma sensu. Mógłby przyjaźnić się z jakąkolwiek dziewczyną ze szkoły, więc dlaczego ja? Dlaczego z dziwną, cichą i samotną dziewczyną, o której ciągle krążą plotki? On jest popularny, dobrze wyglądający i jego rodzina jest znana. Przyjaźnienie się ze mną jest jak jakiś chory banał. Stoimy tak z toną niewypowiedzianych pytań wiszących miedzy nami. Wiem, że jego odpowiedzi nie byłyby jasne, ale wiem, że oboje coś ukrywamy i może nawet potrzebujemy. Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc siedziałam cicho. Kącik jego wargo skręcił się, włożył dłoń do kieszeni spodni, wyciągnął wykałaczkę i umieścił ją między wargi. Toczył ją tam i z powrotem, pomiędzy wargami, żując ją. Mój Boże.
~35~
– Staram się rzucić palenie i to pomaga. – Okay – powiedziałam. Naprawdę nie mam pojęcia, co powiedzieć, albo jak zacząć konwersację. Nie znam go i wszystko, co mogłabym powiedzieć wydaje się głupie i złe. Czuję się jak idiotka, stojąc tak i patrząc na niego, jak jakiś jeleń pod reflektorami, więc odwróciłam się, by otworzyć drzwi. Pragnienie, by biec i ujść temu niedogodnemu momentowi, szarpie mną. Zazwyczaj wiem, co chcą ode mnie faceci, ale z Jace przypomina to żeglowanie w ciemnościach. – Hej, um, może chcesz przyjść do mnie? Mamy wielki basen, więc możemy zrobić jakieś okrążenia, czy coś? Zrobić wcześniejszy start na sezon pływacki? Jeśli jesteś gotowa. Moja dłoń zaczęła drżeć, gdy próbowałam włożyć kluczyk w drzwi. Jego pytanie wyrzuciło mnie z impetem do jakiegoś wynaturzonego, równoległego wszechświata, w którym popularni, gorący faceci proszą niezwykle niepopularne dziewczyny, by spędzili razem czas. Wiem, że powinnam przestać obsesyjnie myśleć o jego intencjach, ale nic nie mogę na to poradzić. Oczywiście, że chcę spędzić z nim czas, ale wiem kim jestem. Przyczepiam się do każdego faceta, z którym się spotkam. Zmieniam się w jakiegoś epickiego kameleona i zatracam się w każdym z nich. Staram się być tym, kim chcą bym była, chwytam nadzieję, że w zamian się we mnie zakochają. Ostatecznie, to zawsze kończy się totalnym fiaskiem. Z jakiegoś powodu, myśl, że mogłabym nienawidzić Jace, albo o nim nienawidzącej mnie, łamie moje serce w małe kawałeczki. Mam w sobie wiele żalu, ale rzeczy, które mogą się skończyć z Jace będą o wiele gorsze, niż zawsze. To cholernie mnie przeraża. Moje płuca powiększyły się, gdy złapałam głęboki wdech, gdy odpowiadałam na jego zaproszenie. – Jasne, Jace – powiedziałam miękko. Wydawał się być załamany, ale gdy odpowiedziałam, jego twarz zmieniła się w pełną nadziei i szczęścia, gdy usłyszał moją odpowiedź. – Dobrze. Możemy spotkać się u mnie za pół godziny. Idź po kostium i przyjedź. Gdy do mnie napiszesz, podeślę ci adres. Adres jest niezbędny – każdy wie, że on mieszka w olbrzymiej rezydencji, która znajduje się poza miastem. – Wiem, gdzie mieszkasz. Myślę, że każdy to wie, Jace – powiedziałam z nutką sarkazmu w głosie. Przewrócił oczami i kontynuował kręcenie tą cholerna wykałaczką pomiędzy wargami. To jest niesamowicie seksowne i chciałabym, by przestał to robić. – Jess? Jesteś ze mną, czy będziesz tak stała, podziwiając widoki? – zapytał z flirciarskim śmiechem. Zaczęłam odpowiadać, ale wydawało się, że mój głos mnie opuścił. Mój pociąg do niego ~36~
powoduje, że zachowuję się jak idiotka. Boże, mam kłopoty. Jedna z jego brwi wygięła się w łuk i spojrzałam w jego niebieskie oczy. Spuścił lekko głowę, by mógł zrobić to samo. – Chcesz stać tu cały dzień, czy chcesz przyjechać i przegrać wyścig? Wyprostowałam ramiona i zmarszczyłam czoło. Czy on naprawdę mnie wyzywa? Mogę być cicha i mogę być samotnikiem, ale jestem cholernie dobrą pływaczką. Mogę wygrać z najlepszymi, nawet chłopakami. – Czy ty mnie wyzywasz, Jace Collins? – zapytałam. – Tak! To jest właśnie to, co robię. Dlaczego? Boisz się? – zapytał, dławiąc chichot. Chciałabym być podekscytowana jego zainteresowaniem mną, pójściem do jego domu i o spotkanie się z nim, ale wiem, że moje nagie zdjęcia wpadną wkrótce w jego ręce, nic nie mogę na to poradzić, ale jestem pełna obaw. Nie wspominając o tym, że te suki posunęły się tak daleko, znowu. Nie chcę, by zobaczył moją słabą albo rozbitą stronę jeszcze raz. – Nie, nie boję się. Ale martwię się o twoje ego – odpowiedziałam. – Moje ego? – zapytał, zaintrygowany moim komentarzem. – Tak, bo gdy z tobą skończę, będziesz załamany. Mam nadzieję, że uzdrowisz się trenując lekkoatletykę, której jesteś gwiazdą. Nie chciałabym zniszczyć twoje ego! – powiedziałam, szydząc z niego. Moje usta ułożyły się w mały uśmiech i zdałam sobie sprawę, że przez naszą rozmowę poczułam się normalnie. Dwie minuty czułam się jak inne dziewczyny, przez jakieś swawolne teksty. Interesujące. – Jest trochę bystrej laski w nieśmiałej dziewczynie, którą wszystkich nabierasz, hę? Nie oszukasz mnie, panno Alexander, ale chętnie pozwolę ci spróbować zranić moje ego – chociaż wiem, że tak się nie stanie. Do zobaczenia za trzydzieści minut. Wyciągnął tą cholerną wykałaczkę spomiędzy zębów i odszedł, zerkając na mnie ponad lewym ramieniem, zanim wszedł do ciężarówki. Odetchnęłam, zdając sobie sprawę, że wstrzymywałam oddech. Poczerwieniała mi skóra, a serce biło gwałtownie. Pociągnęłam za drzwi i praktycznie wystrzeliłam z parkingu w kierunku domu. Wjechałam na podjazd, wyskoczyłam z samochodu i przeszłam przez drzwi. – Hejjj, cukiereczku. Jak w szkole? – mama zapytała mamrocząc i już wiedziałam, że Martha dawno odeszła. – Dobrze, mamo. Po prostu świetnie – powiedziałam zanim trzasnęłam drzwiami. Ściągnęłam ubrania i szarpnięciem otworzyłam szufladę w kredensie, szukając kostiumu kąpielowego. Zauważyłam czerwony materiał w jej kącie, więc pociągnęłam za niego. Jest z kolekcji Nike Fast Back i uwielbiam go. Złapałam pływacką torbę, w której jest prędkościomierz i czepek. ~37~
Idę w pełni przygotowana, by skopać mu tyłek.
***
Zatrzymałam się na podjeździe Jace i poczułam, jak nerwy przepłynęły przez moje ciało. Jego mama jest przyzwyczajona do widzenia go z kimś takim, jak Elizabeth. Jest wszystkim, czym ja nie jestem. Elizabeth jest jak jasna i błyszcząca, droga zabawka, podczas gdy ja jestem jakimś starociem. Moja rodzina nie ma kupy pieniędzy, albo karty członkostwa w klubie country. Nie jestem typem dziewczyny, którą chciałaby zobaczyć przy jej synie. Drzwi podwójnego garażu zaczęły się otwierać, ukazując bardzo gorącego Jace. Ma na sobie spodenki pływackie i białą koszulkę, uśmiechając się w ten figlarny uśmiech, który podoba mi się coraz bardziej. Mam strój pod koszulką The Beatles i czarnymi, krótkimi spodenkami. Na stopach mam czarne japonki, a włosy związałam w koński ogon. – Jesteś gotowa zostać zdmuchnięta z powierzchni wody, Jess? – uśmiechnął się z wyższością. Za każdym razem, gdy nazywa mnie Jess, zapalam się od środka. Nie musiałby nic mówić, a ja i tak byłabym szczęśliwa. Uśmiechnęłam się nieśmiało w jego stronę i założyłam torbę na ramię. – Jestem gotowa, panie Collins. Pokaż, co tam masz! Idę za nim, otwiera zasuwę, gdy wchodzimy na podwórko i niemal sapię. Jest cholernie pięknie! Basen jest ogromny, tak jak mówił, z jacuzzi i zdumiewającym wodospadem, który spływa kaskadą do basenu. Obszar jest przystrojony pięknymi roślinami, kwiatami i fantazyjnymi meblami. Jest małe miejsce na grilla i wielki obszar do siedzenia. Przeczesuję podwórko i dostrzegam dach z winorośli. To miejsce wygląda jak raj. Gdybym tu mieszkała, nigdy nie chciałabym jeździć na wakacje. Ma własne miejsce wakacyjne na podwórku! – Cholera! – zdałam sobie sprawę, że moje myśli wyszły spomiędzy moich warg. Uśmiechnął się. Mam na myśli, no dalej, jakby nie wiedział, że to miejsce jest świetne. – Wezmę to, jako że podoba ci się basen – powiedział. – Umm, tak, uwielbiam go. Cholera, Jace, dlaczego opuszczasz dom? Gdybym tu mieszkała, nigdy bym nie wyszła! Potrząsnął głową, gdy zerknął w dół i zakręcił palce na brzegach koszulki, unosząc ją nad umięśnionym brzuchem i klatką piersiową, a następnie przeciągnął ją przez głowę. Boże, ten facet.. ~38~
Odwróciłam wzrok, by fakt, że jestem niemal zdyszana przez jego widok, nie był tak oczywisty. Rzucił koszulkę na krzesło przy brzegu basenu i rozciągnął ramiona nad głową. – Jest ładnie, zgadzam się, ale to nie wszystko, co wiesz. Czasami zbyt wiele staje się, cóż, zbyt wiele. Nie mam zielonego pojęcia, co miał na myśli, ale jestem pewna, że za tym się coś kryło. Nie odważyłam się zapytać, ale zaczęłam myśleć, że jest więcej w Jace Collins, niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Plusk przywrócił mnie do rzeczywistości, gdy dał nura pod wodę. Położyłam torbę na jednym z krzeseł i w następnej sekundzie, miałam obawy dotyczące rozebraniu się przed nim. Wszystko wydaje się inne, gdy jestem w pobliżu Jace: pasjonujące, ale nieprzewidywalne, pełne nadziei, ale niepewne. Nie mogę tego wytłumaczyć. Jest po prostu facetem. Faceci są, przeważnie, tacy sami. To co sprawia, że on się wyróżnia? Kim jesteś, Jace Collins? Nie wiem, ale myślę, że chcę się dowiedzieć. Ostrożnie ściągnęłam koszulkę i nachyliłam się, spuszczając spodenki. Gęsia skórka obeszła moje ciało i serce obiło się o moje żebra. Bardzo świeże wspomnienie kradzieży moich ciuchów z wcześniej tego dnia, jest niemal niemożliwe do odepchnięcia. Adrenalina zaczyna przepływać przez moje żyły, ale zmuszam się do oderwania od tych myśli, gdy podchodzę do torby po okularu i czepek. Wyciągam je, gdy Jace zaczyna do mnie mówić z basenu. – Przywiozłaś okulary i czepek? – zapytał i brzmiał na szczerze zaskoczonego. Uniosłam palec wskazujący, gogle dyndały na nim, a czapka była w drugiej dłoni. – Oczywiście, że tak. Dlaczego? Nie rywalizujesz używając okularów i czepka? – oparł się plecami o basen, podparł na łokciach i ułożył usta w wąską linię. Pomyślał, że nie przyjdę przygotowana? Nie docenił mnie, co nawet nie jest zadziwiające. – Cóż, zgaduję, że nie myślałem, że przyjdziesz z całą artylerią. Naprawdę boisz się, że wygram, co? – zaśmiał się, odpychając się od basenu i wskakując pod wodę. Jego głowa wynurzyła się tuż koło miejsca, w którym stoję. Patrzy na mnie, mrużąc oczy przed słońcem, które rozświetla jego twarz. – Więc, przynieś tu swoją dupę, więc będziemy mogli to rozstrzygnąć. Pokonam cię, z czepkiem czy bez czepka, z okularami czy bez okularów. Jestem pewny, że potrzebujesz każdej pomocy, która według mnie jest niezbędna, by ze mną wygrać, panno Alexander. Otworzyłam usta i chciałam odpowiedzieć, ale on podskoczył i złapał moją lewą nogę za kolanem, ciągnąc mnie. Chciałam wycofać się z jego uścisku, ale złapał mnie mocniej. – Hej! Puszczaj mnie! – krzyknęłam. ~39~
– Nie, grasz na zwłokę – powiedział, szarpiąc ostatni raz. Zderzyłam się z wodą i obeszły mnie ciarki przez nagły chłód. Wstrzymując oddech, popłynęłam w dół głębiej i w przeciwną stronę. Otworzyłam oczy pod wodą i zauważyłam, że jest zaraz za mną. Poczułam kopnięcie energii i popłynęłam szybciej, aż do brzegu basenu. Wypłynęłam na powietrze i złapałam oddech, – Prawie! Prawie cię złapałem, ale miałaś przewagę – wykrzyknął swawolnie, gdy trzepnął dłonią w brzeg. – Nie wiedziałem, że mnie zaryglujesz, więc nie myśl, że to jest jakakolwiek oznaka, że wygrasz. Pokonam cię. Przebiegł dłońmi przez mokre włosy i zatrzepał nimi, jak pies. Jest słodki. Słodki, seksowny, męski i zachwycający. To wszystko w jednym. Jego bliskość sprawiła, że czuję się niespokojnie, ale potrzebująco w tym samym czasie. Mój oddech jest szybki i szybko starłam wodę z twarzy, ponieważ chlor sprawił, że zadrapania strasznie palą. Z tym ruchem, ból uderzył w moje żebra i skrzywiłam się. – Wciąż bolą? – zapytał. Jego uśmiech przygasł, a niebieskie oczy zachmurzyły się. Wyglądał na pełnego skruchy. Uśmiechnęłam się do niego, umocowując maskę na miejsce. – Jest dobrze. Nic mnie już nie boli. Nic się nie dzieje, naprawdę. Nie martw się – powiedziałam nonszalancko, wzruszając ramionami i potraktowałam to tak lekko, jak to możliwe. Uniósł dłoń i łagodnie położył ją na mojej kości policzkowej. Nerwowo odwraciłam wzrok od jego spojrzenia. Niemal jęknęłam, gdy zabrał palce, ale wtedy umieścił je pod moją brodą, przechylając moją głowę i jesteśmy oko w oko. Nieznośna energia skakała między nami. Przysunął się bliżej, a jego ramie owinęło się za moimi plecami, przyciskając mnie do ciepła jego ciała. Mój umysł zataczał się, gdy przeskakiwałam wzrokiem z jego ust do jego oczu. Jego oddech stał się szybszy, a moja pierś zaczęła się mocniej unosić. Zamierza mnie pocałować? Czy chcę, by mnie pocałował? Odpowiedź przyszła natychmiast. Tak, chcę by mnie pocałował! Moje wargi drżały, gdy wpatrywaliśmy się w siebie, co wydawało się wiecznością. Zamknęłam oczy i oparłam się, czekając aż jego usta spotkają moje. Nagle, jego ramie mnie puściło i odsunął się ode mnie. Moje oczy otworzyły się ze zdziwienia. On spuścił wzrok z grymasem na twarzy. Wyglądał ~40~
na wkurzonego. Co zrobiłam? Myślałam, że chce mnie pocałować. Przyciągnął mnie do siebie, więc poszłam w jego ślady. Co.. jestem zażenowana i całkowicie upokorzona. Uciekaj. Ucieczka z sytuacji; to jest to, co robię. Coś idzie nie tak i uciekam. Mocno położyłam dłonie na brzegu basenu, próbując się podnieść, ale poczułam, jak jego ręce chwyciły za moje biodra, zatrzymując mnie. Spuścił mnie do wody i nie puścił mnie, gdy wszystko wewnątrz mnie właśnie wariowało. Nie odwróciłam się. Nie mogę. Muszę unikać tylko kontaktu wzrokowego; unikać czegokolwiek, co miało się zdarzyć, do diabła. Pochylił się do przodu i poczułam jego oddech na szyi. – Przepraszam – wyszeptał. Nic więcej, nic mniej. Tylko 'przepraszam'. Staliśmy tak minutę dłużej, ja przyciśnięta tyłem do niego. Odsunął głowę i przycisnął ją do moich mokrych włosów. – Przepraszam, Jess. Nie powinienem tego robić. Nie chcę, żebyś myślała, że chcę cię przelecieć, ponieważ nie chcę. Nie jestem Harrison'em, ani nikim z tych bezwartościowych dupków. Chcę być twoim przyjacielem, więc nie powinienem prawie przekraczać tej linii. Naprawdę przepraszam. Jego ciepły oddech z każdym słowem uderzał w moją szyję. – Po prostu jesteś piękna w prosty, naturalny sposób. To takie podniecające i nie jesteś taka, jak większość osób myśli. Jesteś silna, niezależna i warta o wiele więcej, niż myślisz – westchnął i kontynuował. – To strasznie trudne nie czuć pociągu do prawdziwej ciebie. Odwróciłam się wolno i spojrzałam na niego, odpychając łzy, które chciały wylać się z mojej duszy. Nikt nigdy wcześniej nie powiedział mi czegoś takiego. Moje serce falowało, a wnętrzności się roztapiały. On patrzył na mnie z głębi serca, przedostając się przez ściany, w których spędziłam siedemnaście lat. Cegła przez cegłę, warstwa przez warstwę, przedziera się przez nie. – Widzę. Cię. Jessica Alexander – przykrył dłońmi moje policzki. – Widzę cię. Musisz też to zobaczyć. Jeżeli spojrzysz wystarczająco głęboko, zobaczysz silną, piękną dziewczynę, która ma świat w małym palcu. Nie pozwól, by życie cię ominęło przez ludzi takich jak Elizabeth i Hailey. Rozumiesz mnie? Przeciągnął dłonią w dół i złapał moją rękę. Szłam za nim, gdy wyprowadzał nas z basenu. Podszedł do krzesła i złapał ręcznik, podając mi go. – Tutaj, wysusz się. Zmiana planów – powiedział. Co się dzieje? Jaka zmiana planów? Musiał zauważyć pytania w moich oczach, ponieważ zanim mogę zapytać, on powiedział. –
~41~
Zabieram cię gdzieś. Chcę ci coś pokazać. Kiwnęłam głową, nie chcąc nic mówić, ponieważ jest strasznie poważny i nie jestem pewna, co mogłabym powiedzieć. Założył koszulkę i ubrał buty. Złapał drugi ręcznik i wysuszył włosy. Szybko wciągnęłam na siebie ubrania i wysuszyłam włosy najlepiej jak umiałam. Włożyłam japonki i złapałam torbę. Bez słowa, poszedł w stronę wyjścia i otworzył bramę. Zmieszanie pełzało w dół mojego kręgosłupa; coś się dzieje, coś złego. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale wiem, że gdziekolwiek mnie zabierze, to nie będzie miłe miejsce. Obszedł samochód i otworzył miejsce pasażera. Ciepłe siedzenie w jego samochodzie działa dobrze na moją skórę. Odpalił silnik i wyjechał z podjazdu. Gdy wyjechaliśmy z drogi, ruszył w kierunku miasta. Tuż zanim dojeżdżamy do miasta, on zjechał w boczną uliczkę. Gdy jechaliśmy kawałek dalej, od razu wiem, gdzie jesteśmy. Skęciło mi się w żołądku i złapałam torbę, jakby była jakąś przytulanką. Zatrzymał się przed wejściem, przed okazałym sklepionym przejściem, na którym jest napisane Miastowy Cmentarz. Dlaczego przywiózł mnie na cmentarz? To nie oznacza nic dobrego.
~42~
Jessica – Słuchaj, Jess. Wiem, że prawdopodobnie jesteś teraz zmieszana i zastanawiasz się dlaczego, do diabła, cię tu przywiozłem. Po prostu chcę byś... zrozumiała – powiedział, kładąc głowę na kierownicy. Zrozumieć, co? On jest chaotyczny. Właściwie, to trochę mnie wkurza i jest trudne. Powietrze w ciężarówce jest gęste i mój poziom nerwowości doszedł do najwyższego poziomu. Muszę coś powiedzieć, ale co? Dlaczego, pierwszy raz w życiu, czuje się silna, podczas gdy on jest słaby i podatny? To nie jest uczucie, z którym jestem zaprzyjaźniona, więc nie mam żadnego pomysłu, by go pocieszyć. Uratował mnie przed wewnętrzną walką, otwierając drzwi. Wyszedł i zamknął je, po czym obszedł samochód. Pociągnął za drzwi, zaoferował mi dłoń, by pomóc mi zeskoczyć z jego gigantycznej ciężarówki. Gdy wyskoczyłam, zamknął drzwi i wzmocnił uścisk na mojej dłoni, pociągnął mnie za nim. – Nigdy wcześniej nikogo tu nie przywiozłem. Nikt nie wie, oprócz mojej rodziny. Była tajemnicą, którą moi rodzice uważali, że poplami ich doskonałe życie w country klubie. Kto? O kim on mówił? Mam tak namieszane w głowie, ale nie rzucam pytaniami; myślę, że on potrzebuje, by ktoś go wysłuchał. Więc zrobię to. Słucham. Zaczerpnął głębokiego wdechu, gdy zbliżyliśmy się do pięknego kamienia nagrobkowego, który ma dwa herby posadzone po obu stronach. Genevieve Bell Collins Kochana siostra i córka. Aby zawsze mogła chodzić z aniołami. Serce spadło mi do żołądka, a szczęki zacisnęły się. Ścisnął moją dłoń mocniej i poczułam, jak chmura smutku wisiała nad nami. Puszczając moją rękę, klęknął przed miejscem pochówku.
~43~
– Moja siostra. Była autystyczna i jej życie zostało skrócone przez ludzi takich jak Elizabeth, ponieważ była inna – powiedział. Spojrzałam na niego i zauważyłam, jak jego mięśnie się naprężyły. Podniósł się i przebiegł dłonią przez włosy. Czuję jego ból i stratę, to uczucia, które prawdopodobnie zawsze wyczuwam. Rzuciłam okiem na nagrobek obok jego siostry, który należy do jego ojca. Wiem, że jego ojciec zmarł kilka lat temu na raka, ale gdy tu jestem, to wydaje się głębsze. Może nie mam świetnej rodziny, ale wciąż żyli. Moje serce złamało się, gdy uklękłam obok niego i czekałam, by dokończył opowiadać. – Nie żyje od dwóch lat. Do niedawna, robiłem wszystko, co w mojej mocy, by zapomnieć o tym strasznym, pojebanym dniu. Położył dwie dłonie na głowie i chwycił za włosy. Uniosłam rękę i położyłam ją na jego plechach, cicho go pocieszając. – Po tym, jak się urodziła, mama miała naprawdę złą poporodową depresję, więc zatrudniła drogą nianię, by się nią opiekowała. Gdy robiła się starsza, jej różnice stały się bardziej widoczne. Gdy miała dwa i pół roku, rodzinny pediatra powiedział moim rodzicom, że najprawdopodobniej jest autystyczna. Zbliżała się wiekiem do szkoły, ale zachowywała się jak brzdąc i ledwie rozmawiała, ale mama nakłaniała ją, by poszła do szkoły specjalnej. Praktycznie ukryła ją przed każdym i pozwoliła robić niani większość rzeczy, które ona powinna robić. Mama wydawała się być w rozterce i jej chłód do Genevieve zasmucał mnie. Nigdy tak naprawdę tego nie rozumiałem, mama zawsze była skupiona, gdy dorastałem. Odetchnął i wyciągnął się, by przebiec palcami przez wygrawerowane słowa na kamieniu. – Jeździła specjalnym autobusem do i ze szkoły każdego dnia. Jak powiedziałem, to było tak jakby mama chciała ją ukryć przed każdym. Chociaż Genevieve nie wyrażała nic słownie i nie pajała sympatią, zawsze pozwalała mi ją przytulić. Każdy myślał, że z nikim się nie łączyła, ale ze mną było inaczej. Zawsze się wyciągała, dotykała moją twarz i uśmiechała się. Była taka słodka i niewinna. Zawsze czułem, że była samotna, nawet gdy lekarze mówili, że będzie chciała być sama i że będzie potrzebować czasu. Przychodziłem do jej pokoju i grałem z nią w coś codziennie. Kochała rzucać przypadkowymi rzeczami przez pokój, a ja jej w tym pomagałem. Wydaje się być to głupie, ale to był nasz specjalny czas razem. Jedna łza spłynęła w dół jego policzka i moje serce pękło dla niego jeszcze raz. – Raz jak wysiadła z autobusu, jakieś małe dzieci przeszły obok nie i krzyczały na nią jakieś gówna. Mam na myśli, obrzydliwe rzeczy. Byłem taki zły; podbiegłem do końca podjazdu, krzycząc żeby zachowali to gówno dla siebie i w cholerę zniknęli. Byłem jedyny, który wychodził po nią, gdy wysiadała z autobusu, więc widziałem tych dupków każdego dnia. Napiął się, gdy wstał szybko, ścierając łzę z twarzy. – Raz się spóźniłem – powiedział. Bolesne szlochy wybuchły z jego gardła i drżał cały, gdy przykrył twarz dłońmi. Potrząsnął głową tam i z ~44~
powrotem, jakby chciał wyrzucić te wspomnienia z pamięci. – Byłem, do diabła, spóźniony, Jess. Te pierdolone dzieciaki rzucały w nią kamieniami, a ona stała przestraszona. Zaczęła uciekać. Gdy wybiegłem z podjazdu, wszystko co widziałem, to jak Genevieve uciekała, a szlak dzieci popędzał za nią, szydząc z niej. Cholerny autokar odjechał, chociaż protokół jasno mówił, że ma poczekać zanim ktoś po nią przyjdzie. Prawdopodobnie była przestraszona. Wybiegła jak strzała niespodziewanie na ulicę i uderzył w nią samochód ciężarowy. Natychmiast zmarła – tam, przed moimi oczami. Jego ciało zadrżało, gdy wykrzyknął najbardziej rozdzierający serce dźwięk, jaki kiedykolwiek słyszałam. Podeszłam do niego i objęłam go ramionami. Położył głowę na moim ramieniu i poczułam, jak jego łzy wsiąknęły w moją koszulkę. W tym momencie wydaje się takim wystraszonym chłopakiem, nie potężnym, nie silnym, nie rozgrywającym. A ja czuję się, jak silna dziewczyna, nie ta, która pozwala by każdy ją upokarzał. Pociągnął nosem, uniósł głowę i przetarł oczy. Wyprostował ramiona i stał się silnym Jace jeszcze raz. – Przepraszam. Musisz myśleć, że jestem jakiś beksą czy coś – powiedział. – Nie, nie myślę tak. Gdybyś powiedział mi o tym bez wylania ani jednej łzy, pomyślałabym, że z tobą jest coś nie w porządku – wytłumaczyłam, gdy łzy spłynęły po moich policzkach. – Gdy zmarła, po raz pierwszy odkąd urodziła Genevieve, moja matka zachowywała się jak matka. Jej śmierć wstrząsnęła moim tatą i mamą do szpiku kości. Wina i żal zadręczały ich. Moja mam nigdy nie będzie taka sama. Spędziła tygodnie w sypialni, nie jadła, nie brała prysznica. Nasz dom przypominał grobowiec przez dłuższy czas. Mama w końcu zaczęła chodzić na terapię, chciała opuścić żal i depresję, a terapeuta przekonał ją, że cała rodzina potrzebuje terapii. Zaczęliśmy chodzić na sesje rodzinne i nauczyłem się nie nienawidzić mojej mamy przez to, jak zachowywała się dla Genevieve. Do tego czasu, nawet nie zauważyłem jak bardzo była załamana i torturowała się winą. Smutek na jego twarzy jest bolesny. Rozdziera serce. – Od tamtego czasu, starałem się być idealnym synem dla niej, zwłaszcza, gdy tata zmarł. Chcę, by była szczęśliwa, wiesz? To była moja wina, że Genevieve zmarła. Gdybym był tam na czas, nigdy by do tego nie doszło. Nie chcę, by widziała mnie jako osobę odpowiedzialną za śmierć jej córki. Chcę, by widziała mnie jako syna, z którego jest dumna. Pocałował dwa czubki palców i przycisnął je do nagrobka. – Tęsknie za nią każdego dnia – wyszeptał. – Więc widzisz, nie mogę stać z boku i obserwować, jak cię gnębią, kaleczą, bo mają jakiś pokręcony kompleks wyższości. Tylko dlatego, że ktoś jest inny, nie znaczy, że nie zasługuje na szacunek. Była inna, społecznie wyodrębniona i dziwna, ale była osobą. Słodką dziewczynką, która nie zasłużyła, by patrzyli na nią z góry, dokuczać jej, albo robić sobie z niej żarty i ty też na to nie zasługujesz. Tylko pomyśl, gdyby jedno z tych dzieci zatrzymało się i powiedziało coś, ~45~
przeciwstawiłoby się przyjaciołom, to wszystko mogłoby się nie wydarzyć. Ale nic nie zrobili. Stanęli z boku i patrzyli, co sprawia, że są tak samo winni. Ja nie będę tą osobą. Nie mogę nią być – potrząsnął głową ze wstrętem. Wszystkie kawałki układanki o Jace Collins zaczynają się składać na miejsce. Byłam zmieszana przez jego dobroć. Nie rozumiem, dlaczego akurat teraz zauważył jak te dziewczyny są dla mnie okropne, ale rozumiem, dlaczego się tak przejmuje. Gdy widział mój fizyczny ból wtedy przy wieży, to prawdopodobnie wpłynęło na niego. Chciałam zadać mu milion pytań, ale nie zrobiłam tego, bo wiem jakie to wkurzające, gdy ktoś wpakowuje się w twoje życie z butami. Czasami myślę, że jeżeli miałabym dobry powód, mogłabym przerwać to wszystko, znalazłabym rozwiązanie. Jace dużo przeszedł, dlatego dojrzał szybciej niż większość dzieciaków. Musiał się pogodzić z tragedią. To sprawia, że moje problemy są bardzo małe, nieznaczne. Okay, moja mama pije, ojciec udaje, że nie istnieję, ale nigdy nie miałam do czynienia z tym, co Jace. To jest niezgodne z moimi uczuciami i codziennymi napadami depresji i niepokoju. Mam wahania nastrojów euforii, rozpaczy z braku akceptacji i miłości; uczucia są tak ekstremalne, tak silne, jakbym była na autopilocie niemal całe swoje życie i nie mam nad tym kontroli. Przez resztę czasu jestem całkowicie zamknięta i zdrętwiała. Dlatego się tnę. Kontroluję ból, jest mój. Mogę to zaczynać i zatrzymać na własnych warunkach. Myśli w moim umyśle są jak zły pokaz, który nigdy się nie kończy; ciągle się powtarza. Nieustanna walka, dla której nie mam wyjaśnienia. To irytuje mnie najbardziej – poważnie, wątpię, by posiadanie nieobecnych rodziców mogłoby spowodować tak bardzo zakorzeniony ból. Kto wie? Nie jestem psychiatrą, czy kimś takim. Może potrzebuję kogoś takiego, pomimo że myśl ujawnienia moich najgłębszych, najbardziej gniewnych uczuć, straszy mnie jak cholera. – Przykro mi z powodu twojej siostry, twojej rodziną, ale nie możesz się winić. Starałam się uspokoić i zatrzymać łzy. – To nie ty ją goniłeś. Nie zrobiłeś tego, te tyrany to zrobiły – chciałam zabrać kawałek jego winy, ale jestem pewna, że łatwiej powiedzieć, niż to zrobić. Musi wiedzieć, że nie zrobił nic złego. Wiem, że moje słowa prawdopodobnie lekko go pocieszają, ale chcę by wiedział, że jestem tu dla niego. – Wiem. Spędziłem godziny na terapii, ucząc się myśleć 'to nie moja wina'. Ale ciężko jest tak myśleć, bo wiem, że gdybym przyszedł na czas, wciąż by tu była. Ze mną. – Nie wiesz tego. Nie możesz brać za to odpowiedzialności. Też byłeś dzieckiem. To straszna tragedia, ale to nie twoja wina – powiedziałam ostrożnie, chcąc by zrozumiał. ~46~
Wydał olbrzymie westchnienie i przebiegł palcami przez włosy kolejny raz. Często tak robi i zastanawiam się, czy to jego zwyczaj, gdy jest smutny. – Chodźmy stąd. Chciałem żebyś zobaczyła, poznała kawałek mnie, bo nie chcę byś myślała, że jestem jak oni. Wiem, że prawie cię pocałowałem, ale przysięgam, nie chciałem cię użyć, wystawić cię na pierdolony wstyd, jak Harrison. Spojrzał na mnie smutnymi oczami. – Wiedziałem, że coś się dzieje, gdy zmienili plany na wieczór. Jestem pewny, że nie chcieli bym tam był, bo wiedzieli, że nie pozwolę na to, nie dopuściłbym do tego. Znowu spóźniłem się, by kogoś uratować. Żal rozprzestrzenił się na jego twarzy i wyglądał na zranionego. – To, co tobie zrobili, było za ciężkie. Powiedziałem Elizabeth, że to koniec i jeżeli planuje coś zrobić, pójdę do jej rodziców i wszystko powiem. I miałem to na myśli. Nie miałam zielonego pojęcia, co powiedzieć. Spojrzał na mnie i powiedział. – Musisz mi powiedzieć, jeżeli coś zrobi albo powie. Czuję wstręt do siebie, że dałem jej cały zeszły rok. Wiedziałem, że jest uszczypliwą suką, ale tamta noc pokazała mi, że jest na wyższym poziomie. Jest całkiem inna poza szkołą i zawsze wierzyłem jej na słowo, bo są pewne rzeczy, które wydarzyły się w jej życiu. Ale mimo tego to, co zrobiła, jest niewybaczalne. Nie mogę patrzeć na to gówno. Wow. Z tym oświadczeniem, odpowiedział na wszystkie moje pytania. Jestem szczęśliwa i smutna w tym samym czasie, ponieważ teraz jest winny przez to, co mi się przytrafiło, gdy w rzeczywistości to moja wina. jestem jedyną, która pozwoliła, by Harrison mnie użył. Wybrałam wyjście z samochodu tamtej nocy, by zrobili ze mną co chcą, jakbym była jakimś barankiem ofiarnym. Byłam głupia. Idiotką, naprawdę. To nie jego wina, nie ważne kiedy się pojawił. Fakt, że się martwił i pomógł mi, gdy przyjechał, to wszystko co się dla mnie liczy. – Okay. Dziękuję, że mnie tu zabrałeś, za podzielenie się przykrą częścią twojego życia. Obiecuję, że zachowam twoje tajemnice – powiedziałam. Szliśmy ręka w rękę do jego samochodu i otworzył dla mnie drzwi, zawsze dżentelmen. Gdy wyjechał z cmentarza, skierował się w stronę jego domu. Siedzieliśmy w krępującej ciszy. Gdy zaparkowaliśmy na podjeździe, w końcu się odezwał. – Dziękuję, że mnie wysłuchałaś. To wiele dla mnie znaczy i mam nadzieję, że cię nie przestraszyłem czy coś. Nie wiem dlaczego, ale ufam ci, Jess. Wiem, że moje sekrety są z tobą bezpieczne. Jeżeli kiedykolwiek będziesz chciała pogadać, wiedz że twoje sekrety też są bezpieczne ze mną.
~47~
Ciepły uśmiech rozświetlił jego twarz i zauważyłam, jak życie powróciło do jego oczu. Uczucia wirowały we mnie i chciałam go przytulić, mocno wyściskać i nigdy nie puścić. Ale powstrzymałam się i odwzajemniłam uśmiech, kiwając głową. – Cóż, myślę, że jesteś uratowana przed skopaniem tyłka po tym wszystkim, ale to tylko tymczasowe ułaskawienie, przyjaciółko. Jutro po szkole spotkaj się ze mną tutaj i zobaczymy, kto wygra w basenie – dokuczał. Tak, zarozumiały, pewny siebie Jace wrócił. Naprawdę lubię tego Jace, ale inny też jest miły. Spojrzałam na niego i posłałam mu najbardziej sarkastyczne wrażenie. – Okay, Panie Gruba Ryba Sportowiec. Możesz wmówić sobie tą historię, ale zakończenie wciąż musi zostać napisane. Zrobię to dla ciebie jutro – z przyjemnością – odpowiedziałam śmiało. Chichotał, gdy wyskoczył z samochodu. Będąc dżentelmenem, którym jest zawsze, obszedł samochód i otworzył mi drzwi. Pomógł mi wysiąść i dostaliśmy kolejny dziwny moment. Jeżeli zamierzam spotykać się z nim, mam nadzieję, że te dziwne momenty w końcu nas opuszczą. Kopnął kamienie stopą i spojrzał w dół, a później znowu na mnie. – Um, dzięki znowu. I to, co się stało w basenie? Przysięgam, że nie dojdzie do tego jeszcze raz, Jess. naprawdę przepraszam. Przyjaciele, okay? – powiedział z przekonaniem i szczerością. Dlaczego te słowa brzmią raczej jak zdanie, a nie obietnica? Jestem szczęśliwa, że chce się ze mną przyjaźnić, ale nie wiem jak to będzie i nie wiem, czy to wszystko, czego chcę. – Okay, Jace, ale muszę ci powiedzieć, że nigdy nie byłam tylko przyjaciółką chłopaka. Nie wiem, jak dobrą przyjaciółką mogę być dla ciebie – powiedziałam nieśmiało. Uśmiechnął się nieznacznie; wtedy otoczył mnie ramieniem, przyciągając do siebie w totalnie nieintymny sposób. – Jess, też nie miałem nigdy dziewczyny jako tylko przyjaciółkę. Może zobaczyć w jakim kierunku to pójdzie. Co to za dźwięk? – zapytał, gdy podeszliśmy do mojego samochodu. Jego telefon zadzwonił i wyciągnął go z kieszeni. Gdy skupił się na ekranie, wszystkie kolory zeszły z jego twarzy. To wzbudziło we mnie niepokój. – Co jest? – zapytałam. Spojrzał na mnie i niepokój pokrył gniew. – Co? Powiedz mi. Potrząsnął głową i wrócił do mnie wzrokiem, kładąc dłonie na biodrach. Wziął głęboki wdech i całkowicie odwrócił się w moją stronę. – Coś strasznego o tobie jest w sieci. Mogę zagwarantować, kto to zrobił i przysięgam, że dzisiaj się tym zajmę. Po prostu nawet nie oglądaj tych zdjęć, Jess. Nie wchodź na nic, dopóki nie złapię tych suk. Wiedziałam, o jakich zdjęciach mówi i skuliłam się ze wstydu, gdy gorąco przepłynęło przez moją klatkę piersiową i szyję, do twarzy. To takie żenujące. Chciałabym się gdzieś zamknąć i zniknąć.
~48~
– Okay? Słyszysz mnie? – nalegał. Po prostu przytaknęłam. Moja broda zaczęła drżeć i on natychmiast podszedł bliżej i otoczył mnie ramionami. – Przepraszam, że ciągle robią ci to gówno. Przysięgam, że zajmę się tym dzisiaj raz na zawsze. Też go uścisnęłam i spróbowałam się trzymać w kupie. W jego ramionach, czuję bezpieczeństwo, którego nie czułam nigdy w życiu. Jeśli chce być moim przyjacielem, niech tak będzie. Wątpię, że mogłabym sprzeciwić się Jace Collins'ie. Teraz i zawsze.
~49~
Jessica Dopiero wróciłam ze szkoły, a mama i tata kłócą się przez jej picie. Nie mogę słuchać ich sprzeczki, która odbywa się w kuchni, więc otworzyłam okno, przeniosłam jedną nogę, potem drugą i skoczyłam. Moje stopy uderzyły o zieloną trawę o odwróciłam się, zamykając okno. Moje stare huśtawki jest z tyłu podwórka; drga leniwie na wietrze. Trudno przypomnieć sobie czas sprzed kilku lat, gdy moja trzeźwa mama śmiała się i bawiła się ze mną. Gdy moja babcia umarła, bardzo się przejęła. Coś wewnątrz niej się rozbiło i nigdy nie wyleczyła się ze straty. Alkohol był jej ucieczką. Teraz jest jej więzieniem. Podeszłam do huśtawek i usiadłam na jednej. Odepchnęłam się od ziemi i zaczęłam się huśtać. Myśli o Jace i rzeczach, które wydarzyły się w ciągu dwóch miesiący, w których staliśmy się przyjaciółmi sprawiają, że się uśmiecham. Dotrzymał obietnicy. Zdjęcia zniknęły tamtej nocy i nigdy o nich nie usłyszałam. Jednak spojrzenia w szkole stawały się coraz gorsze. Szkoła dalej nie jest dla mnie fajnym miejscem, ponieważ mimo to, iż Elizabeth i Hailey zaprzestały swoich szyderstw, to i tak dostaje od nich spojrzenia śmierci. Ludzie wciąż patrzą na mnie, jakbym była chodzącą chorobą, ale zasadniczo nie mówią nic wprost do mnie. Wciąż otrzymuję kilka notatek na szafce od czasu do czasu, ale zdzieram je i wyrzucam. Mogę unieść notatki i spojrzenia. Mogę unieść wszystko z Jace w moim życiu. – Hej – cichy głos powiedział, zaskakując mnie. Spojrzałam w kierunku podwórka sąsiada i zauważyłam małą dziewczynkę stojącą tam. Pomachała do mnie, więc zrobiłam to samo. Nowa rodzina właśnie się wprowadziła, ale ostatnio nie dałam im dużo uwagi. Dzieci zawsze biegają wokoło. Blondwłosa dziewczyna szła w moim kierunku. – Cześć – powiedziała, zatrzymując się tuż przede mną. – Hej – spuściłam wzrok i zauważyłam, że ma na sobie fioletowe kalosze i fioletową pasującą kurtkę. Zastanawiałam się, dlaczego jest tak ubrana w słoneczny dzień. – Jak masz na imię? – zapytałam. ~50~
– Jestem Vivvie. – Oh, słodki imię. Ja jestem Jessica. Twoi rodzice wiedzą, że jesteś sama na zewnątrz? Ile masz lat? – Jestem dużą dziewczynką. Ściągnęłam brwi i uśmiechnęłam się do niej. Ma kilka piegów rozrzuconych na policzkach i jest całkowicie zachwycająca. – Oh, duża dziewczynka, co? Więc myślę, że duże dziewczynki mogą bawić się same na dworze. – Tak, mogą. Dlaczego użyłaś okna zamiast drzwi? – zapytała. – Bo też jestem dużą dziewczynką i czasami nie lubię drzwi – usiadła na huśtawce obok mnie. – Masz chłopaka? Jest bardzo bezczelną i wścibską dziewczynką. – Um, nie. Mam przyjaciela, ale nie chłopaka. – Czy twój przyjaciel jest chłopakiem? – Tak. Dlaczego? – Nie mam chłopaka. Wiele dziewczyn w szkole go ma, ale ja nie. Wydawała się smutna i zrobiło mi się źle myśląc, iż jest wścibska. – Chłopcy są ohydni, Vivvie. Nie potrzebujesz go. Masz jeszcze dużo czasu na chłopców. Wierz mi, są kłopotami przez niemal cały czas. – Co z twoim przyjacielem chłopakiem? Jest kłopotem? Uśmiechnęłam się i potrząsnęłam głową. – Nie, jest idealny. Nie sprawia kłopotów. – Wyglądasz na szczęśliwszą. Huh? Co to znaczy? – Um, Vivvie, skąd wiesz, że wyglądam na szczęśliwszą? – zapytałam łagodnie. – Widziałam cię wcześniej. Zawsze wyglądasz na naprawdę smutną. Czasami wyglądasz na wkurzoną, ale nigdy szczęśliwą. – Oh – nie wiedziałam, co jeszcze mogę na to odpowiedzieć. To sprawia, że czuję się jak gówno. To straszne, że wszyscy to widzą, nawet mała dziewczynka. – Cóż, teraz mam się dobrze. Były takie dziewczyny w mojej szkole i sprawiały, że byłam smutna cały czas. Wciąż są niedobre, ale już nie dla mnie. Mój przyjaciel opiekuje się mną, co sprawia, że jestem szczęśliwa.
~51~
Odwróciła się, by na mnie spojrzeć. – W mojej szkole też są niedobre dziewczyny i chłopcy. Nie za bardzo mnie lubią, ale nie obchodzi mnie to. Nawet nie pozwalam im więcej wywołać łzy, nigdy więcej. Teraz mam pole siłowe. – Pole siłowe? – zapytałam. – Tak, te kalosze i płaszcz są moim polem siłowym. Mój brat mi powiedział, że mają specjalną moc i nic co powiedzą ludzie, nie może mnie zranić, gdy noszę ulubiony kolor. Moim ulubionym kolorem jest fioletowy! – uśmiechnęła się i wstała. Zaczęła się okręcać z uchylonymi ramionami. – Widzisz? Wiele fioletowego. Uśmiechnęłam się. – Tak, dużo fioletowego. Mnóstwo pól siłowych. Te niedobre dzieci nic na ciebie nie mają! Sięgnęła do klapy płaszcza. Ma trochę błyszczących płatków śniegu przyczepionych. Oderwała go. – Tutaj, możesz mieć mój specjalny fioletowy płatek śniegu. Mam wiele fioletowych rzeczy, więc możesz go zatrzymać. Mój brat powiedział, że te płatki śniegowe same wszystko rozwiążą. Nie musze robić nic więcej, jak nosić ulubiony kolor. Więc możesz zatrzymać ten i te dziewczyny nigdy nie sprawią, że będziesz smutna. Nigdy. Jej mała dłoń otworzyła się i wyciągnęła ją w moją stronę, jej niewinność wraz z dobrocią dotyknęło moje serce. Jaka dzielna dziewczynka. – Aw, dziękuję, Vivvie. Ale nie musisz mi dawać swoich specjalnych płatków śniegu. Zatrzymaj je. – Nie, nie możesz odmówić. Nie wypada mówić nie komuś, kto daje ci prezent. Musisz to wziąć. – Cóż, więc okay. Na pewno nie chce być niegrzeczna wobec ciebie. Jesteś naprawdę, naprawdę pewna? – Tak, jestem pewna, jak pewna mogę być. Zaśmiałam się głośno. – Okay – uśmiechnęłam się, gdy wzięłam od niej płatek i przyczepiłam go do koszulki. – Cóż, muszę już iść i zająć się Lady Gagą. Może spotkam cię jeszcze, Jessica. Lubię z tobą rozmawiać. Znowu się zaśmiałam. – Lady Gaga? – Tak, moja świnka morska. Prawdopodobnie już za mną tęskni. – Vivvie?
~52~
– Tak? – Dlaczego nazwałaś swoją świnkę morską Lady Gaga? – Uwielbiam muzykę i Lady Gaga jest moją ulubioną piosenkarką, zawsze, zawsze, zawsze. Jest moją bohaterką. Ma najlepsze pole siłowe ze wszystkich. Też ma niedobre dziewczyny, wiesz, ale jej to nie obchodzi. Jest najlepsza i kocham ją. Co roku chcę świnkę morską na święta tak bardzo. Moja mama zawsze, zawsze mówi nie. W końcu dostałam jedną i jest moim ulubionym zwierzakiem. Więc nazwałam ją po ulubionej piosenkarce. Mogę przynieść ją któregoś dnia. Ma naprawdę ładny kołnierzyk! Podskakuje, gdy idzie w stronę domu i macha do mnie. Śmieję się do siebie. Ulubioną świnię nazwała Lady Gaga – komiczne. Złapałam w palce płatek śniegu, moje pole siłowe. Chciałabym, by to było takie proste. Jak świetnie być dzieckiem i wierzyć w coś takiego. Znowu myślę o tym, jak dzielną dziewczynką ona jest i cieszę się, że ma takiego świetnego starszego brata.
***
Minęło trochę czasu odkąd cięłam się ostatni raz. Wiem, że to dzięki Jace. Sprawia, że czuje się bezpiecznie i kochana, nawet gdy wiem, że nigdy nie usłyszę tych słów od niego. Nigdy wcześniej nie miałam prawdziwego przyjaciela i to jest miłe. Więcej niż miłe. Jest moją ucieczką. Za każdym razem, gdy go widzę, jest jak dobry, nowy lek. Przedtem, cięcie i spanie dawało mi to uczucie. Teraz wszystko, czego potrzebuję to obecność Jace. Sposób, w który traktuje mnie jak normalną dziewczynę, jakbym była jedną z nich, stawia mnie na nogi i irytuje zarazem. Dzień w basenie, w którym prawie mnie pocałował, zawsze do mnie powraca, ale wygląda na to, iż on o tym zapomniał. Spotykamy się niemal codziennie od tamtego dnia. Przychodzę do jego domu i pływamy w basenie. Rywalizujemy. Szybko dowiedzieliśmy się, że jest lepszy ode mnie na motylka, ale ja jetem lepsza w stylu dowolnym. Wciąż martwię się o schrzanienie jego reputacji, ale wydaje się, że to go nie obchodzi. Jego świat jest moim wszechświatem, więc mamy ze sobą wiele wspólnego. Lubi wiele muzyki, którą ja lubię i granie w 217 jest o wiele lepsze z inną osobą, niż online. Nauczył mnie grać w domino, ale on nazywa to 'rzucając kośćmi'. Dzisiaj sprawia, że moje uszy krwawią przez najbardziej niezwykły zestaw stereo, jaki kiedykolwiek słyszałam w samochodzie i próbuje nauczyć mnie grać w KONIA8, ale on nie nazwa 7 8
Gra w karty – oczko. Nie mam zielonego pojęcia, co to za gra, ale wydaje mi się, że małe dzieci w to grają, ale w nogę
~53~
tego KONIEM, bo to głupie i konie nie mają nic wspólnego z koszykówką. Za to, gramy w FAUL. – Nie starasz się wystarczająco mocno, Jess. Jeszcze jedna litera i wygram, kolejny raz. – jestem przy A, a on ani razu nie ominął rzutu. – Pozwalam ci wygrać – jestem do dupy w koszykówce, ale nie obchodzi mnie to, bo jest zabawnie. – Jace! – usłyszałam słaby żeński głos zza nas. Odwróciłam się i zobaczyłam jego mamę, niemal umarłam na miejscu. Słuchaliśmy kapeli, której nie znałam i, cóż, powiedzmy, że kapela miała niesamowitą nazwę Oddział Pościgowy Obłąkanego Klowna, i nie, słowa nie zawierają przyjaznych słów dla mamy. Nie przejmuję się tym zbytnio, ale jeżeli Jace tak, to ja też. Jak piłka nożna. Nic o niej nie wiedziałam, więc wygooglowałam i nauczyłam się każdej ważnej rzeczy, jakiej mogłam na ten temat. Teraz mogę oglądać z nim mecze i krzyczeć takie rzeczy jak 'Naprawdę dostał za to żółtą kartkę?', albo 'Czy oni nie widzą, że to był faul?'. Lubię go uszczęśliwiać i sprawiać, że myśli, iż jestem normalna. Nawet fajna. Po prostu chcę jego akceptacji; chcę, by mnie zatwierdził. Jego mama, z drugiej ręki, jest inną historią. Poważnie wątpię żebym kiedykolwiek zdobędę jej akceptację. Uderzyłam go w ramię i wskazałam w kierunku jego mamy. Złapał piłkę i podszedł do samochodu, by wyłączyć muzykę. Ona ma na sobie fantazyjną białą sukienkę i wysokie obcasy, z każdym włosem na miejscu. Ma piękne, pełne wargi, które wzbudziłyby zazdrość w Angelinie Jolie i jej skóra jest doskonała. Nie ma ani jednej zmarszczki. Jej skóra wygląda niemal tak młoda jak moja. Przełknęłam cholerną piłkę tenisową, która uformowała się w moim gardle i zaczerpałam głębokiego wdechu. Jace rzucił piłkę na trawę, a kiedy jego oczy spotykają moje, wiem że widzi w nich czyste przerażenie. Próbuje znaleźć światło w tej sytuacji, ale nie ważne co powie, to jest ciężki jak diabli moment dla mnie. Pani Collins jest społeczna i martwi się o rodzinną reputację, bardziej niż o cokolwiek innego. Widząc jego syna z niepopularną dziewczyną, zdecydowanie jest czymś, co ją nie zadowala. – Hej, mamo. Przepraszam za muzykę – dał jej wygląd małego szczeniaczka. Jak ktokolwiek mógłby być zły widząc tą twarz? To taka świetna twarz. Wyraz twarzy pani Collins nigdy się nie zmienił. Jest zrobiona z betonu? Podążyłam za jej spojrzeniem i zrozumiałam, że patrzy prosto w moją koszulkę. Jeżeli byłaby możliwość, by ziemia się otworzyła i połknęłaby mnie, byłabym zachwycona. Jace patrzy tam i z powrotem między wzrokiem jego mamy a moją koszulką. Spojrzałam w dół na czarny napis na różowej koszulce: Muzyka Czyni Mnie Seksualnie Podnieconą. Jeżeli znowu chciałabym wybrać ~54~
moment, by być niewidoczną, to ten moment nadszedł teraz. Patrzy na mnie, jakbym była kosmitą Stephana Kinga, chciała porwać jej syna i zamknąć go w jakiejś ciemnej jaskini. Jace utrzymuje ten pełen zadowolenia uśmiech, gdy przygląda się jak kolor odpływa z mojej twarzy. – Mamo, poznaj Jessicę. Jessica, poznaj moją mamę, Arianę Collins – podeszła bliżej mnie i podała mi dłoń ze sztucznym uśmiech na zbotoxowanej twarzy. – Miło cię poznać, Jessica.. – zawiesiła moje imię w powietrzu. – Jeszcze raz, jak masz na nazwisko? – najwyraźniej musi znaleźć moje miejsce w drabinie społecznej. – Alexander, proszę pani – odpowiedziałam nieśmiało. Z tymi słowami potwierdziłam, że moje nazwisko nie widnieje w klubie country. Śmignęłam oczami dookoła i chciałabym uciec od tego okropnego momentu. Spojrzała na moją koszulkę i znowu na mnie. Dziwna pauza nastąpiła, zanim zdecydowała się sprawić, by sytuacja była jeszcze bardziej żenująca. – Czy twoi rodzice wiedzą, że ubierasz się w ten sposób, pani Alexander? – zapytała, wyginając brew w łuk i zasznurowując usta, które są prawdopodobnie tak sztuczne, jak jej wolna od zmarszczek skóra. Wkurzyła mnie. Fakt, że zapytała o moich rodziców wkurzył mnie, jak diabli. Nie wie, że już wiem, jak traktowała swoją córkę. Ma zniesmaczony wygląd na twarzy, jakbym była grubą rybą, którą musi wypatroszyć. Zanim mogłabym jej odpowiedzieć, Jace ratuje mnie z sytuacji mówiąc coś kompletnie nieokazującego szacunku i całkowicie głupiego. – Mamo, kogo to obchodzi, co ma na sobie? Jest w porządku. Jeżeli mieliby inny kolor niż rażąco różowy, też bym ją nosił. Nawet jeżeli cycki i inne rzeczy sprawiają, że jestem napalony, a nie muzyka. Szarpnęłam głową w jego kierunku, a następnie z powrotem na jego mamę, moje usta otworzyły się szeroko. Naprawdę powiedział 'cycki' do jego mamy? Tak, myślę, że tak. – Jace Collins! Musisz uważać na język, młodzieńcu. To niewskazane, by rozmawiać w ten sposób, szczególnie przy dami.. – dziewczynie. – Przepraszam, mamo – spojrzał na mnie. – Przepraszam, Jessica – poruszył na mnie brwiami, tak by jego mama tego nie widziała. Starałam się powstrzymać śmiech. Już wystarczająco dzisiaj zrobiłam z siebie głupca. – Jesteś w domu wcześniej, mamo. Co jest? – zapytał, przetaczając wykałaczkę między wargami. Nigdy nie spojrzę na wykałaczkę w ten sam sposób przez Jace. Na Halloween może przebiorę się za wykałaczkę, dając mu do zrozumienia, że mnie też może przetoczyć między wargami. Wyrzuciłam wykałaczkowe myśli z głowy, gdy jego mama przeszła do gadki o kolacji dobroczynnej, na której mają się dzisiaj zjawić. ~55~
– Idziesz, Jace. Nie próbuj się wywinąć. Państwo Brant spotkają się z nami o siódmej, więc masz się upewnić, że będziesz gotowy i ubrany w krawat i koszulę – z tymi słowami odwróciła się na drogich szpilkach i weszła do środka. Brant. Idą się spotkać z rodziną Brant, co oznacza, że Jace, mój Jace, będzie spędzał czas ze swoją byłą dziewczyną, królewską suką – Elizabeth Brant. Natychmiast się zdenerwowałam, żołądek zacisnął mi się w gniewie i zazdrości. Odwracam się i podchodzę do fantazyjnej ławki, łapię torbę. Zarzucam ją przez ramię i idę w stronę samochodu. – Whoa, czekaj minutę. Gdzie, do cholery, się wybierasz, Jess? – powiedział, wbiegając przede mnie. – Do domu – wymamrotałam. Nie spojrzałam na niego; gdybym to zrobiła, zobaczyłby że chce mi się płakać, albo że jestem pełna zazdrości, aż boję się, że eksploduję. Wiem, co się stanie i muszę stąd uciec. Nie czułam tego od miesięcy i muszę uciec zanim zobaczy prawdziwą mnie. Wszystko, co chciałam to płakać, krzyczeć.. i ciąć się. Bo nieważne jak niesamowite były te dwa miesiące, wiem, że nigdy nie będę pasować do jego świata. Osąd w oczach jego matki był jednoznaczny. Powiedział, że chce by była z niego dumna. Cóż, nigdy nie będzie dumna mając powiązania z kimś takim, jak ja. On odrzuci mnie jak każdy inny i to będzie bolało, bolało jak nigdy wcześniej. Złapał za moje ramię i odwrócił mnie w swoją stronę. Miał zmieszany wyraz twarzy, gdy szukał odpowiedzi. – Dlaczego? Nie skończyliśmy grać – zripostował, trochę przygnębiony. – Musisz gdzieś iść, Jace. Zejdę ci z drogi byś mógł przygotować się na kolację dobroczynną – starałam się zatrzymać sarkazm i smutek w moim głosie, ale nie jestem pewna, że to zadziałało. – Jess, jest dopiero czwarta trzydzieści. Mam mnóstwo czasu, by się przygotować. Nie musisz jeszcze wychodzić. Popatrzyłam na niego, ukrywając łzy i uśmiechnęłam się. – Wiem, ale mam dużo zadania domowego do zrobienia, więc powinnam iść do domu i zabrać się za nie. KŁAMCA. Jestem taką kłamczuchą. Zdałam sobie sprawę, że burząc całkowicie ściany i pozwalając, by Jace wszedł do środka, zbudowałam nowe, dostosowane do jego upodobań i uprzedzeń. Może myśleć, że widzi prawdziwą mnie od dwóch miesięcy, ale zobaczył tylko mignięcia. ~56~
Jego czoło się zmarszczyło i wiedziałam, że on ostrożnie rozważa moje słowa. Nie daje się nabrać. – Jess, wszystkie zajęcia mamy razem, oprócz jednej i nie wiem nic o pęku zadań. Mam jedne zajęcia bez niego, dzięki Bogu. – Hiszpański. Kłamca, kłamca. – Mam mnóstwo pracy z hiszpańskiego – powiedziałam, starając się, by go przekonać. Modliłam się, żeby mnie nie przejrzał. – Hiszpański? Naprawdę? Cóż, myślę, że musisz je zrobić – wiem, że nie do końca mi wierzy, ale nie mogę się teraz o to martwić. Musze wyjść. Otworzyłam drzwi od samochodu i wrzuciłam torbę na tylne siedzenie. Gdy wchodzę do środka, pochyla się z ramionami opartymi na drzwiach i dachu. – Okay? Wszystko dobrze? Wydajesz się odległa czy coć. Mam nadzieję, że moja mama nie zagrała ci na nerwach przez uwagę z koszulką. Niech to po tobie spłynie. Ona taka jest. Ignoruję to i ty też powinnaś. Tak, twoja mama zagrała mi na nerwach i tak, jestem wyłączona. Przyprawiłoby cię to o ból głowy. – Wszystko dobrze, Jace. Kłamstwo, kłamstwo, kłamstwo. Kłamstwa nadchodzą. Muszę się stąd wynieść. – Okay.. Cóż, miłej zabawy z zadaniem, tak myślę – odepchnął się od samochodu, zamknął drzwi, ale następnie wskazał palcem bym otworzyła okno. – Na pewno wszystko dobrze, bo naprawdę czuję, że coś jest nie tak? Wiesz, że możesz mi powiedzieć, jeżeli coś się dzieje, prawda? – zapytał głosem, który ocieka szczerością i niepokojem. Nie rób tego, nie rób tego, nie rób tego. Zrobiłam to. – Dlaczego miałoby być źle, Jace? Twoja mam patrzyła na mnie, jakbym była śmieciem i kurwą, która brudzi jego popularnego, idealnego, super wysportowanego syna i idziesz na jakieś fantazyjne wydarzenie z tak szlachetną Elizabeth i jej rodziną. Nie mam pojęcia, dlaczego coś miałoby być nie w porządku. Sarkazm w moim głosie zawisnął w powietrzu między nami. Moment, w którym słowa opuszczają moje wargi, żałuję ich. Wygląd jego twarzy sprawił, że mam wyrzuty sumienia, a serce ~57~
spada do żołądka. Splótł ramiona na piersi i spojrzał na mnie w sposób, jakiego nigdy nie widziałam. Nie podoba mi się to. Wcale. – Wow! Idealny, popularny, super sportowiec, huh? W ten sposób mnie widzisz? Czy kiedykolwiek zachowywałem się w ten sposób, Jess? Znam moją mamę, potrafi być lekko osądzająca, ale serio wątpię, by myślała, że mnie brudzisz, cokolwiek to znaczy. O ile Liz pójdzie, nic tam się nie stanie. Wiesz to lepiej, niż ktokolwiek. Przerwał na chwilę. – Co dziwniejsze, wydaje mi się, że to nie ma nic wspólnego z moją mamą. Jesteś zazdrosna, Jess? Zdajesz sobie sprawę, że nie mam zamiaru być w celibacie, ani nie chodzić na randki, tylko dlatego, że się przyjaźnimy, prawda? Mam na myśli, jesteś moją najlepszą przyjaciółką, ale w końcu będę się umawiał, ty również. Ale jeżeli znowu zacznę się umawiać, możesz być pewna, że to nie będzie Liz. Wpatrywałam się w niego, marząc, bym nie wypowiedziała ani jednego cholernego słowa. To rozmowa, którą starałam się unikać przez dwa miesiące. Wiem, że nie będzie spotykał się z Elizabeth, ale codziennie coraz bardziej wzbudza się we mnie niepokój przez ten temat. Myśl o nim z inną dziewczyną, czyni mnie fizycznie chorą. Nie mam cholernego pojęcia, co mu odpowiedzieć. Głupie rzeczy. Znowu kłamię. Tyle, że to kłamstwo jest wielkości Teksasu. – Nie, Jace. Nie jestem zazdrosna. Po prostu nienawidzę Elizabeth! Również, twoja mama myśli to, co powiedziała, nieważne czy zdajesz sobie z tego sprawę. Dostawałam te spojrzenia przez lata; bardzo dobrze wiem, co twoja mama o mnie myśli. Mogłam poczuć, jak moje dłonie pociły się, ponieważ ta nerwowa, zazdrosna energia zatruwała moje myśli. – Jeżeli chodzi o randkowanie, tak. Jestem bardzo świadoma faktu, że idę na randkę w ten weekend. Nie powiedziałam ci jeszcze, ale proszę. Teraz wiesz. Przy odrobinie szczęścia, twoje obawy o moją możliwą zazdrość i jakiś akt celibatu, ograniczą się do przyjaźni. Uprawiaj tyle seksu ile chcesz i ja też będę. Zamknęłam okno bez dania mu szansy odpowiedzi i odjechałam z podjazdu. Zanim wjechałam na asfaltową drogę, spojrzałam we wsteczne lusterko. Stoi w tym samym miejscu, patrząc jak odjeżdżam. Przed domem klęłam na siebie. Wierciłam się na siedzeniu i trzaskałam dłonią w kierownicę. DWA MIESIĄCE. Tyle dałam radę, by później wszystko spieprzyć. Gdy weszłam do domu, mama piekła ciastka i nuciła do siebie.
~58~
Witaj, Martha. – Cześć, cukiereczku. Chcesz ciasteczka? Zrobiłam twoje ulubione – zapytała. Moje ulubione? Czy ona w ogóle wie, co cokolwiek jest moim ulubionym? Wzięłam kilka ciastek, zanim poszłam do pokoju. Po zamknięciu drzwi, wrzuciłam cistka do śmietnika. Śmierdzące coś na pewno nie jest moim ulubionym. Mój telefon zadzwonił i gdy tylko spojrzałam na ekran, tętno mi przyśpieszyło. Jace. Naciskam na ekran, ujawniając jego wiadomość i jego słowa sprawiają, że ten dzień jest jeszcze gorszy. Jace: Jess, nie wiem z czym masz problem, albo dlaczego byłaś super suką, ale wiem, że to była sterta gówna. Nie byłem dla ciebie nikim więcej, jak przyjacielem i traktujesz mnie w ten sposób? Nie wiem, dlaczego jesteś wkurzona i zachowujesz się jak jakaś psycholka.. I żebyś wiedziała, nie rzuciłem komentarza o randkowaniu, bo musze iść kogoś przelecieć. Chcę się upewnić, że myślimy tak samo. Chcę wiedzieć, że nie czujesz do mnie niczego, bo byłaś zazdrosna. Jakikolwiek jest twój problem, wiedz, że nie podobało mi się twoje zachowanie. Przyjaciele nie zachowują się w stosunku do siebie gównianie. Rzuciłam telefonem w poprzek pokoju i upadłam na łóżko, ukrywając twarz w poduszce. Jak mogłam pomyśleć, że kiedykolwiek będzie mnie pragnął? Jestem taka zła? Nieatrakcyjna? Albo problem jest to, że wie z iloma facetami spałam. Cokolwiek to jest, wiem, że nasza przyjaźń nigdy nie będzie taka sama.
~59~
Jessica Usiadłam, wyciągając głowę z poduszki i ścierając łzy. Otworzyłam szafkę nocną. Wyciągnęłam moje pudełko i otworzyłam je. Znajomy zapach alkoholu uderzył w mój nos i to sprawiło, że pragnę tego mocniej, niż wcześniej. Spuściłam spodenki i mój oddech się uregulował. Adrenalina przepływa przeze mnie, gdy przyciskałam brzytwę do ciała. Przeciągnęłam ją przez niemal pięć centymetrów, w dole brzucha. Poczułam, jak ciepły przepływ krwi i endorfin wystrzeliły do mojego mózgu, jak bomby na polu bitwy. Łzy spływały po mojej zaczerwienionej twarzy i zamknęłam oczy. Jestem rozjebana. Dzieje się ze mną coś naprawdę złego i wiem o tym. Powstrzymywałam to przez dwa miesiące, próbując nabrać Jace i siebie, że jestem normalną dziewczyną.. To była żałosna próba zmiany. Zawinęłam rany bandażem i uświadomiłam sobie, że wróciłam do chorej umysłowo dziewczyny, którą byłam osiem tygodni temu. Zwinęłam się w kłębek i trzymałam kurczowo dziennik, przebiegając w myślach przez wszystkie wydarzenia. Nawet nie mogę myśleć o spaniu, gdy czegoś nie napiszę. Dzisiejszy zapis będzie inny, niż wcześniejsze. Przejechałam palcami po moim charakterze pisma sprzed kilku dni. Niemal mogę poczuć przepływ szczęścia, gdy dotykam kartki. Pęknięcia Naprawiają się wolno Nigdy więcej samotności Dom jest z nim On jest tym, który Przygasza ciemność Uśmiechy i śmiechy
~60~
Tworzymy Otwierając oczy Widząc pierwszy raz Refleksję Która nie może Dorównywać upadkowi Czytając ostatnie zapiski, poczułam ból. Ból w sercu. Zawsze sabotowałam dobre rzeczy, które przekraczały moja drogę; to jest nieuniknione. Mój telefon zadzwonił kolejne dwa razy, ale nie mogłam się zmusić, by na niego spojrzeć. Jestem zbyt przestraszona, by dowiedzieć się, że nie chce wiedzieć mnie nigdy więcej. Nie udźwignę tego. Nie dzisiaj. Żując nakrętkę, zaczęłam pisać. Ból i strach krzyczały w pisemnej formie. Tak zmęczona Nie mogę odpuścić Nie mogę się ruszyć Wciąż stoję Uciekam daleko Widzisz mnie jeszcze? Czy znajdę sposób? Wróciłam na miejsce Ciemność Czy naprawdę je opuściłam? Czy jestem otruta do szpiku kości? On nigdy nie zrozumie Burz, które szaleją Jego palce ześlizgnęły się Przez moje dłonie Za długo były zwietrzałe Gwałtowny grzmot trzęsawiska
~61~
Tracę go Co oznacza pójście na dno Telefon zadzwonił kolejny raz i wstałam z łóżka, rozdrażniona, że mi przerwał. Złapałam telefon i nacisnęłam na ekran, znalazłam trzy wiadomości od niego. Spojrzałam na zegar. Dochodzi siódma. Nie powinien być w drodze na spotkanie ze złą suką? Wcisnęłam pierwszą wiadomość. Jace: Dlaczego nie odpowiadasz? Wiem, że dostałaś wiadomość. Napisał ją chwilę po tej długiej wiadomości, w której opisał jak bardzo jest na mnie wkurzony. Włączyłam kolejną. Jace: Naprawdę dajesz mi ciche dni? Jesteśmy w szkole podstawowej, Jess? To głupie! Nie wiem, dlaczego zachowujesz się w ten sposób i to gówno mnie irytuje. Odpisz mi, nawet jeżeli wszystko, co napiszesz to, to bym spierdalał. Po prostu napisz coś.. proszę. Teraz czuję się jak gówno, bo nie odpisałam mu wcześniej. Nacisnęłam ostatnią i wstrzymałam oddech. Jace: Przyjeżdżam. Do zobaczenia za piętnaście minut. Cholera jasna! Przyjeżdża do mojego domu. Przejrzałam wiadomość i uświadomiłam sobie, że będzie za kilka minut. Uciekłam do łazienki, wycierając czarne kreski spod moich oczu. Gówno! Moje oczy wyglądają, jakbym zaciągnęła się blantem czy coś. Teraz będzie myślał, że jestem psycholką i narkomanką. Przebiegłam szczotką przez włosy i związałam je luźno na czubku głowy. Później poprawiłam koce, ukryłam dziennik i usiadłam na łóżko, łapiąc ostatni uspokajający wdech. Usłyszałam dzwonek i zamarłam. Jest tutaj i fakt, że nigdy nikogo nie zapraszałam sprawia, że się denerwuję. Cieszę się, że dzisiaj jest Mama Martha, a nie Pijana Mama. Ruszyłam prosto w stronę głównych drzwi, ale mama mnie ubiegła. Trzyma szklankę klarownego płynu i od razu wiedziałam, że Martha trzyma się dobrze w drodze do upicia, jeśli jeszcze nie doszła do tego punktu. Świetnie. Teraz on zobaczy moją pijaną matkę, mnie z przekrwionymi oczami i będzie wiedział, jak tu jest, u Alexandrów. Mama otworzyła drzwi i najbardziej przystojny mężczyzna– tak, powiedziałam mężczyzna, ponieważ chłopak, który stoi przed drzwiami nie jest chłopakiem. Ma na sobie solidny
~62~
czarny garnitur z białymi guzikami i turkusowym krawatem. Chłonęłam go, gdy moja broda upadła na podłogę. Jego włosy są ułożone i wyglądają jak jakiegoś modela Hollister. Nabrałam chęci, by odrzucić mamę i zmierzyć się z nim. Czy on zamierza mnie torturować całym tym seksapilem? Tutaj jest: pierdolona wykałaczka tocząca między jego pełnymi wargami, wargami, które chcę ssać. Poczułam, jak gorąco zaczęło powoli rosnąć na moich policzkach i przysięgam, że usłyszałam jak wali moje serce. – Hej – powiedział, wkładając dłonie do kieszeni spodni. Popatrzył na mnie, a następnie na moją mamę. Wkurzyłam się. Ostatnią rzeczą, jaką chcę to, to by powiedziała coś głupiego. Odwróciłam się w stronę mamy tuz przed zamknięciem drzwi. – Mamo, wrócę za kilka minut – powiedziałam i odwróciłam się w jego stronę. – Um, nie mogłaś przedstawić mnie swojej mamie, Jess? – zapytał łagodnie, jakby nie było żadnego napięcia między nami. Jeśli ktoś z nam zrobi zły krok, będzie po nas. – Wiesz mi, nie chcesz jej dzisiaj poznać – nasze oczy się spotkały; dziwaczność między nami jest niewygodna. – Nie powinieneś być na tej rzeczy dobroczynnej? – zapytałam. – Nie, jestem tu, gdzie powinienem być – powiedział, powodując u mnie stan niedowierzania. – Jadłaś obiad? Stałam tak, wpatrując się w jego usta i upewniając się, że usłyszałam poprawnie, ale przez tą cholerną wykałaczkę byłam rozproszona. – Jess, obiad– tak czy nie? – zapytał, gdy wpatrywałam się w niego jak w szczeniacką miłość. – Nie – jestem śmiertelnie poważna. – Cóż, idź powiedz mamie, że idziemy coś zjeść. Musimy porozmawiać. Nic nie odpowiedziałam. Przytaknęłam. Później spojrzałam na moje ciuchy i jeszcze raz na niego. Czułam się totalnie nieubrana, nie wspominając o fakcie, że Muzyka Czyni Mnie Seksualnie Podnieconą, wciąż jest na moich piersiach. – Nie martw się o ciuchy. Pojedziemy na drive 9. Drive? Serio? Okay, cokolwiek. Jestem głodna jak diabli i wiem, że musimy porozmawiać, jeżeli chce utrzymać z nim jakikolwiek związek. Jest dla mnie zbyt ważny bym mogła to po prostu tak spieprzyć. – W porządku, tylko powiem mamie i zaraz wrócę – nerwy opanowały moje ciało. A co, jeżeli 9
Jak u nas w Mc
~63~
on chce powiedzieć, że nie możemy się więcej przyjaźnić? Boże, nie pozwól mu na to! Weszłam do domu i przeszłam do salonu. – Mamo, wychodzę ze znajomym coś zjeść, niedługo wrócę. Uniosła rękę i wymamrotała. – Okie dokie, cukiereczku – wygląda na szczęśliwie pijaną. Wydaje mi się, że to lepsze niż niedbały pijak. Złapałam telefon i portfel w pokoju i weszłam do jego samochodu. Zdjął marynarkę i rozwiązał krawat. Rękawy ma odpięte i podwinięte do połowy przedramion. Dwa najwyższe guziki jego koszuli też są rozpięte i wygląda lepiej, niż pięć minut temu. Jego warga jest uniesiona nieznacznie ku górze, dając mi trochę uśmiechu. – Pasuje ci DQ? – zapytał i zachichotałam. – Co? Dairy Queen jest najlepsze! – Nic, po prostu powinieneś być na wymyślnym obiedzie jedząc delikatesy i chcesz pójść do Dairy Queen. To zabawne, to wszystko. – Delikatesy nie zawsze oznaczają coś dobrego, Jess – skomentował jednoznacznie, ale nie kwestionuje tego. Gdy jechaliśmy, siedzieliśmy w ciszy, dopóki nie włączył muzyki. Dojechaliśmy do Dairy Queen, gdy piosenka Staind się skończyła. Zatrzymał się przy drivie i ściszył muzykę, zanim otworzył okno. Spojrzał na mnie i zapytał. – Co chcesz? Mały uśmiech przeciął moją twarz. – Cóż, myślę, że Steak Finger Country Basket, co mówisz, że jest gówniane. I Vanilla Coke, proszę. Uśmiechnął się i zamówił dla nas. – Oh, chcę jeszcze lody. Orzechy Ziemne bez orzechów ziemnych, proszę – uniósł na mnie brwi, najwidoczniej zmieszany moją dziwną prośbą. Mam dziwne skłonności, które ukrywam przed Jace. Nie lubię, gdy ktoś dotyka mojego jedzenia i nie zjem tym samym widelcem dwóch dań. Jeśli mam puree ziemniaczane i fasolkę szparagową na talerzu, potrzebuję dwóch osobnych widelców. Na szczęście, widelce nie sa potrzebne, by zjeść Steak Finger Basket. Także jestem obrzydzona brudnymi talerzami. Gdy muszę napełnić w domu zmywarkę, niemal się knebluję. Dotykając starego jedzenia, robi mi się niedobrze. Liczę, gdy napełniam wodę. To kolejna dziwna skłonność. Nie wiem, dlaczego to robię, ale robię tak od małego. Czasami wody jest tyle, ile chcę. Nie mogę przestać liczyć. Czasami jest 1000, gdy liczę napełniając wannę, czasami 500. Dziwne, wiem. Zamawia mi deser lodowy – bez orzechów – i podjeżdżamy, by odebrać zamówienie. ~64~
Sięgnęłam do torebki, by wyciągnąć pieniądze, ale zatrzymał mnie kładąc dłonie na moich. – Nie ma mowy, załatwię to – podał kasjerowi pieniądze i nawet nie poczekał, by koleś oddał mu resztę. – Jace, mogę sobie kupić jedzenie. To nie tak, że jesteśmy na randce czy coś. Nie wiem, dlaczego to mówię i dlaczego moje słowa przepełnione są sarkazmem. Skrzywił się na mnie, zanim odwrócił się po jedzenie. Położył torbę między nami i umieścił napoje w odpowiednich miejscach. Kasjer jako ostatnie podał mu loda. Obrócił się i dał mi go. – Tu są twoje dziwne lody – powiedział monotonnym głosem. Znowu jest wkurzony. Mogę to wyczuć i to jest moją winą. Wjechaliśmy na drogę i kierunek powiedział mi, że jedziemy w stronę jego domu. Dlaczego jedziemy do jego domu? – Gdzie jedziemy? – zapytałam, chociaż znałam odpowiedź. Mam nadzieję, że będzie wiedział, dlaczego pytam. – Do mnie. Mojej mamy nie ma w domu i nie będzie jej do późna, więc będziemy mieć prywatność, by porozmawiać, co najwyraźniej naprawdę musimy zrobić – zasugerował. Boże, wciąż jest wkurzony i wciąż chce rozmawiać. To nie zakończy się dobrze. Czuję to.
***
Siedzieliśmy przy stole obok basenu. Światełka oświetlały wodę, a odgłosy wodospadu wypełniały powietrze. To jest sto razy lepsze niż jakakolwiek restauracja. Podał mi jedzenie i zaczął jeść swoje. Zjadłam lody zanim tu dojechaliśmy, ale wciąż jestem głodna. – Nie wierzę, że zjadłaś lody przed jedzeniem – powiedział z kanapka w ustach. – Nie wierzę, że mówisz z pełnymi ustami – dokuczałam. Ciśnienie wypełniało mnie od środka i chcę, by to okropne oczekiwanie dobiegło końca. – Jace, o czym chcesz pogadać? – zapytałam, ale nie utrzymywałam kontaktu wzrokowego. Tchórz. – Nie. Najpierw jedzenie. Rozmowa za sekundę. Spojrzałam na niego, gdy zanurzałam kanapkę w sosie pieczeniowym. – Okay – zgodziłam się powściągliwie. Skończyliśmy jeść i on wyrzucił śmieci po jedzeniu. Potem poszedł do garażu i wrócił z ~65~
czymś, co wyglądało na pustą butelkę po piwie. Co, do diabła? – Um, po co to? – powiedziałam, wskazując w kierunku butelki. – Zakręć butelką – powiedział, kompletnie poważny. Zakręcić cholerną butelką? Naprawdę? Musi żartować. Jest zamyślony, gdy siada z powrotem na miejsce. Położył butelkę na środku stołu, odchylił się i spojrzał na mnie. Nie mogę nic zrobić, oprócz zaśmiania się. To za dużo. – To nie to, co myślisz. Zakręcisz nią i jeżeli wypadnie na jakąś osobą, musisz zadać pytanie – jakiekolwiek pytanie – a druga osoba musi odpowiedzieć szczerze. Jesteśmy tylko we dwójkę, więc nie masz się o co martwić, ale musisz powiedzieć prawdę o czymś, czego nikomu nigdy nie powiedziałaś – zatrzymał się na chwilę, przed wyciągnięciem się i złapaniem butelkę. Już nie lubię tej gry, a nawet jeszcze nie zaczęliśmy. Myślę, że wolę szkolną wersję gry w butelkę. – Tutaj, panie pierwsze – powiedział, podając mi butelkę. Zakręciłam nią i zatrzymała się na krześle obok mnie, na którym nikt nie siedzi. – Prawda – powiedział, gdy przewiercał mnie na wskroś oczami. – Przepraszam, że cię dzisiaj wkurzyłam – wyznałam, bo to prawda i naprawdę mi przykro, że go wkurzyłam. Wyciągnął rękę i zakręcił butelką bez odpowiedzi. Wylądowała obok niego. Ma to poważne spojrzenie na twarzy i to sprawia, że jestem speszona. – Cieszę się, że przepraszasz, ale wciąż jestem cholernie wkurzony – odpowiedział, a moje wargi ułożyły się w grymas. Moja kolej, więc zakręciłam. Jego oczy przygniatają mnie, gdy to robię. Wylądowała prosto na niego. – Dlaczego wciąż jesteś zły? – zapytałam. Wypuścił duże zirytowane westchnienie i nachylił się do przodu, opierając łokcie na stole. – Nie wiem, dlaczego ześwirowałaś. I bzdury, które wyrzuciłaś zanim odjechałaś i zostawiłaś mnie samego. To wkurwiające. Jednej minuty wszystko jest dobrze, w następnej jesteś suką i wściekła. Odjechałaś po komentarzu o seksie i to zostawiło mnie tam myślącego, co do kurwy, właśnie się stało? Zatrzymał się, otworzył usta i zamknął je. Zauważyłam, że walczy ze sobą, próbując przelać myśli przez słowa. – Po prostu zapytam. Może grubo się mylę, okay, ale muszę zapytać. Chcesz czegoś więcej,
~66~
niż tylko przyjaźni ze mną, Jess? Jego pytanie owinęło moją szyję i przydusiło strachem. To jest to. Jestem na rozdrożu. Mogę skłamać, albo mogę być szczera, ale z jakiegoś powodu, wydaje mi się, że cokolwiek, co powiem skończy się źle. Schowałam twarz w dłoniach i zmusiłam się, by zatrzymać łzy. Nie chcę, by zobaczył ten smutny, zepsuty punkt mnie. Widział go wcześniej, gdy zostałam pobita i nie chcę, by widział go kolejny raz. Ale wszystko, co chcę, to płakać, ponieważ wiem, że rzeczy związane z nim się już rozpadły. Zjebałam przez zbyt mocne reagowanie, tak jak zawsze. Jedne zbyt mocne reagowanie prowadzi do następnego i wszystko, co ewentualnie było dobre, rujnuje się. – Jess, dlaczego chcesz płakać? Przysięgam, że nie chcę być dupkiem. Po prostu myślę, że musimy stać na tym samym, cokolwiek to jest. Proszę, mów do mnie, cholera. Nigdy się przede mną nie otwierasz, ale ja to zrobiłem i powiedziałem ci więcej rzeczy, niż komukolwiek. Dlaczego nie możesz zrobić tego samego? Frustrujesz mnie, do diabła. Podniosłam głowę z dłoni i łzy uciekły, nie napotykając przeszkód, jakie rozpaczliwie wstawiałam. Gdy patrzę na niego, czuję jego frustrację, jego gniew, ale przede wszystkim czuję, że on jest szczery i pragnie ustalić to, co cokolwiek jest między nami. – Proszę, nie płacz. Cholera jasna! Nienawidzę tego. To jest oczywiste, że cię zraniłem. Wiedzę to w twoich oczach i nie tylko dlatego, że płaczesz. Za nimi kryje się ból, który dostrzegam – wziął głęboki oddech i kontynuuje, łagodniej tym razem. – Musisz mi powiedzieć, co się dzieje, albo te we mnie wsiąknie. Co się dzieje, Jess? Zawsze miałam wrażenie, że potrafi czytać ze mnie lepiej, niż ktokolwiek. Ma rację o bólu, ale nie o jego poziomie. Problem polega na tym, że jak mam mu to wytłumaczyć, skoro nie potrafię wytłumaczyć tego samej sobie? Nie ma sposobu, by powiedzieć mu, co się dzieje bez brzmienia jak niestabilna, potrzebujące dziewczyna, którą jestem. Musze mu powiedzieć, co czuję, bo jeżeli tego nie zrobię, będę tego żałować. Nieważne, co stanie się z nami w przyszłości, chcę by wiedział, jak się czuję gdy jest na mnie zły i jak bardzo go chcę. Zagłębiam się w środku, łapię się każdej silnej części we mnie i mówię to, co chciałam powiedzieć od tygodni. – Jace, przepraszam, ze zachowywałam się tak, jak zachowywałam. Przepraszam za wszystko. Byłam zazdrosna – jestem zazdrosna – myśląc o tym, że będziesz z kimś innym. Kiedy zaczniesz się umawiać, chcę byś robił to ze mną. Gdy kolejny raz będę czuła kogoś usta na swoich, chcę by to były twoje wargi. Zatrzymałam się na chwilę, by dać upust swojej duszy. – Zrobiłeś dla mnie więcej w ciągu dwóch miesięcy, niż ktokolwiek w całym moim życiu.
~67~
Ufam ci. Sprawiasz, że czuję się lepiej. Jesteś zabawny, słodki, zarozumiały, seksowny, zachwycający i zawsze potrafisz sprawić, że się uśmiecham. Są rzeczy, których o mnie nie wiesz, ale zamierzam ci o nich powiedzieć i będę starała się nie kłamać o moich uczuciach do ciebie. Przerwałam, zaczerpałam oddechu i kontynuowałam. – Wiem, że wyraźnie zaznaczyłeś, że nie widzisz mnie w ten sposób i wiem, że nie pragniesz mnie tak, jak ja ciebie, więc naprawdę staram się bardzo mocno będąc twoją przyjaciółką, ponieważ mając cię w ten sposób, jest lepsze niż nie mieć cię w ogóle. Po prostu nie wiem, jak kontrolować uczucia, albo moje reakcje, gdy myślę o tobie i kimś innym. Zassałam powietrze, próbując złapać oddech po wypluciu tego wszystkiego na zewnątrz. Spojrzałam na niego, czując się bardziej odsłonięta niż kiedykolwiek. On nie wie, ile wymagało ode mnie, by to powiedzieć. Dając mu mignięcie mojej rozpaczy było niewiarygodnie trudne. Odchylił się do tyłu, skrzyżował ramiona na piersi i spojrzał mi w oczy. Samotna łza stoczyła się po moim policzku, ale to nieważne. W ten sposób pokazuję mu siebie. Nic nie mogę na to poradzić, ale zastanawiam się, czy moje życie zawsze będzie miało takie momenty strachy, smutku i bólu. Zmieszanie i niepokój zamgliły jego oczy. Spuściłam wzrok i spojrzałam na kolana. – Jess, wiem, że ciężko było ci to wyznać. By być szczerym, wiedziałem o tym, ale musiałem być pewny. Po pierwsze, nie chodzi o mnie nie pragnącego cię, więc proszę, nie myśl, że jestem niewidomy, niemy i głuchy na piękną dziewczynę, która siedzi na przeciwko mnie. Pochylił się w moją stronę i oparł łokcie na stole. – To nie o to chodzi. Nie masz powodu, by czuć się niepotrzebna, musisz to wiedzieć. Każdy facet w umyśle cię pragnie, zwłaszcza gdy zna Jessice, którą znam ja. Poza twoim ciałem, oczami i tą cholerną kurtyną lśniących czarnych włosów, jesteś zabawna jak diabli i mam z tobą kupę zabawy. Nie masz pojęcia, ile razy chciałem złapać cię w basenie w ramiona i zabrać prosto do mojej sypialni. Zatrzymał się, by potrząsnąć głową. Kolejny raz spojrzał prosto w moje oczy. – Ale to, co mnie zatrzymuje jest nieuniknione. Pomyśl o tym, Jess. Jak wiele licealnych związków przetrwało? Garstka. Jak wiele szkolnych miłości myślało o tym całym gównie, a po zakończeniu szkoły nigdy więcej o sobie nie usłyszeli? Odpowiedź jest prosta, niemal wszyscy. Nie chcę tego dla nas. Nie chcę stracić tego, co zbudowaliśmy. Jego słowa zawijają się wokół mnie, jeden po drugim, stopniowo zestalając wszystko, czego się dowiedziałam. Jace jest inny od reszty. Jest dobry i prawdziwy. Jest jednym z miłych chłopaków. – Jesteś jedyną osobą, z którą podzieliłem się Genevieve i to sprawia, że przyjaźń jest ważniejsza, niż moje szalejące hormony. Chce ciebie w moim życiu przez lata i jeżeli tak ma się stać, nie możemy przejść przez szkolny miłosny dramat. Widzisz, że my jako przyjaciele jest ~68~
bezpieczniejsze, niż coś więcej? Wiem, że wszystko co powiedział ma sens. Jest tak zamyślony i fakt, że osiemnastoletni facet potrafi utrzymać hormony, znaczy dla mnie więcej niż myśli. Chłopcy zawsze chcieli ze mną uprawiać seks, powinnam się z tego cieszyć, ale tak nie jest. Mogę myśleć tylko o nim będącym z kimś i nie mogę tego znieść. Myśl o nim i innej dziewczynie załamuje mnie. Wyniszcza mnie, otwiera dziurę w mojej piersi, która grozi, że wciągnie mnie do środka i już nigdy więcej mnie nie wypuści. Nie wiem, co powiedzieć lub zrobić. To nigdy nie zadziała. Może gdybym była normalna i posiadała umiejętność regulowania emocji, mogłabym się z tym zgodzić, ale fakt, że wiem, iż pójdzie do łóżka z inną dziewczyną, ćmi naszą przyjaźń. Mogę być jego przyjaciółką i przygotować się na ten okropny dzień. Bystra dziewczyna poddałaby się, ale zrozpaczona dziewczyna, którą jestem, zostaje. – Okay, Jace. Postaram się bardziej. Też nie chcę nas stracić. Jesteś dla mnie ważny, więc będę starała się nie chcieć więcej. Tylko miej cierpliwość, okay? Wstał, obszedł stół, złapał moje dłonie i podciągnął mnie. Jego ciepłe ramiona owinęły się wokół mnie i przycisnęłam twarz do jego piersi, ściskając go. Zacisnął ręce i pocałował czubek mojej głowy. To nie pocałunek, jaki bym chciała, ale biorę co się da. – Dziękuję. Poczułem ulgę, że nie stracę swojej najlepszej przyjaciółki. Plus, kto utrzyma mnie w pionie, gdy nie byłoby cię w pobliżu? – powiedział, z oznaką śmiechu w głosie. – Damy sobie radę. I wtedy zobaczymy. Trzymał mnie moment za długo i uścisnęłam go, wiedząc, że mogę nie mieć okazji zrobić to jeszcze raz, zanim coś spieprzę.
~69~
Jessica Sześć lat później. Umieram z pragnienia Pcham drzwi Szukając niczego Mając nadzieję na coś Jak białą kredkę Rysującą na białym papierze Nie pokazując rezultatów Tych wszystkich lat Niewidzialna.. Gdzie poszłam? Gdzie byłam? Zatraciłam się Wszystko dla niego Zmiękłam Kroczę po wodzie Wstrzymując oddech Poddając się Łamiąc się od środka ~70~
Szukam kogoś Szukam więcej Chcę uśmiechu Potrzebuję poznania Wydech Relaks Po prostu potrzebuję Po prostu chcę Przyjaciela Miejsca W którym mogę być sobą Być wolną Po prostu być mną.. Patrząc wstecz sześć lat, gdy straciłam Jace na zawsze, wiem, że nie miałam z nim ładnego obrazka przyszłości, nie mogę wyobrazić sobie, co mogłoby nadejść i jak odbiegałam od normalności. Nigdy nie przewidziałam takiej rozpaczy albo agonii i nie wiedziałam, że mogę zranić Jace tam mocno, jak siebie samą. Za kilka tygodni będę musiała zmierzyć się z czymś, czego nie chcę – datą, w której nasze dziecko mogłoby się urodzić. Co roku nadchodzi ten dzień i drze mnie na strzępy. Tak wiele złych decyzji, wiele impulsywnych wyborów i wiele błędnej miłości. Myśląc o moim ostatnim roku w szkole, czuję ogromną wagę, silny ból, który okalecza mnie niewyobrażalnie. To cały czas spoczywa na moich ramionach, dręcząc każdą decyzję, każde działanie. Po tym, jak zdecydowaliśmy się kontynuować naszą przyjaźń, tak dawno temu, naprawdę starałam się dotrzymać słowa. Każdego dnia starałam się odepchnąć moje pragnienie. Starałam się ukryć zaborczość i zazdrość. Jace stał się inny, nigdy ze mną nie flirtował, nie dotykał mojej twarzy, gdy widział inne dziewczyny. Przez chwilę łudziłam się, że może nam to wyjść. Ciągle spędzaliśmy ze sobą kupę czasu i gdy zaczął się sezon pływacki, byliśmy nierozłączni. Oglądaliśmy swoje wyścigi, zagrzewaliśmy do walki i ćwiczyliśmy w jego basenie. Jego mama tolerowała mnie, zasadniczo, ale zawsze było między nami napięcie. Jace w końcu poznał moich rodziców, w jeden z ich lepszych dni i nie było tak źle, jak myślałam, że będzie. ~71~
Rzeczy się układały, pomimo mojej tłumionej ochoty na niego. Wciąż mnie uszczęśliwiał i napełniał pustkę, którą rozpaczliwie chciałam wypełnić. Zbliżaliśmy się do zakończenia roku i wszyscy nastawili się na college. Jace był niezwykle napompowany pójściem na Uniwersytet Bylor i za każdym razem, gdy o tym mówił, mała cząstka mnie umierała. Wszystko, o czym mogłam myśleć to, to że mnie zostawia. Kilkakrotnie wspomniał, że też tam powinnam iść, byśmy mogli być razem, ale wiedział, co myślę o szkole. To było miejsce, w którym nigdy więcej nie chciałam się znaleźć, gdziekolwiek by to było, tam czy tu. Pojechał do Waco kilka razy i nawet przywiózł mi koszulkę Baylor. Stawał się zaznajomiony z obszarem i zwiedział inne części programu szkolnego. Był niezdecydowany głównym kierunkiem, ale wciąż był podekscytowany. Nie chciałam tego zniszczyć, więc schowałam smutek. Weekend po zakończeniu szkoły, był moim piekłem na ziemi. Zawsze czekałam na zakończenie szkoły, ale to co zdarzyło się po niej, było gorsze niż to, co działo się w szkole. Jace niedługo wyjeżdżał do Baylor i chciałam z nim spędzić trochę czasu. Zdecydowałam się zrobić mu niespodziankę w piątkowe popołudnie, wiedząc, że jego mama będzie w pracy i zostaniemy sami. W moim spaczonym mózgu, pomyślałam, że może zdecydował się pójść dalej z naszą przyjaźnią. Gdy tam dojechałam, koszmary, które w kółko paranoidalnie krążyły w moim umyśle, spełniły się tuż przede mną. Nawet teraz, pamięć o tym mnie dręczy. Szłam wolnym krokiem wokół dużego zrobionego z cegły, dwupiętrowego budynku i zobaczyłam coś, czego nigdy nie chciałam zobaczyć: Jace i ładną brunetkę w jego basenie. Przyciągnął ją do siebie i złączył ich usta. Jego dłoń chwyciła jej pierś, która ledwo była zakryta pod maleńkim białym bikini i oboje narzekali, gdy woda plusnęła obok nich. Wciąż stojąc, zamarłam. Wiedziałam, że powinnam odwrócić się i uciec, ale nie mogłam. Stałam tutaj, obserwując ich każdy ruch. Jace uniósł dłonie i odwiązał jej stanik, wypuszczając jej piersi i schylił się, by przykryć je ustami. Odchyliła głowę i słyszałam, jak mamrotała do niego, gdy przebiegła palcami przez jego włosy. – Boże, Jace, to jest niesamowite. Po dzisiejszym, nie będziesz chciał opuszczać Waco dla mnie, kochanie. Moje serce uderzyło o żebra i oczy wypełniły się łzami. Była z Waco. Poznał tam kogoś, ale nie powiedział mi. I przyprowadził ją tutaj – do miejsca, który dzieliliśmy niemal codziennie. Łzy wypłynęły z moich oczu i szloch wyszedł z mojego gardła. Moje szlochy musiały się unieść, ponieważ Jace zamarł i odwrócił się. Jego oczy spotkały moje i patrzyliśmy się na siebie, dopóki się nie obudził i przeszedł do działania.
~72~
Podał jej stanik, każąc jej się ubrać, sam szybko wyskoczył z basenu spanikowany, jego pobudzenie było wyraźnie widoczne przez spodenki. Złapał ręcznik z niepokojem i zawinął go wokół siebie, gdy szedł w moim kierunku. Nawet nie próbowałam się ruszyć. To był koniec, wiedziałam o tym. – Jess, co – wyjąkał, próbując ułożyć zdanie. – Co tutaj robisz? – spróbował ponownie. Nie spojrzałam na niego. Stałam tak bezsilna, bezwartościowa. Spojrzał w dół, by spotkać moje oczy. – Przepraszam, że to widziałaś – powiedział, przykrywając moja twarz mokrymi dłońmi, które przed chwilą dotykały piersi innej dziewczyny. Odepchnęłam jego ręce. Moja walka, albo mechanizm obronny w końcu kopnęło mnie w dupę i uciekłam. Jak zawsze. Zanim sięgnęłam do drzwi samochodu, odwróciłam się, zmarszczyłam brwi i rzuciłam w niego milionem sztyletów. Wszystko wyszło ze mnie na raz. Gdy osiągnęłam najwyższy poziom bólu, każde uczucie jakie poczułam działało na najwyższych obrotach i nie mogłam ich zatrzymać. – NIENAWIDZĘ CIĘ, Jace Collins! – krzyknęłam jadowicie. Jego twarz niemal wywróciła się z bólem przez moje mściwe słowa. Zatrzymał się w miejscu i zauważyłam łzy w jego oczach, które mogły być po prostu wodą z basenu. Położył dłonie na biodrach i potrząsnął głową, a po chwili spuścił ją i wpatrywał się w ziemię. Odwróciłam się w stronę samochodu i złapałam za drzwi, szarpnęłam za nie z całej siły. Wyjeżdżając, wyrzuciłam z siebie jeszcze jedną pełną nienawiści rzecz. – Chciałabym, byś nigdy nie pomógł mi tamtej nocy! Chciałabym, by Elizabeth i Hailey pobiły mnie na śmierć. Chciałabym umrzeć tamtej nocy; to byłoby lepsze, niż ty wkraczający w moje życie! – krzyknęłam, gdy mój głos się złamał. Nigdy nie wiedziałam tak zbolałego wyrażenia na jego twarzy. To było tragiczne i ja byłam tą, która je tam umieściła. Płynął dzień za dniem. Codziennie wysyłał mi wiadomość po wiadomości, błagając bym z nim porozmawiała, ale ani razu nie odpowiedziałam. Poprzedzającą noc jego wyjazdu do Waco, przyszedł do mnie pijany. Nigdy nie zapomnę, gdy otworzyłam drzwi i zobaczyłam go. Nie widząc go tyle dni przez ten okropny incydent, wyglądał piękniej. – Jace? Co ty tu robisz i dlaczego śmierdzisz alkoholem? Uśmiechnął się leniwie, gdy odpowiadał. – Jutro wyjeżdżam, Jess. Chciałem powiedzieć do widzenia przyjaciółce. Spojrzałam na jego wciąż chodzącą ciężarówkę i zdałam sobie sprawę, że przywiózł tutaj
~73~
swoją pijaną dupę pod wpływem alkoholu. – Jace, jesteś pijany! Nie możesz prowadzić. Zabijesz kogoś, albo siebie. Zabiorę cię do domu. Możesz przysłać kogoś, by odebrał twoją ciężarówkę rano. Poczekaj, wezmę klucze. Złapałam klucze i przewiesiłam jego ramię przez moje, ciągnąc go do samochodu. Oparł głowę o moje ramię i wdychał głośno, trącając nosem moje włosy. Podrażnił moją skórę i mój żołądek opadł, gdy był tak blisko mnie. – Kocham twoje włosy, Jess. Są najpiękniejszymi włosami, jakie kiedykolwiek widziałem i pachną tak dobrze. – Zamknij się, Jace. Jesteś pijany i nie wiesz, co mówisz – powiedziałam, pomimo że chciałam usłyszeć każdą pijacką rzecz, jaką do mnie powie. Nawet jeżeli wiedziałam, że to nie prawda. Popchnęłam go na miejsce pasażera i zamknęłam drzwi, potrząsnęłam głową, gdy obchodziłam samochód. Cicho weszłam do samochodu, uruchomiłam silnik i wyjechałam z podjazdu. – Nie jestem gotowy, by iść do domu, Jess. Po prostu jedź w kółko – wyszeptał, odchylając głowę na wezgłowie. – Jace, musisz jechać do domu i to odespać. Jutro masz wielki dzień, plus, nie chcę z tobą jeździć. Tylko ci pomagam, bo możesz kogoś zabić, albo siebie. Przekręcił głowę w moją stronę i zauważyłam smutek w jego przekrwionych oczach. – Jess, nie nienawidź mnie dłużej. Ledwo pohamowałam się przed szarpnięciem samochodem na bok drogi i przed przytuleniem go. Chciałam powiedzieć, jak mi smutno przez to, co powiedziałam, błagać go by mi wybaczył, ale nie zrobiłam tego, ponieważ obrazy jego i tamtej dziewczyny wciąż bolały. Wybaczanie nie przychodzi łatwo. Nie dla mnie. Tak naprawdę, nigdy nie przychodzi. gdy raz odcięłam kogoś z mojego życia, nie mógł wrócić. – Przepraszam, że to nie byłaś ty, Jess – powiedział prosto, sięgnął dłonią i założył moje włosy za ucho.– Że to nie ty byłaś ze mną w basenie. Wybacz mnie, nie nienawidź mnie. Moje serce łomotało i umysł zataczał się. Nie miałam pojęcia, co powiedzieć, bo też chciałam być tamtego dnia z nim w basenie. Chwyciłam mocno kierownice, wyrzucając z głowy tamten obraz. Pochylił się, złapał moja dłoń i złączył jego palce z moimi. – Moja mama wciąż jest w country klubie. Tam była moja impreza – powiedział, jego kciuk potarł moja skórę na odwrocie ręki. – Zazwyczaj siedzi do zamknięcia. Chodź ze mną do środka. Chcę tylko spędzić z tobą trochę czasu, zanim jutro wyjadę – ścisnął moją rękę. – Czuję, że więcej cię nie zobaczę, gdy wyjadę. ~74~
Jego słowa, jego czyny, jego sama obecność – to za dużo. Jego oczy spotkały moje i poczułam, jak milion motyli wybucha w moim brzuchu. Wiem, że jest pijany, ale wiem też jak bardzo chcę mieć z nim ostatni moment, pomimo gniewu i bólu, jaki mi sprawił. Wiedziałam, że nie zrobił tego celowo, ale to nie sprawiało, że ból był lżejszy. – Okay – wyszeptałam.
***
Nigdy wcześniej nie byłam w pokoju Jace. Zawsze podejrzewałam, ze nigdy nie zaprosił mnie do siebie, bo bał się o moje więcej niż przyjaźń uczucia. Rozglądając się, zauważyłam, że był tak samo wielki, jak reszta jego domu. Wielkie półki wisiały na ścianie z największą ilością gier, jakie można sobie wyobrazić i na przeciwko niego stało wielkie królewskie łóżko. Plakaty sportowe pokrywały ściany i pamiątki z Uniwersytet Bayler były w kilku miejscach. Dwie duże poduszki leżały w kącie, mnóstwo trofeów zajmowały szafki. Wystraszyłam się, gdy w telewizji wyskoczył program z muzyką. 'We Belong Together" Gavina DeGraw rozbrzmiało i on poleciał na łóżko. Popatrzyłam na niego, znajdując nowe uczucie w jego szafirowych oczach: pożądanie. Moja głowa zapulsowała przez nagłą zmianę w nim, w nas, w jego pokoju. To było wszędzie – potrzeba siebie nawzajem – i była niezaprzeczalna. Zaczął iść w moją stronę z determinacją, przeszukując moją twarz, gdy spotkałam jego spojrzenie. Wszystko wydawało się zniknąć. Ledwo mogłam oddychać. Zatrzymał się kilka centymetrów ode mnie i pochylił się, przybliżając wargi drażniąco blisko moich, nie dotykając ich; była tak blisko, że poczułam jego ciepły oddech na twarzy i zapach whisky. To odurzało. – Wiesz, ile razy chciałem pocałować te usta? – wyszeptał każde słowo z naciskiem. To doprowadziło mnie do szaleństwa i nie mogłam zapobiec obrazom, które przewinęły się w mojej głowie o jego wargach na moich, na mnie. Trzymał usta nieznośnie blisko moich, ale nigdy ich nie dotknął. Zamknęłam oczy i spróbowałam odetchnąć. Poczułam się nieprzytomna z potrzeby i mogę nogi zaczęły być niestabilne. Przybliżył się i potarł poduszeczką kciuka moją dolną wargę. Jego oczy spochmurniały i łapczywie nimi skakał z moich usta na oczy. – Zamierzam cię teraz pocałować, Jess – wyszeptał, tak cicho, że ledwo mogłam dosłyszeć słowa. – Pocałuję cię tak, jak nikt inny wcześniej. Mój Boże. ~75~
Pochylił się do przodu i lekko musnął moje wargi. Cichy jęk uciekł z mojego gardła i mój oddech zmieszał się z jego. Za szybko, zatrzymał się przejeżdżając językiem po wargach. – Jess, po tym, jak cię pocałuję, co zrobię za chwilę, mam zamiar położyć cię na łóżku i uprawiać z tobą miłość, jak nikt inny. Nieograniczona przyjemność przepłynęła przez moje ciało i uderzyły prosto w mój mały punkcik przez jego słowa. Moje serce kazało się zatrzymać, ponieważ był pijany, ale samolubna część mnie chciała tego bardzo mocno. To była strona Jace, na którą czekałam mnóstwo czasu. Zawsze kochałam przyjaźń z Jace, ale jego niewiarygodnie seksowne zachowanie, umieściło mnie w głowie. Przełykając ślinę, spojrzałam w jego oczy i przytaknęłam, przegryzając dolną wargę i próbując pohamować się przed powiedzeniem czegoś, co zrujnowałoby ten moment. Nawet jeszcze mnie nie dotknął ani pocałował, ale moje ciało już odpowiadało w miejscach, które potrzebowały jeden–na– jeden kontakt. Położył rękę na moim karku, chwytając ją stanowczo i w tym momencie, całkowicie mu uległam. Chciałam poczuć jego usta na moich, bardziej niż powietrza w płucach. Złapał w pocałunku zaciekle moje usta, z zapałem i to niemal sprawiło, że padałam na kolana. Jego ciepły, miękki język odnalazł szparę między moim wargami i otworzyłam je dla niego. gdy nasze języki się spotkały, splotły się w gorączkowym tańcu i seksualna energia między nami wydawała się nasilić z naszymi podnieconymi ruchami, dotknięciami, żądzą. Whisky i mięta dokuczały moim kubkom smakowym i potrzebowałam więcej, potrzebowałam więcej Jace, ale nie tylko fizycznie; łaknęłam jego miłości, którą ukazywał każdą pieszczotą. Moje serce biło gwałtownie, skóra poczerwieniała i każde włókno w moim ciele było spięte. Jeden pocałunek był najbardziej przykuwającym uwagę doświadczeniem seksualnym w moim życiu, ale tego było więcej. Byłam z wieloma facetami, ale ten pocałunek usunął wszystkie inne z mojej głowy. To nie był tylko pocałunek. To była obietnica, czysty, nieprzyzwoity kawałek miłości. Moje serce nigdy tego nie zapomni i nigdy nie będzie takie same. Oparłam się, chcąc czuć więcej jego smaku, ale wycofał się. Jęk wyszedł w moich ust przez nieobecność jego warg na moich. – Jace, ja– – Shhh, Jessica – powiedział cichym, gardłowym głosem. Gdy nazwał mnie Jessica w ten sposób, mój żołądek zacisnął się i moje usta zalśniły w oczekiwaniu. – Połóż się na łóżku, Jess – domagał się. Tak szybko, jak dotknęłam tyłem kolan łózka, zamarłam. Zatrzymał się przede mną z niezachwianym zaufaniem, wydzielając tony męskości. Pochylił się i owinął palce wokół krawędzi koszulki, przeciągając ją przez głowę. Przejechałam spojrzeniem po marszczeniach jego mięśni brzucha, które zawsze podziwiałam. Zaczął rozpinać ciemne jeansy i słowa TY SZCZEŚCIARO patrzyły na mnie ze strony jego zamka. Taka była prawda. Upuścił je, pozwalając, by otoczyły jego kostki, zanim wszystko w czym był, były jego Nike i bokserki. Opinały mocno jego wzmocnione nogi ~76~
i wszystko inne, doskonale. Przełknęłam, starając się pozbyć guza w gardle i jego głos przywrócił mnie do rzeczywistości. – Połóż się, Jess. Bez słowa, położyłam się i popędziłam w stronę wezgłowia. Wczołgał się na łóżko i relaks przeciął moje ciało, gdy rozłożył się nad moim ciałem i oparł obok mnie. Jednym palcem przejechał po moich ustach i policzku, szyi, pomiędzy doliną piersi i do końca krawędzi mojej koszulki. Pochylił się, dotykając wargami mojego ucha i wyszeptał. – Teraz ściągnę twoją koszulkę. Jego słowa wysłały dreszcz oczekiwania wzdłuż mojego kręgosłupa i zamknęłam oczy, gdy złapałam koc i ścisnęłam go w pięściach. Nerwy odbijały się rykoszetem w moim umyśle i po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, że na śmierć boję się z kimś przespać. Ale nie z kimś; Jace. Z moim Jace. On był inny. To było inne. To będzie różniło się od moich innych odbytych stosunków i wiedziałam o tym. Musiał wyczuć mój niepokój, ponieważ pochylił się i wycisnął na moim policzku pocałunek. – Jest dobrze, Jess. Pozwól, że sprawię, że będziesz czuła się dobrze; pozwól mi cię kochać. Przez jego prośbę, roztopiłam się. To było więcej; milczące polecenie brzmiało przy jego słowach, zapewniał, że może mnie kochać, zająć się mną, sprawić mi i mojemu ciału coś, czego nigdy nie czułam. I poległam, poległam w Jace i jego obietnicach. Cokolwiek chciał. mógł wziąć. Zdjął moje ubrania, kawałek po kawałku, z szacunkiem, którego nie doświadczyłam. Materiał został wymieniony na jego wargi i jego skórę na mojej – wszędzie były uczucia. Ruszył się, by zdjąć moje krótkie spodenki, całując drogę wzdłuż mojego brzucha i zamarłam, wiedząc, że właśnie miał dostrzec moje blizny. Zaczerpałam powietrza i pozwoliłam, by to samo się rozegrało. Było za późno, by martwić się o jego reakcję. Jeżeli blizny go odrzucą, to niech tak będzie, ale to nie powstrzyma mnie przed rozkoszowaniem się każdą sekundą jego dłoni jeżdżących po moim ciele. Zaraz, gdy ściągnął spodenki, zauważyłam zaskoczenie i zmartwienie przecinające jego twarz. Skóra powyżej moich majtek wyglądała, jak strefa działań wojennych przez wiele lat cięcia. Blizny wyryte na mojej skórze, ujawniły lata ukrytego bólu. Uniósł głowę i spojrzał na mnie, gdy przejeżdżał palcami po bliznach i mogłam zauważyć pytania i obawy wirujące w jego oczach. Nie powiedział słowa, ale jego cisza znaczyła dla mnie wiele. Wrócił spojrzeniem do blizn i pochylił się, umieszczając na nich ciepłe wargi. Moje oczy zaszły łzami, ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Właśnie pocałował miejsca, które zawsze przypominały mi, jak rozbita jestem. Wciąż mnie pragnął i kochałam go za to. Zanurzył się głową niżej i rozpoczął swoje czary, odrzuciłam głowę z przyjemności. Robił rzeczy, które doprowadziły mnie do poziomu gorączki. Każde dotknięcie było rozwlekłe i celowe. Gdy zaczął podążać tropem pocałunków w górę mojego ciała, odprężył się na mnie, uformował ciało z ~77~
moim. Spuścił na mnie wzrok, łapczywie oblizując usta i zarumieniałam się, wiedząc jaki czuł smak. – Dobre, Jess. Bardzo dobre. Sapnęłam, gdy opuścił usta na moje, zatapiając mnie w agresywnym pocałunku. jego dłoń przebiegła z boku mojego ciała, gdy uniósł biodra i ściągnął bokserki. Gdy jego ciało dotknęło mojego jeszcze raz, prądy elektrycznego brzęczenia przepłynęły między nami. Oddychałam głośno, a moja klatka piersiowa unosiła się i opadała szybko. Pogłębił pocałunek i otarł się kolanem o moje centrum, rozszerzając moje nogi dla niego. Wstał na obu rękach i spuścił na mnie wzrok z wymalowanym na twarzy zmieniającym życie pytaniem. – Jess, jesteś na pigułce? Tysiąc rzeczy przewinęło się przez mój umysł. Jeżeli powiem prawdę, mógłby założyć prezerwatywę, albo odbylibyśmy stosunek i nigdy więcej bym go nie zobaczyła. Albo nie miałby niczego innego i musiałby się zatrzymać. Albo mogłabym zajść w ciążę, a on nigdy by mnie nie zostawił. Moja odpowiedź zmieniłaby nasze życia na zawsze.
~78~
Jessica Siedzenie w poczekalni klinki dłużyło się jak diabli i bałam się, że będę zmuszona uczęszczać na terapię, to nie sposób, w jaki chciałam spędzać poranki. Ale to jest krok, który nie mam wyboru, muszę podjąć. Wspomnienia sprzed sześciu lat, gdy ja i Jace uprawialiśmy seks pierwszy i ostatni raz, powtarzały się w moim umyśle. Sposób, w jaki od razu wydawał się trzeźwy, gdy prowadził mnie do swojej sypialni i przejął kontrole nad moim ciałem, jakby mnie posiadał.. Wciąż jest jedną z najbardziej namiętnych nocy w moim życiu. Moja okropna decyzja splamiła to i zmieniła coś, co mogło być piękne, w coś brzydkiego. Patrząc wstecz, pamiętałam jak płakałam wracając z domu Jace. Płakałam za niego, za mnie i kłamstwo, które powiedziałam. Chciałam to cofnąć, ale było za późno i co zniknęło, znikło. Jace przejął mnie i nie miałam kontroli. Zawsze polegałam na prezerwatywach, bo nigdy nie chciałam powiedzieć mamie, że chciałam zacząć używać tabletki antykoncepcyjne. Wątpię, by się martwiła, ale wciąż nie chciałam poruszać z nią tego tematu. Jace przyjechał następnego dnia odebrać ciężarówkę i byłam zdenerwowana, gdy otworzyłam drzwi, by powiedzieć żegnaj. Nie wiedziałam, czego się podziewać po naszej nocy razem i bałam się, że zobaczę żal na jego twarzy. Pamiętam, jakby to było wczoraj. Otwierając drzwi, zauważyłam go w wyblakłych jeansach, Nike i koszulce Baylor. Schował dłonie w kieszenie spodni i patrzył na mnie z flirtującym uśmiechem na jego przystojnej, uroczej twarzy. Oh–taka–seksowna wykałaczka była w swojej pełnej chwale i wyglądał, jak człowiek, który niczego nie żałował. – Hej – powiedział prosto. ~79~
Moment był dziwny i fakt, że spaliśmy razem, wisiał w powietrzu. – Hej ty – odpowiedziałam. – Chcesz się ze mną przejechać? Mam kilka godzin, zanim będę musiał jechać do Waco – zapytał i wyciągnął w moją stronę dłoń. Spojrzałam na siebie i na niego, bo wciąż byłam w piżamie. – Jess, to tylko przejażdżka ciężarówką. kogo obchodzi twoja brzydka piżama? – zapytał, chichocząc i potrząsając głową. Miałam na sobie moje czarno pomarańczowe spodenki szkockie i koszulkę, która do nich pasowała. To była pomarańczowa koszulka, która miała napisane na przodzie BRZYDKA. To było głupie, ale lubiłam ciuchy, które miały dziwne i śmieszne rzeczy. Po prostu wydaje się, że noszę je w złych momentach. Zaśmiałam się lekko i zgodziłam się. – Jasne, tylko powiem mamie i założę jakieś buty. Również muszę iść po prezent dla ciebie. Powiedziałam mamie, że wrócę później i ubrałam adidasy. Moje włosy były rozpuszczone i okalały luźno moją twarz i przeszły na ramiona. Zajęliśmy miejsca w ciężarówce i wyjechaliśmy z podjazdu. Gdy wjechał na drogę, pochylił się i złapał moją dłoń. – Chodź tutaj, jesteś za daleko – powiedziała, szarpiąc za moją rękę. Przysunęłam się z uśmiechem na twarzy. Naprawdę uwielbiałam jego ciężarówkę, zwłaszcza teraz, gdy pozwoliła nam być tak blisko siebie. Podniósł moją dłoń do ust i pocałował ją. To było słodkie i wiedziałam, że kocham Jace Collins'a. Nigdy nie przyznałam się sobie do tego, bo nie myślałam, że mogę wiedzieć czym jest miłość, ale to była prawdziwa miłość. Pocałunek na mojej dłoni był kochany i wiedziałam o tym. Poczułam to w każdej cząstce mnie. Zdałam sobie sprawę, że zjechaliśmy w dół i od razu odwróciłam głowę, patrząc na niego zmieszana. – Gdzie jedziemy, Jace? – ścisnęłam jego dłoń. – Nie martw się. Jest wcześnie, więc nikogo nie będzie – zapewnił mnie. Zaparkowaliśmy przy wieży ciśnień i moje serce zaczęło bić szybciej. To miejsce przypominało mi złe rzeczy i nienawidziłam tu być. Jace to wiedział i wyczuł mój dyskomfort. – Jess, nikogo tu nie ma. Nikt cię nie skrzywdzi. Jesteśmy tylko ty i ja. Tylko Jace i Jess, okay? – powiedział, przykrywając moje policzki dłońmi i udzielił mi zamyślony uśmiech. Pochylił się do przodu, pocałował czubek mojego nosa i oparł czoło o moje, gdy zaczął mówić. – To miejsce nie musi przypominać złych rzeczy. To miejsce, w którym zobaczyliśmy jacy ludzie są naprawdę. To miejsce przypomina o drugich szansach – odwrócił się i przeskanował miejsce, w którym mi pomógł tamtej okropnej nocy. – Ta noc nie miała szczęśliwego zakończenia, ale pozwoliła
~80~
nam znaleźć drogę do siebie. Ich złe wybory, przyniosły nas w odpowiednie miejsce – do siebie – miał rację. Boże, kochałam tego chłopaka. – Wiem, że prawdopodobnie jesteś zmieszana przez ostatnią noc, Jess, ale nie żałuję jej, ani cholernej minuty. Byłem idiotą, nie robiąc tego wcześniej. Powinienem poddać się uczuciom dawno temu. Pozwoliłem głupim strachom obrać swoją drogę i wymigałem się. Żałuje tego. Ostatnia noc była niesamowita i cudowna, i niewiarygodnie gorąca, Jess. To sprawia, że myślę tylko o tym – zatrzymał się, patrząc na moje usta. – A to.. – wymamrotał, pochylając się i umieszczając niewinny pocałunek na moich ustach. – Są najmiększe usta, jakie kiedykolwiek czułem i smakują jak cukierki. Mógłbym całować je cały dzień i nigdy bym się nie znudził – pocałował mnie kolejny raz, bardzo miękko. Wyciągnęłam torbę z torebki i podałam mu ją. – Trzymaj. Kupiłam ci w centrum. Tylko nie noś jej przy mamie. Wyciągnął niebieską koszulkę z torby i przytrzymał ją. Muzyka Czyni Mnie Seksualnie Podnieconą było napisane wielkimi czarnymi literami na środku niej. – Mówiłeś, że ubrałbyś ją w innym kolorze niż różowy, więc proszę – powiedziałam. – Kocham ją – powiedział z wielkim, durnym uśmiechem. – Jest Jaceowo niebiska. – Jaceowo niebieska? – Tak, to kolor twoich oczu. Oboje się zaśmialiśmy i przyłożył koszulkę do swojej piersi. – Mama pokocha tą koszulkę. Będę pewny i założę ją, gdy przyjedzie z wizytą, by ja wkurzyć. Zachichotał. Pochylił się i pocałował mnie w polik, dziękując mi jeszcze raz. Wtedy zamilkł. Nerwowo spojrzał na swoje kolana, a następnie wrócił wzrokiem do mnie. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale zamknął je, nie wiedząc jak dobrać słowa. Zmarszczył czoło i nerwowo przebiegł dłonią przez włosy. – Hej, chodźmy usiąść na wieży. Jest ładnie. Szliśmy ręka w rękę przed siebie. Wdrapaliśmy się po drabinie i objęłam wzrokiem okoliczne drzewa. Z jego ramionami wokół mnie, usiedliśmy i zadał pytania, na które starałam się jak najlepiej odpowiedzieć. – Jess, co ci się stało? Skąd masz te wszystkie blizny? – zapytał z opuszczoną głowę, patrząc na mnie z niepokojem. Moje serce zabiło gwałtownie i dłonie zaczęły się pocić. Wiedziałam, że będę musiała się z tym zmierzyć, ale nie chciałam, by to było dzisiaj. Chciałam powiedzieć 'do widzenia'. Mógł zobaczyć, że jestem przestraszona, by mu powiedzieć, przez mowę ciała i lęk, który był wypisany na mojej ~81~
twarzy. Uniósł dłoń i pogłaskał mój policzek, dając do zrozumienia, że z nim jestem bezpieczna. – Hej, jest dobrze. Możesz mi powiedzieć. Kto ci to zrobił? – zapytał. Udręka w jego głosie rozdarła moje serce. Myśl, że nigdy nie wziął pod uwagę, iż zrobiłam to sama, sprawiła że poczułam się jeszcze bardziej przerażona. Potrząsnął głową, gdy moje oczy wypełniły się łzami. Przyciągnął mnie do siebie i zamknął mocno w ramionach. Płakałam w jego ramię, starając się wymyślić, w jaki sposób powiedzieć mu prawdę. Kłamałam w tylu sprawach. Musze być szczera, nawet jeżeli pomyśli, że jestem szalona. Odsunęłam się i spojrzałam na niego. Uniósł kciuk i wytarł moje łzy, łagodnie całując moje czoło. – Jest dobrze, cokolwiek to jest. Po prostu mnie wpuść, Jess. Pozwól mi sobie pomóc – powiedział, szukając w moich oczach odpowiedzi. – Ja to zrobiłam – powiedziałam wstydliwym szeptem, gdy spuściłam wzrok na dłonie. Nie chciałam widzieć jego twarzy, gdy wypowiadałam te słowa. Złapał moje dłonie i przycisnął je do ust. Pocałował je delikatnie przed przyciągnięciem mnie do siebie. Ukryłam twarz w jego szyi, ukrywając się przed prawdą najlepiej jak mogłam. Będzie myślał, że jestem brudna, uszkodzona, szalona, albo gorzej – nie wystarczająco dobra dla niego. Pogłaskał wolno moje włosy i siedzieliśmy, gdy przetwarzał moje słowa. – Dlaczego, Jess? Dlaczego zrobiłaś to swojej pięknej skórze? Dlaczego ranisz się w ten sposób? To nie ma sensu. Chcę zrozumieć, spraw bym zrozumiał – błagał. Ale nie mogłam sprawić, że zrozumie. Ledwo sama to rozumiem. Wszystko, co wiem to, to że tego potrzebowałam, chciałam i ulga, jaką mi to sprawiało, była niezbędna bym funkcjonowała. Ale on nigdy tego nie zrozumie. – Dalej to robisz? – zapytał. – Tak, ale nie tak często, jak kiedyś – przyznałam cicho, gdy dłubałam w paznokciu, ścierając lakier. – Dlaczego? – Przez ciebie. Nie potrzebuję tego tak bardzo odkąd pojawiłeś się w moim życiu. Te dziewczyny przestały mnie torturować i rzeczy wydały się mniej nieszczęśliwe – powiedziałam. – Więc, dlaczego to robisz? Nie łapię tego. Jesteś piękna, uparta, zabawna, masz wielkie serce, a gdy się uśmiechasz, pokój jaśnieje – westchnienie wyślizgnęło się spomiędzy jego warg i wiem, że stara się zrozumieć. – Dlaczego myślisz, że ranienie się jest odpowiedzią? Teraz masz mnie: mamy siebie. Nie musisz tego robić, Jess.
~82~
***
Tego ranka czułam się kochana, nawet bardziej niż noc wcześniej. Słodka niewinność, która promieniowała od niego, była wyraźna i okalała mnie jak ciepły koc bezpieczeństwa, który chciałam trzymać wiecznie. Obiecałam mu, że przestanę się ciąć, a on obiecał, że nigdy więcej o tym nie wspomni, dopóki nie będę gotowa, by o tym porozmawiać. – Muszę dzisiaj wyjechać, ale Waco jest tylko cztery godziny stąd. Nie będę daleko. Damy sobie radę, przysięgam. Jeżeli nie chcesz iść tam do szkoły, może mogłabyś znaleźć pracę i przenieść się gdzieś bliżej – powiedział, gdy potarł opuszkami palców moją rękę. – Mogę przyjeżdżać do domu w większość weekendów i każde przypadające wolne świąteczne, dopóki tego nie rozpracujemy. Chcę być z tobą, Jess. Chcę byś była moją dziewczyną. Wiem, że zawsze mówiłem, że nie chcę, ale byłem głupim dupkiem, który w końcu odzyskał rozsądek – dodał. Później schował kilka luźnych kosmyków moich włosów za ucho i patrzył na mnie niecierpliwie. – Powiedz coś, Jess. Sprawiasz, że się denerwuję – zaśmiał się i czekał. Spojrzałam na niego i, z całkowitą powagą, powiedziałam, że zrobię cokolwiek trzeba, byśmy byli razem. Wtedy nie wiedziałam jak puste były obietnice, które składam, ale miałam to na myśli. – Zrobię wszystko, co chcesz bym zrobiła. Mogę poszukać tam pracy i będziemy spotykać się w weekendy, tak jak powiedziałeś, bo chcę z tobą być, Jace. Chce być twoją dziewczyną bardziej, niż mogę to wyrazić – powiedziałam, czując się pełna nadziei i całkowicie wrażliwie. Wydrapaliśmy kluczem wielkie serce na boku wieży jego kluczem. J+J Zawsze razem Nawet daleko od siebie Tak słodkie i niezapomniane. Położył palce pod moją brodą i uniósł moją głową. Nasze oczy się spotkały i mogłam dostrzec siebie w jego oczach. Widziałam siebie z nim, gdzie należałam, w miejscu, którym mogłam nazywać domem. Jace był moim domem, moim bezpiecznym miejscem. Nie ważne, jak bardzo zniszczyłam to, co mieliśmy, zawsze pamiętałam, co widziałam w jego oczach tamtego dnia. – Jess, damy radę. Będziesz moją dziewczyną i ja będę twoim chłopakiem, i będziemy jedną z tych par, które po zakończeniu szkoły się nie nienawidzą. Uśmiechnęłam się do niego i on do mnie, zanim się pocałowaliśmy. Chciałam tak mocno wierzyć w każde jego słowo, które powiedział. ~83~
Patrząc wstecz, to kuje wiedząc, co miał na myśli mówiąc to. Szczerość w jego głosie była prawdziwa; to wszystko, czym był Jace. Łzy zagroziły, że znajdą drogę, by wypłynąć z moich oczu, gdy wspomnienia nadchodziły falami.
***
Odjechaliśmy z wieży ciśnień i zatrzymaliśmy się pod moim domem. – Idź do środka i weź strój kąpielowy – powiedział. – Um, okay, ale dlaczego? – zapytałam z ciekawością. – Pojedziemy do mnie na jeszcze jeden wyścig. Nie mogę wyjechać wiedząc, że nie pokonałem cię w stylu dowolnym – puścił do mnie oko z tym flirciarskim uśmiechem na twarzy. – Albo po prostu chce cię zobaczyć jeszcze raz w stroju. Cały czas musiałem hamować się w tym basenie, teraz już nie muszę – powiedział, poruszając brwiami. Nie byłam przyzwyczajona do flirtującego Jace i zrozumiałam, jak bardzo będę się tym cieszyć. Po zatrzymaniu się w moim domu, w którym się przebrałam, pojechaliśmy do jego domu na ostateczną rozgrywkę. – Dlaczego nie jesteś jeszcze przebrany? – zapytałam, gdy byliśmy już w jego domu i związywałam włosy w koński ogon. – Zaraz. Na razie będę tu stał, gdy będziesz wchodziła do basenu w kostiumie – powiedział z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Staliśmy przy basenie i podeszłam do niego, jakbym chciała go pocałować. Gdy zamknął oczy, by spotkać moje usta, wrzuciłam go do wody. Zrobił wielki plusk i kilka sekund później zszokowany wypłynął na powierzchnię. Przyciągnęłam dłoń do ust, próbując schować uśmiech, ale nie mogłam go ukryć. Jego mina była bezcenna. – Cholera, Jess, za co do diabła, to było? – powiedział, jak najbardziej starając się nie brzmieć na wkurzonego, ale taki był. – To za dzień, w którym zacząłeś i nie skończyłeś mnie całować w tym basenie. Teraz jesteśmy kwita – powiedziałam szorstko. Potrząsnął głową, strzepując wodę z włosów, a następnie przebiegł po nich palcami, patrząc na mnie, jak tygrys na polowaniu. Cholera! – Wiesz, że mam na sobie nowe Nike i nową koszulkę Baylor, kobieto. Co teraz ubiorę do ~84~
Waco? – powiedział bardzo zimnym głosem, gdy wspinał się po drabince. Zrobił kilka kroków w moją stronę, a ja się cofnęłam. – Jace, przepraszam. Nie odpłacaj się, proszę – powiedziałam, wypychając dolną wargę i trzepocząc rzęsami. – To nie zadziała, Jess. Musisz za to zapłacić. Gdybyś nie była tak cholernie piękna, naprawdę zapłaciłabyś za to – zaśmiał się, ściągając mokre buty i skarpetki. Odpiął jeansy i ściągnął je wraz z koszulką, i położył wszystko na jedną mokra stertę. Został tylko w parze czarnych bokserek, oparł dłonie na biodrach, wpatrując się we mnie jakbym była wyzywaniem, które ma zamiar podjąć. Nagle, zaatakował mnie i zapiszczałam, uciekając od niego. – Nie, Jace, Nie! Poddaję się! Przysięgam! – krzyknęłam, biegnąc wokoło basenu i śmiałam się, gdy serce uderzyło w moje żebra. – Nie, Jessico Alexander, idziesz na dno! – zagroził, gdy zmniejszył dystans między nami. Owinął dłonie wokół mnie i podniósł mnie jednym ramieniem. – Faktycznie jesteś lekkim przedmiocikiem – klepnął mnie swawolnie w tyłek. – To sprawia, że o wiele łatwiej będzie cię wrzucić do tej zimnej wody. Rzucił mnie prosto do lodowatego basenu. Wrzasnęłam, gdy się wynurzyłam i nabrałam powietrza do płuc; gęsia skórka pokryła każdy cal mojego ciała. Zanurkował zaraz po mnie i popłynęłam w drugą stronę. Zanurzyłam się raz i zaraz wróciłam na powierzchnię, zauważając, że jest zaraz za mną. Schowałam się pod wodą i byliśmy bezpośrednio przed sobą. Uśmiechnął się do mnie z wybałuszonymi oczami i przyciągnął mnie do siebie. Wydmuchał powietrze z ust i pocałował mnie pod wodą. To było takie naturalne, słodkie i to było wyłącznie Jace. Później, tego samego dnia pojechał do Waco. To był ostatni raz, kiedy go widziałam. Chociaż chciał przyjeżdżać do domu w weekendy, kończył na treningach piłkarskich. Rozmawialiśmy każdego dnia przez telefon i cały czas pisaliśmy. Nawet się bawiliśmy i wypróbowaliśmy seks telefon, co zawsze kończyło się komedią. Wtedy zaczęliśmy seks esemesować do siebie, co było tak samo komiczne. Pamiętam dzień, gdy piłam wodę i akurat wysłał mi jedna taką wiadomość, co sprawiło, że wyplułam wodę przez nos. Jace: Gdy zobaczę cię kolejny raz, mam zamiar lizać twoje gorące, seksowne fałdki. Wszystko, o czym mogłam myśleć, to by nie zadławić się śmiechem, przez 'gorące, seksowne fałdki' i kto w ogóle tak mówi? Odpisałam mu z tak samo komicznym komentarzem. Ja: Cóż, po twoim lizaniu moich gorących, seksownych fałdek, ja wyliżę twojego gorącego stalowego pręta. Mój telefon zadzwonił natychmiast i to był on. Śmiech uderzył w moje uszy, gdy odebrałam ~85~
przez moje 'stalowy pręt' użycie słów. Kolejne tygodnie były tygodniami, w których traciłam Jace. Zaczęłam czuć mdłości i wymiotowałam każdego dnia. Jeden szczególny poranek był okropny, gorszy od innych, a gdy zadzwonił, zrozumiał iż coś jest nie tak. Chciał wiedzieć, czy jestem chora i powiedziałam mu, że myślę, iż mam jakiś wirus. Po kilku sekundach ciszy, zapytał o kwestię, która czaiła się w głębi mojego umysłu odkąd byliśmy razem. – Jess, gdy powiedziałaś mi, że byłaś na pigułce tamtej nocy, byłaś prawda? Nie ma mowy, że jesteś w ciąży, prawda? Bo jest ranek i rzygasz, i jestem przerażony tą kombinacją. Nie odpowiedziałam natychmiast i wziął to za moją odpowiedź. – Jess, bierzesz tabletki, prawda? Jess? Proszę, powiedz, że mnie nie okłamałaś! Natychmiast zaczęłam szlochać do telefonu. To potwierdziło jego podejrzenia i wpadł w wściekłość. – Cholera, Jess! Jak mogłaś? Jak mogłaś kłamać o czymś takim? Jak mogłaś podjąć taką decyzję beze mnie? – krzyknął i kontynuowałam moje histeryczne szlochy. – Mam osiemnaście lat; jestem na stypendium, mieszkając w akademiku. Jak, do diabła, miałbym być teraz tatą? Cholera, ty nawet nie masz aż tyle. Wciąż mieszkasz z rodzicami. Nie wierzę, że to zrobiłaś – zatrzymał się, słyszałam jego szybkie oddychanie. Był wkurzony albo zraniony, albo to i to. Nie winiłam go. To, co zrobiłam było żałosne i chore. – Wiesz, jak bardzo chcę być w Baylor, jak ciężko pracowałem, by dostać te stypendium. Teraz będę musiał to rzucić, bo mnie okłamałaś! Boże, nawet nie mogę z tobą rozmawiać. Jestem zbyt wkurzony i tylko powiem gówna, których nie powinienem mówić – zatrzymał się i było całkowicie cicho, zanim westchnął. – Nie chcę być dla ciebie dupkiem. Jestem zły i muszę to ogarnąć, zanim porozmawiamy. Musisz zrobić dzisiaj test ciążowy. Wtedy do mnie zadzwoń i powiesz mi, co wyszło. Zaczniemy od tego. Pa, Jess. Kocham cię – powiedział, zanim się rozłączył. Tego dnia płakałam, dopóki nie skończyły mi się łzy. Chciałam się pociąć, ale nie miałam siły nawet na to. Poszłam po test ciążowy; był pozytywny. Gdy zadzwoniłam do Jace, podjęłam decyzję i znowu skłamałam. Drugie kłamstwo, które zmieniło moje życie na zawsze. Powiedziałam mu, że test był negatywny i naprawdę musiałam złapać jakiś wirus. Siedział cicho przez chwilę. Nic więcej nie powiedziałam; nie mogłam. Wtedy mi powiedział, że potrzebuje trochę czasu, by pomyśleć i rozłączyliśmy się. Zrobiłam jedyną rzecz, jaką mogłam zrobić. Nie mogłam zniszczyć jego życia. Nie mogłam być powodem, przez który musiał zostawić wszystko, czego tak pragnął.
***
Zatrzymując się na podjeździe jego rodziców, byłam dręczona nerwami. Moje dłonie się
~86~
trzęsły tak mocno, że ledwo mogłam prowadzić. Jego mama nigdy nie była dla mnie zbyt ciepła. Cholera, nawet nie wiedziałam, czy powiedział jej, że jesteśmy razem. Podeszłam do frontowych drzwi i nacisnęłam na dzwonek. Pani Collins otworzyła drzwi i spojrzała na mnie z obrzydzeniem. Mój głos drżał, gdy w końcu coś z siebie wydusiłam. – Jestem w ciąży i Jace jest ojcem – wyrzuciłam. Jej oczy rozszerzyły się i skinęła na mnie bym weszła do środka. Zamknęła drzwi i weszła do formalnego salonu. – Dlaczego tu jesteś, mówiąc mi to, Panno Alexander? Jace tutaj nie ma – jestem pewna, że to wiesz. Więc, co cię tu sprowadziło, by powiedzieć te rzeczy jego matce? – powiedziała zimnym tonem, nigdy nie opuszczając maski stoickiego spokoju. Patrzyła na mnie, jakbym była brudnym śmieciem, którego powinna się pozbyć. Skrzyżowała nogi i wyprostowała drogą spódnicę. – Pani Collins, wiem, że Pani mnie nie lubi, ale przyszłam to powiedzieć, bo nie chcę zrujnować życia Jace. Jestem w ciąży dopiero kilka tygodni i nie mam pieniędzy, by sama o to zadbać. Proszę o pomoc – głęboko w środku błagałam, by mi odmówiła lub powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Starałam się nie załamać przed nią i jej zimną postawą. Po prostu wstała i przeszła po nieskazitelnie czystej podłodze po torebkę. Wyciągnęła książeczkę czekową i pióro, i zaczęła pisać. Gdy skończyła, odwróciła się do mnie i podała mi czek. – To wystarczająco pieniędzy, by powstrzymać cię przed zepsuciem wspaniałej przyszłości mojego syna i na coś jeszcze. Dam ci te pieniądze z przyjemnością, jeżeli obiecasz, że nigdy więcej nie spotkasz się z moim synem – czek był ciężki w mojej dłoni. To wymazało wszystko, co łączyło mnie z Jace. – Masz rację, Panno Alexander, nie lubię cię. Mój Jace jest za dobry dla takich ludzi, jak ty. Nigdy nie rozumiałam jego fascynacji twoją osobą albo dlaczego spędzał z tobą czas. Więc weź te pieniądze i nigdy więcej nie chcę cię widzieć na mojej posesji. Nie będziesz z nikim o tym rozmawiała i Jace ma się o tym nie dowiedzieć. Powiesz wszystko, co musisz powiedzieć, by wziął to na poważnie i nigdy więcej nie chciał się z tobą spotkać – skinęła w kierunku drzwi. Cicho, z czekiem w dłoni, wyszłam z domu i życia Jace na zawsze. Pojechałam do Dallas w tym tygodniu i usunęłam dziecko. Spędziłam noc w hotelu i wróciłam następnego dnia. Skłamałam rodziców i powiedziałam im, że jadę spotkać się z Jace. Gdy wróciłam do domu, położyłam się na łóżku i spałam godzinami, kurczowo trzymając brzuch, czując się pusta i pokonana. Żałowałam. Ten wieczór był dniem, w którym Jace w końcu zadzwonił, po kilku dniach ciszy. Odebrałam, wiedząc, że to co mam zamiar zrobić, złamie ostatnią kość w moim uczuciowym ciele. – Hej – powiedział na wstępie. – Cześć, Jace. – Czujesz się lepiej? – zapytał. ~87~
– Czuję się dobrze – powiedziałam kłamiąc go kolejny raz. Usłyszałam, jak wypuścił z płuc westchnienie, zanim powiedział. – Jess, wciąż jestem smutny przez to, co zrobiłaś i nie wiem, czy kiedykolwiek będę mógł ci zaufać. To było najgorsze kłamstwo, jakie mogłaś powiedzieć. Bardzo się o ciebie troszczę i nie mogę sobie wyobrazić nie mieć ciebie w moim życiu, ale cholera, to wielka sprawa. Nie wiem, jak to przetworzyć. Nie mówię, że przez to nie przejdę, ale mówię, że potrzebuję trochę czasu. Nawet nie mogę wyrazić, jak się teraz czuję. Potrzebuję czasu, by zdecydować czego chcę. Nie chcę cię stracić, ale muszę potrafić ci zaufać. – Jace – zaczęłam, ale mój język i łzy były przeciwko mnie. Musiałam dostać kopa, by przez to przejść i sprawić, by uwierzył. Zaczerpałam głębokiego wdechu i przygotowałam się na stracenie go. – Nie potrzebujesz czasu, by zdecydować. Nie mogę więcej się z tobą spotykać. Nie możemy być razem. Nie jestem dla ciebie dobra i to, co zrobiłam, jest niewybaczalne – zagryzłam mocno wargi, by powstrzymać się przed szlochaniem do słuchawki. Odpowiedziała mi cisza i zrobiłam błąd mówiąc coś, co zawsze chciałam powiedzieć. – Kocham cię, Jace Collins’ie. Zawsze będę. Wtedy się rozłączyłam, zanim mógł odpowiedzieć. Tamtego dnia chciałam popełnić samobójstwo. Pamiętam każdy szczegół. Zamknęłam sypialnie na klucz i wyciągnęłam pudełko z szafki nocnej. Zastanawiałam się nad zostawieniem notki, ale olałam to. Nikogo to nie obchodzi. W fakcie, ktoś mógłby się ucieszyć słysząc, że umarłam. Wyciągnęłam żyletkę z pudełka, dokładnie znając swoje zamiary. Miałam milion emocji przechodzących przez mój umysł i ciało, i wszystko czego chciałam, by to wszystko odeszło. Straciłam Jace, straciłam nienarodzone dziecko, które miałam w sobie i nie mogłam żyć w samotności kolejny raz. Musiałam to zatrzymać. To wszystko. Usiadłam na końcu łóżka i zaczerpałam głęboki wdech. Łzy spływały po mojej twarzy, gdy przyłożyłam ostrze do nadgarstka. Zanim zdążyłam przeciąć ostrzem, ktoś zapukał w okno, napędzając mi stracha. Niemal wyskoczyłam ze swojej cholernej skóry. Upuściłam żyletkę na podłogę i podeszłam do okna. Wyjrzałam za nie i zauważyłam małą dziewczynkę z podwórka obok. Nie widziałam jej od dnia, w którym dała mi płatek śniegu. Pokazała kciukiem bym podniosła okno. Złapałam za nie i podniosłam je. – Co tutaj robisz, Vivvie? Wszystko w porządku? – Dlaczego płaczesz, Jessica? – zapytała. Wytarłam wilgotne policzki i potrząsnęłam głową. – Bez powodu. To nie najlepszy czas na rozmowę, Vivvie. – Dlaczego chciałaś się pociąć? – wgapiłam się w nią, gdy myślałam o tym, że widziała mnie przez okno. – Vivvie, kochanie, nie chciałam. Wszystko w porządku. Czuję się dobrze. – Masz płatek śniegu? ~88~
– Uh, tak, gdzieś. Potrzebujesz go? – Nie, ale myślę, że ty go teraz bardzo mocno potrzebujesz. Znowu jesteś smutna. Naprawdę smutna. Dlaczego jesteś smutna? – jej duże oczy przeszukiwały mnie, pełne niepokoju. – Vivvie, nie mogę teraz o tym rozmawiać. Dziękuję, że przyszłaś, ale po prostu nie mogę teraz rozmawiać. Okay? – Okay – spuściła głowę w porażce. Poczułam się okropnie. – Przepraszam, Vivvie. – W porządku. Możemy porozmawiać jutro? W każdy inny dzień jej pytanie byłoby łatwe, by odpowiedzieć. Dzisiaj planowałam, że nie będzie jutro. Ale patrzyła na mnie z taką szczerością, że nie mogłam odmówić. – Jasne – powiedziałam. Szeroki uśmiech rozciągnął jej twarzyczkę i poczułam obowiązek, by dotrzymać słowa. Następnego dnia, usiadłyśmy na huśtawkach i on opowiadała mi historię o jej śwince morskiej, szkole i jej ulubionych piosenkach. Przychodziła codziennie, nawet tylko po to, by powiedzieć cześć. Czasami, gdy patrzę wstecz, myślę, iż mała Vivvie uratowała moje życie. Przez dni, Jace dzwonił i pisał do mnie, ale nie odbierałam ani nie odpisywałam. Po kilku tygodniach, zaczął dzwonić może raz na tydzień. Później, po miesiącu, nigdy więcej nic od niego nie dostałam. Samobójcze myśli pozostały, ale nigdy nie wróciłam do tak emocjonalnego miejsca i nie byłam zdolna podjąć tej decyzji jeszcze raz. Dostałam pracę w Dallas jako kelnerka i znalazłam mały apartament. Chociaż nie chciałam opuścić Vivvie bez pożegnania, nikogo nie było w domu, gdy do niej poszłam. Zostawiłam notatkę na jej drzwiach dla niej. Miałam nadzieję, że ją dostała. Często o niej myślę i wciąż mam płatek śniegu, który mi dała. Zmieniłam numer telefonu, by być pewnym, że Jace nigdy więcej się ze mną nie skontaktuje. Spędziłam miesiące w odosobnieniu, poza pracą. Gdy miałam wolne, chodziłam do ulubionego baru i barman serwował mi szoty. Moi klienci i pracodawcy, których często zmieniałam, proponowali mi różne rzeczy i często z nich korzystam. Wiele razy zostałam wyrzucona z pracy. Nic nieznaczący seks znowu powrócił do mojego życia. W noc po wyjściu od jakiegoś faceta, upiłam się i weszłam za kierownicę. Zjechałam z drogi i walnęłam w okop. Uderzyłam głową naprawdę mocno i potłukłam sobie żebra. Straciłam przytomność i ktoś wezwał pogotowie. Ambulans przewiózł mnie do szpitala i podczas badań zauważyli rany po samo okaleczaniu. Ostatecznie, musiałam zapłacić mandat za prowadzenie pod wpływem alkoholu i musiałam zgłosić się na terapię zamiast więzienia. Zawiesili mi prawo jazdy. Moje życie się stoczyło, uderzyłam w najniższy poziom. Osobą, którą się stałam, nigdy nie chciałam być. Nie zadzwoniłam do rodziców. Dziwna rzecz, zadzwoniłam do swojego brata, Jeff'a. Pracował jako pomocnik w małej firmie prawniczej w Dallas i tylko on zgodził
~89~
się podjąć moją sprawę. Nigdy nie byliśmy blisko, ale zrobił wszystko, co mógł, by mi pomóc. – Jessica, sędzia nie będzie łatwy, jeżeli nie przystąpisz na wszystko, co zaproponuje. Musisz chodzić na wszystkie spotkania. Proszę, zastosuj się do tego, Jess – powiedział mi, chcąc bym wzięła to na poważnie. – Tak zrobię, obiecuję. Jeszcze raz dziękuję za pomoc. Naprawdę to doceniam – odpowiedziałam, gdy odszedł.
***
Siedząc w tej klinice, wiem, że kiedy tam wejdę, by porozmawiać z lekarzem, będę musiała być odważna i powiedzieć najgłębsze, najmroczniejsze tajemnice jakiemuś nieznajomemu za stertą papierów leżących na biurku. Pomysł, że ktoś może zrozumieć jak się czuję, jest mi obcy i wątpię, że terapia da odpowiedni rezultat. Po prostu mam małą nadzieję na spokój, wszystko po kolei. To nie może być aż tak okropne, jak myślę. Przynajmniej mam taką nadzieję.
~90~
Jessica Jestem gotowa wybiec z tego miejsca, jeżeli zaraz mnie nie zawołają. Podgryzałam paznokcie i od czasu do czasu zerkałam na magazyny leżące obok. Czy możemy zacząć to przedstawienie, w którym bierze udział moja popieprzona głowa? Gdy poczułam przepływa frustracji, usłyszałam swoje imię. – Panno Jessico Alexander, proszę – kobieta przy kości, trzymająca pliki zawołała miękko. Zostałam poprowadzona do jakiegoś umysłowego lochu. – Cześć, jestem Veronica, asystentka Dr. Ward. Musimy przerobić trochę papierkowej roboty, zanim zaczniesz sesję. Wtedy Dr. Ward będzie mogła się z tobą spotkać – powiedziała, podając mi podkładkę do pisania z klipsem, która spinała papierki. Wypełniałam stronę po stronie danych osobowych, jakieś medyczne rzeczy i wiele ekstremalnie prywatnych pytań, jak ilu partnerów seksualnych miałam. By być szczerą, nie mam zielonego pojęcia ilu partnerów seksualnych miałam. Wszystko co wiem to, że liczba jest duża. Zaznaczyłam swoją orientację i zostawiłam to tak. Następne pytanie pytało, czy byłam w ciąży. Są opcje, by wypełnić datę, kiedy urodziłaś albo kiedy poroniłaś, bądź usunęłaś. Wypełnianie tego jest bolesne, delikatnie mówiąc. Kolejne pytania mówią o tym, czy zgadzam się na badania w ośrodku. Przyglądam się temu krótko i mrugałam, mrużąc oczy przy każdym pytaniu. Pytania są strasznie osobiste i niemal wszystkie pasują do mnie. To jest jak JESSICA TEST. Jak dziwne to jest? Przeczytałam pytania i oświadczenia jeszcze raz, zanim je wypełniłam. Moje odpowiedzi były niemal wszędzie, oprócz numeru siódmego, bo tak naprawdę nie mam żadnych celów do zrealizowania, ani osiągnięć zawodowych. Miałam tak wiele prac w ciągu kilku lat, w każdej byłam kelnerką, ale nigdy nie byłam na wyższym szczeblu, bo sypiałam z szefem albo jakimś współpracownikiem. Do czegokolwiek jest im potrzebny ten test, wydaje się, że został zrobiony specjalnie dla mnie. Niektóre pytania i to, że jest taki test, sprawia, iż myślę, że nie tylko ja borykam się z takimi problemami. Mam nadzieję, że to oznacza, iż można to jakoś wyjaśnić, albo lepiej, rozwiązać. ~91~
– Panno Alexander, Dr. Ward jest gotowa, by się z panią spotkać. Proszę, daj jej papiery, gdy wejdziesz. Chodź za mną – Veronica powiedziała, zanim ruszyła przed siebie. – Jasne. Dzięki – odpowiedziałam. Poszłam za nią na górę i dookoła dużego biura. Spodziewałam się, że zobaczę typową psychoanalityczną kanapę, ale nic takiego nie było. Były dwa szałwiowo zielone krzesła z ciemnego drewna i niskim stolikiem. Na najwyższym szklanym stole stoi woda. Ściany są neutralne i przystrojone jakimiś malarstwami, wszystko w miękkich kolorach. Pokój wygląda odprężająco, co jest dobre, tak przypuszczam. Jest olbrzymie biurko z mahoniu z wszystkimi potrzebnymi akcesoriami i komputerem. Za biurkiem jest regał, bardzo zorganizowany, książki i coś, co wyglądało jak nagrody pokrywały go. Usiadłam na jednym krześle i nerwowo machałam długopisem, otwierając go i zamykając. Usłyszałam, że drzwi się otworzyły i weszła kobieta z ciemnymi włosami. Nie wygląda na wiele starszą ode mnie i jest klasyczną pięknością. Jej ciemnoszara sukienka opina smukłe, doskonałe ciało i kończy się nad kolanami, pokazując długie i umięśnione nogi. Ma czarne, solidne szpilki i jej włosy są lekko puszczona na ramię z niskiego końskiego ogona. Ma ciemnobrązowe oczy i opaloną skórę. Jej makijaż jest doskonały i każdy włos jest na miejscu. – Cześć, panno Alexander. Jestem Dr. Ward – powiedziała, wyciągając w moją stronę rękę. Potrząsnęłyśmy dłońmi i podałam jej papiery. Usiadła za biurkiem i przeglądała chwilę papiery. Odłożyła je i pogrzebała w biurku, wyciągając coś, co wygląda jak sprzęt do nagrywania. – Panno Alexander, preferuję nagrywać sesję, by później zapisać, ponieważ lubię patrzeć, gdy pacjent mówi. Jeżeli ci to nie przeszkadza, zacznę już nagrywać. Pasuję ci to? Oczywiście wszystkie nagrania są prywatne. Myślę, że nie widzę w tym nic złego. Jeśli mam tu siedzieć i rozmawiać o tym całym gównie, wolę by chociaż ktoś na mnie patrzył. W innym wypadku, będę myślała, że mnie nie słucha. – Myślę, że tak, będzie w porządku – powiedziałam niskim tonem.
***
Moja pierwsza sesja była mniej więcej dobra. Mogło pójść gorzej, więc nie rozmyślam nad tym, chociaż chcę. Dr. Ward wydawała się miła i wiedziała, co robi. Fakt, że podała mi tak szybko diagnozę, czytając moje formularze i przez rozmawianie ze mną, zaskoczyło mnie. – Mogę niemal dojść do twojej diagnozy tylko przez twoje odpowiedzi. Wydaje mi się, że przechodzisz przez BPD10. To jest problem, z którym boryka się milion amerykaninów. BDP jest 10
Osobowość chwiejna emocjonalnie typu borderline (pograniczne zaburzenie osobowości, osobowość borderline,
~92~
częściej spotykane niż dwubiegunowość i schizofrenia. Ludzie z BDP widzą ludzi w dobry sposób albo zły i w ostateczności mają wahania nastrojów. Ich strach przed porzuceniem, uczuciem pustki i nienawiści do samego siebie, sprawia, że inni myślą, że są delikatni i chodzą w skorupkach od jajka. Osoby cierpią przez BDP i osoby, które trzymają się blisko nich, też cierpią. Każdą cholerną rzecz, jaką powiedziała, przedstawiała mnie. Jak mogłam żyć dwadzieścia cztery lata życiem, w którym przez większą część czasu było piekłem i nawet tego nie wiedziałam? Nawet nigdy nie słyszałam o rzeczach jak BDP. Dwubiegunowość? Jasne. Depresja? Tak. Ale BDP? Nie, ani razu o tym nie słyszałam. Dlaczego? Co to powoduje? I dlaczego zostałam przeklęta przez to gówno? Po usłyszeniu więcej, dowiedziałam się, że jest nawet kilka leków, które mogą złagodzić niektóre symptomy, takie jak depresja i niepokój, ale BDP nie wyleczysz tabletką. Najlepszym efektem leczenia jest chodzenie na terapię. Indywidualna terapia jest raz na tydzień z wykwalifikowanym terapeutą. Dwu i pół godzinna sesja prowadzi do terapii grupowej i jakiś prac domowych. To jest bardzo rozległe i wymaga dużo determinacji i cierpliwości – jak naprawdę chciałabym znowu odrabiać zadania. Teraz będę musiała przejść przez jakiegoś psychoanalityka, co zajmie całe wieki. Dlaczego nie ma naprawiającej pigułki, jeżeli jest tak dużo osób chorujących na BDP? Do dupy. Wydaje mi się, że to miejsce będzie moim drugim domem pomiędzy grupowa terapią, terapią indywidualną i całym DBT gównem. Przez to wszystko, może powinnam sama się zgłosić do oddziału psychiatrycznego. – Jessica, poradzisz sobie. Wielu ludzi, którzy cierpią na BDP, dochodzą do zdrowia i z powodzeniem zakończają kurację. Jesteś młoda i masz jeszcze dużo życia przed sobą. Żyłaś lata w ciemności; to twoja szansa, by od niej odejść. Zawsze możesz myśleć, że nie masz kontroli, ale zapewniam cię, że właśnie w tym momencie masz całą kontrolę w dłoniach. Ale musisz naprawdę tego chcieć dla siebie. Mogę cię umówić z terapeutą DBT11 i może zacząć spotykać się z tobą od zaraz. Ale tak jak mówiłam, to twój wybór. Nasza samo okaleczająca się grupa, spotyka się jutro. Bardzo sugeruję, że powinnaś się pojawić. BPD) – typ osobowości charakteryzujący się wahaniami nastroju, napadami intensywnego gniewu, niestabilnym obrazem siebie, niestabilnymi i naznaczonymi silnymi emocjami związkami interpersonalnymi, silnym lękiem przed odrzuceniem i gorączkowymi wysiłkami mającymi na celu uniknięcie odrzucenia, działaniami autoagresywnymi oraz chronicznym uczuciem pustki (braku sensu w życiu).Zapadalność na osobowość borderline wynosi około 1–2%. Zaburzenie wymaga wielokierunkowego leczenia, psychoterapii, a niekiedy też hospitalizacji. 11 Dialektyczna terapia behawioralna (DBT) jest terapia zaprojektowany, aby pomóc ludziom zmienić wzorce zachowań, które nie są skuteczne, takich jak samookaleczenia, myśli samobójczych i uzależnień. To podejście działa na rzecz pomocy ludziom zwiększenie ich emocjonalnego i poznawczego regulacji poprzez poznanie wyzwalacze, które prowadzą do stanów reaktywnych i pomaga ocenić umiejętności radzenia sobie, które będą obowiązywać w sekwencji zdarzeń, myśli, uczuć i zachowań, które prowadzą do niepożądanego zachowania. DBT zakłada, że ludzie robią najlepiej, że mogą, ale albo brakuje umiejętności lub są pod wpływem pozytywnego lub negatywnego wzmocnienia, które przeszkadzają własnego funkcjonowania.
~93~
To wszystko jest przytłaczające i mylące. Nigdy tego nie oczekiwałam, gdy tu przyszłam. Przewidziałam leżenie na kanapie, rozlewając swoje życie jakiemuś profesjonalnemu doktorowi, dostanie recepty na jakieś szczęśliwe tabletki i zostanie wysłanym przed siebie. Te wszystkie rzeczy są głębokie i ciężkie. Zanim wyszłam z jej biura, dała mi dużo powodów do myślenia. – Jessica, proszę cię, pomyśl o tym. Daj sobie szansę na leczenie. Możesz mieć wszystko, czego bardzo chcesz. Oferuję ci w tym pomoc, wszystko co musisz zrobić, to ją przyjąć. Kolejny raz rozmyślałam nad jej słowami, gdy schowałam twarz w dłonie, czując lata bólu i zwątpienia w siebie, lata pytań i obwiniania spłynęło po mnie. Twarz Jace przeszła przez mój umysł i jego słowa rozbrzmiały echem niczym bębny nadziei. Widzę cię. Ty też musisz siebie zobaczyć. Jeżeli spojrzysz wystarczająco głęboko, zobaczysz piękną, silną dziewczynę, która ma świat w zasięgu ręki. Doskonale pamiętam jego słowa.
***
Leżałam na łóżku, popijając szklankę 151 i czując mocne pragnienie, by się pociąć, ale wiem, że muszę je przezwyciężyć. W końcu mam odpowiedzi, kawałki układanki łączą się i jest rozwiązanie, niezależnie ile wysiłku musze w nie włożyć. Jest coś, co naprawdę może mi pomóc. Wszystko, co musze zrobić, to wziąć się do roboty i wykonać ją. Myśli o Jace robią wyścigi w mojej głowie. Ból przez tęsknotę za nim, nigdy nie jest łatwiejszy; to jest tak mocne, jak dzień, w którym powiedziałam mu żegnaj. Jeżeli to leczenie pomoże mi w końcu przejść przez niego, zapomnieć o przeszłości i o tym, co zrobiłam naszemu dziecku, może będzie warto. Musze się nauczyć, jak go opuścić. Muszę się nauczyć, jak wybaczyć samej sobie. Minęło sześć lat i nadszedł czas, by przestać na niego czekać i zastanawiać się, gdzie jest i czy jest szczęśliwy. Chociaż wciąż mam nadzieję, że znajdziemy się nawzajem któregoś dnia. To pusta nadzieja, wiem, ale zawsze jest. Przejechałam dłonią po guzach na brzuchu i zastanawiałam się, czy to możliwe, że blizny wewnątrz, są gorsze od tych na zewnątrz. Sięgnęłam po dziennik i zdecydowałam się coś napisać. Walczyłam z pragnieniem, by poddać się innemu uwolnieniu, który szybko mi pomoże. schwytałam długopis i zaczęłam pisać myśląc o Jace. Odległość Teraz mój jedyny przyjaciel Patrząc wstecz Wspomnienia końca
~94~
Wyryły się w moim sercu Zostawiłeś odciski Łzy Smutek Pustka Pełna żalu Zamknięte oczy Oczy szeroko otwarte Wciąż cię widzę Wciąż mam nadzieję.. Odłożyłam dziennik na stolik nocny i poszłam po kolejną szklankę Bacaradi 151 12, wiedząc, że po wypadku, nigdy nie powinnam pić. Ale to był naprawdę ciężki dzień. Zastanawiałam się nad zadzwonieniem do Donnie z baru, do którego często zaglądam, ale pierwszy raz tego nie robię. Jest świetny, by spędzić miło czas, ale z jakiegoś powodu nie lubię tego z nim robić, jak z większością facetów. Powiedziałam wielu chłopakom, że ich kocham przez te kilka lat, wiedząc, że to kłamstwo, ale po prostu chciałam poczuć się kochana, usłyszeć te słowa. Przyznaję się, żaden facet nie wpłynął na mnie jak Jace, ani razu od sześciu lat. Nie będąc terroryzowaną nastolatką spowodowało, że jestem bardziej bezczelna, otwarta i mniej nieśmiała. Poznałam mnóstwo miłych facetów, ale zazwyczaj odstraszałam ich w ten, czy inny sposób. Jeden chłopak zobaczył moje blizny i ze świrował. To był ostatni raz, gdy go widziałam. Dziwne jest to, że większość z nich nigdy o nie pytają albo nie martwili się, co tylko oznacza, że chodziło im o jedną rzecz. Ryan był jedynym chłopakiem, który powodował ciepłe motylki, ale to też zniszczyłam. Powiedział, że zbyt często go potrzebuję i byłam za szybka. Był właścicielem małego przedsiębiorstwa i miał głowę na karku. Zaśmiałam się na myśl, jak szybko z nim doszłam i z kilkoma innymi. Nie byłoby miło spotkać Elizabeth Brant. Jestem dorosłą kobietą, która nie jest wystraszonym nastolatkiem, tak jak kiedyś. Jasne, wciąż miałam obsrane problemy i wciąż czułam się w środku rozjebana, ale zbyt wiele lat budowania ścian spowodowało, że stwardniałam – nie wspominając o odwadze, która ciągle napędza moje usta. Usłyszałam dzwonek do drzwi i zastanawiałam się, kto do diabła, mógł to być, zanim przeszłam po zimnej podłodze do drzwi. 12
Bacardi 151 to marka bardzo mocnego alkoholu– rum wykonany przez Bacardi Limited, z Hamilton, Bermudy . Jest on tak nazwany przez poziom alkoholu 151, czyli 75,5% objętości alkoholu . Jest to o wiele wyższa niż w typowym rum 35% –40%. Bacardi 151 został sprzedany w USA od co najmniej 1981 roku.
~95~
Donnie wiedział żeby nie przychodzić nie kontaktując się ze mną i nikt więcej tu nie przychodził, nigdy. Mój brat był tutaj raz, a rodzice nigdy nie przyjechali z wizytą. Trochę nabuzowana i niewzruszona faktem, że mam na sobie tylko krótkie, młodzieżowe białe spodenki i tank top bez biustonosza, otworzyłam drzwi, myśląc, że ktokolwiek to jest, będzie miał mały występ. Westchnęłam, upuszczając szklankę na podłogę, roztrzaskując szkło. Moje oczy muszą żartować. Alkohol zmienił moje wyczucie rzeczywistości. To musi być to. To nie może dziać się naprawdę. Po sześciu latach stoję bezpośrednio przed Jace Collins'em. Moje gardło zacisnęło się natychmiast. Tak jakby tlen z pokoju został wyssany przez otwarte drzwi. Moje oczy były szeroko otwarte, gdy przeskanowałam go z góry na dół, zszokowana i przestraszona. Jest Jace, ale nie jest nim w tym samym czasie. Wciąż jest piękny, ale nawet trochę więcej niż to. Jace jest mężczyzną. Poza upuszczeniem szklanki, sapnięciem i rozpoznaniem go, stałam tak z czystym zdziwieniem. – Cześć, Jess – powiedział. Jego głos jest głębszy, niż zapamiętałam. Gładki, seksowny, całkiem chropowaty. Najgłębszy głos, jaki słyszałam. Moje usta poruszyły się, ale słowa z nich nie wyszły. Serce zaczęło mocno się obijać, a nogi stały się słabe. – Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha. Nie zamierzasz zaprosić do środka starego przyjaciela? – słowo przyjaciel zrolowało się po jego języku, co brzmiało jak oznaka gniewu. Każda cholerna sylaba uderzyła mnie w twarz. Ale coś jest nie tak, bardzo nie tak. Ma ciemny, stwardniały wyraz w pięknych niebieskich oczach. Jego twarz jest napięta i wygląda na spiętego. Przytaknęłam, wciąż w stanie wstrząsu, w końcu znajdując głos. – Umm, Jace, co ty.. Mam na myśli, jak? Dlaczego tu.. jesteś? – udało mi się wydukać, głos szarpnął moje słowa. Spojrzałam na zegar – było po dziesiątej. Mam tyle pytań w głowie; jak trąba powietrzna. Dlaczego tu jest? I jak mnie znalazł? O te dwa chciałabym zapytać najpierw. Wskazał na rozbite szkło i powiedział. – Masz zamiar to posprzątać? Może być niebezpieczne – jego głos był stoicki. Wiem, że rzeczy strasznie się zakończyły, ale po sześciu latach myślałam, że będzie ponad tym. – Umm, jasne.. Wejdź. Pójdę po szufelkę i ręcznik – powiedziałam, nerwowo odwracając spojrzenie od jego wnikliwych oczu. Zrobił kilka kroków i wszedł do mojego mieszkania. Jace jest w moim mieszkaniu. ~96~
Chciałam się uszczypnąć, by upewnić się, że nie jestem w jakiś alkoholowych marzeniach. Ma najbardziej mocną wodę kolońską, która unosi się za mną, gdy w oszołomieniu idę do kuchni. Wzdycham ukradkiem i zerkam na niego, gdy się rozgląda. Ma na sobie obcisłe spodnie, rękawy podwinięte do połowy ramion – tak samo, jak robił to w liceum. Chcę się wyciągnąć i go dotknąć, by upewnić się, że jest prawdziwy. Trzyma pliki w swojej dłoni i chwyt jest mocny, niemal gwałtowny. Moje oczy rzucają się na niego i bałagan, który sprzątam. Drżącymi dłońmi, skończyłam najszybciej jak mogłam i wróciłam do kuchni, by wymyć ręce. Spojrzeniem śledził każdy mój ruch. Czułam się znowu jak ta wstydliwa, terroryzowana nastolatka, ale wtedy uderzyła mnie rzeczywistość i zdałam sobie sprawę, że nie jestem już tą nieśmiałą dziewczyną. Wciąż byłam podekscytowana w środku, ale nie na zewnątrz. – Co tu robisz, Jace? Jest dziesiąta wieczorem i nie widzieliśmy się od – uciął mnie w półzdania. – Sześciu lat. Tak, Jessica, jestem niezmiernie świadomy jak dawno temu rozłączyłaś się podczas rozmowy ze mną i nigdy więcej nie zadzwoniłaś, ani nie napisałaś – jego szczęka zacisnęła się i jestem pewna, że nie odpuści tego, co się stało. – Wyraźnie pamiętam przyjście do twojego domu i walenie w drzwi, tylko by dowiedzieć się, że odeszłaś i dałaś rodzicom określone polecenie, by nie podali mi twojego adresu – podszedł do mnie bliżej i zamarłam. – Także pamiętam, że zmieniłaś numer i usunęłaś konto na Facebooku i wszystko inne, przez co mógłbym się z tobą skontaktować. Więc na pewno nie potrzebuję byś powiedziała mi, jak dawno to było – pomalutku podchodził bliżej i bliżej z każdym słowem, do czasu, gdy niemal wszedł w moja twarz. Spojrzałam w te jasnoniebieskie oczy, które w kółko widziałam w snach i chociaż jest Jace, dla mnie wygląda jak nieznajomy. Moje oczy przeskoczyły na jego usta, na wargi, które wiele razy były na moim ciele. Teraz te obrazy odtworzyły się w moim umyśle, zestawione ze stuprocentowym mężczyzną stojącym przede mną. Jego brudne blond włosy wyglądały, jakby przebiegał przez nie palcami przez cały dzień. Są krótsze, niż zapamiętałam. Zrobiłam krok do tyłu, tworząc jakąś przestrzeń między nami, bo staję się coraz bardziej świadoma tego, że nie jest szczęśliwy widząc mnie. To boli, ale też mnie wkurza. Złapani w plątanine uczuć, staliśmy w krępującej ciszy. Jest o wiele wyższy ode mnie, więc musiałam przekrzywić głowę, by na niego spojrzeć. – Myślę, że wisisz mi wyjaśnienia, Jess. Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego to zakończyłaś, gdy ledwo co się zaczęło? Zaczęłam się odsuwać, ponieważ czułam się niespokojnie przez jego surowy ton. Jego ręka wylądowała na oparciu kanapy, wiążąc mnie w pułapce. – Tym razem nie uciekniesz. Zasługuję na w cholerę więcej od ciebie. Więc, powiedz mi – obniżył głos do alarmującego cichego szeptu, gdy mówił. – Powiedz mi, Jess. Powiedz, dlaczego
~97~
uciekłaś. Wzdrygnęłam się, gdy jego oddech odbił się koło mojego ucha. Łzy zaczęły budować się w moich oczach i z wściekłością zamrugałam nimi, by je powstrzymać. Uniósł rękę, w której trzymał pliki i rzucił je na stół . – Wiesz co, nie martw się. Chciałem usłyszeć to od ciebie, ale najwidoczniej zamierzasz kontynuować swoje kłamstwa i sekrety. Zgaduję, że jakieś maniery wyparowały – powiedział drwiąco. Nigdy nie widziałam wstrętu na jego twarzy, ale teraz mam okazję. Moje oczy zeszły z jego twarzy i przeniosły się na foldery, kolory wolno spłynęły z mojej twarzy. Mogłam wyczuć jego wściekły wzrok, gdy mój umysł pojmuje to, co widzę – wszystkie moje papiery z sesji terapeutycznej. Moje imię widnieje na szczycie folderu i to zawiera wszystko, co napisałam i powiedziałam wcześniej. Skąd, do diabła, ma moje pliki?
~98~
Jessica – Nie wiem, skąd masz te pliki, ale jestem cholernie pewna, że to kurwa, nielegalne – powiedziałam, moje oczy ani razy nie opuściły folderów, które są porozrzucane po stoliku. Wszystkie moje najgłębsze, najciemniejsze prawdy i kłamstwa są wystawione, patrzące na mnie, wyśmiewające się ze mnie. On wie.. Jace wie o ciąży i dlatego tu jest. Zawsze miałam nadzieję, że pewnego dnia się odnajdziemy, ale teraz pragnęłam, by nigdy do tego nie doszło. Wstrętne momenty przygasły, tylko po to, by zastąpić je bólem, który łamie mi serce. Ból, który jest widoczny w jego oczach sprawia, że chcę się wyciągnąć i przytulić go, tak samo jak on to robił, gdy byłam zraniona. – Nie sądzę, że skąd mam pliki, jest teraz problemem. Problem jest w nich – warknął, pochylając się i wyciągnął jeden z formularzy. – To – powiedział, przytrzymując to przede mną. – Jest problem! To, Jess, jest wielkim problemem, bo przeczytałem, że byłaś w ciąży sześć cholernych lat temu! Schowałam twarz w dłoniach, gdy uderzyła mnie okropna rzeczywistość i rozbiła się wokół mnie. Teraz czuję, że wszystko co robiłam, to pożyczone życie, nigdy nie posiadając moich wyborów czy uch konsekwencji. ~99~
– Jessica, proszę, powiedz, że nie skłamałaś mnie o ciąży z naszym dzieckiem. Powiedz, że nie usunęłaś naszego dziecka – krzyczał z desperacją w oczach. Upadłam na kanapę i spojrzałam na niego. Moja twarz pokryta byłs łzami i moja broda drżała, gdy staram się dobrać słowa. – Jace, tak mi przykro. Przepraszam. Nigdy nie chciałam cię zranić. Nigdy nie miałeś się dowiedzieć – wyszeptałam, bo nienawidziłam przyznawać się do tego na głos. Chmura wstydu wisiała nade mną i nie mogłam nawet patrzeć na niego kolejną minutę. Zrobił kulkę z papieru i z wściekłością rzucił nią przez pokój. Moje serce znowu pękło, bo moja przeszłość wyszła na powierzchnię, dusząc mnie. – Nie. Nie. Nie. To nie może być prawda. Łzy uformowały się w jego wkurzonych, niebieskich oczach. Przeciągnął dłońmi wściekle przez włosy i odwrócił się do mnie, gdy spuścił głowę. Patrzył się na podłogę przez chwilę, a następnie położył dłonie na biodrach. Zaczął chodzić tam i z powrotem po moim salonie, podczas gdy ja siedziałam przerażona, przyglądając się, jak próbował zapanować nad sobą. Zatrzymał się i spojrzał na mnie ze śmiercią w oczach. – Pieprzenie cię kochałem. Gdy wszystko i wszyscy odradzali mi tego, i tak się w tobie zakochałem – warknął. – Robiłem wszystko, co w mojej mocy, by nie czuć do ciebie nic więcej, niż przyjaźń. Robiłem to, bo wiedziałem jak delikatna byłaś; chciałem być tylko przyjacielem. Kimś, na kim mogłabyś się podeprzeć, na kogo mogłabyś liczyć, kogoś, kogo nigdy nie miała Genevieve – powiedział, potrząsając głową. – Związki to bałagany; mogą zmienić ludzie na gorsze. Nie chciałem tego dla ciebie, dla nas. Ale tak się stało. Gdy zobaczyłem ból w twoich oczach, gdy przyłapałaś mnie w basenie, wiedziałem, że wszystko jest źle – spojrzał prosto na mnie i męka na jego twarzy zabijała mnie. – Lubiłem ją, ale nie była tobą. Nie sprawiała, że się śmiałem, nienawidziła mojej muzyki i nie znała moich sekretów. Ty, Jess, ty znasz moje sekrety. Podzieliłem się tobą z nimi i wiedziałem tamtego dnia, że powinienem dać ci wszystko inne – zatrzymał się, wziął głęboki wdech i widziałam, jak jego dusza się łamie, widziałam stratę w jego oczach. Moje serce szalało i żołądek się związał. Czułam mdłości i alkohol zaczął wyparowywać. Zrobiłam mu to, nam. Jedno kłamstwo w noc, w którą w końcu dał mi całego siebie, poprowadziło do kolejnego kłamstwa przez telefon w ten pamiętny dzień, co sprowadziło nas do dzisiejszej nocy. Jestem okropną, obrzydliwą osobą i dzisiaj widzę to bardziej przejrzyście niż wcześniej. Łzy i żal nigdy nie naprawią tego, co zrobiłam temu pięknemu, pełnemu współczucia mężczyźnie, który kochał mnie, gdy nikt inny tego nie robił. – Przyjechałem do ciebie, Jess. Przyjechałem do ciebie tamtej nocy, by dać ci więcej niż tylko sekrety. Siedziałem na tej cholernej imprezie, na której każdy życzył mi powodzenia i mówili, że zaczynam wspaniałe życie. Siedziałem tam i wszystko o czym myślałem, to ty i jak bardzo chciałem ~100~
byś była tam ze mną. Chciałem zacząć moje nowe życie z tobą. Im więcej wypiłem, tym mocniej popadałem w gównianą burzę myśli i możliwości, wszystko obejmowało ciebie – kontynuował chodzenie z niepokojem po salonie. – Powiedziałem sobie, że nie mogę wyjechać następnego dnia bez zobaczeniem ciebie. Pragnąłem, byś zobaczyła, że chce cię tak bardzo, jak ty mnie. Gdy byliśmy tamtej nocy, tak, piłem, ale cholera jak diabli, jeżeli nie otrzeźwiałem w minucie, w której miałem cię w mojej sypialni. Wiedziałem, że byłaś z mnóstwem facetów, ale tamta noc.. tamtej nocy wyglądałaś tak niewinnie i nigdy nie widziałem, by dziewczyna tak wyglądała. Wiedziałem, że nikt się z tobą nie kochał. To było tylko dla nas; mnie i ciebie – jego słowa zaprowadziły mnie z powrotem do tamtej nocy i wszystko, co z nim miałam, uderzyło mnie w twarz. – Byłaś pięknie uszkodzona, ale idealna dla mnie. Przeżywałem tamtą noc milion razy w głowie. Byłem taki wściekły, gdy dowiedziałem się, że skłamałaś o tabletkach antykoncepcyjnych. Byłem wściekły, bo okłamałeś mnie podczas czegoś specjalnego, podczas czegoś, co nie powinno być splugawione. Tamto noc była wszystkim, co reprezentowało dobro i piękno, które w końcu znaleźliśmy w sobie i ty to wszystko zniszczyłaś – powiedział, opadając na moją leżankę, dokładnie naprzeciwko mnie. Mój umysł nie mógł przetworzyć jego wyznania zbyt szybko. Nawet jeżeli jego słowa miażdżyły mnie cal po calu. Jednak on ma rację – zniszczyłam to. Zniszczyłam wszystko. Jace kochał mnie i wyrzuciłam to wszystko. Teraz wie najgorsze rzeczy o mnie i prawdopodobnie będzie mnie nienawidził do końca życia. Nie wiedziałam, co mu powiedzieć – żadne słowa nie sprawiłyby, że byłoby lepiej. Więc, chociaż raz, powiedziałam prawdę. – Przepraszam. Też cię kochałam. Wciąż kocham – łzy spływały po moich policzkach i wpatrywałam się w swoje kolana. Ból na jego twarzy to zbyt wiele do udźwignięcia. – Myślę, że twoja wersja i moja wersja miłości, to dwie różne rzeczy, Jessica. Rzuciłam na niego okiem i on trzymał łokcie oparte na kolanach, dłonie miał ściśnięte razem, a jego oczy były przepełnione przegraną. Nieważne jak ciężki moment mamy, wciąż musiałam wiedzieć skąd ma moje pliki i jak mnie znalazł. – Skąd masz foldery, Jace? Muszę wiedzieć – zapytałam. – Gdzie on jest? – zapytał, ignorując moje pytanie. On? On kto? O czym, do diabła, on gada? – O czym ty mówisz? On kto? – Twój mąż. Wyszedł? Pracuje? Co? – spojrzałam na niego wyraźnie oniemiała. Ja, mężatka? Najlepszy żart jaki kiedykolwiek słyszałam. – Nie jestem mężatką, nawet nigdy nie byłam na kogoś ślubie. Nawet nie mam chłopaka. O czym, do cholery, gadasz? – spojrzał na mnie zdezorientowany. Potarł swoje uda kilka razy, zanim wstał. ~101~
– Tak, byłaś zaręczona. Po miesiącu szukania cię, zmusiłem mamię, by zatrudniła prywatnego detektywa, by cię znaleźć – jego oczy przeszukiwały mnie w odpowiedzi. – Raport, który mi dała mówił, że mieszkasz gdzieś w Dallas z facetem, byłaś zaręczona, a niedługo miałaś wziąć ślub. Były nawet zdjęcia ciebie w barze uśmiechającej się i pijącej, mającą z nim dobry czas, jakbyś nawet nigdy się nie liczyli – wplatał dłonie we włosy, jak zawsze. – Po tamtym dniu nigdy więcej cię nie szukałem. Zatraciłem się w sporcie i zajęciach. Po tobie nie umawiałem się przez długi czas – westchnie, które wypuścił, musiało wskazywać jakie to dla niego wyczerpujące, wspominać tamte czasy. – Byłem wyłączony z emocji i dałem nura w naukę o ludzkim umyśle – jak działa i co powoduje, że się łamie. Mówiłem sobie, że jeżeli pomogę ludziom, którzy byli złamani w środku jak ty, to może zrekompensowałoby wszystko. Tak poznałem Victorię – powiedział, umieszczając obie dłonie na głowie. Spojrzał w sufit, jakby szukał na nim słów. Victoria? Kim, do diabła, jest Victoria? Zazdrość natychmiast zaczęła się we mnie gotować, chociaż nie miałam do tego prawa. – Dr. Victoria Ward. Jest moją narzeczoną – powiedział, odpowiadając na moje niewypowiedziane pytanie. I mój świat eksplodował w jednej chwili. Przewrócił mi się żołądek i pomyślałam, że zwymiotuję. Wyskoczyłam z kanapy i uciekłam do łazienki, szarpiąc drzwiami i zamknęłam je drżącymi dłońmi. Upadłam przed toaletą, czując żółć w gardle. moje oczy są tak zamazane łzami, że wszytko wokół wydawało się mgliste. Ściany zaczęły się kręcić i moje ciało zaczęło drżeć. Przytuliłam siebie ramionami i zakopałam w nich mocno paznokcie. Zacisnęłam oczy, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. – Odejdź. Proszę, po prostu wyjdź. Zostaw mnie samą. Masz to, po co przyszedłeś. Zabiłem nasze dziecko i teraz wiesz, jakim chorym przypadkiem na prawdę jestem, uprzejmość twojej narzeczonej. Więc, do diabła, zostaw mnie samą! – szlochałam, krzycząc na niego przez drzwi. – Po prostu otwórz drzwi, Jess – gniew pochłonął mnie, jak szalejący ogień. – Nie nazywaj mnie Jess. Nigdy więcej mnie tak nie nazywaj! Nienawidzę cię, Jace Collins'ie. Odejdź i trzymaj się z daleka od mojego życia. Idź poślub twoją psychoanalityczkę i wiedź szczęśliwe, ustabilizowane życie. Niczego więcej ode mnie nie potrzebujesz; nie dostaniesz więcej odpowiedzi – powiedziałam, podciągając kolana do piersi. Nie odpowiedział i usłyszałam odgłos butów uderzających o podłogę, gdy odchodził. Siedziałam tutaj, czekając aż usłyszę uderzenie frontowych drzwi, ale nie doczekałam się. Co on robi? Grzebie po moim mieszkaniu? Szuka więcej amunicji przeciwko mnie? Wsadziłam głowę między kolana i zacisnęłam oczy. Myśli i pytania nawiedzały mój mózg. Jest zaręczony. Z nią. Jest zaręczony z kobietą, która zna każdą moją słabość. Starałam się odrzucić myśli i mocniej
~102~
zacisnęłam oczy, tak mocno jak mogłam. Zacisnęłam szczękę i stłumiłam krzyk. Nie chcę, by słyszał jak płaczę. Wiem, że wciąż tu jest; czuję jego obecność, ale nie wyjdę z tej łazienki, więc musi się poddać w czekającej grze.
***
Łagodne ręce przewracają mnie, ciepłe ramiona owijają się wokół mnie, a delikatne palce odsuwają włosy z mojej twarzy. Wciągam w płuca ciepło i czuję zapach mięty pieprzowej. Moje oczy nie mogą się skupić, ale nawet w tym mglistym stanie, czuję ciśnienie jego spojrzenia na mnie. Moje ciało chce odpowiedzieć na dotyk, ale nie może. – Hej, otwórz oczy. Spójrz na mnie, Jessica. Pomogę ci, okay? To ja, Jace – usłyszałam jak szepta, gdy mój umysł zaczął wycofywać się z ciemności. Podniósł mnie i wsparł, gdy kolana mi zmiękły. – Chodź, jest dobrze. Mogę cię nieść. Poczułam jego ramiona pod kolanami, gdy mnie podniósł. Moja głowa poleciała na jego pierś i nie mogłam nic na to poradzić, ale jęknęłam przez ciśnienie wywierane na moje żebra. Zmusiłam oczy do otwarcia i spojrzałam w górę na niego, gdy wpatruje się we mnie. Troska na jego twarzy jest oczywista. Jego oczy przeskakują tam i z powrotem, prawie mogę usłyszeć jego myśli, gdy bada każdy kawałek mnie. Moje zapuchnięte oczy otworzyły się, gdy przebudziłam się ze snu i zrozumiałam, że to tylko sen. Moje żebra nie bolą i tym razem nie krwawię, chociaż jest więcej krwi i gnoju przez lata depresji i niepokoju. Jeszcze raz byłam w ramionach Jace i leczył moje rany, ale tym razem myślę, że on jest zraniony, tak jak ja. Przechyliłam głowę wystarczająco, by objąć wzrokiem jego silny podbródek i piękną twarz. Mogę wyczuć jego niechęć, by spuścić na mnie wzrok, więc oderwałam od niego oczy. Kopniakiem otworzył drzwi do mojej sypialni i położył mnie na łóżko. Spojrzenie na wzrok powiedziało mi, że jest już północ. Oczekiwałam, że odwróci się i wyjdzie, ale nie zrobił tego. W zasadzie stanął obok łóżka na tyle blisko, że moje serce lekko podskoczyło, ale na tyle daleko, by utrzymać między nami odpowiednią przestrzeń. Nie mam zielonego pojęcia, jak dostał się do łazienki, ale zgaduję, że jestem szczęśliwa, że to zrobił. – Musimy porozmawiać, Jess. Nie mogę wyjść nie wyjaśniając niektórych rzeczy. Wyraz jego oczu pasował do jego natarczywego tonu. Jego oczy mnie błagały. – Czuję, że gdy wyjdę przez te drzwi, znowu znikniesz i nie będę mógł zostawić rzeczy za nami. Nie w ten sposób – nie znowu – przykucnął obok mojego łóżka i usiadł na podłodze. Położył ~103~
głowę na kocu, tylko cale od mojego uda. Nie wiem, co jeszcze jest do powiedzenia. Wie wszystko, oprócz części, w której wchodzi jego matka. Ta suka sfabrykowała jakąś historię o mnie, zaręczonej. Tylko myślenie o tym sprawia, że jestem wkurzona; chce pojechać do domu i skopać jej zbotoxowaną, na wysokich obcasach dupę. Wszystko we mnie chce krzyczeć o prawdzie dotyczącej jej, ale wciąż jest jego matką. Nie powodu mówić, jaką złą suką jest. Już wystarczająco smutku mu sprawiłam; nie zamierzam dodać jeszcze czegoś. Przekręcił głowę w moją stronę i miałam ochotę wyciągnąć dłoń i przeciągnąć palcami przez jego włosy. Po tak długim czasie, wciąż zabiera mi oddech. – Dlaczego to zrobiłaś, Jess? Dlaczego nie chciałaś naszego dziecka? Przeze mnie, przez to co powiedziałem przez telefon tamtego dnia o szkole i mojej przyszłości? Zrobiłaś to, bo byłem taki okropny dla ciebie tamtego dnia? – wystrzelił pytaniami i słyszę, jak bolesna jest dla niego przeszłość. – Nie rozumiem, dlaczego się na zdecydowałaś. Wiem, że byłem cholernym dupkiem, ale przysięgam, nigdy nie porzuciłbym cię ani naszego dziecka. Kochałem cię i kochałbym nasze dziecko. Każde słowo, jakie wypowiedział zawinęło się wokół mojego serca i ścisnęło je, rozrywając mnie. Nie wiem, jaką dać mu odpowiedzieć, bo prawda jest taka, że bałam się zrujnować jego życie. Był na mnie takie zły i wszystko, o czym myślałam to to, jak mogę naprawić to, co zrobiłam. Ale to nie była jego wina. Byłam jedyną, która ostatecznie podjęła decyzję, nie on. Wina tkwi we mnie, w nikim innym. – To nie twoja wina. Nic z tego nie jest twoją winą. Podjęłam decyzję. Ja to zrobiłam. – Ale dlaczego, Jess? Myślałem, że też mnie kochasz. Jak mogłaś to zrobić? Dlaczego uciekłaś i nigdy nie odwróciłaś się za siebie? Jak można tak kogoś kochać? – zapytał, z każdym słowem odrywając warstwę po warstwie mojej determinacji. – Nie wiem, jak kogoś kochać, Jace i, zgaduję, nie wiem, jak pozwolić komuś mnie kochać. Jak mogę, jeżeli nawet nie kocham siebie? Nienawidzę dziewczyny, jaką byłam i kobiety, którą się stałam. Przepraszam za wszystko, bardziej niż możesz sobie wyobrazić – ciężka prawda wyszła na jaw, ale wiem, że nie ma ani jednego słowa, by naprawić naszą złamaną przeszłość. – Myślałam, że cię kocham. Wciąż myślę, że cię kocham, ale dopóki nie dowiem się czym jest miłość, nie mogę nikomu tego powiedzieć. Wiem, że zostałam popchnięta na terapię, ale dzisiaj rano w końcu dostałam kogoś, kto wie dlaczego jestem tym, kim jestem – pomasowałam swoją głowę i starałam się rozmawiać, nie płacząc. – Pierwszy raz w życiu, w końcu pozwoliłam sobie na nadzieję, by być lepszą. Teraz to się nie stanie, bo nigdy więcej tam nie pójdę. Twoje dziewczyna albo narzeczona albo ktokolwiek – zna całe moje gówno. Wiedząc, że jesteś jej, nigdy nie będę mogła sobie z tym poradzić. Odwrócił całe ciało w stronę łóżka i uniósł się na kolanach. Spojrzał na mnie i elektryczność, która zawsze była między nami, śledziła nas przez sześć lat. ~104~
– Jess, musisz zostać na terapii. Wiem, że nie powinienem, ale czytałem twoje pliki. Mogę przez to stracić pracę. By być szczery, nie wierzę, że tu jestem. Uszczypnął grzbiet nosa i zamknął oczy na chwilę. – Wszystko jest źle. Wszystko – wymamrotał. – Więc idź. Po prostu odejdź i nie niszcz swojej kariery przez mnie. Jego zachowanie zmienia się z bólu w złość i siada. – Myślisz, że tego chcę? Masz w ogóle pojęcie, jak rozerwałaś moje serca? Zostawiłaś mnie, Jess. Zostawiłaś mnie bez słowa. Spędziłem dzień za dniem tęskniąc za tobą. Kurwa, kochałem cię, Jessica! Za dużo tego dla mnie. Nie mogę sobie z tym poradzić. Myślenie o nim zranionym, łamie mnie. – Przepraszam, Jace. Chciałam zrobić dla ciebie najlepszą rzecz. Pieprznięta dziewczyna nie pomogłaby twojej przyszłości. Potrząsnął głową i westchnął. – Nie powinnaś sama podjąć te decyzję, Jess. Może miałem ciężko czas, by ci przebaczyć wszystko, co zrobiłaś, ale po przeczytaniu twojej historii, wiem jak doszłaś do tego wszystkiego, co zrobiłaś – nawet jeżeli nie zgadzam się z twoim wyborem – jego głos obniża się i wszystko w nim wygląda smutnie, wygląda na pokonanego. Jest zraniony i to wszystko moja wina. – Wiem, że walczysz z wewnętrznymi demonami, ale to nie tylko o to chodzi. Nie możesz kontrolować tego po swojemu. Potrzebujesz pomocy. Nie możesz zostać w naszej klinice z powodu oczywistych konfliktów, ale musisz znaleźć innego terapeutę. Wpatrzyłam się w sufit i starałam się pochłonąć pięć milionów uczuć, które mnie zbombardowały. Jego telefon zadzwonił, przerywając naszą rozmowę. Wyciągnął go z kieszeni, spojrzał na ekran i zmarszczył brwi. To ona. Wiem, że tak, bo gdyby Jace był mój i byłoby po północy, też bym go szukała. Odepchnął się od podłogi i wyszedł z pokoju. Słyszałam jak się witał, ale jego głos ucichł, gdy przeszedł do dalszej części mieszkania. Zniknął na minutę, zanim wrócił. Spojrzał w tył, jakby musiał wyjść, ale chciałby zostać. – Po prostu idź do domu. Idź do domu do swojej narzeczonej. Ze mną wszystko będzie dobrze – powiedziałam, siadając. Spojrzałam na nocny stolik i zauważyłam mój dziennik leżący tam. Strach uderzył we mnie, ponieważ wróciłam do tego, co pisałam. Wiem, że go tam nie zostawiłam. Już zna moje umysłowe gówna; jeżeli przeczytał dziennik, zna każdy strach, każdą słabość i każdy odprysk szczęście, jakie kiedykolwiek czułam. Moja dusza jest w tym dzienniku. Podążył za moim spojrzeniem i natychmiast wiedziałam, że go czytał. To jest to! Wystarczy go wchodzącego w moje ~105~
życie dzisiejszego wieczora. Może zrobiłam coś strasznego i obrzydliwego sześć lat temu, ale nie miał cholernego prawa czytać moje akta i moje osobiste myśli. Wyciągnęłam się i złapałam dziennik, ale nie był zamknięty, więc kartki z niego wyleciały. Jedna kartka spadła na podłogę. Jednocześnie schylamy się po niego; łapie go, zanim ja miałam okazję. Wstałam, przyciskając dziennik do piersi. – Nie miałeś prawa, Jace Collins'ie – krzyknęłam, szturchając go w pierś palcem. – Nie miałeś prawa czytać moich plików i na pewno nie miałeś prawa czytać mojego osobistego dziennika! Chcę żebyś wyszedł. Wynoś się z mojego mieszkania. Wynoś się w cholerę! Jest niewzruszony moim zachowaniem ani krzykami, bo bada kawałek papieru. Schyla się i włącza światło koło stolika nocnego, patrząc bliżej na kartkę. – Czy to jest to, co myślę, że jest? – zapytał, gdy patrzył spod przymrużonych powiek na stary paragon. – Najwidoczniej mnie nie słyszałeś. Wyjdź. Stąd. Teraz – krzyknęłam, wyciągając się, by złapać papier. – Trzymasz tą starą kartkę, nawet po tym, gdy wpisałaś mój numer do telefonu? Trzymasz to cały ten czas? Tak, ty dupku, trzymam. To wszystko, co mi po tobie zostało i nie mogłam tego wyrzucić. – Tak, i co? Teraz wynoś się stąd w cholerę! – zatrzymał na mnie spojrzenie i moje usta automatycznie się zamknęły, bo jest to inne spojrzenie jakim obdarowywał mnie całą noc. Patrzy na mnie z głęboką, po więcej niż sześciu lat, stratą w jego błękitnych oczach. Wyglądają na smutne, ale potrzebujące. Pierwszy raz odkąd tu przyszedł, czuję się odsłonięta, ponieważ moje ciało jest ledwo ubrane. Ściągnął oczy z mojej twarzy, przejechał spojrzeniem przez całe moje ciało do stóp i z powrotem do twarzy. Robi krok do przodu i wyciąga rękę, ale odsuwam się. – Jess, to ja. Nie musisz się mnie bać – wyszeptał. Sposób w jaki na mnie teraz patrzył, jest niczym więcej od sprzeczności. Ma narzeczoną, a patrzy na mnie jakby chciał mnie skonsumować na każdy możliwy ludzki sposób. Tyle razy wcześniej patrzyłam w jego oczy, ale dzisiaj, teraz, patrzący na mnie Jace, jest Jacem, który kochał się ze mną sześć lat temu. Mogę wyczuć jak ciepło promieniowało z jego silnego ciała i moje serce zaczęło bić tam mocno, że niemal mogłam usłyszeć drgania w pokoju. Jego głos wyrywa mnie ze wspomnień. – Powinienem wyjść. Powinienem wyjść przez te cholerne drzwi i nigdy się nie odwracać, ale.. Kurwa! Nie mogę. Nie mogę wyjść i odejść od ciebie bez.. – zatrzymał się w zdaniu i wyciągnął się, łapiąc moja twarz w dłonie. Rozbił swoje usta o moje. Jego język najechał na moje usta z głodem, jak nigdy wcześniej. Jego prawa ręka zjechała na dół, bardzo nisko mojego tyłu i przyciągnął mnie do siebie. Nasze ciała wpasowały się do siebie doskonale, jak dwa zagubione kawałki układanki. Ściany, które zostały zbudowane, burzą się. Czuję, że każde włókno w moim ciele chce wybuchnąć jak fajerwerki, ale nie jestem pewna, czy to dzieje ~106~
się na prawdę. Zaczyna umieszczać pocałunki z kącika moich ust w dół mojej szyi i jego druga ręka zjeżdża po moim ramieniu, łapiąc za ramiączko koszulki. Gęsia skórka obeszła moje ciało i zadrżałam. Popchnął mnie na łóżko, gdy lizał i pieścił mój obojczyk. Nie mam zielonego pojęcia, co robimy ani dlaczego, ale nie mogę go zatrzymać. Cofnęłam się na łóżku i waga jego ciała podążyła za mną. Na chwilę nasze oczy się spotkały; jego wypełnione są pożądaniem. Patrzył na mnie, jakbym była jedyną kobietą na ziemi. Ale wyraźnie, nie jestem. – Co z twoją narzeczoną? – zapytałam bez tchu. – Należysz do innej kobiety – nienawidzę siebie, za przypomnienie mu tego. Pochylił się tak blisko mojej twarzy, że mogłam czuć jego ciepłe, szybkie oddechy na wargach. Jego dłoń podjechała do góry po moim boku, ledwo omijając krągłość mojej piersi, zanim położył ją na mojej twarzy. Łagodnie chwycił moją brodę i spojrzał głęboko w moje oczy. – Należę do ciebie, Jess. Moje serce należy do ciebie, odkąd podniosłem cię z ziemi sześć lat temu. To nigdy się nie zmieniło.
~107~
Przeszłość Jace Sześć lat wcześniej Wziąłem kolejnego łyka piwa i przeskanowałem pokój. Wszyscy ci ludzie ponoć przyszli tu dla mnie i nawet nie znam połowy z nich. Mama zawsze musi czynić wszystko tak skomplikowanym i najwidoczniej, gdy jesteś bogaty i wysoko ustawiony, niepełnoletnie dzieci mogą pić – tak długo, jak są to drogie, importowane piwa i skomplikowane koktajle. Ta noc powinna być ekscytująca. Powinienem być podekscytowany jutrzejszym wyjazdem do Baylor, ale wszystko o czym myślę, jest Jess. Nienawidzę widzieć ją tak smutną. Widząc ten wyraz na jej twarzy, gdy przyłapała mnie w tym cholernym basenie z Brittney, było okropne. Nie wiem, czego nienawidzę bardziej – to, że mnie widziała, czy to, co zrobiłem. Jestem takim kutasem! Nie mogę myśleć o wyjeździe bez zobaczenia jej, ale nie mam zielonego pojęcia czy kiedykolwiek będzie chciała ze mną rozmawiać. Była tak cholernie wkurzona i zraniona. Więc, siedzę tutaj konsumując tak wiele odwagi, na ile to możliwe, by zanieść moją żałosną dupę do jej domu, by przeprosić. Z wszystkich ludzi, jakich miałem na linii wzroku, gdy siedziałem tu myśląc o Jess, ten kutas Harrison musiał złapać moje spojrzenie. Przeszedł w kierunku mojego stolika i było dla mnie ogromnym wysiłkiem, by zostać na krześle. Po prostu chciałem w cholerę uciec z tego miejsca. Ci ludzie nie są moimi przyjaciółmi. Są ludźmi, których moja mama chce, by byli moimi przyjaciółmi. – Cześć, stary! Więc, Baylor, co? Pewnie jesteś nabuzowany. Miałeś tam już jakąś gorącą ~108~
laskę? Założę się, że te college'owe dziewczyny są umysłowymi obciągarami – Harrison powiedział, klepiąc mnie w ramię. Chciałem zniszczyć go jak muchę. Jest takim arogancki pierdolonym ułomem. – Harrison, nie każdy facet chcę iść do college'u tylko po kawałek dupy, wiesz. Niektórzy z nas chcą tam pójść i uprawiać sport, podczas zdobywania wykształcenia – zaśmiał się i wyciągnął krzesło, kręcąc nim, by usiąść na nim okrakiem. – Jace, bracie, powiedz mi, że wciąż nie biegasz w kółko za tą dziwką Jessicą Alexander? Jaki masz problem z dzisiejszym przyjęciem i tym gównem? Wiem, że to nie przez nią, koleś, bo nie jest tego warta – powiedział. Jakim klasycznym skurwielem on jest. Nie miał problemu pieprząc ją za plecami swojej dziewczyny, ale myśli, że jest lepszy od niej. – Wiesz co, Harrison? Jesteś prawdziwym skurwysynem – odepchnąłem się od krzesła i spojrzałem prosto na niego. – Pieprzyłeś ją, prawda? Zdradziłeś Hailey z nią wiele razy, z tego co słyszałem i myślisz, że to ona jest bezwartościowa? – uśmiechnął się – łajdackim uśmiechem. Chciałem uderzyć w jego zadowoloną z siebie minę, w tej chwili. – Czy ty, kurwa, kiedykolwiek brałeś pod uwagę, że ona myślała, że jesteś miłym facetem, że naprawdę ją lubiłeś? Wszedłeś w to, wiedząc, że wszystko czego chcesz to łatwa dupa, więc powiem, że jesteś kurewsko bezwartościowy – trzasnąłem drinkiem o stół i spoglądnąłem na niego, starając się zapobiec pragnieniu, by skopać jego dupę za to, co jej zrobił. – To, co zrobiłeś w tamtą noc, albo powonieniem powiedzieć, to czego nie zrobiłeś, kiedy te suki biły Jessicę, sprawiała, że jesteś jeszcze większym kawałkiem gówna. Więc nie podchodź tu, mówiąc o kimś, kogo nie znasz, zachowując się jakbyśmy byli braćmi. Moja mama zaprosiła cię na tą farsę, nie ja, więc liż dupę kogoś innego, Harrison, i oszczędź mi protekcjonalnego gówna – odwróciłem się i odszedłem, zanim mógłby odpowiedzieć, bo jeżeli powiedziałby jakieś złe słowo, wiem, że nie zapanowałbym nad złością. Podszedłem do baru po kolejnego drinka, gdy zauważyłem Elizabeth. Proszę, niech ktoś mnie w tej chwili postrzeli i usunie mnie z tego nieszczęścia. Szła w wolnym krokiem w moim kierunku w jej maleńkiej, skąpej żółtej sukience z blond włosami opadającymi na ramiona. Trzymała szklankę z martini, wyglądając jak perfekcyjna kandydatka do tych reality show gospodyń domowych. Co widziałem w tej dziewczynie, nigdy się nie dowiem. – Co tam? Dzisiaj wyglądasz naprawdę ładnie, Jace. Przyszedłeś z dobrą kumpelą Jessicą? Nie widziałam jej, czającej się nigdzie. Wciąż grasz rycerza w złotej zbroi tej hrabskiej dziwce, czy nie? Musi być naprawdę dobra w łóżku, skoro trzymasz ją tak długo, Jacey – powiedziała, sącząc drinka i machając swoimi głupimi, sztucznymi rzęsami na mnie. Przewróciłem oczami i starałem się trzymać w sobie to, co chciałem jej powiedzieć. Może być kompletną i totalną suką, ale robienie sceny nie jest tego warte. Ona mnie drażni i wiem o tym. Oparłem się naprawdę blisko niej, więc tylko ona mogła mnie usłyszeć.
~109~
– Elizabeth, pozwól, że powiem to jeden jedyny raz. Nie muszę spać z Jess, by wiedzieć jak dobra jest, bo jest naprawdę dobą osobą. Zabawną rzeczą jest to, że spałem z tobą i wszystko, czego się dowiedziałem to to, że jesteś straszną, bezduszną osobą w środku – jej uśmiech przygasł, zastąpiony przez wkurzone zmarszczenie brwi. – Więc nazywaj Jess, jak chcesz, ale może chciałabyś spojrzeć w lustro, po coś innego niż poprawę błyszczyka, zanim zaczniesz szczekać – wysyczałem. Jej oczy powiększyły się, szczęka opadła, gdy spiorunowała mnie wzrokiem. – Dziękuję, że przyszłaś, Elizabeth. To zawsze wielka przyjemność – zażartowałem, przed daniem jej szansy na odpowiedź. Zostawiłem ja daleko w tyle, gdy robiłem drogę przez tłum. Ci ludzie są tak przekonani o swojej nieomylności. Harrison i Liz myślą, że są o wiele lepsi od Jess. Nie znają dziewczyny, którą ja znam. Ma ciemną przeszłość, ale z jakiegoś powodu, nie obchodzi mnie to. Czas, który z nią spędzałem, pokazał mi więcej, niż myślałem, że pokaże o tej dziewczynie. Wydaje się złamana dziewczyną, ale gdy jesteśmy sami, jest inna. Nigdy nie zapomnę, jak dała nura do mojego basenu z zaufaniem. Wtedy skopała mój tyłek w stylu dowolnym, jakby to było kawałkiem ciasta. Gdy pokonałem ją w motylku, była gotowa, by pokonać mnie w innej pozycji. – Jace, przyprowadź tu swoją motylkową dupę. Znowu to zrobimy. To było szczęście początkującego. Wyszłam z wprawy na motylka, ale na pewno nie wygrasz kolejny raz – pamiętam, jak mi to powiedziała. Stanęła z boku basenu, trzymała dłoń na biodrze, wygięła brew w łuk, patrząc na mnie z flirtującym uśmiechem na twarzy. Nigdy mnie nie pokonała, ale cholernie próbowała. Jest także komiczna i jej zabawne koszulki rozśmieszają mnie. Nawet wiedząc, że była z połową facetów, których znam, gdy jest ze mną, wygląda na tak nieśmiałą i niewinną. Nienawidzę tego, że myśli, iż nigdy nie spojrzałem na nią bardziej niż na przyjaciółkę. gdy tylko wiedziała, ile razy sprawdzałem jej tyłek w tych obcisłych, malutkich spodenkach, albo jak wiele razy wąchałem jej szampon do włosów, gdy graliśmy w koszykówkę. Sposób, w jaki jej włosy okalają jej twarz, jest piękny i ma najlepszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem. Uwielbia mój gust muzyczny i nawet, gdy wiem, że nie obchodzi jej piłka nożna, uwielbiam to, że stara się ją poznać przez wzgląd na mnie. Liz nienawidzi piłki i ciągle plotkowała, gdy oglądałem mecz. – Widziałeś to? To było totalnie złe – to z pewnością było nielegalnym blokiem uderzenia! – Jess powiedziała pewnego dnia, gdy oglądaliśmy mecz w moim salonie. Niemal wyplułem swoją sodę, gdy wygłosiła ten komentarz. Spojrzałem na nią z uniesionymi brwiami, a ona tylko wzruszyła ramionami, mówiąc. – Co? Wiesz, że tak było! – po prostu się zaśmiałem. Zawsze mnie rozśmieszała. Kocham, jak naturalnie piękna jest i lubię, że nie ma na sobie kupy makijażu, jak inne dziewczyny. To odświeżające, tak samo bycie z nią. Mam tylko nadzieję, że nie zepsułem na dobre rzeczy między nami. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i zastanawiałem się nad zadzwonieniem do niej, ale całkiem możliwe, że nie odbierze. Schowałem go z powrotem do kieszeni i wypiłem resztę piwa. Przeskanowałem tłum szukając mamy, ale nigdzie jej nie widziałem. Zdecydowałem się do niej napisać i dałem jej znać, że jestem zmęczony i jadę do domu. Poszukałem kluczy w kieszeni i ~110~
wyszedłem tylnymi drzwiami na parking. Wiem, że wypiłem zbyt wiele i nie powinienem wsiadać do ciężarówki, ale chcę ją zobaczyć. Wiem, że nie odbierze moich telefonów, więc pojadę do niej, by mnie wysłuchała. Chcę, by wiedziała, co naprawdę czuję – nigdy więcej 'tylko przyjaciele' rzeczy. Musi wiedzieć, co dla mnie znaczy, zanim wyjadę i jeśli mi pozwoli, dokładnie jej pokażę, jak bardzo jej chcę.
***
Jadąc do domu Jess, tona rzeczy przetoczyła się w mojej głowie. Jestem na siebie cholernie wkurzony, że pozwalam teraz temu wszystkiemu wyjść, nie widząc niczego dość wyraźnie. Zaparkowałem na stacji benzynowej, kupiłem butelkę wody wiedząc, że musze trochę wytrzeźwieć, przed rozmową z nią. Nie chce być totalnie pijany, gdy będę mówił to, co muszę powiedzieć. Siedziałem na jej podjeździe i jestem szalenie zdenerwowany. Wysiadłem i podszedłem do jej drzwi, zapukałem w nie i wstrzymałem oddech, dopóki się nie otworzyły. To ona. I szok na jej twarzy jest niezaprzeczalny. Ma na sobie małe spodenki i koszulkę ze zdjęciem kota, który mówi Musisz Być Kotem By Na Mnie Miauczeć, napisane czarną czcionką. Niemal zachichotałem głośno, gdy to czytałem, ale jestem tu z poważnego powodu, więc się wstrzymałem. Naprawdę uwielbiam jej śmieszne koszulki i wygląda tak cholernie uroczo. Zwariuję przez nią. Wiem to. Dlaczego musisz być tak zachwycająco piękna, Jess? – Jace, co tu tutaj robisz i dlaczego śmierdzisz alkoholem? – powiedziała i natychmiast źle się poczułem, przychodząc tu pod wpływem alkoholu. Na pewno nie weźmie mnie teraz na poważnie. – Wyjeżdżam jutro, Jess. Po prostu chciałem powiedzieć do widzenia przyjaciółce – powiedziałem, próbując brzmieć tak trzeźwo, jak to możliwe. Spojrzała mi przez ramię na wciąż chodzącą ciężarówkę. – Jesteś pijany! Nie możesz prowadzić. Zabijesz kogoś, albo siebie – sapnęła. – Zabiorę cię do domu. Poczekaj chwilę, wezmę kluczyki. Cholera! Jest wściekła, ale chociaż będzie sama ze mną wystarczająco długo, bym mógł jej powiedzieć, to co musze. Wróciła, zawiesiła na mnie ramię i pociągnęła mnie w stronę samochodu. Położyłem głowę na jej ramieniu i zaciągnąłem się głośno, trącając nosem jej słodko pachnące włosy. – Kocham twoje włosy, Jess. Są najpiękniejszymi włosami, jakie kiedykolwiek widziałem i pachną tak dobrze – powiedziałem jej. Jest ciepła i słodka i zajmuje się moją pijaną dupą. Naprawdę podoba mi się to. – Zamknij się, Jace. Jesteś pijany i nie wiesz, co mówisz – warknęła. Człowieku, jest dzisiaj zadziorna. To może być dobrą rzeczą, albo bardzo złą. Nie mogę pozwolić jej zabrać mnie już do ~111~
domu. Najpierw muszę z nią porozmawiać. – Nie jestem gotowy, by jechać do domu. Po prostu jedź w kółko – powiedziałem. – Musisz jechać do domu i to odespać. Jutro masz wielki dzień, plus, nie chcę z tobą jeździć. Tylko ci pomagam, bo możesz zabić kogoś, albo siebie – powiedziała, bardzo mnie to rozdrażniło. Musze sprawić, żeby mnie słyszała, wysłuchała. Nie mogę jutro wyjechać, wiedząc, że jest na mnie wkurzona i nie wie, co do niej czuję. – Jess, nie nienawidź mnie dłużej – wyszeptałem, gdy odwróciłem w jej stronę głowę. Jej szczęka zacisnęła się i jej knykcie zbielały, gdy mocniej zacisnęła kierownicę. Ponieważ zbliżaliśmy się do mojego domu, wiedziałem, że moje minuty są na wyczerpaniu. – Przepraszam, że to nie byłaś ty, Jess. Że to nie ty byłaś ze mną w basenie – wyciągnąłem się i z roztargnieniem założyłem ciemny kosmyk jej pięknych włosów za ucho. – Wybacz mi, nie nienawidź mnie dłużej. Tutaj. Powiedziałem to. Teraz wszystko jest wyciągnięte i wie, że nie chcę dłużej być przyjacielem. Zanim mogła powiedzieć cokolwiek, wziąłem jej dłoń w moją i śmiało proszę ją, by weszła ze mną. – Moja mama wciąż jest w country klubie. Zazwyczaj zostaje do zamknięcia. Tam była moja impreza. Wejdź ze mną. Po prostu chcę spędzić z tobą czas, zanim jutro wyjadę. Czuję, że więcej cię nie zobaczę, gdy wyjadę – powiedziałem, głęboko patrząc w jej olśniewające oczy, gdy przybliżyłem się i splotłem nasze palce. – Okay – odpowiedziała i chciałem wyrzucić pięść w powietrze ze szczęścia.
***
Gdy tylko weszliśmy do mojego pokoju i włączyłem muzykę, nie traciłem więcej czasu. Spojrzałem na nią, czując surową, głęboko zakorzenioną ochotę, jakiej nigdy wcześniej nie czułem. Alkohol zaczął wyparowywać z mojego organizmu i rozmarzałem o tym, jak piękna jest – doskonała z krzywiznami pływaczki i niesamowitym głosem. Spojrzała na mnie i wszystko, o czym myślałem to to, że ta dziewczyna jest moja. Jesteśmy tylko ja i ona, nikt i nic więcej. Podszedłem do niej i wszystko zniknęło. Moje serce wali i krew mocno pompuje się w moich żyłach. Zatrzymałem się jedynie cale od jej ciała i pochyliłem się, zwisając ustami nad jej pełnymi wargami. Mogłem poczuć jej ciepłe, szybkie oddechy na twarzy. Nic nie mogło przebić tego momentu. Chciałem całować ją jeszcze niezliczoną ilość razy bez niepokoju. – Wiesz, ile razy chciałem pocałować te usta? – wyszeptałem, nie opuszczając jej oczu. ~112~
Zassała oddech i zamknęła oczy. Uniosłem dłoń i przejechałem po jej wardze kciukiem, odnajdując jej miękką skórę. Moje spojrzenie zostało na nich, dopóki potrzeba nie wżerała mnie z każdą mijającą sekundą. Potrzebowałem jej ust na moich. – Zamierzam cię teraz pocałować, Jess – wymamrotałem, dając do zrozumienia, że tym razem nie mam zamiaru się powstrzymywać. Podszedłem jeszcze bliżej i zostawiłem maleńki odstęp między nami, ledwo co ocierając jej wargi o moje. – Jess, po tym jak cię pocałuję, co zaraz zrobię, mam zamiar położyć cię na łóżku i zamierzam się z tobą kochać, jak nikt inny – powiedziałem, dając jej jasno do zrozumienia moje zamiary i nie pozostawiając wątpliwości, jak bardzo jej pragnę. Jej ciało zadrżało przez moje słowa i zmieszanie przecięło jej twarz. Jej zęby zagryzły dolną wargę i jej zielone oczy wypełniły się ciepłem i namiętnością. Moja pewność siebie zaczyna mieszać się ze strachem, bo zdałem sobie sprawę, że mam zamiar uprawiać miłość pierwszy raz w życiu. Seks jest jedną rzeczą, ale miłość.. cóż, miłość rzuca rzeczy na całkiem inny poziom. To ekscytujące i przerażające w tym samym czasie. Do diabła, uspokój się, Jace. Nie spieprz tego. Prześlizgnąłem dłoń na jej kark i otarłem nasze wargi, zanim pocałunek stał się zrozpaczony. Mój język wysunął się i poczułem jak jej ciało zadrżało, gdy ją przybliżyłem. Chciałem więcej. Chciałem poczuć jej skórę na mojej. Chciałem jej dotknąć, zapamiętać każdy jej cal przed moim wyjazdem. Odsunąłem się i pchnąłem ją lekko w kierunku łóżka. Starała się coś powiedzieć, ale przerwałem jej. – Shhhh, Jessica – powiedziałem, mówiąc jej pełne imię. – Połóż się na łóżku – dodałem stanowczo. Stała zamrożona i niepewna. Pochyliłem się, złapałem koszulkę i przeciągnąłem ją przez głowę. Wolno rozpiąłem spodnie, ponieważ jej oczy śledziły każdy mój ruch. Jeansy opadły wokół moich kostek i powtórzyłem. – Połóż się, Jess. Nie powiedziała słowa, ale zrobiła dokładnie to, co powiedziałem. Jej oczy były szeroko otwarte, a policzki zaczerwienione. Mogłem dostrzec szybki ruch jej klatki piersiowej i wiedziałem, że ona zdaje sobie sprawę, że nie mam zamiaru się dzisiaj zatrzymać. Wpełzając na nią, podtrzymałem swoją wagę na ramionach i byłem tak blisko niej, że jej piersi ocierały się o moją klatkę.
~113~
Potoczyłem się i podparłem na jednym łokciu, kładąc palec na jej ustach, później na brodzie, szyi i w końcu, wolno, pośrodku jej piersi. Moje wybrzuszenie stało się bolesne, gdy przyglądałem się, jak jej sutki twardnieją po cienkim materiałem koszulki. Chcę ja poczuć, ściągnąć jej zabawną koszulkę i poczuć jej skórę na mojej. Szeptałem do niej i mogę wyczuć miłość oraz żądze w moich słowach. Jej oczy zacisnęły się, gdy przejechałem dłonią pod jej koszulką, łagodnie całując jej policzek. – Jest dobrze, Jess. Pozwól mi sprawić ci dobrze; pozwól mi cię kochać – powiedziałem. Przy tym, jej ciało zrelaksowało się pod moim dotykiem. Kocham cię. Ty też mnie kochasz, Jessica. Dojechałem palcami do szczytu jej stanika, ocierając o jej sutki i sapnęła. Jej wrażliwość niemal złamała mnie na części. Przejechałem dłonią za jej plecy, odpiąłem jej stanik i uwolniłem jej piersi. Wolno przeciągnąłem koszulkę przez jej głowę i chwyciła za moje ramiona, wbijając paznokcie w moją skórę. Moje dłonie sunęły w dół i zacząłem rozpinać jej spodenki. Stopniowo je odpinam, ukazując jej gładką oliwkową skórę, która kontrastuje z małym białymi majtkami. Jej wzrok sprawia, że moje serce nawet mocniej uderza w mojej klatce. Jej oczy spotkały moje, gdy przebiegłem palcem pod wąskim, białym materiałem. Wygląda na zmartwioną, może przerażoną i jej ciało zesztywniało. Nie wiem, dlaczego zamarła, ale wtedy zauważyłem blizny. Wiele z nich nad kością miednicową. Moje oczy rzuciły się do jej, szukając odpowiedzi na pytania, których nawet nie umiem zadać. Przejechałem palcami przez blizny, zastanawiając się, kto jej to zrobił i dlaczego. To złamało moje serce. Gdy nic nie powiedziałem, to przyniosło jej ulgę. Pochyliłem się i pocałowałem jej ciepłą skórę, odnajdując wargami każdą bliznę, pokazując jak bardzo chciałbym scałować jej ból. Naprawię cię, Jess. Pozwól, żeby było lepiej. Chwyciłem jej biodra, gdy zjechałem językiem niżej – nie mogłem czekać dłużej, by poczuć jej smak. Zapach jej pobudzenia doprowadzał mnie do szału, gdy zanurzyłem głowę w wilgotne miejsce między jej udami. Moje dłonie ślizgały się po jej ciele, obejmując każdy jej cholerny cal. Powróciłem dłonią do jej kobiecości, wsunąłem w nią jeden, a zaraz drugi palec. Zacisnęła się wokół nich i to było tak przyjemne, zbyt przyjemne. Kurwa, nigdy nie byłem tak podniecony. Musiałem znaleźć się w niej, zachwycać się jej ciałem i sprawić, że będzie moja. Poruszyłem palcami, sprowadzając ją na krawędź, zanim wyciągnąłem palce. Nie chcę, by doszła samymi palcami; chce, by do tego doszło, gdy będę głęboko w niej zatopiony. Jęknęła, gdy zacząłem podążać ustami w górę jej ciała. Wylizałem jej smak z warg. Zarumieniła się, widząc swoją wilgotność na mojej twarzy i przejechałem językiem
~114~
po ustach jeszcze raz, przesyłając w jej stronę szelmowski uśmiech. – Dobre, Jess. Tak cholernie dobre – powiedziałem, zanim opadłem na jej usta. Przelałem w pocałunek serce i duszę, gdy ściągałem bokserki. Mogłem czuć, jak drżała z nerwów i nie mogłem się doczekać, gdy jej gorąco zaciśnie wokół mnie, gdy po raz pierwszy w nią pchnę. Rozszerzyłem jej nogi kolanami, gdy zdałem sobie sprawę, że jedyne prezerwatywy jakie są, mam w samochodzie. Cholera jasna! Proszę, niech będzie na tabletkach. – Jess, jesteś na tabletkach? – zapytałem, gdy przeszukiwałem jej oczy i miałem nadzieję, że powie tak, więc nie będę musiał się zatrzymać. Przytaknęła i obawy spłynęły po mnie. Zawinąłem palce wokół jej bioder i wolno w nią wszedłem. Niesamowite. Jej jęki, jej gorąco, jej dłonie na mnie, moje dłonie na niej, czucie jej; wszystko w tym momencie spycha mnie na krawędź. Pochyliłem się i pochwyciłem jej sutek między zęby. Uniosła biodra, chcąc więcej, gdy jęknęła. Ta dziewczyna.. oh mój Boże, ta dziewczyna. Spojrzałem na nią i poprosiłem, by otworzyła oczy. Chcę ją obserwować, gdy kocham się z nią pierwszy raz. Chcę, by czuła mnie i wiedziała, że to różni się od wszystkiego innego. – Otwórz oczy, Jess – jej oczy otworzyły się wolno i spotkały moje, gdy energia skakała pomiędzy naszymi ciałami. Jedwabiste, czarne włosy okalały jej twarz i, w tym momencie, jest najseksowniejszą dziewczyną, na której kiedykolwiek umieściłem oczy. Patrząc na nią, jakby była ostatnią dziewczyną na ziemi, pchnąłem w nią wolno, głęboko. Jęk wyszedł z jej gardła i pokręciłem biodrami, dając jej więcej przyjemności i nie troszcząc się o siebie. jej oczy są szerokie i błyszczące, zanim znowu je zacisnęła. Orgazm ogarnia nas i zacząłem ruszać się szybciej, gdy odrzuciła do tyłu głowę w ekstazie. To doprowadza mnie do szału – potrzebuję jej więcej. Pochylam się i całuję ją, wbijając zęby w jej wargę, szczypnąłem ją i zassałem w usta. Moje ciało nabrało własny rytm i ona spotkała się ze mną, pchając biodrami. Oddech i jęk ucieka przez jej wargi, gdy jej oddech przyśpiesza. Dźwięki, jakie wydaje, na zawsze zostaną muzyką dla moich uszu. Nasza naga skóra, oblepiona potem, ślizgała się i wszystko wyparowała, gdy jej ciepło zacisnęło się wokół mnie. Była coraz bliżej. Widząc to, wiedząc, że jestem tym, który to sprawił jej dobrze, sprawiło, że byłem blisko, bardzo blisko. Miękkość jej skóry i szorstkość jej sutków zderzających się z moją piersią, powoduje, iż moje ciało drży. Moje serce wali mocno, gdy zacząłem się kołysać w górę i w dół. Jej nogi zacisnęły się wokół mojego pasa i ona doszła, krzycząc moje imię. Oglądanie jej, tracącą kontrolę jest najpiękniejszą i niesamowitą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem. – Jace.. Oh Boże, Jace.
~115~
Uprawiałem seks wiele razy, ale teraz było inaczej. Przyglądając się, gdy doszła, wysłało potrzebę wzdłuż mojego kręgosłupa. Patrząc na nią i nasze zderzające się ciała, całkowicie się w niej zgubiłem. W tym momencie jestem jej. Opadłem na nią całym ciężarem, ukryłem twarz w jej włosach i wciągnąłem jej zapach szamponu i żądzy i miłości – wdychając Jess. W końcu, moje ciało znalazło spełnienie i jestem przejęty, kompletnie i nieodwołanie przejęty przez Jessicę Alexander.
~116~
Przeszłość Jace Słysząc ból w jej głosie, gdy się rozłączyła ze mną, było straszne. Poczułem jakby moja klatka piersiowa została rozerwana i moje serce padło do stóp. Minęły dwa tygodnie od naszej rozmowy, odkąd byłem dla nie tej totalnym dupkiem. Nie wierzę, że od tak złamała rzeczy między nami. To nie ma w ogóle żadnego cholernego sensu. Dzwoniłem do nie setki razy, wysłałem wielokrotnie wiadomości i.. nic. Nie mogę pojechać do domu przez kolejne dwa tygodnie, bo mam ten cholerne obóz piłkarski, ale kiedy będzie po nim, zamierzam pojechać do niej i błagać, by mi przebaczyła i przyjęła mnie z powrotem. Tęsknie za nią tak cholernie mocno. Piłka uderzyła mnie w pierś, wyrywając mnie z marzeń. – Hej, koleś, wciąż usychasz z tęsknoty za tą dziewczyną? Dzisiaj jest wielka impreza. Idziesz, czy będziesz się nad sobą rozczulał? – mój współlokator zapytał. Trent jest dużym, krzepkim facetem. Gra ze mną w drużynie i jest jak cegła z dużymi, szerokimi ramionami. Praktycznie mieszka na siłowni. – Nie, koleś, nie mam ochoty na imprezę. Pokręcę się tutaj. – Cokolwiek, facet. Twoja strata. Masz tylko jeden college w życiu. Marnuj go jeśli chcesz. Laski nie są tego warte. Dlatego jestem singlem. Od razu im mówię, że nie szukam niczego na serio. Może powinieneś robić tak samo. W innym razie, ten pokój zrobi się w końcu całkiem nudny. – Kocham ją. Nie mogę po prostu odpuścić. Zjebałem i muszę to naprawić. Wyjście i zalanie ~117~
się nie sprawi, że rzeczy będą lepsze. Jest siekła, ale wróci. Musi. – Jak chcesz, facet. Przygotował się i wyszedł na imprezę, gdy ja tu siedziałem i odchodziłem od zmysłów. Wysłałem jej kolejną wiadomość – nawet jeżeli wiem, że to bezcelowe, ale tylko w ten sposób mogę się z nią połączyć. Ja: Proszę, zadzwoń do mnie. Nienawidzę tego. Proszę, porozmawiaj ze mną. Wracam do domu za dwa tygodnie i spotkam się z tobą, więc możemy nad tym popracować. Bardzo przepraszam za bycie takim dupkiem. Proszę, nie odpychaj mnie. Tęsknie za tobą, Jess. Czekałem i czekałem na odpowiedzieć, ale tak jak zawsze, nic nie przyszło. Rzuciłem piłką przez pokój w złości i złapałem iPod'a. Włożyłem słuchawki i włączyłem tak głośno muzykę, jak to możliwe. Leżałem tak, co wydaje się trwać wieki, zanim zasnąłem. Wstałem, gdy usłyszałem szarpnięcie i walenie, by zobaczyć pijanego Trenta wpadającego przez drzwi z tak samo pijaną dziewczyną na jego ramieniu. Świetnie, teraz będę musiał słuchać jak się obmacują. Pieprzyć to, wychodzę do czasu, aż z nią skończy. – Cały pokój jest twój, koleś. Tylko trzymaj się z daleka od mojego łóżka. To wszystko, o co proszę – powiedziałem, łapiąc czapkę i telefon. Przeszedłem przez korytarz akademika i minąłem kilka grup ludzi, którzy najwidoczniej bawili się dzisiaj lepiej ode mnie. Wszedłem do ciężarówki, nie mając pojęcia gdzie jadę. Tylko pragnę, by te dwa tygodnie minęły szybko i mógłbym wrócić do domu.
***
Obudziłem się pełny radosnego pobudzenia wiedząc, że dzisiaj jadę do domu. Wiem, że nie będzie łatwo, ale muszę przekonać Jess, by mi wybaczyła. – Weź wszystko na spokojnie, koleś. Powodzenia z dziewczyną. Wciąż myślę, że powinieneś przemyśleć to gówno o związkach. – Dzięki. Gdy wrócę, będę w lepszym humorze. Może nawet pójdę z tobą na jedną z tych imprez. Zobaczę, czy Jess będzie chciała pójść z nami. – Jasne. Cokolwiek powiesz. Jedź bezpiecznie. Jazda wydawało się, że trwała ponad tysiąc godzin, a nie kilka. Gdy przyjechałem do miasta, pojechałem prosto do Jess, nawet nie pojechałem do siebie. Jej samochodu na nie było na podjeździe.
~118~
Gówno! Wciąż chciałem tam iść, by jej mama wiedziała, że przyszedłem i by jej to przekazała. Będzie wiedziała, że jestem poważny i zadzwoni do mnie. Chwilę po tym, gdy zapukałem, jej mama otworzyła drzwi. Miała na sobie piżamę w środku dnia i wyglądała jak piekło. – Dzień dobry, pani Alexander. Wie pani, czy Jessica będzie wkrótce w domu? – Ona wyjechała, cukiereczku – wymamrotała, a jej słowa połączone były z zapachem alkoholu, uderzając we mnie jak tona cegieł. – Tak, proszę pani, zauważyłem, że nie ma jej samochodu. Kiedy wróci? – Ona nie wróci, cukiereczku. Nie mogę ci powiedzieć, gdzie pojechała. Moja córka nie prosi mnie o wiele rzeczy, ale kazała mi obiecać, że nie mam mówić ani słowa o tym, gdzie wyjechała, jeżeli do domu zapuka młody, dobrze wyglądający chłopak, szukający jej. Wszystko, co mogę ci powiedzieć to to, że wyjechała dwa dni temu. Potrząsnąłem głową w niedowierzaniu. – Dlaczego? Dlaczego nie chce, bym wiedział, gdzie pojechała? – zapytałem zawiedziony. – To nie ma sensu. – Nie wiem, co ci powiedzieć. Wiem, że śpieszyła się, by stąd wyjechać. Naprawdę mi przykro, ale nie mogę ci powiedzieć, gdzie pojechała. Obiecałam i mam zamiar dotrzymać słowa – powiedziała ze smutnym uśmiechem na twarzy i wzruszyła ramionami. Później zamknęła drzwi. Stałem tak patrząc na zamknięte drzwi, jak głupiec. Nic z tego nie miało sensu. Wyciągnąłem telefon z kieszeni, gdy szedłem do ciężarówki. Wybrałem jej numer jeszcze raz. Jeżeli będę miał jej zostawić miliony wiadomości głosowych i wysłać tysiące wiadomości, zrobię to. Telefon zadzwonił raz; wtedy powiedzieli mi, że numer został wyłączony. – Cholera jasna! – rzuciłem telefonem przez ciężarówkę. Rozbił się i upadł, gdy ściskałem w dłoniach kierownicę. Jadąc do domu rodziców, krew gotowała się we mnie. Po prostu chciałem krzyczeć. Nie wierzę, że to się dzieje. Ona po prostu – zniknęła! Muszę ją znaleźć. To wszystko moja wina; byłem dla niej kutasem przez telefon przez te tabletki antykoncepcyjne i ona totalnie mnie wyrzuciła. Rozpracowywałem w głowie każdy pomysł na znalezienie jej, natychmiast wiedziałem, co robić. Zatrzymałem się pod domem i praktycznie wyważyłem drzwi, gdy wszedłem do domu. Rozejrzałem się po mieszkaniu, wykrzykując za mamą. – Kochanie, dlaczego tak krzyczysz? Chodź tutaj i przytul mamę. Czuję jakby nie było cię wieki. Powiedziałabym Bernadette, by zrobiła twoje ulubione jedzenie. O co chodzi, Jace? jesteś blady. Jesteś chory? – zapytała, oglądając mnie.
~119~
– Mamo, potrzebuję twojej pomocy. Potrzebuję prywatnego detektywa. Możesz jednego dla mnie wynająć? – zapytałem, na Boga marząc, by nie myślała, że ześwirowałem. – Synu, dlaczego myślisz, że potrzebujesz detektywa? O co chodzi? – zapytała niecierpliwie. – Chodź usiąść ze mną w słonecznym pokoju i zjesz coś. Wyglądasz jakbyś nie jadł zbyt dobrze – odwróciła się i zaczęła iść przez korytarz. Poszedłem za nią, ale jeszcze nie skończyłem. – Nie jestem głodny, mamo. Muszę znaleźć Jessicę. Ona zniknęła – te słowo mnie zabijało. Zniknęła. – Przeprowadziła się i jej mama nie chce mi powiedzieć gdzie. Muszę ją znaleźć. Wiem, że znasz ludzi, którzy robią tego typu rzeczy. Możesz, proszę, pomóc mi ją znaleźć albo zapłacić komuś, by to zrobił? – powiedziałem desperacko, dając jej przymrużone oczy, którym nigdy nie odmawia. – Jace, skarbie, co jest z tą dziewczyną, którą jesteś tak zachwycony? Ty i Elizabeth byliście świetną parą. Zawsze przewidywałam, że weźmiecie ślub pewnego dnia – spokojnie nakłada mi jedzenie, gdy ja potrząsam głową zirytowany. – Wtedy przyszła ta dziewczyna i po prostu zerwałeś związek, który był dla ciebie dobry. Z tego, co rozumiem, ta Jessica nie jest dla ciebie dobra – wyciągnęła szklankę z szafki i zaczęła nalewać mi herbatę. – Może nie znalezienie jej jest dla ciebie najlepsze. Teraz jesteś w college'u, zaczynasz nowe życie. Powinieneś się skupić na studiach i piłce – powiedziała, wyciągając w moją stronę szklankę. Wiedziałem, że będzie się sprzeczać, ale cholera, muszę ją przekonać. Jeżeli nie będę próbować – przynajmniej włożę wysiłek w znalezienie Jess – wiem, że nigdy sobie tego nie wybaczę. To będzie zawsze mnie prześladować. – Mamo, proszę. Nie proszę o wiele, ale proszę cie o to. Moja dłoń złapała zimną szklankę ze słodką herbatą. Zabija mnie tym napięciem, ale mama nigdy się nie poddaje bez prób i możliwości. – Jasne, skarbie. Sprawdzę, co da się zrobić. Zapisz cokolwiek będzie pomocne i dam to Jasonowi. Takie rzeczy zajmują trochę czasu, więc nie oczekuj szybkich rezultatów. – Dziękuję, mamo. Bardzo dziękuję. Kocham cię. Jesteś najlepsza. Jessica jest dobrą dziewczyną, mamo. Nie jest taka, jak wszyscy mówią. Jest dobrą osobą i jest dla mnie ważna. Położyłem szklankę na blat, nie pijąc ani łyka i uściskałem ją mocno i pierwszy raz odkąd przyjechałem do miasta, czuję uncję ulgi. Uścisk w gardle wciąż jest, ale teraz troszkę łatwiej oddychać, niż gdy czułem, że nie ma żadnych opcji.
***
~120~
– Hej, człowieku, jak długo zamierzasz siedzieć jeszcze na tej rzeczy? Twoje oczy jeszcze nie krwawią? – Trent leżał rozwalony na swoim łóżku i był cicho, przez większość czasu, gdy kontynuowałem poszukiwania Jessici. Gdzie jesteś, Jess? – Nie, nie krwawią. Usunęła konto na Facebook'u, ale musi być gdzieś w necie. Wiem, że gdy będę szukał wpadnę na jakiś trop. Chodzi o to, że Jessica Alexander jest cholerną powszechną nazwą. Przewijam z jednej Jessici na kolejną, co trwa wieki. Potarłem głowę i odetchnąłem sfrustrowany, gdy pochyliłem się na biurku. – Myślałem, że twoja mama zatrudniła prywatnego detektywa, czy coś. Dlaczego nie poczekasz zanim coś znajdzie i przestaniesz wariować przed tym monitorem? – ma punkt, ale – – Bo siedząc nic nie robią, by ją znaleźć.. sprawia, że to czuję się kurewsko niewłaściwie. Nawet wiedząc, że nie wie, że się staram, ja muszę wiedzieć, że próbuję. Kiedyś, gdy się zakochasz, może to załapiesz. Nie umie wytłumaczyć tego gówna, po prostu wiem, że nie mogę się poddać. Zamknąłem laptopa i przetarłem oczy. – Minęło zbyt dużo czasu odkąd z nią rozmawiałem. Im więcej czasu mija, tym bardziej mi się wymyka. Czuję to. Tracę ją, nawet jej nie znajdując. – Stary, współczuję. To do dupy. Mam nadzieję, że nigdy się nie zakocham, bo z tego co widzę, to do bani – Trent powiedział, gdy włożył ręce za głowę, gdy rozmyśla nad tym 'miłość jest do bani' oświadczeniem. Wiem, że stara się pomóc, ale nie mogę zawracać sobie tym teraz głowy. – Kochać kogoś nie jest do bani. Stracić osobę, którą kochasz jest do bani – załapałem kluczyki i torbę na siłownię i idę do drzwi. Muszę się stąd wynieść i pomyśleć, wyładować agresję, zanim eksploduję. – Idę na siłownię. Wrócę później. Nie mogę uwierzyć, ile czasu minęło. Minął miesiąc, odkąd mama powiedziała, że poprosi przyjaciela, aby poszukał Jess. Nie cierpię ją wkurzać, ale czekanie jest nieznośnie bolesne. Zatrzymałem się pod siłownią i złapałem torbę, wychodząc z samochodu. Muszę uciec – mocno i szybko. Czuję, że mam w sobie tak dużo tłumionej frustracji i gniewu, że aż mnie to żre od środka. Zrobiłem to; to moja wina. Gdybym był z nią ostrożniejszy tamtego dnia o kłamstwie, może rzeczy byłyby teraz inne. Zawsze widziałem ją jako osobę silniejszą od wszystkich, ale może taka nie była. Może moje okrutne słowa złamały w niej coś w środku. Walczyła z tak dużą ilością bólu, z wewnętrznymi demonami. Blizny były tego dowodem. Powinienem inaczej się tym zająć. Może za mocno ją popychałem. Teraz, mogę nigdy nie mieć szansy, by przeprosić.
***
~121~
Trening dzisiaj był brutalny i moje ciało boli od stóp do głowy. Zauważyłem paczkę pod moimi drzwiami akademika i nagle zapomniałem o całym bólu. Jest od prywatnego detektywa mamy! Szybko otworzyłem drzwi i rozerwałem kopertę. Dokumenty i zdjęcia poleciały na moje łóżko. Moje oczy i mózg nie mogły przetworzyć tego wszystkiego na raz. Przeskanowałem zdjęcia i jako pierwsze zobaczyłem jej twarz, jej uśmiech. Wszystko, co widziałem, to moja Jess. Wtedy moja klatka piersiowa otworzyła się i wszystko we mnie rozdarło się. Nie jest sama na tych zdjęciach. Zdjęcie po zdjęciu pokazuję ją z jakimś facetem przytulających się, śmiejących się, całujących się, dotykających się. Przerzucałem je w kółko, by tylko sprawdzić, czy moje oczy nie robią mi kawałów. Oglądam ostatnie zdjęcie i ona patrzy w jego oczy, jej ramie owija się wokół niego i uśmiecha się do niego. To mój uśmiech. Uśmiecha się moim uśmiechem do kogoś innego. – Kurwa! – krzyknąłem i rzuciłem zdjęciami przez pokój. Upadłem na łózko i podniosłem dokumenty, zmuszając się, by zatrzymać wściekłe łzy. Przeczytałem każdą linijkę. Jedyny jej adres, jaki znalazł, jest już nieważny. Nie ma numeru telefonu, nie ma emaila i nie ma miejsca jej pracy. Jest napisane, że jest zaręczona i niedługo wychodzi za mąż. Położyłem dłonie na głowie, złapałem za włosy mocno i zamknąłem oczy. Chcę płakać, krzyczeć, rozwalić jakieś gówno, ale nic z tego nie zrobiłem, bo ledwo mogę oddychać. To boli. To boli. Tak. Cholernie. Mocno. Odeszła na zawsze z kimś innym, jakbyś nigdy się nie liczyli. Dlaczego, Jess? Kurwa, dlaczego? Drzwi się otworzyły i Trent wszedł do środka. Zatrzymał się nagle i objął wzrokiem zdjęcia porozrzucane po pokoju. – Co, do cholery, stary? – zapytał. – To koniec. Ruszyła dalej – przeczyściłem gardło i zakryłem twarz ramieniem. – Przepraszam za bałagan. Po prostu w tej chwili nie mogę na nie dłużej patrzeć. – Cholera, koleś. Współczuję, że nie wyszło. Chcesz żebym je wyrzucił? Chcę? Nie chce widzieć jej z jakimś dupkiem, ale nie chcę ich wyrzucić. Wygląda pięknie, nawet gdy jest z kimś innym. – Nie, zaraz je posprzątam – powiedziałem. Zaczerpnąłem głębokiego wdechu, zanim wstałem z łóżka i zacząłem sprzątać bałagan, jaki narobiłem. – Człowieku, nie możesz trzymać jej zdjęć z jakimś skurwielem. To trochę pokręcone, nie ~122~
sądzisz? – Trent zapytał niedowierzająco. Łapałem jedno zdjęcie po drugim i obrazy wypaliły się w moim umyśle, zawsze będą się powtarzać, jak jakiś cholerny film. – Nie wiem, co z nimi zrobię. Nie mogę ich teraz wyrzucić – powiedziałem, wrzucając je do szuflady. – Jest zaręczona – wyszeptałem do siebie, starając się zrozumieć, co to tak naprawdę oznacza. – Okay, wystarczy tego mazgajowatego gówna. Dzisiaj ze mną wychodzisz, upijesz się i zapomnisz o tej dziewczynie na chwilę. Podnoś swoją dupę, idź wziąć prysznic i ubierz się. Naprawdę nie czułem się zbyt dobrze, by wyjść, ale zapomnieć brzmi cholernie dobrze, bo pamięć boli jak diabli. Tak, zapomnieć brzmi naprawdę dobrze.
***
Siedziałem przy barze, oglądając jak ludzie niemal uprawiali seks na parkiecie. Światła migały i zapach dymu niemal mnie dusił. Ten klub nigdy, by do mnie nie przemówił i dzisiaj nie jest inaczej. Ludzie tłoczą się wokół baru, starając się zdobyć drinka, więc ruszyłem się i poszukałem stołu, z daleka od całego zamieszania. Trent mnie znalazł i wcisnął mi w dłoń kolejnego drinka. – Wypij to, chłopie. Zatrać sie na chwilę – powiedział. Tylko przytaknąłem i wziąłem drinka. To już trzeci raz mi coś daje, cokolwiek to jest, i jest bardzo mocne. Mogłem wyczuć, że już zaczyna mi brzęczeć w głowie. Kręciłem drinkiem w szklance, gdy jakaś dziewczyna zaczęła iśc w stronę mojego stolika. Uśmiechnęła się i spojrzała na mnie dużymi oczami łani. Długie, proste hebanowe włosy spadały na jej ramiona. To przypomniało mi Jessicę; zawsze uwielbiałem jej włosy. Nie mogłem zobaczyć koloru jej oczy, przez światła w klubie, ale gdy się uśmiechnęła, ekstremalna biel jej zębów, zaskoczyła mnie. Ma efektowny, starszy wygląd. – Co tutaj robisz zupełnie sam? Dobrze wyglądający chłopak jak ty, powinien mieć obok siebie dobrze wyglądającą dziewczynę – przekrzywiła jedną brew, wydzielając pewność siebie. Wygląda na zarozumiałą, ale nie sukowatą. Interesująca to słowo, które przychodzi mi na myśl. – Nie jestem sam. Jestem tutaj ze współlokatorem. On właśnie bawi się na parkiecie, to wszystko. Wydaje się, że jesteś tak samotna, jak ja – powiedziałem, spoglądając na nią. Jest ładna, ale nie jest Jess. Za bardzo elegancka, zbyt właściwa. – Myślisz, że mogę naprawić nasz problem? Mogę z tobą usiąść? – powiedziała tym pewnym
~123~
siebie tonem. – Jasne, czemu nie? – pokazałem gestem, by usiadła obok mnie. Pochyliła się, kładąc drinka na stole i wyciągnęła krzesło. – Jestem Victoria, a ty jesteś? – zapytała, wyciągając w moją stronę rękę. Potrząsnąłem jej dłoń. – Jace. – Miło cię poznać, Jace – brzmiała, jakby wygrała na loterii. Skrępowanie panowało między nami i nie miałem pojęcia, co powiedzieć tej dziewczynie. Jest atrakcyjna, oczywiście dba o siebie i wydaje się wystarczająco miła, ale po prostu nie jestem zainteresowany. Dopiero zdałem sobie sprawę, że straciłem Jess na dobre. Bawienie się z jakąś inną dziewczyną, nie jest teraz na mojej liście priorytetów. Tęsknie za tobą, Jess. – Dlaczego jesteś taki smutny? Jakaś dziewczyna musiała wywinąć ci niezły numer – odchyliła się na krześle i skrzyżowała długie nogi. – Co sprawia, że myślisz, iż jestem smutny? – Twoje oczy. Masz strasznie smutne oczy. To sprawia, że zastanawiam się, kogo kochałeś tak mocno, że sprawił ci tyle smutku. Dlaczego mi o tym nie opowiesz? Mam całą noc. I muszę ci powiedzieć, że jestem dobrym słuchaczem. – To był długi dzień, długi zły dzień. Nie chcę o tym rozmawiać. Powiedzmy, że nie szukam poważnych związków przez długi czas – wymamrotałem i wziąłem łyk drinka. – Wystarczająco jasne! A co z zabawą? Masz jakąś wersję zabawy? – zapytała i strzeliła do mnie małym, złośliwym uśmieszkiem. – Zabawa jest okay, tak myślę. – Świetnie. Więc wstawaj i chodźmy zatańczyć. Mam swoje ruchy i są każdym rodzajem zabawy – zaśmiała się, gdy wstała i zaczęła poruszać biodrami. Co, do diabła? Jestem niemal pijany, Jessica wychodzi za mąż i moje serce boli, jakby ktoś je wyciągnął i obił go młotkiem. Wydaje mi się, że trochę zabawy i tańca, nie może mnie zranić.
~124~
Jessica Właśnie powiedział, że należy do mnie. Chciałabym w to wierzyć, ale fakt, że jest zaręczony naprawdę odrzuca słodkość tego momentu. Nagle ciepło jego ciała wydaje się zbyt gorące, złe. Mogę wyłączyć swoje emocje z facetami, ale nie z Jace. Nie mogę tego zrobić, nie teraz, nie w ten sposób. Położyłam dłonie na jego piersi i odepchnęłam go. – Nie. Twoje serce nie należy do mnie. Dałeś je komuś innemu i nie możemy tego zignorować – sturlałam się spod niego i szybko wstałam z łóżka. Poprawiłam koszulkę i złapałam szlafrok. – Dlaczego zawsze do tego dochodzi? Jesteś gorąca, jesteś zimna. Nieważne, co robiłem, nigdy nie mogłem tego rozgryźć – powiedział, gdy usiadł. – Może powinieneś przestać próbować mnie rozgryźć, Jace. Mam na myśli, przyszedłeś waląc w moje drzwi późno w nocy, nie widząc się od więcej niż sześciu lat i później rzucasz na mnie tą bombę, że jesteś zaręczony z moją terapeutką! Przyszedłeś tu, uzbrojony w moje osobiste, bardzo prywatne informacje – co znowu, jestem pewna, że jest nielegalne – i oczekujesz, że po prostu wyląduję z tobą w łóżku? Wydaje się, że nie tylko ja jestem szalona. Złapał swoją głowę. – Nie przyszedłem tu mając zamiar wziąć cię do łóżka. Przepraszam, jeżeli tak to wyglądało – odetchnął i złapał szczyt swojego nosa we frustracji. – Gdy cię podniosłem i trzymałem w ramionach, nie mogłem nic z tym zrobić, ale wróciłem do przeszłości. Stracenie ciebie było dla mnie ciężkie. Zajęło mi dużo czasu zrozumieć, że nie będziesz częścią mojego życia – zatrzymał się, szukając słów. – Później, znalazłem te pliki, znalazłem ciebie, przyjechałem tutaj i wszystko się we mnie poruszyło. Myślałem o tym, marzyłem by znów cię spotkać przez długi czas. Więc trzymanie cię w moich ramionach sprawiło, że moje determinacja się skruszyła. ~125~
Spojrzał na mnie i przytulił mnie mocno silnymi ramionami. Nie mam zielonego pojęcia do czego to zmierza, ale cokolwiek to jest, on musi wyjść. Nie mogę myśleć, gdy jest tak blisko i im dłużej zostaje, tym bardziej mam gdzieś to gówno, że jest zaręczony. – Powinieneś iść. Ty będący tutaj nie jest dobre. Chciałeś się ze mną skonfrontować o ciąży i zrobiłeś to. Mogę ci powiedzieć, jak przykro mi jest, ale nie mogę zmienić tego, co zrobiłam. Powinieneś po prostu wyjść, żyć swoim życiem ze swoją narzeczoną i zapomnieć o tym, zapomnieć o mnie. Wydawało mi się, że ściany w mojej sypialni się zaciskają, więc odwróciłam się i przeszłam przez mieszkanie, daleko od Jace. Słyszałam odgłosy jego stóp i z każdym krokiem moje serce biło szybciej. Powiedzenie żegnaj, w końcu będzie to oznaczało. Złapałam za klamkę upewniając się, że on naprawdę wie, że chcę, by wyszedł. Poczułam jego dłoń na ramieniu i wzdrygnęłam się. – Jessica, dobrze czy źle, zawsze będziemy nawzajem pod skórą. Przez sześć lat chodziłem i starałem się to trzymać pod powierzchnią. Znalezienie tych plików było rozdarciem tej powierzchni i nie mogę tak po prostu znowu tego schować. Wszystko, co było we mnie tłumione przez te wszystkie lata, teraz się wylewa. Jeżeli teraz wyjdę i nie popatrzę się za siebie, to wypali się w moim umyśle. Z każdym jego słowem, dokładałam cegłę do mojego muru. Jest zaręczony, zaręczony z odnoszącą sukcesy lekarką – niezwykle piękną, odnoszącą sukcesy lekarką. Nie mogę z tym rywalizować i nie chcę. Minęło za dużo czasu, zbyt wiele mostów zostało spalonych i nie jestem zbyt stabilna, by się tym zająć. Nieważne, jak bardzo go chcę, wyłączyłam uczucia. Wcześniej, bycie z Jace wydawało się takie prawidłowe, ale stając z nim teraz, to wydaje się bardziej złe, niż mogę to wytłumaczyć. Plus, myślę, że on wciąż widzi wstydliwą, dziwną nastolatkę, która potrzebuje naprawy. – Nie mogę teraz się tym zajmować. Dzisiaj dowiedziałam się, że mam poważne problemy psychiczne. Na podstawie wyroku sądu, muszę chodzić na terapię, bo byłam pijana i miałam wypadek samochodowy. W szpitalu zobaczyli wszystkie blizny z tylu lat i sędzia zlitował się nade mną. Teraz muszę znaleźć nowego lekarza, bo nigdy więcej nie pójdę do Dr. Ward, odkąd wiem, że jest narzeczoną jedynego chłopaka, jakiego kiedykolwiek kochałam – rzeczywistość cholernie boli. Gdy te słowa wyszły z mojego gardła, zaczęło mnie palić. – W tym samym dniu, chłopak, którego nie widziałam od sześciu lat, wszedł do mojego mieszkania i rzucił we mnie toną emocjonalnego gówna. Nie jesteśmy już nastolatkami. Nie jestem terroryzowaną i bitą, młodą dziewczyną, która potrzebuje byś podniósł mnie za każdym razem, gdy upadnę – powiedziałam, prostując ramiona i starając się wyglądać na silną. – Nie mogłeś naprawić mnie wtedy i nie możesz zrobić tego teraz. Jestem tak samo złamana jak wtedy, ale teraz staram się znaleźć siłę w bólu – spojrzał na mnie z litością wirującą w jego oczach i nienawidzę tego. – Wtedy starałam się być niewidzialna; chowałam się przed wszystkim i przed wszystkimi. Teraz pozwalam, by każdy widział mój ból i nie dawali mi żadnego ~126~
gówna, o którym myślą. Jestem dorosłą kobietą i nawet jeżeli mam wiele urojeń w życiu, mam wystarczająco szacunku do siebie, by nie wskoczyć do łóżka albo robić cokolwiek innego z mężczyzną, który jest zaręczony i poślubi inną kobietę. Nie, nawet jeżeli ty jesteś tym mężczyzną. Proszę, po prostu idź – łzy walczyły, by się uwolnić, ale odmówiłam wypuszczenia ich. Nie mogę pozwolić, by dalej postrzegał mnie jako słabeusza. Wypuścił zirytowane westchnienie i dostrzegłam lata żalu w jego jaskrawoniebieskich oczach. – Nie staram się ciebie naprawić. Nawet jeżeli terapeuta we mnie chce to zrobić, to nie to, co staram się zrobić. Ja po prostu.. Cholera, nie wiem czego chcę albo co robię. Po prostu wiem, co czuję. Kocham cię, Jessica. Nigdy nie przestałem cię kochać. Myślałem, że bycie z tobą nigdy nie będzie znowu możliwe, więc spróbowałem nakłonić siebie do pokochania kogoś innego – staliśmy naprzeciwko siebie, jego słowa odbijają się echem po pomieszczeniu i z całych sił staram się nie zburzyć murów. Ale im więcej mówi, tym słabsza się staję. – Jessica, uwierz mi, jeżeli byłby przycisk, którym mógłbym cofnąć się kilka lat wstecz i mógłbym wyłączyć uczucia do ciebie, prawdopodobnie bym to zrobił, ale nie ma nic takiego. Wszystko, co mogłem zrobić to zmienić to i wyrzucić na tył umysły, jakby nas nigdy nie było – powiedział, ściągając brwi i przechylając głowę. – Zakopałem miłość do ciebie i trzymałem to ukryte, bo to był jedyny sposób, jaki znałem, by iść dalej – spojrzał na mnie i nasze oczy się połączyły. Jego są czerwone i mają ciemne koła, pokazując jak ciężkie było to dla niego. – Ale widząc cię, wiedząc gdzie jesteś, byłaś tak blisko.. Nie chcę dłużej tego ukrywać. To byłoby kłamstwo. I sposób w jaki to widzę teraz, gdy wiem gdzie jesteś, nie mam zbyt dużego wyboru. Nie widząc, gdzie jesteś, myśląc że jesteś szczęśliwa i zamężna, to było jedyne, co pomogło mi zrozumieć, że nigdy nie będziemy razem – pochyla się i łagodnie unosi moją brodę. – Kocham cię, Jess, i wiem, że ty też mnie kochasz. Nie było dnia przez sześć lat, w którym cię nie kochałem. Nie pozwolę ci odejść tym razem. Nie mogę. Też go kocham albo myślę, że to jest to, co do niego czuję. Nie wiem, co chce bym powiedziała. Jest zaręczony. To zajęło mój umysł. – Jesteś zaręczony. Chcesz powiedzieć, że pójdziesz dzisiaj do domu i zerwiesz zaręczyny z Dr. Ward, by być ze mną? To jest to, co masz na myśli? – stał cicho, gdy na niego warknęłam. Samolubny kawałek mnie chciał, by powiedział tak, że zamierza rozerwać jej serce, ale wiem, że to nie byłoby dobre. – Nawet mnie już nie znasz! Mówię ci, nie jestem tą samą dziewczyną, którą znałeś. Po co miałbyś psuć coś, co jest poważnym związkiem dla kogoś, kogo nawet już nie znasz, dla kogoś, kogo nie widziałeś sześć lat? To nie ma sensu. Rozczarowanie i porażka przecięły jego twarz, gdy spuścił wzrok, potrząsając głową. – Nie wiem – powiedział, kolejny raz patrząc na mnie. Jego oczy przeszukiwały moją twarz, jakby szukał magicznego rozwiązania. – Wesele jest za cztery tygodnie – wyrzucił. – Co?
~127~
– Powinniśmy wziąć ślub za cztery tygodnie. Ona i mama zaplanowały wszystko do ostatniego głupiego szczegółu. Ślub. Myślenie o Jace, który kogoś poślubił, łamie moją zbroję. To boli; pali moje gardło, gdy staram się przełknąć te kwaśne myśli. – W takim razie, cóż, za cztery tygodnie powinieneś wziąć ślub. Kup wielki, fantazyjny dom i idź na obiad dobroczynny z matką i żoną. Może mieć ładny płot i wszystko inne. To brzmi, jak długo i szczęśliwie, Jace. Nie psuj tego tylko przez złamaną dziewczynę, z którą raz spałeś – wyrzuciłam z siebie. Robię, co w mojej mocy, by się trzymać, ale powoli się łamię. Kocham go; nienawidzę go. Chcę żeby został; potrzebuję, by wyszedł. Moje zaprzeczone myśli okrążają mój umysł, jak sępy. – Jessica, zakochując się, na koniec nie zawsze jest długo i szczęśliwie. Tak dzieje się w książkach, filmach. To jest życie i jest prawdziwe. Życie nie ma scenariusza, żadnego zarysu. Złamaliśmy zasady miłości lata temu. Wszystko, co wiem to to, że z tobą zasady nigdy nie obowiązywały. Zanim przygnębiony wyszedł, zatrzymał się, by spojrzeć na mnie ostatni raz. – I nie byłaś dziewczyną, z którą tylko raz spałem. Jesteś dziewczyną, którą kocham – zawsze. I wtedy zniknął.
***
Obudziłam się następnego dnia z bólem głowy jak diabli. Wymasowałam swoją głowę i zaczęłam dotwarzać jeszcze raz wszystko, do czego doszło wczorajszej nocy. Mój telefon zaćwierkał bardzo głośno i szarpnęłam się po niego, nawet nie otwierając oczy, by zobaczyć kto dzwoni. – Słucham? – Hej. – Skąd masz ten numer? Albo mniejsza o to – nie dopowiadaj. Pliki, prawda? – Tak, pliki. Jak się masz dzisiejszego ranka? Co jest z nim nie tak? Wszystko, co stało się wczoraj wyleciało przez okno czy co? – Dobrze, po prostu dobrze. Słodko, tak właściwie! – zauważyłam. – Nie, nie jest tak. Słyszę to w twoim głosie. Kłamiesz. – Jace, jest zbyt cholernie wcześnie na to gówno. Co chcesz? Jestem zła – wkurzona, właściwie – że gra tak normalnie, jakbyśmy zaczęli od czasu, w
~128~
którym przerwaliśmy sześć lat temu. On wychodzie za cholerne cztery tygodnie za mąż! – Wczoraj zapomniałem plików z twojego mieszkania. Muszę mieć z powrotem, zanim Vic– mam na myśli, Dr. Ward zda sobie sprawę, że zniknęły. Co, do diabła? Stracił rozum! Jakbym chciała wdepnąć w gówno związane z jego przyszłą żoną! – To nie mój problem. Czekaj; czy ona wie o mnie, wie, że przyszedłeś się ze mną wczoraj spotkać? Jak dowiedziałeś się o aktach, skoro ona ci ich nie dała, Jace? – Zabrałem je. Gdy wychodziliśmy z klinki i zapomniała kluczyków z biura. Powiedziałem jej, że po nie wrócę. Były na biurku i gdy je złapałem, zauważyłem twoje imię na aktach. Nawet nie powinienem tak wyjść. Spieprzyłem w związku z nią – powiedział, mówiąc przy końcu coraz ciszej. Wow! Więc ta lekarska laska nawet o mnie nie wie. To zmienia postać rzeczy, na pewno. – Dostarczę jej pliki do kliniki samodzielnie. I tak muszę stawić się na terapii grupowej – powiedziałam, uciszając go. Może go poślubić, ale on był mój pierwszy i chcę, by to wiedziała. – Jess, nie rób tego – ostrzegł. – Ona nie jest zamieszana w tą grę. – Wow. To było głębokie, Jace! Jesteś z nią zaręczony i grasz w gry, igrasz z ogniem. Nie myślisz, że powinieneś zacząć z czystym kontem? – powiedziałam, będąc totalnie sarkastyczną suką. – Stop. Po prostu przestań gadać o mnie biorącym ślub, jakby było ci z tym dobrze, jakby cię to nie obchodziło. Obchodzi mnie to; nienawidzę tego. Za każdym razem, gdy te słowo roluje się na moim języku, chcę się zakneblować. Ale jeżeli będę sobie o tym przypominać, to sprawi, że zapomnę o moim i Jace szczęśliwym zakończeniu. Nigdy wcześniej nie widział tej strony mnie. Zna tylko nieśmiałą, dziwną Jess. Nie zna zimnej, opryskliwej, suki na kółkach Jessici. – Jest mi z tym dobrze. Jest mi doskonale z faktem, że bierzesz ślub. Może nawet kupię wam prezent ślubny – warknęłam. – Co się z tobą stało, Jess? Nie jesteś suką. To nie osoba, którą jesteś. Dlaczego to robisz? Tym teraz jestem. Mogę nie być nią wieczorem, albo jutro, ale teraz, tak, jestem suką. Za godzinę mogę leżeć zwinięta w kulkę na łóżku i płakać ze szklanką 151 w dłoni, albo wykrwawię się z bólu, ale teraz, jestem murem z cegieł, przez który on się nie dostanie. – Mówiłam ci, nie jestem tą samą osobą. Musisz się z tym pogodzić. Spędziłam lata na upewnianiu się, że nigdy więcej nikt nie będzie mnie torturował. Nigdy nie będę kogoś ustnym albo fizycznym workiem treningowym. Jeżeli to oznacza bycie zimną suką na zewnątrz, będę nią. To mechanizm obronny i działa, niezależnie od metody.
~129~
– W jakiej grupie masz dzisiaj brać udział? – Co, masz na myśli, że nie wiesz tego z moich osobisty akt, które wczoraj ukradłeś? – powiedziałam, podnosząc głos. – Po prostu podaj mi nazwę cholernej grupy, w której będziesz uczestniczyć – odwarknął. – Nie wiem, jak nazywa się grupa. Jest dla samookalaczających się czy coś. Jest dla popieprzonych ludzi, jak ja. Co za różnica? – To dokładny typ grupy, w jakiej powinnaś być, ale jak mówiłem, musisz znaleźć inną klinikę. Mogę ci pomóc, jeżeli chcesz. Oh Boże, znowu brzmi jak mój naprawiacz. – Cokolwiek, Jace. Skończyliśmy? – Nie. Naprawdę potrzebuję tych akt, Jess – jego głos jest natarczywy, ale zostanę potępiona, jeżeli mu je oddam. – Cóż, nie odzyskasz ich. Naciskaj na mnie i złożę skargę na ciebie za wzięcie ich i twoja narzeczona dowie się o tym pierwsza. – Dobrze, Jess, zrób to po swojemu. Ale konfrontacja z Victorią niczego nie rozwiąże, wierz mi – uśmiechnęłam się. – Do zobaczenia, Jessica – powiedział i rozłączył się. Za każdym razem, gdy używa mojego całego imienia, to wysyła dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa, ale olałam to i rzuciłam telefon na łóżko. Wstałam i poszłam pod prysznic, puszczając gorącą wodę, zanim do niego wskoczyłam. Stałam pod wodą z zamkniętymi oczami; wspomnienia, gdy mnie dotykał, całował zeszłej nocy, oblazły mój umysł. Te siły próbują pozbawić mnie siły, której tak rozpaczliwie się chwytam. Muszę pozwolić mu odejść. Muszę.
***
Ze niesławnym folderem plików w dłoni, otworzyłam drzwi kliniki. Kroczyłam dumnie z fałszywą pewnością siebie w stronę biurka, by zapytać o Dr. Ward. Miałam na sobie ciemne, obcisłe jeansy i czarne buty, i bardzo przylegającą koszulkę, która opinała moje ciało w odpowiednich miejscach. Również podkręciłam moje czarne włosy w grube loki. Opadały na moją pierś i niemal miałam nadzieję, że Jace mnie zobaczy – zawsze uwielbiał moje włosy. Wczoraj wyglądałam jak gówno. Dzisiaj mam makijaż i wyglądam dobrze. To jedyna rzecz, do której nigdy nie miałam zastrzeżeń – wiem, że nie jestem brzydka. Gdy stałam się starsza, moja pewność siebie w wyglądzie dojrzała razem ze mną . – Przepraszam, muszę zobaczyć się z Dr. Ward na chwilę. Muszę jej coś oddać – ~130~
poinformowałam recepcjonistkę za szklanym oknem. – Jesteś umówiona na spotkanie z Dr. Ward? – odpowiedziała. – Nie, nie jestem. Muszę jej tylko coś oddać. Czy to możliwe? Przyglądała mi się spod okularów i nacisnęła na jakąś liczbę w telefonie, gdy podniosła słuchawkę. – Doktorze, jest tutaj młoda dziewczyna, która mówi, że musi coś pani oddać. Ma pani chwilę czy mam umówić ją na spotkanie? – wydaje się usatysfakcjonowana odpowiedzią i odkłada słuchawkę. – Mówi, że możesz przyjść. Ma kilka wolnych minut przed następnym pacjentem. – Dziękuję. Przeszłam przez korytarz, zanim doszłam do jej drzwi. Moje serce biło szybko w piersi, a krew ciepło przepływała przez moje żyły. Zassałam oddech i zapukałam w drzwi. Drzwi otworzyły się i tutaj jest w jej eleganckiej doktorskiej chwale, ubrana w biały kombinezon. Czy ona nie wie, że już minęło święto pracy? – Oh, cześć, panno Alexander. Co mogę dla ciebie zrobić? – zapytała z uprzejmym uśmiechem na twarzy. Podałam jej akta i celowo złapałam z nią kontakt wzrokowy, by przestać wpatrywać się w bardzo duży pierścionek na jej palcu – pierścionek, który powinien być mój. – Wierzę, że chciałabyś to – powiedziałam zarozumiale. Spojrzała na pliki i z powrotem na mnie, zdezorientowana. – Skąd to masz? Pytanie za milion dolarów, o które nie omieszka zapytać prawdziwy lekarz z wąską, luksusową dupą. Ma spięte włosy w nieskazitelnym francuskim koku i miałam ochotę się wyciągnąć i zrobić bałagan na jej główce. Przypomina mi matkę Jace, wszystko pruderyjne i odpowiednie. Podróba! – Powinnaś zapytać pana Collins'a. Przyszłam, by ci to oddać – powiedziałam, starając się być opanowana. – Przepraszam? Pan Collins? O co chodzi? – zapytała i mogłam zauważyć, jak się napięła, gdy zwęziła na mnie oczy. Zabawne, że zapytałaś. – Chodzi o twojego narzeczonego, mojego byłego chłopaka, który ukradł te pliki z twojego biurka wczoraj wieczorem. Wytropił mnie i pojawił się w moim mieszkaniu – powiedziałam, zrzucając bombę prosto w jej idealną głowę. ~131~
Pierwszy raz odkąd ją widziałam, spojrzała na mnie zaskoczona i odebrało jej mowę. – O czym ty mówisz? Przepraszam, że to powiem, ale nie ma mowy żeby mężczyzna, z którym jestem zaręczona był wczoraj w twoim mieszkaniu – zripostowała. Suka! Wiem, o co chodzi. Wiem, że jest brudną suką z serii dostać–odejść. Nie mowy żeby osoba była tak ubrana i nie była suką. Jest foremką do wykonywania ciastek wszystkich tych jebniętych kobiet, które obchodzi tylko status społeczny. Jace poślubia klona swojej matki. Z tą myślą, musiałam zwalczyć pragnienie wymiotów. Kiedy ona ostrzy swoje pazury, przerywam jej. Mam doświadczenie z sukami takimi jak ona. Mogę przewidzieć jej kolejny ruch, zanim ona o nim pomyśli. Zgaduję, że powinnam być wdzięczna Elizabeth Brant za tą jedną rzecz – przez lata kształciła mnie na Sukę 101. – Prawdopodobnie masz rację, doktorze. Prawdopodobnie mam urojenia i wyobraziłam sobie to wszystko. Jace nigdy nie był w moim mieszkaniu, nigdy nie wepchał języka do mojego gardła i nigdy nie powiedział mi, że wciąż mnie kocha. Nic z tych rzeczy nie mogło się wydarzyć, ponieważ jestem zwykłą kobietą na granicy umysłowego rozpadu, prawda? Rzuciłam czarną grzywką za ramie i odwróciłam się, by wyjść. Zanim to zrobiłam, musiałam dać jej ostatnią rzecz do zastanowienia. – Oh i doktorku, kiedy Jace powie 'tak' za cztery tygodnie, wiedz tylko, że tak naprawdę będzie myślał 'nie'.
~132~
Przeszłość Jace Nie mam zielonego pojęcia, co robię w tym klubie i szczególnie nie mam pojęcia, co robię na cholernym parkiecie. Ta dziewczyna powiedziała, że chce po prostu spędzić miło czas, ale wydaje mi się, że nigdy nie spotkałem dziewczyny, która ostatecznie nie chce więcej. Jej ręce przewieszone są przez moje ramiona i uśmiecha się kot Cheshire. Chociaż nie mogę zaprzeczyć, że jest niesamowita, również nie mogę zaprzeczyć, że nie jest Jess. Piosenka się skończyła i zaczyna lecieć coś innego, odsunąłem się, by zrobić jakąś przestrzeń między nami. – Cóż, myślę, że nazwę to nocą. Dziękuję za taniec – powiedziałem, dając jej nieprzekonujący uśmiech. – Okay, twoja strata. Może zobaczę cię czasami wokół kampusu. I może następnym razem, twoje oczy nie będą tak smutne. Dałem jej tylko uprzejme kiwnięcie głową i wywinąłem się między tłumem spoconych ciał, aż znajduję Trenta. Jest pośrodku dwóch blondynek, które pocierają o niego ciałami w górę i w dół. Uśmiech na jego twarzy powiększa się, gdy widzi jak podchodzę do niego. Unosi kubek w wyniosłym geście, oczywiście zadowolony z sytuacji, w której się znajduje. – Zrywam się, człowieku – powiedziałem. – Cóż, jak widzisz, jestem trochę zajęty w tym momencie, więc złapię cię później, bracie. Jesteś pewny, że nie chcesz dołączyć? Maci albo Stacy będą więcej niż szczęśliwe, gdy dołączysz – zachichotał. Spojrzałem między Stacy i Maci, niepewny i obojętny, która jest którą. ~133~
– Nie, koleś, dobrej zabawy. Wracam do pokoju. – Jak chcesz, J. Machnąłem ręką, zanim odwróciłem się i odszedłem. Zanim uciekłem, zauważyłem Victorię przy barze, podrywającą jakiegoś innego kolesia. Obróciła się, mrugnęła do mnie i machnęła lekko. Co jest ze mną nie tak? Mam dziewiętnaście lat, jestem w college'u i nawet nie mogę wyjść do baru i się dobrze zabawić.
***
Ferie zimowe minęły z szybkością błyskawicy. Robiłem wszystko, co mogłem, by unikać miejsc, które przypominały mi o Jess, ale to nie było łatwe. Nawet pojechałem pod jej dom kilka razy, mając nadzieję, że zobaczę jej samochód na podjeździe. Nie miałem szczęścia. Wciąż codziennie jest w moim umyśle i ciężko mi żyć teraźniejszością, ale robię to. Teraz jest pierwszy dzień po świątecznej przerwie i jestem trochę zdenerwowany. Wciąż jestem niezdecydowany na główne zajęcia, ale zapisałem się na psychologię, bo im więcej myślę o tym, co stało się Genevieve i jak torturowana była Jessica, tym więcej myślę o tym, by zrobić coś, by pomóc takim ludziom. Mógłbym zdobyć ten stopień za cztery lata. Nie jestem pewny, ale zobaczymy jak to będzie. Po pójściu do kilku podstawowych klas, jak matematyka i przedmioty ścisłe, przyszedłem na Psychologię 101. Znalazłem siedzenie i wyciągnąłem zeszyt. Inni uczniowie zaczęli wchodzić do klasy i zauważyłem, że profesor też wszedł. Jest wysokim, chudym mężczyzną noszącym wąskie okulary i stereotypowy profesorski sweter. Gdy wszyscy studenci zajęli miejsca, zauważyłem kobietę z teczkami w dłoniach i z laptopem przewieszonym przez ramię. Wygląda na znajomą, ale nie jestem pewny, bo widzę tylko jej profil. Podała profesorowi kilka plików i wymienili się słowami. Wygląda, jakby mogła być profesorem, albo asystentką profesora. Może dlatego ją skądś znam. Chudy profesor przemierzył drogę na środek klasy i zaczynał się przedstawiać. – Dzień dobry wszystkim. Nazywam się Profesor Andrews i to jest moja TA, Victoria Ward. Witam na Psychologii 101. Victoria Ward! Dzwonki zadzwoniły w mojej głowie i gdy ona się uśmiechnęła, to mnie uderza. Skurwysyn, to ta dziewczyna z klubu z zeszłego semestru. Wygląda całkowicie inaczej, ale to na pewno ona. Ma na sobie szarą sukienkę z białymi guzikami. Jej włosy są w końskim kucyku i jej usta świecą się przez
~134~
jakąś pomadkę. Kontynuuje pomaganie profesorowi w czymkolwiek, co oni robią, ale później podaje jej stertę papierów i wychodzi. Moje oczy śledzą ją, gdy wychodzi. Profesor odpowiada o programie nauczania i przepełnia nas informacjami. Po tylko jednym dniu zajęć, mam więcej zadań domowych, niż mógłbym sobie wyobrazić. Złapałem coś do jedzenie i ruszyłem prosto do biblioteki. Muszę być na siłowni za dwie godziny, więc zgaduję, że mogę jakoś spożytkować ten czas.
***
Nasze pierwsze zadanie na Psychologię 101 jest o historii psychologii. Wypuściłem oddech i otworzyłem gwałtownie podręcznik. Byłem zatopiony w myślach, czytając, gdy krzesło naprzeciwko mnie odsuwa się. Spojrzałem w górę i to była Victoria. Nasze oczy spotykały się na chwilę i przeczyściłem gardło, zanim powróciłem do książki. Wygląda, jakby mnie nie pamiętała, co prawdopodobnie jest dobre. Ale jest tutaj tona wolnych stołów i krzeseł, więc dlaczego usiadła ze mną? – Cześć – spojrzałem na nią i w pół się uśmiechnąłem. – Cześć, Victoria – odpowiedziałam. Wtedy lekceważąco powróciłem do książki. – Wow. Pamiętasz moje imię, jestem pod wrażeniem. Podoba ci się Baylor do tej pory? – zapytała, jakby nie chciała, by nasza rozmowa malała. – Jest dobrze, nie mam żadnych skarg. Siedziała tam z , co wydaje mi się, nieprawdziwością na twarzą. Wygląda, jakby oczekiwała, abym zaoferował więcej, ale nie zrobiłem tego. – Jesteś w klasie pana Andrewsa, zgadza się? – Tak, na to wygląda. Studiowała mnie przez kilka sekund, przyszpilając oczami moją twarz, zanim wróciła do moich oczu. Z moim brakiem kontaktu wzrokowego i oczywistym brakiem zainteresowania, pomyślelibyście, że powinna się wycofać. – Wciąż masz złamane serce, panie Collins? Spojrzałem na nią przez chwilę, zanim z powrotem spuściłem wzrok w książkę. – Czuję się dobrze, pani Ward. Wszystko jest dobrze. Czy jestem wciąż smutny czy nie, jest bez znaczenia w tym momencie. Jess ruszyła dalej i też muszę to zrobić – ostatecznie. Mimo wszystko wciąż nie interesuje mnie rozpoczęcie związku z kimś ~135~
innym. – Cóż, miło to słyszeć. Masz później ochotę na kawę? – zapytała. Nie boi się walczyć o to, czego chce, to na pewno. Jest zauważalnie starsza ode mnie i chociaż to mnie nie przeraża, mówi mi to, że ona jest kobietą – kobietą, która wcześniej lub później, będzie chciała więcej. Jedwabiste perłowe kolczyki dyndają na jej uszach i jej długi koński ogień spływa na ramię. Ma klasę, jest inteligentna i prawdopodobnie ma pieniądze. Z pewnością kobieta, która chce więcej. Szalona praca, szalony dom, perfekcyjne szóstkowe dzieci i maleńki pies prawdopodobnie są na jej liście. Jestem Fordem F–150; ta dziewczyna jest Mercedesem. Nie pasujemy do siebie. Jednak idealnie pasowałaby do mojej matki. – Przepraszam, ale nie przepadam za piciem kawy – powiedziałem nonszalancko, gdy unikałem jej spojrzenia i przerzuciłem kartkę. Starała się bardzo mocno zdobyć moją uwagę, gdy starałem się być zimny i pod radarem w tym samym czasie. To nie działa. – Cóż, dobrze. Jeżeli kiedykolwiek będziesz miał problemy z zajęciami, daj mi znać – popchnęła kawałek papieru po stole w moją stronę. Wstała, zabrała swoje rzeczy i odeszła. jej ciasna dupa i bardzo kręcące się biodra, przechadzają się w przeciwną stronę. Tak, mógłbyś to mieć, ale jesteś cholernie głupi, one tak mówią, wyśmiewając się ze mnie, gdy znikają z linii mojego wzroku. Odrzuciłem jej kuszenie i skupiłem uwagę z powrotem na zadaniu. Kobiety są złymi, złymi istotami! Sprawdziłem godzinę i zdałem sobie sprawę, że muszę iść na siłownie spotkać się z kolegami na ćwiczenia. Zamknąłem książki i złapałem numer Victorii, wrzuciłem wszytko do plecaka i wyszedłem z biblioteki. Zauważyłem Trenta i jakąś dziewczynę opierające się o moją ciężarówkę i przewróciłem oczami. Ten chłopak jest największym graczem, jakiego kiedykolwiek poznałem; nie wierzę, że dziewczyny lecą na takie gówno. Dlaczego mili chłopcy zawsze zostają obrzuceni gównem, a faceci jak Trent mają mnóstwo babek padających im do stóp? Muszą wiedzieć, że jego kutas był w połowie żeńskiej populacji na kampusie. Ale one udają, że je to nie obchodziło, albo są zbyt głupie, by to zauważyć. Gdy podchodzę coraz bliżej, mogę zauważyć, że jedna z dziewczyn nie jest zbyt zadowolona. Właściwie, wygląda na lekko wkurzoną. Jest drobna i ma lśniące włosy do ramion, jest brunetką, ma jasnobrązowe nogi i ładne usta. Jest słodka, nie totalna blondynka i nie ma wielkich cycków, jak większość dziewczyn, z którymi zazwyczaj spotyka się Trent. – Siema, co tam, chłopie? Co się dzieje? – Siema, J. Nie za wiele. Bree jest trochę kapryśna, to wszystko – powiedział z uśmieszkiem rozciągającym się na twarzy. Ona pchnęła go w klatkę piersiową i zripostowała. – Nie jestem kapryśna. Jesteś dupkiem i
~136~
dziwką. Nigdy więcej się z tobą nie spotkam! Rozumiesz mnie, Trencie Bailey? Nigdy więcej! – wykrzyczała i zacisnęła pięść, tupnęła nogą, jakby chciała dodać wyrazu swoim słowom. – Nie jestem włóczęgą ani jedną z tych piłkarski fanek. Lubię cię, ale wtedy słyszę od Chelle, że pieprzyłeś jej współlokatorkę zeszłej nocy. Co to, do cholery, ma być? Nie gram w twoje gówniane gry – wykrzyczała, złożyła ramiona na piersi i odeszła daleko, zostawiając ślady jej krzyków. Podniosłem brwi na Trenta i potrząsnąłem głową. – Wydaje się, że jesteś pełny życia. Może zaczniesz dowiadywać się, kto zadaje się z kim, jeżeli masz zamiar to ciągnąć. W innym wypadku, stado wkurzonych piskląt będzie koczowało pod naszymi drzwiami z widelcami w dłoniach, by nadziać twoją głupią dupę. – Tak, tak, tak. Cokolwiek, człowieku. Wróci. Nawet czuję się trochę źle, że się o tym dowiedziała. Lubię ją, nie jest głupia i nie działa mi na nerwy, gdy jestem koło niej dłużej niż dziesięć minut – przez sekundę zauważyłem przebłysk żalu na twarzy Trenta, ale zniknął tak szybko, jak się pojawił. – Plus, nawet nie dopuściła mnie do drugiej bazy. Lubię wzywania – zaśmiał się i wrzucił rzeczy do ciężarówki. – Jesteś palantem, człowieku. Jesteś głupi, że widzisz ją tylko jako kawałek dupy. Powinieneś spróbować ją poznać. Może mógłbyś polubić towarzystwo płci przeciwnej, nie tylko przez pieprzenie ich – powiedziałem, gdy jechaliśmy w kierunku szatni. – Nie chcę być tobą, człowieku, więc wolę zostać sobą. Przyglądając się jak się dąsasz przez tyle czasu, było jakimś przygnębiającym gównem – powiedział, ścierając pot z czoła. – Masz dziewiętnaście lat i żyjesz jak cholerny pustelnik, skupiasz się nad rozczulaniem nad sobą w pokoju. Ile czasu będziesz pozwalał, by ta laska wstrzymywała twojego kutasa? Nie mówię, że musisz wyjść i mieć panienkę w każdy weekend, ale kurwa, nie chcesz kawałek dupy? Masz potrzeby; żele i prawa ręka nie wystarczą na całe życie, wiesz. Spiorunowałem go wzrokiem. – Pieprz się, człowieku! W przeciwieństwie do ciebie, faktycznie mam jakiś cholerny szacunek dla kobiet. Nie wyjdę i nie pozwolę komuś grać, dopóki nie będę mógł dać z siebie więcej. W innym wypadku, nie chcę mieć z tym nic wspólnego – potrzeby czy nie potrzeby. Więc zejdź z mojego kutasa. Ruszę do przodu, gdy będę pieprzenie gotowy, by iść do przodu. – Jesteś cholernie dziwny, J. Mam nadzieję, że nigdy nie pozwolę, by jakaś laska złapała mnie tak za jaja! Żadna cipka nie jest tak dobra, koleś – Trent wzruszył ramionami i przewróciłem na niego oczami. – Cokolwiek, chłopie. Po prostu tego nie łapiesz. Nawet, jeżeli chciałbym jej nie kochać, wciąż ją kocham. Nienawidzę tego. Ale mam przeczucie, że nigdy nie przestanę za nią tęsknić. Wkrótce, będę musiał się obudzić i zdać sobie sprawę, że niektórzy ludzie mogą zostać w twoim sercu, ale nie w twoim życiu. ~137~
***
Treningi nie były ostatnio zbyt straszne, ale ten był brutalny i pływałem w pocie. Trent został jeszcze chwilę, by popodnosić ciężary, ale powiedziałem sobie żeby to pieprzyć. Jestem padnięty. Starłem pot z czoła i przeszedłem przez parking. Patrzę w górę, by zobaczyć, że Victoria opiera się o mój samochód z dłońmi w obcisłych krótkich spodenkach. Ma na sobie koszulkę Baylor i okulary słoneczne. Jest zrelaksowana, skrzyżowała kostki i patrzy na mnie z flirciarskim uśmiechem na ustach. Co jest nie tak z tą dziewczyną? Za każdym razem, gdy ją widzę wygląda inaczej. Klubowa Victoria była gorąca i ociekająca seksapilem, TA Victoria jest mądra i profesjonalna i Bibliotekarka Victoria jest w porządku i spokojna. Dziewczyna tak opierająca się o mojego Forda jest odprężająco słodka i wyrozumiała. Wygląda jak dziewczyna a nie starsza kobieta. – Wydaje się, że miałeś dzisiaj ciężki trening– powiedziała. Przeszedłem obok niej i wrzuciłem torbę do ciężarówki. Gdy ją minąłem, świeży zapach jej perfum uderzył prosto w mój nie–tak–bardzo–zabarykadowany nos. Pachnie dobrze, zbyt dobrze. Ta dziewczyna doprowadzi mnie do szału; już to czuję. Nie rozumie aluzji i dlaczego musi pachnieć tak dobrze? Cholera! – Zawsze jest cholerny wycisk, ale lubię to. Co mogę dla ciebie zrobić? Wydaje się, że mnie śledzisz. – Nie śledzę cię, jestem wytrwała – zaszydziła i kącik jej ust wygiął się nieznacznie. Zasznurowała swoje błyszczące wargi, a później rozmyślnie je zagryzła. Tak, ta dziewczyna ma zagrożenie wypisane wokół siebie. Duże żółte światła ostrożności błyskają wokół jej małego ciała, przez który nie mogę jej nie prześledzić oczami, jaki jakiś napalony nastolatek. Nie rób tego, Jace, po prostu odejdź. – Jakaś dziewczyna wywinęła ci niezły numer, co? Chciałem pochylić się i otworzyć drzwi, ale ona miała dupę opierającą się o nie. Nie ma mowy, że położę dłonie w jej pobliżu. Więc tylko tak stałem, starając się rozgryźć tą dziewczynę. – Tak, coś w tym stylu – powiedziałem, kopiąc jakiś żwir stopą, gdy wpatrywałem się w ziemię. – Więc jak długo zamierzasz pozwalać, by sprawiała, że jesteś nieszczęśliwy? Wiesz, żebym mogła wpasować się w harmonogram. Spojrzałem na nią i zauważyłem sposób w jaki słońce odbija się od jej skóry, sposób w jaki ~138~
wiatr unosi jej lekkie czarne włosy. Skóra na jej karku jest kremowo biała i gładka i, pierwszy raz od dłuższego czasu, poczułem nagły tik przy zamku spodni. Muszę wynieść się stąd w cholerę, jak wczoraj. – I dlaczego potrzebujesz harmonogramu? – zapytałem, wyciągając klucze. Nacisnąłem na automatyczny guzik, zanim odpowiedziała, przy odrobinie szczęścia dając jej aluzję, by zabrała swoją dupę z moich drzwi. – Oh, choćby dlatego, że muszę wiedzieć, kiedy mnie gdzieś zaprosisz. Wiesz, będę mogła być w pełni przygotowana – uniosłem brwi na jej bezczelność. Dała mi słodki, krzywy uśmiech i potrząsnąłem głową, uśmiechając się i pozwalając, by mały śmiech przepłynął przez moje usta. Definitywnie zasługuje na nagrodę za zbyt wielką pewność siebie, to na pewno. To jest w pewien sposób seksowne. Jest pewna siebie, ale nie jest suką. Nie jak Liz. Liz była suką, bo nie była pewna siebie; zawsze to wiedziałem, chociaż nikt inny tego nie dostrzegał. Pani Brant traktowała Liz jak tresowanego pudla, zawsze ją obrażała, mówiła, że nie jest wystarczająco dobra, jeżeli chce być doskonała. Więc Liz stała się suką i przyczepiła do siebie sforę dziewczyn, który robiły za jej pewność siebie. W szkole chciała być królową pszczół; niestety, zabrała się do tego źle. Victoria wydaje się autentycznie pewna siebie, nawet jeżeli wyczuwam w niej odrobinę pikanterii. – Jesteś całkiem zarozumiała, panno Ward. Kto powiedział, że cię gdzieś zaproszę? Jesteś moją TA; jestem pewny, że to nie jest mile widziane. I nie powinnaś dowalać się do seniorów? Pochyliła się w moją stronę. – Nie zawsze będą twoją TA – wyszeptała. Poczułem jej oddech na skórze i musiałbym być martwy, jeżeli nie zareagowałbym na jej bliskość i obietnicę ukrytą w słowach. Na szczęście, wyprostowała się, dając mi pole do oddychania. – Plus, nie biorę cię za chłopaka, którego przerażają starsze kobiety. Ale może miałam złe przypuszczenia względem ciebie – odepchnęła się od ciężarówki i przekrzywiła na nosie okulary, patrząc na mnie tymi ciemnoczekoladowymi oczami. Musiałem mrugnąć kilka razy, by przywrócić się do rzeczywistości. – Masz mój numer. Gdy przestaniesz lizać swoje rany, zadzwoń do mnie. Możesz nauczyć się jednej lub dwóch rzeczy od starszej kobiety. I kto wie? Może polubisz edukację – wyszydziła. I przeszła przez parking, nie oglądając się za siebie. Położyłem dłoń na twarzy i oparłem się o ciężarówkę, patrząc w niebo. Cholera jasna!
~139~
Jessica Po tym, gdy Victoria wygłosiła swój obraźliwy komentarz, znalazłam sposób, by zamknąć jej jadowite usta. Nie jestem w liceum i żadna nadęta, wykształcona lekarka nie będzie mnie prześladować. Przez sześć lat przeszłam z maty podłogowej do pewnej siebie suki i nie wstydzę się tego. Sześć lat tworzenia murów obronnych, sześć lat mocowania emocjonalnych ścian i ta lekarka na pewno tego dzisiaj nie zniszczy. W środku czułam, że jestem nic nie warta, stojąc w tym okazałym biurze, wypełnionym mnóstwem nagród, ale ona o tym nie wiedziała. Nigdy by się nie dowiedziała. Moje słowa były pełne emocji i impulsywne, ale to był mój sposób na pokazanie jej, gdzie jest jej miejsce. To nie był najlepszy pomysł i było to nietaktowne, ale jeszcze raz, takt nigdy nie był moją mocną stroną. Mój ostatni szef powiedział mi, że potrzebuję flirt do ust, więc taktownie kazałam mu spierdalać. To był mój ostatni dzień w pracy. Moja złość jest stanowczo nie na miejscu. Za każdym razem, gdy ktoś mnie atakuje i sprawia ból, stosownie odpowiadam – przez reagowanie zbyt mocno. Czarny i biały – nie ma żadnych szarych cieni w środku. Mogę przejść od zera do stu w jednej sekundzie. Facet, z którym się spotykałam, który nie był moim chłopakiem, powiedział, że jestem zmienna emocjonalnie. Nie mogłam się nie zgodzić z Donnie w tym punkcie. Wstrzymanie moich uczuć w tej grupowej rzeczy na pewno będzie wyzwaniem.
***
Szłam do pokoju terapii grupowej i wszystko o czym myślałam to to, jak źle może być, gdy ktoś powie coś złego do mnie. Mogę skończyć wyrzucona z tego miejsca, zanim zostanie wszystko ~140~
powiedziane i skończone. Wolno rozglądnęłam się po pokoju. Ten cały proces jest przerażający i zastraszający. Są krzesła w centrum pokoju i z jednym umieszczonym naprzeciw nich. Daleko od z boku jest stół z kawą, wodą i owocami. Jest kilka osób, które najwidoczniej się już znają. Rozmawiają i coraz więcej ludzi wchodzi, gdy podeszłam do stolika i złapałam butelkę wody. Moje gardło wyschło i czuję nerwy, które chcą przejąć moje ciało. – Cześć. Musisz być nowa – usłyszałam głos. Odwróciłam się i zobaczyłam drobną dziewczynę z blond włosami i czarnymi pasemkami, które opadały poniżej jej dekoltu. Ma na sobie maleńką mini spódniczkę i białą koszulkę. Musi mieć na sobie więcej naszyjników i bransoletek, niż ja mam u siebie w skrzyneczce. Brylantowy ćwiek miga w jej nosie, a w uchu ma tunel. Świetnie. Jestem w punk rockowej, gotowej grupie. – Tak, to mój pierwszy dzień – odpowiedziałam bez entuzjazmu. – Cóż, jestem Mercedes. To nie jest mój pierwszy dzień. To mój 267 dzień, ale kto liczy, prawda? Wpatrzyłam się w nią, zastanawiając się, jak do diabła, zniosła przychodzenie tu przez tyle czasu – i dlaczego. – Wow. Um.. to dużo czasu. Do bani. Uśmiechnęła się przepraszająco i powiedziała. – Nie, nieszczególnie. Mam na myśli, tak, na początku tego nienawidziłam, walczyłam z tym w każdy możliwy sposób, ale wtedy poznałam osoby, które mnie rozumieją. Żaden z tych ludzi nie kupuje tego jak szalona jestem, jak wszyscy inni w moim życiu. Ci ludzie znają moje gówno. Pani Robin i inni w grupie nigdy mnie nie do niczego nie zmuszali, nie wyparli się mnie i nie odrzucili. Więc ciągle tu wracam – wzruszyła ramionami, a następnie odwróciła się, by nalać sobie kawy do styropianowej szklanki. – Plus, jest darmowa kawa! Jestem zaskoczona jej wstępem, ale to spaliło nieco moje nerwy. Może nie będę taką dziwaczką, gdy tutaj skończę. – Mam na imię Jessica. Jeżeli mam być szczera, nie jestem tu z własnego wyboru i nawet nie jestem blisko bycia szczęśliwą. Ale, niemniej, jestem tu – westchnęłam. – Jest w porządku. Każdy na początku się tak czuje. Więc, dlaczego tu jesteś? Objadanie się, pieprzenie, głodzenie się, cięcia, wydatki albo wszystko z wyżej wymienionych? – Boże, ona mówi o tym, jakbym miała podjąć wybór pomiędzy kofeinową albo niekofeinową kawą. Pyta o wszystkie prywatne pytanie, jakby to nie było wielką sprawą. Muszę się zgodzić, to mnie całkowicie zaskoczyło. Uniosłam obie brwi, ale przeleciałam oczami tam i z powrotem. – Oh, no dalej! To samo okaleczająca się grupa. Jeżeli jesteś w tej grupie, wszyscy wiemy dlaczego. Tutaj to nie jest sekretem, jak w naszych życiach. Więc, wyrzuć to z siebie. Cholera, ta laska jest wycieczką. Żadnych wstrzymywanych barier. ~141~
– Cięcia – powiedziałam cicho. – Widzisz, to nie było takie trudne, prawda? Teraz, chodź, zapoznam cię z resztą szaleńców – zażartowała. Spojrzałam na nią z marsową miną na niej nie–żart, gdy złapała mnie za ramię. – Nie bądź taka wrażliwa. Wszyscy jesteśmy trochę szaleni! Gdyby wszyscy tak zwani normalni ludzie świata mieli tu przyjść i wyłożyć wszystkie kości, które są ukryte w ich szafach, mogę ci gwarantować, że znalazłabyś u nich trochę szaleństwa! Zawsze możemy pożartować i być szczerzy. Nie odpowiedziałam, ale muszę przyznać, że ona we własnej śmiałej i dziwacznej postawie, sprawia, że to gówno ma więcej sensu. Większość ludzi może zakryć brzydotę w swoim życiu i osiągnąć cel. – Jessica, to Aimee i Chris. Panie, poznajcie Jessice. To jej pierwszy dzień i ma obsraną stronę, więc będziecie musieli jej wybaczyć – dwie dziewczyny spojrzały na mnie z prawdziwymi uśmiechami. Blondynka wyciągnęła słuchawki z uszu i podała mi rękę. – Miło cię poznać, Jessica. Jestem Chris. Pierwszy dzień zawsze jest najgorszy, ale będzie łatwiej. Przysięgam – nałożyła słuchawki i zrelaksowała się na krześle. – Jestem Aimee – drobna dziewczyna powiedziała, wkładając pasemko ognisto czerwonych włosów za ucho. – Nie jest tak źle, naprawdę. Po prostu daj temu szansę – uśmiechnęła się i było w tym ciepło. – Chodź, możesz usiąść z nami. Pani Robin wkrótce przyjdzie – Mercedes powiedziała, gdy wyciągnęła krzesło. Usiadłam pomiędzy Chris, która zatopiła się w e–czytniku i słuchała muzyki i Mercedes, która wyciągnęła zeszyt z torby. – Pani Robin zawsze daje nam zadanie domowe, plus, zawsze przywołujemy cytat albo coś, by ulepszyć nastrój każdej sesji . Jestem alkoholiczką, więc zawsze wszystko zapisuję. Nic ze sobą nie przyniosłam poza torebką i nie noszę w niej zeszytu. Myślę, że dzisiaj tylko posłucham. Więcej ludzi zaczęło siadać w kółku i nawet jeżeli wiedziałam, że tego nie robią, czułam jakbym miała ich oczy na mnie. Niska, w średnim wieku pani weszła do pokoju trzymając sztalugę, mnóstwo folderów i zeszyt. Ma włożone pióro za lewe ucho i ma okulary w czerwonej oprawie. Jest w niej jakiś spokój, który wypełnia pokój. Położyła rzeczy na podłodze koło krzesła i ustawiła sztalugę, kładąc na tym białą kartkę. Wyciągnęła marker z kieszeni i pisze coś. Pomyłka nie staje się błędem, dopóki tego nie naprawisz. Moje oczy skanowały to zdanie, starając się napawać ich znaczeniem i jak ono występuje w moim życiu. – Dzień dobry wszystkim. Mam nadzieję, że wszyscy czujecie się dobrze. Zaczniemy za kilka minut, więc proszę, zajmijcie miejsca.
~142~
Kątem oka zauważyłam raczej wysokiego faceta i odwróciłam nieznacznie głowę, by lepiej się przyjrzeć. Nisko zawieszone, starte wypłowiałe dżinsy były zawieszone i dopasowane na jego biodrach, szara koszulka rozciągała się na szerokiej piersi. Ma na sobie czarne Doc Mastens – typ butów i czarną czapkę na głowie. Kosmyki kasztanowych włosów wypadają z niej, opadając na jego podkreślone brwi. Małe, jasnobrązowe piegi są rozsypane na jego nosie i jego niewiarygodnie silny podbródek spotyka się z szczęką, która jest ciągle zaciśnięta, jakby był spięty. Nagle, rzuca okiem w górę i jego ciemno niebieskie oczy spotykają moje. Głęboko marszczy brwi na jego złocistobrązowej twarzy i szybko odwracam wzrok, wbijając oczy w kolana. Nerwowo wkładam luźny kosmyk włosów za ucho i zastanawiam się, dlaczego do diabła, spiorunował mnie wzrokiem w ten sposób. Jakbym wkurzyła go w innym życiu czy coś. W ogóle nie jest mi znany, ale przez krótką sekundkę patrzył na mnie, jakby mnie znał i to nie był szczęśliwy rodzaj rozpoznania. To było pogardliwe spojrzenie. Skupiłam oczy na wszystko, byle nie na nim. Usłyszałam szuranie nóg krzesła, gdy usiadł po mojej lewej stronie. Mogę wyczuć, jak jego oczy wypalają we mnie dziurę i wysilałam się, by nie spojrzeć w jego kierunku. Trzymając zwieszoną głowę, rzuciłam okiem w bok tylko po to, by upewnić się, że nie mam paranoi. Nie, to nie paranoja. Wpatruje się dokładnie we mnie, odchyla i krzyżuje nogi w kostkach i ramiona na piersi. Jego wyraz twarzy jest stoicki, a jego wargi zaciśnięte są mocno w prostej linii. – To Kingsley Arrington. Jest nowy – Mercedes powiedziała, najwyraźniej wyczuwając napięcie w powietrzu. – Przychodzi od jakiegoś miesiąca, ale do tej pory nie uczestniczył w żadnej dyskusji. Nawet nie wypowiedział jednego słowa. Po prostu zawsze tam siedzi w tajemniczy i kapryśny sposób i wtedy wstaje i przychodzi w następny tydzień. – Oh, nawet go nie zauważyłam – skłamałam. – Oczywiście, że nie. Dziewczyno, może preferuję kobiecą płeć, ale nie jestem ślepa na męski seksapil, gdy widzę coś takiego. I najwidoczniej, ty też nie – spojrzałam na nią, zaskoczona jej komentarzem i zaśmiała się. – Proszę, powiedź, że nie jestem twoją pierwszą lesbijską koleżanką. Wyglądałaś jakby urosły mi rogi czy coś. – Oh Boże, nie! Znaczy tak, jesteś, ale nie chciałam spojrzeć na ciebie w ten sposób. Chodzi o to, że nigdy nie miałam żeńskich przyjaciółek – nigdy, lesbijek ani hetero. A ty nie wyglądasz jak lesbijka – zaśmiała się trochę głośniej. – I jak dokładnie wyglądają lesbijki? – zapytała, pochylając się i marszcząc brwi. – Umm, nie wiem. Zgaduję, że wyobrażałam sobie lesbijki bardziej męskie czy coś. To i nosisz dużo makijażu i masz biżuterię. – Typowe. ~143~
– Przepraszam, ja – – Nie, przestań, jest w porządku. Tak w ogóle, nie jesteś w moim typie, więc nie musisz się przejmować, że będę się do ciebie dowalać. Więc rozluźnij się, jestem dziewczyną jak ty – tylko mam dziewczynę zamiast chłopaka – powiedziała, pozornie nie zdenerwowana moją reakcją. Dzięki Bogu. Nie mam nic do niej i do faktu, że ma dziewczynę. Jestem zaskoczona, to wszystko. Jest bardzo miła i traktuje mnie jak normalnego człowieka. Jest zabawna i wydaje się całkowicie nieoceniająca – nie, jak większość osób, które spotkałam w moim życiu. Z wyjątkiem Jace. Wyrzuciłam jego imię z moich myśli i skupiłam uwagę na przód pokoju. Wciąż mogę wyczuć oczy Kingsleya i prawie mam ochotę odwrócić się i krzyknąć CO?, ale nie mogę tego zrobić. Nie mam pojęcia, dlaczego tak na mnie działa, ale zaczyna mnie wkurzać. – Okay, ludzie, zaczynajmy. Mamy kilku nowych członków, których chciałabym przywitać i do wszystkich innych, dziękuję, że przyszliście. Dzisiaj będziemy rozmawiać o impulsywności – co ją powoduje i jak prowadzi do błędów oceniania. Naczerpałam głęboki wdech i złapałam za grzbiet nosa. To nie będzie dla mnie łatwe. Rozmawiać przed nieznajomymi wcale mi się nie podoba. Bawię się butelką wody i odklejam naklejkę paznokciami. Mercedes pochyliła się i wyszeptała. – Nie stresuj się. Nie musisz mówić jeśli nie chcesz. Będzie dla ciebie stuprocentowym krokiem, gdy zdecydujesz się czymś z nami podzielić. Zrelaksowałam się na siedzeniu myśląc, że jej słowa są najsłodszymi jakie dzisiaj usłyszałam. Dzięki Bogu! – Chris, jeżeli wyjęłabyś swoje słuchawki byłabym wdzięczna – pani Robin powiedziała z ujmującym uśmiechem. Chris szybko je wyciągnęła i schowała razem z e–czytnikiem. – Przepraszam, pani Robin. – Okay, kto mi powie, co znaczy dla niego impulsywność? Mercedes przesunęła się i zawołała. – Ja chcę, pani Robin. Zjechałam na krześle, ponieważ wszystkie oczy skierowane są w naszą stronę. – Okay. Dzięki, Mercedes. Śmiało, kochana. – Dla mnie impulsywność jest siłą magnetyczną, która ciągnie cię w stronę, w którą nie chciałabyś naturalnie iść. Wiesz, jak dla mnie, mogę zauważyć kubek lodów w zamrażalce i wiem, że nie powinnam ich złapać i zjeść, ponieważ mam zły dzień albo Leila mnie wkurzyła, ale jakaś siła ciągnie mnie w tym kierunku. Potem panikuję i uciekam do łazienki, wkładając palce do gardła, by
~144~
te lody ze mnie wyszły. Zgaduję, że to odruch. – Świetnie, dziękuję bardzo, Mercedes. Ktoś inny chciałby się podzielić? Co z tobą, Kingsley? Chciałbyś się z nami czymś podzielić w tym tygodniu? – moje oczy rzucają się w jego kierunku i zaklinam je za bycie zdrajcami. – Nie – mówi, pozbawiony wyrazu twarzy, dopóki nie szarpie głową i patrzy w moim kierunku. Obrzydzenie wraca i zaczynam czuć się urażona. Wyglądam jak dupa dzisiaj czy coś? Mam olbrzymiego pryszcza na twarzy, o którym nie wiem? Co? Nie mam pojęcia, dlaczego ten dupek patrzy się na mnie. – Więc okay, Kingsley. Tylko wiedz, że możesz powiedzieć coś kiedy chcesz – przytaknął i wrócił do rozmyślania.
***
Niespodziewanie, godzina szybko minęła i pani Robin już zaczyna pakować swoje rzeczy. – Okay, dziękuję wam wszystkim za uczestnictwo w dyskusji. Waszym zadaniem jest zapisanie czasu, w którym będzie czuć się impulsywnie w ciągu tego tygodnia. Napiszcie, dlaczego tak się czujecie, a następnie spróbujcie użyć czegoś, czego dzisiaj się nauczyliście, by to przezwyciężyć. Przypomnijcie sobie rozpraszającą metodę, samo kojącą i pomyślcie o za i przeciw o wyborze, przed jakim stoicie. Zapiszcie czy odnieśliście sukces, czy nie użyliście tych metod. Będziemy dyskutować, dlaczego nie działają na następnych zajęciach. Wyciągnęłam telefon i włączyłam notatnik i zapisałam zadanie. Jeżeli mam zapisywać czas, w którym jestem impulsywna, będę potrzebować ogromnego notatnika. – Widzisz, nie było tak źle, huh? – Mercedes zapytała. Przytaknęłam. – Nie, nie było tak źle, tak myślę. – Więc zobaczę cię w przyszłym tygodniu? – Tak, przyjemnością przyjdę – zażartowałam sarkastycznie. Zaśmiała się i podała mi kawałek kartki. – To mój numer. Dzwoń, kiedy chcesz. Wszyscy potrzebujemy systemów wspierających; czasami przyjaciel jest wszystkim, czego potrzebujesz, by załatać łaty – uśmiechnęła się. Przyjaciółka. Jedynym przyjacielem, jakiego miałam był Jace i to zmieniło się w totalną katastrofę. Lubię Mercedes, ale posiadać przyjaciela nie jest dla mnie znajomą podstawą.
~145~
– Jasne – przytaknęłam. – I dziękuję, Mercedes. Dziękuję za bycie w porządku – uśmiechnęła się i przeszła przez pokój. Schyliłam się i złapałam torebkę. W ten sposób dostrzegłam, że ktoś przeszedł przez drzwi i instynktownie spojrzałam w górę. Jace. Oczywiście, że to Jace. W czarnych spodniach i niebieskich guzikach, które podkreślają idealnie jego lodowato niebieskie oczy. Moje gardło zacisnęło się, jakby ktoś mnie dusił i zacisnęłam szczękę. Jego oczy są na mnie i szarpnęłam za pustą butelkę wody, zeskrobując do końca etykietę, w duchu przeklinając siebie za robienie bałaganu, który będę musiała posprzątać, zamiast stąd uciec. Łapiąc garść małych skrawków i butelkę, wstałam i nasze oczy znowu się spotkały. Boże, wciąż jest wspaniały. Włożył dłonie do kieszeni spodni, gdy podszedł do mnie. Wtedy, zanim mógł cokolwiek powiedzieć, Kingsley przechodzi obok nas z wbitym we mnie spojrzeniem; mrugnęłam i zagryzłam dolną wargę, czując się jak w pułapce pełnej gorących facetów i niepokoju. Mała wymiana spojrzeń nie została niezauważona przez Jace. Uniósł czoło i odwrócił się w kierunku Kingsleya. – Znasz go? – zażądał. Czy to zazdrość widzę na jego twarzy? On ma cholerną narzeczoną i zadaje mi takie pytania. Co za kutas! Seksowny kutas, ale kutas. Doprowadza mnie do szału tą swoją postawą przekonaną o swojej nieomylności i atmosferą; z tym małym zadartym w kąciku uśmiechem i tą pierdzieloną wykałaczką – wróciła, by mnie dręczyć. Dobry. Boże. – Czy go znam czy nie, naprawdę nie jest twoim interesem, prawda? – sarkazm sturlał się po moim języku, ale on w odpowiedzi tylko się do mnie uśmiecha. – Nie. Myślę, że nie jest – podniósł dłoń i podrapał głowę. Wygląda, jakby nie wiedział, co powiedzieć, ale w każdym razie i tak tu stoi, blokując moją drogę. – Czego chcesz, Jace? Nie powinieneś wybierać wzoru serwetek czy coś z dobrą lekarką? Suka. Jestem taką suką. Wzdryga się na moje słowa i wzdycha. – Dlaczego tu wróciłaś? Powiedziałem ci, że musisz znaleźć nową klinikę. Wiem, że poszłaś i spotkałaś się z Victorią. Wywołałaś spore zamieszanie, Jessica. Ja? Ja wywołałam zamieszanie? Jest poważny? On jest jedynym, który ukradł moje akta! Podeszłam bliżej, by nikt inny nie mógł usłyszeć mojego głosu i spojrzałam na niego ze śmiercią w oczach. Zapach jego wody kolońskiej złapał moją uwagę, zanim zaczęłam mówić.
~146~
– Posłuchaj mnie – powiedziałam, używając najcichszego, najniebezpieczniejszego głosu. – To ty zabrałeś moje akta z jej biura. Ty wywołałeś zamieszanie, nie ja. Mogłabym waszą dwójkę wpakować w niezłe kłopoty, gdybym chciała, ale nie koniecznie chcę sprawić ci ból, Jace – wzięłam głęboki wdech i wyprostowałam się, pozwalając puchnąć policzkom, gdy odetchnęłam. – Po prostu mnie zostaw. Poślub lekarkę i zostaw mnie do diabła, w spokoju. Nie mogę po prostu rzucić tych sesji, bo będę miała problemy z sędzią. Dzisiaj poproszę o przeniesienie. Po prostu mnie zostaw, okay? – każde słowo zrywało plastry z mojego serca i ból zaczął palić mnie w gardle. – Nie masz tego na myśli i wiesz to tym – wyszeptał gwałtownie i intensywność tych słów to zbyt wiele, by unieść. – Nie kupuję twojego przedstawienia, Jess. Widzę. Cię. Zawsze widziałem i zawsze będę. Nie ważne, jak bardzo będziesz chciała ukryć się w środku, zawsze będę widział prawdziwą ciebie. Te ściany mogą być podniesione, ale widzę przez nie – skończył. Odwrócił się i odszedł. Moje pierś szybko się unosi i opada, gdy próbuję wyregulować oddech. Zawiesiłam torebkę na ramieniu i wyszłam bez tchu. Muszę przestać pozwalać, by Jace Collins miał nade mną taką moc. To żałosne. Doszłam do parkingu i zauważyłam wielkiego Harleya Davidsona z boku, z nikim innym, jak Kingsleyem siedzącym na nim okrakiem. Świetnie. Dlaczego na mnie czekał? Chce mnie uprowadzić i pociąć mnie gdzieś na małe kawałki? Co do diabła? Odwróciłam się na pięcie w kierunku przystanku autobusowego. Wtedy nagle usłyszłam chrupiące za mną kroki. Biorę kolejny krok z szybko bijącym sercem. Nie pozwolę mu mnie zastraszyć. Myśli o terroryzowaniu w liceum przeszyły mój umysł i złość ogarnęła moje żyły. Odwróciłam się i stanęłam naprzeciwko niego. – W czym masz problem? Dlaczego mnie śledzisz i co do diabła, kiedykolwiek ci zrobiłam? Dlaczego spędziłeś ostatnią godzinę patrząc się na mnie, jakbym była brudem na twoim bucie? – wykrzyczałam w pośpiechu, bez tchu, bo to wszystko gotowało się we mnie przez godzinę. marszczy brwi i ściąga wełnianą czapkę. Przejeżdża dłonią przez potargane włosy, gdy strzela oczami między mną i ziemią. – Przepraszam – ma najbardziej seksowny, drażliwy głos jaki kiedykolwiek słyszałam z ust faceta. Jak spocony, gorący seks na żwirze. – Oookay. Dzięki za przeprosiny i wybacz, że to powiedziałam, ale skradałeś się za mną na sesji i skradasz się teraz – powiedziałam defensywnie, krzyżując ramiona na piersi. – Przypominasz mi kogoś, to wszystko. To jakby wytrąciło mnie z równowagi, wiesz? Nie chciałem cię wkurzyć – powiedział z grubsza. Pomimo, że jego głos jest szorstki, jego postawa jest przepraszająca i jego oczy, chociaż nie spotykają moich, odzwierciedlają prawdę jego słów. – Po prostu to.. – zaczął i przyznaję; jestem nim zaintrygowana, ciekawa, by dowiedzieć się, co chce ~147~
powiedzieć. – Wiesz co? Mniejsza o to. Chciałem tylko przeprosić, to wszystko. Spogląda na mnie i dostrzegam coś w jego oczach poza pogardą. Widzę smutek; surowy ból, który jest mi tak znajomy. – W porządku. Już zapomniałam – powiedziałam. To, czego nie mówię to, że nie mam pojęcia co go dręczy. Rozumiem to. Jestem z tym związana. On tylko kiwa głową i zakłada z powrotem czapkę. Obserwuję, jak wraca do motoru, patrzy na mnie ostatni raz, zanim uruchamia motor za pomocą korby i rusza z miejsca. Kim jest Kingsley Arrington? I kogo mu przypominam?
~148~
Jace Usiadłem na moim biurku, bez celu przerzucając papiery. Jestem pogrążony w myślach, myślach dotyczących Jess. Wiem, że lada chwila Victoria przejdzie przez drzwi z większą ilością pytań, niż chciałbym jej odpowiedzieć. Nigdy nie powiedziałem jej ze szczegółami o Jess. Zawsze trzymałem wszystkie szczegóły zamknięte. Victoria wie, że przeszedłem przez ciężkie zerwanie, ale za każdym razem, gdy naciskała mnie, by dostać więcej informacji, zmieniałem temat. Raz, lata temu, gdy została u mnie w domu, wyciągnęła koszulkę z kredensu. Zdarzyło się, że była to niebieska koszulka z Muzyka Czyni Mnie Podnieconą Seksualnie, którą dała mi Jess. – Nie możesz jej ubrać – powiedziałem. Spojrzała na nią i zaśmiała się. – Umm, dlaczego nie? Jest zabawna i teraz, gdy przez nią dostałam więcej informacji o tobie, nie omieszkam się puszczać muzyki za każdym razem, gdy jesteś w pobliżu. – Ściągnij tą koszulkę, Vic – powiedziałem urwanymi słowami, kończąc temat. – Dobrze, Jezu. I tak jest dziecinna – powiedziała, oczywiście rozdrażniona, gdy przeciągała ją przez głowę. Zapytała mnie później, o co chodzi i powiedziałem jej, że nie chcę o tym mówić. Wciąż nie chcę o tym rozmawiać, ale teraz jest to nieuniknione. Więc, siedziałem tu i czekałem. Klamka zaczęła się obracać i zbierałem siły. Victoria weszła do mojego biura i zauważyłem gniew na jej twarzy. – Musimy porozmawiać. Odwołałam wszystkie moje spotkania z całego dnia – usiadła na ~149~
krześle naprzeciwko mojego biurka i skrzyżowała nogi. – Kim jest Jessica Alexander? I skąd wie, że bierzemy ślub za cztery tygodnie? – odchyliłem się na krześle, umieściłem dłonie za krzesło i spojrzałem w sufit. – Cóż, wyrzuć to z siebie, J – warknęła. – Proszę, wyjaśnij mi, dlaczego moja pacjentka przyszła do mojego biura dziś rano, trzymając jej akta – akta, o które powiedziała, że mam zapytać ciebie. Również twierdzi, że wczoraj byłeś w jej mieszkaniu. Okłamałeś mnie, gdy do ciebie zadzwoniłam, by dowiedzieć się, gdzie poszedłeś? – jej głos się podnosi i chociaż Victoria nie jest histeryczką – nigdy – wygląda i brzmi, jakby było jej do tego blisko. – Proszę, powiedz mi, że jakaś chora umysłowo dziwka nie jest dziewczyną z twojej przeszłości, która trzymała cię tak długo – jej ton jest protekcjonalny. Opuściłem ręce na biurko i pochyliłem się do przodu wkurzony. Myliłem się, co do wielu rzeczy przez ostatnie kilka dni – biorąc akta, kłamiąc Victorię i całując wczoraj Jess, wiedząc, że jestem zaręczony – ale to należy do mnie. Będę potępiony, jeżeli zamierzam tak siedzieć i pozwolić jej mówić w ten sposób o Jessice. Gdy spojrzałem na nią siedzącą naprzeciwko mnie, nie mogę nic na to poradzić, ale zobaczyłem Elizabeth w jej postawie, słyszę Elizabeth w jej krytycznych słowach, które są zmoczone wyższością. Jak może powiedzieć coś takiego, będąc w tym zawodzie, szokuje mnie. Wiem, że to specjalny przypadek, ale nigdy nie słyszałem, by mówiła o pacjencie z taką pogardą w głosie. – Nie rób tego, Vic – ostrzegłem. – Nie robić czego? Nie pytać mojego narzeczonego, gdzie był zeszłej nocy? Nie pytać, dlaczego jakaś psychicznie niezrównoważona zdzira twierdzi, że nie chcesz mnie poślubić? Nie robić czego, Jace? – powiedziała, podnosząc głos jeszcze raz. – Powiedziała tak? – zapytałem, skupiając się na tym, co Jess musiała jej powiedzieć. Miałem rację. To obchodzi Jess. Vic spiorunowała mnie wzrokiem i mogłem powiedzieć, że kipi ze złości. Westchnąłem i zdecydowałem, że nadszedł czas, by wyłożyć wszystkie karty na stół i pozwolić, by rozdały się w sposób, jaki muszą. I tak jestem strasznym kłamcą i, niezależnie od wszystkiego, ona zasługuje na prawdę. – Tak, ona jest tą dziewczyną. Ale, pomimo twojej opinii z kilku godzin, które z nią spędziłaś, nie jest tym, kim myślisz, że jest – powiedziałem, odcinając ją, zanim mogła się sprzeciwić. – I powinnaś się wstydzić za mówienie czegoś takiego o swojej pacjentce. Zachowujesz się, jakbyś była lepsza od niej, silniejsza od niej, ale Vic, silni ludzie nie popychają innych. Pomagają im – powiedziałem, wciąż wkurzony, że najechała na Jess. Prychnęła i poprawiła się na krześle. – Cóż, dziękuję za twoją opinie kliniczną, doktorze Collins. Nie omieszkam się wziąć jej pod uwagę. Oh, prawda, nie jesteś doktorem – powiedziała protekcjonalnie. – Mówisz mi, że powinnam się wstydzić, ale to ty byłeś w mieszkaniu innej kobiety
~150~
zeszłej nocy! Wierzę, że ty też zasługujesz na zdrową dawkę wstydu. Albo zamierzasz mi powiedzieć, że tak na prawdę, nie byłeś w jej mieszkaniu? – Nie, nie zamierzam tego powiedzieć, bo to nie byłaby prawda, byłem tam – przyznałem. Czuję się strasznie przez to, co mam zamiar jej powiedzieć, ale muszę być z nią szczery. – Gdy poprosiłaś mnie bym wrócił po klucze, zauważyłem jej imię na aktach i wziąłem je. Wymyśliłem wymówkę, by nie iść do ciebie i w zamian poszedłem się z nią spotkać. Popełniłem błąd biorąc te pliki i również zrobiłem źle, okłamując cię, ale nie miałem wyboru. Musiałem ją zobaczyć. Nie rozumiesz, Vic, i prawdopodobnie nigdy nie zrozumiesz. – Spałeś z nią? Zdradziłeś mnie z nią? – powiedziała, zwężając na mnie oczy i usiadła nieco prościej. – Nie i tak – jej oczy rozszerzyły się, gdy wpatrywała się we mnie z otwartymi ustami i szybko kontynuowałem. – Nie, nie spałem z nią, ale prawie to zrobiłem. Zrobiłbym to, gdyby mnie nie zatrzymała – może nie musiałem dodawać tego ostatniego, widzę, że ją to zmartwiło, ale nie zaprzeczę swoim uczuciom do Jess, gdy wróciła. Wstała, spiorunowała mnie zimnym, twardymi oczami. – Nie mogę tu siedzieć i dłużej tego słuchać. Po pierwsze, nie stracę licencji albo pracy, bo wziąłeś pliki i straciłeś rozum. Musisz pozbierać swoje gówno, Jace Collinsie. Jesteś dorosłym mężczyzną. Już nie jesteś w liceum i ona nie jest twoim kochaniem. Zaczęła iść w stronę drzwi, następnie odwróciła się, strzelając do mnie sztyletami. – Zostawiła cię, przeprowadziła się i poszła dalej, więc odpuść. Bądź ponad nią. Nie spędziłam niezliczonych godzin na przygotowania do ślubu i wysłałam setki zaproszeń, by jakaś rozdrażniona, chora psychicznie dziewczyna z twojej przeszłości spieprzyła wszystko. To nie tak, że wciąż ją kochasz po sześciu latach. Kochasz mnie! Jesteś ze mną, więc cokolwiek to jest, musisz wyprostować to teraz. Moja przyszłość nie zostanie zrujnowana przez jakieś licealne zauroczenie. Spojrzałem na nią gniewnie i warknąłem. – Nie mów tak o niej. – Dlaczego, J? Ciężko usłyszeć prawdę? Zostawiła cię. Ta dziewczyna jest chora. Również jest całkowitą suką. Nie mam pojęcia, co w niej widziałeś. Nawet nie jest tak ładna. Rozwiąż to, Jace i naprostuj głowę, bo ślub się odbędzie – powiedziała. Wtedy wyszła przez drzwi.
***
Zamknąłem biuro i wsiadłem do samochodu. Victoria nie przyszła się ze mną zobaczyć przez resztę dnia. Miałem trzy nieodebrane połączenia od mamy, ale nie oddzwoniłem. Jest bardzo blisko z Victorią, więc jestem pewny, że rozmawiały, ale wiem jaka jest i nie jestem gotowy na trzecią rundę. ~151~
Nigdy nie lubiła Jess i jestem pewny, że nie będzie szczęśliwa przez kolejność wydarzeń. Usiadłem w samochodzie, rozważając, co zrobić. Najgorszą częścią jest to, że nie czuję się winny przez to, co powiedziałem Victorii. Czuję się winny za nie bycie winnym, ale tak jest. Zobaczenie wczoraj Jess, włączyło we mnie długo ospały przycisk i nie wiem, czy znowu mogę go wyłączyć. Nie jestem pewny, czy chcę go wyłączyć. Wyciągnąłem telefon i wybrałem jej numer. Moje serce zaczęło bić trochę szybciej i niemal zdecydowałem się rozłączyć. Odebrała. – Dlaczego do mnie dzwonisz, Jace? Westchnąłem do telefonu. – Mogę cię zobaczyć? – zapytałem. Nie wiem na co mam nadzieję albo czego chcę. Tylko wiem, że potrzebuję ją znowu zobaczyć. – Dlaczego? Nie mamy o czym rozmawiać. Jesteś – Przerwałem jej, nie chcąc słyszeć tego kolejny raz. – Wyrzuć tą biorę ślub rzecz. Tak, jestem zaręczony, ale doszło do tego zanim cię znalazłem i jeszcze nie wziąłem ślubu. Więc, mogę cię zobaczyć czy nie? – Rozmawiałeś z dobrym doktorem? Nie ma problemu, że chcesz mnie widzieć? – zaszydziła. – Przestań być takim dzieckiem, Jess – zażądałem. Zachowuje się uszczypliwie i nie podoba mi się to. To nie Jess, którą znałem. – Wow, to dobra rzecz do przekonania, by się z tobą spotkać – odpowiedziała. Chcę jej powiedzieć, że jest mi to winna, że musi nadrobić wszystkie lata, przez które bez niej cierpiałem, ale nie robię tego. Tęsknie za nią zbyt mocno, by ryzykować, że się rozłączy. – Jess, proszę, przestań być taką suką i porozmawiaj ze mną. To ja. Nie musisz się przede mną chować. Jesteś u siebie? – Jace, to po prostu– – Tak czy nie, Jess? – Tak, jestem w domu, ale – – Będę za dwadzieścia minut.
***
Stałem przed jej drzwiami, trzymając dwie cole waniliowe. Kochała cole waniliową; w domu
~152~
galonami piła tą rzecz z Dairy Queen. Nacisnąłem na guzik dzwonka i wstrzymałem oddech. Kilka sekund, które ciągnęły się jak minuty, i drzwi otworzyły się. Jess stała w nich w nisko zawieszonych szarych, obszernych dresowych spodniach i zielonej koszulce, która mówiła Myślę, Dlatego Nie Mamy Ze Sobą Nic Wspólnego. Jej długie błyszczące czarne włosy spadały na jej ramiona. Jest piękna. Zaśmiałem się przez jej koszulkę. – Niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają. Ubrałaś ją specjalnie dla mnie? – podałem jej olbrzymie napoje, jako oferowanie pokoju. Spojrzała na napój i z powrotem na mnie. Niewielki uśmiech ozdobił jej wargi i wiedziałem, że ją mam. – Czy to cola waniliowa? – zapytał. – Nic innego. – Okay, dobrze, możesz wejść, ale tylko dlatego, że przyniosłeś waniliową cole – powiedziała, otwierając szerzej drzwi. Wszedłem i poczułem zapach czegoś z kuchni. – Ładnie tu pachnie. Gotujesz? – wypuściła olbrzymi chichot. – Absolutnie nie! To chińszczyzna na wynos. Nie gotuję – nigdy – i uwierz mi, nie chciałbyś zjeść czegoś, co ugotowałam. Jestem w tym beznadziejna. – Wątpię. Jestem pewny, że dobrze gotujesz. Przeszła do kuchni i wzięła duży haust napoju. Sięgnęła w górę do szafki, łapiąc talerz i jej koszulka podwinęła się, odsłaniając miękką skórę na jej brzuchu. Automatycznie poczułem, że muszę się poprawić. Cholera jasna! Jace, wyrzuć te myśli ze swojej głowy. Ale jest seksowna jak cholera i wszystko, o czym mogę myśleć to, by spotkać mój język z jej miękką skórą. – Jace? Chciałbyś tego trochę czy w zamian wolałbyś dalej pieprzyć mnie oczami? Wróciłem z transu i zdałem sobie sprawę, że złapała mnie na gapieniu się. Cholera! Jestem dupkiem. Żałosnym, usychającym z miłości, napalonym dupkiem. – Umm.. cholera. Przepraszam, ale ty po prostu.. wyglądasz seksownie jak diabli, Jess i ta maleńka koszulka nie jest wystarczająco długa, byś mogła się tak wyciągać – powiedziałem i jestem pewny, że usłyszała uznanie w moim głosie. – Dlaczego przyjechałeś? – zapytała rozdrażniona. Nie na taką odpowiedź miałem nadzieję. – Jeżeli przyszedłeś tu myśląc, że skończysz to, co wczoraj zacząłeś, jesteś w błędzie. Plus, mam randkę za dwie godziny, więc nie będę potrzebowała od ciebie, byś spełnił moje kobiece ochoty. Donnie świetnie się tym zaopiekował.
~153~
Moje pięści natychmiast się zacisnęły. Donnie? Kim, kurwa, jest Donnie? Zazdrość i złość zasiadły na mnie i walczyłem, by nie odpowiedzieć, by się zemścić. Zazdrość nie jest czymś, z czym muszę walczyć, ale teraz chcę ją tylko dla siebie. Mam z nią tylko jeden wieczór. Jeden wieczór. Nienawidzę myśleć o wszystkich innych, którzy z nią byli. Zaborczość wygrała w mojej wewnętrznej walce i wpatrzyłem się w nią uważnie. Zacisnąłem zęby i spróbowałem przekazać jej powagę sytuacji, gdy postawiła talerz i spojrzała na mnie. Przy odrobinie szczęścia moja reakcja zostawi zerowe szanse, że nie jestem tu dłużej, by rozmawiać. Donnie dzisiaj nie będzie zaspokajał jej potrzeb ani w każdą inna noc. Pierdolić to i pierdolić go. Nie wiem, kim jest ten facet i jakoś szczególnie się o to nie martwię. Wszystko, o co się martwię to, by pokazać Jess, że wciąż kocha mnie tak mocno, jak ja ją. Nie będzie słuchać moich słów, więc sprawię, że zrozumie przez moje czyny. – Dlaczego patrzysz na mnie w ten sposób? – zapytała, autentycznie zakłopotana. Wtedy to w nią uderzyło. – Nie mów, że jesteś zazdrosny. To nie ja jestem zaręczona i tak, będę tak mówić, bo to prawda. Jesteś. Zaręczony! Wolno postawiłem napój i obszedłem ladę, zdeterminowany. Jej oczy powiększyły się, gdy wszedłem do kuchni i zaczęła się cofać. Z roztargnieniem oblizała wargi i powstrzymuję uśmiech, bo wiem, że nie wie, iż właśnie to zrobiła. Jej słowa mogą stawiać między nami ogromną przestrzeń, ale jej ciało mówi co innego. Moje obeszło seksualne napięcie i chęć, i mogłem poczuć, jak tętno wali mi w szyi. Zatrzymałem się przed nią i wykorzystałem moment. – Nie chcę jej, chcę ciebie! Jesteś tą, którą chciałem ponad sześć lat temu i to się nie zmieniło. Pragnę cię teraz tak mocno, że ledwie mogę oddychać – ogłosiłem niskim, gardłowym głosem. Konsekwencje wrócą; nie mogę teraz się o nie martwić. Stała tak z napojem w dłoni i zrobiłem kolejny krok w jej stronę. Wyciągnąłem rękę i zabrałem jej go, nasze palce się otarły. Elektryczność zaskwierczała między nami i wzdrygnęła się. To wciąż tam jest i ona też to czuje. To jest to. Nasze oczy się spotkały, gdy pochyliłem się zamykając między nami ostatni kawałek przestrzeni. Złapałem jej twarz w dwie ręce i cofnęła się do tyłu, do granitowego blatu. Moje spodnie zrobiły się ciaśniejsze, gdy przylgnąłem do jej ciepłego ciała. Boże, jak ja za nią tęskniłem. Zagryzła wargę i jęknęła, gdy włożyłem palce w jej długie, seksowne włosy. W końcu, dopadłem do jej ust z głodem sześciu lat. Odpowiedziała mi i wiem, że każda sekunda moich ust na niej sprawia, że jej determinacja się kruszy. Przyciągnąłem ją za szyję i wciągnąłem jej dolną wargę w usta, zatapiając w niej lekko zęby. Jęknęła, gdy umieściła dłonie na mojej piersi. Poruszyłem się z jej ust na szyję i wycałowałem ścieżkę do jej małżowiny usznej. ~154~
– Wciąż cię kocham, Jess. Pozwól mi cię kochać – umieściłem na niej więcej pocałunków, gdy pozwoliłem moim dłonią badać jej ciało. – Nie odpychaj mnie, nie znowu – jej oddech zaczął przyśpieszać i przyznałem się do wszystkiego, co chciałem zrobić, odkąd wczoraj ją zauważyłem. – Chcę zerwać każdą cholerną część ciuchów z twojego ciała i znaleźć się w tobie. Chcę to zrobić i nigdy nie wyjść – wbiła paznokcie w moją pierś. – Jace – powiedziała bez tchu. Zanim mogła powiedzieć cokolwiek jeszcze, wciąż trzymając ją, wyszeptałem. – Powiedz tak, Jessica. Powiedz, że pragniesz mnie tak mocno, jak ja pragnę ciebie. Powiedz, że wciąż mnie kochasz. Odsunąłem się od niej i spojrzałem jej głęboko w oczy. Poczerwieniała i jej pierś falowała. Jej sutki są naprężone, wystają przez cienki materiał jej koszulki, drażnią mnie. Dobry Boże, pragnę jej tak mocno. Chcę poczuć jej nagą pierś na mojej, jej gładki brzuch na moim. Przeszukałem jej oczy, szukając odpowiedzi, a ona patrzyła to na mnie, to na ramiona, które opieram o ladę, trzymając ją w pułapce. Mogę powiedzieć, że myśli o ucieczce, ale nie mogę na to pozwolić. Pochyliłem się i przykryłem jej usta moimi kolejny raz. Doszedłem w dół dłońmi, przeszedłem przez jej biodra i w końcu złapałem stanowczo jej tyłek. Otworzyła dla mnie usta i podczas, gdy nasze języki tańczyły wokół siebie jak w zagorzałym, podnieconym tańcu, jej ramiona mocno oplatają moją szyję. Prędko złapałem jej nogi i przysunąłem się do niej, zawijając jej nogi wokół mnie. Trzymając ją za grzbiet jedną dłonią, odwróciłem się i przeniosłem ją do salonu. Wpadłem na niski stolik koło kanapy i lampa rozbiła się na podłodze. Ruch zaskoczył ją i sapnęła, ale nie obchodzi mnie to – pierdolić lampę! Kupię jej nową. Położyłem ją na kanapie, sam opierając się o nią ciałem. I wtedy wiem, że się przedarłem przez nią. Oddała pocałunek podniecona, z wściekłością wygięła się w łuk, pchając we mnie biodrami, domagając się mojego dotyku. Jakby potrzebowała mnie tak, jak ja jej. Polizałem językiem jej górną wargę i ogrzałem szlak pocałunków przez jej policzek do szyi. Jest zdyszana i jestem tak twardy, że to aż boli. Chcę tego w każdym calu jej, teraz. Jej dłonie przejeżdżają po moim ciele, zostawiając gęsią skórkę. Moje ciało płonie i potrzeba, by była moja jest dzika. Nigdy w życiu nie byłem tak zdziczały! Jesteśmy rękami, ustami i nogami skręceni i złączeni. Lata chęci i potrzeby wypełniły między nami przestrzeń. Odchylam się i łapię za krawędzie jej koszulki, zatrzymując się, by ukazać gołe piersi. Bez wahania, pochylam się i ssę zuchwale sutek w ustach, mocno. Ona jęczy i to doprowadza mnie do szaleństwa. Obszedłem dookoła twardy pąk językiem łagodnie, a następnie zagryzłem go zębami, mieszając przyjemność z bólem. Przeniosłem się na jej brzuch i odciągnąłem jej dłonie z mojego pasa. Pocałowałem miejsce pod jej pępkiem i spojrzałem na nią. Jest rozpalona, piękna i jej pierś ~155~
opada i wzrasta szybkimi ruchami, gdy wychodzą z niej głośne oddechy. – Jesteś moja, Jess i ja jestem twój. Kocham cię tak bardzo, ale teraz mam zamiar się z tobą kochać. Planuję kochać się z tobą znowu i znowu, dopóki słońce nie wzejdzie. Więc będziesz musiała odwołać coś z tym Donnie. Zassała dolną wargę i kiwnęła głową. Pociągnąłem za sznurek jej spodni i rozplątałem supeł. Szybko je ściągnąłem i ona instynktownie się garbi, próbując zakryć blizny. Jest ich tak wiele, o wiele więcej niż wcześniej. Niepokój strzela prosto do mojego serca, ale odpycham go na inny czas. Patrzę na nią i widzę, jak strach krąży w jej oczach. Oszkliły się, jakby miała płakać i szybko zdjąłem jej majtki, całując i odnajdując każdą bliznę moim językiem, jedna po drugiej. Wyszeptałem w jej sponiewieraną skórę. – Kocham cię, Jess. Całą ciebie; złą, dobrą i niedoskonałą. Kocham to wszystko. Może być uszkodzona, ale jest wszystkim, czego chcę. Pocałowałem jej blizny jeszcze raz, pocierając wewnętrzną stronę skóry palcami, przed prześlizgnięciem ich między jej nogi. Ocieka potrzebą i chcę jej spróbować. Zanurzam głowę w dół i je nogi naprężają się w odpowiedzi. Jej dłonie zawijają się w moich włosach i jęczy, zwijając się przy mojej twarzy. O wiele lepiej, niż pamiętam. Odgłos jej dyszenia i przyjemności, i napięcia między nami, są wyraźne, bardziej niż mogę znieść przez kolejną sekundę. Rozpiąłem klamrę paska, zrzuciłem spodnie i bokserki na podłogę. Pochyliła się i chwyciła moją koszulę, szarpiąc się z guzikami. Udaje jej się odpiąć trzy, zanim łapię koszulę i ściągam ją przez głowę, nie bawiąc się kolejnymi guzikami. Przesunąłem się i przykryłem jej ciało moim. Całuję ją twardo, wylewając wszystko, miłość, złość, smutek, złość i samotność, którą czułem przez te wszystkie lata. I to wszystko w jednym pocałunku. – Jestem na tabletkach. Naprawdę. Recepta jest w łazience, jeżeli chcesz zobaczyć, ale Boże, jeżeli się nie pośpieszysz, umrę. Potrzebuję cię teraz we mnie. Jęk wyszedł z głębi mojego gardła, zaglądając w jej piękne, migdałowe oczy. Kocham tą kobietę wszystkim, co mam. Starając się to powstrzymać, zmienić, zmanipulować przez te wszystkie lata, było bezcelowe. Żyłem w kłamstwie. Nigdy więcej kłamstw. Oparłem się o nią w odpoczynku i gorąco jej ciała uderza w moje. Kawałek układanki, który się zgubił, w końcu został odnaleziony. Pchnąłem w nią jednym szybkim, mocnym ruchem. Odrzuciła głowę do tyłu i wykrzyczała moje imię, to najpiękniejszy dźwięk, jaki słyszałem od sześciu lat. Jej
~156~
śliskie gorąco zaciska się wokół mnie w każdym calu, wpadając w trans, schowałem głowę w jej szyi, wzdychając zapach jej włosów. Otworzyła się dla mnie, gdy poruszałem się szybciej i mocniej, dopóki nasze ciała nie były w pełni i całkowicie połączone w jedność. To miejsce, w którym powinienem być. Tutaj, z nią. To, co czuję jest nie do wytłumaczenia, niemal bolesne w tego intensywności. Moje serce wali, gdy poruszamy się razem, coś upadło miedzy nami. To jest tak, jakby lata, w których byliśmy zagubieni i przegrani, zniknęły i ta przestrzeń została napełniona tylko miłością.
~157~
Jessica Jestem zdyszana i bez tchu. Moje serce wali i czuję się beztrosko. Po sześciu długich latach, Jace i ja znowu uprawialiśmy seks. Tyle uczuć pędzi w mojej głowie i nie mogę zrozumieć ani jednej z nich. Jace spojrzał na mnie ze szczerym, nieskrywanym palącym uczuciem w jego oczach. Oniemiałam. – Kocham cię, Jess, tak mocno – wyszeptał, gdy delikatnie pocałował moją szyję. Chciałabym mu odpowiedzieć, ale słowa dosłownie utknęły w moim gardle. Akurat, gdy chciałam opuścić ostatnią ścianę i powiedzieć, że też go kocham, ktoś zapukał do drzwi, wyciągając nas z naszej intensywnej chwili. Grawitacja tego, co właśnie zrobiliśmy, usiadła w mojej piersi i rzuciłam się, by złapać nasze ubrania, próbując nałożyć je na siebie z powrotem. – Nie wiem, kto to. Chyba, że.. oh cholera, to musi być Donnie! – wykrzyczałam. Jace wyglądał na wkurzonego i bardziej niż skłonnego, by powiedzieć Donniemu, aby spadał. Świetnie, to wszystko, czego teraz potrzebuję. Ubrałam spodnie i koszulkę, podczas gdy Jace też się ubierał. Wymieniamy niewygodne spojrzenia, przeszłam przez mieszkanie i pod drzwiami poprawiłam włosy, by nie wyglądały jakbym była świeżo wypieprzona. Wyciągnęłam dłoń i otworzyłam drzwi, starając się wymyślić, co powiem Donniemu. Ale to nie Donnie. Nigdy, nawet za milion lat, nie spodziewałabym się zobaczyć Dr. Ward stojącą w moich cholernych drzwiach. Moje serce opadło. Cholerne jebane gówno! – Tak jak przewidziałam! – Victoria zakpiła, obie jej dłonie były na biodrach. Spojrzała na ~158~
Jace ponad moim ramieniem. Temperatura w pokoju podskoczyła. Weszła do mojego mieszkania, jakby była u siebie. – Wiedziałam, że tu będziesz. To bezcenne, Jace, z klasą. Czy oficjalnie wyrzuciłeś to ze swojego systemu? Huh? Mam cholerną nadzieję, że tak! Wow, ta kobieta jest prawdziwym dziełem. Nie wierzę, że jest tak spokojna. Zachowuje się, jakby on przyszedł i pożyczył jakieś jajka czy coś. Ale przez poczerwieniałą twarzą, Jace i ciuchy w nieładzie, to oczywiste, że nie piekliśmy. Musi wiedzieć, że właśnie uprawialiśmy seks. W połowie czuję się winna, w połowie zadowolona, gdy idzie w stronę Jace. Straciłabym rozum, gdybym była na jej miejscu, ale ona jest taka opanowana. Ta kobieta go nie kocha. Gdyby tak było, teraz wydrapywałaby moje oczy. – Vic, co ty tu robisz? – Jace zapytał, przebiegając dłonią z niepokojem po poczerwieniałej twarzy. – Cóż, przypuszczam, że mogłabym zapytać o to samo, ale to oczywiste, po co tu przyszedłeś – powiedziała i strzeliła we mnie pogardliwym spojrzeniem przed kontynuowaniem. – Gdybyś miał włączony telefon, wiedziałbyś, że ja i twoja mama, próbowałyśmy cię złapać przez cały wieczór. Jest bardzo chora i jest w szpitalu. Musimy tam pojechać tak szybko, jak to możliwe, więc twoja mała licealna szarada musi się skończyć. Teraz. Co za zniewieściała, mała suka. Oczywiście, Jace nie pójdzie nigdzie z tą kobietą po tym, co się właśnie zdarzyło. Jace spojrzał na Victorię z paniką w oczach, jakby wspomnienie o jego chorej matce wymazało mnie całkowicie i wszystko, co dzieliliśmy. – Co z nią? Dlaczego jest w szpitalu? – zapytał, nerwowo. – Nie wiedzą. Zasłabła i gosposia zadzwoniła na pogotowie. Przeprowadzają teraz testy, więc musimy iść – nalegała. Westchnął, patrząc na mnie z porażką w oczach. Boże, zamierza to zrobić. Zamierza z nią wyjść. Poczułam, jak zaczęłam wycofywać się od niego, od tej sytuacji, ode mnie. Nie wierzę, że to wszystko znowu się dzieje. Tracę go, tyle, że tym razem to jego wybór. – Vic, możesz mi dać minutę, proszę? Spotkamy się na zewnątrz. – Dobra, pięć minut i ani minuty dłużej. Powiedz, co musisz powiedzieć i powiedz jej żegnaj – słuchałam cicho, przygotowując się na to, co nadchodzi. Zarządza nim, jakby był małym dzieckiem. Zastanawiam się, jak silny, pewny siebie mężczyzna, którego znam, skończył z kobietą, jak ona. – Bierzemy ślub; musisz skończyć z tą dziecinadą. Jesteśmy osobami dorosłymi, nie licealistami – syknęła i poszła wolnym krokiem do drzwi, w jej drogim garniturze i szpilkach.
~159~
Spojrzał na mnie i odwróciłam głowę, by nie wiedział, jak zraniona jestem. Nie poprawił jej, nie zrobił nic, by dać jej do zrozumienia, że to nie jest żadna szarada. Nie powiedział, jak ważna dla niego jestem, że nie jestem czymś, co trzeba wyrzucić z systemu. Nie krzyczał albo wrzeszczał, po prostu stał tam i przyjął to, zaakceptował to, gdy zminimalizowała to, kim jesteśmy dla siebie. Nie mogę na niego patrzeć. Nie pozwolę mu zobaczyć moich łez. Poczułam jego dłonie na ramionach i zadrżałam. – Jess, tak cholernie przepraszam. Jeżeli moja mam jest chora, muszę iść ją zobaczyć. Proszę, zrozum. Naprężyłam się przez jego dotyk i szarpnęłam się, zrzucając jego rękę z mojego ramienia. – Po prostu idź. To nigdy nie powinno się zdarzyć. Widocznie jesteś zmieszany tym, czego chcesz. Przekroczyliśmy dzisiaj granice, ale teraz widzę wszystko wyraźnie. Zostawiasz mnie, by pójść z nią, z kobietą, która właśnie scharakteryzowała mnie jako coś, co trzeba usunąć z systemu. Tą samą kobietą, której nawet nie poprawiłeś – zaśmiałam się, ale nie było w tym nic śmiesznego. – Równie dobrze, mógłbyś spotkać się matką sam, ale nie robisz tego. To wiele mówi i nie mam zamiaru tu siedzieć i być twoim pierdolonym kawałkiem dupy na boku. Więc proszę, wyjdź. Skończyłam z tym, z tobą, z nami. Ból. Strata. Po prostu to zablokuj, Jess. Bądź zdrętwiała. – Jess, proszę, nie rób tego. Nie chcę cię znowu stracić i chcę być z tobą podczas terapii. Nie odpychaj mnie kolejny raz. Kocham cię, naprawdę. To się nigdy nie zmieni. Krew mi zawrzała i zacisnęłam pięści po swoich bokach, odwracając się wolno, by stanąć naprzeciwko niego. Spojrzałam na niego zimnymi oczami. – To nie ma znaczenia! Nie miało znaczenia sześć cholernych lat temu i nie ma znaczenia teraz – wykrzyczałam i jadę po gniewie, jak na fali. – Cokolwiek mieliśmy, zniknęło. Możesz spojrzeć mi w oczy i złożyć każdą obietnicę, jaką chcesz, ale to nie zmieni prawdziwości tej sytuacji. Kochasz mnie, ale potrzebujesz więcej czasu. Kochasz mnie, ale chcesz mnie naprawić. Cóż, już nie obchodzi mnie czego chcesz! Nie obchodzi mnie, co jest dla ciebie najlepsze! Idź! Idź być z nią, kochaj ją, opiekuj się nią. Sama muszę się naprawić – pokochać siebie, Jace – i nie ma nic, co możesz zrobić, by przyśpieszyć ten proces. Nie ważne, jak głęboko pod skórą jesteśmy nawzajem, to nigdy w życiu nie zadziała, bo razem jesteśmy złamani. Starałam się utrzymać głos, gdy niepokój budowałam się wewnątrz mnie. – Czasami musisz zaakceptować, że niektórych rzeczy nie da się naprawić i nie chodzi o to,
~160~
by naprawić to, co jest złamane, ale o to, by zaakceptować, co zniknęło – powiedziałam smutno i miałam nadzieję, że zrozumie, że to pożegnanie. – Więc proszę, odejdź i zostaw kawałki takimi, jakie są. Jestem zmęczona tęsknotą za tobą. Jestem zmęczona szukaniem czegoś, czego nigdy nie było. Szukałam tego na krawędzi ostrza i spodzie butelki. Nie było tam tego. To po prostu.. zniknęło. Jego oczy stały się ciemne i przygnębione, gdy opadły mu ramiona. W ciszy, odwrócił się i poszedł w stronę drzwi. – Nie chcę narzucać się w twoje życie, Jess, ale to, co dzisiaj się stało, było prawdziwe. Nie mogę tego po prostu zignorować i ty też. Zadzwonię, gdy dowiem się, że z mamą wszystko dobrze – powiedział. Później obserwowałam, jak pociągnął za klamkę i wyszedł z mojego życia. Znowu.
***
Muszę zaakceptować, że to nigdy nie zadziała, bo nikt nie potrafi kochać, dopóki nie pokocha samego siebie i nie wiem, czy kiedykolwiek będę do tego zdolna. Poszłam prosto do sypialni i wyciągnęłam dziennik, zdesperowana, by coś napisać i przelać emocje na papier. Z powrotem w pustce To moja filiżanka, napełnij ją Zrób to znowu Nalej mi czegoś mocniejszego Nie chcę czuć w ten sposób nigdy więcej.. Utop mnie, nie mogę pozwolić, by wszyscy widzieli Zmuszać go Połknąć wszystko Po prostu dolej mi czegoś silniejszego ode mnie.. Wystarczy Raz mogę to przeżyć Prowadzi do mnie Fale Niebieskookiego morza
~161~
Które wdycham Widzę Czuję Dla mnie, na zawsze wspomnienia Morza, już zapomnianego Przekręcają klucz Znowu, blokując to wszystko Robię krok w tył Do baru życia Społeczeństwo i rzeczywistość dołączają do mnie Trzymają moją szklankę, mówię.. Po prostu polej mi coś mocniejszego ode mnie...
***
Moje oczy są opuchnięte i moje ciało boli. Budząc się, miałam nadzieję, że zeszła noc była strasznym koszmarem, ale wiem, że tak nie było. Jace poszedł prosto do moich drzwi i prosto do niej. Równie dobrze mógł zabrać moje serce ze sobą, ponieważ nie czuję nic oprócz pustki. Wszystko, co odeszło to ból, strach i wrażliwość. Nie wiem, czy kiedykolwiek znowu będę czuła się dobrze. Lata i lata terapii nie naprawią wszystkiego, co jest we mnie złe. Przełknęłam ból odejścia Jace, znowu. To smakuje jak morfina połączona z kwasem. To pali, ale też powoduje, że popadam w otępienie. Mam dzisiaj kolejne spotkanie grupowe i nie jestem pewna, czy w ogóle chcę tam pójść, albo czy powinnam pójść po ostrzeżeniu Jace, że powinnam znaleźć innego terapeutę i inną klinikę. Jednak muszę wykonać wyroku sądu. Tak czy owak, to ostatni raz, gdy pokażę się w tej grupie. Przy odrobinie szczęścia, moja prośba o przeniesienie zostanie zaakceptowana i niedługo będę mogła być, gdzie będę chciała. Wyciągając się z łóżka, biorę prysznic i ubieram się. Stojąc przed lustrem, patrzę na siebie i zastanawiam się: czy to wszystko naprawdę tam jest? Czy to wszystko, kim jestem? Wszystko, czym zawsze będę? Moja twarz jest blada i koła pod moimi oczami są ostatnio całkiem często obecne. Złapałam
~162~
kosmetyczkę i zrobiłam wszystko, co mogę, by ukryć wszystkie niedoskonałości. Po uporaniu się z włosami, pozwalam sobie spojrzeć ostatni raz w lustro i widzę żałosną, zagubioną osobę w pełnym wad ciele kobiety – z ciałem pełnym wad, które popsuły widoczne i niewidoczne blizny. Ból w mojej piersi jest stały i nigdy się nie zmniejsza. Wiem, że muszę sobie go odpuścić, ale czasami myślę, że próby zapomnienia o kimś, kto dotknął twojego serca, jak Jace, jest niemożliwe, gdy pamiętasz kogoś, kogo w ogóle nie poznałaś. Ruszenie dalej jest łatwe, ale zostawienie kogoś za sobą, jest kurewsko trudną częścią. Pragnę, by nie wiedzieć, jak jest czuć tą dziurę w środku, tej pustki, która nigdy nie zamierza mnie opuścić. Gdy raz czułam, że odeszła, było gdy byłam z Jace, ale teraz zastanawiam się, czy to było prawdziwe. Nie wiem, jak to się wypełnia, ani nawet jak to wypełnić. I tak pamiętam, że byłam świadoma jakiegoś stopnia pustki, jakby czegoś w środku we mnie po prostu nie było, nie było dobrze złożone. Gdy Jace wszedł do mojego życia, czułam się mniej pusta, ale za każdym razem, gdy go traciłam, pustka robiła się większa, szersza, o wiele głębsza. Czuję, że wszystko, co zrobiłam było pościgiem życia, którego nigdy nie złapałam.
***
Idąc na terapię grupową, czułam się mniej niż zachwycona, by znaleźć siebie. Po wczorajszej nocy, nie mogłam martwić się o nic innego. Wiem, gdzie jest Jace i kto z nim jest, i to wszystko o czym mogę teraz myśleć. Czasami moje obsesyjne myśli są tak intensywne, że obezwładniają wszystko, co robię. Usiadłam na jednym zimnym, metalowym krześle i bawiłam się rękawami, gdy inni uśmiechają się i paplają do siebie. Ponure uczucie, że jestem zanurzona, jest ciężkie na moich ramionach i po prostu chcę się poddać, iść do domu i pić, pójść spać albo się pociąć. W zamian, muszę to siedzieć, słuchając dlaczego jestem popieprzona, dlaczego wszyscy inni są popieprzeni w głowie i co musimy zrobić, by siebie naprawić. To jest naprawdę bardzo podobne do alkoholików, tak mi się wydaje. To nałóg, z którym musimy sobie poradzić. – Hej, Jessica! Cieszę się, że wróciłaś. Zastanawiałam się czy zaryzykujesz powrót do świrów, czy nie – Mercedes zaćwierkała. Ma tonę makijażu i znowu mnóstwo biżuterii, i jej olśniewająco białe zęby i uśmiech szczęśliwego Lucky Charms dzisiejszego dnia. Jak ktoś w tej grupie może być tak szalenie szczęśliwy, nigdy się nie dowiem. – Hej, Mercedes. Tak, wróciłam, ale nie z wyboru, zapewniam cię – wymamrotałam, przewracając oczami.
~163~
– Oh, nie jest tak cholernie źle! Po prostu daj temu szansę, chica. Siada obok mnie i szarpie za olbrzymią torbę, wyciągając zeszyt i długopis. Pani Robin siada, gdy więcej osób zajmuje miejsca. Kątem oka zauważam go. Kingsley. Znowu ma na głowie czapkę i małe kosmyki włosów wystają spod niej. Proste, szare Dickies i czarna, dopasowana koszulka opinając jego ciało. Zajął miejsce z daleka od grupy i rzuca okiem w moim kierunku, prosto na spotkanie moich oczu. Krawędzie jego niesamowitych ust wyginają się w uśmiechu i szybko odwracam wzrok, wyczerpana emocjonalnie, by radzić sobie jeszcze z nim. Wciąż.. Naprawdę dobrze wygląda. Starałam się wciągnąć w myśli, zanim one uciekły. Ostatnią rzeczą, jaką potrzebuje, jest komplikowanie mojego już fatalnego stanu uczuciowego, przez zadurzenie się w jakimś gorącym facecie z mojej grupy samo raniących się. Mogłam wyczuć jego spojrzenie i, pomimo mojej wewnętrznej nagany, kolejny raz na niego patrzę. Jest pochylony do przodu z łokciami opierającymi się na kolanach i gdy siedzi w ten sposób, jego biceps jest jeszcze nawet bardziej uwydatniony. Boże, jest seksowny na każdy sposób, w jaki dziewczyna chciałaby, by chłopak był. Później są jego oczy. Nie są typowo niebieskie, nie. Są intensywnie kobaltowo niebieskie i zatrzymują cię, czy tego chcesz czy nie. Złapałam się na gapieniu się na niego i gdy uśmiechnął się tym krzywym, zarozumiałym uśmiechem kolejny raz, pomyślałam, że się zarumieniłam. Odwróciłam uwagę na przód pokoju i starałam się uspokoić oddech i zwolnić bicie serca. Pani Robin rozpoczęła witać grupę i powiedziała, jaki temat grupowy dzisiaj podejmiemy. Wyciągnęłam długopis i złapałam notatnik, chociaż wiem, że więcej tu nie wrócę , więc robienie notatek jest bezcelowe. Wciąż mogę jednak podjąć trochę wysiłku. – Dobrze, wszyscy. Jeżeli jesteście gotowi, mam zamiar zacząć. Dzisiaj będziemy rozmawiać o winie. Jest wiele form winy. Wielu z nas obwinia siebie, podczas gdy ktoś obwinia innych. Niezależnie od tego, z jaką winą się mierzysz, to negatywne ocenianie siebie i kogoś innego. Odetchnęłam i przygotowałam się na kolejną godzinę wolnego i żmudnego wykładu. – Wszyscy musimy przestać wymyślać wyjaśnienia dla siebie i dla innych. Musimy zrozumieć, że kładzenie winy na siebie, czy na innych, przez niepowodzenia, nie osiągniemy niczego. To tylko nad odsunie, kiedy naprawdę będziemy chcieć posunąć się do przodu. Wina jest tylko kolejną formą usprawiedliwienia. Gdy robisz usprawiedliwienie dla siebie, lub zrzucisz winę na kogoś. Możecie mi powiedzieć, że wiemy, gdy pochłonięci jesteśmy winą przez zły wybór, ale w ~164~
zamian obwiniamy kogoś innego? – Pani Robin zapytała. Nienawidzę, gdy zadaje nam pytania. Zawsze czuję, jakbym była pod reflektorem, chociaż nie jestem tu jedyną osobą. Niemniej, to wciąż jest niewygodne uczucie. Chris podnosi rękę i odpowiada. Preferuję słuchać, ale wszystko, o czym mogę myśleć to Kingsley i jego głębokie, niebieskie oczy, które ciągle znajdują do mnie drogę. – Widzę, że Pan Gorący i Tajemniczy ciągle ci się przypatruje. O co w tym chodzi? – Mercedes wyszeptała, gdy trąciła mnie łokciem. Rzuciłam na nią okiem, by zobaczyć, że się uśmiecha. – Nie mam pojęcia, o czym mówisz – skłamałam. – Jassssne, że nie wiesz. Uh huh, bo totalnie nie możesz zobaczyć, że facet patrzy na ciebie za każdym razem, gdy ma szansę – zaśmiała się cicho. Przewróciłam oczami i spoglądam na niego. On po prostu znowu się uśmiecha i później patrzy przed siebie. Poczułam ciepło przepływające przez moje ciało. Co, do diabła, się ze mną dzieje? To musi się dziać przez gówno, które dotyczy Jace, przez wczorajszą noc. Cały czas gorączkuję się przez męską uwagę, ale to trochę się różni. On kontynuuje rzucanie okiem w moim kierunku i moje oczy znajdują jego. Absolutnie cały czas wyczuwam to dziwne rozpoznanie, magnetyzm, którego naprawdę nie potrafię wytłumaczyć. Jest atrakcyjny, tak, ale jest więcej niż to. – Wasza dwójka ma jakieś poważne wibracje. Wyczuwam miłość w powietrzu – Mercedes zachichotała. – Oh nie, lepiej nie! Ja i miłość nie pasujemy w tym samym zdaniu, zapewniam cię – powiedziałam srogo. – Cóż, może po prostu nie poznałaś odpowiedniego faceta. Czy kiedykolwiek w ogóle o tym myślałaś? – wyszeptała. Potrząsnęłam głową i przewróciłam oczami. Nie ma pojęcia, co mówi, albo do kogo to mówi. Nie jestem w stanie się zakochać – teraz, czy kiedykolwiek w bliskiej przyszłości. Te rzeczy z Jace przekręcają we mnie wszystko w środku i ostatnią rzeczą, jaka potrzebuje, są kolejne emocjonalne stosunki w moim życiu. gdyby znała moją historię z mężczyznami, nigdy nie zasugerowałaby, żebym zaangażowała się w jakikolwiek. – Mercedes, mogę ci przyrzec, że ostatnią rzeczą w moim życiu, którą potrzebuję, jest innym zjawiający się mężczyzna, pieprzący się z moją głową i emocjami. Faceci są dobrzy tylko dla seksu. Emocjonalne gówno może trzymać się z daleka, jeśli o mnie chodzi. ~165~
– Cóż, więc użyj go tylko do seksu. Mam na myśli, cholera, spójrz na niego z tym przepierzę– cię–bez–uczucia apelowym seksem – powiedziała, puszczając do mnie swawolne oczko. – Jest niechlujny i dobrze wyglądający. To chyba najlepsze cechy, prawda? – Yeah, nie. Nie myślę tak. Zaszaleć z facetem z grupy zdrowia psychicznego, jest dla mnie lekko szalone, bez żadnej gry słów – powiedziałam cicho.
***
Sesja się uwinęła i jego oczy kontynuują śledzenie mnie. Zbierałam swoje rzeczy, gdy Mercedes rzuca oczami to na mnie, to na Kingsleya. Czuję, jak moment swata wisi w powietrzu i wcale mi się to nie podoba. Naprawdę nie ma pojęcia, jak złym pomysłem by to było. – Mercedes, jestem poważna. Nie jestem nim zainteresowana. – Okay. Cokolwiek powiesz, chica! – powiedziała, przewracając jasnymi oczami przy doborze słów. – Wygląda, jakby tu szedł, tak myślę, więc lepiej przygotuj swoją reakcję. Kingsley podszedł do nas i moje nerwy wydają się pękać na pół. Nie mam pojęcia, dlaczego sprawia, że czuję się w ten sposób. Przeważnie z facetami, zajadałam się ich uwagą, łaknęłam jej z głodem, potrzebując wypełnić tą wszechobecną pustkę wewnątrz mnie, nawet jeżeli wiedziałam, że było to głupie rozwiązanie. Ale nawet z tymi wszystkimi poplątanymi uczuciami, rzadko mam przy tym obawy. – Hej – powiedział niskim, zachrypniętym głosem. Poziom niezręczności miedzy nami jest niemal nieznośny. Albo może to tylko ja? – Hej – odpowiedziałam, gdy nasze oczy się połączyły. To dziwne, ale znajome uczucie powróciło. Odwróciłam się i przeszłam w stronę wyjścia nerwowo. – Do zobaczenia następnym razem, chica. Upewnij się, że wyślesz mi swój numer, gdy będziesz miała szanse – Mercedes wykrzykuje i jakoś wiem, że ona zamierza nabałaganić w czymkolwiek między mną a Kingsleyem. Po raz pierwszy, myślę, że mogę mieć nawet niezły ubaw z dziewczyną. Odwróciłam się i machnęłam do niej, decydując się na strzał i napisać do niej później. Kingsley idzie kilka kroków za mną. – Umm, hej. Może chcesz iść ze mną na jakąś kawę? – zapytał z tym ujmującym, krętym uśmiechem. Jest tak cholernie słodki w taki niechlujnie wyglądający sposób. Nie jest zebrany razem, czy wyrazisty jak Jace. Ma przynajmniej tygodniowy lub więcej, zarost na twarzy i ubiera się tak, jakby nie troszczył się o to, co inni o nim myślą. Może mieć niechlujny wygląd, ale emanuje seksapilem i pewnością siebie z każdym krokiem, jaki robi i każdym słowem, jaki mówi. Wiem, że nie powinnam
~166~
z nim nigdzie pójść, po tym całym gównie z Jace wczorajszej nocy. – Wezmę twoją ciszę, jako aluzję, że raczej nie chcesz – powiedział, gdy przytrzymał dla mnie drzwi na zewnątrz. Spojrzałam w górę na niego, gdy przeszłam i te oczy zatrzymują mnie na chwilę, ale zaraz spojrzałam w dal i zamykam niebezpieczny trans. – To nie tak, że nie chcę. To jest po prostu skomplikowane; uwierz mi, nie chcesz mnie poznać. Mam dużo spraw – wykręciłam się, gdy unikałam jego spojrzenia. – Dobrze. Więc już mamy coś wspólnego. To tylko kawa – zachęcał. – Jak skomplikowana może być kawa? – zapytał. Zanim mogłam mu odpowiedzieć, mój telefon dzwoni i spojrzałam na ekran. To Jace. Wcisnęłam ignoruj i spojrzałam na Kingsleya z uśmiechem. – Jasne, dlaczego nie? Do diabła z Jace Collinsem. Nie będę usychać z tęsknoty za tym mężczyzną ani minuty dłużej. – Świetnie. Jesteś w porządku z motocyklami, czy to będzie problem? – Nie, nie mam problemu z motocyklami. Na pewno nie mam problemu z Harleyem. Ale mam problem, jeżeli jesteś szalonym kierowcą motocykli – zaśmiałam się. By być szczera, pomysł siedzenia okrakiem na Harleyu Davidsonie, za mężczyzną, który wyglądam jak Kingsley Arrington na pewno nie jest czymś, do czego żywiłabym jakąkolwiek niechęć, niezależnie od jego umiejętności kierowcy. – Jestem świetnym kierowcą. Nie martw się, jesteś ze mną bezpieczna – powiedział, trzymając kask. Z jakiegoś powodu, jego słowa działają na mnie mocniej, niż mogę to zrozumieć. Spojrzałam na kask i z powrotem na niego. – Umm, możesz mieć na głowie swój słodki kask. Nie nałożę tego. Pojadę bez niego. Jeżeli jesteś takim dobrym kierowcą, za jakiego się masz, nie powinnam go potrzebować, racja? – strzeliłam do niego zarozumiałym uśmiechem i wyciągnęłam w jego stronę kask. – Słuchaj, ty uparta kobieto, nie chodzi o moje umiejętności kierowy. Chodzi o wszystkich innych szaleńców na drodze. Nie usiądziesz na moim motorze bez kasku na tej małej, ślicznej główce, więc przestań gwiazdorzyć i po prostu nałóż tą cholerną rzecz – przy tym, popycha z powrotem kaskiem. Whoa! Skąd to się wzięło? Kingsley właśnie podyktował mi warunki i nawet mnie nie zna. Jeżeli stara się mi zaimponować tymi dobrymi zrachowaniami na drodze, robi beznadziejną robotę. – Cóż, Jezu, nie musisz być taki wyniosły! Zawsze rozmawiasz tak z damami? ~167~
Spojrzał na mnie wolno z góry na dół, jakby próbował dojść do jakiegoś zakończenia. Później sytuuje oczy prosto na moich. – Z jakiegoś powodu, mam bardzo silne uczucie, że daleko ci od bycia damą. Mogę powiedzieć, że jesteś zadziorna i uparta, jak gówno i mogę od razu powiedzieć, że jesteś twardzielką, więc naprawdę wątpię, że jesteś urażona kilkoma wykrzyknikami. Nie dajesz dmuchać sobie w kaszę. Więc zamknij się, załóż słodki kask i wchodź na motor. Proszę – wielki uśmiech rozciąga się na jego seksownej twarzy i moja determinacja zmalała. Tak naprawdę nigdy nie słyszałam, by facet tak do mnie mówił. Jasne, byłam nieszanowana, poniżana, ale to jest inne. Jest agresywny, ale nie niewłaściwy. Zdobywa za to punkty, nawet jeżeli jest trochę swawolny. To tak, jakby widział prosto przez moje bzdury i zawołał mnie. To odświeżające i muszę przyznać, ekstremalnie gorące. Myślę, że Kingsley może mi szefować, kiedy tylko mu się spodoba. – Dobra, palancie. Ubiorę kask, ale lepiej żeby moje włosy później nie śmierdziały – zażartowałam, gdy ściągnęłam włosy z twarzy. Zaśmiał się, ciesząc się, że wygrał tą małą bitwę. – Zawsze mówisz tak do facetów? Jestem bardzo wrażliwym chłopakiem, Jessica. Jestem zraniony. Naprawdę – wyśmiewał się. – Ha ha! Jasssne, że jesteś – powiedziałam, gdy założyłam kask. – Masz wrażliwego chłopaka wypisanego na całym tobie. Tak samo, jak ja mam wypisaną damę. Siedział na motorze okrakiem i uruchomił go. Charakterystyczny ryk silnika Harleya jest głośny, rozkoszny. Zadyndałam nogami pomiędzy siedzeniem i usadowiłam się wygodnie. Gorąco ciała Kingsleya łączy się z moim, gdy złapał mnie za ręce, owijając je wokół swojego pasa. Wyczułam twardość jego mięśni brzucha i to gorąco rozlało się na moje policzki, sprawiając, że się zarumieniłam. Odwrócił się i daje mi uśmiech seksowny, jak pieprzenie. – Gotowa? – zapytał. – Zgaduję, że tak. Już kazałeś mi nałożyć słodki kask i usiąść na motorze, jestem gotowa na tyle, na ile mogę być. – Cóż, więc w takim razie trzymaj się mocno. Lecimy. Wycofał się z parkingu i wyjechał na główną drogę. Gdy przyśpieszył, ciepły wiatr uderzył w moją twarz. Złączyłam palce na jego pasie i trzymałam się z całych sił. On opuścił jedną rękę i przykrył nią moją. To ciężka rzecz do zauważenia, kiedy lecisz wzdłuż drogi szybkim Harleyem, trzymając ekstremalnie gorącego faceta, którego dopiero poznałaś, z wiatrem, który smaga twoje włosy, ale jego skóra jest szorstka i ciepła na mojej. To niesamowity kontrast, do którego mogłabym przywyknąć. Po łagodnym uścisku, odkłada dłoń na kierownicę i przyśpiesza. Bryza w moich włosach i gorące, Teksańskie słońce leją się na mnie. To, jak wolność, uczucie, ~168~
którego nie czułam przez bardzo długi czas. Myślę, że siad na tył jego motor, było naprawdę dobrym pomysłem. Kingsley zatrzymuje się przy lokalnym Starbucksie i parkach. On już ustawił nóżki, gdy zdaję sobie sprawę, że wciąż mam wokół niego uścisk śmierci. Szybko usunęłam ramiona i zaczęłam ściągać kask. – Jak było? Nie tak źle, huh? – zapytał. – Nope, w ogóle. Nawet jeżeli wciąż myślę, że mogłabym to zrobić bez kasku – zażartowałam, podając mu go. Złapał kask, położył go na siedzeniu i wskazał dłonią na wejście. – Nie damy, przodem – dokuczał. – Jesteś takim bystrym dupkiem. Myślę, że świetnie sobie poradzimy – powiedziałam, wyginając w łuk brwi, ze swawolnym uśmiechem na twarzy. – Myślę, że możesz mieć rację.
~169~
Kingsley Nie wiem, dlaczego zmieniła zdanie – miało to coś wspólnego z tym telefonem – ale cieszę się, że to zrobiła. Za każdym razem, gdy widziałem tą dziewczynę, wiedziałem, że musiałem ją poznać. Tak, oczywiście, pierwszym początkowym powodem, że ją zauważyłem, było iż przypominała mi moją Lily; te atramentowe, czarne włosy, które przypominają mi włosy Lily. To piękne. Ona jest piękna. Nie mogę ściągnąć z niej oczu i, z jakiegoś powodu, czuję jakby miała być w moim życiu. Tak szalenie, jak to brzmi i jak śmieszne może to być, wiem, że ta dziewczyna jest kimś, kogo naprawdę chcę poznać. Uczucie jej ramiona wokół mnie, jest niesamowite, ale o wiele za wcześnie. Zatrzymujemy się przed Starbuckiem i, gdy jej dotyk zniknął, poczułem jak do serca strzeliła mi samotność. Nie byłem dotykany przez kobietę przez około rok. Tyle czasu minęło, odkąd Lily odebrała sobie życie, nosząc w środku nasze nienarodzone dziecko. Nieważne, ile miesięcy minęło, piekący ból, ból i przerażenie tamtego dnia nigdy się nie zmniejsza. Myślę, że nigdy nie dojdę do zrozumienia, jak mogła być tak samolubna. Nigdy nie rozumiałem, jak ktoś może upaść w tak głęboką rozpacz, przez którą kładziesz kres życiu. Kochałem ją, opiekowałem się nią i byłem dla niej dobrym mężem. Dlaczego do mnie nie przyszła, albo nie powiedziała mi, że czuła się w ten sposób, nigdy nie zrozumiem.
***
Poszedłem otworzyć dla niej drzwi, ale złapała je zanim ja to zrobiłem i weszła do środka, jakby była właścicielem tego miejsca. Jakby starała się zbyt bardzo, jakby chciała udowodnić coś ~170~
sobie, albo mi, albo naszej dwójce. Jest taka twarda strona tej dziewczyny, ale mam przeczucie, że ta cała fasada ukrywa coś głębszego. Moje oczy poruszają si ę do jej naprężonego, małego tyłka i muszę się zmusić, by odwrócić wzrok. Nie mogę iść w tym kierunku z tą dziewczyną; nie mogę traktować jej, jak jakąś laskę, którą poznałem w barze, czy coś. Zauważyłem ból w jej oczach na terapii, gdy myślała, że nikt nie patrzy i mogłem wyczuć napięcie, które dosłownie od niej iskrzyło. Na pewno nie chcę zranić jej jeszcze bardziej, więc muszę powstrzymać swoje hormony. – Chcesz zająć nam stolik i ja zamówię nam napoje? Czego być chciała, panno Jessico? – Oh nie, mogę kupić sobie napój, dziękuję. To nie randka. Kupię sobie, nie ma problemu – yep, tutaj jest: Panna Twardzielka, nie mogę nic na to poradzić, niezależna kobieta. – Cokolwiek powiesz, tylko proponowałem. – Dzięki, ale mam to. Nic wielkiego – zrobiła kilka kroków i zamawiała, stanowczo ukazując swoją niezależność. Boże, jest słodka. – Poproszę mrożoną herbatę, słodzoną. – Oh, nie pijesz kawy? – zapytałem. – Nieszczególnie. Moja mama zawsze rano piła kawę i lubiła przyprawiać ją alkoholem. Tak jakby, to zniszczyło ideę kawy, ale naprawdę lubię tutejszą herbatę. Ton jej głosu zmienił się drastycznie, gdy wspomniała o matce i stała się nawet bardziej sztywna, niż wcześniej. – Oh, cóż, to ma sens. Też nie pijam kawy. Lubię ich słodkie, zimne napoje – zaśmiałem się. Zachichotała lekko i zrobiła krok do tyłu, więc mogłem złożyć swoje zamówienie. Nagle, poczułem się nieśmiały przez swój wybór. – Umm, yeah. Wezmę czekoladowe frapuccino, proszę, z ekstra bitą śmietaną – powiedziałem cicho. Rzuciłem na nią okiem i ma największy uśmiech na twarzy. To naprawdę prawdziwy uśmiech, który dochodzi do jej oczu. Jest taka piękna; ten uśmiech nigdy nie powinien opuszczać jej twarzy. Wygląda na niej bardzo dobrze i znalazłem się, na zastanawianiu się, dlaczego nigdy się nie uśmiecha. Mam nadzieję, że będę mógł umieszczać go na jej twarz. Może to będzie moim celem, za każdym razem, gdy będę wokół niej. Po prostu jeszcze o tym nie wie. Usiedliśmy na narożniku i chociaż wciąż ma swoje mury, mogę zauważyć też nerwy. – Sprawiam, że się denerwujesz? – zapytałem. Jestem po prostu prosto–z–mostu facetem. Nie wiem, jak być inaczej. Moje pytanie wprawiło ją w zakłopotanie i podobało mi się to. Musi trochę wyluzować. ~171~
– Umm, nie. Dlaczego mnie o to zapytałeś? Wyglądam dla ciebie na zdenerwowaną? Czy jesteś na tyle arogancki, by myśleć, że możesz sprawić, iż będę nerwowa? Nic nie mogłem na to poradzić i zaśmiałem się. Niestety, jest ładnie wkurzona przez moja reakcję. – Cóż, żeby być zupełnie uczciwym, yeah. Wydajesz się zdenerwowana i nie, nie jestem arogancki. Nie ma we mnie ani jednej aroganckiej kości. Spójrz na mnie, czy wyglądam na faceta, który siebie kocha? – powiedziałem, marszcząc czoło i wskazałem gestem na siebie. – Noszę koszulkę z Walmartu za dziesięć dolarów i Dickies. Jestem najdalszą rzeczą od aroganckiego lub pochłoniętego sobą. Nie miała pojęcia, jaki jestem. – Wydajesz się być niegrzeczny. Wszystko dobrze, nie denerwuję się – odpowiedziała, gdy skrzyżowała ramiona i potwierdziła fakt, że jest zdenerwowana. – Więc, powiedz mi, dlaczego jesteś w tej grupie. Jaka jest twoja historia, panno Jessico? Teraz mnie nienawidzi. Spojrzenie na jej twarzy jest bezcenne. Nic na to nie poradzę; walczyłem, by schować śmiech. – Nie omijasz żadnego ciosu, prawda? To cholernie osobiste pytanie, Kingsley. Dlaczego nie powiesz mi, dlaczego znalazłeś się w grupie i wtedy możemy zacząć. Oczywiście wiedziałem, że moje pytanie w ostateczności doprowadzi do tego, ale posiadanie go przed sobą w rzeczywistości jest o wiele bardziej przerażające. Nigdy z nikim nie rozmawiałem o Lily, odkąd zmarła. Nigdy nie mówiłem o swoim żalu i nie rozmawiałem na terapii grupowej. Do tego momentu, naprawdę nie chciałem zwierzać się, dlaczego tak się zachowuję. Spojrzałem na nią i wiedziałem, że zauważyła strach okrążający moje oczy, niepewność na mojej twarzy i poczuć niezdecydowanie zawieszone w powietrzu między nami. – Nieważne. Nie mówmy o tym, dlaczego jesteśmy w grupie – powiedziała, ratując mnie przed demonami z przeszłości. Jeszcze raz, jestem gotowy odepchnąć to w dal mojego umysłu. Nie jestem gotowy jeszcze się z tym zmierzyć. Wkrótce, ale nie teraz. – Okay, brzmi jak umowa – powiedziałem i nie mogłem ukryć ulgi, która przepełniła mój głos. Zgaduję, że nie mogę oczekiwać, iż podzieli się swoimi problemami, skoro sam nie jestem gotowy i skłonny do podzielenia się nimi. – Cóż, więc pozwól, że zapytam o inne osobiste pytania. Czym się zajmujesz? Skąd pochodzisz i co robisz dla zabawy? Mały uśmiech przeciął jej twarz, gdy założyła lśniące, czarne pasemko włosów za ucho. – To więcej niż jedno pytanie – powiedziała, przechylając głowę na bok, patrząc na mnie tymi
~172~
smutnymi oczami. Jej oczy rzadko się zmieniają, ale w tych rzadkich momentach, w których przyszpila je życie, jest na co popatrzeć. Wciąż chcę wiedzieć, dlaczego jest smutna. Z jakiegoś powodu, naprawdę czuję, że muszę wiedzieć, dlaczego jest taka smutna, by być dla niej. – Zgaduję, że masz rację. To więcej niż jedno pytanie – przyznałem. – Mogę zacząć pierwszy, jeżeli chcesz. Jestem naprawdę nudnym kolesiem – powiedziałem. – Kingsley, wątpię, że jesteś nudny. Nie wyglądasz na nudny typ, w ogóle. Myśli, że mnie rozgryzła; arogancki, zły chłopak, który odzywa się niegrzecznie do kobiet. – Cóż, pozwól mi oświecić cię z twojego całego radosnego podniecenia. Jestem spawaczem w ciągu dnia i osobistym trenerem w wieczory i weekendy – uśmiechnęła się lekko i podobało mi się to, że lubi to, co słyszy. – Trenuję bardziej jako hobby, niż cokolwiek innego. Lubię pomagać ludziom być zdrowszym i kocham być na siłowni. To dla mnie wygrana sytuacja. Piszę i gram na akustycznej gitarze dla zabawy. W ogóle nie jestem dobrym piosenkarzem. W prawdzie, jestem do bani. Ale naprawdę lubię grać, to mnie relaksuje i to bardzo lecznicze, pisanie piosenek. Więcej niż to, wolę spędzać czas sam ze sobą. Nie skaczę po barach i nie imprezuję. Jestem prostym kolesiem, żyjącym życiem, jak najlepiej – wziąłem łyka napoju, zanim dokończyłem. – Tak jak powiedziałem, baardzo ekscytujące! Jej wielki uśmiech powrócił i pieprzenie go pokochałem. Kurwa, opanuj się, Kingsley. – To wszystko brzmi dla mnie na ekscytujące. Brzmi, jakbyś naprawdę miał życie. To więcej, niż mogę powiedzieć o sobie – powiedziała, ale jej słowa pokryły się uśmiechem, gdy spojrzała na kubek. Okręcała słomkę i niemal mogłem zauważyć barykadę, w jakiej jest zamknięta. – Dlaczego tak mówisz? Dlaczego mówisz, że nie masz życia? Jestem pewny, że masz hobby. Każdy ma coś, co lubi robić. Nie spojrzała w górę, ale lekko wzruszyła ramionami. – Też lubię pisać. Poezję. Lubię pisać poezję. Zgaduję, że to moje hobby, nawet jeżeli to nie przypomina mi hobby. To po prostu skrobanie w dzienniku. Nic specjalnego. Rzuciła na mnie okiem, jakby szukała uprawomocnienia, czy coś, ale to się cholernie nie stanie. – Umm, żartujesz? Pisanie jest formą sztuki, czy to muzyka, powieść, poezja, czy nowe artykuły. Kiedy zaczynasz coś z czystej kartki albo płótna, tworząc coś z niczego, to sztuka i to piękne. Oczywiście, nie wszyscy się zgodzą, bo wszyscy lubimy inne gówno, ale to wciąż sztuka. To twoja sztuka i powinnaś być z tego dumna, nawet jeżeli nie widzisz światła dnia. Więc nawet nie mów, że to nic specjalnego. To gówniane gadanie.
~173~
Spojrzała na mnie uważnie, gdy starała się uformować pytanie nieustępliwej dziewczyny. – Kingsley, to tylko dziennik i kilka słów. To nie sztuka. Bierzesz to, co mówię zbyt poważnie. Nie ma w tym nic artystycznego, naprawdę. Przysięgam ci. – Grasz tymi współczuj mi kartami z każdym, czy tylko ze mną? Przychodzisz jako ta twardzielka kobieta, która może udźwignąć cały świat, ale później tu siedzisz i grasz pokonaną, rozmawiając o twojej poezji – oparłem się, nieugięty grymas niezadowolenia obecnie opanował jej twarz. – Myślisz, że powiedzenie, że to do bani, to to co chcesz usłyszeć, prawda? Chcesz usłyszeć, że twoje pisanie jest warte, czy warto się upokarzać? Bo jeśli o to chodzi, nie kupuję tego – jestem rozdrażniony, że nie dostrzega własnej siły. Wiem, że ją wkurzyłem, ale nie rozpieszczę jej. – Okay, twoja poezja jest gównem. Powinnaś pisać inną poezję, dopóki żyjesz. Tutaj, czujesz się lepiej? – powiedziałem, patrząc na nią. Yeah, to zła rzecz do powiedzenia, ale z jakiś powodów, czuję, że ktoś powinien uderzyć cholernymi palcami w twarz tej dziewczyny, powiedzieć jak jest i przestać pozwalać jej stawiać ten mur. – Wiesz co? Pieprz się! Nie będę tu siedziała i pozwalała kolesiowi, którego ledwo znam, żeby tak do mnie mówił. Kim, do diabła, myślisz, że jesteś? Pozwól, że coś ci powiem, spędziłam większą cześć swojego życia z ludźmi, którzy traktowali mnie jak gówno i dłużej tego nie będę tolerować. To – za gestykulowała między nami – jest skończone! Zamierzam złapać autobus i możesz pocałować mnie w dupę. Jesteś totalnym palantem, Kingsley! Wykrzyczała i wstała, gdy złapała torebkę. Nie ruszyłem się z mojej relaksującej pozycji na siedzeniu. Odchyliłem się lekko do tyłu i uśmiechnąłem się do niej. Jest taka wkurzona, ale wszystko to, co chcę robić, to się śmiać. To było zbyt łatwe. Może ukrywać się przed każdym w jej życiu, ale nie jestem ślepy na jej mur, który myśli, że musi mieć wzniesiony. Ukrywałem się w sobie przez niemal rok. Wiem, jak to wygląda udawać, że jest okay i ona ma czerwone flagi latające wokół niej. – Naprawdę masz zamiar siedzieć tam z zadowolonym z siebie uśmiechem, po wkurzeniu mnie i nie szanowaniu w ten sposób? – syknęła, gdy wstała od stołu. – Yep, zamierzam. Myślę, że jesteś całkiem urocza, gdy jesteś wkurzona. Nie mogę nic zrobić, niż się uśmiechać. Musisz, do diabła, wyluzować, nie brać rzeczy tak poważnie i nauczyć się, jak przyjmować komplementy. Nie musisz mieć napadu złości. Mogę cię podwieźć – czekałem cicho, gdy ona oswaja się z moimi słowami. Przewróciła oczami i westchnęła dramatycznie, gdy znowu zajęła miejsce. – Cokolwiek – powiedziała, gdy skrzyżowała ramiona na piersi. – Zgaduję, że pozwolę ci mnie zabrać do domu, ale
~174~
nie oczekuj, że zaproszę cię na górę, gdy tam dotrzemy. I wciąż myślę, że jesteś dupkiem – sapnęła. – Oh, nigdy tego nie oczekiwałem. Nawet bym nie zapytał – powiedziałam, unosząc obie ręce w powietrze w kapitulacji. – Okay, więc już chodźmy. Jestem zmęczona i mam dzisiaj wieczorem pracę – wciąż jest lekko opryskliwa, ale mogę powiedzieć, że najgorszy napad złości minął. Muszę to przyznać, cieszę się, że po prostu nie odeszła. Przez minutę, nie byłem tego taki pewny. – Oh, yeah? Gdzie pracujesz? – zapytałem, zanim wysączyłem resztki napoju i wyrzuciłem go. – Pracuję w mieście w Rookies Sports Bar. – Znam Rookies. Byłem tam raz, czy dwa, ale nigdy cię tam nie widziałem. – Yeah, nie pracuję tam długo. Tak naprawdę, nigdy nie trzymam się długo jednej pracy – wyszliśmy na parking i złapałem kask i podałem jej go. Złapała go, krzywiąc się przy tym. – Oh, ucisz się i załóż go. – Zawsze jesteś taki apodyktyczny? – zapytała. – Yeah, przeważnie. Nie martw się, to będzie podobać ci się coraz bardziej – uśmiechnąłem się. Przewróciła oczami, ale starała się bardzo mocno nie uśmiechać.
***
Zatrzymałem się przed jej budynkiem i wyłączyłem silnik. Mogłem powiedzieć, że martwiła się, że będę chciał wejść. – Cóż, mam nadzieję, że nie wystraszyłem cię za bardzo. Niedługo znowu musimy się gdzieś wyrwać – powiedziałem, zsiadając z motocykla. – Jest jakaś szansa, że dostanę twój numer? Spojrzała na mnie i spojrzała na telefon, który przed nią trzymałem. – Tak myślę. Złapała telefon i wpisała swój numer, zanim mi go zwróciła. – Naprawdę nie będziesz próbował wejść? – powiedziała, wyglądając na zakłopotaną. – Nie. Powiedziałaś, że mnie nie zaprosisz. Jest w porządku, nie martw się – powiedziałem, nakładając kask. To czego nie wie, to to, że naprawdę nie jestem gotowy wejść na górę. Stała tak, patrząc na mnie, jakby nie miała pojęcia, co powiedzieć. – Nigdy nie miałam faceta, który nie chciał wejść na
~175~
górę. To pierwszy raz. Zamknąłem pasek kasku pod brodą i zachichotałem. – Cóż, na wszystko jest pierwszy raz. Odpaliłem motor i wyjechałem na drogę. Popatrzyłem w tył i ona wciąż tam była, po prostu się na mnie patrząc. Kocham to, że ją zaskoczyłem, wyrzuciłem jej mury i pokazałem jej, że nie wszyscy faceci są tacy przewidywalni. Jest dużo więcej Jessicy, niż dzisiaj zobaczyłem i pierwszy raz od śmierci Lily, poczułem pragnienie, by poznać inną osobę. Uczucie jest mi obce, ale nie złe. W prawdzie, to wprawiło mnie w radosny nastrój. Nie poznajemy ludzi przez przypadek. Przechodzą przez naszą drogę z jakiegoś powodu. Głęboko w środku, wiem, że przekroczyła moją drogę z wielkiego powodu i jestem zdeterminowany, by dowiedzieć się, o co chodzi.
~176~
Jessica Kingsley jest niezwykle zbijającym z tropu skurwysynem. Nie mam pojęcia, co myśleć o tym facecie. Rzuciłam klucze na blat kuchenny i położyłam się na kanapie. Wpatrywałam się w sufit i myślałam o naszym wspólnym popołudniu. W jednej minucie był słodki i seksowny, jak diabli, w następnej był dla mnie draniem. Ugh, mężczyźni są tak cholernie mylący. Spojrzałam na telefon po raz tysięczny. Jestem wściekła na siebie, że wcześniej nie odebrałam telefonu od Jace, bo teraz się torturuję, czekając czy znowu zadzwoni. Wiem, że mówiłam, że z nim skończyłam, że skończyliśmy na dobre i miałam to na myśli, ale zdecydowałam być śmiała i napisałam do niego. Ponieważ jestem słaba. Ja: Jace, przepraszam, że cię rozłączyłam. Chcę z tobą porozmawiać. Proszę, zadzwoń do mnie, jeżeli możesz. Mam nadzieję, że z twoją mamą wszystko dobrze. Kłamczucha. Prawdą jest, że nie troszczę się o tą sukę, jego matkę. Brzydzę się tą kobietą i jej aroganckim sposobem bycia. Patrzyłam na telefon, jakby to sprawiło, że szybciej odpowie. Boże, dopomóż. Zdecydowałam się napisać coś w dzienniku i wyrzucić go z umysłu, razem z dziwnym dniem z Kingsleyem. Przysięgam, nie mam pojęcia, dlaczego potrzebuję mężczyzn tak mocno. Nie robią nic, oprócz wkurzania mnie i mieszania mi w głowie. Wstałam, poszłam do pokoju i włączyłam gwałtownie lampkę, łapiąc dziennik ze stolika nocnego. Nacisnęłam na iPoda i włączyłam playliste Pink. Muzyka wypełnia moje ciche mieszkanie ~177~
i pozwalam jej mnie wypełnić, poruszyć mną, zainspirować. Zwaliłam się na łóżko, wyciągnęłam pióro z szuflady, przekartkowałam strony dziennika i zaczęłam pisać. Ulotne chwile Krwawiący śmiech Pomiędzy liniami grzechu Oczyszczają moją duszę od wewnątrz Zdejmijcie to wszystko Dajcie to jemu Wolność Powietrze Oddychaj Ulotne chwile Zajęte przez krótki czas Nigdy nie będzie na zawsze Ale zawsze zostaje Ulotne chwile Teraz odlatują Na gorzkich, żegnających skrzydłach Dlaczego? Błędne, złe Rozmazane linie Wina u moich stóp On zasługuje na lepsze, ode mnie
***
Kontynuuję wpatrywanie się w telefon, zastanawiając się, czy Jace odpowie na moją wiadomość, czy to naprawdę jest nasz koniec. Wiem, że powiedziałam mu, żeby żył swoim życiem, ale prawdą jest, że za nim tęsknię. Ciągle jest w moim umyśle. Zdrowy rozsądek wrzeszczy na mnie,
~178~
bym go odpuściła. Zbyt wiele lat nas rozdzieliło, zbyt wiele mostów zostało spalonych i teraz ma Victorię. Ale jest pierwszą rzeczą, o jakiej myślę, gdy się budzę każdego dnia i ostatnią myślą, gdy zamykam oczy. Jakoś, po tych wszystkich latach, wrócił do mojego życia. To niemal da się czuć, jakbyśmy znaleźli siebie z jakiegoś powodu. Jakbyśmy naprawdę musieli być razem. W tym samym czasie, wiem, że nie jestem w dobrej pozycji, by kogoś teraz kochać. Moje życie jest w nieładzie. Nie mogę powiedzieć, abym chociażby wiedziała, jak odpowiednio kochać inną osobę. Wiem, jak kurczowo się kogoś trzymać, jak kimś manipulować, jak kłamać, oszukać i nabrać. Ale kochać kogoś? Nie. Za każdym razem, gdy patrzę w oczy tego mężczyzny, widzę wszystko czym byłam, wszystko czym jestem i wszystko, czym mogę być. Bardzo ciężko odpuścić. Nie możesz zawrócić wskazówek; nie można wcisnąć guzik i porzucić miłość, którą kogoś darzysz. Mój telefon zadzwonił i od razu czuję wesołe podniecenie w piersi. Spojrzałam na telefon i zauważyłam, że to numer, którego nie rozpoznaję. Zanim mogłam otworzyć wiadomość, usłyszałam pukanie do drzwi i podskoczyłam, chowając telefon do kieszeni spodni i przechodzę w stronę drzwi. To Kingsley. Co, do diabła, tu robi? Naprawdę nienawidzę, gdy ludzie po prostu się pokazują. To niegrzeczne! Otworzyłam drzwi i zmarszczyłam na niego brwi, dając mu znać, że nie jestem szczęśliwa z tej niezapowiedzianej wizyty. – Co tu robisz, Kingsley? – i jest ten uśmiech. Jego luzackie, niefrasobliwe nastawienie sprawia, że chcę krzyczeć. – Cóż, tobie też dzień dobry, pachnący groszku. Pachnący groszku? – Nie nazywaj mnie pachnącym groszkiem! I znowu, co tutaj robisz? Jest ubrany w atletyczne spodnie i sportową koszulkę z butami do biegania. Wydaje się, że jest gorący, nie zważając, w co jest ubrany. – Jestem, by cię odebrać – mówi, pewny siebie. – Umm, kiedy zrobiliśmy plany, że po mnie przyjedziesz? Nie przypominam sobie, żeby taka rzecz się stała – powiedziałam, zupełnie poruszona i przywołałam strażnika, na ten obrót sprawy. – Napisałem do ciebie.
~179~
Jego uśmiech powiększa się. Jestem zdeterminowana, by trzymać tego faceta w bezpiecznym dystansie, bo nawet myśląc, że czuję do niego pociąg, piekielni zaczyna mnie to straszyć. Zawsze potrafiłam przewidzieć facetów. Jeżeli chcą tej samej rzeczy od ciebie, to nie jest ciężkie. I naprawdę mam się dobrze z trzymaniem się z daleka od faceta, z którym się spiknęłam. Ale Kingsley różni się. Zaszedł mi pod skórę i ostatnią osobą, która weszła mi tak pod skórę to– Przerwałam tą myśl, zanim mogłam ją dokończyć. – Nie powinieneś być w pracy, czy coś? – zapytałam. – Nie, jest sobota. Nie pracuję w weekendy w sklepie i nie mam klientów na siłowni, aż do wieczora. – Okay, więc dlaczego tu jesteś? – nie miałam zamiaru być niegrzeczna, ale on po prostu się pojawił niezapowiedziany w moich drzwiach. – Jestem tu po to, by zabrać cię ze sobą na mój poranny trening. Więc, idź ubierz jakieś sportowe ciuchy i chodź! Nie mogłam nic na to poradzić – wybuchłam śmiechem. Musiał mieć podmieniony mózg przez obcych w nocy, czy coś. Nie pójdę na siłownię. Nigdy nie byłam na żadnej, w której nie czułam się wyeksponowana przed innymi kobietami. – Żartujesz sobie ze mnie? Nie ma, do diabła, mowy, że pójdę na siłownię. Dlaczego, na zielonej ziemi, przypuszczałeś, że pójdę z tobą poćwiczyć? Nie jestem siłową dziewczyną, Kingsley. To nie mój rodzaj. Skrzyżował ramiona na swojej szerokiej piersi i uśmiechnął się tym pieprzonym uśmiechem, który zabija mnie za każdym razem. Przysięgam, że właśnie teraz pragnę possać jego pełną wargę na tej niechlujnej twarzy! – Jessica, odnoszę wrażenie, że jesteś dziewczyną 'nic nie jest w moim typie'. Również odnoszę wrażenie, że rzadko wystawiasz na próbę nowe rzeczy i myślę, że zmierzasz się z wielką ilością stresu. Po prostu chodź ze mną. Jeżeli tego znienawidzisz, wyjdziemy. Obiecuję. – Kingsley, pracowałam do drugiej w nocy i jestem wyczerpana. Ostatnią rzeczą, na którą mam ochotę, są ćwiczenia – zajęczałam. On tylko stoi niecierpliwie, wpatrując się we mnie. – Masz zwyczaj pokazywania się w domach dziewczyn i wleczesz je na siłownię? Dlaczego w ogóle pomyślałeś, że będę gotowa na grę tego typu? Tak bardzo, jak nienawidzę przyznać tego sobie, jestem podekscytowana, że chce ze mną spędzić poranek. Ale siłownia? Fu. Naprawdę tego nie czuję. Ale jest tak cholernie przekonywujący i siedzenie cały dzień w tym mieszkaniu, rozmyślając o Jace, nie brzmi dobrze. Nagle przyszło mi do głowy, że prawdopodobnie wyglądam, jak piekło. Spróbowałam, bez powodzenia mogę dodać, poprawić włosy dłońmi, co zauważa Kingsley.
~180~
– Oh, kogo obchodzi, jak wyglądają twoje włosy? Idź ubrać jakieś spodnie, koszulkę i idziemy. Wyglądasz świetnie, właśnie taka, jaka jesteś. Jest poważny! Wyglądam, jak gówno i na pewno potrzebuję trochę czasu, by zebrać się w sobie. Wiem, że muszę mieć kółka pod oczami i mogę sobie tylko wyobrazić, jak mój rozmazany makijaż musi wyglądać. – Wyglądam, jak dupa. Nie mogę tak wyjść. Muszę zrobić jakiś makijaż, czy coś – i to prawda. Tak, jednak tak nie jest, bo właśnie wszedł do mojego mieszkania, jakby tu mieszkał i zaczął wydawać rozkazy! – Co właśnie powiedziałem, Jess? Przestań marnować czas – powiedział i po jego tonie można wywnioskować, że w innym życiu był trenerem musztry. – Idź ubierz spodnie, koszulkę, wymyj dziobek i włosy, i chodźmy. Nie potrzebujesz cholernego makijażu. I tak nienawidzę tego świństwa. Kobiety powinny zostawać w naturalnym stanie. Całe to kiczowate gówno jest zbędne. Jesteś piękna – ty – nie jakieś gówno, która nakładasz na twarz. Teraz, rusz się . Powiedział, przeganiając mnie dłońmi w kierunku mojego pokoju. Ten facet jest nie–kurwa– możliwy. Po prostu oparł się o ścianę, krzyżując duże bicepsy przez, tak samo wielką klatkę piersiową i wpatrywał się we mnie. – Cóż, na co czekasz? Idź! – Okay, okay! Jezu, idę! Wyciągnij te majtki z tyłka – powiedziałam wkurzona, gdy odwróciłam tyłek. Zaśmiał się na mój komentarz i złapałam jego uśmiech w lustrze, gdy wlokłam nogami do pokoju. Przysięgam na Jezusa, ten facet musi mieć najbielsze zęby, jakie widziałam, opakowane w najbardziej seksowne usta. Dobry Boże, mam kłopoty. Wielkie kłopoty!
***
Otworzył dla mnie drzwi od siłowni i ledwo mogę siebie zmusić, by wejść do środka. Czuję się całkowicie wyeksponowana i podatna, gdy przekroczyłam próg i weszłam do piżmowego, wilgotnego powietrza. – Um, nie muszę mieć karty członkostwa, czy coś, by tu być? – zapytałam, mając nadzieję, że jest sposób – jakikolwiek sposób – by się wynieść stąd w cholerę.
~181~
– Nie, dzisiaj jesteś moim gościem – powiedział, gdy podeszliśmy do lady. Drobna blondynka za ladą jest wspaniała i udziela mu najlepsze pieprzenie oczami, gdy skanuje jego klucz i mu go oddaje. – Miłych ćwiczeń, panie Arrington – wymruczała. Przewróciłam oczami i westchnęłam. Yep, to dokładne miejsce, w jakim chciałam się znaleźć. Mówiłam NIGDY! – Więc, to jest to, co tutaj lubisz? Każda dziewczyna mdlejąca na twój widok? – O czym ty mówisz? – zapytał, gdy szłam za nim przez morze wyposażenia na tył siłowni. – Ta laska pieprzyła cię oczami. Nie możesz mi powiedzieć, że nie masz tego tutaj ciągle. Otworzył drzwi do innego pokoju. – Aktualnie, nie, nie dostaję. Plus, gdy tu jestem, nie zwracam uwagi na nic innego, oprócz tego, po co tu jestem. Rozglądnęłam się i objęłam wzrokiem ściany z luster, co jest po prostu fantastyczne! Są tak daleko od fantastycznych, że nawet nie mogę stworzyć na języku innego słowa. Jest inne słowo na K, które jednak chciałabym teraz powiedzieć. Zauważyłam liny. Yep, totalnie strasznie wyglądające gówno. Nie mam pojęcia, dlaczego tutaj jesteśmy, ale zgaduję, że za bardzo mi się to nie spodoba. Położył torbę i wyciągnął z niej iPod'a, podłączając go do systemu stereo. Muzyka zalała powietrze. Metalica. Uśmiech rozszerzył się na mojej twarzy. Przynajmniej jest jedna pozytywna rzecz. – Okay, najpierw musimy cię zgrzać, więc idź i poskacz na skakance przez jakieś piętnaście minut. Później wróć do mnie. Spojrzałam na niego, jakby miał bzika. – Nie ma takiej opcji, że od razu rzucisz mnie na głęboką wodę. Nie pójdę tam sama, wystawiona jak dziwak. Nie ma mowy. Teraz to on przewrócił oczami. Złapał moją dłoń i poprowadził mnie na główną salę, która musi być cardio areą. – Słuchaj, musisz trochę wyluzować. Tych ludzi nie obchodzi, co robisz. Rozejrzyj się, co widzisz? Oni są wyłączeni; mają słuchawki w uszach, oglądają telewizor, albo czytają. Nie poświęcą ci uwagi. Rozglądnęłam się. Miał rację. Nikt nawet nie spojrzał w naszym kierunku. To do niczego nie doprowadzi.
~182~
***
Piętnaście minut minęło, jak piętnaście godzin. Jestem spocona i moje serce wali, jakbym była na speedzie. Nie wiedziałam, w jakiej formie byłam, aż do teraz! – Kingsley, skończyłam. To skopało moją dupę. Nie jestem w formie i mogę ci obiecać, że nie ma mowy, że dam radę zrobić coś jeszcze – powiedziałam, gdy zaczął demonstrować, jak się używa olbrzymie, dręczące mnie liny. – Jasne, że dasz radę. Musisz się tylko popchnąć. Popchnij swoje granice. Tylko spróbuj tego i później będziesz mogła złapać jakąś wodę i zrobić sobie przerwę, jeżeli będziesz chciała. Nie bądź takim mięczakiem. Potrząsnęłam głową i spiorunowałam go wzrokiem. – Jesteś palantem, wiesz to? Nie mam siły. To nie mięczak, to cholerne nie bycie w formie! – Cokolwiek. Skarżysz się tak, czy owak. Przestań cholernie wyć i przyprowadź tu swój mały tyłeczek, więc będę mógł ci pokazać, jak to zrobić. Jedyny sposób, by być w formie, to próbować. Więc zamknij usta i popracujmy nad twoją formą. Jesteś młoda i powinnaś być gotowa na to, po piętnastu minutach skakania. Powinnaś być w stanie zrobić o wiele więcej w twoim wieku. Więc, zmieńmy to. Westchnęłam i przewróciłam oczami. Jest taki apodyktyczny, frustrujący. W dziwny sposób, lubię to. Tylko teraz nie umiem tego wytłumaczyć, ale mimo wszystko, wiem, że czuję się silniejsza będąc tylko w jego obecności. To dobre uczucie, nawet jeżeli jest mądralą przez większość czasu. Jestem pochylona, by złapać wielką linę, gdy telefon zadzwonił w mojej kieszeni. Wycofuję się szybko i mój brzuch trzepocze, gdy zauważam, że to Jace napisał do mnie. Jace: Jess, przepraszam, że musiałem iść. Mama jest naprawdę chora i będę musiał tu zostać, dopóki nie dowiemy się, co jej dolega. Przeczytałam wiadomość więcej, niż jeden raz, wyłapując jedno słowo: DOWIEMY. Ja: Rób, co musisz robić, Jace. Nie wisisz mi żadnych wyjaśnień. Jace: Jess, nie bądź taka. Mamy dużo do obgadania. To jest po prostu zły czas. Co stało się między nami, w prawdzie, stało się i nie możemy zachowywać się, jakby tak nie było. Moja mama mnie teraz potrzebuje. Proszę, nie odpychaj mnie tylko dlatego, że nie mogę teraz być tam z tobą. Ja: Żartujesz sobie ze mnie? To nie chodzi o ciebie będącym tam, czy tu. Chodzi o to, z kim tam jesteś! Chodzi o to, że mnie pieprzyłeś i odszedłeś z nią! Jace: Jess, proszę, postaraj się zrozumieć, że mama musi być teraz zrelaksowana. Kocha ~183~
Victorię i nie mogę rzucić na nią teraz tego wszystkiego, gdy jest chora. Wiem, że muszę załatwić sprawy ze ślubem, ale teraz to nie jest najlepszy czas. Mama była taka podekscytowana tym ślubem i nie mogę jej powiedzieć – gdy leży w szpitalnym łóżku – że cię znalazłem i, że wciąż cię kocham, nie w kobiecie, z którą nie widzi mnie w przyszłości. – Hej, rusz się. Odłóż ten cholerny telefon, kobieto i chodź tu – Kingsley powiedział i zarejestrowałam uśmiech na ustach, gdy usłyszałam jego głos. Zrobiło mi się gorąco i przyśpieszył mi puls. Wszystko, co obchodzi Jace, to by wszystkich zadowolić. Oprócz mnie i moje uczucia. Po prostu mnie przepieprzył i wyszedł z tą cipą bez wahania. Jest tak skoncentrowany na matce – gdyby tylko wiedział, do czego ta kobieta jest zdolna! Oczywiście, że ona kocha Victorię. Victoria jest jej mini wersją. Jace znalazł kobietę do poślubienia z wizerunkiem jego nadętej matki. Matki, która nawet nie miała drugiej myśli, by mnie odprawić i okrzyczeć za chęć zabicia jej syna nienarodzonego dziecka i nigdy nie odwróciła się za siebie. Nie rób tego, Jess. Nie rań go, tylko ze złości. Odpuść; zatrzymaj sekret, który zawsze ukrywałaś. Zatrzymaj sekret, który zmiażdży jedynego mężczyznę, jakiego kochałaś. Ale zrobiłam to. Zmiażdżyłam Jace jedną wiadomością. Ja: Dlaczego nie zapytasz swojej kochanej matki, jak to jest odprawić matkę jej nienarodzonego wnuka? Dlaczego nie zapytasz swojej mamy, jakie to uczucie obserwować, jak za mną tęsknisz i mnie szukasz? Dlaczego nie zapytasz swojej matki, dlaczego nigdy nie pomyślała pierdolone dwa razy, gdy młoda, zdezorientowana, przerażona osiemnastolatka leżała w klinice aborcyjnej, mając dziecko wyssane przez maszyny? Zapytaj ją o to, Jace! Mam nadzieję, że będzie nienawidzić wiedzy, że wciąż kochasz tą dziewczynę, pomimo kłopotów, w które nas wkopała, by trzymać nas od siebie z daleka! Więc, tak, masz rację. Nigdy nie zniesie myśli, że mnie znalazłeś! Wcisnęłam przycisk wyślij. Wiedziałam, że celowo zadał mu ból, najmocniejszy ból. Teraz wie, że jego własna matka go zdradziła. Schowałam telefon z powrotem do kieszeni i walczyłam ze łzami. Podeszłam z determinacją do Kingsleya i podał mi linę. – Co się dzieje, Jessica? Wyglądasz, jakbyś miała płakać. Co jest nie tak? – zapytał. Niepokój zmarszczył kąciki jego oczu i czoła, ale zignorowałam jego pytanie. – Pokaż mi, co mam z tym zrobić. Nie chcę o tym rozmawiać. – Mam skopać kogoś dupę dla ciebie? Bo to zrobię – nie mogę na niego spojrzeć, ale jego słowa są silne. – Ktokolwiek do ciebie napisał, spieprzył cię nagle. Jesteś pewna, że jest w porządku? Bo w ogóle nie wyglądasz dobrze. – Kingsley, powiedziałam, że nie chcę o tym rozmawiać. Wszystko w porządku. Przejdźmy ~184~
przez to, okay? – Okay, cokolwiek powiesz, twardzielko. Wiesz, jeden z tych dnia rozbije wszystko wokół ciebie. Nie możesz zawsze być tak nieustępliwa. Dobrze jest opuścić czasami te ściany. Poszedł za mnie i zawinął swoje ramię wokół mojego, chwytając liny nad moimi dłońmi. Naparł się i mogłam poczuć ciepło jego oddechu na szyi, blisko ucha. – Nie nabierzesz mnie, Jessica. Znam tą grę; grałem w nią każdego dnia od długiego czasu. Po prostu wiedz, że możesz ze mną pogadać, jeżeli kiedykolwiek będziesz chciała to z siebie wyrzucić. Nie pozwól, by gówno w twojej głowie miało nad tobą kontrolę. Straszne rzeczy idą do naszego umysłu tylko wtedy, gdy im na to pozwolimy. Potwory nie żyją pod łóżkiem; naprawdę mieszkają w naszych umysłach. Zapamiętaj to. Tylko kiwnęłam głową, nie mając pojęcia, jak odpowiedzieć. On nie wie, że moje potwory zaraziły mój umysł tak dawno, że nie wiem, kiedy to się skończy i kiedy zaczęło. – Wszystko, co musisz zrobić, to trzymać je ciasno i przykucnąć, tylko lekko. Później, w ten sposób, ruszasz linami w płynnych ruchach, powodując pewnego rodzaju efekt fali. Musisz chcieć pociągnąć za liny aż do ziemi, tak mocno, jak potrafisz. Ma swój przód przy moich plecach, gdy prowadził moje ruchy. Czułam jego oddech, gdy wyjaśniał każdą część ćwiczenia i chociaż jestem do niego przyciśnięta, wszystko o czym myślę, to Jace. To mnie wkurza! Mam tego gorącego, świetnego faceta przy mnie, ale nie mogę przestać myśleć o tym pierdoleńcu, który przekręcił mój umysł jak Teksańskie tornado. Kinglsey może nie wiedzieć, o czym – albo o kim – myślę, ale na pewno wie, co potrzebuję usłyszeć. – Pomyśl o czymś, albo o kimś, kogo nienawidzisz i przerzuć to na podłogę. Zgnieć ich tymi linami – powiedział. Teraz to jest rzecz, z którą mogę pracować! Odsunął się i podniosłam liny, ścisnęłam je naprawdę mocno. Trzasnęłam nimi o podłogę – czuję się pieprzenie dobrze! Zrobiłam to znowu i znowu. Z każdym uderzeniem liny wyobrażałam sobie Victorię, tą sukę panią Collins i każdą dziewczynę z liceum, które mnie torturowały. Uderzałam nimi za terroryzowanie. Uderzałam nimi przez smutek. Uderzałam nimi przez strach. Uderzałam nimi przez ból.
~185~
Tak. Dużo. Bólu. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, gdy wyobraziłam sobie Jace i, w końcu, mnie. Nienawidzę siebie najbardziej. Nienawidzę siebie, bo nieważne jak silna staram się być, znam prawdę. Jestem słaba. Jestem cholernie brudna. Jestem zużyta. I żaden mężczyzna nigdy mnie nie pokocha, bo nienawidzę siebie. To, co właśnie zrobiłam Jace, dowodzi jak straszną, okropną osobą jestem. Skrzywdziłam go, bo też jestem skrzywdzona. Ranić ludzi, ranić ludzi. Oko za oko, działania przed myśleniem. To ja – pierdolenie impulsywna, irracjonalna, tykająca bomba, która nigdy nie zastanawia się nad konsekwencjami swoich czynów. Nagle poczułam ramiona wokół mnie i trzęsłam się. Moje ramiona były miękkie, a nogi drżały. – Hej, whoa.. Dobrze. Wypuść je. Chodź usiąść i napić się wody. Wszystko dobrze, Jess. Wszystko będzie dobrze. Chciałabym mu uwierzyć.
***
Wiatr rozwiewał moje włosy i odgłos silnika Harleya uderzał w moje uszy. Moje ramiona zawinięte były wokół Kingsleya i moja głowa leży na jego plecach. Minęły dwa tygodnie, odkąd przed nim złamałam się na siłowni. Nie naciskał mnie, bym powiedziała mu, co się dzieje i o nic nie pytał. Dziwna rzecz, spędziliśmy ze sobą dużo czasu przez te dwa tygodnie i Kingsley ani razu się do mnie nie przystawiał. Czekałam, aż to się wydarzy, ale tak się nie działo. W pewnym sensie, nawet mi ulżyło. Jace wciąż jest z mamą i Victorią, tak przypuszczam i nie słyszałam od niego chociażby jednego słowa. Ostatnia komunikacja, jaką mieliśmy, była tą krzywdzącą wiadomością, którą mu wysłałam. Nigdy nie odpisał. Nigdy nie zadzwonił. Po prostu nic. Jego cisza jest ogłuszająca. Wiem, że zrujnowałam szansę, jakąkolwiek z nim miałam. Próbowałam być ciągle zajęta, ale wciąż myślę o nim każdego dnia. Tracenie go rani od nowa; ale przechodzę przez to, kawałek, jeszcze jeden, kawałek po kawałku. Pracuję na późne zmiany w barze i zatrzymałam sobotnie poranki na ćwiczenia z Kingsleyem. Ku mojemu całkowitym wstrząsie i zdumieniu, lubię z nim teraz siedzieć. Mercedes i ja, wymieniłyśmy kilka wiadomości i mamy plany, ~186~
by wkrótce pójść na drinka. Uniknęłam znalezienie innej grupy i doktora, ale wiem, że wkrótce będę musiała się z tym zmierzyć. Zatrzymaliśmy się przed moim mieszkaniem i wyłączył silnik. – Pracujesz dzisiaj? – zapytał. – Tak, soboty są moimi najlepszymi nocami z napiwkami – powiedziałam, gdy przerzuciłam nogi przez motocykl. – Co z jutrzejszym wieczorem? – ściągnęłam kask – o który nawet się już z nim nie sprzeczam – i podałam mu go. – Um, nie, przeważnie nie pracuję w niedziele. Dlaczego? – Cóż, wiem, że mówiłaś, iż nigdy nie gotujesz i to dlatego, że nigdy się nie nauczyłaś. Pomyślałem, że może możesz do mnie wpaść i możemy ugotować obiad razem. Mogę ci pokazać, jak coś zrobić. Jeżeli byś chciała, tylko tyle. Opuścił mnie chichot, gdy na niego spojrzałam. Jest poważny! – Jesteś zabawny. Chcesz spalić swoje mieszkanie? Obiecuję ci, że nie nauczę się gotować niczego na wieczór. Nawet nie potrafię zrobić jajek, Kingsley! Włosy wpadły do moich oczu i on natychmiast je wyciągnął, odsuwając je ode mnie. Poczułam ciepło jego dotyku i drżenie przebiegło wzdłuż mojego ciała. Odepchnęłam to uczucie i uśmiechnęłam się do niego, odrzucając włosy do tyłu. – Moje włosy są bałaganem – powiedziałam, czując się nagle lekko nieśmiała. – Uwielbiam je. Wyglądają świetnie, nawet gdy są bałaganem. – Dziękuję, tak myślę – zaśmialiśmy się. Wcześniej mieliśmy mnóstwo takich momentów; łatwych, beztroskich, wygodnych. – Okay, więc to randka! Przyjdź jutro około szóstej i zrobimy coś prostego. Ciężko jest spieprzyć spaghetti. Obiecuję, wszystko będzie dobrze. Wyślę ci mój adres. Nigdy nie byłam w jego domu. Nigdy mnie nie zaprosił. Był trochę nieuchwytny, jeżeli chodzi o jego życie osobiste, oprócz siłowni. – Brzmi dobrze. Więc, do zobaczenia – mówię cierpko. – Czy to było naprawdę niezbędne, bym skakała dzisiaj tyle razy na pudło? Dobry Boże, jesteś takim dupkiem! Wiesz, jak bardzo nienawidzę tych rzeczy. Przyłożył dłonie do uszu, jakby starał się mnie usłyszeć. – Przepraszam, nie słyszę cię. Mam nadzieję, że miałaś dobre ćwiczenia. Wiem, jak bardzo uwielbiasz skakać na pudełka! – później uśmiechnął się tym cholernie seksownym uśmieszkiem i odjechał. Jest taki zły! Ale muszę przyznać, myślę, że lubię jego złośliwość.
~187~
Kingsley Stojąc przed drzwiami, wpatruję się w gałkę i staram się uregulować oddech. Przekręcę ją i wejdę, czy odejdę setny raz? Nie byłem w tym pokoju od śmierci Lily. To było zbyt bolesne, więc ruszyłem dalej z życiem, pchając to wszystko na koniec umysłu i zatrzymując to. Ale ta pieprzona dziewczyna sprawia, że znowu czuję i to w cholerę mnie straszy! Widzę mnie w jej oczach; przestraszona osoba, starająca trzymać się w kupie, starająca się być silnym, być dzielnym, starająca się oszukać cały świat. Patrzę na nią i widzę siłę owiniętą bólem. Chcę jej powiedzieć, żeby to odeszło, to wszystko, ale nie wiem, czy chcę, by ona to zrobiła, czy chcę tego dla siebie. Nie wiem, jaka jest jej historia, albo skąd bierze się jej ból, ale wiem jedną rzecz, ból jest bólem, smutek jest smutkiem i każdy czuje tak samo zranienie, nieważne jak rożni możemy być. Wiem, że ten ból może zepchnąć kogoś na krawędź, ale mam nadzieję, że Jessica nie jest w tym miejscu. Mam nadzieję, że nigdy nie dojdzie do tego miejsca. Bardzo dobrze wiem, co może się zdarzyć, gdy ból pchnie cię do punktu bez odwrotu. Powoli, wysunąłem się, przekręciłem gałkę i pchnąłem drzwi. Południowe słońce wlało się do środka, ukazując cząstki kurzu, które latały w powietrzu. Skupiłem się na nich, by zatrzymać lawinę uczuć, które czekają, by mnie pochłonąć. W końcu, rozglądnąłem się, poruszając oczami po każdym odcinku pokoju. Jej sztaluga leży w kącie pokoju, obok okna i jej stary różowy, obryzgany farbą sweter – jej ulubiony, który mówiła, że jest miękki i ciepły – wciąż jest przerzucony przez ramię krzesła. Wisi tam, czekając aż znowu go na siebie wciągnie. Nigdy tego nie zrobi. Jej farby olejne są ułożone na biurku w perfekcyjnej linii. Pędzle czekają, aż znowu ich użyje. ~188~
Nigdy tego nie zrobi. Przeszedłem kawałek i przebiegłem palcami po jej dużym, dębowym biurku. Jest zimny w dotyku i nawet wiedząc, że moje koniuszki palców są zgrubiałe, mogę wyczuć subtelne grzbiety drewna. Zamknąłem oczy i widziałem ją perfekcyjnie w moim umyśle, siedzącą tu, miksując kolory, szczęśliwą, uśmiechniętą, otoczoną i zawiniętą sztuką. Jej uśmiech był tak promienny, ale wydaje się, że nigdy nie sięgał jej oczu. Teraz to wiem, ale dlaczego nie widziałem tego wcześniej? Teraz wiem, jak wygląda ból. Ale teraz jest za późno. Gdybym tylko wiedział, że cierpi.. Gdybym wiedział, że była zraniona tak głęboko.. Może byłbym wstanie ją uratować. Dlaczego nie widziałem tego, że nawet gdy tutaj była, już jej nie było? Podniosłem sweter i podstawiłem go pod nos. Odetchnąłem, próbując uchwycić jakikolwiek ślad jej zapachu, ale już zniknął. Jak ona. Padłem na krzesło, trzymając sweter w pięściach, łzy wypełniły moje oczy i spłynęły wzdłuż mojej twarzy. Łzy, które nigdy nie zostały wylane, w końcu zostały wypuszczone. Nigdy dla niej nie płakałam, ale dzisiaj będę. Już czas. Czas stanąć w obliczu straty. Czas zrozumieć, że moja żona wybrała śmierć ponad życie, bo czuła, że nie ma innego wyboru. Czas zaakceptować, że nie wyciągnie do mnie ręki. Czas zaakceptować, że może nigdy nie będę wiedział dlaczego. Czas przestać ignorować jej śmierć. Czas stanąć przed rzeczywistością samobójstwa. Cały czas o niej myślę, ale nigdy nie myślę o jej śmierci. Nie mogłem się z tym pogodzić. Lily zawsze jest w moim umyśle i moje myśli nie mogę przebiec cala, bez wpadnięcia na jakąś jej część. Płakałem za życie, jakim żyła. Płakałem za życie, które porzuciła. Płakałem za nasze dziecko, które nigdy się nie narodziło. Płakałem za kobietą, którą kochałem i straciłem. W końcu opłakiwałem swoją Lily. Okłamywałem siebie tak długo, że kłamstwa stały się prawdą i prawda stała się kłamstwem.
~189~
Spojrzałem przez łzy na płótno przede mną w połowie skończone i przebiegłem po nim palcami. Tak, jak jej życie, jest pełne kolorów, ale w tym samym czasie jest ciemne, tylko do połowy swojego życia. Powoli wstałem i odłożyłem jej sweter z powrotem na krzesło. Podszedłem do jej biurka, skanując papiery. Różowe litery spod niewielkiego stosu papierów i kopert, przyciągnęły moją uwagę. Pochyliłem się i przestawiłem je, ukazując kopertę z moim imieniem w kręconej, różowej kaligrafii. Moje serce ominęło bicie i później zaczęło walić w moją pierś. Cały ten czas czułem się gorzki, przez to, że nie miałem żadnego prawdziwego wyjaśnienia, żadnego ostatniego słowa, nic poza pustym domem i niewiele wartym sercem. Dlatego zacząłem chodzić na terapię. Chciałem zrozumieć depresję, samobójstwo, samo okaleczanie. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego Lily to sobie zrobiła. Pomyślałem, że jeżeli posłucham innych, którzy się z tym mierzą, wtedy może zrozumiem. Ale tutaj jestem, patrząc na list, który może mieć wiele odpowiedzi na pytania, o które nie zapytałem, gdy żyła. Podniosłem kopertę drżącymi rękoma, podczas gdy strach przed nieznanym skradał się w moim umyśle. Odsunąłem myśli i niepokoje, pytając siebie, czy naprawdę chcę wiedzieć. Czy naprawdę chcę zobaczyć ostatnie słowa, jakie do mnie napisała? Zniosę prawdę? Więcej niż to, czy zniosę jej prawdę? Wolno otworzyłem kopertę i wyciągnąłem list. K, Słowa wydają się niewystarczające, miłości, ale znam cię i wiem, że nigdy nie poradzisz sobie bez odpowiedzi na ogromne pytania, które przed tobą umieściłam. Nie wyrażę, jak bardzo cię kocham. Po pierwsze i najważniejsze, proszę, wiedz, że nigdy nie przestałam cię kochać i nie powinieneś się obwiniać za moją śmierć. Walczyłam z beznadziejną sprawą przez długi czas. Nie wiem, czy kiedykolwiek sprawię, że zrozumiesz. Chyba, że przeżywasz depresję. To zżerało moje dni i nawiedzało moje sny. I jestem zmęczona, Kingsley. Taka zmęczona. Wiem, że pytasz siebie, dlaczego nie przyszłam do ciebie i wszystko, co mogę powiedzieć to to, że czuję się winna. Winna za nie bycie dla ciebie lepsza, za nas, za nasze nienarodzone dziecko. Dowiedzenie się, że jestem w ciąży, było dla mnie punktem złamania. Ledwo mogłam utrzymać się w kupie, nie mogłabym opiekować się dzieckiem. Stałam się mistrzem maskowania, nosiłam przed tobą maskę i przed naszymi rodzinami; próbowałam udawać, że ta trucizna mnie nie zżera. Cięłam się, by sprawić, aby dzień był lepszy z bólem, by kontrolować mój świat i zawsze upewniałam się, że światła są zgaszone, gdy byliśmy w łóżku. Zrobiłam wszytko, co mogłam, by ukryć ból. Myśl o ranieniu cię, była bardziej bolesna, niż kaleczenie się. Jesteś dobrym mężczyzną, K i świetnie się mną zająłeś. Nigdy w to nie wątp. Co jest we mnie zepsute, nigdy nie zostanie naprawione. To jest głęboko i jest ciemne. Nicość, która trawi mnie każde dnia, pali mnie i obezwładnia do punktu, w którym ledwo mogę przeżyć minutę. Ta czarna
~190~
chmura wyłania się nade mną bez ustanku. Ale w końcu jestem gotowa, by ją objąć – to jest za duży ciężar na moich ramionach. Wiem, że uśmiecham się do ciebie i masz namącone w głowie. Ale uśmiecham się na świat, bo mój uśmiech jest moją ochroną. Ukrywa mój ból, ukrywa mój smutek i ukrywa mój strach. Mój uśmiech przynosi ci pociechę, daje ci zapewnienie, że wszystko jest w porządku. To jest mój codzienny prezent dla ciebie, bo zasługujesz na każdy uśmiech i zero mojego smutku. Te zakażenie wchłonęło moje ciało, mój umysł, ale przysięgam, że nigdy nie zabrało mojego serca. Moje serce na zawsze będzie twoje. Pragnę dla ciebie tyle rzeczy, K. Proszę, nie spędzaj dni opłakują mnie. Proszę, nie zatracaj się, bo nie możesz mnie odnaleźć. Znowu pokochaj, znowu się śmiej i stwórz rodzinę. Zasługujesz na wszystkie te rzeczy, które ci ukradłam. Spędziłam tyle czasu i złości, starając się ochronić ciebie przed moim bólem i na końcu, wszystko co robię, to ranie cię bardziej, niż ktokolwiek mógł. Zawsze będzie mi z tego powodu przykro. Jestem samolubna i wiem to. Jestem tchórzem i oszustem. Oszukiwałam życie, jakie znałeś i nienawidzę się za to. Mam nadzieję, że pewnego dnia nauczysz się mi przebaczyć. Proszę, nie pozwól przeszłości skraść twoją przyszłość. Już dłużej nie żyję w bólu, nie boje się dłużej i nie jestem zraniona. Żyj dla siebie swoim życiem i nigdy nie przestawaj być cudownym, dziwacznym, pewnym siebie, niesamowitym mężczyzną, którego znałam. Żyj chwilą – wiem, że masz wiele ich pięknych. Zamknij ten rozdział swojego życia i zacznij nowy. Przewróć kartkę i napiszą swoją własną historię, ponieważ życie jest twoim płótnem, Kingsley. Zawsze nim było. Proszę, żyj.. L. Przeczytałem list raz. Dwa. Trzy razy, ale nie ważne jak bardzo starałem się złożyć to w całość, słowa nie oddawały całej świadomości. Złość i smutek zdewastowały mnie i chciałem w coś uderzyć, złamać coś; chciałem kogoś skrzywdzić, coś, cokolwiek! Nie miała prawa podjąć tej decyzji za nas. Jestem na nią taki zły, na siebie, na wszystko. Nie płakałem, nie czułem złości, czy bólu przed jej śmiercią, bo nie chciałem się z tym mierzyć. Właśnie dlatego! Czuję się pierdolenie bezsilny i wkurwiony, i znienawidzony, że dopiero teraz czuję takie zranienie. Nie chcę jej nienawidzić, nie chcę być na nią zły. Zabrała ze sobą moje serce i chcę je z powrotem, chcę z powrotem moją Lily! Spojrzałem na zegar i zrozumiałem, że byłem tutaj dłużej, niż myślałem. Jessica przyjdzie na obiad i jestem tutaj – kompletnym, pieprzonym wrakiem. Muszę wziąć się w garść. Złożyłem delikatnie list, skłaniając dłonie, by przestały się trząść i odłożyłem go na koperty. Nie mogę dłużej na to patrzeć, więc umieściłem go w szufladzie biurka. Opuściłem pokój i zamknąłem drzwi, zamknąłem pokój, który trzyma całą moją złość i stratę.
*** ~191~
Po szybkim prysznicu, narzuciłem parę dżinsów i ulubiony naszyjnik. Zawszę go noszę. Dała mi go Lily, więc ściągam go tylko pod prysznic. Nawet wiedząc, że teraz jestem na nią wściekły, muszę mieć go na sobie. Trochę posprzątałem i sprawdziłem spiżarnię, upewniając się, że mam wszystko do obiadu; później złapałem telefon i wysłałem Jess szybką wiadomość z moim adresem. Jest dopiero piąta, więc mam około godzinę, zanim się tu pojawi. Dlaczego czuję się tak zdenerwowany? To nie liceum. Nie jestem nastolatkiem przewracającym się w sobie przez dziewczynę. To tylko obiad, żadna wielka rzecz. Ale to jest wielka rzecz. W tym domu nie było żadnej dziewczyny od śmierci Lily. Nie umawiałem się i nawet nie miałem myśli o randkowaniu, zanim poznałem Jessicę. Rozglądam się po domu, by mieć pewność, że wszystko jest na swoim miejscu. Oczywiście, wszystko jest czyściutkie. Lily była perfekcjonistką i dom zawsze był nieskazitelnie czysty. Po jej śmierci, jakoś zmieniłem się w czystego dziwaka, chcąc utrzymać wszystko w sposób, w jaki ona by chciała. Podniosłem gitarę i zdecydowałem się pograć chwilę, by uspokoić nerwy. Granie zawsze wydaje się moim centrum, gdy muszę się odprężyć.
~192~
Jessica Usłyszałam piękne akordy z gitary akustycznej pochodzące z domu Kingsleya, gdy szłam przez podjazd. Okna są otwarte i wieczorna bryza sprawia, że białe zasłony kołyszą się tam i z powrotem. Jego dom nie wygląda tak, jak oczekiwałam. Jest mały, ale uroczy. Są małe, sztuczne ptaki i biały ganek. Nigdy nie powiedziałabym, że to dom kawalera. Ten dom przeszedł dotyk kobiety. Może jego mama mu pomogła, czy coś. Gdy podeszłam bliżej ganku i zaczęłam wchodzić po schodach, zasłony się poruszyły i zauważyłam go. Siedział bez koszulki na kanapie, grając na gitarze. Miał na sobie czarny naszyjnik, na którym jest przywieszony czarny kwadracik. Jego kudłate włosy nachodzą mu na twarz i jego oczy są zamknięte, gdy naciąga struny. Jest tak pochłonięty muzyką, że wygląda jakby był gdzieś indziej, poza salonem. Łatwość, z jaką gra jest kojąca i niewiarygodnie seksowna. Obserwowałam, jak palcami ciągnie za struny i zachwycałam się ich zręcznością. Szybko odpędziłam te myśli i spróbowałam pozbyć się atrakcyjności seksualnej, naciskając dzwonek. Muzyka ucichła i usłyszałam jego kroki, gdy się zbliżał. Drzwi otworzyły się, gdy Kingsley wciągał koszulkę i moje oczy natychmiast poleciały na jego spodnie, które wisiały bardzo nisko w pasie. To V, które jest bardzo wyraźne na tym mężczyźnie, praktycznie błagało mnie bym się wyciągnęła i przejechała po tym palcami. Mięśnie na jego ciele wyglądają, jak mapa, którą chciałabym zbadać. Zanim mój umysł może całkowicie odpłynąć w tych myślach, jego koszulka jest na miejscu i ukrył przede mną mięśnie brzucha. Cholera! Zamknij się przed tym, Jess. – Hej, jesteś! – uśmiechnął się. – Wejdź – powiedział, zapraszając mnie ruchem ręki. Pokrótce rozglądam się po pokoju. Znowu, jestem zaskoczona. Jestem pod wrażeniem tego, jak czysto jest i jak dobrze pomieszczenie jest udekorowane! Bardzo artystycznie. Kingsley kontynuuje mnie zaskakiwać.
~193~
– Ładne miejsce. Jest tu naprawdę przytulnie. – Oh, dzięki. Podoba mi się. Jest cicho i w dobrej dzielnicy. Niezręczność wisiała w powietrzu, gdy staliśmy w jego salonie. Nie wiedziałam, co powiedzieć albo zrobić. Na szczęście, Kingsley mnie uratował, burząc napięcie. – Cóż, chodź. Czas, byśmy coś ugotowali! – złapał moją dłoń. Spojrzałam w dół i później na niego. – Oh, dalej. Przysięgam, że dasz radę – ścisnął moją dłoń, śmiejąc się i dosłownie wciągając mnie do kuchni. – Tutaj, podaj mi swoją torebkową rzecz. – Hej, uwielbiam moją torbę. Odczep się! – powiedziałam swawolnie. – Tak, cóż, nie możesz gotować trzymając tą rzecz, głupku. Podałam mu torebkę i powiesił ją na haczyku na drzwiach. Podszedł po iPoda i podłączył go, po czym włączył. – Muzyka zawsze sprawia, że wszystko jest lepsze – powiedział, puszczając oczko. Leciało One Republic i zaczął wyciągać składniki ze spiżarni. Wyglądał na odprężonego w kuchni, gdy poruszał się wokół, wyciągając naczynia i układając wszystko. – Okay, weź ten garnek i do połowy napełnij go wodą – powiedział, podając mi duży rondel. – To mogę zrobić. Widzisz, jeżeli utrzymasz to takim prostym, może faktycznie zjemy coś dzisiaj wieczorem – zażartowałam. – Oh, do diabła, nie! Gotujesz dzisiaj to gówno. Powiedziałem ci, że nauczę cię czegoś ugotować i to dokładnie to, co mam zamiar zrobić. Nie wywiniesz się, kochana. Kochana? Co, do diabła? Nigdy wcześniej tak do mnie nie powiedział. Myślę, że mi się to podoba. Nie, myślę, że to kocham! – Okay, więc zaczniemy gotować wodę i zaczniemy od mięsa. Osobiście preferuję włoskie kiełbaski w spaghetti, więc to jest to, co użyjemy. Śmiało, złap to, skrusz do garnka i wstał na mały ogień – gestykulował wokół śmiało, czując się pewnie w kuchni, gdy ja patrzyłam nerwowo, jak jeleń pod reflektorami. Spojrzałam na niego i później na kiełbaski. Jak ciężkie to może być, by to schrzanić? To tylko umieszczenie czegoś do garnka, prawda? – W porządku, zobaczmy, czy mogę to zrobić bez spalenia niczego – wymamrotałam. Potrząsnął głową wte i z powrotem, gdy wyciągał makaron z pudełka. – Jesteś taką debilką, Jessica. To nie jest nauka o rakietach. Miej trochę pewności siebie! ~194~
Posiądź tą skurwysyńską kuchnię. Powiedz sobie, że zrobisz cholernie dobre spaghetti i później bądź dumna, że ci się udało.
***
Wciąż stoję i dom też! Kiełbaski są zrobione, makaron zrobiony i wszystko, co musimy teraz zrobić, to dodać do mięsa sos. Pieczywo czosnkowe jest w piekarniku i pięknie tu pachnie. Nie miałam pojęcia, że zrobienie czosnkowego chleba jest takie proste! – Tutaj, chcesz spróbować? – zapytał, gdy zanurzył łyżkę w sosie i przytrzymał ją przy mnie. Spojrzałam na łyżkę i dziwne uczucie przebiegło przez mnie. On, próbujący mnie nakarmić, wydaje się osobiste, bardzo zmysłowe. Pochyliłam się i lekko otworzyłam usta. Włożył koniec łyżki do moich ust i spróbowałam sos. W tej właśnie chwili – przy wszystkich rzeczach, jakie się wydarzyły – kichnęłam! Sos poleciał wszędzie! Na całego niego i mnie! Zawstydziłam się. Zakryłam usta dłońmi, marząc, by zrobić dziurę w podłodze i wskoczyć do niej. – Oh mój Boże, Kingsley! Bardzo przepraszam! Bardzo, bardzo przepraszam! Spojrzałam na niego, oczekując złości lub irytacji, ale on uśmiechał się tym wielkim, głupim uśmiechem, jego twarz pokryta była sosem. Zaczął się śmiać, jak naprawdę śmiać i też zaczęłam się śmiać. Śmiałam się mocniej od bardzo długiego czasu. Wyciągnął się i dotknął sosu na moim policzku i polizał palec. – Całkiem dobra rzecz, kochana. Nie spodziewałem się, że będziemy ubrani w naszą kolację, ale hej, to o wiele lepsze od spalenia domu. Myślę, że zdałaś pierwszą próbę gotowania. Wciąż się uśmiechałam i śmiałam, jak idiotka, gdy wyciągnęłam się i skopiowałam jego ruch. Włożyłam palec do ust i zasmakowałam pyszny sos, zamykając oczy. Nagle, nasz śmiech ucichł i coś naprawdę dziwnego wypełniło przestrzeń między nami. Oblizałam wargi i on zrobił krok w moją stronę. – Jessica, wiem, że nigdy się do ciebie nie przystawiałem, ale mam zamiar cię teraz pocałować, jeżeli nie masz z tym problemu – powiedział, wpatrując się prosto w moje oczy. Co, do diabła, miałam powiedzieć? Nie byłam pewna, więc nic nie powiedziałam. Tylko przytaknęłam. To może być ogromny błąd, niesamowicie wielki błąd, ale i tak zamknęłam oczy i pozwoliłam mu się pocałować. Kingsley całował mnie; całował mnie tak, jak nie byłam całowana nigdy wcześniej. To więcej niż pocałunek, to tak jakby był mną głodny, jakby potrzebował tego pocałunku bardziej od powietrza do oddychania. Jego ręce były w moich włosach, trzymając moją głowę, kierując każdym ruchem, ~195~
każdy ruch naszych ust był wolny, stały, tempo było kontrolowane. To najbardziej namiętny pocałunek, jaki doświadczyłam. Pozwoliłam swojemu ciału się zrelaksować przy jego i pozwoliłam, by mnie całować, pozwoliłam mu scałować żyjące we mnie piekło i kochałam tego każdą sekundę. To było niezwykłe i w tym momencie wiedziałam, że rzeczy się zmienią, zmienią na lepsze. Coś bardzo wielkiego się zdarzy między nami i wiedziałam, że nasza przyjaźń nie będzie taka sama. Puścił mnie i pocałunek wolno się skończył. Nie jestem gotowa na dziwny moment po pocałunku. – Cholera, po prostu cholera! – wyszeptał, potrząsając głową. Spojrzałam na niego i poczułam gorąco rozlewające się na mojej twarzy. Wiedziałam, że się zarumieniłam i nie ma nic, co mogłabym zrobić, by to ukryć. Mógł zobaczyć, że jestem zawstydzona. Jesteś taka urocza – uśmiechnął się, zanim złapał myjkę i wymył moją twarz. Ten gest był słodki, ujmujący, więc się nie ruszałam. Pozwoliłam mu to robić. I to było dobre uczucie. Bardzo dobre.
***
– To Ruffino Chianti – powiedział, gestykulując na wino, które przyniósł. – Jest świetne z włoskim jedzeniem, ale prawdopodobnie powinienem pamiętać to, gdy jedliśmy – powiedział, gdy nalewał mi kieliszek wina. – Nie ma sprawy. Nawet nie widziałam; nie jestem osobą pijącą wino. Myślałam, że ty też nie jesteś – powiedziałam. Uniósł brew i uśmiechnął się szeroko. – Jestem pełny świetnych niespodzianek, nie wiedziałaś? Jest świetnym pieprzonym kolesiem! Ale nie unoszę małego palca, gdy piję gówno. W tym miejscu postawiłem poprzeczkę. Obydwoje wybuchliśmy śmiechem i delektowałam się momentem, czując się wolna. Bycie z nim tutaj, właśnie tutaj, właśnie teraz, wydaje się takie naturalne, przyjemne. Jak stara koszulka, którą noszę całe życie. Jest pełna dziur i łez, ale jest najbardziej przyjemną rzeczą, jaką posiadam. Myślę, że Kingsley jest moją nową ulubioną starą koszulką. Złapałam kieliszek wina i usiadł na kanapie obok mnie. – Więc, jesteś, um, okay z tym co się wydarzyło? – zapytał. Cholera! Dlaczego musiał zapytać? Dlaczego robi to wszystko dziwne? – Um, yeah, było w porządku – powiedziałam nieśmiało.
~196~
– Tylko w porządku? – zapytał z uniesiona brwią. Przewróciłam oczami. Mężczyźni! – Mam na myśli, że fakt, iż mnie pocałowałeś jest w porządku. Sam pocałunek był o wiele lepszy od w porządku, Kingsley, ale nie myśl, że zamierzam pomóc ci podwoić twoje ego, ciągle o tym mówiąc – odpowiedziałam sucho. Uśmiechnął się i wyciągnął się, kładąc kieliszek na stole. Później złapał gitarę i położył ją na kolanach. – To jest to, co w tobie lubię. Mówisz, jak jest – brzdąknął kilka razy i wrócił do mnie spojrzeniem. – Próbowałaś kiedyś grać? – zapytał. – Nie, nie ma pojęcia, jak grać na jakimkolwiek instrumencie – przyznałam. Chociaż kocham muzykę, nigdy nie sądziłam, że będę dobra w uczeniu się, jak grać. – To nie jest takie trudne. Wierzę, że szybko załapiesz. Kochasz pisać poezję; wierzę, że mogłabyś nawet pisać piosenki. Potrząsnęłam głową i wypiłam łyk wina. – Nope, nie sądzę. – Tutaj, pokażę ci kilka akordów, zobaczysz, że ci się spodoba. – Serio, gotowanie i teraz gitara? Moja nauka nie jest aż tak zaawansowana. – Oh, zamknij się! Tylko umieść ją na kolanach w ten sposób i później przytrzymaj tutaj lewą ręką. Teraz, pochyl się i ułóż palce na strunach. teraz, pociągnij za pierwszą strunę, najcieńszą, serdecznym palcem. Teraz, złap dwoma pierwszymi palcami i połóż następny na piątej strunie przy końcu. Musi żartować! Musiał zauważyć moje zmieszanie, bo przybliżył się i umieścił wokół mnie ramię, przykrywając moje dłonie swoimi, pokazując mi dokładnie, co trzeba zrobić. Jego ciało było ciepłe i naprężyłam się lekko przez jego skórę na mojej. – Tutaj, pozwól, że ci pokażę – powiedział miękko. Zaczął grać, my zaczęliśmy grać i to najsłodsza, najbardziej zdumiewająco erotyczna rzecz, jaką kiedykolwiek doświadczyłam. Mogłam poczuć wibracje strun; słyszeć piękne dźwięki akustycznej gitary. Pochłaniałam to wszystko, wliczając to, jak niesamowicie było czuć jego ciało napierające na mnie. To był bardzo namiętny moment. Mój oddech wahał się i mój puls zaczął przyśpieszać. Gdy moje serce zaczęło walić, odsunął się. Muzyka się skończyła i moje ciało niemal zapłakało przez jego nieobecność. – Przepraszam, zrobiłam coś? – zapytałam obronnie.
~197~
Wyglądał na zirytowanego, ale smutnego w tym samym momencie. – Nie, nie zrobiłaś nic źle. Przekrzywił głowę i unikał moich oczu. Nie miałam pojęcia, o co chodzi, ale wiedziałam, co sprawia, że faceci czują się lepiej. Moja potrzeba przyjemności zaczęła bombelkować i rozważałam, jak moja automatyczna stara odpowiedź mogła się przydać. Do tej pory potrafiłam powstrzymywać się przed Kingsleyem, ale dzisiaj jest inaczej. Bez sekundy myśli, pochyliłam się i łagodnie potarłam jego nogę. Mogłam poczuć, jak napięty był, więc przejechałam dłoń w górę do jego uda. On instynktownie poruszył dłonią i przykrył nią moją. Ścisnął moją dłoń i obrócił głowę, więc byłam z nim oko w oko. – Pozwól mi sprawić, że będziesz się czuł dobrze, Kingsley. Byłeś dla mnie taki dobry, to najmniej, co mogę dla ciebie zrobić. Oparłam się o niego, by go pocałować, ale on nagle wstał. Gorzkie żądło wbiło się w mój żołądek przez odrzucenie. – Co jest z tobą nie tak? Pocałowałeś mnie, jakby to był ostatni pocałunek w twoim życiu, a teraz nie chcesz, żebym cię dotknęła? – nagle, ni z tego ni z owego, uczucia, jakie starałam się powstrzymać dotyczące Jace, zaczęły się przebijać; wątpliwość, strach, bezwartościowość, wstyd. Westchnął mocno przed odpowiedzią. – Jessica, to skomplikowane. Minęło trochę czasu, odkąd byłem z dziewczyną, bardzo dużo czasu. – To tylko seks, Kingsley. To jak jazda na rowerze, nie zapomnisz, co robić i, po pocałunku, jestem całkiem pewna, że wiesz, co robić. Spojrzał na mnie, oniemiały. – Tylko seks? W ten sposób to widzisz? Co, na ziemię, zdarzyło się w twoim życiu, że najbardziej osobisty akt między dwoma osobami postrzegasz jako 'tylko seks'? – chociaż jego słowa mnie zaskoczyły, nie ma w nich żadnego oskarżenia, po prostu autentyczne zainteresowanie. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc skupiłam się na swoim oburzeniu. – Yeah, tylko seks. Każdy facet tego chce. Dziewczyny dają to, bo wiemy, jak was zdobyć. Tak to działa – powiedziałam, teraz pełna sarkazmu. Potrząsnął głową i spojrzał na mnie uważnie. – Wow, nie wierzę, że właśnie to powiedziałaś. Jeżeli to jest to, w co naprawdę wierzysz, to naprawdę nigdy nie byłaś w prawdziwym związku. Przez seks nie zdobywasz faceta, Jessica i nie dzięki niemu go zatrzymujesz. Nie zdobywasz kogoś, dając mu swoje ciało, oddając swoje serce – w ten sposób go zatrzymujesz – powiedział łagodnie i zauważyłam współczucie wypisane na jego całej twarzy, co mnie tylko mocniej wkurzyło. – Yeah? Cóż, raz tego spróbowałam i to zaprowadziło mnie donikąd, oprócz bólu. Więc, pieprzyć to – powiedziałam gniewnie. ~198~
Podszedł, opadł na kolana, położył dłonie na moich ramionach i spojrzał prosto na mnie. – Nie wiem, przez co przeszłaś, ani co przyniosło cię na terapię grupową. Nie wiem skąd ten ból w twoich oczach pochodzi i nie mam pojęcia, jakie codzienne wewnętrzne bitwy prowadzisz. Co wiem, to że jesteś warta więcej, niż być 'tylko seksem' dla jakiegoś mężczyzny. Jego szczerość niemal mnie rozbiła. Poruszyłam głową, czując łzy wypełniające moje oczy, ale odepchnęłam je. Odmawiam bycia słabą. Umieścił swój wskazujący palec pod moją brodą i uniósł moją głowę, tak bym była na wprost niego. – Teraz mnie posłuchaj. Zasługujesz na mężczyznę, który zakocha się w twoim umyśle, chcącego rozebrać twoje sumienie i kochać się z każdą twoją myślą. Zasługujesz na mężczyznę, który chce obserwować, jak obniżasz każdy mur, który zbudowałaś.. Zasługujesz na mężczyznę, który będzie mocno się dla ciebie starał, dopóki nie wpuścisz go do swojego serca. Czułam, jakby całe powietrze w moich płucach zostało wyssane przez każdą jego sylabę. Ledwie mogłam oddychać i miałam najmocniejszą chęć ucieczki. Chciałam wyjść i nigdy nie odwrócić się za siebie, ale w tym samym czasie, chciałam się wyciągnąć i go przytulić. Mocno go przytulić za powiedzenie tych pięknych słów. W zamian, siedziałam z bólem wypisanym na twarzy. Pochylił się i pocałował moje czoło. Jego usta były ciepłe i miękkie. Bardzo wolno, odsunął się i ściągnął włosy z mojej twarzy. – Rozmawiaj ze mną, Jessica. Powiedz mi, co to jest, kim on jest. Skąd to pochodzi, ten ból w tych pięknych, smutnych oczach? Jest tak źle? Tak oczywiste, że to zauważył? Nie mogę sobie z tym radzić. To za dużo, zbyt cholernie ciężkie i nie mogę tego zrobić. Musiałam się stąd wynieść. – Muszę iść, Kingsley. Uh, ja tylko.. Przepraszam. Po prostu muszę iść. Zadzwonię po taksówkę – powiedziałam, gdy wstałam, starając zebrać się w sobie. – Nie musisz iść. Ja jestem jedynym, który powinien przeprosić. Pocałowałem cię w ten sposób w kuchni, bo chciałem i, uwierz mi, chcę więcej, ale to nie jest takie proste. To dla mnie wielki krok związać się z kimś jeszcze raz. To nie ma z tobą nic wspólnego. Słyszałam go, ale tak naprawdę go nie wysłuchałam. Byłam zbyt zajęta na skupieniu się, by wynieść się stąd w cholerę. – Jest okay, rozumiem. Wciąż myślę, że powinnam iść. Podeszłam do miejsca, w którym wisiała moja torebka i przewiesiłam ją przez ramię, idąc do drzwi. – Proszę, nie idź. Zostań – jego chrapliwy głos złamał się, gdy powiedział 'zostań' i musiałam
~199~
na niego spojrzeć. Stał przy drzwiach z dłońmi w kieszeniach. Jego głowa opadła lekko i wyglądał, jak mały, smutny chłopak. Jest taki silny i męski, ale teraz wyglądał, jak facet, który nie chce zostać sam, facet, który jest pełen bólu. Znam to spojrzenie zbyt dobrze. To to samo, które widzę, gdy patrzę w lustro. Widział mój ból, a ja widziałam jego. Jeżeli zostanę, możemy razem siedzieć w naszym bólu i byś samotnym razem. Wzięłam głęboki, oczyszczający oddech. Zostałam. Odłożyłam torebkę, opuściłam ramiona po bokach i spojrzałam na niego. Rzucił spojrzenie na moją torebkę i z powrotem na mnie. Krępująca cisza usytuowała się miedzy nami, podczas gdy obydwoje zbieraliśmy się psychicznie. – Dziękuję – wyszeptał. Podając mi rękę, delikatnie się do mnie uśmiechnął i wyciągnęłam się i włożyłam dłoń w jego. Lekko ją uścisnął i poprowadził mnie do drzwi i na ganek. – Posiedźmy chwilę. Usiedliśmy na białym ganku i wyciągnął ramię – owinął je wokół mnie – i to było bardzo pocieszające i przyjemne. Nic nie mówiliśmy i było okay. Jest okay po prostu siedząc pośrodku własnych wewnętrznych bitew, które oczywiście dalej się toczyły w naszych umysłach. – Cieszę się, że zostałaś – powiedział. – Ja też. Położyłam głowę na jego ramieniu. – To miłe – powiedział po kilku minutach. – Tak, naprawdę takie jest. – Więc, chcesz pogadać? Powiesz mi, dlaczego jesteś w grupie? – zapytał niepewnie. Westchnęłam. – Tak myślę. Powiedziałam mu. Teraz ucieknie i ucieknie daleko, gdy dowiedział się, jakim dziwakiem naprawdę jestem.
~200~
Jessica Nie mogę uwierzyć, że właśnie mu wszystko powiedziałam. Każda cholerna rzecz właśnie przeszła przez moje usta. Jace, moi rodzice, to że mam BPD. Wyłożyłam to wszystko na stół. Myślę, że nawet nie zaczerpałam oddechu. Moje serce waliło w piersi i moja skóra była ciepła, moje dłonie spocone. – Hej, wszystko w porządku. To było wiele gówna, kochana. Cholera, przepraszam za wszystko. To brutalne. Jesteś silna, nie poddałaś się i nie pozwoliłaś temu rzucić cię na kolana. Łagodnie ścisnął moje ramię i potrząsnęłam głową. – Nie, to właśnie to. Pozwoliłam, by mnie to wszystko powaliło. Wyrosłam na kobietę i nie mam niczego, czym mogłabym się pochwalić. Mam gównianą pracę, mieszkam w małym, gównianym mieszkaniu i nie mam samochodu, i żadnego towarzysza w życiu. Nie mam przyjaciół, z którymi mogłabym porozmawiać i to dlatego, że pozwoliłam tym wszystkim rzeczom ustalić moją drogę. Za każdym razem, gdy coś dobrego spotyka mnie po drodze, zawalam. To właśnie to, co robię – spieprzam sprawy. To tak, jakbym nie mogła przetrwać bez dramatu w życiu, jakbym potrzebowała tego, by pożywiać mój posrany umysł. Jak błędne, powtarzające się koło. Pozwalam facetom się wykorzystywać, gdy kurczowo się ich trzymam, potrzebując ich uwagi. Wtedy, to jest kolejna rzecz, którą spieprzam. Chcę ich; nie chcę ich. Potrzebuję ich, jakbym potrzebowała wody i jedzenia, i później chcę, by zostawili mnie samą. To nienawidzę–cię–nie–zostawiaj–mnie pierdolone kółko. Nie mogę utrzymać pracy, bo nie mogę trzymać się z daleka od szefów. To samo gówniane koło. Wszystko albo nic. W ten sposób działa mój umysł. Nienawidzę tego i nawet myśląc, że wiem dlaczego działam w sposób, w jaki działam, gdy zostałam zdiagnozowana, to nie sprawia, że łatwiej jest przejść przez następny dzień. – Co z twoją terapią i doradztwem? Mówiłaś, że proponowali ci specjalną terapię, tą DBT rzecz. Robisz to? – zapytał, wyglądając na zainteresowanego. ~201~
– Nie, nie. Odkąd to całe gówno powstało z dowiedzeniem się, że ta doktorska suka jest narzeczoną Jace, nie wróciłam na żadną rozmowę ani nic. Muszę znaleźć nowego terapeutę, bo Jace powiedział, że to dla mnie konflikt interesów, by tam zostać, ale nie znalazłam jeszcze nowego. Powinnam dostać jakiś list, czy coś, jeżeli mi jakiegoś znajdą – powiedziałam, wiedząc, że boję się wrócenia na indywidualną sesję. – Oh, mam cię. Cóż, zamierzasz to zrobić? – Zgaduję, że tak. To jednak jest straszne, wiesz? To DBT jest intensywne, bardzo obszerne. Nie jestem pewna, czy dam radę. – Oczywiście, że dasz radę. Możesz zrobić wszystko; musisz tylko dokonać wyboru. Wszystko sprowadza się do twojego wyboru. Gdyby tylko to było takie proste. – Nie wiem. Większość rzeczy w moim życiu nie wydaje się wyborami. Bardziej konieczność. Konieczności przeważnie są w negatywach. Więc, zamierzasz kiedykolwiek opowiedzieć mi swoją historię? Westchnął. – Zgaduję, że jestem ci to winien, huh? – Yeah, ale jeżeli nie jesteś gotowy, jest okay – powiedziałam i miałam to na myśli. – Okay, może znowu przyjdziesz w następny weekend? Ugotujemy coś innego i opowiem ci moją historię – powiedział. Zrobiło się późno i trochę zimno na zewnątrz. – Zimno ci? Chcesz wejść do środka? – zapytał. – Tak myślę. Ale naprawdę wkrótce powinnam iść – powiedziałam. – Nope, noc jest młoda. Dokończmy Chianti i zagramy w jakieś Monopoly. Wyrzućmy wszystkie te przygnębiające rzeczy z twojego umysłu. Właśnie powiedziałam mu moje całe głębokie, ciemne gówno i on chce grać w Monopoly? Serio? – Chcesz zagrać w grę planszową, w której są poważne strategie, pijąc? – Jasne, dla mnie brzmi jak zabawa! – zaśmiał się. – Jesteś pełny niespodzianek, Kingsley. Nigdy nie oczekiwałam, że ta noc zakończy się Promenadą i Parkiem.
***
~202~
– Przeszłaś przez start, zdobyłaś dwieście dolarów i po królewsku skopałaś mi tyłek, kobieto. Oboje się zaśmialiśmy i gdy wzięłam ostatni łyk wina, zdałam sobie sprawę, że wypiliśmy całą butelkę. – Yep, wydaje się, że dobrze sobie poradziłam. Muszę skorzystać z łazienki. Gdzie ona jest? – zapytałam. – Prosto przez korytarz, za szafą, gdzie wsi twoja torebka. – Okay, zaraz wracam. Przeszłam przez korytarz, ominęłam szafę i zauważyłam trzy pary drzwi. Nie mam pojęcia, które są od łazienki, więc otworzyłam pierwsze i wcisnęłam włącznik światła na ścianie. Natychmiast zdałam sobie sprawę, że to nie jest łazienka. Wygląda jak biuro, lub pracownia. Piękna sztuka ozdabiała ściany i przyciągnęły mnie pluski kolorów. Weszłam, by lepiej się przyjrzeć i zauważyłam zdjęcia Kingsleya i pięknej czarnowłosej kobiety. Na jednym obejmują się w miłosnym uścisku; na innym ona całuje go w policzek. Zdjęcie za zdjęciem ich dwójki zdobią ściany, biurko, półki; każdy kąt pokoju przedstawia ich, ich miłość. Moje oczy wylądowały na szczególnym zdjęciu, na którym Kingsley całuje jej brzuch, co przedstawia samą adorację. Jej brzuch wygląda na normalną wielkość, ale przez sposób w jaki on go dotyka i całuje, można się domyśleć, co przedstawia. Nagle miałam zamącone w głowie, czułam się przytłoczona i wiedziałam, że muszę wyjść z tego pokoju. Nie mam pojęcia, co do diabła, właśnie widziałam, ale wiedziałam, że nie powinnam tu być. Odwróciłam się, by odejść i gdy doszłam do drzwi, stanęłam twarzą w twarz z Kingsleyem. – Co tutaj robisz? – zapytał treściwie. – Umm, przepraszam. Nie wiedziałam, jakie drzwi prowadzą do łazienki. Otworzyłam – – Więc, gdy zauważyłaś, że to nie jest łazienka, po prostu tu weszłaś i zaczęłaś przeglądać moje prywatne rzeczy? – zapytał, podczas gdy przedziurawiał mnie gniewnym spojrzeniem. Zwariował? Nie wciskałam tu nosa. Nie przeszukałam niczego. Po prostu zauważyłam jakieś cholerne zdjęcia. – Nie węszyłam, Kingsley. Nie bądź dupkiem. To był prosty błąd. To tylko pokój, na Boga. Zauważyłam, jak jego pięści się zacisnęły i szybko zdałam sobie sprawę, że przy wysiłku, by rozładować napięcie, powiedziałam coś niewłaściwego. Jest bardzo smutny. W umyśle przebiegłam przez wszystkie możliwości – kim ona jest, gdzie jest teraz i co mogło jej się stać – ale mój umysł był pusty przez jego gniew. – To nie jest tylko pokój! To pracownia mojej żony. Pracownia mojej zmarłej żony! – wykrzyczał na mnie. I w jego krzykach nie usłyszałam tylko gniewu, ale porażkę, stratę.
~203~
Jego zmarłej żony? Oh.Mój.Boże. – Kingsley, ja.. Ja.. Nie wiem, co powiedzieć. Przykro mi. Nie przejmując się, że muszę skorzystać z łazienki, przecisnęłam się obok niego i przemierzyłam drogę do drzwi, tak szybko jak mogłam. Szybko złapałam torebkę i klamkę drzwi. Złapałam telefon i przeszukałam listę kontaktów, by znaleźć numer taksówki. – Jessica, czekaj, przepraszam. Nie wychodź w ten sposób. Proszę, pozwól mi wyjaśnić. Wykrzyknął, gdy szedł ze mną. Nie odwróciłam się. Tylko przeszłam jedną nogą na ganek. – Jessica, proszę! Nie możesz wyjść smutna. Przepraszam, że zareagowałem tak intensywnie. Słyszałam go bliżej mnie i nawet wiedząc, że chciałam uciec od niego, od bałaganu emocji, od tej pojebanej sytuacji, coś mnie zatrzymało. To jest to, co zawsze robię – uciekam. Zatrzymałam się i wzięłam głęboki wdech, zanim się odwróciłam. – Kingsley, nie musisz mi niczego wyjaśniać. To nie moja sprawa. Nie jestem smutna, okay? Po prostu myślę, że powinnam iść. Szedł w moją stronę, dopóki nie zatrzymał się przede mną. Jest taki przystojny, ale nawet jego dobry wygląd nie może pomóc w uciążliwej kolei wydarzeń dzisiejszej nocy. – Nie, chcę wyjaśnić. Chcę ci o niej powiedzieć – przerwał. – O Lily. Cholera jasna, to jest jakieś szalone, ciężkie gówno. Czy naprawdę mam na to ochotę? To wino sprawiło, że szumi mi w głowie i moje emocje wydają się być tak szybkie, że to aż boli. – Nie wiem. Nie miałam pojęcia, że byłeś zamężny, ani że miałeś rodzinę w tym domu. To wydaje się złe i dziwne. Nie wiem – powiedziałam, nerwowo bawiąc się torebką. – Nie musisz czuć się w ten sposób. Nigdy nikomu o niej nie powiedziałam, ani co się stało. W końcu stanąłem przed tym wcześniej, dzisiejszego dnia, zanim przysłać i, by być szczerym, jesteś powodem, dla którego to zrobiłem. Spojrzałam na niego zdziwiona. – Jestem powodem, dla którego się z tym zmierzyłeś? Co masz na myśli mówiąc, że jestem powodem? – Słuchaj, to wszystko jest cholernie skomplikowane i to długa historia, ale spędzanie z tobą czasu przez ostatnie kilka tygodni, sprawiło, że znowu czuję. Nie śmiałem się, ani niczego nie czułem od śmierci Lily. To było jakbym żył, ale patrząc na wszystko bez emocji. To było dla mnie na początku dziennym. Później cię poznałem i świetnie spędzaliśmy razem czas. Z jakiegoś powodu, przyciąga ~204~
mnie do ciebie. Czuję, jakbyśmy mieli dużo wspólnego. Widzę twój ból i sposób, w jaki trzymasz te wszystkie ściany – to dokładnie to, co ja robię. Jego ręce były na jego biodrach i wzruszył ramionami, z roztargnieniem gryząc dolną wargę, zanim kontynuował. – Dzisiaj wszedłem do biura Lily pierwszy raz od czasu jej śmierci. W końcu opuściłem wszystkie swoje ściany i pozwoliłem sobie poczuć coś o tym, co się stało – powiedział, gdy patrzył na mnie ze smutkiem w niebieskich oczach. Moje oczy wypełniły się łzami i wszystko, co chciałam zrobić, to go przytulić. Więc to zrobiłam. Poruszyłam się i przytuliłam go.
***
Wróciliśmy do środka, usiedliśmy na kanapie. Właśnie powiedział mi wszystko o Lily. Jej samobójstwo, notkę, którą dzisiaj znalazł i jak szukał odpowiedzi w grupie. Spędził ostatnią godzinę mówiąc mi o niej wszystko i ich wspólnym życiu. Byli licealnymi ukochanymi. Powiedział mi o liście i o tym, co w nim było, jak winił się za jej śmierć i jak zły był, że podjęła taką wielką decyzję dla niego i ich dziecka. Zawsze, gdy rozważałam samobójstwo, nigdy nie myślałam o nikim innym, tylko o sobie. Widząc, jak złamany jest Kingsley, i jak smutny i zmieszany jest przez uczucia.. Cóż, trudno zrozumieć, jak odebranie własnego życia wpływa na innych. – Myślę, że to, co jest między nami, naprawdę może nam pomóc. Musimy nauczyć się, że umysł nie zawsze wygrywa i musimy przestać pozwalać, by wszystko wchłaniało nas do dziury żalu i nieszczęścia. Lily pozwoliła, by jej umysł ją objął i zabrał jej życie. Chciałbym temu zapobiec – odetchnął. Wszystko, co właśnie powiedział jest prawdą. Myślę, że ciężko jej zobaczyć kogoś ból, ponieważ, z ręką na sercu, każdy z czymś się mierzy. Niektórzy ludzie są po prostu lepsi w ukrywaniu tego. Ale jest tak ciężko powstrzymać umysł, by przestał pchać cię w to ciemne miejsce, w którym gubisz się w depresji i chorobie psychicznej. To jest to, czego on nie rozumie. Dopóki nie doświadczysz depresji, albo jakieś formy depresji, nie będziesz wiedział, jak mocno to cię kontroluje. – Wiem, że jesteś na nią zły i zły na siebie, ale musisz pozwolić odejść temu gniewowi. To cię zatruje. Mogę ci powiedzieć z pierwszej ręki, że Lily czuła, iż nie ma innego wyboru. Byłam w tamtym miejscu bardzo dużo razy. Jest ciemne, głębokie i nie ma dla nikogo współczucia. To jest jak posiadanie koca, który okrywa cię ciemnością i rozpaczą. To czarna dziura bólu i bezsilności. Nie jestem pewna, czy moje słowa przyniosły mu ulgę, ale musiał je usłyszeć, musiał wiedzieć, jak to jest, poosiadać jakiś punkt odniesienia. – Waga tego, ten rozdzierający ból jest trudny, by nawet wyrazić to słowami. Dlatego się tnę. To moje jedyne uwolnienie. Wiem, że nie możesz tego
~205~
naprawdę zrozumieć, ale przysięgam ci, Lily czuła, że nie ma innego wyboru. Wyciągnęłam się i umieściłam dłoń na jego, patrząc na niego ze współczuciem. – Jej ból był tak silny, że wszystko, co mogła zrobić, to znaleźć jeden kawałek spokoju – by dłużej nie istnieć. Była chora i jej choroba ją zabiła. Tak jak osoba chora na raka, jej ból jest uśmierzony przez raka, Lily zabiła choroba psychiczna. Westchnął, przyjmując wagę moich słów. – Boże, to takie pocieszające, że wszystko wyjaśniasz. Zawsze marzyłem, by zaglądnąć do jej umysłu i dowiedzieć się, dlaczego zrobiła coś tak strasznego. Przez ten cały czas czułem się odpowiedzialny za jej śmierć – powiedział, chowając głowę w dłoniach. – Wiem. Musisz odpuścić. Odpuścić winę, ponieważ to nie jest twoja wina. Kochała cię i nawet jeżeli to ciężko zrozumieć, myślała, że ci pomaga, robiąc to. Nie jesteś odpowiedzialny za jej śmierć, Kingsley. Może w to dzisiaj nie uwierzyć, ale myślę, że pewnego razu zrozumie. Boże, mam nadzieję, że tak. Spojrzał na mnie i jego oczy wypełnione były łzami. – Dziękuję. Bardzo dziękuję, że mnie wysłuchałaś i za pomoc w zrozumieniu, dlaczego mogła to zrobić. Zgaduję, że nie mogłem odpuścić, bo mój umysł nigdy nie pracował w ten sposób. Nawet, gdy walczyłem z bólem jej śmierci, nigdy nie znalazłem się w punkcie, w którym chciałbym umrzeć. – Rozumiem. Zrobiłabym wszystko, by mieć umysł, który pracuje jak twój – powiedziałam, lekko się uśmiechając. – Cóż, masz odpowiedź, Jessica. Dlatego masz DBT i musisz zostać na terapii. Jesteś dzielna i twój umysł jest o wiele silniejszy, niż ci się wydaje. Jesteś piękna wewnątrz i na zewnątrz. Pozwól temu zabłysnąć, urosnąć, uwierzyć i zobacz, gdzie cię to zaprowadzi. Masz to, Jessica. Musisz tylko to zrobić – powiedział i zauważam, że jego słowa były i oświadczeniem, i apelem. Przyciągnął mnie do siebie i położyłam głowę na jego ramieniu. Nic nie powiedziałam, bo wiedziałam, że ma rację. Wiem, co muszę zrobić, ale wiedzieć i zrobić to dwie różne rzeczy. Robienie to ciężka część.
~206~
Jessica Przeszukując dzisiejszą pocztę, znalazłam list z kliniki. Otworzyłam go i przeczytałam, dowiadując się, że przydzielili mi nowego psychiatrę, Dr. Janice. Oświadcza, że pierwsze spotkanie z nowym doktorem mam w przyszłym tygodniu. Następna koperta jest duża i ciężka, i wydaje się zrobiona z drogiego papieru. Nie ma adresu zwrotnego, tylko wielka, srebrna naklejka z J&V. Natychmiast zakręciło mi się w głowie. To zaproszenie na ślub – wiem, że tak. Szybko rozdarłam kopertę, wyjawiając zawiłe, ale zgrabnie napisane zaproszenie. Srebrna kaligrafia, przebiegająca w poprzek, akcentuje lawendowe tło. Olśniewające i z klasą. To wszystko, czym ja nie jestem. Victoria Loren Vard i Jace Sean Collins Razem i z rodzicami Serdecznie zapraszają cię, by dzielić z nimi dzień zawarcia małżeństwa Nie mogłam przeczytać do końca. Moje oczy wypełniły się łzami i kręciło mi się w żołądku. Ból i żal zagościł w każdym calu mojego serca. Chciałam, by to odeszło, by się zatrzymało. Poleciałam prosto do pokoju i mocno otworzyłam szufladę w szafce nocnej. Moje dłonie nerwowo szarpały się z pudełkiem, moim pudełkiem wolności. Światło wpadło do pokoju przez okno i oświetlił ostrze, gdy moje serce waliło. Potrzebuję tej ulgi, ulgi, która istnieje, gdy się tnę. Błyszczący, zimny metal znajdował się między moimi palcami, który działał jak środek znieczulający ból, który się we mnie ukrywa. Pieczenie przeszło moje ciało, gdy ostrze przebiło moją skórę. ~207~
Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Im głębiej cięłam, tym mocniej oddychałam. Krew wyciekała w szkarłatnej linii i wysokość mojej desperacji w końcu zmalała. To jest moje, całe moje i mam nad tym kontrolę. Kontroluję długość cięcia, głębokość i poziom bólu. Wwiercam dowód nieszczęścia w skórę, podczas gdy starałam się pozbyć ból, który kryje się wewnątrz mnie.
***
Weszłam w Facebook'a Jace i jechałam w dół. Klikałam na każde ich zdjęcie, torturując się. Każde zdjęcie wydawało się zaaranżowane, takie sztuczne. To nie jest on, to nie Jace, którego znam. Oszukuje się. Kliknęłam na imię Victorii i przeszukałam jej oś. Ona jest wszystkim, czym gardzę, jest pruderyjna i właściwa. Patrzenie na jej życie sprawia, że chcę zwymiotować. Natknęłam się na zdjęcie jej i Jace, który miał na sobie strój akademicki; ukończenie studiów w Baylor. Patrzyłam na to przez długi czas. Dla tego odeszłam, by mógł mieć ten dzień. Miał ten dzień, którego mu dałam z nią. Zamknęłam laptopa, przechylając szklankę z whisky. Jest dopiero południe i wypiłam trzy szklanki Jim Beam. Pierdolić to, nie martwię się. Moje życie jest takie, jakie powinno być. Nie ma sensu w zatrzymywaniu tego, co nieuniknione. Nie muszę pracować dziś wieczorem, więc wyjdę. Muszę się uwolnić i przestać wylegiwać się w zazdrości i goryczy. Pierdolić Jace Collinsa. Nie potrzebuję go. Nie potrzebuję nikogo.
***
Weszłam do Rookies Sport Bar w najciaśniejszej, najbardziej wydekoltowanej sukience. Moja
~208~
lśniąca, czerwona sukienka i czarne włosy sprawiają, że każdy odwraca głowę w moją stronę. Ciemna, czerwona szminka podkreśla moje pełne usta i jestem gotowa, by dobrze ich dzisiaj użyć – wszystko, by utrzymać mnie z dala od myślenia o Jace. Piłam od dzisiejszego ranka. Nie zajmie długo, bym poczuła się dobrze dzisiejszego wieczoru. Kingsley pisał do mnie cały dzień, ale nie odpowiedziałam. Nie mogę. Jest dla mnie zbyt dobry. Plus, facet nawet nie chce uprawiać ze mną seksu. Jak to możliwe, że jest mną zainteresowany i nie chce mnie? Nie kupuję brak–seksu–bo–mi–zależy gówna. Mężczyźni nie działają w ten sposób. Po prostu nie. Znalazłam miejsce przy barze i wcisnęłam się na stołek. – Hej, Jessica, co dzisiaj podać? – Kevin, barman, zapytał. Pracowałam tu przez chwilę, ale to moja wolna noc. Rookies jest miejscem, w którym byłam w noc wypadku samochodowego. – Hmm, myślę, że 151, Kev. Daj mi coś mocnego i ciągle mi dolewaj – wygiął brew i dał mi 'o cholera' spojrzenie. – Nie dostałaś nauczki ostatnim razem, kobieto? Znajdziesz się w gorszych problemach, jeżeli nie będziesz ostrożna – obserwowałam, jak nalewał mi drinka i rozważałam jego słowa. – Nie prowadzę. Jestem dobrą dziewczynką. Zamówię taksówkę – przesunął do mnie szklankę i szybko ją wypiłam. Kocham palenie, gdy alkohol spływa wzdłuż mojego gardła i ciepło, które rozprzestrzenia się po moimi ciele. – Okay, lalko, ale bądź pewna, że zamówiłaś taksówkę. – Tak zrobię, Kev. Teraz mi dolej.
***
Wypiłam zbyt dużo szotów i zjadłam za mało jedzenia. Jestem wyczerpana i nie czuję ani jednej cholernej rzeczy. Rozkosznie. – Jessica? – usłyszałam znajomy głos. Obróciłam głowę w raczej rozwlekłym, pijanym ruchu, wystarczająco, by spojrzeć ponad moim ramieniem i skupiłam się na twarzy Jace. Odwróciłam ciało w jego stronę na stołku i wypuściłam ogromny śmiech. Nie mam pojęcia dlaczego, ale nie mogłam się powstrzymać. Patrzył na mnie, przeciągając oczami po całym moim ciele z oczywistym niezadowoleniem na twarzy. – Cóż, cóż, jeżeli to nie jest były rozgrywający liceum Jensen, absolwent Baylor i niedługo– zamężny Jace! Jakie pieprzone szczęście mamy w tym barze, że zostaliśmy obdarzeni twoją obecnością? – mój głos stawał się głośniejszy i głośniejszy z każdym słowem. – Cześć wszystkim – wykrzyknęłam. – To jest Jace, mój były chłopak. Właśnie ostatnio się z nim pieprzyłam, akurat przed
~209~
tym, gdy jego słodka lekarska żona pokazała się, gdy jego wytrysk wciąż był we mnie. Walnijmy kolejkę za Jace. Jest cholernie bogaty, może sobie na to pozwolić! – uniosłam szklankę i zaśmiałam się, gdy on gotował się ze złości. Zauważyłam, jak jego pięści zaciskały się po bokach i naprawdę miałam to w dupie, jak zły jest. – Co, do diabła, wyprawiasz, Jess? Jesteś pijana. Zabieram cię do domu. Nie mogłam przestać się śmiać. Łzy uformowały się w kącikach moich oczu, bo śmiałam się tam mocno. – Jasne, Jace. Do diabła, jeżeli pójdę z tobą do domu! Skąd w ogóle wiedziałeś, że tu jestem? Wiesz, co dzisiaj dostałam? Nieważne, nie myśl o tym, powiem ci. Dostałam twoje piękkkkne zaproszenie na ślub – gestykulowałam szklanką, rozlewając trochę na podłogę, zanim wzięłam łyka i kontynuowałam. – Jakie to słodkie, że zaprosiłeś swój mały, nieprzyzwoity sekrecik na twój specjalny dzień. – Cholera! – przebiegł dłońmi przez włosy, potrząsając głową do przodu i do tyłu. – Cholera jasna, przepraszam. Nie wiem dlaczego to zrobiła. Pozwól mi zabrać cię do domu. Jesteś pijana i ubranka jak striptizerka; nie jest tu dla ciebie bezpiecznie. – Ha! Nie jest bezpiecznie? Striptizerka? – znowu się zaśmiałam. – Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, Jace. Skąd wiedziałeś, że tu jestem? Może nie jest dla mnie bezpieczne przebywanie z tobą – wyśmiewałam celowo, by go wkurzyć. Miałam dzisiaj taki rodzaj nastroju. Odetchnął przed odpowiedzeniem. – Przyszedłem do ciebie i nie było cię w domu, więc pomyślałem, że spróbuję w twojej pracy. Cieszę się, że się tutaj zatrzymałem, Jess. Naprawdę musisz iść do domu. – Ona nigdzie z tobą nie idzie. Idzie ze mną, więc odsuń się – oparłam się i zauważyłam bardzo dużego Kingsleya w jego beanie. – Jessica, chodź. Zabierzmy cię stąd. Mój motor jest na zewnątrz. Boże, mam GPS w dupie, że ta dwójka się połączyła? Jace spojrzał na mnie, później na Kingsleya i znowu na mnie. – On jest tym, z którym teraz jesteś? Musisz sobie ze mnie żartować, Jess. Co to, do diabła, ma niby znaczyć? – Tak, w prawdzie, jestem z nim. Czy to problem? Co to jest? Nie jest uczniem prywatnego liceum, nie jest za bardzo wystarczający, czy za mało przystojny dla ciebie? Spójrz na niego. Śmiało, długo i mocno mu się przyjrzyj, bo tak wygląda prawdziwy mężczyzna! Plus, nie masz prawa kwestionować z kim jestem, a z kim nie. Wkrótce bierzesz ślub. Idź do domu, Jace, idź pieprzyć swoją narzeczoną, lekarską sukę – położyłam pieniądze na bar. – Wychodzę, Kev. Do zobaczenia następnym razem. Potknęłam się, schodząc ze stołka. Starałam się utrzymać równowagę na czarnych szpilkach. ~210~
Nie jest to łatwe po wielu szotach 151. – Tutaj, złap moją rękę. Musisz dostać się do domu i to odespać – Kingsley załapał moją dłoń i prowadził mnie blisko swojego boku, zawijając troskliwe ramię wokół mojego pasa i pomógł mi iść. Spojrzałam na Jace i dałam mu najwstrętniejszy, rozdrażniony uśmiech. – Nie, Kingsley, kochanie, nie pójdę spać, gdy tam dojdziemy, w ogóle, nie z takim seksownym ciałem jak twoje. Pobawimy się. Mimo, że słowa wprawiają mnie w zakłopotanie, nie martwię się o to. Oczy Jace mówią wszystko, czego nie robią usta. Zauważyłam, jak moje słowa go ukuły i zabolały. Powinnam się wstydzić, ale tak nie jest. Zniszczyłam wszystko, co dobre w moim życiu. Kingsley odwrócił się ostatni raz do Jace i powiedział. – Zostaw ją w spokoju. Nie możesz dłużej się nią bawić. Nie pozwolę ci. Podjąłeś swój wybór, człowieku. Idź do domu do swojej kobiety. Jessica dłużej nie jest twoja, jest moja. Jestem? Jace wpatrzył się w Kingsleya, studiując go ostrożnie, i zauważyłam złość i ból w jego oczach, jego postawie – to promieniowało od niego. Powinnam się czuć przez to źle, ale w tej chwili wszystko, co czuję, to złość. Przybliżył się do Kingsleya i nagle zaczęłam się bać wypełnionego testosteronem starcia między nimi. – Nie, tutaj się mylisz, człowieku. Nie jest twoja. Nie jest pieprzoną własnością. Ale powiem ci to – kocham ją i zawsze kochałem. Możesz rościć sobie prawa do niej, ale nic, co zrobisz nigdy nie zmieni faktu, że ona mnie kocha. Przeniósł oczy na mnie i mój umysł wirował przez jego słowa. To i alkohol przepływało przez moje żyły. – Przyszedłem tu, by powiedzieć ci, że wybrałem ciebie. Wybrałem kochać cię, Jess, bycie z tobą. Przyszedłem, by powiedzieć ci, że zerwałem rzeczy z Victorią i by powiedzieć ci twarzą w twarz, że nigdy, nawet przez minutę, nie przestałem pragnąć byś była kobietą u mego boku – moje usta opadły mimowolnie. – Chodź, Jessica. On tylko pieprzy się z tobą i wiesz to. Po prostu chodźmy. Spojrzałam na Kingsleya i byłam zmieszana, wciąż próbując przetworzyć to, co powiedział Jace. – Odchodzę, Jess. Możesz iść ze mną, lub z nim, jeżeli to jest to, czego naprawdę chcesz, ale gdy jutro się obudzisz i będziesz pamiętała dzisiejszy wieczór, wiedz, że miałem na myśli wszystko,
~211~
co powiedziałem. Wszystko, co musisz zrobić, to powiedzieć słowo i zjawię się. Możemy to rozwiązać i postarać się naprawić wszystko, co złamaliśmy – Jace powiedział. Chciałam mu wierzyć. Wyglądało, jakby on tym razem też w to wierzył. Kingsley złapał moją dłoń. – Dalej, chodź. Tylko przytaknęłam i szłam obok Kingsleya, gdy mnie prowadził. Odwróciłam głowę w stronę do Jace i nic nie powiedziałam. W tej chwili nie ma nic do powiedzenia. Nie ufam jego obietnicom.
***
Moja głowa pękała z bólu, gdy otworzyłam oczy i światło wpadające przez okno niemal mnie oślepiło. Jęknęłam, zaciskając oczy i przewróciłam się na druga stronę. Moje usta wydają się, jakbym żuła watę i moje gardło przypominało Saharę. – Cóż, spójrz kto się obudził. Pobudka, kacku – mówił całkiem głośno, a ja chciałam tylko wrócić spać. – Odejdź, Kingsley. Potrzebuję więcej snu. – Nie ma mowy, podnieś swoją dupę. Jest prawie południe i musimy gdzieś być za godzinę – włączył gwałtownie światło, które sprawiło, że cholerny pokój był jeszcze jaśniejszy. – Idź wziąć zimny prysznic i zrobię ci coś do jedzenia. Nie chcę słuchać żadnych argumentów, na pewno nie po gównie, z jakim się wczoraj mierzyłem. Jesteś najgorszą pijącą kobietą, jaką napotkałem, taki duży ból w dupie. Kręciło mi się w głowie, gdy starałam sobie przypomnieć wszystko z zeszłej nocy. Pamiętam bar, Jace, Kingsleya i mnie robiącą z siebie kompletną kretynkę. Po tym, wszystko, co pamiętam, to trzymanie Kingsleya ze wszystkich sił, gdy balansowałam przez ulice, by dojść do mieszkania. Cholera! Nie pamiętam, co się działo, gdy wróciłam do domu. – Co zrobiłam? Boże, boję się usłyszeć odpowiedź. Uprawialiśmy seks? Było okropnie? Rzygałam? Co? – pytałam, jak oszalała. Śmiech objął pokój, bębniąc w mojej głowie i spojrzałam na niego. Stał w nogach łóżka w tych samych ciuchach, które miał wczoraj na sobie, oprócz beanie. Jego włosy były bałaganem i jeżeli niedługo się nie ogoli, będzie miał pełną brodę. Ledwo można zauważyć jego dołeczki z powodu tego całego niechluja. – Co jest tak cholernie zabawne? Przestań się ze mnie śmiać – wydymałam wargi.
~212~
– Naprawdę nie pamiętasz, prawda? Ostrożnie potrząsnęłam głową, gdy przyciągnęłam kolana bliżej klatki. – Cała się obrzygałaś, wszystko na tą ździrowatą czerwoną sukienkę. Dobre uwolnienie. Wyrzuciłem ją do śmieci. – Co zrobiłeś? Oh mój Boże, Kingsley! Uwielbiam tą sukienkę. Nagle uderzyło mnie to, że jestem w jednej ze swoich koszulek i parze bokserek. Spuściłam wzrok i zauważyłam Er Mher Gherd na koszulce. Spojrzałam na podłogę i zauważyłam moje szpilki obok koronkowych majtek, który miałam na sobie. – Rozebrałeś mnie? Ściągnąłeś też moje majtki? Co, do diabła, Kingsley! Jakie żenujące! Co się wczoraj działo? Skrzyżował ramiona na piersi i kontynuował patrzenie się na mnie z tym Cheshire uśmiechem. – Faktycznie, sama się tym zajęłaś. By być bardziej szczegółowym, starałaś się zrobić dla mnie mały striptiz, pomimo że ledwo mogłaś ustać w tych śmiesznych butach – wygiął brew w łuk i umarłam. – Skopałaś te buty, schyliłaś się, wystawiając do mnie dupę w tej sukience, miałaś na wierzchu cały tyłek i ściągnęłaś majtki. Kręciłaś nimi w powietrzu na palcu i później wyrzygałaś wszystko na siebie. Oh, Boże. Gdy wcześniej czułam się chora, teraz czułam się śmiertelnie źle. Gdyby była tu jakaś dziura, z radością bym do niej wskoczyła. Szybko schowałam głowę pod kołdrę, zawstydzona. – Oh, cholera nie. Nie ukryjesz się przed tym. Wyczyściłem twoje wymiociny, ubrałem cię i zaniosłem do łóżka. Tak było. Odpuść. Spałem na kanapie. Więc, odpowiadając na twoje pytanie, nie, nie uprawialiśmy seksu i jeżeli byśmy uprawiali, mogę ci obiecać, że to nie działoby się w takim okropnym stanie. Teraz wstawaj, idź pod prysznic i ubierz się, kobieto. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi i przewróciłam się na bok, kopiąc nogami, jak małe dziecko. Ten mężczyzna jest niemożliwy. Zamknęłam oczy i odetchnęłam. Twarz Jace zabłysnęła w moim umyśle. Usiadłam i złapałam telefon. Cztery wiadomości. Od niego. Bałam się je przeczytać, ale nacisnęłam na ekran. Jace: Zawsze to robisz. Zawsze nas niszczysz, zanim mamy szansę na odnowę. Dlaczego? Dlaczego zawsze to robisz? To niczym się nie różni od liceum. Jace: Zgaduję, że nie odpiszesz, odkąd jesteś z facetem gorylem. Nie mogę, Jess. Moja determinacja kurewsko się kruszy. Dlaczego po prostu wczoraj ze mną nie poszłaś? Teraz ~213~
moglibyśmy być razem.. Jace: Kocham cię, Jess. Zawsze kochałem i zawsze będę kochał. Rzecz w tym, że odmawiasz, by ktoś cię kochał. Wiem, że spieprzyłem tamtej nocy w twoim mieszkaniu i wiem, że powinienem mieć jaja, by zerwać rzeczy z Vic na początku, ale nie miałem. Popełniłem błąd. Dlatego wczoraj cię szukałem; by przeprosić, by powiedzieć ci, że zamierzam ją zostawić. Ale po scenie, którą zrobiłaś i widząc to zniszczenie w tobie, wiedziałem, że to nigdy nie będzie działać. Odmawiasz wpuszczenia miłości. Zniszczyłaś to. Do czasu, gdy nie weźmiesz pomocy, nie zmienisz się. Tak jak alkoholik nigdy nie wyjdzie z uzależnienia, dopóki nie otrzyma pomocy, nigdy nie przestaniesz się ranić fizycznie i emocjonalnie. Odmawiam chodzenia wokół ciebie, jak po skorupkach jajka. Jesteś tykającą bombą. Idź po pomoc, Jess. Zrób to dla siebie – nie dla niego, czy dla mnie – ale dla siebie. Już nie będę forsował sobie drogi do twojego życia. Jace: Żegnaj, Jess. Prawda boli. Przeczytałam ostatnie słowa i rzuciłam telefonem przez pokój. Uderzył w ścianę i roztrzaskał się przez poleceniem na podłogę. Moje drzwi gwałtownie się otworzyły i Kingsley wparował do pokoju. – Co to, do diabła, było? – spojrzał w dół i zauważył, co zostało z mojego telefonu. – Nie chcę o tym rozmawiać. Moja twarz była stoicka. Odmówiłam wylania chociażby jednej łzy przez Jace Collinsa. Emocje paliły moje oczy, ale zwalczyłam to. – Wszystko w porządku? – zapytał. – Wyglądasz nieswojo. Co się dzieje, kochana? – Powiedziałam, że nie chcę o tym rozmawiać. Wstanę, okay? Wstanę i pojdę pod prysznic, tak jak chciałeś. Proszę, nie wtrącaj się. To tylko telefon. Kogo to obchodzi? I z tym, wstałam i poszłam do łazienki, trzaskając drzwiami na Jace i jego przekonanych o nieomylności wiadomościach.
***
Tak bardzo jak nie chciałam, wstałam i przygotowałam się. Złapałam kostium kąpielowy, na prośbę Kingsleya, ale nie miałam pojęcie, gdzie jedziemy. Miałam nadzieję, że nie za daleko; jadąc na jego cholernym motorze z kacem to nie jest dobre przeżycie. – Muszę zmienić ciuchy, więc zatrzymamy się na chwilę w moim mieszkaniu – wykrzyknął ponad ramieniem. ~214~
Kilka mil później znaleźliśmy się w jego domu. Usiadłam na ganku i czekałam, aż się przebierze. Po prostu w środku nie czuję się komfortowo, wiedząc, że miał tam dom ze swoją żoną. Drzwi otworzyły się, wyciągając mnie z myśli. – Okay, chodźmy. Miał na sobie ciuchy do ćwiczeń i od razu poczułam się źle. Nie ma mowy, że będę ćwiczyła z kacem. – Gdzie jedziemy, Kingsley? Proszę, nie mówi mi, że oczekujesz, iż pójdę w tym stanie na siłownię. – Nope, nie jedziemy na siłownię. Chodźmy. Przestań jazgotać. – Mój brzuch boli. Bardzo. Chcę tylko spać, Kingsley. Dlaczego ciągniesz mnie wszędzie, gdy czuję się okropnie? To moja zapłata? –Oh mój Boże, kobieto, przestań narzekać. Sama doprowadziłaś się do tego stanu, teraz zaakceptuj konsekwencje. Nie jest mi cię szkoda. Pisałem wczoraj do ciebie wiele razy, starając się to na dzisiaj ustawić, ale wybrałaś wyjść i zniszczyć swoje zdrowie. Chcę, żebyś dzisiaj ze mną poszła jako wolontariuszka. – Wolontariuszka czego? – zapytałam, zdziwiona. – Do YMCA z dziećmi. Są naprawdę świetni. Chodzę tam kilka razy w miesiącu. Lily dawał tam lekcje sztuki. Po jej śmierci, zacząłem być wolontariuszem w programie sportowym. Uwielbiam to i chcę cię zabrać ze mną. Myślę, że też będzie ci się podobało. Dzieciaki są niesamowite. Kingsley ciągle mnie zaskakuje. Nie mam doświadczenia z dziećmi, więc nie mam pojęcia, jak będę mogła pomóc. – Nie wiem nic o dzieciach, Kingsley. – Nie musisz. Idziesz w ich ślady. Dorośli uczą się dużo więcej od nich, niż dzieci od nas. Wydaje mi się, że to będzie dla ciebie dobre, wiesz? Dzieci są wszystkim, co dobre i czyste. Mogą pokazać rzeczy w całkiem innym świetle. Za każdym razem, gdy przychodzę, czuję się lepszą osobą z jaśniejszym poglądem na świat. Podał mi swoją dłoń i spojrzał na mnie niecierpliwie. Wyciągnęłam się i złapałam ją. Jest ciepła i komfortowa, tak jak on. Spojrzałam na niego i uśmiechnął się, przyciągając mnie bliżej swojego ciała. Zawinął silne ramię wokół mnie i ścisnął mnie. Razem wzięliśmy głęboki wdech i odetchnęliśmy, gdy oparł głowę o moją. Poczułam, że się relaksuję, wszystkie myśli uciekły z mojego umysłu. Wszystkie, oprócz jednej: jestem tak wdzięczna za tego mężczyznę. – Zaufaj mi, okay? – wyszeptał. Przytaknęłam w jego pierś i zastanawiałam się, jak mogę być taką szczęściarą. Nie zasługuję na niego. Jace ma rację, to też zrujnuję. Spieprzę rzeczy z Kingsleyem, tak jak robię to z innymi ~215~
facetami. – Wiem, że rozwalenie telefonu ma coś wspólnego z nim. Nie będę się wtrącać, ale musisz ruszyć bez niego, Jess. Ta sytuacja przetrzymuję cię, jak zakładnika. Nie możesz całe życie zostać na tej karuzeli małżeństwa. To już o sześć lat za długo. Ma rację i wiem o tym. Nie mogę wstrzymywać się przez moją licealną miłość. – Staram się – to wszystko, co powiedziałam. I znowu jestem wdzięczna, bo nic więcej nie powiedział.
~216~
Kingsley – Naprawdę nie potrzebuję byś zabrał mnie na spotkanie. To bardzo słodkie, że mi to oferujesz, ale muszę sama to załatwić. Miejmy tylko nadzieję, że ta nowa terapeutka nie przemieni się w katastrofę, jak poprzednia. Jestem rozczarowany, ale cieszę się, że ona próbuje i czuje się wystarczająco silnie, by pójść sama. Obserwowanie jej z dziećmi na wolontariacie, było niesamowite. Mogłem zauważyć, że w ciągu kilku godzin coś w niej się zmieniło. Kobieta, którą znałem, zniknęła. Jest naturalna w wodzie i dzieciaki pokochały ją. Była z nimi taka cierpliwa i uśmiechała się przez cały czas. – Dlaczego ciągle się uśmiechasz? – zapytała, gdy wiązałem buty. – Ty – odpowiedziałem. – Ja, co? – udzieliła mi krzywy uśmiech i nic nie mogę na to pomóc, ale chciałem złapać jej twarz w dłonie i pocałować ją właśnie teraz i w tym miejscu. Moja potrzeba jej nie słabnie. Im więcej czasu ze sobą spędzamy, to rośnie. Muszę się kontrolować. Nie jest gotowa. Wciąż go kocha i jestem pewny, że gdyby po nią przybiegł, pozwoliłaby na to. Nie chce połowy jej serca, chcę je całe. – Myślałem o tobie z dziećmi – powiedziałem. – Naprawdę mnie zdumiałaś. Wykonałaś naprawdę dobrą robotę i miło było widzieć cię szczęśliwą. Wstała i zaczęła bawić się rękawami. Robi tak, gdy się denerwuje. I zawsze się denerwuje, gdy ktoś ją komplementuje. Jest tak przyzwyczajona do rzucania na ziemię, że komplementy są dla niej obce. Smutną częścią jest to, że myślę, że jest swoim własnym wrogiem. Myślę, że poniewierała sobą bardziej, niż ktokolwiek inny to zrobił. – Hej, przyjmij komplement. Byłaś świetna. Przyznaj się do tego gówna i bądź z siebie dumna. Zarumieniła się.
~217~
Kurwa! Dlaczego musiała to zrobić? Zabierając kilka kosmyków jej czarnych włosów z twarzy, moje palce delikatnie drasnęły jej szyję. Delikatnie się naprężyła, odpowiadając na mój dotyk i napięcie seksualne pomiędzy nami drgało chwiejnym rytmem. Pragnę jej i wiem, że on pragnie mnie. Chcę zrobić o wiele więcej, niż prosty dotyk jej włosów. Chcę więcej od tej kobiety, o wiele więcej. Chcę zetrzeć tego faceta z jej umysłu na zawsze i stanowczo zadomowić się w jej sercu. – Musisz się ogolić – wymamrotała, następnie się odwróciła i poszła do kuchni. Podrapałem brodę. Ma rację; wkrótce muszę się ogolić. Złapała butelkę wody z lodówki i wzięła torebkę. – Powinnam iść. – Mogę chociaż podwieźć cię na przystanek? Uśmiechnęła się, gdy powiedziała. – Jasne. Zauważyłem, że jej wyraz twarzy się zmienił i wiedziałem dlaczego. – Nie możesz czuć się dziwnie, przychodząc do mojego domu. Jest okay. Lily pokochałaby cię. Wiem, że tak by było. Nie ma nic złego w tym, że mam przyjaciółkę, która mnie odwiedza. Znowu możemy coś ugotować. Puściłem jej oczko i uśmiechnąłem się do niej, próbując poprawić nastrój. Dała mi to spojrzenie. To, gdy chce się zgodzić, ale czuje, że prawidłową odpowiedzią jest nie. – Powiedz tak, Jessica – powiedziałem. – W porządku, ale tylko, jeżeli nie będę musiała gotować niczego trudnego – przewiesiła torebkę przez ramię i otworzyła dla nas drzwi. – Co ze śniadaniem na obiad? Mogę nauczyć cię przyrządzić jajka! Obydwoje wyszliśmy na zewnątrz śmiejąc się i napawałem się momentem. To jest takie dobre uczucie śmiać się. Bardzo dobre.
~218~
~219~
Jessica Stojąc przed kliniką, wzięłam głęboki oddech. Dłuższy–niż–życie szyld przede mną głosił Umysłowy Ośrodek Zdrowia. To po prostu krzyczy szalonymi osobami. Weszłam, zapisałam się i czekałam. Czekanie zawsze jest okropne, w miejscach jak te. Siedząc tutaj, skanowałam pokój, patrząc na innych, którzy czekają i oceniałam ich. Oni też mnie oceniają. To niewypowiedziana prawda. Mija kwadrans, zanim moje imię zostaje wywołane. – Panno Alexander, możesz wejść – recepcjonista powiedziała. Weszłam do biura i gdy się rozejrzałam, zrozumiałam, że terapeutka i Dr. Ward są jak dwa różne bieguny. Regały wypełnione są nieprzypisanymi książkami i wszędzie, gdzie spojrzę, są rupiecie. Nic nie wisi na ścianach, oprócz zegara i cytat wywieszonym nad drzwiami. Mów do siebie, jak do kogoś, kogo kochasz, głosi. Ledwo mogłam dostrzec oprawiony dyplom na biurku, zakryty stertą dokumentów. Usiadłam na burzliwie niebieskiej, dwuosobowej kanapie i wzięłam oczyszczający oddech. Drzwi otworzyły się i weszła niska, średniego wieku z kudłatymi, czerwonymi włosami kobieta i miała za uchem wepchany ołówek. Trzyma Cole w jednej dłoni i akta w drugiej. Miała na sobie dżinsy i t–shirt. Moje oczy poleciały do jej stóp i zauważyłam, że nosi tylko gorąco różowe klapki. Interesujące. Nie tego oczekiwałam. – Cześć! Musisz być Jessica. Jestem Janice, twoja nowa terapeutka – powiedziała przyjaznym, optymistycznym tonem. Podała swoją dłoń i wyciągnęłam się, by nią potrząsnąć, zanim zajęła miejsce. Wyciągając parę okularów z szuflady, nałożyła je i otworzyła akta. – Sprawdziłam twoje akta i dokumentacje z poprzedniej kliniki, jak również twoją wizytę w szpitalu – zamknęła akta, kładąc je na biurku. Przesunęła okulary i oparła się o siedzenie, krzyżując nogi. – Chodzi o to, że je czytałam i nie ma już potrzeby wracać do tych informacji. Nie zamierzam dać ci jakichkolwiek diagnostycznych formularzy, albo kazać ci tu siedzieć i zadać pęk pytań z podręcznika psychoanalityka. Masz zaburzenie osobowości. To jest pewne, dzięki wszystkim informacją, jakie podałaś Dr. Ward. Więc wiemy, na czym polega problem. Zadam ci jedno ważne ~220~
pytanie. Twoja odpowiedź ustali, czy ja i ty jesteśmy dla siebie odpowiednie. Jest bardzo bezpośrednia, ale nie jest w ogóle zagrażająca. Jej mowa ciała i ton głosu są serdeczne, niemal zapraszające. Ma miłe oczy i, z jakiegoś powodu, nie czuję się tak spięta, jak wcześniej. – Okay – odpowiedziałam. – Więc dobrze. Nie odpowiadaj szybko. Pomyśl mocno o moim pytaniu i wtedy odpowiedz. Możemy tu siedzieć tak długo, ile trzeba. Co muszę od ciebie wiedzieć, to – chcesz, aby ci się polepszyło? Nie 'Yeah, chcę żeby było lepiej, bo muszę, albo ktoś tak powiedział'. Muszę wiedzieć, czy ty, Jessica Alexander, chcesz, by ci się polepszyło dla samej siebie, bo to jest to, czego potrzebujesz i tylko chcesz czuć się szczęśliwsza i prowadzić zdrowsze życie. Że gdyby sędzia powiedział, iż nie musisz już przychodzić na wizyty, wciąż być przychodziła. To musi być twój wybór, twoja decyzja i nikogo innego. Tylko wiedz, że wszystko w naszych życiach jest refleksją wyborów, jakie podjęliśmy. Jeżeli chcemy inny rezultatów, musimy podjąć inne wybory. Wybory. Wszyscy je mamy, dokładnie jak powiedział Kingsley. Staram się przyjąć wszystko, co powiedziała. Wpatrzyłam się w kolana i oceniałam jedną za drugą myśl. Przebijający dźwięk wystraszył mnie, gdy otworzyła swoją Colę. Poprawiłam się na kanapie i rozważałam wszystko. Wiem, że nie mogę żyć tak, jak żyję. Wiem, że chcę być szczęśliwa. Jestem po prostu przestraszona, naprawdę przestraszona, więc nie wiem, czy będę zdolna to zrobić. Uszczypnęłam grzbiet nosa, wdychając i wydychając. Spojrzałam na nią, formując mentalnie odpowiedź, zanim się odezwałam. – Chcę, by mi się polepszyło. Chcę tego dla siebie i taka jest prawda. Chodzi o to, że jestem przestraszona, że nie osiągnę celu z tą DBT rzeczą. To wydaje się takie zniechęcające i naprawdę nigdy w moim życiu nie zakończyłam niczego z sukcesem. Myślę, że lepszym pytaniem jest, czy może mi się poprawić? Uśmiech rozszerza się na jej twarzy, co mnie dziwi. Przypuszczałam, że moja odpowiedź nie była wystarczająco dobra, ale wygląda na zadowoloną. – Jessica, dostałaś takie życie, bo jesteś wystarczająco silna, by nim żyć. Nie mam w tym wątpliwości. Samo zwątpienie może okaleczać osobę szybciej, niż może zrobić to strach – słuchałam nerwowo i starałam się oddychać równomiernie. – Jedną z najbardziej decydujących rzeczy, jaką będę chciała wbić ci do głowy, to sposób w jaki do siebie mówisz. To klucz do sukcesu. Nasze mózgi są ogromnym mięśniem. Im więcej myślisz, tym silniejszy się staje. Na początku będzie ciężko. Będziesz upadać, będziesz popełniać błędy i będziesz walczyć. To wszystko jest okay – uśmiechnęła się i poczułam, że chciałabym jej wierzyć. – Co jest najważniejsze, to to, że się nie poddasz. Przyszłaś tu i możemy walczyć, razem. Będę cię wyzywała, pchała i zasadniczo stawię cię przed lustrem, zmuszając cię, byś stanęła twarzą w twarz z najgłębszymi i najciemniejszymi miejscami, które w ~221~
tobie mieszkają. W niektóre dni nie będziesz mnie lubiła i w porządku. Oczekuję tego. Mądra miłość jest moją mocną stroną. Pamiętaj, że cokolwiek, co będę robiła, jest dla twojego najlepszego interesu. Możesz to zrobić. Wszystko leży w tym, jak mocno tego chcesz. Nie wiedziałam, jak odpowiedzieć. Złapałam oddech, szukając w sobie siły, jaką jeszcze posiadam i wybrałam. – Okay, chcę to zrobić. Słowa uciekły z płomiennych ścian mojego umysłu i postanowiłam to zrobić, nieważne jak ciężkie i przerażające to może być. Chcę szczęścia i chcę kochać osobę, którą jestem. – Okay – uśmiechnęła się do mnie. – Jestem szczęśliwa słysząc to. Będziemy miały jedną indywidualną sesję i jedną grupową sesję z moją grupą DBT na tydzień. Możesz iść w tym tygodniu ostatni raz na zajęcia z grupą, w której uczestniczyłaś, jeżeli chcesz. Od przyszłego tygodnia wszystkie terapeutyczne zajęcia będziesz miała tutaj. Wyślę niezbędne dokumenty do sędzi. – Dziękuję – powiedziałam. – Nie ma za co, moja droga. Upewnij się, że sama klepniesz się w plecy. Podjęcie decyzji, by zrobić ten krok, jest twoją zasługą. To twoje pierwsze zwycięstwo i nadejdzie dużo więcej. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się. Pierwszy raz w życiu myślę, że czuję niewielkie poczucie dumy, przez wybór, który właśnie podjęłam.
~222~
Jace – Ma guza mózgu i jest niezwykle agresywny, panie Collins. Przeprowadzimy operację, ale guz umieszczony jest blisko wrażliwego obszaru mózgu, sprawiając, że procedura będzie bardzo ryzykowna. Możemy usunąć tylko część guza, ale może zredukuje objawy. Później będziemy mogli spróbować radioterapii na pozostałe komórki guza. Victoria ścisnęła moją dłoń i wzdrygnąłem się. Nie znalazłem właściwego czasu, by powiedzieć jej, że nie będzie ślubu. Odwróciłem się do niej, widząc, że jej oczy zaszły łzami. Jest naprawdę blisko z moją mamą i to naprawdę mocno ją uderzyło. Wziąłem głęboki wdech, zanim cokolwiek powiedziałem. – Kiedy będziecie ją operować, doktorze? – Dzisiaj, panie Collins. Twoja mam już podpisała wszystkie papiery. Poprosiła o spotkanie z waszą dwójką, zanim przygotujemy ją do operacji. – Okay, pójdziemy teraz, jeżeli to możliwe. – Absolutnie. Jeszcze nie przenieśliśmy jej na OR. Wciąż jest w swoim pokoju.
***
Mama cicho leżała w łóżku, czytając magazyn, gdy weszliśmy. Pokój jest zimny, ale kwiaty od przyjaciół z country klubu wypełniają każdy kąt. Przykryta jest osiemset dolarowym kocem z futrzaka, która dała jej Victoria. Nawet nie mrugnęła okiem, płacąc tyle za koc dla mamy. – Pani Collins, mam nadzieję, że koc trzyma panią w cieple i, że jest przyjemny. Pokój jest trochę chłodny – Victoria powiedziała. – Oh, jest perfekcyjny, moja droga. Masz nienaganny gust, Victoria – mama uśmiecha się i ~223~
gestykuluje, abyśmy zajęli miejsca. – Usiądźcie, proszę, wasza dwójka. Chcę z wami porozmawiać, zanim zabiorą mnie na operację. I zanim będziesz się ze mną sprzeczał, Jace Collins, tylko siedź i wysłuchaj matki. Okay? Kiwnąłem głową w zgodzie, ale coś wydaje się źle; i to nie tylko fakt, że mama jest chora. – Bardzo możliwe jest, że pojawią się komplikacje podczas operacji – zaczęła. Musiałem skupić się na jej słowach, w innym wypadku nie usiedziałbym tu. – Mój pełnomocnik przeglądnął wszystkie moje dokumenty i moją ostatnią wolę. Wiesz, kochany, że nie chcę niczego, poza tym, byś był szczęśliwy i miał owocne życie z dobrą żoną u twego boku. Victoria dowiodła, że jest lojalną kobietą i martwi się twoim sercem, jak ja. Przez moją wolę, dostaniesz cały majątek po roku małżeństwa z Victorią. Przez ten czas, będziesz pełnoprawnym beneficjentem majątku – powiedziała poważnie. Coś wewnątrz mnie zaczęło słabnąć. Patrzę na moją matkę, kobietę, która mnie nosiła, kobietę, której wybaczyłem wszystko, ponieważ syn kocha swoją matkę bezwarunkowo. Moja walka o powstrzymanie się przed staniem twarzą w twarz o aborcję w mojej wąskiej determinacji, kończy się. Jej oświadczenie nie powinno mnie zszokować. Ale ona jest zdolna do wszystkiego. Spoglądnąłem na Victorię i ona się uśmiecha. To mnie wkurza i moja ostatnia cząstka determinacji łamie się. – Naprawdę znalazłaś w tym coś zabawnego, Vic? Moja matka dała mi ultimatum o moim życiu miłosnym i ty się uśmiechasz? – zapytałem, niedowierzająco. – Jace Collins, nie miej braku szacunku dla swojej narzeczonej. Ona po prostu wspiera swoją teściową. Dlaczego to jest zła rzecz? – Matko, proszę, nie mów o złych rzeczach i nie przesłuchuj mnie. Jest mi naprawdę przykro, że jesteś chora i będę modlił się w każdej sekundzie, gdy będziesz miała operację, by wynik był pozytywny. Ale musisz zrozumieć, że twoje zdrowie nie będzie czynnikiem decydującym o moim życiu osobistym. Tak nie będzie. Jeśli myślisz, że twój majątek ma należeć do mnie na podstawie moich osobistych decyzji, a nie fakcie, że jestem twoim synem, w takim razie go nie chcę. Przerwałem. Co naprawdę chcę zrobić, to krzyczeć na nią, ale nie mogę się do tego zmusić, gdy leży chora w szpitalu. – Nie potrzebuję twoich pieniędzy, matko, i odmawiam pozwoleniu, byś zmuszała mnie do czegoś takiego. Kocham cię i chcę byś czuła się dobrze, ale tutaj muszę wyznaczyć granicę. Postawienie się jej jest ciężkie; nie cierpię konfliktów, ale wystarczy to wystarczy. Jej twarz poważnieje i przygotowuję się na najgorsze. – Nie widzisz, że staram się jak najlepiej, o przyszłość naszej rodziny? Dlaczego to jest problemem, Jace? Jesteś zaręczony ze wspaniałą kobietą i niedługo będziesz zamężny. Dlaczego nie ~224~
widzisz, że to dla ciebie przysługa? Chodzi o tą nierządnicę z liceum? – syknęła. To wszystko, wystarczy. – Matko, Victoria, proszę, wybaczcie mi. Będę tu, gdy pojedziesz na operację, ale teraz muszę stąd wyjść. Jeżeli zostanę, będę żałował następnych słów. Pchnąłem krzesło i strzeliłem piorunami w Victorię, bo wiem, że powiedziała mamie o Jessice i to mnie wkurzyło. Nie zaskoczyłoby mnie nawet, jeżeli Vic miałaby coś wspólnego z tym gównem z testamentem. Pokonałem drogę przez korytarz i wyszedłem na parking. Jestem niemal obok swojego samochodu, gdy mój telefon dzwoni. To Victoria. Koniec. Nie mam ochoty teraz z nią rozmawiać, więc wszedłem do samochodu i po prostu odjechałem.
***
Oczywiście, że to tutaj skończyłem. Wciąż wygląda dokładnie tak samo. Wieża ciśnień jest trochę bardziej zardzewiała, ale wszystko inne się nie zmieniło. Wyszedłem z samochodu i przeszedłem po zakurzonym żwirze do drabiny. Gdy wchodziłem na górę, starałem się z całych sił wszystko zamknąć i skupiłem się na położeniu ręki i stopy na właściwych szczebelkach. Sięgnąłem po platformę i przeskanowałem obszar, w którym Jess raz coś napisała. Wyblakły i ledwo go widać, jest tam; J&J na zawsze razem, nawet daleko od siebie. W dniu, w którym wyjechałem do college, wydrapała ten napis na wierzy i umieściła wokół niego wielkie serce. Przebiegłem po tym palcami i wróciłem do tamtego dnia. Była szczęśliwa, my byliśmy szczęśliwi. Tęsknię za nią; tęsknię za nadzieją, kim moglibyśmy teraz być. Dlaczego oni mówią, że czas leczy, albo że tęsknota za kimś staje się łatwiejsza z czasem? To jest tylko plaster. Zakrywa ranę, ale ona sama musi się zagoić. Znalazłem się na rozmarzaniu o niej; nawiedza moje sny, gdy śpię. Są momenty, gdy tęsknię za nią tak bardzo, iż pragnę móc wyrwać wspomnienia z moich snów i przeżyć je wszystkie kolejny raz. Znalezienie i zobaczenie jej kolejny raz, natychmiast przyniosło z powrotem wszystkie te zapomniane – albo zignorowane – uczucia wraz z bólem, który czułem, gdy mnie zostawiła. Miłość powinna ranić tak bardzo? Kto wie? Może jesteśmy złamani, może nie należymy do siebie i może nigdy nie należeliśmy. Rozważając wszystko, próbuję określić z maksymalną dokładnością, co przyciągnęło mnie do Jessica Alexander. Dlatego, że zobaczyłem w niej Genevieve? Część mnie zdaje sobie sprawę, że zawsze chciałem obronić ją przed sobą, od innych ludzi, od losu, jaki miała Genevieve. Ale nic, co zrobiłem z Jess, nie sprowadziło mojej małej siostry z powrotem albo nie zmniejszyło mojej winy i ~225~
nigdy tak nie będzie. I, jeżeli mam być szczery, nic, co zrobiłem nie pomogło dziewczynie, która posiadła moje serce sześć lat temu. Nic. Czasami myślę, że faktycznie uczyniłem jej życie jeszcze gorszym. Ale zakochałem się w niej. Jak, do diabła, do tego doszło? Jak doszedłem to miejsca w moim życiu, w którym każdy mój wybór i każda decyzja wydaje się zła? Minuty albo godziny upłynęły, nie wiem, i nie ważne ile razy staram się zobaczyć przyszłość, nie widzę w niej Victorii. Czy jestem z Jess, czy nie, wiem, że nie kocham Victorii. I Jessica? Jessica zawsze będzie moim największym 'co jeśli'. Mój telefon kolejny raz zadzwonił i odebrałem, wiedząc, że jeżeli tego nie zrobię, dalej będzie dzwoniła. – Czego chcesz, Victoria? – warknąłem. – Jace, chodzi o twoją mamę. Wystąpiły komplikacje podczas operacji i myślę, że jest źle. Musisz teraz wrócić. – Jestem w drodze – rozłączyłem się i przemierzyłem drogę do samochodu najszybciej, jak potrafiłem. Włączyłem światła awaryjne, gdy jechałem do szpitala. – Nie umieraj, nie umieraj, niech to szlag – wyszeptałem. Łzy paliły mnie w oczy i w kółko powtarzam w myślach spór, jaki mieliśmy przed moim wyjściem. Jest moją mamą, nie ważne jak złego mnie robi. Tylko, Boże, proszę, nie pozwól by umarła. Zaparkowałem na parkingu, wyskoczyłem z samochodu i pobiegłem do środka, szukając Victorii. – Jace, tutaj – Victoria krzyknęła. – Co się dzieje? – Nie jestem pewna. Pęk lekarzy i pielęgniarek wdarli się tam, ale nie chcą mi niczego powiedzieć. Poszedłem do stacji pielęgniarek, by się dowiedzieć. – Przepraszam, możesz mi, proszę, powiedzieć stan, w jakim jest Ariana Collins? Jest moją matką. Pielęgniarka nigdy na mnie nie spojrzała. Ona kontynuowała bawienie się papierkami i odpowiedziała. – Sir, doktor przyjdzie i poinformuje pana tak szybko, jak będzie mógł. Proszę być cierpliwym. Moje maniery i raczej spokojne zachowanie właśnie wyleciały przez pierdolone okno. – Chcę
~226~
wiedzieć w tej chwili, co się dzieje z moją mamą. Żądam, abyś znalazła kogoś, kto to wie, albo kogoś, kto może się dowiedzieć! Słyszysz mnie? Spojrzała na mnie z podniesionym czołem. – Sir, musisz się uspokoić. Jeszcze raz, jak nazywa się twoja matka? – Ariana Collins. – Daj mi minutę, ale jeżeli stracisz panowanie nad sobą, wezwę ochronę. Proszę, postaraj się być spokojny. Poszła wzdłuż korytarza i pomasowałem głowę, wzdychając ciężko. Poczułem dłoń na ramieniu i obruszyłem się na ten dotyk. Odwróciłem się, by spojrzeć na Victorię, aby tylko zobaczyć, że straciłem do niej całą sympatię. – Jace, najdroższy, przykro mi. Jestem pewna, że będzie z nią okay. Musimy trzymać się tej nadziei. Wie, że jestem na nią zły i ostatnio nie mam pojęcia, czy jej słowa albo zamiary są szczere. – Vic, po prostu zostaw mnie samego, okay? Dziękuję, że jesteś tu dla mamy, ale nie mogę się teraz mierzyć z tym, co w tej chwili do ciebie czuję. Jej brwi stworzyły głębokie zagięcia i zauważyłem, jak jej szczęka się docisnęła. – Jaki masz problem? Ostatni jesteś nieznośny. Nie szanujesz mnie, zawstydzasz i ranisz. Jak to może być dopuszczalne? Niedługo będę twoją żoną. W taki sposób nie traktuje się kobiety, którą się kocha. Jej wyraz twarzy nigdy nie złagodniał i z każdym słowem, które wypowiedziała, zastanawiałem się, jak mogłem kiedykolwiek być z nią w związku. W ogóle nie jest do mnie podobna. Niemal nie mamy nic wspólnego i jej kompleks wyższości jest bardzo nieatrakcyjny. Kiedyś myślałem, że była po prostu pewną siebie kobietą, ale później pewność siebie przechodziła z jednego obrazu do drugiego i zaczęła górować nad ludźmi. Nie wiem, czy się zmieniała, czy zawsze taka była i nigdy tego nie dostrzegłem. – Victoria, nie możemy się pobrać – powiedziałem. – Odwołam ślub. Zasługujesz na moją szczerość. Nie jestem w tobie zakochany. Masz rację; mężczyzna nie traktuje w ten sposób osobę, którą kocha. Przepraszam. Powinienem to zrobić już dawno temu. Wszystkie kolory spłynęły z jej twarzy i czysta furia zagościła w jej oczach. Przygotowuję się na najgorsze, gdy podchodzi do nas pielęgniarka. – Panie Collins, z twoją mamą jest okay. Mają ją pod obserwacją. Niedługo będziesz mógł ją zobaczyć. Przepłynęła po mnie ulga i wysłałem ciche podziękowania. Dobre wieści nie miały wpływu ~227~
na strzelające piorunami spojrzenie Victorii. – Pójdę zobaczyć się z twoją mamą i wtedy odejdę. Ty, Jace Collins, robisz poważny błąd. Nigdy nie znajdziesz innej tak lojalnej kobiety, odnoszącej sukces, czy bardziej oddanej. Mogłabym dziedziczyć nazwisko twojej rodziny i obdarzyłabym je honorem i godnością. Pożałujesz tego. Wspomnisz moje słowa. Jesteś głupcem! Odwróciła się i sztormowała przez korytarz, i po prostu ją puściłem. Wiem, że to dobra decyzja. Głęboko w środku, nieważne czy się do tego przyzna, ona też to wie.
***
– Jak się czujesz? – zapytałem. Moja mama wygląda na zmęczoną i słabą. Leżąc w tym szpitalnym łóżku, nie przypomina tej upartej, silnej kobiety, którą znam. – Czuję się dobrze, synu. Pomimo, że jestem bardzo smutna przez to, co zrobiłeś tej biednej, kochanej Victorii. Ma złamane serce, synu. Musisz do niej pójść i to naprawić. Potrząsnąłem głową z niedowierzaniem. Nigdy tego nie odpuści. – Matko, możesz, proszę, skupić się na odzyskaniu zdrowia? Proszę, przestań wciskać tak dużo energii w moje życie osobiste. – Jace, naprawdę nie chcę tego robić i to może być błąd, ale czuję się zobowiązana wobec ciebie i naszej rodziny, by ci powiedzieć. – Co jest? Tylko wiedz, że nic, co powiesz nie zmieni mojego zdania. – Wątpię w to. Victoria jest w ciąży. Nagle, moje wnętrzności odwróciły się do góry nogami i moje myśli leciały z prędkością rekordową. Czuję się chory. – Jace, wszystko w porządku? Skarbie, wyglądasz na przerażonego. Będziesz wspaniałym ojcem, tak jak twój ojciec. Uśmiechnęła się i klepnęła moją dłoń pocieszająco. – Mamo, skąd o tym wiesz? Dlaczego mi nie powiedziała? To w ogóle nie ma sensu. Nie rozumiem. Kontynuowałem dręczenie mojego mózgu, starając się przypomnieć sobie, czy były jakieś oznaki ciąży, albo czy coś przede mną ukrywała, ale nic takiego nie zauważyłem. – To jest szalone. Powiedziałaby mi. Właśnie odwołałem ślub. Dlaczego nie powiedziała mi wcześniej? Nic z tego nie ma sensu, cholera. ~228~
– Jace, nie ma potrzeby używać takiego słownictwa. Nie powiedziała ci, bo chciała się z tobą ożenić, wiedząc, że robisz to, bo tego chcesz, nie dlatego, że to jest zobowiązanie. Teraz ona zamierza odejść i sama wychować dziecko. Tego chcesz dla swojego dziecka? – zapytała i mój umysł pracował tak szybko, że nawet nie mogłem odpowiedzieć. – Wiem, że myśl o byciu pierwszy raz rodzicem jest przerażająca, ale jesteś dobrym mężczyzną i poradzisz sobie. Nie chcę, by mój wnuk został wychowany przez samotną matkę. Musisz wziąć ślub, Jace. Zrób dobrą rzecz dla twojego dziecka. Coś we mnie warknęło na wzmiankę o wnuku. – Poważnie, mamo? Teraz niepokoisz się o dobro swojego wnuka? Sześć lat temu miałaś zero uczuć dla swojego wnuka. Nie troszczyłaś się ani jednym kawałkiem o moje nienarodzone dziecko! Żadnym! Jej mina się nie zmieniła. Nawet nie była wstrząśnięta moim oskarżeniem. – Wiem, co zrobiłaś i wiem jak daleko się posunęłaś, bym nie miał z nią kontaktu. Miała osiemnaście lat, mamo! Osiemnaście! – wykrzyknąłem. – Była sama i przestraszona. Byłaś dorosła i gdy ona stała na krawędzi klifu, ty chętnie i ochoczo ją zdopingowałaś. Więc proszę, nie mów mi, co jest najlepsze. Dałaś się omamić. Jestem wdzięczny, że nie ma tu taty i nie widzi tego, co zrobiłaś. Jest twarz jest zimna. Nie ma żadnych wyrzutów sumienia, po prostu nic. Ona spokojnie włożyła kosmyk włosów za ucho i odpowiedziała. – Robiłam to, co najlepsze dla mojego syna, przede wszystkim. Nie żałuję chronienia twojej przyszłości. Przeszłość jest tam, gdzie należy – w przeszłości. Pójdziesz i naprawisz rzeczy z Victorią. Nie powiesz jej, że wiesz, bo jeżeli to zrobisz, ona nie weźmie ślubu. Sprawisz, że będzie wierzyć ci, iż popełniłeś błąd i doprowadzisz ślub do końca. Wychowasz swoje dziecko w kochającym domu i zrobisz to, co Collins robią. Trzymasz głowę wysoko i jesteś dumny z siebie i z tego, co masz – powiedziała, jakby podpisywała umowę z jednym ze swoich kontrahentów, a nie przedstawiała plan mojego życia. Wstałem bez odpowiedzi, by opuścić pokój. Nie mam jej nic więcej do powiedzenie. Jest kompletnie ślepa na to, jak zła była dla młodej dziewczyny i jak mocno mnie to zraniło. I Jess. Nigdy nie zobaczy swoich błędów. Próbowanie się z nią sprzeczać, to strata czasu. – Jace, kocham cię, synku. Proszę, zrób właściwą rzecz – powiedziała, gdy zamknąłem drzwi. Muszę zobaczyć się z Jess i wtedy porozmawiać z Victorią.
~229~
Jessica Zanim zapukałam w drzwi, zaczerpnęłam głębokiego wdechu. Podniosłam pięść, by zapukać i zanim moje knykcie dotknęły drzwi, one się otworzyły. Jeden z najbardziej niedbałych, najbardziej przystojnych facetów, jakiego widziałam, stał w drzwiach z wielkim uśmiechem na twarzy. – Ogoliłeś się – zauważyłam. – Zrobiłeś to dla mnie? Podrapał się po brodzie i uśmiechnął się. – Trochę się ogoliłem i może miałaś coś z tym wspólnego. Podoba ci się? – Podoba. – Cóż, mam dla ciebie niespodziankę i mam nadzieję, że będzie ci się bardziej podobać. Jego brwi machnęły tam i z powrotem w flirciarski sposób, i jego uśmiech niemal mnie zabił. Jego duża, chojracka osoba zmiksowana ze słodkim, dobrym facetem sprawia, że jest bardzo seksowny. – Jaką niespodziankę? Myślałam, że znowu będziemy gotować? – Dzisiaj dam ci trochę wytchnienia i już zrobiłem dla nas jedzenie. Weszłam do domu i mój nos został zaatakowany przez masę odurzających aromatów. Cynamon, przyprawy, banany i karmel, i od razu dostałam ślinotoku. Tak szybko, jak zauważyłam piknikowy koc na podłodze, walnęłam trupem. – To pikniki. Śniadanie na obiad na podłodze w salonie. Bardzo z klasą, prawda? Moje oczy starały się złapać wszystko naraz, ale nie dało się. Piękne nakrycia leżą na czerwonym i białym kocu w kratę, świece migoczą w pokoju, bukiet kwiatów jest na jego środku i gofry o pysznym wyglądzie ułożone są na czystych, białych talerzach z bananami i sosem. Wszystko wygląda na tak fantazyjne. Nigdy nie wiedziałam, że śniadanie może wyglądać tak elegancko. Spojrzałam na Kingsleya, oniemiała. – To za dużo? Chciałem cię tylko zaskoczyć i chciałem, abyś lubiła tu być. Jeżeli to za dużo, ~230~
możemy pozapalać światła i przenieść się do stolika w kuchni. – Do diabła, nie! Kocham to, wszystko. Kocham każdy kawałek tego. Nikt nigdy wcześniej nie zrobił czegoś takiego dla mnie. To jest... Nawet nie wiem, co powiedzieć, Kingsley. Jest idealnie. Jestem wzruszona jego troskliwością. Wielki uśmiech rozciągnął się na jego twarzy, prosty i szczery, i wiem: kocham go. Mogę to poczuć. Nie pożądliwie, potrzebująco jak muszę–go–mieć rodzaj miłości, albo umrę–bez–niego miłością. Kocham go głęboko w środku, w spokojnym miejscu, które rzadko odwiedzam. Kocham go, jak osoba kocha spokojne jeziora we wczesnych godzinach porannych. Kingsley jest moim spokojem. Nie kocham go, bo chcę jego miłości albo przez jakąś nieustanną potrzebę. Kocham go, bo widzi mnie i nigdy nie pozwala mi zapomnieć, kim mogę być. Nigdy nie stara się mnie naprawić i zawsze, nie ważne jak złą mnie to robi, zmusza mnie do stawienia się z moim gównem z przeszłości. Kocham go w sposób, w jaki nigdy wcześniej nie kochałam. Kocham go bezinteresownie. Chociaż raz, nie potrzebuję kogoś potwierdzenia, ani sympatii, by wiedzieć, że jestem czegoś warta. Chociaż raz, czuję miłość z najprostszych i najbardziej autentycznych powodów. Kocham go, bo to jest prawdziwe. Wiem to i czuję to. To nie wydaje się ciężkie albo uciążliwe. Tu jest uwalniające. To najbardziej pocieszająca rzecz, jaką czułam w całym swoim życiu. Po raz pierwszy, kocham kogoś i nie oczekuję niczego w zamian. – Hej, gdzie odleciałaś? Czas na jedzenie. Jestem głodny, jak diabli. Chcę mu powiedzieć, ale nie mogę. Nie uwierzyłby mi. Teraz będę rozkoszować się tą nocą i nie będę myślała o niczym innym. Wyjdę ze swojego umysłu na jakiś czas i będę przyjemnie spędzać z nim czas. – Naprawdę wiesz, co powiedzieć, Kingsley – zaśmiałam się. – Wiesz to, kochana. Jestem wytwornym facetem – powiedział ze swawolnym uśmieszkiem. Opadł na kolana i zaczął nalewać napoje. – To są mimozy, jestem pewny, że jesteś z nimi zaprzyjaźniona. Pomyślałem, że będą bardziej pasować do naszego jedzenia od wina. – Mniam, wygląda bardzo dobrze. Gdzie nauczyłeś się gotować tych wszystkich rzeczy? Wiem, że śniadanie powinno być łatwe, ale to w ogóle nie wygląda jak typowe śniadanie. – Moja mama jest świetną kucharką i mam trzy siostry. Nie miałem wyboru, tylko musiałem odnaleźć się w kuchni. Nigdy nie dawały mi wytchnienia tylko dlatego, że jestem chłopakiem. Zgaduję, że się opłaciło. – Często się z nimi widujesz, z rodziną? Jego twarz złagodniała na moje pytanie.
~231~
– Nah, nie specjalnie w minionym roku. – Przez Lily? – zapytałam. – Tak myślę. Nie wiem. Nie cierpiałem litości i tego wszystkiego. Wciąż jestem sobą, wiesz? Ale oni wszyscy traktują mnie, jakby potrzebował litości, albo jakbym się załamał w każdym momencie czy jakieś gówno. Dlatego lubię być wokół ciebie. Traktujesz mnie, jak mnie. Nawet po tym, gdy powiedziałem ci o Lily, nigdy się nie zmieniłaś. Wciąż jesteś sobą i ja wciąż jestem mną; nic się nie zmieniło. Mamy siebie. Żadnych bzdur, gier, palenia i odbijania. Po prostu nienawidzę litościwego gówna. Nie wierzę w litość i nienawiść do samego siebie. Dlatego to mnie drążni, gdy schodzisz na tą drogę. Gdy siebie zniżasz, to doprowadza mnie do szału. Nie możesz żyć w ten sposób. To nie jest życie. To jest życie wynajęte, marnując je użalając się nad sobą. Czułem ból i obwiniałem się o Lily. Oczywiście, toczę dalej tą wewnętrzną walkę, ale zostanę potępiony, jeżeli pozwolę temu całkowicie zapanować nad moim umysłem. Zaakceptowanie brzydkiego gówna to część życia. Ból mówi nam, że wciąż tu jesteśmy; mówi nam, że przerwaliśmy. Gdy naprawdę o tym pomyślisz, ból może cię uwolnić, bo bez bólu nie ma z niczego przyjemności. Jego słowa zawisły między nami i zdałam sobie sprawę, jak silną osobą jest Kingsley. Chciałam go przytulić, ścisnąć i powiedzieć, jak szczęśliwa jestem, że mam go w swoim życiu. – Kingsley, dziękuję. – Za co? – Za bycie sobą. Jesteś prezentem. Sprawiasz, że widzę rzeczy w inny sposób. Oh, i jesteś niesowitym kucharzem! Za to też dziękuję – zażartowałam, starając się sprawić, by rzeczy były lżejsze. Uśmiechnął się i wziął olbrzymi gryz gofra. – Nawet jeszcze nie spróbowałaś. Mój talerz wypełniony jest puszystymi goframi i bananami pływającymi w brązowym sosie karmelowym. I pachnie wyśmienicie. – Oh mój! Jezus, Kingsley, to jest niesamowite.
Święte piekło, będę tu przychodziła
codziennie na śniadanie, jeżeli będzie takie jak to. – Zapunktowałaś – powiedział żartem, unosząc pieść w powietrze. – Jesteś frajerem. – Yep, i ty jesteś idiotką. Idealnie do siebie pasujemy – zaśmiał się. – Yeah, myślę, że tak może być – powiedziałam, patrząc w dół i czując pokrywające rumieńce na twarzy. Obejrzałam się do góry i on się nie ruszał. Nasze oczy się złączyły, i gdzieś w trakcie śmiechów i żartów, coś się zmieniło. Jego oczy, pierścienie granatu z emocjonalnym ogniem, zaglądały we mnie. Pokój stał się cichy i nawet muzyka, która leciała z kuchni, nie była słyszalna,
~232~
gdy wpatrywaliśmy się w siebie. Jeżeli mam być ze sobą całkowicie szczera, wiem, że chcemy siebie nawzajem. Stara się z tym walczyć, ale nie daje rady. To wisi tak ciężko w powietrzu, że niemal możesz się wyciągnąć i dotknąć potrzebę. – Jessica. – Tak? – Mogę cię znowu pocałować, gdy zjemy? – Dlaczego musimy czekać? – mój oddech przyśpieszył, gdy przyglądałam się mu, gdy rozważał pytanie. – Nie musimy – jego słowa są krótkie i słodkie, ale pewne. Kingsley podał mi dłoń i pochyliłam się, splatając nasze palce, zanim pociągnął mnie na nogi. Zeszliśmy z pikniku i szarpnął mnie bliżej do swojej piersi. Jego zapach zawinął się wokół mnie, jak koc, odurzając i dając ciepło, pocieszająco. Gdy podniósł moją brodę, jestem zahipnotyzowana intensywnością jego spojrzenia. – Mogę cię teraz pocałować? – zapytał i gdy kiwnęłam głową z roztargnieniem, zdałam sobie sprawę, że moje słowa i myśli, i moje ciało i wszystko inne nie funkcjonuje już, jak należy. – Trzymaj oczy otwarte. – Okay – wyszeptałam ochryple, moje serce wali w piersi. Z gorącym spojrzeniem, spuścił głowę, pieszcząc moje wargi, badając ich krzywizny i kontury delikatnie. Jego miękki język odnalazł szparkę w moich ustach, tuż zanim jego zęby łagodnie zagryzły moją dolną wargę. Odetchnęłam miękko, napięcie opuściło moje ciało i roztopiłam się przez magię tego momentu, przechodząc ze zwykłego pocałunku do tańca. Do przodu, do tyły, pchać i ciągnąć, wolno ruszamy się razem i stajemy się jednością. Moje powieki stały się ciężkie przez przyjemność tego pocałunku. Zagubiłam się w tym momencie, zagubiłam się w tym człowieku. – Nie, trzymaj je otwarte – błagał, odsuwając się od pocałunku na moment. Moje powieki zadygotały i duże dwie ręce objęły moje policzki. Zgrubiałe koniuszki jego palców drasnęły moją skórę i spuścił z powrotem swoje wargi na moje. Jęknął w moje usta, teraz było więcej głodu, więcej potrzeby. Jęki wychodzące z niego są seksowne jak piekło, i natychmiast się poddaje, gdy przyciąga mnie do swojego twardego ciała. Mogłam poczuć jego pobudzenie, jego potrzebę; to początek mojej zguby. Iskry skaczą po moim ciele, gdy jego palce gubią się w moich włosach, masując nimi skórę mojej głowy, i szarpiąc za nią, sprawiając, że dźwięki, który w sobie trzymałam, wyleciały. Jego wargi opuszczają moje i przeniósł się na moją szyję. Jeden, dwa, trzy pocałunki, później zlizał drogę do mojej małżowiny usznej. Czułam jego ciepły oddech, który sunął po mojej skórze. – Pragnę cię, Jessica – głos Kingsleya jest cichy, seksowny i grzeszny, i bez wątpienia wiem, że też go pragnę – bardzo mocno – ale jestem przestraszona. Jest taka przestraszona i nawet nie wiem dlaczego. Seks nie jest dla mnie przerażający. Wiem, że go chcę, chcę tego, ale coś wewnątrz mnie boi się. On jest inny – my jesteśmy inni. Kingsley jest prawdziwą rzeczą i to nie jest liceum. Kocham ~233~
go, ale kocham go w inny sposób, w jaki kiedykolwiek kochałam. Nie wiem, czy martwię się o niego, czy o to. Jak niby mogę spełnić to, na co on zasługuje? Moja głowa prowadzi wojnę z sercem i ciałem. Nie rozumiem tego, szczególnie z nim trzymającym mnie i całującym w ten sposób. – Wyjdź ze swojej głowy, Jessica. – Kingsley, dlaczego? Dlaczego teraz? Powiedziałeś– – Wiem, co powiedziałem. Również wiem, co czuję. Nie możesz mi powiedzieć, że się o mnie nie troszczysz; wiem, że to robisz, tak samo, jak dokładnie wiesz, co do ciebie czuję. Ale jeżeli nie wiesz, to przykro mi, ale sprostuję to natychmiast. Pragnę cię, całą ciebie. Chcę ci pokazać, czym naprawdę jest seks, jaki powinien być. To o wiele więcej, niż wiesz. Boże, pragnę pokazać ci, że to może być wszystkim. Pozwól mi pokazać ci miłość, Jessica. Pozwól mi pokazać, jak to jest kochać kogoś fizycznie i emocjonalnie. Jestem w tobie zakochany, Jessica. Dałaś mi wszystko, nawet o tym nie wiedząc. Chcę oddać ci każdy kawałek mnie. Zassałam oddech i porzuciłam wszystkie strachy. On mnie kocha? – Też cię kocham – to są ostatnie słowa, jakie powiedzieliśmy. Jego oczy rozszerzyły się i jednym szybkim ruchem podniósł mnie i przeniósł do sypialni. Czułam się w stanie nieważkości w jego ramionach, bezpiecznie otoczona jego miłością. Duże, drewniane łóżko koloru wiśni stoi na środku pokoju i ostrożnie mnie na nie postawił. Nacisnął guzik przy stereo na stoliku nocnym i muzyka wypełniła powietrze. – Ufasz mi? – jego głos zawiesił się, jakby nie był pewny mojej odpowiedzi. – Tak – patrzyłam, jak napięcie opuszcza jego ciało. – Trzymaj oczy otwarte – jego chrapliwy głos sprawił, że przez moje ciało przeszły dreszcze. – Nie zamykaj ich nawet wtedy, gdy poczujesz, że twoje ciało rozpada się wokół mnie – obrazy mojego ciała pod nim wskoczyły do mojego umysłu i mój oddech natychmiast przyśpieszył. – Mam to na myśli – powiedział. Później się pochylił i pocałował mnie, odczytując moją potrzebę i zaspokoił samego siebie. – Chcę cię widzieć, oglądać jak mnie obserwujesz każdą sekundę, gdy pokaże ci, jak wygląda miłość. Przytaknęłam i zbierałam siły na coś nieznanego. Powiedziałabym coś, ale nawet najprostsze słowa wyleciały mi z głowy. Sięgnął do krawędzi swojej koszulki, unosząc ją i przeciągając przez głowę. Jego szeroka pierś i gładka skóra są wspaniałe. Pozwalam swojemu spojrzeniu podróżować po jego ciele, robiąc w umyśle notatki wszystkiego, co mam zamiar dotknąć. Kudłate włosy wpadają mu do oczu, gdy zaczyna rozpinać swoje spodnie. Wyrzuca dżinsy i zamyka przestrzeń między nim a łóżkiem. Jego ciało jest przytłaczające, potężne. Jest prawdziwym mężczyzną i szlak włosów, który znika za jego bokserkami, zabija mnie. Wyciąga się, wybijając mnie z transu i przyciąga mnie tak, że moje stopu lekko zwisają z brzegu. Nasze spojrzenie nigdy się nie odrywa, gdy usadawia się między moimi nogami. – To zajmie trochę czasu, więc rozluźnij się – Kingsley powiedział z obiecującym uśmiechem. ~234~
Złapałam prześcieradło i starałam się oddychać. Studiował mnie uważnie, gdy odnalazł palcem najwyższy guzik mojej koszuli. Pomalutku, rozpiął go, nigdy nie odrywając oczu z moich. Moim pierwotnym instynktem jest odwrócenie wzroku, uniknięcie wrażliwości. Jakby czytał w moich myślach, Kingsley lekko potarł moją szczękę palcem. – Zaufaj mi, Jessica. I tak po prostu, robię to. – Ufam ci – przysięgam, gdy patrzę w jego kochające oczy, zakochując się głębiej i mocniej. Jego zwinne palce rozpinają moje ostatnie guziki i rozdziela koszulę, ukazując moje naprężone sutki pod materiałem stanika. Zadrżałam, gdy tak leżałam z moim sercem i duszą w pełni wyeksponowanymi przed Kingsleyem. Studiował moje ciało i ochota w jego oczach pozbawiła mnie jakichkolwiek wątpliwości, jakie miałam. Wiem, że on mnie pragnie tak bardzo, jak ja jego. Jego palce przejechały po mojej wrażliwej skórze do guzika dżinsów, łatwo go rozpinając i spuszczając je, razem z moimi majtkami, później uklęk i ściągnął moje buty. Usłyszałam, jak spadają na podłogę, zanim ściągnął moje spodnie całkowicie. Chłodne powietrze wlatujące przez otwarte okno sprawiło, że zadrżałam, gdy moje ciało dostosowuje się do nagości. Przyciągnął moje ciało do krawędzi łóżka, klęknął między moimi nogami, łagodnie rozsuwając moje uda ramionami. – Jesteś piękna, Jessica. Nie mogę się doczekać posmakowania cię – mój brzuch naprężył się przy jego słowach. Poczułam jego wargi na mnie i spojrzałam w dół, by odnaleźć go wciąż mnie obserwującego. – Chcę, byś mnie obserwowała – powiedział, gdy umieścił kolejny pocałunek na mojej wrażliwej skórze. Dobry Boże, moje ciało go łaknie. Intymność tego doświadczenia jest taka inna. To takie osobiste, takie intensywne, takie... Kingsleyowe. Jego ręce przesunęły się w górę moich ud i moje ciało natychmiast ożywiło się przy jego dotyku. Uczucie wrażliwości i szarpnięcie zażenowania uderza we mnie, ponieważ patrzy na moje blizny, ale jego mina się nie zmieniła. Jego oczy wciąż opowiadają historię o miłości i pragnieniu. Pochylił się, umieścił jeden niewinny pocałunek ponad moją miednicą, a następnie jedzie nosem po mojej skórze. Zamyka na chwilę oczy i wtedy ponownie je otwiera, gdy jego język spotyka się z ciepłem pomiędzy moimi nogami. Pojechał dłońmi pod mój spód i uniósł moje biodra, aby spotkać jego. Uwolniłam drżący oddech, zacisnęłam oczy, gdy schwytałam mocniej prześcieradło i zawinęłam wokół niego nogi, podczas gdy on kocha się ze mną swoimi ustami. Poczułam ruch jego dłoni, a następnie dwa palce wsunęły się we mnie. – Jesteś taka mokra i smakujesz tak cholernie dobrze. Mógłbym robić tylko to całą noc i być szczęśliwym mężczyzną – wyszeptał w moją wrażliwą skórę. Jego palce zwinęły się i jęknęłam, gdy pchnął je głębiej, dochodząc do tego miejsca. Jego język okrążył mój mały kłębek nerwów, gdy zaspokajał mnie palcami. To niewiarygodne, zbyt niewiarygodne i poczułam, jak dosięgam klifu. Moje wnętrzności docisnęły się wokół jego palców i mój oddech stał się szybki. Każde z jego pchnięć popycha mnie wyżej i wyżej, do czasu gdy spójne myśli są poza moim zasięgiem. – Jezus – wymamrotał. – Jesteś taka piękna. Zabijasz mnie – gorąco wzrosło i nie mogłam się ~235~
powstrzymać. Zamierzałam się rozsypać, jeżeli nie przyśpieszy i nie da mi więcej. Wygięłam plecy w łuk, praktycznie błagając o uwolnienie. – Otwórz oczy – zażądał. – Chcę, byś obserwowała, jak rozpadasz się dla mnie. Chcę patrzeć w twoje oczy, gdy sprawię, że dojdziesz. Jakby mała waga wisiała pomiędzy nami, walczyłam, by spełnić jego żądanie, wzdychając głęboko, gdy to robię. Nasze oczy się spotykają, gdy jego palec pracuje we mnie i jego język spowodował we mnie erozję, wolno mnie wyniszczając, rozmyślnie. Intensywna przyjemność ogarnia mnie, zapala moje ciało. Nie skończyłam; potrzebuję więcej. Pragnę go, całego. Położyłam głowę na łóżko, gdy potrzeba przeleciała przeze mnie. Moje usta się otwierają i jęknęłam głośno. – Kingsley, oh Boże... – kontynuował poruszanie we mnie i potrzebowałam więcej, złapałam palcami jego włosy i ścisnęłam uda, zatrzymując jego palce we mnie. Straciłam całą kontrolę, gdy zwijałam się przed nim. Jestem jego, oh Boże. – Spójrz na mnie, Jessica. Mogę dać ci dużo więcej, ale nie zrobię tego, dopóki na mnie nie spojrzysz – zażądał. Otworzyłam oczy i zagryzłam wargę. Gdy nasze oczy się spotkały, językiem uderzył w miejsce i zwinął palce jeszcze mocniej. Przyjemność dewastowała mnie, wzbierając się mocno w dole mojego ciała, prawie boleśnie. On nie przestawał, łapiąc mnie w moim szczytowaniu, zabierając mnie do królestwa ekstazy. Krzycząc, zacisnęłam mocniej palce w jego włosach, zwijając się przy jego twarzy. Rozkosz rozbiła się we mnie, zostawiając mnie zaspokojoną. Leżałam zdyszana, czując zapach pobudzenia w powietrzu. Moje oczy wróciły do centrum i zauważyłam Kingsleya; uśmiechał się czule. – Obserwowanie, jak dochodzisz, jest najbardziej erotyczną rzeczą, jaką doświadczyłem – powiedział cichym głosem. Odetchnęłam, starając się sformułować odpowiedź, ale słowa nie nadeszły. Mój mózg wyparował i nawet nie mogłam mówić. Wstał z kolan i zawiesił palec nad gumką od swoich bokserek, pozwalając im bezszelestnie spaść na podłogę. Moje usta zaszły wodą, gdy go zauważam. Kingsley jest wszystkim, czego chciałaby dziewczyna i jeszcze więcej. Dobry Boże, potężny! Wspiął się na łóżko, ślizgając się po moim ciele. Jego skóra mnie pali za każdym razem, gdy się dotykamy. Przenosimy się na szczyt materaca i moja koszulka i stanik zostają szybko zdjęte, zanim oparł głowę o poduszkę. Ściągnął kosmyk włosów z mojej twarzy, a następnie pochylił się, całując mnie w czoło. Ten prosty gest stanowi wszystko, co znam i kocham w tym mężczyźnie. Tak dużo miłości. – Jesteś idealna. Nie wierzę, że tu jesteś, ze mną, cała moja – głos Eda Sheerana śpiewał Kiss Me, gdy Kingsley oparł się ciałem o mnie. W tym momencie dwa serca stały się jednością. Rozłożył szeroko moje uda kolanem i czułam go przy swoim wejściu, sprawdzając moją ochotę. – Kocham cię, Jessico Alexander – powiedział, zanim wszedł we mnie. Każda nadzieja na odpowiedź wyleciała z pierwszym ruchem. Jego dłonie znalazły drogę do moich i splótł nasze palce, wyciągając nasze ramiona nad nami. Pchnął mocniej, wchodząc głębiej niż jestem gotowa, i jęk wymknął się z mojego gardła. Złapał moje wargi, kochając mnie ustami, oczami, ciałem. Całował ~236~
mnie łagodnie i kochał się ze mną mocno i wolno. Ruszał się namiętnie, z celem. – Oh mój Boże, Kingsley.. – moje paznokcie wbiły się w jego dłonie, a on trzymał mnie mocno w ramionach. Pot pokrył nasze ciała, gdy ślizgaliśmy się, wypychając biodra, spotykając nasze ruchy. Jęknął w moją szyję i kochał się ze mną w sposób, który jest dla niego unikalny. Mogłam poczuć, jak przyjemne uczucia wracały, gdy naprężyłam się wokół niego. – Cholera, tak dobrze cię czuć, Jessica. Chcę się w ciebie wtopić – odetchnął. – Nie chcę nigdy opuścić twojego ciała. Powiedz, że jesteś moja. Powiedz, że jestem twoim facetem; bądź moją dziewczyną, Jessica. Pozwól mi cię kochać każdego dnia, każdą minutę, w sposób w jaki zasługujesz być kochana – zaglądając w jego ciemne, oceanicznoniebieskie oczy, zdałam sobie sprawę, że to nie jest tylko oświadczenie pod wpływem chwili. To jest obietnica. – Tak, Kingsley, Tak – pocałowałam go, gdy łzy wypełniły moje oczy. – Jestem twoją dziewczyną, Kingsley, tylko twoją – każda ściana zaczęła opadać, rozbijając się wokół mnie. Strach, ból, żal, kłamstwa, prawda, nienawiść i przeszłość odleciały i ich miejsce zajęła miłość, tylko miłość. Jego usta rozbiły się na moich i pchnął we mnie tak głęboko, jak ciało na to pozwoliło. Nasze języki pieściły się, składając ciche obietnice z każdym dotknięciem. Jego smak, zapach, słowa, są moje. Moje serce falowało miłością. Zamknęłam oczy i jaskrawe kolory wybuchły w ciemności, gdy jego imię wypłynęło z moich warg. – Kingsley– – Odpuść, kochana. Daj mi to wszystko. Po prostu odpuść – zażądał i tak zrobiłam. Przycisnęłam do niego ciało, trzymając go w ramionach. Koniec jest tak blisko; on mnie do tego doprowadził, szepcząc niezrozumiałe słowa do mojego ucha, kochając mnie, prowadząc mnie, chroniąc. Pchnął mocno ostatni raz i poczułam jego całą wagę na mnie, gdy znalazł swoje uwolnienie. Zatraciliśmy się w pięknym momencie i leżeliśmy razem, nieruchomi.
***
– Oto napój – powiedział, gdy wszedł do pokoju i podał mi wodę. Moja skóra jest czerwona i moje ciało jest mokre. – Dziękuję. Jestem spragniona – powiedziałam z mrugnięciem oka. Zauważyłam, że przyniósł gitarę ze sobą. Pomiędzy tym i białymi bokserkami, które nosi, jest pięknym, niezapomnianym widokiem. Naprawdę poświęca dużo czasu swojemu ciału. To jest taka sprzeczność przez fakt, jak się ubiera i zachowuje. Jego włosy są w dziesięciu innych kierunkach i kocham to. – Po co gitara? Będziesz dla mnie grał, gdy zapadnę w śpiączkę po kochaniu się? ~237~
Wolny uśmiech rozszerza się na jego wargach i usiadł na krawędzi łóżka obok mnie. – Coś w tym stylu – powiedział zuchwale, gdy się przybliżył. Położyłam głowę i usadowiłam się wygodniej, bym mogła widzieć jak gra. – Jeszcze całkowicie jej nie opanowałem. Znalazłem tą kapele w zeszły weekend w Spotify. Pracowałem nad akustyczną wersją, która przypomina mi o tobie. Odwrócił się i udzielił mi słodki–jak–cukier uśmiech. Jest taki dobry; za dobry, naprawdę. – Okay, lecimy. Nazywa się 'Ptak ze Złamanymi Skrzydłami' Tylera Leniusa. Nie śmiej się z tego, jak śpiewam. – Jestem pewna, że świetnie śpiewasz, Kingsley. Nie będę się śmiała, przysięgam. Zaczął grać i dźwięki akustycznej gitary rozniosły się po pokoju. Przyglądając się, jak gra, słuchając muzyki, gdy owinięta jestem prześcieradłem po kochaniu się, jest piękne. Po kilku akordach, zaczął śpiewać i moje serce dosłownie zatrzymało się na chwilę. Zachowywał się, jakby był strasznym piosenkarzem, ale jego głos jest nierealistyczny. Jest drażliwy, surowy i namiętny. Słysząc to, od razu przypomina mi się pierwszy raz, gdy spotkaliśmy się po terapii grupowej kilka tygodni temu. Patrzył na mnie, gdy śpiewał. Każda część mnie jest skupiona na każdej sylabie. Stopiłaś moje serce Jednym pocałunkiem Jeżeli jest taka rzecz, jak prawdziwa miłość, to jest to I cały mój świat zatrzymuje się, gdy się uśmiechasz Nie będziesz moim kochaniem na chwilę Bez niej jestem jak ptak ze złamanymi skrzydłami Zdolny, by marzyć, ale nie latać Więc rozkładam skrzydła I wypowiadam życzenia do nieba Że któregoś dnia będzie moja Że będzie moja Moje ciało mrowi za każdym razem, gdy czuję twoje usta Gdy cię trzymam, czuję iskry w palcach Ta dziewczyna zmieni cały mój świat Oh, zmieni wszystko Bez niej jestem jak ptak ze złamanymi skrzydłami ~238~
Zdolny, by marzyć, ale nie latać Więc rozkładam skrzydła I wypowiadam życzenia do nieba Że któregoś dnia ta dziewczyna będzie moja Bez niej, jestem jak ptak (jak ptak, jak ptak) ze złamanymi skrzydłami Zdolny, by marzyć, ale nie latać Więc rozkładam skrzydła I wypowiadam życzenia do nieba Że któregoś dnia będzie moja Ostatnie akordy piosenki dobiegły końca i odłożył gitarę na podłogę, podpierając ją o łóżko, zanim odwrócił się do mnie. – Podobało ci się? Przyciągnęłam prześcieradło do nagiej piersi, ponieważ usiadłam. – Żartujesz sobie? Czy mi się podobała? Kocham ją, Kingsley! Była piękna i idealna, i niewiarygodna. Nie mogę uwierzyć, całą sobą, że potrafisz tak śpiewać. To było niesamowite. Mogłabym cię słuchać całą noc i nigdy nie zmęczyłby mnie twój głos. Udzielił mi rzadkiego, nieśmiałego uśmiechu. – Wow, dzięki. Ciesz się, że ci się podobała. Za każdym razem, gdy słyszę tą piosenkę, myślę o tobie, o nas – powiedział, gdy złapał moją dłoń. Gdy mówił, pocierał palcami moją skórę. – Naprawdę nie mogę wyrazić tego, jak bardzo zmieniałaś moje życie w tak krótkim czasie. Mówisz mi, jak potrzebujesz się naprawić, ale ironiczną rzeczą jest to, że to ja byłem złamany. Byłem swoim cieniem i sprowadziłaś mnie z powrotem do światła. Nawet nie mogę wyrazić, co dla mnie znaczysz. Łzy zebrały się w moich oczach, gdy się pochylił. Umieścił niewinny pocałunek na moich wargach i został na chwilę w tej pozycji przed wycofaniem się. Jesteśmy oko w oko i uśmiechamy się do siebie. Miłość, którą czuję, odbija się w miękkości jego spojrzenia; to pocieszające. Ściągnął kilka kosmyków z mojej twarzy. – Jessica, jesteś moja tutaj, moja tam i moja wszędzie na zawsze. Razem albo osobno, przebudziłaś część mnie, która była zamknięta w minionym roku. Kocham cię i jeżeli kochanie cię jest złe, to nigdy nie chcę, by było w porządku.
~239~
Jace – Vic, wiem, że tam jesteś, więc po prostu odbierz telefon – kontynuuję dzwonienie do niej, ale ona nie odpowiada. Próbuje dodzwonić się do niej ostatni raz, gdy zatrzymałem się przed mieszkaniem Jessici. Nic. Wszedłem na górę i zdałem sobie sprawę, że nie mam cholernego pojęcia, co jej powiem albo dlaczego naprawdę tu jestem. Wiem, że muszę ją zobaczyć, porozmawiać z nią. Zapukałem i czekam. Moje serce jest w gardle i sekundy wydają się godzinami. Zapukałem znowu i nic. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do niej, ale odezwała się poczta. – Cholera jasna! – pochyliłem się do przodu, opierając głowę o drzwi i czułem się tak cholernie zagubiony. Odwróciłem się i prześlizgnąłem się na podłogę, zwiesiłem głowę w porażce i starałem się zrozumieć, jak moje życie przewróciło się w tak szybkim czasie. Victoria jest w ciąży i jestem zakochany w kimś innym. Jestem zakochany w kimś, kto odmawia mi jej kochania i mojej pomocy, i moja mama leży w szpitalnym łóżku cale od śmierci. Minuty, godziny minęły. Siedziałem przed drzwiami Jessici, czując się jak głupiec, ale nie chcę odejść, dopóki jej nie zobaczę. Muszę wiedzieć, czy jest jakaś szansa, że można to naprawić, cokolwiek nam pozostało. Muszę wiedzieć. Nie mogę ruszyć dalej, dopóki nie będę pewny. Położyłem głowę na kolanach i zamknąłem oczy.
***
– Jace?
~240~
Moja szyja zesztywniała i mój tyłek mnie boli. Otworzyłem oczy i zauważyłem czarne kosmyki przede mną. Potarłem twarz dłońmi i przyzwyczaiłem oczy, po czym spojrzałem w górę. – Co tutaj robisz? Jesteś pijany? To ona i wygląda jakoś inaczej. Jej włosy są w niechlujnym kucyku na szczycie głowy i wygląda na zmęczoną, ale jest coś innego w niej, co się zmieniło. To jej oczy. Są pełne życia, szczęścia. Zastanawiam się dlaczego. Wstałem i przekrzywiłem głowę, starając się rozpracować sztywną szyję. – Nie, nie jestem pijany, Jess. – Cóż, więc dlaczego śpisz pod moimi drzwiami o piątej rano? Przebiegłem pełną niepokoju dłonią przez włosy i staram się zrobić coś, co będzie miało jakikolwiek sens. – Victoria jest w ciąży – wygadałem. Naprawdę kurewsko dobre, J. Wypluj całe gówno. Naprawdę teraz będzie z tobą rozmawiała! Kurwa! Jej twarz stwardniała i odepchnęła mnie na bok. Jej plecy są przede mną, gdy stara się znaleźć klucz. – Idź do domu, Jace. Nie wiem, dlaczego tu jesteś, rzucając gównem w moją twarz, ale jakikolwiek jest powód, nie pozwolę ci tego zrobić. Miałam najlepszą noc w moim życiu i nie pozwolę ci tego zepsuć. Po prostu idź, Jace. Złapałem ją za nadgarstek i okręciłem nią, by stanęła ze mną twarzą w twarz. – Musisz ze mną porozmawiać, Jess. Słyszysz mnie? Potrzebuję. Cię. Zesztywniała na moment, przetwarzając moje słowa. Później spojrzała w dół na moją dłoń owiniętą wokół jej nadgarstka. – Puść mnie, Jace – powiedziała cicho. – Nie wiem jak – wyszeptałem, a następnie puściłem jej nadgarstek. Nasze oczy się spotkały i zauważyłem, jak jej determinacja słabnie. – Niech to szlag, Jace Collins! Dlaczego to robisz? Dlaczego, po prostu dlaczego? To nie jest gra, a ja nie jestem zabawką. Dlaczego mi to robisz? Nie mogę tego znieść – zakryła dłońmi twarz i potrząsnęła głową. – Wiem i przepraszam. Tak cholernie mi przykro! Jestem zmieszany i nie wiem, jaką drogą iść. Nie kocham jej, tak jak ciebie. Jak niby mam prowadzić z nią życie i mieć z nią rodzinę, gdy kocham ciebie? Powiedz mi, Jess, jak? ~241~
Opuściła dłonie po swoich bokach i spojrzała na mnie. Nie mogłem wyczytać nic z jej twarzy, gdy w ciszy staliśmy. Odetchnęła i spojrzała na sufit, zanim umocowała spojrzenie na mnie. – Nie mogę odpowiedzieć na te pytania za ciebie. Wszystko co wiem, to że między nami nigdy nie jest dobrze. Zawsze coś wchodzi między nas i nigdy nie możemy tego zatrzymać. Jeżeli Victoria jest w ciąży, musisz to zaakceptować. Jest twoją narzeczoną. Byłeś z nią przez lata. My, wracający do siebie w innych życiach, jest jak zderzająca się ze sobą bomba atomowa, nic nie robimy, oprócz rujnowania życia, którym żyjemy. Nie widzisz tego? – Nie, nie widzę tego. Widzę, że zostałem przeniesiony do rzeczywistości. Moje życie było oszustwem. Byłem z Victorią, bo tak było łatwiej, bo tam była i była wytrwała, i sprawiła, że nie myślałem o tobie. Moja mama ją lubi i jest typem dziewczyny, z którą wszyscy mówią, że 'powinienem' być. Ale nie kocham jej. Moja matka nie mogła tego zmienić. Wciąż nie może. W kółko mnie oszukiwała i kobieta, która nosi moje dziecko jest dla mnie nieznajomą. Ale gdy patrzę na ciebie, wszystko co widzę, to dom. Zrobiłem krok w jej stronę, potrzebując ją dotknąć, sprawić, aby zrozumiała prawdę tego, co jej mówię, ale odsunęła się ode mnie. To jak nóż tnący moje serce. – Nie, przestań. Nie waż się podejść ani kawałek bliżej, Jace Collins. Nie pozwalam ci uwodzić mnie swoim urokiem i spokojną rozmową. Jest poważna. Nigdy wcześniej jej takiej nie widziałem. – Co się z tobą dzieje, Jess? Wyglądasz inaczej. Ucięła mnie spojrzeniem i okaleczyła mnie jednym zdaniem. – Wyglądam inaczej? To może dlatego, że nie wiesz, jak wyglądam nie kochając cię. Korytarz nagle stał się mały i ściany mnie otoczyły. – Już mnie nie kochasz? – wyszeptałem, ogłuszony. Łzy spłynęły po jej twarzy i plusnęły na podłogę. – Nie, Jace, kocham cię. Zawsze będę cię kochać. Nic nigdy tego nie zmieni, nieważne, co zdarzy się w naszych życiach. Ale nie mogę trzymać się tej miłości, która nigdy nie wypali. To rani, będąc w tobie zakochana i jest niezdrowe. Kochanie cię, jest dla mnie jak narkotyk. Jest złe, nieważne jak dobre jest uczucie, gdy jesteśmy razem – jej broda drżała, i wszystko, co chciałem zrobić, to się wyciągnąć i zawinąć wokół niej ramiona. – Rozdzieliły nas lata i nasze życia muszą iść dalej. Nawet, jeżeli niektóre rzeczy są takie same, bardzo dużo rzeczy się zmieniło. Z tobą mi się nie polepszy. Nie mogę. Wiem i rozumie to teraz. Chcesz mnie uratować, naprawić, ale nie potrzebuję naprawiacza – jej głos się załamał, pomimo tego jak silna stara się być. – Gdy byliśmy nastolatkami, było inaczej. Nigdy nie zapomnę tamtych dni, ale w tym czasie życie szło dalej i nie możemy tego zmienić. Nie mogę być twoją dobroczynną sprawą i ty nie możesz być moim chłopakiem złotą rączką, który stara ~242~
się mnie złożyć z powrotem. Plus, namieszałbym. Gdybym to zrobiła, nie podobałoby ci się. I, wolno ale systematycznie, nienawidziłbyś mnie. Nie chcę tego dla nas. Każde słowo mnie cięło. – Jesteś w nim zakochana? – zapytałem, nawet znając odpowiedź. On jest powodem, przez który jej oczy są szczęśliwe. – Tak – powiedziała tak cicho, że ledwo mogłem to usłyszeć. – Jesteś szczęśliwa? Spojrzała na mnie i jej twarz złagodniała na moje pytanie. – Jestem bliżej szczęścia, niż kiedykolwiek byłam. Łupało mi w głowie i łzy paliły mnie w oczy. Starałem się je zwalczyć, ale poległem. Jedna łza spadła i ona rzuciła się do przodu, zawijając wokół mnie mocno ramiona. Przytuliłem ją, tak mocno jak mogłem i razem płakaliśmy. Płakaliśmy za naszą przeszłość, za nasze stracone dziecko, za naszą zagubioną miłość i płakaliśmy za nasz ból. – Będziesz niesamowitym tatą, Jace – wyszlochała i pociągnęła nosem w moją szyję. Przycisnąłem ją mocniej. Złapałem zapach jej włosów i starałem się wyryć każdy jej szczegół w moim umyśle. – Będę cię kochał wiecznie, Jess. Wypuściłem ją i pocałowałem moje palce. Przycisnąłem jej do jej miękkich ust i powiedziałem. – Na zawsze. Nic nie powiedziała, gdy odchodziłem. Mogłem usłyszeć, jak szlochy rozbrzmiewały echem w korytarzu, ale stawały się cichsze, im dalej byłem. To koniec. Ja i Jess skończyliśmy. Ostateczność tego zawinęła się wokół mojej szyi i niemal mnie udusiła.
***
Siedziałem na podjeździe Victorii, całkowicie nie wiedząc, co jej powiedzieć. Ostatnie kilka tygodni rozwinęły się i osiadły w moim umyśle, i zastanawiałem się, czy kiedykolwiek przejdę przez to wszystko, co czuję. Mój telefon zaczął dzwonić i w tym samym czasie jej drzwi się otworzyły. Trzyma telefon i zdałem sobie sprawę, że to do mnie dzwoni. Tak szybko, jak mnie zauważa, rozłącza się. Płacze i wygląda na oszalałą. Szybko otworzyłem drzwi i wybiegłem do niej. – Co się dzieje? Co?
~243~
– To twoja mama, Jace. Jest źle. Musieli pomylić nasze numery, czy coś. Zadzwonili do mnie, szukając ciebie. Musimy teraz tam jechać. – Wsiadaj – powiedziałem. Usiadłem i wyjechałem z podjazdu. Siedzieliśmy w ciszy całą drogę do szpitala. Tak szybko, jak zaparkowaliśmy na parkingu, wysiedliśmy i pobiegliśmy. Gdy doszliśmy do pokoju mamy, doktor nas zatrzymał, zanim mogłem wejść. – Pan Collins? – Tak, czy z moją mamą wszystko dobrze? Co się dzieje? Ponura mina lekarza powiedziała wszystko. Wiem. Mogę to poczuć. Przepchnąłem się obok niego i otworzyłem drzwi. Pielęgniarki zdejmowały prześcieradła, wyłączały monitory. Nie ma brzęczenia. Pokój jest cichy. Odwróciłem się do lekarza. – Co się stało? Wczoraj tutaj byłem i było w porządku. Jak do tego doszło? – błagałem. – Jej mózg zaczął krwawić i nie byliśmy w stanie tego zatrzymać, zanim było za późno. To może się zdarzyć z operacją tego typu. Bardzo mi przykro, panie Collins. Spojrzałem na płaczącą Victorię i dziecko, które nosi. Spojrzałem na leżącą w łóżku mamę, zimną, martwą. To za dużo. – Potrzebuję powietrza – wypadłem z pokoju, przechodząc przez korytarz. Nogi nie mogą doprowadzić mnie zbyt szybko. Pchnąłem drzwi i biegłem, dopóki nie znalazłem się przed samochodem. Moje dłonie położyłem na dachu, który wciąż był ciepły po naszej podróży. Starałem się złapać oddech, ale było tyle rzeczy przepływających przez mój umysł, przytłaczając mnie; żadna z nich nie miała sensu. – Jace, wszystko w porządku? Co chcesz, abym zrobiła? Cokolwiek potrzebujesz, zapytaj. Spojrzałem w górę i zobaczyłem Vic. Pierwszy raz od dłuższego czasu, wyglądała na miłą i jej twarde krawędzie zmiękły. Naprawdę martwiła się o moją mamę. Teraz to widzę. Potrząsnąłem głową. – Nie wiem. Po prostu nie wiem. Łagodnie położyła dłoń na moim ramieniu. – Pozwól mi sobie pomóc. Wiem, że rzeczy między nami są złe, ale wciąż chcę tu być dla ciebie. – Dzięki – powiedziałem. – Powinniśmy zacząć wykonywać telefony? – Tam myślę. Pozwól mi tam wrócić i spędzić trochę czasu z... – nie mogłem skończyć zdania, ale wie, co chciałem powiedzieć.
~244~
Zaczerpnąłem powietrza i szybko kontynuowałem. – Zobaczę, czego ode mnie potrzebują i wtedy pojedziemy do domu i rozpoczniemy przygotowania. Przytaknęła w zgodzie i myśl, że w jednym dniu straciłem dwie najważniejsze osoby w moim życiu, przebiegła przez mój umysł.
***
Nadszedł poranek pogrzebu mojej matki i jestem odrętwiały. Kochałem matkę, ale nienawidzę sposobu naszej ostatniej rozmowy. Nie cierpię tego, że nasze ostatnie słowa wypowiedziane zostały w gniewie. Również nienawidzę tego, iż nie odpowiedziałem jej, gdy powiedziała, że mnie kocha. Victoria była świetna i pomogła mi w każdym szczególe, nie pragnąc niczego w zamian. Ani razu nie wspomniała o zaręczynach ani ślubie. Chciałem tak bardzo zapytać ją o dziecko, ale nie mogłem się do tego zmusić. – Jesteś gotowy? Już czas. – Yeah, Vic, zaraz będę na zewnątrz. Sprawdziłem krawat i wziąłem głęboki oddech. Ostatnio często to robiłem, brałem głębokie wdechy. Wydaje się, że powietrze w płucach to jedyna rzecz trzymająca mnie przy życiu, jedyna pewna rzecz, która nie odeszła. – Okay, chodźmy. Pojechaliśmy do domu pogrzebowego i parking jest zapchany samochodami. Całe miasto musiało tu przyjść. Zaparkowałem i wysiadłem. – Dziękuję, że ze mną przyszłaś – powiedziałem. – Nie pozwoliłabym ci zrobić tego samemu, Jace. Wiesz to. Wyciągnęła do mnie dłoń i złapałem ją. Razem czy nie, Victoria jest silna i teraz tego potrzebuję.
~245~
Jessica – Kingsley, dziękuję, że mnie tu zabrałeś. Wiem, że jesteś przeciwny temu – powiedziałam, gdy ścisnęłam jego dłoń. – Po prostu nie łapię, dlaczego musiałaś przyjść na pogrzeb jego mamy. Nienawidziłaś jej. To nie ma sensu. – On był ogromną częścią mojego życia i nawet, chociaż wiem, że jego mama była zła, wciąż czuję, jakbym powinna tu być. – Okay, po prostu mi się to nie podoba. To wszystko – wymamrotał. Jazda wydawała się, jakby trwała wieki. Nienawidzę myśli, że Kingsley nie jest z tego powodu szczęśliwy, ale muszę pójść. Muszę tu być. Mercedes i ja pisałyśmy do siebie w drodze, w końcu robiąc plany naszego spotkania. Mamy zamiar pójść na kawę w kawiarni. Wziąć szota, bo przyjaźń jest dla mnie wielkim krokiem, ale czuję się całkiem optymistycznie. Zgaduję, że ostatnio więcej rzeczy wydaje mi się optymistyczne. Gdy zatrzymujemy się na cmentarzu, wspomnienia z przed lat, gdy Jace mnie tu przywiózł, wskakują do mojego umysłu. Rozglądnęłam się i zauważam te wszystkie samochody, i nagle się boję. – Boże, wszyscy tu będą. Wszyscy ludzie, którzy mnie nienawidzą tu będą. Nie mam pojęcia, co sobie myślałam. To był potworny pomysł – poczułam panikę w ciele i w głosie, ale nie mogę się uspokoić. Kingsley wyłączył silnik i pochylił się, łapiąc moją dłoń. – Słuchaj, nie podoba mi się to, ale nie idziesz tam, nie robiąc czegoś, bo tam są ludzie z twojej przeszłości, którzy cię zranili – uniósł moją dłoń i pocałował łagodnie. – Jeżeli chcesz tu być, to bądź. Oni nie mogą cię więcej zranić. Słyszysz mnie? Jesteś dorosłą kobietą i jesteś silniejsza, niż byłaś wtedy – przykrywając moją brodę swoją silną dłonią, powiedział. – Trzymaj głowę uniesioną wysoko i idź. Mogę być przeciwny temu, ale nie ma mowy, że pozwolę ci wrócić przez nich. – Masz rację. Już nie mogą mnie zranić – pochyliłam się i złapałam torebkę. Przestawiam ~246~
wszystkie swoje duperele i w końcu zauważyłam to na dole. Wyciągnęłam płatek śniegu i oczyściłam go. – Co to? – zapytał. – To moje pole siłowe – powiedziałam z małym uśmiechem. Wygląda na zmieszanego, gdy przypinam ją do kołnierza. – To długa historia. Kiedyś ci ją opowiem, ale nie teraz. Idziesz ze mną? – Nie, poczekam tutaj. Możesz to zrobić. Nie potrzebujesz mnie u swojego boku. Kiwnęłam głową i nie sprzeczam się, w rzeczywistości, nie chcę zranić Jace pokazując się z Kingsleyem. Myślę, że Kingsley też o tym rozważał, dlatego zostanie. Jestem taką cholerną szczęściarą. – Dziękuję. Dałam mu głęboki pocałunek i uśmiechnęłam się, gdy się odsunęłam. Gromadzę każdą uncję odwagi, którą posiadam i wyszłam z samochodu. Mam na sobie prostą, czarną sukienkę i czarne baletki. Pogrzeb już się zaczął, więc stoję cicho na tyłach i słucham. Przeskanowałam tłum i niemal natychmiast widzę Elizabeth Brant. Wygląda dokładnie tak samo. Jest mały złotowłosy chłopiec ciągnący za jej rękaw. Ma pasek na nogach i porusza się. Spojrzała na niego, uśmiechnęła się i uciszyła go cicho. Elizabeth Brant, mama. Jaka dziwna myśl zawinęła się wokół mojego umysłu. Mały chłopiec wciąż ciągnie za jej rękaw. To taniec siusiu siusiu. Ona pochyliła się, podniosła go i zaczęła iść dyskretnie przez tłum. Moje nerwy weszły na inny poziom i myśl o stawieniu się z nią oko w oko jest dosłownie przerażająca. Stawiam stanowczo nogi na ziemi i zdecydowałam. Podjęłam decyzję, by stanąć naprzeciw niej, niezależnie od strachu albo tego, co może się zdarzyć. Szła w moim kierunku i w minucie, w której jej oczy wylądowały na mnie, rozszerzyły się. Zaskoczenie jest wypisane na całej jej idealnej twarzy i zatrzymała się w półkroku. – Mamusiu! Muszę iść – mały chłopiec płakał. – Okay, Okay, Junior, idziemy. Zaczęła iść w kierunku parkingu i gdy mnie ominęła, zwolniła. Wydaje się, że zamierza coś powiedzieć, ale nic takiego nie robi. Udzieliła mi tylko niezręczny uśmiech. Co, do diabła, właśnie się stało? Nie była niemiła i uśmiechnęła się do mnie. Zrobiłam krok w stronę gości i starałam się zobaczyć coś przez nich, próbując zauważyć Jace. Tak szybko jak go zauważam, widzę ją. Victoria i Jace ręka w rękę. Ona wygląda pięknie, jak zawsze, i on wygląda jak Jace, ale bardzo smutny Jace. Moje serce łamie się dla niego; nienawidzę tego, że jest zraniony. Może nie powinno mnie tu być. Na pewno tu nie należę. Odwróciłam się i zaczęłam iść z powrotem do samochodu, gdy Elizabeth obchodzi SUV'a, z chłopaczkiem obok niej. Chłopiec chwieje się przed nią i wykręca stopy, upadając na ziemię przede mną. Zaczął płakać i instynktownie wyciągnęłam dłoń, żeby pomóc mu wstać, gdy ~247~
Elizabeth doszła do nas. – Mamusiu, mam boo boo na kolanach i to boli – on płakał. – Oh Junior, będzie okay. Mam lek na boo boo w torebce i plastry SpongeBob. Mały chłopiec uśmiechnął się przez łzy i spojrzał na mnie. – Dziękuję, że pomogłaś mu wstać. Milion rzeczy, które chciałam jej powiedzieć, utknęły w moim gardle. Zanim mogę coś powiedzieć, jej mały chłopiec przerwał ciszę. – Mamusiu, ona jest twoja przyjaciółką? Gdyby tylko to dziecko wiedziało, jak to dalekie od prawdy. – Nie, skarbie, nie jesteśmy przyjaciółkami. Ale mamusia chodziła z nią do szkoły dawno temu. Jednak mama chciałaby być jej przyjaciółką. Co? Elizabeth Brant oficjalnie jest szalona. Z jakiegoś powodu, to mnie wkurzyło i chciałam ją tylko uderzyć, ale nie mogę, bo to pogrzeb i ona trzyma swojego małego chłopca. – Nie chcę okazać ci braku szacunku przy twoim dziecku, ale nie mów rzeczy, których nie masz na myśli, by złagodzić sytuację, Elizabeth. Nigdy nie chciałaś być moją przyjaciółką i obie to wiemy – wyplułam. Przeszłam obok niej w stronę samochodu i ona powiedziała. – Masz rację. Wtedy nie chciałam. Nie jestem już tamtą osobą. Wszystko, co chcę powiedzieć, to to, że mogłam podjąć inne wybory. Mając własne dziecko to zmieniło moje życie i przepraszam za osobę, którą byłam. Przepraszam za wszystko. Nie odwróciłam się. Nie mogę. Przebaczenie jej jest czymś, czego nie mogę teraz zrobić. Podeszłam do samochodu i wsiadłam. – Ruszajmy. – Dlaczego? Co się stało? – Kingsley zapytał i jego głębokie, niebieskie oczy oglądały mnie z niepokojem, jakby upewniał się, że jestem cała i zdrowa, bezpieczna. – To był błąd, to wszystko. –Jessica, nie przejechałaś całej tej drogi, aby tylko tu być, odwrócić się i odejść. Skrzyżowałam ramiona na piersi i odchyliłam głowę do tyłu. – Wiem. To po prostu jest dużo i naprawdę nie myślę, że dobrze się nad tym zastanowiłam – zauważyłam, że ludzie zaczęli iść w kierunku swoich samochodów i odjeżdżają. – Cóż, zgaduję, że już i tak jest koniec – powiedziałam. Kingsley włączył samochód i czekaliśmy, aż inni wyjadą. Obserwowałam twarze ludzi mijających nas, niektóre znajome, niektóre nie. Wtedy go zauważam. Jace. Rozmawiał z Victorią. Ona kiwnęła głową, przytuliła go i odeszła. On odwrócił się w stronę miejsca pogrzebu i obserwuję, ~248~
jak mija go, klękając obok innego nagrobku. To grób jego siostry. – Kingsley, wiem, że tego nienawidzisz, ale chcę iść go zobaczyć, zanim odjedziemy. Odetchnął i zgasił silnik. – Dobra, śmiało. Pochyliłam się i pocałowałam łagodnie jego policzek pokryty kilkudniowym zarostem. – Kocham cię, wiesz o tym? Jesteś niesamowity. – Okay, okay, Jessica. Idź, zanim zmienię zdanie. Przeszłam przez miękką trawę, słysząc własne bicie serce w uszach, gdy jestem coraz bliżej. Jestem zdenerwowana i wystraszona i wariuję w środku. – Jace. Odwrócił się i jest zaskoczony widząc mnie. – Jess? – Cześć – powiedziałam. Podniósł się. – Co tutaj robisz? – Chciałam tu być. Nie wiem; czuję, jakbym musiała tu być. – Dlaczego? – wygląda na takiego zmieszanego i ból na jego twarzy łamie moje serce. – Przepraszam. Może to był błąd. Zaczęłam się odwracać i on powiedział. – Nie, nie idź. Zatrzymałam się i obróciłam. – Jesteś pewny? – Jestem pewny. – Okay. Podał swoją dłoń i tak szybko, jak nasza skóra się dotknęła, jestem przetransportowana do przeszłości. Mój umysł może próbował zapomnieć, ale moje serce pamięta. – Pamiętasz dzień, w którym cię tu przywiozłem? – zapytał. – Tak, oczywiście, że pamiętam. – Byłem tu innego dnia, by przynieść kwiaty. Piękne, fioletowe kwiaty stoją w wazonach przy każdym boku nagrobka. – Są wspaniałe. Spojrzał na mnie i smutek w jego oczach groził, że mnie pochłonie. – Skąd to masz? ~249~
– Mam, co? – zapytałam, zmieszana. – Tą broszkę. Płatek śniegu – wskazał na mój kołnierz, spojrzałam w dół i dotknęłam jej palcami. – Oh, to? To prezent. – Od kogo? Wygląda na spanikowanego, niemal złego. – Dlaczego, Jace? O co chodzi? Mała dziewczynka, która mieszkała obok mnie, gdy chodziłam do liceum, dałam mi to. – To niemożliwe – powiedział. – Dlaczego to jest niemożliwe? Trochę mnie przerażasz. – Dokładnie takie same dałem Genevieve dawno temu. Miała je na sobie, gdy ją pochowaliśmy – powiedział i wyglądał, jakby zobaczył ducha. Myśli, że to ta sama broszka, czy coś? – Jace, to szalone. Jestem pewna, że jest tego mnóstwo na świecie. To nie tak, że zrobili tylko jedną. Jesteś emocjonalny i twój umysł dziczeje. Mogę ją ściągnąć, jeżeli to cię martwi. Jego wyrażenie jest przepełnione bólem, gdy potrząsa głową. – Zgaduję, że tak, nie wiem. Może masz rację. Może tracę cholerny rozum. Nigdy wcześniej nie widziałam tak złamanego Jace. Muszę walczyć z pragnieniem, by podejść do niego, przytulić go, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. To nie moje miejsce. On ma Victorię i ja mam Kingsleya. – Słuchaj, przyjechałam, ponieważ chciałam ci powiedzieć, że przykro mi z powodu twojej straty. Wiem, że twoja mam mnie nienawidziła i było mnóstwo świństw, ale była twoją mamą i wiem, że ją kochałeś. – Dziękuję, Jess. Naprawdę to doceniam. Jego telefon zadzwonił i wyciągnął go z kieszeni. – Umm, muszę odebrać. Nie chcę być świadkiem jego bólu ani chwili dłużej. Musze powiedzieć to, co trzeba. – Nie, śmiało. Jest w porządku. I tak muszę iść. – Okay. Dziękuję, Jess i proszę, dbaj o siebie. Jego słowa brzmią na puste i widzę, jak mocno stara się trzymać. – Okay, pa – powiedziałam, odchodząc. Wróciłam do samochodu i oddech Kingsleya jest szybki. – W porządku, możemy już jechać.
~250~
– Okay, musisz się jeszcze gdzieś zatrzymać, póki tu jesteśmy? Jesteś pewna, że nie chcesz zobaczyć się z rodzicami? – zasugerował. Rozmawialiśmy kilka razy o moich rodzicach i opowiadałam mu o naszym nieistniejącym związku i dlaczego jest nieistniejący, ale myślę, że wciąż trzyma się nadziei. Kocham to, że zachęca mnie do tego, abym miała stabilne stosunki w moim życiu, ale nie jestem gotowa, by zająć się tym w tej chwili. – Już ci mówiłam, nie rozmawiam z moimi rodzicami. Uniósł dłonie w obronie, przed położeniem ich w powrotem na kierownicy i wyjechał na drogę, ale pojechał w lewo w stronę miasta, zamiast w prawo. – Jedziesz w złym kierunku, Kingsley. – Nie, nie jadę, Jessica – przedrzeźniał mój głos i musiałam się zaśmiać. On zawsze wie, co zrobić, by przywołać mój uśmiech. – Muszę zatankować, zanim ruszymy – uśmiechnął się, gdy złapał moją dłoń i splótł nasze palce. Siedzieliśmy w komfortowej ciszy, gdy przemierzaliśmy drogę przez asfaltowy zakręt. Wszystko wygląda dokładnie tak samo. Poczułam, jak spokój osiadł na moim sercu. Kocham Jace. Na zawsze będzie moją pierwszą miłością, ale wiem, że jestem tu, gdzie powinnam być. Bycie z Kingsleyem po prostu jest prawidłowe. Otworzyłam okno i ściągnęłam włosy, odprężając się w ciepłej, teksańskiej bryzie. Kingsley puścił moją dłoń, pochylił się i włączył radio. Usłyszałam nuty Peral Jam's "Last Kiss", zanim zauważam ciężarówkę z beczkami, skręcającego na nasz pas. – Kingsley! – krzyknęłam.
***
Rozdzierający ból. Ciemność. Czułam, jakby ktoś uderzał młotkiem w moją głowę i sklep z narzędziami otworzył się w mojej szyi. – Proszę pani, wszystko w porządku. Możesz otworzyć dla nas oczy? Słyszy mnie pani? – przyciszony głos zapytał. To męski głos, nigdy go nie słyszałam. Zmusiłam oczy do otwarcia i światło słoneczne mnie oślepiło. Spróbowałam dojść dłonią do głowy, która boli, ale ktoś powstrzymał mnie przed ruchem. Jestem zdezorientowana i moja wizja jest zamazana. – Proszę pani, proszę być z nami. Masz wstrząs mózgu. Zaniesiemy cię do następnej karetki, więc będziemy mogli przewieźć cię do szpitala razem z twoim przyjacielem. Mój przyjaciel... Oh mój Boże, Kingsley! ~251~
Mój mglisty umysł zaczął się oczyszczać w panice i pamiętałam. Ciężarówka wyjechała zza rogu, schodząc na nasz pas i zderzyła się z nami czołowo. – Gdzie on jest? Powiedz mi, wszystko z nim w porządku? – mój głos jest zachrypnięty i moje gardło jest suche. – Nie wiem, proszę pani. Wkrótce was przewieziemy i zajmiemy się tobą. Proszę zachować spokój. Jestem pewny, że z twoim przyjacielem będzie dobrze. Umieścił maskę z tlenem na mojej twarzy i starałam się oddychać. Wszystko będzie dobrze, musi być. Kingsley jest potężny i silny. Jeżeli ze mną jest dobrze, z nim na pewno też jest, prawda? Zostałam przeniesiona na nosze i wszędzie są ludzie. Podnieśli mnie do ambulansu i zatrzasnęli za mną drzwi. Ból promieniował w mojej głowie i zamknęłam oczy, krzywiąc się. Wstrząs i niedowierzanie sytuacji zaplątują mój umysł. Wszystko, czego chcę, to znaleźć się w szpitalu i dowiedzieć się, czy z Kingsleyem jest okay.
***
– Posłuchaj mnie, chcę wiedzieć, czy z Kingsleyem Arringtonem jest dobrze. Ze mną jest dobrze. Mam wstrząs mózgu, okay, łapię, ale chcę zobaczyć mojego przyjaciela. Dlaczego nikt nie chce mi powiedzieć, co się dzieje, cholera jasna? – Panno Alexander, proszę zachować spokój. Jestem pielęgniarka Hamilton i obiecuje ci, że dowiem się, co się dzieje z twoim przyjacielem. Masz gościa. Jeżeli masz na to siły, wpuścimy twojego brata. – Mojego brata? Nie ma mowy, żeby mógł znaleźć się tu tak szybko albo, że został już powiadomiony. – Tak, jest na korytarzu. Chcesz go zobaczyć? Przytaknęłam. Jestem wyczerpana i mam straszny ból głowy. Jeżeli tu jest, jestem pewna, że myśli, iż znowu poszłam na pijacką eskapadę. – Ona musi odpoczywać, więc proszę, załatw to szybko – usłyszałam, jak pielęgniarka powiedziała i wtedy wszedł Jace. Z pewnością nie mój brat. – Oh mój Boże, Jess, cieszę się, że z tobą dobrze – powiedział, gdy pędził do mojego łóżka. Ulga na jego twarzy jest oczywista. – Natknęliśmy się na wypadek po pogrzebie i widziałem, jak ładowali cię do ambulansu. Wpuszczają tylko rodzinę, więc skłamałem, przepraszam – powiedział z zakłopotaniem. ~252~
– Jest okay, Jace. Ze mną naprawdę jest w porządku. Dziękuję za odwiedzenie mnie. – Chcesz, abym skontaktował się z twoją rodziną? Wiedzą, że jesteś w szpitalu? – Nie, nie wiedzą i wolę, aby nie wiedzieli. Czuję się dobrze. Jestem pewna, że wkrótce mnie wypuszczą. Zobaczenie tutaj moich rodziców, w ten sposób, po niewidzeniu ich przez tak długi czas, jest ostatnią rzeczą, jaką chcę. – Okay, tylko pomyślałem, że to zaoferuję. Potrzebujesz czegokolwiek? – Nie. Czekam, by zobaczyć się z Kingsleyem i nikt nie chce mi nic powiedzieć. Ta pielęgniarka powinna się czegoś dowiedzieć. Jestem pewna, że z nim w porządku, ale chcę wiedzieć. Straciłam przytomność i nie pamiętam zbyt wiele. Wygląda, jakby nie wiedział, co powiedzieć. To do bani. Właśnie pochował mamę i teraz jest tutaj, słuchając mnie, gdy pytam o innego faceta. – Chcesz, żebym poszedł się czegoś dowiedzieć? – Jace, dzisiaj dźwigasz dużo na ramionach. Nie musisz nic robić. Powinieneś pójść do domu i odpocząć po wszystkim, co przeszedłeś w ciągu kilku dni. Nie chcę zapytać, ale i tak to robię. – Gdzie jest Victoria? Odetchnął. – Jest w poczekalni. – Oh. Więc na pewno powinieneś iść. Jestem pewna, że to ostatnie cholerne miejsce, w którym chciałaby być. W tym momencie dwóch policjantów weszło do pokoju. Nie mam żadnego pomysłu, dlaczego chcą się ze mną zobaczyć. – Przepraszamy, proszę pani. Musimy porozmawiać z tobą o wypadku, jeżeli nie masz nic przeciwko. – Uh, jasne. Dlaczego, co się dzieje? – zapytałam nerwowo. – Proszę pani, pojazd, który w was uderzył był prowadzony przez pijaną osobę. Musimy potwierdzić parę drobnych szczegółów do raportu, to wszystko. – Okay. – Pamiętasz, czy widziałaś inny pojazd? – Tak, pamiętam, ale to zdarzyło się tak szybko. Naprawdę zobaczyłam tylko ciężarówkę, przed tym gdy wszystko stało się czarne. Pojazd gwałtownie skręcił w naszą stronę i to ostatnia rzecz, jaką pamiętam.
~253~
– W porządku, dziękuję. Mamy wszystko, czego potrzebujemy, ale musimy dowiedzieć się, czy chcesz coś dodać o tym, co działo się przed wypadkiem. Lekarka z ostrego dyżuru weszła i wygląda inaczej, naprawdę inaczej. Jej twarz jest ponura i nie utrzymuje ze mną kontaktu wzrokowego. To źle. Wiem to. – Jeżeli nie macie nic przeciwko, muszę porozmawiać z pacjentem na osobności – powiedziała. Moje serce podskoczyło i chcę, aby przestała. Nie chcę słyszeć niczego, co zamierza mi powiedzieć. Coś strasznego wyłoni się i nie chcę się z tym zmierzyć. Łzy zebrały się w moich oczach i moja broda zaczęła drżeć, zanim wypowiedziała słowa. Zamknij się. Zamknij się. Zamknij się. Nie mów tego. – Proszę pani, bardzo mi przykro, ale twój przyjaciel był poważnie ranny. Moja drużyna i ja robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, ale pan Arrington nie przeżył.
***
Teraz w domu, po wyjściu ze szpitala, mam milion wiadomości od Mercedes. Rzuciłam telefon na łóżko i otworzyłam szafkę nocną drżącymi dłońmi. Łzy nie przestawały spływać mi po twarzy. Przypominają mi, że wciąż tu jestem, że mogę płakać, że wciąż żyję. Powinnam być martwa. To powinnam być ja, zamiast Kingsleya. On powinien tu być, żyć. Miał cel; miał życie. Rzeczywistość jego śmierci kontynuuje mnie rozrywać. Złapałam brzytwę i z roztargnieniem zauważam, jak świeci między moimi palcami. Wpatrując się przez łzy w ostrze, widząc niewyraźne plamy, zamykam mocno oczy. Nie chcę żyć kolejnej minuty w tym życiu, którego nienawidzę. Wyciągnęłam ramię i zauważyłam żyły pod bladą, cienką skórą. Krew pulsuje, błagając o uwolnienie. Przyciągnęłam ostrze do ramienia, przeciągając nim do czasu, gdy czuję żądło swojego łamiącego się ciała. Krew sączyła się i adrenalina przeszyła moje ciało. Smutek w moich łzach złączył się z ulgą w mojej krwi. Każdy nerw jest w stanie pogotowia. Ciągnęłam ostrze wolno, wewnątrz przedramienia w kierunku nadgarstka. Im dalej ciągnąłem, tym głębiej je wbijałam. Krew już się nie sączy. Wypływa dużo szybciej, płynąc w czerwonych strumykach po boku mojego ciała, kapiąc na podłogę. Nagle poczułam, jakby się unosiła i ostrze słabnie. Ból wewnątrz mnie się zmniejsza; wszystko wydaje się poruszać w zwolnionym tempie. Krew wciąż wypływała, ale teraz wszystko, co widzę, to miejsca,
~254~
wybuchające jak fajerwerki na nocnym niebie. Zdałam sobie sprawę, że pocięłam się mocniej, niż wcześniej. Ostrze upadło na podłogę i, jakby dochodzące hen z daleka, usłyszałam jak maleńki kawałek metalu uderzył o podłogę. Chwytając swoje ramię, starałam się zamknąć cięcie, ale krwawienie nie zwolniło. Strach. Powinnam czuć strach. Powinnam być przerażona, ale nie jestem. Życie jest kontynuującym przyciskiem albo rezygnującym przyciskiem. Już więcej nie mogę wcisnąć kontynuacji. Mój świat wolno spłowiał, stał się czarny i zrezygnowałam.
~255~
Jessica Trzy miesiące później. Śmierć jest wielowymiarową rzeczą i wiele aspektów, by sobie z tym poradzić, wpływa na każdego człowieka inaczej. Tego ranka, jak każdego odkąd zdarzył się wypadek, obudziłam się z intensywnym bólem w głębi serca. Ile czasu wystarczy, aby ból minął? Na pewno nie wiem, ale naprawdę chciałabym wiedzieć, bo to boli i boli bardziej. Jestem w teraźniejszości, starając się przestać żyć przeszłością. Odtwarzam dni i małe momenty z Kingsleyem. W kółko. Jestem tak przerażona, że go zapomnę. Boję się, że zapomnę jak pachniał, jak przyjemne są jego uściski albo jak jasny był jego uśmiech. Znalazłam się chwytając momenty, wspomnienia, łapiąc ostrożnie każdy moment, bo nigdy nie chcę zapomnieć. Zrobiłabym wszystko, aby wszedł teraz przez te drzwi i powiedział coś całkowicie prostackiego, więc mogłabym się z nim posprzeczać. Byłby taki zły na mnie za to, co zrobiłam, gdy wypuścili mnie w tamtym tygodniu ze szpitala. Byłabym martwa, gdyby Mercedes nie przyszła mnie sprawdzić. Po mojej próbie samobójczej, znalazłam się w szpitalnym obiekcie zdrowia psychicznego. Moja terapeutka, Janice, mówi, że wyjdę w następnym tygodniu i chociaż powinnam się z tego cieszyć, prawdą jest, że jestem przerażona. Dużo przeszłam przez ostatnie trzy miesiące i wiem, że to najlepsze miejsce dla mnie. Rozpacz i smutek okaleczały mnie po dowiedzeniu się, że Kingsley odszedł. Najgorszą częścią była reszta historii. To było jak horror rozgrywający się przede mną. Patrząc wstecz, wspomnienia wciąż mnie zadręczają. – Panno Alexander, jest nam bardzo przykro, informując panią, że osobą, która w was uderzyła, jest twoja matka. Te słowa na zawsze zostaną wyryte w moim umyśle. Moja matka. Była pijana i prowadziła,
~256~
tak jak ja to robiłam tyle razy, i zabiła piękną osobę, którą kochałam. Starając się przejść przez rzeczywistość i stawić czoła ciężkiej prawdzie, to nie jest coś, z czym dobrze sobie poradziłam. Terapia była ciężka, naprawdę ciężka. Janice nie żartowała mówiąc, że któregoś dnia ją znienawidzę. Nienawidziłam jej przez dużo dni. Niespodziewanie, Mercedes odwiedzała mnie każdego tygodnia. Nigdy wcześniej nie byłam blisko z dziewczyną i to jest miłe. Jest komiczna i sprawia, że się śmieję, nawet jeżeli śmianie się nie jest czymś, co robię często. Przynosiła mi książki i nawet, jeżeli nigdy nie lubiłam czytać, teraz jestem totalnie uzależniona. Przyniosła mi książkę pierwszego dnia, w którym mnie odwiedziła i pozwoliłam jej leżeć przez dwa tygodnie na stole. Jednego dnia, w końcu ją podniosłam z czystej nudy i nie odłożyłam jej, dopóki nie skończyłam. Następnym razem, gdy mnie odwiedziła, powiedziałam jej, że musi przynieść drugą książkę z tej serii. Zaśmiała się i wyciągnęła ją z torby. Druga książka też była tak dobra i pożarłam każdą stronę. Gdy skończyłam, poczułam się jak inna osoba. Historia była fikcją, ale przekaz nie. Podczas godzin, które spędzałam czytając, miałam wytchnienie w bólu. Czułam nadzieję i jestem pewna, że nigdy więcej nie spojrzę na książki tak samo. Dziewczyna w książce uczyła się od chłopca i ja całkowicie uczyłam się od autorki tej książki. Zainspirowali mnie, aby pogodzić się z naciskiem w życiu. Pukanie do drzwi wyciągnęła mnie z głębokich myśli. – Yeah, wejdź – wykrzyknęłam. – Czas na telefon. Chcesz wykonać dzisiaj jakiś telefon, panno Jessico? – pielęgniarka Gail zapytała. Jest słodką, starszą panią i docenia ją. Potrząsnęłam głową na nie. – W porządku, panno Jessico, chciałam zapytać. Nigdy nie dzwonię. Nie mam do kogo zadzwonić. Jace pisał do mnie wiele razy, ale nigdy nie odpisałam. Nie wiem, co mu powiedzieć. Mierzyłam się z taką ilością nienawiści i walczyłam z nigdy–nie–kończącymi–się głosami w głowie, że naprawdę nie chciałam z nikim rozmawiać. Byłam zbyt zajęta radzeniem sobie z demonami. Jace trzyma tyle wspomnień z przeszłości, że nie wiem, jak kontynuować z nim jakiekolwiek stosunki. Wciąż bardzo mocno go kocham i wiem, że nieważne ile czasu minie, to nigdy się nie zmieni. Ale on ma swoje własne życie, ruszył dalej i muszę to uszanować. Nie mogę trzymać się czegoś, co straciłam dawno temu.
***
Zdecydowałam się pierwszy raz coś powiedzieć w grupie DBT i jestem zdenerwowana, naprawdę zdenerwowana. Wstałam i przemierzyłam drogę na podium. Moje dłonie są spocone i moje usta są suche, więc boję się, że nie wyjdzie z nich ani jedno słowo. Janice udzieliła mi pocieszającego uśmiechu i wzięłam głęboki wdech, uspokajający wdech. – Hej, jestem Jessica i mam osobowość chwiejnie emocjonalną. Jestem tutaj przez próbę ~257~
samobójczą i tnę się. Trzy miesiące temu straciłam kogoś, kto kochał mnie pomimo tych wszystkich rzeczy. Kochał mnie za mnie i pierwszy raz w życiu, kochałam kogoś z prostej przyczyny, bo tak czułam. Nie chciałam nic dzięki temu zyskać i nie próbowałam tego manipulować. Nazywał się Kingsley – przełknęłam, zanim kontynuowałam. – Był sarkastycznym dupkiem przez większość czasu i kochałam to w nim. Nigdy nie pozwalał mi wciskać mu kitu i nigdy nie pozwalał mi sobie współczuć – przerwałam, potrzebując chwili, zanim się załamię. Zachowując opanowanie, kontynuowałam. – On mnie zachęcał, upoważnił i wspierał, zawsze przypominając mi o możliwościach i wyborach, jakie niesie każdy dzień. Był piękną osobą i chociaż to boli, jak diabli, tęskniąc za nim, jestem wdzięczna, że go poznałam. Byłam w strasznie szalonym cyklu z ludźmi z mojego życia. Szczerze mówiąc, przed Kingsleyem nie wiedziałam, czym są zdrowe stosunki. Seks i dramaty, to znałam. Moje emocje zawsze sprowadzały mnie do ciemnych miejsc i każdy związek kończyłam przez moje złe decyzje. Stałe przekonanie, że potrzebuję w życiu mężczyzny, abym czuła się kompletna, dręczyło mnie odkąd pamiętam. To jest coś, z czym walczyłam każdego dnia. Potrzebowałam kogoś, kto będzie mnie kochał i chciał, to zawsze doprowadzało mnie do krawędzi szaleństwa. Wyprostowałam ramiona i przeniosłam ciężar ciała z jednej nogi na drugą. – Ostatnie trzy miesiące otworzyły mi oczy. Wiem, że przede mną naprawdę daleka i długa podróż wiążąca się z terapią, ale dzisiaj czuję się bliżej zdrowia, niż kiedykolwiek wcześniej. Dzisiejszego ranka, stanęłam na wprost lustra. Odbicie było wciąż uszkodzoną dziewczyną, ale znam ją lepiej, niż wcześniej. Znanie siebie, po byciu nieznajomym, zmienia ostrość. Gdy patrzyłam na siebie, zawsze widziałam nieznajomą, ale dzisiaj tak nie było – spotkałam oczy Janice i uśmiechnęła się dumnie. – Tak jak wielu z was, zawsze obwiniałam świat za mój ból, ale dowiedziałem się w DBT, że mogę kontrolować bardzo dużo rzeczy, jak moje wybory. To przerażające wziąć odpowiedzialność za moje czyny, po tym gdy zawsze najpierw robiłam, a później myślałam, ale jestem zdeterminowana, aby podążać za umiejętnościami, których się tu nauczyłam. Każdego oczy są na mnie i pokój jest całkowicie cichy. Wciąż mówiłam i to takie cholernie dobre uczucie. – Również jestem bardzo zmęczona byciem więźniem własnego umysłu. Gdy dzisiaj spojrzałam w lustro, zobaczyłam kobietę, która przeszła przez piekło i powróciła, ale i kobietę, która przetrwałą swoją przeszłość. Wiem, że mogę to zrobić i nie pozwolę, aby cokolwiek mnie powstrzymało. Życie może mnie popychać, ciągnąć i bić, ale to mnie nie złamie. Już wcześniej byłam złamana, byłam ograniczona i przetrwałam. To jestem ja, która ukrywała się pomiędzy bólem, ale nigdy więcej. I muszę powiedzieć, jakoś lubię tą dziewczynę, którą dzisiaj widziałam. Jest silniejsza, jest waleczna i nie potrzebuje potwierdzenia miłości od mężczyzny. Nie potrzebuje, by ludzie ją lubili, aby wiedziała, że się liczy, bo to jest nieważne. Może kochać samą siebie. I dopóki może przejść przez każdy dzień wiedząc te rzeczy, z czystą wiarą w siebie, posiadanie faceta w życiu nie jest jej priorytetem.
~258~
Kilka osób otarło łzy z oczu i wiem, że moja historia w nich uderzyła. – Dzisiaj widziałam siebie i dzisiaj, nie nienawidzę siebie. Nadszedł czas, aby poznać dziewczynę, która odbija się w lustrze. Nie pozwolę swoim błędom dyktować moją przyszłość. Janice powiedziała mi raz, że życie zaczyna się, gdy wychodzisz ze swojej strefy komfortu i jestem przygotowana na życie własnym życiem, nieważne jak niekomfortowe może być. Z każdym słowem, które wypowiedziałam, kolejna bariera w moim umyśle łamała się. To więzienie, z którego chciałam uciec przez kawał czasu. – Nie pamiętam, kto to powiedział, ale moja przyjaciółka podzieliła się ze mną swoim ulubionym cytatem. Chodzi o to, co leży przed nami, za nami i w nas. To naprawdę sprawiło, że myślałam o tym, czego nauczyłam się przez kilka miesięcy. Nauczyłam się, że to, co leży przede mną się liczy. To, co zostało za mną jest niczym w stosunku do siły, która leży we mnie. Część mnie zamarła tego dnia z Kingsleyem, ale myślę, że czasami coś w nas musi umrzeć, by coś nowego się odrodziło. Dzisiaj, Jessica Alexander zaczyna żyć, uczy się kochać samą siebie i zaczyna pozbywać się duchów przeszłości.
~259~
Jace Rok później. Siedząc tutaj przed terapeutą, pierwszy raz w moim dorosłym życiu, wydaje się nieswoje, ale to jest niezbędne. Wyjaśniając wszystko, co zdarzyło się półtora roku temu Dr. Brenner wydaje się naprawdę orzeźwiające. Wiem, że pracuję w dziale zdrowia psychicznego i w ogóle, ale ostatnio, naprawdę nie myślałem, że mam jakikolwiek powód, aby z kimś porozmawiać. Terapia była czymś, co 'ci ludzie' potrzebują, ale to nigdy nie byłem ja. Byłem ponad tym. Jakim ładunkiem gówna to było. Pozwoliłem, aby wszystko wokół mnie się rozpadło, aby zrozumieć, że potrzebuję pomocy. Dzisiaj mój rozwód dobiegnie końca i nowa rzeczywistość życia rozpocznie się. – Wow, to dużo – Dr. Brenner powiedział. Jest wysokim, chudym mężczyzną z okularami i oddalającą się linią włosów. Gdy robi notatki, garbi się nad biurkiem. Chociaż on bazgrze niemal w szaleńczy sposób, jego zachowanie i głos są spokojne. Usłyszałem, że jest najlepszy w tym obszarze. – Mogę zobaczyć, że byłeś obezwładniony i potrzebowałeś kogoś do rozmowy. Jak czujesz się z tym, z czym musisz się dzisiaj zmierzyć? – Cóż, chcę rozwodu, więc cieszę się, że dzisiaj zostanie sfinalizowany. Chociaż nie mogłem się doczekać bycia ojcem, czuję małą ulgę, że Victoria kłamała o ciąży. Nie opiekowałem się nią przez długi czas i nie mogę wyobrazić sobie wychowywania dziecka z kimś, do kogo nie czuję żadnego emocjonalnego powiązania – wziąłem oddech i kontynuowałem. – Najcięższym czasem było, gdy dowiedziałem się, że nasz związek był fikcyjny od samego początku. Pochyliłem się i złączyłem dłonie, wzdychając. – Kochałem moją matkę, mimo wszystkich mściwych rzeczy, jakie zrobiła. Ale teraz? Nie mogę przestać czuć wobec niej złości. Dowiedzenie się, że podstawiła Victorię w moje życie, po wymanewrowaniu z tego Jess... to więcej, niż mogę udźwignąć. Wciąż kontynuuję wracanie do lat w college, nawet do czasu po college i myślę o tym,
~260~
jakim kompletnym głupcem byłem. – Nie byłeś głupcem, Jace. Byłeś młodym mężczyzną i piękna, uparta, silna kobieta pojawiła się – planowana czy nie – w twoim życiu w czasie, w którym byłeś ogromnie podatny. Nie było w tym nic złego. Kochanie kogoś nie jest głupotą. Wiem, że to nawiedza wspomnienia związków, ale to nie ty kłamałeś. Czuję się jak głupiec. Jak idiota. Dr. Brenner wciąż mówił i chociaż chciałbym wierzyć w jego logikę, teraz jest mi ciężko nakierować mój umysł na ten fakt. – Jasno wyraziłeś, że nigdy naprawdę nie byłeś zakochany w Victorii. Dlaczego pozwoliłeś, aby ten związek stał się poważny wiedząc, że nie jesteś w niej zakochany? W ogóle to zbadałeś? – zapytał i zastanawiałem się, czy mój wstyd nie jest widoczny na mojej twarz, tak jak widać jego ciekawość. Yeah, zbadałem to. Również zbadałem to, jakim tchórzem byłem pozwalając Jessice odejść z mojego życia tak łatwo. To ciągle jest w głębi mojego umysłu. Ale nie chcę marnować kolejnej minuty myśląc o czymkolwiek, co miało wspólnego z Victorią. Jestem taki zmęczony biciem siebie za każdy błąd, który popełniłem, każdą szansę, jaką opuściłem. – Tak i odpowiedzią jest, że to po prostu zdarzyło się w ten sposób. Była dla mnie orzeźwiająca i nasz związek był łatwy. Mieliśmy razem zabawę. Ostatecznie, spędzaliśmy więcej i więcej czasu razem i to stało się naszą rutyną. Następnym naturalnym krokiem były zaręczyny; to wydawało się normalną rzeczą do zrobienia. Odchyliłem się, przebiegając dłonią przez włosy. Rozmawianie o tym wszystkim nie jest dla mnie łatwe. Zazwyczaj ukrywam rzeczy, albo nawet gorzej, kompletnie ignoruję moje uczucia. Całe moje życie trzymałem wszystko razem i byłem dobrym facetem, który nigdy się nie załamał. Jestem facetem, który naprawia rzeczy. To byłem ja, który musiał złożyć mamę z powrotem po śmierci Genevieve. Pomyślałem, że to moja wina, iż zmarła, więc musiałem naprawić wszystko, co wpłynęło na jej śmierć. Musiałem udowodnić w najlepszy sposób, że mogło być lepiej. Zrobiłem tą samą rzecz, gdy mój ojciec zmarł. Z Jess, spóźniłem się, by uratować ją przed pobiciem przez Elizabeth i jej przyjaciół. Spóźniłem się, aby ją uratować, ale wciąż mogłem jej pomóc, być jej przyjacielem i zapobiec wszystkiemu. Po prostu chciałem pomóc naprawić wszystko, co miała złamane wewnątrz siebie. Ale przy okazji, zakochałem się w niej. Teraz zdałem sobie sprawę, że nigdy nie nauczyłem się, jak być pośrodku pomagania jej i naprawdę kochać ją. Potrzebowała kogoś, kto będzie z nią stał, nie zatrzymywał. – Jak tylko ból z powody stracenia Jess zaczął odchodzić, rzeczy stopniowo stały się łatwiejsze i łatwiejsze z Victorią. Zawsze skupiała się na tym, bym był szczęśliwy i rozpraszała mnie z jakichkolwiek bodźców nerwowych. Była jedną z najbardziej pomagających mi osób w college. Przysięgam, czasami nie jestem pewny, czy dałbym radę zdać egzaminy, gdyby nie te długie noce z
~261~
ostrym przesłuchiwaniem i nauczaniem. Dr. Brenner przesunął okulary na grzbiet nosa, gdy kontynuował robić notatki. Spojrzał na mnie, abym upewnił się, że zwraca na mnie uwagę. – Więc miałeś z nią też dobry czas – potwierdził swoim łagodnym tonem. – Nie możesz powiedzieć, że ten związek był całkowitym niepowodzeniem. Nie powinieneś traktować siebie jak idiotę, tylko dlatego, że twoja matka potajemnie zorganizowała wasze spotkanie. Co z inną kobietą? Jessicą? Gdzie jest teraz? Pod moją skórą, w moim sercu i ciągle w moim umyśle. Odetchnąłem głęboko i obraz, w którym ostatni raz widziałem Jess wskoczył do mojego umysłu. – Nigdzie – powiedziałem i starałem się ukryć rozczarowanie w głosie. – Tak jak ci mówiłem, nic od niej nie słyszałem od roku. Próbowałem i próbowałem się z nią skontaktować, ale nigdy nie odpowiedziała. Można ją znaleźć w internecie; staram się dowiedzieć, jak się trzyma. Ale ona nigdy bezpośrednio się ze mną nie porozumiewa. Jestem całkiem pewny, że nigdy tego nie zrobi. – Była w klinice przez jakiś czas, tak? – Dr. Brenner zapytał, gdy z powrotem pochłaniają go notatki. – Tak, była. Pisałem do niej, gdy tam była, ale jak powiedziałem, nie odpowiedziała. Była tam przez trzy miesiące. Wciąż trzymam się nadziei, że pewnego dnia znowu się z nią skontaktuję. Spojrzał na zegarek. – Myślę, że dobrze zaczęliśmy. Szybko minęła godzina, ale następnym razem możemy zacząć na tym, gdzie skończyliśmy – uśmiechnął się, gdy odłożył długopis. – Upewnij się, że potwierdziłeś następne spotkanie u Grace, zanim wyjdziesz. I Jace – zaczął – dzisiaj będzie dobrze – zapewnił mnie. – Porozmawiamy o tym za tydzień. Jeżeli będziesz potrzebował czegoś wcześniej, nie wahaj się zadzwonić. Oboje wstaliśmy i przemierzył drogę zza swojego biurka, aby potrząsnąć moją dłoń. – Dzięki, Dr. Brenner, naprawdę to doceniam. Do następnej sesji.
***
Victoria piorunowała mnie wzrokiem przez stół konferencyjny, gdy jej pełnomocnik przesunął do mnie dokumenty. – Poświęcasz wszystko. Mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę. Teraz nie dostaniesz nic z majątku swojej matki – uśmiechnęła się szyderczo i zastanawiałem się, czy ona pamięta, że przechodziliśmy przez to milion razy. ~262~
Podpisałem się na kropkowanej linii i spojrzałem na nią. – Tak, Victoria, zdaję sobie z tego sprawę. Pieniądze nie są warte małżeństwa z kimś, kto pracował z moją matką nad manipulacją – poczułem jak mięśnie w mojej szyi drgają, ale starałem się zrobić wszystko, co mogłem, by być odprężonym. – Gdy zapytałem cię o ciąży, nawet się nie wzdrygnęłaś. Po prostu radośnie zgodziłaś się z moją matką, tak jak robiłaś to od pierwszego dnia. Jedyną rzeczą, której nie mogłem zrozumieć, to co do diabła, z tego miałaś, Vic? Pieniądze? Miałaś swoje i swojej rodziny. Mnie? Jesteś za bardzo pochłonięta sobą, aby martwić się czymkolwiek, co jest wokół ciebie, więc to na pewno nie chodzi o mnie – czekałem, aby zobaczyć, czy w końcu się poddała. Nie miałwm tyle szczęścia. – Twoje kłamstwa cię dogoniły, Vic. Pieprz się i pieprzyć pieniądze. To nie jest warte życia w kłamstwie. Jej oczy zamigotały i jej wyrażenie stało się piorunujące. Spojrzałem na prawników, którzy, zaskakującą, wydają się niekomfortowo z tą popieprzoną sytuacją. – Śmiało! Byłam wobec ciebie lojalna. Dałam ci lata mojego życia i ty po prostu to wyrzuciłeś – jej oczy zwęziły się i jej głos spadł na niebezpieczny poziom. – Jeżeli ten śmieć nie wszedłby do mojego biura i z powrotem do twojego życia, bylibyśmy małżeństwem i bylibyśmy w tej chwili szczęśliwi. Odłożyłem długopis na biurko i wyprostowałem ramiona. Próbuje mnie sprowokować, ale odmawiam walczenia z nią. Jej wytrwałość, jej argumenty i jej zazdrość... wszystko to jest wyczerpujące, on jest wyczerpująca; po prostu chcę ruszyć dalej ze swoim życiem. Nadszedł czas, by stanąć twarzą w twarz z moimi problemami i zacząć żyć dla mnie. Spędziłem mnóstwo dni pomagając innym i przy okazji zgubiłem własne ja. Patrząc wstecz na moje życie, wstydzę się swoją ciągłą potrzebą dogadzaniom ludziom i łagodzenie spraw. Dla świata zewnętrznego, wydawałem się być pewny siebie, przejętym typem faceta, ale pozwoliłem, aby moim najbliżsi chodzili po mnie. Wiem, że muszę zrozumieć fakt, że pozwoliłem mojej matce przekonać mnie, że nie mogę być moim własnym mężczyzną. Po drodze, straciłem miłość, którą, jestem całkiem pewny, że nigdy więcej nie znajdę. Powinienem mocniej walczyć dla Jessicę. Teraz to widzę. Tyle, że to za mało, za późno. Podałem dokumenty pełnomocnikowi Victorii i, zanim nawet atrament wyschnął, poczułem się lepiej. Moje oczy spotkały jej i czysty wstręt wymalowany jest na jej twarzy. Wiem, że nie muszę wyjaśniać sprawy, ale wiem, że to są ostatnie słowa, jakie powiem do Victorii. Równie dobrze mogę zrobić z nich najlepszy użytek. – Jessica nie ma z tym nic wspólnego. Jesteś tym, kim jesteś. Tylko dlatego, że nigdy wcześniej tego nie wiedziałem, nie zmienia tego, co widzę teraz. Jesteś wyrachowana i przekonana o swojej nieomylności i nigdy naprawdę cię nie kochałem. Nie mogłem, bo ty naprawdę nigdy nie kochałaś mnie. Miłość nie jestem samolubna, nigdy. Miłość daje, miłość zapomina, miłość nie ma żadnych warunków i zawsze jest stała, mimo wzlotów i upadków. Ty i ja nigdy nie byliśmy zakochani. Byłem zakochany raz w życiu i do czasu, dopóki nie znajdę jeszcze raz takiej miłości, nie ~263~
zamierzam się łudzić jej podłym naśladowaniem. Zaakceptuj to. Rusz dalej. Jeżeli możesz, znajdź prawdziwą miłość z kimś, kto w zamian będzie cię kochał. Pewnego dnia podziękujesz mi za to. Wstała z krzesła, zarzuciła torebkę Chanel na ramię i ruszyła w kierunku drzwi, zostawiając mnie z kilkoma wybranymi słowami. – Pieprz się, Jace Collins. Mam nadzieję, że będziesz nieszczęśliwy przez resztę swojego życia – wykrzyczała. – Pewnego dnia, będziesz błagam mnie, abym do ciebie wróciła. Drzwi trzasnęły za nią i to koniec. W końcu. Oficjalnie jestem rozwiedziony i przygotowany, aby zacząć od nowa. Wziąłem wolne w ostatnich miesiącach, aby spróbować i naprawić moje życie, i moja nowa praktyka, z powrotem w Jenson, zostanie otwarta w przyszłym tygodniu. Mój nowy dom nad jeziorem jest mały i uroczy, i świetnie mi odpowiada. Mój prawnik przerwał moje wewnętrzne zadumy. – To może jest teraz nie odpowiednie, ale ominąłeś kulę z tą jedną, synu – powiedział, gdy wstał, aby włożyć papiery do teczki. Z drugiej strony stołu, prawnik Victorii spotkał moje oczy. Chociaż nie może się zgodzić, szybko kiwnął głową w zgodzie, zanim złapał płaszcz i opuścił pokój. – Powodzenia – powiedział i uśmiechnąłem się pierwszy raz tego dnia. Nowe początki są przede mną.
***
Otworzyłem laptopa i sprawdziłem wiadomości na Facebooku. Nic. Nie jestem zaskoczony. Wysyłałem Jessice wiadomości od miesięcy, trzymając się nadziei, że odpowie, ale nie robi tego. Nie wiem, dlaczego próbuję. Tęsknię za nią, zgaduję. Chcę w jakiś sposób być w jej życiu i waham się nad przyciśnięciem jej, ale odmawiam całkowicie się poddać. Mała ikona przy jej imieniu zaświeciła się na zielono. Jest online. Wziąłem głęboki oddech i szansę... Jace Collins: Cześć, nieznajoma. Czekałem. I czekałem. I czekałem. Dziesięć minut minęło i małe migotanie optymizmu, jakie czułem, zaczęło uciekać. Jessica Alexander: Cześć. ~264~
Odpowiedziała! Powiedziałem ciche 'dziękuję' do siebie i odpowiedziałem z wielkim uśmiechem na twarzy. Jace Collins: Ciesz się, że odpowiedziałaś. Minęło trochę czasu. Jessica Alexander: Yeah, minęło. Jak się masz? Jace Collins: W porządku. Ostatnio wiele się zmieniło. Wziąłem trochę wolnego w pracy i moja nowa praktyka będzie otwarta w przyszłym tygodniu. Jestem podekscytowany. Jessica Alexander: To świetnie! Przykro mi przez sprawę z Victorią. Widziałam jakieś posty o tym. Jace Collins: Nie, jest dobrze. Jest mi z tym lepiej niż dobrze. Jak się masz? Widziałem, że uczęszczasz do szkoły. Jestem z ciebie dumny. Jessica Alexander: Cóż, to ważne, że jesteś szczęśliwy. Ciesz się, że czujesz się dobrze. Tak, szkoła. Hmmm... To był wielki krok. Niektóre dni są lepsze od innych. Szkoła nie jest czymś, co naprawdę lubiłam, ale college jest inny. Są rzeczy, które zaczęłam lubić. To zniechęcające, gdy myślę, jak dużo będę musiała przejść, by stanąć przed klasą i nauczać. Ale skupiam się na tym, jak ważny jest dla mnie ten dzień, nieważne jak dużo czasu to zajmie. Jace Collins: Będziesz niesamowitą nauczycielką. Jak z twoją mamą? Widziałem zdjęcia waszej dwójki. To ogromny krok dla ciebie. Wygląda naprawdę dobrze. Jessica Alexander: Z nią w porządku. Około miesiąc temu wyszła z Klinki Odwykowej. Chodzimy razem na wspólne sesje przez problemy z przeszłości. Nie jest łatwo. Jace Collins: Jess... Jessica Alexander: Yeah? Jace Collins: Tęsknie za tobą. To miłe. Dziękuję, że odpowiedziałaś. Jessica Alexander: Też za tobą tęsknię. Ale teraz rzeczy są dla mnie skomplikowane. Przepraszam, że wcześniej nie odpowiadałam. Mam nadzieję, że to zrozumiesz. Wciąż próbuję uporać się z moją przeszłością i osobą, którą nigdy więcej nie chcę być. Jace Collins: Wiem i rozumiem. To może być zbyt szybko, ale gdy będziesz następny raz w mieście, aby zobaczyć się z mamą, możemy pójść na lunch, czy coś? Tylko porozmawiać. Przyjaciele? Nie proszę o nic więcej, oprócz lunchu. Zero presji. Tylko dwójka przyjaciół, starająca się znowu poznać. Tym razem nie odpowiedziała od razu. Może nie powinienem pytać. Jestem idiotą. Dlaczego nie mogłem cieszyć się chwilą i tak to zostawić? Ale głęboko w środku wiem dlaczego. Chcę ją w moim życiu i jestem gotowy, aby tym razem walczyć. Wiadomość tiknęła. ~265~
Jessica Alexander: Jasne, myślę, że możemy to zrobić. Będę tam w sobotę na cały dzień. O której i gdzie? Czytałem wiadomość drugi raz, czując się jakbym znowu był w liceum. Moje serce mocno biło w mojej piersi; czułem, jakbym właśnie wygrał randkę na bal. Jace Collins: Co z południem w Marina Cafe? Jessica Alexander: Pasuje. Więc do zobaczenia. Upewnij się, że zamówiłeś mi colę waniliową. Kocham to, że żartuje i jest sobą. Jace Collins: Załatwione. Więc do zobaczenia, Jess i dzięki :) Jessica Alexander: :)
***
Siedziałem na patio, wychodzące na krajobraz wody. Pogoda jest doskonała – nie za gorąco, nie za zimno – ale jestem tak cholernie zdenerwowany, że czuję pot tworzący się na moim czole. Kelnerka przyniosła colę waniliową, którą zamówiłem dla Jess i piwo Stella dla mnie. Muszę wyluzować i piwo mi w tym odrobinkę pomoże. Sprawdziłem zegarek setny razem, zanim ją zobaczyłem kątem oka. Spojrzałem w górę i uśmiechnąłem się, stając naprzeciw niej pierwszy raz od roku. Taka. Piękna. Jess. Jest tutaj, ze mną. Prawdziwość tego jest dziwna, ale uczucia, które mnie oblewa, gdy ją widzę są te same. Kocham tą kobietę. Żadna ilość czasu, smutku albo bzdur tego nie zmieni i nigdy się tak nie stanie. Kocham ją i jakoś ją zdobędę z powrotem. Nie obchodzi mnie, co muszę zrobić, aby znowu była moja. Wygląda na szczęśliwą i silną, jak Jessica, która zawsze wiedziałem, że ukrywa się pod bólem i cierpieniem. Świeci jak gwiazda. Moja duma dla niej jest wielka; wygrała najcięższą bitwę, którą człowiek mógłby mieć – bitwę z umysłem. Chociaż walczy codziennie, jasno widzę, że robi to dla siebie, sama i nigdy nie potrzebowała, by ktokolwiek ją naprawił. Wykonała niesamowitą robotę. – Hej – powiedziała. Jej niepewny uśmiech ogrzał mnie w środku. A w środku czułem się zimny przez długi czas. Moment jest niezręczny dla naszej dwójki. Czuję, jakbym powinien powiedzieć coś czarującego albo dowcipnego, ale nie robię tego. Do diabła z tym. ~266~
Czas, aby mieć odwagę i podjąć ryzyko. Nie mam niczego, co mógłbym przegrać i jeżeli teraz nie spróbuję, zawsze będę tego żałował. Nigdy więcej omijania ważnych momentów; małe momenty, jak ten, są tym, w czym zawiodłem w przeszłości. Zrobiłem kilka kroków w jej stronę i wyciągnąłem się, by ją przytulić. Sapnęła i zaczęła chichotać, gdy mnie uścisnęła; śmieję się z nią. To takie niesamowite. Prawdziwe. To moje Jess. Zawsze była, zawsze będzie. – Hej – wyszeptałem, gdy wdychałem zapach jej owocowych włosów. – Cześć. Wolno uwolniłem ją z mojego niedźwiedziego uścisku i uśmiechała się, naprawdę uśmiechała. Brak tego niepewnego, zdenerwowanego uśmiechu, nie. To jest najpiękniejszy uśmiech, jaki dziewczyna może pokazać. – Przepraszam, szedłem za moim instynktem. Nie mogłem nic na to poradzić – powiedziałem, starając się wytłumaczyć moje gwałtowne podniecenie w sercu. – Jest okay, ale tylko dlatego, że masz dla mnie colę waniliową – powiedziała, wskazując na stół. Zaśmialiśmy się i odsunąłem dla niej krzesło, zanim sam usiadłem. – Wyglądasz dobrze, Jess, naprawdę dobrze. Zarumieniła się delikatnie. – Janice powiedziała, że powinnam powiedzieć 'dziękuję'. Wciąż pracuję nad akceptacją komplementów. Więc dziękuję, Jace. Też ładnie wyglądasz. – Więc, wybrałaś już, jakiego przedmiotu chcesz uczyć? – zapytałem, pragnąc, aby konwersacja płynęła. – Zastanawiam się nad angielskim i językiem sztuki. Również naprawdę chciałabym być trenerem pływaków. Jednak, jeszcze nie wiem. Mam przed sobą jeszcze trochę czasu – spojrzała przez wodę i oparła głowę o rękę. Opanowanie zasiadło wokół niej, nigdy wcześniej tego nie widziałem i obserwowałem ten moment cicho, w respekcie dla dziewczyny przede mną. – Pięknie tu jest. Naprawdę – westchnęła. – Tak, jest – powiedziałem, moje oczy nigdy jej nie opuściły. Spojrzała na mnie i rumieńce jeszcze raz pokryły jej twarz. – Przestań, Jace. Zawstydzasz mnie – odpowiedziała nieśmiało. – Dlaczego? Zgodziłem się z tobą. – Uh huh – uśmiechnęła się i wirowała słomką w napoju, przed napiciem się.
~267~
– Kupiłem mały dom nad tym jeziorem, wiesz? Uniosła brwi. – Kupiłeś? – Yep, wprowadziłem się kilka dni temu. Wciąż wszędzie są pudła. Nienawidzę rozpakowywania. Uśmiechnęła się do mnie od ucha do ucha. – To fantastycznie! Cóż, nie powinieneś być tu ze mną. Powinieneś się rozpakowywać. Twoja praktyka ma zostać otwarta w przyszłym tygodniu. Potrząsnąłem głową. – Jess, jest w porządku. Popracuję nad tym popołudniu. Uwierz mi, rozpakowywanie jest czymś, z czym mogę zwlekać przez długi czas. Rozważała swoją odpowiedź, gdy jej się przyglądałem. – Więc mogę ci pomóc. Będę tutaj cały dzień. Już spędziłam poranek z mamą. Stawiam, że damy sobie dzisiaj z tym radę. Wtedy nie musiałbyś martwić się o to w przyszłym tygodniu. Jess... w moim domu. My... razem cały dzień. Tak i tak. – Jesteś pewna? Na pewno nie dorzucę takiej oferty. Klasnęła raz, jakby właśnie wygrała spór. – Więc mamy umowę. Zjedzmy i chodźmy, panie Collins. Po prostu pojadę za tobą swoim samochodem, gdy wyjdziemy – stwierdziła. – Mam nadzieję, że jesteś gotowa na pracę, bo mam tony pudeł, których jeszcze nie rozpakowałem. – Jeżeli jesteś tak dobry w rozpakowywaniu, jak w pływaniu, wiem, że będziemy mieć trochę roboty – zażartowała z szelmowskim uśmiechem. – Ale zgadzam się. Cholera, kocham tą dziewczynę.
***
Skończyliśmy posiłek i wyszliśmy. Teraz Jess wjeżdżała na podjazd mojego nowego domu. Wciąż nie mogę uwierzyć, że tu jest. Chcę się uszczypnąć, ale się powstrzymuję. Wysiadłem i spotkałem się z nią przy drzwiach. – Jace, to miejsce jest świetne. Piękne i spokojne. – Yeah, kocham je. Jest małe, ale ma charakter – odpowiedziałem, gdy otworzyłem drzwi. Machnąłem dłonią, aby weszła. – Wejdź. Witam w moim małym domu pudełek. – Wow, te wysokie sufity naprawdę powiększają to małe miejsce. Jest w moim domu. Znowu staram się przekonać, że to dzieje się naprawdę. ~268~
– Dzięki, też mi się podoba. Położyła torebkę przy drzwiach. – Więc, gdzie chcesz zacząć? Rozglądnąłem się bez celu po wszystkich pudłach i wyrzuciłem ręce w powietrze. – Zgaduję, że to nie ma znaczenia. Wybierzmy pudło i zacznijmy od tego. – W porządku – zgodziła się. Oboje kleknęliśmy i wybraliśmy inne pudła. – Jace, te pudła nawet nie są podpisane – zrugała mnie z uśmiechem. – Um, yeah, wiem. Jestem naprawdę zły w przeprowadzkach. Przepraszam. Potrząsnęła na mnie głową i spojrzała do pudła. –Cóż, tu są samie ciuchy. Który pokój to twoja sypialnia? Albo wolisz sam zająć się ciuchami? – Nie, nie, jest dobrze. Mój pokój jest ostatnim po lewej – wskazałem na korytarz. – Okay – powiedziała, wstając z pudłem. Próbowanie oprzeć się pragnieniu, by pójść za nią i rzucić ją na moje nieposłane łóżko, jest fizycznie i mentalnie ciężkie, ale skupiłem się na pudle przede mną. Zbierz się w sobie, Jace. Nie musisz spieprzyć rzeczy, akurat gdy wróciła do twojego życia. Kilka minut później wróciła do salony, gdy układałem zdjęcia i albumy. Nie spojrzałem w górę, dopóki nie usłyszałem, jak przeczyszcza gardło. Rzuciłem okiem w jej stronę i tutaj była, trzymając moją koszulkę. Jest pomięta i zniszczona przez lata noszenia, i zastawiałem się, czy pamięta, że gdy mi ją dała, powiedziała, iż jest 'Jaceowo niebieska'. – Wciąż to masz po tylu latach? – wstałem i podszedłem do niej, łapiąc koszulkę. – Oczywiście, że tak. Dlaczego wyglądasz na taką zaskoczoną? – Um, nie wiem. Nie myślałam, że będziesz miał coś jeszcze sprzed tylu lat. Gdyby tylko wiedziała... – Jess, mam wiele rzeczy z tamtych czasów. Ta koszulka jest jedną z nich – powiedziałem poważnie. Nie jestem pewny, czy złapała podtekst, ale myślę, że tak, bo jej oczy zmiękły. Mogę powiedzieć, że tęskni, jak ja. Tyle, że jest tego więcej. To nieulotna pamięć myśli, słów, uczuć i momentów, które nigdy nie znikły z mostami, które spaliliśmy. Zanim coś powiedziałem, ona szybko zakończa moment i przeszła obok mnie. – Okay, które pudło następne? Skończmy z tym. Odłożyłem koszulkę i uśmiechnąłem się. – Tak, proszę pani. Zgaduję, że możesz mi pomóc ze zdjęciami. ~269~
Dołączyła do mnie na kanapie i zaczęliśmy sortować zdjęcia. Uniosła jedno z ukończenia studiów w Baylor. – Jak było w ten dzień? Jak się czułeś, kończąc to? – Było dobrze – zapewniłem ją. – Niedługo będziesz znała to czucie. Odłożyła zdjęcie i wyciągnęła kolejne do góry nogami. Tak szybko jak je odwróciła, przerwała i uniosła je wolno. Przyciągnęła je, aby lepiej się przyjrzeć; ekspresja na jej twarzy jest dziwna. Jej czoło zmarszczyło się i rzuciła na mnie okiem, zdezorientowana. – Skąd to masz, Jace? – Co masz na myśli? Jest moje. Dlaczego? Co się dzieje? Wyglądasz dziwnie, Jess. Wstała, trzymając zdjęcie, wciąż patrząc na nie uważnie. – Kto ci je dał? Skąd znasz moją starą sąsiadkę? Jej starą sąsiadkę? Na pewno jest w błędzie. – Jess, to nie twoja sąsiadka. To Genevieve, moja młodsza siostra. Nagle, kolory całkowicie spłynęły z jej twarzy i spiorunowała mnie wzrokiem ze zmieszaniem i konsternacją. Potrząsnęła głową. – Nie, nie, to nie może się dziać. To Vivvie. W liceum mieszkała obok mnie – odwróciła zdjęcie i pokazała twarz Genevieve. – To ona. Znam ją. Nawet nosiła tą samą fioletową pelerynę i ma takie same broszki, dała mi jedną. To nie może być twoja siostra, Jace. Broszka. Fioletowy płatek śniegu... Jess miała ją na sobie w dzień pogrzebu mamy. Nawet nie wiem, co powiedzieć. Musi się mylić. To chore. – Jess, to moja siostra. Spójrz, tu są zdjęcia; sama możesz zobaczyć. I Genevieve przezwisko było Vivvie. Podałem jej album i wzięła go, spadając na kanapę. Desperacko przerzucała stronę za stroną. Łzy uformowały się w jej oczach i wolno spłynęły. Jej dłonie drżałyą; naprawdę zaczyna mnie straszyć. – Jess, co się dzieje? Skąd znasz jej przezwisko i dlaczego myślisz, że była twoją sąsiadką? Zmarła dawno temu. Nie rozumiem. Spraw, żebym zrozumiał. Spojrzała na mnie pustymi oczami. Jej wargi zaczęły się ruszać, jakby chciała coś powiedzieć, ale ułożyła wargi w wąską linię. Jej głowa wróciła do albumu, zanim wstała. Poszła szybko do torebki, położyła ją na kanapie i z niepokojem zaczęła przekopywać się przez nią. Moment później, wyciąga dłoń i pokazała mi broszkę Genevieve. Fioletowy płatek śniegu. Wskazała na zdjęcie Genevieve i powiedziała. – Ona mi ją dała. Zawsze mam ją ze sobą. Ona uratowała mnie jednego dnia. Ona jest powodem, dla którego nie popełniłam samobójstwa po raz ~270~
pierwszy po aborcji. I gdy byłam w szpitalu po śmierci Kingsleya, po mojej próbie samobójczej, niemal nie przeżyłam, ale ona znowu tam była. Łzy lały się po jej twarzy. Spojrzała na mnie, jakbym mógł rozwiązać tą szaloną tajemnicę, ale jestem tak zmieszany, jak ona. – Śniłam czy coś. Kingsley był w moim śnie i był szczęśliwy. Ponownie został złączony z żoną i synem. Nie wiem... to było takie dziwne – jej czoło ściągnęło się w zbolałym wyrażeniu i nie wiedziałem, co powiedzieć. – Ale pamiętam, że Vivvie też była w moim śnie. Ten sen mnie prześladował, bo wyglądała tak samo. Miała te same ubrania i wciąż była małą dziewczynką, chociaż minęło sześć lat, odkąd widziałam ją na moim podwórku. We śnie, rozmawiała ze mną. Powiedziała mi, że to nie mój czas, aby odejść i że muszę walczyć. Powiedziała, że mam do zrobienia jeszcze kilka rzeczy, powiedziała, że pewnego dnia zrobię świetne rzeczy. Powiedziała, że zmienię życia innych ludzi, że miłość znowu mnie znajdzie i że muszę otworzyć oczy i żyć, więc będę mogła zrobić te wszystkie rzeczy. Znowu złapała zdjęcie i studiowała je z bliska. – Powiedziała, że nauczanie będzie celem mojego życia, moim prezentem i że, jak mi powiedziała wcześniej, to niegrzeczne nie zaakceptować prezentu. Później się uśmiechnęła i zniknęła. Wszystko, co po tym pamiętam, to obudzenie się w szpitalu. Gdy czułam się lepiej i wróciłam pierwszy raz do domu, poszłam do jej domu, aby ją znaleźć. Chciałam jej podziękować i zobaczyć, jak się miewa, ale nikogo nie było. Mama powiedziała mi, że dom był pusty od lat. Łzy spływają po jej twarzy i jej dłonie drżały, powodując, że zdjęcie też się trzęsło. Skupiłem się na tym, bo to, co właśnie powiedziała zaczyna we mnie wsiąkać i mój umysł nie może tego pojąć. To zbyt dużo. – Dlaczego ci ją dała, Jess? – wszystko we mnie błaga ją o jakieś rozwiązanie. Spojrzała na mnie przez łzy i powiedziała. – Powiedziała, że to moje pole siłowe. Powiedziała, że jej brat dał jej to, bo była specjalna i to była specjalna broszka ze specjalnymi mocami. Powiedziała, że to będzie mnie ochraniać. Próbowałam jej powiedzieć, że nie mogę tego przyjąć, ale nalegała. Powiedziałem te rzeczy. Dałem Genevieve te broszki. Te słowa są moje. Moje dłonie są spocone i mój umysł wiruje z tysiącem myśli. Muszę przestać próbować analizować to wszystko. Teraz. W tym momencie muszę pozwolić mojemu sercu zareagować, bo wyjaśnienie niewytłumaczalnego jest niemożliwe. Pochyliłem się i wziąłem broszkę z jej dłoni, przypinając ją do jej koszulki, nad jej sercem. Nasze oczy złączyły się ze sobą i przepaść, nad którą stoję, wydaje się mniejsza. Ale teraz, nie boję się upadku.
~271~
Więc skoczyłem. Złapałem łagodnie jej twarz i zaglądnąłem do jej pięknym, zmieszanych oczu. – Miała rację, Jess, o wszystkim. To dla kogoś specjalnego, kogoś, kogo kocham całym sobą. Ty zrobisz świetne rzeczy w tym życiu – wyszeptałem, łagodnie umieszczając pocałunek na jej czole. Mocno owinąłem wokół niej ramiona i oparłem głowę o jej brodę, ponieważ przytuliła się do mnie i płakała w moją pierś. Po raz pierwszy, odkąd Genevieve zmarła, czuję jakby sztanga została podniesiona i widzę jak na dłoni, że może jest nadzieja dla mnie, dla Jess, dla nas. I jakoś, muszę podziękować za to mojej małej siostrze. Ponieważ pomimo tego, że Genevieve jest tam, jest również tutaj, z nami. Nie wiem, jak tam jest, ale tutaj nigdy nie było tak obiecująco...
Jessica Miesiąc później.
~272~
Przemierzając cmentarz, wiem, że powinnam czuć coś w rodzaju niepokoju albo smutku, ale najbardziej czuję spokój. Ciepła, teksańska bryza szeleści liśćmi i gałęziami. Zapach świeżo skoszonej trawy unosi się w powietrzu i przypomina mi o szczęśliwych dniach, w czasie dzieciństwa. Trzymałam mocno dziennik pod ramieniem, gdy podeszłam do nagrobka Kingsleya. Jego kamień nagrobny jest porosty i graweracja, którą wybrała jego rodzina, jest idealna. Każdy zawsze skupia się na dacie, ale wszystko, co widzę, to poświęcenie. Jego data urodzenia i śmierci nie są ważne. Najbardziej liczy się życie, którym żył. Kingsley James Arrington Mąż, Ojciec i Przyjaciel. Mocno Żył i Kochał. Błogosław Go Zawsze i Na zawsze. Moja pierś zacisnęła się i moje serce odczuło mały napad bólu. Przełknęłam guz w gardle i odepchnęłam łzy, które chciały wypłynąć. Nie chcę dzisiaj być smutna. Minął ponad rok, odkąd go straciłam, ale nie mogę kontynuować rozpaczania za nim. Nienawidziłby tego. Chciałabym, by dzisiaj mnie znał. Byłby ze mnie taki dumny. Pomyślałam o czymś, co mi powiedziałaś; o czymś, czego nigdy nie rozumiałam, aż do teraz. – Kocham cię dla ciebie, Jess. Twoja przeszłość nie określa tego, kim jesteś. Biografia nie jest przeznaczeniem. Uklękłam, gdy jego słowa w końcu do mnie dotarły. Miękka trawa spotkała moje kolana i otworzyłam dziennik. Przewróciłam na ostatnią stronę, gdzie jest mój najnowszy wiersz. Mój umysł wrócił do cennych momentów, które miałam z Kingsleyem i uśmiechnęłam się. Był jedną z tych osób, które weszły do mojego życia i wprowadziły światło, pokazując mi wszystko, czego sama nie wiedziałam. Otworzył mnie na niezliczone możliwości, które były przede mną. Zasadził nasiona, które urosły wewnątrz mojego serca, przynosząc mi miłość i nadzieję. Kingsley był tą osobą raz–w– życiu, których nigdy się nie zapomina, bo zawsze będzie światłem w moim życiu. Oderwałam wiersz i złożyłam kartkę w mały kwadrat. Wyciągnęłam się i położyłam go na kamieniu nagrobnym. Niebo jest dzisiaj jaskrawoniebieskie z puszystymi chmurami; przypominają mi jego oczy. Zamknęłam swoje, by móc go odtworzyć w umyśle, słowa z mojego wiersza powtarzały się w kółko. Zatytułowałam go 'Nad Stropem'. Ściany zostały zbudowane Strachy zrodzone z bezlitosnego Samo zwątpienia Wglądając Uchwyciłam spojrzenie ~273~
Byłeś tam Widziałam cię Spoglądającego z bliska Spoglądającego przez moją osłonę Widziałeś mnie Krok po kroku Podróżowałeś przez mile emocji Pchałeś Potęgowałeś Stawiając mnie przed samą sobą Jasne światło Świeciłeś nade mną Zmusiłeś mnie, abym to widziała Prawdziwą mnie Nasiona, które podlewałeś Nigdy nie były pewniakiem One rosły Zakorzenione W środku mojego serca Rozgałęziały się w mojej duszy Złamanej Zniszczonej Wdrażając w każdą granicę Każdego spalonego mostu Przebudowanego na stolarz miłości Kreatora nadziei Teraz spoczywają na stropi Raz–w–życiu osoba
~274~
Przyjaciel Nieskończone wrażenie Uniosłam palce do ust, umieściłam na nich pocałunek, zanim wyciągnęłam się i przycisnęłam je do wygrawerowanego imienia na kamieniu. Wyszeptałam dwa słowa. – Dziękuję ci. Łzy zaczęły się pojawiać i szybko wstałam, otrzepując kolana i wzięłam głęboki wdech. Podniosłam dziennik i spojrzałam na nagrobek, ale wiem, że go tam nie ma. Spojrzałam na niebo i uśmiechnęłam się jeszcze raz. – Do zobaczenia, Kingsley – powiedziałam do niego. Później odwróciłam się i odeszłam.
***
Jace i ja umawiamy się już od miesiąca, ale nie śpieszymy się. On był niewiarygodnie cierpliwy, ale również był wytrwały w upewnianiu się, że wiem, iż jest gotowy na długą podróż. Szkoła zabiera dużo mojego czasu i on też jest naprawdę zajęty pracą. Dziwna rzecz, zdecydowaliśmy się zacząć chodzić na sesje z jego terapeutą, aby przejść przez demony naszej przeszłości. Nasza pierwsza sesja jest dzisiaj. To wydaje się dziwne iść na sesję ze swoim chłopakiem, ale myślę, znając naszą przeszłość i jakie nasze życia były do góry nogami, że to dla nas pozytywna rzecz. Każdy potrzebuje odrobiny terapii w życiu. Staramy się, by było lepiej, gdy wiemy więcej. Kocham Jace i jego nieumierająca miłość do mnie, jest czymś, co myślałam, że nigdy nie mogłabym zaakceptować, bo nigdy nie wierzyłam, że na nią zasługuję. Terapia nauczyła mnie wielu rzeczy o sobie. Wierząc, że jestem tego warta, jest najtrudniejszą lekcją ze wszystkiego. To wciąż jest codzienną walką, ale jest bitwą, z którą chętnie się mierzę, bo to walka warta walki. Mam tonę pracy domowej przede mną. Jace przyjedzie mnie odebrać za niedługo, więc muszę przez nią przejść, ale wczoraj kupiłam sobie nowy dziennik i umieram, aby umieścić w nim kilka słów. Schyliłam się i wyciągnęłam go z torebki, otwierając go na pierwszej stronie. Przejechałam dłonią przez kruchą, białą, czystą kartkę i starałam się wymyślić tytuł. 'Terapia", wydaje się całkiem trafne i dobrze brzmi. Ból i zranienie Szybko w tobie się przemieszczają Zrywając warstwy własnej wartości Rozbijając się w twoich myślach Zmieniając twoje idee Przesiewają przez twoją duszę ~275~
Przeciągając cię Miłość i nadzieja Zajmują och czas Chodzą na palcach w twoim umyśle Bieżnikując postrzępione krawędzie czasu Dając ci znak Miłość zawsze się pokaże Chce wejść Otwórz okno do swojego serca Wpuść. Ją. Miłość cię zobaczy Zobaczyła mnie Też ją zobaczyłam Własna miłość To moja TERAPIA.
Koniec podróży Jess, Jace i Kingsleya. Therapy Kathryn Perez
~276~