Rph',ra, bą"Fau
.
'lr'u.|
;
z,,,,1u,,
MTT DZTSIAJ
Crym jest dzisiai mit? Udzielę zaraz pierwszej, prostej batdzo odpowiedzi, kt6ta doskonale zgadza się z etymol.ogią: mit jest slowem.l
MIT JEsT sŁo'irEM Oczywiście,nie obojętnie jakim .słowem: zaraz się przekonamy, że język pottzebuje szczegÓ|nych warunkÓw, aby stać się mitem. Na samym początku trzeba jednak podkreślić,że mit iest systernen porofumienia, przekazem. A zatem mit nie może być ptzedmibiem, pcljęciem czy ideą.z iest sposobem f n a c'z e n i a, fqr:. mą. Poźniej ttzeba będzie nadać tei formie granice historycfne, warunki zastos'owania, wpisać w nią społecze stwo: naipierw iednak należy opisać ją jako f.otmę.
Le Mythe, aujourd'hui * Myth'ologies: Le pauvre et le Prolaaire * Le visage de Garbo * Puissance et dćsinvolture * Le bifteck et les frites * Nautilus et Bateau Ivre * Sttip.Tease * La n,ouvelle Citroćn * Photogćnie ćlectorale * Au Music-Hall * La Dame aux Camtlias (z t.omu Mythologiłs)
Q
rrtr Editioac du Seuil
oczywiście, złudnym byłoby trvierdzeni e, że między mitycznymi przedmiotarni istnieje htica istoty: skoro mit iest słowem, .\t'szystko' co naleĘ do mowy, może być mitem. Mitu nie .określaprzedmiot iego ptzekazu, lecz sposÓb, v,' iaki go wypowiada: istniej4 fotma|ne grani'ce mitu, nie ma substanc|alnych. s(szystko więc może być mitem? Sądzę, że tak, gdyż światpodsulra niesko czenie wiele mitycznych możliwości.Kaźldy pizedI Przeciwstawi mi się tysiąc innych znacze . słowa ,,mit''. Staram się jednak dęfiniować tzecz.y, a nie słowa'
-Ę Mit i
f6
znak
miot świata.możepruejśćod zamkniętej, niemej egzystencji do stanu mowy' kt6ry ptzysv/'oić potrafi społe. czeristwo, żadne bowiem naturalne iub inne prawo nie zakazuje mÓwienia o rzeczach. Drzewo jest drzewem' Tak, zapewne. Ale drzewo opowiedziane przez Minou Dr,ouet * nie jest uz jedynie drrewem, iest drzewer, ozdobionym, przystosowanym do pewnej konsumpcii, nasyconym upodobaniami literackimi, buntami, obrazami, słowem _ uzytko\r'aniem społecznym, ktÓre sumuje f
się z czyst4 materią. Zapesvne, wszystko
nie zostaje wypowiedziane jedprzedmioty padają łupem mitycznocześnie; niektÓre nego słowa na pewien czas' potem znikają, a ich miejsce zajmują inne. Czy istniei4 przedmioty zgubnic: uległe, iak, zdaniem Baudelaire'a, kobieta? Na pewno nie, do pomyśleniasą mity batdzo stare, nie ma rritÓw wiecznych; ieślibowiem historia ludzkościprzemier,ia tzecrryistośćw słowo' to ona i tylko ona rządzi źlyciem i śmier'ciąmiĘcznego języka. odlegŁa lub bliska, mitoLogtr'a możl,e miEć jedynie historyczne uzasadnienie, gdyi mit iest mową wybraną pftez historię: nie może vyło. nić się z ,;IatL!ry,, fzeczy. Ta mowa iest ptzekalsą' Przekazem nie tylko usr--------":----'7-;"? nym; może składać się on z pism i przedstawieri, wy. powiedzi pisanei, ale także f'otogratii, filmu, reportażil, widowiska' spoftu' reklamy; wszystko to moŻe być pod. potą mitycznej mowy. Mitu nie określaani iego ptzec|i miot, ani iego materia, gdyż każda materia rnoze być iarbitralnie wyposażona w znaczenie: sttzała, ktÓra człowiek piefwotny wyzywa przeciwnika, także jest sło. wem' Zapewne, w potzqdku per.cepcji obtaz i pisr.no, na ptzykł'ad, nie pobudza tego samego typu świadomo. ści;i w samym obnzie jest wiele sposobÓw lektury * Minou Drouet, ,,cudowne dziecko", dziesięcioletnia poetka, ktÓre! krÓtkotrwała karięra pod koniec |at pięćdziesiątych wy. wołaławe Francii spofo $zumu ' (Prryp. tłur,n.)
Mit
dTisiaj
27
schemat dużo łaffiiej nabien znaczenia niz rysunek, imitacja batdziej niż 'otyginał., karykatura batdziej niż, portret. Ale właśnienie idzie już tutaj o teofetycfny sposÓb przedstawięn:lał idzie o ten obraz, wybrany dl" t . g o ,""ffii,i 6-o*u mityczna składa się z materii już ptzepracowanej tak, aby byla właściwymśrodkiem porozumienia; dlatego właśnie,że wszystkie twoftywa mitu, tak przedstawieniowe, jak graficzne, z Sory zak|adają iqlnię'nj.ę świadomościznaczeil, można t.ozumować nimi nieza|eżnie od tworzywa. To tworzywo nie iest obojętnei zapewne, obraz iest bardziej rczkazuiący niż pismo, natzuca znaczenie od t'azu, n|e analizując 8o, nie rczptaszając. To iednak nie iest r1znic4 istotną" .i.obraz staje się pismem od momentu, kiedy jest znagz.a:y: jak pismo, przywołuie texis, sł.ownik. odtąd więc ptzez ięzyk, wyp owiedź, mow ę itp. rozumieć będziemy każdą jednostkę czy 'caŁość znaczącą, tak słowną, jak wztokową: f'otogtafia będzie dla nas słowem w tym samym stopniu co artykuł w gazecie; same pffedni'oty staną się słowem, jeślitylko będą cośznaczyć, Ten źridłowysposÓb poimowania ięzyka usprawiedlt,yia ztesztą sama historia pisma: na długo przed wynalezieniem naszego alfabetu takie przedmioty jak inkaskie kipu albo rysunki takie jak piktogramy były regularnymi słowami. Nie znaczy to, że na|eży traktować mowę mitycz'lą jak język: prawdę nr Ówi4c, tl-{9!q-fgi!0:olua.Ć-g19-]rj$Ł!4utą o grilnie j sza lingwistyki, a mianowiciej śami'i'Io$e.-7 od
MrT JAKO SYSTEM SEMTOLOGICZNY
.
Jako studium słowa mitologia jest w istocie jedynie cfąstką tei rczleg|ej :lauki ,o znakach, j^k4 pod nam,4 s e.Ę !.o L:sii postu.l6s-ał- piż6ł6,er'dziestu lary Sau . ssufe. Semiologia nie została jeszcze stwofzona. A przedeż wychodząc od samego Saussufe'a, a czasem nie"
Mit i
28
znak
zależnie od niego, duża częśćwspÓłczesnych poszukiwa nieustannie powraca d.o problemu znaczenia: psychoanaliza, strukturalizm, psychologia eidery,czna, nie. ktÓre fapocz4tkowane prfez Bachelarda nowe prÓby krytyki literackiej badac chcą fakty o tyle tylko, o ile o fie fnacfą. z.aasr.ęntę*. "Ea-.'adYg.!)Tr ?ś.-.się Wzaś .4g-.xmi"pJqgil Nie t'wierdzę, że semiologia mogłaby objąć te wszystkie badania _ maja one tÓżną treść.Posiadaią jednak wspÓlny status, wszystkie są naukami .o wartościach; nie zadowa|ają się odnalezieniem faktu, określaiągo i badają jako wartośćzastępczq
'
(oalant-pour).
&nlologP_lęlL-,Łą.*ą-..9....fg1m-1ch, -ićtr
zffiffił*ffeilia"i6-"d
ponieważ bada
tresii' Cha;ru'rii p'owied;;?,-iiiili;=.iT6#*o-.paffić'6ie-i $ranicacn tanej naukl formalnej. Pottzebna iest tak samo, jak potrzebny iest każdy ścisłyjęzyk. fdanow wykpiwał fi|ozof.a Alek-
sandr'owa, ktÓry mÓwił o ,,sf,etycznei strukturue naszej planety''. ,,Dotychczas wydawało mi się - powiedziai fdano.w _ że sf'eryczna może być jedynie f'otma.,, fda^ now miał ncję: nie można mÓwić o struktufze w tef-
i odwrotnie. Moze v/ pł,aszczyźnir,,Ęcia,, istnieje iedynie pełnia niemozliwy'ch do rcztÓż. nienia stfuktuf i f'orm. Nauka nie zajmuje się iednak niewypowiedzialnym; musi mÓwić o ,,życiu,,, jeśIi ptagnie je p t zek s zt ał'cić. Pnełisvstawiając się platonicznej niestety donkiszoterii syntezy, kazda krytyka musi pogodzić się z ascezą, ze sztucznością ana|izy, a więc uściślać metody i języki. Gdyby ktytyka hist.o. ty'Czna była mniej przerażona widmem ,,fofmalifmu'', był.aby fapewne pł.odniejsza; ztozlmiał.aby, ze specy" ficzne badanie,f.orm nie kłÓci się bynajmniej z koniecz.Wprost przeciwnie, nymi zasadami całościi Hisoorii. im dany system został' ściślejzdefiniowany od stfon} formalnej, Ęm uleglejszy jest wobec kryryki historycznej. Parodiując znane powiedzonko, tzec można, że trochę f.ormalizmu oddala od Historii, ale dużo - ptzybll minologii formy
Mit
d4isiaj
29
ża. Czyż istnieie lepszy ptzykład totalnei krytyki niż
i historyczny, semiologiczny i ideologiczny zatazenn opis świętościw Saint-G'enet Saftte,a? Na odwrÓt, niebezpie'cznie traktować formy jako przedmioty niej asne, pÓłf.ormy, pÓłsubstan cje, ptzy.dawać f ormie sub. stancię frormy, jak to na ptzykł'ad robił rcaLizm fdanowa. Semi'ologia, zamknięta w określony'ch gtanicach, nie iest metafizyczną pułapką, jest nauką, pofi'zebną, formalny
ale niewystarczającą. Trueba pamiętać, że iednolitość wyjaśnienia nie polega na usunięciu takich czy innych jego składnikÓw, Iecz _ zgodnie ze zdaniem Engelsa . na dialektycznej koordynacji specjalisĘcznej nauk, ia. kie dofi wprzęgnięto. Podobnie jest z mitologią: należy ona rÓwn'ocześnie do semi'ologii jako nauka formal. na i do ideologii jako nauka historyczna; bada f'ormy idei.2
Przypomnę więc, ze wszelka semiolo ia zakłada nłią-
zek między dwoma terminami: si
sipnifić Li_#sxgnlIrc
|zna@ne). LwLązeR ten o'dnosl stę clo pfled. miotÓw naj żniejszego :.zędu i dlatego nie stanowi rÓwności, lecz rÓwnowa:żność. Ttzeba tutaj pamiętać, że odwrotnie niż w zwykłym ięzyku, ktÓry mÓwi mi po pfostu' że znacfące. wytaża znaczone, w kazdym systemie semi'ologicznym mam do czynienia nie z dsvoma, Iecz z ttzema żnymi terminami; ponieważ to' co ogarniam, nie iest bynajmniei naipierw jednym, następ. nie drugim terminem, lecz wz.aiemnym stosunkiem, ktÓ-
ryiełączy:
i
znak,
ryI
iętwgz.ygh
2 RozwÓj reklamy, popu|arnej prasy, radia, ilustracji, nie mÓ.
wiąc już o istnieniu niezliczonych rytuałÓw porozumienia (ry. tuałÓw społecznego po|
,o
Mit i
znak
lg.lglŁgY. Weźmy d|a ptzyklt'aciu bukiet roz _ każę mt. f a c namiętność. Czyż nie ma tu znacfącego i znaczonego, tÓz i mego uczucia? Właściwienie, praw. J.ę mÓvzi4c, są tu jedynie ucfuciem,' że, ''nasycone Na płaszczyźnieana|izy istniej4 jednak ttzy tetminy, gdyz nasycone ucfuciem rÓże łatwo i prawidłowo 'oz. łożyćmożna na toże i na uczucie: jedno i drugie istniało, nim się zetknęło i stwoff yło trzeci przedmiot, ktÓri, jest znakiem. o ile jednak na płaszczyźnie przeżryat. nie mogę oudzielić rcż od ptzekazu, jaki niosą, o iyle na płaszczyźnie ana|izy nie wolno mi pomylić r.Óż _ e!ementu znaczącego _ z rÓżami - znakiemi fnacfące jes; puste, znak pełny, posiada sens (treść).Wezmy jeszcze czatny kamieri _ mogę mu nadać kilka znacze . Kamieri to element fnaczącyi jeślijednak nasy'cę go dr,*. statecznie elementem znaczonym (np. będzie oilaczi. śmierćna an'onimowym głosowaniu), stanie się znakieł: oczrwiście,między fnaczącym, znaczonym i znakieri, istniej4 tak bliskie implikacje funkcjonalne (jak częśc do cał'ości),że ana|iza moze wydać się 'czcza, za chvtil' jednak przekonamy się, że to roztożnienie ma kapitalne: frlacfeflie dla badania mitu jako schematu semiol ogiczł o z n a'c
nego.
oczywiście te trfy terminy są czysto formalne i możnł, nadać im rcżną treść.oto kilka ptzykładÓw: dla Saus' sufe'a, ktÓry zajmował' się szczegÓlnym, lecz metodolo. gicznie ptzykł,adowym systemem semiolo gLcznym, a tnia. nowicie językiem, dla Saussure'a więc elementem fnri. czonym było pojęcie, znaczącym _ obraz akusqczny (do _ znany .psychicznie),znakiem zaś st,osunek poięcia i obrazu (na ptzykł'ad słołr'o) lub konkre tna cał.ość,3lVie domo, że d|a Freuda to, co psychiczne, jest nawarsfivieniem rÓwnowaźności(wartości zastępcfych). Pierwsr;' termin (nie nadaię mu jednak naprawdę pierwszerisrwą. 3.Definicja slowa iest ledną z najbardziĄ dyskutov4nych w lingwisryce. Zachowuję ją dla uproszczłnia..
Mit
dTisiaj
to jawna treśćludzkiego zachowania; drugi - to treść ukryta lub właściwa(na przykł,ad substrat snu); jeśli idzie o tr'zeci, tutaj także jest on wzajemnym stosuilkiem dwÓch pierwszych: to sen jako ca,ł'ość,czynność omyłkowa lub nerwica, tozumiane jako kompr,omisy, oszczędności, uzyskane dzięki połączeniu formy (termin pierwszy) i funkcji intencionalnej (termin drugi). !fidzimy więc, jak 2naĘq od ele-@g!e
3-e-[!g3łgęzą..go iawnym, ani treści4ukrytą _ jest funkcjonalnym powi4zaniem obydwu. W krytyce sartr,owskiej wreszcie (ograniczę się do tych tr.zech znanych ptzykł'adow) elernent znaczony t'o pierwotny kryzys egzysteflcialny jednostki (np. odŁ4czenie od matki u Baudelaite,a, uznanie za zł'odzieja u Geneta); literatura iako wypowiedź twotzy element fnaczący, a stosunek kryzysu i wypowiedzi de. finiuje dzieł'o, ktÓre staje się znakiem. Zapeułne, ten trÓjwymiarowy schemat, choć stały w formie, nie reali. zuie się jednakowo ttzeba mocllo podkreślić,że semio|ogia zachowuje jednośćtylko na poziomie formy, nie zaśtreści;jej teren jest ograniczorry; odnosi się do jed'nego tylko języka, zna jedno tylko działanie - odczytanie l':h rłizszvfrowanie. ..W_.g1sŁp dn aj du j emy trgjy' :si arcw'.:9!s* o ktÓrym właśniemÓwiłem: e]Flęt1t -żnaczacy,"l, znaczony i'.l"'q*. Ale mit to system szczegÓIny, ponieważ tw,otzy( się wychodząc od łaficucha semiologicffie1o' ktÓry istniał przed r'im: i.-ąql*..t"-q *wtÓrny system sem i o.J*g.g !-g.A.tJ. To, Ćo jesr znakieni- w. pierwtzym systemie (a więc całośćskojarzenio.wa p.ojęcia i obtazu), staje się zwykłym elementem znaczącym w drugim. NaI:,y tu ptzjpomnieć, że t:wot.zyvła mitycznego słowa (sam język, {otografia, obtaz, afisz, tytuał, przedmiot itp.), i.początkowo naj żniejsze, w chwi.li, gdy .choćby ogatnia ie mit, sprowadzone zostaj4 do czystej funkcii znaczącej: stanowią dla.mitu jedynie surowiec; iedność nadało im to, że sprowad zone fostały do prostego sta-
I Mźt i znak
tusu ięzyka, Tak w piśmieliterowym, jak obtazowym mit widzi iedynie całośćznakÓw, znak globalny, korioowy tefmin'pierwszego łaricucha semiologi'cznego. I wła. śnieten koricowy człon stanie się członem pierwszym częściąnowego, szersfe1o systemu' iaki buduje. lub .Wszystko odbywa się tak, iakby mit przesuwał o ieden system pierwotnych znacze - Ponieformalny szczebe| waż przesunięcie to ma kapitalne z"naczenie dla analizy mitu, przedstawię ie następująco, z tym, że rczsttzelenie schematu iest tu iedynie metaforą:
L 1i
|.
lęzyb t l
znacaące (signif iant)
2. znacaole (signi|ić)
łj t^t+{l/l|,i ł,! "t
Znak
zNACZĄCE,
, ,:ł,?'f.ł
II. ZNACZONE
MIT
'tł,.ł'.,ł.{t
l'
'i
III. ZNAK
Jak widzimy, w micie istnieią dwa systemy semiologiizne, z ktÓiych ieden przesunięty zosta\ o szczebel
iu
do drugiego: system lingwist1nczny, ięzyk 'to'unku (albo podobne sposoby przedstawiania), I
Mit dzkiai
,,
dynie w tej mierze, w jakiei tefmin ten poddaje się mi. towi. Dl atego właśrriesę!n19l9.g.sgżę-gak-[4f,[a'1f akto .:
wać 31q-m,9 , !,"ęb,er:"z+shg'.y-.ł'ję z ni*-i'edynie-to, żę s.ą z n a.Ę ?-E.L dochbdzą do progu-eiŁu,-qb-4?Iv9Ąę. !? "
ą'
ł.ifi cj &uffi lłpęy ię?Ik -.']:4]]r{.i f.trIądi;'j" 'u*ą Dfzeomtotowv. .Czas podać |eden lub dwa przykłady języka mitycznego. Pierwszy zapoży'czył'em z uwagi Valćry'ego n, j,stem uczniem V klasy francuskiego liceum; otwieram gramatykę łaciriską i czytam zdanie wyjęte z Ezopa czy Fedrusa: ąuia ego norninor leo. Zattzymuię się i zasta. nawiam: w zdaniu tym tkwi iakaśnieiasność.Z iednei stfony słowa mają ntykły sens: ,,bo ja narywam się lew''. z drugiej, najwyraźniej oznaczaią co innego: w tej mierze, w jakiej odnoszą się d.o mnie, ucznia Y gimnazjalnej, mÓwią wytaźnie,. jestem przykładem gtamatycznym, ktÓrego celem jest pokazanie, że otzecznik kładzie się w mianowniku. Musiałem naviet puyznać, że zdanie bynajmniej nie oznaczy swojego sensu' batdzo niewiele mÓwi mi o lwie i o rym, iak się lew nazywai jego prawdziwym i ostatecznym fnaczeniem jest narzucen'ie mi reguły zgodności ptzypadkÓw. Wni.oskuję stąd, że mam do czynienia ze szfzegÓlnym, tozszetzonym systemem semiologicznym, skoro obejmuje on ięyk: jest tu oczywiście element Ttaczący, ale utworzony został, przez całośćznakÓw, sam iest pierwotnym systemem semiologicznym (,,nazywam się lew'')' Jeślii.dzie o fesftę' schemat formalny rczułija się prawidłowo: jest element znaczony (iestem przykładem Bramar.ycznvrn), jest maczente całościowe,nie będące niczym innym jak korelacją nlaczącego i zna. czoflego, ponieważ ani namtanie lwa, ani prcykł,ad gtamarycfny nie zositaŁy 'mi dane os'obno. A tenz inny ptzykład: jestem u ttyzjen, rsięgam po Rumef ,,Paris-Match''. Na okładce młody Murzyn we .
a ,,Tel Quel", II, s. r9r. 1
Mit i
znah
.-.''
Mit i łinił,
francuskim mundufze salutuje z ocayma zwrÓconymi zaPewrle na trÓikolorowy sztandar. Taki iest s e n s oi,^,,. Ale, może naiwnie, widzę, co to dla mnie ma znaczyćz że Francja iest wielkim Imperium, że wszyscy iei synowi e, nieza|eżnie od koloru skÓry, wiernie słuź4 tym: b"a l.; sztandarem i że nie ma lepszei odpowiedzi zapał' niż, ją kolonializm, 'o ruekorny kt6rzy. oskatżają czarI;Ego żołnistza, słuzącego chętnie rzekomym ciemięzycielom. A w\ęc nz jeszcze staję ptzed.tozszef',ćonym systemem semi.ologicznym: jest tu element zfiaczą^ cy' utworzony z pierwotnego systemu (czany 'żołnieru (intencio*ui,ttule po fiancotku), iest element zll'aczony nalna, mieszanina francuskości i woiskowości), iest wreszcie obecnośćznaczonego w znaczącym. Zanim przejdziemy do analizy każdego tefminu systernu miqcznego, należaloby uzgodnić terminologię. Wiemy już tenz, że do znaczące1o w micie podejśćmr':łna z dwÓch rcznych stf'on: iako do ko cowego terminu sy'stemu lingwistycznego lub iako'do początkowego terrninu ,1.,,"riu mity.znego. Potrzebne są więc dwie rir*y, i^ pł'aszczyżnte ięzyka_- a więc iako koricor4' znaczące nazywać bęłlę termin pierwszego systemu frani-'u*]'.i lsenśemi(nazywam się lew, Murzyn oddaie jf.ornr.ą. go będę nazryać mitu :" ii, n.,p[i',ć,yt,ie . Taka niejasnośćnie iest możliwa w wyp=?{!u zn.^czci|t go, po"o,,awimy mu nazwę pp ię c.l a.lTermin tfzcL, .w lsystemle ięzyka.:rl dwÓch pierwszych: w nri,cie nieiasna, się okazać na^Iła t^ ^oż, to, .. l żnica)bowiem (i na tym polega najistotniejsza onuo,zon. zostało ze znakÓrł ię,|k":.Nazvę.,Ł} znaczące -trzeci termin mitu iz na,cze n i e m;. Słowo więc mit ma podwoiiesi o tyle usprawiedliwionE; że iśt.oinie ni runi.ię: wskazuie i oznaimia, ponlłala zfozuff,iec
ko,.l"cią i.st ,znak,
i
naruuca.
IuIit dTisiaj
...,.oł
ł'l:i; ć#t.ę ć.{
?ł;+.rłł"l:.: .. .,",'f.
FoRMA I PoJĘcIE
Element znaczący mitu przedstawia się niejasno: jest iednocześnie treściąi f.otmą, pełny z jednej strony' pusty z drugiej. Jako sens, element znacfący zakł'ada lekturę. obejmuję go wzrokiem, po'siada'tzeczywistość zmysłową (ptzeciwnie niż element zuaczący lingwistyczny, ktÓry jest ściślepsychiczny); jest bogaty. Nazwanie lwa, salut Murzyna to całościprawdopodobne, wstafczająco ncjonalne. Jako pełny zespoł' znakÓw lingwistycznych, sens mitu ma sobie właściwą wattość,stanowi częśćjakiejśhistorii, historii lwa czy Mlstzyna;.w sens wbudowane już zostało fnaczenie, ktÓre mogłoby doskonale wystarczyć samo sobie, gdyby mit go nie ptzechwycił i nie ptzemienił w pustą pasożytniczą f.ormę. Sen's j l ż jest pełny, zakł'ada wiedzę, ptzeszł'ość,pa_ mięć, porÓwnalny potządek zdarue , idei, decyzji. Stając się formą, sens oddala własną przypadkowość; op żnia się, zuboża; historia wyparowuje, pozostaje fedynie litera. Jest w tym paradoksalna permutacja operacji lektury, nienormalna regresja 'od sensu do formy, od znaku lingwistycznego do elementu fnaczącego mitu. Jeślizamkaąć ąuia ego norninor leo w czysto lingwistycznym systemie, zdanie odnajduje pełnię, bogactwo, historię; jestem z:wierzęciem, lwem, Ęję w peu,nych krajach, wracam z lonriw, chciano by, żebym dzielił łup z jał'Óvką, krową czy kozą, ale ponieważ jestem silniejszy, sobie przyznaję wszystko, pr.zyznaję z tÓżnych powod6w, z ktÓrych ostatni jest po prostu ten, że nazywam się lew. Jako forma mitu zdanie to nie ocala jv ptawie nic z tej długiej historii. Sens zawierał' .caŁy s'ystem wartości:historię, geografię, moralność,zoo1o= gię, literaturę. Forma oddaliła całe to bogactwo: iej nowe ubÓstwo ptzywołuje znaczenie, ktÓre by ią *y. pełniłoąTrzeba odsunąć historię lwa, aby ztobić miejsce przykładowi gramatycznemu' ttzęba uiąć w nawias bio-
l.
16
Mil i
znak
grafię Murzyna, jeślichce się wyzwolic obtaz, ptzygo. go na przyjęcie elementu znaczorLego. tować -is.o,iy* !"łnut. punktem jest tutai to', ?e forma. nie zuboża go, oddala, uzaleznia. ni:weczy sensu' jedynie .sens zamrze, ale to tylko śmierćo9'9. Wydaie się, że ,,in^i sens. tra.i wart'ość,zachowuie iednak życ7e, ktÓ.y* t",*ić się będzie forma mitu. Sens będzie dla forhistorii' iakb,y t^i!,,v naty.h*iurtowym zapasem ^i Lub ptzywołać mozna ktÓte .,ległym iogu.i*.-, ".daby Trzeba, duić - .*oi,t.j i pospiesznej wymianie. sens w kazdej chwili f.otma mogła zaplsśc'|ćkorzenie w i zywić się jego naturą; {tzeba nlł'aszcza, aby mogła się w nim.skryć. \Właśnieta nieustanna Bra w chorvan"go pom|ędzy treściąa f'otmą określamit. Forma jest symbolem; salutui4cy Murzyn n-ie jest milu 'francuskiego "i. Imperium: iest na to zbyt tzesymbolem czywisty, flatzuca się jako obtaz'bogaty, przeżyty, spoitaLiczny., niewinny i- n i e p o d 1 e gaj 4cy' dy : F : oddalos ii. RÓ*no.".śnie 1ednuk ta obecność u|egl!'a,. n,a, jakby ptzenoczysta, usuwa s1ę n1eco' staje się wspÓlnikiem gotowego już' pojęcia francuskiego imperialLzmu: zostaje pozYczofla. PrzyjrLyjmy się elementowi znaczoflęmu caLą. histo. pochłonie tetaz poę, ktora rozgrywa stę poza fotmą, ięźłe.Pojęcie iest zdet-ermin,owane: iest -rÓwnocześnie i,i,to.yc'n. i intencjonalne, jest pobudką, ktÓra pozwoli wypowiedzieć się mitowi.,,Pruykł'adowość''1ramatycz. ,,", ,,i*p" rializm,, francuski to samo tętno mitu. Pojęcie przywtaca ł'ancuch ptzyczyn i skutkÓw, pgwodg 'v i"int"n.ji. Przeciwnie niż torma, pojęcie wcale qie. je1t abstrakćyine: wypełnione jest syt]acją. Ptzu poięcie w rnit wśzczepia uię no*u całkiem historia: nazwanienr lwa, wstępnie pozbawionym wszelkiei przypad.kor1o1ci, przykł.ad-.gramatyczny przywołlje ca,ł'e moie istnienie. Czas, ktÓry sprawił, że narodziłem się w epoće, kiedy uczą. $amat,]ki łaciriskie|; Historię, ktÓr,a dziękt ppdzii|łwi,poi..'n"'nu odrÓznia mnie od dzieci nie uczq-
Mil
dzisiai
)t
cych się ł'a'ciny tradycję pedagogiczną, ktora każe wybierać ten przykł'ad u Ezopa czy Fedrusa; moie własne pfzyzwyczaienie językowe, ktÓre w zgodności otzecznika z podmiotem widzi fakt szacowny, godny zilustrowania. Podobnie ma się z sa|utującym Murzynem: ieśli zobaczyć w nim formę, jej sens będzie nikły, osamotniony, zubożały; jako pojęcie francuskiego imperializmu zostaje on jednak fnowu powiązany z cał'ościąświata: z Historią Francji i iej kolonialnymi ptzygodami, obecnymi trudnościami' Prawdę mÓwi4c, to, co wszczepia się w pojęcie, to nie tyle rueczywistość, ile pewna znajomośćneczryistości; przeclro'dząc od sensu do f.ormy obraz ftaci za:wartość - po to, by łarwiei pftyjąć zawa? tośćpojęcia. Wiedza tk:wiąca w poięciu mitycznym iest naprawdę wiedzą niejasną, utworfoną z llźnych, zatartych skojarzeri. Ttzeba wytażnie pod}reślićotwafty charakter pojęcia; nie stanowi ono ocnJszczonei, abstrakcyjnej esencji, taczej nieforemn4, mglistą, nietrwałq kondensację, ktÓrej jednośći spÓjność opiera się głÓwnie na funkcji. Powiedzieć więc woln,o; że podstawową cechą miqcznego pojęcia jest jego ptzyporządkowanie: 1rarnatyczna przykładowośćodnosi się do pewnei, ściśle określonei klasy uczniÓw, imperializm francuski ob. chodzi taką, a nie inn4 grupę czytelnikÓw: pojęcie odpowiada dokładnie pewnei fun'kcii, określasię iako tendencja. Musi to przypomnieć znaczone innego systemu semiologiczilega freudyzmu. U Freuda drugi .cfłon systemu to ukfyty sens (zalłłattość) czynno'{'.', 'ze ukryt1 ściomyłkowe|, nerwicy. Freud podkreśla, sens ludzkiego zachou,ania iest .sensem właściwilm, ptzyporządkowanym sytuacji pełnej, głębokiej; jest on, podobnie iak poięcie mityczne, właściwąintencją za. chowania. Element Żnaczony może zawierać kilka znaczących; tak iest y lingwistyce i psychoanaltzie..,podobnie jest z pojęciem mitycznym: dysponuje ono nieograniczon4
______________--\
tE
Mil i
znak
ilościąelementÓw znaczących:, mogę znaleźć tysiąc ł'aciriskich zda , ilustruiących regułę otzecznika, tysiąc obtaz6w, oznaczaj4c.ych francuski imperia|izm. Znaczy to,że i1ościowo poięcie iest uboższe od elementu znaczącego; cfęsto odt:wana ie tyiko ponownie. od formy do pojęcia, bogactwo i ubÓstwo są odwrotnie proporci,onalne: iakościowemu ubÓstrvu formy, strzegącei przerzedzonej treści,odpowiada bogacfwo pojęcia, ot\ilaftego na całą Historię; a ilościowemubogactwu form odpowiada mał.a |iczba poięć. Powtanalnośćpojęcia w najrożniejszych t.otmach iest cenna dla mitolo. ga, pozwala mu bowiem odczytać mit; natręcrwo pev/. nego zachowania odsłania skryty zamiat. Nie ma więc stałego stosunku między ilościąznaczony,ch a ilością znaczących; w języku stosunek ten iest proporcionalny, nie sięga poza słowo lub ptzynajmniei konkretną całość.!7 micie, ptzectwnio poięcie może t,ozci4gac się na bardzo wielką ilośćznacz4cych; na przykład, cała książka może być zflaczącym iednego rylko poięcia; i odwrotnie, male ka forma (słowo, gest nawet drobny, byle zauważa|ny) może stać się znaczącym pojęcia, :wYpełnionego bogatą bar'dzo historią. Choć ruadka w ię. zyku, owa dysproporcia pomiędzy znaczącym a znacza'nym nie iest właściwaiedynie mitowi: u Freuda' na ptzykł.ad, czynnośćomyłkowa jest elementem znaczq. cym niepropor'cfonalnie nikłym w porÓwnaniu do właściwego sensu, ktÓry objawia. MÓwiłem jlż, że w poięciach mit,1cznych nie ma żalnei stałości;mogą się twofuyć, zmieniać, rczpadać, zn\kać zupełnie. I dlatego właśnie,że są historyczne, f1'storia batdzo ła6vo może je unicesrwić. Niestałośćta fmusza mitologa do używania 'szczeg6|nei terminologii, o ktÓrei chciałbym powiedz'ieć kilka słÓw, gdyż sta'je się 'ona źr6dłemkpin. Idzie o neologizmy. Pojęcie iest jednym z ,człgnow ał,otzących mir; chc4c odcyfrowal mit, muszę qmieć nazwać poięcie. Kilku poięć dosta;. cry mi słownik: Dobroć, Miłosięrdzie, Zdtowie, Ludz,,
ItIit dxisiaj
,e
kośćitd. Jasne jednak, że skoro poięcia podaie słownik, nie s4 one historyczne. Ty., co mitologowi najbatdziei potrzebne, to pojęcie efemeryczne, związane z ogtaniczoną pŻyp^dkowością;nie sposÓb więc unikn4ć neo.logizmÓw. Chiny to jedna spfavza' wyobtażenie, jakie jeszcze niedawno mÓgł sobie o nich wyrobić francuski dr.obnomieszczanin, to całkiem inna; na określenietej szczegÓlnej mieszaniny dzwoneczkÓw, riksz, palani opium trudno o inne słowo jak chiriskość. Nieładne? Można się przynajmniej pocieszyć, że neologizm poięciowy nigdy nie jest arbitralny: zbudowany jest na wcale rozsądnej zasadzie proporci.onalności.s
ZNACZENIE !7iadomo, że w semio|ogti ttzeci termin to nic innego iak zwi4zek dwÓch pierwszych: iest iedynym, ktÓry można d'ostffe'c w pełni, wytaźnie, iedynym rueczywiścieprzyswajanyp. Nazwałem go znaczeniem. Znaczenie iest więc właściwymmitem, podobnie iak saussurowskim znakiem iest słowo,'"(lub dokładniej konkretna cał'ość).Zanim iednak poddmy charakterysĘkę znaczenia, ttzeba zastanowić się nad sposobem, w iaki zostaje przygotowane, to iest nad rcdzaiami korelaeji pojęcia i formy mitycznei. Trueba na początek zanotować, że vr micie dwa pierwsze terminy są doskona|e wytaźne (w przeciwierisrwie do innych systemÓw semiologi'cznych); ieden nie ukrywa się za drugim, oba są t u t a i obecne (nie zaś jeden tu, drugi gdzie indziej). Choć się to może wrldać paradoksalne, mit niczeg,o nie ukrywa:iego funkcją jest zniekształcanie, nie ukrywanie. Pojęcie, n]. jest bynajmniei przesłonięte w porÓwnaniu do formy: aby wyjaśnićmit, nie potrzeba wcale podświadomos.i. 6 ła.cina (faanskose)
:
basĘiiski (basĘskość).
Mit i wak
10
oczyw.iście' lnamy do czynienia f dwoma żnymi tyobecnośćf.ormy iest dosłowia, napŃ '"nifestacii: Za|eĘ to - co silĘnchmiastowa, a oo więce!, t,ozlana. iie trzeba podkreślić- od lingwistycznei .natufy elementu znaczące1o w micie; ponieważ został utwofzony moze obiawiać się iedynie |,,o określony ;uz sens' (podczas gdy w ięzyku iest ono przez iakieśtwofąnilro psychiczne). W przypadku mitg ustnego ta obecność jest linearn" (bJ flaływam się lew), w micie wzrokowym _ wielowymiatowa (w środkumundur Mlrzyna, i gOrue czeit iego lrrvarzy, z lewei salut woiskowy- itd')' vięd,y składnikami formy istnieią stosunki mieisca, bliskośe; obecnośćformy iest przestfzen'a. Przeciwnie, poięcie objawia się całościowo,iest iakby mg|Iaw.icą, *iil.zą lub mnieiszą kondensacią wiedzy. Jego składniki powiązane są stosunkami skojarzerl; poię9ie opiera się nie na tozciągł'ości,ale na jego poprzedniej war st.wie (choć i ta metafora iest być może zbyt pnzestrzenna): ,sto'.in"t. iego rcdzaj obecnościiest pamięciowy. scaiający poięcie mitu z sensem iest'przede wszystkim stosunkiem def of macji.' odnaleźćtu pewną formalną analogię z tak z|ożonym syste^oźn^ mem semiologicznym iak psychoanalir'a' Podobnie iak dla Freuda Ń'yty sens zachowania deformuie i"g" sens iawny, tak w micie poięcie zniekszta|Ica sens. ocryże wiściedeformacia ii możliwa iest tylko dlatego, .$7 pro,już tak sens lingwis.tyczny. forrrę mitu utworry,ł' nimoże nie jęryk, znaczot:ry jak element ,ty* iystemie .zniekształcać, ' arbitralny, p-usty i ponieważ, .nie ',i.go j Tutai- iednak jest zupełnie. inaopofu. żadnego ,i'czleiz 'tŃi"e'lemenizn^izą,y na j$b1 dva oblicza: iedno ll.to'" iest sensem pełne (historia lwa,(bMurzyn-żgŁ''nierz),,drugie _ ktÓre iest formą - puste 9 .n ^,y.-
.*"o' ,si; 1ew; Murzyn, francuski żołlnierz, salutuią,cy pf f ed trÓiko1orowy$n . a r e m). Poięcie zniekszta\ca oczywiście obli^nd cze pe\ne, sens: lew i Murzyn pozbawieni zostaią wła.
sz t
Mit
dąisiaj
4r
snej historii, przemienieni w gest.. Tym, co zniekształca łaciriJki przykłid, jest namłanie lwa w całei jego ptzypadkowości; tym, c.o mąci francuski imperializm, jest prymityulny także język, f,otogtafi'czna wypowiedź uka. zująca salut Murzyna we francuskim mundurze. Deformacja ta nie iest jednak zniesieniem; lew i Murzyn są ciąg|e obecni, trsłają nada|, są potrzebni pojęciu; okaleczerri tylko, ftacą pamięć, nie istnienie; ,są iednocześnieuparci, ml|cząco obecni i wymowni, oddając całą ss,ą siłę przekonywania na usługi poięcia, Poję-.' cie - dosłownie _ zniekształ.ca sens' lecz go nie znosi: tę sptzeczność można wytazić terminem alienacii. Trzeba zawsze pamięać, że mit iest systemem podwÓjnym: wtlvana się w nim iakby wszechobecność: punktem wy|ścia mitu jest punkt doiścia sensu. Truymaj4c się przestrzennej metafory, mocno' jak już wspomniałem, niedokładnej, powiedział-bym, że znaczenite mitu streszcza się w nieustannych odwrÓceniach sensu' elementu znacfącego i jego formy, 1ęzyka przedmiotowego i ryaajęzyka, świadomościznaczącej i świadomościobrazowej: wymiany te skupia niejako pojęcie, posługując się nimi iako dvluzflacznym znaczącym, j,dnocześnieintelektualnym i wyobtaźniowym, arbitralnym i naturalnym. Nie chcę oceniać moralnie podobnego mechanizmu; nie popełnię jednak błędu mÓwiąc, że wszechobecność fnaczącego w micie dokładnie odffi,arza tizykę a li b i (wiadomo, że słowo to jest terminem pfzestrfennym):
w nim także istnieie mieisce pełne i mieisce
puste,
m,iązane stosunkiem identyfikacii negatyrvnej (,,nie iestem tam, gdzie sądzicie, że iestem; iestem tam, gdzie sądzi'cie, źe mnie nie ma,'). Jednakze m,ykłe alibi (na pr7yktrad policy.ine) ma kres, odwrÓcenia zostaią w pewnei chwili uniemożliwione, ,,pfĘatesztowane'' pftez rzeczywistość.Mit iest pewną wartością, i.goi sankcią nie iest prawda: nic nie stoi na ptzeszkadzie,i aby byt wiecznym alibi: wystatcfy, że jego elernent ,n^^,
!
Mit
i
znak
dy'sponował iednym cz4cy ma dwa obll'cza, by zawsze aby p,,?ł':"i swobodni.' ,"n,"l"*,i" i.', ob.ecny,obecna, o d dal'ać z^wsze iest I wiać formę; f;;;" ,p,'.."nos.i, pęknięcia konfliktu, -u sens. Nigdy l*{i;;';..,?*"* w tym się "i;";" fonmą. nigdy.nie znajdl$ą siedzę w samochodzie Samym pl,nt..i.. ro-Jouni., l.śti dowolnie zgrać i oglądam u,uioa,^ł-iii,z śzybę,,mogę będę obecnośćszyby kr'ajobtaz i ,,y{ł. ,^L A,o,,,i,ga,ć zy6w. na odwrÓt, pfzezfo|^":Jr.gi"s e kiaiobtaf.i, to wyniki odwrÓczystośćszyby r;i,bl; p.ejz?1",]ednak
.,.,
";;,b"'będ,i. Jla mnie iednocześnie cen będą ,t"ł.' nierealny i pełny. obecna i pusta, ktajobtaz zatafem mitu: forma iest Podobnie lest w elemencie znaczącyfi:-a ptzecleż, w nim pusta, i"o ob".na' sens. nieobecny, dziwić tylko rvtedy, pełny. Sprzeczność ta moze mnie sensu i f ormy, kiedy ,u*i",,ę-"iobio*o1ni" odwrÓcenia
z
nrch zacznę i+procedet.otczy. :::::":T!"!:. "i;;;;_wt,a" miory i zastosufę wobec mitu statyczny mitowi dynanritania, a więc ,p''..i*ię się właściwei czytelnika miru do ce: słowem, i,{i_p,,,idę i pozycji stanowiska mitologa' 9k1.ś1T \fłaśnieta dwoi,tośćelementv zflacząceg? juz, że mit jest sło. Wiemy znaczenia. .r'"rakter uę&i. (|estem ptzyk|ł'ad::.m iłŁ;;-k,Ó;. a.ri"i"p:l.go i.'t.nc!a jego, litera (narJwa.m n\ż,
kiedy
. ;;;;";;;;;,^j, ił,ałią właśnieintencia
!est jakośpfez r.*l ; i przecież pozbaliterę spetryfikow ana, oczyszc7,.orra, uwieczniona, fakt: to Ależ wiona obecności. (i*p..i"* francuskie? ptłci. Ta chłopcy). ten dzielny ruiu,,yn.'ito*ie iak nasi ma dla znaczen.ia stawo\ila nieiasnośJ ii,y,,,o,g,^.słowa ono będzie ie.d. dwie kons.t,*.n.il..--p|i,"d'ti*iać^ się. stwier. i nocześnie jako zavłiałomienie o intencli iako
i'
dzenie faktu. . Mit ma charakter imperatywny' rczkazujący; wycho" j'.i 1l' J . -_--. ago, p';; ULl Pw,YUla \ pząv ':-"-''-., o i " 1l,,nć .. Y!?::?j :: ^ ł : . :j:,':1 ". " (s z k o n a La cita,,.u:,.o ci o ś p p,,v ":: 3 j 7?-*^:T mnie, muszq "akow n' n i e : zwrÓcony jest ku ^
J.
i i#il;ł"śni.
1
Mit Ąisiaj
4'
pogodzić się z jego intencjonalną sił'ą, ponieuraż wzywa mnie do ptzyjęcia swej zaborczei dsłuznaczności.Jeśli na ptzykład ptzechadzam się po hiszpariskich prowincjach baskijskich 6, zapewne zau:ważę ar.chitektoniczną jednolitośćdomÓw; wspÓlny styl zachęca mnie, abym uznał. baskiiski dom za określony produkt etniczny^ Niemniei, ten jednolity styl nie dotyczy mnie osobiście, nie atakuje: zbyt wytaźnie widzę, ze istniał' tu przede mną, beze mnie; iest to ztożony wynik batdzo wielu szer'okich procesÓw dziejowych: nie wzywa mnie, nie prowokuje do nazwania, chyba że zechcę wł,ączyć go do szerokiego obrazt budownictwa wiejskieg!leSli jednat< będąc w okolicy Patyza dostrzegam na koricu ulicy Gambetty czy uIicy Jean Jaurćsa zgtabny biały domek kryty Czetwoną dachÓwką, z brązowymi boazeriami i asymetrycznymi p|aszczyznami dachu, wydaje mi się' ze ottzymałem imperafywne zaptoszenie, by naz:wać ten przedmiot baskiiskim domkiem: więcei, aby dosttzec w nim esencję baskii skości. Tutai bowiem poję. cie objawia mi się w ,cał'ej swej natarczywości: wyclrodzi mi naprzeciw, by zmusić do rczpoznania intencii, ktÓre je stułotzyły, intencji ułożonychjako znak historii jednostkowej, jako młieruenie i wspÓlnictwo:. właściciele podmiejskiego domku kierują do mnie prawdziwe wołanie. Apel ten, aby stać się bardziej imperatywnym, pogodził. się z rczmaitymi zubożeniami: odpadło wszystko, co technologicznie usprawiedliwiało baskijski styl: stodoła, zewnętrfne schody, gołębnik itp., pozostał. ty!ko krÓtki, nie podlegający dyskusji znak. Argumentacja ad borninem jest tak oczywista, iż, wydaje się, że domek zbudowano wyłącznie ,dla mnie, niby magi czny przedmi'ot, wyłoniony w mojej teraźniejszościbez ża'd,nego śiadu historii, ktÓra go stworzyła' Bowiem ,to tozkałufi h{Ówię hiszpar1skich, bo we Francji awans drobnomieszczań.
ski spowodował. rozkwit calej ,,mitycznei" architektury w ki,lskim stylu.
bas-
Mit i
znak
jące słowo iest jednocześnie słowem zasĘgłymz w chwili gdymnie dosięga _ zamiera,obtaca się i o dzys ku je ogÓlność: drętwieje, oczyszcfa się, uniewinnia. Pruywł'aszczenie pojęcia zostaje nagle oddalone dosłowności4sensu. Dokonuje się tu iakby ,,zatrzymŻIie'', w fifycznym i zarazem prawnym rozumieniu słowa: imperialnośćfrancuska skazuje salutującego Mutzyna na to; by stał się jedynie instrumentem zl7acfącym: Murzyn
zwraca się do mnie w imieniu francuskiego imperia. lizmu: ale w tej samej chwili salut Murzyna zastyga, kostnieje, ścinasię w wieczny wywÓd, ktÓrego ptzezna.
'czeniem
-
utwierdzenie fuancuskiej imperialności. Coś
na powierzchni języka zastygło: znlaczefiie, taz użyte, tkwi tu ci4gle, ukryte za faktem. ktÓremu nadaje wy-
gląd zawiadomienia; rÓwnocześnie jednak f.akt potaża intencję, chorobliwie unieruch amia, uniewinnia jąc -- zamtaża. Mit bowiem jest słowem skradzionym i zwrÓ. Łonym. Ty|e, że sł.owo, ktÓre mit zwtaca, nie jest zupełnie takie samo jak słowo skradzione: nie fostało na .W.łaśnie powrÓt włożonena miejsce.; owa szybka ktadzież, owa chwila ukradko{wego triku nad.aje mitowi charakter przechodni. Do zbadania pozostafe ostatni element znaczent.a. jego motywacjp, Wtadomo' fe w języku znak jest arbittaLny, nic ,,w flatulrze,' nie zmusza dźwiękowego o,t'lra. zu dr,zew a, by oznaczało pojęcie dtzew a: fnak jest tu pozbawiony motywacji' Arbitralnośćta ma iednak granice, ktÓre zależą od skoiarzeniowych stosun' kÓw słowa: język może wytwotzyć cały fragment zn'akll pftez analogie z innymi znakami (na ptzykł'ad mriwi się ainable, a nl.e anable, przez analogię do aime). Mityczne znaczenie nigdy nie jest w pełni arbitralrre, fa.wsze iest w częściumotywowane, musi zawietać w sobie analogie. Aby przykład łaciriski napotkał namlanie |:wa, ttzeba analogii, kt&4 iest zgodnośćatzecznika; bby imperializm francuski uchwycił salutuiącego Mutzyna, trzeba identyczności salutu Murzyna i trarr
Mit
dpisiaj
4'
cuskiego żołnieęa.Motywacja pottzebna iest samej dwoistości mitu: mit gta na analogii sensu i fornąy; nie ma mitu bez umotywowanej formy.7 Aby uchwycić siłę motywacii mitu, wystarczy zastanowić się chwilę nad ! ptzypadkiem krari.cowym: mam ptzed sobą zbiÓr tak tożnych przedmiotÓw, że nie mogę odna|eźć w nim żadnego sensu: wydawać by się mogło, że pozbawiona wstępnego sensu forma nigdzie nie zdoła wszczepić analog1i i że powstanie mitu jest niemozliwe. Forrna jednak zawsze może zaptoponować odczytanie: moze nadać maczenie absurdowi, z absurdu lczynic mit. Stanie się to wtedy, na ptzykład, kiedy ,,zdtowy tozs4dek,, umityczni surrealizm. Nawet brak motvwacji nie s'tanowi trudności dla mitu: będzie on juz wystat'czająco zobiektywizowany, aby stać się czytelnym. ostatecznie, brak morywacii stanie się wtÓrną -otywacią - mit zostanie ptrywricony. ' Motywacja jest nieuchronna. Pozostaje jednak cz4stkowa. Po pięrwsze, nie jest ,,naturaltia,,;'anal'ogii łostar,cza formie historia. Po wtÓre, ana|ogia między sensem a pojęciem zawsze jest tylko częściowa: f'orma wiele anal'ogii odrzuca, zattzymuje tylko niektÓrc; zachowuje spadzisry dach, wid oczne belkowanie baskiiskiego domu, odtzuca schody, stodołę, patynę itp. Trueba nawet p6jśćdalej: pełny obtaz-wyk\uczyłby mit etycznego puaktu widzęnia niewygodne w micie jest .7 '7,. wlaśnie to, ze jego forma jest omoty*o*."ia' Jeślibowiem istnieie ,,zdrowie,, języka, tworzy ie aibitralność znaku. obrzvdliu/e w.micio iest odwoływanie się do fałszywej natury' iuk. s u.s .znaczący'ch f,orm, podobnie jak w ptzedmiotaćh, ktÓrc ozdabia1ą swą użytecrutość,naturalnymi pozirami. Chęć oaiąz"nia znaczenia poręką natury wywofuje fakby nudności,mit iest .wŁaśnie zbyt bogaty, a nadmiarem bogactrłra iest ;.,y.":,i;-. Podobny ptłłsyt'odczuwam vo'bic sztoki, kt6ra nie ,ic"';y;;;i ,|"t.o
pomiędzy pbysis
a
onti-pbysźs, pi.'*'"" .etyeiego-punktu -wykorzystując oszczędrrosc. Z widzenia .drugie'jako iest jakaśpodłośćw tym graniu ou oti. strony.
id'eał,
'
Mit i
46
znak
lub przynajmniej zmusił go do uchwycenia całości:takim przypadkiem jest zł,e malarstwo, zbudowane cate
na micie dzieł'a ,,wyko
czonego',, ,,vty|izanego,, (odwrotnie symettyczny przypadek mitu absurdu: tu forma mityczna jest ,,brakiem,', nieobecnością, t.am nadmiernym wypełnieniem). Na ogÓł iednak mit chętniei pracuje na obtazach biednych, niepełnych, gdzie sens zostaŁ iui, taz opfacowany, gdzie czeka, gotowy' do ptzyjęcia fnaczenia: na |
Ptrytoczę wreszcie porÓwnanie, ktÓre dobrue ukazuje mityczne znaczenie: nie jest ono ani mniei, ani bardziei atbittalne niż ideogram. Mit jest czystym systemem ideogtalicznyrir, w ktÓrym formy umotywowane są ieszcze pojęciami, jakie reprezentują, choć nie obejmują bynajmniej całościpoięcia. Jak w historii ideogram, opu. szczał. stopniowo pojęcie, aby związać się z dźwiękienr, pozbawiając się coraz bardziej motywacji, tak zuźrycie mitu rozpoznać mozna po arbitralności jego znaczenia: cały Molier w kryzie |ekatza.
ODCZYTAN'E I ROZSZY FRO$TANIE Mii U Jak odbiera się mit? Fiaz jeszcze powrÓcić naleźy dlł
dwoistościelementu znaczące1o' ktÓry jest zarazem se']' sem i form4. Zależnie od tego, czy skupia się na |r:d-
Mil
dzisiai
47
flIfl, drugim lub obydwu nataz) wy\iczę ttzy typy lektury.s
tÓżne
r. Jeśliskupię się na pustym elemencie fnacz4cyrn, pozwolę pojęciu wypełnić jednoznacznie fo,mę mi stanę *obe. o.;J;;;..,'J;;:?;':.'il.}T''JiiI powrÓr stanie się .dosłowne: salutujący Murzyn jest p t zykł a d e m francuskiej imperialnosci, i symbbtem. t"l., uJ.alvulwlll. L.1,,''' I|d nu Przy,i<,'aą, .jŃlT,l?,i!*",Tl"ffl u,mu'e mit jego produ. c;1t ydaktot 7azety, ktÓry wyctrodzl od poięi"iu i;k" dlari formy.e .z. Jeśliskupię :ię n." pełnym elemencie znacz4Cym, g'dzie wyraźnie odtożniam sens i formę, a więc także def'ormację, jakq jedno natz'ca drugi.mu, i,,affi znaczenie mitu, odbi:r?T go oszustwo: iako salut,ia,y Murzyn. staje się atib i- francuskiego imperializmu. To uj.ęcie jest właściwemitolog";i. mitotoj oioĘ,,1,
l
.ffii#:
mit, dostrz egaj4c zniekształceniJ. 3. Jeże|i wreszcie skupię się na elemencie fnacz4cym
mitu jako
na nie,oz,rwilnej całościsensu i
offfymam mętne znaczenie: stanę się 'il; czyteInikie' rnltu, -n^ zateaguję bowiem na' pod.stawo*y n,t,,-..hu właściw4mu dynamikę. Salutują,y-l,t,,,yn "iznnie ai,a)iZ ani przykł'adem, ani symbolem, "ani alibi: aiiłi.-,,G o bj.n o śc i ą francuskiego i-|.'iutizmu. pierwsze stanowisk"a ,4 ^,,i,yone, anaLityczne; .,^?:: ilszcz4 one mit, zat,owno uwidaczniaj-4c, j'k d;il;kil;; intencję: pierwsze jest cy.nicz"., J'i'gi. demisryfikuią'oJli j.;^.J:r..i. ,jest . dyna miczne, mir, zgodnie z Istotnym celem jego strukrury: czytelnik jako historię zarazem. prawd' w4 i. nistealną. i4zać schlmat mity,iny.., z o g61n4 histori4,
."
.!:ry
8.Swoboda
wyboru
przffi;;;
,to,problem, kt6ry nie na|eżly do semio,lo8ii;.aależy Konrretnei sytuacii podmiotu. '. s Nazywanieoni_oJ lwa jako ,zysiy przykład laclóskiej, poni.*"z 9dbjeram.r aKo cl oro śli odbieramy go-gramanki tw-6rćzc' pÓźniej do 'wartości kontekstu w tym ś.t'-.'u.i"_*i.
Mil i
4E
znak
wyjaśnić,jak odpowiada on interesom okreśIonego spo. łi,i"t''t",i' sło,rem - ptzejśćod semiologii -do ideologii, oczywiściezaiąć naley trzecie.stanowisko: istotną l."nt..ię.-itu ukazać musi iego czytelnik. Jak d zisiaj odbiera on mit? Jeśliprzyswaia go naiwnie, kto zyskał pr'oponując mu mit? Jeśliświadomie,iak mitolog, czytelnik rnitu nie iaką waitośćma mity'czne alibi? Jeśli widzi w salutującym Murzynie francuskiego imperia. lizmu, cały zabieg był' darcmny. Jeślizaśgo dostrzega, mit nie iest niczym innym, jak lojalnie wypowiedzianą p,opo,yćią polityczn4. Słowem, albo, intencja mitu iest zbyt niei,i'ia, aby być skuteczna, albo iest zbyt iasna, było uwierzyć. Gdzie w obu tych aby możn^ ^ią przypadkach kryje się dwuznaczność? ^ j*, to iednak f'ałszywa alternatywa. Mit niczego nie ukiyni,a, ficzego nie uwidacznia - mit deformuie; nie ;', ani kł-amstwem, ani wyznaniem, i.|t ,,odchyle. ni.*''. Postawiony wobec alternatywy, o ktÓrei ptzed chwilą mÓwiłem, mit znaiduje ttzecie wyiście.- Zagro';;; zony tlęsk ą, jeśLizostanie odebrany pfzez człowteka, ,uoią..go n" ;.dny* z dwu pierwszych stanowisk, ocala kompromisowi. On sam iest kompromisem: 'ię,ł"ięt.i pi,,,nirzony d-o,,przepchni ęcia,, pojgcia .intencjonaine. go, mit natrafia w ięzyku tylko na zdtadę, gdyz |ęzyw "mote jedynie aLbo tęz zaffzeć poięcie, ieślije ukryrva, .!7ytworze_ je pojęcie demaskować ieżeIi wypowiada. semiologicznego pozwoli mi g systemu g o aru ie ,do odsł.onig "ićtowi umkn4ć przed. dylematem: fmuszony c\a lub uni'cestwienia pojęcia, mit uczyni to poięcie
na.turalnym.
Doszliśmytutaidosamejzasadymitu:przekszta|ca on historię w naturę. Ztozumieć teraz mozna' czemu w o,cza-ch konsumenta mitu intencia poiE cia może pozostać widoczna, będąc zarazem beit sowna. Przyczyna, ktÓra kazał'a wygłosić słowo mity fle, Iiest doskonale Iiasna, a\e zostaLa natYchmiast mieszczona w naturę: nie zostanie więc odczytana
Mil
dxisiaj
interesowna pobudka, Lecz iako racjonalny powÓd. Jeśli odczytam salu't Murzyna jako czysty i prosty symbol imperializmu, muszę ztefy9nować z t'zeczywistości obr'a. zu obtaz dyskredytuje się w moich oczach, stając się ty|ko naruędziem. Odwrotnie, ieśliodczytam salut Mu. rzyna iako alibi kolonializmu, jeszcze pewniej znisveczę mit oczywistością iego pobudki. Dla odbior.cy mitu istnieie iednak jeszcze inne wyiście:wszystko odbywa się tak, iakby obtaz natura1nie wywołałpojęcie, jakby znaczące zakł,adał'o znaczone: mit zaczyna istnieć w tei właśniechwili, kiedy francuski imperializm przechodzi w stan naturalny: mit jest słowem nadmiern i e uzasadnionym. oto rrowy ptzykŁad, ktÓry pozwoli iasno ztozumieć, iak czytelnikowi mitu udaje się zracj,onaIizować element znaczony ptzez element znaczący. Jest lipiec, widzę
wielki tytuł w ,,France-Soir'': CENY: PIERIVSZE ZAŁAMANIE.'$7ARZYWA: POCZĄTEK zNIfKI.
Szybko ustalmy schemat semiologiczny: ptzykład jesu zdaniem, pierwszy sfstem jest czysto lingwistyczny. Element znaczący drugiego systemu rłIofzy tutai pewna |iczba zjawisk słownych (słowa: pierwsze, początek) lub .drukarskich: olbrzymie litery v/ nagłÓwkach w miejscu, gdzie czytelnik zazwyczai oftzymuje ważne wiadomości ze świata. Elementem znaczonym lub poięciem jest t.o, co trzeba tu niestety nazułać barbaruyir skim, lecz nieuniknionym neol,ogtzmem, a mianowicie t zą:J .; ',',' o ść. Rząd, rczumiany pftez popularn4 prasę jako Esencja skuteczności. Znaczenie mitu wypływa wyt.aźnie: owoce i warzywa tanieją, ponieważ zdecydował' tak r.ząd, Zdatzył'o się iednak (przypadek to dośćnadki, ostrożnośćczy uczciwość?),że dwa wiersze dalej dziennik sam znisleczył' mit, ktÓry właśniezbudował, dodając _ ca prawda małq czcionką: .Zniżkę ułatwiłyobfite zbioty.,, Prpykład ten jest pouczający z dwÓch względÓw. Po pierwsze, widać tu w pełni uderzeniowy charakter mi-
ł Mit i
znek
'
to
Mit i łizak
Mit
tu. Oczekuje się natychmiastowego rezuItatu: nieważne,
że mit zostanie potem rczbity. Sp'odziewane dział'anie mitu jest silniejsze niż racjonalne wyjaśnienia, ktÓre
nieco pÓźniei mogą go zdementować. Znaczy to, że od. czytanie mitu winno być natychmiastowe. Rzucam pośpiesznieokiem na ,,Ffance-Soir'', ktÓry trłyma mÓ; sąsiad: dostrzegam tylko s e n s' a|e odczytuję prawdziwe znaczeniez odbief am obecnośćtz;ądu w ob. niżce cen owocÓw i jatzyn. To wszystko i to wystat,cfy. Batdziej dogłębne czytanie mitu ani go nie wzmocni, ani nie osłabi: mit, choć niedoskonały, nie podlega także dyskusji; czas ani wtedza nic mu nie puydadzą ani nie ujmą. Po drugie' ,,unatufalnienie'' pojęcia, ktÓre przedstawiłem jako najistotniejszą funkcię mitu, jest tu przykładnie widoczne: w pietwszym s)istemie (wyłącznie lingwistycznym) ptzyczynowośćbył'aby - dosłownie _ naturalna: owoce i jaruyny taniej4, bo jest sezon. vr drugim systemie (mitycznym) ptzyczynowośćjest sztuczna, f.ałs.zywa, ale wskoczyła niejako na wÓz Na. tury. Dlatego właśnie'mit zostaje ptzezyty iako słowo niewinne: nie dlatego, że jego intencje są ukryte (sdyby były ukryte, nie mogłyby być skuteczne), Iecz dlatego, że zostały,,unatufa1nione,'. 7 istocie, czytelnik m'oże naiwnie odbier ać mit d1'a. tego, że nie dostrzega w nim systemu semiologicznego, lecz system indukcyjny. Tam, gdżte rcwnowartość widzi proces pftyczynowy, st,osunek między fnaczącym i znaczonym wydaje mu się stosunkiem natu4al4ym. Można to pomieszanie pojęć wtazić jeszcze inaczej, Każdy system semiologiczny jest systemem wartiości; otÓż konsument mitu bierue znaczenie za f,akt: mit zo. staie odczytany jako system faktÓw, podczas gdy jest
tylko systemem semiologicznym.
d7isiaj
tr
MIT JAKo JĘzYK sKRADzIoNY mitu? Zmiana.5ensu w formę. Co iest właściwością Inaczej mÓwiąc, mit jest zawsze ktadzieżą języka. Kradnę salutującego Mutzyna, biały i brunatny domek, sezonow4 obniżkę owocÓw nie po to, aby uczynić zetl .ptzyk|ady czy symbole, Iecz dlatego, aby _ dzięki nim i ptzez nie _ uczynić naturalnymi Imperium, umiłowanie stylu baskijskiego, Rząd wreszcie. Czy każdy pierwszy ięzyk w nieunikniony sposÓb staje się łupem mitu? Czy nie istnieje żaden sens, ktÓry .W opailby się zagatnię^ ciu, iakim grozi mu forma? istocie, nic nie może ustrzec się przed mitem. Mit umie rozu,inąć swÓj wtÓrny system wychodząc od obo.jętnie jakiego sensu. Na. wet, jak widzieliśmy, od braku sensu. Ale rozmaite języki bronią się wszystkie inaczej. Ięzyk sł'Ów najczęściej okradanych prfez mit stawia słaby opÓr. Posiada on sam pewne skłonnościmity'czne, mianowicie zatyl apatatu znakÓw, ptfeznaczonych na wyrazenie intencji, ktÓrej ma służyć:tak można by nazwać ekspf esywnośćjęzyka, np. tryb fozkaaujący lub ł'ączący są form4 szczegÓInego znaczącego, 16żnego niż sens: znaczonym jest tutaj moja wola lub
prośba.Dlatego właśnieniektotzy lingwiściokreślili pry;Ę.oznajmuiący jako stan lub stopie zer'owy, pr'zeciwstawiaiąc go tfybowi łączącemu lub rozkazuj4cemu. ot6ż w pełnym ,micie sens nigdy nie znajduje się w punkeie zerowym i dlatego pojęcie może go zniekszta|cać, unaturalnia c. Ftaz jeszcze ttzeba przypomnieć, że btak sensu bynajmniej nie jest stopniem zercz d|atego też mit moze go ptzeiąć, nadać mu na ptzykŁad znaczenl.e absur'du, surrealizmu itp. \W gruncie rueczy iedynie stopieri zero mÓgłby ,optzeć się mitowi. Ięzyk inaczej 1eszcze poddaje się mitowi: bardzo rzadko natauca on od fafu sens pełny, trudny do zniekształcenia. Za\eży to od absttakcii pojęcia. .P.oięcie {tr
)
Mit i
znak
dtzewa jest niejasne, służyrÓżnym ptzypadkowościom. Zapewne, język posi ada cały apatat określa'jący (,,to'' dtzewo, dtze:wo, ,,ktÓre'' itp.). Zawsze jednak wokÓł ostatecznego sensu pozostaje teoretycznie margines, gdzie r'oi się od innych możliwych sensÓw: sens prawie .V(olno
zawsfe można interpf etować. więc powiedzieć, że język proponuje mitowi sens niezupełny. Kiedy mit nie umie opanować sensu, ktÓry jest zbyt pełny - zniekształ'ca go, urabia i porywa w całości.Tak dzieje się z ięzykiem matematyczrym. Sam w sobie jest to język nie do zniekształ'cenia: podjął on wszelkie możliwe środki ostrożnościprzeci:w intefpf etacji: żadne pasoĘtnicze znaczenie nie może się w nim r'ozwinąć. I właśniedlatego mit porywa go w całości;bierze określonąformułę matematyczną (E: mc2) i robi z jej niezmiennego sensu czysty element zflacz4cy matematyczności. A więc mit kradnie tutaj opÓr języka, jego czystość. Mit może sięgnąć po wszystko, wszystko wypaczyć, nawet $est, l|ę1$ry mu się pfzeciwstawia; im większy początkow op6t języka przedmiotowego' tym gorcza koricowa prostytucja. Kto się w pełni opiera' ten w pełni ulega: Einstein z jednej stfony, ,,Paris-Match'' z dtugiej. Można nadać temu konfliktowi ,wyraz czasowy: język matematyczny jest językiem zako czofl Y fr, ktÓry swą doskonałośćczetpie z dobrowolnei śmierci;przeciwnie, mit jest językiem, ktÓry nie chce umierać: podstępnie, haniebnie ptzed|lża życie sensom, ktÓrymi się karmi; umieszcza je w sztucznym zawieszeniu i tam się zadomowia, zmieniajqc sensy w gada1ące trupy.
Innym językiem, kt6ry, iak umie, przeciwstawia się mitowi, jest nasz język poetycki. Poezia wspÓłczesna 10 10
Przeciwnie, poezila klasyczna iesc systemem silnie mirycznym, ponieważl nadaje sensowi dodatkowy element fnacząCy, ktÓrym jest fegu1arność.Al'eksandryn np. znaczy jako sens wypowiedzi i jako znacz'ące nowej całości,ktÓrą iest iego poetyckie znaczetie. Sukces poetycki polega na pozornym scale-
Mil
d7isiaj
,,
jest regtesywnym systemem semiologicznym. Podczas gdy mit celuje w nadznaczenie,
ptagnie rczszerzyć system piefwotny' poezja, odwrotnie, stara się odnależc podznaczenie, jakby przedsemiologiczny stan ięuyka. Słowem, stat^ się ponownie przekszta|cić znak w sens: jej ideałem - asymptotycznym _
byłoby więc osiągnięcie nie sensu słÓw, ale sensu samych rzeczy.11 Dlatego mąci język, zs,iększa., jak może abstrakcyjność pojęcia i arbitralnośćznaku, rozluźniając jak najbatdziej związek elementu znaczące1o i zna-
cfonego. ,,Płynna,, struktura pojęcia zostaje tutai maksymalnie wykorzystana: w przeci:wieristwie do prozy, znak poetycki usiłuje ptzywołać cały potenciał' znaczone9o, w nadziei, że osl"ągnie wreszcie iakby :.ranscendentn4 jakośćtzecfy, jei sens naturalny (a nie ludzki). Stąd esencialne ambicje poezji, ptzekonanie, że ty|ko ona uchw5,cić może tzecz samą, w tej właśnie mietze, w jakiej stać się ptagnie antyjęzykiem. T7 grun. cie tzeczy, ze wszystkich użytkownikÓw słowa poeci s4 naimniej formalistami, gdyż jedynie oni wierzą, iż sens słÓw jest tylko formą, kt6t4 jako realiścinie mog4 się zadowo|ić. Dlatego tez wspÓłcfesfla poefja określasię zavłsze jako zabÓjstwo języka, jako ptfesttzenny, zmysłowy analogon milczenia. Poezja zajmlje odwrotną niż mit pozycję: mit jest systemem semiologicfnym, ktÓry pragnie rozwin4ć się w system faktÓw, poezja iest systemem semiologicznym, ktÓry chce ograni'czyć się do systemu esencii.
niu obu systemÓw. !7idzimy, że nie idzie bynaimniei o. zgodność treścii formy, ale o e|eganckie wchłonięcie jednei for-
m1 pftez drugą. Przez elegancję rozumiem maksymaln4 ekonomię śroclkw. Od stu lat kryryka myli sens i rre ść. Język iest za\vsze syst'emem form; sens to. forma. 11 Odnajdujemy tutaj sens w rozumieniu Sartre'a, iako 3a1urą-|ną jakośćneczy, umieszczoną Poza systemem semiologicz. nym (Saint-Genet,
s.
281).
,4
Mit i
znak
Jednak i tutaj, podobnie jak w języku matematycznym' sam opÓt poezji czyni z niej idealny łup mitu: pofotny nieład znakÓw, będąc poetyckim obliczem esencjalnego potządku, zostaje przechwycony przez mit, zmieniony w pusty element znacfący, ktÓry posłuży do oznaczenia poezji. Tłumaczy to niemoż1i w y charakter poezji wspÓłczesnei: zdecydowanie odrzucając mit, poezja oddaje mu się na łaskę i niełaskę. Odwrotnie , r, e g u ł' a poezji klasycznej stano. wiła mit, na ktÓry wyr'ażono zgodę, mit, ktÓrego uderzająca arbitralnośćtworzyła pewną doskonałość,ponieważ rÓwnowaga systemu'semiologiczne1o zależy od arbitralnoś ci znakÓw Dobrowolna zgoda na
mit moze ztesztą określićcałą naszą ttadycyjną literaturę' Ujmowana normatywnie, literatura ta jest oczywistym systemem mitycznym: istnieje jeden tylko sens - wypowiedź; jest element znaczący będący tą samą wypowiedzią, uchwyconą jako forma czy ćcriture*; e|ement znaczony, ktÓrym iest poięcie literatury; iest wreszcie znaczenie - wypowiedź literacka. omawiałem ten problem .w pfacy Le Degrć 7ćro de l,ćcriture, ktÓra jest właściwiemitologia języka literackiego. Defini'owałem tam literaturę jako znaczĄce mitu literackiego, to znaczy jako formę pełną sensu' ktoru prze|muje od pojęcia literatury nowe fnaczenie.tz
* Barthes używa s|owa ćcriture (dosłownie: pismo) w, znaczeniu ,,styl kol'ektywny'' (rvłaściwygatunkowi czy epoce) czy też ,,styl jako zał'ożona konwencja''. (Przyp. tłum') 12 S t y l, przynajmniĄ w znaczeniu, w jakim go definiowałem, nie jest form4, nie poddaje się analizie semiologicznei liieratury. W istocie styl iest substancją nieustannie zagroż'oną sformalizowaniem: po, pierwsze, bardzo łatwo może stoczyć się do poziomu ćcriture: istnieie konwencia Malraux, nawet.u sam'ego Malraux. Po wtÓre, styl może rÓwnież stać się ięzykigm szczegÓlnym; tym, ktÓrego pisarz uż;uva dla siebie i tyl. ko dla sie'bie: styl jest wÓwczas jakby mitem solipsystycz. nym, ięzykiem, ktÓrym pisan przemawia sam do siebie: łarwo
Mit dzisiai
,,
Ptzypuszczałem, że histo a, zmieniając świadomość pisarza, wywoł'ał.a mniej więce| st.o lat temu moralny ktyzys języka literackiego: styl konwencjonalny (ćcri. ture) odstonił się jako elemeut znaczący, literatura iako znaczenie. O'drzucając,,tałszyw ą natuf ę'' tradycyj nego języka literackiego, pisan gwałtownie skierował się ku antynat:utze języka, Obalenie sĘlu konwencionalnego było aktem radykalnym, 'dzięki ktÓtemu pew.na ticzba pisaruy prÓbował'a odebtać litentutze cechy systemu mityczne1o. Każdy z ty'ch,buntÓw byŁ zabijstwem |iteratufy jako znaczeniaz wszystkie postulowały redukcię wypowiedzi literackiei do prostego systemu semiologicznego albo nawet, 'w przypadku poezji, do systemu .presemiologicznego: była to olbrzymia praca, wymagaj4ca radykalnych pociągnięć: wiadomo, że niektÓre doprowadziły do zupełnej negacji wypowie.dzi; rueczywiste lub transponowane milczenie było |edyną moż. liwą bronią ptzeci:w nieogtaniczonej władzy mitu - i.go zdolnoścido d:ział'artia wstecz, do zagatniania cotaz to nowych dziedzin. Mit niezwykle trudno zuła|czyć od wewnątrz, ponieważ nawet gest, ktÓfym usiłuiemy wyzwolić się spod jego wł.adzy, może zawsze stać się iego łupern: w ostaieczności, mit może oznaczać właśnieopÓr, ktÓry mLl jest za*stawiamy. Prawdę mÓwi4c, najlepszą bronią pewne ,,umitycznieflie" mitu, wytworzenie m i t u sztu'czne g o - ten odtwotzofly mit będzie pravtdziwą mitologią. Skor'o mit kradnie ięzyk, cfemu nie ukraśćmitu? lfystarczy uczynić zerl punkt .wyjściattzeciego łaricućha semi.ologicznego, gdzie znaczenie mitu będzie pierwszym ogniwem drugiego mitu. Litefatufa dostarcza kilku znarko'mitych ptzykład|uł takich sztt,cznych mitologii. Ptzytoczę tutaj powieśćFlauberta zrozumieć, ż,e przy tym stopniu zgęszczenia, styl wymaga odcrytania i głębokiej krytyki. Prace J. P. fucharda są właśnie prz-ykładem niezbędnei krytyki srylÓw.
56
Mit i
znak
Bouoard i Pćcucbet.* Można nazwać ją ekspetymental. nym mitem, mitem drugiego stopnia. Bouvard i jego pruyjaciel Pćcuchet teprezenulią swoist4 odmianę burżuazji (skłÓconą zresztą z innymi warsfwami mieszczanstrła): ich wypowiedzi stanowią j u ż słowo mityczne. Ięzyk ma tu wprawdzie jakiśsens, ale ten sens }est pustą form4 pojęciowego znaczone9o, ktÓre można określićiako technologiczne nienasycenie. Spotkanie sensu i pojęcia tvtotzy - w fym pierwszym systemie mityaznym _ znaczenie: retorykę Bouvarda i Pćcucheta. Tutaj właśnie(upraszczam dla potrzeb anaLizy) wkra. cza Flaubert: nad pierwszym systemem mitycznym (ktÓry |est iuż drugim systemem semiologicznym) nad. budowuje ttzeci, gdzie pierwszym ogniwem będzie znaczenie, czyli koricowe ogniwo pierwszego mitu: retoryka Bouvanda i Pćcucheta stanie się form4 nowego systemu. Pojęcie st:worzy sam Flaubert; będzie nim spoitzenie pisaua na mit, ktÓry zbudowali Bouvard i Pć. cuchet: a więc ptzyrodzona im zmienność zachcianek, nienasycenie wiedzą, paniczna kapryśnośćz,ainteresowa , słowem to' co chciałbym flazwać (ale juźl czuię spadaiące gro.my) ,,bouvar.d-i_pćcuchetowatością''. Jeślizaśchodzi o znaczenie ko cowe, to będzie nim _ dla nas - samo dzieł.o Bouoąrd i. Pćcucbet. Moc drugiego mitu sprawia, że na pierwszy paftzymy jak na przedsięwzięcie naiwne. Flaubert poświęciłsię tuta' praw.dziwie archeologicznemu odrworzeniu mitycznego słowa: iest on Violletem_le-Duc szczegl|nej mieszcza skiej ideologii. Jednakże Flaubert, mniej naiwny niż Vio1let-1e-Duc, wpr'owadzil w swą rekonstrukcję dodatkowe ofnamenty, ktÓre ją zdemistyfikowały. ornamenty te (będące f.ormą drugiego mitu) mają charuktel: * .!7 povieści Flaubera Bownd i Pćcucbet dvaj pruyiac\e. \e z'ajmują się gromadzeniem wiedzy, ptzy1otowywaniem najrczmaitszych uczonych uy ptaktycznych przedsięwzięć itp, Zmie. nia to powieśćw cośw todzaiu encyklopedii ludzkiego - cz;' mieszczarlskiego - głupstwa. (Przyp. tłum.)
Mit dzisiai
,7
łączący: istnieje semiologiczna rÓwnowartość między pfzytocfeniem wypowiedzi Bouvarda i Pćcucheta (dokonywanym w trybie lączącym) a zmiennościązachcianek, poza kt6rc nie mogą wyjść. Zasługą Flauberta (i wszystkich sztucznych mitologii. bardzo wybitne odnaLeźć można w dziele Sartre'a) jest to, ze obrał' czysto semiologiczne rozllłiązanie dla problemu realizmu. Jest to zapewne t.ozwiązanie niedoskonałe, sdyż i,deologia Flauberta, dla ktÓrego mieszczuch był iedynie estewczną ohydą, nie miała nic rea. listycznego. Flaubert uniknał ptrynajmniej gtzechu głÓwnego w literaturze, jakim jest pomieszanie rzeczy. wistościideologicznei z rueczywistością semiologiczną' Jako ideologia rcaIizm literacki nie za|eĘ bynajmniej od języka, ktÓrym mÓwi pisatz. Język jest formą, nie może być realistyczny czy areaIistyczny. Moze być je. dynie miryczny lub niemityczny, lub tez - iak w powieściBoursard i, Pćcucbet - kontrmityczny. Nie ma niesteĘ ż,adnej sptzeczności między rcalizmem i mitem. lfiadomo, jak często nasza ,,realistyczna,, Iitetatura jest literaturą mityczną (choćby dlatego, że buduje prymi. tywny mit rca|izmu) i jak często literatura ,,atealistyczna,, ma ptzyflaimniei tę zasługę, że jest mało mi. tyczna. Rozsądne byłoby oczywiście definiowanie rcalizmu pisarua iako problemu głÓwnie ideologicznego. oczpviście nie dlatego, że f'otma nie iest odpowiedzialna rł'obec nęczryistości. Ale odpowiedzialnośćtę mieuyć można jedynie terminami semiologicznymi. Formę można ocentać (skoro o to chodzi) jedynie jako zna. czenie, nie iako wnz (ekspresię); Ięzyk pisatza nie ma na celu prze dstawienia, ale,oznaczenie rzeczywistości...,Powinno to natzucić krytyce obowi4zek używania dwÓch zdecydowanie żnych met.od: ttzeba traktować rcalizm pisana albo jako substancję ideologiczną (na pr,zykł'ad matksistowskie tematy w dziele Brechta), albo jako wartośćsemiologiczną (ptzedmioty, aktor, muzyka, kolor w Brechtowskiej dramaturgii).
Mit i
t8
znak
Ideałem byłoby oczywiście powi4zanie obydwu krytyk; stałym zaśbł'ędem iest mieszanie: ideologia ma swoje metody, semiologia swoie.
POTRZEBA I GRANICE MITOLOGII koniec powiedzieć muszę parę słÓrv o samym mitologu. Termin to bardzo pompatyczny i dufny. J.dnakże mitologowi, gdyby się kiedyśttafił', przepowiedzieć można pewne tru'dności, ieślinie metodologicfne, to przynajmniej uczuciowe. Zapestne bez trudu usprawiedliwi sam siebie: niezależnie od swych pomyłek, mitologia vczestniczy v/ t'wofzeniu świata' Pnyjmując, że w społecze stwie mieszczariski.m człowiek nieustannie nutza się w tałszywej Naturze, mitologia stara się odkryć, pod niewinności4 nai:wnych życio.wych związkÓw, głębokie wyobcowanie, ktÓre niewinnośćta ma ptzemycić; odsłonięcie, jakiego dokonu!e, jest więc aktem po|itycznym: opafte o ideę odpowiedzialności .W słowa, tym samym zakŁada wolność' tym znaczeniu mitologia jest niewątpliwie zgodą ze światem,nie takim, jakim jest, Lecz takim, jakim pragnie się stać (Brecht określałto Skutecznie dwuznacznym słowem Einaerstandnis, stanowiącym zarazem r'ozumienie rze-
Na
czywistości i wspÓlnictu,o z nią). Zgoda ta mitologa usprawiedliwia, \ecz nie uszczęśliwia: iego pta:wdziwą postawą pozostaje wykluczenie. Mitolog usprawiedliwiony polityką jest zarazem od poiityki odsunięty. Jego słowo jest metajęzykiem i nie ma wpływu na nic; co najwyżei odsłania, pozostaie jednak jeszcze pytanie - komu? Jego ptaca jest zaułsze dwuznaczna, zakłopotana swym etycfnym źtodłem.Rewolucyjne d;ziałanie moźe on ptzezyć jedynie per procft. ra _ stąd pewna wymuszoność, iak4 znać w jego funkcii, pewna szkolna sztywność,szki.cowośći nadmierne uproszczenie, cechu!ące każdą postawę intelektualną
Mil
dTisiaj
,9
wytaźnie opaft4 na polityce (literatuty ,,niezaangażowane'' są dużo bardziej ,,eleganckie'': czują się na
mieiscu w metajęzyku). Ponadto mitolog wyłączotly zosta,le z gt'ofla użytkownikÓw mitu, a fakt ten nie |est pozbawiony znaczenia. Mniejsza jeszcze, gdy idzie o p o s z cfe gÓ l n 4 publiczność.l3Jeśliiednak mit obejmuje cał,ą społeczność, chcąc obnazyć ten mit ttzeba oddalić się od całei społeczności.Każdy ogÓlniejszy mit jest bowiem d:wuznaczny: przedstawia także człowieczeristwo tych, ktÓrzy nie mając nic, musieli się nim posłużyć'od'czytać wyścig kolarski Tour de France, dobre francuskie wino, to oddalić się dd ludzi, ktÓry.ch bawi wyścigi tozgtzewa napÓj. Mitolog skazany iest na życie w społeczności teofetycfnei. Być w społeczeristwie to dla niego co najwyżej - być w ptawdite. Jego uspołecznienie zaLezy od jego moralności: więZy, iakie ł,ączą 80 ze światem,są natury sarkasrycznej. Trueba nawet pÓiść dalej: w pewnym sensie mitolog wykluczony zostaje z histotti, w imię ktÓrej pragnie działać. Zniszczenie, jakie wnosi w język społeczności, jest absolutne, wypełnia jego ptacĘ po brzegi: musi |4 ptzeżyć bez nadziei powrotu, nie zakł,adaj4c ptzypuszczalnej zap|aty. Nie wolno mu ptzewidywać, ,iaki prawdopodobnie będzie świat,gdy zniknie bezpośredni przedmiot iego krytyki. Utopia iest dla niego niemożliwym luksusem. Mitolog wątpi 'batdzo, by juttze1sze .prawdy były' dokładnym przeciwieristwem dzisie|szych kłamstw. Historia nigdy nie zapewnia zwyk,ł'ego i ,czystego triumfu danef fteczy nad jej przeciwielistwem: spełniając się odsłania nieprzeuridziane rczwiązania
oddalić się można nie tylko od publiczności,ale czasem takźe od samęgo przedmiotu mitu. Na przyk|ad, by zdemistyf! kować Poetyczne Dzi.ecitistwo, rnusialem zw ątpić w dziecko, w Minou Drouet, nie dostrzec w niej, pod ciążącym mitem, czułei otwartei możliwości.Zawsze niedobrze jest przemawiać 13
p
tzeciwko
małei dziewcżynce.
6o
i
Mit i
znak
syntezy. Mitolog nie jest nawet w sytuacii Mojżesza _ nie widzi Ziemi obiecanej. Pozytywność jutra zasłania mu całkowicie negatywność dnia dzisiejszego; wszystkie wartości jego przedsięwzięcia dane mu zostały |ako akty zniszczeniaz pierwsze odpowiadaią dokładnie drugim, nie pozostaje ni'c. To subiektywne uięcie historii, dla ktÓrego dtzemiąca sił'a przyszł'ościjest iedyn i e najglębszą apokalipsą tenźniejszości,Saint-Just wytaził osobliwymi słowy: ,,Republika stanowi całkowite zniszczenie tego, co iej się przeciwstawia.'' Nie tzeba, j"k sądzę, rozumieć go w sensie banalnym: ,,Trzeba butzyć, zanim się zacznie budować.'' Łącznik ma tu znaczenie pełniejsze: dla danego człowieka istnieje rueczywiściesubiektywna noc historii, kiedy przyszłośćstaje się esencją, esencjalnym zniszczeniem prfe. szłości. Mitologowi grozi jeszcze jedno wykluczenie, ryzykuje on mianowicie, że rczpłynie mu się ffieczywistość, kt&ą ptagnie odsłonić. Poza językiem samochÓd Citr'oćn DS ry iest technologicznie określonymprzedmiotem; osiąga pewną szybkość,stawia pewien opÓr itd. Mito1og iednak nie może mÓwić o tej rueczywistości. Mechanik, inżynier, nawet uzytkownik mÓwią o ptzed.sfyklucze. miocie, mitolog skazany iest na metajęzyk. nie to ma swoj4 nazwę _ to i'deologtzm. fdan,owizm piętnował ie surowo (nie udowadniając ffesftą, że był,o chwilowo do uniknięcia) w pierwszych pismaclr Lukicsa, w lingwisryce Marca, w pewnych pracach Benichou, Goldmann a, ptzeci:wstawiając mu niedosiężną idecllogiom resztę tzecfryistości (iak język w ujęciu Stalirra). Co prawda, ideologizm rczlr,i4zuje sptzeczno. ściwyaliendwanej ueczywistości nie dziękt syntezie, |ecz dzięki amputacji (żdanowizm i tego nawet nie potrafi): wino iest obiektyrvnie dobre, a rowno cześn i e dobroć wina jest mitem _ oto kwadratura koł'a. Mitolog rz.dzi sobie, iak umie; zajrnować .się będzie dobrocią wina, nie zaśsamym winem, p.odob.
Mil
d.zisiaj
6t
nie jak historyk ideologią Pas.cala, a nie samymi Myślami.IĄ
Są to chyba kłopoty epoki: dziśmożliwy iest ieden tylko wybÓr _ między dwoma rÓwnie przesadnymi metodami: mozna stawiać albo na rzeczywistośćcałkowi cie nasy'con4 historią i ideologizować, albo, ptzeciwnie, na ff,eczryistośćo s t a t e c z n i e nieprzenikalną, nie. skazitelną _ czyli poetyzować. Słowem, nie widzę tymczasem syntefy między ideologią a poezjq (przez poezję rozumiem, batdzo ogÓlnie _ poszukiwanie sensu rfe. czy, kt6ty nie może fostać wyobcowany). Zapevłne miatą obecnei a|ienacji iest to, że nie możemy uchwycić rueczywistości inaczej niż chwieinie, niepewnie. feglujemy nieustannie między przedmiotem a jego demistyfikacją, niezdolni uchwy'cić całości:ieśIi zgłębiamy przedmiot, wyzułalamy 8o, ale niszczymy; jeślizostawimy mu cały jego cięza4 ocalimy go, Iecz zmistyfikujemy. Wydaie się więc, że na jakiśczas jeszcze skazani jesteśmy na to' by zawsze z ptzesadą mÓwić o tfecfywistości. Zapevlne ideologizm i .1ego przeciwieristwo są jeszcze postępowaniami magicznymi, pełnymi ptzenżenia' oślepłymii zafascynowanyrni roz.darciem świataspołecznego. Szukać jednak ttzeba po. godzenia necrywistościi człowieka, opisu i wyiaśnienia, przedmiotu i wiedzy. vrzesicti
19'6 **i]"ś!i#,ii
14 Tu, w rych mitologiacb, niekiedy przechprzałem: bolejąc nad tym, że praa,!ę na wcr;ąż ulatniającei się rzeczywistości, za. uq|em ią przesadnie pogrubiać, nadałem ją zdumiewającą spoistość,napisałem kilka substancialnych psychoanaliz prz.ed.
miotÓw mitycznych.
I Mit i
78
znak
ile iako cozostał' we strip.tease właśnie tak tygodniowy sport: towanej nie tyle jako magiczne widowisko,
Francii unarodowiony.
NO!7Y CITROEN Myślę,że samochÓd jest dzisiaj dośćdokładnym od. powiednikiem wielkich katedr gotyckich' Chcę powiedzieć iest wielkim dziełem epoki, t\roffonym w twÓt. czej got4czce ptzez nieznanych arLystÓw' uzytkowanym w spojrzeniu, jeślinie w praktyce, ptzez cały narÓd, ktÓry poclrłania samochÓd jak ptzedmiot doskonale magiczny.
Nowy Citroćn * spada nam jak z nieba, o tyIe ptzynajmniej, o iIe prezentuje się naptzod jako najwyzszy, idealny przedmiot, nadprzedmiot. Nie można zapominać, że przedmiot |est najlepszym posła cem nadnatury: łatwo w przedmi,ocie znaleźćdoskonałość,zamknię. cie, błyszczącą gładkość,poł4czone z naszą nieznajo. mościąpochodzenia przedmiotu; jest w nim przemiana życia w materię (materia jest znacznie batdziej magiczna niż życie) i, aby iuz skoriczyć, iest m i lc zenie, ktÓre kaze myślećo cudowności. ,,Bogini,, ma wszyst.
kie cechy (a ptzynajmrriej publicznośćzaczyna jej na. da:wać cechy) przedmiotu, ktÓry spadł z innego świata; jednego z tych przedmiotÓw, ktÓre pobudzały manię nowości właściwąXVIII wiekowi i naszej powieści ptzysz|ościowej; ,,Bogini'' |est ptzede wszystkim nowym ,,Nautilusem". Dlatego mniej nas interesuje w tym samochodzie mate ał. niż jego zł'ączenia, Wiadomo, że gł'adkośćjest zawsze cech4 doskonałości,p'o pfostu dlatego, że jei * WÓz typu ,,DS r9''. PanegĘśc'inazwali go ,,bo'ginią''. Li. te1y ,,d'' i ,,s'' starannie wymÓwione dają po francusku wyraz dćesse, co wlaśnie znacay ,,bogini''. Poza tym sarnochÓd iest po francusku rodzaiu żeriskiego. (Przyp. tłum.)
Mitologie
79
przeciwieristwo świadczyo technicznej i czysto ludzkiej konieczności dopasowywania: tunika Chrystusa nie miał'a sz:wÓw,, tak jak kosmi.czne statki powieści ptzyszłościowej zbudowane są z jednorodnej metalowej powłoki. DS 19 nie chce być gładki jak stÓł, aczkolwiek jego kształt jest batdzo zaokt4g|ony. Publiczność interesują jednak najbatdziej złącza pł'aszczyzn wo.zu: bada ona zaciekle obtzeżenia szyb, prÓbuje dłorimi szer'okiego pasma kau.czuku, ktÓte łączv tylko okno z niklowym obramowaniem. Jest w ,,Bogini,, zaczątek nowej fenomenologii dopasowania, jakbyśmy przechodzIIi od świata elementÓw spaTvi/any.ch do światazbudowanego z e|ementÓw odpowiednio dostosowanych, tak, iż trzymaj4 się one razem tylko dzięki zaIetom swej cudownej foimy: ocfywista, że nasuwa to publiczności myślo iglunieniu natury ł'atwiejszej, wygodniejszej dla człowie,klr. Jeśli,chodzi o materiał, rnozna być pewnym, że tozwija on zamilowanie do lekkości _ w magicznym znaczeniu. Jest to powrÓt do pewnej aerodynamicznośr;i, 9 tyle jednak nowej, że mniej masywnej, mniej ostrr:j, batdziej płaskiej niż na p,ocfątku tej mody. śzybkojć został'a tu wyrażona znakami mniej agfesywnymi, mniej sportowymi' jakby ptzechodziła od formy her,oicznej do klasycznej. To ,,u.duchotvienie'' wozu można odczytać w wielkości, mate a|e i trosce o oszklone powierzctrnie. ,,Bogini,, jest ostentacyjną pochwałą szyby. blacha sta. nowi tylko podstawę. Szyby nie są tu iylko oknami, otworami wybitymi w ciemnym kadłubie; są wielkimi kawałami powietrza i pustki; są błyszczące, gładkie i wydęte jak bariki mydlane; mają twatdą .i.nkoić substancji owadziej bardziej niż mineru|nej (znak f.abtyczny Citroena, niegdyśprzypomin ajqcy sftzałę, zmi.enił. się w znak skrzy'dlaty, jakby chcąc- zaznaczyć ptzejście od napędu do ruchu, od silnika do żywego organizmu). tu wię o sztukę uczł'owiecioną-i mot,|isle, że -Idzie świadczy o ptzemianie mitologii samochodo''B:g'3'-' wej. Jak dotąd, najdoskona\szy wÓz p ybywał wpfost
8o
Mit i
znak
Mitolo6ie
ze Zwietzyrica potęgi. ,,Bogini'' jest natomiast bardziej ,,duchowa" i zatazem obiektywna; mimo pewnych
ustępstw na rzecz manii nowości (pusta, jednoramienna kier'ownica) wydaje się bardziej domowa, gospodarna |akby; godzi się lepiej z ową sublimacią użyteczności, ktÓrq znajdujemy w nowocfesnym sprzęcie gospodar. stwa domowego. Tablica zegatÓw ptzypomina batdziej nowoczesną kuchnię niż centtalę fabryki; cienkie przesł.ony okienne z matowe| falistei blachy, małe dźwignie z białymi ga|kami, batdzo pfoste wskaźniki, dyskrecja niklu nawet: wszystko to oznacza, że ruch może być łatwo kontrolowany, ze pojmuie się podrÓż nie tyle ja. ko rekord, ile jako komfort. od alchemii szybkości przeszliśmy do łakomej rczkoszy prowadzenia wozu. Publi,czność, jak się zdaje, od tazu r,ozpoznał'a nowość mitÓw, ktÓre |ej zapfoponowanoi początkowo wtażIiwa na nowinkę (uzymał'a jq ptzecież w pogotowiu długo. letnia kampania prasowa) stara się tenz ptędko fozu. mować pojęciami 'dostosowania i użyteczności(,,Tueba się tylko do tego wozu ptzyzwyczaić,,). Pierwsze wozy, wystawi'one w salonach samochodowyclr, og|ąda się uważnie, starannie, miłośnie:nadszedł .czas dotyku, kolejny etap odkrycia, kiedy to cudowność,dotąd tylko zobaczona, musi przetruymać szturm rczumującego dotyku (dotyk bowiem _ ze wszystkich zmysłÓw _ ma największą moc demistyfikacji w przeciwie stwie do wzr,oku, ktÓry iest zmysłem magicznym). Ludzie dotykają blach, zł,ączy, macają tapicerkę, ptÓbuj4 siedzen, głaszczą dtzwiczki, pieszczą oparcia; si'adają za kierownicą i całym ciałem naśladuiąprowadzenie wozu. Ptzedmiot zostaje tetaz całkowicie spf.ostytuowany' ptzywł'aszczony. Bogini, ktÓra nadleciała z nieba Metropolis, zostaie w kwadrans zagatnięta, zmediatyzo. wana; magiczny przedmiot, poddany egzorcyzrtołłi, symbolizuie tak drobnomieszcza ski awans.
Er
FOTO
GENIKA !trYBORCZA
!7ie1u kandydatÓw na dęutowanych zdobi afisze wyborcze własnymi portretami. Przypisuią oni fotogra. fii m.oc przekazywania, ktÓtą na|eĘ zbadać. P.odo-bizna kandydata pozsrdra przede wsfystkim zadzierz.gnąć między nim a wyborcami osobistą więź:kandydat podsuwa wyborcy nie tylko program' pf.oponuie mu także pewien ludzki klimat, zestaw codziennych decyzji wy. nżonych w wyg|ądzie, stroiu, postawie. Zdięde ptzy. wtaca więc niejako osobisty, tradyryiny charakter wy. borÓw, czyni z posłÓw delegatÓw, co narusfyli ruądy patai i prop.orcjonalnego systemu obliczania głosÓw (godne uwagi, że zdjęciami posługuje się chyba częściej prawica niż lewica). O tyle, o ile fotografia iest elipsą języka, kondensacją,,n7esvytażalnego,,, stan'owi brori antyinteiektualną, stara się przesł,onić,,politykę'' (to znaczy pewna cał'ośćproblemÓw t rcnłiązafi) ptzez jakiś,,sposÓb istnieni.a'' natury społecznomoralnei. !Via. domo, że to przeciwstawienie jest jednym z głÓwnych mitÓw ,,p,oujadyzmu'' (Poujade w telewtzji: ,,SpÓjtzcie na mnie, iestem taki sam i"k W."). Zdjęcie wyborcze jest więc przede \fls?ystkim rozpo-
znaniem pewnej głębokości,pewnei irracionalności, szerszej i da|ej idącej niż polityka.,!7 zdjęciu kandydata nie mogą objawić się jego zamiilyz nczej jego za|oze. nia, ptzy,czyny, jakie nim poruszają, wszystkie rcdzinne, umysłowe, ffotycznę nawet oko'liczności, cały styl istnie. nia, ktÓrego jest 1.ednocześnie ptzyk|adem, wytworem i przynętą. Tak więc wydaie się jasne, że większość kandydatÓw każe nam w sw,oich podobiznach odczytać swe solidne i szanowne pochodzenie społeczne, wido. wiskowy komfort reguł r.odzinnych, prawnych i religii. nych, wcielone w portret posiadanie owych miesz,czaiskich dÓbr, jakimi są na pzyklad niedzielna msza, rracjonalizm, befsztyk z frytkami i komizm zdrady mal6
Mit
i
znak