Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses 2 SPIS TREŚCI Prolog ……………………………………………………………………………………………..…3 Rozdział 1 ……………………...
6 downloads
19 Views
1MB Size
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night SPIS TREŚCI Prolog ……………………………………………………………………………………………..…3 Rozdział 1 …………………………………………………………………………………………... 6 Rozdział 2 …………………………………………………………………………………………. 25 Rozdział 3 …………………………………………………………………………………………. 39 Rozdział 4 …………………………………………………………………………………………. 54 Rozdział 5 …………………………………………………………………………………………. 76 Rozdział 6 …………………………………………………………………………………………. 96 Rozdział 7 ………………………………………………………………………………………... 109 Rozdział 8 ………………………………………………………………………………………... 129 Rozdział 9 ……………………………………………………………………………………….. 146 Rozdział 10 ……………………………………………………………………………………….. 169 Rozdział 11 ……………………………………………………………………………………….. 179 Rozdział 12 ……………………………………………………………………………………….. 197 Rozdział 13 ……………………………………………………………………………………….. 215 Rozdział 14 ……………………………………………………………………………………….. 223 Rozdział 15 ……………………………………………………………………………………….. 238 Rozdział 16 ………………………………………………………………………………………. 245 Epilog …………………………………………………………………………………………….. 257
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
2
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night
Prolog Limani1.
Wewnątrz wszystkich ludzi i zwierząt, jest odwieczne pragnienie przystani. Jakiegoś miejsca, wolnego od prześladowań, bycia ściganym, lub doznania krzywdy. Ale dawno temu, nie można było znaleźć takiego miejsca, dla tych, którzy byli zarówno ludźmi, jak i zwierzętami. Dla tych, którzy mogli chodzić na czterech łapach za dnia i na dwóch nogach w czasie nocy. Ścigani przez wszystkich, bez znalezienia schronienia. Ich historia, jak wszystkie historie, miała początek – początek wiecznej miłości, która przeszła w konflikt. Przed wiekami, żył starożytny Grecki król, który miał królową, znaczącą dla niego więcej niż cały świat. Ale królowa ukrywała mroczny sekret. Urodziła się w przeklętej rasie. Ponad dwa tysiące lat przed jej narodzinami, ludzie popełnili tragiczny błąd. Zabili kochankę i dziecko Greckiego boga, Apolla. W odwecie za morderstwo, Grecki bóg, przeklął ich po trzykroć. Musieli pić własną krew, aby żyć. Nigdy więcej nie mogli wyjść na światło dnia. Ale to trzecia klątwa była najbardziej surowa. Wszyscy umierali powolną i bolesną śmiercią w dniu swoich dwudziestych siódmych urodzin. Prawdę o boskiej klątwie poznał, kiedy młoda królowa, boleśnie rozpadała się na pył w dniu, w którym kończyła dwadzieścia siedem lat. Nie mogąc tego zatrzymać, król patrzył jak jego ukochana umierała, wołając jego imię. Kiedy odeszła, zdał sobie sprawę, że jego synom, przeznaczony jest ten sam przerażający los, jaki spotkał ich matkę. Nie mogąc znieść tego, że także ich straci, król, w rozpoczął próby wydłużenia ich życia. Korzystając z najciemniejszej magii, zebrał lud jego żony, którzy nazywani
1
Limani – sanktuarium, przystań, miejsce w którym ludzie i zwierzęta mogą żyć, nie obawiając się bycia upolowanym.
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
3
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night byli Apollitami i eksperymentował na nich. Łącząc ich przeklęte podobne do ludzkich siły życiowe z najsilniejszymi zwierzętami, stworzył dwie rasy. Arkadyjczykówów, którzy posiadali ludzkie serca i Katagarian, z sercami zwierząt. Akadyjczycy, w zasadzie byli ludźmi, którzy byli w stanie zmienić postać na zwierzęcą, po osiągnięciu dojrzałości – którą osiągali w wieku dwudziestu pięciu lat. Katagarzy, byli zwierzętami, którzy mogli przybrać ludzką formę, kiedy osiągnęli dojrzałość, w tym samym czasie. Dwie strony medalu, oba gatunki urodziły się, by władać magią i podróżować w czasie, w świetle pełni księżyca. Nareszcie, klątwa Greckiego boga została zdjęta, przynajmniej z tych Apollitów, którzy zostali przekształceni w obu – ludzi i zwierzęta. Nie będąc już dłużej Apollitami, nie mogli być pociągnięci przez klątwę Apolla. Tak myślał król, dopóki Grecki bóg nie powiedział o tym trzem Mojrom2. - Kim jesteś, żeby udaremniać plan boga? – zapytały jednym głosem. Król odrzekł wyzywająco. - Jak każdy szanujący się ojciec, chronię swoich synów. Nikt niepotrzebnie nie odbierze im życia, za coś, w czym nie odegrali żadnej roli. Ale nie było to wystarczająco dobre dla Mojr. Były oburzone pychą króla. Jak on śmiał szukać drogi na zmianę losu Apollitów i eksperymentować na nich. Jako kary, domagały się zabicia wszystkich Arkadyjczyków i Katagarian, począwszy od jego synów. Odmówił. - W takim razie nigdy nie będzie zgody, pomiędzy nimi – zarządziły Mojry. – Począwszy od tego dnia, Arkadyjczycy i Katagarzy, nie będą znali nic, prócz walki między sobą. Będą polować na siebie i zabijać się wzajemnie, aż nie pozostanie nikt z ich rodzaju. Więc od tysięcy lat, Arkadyjczycy zabijają Katagarian, a Katagarzy zabijają Arkadyjczyków. Ich wojna trwa do dzisiejszego dnia… I nawet poza nim. Ale jak we wszystkich wojnach, potrzebne były krótkie rozejmy. Savitar, bezstronny mediator pomiędzy Arkadyjczykami i Katagarami, ustalił limani lub
2
A to skarżypyta….
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
4
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night sanktuaria, gdzie ludzie i zwierzęta mogły się schronić, bez obawy przed upolowaniem. W tych kilku wyznaczonych miejscach, zarówno Katagarzy, jak i Arkadyjczycy mogli odpocząć przez jakiś czas, zanim ponownie wrócili do szeregów i na nowo zaczęli walczyć. Nie łatwo było uznać takie miejsce, ale kiedy raz zostało stworzone, żaden człowiek, ani zwierzę, nie mogło przełamać świętości limani. Nie, bez narażania się na gniew wszystkich oddziałów Arkadyjczyków i Katagarów także. Świętym zaszczytem było być sanktuarium, a także dużym obciążeniem. Pokój zawsze powstaje w wyniku poświęcenia. I wielu poświęciło więcej, niż klan niedźwiedzi kontrolujący bar Sanctuary w Nowym Orleanie.
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
5
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night
Rozdział 1
„Prawo, zupełnie jak życie, zawsze jest badaniem doświadczeń..” Słowa z podręcznika, unosiły się w umyśle Marguerite D'Aubert Goudeaus i przypominały znajome słowa jej przyjaciela i partnera na studiach, Nicka Gautiera. „Taa, jasne. Życie jest wysysającym życie testem, który albo przeżyjesz, albo nie.
Osobiście uważam, że wieje porażką, więc mam zamiar przeżyć i śmiać się do rozpuku ze wszystkich przegranych.” Smutny uśmiech wygiął jej usta, kiedy gorzko-słodki ból rozdarł jej serce. Pamiętała Nicka i jego złośliwe podejście do życia, miłości, śmierci i wszystkiego pomiędzy. Ten facet potrafił się wyrażać, jak mało kto. Boże, jak jej go brakowało. Był dla niej czymś najbliżej brata, czego nigdy nie znała i każdego dnia czuła jego nieobecność, w najgłębszej części duszy. To właśnie tego wieczoru, sześć miesięcy temu jego matka, Cherise Gautier została znaleziona martwa w jej domu na Burbon Street, a Nick zniknął bez śladu w tajemniczych okolicznościach. Władze Nowego Orleanu były przekonane, że to Nick jest odpowiedzialny za śmierć matki. Marguerite wiedziała lepiej. Nikt na świecie nie kochał bardziej swojej matki, niż Nick. Nikt nie był w stanie jej skrzywdzić, bez groźby jego gniewu. Nikt. Marguerite była pewna, że poszedł za tym, ktokolwiek to był, kto zabił jego matkę i sam skończył martwy. Najprawdopodobniej leżał gdzieś na dnie bagna i to dlatego nikt go nie znalazł. A ta wiedza ją rozdzierała. Nick był dobrym, opiekuńczym facetem. Zaufanym powiernikiem i ogólnie zabawnym kolesiem3. W jej formalnym i nudnym świecie, w którym musiała się upewniać, że nie powie, czy zrobi coś w zły sposób, był powiewem świeżego powietrza i wspaniałą dawką rzeczywistości. To dlatego tak bardzo chciała z powrotem swojego przyjaciela. 3 Tiaaa... był... to dobry czas...
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
6
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Jak mówił Nick, jej życie zasadniczo było do bani. Jej przyjaciele byli płytcy, jej ojciec neurotyczny i za każdym razem, kiedy pomyślała, że lubi jakiegoś chłopaka, wszystko co robił jej ojciec, to dokładnie sprawdzał dane chłopaka i całej jego rodziny, a następnie mówił jej dlaczego jest on społecznie nie do zaakceptowania. Albo gorzej, poniżał ich4. Ona naprawdę nienawidziła tego zdania. - Masz przeznaczenie Marguerite. Tak, jej przeznaczeniem było skończenie na oddziale psychiatrycznym, albo zostanie do końca życia samej, tak, żeby nigdy nie zawstydzić jej rodziców. Westchnęła patrząc na książkę do prawa i poczuła ukłucie łez w tyle jej oczu. Nick nigdy nie lubił nauki w bibliotece. Kiedy był w jej grupie, wszyscy zbierali się w jego domu cztery razy w tygodniu i uczyli się razem. Teraz te dni odeszły, a wszystko co jej zostało, to bezbarwne, niepewne chwalipięty, które mogły poczuć się lepiej tylko przez poniżanie wszystkich innych. - Z tobą w porządku Margeaux? Marguerite odchrząknęła na pytanie Elise Lenory Berwick. Elise była wysoką, blondynką o wyrzeźbionej figurze. I Marguerite miała na myśli „wyrzeźbioną”. W wieku dwudziestu czterech lat, Elise miała już sześć operacji plastycznych, by skorygować drobne niedoskonałości jej ciała5. W liceum, Elise była najlepszą debiutantką w Nowym Orleanie, a teraz była panującą pięknością na Uniwersytecie Tulane. Przyjaźniły się od podstawówki. W rzeczywistości, to Elise była tą, która utworzyła grupę uczących się razem, trzy lata temu, kiedy wszyscy byli na studiach licencjackich. Elise nigdy nie była tą, która przykłada się do nauki, więc wymyśliła to, by ich wykorzystać, do ułatwienia jej przechodzenia na kolejne semestry. Nie, żeby Marguerite miała coś przeciwko. Tak naprawdę, to podziwiała pomysłowość Elise i lubiła patrzeć jak mistrzyni manipulacji pozyskuje innych by robili co chciała. Tylko Marguerite i Nick przejrzeli Elise. Tak jak Marguerite, Nick był odporny na machinacje pięknej blondynki. Ale to było w porządku. Gdyby nie Elise, Marguerite nie byłaby w stanie dostać się tak blisko Nicka, a według niej, byłaby to prawdziwa 4 Jeja.... następny ojciec psychopata.... mój jest w porównaniu z tym całkowicie nieszkodliwy :P 5 Szkoda, że sobie mózgu nie skorygowała, bo mózg to jej największa niedoskonałość....
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
7
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night tragedia. Teraz ona, Elise, Todd Middleton Chatelaine, Blaine Hunter Landry i Whitney Logan Trahan, to wszyscy, którzy zostali z grupy. I to bolało najbardziej. Dlaczego cię tu nie ma Nick? Mogłabym korzystać z twojego poczucia humoru. Marguerite bawiła się krawędzią książki, kiedy obraz jego twarzy unosił się w jej umyśle. - Myślałam właśnie o Nicku. On zawsze kochał te prawne sprawy. - Prawda? - powiedział Todd podnosząc głowę znad książki. Jego ciemne włosy, były krótko przycięte i nosił je idealnie wystylizowane wokół jego przystojnej twarzy. Miał na sobie drogi, czerwony sweter od Tommyego Hilfigera i spodnie w kolorze khaki. - Gdyby nie był domniemanym przestępcą i podejrzanej rodziny, mógłby pewnego dnia biegać po gabinecie twojego ojca, Margeaux. Marguerite próbowała ukryć, że zgrzyta zębami za każdym razem gdy używali ksywki, której absolutnie nienawidziła. Myśleli, że w jakiś sposób będą bliżej niej, bo używali jej, kiedy inni już tego nie robili. Ale prawdę mówiąc, wolała raczej jasne i proste „Maggie”, którego używał Nick. Oczywiście to był zbyt tępy pseudonim jak na tak wyrafinowaną rodzinę, jak jej. Jej ojciec dostałby udaru, gdyby kiedykolwiek usłyszał, że Nick tak do niej mówi. Ale tak wolała. Z pewnością pasowało do jej osobowości i wyglądu o wiele bardziej, niż „Marguerite” albo „Margeaux” kiedykolwiek będzie pasować. Teraz nikt już nie nazwie jej Maggie. Smutek w jej sercu był przytłaczający. Jak coś mogło tak boleć6. - Wciąż nie mogę uwierzyć, że już go tutaj nie ma - szepnęła Marguerite mrużąc oczy, od ponownie zbierających się łez. Część niej nadal się spodziewała, że zobaczy go wchodzącego przez drzwi z tym diabelskim uśmieszkiem na twarzy i torbą pączków w ręce. Ale nie zobaczy. Nigdy. - Baba z wozu, koniom lżej - powiedział gorzko Blaine, gdy przechylił się na krześle. Mający sześć stóp, dobrze zbudowany, czarnowłosy Baline, uważał się za dar niebios dla całego niewieściego rodu. Jego rodzina była bogata, miała dobre kontakty
6 Ale jojczy.... już mam dość....
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
8
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night i zapewniła mu ekstremalnie nadęte poczucie własnej wyższości. Nienawidził Nicka, bo ten nigdy nie pozwalał wyjść Blaineowi ze swoim snobizmem i przywoływał go do porządku przy każdej okazji. Margurite przyskrzyniła Blainea złowrogim spojrzeniem. - Jesteś po prostu wkurzony, bo na każdym teście miał więcej punktów niż ty. Blaine wykrzywił wargi. - Oszukiwał. Jasne. Wszyscy wiedzieli lepiej. Nick był wyjątkowo inteligentny. Przyziemny, a czasem wręcz surowy, zaprzyjaźnił się z Marguerite i pomagał jej w nauce, nawet poza spotkaniami grupy. Gdyby nie on, nie zaliczyłaby zajęć z cywilizacji starożytnej Grecji z dr. Julianem Alexandrem, który był jej promotorem podczas licencjatu. Todd zamknął książkę, a potem odsunął ją na bok. - Wiesz, myślę, że powinniśmy zrobić coś, by oficjalnie powiedzieć dowidzenia staremu kumplowi. W końcu był częścią tej grupy. Blaine zaszydził. - Co proponujesz? Okadzanie, żeby pozbyć się jego zapachu? Whitney lekko kopnęła w nogę Blainea. - Przestań Blaine. Denerwujesz biedną Margeaux. Ona naprawdę uważała Nicka za przyjaciela. - Nie mogę sobie wyobrazić dlaczego. Marguerite zesztywniała i zatrzymała na nim swój wzrok. - Dlatego, że był miły i troskliwy. W przeciwieństwie do nich. Nick nie był pretensjonalny, ani obojętny. Był prawdziwy i troszczył się o ludzi bez względu na to z kim byli spokrewnieni, albo ile pieniędzy posiadali. Nick był człowiekiem. - Wiem, co powinniśmy zrobić - powiedziała Elise zamykając swoją książkę. - Dlaczego nie odwiedzimy tego miejsca, o którym Nick zawsze mówił? W którym pracowała jego matka. - Sanctuary? - Blaine wyglądał na kompletnie oburzonego. Marguerite nie znała nikogo, kto tak idealnie wykrzywiałby wargi. Nawet Elvis byłby zazdrosny. - Słyszałem, że to po drugiej stronie French Quarter. Jak całkowicie nieokrzesane. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
9
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Podoba mi się ten pomysł. - powiedział Todd – kiedy chował książkę w designerskim plecaku. - Zawsze jestem pozytywny na dobry slumming7. Blaine posłał mu rozbawiony uśmiech. - Słyszałem to o tobie, Todd. To klątwa nowobogackich. Todd odwrócił się do Blaine z wet za wet – spojrzeniem. - Więc w porządku, zostań tu i grzej nam miejsca, kiedy twoja dupa będzie się rozrastała do wielkości twojego ego. Wstał i zdobył uwagę Marguerite. - Myślę, że powinniśmy pożegnać naszego nie do końca docenianego kolegę, a jaki byłby lepszy sposób niż picie taniego alkoholu w jego ulubionym miejscu? Blaine wywrócił oczami. - Najprawdopodobniej złapiecie tam zapalenie wątroby8. - Nie, nie złapiemy - powiedziała Whitney. Spojrzała na Todda z przerażeniem w jasnoniebieskich oczach. - Złapiemy? - Nie - powiedziała Marguerite stanowczo, kiedy pakowała swoje książki. Blaine zwyczajnie tchórzy. Wygiął na nią brwi. - Wątpię. Jako szlachetnie urodzony z obu stron, nie mam skłonności do tracenia czasu na chamstwo9. Marguerite podniosła podbródek na jego cios poniżej pasa. Każdy z nich wiedział, że jej matka jest Cajun z Slidell, która nawet nie jest bliska statusu jej ojca. Mimo że poszła na studia dzięki pełnemu stypendium i zdobyła tytuł miss Luizjany, małżeństwo jej ojca było skandaliczne. W końcu ta katastrofa doprowadziła do śmierci jej matki. To było coś, co tylko prawdziwy kundel rzuciłby Marguerite w twarz. - Masz na myśli szlachetnie urodzonego dupka - powiedziała podnosząc się. Wrzuciła swoje książki do plecaka od Prady. - Nick miał rację. Jesteś tylko drażliwym słabeuszem, któremu trzeba skopać dupę. Kobiety wokół zagapiły się na jej język, podczas gdy Todd się roześmiał a Blaine zrobił się czerwony. 7 Chodzi o kręcenie się wokół biednych ludzi w celu zabawianiu się nimi albo przez porównywanie ich życia ze swoim i w ten sposób poprawianie sobie humoru. 8 A ty najprawdopodobniej podczas swoich narodzin złapałeś zapalenie mózgu typu kretynus maximus... 9 Skoro nie chcesz tracić czasu na chamstwo to powinieneś już dawno się powiesić...bo o większego chama trudno
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
10
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Muszę powiedzieć, że kocham nieco ostrości Cajun - powiedział Todd dołączając do niej. - Chodź Margeaux, będę bardziej niż szczęśliwy troszcząc się o ciebie. Spojrzał na pozostałe dwie dziewczyny. - Dołączycie do nas? Whitney wyglądała jak dziecko, które miało uniknąć kary za nie położenie się do łóżka w porze spania. - Moi rodzice umarliby, gdyby wiedzieli, że idę do speluny. Piszę się na to. Elise też skinęła. Spojrzeli na Blainea, który wydał z siebie oburzony dźwięk. - Kiedy wszyscy złapiecie dyzenterię, pamiętajcie kto był głosem rozsądku. Marguerite złapała swój plecak. - Dr. Blaine, miejscowy ekspert od zemsty Montezumy. Mamy to. Patrząc na jego twarz, mogła powiedzieć, że umierał z chęci posłania jej ciętej riposty, ale dobre maniery i zdrowy rozsądek nie pozwalały mu mówić. To nie było mądre obrazić dwukrotnie córkę senatora USA, kiedy chciało się zdobyć staż u rzeczonego senatora. I prawdopodobnie to zmotywowało Blainea by do nich dołączyć, bo skierował się do SUVa Todda. - O mój Boże! - zawołała natychmiast Whitney, gdy tylko weszli do słynnego Sanctuary, baru dla motocyklistów. Oczy Marguerite rozszerzyły się, kiedy rozejrzała się po ciemnym, okropnym wnętrzu, które najwyraźniej potrzebowało gruntownego czyszczenia. Ludzie byli ubrani we wszystko, od motocyklowych skór po T-shirty i jeansy. Stoły i krzesła były galimatiasem różnych stylów, które nawet do siebie nie pasowały. Obszar sceny był pomalowany na czarno z dziwnymi plamami szarości, czerwieni i bieli, a stoły bilardowe jakby przeżyły wiele barowych bójek w swoich dniach. Na podłodze była porozrzucana nawet słoma, która przypominała jej stodołę. Bar po jej prawej zajmowany był przez szorstko wyglądających mężczyzn, którzy popijali piwo i krzyczeli na siebie. Widziała drewniane schody obok nich, które prowadziły na górę, ale nie miała pojęcia co tam jest. Problemy – przyszło jej do głowy. Człowiek mógł tam znaleźć sporo problemów. To miejsce zdecydowanie było rustykalne. Ale to, co najbardziej utrzymywało jej uwagę, to duża koncentracja przystojnych 11 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night mężczyzn pracujących w barze. Byli wszędzie. Barmani, kelnerzy, bramkarze... Nigdy nie widziała czegoś takiego. To było coś jak szwedzki stół testosteronu. Elise pochyliła się i szepnęła jej do ucha. - Myślę, że właśnie umarłam i trafiłam do nieba. Czy kiedykolwiek w życiu widziałaś tylu wspaniałych mężczyzn? Wszystko co Marguerite mogła zrobić, to potrząsnąć głową. To naprawdę było niesamowite. Była zdumiona, że media tego nie zwąchały i nie wysłano ekipy, która zbadałaby wodę, by ustalić skąd się tu wzięło tylu gorących facetów. Nawet Whitney była zagapiona i pożerała wzrokiem. - Co to za rodzaj muzyki? - zapytał Blaine wykrzywiając szyderczo usta, kiedy nowy kawałek zaczął grać ze stereo, które rozłożone było na całej długości baru. - Myślę, że to metal - krzyknął Todd przez głośne gitarowe solo. - Ja to nazywam kaleczeniem siebie - powiedziała Whitney. – Czy Nick naprawdę tu przesiadywał? Marguerite skinęła głową. Nick kochał to miejsce. Spędził godziny opowiadając jej o tym miejscu i dziwnych ludziach, którzy nazywali ten bar domem. - Mówił, że mają najlepszą andouille10 na całym świecie. Blaine wyśmiał to. - Bardzo w to wątpię. Tod wskazał stolik na tyle skinieniem głowy. - Myślę, że powinniśmy usiąść i wypić za pamięć starego Nicka. Żyje się tylko raz, wiesz? - Pij z tutejszego szkła, a prawdopodobnie nie przeżyjesz nocy11 - powiedział Blaine. Wyglądał na mniej niż zadowolonego, idąc za Toddem i siadając przy stoliku. Marguerite ściągnęła swój plecak, wykopała z niego torebeczkę i położyła plecak pod stół. Powiesiła torebkę na krześle, a potem usiadła. Miejsce było bardzo głośne, ale z łatwością mogłaby zobaczyć w nim Nicka. Było 10
Andouille - rodzaj kiełbasa|kiełbasy pochodzenia francuskiego, która jest także znanym produktem kulinarnym w Luizjanie w USA, gdzie przywędrowała za sprawą francuskich imigrantów. Jest to grubo mielona, mocno przyprawiona i mocno wędzona kiełbasa wieprzowa. W swoim składzie zawiera mięso wieprzowe (w wydaniu francuskim są to jelita i żołądki), cebulę, paprykę i przyprawy. 11 Mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni rozdział z tym idiotą.... albo, że przestanie walić takimi tekstami, bo jak nie to się przejadę do NO i nie tyle będę mu kazała pić z tych szklanek, co wepchnę mu je nie tylko w gardło ale w każdy możliwy otwór w jego ciele.... wkurza mnie ten koleś...
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
12
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night tu coś, co go jej przypominało. Oprócz lekko tandetnego wystroju, który zawsze preferował. Często podejrzewała, że ubierał się tak tandetnie tylko po to, żeby irytować ludzi. Dla niej to była jedna z jego najbardziej ujmujących cech. Był jedyną osobą, którą znała, i której nie obchodziło co myślą o nim inni. Nick to Nick i jeśli ci nie odpowiadał mogłeś zostawić go w spokoju. - Czy mogę wam coś podać? Spojrzała w górę, by zobaczyć piękną blond kobietę w jej wieku. Miała na sobie obcisłe jeansy i mały biały T-shirt z logo Sanctuary, motocykl zaparkowany na wzgórzu, na tle księżyca w pełni. Pod obrazkiem znajdowało się motto Sanctuary: Home of the Howlers. Blaine posłał kelnerce gorące spojrzenie, które kobieta mądrze zignorowała. - Tak. Wszyscy weźmiemy Westvleteren 8. Kelnerka zmarszczyła brwi na jego wybór piwa, zanim przechyliła głowę, jakby słuchając uważniej. - Co to było? Blaine miał ten zadowolony z siebie wyraz twarzy i użył swojego -czy-muszęrozmawiać-z-prostakami tonu. - To belgijskie piwo, słodziutka. Proszę, powiedz mi, że przynajmniej o nim słyszałaś. Kelnerka posłała mu zniecierpliwione spojrzenie. - Chłopcze, urodziłam się w Brukseli i kiedy ostatni raz sprawdzałam, to moją nową ojczyzną była Ameryka, a nie miejsce mojego urodzenia. Więc albo możesz zamówić amerykańskie piwo, albo przyniosę ci szklankę wody i będziesz mógł tak się wywyższać, dopóki się nie porzygasz, w porządku? Blaine wyglądał jakby chciał ją udusić. - Czy twój menedżer wie, że tak się odnosisz do klientów? Kelnerka posłała mu obłudny, pobłażliwy uśmieszek. - Jeśli chcesz porozmawiać z moją mamą, która jest właścicielką, moim nazbyt pobłażliwym bratem, który jest menedżerem, albo moim ojcem, który lubuje się w skopaniu dupy wszystkim naokoło, będę bardziej niż szczęśliwa przyprowadzając jedno z nich do ciebie. Wiem, że po prostu byliby zachwyceni tracąc dla ciebie czas. Są 13 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night naprawdę w takich sytuacjach wyrozumiali. Marguerite stłumiła śmiech. Nie znała tej kobiety, ale zaczynała ją lubić, i to bardzo. - Bud light poproszę. Kelnerka mrugnęła do niej konspiracyjnie, zanim zapisała na małej podkładce. - Tutaj też - powiedział Todd. Whitney i Elise dołączyły się do ich zamówienia. Potem wszyscy spojrzeli na Blainea i czekali na jego kolejny paskudny komentarz. - Moje przynieś zamknięte z serwetką i otwieraczem. Kelnerka pochyliła głowę z diabelskim błyskiem w oczach. - Co, boisz się, że do niego napluję, chłopcze? Todd zaśmiał się. Zanim Blaine zdążył odpowiedzieć, blondynka odeszła. Uśmiech Marguerite zbladł, kiedy poczuła coś dziwnego...włoski na karku podniosły się jej. To było tak, jakby ktoś ją obserwował. Uważnie. Groźnie. Odwróciła głowę, skanując tłum, ale nie znalazła źródła swojego dyskomfortu. Nic tam nie było. Nikt nie wydawał się w ogóle zwracać na nich uwagi. Było tam kilka grup tęgich motocyklistów grających w bilard. Tony kręcących się turystów i motocyklistów. Była nawet grupa siedmiu mężczyzn grających w pokera w jednym z rogów. Kelnerzy i kelnerki chodzili w obie strony roznosząc jedzenie i napoje, podczas gdy dwóch barmanów zajmowało się swoją pracą. Nikt w żadnym stopniu nie patrzył na Marguerite. Musiała to sobie wyobrazić. Przynajmniej tak myślała, dopóki nie zobaczyła człowieka stojącego w rogu, patrzącego prosto na nią. Ubrany w luźną wyciągniętą biała koszulę przykrytą przez poplamiony biały fartuch i wyblakłe, brudne czarne jeansy, które widziały lepsze czasy, był pomocnikiem kelnera, który miał przerwę w czyszczeniu stolików. Rękawy jego koszuli były podwinięte do połowy jego ramion. Jego lewa ręka pokryta była jasnym kolorowym tatuażem, którego nie mogła odczytać z tej odległości. Nie miała pojęcia jak wygląda, bo jego grube, w kolorze ciemnego blondu włosy, 14 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night opadły na jego oczy. Ich tył zwisał tuż za jego ramionami. Tak naprawdę, biorąc pod uwagę jego fryzurę, nie była tak naprawdę w stanie powiedzieć gdzie patrzył, ale każdy jej instynkt mówił jej, że na nią. Było coś w nim, co wydawało się mroczne i niebezpieczne. Drapieżne. Prawie złowrogie. Tarła szyję nerwowo, chcąc by zwrócił swoją uwagę z powrotem na pracę. - Coś nie tak? - zapytał Blaine? - Nie – powiedziała szybko, posyłając mu uśmiech. Jeśli by o tym wspomniała, to bez wątpienia zrobiłby awanturę i biedak pewnie niepotrzebnie zostałby wyrzucony z pracy. - Wszystko w porządku. - ale uczucie nie ustępowało i było w nim coś zwierzęcego i ostrego, że zdecydowanie czuła się nieswojo. Wren przechylił głowę, kiedy patrzył na nieznajomą kobietę, która wyglądała tak nie na miejscu, że zastanawiał się, jak trafiła do ich baru. Wyrafinowanie i pieniądze wypływały z każdej jej komórki. Zdecydowanie nie była ich zwykłą klientką. Mógł też powiedzieć, że nie czuła się komfortowo pod jego czujnym okiem. Ale znowu, nikt tak się nie czuł, dlatego rzadko utrzymywał z kimkolwiek kontakt wzrokowy. Dawno temu dowiedział się, że żadna istota, nie wytrzyma długo jego intensywności. A jednak nie mógł od niej oderwać oczu. Jej ciemne kasztanowe włosy, które miała związane w koński ogon z tyłu, miały ślady mocniejszych refleksów – które podkreślały jej ciemniejszą skórę, zdradzającą korzenie Cajun. Miała na sobie delikatny różowy sweter, długą spódnicę khaki i pasujące różowe espadryle. Najlepsze z tego wszystkiego było to, że miała bujne, krągłe ciało, przyciągające mężczyzn, by trzymać je blisko i smakować. Na pewno nie była najpiękniejszą kobietą jaką widział, ale było w niej coś, co utrzymało jego uwagę. Coś w niej, że wydawała się zagubiona i zraniona. Smutna. W azjatyckiej dziczy, gdzie się urodził, takie stworzenia jak ona, zostałyby zabite i zjedzone przez silniejszych. Twardszych. Jakakolwiek wrażliwość była zaproszeniem dla śmierci. A jednak nie czuł tego wzrostu adrenaliny, który sprawiał, że chciał atakować słabych. Czuł niewytłumaczalne pragnienie, by ją chronić. Co więcej, chciał do niej Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
15
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night podejść i zaoferować jej bezpieczeństwo, ale co on wiedział o pocieszaniu człowieka. Był dzikim drapieżnikiem w ludzkiej postaci. Wiedział jak tropić i zabijać. Jak walczyć. Nie wiedział nic o bezpieczeństwie. Nic o kobietach. Był na świecie sam z własnego wyboru i było mu z tym dobrze. Marvin, rezydująca tu małpka, maskotka Sanctuary, podbiegł do Wrena z nowymi szmatkami do czyszczenia stołów. Zmusił się do wzięcia ich z rąk Marvina i powrotu do swojej pracy. Wciąż czuł obecność nieznajomej kobiety i wkrótce przyłapał się na tym, że znowu na nią patrzy, gdy rozmawiała z grupą swoich przyjaciół. Marguerite wzięła łyk piwa, podczas gdy Elise i Whitney obserwowały facetów przy barze. Sięgnęła po precelka, tylko po to, żeby Blaine pacnął ją w rękę. Spojrzał na nią zdumiony. - Zwariowałaś? Czy wiesz jak długo to jest wystawione? Ile brudnych rąk w tym było? Równie dobrze, nasza wyszczekana kelnereczka mogła to zatruć, żeby zrobić nam na złość. Marguerite przewróciła oczami na jego nieuzasadnioną paranoję. Z powrotem spojrzała na pomocnika kelnera, który się zbliżał. Ponownie pracował, jednak czuła, że mimo tego, to na niej głównie się skupiał. Zmarszczyła brwi, widząc, że mała brązowa małpiatka przebiegła po jego ręce by usiąść na jego ramieniu. Pomocnik, wyciągnął z kieszeni białego fartucha marchewkę i podał ją małpce, która jadła ją, podczas gdy on wrócił do pracy. Uśmiechnęła się lekko, kiedy zadała sobie sprawę, kim jest ten facet. To musiał być Wren. Nick opowiadał o nim od czasu do czasu. Powiedział jej, że na początku myślał, że Wren jest niemy, bo nie odzywał się do nikogo. Znali się cały rok, kiedy pewnego dnia, gdy Nick przyszedł odwiedzić swoją matkę, Wren mruknął do niego „cześć”. Według Nicka, Wren był samotnikiem, który odmawiał udziału w świecie. Jedynym powodem, dla którego Maguerite wiedziała, że to o nim mówił Nick, była małpka... jedyny prawdziwy przyjaciel Wrena, który kradł bile gdy obaj z Nickiem grali w bilard. Małpka nazywała się Marvin... Blaine zauważył, że obserwuje pomocnika kelnera. Odwrócił się na krześle, by 16 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night zobaczyć Wrena, patrzącego się na nią. Przynajmniej tak się jej wydawało, bo znowu miał oczy przysłonięte włosami i nie wiedziała na pewno. - Czy on ci przeszkadza? - Nie - powiedziała szybko Marguerite, obawiając się, co może zrobić Blaine. W dziwny sposób prawie jej to schlebiało. Mężczyźni zazwyczaj jej nie zauważali, chyba, że wiedzieli kim jest jej ojciec. To jej matka, była tą, za którą odwracały się wszystkie głowy. Nigdy nie za Marguerite. - Co się gapisz? – warknął na niego Todd. Wren zignorował go i przeniósł się do sąsiedniego stolika pokrytego szklankami i na wpół zjedzonym nachos. Marguerite wyczuła, że chce coś do niej powiedzieć i zastanawiała się jak wygląda pod tymi blond włosami12. Wokół niego była aura niebezpieczeństwa. Pełna potężnej powściągliwości, wyczuła też, że nie chce przyciągać niczyjej uwagi. To tak jakby chciał się całkowicie wtopić w tło, ale nie był w stanie tego zrobić. Dziwny obraz siedzącego w zoo tygrysa przyszedł jej na myśl . To właśnie jej przypominał. Wielka bestia, która ostrożnie rozgląda się dookoła, bezstronna, a jednak pewna siebie na tyle, że mogła powalić każdego, kto z nią zadarł. - Co za dziwak - powiedział Blaine, kiedy zobaczył, że Wren przygląda się im. - Hej, kolego, czemu nie zrobisz czegoś z tymi obrzydliwymi dredami? - Blaine rzuciła kilka dolarów Wrenowi. – Dlaczego nie użyjesz tego, żeby mieć prawdziwą fryzurę? Wren całkowicie zignorował Blainea i pieniądze. Małpka zaczęła krzyczeć, jakby broniąc Wrena. Bez słowa, Wren poklepał małpkę po głowie i coś do niej szepnął. Małpka zeskoczyła z jego ramienia i pomknęła do baru. Wren odstawił swoją tacę z daniem na bok. Jej serce zaczęło walić, kiedy zdała sobie sprawę, że się do niej zbliża. Z bliska, był zdecydowanie większy, niż wydawał się być z daleka. Z jakiegoś powodu skurczył się w sobie i wydawał się mierzyć sześć stóp, choć była pewna, że miał koło sześciu stóp i dwóch lub trzech cali. Była wokół niego aura potężnej mocy. Szybkość i zwinność. Był po prostu
12 Skoro wiesz, to do niego zagadaj.... kużwa... czy to aż takie skomplikowane?
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
17
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night magnetyczny. Z tak bliska, wreszcie mogła zobaczyć jego oczy. Były żywo turkusowo niebieskie i tak jasne, że było to niebywałe w tym kolorze. I nie było w nich litości. Wskazał na jej pustą szklankę podbródkiem. - Czy pani już skończyła? - jego głos był głęboki i donośny, hipnotyzujący. Posłał chłodny dreszcz w dół jej kręgosłupa. Uśmiechnęła się na jego uprzejmość. - Tak - powiedziała, podając mu szklankę. Wytarł rękę w fartuch zanim ją wziął, jakby nie chciał jej obrazić albo pobrudzić. Początkowo myślała, że ich ręce się zetkną, ale złapał z dala od jej ręki, jakby bał się takiego intymnego kontaktu. Napełniło ją dziwne rozczarowanie. Spuszczając wzrok, zabrał od niej szklankę, trzymając ją tak, jakby była cenna. Postawił ją na tacy a potem spojrzał na Marguerite. - Przepraszam, Rastamanie – powiedział szorstko Todd. – Nie musisz na nią patrzeć, dupku. Jest poza twoją ligą. Wren przerwał Toddowi, znudzonym spojrzeniem, które mówiło, że nie widział w nim żadnego zagrożenia. - Wren? - powiedziała blond kelnerka, podchodząc do niego i potwierdzając jego tożsamość. Spojrzała na nich z ostrzegawczym błyskiem i złagodziła swój wyraz twarzy nim spojrzała na Wrena. - Nadszedł czas, żebyś zrobił sobie przerwę, zgoda słodziutki? Kiwnął głową. Kiedy zaczął odchodzić, Blaine uderzył w tacę w jego rękach. - Tak słodziutki, spędzaj czas ze swoim rodzajem w rynsztoku - zanim Marguerite zdała sobie sprawę, co zamierza zrobić, Blaine wziął swojego drinka i chlusnął mężczyźnie w twarz. Wren wydał dźwięk, który był dziwnym, nie do końca ludzkim, syczącym warknięciem. W ułamku sekundy odrzucił tacę i rzucił się na Blainea13. Znikąd pojawiło się czterech ludzi, którzy odciągnęli Wrena. Zerwała się na
13 Mam nadzieję, że go troszkę a nawet troszkę bardziej uszkodzi...bo wkurza mnie ten palant
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
18
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night równe nogi, kiedy widziała jak czterech, znacznie większych bramkarzy musiało zmagać się, by go utrzymać. Otoczyli go tak, że Marguerite nie mogła go nawet zobaczyć, kiedy tamci ustawili barierę, chroniąc jej grupę. Kelnerka była wściekła. - Wynocha! - warknęła na nich - Wszyscy. - Dlaczego? - zapytał Blaine. – Jesteśmy klientami, którzy płacą. Podszedł kolejny blondyn, który był uderzająco podobny do kelnerki. Musiał być wcześniej wspomnianym bratem, który był menedżerem baru. - Lepiej zrób, co mówi Aimee, chłopcze. Właśnie uratowaliśmy ci życie, ale nawet my nie utrzymamy go zbyt długo. Zanim dojdzie do siebie, lepiej bądź daleko stąd, bo inaczej nie odpowiadamy za to, co ci zrobi. Blaine uśmiechnął się do niego. - Dotknie mnie, a pozwę was wszystkich14. Mężczyzna roześmiał się groźnie. - Zaufaj mi, nie zostanie z ciebie tyle, by karmić cię przez słomkę, nie mówiąc już o składaniu pozwu idioto. A teraz wynoś się z mojego baru, zanim cię z niego wyrzucę. - Chodź, Blaine – powiedział Todd, ciągnąc go w kierunku drzwi. - Byliśmy tu wystarczająco długo. Whitney i Elise opierały się przed wyjściem, ale w końcu jak sumienne zombie wstały i poszły za mężczyznami. Marguerite została. - Margeaux? - zapytał Todd. - Idźcie. Dogonię was później. Blaine pokręcił na nią głową. - Nie bądź głupia, Margeaux. Nasz rodzaj tutaj nie pasuje. Było jej niedobrze od tej całej „nasz rodzaj, ich rodzaj” mentalności. Miała już dosyć tego w swoim życiu, i było jej przykro, że jej rodzina uważała, że istnieją tylko dwa rodzaje ludzi. Ci którzy byli porządni i ci, którzy byli nędzni. Osobiście miała serdecznie dość tych, którzy tak myśleli.
14 Kużwa wypuśćcie Wrena niech go zje
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
19
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Zamknij się Blaine i idź do domu, zanim cię skopię. - Blaine wywrócił oczami, zanim poszedł w kierunku drzwi holując za sobą Elise i Whitney. - Jesteś pewna, że chcesz zostać? - Tak. Do domu wrócę taksówką. Wyglądał na mniej niż przekonanego, ale musiał zobaczyć jej upór, by zostać. - Dobrze. Bądź ostrożna. Skinęła głową, a potem czekała aż wyjdą, zanim poszła w kierunku, w którym bramkarze zabrali Wrena. Całe to fiasko było jej winą. Jedyne co mogła zrobić, to przeprosić za to, że była na tyle głupia by spotykać się z takim dupkiem. Znalazła niewielki korytarz, który prowadził do toalet i do obszary oznaczonego :
Prywatne. Tylko dla obsługi. Początkowo myślała, że zabrali go do prywatnego biura, ale usłyszała głosy dochodzące z męskiej toalety. - Nie mocz mu znowu twarzy, Colt, bo wyrwie ci za to rękę. Znowu słyszała to zawzięte, zwierzęce warczenie i coś, jakby ktoś kogoś popychał. - Mówiłem – powiedział męski głos. - Głupi ludzie. Ten chłopak miał szczęście, że nie pozwoliliśmy Wrenowi go dostać. Nie ciągnie się tygrysa za ogon, chyba że chce się być zjedzonym. - A w ogóle to co robiłeś, żeby rozmawiać z tą dziewczyną? - zapytał inny głos. Jezzu, od kiedy jesteś taki rozmowny, Wren? Ponownie usłyszała ryk, a potem dźwięk tłuczonego szkła. - Dobrze – powiedział pierwszy głos. - Wyraź swoją złość. Poczekamy na zewnątrz. Drzwi do łazienki otworzyły, ukazując dwóch mężczyzn, którzy mieli ponad sześć stóp wzrostu. Jeden miał włosy czarne i krótkie, a drugi, czarne i długie, związane w koński ogon. Zatrzymali się między nią a drzwiami i patrzyli na nią uważnie. - Czy z nim w porządku? - zapytała. Ten z długimi włosami posłał jej dziwne spojrzenie. - Powinnaś także stąd odejść. Sprawiłaś wystarczająco dużo problemów jak na jeden wieczór. Ale co dziwne, nie chciała odejść. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
20
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Ja...- zapomniała co miała powiedzieć, kiedy drzwi łazienki otworzyły się i Wren również wyszedł na korytarz. Jego koszula nadal była mokra, a część z niej przyklejała się do dobrze umięśnionej klatki piersiowej. Przez ramię miał przewieszony ręcznik, a jego głowa była opuszczona. Ten gest bardziej przypominał jej drapieżnika, który ostrożnie obserwuje otoczenie, czekając by się na kogoś rzucić, niż kogoś kto był wstydliwy, lub nieśmiały. Zbliżał się do niej powoli, metodycznie. Coś w jego ruchach przypominało kota, który ma zamiar ocierać się o swojego właściciela, znacząc go jako swoją własność. Wren otarł twarz wierzchem dłoni, zanim posłał złowieszcze spojrzenie w kierunku mężczyzn. - Wyjdźcie - warknął. Ten z długimi włosami zesztywniał, jakby nienawidził gdy ktoś mu rozkazuje. - Chodź Justin - powiedział pojednawczo krótko przystrzyżony mężczyzna, to musiał być Colt. - Wren nadal potrzebuje czasu, żeby ochłonąć. Justin wydał niski, złowrogi pomruk, zanim ruszył w stronę baru. Colt posłał jej ostrzegawcze spojrzenie, a potem udał się za bar. Marguerite przełykając, powoli podeszła do Wrena. A z tak bliska mogła powiedzieć, że jego luźna koszula przykrywała szczupłe, twarde ciało. Jego głęboko opalona na złoto skóra była tak kusząca, że powinna być nielegalna. Było w nim coś, że wydawał się kompletnie dziki. Wyglądał nawet tak, jakby spał w tym ubraniu. Było oczywiste, ze tego faceta nie interesuje, co ktoś o nim myśli. Nie podążał za trendami, ani żadnymi regułami. Z tego co usłyszała w łazience, nie był nawet umiarkowanie towarzyski. Teoretycznie powinno ją to odrzucać, a jednak nie odrzucało. Wszystko co chciała zrobić, to odgarnąć mu włosy i zobaczyć czy był tak przystojny, jak podejrzewała. - Bardzo przepraszam - powiedziała cicho. - Nie wiedziałam, że Blaine zrobi ci coś takiego. Nie odezwał się. Zamiast tego, podszedł bliżej, tak, że mogła czuć ciepło jego ciała. Sięgnął w jej kierunku. Zatrzymał rękę tuż nad jej policzkiem i trzymał ją tak, podnosząc te niesamowicie niebieskie oczy palące w jej oczy. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
21
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Wren chciał dotknąć jej tak bardzo, że mógł czuć tego smak. Nigdy nie chciał czegokolwiek bardziej. Ale wiedział, że nie powinien. Była człowiekiem15. I była piękna. Jej włosy miękko opadały w dół. Jej skóra jaśniała od życiowego ciepła. Mógłby dać wszystko za poznanie odrobiny smaku tej skóry, czy była taka rozkoszna, jak się wydawała? Ale nie mógł. Zwierzę takie jak on, nigdy nie powinno dotykać kogoś tak kruchego, jak ona. W jego naturze było niszczenie, nie pielęgnowanie. Pozwolił swojej ręce opaść. - Czy jesteś przyjacielem Nicka, o którym opowiadał? - zapytała cicho. Wren przekrzywił głowę na jej niespodziewane pytanie. - Znałaś Nicka? Skinęła głową. - Chodziłam z nim na zajęcia. Uczyliśmy się razem. Mówił mi, że ma przyjaciela, który ma na imię Wren i zawsze daje mu wycisk w bilard. Czy to byłeś ty? Wren spojrzał na stoły bilardowe i skinął głową, kiedy przypomniał sobie przyjaciela. Nie żeby Nick wiedział cokolwiek o Wrenie. Ale przynajmniej Nick próbował się z nim zaprzyjaźnić. To była miła odmiana. - To byłem ja. - wyszeptał, nie wiedząc dlaczego to robi, skoro rzadko odzywa się do kogokolwiek. Ale do niej chciał mówić. Uwielbiał miękki, delikatny rytm jej głosu. Wydawała się być taka wrażliwa. Taka kobieca. Inna, obca jego część, chciała ją przytulać. Pochylił się nieznacznie do przodu, by móc dyskretnie wdychać jej zapach. Jej skóra była ciepła i słodka i miała ślady zapachu pudru i balsamu o korzennym zapachu. To sprawiło, że zrobił się twardy i obolały. Nigdy nie całował kobiety. Ale po raz pierwszy tego chciał. Jej rozchylone usta wyglądały tak zachęcająco. Tak smakowicie... - Wren? 15 No nie... kużwa następny.... czy wszyscy zwierzo muszą tak jojczyć???? ona jest człowiekiem... bla bla ba... nie zasługuję na nią... bla bla bla.... może powinni zmienić nazwę na jojczołowcy?
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
22
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Odwrócił głowę, kiedy usłyszał głos Nicolette Peltier za sobą. Starsza Francuzka wyszła do nich z biura baru. Mógł wyczuć, że Nicolette chciała go odciągnąć od człowieka, ale tak jak inni, którzy zbudowali Sanctuary, ich dom, Nicolette bała się go. Jego rodzaj był nieprzewidywalny. Śmiercionośny. Wszyscy się go bali. Poza kobietą przed nim. Ale znowu, ona nie wiedziała, że był tigardem16 w ludzkiej skórze. - Powinienem już iść - powiedział do niej, odsuwając się. Kobieta wyciągnęła rękę i dotknęła jego ramienia. Jego pachwiny szarpnęły się w odpowiedzi, gdy jej dotyk go naznaczył. Jedyne co mógł zrobić, to powstrzymać zwierzę w nim, przed wzięciem jej dla siebie. Zwykle poddałby się temu pragnieniu. Dziś nie mógł. To mogło ją skrzywdzić, a to była ostatnia rzecz jakiej chciał. - Bardzo mi przykro z powodu tego co się stało i mam nadzieję, że nie wpędzi cię to w żadne kłopoty ani ci nie zaszkodzi. Nic nie powiedział, kiedy spojrzała na Nicolette, a potem odwróciła się i odeszła. Odeszła. A to cięło go jak nóż. - Chodź Wren – powiedziała Nicolette. – Myślę, że najlepiej będzie jeśli skończysz już dzisiejszą zmianę i udasz się na odpoczynek. Wren nie kłócił się. Potrzebował trochę czasu poza swoją ludzką formą, zwłaszcza, że czuł się tak niepewnie. To było tak, jakby jego ciało było zelektryfikowane. Wznosiło się. Nigdy tak się nie czuł w całym swoim życiu. Bez słowa poszedł w kierunku kuchni, w której znajdowały się drzwi prowadzące do budynku obok, gdzie zwierzołaki miały swój dom. Dom Peltirów dawał schronienie istotom takim jak on... istotom, które zostały wyrzucone ze swoich klanów z wszelakich powodów. Jak często mawiała Aimee, byli każdego rodzaju uchodźcami i wyrzutkami. A Wren, bardziej niż większość. On nigdy nie miał klanu, do którego by należał. Ani tygrysy, ani leopardy nie mogły znieść jego mieszanej obecności. Był hybrydowym mutantem, który nigdy nie powinien mieć prawa do życia. Na koniec mógł powiedzieć, że nawet niedźwiedzie go nie lubiły. Byli cholernie pewni, że nie mogą mu ufać. To było subtelne. Zabierali swoje młode, kiedy się po nim
16 Tigard... czyli hybryda tygrysa i leoparda
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
23
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night wspinały, albo robili jak dziś, izolowali go zawsze, kiedy podejrzewali, że może się zezłościć. To właśnie dlatego tak cenił Nicka. Nick traktował Wrena, jakby był normalny. „Co do cholery” - mówił Nick - „Wszyscy spieprzyliśmy w jakiś sposób. Ty
przynajmniej się kąpiesz i nie muszę się z tobą bić o laski. W mojej bajce, to sprawia, że jesteś w porządku” Nick miał niepowtarzalny sposób patrzenia na świat. Wren ściągał mokrą koszulkę, kiedy wchodził po schodach. Marvin, bardzo do niego przywiązany, był za nim. Wszedł tylko do połowy, kiedy przeszło przez niego złe przeczucie. Kobieta... Miała kłopoty. Wren mentalnie przywołał na swoje ciało czarny podkoszulek, kiedy wyczuł bezpośrednie zagrożenie względem niej. Nie mówiąc nic Marvinowi błysnął na zewnątrz budynku, na ulicę.
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
24
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night
Rozdział 2
Marguerite zwolniła, kiedy poczuła, że znowu ktoś obserwuje ją z cienia. Zmierzała w dół Chartres w kierunku placu Jackson, by złapać taksówkę do domu, nim zrobi się późno. Rozglądając się dookoła, na wpół spodziewała się znaleźć tam Wrena. Ale nie. To co znalazła, to czterech niechlujnie wyglądających ludzi, którzy spoglądali na nią z bezpodstawnym zainteresowaniem. Trzymali się w cieniu, jakby nie chcieli, żeby ich rozpoznała. Zaatakował ją strach. Ich uwaga była nieco zbyt natężona. Zbyt intensywna i zagrażająca, bo ruszyli prosto na nią. Rozejrzała się, poszukując innych ludzi, ale o tej porze nocy, nie było żadnej grupki. Nawet turystów.
W porządku. Trzymaj się światła i idź przed siebie. Nie skrzywdzą cię, jeśli zostaniesz na widoku. Przyspieszyła, kiedy usłyszała odgłos biegnących stóp. Kiedy była pewna, że przebiegną obok, jeden z mężczyzn złapał ją i wrzucił ją w częściowo otwarty dziedziniec. Marguerite próbowała go odepchnąć i uciec. Uderzył ją mocno. - Daj mi swoją torebkę suko. Była tak wystraszona, że nie mogła nawet pomyśleć, żeby ściągnąć ją z ramienia. Inny mężczyzna wbiegł na dziedziniec i zamknął bramę. Jeden z nich chwycił jej torebkę i rozdarł jej bluzkę, kiedy zrywał ją z jej ramienia. - Hej – powiedział do trzech pozostałych – Chcecie się z nią zabawić? Zanim zdążyli odpowiedzieć, ten mówiący walnął o ziemię. Ktoś wyszedł z ciemności i oddał jej torebkę. Marguerite spojrzała na przybysza i chciało jej się płakać, kiedy zobaczyła tam Wrena. Nie kulił się już, stał w całej swojej okazałości... i był imponujący. Wielki. W jego oczach był dziki blask, który wyrażał, że nie było zbyt rozsądnym stawanie Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
25
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night między nim a napastnikami. Wyglądał, jakby mógł zabić ich wszystkich i nawet się nie skrzywić. Mężczyźni zaatakowali. Cofnęła się i obserwowała z podziwem, jak Wren walczy z nimi wszystkimi z niesamowitą sprawnością. Jeden z napastników podszedł do niego z nożem. Złapał jego nadgarstek i przekręcił aż chrupnęło, a nuż wypadł mu z dłoni. Następnie Wren uderzył atakującego z backhandu tak mocno, że aż odbił się od ściany. Kolejny podszedł do niego tylko po to, by być przerzuconym przez głowę i spaść na ziemię, podczas gdy inny zaatakował od tyłu. Uderzył Wrena z całej siły, ale Wren nie rozłożył się, ani nie drgnął. Odwrócił się i powalił go na plecy. Marguerite poczuła ulgę, dopóki jeden z nich nie wyciągnął pistoletu i nie wycelował w nich. Złapała oddech, kiedy Wren zamarł. Uderzenie serca później, mężczyzna strzelił. Wren rzucił się na niego i wybił mu broń z ręki. Pozostali trzej uciekli, kiedy Wren cisnął tym, który trzymał broń. Mężczyzna upadł na ziemię a potem odbiegł. - Wszystko w porządku? - Marguerite zapytała podbiegając do niego. - Postrzelił cię? - W porządku - powiedział, podnosząc broń z ziemi. Otworzył go i wyciągnął kule, nim roztrzaskał go o stary mur. Rzucił go i odwrócił się i patrzył na nią, kiedy wyrzucał kule w ciemność. - Skrzywdzili cię? - Nie. Dzięki tobie, nic mi nie jest - ulga była niewiarygodna, trzęsła się tak bardzo, że nie wiedziała w jaki sposób jej nogi utrzymują ją w pionie. Miała ochotę sięgnąć do niego i dotknąć go z wdzięcznością, ale coś w jego wyglądzie mówiło jej, że nie chce być dotykany. Złość przyciemniła jego oczy, kiedy spojrzał na jej podartą bluzkę. Mogła wyczuć, że chciał ścigać tych bandytów w jej imieniu i to delikatnie ją ogrzało. - Zwykle nie postępuję tak głupio - powiedziała cicho. - Próbowałam wezwać taksówkę dzwoniąc, ale powiedzieli, ze musiałabym czekać trzydzieści – czterdzieści minut na jej przyjazd. Myślałam, że złapię jakąś na placu, albo przynajmniej poczekam na przyjazd jednej w Café du Monde, gdzie będzie bezpiecznie. A potem następną rzeczą jaką wiedziałam, to że byli za mną – Dzięki Bogu, że przyszedłeś Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
26
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night w tym czasie. Jej wdzięczność wydawała się być dla niego niezręczna. - Chodź – powiedział, wskazując głową w stronę ulicy. – Odprowadzę cię do domu. Zawahała się na jego ofertę. - Mieszkam niedaleko zoo. To za daleko by iść. Wyglądał, jakby miał zamiar się kłócić. - Zabiorę cię do domu. Nie martw się. Marguerite założyła torebkę na ramię, kiedy schował ręce w kieszeniach i wyprowadził ją z dziedzińca z powrotem na ulicę. Jego białej koszuli już nie było, zamiast tego miał na sobie czarny T-shirt, który ciasno opinał jego ciało. Nawet jeśli nie był nadmiernie rozwinięty, jak kulturysta, widziała każdy mięsień, wyraźnie się odznaczający. Był niewiarygodnie gorący i seksowny. I w tej chwili, był jej bohaterem. Nigdy nie była nikomu bardziej wdzięczna. Mało tego, wiedział, ze mógłby zrobić z nią, cokolwiek by zechciał, a ona nie miała by nic przeciwko. Tak naprawdę, to chciała, żeby pomógł jej uspokoić nadszarpnięte nerwy, ale w ogóle nie wydawał się tym zainteresowany. Poczuła znajome ukłucie, że znowu jest tylko przyjaciółką dla faceta. Tylko raz w życiu chciałaby, żeby mężczyzna spojrzał na nią z pasją w oczach. Żeby mężczyzna znalazł w niej coś atrakcyjnego i seksownego. Ale nigdy tak nie było, chyba, że zabiegali o względy jej ojca i wykorzystywali ją, by się do niego dostać. Chyba wolałaby już być niewidzialna. Założyła ręce na piersi i westchnęła, kiedy znajomy żal osiadł w jej sercu. Wren nie odzywał się, kiedy szli. W rzeczywistości trzymał głowę nisko i patrzył w ziemię. Mimo tego, mogła powiedzieć, że był bardzo świadomy wszystkiego wokół. A ona chciała po prostu, żeby był równie świadomy jej. Wren trzymał zęby zaciśnięte. Mógł wyczuć jej pragnienia i niepewną nerwowość. Ale nie wiedział jak jej w tym ułatwić. Nigdy nie był tym, który dużo mówi innym. Większość ludzi wydawała się woleć go milczącego, albo całkowicie go ignorować. Co zazwyczaj mu odpowiadało. Nie wspominając już o tym, że potrzebował dużej koncentracji by utrzymać się 27 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night w ludzkiej formie, kiedy był ranny. Strzał go nie ominął. Trafił go w prawe ramię i to bolało jak cholera. Pochłaniał wiele dodatkowej energii, żeby magią ukryć dziurę w jego koszulce i krew. Ale nie chciał by o tym wiedziała. To mogłoby sprawić, że poczułaby się źle, wiedząc, że został ranny broniąc jej. Albo, Boże broń, będzie chciała, żeby poszedł do lekarza, co było ostatnią rzeczą, jaką mógł zrobić. Albo nawet gorzej, mogła nic nie poczuć, a to by go rozzłościło. Ludzie miewają różne emocje, których on nie umie pojąć. - Długo pracujesz w Sanctuary? - Trochę. To wydawało się nie do końca ją ułagodzić. - Chodzisz gdzieś do szkoły? A może pracujesz w barze na pełen etat? - Chodzę do szkoły - to było kłamstwo i nie był pewny, dlaczego to powiedział. Kyle Peltier – najmłodszy z niedźwiedziego klanu Peltierów – i kilku innych kelnerów studiowało, ale Wren nie był typem zadającym się z ludźmi na tyle, żeby się tym przejmować. To czego potrzebował, to wiedzieć jak przetrwać, a tego nie uczyli na zajęciach. Ale z jakichś powodów, których nie rozumiał, chciał wydawać się jej normalny. Chciał, żeby myślała o nim, jak o zwyczajnym facecie, z którym mogłaby się spotykać. Bycie innym, nigdy wcześniej mu nie przeszkadzało, ale dziś tak. Był dziwny nawet w świecie Zwierzo-Łowców. Kiedy pojawił się w świecie ludzi... mogliby zamknąć go w klatce, gdyby dowiedzieli się o nim prawdy. - Do której szkoły? - zapytała niewinnie. - UNO – Uniwersytet w Nowym Orleanie zawsze był bezpiecznym wyborem. Dwójka z kelnerów, Tony i Mark chodzili tam, a Wren słyszał od nich tyle, że mógł kłamać na temat zajęć, profesorów i kampusu, jeśli by musiał. Nie wspominając o tym, ze ona wyglądała zbyt elitarnie, żeby chodzić do państwowej szkoły. Najprawdopodobniej chodziła do Tulane albo Lyola. Zatrzymała się i posłała mu uśmiech, który od razu sprawił, że zrobił się twardy. - Przy okazji, jestem Marguerite Goudeau. Rozpoznanie uderzyło w niego, kiedy usłyszał jej imię. Była tą, o której tyle Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
28
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night słyszał w przeciągu ostatnich lat. - Ty jesteś Maggie, partnerka z zajęć Nicka. Marguerite znowu się uśmiechnęła. - Rozumiem, że Nick musiał o mnie wspomnieć. Taaa. Nick strasznie się w niej podkochiwał. Chciał się z nią spotykać, ale nigdy nie odważył się zapytać. - Jest jak Venus. A spotkałem Venus raz, czy dwa i wiem, że śmiertelnik, nie ma
prawa jej dotknąć. Wren przypuszczał, że tygard także. Nick miał rację, było w Maggie coś wyjątkowego. - Mówił, że jesteś najinteligentniejszą kobietą jaką znał, ale nie zamierzasz studiować dla gówna. Zaśmiała się. Ten dźwięk był melodyjny i miękki i rozgrzał go bardziej niż powinien. - To brzmi jak Nick. Marguerite odchrząknęła, kiedy Wren przeszył ją intensywnym spojrzeniem. Było w nim coś tak zwierzęcego, że ją to przerażało. Czuła się jak ktoś w dżungli, otoczony przez głodne bestie. - Przepraszam – powiedział, ponownie spuszczając wzrok na ziemię. - Nie chciałem, żebyś znowu zrobiła się nerwowa. Wiem, że ludzie nie lubią, kiedy na nich patrzę. - Mi to nie przeszkadza. - Tak, przeszkadza. Jesteś po prostu grzeczna - zaczął schodzić w dół ulicy. Skąd to wiedział? Większość mężczyzn była daleka od posiadania intuicji. Marguerite rzuciła się, by go dogonić. - Czy małpka, z którą cię widziałam jest twoim zwierzakiem? Pokręcił głową. - Marvin sam sobie jest właścicielem. Po prostu lubi spędzać ze mną czas. Zaśmiała się na słodycz słów Wrena. - Nigdy nie spotkałam nikogo, kto przyjaźniłby się z małpką. Parsknął w niezgodzie. - No nie wiem. Myślę, że tych dwóch facetów, z którymi byłaś kwalifikowałoby 29 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night się na naczelne, ale znowu, nie chciałbym obrażać naczelnych i nie chcę, żeby Marvin się na mnie wkurzył. Jest bardzo wrażliwy, wiesz? Słowa Wrena ją rozbawiły. - Możesz mieć w tym rację. Ale oni nie są moimi przyjaciółmi. Ja tylko się z nimi uczę. Widziała, ze marszczy brwi, kiedy na nią spojrzał. - Dlaczego uczysz się z tymi dupkami? Może powinna być rozdrażniona, że obraża jej grupę, ale w sumie, dlaczego? Naprawdę się z nim zgadzała. - Przyzwyczajenie. Znam Todda i Blainea odkąd byliśmy dziećmi. Musisz zrozumieć, ze nie mieli łatwego życia17. Obaj mają poważne społeczne problemy przez apatycznych i nieobecnych rodziców. Wyglądał jakby nie był pod wrażeniem jej wymówek na ich grubiaństwo. - Czy ich rodzice próbowali ich zabić? - Nie – powiedziała oszołomiona, że zapytał o coś takiego. - Zdecydowanie nie. - Czy ich matki powiedziały im, że są obrzydliwcami, którzy powinni być zjedzeni w chwili narodzin? - Oczywiście, że nie. - Czy kiedykolwiek ich rodzice próbowali ich sprzedać do zoo? W tym momencie był niedorzeczny i wszystko co mogła zrobić, to nie przewrócić oczami. - Żaden rodzić nie robi czegoś takiego. Spojrzenie jakim ją obdarzył mówiło jej, że była głupia skoro w to nie wierzyła. - Więc uwierz mi, że ich życie nie było takie złe. Marguerite zatrzymała się, kiedy on szedł dalej. Był poważny? Nie, po prostu naigrywał się z niej. Musiał. Niczyi rodzice nie starają się sprzedać dziecka do zoo. To było głupie. Wren po prostu rzucał losowymi dziwactwami, żeby udowodnić swoją rację. Ruszyła się, by go dogonić. - A co z twoimi rodzicami? - zapytała, starając się rzucić nieco światła na jego
17 Ale to nie usprawiedliwia ich od bycia takimi kretynami...
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
30
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night słowa. - Czy kiedykolwiek zrobili tobie coś z tego? Nie odpowiedział, ale coś w jego milczeniu powiedziało jej, że nie była to wymyślona konkluzja.
Nie, żaden rodzić nie zrobiłby tego swoim dzieciom. Jej ojciec był totalnym kretynem przez większość czasu, ale nawet on nie zrobiłby czegoś tak złego. - Wren? - pociągnęła go, żeby się zatrzymał. - Bądźmy szczerzy. Czy twoi rodzice naprawdę chcieli sprzedać cię do zoo? Daj spokój. Bądź poważny. Natychmiast wykręcił rękę z jej uścisku. - Jest piosenka Dead Milkmena, której Howlersi grający w Sanctuary zrobili cover. Nazywa się 'V.F.W.: Veterans of a Fucked Up World.18', słyszałaś ją kiedyś? - Nie. - A powinnaś. Jest w niej wiele prawdy - coś błysnęło w jego oczach, jak koszmar, którego próbuje się pozbyć. Głęboki smutek przedarł się przez nią. - Każdy ma blizny z własnego życia Maggie. Po prostu zapomnij, że cokolwiek powiedziałem i chodźmy do twojego domu, żebyś mogła się umyć. - Odwrócił się i poszedł przed siebie. Szła za nim i zastanawiała się jakie mógł mieć blizny. Jak na młodego człowieka miał starożytną mądrość w oczach. Jedną z tych, które mówiły że przeżył więcej niż te jego dwadzieścia kilka lat. - Wiesz, mówienie o tym pomaga. Naprawdę pomaga. Dużo łatwiej pozwolić odejść przeszłości, jeśli się nią z kimś dzieli. Wren wygiął na nią brwi. - Zauważyłem, że ty też nie dzielisz się ze mną swoim dzieciństwem, Maggie. I z pewnością nie znasz mnie na tyle, żeby wspominać o mojej. Miał rację. Było w niej wiele bólu ukrywanego w środku, a ona zastanawiała się co on trzymał w sobie. Wyglądał jak dziecko ulicy. Z rodzaju tych, którzy zbyt wcześnie zostali wyrzuceni, by radzić sobie na własną rękę. Był zawzięcie twardy, co ich odznaczało. Miał ten znużony wygląd kogoś, kto spodziewa się bycia wykorzystanym, a potem odrzuconym. To sprawiało, ze chciała do niego sięgnąć i trzymać go. Ale wiedziała dość o jego
18 http://www.youtube.com/watch?v=l9Tb8TQfgiY
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
31
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night gniewie, by domyślić się, że nie przyjął by tego, musiała to zaakceptować. Nie był całkowicie szalony. Pracował i chodził do szkoły. Te dwie rzeczy mówiły o jego moralności. Większość ludzi, o których słyszała, że zostali wyrzuceni, skończyło jako przestępcy lub żerując na innych. Wren uratował jej życie, a teraz upewniał się, że nikt inny nie będzie jej niepokoił. Był przyzwoitym człowiekiem. Zaprowadził ją do Decatur Street, naprzeciwko placu, gdzie szybko złapała taksówkę, która zawiozła ją do odnowionego domu, który znajdował się tylko dwa budynki od Audubon Zoo. Kiedy jechali przez Quarter, mogła wyczuć, że Wren się jej przygląda, nawet jeśli nie mogła dojrzeć jego oczu w ciemności. Uczucie to było gorące i niepokojące. Bez słowa, ani bez poruszenia się ani o cal, chował się w cieniu, jak jakiś drapieżnik, który wylegując się przygląda się swojemu kolejnemu posiłkowi. Było coś kompletnie niesamowitego w tym, że udało mu się tak siedzieć. Jeśli nie wiedziałaby lepiej, pomyślałaby, że przestał oddychać. On naprawdę był żywą statuą. Nerwowa, patrzyła kątem oka na światła uliczne przecinające jego pochyloną twarz. To było niezwykle niepokojące, być z mężczyzną, który wydzielał tak pierwotną aurę i nie mieć pojęcia, jak dokładnie wygląda. Ciszę zakłócała tylko cicha muzyka z płyty Zydeco, puszczona przez taksówkarza. Chciała wymyślić coś, co mogłaby powiedzieć Wrenowi, ale od kiedy on też się nie wysilał, stwierdziła, że najlepiej pójść w jego ślady. Kiedy w końcu podjechali na jej podjazd, Wren kazał kierowcy czekać, kiedy on odprowadzi ją pod drzwi. Było coś dziwnie słodkiego w jego działaniu. Było to całkowicie niezgodne z jego śmiertelnie niebezpieczną aurą unoszącą się w powietrzu. - Cóż, to tutaj - powiedziała wyciągając klucze z torebki. – Nie ma to jak w domu. Otworzyła drzwi, weszła do środka i zastanawiała się, czy nie zaprosić go do środka. Część niej tego chciała, ale druga część bała się odrzucenia. Z reguły mężczyźni myśleli o niej jak o przyjacielu, nigdy jak o dziewczynie. Zawsze jej to przeszkadzało, ale nie była pewna, czy dałaby sobie dziś z tym radę, po tym co przeszła. Nie mówiąc o tym, że chciała być przez chwilę sama i po prostu się uspokoić. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
32
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Wren czuł jej niepewność, kiedy stał przed jej drzwiami. Sięgnęło to do jego zwierzęcej części i pchnęło go na krawędź. W jego naturze było atakować, kiedy wyczuł słabość, ale z nią było inaczej, chciał ją uspokoić. I to przerażało go jak diabli. - Dobranoc - powiedział, dając krok w tył. Musiał stworzyć między nimi dystans. - Wren? Zatrzymał się, by na nią spojrzeć. - Bardzo ci dziękuję. Zawdzięczam ci więcej niż kiedykolwiek mogłabym ci odpłacić. Pochylił głowę w jej stronę. - W porządku, Maggie. Wystarczy, że będziesz się trzymała z dala od kłopotów. Ruszył z powrotem do taksówki. - Ile jestem ci winna za taksówkę? - zawołała za nim. Wren machnął jej tylko ręką ponad głową. Miał ochotę zaśmiać się z jej pytania. Dlaczego miałaby myśleć, że jest mu coś winna za odwiezienie jej do domu. Kobiety.... nigdy ich nie zrozumie. Zatrzymał się w drzwiach taksówki i odważył się szybko spojrzeć na nią, stojącą w drzwiach. Wyglądała tak delikatnie i pięknie. Tak bardzo chciał ją pocałować, że mógł niemal poczuć smak jej pełnych, kuszących ust. A co więcej, chciał spróbować reszty jej ciała. Chciał poznać każdy jej zapach i każdą krzywiznę jej ciała. Jego hormony pustoszyły jego wnętrze. Jego ciało całe było w żywym ogniu. Nie był pewien jak sobie z tym poradzi. Tak naprawdę, przerażało go to. Gdyby stracił kontrolę, mógłby ją łatwo skrzywdzić, a nawet zabić. W swoim umyśle, mógł ją sobie wyobrazić nagą. Zobaczyć ją pod sobą, gdy pragnąłby jej nie jako zwierzę, ale jako mężczyzna...
Odejdź! Nie miał wyboru. Nie pasował tutaj, i nie pasował do niej. Nie było miejsca gdzie by pasował. Nie ważne jak bardzo chciał, żeby było inaczej, nie będzie. Życie miał spędzić samotnie. Marguerite zmusiła się, żeby nie reagować na gorące spojrzenie Wrena19. Ona
19 Głupia....
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
33
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night nigdy nie była tak zainteresowana żadnym mężczyzną, a tym bardziej takim, o którym tak naprawdę nie wiedziała jak wygląda. To było niedorzeczne, ale nie mogła zaprzeczyć temu jak reagowało jej ciało. Powinna chociaż poprosić o numer telefonu, albo o e-maila. Wsiadł do taksówki i zatrzasną za sobą drzwi z dźwiękiem, który odbił się w niej echem. Marguerite obserwowała jak taksówka odjeżdża, z niewytłumaczalną chęcią, by zawołać Wrena z powrotem. Była w nim jakaś samotność, kiedy wyciągał rękę, żeby ją dotknąć. Ale było już za późno. Odszedł . A ona prawdopodobnie nigdy go już nie zobaczy20.
Kiedy Wren płacił taksówkarzowi przecznicę od domu Maggie, pocił się z wysiłku, by pozostać w ludzkiej postaci. Musiał jak najszybciej się stąd wydostać i wrócić do domu. Jeśli straci przytomność jako człowiek, natychmiast wróci do swojej normalnej postaci. A ostatnią rzeczą jakiej potrzebował to być zauważonym przyjmując formę dużego kota. To był bilet w jedną stronę do jakiegoś rządowego laboratorium. A widział wystarczająco dużo odcinków Z Archiwum X i Buffy i dokładnie wiedział, że to ostatnie miejsce, w którym chciałby się znaleźć. Chowając się w cieniu za garażem, błysnął do domu Peltierów, prosto do gabinetu Carsona Whitethundera. Zwierzo-Jastrząb, Carson był rezydującym weterynarzem i lekarzem wszystkich nieludzkich mieszkańców Sanctuary Nicolette Peltier – których było wielu. Sanctuary zostało powołane do istnienie ponad sto lat temu, by być schronieniem dla wszystkich gatunków. Sami Peltierowie byli Zwierzo-Niedźwiedziami, podczas gdy resztą mieszkańców były, lamparty, pantery, wilki, a nawet smok. Jedynym gatunkiem, którego brakowało w ich szeregach, były szakale, ale szakale były jeszcze bardziej specyficzne niż normalna ekscentryczność ich rasy. I szakale zwykły się trzymać z dala od pozostałych gatunków Zwierzo-Łowców.
20 Jakby to był problem wsiąść do taksówki i kazać zawieść się do Sanctuary....
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
34
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Jak zazwyczaj, Carson był w swoim biurze, czytając medyczny artykuł, w ludzkiej postaci rdzennego Amerykanina, który jak jego ludzki ojciec miał długie czarne włosy, zawsze ściągnięte z tyłu rzemykiem21. Jego ciemne brwi marszczyły się nad zielono-piwnymi oczami. Dziś miał na sobie zielony golf, marynarkę i jeansy. Wren podszedł i zapukał w przeszklone drzwi, zanim pchnął, by je otworzyć. - Poczekaj sekundkę Wren. Wren próbował, ale nogi się pod nim ugięły. Chwilę później błysnął do swojej prawdziwej postaci, w połowie białego tygrysa, w połowie śnieżnego leoparda. To było coś, co go zniesmaczało. Normalnie, przyjmował jedną lub drugą formę, ale ranny... To było wszystko co mógł znieść. Carson wstał z przekleństwem i podbiegł do niego. - Co się stało? Wren nie mógł odpowiedzieć. Próbował pozostać przytomny, ale gdy tylko Carson dotknął jego rany, ból wystrzelił przez niego, aż wszystko pociemniało. Carson przeklął ponownie, kiedy zobaczył krew całkowicie pokrywającą jego klatkę piersiową. Złapał swojego Nextela22 z biurka i wezwał swoją asystentkę. - Margie, chodź do laboratorium. Wygląda na to, że Wren został postrzelony. Carson wezwał również kilku niedźwiedzi z dołu, by przenieść Wrena na stół operacyjny. Choć Carson jako Zwierzołak był silniejszy niż większość ludzi, Wren był naprawdę dużym tygardem i ważył dobrze ponad osiemset funtów23, kiedy był w zwierzęcej formie. Nie było cholernego sposobu, żeby Carson dźwignął takiego olbrzymiego kota z podłogi. Papa Peltier był pierwszym, który się zjawił. Mając ponad siedem stóp24 wysokości w ludzkiej formie, stanowił przerażający widok. Jego długie falowane blond włosy opadały wokół jego twarzy, która wyglądała na około czterdzieści ludzkich lat. W rzeczywistości niedźwiedź był bliżej pięćsetki. Ubrany w granatowy T-shirt i jeansy Papa Bear był solidnie zbudowany... typ człowieka, czy niedźwiedzia, z którym zadrze tylko głupiec. 21 Dokładniej western tie... czyli czymś takim http://3.bp.blogspot.com/_no59k4mIofQ/TTWWF_W0DmI/AAAAAAAADY8/CFcLu7RlEcs/s1600/sterling-silverbuffalo-skull-bolo-tie.jpg ale oczywiście za cholerę nie wiem jak to się zwie po polskiemu.... 22 Firma zajmująca się telefonami bezprzewodowymi... 23 Ok 363 kg 24 Dokładnie 7'3'' czyli 221 cm
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
35
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Skrzywił się, kiedy zobaczył tygarda na podłodze. - Co się stało do cholery? - Nie wiem - powiedział Carson przyciskając opatrunek uciskowy do klatki piersiowej Wrena. – To zdecydowanie rana postrzałowa. Nie mam pojęcia jak ją zdobył. Zapukał do drzwi, a potem padł nieprzytomny. Sekundę później, trójka z czworaczków Peltierów przyszła i pomogła Carsonowi przenieść Wrena na stół chirurgiczny. Margie dołączyła do nich i szybko przygotowała pokój do operacji. Margie Neely, była jedną z niewielu ludzi, którzy wiedzieli kim i czym byli mieszkańcy Sanctuary. Była drobną rudą kobietą, która była u nich kelnerką, aż nieszczęśliwy wypadek zdradził jej istnienie Zwierzo. A ona przyjęła to tak spokojnie, że uczynili ją jedną z nich i wyszkolili na asystentkę Carsona. Dev Peltier, który podobnie jak jego bracia był młodszą kopią swojego ojca, odszedł na bok, by dopuścić Carsona z powrotem do Wrena. - Walczył wcześniej z jakimś człowiekiem – powiedział młody niedźwiedź. Rozdzieliłem ich i odesłałem do domu. - Nie sądzisz chyba, żeby jeden z nich wrócił tutaj i to zrobił? - Nie - powiedział jego bliźniak, Remi, kiedy odsuwał się od stołu. – To byli bogaci kretyni. Nie odważyliby się narazić swoich funduszy powierniczych dla czegoś takiego. Dev westchnął. - Ponieważ to Wren, to nigdy nie wiadomo kogo wkurzy, ale przynajmniej wiemy, że to człowiek. Żaden Zwierzo-Łowca nie używa pistoletu. To zbyt rażące. Papa przytaknął. - Chodźmy chłopcy. Pozwólmy Carsonowi pracować. Dowiemy co się stało, kiedy Wren się obudzi. Niedźwiedzie wycofały się, podczas gdy Carson mył ręce. Gdy Margie dotknęła boku Wrena by go przygotować, omal się nie obudził z głośnym warknięciem i drasnął ją. Odskoczyła z przekleństwem i przyciągnęła rękę do piersi. Carson skrzywił się, kiedy uświadomił sobie, że Wren rozciął jej rękę. - Cholera tygrysie - warknął zanim znieczulił Wrena. Wciąż starał się walczyć 36 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night z Carsonem, kiedy środek uspokajający zaczął działać. - Ale ty masz temperament. - Nic mi nie jest - powiedziała Margie owijając rękę ręcznikiem. - Nie wiedziałam, że może się przebudzić. Powinnam była to przewidzieć. Carson pokręcił głową, kiedy oglądał jakich uszkodzeń dokonał Wren. Na pewno będzie trzeba założyć kilka szwów. - Powinienem cię ostrzec. Jego rodzaj jest bardzo narowisty kiedy jest ranny. Nie są jak pozostali i są znani z tego, że mogą zniszczyć każdego, kto do nich podejdzie. - Tak, byłam w barze, kiedy ci ludzie chlusnęli mu drinkiem w twarz. Nadal nie jestem pewna, jak Justinowi i Coltowi udało się odciągnąć go od nich, nim się na nich rzucił. Carson wydał zmęczony oddech. - Wren jest coraz bardziej niestabilny. Nie wiem jak długo będzie mógł tu zostać. Widział obawę w jej oczach, kiedy na niego spojrzała. - To samo powiedziała Nicolette kiedy odesłała go do domu. Jeśli rzuci się w ten sposób jeszcze raz, będzie musiała go wyrzucić. Carson spojrzał jeszcze raz na swojego nieprzytomnego pacjenta. - Boże, mniej więc nad nim litość. Najlepsze co moglibyśmy wtedy zrobić, to odebrać mu moce i zostawić gdzieś w przeszłości w lasach deszczowych. Prawdopodobnie to powinno było się zrobić, zamiast przyprowadzić go tutaj. - Nicolette już czyni takie przygotowanie. Ponieważ jego ojciec stał się szalony, ona zakłada, że z Wrenem będzie tak samo. Carson spojrzał na Wrena. Jego pierś się ścisnęła. Znał Wrena od czasu kiedy został tu przyprowadzony ponad dwadzieścia lat temu. Traumą był gwałtowna i krwawa śmierci jego rodziców, gdy on wkraczał w okres dojrzewania. Jego moce były chwiejne i niestabilne. Ale jego moce były zbyt silne, żeby je usunąć, zwłaszcza od kiedy jego ochrona została włączona. Nie ufał nikomu, by pozwolić do siebie podejść, a w rezultacie nie mogli zapanować nad jego mocami. Ale teraz... Teraz ochrona Wrena była bardzo nieprecyzyjna. Przynajmniej przez większość czasu. To byłoby łatwe, złapać go bez ochrony i pozbawić go jego mocy25.
25 Ani się kużwa waż....
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
37
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Coś takiego było ostatecznością wśród ich rodzaju. To było zarezerwowane tylko dla tych, którzy nie mogli przetrwać w ludzkim świecie. Albo dla tych, którzy narażali Zwierz-Łowców na ujawnienie. Wren nigdy nie chciał namieszać. Wolał pozostać odmieńcem i wyrzutkiem. Nikt nie miał nic przeciwko, dopóki wykonywał swoją pracę w barze i nawet nie starał się odzywać do ludzi. Dzisiaj się to zmieniło. Poszedł za ludzką kobietą. Nie żeby kontakty z kobietami były zakazane. Większość z nich miała ludzkie kochanki od czasu do czasu. Ale trzeba było uważać przy wyborze. Jeśli niedyskrecja Wrena by im zagroziła, wtedy nie mieliby wyboru. Zostałby poświęcony w mgnieniu oka.
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
38
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night
Rozdział 3
- Cholera, tygrysie. Co ty do cholery zrobiłeś. Oprócz zarobienia postrzału, tak jest. W swojej formie tygarda, Wren otworzył oczy, by zobaczyć Deva wchodzącego do jego sypialni. Spojrzał na zegar stojący na jego nocnej szafce, by zobaczyć, że jest tuż po południu, cholernie zbyt wcześnie, żeby być na chodzie, szczególnie, że był tak bardzo obolały. W rzeczywistości był zdziwiony, że niedźwiedź nie śpi i że w ludzkiej postaci wtargnął do jego pokoju. Większość Katagarian miała trudności z utrzymaniem się w ludzkiej postaci, przed zapadnięciem zmierzchu. Tak więc, z reguły prowadzili nocny tryb życia. Nie wspominając o tym, że mieszkańcy domu Peltierów wiedzieli, ze tygrysy nie lubią kiedy się im przeszkadza, szczególnie podczas głębokiego snu. Bez zmiany swojej zwierzęcej formy, Wren podniósł głowę z poduszki, żeby zobaczyć Deva podchodzącego do jego komody. Wren warknął ostrzegawczo na niedźwiedzia, który nie zwracając na niego uwagi, postawił na niej ogromny bukiet kwiatów. Wren zaczął podnosić się z łóżka, ale jego rana była zbyt wrażliwa. Zamiast tego ryknął groźnie. - Uspokój swoją tygrysią dupę. - powiedział Dev rozdrażnionym tonem. - Jeśli ktokolwiek ma być prawo wkurzony, to właśnie my. Zauważyłeś, że to ja jestem w ludzkiej formie, a nie ty? Myślisz, że chciałem być obudzony i wyglądać tak o tej bezbożnej porze? Niedźwiedź miał rację. - A wiesz dlaczego wstaliśmy? Jakby go to obchodziło. Gdyby był w ludzkiej formie, Wren popatrzył by na niedźwiedzia ze współczuciem. W przeciwnym nastroju do Wrena, Dev zawahał się Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
39
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night tylko chwilę, zanim odpowiedział na własne pytanie. - Ponieważ wszyscy myśleliśmy, że to dla Aimee. Nigdy nie widziałeś szybciej poruszających się niedźwiedzi, niż jak to zrobiliśmy, kiedy maman powiedziała nam, że była tu ciężarówka załadowana kwiatami, które miały być tu przywiezione. Już mieliśmy otwierać sezon na skopanie lokalnych tyłków, kiedy dostawca powiedział, że zostały wysłane dla ciebie. Dev podszedł do łóżka i wyciągnął bilecik z tylnej kieszeni swoich jeansów. - To mówi: „Dziękuję za ostatnią noc” - Dev posłał mu rozbawiony uśmieszek. - Więc jak? Wreszcie znalazłeś kogoś zdecydowanego na szybki numerek? Wren kłapnął na Deva, zmuszając niedźwiedzia by odskoczył od łóżka. Dev zmrużył na niego oczy. - Lepiej skończ z tym gównem, albo będziemy się kręcić w kółko. Nie obchodzi mnie, że jesteś ranny, nie bawi mnie to. - Ani mnie dupku. - Wren przesłał mu to mentalnie. Dev zagapił się na Wrena. - Łał... wiele sylab i to w całym zdaniu, od tygrysa. Kto by pomyślał. Kimkolwiek była, musiała być utalentowana, by zmusić cię do mówienia. Następną rzeczą jaką zrobi, to postawi na nogi zmarłego. Szybko, dzwońmy po Mrocznych Łowców. Jestem pewien, ze niektórzy z nich chcieliby ponownego zmartwychwstania. Wren warknął, ale zanim mógł rzucić się na niego, czterech z braci Deva wniosło więcej kwiatów. Dużo więcej. W przeciągu kilku minut, cały pokój wyglądał jak zakład pogrzebowy. Gdy tylko ustawili kwiaty wokół jego łóżka i komody wszyscy chłopcy wyszli, poza Devem i jego młodszym bratem Serre. Serre potrząsnął swoją blond głową, zatrzymując się koło łóżka i spojrzał na Wrena. - Człowieku, Wren. Jestem pod wrażeniem. Żadna kobieta nigdy nie przysłała mi kwiatów dziękując. Dev prychnął. - Nie bądź pod takim wrażeniem. Myślę, że ona nie wysłała mu tych kwiatów jako podziękowanie. Jeden kwiat mówi dziękuję. Taka ich ilość mówi, że ona myśli, że on nie żyje. Albo, że go zabiła. - Dev rozejrzał się spekulacyjnie – Hmm.... Tak myślę, włóż tygrysa do dziury, a to nie całkiem ją rozkręci. To czego jej trzeba, to polowanie 40 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night na niedźwiedzia. Wren rzucił się na Deva, ale zanim zdążył go dosięgnąć, Serre odciągnął brata poza jego zasięg. - Przestań Dev. Na pewno nie chcesz stanąć między tygrysem a tą kobietą. - Dlaczego nie? Wren podniósł się na łóżku do atakującej pozycji. Tym razem nie chybi. - Dlatego - pękł Serre. Wypchnął Deva za drzwi, po czym odwrócił się z powrotem do Wrena. - Idź odpocznij tygrysie. Kryję ci tyły. Wren usadowił się na łóżku, kiedy Serre zamknął drzwi. Mimo tego, Wren nadal mógł ich słyszeć na korytarzu. - Dobry Boże, Dev, czy ty całkiem postradałeś rozum? Nie drażnij psychotycznego tygrysa. On jest całkowicie wkurzony i ma pianę na ustach. Ktoś mógłby pomyśleć, że ma wściekliznę. Dev zaszydził. - Tak, ale drażnienie go, to jak rzucanie mięsem w Kylea. To bardzo zabawne26. Serre wydał zniesmaczony odgłos. - Tak, ale chciałbym, żebyś przestał rzucać mięsem w Kylea w barze. On nie może się wtedy kontrolować. Następną rzeczą, o której wiesz, to że zamienia się w niedźwiedzia, maman dostaje ataku, a wszyscy z nas ledwo kontrolują tłum, żeby nie pamiętali, że dzieciak zwyczajnie zmienił się w zwierzę. To zbiorowy ból dupy. - Tak, ale nie mogę się powstrzymać. Wren usłyszał, że Serre warczy groźnie na swojego brata. - Wiesz, jeśli nie wyciągniesz z tego lekcji, pewnego dnia Papa cię zabije. - Tak, ale zanim ten dzień nadejdzie, będę miał więcej ubawu niż wy wszyscy27. Serre westchnął. - Do tego czasu, zrób nam wszystkim przysługę i zostaw tygrysa. Wiem, że zrobisz wszystko na dwóch nogach... ale znowu robiłeś prawie wszystko na czterech, ale ta dziewczyna jest inna, jeśli Wren jest nią zainteresowany. Chociaż raz wyłącz swoje libido i idź po swoje zwykłe amatorki.
26 Ciekawe czy jakby ci głowę odgryzł to też byś to za zabawne uważał.... 27 Nie wiem dlaczego, ale Dev zaczyna mnie wkurzać... a ja go za fajnego faceta uważałam.....ale tutaj to zwyczajny pajac (Aimee chyba naprawdę mu mózg wypaliła)
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
41
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Coś ty? Zwariował? Nie jestem zainteresowany panną Spiętą Lalunią z klasy wyższej. Jezu, miałbym khaki między zębami. Wyobrażasz to sobie? Nigdy nie przepadałem za khaki i nadal nie chcę widzieć kobiety w tym kolorze. To mnie przeraża. Ich głosy odpływały z zakresu jego słuchu. Wren opadł z powrotem na łóżko, zadowolony z tego, że Dev właściwie był we właściwy dla siebie sposób dupkowaty i nie miał żadnych ambicji względem Maggie. Tylko to uratowało mu życie. Ale znowu, Wren też nie powinien mieć względem Maggie żadnych ambicji. Co w niej było? Nie, żeby to miało większe znaczenie. Nie zamierzał się z nią więcej zobaczyć. Może i był szalony, ale nie był samobójcą. Nic dobrego nie mogło go spotkać, spędzając czas z ludźmi. Nic. Tak szybko, jak tylko skończyły się jej ostatnie zajęcia z prawa, Marguerite ruszyła w stronę French Quarter. Wydymała swoją grupę naukową, tego popołudnia, na rzecz spotkania z Wrenem. Naprawdę chciała mu podziękować w cztery oczy za uratowanie jej życia. To było jedyne, co mogła zrobić. Zanim dotarła do Sanctuary było już dobrze po szóstej, i zaczynało robić się ciemno. Rozglądając się w zaciemnionym barze, widziała wysokiego, ciemnowłosego mężczyznę, który czyścił stoły. Nie był szczególnie atrakcyjny, miał włosy w strąkach i całe ciało pokryte kolorowymi tatuażami. Rozglądała się dalej, nie mogła znaleźć Wrena, ale zauważyła kelnerkę z poprzedniej nocy, która chodziła między stołami z tacą załadowaną napojami. Marguerite podeszła do kobiety, która rozdawała z tacy napoje mężczyzną, którzy rozbierali ją wzrokiem. - Cześć – powiedziała do kobiety, kiedy odeszła od stołu. – Czy Wren dziś pracuje? Kelnerka skrzywiła się na nią, jakby Marguerite była najgorszym rodzajem stworzenia. - To ty jesteś tą kobietą, która była tu wczoraj z tymi kutasami. Marguerite zarumieniła się na jej słowa. - Tak i bardzo mi z tego powodu przykro. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
42
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - I powinno być. Wpakowałaś Wrena w kłopoty. Jej żołądek skurczył się na słowa kelnerki. - Nie miałam takiego zamiaru. Proszę, powiedz mi, że nie został zwolniony. To nie była jego wina. Nie wiedziałam, że sprawy tak się potoczą. Kelnerka nadal patrzyła na nią ostrożnie. - Słuchaj, naprawdę mi przykro. - Marguerite umieściła prezent w jej rękach – chciałam po prostu dać to Wrenowi jako mały dowód wdzięczności, dobra? - Dowód wdzięczności za co? Serce Marguerite opadło, kiedy zdała sobie sprawę, że kelnerka nie zamierza jej pomóc. Nic dziwnego, że była nieufna. Trudno było być innym, jeśli ludzie byli odpychający i niegrzeczni. Dużo łatwiej było pozostać samemu. - Po prostu, proszę dopilnuj, żeby Wren to dostał. Kiedy odwróciła się, by wyjść, kobieta zatrzymała ją. - Hej, byłaś tam, kiedy Wren został postrzelony wczoraj w nocy? Marguerite przeszedł chłód na to pytanie. Czy dobrze słyszała? - Słucham? - Nieważne - powiedziała blondynka, odwracając się od niej. – Upewnię się, że to dostanie. Tym razem to Marguerite zatrzymała kelnerkę, kiedy troska zalała jej wnętrze. Z pewnością Wren nie został ranny. Musiałaby wiedzieć, gdyby został postrzelony zeszłej nocy. - O czym ty mówisz? - zapytała kelnerkę. – Wren nie został postrzelony wczoraj w nocy. Kula go minęła... prawda? Spojrzenie w twarz blondynki, potwierdziło obawy Marguerite. Kula nie chybiła. - Co mu się stało? - zapytała Aimee. Marguerite przełknęła na poczucie winy. - Zostałam napadnięta, a Wren pojawił się znikąd i rozgonił ich. Jeden z chłopaków miał pistolet i strzelił, ale Wren powiedział mi, że nie został ranny. Nie widziałam na nim rany - na pewno rana postrzałowa jest widoczna, czyż nie? Jeśli zostałby ranny, musiałby coś powiedzieć, przecież żaden człowiek nie przyjąłby kuli bez skargi... - Wren cię uratował? - kelnerka zapytała tak, jakby nie mogła uwierzyć, że Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
43
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night zrobił coś takiego. Marguerite skinęła głową. - Kula tylko go drasnęła, prawda? - Nie - powiedziała stanowczo kelnerka. – Wren prawie umarł wczoraj w nocy. Marguerite poczuła się źle na tę wieść. To nie mogła być prawda. Kelnerka pewnie zwyczajnie z nią pogrywa. - W którym jest szpitalu? Widziała po twarzy, że kobieta zastanawia się, czy powinna je powiedzieć, czy też nie, ale nie mogła mieć jej tego za złe. Dobry Boże, to przecież przez nią Wren był obrażony, zaatakowany i postrzelony - i to wszystko w mniej niż godzinę. Ten biedny człowiek, pewnie nigdy w życiu nie będzie już chciał oglądać jej twarzy. Aimee zmrużyła oczy na Marguerite zanim odsunęła się o krok. - To ty przysłałaś mu te wszystkie kwiatu dzisiaj, prawda? - Tak. Gdybym wiedziała, że został ranny przysłałabym więcej. To zdawało się ją rozbawić. - Trzymaj. - Aimee podała jej torbę z powrotem zanim zabrała ją do drzwi za barem. - Poczekaj tu, za chwilę wrócę. Marguerite skinęła głową, kiedy spostrzegła złowrogie spojrzenia barmanów. Byli ubrani w T-shirty i jeansy i choć byli przystojni, biła od nich śmiertelna aura. Pojawili się jakby z urazy nad jej obecnością w barze, ale nie mogła wyobrazić sobie dlaczego.... Chyba, że wiedzą o Wrenie i obwiniają ją za to. Nerwowa i niepewna, Marguerite odwróciła się i zobaczyła mężczyznę z długimi czarnymi włosami, którego widziała zeszłej nocy. Justin. Tak miał na imię. Podobnie jak inni, patrzył na nią ze złością. Nic nie powiedział, kiedy odkładał czyste szklanki. Wydawało się, że minęły wieki, nim Aimee kiwnęła jej przez drzwi. - Chodź za mną. Marguerite wydała oddech ulgi, kiedy kobieta prowadziła ją przez dużą kuchnię. Pięciu kucharzy kręciło się koło garnków i pieców, podczas gdy dwaj mężczyźni myli naczynia w dużych zlewach. Żaden z pracowników nie zwracał na nich uwagi. Przynajmniej nie do czasu, aż dotarły do kolejnych drzwi, na końcu sali z długim batem. Stał w nich wysoki blondyn i wyglądał na mniej niż zadowolonego, że Aimee 44 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night zamierza przeprowadzić przez nie Marguerite. Wyglądał jak człowiek, który zeszłej nocy wywalił ich z baru, z wyjątkiem tego, że zdawał się w ogóle jej nie pamiętać. - Co robisz, Aimee? - zapytał warczącym tonem. - Rusz się, Remi. - Pieprzenie. Aimee położyła ręce na biodrach. - Rusz się, bracie, albo będziesz kulał. Zmrużył oczy. - Nie strasz mnie kobieto. Mógłbym oderwać ci głowę i nawet się nie skrzywić. - A ja mogę cię skrzywdzić w bardziej trwały sposób - jej spojrzenie opadło na jego krocze. – A teraz odsuniesz się, lub to stracisz. Wykrzywiając wargę, niechętnie się zgodził. - Ignoruj groźne spojrzenie - powiedziała Aimee otwierając drzwi. - To jego naturalny wygląd. Wierz, lub nie, ale to lepsze niż jego uśmiech. Wtedy wygląda po prostu przerażająco. Marguerite nie wiedziała co myśleć, kiedy Aimee zaprowadziła ją do eleganckiego, staromodnego saloniku. Dom był absolutnie piękny. Wystarczająco straszny, wyglądał jakby był w jakieś czasowej pętli, albo coś. Po tej stronie nie było niczego, co wyglądałoby na nowoczesne. Nic. Jej wzrok padł na drzwi, które miały pięć zamków Stanleya i system alarmowy, który mógłby rywalizować z tym z NASA. Dobra, nie do końca antyczne. Ale poza tymi rzeczami, to było jak chodzenie po starodawnym planie filmowym. Aimee poprowadziła Marguerite na drugie piętro po skomplikowanych ręcznie rzeźbionych schodach, na korytarz, w którym były rzędy mahoniowych drzwi. Kelnerka nie zatrzymała się, dopóki nie dotarła do połowy korytarza. Zapukała do drzwi, a potem je uchyliła. - Jesteś przyzwoity? - ułożyła swoje ciało tak, że Marguerite nie mogła zajrzeć do pokoju. Nie było odpowiedzi. - Tak, masz gościa. Więc musisz przez chwilę wyglądać jak człowiek, w porządku? - po krótkiej chwili wahania, Aimee odsunęła się i otworzyła szerzej Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
45
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night drzwi. - Poczekam tu, aż skończycie. Wystarczy zawołać, jeśli będziecie czegoś potrzebować - a potem pod nosem dodała - jak księdza, policjanta, albo poskramiacza lwów. Marguerite zmarszczyła brwi. Jakie dziwne rzeczy mówiła, ale znowu, szybko nauczyła się, że wszyscy tutaj byli trochę dziwni. Weszła do pokoju mijając Aimee i zamarła, kiedy spostrzegła Wrena leżącego na dużym saniowym łóżku28, pod czarną narzutą, która była dopasowana do czarnych zasłon na oknach. Jego skóra była upiornie blada. Kwiaty, które wcześniej wysłała, stały rzędem przy łóżku i komodzie, a poza nimi w pokoju nie było nic osobistego. Wyglądało to tak, jakby był niczym więcej, niż tylko gościem na jedną lub dwie noce. Jej serce waliło, kiedy do niego podchodziła. Jego oddech był ciężki, a bandaż pokrywał całą górną część jego klatki piersiowej. Z czarną narzutą nasuniętą poniżej, był odkryty od pasa w górę, pokazując niezwykle opalona klatkę piersiową i ramiona. Był świetnie zbudowany, z pełnym sześciopakiem. Jedynymi włosami na jego torsie, był ciemnoblond ślad, który prowadził od jego pępka i znikał pod kołdrą. Ale to, co najbardziej przykuwało jej uwagę, to widoczny ból w jakim się znajdował. Marguerite klęknęła przy łóżku, kiedy poczucie winy przedzierało się przez nią. To wszystko była jej wina...wszystko... - Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Nie odpowiedział. Zamiast tego, wyciągnął rękę i odgarnął zbłąkany kosmyk z jej twarzy. - Nie powinnaś tu wracać Maggie. Jego ręka była szorstka i miała odciski. W przeciwieństwie do chłopców, których znała, jego dłonie wykorzystywane były do ciężkiej pracy, a nie do manicure. - Chciałam dać ci mały podarek, żeby podziękować ci za wczorajszą noc. Wren spojrzał na kwiaty w swoim pokoju. Niedźwiedzie i inni Zwierzo-Łowcy nękali go niemiłosiernie z ich powodu. Nie żeby go to obchodziło. Dla niego, te kwiaty były niesamowicie cenne. Nikt nigdy wcześniej nie dał mu prezentu. Nikt.
28 http://www.usa-materace.pl/images/bell383.jpg
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
46
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Zaczął się podnosić, tylko po to, żeby Maggie go powstrzymała. - Nie powinieneś się ruszać. Obawa na jej twarzy, rozdzierała go. - Jest w porządku. - Nie - powiedziała pokazując na bandaż, gdzie zaczęła tworzyć się czerwona plama. - Widzisz, krwawisz. Czy powinnam kogoś zawołać? Pokręcił głową. - Wyzdrowieję. Jej piękne, brązowe oczy, wyrażały powątpiewanie. - Nie mogę uwierzyć, że mi nie powiedziałeś, że zostałeś ranny. Co jeślibyś umarł? Parsknął na to. - Byłem postrzelony wystarczająco dużo razy, by wiedzieć, kiedy jest to śmiertelne. Marguerite posłała mu zaskoczone spojrzenie. Był poważny? Z nim nigdy nie byłą tego pewna. Mimochodem podczas rozmowy rzucał jej różne rzeczy, które mogły być przerażające, jeśli były prawdziwe, a sposób w jaki o nich mówił, doprowadzał ją do uznania ich jako prawdziwych. - Postrzelony przez kogo? Nie odpowiedział na jej pytanie, kiedy podnosił się na łóżku. Jego dredy opadły mu na oczy, zasłaniając jej widok na jego twarz. Zaczynała podejrzewać, że robił to celowo, jakby chciał patrzeć na świat, ale żeby nikt nie mógł patrzeć na niego. Mimo to, ujrzała małą kroplę potu spływającą po boku jego twarzy. - Nie zostanę długo - powiedziała wręczając mu paczuszkę w dłonie. Patrzył na to, jak na obcą istotę. To było raczej komiczne. Można by pomyśleć, że ten facet nigdy wcześniej nie dostał prezentu. - Co to? - zapytał. - Otwórz. Zmarszczył brwi i podniósł papier do góry i trzymał przy twarzy. Wydawało się, ze go smakuje... - Co robisz? - zapytała marszcząc brwi. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
47
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Bez odpowiedzi, rozsunął papier na boki i wyciągnął z niego szarą bluzę. Uśmiechnęła się na jego zmieszanie. - Wiem, że chodzisz do UNO, ale nie mogłam się zmusić, żeby wziąć dla ciebie tą z piratem29. Zobaczyłam w sklepie koszulkę LSU z tygrysem i musiałam ją kupić. Wiem, że to dziwne, ale zawsze miałam coś do tygrysów i pomyślałam, że będzie dobrze na tobie wyglądać. Przechylił głowę na bok, jakby całkowicie zdumiony i zaintrygowany jej słowami. - Dziękuję Maggie. Dźwięk jej imienia na jego ustach sprawił, że zadrżała. Uwielbiała sposób w jaki to mówił – pewnie, głęboko i ochronnie. To było prawie jak pieszczota. - Więc, mogę coś dla ciebie zrobić? - zapytała. Wren zesztywniał na jej pytanie. Więcej niż w jeden sposób. Jedną rzeczą jakiej od niej chciał, była rzecz, o którą nigdy jej nie poprosi – by mieć ją nagą w swoim łóżku. I to głęboko i niewytłumaczalnie paliło jego klatkę piersiową. - Nic mi nie trzeba. - Jesteś pewny? - Mogę... - Aimee? – zawołał, przerywając jej. Drzwi natychmiast się otworzyły, ukazując mu niedźwiedzicę. Spojrzała szybko pomiędzy nimi, kiedy zbliżała się do jego łóżka. - Ona musi iść - powiedział jej Wren. Aimee skinęła głową, po czym sięgnęła do Maggie. Wzdrygnęła się na jej dotyk. - Wren? - Muszę odpocząć, Maggie, proszę. Marguerite zawahała się kiedy usłyszała napięcie w jego głosie. Jak mogłaby się z tym spierać. Był bardzo obolały, bo uratował jej życie, gdy większość mężczyzn zwyczajnie odwróciłoby się w drugą stronę i nie przeszkodziliby im. - W porządku - podeszła do łóżka i lekko pocałowała go w policzek. 29 Maskotkę UNO (University New Orleans) jest Pirat: http://www.bluesombrero.com/Portals/82/UNO_Primary%20Logo-jpeg%20(2).jpg a LSU (Louisiana State University) tygrys: http://2.bp.blogspot.com/_47X1sHegK0c/S9c7kna-J-I/AAAAAAAACN4/-OnZE0Bwxo/s1600/LSU.jpg
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
48
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Wren nie mógł oddychać, kiedy pragnienie ryczało w jego wnętrzu. To było wszystko co mógł zrobić, by nie wciągnąć jej do łóżka. Zanim mógł o tym pomyśleć, złapał jej głowę, kiedy zaczynała się odsuwać i przyciągnął jej usta do swoich30. Warknął na jej słodki smak. Na miękkość jej ust pod swoimi. To był pierwszy raz w jego życiu kiedy skosztował kobiety31, ale nie mógł sobie wyobrazić żadnej kobiety, która smakowałaby lepiej niż ona. Ona była niesamowita. Usta Maggie były miękkie i dekadenckie. Obudziły w nim głód, który chciał niczego innego, tylko niej. To był głód, który przerażał go i ekscytował zarazem, w sposób, o którym myślał, że nie jest możliwy. Nie powinien tego czuć. Nie do człowieka. Do nikogo. Boże, chroń ich oboje, przed jego poszarpanymi emocjami. Marguerite jęknęła, kiedy poczuła dziką niegodziwość ust Wrena. Jego język przetoczył się po jej języku, czyniąc ją drżącą. Pachniał paczulą i maścią z antybiotykiem. Co więcej, pachniał surową, prostą męskością. Tą grzeszną radość mogłaby próbować cały dzień. Odsunął się z głębokim warknięciem. - Idź Maggie, zanim będzie za późno. Jego słowa zmyliły ją całkowicie. - Za późno na co? - Aimee – powiedział zza zaciśniętych zębów, jakby nie chciał patrzeć na Marguerite. Aimee, pociągnęła ją z powrotem. - Chodź Maggie. On naprawdę powinien odpocząć. Wren patrzył jak kobiety wychodzą. Serce mu się ścisnęło na tą stratę. Nawet teraz otulał go zapach Maggie. Napełniał jego nozdrza, aż bestia w nim ryczała od chęci posiadania jej. Chciał jej w sposób, o którym trudno było mówić. Położył nasadę dłoni na kroczu, które było twarde jak kamień i pulsujące. Nigdy nie chciał niczego bardziej, niż teraz pragnął być z nią sam w nocy. Ale to było niemożliwe i on o tym wiedział.
30 No nareszcie... już myślałam, że jej nie pocałuje... 31 No i trafiła mi się druga dziewica :P
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
49
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Ona była człowiekiem, a on zwierzęciem... na więcej niż jeden sposób32. Nie było mowy, żeby mógł sobie zaufać z kobietą. Nie było mowy, żeby mógł sobie zaufać z kimkolwiek. Mógł stać się okrutny w każdej chwili. To było przekleństwo jego ludu i jego rasy. Nawet jego własna matka, odwróciła się od jego ojca.... Wzdychając, Wren spojrzał na szarą bluzę, którą przyniosła mu Maggie. Czuł, że uśmiech wykrzywia mu usta i to było najbardziej niesamowite ze wszystkiego. Nie pamiętał, kiedy ostatnio się uśmiechał. Cholera, nie był nawet pewny, czy kiedykolwiek w życiu się uśmiechnął. Nieznane uczucie rozeszło się po jego piersi. Nie widział co ono oznaczało. Trzymał papier przy twarzy. Miał on delikatny słodki zapach Maggie. Kobiecy zapach. Ścisnął go w pięści, kiedy pochłonęła go brutalna fala pożądania. Odsuwając papier na bok, złapał w pięści prezent i z powrotem położył się na łóżku. Ktoś zapukał do jego drzwi. Jego oddech zadrżał, w nadziei, że to znowu była Maggie, ale to nie była ona. Aimee weszła do pokoju. - Wszystko w porządku, młody? Kiwnął głową. Aimee była jedyną osobą, która mogła nazwać go młodym. Nie używała jej jako zniewagi, ale raczej jako przyjazną nazwę dla zwierzaka. Ze wszystkich ludzi i zwierząt w Sanctuary, Aimee była jedyną, która sprawiała, że chociaż połowicznie czuł się mile widziany. Ale tak jak inni, bała się go. Bała się nawet teraz, chociaż starała się to ukryć. Przeszła przez pokój. Kiedy sięgnęła po torbę i papier, syknął i warknął na nią. Wyprostowała się natychmiast. - Myślałam, że chciałbyś to wyrzucić. - Nie. Podniosła ręce w geście kapitulacji. - Tak, żebyś wiedział, odesłałam ją do domu. Tam, gdzie Maggie należała, ale ta myśl rozdzierała bólem jego serce. Nie chciał, 32 Ja pierdzielę.... zebrało się to co mnie wkurzało i w Ariku i w Vanie..... nie dość, że jojczy, że nie jest jej wart to się jeszcze zabiera do niej jak pies do jeża....
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
50
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night żeby była w domu. Chciał... Chciał jej tutaj, z nim. Jak głupie to było?33 - Dlaczego nie oddałeś jej plecaka? - zapytała Aimee niepewnym tonem. Spojrzał w róg, gdzie leżał czarny plecak od Prady, należący do Maggie. Maggie zostawiła go w barze pod stołem, podczas zamieszania ostatniej nocy. Aimee znalazła go niedługo po tym, jak Maggie wyszła i powiedziała mu o tym z samego rana. Natychmiast powiedział Aimee, żeby go tu przyniosła. Nie chciał, żeby ktokolwiek dotykał czegoś należącego do Maggie. - Zapomniałem. Aimee skinęła głową. - Chcesz, żebym go... - Nie! Niedźwiedzica posłała mu ostre spojrzenie. - Musisz opanować swój temperament. Wiesz co powiedziała maman. Posłał Aimee spojrzenie typu wet za wet. - Nie chcę twojego zapachu na jej własności, rozumiesz? Aimee wywróciła oczami. - Co jest z wami, dziwaczne koty? Przysięgam, że nie wiem, kto jest bardziej terytorialny, wy, czy wilki. Artemido broń, przed wami. Patrzył, jak Aimee wychodzi z pokoju i delikatnie zamyka drzwi. Przytulił bluzę do siebie kiedy zamknął oczy i wyobraził sobie twarz Maggie. Nick miał rację, była piękną kobietą. W końcu zrozumiał, co Nick miał na myśli, nazywając ją najwyższej klasy towarem. To wyciekało z każdej jej cząstki. A on był niczym innym, jak polującym kawałkiem gówna które było warte nie więcej niż złamana gałązka. To była prawda, jego życie było bezwartościowe. On był bezwartościowy. Niszczył wszystko czego kiedykolwiek dotknął. Z tą bolesną prawdą pozostawił swoją ludzką postać i zamienił się w tygrysa. Patrzył na swoje duże białe łapy na bluzie. Co on by dał, żeby być człowiekiem. Ale
33 Wcale skarbie... to wcale nie jest głupie :)
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
51
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night znowu, zabiłby, żeby być czymś innym, niż w rzeczywistości jest. To czego kiedykolwiek chciał, to należeć gdzieś. Gdziekolwiek. Ale nie miało tak być. Jakaś jego część, chciała rozerwać bluzę na strzępy, aby zabrać mu ją sprzed oczu, ale druga jego część nie pozwoliła mu na to. Maggie mu ją dała. Zboczyła z drogi, żeby mu ją dać. To był prezent. Prawdziwy podarek, a on powinien traktować to jak skarb. Zamykając oczy, nadal mógł czuć jej pocałunek. Czuć jej zapach na jego skórze. I Boże, pomóż mu, chciał więcej. Marguerite nie mogła sprawić, by smak pocałunku Wrena ją opuścił. Nigdy żaden mężczyzna jej tak nie pocałował. To było grzeszne i zajadłe. Dekadenckie. Zaborcze i gorące. Był tak bardzo nieodpowiednim dla niej rodzajem mężczyzny. Był pomocnikiem kelnera. Jej ojciec dostałby udaru, gdyby kiedykolwiek powiedziała mu, że całowała się z kimś takim jak Wren34. Ale to nie miało dla niej znaczenia. Wren był wspaniały. - I uratował mi życie. - powiedziała pod nosem. Nie było mowy, żeby Blaine albo Todd zrobili coś podobnego35, a nawet gdyby, to na pewno nie odprowadziliby jej do domu mając ranę postrzałową. Leżeliby na ziemi36, krzycząc o karetkę pogotowia i najlepszego płatnego chirurga, którego można kupić wraz z przelotem do Mayo Clinic. Ale Wren nie powiedział nawet słowa o swojej kontuzji. Ale znowu, nie był do końca rozmowny. Nie spotkała nikogo, kto mówiłby mniej. I była dla niego bardziej pociągająca, niż dla kogokolwiek innego. Milczeniem powiedział jej wielokrotnie więcej niż inni za pomocą tysięcy słów. Nie mogła przestać zastanawiać się, czy jego atrakcyjność dla niej nie była wynikiem tego, że był tak bardzo nie do zaakceptowania dla jej ojca. Mogła sobie wyobrazić przedstawienie go.
- Cześć tato, to jest mój chłopak. Wiem, że potrzebuje fryzjera, i że pracuje 34 Po co czekać.... powiedz od razu.... albo jeszcze lepiej... oddaj tą informację do prasy :) tatko wtedy na pewno udaru dostanie :P 35 Żartujesz? Oni by cię jeszcze trzymali, żeby im tylko duzi, źli chłopcy paznokci nie połamali... 36 Dodam, że w kałuży łez i uryny....
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
52
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night w barze dla motocyklistów, ale czy nie jest świetny? Jej ojciec na pewno od razu miałby atak. Mimo tego, nadal czuła smak ust Wrena. Czuła jego stalową dłoń, kiedy obejmował jej twarz, kiedy jej smakował. Czy kiedykolwiek ktoś uczyni ją tak gorącą? - Wywal go ze swojego umysłu. Tak, łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Wszystko czego chciała, to wrócić do baru i znowu go zobaczyć. - Nie mogę. Tak bardzo jak podobał jej się Wren, kochała swojego ojca, a jej ojciec nigdy, przenigdy nie zaakceptuje, że spotyka się z kimś takim jak Wren. Nie mogła mu tego zrobić, nawet jeśli był emocjonalnym SOB-em37, który bardziej martwił się swoim okręgiem wyborczym, niż własną córką. Nadal był jej ojcem, a od czasu kiedy jej matka popełniła samobójstwo, był jedyną rodziną, jaką Marguerite miała. Nie spotka się już więcej z Wrenem. Nie może. Choćby nie wiem jak te dziwne uczucia z jej wnętrza dyskutowały z nią, ich znajomość była skończona.
37 SOB – Son Of a Bitch
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
53
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night
Rozdział 4
Marguerite schowała swoje książki w pożyczonym plecaku. Nadal nie znalazła swojego od Prady. Nie mogła sobie wyobrazić, co się z nim stało. Sprawdzała zagubione – znalezione w bibliotece kilkanaście razy. To nie było w jej stylu, by zgubić coś takiego. Wzdychając, wstała od biurka by udać się do biblioteki na spotkanie z jej grupą. Kiedy wyszła z budynku i szła przez trawnik, nie zwracała na nic uwagi, dopóki nie usłyszała wołania mężczyzny. - Maggie – jego głos była tak głęboki i dudniący, że przesłał dreszcze po jej kręgosłupie. Znała tylko jedną osobę, która miała taki głos. Tylko jedną osobę, która obecnie wołała na nia Maggie. Zatrzymała się i odwróciła, żeby zobaczyć Wrena zbliżającego się do niej ulicą. Poruszał się wdzięcznym, męskim krokiem, który przesłał po niej falę gorąca. Miał na sobie parę spranych jeansów, które miały dziury na obu kolanach, czarne motocyklowe buty i czarny T-shirt z poszarpaną, rozpiętą, czarną, flanelową koszulą założą na niego. Nigdy nie znała nikogo, kto ubierałby się tak nieświadomie, a było coś w jego ubraniach, co dawało mu wygląd nastolatka. A tak na boku, było oczywiste, że jest całkowicie porywający. Fakt, wiedziała o tym z pierwszej ręki, od kiedy widziała go bez koszuli. Była w nim też niebezpieczna pewność siebie, która mówiła, że jest dużo starszy, niż wygląda to na pierwszy rzut oka. Jedną rękę trzymał za plecami, kiedy przed nią stanął. Zadrżała na jego górującą obecność. Był tak dużo od niej wyższy i te jego oczy... Czasami nie wydawały się ludzkie. - Czyżby było ci już lepiej? - zapytała. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
54
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Wzruszył ramionami z nonszalancją, której nie mogła pojąć. - Mówiłem ci, nie było tragicznie - wyciągnął jej plecak, zza siebie. - Ale pomyślałem, że chciałabyś go z powrotem. Zostawiłaś go w barze tamtej nocy. - Och, dzięki Bogu! - powiedziała, zadowolona, że do niej wrócił. - Tak mnie zadziwiłaś tym, że przyszłaś wczoraj do mojego pokoju, że zapomniałem, że go mam. Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością, że kłopotał się, żeby jej go przynieść. - Nie musiałeś mi go przynosić. Mogłeś zadzwonić, a przyjechałabym po niego. - Nie miałem twojego numeru. - Och – powiedziała, zdając sobie sprawę, że mu go nie dała. A to wywołało kolejne pytanie. - Jak mnie tu znalazłeś? Nie odpowiedział. W rzeczywistości, wyglądał na niezbyt zadowolonego tym pytaniem. - Powinienem już iść. - Co to do cholery jest? Marguerite spojrzała ponad ramieniem Wanea, by zobaczyć Blainea z grupą braci z bractwa. Wzięła gwałtowny oddech. Nie było dobrze. Znając Blainea, uznał to za naruszenie przez Wrena jego terytorium, a teraz, z poparciem przyjaciół, nie wiadomo co może zrobić. Blaine, kiedy chciał, mógł być totalnym kutasem. - To nie twoja sprawa Blaine – warknęła ostrzegawczo. – Odejdź i zostaw nas w spokoju. Nie przyjął jej oczywistej aluzji. Blaine spojrzał na nich. - Co my tu mamy, zemstę sprzątacza? Na wypadek gdybyś nie zauważył koleś, nie ma tu żadnych brudnych stołów do sprzątnięcia. Mogła wyczuć wściekłość wzbierającą się wewnątrz Wrena. Na szczęście trzymał się z dala. Spojrzała na Blainea. - Zostaw go w spokoju, Blaine. Natychmiast. Blaine zaszydził z Wrena, kiedy obrzucił jego ubrania oburzonym spojrzeniem. - Co? Nie możesz sobie pozwolić na prawdziwe spodnie? A może masz tak gorącą naturę, że potrzebujesz naturalnej wentylacji? Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
55
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Blaine – warknęła. - Co to za włosy? - zapytał inny z chłopaków z bractwa. - Czy ty je kiedykolwiek myjesz? - To dredy, kolo – powiedział inny z fałszywym jamajskim akcentem. – Wszystko dlatego by jarać gańdzie38. Nie kumasz39? Blaine cmoknął, a potem posłał jej sympatyczne spojrzenie. - Naprawdę Margeaux40, dlaczego ty się zadajesz z takim elementem. Wiem, że nie możesz nic poradzić na to kim była twoja matka, ale cholera, kobieto, myślałem, że geny twojego ojca są u ciebie dominujące. - Przepraszam Maggie - powiedział cicho Wren. – Nie chciałem przynieść ci wstydu. - Nie przynosisz mi wstydu – powiedziała zza zaciśniętych zębów. - Oni to robią. Ale nadal Wren na nią nie patrzył. Zaczął się od niej odwracać i iść w stronę ulicy. - Tak, idź stąd sprzątaczu - powiedział Blaine kwaśnym tonem. – I nie przychodź więcej koło niej węszyć. Kiedy Wren przechodził obok nich, Blaine pchnął go. Reakcja Wrena była szybka i gwałtowna. Walnął pięścią prosto w twarz Blainea. Blaine uderzył w ziemię, podczas gdy chłopcy z bractwa skoczyli na Wrena. - Przestańcie! - Marguerite krzyknęła, bojąc się, że zrobią Wrenowi krzywdę. Szczerze mówiąc, ciął przez nich z niewielką trudnością. Zrzucił jednego ze swoich pleców, a potem mocno go uderzył, podczas gdy dwóch kolejnych szarpało nim. Nagle pojawiła się ochrona kampusu, odciągając Wrena do tyłu. Odwrócił się do strażnika z warknięciem i cisnął nim, zanim zdał sobie sprawę, że to nie jest kolejny student. Drugi oficer wyciągnął pałkę i uderzył nią w ramię Wrena. Warknął głośno i znowu odepchnął funkcjonariusza. Marguerite zdała sobie sprawę, że Wren jego też zamierza atakować. - Wren przestań! – krzyknęła. – Oni cię skrzywdzą. 38 Ganja – ale spolszczyłam.... i tak każdy wie o co chodzi :) 39 Wiem... pewnie pomieszałam w stylach, ale okazuje się, że ze slangami jestem daleko w polu.... ale co się dziwić.... co grupka to inaczej... 40 Kużwa... no nie znoszę tego przezwiska... brzmi tak po niemiecku, a ja nie znoszę tego twardego języka....
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
56
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Natychmiast zamarł. - Chcę by ten drań został aresztowany za napaść - warknął Blaine wycierając krew z twarzy. Jego nos był całkowicie rozwalony. - Nie martw się – powiedział oficer, skuwając kajdankami nadgarstki Wrena za jego plecami. - Zabieramy go tam od razu. Twarz Wrena była jak skamieniała, kiedy nie powiedział nic w swojej obronie. Marguerite była za to wściekła. - On nie robił nic złego. To oni najpierw go zaatakowali. - Gówno prawda - powiedział chłopak z bractwa wycierając krew z ust. – Uderzył Blainea bez powodu. Chroniliśmy tylko naszego brata, przed pokiereszowaniem przez to zwierzę. - On nawet tu nie należy – powiedział Blaine. – To miejski śmieć, który tu wtargnął. Oficer zacisnął Wrenowi kajdanki tak mocno, że mogła zobaczyć, jak wżynają się w jego nadgarstki. Wren nadal nic nie powiedział. Nawet nie drgnął, ani nie pokazał żadnych emocji. - Studiujesz tutaj? - zapytał ochroniarz gniewnym tonem. Wren potrząsnął głową. - Więc dlaczego jesteś w kampusie? Nie odpowiedział. Oficer był jeszcze bardziej rozeźlony, kiedy szarpnął kajdankami Wrena. - Chłopcze, lepiej odpowiedz, jeśli wiesz, co dla ciebie dobre. - Kto cię tu zaprosił? Trzymał wzrok wbity w ziemię. - Nikt. - On był moim gościem – powiedziała Marguerite. Wren posłał jej surowe spojrzenie. - Ona kłamie. Nawet jej nie znam. Serce Marguerite ścisnęło się, kiedy próbował jej bronić, tak by też nie wpadła w kłopoty. Jako studentka, była odpowiedzialna za każdego, kogo zaprosiła do kampusu. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
57
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Tymczasem nie wiedziała, co policja z nim zrobi. Zaczęła mówić i chciała powiedzieć prawdę, ale spojrzenie Wrena ją powstrzymało. Mogła powiedzieć, że nie chciał, żeby ona mu się sprzeciwiała. Radiowóz zatrzymał się przy chodniku. Czując się całkowicie bezradnie, patrzyła, jak wzięli Wrena i ostro umieścili go w samochodzie. - Poczekaj, aż moi prawnicy się do niego dobiorą - powiedział Blaine ze śmiechem. - Ten drań odsiedzi za to dożywocie. Odwróciła się do Blainea ze śmiertelnym błyskiem w oczach. - Jesteś takim dupkiem. Możesz zapomnieć o jakiejkolwiek stażu u mojego ojca. Piekło zamarznie, nim postawisz stopę w jego biurze. - Margeaux... Wyrwała rękę z jego uścisku i poszła w stronę swojego samochodu. Musiała znaleźć Wrenowi prawnika. Nie było mowy, żeby zostawiła go w areszcie, kiedy nie zrobił nic, prócz bronienia się. Sześć godzin później, Marguerite zawahała się na posterunku policji, gdy przeszła przez nią fala strachu. Nigdy nie była w pobliżu takiego miejsca. Było zimne i nijakie. Straszne. Co więcej, było przerażające. Miała nadzieję, że nigdy więcej nie będzie musiała odwiedzać tego miejsca. Skoro tak źle było jej być tutaj, by wydostać Wrena, jak musiał czuć się on, będąc w najstraszniejszej części budynku z innymi mężczyznami, którzy zostali aresztowani nie wiadomo za co. Musieli wydostać stąd Wrena. - Mówiłem, że powinna pani zostać w domu, panno Goudeau. - powiedział jej adwokat. Był niskim Afroamerykaninem, z przerzedzonymi włosami przyprószonymi siwizną. Wybitny i utalentowany, był jednym z najbardziej znanych adwokatów w Nowym Orleanie. Najlepsze z wszystkiego było to, że był dyskretny, więc nikt, nawet jej ojciec, nie dowie się o tym. Zarówno ona jak i Wren będą bezpieczni. Wątpiła, żeby Wrena było stać na własnego prawnika, a ci z urzędu często byli przepracowani. Chciała się upewnić, że Wren spędzi tu jak najmniej czasu. Na szczęście miała wystarczająco dużo swoich pieniędzy, by pokryć honorarium pana Givry'a, za Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
58
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night wyciągnięcie stąd Wrena. - Myślę, że powinnaś wrócić do domu – powiedział pan Givry, kiedy namawiał ją na powrót do drzwi. - Nie – powiedziała pospiesznie. – Sama chcę się upewnić, że z nim w porządku. Patrząc na nią mniej niż zadowolony z jej nacisku, pan Girvy poprowadził ją do biurka, gdzie siedziała kobieta ubrana w mundur. Nawet jeśli kobieta wyglądała na dużą, było oczywiste, że była dobrze umięśniona i w dobrej kondycji fizycznej. Jej twarz była ponura, kiedy odgarnęła z twarzy brązowe włosy. Przez chwilę patrzyła na nich znudzona. - Jesteśmy tutaj, żeby wpłacić kaucję za... um... - spojrzał na nią wyczekująco. - Za Wrena. - powiedziała. - Jakiego Wrena? - zapytała urzędniczka wzburzonym tonem. Marguerite zawahała się, kiedy zdała sobie sprawę, że nie zna jego nazwiska. - Um...nie jestem pewna. Pan Givry spojrzał na nią zaskoczony. To prawdopodobnie było dziwne, że była gotowa wydać kilka tysięcy dolarów by wyciągnąć z więzienia kogoś, kogo ledwie znała. Ale dla niej to miało sens i nie zamierzała wyjaśniać prawnikowi i urzędniczce, że Wren uratował jej życie. Z jej szczęściem trafiłoby to do lokalnych wiadomości i miałaby kłopoty. - Cóż – powiedziała szybko Marguerite. – Jest mniej więcej w moim wieku, ma około sześć stóp trzy cale wzrostu i blond dredy. Przywieźli go około sześciu godzin temu za bójkę w Tulane. Afroamerykanin w mundurze podszedł i pokręcił głową. - Wiesz, kto to jest Marie. To ten dzieciak, którego było trzeba wcześniej odizolować. Kobieta skrzywiła twarz w obrzydzeniu. - Ten szalony? - Tak. - Szalony? - zapytała Marguerite marszcząc brwi – Jak to? Mężczyzna prychnął. - Gdy przyprowadziliśmy go pierwszy raz, umieściliśmy go z innymi więźniami. Stłukł trzech z nich. Potrzeba było siedmiu funkcjonariuszy, żeby go odciągnąć Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
59
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night i umieścić w osobnej celi. Kiedy już był sam, chodził po celi jak jakieś dzikie zwierzę. Patrzył i warczał na każdego, kto do niego podszedł. To było straszne jak diabli. Z tym dzieciakiem jest zdecydowanie coś nie w porządku. Jej adwokat wygiął na nią brwi. - Na pewno chcesz go wyciągnąć? - Tak. Absolutnie. Pan Givry wyglądał bardzo sceptycznie, ale odwrócił się posłusznie do urzędniczki. - Ile wynosi jego kaucja? - Siedemdziesiąt pięć tysięcy dolarów. Zarówno ona, jak i jej prawnik zagapili się. To nie mogła być prawda, prawda? - Poważnie? - zapytała. - Tak proszę pani – powiedziała Mari bez wahania. - Zaatakował oficera. Marguerite oburzyła się. - Nie celowo. Nie widział, że to oficer, kiedy go uderzył. Urzędnik zaszydził z niej. - Tak, wszyscy tak mówią. Marguerite poczuła się chora i zła. Nie miała takich pieniędzy. Przynajmniej nie, bez pójścia do ojca, który dostałby udaru, gdyby się dowiedział na co je potrzebuje.
- Cześć tato, poznałam faceta, który jest sprzątaczem w barze dla motocyklistów i muszę wydostać go z więzienia...Co zrobił? Nic wielkiego. Tylko zaatakował policjanta i Blainea. Pamiętasz Blainea, nie? Jego ojciec jest jednym z głównych członków finansujących twoją kampanię. Ale to w porządku, prawda? Wren jest dobrym facetem. Nawet został postrzelony, kiedy uratował mnie przed gwałtem w Quarter, gdzie mówiłeś, żebym nie chodziła. Tato? Masz zator? Powinnam podać ci leki na serce? O, tak, to poszłoby świetnie. Pan Givry posłał jej sympatyczne spojrzenie. - Co mam w takiej sytuacji zrobić, pani Goudeau?
Pożyczyć mi pieniądze? Zanim zdążyła odpowiedzieć czymś bardziej racjonalnym niż to, otworzyły się 60 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night drzwi i weszło przez nie trzech mężczyzn. Natychmiast poznała jednego z nich. To był dr. Julian Alexander, jej doradca podczas licencjatu. Wysoki, z blond włosami, absolutnie wspaniały, był z dwoma innymi dobrze wyglądającymi mężczyznami. Pierwszy, który był o dwa cale wyższy od niego i był blondynem i drugi, który miał krótkie czarne włosy. Brunet był tak samo wysoki jak dr. Alexander. - Bill - powiedział jej adwokat, do bruneta, podając mu rękę. - Co cię tu sprowadza? Nie wiedziałem, że zajmujesz się jeszcze sprawami personalnymi. Bill zaśmiał się i potrząsnął podaną mu przez pana Givryego ręką. - Nie zajmuję. - W takim razie muszę to sobie wyobrażać. Bill nadal się uśmiechał. - Chciałbym, ale mam niezwykle cennego klienta do wykupienia. On zawsze ma moją pełną uwagę, jeśli wiesz o co mi chodzi. Wyraz twarzy pana Givryego pokazywała, że dokładnie wie o czym on mówi. Marguerite nie miała pojęcia kim jest klient Billa, ale musiał być zadowolony z nakazu tak osobistej uwagi, od adwokata, który zazwyczaj jej nie okazywał. - Marguerite? - powiedział dr. Alexander, podchodząc do niej. - Co cię tu sprowadza? Mam nadzieję, że nie masz żadnych kłopotów. Pokręciła głową. - Skoro nie pokazują tego lokalne wiadomości, to znaczy, że jestem niewinna. Przyszłam wykupić przyjaciela, ale okazuje się, że mam za mało pieniędzy. Zmarszczyła brwi, kiedy nagle zdała sobie sprawę, kim jest ciemnowłosy mężczyzna. - Ty jesteś William Laurens, najstarszy syn senatora Laurensa, prawda? Bill przekrzywił głowę, w poszukiwaniu jakichś wskazówek co do jej tożsamości. - Czy my się znamy? - To córka senatora Goudeau - powiedział dr. Alexander. - Ach, - powiedział Bill, kiedy rozpoznanie przeszło przez jego twarz. Wyciągnął do niej dłoń. - Poznaliśmy się podczas kampanii. Skinęła głową. - Uwielbiam pańską żonę. Ma charakterek. - Selena Laurens miała więcej niż to. 61 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Była wyjątkowo specyficzna, Selena była medium i posiadała sklep w Quarter. Ojciec Marguerite tolerował ją, bo rodzina Billa była jedną z najbogatszych w Luizjanie, a rodzina Seleny, także nie była zbyt od tego daleka. Gdyby Selena była biedna, byłaby szaloną dziwaczką. Tak było, jej ojciec uważał czytających z tarota za „ekscentrycznych”. Bill roześmiał się. - O, tak. I za to ją kocham. - Wskazał na blond mężczyznę stojącego za nim. - To mój szwagier, Kyrian Hunter, a Juliana już znasz. - Miło cię poznać – powiedziała do Kyriana, który uścisną jej rękę i odpowiedział tym samym. - Jeśli mógłbym was na chwilkę przeprosić... - powiedział Bill, podchodząc do urzędniczki, by z nią porozmawiać. Marguerite spojrzała na Kyriana. - To dla ciebie zwykł pracować Nick, prawda? Kyrian zmarszczył brwi. - Jesteś przyjaciółką Nicka? Skinęła. - Był świetnym facetem. - Tak, był - powiedział smutnym głosem Kyrian. Bill wrócił do nich. - Przyprowadzą go, ale cholera, ten chłopak musi się nauczyć trzymać z dala od kłopotów. - Co się stało? - zapytał Kyrian. Bill westchnął ciężko. - Cóż, zapomniał wspomnieć mi, że zaatakował strażnika w Tulane i że zamknęli go w izolatce. - Wren? - zapytała z nadzieją? - Jesteś tu po Wrena? Kyrian spojrzał zaskoczony jej słowami. - Wrena też znasz? Marguerite skinęła głową. - Dopiero co się poznaliśmy, ale tak, znam go - spojrzała na nich głupkowato. Głupio mi się przyznać, ale to ja jestem odpowiedzialna za jego aresztowanie. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
62
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Bill zmarszczył czoło na tą wiadomość. - Jak to? - Wren przyszedł do kampusu, żeby oddać mi plecak, który zostawiłam w Sanctuary. Kiedy miał już iść, grupka chłopaków z bractwa zaczęła go zaczepiać. Po tym jak wielokrotnie go obrazili, jeden z nich popchnął Wrena, a wtedy on go uderzył. Reszta skoczyła na niego i wtedy przyjechała policja i aresztowali go za zakłócanie spokoju. Widziała, że Bill przetwarza nowe informacje w bystrym skupieniu, tak by dzięki nim mógł wyciągnąć Wrena z kłopotów. - Naprawdę zaatakował policjanta? - Tak, ale to było przez przypadek. Oficer podszedł do niego od tyłu i jestem pewna, że Wren myślał, że to kolejny chłopak z bractwa na niego skoczył. Wren nie widział kto to, dopóki go nie uderzył. Bill zmrużył na nią oczy – Jesteś gotowa temu poświadczyć? - Absolutnie. - Dobrze - powiedział z uśmiechem. Mogła powiedzieć, że Bill wyciągnie Wrena z tarapatów. Dzięki Bogu. - Więc, kim jest ten dzieciak, który odciągnął cię od przerwy obiadowej, byś go wyciągnął? - zapytał pan Givry. - Wren Tigarian. Jej prawnik nadal marszczył brwi, tak samo jak i ona. - Powinienem znać to nazwisko? - zapytał. - Tigarian Technologies – wyjaśnił dr. Alexander. - Był jedynym dzieckiem Aristotle Tigariana i jedynym spadkobiercą jego międzynarodowego imperium. Marguerite zagapiła się na to. Tigarian Technologies było drugą, za Microsoftem korporacją na świecie. - Dlaczego on pracuje jako sprzątacz? Julian odbił piłeczkę spojrzeniem. - Dlaczego córka wybitnego senatora uczy się w Tulane, a nie w Princeton, Harvardzie, czy Yale? - Lubię Nowy Orlean. - A Wren nie widzi niczego interesującego w prowadzeniu firmy ojca. powiedział Bill. - Zostawił to raczej zarządowi. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
63
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Nadal nie miało to dla niej sensu. Wren nie żył jak bogaty człowiek. Żył jak włóczęga. Bill spojrzał nad jej ramieniem i zmarszczył brwi. - Hej! – krzyknął. – Zdejmij mu te cholerna kajdanki człowieku. Nie musisz go zawstydzać, to nie jest kryminalista. Policjant trzymający Wrena posłał Billowi złowieszczy uśmiech. - Ta, jasne, nie widziałeś jak sobie utorował drogę przez tych motocyklistów. Ten dzieciak spokojnie mógłby konkurować z Mikem Tysonem. Serce Marguerite zabiło mocniej, kiedy zobaczyła Wrena. Miał podbite oko, a jego warga była spuchnięta. Policjant złośliwie ścisnął kajdanki, zanim je otworzył. Wren, jakby wyczuwając jej obecność, spojrzał w górę i przebił ją świdrującym spojrzeniem. Przeszły przez nią ciepłe dreszcze. Było w nim coś bardzo niepokojącego, ale jednocześnie jakaś część niej była do niego przyciągana, nawet pomimo jej rozsądkowi. Bill posłał oficerowi mordercze spojrzenie. - Spójrz na niego. Czy widział go lekarz? - Nie chciał lekarza. Bill pokręcił głową. - Wszystko w porządku Wren? Wren kiwnął głową i potarł nadgarstki. Marguerite zmniejszyła odległość między nimi, wdzięczna, że Wren był już poza niebezpieczeństwem. - Jesteś pewny, że nic ci nie jest? - zapytała, odgarniając włosy z jego twarzy, tak by mogła zobaczyć jakie szkody zrobili jego oku. Nieznacznie potarł nosem jej dłoń, zanim skinął głową. - Nic mi nie jest. Co ty tu robisz? - Próbowałam cię wyciągnąć. Spojrzał zaskoczony. - Naprawdę? Skinęła głową. Obdarzył ją niepewnym uśmiechem. - Chcesz, żebym zadzwonił do Carsona? - zapytał Bill. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
64
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Potrząsnął głową. - Chcesz, żebym odwiozła cię do domu? - zapytała Wrena. - Poproszę. I dziękuję. Kiedy spojrzała na twarze mężczyzn, zobaczyła, że są równie zaskoczeni jego akceptacją, jak i ona sama. Bill oczyścił gardło. - Jesteś pewien, że nie chcesz, żebym cię odwiózł? Wren potrząsnął głową i zdała sobie sprawę, że jedyną osobą, której odpowiadał, była ona. Kiedy Marguerite wyławiała kluczyki ze swojej torebki, zobaczyła, że otwierają się drzwi. Ku jej absolutnemu zdziwieniu, Blaine i dwóch chłopaków z bractwa, którzy zaatakowali Wrena byli wprowadzani do budynku w kajdankach. - To jest niedorzeczne - warczał Blaine. - Mój adwokat będzie miał odznaki was wszystkich za to. Słyszycie mnie! - zamarł gdy zobaczył pana Givry obok niej. - Tom! Wyciągnij mnie stąd! Na jego twarzy był niepokój, jej prawnik podszedł do Blainea i powiedział mu, by się uspokoił. - O co jest oskarżony? - pan Givry zapytał funkcjonariusza. To Bill odpowiedział. - Och, zobaczmy, napaść, pobicie, prowokowanie do przemocy, pomówienia, obraźliwe traktowanie, pijaństwo w miejscach publicznych, wtargnięcie, przestępstwo motywowane uprzedzeniami i wszystko inne, co mogę mu zarzucić. Pan Givry posłał Billowi rozdrażnione spojrzenie. - Ty wnosisz oskarżenie? Bill posłał mu zadowolony z siebie uśmiech41. - Tak. I złożyłem doniesienie od razu po rozmowie z Wrenem. Powinien pan poradzić swojemu klientowi, żeby uważał kogo obraża i atakuje. Nie tylko zaatakował Wrena w kampusie, ale także ostatniej nocy w lokalnym barze, Sanctuary, gdzie jest mnóstwo naocznych świadków, którzy potwierdzą jego agresywne zachowanie i pijaństwo. Słyszał kiedyś wyrażenie „nie ciągnąć tygrysa za ogon”? Cóż, do czasu aż 41 shit-eating grin – co oznacza szeroki zadowolony z siebie uśmiech, podczas gdy druga strona (strona odbierająca uśmiech) nie jest zadowolona..... nie wiedziałam jak inaczej nazwać taki uśmiech....
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
65
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night skończę z twoim klientem i jego rodziną, nawet wykałaczki nie będą mogli nazwać swoją. - Żartujesz sobie? - warknął Blaine. Pan Givry westchnął. - Nie, Blaine, on nie żartuje. Pójdę zadzwonić po twojego ojca i... - Nie ma pośpiechu – powiedział Bill pozbawionym emocji tonem. – Mogę cię zapewnić, że wielu z nich spędza noc w więzieniu. Pan Givry posłał mu spojrzenie pełne dezaprobaty. - Nie możesz tego zrobić Bill. To dobrzy chłopcy, z dobrych rodzin. - Tak jak i Wren, a już mu to zrobiono. Może następnym razem pomyślą dwa razy zanim kogoś osądzą. - Bill otworzył teczkę i wyciągnął z niej kawałek papieru, który podał panu Givryemu. - Złożyłem też pozew o zakaz zbliżania się, który będzie dotyczył twojego klienta kiedy stąd wyjdzie. Jeśli jeszcze raz zbliży się do mojego klienta, będzie tego żałował. Bill spojrzał na Blainea. - Jeśli już przy tym jesteśmy, gdybym był tobą, ostrzegłbym klienta przed naciskaniem na złożenie doniesienia na mojego klienta, to będzie sugerować, że pani Goudeau dokonała przestępstwa, ponieważ była ona gospodarzem Wrena w Tulane. Nie chcemy teraz poddawać w wątpliwość dobrego imienia córki senatora, prawda? Blaine rzucił się na Wrena, tylko po to, by policjant pociągnął go do tyłu. - Dostanę cię za to kutasie. - Zamknij się Blaine! - powiedział pan Givry. – Masz już wystarczająco dużo kłopotów. Bill spekulacyjnie popatrzył na Blainea, który ciągnięty przez niewielkie pomieszczenie. - Do oskarżenia dodamy jeszcze groźbę uszkodzenia ciała. Policjant odciągnął Blainea i jego przyjaciół. Pan Givry spojrzał zniesmaczony. - Nie ułatwisz mi tego Bill, prawda? - Nie, wcale nie ułatwię. Na pewno zarobisz, jeśli podejmiesz się tej sprawy. Pan Givry wydał zmęczone westchnienie. - W porządku. Zadzwonię do ciebie rano i zobaczymy co możemy wypracować. 66 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Bill położył rękę na ramieniu Wrena, a następnie szarpnął nią w tył, gdy Wren dosłownie na niego warknął. - Przepraszam – powiedział. – Ja... um... zadzwonię do ciebie później. Kyrian i Julian przystanęli. - Jesteś pewny, ze nie wolałbyś, żebyśmy to my zabrali cię do domu? - Kyrian zapytał Wrena. Wren pokręcił głową. - Dobrze więc. Trzymaj się z dala od kłopotów. Marguerite wskazała drzwi pochylając głowę. - Gotowy by iść? Kiwnął głową. Ale kiedy wychodzili, zauważyła, że pociera obrażenia na barku. - Powinieneś jechać do szpitala? - Nie. Po prostu muszę przez chwilę odpocząć. - Jesteś pewny? - Całkowicie. Po prostu zabierz mnie do domu, dobrze? Zaprowadziła go do swojego Mercedesa, którego zaparkowała pod latarnią. - Nie wiedziałam, że jesteś powiązany z Tigarian Technologies. Popatrzył na nią ponad samochodem. - Czy to ma znaczenie? - Nie bardzo. - Dlaczego miałbym o tym mówić? Miał rację. - Dlaczego mieszkasz w Nowym Orleanie, skoro firma mieści się w Nowym Jorku? Wzruszył ramionami. - Nie podoba mi się w Nowym Jorku. Za dużo ludzi. Za dużo hałasu. Za zimno zimą. Nie lubię marznąć. Przypuszczała, że to miało sens. Posyłając mu uśmiech, wsiadła do samochodu i czekała aż do niej dołączy. Wsiadł szybko, zamknął drzwi i zapiął pasy. - Dali ci coś do jedzenia, kiedy tam byłeś? – zapytała. – Chciałbyś zatrzymać się gdzieś po drodze i kupić coś do zjedzenia? Kiwnął głową. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
67
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Co byś chciał? - Wszystko jedno. Zjem wszystko, poza Tylenolem i czekoladą. - Dziwna ta lista. - Nie dla mnie. W porządku... był dziwnym facetem. Marguerite wyjeżdżała z parkingu, podczas gdy Wren wyciągał swoje rzeczy z koperty, którą dał mu policjant. - Jak bardzo źle tam jest? Przerwał i spojrzał na nią. - Z pewnością nie było to najlepsze miejsce w moim życiu. Uśmiechnęła się na jego sarkazm. - Co było przyczyną walki w więzieniu? Wsunął portfel do kieszeni. - Myśleli, że zabawnie będzie jeśli skopią dzieciaka na pokazie swojej męskości. Pomyślałem, że zabawnie będzie wyprowadzić ich z nieświadomości. Cóż, mogła to zrozumieć. Miał wyjątkowe podejście do wielu spraw. - Zawsze wdajesz się tak w bójki? - Nie - powiedział zapinając Timexa na ręku. - Nie lubię walczyć. Wolę być zostawiony w spokoju. Ale jeśli ktoś zaczyna... - Ty to kończysz. Kiwnął głową. - Mój ojciec mawiał, że nie wystarczy tylko pokonać atakujących. Musisz skrzywdzić ich tak bardzo, żeby wiedzieli, żeby z tobą nie zaczynać, a najlepiej zabić. - Brzmi tak, jakby nasi ojcowie mieli wiele wspólnego. Wren tego nie skomentował. Zamiast tego wskazał na lewą stronę. - McDonald będzie dobry. Zmarszczyła nos na tą myśl. - Naprawdę tam jesz? - To dobra sprawa. Skuliła się na tą myśl42. Ich jedzenie widziała tylko w reklamach i nigdy tak naprawdę go nie próbowała. 42 Ja się kulę, jak widzę matki z 3letnimi dziećmi w takich miejscach.... wpychają to śmieciowe jedzenie w te biedne dzieciaczki.... ehhh
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
68
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Nie jestem o tym przekonana. Nie wiem, czy podoba mi się pomysł z fast foodem. Ale zjechała do kolejki McDrivea. Wren spojrzał na nią podejrzliwie. - Nie mów, że nigdy tutaj nie jadłaś. - Nigdy. - W takim razie, gdzie jesz? - W restauracjach, albo w stołówce na terenie kampusu - podjechała do głośnika i opuściła szybę. - To dziwne, zamawiać jedzenie w taki sposób. Uśmiechnął się do niej, zanim pochylił się nad jej kolanami i odpowiedział kobiecie, która pytała czego sobie życzą. - Dwanaście Big Macków, dwie kanapki Filet-O-Fish, trzy podwójne McRoyale43 z serem, cztery szarlotki, sześć dużych frytek i duży waniliowy shake. - Spojrzał na nią. - A ty coś chcesz? Podniosła obie brwi, kiedy patrzyła na niego i jego niesamowicie duże zamówienie. - Ty chyba nie zamierzasz tego wszystkiego zjeść sam, prawda? spojrzał, dotknięty jej słowami. - Czy robię coś nie tak? - Nie – powiedziała szybko. - Nie, jeśli jesteś głodny. Ja po prostu nigdy nie widziałam, żeby ktoś tyle zjadł. Spojrzał na nią z dezaprobatą. - Ja robię tak cały czas. - I nadal jesteś taki szczupły? Ja byłabym większa niż dom. - Coś jeszcze? - zapytał głos z interkomu. Spojrzała na menu. - Ja wezmę cheeseburgera i colę. Oczy Marguerite rozszerzyły się zanim głos powiedział im, że mogą podjechać do okienka odbioru. Kto by pomyślał, że fast food może być taki drogi? Wren wyciągnął portfel i wręczył Marguerite pieniądze, by za to zapłaciła. Usiadł z powrotem w fotelu i patrzył jak światło gra w jej ciemnych włosach. Była dla niego taka piękna. 43 Quarter Pounders with Cheese w oryginale, ale w ofercie polskiego McDonald's wygląda mi to na McRoyala... Tak sprawdzam na stronie McDonald's
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
69
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Podczas gdy czekali na zamówienie, wyciągnął rękę i wierzchem dłoni dotknął jej policzka. Miękkość jej skóry zaskoczyła go. Sprawiła też, że stał się twardy i obolały. Odwróciła głowę, by się do niego uśmiechnąć. Wyraz jej twarzy uderzył go jak młotem i zostawił w oszołomieniu. Przekrzywiła głowę, jakby tym razem to ona mu się przyglądała. - W jaki sposób zrobione są twoje włosy? - Nie wiem. Skręca się je w jakiś sposób i trzymają się tak. - Jak je myjesz? Wzruszył ramionami. - Tak jak i inni. Nakładam szampon, a potem spłukuję. Marszcząc brwi, wyciągnęła rękę i dotknęła jednego. Uśmiechnęła się i zmarszczyła nos. - Jest dziwny w dotyku. Coś jakby wełna. - opuściła rękę i odwróciła się do okna. Wren siedział w ciszy, kiedy rozmyślał o jej słowach. Zaczął nosić dredy, żeby trzymać z dala innych ludzi i to działało. Większość ludzi wykrzywiało usta w zniesmaczeniu i natychmiast omijało go szerokim łukiem, co mu odpowiadało. Nigdy tak naprawdę nie lubił być dotykany. Ale nie miał nic przeciwko Maggie, głaszczącej go po włosach. Po skórze... Podała mu resztę, a potem jedzenie. Wren otworzył Bic Macka i starał się jeść jak człowiek, ale było tu bardzo trudne. Jego rodzaj jadał co trzy – cztery dni i był ekstremalnie głodny. Tak naprawdę, nie miał wystarczająco dużo jedzenia. Miał tylko tyle, żeby zapanować nad pierwszą falą głodu i dotrzeć do Sanctuary, by tam zjeść resztę, której potrzebował. Podniósł frytki i zaoferował jej. Uśmiechając się wzięła je z jego ręki i zjadła. Wren przyglądał się jej z bliska. Nie miała pojęcia, jaki to był dla niego wyczyn. Jego rodzaj nie dzielił się jedzeniem z nikim i z niczym kiedy byli głodni. Walczyli aż do śmierci o najmniejszy kąsek. A jednak nią, chciał się opiekować. To było szczególne uczucie.
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
70
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Gdyby nie wiedział lepiej, pomyślałby, że jest jego partnerką44. Ale Katagarzy nie wiążą się z ludźmi. To nie było możliwe. Marguerite jechała przez zatłoczone ulice, obserwując Wrena kątem oka. Nie mówił kiedy jadł. Ale znowu, on w ogóle mało mówił. Był tak fascynująco sprzeczny. Wciąż nie mogła uwierzyć, że miał na skinienie, albo telefon jednego z najekskluzywniejszych prawników w Nowym Orleanie. - Co twoi rodzice myślą o tym, że pracujesz jako sprzątacz? - zapytała. Jej ojciec umarłby, gdyby zrobiła coś takiego. On zawsze starannie sprawdzał jej pracę, tak by były odpowiednie dla jej kariery i statusu społecznego. Wren przełknął kęs. - Nie sądzę by obecnie zbyt dużo myśleli. Czekała, aż będzie kontynuował, ale on wrócił do jedzenia. Marszcząc brwi Marguerite skłoniła go do wyjaśnień. - Dlaczego nie myślą? - To trochę dla nich trudne, od kiedy moi rodzice nie żyją. Serce jej się ścisnęło. - Oboje? Kiwnął głową. - Od kiedy? - Od jakichś dwudziestu lat. Był zaledwie dzieckiem, kiedy umarli. To okropne, że nie znał swoich rodziców. - Przykro mi. - Niepotrzebnie. Mi nie jest. Zagapiła się na niego. - Byli totalnymi dupkami - powiedział cicho. – Nie znosili mnie. Nie mogli nawet na mnie patrzeć bez wykrzywiania ust w obrzydzeniu. Moja mama mówiła o mnie „to”. - O Boże, Wren.... to okropne. Wzruszył ramionami. - Można się do tego przyzwyczaić. Miałem tylko szczęście, że byłem ich jedynym dzieckiem. Jeśli mieliby więcej potomstwa, jestem pewny, że zabiliby mnie.
44 Przykro mi Wren... nie wiesz lepiej...
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
71
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Nonszalancja w jego tonie oszołomiła ją. - Żartujesz, prawda? Nie odpowiedział, ale jego twarz mówiła, że nie żartował. A ona w przypływach gniewu myślała, że to jej ojciec jest nieczułym draniem. Nagle wydawał się być ojcem roku. - Więc skoro twoi rodzice umarli, kiedy byłeś taki mały, to kto cię wychował? - Sam się wychowywałem. - Tak, ale kto był twoim opiekunem? - Bill Laurens. Firmy mojego ojca i Billa prowadziły interesy. Kiedy zmarli moi rodzice, przywieziono mnie do Billa, a on wynajął Nicolette Peltier, żeby pozwoliła mi zostać w Sanctuary i pracować na swoje utrzymanie. - Nie masz żadnej innej rodziny? - Nie bardzo. Ci, którzy nadal żyli, nie chcieli mnie u siebie. - Dlaczego? - Nie jestem właściwy. Chłód przeszedł po jej kręgosłupie. Czy było coś co powinna o nim wiedzieć45. - Co masz na myśli, mówiąc, że nie jesteś właściwy? Napił się shakea zanim odpowiedział. - Jestem szpetny. Spojrzała na niego, dalej prowadząc. Na pewno nie wyglądał szpetnie dla niej. Wyglądał zupełnie dobrze i zdrowo. - Jak to? Nie odpowiedział, otworzył kolejnego Bic Macka i zaczął go jeść. - Wren? - Nie pytaj mnie już o nic Maggie. Naprawdę jestem zmęczony, głodny i obolały. Jeśli naprawdę byś mnie znała, wiedziałabyś, że to kompletny cud, że nadal tu siedzę i nie oderwałem ci jeszcze głowy, dosłownie. Ja po prostu chcę wrócić do domu, dobrze? - Dobrze - powiedziała, mimo że tak naprawdę umarłaby dla odpowiedzi. Milczeli przez resztę drogi do Sanctuary. Do czasu kiedy wjechała na mały parking na tyłach budynku, prawie skończył swoje jedzenie.
45 Nic takiego... tylko, że jest tygrysem albo leopardem albo i jednym i drugim naraz...
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
72
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Marguerite przeszła dookoła, by pomóc mu z torbami. Zaprowadził ją do czerwonych drzwi, gdzie spotkali tego samego blondyna o złym spojrzeniu, który chciał, żeby Aimee zostawiła Marguerite w barze. - Ona nie może wejść. - Odejdź Remi - powiedział Wren zza zaciśniętych zębów. - Znasz zasady. - Tak, znam zasady. Według zasad dżungli, tygrys zjada niedźwiedzia. Marguerite zauważyła Aimee wychylającą się zza Remiego. - W porządku Remi, mogą przejść. Remi uśmiechnął się do niej. – Straciłaś rozum? Aimee odepchnęła Remiego na bok. - Wchodźcie. Marguerite nic nie mówiła, kiedy szła za Wrenem po schodach. - O co chodziło? - zapytała Marguerite, kiedy tylko zamknął drzwi swojej sypialni. - Lo nie lubi nikogo w swoim domu. - Och. Myślę, że powinnam iść. - Zostań... proszę. Wren wiedział, że nie powinien jej o to prosić. Potrzebował odpoczynku. Cholera, potrzebował opieki. Ale nic z tego nie miało znaczenia. Po prostu chciał być z nią jeszcze chwilę dłużej. Niebezpieczeństwo nie miało znaczenia. Nic nie miało, poza możliwością poczucia jej zapachu. Możliwości patrzenia na nią. Dotknięcia jej. Opuszczał głowę, dopóki jej wargi nie spotkały jego. Przycisnął ją do drzwi i całował. Bez namysłu, Marguerite schowała dłonie w jego włosach. Wren syknął i wycofał się, jakby go zabolało. Jej ręka nadal była wplątana w blond splotach. - Przepraszam. Przepraszam – powiedziała, próbując wyciągnąć dłoń, bez ponownego sprawiania mu bólu. Skrzywił się do niej, kiedy pocierał głowę. Wyciągnęła rękę chcąc mu pomóc, tylko po to, by się odsunął. Ledwie odeszła od drzwi, gdy te się otworzyły. Marguerite odwróciła się o zobaczyła rozzłoszczoną kobietę w średnim wieku, która była w barze. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
73
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Wren wydobył z siebie dziwny niski dźwięk przypominający warczenie. - Ona ma odejść – powiedziała kobieta nieznoszącym sprzeciwu tonem. – Teraz. - Chcę jej tutaj. - Nie obchodzi mnie to, czego chcesz - powiedziała głosem naładowanym francuskim akcentem. - To jest mój dom i... - Płacę ci wystarczająco. - Nie – powiedziała głosem pełnym jadu. – Nie płacisz. Nie za to. Ostatnią rzeczą, jakiej chciała Marguerite, to wpędzić go w kłopoty. - W porządku, Wren. Pójdę. Złość na jego twarzy, wystraszyła ją. Wren posłał kobiecie złowieszcze spojrzenie i odprowadził ja po schodach do drzwi. - Przepraszam za to – powiedział, odprowadzając ją na zewnątrz i do jej samochodu. - W porządku. Do zobaczenia później. Kiwnął głową, a potem otworzył dla niej drzwi samochodu. Zamknął za nią drzwi, położył rękę na jej oknie i patrzył na nią z tęsknotą na twarzy, która przedzierała się przez nią. Przyłożyła rękę do szyby tak, by pokrywała się z jego i obdarzyła go uśmiechem. Kiedy uruchomiła samochód, Wren cofnął się i patrzył jak wyjeżdża z parkingu, zanim wrócił do środka. W salonie spotkał Nicolette. Aimee stała tuż za matką, wyglądając na kompletnie skruszoną. - Jeśli kiedykolwiek zagrozisz któremuś z moich synów, zobaczę cię martwego tygrysie. Zaśmiał się na to gorzko. - Możesz spróbować, niedźwiedziu. Nie uda ci się. Nicolette powstrzymała swój temperament, kiedy Wren zostawił ją i poszedł na górę. - To nie była jego wina mamo - powiedziała Aimee. - Ja mu powiedziałam, że ona może przyjść. Nicolette uderzyła ją wierzchem dłoni. - Jeśli jeszcze raz zagrozisz bezpieczeństwu tego domu to cię wyrzucę. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
74
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Rozumiesz mnie? Aimee skinęła głową. - Papa? - Nicolette zawołała swojego partnera. Wszedł przez drzwi, które prowadziły do kuchni. - Ta? - Wezwij radę. Myślę, że już najwyższy czas, żebyśmy skrócili cierpienia naszego tygrysa.
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
75
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night
Rozdział 5
Wren stał w małej łazience obok jego sypialni, przeklinając kiedy Marvin pryskał go wodą. - Marvin, przestań - warknął na rozbawioną małpkę, która teraz stroiła do niego miny. - Wiesz, że nienawidzę kiedy woda dostaje mi się do oczu. Nie mógł znieść oślepiania. Nikt z jego gatunku tego nie lubił, co było dziwne, biorąc pod uwagę, że lubili bawić się w wodzie. Oni po prostu nienawidzili żadnych słabości. Słaby tygrys, to martwy tygrys. Jego ojciec umarł jako dowód tego. Drzwi, które Wren zostawił lekko uchylone, otworzyły się, by zobaczył Aimee w korytarzu. - Co wy dwoje wyrabiacie? Wren wyciągnął grzebień z włosów. Rozejrzał się za jakimś miejscem, gdzie mógłby się wycofać, ale jedyne wyjście blokowała niedźwiedzica. Nienawidził tego, że go przyłapała. Nie chciał aby ktokolwiek wiedział o tym co robi. Aimee weszła do środka i zamknęła drzwi. Przechylając głowę na jedną stronę, przeszyła go świdrującym spojrzeniem, które sprawiło, że poczuł się nieswojo. Marvin skakał po umywalce, szczękając46 zębami. - Starasz się rozplątać włosy, prawda? Wren nic nie powiedział i odłożył grzebień na umywalce obok Marvina. To nie była jej sprawa. - To z powodu tej ludzkiej kobiety, tak? Próbował wyminąć Aimee tylko po to, by zablokowała mu drogę. - To w porządku, Wren - powiedziała łagodnie. – Nikomu o niej nie powiem. Możesz mi wierzyć, rozumiem wszystko o niemożliwych związkach. 46 Nie wiem jak to nazwać.... no małpy tak szczękają zębami wydając takie popiskiwania.... tak jak Cheetah... małpa tarzana....
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
76
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Taa, tydzień temu przyłapał ją z wilkiem Fangiem. Mieli zamiar się całować. Jeśli ktokolwiek inny niż Wren przyłapałby ją z Fangiem, Fang zostałby zabity, albo bardzo poważnie uszkodzony. Ale na ich szczęście, Wrena nie obchodziło, kogo Aimee zapraszała do swojego łóżka. To i tak nie była jego sprawa. Podniosła grzebień z umywalki. - Chcesz żebym ci pomogła? Część niego chciała na nią warczeć, by odeszła w pośpiechu, ale a drugiej strony, zdał sobie sprawę, że pomoc byłaby miła. - Możesz spróbować – mruknął. - Ale myślę, że to beznadziejne. Próbował od ponad godziny przebić się przez bałagan na swojej głowie, ale jak dotąd spotkał się tylko z porażką i bólem. Wszystko dlatego, że chciał... Chciał niemożliwego. Przez jeden moment, chciał poczuć ręce kobiety w swoich włosach. I to nie Aimee byłą kobietą, dla której był obolały. Chciał Maggie. Twarz Aimee złagodniała, kiedy starała się przebić grzebień przez małe splątane strąki. Po kilku minutach starań, które przyniosły tylko złamany grzebień, odpuściła ze sfrustrowanym westchnieniem. - Dobra, Wren. To czego potrzebujemy, to specjalisty. Pozwól, że zadzwonię do Margie, by nam pomogła. Ona jest najlepsza w rozczesywaniu splątanych włosów. Jeśli ktokolwiek może to zrobić, to właśnie ona. Kiedy Aimee zaczęła wychodzić, Wren zatrzymał ją. - Dlaczego jesteś dla mnie taka miła? Nikt z pozostałych niedźwiedzi nigdy nie był dla niego miły. Większość z nich ledwo go tolerowała. Ale Aimee zawsze była miła. Zaproponowała mu uśmiech. - Lubię cię młody. Zawsze lubiłam. Wiem, że nie jesteś niebezpieczny... To znaczy, wiem, że możesz nas zabić, więc jesteś niebezpieczny, ale nie stwarzasz nieuzasadnionego ryzyka dla nikogo, prócz siebie samego. - Ale nadal się mnie boisz. Jej oczy zmiękły, kiedy na niego spojrzała. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
77
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Nie. Ja boję się o ciebie, Wren. A to duża różnica. Skrzywił się w zmieszaniu na jej słowa. Wydała zmęczony oddech. - Nie lubisz nikogo wokół siebie, młody. A ja widzę, ze robisz niewłaściwe rzeczy, żeby ludzie zostawili cię w spokoju i boję się, że pewnego dnia zrobisz coś, co sprawi, ze inni odwrócą się od ciebie na dobre. Spojrzała na Marvina, który parzył na nią, jakby rozumiał i się z nią zgadzał47. - Wiem o okrucieństwie twojego ludu. Wiem, że Bill przysłał cię tu, by uchronić cię przed zabiciem przez klan twojego ojca, zanim mogłeś sam się obronić. Wierz mi, lub nie, ale nie chcę widzieć, że cierpisz. Każdy zasługuje na trochę szczęścia w życiu. Nawet tygardy. Te słowa dotknęły go głęboko. Nic dziwnego, że wilka tak do niej ciągnęło. Jak na niedźwiedzia, miała dobre serce. - Dzięki Aimee. Skinęła głową, a potem wyszła. Marvin zaczął popiskiwać na Wrena, gdy ten zaczął ponownie próbować rozplątać swoje włosy. Małpa nie rozumiała, dlaczego Wren chce się zmienić. Dla Marvina to nie miało sensu. - Wiem – powiedział Wren do małpy. – Ale chcę, żeby mogła mnie dotykać, tak by to jej nie obrażało. Pewnego dnia znajdziesz swoją własną Marvinę i to zrozumiesz. O mój Boże, Margeaux! Musisz zobaczyć, co jest na zewnątrz korytarza! Marguerite spojrzała znad pakowanych do plecaka książek, by spojrzeć na Whitney, która następne zajęcia były trzy sale dalej. - Co? - On jest najsłodszym facetem na świecie. Przysięgam, nigdy nie widziałam nikogo gorętszego. Musi być gejem. Żaden hetero nie wygląda tak smakowicie. - Och, czy to cię nie wkurza? - zapytała Tammy z miejsca obok. - Powinnaś spróbować na wydziale sztuki. Wszystko co kiedykolwiek widziałam na licencjacie, to jak facet szuka drugiego faceta. To dlatego jestem teraz na prawie. Muszę mieć zawód, w którym będę wpadać na facetów szukających kobiet. 47 Tiaa... mój pies też tak patrzy.... a nieraz jak spojrzy, to aż mi głupio... pewnie sobie myśli... ty masz dziewczę z deklem.... :P
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
78
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Whitney posłała Tammy rozbawione spojrzenie, za sam fakt, że odezwała się nie zapytana. Marguerite z drugiej strony lubiła Gothkę, która zawsze w poniedziałek rano miała najciekawsze historie. Marguerite uśmiechnęła się do niej. - W porządku Tammy, skoro jesteś lokalnym ekspertem od mężczyzn, idź na niego zerknąć i powiesz nam dla którego zespołu gra. Do czasu kiedy Marguerite zarzucała plecak na ramię, Tammy wróciła z wdzięcznym grymasem na twarzy. - Nie wiem. Jest zbyt blisko połączenia. Psycho Prep48 ma rację, jest wspaniały. Od ręki powiedziałabym, że jest hetero, bo ma ten „weź mnie” wyraz twarzy, który sprawia, że chcesz wziąć gryza tego soczystego ciałka. Jest ubrany w czarną, jedwabną koszulę, odpiętą pod szyją z wywiniętymi do połowy ramion rękawami i zwisającą luźno. Oczywiście ma bardzo fajny tatuaż na lewej ręce, ale... Tammy zmarszczyła nos. - On ma spodnie od garnituru i czarne drogie mokasyny. Ferragamosy, tak myślę. Muszę powiedzieć, że jest poza moim gejarmem49. Zwykły facet normalnie nie ubiera się tak dobrze. Nie wspominając o tym, że ma jedną z tych drogich fryzur, ale też lekko sfatygowaną. Nie bardzo ogląda się za jakimkolwiek facetem, czy kobietą przechodzącą obok. To dziwne. Powiedziałabym więc, że na pięćdziesiąt procent gra dla nas. A może gra dla obu drużyn. - Uuuuu, tajemniczo - powiedziała Marguerite, przechodząc przez salę by samemu go zobaczyć. Na korytarzu było spore zamieszanie, bo kobiety gapiły się, lub niepozornie zerkały w jego stronę. Na początku, wszystko co mogła zobaczyć, to górną część jego blond włosów wystających ponad tłumem. Trudno było przejść przez morze estrogenu kobiet, które chciały przyjrzeć mu się bliżej. Marguerite musiała przyznać, że był całkowicie oszałamiający. Była daleka od odporności na „weź mnie” wygląd, o którym wspomniała Tammy. Jego twarz była idealna, z pełnymi, zmysłowymi wargami, które po prostu prosiły się o gorący pocałunek. Miał wysokie kości policzkowe i arystokratyczny nos. Jego ciemno blond włosy były krótsze z tyłu niż z przodu, a niektóre kosmyki 48 Prep czyli uczennica prywatnego liceum 49 Czyli alarmem na homoseksualistów
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
79
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night strategicznie opadały na oczy dając mu powiew tajemniczości. Wyglądał, jakby czuł się niekomfortowo, kiedy trzymał bukiet róż i pudełko czekoladek Godivia. Jego skóra miał głęboki złoty odcień opalenizny. Dopiero kiedy zrobił krok w jej kierunku i zobaczyła turkusowy kolor jego oczu, rozpoznanie uderzyło ją prosto w pierś. Nie może być... - Wren? Nie zatrzymał się dopóki nie stanął przed nią i posłał jej niepewny uśmiech, zanim potarł nosem jej policzek, a następnie obdarował ją lekkim, delikatnym pocałunkiem. Tammy zatrzymała się przy nich i odchrząknęła. - Dwu - drużynowy? - zapytała. Marguerite zaśmiała się. - O, nie. Zdecydowanie gra dla naszej drużyny, zaufaj mi. Tammy przybiła z nią piątkę. - Dawaj dziewczyno. Upewnij się, że kilka goli wpadnie na nasze konto. Wren zmarszczył brwi, kiedy Tammy odeszła. - Powinienem o to zapytać? Marguerite zaśmiała się nerwowo. - Nie. Zdecydowanie wolę, żebyś tego nie robił. Jego groźne spojrzenie podniosło się, kiedy wręczał jej kwiaty i czekoladki. - To dla ciebie. To było tak dziwnie banalne, a jednak jej serce zabiło mocniej na to co zrobił. Nikt nigdy wcześniej nie dał jej kwiatów ani słodyczy. - Dziękuję. Przygryzając wargi, wyciągnęła rękę i przegarnęła nią jego nowe, niewiarygodnie jedwabiste włosy palcami. Ich miękkość przypominała jej bardziej zwierzęcą sierść niż ludzkie włosy. Wyglądały na nim naprawdę dobrze, ale jakaś jej część tęskniła za starym Wrenem. - Co zrobiłeś? Niepewność przyciemniła jego oczy. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
80
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Podoba ci się? - Tak, myślę, że tak - wiedziała że był ładny, ale nie miała pojęcia, że może być tak niesamowicie seksowny. Było coś w wyglądzie tego nowego Wrena, co sprawiało, że było jej jeszcze bardziej gorąco niż przy starym. Kto by pomyślał, że zmiana fryzury może zrobić taką różnicę. - Chyba nie zrobiłeś tego dla mnie, co? Odwrócił z zakłopotaniem wzrok. Zalało ją ciepło. - Nie musiałeś dla mnie ścinać włosów Wren. Tamte też mi się podobały. Rozejrzał się dookoła, na kobiety, które powoli zaczynały się rozchodzić. - Nie chciałem cię więcej zawstydzać. Wyciągnęła rękę i przyciągnęła do siebie tak, że jej policzek dociskał się do jego. Męski zapach skóry i wody po goleniu rozpalił jej hormony. Ale to jego poświęcenie podłożyło ogień pod jej serce. - Nigdy mnie nie zawstydzasz Wren – wyszeptała w jego ucho. – Nie uważam, że kiedykolwiek byś mógł. Wren nie mógł oddychać, kiedy jej zapach rozmywał się wokół niego. Wszystko co mógł zrobić, to panować nad sobą. Uczucie jej skóry przy jego skórze... jej dłoni na jego policzku... To było cudowne. Jej dotyk palił go i docierał do tej niewielkiej jego części, która była ludzka. Co więcej, to dotykało jego zwierzęcego serca i oswajało je. Nigdy nie pomyślał, że mógłby poczuć coś takiego. Był spokojny. Wyciszony. Łagodny. Nie było bólu. Żadnej przeszłości. Żadnych kpin tętniących w jego głowie. Wszystko co było w nim, to Maggie i obca zawrotna radość, której nie znał nigdy wcześniej. To było uczucie, którego nie chciał by się skończyło. Ku jego błyskawicznemu przerażeniu, odsunęła się, by na niego spojrzeć. - Więc, jak mnie tu znalazłeś? Jesteś natrętnym wielbicielem? Wren uśmiechnął się na to. Szczerze mówiąc, zwierzę w nim, mogło ją wyśledzić w każdym miejscu na tej planecie. Miała niepowtarzalny zapach, herbaty różanej i szamponu Finesse, którego używała. Ale to, że nigdy nie może się przed nim ukryć, prawdopodobnie by ją przestraszyło. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
81
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Twój plan był w plecaku. Spojrzałem na niego, zanim oddałem ci go wczoraj. Posłała mu nieśmiały uśmiech, który zrobił go twardszym, zanim pochyliła głowę, by powąchać róże, które jej przyniósł. Sięgnął by jej dotknąć. - Kim jest twój przyjaciel Margeaux? Wren cofnął rękę, kiedy rozpoznał kobietę, z którą Maggie przyszła do baru, w noc, której się poznali. Marguerite odwróciła się i zobaczyła Whitney, która spekulacyjnie przyglądała się Wrenowi. - Whitney, poznaj Wrena. Whitney spojrzała zdezorientowana tym. - Wren? Brudny sprzątacz, przez którego został aresztowany Blaine? Marguerite szybko zaczęła bronić Wrena. - To Blaine rozpoczął bójkę. Wątpiła, że by Whitney ją usłyszała, bo przyglądała się Wrenowi jak głodny tygrys, który zauważył kotlet schabowy. Ale problemem było to, że ten kotlet schabowy należał do Marguerite, która nie miała zamiaru z nikim nim się dzielić. Włożyła rękę w zgięcie jego ramienia i pociągnęła go. - Wren i ja mamy randkę. Do zobaczenia później. Wren pochylił się i zrobił coś ciepłego i wspaniałego, potrącił nosem jej policzek, nim wziął jej rękę w swoją i poprowadził w stronę wyjścia. Wren nadal nie bardzo rozumiał dlaczego szukał Maggie. Ludzie nigdy naprawdę nie interesowali się nim w przeszłości. Jako Katagarski mężczyzna nie powinien być dla niej pociągający. Przynajmniej nie bardziej niż tylko fizycznie. A jednak fascynowała go, kiedy wiozła go do swojego małego domku niedaleko zoo. Wszystko co chciał zrobić, to zwinąć się na jej kolanach i mruczeć. Nic z tego nie miało sensu od kiedy, gdy ktoś był na tyle głupi żeby się do niego zbliżyć, miał ochotę oderwać mu ręce. Nadal na niego spoglądała i posyłała mu najsłodsze, nikłe, nieśmiałe uśmieszki, jakich nigdy nie widział na kobiecej twarzy. Ale co gorsze dla jego opanowania, czuł jej pożądanie. Była tak głodna jego, jak on jej i to czyniło go dzikim. Kot w nim, chciał warczeć i tropić. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
82
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Co więcej, chciał się parzyć. W czasie, kiedy podjechała na podjazd, jego całe ciało pulsowało. Alarmująco. I chciał jej z wściekłością, która przerażała go jak diabli. Nie było mowy, żeby ją zostawił, dopóki jej nie posmakuje. Marguerite otworzyła drzwi samochodu i wysiadła. Wren był po jej stronie samochodu, zanim jeszcze zdążyła wyciągnąć torbę z książkami. - Wezmę to – powiedział cicho. Poruszał się tak szybko, że było to prawie nieludzkie.... Kiwając głową, sięgnęła po kwiaty i czekoladki, by zanieść je do domu. Wren poszedł za nią do schodów, a potem stanął, czekając aż otworzy drzwi i wpuści go do środka. Poszła odstawić kwiaty na stoliku. Nim mogła się wyprostować był tuż za nią. Ukrył twarz w jej włosach i zaciągnął się głęboko, delektując się nią. Nigdy nie czuła niczego podobnego. Czuła całą jego długość na swoich plecach. Marguerite faktycznie zadrżała od zmysłowości tego czynu. Znalazła się opierając się o niego plecami, kiedy jego ramiona trzymały ją blisko niego. W tej pozycji, wyraźnie mogła czuć jego erekcję przy swoich biodrach. Wren był dużym facetem, potężnym. - Pachniesz tak dobrze, że można cię zjeść - szepnął jej do ucha. Marguerite nie mogła odpowiedzieć, kiedy jej całe ciało płonęło od jego obecności. Położyła ręce na jego przedramionach i odnalazła tatuaż z sceną w dżungli, gdzie biały tygrys czaił się w wysokiej trawie, na całej długości lewego przedramienia Wrena. Było tyle siły i mocy w jego ramionach, że sama poczuła się słaba. Drżąca. Nie znała żadnego mężczyzny, który sprawiał, że tak się czuła. Odwrócił ją w swoich ramionach, tak by była twarzą zwrócona do niego. Jego jasne turkusowe oczy były gorące i elektryzujące. Pochwycił jej twarz w obie ręce i pocałował ją gwałtownie. Marguerite trzymała go przy sobie, aż skwierczał każdy hormon w jej ciele. Nigdy w życiu nie była bardziej pobudzona. Bardziej świadoma jakiegokolwiek człowieka. Jego język wbijał się w jej, kiedy jeszcze bardziej przyciągnął ją do swojego szczupłego, twardego ciała. Jej stwardniałe sutki ocierały się o jego klatkę piersiową, sprawiając, że jęknęła od tego kontaktu i od nienasyconego pragnienia dotykania go, 83 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night bez ubrań, które ich oddzielały. Nigdy nie była typem kobiety, która wskakiwała do łóżka z dopiero co poznanym facetem. Tak naprawdę miała tylko dwóch kochanków w swoim życiu. Pierwszy był jej przyjacielem od pierwszego roku studiów, a z drugim umawiała się nieco ponad rok. To było przyjemne, ale nigdy nie zobaczyła gwiazd. Mężczyźni nie sprawiali, że czuła się w taki sposób..... jakby miała umrzeć gdyby jej nie dotykali. Jakby płonęła z przyjemności tylko na myśl, o braniu go w siebie. Ale z Wrenem było inaczej. Jej piersi były ciężkie i obolałe. Jej oddech szarpał się, kiedy mieszał się z jego oddechem podczas pocałunku. Powoli podnosił rąbek jej spódnicy, tak wolno, że oczekiwanie niemal bolało. Jęczała na sposób w jaki przyciskał swoje ręce do jej nagiej skóry. Na uczucie jego ciepłej skóry mieszającej się z chłodnym powietrzem, gdy pieścił ją mocnymi, pewnymi siebie dłońmi. To była najbardziej podniecająca chwila w jej życiu. Była już mokra i pulsująca, potrzebując czuć go jeszcze bardziej. Wszystko co mogła zrobić, to nie błagać go o zlitowanie się nad nią. Wren badał jej usta, chcąc bardziej jej smakować. Nigdy wcześniej nie czuł się tak głodny. Potrzebujący. Drżący. Wymagający. Zamknął oczy i wdychał jej zapach, kiedy podniósł jej spódniczkę jeszcze wyżej, tak by mógł czuć miękkość jej ud. Była ciepłym, idealnym niebem. Nigdy wcześniej nie dotykał kobiety, przynajmniej nie w ten sposób i zaczynał rozumieć dlaczego zwierzę w nim ryczało z okrucieństwem. To byłą niebezpieczna bestia, chcąca ja pożreć. Ryczała i szarpała, chcąc wolności. Chcąc jej. Szorstka zaborczość rosła w nim w oszałamiającym tempie. W końcu rozumiał dlaczego zwierzęta zabijały, jeśli ktoś zbliżył się do ich terytorium. Jeśli ktoś inny kiedykolwiek by jej dotknął... Wren mógłby rozszarpać na strzępy. Zostawił jej usta i wargami przykrył jej gardło, gdzie czuł bicie jej serca. Lizał i drażnił jej miękką skórę, powoli wsunął rękę pod pasek jej ciemnoniebieskich majtek. Na wpół oczekiwał, że go powstrzyma, ale nie zrobiła tego. Zamiast tego, trzymając się jego ramion, rozsunęła nogi szerzej, dając mu dostęp do tej jej części, Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
84
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night której pragnął najbardziej. O, tak. To było to, czego potrzebował. Czuł jej dreszcze, kiedy gładził ją z delikatnością, o której nie wiedział, że ją posiada. Jeśli ktokolwiek wcześniej powiedziałby mu, że będzie trzymał kobietę i jej nie skrzywdzi, wyśmiałby go, a jednak teraz delikatnie trzyma Maggie. Nie, on się z nią kocha. To był ludzki termin, którego nigdy do tej pory nie rozumiał. Ale jeszcze większym zaskoczeniem było to, że cieszył się tym tak bardzo. Jej krótkie, ostre włoski, drapały jego palce, kiedy zatapiał niżej rękę, żądając jej. Rozsuwał delikatne fałdki jej ciała, dopóki nie dotknął tej części niej, której najbardziej potrzebował. Zamknął oczy i zadrżał, kiedy zatopił jeden długi palec w jej wnętrzu. Zerwała się i jęknęła w jego usta. Wren warknął triumfalnie, kiedy ją gładził. Była taka mokra. Taka miękka. Jej pomruki wypełniały jego uszy, co czyniło go jeszcze twardszym. Marguerite nie mogła myśleć, gdy Wren dręczył ją swoim dotykiem. A kiedy zatopił głęboko w niej kolejny długi, opalony palec, bała się, ze ugną się pod nią kolana. - Muszę cię mieć Maggie - wyszeptał szorstko w jej ucho. Odpowiedziała mu odpinając jego koszulę, tak by mogła czuć całą tą soczystą, piękną skórę. Zawahała się, kiedy zobaczyła, że bandaż nadal chroni jego ramię. Nieznana czułość przeszła przez nią, na chwilę przed tym, kiedy docisnęła swoje usta do jego. Marguerite szybko pozbawiła go ubrań, chcąc zobaczyć go całego. Chcąc czuć go głęboko w sobie. Nigdy niczego nie chciała bardziej. Musiała go mieć. To było jak szaleństwo, którego nigdy wcześniej nie czuła. Nawet nie skierowali się do sypialni. Zamiast tego, położyli się na podłodze, tam gdzie stali. Marguerite syknęła, kiedy Wren rozpiął jej bluzkę, a następnie pocierał jej małe piersi całą twarzą. Zawsze skrępowana swoim rozmiarem miseczki, teraz tego nie czuła. Jak mogła, kiedy zdawał się tak bardzo delektować jej ciałem. Przesunął kilka razy twarz od brwi do samego podbródka, zanim obdarował ją jednym długim, złowieszczym liźnięciem jej nabrzmiałej brodawki. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
85
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Zadygotała. - Co robisz? Zawisnął nad jedną z jej piersi, kiedy dmuchnął jednym gorącym oddechem na jej napięty szczyt. Jego niebieskie oczy wwiercały się w jej. - Chcę mieć twój zapach na całym sobie. Chcę wąchać twoją skórę, dopóki się nią nie upoję. Jęknęła, kiedy powtórzył to z jej prawą piersią, podczas gdy jej ciało drżało z głodu. Jakie to dziwne, że było jej tak łatwo z jego ciałem... z jego dotykiem. Nie była zdenerwowana, a przynajmniej nie była niepewna. Wszystko czego pragnęła to Wren. Jego język był szorstki na jej skórze, a na każde liźnięcie, jej żołądek odpowiadał trzepotaniem. Całkowicie zdjął jej bluzkę i spódnicę. A kiedy ściągał jej majtki zębami, prawie doszła z czystej przyjemności. Korzystał z czasu z nią. Powoli, metodycznie podgryzał każdy cal jej skóry na stopach czy udach. To było tak, jakby nigdy wcześniej nie próbował kobiety. Jak gdyby chciał się ubiegać o każdy mały kawałeczek jej ciała. I robił to cholernie dobrze. Ten facet lizał jak nikt inny. Wren przestał, by na nią spojrzeć. Rozłożył szerzej jej nogi, tak by mógł przeciągać palcami po jej mokrej szczelinie i patrzeć z zachwytem na jej ciało. Było tak różne od jego. Miękkie i przyjemne. Więc to tak było dotykać kobiety.... Zazgrzytał zębami, kiedy przykrywał dłonią jej wzgórek. Nawet jego marzenia nie mogły się równać z rzeczywistością. Jego głód był przytłaczający, kiedy zanurzył dwa palce w jej wnętrzu i patrzył jak drgnęła w odpowiedzi. Była bardziej niż gotowa dla niego. Ale on nie chciał jej wziąć jak ludzki mężczyzna. Chciał starać się o nią jak zwierzę, którym był. Tygrys bawił się ze swoją partnerką... Marguerite zapiszczała, kiedy się z niej wycofał. - Co robisz? - zapytała, kiedy ją podnosił. - Kocham się z tobą, Maggie - tchnął w jej ucho, kiedy kładł jej plecy na sobie. Marguerite nie była pewna, co chciał zrobić, leżąc na plecach na podłodze, z nią na sobie. To było dziwne, tak leżeć całkowicie na jego nagim ciele. Czuła jego pierś pod jej barkami. Jego uda pod jej pośladkami, kiedy splótł ich kostki i rozdzielił szeroko. 86 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Wren.. - jej słowa zakończyły się niewielkim szlochem, kiedy wszedł w nią od tyłu. Syknęła na szerokość i głębokość na jaką w nią w końcu wniknął. Był dużym mężczyzną, który wypełnił ją całkowicie. Oparła głowę z powrotem na jego ramieniu, kiedy zaczął powoli wchodzić w nią głębiej. Nigdy w swoim życiu nie czuła się bardziej odsłonięta. A jednak, to było szalenie seksowne. Objął jej piersi dłońmi, kiedy bez końca wbijał się w nią gorączkowym rytmem, który rozrywał ją z przyjemności. Wziął jej rękę w swoją i poprowadził je do jej rozłożonych ud, tak by mogli czuć swoje zadowolenie. - Dotykaj mnie Maggie – warknął. - Chcę, żebyś czuła jak cię biorę. Jak mogłaby nie? Był taki twardy i gruby w jej wnętrzu. Tak potężny. Położył jej rękę na sobie, a sam ruszył w górę, by mógł pocierać ją, podczas jego pchnięć. W głowie Marguerite wirowało, kiedy przyjemność przebijała się przez nią. To był najbardziej niesamowity moment w jej życiu. Nie czuła tego jak zwykłego fizycznego aktu, czuła się jakoś związana z Wrenem. Jakby dawała mu coś, czego nie mógł dostać od nikogo innego. To nie miało sensu, ale to właśnie czuła, kiedy z nim była. Wren nie mógł oddychać, czując jej jedwabistą, gorącą wilgoć, otaczającą go. To czego chciał, to nieprzerwanie być w jego Maggie. Aby usłyszeć od niej prawdziwy krzyk przyjemności i wiedzieć, że to on jej ją dał. Poruszał się szybciej, ślizgając się w niej, kiedy ostrożnie przygryzł zębami jej kark. Odrzuciła głowę do tyłu i krzyknęła, kiedy zaczęła drżeć w jego ramionach. Zaśmiał się triumfalnie, kiedy dla niego dochodziła. Ale wtedy jego śmiech zamarł, kiedy sam także zaczął szczytować. Zacisnął wokół niej ręce, kiedy poczuł, że drży wewnątrz niej. Nigdy nie czuł niczego takiego. Jego głowa odpływała, kiedy leżał na podłodze i rozkoszował się jej niewielkim ciężarem na sobie. Chciał zostać w niej na zawsze, ale zbyt szybko, jego ciało wycofało się z niej. Marguerite ześlizgnęła się z niego i odwróciła twarzą w jego stronę. - To było niesamowite. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
87
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Uśmiechną się do niej, a potem podniósł jej rękę do ust tak by mógł delikatnie ssać jej palce. - Uwielbiam sposób w jaki smakujesz Maggie. Jej serce waliło, kiedy patrzyła jak puszcza jej palce. - Nigdy nie dotykałem żadnej kobiety przed tobą - powiedział, jego oczy paliły jej. - Co? Usiadł, pocierając jej szyję nosem. - Słyszałaś moja słodka Maggie. Jesteś jedyną kobietą jaką kiedykolwiek miałem. Mówił poważnie? - Jak mogłeś być prawiczkiem i kochać się ze mną w taki sposób? Uśmiechnął się do niej. - Zwierzęcy instynkt. Jej brwi wygięły się w łuk, szczególnie, kiedy jej wzrok skierował się w dół i zdała sobie sprawę, że znowu był twardy. - Wren? Ale on nie słuchał. Położył ją z powrotem na podłodze i ułożył swoje ciało między jej udami. - Pokaż mi Maggie jak ludzcy mężczyźni kochają się ze swoimi kobietami. Chcę wiedzieć jak to jest mieć ciebie pod sobą. Zmarszczyła się na jego słowa, dopóki nie wszedł w nią jednym mocnym pchnięciem, które podłożyło pod nią ogień. Marguerite westchnęła z satysfakcją, pochwyciła jego pośladki w dłonie. - Jak możesz znowu być twardy? Podgryzał jej szczękę. - Mam wiele do nadrobienia. I w ciągu kilku kolejnych godzin faktycznie nadrabiał. Wren leżał przytulony z Maggie, jego serce waliło. Jej zapach wypełniał jego głowę, co sprawiało, że chciał tak zostać na zawsze. Przytuleni na łyżeczkę, Maggie drzemała w jego ramionach. On też był zmęczony, ale gdyby usnął, mógłby przyjąć Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
88
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night swoją naturalną zwierzęcą formę50. Ostatniej rzeczy jakiej potrzebował, było to żeby się o nim dowiedziała. Bez wątpienia byłaby przerażona, gdyby się dowiedziała, że spała z tygardem. Zamykając oczy, delektował się miękkością jej pośladków przy swoich biodrach. Jej włosy łaskotały jego usta. Po raz pierwszy w swoim dorosłym życiu, prawie życzył sobie, żeby się sparować. Ale on wiedział lepiej. Był ostatnim ze swojej linii. Przynajmniej po stronie jego matki. Ze strony ojca.... Żaden szanujący się tygrys, nigdy go nie dotknie. Był dla nich wstrętny. To było wystarczająco złe, bycie hybrydą, ale bycie białym tygrysem, było największym upośledzeniem wśród ich ludu51. Nigdy nie należał do świata Katagarów, nie bardziej niż do świata ludzi. Był sam. Nie było niczego, co mógł z tym zrobić. To było przekleństwo jego rasy i pogodził się z tym już dawno temu. Wzdychając, odsunął się od jedynej kobiety, jaką poznał. Zatrzymał się tylko na tyle, by pocałować ją w policzek. Najlepiej będzie zostawić ją i nie oglądać się za siebie52. Teraz wiedział co go omijało. Posmakował jej raz... no dobrze, dużo więcej niż raz. Ale to musi mu wystarczyć. Nadszedł czas, by zostawić ją w jej świecie i wrócić do własnego. Marguerite wpadła w głębię łóżka, kiedy Wren ją zostawił. Otwierając oczy, widziała jak nachyla się po ręcznik, który w pośpiechu zostawiła tam rano, zanim wyszła na zajęcia. Bogini.... miał najlepszy tyłek jaki widziała u faceta. - Wychodzisz? - zapytała. Wyprostował się, by na nią spojrzeć. - Muszę iść do pracy. Zaśmiała się na myśl, że człowiek, który nie musi martwić się o pieniądze, troszczy się o swoją minimalnie płatną pracę.
50 To by się zdziwiła, jakby się obudziła przy tygrysie :P 51 Nie znają się... 52 Najlepiej będzie wziąć patelnię i trzepnąć się nią w czoło...
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
89
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Dlaczego nie zadzwonisz i nie powiesz, że jesteś chory? - Jeśli mnie nie będzie, Tony nie będzie mógł iść na zajęcia. To nie byłoby w porządku wobec niego. Poczuła dziwne trzepotanie w brzuchu, na fakt, że Wren dba o współpracowników. Żaden mężczyzna, którego znała, nie uważał, że jego interes nie jest najważniejszy. Wren wrócił do łóżka, żeby ją pocałować. Marguerite roztopiła się, kiedy tylko jego usta dotknęły jej. Chciała go prosić, żeby został, ale i tak by odmówił. Będą inne chwile, takie jak ta, jeśli spędzi z nim więcej czasu. Wsunął rękę pod prześcieradło i delikatnie głaskał jej biodra. Westchnęła na jego ciepłą skórę przy jej, zanim pogłębiła pocałunek. Wren wycofał się z warknięciem. - Jeśli będziemy kontynuować, nigdy stąd nie wyjdę. - Czy to byłoby takie złe? Maska zakryła jego twarz. - Tak, Maggie. Byłoby. Zostawił ją tak szybko, że aż poczuła chłód. Powietrze wokół niego było teraz dziwne. Takie, którego nie mogła zrozumieć. Tak, jakby coś zamknął. - Co się stało Wren? - Nic - powiedział krótko, zostawiając ją i idąc do łazienki. Marguerite wstała i ubrała szlafrok, zanim za nim poszła. - Wren? - zapytała, kiedy złapał go pod prysznicem. - Powiedz mi co się dzieje. Jego oczy napiętnowały ją. - Nie mogę. Nawet gdybym mógł, nie uwierzyłabyś mi. - Sprawdź. Pokręcił głową. - Posłuchaj Maggie. To popołudnie było świetne.... byłaś i jesteś niesamowita. Ale nie możemy nadal się spotykać. - Dlaczego nie? Wydał długi, zmęczony oddech. - Jesteś córką senatora. - Ty jesteś synem magnata przemysłowego. Ludzie tacy jak my spotykają się codziennie. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
90
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Zaśmiał się gorzko. - Nie Maggie. Nie spotykają się. Mam w życiu sporo syfu, którego ty nie zrozumiesz. - Jak? Jego oczy zrobiły się ciemne, cierpiące. Wyciągnął jedną mokrą rękę i położył na jej policzku. - Chciałbym żebym był tym, który na ciebie zasługuje. Ale nigdy nie będę tym mężczyzną. W więcej niż jeden sposób. Ze spojrzeniem pełnym żalu, puścił ją i zaciągnął zasłonkę prysznica. Marguerite stała tam, słuchając jak się kąpie. Przez jej umysł przeszło wszystko, co wydarzyło się od nocy kiedy się poznali. Przez pewien czas do tego popołudnia, szczególnie po tym jak ściął włosy, myślała, że dzielili coś specjalnego. Ale chcenie czegoś, nie sprawi, że stanie się to prawdziwe i jeśli nie chciał jej zaufać, nie było nic, co mogłaby zrobić. Nie była tego typu kobietą, która błaga o uczucie. Jednak nadal było coś w niej, co ściskało się na myśl, że więcej go nie zobaczy. Ledwo się znali, a jednak...
Nic o nim nie wiesz. Nic. To była prawda. Niczym się z nią nie podzielił. Dlaczego więc tak ją do niego ciągnęło?
Proszę, nie mówcie, że staję się jedną z tych dziewczyn, które ciągnie do złych chłopców. Zawsze szczyciła się byciem tą rozsądną. A jednak spędziła całe popołudnie w łóżku z mężczyzną, którego ledwo poznała. Och, to jest do dupy! Woda przestała płynąć na chwilę, nim zasłonka odsunęła się na bok. Marguerite nie mogła oderwać oczu, kiedy stanął przed nią zupełnie nagi z wodą lśniącą na jego skórze. Jego spojrzenie paliło ją, podszedł do niej i wyciągnął rękę po ręcznik wiszący za nią. - Ja.... um.... wezmę szybki prysznic i odwiozę cię z powrotem do Sanctuary. - Dzięki. Marguerite zmarszczyła brwi, kiedy zauważyła, że bandaż się poluzował. Ale to, 91 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night co ją oszołomiło, to, to że rana praktycznie była wyleczona. - Co? Wren szarpnął się i odszedł, zanim mogła bliżej przyjrzeć się ranie. - Wren? - zapytała, idąc za nim, kiedy wychodził z łazienki. - Pozwól zobaczyć mi twoje ramię. - Nie ma nic do oglądania. - Twoja rana.... wygląda na wyleczoną. Zanim mógł coś odpowiedzieć, złapała bandaż i pociągnęła za niego. Syknął, a potem warknął, ale ona nie zwracała na to uwagi, kiedy patrzyła na bliznę, która wyglądała jak po kilku miesiącach, a nie dniach. To czemu się przyglądała nie mogło być prawdziwe. - Jak to możliwe? - Szybko się leczę. Potrząsnęła głową. - Czym jesteś Wren53. Spojrzał na nią z nonszalancja. - A ty myślisz, że czym jestem? Wampirem ze zdolnością szybkiego leczenia się? Wilkołakiem? Przewróciła oczami na jego sarkazm. - Nie bądź śmieszny. - Właśnie. Rana nie była groźna i szybko się leczy, dobrze? To wszystko, co w tym jest. - Nie musisz być taki defensywny. Zrobił krok w jej kierunku, w tak dziki sposób, że się go wystraszyła. - W mojej naturze leży atak, kiedy ktoś mnie przesłuchuje, albo przypiera do muru. To także jest powodem tego, ze nie powinienem wchodzić w jakikolwiek związek z tobą, ani kimkolwiek innym. Nie mogę sobie zaufać przy tobie, Maggie. Urodziłem się w bardzo gwałtownej rodzinie i szczerze mówiąc nie wiem jak poradzić sobie z emocjami, które we mnie wywołujesz - jego oczy wbijały się w nią z bólem. - Nie chcę cię skrzywdzić, a jeśli z tobą zostanę, na pewno to zrobię. Wiem to.
53 Powiedz jej....
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
92
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Nie chciała w to wierzyć. Jak ktoś, kto był tak opiekuńczy dla niej, mógł ją skrzywdzić. To nie miało sensu. - Czy kiedykolwiek wcześniej uderzyłeś kobietę? Jego ręka zacisnęła się kurczowo wokół ręcznika na jego biodrach, kiedy zaczął przechodzić obok niej. - Zrobiłeś to? - zapytała. Mięsień na jego szczęce poruszał się. - Nie. - Więc dlaczego myślisz, że mnie skrzywdzisz? Jego oczy były jakby nawiedzone, kiedy patrzył za nią. - Nie masz pojęcia do czego jestem zdolny, Maggie. Nawet ja nie wiem i szczerze mówiąc, nie chcę się dowiedzieć. Moja rodzina ma bardzo złe historie związków. Zadrżała na jego słowa. - Jak zmarli twoi rodzice? - Nie chcesz znać na to odpowiedzi. Po prostu uwierz mi, kiedy mówię, że chciałbym, żeby sprawy potoczyły się inaczej. Chciałbym być inny, ale nie jestem. Pochylił się i wycisnął delikatny pocałunek na jej policzku. - Mam tylko nadzieję, że będę wystarczająco silny, by trzymać się od ciebie z dala. Ze względu na nas oboje. - A jeśli ja tego nie chcę? Jego udręczone spojrzenie paliło ją. - Proszę, Maggie. Proszę nie proś mnie o coś, czego nie mogę ci dać. - Wren, powiedz mi, co stało się z twoimi rodzicami. Jego oczy wpatrywały się w jej z ciepłem. Było w nich tyle bólu, że kiedy się odezwał, zaskoczyło ją to. - Zabili się wzajemnie, w przypływie gniewu. Teraz rozumiesz? Marguerite była oszołomiona jego słowami. Przez chwilę nawet, nie mogła oddychać. - Mam temperament ich obu i teraz wiesz, dlaczego nie mogę być blisko innych ludzi. Nie chcę cię skrzywdzić Maggie. Nie chcę, ale jeśli bym z tobą został, wiem, że w końcu zrobiłbym coś złego. Mimo to nie wierzyła. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
93
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Nie sądzę, żebyś kiedykolwiek mógł mnie skrzywdzić. - Ja też nie sądzę, żebym to zrobił Maggie. Ja to wiem. Zaufaj mi w tej sprawie. Muszę trzymać się od ciebie z daleka. Jej serce było złamane, ale nadal tliła się w niej nadzieja. Może po prostu potrzebował czasu, żeby poukładać swoje myśli. Oboje mówili, że więcej się nie zobaczą, a jednak stali tu razem. Nadzy. Oko w oko. Stało się niemożliwe i byłoby dobrze gdyby zmienił zdanie. Ale jeśli nie, nie mogła go tu trzymać. Nie chciała być jedną z tych przywiązujących się kobiet, które gonią za mężczyzną. Była silniejsza niż to. Nagle przypomniała sobie to stare głupie przysłowie „Jeśli kogoś kochasz zwróć mu wolność. Jeśli do ciebie wróci jest twój już na zawsze. Jeśli nie nigdy do ciebie nie należał.” przeszło jej po głowie. To była prawda. Oczywiście za nią, od razu przebiegła kolejna, ulubiona myśl Tammy. Jeśli
będziesz siedzieć w swoim salonie, jeść swoje jedzenie, rozwalać dookoła swoje rzeczy i używać swojego telefonu, tylko po to by gadać o pieniądzach i nigdy nie będziesz się zachowywała, jakby były najważniejsze.... wyjdź za nie za mąż i urodź im dzieci. Tammy miała czasami ciekawe spojrzenie na niektóre sprawy. Nic dobrego nigdy nie będzie z próby przywiązania go do siebie. - Dobrze Wren. Ale jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebował przyjaciela, wiesz gdzie mieszkam. Uśmiechnął się, nim potarł nosem jej policzek. Jego oddech ogrzał jej skórę, sprawiając, że było jej gorąco i słabo. Wszystko co mogła zrobić, to nie spróbować nie wciągnąć go z powrotem do swojego łóżka. - Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebowała kogoś, kto cię ochroni, wiesz gdzie mieszkam. Zaśmiała się, chociaż jej serce usychało na myśl, że więcej go nie zobaczy. - Idź – powiedział naciskając na jej plecy. – Weź kąpiel. Poczekam w drugim pokoju. Marguerite skinęła głową i patrzyła jak zostawia ją tam. Już za nim tęskniąc, wykąpała się i ubrała, potem zabrała Wrena z powrotem do Sanctuary. Otworzył drzwi samochodu, po czym odwrócił się do niej. - Dziękuję Maggie. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
94
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Za co? - Za to, że ze mną byłaś. Skrzywiła się na jego dziwne słowa. Dlaczego miałby jej za to dziękować? - To było dalekie od trudnego do wykonania. - Nigdy cię nie zapomnę - tchnął. Wziął ją za rękę, a potem pocałował jej dłoń i wysiadł z samochodu. Marguerite spuściła okno po stronie pasażera. - Wren? Odwrócił się do niej. - To koniec Maggie. Musi tak być. Zanim mogła powiedzieć choćby słowo, zniknął we wnętrzu budynku bez oglądania się za siebie. Słuchała radia, kiedy utwór „I'll Be” Edwina McCaina grał cicho obsadzając puste miejsce pozostawione przez nieobecność Wrena. Ale w głębi serca wiedziała, że nic nie wypełni pustki w jej wnętrzu. Nic prócz Wrena, a on zdecydował trzymać się z dala. Może tak było najlepiej. Było coś mrocznego i złowieszczego w nim. Być może Wren miał rację. Może było z nim coś nie tak. Gazety codziennie pisały o kobietach, które źle wybrały chłopaków, albo mężów. Wiele kobiet nie dożyło, by tego żałować. Ale Wren nie mógłby jej skrzywdzić. Wiedziała to instynktownie. - Tak, ale dopóki mi nie zaufasz, nie ma na to nadziei. Wren chciał swojej wolności, a ona odmówiła pobiegnięcia za nim. Była Marguerite Goudeau. I nawet jeśli nie miała nic innego w swoim życiu, miała dumę54. - Żegnaj Wren - szepnęła. - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy, kiedy nauczysz się komuś ufać.
54 A wsadź sobie tą dumę w inne czteroliterowe słowo zaczynające się na D
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
95
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night
Rozdział 6 Wren czuł się, jakby bił się z gównem, kiedy wszedł tylnymi drzwiami do Sanctuary. Zmusił się, żeby drzwi zamknąć delikatnie, zamiast trzasnąć nimi. Nie chciał tu być. Jedynym miejscem gdzie chciał być, to tam, gdzie jest Maggie. Nawet teraz mógł czuć jej zapach na swojej skórze, czuć jej ciało przyciśnięte do niego. Pragnął ją z pożerającym go szaleństwem, które chciało, żeby przyjął swoją prawdziwą formę by pobiec za nią. Ale tak ma nie być nigdy. Nie ma dla niego miejsca w jej życiu. - Spóźniłeś się tygrysie - warknął na Wrena Remi, kiedy tylko wszedł do kuchni. - Gdzie do cholery byłeś? Wren zignorował go, ściągając biały fartuch z haczyka przy drzwiach, włożył go przez głowę i zawiązał wokół bioder. Marvin podbiegł do niego i popiskiwał na niego gniewnym tonem, kiedy wyrażał żal, że był zostawiony w niedźwiedziami sam, na tak długi czas. - Przepraszam małpko – powiedział cicho Wren. – Miałem sprawy do załatwienia dzisiejszego popołudnia. Marvin wykrzywił wargi, zanim wspiął się po ramieniu Wrena, by usiąść przy jego szyi i rozczochrać mu włosy. Wren wygładził je, ale nie skomentował tego. Remi posłał mu wrogie spojrzenie zanim poszedł po kolejną beczkę z pokoju dostaw. Tony przeszedł przez drzwi kuchenne z baru, obciążony naczyniami. Spojrzał z ulgą na Wrena, kiedy wkładał je do dużego zlewozmywaka z nierdzewnej stali. - Człowieku, ale dziś byliśmy zajęci. Przysięgam, że czuję się jak w Mardi Gras albo coś. Wren spojrzał na ścienny zegar. Miał piętnaście minut spóźnienia, a Tony nadal radził sobie z ruchem. Tony pochylił głowę w kierunku Wrena. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
96
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Nie martw się, zrobię to. Ale uważaj na Remiego. Cały dzień ma paskudny nastrój55. Wren parsknął na to. Remi zazwyczaj miał paskudny nastrój. Niedźwiedź miał permanentne PMS. - Nie pędź. - Wren ostrzegł Tonyego, kiedy zrzucał fartuch i wyciągał kluczyki z tylnej kieszeni - w dole ulicy stoi radiowóz. - Dzięki za cynk. Gdy tylko Tony wyszedł, Remi zatrzymał się z beczką i znowu spojrzał na Wrena. - Co? Teraz mówisz, żeby pomagać? Wren zignorował go i podniósł pusty szaflik56. Remi przekrzywił głowę. - Odpłacasz się człowiekowi, tygrysie? Gdzie byłeś dziś po południu57. Czuł, że niedźwiedź chce zaatakować – to było tak samo w naturze Remiego jak i w jego własnej. Ale na szczęście niedźwiedź miał lepsze wyczucie. Bez oświecania go, Wren poszedł do baru posprzątać stoliki. Był to typowy wieczór, w którym turyści i motocykliści mieszali się ze sobą, z ciężkimi, metalowymi, wypływającymi ze stereo kawałkami w tle. Howlersi pojawią się na scenie dopiero później. Z wyjątkiem Colta, który był gitarzystą w swoim zespole, kapela zwykle przesypiała całe dnie i wstawali zaraz po zmierzchu. Zwierzętom trudno było utrzymać swoją ludzką formę w ciągu dnia. Tylko naprawdę silni mogli temu podołać. Ponieważ był czas obiadu, część ze stolikami była załadowana jedzącymi ludźmi. Nie było zbyt wielu Zwierzo-Łowców. Wren był jednym z niewielu, którzy pojawiali się wcześniej. Ale znowu, jemu dzień nigdy za bardzo nie przeszkadzał. Mimo tego, że był młody na lata Zwierzo-Łowców, nigdy nie miał trudności z pozostawaniu w ludzkiej formie przed zmrokiem. Nie był pewny dlaczego. Może było to związane z faktem, że tyle samo wysiłku musiał włożyć, aby utrzymać czystą postać tygrysa albo lamparta, ile do utrzymania postaci człowieka.
55 Odwołali odcinek niewolnicy izaury 56 Takie naczynie na zlewki 57 W twoim pokoju robił zdjęcia twoich damskich gatek...
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
97
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Doskonalił ta umiejętność już we wczesnym okresie życia, jako sposób, by chociaż spróbować wmieszać się wśród innych zwierząt. Niestety, to było sporne, ponieważ mogli wyczuć jego hybrydowy zapach. Jego zapach był jedyną rzeczą jakiej nie mógł zmienić, nawet za pomocą magii. Nienawidził tego. Jak tylko napełnił swoją tacę, poszedł w stronę baru. Za barem, Fang przesunął się, by przytrzymać dla niego drzwi. Wren skinął głową w podziękowaniu. Fang był wilkiem, który przybył do Sanctuary prawie półtora roku temu. Kilka pierwszych miesięcy spędził w śpiączce, wywołanej nieudolnym atakiem Daimonów, które sprawiły, że został całkiem bezbronny. W odróżnieniu od wampirów, legend Hollywood, Daimony nie tylko piły krew, ale także wysysały dusze żywych, by przedłużyć swoje życie. Od kiedy Zwerzo-Łowcy władali magią, byli szczególnie pożądani przez Daimony, które po zabiciu ZwierzoŁowcy, mogliby władać ich magią. Bycie przez nich zaatakowanym, to ciężka sprawa dla Zwierzo-Łowcy i Wren mógł zrozumieć śpiączkę Fanga. Wilk był cholernym szczęściarzem, że zdołał przeżyć. Od tego dziwnego święta Dziękczynienia, gdy Fangowi po raz pierwszy udało się opuścić łóżko, powoli wracał do siebie, ale nadal był poważnie przerażony tym atakiem. - Co się stało z twoimi włosami, tygrysie? - zapytał Fang. - Ściąłem je. Fang potrząsnął głową, kiedy Wren przeszedł obok niego do kuchni. Zatrzymał się przy zlewie. Marvin zeskoczył z jego ramion na półkę powyżej, podczas gdy on rozładowywał tacę do zmywaka. - Jak poszło dziś po południu? Odwrócił głowę, by zobaczyć za sobą Aimee. Jak zawsze, była piękna, w obcisłym czerwonym T-Shircie i jeansach. Szeroki uśmiech rozciągał się na jej wargach. Jej spojrzenie było pełne nadziei. Wzruszył ramionami. - Było w porządku. Jej uśmiech znikł. - Czy kwiaty nie podziałały? Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
98
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Podziałały. - Więc dlaczego nie jesteś szczęśliwy? Ponownie wzruszył ramionami. Aimee chwyciła go za ramię i odciągnęła od innych słuchających w kąt. - Wren, mów do mnie. On była jedyną osobą, do której tak naprawdę mówił, co nie znaczyło, że mówił dużo, rzadko mówił do niej więcej niż kilka słów. - Nie pasuję do człowieka. Spojrzała w stronę drzwi prowadzących do baru, za którymi pracował Fang. - Tak, to boli, kiedy chcesz czegoś, czego nie powinieneś. Ale... - Nie ma w tym żadnego ale, Aimee - powiedział przez zaciśnięte zęby. - Katagarzy nie mają ludzkich partnerów, wiesz o tym. Kiedy po raz ostatni jeden z nas połączył się z człowiekiem? - To się zdarza. Wiedział lepiej. - Nawet jeśli tak by było, bylibyśmy bezpłodni. Zwierzę nie może mieć dzieci z człowiekiem - co nie mogłoby być takie złe. Bogowie wiedzą, że ostatnią rzeczą jakiej potrzebował, to spłodzić więcej takich wariatów jak on. Ale nie o to chodziło. Chodziło o to, że Maggie jest spoza jego ligi. Ona była wszystkim co jest pozytywne na świecie, a on był wszystkim, co wywoływało u ludzi koszmary. To było niemożliwe. Wren westchnął z rezygnacją. - Wywaliłem ją z siebie. Teraz muszę wrócić do pracy. Ale problem był w tym, że Maggie nadal w nim była. Jeśli już, to była jeszcze bardziej jego częścią niż kiedykolwiek wcześniej. Nie rozumiał tego głodu, który czuł. Tej potrzeby. Bestia w nim chciała na nią zapolować. Ślinił się wewnątrz, gotował. Dobrze, że wiedział jak kontrolować bestię, w przeciwnym razie, nie wiedział co mógłby zrobić. Zostawił Aimee i poszedł wziąć swoją tacę. - Wren? - powiedziała, ciągnąc go by się zatrzymał. Wren rzucił znaczące spojrzenie w stronę baru, gdzie Fang czekał na niedźwiedzicę. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
99
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Przestań marzyć Aimee. Nasza rzeczywistość jest na to zbyt twarda. Widziała wątpliwości w jego niebieskich oczach. - Ale to nadzieja na coś lepszego sprawia, że idziemy przed siebie. Zaszydził z jej ślepego optymizmu. - Porzuciłem ten pomysł z nadzieją, kiedy moja matka rzuciła mi się do gardła, by mnie zabić - obrzucił Aimee twardym spojrzeniem. - I gdybym był tobą Aimee, posłuchałbym tego ostrzeżenia. Żadne z nas nie ma ludzkiej matki. Jeśli choć przez chwile uważasz, że Nicolette nie odwróci się od ciebie, to jesteś szalona. - Jestem jej jedyną córką. - I ja byłem jedynym dzieckiem – ostatnim z rodzaju mojej matki – a jednak nie wahała się, przyjść po mnie. Pomyśl o tym. Wren odwrócił Aimee z powrotem w kierunku baru. Nadal jednak słowa Aimee brzęczały mu w uszach. Nadzieja. Parsknął głośno na tą myśl. Nadzieja była dla ludzi. Nie dla zwierząt i wariatów. - Cześć. Spojrzał w górę, by zobaczyć młodą kobietę w bardzo krótkiej spódniczce, obcisłej bluzce odsłaniającej brzuch, zbliżającą się do niego. Odchyliła głowę do tyłu i wypiła drinka. - Pomyślałam, że zaoszczędzę ci czasu i przyniosę ci moją szklankę. powiedziała, obdarzając go gorącym spojrzeniem. Prześlizgnęła pustą szklanka po swoich piersiach, zanim mu ją podała. Zdumiony, że absolutnie nic do niej nie poczuł, Wren pochylił głowę i wziął od niej szklankę, zanim odszedł do innych stolików. Kobieta żachnęła się, zanim wróciła na swoje miejsce. - Co do cholery jest z tobą nie tak, tygrysie? - zapytał Justin dołączając do Wrena. - Jaki rodzaj zwierza mógłby to odepchnąć? - Idź do niej pantero - powiedział cicho Wren. – Jest cała twoja. - Tak, myślę, że będzie. Justin podszedł prosto do kobiety i zaczął konwersację. Kilka minut później oboje udali się do magazynu w pobliżu sceny, do miejsca, które zostało wyciszone przez niedźwiedzie, gdzie można zabrać chętne ludzkie kobiety na szybki numerek, albo 100 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night i dwa. To było dziwne, że Wren nie czuł absolutnie nic do tej kobiety. Gdyby nie wiedział lepiej, mógłby przysiąc, że jest połączony. Ale nie było znaku parowania na jego dłoni, a nawet jeśli by był, nigdy nie połączyłby się z człowiekiem. Szczególnie nie z Maggie. Jej ojciec był zbyt wybitnym człowiekiem. Chodziło o to, by ich świat utrzymać w tajemnicy przed ludźmi. Łączenie się w parę z członkiem politycznej rodziny, było samobójstwem. Marvin przebiegł po jego ramieniu, by złapać szklankę spadającą z jego tacy, zanim się roztrzaska. Nicolette zatrzymała się tuż za drzwiami gabinetu, obserwując Wrena czyszczącego stoliki. Każdy zwierzęcy instynkt, który posiadała powiedział jej, że nadszedł czas, żeby opuścił on Sanctuary – nie, żeby kiedykolwiek chciała go tutaj58. Gdyby to od niej zależało, w Sanctuary nie byłoby nikogo, oprócz jej własnej rodziny59. Ale nie takie były ich prawa. To była konieczność, podyktowano ją jej, by pozwoliła innym Zwierzo-Łowcą przychodzić i zamieszkiwać jej ukochany dom. Nie miało to znaczenia, że jej się to nie podoba. Jej spojrzenie zmiękło, kiedy podryfowało do jej syna, Deva, który rozmawiał z innym jej synem, Cherif. Straciła dwóch synów z rąk Arkadyjskich Zwierzo-Łowców, którzy ścigali ich aż po krańce ziemi i to tylko z tego powodu, że byli innym rodzajem Zwierzołaków. Odmówiła utraty większej liczby dzieci w tej krwiożerczej wojnie między Arkadianami i Katagarami. Zrobi wszystko, by chronić rodzinę. - Lo? Odwróciła się, gdy usłyszała wołanie swojego partnera. Aubert patrzył na nią zatroskanym wzrokiem. - Oui, Aubert? Spojrzał w stronę Wrena. - Tygrys nikogo nie krzywdzi. 58 W Vanie ją polubiłam i nawet jej współczułam, ale tutaj Nicolette zwyczajnie mnie wkurza... 59 A co z tą całą gadką w Vanie? Tym „Obiecałam sobie, że żadna matka(...)nie pozna mojego bolu, dopóki umieści dziecko pod moim dachem”
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
101
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Zmarszczyła usta, obserwując jak Wren sprząta. - Jego obecność mnie obraża. On nie jest właściwy i ty o tym wiesz. - On nie ma dokąd pójść. - My też nie – szepnęła. Wskazała podbródkiem w kierunku małpki, która z powrotem uczepiła się tygarda. - To także jest nienaturalne. Nienawidzę tej cholernej małpy. Jest filmowa. Zwierzęta takie jak ona są dla nas pożywieniem. Nie powinny być trzymane jako zwierzęta domowe. - Marvin nie jest zwierzakiem - powiedział cicho Aubert. - Wren nie jest jego właścicielem. Są przyjaciółmi, a małpa uspokaja tego tygrysa. To dlatego pozwalamy mu ją zatrzymać60. Wydała zdegustowany dźwięk. - Dlaczego mamy troszczyć się o tygrysa? Jesteśmy niedźwiedziami. Jesteśmy potężniejsi. Jedno uderzenie i możemy zabić tygrysa. Aubert przyznał jej rację. - W dziczy, bestia przeciw bestii, owszem. Ale Wren, tak jak i my ma ludzką część. On wie, by nie atakować nas z przodu, tylko od tyłu. Braki w sile nadrabia szybkością i zręcznością. Mógłby nas zabić. Nie mam wątpliwości. Spojrzała na swojego partnera z urazą. - Boisz się go? - Nie – warknął. – Ale nie jestem głupi. Nie pozwól, żeby zaślepiła cię nienawiść, ma petite61. Lepiej użyć jego siły, by walczyła dla nas, a nie dla naszych wrogów. Przyznała mu rację. - Być może. Ale nie jest tacy jak inni. Przejrzał nas i naszą gościnność. - Oui, ale trzyma to dla siebie. Rzadko zdarza mu się z kimkolwiek rozmawiać. Nicolette nadal nie ufała Wrenowi. Mogła wyczuć wzburzenie tygarda. Mogła wyczuć jego ulotny stan. Mógł zrobić się gwałtowny w każdej chwili. - Myślę, że powinniśmy zgłosić nasze obawy Omegrion. - Omergion było radą rządząca ich rodzajem. Tworzył i narzucał prawa wszystkim Zwierzo-Łowcom, a jej członkowie mogli wezwać do polowania krwi na każdego Zwierzo, który zagrażał ich światu. 60 Lubię tatuśka.... on przynajmniej próbuje przekonać tę starą niedźwiedzicę... 61 Moja malutka...
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
102
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Aubert przewrócił oczami. - Nie ma takiej potrzeby. Wren nie jest Zabójcą. - Nie, ale będzie. Czuję to. Wren wypuścił długi oddech, gdy skończył wycierać stoliki. Z jego nową fryzurą przyciągał zbyt wiele uwagi i nienawidził tego. Zawsze wolał wmieszać się w tłum. W przeszłości ludzie go zauważali, ale szybko odwracali wzrok. Albo zwijali usta w niesmaku. To było lepsze od oglądających się za nim kobiet. Mężczyźni zwężali na niego swoje oczy, bo ich partnerki na niego patrzyły. Tygrysy z natury były samotnikami. Żyli sami w spokoju. A jednak jego myśli dalej dryfowały z powrotem do tego popołudnia. Do widoku twarzy Maggie.
Muszę o niej zapomnieć. Jedynym problemem było to, że nie mógł. Marguerite westchnęła wygładzając łóżko. Ale trudno było nie myśleć o Wrenie, kiedy porządkowała łóżko, w którym spędzili większość popołudnia. - To najlepsze wyjście, że odszedł - powiedziała sobie. To była prawda. Szkoła prawnicza nie była łatwa. Jej zajęcia były trudne i wymagano od niej dużej koncentracji. Ostatnią rzeczą jakiej potrzebowała, to bycie rozpraszaną przez niespokojnego chłopaka typu bad-boy. Ostatnią rzeczą, na jaką mogła sobie pozwolić, to oblanie końcowych egzaminów. To dławiłoby jej ojca bez końca. Marguerite cofnęła się od łóżka i potknęła o coś pod jej stopami. Marszcząc brwi zobaczyła na podłodze mały, czarny portfel. Skrzywiła się na ten widok. - Cholera. - Głupie szczęście. Musiał wypaść z kieszeni Wrena, kiedy się ubierał. Podniosła go i otworzyła, by znaleźć w nim pieniądze i jego prawo jazdy. Tak był jego. Nie, żeby mógł należeć do kogoś innego, ale nadal utrzymywała wersję, że należy do niezdarnego włamywacza. - Powinnam mu go odesłać. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
103
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Ale najprawdopodobniej będzie potrzebował go szybciej. - Mogę być dorosła w tej kwestii. Zawiezie go do baru, odda kelnerce i wymknie się, zanim jeszcze zdąży ją zauważyć. Dobra, to było bardziej tchórzliwe niźli dorosłe, ale to był sposób, by oszczędzić jej uczuć. Jeśli on nie chce jej widzieć, ona nie chce być widziana. Wren był w kuchni, rozładowując naczynia, kiedy coś dziwnego przeszło przez niego. Było gorące i iskrzyło62. Jakby coś przesuwało się po jego duszy. Zmrużył oczy, spuścił głowę i rozejrzał się po pomieszczeniu. Nie było niczego nadzwyczajnego. Ale zwierzę w nim nadal coś wyczuwało. Zgrzytając zębami, wyszedł z kuchni do baru. Zrobił tylko jeden krok i znalazł źródło swojego dyskomfortu... Maggie. I rozmawiała z Devem. Oczy Wrena zwęziły się jeszcze bardziej, kiedy zazdrość, jakiej nigdy nie doświadczył przejęła nad nim kontrolę. Wszystko co mógł zrobić, by nie działać na oślep i nie rzucić się na niedźwiedzia, dopóki nie miałby Deva martwego w jego paszczy, to nadal pozostać w ludzkiej formie. Ale przeszedł przez bar, dzikim krokiem. Marguerite czuła zamieszanie w powietrzu za sobą. Wiedziała, że to Wren, zanim jeszcze odwróciła głowę. Czuła jego obecność, jak namacalny kontakt. Spojrzała na niego ponad swoim ramieniem. Jego niebieskie oczy parzyły ją gorącem. Intensywność jego spojrzenia, sprawiła, ze zadrżała. - Zostawiłeś swój portfel - powiedziała szybko, nie chcąc, żeby myślał, że go śledzi. Wzięła portfel z ręki mężczyzny, z którym rozmawiała i podała go Wrenowi. - Chciałam go dla ciebie zostawić. Zaczęła podchodzić do drzwi. - Zaczekaj - powiedział Wren, pociągając ją, by się zatrzymała. - Poczekać na co? - powiedziała bardziej surowo niż chciała. - Nie jestem jak jojo Wren. Wyraziłeś się jasno, że nie ma już nic między nami. Ja....
62 Mad zawiodę cię... to nie znak sparowania :P
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
104
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Uciął jej słowa rozpalającym pocałunkiem. Marguerite faktycznie jęknęła na jego dziki smak. Mimo tego, cofnęła się. - To jest okrutne - widziała gorzką tęsknotę, w jego oczach, kiedy się w nią wpatrywał. - Czy kiedykolwiek chciałaś czegoś, o czym wiesz, że jest dla ciebie złe? Coś, czego pragniesz tak bardzo, że nie możesz myśleć o niczym innym? - Tak. Dlatego i tak zawszę kończę jeść całą tabliczkę czekolady. Uchwyt na jej ręce rozluźnił się, kiedy zaczął się śmiać. Widziała podrygiwanie twarzy mężczyzny ponad swoim ramieniem. Wren przyciągnął ją do siebie, trącił ją nosem i zaciągnął się zapachem jej włosów. - I ja chcę wdychać zapach mojej czekolady, kotku. Nawet jeśli mnie to zabije. Skrzywiła się na jego słowa. - Nigdy bym cię nie skrzywdziła, Wren. Spiął się, jakby coś usłyszał, albo poczuł. - Musisz już iść. Tu nie jest dla ciebie bezpiecznie. - Jak to? Wren nie odpowiedział. Ich dwójka przyciągała zbyt wiele uwagi innych Zwierzo-Łowców w barze. Nie mógł pozwolić sobie na to, by inni widzieli ile dla niego znaczy ta kobieta. - Korzystam z mojej przerwy - powiedział do Deva, zanim wziął ją za rękę i poprowadził do drzwi. - O co tu chodzi? - zapytała, kiedy wychodzili na zewnątrz. - Nie mogę tego wyjaśnić. Naprawdę nie mogę. - nie było sposobu, by wytłumaczyć jej, że uczucia w nim były kompletnie niewłaściwe. Nie powinien darzyć człowieka uczuciami. Nie takimi. On czuł... Jak człowiek. A to było coś, czym zdecydowanie nie był. Wren zabrał ją do jej Mercedesa zaparkowanego na ulicy. Zacisnął pięści, kiedy jego ciało zaryczało powracając do życia, domagając się, żeby wziął ją ponownie. Dlaczego czuł w taki sposób? Cholera, to było niewłaściwe. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
105
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Podnosząc jedną rękę, przyłożył palce do jej rozgrzanego policzka. Nie był tym, czego potrzebowała w życiu. Nie był tym, co ktokolwiek by potrzebował i wiedział o tym. Ale po raz pierwszy chciał być z kimś. Z ludzką kobietą, nikim więcej. Co było z nim nie tak? Czy to trelosa, kara Zwierzo-Łowców, za to że dorósł? Tak naprawdę, nigdy się tak nie czuł, nawet jako młody człowiek i nie rozumiał tego szaleńczo wściekłego, hormonalnego napięcia. Ale czuł to teraz. To gryzło i domagało. Może tresola została opóźniona bo był hybrydą. Nie wiedział. Ale ludzie nie powinni go przyciągać. Nie bardziej, niż prawdopodobna towarzyszka do łóżka, albo ofiara. Patrzyła na niego tymi oskarżycielskimi brązowymi oczami, które lśniły z gniewu. - Nie rozumiem o co tu chodzi Wren. Odpychasz mnie najpierw, a potem patrzysz na mnie jak głodny żebrak na ostatni stek w mieście. - To podsumowanie jest bliskie prawdy - powiedział cicho. - Jesteś ponad moją ligą. - Skąd o tym wiesz? - Nie jestem właściwy Maggie. Fizycznie, emocjonalnie, społecznie....nie powinienem z tobą być. - To po prostu głupie. Ciągle tak mówisz, ale ja nie widzę w tobie żadnych zaburzeń. Co jest z tobą takiego, że nie możemy się spotykać? Jak bardzo chciał jej powiedzieć, ale to byłoby głupie, wiedział o tym. Powiedzieć jej o tym, ze jest zwierzęciem, przeraziłoby ją. Zamiast tego, został przy ludzkich argumentach. - Jestem aspołeczny. - Ja też. Jestem społecznie nieprzystosowana i nienawidzę imprez i źle się czuję w towarzystwie. - Nienawidzę ludzi. - Więc dlaczego twoja ręka jest na moim policzku? Przełknął prawdę, której nie mógł zaprzeczyć. - Bo nie nienawidzę ciebie. - Co za ulga wiedzieć o tym, zwłaszcza po dzisiejszym popołudniu. Nerwowy tik zaczął pracować na jego szczęce, kiedy opuścił dłoń. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
106
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Muszę wracać do pracy. - Zobaczymy się później? Chciał jej powiedzieć nie, ale była część niego, która była przy niej taka spokojna. To był jedyne chwile w jego życiu, kiedy tak się czuł. Dobry Boże, czy ona naprawdę oswoiła jakąś jego część?
Odepchnij ją. Nie mógł. Musiał czuć ją przy sobie. Wbrew jego woli, pokiwał twierdząco głową. Marguerite odetchnęła z ulgą. Nie zdawała sobie sprawy, że w oczekiwaniu wstrzymała oddech. Tym razem jej nie odrzucił. To był dobry znak. - Wren? Spojrzała obok niego, by zobaczyć niską starszą kobietę na ulicy, gapiącą się na nich. Z pewnością ta kobieta nie ociepliła swoich stosunków od ostatniego razu, kiedy to wyrzuciła Marguerite ze swojego domu. Wren spojrzał na kobietę, a potem wydał warczący dźwięk, który nie wydawał się do końca ludzki, kiedy wrócił do patrzenia Marguerite w oczy. - Muszę iść. - Dobrze. - Marguerite pochyliła się do przodu i złożyła na jego policzku delikatny pocałunek. Kiedy się odsunęła, zobaczył sposób w jaki go smakowała. Wziął jej rękę i poprowadził wprost do jego ust, by wycisnąć na niej głodny pocałunek. - Uważaj na siebie. - Ty też. Cofnął się, kiedy wsiadała do samochodu i nie ruszył się dopóki nie odjechała. Odwracając się, Wren podszedł do Nicolette, która nadal tam stała. Niedźwiedzica nie powiedziała ani słowa, kiedy koło niej przechodził, ale czuł ciepło jej spojrzenia. Ignorując to, wrócił do baru, do pracy. Po wejściu Wrena, Nicolette podeszła do swojego syna, Deva. - Pociąg do człowieka nie jest naturalny dla naszego rodzaju. - Zaczyna być niestabilny. Skinęła głową. - Kilka godzin temu, rozmawiałam z jego kuzynem. - I? Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
107
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Zmrużyła oczy na tygarda. - Powiedział, że Wren zabił swoich rodziców. Dev spojrzał zdziwiony tą wiadomością, ale ona nie była. To było to, czego spodziewała się usłyszeć. Było coś złego w tym tygardzie. - Jak? - zapytał Dev. – Był nieco starszy od malucha, kiedy go tu przyniesiono. - To jest przekleństwo jego rasy. Jak myślisz, dlaczego śnieżne leopardy niemal wymarły? Wariują i zwracają się przeciwko tym, którzy się nimi opiekują. - Myślisz, że Wren zaczyna wariować? - A jak myślisz? Dev spojrzał w stronę, gdzie Wren czyścił stoliki z Marvinem na ramieniu. - Myślę, że jest zakochany w tej kobiecie i naprawdę słyszałem jak się śmieje. Nicolette uśmiechnęła się na samą myśl. - To nienaturalne dla Katagarów, by kochać ludzi. Nie wspominając tej kobiety – wypluła to słowo. - Jest śmiercią dla nas wszystkich. Czy możesz sobie wyobrazić co by się stało, gdyby jej ojciec kiedykolwiek się o nas dowiedział? Bylibyśmy ścigani i zabici. Dev skinął głową. - Ludzie panikują, nie ma wątpliwości. Nicolette zazgrzytała zębami, kiedy surowy, gorzki grzech zżerał ją od środka. - Nie zamierzam pozwolić, żeby ta hybrydowa bestia zagroziła nam wszystkim. - Co masz zamiar zrobić, Maman? Nic nie mówiła, patrząc jak tygard krzywi wargi widząc ją, kiedy zanosił naczynia do kuchni. Nie mogła powiedzieć Devowi, co zaplanowała. Z jakiegoś powodu, jej syn raczej lubił tygarda. To było coś, co naprawdę ją przerażało. Ale w większości, mężczyźni byli słabi. To dlatego niedźwiedzice w ich gatunku były silniejsze i dlatego one prowadziły domostwa. - Nie martw się Devereaux. Maman wszystkim się zajmie. Wracaj i pilnuj drzwi. A wkrótce jej dom będzie bezpieczny od niebezpieczeństwa, jakim dla nich wszystkich był Wren63.
63 Poważnie mnie wkurza ta stara prukwa...
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
108
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night
Rozdział 7 Marguerite westchnęła ciężko, kiedy chodziła sama po zoo, obserwując bawiące się i odpoczywające zwierzęta. Trzy dni minęły bez żadnego słowa od Wrena. Co gorsza, jej ojciec zadzwonił do niej dwie godziny temu, by nawrzeszczeć na nią za aresztowanie Blainea i zatrzymanie go do dyspozycji sądu64. Najwyraźniej ani Blaine, ani jego ojciec nie poinformowali jej ojca, kim naprawdę jest Wren – Blaine najprawdopodobniej nie chce w to uwierzyć. Po tym wszystkim, która rodzina może byś ważniejsza niż jego własna? I jak ktokolwiek z pieniędzmi Wrena mógł robić cokolwiek innego niż pławić się w swojej świetności? To wystarczyło, by ją zemdliło i nawet teraz wyraźnie słyszała gniewny głos ojca w głowie.
Będzie miał trwały ślad w dokumentacji i za co? Za bezwartościowego włóczęgę, z którym postanowiłaś się zaprzyjaźnić? Naprawdę Marguerite, co się z tobą dzieje? Ojciec Blainea wydał tysiące dolarów w czasie kampanii, a moja córka pomaga aresztować jego jedynego syna? Próbujesz mnie zabić? Chcesz, żebym padł trupem na atak serca, tak żebyś wcześniej mogła dostać swoje dziedzictwo? Wystarczy, że weźmiesz pistolet i mnie zastrzelisz. Miej to za sobą... I wtedy wyciągnął przeciw niej jedyny docinek, którym nigdy nie chybił w wywoływaniu łez.
Oto co dostałem za poślubienie Cajun wbrew mojej rodzinie. Nigdy nie powinienem mieć dzieci. Są odpowiedzialnością, na którą politycy nie mogą sobie pozwolić. Nie była nawet w stanie dojść do słowa, kiedy sztorcował ją swoją czterdziestopięciominutową tyradą. Po pewnym czasie nawet nie próbowała. Po pewnym czasie położyła słuchawkę na blacie, na którym siedziała, jadła frytki i przerzucała strony magazynu, kiedy narzekał. Kiedy już skończył, zwyczajnie
64 Oczywiście, jakby to była jej wina, że Blaine jest totalnym skretyniałym palantem
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
109
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night przeprosiła i rozłączyła się. Jej ojciec nigdy nie był typem człowieka, który słucha rozsądku. Oczywiście mogła zakończyć całą sprawę, mówiąc mu kim Wren jest i dlaczego Blaine nie mógł sobie kupić wyjścia z kłopotów, ale czerpała sadystyczną przyjemność z nie mówienia mu. Pozwoli swojemu ojcu żyć złudzeniami. Znając jej ojca, w pełni odwróciłby sprawę, gdyby tylko dowiedział się o bogactwie Wrena. Ale nie chciała, żeby jej ojciec lubił Wrena za to jak jest bogaty. Chciała, żeby zobaczył w nim mężczyznę, a nie pieniądze. Potrząsając głową, przechadzała się po drewnianej podłodze, pomiędzy klatkami zoo, próbując wywalić całą sprawę z umysłu. Ale to było niemożliwe. Nie chciała walczyć z ojcem. Wszystko czego chciała, to żeby jej ojciec był z niej dumny. By ją akceptował. I przecież był tak niedorzeczny. Nie znała nikogo, kto mógł zapakować jej głowę tak szybko, tak małą ilością informacji, a potem w nieskończoność argumentować, że on ma rację, a inni się mylą. - Pewnego dnia będę stanę przeciwko tobie, tato - szepnęła. Przynajmniej miała nadzieję, że będzie mogła, ale to było trudne. Bez względu na wszystko, kochała go. Był jej ojcem i miewał głębokie chwile czułości.... Przynajmniej czasami. Miał po prostu wysokie oczekiwania co do niej. Chciał, żeby była jak Whitney albo Elise, doskonałą debiutantką. Oszałamiającą pięknością, która mogła zostać żoną jakiegoś bogatego mężczyzny. Tą, która strategicznie wybierze przyjęcia, by pomóc wspiąć się swojemu mężowi po drabinie sukcesu, nieważne jakie miejsce wybierze. Ale to nie była ona. Daleko jej było do wychudzenia i filigranowości. Jeśli chodzi o imprezy... raczej wolała zaszyć się w kącie i czytać. Nienawidziła być miła dla ludzi, których nie lubiła, bo jej pogromca potrzebował składek. Nienawidziła być fałszywa. Wszystko czego chciała, to być sobą. Chciała zostawić swój własny ślad na tym świecie, tak ja zrobiła jej matka, przed ślubem, a nie być czyimś pomocnikiem. Taki rodzaj życia zniszczył jej matkę i wewnątrz siebie wiedziała, że ją także by zabił. - Chcę po prostu oddychać - nie wiedziała, co tak długo robiła, jakby pracę Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
110
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night i karierę wybrała. Nie chciała być zamknięta w klatce, jak zwierzęta tutaj. Nieważne jak bardzo kochała swojego ojca, nie chciała, żeby traktował ją w taki sposób jak jej matkę. Wcześniej, czy później, zmusi go, żeby zobaczył w niej tylko ją samą. Marguerite zatrzymała się przez wybiegiem dla białych tygrysów. Od czasu kiedy była małą dziewczynką, zawsze lubiła przychodzić do zoo. To było dla jej matki ulubione miejsce na ziemi. Jej matka tu dorastała. To dziadek Marguerite ze strony matki wyruszył na krucjatę, by założyć zoo w na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Był wizjonerem, który wyciągnął zoo z ciemnych wieków i przekształcił je na jedno z czołowych zoo w kraju. Wszędzie gdzie by nie spojrzała, widziała tu stronę rodziny swojej matki. W ten sposób widziała swoją matkę. Kiedy jej matka była studentką w Tulane, pracowała tu jako docent. Po studiach planowała zostać lekarzem weterynarii, albo dozorczynią w zoo, ale jej małżeństwo zatrzymało wszystkie jej marzenia. Jedyny raz, kiedy Marguerite pamiętała, że jej matka się uśmiechała, to wtedy kiedy przyprowadziła ją tutaj i opowiadała jej historie o różnych zwierzętach, jak żyją i polują. To właśnie tutaj Marguerite znajdowała spokój. Tutaj, znowu mogła poczuć obecność matki. Ojciec Marguerite nienawidził tego miejsca. Dla niego było nietaktowne, zwyczajne i brudne. Ale dla Marguerite było piękne. - Tęsknię za tobą mamo - wyszeptała, patrząc jak dwa tygrysy bawią się w małym, naśladującym ich dzicz domu. Miała dopiero dwanaście lat, kiedy jej mama, chora od bycia żoną polityka, przedawkowała leki antydepresyjne. Oczywiście ojciec Marguerite przedstawił to tak, że każdy myślał, że to wypadek, ale ona znała prawdę. Jej ojciec nie chciał rozwieść się z jej matką, ani nawet zamieszkać osobno. To byłoby złe dla jego kariery. Nie mogąc znieść piętnowania za jej przyjaciół, garderobę i smak do wszystkiego przez resztę życia, wzięła sprawy w swoje ręce. Zostawiła pożegnalny liścik, mówiący Marguerite, żeby była silniejsza niż ona.
Idź za głosem serca, Marguerite. Nie pozwól nikomu, by mówił ci jak masz Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
111
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night przeżyć własne życie. Jest jedno, które masz, mon ange65. Żyj za nas obie. Usta Marguerite zaczęły drżeć, kiedy smutek przetoczył się przez nią. Jej matka była naprawdę piękną i delikatną duszą. Przez długi czas po śmierci matki, Marguerite nienawidziła ojca za to. I naprawdę, nienawidziła Boga za to, że zostawił ją z nim samą. Ale kiedy dorosła, zaczęła go trochę rozumieć. Jak Blaine i Todd, był zdany na łaskę swojej rodziny i jej ambicje na przyszłość. Dziadek kierował ojcem całe jego życie, od jego narodzin. I cały czas nadal to robi na wiele sposobów. Nawet jako potężny senator, ojciec nadal udaje się po radę do swojego ojca. Jeśli dziadek był zdenerwowany, tato był zdenerwowany i skruszony. Jedyny raz kiedy ojciec postawił się dziadkowi, to wtedy gdy poślubił jej matkę. Marguerite nie była nawet pewna, czy ojciec kiedykolwiek kochał swoją żonę. Matka była jedną z tych absolutnie oszałamiających kobiet. Rodzaj piękna, na które odwracały się wszystkie głowy. Chciał jej każdy mężczyzna. Nie ulegało wątpliwości, że jej ojciec został do niej przyciągnięty przez jej wyjątkowy wygląd. Nie wspominając, że była miss Luizjany, Cajun, której ojciec uratował ukochane przez wszystkich Audubon zoo, była wielką korzyścią dla mężczyzny z politycznymi ambicjami. Z jej matką u boku, ojciec był w stanie twierdzić, ze rozumie potrzeby wszystkich mieszkańców Luizjany – bogatych i biednych. Cóż, może rozumiał ich potrzeby, ale nigdy nie zrozumiał i nie zrozumie potrzeb jego córki. - Cześć Maggie. Marguerite zastygła, kiedy rozpoznała głęboki, hipnotyczny głos. Spojrzała przez ramię i zobaczyła Wrena stojącego za jej plecami. Miał na sobie luźną drelichową koszulę i jeansy i był najlepszą rzeczą jaką widziała od dni. Jego blond włosy były nieco potargane, a błękit jego koszuli sprawiał, że jego oczy praktycznie błyszczały. Całkowicie odebrał jej oddech. Zanim zdążyła pomyśleć, dosłownie rzuciła się w jego ramiona i trzymała go
65 Mój aniele... w tym wypadku pewnie Mój aniołku
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
112
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night blisko, potrzebując poczuć od kogoś ciepło. Nie mógł lepiej trafić w czasie. Wren był wstrząśnięty jej reakcją. Owinął wokół niej ręce, kiedy przyciągnęła go do siebie. Nikt, nigdy wcześniej nie był tak szczęśliwy, widząc go. Przełknął, kiedy nieznane mu emocje przedzierały się przez niego. - Tak się cieszę, że cię widzę – szepnęła. - Zauważyłem. Odsunęła się od niego z wyrazem konsternacji na twarzy. Wren posłał jej uśmiech, a jego serce waliło z nieznanym mu bólem. - Maggie, to był żart. Jej wyraz twarzy zmiękł, wracając do wcześniejszej radości. - Skąd wiedziałeś, że tu jestem? Zawahał się, kiedy próbował wymyślić wiarygodne kłamstwo. - Nie było cię w domu. - Tak, ale mogłam być wszędzie w Nowym Orleanie. Wren potarł nerwowo szyję. Musiał odwrócić jej uwagę od tej kolejki pytań, zanim coś przeoczy. - Lubię tu przychodzić - to było kompletne kłamstwo. Tak naprawdę nienawidził zoo. Nie mógł znieść widoku zwierząt, zamkniętych w klatkach. Jako jeden z nich, słyszał ich myśli i czuł ich dyskomfort. Nie, żeby wszystkie z nich były niezadowolone z ich sytuacji. Było wiele zwierząt, które lubiły uwagę, i które były wdzięczne za bezpieczne środowisko. Ale inne.... Były jak on. Drapieżniki. Gardzili jakimikolwiek klatkami. Kiedy był dzieckiem, jego matka zawsze groziła mu, że sprzeda go do zoo. - To dziwak. Zapłacą duże pieniądze, żeby mieć coś takiego na wybiegu.
Wystarczy wyobrazić sobie, ile pieniędzy możemy zarobić - jego ojciec, był jedyną rzeczą, która trzymała go z dala od takich miejsc. Wren zazgrzytał zębami, kiedy odwrócił wzrok od białych tygrysów. Były główną atrakcją w tutejszym zoo. Jego matka się nie myliła. Nienawidził jej za to. Odpychając myśli daleko, odwrócił się do Maggie. - Dlaczego tu jesteś? Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
113
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Posłała mu ujmujący uśmiech. - Mówiłam ci, mam coś do tygrysów. Spojrzała obok niego, w dół, gdzie bawiły się białe tygrysy. - Myślę, że Rex i Zulu są najpiękniejszymi istotami jakie widziałam i kocham przychodzić na nie patrzeć. Jej słowa bawiły go. - Lubisz białe tygrysy, co? Skinęła głową. - Oddałabym wszystko, by mieć jednego. Uśmiechnął się ironicznie. Nie wiedziała, że już tego dokonała. - Nie są tak trudne do oswojenia. Roześmiała się. - Taa, jasne. Prawdopodobnie zjadłyby każdego, kto byłby na tyle głupi, żeby się do nic zbliżyć. Być może, ale nie gdy głaszcząca je ręka byłaby tak łagodna i delikatna jak jej. Każdy tygrys leżałby u jej stóp. Przynajmniej on. Wren wziął te piękne ręce w swoje. Jej skóra była jak ciepły aksamit przy nim i przypomniała mu, jak miękką ma resztę ciała. Mógł wyczuć głęboki smutek w jej wnętrzu i poczuł dla niej ból we własnym sercu. - Dlaczego się nie uczysz? Westchnęła, jakby cały ciężar wszechświata spoczywał na jej ramionach. - Nie mogłam się skupić. Miałam gównianą rozmowę z moim ojcem jakiś czas temu i chciałam pomedytować w jakimś pozornie szczęśliwym miejscu. Jego żołądek skurczył się na jej słowa. Nie miał zamiaru jej przeszkadzać. - Chcesz żebym zostawił cię w spokoju? Pokręciła głową. - Nie. Znalazłam moje szczęśliwe miejsce w chwili, kiedy cię zobaczyłam. Jego serce zatrzymało się, kiedy usłyszał słowa, których nigdy od nikogo nie spodziewał się usłyszeć. Ten związek był taki niemożliwy. Zwierzo-Łowcy nie wybierali sobie partnerów; Mojry robiły to bez ich udziału. Ilekroć Zwierzo-Łowcy mieli się sparować, znaki parowania pojawiały się na ich rękach. Prawie zawsze pojawiał się po stosunku, co sprawiało, ze Zwierzo-Łowcy byli 114 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night rozwiąźli. Im więcej mieli stosunków, tym większe było prawdopodobieństwo, że znajdą partnera. Ale nie było widocznego znaku, który pokazałby mu, że Maggie jest jego. Jedynym znakiem był ten w jego sercu, które jej pragnęło. Nic nie mówił kiedy złączyła swoje ręce z jego, splatając ich palce. Uśmiech na jej twarzy, ocieplał każdą jego cząstkę. Jej włosy, ściągnięte do tyłu, wypadały pojedynczymi kosmykami i opadały po bokach jej twarzy na szyję. Pragnął przeciągać ustami po tych miejscach, tak by mógł wdychać jej zapach. Jej oczy były pełne pasji i troski. Bez wątpienia była najpiękniejszym stworzeniem, jaki widział w swoim życiu. Grupa uczniów biegała obok nich, śmiejąc się i krzycząc, bo zobaczyły dwa tygrysy. Wren ledwie zauważał dzieciaki. - Jakie są twoje plany na dziś? - Jestem otwarta na propozycje, a ty? - Mam wolny dzień. - Naprawdę? Kiwnął głową, a potem posłał jej diabelski uśmieszek. - Chcesz się rozebrać? Marguerite zapiszczała na jego ofertę, czując jak jej twarz się ociepla. Prawda była taka, że niczego nie chciała bardziej. - Czy tylko tym dla ciebie jestem? - zapytała drażniącym się tonem. - Nie - powiedział głęboko patrząc w jej oczy. - Jesteś kimś znacznie więcej. Przełknęła na głębokość jego głosu. I na potrzebę patrzenia w jego twarz. Była całkowicie przez niego zniewolona. Puścił jej ręce, by objąć jej twarz, kiedy zaczął pochylać się w jej stronę. Marguerite zamknęła oczy w oczekiwaniu na jego pocałunek. Jego usta przesuwały się po jej. Do czasu, kiedy w powietrzu uniósł się krzyk. - Pomocy! O Boże! Niech ktoś zadzwoni po dozorców! Pospieszcie się! Wren odsunął się, kiedy dzieci zaczęły krzyczeć i wszyscy wokół nich biegali. - Co się stało? - zapytała. Kobieta stojąca kilka metrów od nich zaczęła krzyczeć. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
115
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - O mój Boże, dziecko jest w klatce z tygrysami. - Zjedzą go. Marguerite nie mogła oddychać, kiedy odwróciła się i zobaczyła około ośmioletniego chłopca w klatce. Jego twarz krwawiła, a ubranie było rozdarte od upadku, płakał i krzyczał, kiedy z powrotem próbował wspiąć się po ogrodzeniu, ale betonowa ścianka trzymała go z dala od niego. Rozpryskiwał dookoła wodę, co jeszcze bardziej przyciągało uwagę tygrysów. Co gorsza, warczały i syczały podchodząc do wody, która oddzielała je od niego. Była pewna, że dziecko jest martwe, jak wszyscy inni w tłumie. Nagle Wren wykręcił się od niej idąc w kierunku barierek trzymających zwiedzających z dala od ogrodzenia. Patrzyła w przerażeniu, jak przeskoczył ogrodzenie z drutem kolczastym klatki i wylądował w kucki na betonowej płycie tworzącej małe wysepki niedaleko chłopca. Z pochyloną w znajomej zwierzęcej pozie głową, Wren wstał powoli na nogi i zwrócił się w kierunku płaczącego i krzyczącego dziecka. Zakryła usta dłonią, jakby spodziewała się, że tygrys zabije ich obu. Wren ostrożnie podszedł do dziecka, które oczywiście zraniło się podczas upadku. - W porządku dzieciaku - powiedział spokojnym tonem, kiedy przeszedł przez wodę by dosięgnąć chłopca. - Jak masz na imię? - Johnny. Wren ściągał go z betonu, ale chłopak nie chciał puścić. - Zaufaj mi Johnny. Nie skrzywdzą cię. Nie pozwolę im. Johnny płakał, ale niechętnie puścił beton. Wren tulił go bo piersi, rozglądając się, gdzie byłby bezpieczny. Wren, ze swoją zwierzęcą siłą, mógł łatwo wrócić do widowni ponad ich głowami, ale to najprawdopodobniej sprawiłoby, że ludzie patrzyliby na niego jakby nie był człowiekiem. Nie, żeby i tak nie mieli już jakiś podejrzeń, ponieważ zamierzał wyciągnąć z klatki Jonnyego i siebie bez pogryzień i nie poobijanych. Wren zazgrzytał zębami, kiedy zobaczył ile ludzi robi zdjęcia. Cholera. Odwracając twarz, rozejrzał się dookoła. Najlepszym sposobem, żeby ich wyciągnąć będzie wyjść przez bramę, której dozorcy używają do karmienia tygrysów. 116 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Wren ruszył w jej kierunku. Rex i Zulu podchodzili bliżej rycząc, i krocząc ostrzegawczo. Wren odwrócił się i spojrzał na nich. Chcieli go zaatakować, ale wyczuł, że byli zdezorientowani jego ludzkim wyglądem i zapachem tygarda. Syknął na nich. Odsyknęli. Johnny krzyknął. - Ciii - powiedział spokojnie Wren. - Nie bój się. Mogą to wyczuć i ten zapach sprawia, że chcą atakować. Udawaj, że są niczym więcej niż zwykłymi domowymi kotami. - Ale to tygrysy. - Wiem. Udawaj, że ty też jesteś tygrysem. Udawaj, że w ogóle nas nie widzą. Łzy chłopca zwolniły. - Tutaj, kici, kici. Wren skinął głową. - Tak jest Johnny. Bądź dzielny. Tygrys podszedł bliżej, ale trzymał się z tyłu na tyle długo, że Wren zdążył dojść do bramy. Grupa dozorców była tam, żeby ją otworzyć. Gdy tylko Wren podał Johnnyego dozorczyni, jeden z tygrysów pobiegł za nim. - Uciekaj! - krzyknęła opiekunka66. Wren nie poruszył się, kiedy tygrys na niego skoczył. Złapał tygrysa i przeturlał się z nim po ziemi. Rex chciał się tylko pobawić z Wrenem. Leżał na ziemi z tygrysem na swojej klatce piersiowej, kiedy Rex złośliwie szczypał skórę Wrena. Poklepał figlarnie głowę tygrysa. - Lepiej mnie puść Rex – powiedział cicho. – W innym wypadku uspokoją cię. Tygrys lizał jego twarz, zanim go puścił. Wren wstał i wrócił do ogrodzenia. - Co to do cholery było? - zapytał się dozorca. - Dorastałem z tygrysami - powiedział Wren. – To po prostu duże koty. - Tak, - powiedział dozorca wątpliwym tonem – Jasne. Masz szczęście, że nie zostałeś obiadem. Wren wyszedł z klatki.
66 Głupia... do tygrysa nie odwraca się plecami... dopóki jest kontakt wzrokowy są mniejsze szanse, ze zaatakują....
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
117
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Kiedy dozorca zamknął klatkę, a inni zajęli się chłopcem, Maggie podbiegła do Wrena. - Wszystko w porządku? Kiwnął głową. Trzymała go na wyciągnięcie ręki, przyglądając mu się, jakby nie mogła uwierzyć, że jest całkowicie nienaruszony. - Myślałam, że nie przeżyjesz, gdy ten jeden tygrys do ciebie biegł. - On po prostu chciał się bawić. - Tak, a piekło to po prostu sauna. Mogłeś zostać zjedzony żywcem. Uśmiechnął się do niej na jej zaniepokojony ton. - Zjedzenie żywcem nie jest takie złe, ale to zależy od tego, kto gryzie. Bogaty rumieniec oblał jej twarz. - Jak możesz to tak pomniejszać. To co zrobiłeś było niesamowite. Ludzie zaczęli do nich podchodzić, zadając pytania, na które Wren nie miał zamiaru odpowiadać. - Chodź – powiedział. – Wydostańmy się stąd. Skinęła głową, nim wzięła go za rękę i poprowadziła do wyjścia. Zanim dotarli do samochodu, musieli unikać wielu ludzi, którzy chcieli odpowiedzi. Gdy tylko się w nim znaleźli, Marguerite powiozła ich w kierunku jej domu. - Czy naprawdę dorastałeś wśród dzikich kotów? - zapytała. - Tak. - W Nowym Jorku? Jej tom mówił, że nie bardzo to kupuje. - Nie wierzysz mi? - Cóż, Nowy Jork nie jest znany ze swoich obszarów dzikiej przyrody. Wren spojrzał na nią z grymasem na twarzy. - W porządku. Prawda jest taka, że jestem jak Doktor Dolittle. Mogę rozmawiać ze wszystkimi zwierzętami. Wiem co myślą, przez cały czas. Wskoczyłem do klatki i powiedziałem tygrysom, żeby się cofnęły. Posłuchały mnie dlatego, że jestem jednym z nich. Marguerite wywróciła oczami. - Teraz jesteś niedorzeczny. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
118
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Wren wydał poirytowane westchnienie. Nie mógł wygrać z przegraną. Nawet kiedy powiedział jej prawdę, nie chciała w nią uwierzyć. - W takim razie Maggie, powiedz mi, dlaczego tygrysy mnie nie zabiły? - Byłeś kiedykolwiek pogromcą lwów? Zaśmiał się na to. - Jestem z tobą. Łatwo mogę zakwalifikować ciebie jako poskramiacza tygrysów. - Och, zapomnij. Nie mogę dostać od ciebie prostej odpowiedzi, prawda? Jak na ironię, ona już je dostała, po prostu nie chciała ich słuchać. Nie, żeby mógł ją za to winić. W jej świecie, ludzie byli ludźmi, a nie zwierzętami w przebraniu. Jej rodzaj nie należał do jego świata. Bardzo niewielu ludzi mogło to zrozumieć, nie mówiąc o przetrwaniu tego. - Tęskniłem za tobą, Maggie - powiedział ściszonym tonem. - Jesteś wszystkim, o czym myślę całymi dniami. Leżę w łóżku i mogę myśleć tylko o byciu z tobą, o dotykaniu cię. Podjechała na podjazd i zgasiła silnik. Wyczuł od niej irytację i niepokój. - Nie rozumiem cię Wren - powiedziała odwracając się do niego. – Jesteś jednym z najbogatszych ludzi w kraju, a mimo wszystko żyjesz, jakbyś był bez grosza i pracujesz w barze dla motocyklistów i wszystkich innych jako sprzątacz. Mówisz mi, że nie chcesz mnie więcej widzieć, a w tym samym czasie twierdzisz, że wszystko czego chcesz, to mieć mnie nagą. Że tęskniłeś za mną, nawet jeśli nie usłyszałam od ciebie słowa w ciągu ostatnich dni. Jaka jest prawda o tobie? Po prostu się mną bawisz? Bo jeśli tak... - Ja też siebie nie rozumiem. W porządku? Nigdy nie rozumiałem. Do nocy, w której weszłaś do Sanctuary, wszystko było podstawowe. Wstawałem, jadłem, pracowałem, szedłem spać. Teraz.... nie wiem czego chcę. To nie była prawda. Dokładnie wiedział czego chce. Po prostu nie mógł tego mieć. - Wiem, że jestem dla ciebie zły, Maggie. Gdybym miał mózg w mojej głowie, odszedłbym i zostawił cię w spokoju, ale Boże dopomóż, nie mogę. Chcę tylko z tobą być, nawet jeśli wiem, że to niewłaściwe. - Niewłaściwe jak? Zazgrzytał zębami chcąc powiedzieć jej prawdę, i zmusić by uwierzyła. Ale nie 119 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night mógł. Mówiąc jej najpewniej sprowadziłby na nią śmierć. - Nie należę do twojego świata. - Ja nie należę do mojego świata. Skrzywił się na nią. Teraz ona była niedorzeczna. - Oczywiście, że należysz. - Nie, Wren. Nie należę. Mogę nosić ubrania i prowadzić samochód, ale moje serce nie należy do mojego życia. Nienawidzę tego, że pozwalam mojemu ojcu, sprawiać, bym czuła się niegodna tego co mam. Nienawidzę tego, że żyję tutaj, w domu, który Tatuś wybrał, ponieważ bał się, że gdybym mieszkała w akademiku – co jest tym, co chciałam zrobić – zadawałabym się z niewłaściwym rodzajem ludzi. Było tak wiele razy w moim życiu, kiedy modliłam się, żeby mieć odwagę, by uciec od tego wszystkiego, ale nadal mieszkam w domu tatusia, chodzę na zajęcia, których nienawidzę, a wszystko dlatego, że nie wiem, co powinnam robić ze swoim życiem. Jej smutek dotarł do Wrena, jak żaden inny przedtem. - Gdybyś mogła być wolna od swojego ojca, co byś zrobiła? Wypuściła powolny oddech. - Nie wiem. Może bym podróżowała. Zawsze chciałam zobaczyć wszystkie odmienne kultury świata, ale mój ojciec nie pozwala mi na to. Mówi, ze to zbyt niebezpieczne i boi się, że mogę zostać wciągnięta w jakiś skandal, który może zaważyć na nim i jego karierze. Nie wyobrażam sobie, bycia tobą, nie posiadania nikogo, przed kim by się odpowiadało. Jak to jest mieć tego typu wolność? Wren zaśmiał się gorzko. - Jest samotnie. Nikt nie dba o to co się ze mną dzieje. Gdybym został zastrzelony w tę noc, kiedy się poznaliśmy, pochowaliby mnie bez łez i byłoby po wszystkim. I nie jestem tak wolny, jak myślisz. Jest wielu ludzi, którzy woleliby, żeby kula trafiła trochę bardziej w lewo i przebiła moje serce. Ludzie, którzy chcieliby widzieć mnie martwym. - Dlaczego? Gorycz rosła w nim. - Motywem są pieniądze. A jest kilka osób, które byłyby o wiele bogatsze, gdyby już mnie tu nie było. - Cóż, jest jedna osoba, która będzie dużo uboższa, jeśli odejdziesz. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
120
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Serce Wrena ścisnęło się na jej słowa. Pochylił się i pochwycił jej usta swoimi. Poczuł smak kobiety i słodyczy. Czystej dekadencji. Ale przede wszystkim smak nieba. Owinęła wokół niego ramiona, kiedy obejmowali się w ograniczonej przestrzeni jej samochodu. Jego penis stwardniał w pierwotnej potrzebie, którą tylko ona mogła w pełni zaspokoić. To nie była tylko seksualność. Ona czegoś w nim dotknęła. Czegoś w obu, zwierzęciu i człowieku. Bez tchu, Wren cofnął się i przyglądał się jej. Mógł wykorzystać swoje moce, by zabrać ich z samochodu prosto do jej łóżka, ale byłoby to bardzo głupie. Ostatnią rzeczą, jaką chciałaby wiedzieć, to, to, że spała ze zwierzęciem. Chcąc jej bardziej, niż chciał czegokolwiek wcześniej, sięgnął przez nią i otworzył dla niej drzwi samochodu. Marguerite praktycznie wypadła z samochodu. Wren podpełznął do jej strony i wyszedł za nią. Zanim nawet zdążyła złapać oddech, złapał ją w ramiona i niemal pobiegł w kierunku jej domu. - Tak bardzo niecierpliwy? Zaśmiał się na to pytanie. - Miej klucze w gotowości, albo wyważę drzwi. Ton jego głosu, mówił jej, że nie żartuje. Marguerite śmiała się, kiedy próbowała trafić kluczem do zamka. Wren warknął, zanim przerzucił ją na jedno ramię i zabrał jej klucz. Jedno uderzenie serca później miał otwarte drzwi. Wszedł do domu, zatrzasnął drzwi i postawił ją przed sobą. Marguerite nadal się śmiała, kiedy odwróciła się do niego. Jego oczy paliły ją ciepłem, kiedy ściągnął koszulę przez głowę. Jej śmiech zamarł, kiedy zobaczyła obnażoną, opaloną pierś. Blizna na jego barku była twardym wspomnieniem tego, co dla niej poświęcił. Złapał ją w upalny pocałunek, który skradł jej oddech. Owinęła wokół niego ramiona i jęknęła na grzeszny smak, na uczucie jego gorącej skóry pod dłońmi. Czuła jak jego serce wali przy jej piersiach, kiedy pogłębił pocałunek. Przeniósł swoje usta na szyję, gdzie palił ją jego oddech. Dreszcze rozsiały się po całym jej ciele, kiedy delikatnie ssał jej skórę. Tak bardzo za nim tęskniła...dużo bardziej, niż myślała, że to możliwe. To nie miało sensu, ale znowu, uczucia nigdy go nie miały. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
121
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Uwielbiam sposób w jaki pachniesz - powiedział urywanym oddechem przy jej uchu. - Uwielbiam sposób w jaki cię czuję. Przede wszystkim uwielbiała jak jego pokryte zarostem policzki drapały jej skórę. Jego ciało było takie twarde w porównaniu z jej ciałem. Tak niesamowicie męskie. Wren nie mógł myśleć, z nią w swoich ramionach. Wszystko czego chciał, to ponownie w niej być. Było to pragnienie tak silne, że odrzucało wszystkie argumenty. Przesuwała ustami po jego szczęce, kiedy podniósł jej spódnicę, tak by mógł ją objąć i przycisnąć mocniej do swojego nabrzmiałego kutasa. Część niego chciała korzystać z czasu, delektując się nią, ale druga, była ponad tym. Bestia w nim potrzebowała jej właśnie teraz. Jego oddech był szarpany, kiedy zsuwał jej majtki, w dół nóg. Marguerite zadrżała na widok Wrena pomiędzy jej nogami. Podniosła nogi, najpierw jedną, potem drugą, by mógł z nich ściągnąć jej bieliznę. Spojrzał na nią, a gorąca intensywność w jego jasnych oczach, paliła ją. Wstał powoli, podnosząc jej spódnicę tak jak wcześniej, jego wzrok nie opuszczał jej oczu. Marguerite jęknęła z głębi gardła, kiedy przesunął ręką, przez mały trójkąt włosów. Jego dotyk był niezwykle czuły kiedy powoli rozdzielał fałdki jej ciała, by je dotknąć. Wszystko co mogła zrobić, to stać, kiedy ją pieścił, a kiedy wsunął w nią palec, jęknęła w ekstazie. Wren przyglądał się jej dokładnie, kiedy powoli przesuwał palec. Nie było nic piękniejszego niż ona, przyjmująca od niego przyjemność. Nie mogąc już wytrzymać, odsunął się tylko na tak długo, by odpiąć spodnie i uwolnić się. Bestia w nim warknęła, kiedy wyszła do powierzchni i zawładnęła nim. Czuł jak jego zęby rosną w jego ustach i walczył, by pozostać w ludzkiej postaci. Ale było ciężko. Chowając głowę w zgięciu jej szyi, podniósł jej nogę, na tyle by mógł w nią wejść. Załkała, kiedy wszedł w nią cały, aż po nasadę. Marguerite nie mogła normalnie myśleć, kiedy wypełnił ją całkowicie i kochali się wściekle. Nie wiedziała, jak mógł ją podnieść i nadal napierać, ale podołał temu i to było niesamowite. Nigdy nie miała mężczyzny tak zdecydowanego by z nią być. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
122
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Lizał i pocierał nosem jej szyję, kiedy odchyliła głowę do tyłu opierając ją o drzwi, podczas gdy on wchodził w nią i wychodził. - Och, Wren – szepnęła, wplatając swoje dłonie w jego złote włosy. Słyszała jego urywany oddech, kiedy trzymał ją przy drzwiach. - Dojdź dla mnie Maggie – wyszeptał. – Chcę zobaczyć przyjemność na twojej twarzy. Wygięła ciało w łuk przy drzwiach, a on nadal kontynuował pchnięcia. Owinęła obie nogi wokół jego pasa, tak żeby wciągnąć go jeszcze głębiej w swoje wnętrze. Rytm jego pchnięć... to było więcej niż mogła znieść. Dwie sekundy później, jej orgazm wzrósł, kiedy krzyczała jego imię. Wren z uśmiechem przyglądał się upojeniu na jej twarzy. Czuł jak jej ciało zaciskało się na nim. Poruszał się szybciej, dopóki nie dołączył do niej w tym jednym idealnym momencie fizycznej rozkoszy. Odrzucił głowę do tyłu i ryknął, kiedy przechodziła przez niego przyjemność, gdy wreszcie poczuł, że bestia w nim krzyczy w triumfie. Marguerite uśmiechnęła się na widok Wrena dochodzącego w jej ramionach. Nie było tak, od czasu kiedy zaczął się od niej odsuwać, a straszna myśl przeszyła jej umysł. - Nie zabezpieczyliśmy się. Skrzywił się na nią. - Co? - Po prostu zdałam sobie sprawę, że mogłam zajść w ciążę! Mogłam... - Maggie – powiedział stanowczo. – Nie martw się. - Łatwo ci powiedzieć – odpowiedziała zła na typowo męską odpowiedź. - Nie jesteś tym, który... - Maggie posłuchaj mnie – powiedział spokojnym racjonalnym tonem. - Nie mogę cię zapłodnić. Nie mogę. Zmarszczyła brwi. - Co masz na myśli? Jego twarz była smutna, kiedy odgarnął jej włosy z czoła i pocałował je. - Jestem bezpłodny, dobrze? Wiem, że to prawda. Nie mogę zapłodnić ani ciebie, ani żadnej innej kobiety. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
123
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Wypuściła oddech pełen ulgi. - Jesteś pewny? - Całkowicie. Czuła się lepiej, dopóki nie uderzyła jej nowa myśl. - A co z chorobami? Zaszydził z niej. - Byłem tylko z tobą. Mówiłem ci. Czy mówił jej prawdę? Szczerze mówiąc, ciężko jej było w to uwierzyć. - Jesteś pewny? Nie kochasz się jak nowicjusz. Zrobił mały krzyżyk na swojej piersi na, wysokości serca. - Z ręką na sercu. Jesteś jedyną kobietą, z którą kiedykolwiek chciałem dzielić tą intymność. Przysięgam. Te słowa dotknęły ją głęboko. Uśmiechnęła się do niego. - Bardzo mi przykro, że jesteś bezpłodny. Zaśmiał się gorzko przez chwilę. - Niech ci nie będzie. Wierz mi, tak jest lepiej. Ale jak mogłoby być? Człowiek taki jak on powinien mieć dom pełen dzieci. Był delikatny i opiekuńczy. Cierpliwy. Sięgnęła, by dotknąć jego policzka. Zamykając oczy, pocałował wnętrze jej dłoni, kiedy rozpinał guziki jej bluzki. Marguerite drżała, kiedy przesuwał rękę po jej prawej piersi i pieścił ją przez stanik. Widziała, jak ponownie robi się twardy. - Jak ty to robisz? - Nie wiem. Dzieje się tak tylko kiedy jestem blisko ciebie. Pokręciła głową. - Cały czas powtarzasz te właściwe rzeczy, a ja cały czas chcę zatrzymać cię dla siebie. Ściągnął z niej bluzkę, zanim sięgnął do tyłu i odpiął jej biustonosz, po czym powoli zsunął z niej spódnicę. Marguerite przełknęła, kiedy znalazła się naga w swoim salonie. Wren skopał swoje buty, po czym całkowicie ściągnął spodnie. Wyraz jego twarzy palił ją, kiedy po nią sięgnął i pocałował. Przebiegła ręką po tatuażu na jego przedramieniu. To było piękne wykonanie, przedstawiające ukrywającego się w wysokiej trawie dżungli tygrysa. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
124
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Wren wycofał się z diabelskim uśmieszkiem. - Wiesz, co chcę z tobą zrobić? - Myślę, że już to zrobiłeś. Zaśmiał się, a potem pociągnął ją w kierunku szklanych przesuwanych drzwi, prowadzących na mały dziedziniec na tyłach. Marguerite zaprotestowała natychmiast, kiedy podniósł zasłonkę. - Co robisz? - Chcę się z tobą kochać w basenie. Wydała dźwięk całkowitego niezrozumienia. - Oszalałeś? Jest środek dnia. Ktoś może nas zobaczyć. - Nikt nas nie zobaczy. - Gówno! Nie wiesz tego. Zanurzył głowę, by lekko liznąć jej piersi. Marguerite jęknęła na uczucie gorącego języka na swojej skórze. - Nikt nas nie zobaczy, Maggie. Obiecuję - wyprostował się. – Zaufaj mi. To nie było coś, co powinna zrobić. - Wszystko co wiemy, to że mogą być tam reporterzy z kamerami. - Jeśli tam będą, zabiję ich zanim będą mogli zacząć filmować. - Tak, jasne. - Przysięgam, że nikogo tam nie będzie Maggie. No dalej, zaryzykuj ze mną. Marguerite przygryzła wargę, kiedy to rozważała. Jej ojciec umarłby... Ale to nie było życie jej ojca. Tylko jej. Nigdy wcześniej nie zrobiła czegoś takiego. To było dziwnie ekscytujące... ożywiające. Erotyczne... - Dobrze, ale jeśli nas przyłapią... - Pozwolę ci się wykastrować. Posłała mu sztucznie złe spojrzenie. - Zrobię to. - Wiem. Zagryzła wargi w niepokoju, kiedy otworzył drzwi i wyciągnął ją na patio. To było absolutnie przerażające, ale mimo tego, było dziwnie podniecające, być na zewnątrz na słońcu, całkowicie nago. Rozejrzała się nerwowo dookoła, na wpół spodziewając się, że znajdzie kogoś, kto 125 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night ich szpieguje i poczuła ulgę, że byli tylko oni. Wiecznie z paranoją w sferze prywatności, jej ojciec wynajął ogrodników, żeby posadzili wysokie krzewy wokół jej podwórka. Naprawdę nie było żadnej możliwości, żeby ktoś ich szpiegował. Wren puścił ją, żeby zanurzyć się w jej basenie. Naruszył powierzchnię wody, by patrzeć jak ona nadal stoi na cemencie, ukrywając się w dłoniach, najlepiej jak mogła. Była absolutnie piękna ze słońcem całującym jej skórę. - Dołącz do mnie Maggie. Jej uśmiech była nieśmiały, kiedy brnęła przez wodę w jego kierunku. Podobnie jak inne tygrysy, Wren uwielbiał bawić się w wodzie. Mógł wstrzymać oddech pod wodą zdecydowanie dłużej niż człowiek. Zanurkował pod wodę i popędził w kierunku swojej ofiary. Przygryzł jej udo pod wodą, zanim wypłynął na powierzchnię. Marguerite zadrżała, kiedy poczuła mokre nagie ciało Wrena przy swoim w wodzie. Rozchylił jej uda, by umieścić swoje biodra między nimi. Jęknęła na uczucie wody docierającej do najczulszych części ciała, kiedy czubek jego nabrzmiałego członka wbijał się w jej rdzeń. Wpatrywała się we Wrena. Wyglądał wspaniale, z włosami zaczesanymi do tyłu. Jego rysy faktycznie były doskonałe. Ale nie było tak do czasu, aż przestał ukrywać przed nią oczy. Publicznie, nadal trzymał wzrok wbity w dół z przykrywającymi je włosami. Ale w jej pobliżu już nie. Jeśli odgarniała włosy z jego twarzy, zostawiał je tak. - Dlaczego tak mi się przyglądasz? - zapytał. - Myślałam właśnie o tym, jak zmieniłeś się od nocy, kiedy cię poznałam. Zamknęła oczy, kiedy ponownie się w nią wślizgnął. W jaki sposób, jakikolwiek mężczyzna może być znowu tak szybko gotowy na seks? - Nie zmieniłem się Maggie. Nadal jestem taki sam. Ale nie wokół niej, nie był. Był o wiele bardziej otwarty i ufny. Rozmawiał z nią, kiedy normalnie nie odzywał się do nikogo. To sprawiało, że była niezwykle dla niego czuła. Sycząc, zniżyła się na jego wale, biorąc go całego w siebie, zanim go odepchnęła. Odpłynęła od niego. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
126
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Maggie – zawołał. - Czy zrobiłem coś złego? Szła przez wodę. - Nie. Ale jeśli chcesz mnie mieć, musisz mnie złapać. Uśmiechnął się, zanim dał nura pod wodę i ruszył za nią. Marguerite pisnęła, zanim ruszyła w wyścig z nim w stronę schodków na brzegu basenu. Wren dogonił ją, kiedy sięgała stopni schodków. Ku jego zaskoczeniu, wyślizgnęła się mu i przyszpiliła go do schodków. Oczywiście nie był naprawdę przyszpilony, łatwo mógł ją pokonać. Ale był ciekaw, co dla niego zaplanowała. Pocałowała go w usta, zanim objęła go dłonią. Przyjemność oślepiła go, kiedy delikatnie głaskała jego kutasa od końcówki po nasadę. Przesunęła się tak, że była między jego nogami. Wren opuścił się na schodki i przesunął tak, że mogła być na górze jeśli chciała. Zamiast tego, złapała go za tyłek i podciągnęła do góry jego biodra, by wyłoniły się z wody. Zaczął pytać co robi, ale zanim mógł cokolwiek powiedzieć, wzięła go w usta. Oszołomiony niespodziewaną przyjemnością, pozwolił by jego ręce ześlizgnęły się i skończył z głową pod wodą. Wren wyłonił się z wody, plując, by zobaczyć brązowe oczy Maggie, które go kokietowały. - Nie miałam zamiaru cię utopić. Nie mógł mówić, nadal kaszląc. Popchnęła go bliżej krawędzi, by mógł na niej oprzeć głowę, podczas gdy ona wróciła do drażnienia go ustami. Głowa Wrena toczyła się w ekstazie, kiedy patrzył jak daje mu przyjemność. Objął dłońmi jej twarz, kiedy jej język wirował wokół jego kutasa. Na jej widok.... mógł tylko stać. Nigdy wcześniej nie zaznał niczego tak słodkiego i błogiego. Doszedł z dzikością, w oślepiającej fali przyjemności. Ale ona nadal się nie odsunęła. Dokuczała mu do czasu, aż nie wymusiła z niego ostatniej cząstki przyjemności. Wren był całkowicie oszołomiony jej działaniem i dziwną tkliwością w nim. Spojrzał na swoją rękę, spodziewając się znaku sparowania. Z pewnością, żadna 127 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night kobieta nie mogła sprawić, żeby czuł się w taki sposób, bez bycia jego partnerką, ale nadal nie było niczego specjalnego na jego ciele, żadnego magicznego znaku, że byli partnerami. Zgrzytając zębami z frustracji, chciał kląć z rozczarowania. Podciągnął jej ciało, by się z nim zrównała i trzymał ją w ramionach. - Dziękuję ci Maggie - powiedział, zanim pocałował ją w policzek. Marguerite westchnęła w zupełnej błogości, kiedy trzymała go blisko. Jeśliby mogła stałaby tak w tej idealnej chwili przez resztę życia. Nigdy nie chciała opuścić tego basenu. - Wren? - spytała podnosząc głowę z jego piersi i patrząc na niego. - Nie chcę, być przygnębiająca, czy coś, ale muszę wiedzieć, że nie zamierzasz znowu ode mnie odejść. Nigdy wcześniej się tak nie czułam i nie chcę myśleć, że to był z mojej strony po prostu skok z jakimś chłopakiem, który przyszedł do mojego domu. Gładził jej policzek palcami i zaproponował jej nieśmiały uśmiech. - Chciałbym się z tobą widywać Maggie. Korzystajmy z tego dnia i zobaczmy co przyszłość przyniesie. Dobrze? Skinęła głową i oparła ją o jego pierś. Wren zamknął oczy i przytulał ją, podczas gdy po jego głowie kołatały się myśli. Katagarzy i ludzie nie mieszają się. Nie wspominając o tym, że było wielu zarówno Katagarów jak i ludzi, którzy chcieli go zabić. Nie wiedział nawet czy ma przyszłość. Wszystko co wiedział, to że gdyby miał jakąś, chciałby w niej Maggie. Ale to nie było dla niego. Lepiej niż ktokolwiek inny znał okrucieństwo Mojr. W jednej chwili ci błogosławią, by w następnej cię przekląć. I był przeklęty wystarczającą ilość razy, by spodziewać się tego bardziej niż błogosławieństwa. Nie, coś musi się zdarzyć. Czuł to głęboko w sobie. Jego czas z Maggie był ograniczony. Miał tylko nadzieję, że kiedy wyczuje nadejście kłopotów, spadną one tylko na jego barki. Ostatnią rzeczą jakiej by chciał, to żeby Maggie została skrzywdzona z jego powodu. Ale jedno było pewne. Chętnie odda życie za kobietę, którą trzyma w ramionach i zabije każdego, kto kiedykolwiek jej zagrozi.
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
128
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night
Rozdział 8
Neratiti Tajemnicza wyspa u wybrzeży Australii Przynajmniej na razie.... Dante Pontis zatrzymał się, żeby odzyskać orientację, kiedy zmaterializował się w dużej okrągłej komnacie, która została urządzona w kolorze burgunda i złota. Przez otwarte okna, sięgające od czarnej marmurowej posadzki do złoconego sufitu, ze wszystkich stron pomieszczenia mógł zobaczyć i usłyszeć ocean. Savitar, ich wątpliwy i tajemniczy mediator, lubił wodę... Bardzo. Pokój przypominał starożytny namiot sułtana. Był luksusowo urządzony, z ogromnym, okrągłym stołem pośrodku, który zawsze sprawiał, że Dante zastanawiał się, jak wyglądała reszta pałacu. Ale żaden Zwierzo-Łowca nigdy nie został zaproszony by zwiedzić resztę. Ich mediator bardzo strzegł swojej prywatności. Do punktu skrajnej paranoi. Ludzie powiadają, że „ciekawość zabiła kota” i to naprawdę pochodzi od Arkadyjskiej pantery, który próbował przemycić się przez drzwi narady, by rozejrzeć się po pałacu. Savitar zabił go na miejscu. Dla zainteresowanych, satysfakcja nie przywróciła kota do życia. Nie ma na świecie tyle magii by przywrócić do życia wielką, czarną tlącą się plamę, by znowu było żywą istotą. Ten jeden incydent dał Savitarowi buńczuczny punkt widzenia. Nie zadzieraj z dużym facetem. On tak naprawdę nie ma poczucia humoru. W całej jego niefrasobliwości, Savitar w każdej chwili mógł z twojej dupy zrobić jesień średniowiecza. A ponieważ Dante żył kiedyś w średniowieczu, rozumiał to pojęcie lepiej niż inni. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
129
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Dante wypuścił długi oddech, słysząc pisk mew na zewnątrz. Wezwanie do stawienia na Omegrion nie mogło przyjść w lepszym momencie...dołóż do tego cały zamierzony sarkazm. Jego brat, Romeo, był rozłożony przez ciężki rodzaj grypy od trzech dni, podczas gdy młode pantery biegały w amoku po jego domu bez kontroli ze strony ich ojca. Żona Dantego, Pandora w każdej chwili mogła wydać na świat miot młodych, a dwaj pozostali bracia, Mike i Leo zdecydowali, że mogą poprowadzić jego bar bez niego. Tak, musi wrócić do domu, zanim spalą to miejsce, albo, co gorsze, Pandora zacznie rodzić bez niego. Jego partnerka obiecała mu, że w takim wypadku zostanie kastratem. Zasłaniał się dłońmi na samą myśl. Znając swoją odważną, małą lamparcicę67, byłoby to naprawdę bolesne. A biorąc pod uwagę jej dolegliwości związane z ciążą, mogłoby jej się to spodobać. Rozejrzał się po niewielkim tłumie, zgromadzonych już na spotkanie. Ośmiu członków, którzy byli zadowoleni ze swojej obecności tam, tak samo jak on. Jedyni jak na razie byli Katagarzy. Nie to, żeby go to zaskoczyło. Arkadyjczycy mieli zwyczaj pojawiać się na Omegrionie razem, tak żeby nie musieć stawiać czoła swoim zwierzęcym kuzynom w pojedynkę. I powinni. Nie było Katagarskiej rodziny, która nie miałaby długu krwi do spłacenia Arkadyjczykom, którzy uwielbiali polować i zabijać zwierzęta. Zawsze zdumiewało go, że Arkadyjscy i Katagarscy przywódcy, albo Liderzy68 klanów, mogli tu przyjść i usiąść razem bez walki. Nie można powiedzieć, że w przeszłości nie było wybuchów, ale te niedociągnięcia były szybko i boleśnie rozwiązywane przez mediatora Omegrionu. Savitar się nie bawił. Jeśli ktoś naruszył jego zasady, robił z niego tosta. Dosłownie. I z wielkim smakiem. Część gniewu Dantego wyparowała, kiedy zobaczył Furyego i Vanea Kattalakis rozmawiających ze sobą w rogu. Dante spotkał wilki lata temu, ale to, co go zdziwiło, to, to, że byli tu razem. Omegrion było spotkaniem, tylko dla Liderów lub przywódców każdego zwierzołaczego oddziału, wysyłanych, by reprezentowali ich własny gatunek. 67 Od razu wyjaśnię, że lampart, pantera i leopard to jeden gatunek: Panthera pardus 68 Regises w oryginale
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
130
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Tylko jeden Katagarski wilk powinien być tu obecny. Silne stworzenie, Vane, miał jak Dante ciemne brązowe włosy, które nosił luźno na ramionach. Fury, swoje blond włosy miał ściągnięte w koński ogon. Podobnie jak Dante, Fury ubrany był na czarno, a Vane miał jeansy i biały T-shirt pod brązową skórzana kurtką. - Wilki – powiedział Dante na powitanie, zbliżając się do nich. Najpierw Vane uścisnął mu rękę, a potem Fury. Dante uśmiechnął się, kiedy zobaczył, że Vane ma znak krycia na dłoni. - Wygląda na to, że obaj zostaliśmy oznaczeni od naszego ostatniego spotkania. powiedział Vane. - Tak - powiedział Dante ze śmiechem. - Chyba piekło zamarzło, co? - Nawet nie masz pojęcia – roześmiał się Fury. Dante spojrzał na braci. - Więc jak to jest, że Katagarskie wilki potrzebują dwóch przedstawicieli? Vane posłał mu złowrogi uśmiech. - Nie potrzebują. Dante zmarszczył brwi. Niebieskie oczy Furyego zamigały z humorem. - Ja jestem Katagarskim Liderem. Vane jest Liderem Arkadyjskim. - Nie, do diabła. Vane skinął głową. - Tak, jak powiedziałeś, piekło zamarzło. Dante potrząsnął głową. - Tak, ale jak to możliwe? - Wada wrodzona – wyjaśnił Vane. – Od urodzenia byłem Katagarem, a od okresu dojrzewania Arkadyjczykiem, ale nigdy o tym nikomu nie mówiłem, aż do niedawna. Dante zamarł, kiedy na jednej połowie twarzy Vanea pojawiły się znaki Arkadyjskiego Strażnika. Byli to ludzcy żołnierze, wysyłani by zabić swoich Katagarskich kuzynów. Więc Dante gardził nimi każdą częścią swojego jestestwa. - Spokojnie Dante – powiedział Fury. - Vane dorastał jako jeden z nas. Jako 131 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Katagar. On nie jest jak inni strażnicy, zabijający bez powodu. - Lepiej że nie – powiedział Dante bez humoru. – Mogę prowadzić Limani, ale nie mam miłości do Strażników. - To dotyczy nas obu – powiedział Vane, kiedy jego znaki bladły. - Uwierz mi, dużo w życiu straciłem przez szalonych Strażników i nie prowadzę własnej krucjaty. Pokój? - wyciągnął rękę do Dantego. Dante zawahał się przez chwilę, zanim ją uścisnął. Biorąc wszystko pod uwagę, szanował wilka. - Człowiek, co? Jest mi naprawdę przykro z twojego powodu. Vane spojrzał na niego z grymasem na twarzy. - Taa, mnie też. Jego humor powrócił, Dante uśmiechnął się do wilka. - Człowieku masz mój szacunek. Dwa głosy na Omegrionie. To imponujące. Może mi też się poszczęści i jedno z moich młodych zmieni się w Arkadyjczyka podczas dojrzewania i da mi kolejny głos. Fury zmarszczył na to czoło. - Twoja partnerka jest Arkadyjką? Czy ona wie, co czujesz do jej ludu? Dante otrzeźwiał. - Wie. Ale jedyną rzeczą jaka się dla niej liczy, to co ja czuję do niej i że nigdy nie zwątpi w to choćby na chwilę - Fury i Vane przytaknęli. Dante rozejrzał się po pomieszczeniu, kiedy kilku kolejnych Katagarów błysnęło do środka. - Czy ktoś z was ma pomysł dlaczego ty jesteśmy? Vane westchnął. - Słyszałem, że chodzi o Katagara z trelosą. Dante wciągnął powietrze przez zęby. Trelosa był chorobą podobną do wścieklizny. Było to szaleństwo, które atakowało ich rodzaj podczas dojrzewania. Nikt nie był pewny, co ją powodowało. Ale jednorazowe spożycie krwi przez nosiciela, czyniło go masowym mordercą. Nie było wiadomo jak to wyleczyć. Kiedy Katagarzy albo Arkadyjczycy ją mieli, polowano na nich i zabijano. - Kto wnosi oskarżenie? - zapytał Dante. Vane wskazał wysokiego blondyna w rogu. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
132
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Jeden z tygrysów. Dante obserwował mężczyznę, który ubrany był w jeden z tych drogich, jedwabnych garniturów od Versace. Tygrys kipiał pieniędzmi i wyrafinowaniem z każdego pora. Spojrzenie Dantego zawęziło się na nim. - To nie jest Lysander. - Lysander Stephanos był ciemnowłosym tygrysem, który był tak niemiły, jak nikt kogo znał Dante i nie byłby martwy z powodu wygarbowania skóry, jeśli nie byłaby to opalona, czarna skóra. - Zastępuje Lidera Tigariana? - Och, do diabła, nie - powiedział Fury niedowierzającym tonem. - Chciałbym spotkać tygrysa z jajami, który byłby w stanie pokonać Lysandera. Ten chłopiec połyka niedźwiedzie na śniadanie. - Lepiej niedźwiedzie, niż pantery - powiedział Dante ze złowrogim uśmiechem. Vane wywrócił oczami. - Tan nazywa się Zack. Czeka na pojawienie się Lysandera, ale najwyraźniej Sander nie jest tak przekonany co do oskarżenia, jak Zack. - Dlaczego tak mówisz? - Jeśli Sander uważałby, że jego wniosek jest słuszny, nie byłoby tu Zacka. To miało dla Dantego sens. Jak typowy ze wszystkich gatunków tygrysów, był samotnikiem i nie lubił gdy coś lub ktoś naruszał jego przestrzeń. - Więc, kto go poparł? - Nie wiem - powiedział Vane. – Ale to powinno być interesujące. Dante miał taką nadzieję. Nie było nic gorszego niż nudne spotkanie. Błysnęło jasne światło, co sprawiło, że Dante się cofnął, kiedy Lysander pojawił się po drugiej stronie pokoju. Ubrany był w czarne, luźne, jedwabne, indyjskie spodnie i długą, czarną kamizelkę bez rękawów, bogato haftowaną złotem. Tygrys był nagi od pasa w górę. Jego całe prawe ramię i biceps pokryty był kolorowym tatuażem serca przebitego mieczem. Jego czarne falowane włosy, opadały bezładnie wokół jego twarzy. Blond tygrys ironizował, kiedy zobaczył niekonwencjonalny strój Lysandera. - Prosto z dżungli? Lysander zmrużył groźnie oczy na niższego tygrysa.
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
133
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Nie wkurwiaj mnie hijda69. Przyjmuję ludzką postać tylko w jednym celu, więc dlatego, ze nie pociągają mnie mężczyźni, nie jestem zadowolony z bycia tutaj. Dante wymienił rozbawione spojrzenie z Vanem, który miał rację, że Lysenader nie wesprze drugiego tygrysa. Szczególnie spodobała mu się indyjska zniewaga wycelowana w męskość tygrysa. Lysander przepchnął się obok tygrysa i usiadł przy dużym okrągłym stole, ale było widać, że tak jak inni, także chce wyjść. Ledwie Dante się odwrócił, coś błysnęło po jego prawej stronie. Dante patrzył, jak Damos Kattalakis pojawił się kilka metrów od nich. Damos był Arkadyjskim smokiem. Smok był ubrany w średniowieczną zbroję, która miała sens, ponieważ większość smoków żyła w przeszłości, gdzie pola i nieregularność terenu ułatwia im ukrycie się przed ludźmi. Tak jak Fury i Vane, Damos był bezpośrednim potomkiem królewskich braci, z których ojciec za pomocą magii stworzył ich rasę. Damos pochylił ku nim głowę. - Wilki, pantero. - Smoku - powiedział Dante, ale nie podał Damosowi ręki. Z wyjątkiem żony i Vanea kilka sekund temu, Dante nigdy nie dotknąłby Arkadyjczyka z wyboru. Damos wydawał się być rozbawiony, wyciągając rękę w kierunku Vanea. - Dobrze cię znowu widzieć kuzynie. - Ciebie też - powiedział Vane, potrząsając jego dłonią. Kiedy Damos ściskał rękę Furyego, pozostałych dziewięciu Arkadian błysnęło w sali i zajęło miejsca przy okrągłym stole bez uznania żadnego z Katagarian. Dante powiedział na ich działanie. - Spójrzcie na te małe przestraszone małe dzieci. Jestem zaskoczony, że mieli jaja, żeby pokazać się tu przed Savitarem, dla ochrony. - Kto powiedział, że mnie tu nie ma? Dante szarpnął głową na głęboki lekko zabarwiony akcentem głos za nim. Mający sześć stóp i osiem cali70, Savitar był imponującym widokiem. Nie żeby Dante się go bał, ale miał duży szacunek do starożytnej istoty. 69 Słowo odnoszące się do mężczyzn w kulturze indyjskiej, którzy mają kobiecą tożsamość, ubierają się i zachowują się jak kobiety(ale to nie to samo co transwestyci)... historia tego słowa i całej społeczności hijda jest dość długa więc nie będę tłumaczyć... dodam tylko, że chcą oni, być traktowani jako „trzecia płeć” - ani kobiety, ani mężczyźni 70 Ok 203 cm
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
134
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night W czarnych oczach Savitara, był błysk wzajemnego szacunku. Jego długie, ciemnobrązowe włosy rozkładały się na jego ramionach, a kolor jego skóry był równie ciemny, jak ciemny odcień włoskiej cery Dantego. Savitar nosił małą, przyciętą kozią bródkę. Nikt nie był pewny dziedzictwa Savitara, ale mógł być zarówno Hiszpanem, Włochem, a nawet Arabem. Jak zawsze, ubrany był w długi, ciemnoniebieski, lejący się płaszcz, który przypominał Dantemu modę starożytnego Egiptu. Ale to co odstawało to brązowe ortopedyczne sandały na jego nogach. - Niech zgadnę – powiedział ze śmiechem Dante. – Coś dużego nadchodzi z północnego brzegu? - Tak - ton Savitara był śmiertelnie poważny. - Więc zróbmy to szybko. Mam deskę, falę i moją dziecinkę z moim imieniem na nich i chciałbym skorzystać z wszystkich trzech. Savitar odszedł od niego. - Zwierzęta, Ludzie – powiedział i ruszył przez salę, krokiem, który wskazywał, że jest na samym szczycie łańcucha pokarmowego. - Klapnijcie sobie. Dante skrzywił się na dobór słów Savitara. Naprawdę nienawidził tego wyrażenia. Constantine, Arkadyjski szakal zaszydził z Savitara, co naprawdę nie było dobrym posunięciem. - Nie słuchamy... Jego słowa natychmiast zostały ucięte, kiedy Savitar machnął ręką. Szakal rozpaczliwie łapał oddech, jak gdyby dusiła go niewidzialna ręka. - Jesteś nowy mały gnojku. - powiedział Savitar złowieszczym tonem gdy zbliżał się do Zwierzo- Szakala. Savitar zmrużył na niego oczy. - Nauczysz się. Szakal usiadł natychmiast, tak jak inni. Biedny zwierzak, nadal świszczał, kiedy pocierał ślady na posiniaczonym gardle. Dante był nieco bardziej spokojny, ale nawet on wiedział, żeby nie testować bardzo ograniczonej cierpliwości Savitara. Moc Savitara robiła kpinę z nich wszystkich. Savitar zajął tron, który nie stał przy stole. Był poza stołem, jak u ratownika, albo sędziego. Raczej stosownie, bo po to Savitar tu był. Aby chronić życia ich wszystkich, które reprezentowali ci ludzie i zwierzęta. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
135
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Odchylając się do tyłu na swoim wyściełanym tronie, Savitar spojrzał na każdego znudzonym wzrokiem. - Dobra, ludzie i zwierzęta, mamy dokładnie czterdzieści dwie minuty i trzynaście sekund do momentu kolejnej wielkiej fali, która wejdzie mi w drogę i spodziewam się, że to skończycie na czas, żebym mógł siedzieć na mojej desce czekając na nią. Savitar wydał długie pełne cierpienia westchnienie. - Ale od kiedy mamy kilka nowych twarzy wśród nas, pozwólcie zrezygnować mi z absolutnie nudnej pedagogiki... Słuchajcie, Słuchajcie, witam w izbie Omegrion. Tu zbieramy po jednym przedstawicielu z Arkadyjskich i Katagarskich rodów. Przybywamy w pokoju, by tworzyć pokój. - Savitar prychnął, jakby na samą myśl o tym chciało mu się śmiać. - Jestem Savitar, wasz mediator. Jestem wszystkim co było i wszystkim co będzie ponownie. Robię porządek z chaosu i chaos z porządku.... Jedna z kobiet zadrwiła, przerywając mu. - Kim jest ten facet i dlaczego mamy go słuchać? Od kiedy każdy z nas przyjmuje rozkazy od człowieka? Dante spojrzał przez stół, gdzie drobna brunetka siedziała na miejscu Arkadyjskich Litarian. Biedna lwica, nie wiedziała co mówi. Na wpół oczekiwał, że Savitar zetrze ją na proch. Zamiast tego, Paris Sebastianne, Katagarska reprezentantka Litarian pochyliła się i zwróciła do niej. - Skarbie, on nie jest człowiekiem. Widzisz Lea o tam? - wskazała na starego, siwego Arkadyjskiego niedźwiedzia, trzy miejsca od Dantego. – On zasiada w radzie razem z Leo, od ilu lat Leo? Dziewięciuset? - Dokładnie dziewięćset osiemdziesiąt dwa lata. - Tak – kontynuowała Paris. – A Svitar wyprzedza go. Przewodniczy tej radzie od samego początku, a zauważ, że wygląda na około trzydziestkę. Nie wiemy kim jest, ale nie jest jednym z nas i nie jest człowiekiem. I uwierz mi, nie chcesz z nim zadrzeć. - Dziękuję za bardzo nie radosne podsumowanie – powiedział sucho Savitar. - Następnym razem, kiedy będę cierpiał na bezsenność wiem do kogo zadzwonię. W międzyczasie mała lwico. Która prawdopodobnie chce przeżyć następny rok, nie przeszkadzaj mi ponownie. Bardzo tego nie lubię, a zazwyczaj zabijam to czego nie 136 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night lubię. Savitar wskazał na puste miejsce po jej lewej stronie. - To miejsce w którym zasiadał Lider Arkadyjskich jaguarów. Zauważcie, ze nikogo tam teraz nie ma. Kobieta zmarszczyła brwi kiedy to zobaczyła. - Co mu się stało? - Wkurzył mnie. Spojrzała zdezorientowana. - Dlaczego inny jaguar nie zajął jego miejsca? - Wkurzył mnie.... na najwyższym poziomie. Paris pochyliła się i głośno szepnęła. - Nie ma żadnego z Arkadyjskich Jaguarów. Savitar zniszczył całą linię. Jej oczy rozszerzyły się i zrobiła duże O z jej ust. Oczyściła gardło i wykonała proszący gest. - Proszę Savitar, kontynuuj - Tak-k-k. - powiedział Savitar rozciągając słowo, pokazując swoje wzburzenie. Spojrzał na zegarek. - Kończy nam się czas dzieciaki. - Przeniósł spojrzenie na Nicolette Peltier – Więc, dlaczego zostałem wezwany? - Wybacz, że marnuję twój czas, panie. Ale mam niepokojące wieści. Wydaje się, że mamy Zabójcę pośród nas i potrzebuję pomocy, by sobie z nim poradzić, bo jest w jednym z chronionych sanktuariów. Jak dyktują nasze prawa, nie możemy go zabić bez kary. - Będziemy szczęśliwi zajmując się twoim problemem. - Anelise Romano zgłosił się na ochotnika. Arkadyjczyk, Niphetos Pardalia, inaczej śnieżna pantera, kobieta miała błysk w oku, który przypominał, że kobiety mogą być bardziej krwiożercze od mężczyzn. Savitar potrząsnął głową. - A kto jest tym twoim Zabójcą Lo? - Wren Tigarian. Savitar zmarszczył na to czoło. - Gdzie jest Wren? Jako ostatni Katagarski Niphetos Pardalia, ma tutaj, w Omegrionie miejsce. Dlaczego go nie przyjął? Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
137
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Nie może, jeśli jest Zabójcą. Savitar spojrzał na blond tygrysa, który przemówił następny. Tygrys ruszył do przodu. Po twarzy Savitara, Dante mógł powiedzieć, że nie jest rozbawiony. - A kim ty jesteś? - Jestem Zack Tigarian. Kuzyn Wrena. Anelise zmarszczyła brwi, kiedy powąchała powietrze. - Nie jesteś śnieżnym leopardem. Jesteś Tygrysem. - Jestem z nim spokrewniony od strony ojca. Jego ojciec był tygrysem. Savitar gładził brodę, gdy mrużył czarne oczy na tygrysa. - A co wiesz o jego sprawie? - Wiem, że Wren zamordował swoich rodziców z zimna krwią. Savitar wygiął na niego brwi. - Jeśli wiedziałeś, to dlaczego zwlekałeś z zawiadomieniem o tym Omegrion? - Ponieważ bałem się konfrontacji. Byłem wtedy młody, toteż bałem się kuzyna. Nie mówiąc już o tym, że człowiek, Bill Laurens, zabrał go i ukrył w sanktuarium Nicolette Peltier, zanim mogłem powiedzieć komukolwiek. Skoro Wren był tam ukryty, nie mogłem go ścigać dla sprawiedliwości. Savitar wyglądał na mniej niż przekonanego. - A teraz ci lepiej? - Już się go nie boję. Nadszedł czas, żeby zapłacił za swoje przestępstwo. Nie wspominając, o tym, ze ma oznaki trelosy, która w jego gatunku prowadzi do szaleństwa. Musi zostać zatrzymany, przed zabiciem kogokolwiek. Dante potrząsnął głową, kiedy przeszedł przez niego gniew. - Co jest? - zapytał szeptem Fury. - On kłamie. - Nie czuję tego od niego. - Tak, ale jest w to zamieszana zbyt duża ilość pieniędzy.. - pokręcił głową. – Nie ufam panu Versace. Savitar wydał długi zmęczony oddech. - No cóż, wydaje mi się, że jest to problem Katagarian. Arkadyjczycy idźcie do domu. Kiedy zaczęli zgłaszać obiekcje, Savitar wyrzucił ich z powrotem do ich okresów. Wszystkich poza jednym w każdym razie. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
138
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Vanem Kattalakisem. Nicolette podniosła się, kiedy Vane usiadł koło swojego brata, Furyego. - Dlaczego on tu jest? Jest Arkadyjczykiem. Savitar wygiął na nią brew. - Naprawdę jesteś cholernie spostrzegawczą niedźwiedzicą, Lo. Ale Vane technicznie siedzi okrakiem na płocie71. Ma wszystkie prawa do przewodniczenia Katagarskim Lykos72. Fury posłał niedźwiedzicy złośliwy uśmiech. - Jestem tylko figurą i nie chcę wyzwać Vanea, by brat skopał mi dupę. Jej spojrzenie zwęziło się groźnie na dwa wilki. - On jest po stronie tygrysa. Vane wzruszył ramionami. - Jestem po stronie prawdy, Lo. Dobry, zły, albo obojętny. Zack podszedł, by stanąć za krzesłem Nicolette. - Prawda jest taka, że trelosa przenoszona była przez rodzinę matki Wrena. Prawie każdy członek rodziny jej uległ. To dlatego Wren jest ostatnim z ich rodzaju. Nawet ona zaczynała popadać w szaleństwo pod koniec jej życia. Niektórzy mówią, że Wren zabił ją tylko dlatego, że zaatakowała pierwsza. Dante obserwował twarz Savitara, kiedy ten rozważał słowa tygrysa. - Być może – powiedział Savitar po krótkiej przerwie. - Ale Wren nie jest już w okresie dojrzewania. Jak długo jest dorosły? Zack sprzeciwił się. - Ma dopiero czterdzieści pięć lat. W jego rodzaju dojrzewają nawet do sześćdziesiątki. - Niekoniecznie – powiedział Savitar. – To zależy od genów. - Późno przeszedł dojrzewanie - powiedziała Nicolette. – Wiem, że to fakt. I jest aktywny seksualnie dopiero od kilku dni. Od tego czasu stał się bardziej gwałtowny. Niestabilny73. Był nawet za to aresztowany i zaatakował ludzkiego funkcjonariusza. Pokręciła głową.
71 W sensie, że jest po obu stronach 72 Lykos czyli wilki 73 Sama kurwa jesteś niestabilna....psychicznie...wredna krowa
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
139
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Tego popołudnia, miał zrobione zdjęcia i był w lokalnych wiadomościach, ponieważ ludzie widzieli go biegającego jako człowiek w zoo w klatce z białymi tygrysami. Powiedz mi, że to nie jest szaleństwo74. Spojrzała błagalnie na pozostałych Katagarskich członków, by wzięli jej stronę. - Jego działania stanowią zagrożenie dla nas wszystkich. Jeśli ludzie kiedykolwiek by się dowiedzieli... - Gówno prawda – powiedział głośno Dante. - Jak dla mnie to cuchnie chciwością. - To śmieszne - powiedziała Paris. – Jesteśmy zwierzętami, nie ludźmi. Od kiedy ktokolwiek z nas dba o pieniądze75? Dante trzymał ręce w górze. - Helooł! Byłaś kiedyś w moim klubie, Inferno? Jestem na szczycie cholernego rozrachunku. W istocie, jestem drugim z najbogatszych Katagarów na świecie. A kim jest pierwszy? Wren Tigarian. To wszystko śmierdzi intrygą - patrzył na tygrysa, którego spojrzenie było zupełnie puste. Lysander zacisnął szczęki. - Nie wiem, jeśli nas naraża... - Wren nie jest zagrożeniem – powiedział Vane76. - Znam tego dzieciaka. Jest spokojny i zamknięty w sobie. Nigdy nie robił nic, żeby zwrócić na siebie uwagę. Nicolette zaszydziła z Vanea. - A co tak naprawdę wiesz o Wrenie? Czy kiedykolwiek się do ciebie odezwał? Vane warknął nisko z gardła, ale w końcu przyznał się do prawdy. - Cóż... nie bardzo. - Czy poznał się z tobą w jakiś sposób? Trik pojawił się na szczęce Vanea. - Nie. Nie bardzo. Jak już mówiłem, całkiem wycofał się ze świata. - To prawda – powiedziała marszcząc usta. Spojrzała na Savitara. - Jest całkowicie aspołeczny. Zawsze odmawia słuchania kogokolwiek czy czegokolwiek. Groził życiu mojemu i moich synów. Teraz umawia się z córką senatora. Powiedz mi, co Katagar ze zdrowym umysłem by zrobił?
74 Powiedz mu lepiej, ze ratował dziecko.... albo ci kłaki ze łba powyrywam... 75 Od czasu kiedy spojrzysz na gościa w Versace tępa strzało 76 Vane, mój kochany... broń mojego kociaka
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
140
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Nawet Dante musiał przyznać, że było to ryzykowne. - Czy mamy czekać, aż zabije niewinnych ludzi? - zapytała Nicolette. – Czekać aż pokaże swoją przemianę senatorowi? Straciłam już wystarczającą ilość dzieci. Nie stracę kolejnego. Nie chcę go w moim domu. Jeśli spróbuję wywalić go siłą, zabije mnie, albo jedno z moich młodych. Wiem to. Nigdy nie był do końca zdrowy psychicznie. - On zabił oboje swoich rodziców, kiedy miał zaledwie dwanaście lat - dodał Zack. - Oboje byli bardzo potężnymi i dobrze wyszkolonymi drapieżnikami. Wyobraź sobie, co może zrobić teraz, jeśli także trenował. Savitar ominął oburzoną minę Dante. - Jestem tu tylko obserwatorem. - A na koniec odpowiedzialność za wynik głosowania spada na was, ludzie. Ponownie spojrzał na Nicolette i Zacka. - Ale pamiętajcie o jednym, jeśli jesteście w błędzie, zobaczycie mój gniew twarzą w twarz. Chciwość jest dla ludzi, nie dla Katagarian - posłał Zackowi świdrujące spojrzenie. - Wymuś bezprawne polowanie, a przyjdę po ciebie. - Wren jest mordercą – ponowił Zack. - Mówię, żebyśmy zwołali Strati i zabili go. - Zgadzam się – powiedziała Nicolette77. Savitar westchnął ciężko. - Mamy dwa głosy na polowanie i zabicie Wrena Tigariana. Wszyscy, którzy są za niech powiedzą aye78.
Wren westchnął, zszarpując z siebie koszule i odkręcając wodę by umyć twarz. Był zmęczony, ale wszystko o czym mógł myśleć, to żeby iść ponownie zobaczyć Maggie. Przymus w nim był szaleńczy. - Dlaczego się tak czuję? - powiedział zza zaciśniętych zębów. To było samobójstwo, zaczynać coś z kobietą taką jak ona i on o tym wiedział. Nie byłoby, gdyby byli sparowani. Ponownie sprawdził rękę. Nawet teraz nie było znaku. Dlaczego 77 Naprawdę w tej części jej nie lubię... ona chce mojego Tygryska zabić.... paskudna zartemidowana wiedźma.... 78 Aye czyli tak.
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
141
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night się tak czuł? Spędził z nią cały wieczór i nadal chciał więcej. To nie miało sensu. Umył twarz, zakręcił wodę i przeczesał włosy mokrymi dłońmi. Gdy sięgał po ręcznik, poczuł w powietrzu wokół siebie dziwne szczeliny. Wren przekrzywił głowę w bardzo tygrysi sposób, słuchając i odczuwając powietrze wokół niego. Dwie sekundy później wyczuł zapach drapieżnika. Wren odwrócił się, ale nie mógł nawet skupić wzroku, cos ostrego przebiło jego klatkę piersiową. - Przygotuj kołnierz. Głosy wydawały się pochodzić z daleka. Jego wizja pociemniała. Wren zaklął, kiedy zdał sobie sprawę, że został odurzony, ale odmówił poddania się temu. - Pieprzyć to - warknął zmieniając się z człowieka w tygrysa. Rzucił się do przodu, by znaleźć na korytarzu czterech mężczyzn. - Zastrzel go! - nie wytrzymał jeden. Skoczył na tego z pistoletem. Gdy nawiązał kontakt, człowiek zamienił się w tygrysa. Wren poczuł inne ukłucia na plecach, kiedy dwoje ludzi próbowało zarzucić mu pętlę na szyję. Jeśliby im się udało, mieliby go. Przechodząc w postać pantery, wiedział, że to jedyna szansa, żeby ich wyprzedzić. Pobiegł do zamkniętego okna i wyskoczył na ulicę. Kawałki rozbitego szkła otuliły jego ciało. Jego ciało zadrżało, kiedy uderzył w twardą ziemię. Leżał na ulicy tylko przez chwilę, by złapać oddech nim zmusił się by wstać i ruszyć sprintem w tył alejki i w dół ulicy. Słyszał innych tworzących pościg. Krew wypływała z jego skaleczeń kiedy biegł. Musiał od nich uciec. Zabiją go jeśli zwolni. Na razie biegł, ale nie będzie mógł długo. Pomiędzy odurzeniem i ranami jego prędkość szybko zanikała. Jego serce waliło, a on wiedział, ze musi znaleźć schronienie, albo będzie martwy.
Marguerite kończyła swoje danie, kiedy usłyszała coś, jakby pukanie w jej tylne drzwi. Skrzywiła się na wpół obawiając się do nich podejść. Nikt nie powinien być o tak późnej porze na jej podwórzu, a ona oglądała wystarczająco dużo odcinków 'America's Most Wanted' by wiedzieć, że nie powinna nawet zerknąć. Zamiast tego, 142 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night sięgnęła po telefon, by zadzwonić na policję. - Maggie? Jej skrzywienie się pogłębiło, kiedy usłyszała głos Wrena na zewnątrz. Dlaczego miałby być na jej podwórku? Może to sobie wyobraziła? - Maggie, proszę, wpuść mnie. Wciąż trzymając telefon, tylko na wszelki wypadek, odsłoniła zasłony, by zobaczyć go na patio, zupełnie nagiego. Ale co więcej, cały pokryty był krwią. Jego oddech był urywany, twarz miał podrapana i poobijaną. Wyglądał jakby miał jakiś wypadek. - O mój Boże, Wren - szepnęła otwierając drzwi i wpuszczając go do środka. – Co się stało? Nie mówił, potykał się idąc do jej kuchni. - Wren? Upadł na kolana i spojrzał na nią nadal dysząc. - Przepraszam Maggie. Nie wiedziałem dokąd jeszcze mógłbym pójść. Jej serce kuło ją w panice, kiedy uklękła obok niego. - Zadzwonię.... - Żadnej policji – powiedział z jękiem .– Żadnego lekarza. - Ale ty... - Nie! - warknął zabierając telefon z jej rąk. – Zabiją mnie. - Kto cię zabije? Patrzyła bezradnie, jak jego oczy uciekają w głąb jego głowy, a on traci przytomność u jej stóp. Chwilę później na jej podłodze zamiast człowieka było... Coś. Cofnęła się z dala od stworzenia. Wyglądało to jakby dziwna mieszanka, śnieżnej pantery i białego tygrysa i było ogromne. Marguerite nigdy nie widziała czegoś takiego. Część niej chciała krzyczeć, a druga jej część była jakby zaczarowana tym co widziała. - To się nie dzieje... Musiała śnić. Ale nie było wątpliwości co było na jej podłodze. Spojrzała na krwawe ślady, które biegły przez jej dom. Były ludzkie. Należały do Wrena. I zatrzymywały się przy tygardzie. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
143
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Mam załamanie nerwowe. Mam urojenia. - to było to. Miała retrospekcję.
Nie bierzesz narkotyków. - Dobrze więc, umyśle, wyjaśnij mi to gówno, he? Ale nie było wyjaśnienia. Przynajmniej nie logicznego. Wren przyszedł do jej domu, wyglądając jakby ktoś go pobił, a teraz na jej podłodze było krwawiące zwierzę. Duże krwawiące zwierzę na jej podłodze. - W porządku Marguerite, mieszkasz w Nowym Orleanie. Czytałaś Anne Rice i Jima Butchera. Widziałaś 'Srebrną kulę'... Ale on nie jest wilkołakiem. Nie, był czymś innym. Teraz zrozumiała, co próbował jej powiedzieć, bez mówienia wprost. Potem znowu, powiedział jej dokładnie czym, był a ona to odrzuciła. Teraz była w stanie zrozumieć, dlaczego był w stanie wskoczyć do klatki tygrysa i nie stała mu się krzywda. Jak uzdrowił ranę po kuli tak szybko. Nie był człowiekiem. Przynajmniej nie do końca. - Nie wiedziałem dokąd jeszcze mógłbym pójść. Jego słowa przeszły przez nią. Najprawdopodobniej wiedział co będzie w chwili kiedy zemdleje, to prawdopodobnie dlatego wcześniej odmówił zostania na noc. Ufał jej na tyle, żeby szukać jej w potrzebie. Jego życie było teraz w jej rękach. Jeśli zadzwoni po policję, pogotowie, albo pogotowie dla zwierzą, zamkną go w klatce i nigdy nie wypuszczą. Albo gorzej, jeśli się połapią, zabiją go. Jej serce waliło, kiedy zbliżała się do wielkiego kota na jej podłodze. Drżącą dłonią sięgnęła do jego miękkiego futra. To było jak gładzenie gęstwiny jedwabistego kota. Nigdy nie czuła nic bardziej miękkiego. Impulsywnie, ukryła twarz w futrze i pozwoliła, by pieściło jej skórę. - Czy to naprawdę ty, Wren? Nie odpowiedział w żaden sposób. I nadal krwawił. Przerażona tym, że może umierać na jej podłodze, starała się go poruszyć, tylko po to, by dowiedzieć się, że wydaje się ważyć tyle co samochód. Bez innego pomysłu, poszła do łazienki po alkohol, maść z antybiotykiem i bandaże. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
144
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Co do diabła – powiedziała kiedy je zebrała. – Uzdrowił się wystarczająco szybko po postrzale. Wszyscy zwariowani Zwierzo-Ludzie goją się szybko prawda? Jeśli go zabandażuje, powinien być na nogach w każdym momencie. Przynajmniej miała taką nadzieję. Ale kiedy do niego wróciła i zaczęła czyścić rany, nie mogła przestać zastanawiać się kto lub co go zraniło i dlaczego. Ale najważniejsze , nad czym się zastanawiała, to czy ten kto go skrzywdził, będzie w stanie go znaleźć. I ją.
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
145
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night
Rozdział 9 Wren budził się powoli, czując ciężkie walenie w jego czaszce, które zdawało się rozchodzić echem po każdej części jego ciała. Brzęczało mu w uszach, kiedy powoli zamrugał otwierając oczy i próbował skupić wzrok. Pierwszą rzeczą jaką ujrzał, była ciemnozielona sofa.
Gdzie ja do diabła jestem? Nagle wszystko dopadło go z powrotem. Tygrysy goniące go. Ludzie, którzy próbowali go odurzyć. Szaleńczy pęd alejkami Nowego Orleanu. Samochód, który w niego uderzył, kiedy przebiegał na drugą stronę ulicy, by uniknąć innego drapieżnika. Siła uderzenia wysłała go do sklepu na Decatur Street, a chaos spowodowany ludźmi uciekającymi przed śnieżną panterą i mężczyznami z bronią pozwolił mu uciec przed pościgiem. Nie mając innego wyboru, poszedł do Maggie... Jego ogon drgnął79... - Och, Boże. Spojrzał w górę zaskoczony głosem Maggie, by zobaczyć, jak stoi w kuchni z szeroko otwartymi oczami, obserwując go. Była przerażona. Ostry zapach tego przywołał w nim drapieżnika. Drapieżnika, który był przez nią oswojony.... Po raz pierwszy bestia żyła w spokoju. Nie było chęci ataku. Nie było pragnienia by skrzywdzić. Zamiast tego, chciał tylko poczuć jej ciepłą dłoń na jego futrze... - W porządku kotku - powiedziała dziwnie wysokim głosem, który ludzie rezerwowali do małych dzieci i zwierząt. - Nie zjedz miłej pani, dobrze? Ona cię nie skrzywdzi, chłopcze. Ona tylko zrobi parę kroków, żebyś się na nią nie rzucił. Proszę nie rzucaj się.
79 Ciekawe który...:P
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
146
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Przesunęła się trochę bliżej, przyglądając mu się uważnie. Jej głos obniżył się o dwie oktawy kiedy do niego przemówiła. - Naprawdę tam jesteś Wren? Czy wiesz, że to ja? Wren wziął głęboki wdech, spiął się na to co miał zrobić i błysnął z powrotem do ludzkiej postaci. Jego ból wzrósł dziesięciokrotnie, ale ukrył go, zanim znowu utraci przytomność i wróci do postaci kota. Skupił się na niej. - Wiem, że to ty Maggie. Marguerite przełknęła z ulgą, kiedy w końcu zobaczyła potwierdzenie, tego czego się bała i na co miała nadzieję. Wren naprawdę był kotem. Przerażona i zdenerwowana, pokonała niewielką odległość, gdzie leżał twarzą w dół na podłodze, z kocem przykrywającym jego tyłek i nogi. Na całych plecach miał zadrapania i śladu ugryzień, jakby zaatakował go jakiś inny kot. Jego blond włosy opadały na jego oczy. Odsłaniając je podniósł się nieznacznie, przypominając jej rozciągającego się kota. Uklęknęła obok niego i pocieszająco położyła rękę na jego gołych plecach. Obrócił się powoli, jęcząc cicho, kiedy poruszył się tak, żeby leżał na plecach i patrzył na nią. Rany i siniaki były także na jego klatce piersiowej. Był jeden szczególnie paskudny, czarny siniak, który pokrywał praktycznie całe lewe żebro i pierś. Ślad powiększał się na jego klatce piersiowej w kierunku serca. Samo oddychanie pewnie musiało go zabijać, a jednocześnie przyjmował tą agonię ze stoicyzmem, który ją zdziwił. Jego głowa leżała na jej poduszce, patrzył na nią tymi palącymi niebieskimi oczami. Tylko one zdradzały jego ból. Co więcej, widziała tam strach przed odrzuceniem go przez nią, teraz kiedy o nim wiedziała. Jak gdyby mogła coś takiego zrobić. - Nie bój się mnie Maggie. Skinęła głową, kiedy sięgnęła, by odgarnąć mu włosy z twarzy. W ludzkiej postaci miał dużą gorączkę. Jego skóra była tak gorąca i wilgotna, że przeraziło ją to jeszcze bardziej. Było jeszcze kilka siniaków i skaleczeń na jego twarzy, w tym jedno rozcięcie na wardze, ale nawet nie były blisko takiego złego stanu jak w nocy, kiedy trafił do jej tylnych drzwi. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
147
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Dzień, który przeleżał nieprzytomny na podłodze, zostawił go z grubą warstwą ciemno blond brodą na twarzy. Choć szczerze mówiąc, wyglądała na nim zaskakująco dobrze. - Jak się czujesz? - zapytała. - Jakby przejechał po mnie autobus, który cofnął się parę razy, żeby upewnić się, że dokończył dzieła - zmarszczył na nią nos. - Myślę, że musiał wgnieść w ziemię moje żebra swoimi oponami, kiedy na mnie najechał, podczas mojej ucieczki. Tak na wypadek, gdybym chciał jeszcze kiedyś oddychać w moim życiu. Uśmiechnęła się na jego niewłaściwy humor i położyła ręce na jego piersi. Bicie jego serca było mocne pod jej dłońmi. Wdzięczna za tą małą przysługę, zmówiła małą dziękczynna modlitwę. - Co się stało? Wren zawahał się. Widziała zmaganie się na jego twarzy, kiedy zastanawiał się co powiedzieć. - Bądź ze mną szczery, Wren. Już wiem, że jesteś zmiennokształtnym i nie przeraża mnie to... za bardzo. Równie dobrze możesz powiedzieć mi całość. Zanim przemówił, skrzywił się jakby coś go bolało. - Tak, chciałbym być przytomny na tyle, by widzieć twoją twarz kiedy się zmieniam. - Nie, nie chcesz, mogę cię zapewnić, że nie jest piękna. Uniósł głowę i wziął jej rękę w swoją, tak by mógł bawić się jej palcami, które spoczywały w pobliżu jego sutka. Potarł jej dłonią po swojej twardej grudce, a potem podniósł jej dłoń do swoich obolałych ust by wycisnąć pocałunek na opuszkach jej palców. - Nie ma nic w tobie co by nie było piękne, Maggie. Jesteś najpiękniejszą kobietą jaką kiedykolwiek widziałem. Jej serce zabiło mocniej na jego słowa, ciepło przeszło przez nią. Nikt, nigdy wcześniej nie powiedział jej nic słodszego. - Wiedziałam, masz wstrząśnienie mózgu. Zaczął potrząsać na nią głową, ale skończył, kiedy skrzywił się, kiedy ten gest musiał go zaboleć. - Co się stało? - zapytała ponownie. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
148
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Nic ważnego. Tylko grupa głupków chce mnie zabić. Nie była pewna, co bardziej ją przeraziło, jej spokojny ton, czy fakt, że w jego wyznaniu nie było zaskoczenia. Tyle sama wywnioskowała. - Kim oni są? - Innymi Zwierzołakami. Było więcej niż on80? Zmusiła się, żeby na to nie zareagować. Ale będąc szczerą, przyjęła, że ci, którzy go zranili, to ludzie. Biorąc pod uwagę jego samotniczy charakter, sensowne było przyjęcie, że był sam na świecie. Głupio z jej strony, że nie miała większej wyobraźni. - Dlaczego próbują cię zabić? - Bo nie powinienem widywać się z człowiekiem. Nie powinniśmy mieć niczego poza zwyczajnymi kontaktami z waszym rodzajem. Boją się, że przez bycie z tobą, staję się dla nich niebezpieczny. Jak bardzo nienawidziła, kiedy mówił o jej rodzaju, ale zdała sobie sprawę, że naprawdę były między nimi różnice. Ona była człowiekiem, a on nie. Przynajmniej nie do końca. - Jesteś niebezpieczny? - Nie wiem. Jesteś wszystkim o czym mogę myśleć. Kiedy jestem z dala od ciebie, to tak bardzo boli, że nie wiedziałem, że to możliwe i nie wiem dlaczego. I nie powinienem tego czuć do ludzkiej kobiety. Wiem o tym. Pragnę być z tobą tak bardzo, że jest w tym jakiś rodzaj szaleństwa. Być może mają rację. Może powinienem zostać uśpiony. - A może się mylą. Nie sądzę, żebyś był niebezpieczny, Wren. Przynajmniej nie fizycznie. Ale to co wyprawiasz z moim ciałem, w niektórych stanach mogłoby być czynem karalnym. Zaoferował jej uśmiech. - Dziękuję, że mnie wpuściłaś i nie wezwałaś glin. - Nie ma za co. Uwierz mi, żadnej kobiecie ni byłoby trudno wpuścić do domu, wspaniałego, nagiego mężczyznę. Zaśmiał się krótko.
80 Nie.... Wren zrodził się z powietrza... i jest jedyny...
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
149
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Nie mogę uwierzyć, ze tak dobrze to przyjmujesz. - To tylko dlatego, że w najgorszym momencie byłeś nieprzytomny. Miałam wystarczająco dużo czasu, żeby dostosować się do faktu, że na mojej podłodze leży na wpół martwy tygard, który przyszedł do mojego domu w przebraniu mojego chłopaka. Wrenowi nadal ciężko było uwierzyć w to, jak spokojna była. Spodziewał się, że w najlepszym wypadku ucieknie i zostawi go samego. W najgorszym wypadku spodziewał się, że odda go władzom. Normalnie, nigdy nie powierzyłby nikomu swojego dobra. Ale ze skutkami odurzenia, nie miał innego wyboru, i nadziei, że Maggie go nie wyda. I nie wydała. Utrzymała go w bezpieczeństwie i biorąc pod uwagę prowizoryczne legowisko, na którym był, opiekowała się nim, kiedy był nieprzytomny. Kiedy Wren zaczął siadać, pomogła mu. Dobrze było czuć jej ręce na jego nagiej skórze, kojąc go, kiedy oparł się o jej kanapę. Dałby wszystko, żeby zatrzymać jej drogocenne ręce na jego ciele, ale niestety cofnęła się. - Jak długo byłem nieprzytomny? - Cztery dni. Zamarł na jej słowa. To nie mogła być prawda. Mogła? - Co? Skinęła głową. - Mówiłam ci, miałam dostatecznie dużo czasu, żeby przyzwyczaić się do tego, że jesteś dużym kotem. Każdego dnia gdy się nie budziłeś byłam przerażona. Przerażenie go pochłaniało. Jeśli wyszłaby z domu... To było jak tysiące cudów, że nikt za nim nie poszedł i nie zabił ich oboje. - Co robiłaś, kiedy byłem nieprzytomny? Wskazała na małe legowisko na podłodze obok niego. - Byłam w pobliżu, w razie gdybyś czegoś potrzebował. Wyczyściłam ganek z krwi i pozamykałam dom. Nie wiem kto za tobą podążał, ale bałam się, że kimkolwiek by byli, mogli cię znaleźć, więc trzymałam telefon w pobliżu, by w razie czego wezwać pomoc. Czułość wypełniła go na jej poczynania. To było nie do pomyślenia, że ktoś zrobił to wszystko dla niego. Ani razu nie miał nikogo, kto by go chronił. Nigdy nie miał żadnych złudzeń co do Nicolette. Gdyby zrobił coś, co zagrażało jej lub jej rodzinie, 150 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night rzuciłaby się na niego w mgnieniu oka. Ale nie Maggie. Nie była nic mu winna, a jednak zapewniła mu bezpieczeństwo, nawet jeśli mógł stanowić dla niej zagrożenie. To było nie do pomyślenia. Wydał westchnienie ulgi, że miała takie wyczucie, by zostać na miejscu. - Czy ktokolwiek przychodził? - Nie. Miałam zamknięte drzwi i okna, tak na wszelki wypadek. Był zdumiony, że nikt go nie znalazł, ale znowu, nieświadomy nie zostawiał swojego zapachu ani śladów. Teraz musiał być ostrożny. Jego rodzaj był w stanie wysyłać psychiczne sondy. Jeśli używałby swojej magii, tak jak robił to teraz, utrzymując ludzką formę, mogli go znaleźć. Zamykając oczy ukrył swoją moc. Ale nie był w stanie robić tego zbyt długo, zanim znowu osłabnie. Prędzej, czy później będzie musiał zostawić ślad, który oni wytropią. - Musimy wydostać się stąd tak szybko, jak to możliwe. Spojrzała zdezorientowana. - Dlaczego? Mam mnóstwo artykułów spożywczych. - Nie mogę pozwolić im, żeby znaleźli mnie w twoim domu Maggie. Nie wiadomo co mogą z tobą zrobić. - Wren, jestem dużą dziewczynką. I mam całkiem spory pistolet, całkowicie naładowany. Zaszydził z jej brawury. - Jeśli przypomnisz sobie noc, w którą się poznaliśmy i zostałem postrzelony, zauważysz, że broń nie jest na nas efektywna. Przynajmniej, nie jeśli nie postrzelisz nas w głowę z bliskiej odległości - wykrzywiła twarz w obrzydzeniu. - Taa – tchnął. – Jak mówiłem, musimy iść. Marguerite nie wiedziała co powiedzieć. Nie chciała go opuścić. - Ilu jest jeszcze takich jak ty? - Wystarczająco dużo, by obsady filmów Cecila B. DeMille'a81 wyglądały przy nich jak dwuosobowe opery - sięgnął i objął dłońmi jej policzki. - Będą po mnie przychodzić Maggie, i nie przestaną dopóki żyję. Byłaś
81 http://pl.wikipedia.org/wiki/Cecil_B._DeMille
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
151
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night w Sanctuary i oni o tym wiedzą. Prędzej, czy później znajdą cię, nawet jeśli cię zostawię. Wykorzystają cię, żeby mnie dorwać. Jej głowa odpływała, kiedy to mówił. - Nie mogę wyjechać. Mam szkołę. Obowiązki... - Nie będziesz mogła chodzić do szkoły, jeśli będziesz martwa. Zaczęła panikować, kiedy prawdziwe przerażenie dopadło jej umysł. To nie mogło się dziać. - Pójdę do mojego ojca, on nas ochroni. Wren zniknął sprzed jej oczu. Dwie sekundy później był za nią. - On nie może cię obronić przed moim ludem - wyszeptał jej tuż przy uchu. - Jak to zrobiłeś? - zapytała, nie mogąc uwierzyć w zakres jego możliwości. - To proste. Moi ludzie mogą podróżować w czasie i dowolnie używać magii. Nie ma na tej ziemi człowieka, który by na sprzed nimi ochronił. Zaufaj mi. Złość wezbrała wewnątrz niej, na to co mówił. Czuła się bezsilna, a to była rzecz, której nienawidziła najbardziej. Była dorosłą kobietą, która odpowiadała za siebie i nienawidziła myśli, że nie może się obronić. Musiało być coś, co mogli zrobić. - Jeśli nie mogę użyć broni, żeby się obronić i jeśli nie możemy się ukryć, to co niby powinniśmy zrobić? Powinnam porzucić całe swoje życie, bo z tobą spałam? Wren cofnął się na jej słowa, które uderzyły w niego niczym fizyczny cios. Miała rację. Prosił ją o zbyt wiele. To było nie fair. Dlaczego spodziewał się, że poświęci dla niego resztę swojego życia? To było zbyt wiele, by prosić o to kogokolwiek. Nie wspominając o tym, że jej życie było idealne, dopóki nie wszedł w nie. Nie, ona nie potrzebuje kogoś takiego jak on, kto spieprzy jej życie. Nigdy wcześniej nikomu nie przyniósł szczęścia, ani radości. Ona była jedną z bardzo nielicznej grupy osób, które były dla niego miłe. Nie chciał się jej odpłacić, krzywdząc ją. Był tylko jeden sposób, by to rozwiązać... Marguerite zmarszczyła brwi, kiedy Wren pocałował ją delikatnie. - Przepraszam, że spieprzyłem twoje życie, Maggie - powiedział cicho, wycofując się i patrząc na nią. Jego oczy płonęły ze smutnej rezygnacji. Z żalu. Pogładził jej policzki palcami, patrząc na nią jakby chciał wypełnić nią swoją pamięć. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
152
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Potem, dwie sekundy później zniknął. Ciepło jego dłoni nada było na jej policzkach, kiedy reszta jej ciała była zimna od jego nieobecności. - Wren? - zawołała, rozglądając się za nim po pokoju. Na pewno pojawi się za chwilę, tak jaj poprzednio, prawda? - Wren? Gdzie jesteś? Ktoś zapukał do jej drzwi.
Co on teraz wyprawia? Pewna, że to on, poszła otworzyć drzwi, by znaleźć dr. Alexandra stojącego na jej podwórku. - Cześć Marguerite - powiedział. - Byłem... - Nie teraz, proszę, dr. Aleksander. Mam poważny problem. - Czy jest coś, co mógłbym zrobić, żeby ci pomóc? Zniesmaczona, wystraszona i sfrustrowana tym, co się z nią dzieje powiedziała bez zastanowienia. - Nie. Nie dopóki nie znasz jakiegoś sposobu, żeby wyśledzić znikającego tygrysa. Widziała, jak kolor odpływa mu z twarzy. - Wren naprawdę tu jest? To było zanim dowiedziała się... To dlatego dr. Alexander i inni przyszli wyciągnąć Wrena z więzienia. - Wiesz czym on jest? - Ty wiesz? Jego defensywny brak precyzji, zaczął ją wkurzać. - Dlaczego tu jesteś dr. Alexander? - zapytała zimnym tonem. - Nie byłaś na zajęciach przez cztery dni, nie odbierałaś telefonów. Żołądek ścisnął się jej z rezerwą. - Skąd o tym wiesz? Nie jesteś już moim doradcą. Jego piękna twarz zrobiła się ponura. - Nie, ale wiedziałem, że jesteś najbardziej prawdopodobną osobą, która widziała ostatnio Wrena, a ja muszę go odnaleźć. - Dlaczego? - Bo jeśli go nie znajdę, on będzie martwy. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
153
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Marguerite wrzasnęła na głęboki głos za nią. Odwróciła się, żeby zobaczyć wysokiego, ubranego na czarno blondyna. - Jak się dostałeś do mojego domu? Nie odpowiedział, idąc tam, gdzie spał Wren. - Był tutaj – powiedział do Juliana. - Jego zapach jest wszędzie - mężczyzna przeszywał ją gniewnym spojrzeniem. - Dokąd poszedł? - Kim do cholery jesteś? - spytała. - Fury – warknął. – I to nie tylko z imienia, ale też z temperamentu. Tak więc przestań się bronić człowieku. Nie mam na to czasu, ani cierpliwości. Jesteśmy tutaj, żeby uratować twojego chłopaka, zanim go zabiją. Dr. Alexander odchrząknął w ostrzegawczym geście. - Znasz mnie Marguerite. Uwierz mi, kiedy mówię, że jesteśmy po stronie Wrena. Czy wiesz gdzie on jest? Zawahała się, rozważając możliwości. Wren zadzwonił do dr. Alexandra i Billa, kiedy był w więzieniu. Ale znowu nie szukał ich, kiedy był ranny. Czy to znaczyło, że nie byli godni zaufania? Czy może oznaczało to, że więcej zaufania miał do niej? Niepewna czy odpowiedzieć, zdecydowała, że jedynym sposobem, żeby mu teraz pomóc, to zaryzykować i modlić się, żeby to była dobra decyzja. - Nie. Zniknął sekundę temu. - Co powiedział zanim cię opuścił? - zapytał Fury. - Nie wiem. Powiedział mi, ze musimy uciekać, a ja mu odpowiedziałam, że nie mogę zostawić wszystkiego tak po prostu. Miał ten dziwny wyraz twarzy, a potem przeprosił, że spieprzył mi życie. Dwie sekundy później już go nie było. - Cholera – warknął Fury, kiedy spotkał wzrok dr. Alexandra. - Zmierza, wiesz gdzie. Dr. Alexander spojrzał zniesmaczony. - Łap się Vanea i spotkajmy się tam - ledwie Fury skończył mówić też zniknął. Dr. Alexander, przeklinając wyciągnął z kieszeni telefon i wcisnął przycisk. - Vane – powiedział po kilku sekundach. – Znaleźliśmy miejsce gdzie był. Ale minęliśmy się z nim. Dosłownie. Myślę, że za chwilę wróci do Sanctuary, by się z nimi skonfrontować. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
154
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Dr. Alexander skrzywił się na nią, kiedy przerwał, by posłuchać. - Nie. Jestem z kobietą, z którą był. Będę z nią przez jakiś czas. Czy ty i Fury poradzicie sobie z pozostałymi? Marguerite gryzła paznokcie, czekając. - Zabieram ją do Jean-Luca. Daj mi znać co się dzieje - rozłączył się. – Pakuj torbę. - Dlaczego? Jego spojrzenie było poważne i cięło intensywnością. - Oni wiedzą kim jesteś, Marguerite. To dlatego tu jestem. Rozmawiałem z twoim profesorem, który powiedział mi, że opuściłaś zajęcia. Byłem przerażony, myślałem, że już cię znaleźli i użyją cię jako przynęty na Wrena. Oboje mieliście cholerna szczęście, że was jeszcze nie wyśledzili, ale wierz mi, to tylko kwestia czasu, zanim to zrobią. Konieczne jest zapewnienie ci bezpieczeństwa. Teraz. Mimo tego, chciała kilku odpowiedzi. - Kim są „my”. - Posłuchaj. Wyjaśnię to później. Teraz muszę cię do cholery stąd zabrać, zanim będę musiał zabić ludzi, których uważam za przyjaciół. Miał rację. Zaczynała głupieć, kiedy widziała, co oni potrafią. Kiwając głową, Marguerite pobiegła do swojego pokoju, gdzie złapała małą torbę i szybko wypełniła ją zmianą ubrania, bielizny, kilkoma kosmetykami i nocna koszulą. W międzyczasie zanim wróciła, Bill Laurens dołączył do dr. Alexandra w pokoju dziennym. Podniosła brwi na prawnika. - Tak, wiem – powiedział Bill. – Wyglądam jak zwyczajny prawnik z firmy, ale mogę walczyć z niedźwiedziem, albo tygrysem każdego dnia. Chodź, musimy się stąd wydostać. - Jak długo mnie nie będzie? Bill wymienił nerwowe spojrzenie z dr. Alexndrem. - Nie wiemy. Zmieszała się na to, jak szybko zmienia się jej życie i jak bezsilna jest, zatrzymała się by wziąć swój telefon i ładowarkę. Poprowadziła mężczyzn z domu i zamknęła drzwi. - Nie myślicie, że Wren naprawdę poszedł się zabić, co? - zapytała dr. Alexandra, 155 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night kiedy prowadził ją do swojego czarnego Land Rovera. Oboje odpowiedzieli jednocześnie. - Żeby cię ocalić? Tak. Marguerite nigdy nie czuła się bardziej egoistycznie, niż wtedy, kiedy wsiadała do samochodu dr. Alexandra. - Nie wierzę, że to się dzieje... - nie zdawała sobie sprawy z tego, że mówi głośno, dopóki Bill nie powiedział. - Witamy w naszym świecie. To nie jest piękne miejsce. Ale znowu nigdy też nie jest nudne. Westchnęła gdy przepłynął przez nią ból. - Wciąż myślę, że to wszystko jest snem i jutro obudzę się w swoim łóżku zastanawiając się co do cholery jadłam na kolację. Bill zaśmiał się, kiedy dr. Alexandre wyprowadził samochód na jezdnię. - Ty naprawdę chcesz brutalnego przebudzenia, zapytaj swojego profesora klasyki, ile naprawdę ma lat. Z tonu głosu Billa mogła domyślić się, że to pośle ją na krawędź. - Nie chcę wiedzieć, prawda? - Nie bardzo – powiedział dr. Alexander. – Powiedzmy, że wiedzę o moim przedmiocie mam z pierwszej ręki. To sprawiło, że jej głowa zaczęła odpływać. Nic dziwnego, że dr. Aleksander miał tak imponująca wiedzę. Było o wiele łatwiej uczyć o czymś czego się doświadczyło, co oznaczało, że ten człowiek miał kilka tysięcy lat. To wystarczyło, by zamieszać człowiekowi w głowie. Marguerite obserwowała przechodniów, kiedy jechali w kierunku Warehouse District. Świat na zewnątrz wyglądał tak samo, ale nic już nie było takie samo jak pięć dni temu. Zastanawiała się ile rzeczy nie było takich jakimi się wydawały. Do licha, wszystko co wiedziała, to że bar, który właśnie mijali, mógł należeć do demonów, albo innego rodzaju szalonych Zwierzołaków. A nawet gargulców. Ale to tak naprawdę jej nie dotyczyło. Teraz w jej głowie były myśli tylko o jednym Zwierzołaku. - Powiedzcie mi, że z Wrenem będzie dobrze. Bill odwrócił się i spojrzał na nią znad ramienia. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
156
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - W tym momencie powinnaś bardziej martwić się o siebie Marguerite. Jeśli ci od Wrena kiedykolwiek dowiedzą się, że wiesz o tym, że istnieją, przyjdą po ciebie. Skrzywiła się na niego. - Nie rozumiem tego, wiesz, że oni istnieją, dlaczego nie przyjdą po ciebie? - Mam dożywotni interes w tym, by utrzymać ich istnienie w tajemnicy, ty nie. - Ja nie? - spytała głosem ciężkim ze strachu i gniewu. - Ostatnią rzeczą jakiej chcę dla Wrena, to żeby został zamknięty w jakimś rządowym laboratorium. - Bill uśmiechnął się z aprobatą. - Dobra odpowiedź. Marguerite westchnęła, walcząc ze łzami, które kuły ją w oczy. - Nie wierzę, że przeze mnie próbują go zabić. Nie może im po prostu powiedzieć, że nie będzie się już ze mną spotykał? Bill skrzywił się na nią. - O czym ty mówisz? - Wren powiedział, że przyszli po niego, bo nie chcą żeby związał się z człowiekiem. Jeśli nie będziemy się widywać... - Obawiam się, że już na to za późno - powiedział Bill sympatycznym tonem. - To już nie chodzi o ciebie, Marguerite. Chodzi o wielki biznes. Rodzina Wrena od lat czekała na okazję, żeby go zabić. Dopóki miał przed nimi ochronę w postaci Sanctuary, nie mogli dotknąć ani jego, ani jego pieniędzy. Teraz, kiedy został wyrzucony, nie ma niczego, co by ich powstrzymywało. Ale to nie miało sensu. - Jestem kompletnie zdezorientowana. Sanctuary to zwyczajny bar, prawda? - Nie - powiedział Bill, jego głos był poważny. - To bardziej jak sanktuarium dla zwierząt, gdzie ludzie tacy jak Wren mogą pójść i nie być upolowanym, przez tych, którzy chcą go zabić. - Nie może znaleźć innego sanktuarium? Bill potrząsnął głową. - One nie rosną po prostu na drzewach dla ich rodzaju. Nie żeby to miało znaczenie. Teraz Omegrion naznaczył go do śmierci. Dopóki nie zmienią zdania, nikt nie może go ochronić. Jeśli ktoś to zrobi, także zginie. Zmarszczyła brwi. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
157
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Co to Omegrion? - To rada rządząca jego ludem - powiedział dr. Alexander skręcając w prawo. Coś jak ich wersja kongresu. Miała nadzieję, że ich kongres był bardziej efektywny i bardziej współpracował, zwłaszcza, że od ich decyzji zależało czy Wren przeżyje, czy umrze. - Co zrobić, żeby zmienili decyzję co do niego? - zapytała. Bill westchnął. - Musimy udowodnić, że nie jest zagrożeniem dla jego ludu. - Ale jak to zrobimy? Bill posłał jej twarde spojrzenie. - Nie zrobimy. Zasadniczo Wren będzie ścigany i w końcu zabity. Wszystko co możemy w tym momencie zrobić to opóźnić to i utrzymać ten stan do czasu, aż udowodnimy, że ty nie jesteś takim samym zagrożeniem jak on. To takie niesprawiedliwe. Jak tak mogło być? Łza popłynęła po jej policzku, kiedy słowa Billa przeszyły ją jak sztylety. - Wren na to nie zasługuje. Człowiek, czy zwierzę, ma najłagodniejszą duszę, jaką kiedykolwiek poznałam. Bill otworzył szeroko oczy, kiedy dr. Aleksander wydał dźwięk niezgody. - Ty jesteś jedyną osobą, jaką znam, która to o nim powiedziała, Marguerite powiedział dr. Alexander. - Wren jest dziki i niebezpieczny, tak jak twierdzą. Może dla nich, ale dla niej nie był taki. Marguerite zamknęła oczy, Wyobrażając sobie Wrena, jaki był w noc kiedy się poznali. Był taki nieśmiały i wstydliwy. Trzymał się w cieniu, wyszedł tylko żeby z nią porozmawiać. Następnie przeskoczyła do myśli, kiedy trzymał ją w ramionach, kiedy się kochali. Sposobu, w jaki obronił ją przed bandytami. Mieli rację. Mógł być niebezpieczny. Ale nie był poza kontrolą. Nigdy nie zaatakował nikogo bez powodu. To nie czyniło go zagrożeniem. Po prostu nie czyni go ofiara. - Musimy go uratować - powiedziała do mężczyzn. - Powiedzcie mi jak zabić tych co po niego przyjdą. W formie tygrysa, Wren wkradł się na górę Sanctuary, poszukując Nicolette. 158 Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Nie miał wątpliwości, kto się od niego odwrócił i miał zamiar to zakończyć. Jedną rzeczą było wysłanie ich na niego, ale stawiać Maggie, w takim niebezpieczeństwie... To zupełnie inna historia. Nadszedł czas, aby wszyscy dowiedzieli się, że samotny, nie znaczy łatwy. Ten tygrys miał zęby i był bardziej niż gotowy, by ich użyć. - Cholera! Odwrócił się, by zobaczyć Fanga stojącego w drzwiach za nim. Wilk nie miał na sobie nic poza jeansami. Nawet jego stopy były nagie. Przyczajony nisko, Wren przygotował się do ataku. - Zabieraj stąd swoją dupę – pękł Fang. – Teraz! Wren zaczął odchodzić od niego. - Posłuchaj go Wren, proszę. Zamarł na głos Aimee. Niedźwiedzica stała za wilkiem w ludzkiej postaci. Jedna część jej twarzy była czerwona, a jej usta były opuchnięte, jakby pieściła się z Fangiem w jej pokoju82. Cholera, ta dwójka mają jeszcze większy problem niż on. Zanim zdążył przejść, kolejne drzwi się otworzyły. Aimee pobiegła do nich wzrokiem, kiedy jej młodszy brat, Etienne zamarł w drzwiach. Wysoki i o blond włosach, jak inni jego bracia, niedźwiedź był tylko o kilka dekad starszy od Wrena, ale nie wydawał się starszy w ludzkiej formie. Etienne natychmiast błysnął do niedźwiedziej postaci. - Nie ma żadnej walki w Sanctuary - powiedział Fang zamykając drzwi by obronić Aimee i stanął między nimi. - Znasz prawa Eirini, które nami rządzą. - On jest naznaczony, wilku. Odsuń się. Wren odwrócił się na głos Auberta i błysnął do ludzkiej postaci, by zmierzyć się ze słynnym Papa Bear , który tylko wykonuje polecenia Nicolette. - Nie zrobiłem nic złego. To wszystko bzdury i wy o tym wiecie. - Zwariowałeś83 - powiedział Aubert – zagrażasz moim młodym i mojej partnerce. Wren zmrużył oczy na niedźwiedzia. 82 I na pewno tak było :) 83 Nie bardziej niż ta twoja wielkodupa niedźwiedzica o zarośniętych pośladkach...
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
159
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - Nie. Ale możesz powiedzieć swojej suce, że jestem tu po nią. Aubert ruszył na niego. Fang stanął między nimi i złapał niedźwiedzia, kiedy się rzucił. Wren napiął się, oczekując, że niedźwiedź przełamie opór wilka, ale ku jego zdumieniu, Fang dawał radę. Rycząc, Aubert powalił Fanga na bok i ruszył na Wrena. Wren błysnął w tygrysa i rzucił się na Auberta, który natychmiast zmienił się w niedźwiedzia. Wren złapał większe zwierzę za gardło, kiedy Etienne zaatakował go od tyłu. Syknął, kiedy Etienne odrzucił go na ścianę i zrobił otwartą ranę na jego nodze ogromnym pazurem. Oszołomiony, Wren zerwał się na nogi, tylko po to, żeby ból z jego zranionej nogi przedarł się przez niego. Jego rany nadal były zbyt świeże i ta jedna nowa, niekorzystnie wpływała na jego wytrzymałość. Nie żeby o to dbał. Przyszedł tu wiedząc, że prawdopodobnie go zabiją. Ale planował pełną satysfakcję zanim go zabiją. Niedźwiedzie ryknęły zanim na niego ruszyły. Zrobili zaledwie dwa kroki, kiedy coś błysnęło w korytarzu. Wren cofnął się, gotowy by zaatakować, przerywając tylko by zobaczyć Vanea i Furyego w korytarzu. W ludzkiej postaci, Vane spojrzał na krwawiące ramię Fanga i warknął nisko z gardła. - Aubert? Postradałeś rozum? Aubert błysnął z powrotem do ludzkiej postaci, ale Etienne pozostał niedźwiedziem. - On jest naznaczony do śmierci - warknął Aubert. - Przyjęliśmy cię wilku, kiedy nie miałeś nic. Czy to jest sposób w jaki nam się odpłacasz? Zielone oczy Vanea zapłonęły. - Nie Aubert. Nie zapomniałem o moim długu względem ciebie i Nicolette. Ale nie będę stać i patrzeć, jak coś takiego dzieje się niewinnemu. Wren nie ma klanu, który by za nim stanął. Dlatego zaoferowałem mu mój84. Wren był całkowicie zaskoczony tą ofertą. To było samobójstwo, stanąć za nim
84 Ja wiedziałam, że mój wilczek jest kochany i coś wymyśli żeby pomóc mojemu koteczkowi :)
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
160
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night teraz, nie mógł nawet uwierzyć, że Vane rozważał takie działanie. Aubert nie mógł w to uwierzyć w takim samym stopniu. - Możesz zabrać go z powrotem pod dekret Omegrionu? Vane nie zawahał się z odpowiedzią. Jego twarz była ponura i śmiertelnie poważna. - Jesteś cholernie bezpośredni. Wren zobaczył błysk paniki w oczach Fanga na jego ludzkiej twarzy, kiedy spojrzał przez ramię. - Nie! Wszyscy odwrócili się i zobaczyli Aimee na środku korytarza, tuż za nimi. Tylko Wren i Fang wiedzieli, w którym pokoju była. Przełknąwszy popatrzyła od jej ojca, do Fanga. - Tato, proszę. Nie rób tego. To jest złe i dobrze to wiesz. Wren nie stanowi dla nas zagrożenia. - Zwariowałaś, córko? On jest tutaj, żeby zabić twoją matkę. Teraz otwierało się więcej drzwi, więcej zwierząt wychodziło, by zobaczyć co się dzieje. Cholera, Wren musiałby przedrzeć się przez nich wszystkich zanim dotarłby do tego zwierzęcia, które chciał w kawałkach. Nawet po śmiałych słowach Vanea, Wren nie oczekiwał, że ktokolwiek stanie po jego stronie, więc gdy trzy wilki utworzyły barierę pomiędzy nim i innymi, był zszokowany. - Nigdy nie wyjdzie stąd żywy - powiedział ostrzegawczo Aubert. - Żaden z was nie wyjdzie. Wren przekrzywił głowę, kiedy zobaczył, że coś dziwnego przechodzi pomiędzy Fangiem i Aimee. Wiedział, że porozumiewają się między sobą telepatycznie. Uderzenie serca później, Fang złapał Aimee w ramiona i przyłożył jej nóż przy gardle. - Nie waż się podążać za nami. Zabiję ją, jeśli to zrobisz. Fang spojrzał na ich trójkę. - Vane, Fury, zabierzcie stąd Wrena. Wren zaczął protestować, ale zanim tak naprawdę mógł, Vane chwycił go za szyję i błysnęli do pokoju, którego nigdy wcześniej nie widział. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
161
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Był ciemny, bez żadnego okna. Jedyne światło pochodziło z dwóch słabych lampek, stojących na stole po drugiej stronie pokoju. Rozejrzał się dookoła, zastanawiając się, dokąd przyniósł go Vane. Nowoczesne meble były eleganckie i dobrej jakości, nie wspominając, że mury zrobione były z ciemnoszarej stali. Przez te ściany i kołyszącą się podłogę, mógł stwierdzić, że jest na statku. Zasyczał w gniewie, Wren błysnął do ludzkiej postaci, żeby zmierzyć się z wilkiem. - Co ty do cholery robisz? - Ratuję ci życie. Wykrzywił wargi na Vanea. - Nie chciałem, żebyś ratował mi życie, dupku. Fury, Fang i Aimee błysnęli do pokoju obok Vanea. Aimee rzuciła się w ramiona Fanga. - Czy wasza dwójka postradała do końca rozumy? - zapytał Vane. - Pomiędzy wami i tygrysem mówiąc, mamy przejebane. - Nie, nie macie - Wren próbował błysnąć do Sanctuary, by to zakończyć, ale nie mógł. - Co do cholery? - Zablokowałem cię - powiedział Vane. Wren wiedział lepiej, żeby nie walczyć z Vanem – wilk była zbyt silny, by go pokonać – zbierając każdy gram swojej powściągliwości, nie próbował go zabić. - Znieś ją. - Nie - powiedział stanowczo Vane. - Nie po to zagroziłem całemu swojemu klanu, żeby zobaczyć jak popełniasz samobójstwo. - To nie jest twoja walka. - Tak, jest. Nie mam zamiaru siedzieć i patrzeć, jak ktoś niewinny umiera z powodu jakichś pazernych dupków. Wren zaszydził z bohaterstwa Vanea. - Cóż, Panie Altruisto, tygrys nie chce twojej pomocy, więc odwal się. Ktoś zaczął klaskać. Wren odwrócił głowę, żeby zobaczyć Mrocznego Łowcę,
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
162
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Jeana Luca, wchodzącego do pokoju, drzwiami po lewej. Pirat za ludzkiego życia85, zabójca wampirów, jako nieśmiertelny, nadal zachował wiele ze swego starego wyglądu. Z małą złotą obrączką migającą w płatku jego ucha, ubrany był w czarne skórzane spodnie, jedwabną koszulę86 i buty na motocykl. Jego długie, proste, czarne włosy ściągnięte w ogon, podkreślały ostre rysy jego twarzy. Jego oczy były tak ciemne, że nawet źrenice nie były dostrzegalne i te oczy błyszczały w rozbawieniu. - Nieźle powiedziane tygrysie. - Zamknij się lizusie, twoja walka to też nie jest. Jean-Luc wciągnął ostro powietrze nosem na zniewagę. - Chłopcze, lepiej powściągnij swój język, zanim go stracisz. Wren zrobił krok w jego stronę, a potem zamarł, kiedy zobaczył Marguerite wychodzącą przez drzwi za piratem. Ulga na jej twarzy, unieruchomiła Wrena. Dopadła do jego boku i zarzuciła na niego ramiona. - Cieszę się, że wydostali cię, zanim było za późno. Nie zamierzałeś naprawdę zrobić czegoś głupiego, prawda? - O, nie, kochanie, przybyliśmy za późno - powiedział Fury. – Nasz tygrysek wkurzył złe ule i teraz wszystkie pszczoły, a właściwie wszystkie niedźwiedzie zaczynają szaleć. Fury spojrzał na Fanga. - Z drugiej strony, znając niedźwiedzie, przed tygrysem, zapolują na wilka. Dobry ruch Fang. Spędzanie czasu z ich jedyną córką. Błyskotliwe posunięcie. Wiesz, ze czekolada jest zabójcza dla naszego rodzaju. Myślę, że jeśli chcesz popełnić samobójstwo, to są na to mniej bolesne sposoby. - Przestań Fury - powiedział Vane, podchodząc do miejsca gdzie stali Fang i Aimee. - Musimy ją odesłać z powrotem. Natychmiast. - Wiem - powiedział Fang. Łzy błysnęły w oczach Aimee. - Nie chcę odejść. 85 Skoro pirat to ja sobie zaklepuję tłumaczenie jego części jeśli kiedykolwiek taka powstanie :):):) 86 Koniecznie z żabotem... czy jak to się nazywa ta taka koronkowa falbana z przodu...
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
163
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Dwoje z nich spojrzało błagalnie na Vanea, który poczuł skurcze żołądka. - A ja myślałem, że to mój związek z Bride, był skazany na niepowodzenie. Cholera, ludzie i zwierzęta, to gówno jest do bani. Fury prychnął. - Jesteś liderem, Vane. Prowadź. Vane spojrzał w sufit i westchnął. - Gdybym w ogóle miał mózg, którego najwyraźniej nie mam, nigdy nie wziąłbym w tym udziału. Zostawiłbym mojego brata i Wrena niedźwiedziom i zabrałbym moją żonę w jakieś ładne miejsce, gdzie mogłyby dorastać nasze dzieci. Przetoczył po wszystkich rozdrażnionym spojrzeniem. - Ale oczywiście jestem najgłupszym człowiekiem na tej planecie. Jean-Luc wyciągnął długi sztylet ze swojego buta. - Proszę, mon ami. Dla ciebie, albo dla nich. Jedno cięcie i wszystkie twoje problemy będą rozwiązane, hę? - Nie kuś mnie - warknął nisko Vane, badając ich wzrokiem. - Wren, słuchaj uważnie, stary, bo twoje szanse są niewielkie. Zabijesz Nicolette i jesteś martwy. Nie ma od tego drogi powrotnej. Wren zaszydził z niego. - Nie ma drogi powrotnej od egzekucji. Kropka. Potrząsając głową, Fury zrobił krok do przodu. - Nie było cię tam, kiedy padł wyrok. Rada była podzielona. Wren zmarszczył brwi. - Co ty mówisz? - To, że masz szanse na odkupienie - powiedział Vane. - Ale nie, jeśli zabijesz Nicolette dla zemsty. Wren zawahał się, czując lekkie ukłucie nadziei. Czy będzie miał śmiałość im uwierzyć? Wydawało się to zbyt nieprawdopodobne, nawet dla człowieka, który był tygardem. Vane westchnął. - Dasz radzie dowód, że nie zabiłeś swoich rodziców i Savitar unieważni wyrok Omegrionu. Wren zastygł, kiedy niedorzeczność słów wilka przeszła przez niego. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
164
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night - O czym ty do cholery mówisz. Chcą mnie zabić, bo umawiam się z Maggie. - Co ty, głupi? - zapytał Fury. – Twoje randki z człowiekiem były tylko katalizatorem, dla którego Mama Lo wyrzuciła twoją dupę. Wyrok śmierci jest za to, że zamordowałeś swoich rodziców. - Kto tak powiedział? - Twój kuzyn, Zack. Wren zacisnął szczęki, żeby utrzymać głęboką wściekłość, która w nim się zakorzeniła. To, to po prostu szło źle. Nie mógł uwierzyć, że drań poszedł do rady z kłamstwem. - Możemy ci pomóc, Wren - powiedział spokojnie Vane. - Ale musisz nam zaufać. Wren zakpił z wilka. - Nie pokładam wiary, ani mojego życia w niczyje ręce. Wszystko czego się dotknąłem było spieprzone i boli mnie od tego dupa. Fury wykrzywił usta w niesmaku. - Niezła wyobraźnia tygrysie. Obrazowa. Nie myślałeś o pisaniu książek dla dzieci? Fang pacnął brata lekko w tył głowy. - Ał! - Fury warknął, pocierając lekko miejsce, w które został trafiony. - Czy byłem tak wkurzający przed atakiem na mnie? - zapytał Vanea Fang87. Vane nie zawahał się. - Tak i nadal jesteś przez większość czasu. I mówimy o czymś niezwiązanym z tematem. - Nie ma nic do dyskusji - powiedział Wren. – Nie możesz mnie trzymać tutaj wiecznie, wilku. Umieszczając mnie na łodzi, zrobiłeś niezły trik, by trzymać w ukryciu mój zapach, ale nie zajmie im dużo czasu znalezienie mnie. Wszystko, co zrobiłeś, to wciągnąłeś do tego Mrocznych Łowców, a znając Acherona, nie będzie tym zachwycony. Wren wydał zmęczone westchnienie i potrząsnął na nich głową. - Będą po mnie przychodzić i wszyscy wiecie, że ich nie powstrzymamy.
87 Dokładnie taki byłeś... uwielbiam te wilki...
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
165
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Wolałbym stanąć z nimi twarzą w twarz na moich zasadach, niż żeby atakowali mnie na swoich. Zbyt zmęczony i poraniony by dalej argumentować, Wren skierował się do drzwi. Kiedy mijał Jean-Luca, Mroczny Łowca złapał go. Nim Wren zdążył zareagować, poczuł ukłucie w ramię. Rozwścieczony warknął i zmienił się, ale nie mógł nic zrobić, pociemniało mu w oczach. Marguerite zrobiło się zimno, kiedy zobaczyła, że Wren opada na podłogę pod stopy Mrocznego Łowcy. - Co zrobiłeś? - Odurzyłem go. Fury wydał długi oddech,. - Będzie wkurzony, kiedy się obudzi. - Bez wątpienia – zgodził się Jean-Luc. – Dlatego proponuję utrzymać go tak przez dzień lub dwa, żeby się do końca uleczył, a wy będziecie mogli zaplanować, co musi zrobić. - Tak, ale jeśli nie będzie słuchał... - Przyjdź do nas z planem – powiedziała Marguerite. – A ja upewnię się, że posłucha. Fury, o którym szybko się dowiedziała, że jest niewiernym Tomaszem, wyśmiał ją. - Nie bądź taka pewna siebie, człowieku. Wren nie jest tego rodzaju zwierzęciem, którym można manipulować. Aimee pokręciła głową. - Nie Fury, mylisz się. Dzięki niej Wren jest inny. Fury przesunął się wziął rękę Marguerite w swoje dłonie. Odwrócił ją, żeby je obejrzeć. - Nie są partnerami. Aimee przeszła pełnym uwielbienia spojrzeniem po Fangu, zanim spojrzała na Furyego. - Nie musimy byś sparowani, żeby troszczyć się o kogoś. Myślę, ze Wren jej posłucha. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
166
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Marguerite stanęła ponownie koło Aimee, kiedy mężczyźni przenosili Wrena w postaci tygarda wąskim korytarzem w stronę sypialni, która przylegała do jej własnej. Dowiedziała się od Billa, że statek został przekształcony z cysterny. Z zewnątrz wyglądał jak zardzewiała kupa złomu, ale w środku były wszystkie luksusy znane człowiekowi, w tym pokój satelitarny, który mógłby konkurować z NASA. Dr. Alexander i Bill ustalili, że statek będzie najbezpieczniejszym miejscem, żeby ich ukryć. Gdy byli na wodzie, Zwierzo-Łowcy ścigający Wrena, nie mogli wyczuć jego zapachu i tak długo, jak będzie ograniczał do minimum używanie mocy, nie będą w stanie żadnym sposobem go znaleźć. Miała tylko nadzieję, że to zadziała. - Naprawdę myślisz, że istnieje jakikolwiek sposób, żeby Wren udowodnił swoją niewinność? - zapytała Vanea, kiedy przykrywał Wrena w postaci tygarda kocem. - Nie wiem. Cholera, nawet nie jestem pewien, czy nie zabił swoich rodziców. Jego kuzyn wyciągnął jeden cholerny argument. - On ich nie zabił - powiedziała stanowczo Aimee. - Byłam tam, kiedy go przyprowadzili. Był zbyt tym zszokowany. Siedział w kącie przez trzy tygodnie, obejmując się ramionami i kołysząc się w tył i w przód, gdy tylko był w ludzkiej formie. Jako tygard, tygrys, albo leopard, leżał zwinięty. Vane zmarszczył brwi. - Czy był ranny, kiedy został do was przywieziony? Marguerite zobaczyła niechęć na twarzy Aimee. - Był trochę pozdzierany. Vane spojrzał sceptycznie. - Trochę, czy bardzo? - W porządku. Bardzo. - Aimee przyznała niechętnie. - Ale gdyby walczył z dwoma dorosłymi Katagarianami, byłby o wiele bardziej poraniony, niż był. - Chyba, że ich otruł - powiedział Fury. - Zack tak naprawdę nie powiedział, w jaki sposób ich zabił. - Nadal w to nie wierzę - powiedziała Marguerite. – To nie jest w nim. - Tak i to są urojenia – powiedział Fury. – Dziecinko, z ostatniej chwili. Z wyjątkiem ciebie i pirata, wszyscy tutaj jesteśmy zwierzętami. I wszyscy mamy instynkt zabójców. Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
167
Sherrilyn Kenyon Unleash The Night Aimee westchnęła, patrząc tęsknie na nieprzytomnego Wrena. - Miał naprawdę ciężki okres dojrzewania. Nie mógł utrzymać się w formie i miał częste wybuchy przemocy na bardzo drobne rzeczy. - Takie jak? - zapytał Vane. - Cóż, pierwszej nocy, kiedy pracował w kuchni, Dev zaskoczył go i Wren podciął mu gardło nożem, który trzymał w ręku. Na szczęście Dev cofnął się wystarczająco szybko, by powstała tylko mała ranka, ale gdyby jego refleks w postaci człowieka był mniejszy, mogłoby to być śmiertelne. - To nie oznacza jeszcze, że zabił swoich rodziców - powiedział Fang, stając obok Aimee. Jean-Luc wydał odgłos niezgody. - To raczej obciążające. Normalni ludzie tak nie robią. Fang wyglądał jakby miał wątpliwości. - Nie, ale ktoś, kto był brutalnie zaatakowany i nie miał siły, żeby się bronić, mógł tak zrobić. Fury nie wydawał się kupować argumentów Fanga, ale Marguerite tak. - Nie wiem, bracie - powiedział Fury. - Myślę, że przekładasz to co stało się tobie na Wrena. Marguerite spojrzała na Aimee. - Kiedy ostatni raz Wren zaatakował kogokolwiek jako pierwszy? Aimee nie wahała się odpowiedzieć. - Tylko ten jeden raz, Deva, ale Wren bał się i trząsł kiedy to się stało. Marguerite skinęła głową. - Tak, jak myślałam. Wren jest niewinny w tej sprawie. Powiedział mi, że jego rodzice zabili siebie nawzajem i ja mu wierzę. Teraz po prostu musimy ruszyć głowami i wymyślić, jak to udowodnić.
Tłumaczenie: shonaliii Beta: axses
168