SPISEK XIZORA
4
Dla Andrew Slaca, Mary Mayther Slac i Garyego Slaca
5
6
ROZDZIA£
DZI
RÓWNOLEGLE DO WYDARZ...
10 downloads
14 Views
768KB Size
SPISEK XIZORA
4
Dla Andrew Slaca, Mary Mayther Slac i Garyego Slaca
5
6
ROZDZIA£
DZI
RÓWNOLEGLE DO WYDARZEÑ POWROTU JEDI Strach to po¿yteczna rzecz. By³a to jedna z najwa¿niejszych nauk, jakie móg³ poznaæ ³owca nagród. A Bossk uczy³ siê tego w³anie teraz. Przez okno kokpitu Wciek³ego Psa widzia³ wybuchy, które rozdar³y na ogniste strzêpy poczernia³ej durastali tamten statek Niewolnika I Boby Fetta. Jednoczenie og³uszy³ go wybuch szerokopasmowych zak³óceñ statycznych, dochodz¹cych z komlinka jak elektromagnetyczny jêk mierci. Przenikliwy, wielooktawowy dwiêk wylewa³ siê z g³oników Wciek³ego Psa przez dobrych kilka minut, dopóki ognista apokalipsa nie poch³onê³a ostatniego obwodu na pok³adzie statku Fetta. Wreszcie, gdy ju¿ móg³ s³yszeæ w³asne myli, Bossk spojrza³ w pust¹ przestrzeñ, tam, gdzie jeszcze przed chwil¹ znajdowa³ siê Niewolnik I. Na tle zimnego, rozgwie¿d¿onego nieba tylko kilka strzêpów roz¿arzonego do bia³oci metalu powoli przygasa³o w st³umion¹ czerwieñ, oddaj¹c ¿ar pró¿ni. On nie ¿yje, pomyla³ Bossk z dzik¹ satysfakcj¹. Nareszcie. Wszystkie atomy, które sk³ada³y siê na cia³o wiêtej pamiêci Boby Fetta, tak¿e dryfowa³y teraz w przestrzeni, nareszcie nieszkodliwe. Zanim przeniós³ siê na w³asny statek, Bossk zdo³a³ na pok³adzie Niewolnika I zainstalowaæ tyle detonatorów termicznych, ¿eby z wszystkiego, co tam ¿y³o, pozosta³y wy³¹cznie popio³y i paskudne wspomnienia. A wiêc jeli wci¹¿ odczuwa³ lêk, jeli ¿o³¹dek wci¹¿ ciska³ mu siê na wspomnienie mrocznej, przes³oniêtej wizjerem twarzy 7
Boby Fetta, musia³a to byæ ca³kowicie irracjonalna reakcja. On nie ¿yje, nie ma go
Ciszê panuj¹c¹ w kokpicie Psa zak³óci³o ledwie s³yszalne pikniêcie pochodz¹ce z panelu kontrolnego. Bossk spojrza³ w dó³ i stwierdzi³, ¿e teletransponder wychwyci³ w najbli¿szym s¹siedztwie obecnoæ drugiego statku. Jeli wierzyæ koordynatom, jakie pojawi³y siê na ekranie, musia³ on siedzieæ na karku Wciek³ego Psa. W dodatku by³ to statek znany jako Niewolnik I. Profil ID pasowa³ idealnie. To niemo¿liwe, pomyla³ oszo³omiony Bossk. Serce na krótk¹ chwilê zamar³o mu w piersi, po czym niepewnie podjê³o pracê. Przed eksplozj¹ odczyta³ ten sam profil ID z drugiej strony swojego statku i obróci³ Wciek³ego Psa akurat na czas, aby ekran wype³ni³a ogromna kula eksplozji. Nagle zda³ sobie sprawê, ¿e nie widzia³ samego Niewolnika I. A to znaczy, ¿e
Bossk us³ysza³ inny dwiêk, jeszcze cichszy, dochodz¹cy z innego miejsca statku. Kto jeszcze tam by³. Czujne zmys³y Trandoszanina zarejestrowa³y moleku³y innego stworzenia, kr¹¿¹ce po zamkniêtym obiegu wentylacji statku. Bossk wiedzia³, do kogo nale¿¹. On tu jest. Krew w ¿y³ach Bosska zamieni³a siê w lód. Boba Fett
Bossk czu³, ¿e jakim cudem wyprowadzono go w pole. Eksplozja nie poch³onê³a ani Niewolnika I, ani jego pasa¿erów. Nie mia³ pojêcia, jak siê to Fettowi uda³o, ale siê uda³o. A og³uszaj¹cy wrzask elektroniczny, który wype³ni³ kokpit, wystarczy³, aby ukryæ wtargniêcie Boby Fetta na pok³ad Wciek³ego Psa. Ha³as trwa³ doæ d³ugo, aby Fett zd¹¿y³ wedrzeæ siê do w³azu i uszczelniæ go za sob¹. Z g³onika na sklepieniu kokpitu odezwa³ siê nagle g³os, który nie nale¿a³ ani do Bosska, ani do Boby Fetta. Dwadziecia sekund do detonacji oznajmi³ ch³odny, pozbawiony emocji g³os autonomicznej bomby. Tylko najwiêksze modele mia³y takie obwody ostrzegawcze. Strach rozpuci³ lód w ¿y³ach Bosska, który wyskoczy³ z fotela pilota i zanurkowa³ w korytarz za swoimi plecami. W pomieszczeniu ze sprzêtem awaryjnym Wciek³ego Psa rzuci³ siê na zawartoæ jednej z szafek, rozdzieraj¹c j¹ uzbrojonymi w pazury ³apami. Pies ju¿ nied³ugo pozostanie statkiem; za 8
kilka sekund odliczanie trwa zmieni siê w roz¿arzone stalowe odpadki, otoczone mg³¹ szybko rozpraszaj¹cych siê gazów atmosferycznych, dok³adnie tak samo jak to, co omy³kowo wzi¹³ za statek Boby Fetta. Bossk nie przejmowa³ siê teraz tym, ¿e za chwilê jego statek nie bêdzie w stanie naprawiæ w³asnych systemów podtrzymywania ¿ycia. Gadopodobny Trandoszanin upchn¹³ kilka najpotrzebniejszych rzeczy w samouszczelniaj¹cy siê otwór zniszczonej, czêsto u¿ywanej torby cinieniowej. Za chwilê systemy nie bêd¹ mia³y ju¿ ¿adnego ¿ycia do podtrzymywania, bo z kapitana statku pozostanie kilka strzêpków zakrwawionej tkanki i koci, szybko stygn¹cych w zimnej pró¿ni. Ju¿ mnie tu nie ma, pomyla³ Bossk, zarzucaj¹c na ramiê pasek torby, i rzuci³ siê w kierunku w³azu. Piêtnacie sekund do detonacji poinformowa³ Bosska spokojny, przyjazny g³os dochodz¹cy z centralnego korytarza Psa. Trandoszanin rzuci³ siê w kierunku kapsu³y awaryjnej. Wiedzia³, ¿e Boba Fett w³¹czy³ autonomiczne obwody g³osowe bomby tylko po to, ¿eby mu dokuczyæ. Czternacie
nie ma lepszego sposobu motywacji myl¹cego stworzenia ni¿ taki bezcielesny g³os oznajmiaj¹cy zbli¿aj¹c¹ siê zag³adê. Trzynacie
czy wzi¹³e pod uwagê mo¿liwoæ ewakuacji? Zamknij siê warkn¹³ Bossk. Nie by³o sensu przemawiaæ do termicznych materia³ów wybuchowych i obwodów zap³onowych, ale jako nie potrafi³ siê powstrzymaæ. Pod miertelnym lêkiem, który przyspieszy³ bicie jego serca, kry³a siê mordercza wciek³oæ. Ka¿de jego spotkanie z Bob¹ Fettem koñczy³o siê tak samo. Czy¿by nie mo¿na by³o tego unikn¹æ? Ten mierdz¹cy, zdradziecki ³otr
Strzêpy i od³amki po poprzedniej eksplozji bombardowa³y zewnêtrzn¹ pancern¹ pow³okê Psa jak rój maleñkich meteorytów. Gdyby w tym wszechwiecie panowa³a jakakolwiek sprawiedliwoæ, Boba Fett ju¿ by teraz nie ¿y³. Ma³o tego, by³by rozbity na atomy. Furia i panika wype³niaj¹ce serce Bosska ust¹pi³y miejsca zdumieniu. W biegu torba cinieniowa rytmicznie uderza³a o jego pokryte ³usk¹ plecy. Dlaczego ten Boba Fett ci¹gle wraca? Czy naprawdê nie mo¿na go zabiæ tak, ¿eby raz na zawsze pozosta³ martwy? Dwanacie
To nieuczciwe. Nie mia³ nawet okazji wyci¹gn¹æ siê w fotelu pilota ani doznaæ ciep³ego poczucia satysfakcji, s³odkiego spokoju, jak zwykle, gdy wreszcie unieszkodliwi wroga. A Boba Fett zawsze 9
by³ jego g³ównym przeciwnikiem. Bossk straci³ ju¿ rachubê wszystkich upokorzeñ, jakich od niego dozna³. Bywa³o przecie¿, ¿e dzia³a³ razem z Fettem, a i tak zawsze to on okazywa³ siê stron¹ przegran¹. Kiedy wpatrywa³ siê w w¹ski wizjer he³mu Fetta, wyczuwa³ grymas triumfu na twarzy ukrytej pod mandaloriañsk¹ zbroj¹. Przy jednej z takich okazji, gdy pracowa³ z Bob¹ Fettem, mia³ go zabiæ jeden z tajnych agentów Bosska. To, ¿e mu siê nie uda³o, stanowi³o kolejny dowód na to, jak okrutnym i bezdusznym miejscem jest wszechwiat. Jak dawno, dawno temu powiada³ stary Cradossk, jego ojciec, zanim Bossk go zamordowa³: Nikt nigdy nie pomaga w³asnemu zabójcy, nawet jeli powinien
. Jedenacie oznajmi³a bomba. Nie ma czasu na u¿alanie siê nad sob¹. Bossk wyrzuci³ z g³owy wszelkie myli poza instynktem samozachowawczym. Serce zaczê³o mu szybciej biæ na widok w³azu do kapsu³y ratunkowej, który znajdowa³ siê dok³adnie przed nim. Bossk jedn¹ rêk¹ poprawi³ na plecach torbê cinieniow¹, drug¹ za desperacko wyci¹gn¹³ w kierunku kontrolek wejciowych z boku w³azu, który wci¹¿ jeszcze znajdowa³ siê o kilka metrów od niego. W tej czêci Wciek³ego Psa nie by³o ¿adnego poprzecznego korytarza, z którego Boba Fett móg³by wyskoczyæ i trafiæ go strza³em z blastera. Wci¹¿ jeszcze mia³ szansê, ¿eby wyjæ z tego ca³o. Dziesiêæ
Czubek pazura Bosska uderzy³ w wielki czerwony przycisk, w który celowa³. W³az kapsu³y otworzy³ siê z przenikliwym sykiem, ods³aniaj¹c sferyczn¹, ciasn¹ kabinê. Przez ca³y czas bêdzie musia³ siedzieæ niczym posk³adany, z kolanami przy twarzy. To lepsze ni¿ mieræ, szybko przypomnia³ sobie Bossk. Wrzuci³ torbê do rodka i sam wgramoli³ siê do kapsu³y. Dzie
Syk zamykaj¹cego siê w³azu uci¹³ bezlitonie pogodny g³os bomby. Bossk siêgn¹³ obok torby i wcisn¹³ przycisk wystrzelenia kapsu³y. Mocno wcisn¹³ siê w krzywiznê hermetycznie zamkniêtej skorupy. Ciasnota tego miejsca podsunê³a mu poni¿aj¹ce wspomnienie innego dnia, kiedy równie¿ ucieka³ przed Bob¹ Fettem w kapsule awaryjnej. Nie potrafi³ siê go pozbyæ. Na zewn¹trz kapsu³y s³ysza³ st³umione brzêki i zgrzyty, gdy maszyneria Psa ustawia³a kapsu³ê w pozycji do wystrzelenia. No, szybciej
zachrypia³ Bossk. Urz¹dzenia przechodzi³y przez kolejne etapy programu z denerwuj¹cym spokojem. 10
Wreszcie ciche klikanie przesz³o w wizg i skrobanie. Kapsu³a zadygota³a, jakby nie mia³a zamiaru opuszczaæ Wciek³ego Psa. Bossk nigdy przedtem nie korzysta³ z tej kapsu³y; kiedy nawet chcia³ j¹ wystrzeliæ jako niepotrzebny balast. Jego trandoszañska natura zawsze sk³ania³a siê raczej ku temu, aby pozostaæ na polu walki i biæ siê, ni¿ uciekaæ. Jednak wprowadzenie do równania Boby Fetta sprawia³o, ¿e wynik okazywa³ siê nagle zupe³nie inny. Ta kapsu³a mia³a przynajmniej iluminator. Przez maleñki otwór, wielkoci zaledwie d³oni, Bossk zobaczy³ rozgwie¿d¿one niebo. Widocznie luza Wciek³ego Psa otworzy³a siê wreszcie. Uzyska³ pewnoæ, gdy wgniot³o go gwa³townie w klapê w³azu. To potê¿ny odrzut wypchn¹³ kapsu³ê w przestrzeñ, daleko od statku. Gwiazdy zawirowa³y w okienku, gdy kapsu³a przechyli³a siê na bok. Bossk owin¹³ ramiona wokó³ torby i zacisn¹³ k³y, usi³uj¹c opanowaæ md³oci spowodowane ruchem pojazdu i tward¹ kul¹ strachu, jak¹ wci¹¿ czu³ w ¿o³¹dku. Zacisn¹³ powieki, zastanawiaj¹c siê, do ilu zd¹¿y³a odliczyæ bomba. Nie wiedzia³, czy ju¿ jest bezpieczny. Zale¿a³o to od tego, jak¹ iloæ materia³ów wybuchowych Boba Fett zdo³a³ wnieæ na pok³ad Wciek³ego Psa i z jak¹ prêdkoci¹ kapsu³a przemierza³a teraz przestrzeñ. Eksplozja bomby wci¹¿ jeszcze mog³a zmyæ kapsu³ê jak planetarny przyp³yw, tyle ¿e nie wody morskiej, a ognia. Szpony Bosska zacisnê³y siê w piêci. Wyobra¿a³ sobie siebie, ugotowanego w kapsule niczym jajko pieczone w ognisku. Zaraz, zaraz
przysz³a mu do g³owy inna myl. Boba Fett mia³ doæ instynktu samozachowawczego, by uciec z pok³adu Wciek³ego Psa, jak tylko ustawi³ mechanizm zegarowy bomby. A zatem jego statek Niewolnik I, ten prawdziwy Niewolnik I, a nie atrapa, która emitowa³a ten sam profil ID, wci¹¿ jeszcze musi byæ w pobli¿u. W pobli¿u i w zasiêgu potê¿nej eksplozji. Bossk odetchn¹³ l¿ej i rozluni³ ramiona trzymaj¹ce torbê cinieniow¹. To proste obliczenie odrobinê z³agodzi³o nieco strach, jaki ciska³ mu wnêtrznoci. Nie uruchomi³by bomby, która zabi³aby tak¿e i jego, pomyla³. W ciasnocie kapsu³y ratunkowej nagle odezwa³ siê g³os: Piêæ
Bossk momentalnie otworzy³ oczy. Znów przycisn¹³ torbê do siebie, strzelaj¹c oczami na prawo i lewo. Cztery odezwa³ siê znajomy, spokojny g³os bomby. Paradoksalnie strach sprawi³, ¿e g³os, który zabrzmia³ teraz w g³owie Bosska, by³ równie spokojny. To jest tutaj, pomyla³. Boba Fett umieci³ bombê wewn¹trz kapsu³y ratunkowej. 11
Trzy
Trandoszanin poczu³ przyp³yw adrenaliny. Odrzuci³ od siebie torbê, która wcisnê³a siê we wklês³¹ ciankê kuli. Pazurami dar³ wnêtrze kapsu³y, usi³uj¹c znaleæ urz¹dzenie wybuchowe. Taki drobiazg, nie wiêkszy od piêci, wystarczy, ¿eby zmieniæ jego i otaczaj¹cy go metal w lune atomy. Ona musi tu byæ, myla³ nerwowo. Musi gdzie tu byæ
Wyrywa³ garciami obwody z niewielkiego panelu kontrolnego kapsu³y, nie zwa¿aj¹c na gor¹ce iskry k¹saj¹ce go po twarzy. Przewód powietrza, wyrwany z gniazda, sycza³ i wi³ siê przed nosem Bosska jak zdychaj¹cy w¹¿. Pêkate cylindry i wygiêty panel modu³owy urz¹dzeñ pomocniczych kapsu³y wali³y go po ramionach i piersi, gdy kln¹c, wyszarpywa³ ze cian wszystko, na czym zdo³a³ po³o¿yæ szpony. Dwa
Spokojny g³os dochodzi³ z niewielkiego b³êkitnego szecianu, który Bossk trzyma³ w d³oniach. Ju¿ wiedzia³, ¿e to bomba. By³a przytwierdzona do kratki p³uczki powietrznej kawa³kiem najzwyklejszego kleju, który jeszcze nie zd¹¿y³ wyschn¹æ. Bossk rozgl¹da³ siê gor¹czkowo, którêdy wyrzuciæ j¹ z kapsu³y. Nie by³o takiej mo¿liwoci. Jeden
Przestrzeñ wewn¹trz kapsu³y by³a tak ograniczona, ¿e Bossk nie móg³ nawet wyprostowaæ ramion na ca³¹ d³ugoæ. Przekroczy³ le¿¹ce wokó³ szcz¹tki, odwróci³ wzrok choæ to i tak nie mia³o znaczenia i wcisn¹³ bombê w drug¹ cianê kapsu³y, ko³o maleñkiego okienka. I nic siê nie sta³o. Wci¹¿ ¿y³. Powoli spojrza³ na niebieski szecianik, który wci¹¿ przyciska³ do wklês³ej ciany kapsu³y. Urz¹dzenie milcza³o, jakby zabrak³o mu s³ów. Zacisn¹³ je w garci i podniós³ do oczu, ¿eby mu siê dok³adniej przyjrzeæ. Jeden z naro¿ników szecianu pêk³. Bossk ostro¿nie wsun¹³ koniec szpona w szparê i odchyli³ go. W rodku nie by³o nic, a przynajmniej nic, co mog³oby wygl¹daæ na ³adunek. Zajrza³ uwa¿niej do pustego wnêtrza. Jedyn¹ zawartoæ szecianu stanowi³ zminiaturyzowany g³onik i kilka programowanych obwodów g³osowych. Bossk z odraz¹ odrzuci³ niebiesk¹ kostkê. To wcale nie by³a bomba. Nie s³ysza³ te¿ eksplozji z zewn¹trz, a wiêc prawdopodobnie 12
nie by³o ³adunku równie¿ na pok³adzie Wciek³ego Psa. Gdyby nie da³ siê ponieæ panice i nie opuci³ Psa, gdyby stan¹³ twarz¹ w twarz z Bob¹ Fettem, móg³by raz na zawsze za³atwiæ porachunki ze swoim wrogiem
no i nie straciæ statku. Bossk zastanawia³ siê, gdzie teraz jest. Jego ³okcie ociera³y siê o ciany ciasnej kabiny, która sta³a siê jeszcze mniej wygodna z powodu wiruj¹cych po niej resztek obwodów i czêci. Przynajmniej wygl¹da³o na to, ¿e nie uszkodzi³ niczego wa¿nego. Wci¹¿ mia³ powietrze do oddychania, a obwody nawigacyjne kapsu³y wydawa³y siê nie uszkodzone. Same nastawi³y siê na Tatooine, najbli¿sz¹ zamieszkan¹ planetê; jej znajomy obraz wype³ni³ ju¿ iluminator. Wkrótce kapsu³a pogr¹¿y siê w atmosferze i wyl¹duje na powierzchni planety. Prawdopodobnie gdzie na pustkowiu, ponuro pomyla³ Bossk. Zdaje siê, ¿e takie ju¿ jego szczêcie. Z drugiej strony, Tatooine sk³ada³a siê g³ównie z pustkowi, a zatem szansa na cokolwiek innego by³a niewielka. Gdy tak wierci³ siê wewn¹trz kapsu³y, Bossk poczu³ nagle, ¿e zawartoæ torby wpija mu siê w bok. Przynajmniej uda³o mu siê wynieæ parê rzeczy z Wciek³ego Psa. Cennych rzeczy. Pociesza³ go fakt, ¿e strach nie zd³awi³ w nim innych instynktów. Naturalna trandoszañska chciwoæ pozosta³a nienaruszona. A czy uda mu siê skorzystaæ z tego, co uratowa³ có¿, to siê zobaczy. Podniós³ niebiesk¹ kostkê, tê fa³szyw¹ bombê, która teraz wreszcie milcza³a. Teraz, kiedy tak przygl¹da³ siê niewielkiemu przedmiotowi, spoczywaj¹cemu w zag³êbieniu szponiastej d³oni, czu³, ¿e zaczynaj¹ nim targaæ zupe³nie odmienne uczucia. Odwieczny gniew, który odczuwa³ zawsze, kiedy myla³ o Bobie Fetcie, od¿ywa³ w mrocznej g³êbi jego serca. Co innego wyp³oszyæ Bosska z w³asnego statku: strategiczna ruletka, godna mistrza, za którego uwa¿a³ Fetta ca³y wszechwiat; ale w³o¿yæ ten gadaj¹cy gad¿et do kapsu³y ratunkowej tylko po to, ¿eby doprowadziæ uciekaj¹cego do sza³u
To ju¿ czysty sadyzm. Bossk zgniót³ pusty niebieski szecian i odrzuci³ go za siebie. Otoczy³ kolana ³uskowatymi ramionami i opar³ na nich podbródek. W miarê jak obraz Tatooine w iluminatorze nabiera³ ostroci, myli Bosska stawa³y siê coraz mroczniejsze i bardziej mordercze. Nastêpnym razem, lubowa³ w duchu. Bo bêdzie nastêpny raz
I wprowadzi³ kolejn¹ pozycjê na d³ug¹ listê upokorzeñ, naznaczonych imieniem Boby Fetta. Od dawna ho³ubi³ tê listê w sercu. 13
ROZDZIA£
Pozwoli³e mu odejæ. Neelah odwróci³a siê od iluminatora kokpitu Niewolnika I. Po drugiej stronie szyby kapsu³a ratunkowa, unosz¹ca ³owcê nagród Bosska, skurczy³a siê ju¿ do wietlnego punktu zagubionego poród gwiazd, a potem znik³a za krzywizn¹ planety, na któr¹ lecia³a. Stwierdzasz fakt oczywisty odpar³ Boba Fett. Okryte rêkawicami d³onie porusza³y siê po uk³adach kontrolnych przed fotelem pilota. Có¿, ja te¿ nie rozumiem odezwa³ siê Dengar, który sta³ w progu kokpitu. Twarz lni³a mu jeszcze potem od niedawnego wysi³ku. Trzeba by³o przenieæ mnóstwo towaru ze statku do wystrzelonego modu³u towarowego, i to w wielkim popiechu. Ten bydlak próbowa³ nas zabiæ. Nie nas poprawi³ Fett. Mnie. Wed³ug wszelkiego prawdopodobieñstwa Bossk nawet nie wiedzia³, ¿e jestecie na pok³adzie. Neelah nie czu³a siê przez to ani trochê lepiej. Wydarzenia zaczê³y nastêpowaæ po sobie bardzo szybko za szybko, jak na jej gust jeszcze zanim statek Boby Fetta podniós³ siê z Morza Wydm na Tatooine. Szybki, funkcjonalny Niewolnik I sp³yn¹³ z nocnego nieba niczym powiêkszony symbol potencjalnej zag³ady, w sam¹ porê, aby zgnieæ pod rozpalon¹ dysz¹ rakietow¹ jednego z dwóch ludzi, którzy j¹ trzymali. Dengar i Fett wyskoczyli, siej¹c zniszczenie strza³ami z miotaczy. Boba Fett podczas strzelaniny ani na chwilê nie straci³ zimnej krwi. Dla niego to ¿aden pro14
blem, mruknê³a do siebie Neelah. To w³anie on przes³a³ sygna³ do Niewolnika I, kr¹¿¹cego na orbicie nad ich g³owami. A zatem wiedzia³, co siê wiêci. Po prostu nie uzna³ za stosowne poinformowaæ o tym swoich partnerów. O ile wci¹¿ jeszcze nimi jestemy, pomyla³a Neelah. Z ramionami skrzy¿owanymi na piersi po kolei przygl¹da³a siê obu ³owcom nagród. Dengara nietrudno by³o rozszyfrowaæ pewnie zdo³a³aby nawet zawrzeæ z nim jak¹ umowê, a on prawdopodobnie by jej przestrzega³. Zw³aszcza gdyby widzia³ mo¿liwoæ wyci¹gniêcia z tego zysków. Wiedzia³a nawet, po co mu s¹ potrzebne pieni¹dze: Dengar opowiada³ jej o swojej narzeczonej, kobiecie imieniem Manaroo, i o swoich marzeniach, ¿eby uzbieraæ mnóstwo forsy i raz na zawsze po¿egnaæ siê z fachem ³owcy nagród. M¹dry facet, zdecydowa³a. A przynajmniej na tyle m¹dry, ¿eby wiedzieæ, ¿e towarzystwo kogo takiego jak Boba Fett to niebezpieczna sprawa. Z tego, czego siê do tej pory dowiedzia³a, wynika³o, ¿e wspó³pracownicy Fetta ¿yli prawie tak samo krótko jak jego wrogowie. Za to Fett o ile mog³a to stwierdziæ równie dobrze móg³ byæ niemiertelny. Prze¿y³ ju¿ upadek w czeluæ gardzieli tej bestii Sarlaka, czyhaj¹cej na dnie Wielkiej Jamy Karkun. Neelah znalaz³a go z cia³em prawie dos³ownie rozpuszczonym przez wydzieliny trawienne Sarlaka; dla ka¿dego innego oznacza³oby to mieræ. Boba jednak prze¿y³, a ca³e zdarzenie zahartowa³o go jeszcze i uczyni³o bardziej przera¿aj¹cym. Takie ju¿ moje szczêcie, zdecydowa³a Neelah. Zachowa³a nieprzenikniony wyraz twarzy, obserwuj¹c, jak Fett manewruje statkiem. Jej los znalaz³ siê nagle w rêkach jednej z najtwardszych istot we wszechwiecie, której nie zatrzymaj¹ ani groby, ani przemoc
ani cielesna pokusa. W pewnym sensie lepiej by³o jej nawet w pa³acu Jabby, gdzie by³a jedn¹ z tancerek jego trupy. Tam przynajmniej wiedzia³a, ¿e uroda i wdziêk, a tak¿e zami³owanie Jabby do tych w³anie cech, pozwoli jej prze¿yæ. Przez jaki czas, dopóki Jabbie nie znudzi siê jej ciemnooka uroda albo dopóki nie przyjdzie mu do g³owy, ¿eby rzuciæ j¹ na po¿arcie swojemu ulubionemu rankorowi, tak jak uczyni³ to z t¹ biedn¹ twileck¹ dziewczyn¹ Ool¹. Przymknê³a oczy, z trudem opanowuj¹c dr¿enie na wspomnienie potwornych krzyków dziewczyny, pomruków i powarkiwañ rankora oraz ohydnej radoci Jabby na widok sceny, jaka rozegra³a siê w zas³anej koæmi czeluci u stóp jego tronu. Kimkolwiek byli ci, którzy 15
go wreszcie pokonali Dengar powiedzia³ jej, jak siê nazywali: Luke Skywalker i ksiê¿niczka Leia Organa, co zreszt¹ niewiele jej mówi³o wykonali kawa³ dobrej roboty, uwalniaj¹c wszechwiat od tego ohydnego, olbrzymiego limaka. Neelah nie omieli³a siê nawet przypuszczaæ, ¿e tamci wróc¹ równie¿ jej przesz³oæ mroczne, pogr¹¿one w cieniach wspomnienia tego, kim by³a i co siê z ni¹ dzia³o, zanim wyl¹dowa³a w pa³acu Jabby. Trudno by³o tego oczekiwaæ równie¿ od Boby Fetta. Profesja ³owcy nagród mia³a tylko jeden cel: dostarczaæ drogocenne jednostki towaru najhojniejszemu oferentowi. Czy towar ten mia³ nadzieje, lêki i myli, czy te¿ wszystko to zosta³o usuniête przez dog³êbne skasowanie pamiêci to nie mia³o wiêkszego znaczenia. Skoro Boba Fett utrzymywa³ Neelah przy ¿yciu w koñcu wyrwa³ j¹ z pierwszej linii ognia i zabra³ na pok³ad Niewolnika I tu¿ przed odlotem mog³a przypuszczaæ, ¿e zrobi³ to z myl¹ o swoim zadaniu, a nie z troski o jej ¿ycie. W³anie tego muszê siê dowiedzieæ, przypomnia³a sobie Neelah. Co on bêdzie z tego mia³. Od odpowiedzi na to pytanie zale¿a³o bowiem nie tylko jej przetrwanie. Mia³a nadziejê, ¿e bêdzie to równie¿ klucz do rozwik³ania wszystkich innych tajemnic, ³¹cznie z jej prawdziwym imieniem. Przerwano jej nieweso³e rozmylania. Wci¹¿ jeszcze nie powiedzia³e nam, dlaczego pozwoli³e zwiaæ tej kreaturze Bosskowi zauwa¿y³ Dengar. Boba Fett spojrza³ przez ramiê na ³owcê nagród, stoj¹cego w progu kokpitu. Znasz jego nazwisko? Rozpozna³em profil ID, odczytany, kiedy do niego podchodzilimy. Wed³ug moich ostatnich informacji Wciek³y Pies wci¹¿ jest statkiem Bosska. Poprawka wtr¹ci³ Boba Fett. By³ statkiem Bosska. Masz zamiar go rozwaliæ? Dengar skrzywi³ siê i lekko potrz¹sn¹³ g³ow¹. Nie wiem, czy to taki dobry pomys³. Mia³em w przesz³oci okazjê zetkn¹æ siê z Bosskiem. Potrafi byæ paskudny, jeli siê postara. To siê rozumie samo przez siê. Neelah zosta³a na pok³adzie Niewolnika I, obserwuj¹c, jak Dengar obs³uguje kontrolki luków transferowych pomiêdzy obu statkami. W wizjerze zdalnej kamery luku pochwyci³a przelotny obraz Bosska, uciekaj¹cego przed zjaw¹ swojego dawno pogrzebanego wroga, który nagle zmaterializowa³ siê na pok³adzie Psa. Dozna³a nawet pewnej satysfakcji na widok 16
paniki potê¿nego Trandoszanina. Jednoczenie rozpozna³a ³uskowat¹, pe³n¹ k³ów gêbê widywan¹ w czasach, kiedy przebywa³a w pa³acu Jabby. Bossk by³ tylko jednym z wielu nêdzników i wykonawców przynosz¹cej zysk przemocy, którzy przychodzili i odchodzili ze s³u¿by zabitego Hutta. Za ka¿dym razem, kiedy natyka³a siê na niego, wnêtrznoci ciska³ jej lodowaty strach gadzi wzrok, jaki kierowa³ na ni¹ i inne tancerki, mówi³ o ¿¹dzach, których spe³nienie pozostawia³o rozbryzgi krwi i po³amane koci. Mia³em wiêcej dowiadczeñ z Bosskiem ni¿ ty. G³os Boby Fetta pozostawa³ spokojny i niewzruszony. Znamy siê od bardzo dawna. Wierz mi, nie bojê siê jego zemsty. Dobrze ci mówiæ burkn¹³ Dengar. Mo¿e ty sobie z nim poradzisz. Ja tam dr¿ê na myl, co siê stanie, jeli to mnie siê dobierze do skóry. Ten goæ raczej nie s³ynie z pob³a¿liwoci i wspania³omylnoci. Kiedy siê budzi rano, od razu ma apetyt na odgryzanie g³ów. Potrafiê siê nim zaj¹æ. Ju¿ to kiedy robi³em. W g³osie Boby Fetta zabrzmia³a nuta rozbawienia. Dopóki bêdziesz siê mnie trzyma³ i dopóki przetrwa nasza wspó³praca, któr¹ uzgodnilimy, tak d³ugo nie masz czym siê przejmowaæ. Zgadzasz siê ze mn¹? Wyraz twarzy Dengara mówi³ Neelah, ¿e kres zmartwieñ ³owcy nagród wci¹¿ jest bardzo odleg³y. Musia³a jednak przyznaæ, ¿e s³owa Boby Fetta brzmia³y bardzo realnie i nie mia³y w sobie nic z przechwa³ek. Wyprzedza³ Bosska o ca³¹ d³ugoæ, nawet wtedy, gdy wszyscy wreszcie wspiêli siê do wnêtrza Niewolnika I i zatrzasnêli za sob¹ w³az. Ten statek zaraz wybuchnie oznajmi³ Fett. Kto za³adowa³ nam na pok³ad potê¿n¹ porcjê materia³ów wybuchowych. Co? Dengar wytrzeszczy³ oczy na drugiego ³owcê nagród. Sk¹d o tym wiesz? Boba Fett postuka³ siê w he³m i wyjani³: Mam tu system alarmowy pod³¹czony do uk³adów zabezpieczaj¹cych, które wpi¹³em w sieæ obwodow¹ statku. Nikt nie wejdzie ani nie wyjdzie z Niewolnika I bez mojej wiedzy, nawet jeli pozostaje w trybie automatycznego czuwania. Komputer dokona³ ju¿ analizy i odczytu widma moleku³ w powietrzu. Gdzie tutaj jest kupa paskudnych, ale skutecznych materia³ów wybuchowych, które kto pod³¹czy³ do zdalnego zapalnika. Znalezienie ³adunku nie zajê³o im du¿o czasu. Obwody czujnikowe Niewolnika I dokona³y ju¿ pierwszego, pobie¿nego 2 Spisek Xizora
17
przeszukania ca³ego statku, zawê¿aj¹c mo¿liwe miejsce z³o¿enia obcej masy gdzie za g³ówn¹ konstrukcj¹ wspornikow¹. Boba Fett szybko zlokalizowa³ bombê, wydoby³ j¹ i za³adowa³ do modu³u towarowego. Neelah trzyma³a nad g³ow¹ latarkê, kieruj¹c jej wiat³o na przestrzeñ pomiêdzy durastalowym o¿ebrowaniem pow³oki, kiedy Boba Fett i Dengar obluzowywali ³adunek. Potem wywlekli go na rodek pod³ogi. Przed pozbyciem siê modu³u Boba Fett wprowadzi³ do jego uk³adów zasilaj¹cych niewielki aparacik, który przyniós³ ze sob¹ z kokpitu. Co to? zapyta³a, wskazuj¹c na urz¹dzenie. Nadajnik nak³adki ID odpar³ Boba Fett. Zamkn¹³ luk modu³u towarowego i wyprostowa³ siê. Zaprogramowany kodem identyfikacyjnym Niewolnika I. Wy³¹cznie na krótkie zasiêgi, bez poziomów trwa³ego kodowania, które pozwoli³yby mu przejæ przez prawdziw¹ kontrolê ID. Wystarczy jednak chyba, ¿eby zmyliæ naszego nieproszonego gocia, który zostawi³ tu tê paczuszkê, i to dok³adnie na tak d³ugo, jak bêdzie trzeba. Reszta by³a prosta. Zaledwie wystrzelili modu³ towarowy z pok³adu Niewolnika I, jego obwody nawigacyjne skierowa³y go w stronê drugiego statku. Boba Fett wy³¹czy³ silniki w³asnego pojazdu i cofn¹³ go, by utrzymaæ dok³adnie w cieniu modu³u towarowego, który wci¹¿ zd¹¿a³ do celu. Kiedy Bossk wcisn¹³ zapalnik, eksplozja pozwoli³a Bobie Fettowi w³¹czyæ silniki na pe³n¹ moc i zrównaæ siê ze Wciek³ym Psem. Dosta³ siê do jego wnêtrza i przygotowa³ w³asny zestaw niespodzianek, zanim drugi ³owca nagród zorientowa³ siê, co jest grane. Ca³a ta b³yskawiczna strategia by³a dla Neelah doæ oczywista. Ale to by³o wtedy, a nie teraz. Wci¹¿ nie rozumiem rzek³a g³ono dlaczego nie zabi³e Bosska, czy jak on siê tam nazywa, zamiast tylko go postraszyæ. To proste. Boba Fett nawet siê nie obejrza³, nie przerywaj¹c korygowania wspó³rzêdnych po³o¿enia Niewolnika I. W tej chwili ca³y wszechwiat uwa¿a, ¿e nie ¿yjê. A przynajmniej ta jego czêæ, któr¹ obchodzi los ³owców nagród. Fakt wtr¹ci³ Dengar. Kiedy przyjecha³em do Mos Eisley, ca³e miasto a¿ siê trzês³o od plotek, jak to wpad³e w gêbê Sarlaka. Przypuszcza³em, ¿e w³anie tak bêdzie. Fett wprowadzi³ jeszcze kilka liczb. Nieraz korzystnie jest przez jaki czas pozostaæ martwym. A przynajmniej ¿eby inni myleli, ¿e tak jest. 18
Wiêc dlaczego wypuci³e Bosska? On wie, ¿e ¿yjesz! Neelah nie wierzy³a w³asnym uszom. Czy to nie przewraca ca³ej tej szarady do góry nogami? Jak tylko ten typek dotrze do Mos Eisley, rozpaple ca³¹ historiê ka¿demu, kto zechce go s³uchaæ. Nie, nie zrobi tego Boba Fett pokrêci³ he³mem. Nie znacie Trandoszan tak dobrze jak ja. To bardzo egoistyczny gatunek, w tej dziedzinie przewy¿szaj¹ ich tylko Huttowie. Oni jednak s¹ znacznie sprytniejsi od Trandoszan. Bossk jest przynajmniej na tyle inteligentny, ¿e widzi, jakie korzyci p³yn¹ dla niego z powszechnego przekonania o mojej mierci. Teraz, kiedy wypad³em z gry, wielu bêdzie go uwa¿aæ za najlepszego ³owcê nagród w tym biznesie. Zaczn¹ nap³ywaæ zlecenia odszukania i zabezpieczenia towaru, a jego pycha na tym skorzysta. Dla niego zawsze by³a to g³ówna motywacja. Jeli kredyty nie wpadn¹ do mojej kieszeni, co mnie to obchodzi? Oczywicie, pomyla³a Neelah. Postanowi³a jednak trzymaæ buziê na k³ódkê, przynajmniej tym razem. Dla Bosska to sprawa ambicji ci¹gn¹³ Fett. Lubi byæ rozpieszczany i chwalony, a jego wrogoæ w stosunku do mnie wynika przede wszystkim z przekonania, ¿e jakim cudem pozbawi³em go przywództwa Gildii £owców Nagród. Tego mi nie wybaczy. Ale choæby mnie nienawidzi³ do szpiku koci, na pewno nie zacznie rozpowiadaæ na prawo i lewo, ¿e wci¹¿ ¿yjê. Zrobi³by z siebie g³upca. Kiedy ju¿ dotrze do Mos Eisley, i tak bêdzie siê musia³ niele napociæ, ¿eby wyjaniæ bywalcom kantyny, dlaczego straci³ Wciek³ego Psa, którego mia³ od bardzo dawna. Na pewno nie wyzna nikomu, ¿e zosta³ z niego wyp³oszony jak biituiañski zaj¹c b³otny. Rozumiem. Dengar powoli skin¹³ g³ow¹, prze¿uwaj¹c to w myli. Opar³ siê ramieniem o framugê wejcia do kokpitu. A zatem nic nie tracisz, wypuszczaj¹c Bosska na wolnoæ. Co jednak zyskujesz? Czy warto pozostawiaæ przy ¿yciu takiego wroga, ¿eby wci¹¿ mieæ go na karku? To proste: zyskujê bardzo przekonuj¹cy dowód mojej mierci. We wszechwiecie mo¿e byæ jeszcze kilka izolowanych sektorów, które nic nie wiedz¹ o tym nieszczêliwym wydarzeniu, i na pewno s¹ istoty, które z przyjemnoci¹ dowiedzia³yby siê czego wiêcej na ten temat. A ja muszê teraz za³atwiæ parê spraw, co mog³oby niechc¹cy zapocz¹tkowaæ plotki, jakobym wci¹¿ jeszcze ¿y³. Lepiej, ¿ebymy mieli w rezerwie Bosska. Mos Eisley to tygiel plotkarzy, gdzie przewijaj¹ siê wszystkie szumowiny zamieszkanych 19
wiatów. Na pewno chêtnie pos³uchaj¹ jego opowieci o tym, jak bardzo jestem martwy. Mimo woli Neelah by³a pod wra¿eniem. Myli o wszystkim, przyzna³a niechêtnie. Nic dziwnego, ¿e wydar³ sobie pazurami drogê na szczyt s³awy jako ³owca nagród. Stos krwawych trupów, jaki po sobie pozostawi³, tak¿e musi byæ imponuj¹cy. Zapomnia³em o jednym zafrasowa³ siê Dengar. Pewien drobiazg mo¿e zrujnowaæ ca³y ten piêkny plan. Wszyscy w galaktyce wiedz¹, ¿e Niewolnik I jest statkiem Boby Fetta. Skoro tylko zauwa¿¹ go mieszkañcy innych systemów, zaczn¹ podejrzewaæ albo nawet nabior¹ pewnoci, ¿e wci¹¿ ¿yjesz. I wci¹¿ pozostajesz w kursie. Cieszê siê, ¿e mój partner nie jest g³upcem. G³os Boby Fetta by³ wolny od sarkazmu. No wiêc co z tym zrobisz? zapyta³a Neelah dziwnie pewna, ¿e ³owca nagród ma ju¿ gotow¹ odpowied na to pytanie. To te¿ nic trudnego. Boba Fett oderwa³ od sterów okryt¹ rêkawic¹ d³oñ i zatoczy³ ni¹ pó³kole. Dengar ma absolutn¹ racjê, uwa¿aj¹c, ¿e ten statek zdradza mnie i mój plan
ale tylko wtedy, kiedy znajdujê siê na jego pok³adzie. Opuszczony Niewolnik I to ca³kiem inna historia. Jeli zostanie znaleziony pusty i dryfuj¹cy, wtedy nawet najbardziej inteligentne istoty dojd¹ do jedynego logicznego wniosku, ¿e naprawdê nie ¿yjê. Statek potwierdzi tylko to, co ju¿ wczeniej s³yszeli. Niewolnik I jest dla mnie tak cenny, ¿e nie wypuci³bym go z garci, gdybym nie by³ trupem. A przynajmniej tak uwa¿a wiêkszoæ ¿ywych istot. Neelah skinê³a g³ow¹: dla niej mia³o to sens. Jednak bêdziesz potrzebowa³ statku zauwa¿y³a. St¹d do miejsca, gdzie chcesz siê znaleæ, raczej nie dojdziesz na piechotê. No to wietnie siê sk³ada, ¿e mamy do dyspozycji drugi statek. Fett spokojnie wskaza³ na przedni iluminator kokpitu, gdzie, zawieszony w przestrzeni poród gwiazd, unosi³ siê Wciek³y Pies. Oczywicie nie dorównuje wyposa¿eniem i mo¿liwociami mojemu
¿aden statek nie jest w stanie mu dorównaæ
ale wystarczy. Bossk nie by³ w koñcu takim z³ym ³owc¹ nagród, ¿eby nie zebraæ przyzwoitej kwoty na przyzwoity system. Fett lekko wzruszy³ ramionami. Po paru niewielkich przeróbkach wietnie siê nada do naszych celów. Po prze³amaniu starego profilu ID i zast¹pieniu go nowym nikt nawet nie pozna, ¿e to statek Bosska. Nikomu nie przyjdzie do g³owy, ¿e podczas gdy w³aciciel Psa przebywa na 20
Tatooine, jego statek znajduje siê o wiele lat wietlnych stamt¹d. Dziêki temu uzyskamy potrzebn¹ nam anonimowoæ. To chyba wyjania, dlaczego po prostu nie wysadzi³e go w powietrze razem z za³og¹ na pok³adzie. Jednak nie wyjania³o reszty zagadek, które wci¹¿ jeszcze nurtowa³y Neelah. Ale po co tyle tajemnic? No w³anie popar³ j¹ Dengar. Twoja reputacja jest przecie¿ twoim najwiêkszym atutem. Wiele istot wiedz¹c, ¿e jeste w co zamieszany, po prostu odwraca siê na piêcie i ucieka. Jeli z tego zrezygnujesz
jeli zrezygnujesz ze swojej to¿samoci, bêdziesz musia³ zaczynaæ od zera i za ka¿dym razem zdobywaæ wszystko w pocie czo³a. Boba Fett okrêci³ siê razem z fotelem pilota, odwracaj¹c siê od sterów. Obrzuci³ ka¿de z nich po kolei spojrzeniem zza mrocznego, w¹skiego wizjera. Powinnicie uwa¿aæ siê za niezwykle uprzywilejowanych rzek³ powoli. Nie mam zwyczaju t³umaczyæ siê byle komu z moich metod. Teraz jednak mam partnera i to wymaga z mojej strony pewnych ustêpstw. A co do ciebie wskaza³ na Neelah i pokiwa³ g³ow¹ w g³êbokiej zadumie nie przeszkadza mi, jeli s³uchasz moich rozmów z Dengarem. Ale nie miej z³udzeñ. Ocali³em ciê i zabra³em ze sob¹ nie bez powodu. Neelah wytrzyma³a jego spojrzenie, czuj¹c, jak wzbiera w niej coraz wiêkszy gniew. To znaczy? Sama siê wkrótce dowiesz. Na razie jednak jeste mi potrzebna. To ci musi wystarczyæ. Pewnie, pomyla³a. Do momentu, a¿ przestanê ci byæ potrzebna. A co wtedy? Ten moment móg³ nadejæ w ka¿dej chwili. Neelah zdecydowa³a ju¿, ¿e bêdzie na niego przygotowana. Boba Fett mo¿e sobie byæ najgroniejszym ³owc¹ nagród w ca³ej galaktyce, niezale¿nie od tego, czy uznano go za nieboszczyka, czy te¿ wszyscy wiedzieli, ¿e ¿yje, ale jeli mu siê zdaje, ¿e ona bêdzie tak po prostu czekaæ, a¿ zrobi z ni¹ to, co uzna za stosowne dla swoich planów
to siê grubo myli. Twarz Neelah wygl¹da³a jak maska bez wyrazu, podobnie jak twarz jej rozmówcy. Jeszcze nie wiedzia³a, jak¹ to niespodziankê przygotuje dla Boby Fetta, ale jej mózg pracowa³ ju¿ pe³n¹ par¹. A co do koniecznoci zachowania tajemnicy
21
Przez chwilê s¹dzi³a, ¿e w jaki sposób zajrza³ do jej umys³u i wyczyta³ to, co chcia³a ukryæ. A potem nagle stwierdzi³a, ¿e udziela³ po prostu odpowiedzi na zadane wczeniej przez Dengara pytanie. Pewne sprawy lepiej za³atwiaæ w ciemnoci doda³ Boba Fett niskim, ponurym g³osem i odwróci³ siê z powrotem do uk³adów kontrolnych kokpitu. Milcz¹cy obraz Wciek³ego Psa w przednim iluminatorze zbli¿a³ siê powoli. Zbyt wielu pragnê³o mojej mierci. Niektórzy wychodzili z siebie, ¿eby spe³niæ to pragnienie. To prawda. W pamiêci Neelah wci¹¿ ¿y³y wspomnienia Morza Wydm na Tatooine, wstrz¹sanego wybuchami nalotów bombowych. Pamiêta³a furiê nieznanych si³ nieznanych jej które próbowa³y zniszczyæ Bobê Fetta za wszelk¹ cenê. Si³y te wci¹¿ jeszcze czai³y siê poród gwiazd. Zobaczymy, jak im siê to spodoba
g³os Boby Fetta zni¿y³ siê do mrocznego, gronego szeptu. Kiedy martwi powracaj¹
22
ROZDZIA£
!
Nowiny przechodzi³y z jednej strony galaktyki na drug¹, z zimnej pustki przestrzeni ponad najdalszymi, najbardziej opuszczonymi planetami znanymi istotom rozumnym a¿ do jednego z najwspanialszych orodków w³adzy i bogactwa Imperium. A tam, gdzie by³y w³adza i bogactwo, nieuchronnie czai³y siê intrygi, konspiracja i oszustwa. ¯yjemy we wszechwiecie k³amstw powiedzia³ Pan Kuat. Jedn¹ d³oni¹ g³adzi³ jedwabiste futro spoczywaj¹cego na jego piersi felinksa. Zwierz¹tko przymknê³o oczy w b³ogiej niewiadomoci. S³owa pana nie mia³y dla niego ¿adnego znaczenia. Szczêliwe stworzenie, pomyla³ Kuat. Wdychamy k³amstwa i wydychamy zdradê, jakby stanowi³y nieod³¹czn¹ czêæ atmosfery. Sir? Fenald, szef ochrony Kuata, sta³ obok, w pobli¿u ogromnych ekranów widokowych prywatnej sali audiencyjnej. Widaæ by³o przez nie doki budowlane i zaplecze projektowe Zak³adów Stoczniowych Kuat, rozci¹gaj¹ce siê daleko w kierunku nieskoñczonej spirali gwiazd. Ca³e pokolenia rodu Kuat najpierw tworzy³y, a nastêpnie przekszta³ca³y korporacjê w przemys³owego giganta. Na obrze¿ach Zak³adów Stoczniowych Kuat frachtowce sk³ada³y surowce ci¹gniête z innych systemów gwiezdnych. Surowce te nastêpnie przekuwano w statki i broñ dla imperialnej floty. Wielopoziomowy dysk budynku korporacji obraca³ siê powoli wokó³ w³asnej osi, odmierzaj¹c czas kr¹¿owników i niszczycieli nastroszonych lufami, z których nikt jeszcze nie strzela³. Wzmocnione blachy przyspawane by³y do konstrukcji nonych, a ruchome palniki laserowe dawa³y wiêcej wiat³a ni¿ w¹t³e s³oñce porodku orbity by³ej planety. 23
Kuat zauwa¿y³ reakcjê szefa ochrony. Swoj¹ uwagê wypowiedzia³ po d³ugim, pe³nym melancholii milczeniu. ¯aden wy¿ej postawiony pracownik Zak³adów Stoczniowych Kuat, nawet z najcianiejszego krêgu zaufanych i dobrze op³acanych wspólników, nigdy nie odwa¿y³ siê przerwaæ jego g³êbokiej medytacji. Nieraz jednak pomaga³o, gdy kto zaczyna³ myleæ na g³os. Oczywicie, w obecnoci zaufanych s³uchaczy. Instynktowna lojalnoæ szefa ochrony wzmacniana by³a solidnym wynagrodzeniem. Nic, co zosta³o powiedziane, nie wyjdzie poza ciany tego sanktuarium, troskliwie oczyszczonego z wszelkich ukrytych urz¹dzeñ pods³uchowych. Ta odrobina geniuszu, któr¹ posiadam odezwa³ siê wreszcie Kuat pochodzi od mojego ojca i wszystkich wczeniejszych przodków. Fenald umiechn¹³ siê blado. S³ysza³ ju¿ takie s³owa. Pan in¿ynier jest zbyt skromny. To lepsze ni¿ nadmiar pychy. Wiedzia³, ¿e wszechogarniaj¹ca pycha bêdzie tym, co zgubi jego wrogów. By³ taki falleeñski ksi¹¿ê o ambicjach niemal dorównuj¹cych Imperatorowi Palpatineowi, którego ognista cie¿ka poród gwiazd zakoñczy³a siê mierteln¹ katastrof¹. Ale jak ju¿ mówi³em, ten odziedziczony geniusz dotyczy czego wiêcej ni¿ projektowania i produkcji statków wojennych. Gdybym mia³ robiæ tylko to, myla³ Kuat, ¿ycie by³oby pasmem rozkoszy. Ale dla mnie, tak samo jak dla mojego potomstwa, ¿ycie nie jest takie proste. Sir? Nawet w czasach starej Republiki musielimy liczyæ siê z intrygami politycznymi. Kuat podrapa³ felinksa za spiczastymi uszkami i powiód³ wzrokiem po pó³kolu ekranów. I z konkurencyjnymi firmami projektowymi, które chcia³yby zaj¹æ pozycjê Zak³adów Stoczniowych Kuat, najwa¿niejszego producenta sprzêtu wojskowego w galaktyce. Zawsze tak by³o powoli skin¹³ g³ow¹. Ale teraz, pod rz¹dami Imperatora Palpatinea, stawki, o jakie gra siê w tych skomplikowanych, nie koñcz¹cych siê rozgrywkach, sta³y siê miertelnie powa¿ne. Ka¿dy nasz ruch na szachownicy obejmuj¹cej wszystkie zamieszkane wiaty mo¿e byæ fatalny w skutkach
nie tylko dla jednego cz³owieka, ale nawet dla najpotê¿niejszych korporacji. Niewiele mnie obchodzi mój w³asny los, ale kiedy pomylê, ¿e Imperator móg³by zagarn¹æ Zak³ady Stoczniowe Kuat tak samo, jak zagarn¹³ tyle innych wiatów i istot w galaktyce
zamilk³ na chwilê, by powtórzyæ w duchu swoje bolesne lubowanie. 24
To siê nigdy nie zdarzy, obiecywa³ sobie Kuat. Ju¿ raczej wola³bym ujrzeæ Zak³ady Stoczniowe Kuat, moj¹ spuciznê i pracê ca³ych pokoleñ Kuatów, zniszczone i zrujnowane, ni¿ pozwoliæ, aby wpad³y w ³apy Imperium. Obejrza³ siê na szefa ochrony. I to te¿ nie jest pusta obietnica dokoñczy³. Jestem tego w pe³ni wiadom, panie in¿ynierze. Fenald sk³oni³ g³owê na znak zgody. Sam nadzorowa³em niezbêdne czynnoci i zapewniam, ¿e wszystkiego dopilnowa³em. Jeli kiedy przyjdzie taki czas
nie bêdzie ju¿ Zak³adów Stoczniowych Kuat, które Imperator móg³by zagarn¹æ. S³owa Fenalda nios³y pewn¹ smêtn¹ pociechê. Co mo¿na zbudowaæ, mo¿na równie¿ zrównaæ z ziemi¹, pomyla³ Kuat. Te same zdolnoci, które wk³ada³ w budowê statków wojennych Imperium, wykorzysta³ do zniszczenia doków, w których te statki budowano. I tu Kuat dozna³ wizji: nie zobaczy³ wprawdzie serii zaprogramowanych, wysokotermicznych eksplozji, które zmieni¹ Zak³ady Stoczniowe Kuat w dymi¹ce ruiny, ale to, co bêdzie póniej, gdy poskrêcane durastalowe resztki ogromnych dwigów i suwnic wystygn¹ do temperatury zb³¹kanych atomów w otaczaj¹cej je pró¿ni. Systemy podtrzymywania ¿ycia stoczni, chroni¹ce j¹ przed pró¿ni¹ i twardym promieniowaniem reaktorów zasilaj¹cych, równie¿ legn¹ w gruzach. Poród zgliszczy nie pozostanie ani jedno ¿ywe stworzenie. Ogarnie ich wciek³a apokalipsa. Pracownicy i s³u¿ba Zak³adów Stoczniowych Kuat i ich w³aciciele, wszyscy umr¹ przy swoich stanowiskach pracy, a¿ po ostatniego operatora tokarki karuzelowej. Z samego Kuata zostanie tylko zwêglony zew³ok, spoczywaj¹cy przed rozdart¹ szachownic¹ ekranów, które jeszcze niedawno ukazywa³y ca³e jego królestwo. To bêdzie pomnik, mauzoleum dla niego i jego przodków, którzy równie¿ nosili nazwisko Kuat. ¯yj¹cy obserwatorzy z innych wiatów spojrz¹ w gwiadziste niebo i zobacz¹ cieñ katastrofy przes³aniaj¹cy niebo, krel¹cy na horyzoncie mroczny hieroglif. Ten symbol minionej chwa³y nie bêdzie wymaga³ t³umaczenia na obce jêzyki. Dziêkujê ci za wiern¹ s³u¿bê powiedzia³ Pan Kuat. Wiele to dla mnie znaczy. Cieszê siê, ¿e to uspokaja pana in¿yniera. Szef ochrony Zak³adów Stoczniowych Kuat sta³ z rêkami za³o¿onymi do ty³u. W jego oczach lni³ blask szczerej wiary, odziedziczony po przodkach tak samo jak tytu³. Czas wprowadzenia w ¿ycie naszych 25
planów nigdy nie nadejdzie, wierzê w to szczerze. Nasi wrogowie na pró¿no spiskuj¹, Zak³ady Stoczniowe Kuat i tak przetrwaj¹. Doceniam tak¿e twoj¹ wiarê. Kuat sam chcia³by mieæ tak¹ pewnoæ. Imperator i jego nie koñcz¹ce siê machinacje stanowi³y tylko czêæ k³opotów. Rebelia skomplikowa³a wszystko; by³o tak, jakby szachownica z dwuwymiarowej przekszta³ci³a siê w trójwymiarow¹. Zak³ady Stoczniowe Kuat nie podlega³y nikomu z wyj¹tkiem samych siebie, nie mia³y te¿ innych idea³ów ni¿ w³asne przetrwanie i niezale¿noæ. By³y jak pañstwo w pañstwie. Czy to pañstwo, które otacza³o korporacjê, mia³o byæ star¹ Republik¹, czy Imperium, które j¹ pokona³o, czy wizj¹ uniwersalnej wolnoci, któr¹ Rebelianci pragnêli powo³aæ do ¿ycia, dla Kuata by³o ca³kowicie obojêtne. Czy zapanuje Imperator Palpatine, czy Leia Organa i Luke Skywalker, przywódcy si³, które symbolizowali Kuat pragn¹³ tylko mieæ pewnoæ, ¿e Zak³ady Stoczniowe pozostan¹ ze zwyciêzc¹ w przyjaznych, a co najmniej neutralnych stosunkach. Ktokolwiek zwyciê¿y, bêdzie potrzebowa³ kr¹¿owników i niszczycieli oraz wszelkiego innego przera¿aj¹cego sprzêtu, niezbêdnego do prowadzenia wojen miêdzyplanetarnych. Rebelia
rozmyla³ na g³os Kuat. Nawet jeli Rebelianci potrafi¹ stworzyæ now¹ Republikê, rz¹dz¹c¹ siê sprawiedliwoci¹ i harmoni¹ wszystkich myl¹cych istot galaktyki, lepsz¹ nawet ni¿ poprzednia, pewne aspekty natury ludzkiej i nieludzkiej nie ulegn¹ zmianie. Tak przemawia m¹droæ, panie in¿ynierze. Omawia³ ju¿ kiedy te sprawy z szefem ochrony. Zach³annoæ antagonistów i coraz to nowe nieporozumienia bêd¹ wymaga³y zaanga¿owania si³ porz¹dkowych. A to oznacza potrzebê broni oraz mo¿liwoci jej dostarczania na wielkie odleg³oci. Os³awiona Gwiazda mierci nie by³a projektem Zak³adów Stoczniowych Kuata zabroni³ swojej organizacji startowaæ w przetargach choæby na jej podsystemy, co by³o ca³kowicie zrozumia³e. Nie tylko m¹droæ, ale i spryt odpar³ Kuat. Powtarza³ sobie w myli jedn¹ z nauk, które przekaza³ mu ojciec: Si³a i terror dokonaj¹ tego, czego nigdy nie dokona rozs¹dek i zrozumienie. Rodzina Kuat prowadzi³a ten interes od bardzo dawna, niezmiennie dostarczaj¹c instrumenty dla si³y i terroru. Niechêæ do anga¿owania siê w jakikolwiek aspekt budowy Gwiazdy mierci nie mia³a nic wspólnego z moralnoci¹, lecz pochodzi³a z czystego wyrachowania. Bogactwo i si³a Zak³adów Stoczniowych Kuat mia³y 26
ród³o w budowie statków wojennych, a Gwiazda mierci gdyby spe³ni³a nadzieje imperialnych admira³ów mog³aby spowodowaæ koniec popytu na tak kosztowne i przynosz¹ce zyski zabawki. Tylko g³upiec kala w³asne gniazdo, tylko samobójca pomaga je zniszczyæ. Kuat dowiedzia³ siê o zniszczeniu Gwiazdy mierci w Bitwie o Yavin z ulg¹, zabarwion¹ pewn¹ doz¹ mciwoci. Skoro Imperium rozpoczê³o budowê drugiej, jeszcze wiêkszej Gwiazdy mierci, nale¿a³o wnioskowaæ, ¿e admira³owie niczego siê nie nauczyli. Szybkoæ nie by³a a¿ tak wa¿na w porównaniu ze zwrotnoci¹. Mo¿liwoci hiperprzestrzenne Gwiazdy mierci nie wystarczy³y, aby przewa¿yæ szalê zwyciêstwa w walce; wystarczy³a przewaga liczebna przeciwnika. Wyprodukowanie Gwiazdy mierci, tak potê¿nej i niezniszczalnej, by zrekompensowaæ brak mo¿liwoci manewru, by³o po prostu niemo¿liwe. Szef ochrony pozwoli³ sobie na lekki, pe³en zrozumienia umieszek. Spryt zwyciê¿a tam, gdzie m¹droæ jest bezsilna, panie in¿ynierze. W³anie. Ta zasada, stara jak wiat, powstrzymywa³a go przed zaproponowaniem us³ug Zak³adów Stoczniowych Kuat Rebeliantom. Prawdziwy spryt wymaga³ zimnej krwi, zimniejszej ni¿ krew p³yn¹ca w ¿y³ach wszystkich gadzich gatunków w ca³ej galaktyce. Kuat zauwa¿y³ tê cechê u Imperatora, ale co z Rebeliantami? Przejrza³ wszystkie raporty, sk³adane przez siatkê szpiegowsk¹ Zak³adów Stoczniowych Kuat: kompendium szczegó³ów, faktów, plotek, mitów, s³owem wszystkiego, co mo¿na by³o wygrzebaæ na temat przywódców Rebelii, zw³aszcza za Lukea Skywalkera, który sta³ siê obsesj¹ zarówno Imperatora, jak i jego g³ównego adiutanta Lorda Vadera. Kuat dowie siê jeszcze, jaka jest ich prawdziwa natura. Ca³y ten idealizm go przera¿a³. W³anie przez to zginê³a stara Republika, a Palpatine doszed³ do w³adzy. A teraz opowiadaj¹, ¿e Luke Skywalker zosta³ rycerzem Jedi. Czy mo¿e byæ co g³upszego? Przodkowie Kuata napatrzyli siê do syta, jak honor i powiêcenie, wiara w rzeczy wiêksze ni¿ to, co mog¹ zagarn¹æ d³onie miertelnika, gin¹ stopniowo wraz ze wzrostem potêgi Imperatora. Zag³ada, która poch³onê³a ca³e s³oñca, pogr¹¿aj¹c wiat w cieniu. Tajemnicza Moc, obiekt wierzeñ Jedi, zdawa³a siê bezsilna wobec istot takich jak Vader, który zrobi³ z niej mroczny orê¿, zdolny po¿reæ jego duszê pomimo ca³ej si³y, z jak¹ dzier¿y³ losy galaktyki. Lepiej ufaæ maszynom, pomyla³ Kuat, i si³om, które mo¿na zobaczyæ, poczuæ 27
i zmierzyæ. Ta prosta metoda pozwoli³a przetrwaæ Zak³adom Stoczniowym Kuat. Przynajmniej dotychczas
A jednak
mrukn¹³ Kuat. A jednak uwierzy³bym, gdybym móg³. Panie in¿ynierze? Uwiadomi³ sobie, ¿e Fenald zagl¹da mu w twarz, usi³uj¹c rozszyfrowaæ ledwie s³yszalne s³owa. Nie zwracaj na mnie uwagi. Felinks poruszy³ siê w ko³ysce ramion Kuata, mru¿¹c lni¹ce zielone lepia. Jego zwyk³ym marzeniom o ciep³ym k¹tku i pe³nym brzuszku na razie nic nie zagra¿a³o. Dla ma³ego stworzonka by³ to ca³y wiat. Jemu jest ³atwiej, pomyla³ Kuat. Gdyby sam mia³ siê kierowaæ tylko w³asnymi pragnieniami, nadziejami i lêkami, ³atwiej by³oby podejmowaæ w³aciwe decyzje. Ciê¿ar prowadzenia Zak³adów Stoczniowych Kuat, spoczywaj¹cy na jego barkach, w³asny los, który tak¿e musia³ dwigaæ, odpowiedzialnoæ za ¿ycie tak wielu istot, zale¿ne wy³¹cznie od jego posuniêæ w tej grze, od sojuszy, jakie zawiera³ z niesprawdzonymi sprzymierzeñcami, od mierciononej nienawici wrogów, których ukryta si³a obejmowa³a swoim zasiêgiem ca³¹ galaktykê
Upiony felinks poruszy³ siê w jego ramionach, jakby wyczuwaj¹c problemy gnêbi¹ce jego pana. Pog³adzi³ ³ebek zwierzêcia, uspokajaj¹c je, by na nowo pogr¹¿y³o siê w beztroskiej drzemce. Zaopiekujê siê tob¹, obiecywa³ mu w myli Kuat. Tak czy inaczej, wygrana czy przegrana. Stoj¹cy obok Fenald odwróci³ siê na chwilê; przycisn¹³ palce do ucha i z uwag¹ s³ucha³ szeptu implantu umieszczonego w ma³¿owinie. Rozszyfrowano i przeanalizowano raport, panie in¿ynierze opuci³ wreszcie d³oñ. Zewnêtrzne stanowiska wywiadowcze otrzyma³y potwierdzenie od swoich róde³, których wspó³czynnik niezawodnoci wynosi ponad dziewiêædziesi¹t procent. Doskonale. Kuat tego siê w³anie spodziewa³. Niezmiennie powtarza³, ¿e nie interesuj¹ go plotki i bezpodstawne spekulacje. Wy³¹cznie ch³odne, rzetelne fakty, dok³adne doniesienia o ruchach innych graczy w tej grze, pozwol¹ mu w³aciwie sformu³owaæ w³asne strategie i gambity. Szczegó³y? Statek, znany jako Niewolnik I, zarejestrowany na nazwisko ³owcy nagród Boby Fetta, znaleziono dryfuj¹cy na orbicie wokó³ planety Tatooine
28
Kto go znalaz³? To by³o wa¿ne. Kuat wiedzia³, ¿e ponad atmosfer¹ Tatooine zebra³a siê ostatnio wielka flota imperialna, czekaj¹c prawdopodobnie na akcjê ratunkow¹ ze strony Sojuszu Rebeliantów. Teraz flota imperialna ju¿ znik³a z sektoru gdyby by³o inaczej, nalot bombowy Kuata na Morze Wydm na Tatooine musia³by zostaæ odwo³any. Mimo wszystko istnia³a mo¿liwoæ, ¿e Marynarka Imperialna pozostawi³a za sob¹ kilka statków rozpoznawczych. Niewolnik I zosta³ znaleziony przez rutynowy patrol Sojuszu Rebeliantów. Pamiêæ szefa ochrony Zak³adów Stoczniowych Kuat wspomagana by³a modu³em organizacji danych i pamiêci pêtlicowej, sterowanym ledwie widocznymi drgnieniami miêni twarzy. Ju¿ od pewnego czasu Imperium pozostawia kontrolê nad tym sektorem Sojuszowi, prawdopodobnie z powodu niewielkiego znaczenia strategicznego. Mo¿e siê to oczywicie zmieniæ, kiedy dostarczymy Flocie Imperialnej nowe posi³ki. Analiza sytuacji, jakiej dokona³ Kuat, by³a taka sama. Tatooine znajdowa³a siê na skraju galaktyki, daleko od wa¿nych i wysoko rozwiniêtych sektorów tworz¹cych j¹dro Imperium. Gdyby nawet Palpatine odpuci³ sobie ca³¹ tê strefê, poniós³by niewielk¹ stratê militarn¹ i gospodarcz¹, przynajmniej na krótk¹ metê. Pozostawienie jednak sektora w rêkach Sojuszu z pewnoci¹ da wrogom Imperatora mo¿liwoci rozwoju i wygodne zaplecze strategiczne na ca³¹ resztê kampanii. Wczeniej czy póniej statki i ¿o³nierze Imperium bêd¹ musieli otoczyæ sektor i przywróciæ kontrolê, Imperium nie mog³o tolerowaæ tej szybko rozprzestrzeniaj¹cej siê zgnilizny na swoim ciele. Co wiêcej, Kuat wiedzia³, ¿e nowe narzêdzia przeznaczone do ewentualnej miertelnej ofensywy buduje siê w dokach Zak³adów Stoczniowych. Pozostawa³a jeszcze sama osobowoæ Palpatinea, jeli tak mo¿na by³o nazwaæ charakter zdominowany przez nieogarniony egoizm i mroczne si³y, którymi w³ada³ Imperator. W pewnym sensie mo¿na by³o siê nawet spieraæ i Kuat robi³ to nieraz podczas nocnych rozmów z szefem ochrony czy Imperator Palpatine jako taki w ogóle jeszcze istnia³. Kuat s³ysza³ historie o powiêceniu Palpatinea na rzecz czego, co okrela³ ciemn¹ stron¹ Mocy. cis³ego umys³u Kuata nie interesowa³o, czy naprawdê istnieje tajemnicze pole energetyczne, pulsuj¹ce pod sam¹ tkank¹ wszechwiata. Jednak jako psycholog samouk, jakim siê sta³ z w³asnej woli, i intrygant polityczny, jakim staæ siê musia³, przyk³ada³ 29
do tego wielk¹ wagê. Moc mog³a istnieæ wy³¹cznie w umys³ach Imperatora i kilku innych niezniszczalnych wyznawców starej religii, takich jak Darth Vader, ale ju¿ samo to czyni³o j¹ doæ realn¹, aby przyci¹gn¹æ uwagê Kuata. Spotyka³ siê ju¿ kilkakrotnie twarz¹ w twarz z Imperatorem i Mrocznym Lordem Sithów, reprezentuj¹c korporacjê w czasie negocjacji, od których zale¿a³a jej przysz³oæ. W ci¹gu ostatniego takiego spotkania odniós³ nieprzyjemne wra¿enie, ¿e fizyczne cia³o Imperatora, jego zakapturzona, wykrzywiona postaæ, sta³o siê tylko pust¹ skorup¹, wy¿art¹ od rodka przez Moc, z której Palpatine czerpa³ energiê psychiczn¹. Malutkie oczka, zatopione g³êboko pod pomarszczonymi powiekami, wydawa³y siê Kuatowi otworami maski noszonej przez istotê od dawna pozbawion¹ cz³owieczeñstwa, z której usz³o ju¿ ca³e ¿ycie, ustêpuj¹c miejsca wszechogarniaj¹cej ¿¹dzy i g³odowi w³adzy nad wszystkimi istotami, jakie jeszcze porusza³y siê i oddycha³y z w³asnej woli. Ten twór wci¹¿ jeszcze nazywa³ siê Imperatorem Palpatine; przemawia³ niezmiennie tym samym z³oliwym, drwi¹cym jêzykiem, ale jego s³owa by³y s³owami istoty nie tyle martwej, co uosabiaj¹cej sam¹ mieræ, Moc po¿eraj¹c¹ energiê ¿ycia i czerpi¹c¹ z niej pokarm. Kuat przypomnia³ sobie swoje wra¿enia z ostatniego spotkania z Imperatorem: poczu³ siê wtedy g³êboko obra¿ony, nie tyle jako ¿ywa istota, co jako cz³owiek interesu, najwy¿sza inteligencja jednej z najpotê¿niejszych korporacji w ca³ej galaktyce. Sk¹d wemie klientów? G³ównym problemem by³a wizja przysz³oci Palpatinea: Imperium, gdzie jedyn¹ licz¹c¹ siê si³¹ bêdzie jego s³owo i wola. Takie pañstwo nie nadawa³oby siê do niczego pod wzglêdem handlowym. Jaki bêdzie cel istnienia i zabiegów Zak³adów Stoczniowych Kuat lub jakiegokolwiek innego wielkiego producenta galaktycznego? Po co projektowaæ i tworzyæ produkty i dostarczaæ je na jedn¹ lub na tysi¹c planet, skoro na tych planetach nie bêdzie nikogo, kto móg³by je kupiæ? Kuat lepiej ni¿ ktokolwiek inny zdawa³ sobie sprawê z niszczycielskiej si³y statków wojennych, jakie jego firma budowa³a dla Floty Imperialnej. Jeli bowiem ambicje Imperatora i jego obsesja uniwersalnej w³adzy zwyci꿹, jeli uda mu siê odwróciæ zagro¿enie ze strony Sojuszu Rebeliantów, bêdzie to oznaczaæ zniszczenie pewnej liczby niegronych, a przy tym niele prosperuj¹cych wiatów; potencjalnych kupców, jeli nawet nie bezporednio wyrobów jego korporacji, to produktów firm, z którymi ju¿ robi³ interesy. 30
Imperator pokaza³ ju¿, ¿e nie zale¿y mu na utrzymaniu galaktycznej bazy odbiorców, gdy usankcjonowa³ u¿ycie przez nieod¿a³owanej pamiêci Gubernatora Tarkina pierwszej Gwiazdy mierci do zniszczenia planety Alderaan. Kuat wpad³ wtedy w pasjê: mia³ nie zrealizowany kontrakt z lokalnym rz¹dem Alderaanu na pomocnicz¹ flotê obserwacyjno-zwiadowcz¹ i orbitalne stacje celne, a wszystko za niez³¹ sumkê, która mia³a wp³yn¹æ na konto Zak³adów Stoczniowych Kuat. Jednostki mia³y w³anie opuciæ doki konstrukcyjne stoczni i udaæ siê na Alderaan w otoczeniu flotylli dostawczej, kiedy Kuat dowiedzia³ siê, ¿e port przeznaczenia tych statków zosta³ obrócony w garstkê zwêglonych od³amków dryfuj¹cych w przestrzeni. Tê stratê niemal w ca³oci musia³ odpisaæ od zysków korporacji. Odzyska³ tylko niewielk¹ czêæ, kiedy rozebra³ nie dostarczone statki i dostosowa³ ich niektóre elementy, aby móc je wmontowaæ w nastêpne zamówienie imperialnych kr¹¿owników. Przez jaki czas rozwa¿a³, czyby nie przedstawiæ imperatorowi Palpatineowi faktury za straty poniesione przez Zak³ady Stoczniowe Kuat, ale ostatecznie zdecydowa³ siê nie kusiæ losu. Lepiej pozostawiæ parê braków w ksiêgach, ni¿ robiæ sobie wroga z najwiêkszego z pozosta³ych klientów. Nawet teraz, po odejciu ksiêcia Xizora, na dworze Palpatinea nie by³o zbyt bezpiecznie. Ró¿ne intryganckie grupki nieustannie konfrontowa³y siê ze sob¹ i lepiej by³o nie dawaæ dodatkowej broni do rêki wrogom korporacji. A wiêc Sojusz Rebeliantów przechwyci³ statek Boby Fetta. Kuat powróci³ do teraniejszoci. Powa¿niejsze problemy, które musia³ jeszcze przemyleæ, poczekaj¹ trochê na ostateczne rozwi¹zanie. Czy zosta³o potwierdzone, ¿e to naprawdê Niewolnik I? By³o to dobre pytanie. Historia Boby Fetta roi³a siê od sytuacji, kiedy ³owca nagród podstawia³ podobny statek na miejsce swojego, bardzo charakterystycznego pojazdu. Jak na kogo, kto zajmowa³ siê g³ównie czerpaniem korzyci ze mierci innych istot, Fett mia³ wyj¹tkow¹ smyka³kê do pozorowania w³asnego zgonu. A mo¿e takiego talentu w³anie nale¿a³o siê spodziewaæ Kuat nie by³ pewien. Dla ³owcy nagród ¿ycie i mieræ by³y towarem o ró¿nej wartoci handlowej, zale¿nie od potrzeb rynku. Boba Fett, tak jak ka¿dy z jego kolegów, równie chêtnie dostarcza³ trupa, jak ¿ywego zak³adnika, jeli móg³ wyci¹gn¹æ za to tyle samo. Przy takiej postawie nie mog³o dziwiæ, ¿e nawet w³asna mieræ stawa³a siê kwesti¹ strategii i negocjacji. 31
Szef ochrony skin¹³ g³ow¹. Nasze ród³a w Sojuszu twierdz¹, ¿e tym razem nie ma mowy o oszustwie, przynajmniej jeli chodzi o to¿samoæ przechwyconego statku. Odczytano numery subkodu na uk³adach regulatora tarcz silników. Postuka³ siê w skroñ, gdzie by³y ukryte implanty. Podano je w wiadomoci, któr¹ w³anie otrzyma³em, i natychmiast przekaza³em je do sprawdzenia do naszego wydzia³u rejestracji. S¹ zgodne z oryginalnym paszportem budowy Niewolnika I. To za³atwia sprawê. Kuat osobicie nadzorowa³ projekt i monta¿ statku Boby Fetta. Niektóre instalacje, wykonane na zamówienie, wci¹¿ stawia³y Niewolnika I na pozycji najnowoczeniejszego z jego wyrobów. Profil ID, sygna³ przekazywany z jednego statku na drugi, zawiera³ tylko nazwê i dane o przyporz¹dkowaniu i dawa³o siê go podrobiæ nie by³o to ³atwe zadanie, ale wykonalne przy pewnym poziomie determinacji i umiejêtnoci technicznych. Ani Imperium, ani ¿aden z klientów Zak³adów Stoczniowych Kuat nie wiedzia³, ¿e ka¿dy statek opuszczaj¹cy ich doki konstrukcyjne mia³ wbudowan¹ na sta³e procedurê dostêpu do komputera pok³adowego w³anie w tym celu. Dla Boby Fetta przeróbka subkodów regulatora Niewolnika I oznacza³aby ryzyko katastrofalnego stopienia siê rdzenia. Nie by³oby wtedy statku, który mo¿na by niew³aciwie zidentyfikowaæ. Ergo, by³ to statek Fetta i ¿aden inny. Czy nasze ród³a przekaza³y jeszcze inne informacje na temat statku? Mo¿e co o ³adunku? Przecz¹cy ruch g³owy. Nic poza tym, ¿e by³ pusty. Si³y Sojuszu, które znalaz³y Niewolnika I, wci¹¿ jeszcze go badaj¹. Niczego nie znajd¹ odpar³ Kuat. Jakim sposobem mo¿e pan byæ tego taki pewny? Boba Fett by³ wpl¹tany w ró¿ne sprawki, których powodzenie zale¿a³o od utrzymania tajemnicy. Szef ochrony za³o¿y³ d³onie za plecami. Wydawa³o mi siê oczywiste, ¿e na statku mo¿na bêdzie znaleæ pewne
intryguj¹ce lady przesz³oci Fetta. O, pewnie s¹ tam, bez dwóch zdañ. Kuat wzruszy³ ramionami i pog³aska³ zwierz¹tko wtulone w jego ramiona. I mo¿na by je znaleæ
gdyby siê wiedzia³o, gdzie ich szukaæ, gdyby siê mia³o choæby najl¿ejsze pojêcie, czego siê szuka
i odpowiedni¹ motywacjê, ¿eby szukaæ. Ale wród Rebeliantów nie ma ani jednej osoby zdolnej do przeprowadzenia takiego ledztwa. Rebelianci 32
weszli w krytyczne stadium walki z Imperium i nie wygl¹da na to, aby kryzys mia³ siê wkrótce skoñczyæ. Nie bêd¹ traciæ cennego czasu na przeczesywanie statku martwego ³owcy nagród
a przynajmniej uwa¿anego za martwego. Moralnie to dla nich nie do przyjêcia. Kuat z politowaniem pokrêci³ g³ow¹. Flota imperialna z ca³ego serca gardzi ³owcami nagród i innymi pó³kryminalistami, ale Rebelianci s¹ pod tym wzglêdem jeszcze gorsi. Jeli uwa¿asz, ¿e jeste lepszy, bardziej cnotliwy i uczciwszy od swojego przeciwnika, ³atwo mo¿esz wpaæ w pu³apkê samozachwytu. Kuat sam nigdy nie mia³ takich problemów: czu³ siê wietnie na ka¿dym poziomie moralnoci, od gwiazd po rynsztoki, jeli tylko mia³o to pomóc w przetrwaniu Zak³adów Stoczniowych Kuat. Móg³ handlowaæ z ka¿dym, jak wiadczy³y jego interesy z Imperatorem Palpatineem i jego admira³ami. Rebelianci przepatrz¹ z grubsza statek Fetta doda³ i bêd¹ próbowaæ siê go pozbyæ najszybciej, jak to mo¿liwe. Oczywicie. Szef ochrony powoli skin¹³ g³ow¹, przetrawiaj¹c w myli niezwyk³¹ m¹droæ swego zwierzchnika. Wyobra¿am sobie, ¿e dostan¹ za niego dobr¹ cenê. Bior¹c pod uwagê, jak kosztowne by³o to cacko od samego pocz¹tku, wartoæ znaleziska mo¿e byæ ca³kiem spora. Niejeden ³owca nagród zechcia³by mieæ go na w³asnoæ. Mo¿liwe zgodzi³ siê Kuat. Szef ochrony wiedzia³, co mówi. Kiedy Boba Fett zamówi³ u nich budowê i wyposa¿enie statku, za¿¹da³ wprowadzenia pewnych dodatkowych, kosztownych szczegó³ów. Ksiêgowi Zak³adów Stoczniowych Kuat za¿¹dali zap³aty z góry, zanim jeszcze zespawano szkielet konstrukcji statku. Parametry projektowe, których za¿¹da³ Fett, wznosi³y naukê i sztukê budowy ma³ych statków na najwy¿szy poziom, o jakim Kuat do tej pory tylko ledwie marzy³, szkicuj¹c proste koncepcyjne rysunki w wolnych chwilach, zanim jeszcze projekt przyoblek³ siê w rzeczywiste kszta³ty. ¯¹danie zap³aty z góry mia³o dwa powody, niezale¿nie od wewnêtrznej potrzeby Kuata, aby zbudowaæ taki statek. Pierwszy powód to czas i koszty wybudowania prototypu, przetestowania oraz wykoñczenia pewnych komponentów silnika i uk³adu sterowniczego statku, od zera do produktu koñcowego. Uprawiaj¹c tak niebezpieczny zawód, klient móg³ równie dobrze zgin¹æ, zanim Niewolnik I by³by gotów do opuszczenia doków. Samo to wystarczy³oby jako podstawa do za¿¹dania p³atnoci przed rozpoczêciem budowy. Druga przyczyna le¿a³a w samej naturze 3 Spisek Xizora
33
ukoñczonego statku. Ka¿dy pojazd, zaprojektowany na tak skrajne parametry, móg³ zabiæ pilota w czasie dziewiczego lotu, gdyby przesterowane silniki wymknê³y siê spod kontroli i rozdar³y durastalow¹ konstrukcjê jak zle¿a³e p³ótno. Lepiej zainkasowaæ zap³atê, zanim klient siê zabije. Ale tak siê nie sta³o. Kombinacja umiejêtnoci pilota¿owych Boby Fetta i geniuszu projektowego Kuata przynios³a Niewolnikowi I s³awê i trwo¿liwy respekt w ca³ej galaktyce. Aby osi¹gn¹æ odpowiedni efekt psychologiczny, statek nie musi byæ wielki i potê¿ny jak imperialny kr¹¿ownik bojowy albo jak Gwiazda mierci. Szef ochrony stan¹³ u boku Kuata i uniós³ brew. Uwa¿a³em, ¿e to prawie pewne mrukn¹³. A przetarg na takie cacko pewnie bêdzie za¿arty. By³by
gdyby potencjalni kupcy wiedzieli, ¿e statek na pewno jest w porz¹dku Kuat pozwoli³ sobie na blady umieszek. Oczywicie, istotom rozumnym czêsto przychodz¹ do g³owy interesuj¹ce pomys³y. Zw³aszcza kiedy idzie o kogo takiego jak Boba Fett
mo¿e nawet jeszcze bardziej teraz, kiedy mówi siê o nim nieboszczyk Boba Fett. £owcy nagród i im podobni maj¹ swoje g³upie przes¹dy, lêki i podejrzenia
nie wszystkie zreszt¹ bezpodstawne. Powszechnie wiadomo, ¿e Boba Fett zamontowa³ w swoim statku mnóstwo systemów zabezpieczaj¹cych. Tylko szaleniec uzna³by, ¿e mieræ w³aciciela spowoduje ich wy³¹czenie. Jedn¹ spraw¹ jest kupienie u¿ywanego statku, ale kupno miertelnej pu³apki to co zupe³nie innego. W³anie. Szef ochrony skin¹³ g³ow¹. A gdyby w odpowiednich krêgach nagle pojawi³y siê plotki o nieprzyjemnych niespodziankach, jakie mog¹ spotkaæ nowego w³aciciela Niewolnika I
Cena spad³aby w dó³ na ³eb na szyjê. Felinks w ramionach Kuata zamrucza³, jakby i on by³ zadowolony z takiego obrotu sprawy. A kiedy spada cena, spada równie¿ zainteresowanie takim towarem
tak dzia³a psychologia wszystkich istot rozumnych. Jeli co ich nie interesuje, przestaj¹ siê tym zajmowaæ. Co by znaczy³o, ¿e kiedy Rebelianci wreszcie wystawi¹ Niewolnika I na sprzeda¿ po pobie¿nym przegl¹dzie zauwa¿y³ Fenald wtedy nie tylko bêdzie mo¿na kupiæ statek po bardzo okazyjnej cenie, ale równie¿ w miarê dyskretnie. No w³anie. Kuat w dalszym ci¹gu obserwowa³ przygotowania do startu w g³ównym doku konstrukcyjnym. Niech jeden 34
z naszych kooperantów przyjrzy siê temu
mo¿e jaki dostawca czêci, ale uwa¿aj, ¿eby nie mia³ wyranego powi¹zania z Zak³adami Stoczniowymi Kuat. Przeka¿ odpowiednie fundusze z mojego osobistego konta operacyjnego, ¿eby mogli sfinalizowaæ sprzeda¿, kiedy to bêdzie mo¿liwe. Niech ich g³ówny negocjator mo¿liwie jak najszybciej skontaktuje siê z Rebeliantami i sprawdzi, czy przyjm¹ ofertê wstêpn¹. W ten sposób statek mo¿e nie pojawiæ siê nawet na otwartym rynku i nie bêdziemy musieli siê zajmowaæ innymi zainteresowanymi. A kampania plotek na temat niebezpieczeñstw zwi¹zanych z kupnem statku Boby Fetta? Nale¿y je rozpuciæ natychmiast, aby jak najszybciej dotar³y do wszystkich punktów galaktyki. Musi wygl¹daæ na to, ¿e rozchodz¹ siê z Tatooine, to znaczy z miejsca, gdzie statek zosta³ znaleziony. Upewnijcie siê, ¿e plotka dotrze do wszystkich sektorów kontrolowanych przez Rebeliantów. Im szybciej nabior¹ pewnoci, ¿e Niewolnik I to towar pozbawiony wartoci, tym chêtniej zaakceptuj¹ wstêpn¹ umowê kupna-sprzeda¿y. Mamy chyba kilku agentów na nas³uchu w Mos Eisley? Szef ochrony potwierdzi³ skinieniem g³owy. W³anie wprowadzilimy do portu now¹ zmianê. Znakomicie rzek³ Kuat. Mog¹ zaczynaæ rozpowszechnianie. Niech ludzie do zadañ poufnych w naszym dziale public relations wymyl¹ jakie podejrzane szczegó³y na temat pok³adowych systemów obronnych Niewolnika I
mo¿e na przyk³ad historyjkê o grupie badawczej Rebeliantów, która wylecia³a w powietrze zaraz po otwarciu g³ównego w³azu. Je¿eli Rebelianci wystawi¹ statek na sprzeda¿, potwierdz¹ w ten sposób podejrzenia. A zanim zakoñczy siê kampania plotek, bêd¹ gotowi oddaæ statek pierwszemu kupcowi, który siê nawinie. Nie interesuj¹ mnie szczegó³y transakcji. Za krzywizn¹ ekranów widokowych dobiega³y koñca przygotowania do startu. Kuat obserwowa³ ostatni¹ kontrolê i grupê inspektorów, która w³anie schodzi³a z kr¹¿ownika, wci¹¿ jeszcze oplecionego linami i cinieniowymi kopu³ami konstrukcyjnymi. Jedyne, co mnie interesuje, to nabycie Niewolnika I wraz z zawartoci¹, i to jak najdyskretniej. Kiedy nasz kooperant uzyska tytu³ w³asnoci statku, trzeba bêdzie przewieæ go do Zak³adów Stoczniowych Kuat w pancernym transporterze towarowym. Nikt poza s³u¿bami ochrony stoczni nie ma prawa o tym wiedzieæ. 35
To mo¿e byæ trudne do zorganizowania, panie in¿ynierze. Fenald wci¹gn¹³ powietrze przez zaciniête zêby. Flota Imperium ustawi³a patrole przechwytuj¹ce kontrabandê na niemal wszystkich szlakach nawigacyjnych st¹d do Tatooine. Kontroluj¹ drobiazgowo nawet nasze normalne dostawy materia³ów. Przeprowadzenie ca³ego transportera z ukryt¹ zawartoci¹ bêdzie wymaga³o niez³ego sprytu. S³owa szefa ochrony nie zaskoczy³y Kuata. Wiedzia³ ju¿ o opónieniach powsta³ych w dokach konstrukcyjnych z powodu interwencji Floty w planowe dostawy niezbêdnych materia³ów. Zak³ady Stoczniowe Kuat musia³y ju¿ przesun¹æ daty dostaw kilku zleceñ Imperium. Ale poniewa¿ by³a to wina kilku nadgorliwych admira³ów Palpatinea, Kuat unika³ wszelkich kar umownych przynajmniej na razie. Nie zmienia³o to jednak istniej¹cej sytuacji, co wskazywa³o na to, ¿e te d³ugotrwa³e kontrole cieszy³y siê do pewnego stopnia aprobat¹ Imperatora. Jeszcze jedna zagrywka psychologiczna Imperator wiedzia³ doskonale, ¿e Zak³ady Stoczniowe Kuat nie prowadz¹ ¿adnych interesów z Rebeliantami, ale zlecone rewizje pozwol¹ s¹dziæ podw³adnym Palpatinea i ka¿demu spoza dworu na Coruscant, ¿e korporacja jest podejrzana. Trudno by³o powiedzieæ, co Palpatine zamierza³ w ten sposób osi¹gn¹æ, zw³aszcza ¿e powodowa³o to opónienia w niezmiernie potrzebnych uzupe³nieniach w jego flocie. Z ka¿d¹ up³ywaj¹c¹ standardow¹ dob¹ Rebelia ros³a w liczebnoæ i si³ê. Czy zniszczenie reputacji Zak³adów Stoczniowych Kuat i nadszarpniêcie lojalnoci ich w³aciciela warte by³y takiego powiêcenia? Kuat odpowiedzia³ sam sobie: Tak, jeli Palpatine zamierza zniszczyæ lub przej¹æ korporacjê. Pasowa³o to do znanej ¿¹dzy w³adzy Imperatora. Nie wystarczy byæ wiernym sojusznikiem takiego szaleñca: mo¿e wreszcie w realizacji starannie wykalkulowanych planów Imperatora nadszed³ czas, kiedy najwiêcej satysfakcji sprawia mu niszczenie najbli¿szych sobie. Imperator nie potrzebuje sojuszników, lecz niewolników. Mo¿e powinienem przejæ do Sojuszu Rebeliantów, myla³ Kuat. I zabraæ ze sob¹ moje zak³ady. Ta pokusa nachodzi³a go ju¿ wczeniej. Czy by³a jaka alternatywa? Nawet jeli Zak³ady Stoczniowe Kuat pozostan¹ g³ównym wykonawc¹ sprzêtu militarnego dla Imperium, niezbêdnym dla zaspokojenia ambicji Imperatora, jaka nagroda czeka Kuata za wiern¹ s³u¿bê? Prawdopodobnie taka sama jak wszystkich szturmowców i admira³ów: unicestwienie, wch³oniêcie, zredukowanie do bezwolnego 36
instrumentu Palpatinea. mieræ bez dobrodziejstwa niebytu, ¿ycie, w którym ka¿dy atom cia³a staje siê cz¹stk¹ wiêzienia, w jakie przeistoczy³ siê wszechwiat. I tylko jedno powstrzymywa³o Kuata od przekazania Zak³adów Stoczniowych Kuat zaprzysiê¿onym wrogom Imperium. By³o to podejrzenie, ¿e Imperator Palpatine w³anie tego od niego oczekuje. Wszystkie dotychczasowe dzia³ania mog³y byæ pomylane tak, aby popchn¹æ Kuata w ramiona Sojuszu Rebeliantów. Na dworze Palpatinea wci¹¿ jeszcze istnia³y si³y, które d¹¿y³y do zniszczenia niezale¿noci Zak³adów Stoczniowych Kuat. Dopóki ¿y³ ksi¹¿ê Xizor, móg³ szeptaæ swoje k³amstwa do ucha Palpatinea i ostatecznie go przekonaæ. Gdyby zatem Kuat uczyni³ najmniejszy choæby gest w kierunku Rebeliantów, mog³oby to stanowiæ dla Imperatora wystarczaj¹ce usprawiedliwienie, aby przypuciæ zmasowany atak na Kuat, a w koñcu poddaæ potê¿ne zasoby techniczne i materialne korporacji bezporedniej kontroli militarnej. I to by³by koniec Zak³adów Stoczniowych Kuat. Pokolenia wiedzy in¿ynierskiej zgin¹ ostatecznie wraz z Kuatem, zamieniaj¹c siê w parê pod laserowym promieniem wys³anym przez szturmowca
Mo¿esz mieæ racjê. W czym, panie in¿ynierze? W sprawie dostarczenia Niewolnika I, kiedy nasza filia zdo³a go wykupiæ od Rebeliantów. Rozwa¿aj¹c niebezpieczne interesy prowadzone z Imperium, Kuat nie móg³ uciec od bardziej bezporednich k³opotów. W jego delikatnej i niepewnej sytuacji nie mo¿e zostaæ przy³apany z tak konkretnym dowodem kontaktów z rebeliantami. By³oby to fatalnym b³êdem. Wrogowie Zak³adów Stoczniowych Kuat zrobi¹, co mog¹, aby nadaæ sprawie jak najgorszy obrót. Lepiej by³oby poszukaæ jakiej dalekiej filii, gdzie bêdzie mo¿na przechowaæ Niewolnika I. Grupa inspekcyjna mo¿e siê tam udaæ i obejrzeæ statek. Musimy tylko zrobiæ wszystko, aby nie da³o siê ich zidentyfikowaæ jako pracowników Zak³adów Stoczniowych. Szef ochrony skin¹³ g³ow¹. To siê da za³atwiæ, panie in¿ynierze. Zajmij siê tym. Kuat pog³adzi³ felinksa po szyi, czubkami palców wyczuwaj¹c zadowolone mruczenie zwierzêcia. Na razie to wszystko. W biurach kierownictwa Zak³adów Stoczniowych Kuat nie stosowano wymylnych i s³u¿alczych rytua³ów rodem z dworu 37
Palpatinea. Fenald obróci³ siê i wymaszerowa³ z pomieszczenia. Jego kroki rozlega³y siê echem, gdy szed³ po matowej metalowej pod³odze. Kuat pozosta³ sam, wygl¹daj¹c przez segmentowe okna. Wypowiedzenie na g³os myli pomog³o je uporz¹dkowaæ; by³o tak, jakby ogl¹da³ schematy przewijane na wysokiej rozdzielczoci ekranach systemu CAD. Szef ochrony Zak³adów Stoczniowych Kuat by³ pozbawiony wyobrani, ale dok³adny. Kuat wybra³ go i umieci³ na tym stanowisku z tych w³anie powodów oraz niez³omnej lojalnoci wobec ¿ywi¹cej go korporacji. Nie trzeba by³o przypominaæ Fenaldowi, jak wa¿ne jest zdobycie statku Boby Fetta a w³aciwie jego odzyskanie, poniewa¿ statek zosta³ wybudowany tu, w Zak³adach. Nie chodzi³o tu o szczególn¹ wartoæ samego statku, ale o to, co wci¹¿ jeszcze móg³ zawieraæ. Niewa¿ne, czy Boba Fett ¿y³, czy nie. Kuat w g³êbi ducha czu³ siê tak samo jak po bombardowaniu Morza Wydm na Tatooine. Wtedy mia³ wra¿enie, ¿e Boba Fett zdolny jest umkn¹æ przed ka¿d¹ si³¹, która spowodowa³aby mieræ mniej doskona³ej istoty. Nawet jeli to nieprawdopodobne zdarzenie nast¹pi³o i Boba Fett istotnie zgin¹³, istnia³o du¿e prawdopodobieñstwo, ¿e na pok³adzie Niewolnika I pozosta³y dowody niebezpiecznej konspiracji, w któr¹ uwik³a³ siê ³owca nagród. Dowody, które prowadzi³y do Zak³adów Stoczniowych Kuat. To by³o prawdziwe niebezpieczeñstwo, którego nale¿a³o za wszelk¹ cenê unikn¹æ. Jeli Fett zniszczy³ robota towarowego, ponuro duma³ Kuat, albo jako siê go pozby³
to mo¿e jestemy bezpieczni. Boba Fett by³ wyj¹tkowo inteligentny i na pewno zdawa³ sobie sprawê z wartoci materia³u, jaki znalaz³ siê w jego posiadaniu. Móg³ pozbyæ siê go, zanim pozostawi³ Niewolnika I na orbicie wokó³ Tatooine. Gdyby jednak ten wielki, niezgrabny robot istnia³ jeszcze, a razem z nim schowki kryj¹ce urz¹dzenia szpiegowskie i dane, które czeka³y na odszyfrowanie i przeanalizowanie
wówczas Zak³ady Stoczniowe Kuat znalaz³yby siê w nie lada k³opotach. A wszystko z powodu holograficznego nagrania napaci imperialnych szturmowców na samotn¹ farmê wilgoci na Tatooine
i zapachu feromonów najpotê¿niejszego przestêpcy galaktyki, przywódcy organizacji Czarnego S³oñca. W mylach Kuata pojawi³a siê twarz ksiêcia Xizora z jego fioletowymi oczami i zimnym, ironicznym umieszkiem. By³ to nieprzyjaciel, którego Zak³ady Stoczniowe Kuat powinny siê baæ 38
jeszcze bardziej ni¿ Imperatora Palpatinea. mieræ Xizora nie wyeliminowa³a niebezpieczeñstw, z którymi musia³a zmierzyæ siê korporacja. Zadumê Kuata przerwa³ rozb³ysk flary sygna³owej cienki strumieñ bia³ego wiat³a, który wzniós³ siê ponad dokami budowlanymi. Oderwa³ na chwilê d³oñ od felinksa i dotkn¹³ miniaturowej klawiatury na przegubie. Obwody steruj¹ce filtracj¹ przes³ony czasowej ekranów widokowych uaktywni³y siê, wchodz¹c w synchronizacjê z sygna³em krótkiego zasiêgu wysy³anym przez mikromigawki implantowane w rogówki Kuata. Przez u³amek sekundy ekrany pociemnia³y, po czym znów nabra³y przejrzystoci, gdy skoordynowa³y siê oba systemy optyczne. Poprzez pró¿niê dziel¹c¹ doki i wysokie ekrany biur Kuata nie móg³ przedrzeæ siê ¿aden dwiêk, ale ognista flara wystarczy³aby, ¿eby zbudziæ i przeraziæ upionego felinksa. Kuat nie mia³ ochoty, aby spanikowane zwierzê pazurami wydziera³o sobie drogê do wolnoci z jego ramion. Pod podbródkiem wci¹¿ jeszcze mia³ bia³aw¹, cienk¹ bliznê z ostatniego razu, kiedy siê to zdarzy³o. Ostatnia flara sygna³owa, tym razem czerwona, przeciê³a gwiadziste niebo nad zak³adami. Oznacza³o to, ¿e personel stoczni opuci³ dok, w którym czeka³ ukoñczony w³anie kr¹¿ownik bojowy Imperium, wci¹¿ jeszcze owiniêty cumami i p³achtami monta¿owymi. On nie musia³ dawaæ ¿adnego sygna³u od tej chwili wszystko toczy³o siê automatycznie. Pojedynczy wtopiony bezpiecznik katalizowa³ ³atwopalne sk³adniki p³acht; tlen uwiêziony w fa³dach materia³u w zupe³noci wystarczy³ na chrzest ogniowy, oczyszczaj¹cy z wszystkiego, co nie by³o hartowan¹ durastal¹. W ci¹gu kilku sekund kr¹¿ownik otoczy³ siê chmur¹ p³omieni, które pali³y siê równo, poniewa¿ wobec braku atmosfery nie istnia³ tu efekt konwekcji. Okrywaj¹ce statek p³achty zmieni³y siê w wielkie, postrzêpione arkusze popio³u, które same rozsypywa³y siê w nicoæ wraz z gasn¹cym ¿arem. Kr¹¿ownik gwiezdny uniós³ siê z doku; doskona³a broñ, oczyszczona i zahartowana przez ogieñ. Resztki popio³u, wyci¹gniête na zewn¹trz si³¹ znikaj¹cego p³omienia, podryfowa³y wzd³u¿ szyby. Kuat sta³, tul¹c w ramionach wci¹¿ upionego felinksa, a powidok p³omieni pod jego powiekami powoli zmienia³ barwê.
39
ROZDZIA£
"
Wiesz, jak siê pilotuje co takiego? Boba Fett spojrza³ przez ramiê na drugiego ³owcê nagród, który sta³ w przejciu do kokpitu Wciek³ego Psa. S¹ pewne trudnoci odpar³ powoli, bez widocznych emocji. Ale mo¿na je pokonaæ. Oderwa³ d³onie w rêkawicach od wyranych wg³êbieñ na pulpicie sterowania. Trandoszañskie interfejsy operatora s¹ doæ prymitywne, ale konfiguracja statku jest w³aciwie standardowa. Zapewniam ciê, ¿e poradzê sobie ze wszystkim, co potrafi³y wielkie pazury Trandoszan. Pewnie, pomyla³ Dengar. Znów opar³ siê o framugê, obserwuj¹c, jak Boba Fett dokonuje ostatnich poprawek nawigacyjnych. Mia³ ju¿ nieraz okazjê zetkn¹æ siê z Trandoszanami, w³¹czaj¹c w to poprzedniego w³aciciela tego statku. ¯adne z tych spotkañ nie nale¿a³o do przyjemnych. Bossk zawsze mia³ reputacjê histeryka, nawet w czasach Gildii £owców G³ów, kiedy prawdopodobnie mia³ mniej problemów. Wejd mu w drogê, a masz du¿¹ szansê na to, ¿e odkrêci ci g³owê niczym pokrywê kanistra z awaryjnymi racjami ¿ywnociowymi. W³anie do tego najlepiej siê te szpony nadawa³y, a nie do sterowania szybkimi pojazdami gwiezdnymi. Za to Boba Fett potrafi³ nie tylko dok³adnie wykoñczyæ przeciwnika, ale tak¿e obs³ugiwaæ sprzêt nawet najbardziej skomplikowany, pocz¹wszy od wszelkiego rodzaju pojazdów miêdzyplanetarnych po swoj¹ mandaloriañsk¹ zbrojê. Dengar wycelowa³ palec w uk³ad komunikacyjny kokpitu. 40
Co siê stanie, jeli kto rozpozna ten statek i bêdzie chcia³ pogadaæ z Bosskiem? Mo¿emy natkn¹æ siê na jednego z jego starych kumpli, który rozpozna Psa. To prawda przyzna³ Fett. Opuci³ wzrok na pulpit sterowniczy. Ale tam, gdzie siê udajemy, nie bêdziemy mieli wielu okazji, aby natkn¹æ siê na kole¿ków Bosska. On przewa¿nie kursowa³ w tych samych okolicach Galaktyki i tam by³ dobrze znany, a nawet cieszy³ siê pewnym szacunkiem. I to mu odpowiada³o. Nigdy nie wykazywa³ wielkiej inicjatywy w rozszerzaniu dzia³alnoci na nowe terytoria. Skoro tak twierdzisz
wzruszy³ ramionami Dengar. Mam wra¿enie, ¿e to chyba jego strata, nie? Mo¿e i tak. Boba Fett wstuka³ do komputera nawigacyjnego kolejny zestaw wspó³rzêdnych. A mo¿e dlatego Bossk wci¹¿ jeszcze ¿yje. Takie stworzenia jak on powinny siê pilnowaæ. Tak? A co ze stworzeniami takimi jak my? pomyla³ Dengar i przy³apa³ siê na tym, ¿e wbija wzrok w ty³ he³mu Boby Fetta, zastanawiaj¹c siê, co siê tam dzieje, jakie plany i ukryte pomys³y tkwi¹ w g³owie ³owcy. Nie pomog³o, ¿e widzia³ ju¿ Bobê Fetta bez charakterystycznego mandaloriañskiego he³mu prawdopodobnie jeden z niewielu móg³by siê tym pochwaliæ, jeli nie liczyæ by³ej tancerki Neelah. Przez ca³y ten czas na Tatooine, kiedy to oboje skakali wokó³ Boby Fetta, staraj¹c siê utrzymaæ go przy ¿yciu po jego ucieczce z bebechów Sarlaka, Dengar ani trochê nie zbli¿y³ siê do rozszyfrowania istoty, której ¿ycie uratowa³. Niedobrze, jeli wzi¹æ pod uwagê, ¿e w³anie w tej chwili jest partnerem tego najbardziej przera¿aj¹cego ³owcy nagród w ca³ej galaktyce. Boba Fett sam mu to zaproponowa³, a Dengar skwapliwie przyj¹³ propozycjê mo¿e zbyt skwapliwie, jak siê nad tym dobrze zastanowiæ. Po co on siê w ogóle na to godzi³? G³ównym powodem uwik³ania siê w ten uk³ad by³a chyba chêæ szybkiego zarobienia du¿ej forsy. Sp³aci³by wtedy ci¹¿¹cy na nim od wielu lat pokany d³ug i polubi³ swoj¹ ukochan¹ Manaroo gdyby jeszcze na niego czeka³a i gdyby uda³o mu siê do niej wróciæ w innej postaci ni¿ spalone laserem szcz¹tki. Brak kontaktu z ni¹ by³ dla Dengara istn¹ tortur¹. Ta mi³oæ objawi³a mu siê w ca³ej pe³ni dopiero niedawno, tu¿ przed opuszczeniem Tatooine na pok³adzie Niewolnika I. Dengar skontaktowa³ siê wtedy z Manaroo; poleci³ jej zabraæ statek Karz¹c¹ Rêkê i wraz z nim ukryæ siê w bezpiecznym miejscu. Wywi¹za³a siê a¿ 41
za dobrze z tego zadania: teraz Dengar nie mia³ pojêcia, w której czêci galaktyki Manaroo mo¿e siê znajdowaæ, nie móg³ siê te¿ z ni¹ porozumieæ. Uzgodnili, ¿e dopóki Dengar bêdzie przebywa³ z Bob¹ Fettem, trzeba unikaæ kontaktów Manaroo z nim. Zbyt wiele istot hodowa³o w duszy szczer¹ nienawiæ do Boby Fetta, zbyt wiele mog³o skorzystaæ na jego mierci. Gdyby ktokolwiek siê dowiedzia³, ¿e partner Fetta jest zwi¹zany dusz¹, sercem i losem z istot¹ p³ci ¿eñskiej, móg³by j¹ wykorzystaæ jako s³aby punkt w jego zbroi, jako drogê dotarcia do samego Fetta. Manaroo sta³aby siê celem dla wszystkich szumowin w ca³ej galaktyce, a choæ wystarczaj¹co silna i sprytna, by uciekaæ lub walczyæ, nie mog³a opieraæ siê wiecznie, a Dengar nie by³ w stanie chroniæ jej na odleg³oæ. Ta myl drêczy³a Dengara nieustannie i to ona w³anie najpowa¿niej wp³ynê³a na jego decyzjê. Nawet jednak tak problematyczna ochrona ukochanej drogo go kosztowa³a. Pewnego dnia bêd¹ znów razem ale tylko wtedy, jeli obojgu uda siê prze¿yæ i jeli siê odnajd¹. Za du¿o by³o tych jeli: mno¿y³y siê one w duszy Dengara w miarê, jak mija³y dni w towarzystwie Boby Fetta. ¯ycie ³owcy nagród by³o ju¿ przedtem wystarczaj¹co niebezpieczne dlatego w³anie Dengar chcia³ zmieniæ zajêcie. A teraz, myla³ ponuro, przenios³em siê w sam rodek jeszcze wiêkszego niebezpieczeñstwa. Dotychczas wystarcza³o mu szczêcia i umiejêtnoci, by przynajmniej utrzymaæ siê przy ¿yciu. Ale te¿ dot¹d nie mia³ do czynienia z tajemniczymi si³ami, które dokona³y zmasowanego nalotu bombowego wprost na jego g³owê, jak to siê sta³o na Tatooine. Ktokolwiek to zrobi³, nie mia³ zamiaru go zabiæ; prawdopodobnie cigaj¹c Bobê Fetta, nawet nie zauwa¿y³by jego mierci. I na tym w³anie polega³ problem przebywania w towarzystwie kogo takiego. Fett mia³ w sobie co, co pozwala³o mu prze¿yæ nawet w najbardziej morderczych sytuacjach. Nawet Sarlak nie zdo³a³ go zabiæ. Tym gorzej dla wszystkich innych, pomyla³ Dengar. Jeli nie siêgasz jego poziomu, to tak, jakby ju¿ by³ martwy. I po co to wszystko? A wiêc zagadn¹³ znowu, próbuj¹c uzyskaæ jakie po¿yteczne informacje jeli nie lecimy tam, gdzie bywa³ Bossk
to w³aciwie dok¹d siê wybieramy? Boba Fett nawet siê nie obejrza³. Wolê, ¿eby ka¿dy wiedzia³ tylko tyle, ile musi. A tego na razie nie musisz wiedzieæ. 42
Dengara poczu³ lekk¹ urazê. Myla³em, ¿e jestemy partnerami. Bo jestemy. D³onie Fetta b³¹dzi³y po kontrolkach. Uwa¿am siê za zwi¹zanego umow¹, któr¹ zawarlimy. £adne mi partnerstwo, jeli to ty podejmujesz wszystkie decyzje z trudem wykrztusi³ Dengar. Zdawa³o mi siê, ¿e mamy równe prawa. Chyba siê pomyli³em. Tym razem Boba Fett obróci³ siê razem z fotelem pilota. Zimne, puste spojrzenie w¹skiego wizjera he³mu spoczê³o na Dengarze, który poczu³ w gardle o³owian¹ bry³ê. Prawdopodobnie nie zrozumielimy siê do koñca. Bezbarwny g³os Boby Fetta robi³ wiêksze wra¿enie ni¿ wybuch gniewu. Jeli jednak nadal chcesz uwa¿aæ, ¿e jakim cudem jestemy sobie równi, z przykroci¹ muszê ciê wyprowadziæ z b³êdu, partnerze. Nie ma takiej mo¿liwoci, to w ogóle nie do pomylenia. Przynajmniej nie w zawodzie ³owcy nagród. Có¿
strach zmrozi³ wnêtrznoci Dengara, poch³aniaj¹c ca³e ciep³o krwi. Czarne spojrzenie Fetta zdawa³o siê wgniataæ go w pod³o¿e, jakby by³ pluskw¹ pod stop¹ tamtego. W³aciwie nie o to mi chodzi³o
Doskonale. Nie chcia³bym uwa¿aæ, ¿e pomyli³em siê w ocenie wartoci mojego partnera. G³os Boby Fetta wci¹¿ by³ równie spokojny i równie grony. A znaczymy dla siebie bardzo wiele, Dengarze, i to nie tylko dlatego, ¿e tam, na Morzu Wydm, znalaz³e mnie i uratowa³e mi ¿ycie. Nie zaproponowa³em ci partnerstwa z czystej wdziêcznoci. Zapewniam ciê, ¿e takie uczucia s¹ mi obce. Jak i wszystkie inne, pomyla³ Dengar. Poczu³, ¿e zaczyna oblewaæ siê potem. Ju¿ ¿a³owa³, ¿e podj¹³ z ³owc¹ nagród dyskusjê na ten temat. Mo¿emy byæ dla siebie wzajemnie bardzo u¿yteczni ci¹gn¹³ Boba Fett i jest to jedyna podstawa partnerstwa, jak¹ znam. Oczywicie, je¿eli uwa¿asz, ¿e w grê wchodzi co innego
Dengar wlepi³ wzrok w wizjer he³mu, jakby zahipnotyzowany spojrzeniem ukrytych za nim oczu. Umys³ mia³ zupe³nie pusty. Mo¿e powinnimy pomyleæ o rozwi¹zaniu naszego partnerstwa. Czy tego w³anie chcesz? Dengar potrzebowa³ czasu, aby zmusiæ siê do odpowiedzi: Nie potrz¹sn¹³ g³ow¹. Wcale nie tego chcê
43
Moja rada brzmi: zastanów siê, czego w³aciwie chcesz. Fett pochyli³ siê lekko do przodu w fotelu pilota, zbli¿aj¹c he³m do twarzy Dengara. Jeli nie bêdziemy partnerami, nasze stosunki mog¹ u³o¿yæ siê ca³kiem inaczej
Bawi siê ze mn¹, pomyla³ Dengar. Odkrycie, ¿e Boba Fett jest jednak zdolny do odczuwania emocji, a przynajmniej do okrucieñstwa, nie przynios³o mu ulgi. Podniós³ rêce zwrócone d³oñmi do góry, jakby w gecie kapitulacji. W porz¹dku. Jestem ca³kiem
zadowolony z obecnego stanu rzeczy. Pokierujesz sprawami, jak zechcesz, nie mam nic przeciwko temu. Fett milcza³ przez chwilê, po czym przytakn¹³ ledwie dostrzegalnym ruchem he³mu. Doskonale rzek³ cicho. Teraz ju¿ nie bêdzie nieporozumieñ. Oczywicie zgodzi³ siê Dengar. Stwierdzi³, ¿e znowu mo¿e oddychaæ. Fett znów odwróci³ fotel pilota w kierunku pulpitu. Ja podejmujê decyzje, a ty je wykonujesz. Dengar spojrza³ na niego zaskoczony. A w³aciwie
co mia³bym robiæ? Kiedy przyjdzie czas, bêdziesz mia³ mnóstwo do roboty. Tymczasem przestañ siê tym zamartwiaæ. Odprê¿ siê. Jasne, pomyla³ Dengar. Mylisz, ¿e tak mo¿na na zawo³anie? Ciesz siê spokojem i cisz¹ doda³ Fett, nie przerywaj¹c wprowadzania poprawek nawigacyjnych. Dopóki mo¿esz. Tam, gdzie lecimy, pewnie jeszcze nieraz za tym zatêsknisz. W porz¹dku Dengar wycofa³ siê z przejcia. Ty tu rz¹dzisz. Mniej wiêcej odpar³ Boba Fett. Id na dó³ i powiedz Neelah, ¿eby siê przypiê³a. Ty te¿ to zrób. Za kilka minut planujê skok w nadprzestrzeñ. Dengar wola³ nie pytaæ o cel podró¿y. Koordynaty, które Boba Fett wstuka³ do komputera nawigacyjnego, wydawa³y siê nie podlegaæ ¿adnej dyskusji. Prawdziwe partnerstwo, nie ma co. Dengar odwróci³ siê i podszed³ do drabinki wiod¹cej do ograniczonej do niezbêdnego minimum czêci pasa¿erskiej Psa. Nied³ugo statek wyskoczy w jakim odleg³ym sektorze galaktyki, tak zapad³ym, ¿e nawet Trandoszanin Bossk nigdy by tam 44
nie zajrza³. Uspokaja³o to Dengara mniej wiêcej w takim samym stopniu jak rezultat jego partnerstwa z Bob¹ Fettem. Zacz¹³ schodziæ po drabince, ale jeszcze raz odwróci³ g³owê i spojrza³ w kierunku kokpitu. Fett poch³oniêty by³ ca³kowicie swoimi zajêciami i wydawa³o siê, ¿e na dobre zapomnia³ o obecnoci partnera. Jasne, pomyla³ Dengar. Gdyby dot¹d mia³ jakiekolwiek w¹tpliwoci co do natury partnerstwa z Bob¹ Fettem, teraz pozby³ siê ich ca³kowicie. Tak czy owak
Zacz¹³ schodziæ w dó³. Podeszwy jego butów dwiêcza³y rytmicznie o metalowe stopnie drabinki. Neelah nie mog³a uwierzyæ w to, co us³ysza³a. A raczej pods³ucha³a, bo pod³¹czy³a siê do wewnêtrznych systemów komunikacyjnych Wciek³ego Psa przez g³ówny pulpit w czêci pasa¿erskiej statku. Ciasne pomieszczenie urz¹dzone by³o zgodnie z trandoszañskim gustem: ciany pokryte ciemnymi gobelinami i stos cienkich mat do spania. Gobeliny by³y przywi¹zane na rogach tasiemkami, ¿eby zapobiec ich unoszeniu, gdyby zawiod³a sztuczna grawitacja statku. Wszystkie przedstawia³y krwawe sceny wielkich bitew, zaczerpniête z trandoszañskiej historii i legend. Nawet teraz, gdy Neelah d³uba³a przy urz¹dzeniach komunikacyjnych po to, aby pods³uchaæ rozmowê Dengara z Bob¹ Fettem, dziêkowa³a losowi, ¿e prawowitego w³aciciela statku nie ma na pok³adzie. Zadowolenie jednak minê³o, jak tylko us³ysza³a, o czym by³a mowa w kokpicie. Przerazi³ j¹ sposób, w jaki Boba Fett potraktowa³ Dengara za to tylko, ¿e zada³ proste pytanie o cel ich podró¿y. Ten miêczak jest do niczego, pomyla³a z pogard¹, s³ysz¹c s³owa Dengara. Gdyby przysz³o co do czego i gdyby musia³a siê rozstaæ z Bob¹ Fettem a wszystko wskazywa³o na to, ¿e prêdzej czy póniej tak siê stanie taki sprzymierzeniec jak Dengar nie na wiele jej siê przyda. Fett bez wiêkszego trudu by³by w stanie wyeliminowaæ ich oboje. Teraz by³o dla niej zupe³nie jasne, dlaczego Dengar chce zerwaæ z profesj¹ ³owcy nagród. Po prostu nie ma do tego ikry, westchnê³a, wspó³czuj¹co krêc¹c g³ow¹. Ikry i oczywistego braku emocji, jakimi móg³ siê pochwaliæ Boba Fett. Ju¿ niech lepiej Dengar odwiesi broñ na ko³ek, odrzuci nêdzne resztki ambicji i osi¹dzie 45
na jakiej zapad³ej planecie ze swoj¹ ukochan¹ Manaroo, zanim go zabij¹ albo zanim siê ca³kiem rozsypie ze strachu. Teraz, kiedy pods³ucha³a rozmowê Dengara i Boby Fetta, Neelah mia³a ju¿ w³asn¹ teoriê co do dalszego przebiegu spraw. Muszê wszystko zrobiæ sama, dosz³a do wniosku. Dok¹dkolwiek leci Wciek³y Pies i cokolwiek ich tam czeka. Musi nawet zadbaæ o uratowanie ¿ycia w³asnego i Dengara brak uczuæ w g³osie Boby Fetta wskazywa³, ¿e ³owcy niezbyt zale¿y na ich prze¿yciu. Dengar mo¿e da³ siê nabraæ na te bzdury o partnerstwie, ale ona nie. I nie wyrazi³a na nie zgody. Jeli o ni¹ chodzi³o, wci¹¿ by³a wolnym strzelcem i jedyn¹ skór¹, o jakiej ca³oæ musia³a dbaæ, by³a jej w³asna. G³ówny problem polega³ jednak na tym, ¿e nie wiedzia³a, czyja naprawdê jest ta skóra. Nie znam nawet mojego prawdziwego imienia, myla³a z gorycz¹. Musi je poznaæ, a tak¿e wszystko, co siê z nim wi¹¿e: historiê, przyjació³, wrogów; wiedzieæ, kogo mo¿e poprosiæ o pomoc i otrzymaæ j¹, a kto poder¿n¹³by jej gard³o w sekundê, gdyby tylko wiedzia³, ¿e ca³a i zdrowa umknê³a z planety Tatooine. Mia³a pewne podejrzenia, posk³adane bardziej na podstawie rozumowania ni¿ rzeczywistej informacji. Ktokolwiek ulokowa³ j¹ w pa³acu Jabby, tego nale¿a³o siê strzec. A mo¿e nie jednej istoty, tylko kilku? Mo¿e to ca³y spisek, kombinacja mrocznych si³, które siê przeciwko niej sprzysiêg³y? Pewnie mieli swoje powody, aby wyczyciæ jej pamiêæ, wykasowaæ z mózgu ca³¹ przesz³oæ, przebraæ za zwyk³¹ tancerkê i zamkn¹æ w fortecy jednego z najwiêkszych ³ajdaków na wszystkich znanych wiatach. Byæ mo¿e Jabba wiedzia³, jaka tajemnica kryje siê za jej obecnoci¹ w pa³acu, ale teraz to i tak nie mia³o znaczenia. Jabba nie ¿y³ i wszystkie sekrety, jakie ukrywa³ ten odra¿aj¹cy limak, umar³y wraz z nim. Z przesz³oci pozosta³o jej w³aciwie tylko jedno wspomnienie, które opar³o siê procesowi kasowania pamiêci. Nawet nie wspomnienie, lecz obraz. ¯adnego g³osu, ¿adnych s³ów, ¿adnych, nawet najbardziej fragmentarycznych danych. Ten, kto dokona³ kasowania, by³ wyj¹tkowo dok³adny. Byæ mo¿e lepiej by³oby dla niej, gdyby i ten ostatni strzêp informacji równie¿ zosta³ jej odebrany. Obraz, który przechowa³ siê w zniszczonej pamiêci Neelah, przedstawia³ twarz. A raczej nie twarz. Maskê. Obraz w¹skiego wizjera he³mu Boby Fetta, ukrywaj¹cego pod twardym, nieludzkim spojrzeniem ¿yw¹ twarz
46
Widzia³a tê zamaskowan¹ twarz w pa³acu Jabby. Ju¿ wtedy ten widok napawa³ j¹ lêkiem i gniewem. Neelah czu³a, ¿e ³owca nagród nie tylko pilnuje Hutta, choæ w³anie do tego zosta³ wynajêty Jabba by³ jednym z niewielu stworzeñ w galaktyce, które mia³y doæ pieniêdzy, by pozwoliæ sobie na us³ugi Boby Fetta lecz równie¿ realizuje jaki w³asny plan. Przychodzi³ i wychodzi³ z pa³acu w niewiadomym celu, choæ zawsze mo¿na by³o liczyæ na to, ¿e bêdzie pod rêk¹ w chwili kryzysu. Tak by³o na przyk³ad w chwili, gdy ksiê¿niczka Leia Organa, przebrana za ubeskiego ³owcê nagród, ¿¹daj¹c nagrody za doprowadzenie Wookiego, podsunê³a mu pod nos uaktywniony detonator termiczny. Boba Fett momentalnie uniós³ rusznicê laserow¹ do pozycji strza³u, choæ pozostali ochroniarze w tym samym czasie rzucili siê do ucieczki. Wtedy nikt nie zgin¹³, choæ nie sta³o siê to z powodu zaniedbania ze strony Boby Fetta. Jabba wyp³aci³ nagrodê i przebrana ksiê¿niczka wy³¹czy³a detonator. Gdyby sta³o siê inaczej, z pa³acu Jabby pozosta³yby wy³¹cznie ruiny i zgliszcza. Neelah by³a jednak pewna, ¿e Boba Fett prze¿y³by zag³adê. Zawsze uchodzi³ z ¿yciem, niewa¿ne, ile stworzeñ ginê³o wokó³ niego. Co dziwniejsze, czu³a, ¿e ona tak¿e by nie zginê³a, cokolwiek by siê sta³o. Niechby ogieñ poch³on¹³ wszystko, pomyla³a. Ona wysz³aby ca³o, nietkniêta, wyniesiona w bezpieczne miejsce przez
Bobê Fetta. Kogó¿ by innego? Nie w¹tpi³a te¿, ¿e takie w³anie by³o znaczenie szczególnego zainteresowania, jakim obdarza³ j¹ Boba Fett w pa³acu Jabby. Nie potrzebowa³a wiele czasu, ¿eby zorientowaæ siê, co siê wiêci. Za ka¿dym razem, gdy ³owca nagród wraca³ ze swoich tajemniczych wypraw, zwraca³ os³oniêt¹ he³mem twarz w jej stronê, jakby chcia³ siê upewniæ, ¿e jest bezpieczna, ca³a i zdrowa. Nie by³o to ³atwe zadanie w tak krwawym miejscu jak ten pa³ac, gdzie ka¿dy ³otr i nêdznik pochwala³ zami³owanie Jabby do zadawania cierpienia innym stworzeniom. Jabba nie mierzy³ swojego bogactwa wy³¹cznie liczb¹ kredytów spoczywaj¹cych w mrocznych lochach skarbca, lecz równie¿ miar¹ cierpieñ i mierci, jakie zadawa³
i jakimi siê rozkoszowa³, niczym wij¹cymi siê ¿ywymi k¹skami, które wpycha³ maleñkimi r¹czkami do ogromnej, pozbawionej warg paszczy. Podw³adni Jabby przewa¿nie pracowali u niego za niewielkie pieni¹dze co Huttowi bardzo odpowiada³o lecz w zamian mogli bez przeszkód dawaæ upust swoim okrutnym upodobaniom. 47
Biedna Oola, jedna z naj³adniejszych tancerek w pa³acu, by³a zarezerwowana dla Jabby. Symbolem tego by³ cieniutki ³añcuch, na którym j¹ trzyma³. Nie dla mnie, pomyla³a Neelah, dotykaj¹c d³oni¹ twarzy. Pod palcami czu³a zagojon¹ ju¿ bliznê po ranie zadanej pik¹ jednego z gamorreañskich stra¿ników, gdy próbowa³a uciec. Nawet gdyby stêpione ¿elazo nie rozora³o jej wówczas skóry na szczêce i policzku, nigdy nie mia³aby tej delikatnej, kruchej urody co Oola. Przy sadystycznych upodobaniach Jabby do ogl¹dania piêkna okrutnie rozszarpywanego na krwawe strzêpy przeciêtna uroda by³a dla Neelah b³ogos³awieñstwem przez ca³y jej pobyt w pa³acu. Widywa³a piêkniejsze od siebie kobiety rzucane na ¿er ulubionemu rankorowi Jabby, s³ysza³a ich krzyki dochodz¹ce krótko z wnêtrza jamy, podczas gdy rozentuzjazmowane s³ugusy Jabby t³oczy³y siê wokó³ kraty, najwyraniej raduj¹c siê widokiem jatki tak samo jak ich pan. Istnia³a jednak jeszcze inna przyczyna d³ugiego ¿ycia Neelah w grubych cianach pa³acu Jabby. Pierwsze przeb³yski podejrzeñ szybko przerodzi³y siê w ca³kowit¹ pewnoæ. To on, myla³a. To Boba Fett. Znów podnios³a wzrok, spogl¹daj¹c w kierunku kokpitu Wciek³ego Psa. Z ukrytym pod he³mem ³owc¹ nagród ³¹czy³a j¹ niewidzialna wiê. Ta sama tajemnicza wiê ³¹czy³a ich przedtem w pa³acu Jabby. Pomiêdzy ni¹, zwyk³¹ tancerk¹, a najgroniejszym, najbardziej szanowanym ³owc¹ nagród w ca³ej galaktyce nigdy nie pad³o ani jedno s³owo przynajmniej tak jej podpowiada³a zniszczona pamiêæ a jednak ju¿ wtedy wiedzia³a, ¿e Boba Fett nad ni¹ czuwa. Wiedzia³a zatem, ¿e nie mo¿e jej siê staæ ¿adna krzywda a przynajmniej nie ta najgorsza. ¯ycie w pa³acu Jabby pe³ne by³o licznych i bardzo wymylnych przykroci, które sprawia³y, ¿e wraz z innymi tancerkami nieraz zastanawia³a siê nad tym, czy szybkie zwolnienie z pracy via pieczara rankora nie by³oby jednak najlepszym wyjciem. W pewnym momencie jednak Neelah zorientowa³a siê, ¿e ona nie ma takiego wyboru. Mia³a stra¿nika
lub kogo w tym rodzaju. Uwa¿na i milcz¹ca obserwacja Boby Fetta nie obejmowa³a wy³¹cznie jego huttyjskiego pracodawcy. Co by siê sta³o, gdyby Jabba zechcia³ rzuciæ mnie na po¿arcie rankorowi? leniwie zastanawia³a siê Neelah. Dobre pytanie, nawet jeli mieræ Jabby uczyni³a je retorycznym. Podejrzewa³a, ¿e odpowied zale¿a³a od tego, jakie znaczenie mia³a dla ³owcy nagród. Czy uwa¿a³ j¹ za tak wa¿n¹, ¿e zdecydowa³by siê dla niej 48
wtr¹ciæ w rozrywki Jabby? Tak wa¿n¹, ¿e w razie potrzeby podniós³by laserow¹ rusznicê i wycelowa³ w obwis³¹, szerok¹ gêbê Jabby, nakazuj¹c mu grobowym g³osem, aby zostawi³ Neelah w spokoju? Nie by³a tego pewna nawet teraz. Boba Fett rozgrywa³ jak¹ skomplikowan¹ grê, w której wartoæ pionków na planszy zmienia³a siê równie szybko, jak sytuacja strategiczna. W ka¿dym razie zainteresowanie, jakie jej okazywa³ w pa³acu Jabby, na pewno nie wynika³o z mi³oci. Fett zapewni³ a ona mu uwierzy³a z ca³ego serca ¿e ¿ycie innych istot nie ma dla niego najmniejszego znaczenia. Nawet jeli przewozi³ twardy towar, jak okrelano w fachowym slangu ³owców nagród zak³adników z wyznaczonymi cenami za ich g³owy, prze¿ywali oni tak¹ podró¿ wy³¹cznie dlatego, ¿e ci, którzy wyk³adali kredyty za ich schwytanie, z regu³y wiêcej p³acili za ¿ywy towar ni¿ za martwy. A ile ja jestem warta? to pytanie przeladowa³o j¹ bez przerwy. Tyle, co ka¿dy towar. Jej wartoæ dla Boby Fetta, przyczyny, dla których tak bardzo zale¿a³o mu, aby prze¿y³a w pa³acu Jabby do tej pory jeszcze nie umia³a sobie tego posk³adaæ w jedn¹ ca³oæ. Gdyby mia³ interes w tym, ¿eby j¹ utrzymaæ przy ¿yciu a na pewno mia³ ku temu jakie swoje powody niekoniecznie musia³y one byæ korzystne równie¿ dla niej. Pojawi³o siê jeszcze jedno, o wiele bardziej niepokoj¹ce pytanie. Co siê stanie, kiedy te powody przestan¹ istnieæ? zastanawia³a siê Neelah. Kiedy jej ¿ycie przestanie mieæ jak¹kolwiek wartoæ dla Boby Fetta, nie nale¿y siê spodziewaæ, ¿e ³owca nagród zachowa j¹ przy sobie z czystego sentymentu. Dla Jabby by³a wy³¹cznie tancerk¹ nie mia³a w¹tpliwoci, widz¹c, jak pionowe renice jego oczu zwê¿aj¹ siê na jej widok z t¹ sam¹ z³oliw¹, destruktywn¹ ¿¹dz¹, jak¹ w jego oliz³ym sercu wzbudza³y wszystkie piêkne przedmioty. Boba Fett nie pozbêdzie siê jej dla przyjemnoci, jak¹ sprawi³oby mu ogl¹danie cierpienia innej istoty, lecz dla zimnych, twardych kredytów. Neelah nie uwa¿a³a, ¿eby taki uk³ad by³ lepszy. Tak czy owak, skoñczê jako zw³oki, stwierdzi³a z gorycz¹. Oczywicie, mo¿liwe by³o jeszcze inne wyjcie. Ma³o prawdopodobne, ale lepsze ni¿ tamto. A jej podoba³o siê o wiele bardziej. Kto skoñczy jako nieboszczyk, ale na pewno nie ja
pokiwa³a g³ow¹ w zadumie. Nie musia³a robiæ zbyt wiele. Jeli kiedy przyjdzie moment ostatecznej konfrontacji, wynajmie tego najlepszego ³owcê nagród 4 Spisek Xizora
49
w ca³ej galaktyce, tê maszynê do zabijania, której wszyscy siê bali. Wynajmie go, a potem usunie. Tylko ¿e to nie bêdzie takie ³atwe. Dziwna rzecz, ale mimo ma³ych szans powodzenia ju¿ siê na to cieszy³a. Bieg myli Neelah przerwa³ brzêk czyich butów na drabince ³¹cz¹cej ³adowniê przyw³aszczonego przez nich Wciek³ego Psa z kokpitem. Neelah rzuci³a siê zamkn¹æ panel dostêpu do obwodów komunikacyjnych, ale z ulg¹ stwierdzi³a, ¿e to tylko Dengar schodzi w dó³. Niez³a robota rzuci³a. Skrzy¿owa³a ramiona na piersi i obrzuci³a go spojrzeniem. Bardzo ³adnie. Pozwoli³e, ¿eby ciê podepta³ i rozsmarowa³ na pod³odze, nie ma co! Dengar zeskoczy³ z ostatniego stopnia. O czym ty mówisz? Chod tutaj. Nie obchodzi³o jej, czy Dengar siê dowie, ¿e pods³uchiwa³a ich rozmowê w kokpicie. Kciukiem wskaza³a na ods³oniête okablowanie i niewielkie urz¹dzenie pods³uchowe, które znalaz³a w szafce z czêciami zamiennymi i w³¹czy³a w obwód. S³ysza³am wszystko, co mówi³e. I wszystko, co ci odpowiada³ Boba Fett. Neelah powoli pokrêci³a g³ow¹. Nie powiem, ¿ebym by³a wstrz¹niêta do g³êbi. W ka¿dym razie nie tob¹. Dengar powoli wypuci³ z p³uc zbyt d³ugo wstrzymywany oddech i opad³ ciê¿ko na metalow¹ ³aweczkê pod cian¹ ³adowni. To twardy klient. Ramiona ³owcy nagród zgarbi³y siê w klasycznej pozycji klêski. Ten facet móg³by byæ równie dobrze zbudowany z durastali, od skóry po serce. Jeli je w ogóle ma. A czego siê spodziewa³e? Dengar wzruszy³ ramionami. Pewnie tego, co dosta³em. Ty idioto mruknê³a Neelah. To znaczy, co w³aciwie chcia³e osi¹gn¹æ? Jakie mia³e plany, kiedy zaczyna³e rozmawiaæ z Fettem? Plany? twarz Dengara przybra³a nieobecny wyraz. Teraz chyba nawet nie umia³bym ci powiedzieæ. wietnie. G³os Neelah a¿ ocieka³ pogard¹. Prawdopodobnie idziemy na pewn¹ mieræ, a jedyny sprzymierzeniec, na którego mog³abym liczyæ, jest kompletnie odmó¿d¿ony. Hej ³owca nagród wyprostowa³ siê gwa³townie. Mylisz, ¿e ³atwo co wydobyæ z Boby Fetta, to sama spróbuj! Poczekam tu na ciebie i popatrzê, jak spe³zasz z tej drabinki! 50
Spokojnie. Przepraszam, w porz¹dku? Jakby by³o jej ma³o w³asnych problemów, teraz jeszcze musia³a przejmowaæ siê zranionymi uczuciami tego przewra¿liwionego typa. Przypomnia³a sobie, ¿e Boba Fett nie mia³ ¿adnych wra¿liwych punktów. Dlaczego Dengar nie mo¿e byæ taki sam? S³uchaj powiedzia³a. Musimy siê trzymaæ razem: ty i ja. Dlaczego? Dengar spojrza³ na ni¹ podejrzliwie. Co ja z tego bêdê mia³? To znaczy z tego, ¿e bêdê siê ciebie trzyma³. Ju¿ mam jednego partnera, Bobê Fetta. To znacznie wiêcej warte ni¿ stowarzyszanie siê z kim takim jak ty. Doprawdy? Z trudem powstrzyma³a gorzki umiech rozczarowania. I dlatego by³e tam na górze z Bob¹ Fettem? Omawialicie wasze plany
jak prawdziwi partnerzy znów pokrêci³a g³ow¹. Mog³abym to zawrzeæ w jednym zdaniu: s¹ partnerzy i partnerzy. A ty zdecydowanie nale¿ysz do tych ostatnich. Tak? To znaczy do jakich? Jednorazowego u¿ytku odpar³a. Tak samo zreszt¹ jak i ja. Tyle tylko, ¿e ja nie mam ¿adnych z³udzeñ. Zatoczy³a rêk¹ kr¹g, wskazuj¹c rozmaite fragmenty urz¹dzeñ, zwisaj¹ce ze cian ³adowni statku. Widzisz to wszystko? Kiedy nale¿a³o do kogo innego. Tamten ³owca nagród
Bossk. Tak siê nazywa³ skin¹³ g³ow¹ Dengar. I masz racjê: to by³ jego statek. Wszystkie urz¹dzenia kontrolne i uchwyty mia³y kszta³t odpowiedni raczej dla stworzenia obdarzonego pazurami ni¿ dla humanoida. Niektóre urz¹dzenia, które Neelah musia³a obejmowa³ obiema d³oñmi, zapewne zginê³yby w jednej ³apie Bosska. I popatrz, co mu siê przytrafi³o. Neelah ruchem g³owy wskaza³a kokpit na górze. Zobacz, co z nim zrobi³ Boba Fett. Jasne, ¿e to by³o ³atwe, przynajmniej dla niego. A ten Bossk
s³ysza³am o nim, to te¿ by³ twardy klient. Trandoszañski ³owca pojawi³ siê kilka razy w pa³acu Jabby, kiedy pracowa³a tam jako tancerka; s³ysza³a, jakie opowieci o nim kr¹¿y³y. Wynika³o z nich, ¿e Bossk wprawdzie nie by³ geniuszem, ale okrucieñstwo i upór zastêpowa³y wszelkie braki pod czaszk¹. A Fett i tak zdo³a³ go przekrêciæ w ty³ i w przód, i jeszcze na lew¹ stronê i wys³aæ do domu na piechotê. Masz racjê, to wymaga³o sporo talentu zgodzi³ siê Dengar, opieraj¹c d³oñ o zimn¹ durastalow¹ cianê za plecami. Wciek³y Pies by³ dum¹ i radoci¹ Bosska. I czym jeszcze wiêcej: jego 51
broni¹, sposobem na ¿ycie. Nie sprzeda³by tego statku za ¿adne pieni¹dze. Widocznie Boba Fett ma swoje sposoby na ubijanie interesów unios³a jeden k¹cik warg w pozbawionym weso³oci umiechu. Tym gorzej dla osoby po drugiej stronie. I tym gorzej dla ciebie. Co masz na myli? Daj spokój odpar³a. Nie b¹d wiêkszym g³upcem, ni¿ naprawdê musisz. Nie widzisz tego? Ta ma³a konferencja w kokpicie powinna ci uzmys³owiæ, na czym polega twoje partnerstwo z Bob¹ Fettem. Jeli da³e siê nabraæ na ten numer z partnerami, jeste jeszcze gorszym idiot¹, ni¿ to siê wydaje na pierwszy rzut oka. Twarz Dengara zachmurzy³a siê gronie. Mocne s³owa jak na kogo, kto nie ma w galaktyce ani jednej przyjaznej duszy. A to siê jeszcze zobaczy, pomyla³a Neelah. O ile wiedzia³a, nawet mimo zrujnowanej pamiêci, mog³a mieæ przyjació³, i to potê¿nych, którzy zrobi¹ dla niej wszystko
i by³y ich legiony. Mo¿e w³anie w tej chwili jej szukaj¹. Jeli uwa¿aj¹, ¿e wci¹¿ ¿yjê, pomyla³a. Wszystko zale¿a³o od tego, jakie okolicznoci doprowadzi³y j¹ do ugrzêniêcia na tak zapad³ej dziurze jak Tatooine. By³a to myl, która nieustannie zaprz¹ta³a jej umys³. Teraz nie mia³a jednak doæ czasu, ¿eby j¹ rozpamiêtywaæ. Mia³a wa¿niejsze sprawy na g³owie. Przepraszam, nie jeste idiot¹. Te proste s³owa tr¹ci³y g³êboko ukryt¹ cechê charakteru Neelah, która przetrwa³a nawet kasowanie pamiêci. Nie pasowa³y do niej: to inne istoty mia³y j¹ przepraszaæ, czy mia³y racjê, czy nie. Czu³a, ¿e taka jest w³aciwa kolej rzeczy. Jednak teraz sytuacja, w jakiej siê znalaz³a, wymusza³a ca³kiem inne metody dzia³ania. Musisz zrozumieæ. Neelah usiad³a obok Dengara na w¹skiej ³aweczce, która z trudem mieci³a ich oboje. Ramieniem i udem opiera³a siê o niego, a ciep³o ich cia³ miesza³o siê przez grube, funkcjonalne ubrania. To wa¿ne doda³a, spuszczaj¹c wzrok, ¿eby spojrzeæ mu w oczy. Ty i ja musimy trzymaæ siê razem. Jeli chcemy prze¿yæ. Dengar cofn¹³ siê, mierz¹c j¹ podejrzliwym spojrzeniem. Ja prze¿yjê rzek³ po chwili milczenia. Potrafiê siê sob¹ zaopiekowaæ
do tej pory przynajmniej mi siê to udawa³o. 52
Teraz to co innego odrzek³a cicho, ale z naciskiem. Sytuacja jest inna ni¿ wszystko, w co kiedykolwiek by³e zamieszany. Mo¿e wzruszy³ ramionami. Ale jeli masz obawy, co siê z tob¹ stanie, to wy³¹cznie twój problem. Mam doæ w³asnych na g³owie. Neelah poczu³a przemo¿n¹ chêæ, ¿eby z³apaæ jaki porz¹dny kawa³ z³omu i mocno przy³o¿yæ w zakuty ³eb temu g³upiemu brutalowi. Jej miênie naprê¿y³y siê, ale zdo³a³a opanowaæ impuls. S³uchaj powtórzy³a. Pochyli³a siê bli¿ej i po³o¿y³a d³oñ na kolanie Dengara. Nie chodzi wcale o twoje prze¿ycie, stawka jest ca³kiem inna. Jasne? Gdyby troszczy³ siê wy³¹cznie o zachowanie w ca³oci w³asnej skóry, znalaz³by ju¿ sposób na to, ¿eby siê st¹d ewakuowaæ i to tak daleko od Boby Fetta i ode mnie, jak to tylko mo¿liwe. I by³oby to bardzo m¹dre posuniêcie z twojej strony. Dengar w dalszym ci¹gu spogl¹da³ podejrzliwie. Nie cofn¹³ siê jednak przed jej dotkniêciem. To ju¿ by³ postêp. A przynajmniej tak siê Neelah wydawa³o. Jasne, ¿e m¹dre zgodzi³ siê Dengar. Ale ty d¹¿ysz do czego, prawda? Chcesz u³o¿yæ sobie nowe ¿ycie z Manaroo. Mia³a mnóstwo czasu na Tatooine, kiedy oboje z Dengarem czuwali nad nieprzytomnym Bob¹ Fettem, powoli przychodz¹cym do siebie po ranach, jakie odniós³ w bebechach Sarlaka, by us³yszeæ o nadziejach i marzeniach Dengara na przysz³oæ. Przysz³oæ, która mia³a przynieæ mu ma³¿eñstwo z ukochan¹ Manaroo i porzucenie niebezpiecznego zajêcia ³owcy nagród jednak pod warunkiem, ¿e uda mu siê zebraæ wystarczaj¹c¹ kwotê, by sp³aciæ d³ugi i rozpocz¹æ nowe ¿ycie u boku Manaroo. A jedynym sposobem, w jaki móg³ to osi¹gn¹æ, by³o podjêcie najwiêkszego z mo¿liwych ryzyka. Musia³ nie tylko pozostaæ na razie ³owc¹ nagród, ale jeszcze zwi¹zaæ siê z najbardziej przera¿aj¹cym i zdradzieckim przedstawicielem tej profesji w ca³ej galaktyce. Neelah widzia³a doskonale pu³apkê, w jakiej znalaz³ siê Dengar. Boba Fett móg³by rzeczywicie staæ siê jego sposobem na porzucenie zawodu ³owcy nagród i drog¹ w jasn¹, wietlan¹ przysz³oæ, jak¹ pragn¹³ zbudowaæ dla siebie i Manaroo. Ale Fett móg³ równie¿ byæ pu³apk¹ bez wyjcia: sieci¹ spisków i intryg, z której mo¿na uciec tylko poprzez mieræ mieræ Dengara. Byæ mo¿e wróci do swojej ukochanej jako nieboszczyk. 53
Nie mo¿esz zaufaæ Bobie Fettowi powiedzia³a Neelah, przysuwaj¹c twarz do twarzy Dengara. Jego nic nie obchodzi szczêcie twoje i Manaroo. Nie oczekujê czego takiego z jego strony sztywno i ostro¿nie odpar³ Dengar. Jest biznesmenem. Gdyby tak by³o naprawdê, bylibymy bezpieczni. Ale on jest kim wiêcej. Neelah postuka³a palcem wskazuj¹cym w kolano Dengara. Partnerstwa z prawdziwymi biznesmenami na ka¿dej planecie zawi¹zywane s¹ codziennie, tak siê prowadzi interesy
Czy¿by? Dengar wydawa³ siê rozbawiony jej s³owami. Wydajesz siê wiedzieæ o tych sprawach bardzo du¿o jak na kogo, kto nie ma innych wspomnieñ ni¿ praca tancerki w pa³acu Hutta Jabby. Nie trzeba mieæ wspomnieñ odpar³a ¿eby wiedzieæ, jak siê to robi. W przypadku Dengara nawet nietkniêta pamiêæ niewiele pomaga³a. Musisz tylko byæ sprytny i s³uchaæ. Daj spokój, przyznaj siê, gdyby Boba Fett by³ zainteresowany posiadaniem partnera, na pewno zwi¹za³by siê z innym ³owc¹ nagród. Na przyk³ad? Praktycznie z ka¿dym wzruszy³a ramionami Neelah. Móg³ z³o¿yæ ofertê Bosskowi. Na pewno przeszliby do porz¹dku dziennego nad dziel¹cymi ich ró¿nicami, gdyby oznacza³o to dla nich dobry interes. Sam mówi³e, ¿e tylko to interesuje Bobê Fetta. A Bossk podobno jest najtwardszym i najokrutniejszym ³owc¹ nagród w galaktyce, oczywicie po Bobie Fetcie. Ta dwójka stworzy³aby niepokonan¹ dru¿ynê. Oczy Neelah zwêzi³y siê w szparki, gdy obserwowa³a reakcjê Dengara na swoje s³owa. Z czego siê miejesz? Przepraszam
wzgardliwy umiech pozosta³ na twarzy Dengara. Ale taka ignorancja po prostu mnie bawi. Mo¿e dla ciebie brak pamiêci nie jest ¿adn¹ przeszkod¹, ale dla innych jest. Istnieje wiele istot rozumnych, zw³aszcza wród ³owców nagród, które wiedz¹ wiêcej o ¿yciu osobistym Boby Fetta ni¿ ty. Neelah poczu³a gwa³town¹ wciek³oæ. Nie pierwszy raz prze¿ywa³a to uczucie. Mo¿e i by³a inteligentniejsza od Dengara, mo¿e nawet od Boby Fetta, ale wci¹¿ znajdowa³a siê na straconej pozycji. Muszê domylaæ siê rzeczy, które oni ju¿ wiedz¹, zauwa¿y³a 54
nie po raz pierwszy. Galaktyka, która otacza³a ich w tym maleñkim b¹belku skradzionego statku, by³a ogromna. Neelah mia³a mnóstwo bia³ych plam do wype³nienia informacjami, zanim dorówna poziomem najwiêkszemu ignorantowi z najbardziej zapad³ej dziury wszechwiata. Ukradli mi nie tylko pamiêæ, myla³a z gorycz¹. Ukradli moj¹ zdolnoæ
moje mo¿liwoci przetrwania. By³ to jeszcze jeden powód, ¿eby przeci¹gn¹æ Dengara na swoj¹ stronê, przynajmniej na jaki czas. Mog³a go wykorzystaæ zarówno jako sprzymierzeñca, jak i ród³o informacji, dopóki sama nie bêdzie w stanie odnaleæ i dopasowaæ brakuj¹cych czêci, jakby uk³ada³a wewn¹trz czaszki prymitywn¹, dwuwymiarow¹ uk³adankê. Wiedzia³a, ¿e posz³oby jej ³atwiej nie trzeba byæ geniuszem, by na to wpaæ gdyby Dengar nie mia³ ju¿ swojej Manaroo. To bardzo komplikowa³o sprawê, a zw³aszcza wyklucza³o niektóre rodzaje strategii, jakich Neelah mog³aby u¿yæ, aby przeci¹gn¹æ go na swoj¹ stronê. To musi byæ prawdziwa mi³oæ, stwierdzi³a. Przekonywa³a siê o tym coraz bardziej im wiêcej s³ysza³a o planach Dengara na temat wspólnego ¿ycia z Manaroo, gdy ju¿ uda mu siê odejæ z zawodu ³owcy nagród i pozbyæ siê ci¹¿¹cego na nim d³ugu. Oczywiste uwielbienie Dengara dla tej kobiety w koñcu specjalnie wys³a³ j¹ jak najdalej, aby uchroniæ od niebezpieczeñstwa budzi³o w Neelah zazdroæ i frustracjê. W pa³acu Jabby znajdowa³a sposoby musia³a je znajdowaæ by uczyniæ ¿ycie ³atwiejszym. Sposoby, przy których wykorzystywa³a swoj¹ fizyczn¹ atrakcyjnoæ. Nie ka¿de mêskie stworzenie w tej jaskini nieprawoci reagowa³o na kobiec¹ urodê niepohamowan¹ ¿¹dz¹ zniszczenia jej w mo¿liwie najbardziej krwawy sposób. Niektórzy z podw³adnych Jabby byli niemal ¿a³oni, gdy gorliwie zabiegali o najs³abszy umiech Neelah czy którejkolwiek z tancerek, przekupuj¹c je jadalnymi k¹skami zwêdzonymi w pa³acowej kuchni. Jeszcze lepsz¹ ³apówk¹ by³a ochrona przed zakusami co bardziej krwio¿erczych mêtów, zatrudnianych przez niewiêtej pamiêci Jabbê. Neelah wprawdzie szybko zda³a sobie sprawê z czujnego spojrzenia Boby Fetta, ale mimo to by³a wdziêczna za ka¿de dodatkowe zabezpieczenie, jakie uda³o jej siê wycyganiæ od wielorasowej s³u¿by pa³acowej. Teraz jednak, kiedy potrzebowa³a tego bardziej ni¿ kiedykolwiek, by³a sama. I to w³anie j¹ frustrowa³o. Ju¿ siê zorientowa³a, 55
¿e nie ma szans zast¹piæ nieobecnej Manaroo w uczuciach Dengara. O ile to w ogóle mo¿liwe, by³ bardziej zakochany w swojej narzeczonej teraz, ni¿ kiedy statek Boby Fetta Niewolnik I wzniós³ siê z Morza Wydm na Tatooine. I jeszcze bardziej pragn¹³ zorganizowaæ dla nich wspólne ¿ycie w jakim zacisznym zak¹tku galaktyki, z dala od melin i siedlisk zbrodni, do których by³ przyzwyczajony. Manaroo ju¿ odmieni³a jego ¿ycie, tak czy inaczej. Neelah to widzia³a. Nawet z daleka od pok³adu Wciek³ego Psa stanowi³a niepewny element kalkulacji Neelah. A co gorsza, chocia¿ twardo postanowi³ zakoñczyæ dzia³alnoæ jako ³owca nagród, Dengar wci¹¿ jeszcze mia³ w sobie doæ okrucieñstwa najemnika, aby wszystko utrudniæ. Jeli dojdzie do wniosku, ¿e to lepiej dla niego i Manaroo, pozbêdzie siê mnie w ci¹gu kilku sekund, myla³a Neelah. A zatem sztuczka polega³a na przekonaniu Dengara, ¿e droga do przysz³oci i wymarzonego ¿ycia z ukochan¹ wiedzie wprost przez plan Neelah. Mia³a ju¿ nawet pomys³, jak zagniedziæ tê ideê w jego umyle. A zatem starannie panowa³a nad gniewem, który tli³ siê w jej sercu niczym iskra rzucona w such¹ hubkê. Przynajmniej na razie. I tu mnie masz powiedzia³a, moduluj¹c odpowiednio g³os. Oczywicie, s¹ sprawy, w których ty siê orientujesz, a ja nie. Nawet przedtem
zanim mi to zrobili dotknê³a czubkami palców skroni na pewno wiedzia³e takie rzeczy na temat Boby Fetta, o jakich ja nigdy nawet nie s³ysza³am. To dlatego, ¿e ¿y³e w tym wiecie. Jego wiecie. To prawda Dengar skin¹³ g³ow¹ na znak zgody. Bardziej to jego wiat ni¿ czyjkolwiek inny. Boba Fett go takim uczyni³, krok po kroku. Gdyby zechcia³
gdyby to odpowiada³o jego osobistym planom
móg³by przej¹æ ca³y przemys³ ³owców nagród, zamiast zadowalaæ siê zadaniami, które przynios¹ mu najwiêcej kredytów. Ze starej Gildii £owców Nagród pozosta³o jeszcze parê niedobitków, ale to nic w porównaniu z jej poprzedni¹ wietnoci¹. Zanim j¹ zniszczy³
rozbroi³ niczym tanie urz¹dzenie astronawigacyjne
Boba Fett móg³ osobicie stan¹æ na czele Gildii, gdyby chcia³ sobie tym zawracaæ g³owê. Mówi³e mi co na temat Gildii £owców Nagród zaraz po tym, jak Boba Fett pozby³ siê Bosska Neelah pogrzeba³a w pamiêci i znalaz³a przelotn¹ wzmiankê o Gildii, co, czego w³aciwie nie warto by³o pamiêtaæ
a przynajmniej do tej pory. Mówi³e
56
co o Bossku. I o Gildii. ¯e niesnaski pomiêdzy Bosskiem a Fettem ci¹gn¹ siê ju¿ od bardzo dawna. Pewnie odpar³ Dengar, opieraj¹c siê o cianê. Wydawa³ siê rozbawiony jej próbami siêgania po informacje z przesz³oci. Ale to ¿aden sekret. Wszyscy o tym wiedz¹
a przynajmniej ci wszyscy, którzy interesuj¹ siê ¿yciem ³owców nagród. Umiechn¹³ siê szerzej. Wiesz, nie ka¿dego to obchodzi. £owcy nagród to nie s¹ najbardziej popularne istoty w galaktyce. A to jeszcze jeden dobry powód, ¿eby rzuciæ ten fach. Cholernie trudno jest wykazywaæ dobr¹ wolê, jeli wszyscy woko³o gor¹co ci ¿ycz¹, ¿eby ca³y twój gatunek upiek³ siê w laserowym ogniu. Nie musisz mi tego mówiæ, pomyla³a Neelah. Zadawa³a siê z ³owcami nagród od niedawna, ale ju¿ mia³a z nimi same problemy. A zatem ta sprawa miêdzy Bob¹ Fettem a Bosskiem ma ju¿ swoj¹ historiê Neelah w napiêciu obserwowa³a Dengara, który siedzia³ obok niej, jakby mog³a wyczytaæ z jego twarzy jakie dodatkowe informacje. Czy to co osobistego? Dengar rozemia³ siê. Mo¿na to tak nazwaæ. Mo¿na powiedzieæ o tej dwójce rozmaite rzeczy i wszystko to bêdzie prawda. A przynajmniej te najgwa³towniejsze sprawy. Bossk ma do Boby Fetta urazê, która wystarczy na ca³e parseki, a ostatni numer z wymanewrowaniem go z w³asnego statku
ca³y ten wstyd
na pewno nie poprawi sytuacji. Jeli Bossk nienawidzi³ Fetta do tej pory, to teraz zionie ogniem, mo¿esz mi wierzyæ. Dengar potrz¹sn¹³ g³ow¹ Teraz widzisz, jakim twardzielem jest Boba Fett. Gra w bardzo niebezpieczn¹ grê, pozwalaj¹c, by umkn¹³ mu wróg tak twardy i zdeterminowany jak Bossk. Trzeba naprawdê ufaæ swoim zdolnociom, ¿eby siê choæ trochê nie zdenerwowaæ obecnoci¹ mordercy, który kr¹¿y po galaktyce z twoim nazwiskiem na pierwszym miejscu listy spraw do za³atwienia. Có¿, to jego problem, nie nasz. Neelah zmarszczy³a brwi, usi³uj¹c powi¹zaæ jeden kusz¹cy fragmencik informacji z drugim. Niemo¿liwe, brakowa³o jej wci¹¿ jeszcze zbyt wielu elementów. Elementów, od których mo¿e zale¿eæ jej plan
i w³asne ¿ycie. S³uchaj, musisz mi powiedzieæ
Dengar obejrza³ siê na ni¹ i uniós³ jedn¹ brew. Co mianowicie? Powiedz mi wszystko. Neelah nie mog³a powstrzymaæ b³agalnego tonu. Wszystko, czego nie wiem. 57
To mo¿e zaj¹æ trochê czasu. No dobrze, w takim razie tylko o Bossku i Bobie Fetcie. Desperacko chwyta³a siê wszystkiego, ka¿dej informacji o przesz³oci. Jeli jej w³asne ¿ycie, wszystko, co siê wydarzy³o przed pa³acem Jabby, by³o dla niej tajemnic¹, mog³a przynajmniej dotrzeæ do prawdziwych historii tych, którzy j¹ otaczali. Klucz, który otworzy³by przed ni¹ wszystkie mroczne sekrety a przynajmniej niektóre, ukryte za zimnym, mrocznym spojrzeniem wizjera he³mu Boby Fetta wart by³by dla niej bardzo wiele. Mo¿e wszystko, myla³a. Niektóre sprawy ju¿ znasz. Dengar wykona³ niezdecydowany gest, bardziej odnosz¹cy siê do punktu w czasie ni¿ w przestrzeni. Wiesz, z czasów, kiedy bylimy na Tatooine. To prawda. Przez te wszystkie bezczynne godziny, kiedy czekali na zmartwychwstanie Boby Fetta, mia³a doæ czasu, aby wype³niæ czêæ bia³ych plam. Przynajmniej tych, które odnosi³y siê do historii Boby Fetta i Gildii £owców Nagród. Boba Fett wci¹¿ by³ taki sam jak niemiertelny, niezmienny twór ale Gildia uleg³a wielu zmianom. Pozosta³y z niej tylko nêdzne resztki po rozpadzie, który by³ skutkiem skomplikowanych konspiracji i spisków. Konspiracji, w których centrum sta³ zawsze Boba Fett. Miêdzy ³owcami nagród rozpêta³a siê prawdziwa wojna i nie wszyscy j¹ prze¿yli. A jeli o którym z nich mo¿na by³o powiedzieæ, ¿e tê wojnê wygra³, by³ nim w³anie Boba Fett. Dengar z upodobaniem snu³ wojenne opowieci. Wyczuwa³a w jego g³osie podziw. Podziw dla Boby Fetta, dla bezlitosnej skutecznoci jego dzia³añ i planów. Skutecznoci i okrucieñstwa, na jakie Dengar nigdy nie potrafi³by siê zdobyæ. Nic dziwnego, ¿e da³ siê nabraæ na ten gambit z partnerstwem, myla³a Neelah. Nawet bliski mierci, na pó³ strawiony przez Sarlaka, le¿¹c na nagich ska³ach Morza Wydm Tatooine, Boba Fett potrafi³ zg³êbiæ prymitywn¹ psychikê swej ofiary. Zg³êbiæ i wykorzystaæ do w³asnych celów. A to ju¿ by³o dla niej troszkê trudniejsze. Przynajmniej do tej pory. Wiedzia³a jednak, ¿e cokolwiek Dengar jej powie na temat Fetta, o jego wczeniejszych manewrach w wojnie miêdzy ³owcami nagród, ujawni jej równie wiele szczegó³ów na temat samego siebie. A to jej ca³kiem odpowiada³o. W ten sposób dowiem siê wiele o nich obu, pomyla³a. I gdzie w tym zamieszaniu znajdzie co, z czego bêdzie mog³a skorzystaæ
Masz racjê powiedzia³a na g³os. Znam czêæ tych historii. Dziêki tobie. A co z reszt¹? 58
Dengar przez chwilê przygl¹da³ siê jej w milczeniu, po czym powoli skin¹³ g³ow¹. Dobrze opar³ siê o cianê. S¹dzê, ¿e mamy czas. Choæ wszystko zale¿y od tego, dok¹d siê wybieramy, prawda? Boba Fett nie powiedzia³ tego ani mnie, ani tobie. Neelah rozsiad³a siê wygodnie i skrzy¿owa³a ramiona na piersi. A zatem równie dobrze mo¿esz zacz¹æ. Zobaczymy, dok¹d dojdziemy. Na twarzy Dengara pojawi³ siê pó³umieszek. Mo¿e w³anie dojdziemy do najlepszego momentu
Wszystkie s¹ najlepsze, pomyla³a Neelah. O ile dostanê to, czego chcê. S³ucha³a historii, któr¹ snu³ siedz¹cy obok niej ³owca.
59
ROZDZIA£
#
I WCZORAJ TU¯ PO WYDARZENIACH NOWEJ NADZIEI Nigdy tu nie by³em powiedzia³ emisariusz Gildii £owców Nagród. Choæ, oczywicie, opisywano mi to miejsce wiele razy. Jak¿e mi pochlebia, ¿e by³em mimowolnym wiadkiem tej uwagi. Kudar Mubat z³o¿y³ wzd³u¿ tu³owia kolejn¹ parê chitynowych, poroniêtych szczecin¹ nóg. Byæ tematem rozmów w kuluarach intryg i potêgi galaktyki
co za radoæ! Z³o¿one soczewki pajêczarza z rozbawieniem przypatrywa³y siê, jak emisariusz Gildii usi³uje unikn¹æ kontaktu z w³óknist¹ i ¿yw¹ struktur¹ sieci. G³upie stworzenie, pomyla³ Kudar Mubat, bez trudu ukrywaj¹c odczuwan¹ weso³oæ, by nie pojawi³a siê na w¹skiej, trójk¹tnej twarzy. Pajêczarz mia³ nad niemal wszystkimi innymi rozumnymi istotami Galaktyki nie byle jak¹ przewagê: potrafi³ czytaæ w ich mylach tak ³atwo, jak prymitywne arkusze danych pisane atramentem na papierze, podczas gdy jego w³asne emocje i kalkulacje pozostawa³y zakryte mask¹ tajemnicy. Kudar Mubat podejrzewa³, ¿e w³anie dlatego tak lubi³ mieæ do czynienia z ³owc¹ nagród Bob¹ Fettem. W he³mie madaloriañskiej zbroi, z mask¹ zaopatrzon¹ jedynie w w¹ski wizjer, Fett stanowi³ dla niego nieustaj¹ce wyzwanie do rozszyfrowania i manipulacji. Godny przeciwnik, duma³ pajêczarz. Nawet jeli jego przeznaczeniem by³o przegraæ, uwik³aæ siê w wiêksz¹, niewidzialn¹, nie do pokonania pajêczynê
Musisz mi wybaczyæ, jeli siê wydajê nieco
zak³opotany. Emisariusz nazywa³ siê Gleed Otondon: jego gospodarz nie potrafi³ okreliæ, z jakiego niegocinnego, nêdznego i zapad³ego 60
wiata pochodzi³, ale bez w¹tpienia wiat ten produkowa³ na koñcu ³añcucha pokarmowego potê¿nych i doskonale wyposa¿onych tubylców. Emisariusz sk³ada³ siê z musku³ów obleczonych w skórzast¹ pow³okê i z naje¿onej rogatymi wyrostkami czaszki z tr¹bk¹. Zakoñczone szponami d³onie drga³y mu na kolanach. Ledwo siê mieci³ na gocinnym krzele w pobli¿u gniazda-tronu Kudara Mubata. Jeszcze raz spojrza³ na gêsto splecione w³ókna wznosz¹ce siê nad jego g³ow¹. Jest pan pewien, ¿e to miejsce jest szczelne? zapyta³. Mój drogi i drogocenny Gleedzie, porzuæ swe lêki! Gdyby w repertuarze emocjonalnych reakcji pajêczarza znajdowa³ siê wybuch miechu, Kudar Mubat móg³by siê nie powstrzymaæ. Wprawdzie lêk ten jest usprawiedliwiony, ale zapewniam ciê, ¿e ca³kowicie zbêdny. Obawy gocia prawie go obra¿a³y, choæ pajêczarz tê akurat reakcjê zatrzyma³ dla siebie. Da³ znak jednemu ze swoich zawi¹zków, którego rol¹ by³a obs³uga cia³a. Zawi¹zek stanowi³ miniaturow¹ wersjê jego w³asnej pajêczej postaci, ba, wrêcz czêæ centralnego systemu nerwowego pajêczarza podobnie jak ¿ywe w³ókna i nitki sieci, czêciowo zmodyfikowani kuzyni, których Kudar Mubat uprz¹d³ z w³asnego, najg³êbszego wnêtrza. Sprawdzê jednak
dla spokoju mojego wielce szanownego gocia. Gleed Otondon skuli³ siê, jakby próbuj¹c ukryæ siê we wnêtrzu swej skorupy, kiedy wezwany zawi¹zek popêdzi³, ci¹gn¹c za sob¹ bia³awo lni¹ce w³ókno tkanki po³¹czenia nerwowego. Wskoczy³ czujnie na wyci¹gniête odnó¿e Kudara Mubata. S³ucham, s³ucham? zawi¹zek wydawa³ siê wcieleniem us³u¿noci. By³ jednym z ulubionych tworów pajêczarza, choæ jego manieryczne podskoki zaczyna³y powoli byæ denerwuj¹ce, podobnie jak powtarzanie ca³ych s³ów, skutek b³êdu w konstrukcji obwodów g³osowych. Co mogê dla ciebie-ciebie zrobiæ-zrobiæ? Kudar Mubat odnotowa³ sobie w najg³êbszym segmencie kory mózgowej, aby wyeliminowaæ tê wadê u nastêpcy tego zawi¹zku, gdy ten zostanie na powrót wch³oniêty. Co-co mogê-mogê? Sklepione ciany centralnej komnaty sieci wydawa³y siê przesuwaæ i unosiæ, w miarê jak wszystkie zebrane tu zawi¹zki dorzuca³y ró¿ne poziomy wspólnej wiadomoci do dyskusji, jaka siê toczy³a poród nich. W³ókna nerwowe sieci przenios³y informacjê, jak wa¿ne by³y takie spotkania. Gleed Otondon, usadowiony pod 61
gronem zwisaj¹cych w dó³ zawi¹zków, skuli³ siê na sam widok tej gor¹czkowej, wszechogarniaj¹cej krz¹taniny. Proszê o raport statusu. Kudar Mubat ostentacyjnie wydawa³ polecenia zawi¹zkowi zwisaj¹cemu z jego wyci¹gniêtego odnó¿a. To by³ spektakl przeznaczony dla oczu gocia: pajêczarz nie mia³ zwyczaju okazywaæ grzecznoci stworzeniom, które stanowi³y czêæ jego cia³a w takim samym stopniu jak w³asny segmentowy odw³ok. Bior¹c pod uwagê cinienie atmosferyczne w naszym ukochanym domku
czy wszystko jest jak nale¿y? Zawi¹zek milcza³ przez kilka sekund, jakby swoim mikroskopijnym systemem nerwowym komunikowa³ siê po kolei z pozosta³ymi zawi¹zkami sieci, opiekuj¹cymi siê biostruktur¹ i podtrzymaniem homeostazy. Ich bezdwiêczna wymiana zdañ wywo³ywa³a mrowienie we wnêtrzu procesorów dotyku centralnego rdzenia Kudara Mubata. Przez moment wyczuwa³ splecion¹ tkankê zewnêtrznej pow³oki sieci, jakby jego miêkkie cia³o rozdê³o siê nagle do granic postrzegania sensorycznego. W dryfuj¹cych pomiêdzy zimnymi punkcikami gwiazd grubych jak liny splotach sieci tkwi³y wietnie dzia³aj¹ce fragmenty ró¿nych maszyn i statków. By³y to jedyne elementy, których pajêczarz nie utka³ osobicie, lecz przyswoi³ i wcieli³ do swojego rozpostartego organizmu, traktuj¹c jako zap³atê za tê czy inn¹ wymyln¹ intrygê. Przy³apani na ucieczce d³u¿nicy byli z regu³y usuwani przez jeden z okr¹g³ych punktów wyjciowych sieci, ¿eby sobie sami radzili w pró¿ni najlepiej, jak potrafi¹; w tym momencie Kudar Mubat traci³ ca³kowicie zainteresowanie ich osobami. Pajêczarz uwa¿a³, ¿e kolekcjonowanie fragmentów martwych cia³ jako trofeów, jak to czyni¹ gadopodobni Trandoszanie, jest obrzydliwe i nieprzyzwoite. Dowiadczamy normalnego spadku cinienia. Jeden ze zwinnych zawi¹zków g³onikowych przej¹³ raport od swojego kuzyna konserwatora zewnêtrznej sieci, wci¹¿ siedz¹cego na pajêczej nodze Kudara Mubata. G³onik siê przynajmniej nie j¹ka³; zwisa³ za to o kilka zaledwie centymetrów od g³owy Gleeda Otondona. Emisariusz obserwowa³ go z wyran¹ odraz¹. W czasie przyjmowania goci i transferu towarów z przycumowanych statków generacja cinienia atmosferycznego wzros³a o dwa poziomy w ci¹gu dwóch kolejnych jednostek czasowych, zgodnie z obowi¹zuj¹cym rozkazem dotycz¹cym procedur przerwania obwodu. Zawi¹zek g³onikowy zamilk³ na kilka sekund, zbieraj¹c dalsze dane z zewnêtrznych sensorów. By³ w³aciwie tylko ustami do 62
artykulacji i strunami g³osowymi nie mia³ doæ w³asnej pamiêci, ¿eby przechowaæ wiêcej ni¿ kilka zdañ naraz. Wewnêtrzne cinienie sieci znajduje siê obecnie na poziomie dziewiêædziesiêciu piêciu procent objêtoci optymalnej, za godzinê osi¹gnie poziom stuprocentowego optimum. Widzisz? Widzisz? Kudar Mubat machn¹³ odnó¿em. Pajêczarz mówi³ szybko, ¿eby goæ nie zd¹¿y³ siê zastanowiæ i skomentowaæ u¿ycia liczby mnogiej przy s³owie statki, które wypsnê³o siê g³onikowi. Tak siê zawsze koñczy, jeli nie daje siê swoim podw³adnym doæ mózgu do samodzielnego mylenia, pomyla³ Kudar Mubat i g³ono doda³: Nie ma siê czym martwiæ. Jeli pan tak twierdzi
. emisariusz Gildii £owców Nagród wydawa³ siê tylko czêciowo uspokojony. Prawdziwe troski, jak zwykle, pozosta³y udzia³em Kudara Mubata. Samo ¿ycie jest ciê¿arem, duma³ pajêczarz. Kusi³o go, aby zaprojektowaæ i stworzyæ zawi¹zki sieci maj¹ce tyle kory mózgowej, aby by³y zdolne do niezale¿nego dzia³ania i mylenia. Zdjê³oby to powa¿ny ciê¿ar z mnogich barków pajêczarza. Ale przy okazji zdjê³oby mi g³owê z karku, upomnia³ sam siebie. Kudar Mubat otrzyma³ tê sieæ w spadku jako dziedzictwo po mierci a w³aciwie po zamordowaniu poprzedniego pajêczarza, który j¹ stworzy³. Mo¿e nie by³o to ca³kiem w³aciwe chocia¿ Kudar Mubat nigdy nie czu³ siê ani trochê winny ale jednoczenie nie mia³ zamiaru pope³niæ tego samego b³êdu, jaki pope³ni³ jego w³asny twórca. Ale¿ tak, w³anie tak twierdzê. Kudar Mubat wykona³ co w rodzaju wdziêcznego uk³onu na wzór rasy humanoidalnej, rozstawi³ szeroko dwie z wieloprzegubowych nóg i pochyli³ siê do przodu, nisko sk³aniaj¹c wielook¹ g³owê. Przeniesienie rodka ciê¿koci cia³a pajêczarza unios³o na moment z ¿ywego gniazda bia³awy, drgaj¹cy odw³ok. Wklês³y zawi¹zek westchn¹³ i skoncentrowa³ swoj¹ minimaln¹ inteligencjê na zadaniu dopompowania poduszkowatych pêcherzy. Dokonujê wszelkich starañ, aby moi wielce szacowni gocie cieszyli siê wygod¹. Nawet jeli to nie u³atwia prowadzenia interesów, wci¹¿ czujê siê do tego zobowi¹zany, bo jestem zaszczycony twoj¹ obecnoci¹. Daj spokój. Zak³opotanie emisariusza przekszta³ci³o siê w gniew. Gleed Otondon opanowa³ siê wyranie widocznym wysi³kiem woli. Poinformowali mnie o stylu twojej mowy ró¿ni pochlebcy spojrza³ na niego nieufnie zwê¿onymi lepiami. Na mnie to nie dzia³a. 63
Akurat, pomyla³ Kudar Mubat, starannie kryj¹c satysfakcjê. Przecie¿ ju¿ zadzia³a³o! Tak czy owak
Jestem pewien przemówi³ koj¹cym tonem ¿e nie powiedzia³e tego nieprzyjanie. Ale oczywicie, jeli jest inaczej, mnie to tak¿e nie przeszkadza. Staram siê dostosowywaæ, mam nadziejê, ¿e to zauwa¿y³e. Pajêczarz usadowi³ siê z powrotem w miêkkich objêciach zawi¹zku gniazdowego. Czy mogê ciê poprosiæ o niewielk¹, nic nie znacz¹c¹ grzecznoæ? Jeli wybaczysz mi na moment, chcia³bym odbyæ króciutk¹ konferencjê z moimi maleñkimi poddanymi. Szczegó³y, drobnostki, ale k³opotliwe. ¯adne z licznych oczu Kudara Mubata nie mia³o powiek, ale ich jasne, paciorkowate powierzchnie pokry³y siê cieniutk¹ mgie³k¹, gdy pajêczarz zmieni³ ogniskow¹. Podwin¹³ odnó¿a, jakby wycofa³ siê w g³¹b siebie. Jeden z jego najmniejszych tworów, zawi¹zek optyczny niewiele wiêkszy od kciuka humanoida, wygl¹da³ spoza pl¹taniny w³ókien strukturalnych sieci. Obna¿one w³ókno nerwowe, bia³e jak pajêczyna, przekaza³o wyrany obraz emisariusza Gildii do kory mózgowej pajêczarza. Gleed Otondon wydawa³ siê prostacki i zak³opotany, wyranie poirytowany nawet tak krótkim opónieniem w przystêpowaniu do interesów. Niech sobie trochê dojrzeje, zdecydowa³ Kudar Mubat. Pe³na wiadomoæ pajêczarza przenios³a siê ju¿ poprzez po³¹czone w³ókna nerwowe do dalszej czêci sieci. I do innego gocia. Wygl¹dasz inaczej zauwa¿y³ trandoszañski ³owca nagród. Zmieni³e siê od ostatniej mojej wizyty w sieci. Ach, mój drogi i wielce szacowny Bossku w³aciciel i twórca sieci, paj¹kowaty pajêczarz Kudar Mubat, uniós³ jedno odnó¿e w gecie ciê¿ko zapracowanej m¹droci i ¿alu na miarê galaktyczn¹. Wci¹¿ jeste pe³en ¿ycia i wigoru m³odoci. Czy¿ nie mam racji? Podczas gdy ja
Koniuszki maleñkich pazurków na koñcu odnó¿a postuka³y w chitynowy segment skorupy egzoszkieletu tu¿ pod trójk¹tn¹ twarz¹ pajêczarza, w miejscu, gdzie znajdowa³oby siê jego serce, gdyby mia³ budowê humanoida lub choæby gada. Jestem ju¿ stary i znu¿ony. Tak jak twój ukochany ojciec Cradossk, niech jego pamiêæ na zawsze pozostanie w skarbcu gwiazd. 64
No tak, stary jaszczur ju¿ siê nie zestarzeje. Na pewno. W pokrytej ³uskami piersi Bosska rozjarzy³a siê iskra satysfakcji. Koci jego ojca, prze¿ute i oczyszczone z miêsa, spoczywa³y w komnacie trofeów Bosska. Móg³ siê teraz radowaæ i medytowaæ nad nimi, ilekroæ przysz³a mu na to ochota. Dobrze mu tak, pomyla³ Bossk, zgrzytaj¹c k³ami, jakby smakuj¹c na nowo wspomnienie o swoim przodku. U Trandoszan mieræ by³a kar¹ nie tylko za staroæ i znu¿enie, lecz tak¿e za wchodzenie w drogê kolejnym pokoleniom
to znaczy Bosskowi. Gdyby jego ojciec Cradossk nie uczepi³ siê tak kurczowo przywództwa Gildii £owców Nagród, mo¿e sprawy nie przybra³yby dla niego tak smutnego obrotu. Chocia¿
ponowne przetwarzanie protein i innych sk³adników w³asnych przodków by³o czczon¹ od dawna tradycj¹ ich gatunku. Wstyd by³oby jej nie kontynuowaæ, nawet gdyby Cradossk uprzejmie przekaza³ przywództwo Gildii swojemu spadkobiercy Bosskowi. To by³ twardy stary jaszczur powiedzia³ na g³os Bossk. Przeci¹gn¹³ jêzykiem po krawêdzi z³amanego k³a. Pod ka¿dym wzglêdem
G³êboka jest czeluæ mojej pamiêci rzek³ pajêczarz ilekroæ wspominam twojego ojca Cradosska. Wiele interesów z nim prowadzi³em. Zapewniam ciê, ¿e wiele z nich by³o korzystnych, i to dla obu stron. Wierz mi, wiem wszystko na ten temat. Bossk skrzy¿owa³ ramiona na piersi, tr¹caj¹c ³okciem jeden z pistoletów laserowych w olstrach. Sam macza³em palce w wielu takich interesach. W tych zyskownych
i tych niezyskownych
Có¿ ja mogê powiedzieæ? dwa z odnó¿y Kudara Mubata unios³y siê w doæ udatnej imitacji wzruszenia ramion. ¯yjemy w niebezpiecznej galaktyce. Biedne stworzenia z nas, rozpaczliwie walcz¹ce o ¿ycie. Nie wszystko zawsze idzie zgodnie z planem, mam racjê? To szczera prawda, posêpnie zaduma³ siê Bossk. Ju¿ od dawna pielêgnowa³ w duszy pragnienie
nie, wiêcej, najdro¿sze marzenie
¿e kiedy przejmie Gildiê £owców Nagród ze s³abn¹cych szponów ojca, odziedziczy siln¹ i zjednoczon¹ organizacjê, któr¹ bez trudu rozbuduje w pó³legaln¹ si³ê dominuj¹c¹ nad wszystkimi zamieszkanymi wiatami. Mog³a byæ wiêksza ni¿ potê¿ny syndykat zbrodni Czarne S³oñce, tym bardziej ¿e Gildia mia³a mo¿liwoæ dzia³ania po obu stronach imperialnego prawa. Wielcy w³adcy zbrodni, tacy jak Hutt Jabba, wynajmowali ³owców nagród, ale 5 Spisek Xizora
65
to samo, za porednictwem swoich licznych podw³adnych, robi³ te¿ Imperator Palpatine. W tym sensie ³owcy nagród zawsze dzia³ali jako usankcjonowani przestêpcy do tego stopnia, ¿e ich klienci albo siê tym nie przejmowali, albo przymykali oko na metody, jakich u¿ywano, aby dostarczyæ towar. Skoro tylko robota zosta³a zrobiona
pomyla³ Bossk. Co za genialny uk³ad
dopóki istnia³. Trandoszanin zaduma³ siê gorzko. Naprawdê genialny
Bossk powoli pokiwa³ g³ow¹. Dopóki Boba Fett wszystkiego nie schrzani³. Nie dla siebie dla ca³ej Gildii £owców Nagród. I co najgorsze, dla Bosska. Wydajesz siê rozgoryczony zauwa¿y³ Kudar Mubat, gnie¿d¿¹c siê naprzeciwko miejsca, gdzie siedzia³ Bossk. I tak niefortunnie melancholijny. Jak¿e mnie to zasmuca! Mo¿e lepiej bêdzie, jeli przestaniemy rozgrzebywaæ przesz³oæ i uwolnimy siê od tych kolczastych wspomnieñ, które kalecz¹ nasze wra¿liwe ³ona. £atwo ci powiedzieæ warkn¹³ Bossk. O ile móg³ siê zorientowaæ, nic nie mog³o siê wbiæ w kulisty brzuch pajêczarza na tyle mocno, aby upuciæ mu krwi. A smak w³asnej krwi móg³ prawie poczuæ, jakby wype³nia³a mu pysk. W naturze Kudara Mubata le¿a³o wykorzystanie problemów, jakie przytrafi³y siê Gildii £owców Nagród, dla w³asnych celów, choæ Bossk nie bardzo umia³ sobie wyobraziæ, jakie korzyci móg³ osi¹gn¹æ pajêczarz. By³ jednak pewien, ¿e tak siê w³anie sta³o. Nic dziwnego, ¿e paj¹kowaty stwór by³ teraz taki uprzejmy: wiod³o mu siê dobrze, tak jak zawsze zreszt¹, podczas gdy Bossk i Gildia
cile mówi¹c, nie by³a to ta sama Gildia £owców Nagród. Ju¿ nie. Ale to g³ównie robota Boby Fetta, tragiczny rezultat wpuszczenia go do Gildii. By³ to najlepszy przyk³ad starczego uwi¹du, jakiemu uleg³ stary Cradossk, skoro da³ siê z³apaæ na tê sztuczkê. Bossk od samego pocz¹tku podejrzewa³, ¿e Boba Fett nie ma czystych intencji. Okaza³o siê, ¿e jego podejrzenia by³y s³uszne: wynikiem wst¹pienia Fetta do Gildii £owców Nagród okaza³o siê rozbicie organizacji na dwie czêci, z których ¿adna nie by³a tak silna jak oryginalna Gildia, a obie frakcje walczy³y ze sob¹ w najlepsze. Jedna z nich Prawdziwa Gildia, jak siê sama nazwa³a prowadzona by³a przez starszych, którzy nale¿eli do rady rz¹dz¹cej poprzedni¹ Gildi¹, skupionej wokó³ ojca Bosska, Cradosska. Na drug¹ frakcjê sk³adali siê g³ównie m³odzi cz³onkowie Gildii, którzy zbyt d³ugo dusili siê pod powolnym i coraz mniej efektywnym przy66
wództwem starszych ³owców i teraz skorzystali z zamieszania spowodowanego przez Bobê Fetta jako okazji do dokonania wy³omu i utworzenia nowej organizacji. Bossk zwi¹za³ swój los z t¹ drug¹ grup¹, Komitetem Zreformowanej Gildii. By³ to komitet wy³¹cznie z nazwy: przywództwo grupowe skoñczy³o siê wraz z przejêciem przez m³odego Trandoszanina stanowiska szefa. Teraz by³a to skuteczna, jednoosobowa dyktatura, dok³adne odzwierciedlenie tego, czego Bossk zawsze oczekiwa³ od pierwotnej Gildii £owców Nagród po mierci jego ojca, Cradosska. I stanie siê tak¹, poprzysi¹g³ Bossk. W galaktyce nie by³o miejsca dla dwóch rywalizuj¹cych organizacji ³owców nagród: jedn¹ z nich trzeba by³o zniszczyæ. Kiedy ta sprawa zostanie za³atwiona a Bossk uruchomi³ ju¿ mechanizm zmierzaj¹cy do osi¹gniêcia tego celu Komitet przyjmie z powrotem nazwê Gildii £owców G³ów. Jednej i jedynej
Zaj¹³ siê ju¿ usuniêciem przeszkód na drodze do kontroli Komitetu: cia³a niektórych m³odych ³owców nagród pojawi³y siê nagle w umylnie podejrzanych miejscach, co mia³o ilustrowaæ konsekwencje sprzeciwiania siê jednoosobowemu stylowi w³adzy Bosska, opartemu na ostatnim ogniwie ³añcucha pokarmowego. A jeli kilku w³aciwie sporo obecnych cz³onków Komitetu Zreformowanej Gildii zdecydowa³o, ¿e bezpieczniej bêdzie przyczepiæ siê do dawnej, krzepkiej Prawdziwej Gildii, Bossk nie uzna³ tego za wiêksz¹ stratê dla swojej organizacji. Ani dla jego planów. Komu oni s¹ potrzebni? Bossk ju¿ dawno zdecydowa³, ¿e lepiej mieæ przy boku mniejsz¹ liczbê ³owców nagród, pod warunkiem ¿e s¹ to ci najtwardsi i najbardziej ¿¹dni krwi i kredytów. Na tym w³anie polega³ problem starej Gildii £owców Nagród, b³¹d, którego Bossk nie zamierza³ powtarzaæ, kiedy ju¿ zakoñczy kampaniê przejêcia i stanie na czele organizacji, która od dawna powinna byæ jego prawowitym dziedzictwem. Po prostu w starej Gildii by³o zbyt wielu ³owców nagród. Sama ich liczebnoæ powodowa³a zmniejszenie jednostkowych zysków, a ca³¹ organizacjê czyni³a powoln¹ i nieskuteczn¹. Nic dziwnego, ¿e prywatny, niezrzeszony ³owca, taki jak Boba Fett, potrafi³ sprz¹tn¹æ im sprzed nosa ich akcje. A jeszcze mniej dziwi, ¿e kiedy Boba Fett wyst¹pi³ o cz³onkostwo w Gildii £owców Nagród i zosta³ przyjêty przez tego starego durnia Cradosska i jego zespó³ doradców zdo³a³ w mgnieniu oka rozbiæ organizacjê na drobne fragmenty. Tamci cz³onkowie Gildii, myla³ Bossk, nie mieli szans 67
dorównaæ szybkoci Boby Fetta. Dali siê nabraæ na g³adk¹ mowê wszystkie te bzdury o planach na wietlan¹ przysz³oæ, kiedy bêd¹ razem pracowali i ponieli za to karê. Stara Gildia £owców Nagród by³a jedynym miejscem, gdzie niektórzy z nich a mo¿e nawet wiêkszoæ mia³a szansê przetrwania. Bez niej byli trupami. Wród tych, którzy przy³¹czyli siê do frakcji Prawdziwej Gildii, znajdowa³o siê kilku, których Bossk nie mia³ zamiaru dopuszczaæ do restytuowanej Gildii £owców Nagród. Mia³ wobec nich inne plany i umieci³ ich na osobnej licie, któr¹ przechowywa³ we w³asnej g³owie. Zanim wszystko za³atwi, wiele trupów pojawi siê w odpowiednich miejscach, gdzie znajd¹ je odpowiedni ludzie. Paru mo¿na bêdzie rzuciæ do nieowietlonej sieni kantyny w Mos Eisley, na tej zapad³ej dziurze Tatooine. Zw³oki dawnych ³owców nagród pos³u¿¹ jako skuteczny komunikat do wszystkich zainteresowanych: to Bossk prowadzi biznes i stoi na jego czele. Wszystkie stworzenia galaktyki czy to podw³adni Imperatora Palpatinea, czy przestêpcy popieraj¹cy Czarne S³oñce, niezale¿ni ³owcy huttyjscy i cz³onkowie Sojuszu Rebeliantów jeli zechc¹ prowadziæ interesy z Gildi¹ £owców Nagród, bêd¹ musieli gadaæ z Bosskiem i przyj¹æ jego warunki. A warunki dla wszystkich bez wyj¹tku bêd¹ ciê¿kie korzystne i wygodne tylko dla Bosska. O tym ju¿ zdecydowa³. Na razie jednak mia³ na g³owie inne sprawy. Wysi³kiem woli przerwa³ te bezsensowne, choæ przyjemne marzenia. Bêdê mia³ jeszcze du¿o czasu na takie rzeczy, pomyla³, po chwalebnym spe³nieniu wszystkich moich planów i pomys³ów. W komnacie pamiêci Bosska znajdzie siê mnóstwo nowych koci ³¹cznie z koæmi jego najwiêkszego rywala, Boby Fetta. A najpiêkniejszym trofeum bêdzie jego rozwalona czaszka, oprawiona w ten he³m z mandaloriañskiej zbroi z czarnym wizjerem. Na razie jednak, jeli wszystkie te plany maj¹ zaowocowaæ, Bossk musi siê zaj¹æ bie¿¹cymi sprawami. Niewa¿ne, jak nieprzyjemne s¹ okolicznoci i jak niemi³e stwory, z którymi musi rozmawiaæ. Wysoki g³os Kudara Mubata przeci¹³ marzenia Trandoszanina. Proszê, nie czuj siê ¿adn¹ miar¹ zobligowany do popiechu rzek³ pajêczarz. A przynajmniej nie z mojego powodu. Jako twój pokorny s³uga bêdê czeka³, a¿ uznasz za stosowne dzia³aæ. Taak, jasne. Bossk skupi³ spojrzenie pionowych renic na przycupniêtym przed nim arachnoidzie, który zwin¹³ pajêcze 68
odnó¿a pod bladym pêcherzem odw³oku. Zacz¹³ siê zastanawiaæ, czy istnieje jaki sposób, by w³¹czyæ Kudara Mubata do swoich planów. Wydr¹¿ony egzoszkielet pajêczarza by³by ozdob¹ jego kolekcji trofeów. Kudar Mubat obserwowa³
i by³ zadowolony. Najbardziej zaufany twór pajêczarza, zawi¹zek ksiêgowy imieniem Bilans, doskonale sobie radzi³ z trandoszañskim ³owc¹ nagród Bosskiem. Bilans zajmowa³ siê teraz wieloma sprawami: zakres odpowiedzialnoci tego zawi¹zku rozszerzy³ siê znacznie w stosunku do zadañ, do jakich stworzy³ go Kudar Mubat. Proste prze¿uwanie cyferek i nadzorowanie przyp³ywów i odp³ywów kredytów w kasie sieci
có¿, Kudar Mubat powinien by³ wiedzieæ od pocz¹tku, od kiedy uprz¹d³ tkankê mózgow¹ Bilansa z w³asnej tkanki neuronowej, ¿e zawi¹zek ostatecznie bêdzie w³anie taki, a nie inny. Ca³kiem jak ja, pomyla³ Kudar Mubat z nieuchronnym odcieniem rodzicielskiej dumy. Zimny i wyrachowany, i taki rozkosznie perwersyjny. Perwersja by³a niezbêdna, jeli trzeba by³o prowadziæ dwa razy wiêcej interesów, ni¿ mo¿e ogarn¹æ jedna istota. Nawet stworzenie tak uniwersalne i wielozadaniowe jak arachnoidalny pajêczarz ma swoje ograniczenia. Poza tym istnia³y jeszcze dodatkowe problemy z dzisiejsz¹ par¹ goci: gdyby którykolwiek z nich dowiedzia³ siê, ¿e Kudar Mubat prowadzi równie¿ rozmowy z drugim, pajêczarz mia³by powa¿ne k³opoty. Gleed Otondon reprezentowa³ tu interesy Prawdziwej Gildii, lojalistycznej frakcji rozbitej Gildii £owców Nagród, Bossk za
Bossk reprezentuje przede wszystkim siebie, pomyla³ Kudar Mubat z wewnêtrznym zadowoleniem. Wszystko, co mówi³, by³o po¿ytecznym fa³szem, zarówno dla Trandoszanina, jak i ka¿dego stworzenia, które ubija³o z nim interesy. Cz³onkowie Komitetu Zreformowanej Gildii mo¿e i dali siê nabraæ, ale nie Kudar Mubat. Bossk by³ istot¹ bezlitosn¹ i ambitn¹, tak samo jak jego ojciec Cradossk, dopóki sêdziwy wiek nie uczyni³ go powolnym i naiwnym
i nie zada³ mu mierci szponami w³asnego potomstwa. Wykorzystuj¹c przesy³ neuronowy z zawi¹zku optycznego usadowionego w jednej z mniejszych komór sieci, Kudar Mubat móg³ podgl¹daæ Bosska
i samego siebie. To ostatnie równie¿ by³o po¿yteczn¹ fikcj¹, choæ Bossk z pewnoci¹ nie zdawa³ sobie 69
z tego sprawy. Jaki czas temu, lata lub mo¿e dekady standardowych jednostek czasowych, pajêczarz zrzuci³ zewnêtrzn¹ skorupê, ale nie pozby³ siê tej pustej repliki w³asnej postaci. Kudar Mubat uzna³, ¿e opró¿niony egzoszkielet mo¿e mu jeszcze pos³u¿yæ do innych celów. Uprz¹d³ nawet nieco tkanki nerwowej i najprostszych w³ókien miêniowych, co pozwoli³o mu przekszta³ciæ dawn¹ skorupê w ³atw¹ do sterowania replikê w³asnej osoby. Maskarada by³a skuteczna, poniewa¿ sprytny zawi¹zek ksiêgowy Bilans zdo³a³ dostaæ siê do skorupy i pod³¹czyæ do synaptycznych punktów receptorowych w³ókien neuronów, udaj¹c w przekonuj¹cy sposób swojego stwórcê, oryginalnego Kudara Mubata. £¹cznie z moim kwiecistym jêzykiem, stwierdzi³ Kudar Mubat. Có¿ za zdolny uczeñ! Wyrachowana natura pajêczarza na moment nabra³a ciep³ego blasku uczucia. By³o to zjawisko ca³kowicie mu obce w normalnych warunkach. Symulowany Kudar Mubat, skorupa z zawi¹zkiem Bilansem w rodku, grzecznie przeprosi³ naburmuszonego Trandoszanina. W chwilê potem prawdziwy Kudar Mubat poczu³ ³askotanie wiadomoci zawi¹zku, co w rodzaju szarpniêcia ³¹cz¹cego ich w³ókna neuronowego. Dobra robota Kudar Mubat skierowa³ swe myli w stronê zawi¹zku. Uda³o ci siê ca³kiem niele oszukaæ tego ³owcê nagród. Nie zas³u¿y³em na twoj¹ pochwa³ê odpowiedzia³ Bilans z urocz¹ skromnoci¹. To by³o ³atwe. On po prostu chce wierzyæ w to, co s³yszy. Moje s³owa to tylko twoje myli wypowiedziane innymi ustami. Ale odegra³e swoj¹ rolê z chwalebn¹ zrêcznoci¹. Kudar Mubat nigdy nie marnowa³ podobnych pochwa³ na inne zawi¹zki by³oby to niczym chwalenie jednego ze z³o¿onych oczu w g³owie o kszta³cie odwróconego trójk¹ta albo jednej z wielostawowych nóg czy innej czêci w³asnego cia³a. W koñcu tym w³anie by³y zawi¹zki: sztucznie stworzonymi przed³u¿eniami istoty samego pajêczarza. Traktowanie w ten sposób ma³ego ksiêgowego wiadczy³o dobitnie, jak odmienny od innych zawi¹zków w sieci by³ Bilans i jak bardzo polega³ na nim Kudar Mubat. W chitynowej klatce piersi Kudara Mubata wezbra³o kolejne uczucie, tym razem ¿alu. Bêdzie mi go brakowa³o, doszed³ do wniosku. Tê myl zawsze bardzo starannie chroni³ przed zawi¹zkiem. Kudar Mubat nie mia³ najmniejszego zamiaru pozwoliæ, 70
by Bilans odkry³, jaki planuje dla niego los. Pajêczarz zdecydowa³ ju¿, ¿e dni zawi¹zku ksiêgowego s¹ policzone; niewa¿ne, jak bardzo sta³ siê wa¿ny i potrzebny. Ju¿ sam fakt, ¿e Bilans tak siê rozwin¹³ i nabra³ takiego znaczenia, staj¹c siê najcenniejszym tworem Kudara Mubata, przypieczêtowa³ jego przeznaczenie. Bilans rozwin¹³ ju¿ wiêksz¹ inteligencjê i niezale¿n¹ wolê ni¿ wszystkie inne zawi¹zki sieci razem wziête tylko dziêki temu móg³ siê podj¹æ tak trudnego zadania, jakim by³o udawanie Kudara Mubata z wnêtrza pustej skorupy. W odleg³ych zakamarkach pamiêci Kudara Mubata, jeszcze zanim on sam sta³ siê najwiêkszym w galaktyce kombinatorem, koordynatorem i porednikiem miêdzy kryminalnym i pó³kryminalnym elementem z ró¿nych wiatów, kry³o siê wspomnienie czasów, kiedy nabiera³ równie wielkiego znaczenia dla interesów swojego poprzednika, arachnoidalnego pajêczarza, który stworzy³ go jako zwyk³y zawi¹zek. Poprzednik ten marnie skoñczy³, pope³niaj¹c b³¹d, którego Kudar Mubat poprzysi¹g³ sobie nigdy nie powtórzyæ: pozwoli³ jednemu ze swoich tworów staæ siê niezale¿nym i zbyt inteligentnym. Us³ugi takiego zawi¹zku by³y oczywicie bardzo cenne i wygodne, ale niewarte ceny mo¿liwego buntu, rebelii i morderstwa. Ojcobójstwo jest byæ mo¿e normalnym obyczajem u niektórych gatunków, nieuniknionym elementem przejcia od jednego pokolenia do nastêpnego wed³ug wszelkich danych tak na przyk³ad dzia³o siê u Trandoszan. Kudar Mubat nie mia³ pojêcia, czy tak samo jest w przypadku pajêczarzy, bo jedynym innym znanym mu przedstawicielem tego gatunku by³ jego poprzednik, który go stworzy³ i który zosta³ nastêpnie przez Kudara Mubata zamordowany i wch³oniêty. Akty te wydawa³y siê doæ naturalne a przynajmniej ³atwe i przynosz¹ce satysfakcjê ale wtedy, gdy to Kudar Mubat ich dokonywa³. Czasami jednak, w czasie mrocznego, milcz¹cego dryfowania sieci poród gwiazd, w krótkich przerwach wolnych od zaprz¹taj¹cych myli interesów, pajêczarz pozwala³ sobie na zastanowienie, czy nie jest przypadkiem wyj¹tkiem, odstêpstwem od naturalnego porz¹dku rzeczy. Byæ mo¿e jego poprzednik po tysi¹cleciach istnienia poczu³ siê nagle zmêczony i stary, wiêc stworzy³ i przygotowa³ sobie nastêpcê odznaczaj¹cego siê wewnêtrzn¹ gotowoci¹ do buntu, zabijania, po¿erania i uzurpatorstwa. Mo¿e nie by³ to bunt, lecz spe³nienie. Myl ta nie zaprz¹ta³a umys³u Kudara Mubata, raczej dawa³a mu iskierkê nadziei, któr¹ ukrywa³ 71
g³êboko. Mo¿e Kudar Mubat móg³by zaufaæ malutkiemu zawi¹zkowi ksiêgowemu imieniem Bilans, nawet gdyby ten sta³ siê naprawdê m¹dry i niezale¿ny
mo¿e nie musia³by niszczyæ tego drogocennego i najwartociowszego ze swoich tworów, poch³aniaj¹c jego materiê i tkaj¹c nowy zawi¹zek ksiêgowy, który i tak nigdy nie by³by w stanie zast¹piæ kochanego Bilansa. Kudar Mubat szybko otrz¹sn¹³ siê z tych myli; nie po raz pierwszy zreszt¹. Nie mogê na to pozwoliæ, uzna³. Takie myli nie by³y zimnymi, wyrachowanymi kombinacjami, dziêki którym osi¹gn¹³ swoj¹ obecn¹ pozycjê; realn¹, choæ ukryt¹ si³ê i wp³ywy. Kudar Mubat wiedzia³, ¿e wszelkie uczucia, nawet te skierowane ku najwierniejszym s³ugom, stanowi¹ pu³apkê. Pu³apkê, w której poruszenie sprê¿yny jest równoznaczne z jego mierci¹. Lepiej on ni¿ ja, zdecydowa³ Kudar Mubat. Chocia¿ pajêczarz by³ po³¹czony w³óknami neuronowymi z ka¿dym ze swoich zawi¹zków, nie uwa¿a³ ich za czêci w³asnej istoty. Kudar Mubat obserwowa³ swój stary egzoszkielet z punktu widzenia dyndaj¹cego luno zawi¹zku optycznego. Drobniutki kszta³t Bilansa, niczym zminiaturyzowana wersja jego w³asnego twórcy, by³ zaledwie widoczny i to tylko wtedy, jeli siê wiedzia³o, gdzie patrzeæ przez lni¹ce skupisko fasetkowych oczu skorupy. Jakie to smutne, myla³ Kudar Mubat. Inteligencja prowadzi do zdrady. Zawsze tak by³o, zarówno w sieci, jak i w ca³ej otaczaj¹cej j¹ ogromnej galaktyce. Jednak zamiar unicestwienienia ksiêgowego nale¿y na jaki czas od³o¿yæ. By³o to niezbêdne i bynajmniej nie wynika³o z os³abiaj¹cych ducha uczuæ: na tym etapie skomplikowanych planów dotycz¹cych Boby Fetta i niedobitków dawnej Gildii £owców Nagród pomoc ma³ego Bilansa wci¹¿ by³a konieczna. Kudar Mubat wiedzia³, jak niebezpieczn¹ grê prowadzi. Gdy pionki na planszy przybieraj¹ postaæ Trandoszanina Bosska, skutki ka¿dego wykrytego zdradzieckiego posuniêcia s¹ nieuchronnie miertelne i to w mo¿liwie najbardziej nieprzyjemny sposób. Bossk nie wiedzia³ a ju¿ g³owa Kudara Mubata w tym, ¿eby siê nigdy nie dowiedzia³ i¿ Boba Fett nie jest jedynym ³owc¹ nagród, zamieszanym w rozbicie starej Gildii. Plan nie pochodzi³ zreszt¹ od Kudara Mubata; zosta³ mu narzucony przez szar¹ eminencjê wszystkich kombinatorów i podwójnych graczy, ksiêcia Xizora. Falleeñski szlachcic by³ istot¹ ca³kowicie odmienn¹ od naiwnego Bosska. Zarówno Falleenowie, jak i Trandoszanie byli istotami gadopodobnymi o jednakowo zimnej krwi. Jednak krew Tran72
doszan rozgrzewa³ ich gor¹cy temperament: kiedy mieli do wyboru zapewniony sukces spisku i katastrofaln¹ w skutkach przemoc, istoty takie jak Bossk niezmiennie opowiada³y siê za t¹ drug¹ mo¿liwoci¹. Ksi¹¿ê Xizor i wszyscy Falleenowie mieli lodowate usposobienie, którego nic nie by³o w stanie rozgrzaæ emocje kipi¹ce w innych istotach, czy to ¿¹dza, czy przemoc, dla precyzyjnego i bezlitosnego umys³u Xizora by³y wy³¹cznie narzêdziami. Dlatego Kudar Mubat tak bardzo ceni³ sobie prowadzenie z nim interesów. Kiedy Xizor zagoci³ w sieci, przedstawiaj¹c mu plan zniszczenia Gildii £owców Nagród, Kudar Mubat dostrzeg³ w nim nie tylko wspólnika w biznesie. Xizor by³by równie¿ godnym przeciwnikiem po drugiej stronie planszy. Ten tutaj jednak
Przez centralny rdzeñ Kudara Mubata przemknê³a ta myl i minê³a d³u¿sza chwila, zanim pajêczarz zorientowa³ siê, ¿e nie by³a ona owocem jego w³asnego umys³u. Ten tutaj jednak jest za ³atwy
brzmia³y niewypowiedziane s³owa Bilansa. Zanim Kudar Mubat przyszed³ do siebie po chwili zaskoczenia, up³ynê³o trochê czasu. Myli zawi¹zku ksiêgowego ca³kiem nieproszone przeniknê³y do jego w³asnych. Nigdy wczeniej siê to nie zdarzy³o. W dodatku te myli stanowi³y odpowied na wewnêtrzne rozwa¿ania Kudara Mubata na temat ró¿nic pomiêdzy Trandoszanami a Falleenami. A przecie¿ analizuj¹c kontrast pomiêdzy Bosskiem a ksiêciem Xizorem, nie skierowa³ swoich myli na szlaki neuronowe sieci, w kierunku zawi¹zku ukrytego w porzuconym egzoszkielecie pajêczarza. Pods³uchiwa³em sam siebie, pomyla³ Kudar Mubat i nagle zacz¹³ siê zastanawiaæ, czy zawi¹zek przechwyci³ i tê myl. Kudar Mubat powstrzyma³ siê od mylenia, wype³niaj¹c swój umys³ ca³kowit¹ pustk¹. Przez kilka chwil tylko czeka³ i obserwowa³, pozwalaj¹c, aby obraz z zawi¹zku optycznego wype³ni³ chwilow¹ pró¿niê w jego wiadomoci. Co mam teraz zrobiæ?. To Bilans przemówi³ znowu, a jego s³owa odbija³y siê w rdzeniu Kudara Mubata równie wyranie, jak jego w³asne myli. £owca nagród Bossk siedzia³ w komorze sieci, naprzeciw os³aniaj¹cej zawi¹zek skorupy, niewiadom tocz¹cej siê w³anie milcz¹cej rozmowy. Od chwili gdy zawi¹zek ksiêgowy, udaj¹cy Kudara Mubata, przeprosi³ ³owcê nagród Bosska, minê³o zaledwie parê sekund. 73
Bior¹c jednak pod uwagê niecierpliw¹ naturê Trandoszan, nierozs¹dnie by³oby kazaæ mu czekaæ d³u¿ej. Kudar Mubat odzyska³ doæ pewnoci siebie, aby odpowiedzieæ czekaj¹cemu Bilansowi. Kontynuuj negocjacje przekaza³ poprzez nici neuronowe ³¹cz¹ce go z zawi¹zkiem. Najwyraniej zyskalimy zaufanie Trandoszanina dziêki doskona³oci twojej maskarady. Kudar Mubat przemawia³ umylnie pozbawionym emocji i opanowanym tonem, t³umi¹c wszelkie oznaki niepokoju czy podejrzliwoci. Jeli to dla ciebie takie ³atwe, tym lepiej. Odpowied zawi¹zku cechowa³ ten sam brak emocji. Jak sobie ¿yczysz pomyla³ Bilans. Tak m¹drze mnie pouczy³e. Przez nastêpnych kilka sekund Kudar Mubat obserwowa³ komorê sieci przez zawi¹zek optyczny. Przebrany Bilans podj¹³ na nowo grê pochlebstw wobec Trandoszanina Bosska. Pajêczarz zachowywa³ w³asne myli tylko dla siebie, odcinaj¹c siê od w³ókien, które mog³yby przenieæ je do zawi¹zku ksiêgowego lub jakiegokolwiek innego, który stworzy³. Postanowienie, jakie podj¹³ w sprawie dalszych losów Bilansa, jeszcze siê umocni³o. Za³atwiê to, kiedy tylko skoñczê swoje interesy z Gildi¹ £owców Nagród, zapewni³ siê w duchu Kudar Mubat. Definitywnie. Pajêczarz pozwoli³, aby jego wiadomoæ pop³ynê³a znów w kierunku wysuniêtych w³ókien neuronowych sieci i skoncentrowa³ siê na w³asnym ciele. Znów uwiadomi³ sobie istnienie otaczaj¹cej go g³ównej komnaty, gdzie pozostawi³ w oczekiwaniu Gleeda Otondona, emisariusza Prawdziwej Gildii. Lepiej siê ubezpieczyæ, ni¿ potem ¿a³owaæ. Najwy¿szy czas burkn¹³ Gleed Otondon, gdy pajêczarz podniós³ g³owê i zamruga³ licznymi oczami. Nie mam nieskoñczonej iloci standardowych jednostek czasu na zmarnowanie! Przepraszam ogromnie. Szalenie mi przykro. Kudar Mubat usadowi³ siê wygodnie w przyjaznym, cicho wzdychaj¹cym gniedzie. Wykona³ kolejn¹ imitacjê humanoidalnego uk³onu, pochylaj¹c przed gociem w¹ski trójk¹t g³owy. Wierz mi, ¿e jestem wiêcej ni¿ zaszczycony twoj¹ obecnoci¹, panie. No to spróbujmy sprawê podsumowaæ. Kwiecisty jêzyk pajêczarza wywo³a³ na kanciastym pysku Otondona kwan¹ minê. Tak naprawdê mamy do za³atwienia tylko jedn¹ podstawow¹ kwestiê. I to ca³kiem prost¹. Jeste z nami czy nie? S³ucham uprzejmie? Kudar Mubat roz³o¿y³ szeroko dwa przednie odnó¿a. Jakie jest dok³adne znaczenie terminu z nami? 74
Nie chcia³bym sugerowaæ, ¿e twoje s³owa nie s¹ dla mnie krystalicznie jasne, ale
Wypchaj siê. Gleed Otondon by³ w oczywisty sposób zirytowany. Wiesz, jaka jest stawka. Z Gildii £owców Nagród powsta³y dwie frakcje, a ostatecznie pozostanie tylko jedna. Prawdziwa Gildia postanowi³a, ¿e zrobi wszystko, aby to ona prze¿y³a. Ale¿ oczywicie odpar³ Kudar Mubat z czym w rodzaju umiechu na trójk¹tnej twarzy. Przetrwanie to taka urocza cnota. Praktykowa³em j¹ przez ca³y czas mojej egzystencji. Wiêc bêdziesz chcia³ j¹ dalej praktykowaæ, za³o¿ê siê. Gleed Otondon nachyli³ siê do przodu, a jego twarde spojrzenie odbi³o siê w fasetkowych oczach pajêczarza. A najlepszym sposobem na to jest opowiedzenie siê po naszej stronie. Prawdziwa Gildia nie bêdzie przyjazna dla tych, którzy nie pomog¹ jej zjednoczyæ z powrotem Gildii £owców Nagród. Ci renegaci z Komitetu Zreformowanej Gildii ju¿ s¹ martwi. I to samo spotka ka¿dego, kto siê z nimi zanadto zaprzyjani. Otondon przechyli³ g³owê na bok, przygl¹daj¹c siê uwa¿nie siedz¹cemu naprzeciwko pajêczarzowi. W jak bliskich jeste stosunkach z Bosskiem i jego band¹? Mój drogi Gleedzie Kudar Mubat wykona³ krótki gest uniesionymi w górê przednimi odnó¿ami. Rozumiem teraz w³aciw¹ naturê twojego pytania, ale i tak jestem nim cokolwiek zaskoczony. Podejrzliwoæ to dobra cecha, a w waszym fachu z pewnoci¹ konieczna, ale nigdy wczeniej nikt nie podejrzewa³ mnie o to, ¿e jestem durniem. Doskonale wiem, jak siê maj¹ rzeczy w tej galaktyce. Tak w³anie mi siê zdawa³o. Umiech Otondona, odzwierciedlaj¹cy nadziejê braterskiej konspiracji, by³ jeszcze brzydszy. Naprawdê nie jeste durniem, co? Ale ty mo¿e jeste
pomyla³ Kudar Mubat. Wola³ nie wypowiadaæ tego na g³os. Nie osi¹gn¹³em tak podesz³ego wieku i wp³ywowej pozycji, dokonuj¹c z³ego wyboru przyjació³ i sojuszników. Pajêczarz postuka³ o siebie pazurkami na koñcu przednich odnó¿y. A zatem ty i pozostali z Prawdziwej Gildii
g³êboko ¿a³ujê, ¿e nie mogê powiedzieæ tego ka¿demu z nich z osobna
mo¿ecie zachowaæ absolutn¹ pewnoæ, ¿e pod tym wzglêdem naprawdê jestem z nimi, jak siê raczy³e wyraziæ. Wiêzy przyjani i niezmierzony podziw, jaki ¿ywiê dla tak szacownych ³owców nagród jak cz³onkowie Prawdziwej Gildii, w naturalny sposób wywo³uj¹ u mnie tê 75
reakcjê. Chcia³bym jeszcze skuteczniej rozwiaæ wasze w¹tpliwoci w tej materii. To równie¿ dobry interes, mój drogi Gleedzie. Pajêczarz znów z³o¿y³ odnó¿a wokó³ otulonego poduszkami odw³oku. Interes, który chcia³bym kontynuowaæ w przysz³oci, równie korzystny dla obu stron, jak by³ do tej pory. Nic nie wiem o obu stronach burkn¹³ emisariusz Prawdziwej Gildii. Zawsze mi siê wydawa³o, ¿e do twoich kufrów wp³ywa wiêcej kredytów ni¿ do naszych. Jak¿e g³êboko mnie ranisz, mówi¹c takie rzeczy! Kudar Mubat opad³ ³agodnie w miêkkie objêcia gniazda, by jeszcze podkreliæ swoj¹ zgrozê. Mo¿e nadejdzie taki szczêliwy czas, kiedy odniesiemy wreszcie nieuchronne zwyciêstwo nad tymi m³okosami, prawdziwa Gildia £owców Nagród zostanie odtworzona w pe³nej chwale, my za bêdziemy mogli wspólnie zasi¹æ nad naszymi ksiêgami i dojæ do finansowego porozumienia. G³os pajêczarza stawa³ siê coraz ³agodniejszy. Jeli czujesz, ¿e dozna³e jakiej ra¿¹cej niesprawiedliwoci
osobicie, ty i ja, mo¿emy na ten temat porozmawiaæ
prywatnie. Otondon podrapa³ siê po d³ugim podbródku. Masz na myli ³apówkê? Och, có¿ za ordynarne s³owo, nie s¹dzisz? Kudar Mubat potrz¹sn¹³ g³ow¹. Wolê nazwaæ to sposobem, aby uczyniæ nasz¹ przyjañ
tylko pomiêdzy tob¹ a mn¹
jeszcze bardziej satysfakcjonuj¹c¹ ni¿ do tej pory. No i oczywicie, w imiê tej przyjani, gdyby mia³ wróciæ do swoich braci z Prawdziwej Gildii, których interesy tak doskonale reprezentujesz, i zapewniæ ich o gorliwoci, z jak¹ chcia³bym podtrzymaæ wspólny interes
Jasne, jasne, rozumiem, o co ci chodzi
Otondon powoli skin¹³ g³ow¹. Ale nie zrobiê niczego podobnego, jeli to nieprawda. Zw³aszcza ten kawa³ek o tym, jak bardzo chcesz pozostaæ z Prawdziw¹ Gildi¹ i nie masz nic wspólnego z Bosskiem i t¹ band¹ z Komitetu Zreformowanej Gildii. Ale¿, mój drogi Gleedzie, taka jest prawda! pajêczarz uniós³ jedno z przednich odnó¿y w dramatycznym gecie. Przysiêgam. Absolutnie i bezwarunkowo. Zwin¹³ odnó¿e z powrotem, owijaj¹c nim odw³ok. Nie jest to materia, w której by³bym zdolny do udawania. No, niech to lepiej bêdzie prawda posêpnie odpar³ Otondon. Nie warto powiêcaæ ¿ycia na to, ¿eby powiedzieæ cz³onkom Prawdziwej Gildii, ¿e jeste z nami, a potem pozwoliæ im 76
dowiedzieæ siê, ¿e zrobi³e z nas balona. Nie nale¿ymy do tych ³owców nagród, którzy nagradzaj¹ g³upotê. Tym gorzej dla ciebie, smêtnie pomyla³ Kudar Mubat. Goæ pajêczarza dobrze odegra³by swoj¹ rolê, gdyby tak by³o naprawdê. B¹d pewien, mój najdro¿szy Gleedzie, ¿e powi¹zania pomiêdzy mn¹ a Prawdziw¹ Gildi¹
i Gildi¹ £owców Nagród, skoro znów przywrócimy j¹ do ¿ycia, cechuje absolutna wy³¹cznoæ i wzajemne korzyci. Masz na to moje s³owo. To bardzo dobrze. Otondon z satysfakcj¹ skin¹³ g³ow¹. Wiesz
od pocz¹tku mi siê zdawa³o, ¿e uda nam siê dobiæ interesu. By³a to najprostsza forma negocjacji: mówienie dok³adnie tego, co kto chcia³ us³yszeæ. Czêæ Kudara Mubata prawie pragnê³a, aby wszystko by³o takie proste. Szczerze mówi¹c, wiêkszoæ by³a w³anie taka. Dopiero gdy pajêczarz usi³owa³ przechytrzyæ kogo takiego jak ksi¹¿ê Xizor i Boba Fett, gra stawa³a siê zarówno niebezpieczna, jak i interesuj¹ca. I to siê w³anie podoba³o tej drugiej czêci jego osoby, która sprawia³a, ¿e warto by³o ¿yæ. Pajêczarz ju¿ doæ d³ugo przebywa³ w dryfuj¹cej sieci odziedziczonej po zamordowanym poprzedniku. Budowa³ skomplikowane powi¹zania i zawi³e, samonapêdzaj¹ce siê intrygi, zanim jeszcze narodzi³y siê stworzenia, z którymi dzi rozmawia³. A kiedy mija tyle czasu, poszukiwanie godnego przeciwnika staje siê obsesj¹. Dlatego Kudar Mubat po prostu musia³ zaanga¿owaæ siê w intrygê maj¹c¹ na celu zniszczenie Gildii £owców Nagród. Nie tyle dla zysku, który gromadzi³ siê w skarbcu pajêczarza choæ i ten by³ nie do pogardzenia ale dla przyjemnoci i dreszczyku gry. No i z powodu przeciwników. Kudar Mubat nie potrafi³ przejrzeæ ksiêcia Xizora, który przyszed³ do sieci z pomys³em intrygi i ukaza³ j¹ licznym oczom pajêczarza. By³ w stanie przejrzeæ go a¿ do samego Imperatora Palpatinea, gdzie daleko na planecie Coruscant. Poci¹gano za sznurki równie delikatne i misternie skomplikowanie powi¹zane, jak jego sieæ, a nie wszystkie z nich znajdowa³y siê w rêkach Xizora. Falleeñski szlachcic uwielbia³ niebezpieczne gry w koñcu nie wspi¹³by siê na sam szczyt syndykatu zbrodni o nazwie Czarne S³oñce, obejmuj¹cego swoim zasiêgiem ca³¹ galaktykê, gdyby nie mia³ upodobania do ryzyka i umiejêtnoci uk³adania takich gambitów. Kudar Mubat by³ tak¿e wiadom, jak g³êboko nienawidzi³ i nie ufa³ Xizorowi Lord Vader, odziana w czarne szaty rêka Imperatora. Wystarczy³oby, aby Falleeñczyk 77
wykona³ jeden fa³szywy ruch, a ka¿de podejrzenie, jakie Vader zasia³ w umyle Palpatinea, znalaz³oby swoje potwierdzenie co skoñczy³oby siê fatalnie dla Xizora. Kiedy grywasz w takie gry i o takie stawki, myla³ Kudar Mubat, nie mo¿esz siê skar¿yæ na to, co siê z tob¹ stanie, jeli przegrasz. W swoim maleñkim sercu, ukrytym pod chitynow¹ skorup¹, Kudar Mubat wspó³czu³ biednemu, maleñkiemu zawi¹zkowi ksiêgowemu, Bilansowi. On nigdy nie bêdzie gra³ na takim poziomie, nigdy nie rozwinie twardych talentów gracza. Niezdolny do jakiegokolwiek buntu wobec swojego stwórcy, tak jak Kudar Mubat zbuntowa³ siê przeciwko swemu poprzednikowi, nie mia³ najmniejszego pojêcia o tym, czym ryzykuje. I mo¿e nigdy siê nie dowie: gra i samo jego istnienie skoñcz¹ siê, zanim siê obejrzy. By³y to przyjemne myli, ale interes nale¿y doprowadziæ do koñca. Kudar Mubat znów zwróci³ uwagê na siedz¹cego przed nim emisariusza Prawdziwej Gildii. Jestem pewien, ¿e twój czas jest cenny, mój drogi Gleedzie. Pajêczarz wysun¹³ dwa odnó¿a przed siebie. Znacznie bardziej ni¿ mój, który uwa¿am za dobrze spêdzony, jeli powiêcê go takim gociom jak ty. Maj¹c to w pamiêci, czy rozstajemy siê wreszcie w doskona³ej zgodzie i harmonii? Interesy twoje i innych cz³onków Prawdziwej Gildii s¹ identyczne z moimi, przynajmniej jeli chodzi o mnie. Mo¿e nie ca³kiem identyczne odpar³ Gleed Otondon ale mog¹ byæ zbli¿one. Ach, jak to m¹drze powiedziane. Mam nadziejê, ¿e teraz ju¿ bez wahania bêdziesz móg³ wróciæ do swoich towarzyszy z Prawdziwej Gildii i przekazaæ, ¿e ich przyjaciel i wspólnik w interesach, Kudar Mubat, jest, jak to mówisz, z nimi. Mo¿e wzruszy³ ramionami Otondon. Jeszcze lepiej bêdzie, jeli za³atwimy równie¿ tamt¹ drug¹ sprawê. Wiesz, tê sprawê z ³apówk¹. I znowu to brzydkie s³owo! Spomiêdzy pierzastych otworów wydechowych wydoby³o siê ciê¿kie westchnienie. Ale wiem, co masz na myli. W koñcu to ja podnios³em tê kwestiê, choæ uczyni³em to nieco bardziej delikatnie. Umiech Gleeda Otondona wyra¿a³ czyst¹ chciwoæ. Gdybymy siê tym zajêli ju¿ teraz, tak, abym mia³ jaki namacalny dowód
wtedy mylê, ¿e posz³oby jak po male, no nie? 78
Och, tak. Ale¿ oczywicie. Czubkiem jednego szpona Kudar Mubat podrapa³ siê po trójk¹tnej twarzy. ¯¹danie emisariusza, aby przekazaæ kredyty ze skarbca sieci do jego kieszeni, istotnie sprawia³o pajêczarzowi pewien k³opot. Sprawy finansowe zwykle za³atwia³ jego zawi¹zek ksiêgowy, Bilans, ale akurat w tej chwili Bilans by³ zajêty wcielaniem siê w Kudara Mubata i siedzia³ w starym egzoszkielecie pajêczarza. Trandoszañski ³owca nagród Bossk nie mia³ pojêcia, ¿e prawdziwy Kudar Mubat w tym samym czasie prowadzi negocjacje z jednym z jego nieprzyjació³ z Prawdziwej Gildii. Kudar Mubat za nie mia³ najmniejszego zamiaru koñczyæ tej maskarady. Ryzykowa³, ¿e i Bossk, i Gleed Otondon wpadn¹ w mordercz¹ wciek³oæ i rzuc¹ siê nie na siebie wzajemnie, ale na Kudara Mubata. W istocie powiedzia³ pajêczarz po chwili milczenia jestem ogromnie zak³opotany, ale w tej chwili nie mogê spe³niæ twojego jak¿e rozs¹dnego ¿¹dania. Co? warkn¹³ Gleed Otondon i zachichota³ drwi¹co. Chyba ¿artujesz. Wszyscy wiedz¹, ¿e siedzisz na kredytach. Przykro mi, ale tak nie jest Kudar Mubat powoli pokrêci³ g³ow¹. Zawi¹zki zgromadzone wokó³ niego zbli¿y³y siê, niczym ¿a³osne sierotki, szukaj¹ce schronienia przed zimnym wiatrem. Zwróci³y oczka ku twarzy Otondona. Nie wszystkie moje przedsiêwziêcia posz³y tak g³adko jak te, w których moje skromne mo¿liwoci po³¹czy³em z mo¿liwociami waszej profesji. Dlatego tak gor¹co pragnê znowu zadzierzgn¹æ wiêzy wzajemnie korzystnej wspó³pracy z prawdziwymi spadkobiercami tradycji Gildii £owców Nagród. W galaktyce jest tak wiele nieuczciwych, pod³ych istot, a ja jestem tylko pokornym porednikiem, pomocnikiem przy prowadzeniu interesów anga¿uj¹cych ró¿ne strony
i tak ³atwo mnie odrzeæ z tego, co mi siê s³usznie nale¿y
pajêczarz czubkiem szpona otar³ kilka z paciorkowatych oczu, choæ ³zy by³y w jego przypadku fizjologiczn¹ niemo¿liwoci¹. A ja mam tyle wydatków koniec szpona powêdrowa³ w kierunku st³oczonych zawi¹zków. Doprawdy
utrzymanie takiego miejsca to wydatek bardziej medyczny ni¿ inwestycyjny. Oszczêd sobie emisariusz Prawdziwej Gildii z odraz¹ spojrza³ na arachnoidalne stworzenie. Jeli chcesz siê uskar¿aæ na biedê, to wybierz sobie kogo innego. Otondon zacz¹³ zapinaæ mosiê¿ne haftki okrycia. Nie chce mi siê tego s³uchaæ. Ale 79
nie zapomnij wsta³ z miejsca i gronie pochyli³ siê nad pajêczarzem ¿e masz u mnie d³ug. D³ug honorowy zaskrzecza³ Kudar Mubat, cofaj¹c siê przed gronie wyci¹gniêtym palcem Otondona. Ka¿d¹ standardow¹ jednostkê czasu rozpocznê od przypomnienia sobie tej w³anie sprawy. Noo, ja mylê. Otondon wyprostowa³ siê i rozejrza³ doko³a. Jego ramiona prawie dotyka³y sklepionych, w³óknistych cian komnaty. Jak siê st¹d wychodzi? Muszê wracaæ do Gildii. Na pewno na mnie czekaj¹. Kudar Mubat wys³a³ jednego z wewnêtrznych zawi¹zków przewodników, by wskaza³ Otondonowi drogê do g³ównego obszaru doków. Po drugiej stronie sieci znajdowa³o siê jeszcze jedno, mniejsze l¹dowisko. Tam sta³ zacumowany Wciek³y Pies, statek trandoszañskiego ³owcy nagród Bosska, bezpiecznie ukryty przed wzrokiem Gleeda Otondona. Kiedy Bossk skontaktowa³ siê z Kudarem Mubatem, ¿¹daj¹c spotkania, by omówiæ wspólne interesy, pajêczarz wmówi³ mu, ¿e powinien to zrobiæ potajemnie twierdzi³, ¿e potê¿ne si³y, których istnienie sugerowa³, lecz nazwy nie wymieni³, obserwuj¹ sieæ oraz przyloty i odloty goci. To wystarczy³o, aby przekonaæ Bosska do zastosowania takiej procedury podejcia i l¹dowania, aby nie zorientowa³ siê, ¿e emisariusz Prawdziwej Gildii przybywa do sieci prawie w tym samym czasie. Gleed Otondon zosta³ nabrany w ten sam sposób i równie ³atwo. Nie opuszczaj¹c swojego gniazda w g³ównej komnacie sieci, Kudar Mubat pod³¹czy³ siê znów do neuronowego wejcia zawi¹zku optycznego, z którego korzysta³ wczeniej. Natychmiast ujrza³ podejrzliw¹ minê Trandoszanina Bosska równie wyranie, jakby by³ razem z nim w tamtej komnacie zamiast przebranego zawi¹zku ksiêgowego Bilansa. Co to? Bossk obróci³ g³owê, ws³uchuj¹c siê w jaki odleg³y dwiêk. Kudar Mubat, siedz¹cy po drugiej stronie wyd³u¿onego jedwabistego w³ókna neuronowego, ostro¿nie zmieni³ pole widzenia zawi¹zku optycznego, aby widzieæ równie¿ opuszczony egzoszkielet pajêczarza. S³ucham uprzejmie? z wnêtrza skorupy przemówi³ g³os identyczny z g³osem Kudara Mubata. Zawi¹zek ksiêgowy Bilans rozpostar³ dwa przednie odnó¿a egzoszkieletu w gecie zdziwienia. O czym raczysz mówiæ? 80
O tym, co s³ysza³em
przed chwil¹. Nozdrza pokrytego ³uskami pyska Bosska rozszerzy³y siê, jakby w przetworzonym powietrzu sieci wywêszy³ jakie zdradzieckie moleku³y. Jakby startowa³ jaki statek. W pró¿ni kosmosu otaczaj¹cej dryfuj¹c¹ sieæ ha³as niewielkich silników startowych statku Gleeda Otondona nie by³by s³yszalny, ale zewnêtrzne w³ókna strukturalne sieci przenios³y doæ wibracji spowodowanych od³¹czaniem zawi¹zków cumowniczych, by czu³y s³uch Bosska zdo³a³ je wychwyciæ. Lekki dreszcz strachu poruszy³ chitynowym cia³em Kudara Mubata. Jeli Bilans, ukryty w wylince pajêczarza, straci refleks, Bossk bez trudu dojdzie do wniosku zreszt¹ s³usznego ¿e sieæ mia³a jeszcze innego gocia. Tak, rzeczywicie tak to brzmia³o, prawda? Kudar Mubat zacisn¹³ wszystkie odnó¿a wokó³ gniazda. Ale to oczywicie co innego ci¹gn¹³ dalej Bilans. No bo jakim cudem
? W polu widzenia zawi¹zku optycznego, zwisaj¹cego ze sklepienia mniejszej komnaty, Bossk zwróci³ spojrzenie w¹skich, gadzich oczu w kierunku skorupy z ukrytym w niej Bilansem. No to powiedz sykn¹³ dlaczego to nie mia³by byæ statek? To proste odpar³ grzecznie zapytany. Mój drogi Bossku, jedynym powodem, dla którego jakakolwiek istota rozumna przybywa do mojej nêdznej sieci, jest chêæ prowadzenia interesów ze mn¹. Jestem ogromnie wdziêczny za te wizyty. Ale widzisz mnie teraz przed sob¹, prawda? I by³o tak przez ca³y czas, jaki spêdzilimy razem, bardzo zreszt¹ dla mnie przyjemny i po¿yteczny, czy¿ nie? Nie móg³bym raczej prowadziæ powa¿nych dyskusji o interesach z ¿adn¹ inn¹ istot¹, poniewa¿ przez ca³y czas ofiarowa³em ci moj¹ niepodzieln¹ uwagê. Jedna para odnó¿y egzoszkieletu unios³a siê w parodii ludzkiego wzruszenia ramion. Wiêc po co kto mia³by tu przylatywaæ? Doprawdy
nie ³udzê siê, aby mój dom mia³ inne zalety, które mog³yby przyci¹gaæ tu goci. Bossk zmru¿y³ oczy jeszcze bardziej z wyrazem g³êbokiej nieufnoci. £uski na jego czole zbieg³y siê porodku, a mózg pod nimi usi³owa³ uporaæ siê z tym problemem. No wiêc co to by³o? To tylko proces usuwania mieci z mojej sieci. Skorupa, sterowana przez Bilansa, powoli pokrêci³a g³ow¹. Jakie to ¿enuj¹ce, 6 Spisek Xizora
81
dyskutowaæ w towarzystwie o kanalizacji i podobnych rzeczach! Niestety, mam te same problemy porz¹dkowe co wszystkie inne statki, wêdruj¹ce przez otwart¹ przestrzeñ. Pewne produkty odpadowe nale¿y usun¹æ, a dla higieny lepiej jest uczyniæ to odpowiednio szybko, aby otaczaj¹ca nas strefa nawigacyjna pozosta³a wolna od
nazwijmy to
obrzydliwego towarzystwa. Trójk¹tna twarz wylinki, replika twarzy Kudara Mubata, rozci¹gnê³a siê w lekkim umiechu. Doprawdy, mój drogi Bossku, nawet statki Floty Imperialnej Palpatinea robi¹ dok³adnie to samo. Taaak
przytakn¹³ Bossk powoli. Chyba masz racjê. Niezupe³nie, mrukn¹³ do siebie Kudar Mubat. Pajêczarz by³ pe³en podziwu dla historyjki, jak¹ zawi¹zek ksiêgowy w³anie uczêstowa³ gocia, ale prawda by³a taka, ¿e sieæ ca³kowicie przerabia³a tworz¹c¹ j¹ materiê. Kudar Mubat mia³ instynktowny wstrêt do wypuszczania ze szponów bodaj najmniejszej cz¹steczki, jaka kiedykolwiek znalaz³a siê w ¿ywej strukturze sieci. Ale jak d³ugo Trandoszanin daje siê nabraæ, prawda nie ma wielkiego znaczenia, przyzna³ w duchu. Gdy Bossk wreszcie opuci³ sieæ, a Wciek³y Pies zosta³ uwolniony z zawi¹zków cumowniczych w bezpiecznym odstêpie czasu po starcie poprzedniego gocia, Kudar Mubat zacz¹³ zachwycaæ siê zrêcznoci¹ i pewnoci¹ siebie, z jak¹ jego twór rozwia³ podejrzenia ³owcy nagród. Doskona³a robota pochwali³, usadowiony bezpiecznie w swoim pneumatycznym gniedzie. Uniós³ zawi¹zek ksiêgowy, który przycupn¹³ na zakrzywionym czubku jednego z przednich odnó¿y. W odleg³ej komnacie opuszczony egzoszkielet znów by³ tylko nieruchom¹ podobizn¹ fizycznego kszta³tu pajêczarza. Poradzi³e sobie z tym Trandoszaninem w sposób, który napawa dum¹ twego twórcê. To tylko interesy. Bilans nie okazywa³ zak³opotania komplementem. Jeli wykazujê w tym kierunku jakie zdolnoci, to dlatego ¿e wszystkie interakcje pomiêdzy istotami rozumnymi mo¿na zredukowaæ do kwestii kredytów, wydatków i debetów. Jedno z odnó¿y zawi¹zku ksiêgowego zakreli³o w powietrzu kszta³t zera. Sumuj i dziel. Dziel i rz¹d. Oczywicie rz¹dzenie by³o w tym wypadku nieco przesadzon¹ figur¹ retoryczn¹. Kudar Mubat w zupe³noci zadowala³ siê wy¿sz¹ od redniej stop¹ zysku. To zawsze najlepsza rada. 82
Kudar Mubat wypuci³ zawi¹zek ksiêgowy, który podrepta³ na swoje zwyk³e miejsce spoczynku, ukryte g³êboko w wewnêtrznych korytarzach sieci. Jeli pajêczarz nie bêdzie ostro¿ny, jego prymitywne serce mo¿e znowu zmiêkn¹æ dla tej mniejszej repliki samego siebie. Pomoc zawi¹zku pozwoli³a mu osi¹gn¹æ bardzo wiele: trandoszañski ³owca g³ów Bossk odszed³ przekonany o tym samym co jego przeciwnik Gleed Otondon, to znaczy, ¿e Kudar Mubat i jego perwersyjne intrygi s¹ po stronie jego czêci starej Gildii £owców Nagród. Niech sobie w to wierz¹, pomyla³ pajêczarz. Kiedy przekonaj¹ siê, ¿e jest inaczej, bêdzie za póno, ¿eby cokolwiek na to poradziæ. A kto wygra bitwê Prawdziwa Gildia czy Komitet Zreformowanej Gildii to doprawdy nie mia³o wiêkszego znaczenia. Jak d³ugo zwyciêstwo bêdzie po stronie Kudara Mubata
Pajêczarz podwin¹³ odnó¿a i zacz¹³ medytowaæ, jaki powinien byæ jego nastêpny krok w tej intrydze.
83
ROZDZIA£
$
Oto raport, Wasza Ekscelencjo. Ksi¹¿ê Xizor, rozparty wygodnie w inteligentnym fotelu w swojej prywatnej kwaterze, wyci¹gn¹³ rêkê, aby wzi¹æ podany us³u¿nie przez lokaja pojedynczy arkusz flimsiplastu. Lokaj wsadzi³ srebrn¹ tacê pod pachê i wycofa³ siê wród uk³onów. Falleeñski ksi¹¿ê zd¹¿y³ zreszt¹ zapomnieæ o jego istnieniu, zanim jeszcze zamknê³y siê za nim wysokie, bogato rzebione drzwi. W chwilach takich jak ta Xizor wola³ byæ sam. Nie po to, aby zachowaæ tajemnicê salê tronow¹ otaczali poddani, którzy z czystego strachu lub lojalnoci byli równie zaanga¿owani w organizacjê Czarnego S³oñca, jak on sam lecz po to, by bezsensowne gadanie nie zak³óca³o toku jego myli. Istoty pochodz¹ce z innych planet i odmienne genetycznie s³u¿y³y wy³¹cznie przyjemnociom lub zyskowi. Xizor móg³ sobie pogratulowaæ, ¿e swego czasu uda³o mu siê znaleæ sposób, aby te dwa cele ze sob¹ po³¹czyæ. Falleeñskie feromony wywiera³y potê¿ny wp³yw na samice prawie wszystkich rozumnych gatunków w galaktyce. Wystarczy³o to w zupe³noci, aby zaspokoiæ apetyty Xizora, wiêc rozkoszowa³ siê bez przeszkód ³atwymi podbojami. Jeli przy okazji uwiedzenia wysoko postawionej pani dyplomatki, czy to ze starej Republiki, czy nowego Sojuszu Rebeliantów, jednoczenie uda³o mu siê pchn¹æ do przodu sprawy Czarnego S³oñca lub w³asne, tym lepiej. Kiedy jednak uzyska³ wszystko, czego ¿¹da³, ten sam zimny umiech przemyka³ po jego twarzy o ostrych rysach, a g³êboki fiolet gadzich oczu znika³ za drwi¹co przymru¿onymi powiekami, kiedy jednym gestem po¿egnania dawa³ do zrozumienia, ¿e mi³osne opê84
tanie jego partnerki ju¿ go nie interesuje. Falleen najchêtniej prze¿ywa³ swoje podboje seksualne we wspomnieniach, niczym trofeum umieszczone w labiryncie korytarzy zamkniêtych pod zielonkaw¹ skór¹ czaszki. Chocia¿ jednak falleeñska psychika ogólnie charakteryzowa³a siê gadzim ch³odem, mia³a w sobie jednak jeden gor¹cokrwisty element. Pod tym wzglêdem ten gatunek podobny by³ do Trandoszan, jeli pomin¹æ paskudne, ³uskowate cia³o i wielkie zêbiska. Bo w przeciwieñstwie do Trandoszanina Falleen, tak jak Xizor, obnosi³ siê z wynios³¹ elegancj¹, podkrelon¹ jeszcze delikatn¹ struktur¹ kostn¹. Elegancja stanowi³a równie dobry powód legendarnych mo¿liwoci seksualnych, co potê¿ne feromony, emanuj¹ce z jedwabistej skóry. Oba gatunki ³¹czy³o tylko jedno: wiecznie nienasycony g³ód. U Trandoszan g³ód ten koncentrowa³ siê we wnêtrznociach. Ich wiêcej ni¿ skromnie rozwiniête mózgi s³u¿y³y jedynie zaspokojeniu najbardziej podstawowych funkcji prymitywnie miêso¿ernego organizmu. Zwyciê¿yæ wroga to znaczy go zjeæ. My, Falleenowie, jestemy jednak pod tym wzglêdem trochê subtelniejsi, myla³ Xizor. Dalsze rozkosze bêd¹ musia³y poczekaæ, bo w tej chwili mia³ co innego do roboty. Na powierzchni flimsiplastu w³anie zaczê³y siê wyranie formowaæ s³owa. Wydzielane feromony, choæ stanowi³y cechê charakterystyczn¹ dla ca³ego gatunku, ró¿ni³y siê u ró¿nych Falleenów na tyle, ¿e mog³y stanowiæ klucz koduj¹cy dla urz¹dzeñ zabezpieczaj¹cych. Reakcja chemiczna zachodz¹ca we w³óknach flimsiplastu mog³a zostaæ zainicjowana wy³¹cznie czubkami palców ksiêcia Xizora. Uniós³ arkusz, ustawiaj¹c go w wygodnej odleg³oci od oczu. By³ to raport jednego z jego poruczników organizacji Czarnego S³oñca, Kianthara nazwiskiem Kreetah. Vigo Kreetah, jeli u¿yæ honorowego tytu³u, który zdoby³ w ci¹gu d³ugiej i wiernej s³u¿by, by³ zawsze lojalny, niekiedy sprytny i czêsto gwa³towny. Mia³ doskona³e ród³a informacji umiejscowione w ca³ej galaktyce. Kiantharañskie wiêzy rodzinne i feudalne by³y tak skomplikowane proces reprodukcji wymaga³ przekazywania zap³odnionych jaj przed narodzeniem przez trzy pokolenia nie spokrewnionych ze sob¹ klanów ¿e osoby z zewn¹trz nie mia³y najmniejszej szansy zorientowania siê we wszystkich poziomach pokrewieñstwa na ich rodzimej planecie. Jednoczenie ca³y gatunek mia³ myl¹co uczciwe twarze, które znacznie u³atwia³y im 85
zdobycie zaufania innych istot rozumnych. Tak te¿ postêpowali wszyscy krewniacy Kreetaha na poziomie subalfa, którzy zdo³ali siê wkrêciæ do ró¿nych instytucji finansowych, obs³uguj¹cych nie ca³kiem uczciwy galaktyczny biznes. Biznes ten obejmowa³ równie¿ dzia³alnoæ arachnoidalnego pajêczarza Kudara Mubata jako porednika pomiêdzy ³owcami nagród a ich klientami. Agenci Kreetaha sk³adali mu regularne raporty, nie przepuszczaj¹c ¿adnej, nawet najmniejszej informacji, jaka przewinê³a siê w zasiêgu ich wielosoczewkowych oczu. Ksi¹¿ê czeka³ niecierpliwie w³anie na ten raport. Za¿¹da³, aby ród³a Kreetaha sprawdzi³y i zdoby³y pewn¹ wiadomoæ. Lubi³ wiedzieæ, czym zajmuj¹ siê inne istoty rozumne, zw³aszcza jeli informacje na ten temat zosta³y skradzione wprost sprzed ich nosów
o ile je mieli. Xizor docenia³ zwiêz³oæ i spójnoæ tych raportów.
OBIE FRAKCJE GILDII £OWCÓW NAGRÓD POROZUMIA£Y SIÊ Z KUDAREM MUBATEM. OTONDONA Z PRAWDZIWEJ GILDII I BOSSKA Z KOMITETU ZREFORMOWANEJ GILDII WIDZIANO W SIECI.
Jakie¿ to intryguj¹ce, pomyla³ ksi¹¿ê Xizor. Nowiny wcale go nie zaskoczy³y. Co wiêcej, potwierdza³y doskona³oæ jego w³asnych planów i umiejêtnoæ dok³adnego przewidywania, co zrobi¹ w danej chwili inni gracze. Jemu pozosta³o tylko zdecydowaæ, jaki bêdzie kolejny ruch. Od chwili zapoznania siê z raportem Vigo Kreetaha do pe³nego zrozumienia jego znaczenia przez Xizora minê³o zaledwie kilka sekund. Subtelne feromony wydzielane przez jego cia³o zaczê³y teraz zupe³nie inaczej dzia³aæ na chemikalia zawarte w arkusiku flimsi. Ca³y tekst znik³ nagle, poch³oniêty przez p³omienie z¿eraj¹ce samozapalaj¹ce siê w³ókna. W jednej chwili raport zmieni³ siê w kupkê czarnego popio³u w d³oni Xizora. Nie przeszkadza³ mu pal¹cy ¿ar; traktowa³ to jako kolejn¹ próbê samokontroli. Szkolenie wojownika uodporni³o go na o wiele wiêkszy ból. Zanim jeszcze p³omienie zgas³y zupe³nie, zmi¹³ resztki p³on¹cej kartki, rozcieraj¹c je na proch. Wiadomoæ, jak¹ zawiera³a, zosta³a teraz bezpiecznie usuniêta z wszechwiata. Prawie usuniêta. Jej treæ przetrwa³a w pamiêci ksiêcia Xizora i jego zaufanego porucznika Vigo Kreetaha. Wiedza stanowi³a si³ê, zw³aszcza za wiedza o sprawach tajnych. O tajemnicach innych istot. A kiedy informacja zawiera³a co interesuj¹cego lub wa¿nego 86
dla Imperatora Palpatinea, to mia³a jeszcze wiêksz¹ moc. To wstyd, aby j¹ pomniejszaæ, dziel¹c siê sekretem z inn¹ osob¹, pomyla³ Xizor. Tajemnice mia³y w³asn¹ energiê; ka¿da kolejna rozumna istota w³¹czona do ich krêgu rozmienia³a tê energiê na drobne. Nawet Vigo Czarnego S³oñca, taki jak Kreetah, któremu podobno interesy organizacji le¿a³y na sercu równie mocno, jak jego w³adcy
no có¿, Xizor bêdzie musia³ podj¹æ w tej materii strategiczn¹ decyzjê. Oczywicie, bêdzie to decyzja personalna. Lojalnoæ Kreetaha by³a w krêgach Czarnego S³oñca przys³owiowa
ale wybijaj¹cy siê talentem m³odzi ¿o³nierze z radoci¹ przyjêliby tak¹ mo¿liwoæ awansu. Gdyby na szczycie pewnego dnia pojawi³ siê wakat
Xizor otrz¹sn¹³ z d³oni resztki popio³u: czarne p³atki, prawie pozbawione ciê¿aru, spoczê³y ³agodnie na fa³dach jego p³aszcza. Przez kilka nastêpnych sekund wa¿y³ istnienie Vigo Kreetaha na czu³ej wadze swoich myli i podj¹³ decyzjê. Kreetah bêdzie ¿y³, przynajmniej jeszcze przez jaki czas. Niezachwiana lojalnoæ poddanego zas³uguje w koñcu na jak¹ nagrodê mo¿na w zamian za to zapewniæ mu jeszcze trochê ¿ycia i oddechu. Poza tym Xizor mia³ jeszcze parê innych spraw do rozwa¿enia, zwi¹zanych z tym, czego dowiedzia³ siê z raportu Kreetaha. Powieki fioletowych oczu zwêzi³y siê niemal w szparki, gdy obraca³ w mylach tê informacjê, jakby ogl¹da³ ka¿d¹ po kolei fasetê piêknego, choæ truj¹cego klejnotu. W jego prywatnym skarbcu, obok za³adowanych skarbami kufrów Czarnego S³oñca, spoczywa³y pojemniki ze szlachetnych metali, bezpiecznie ukrywaj¹ce najrzadsze z zielonych diamentów. W galaktyce by³y i inne klejnoty, jeszcze rzadsze i jeszcze piêkniejsze w koñcu diament to tylko kawa³ek wêgla. Te jednak wystarczy³o potrzymaæ w d³oni nie d³u¿ej ni¿ przez pó³ minuty, aby otrzymaæ mierteln¹ dawkê promieniowania radioaktywnego. I dlatego w³anie by³y dla Xizora tak cenne. Od czasu do czasu ofiarowywa³ w darze jeden z nich swej aktualnej kochance, gdy uzna³, ¿e jej rola siê skoñczy³a, ona za by³a odmiennego zdania. Oczywicie, nie wrêcza³ jej tego sam maleñkie pude³eczko przesy³a³ przez pos³añca, bez którego mo¿na siê obyæ, a który by³ równie¿ na tyle us³u¿ny, aby zawiesiæ klejnot na platynitowym ³añcuszku wokó³ piêknej szyi damy. A potem, w odpowiednim czasie, pewien zaufany s³uga Czarnego S³oñca, w³amywacz z dowiadczeniem w pracy z niebezpiecznymi materia³ami, 87
przynosi³ z powrotem diament, który spe³ni³ ju¿ swoje zadanie, pozostawiaj¹c na miejscu urodziwe zw³oki. Ksi¹¿ê Xizor pomyla³ sobie, ¿e niektóre cenne informacje s¹ podobne do tych toksycznych kamieni z jego kolekcji. Ogromnie po¿¹dane, równie niezaprzeczalnie u¿yteczne, lecz czasem zabójcze dla swoich posiadaczy. Truizm na miarê galaktyczn¹ najlepszymi powiernikami tajemnic s¹ trupy. Falleeñczyk powoli skin¹³ g³ow¹. Jego d³onie spoczywa³y bezw³adnie na porêczach inteligentnego fotela. On równie¿ by³ zagro¿ony dziêki posiadaniu tak cennej informacji. Imperator Palpatine zdawa³ siê niewiadom faktu, ¿e jeden z jego najbardziej zaufanych popleczników jest jednoczenie przywódc¹ najwiêkszej organizacji przestêpczej w ca³ej galaktyce, choæ Lord Vader wspomina³ o swoich podejrzeniach, i to nieraz. Ale Palpatine na pewno wie, ponuro pomyla³ Xizor. Nie móg³ uwierzyæ, aby Imperator, który wiedzia³ prawie wszystko, co dzia³o siê w galaktyce, nie domyla³ siê czego takiego. Pewnie ma swoje powody, aby tego nie okazywaæ, myla³. Imperator Palpatine by³ mistrzem subtelnej strategii: byæ mo¿e pozostawienie na jaki czas wolnej rêki Czarnemu S³oñcu s³u¿y³o jakiemu szczególnemu celowi. Gdyby teraz, w takich czasach, zdecydowa³ siê na konfrontacjê z organizacj¹ przestêpcz¹ tej miary, znalaz³by siê w najgorszej z mo¿liwych sytuacji politycznej i militarnej. W wojnie na dwa fronty nawet Imperium, wraz ze wszystkimi swymi zasobami, mog³oby okazaæ siê za ma³e, by jednoczenie zwalczaæ Czarne S³oñce i Sojusz Rebeliantów. Palpatine nie móg³ pozbyæ siê Xizora z dworu, nie móg³ te¿ nie okazaæ mu choæby pozorów zaufania, jeli nie chcia³ zadrzeæ z Czarnym S³oñcem. Z tego wynika³o, ¿e Palpatine lepiej wyjdzie na tym, jeli zostawi Xizora w spokoju
przynajmniej na razie. Ale Xizor nie by³ takim g³upcem, aby czuæ siê ca³kowicie bezpiecznie. Wystarczy jedna ma³a niedyskrecja z jego strony i ca³a galaktyka dowie siê, ¿e jest przywódc¹ Czarnego S³oñca, a wtedy Imperator bêdzie musia³ dzia³aæ, niezale¿nie od kosztów. Kontrola Palpatinea nad jego dominium nie by³a jeszcze na tyle silna, aby ryzykowaæ udowodnienie, ¿e Imperium hoduje zdrajców na w³asnym ³onie. On wie, myla³ Xizor, ale inni nie wiedz¹. To bardzo wa¿ne. Nie chodzi³o tu o oszukanie Palpatinea, lecz o utrzymanie w niewiadomoci ca³ej galaktyki, i w tym w³anie celu nale¿a³o dopilnowaæ, aby nie znalaz³y siê ¿adne powi¹zania pomiêdzy Vigo 88
Kreetahem i jego siatk¹ szpiegowsk¹ a ostatecznym odbiorc¹ ich informacji, to znaczy ksiêciem Xizorem. Gdyby uda³o siê przeledziæ wêdrówkê informacji od róde³ Kreetaha do organizacji Czarnego S³oñca, trudno by³oby nie zauwa¿yæ zwi¹zku pomiêdzy ksiêciem Xizorem a Czarnym S³oñcem, nawet bez wyranych dowodów. Sam Imperator byæ mo¿e zignoruje je, tak jak je ignorowa³ dotychczas. Ale inni na przyk³ad Sojusz Rebeliantów niekoniecznie. I to w³anie mo¿e byæ przyczyn¹, dla której Imperator Palpatine w koñcu bêdzie musia³ zacz¹æ dzia³aæ ze skutkiem natychmiastowym i miertelnym. Xizor wiedzia³, ¿e do utrzymania wszystkiego w tajemnicy mo¿e nie wystarczyæ zachowanie anonimowoci. Ogniwo ³añcucha, które prowadzi do niego, nale¿y zniszczyæ, zamieniæ w parê, jak pod dzia³aniem promienia lasera. Zdecydowa³ ju¿, ¿e Kreetah bêdzie dla niego bardziej u¿yteczny ¿ywy ni¿ martwy, a zatem nale¿y wyeliminowaæ inne ogniwo. Mo¿e siê tym zreszt¹ zaj¹æ sam Kreetah: Vigo Czarnego S³oñca mo¿e bez trudu za³atwiæ nag³e znikniêcie kilku w³asnych róde³ informacji. A potem ju¿ tylko pozostanie sprawa odbudowania przez Kreetaha jego siatki szpiegowskiej w szeregach Sojuszu Rebeliantów i postawienia kilku dodatkowych barier pomiêdzy nimi a Czarnym S³oñcem. K³opotliwe, ale nie niemo¿liwe. Xizor odnotowa³ ju¿ sobie w pamiêci, jakie instrukcje powinien przekazaæ Kreetahowi. Nie spodziewa³ siê, aby Kiantharanin mia³ jakie obiekcje. W koñcu to tylko standardowa procedura operacyjna. Standardowa
i znajoma. A nawet doæ przyjemna, pomyla³ Xizor z umieszkiem b³¹kaj¹cym siê w k¹ciku ust. Tylko dlatego ¿a³owa³, ¿e oszczêdzi³ ¿ycia Kreetaha. Musia³ sobie odmówiæ przyjemnoci zabicia go.
89
ROZDZIA£
%
Przychodzi taka chwila, gdy cel jest ju¿ namierzony, broñ wycelowana i trzeba tylko przycisn¹æ kciukiem przycisk wyzwalacza. Boba Fett mia³ w swojej karierze wiele takich momentów, wystarczaj¹co du¿o, aby nie odczuwaæ ¿adnej reakcji fizjologicznej, przyspieszonego pulsu, wstrzymania oddechu pod ciemnym wizjerem he³mu, stru¿ki adrenaliny w ¿y³ach cia³a obleczonego w mandaloriañsk¹ zbrojê wojenn¹
Wci¹¿ jednak pozostawa³o uczucie satysfakcji, niemal uduchowiony ¿ar w najczulszym miejscu jego osoby. Po to w³anie ¿y³, po to, a nie dla kredytów, jakie przynosi³a mu ta ciê¿ka praca. W kokpicie Niewolnika I okryte rêkawicami d³onie Boby Fetta porusza³y siê szybko po uk³adach nawigacyjnych. Szybkoæ statku by³a ju¿ ustawiona na maksimum; ci¹g robionych na zamówienie i bardzo kosztownych silników produkcji Mandal Motors wzrasta³ w kierunku przeci¹¿enia. Konstrukcja nona Niewolnika I dygota³a od delikatnej wibracji, rozmywaj¹cej kontury mierników i wskaników pod palcami Fetta. W iluminatorze kokpitu, na tle nieruchomego morza gwiazd, widaæ by³o lad silników statku, który ciga³. Jest dobry, pomyla³ Fett z uraz¹. Ale nie doæ dobry. cigany statek, £owca G³ów Z-95 Incom Corporation, doskonale siê nadawa³ do takich w³anie pogoni na du¿ej prêdkoci i do manewrów unikowych. Ten konkretny model zosta³ wyposa¿ony w dodatkowe pomieszczenie pasa¿erskie, rozci¹gaj¹ce siê od poszerzonego kokpitu wzd³u¿ ca³ego kad³uba. Niezgrabna dobudówka w normalnej atmosferze spowodowa³aby ujemny efekt aerodynamiczny, ale w pró¿ni nie mia³a wiêkszego wp³ywu na szybkoæ 90
statku. Boba Fett wiedzia³, kim jest pilot: niezrzeszony sabota¿ysta ³owów nazwiskiem Ndru Suhlak, dzieciak, którego wylano z Bazy Myliwców Tierfon, nale¿¹cej do Sojuszu Rebeliantów, bynajmniej nie z powodu braku umiejêtnoci pilota¿u, lecz za wyj¹tkowy brak subordynacji. Dowiadczenie i przeszkolenie, jakie Suhlak zdoby³, przebywaj¹c w towarzystwie takich asów przestrzeni jak Jek Porkins i Wes Janson, plus jego w³asne, naturalne zdolnoci w galaktyce s¹ cechy, z którymi po prostu trzeba siê urodziæ szybko wynios³y go na szczyty wybranej specjalizacji. A specjalnoæ by³a nie³atwa i wymaga³a niema³ej zrêcznoci. Sabota¿ ³owów polega³ na bezpiecznym przetransportowaniu i odstawieniu twardego towaru, po jednym stworzeniu na transport. Suhlak twierdzi³, ¿e jest w stanie przewieæ dowoln¹ istotê rozumn¹, za której g³owê wyznaczono nagrodê czyli w ¿argonie ³owców nagród twardy towar z punktu A do punktu B, nie daj¹c siê z³apaæ, niezale¿nie od osoby, która tego towaru po¿¹da³a. Wielkie gadanie, pomyla³ Fett, wprowadzaj¹c kolejn¹ mikropoprawkê kursu, aby pozostaæ na ogonie Z-95. Ch³opak udowodni³, ¿e ma pilota¿ we krwi, zwiewaj¹c sprzed nosa nawet tym niewielu ³owcom nagród, dla których Boba Fett mia³ bodaj cieñ szacunku. £owca nagród IG-88, robot, zosta³ za³atwiony tak b³yskawicznie, ¿e procesory optyczne wewn¹trz jego durastalowego ³ba nawet nie zd¹¿y³y zarejestrowaæ statku Suhlaka mijaj¹cego przygotowan¹ zasadzkê. Wiêkszoæ innych ³owców nagród, zanim jeszcze Gildia rozdzieli³a siê na dwie g³ówne frakcje, przyjê³a za generaln¹ zasadê, ¿e statku Suhlaka nie nale¿y goniæ, poniewa¿ jest to strata czasu, paliwa
i ¿ycia. Nie wszystkie manewry ucieczkowe Suhlaka opiera³y siê wy³¹cznie na szybkoci. Boba Fett wprowadzi³ komendê wymuszenia, kieruj¹c energiê wiêkszoci zbêdnych funkcji Niewolnika I do uk³adu ch³odzenia g³ównego silnika napêdowego. Gdyby w klatkach pod kokpitem znajdowa³y siê ¿ywe istoty, zginê³yby od uduszenia w ci¹gu kilku standardowych jednostek czasowych. Niewolnik I nie mia³ dzi jednak ¿adnych pasa¿erów, ani dobrowolnych, ani przymusowych. Statek Fetta czai³ siê w cieniu rzucanym przez zdemontowane i zniszczone myliwce gwiezdne wisz¹ce ponad toksyczn¹ atmosfer¹ planety Uhltenden: wszystkie systemy napêdowe czeka³y w gotowoci na znak, ¿e pokaza³ siê Z-95 Suhlaka. A kiedy siê pojawi, rozpoczn¹ siê ³owy. 91
Ndru Suhlak mia³ albo du¿o szczêcia, albo sporo rozumu, skoro do tej pory nie zd¹¿y³ jeszcze wejæ w drogê Bobie Fettowi. Przewo¿ony przez niego towar znajdowa³ siê po prostu poni¿ej progu zainteresowania Fetta. Pozwala³ ch³opakowi szaleæ tak d³ugo, jak d³ugo nie mia³o to wp³ywu na interesy Fetta, poniewa¿ by³ to doskona³y sposób, aby Suhlak sta³ siê zbyt pewny siebie. Wszelkie b³êdy w ocenie w³asnych umiejêtnoci lub szczêcia w przypadku konfrontacji z Bob¹ Fettem by³y fatalne w skutkach. W³anie pope³ni³e ten b³¹d, bezg³onie szepn¹³ Fett pod adresem statku Suhlaka pêdz¹cego przez pustkê przed jego dziobem. Jedn¹ rêkê w rêkawicy trzyma³ w pogotowiu na uk³adzie kontrolnym hipernapêdu Niewolnika I. Komputer nawigacyjny nie poda³ jeszcze ¿adnych danych astrogatorowi, ale uk³ady ledzenia i komputer celowniczy by³y gotowe do startu. Jeli Suhlak pope³ni jeszcze jeden b³¹d i wprowadzi Z-95 w nadprzestrzeñ, po powrocie w normalny wymiar stwierdzi, ¿e ma na karku Niewolnika I. Nikomu jeszcze nie uda³o siê uciec przez Bob¹ Fettem tak tanim kosztem. Musi wiedzieæ, ¿e to ja, pomyla³ Fett, i ¿e siedzê mu na karku. He³m mandaloriañskiej zbroi sk³oni³ siê lekko, gdy jego w³aciciel zagl¹da³ w iluminator. Skinienie by³o oznak¹ satysfakcji i podniecenia: pogoñ i nieuchronne pojmanie sprawi mu teraz jeszcze wiêksz¹ przyjemnoæ. Z-95 nagle znik³ z pola widzenia. D³oñ Fetta skoczy³a w stronê prze³¹cznika hipernapêdu, zatrzymuj¹c siê o u³amek sekundy przed jego w³¹czeniem. Sygna³y uk³adu ledz¹cego jeszcze siê nie rozjarzy³y czerwieni¹. On wci¹¿ tu jest, pomyla³ Boba Fett i pochyli³ siê do przodu w fotelu pilota, wizjerem he³mu niemal dotykaj¹c przedniego iluminatora kokpitu. Jego ocena umiejêtnoci Suhlaka podskoczy³a o jeden punkt. Manewr by³ bardzo zgrabny i Boba Fett spotyka³ siê z nim po raz pierwszy. Gdyby choæ na chwilê da³ siê nabraæ i wykona³ skok w nadprzestrzeñ, to zanim z powrotem sprowadzi³by Niewolnika I do tego sektora, Suhlak wyprzedzi³by go o odleg³oæ nie do nadrobienia. A jeli nawet nie dosz³oby do tego Fett nawet nie myla³ o takiej mo¿liwoci, bo nigdy siê to jeszcze nie zdarzy³o na pewno pokonanie takiej przestrzeni wymaga³oby bardzo du¿o czasu i energii. A to uderzy³oby bezporednio w jego zyski jedyn¹ rzecz, na której zale¿a³o Fettowi. Szybko przesun¹³ wzrokiem po panelu wskaników uk³adu ledzenia i przestawi³ regulacjê przes³ony liniowej z bliskiego na 92
daleki zasiêg jedyn¹ rzecz, na której zale¿a³o Fettowi. Uk³ady detekcji ciep³a i promieniowania nie zarejestrowa³y nag³ego wzrostu profilu emisji Z-95 Suhlaka. Gdyby wykona³ jaki ostry zwrot od poprzedniego kursu, detektory wy³apa³yby potrzebny w tym celu dodatkowy ci¹g silnika, nawet gdyby pilot by³ w stanie ukryæ widzialny rozb³ysk. Zagadka nag³ego znikniêcia Ndru Suhlaka wraz z twardym towarem, jaki wióz³ na pok³adzie statku, zaintrygowa³a Bobê Fetta, ale by³o to zainteresowanie zimne i racjonalne. Nie przejmowa³ siê jeszcze czy uda mu siê rozwi¹zaæ zagadkê na czas, by dopaæ uciekaj¹cego sabota¿ystê, czy nie. Jeli tam jest, a musi byæ, znajdê go
uzna³. Nie wystarczy przelecieæ w pobli¿u miejsca, gdzie ukry³ siê Z-95. Boba Fett wyci¹gn¹³ rêkê i zd³awi³ ci¹g g³ównego silnika. Delikatna wibracja konstrukcji Niewolnika I usta³a natychmiast. Statek raptownie zmniejszy³ prêdkoæ. I to go uratowa³o. Boba Fett zobaczy³ nagle, ¿e jedna z gwiazd widocznych w górnej czêci iluminatora zamigota³a, znik³a na chwilê i zaraz pojawi³a siê znowu w tym samym miejscu. Bez udzia³u wiadomoci, ca³kiem odruchowo jego rêka skoczy³a od regulatorów mocy do silników wstecznego ci¹gu. P³asko rozpostarta d³oñ uderzy³a w regulator, daj¹c ca³¹ wstecz. W u³amek sekundy póniej Niewolnik I uderzy³ w niewidzialny obiekt, którego obecnoæ Fett zaledwie zdo³a³ zauwa¿yæ. Uderzenie wyrwa³o go z fotela pilota i rzuci³o na ³ukowaty pulpit sterowniczy kokpitu. Plecami uderzy³ w przejrzyst¹ transparistal iluminatora. Zderzenie by³o tak silne, ¿e ból przeszy³ mu czaszkê i olepi³ na chwilê. Gdyby wci¹¿ mia³ na plecach broñ, któr¹ nosi³ zawsze poza statkiem, ostre krawêdzie zmia¿d¿y³yby mu krêgi szyjne, pozostawiaj¹c go sparali¿owanego i bezradnego wobec wszystkiego, co jeszcze mo¿e siê wydarzyæ. Ból ust¹pi³ czêciowo, a zaæmione krwi¹ pole widzenia Fetta rozjani³o siê nieco. Na obrze¿ach wiadomoci s³ysza³ wysokie, zawodz¹ce wycie alarmów kolizyjnych Niewolnika I. Pionowa, skierowana ruf¹ w dó³ pozycja robocza jego statku wyloty silników znajdowa³y siê po przeciwnej stronie kad³uba ni¿ zaokr¹glona kopu³a kokpitu sprawi³a, ¿e to w³anie przedni iluminator przyj¹³ na siebie g³ówny impet zderzenia z niewidzialn¹ przeszkod¹. Niewidzialn¹ lub zauwa¿on¹ zbyt póno, aby zapobiec kolizji. Boba 93
Fett wci¹¿ pamiêta³ przelotny obraz podejrzanie migocz¹cej i znikaj¹cej na chwilê gwiazdy. Przynajmniej zd¹¿y³ na czas w³¹czyæ wsteczny ci¹g. Twardoæ transparistali mia³a swoje dok³adnie okrelone granice; musia³a mieæ, aby zachowaæ odpowiedni wskanik przezroczystoci pozwalaj¹cy na jej stosowanie w budowie iluminatorów. Gdyby Niewolnik I porusza³ siê choæ trochê szybciej, ob³a powierzchnia zewnêtrzna kokpitu zosta³aby strzaskana niczym szklane jajo. Boba Fett znalaz³by siê wówczas w ob³oku krystalicznych od³amków, oddychaj¹c pró¿ni¹. Sztuczna grawitacja statku wci¹¿ dzia³a³a. Zdo³a³ przeczo³gaæ siê do fotela pilota, z którego tak brutalnie wyrwa³o go zderzenie, i usi¹æ. Alarm wci¹¿ wy³, a¿ dzwoni³o w uszach. Oznacza³o to, ¿e Niewolnik I traci wewnêtrzn¹ atmosferê. Fett obrzuci³ wzrokiem iluminator nad pulpitem sterowniczym. Transparistal nie mia³a najmniejszej rysy, ale widocznie kolizja by³a doæ silna, aby poluzowaæ fragment po³¹czenia miêdzywarstwowego spajaj¹cego przezroczyst¹ p³ytê z otaczaj¹c¹ j¹ durastal¹ kad³uba. Uruchomiæ sekwencjê spawania awaryjnego powiedzia³. Procedura ta by³a jedn¹ z nielicznych czynnoci komputera pok³adowego uruchamianych g³osowo. Fett przewidzia³, ¿e w sytuacji, kiedy stanie siê ona potrzebna i gdy czas zazwyczaj nagli, mo¿e nie byæ w stanie dosiêgn¹æ uk³adów kontrolnych. Szybko poda³ wspó³rzêdne konstrukcyjne przeciekaj¹cego odcinka spoiny iluminatora: ka¿dy milimetr Niewolnika I by³ precyzyjnie odwzorowany w pamiêci Boby Fetta tak wyranie, jakby patrzy³ na oryginalne rysunki projektowe. Inicjacja nagrzewania natychmiast doda³. Przez ciemny wizjer w kszta³cie litery T czu³ falê ciep³a emanuj¹c¹ z rozgrzewaj¹cych siê obwodów u³o¿onych w pow³oce otaczaj¹cej iluminator. Chwilê póniej durastal w okolicy przecieku nabra³a barwy najpierw czerwonej, a potem roz¿arzonej bieli. Krystaliczna struktura metalu na chwilê sta³a siê ci¹gliwa tyle tylko, aby uszczelnienie wokó³ transparistali u³o¿y³o siê na nowo. Alarm kolizyjny umilk³, gdy tylko strata atmosfery ograniczy³a siê do kilku moleku³ naraz z sykiem uciekaj¹cych w przestrzeñ, a potem usta³a zupe³nie. Ca³y proces naprawy trwa³ kilka sekund. Niewolnik I by³ jak ¿ywy organizm, zaprojektowany z myl¹ o tym, aby sam siê uzdrawia³. Boba Fett czu³ proces gojenia we w³asnych zakoñcze94
niach nerwowych, jakby ka¿da rana w pow³oce statku by³a ran¹ odniesion¹ przez niego samego. Istnia³a tylko jedna rzecz, która by³a mu bli¿sza, ba, stanowi³a wrêcz przed³u¿enie jego w³asnego cia³a: uzbrojenie, które nosi³. Stanowi³o ono tak¹ sam¹ czêæ jego organizmu i instrumenty wype³niaj¹ce jego wolê, jak w³asne rêce. Utrata choæby kilku sekund w pocigu za Ndru Suhlakiem i jego ³adunkiem by³a irytuj¹ca. A powód opónienia banalna pu³apka sprawi³a, ¿e twarda jak durastal determinacja Boby Fetta sta³a siê jeszcze twardsza i zimniejsza. Mechanizm pu³apki rozszyfrowa³ bez trudu. W przestrzeni przed dziobem Niewolnika I unosi³ siê p³at transparistali o zmodyfikowanej masie i w³aciwociach optyczno-filtruj¹cych. Jego postrzêpione krawêdzie rozci¹ga³y siê dalej ni¿ na szerokoæ kad³uba. Suhlak musia³ go zwêdziæ z piercienia odpadów transportowych kr¹¿¹cych wokó³ orbity Uhltendena. Boba Fett przypomnia³ sobie, ¿e poród wraków kr¹¿¹cych po orbicie znajdowa³o siê równie¿ kilka statków dostawczych, których portem przeznaczenia by³y doki konstrukcyjne Zak³adów Stoczniowych Kuat. Istnia³a szansa, ¿e przewozi³y one wysoko specjalizowane materia³y do produkcji pow³ok pancernych i ¿e Suhlak skorzysta³ z ich zawartoci, aby wymyliæ plan ucieczki. Spolaryzowana optycznie transparistal nie zosta³a opracowana dla celów obserwacyjnych, lecz do powlekania zbrojonych kad³ubów ciê¿kich niszczycieli i kr¹¿owników floty imperialnej oraz do kamufla¿u taktycznego. Transmitowane przez ni¹ wiat³o mog³o byæ kierowane poprzez wewnêtrzny system przekaników danych optycznych z jednej strony statku na drug¹, skutecznie przenosz¹c je ponad kad³ubem, niewidoczne dla ka¿dego obserwatora z zewn¹trz. By³a to doæ prymitywna forma symulowanej niewidzialnoci, ale o niezwykle wa¿nym znaczeniu strategicznym. Nanotechniczne przekaniki danych optycznych mog³y byæ równie¿ zaprogramowane na odfiltrowanie okrelonych danych wizualnych, takich jak obecnoæ innych statków
lub pêdz¹cego £owcy G³ów Z-95. Obraz przekazywany przez polaryzowan¹ transparistal przedstawia³ odleg³e gwiazdy znajduj¹ce siê po drugiej stronie bariery
i nic wiêcej. Boba Fett zrozumia³, ¿e w³anie w ten sposób Ndru Suhlak zdo³a³ znikn¹æ mu z pola widzenia, podczas gdy profil cieplny i radiacyjny ma³ego stateczka wci¹¿ by³ rejestrowany przez systemy ledz¹ce Niewolnika I. Doskona³a
no, prawie doskona³a pu³apka. Przed miertelnym uderzeniem w niewidzialn¹ barierê ocali³ 95
Bobê Fetta tylko jego b³yskawiczny refleks i równie b³yskawiczna reakcja silników ci¹gu wstecznego. Pozosta³a jeszcze tylko drobnostka nale¿a³o z³apaæ Z-95 Suhlaka, który wyprzedza³ go teraz jeszcze bardziej ni¿ poprzednio. Ale czy na pewno? Boba Fett by³ najlepszym sporód ³owców nagród nie tylko z powodu znakomitych umiejêtnoci pos³ugiwania siê broni¹. Znajomoæ psychologii stanowi³a nie mniej istotn¹ przyczynê jego s³awy. Fett potrafi³ siê mniej wiêcej domyliæ, jak dzia³a umys³ Suhlaka, choæ nigdy nie spotka³ siê z nim twarz¹ w twarz. Spryciarz, pomyla³, siêgaj¹c do pulpitu sterowniczego. Ale nie doæ sprytny, ¿eby chroniæ w³asny ty³ek i wiaæ, póki jeszcze czas. Po kilku szybkich poprawkach wysun¹³ hak cumowniczy Niewolnika I. Zaostrzone koñce obcêgowatego wysiêgnika wczepi³y siê w ogromny p³at polaryzowanej transparistali. Fett pchn¹³ dwigniê kontroln¹ jak najdalej w bok, jednoczenie rozluniaj¹c uchwyt. W przednim iluminatorze zobaczy³, jak odleg³e gwiazdy zaczynaj¹ migotaæ, po czym znowu staj¹ siê jasne i wyrane, gdy postrzêpiony arkusz grubego jak zbrojenie i przejrzystego jak szk³o materia³u przesun¹³ siê w bok. Otó¿ i on. Na wprost, dok³adnie przed dziobem Niewolnika I, Boba Fett ujrza³ sylwetkê Z-95 Suhlaka. Znajdowa³ siê znacznie bli¿ej ni¿ przedtem, kiedy go goni³, a jego potê¿ne silniki trwa³y w trybie gotowoci. Suhlak obróci³ statek, kieruj¹c go w stronê odwrotn¹ do wektora, wzd³u¿ którego porusza³ siê do tej pory. Teraz mia³ doskona³y widok na zderzenie Niewolnika I z barier¹-pu³apk¹, któr¹ ustawi³ na jego trasie. I znakomity punkt obserwacyjny, by zobaczyæ mieræ Fetta wskutek zderzenia. Tyle tylko, ¿e nie wszystko posz³o zgodnie z planem, pomyla³ Fett. Suhlak nie mia³ ju¿ dok¹d uciekaæ. Z tej odleg³oci nie by³ w stanie wymanewrowaæ statku tak, aby obróci³ siê wokó³ osi, uruchomiæ silników steruj¹cych i ruszyæ pe³n¹ prêdkoci¹, zanim Niewolnik I go dopadnie
Boba Fett otwart¹ d³oni¹ uderzy³ w regulator mocy silników w³asnego statku. Z-95 rós³ w iluminatorze, coraz bli¿szy i bli¿szy, niczym cel na strzelnicy pod szk³em powiêkszaj¹cym. Pierwsza kolizja stanowi³a bardzo przyjemny spektakl. Ndru Suhlak umiechn¹³ siê do siebie, wyobra¿aj¹c sobie, jak s³awny 96
³owca nagród kozio³kuje w kokpicie w³asnego statku pochwyconego w niewidzialn¹ pu³apkê. Druga kolizja by³a wspania³a. Widzia³e? Suhlak odwróci³ siê od iluminatora £owcy G³ów i zaprezentowa³ pe³en satysfakcji umiech swojemu jedynemu pasa¿erowi. To tyle, jeli chodzi o twojego niepowstrzymanego, bezlitosnego przeladowcê Bobê Fetta. Siedz¹cy obok Twilek Ob Fortuna, dawny majordomus w kwaterze g³ównej Gildii £owców Nagród, nachyli³ siê bli¿ej ku przezroczystej krzywinie iluminatora. Oczy Twileka, jak u wszystkich samców jego rasy, by³y zazwyczaj na wpó³ ukryte pod powiekami, co doskonale pasowa³o do szybkich, ukradkowych spojrzeñ. Teraz jednak by³y wytrzeszczone ze zdumienia. Ja
nigdy nie s¹dzi³em, ¿e co takiego bêdzie mo¿liwe
Jedna z bladych d³oni o d³ugich palcach wysunê³a siê, by zawisn¹æ o centymetr od wklês³ej powierzchni transparistali. Znikn¹³
zupe³nie
Suhlak umiechn¹³ siê szerzej, wreszcie wybuchn¹³ chrapliwym chichotem: Powiedz to jeszcze raz. Sam równie¿ zwróci³ wzrok w kierunku iluminatora. Sk³êbiony ¿ar eksplozji przygasa³, ale wci¹¿ jeszcze by³ doæ jasny, by spowodowaæ automatyczne w³¹czenie ochronnych os³on przeciwwietlnych, pokrywaj¹cych krzywiznê transparistali. Bez tych os³on zarówno pilot, jak i jego p³atny pasa¿er zostaliby olepieni. Ale warto by by³o, pomyla³ Suhlak. Prawie warto. Widok resztek, które niedawno jeszcze by³y statkiem Boby Fetta, Niewolnikiem I, z¿eranych przez nieposkromione p³omienie, i strzaskanych przez kolizjê silników by³ niemal namacalny, jak fala ¿aru przes¹czaj¹ca siê z pró¿ni i opromieniaj¹ca umiechniêt¹ twarz Suhlaka. Jak to zrobi³e? zdumienie zabrzmia³o w g³osie Oba Fortuny. Przecie¿ to niemo¿liwe. Nie ma rzeczy niemo¿liwych odpar³ Ndru Suhlak. Umiech na jego twarzy zmieni³ siê w ironiczny grymas. Chyba ¿e zaczniesz wierzyæ w swoj¹ w³asn¹ mitologiê. A wtedy rzeczywicie wszystko staje siê jakby trochê trudniejsze
przynajmniej jeli to ja jestem w pobli¿u skin¹³ g³ow¹ w kierunku iluminatora. Od pocz¹tku wiedzia³em, czego siê mo¿na spodziewaæ ze strony Boby Fetta. Kto taki zawsze wyobra¿a sobie, ¿e on jeden posiada mózg. To znaczy prawdziwy mózg. Wiêc kiedy wpada 7 Spisek Xizora
97
w pu³apkê, a potem siê z niej wydostaje, wydaje mu siê, ¿e to jedyny atut, jaki mia³e w rêkawie. Ale
Czo³o Oba Fortuny zmarszczy³o siê od trudu mylenia. Ciê¿kie, miêsiste bicze podwójnych ogonów g³owowych twileckiego samca przetoczy³y siê na bok, gdy przechyli³ g³owê. Uderzy³ w ten arkusz polaryzowanej transparistali, który mu podsun¹³e, ale zd¹¿y³ na czas w³¹czyæ silniki wsteczne, wiêc nie uszkodzi³ statku
W³anie. Suhlak z uraz¹ potrz¹sn¹³ g³ow¹. Twilekowie mieli talent do rozwalania czaszek i podlizywania siê silniejszym istotom rozumnym, ale wszystko inne stanowi³o dla nich zbyt du¿y wysi³ek. Po prostu tego nie rozumiesz, co? Nie by³ to jedyny arkusz transparistali o wytrzyma³oci klasy zbrojeniowej, jaki mu podsun¹³em. Pos³uchaj
Boba Fett ju¿ nie ¿yje, ale to nie znaczy, ¿e go nie docenia³em. Wiem, ¿e mia³ doæ inteligencji i refleksu, by uchroniæ siê przed zderzeniem
przynajmniej za pierwszym razem. Dlatego ustawi³em drugi arkusz transparistali, ale nie wprowadzi³em ¿adnych danych do odfiltrowania. W ten sposób Fett zobaczy³ nas tutaj, zawieszonych w przestrzeni, jakbymy siedzieli i czekali, ¿eby nas sobie wzi¹³. Nie wytrzyma³by, ¿eby nie dodaæ gazu i nie rzuciæ siê w nasz¹ stronê
i tak siê te¿ sta³o. Przy tej prêdkoci masa arkusza transparistali wystarczy³a, by zamieniæ jego statek w kupê z³omu i stopiæ rdzenie silników, powoduj¹c wybuch. Za³o¿ê siê, ¿e w tej chwili nie pozosta³y nawet dwa atomy s³ynnego Boby Fetta, które jeszcze trzyma³yby siê razem. To
to bardzo sprytne. Ob Fortuna spojrza³ na niego wytrzeszczonymi oczami. Nigdy nie przysz³oby mi do g³owy nic tak
ostatecznego. Jasne, jasne. Oblene pochlebstwa Twileka by³y ostatni¹ rzecz¹, o jakiej marzy³ Suhlak. Pamiêtaj tylko o tym. Wtedy chêtniej mi zap³acisz. Ach, przecie¿ to sama przyjemnoæ. Nawet jeli chcia³em tylko uciec przed Bob¹ Fettem, a nie wyeliminowaæ go ca³kowicie. Wa¿ne, ¿e zadzia³a³o Suhlak wzruszy³ ramionami. Nieraz wystarczy zdaæ siê na prêdkoæ
a nieraz musisz sam trochê ruszyæ g³ow¹. Poza tym
usuniêcie kogo takiego jak Boba Fett stanowi dobr¹ reklamê dla kogo mojej profesji. Nigdy nie zaszkodzi, jeli wszyscy uwa¿aj¹ ciê za najlepszego. Ognisty ob³ok powiaty w iluminatorze prawie zgas³. Po statku Boby Fetta nie zosta³o ani ladu. Eksplozja zmieni³a w parê ka¿dy, nawet najmniejszy 98
od³amek. Wystarczy oceni³ Suhlak, siêgaj¹c do uk³adów sterowniczych Z-95. Wynosimy siê st¹d. Mam jeszcze inne sprawy do za³atwienia. W takich chwilach marzy³, aby jego statek by³ przynajmniej tej wielkoci, co statek Boby Fetta, i mia³ wydzielone miejsce dla towaru. Wiêkszoæ ³owców nagród w ³adowniach swoich statków instalowa³a specjalne klatki, gdzie towar móg³ byæ przechowany bezpiecznie i oddzielnie a¿ do samej dostawy. Aby jednak przegoniæ statek ³owcy nagród, potrzebny by³ pojazd mniejszy i l¿ejszy. Stara Z-95 nie mia³a tak lekkiej i zwiêz³ej konstrukcji jak X-skrzyd³owce myliwce gwiezdne T-65, które je wypar³y, dlatego mo¿na j¹ by³o ³atwo zmodyfikowaæ. Wystarczy³o pozbawiæ statek ciê¿kiego uzbrojenia i os³on oraz rozszerzyæ pomieszczenia pasa¿erskie w koñcu nie wszystkie istoty by³y tak oszczêdnie zbudowane jak humanoidzi. Nawet po wygospodarowaniu dodatkowego miejsca w rezultacie okazywa³o siê zawsze, ¿e pasa¿erowie czy te¿ towar, bo Suhlak zacz¹³ powoli przyswajaæ sobie slang ³owców nagród i tak wci¹¿ przesiadywali w ciasnym kokpicie Z-95. Jak ten Twilek, myla³ Suhlak. On naprawdê dzia³a mi na nerwy. Znosz¹c te oliz³e, wazeliniarskie odzywki, a do tego szczurzy umiech Oba Fortuny, Suhlak mia³ ogromn¹ ochotê chwyciæ w garæ podwójne, sflacza³e g³owogony i przylepiæ je tam¹ cinieniow¹ do ciany, ¿eby choæ przez chwilê nie majta³y mu siê pod nosem za ka¿dym razem, gdy próbowa³ sterowaæ. No, ale ju¿ nied³ugo bêdê go mia³ na karku
pomyla³. Suhlak przygotowa³ g³ówny silnik Z-95 i siêgn¹³ do regulatorów kompensacji wektora. Gdy tylko £owca G³ów znajdzie siê bezpiecznie poza sektorem, bêdzie móg³ spokojnie wykonaæ skok w nadprzestrzeñ. Podniós³ wzrok na iluminator i d³oñ zamar³a mu nad uk³adami kontrolnymi, a oddech uwi¹z³ w gardle. Co to jest? Ob Fortuna za jego plecami wyda³ z siebie przera¿ony pisk. Blada d³oñ Twileka unios³a siê obok skroni Suhlaka, wskazuj¹c w iluminatorze majestatyczn¹ sylwetkê unosz¹c¹ siê tu¿ przed dziobem Z-95. To jest
statek Boby Fetta Suhlak wypowiedzia³ te s³owa jako proste stwierdzenie faktu. Jednak serce podskoczy³o mu prawie do gard³a, krêgos³up za zdrêtwia³ ze strachu. On nie zgin¹³. 99
Dowodem prawdziwoci jego s³ów by³ lekki obrót, jaki wykona³ Niewolnik I, statek, stanowi¹cy bodaj taki sam symbol Boby Fetta jak jego mandaloriañska zbroja z czarnym wizjerem. Wydawa³o siê, ¿e zawis³ pionowo w przestrzeni, z ob³¹ krzywizn¹ kokpitu dok³adnie porodku wyd³u¿onego owalu kad³uba, oflankowan¹ dwoma dzia³ami laserowymi. Ich czarne, grone otwory spogl¹da³y wprost na Z-95. Dzia³a by³y zablokowane w celu. Dwa promienie pulsuj¹cej energii uderzy³y w £owcê G³ów. Iluminator wype³ni³ siê bia³ym ¿arem ich uderzenia: ma³y stateczek podskoczy³ od impetu strza³ów. Olepiony Ndru Suhlak poczu³, ¿e leci do przodu, wypada z fotela pilota i z rozpêdem l¹duje na twardym ciele swojego pasa¿era. Nie róbcie nic g³upiego odezwa³ siê z komunikatora zamontowanego w pulpicie sterowniczym trzeci g³os. G³os Boby Fetta. Trudno by³oby go nie rozpoznaæ, nawet w w¹skiej wi¹zce transmisyjnej z jego statku. Masz co, co jest mi potrzebne. Przyszed³em, ¿eby to zabraæ. Ca³kowity brak emocji sprawia³, ¿e g³os by³ jeszcze bardziej oniemielaj¹cy. Teraz. Oszo³omiony Suhlak stwierdzi³, ¿e powoli wraca mu zdolnoæ widzenia. Opar³ d³oñ o pozbawion¹ miêni klatkê piersiow¹ Oba Fortuny i uniós³ siê do pozycji pionowej. Z³apa³ siê fotela pilota i zmusi³ cia³o, aby powlok³o siê do pulpitu sterowniczego Z-95. Co
co masz zamiar zrobiæ? Twilek wydawa³ siê bliski paniki. To, co powiedzia³ ten goæ. Suhlak wy³¹czy³ g³ówny silnik. Nic g³upiego. Sabota¿ysta wygl¹da³ mniej wiêcej tak, jak sobie to Fett wyobra¿a³. Doæ szczup³y, ciemnow³osy, ubrany w kombinezon Bazy Myliwców Tierfon, z którego oderwano wszystkie insygnia. Ostre rysy twarzy Suhlaka wyra¿a³y chciwoæ, a w tym momencie równie¿ brak entuzjazmu. Mam tak¹ zasadê oznajmi³ Boba Fett ¿e nie wtr¹cam siê do interesów prowadzonych przez inne istoty. Z wyj¹tkiem sytuacji
sta³ w otworze rêkawa transferowego, zamiast wciskaæ siê do i tak zat³oczonego kokpitu Z-95 Suhlaka
kiedy to oni wtr¹caj¹ siê w moje sprawy. Nie ¿yczê sobie twojego wyk³adu na temat praktyki w moim w³asnym fachu westchn¹³ Ndru Suhlak z ostentacyjnym znu¿eniem. 100
Nie ¿yczysz te¿ chyba sobie, ¿ebym ciê zabi³. Choæ mia³bym na to wielk¹ ochotê. Boba Fett przed zejciem ze statku zabra³ swój zwyk³y arsena³. Nie zaprz¹ta³ sobie g³owy celowaniem z miotacza czy choæby siêgniêciem po broñ wiêkszej mocy. Wystarczy³a sama ich obecnoæ, milcz¹ca i oniemielaj¹ca. Wierz mi, to by³by wy³¹cznie interes. Nic osobistego. Ch³opak nawet nie odpowiedzia³. Pas ze standardowymi pistoletami laserowymi Floty Imperialnej zwisa³ z wystaj¹cego k¹townika konstrukcji nonej Z-95. Znajdowa³ siê w zasiêgu rêki, ale Suhlak sta³ nieruchomo, z ramionami skrzy¿owanymi na piersi, opuszczon¹ g³ow¹ i wciek³ym b³yskiem w oku. Dobrze, pomyla³ Boba Fett. Ch³opak nie jest ca³kiem g³upi. A skoro ju¿ mowa o interesach
³owca nagród zwróci³ siê do drugiej istoty rozumnej w kokpicie Z-95. Twilek Ob Fortuna przylgn¹³ plecami do ciany, unosz¹c d³onie do twarzy w konwulsyjnym b³agalnym gecie. Mamy ze sob¹ pewne sprawy do omówienia. Ja
nie wiem, o co ci chodzi d³onie Oba Fortuny splot³y siê ze sob¹, niczym lepe, bezw³ose zwierz¹tka. Jestem tylko py³em pod podeszwami twoich butów. Tylko biednym
i w tej chwili bezrobotnym
s³ug¹ tych, którzy mieli prawdziw¹ si³ê. Ju¿ od chwili, gdy umar³ szanowny pan Cradossk
Poprawka. Cradossk nie umar³. Zabi³ go w³asny syn, Bossk, a potem zaj¹³ siê zw³okami w sposób, w jaki robi¹ to Trandoszanie. Cia³em Twileka wstrz¹sn¹³ dreszcz. Nawet skrzywiony Suhlak jakby nieco zblad³ na wspomnienie trandoszañskich praktyk dynastycznych. W tym momencie ogryzione do bia³oci koci Cradosska ze ladami k³ów spoczywaj¹ na honorowym miejscu w komnacie trofeów Bosska. Có¿
na twarzy Oba Fortuny pojawi³o siê co w rodzaju przymilnego umiechu. Podniós³ puste d³onie spodem do góry. Ruch ramion uniós³ zwisaj¹ce w dó³ miêsiste g³owogony. Nie mo¿esz mnie winiæ o to, ¿e szukam innego miejsca. Bardzo d³ugo by³em majordomusem Cradosska. Nie potrafi³bym teraz pracowaæ dla jego syna, to by³oby dla mnie zbyt przera¿aj¹ce. To ca³kiem rozs¹dne t³umaczenie. Ndru Suhlak równie¿ wzruszy³ ramionami, choæ bez takich emocji. Mo¿e daj ch³opu spokój, co? Spojrzenie spod czarnego wizjera by³o zimne i twarde. Tak samo na pó³ zapomniane legendy opisywa³y mandaloriañskich 101
wojowników, dawno temu pokonanych przez rycerzy Jedi. Boba Fett doskonale wiedzia³, jakie wra¿enie wywiera na innych istotach ten mroczny wzrok równie dobra broñ, jak ta, która zwisa³a mu z pleców. Tobie ju¿ da³em spokój rzek³ cicho do sabota¿ysty. Przecie¿ ¿yjesz. Jeszcze. Suhlak opar³ siê o fotel pilota. Obejrza³ siê na Oba Fortunê i powoli potrz¹sn¹³ g³ow¹. To by³ mój najlepszy skok. Ale
panika przes³ania³a wszelkie inne uczucia w oczach Twileka, wpatrzonych w Bobê Fetta. Musisz zrozumieæ
Bardzo du¿o rozumiem odpar³ Fett. Nie w tym problem. Wiem ju¿, ¿e ¿aden z was nie chce pracowaæ dla Bosska. Nic mnie nie obchodzi, kto chcia³by pracowaæ dla kogo takiego. Interesuje mnie tylko, dla kogo jeszcze pracowa³e, pozostaj¹c w s³u¿bie Cradosska. Skóra na g³owogonach Oba Fortuny sta³a siê spocona i przezroczysta. Resztki koloru odp³ynê³y mu z twarzy. Ale
ale to wariactwo. To k³amstwo! Skierowa³ desperackie spojrzenie na Suhlaka, jakby spodziewa³ siê znaleæ w nim sojusznika. By³em ca³kowicie lojalny wzglêdem Cradosska! Przysiêgam! Lojalny
tak, ale na swój w³asny sposób, jak ka¿dy Twilek zreszt¹. Boba Fett nie musia³ siê ruszaæ ze swojego miejsca, by przygwodziæ Oba Fortunê do ciany Z-95. Mniej wiêcej tyle by³o tej lojalnoci, ile mo¿na kupiæ za kredyty. Czyjekolwiek kredyty skierowa³ spojrzenie wizjera w stronê Suhlaka. Ile ci zap³ac¹ za dostarczenie tego towaru? U¿y³ terminologii ³owców nagród, choæ w tym przypadku nie mia³o to sensu, poniewa¿ za g³owê Oba Fortuny nikt nie wyznaczy³ nagrody. Suhlak zmierzy³ go zimnym wzrokiem. Wystarczaj¹co du¿o. Tym razem Boba Fett zrobi³ krok w przód. Siêgn¹³ do ma³ej kieszonki przy pasie i wyj¹³ kilka kredytów. Wcisn¹³ je w d³oñ Suhlaka. Masz rzek³. Uwa¿aj towar za dostarczony. Suhlak przyjrza³ siê kredytom. Wydaje siê trochê ma³o mrukn¹³. Wiesz, co mam na myli? Up³ynê³o kilka sekund, zanim Boba Fett odpowiedzia³. 102
Masz nadmiar zimnej krwi wycedzi³. To nic z³ego, jeli siê wie, w jaki sposób zarabiasz na ¿ycie. Mogê nawet czuæ pewien podziw, ale pozwól, ¿e udzielê ci rady. Fett wróci³ na swoje miejsce przy luku transferowym prowadz¹cym do Niewolnika I. Nie próbuj tego ze mn¹. Nie! przeraliwy krzyk przerwa³ Bobie Fettowi w pó³ s³owa. Resztki opanowania Oba Fortuny ulotni³y siê nagle. Z twarz¹ zniekszta³con¹ przez strach rzuci³ siê na drug¹ stronê kokpitu Z-95. Jego ciê¿kie g³owogony unosi³y siê nad obleczonymi w opoñczê ramionami. Szponami palców siêgn¹³
nie, nie w stronê gard³a Boby Fetta, lecz po miotacz przy pasie, zwisaj¹cym w pobli¿u fotela pilota. Gwa³towny ruch rzuci³ go g³ow¹ na pier Suhlaka; obaj wyl¹dowali na pokrytej metalow¹ krat¹ pod³odze kokpitu. Suhlak kopniakiem uwolni³ siê od ciê¿aru Oba Fortuny i odpe³z³ jak najdalej, os³aniaj¹c siê uniesionym ramieniem. Ob Fortuna podniós³ siê na klêczki i zacz¹³ nerwowo majstrowaæ przy nieznanej broni. D³onie o d³ugich palcach owin¹³ wokó³ rêkojeci; lufa drga³a konwulsyjnie, celuj¹c we wszystkich kierunkach po kolei. Zanim zdo³a³ znaleæ spust i wystrzeliæ, od cian kokpitu odbi³ siê dziwny, sycz¹cy dwiêk. Twilek jêkn¹³ z bólu jaka si³a wyrwa³a mu miotacz z d³oni. Broñ zwisa³a teraz na pojedynczej, cienkiej lince biegn¹cej od przegubu Boby Fetta do niewybuchowej rakietki, któr¹ wystrzeli³ ³owca. Cofn¹³ wyci¹gniête ramiê, jednoczenie wci¹gaj¹c linkê ukrytym kó³kiem. Miotacz wyprysn¹³ spod nosa spanikowanego Oba Fortuny równie szybko, jak siê dosta³ w jego posiadanie. Boba Fett zrêcznie chwyci³ broñ. Niezbyt m¹dry gest zauwa¿y³. Co prawda widz¹c, jak przera¿ony Twilek poci siê i zwija, tego w³anie nale¿a³o siê spodziewaæ. Fett wypl¹ta³ miotacz z linki i rzuci³ w kierunku Suhlaka. Ch³opiec zdo³a³ podnieæ siê do pozycji siedz¹cej i obiema rêkami z³apa³ broñ. Pilnuj go poinstruowa³ Boba Fett. Wiedzia³, ¿e Suhlak ma przynajmniej tyle rozumu, ¿eby siedzieæ cicho i nie prowokowaæ kolejnego pokazu jego umiejêtnoci. Ob Fortuna, skulony w skowycz¹cy k³êbek, przywar³ do najdalszej ciany kokpitu. Jego blada twarz lni³a od potu, g³owogony pozostawia³y mokre, oliz³e, podobne do limaczych lady na przedniej czêci szaty. Jêcza³ i daremnie próbowa³ zwin¹æ siê jeszcze 103
cianiej, gdy Boba Fett podszed³ do niego i siêgn¹³ w dó³. Chwyci³ go za ko³nierz szaty i postawi³ na nogi. Idziemy rzek³ i zawróci³ w kierunku luku transferowego, wlok¹c za sob¹ Fortunê. Dok¹d
d³onie Oba Fortuny przylgnê³y do przedramion ³owcy. Dok¹d idziemy
? To ciê ju¿ doprawdy nie powinno obchodziæ. Przepchn¹³ Twileka przez w³az w kierunku Niewolnika I, czekaj¹cego na drugim koñcu rêkawa. Ob Fortuna potkn¹³ siê, l¹duj¹c na czworakach. Zatrzymaj siê. Boba Fett us³ysza³ to polecenie zza w³asnych pleców. Skierowa³ w tê stronê spojrzenie ciemnego wizjera. Ujrza³ Ndru Suhlaka stoj¹cego porodku kokpitu Z-95, z miotaczem wycelowanym w otwór w³azu, a przy okazji wprost w Fetta. Co jeszcze? Boba Fett stan¹³ nieruchomo. Nie widzisz? Suhlak umiechn¹³ siê krzywo. Zawali³e. Teraz zrobisz to, co ja ci ka¿ê. Niby dlaczego? Poniewa¿
na twarzy Suhlaka widnia³ zadowolony umieszek
jeli tego nie zrobisz, wywiercê ci dymi¹c¹ dziurê dok³adnie porodku brzucha. Boba Fett potrz¹sn¹³ g³ow¹. Nie t¹ zabawk¹, ch³opcze. Wyci¹gn¹³ przed siebie d³oñ w rêkawicy, na której le¿a³o ogniwo energetyczne, zrêcznie wyjête przed chwil¹ z miotacza. Jeli nie zrobi³em z siebie g³upca za pierwszym razem, nie zrobiê tego i za drugim. Pewnie masz racjê. Suhlak spojrza³ smêtnie na bezu¿yteczn¹ broñ i opuci³ rêkê. Podniós³ wzrok na ³owcê nagród. Odpowiedz mi tylko na jedno pytanie. Byle krótkie. Straci³em tu ju¿ za du¿o czasu. Jak to zrobi³e? Suhlak wydawa³ siê naprawdê zainteresowany. To znaczy
dlaczego nie zgin¹³e? Po prostu odpar³ Fett. Wiedzia³em, ¿e bêdzie tam lata³ jeszcze jeden kawa³ek zbrojonej transparistali. Najlepsze pu³apki, jakie zastawia sprytny gnojek, taki jak ty, zawsze maj¹ dwa zestawy szczêk. Dlatego zanim uderzy³em w transparistal, wykona³em statkiem zwrot o sto osiemdziesi¹t stopni, aby jego g³ówne silniki celowa³y dok³adnie w p³ytê. W³¹czy³em je na maksymalny ci¹g, podrzuci³em wysokotermiczny ³adunek wybuchowy i skoczy³em 104
w nadprzestrzeñ, zanim eksplodowa³. Pozbawiony emocji g³os Boby Fetta sprawia³, ¿e wydawa³o siê to ³atwe. Podczas gdy ty ogl¹da³e to, co zosta³o, mój statek wróci³ do realnej przestrzeni po drugiej stronie. A potem musia³em ju¿ tylko czekaæ. Hmm
Suhlak, usadowiony w kokpicie w³asnego statku, z uznaniem skin¹³ g³ow¹. W takim razie to dlatego chyba puszczasz mnie wolno. ¯ebym opowiada³ ka¿demu, kogo spotkam, jaki z ciebie twardziel. Mów im, co chcesz. Nie potrzebujê reklamy. Pozwalam ci odejæ swoj¹ drog¹ tylko z jednego powodu. To znaczy? Boba Fett wrzuci³ do kokpitu Z-95 ogniwo energetyczne. Ma³y przedmiot ze szczêkiem potoczy³ siê po pod³odze. Jeste po prostu najlepszym sabota¿yst¹ ³owów, jakiego znam, przynajmniej od jakiego czasu. A jeli jeste najlepszy teraz
to nie muszê siê martwiæ, ¿e bêdziesz siê wtr¹ca³ do moich spraw w przysz³oci. Mo¿e cicho odrzek³ Suhlak. Nastêpnym razem bêdê jeszcze lepszy. No to wtedy bêdê siê martwi³. Boba Fett jednym palcem wcisn¹³ podk³adkê kontroln¹ na rêkawie zbroi. W³az transferowy podniós³ siê i zatrzasn¹³, oddzielaj¹c hermetyczn¹ luz¹ Z-95. Odwróci³ siê, czekaj¹c, a¿ rêkaw od³¹czy siê i wsunie z powrotem w niezbyt odleg³y kad³ub Niewolnika I. Twilek Ob Fortuna zaoszczêdzi³ mu fatygi. Boba Fett znalaz³ go z kawa³kiem cienkiej linki, która wyrwa³a mu miotacz, zaciniêtym wokó³ szyi i mocno zadzierzgniêtym jego w³asnymi d³oñmi. Wyraz przera¿enia, który zastyg³ w otwartych oczach martwego stworzenia, by³ niemym wiadectwem, ¿e wola³ samobójstwo ni¿ to, co jak sobie wyobra¿a³ mog³o go spotkaæ z r¹k porywacza. Bobie Fettowi to nie przeszkadza³o. By³ to jeden z tych niewielu przypadków w jego praktyce, kiedy ofiara ³owów by³a wiêcej warta martwa ni¿ ¿ywa. Wiedzia³ za du¿o, myla³ Fett. Zw³aszcza o tym, co dzia³o siê za kulisami roz³amu w Gildii £owców Nagród. A jak ka¿dy Twilek Ob Fortuna po prostu za du¿o gada³. Teraz ju¿ nie bêdzie. Jeli chodzi o martwego Fortunê, pozosta³a jeszcze tylko jedna sprawa do za³atwienia. Inne istoty rozumne, o wiele potê¿niejsze, ni¿ kiedykolwiek móg³by siê staæ ten roztrzêsiony, oportunistyczny twilekiañski majordomus, bêd¹ na pewno zainteresowane 105
milczeniem na temat pewnych spraw. I bêd¹ chcia³y dowodu, ¿e milczenie to zostanie zachowane. Boba Fett wyj¹³ z kieszeni zbroi narzêdzia i ukl¹k³ obok wci¹¿ ciep³ego cia³a. Pozostawi³ sztywniej¹cego trupa Oba Fortuny w rêkawie transferowym. Po powrocie na pok³ad Niewolnika I wrzuci³ do szafki w magazynku szczelnie zamkniêt¹ torbê, któr¹ mia³ ze sob¹, i wspi¹³ siê po drabince do kokpitu. Usadowiony w fotelu pilota, nacisn¹³ przycisk przedmuchania luzy powietrznej rêkawa. Szybkie uderzenie sprê¿onego powietrza powinno wystarczyæ, aby wys³aæ zw³oki w pró¿niê na tyle blisko statku Suhlaka, aby ten móg³ po raz ostatni dok³adniej przyjrzeæ siê zw³okom nawet z kokpitu. Fett znów nacisn¹³ przycisk uruchomienia g³ównego silnika, kieruj¹c siê poza sektor. Jednoczenie wstukiwa³ wspó³rzêdne do nastêpnego skoku. Mia³ jeszcze parê interesów, które musia³ za³atwiæ, zanim skoñczy zadanie. Zawsze mia³ kilka spraw do za³atwienia.
106
ROZDZIA£
&
Pewnego dnia, myla³ ksi¹¿ê Xizor, pewnego dnia zobaczymy siê twarz¹ w twarz. Albo tu, albo na Coruscant, w sali tronowej samego Imperatora, czy w jakim smêtnym, odleg³ym k¹cie galaktyki
ale ten moment na pewno nadejdzie. Po raz ostatni. A potem ma³a wojna, miertelna i osobista, pomiêdzy nim a Darthem Vaderem, Mrocznym Lordem Sithów, wreszcie dobiegnie koñca. Tak czy inaczej. Ruszy³ wysoko sklepionym korytarzem pa³acu. Zmierzch s³oñca Coruscant rzuca³ pod ostrym k¹tem promienie krwawego wiat³a na bogato inkrustowan¹ pod³ogê pod stopami Xizora. Z ka¿dym krokiem pojedynczy, nie spleciony warkocz czarnych jak noc w³osów, sczesany w ty³ z nagiej czaszki, sp³ywa³ mu na szerokie ramiona niczym lni¹ca ¿mija. Xizor skupi³ myli, bo zbli¿a³ siê do potê¿nych drzwi sali tronowej Imperatora. Problemy dominium zarówno Imperium Palpatinea, jak i Czarnego S³oñca Xizora by³y rozliczne i pilne, tym bardziej ¿e na scenê wkroczy³ bezwstydny Sojusz Rebeliantów. A teraz Xizora wezwano na audiencjê przed oblicze najwy¿szej w³adzy galaktyki zasuszonego, starego cz³owieka. Gdyby nie oczy, g³êboko osadzone w posêpnej, pooranej zmarszczkami twarzy równie zimne i rozkazuj¹ce, jak fioletowe oczy Xizora kto, kto spotka³by go w jakim mrocznym zau³ku stolicy imperialnej na Coruscant, nigdy by nie pomyla³, ¿e Imperator jest kim wiêcej, ni¿ tylko ¿ebrakiem w czarnym p³aszczu. Lecz raz spojrzawszy w te oczy, tak doszczêtnie pozbawione wszelkich wy¿szych uczuæ, Xizor móg³ zrozumieæ, w jaki sposób dawny 107
senator Palpatine dosiad³ i okie³zna³ najpotê¿niejsze z imperiów zbudowanych na gruzach starej Republiki. Gdyby ambicje Xizora mia³y jakiekolwiek granice s³aboæ lub g³êboko skrywane uczucie wydar³by je z siebie, bior¹c przyk³ad z Imperatora. Xizor nie mia³ pojêcia, czy mistyczna, wszechogarniaj¹ca i wi¹¿¹ca wszechwiat Moc, o której mówili Imperator i Darth Vader, by³a prawdziwa nie potrafi³ wiêc uwierzyæ w ni¹ bardziej ni¿ we w³asn¹ si³ê i spryt. Ale ciemna strona Mocy by³a si³¹, której istnienie móg³ powiadczyæ. Widzia³ j¹ w oczach wyzieraj¹cych spod czarnego kaptura Imperatora, niczym podwójne studnie grawitacyjne, które mog¹ poch³on¹æ i zmia¿d¿yæ ducha s³abszej istoty. Wysokie, rzebione w skomplikowane wzory drzwi rozsunê³y siê przed Xizorem. Po raz kolejny znalaz³ siê w obecnoci czarnej si³y. Xizor
prosty tron Imperatora obróci³ siê, a os³oniête kapturem spojrzenie i pozbawiony humoru umieszek w¹skich warg zwróci³y siê ku centralnej czêci zimnej, pustej komnaty. Odwieczna, zdawa³oby siê, postaæ by³a g³êboko wciniêta w siedzenie, jakby ciê¿ar jej myli i planów przyt³acza³ j¹ do rdzenia planety. Znajdujê przy tobie wiêcej radoci, ni¿ mo¿na znaleæ przy tchórzliwych poddanych. Sala tronowa by³a pusta, ale czu³o siê w niej czyj¹ obecnoæ. Nie obracaj¹c g³owy, k¹tem oka Xizor dostrzeg³ mroczne widmo. Holograficzny obraz Lorda Vadera, niematerialny, lecz przyt³aczaj¹cy, zajmowa³ miejsce przy jednej ze cian sali. Xizor zwróci³ wzrok ku Imperatorowi. Czynisz mi zaszczyt swoj¹ pochwa³¹, mój panie. K¹cik bezkrwistych ust Palpatinea wykrzywi³ siê w z³oliwym umieszku. Nie chwalê ciê, Xizorze. Tak jak i inni moi s³udzy ani mnie nie zaskakujesz, ani nie rozczarowujesz. Zawsze spodziewam siê g³upoty i niekompetencji i stwierdzam, ¿e moje oczekiwania nie s¹ nadaremne. Z³oliwy jêzyk Imperatora by³ czym normalnym. Xizor ju¿ do niego przywyk³, choæ s³owa wci¹¿ parzy³y jego hard¹ duszê. Pewnego dnia, starcze
Jego myli, ukryte g³êboko w zakamarkach mózgu pod nag¹ czaszk¹, stanowi³y milcz¹c¹ i starannie ukrywan¹ obietnicê. Ani twoja drogocenna Moc, ani twoi s³udzy nie bêd¹ w stanie ciê ocaliæ, obieca³ sobie. Na razie jednak nale¿y kontynuowaæ pokaz s³u¿alstwa. 108
Jeli ciê zawiod³em, mój panie Xizor opuci³ g³owê pozwól wyraziæ, jak bardzo tego ¿a³ujê. Holograficzny obraz Lorda Vadera odezwa³ siê nagle: Nie daj siê zwieæ tej istocie. Pasma wizyjnych zak³óceñ przesuwa³y siê wzd³u¿ czarnej postaci, która unios³a jedno holograficzne ramiê, palcem wskazuj¹c na Xizora. Jego s³owa s¹ wytworne, jak zawsze, ale równie puste, jak jego niedotrzymane obietnice. Odwa¿ne s³owa, Lordzie Vader Xizor pozwoli³ sobie na b³ysk wciek³oci w oczach. Zw³aszcza jak na kogo, kto ju¿ dawno temu obieca³ Imperatorowi, ¿e Sojusz Rebeliantów zostanie zniszczony. Rebelianci zdaj¹ siê drwiæ sobie z obietnic, jakie z³o¿y³e swojemu panu. Gdyby Darth Vader znajdowa³ siê teraz fizycznie w sali tronowej, s³owa te mog³y kosztowaæ Xizora ¿ycie. Wiedzia³, w jak niebezpieczn¹ grê siê wdaje, widzia³ wyranie reakcjê ciemnej postaci, ciemn¹ szatê wzdymaj¹c¹ siê niczym przes³aniaj¹ca s³oñce burzowa chmura, spojrzenie zza czarnych soczewek he³mu ra¿¹ce jak b³yskawica. Pozwolê sobie ostrzec ksiêcia
w s³owach Vadera zabrzmia³ z³owró¿bny i g³êboki ton. Jego chrapliwy oddech transmitowany z mostka Egzekutora by³ równie g³ony. W³anie niedawno obj¹³ w posiadanie ten nowy statek flagowy, który zast¹pi³ poprzedni Niszczyciel. Groba mrocznych mocy na tle otaczaj¹cego go arsena³u wydawa³a siê jeszcze potê¿niejsza. Twoj¹ niewczesn¹ gwa³townoæ usprawiedliwiaj¹ czêciowo m³odoæ i brak dowiadczenia, ale moja cierpliwoæ zaczyna siê poma³u wyczerpywaæ. Xizor poczu³ ucisk na gardle, jak gdyby niewidzialna d³oñ zaciska³a siê na jego krtani, odcinaj¹c dop³yw krwi i powietrza do mózgu. Nie by³ pewien, czy to sobie wyobra¿a, czy mo¿e g³êboko ukryta s³aboæ dopuszcza do przes¹czania siê w jego myli bezrozumnego strachu, czy te¿ moc Vadera mo¿e siêgaæ tak daleko. Niejednokrotnie mia³ ju¿ do czynienia z niezaprzeczaln¹ si³¹ mrocznego lorda, jego umiejêtnoci¹ wyciskania na odleg³oæ ¿ycia z istot, które Vader uwa¿a³ za gorsze od siebie. Zdenerwowaæ go, nie wype³niæ jego polecenia lub w jakikolwiek sposób popsuæ mu plany znaczy³o ryzykowaæ bardzo nieprzyjemn¹ mieræ przez uduszenie. Przed oczami Xizora zaczê³y siê pojawiaæ i ³¹czyæ czarne plamy, pierwsze oznaki braku tlenu. Niewidzialny uchwyt wydawa³ 109
siê teraz niezaprzeczalnie prawdziwy, niczym piêæ na gardle, unosz¹ca mu w górê podbródek i dwigaj¹ca cia³o na palce stóp. Up³yw czasu, mierzony biciem serca Xizora, spowolni³ siê, a potem zatrzyma³ zupe³nie. Zwykle na tym etapie interweniowa³ Imperator, jakby przywo³ywa³ do nogi psa obronnego. Byæ mo¿e tym razem pozwoli, aby to potrwa³o a¿ do miertelnego zakoñczenia. Poprzez ciemnoæ wype³niaj¹c¹ umys³ i czaszkê Xizora przebi³a siê jedna myl: Nie zosta³em tu wezwany na audiencjê u Imperatora, lecz na egzekucjê
Moj¹ w³asn¹ egzekucjê
Ciemnoæ rozdar³a nagle czerwona fala wciek³oci, wznosz¹ca siê z g³êbi istoty Xizora. Wciek³oci i ¿¹dzy ¿ycia. Cierpliwoæ
ksi¹¿ê Xizor z trudem zdo³a³ przecisn¹æ to s³owo przez obrêcz zaciskaj¹c¹ siê na jego gardle. Wysi³ek sprawi³, ¿e zakrêci³o mu siê w g³owie, a otaczaj¹ca go sala tronowa nagle wyda³a siê zamglona. Cierpliwoæ jest cnot¹
za któr¹ nagroda
By³ bliski ca³kowitej utraty wiadomoci. Wiedzia³ jednak, ¿e jeli siê podda, umrze.
jest dla Imperium
Dobrze powiedziane, Xizorze. W g³osie Imperatora Palpatinea, ledwie s³yszalnym w czarnej mgle, zabrzmia³a nuta rozbawienia. B¹d pewien, ¿e inne moje s³ugi uwa¿am za jeszcze bardziej k³opotliwe ni¿ ty sam. Twoje drobne rozrywki nu¿¹ mnie, Vader. Puæ go. Ucisk na gardle Xizora wyimaginowany lub realny znik³, jakby pêk³ sznur szubienicy. Z trudem zdo³a³ utrzymaæ siê na nogach, gdy piêæ podtrzymuj¹ca dot¹d jego ciê¿ar ulotni³a siê nagle. Ksi¹¿ê utrzyma³ siê jednak w pozycji pionowej samym wysi³kiem woli, wci¹gaj¹c w p³uca powietrze i odrzucaj¹c ramiona w ty³. Pozwoli³, by jego twarz zamar³a jak nieruchoma maska, ukrywaj¹ca falê nienawici zarówno do Vadera, jak i Imperatora. Wystarczaj¹co irytuj¹ce by³o ju¿ to, ¿e igrali z nim, u¿ywaj¹c intelektualnych zagadek czy tajemniczej Mocy, któr¹ obaj w³adali po mistrzowsku. Lecz daæ siê tak poni¿yæ Vaderowi, autorowi eksperymentu z broni¹ biologiczn¹, która kiedy zabi³a setki tysiêcy Falleenów na ich w³asnej planecie
a ta jatka objê³a równie¿ w³asn¹ rodzinê Xizora, jego rodziców, wujów i ukochane potomstwo
Xizorowi wydawa³o siê, ¿e ka¿dy haust filtrowanego powietrza imperialnej sali tronowej pali mu p³uca niczym opary kwasu. Twoja wola, mój panie przemówi³ znów Vader. Holograficzny obraz wyprostowa³ siê, krzy¿uj¹c ramiona na piersi. Choæ 110
odda³bym przys³ugê Imperium, gdybym na zawsze usun¹³ ksiêcia Xizora z dworu. Mo¿liwe, mo¿liwe, Vader uci¹³ Imperator niedba³ym gestem bezkrwistej d³oni ale to ja bêdê decydowa³, kiedy to siê stanie. A do tego czasu nie ¿yczê sobie sprzeczek pomiêdzy moimi s³ugami. K³ócicie siê ze sob¹, podczas gdy Rebelia rozkwita. Poorana zmarszczkami twarz sposêpnia³a. Czy ja naprawdê muszê siê wszystkim zajmowaæ osobicie? Tylko wtedy, kiedy zabraniasz mi walczyæ w twoim imieniu, mój panie Xizor roz³o¿y³ rêce d³oñmi do góry. Ka¿dy atom mojej istoty jest na twoje rozkazy. Jak¿e mi³o by³oby w to uwierzyæ, Xizorze. Ale nie jestem a¿ takim g³upcem. Imperator wykona³ szybki gest, przerywaj¹c hologramowi Dartha Vadera, zanim ten zd¹¿y³ oznajmiæ swoj¹ aprobatê. Ca³kowita lojalnoæ kogo o twojej perwersyjnej naturze i wygórowanych ambicjach by³aby cudem poza zasiêgiem Mocy. Nawet bez Mocy twoje serce jest dla mnie ca³kowicie przejrzyste. Nie jeste tak pozbawiony egoizmu, jak chcia³by mi wmówiæ, Xizorze. Jeli chcesz zobaczyæ, jak Imperium osi¹ga swoj¹ ostateczn¹ chwa³ê, jak jego panowanie nad galaktyk¹ staje siê pe³ne i ca³kowite, twoje pragnienie powodowane jest g³ównie w³asn¹ ¿¹dz¹ chwa³y i mocy. Wi¹¿esz swoje ambicje z Imperium, poniewa¿ wiesz, ¿e to najlepszy sposób na ich spe³nienie. Xizor spogl¹da³ w oczy Imperatora. Nie zaprzeczê temu, mój panie, ale czy wierny s³uga nie powinien zostaæ wynagrodzony za wszystko, co czyni w imieniu swojego w³adcy? Imperator odwróci³ tron, s³uchaj¹c s³ów Xizora. Chwilê wygl¹da³ przez wysoko sklepione ekrany widokowe, za którymi widaæ by³o rozpostarte imperialne miasto i rozgwie¿d¿one niebo poza nim. Potem zwróci³ siê znowu w stronê Xizora i holograficznej podobizny Vadera. O, tak, zostaniesz sowicie wynagrodzony, tego siê nie obawiaj. Rêce Palpatinea spoczywa³y na porêczach tronu jak martwe. Kiedy zmia¿d¿ymy Rebeliê, kiedy unicestwimy tych wszystkich, którzy mi siê sprzeciwiaj¹, ci, którzy mi s³u¿yli, zostan¹ nagrodzeni najwiêksz¹ ze wszystkich nagród: bêd¹ mieli okazjê dalej s³u¿yæ mnie i Imperium. Do czasu, a¿ z³ami¹ ciê wiek i trudy tej s³u¿by, a mnie ju¿ na nic siê nie przydasz. Taka jest moja lojalnoæ wobec tych, którzy na ni¹ zas³u¿yli. 111
Xizor raz jeszcze sk³oni³ g³owê. Niczego wiêcej nie pragnê, mój panie. Pragniesz czy nie, to nie ma znaczenia. Nic nie ma znaczenia oprócz mojej woli. Nie podnosz¹c g³owy, Xizor spojrza³ k¹tem oka na obraz holograficzny Dartha Vadera. Nawet z takiego oddalenia, gdy jego wróg nie by³ fizycznie obecny w pomieszczeniu, czu³ pogardê i podejrzliwoæ mrocznego lorda. On wie, pomyla³ Xizor. Wie, ale nie potrafi tego udowodniæ. Mo¿e zreszt¹ nie mia³oby to znaczenia, gdyby Vader zdo³a³ czego dowieæ. Wszystkie jego oskar¿enia o zdradê nie by³y nic warte wobec pokrêtnej strategii Imperatora, który udawa³, ¿e wierzy w oddanie falleeñskiego ksiêcia. S³owa Czarne S³oñce pada³y z ust Vadera przy innych okazjach przynajmniej tak informowali Xizora jego szpiedzy na dworze a Imperator zbywa³ je jednym gestem kocistej d³oni, jakby nie by³o to niczym wiêcej ni¿ strzêpkami plotek i k³amstw. Ale czy Palpatine wie, ¿e ja wiem? zastanawia³ siê Xizor. Jeli Imperator myla³, ¿e Xizor da siê nabraæ na jego szaradê, to z nich dwóch on jest wiêkszym g³upcem. Chodzi³o o to, kto kogo pierwszy przy³apie. Organizacja przestêpcza Czarne S³oñce, kontrolowana przez ksiêcia Xizora, mia³a w³asne plany rozwoju i dominacji galaktyki, jakby stanowi³a cieñ rzucany przez Imperium. Wszêdzie, gdzie siêgnie Palpatine, siêgnie równie¿ Czarne S³oñce. A Imperator jest stary i coraz bardziej to widaæ. S³awetna Moc, czymkolwiek jest, nie zdo³a utrzymywaæ go przy ¿yciu wiecznie. A wtedy Czarne S³oñce wychynie z ciemnoci jako samodzielna potêga i obejmie Imperium jak swoje, jak skarb wyjêty z bezw³adnych palców Palpatinea. Jeli jest co, czego naprawdê nauczy³em siê od tego starego, myla³ ksi¹¿ê Xizor, to to, ¿e ambicja jest tak nieskoñczona jak sam wszechwiat. By³a to lekcja, która bardzo siê Xizorowi spodoba³a. Potrafi³ wytrzymaæ wiele drobnych, ma³o znacz¹cych poni¿eñ z r¹k Palpatinea i Vadera, aby ujrzeæ dzieñ, w którym wykorzysta te nauki. Cierpliwoæ, umiejêtnoæ kontrolowania gniewu i ¿¹dzy zemsty, by³a jedn¹ z najwiêkszych sztuk walki. I najtrudniejsz¹ do opanowania: Xizorowi wystarczy³o tylko spojrzeæ na holograficzn¹ podobiznê Lorda Vadera, stoj¹c¹ w sali tronowej Imperatora, by d³onie zaczê³y mu siê zaciskaæ w piêci. Pewnego dnia, powiedzia³ sobie ksi¹¿ê. A do tego czasu trzeba patrzeæ i czekaæ. 112
Bêdzie, jak zechcesz, mój panie. Xizor podniós³ wzrok i popatrzy³ Imperatorowi prosto w oczy. Mo¿e teraz przemówi³ obraz Dartha Vadera Imperator raczy okreliæ jakoæ us³ug ksiêcia Xizora. Nie tak dawno temu Xizor powiedzia³, ¿e ma wielkie plany zniszczenia Gildii £owców Nagród, a wtedy wszystkie korzyci pop³yn¹ do Imperium. Obraz Vadera spojrza³ z pogard¹ na falleeñskiego ksiêcia. Z pewnoci¹ do tej pory plany te przynios³y ju¿ pewne owoce. Czy by³y one równie niematerialne, jak lojalnoæ ksiêcia? Doskonale, Lordzie Vader Imperator pokiwa³ g³ow¹ z aprobat¹. Odczytujesz moje pragnienia, to cecha oddanego, cennego s³ugi. Wzrok Palpatinea nabra³ ostroci, gdy przeniós³ siê na Xizora. A ty? Twoja przemowa by³a bardzo
ciekawa. Przedstawi³e nam plan tak pe³en pychy, ¿e da³em ci swoje pozwolenie, by wprowadziæ go w ¿ycie. By³bym rozczarowany, gdybym us³ysza³, ¿e nie poczyni³e ¿adnych postêpów w zniszczeniu organizacji ³owców nagród. A jednak
oczy Imperatora zwêzi³y siê w szparki; wygl¹da³y jak ciêcia no¿a w pomarszczonej skórze. Otrzymujê bardzo sprzeczne raporty dotycz¹ce efektów twoich planów. Zwróci³ siê do drugiej postaci w sali tronowej. Czy¿ nie tak, Lordzie Vader? Dok³adnie tak to wygl¹da, mój panie w chrapliwym g³osie Vadera zabrzmia³a nuta triumfu. Wczeniej ju¿ sugerowa³em ci, mój panie, by nie traci³ swojego cennego czasu i energii na te daremne, bezsensowne pocigi. Rebelia musi byæ naszym priorytetem: wzrasta w si³ê, podczas gdy ksi¹¿ê Xizor uszczupla nasze si³y w krucjacie, która nic nam nie da, nawet jeli zakoñczy siê zwyciêstwem. Opanuj swój gniew, Lordzie. Znalaz³e siê niebezpiecznie blisko kwestionowania mojej m¹droci, atakuj¹c zalety planu Xizora. Uzna³em, ¿e jest doæ intryguj¹cy, kiedy po raz pierwszy nam go przedstawi³, uwa¿am wiêc, ¿e twoje protesty opieraj¹ siê raczej na gniewie i zazdroci ni¿ na prawdziwej analizie strategicznej. Vader nie odpowiedzia³, ale Xizor dostrzeg³, ¿e hologram zesztywnia³ lekko w fa³dach czarnej szaty. Oznacza³o to, ¿e Imperator trafi³ w czu³y punkt. Mo¿e ró¿nica pomiêdzy mn¹ a Lordem Vaderem polega na tym grzecznie odezwa³ siê Xizor ¿e ja nie w¹tpiê w bliskie zwyciêstwo Imperium nad Sojuszem Rebeliantów. Uwa¿am wiêc, 8 Spisek Xizora
113
¿e warto jest zwróciæ uwagê na zarz¹dzanie Imperium, skoro jego panowanie ma staæ siê niezaprzeczalnym faktem. Zauwa¿y³, ¿e te s³owa spodoba³y siê Imperatorowi, bo s³aby umieszek uniós³ jeden k¹cik ust Palpatinea. Widzisz, Vader? Imperator machn¹³ rêk¹ w kierunku ksiêcia Xizora. Dlatego w³anie w³adam Moc¹ lepiej ni¿ ty. Bez pewnoci nie mo¿e byæ prawdziwej potêgi. Nie wystarczy próbowaæ zniszczyæ Rebeliê, trzeba to zrobiæ. Holograficzny obraz Vadera sta³ nieruchomo, ch³ostany jêzykiem Imperatora. Mówisz o ró¿nicach pomiêdzy mn¹ a ksiêciem Xizorem. Jest jednak jeszcze jedna ró¿nica, któr¹ nale¿y wzi¹æ pod uwagê. Jest to ró¿nica pomiêdzy dziecinn¹ wiar¹ a rozumnym przygotowaniem. Nawet admira³owie floty imperialnej, wierz¹cy wy³¹cznie w sztuczki techniczne w rodzaju Gwiazdy mierci, te¿ wiedz¹, ¿e musz¹ walczyæ i niszczyæ Rebeliantów, zanim dokona siê zwyciêstwo Imperium. To nie by³ dobry ruch, pomyla³ Xizor z mieszanin¹ niedowierzania i satysfakcji. Zawsze wiedzia³, ¿e Darth Vader uwa¿a g³adkie komuna³y dyplomacji za co niegodnego siebie. Pomimo niezaprzeczalnej lojalnoci wobec swego pana wci¹¿ jeszcze potrafi³ go rozgniewaæ. A tym razem uda³o mu siê na pewno, bo twarz Imperatora pociemnia³a z gniewu. Nawet dziecko rzek³ Palpatine niskim, z³owró¿bnym g³osem powinno wiedzieæ, ¿e szaleñstwem jest sprzeczaæ siê z kim takim jak ja. Uwa¿asz siê za m¹drzejszego, co, Vader? Wci¹¿ narzucasz mi siê ze swoimi niechcianymi radami, chocia¿ ostrzeg³em ciê przed konsekwencjami. Czyniê to, mój panie, nie po to, aby ci siê sprzeciwiæ, lecz
Milcz! To jedno s³owo trzasnê³o w powietrzu sali tronowej niczym tn¹cy koniec pejcza. Wiem lepiej od ciebie, jakie s¹ twoje intencje! D³onie Imperatora zacisnê³y siê na porêczach tronu. Twoje myli s¹ dla mnie jak otwarta ksiêga o s³owach zapisanych tak wielkimi literami, ¿e nawet idiota by je odczyta³. Pozwoli³e, by twoja nienawiæ do ksiêcia Xizora zawiod³a ciê na niebezpieczne tereny, gdzie ¿ycie niepos³usznego s³ugi jest tylko zabawk¹, któr¹ mogê zmia¿d¿yæ. Imperator uniós³ szponiaste d³onie, zaciskaj¹c zakrzywione palce w sztywn¹, kocist¹ piêæ. Nie jeste dla mnie a¿ tak u¿yteczny, abym musia³ tolerowaæ tê niesubordynacjê. 114
Rozkoszuj¹c siê poni¿eniem swojego wroga, Xizor obserwowa³, jak holograficzny obraz Dartha Vadera stoi niczym czarna ska³a na brzegu miotanego sztormem morza, w milczeniu znosz¹c uderzenia fal. Kiedy jednak gniewny strumieñ s³ów Imperatora umilk³, obraz Vadera przykl¹k³ na jedno kolano, a okryta czarnym he³mem g³owa pochyli³a siê w gecie poddania. Jak sobie ¿yczysz, mój panie g³os przekazywany wraz z obrazem pozbawiony by³ wszelkich uczuæ. Uczyñ ze swoim s³ug¹, co zechcesz. Wszystko w swoim czasie. G³os Palpatinea brzmia³ gniewnie, jakby uzna³ przeprosiny Vadera za ledwie zadowalaj¹ce. Do tego czasu wci¹¿ jeszcze jeste dla mnie co nieco wart. Wygra³em, pomyla³ Xizor. Przynajmniej tê rundê. Nie musia³ nawet nic robiæ, aby sprawy potoczy³y siê tym torem, wystarczy³o tylko pozwoliæ, aby arogancki Lord Vader sam sobie wykopa³ grób. Mroczny Lord Sithów by³ tak przyzwyczajony uwa¿aæ inne istoty rozumne za gorsze od siebie, ¿e najmniejszy nawet opór wytr¹ca³ go z równowagi. To w³anie doprowadzi³o go do wypowiedzenia tak niem¹drych i gwa³townych s³ów pod adresem Imperatora. Jego jedyn¹ metod¹ dzia³ania jest atak, zauwa¿y³ Xizor. Jeli wojownik nie posiada umiejêtnoci strategicznego wycofania siê i przeczekania burzy, nie ¿a³uj¹c czasu, nale¿y to uznaæ nie za jego cnotê, lecz wadê. Jak d³ugo Imperator Palpatine jest o wiele silniejszy od Vadera, nietrudno wymanewrowaæ tego ostatniego tak, by pad³ ofiar¹ gniewu swojego pana. A to odwróci jego uwagê ode mnie, myla³ zadowolony Xizor. Jeli Vader popad³ w nie³askê, choæby na krótko, by³ to zawsze pewien awans dla jego przeciwników. By³a tylko jedna rzecz, o której Xizor nigdy nie móg³ zapomnieæ: takie chwilowe wyniesienie zawsze drogo kosztowa³o. Jeli przedtem Darth Vader czu³ do niego wrogoæ, teraz wzros³a ona wielokrotnie. Xizor by³ wiadkiem poni¿enia Vadera, widzia³ tego dumnego ducha mia¿d¿onego pod podeszw¹ buta Imperatora a to oznacza³o, ¿e podpisa³ na siebie wyrok mierci
gdyby Vader mia³ okazjê go wykonaæ. A Xizor wiedzia³ teraz, nawet lepiej ni¿ przedtem, ¿e Vader powiêci temu zadaniu jeszcze wiêcej si³. Od pe³nego zaanga¿owania siê w dzie³o zniszczenia Xizora mog³aby go odwieæ tylko jedna rzecz: rosn¹ce zagro¿enie dla Imperium ze strony Sojuszu Rebeliantów. Jeli Rebeliê uda siê zd³awiæ a Xizor czu³, ¿e istniej¹ na to du¿e szanse wówczas, cokolwiek siê zdarzy, Xizor bêdzie mia³ do pokonania doprawdy potê¿nego wroga. 115
Ta perspektywa jako go nie niepokoi³a. Bêdê gotów, myla³, ogl¹daj¹c siê na klêcz¹c¹ nieruchomo podobiznê Vadera. Myl o tej ostatecznej konfrontacji tak d³ugo odk³adanej i tak niecierpliwie oczekiwanej sprawi³a, ¿e krew zaczê³a mu ¿ywiej kr¹¿yæ w ¿y³ach. Imperator Palpatine przerwa³ rozmylania Xizora: Doæ tych k³ótni! Wycelowa³ w Xizora kocisty palec. Nie wyobra¿aj sobie, ¿e potrafisz ukryæ przede mn¹ swoje myli. Pochlebiasz sobie, jeli s¹dzisz, ¿e da³em siê nabraæ na twoje wybiegi, Xizor
albo jeli wydaje ci siê, ¿e nie znalaz³em ¿adnych racji w krytycznej opinii Lorda Vadera o twoich planach i dzia³aniach. Obiecywa³e rozbicie Gildii £owców Nagród i nieustanny dop³yw takich s³ug, jakich Imperium najbardziej potrzebuje: sprytnych i prê¿nych najemników, którzy zajêliby miejsce têpych nieudaczników, jacy mnie obleli. Palpatine pochyli³ siê do przodu w swoim tronie, wpijaj¹c zimne, widruj¹ce spojrzenie w stoj¹c¹ przed nim postaæ. Przychodz¹ do mnie rozmaite raporty, dotycz¹ce postêpów twojego spisku przeciwko Gildii. Ale wynik wydaje mi siê cokolwiek
niejasny. Co na to powiesz, ksi¹¿ê? Xizor sk³oni³ g³owê i znów spojrza³ w te pozornie martwe oczy. Wyjanienie jest doæ proste, mój panie. Roz³o¿y³ rêce. Kampania przeciwko Gildii £owców Nagród nie zakoñczy³a siê jeszcze. Pozosta³o wiele do zrobienia
I zawsze tak bêdzie przemówi³ holograficzny obraz Vadera. Te plany s¹ skazane na niechlubn¹ klêskê. Imperator pos³a³ Vaderowi ponure, ostrzegawcze spojrzenie i znów zwróci³ siê do Xizora. Nie przypominam sobie powiedzia³ aby mówi³ cokolwiek o etapach spisku. Kiedy sk³ada³e mi propozycjê, sprawa wygl¹da³a na zupe³nie prost¹. Wystarczy tylko wprowadziæ znanego ³owcê nagród Bobê Fetta do Gildii, a ona sama rozwi¹¿e siê z w³asnej i nieprzymuszonej woli. Twoja pamiêæ jest bardzo dok³adna, mój panie Xizor twierdz¹co skin¹³ g³ow¹. Wyznajê mój b³¹d. Nie przewidzia³em, co siê potem wydarzy w Gildii £owców Nagród. To znaczy
? Ty ju¿ wiesz, staruchu. Xizor by³ pewien, ¿e Imperator bawi siê jego kosztem. Gildia £owców Nagród nie rozpad³a siê ca³kiem. Rozdzieli³a siê na dwie rywalizuj¹ce frakcje, Prawdziw¹ Gildiê i Komitet 116
Zreformowanej Gildii. Ta ostatnia jest pod kontrol¹ ³owcy nagród Bosska, syna ostatniego przywódcy Gildii, Cradosska. Rozumiem. D³onie Imperatora spoczywa³y nieruchomo na porêczach tronu. Raporty, które do mnie dotar³y, donosi³y, ¿e to Bossk zabi³ Cradosska. Tak istotnie by³o, mój panie. Imperator umiechn¹³ siê nieprzyjemnie. Wygl¹da na to, ¿e ten ³owca nagród Bossk jest w³anie takim typem, który uwa¿a³e za najbardziej odpowiedni do s³u¿by Imperium. Bezlitosny i ambitny, prawda? To cechy wrodzone, mój panie wywatowane ramiona szaty Xizora unios³y siê lekko. Ale ¿eby byæ doskona³ym instrumentem twojej woli, potrzebny jest jeszcze spryt. Taki spryt jak twój, bez w¹tpienia. Xizor odda³ mu umiech. Nie mogê zaprzeczyæ tak ewidentnej prawdzie. Tak samo jak nie mo¿esz zaprzeczyæ, ¿e stara Gildia £owców Nagród nie rozpad³a siê na pojedynczych osobników, z których moglibymy wybieraæ najlepiej nadaj¹cych siê do naszych celów zauwa¿y³ Imperator. Pokaza³e, ¿e potrafisz przyznaæ siê do b³êdu, dlaczego zatem nie wyznasz, ¿e twój plan okaza³ siê klêsk¹? Nie widzê wielkiej ró¿nicy pomiêdzy dwiema gildiami, jakie mamy teraz, a jedn¹, któr¹ mielimy wczeniej. W³aciwie to nawet utrudni nasze interesy z tymi istotami. Nie jest to ¿adna klêska, mój panie Xizor pozwoli³, aby jego g³os zabrzmia³ ¿arliwym uczuciem. Pojawi³y siê nieprzewidziane trudnoci, wiêc nale¿y je pokonaæ. O ma³o nie doda³, ¿e sam Imperator nie przewidzia³ Rebelii, ale pohamowa³ siê na czas. Po co doprowadzaæ do wciek³oci kogo, kto ma w³adzê nad twoim ¿yciem i mierci¹? I zamierzam to zrobiæ. A wiêc mamy kolejny wielki plan przemówi³ ze wzgard¹ holograficzny obraz Dartha Vadera. Wymówki ukrywaj¹ce niepowodzenia. Kiedy siê pracuje z tob¹, nie widaæ ich koñca. Rozwa¿ raczej w³asne klêski, Lordzie Vader. Xizor nie mia³ ju¿ nic do stracenia, móg³ wiêc za³atwiæ mrocznego Lorda ciêt¹ ripost¹. Z³oæ Vadera nie mog³a ju¿ byæ wiêksza. Ja przynajmniej mam metody, by zmieniæ chwilow¹ klêskê w trwa³e zwyciêstwo. A ty? Holograficzny obraz Vadera sta³ z rêkami skrzy¿owanymi na piersi. Pamiêtaj¹c o krótkiej smyczy teraz jeszcze krótszej na 117
jakiej trzyma³ go Imperator, powstrzyma³ siê od odpowiedzi na prowokacjê. Jakie¿ to metody, Xizor? Ksi¹¿ê obejrza³ siê na Imperatora. Bardzo proste, mój panie. Gildia £owców Nagród nie jest ju¿ tym, czym by³a. Jednym ciosem przepo³owilimy j¹ na dwie zwalczaj¹ce siê frakcje, pa³aj¹ce wzajemn¹ mordercz¹ nienawici¹. Jeli ³owcy nagród kiedykolwiek udawali co w rodzaju braterstwa, ta fikcja zosta³a rozwiana na zawsze. Teraz nale¿y tylko zakoñczyæ proces rozbicia. Ka¿dy ³owca nagród musi zwróciæ siê przeciwko wszystkim innym, niezale¿nie od frakcji, do której aktualnie nale¿y. Nie mog¹ mieæ ¿adnych wspólnych interesów
tylko wspóln¹ wrogoæ. To mo¿e byæ celem odpar³ Imperator ale nie jest metod¹. Nie odpowiedzia³e na moje pytanie, a ja zaczynam siê niecierpliwiæ. Powiedz mi teraz, jak zamierzasz rozbiæ te dwie frakcje na pojedyncze sk³adniki. Xizor bez zmru¿enia oka wytrzyma³ spojrzenie Imperatora. Wykorzystam jedyn¹ cechê, jaka rz¹dzi tymi istotami i przede wszystkim sprawi³a, ¿e postanowi³y one zostaæ ³owcami nagród. Potê¿na, ogarniaj¹ca ca³¹ galaktykê si³a Xizor zawaha³ siê na moment, aby osi¹gn¹æ zamierzony dramatyczny efekt to chciwoæ doda³. To wszystko za³atwi. Umiech Imperatora sta³ siê jeszcze bardziej nieprzyjemny. M¹drze i sprawiedliwie jest obracaæ naturê istoty przeciwko niej samej. Moja w³adza opiera siê g³ównie na takiej taktyce. Palpatine pokiwa³ g³ow¹. Chcê pos³uchaæ szczegó³ów tej operacji, ksi¹¿ê Xizorze. Wtedy Xizor zrozumia³, ¿e wygra³ kolejn¹ rundê gry. Zanim jeszcze skoñczy³ wy³uszczaæ swój plan Imperatorowi, by³ pewien akceptacji. Dostanie pozwolenie na realizacjê kolejnego etapu planu. A jak d³ugo Imperator bêdzie uwa¿a³, ¿e te plany s¹ przewidziane wy³¹cznie dla jego korzyci
no i dla korzyci Imperium
tym lepiej. Wkrótce siê przekona, jaka jest prawda, pomyla³ Xizor. Wtedy jednak bêdzie za póno. A co ty na to powiesz, Lordzie Vader? Imperator przeniós³ spojrzenie na holograficzn¹ postaæ po drugiej stronie sali tronowej. Odnoszê wra¿enie, ¿e twoje milczenie nie oznacza entuzjazmu dla planu sugerowanego przez ksiêcia Xizora. 118
Znasz moje myli, panie. Podobizna Vadera sta³a sztywna i nieruchoma. Nie widzê potrzeby, aby powtarzaæ w³asne s³owa. Ale jeli pragniesz je us³yszeæ, niech i tak bêdzie. Ten plan ksiêcia Xizora, podobnie jak poprzednia pora¿ka, to strata czasu i energii. Powiniene raczej zwróciæ uwagê na prawdziwe problemy Imperium. Tego siê spodziewa³em znu¿onym g³osem odpar³ Palpatine. Potwierdzi³y siê moje podejrzenia, ¿e zazdrocisz wszystkim moim s³ugom. Imperator wyci¹gn¹³ d³oñ w stronê Xizora. Zajmij siê realizacj¹ swojego planu w stosunku do niedobitków Gildii £owców Nagród. Ale zapamiêtaj, Xizorze: klêska nie jest ju¿ dla ciebie wyjciem. Mo¿esz tylko odnieæ sukces
lub zgin¹æ. Xizor sk³oni³ g³owê. Tak, mój panie. R¹bek ciê¿kiej szaty zatañczy³ wokó³ jego butów, gdy odwróci³ siê od posêpnej, wiekowej postaci na tronie. Ruszy³ w kierunku wysokich drzwi sali tronowej w³adcy ca³ej galaktyki. Przez ca³y czas, nawet wówczas, gdy przemierza³ wysoko sklepione korytarze, czu³ na karku spojrzenie Vadera niczym koniuszek wibroostrza, czekaj¹cy tylko na okazjê, by zadaæ miertelne pchniêcie.
119
ROZDZIA£
'
DZI Opowiadasz tak, jakby tam by³. W ciasnej kajucie na pok³adzie Wciek³ego Psa Neelah skrzy¿owa³a d³onie na piersi i sceptycznie spojrza³a na siedz¹cego obok towarzysza. Sk¹d mia³by wiedzieæ tak dok³adnie, co dzieje siê w pa³acu Imperatora Palpatinea? S¹ sposoby odpar³ Dengar. Siedzia³ na metalowej kracie pod³ogi, plecami oparty o cianê. A sk¹d wiesz, ¿e nie by³em tam z nimi, z Imperatorem, Darthem Vaderem i ksiêciem Xizorem? Nie pozwoliliby ci wejæ. Neelah opar³a siê o belkê konstrukcyjn¹ za plecami. Tyle przynajmniej wiem na pewno. By³o mnóstwo innych rzeczy, jakich nie wiedzia³a. Dengar musia³ jej to wyjaniæ; inaczej historia, któr¹ jej opowiada³, o sporze pomiêdzy trandoszañskim ³owc¹ nagród Bosskiem a Bob¹ Fettem po prostu nie mia³aby sensu. Kim by³ Imperator Palpatine, a nawet Darth Vader, istota znana jako Mroczny Lord Sithów o tym wszystkim mia³a niejakie pojêcie, zanim jeszcze Dengar zacz¹³ opowiadaæ. Neelah dobrze nadstawia³a uszu, póki by³a jedn¹ z tancerek na dworze Jabby Hutta. W takim miejscu, gdzie niezmiennie panowa³a atmosfera gniewu i wzajemnych z³oliwoci, k³êbi³y siê tak¿e niezliczone plotki na temat polityków i w³adców galaktyki. Wiêkszoæ istot rozumnych znajduj¹cych siê w pa³acu, od najnêdzniejszych podkuchennych po najemników najwy¿szej klasy, szuka³a tylko sposobu, jak tu uszczkn¹æ co nieco z ³añcucha kredytów i potêgi, który zdawa³ siê ³¹czyæ ze sob¹ gwiazdy niczym niewidzialna sieæ. Lojalnoæ wobec jednego jakiegokol120
wiek pracodawcy by³a tylko jeszcze jednym towarem, który mo¿na by³o kupiæ i sprzedaæ za odpowiedni¹ cenê, podobnie jak wszelkie inne jednorazowe us³ugi. A zatem tematem numer jeden rozmowy we wszystkich barakach, korytarzach i piwnicach by³o to, kto aktualnie jest na wierzchu, a kto na dnie, komu uda³o siê wkrêciæ bli¿ej centrum dworu Imperatora, a kto przeszed³ do Sojuszu Rebeliantów, kto by³ na sprzeda¿ dla najwy¿szego oferenta, a kto zgin¹³. Omawiano wszystkie plany i manewry, które i tak koñczy³y siê promieniem lasera przez g³owê. Nielojalnoæ mo¿e i by³a bardziej zyskowna w tym wszechwiecie, ale te¿ mia³a swoj¹ cenê. Dobrze, dobrze mrukn¹³ Dengar. Nie by³o mnie tam. Ale by³y inne istoty; dwór Imperatora pe³en jest pods³uchiwaczy i wcibskich, tak samo jak pa³ac Jabby. Neelah opowiedzia³a mu, ile siê dowiedzia³a w tej pozbawionej okien fortecy na Tatooine. Jeli nie s³uchasz, nie prze¿yjesz
tak urz¹dzone s¹ te miejsca. Nie chodzi nawet o szpiegów, choæ jest ich zawsze wszêdzie pe³no. Niektórzy donosz¹ do Rebeliantów, inni do Czarnego S³oñca
tak jak to le¿y w naturze wszystkich istot rozumnych. Ja te¿ wiedzia³em, jak szeroko nale¿y rozwieszaæ uszy, no wiesz
Dengar kciukiem wskaza³ w kierunku pok³adu nawigacyjnego i kokpitu. Mo¿e nie jestem a¿ takim ³owc¹ nagród jak Boba Fett, ale mam przynajmniej kilka niezbêdnych umiejêtnoci. I mam swoje wtyczki na dworze Imperatora i w Czarnym S³oñcu
niektóre oficjalne, przekazuj¹ce rzeczy, które chc¹, aby wiedzia³a, a niektóre takie, które s³ychaæ tylko w pomieszczeniach dla s³u¿by. I ufasz im? Neelah unios³a brew. Nie bardziej ni¿ muszê. Dengar wzruszy³ ramionami. Za niektóre informacje zap³aci³em
hej, to wydatki s³u¿bowe
i te przynajmniej miewaj¹ jak¹ dozê prawdopodobieñstwa. Jeli ciê zabij¹, poniewa¿ uwierzy³e w co, co ci powiedzieli, to zwykle nie wrócisz, ¿eby kupiæ wiêcej informacji. A s¹ rzeczy, które mo¿esz potwierdziæ nie tylko z jednego ród³a
nawet jeli maj¹ zwi¹zek z kim, kto nie ¿yje, na przyk³ad z ksiêciem Xizorem. Przy prowadzeniu organizacji przestêpczej napotykasz jeden problem: zawsze znajdzie siê kilka niezbyt uczciwych istot, które dla ciebie pracuj¹ i wiedz¹ wszystko o twoich interesach. Wiêc kiedy ju¿ ciê nie ma, chêtnie opowiedz¹ to i owo za parê kredytów. Na twarzy Dengara pojawi³ siê pó³umieszek. Jak s¹dzisz, dlaczego osoby takie jak ja tak chêtnie spêdzaj¹ czas w brudnych dziurach 121
w rodzaju kantyny w Mos Eisley? Nie chodzi o ¿arcie, a ju¿ na pewno nie o tê koci¹ muzykê, któr¹ tam uprawiaj¹. Nie do takich miejsc jak to chodzi siê, aby pos³uchaæ informacji. Po prostu i zwyczajnie. Miej uszy otwarte, a dowiesz siê mnóstwa ciekawych rzeczy. Skoro tak twierdzisz
Neelah nie by³a pod specjalnym wra¿eniem. O ile mog³a stwierdziæ, Dengar by³ zdecydowanie zbyt ufny. Pewnie to dobrze, myla³a, ¿e ju¿ rzuca ten interes. Mimo to wci¹¿ by³a nie wiedzieæ czemu przekonana, ¿e ca³a historia a przynajmniej ta jej czêæ, któr¹ s³ysza³a do tej pory jest prawdziwa. Nagle przysz³a jej do g³owy niespodziewana, niepokoj¹ca myl: A mo¿e ja ju¿ znam czêæ tej historii, z dawnych czasów, z ¿ycia, które zosta³o jej skradzione, które nale¿a³o do niej, dopóki nie wyczyszczono jej pamiêci i dopóki nie zosta³a zamkniêta jak niewolnica w pa³acu Jabby Hutta. Gdyby to by³a prawda, to znaczy, ¿e by³a kim zupe³nie innym ni¿ tylko zwyk³¹ tancerk¹ i potencjalnym ¿arciem dla rankora. Ale o tym te¿ wiedzia³am, stwierdzi³a nagle. W g³êbi ducha, tam, gdzie w otaczaj¹cej ciemnoci ¿arzy³a siê jeszcze niemiertelna iskierka ognia, by³a ca³kowicie pewna, ¿e jej prawdziwa to¿samoæ ma ogromne znaczenie, znaczenie wiêksze ni¿ sieæ k³amstw, która j¹ otacza³a. Wiedzia³a to, zanim jeszcze stwierdzi³a, ¿e Boba Fett czuwa nad jej bezpieczeñstwem w pa³acu, pilnuj¹c, aby nie przydarzy³o jej siê nic strasznego
a przynajmniej nic ostatecznego. Dziwna, krêta droga sprowadzi³a j¹ do tego miejsca, gdzie czeka³ j¹ inny los
jeli zdo³a go odnaleæ i zatrzymaæ wy³¹cznie dla siebie. Wszystko, co jej odebrano, ca³a osobowoæ, któr¹ wykasowano, niczym imiê zapisane na arkuszu flimsiplastu i wrzucone do ognia, zredukowane do rozsypuj¹cego siê popio³u
albo je odnajdzie, albo zginie, próbuj¹c to zrobiæ. Jakim cudem, niewa¿ne jakim, pozwala³o jej to zachowaæ zimn¹ krew wobec ukrytej pod he³mem postaci w kokpicie Wciek³ego Psa. Boba Fett nie móg³ jej nic zrobiæ poza tym, ¿e j¹ zabije; ale ona ju¿ przecie¿ prze¿y³a inn¹ mieræ, dawno temu. mieræ, która zabra³a jej to¿samoæ. Mo¿esz mi wierzyæ albo nie mówi³ Dengar. To mi nie przeszkadza. Ale us³yszysz tê sam¹ historiê od mnóstwa istot w ca³ej galaktyce. Teraz, kiedy wszystko siê skoñczy³o
mówiê o wojnie miêdzy ³owcami nagród
to ju¿ ¿adna tajemnica. Dengar znów wskaza³ brod¹ na znajduj¹cy siê nad ich g³owami kokpit. Boba Fett ju¿ siê tym zaj¹³. 122
Pomóg³ rozprzestrzeniæ te opowieci
o to ci chodzi? Po co mia³by to robiæ? Wszystko, co mo¿e wzbogaciæ jego reputacjê, uwa¿a za doskona³y pomys³. Wywin¹³ siê ca³o z tej wojny ³owców nagród, i to walcz¹c przeciwko paru niez³ym przeciwnikom. Dengar po³o¿y³ d³oñ na piersi. Zrobi³ na mnie wra¿enie. Co w tym jest, ¿e ró¿ne istoty, ³owcy nagród albo i nie, kiedy staj¹ nos w nos z Bob¹ Fettem, od razu padaj¹ na twarz i udaj¹ trupa. Nie ma sensu umieraæ naprawdê. Jeli poprzedza go taka legenda, to mu oszczêdza mnóstwo czasu i wysi³ku. Neelah uzna³a, ¿e to rzeczywicie ma sens, choæ wiele pytañ w dalszym ci¹gu pozostawa³o bez odpowiedzi. Jeli Boba Fett widzia³ jak¹ korzyæ w budowaniu wokó³ siebie famy niezwyciê¿onego, korzysta³ z otaczaj¹cych go mitów jako broni przeciwko innym stworzeniom, to gdzie jest kres tego procesu? Wygodne k³amstwo lub przesada pos³u¿y jego celom równie dobrze, jak prawda, a jeli ju¿ przyjmie siê tak¹ mo¿liwoæ, to nie mo¿na ufaæ ¿adnej historii o nim. Niczemu, czego nie móg³by udowodniæ w³asnymi czynami. I to jest ca³y problem, przyzna³a Neelah. Jeli le odgadniesz, bêdzie ciê to kosztowaæ ¿ycie. I co siê wtedy sta³o? Dziewczyna usiad³a z powrotem naprzeciwko Dengara. No, gadaj
przecie¿ historia nie koñczy siê na tym. S³ucha³a jego opowieci przez ca³y ten czas, który Wciek³y Pies spêdzi³, pod¹¿aj¹c przez przestrzeñ ku niewiadomemu celowi. Straci³a poczucie czasu, nie wiedzia³a, ile minê³o standardowych godzin. Nie wiem, czy mam ochotê opowiadaæ ci to wszystko. Dengar pogrzeba³ w czêci magazynowej Wciek³ego Psa i znalaz³ pusty worek po towarze. Zwin¹³ go w prowizoryczn¹ poduszkê. Zw³aszcza jeli bêdziesz sceptycznie krêci³a na wszystko nosem. Po co? Daj sobie spokój, pomyla³a Neelah. Zrozpaczona podnios³a oczy do góry. Pewnego dnia, jeli ta podobno rozumna istota go do¿yje, spadnie na kark kolejnej kobiecie, swojej przysz³ej ¿once, Manaroo. Neelah wcale jej nie zazdroci³a. Ju¿ dobrze z trudem hamowa³a wciek³oæ. Dobrze, przepraszam. Mia³a ochotê powiedzieæ mu znacznie wiêcej, i to tak, ¿eby zabola³o. Wierzê w ka¿de twoje s³owo. Na razie, obieca³a sobie. Zanim jednak Wciek³y Pies dotrze do miejsca, gdzie wióz³ ich Boba Fett, potrzebowa³a bardziej 123
konkretnych informacji. Nie by³a pewna, czy znajdzie to, czego jej trzeba, w skomplikowanej historii wojny pomiêdzy ³owcami nagród, ale na razie by³a to jej jedyna poszlaka. Mo¿e jednak skoñczysz to, co zacz¹³e, i opowiesz, co by³o dalej? Mo¿e póniej. Dengar wyci¹gn¹³ siê na pod³odze, wsadzaj¹c pod g³owê zwiniêty worek. Jestem wykoñczony zamkn¹³ oczy. A poza tym
nie mam ochoty zdzieraæ gard³a opowiadaniem starych historii niewdziêcznym smarkulom. Zw³aszcza sarkastycznym. Zwê¿onymi w szparki oczami spojrza³a na Dengara, który ju¿ spa³ albo udawa³, ¿e pi. Szybki kopniak w g³owê albo go obudzi, albo roz³o¿y na dobre. Ale¿ mnie to korci, pomyla³a wciek³a. Przywo³a³a resztki samokontroli i postanowi³a dzia³aæ inaczej. Rzuci³a ostatnie mia¿d¿¹ce spojrzenie na pi¹cego Dengara, po czym odwróci³a siê i ruszy³a w górê drabinki wiod¹cej do kokpitu. S³ysza³, jak kto wspina siê po drabince z dolnej czêci statku. Nie musia³ odwracaæ siê od uk³adów nawigacyjnych Wciek³ego Psa wystarczy³o mu pos³uchaæ odg³osu kroków na szczeblach drabinki: wskazywa³y, który z pasa¿erów wchodzi na górê. Dengar st¹pa³by bardziej ciê¿ko. No i gdzie jestemy? tak jak siê tego spodziewa³, g³os, który odezwa³ siê za jego plecami, nale¿a³ do kobiety, Neelah. Wci¹¿ w samym rodku niczego? A mo¿e ju¿ zbli¿amy siê do tego tajemniczego miejsca przeznaczenia, do którego podobno zmierzamy? W jej g³osie brzmia³a wyrana irytacja. Boba Fett odwróci³ wizjer od iluminatora i spojrza³ przez ramiê. Jak to dobrze rzek³ z wystudiowan¹ ³agodnoci¹ ¿e w najbli¿szym czasie nie zamierzasz braæ siê za robotê ³owcy nagród. Dla nas cierpliwoæ nie jest wy³¹cznie cnot¹, jest koniecznoci¹. Jeli siê pospieszysz, mo¿esz skoñczyæ w ca³ej galaktyce k³opotów. Postaram siê o tym pamiêtaæ. Neelah sta³a w wejciu do kokpitu, a w jej ciemnych oczach lni³ ledwie powstrzymywany gniew. Schowam tê zasadê na pami¹tkê razem z innymi darmowymi radami, jakich wszyscy mi udzielaj¹. Skoro to wszystko, co mogê tu dostaæ
spochmurnia³a jeszcze bardziej
tu i wszêdzie indziej, jeli o to chodzi. Kobieta wygl¹da³a na niezadowolon¹, ba, rozjuszon¹. Boba Fett stwierdzi³, ¿e transportowanie twardego towaru, to znaczy istot rozumnych, za których g³owy wyznaczono nagrodê, mia³o 124
same pozytywne strony. Tamtych przynajmniej mo¿na wrzuciæ do klatki, pomyla³. I nigdy nie by³o kwestii, kto tu rz¹dzi, nie tylko w wa¿nych sprawach, ale nawet w najdrobniejszych szczegó³ach. Z Neelah sytuacja nie by³a taka oczywista. Prawdopodobnie bêdzie potrzebowa³ jej wspó³pracy. Nawet wtedy, kiedy by³a tylko tancerk¹ w pa³acu Jabby Hutta, zachowa³a pewn¹ dumê i wynios³oæ, które wynika³y z jej poprzedniej wysokiej pozycji spo³ecznej. Zosta³y jej wpojone tak g³êboko, ¿e nawet dok³adne zatarcie pamiêci nie zdo³a³o ich usun¹æ. A zatem jeli teraz siê na niego obrazi, przeci¹gniêcie jej z powrotem na swoj¹ stronê mo¿e wymagaæ sporego wysi³ku. Klatka niestety odpada, uzna³ Fett. Musia³ przy tym braæ pod uwagê równie¿ inne, nie mniej wa¿ne czynniki. Neelah zaczê³a sk³adaæ razem pozostawione jej fragmenty wspomnieñ. Dengar zrelacjonowa³ mu ju¿, o czym mówi³a w jaskini na Tatooine. By³y to rzeczy, których znaczenia Dengar nie podejrzewa³
ale Fett owszem. Nil Posondum, pomyla³ Fett. Pamiêta³a to nazwisko. Nie by³ tym wcale zaskoczony. Dawny ksiêgowy, który sta³ siê twardym towarem w klatce transportowej Niewolnika I, by³ kluczem do wszystkiego, co spotka³o Neelê. Jeli po³¹czy ten fragment wspomnieñ z enigmatycznym komunikatem, jaki Posondum wydrapa³ w metalowej pod³odze klatki, rozwi¹¿e za jednym zamachem wiele tajemnic, dot¹d przed ni¹ ukrytych. Boba Fett nie by³ na to przygotowany, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Wydrapana wiadomoæ ju¿ nie istnia³a, poza obrazem przechowywanym w bankach danych komputera pok³adowego Niewolnika I, które teraz zosta³y przeniesione na Wciek³ego Psa. Obraz i informacja zawarta w tej wiadomoci by³y bezpiecznie zamkniête i niedostêpne. I tak mia³o jeszcze przez jaki czas pozostaæ. Tymczasem jednak mia³ przed sob¹ rozelon¹ kobietê. Szkoda, ¿e masz ju¿ doæ dobrych rad rzek³ Boba Fett. W³anie mia³em ci udzieliæ jeszcze jednej. Taak? Neelah opar³a siê o framugê i sceptycznie unios³a brew. A có¿ to za rada? Prosta. Uspokój siê. Mamy do przebycia d³ug¹ drogê, a po drugiej stronie mo¿e siê zdarzyæ dos³ownie wszystko. Odpocznij, dopóki jeszcze mo¿esz. Och
Neelah powoli skinê³a g³ow¹, jakby przetrawia³a to w myli. Naprawdê? Tym siê w³anie zajmujesz? Mam odpocz¹æ? wyda³a z siebie krótki, pogardliwy mieszek. Jedynym 125
momentem, kiedy widzia³am ciê odpoczywaj¹cego, by³a chwila, gdy le¿a³e nieprzytomny, wyrzygany przez tê bestiê Sarlaka. Jeli mylisz o takim odpoczynku, to niezbyt mi siê to podoba. Gdyby by³ do tego zdolny, komentarz kobiety pewnie by go ubawi³. To nie by³ odpoczynek, tylko umieranie odrzek³. I pewnie skoñczy³oby siê to jego mierci¹, gdyby pozosta³ tak, le¿¹c na pó³ strawiony w gor¹cych piaskach Morza Wydm Tatooine
gdyby nie ona i Dengar. Zawdziêczanie czegokolwiek, a co dopiero w³asnego ¿ycia, innemu stworzeniu by³o dla niego ca³kowicie nowym dowiadczeniem. Jak sp³acaæ takie d³ugi? Wci¹¿ zastanawia³ siê nad tym problemem. Gdyby nie bra³ tego pod uwagê, na pewno by³by mniej mi³y dla pasa¿erów na pok³adzie Wciek³ego Psa. Mo¿e w zadumie odpar³a Neelah. W koñcu nie wiem, co takie stworzenie jak ty uwa¿a za odpoczynek. Mam wra¿enie, ¿e najbardziej odpowiada ci zabijanie innych istot. Nie tak bardzo, jak otrzymywanie za to zap³aty. Neelah zamilk³a na kilka chwil. Boba Fett odwróci³ siê znowu w stronê pulpitu sterowniczego kokpitu i dokona³ kilku nowych obliczeñ nawigacyjnych. Dok³adnie jak przewidywa³, dawny statek Bosska nie by³ ani tak nowoczesny, ani tak dobrze utrzymany jak jego w³asny Niewolnik I. Potrzebowa³ d³u¿szej chwili, ¿eby siê przyzwyczaiæ do tego ba³aganu, który zreszt¹ w dalszym ci¹gu go irytowa³. Stwierdzi³, ¿e to nic dziwnego, i¿ Bossk nigdy nie zdo³a³ wspi¹æ siê na wy¿yny profesji ³owcy nagród: Trandoszanin próbowa³ widocznie zast¹piæ staranne planowanie i inwestycje w sprzêt bezwzglêdnoci¹ i brutaln¹ si³¹. To nigdy nie dzia³a, powiedzia³ sobie Boba Fett. Bezwzglêdnoæ i si³a s¹ potrzebne, zgoda, ale nie wystarcz¹. Kobiecy g³os wdar³ siê w tok jego myli. Mo¿e potrafi³abym odpocz¹æ, gdybym mog³a otworzyæ ci g³owê. Boba Fett nawet siê nie obejrza³. A co to niby ma znaczyæ? To, co s³ysza³e. Chcia³abym rozpo³owiæ ten twój he³m, jakby to by³a skorupka jajka prawie wyplu³a z siebie te s³owa. Szkoda, ¿e nie skorzysta³am z okazji, kiedy le¿a³e na ³o¿u mierci. Mog³am wtedy rozwaliæ ci czaszkê i mo¿e wydobyæ z niej wszystko, co chcia³abym wiedzieæ. O sobie. Mo¿e wcale nie chcia³aby tego wiedzieæ. Fett leciutko wzruszy³ ramionami. Mo¿e by ci siê to nie spodoba³o. 126
Bardzo chêtnie podejmê takie ryzyko. Wolê to, ni¿ pozostawaæ w niewiadomoci odpar³a. Nie martw siê. Wkrótce siê wszystkiego dowiesz. G³os Neelah sta³ siê nagle z³owró¿bnie spokojny. Wola³abym nie czekaæ. Uda³o jej siê go zaskoczyæ. Boba Fett wyci¹gn¹³ rêkê nad pulpitem, ¿eby dosiêgn¹æ monitora, umieszczonego niewygodnie wysoko. Poczu³ lekkie, prawie niezauwa¿alne poci¹gniêcie za pas z wyposa¿eniem, stanowi¹cy czêæ jego mandaloriañskiej zbroi bojowej. Ten sygna³ wystarczy³, aby Fett obróci³ siê b³yskawicznie wraz z fotelem i spojrza³ na Neelah. Ale ona ju¿ odskoczy³a z powrotem do w³azu. Podnios³a miotacz, który uda³o jej siê wyci¹gn¹æ z pochwy przy pasie Boby Fetta. Trzymaj¹c broñ obiema rêkami, skierowa³a lufê dok³adnie na rodek czarnego wizjera he³mu Fetta. Nie ¿artowa³am powiedzia³a. Lekki umieszek w k¹ciku ust wiadczy³ o jej intencjach. Kiedy mówi³am, ¿e chcia³abym ci rozwaliæ g³owê. Ciekawe
ile takich strza³ów wytrzyma ta puszka? Jak ci siê zdaje? Boba Fett odchyli³ siê w ty³ w fotelu pilota. Gratulujê rzek³. Wiêksz¹ czêæ uzbrojenia schowa³ w bezpieczne miejsce, aby rozmaite elementy jego przenonego arsena³u nie przeszkadza³y mu w ciasnym kokpicie. Niewielki miotacz by³ jedyn¹ broni¹, jak¹ zatrzyma³ przy sobie. Wskaza³ j¹ gestem. Broñ nawet nie drgnê³a w uchwycie Neelah. Niewiele istot zdo³a³oby wykrêciæ mi taki numer. Wzi¹æ mnie z zaskoczenia to naprawdê osi¹gniêcie. £atwizna skrzywi³a siê Neelah. Musia³ przyznaæ, ¿e zabra³a mu broñ z zaskakuj¹c¹ zrêcznoci¹. A mo¿e nie a¿ tak zaskakuj¹c¹: z tego, co wiedzia³ o jej pochodzeniu, o tym, kim by³a, zanim znalaz³a siê w pa³acu Jabby jako tancerka ze skasowan¹ pamiêci¹, takie umiejêtnoci nie by³y w³aciwie niczym niezwyk³ym. By³a w koñcu kim wiêcej ni¿ zwyk³e dziecko arystokracji; nie wolno mu o tym zapomnieæ. Mo¿e i tak przyzna³. Co nie znaczy, ¿e to by³ dobry pomys³. Mo¿esz byæ dosyæ szybka, ale wierz mi, to nic w porównaniu ze mn¹. Zanim przyciniesz spust tej zabawki, bêdê ju¿ ko³o ciebie, a moje ramiê przydusi ci gard³o. A potem sprawy mog¹ siê potoczyæ jeszcze mniej przyjemnie dla ciebie. 127
Chêtnie zaryzykujê wzruszy³a ramionami. Co mam do stracenia? Nie chcesz mi powiedzieæ tego, co ja chcê
co muszê wiedzieæ. Jeli jednak oddam jeden dobry strza³, bêdê mia³a tê satysfakcjê, ¿e nie dostajê odpowiedzi z wa¿nego powodu. Pomyl tylko, jako nieboszczyk bêdziesz mia³ wietn¹ wymówkê. Boba Fett obliczy³ ju¿ dok³adnie odleg³oæ pomiêdzy sob¹ a ni¹, dok³adny k¹t, prêdkoæ i kierunek ruchów niezbêdnych do odzyskania broni. Móg³by to zrobiæ i nawet nie zostaæ draniêty tym jednym strza³em, jaki dziewczyna zdo³a oddaæ w ci¹gu tych kilku mikrosekund. Lepiej jednak, ¿ebym nie musia³ tego robiæ, myla³. I tylko z jednego powodu: strza³ na lepo w ciasnej przestrzeni kokpitu móg³by wyrz¹dziæ powa¿ne szkody. Nawet teraz Wciek³y Pies nie by³ w takim stanie, w jakim powinien, ale by³a to zas³uga niechlujstwa poprzedniego w³aciciela. Gdyby strza³ uszkodzi³ tylko konstrukcjê statku bo nie zdo³a³by przebiæ pow³oki Fett móg³by to naprawiæ, ale jeli trafi w pulpit sterowniczy, przeledzenie i za³atanie nieznanych obwodów mo¿e zaj¹æ du¿o czasu. A czas by³ akurat luksusem, którego mu teraz brakowa³o. Musia³ zaj¹æ siê swoimi interesami, i to doæ daleko st¹d. Ju¿ kiedy by³em bliski mierci rzek³ Boba Fett. Nie mam wielkiej ochoty powtarzaæ tego dowiadczenia. Neelah unios³a miotacz nieco wy¿ej, spogl¹daj¹c wzd³u¿ lufy na cel. W takim razie lepiej zacznij gadaæ. Chyba nie
Boba Fett wykona³ przecz¹cy ruch g³ow¹. Nie s¹dzê. Co? kobieta zmarszczy³a brwi. Co masz na myli? To proste Boba Fett machn¹³ d³oni¹ w jej stronê. Masz tyle samo do stracenia co i ja. Zabij mnie, a nigdy nie dowiesz siê tego, co chcesz wiedzieæ. Przechyli³a g³owê na bok i spojrza³a na niego uwa¿niej. Mo¿e jeli nie bêdziesz mi sta³ na drodze, potrafiê wydobyæ prawdê od kogo innego. Mo¿e. Boba Fett znowu wzruszy³ ramionami. Ale jeli siê mylisz
i jeli tylko ja wiem cokolwiek na temat twojej prawdziwej to¿samoci
wtedy za³atwisz jedyn¹ osobê, która mo¿e ci udzieliæ odpowiedzi. Jeste pewna, ¿e chcesz zaryzykowaæ? Przez kilka nastêpnych sekund Neelah zdawa³a siê rozwa¿aæ tê mo¿liwoæ. Potem opuci³a miotacz. 128
Chyba jednak nie. Dalej mia³a wciek³¹ minê. Zdaje siê, ¿e wykrêci³e siê sianem. Jeszcze mi za to podziêkujesz. Wyci¹gn¹³ rêkê. Wezmê to, jeli pozwolisz. Neelah potrz¹snê³a g³ow¹. Jeszcze mi siê mo¿e przydaæ. Patrzy³ w lad za ni¹, gdy z miotaczem u boku schodzi³a po drabince do ³adowni statku. Przynajmniej wie, czego chce, pomyla³. Problem w tym, czy uda jej siê to zdobyæ. Odwróci³ fotel pilota z powrotem w stronê pulpitu sterowniczego. Mia³ w³asne problemy, z którymi musia³ siê uporaæ. Kuksaniec w ¿ebra obudzi³ Dengara. Zamruga³ i szybko przeszed³ w stan pe³nej wiadomoci, choæ nie wolnej od zaskoczenia, gdy stwierdzi³, ¿e spogl¹da prosto w lufê pistoletu laserowego. Czas zacz¹æ gadaæ oznajmi³a Neelah. Wycelowa³a broñ wprost w jego czo³o. Chcê us³yszeæ ca³¹ historiê.
9
129
ROZDZIA£
WCZORAJ Musisz przyznaæ, ¿e to przyjemne miejsce na spotkanie rzek³ Bossk. Podoba³o mu siê w³asne poczucie humoru. Z jedn¹ szponiast¹ ³ap¹ na rêkojeci miotacza przygl¹da³ siê, jak Boba Fett wodzi wzrokiem po osypuj¹cych siê szczelinach i suchych powierzchniach klifów dawnego basenu morza. Oceany Gholondreine-Beta zosta³y wyssane do ostatniej moleku³y s³onej cieczy i przeniesione przez flotê potê¿nych imperialnych frachtowców na orbitaln¹ stacjê katalizy wokó³ Coruscant. Czynnikiem motywuj¹cym nie by³a tu ekonomia przetransportowanie takiej iloci wody statkiem by³o znacznie kosztowniejsze ni¿ jej wyprodukowanie lecz kara. Nadbrze¿ne i wewn¹trzl¹dowe pañstwa nie doæ szybko przynajmniej zdaniem Imperatora Palpatinea wyzbywa³y siê ostatnich niedobitków, dochowuj¹cych wiernoci starej Republice. Teraz, pod ¿arem pozbawionego chmur nieba, po wyschniêtych ulicach pustych miast tañczy³ jedynie kurz. S¹siednie planety tego sektora dosta³y cenn¹ lekcjê pogl¹dow¹, ¿e na polecenia Imperatora nale¿y reagowaæ. Skorupa jakiego od dawna martwego stworzenia morskiego zachrzêci³a pod podeszw¹ buta Boby Fetta. Jego statek, Niewolnik I, sta³ o kilkaset metrów dalej. Kokpit z transparistali b³yszcza³ w wietle s³oñca, którego promienie zdo³a³y przenikn¹æ do rodka podmorskiego rowu tektonicznego. Pêkniêcie w skorupie wysuszonej planety by³o tak g³êbokie, ¿e w ci¹gu standardowej jednostki czasowej zapadnie tu niemal ca³kowita ciemnoæ. To Bosskowi nie przeszkadza³o. Interes, jaki mia³ zamiar ubiæ ze swoim rywalem Bob¹ Fettem, nie powinien zaj¹æ zbyt wiele czasu. 130
W porz¹dku. Boba Fett zakoñczy³ inspekcjê miejsca, jednoczenie sprawdzaj¹c odczyty na przedramieniu mandaloriañskiej zbroi bojowej. wiate³ka wskaników powoli zmienia³y kolor z czerwonego na ¿ó³ty, a potem na zielony, gdy wieloczujnikowe systemy wczesnego ostrzegania Niewolnika I zakoñczy³y przeczesywanie okolicy w poszukiwaniu ukrytych pu³apek i zasadzek. Bossk pozostawi³ swój statek w powietrzu, w stanie gotowoci, ale po drugiej stronie rowu, tak aby pok³adowe uzbrojenie nie wzbudzi³o podejrzeñ drugiego ³owcy nagród. Nie jest tu co prawda tak intymnie, jak mo¿na by s¹dziæ rzek³ Fett. D³oni¹ w rêkawicy zatoczy³ kr¹g, wskazuj¹c na otaczaj¹ce ich klify, których osypuj¹ce siê zbocza górowa³y nad humanoidalnymi postaciami w dole. Odbieram sygna³y rozmaitych organicznych form ¿ycia. Bossk zarechota³ krótko i chrapliwie. Nie s¹dzê, ¿ebymy musieli siê nimi przejmowaæ. ci¹gn¹³ z ramienia rusznicê laserow¹, opar³ j¹ o biodro i wypali³ na maksymalnej mocy w zbocze, pod którym stali. Strza³ roztrzaska³ suchy kamieñ, zasypuj¹c dno rowu bia³awym py³em i od³amkami. Sprawd sobie. Czubkiem buta tr¹ci³ stertê gruzu. Spomiêdzy wyszczerzonych, ostrych jak ig³y k³ów podobnego do stonogi stworzenia rozleg³ siê ostry syk. Zwierzê skrêca³o siê i rozkrêca³o do d³ugoci prawie metra; jego ¿ó³te oczy lni³y wciek³oci¹, a¿ wreszcie rzuci³o siê gwa³towanie i owinê³o wokó³ kostki Bosska. Zanim zd¹¿y³o zatopiæ zêby w jego ³ydce, ³owca zrzuci³ je kolb¹ rusznicy. Drugie uderzenie przepo³owi³o stwora; dwa osobne kawa³ki wi³y siê w ostatnich konwulsjach, rozlewaj¹c wokó³ zielonkawe osocze. Milutkie maleñstwa, nie? Nawet do jedzenia siê nie nadaj¹. Smakuj¹ jak przerobiony olej przek³adniowy. Boba Fett nie odpowiedzia³. Zwróci³ spojrzenie czarnego wizjera na powierzchniê klifu. To, co do tej pory zdawa³o siê nieruchome i pozbawione ¿ycia, teraz lni³o i pulsowa³o w monotonnym blasku s³oñca wij¹cym siê ruchem, niczym robaki w gnij¹cym ciele. Strza³ z miotacza obudzi³ k³êbowiska wielonogich stworzeñ, które wype³za³y z otworów wy¿artych w miêkkim, osypuj¹cym siê kamieniu. Echo wystrza³u wystarczy³o, aby obudziæ równie¿ stworzenia gnie¿d¿¹ce siê po drugiej stronie rowu. Przez chwilê zbocza po obu stronach Bosska i Boby Fetta kipia³y rojem wij¹cych siê cia³ i g³odnych, ¿ó³tych lepiów. 131
Standardowa procedura operacyjna Imperium. Boba Fett nie okaza³ najmniejszego ladu zdziwienia, gdy owietli³ blaskiem odbitym od he³mu kolejny k³¹b wij¹cych siê istot. Zw³aszcza wtedy, gdy Imperator ma z³y humor. Te istoty nie s¹ czêci¹ fauny planety; to wyprodukowana w laboratorium hybryda ithoriañskich korzeniowców, genetycznie przystosowanych do ¿ycia w warunkach zerowej wilgotnoci. Martwe stworzenie pozostawi³o na bucie Bosska czarn¹ smugê. Pochyli³ siê i star³ j¹ szponem kciuka. Imperium je tutaj sprowadzi³o? wyprostowa³ siê, mierz¹c wzrokiem kipi¹cy mu nad g³ow¹ kamieñ. Co to za specja³? To ¿aden specja³ odpar³ Boba Fett. Wydzielaj¹ biotoksyny o okresie rozpadu molekularnego liczonego w setki lat. Poziomy ska¿enia staj¹ siê wreszcie tak wysokie, ¿e one same padaj¹ ofiar¹. Do tego czasu jednak ca³a skorupa planety zostanie prze¿arta ich wype³nionymi trucizn¹ kana³ami. wiaty otaczaj¹cych systemów przyjê³y uchodców z Gholondreine-Beta, ale ci uchodcy nie wróc¹ na rodzinn¹ planetê jeszcze przez wiele tysi¹cleci. Imperator ju¿ o to zadba³. Bossk poczu³ lekkie md³oci, jakby mia³ w ustach kawa³ek wielonogiego stworzenia. Mam nauczkê, pomyla³ ponuro. Sama myl, ¿e kto umylnie wyhodowa³ stworzenie nie nadaj¹ce siê do spo¿ycia, mocno go zirytowa³a. Filozofia trandoszañska zaleca³a spo¿ywanie innych ¿ywych istot, z w³asnymi przodkami w³¹cznie. By³ to punkt honoru i ¿yciowy cel Trandoszan. Czysta mciwoæ, jakiej chêtnie oddawa³ siê Imperator, równie¿ niezbyt Bosskowi odpowiada³a. W koñcu nawet gady czêciej oddaj¹ siê gor¹cej, niszczycielskiej, ale i szlachetnej wciek³oci. Wci¹¿ chcesz gadaæ o interesach? Boba Fett by³ wyranie rozbawiony widokiem zniesmaczonego Bosska. Wygl¹dasz tak, jakby chcia³ tu zostawiæ zjedzony lunch. Nie martw siê mn¹ warkn¹³ Bossk. Pos³a³em po ciebie z pewnego wa¿nego powodu. Mamy szansê zrobiæ na tym sporo kredytów. Potê¿ny interes. Nie widzia³ Boby Fetta w jego realnej postaci od czasu, gdy razem przebywali w g³ównej siedzibie Gildii £owców Nagród. Gildia w³anie zaczê³a siê rozpadaæ nied³ugo potem, jak Bossk zabi³ swojego ojca, Cradosska. Od tamtej pory by³ zbyt zajêty zatrzymywaniem w swojej frakcji m³odszych ³owców nagród, ¿eby zwracaæ uwagê na to, gdzie siê podziewa Boba Fett. Mimo to nabra³ 132
podejrzeñ, gdy Fett znikn¹³ z siedziby starej Gildii dok³adnie tak, jakby zakoñczy³ zadanie, które polecono mu tam wykonaæ. Od tego czasu Bossk s³ysza³ tylko plotki. Szeptane relacje twierdzi³y, ¿e to w³anie Boba Fett jest odpowiedzialny i to wiadomie za rozbicie Gildii £owców Nagród. Bossk nie bardzo móg³ sobie wyobraziæ, po co Boba Fett mia³by to robiæ. Jeli to jednak prawda, to wywiadczy³ mi przys³ugê, pomyla³ Bossk. W przeciwnym razie jego ojciec, Cradossk, ¿y³by jeszcze i wci¹¿ odgrywa³ swój cyrk, on za, Bossk, dalej czeka³by na swoj¹ szansê. O jakich nas mówisz? Boba Fett skrzy¿owa³ ramiona na piersi. Ju¿ raz mia³em przyjemnoæ z tob¹ pracowaæ. To wiêcej ni¿ mam w zwyczaju. Reputacja samotnego wilka, jak¹ cieszy³ siê Boba Fett, by³a dobrze zas³u¿ona i to dlatego Bossk by³ tak zdumiony, ¿e Fett pojawi³ siê na spotkaniu Gildii £owców Nagród, prosz¹c o przyjêcie w jej szeregi. Potem Boba Fett uda³ siê wraz z Bosskiem i kilku innymi cz³onkami Gildii Zuckussem i robotem IG-88 na wspóln¹ wyprawê. Fett przyprowadzi³ nawet jeszcze jedn¹ istotê: ¿ywe, chodz¹ce dzia³o laserowe imieniem DHarhan. Ten towar by³ naprawdê twardy wiêkszoæ grupy uzna³a siê za szczêciarzy, uchodz¹c z ¿yciem ze wiata Pancernych Huttów, zwanego Okr¹glakiem. Wysz³o tak, ¿e dla DHarhana by³ to koniec zabawy. wiadczy³o to dobitnie, ¿e stowarzyszanie siê z Bob¹ Fettem niekoniecznie by³o dobrym pomys³em. Bossk przysi¹g³ sobie, ¿e nigdy ju¿ nie bêdzie tego nawet bra³ pod uwagê. Istnia³y sytuacje, w które Boba Fett pakowa³ siê chêtnie i z w³asnej woli, poniewa¿ drañ by³ pewien, ¿e wyjdzie z nich ca³o. A jeli nawet poci¹ga³o to za sob¹ mieræ wspólnika z dawnych czasów, takiego jak DHarhan, dla Boby Fetta by³a to cena, której nie waha³ siê zap³aciæ. Czas i chciwoæ os³abi³y jednak znacznie decyzjê Bosska. Za du¿o kredytów, ¿eby je tak zostawiæ, uzna³. Dosta³ jednak nauczkê, ¿e nie powinien wybieraæ siê z Bob¹ Fettem na takie wyprawy: trzeba zawsze pilnowaæ ty³ów. £atwiej bêdzie siê pilnowaæ, kiedy zostan¹ tylko we dwóch zamiast w ca³ej grupie. Daj spokój rzek³ Bossk. Czy nie mo¿emy spróbowaæ pogadaæ jak przyjaciele? £uskowate pyski Trandoszan nie by³y przystosowane do ¿adnego rodzaju umiechu, a zw³aszcza przymilnego. 133
Bossk by³ równie niezdolny do wyra¿ania jakichkolwiek pozytywnych uczuæ, jak gdyby nosi³ mandaloriañski he³m Boby Fetta. Ostatnim razem wysz³o nam ca³kiem niele. Wtedy tak nie uwa¿a³e g³os Fetta by³ bezdwiêczny i pozbawiony emocji. Z tego, jak siê zachowywa³e podczas ca³ej akcji na Okr¹glaku, móg³bym wnosiæ, ¿e to ostatnia twoja wyprawa w grupie. Zmieni³em zdanie. Bossk nie mia³ w zwyczaju namawiaæ kogokolwiek do czegokolwiek. Wola³ groby lub brutalnoæ
albo jedno i drugie. Niestety, szanse na to, ¿e z Bob¹ Fettem mo¿na co wskóraæ tymi metodami, w³aciwie nie istnia³y. Poza tym
pewne zadania s¹ po prostu za trudne dla jednego ³owcy. Mów za siebie. Bossk podejrzewa³, ¿e Boba Fett wie, o co mu chodzi. Plotka o tym akurat twardym towarze roznios³a siê poczt¹ pantoflow¹ poród ³owców nagród z prêdkoci¹ blisk¹ nadwietlnej. W porz¹dku powiedzia³. Postanowi³, ¿e porzuci wszelkie pozory przyjaznego nastawienia. To po prostu nie dzia³a³o. Powinienem by³ wiedzieæ, pomyla³ ponuro. Ten facet zawsze mia³ jaja z durastali. Przejdmy zatem do interesów. Jestem prawie pewien, ¿e ty i ja mo¿emy daæ sobie radê
jeli bêdziemy wspó³pracowaæ. Albo mo¿emy iæ pojedynczo i wróciæ jako trupy. Ju¿ ci raz powiedzia³em Boba Fett nawet nie pofatygowa³ siê wzruszyæ ramionami. Mów za siebie. Bossk poczu³, ¿e oczy zwê¿aj¹ mu siê w szparki, a krêgos³up sztywnieje z gniewu. Z trudem pohamowa³ nieodpart¹ chêæ, aby rzuciæ siê na tamtego, szponami mierz¹c wprost w gard³o. W³aciwie powstrzyma³o go tylko jedno: wiedzia³, ¿e gdy jeszcze bêdzie w powietrzu, zarobi dziurê w brzuchu na wylot, wypalon¹ przez laserow¹ rusznicê Fetta, i ¿e wyl¹duje u jego stóp ju¿ jako nieboszczyk. To za³atwia sprawê. Po co sobie w ogóle zawracam tym g³owê, pomyla³ Bossk. Ca³e to spotkanie by³o czyst¹ strat¹ czasu. Boba Fett stosowa³ siê wy³¹cznie do w³asnych zasad. Ty pójdziesz swoj¹ drog¹, a ja swoj¹. Zobaczymy, kto zginie pierwszy. Okrêci³ siê na piêcie i ruszy³ w stronê Wciek³ego Psa. Wyschniêty rów tektoniczny powoli zacz¹³ pogr¹¿aæ siê w cieniu, gdy bladawe s³oñce Gholondreine-Beta przesunê³o siê w kierunku zachodu. Na okrytej mrokiem cianie rowu lni³y ¿ó³te oczy stonogowatych stworzeñ. 134
Czekaj odezwa³ siê za jego plecami g³os Boby Fetta. Bossk obejrza³ siê przez ramiê, zezuj¹c na tamtego. Co jest? Nie powiedzia³em, ¿e nie pójdê z tob¹ na tê wyprawê. Ostry jak brzytwa cieñ pada³ ukonie pod stopy Fetta, który sta³ nieruchomo poród pustych, martwych skorup dawnych mieszkañców morskich g³êbin. Przedstawi³em ci tylko fakty dotycz¹ce naszego uk³adu. Podmuch zimnego wiatru przetoczy³ siê przez ca³y kanion, przenikaj¹c ³uskowate cia³o Bosska a¿ do samych koci. Trandoszanin powolnym skinieniem g³owy odpowiedzia³ Fettowi. No to lepiej omówmy resztê wskaza³ ruchem g³owy Wciek³ego Psa. Równie dobrze mo¿emy pogadaæ na moim statku. Boba Fett potrz¹sn¹³ g³ow¹. To nie jest dobry pomys³. O co chodzi? Bossk poczu³ siê ura¿ony, ¿e tamten nie przyj¹³ zaproszenia. Nie mam zamiaru zastawiaæ na ciebie pu³apki. Chcia³em tylko pogadaæ o interesach. Przecie¿ ci wierzê Boba Fett ruszy³ ju¿ powoli w stronê w³asnego statku. Ale nie do koñca. Poza tym zatrzyma³ siê i zwróci³ w stronê Bosska ukryt¹ za wizjerem twarz chcia³em ci co pokazaæ. Co, co mo¿e ciê zaciekawiæ. W³aciwie czemu nie? pomyla³ Bossk i ruszy³ za Fettem. Praca z nim uczy³a go ci¹gle nowych przejawów wrogoci. Wnêtrze Niewolnika I by³o dok³adnie takie, jak zapamiêta³ Bossk z czasów wyprawy na Okr¹glak. Rozejrza³ siê doko³a, z wyranym niesmakiem wodz¹c wzrokiem po cianach i klatkach. Boba Fett utrzymywa³ swój statek w takim stanie technicznym, ¿e Bossk uwa¿a³ to za osobist¹ obrazê. Czu³ siê tak, jakby zwiedza³ oddzia³ chirurgiczny na statku szpitalu Floty Imperialnej, gdzie ka¿da powierzchnia odarta by³a do nagiego metalu i wysterylizowana. Bossk by³ zdania, ¿e wnêtrze statku ³owcy powinno stanowiæ odzwierciedlenie jego charakteru; ¿e ka¿dy aspekt jego osobowoci przes¹cza siê w konstrukcjê a¿ do dysz silników i uk³adów sterowania. By³ dumny z tego, ¿e spaceruj¹c po pok³adzie Wciek³ego Psa, czu³ siê jak we wnêtrzu w³asnej czaszki. Ale bior¹c na rozum, myla³, umiechaj¹c siê w duchu, mo¿e to jest w³anie osobowoæ Fetta. Tylko biznes kredyty i towar, 135
i ¿adnych namiêtnoci, ¿adnych prawdziwych przyjemnoci czerpanych z gwa³tu i terroru, jakie stanowi¹ zwykle czêæ zawodu ³owcy nagród. Co za marnotrawstwo
Siadaj Boba Fett wskaza³ mu ³awkê obok jednej z klatek. Sam usiad³ naprzeciwko. Chcesz znaleæ tego szturmowca renegata, zgadza siê? Przynajmniej z takim typem jak Boba Fett, co nie uznaje niczego innego ni¿ biznes, nie marnowa³o siê czasu. Zgadza siê odpar³ Bossk. Taka robota wpada raz w ¿yciu. By³o to grube niedopowiedzenie. Po og³oszeniu nagrody w oficjalnym pamie emitowanym z pa³acu imperialnego na Coruscant kwota oferowanych kredytów zosta³a uznana za b³¹d w transmisji; wydawa³o siê, ¿e do rzeczywistej kwoty dodano zbyt du¿o zer. Za tyle kredytów móg³bym sobie kupiæ ma³¹, nieuprzemys³owion¹ planetê gdyby Imperium wystawia³o takie planety na sprzeda¿, marzy³ wtedy Bossk. Obie frakcje starej Gildii £owców Nagród, Zreformowany Komitet i te stetrycza³e stworzenia nazywaj¹ce siebie Prawdziw¹ Gildi¹, natychmiast skontaktowa³y siê z centrum informacyjnym Imperium, prosz¹c o wyjanienie, jaka jest prawdziwa kwota oferowanej nagrody. I dowiedzia³y siê, ¿e nie by³o b³êdu w transmisji. Suma podana w pierwszym komunikacie by³a prawdziwa. Efekt, jaki ta informacja wywar³a na ka¿dym po kolei ³owcy nagród, w ka¿dym zgni³ym zak¹tku wszystkich portów kosmicznych i w kwaterach dowództwa obu frakcji Gildii, by³ elektryzuj¹cy. Kiedy trzeba zwróciæ na co uwagê istoty myl¹cej, zach³annoæ potrafi zdzia³aæ cuda. To by³o jak po³o¿enie szponów na pozbawionym os³on generatorze mocy, i to tym najwiêkszym, zdolnym ponieæ w nadprzestrzeñ nawet imperialny kr¹¿ownik. Bossk czu³, ¿e ka¿da ³uska na jego ciele jest jak naelektryzowana. To by wszystko za³atwi³o taka by³a pierwsza myl, jaka pojawi³a siê w g³owie Bosska. Schwytanie imperialnego szturmowca renegata, za g³owê którego Imperator Palpatine obieca³ kolosaln¹ nagrodê, w ostateczny sposób dowiod³oby zarówno w oczach Bosska, jak i ka¿dej istoty myl¹cej w galaktyce kto jest najlepszym ³owc¹ nagród. Imperator na pewno nie da³by tylu kredytów za ³atwe zadanie. Akurat ten szturmowiec nie by³ jednym z radosnych g³upków, co to nie zdejmowali palców ze spustu, a zdolni byli wy³¹cznie do zbiórki w szeregu, nieskomplikowanych aktów terroru oraz wykonywania rozkazów dowódcy. Trhin Vossont 136
by³ jednym z dowódców na samym szczycie hierarchii szturmowców imperialnych, dowódc¹ si³ uderzeniowych elitarnego batalionu Oddzia³ów Strategicznych. By³ dopóki nie wzi¹³ na muszkê miotacza ca³ego personelu imperialnego niszczyciela gwiezdnego i nie porwa³ statku wraz z grupk¹ wybranych wspólników, zaledwie wystarczaj¹c¹, by wype³niaæ funkcje za³ogi. Z pocz¹tku spekulacje dotycz¹ce motywów, jakie kierowa³y Vossontem, koncentrowa³y siê g³ównie wokó³ mo¿liwoci jego zdrady na rzecz Sojuszu Rebeliantów. Niszczyciel i jego ca³e uzbrojenie, bazy danych kodów i starannie zabezpieczana technologia imperialna wszystko to mia³oby zostaæ przekazane jako uzupe³nienie rosn¹cego arsena³u Sojuszu. Teorii tej jednak szybko zaniechano, kiedy okaza³o siê, ¿e niszczyciel zosta³ porzucony w dryfie w nie zamieszkanym sektorze nawigacyjnym pomiêdzy systemami gwiezdnymi, ze zw³okami wspólników Vossonta na pok³adzie. Najwyraniej zostali ofiarami egzekucji wykonanej zgodnie z wszelkimi zasadami standardowych metod dyscyplinarnych szturmowców imperialnych, to znaczy pojedynczym strza³em z miotacza w ty³ czaszki. Niszczyciel zosta³ odarty ze wszystkiego, co mo¿na by³o up³ynniæ szybko i z zyskiem. Czêci g³ównych silników wyposa¿one na poziomie molekularnym w odpowiednie numery kodowe zaczê³y siê pojawiaæ w ró¿nych nielegalnych transakcjach niemal natychmiast, ale wczeniej przesz³y przez niemo¿liwy do przeledzenia ³añcuch paserów i miêdzysystemowych handlarzy z³omu. Uzyskane za nie kredyty pozwoli³y Vossontowi dokonaæ niemo¿liwego, to znaczy znikn¹æ bez ladu. Moim zdaniem Bossk pochyli³ siê do przodu, jakby chcia³ wstaæ z miejsca w g³ównej ³adowni Niewolnika I Vossont planowa³ ten ruch ju¿ od d³u¿szego czasu. A kiedy wszystko zosta³o odpowiednio przygotowane, po prostu go wykona³. To oczywiste odpar³ Boba Fett. Nikt nie ucieka z niszczycielem imperialnym bez przygotowania. Nale¿y siê tylko zastanowiæ, dlaczego on to zrobi³. Bossk jednym szponem podrapa³ siê po pysku. Jeli nawet zarobi³ jakie kredyty na tym z³omie ze statku, wszystko musia³ utopiæ w ucieczce. ¯eby tak znikn¹æ, trzeba op³aciæ kupê istot, a drugie tyle za³atwiæ albo zleciæ ich usuniêcie. A Vossont musia³ pozbyæ siê niszczyciela po kursie dziesiêciu decykredytów za kredyt rzeczywistej wartoci nie wygl¹da to na zyskowny interes, który móg³by go ustawiæ na ca³e ¿ycie. 137
Boba Fett niedbale wzruszy³ ramionami. A co nas obchodzi, po co to zrobi³? Mo¿e mia³ ju¿ doæ siedzenia pod pantoflem Palpatinea. Wiele istot w tej galaktyce tak w³anie myli. Inaczej nie by³oby ¿adnej Rebelii. Liczy siê tylko to, ¿e jemu siê uda³o
a Imperator zap³aci, ¿eby go dostaæ z powrotem. Tak, ale musisz chyba wleæ mu do g³owy, ¿eby go teraz wyledziæ. Bossk pracowa³ nad tym problemem pe³n¹ par¹ swoich sk¹pych mo¿liwoci intelektualnych. Prawie czu³, jak jego pokryte ³usk¹ czo³o marszczy siê z wysi³ku. To znaczy, ¿e motyw mo¿e byæ dla niego wa¿nym czynnikiem. Mo¿e twoim zdaniem Fett pozosta³ niewzruszony. Ale nie dla mnie. W twardym towarze liczy siê tylko cena, jak¹ chc¹ za niego zap³aciæ. Wszystkie inne czynniki zawsze pozostaj¹ te same. Chodzi o wyledzenie towaru, schwytanie go, przekazanie i zainkasowanie nagrody. Jeli zaczniesz siê zastanawiaæ, co ten towar myli, utrudnisz sobie robotê. Mroczne spojrzenie wielkiego ³owcy, a raczej wizjera mandaloriañskiego he³mu, który sta³ siê jego nieod³¹czn¹ czêci¹, pad³o na Bosska. Dlatego ty jeste na jednym poziomie zawodu ³owcy nagród
. a ja na ca³kiem innym. Bior¹c pod uwagê ³atwopalny temperament Bosska, nawet jego samego zdziwi³ fakt, ¿e poni¿aj¹ca uwaga Boby Fetta nie wywo³a³a gniewnej reakcji. Mo¿e siê czego od niego nauczê, pomyla³ Bossk. Mo¿e Fett ma racjê; mo¿e to on za du¿o myli. Ca³e to ruszanie rozumem tylko przeszkadza mu byæ dobrym ³owc¹ nagród. To w³anie jest mój problem, myla³. Mam w sobie zbyt wiele z intelektualisty. A wiêc robimy ten interes? Bossk opar³ siê o cianê za ³awk¹. Inaczej by ze mn¹ tak nie rozmawia³, nie? Bardzo by³ z siebie dumny, ¿e uda³o mu siê tak szybko zorientowaæ. Ty i ja stworzymy grupê
partnerstwo
i razem ruszymy za tym szturmowcem. Jak to on siê
Trhin Vossont, zgadza siê? Bossk z nadziej¹ spojrza³ na drugiego ³owcê. Boba Fett skin¹³ g³ow¹. Ale to bêdzie pojedyncza akcja. Nie spodziewaj siê niczego trwalszego. Mam ju¿ doæ sprzymierzania siê z innymi. Dlatego nie pêka mi serce, ¿e Gildia £owców Nagród siê rozpad³a. A to by³ ju¿ kolejny temat do dyskusji. Bossk uzna³ jednak, ¿e zniszczy wie¿o zawarty sojusz, jeli o nim wspomni. Poza tym
nawet jeli Boba Fett umylnie przyczyni³ siê do rozpadu Gildii, 138
czy to wa¿ne, jakie powody nim kierowa³y? Nie wa¿niejsze ni¿ powody, jakie kierowa³y Vossontem, gdy mordowa³ szturmowców. Ju¿ siê czego nauczy³em, ucieszy³ siê Bossk. Minimalistyczna postawa, jak¹ przej¹³ od Boby Fetta, cudownie wszystko upraszcza³a, ograniczaj¹c obawy do absolutnie podstawowych spraw, takich jak wibroostrze wbite w nie os³oniête cia³o. Zaczekaj no chwilê w umyle Bosska nagle pojawi³o siê podejrzenie. Nie lubisz stowarzyszaæ siê z innymi ³owcami nagród
sam to dopiero co powiedzia³e. Spojrza³ na Bobê Fetta nieco uwa¿niej. Wiêc dlaczego jeste teraz ze mn¹? A¿ tak siê boisz tego gnojka Vossonta? Nic z tych rzeczy odpar³ Boba Fett. Strach to uczucie, dla którego mam pewien szacunek, gdy je widzê u innych istot. Jest bardzo po¿yteczny, bo mo¿na go u¿yæ przeciwko nim. Zak³óca ich procesy mylowe, a wtedy ³atwo padaj¹ ofiar¹ paniki, zachowuj¹ siê bez³adnie i nielogicznie. A wtedy mo¿esz nimi kierowaæ jak byd³em w stadzie. Fett zni¿y³ nieco g³os, jakby w³anie odczytywa³ inskrypcje na grobie swojej ofiary. Pokiwa³ powoli g³ow¹ i ci¹gn¹³ dalej: Ale poza tym nie mam osobistej wiadomoci istnienia tego uczucia. We mnie go nie ma. Nie odpowiedzia³e mi na pytanie. Bossk nie mia³ zamiaru daæ siê zwieæ skomplikowan¹ retoryk¹. Dlaczego siê zgodzi³e pracowaæ ze mn¹? Odpowied jest prosta Fett wyci¹gn¹³ ku niemu obci¹gniêty rêkawic¹ palec. Akurat teraz mogê mieæ z ciebie po¿ytek. To zadanie jest inne ni¿ wszystkie. Nic podobnego nigdy wczeniej nie pojawi³o siê na rynku. Taki towar potrafi znacznie wiêcej, ni¿ tylko bawiæ siê w chowanego i uciekaæ. Umie siê równie¿ broniæ. Vossont ma wszystkie umiejêtnoci wojskowe, które naby³ w szeregach Oddzia³ów Strategicznych. Ma wyszkolenie, dowiadczenie, broñ
i na pewno jej u¿yje. To nie jaki wystraszony ksiêgowy, kryj¹cy siê w zapad³ej dziurze na zapad³ej planecie. A wiêc mnie potrzebujesz. Bossk by³ zachwycony. Boba Fett, najpotê¿niejszy ³owca nagród w ca³ej galaktyce, sam siê do tego przyznaje! Hmm
Tego nie powiedzia³em. Powiedzia³em, ¿e jeste po¿yteczny. Boba Fett skrzy¿owa³ ramiona na napierniku zbroi. Mogê sprowadziæ tego Vossonta ca³kiem sam. To ¿aden problem. Mog³oby mi siê to nawet spodobaæ. Nieczêsto siê zdarza takie wyzwanie. Ale ³atwiej mi bêdzie z partnerem. To kwestia strategii: 139
gdziekolwiek ukrywa siê Vossont, z ca³¹ pewnoci¹ spodziewa siê, ¿e upomn¹ siê o niego ³owcy nagród. Musi byæ wiadom, ¿e Palpatine wyznaczy³ nagrodê za jego g³owê. Spodziewa siê te¿, ¿e z tej okazji ³owcy nagród bêd¹ tworzyæ spó³ki i sojusze. Boba Fett znowu zni¿y³ g³os. Spodziewa siê tego po wszystkich ³owcach nagród
z wyj¹tkiem jednego. A tym jednym jestem ja. I uwa¿asz, ¿e to jedyny sposób, aby wzi¹æ Vossonta z zaskoczenia? Nie Boba Fett pokrêci³ g³ow¹. S¹ inne sposoby. Ale ¿aden z nich nie sprawi, ¿e do tego stopnia zaniecha ochrony. Trzeba sprawiæ, aby myla³, ¿e to on rozgrywa grê, ¿e to on ustala stawki. To jego s³aby punkt: jest przyzwyczajony do rozkazywania. A w³adza wród imperialnych szturmowców jest absolutna, no i ³atwo siê do niej przyzwyczaiæ. Pozostali szturmowcy, którym Vossont wydawa³ rozkazy, gotowi byli w razie potrzeby oddaæ ¿ycie. Taki rodzaj lojalnoci ma niszczycielski wp³yw na tok mylenia istoty rozumnej. Powoduje u takiego osobnika wiarê, ¿e ca³y wszechwiat jest na jego rozkazy. Kiedy m¹dre istoty mówi¹, ¿e absolutna w³adza ma niszczycielsk¹ moc, maj¹ na myli nie tylko kwestiê moralnoci. Ma ona równie¿ wp³yw na inteligencjê. Czekaj no Bossk zmarszczy³ brwi, próbuj¹c wcisn¹æ s³owa partnera w twarde ramy w³asnego mózgu. Dopiero mówi³e, ¿e nie ma potrzeby zastanawiaæ siê, co siê dzieje w g³owie towaru, który cigasz. Bo nie ma odpar³ Boba Fett. To nie psychologia, tylko polowanie. To wszystko. Nic mnie nie obchodzi, dlaczego towar zachowuje siê tak, jak siê zachowuje, ale biorê pod uwagê jego zachowanie, reakcje i ruchy. Spêdzi³em wiêcej czasu ni¿ ty w miejscach takich jak pa³ac imperialny czy siedziba Jabby. Moje us³ugi s¹ tam cenione i dobrze op³acane. G³os dochodz¹cy spod ciemnego he³mu brzmia³ posêpn¹ pewnoci¹ siebie. Widzia³em to samo u admira³ów floty imperialnej, u Jabby Hutta i Imperatora Palpatinea. To, co w ich rêkach zaczyna jako narzêdzie, jako broñ, koñczy jako rak tocz¹cy ich mózgi. A wtedy ich poch³ania. I staj¹ siê ³atw¹ zdobycz¹. Bossk wyprostowa³ siê na ³awce, czujnym okiem zezuj¹c na Fetta. Mo¿e jemu uczucie strachu by³o obce, ale w g³êbi wnêtrznoci Bosska pojawi³o siê dziwne uczucie niepokoju. Mo¿e masz racjê rzek³ Bossk. Ale nie s¹dzê, aby ktokolwiek w najbli¿szym czasie obali³ Imperatora Palpatinea. 140
Doprawdy? g³os Boby Fetta by³ jak zwykle pozbawiony wyrazu. Ja bym siê o to nie zak³ada³, ani w jedn¹, ani w drug¹ stronê. Sojusz Rebeliantów ma w swoich szeregach zbyt wielu niepoprawnych optymistów, ¿eby stanowiæ jakiekolwiek zagro¿enie dla Palpatinea. W ka¿dym razie
mo¿e w³anie dlatego Vossont sta³ siê renegatem. ¯eby to samo nie przydarzy³o siê jemu. Jeli tak jest naprawdê odpar³ Boba Fett to znaczy, ¿e jest sprytniejszy i bardziej niebezpieczny, ni¿ s¹dzi³em. Wiêc jaki masz plan? Ta dziwaczna rozmowa zaczyna³a dzia³aæ Bosskowi na nerwy. Przez chwilê mia³ wra¿enie, ¿e durastalowe ciany statku Fetta zaciskaj¹ siê wokó³ niego. To znaczy, mówiê o wszystkim innym oprócz utworzenia zespo³u, czego siê nikt po tobie nie spodziewa. To proste, jak wszystkie najlepsze plany. Nie tworzymy zespo³u. Nie chwytam. Teraz Bossk by³ naprawdê zbity z tropu. No to o czym rozmawiamy? Rozmawiamy o tym, co chcielibymy, ¿eby Vossont sobie pomyla³ na temat naszych planów odpar³ Boba Fett. Och, oczywicie, stworzymy zespó³
bo w tym zadaniu jestemy wspólnikami, to oczywiste
ale ty najpierw musisz mnie zdradziæ. Kiedy ju¿ namierzymy Vossonta, kiedy dowiemy siê, gdzie siê ukrywa, wtedy wpakujesz mi nó¿ w plecy. Chyba ¿artujesz Bossk wymownie spojrza³ na drugiego ³owcê. ¯artujesz, co? No, nie bierz tego dos³ownie. Chcê tylko, ¿eby skontaktowa³ siê po kryjomu z Vossontem. Zaoferujesz mu przejcie na jego stronê i pracê dla niego. To stary chwyt poród kryminalistów: najlepszym sposobem prze³amania czyjej linii obrony jest pozwoliæ mu s¹dziæ, ¿e dla niego zdradzasz kogo innego. Bossk potrz¹sn¹³ g³ow¹. Widzê w tym planie pewne s³abe strony, i to ju¿ od samego pocz¹tku. Spodziewa³ siê czego lepszego; czy¿by na tym koñczy³y siê mo¿liwoci strategicznego mylenia Boby Fetta? Po pierwsze jak mam go przekonaæ, ¿e w ogóle chcê dla niego pracowaæ? Ostatnia grupa, która chcia³a dla niego pracowaæ, skoñczy³a z dziurami w g³owach. By³bym idiot¹, ¿eby w³aziæ w drogê komu z takimi papierami, chyba ¿e mam sk³onnoci samobójcze. Nie mówiê, ¿e masz powiedzieæ Vossontowi, ¿e mu ufasz. Jasne, ¿e mu nie zaufasz. Bo niby dlaczego? t³umaczy³ dalej 141
Boba Fett cierpliwie i spokojnie. Bêdzie wiedzia³, ¿e pilnujesz swojego ty³ka przez ca³y czas wspó³pracy z nim. I tak samo powinien wiedzieæ, ¿e potrafisz o siebie zadbaæ. Jeste w koñcu dowiadczonym ³owc¹ nagród i nieraz ju¿ bywa³e w niebezpiecznych sytuacjach. Pamiêtaj, ¿e za³oga, która pomog³a mu sprz¹tn¹æ niszczyciel imperialny, prawdopodobnie mu ufa³a. Dlatego móg³ ich spokojnie za³atwiæ. Zap³acili za g³upotê w³asnym ¿yciem. Dlatego ty i Vossont bêdziecie doskonale wiedzieli, czego siê wzajemnie po sobie spodziewaæ. Bêdziecie mogli ubiæ interes jak prawdziwe istoty biznesu. W takim razie pozostaje jeszcze drugi problem odrzek³ Bossk. Mogê siê zorientowaæ, czego on ode mnie chce
¿ebym tak za³atwi³ sprawê, ¿e ty skoñczysz martwy, a on nie trafi jako twardy towar do jednej z twoich klatek. Bossk wskaza³ szponiastym kciukiem w kierunku konstrukcji z metalowych prêtów po drugiej stronie ³adowni. Vossont nie chce siê znaleæ w ³apach Imperatora. Ale co ja z tego bêdê mia³? Co takiego reprezentuje sob¹ ten Vossont, ¿e bêdzie mi siê op³aca³o z nim wi¹zaæ? Tak jak powiedzia³e, prawdopodobnie wyda³ ju¿ wiêkszoæ kredytów ze sprzeda¿y z³omu, na który porozk³ada³ imperialny niszczyciel. Vossontowi na pewno zosta³o mnóstwo rzeczy do zaoferowania. Nie s¹ to ¿ywe kredyty, to pewne, lecz jego w³asny rodzaj towaru. Czy ty rzeczywicie s¹dzisz, ¿e Imperator Palpatine chce go z powrotem? I ¿e ta ogromna nagroda, jak¹ za niego wyznaczy³, to wynik zranionej dumy albo czego takiego? Imperator nie anga¿uje siê uczuciowo w zwi¹zki ze swoimi szturmowcami. Oni s¹ dla niego tylko narzêdziami, a jeli jedno siê zepsuje, no to trudno. Jest ich doæ, ¿eby wype³niæ luki w szeregach. Jeli Palpatine tak bardzo chce dostaæ w swoje rêce Vossonta, musi byæ po temu jaka inna przyczyna. Vossont mianowicie ukrad³ co wiêcej ni¿ tylko imperialny gwiezdny niszczyciel. Zwin¹³ równie¿ bazy danych kodów wszystkich za³óg Oddzia³ów Strategicznych Imperialnych Szturmowców. W³anie to jest to, co Imperator tak bardzo chce odzyskaæ. Kody? Bossk spojrza³ na Bobê Fetta z niedowierzaniem
i z rozczarowaniem. O to ca³y ten szum? A co jest takiego wa¿nego w kodach operacyjnych? Przecie¿ mo¿na je zmieniaæ w³aciwie co chwila, jeli ju¿ wpadn¹ w niepowo³ane rêce. W ca³ym Imperium bez przerwy ³amie siê jakie kody zabezpieczeñ. Bossk potrz¹sn¹³ g³ow¹. Imperium musi tylko rozes³aæ do wszystkich 142
jednostek militarnych sygna³ odwo³ania i anulowania kodu, a potem przekazaæ zaszyfrowan¹ i zabezpieczon¹ transmisjê z kodami zastêpczymi. Mo¿e to i skomplikowana procedura, ale tañsza ni¿ ta nagroda, któr¹ wyznaczy³ za Vossonta Palpatine. Zgoda, procedura w³anie tak wygl¹da. Boba Fett lekko pochyli³ siê do przodu. Dla wszystkich jednostek wojskowych Imperium
z wyj¹tkiem grup Oddzia³ów Strategicznych. Jednostki te, tak samo jak ta, do której nale¿a³ Vossont, nie s¹ w ci¹g³ym kontakcie z orodkami komunikacyjnymi Imperium. Oddzia³y Strategiczne s¹ g³êboko utajnione
po to zosta³y powo³ane. Kiedy wyruszaj¹ z misj¹, zw³aszcza w odleg³y sektor galaktyki, mog¹ podró¿owaæ bardzo d³ugo, zanim ponownie skontaktuj¹ siê z jakimkolwiek ogniwem ³añcucha dowodzenia, jaki maj¹ nad sob¹. S¹ prawie niezale¿nymi jednostkami i dlatego jest ich w Imperium tak ma³o. Dlatego nie mog¹ odebraæ sygna³u odwo³ania i anulowania kodów od swoich zwierzchników na tyle szybko, ¿eby to mia³o jakie znaczenie. Musz¹ u¿ywaæ oryginalnych kodów, tych, z którymi zostali wys³ani
a s¹ to te same kody, które zabra³ ze sob¹ Trhin Vossont. Teraz Imperium próbuje je odzyskaæ, a dla Palpatinea to wystarczy, by ustanowiæ tak¹ nagrodê. Teraz rozumiem. Sytuacja powoli stawa³a siê dla Bosska coraz janiejsza. Rozebranie niszczyciela na z³om potrzebne by³o tylko po to, aby Vossont móg³ zdobyæ kredyty na ucieczkê. Prawdziwe bogactwo tkwi jednak w bazach danych kodów. W³anie potwierdzi³ Boba Fett. Vossont bêdzie próbowa³ je spieniê¿yæ. Mo¿e albo sprzedaæ je z powrotem Imperium, albo odszukaæ Sojusz Rebeliantów i sprawdziæ, ile oni mog¹ mu zap³aciæ. Jest pod siln¹ presj¹ czasu. Im d³u¿ej zwleka z dokonaniem transakcji, tym mniej te kody s¹ warte. W miarê jak kolejne Oddzia³y Strategiczne bêd¹ koñczyæ zadania i wracaæ do rodzimej bazy, mo¿na je bêdzie wyposa¿aæ w nowe kody operacyjne. Na razie jednak Vossont ma w swoich rêkach doæ cenny towar. Jeli uda mu siê unikn¹æ schwytania, a przy tym zdo³a dobiæ interesu, bêdzie urz¹dzony na ca³e ¿ycie. Za takie kredyty mo¿e sobie kupiæ ka¿d¹ ochronê, jakiej bêdzie potrzebowa³. Jednak musi jeszcze przeprowadziæ sam¹ transakcjê
i prze¿yæ do tego czasu. Bossk skin¹³ g³ow¹. Czu³ lekkie podniecenie. I tu wchodzimy my
W³anie. Stanowiê dla niego spory problem. W³aciwie jestem jedynym ³owc¹ nagród, którego Vossont naprawdê siê boi
143
Czekaj no z oburzeniem zaprotestowa³ Bossk. A co ze mn¹? Daj spokój, spójrz prawdzie w oczy. Boba Fett podniós³ d³oñ w rêkawicy, jakby chcia³ u³agodziæ partnera. Mam odpowiedni¹ opiniê i wszelkie mo¿liwoci, ¿eby tê opiniê potwierdziæ. A ty nie. Bossk ponuro wymamrota³ pod nosem wi¹zankê trandoszañskich przekleñstw. Masz jednak na tyle dobr¹ reputacjê ci¹gn¹³ Boba Fett aby mo¿na by³o sobie wyobraziæ, ¿e zechcê z tob¹ pracowaæ. Mo¿emy ³atwo przekonaæ o tym Vossonta. A kiedy ju¿ w to uwierzy, bêdziemy mieli otwart¹ drogê. Jeli jeste ze mn¹, równie dobrze mo¿esz mnie wystawiæ do wiatru. Wszyscy imperialni wojskowi maj¹ bardzo kiepsk¹ opiniê o ³owcach nagród. Vossont prze³knie tê historiê momentalnie. Powiesz, ¿e za cz¹stkê jego zysków ze sprzeda¿y kodów mo¿esz sprawiæ, ¿e nie bêdê zdolny wtr¹caæ siê w jego plany. A on w to uwierzy. Bossk pokiwa³ g³ow¹ powoli i w zadumie, przetrawiaj¹c szczegó³y planu. Jak go przekonam, ¿e bêdê móg³ zrobiæ co takiego? ¯e potrafiê ciê powstrzymaæ przed jego schwytaniem? Najprostsza rzecz pod s³oñcem. Boba Fett roz³o¿y³ okryte rêkawicami d³onie. Zabijesz mnie. Co? Bossk wytrzeszczy³ oczy na siedz¹cego naprzeciwko ³owcê nagród. Czy to ma byæ ¿art? Ja nie ¿artujê odpar³ Boba Fett. Nawet kiedy nie pracujê. Taki w³anie jest plan. Zajmiesz siê problemem numer jeden Trhina Vossonta. Wyeliminujesz mnie, a przynajmniej on tak bêdzie uwa¿a³. Wtedy straci czujnoæ i ods³oni swoje wra¿liwe punkty. Taki bezbronny stanie siê ³atwym ³upem. Bossk instynktownie odsun¹³ siê od okrytej he³mem twarzy, jakby nagle siê zorientowa³, ¿e stoi tu¿ nad przepaci¹. Przywar³ plecami do ch³odnej durastalowej ciany. W g³owie kr¹¿y³y mu mroczne podejrzenia. Co on wie? Zawi³e operacje mózgu we wnêtrzu mandaloriañskiego he³mu by³y dla Bosska tak samo niezbadane, jakby odbywa³y siê po drugiej stronie tej nagiej planety. A jednak czu³, jak spojrzenie Boby Fetta przenika go na wskro, wdziera siê do wszystkich jego sekretów, jednego po drugim. Si³¹ woli otrz¹sn¹³ siê z tego uczucia. Stajesz siê paranoikiem, skarci³ siê. Nie ma sposobu, aby Boba Fett odgad³, jakie s¹ jego 144
w³asne, tajemne plany. On jest zwyk³ym, miertelnym stworzeniem, tak samo jak ty, wmawia³ sobie. Nagle, jakby kto przekrêci³ klucz w ukrytym zamku, Bossk siêgn¹³ do najg³êbszego j¹dra swej istoty i uwolni³ czysty, typowy trandoszañski gniew. Gdyby jego ojciec, Cradossk, ¿y³ jeszcze, wstydzi³by siê, widz¹c, jak jego potomek pozwala siê poskromiæ innej ¿ywej istocie, nawet jeli jest to os³awiony Boba Fett. Pionowe renice oczu Bosska zwêzi³y siê jeszcze bardziej. Gniew przes¹cza³ siê przez jego ¿y³y, napinaj¹c potê¿ne miênie. Bossk zdecydowa³ nagle, ¿e to niewa¿ne, czy Boba Fett wie o jego w³asnych planach, jakie zamierza³ zrealizowaæ, kiedy ju¿ powiedzie siê wci¹gniêcie Trhina Vossonta w pu³apkê. A wtedy bêdzie mia³ dla Fetta parê niespodzianek. Ten pysza³ek mo¿e sobie myleæ, ¿e jest sprytny, ale tym razem Bossk by³ pewien, ¿e to on bêdzie gór¹. Wiêc od czego zaczynamy? Fala gniewu przynios³a ze sob¹ równie potê¿n¹ falê niecierpliwoci. Bossk by³ ju¿ zmêczony gadaniem i chcia³ dzia³aæ. Jak mam sprzedaæ tê bzdurê Vossontowi? Po pierwsze wyjani³ Boba Fett bêdziemy potrzebowali pewnego konkretnego dowodu, ¿e jeste gotów zabiæ swojego partnera. Musi to byæ dowód, który sam Vossont uzna za wystarczaj¹cy. Inaczej nigdy nie zdobêdziesz jego zaufania. Trzeba za³atwiæ co takiego. Bossk nie rozumia³, ¿e ktokolwiek móg³by w¹tpiæ w mordercze instynkty Trandoszanina. Jego gatunek wielokrotnie demonstrowa³ swoje gwa³towne upodobania w ca³ej galaktyce. I jestem z tego dumny, pomyla³. Zreszt¹ kto by nie by³? Co masz na myli? Chyba ¿e
k¹cik zêbatego pyska Bosska uniós³ siê w karykaturze umiechu.
¿e planujesz, ¿ebym ciê zabi³ tu i teraz? Pokiwa³ g³ow¹, jakby mu siê ta myl bardzo spodoba³a. To mog³oby siê udaæ. Ju¿ ci mówi³em, ¿e nie ¿artujê. Zza ciemnego wizjera he³mu wydobywa³ siê wzrok o sile promienia lasera. By³bym wdziêczny, gdyby i ty zachowa³ odpowiedni¹ powagê. Okay, okay, przepraszam Bossk uniós³ w górê obie d³onie, jakby chc¹c os³oniæ siê przed ciosem. No to co robimy? Potrzebujemy dowodu
porz¹dnego dowodu, ¿e naprawdê potrafisz zdradziæ swojego partnera. Musimy zatem mieæ jeszcze jednego partnera tylko w tym celu, aby sta³ siê dla nas tym dowodem. Jeszcze jeden partner? nasro¿y³ siê Bossk. Nie mam wielkiej ochoty wprowadzaæ do interesu jeszcze jednej osoby. 10 Spisek Xizora
145
Nikogo nie wprowadzamy. Tym siê ju¿ zaj¹³em. Boba Fett wsta³ z ³awki. Chod tutaj. Powiedzia³em, ¿e mam ci co do pokazania. Co, co na pewno uznasz za interesuj¹ce. Bossk poszed³ za nim do szafek po drugiej stronie ³adowni. W milczeniu przygl¹da³ siê, jak Boba Fett wprowadza sekwencjê szyfrow¹ na klawiaturze obok kwadratowych drzwiczek szafki. Zamigota³o czerwone wiate³ko i drzwiczki otwar³y siê, ods³aniaj¹c rodzaj szuflady. Popatrz sobie na to Boba Fett uj¹³ róg p³achty okrywaj¹cej jaki nieregularny, du¿y przedmiot. To jest dowód, którego potrzebujemy. Poci¹gn¹³ za p³achtê i ods³oni³ to, co znajdowa³o siê pod spodem. Co u
zaskoczony Bossk wytrzeszczy³ oczy na postaæ le¿¹c¹ w szufladzie twarz¹ do góry. Przecie¿ to Zuckuss! Owadzia twarz o ogromnych, wypuk³ych jak gogle oczach i skrêconych rurkach oddechowych by³a mu równie znana, jak jego w³asna. Obejrza³ siê na Fetta. Co mu siê sta³o? Nazwisko Zuckussa, wypowiedziane na g³os, nie spowodowa³o u istoty le¿¹cej w szufladzie ¿adnej widocznej reakcji. Okr¹g³e, szkliste oczy wci¹¿ wpatrywa³y siê w górê, w metalowy sufit ³adowni. To proste odpar³ Fett. Czêæ planu, jak wszystko inne. Potrzebowalimy martwego ³owcy nagród, kogo, o kim móg³by powiedzieæ Trhinowi Vossontowi, ¿e by³ równie¿ cz³onkiem naszego zespo³u. Dostarczy³em ci go zatem. Pozbawiony emocji g³os Boby Fetta zdumia³ Bosska. Ten sukinsyn jest naprawdê chodz¹cym biznesem, pomyla³. Nic dziwnego, ¿e znalaz³ siê na samym szczycie profesji. Czy on nie ¿yje? Bossk pokaza³ palcem na nieruchom¹ postaæ. Naprawdê nie ¿yje? Sprawd sam. Bossk pochyli³ siê ni¿ej nad nieruchomym obiektem w szufladzie. Nie ¿a³owa³ Zuckussa litoæ by³a kolejnym uczuciem ca³kiem obcym Trandoszanom ale jednoczenie odczuwa³ co w rodzaju ¿alu, widz¹c go w takim stanie. Pomiêdzy ³owcami nagród nie marnowa³o siê czasu na przyjañ czy inne czu³ostki, ale Zuckuss stanowi³ czêæ grupy w akcji na Okr¹glaku. Wtedy sprawy przybra³y tak parszywy obrót, ¿e Bossk chêtnie by zabi³ Zuckussa
ale tego nie zrobi³. A kiedy pomyla³ sobie, ¿e Boba Fett zrobi³ to wy³¹cznie w ramach wyrachowanych przygotowañ, jako czêæ planu schwytania szturmowca renegata
nie, to mu ca³146
kiem nie pasowa³o. Zabiæ w gniewie to jedno, to nawet szlachetne i prawe
ale uczyniæ to w sposób tak pozbawiony emocji jak Boba Fett
Taki czyn to przejaw czystego z³a. Tak, zrozumia³ nagle Bossk. Rzadko, jeli w ogóle, zastanawia³ siê nad sprawami moralnoci. Tak, w³anie o to chodzi. A teraz on te¿ stoi tutaj, on, wspólnik Boby Fetta. Wnioski, jakie mo¿na by³o z tego wysnuæ, nie by³y przyjemnym materia³em do rozmylañ. Automatycznie, nie chc¹c zdradzaæ swoich myli, zacz¹³ sprawdzaæ, czy Zuckuss naprawdê jest martwy. Dotkn¹³ szyi le¿¹cego w miejscu, gdzie naczynia krwionone by³y najlepiej widoczne, ale nie znalaz³ pulsu. W filtrowanych otworach aparatu oddechowego, w miejscu, gdzie zewnêtrzne rurki zapêtla³y siê w kierunku piersi, nie widaæ by³o ¿adnego ladu oddechu. To ostatnie odkrycie przekona³o Bosska bardziej ni¿ cokolwiek innego. Kiedy Zuckuss ¿y³ jeszcze, najbardziej irytuj¹c¹ jego cech¹ by³ w³anie nieustaj¹cy, cichy syk wdechu i wydechu. Ju¿ wiêcej nie bêdê musia³ go s³uchaæ, pomyla³ Bossk. Rzeczywicie nie ¿yje. Bossk wyprostowa³ siê, koñcz¹c oglêdziny zw³ok. Jeli chcia³e pokazaæ Vossontowi, ¿e ³owcê nagród mo¿na zabiæ, to rzeczywicie masz na to doskona³y dowód. Potrzebna jeszcze by³a historyjka, która udowadnia³aby, ¿e to sam Bossk zabi³ Zuckussa. On sam wola³ chwaliæ siê rzeczywicie pope³nionymi zabójstwami. To nasunê³o mu kolejne pytanie: Jak go niby mia³em zabiæ? Wydaje siê ca³kiem w dobrym stanie
to znaczy, bior¹c pod uwagê okolicznoci. Zazwyczaj, kiedy my, Trandoszanie, dobieramy siê komu do skóry, to naprawdê widaæ. Powiesz Vossontowi, ¿e go udusi³e. Boba Fett pokaza³ na twarz nieboszczyka. Przy tych zewnêtrznych rurkach oddechowych to ca³kiem ³atwe. Bossk spojrza³ na Bobê Fetta. Pewnie on tak w³anie zrobi³, pomyla³. Po prostu: na zimno i skutecznie. A dlaczego mia³bym to zrobiæ? Jak¹ opowieæ do³o¿ysz do tych zw³ok? Tak jak powiedzia³e wczeniej: nie masz ochoty dzieliæ siê kredytami z wiêksz¹ liczb¹ partnerów ni¿ to absolutnie konieczne. Puci³em ju¿ w obieg plotkê, ¿e Zuckuss do nas do³¹czy. Do tej pory powinna ju¿ dotrzeæ do uszu Vossonta. Kiedy go wyledzimy, a ty z nim porozmawiasz, bêdziesz móg³ mu opowiedzieæ ca³¹ resztê. To znaczy? 147
¯e nie masz ochoty dzieliæ siê kredytami z nikim innym, to znaczy równie¿ ze mn¹. Boba Fett znów wystuka³ kod na klawiaturze i szuflada zamknê³a siê, zabieraj¹c ze sob¹ martwe cia³o Zuckussa. I w zwi¹zku z tym wykombinowa³e sobie, ¿e lepiej wyjdziesz na tym finansowo, jeli sprzedasz mnie Vossontowi, zamiast pracowaæ jako mój wspólnik. W koñcu Fett zwróci³ siê twarz¹ do Bosska nie jestem s³awny z uczciwoci i niezawodnoci, raczej z innych rzeczy. Mam racjê? Bossk przez d³u¿sz¹ chwilê zastanawia³ siê, czy Boba Fett przypadkiem nie ³amie swojej ¿elaznej zasady, ¿e w interesach nie ¿artuje. Jeli to mia³ byæ ¿art, wydawa³ siê równie niemi³y, jak widok martwego cia³a Zuckussa. Ale ugrzêz³em, pomyla³ Bossk, spogl¹daj¹c w mroczny wizjer he³mu Boby Fetta. Zacz¹³ siê zastanawiaæ, jak g³êboko. Masz
rzek³ powoli. Wydaje siê, ¿e masz racjê
No to za³atwione. Boba Fett wprowadzi³ sekwencjê steruj¹c¹ na klawiaturze rêkawa mandaloriañskiej zbroi. Po drugiej stronie statku otworzy³ siê w³az niczym wielka renica. Jestemy partnerami. Na zewn¹trz noc wype³ni³a ju¿ suchy rów tektoniczny na dnie tego, co kiedy by³o obejmuj¹cym pó³ planety oceanem Gholondreine-Beta. To co, mamy plan? Tak skin¹³ g³ow¹ Bossk. Rzeczywicie mamy
Przez ca³¹ drogê do Wciek³ego Psa, czekaj¹cego po drugiej stronie rowu, czu³ na sobie ¿ó³te oczy stunogich istot czyhaj¹cych w swoich dziurach wywierconych w klifach, które górowa³y w ciemnoci jak wie¿e. Bossk wiedzia³, ¿e to tylko igraszka wyobrani, ale prawie s³ysza³, jak siê z niego miej¹.
148
ROZDZIA£
To bardzo ³atwe, myla³ Bossk. Prawie zbyt ³atwe
Jak gdyby co takiego w ogóle by³o mo¿liwe. Trandoszañski ³owca nagród poczu³ przyp³yw bezbrze¿nego zachwytu. Siedzia³ przy rozchwianym stole, przytrzymuj¹c szponami wyszczerbiony gliniany kubek. Cokolwiek czu³, na pewno nie mia³o to swojego ród³a w zawartoci kubka. Kwany trunek podczas picia na chwilê znieczuli³ mu jêzyk za k³ami. W tej spelunie drinki by³y mocne i do tego paskudne. Mo¿emy zabraæ go od razu warkn¹³ pod nosem. Dlaczego po prostu nie pójdziemy i tego nie zrobimy? Siedzia³ przy stole zupe³nie sam. G³os, który odpowiedzia³ na to pytanie, brzmia³ g³êboko wewn¹trz jego ucha. Trandoszanie nie mieli zewnêtrznych uszu jak wiêkszoæ humanoidów. Mikroskopijny implant zosta³ wszczepiony w niewielkim otworze szczeliny usznej za pomoc¹ czubka ig³y chirurgicznej. Urz¹dzenie to stanowi³o jeszcze jeden element przygotowañ do wykonania zadania. To nie takie proste mrukn¹³ g³os Boby Fetta, jednoczenie bliski, bo dochodz¹cy wprost z g³owy Bosska, i daleki. Drugi ³owca nagród znajdowa³ siê teraz w znacznej odleg³oci od tej zaszczurzonej nory. Z tego, co wiedzia³, Fett móg³ wci¹¿ jeszcze przebywaæ na pok³adzie Niewolnika I, wysoko ponad atmosfer¹ tego zapad³ego wiata. Czy naprawdê s¹dzisz, ¿e nasz cel nie ma przy sobie ¿adnych rodków obrony? Wiesz, on nie jest zupe³nym durniem. Pysk Bosska wykrzywi³ siê w grymasie ponurego zniecierpliwienia. Z trudem opanowa³ pokusê, by wydrapaæ sobie szponem 149
z ucha implantowane urz¹dzenie, które w dodatku go swêdzia³o niczym jaki podskórny paso¿yt, który ulokowa³ siê w okolicy stawu szczêkowego. Nie chcia³ uczyniæ nic, co mog³oby go zdradziæ, chocia¿ ta buda by³a zbyt s³abo owietlona nawet jak na podziemn¹ jaskiniê. renice Bosska by³y rozszerzone do granic mo¿liwoci, a i tak otaczaj¹ce go postacie wygl¹da³y jak cienie, schylone nad drinkami przy innych rozchwianych sto³ach. Najostrzejszy wzrok nie rozró¿ni³by rysów ich twarzy. Trhina Vossonta Bossk rozpozna³ jednak natychmiast, gdy tylko zszed³ do knajpy po wylizganych kamiennych stopniach. Imperialny szturmowiec renegat by³y szturmowiec, przypomnia³ sobie Bossk znajdowa³ siê dok³adnie tam, gdzie powinien wed³ug róde³ Boby Fetta. Boss musia³ przyznaæ, ¿e jeli chodzi³o o wyledzenie towaru gdziekolwiek w galaktyce, siatka informatorów Boby Fetta nie mia³a sobie równych. Nic dziwnego, ¿e zawsze udawa³o mu siê wyprzedziæ o ca³¹ d³ugoæ ka¿dego z cz³onków starej Gildii £owców Nagród i sprz¹tn¹æ im sprzed nosa, a nastêpnie dostarczyæ gdzie trzeba ³akomy k¹sek, zanim ktokolwiek inny w biznesie zdo³a siê po³apaæ, o co chodzi. A kiedy Boba Fett rzuci³ s³ówko swoim wirtualnym oczom i uszom, stacjonuj¹cym na ka¿dej zamieszkanej planecie, ¿e szuka by³ego szturmowca, nie musia³ czekaæ d³u¿ej ni¿ kilka standardowych jednostek czasu, aby uzyskaæ niezbêdne informacje. Co porabia nasz cel? Chleje warkn¹³ Bossk. A co innego mo¿na robiæ w takiej dziurze? Nawet kiedy mówi³ doæ cicho, miniaturowy laryngofon wychwytywa³ ka¿de s³owo, a jednoczenie nie s³ysza³ go ¿aden inny klient w lokalu. Trandoszañskie twarze by³y z natury ma³o wyraziste, wiêc kto, kto przygl¹da³by mu siê w tym owietleniu, nie zdo³a³by zauwa¿yæ ruchu warg ³uskowatej mordy. Bossk wola³by wprawdzie mieæ akustyczny parawan, taki na przyk³ad jak Figrin Dan i jego zespó³ Modal Nodes w knajpie Mos Eisley na Tatooine. Tamta kapela wszczyna³a taki jazgot, ¿e bez trudu mo¿na by³o sprz¹tn¹æ kogo z miotacza na samym rodku sali i pewnie nikt by nawet nie mrugn¹³. Na tym wiecie jednak speluny by³y zdecydowanie za ciche, przynajmniej jak dla Bosska. Te¿ bym siê schla³ mrukn¹³ Bossk gdybym móg³ prze³kn¹æ te ich pomyje. 150
Nag³y wybuch flary s³onecznej zabrzêcza³ wewn¹trz g³owy Bosska niczym rój nimgorrheañskich szablo¿¹d³ych os tak g³ono, ¿e Trandoszanin nie móg³ powstrzymaæ siê przed przyciniêciem piêci do otworu usznego. To i tak nic nie pomog³o. Bossk skrzywi³ siê tylko i zacisn¹³ k³y, czekaj¹c, a¿ ha³as dochodz¹cy z implantu ucichnie. Dziêki temu jednak wiedzia³ przynajmniej, ¿e Boba Fett i jego Niewolnik I znajduj¹ siê poza planet¹. Ten nieatrakcyjny, odleg³y wiatek Bossk zapomnia³ nawet, jak siê nazywa mia³ bardzo niestabilne s³oñce o pasmach emisji tak szerokich, ¿e mog³y namieszaæ w ka¿dym typie sprzêtu komunikacyjnego, nawet w w¹skopasmowych urz¹dzeniach, na które staæ by³o tylko Bobê Fetta. Bêd¹ mieli spory problem z koordynacj¹ tej akcji, jeli kolejna flara zak³óci im transmisjê w najmniej odpowiednim momencie.
sied cicho nienaturalnie spokojny g³os Boby Fetta przebi³ siê znowu przez szumy. Staraj siê nie zwracaæ na siebie uwagi. Nic innego nie robiê przez ca³y czas sykn¹³ Bossk. By³y to dok³adnie te same instrukcje, które Boba Fett przekaza³ mu, opowiadaj¹c mu o swoim nowym planie, zanim jeszcze Bossk wcisn¹³ siê w jednoosobowy, jednokierunkowy l¹downik, odlatuj¹c jak najdalej od Niewolnika I. L¹downik znajdowa³ siê teraz na pustkowiu, poza otaczaj¹cymi miasto ha³dami ¿u¿la, które kiedy by³y koloni¹ górniczo-rafineryjn¹. Bossk nie by³ zaskoczony, ¿e kopalnia zosta³a opuszczona jako bezwartociowa. Id¹c, mija³ ogromne, gotowe do spl¹drowania wie¿e wiertnicze, ciê¿ki sprzêt do g³êbokich wykopów, powywracane ci¹gi przenoników tamowych i sterty ¿u¿la. Wreszcie dotar³ do osiedla nêdznych plastoidowych budynków, które niejako automatycznie sta³y siê jedyn¹ zamieszkan¹ stref¹ planety. Uderzy³o go, ¿e nawet brud i kamienie s¹ tu jakby gorszej jakoci. Kiedy ruszamy? Nied³ugo odpar³ Fett. Wci¹¿ jeszcze trzeba sprawdziæ parê rzeczy. G³os odleg³ego ³owcy nagród brzmia³ irytuj¹co spokojnie i logicznie. Nie mo¿emy sobie pozwoliæ na b³êdy. Musimy zrobiæ tylko jedno podejcie do tego gocia. Jeli go sp³oszymy, a on rzuci siê do ucieczki przygotowan¹ tras¹
a b¹d pewien, ¿e j¹ ma
nie damy rady znów go wyledziæ. Stracimy go. Ta mo¿liwoæ sprawi³a, ¿e krew kr¹¿¹ca w ¿y³ach Bosska nabra³a temperatury znacznie ni¿szej ni¿ normalna. Wszystko w jego ¿yciu zale¿a³o teraz od tego zadania, od tego, czy dobierze siê do 151
Trhina Vossonta i dostarczy renegata Imperatorowi Palpatineowi. Cokolwiek stanie siê z Vossontem potem, ju¿ Bosska nie obchodzi³o, ale wyobra¿a³ sobie, ¿e to nie bêdzie ³adny widok. Imperator nie s³yn¹³ z pob³a¿liwoci nawet wobec niekompetencji w swoich szeregach; prawdziwa zdrada z pewnoci¹ zostanie potraktowana wiêcej ni¿ surowo. £uski na grzbiecie i ramionach Bosska przebieg³o dr¿enie. By³ okrutny z natury i z wychowania, jak wszyscy Trandoszanie, ale dawno temu z³o¿y³ lubowanie by³o to na samym pocz¹tku jego kariery jako ³owcy nagród ¿e przenigdy nie wejdzie w drogê Imperatorowi. To droga, na koñcu której znajduj¹ siê same k³opoty, przypomina³ sobie. Niech ci zarozumiali Rebelianci zbior¹ ciêgi, na które zreszt¹ rzetelnie zas³u¿yli. A mnie pozwólcie zgarn¹æ nagrodê za ten towar, myla³. Wszystkie jego plany, aby wy³¹czyæ frakcjê Prawdziwej Gildii, zreformowaæ dawn¹ Gildiê £owców Nagród i stan¹æ na jej czele
wszystko to zale¿a³o od zgarniêcia góry kredytów, jak¹ Palpatine gotów by³ zap³aciæ za skórê Trhina Vossonta i za zwrot kodów, z którymi Vossont uciek³. Z d³ugoletniego dowiadczenia Bossk wiedzia³, jak dzia³aj¹ umys³y ³owców nagród. Za tak¹ kupê kredytów mo¿na zdobyæ lojalnoæ ka¿dego. Nie ma sensu byæ ³owc¹ nagród, jeli nie jest siê gotowym sprzedaæ ca³ego siebie temu, kto najwiêcej zap³aci. Choæ, oczywicie, zawsze znajdowali siê tacy, co p³acili jeszcze wiêcej. Bossk poci¹gn¹³ z kubka kolejny ³yk kwanej cieczy, nawet nie czuj¹c jej smaku, tak by³ pogr¹¿ony w nieweso³ych rozmylaniach. Wszystko zale¿y od tego, ile siê ma kredytów. Powoli pokiwa³ g³ow¹. Nigdy nie ma ich za wiele. Nawet jeli wzi¹æ pod uwagê wielkoæ nagrody, jaka zosta³a na³o¿ona na g³owê Trhina Vossonta, nie mo¿na by³o zaprzeczyæ, ¿e po³owa tej kwoty to nie to samo co ca³oæ. Od samego pocz¹tku uwa¿a³, ¿e to wielki wstyd, aby Boba Fett który ani w po³owie tak nie potrzebowa³ tych kredytów jak Boss mia³ zgarn¹æ tak znaczn¹ czêæ ³upu. Zw³aszcza za bior¹c pod uwagê, ¿e to on wykonuje ca³¹ robotê, ponosi ca³e ryzyko, siedz¹c na odleg³oæ spluniêcia od niebezpiecznego eksszturmowca, Boby Fetta za nie ma nawet na powierzchni planety, bo przebywa gdzie daleko, poza jej atmosfer¹. Zawartoæ kubka rozpali³a w jego wnêtrznociach wilgotny p³omieñ, ale zignorowa³ go. Musia³ sobie wiele przemyleæ. Pozwoli³, aby niemi³e myli k³êbi³y siê w zakamarkach jego mózgu, a sam nie spuszcza³ czujnego oka z Trhina Vossonta. 152
Cokolwiek mo¿na powiedzieæ o Bobie Fetcie, facet w jednym przynajmniej mia³ racjê: by³y szturmowiec musi mieæ pod rêk¹ jakie rodki obrony. Siedz¹c w miejscu publicznym bez ¿adnej os³ony, Vossont móg³by byæ pos¹dzony o sk³onnoci samobójcze. Bossk mia³ wra¿enie, ¿e pochy³e, niedbale otynkowane ciany i niski, pociemnia³y od dymu sufit knajpy zamykaj¹ siê wokó³ niego, jakby by³a w nich ukryta maszyneria pu³apki na Trandoszanina. Ciasne, duszne pomieszczenie i stêch³e, przesi¹kniête potem powietrze zdawa³y siê w najmniejszym stopniu nie przeszkadzaæ Vossontowi. Siedzia³ przy niewielkim stoliku z ³okciami wspartymi o blat i ciska³ w d³oniach kufel pe³en tej samej truj¹cej mikstury, której skosztowa³ Bossk. Szpiedzy Boby Fetta donosili, ¿e Vossont spêdza³ tutaj wiêkszoæ czasu. Z tego, co móg³ powiedzieæ Bossk, niekoniecznie chodzi³o mu o to, ¿eby siê upiæ. Vossont starannie dozowa³ sobie napitek i nic nie wskazywa³o na jego nadu¿ywanie. A mo¿e po prostu mia³ biochemicznie zmodyfikowan¹ w¹trobê, która neutralizowa³a u¿ywkê w gêstym, ciê¿kim napoju. Jego twarz o ostrych, kanciastych rysach, równie twarda i pozbawiona wyrazu, jak podobny do maski zamkniêty he³m, który zwyk³ by³ nosiæ w s³u¿bie Imperatora, pokryta by³a skór¹ pomarszczon¹ jak stary rzemieñ. Oczy mia³ ca³y czas zmru¿one w ma³e szparki, a spod siwiej¹cej szczeciny przylegaj¹cej g³adko do czaszki wyziera³y bia³awe blizny, z których czêæ zapewne pochodzi³a jeszcze z czasów s³u¿by. Kariera imperialnego szturmowca nie by³a ³atwym procesem; niewielu mia³o szansê przetrwania brutalnego wbijania do g³owy militarnych umiejêtnoci, które stanowi³y niezbêdne wyposa¿enie mierciononej bia³ej formacji. Ci, którzy nie wytrzymali do samego koñca, których cia³a lub umys³y za³amywa³y siê pod sadystycznym re¿imem sier¿antów, wymywani byli z programu jako trupy. Wynikiem szkolenia mia³a byæ równie¿ niekwestionowana lojalnoæ i pos³uszeñstwo wobec zwierzchników jakikolwiek sprzeciw przy wykonywaniu rozkazów, choæby wi¹za³o siê z nimi miertelne ryzyko, by³ wykorzeniany w zarodku niczym chora tkanka. Dla kogo takiego jak Vossont, kto przeszed³ przez to wszystko i zaszczytnie s³u¿y³ w jednej z elitarnych jednostek szturmowców, przechowywanie g³êboko w zakamarkach serca resztek w³asnej natury, zdolnej do rozwa¿ania nawet zdrady, oznacza³o wyj¹tkowy hart ducha i determinacjê. Vossont czeka³ mo¿e przez ca³e lata, nie zdradzaj¹c siê nikomu ze swoimi planami, czyhaj¹c na 153
najlepsz¹ okazjê. A kiedy wreszcie siê pojawi³a, przemieni³ myl w czyn bez wahania czy wyrzutów sumienia, u¿ywaj¹c do tego z takim trudem zdobytych umiejêtnoci szturmowca. Gdyby mieli mu umo¿liwiæ swoj¹ mierci¹ ucieczkê z kodami, stanowi¹cymi cenê jego bezpieczeñstwa, na pewno ani przez chwilê nie zastanawia³by siê nad ich losem. Niele. Bossk z pewnym uznaniem obserwowa³ w¹skook¹ istotê siedz¹c¹ w pó³mroku knajpy po drugiej stronie sali. Trhin Vossont nie by³ stuprocentowo twardym, morderczym ³otrem, jaki wzbudzi³by jego podziw. Gdyby okolicznoci by³y nieco inne, zamiast do Boby Fetta wola³by mo¿e przy³¹czyæ siê do by³ego szturmowca. Vossont stanowi³by cenny nabytek dla Gildii £owców Nagród, jeli tylko Bossk zdo³a³by odbudowaæ tê organizacjê. Uzna³, ¿e to jeszcze jedna ironia losu, skoro cen¹, jak¹ trzeba zap³aciæ za zmartwychwstanie Gildii £owców Nagród, jest ¿ycie Vossonta. Bo kiedy ju¿ schwytaj¹ renegata, dostarcz¹ na miejsce i zainkasuj¹ nagrodê, zajmie siê nim Imperator Palpatine. A kiedy z nim skoñczy, nie zostanie z biedaka nawet tyle, ¿eby zebraæ do kupy jedno porz¹dne trofeum. Wiadomo by³o, ¿e Imperator nie ma takiej samej s³aboci do pami¹tek jak Trandoszanie. Boba Fett widaæ przerwa³ po³¹czenie, bo implant uszny w g³owie Bosska zamilk³. Gdziekolwiek by³ teraz ³owca nagród, prawdopodobnie zajmowa³ siê dalszymi przygotowaniami do skomplikowanego planu pojmania Vossonta. Lepiej, ¿eby tak by³o, ponuro myla³ Bossk. W tej zapad³ej dziurze nie by³o a¿ takiego ruchu, ¿eby obecnoæ Bosska mog³a pozostaæ niezauwa¿ona i bez komentarza. Zaledwie stan¹³ w progu knajpy, Trhin Vossont spojrza³ na niego podejrzliwie, ale zaraz odwróci³ wzrok, jakby chcia³ siê tylko upewniæ, ¿e nowo przyby³y nie stanowi dla niego ¿adnego zagro¿enia. Jeli jednak Bossk bêdzie siê tu krêci³ za d³ugo i nikt siê do niego nie przy³¹czy, Vossont mo¿e zmieniæ zdanie. Jedynym powodem, dla którego ktokolwiek móg³by zechcieæ odwiedziæ tak¹ knajpê, by³y szeroko pojête interesy, zazwyczaj na tyle ciemne i sprzeczne z prawem, ¿e wszelkie dodatkowe owietlenie by³oby raczej niepo¿¹dane. W ca³ej galaktyce nie by³o gatunku tak zdeprawowanego i prymitywnego, by odwiedza³ ten lokal z racji jego atmosfery lub jakoci drinków. Bossk zaczyna³ ju¿ ¿a³owaæ, ¿e wypi³ nawet te kilka ³yków paskudnej cieczy. Uzna³ te¿, ¿e zdradzi³by siê haniebnie, gdyby spêdzi³ zbyt wiele czasu, wgapiaj¹c siê w Trhina Vossonta. Istoty odwiedzaj¹ce ta154
kie miejsca wymaga³y prywatnoci, nawet jeli zajmowa³y stolik na otwartej przestrzeni. Pilnowanie czyich interesów zamiast w³asnego nosa by³o najlepsz¹ drog¹ do skoñczenia z dziur¹ po laserze w bebechach. A kto, kto akurat wieje przed samym Imperatorem Palpatineem, na pewno jest szczególnie wra¿liwy na ciekawskie spojrzenia. Vossont nie siedzia³ nawet przodem do Bosska, ale nale¿a³o przypuszczaæ, ¿e zachowuje tak¹ czujnoæ, jakby mia³ drug¹ parê oczu z ty³u g³owy. W galaktyce by³o wiele gatunków, obdarzonych trzystuszeædziesiêciostopniowym k¹tem widzenia, ale humanoid dla tego samego efektu musia³ osi¹gn¹æ szczególny poziom podejrzliwoci. Zaciskaj¹c kubek w szponiastych ³apach, Bossk powiód³ spojrzeniem po innych gociach knajpy. Wiêkszoæ z nich zdawa³a siê nale¿eæ do personelu, jaki pozosta³ na planecie po krótkiej egzystencji kolonii górniczej Imperium. G³upie gnojki, niedbale pomyla³ Bossk. Dostali to, na co sobie zas³u¿yli, jeli byli tak g³upi lub mieli takiego pecha, ¿eby anga¿owaæ siê w tak¹ harówkê. Kiedy kopalnie kolonii zosta³y opuszczone jako nierentowne, pozostawiono ich niczym niepotrzebne maszyny, niewarte nawet kosztów przewozu w jakiekolwiek inne miejsce. A teraz siedzieli zgarbieni nad otêpiaj¹cymi umys³ napitkami, zamieniaj¹c resztki wyp³aty na b³ogie chwile bezmylnego zapomnienia. Nawet gdyby którykolwiek z nich móg³ sobie pozwoliæ na opuszczenie planety, nie mieli dok¹d siê udaæ, bo ¿aden wiat nie potrzebowa³ ich mizernych umiejêtnoci. Wiêkszoæ dawnych górników podda³a siê chirurgicznym modyfikacjom tylko po to, by ³atwiej dostaæ siê pod skorupê planety w poszukiwaniu tego, co Imperator akurat wtedy uzna³ za potrzebne. Ich czaszki zosta³y pogrubione masywnymi warstwami hormonalnie pobudzonej do wzrostu koci, tworz¹c co w rodzaju podskórnego kasku zabezpieczaj¹cego, odpowiedniego do prac górniczych. Powiêkszono je tak, ¿e szerokoci¹ niemal dorównywa³y ramionom. Ich twarze zas³ania³y skomplikowane fa³dy g¹bczastych rzêsek do filtracji powietrza, które zwisa³y im z podgardli niczym ró¿owobia³y mech taki sposób imperialna klinika biomodyfikacji wymyli³a na krzemicê i inne choroby zanieczyszczonych p³uc. Nawet ich d³onie poddano przemianie, zastêpuj¹c palce zakrzywionymi kawa³kami durastali, które mo¿na by³o zaczepiæ jedne o drugie, tworz¹c ostre, podobne do ³y¿ek koñczyny, znacznie wygodniejsze przy wydzieraniu kamieni i lunego ¿wiru 155
w chodnikach kopalni. Niestety, poza tym nie nadawa³y siê do niczego innego. Dawni górnicy musieli teraz balansowaæ kubkami w obu chirurgicznie zmodyfikowanych d³oniach, aby unieæ je do ukrytych pod rzêskami ust. Zgarbieni od pracy, patrzyli przed siebie wilgotnymi, têpymi oczami i wygl¹dali jak pewien gatunek venedilañskich kretów piaskowych. W mrocznych zak¹tkach ich przeroniêtych, monstrualnych czaszek pozosta³o akurat tyle szarych komórek, by zdawali sobie sprawê z w³asnego upodlenia. Bossk omiót³ wzrokiem stworzenia, po czym zapomnia³ o nich, jakby nie by³y dla niego wa¿niejsze od fragmentów wyblak³ych malowide³ na cianach spelunki. Imperium pozostawia³o za sob¹ ofiary wszêdzie, gdziekolwiek siêga³y jego wp³ywy. Mia³ przed sob¹ jedne z nich. Szukasz kogo? W zadumê Bosska wdar³ siê szorstki, bezbarwny g³os. £owca odwróci³ siê, spojrza³ w górê i stwierdzi³, ¿e patrzy wprost w twarz Trhina Vossonta. Dawny szturmowiec imperialny stan¹³ tu¿ obok sto³u, na którym sta³ drink Bosska. Opar³ rêce na twardej powierzchni blatu i pochyli³ siê, zbli¿aj¹c twarz do pyska Trandoszanina. Bossk widzia³ teraz jeszcze dok³adniej stare blizny przewiecaj¹ce przez krótk¹ szczecinê w³osów na czaszce Vossonta. S³ysza³e mnie, stary? Zada³em ci pytanie. W pierwszej chwili Bossk chcia³ opuciæ rêkê do pasa z kabur¹, wyrwaæ z niej pistolet laserowy i przystawiæ jego lufê do nasady nosa by³ego szturmowca. Jedyne, co go powstrzyma³o, to wra¿enie, ¿e chyba nie by³by to najlepszy pomys³. Albo nie poruszy siê doæ szybko, a wtedy ocknie siê, patrz¹c w roboczy koniec broni Vossonta, albo rozwali bardzo cenny towar. W ka¿dym przypadku to on bêdzie stratny: straci albo ¿ycie, albo udzia³ w zyskach. A co ciê to obchodzi? postara³ siê, aby ¿adne z jego uczuæ czy myli nie przes¹czy³y siê do g³osu. By³y szturmowiec zaskoczy³ Bosska; Vossont zaszed³ go tak zrêcznie i cicho, ¿e ¿aden szmer nie ostrzeg³ Trandoszanina o jego manewrze. Zajmij siê swoimi interesami, a ja siê zajmê swoimi. Vossont nachyli³ siê jeszcze ni¿ej. Moim interesem rzek³ cicho jest pozostaæ przy ¿yciu. I nie chcê, ¿eby mi siê ktokolwiek do tego wtr¹ca³. A dlaczego s¹dzisz
? 156
Zamknij siê. Vossont od pocz¹tku mia³ gniewny wyraz twarzy, i to nie uleg³o zmianie Trzymaj d³onie p³asko na stole, ¿ebym je dobrze widzia³. Robiê siê nerwowy, kiedy stworzenia maj¹ rêce i broñ poza zasiêgiem mojego wzroku i nie mogê kontrolowaæ, co siê dzieje. Zimne oczy zwêzi³y siê jeszcze bardziej. Wierz mi, nie chcia³by, ¿ebym siê zdenerwowa³. Bossk odsun¹³ szpony od glinianego kubka i starannie rozp³aszczy³ je na blacie. Proszê. Zadowolony? Nie ca³kiem. Wci¹¿ chcê wiedzieæ, co tu robisz
ostatnie s³owa zabrzmia³y raczej jak warkniêcie
³owco nagród. wietnie, z uraz¹ pomyla³ Bossk, na pewno rozszyfrowa³ mnie w tej samej chwili, kiedy tu wszed³em. Gdy Bossk siedzia³ tu i be³ta³ te ohydne pomyje, pewny, ¿e wspaniale wykonuje swoje zadanie, nikogo nie uda³o mu siê zmyliæ. A przynajmniej nie cel tego zadania. To co nowego odpar³ Bossk tak uprzejmie, jak tylko potrafi³. Oskar¿ano mnie ju¿ o ró¿ne rzeczy i na ró¿nych wiatach, ale po raz pierwszy kto zaliczy³ mnie do ³owców nagród. K¹cik ³uskowatego pyska uniós³ siê w parodii umiechu. Jeste pewien, ¿e po prostu nie szukasz zwady? Nigdy nie szukam zwady, jestem osob¹ mi³uj¹c¹ pokój. Vossont albo nie raczy³, albo nie potrafi³ siê umiechn¹æ. Ja tylko zabijam ludzi. A zw³aszcza istoty, które wokó³ mnie wêsz¹. To dobrze, ¿e siê nie zaliczam do tej kategorii. Gdzie siê podziewa Boba Fett? Bossk czu³, jak ³uski na ramionach je¿¹ mu siê z irytacji. Ca³a ta operacja zaraz wybuchnie Bosskowi w twarz
mo¿e nawet dos³ownie, jeli Trhin Vossont siêgnie po swój pistolet laserowy
a tamten gdzie przepad³. Pewnie jest gdzie poza planet¹, pieni³ siê Bossk. A ja zaraz zostanê zabity przez towar, po który tu przyjechalimy. Mo¿esz siê zaraz znaleæ w kategorii trupów, jeli nie spodobaj¹ mi siê twoje odpowiedzi. Vossont odwróci³ pooran¹ bliznami g³owê i uwa¿niej przyjrza³ siê Bosskowi. Wiesz, s¹ istoty, które uwa¿aj¹, ¿e zrobi³em kilka g³upich rzeczy. A ja mogê siê nawet z nimi zgodziæ, bo znalezienie siê po niew³aciwej stronie Imperatora Palpatinea nie jest najlepsz¹ recept¹ na d³ugowiecznoæ. Bossk pokiwa³ g³ow¹. Masz wiêksze problemy ni¿ ja. 157
Teraz ja jestem twoim jedynym problemem. I zapewniam ciê, ¿e to wystarczy. Poniewa¿ nie zrobi³em akurat tej jednej g³upiej rzeczy: nie wpl¹ta³bym siê w sytuacjê, która spowodowa³aby na³o¿enie na moj¹ g³owê pokanej nagrody, nie przygotowuj¹c sobie przedtem niewielkiej osobistej bazy danych na temat istot, które prawdopodobnie poka¿¹ siê tutaj w poszukiwaniu mojej skromnej osoby. Jasne, rozumiem. Myli w g³owie Bosska nabra³y nagle jeszcze bardziej szalonego tempa. Teraz by³by rzeczywicie dobry moment, ¿eby Boba Fett siê pojawi³. Uwa¿am, ¿e to rzeczywicie m¹dre posuniêcie. W³anie
Bossk by³y szturmowiec prawie splun¹³ jego imieniem. Nie spuszczaj¹c oka z Trandoszanina, siêgn¹³ za siebie, chwyci³ krzes³o stoj¹ce przy s¹siednim stole i przyci¹gn¹³ je bli¿ej. Usiad³ na nim okrakiem i przechyli³ siê przez oparcie. Jak siê maj¹ ostatnio sprawy w Gildii £owców Nagród? Bossk zdo³a³ wzruszyæ ramionami. Mog³oby byæ lepiej. To twoje imiê, zgad³em? Zgad³e. Nie by³o sensu k³amaæ. Twój stary rz¹dzi³ kiedy Gildi¹ £owców Nagród. W g³osie Trhina Vossonta pojawi³ siê cieñ sarkazmu. Ale twoje mo¿liwoci to chyba przekracza, co? Zimna gadzia krew Bosska rozgrza³a siê o dobrych parê stopni. Ty, s³uchaj no
W tej chwili by³ gotów zapomnieæ o wszelkich konsekwencjach i siêgn¹æ po broñ. Mo¿e zostawimy politykê Gildii poza tematem naszej rozmowy, co? To nie ma z tob¹ nic wspólnego. Mo¿e ma, a mo¿e nie ma odpar³ Vossont z lekkim rozbawieniem. Zw³aszcza jeli kto taki jak ty nabierze nagle ochoty, ¿eby po³o¿yæ ³apê na solidnej nagrodzie. Na przyk³ad takiej, jak¹ p³aci za mnie Palpatine. Du¿o móg³by zdzia³aæ z tak¹ mas¹ kredytów, co? No i co z tego? Bossk z coraz wiêksz¹ podejrzliwoci¹ zezowa³ na rozmówcê. Ka¿dy by móg³. Pewnie dlatego Imperator chce wydaæ a¿ tyle. ¯eby daæ istotom motywacjê, sprawiæ, ¿e zrobi¹ to, co on zechce. W koñcu po to s¹ kredyty. Hmm
wierz mi, stary, Imperator ma inne sposoby dawania istotom motywacji. Wiem co o tym. W s³u¿bie Imperium 158
by³em tak motywowany wiele razy. A te sposoby nie s¹ tak przyjemne jak kredyty w kieszeni. Bossk wzruszy³ ramionami. Tamte inne sposoby nie dzia³aj¹ na ³owców nagród. Nas motywuj¹ wy³¹cznie kredyty. Dla was to lepiej Vossont skin¹³ g³ow¹. Zapomnia³em. Wszyscy jestecie hardzi i twardzi, sami nieustraszeni. Wystarczaj¹co nieustraszeni. Pozwól, ¿e powiem ci co jeszcze. Wszystkie kredyty ca³ej galaktyki nic ci nie pomog¹, je¿eli nie bêdziesz ¿y³ doæ d³ugo, aby je wydaæ. Oczy Vossonta zwêzi³y siê jeszcze bardziej. A ja ci to mogê za³atwiæ. Za³atwi³em to ju¿ paru innym przedstawicielom twojego fachu, którzy zameldowali siê na moim progu. Tak te¿ s³ysza³em. Raporty podw³adnych i cz³onków Komitetu Zreformowanej Gildii dotar³y do niego, kiedy jeszcze usi³owali z Bob¹ Fettem wyledziæ kryjówkê Vossonta. Co najmniej tuzin innych ³owców nagród próbowa³ szczêcia w schwytaniu Trhina Vossonta na tej zapad³ej planecie. Dotarli tutaj, i na tym koniec. Bossk podejrzewa³, ¿e ich cia³a zosta³y wrzucone do jednego z opuszczonych szybów kopalnianych na skraju powoli popadaj¹cej w ruinê kolonii. Trandoszanin zreszt¹ nigdy siê nie martwi³ tym, ¿e który inny ³owca nagród przypadkiem zgarnie nagrodê na³o¿on¹ na g³owê Vossonta. ¯aden z nich nie mia³ nawet najmniejszej szansy. I co, niczego siê nie nauczy³e? zdziwi³ siê Vossont. Powiniene by³ uwa¿aæ, co siê przytrafi³o tamtym ³owcom nagród. Teraz nie wiesz nawet, w co siê wpakowa³e. Mam mnóstwo kredytów do wydania. Zarobi³em je, sprzedaj¹c to wszystko, co ukrad³em
a nie mia³em nikogo, z kim musia³bym siê dzieliæ. Jasne, bo wczeniej ich za³atwi³e. Sam zrobi³by to samo, gdyby by³ na moim miejscu. Pewnie wzruszy³ ramionami Bossk. Pozbywanie siê partnerów nale¿a³o do normalnych praktyk w interesach, jeli tylko mog³o to ujæ na sucho. Kto zrobi³by inaczej? Nikt z odrobin¹ rozumu ponuro odpar³ Vossont. A ja mia³em go doæ, ¿eby czêæ kredytów wydaæ na zabezpieczenie siê przed tym, aby jaki pierwszej klasy ³owca nagród, taki jak ty, nie zawlók³ mnie w najbli¿szym czasie z powrotem do pa³acu Imperatora. Uwaga ta wprawi³a Bosska w zadumê. Jeli wyda³ kredyty na jaki rodzaj instalacji obronnych
a w³anie to ju¿ wczeniej 159
intrygowa³o Bosska
to gdzie one s¹? Albo zosta³y dobrze ukryte, albo Vossonta oszukano. Chêtnie by siê za³o¿y³, ¿e ta ostatnia mo¿liwoæ odpada. Tamci ³owcy nagród, ci, którzy dotarli tu przed nim, nie le¿eliby teraz martwi, gdyby obrona Vossonta by³a taka iluzoryczna. Poza tym
kiedy kto zapewnia ciê, ¿e ma tysi¹c sposobów na za³atwienie ci drogi na tamten wiat, zawsze m¹drzej jest przyj¹æ, ¿e nie k³amie. Zw³aszcza jeli zapewnienia pochodz¹ od by³ego szturmowca Imperium. Bossk gwa³townie otrz¹sn¹³ siê z przykrych rozwa¿añ nad swoj¹ sytuacj¹. I co teraz? Mi³o by³o z tob¹ pogawêdziæ odpowiedzia³ Vossont z kamienn¹ twarz¹. Równie mi³o siê gawêdzi³o z pozosta³ymi ³owcami nagród, którzy zaczêli siê tu krêciæ. Jestecie wszyscy na tyle podobni do moich by³ych wspólników
chodzi g³ównie o robotê, jak¹ wszyscy odwalamy
¿e zawsze mamy o czym porozmawiaæ. Przynajmniej przez chwilê. Urozmaici³o mi to czas. Ruchem g³owy wskaza³ na kretowatych górników zgarbionych przy s¹siednich sto³ach, z d³oñmi-³opatami zaciniêtymi wokó³ drinków. Niestety, te brudasy to kiepscy rozmówcy. Wierz mi zatem, zabijê ciê nie bez pewnego ¿alu. Po prostu potrzebujê zabezpieczenia. Wiem, jasne. Bossk poczu³, ¿e na dobre zaczyna siê denerwowaæ. Czu³, ¿e w bardzo krótkim czasie sprawy mog¹ przybraæ kiepski obrót, a Boba Fett wci¹¿ jeszcze nie raczy³ siê pojawiæ na scenie. £adne mi partnerstwo, wcieka³ siê Bossk. Mia³ prawo przypuszczaæ, ¿e Bobê Fetta zawiod³y nerwy wprawdzie do tej pory nigdy siê to jeszcze nie zdarzy³o, ale zawsze kiedy jest ten pierwszy raz i postanowi³ w ogóle nie mieszaæ siê do sprawy ze szturmowcem. Statek Fetta, Niewolnik I, z ³owc¹ na pok³adzie pewnie ju¿ wchodzi³ w nadprzestrzeñ, kieruj¹c siê ku dalszym i bezpieczniejszym planetom i pozostawiaj¹c Bosska samego na pastwê losu. Typowe, pomyla³ Bossk. Na nikim nie mo¿na polegaæ
chyba ¿e jest trupem. Kiedy postawi na nogi Gildiê £owców Nagród, a sam stanie na jej czele, zajmie siê tym, ¿eby zapewniæ sobie odpowiedni szacunek, na jaki zas³uguje. Ale przedtem musi niestety odpuciæ sobie pierwszej klasy twardy towar i najwiêksz¹ nagrodê na³o¿on¹ kiedykolwiek na czyj¹ g³owê tylko po to, ¿eby samemu nie daæ siê zabiæ. A to bêdzie wymaga³o pewnych starañ. Chyba ¿e
160
Przyszed³ mu do g³owy pewien pomys³. Zanim to zrobisz, mo¿esz mi jeszcze co powiedzieæ? zagadn¹³ Vossonta. Rozpuci³e ju¿ wszystkie kredyty? A co ciê to obchodzi? Có¿, szczerze mówi¹c, le mnie os¹dzi³e. Bossk jednym szponem postuka³ go w pier. Pewnie, wiem, kim jeste, i wiem, jaka cena jest na³o¿ona na twoj¹ g³owê. Wie to w tej chwili pewnie ka¿dy w ca³ej galaktyce. Ale nie przyby³em tu, ¿eby próbowaæ ciê z³apaæ. Czy wygl¹dam na kompletnego idiotê? Vossont spojrza³ na niego podejrzliwie. Mów dalej. Daj spokój Bossk roz³o¿y³ szponiaste ³apy. Spójrzmy prawdzie oczy. Zawód ³owcy nagród nie jest ju¿ tym, czym by³. A przynajmniej od czasów roz³amu w starej Gildii. Istoty musz¹ sobie znaleæ nowy sposób zarabiania na ¿ycie. Nie jeste jedynym mêtem, który chce prze¿yæ. A ja nie jestem a¿ takim g³upcem, ¿eby s¹dziæ, ¿e mam szansê na schwytanie i dostarczenie na miejsce dawnego szturmowca
zw³aszcza tak ustawionego jak ty. Taka przemowa by³a dla Bosska czym nowym, ale ca³a historia zaczyna³a przyprawiaæ go o zawrót g³owy. Przedtem zawsze jako udawa³o mu siê rozwi¹zaæ problem i wykrêciæ siê sianem z niejasnej sytuacji na standardow¹ trandoszañsk¹ mod³ê: tak¹ porcj¹ przemocy, która roz³o¿y na ³opatki tego drugiego. Zdarza³o mu siê te¿ wczeniej k³amaæ nie tak dawno namówi³ przecie¿ Bobê Fetta na wspólnictwo w tej robocie ale nigdy dot¹d nie improwizowa³. Nawet jeli od pocz¹tku by³a to czêæ planu, wci¹¿ nie by³ ca³kowicie przygotowany. Rzuci³ siê g³ow¹ naprzód, nie ogl¹daj¹c siê za siebie. Nie mia³ innego wyjcia. No wiêc
pomyla³em sobie, dlaczego by nie uszczkn¹æ z tego k¹ska dla siebie, tylko z drugiej strony? W³asne s³owa budzi³y w nim takie same odczucia jak ohydna breja wype³niaj¹ca jego kubek. Istnieje jeszcze w tej galaktyce kilka sposobów zarobienia paru kredytów. Znów po³o¿y³ d³onie na blacie sto³u i pochyli³ siê ku Vossontowi. Przyznaj sam, coraz wiêcej ³owców nagród bêdzie tu przychodziæ po ciebie. Przy cenie, jak¹ wyznaczono za twoj¹ g³owê, masz to jak w banku. Wystarczy, ¿eby jeden z nich mia³ trochê wiêcej szczêcia od innych, i ju¿ nie jeste eksszturmowcem, tylko twardym towarem w drodze do Imperatora. ¯eby tak siê sta³o, bêd¹ musieli mieæ cholernie du¿o szczêcia. 11 Spisek Xizora
161
¯yjemy w dziwnym wszechwiecie odpar³ Bossk. Wszystko mo¿e siê zdarzyæ. Kto by pomyla³, ¿e Sojusz Rebeliantów ma jak¹kolwiek szansê na rozbicie Gwiazdy mierci? Jeden szczêliwy strza³ i ca³a stacja zmieni³a siê w przetopiony z³om. Bossk widzia³, ¿e jego s³owa wywieraj¹ na Vossoncie pewne wra¿enie. Zw³aszcza ostatni argument by³ doskonale dobrany; militarny umys³ Vossonta w naturalny sposób sk³ania³ siê ku wierze w niezniszczalnoæ takiej sterty broni jak stacja bojowa Gwiazda mierci. Bêdziesz zatem potrzebowa³ czego wiêcej ni¿ to, co ju¿ masz ci¹gn¹³ Bossk. Jeli masz zostaæ zdrowy i ca³y, i poza zasiêgiem Imperatora, oczywicie. Tak sobie to wykombinowa³em. Kiedy ju¿ zacz¹³ k³amaæ jak najêty, okaza³o siê, ¿e to ca³kiem proste. S³owa przychodzi³y mu coraz szybciej i ³atwiej. Potrzebujesz ka¿dej pomocy, jaka siê nadarzy
i za jak¹ mo¿esz zap³aciæ. Bossk wygodnie rozpar³ siê na krzele. I tutaj pojawiam siê ja. Ty? Vossont prychn¹³ pogardliwie. A có¿ ty mo¿esz dla mnie zrobiæ? Mogê ci na przyk³ad powiedzieæ z góry, jaki ruch wykona ka¿dy z tych ³owców nagród
Spêdzi³em doæ czasu w starej Gildii £owców Nagród, ¿eby nauczyæ siê tego i owego. I znam tych wszystkich ³owców. Wiem, jak dzia³aj¹ ich umys³y. Bossk zacz¹³ siê wyranie rozgrzewaæ. Widzisz, ka¿dy z nich ma swój indywidualny styl, swój sposób pracy. IG-88 to robot. Ma zimn¹, logiczn¹, precyzyjn¹ metodê budowania strategii cigania towaru. Za to ci, którzy korzystaj¹ raczej z moich metod taktycznych, s¹ bardziej
instynktowni. Rozumiesz? Potrafi¹ wywêszyæ ofiarê. Zawsze co tam zadzia³a, sam rozumiesz. Nie ten ³owca nagród ciê z³apie, to zrobi to inny. Chyba ¿e
Bossk pokiwa³ g³ow¹ z w³asn¹ wersj¹ m¹drego umiechu na pysku
chyba ¿e wiesz, czego siê po nich spodziewaæ. Ach, rozumiem. Vossont spojrza³ na niego z niesmakiem. I to w³anie zamierzasz mi sprzedaæ. Swoj¹ znajomoæ ³owców nagród. No w³anie. Teraz, kiedy Bossk mia³ trochê czasu, ¿eby to sobie przemyleæ, doszed³ do wniosku, ¿e to wcale nie taki z³y pomys³. Mo¿e powinienem siê nad tym zastanowiæ, pomyla³. W galaktyce ¿y³y istoty rozumne trudni¹ce siê przewo¿eniem twardego 162
towaru z dala od tropi¹cych go ³owców nagród. Sprowadza³o siê to g³ównie do uciekania i robienia uników przy przewo¿eniu towaru z jednego punktu do drugiego. Wejæ do interesu w charakterze anty³owcy nagród, zmobilizowaæ ca³y talent do przemocy i intryg przeciwko innym ³owcom
pomys³ ten bardzo siê Bosskowi spodoba³. Po pierwsze, doszed³ do wniosku, ¿e poleje siê wystarczaj¹co du¿o krwi, aby zaspokoiæ jego upodobania ³owcy nagród z regu³y nie traktowali uprzejmie innych istot, które usi³owa³y pomieszaæ im szyki. A kredyty, jakie mo¿na bêdzie na tym zarobiæ
to zdecydowanie by³a najatrakcyjniejsza strona tego rozwi¹zania. Tak, tego w³anie mogê ci dostarczyæ. Bossk pozwoli³, aby jego paszcza rozpromieni³a siê umiechem. Za odpowiedni¹ cenê. Odpowiedni¹ to znaczy dobr¹, jak s¹dzê. Bossk wzruszy³ ramionami. Jestem tego wart. Za³o¿ê siê, ¿e tak jest odpar³ Vossont. Ale masz zmys³ do interesów, prawda? Wiesz, jak to jest, kiedy sprawy zaczynaj¹ przybieraæ konkretny obrót. Wszystko mo¿na wynegocjowaæ. Có¿
do pewnego momentu. W dodatku ci¹gn¹³ by³y szturmowiec mam swoj¹ w³asn¹ opiniê na temat twojej wartoci. To nie zabrzmia³o dobrze. Na przyk³ad? Na przyk³ad to Vossont siêgn¹³ pod kurtkê i wyci¹gn¹³ pistolet laserowy. Jednym szybkim, p³ynnym ruchem przy³o¿y³ go Bosskowi do czo³a. Mylê, ¿e dobilimy targu. Bossk zareagowa³ czysto automatycznie, bez jednej wiadomej myli. Z d³oñmi rozpostartymi na stole i miotaczem wymierzonym w czaszkê jego mo¿liwoci by³y w znacznej mierze ograniczone. Ale nie ca³kowicie. Rzuci³ siê ca³ym ciê¿arem w ty³, przewracaj¹c siê wraz z krzes³em. Jednoczenie wyprostowa³ nogi, z ca³ych si³ uderzaj¹c szponiastymi stopami o spód blatu. Stó³ polecia³ w górê i uderzy³ Vossonta w ramiê trzymaj¹ce broñ, odbijaj¹c je w bok. W chwili gdy plecy Bosska zetknê³y siê z zamiecon¹ pod³og¹ speluny, sycz¹cy strumieñ energii przemkn¹³ nad nim i uderzy³ w sufit. Popió³ i kurz obsypa³y Bosska, który szybko przetoczy³ siê na czworakach i da³ nura pomiêdzy stoliki st³oczone po drugiej stronie sali. 163
I tyle masz z tego, ¿e chcia³e byæ taki cwany, myla³ Bossk nie bez wstrêtu do samego siebie. Nastêpnym razem
Si³¹ rozpêdu rozniós³ z klekotem krzes³a i sto³y we wszystkich kierunkach. Nastêpnym razem po prostu wyci¹gnê rêkê i urwê mu g³owê, zdecydowa³ Bossk. Kolejny strumieñ energii z pistoletu laserowego Vossonta przeci¹³ powietrze o milimetry od ³usek Trandoszanina. £owca przetoczy³ siê na bok, wyrwa³ z kabury w³asn¹ broñ i odda³ strza³, zanim jeszcze zd¹¿y³ wycelowaæ. Butelki pozaplanetarnych trunków, ustawione rz¹dkami za barem, rozsypa³y siê w mokre od³amki, osypuj¹c humanoidalnego barmana, który rozp³aszczy³ siê na pod³odze. Wiêkszoæ pozosta³ych klientów, kretowatych by³ych pracowników kolonii górniczej, zd¹¿y³a siê ju¿ rozpierzchn¹æ na boki. Zas³aniali g³owy ³opatowatymi d³oñmi i pospiesznie kutykali niezgrabnym krokiem ku schodom wiod¹cym na powierzchniê. Niektórzy kryli siê za powywracanymi sto³ami. Posuñ siê Bossk odepchn¹³ ³okciem na bok jednego z górników. Kolejny strza³ Vossonta, oddany z drugiej strony ogarniêtej chaosem, na wpó³ opustosza³ej sali, uderzy³ w pionowo ustawiony blat sto³u, za którym klêczeli gocie. Nie bój siê, jemu nie chodzi o ciebie. Bossk wychyli³ siê zza blatu i puci³ z miotacza szybk¹ seriê, tym razem doæ celn¹, aby zmusiæ Vossonta do ucieczki w kierunku tylnych drzwi knajpy. Wziête w krzy¿owy ogieñ miotaczy Bosska i by³ego szturmowca sto³y, krzes³a i inne sprzêty wkrótce zmieni³y siê w kupê osmalonego i dymi¹cego miecia. £owco nagród! zawo³a³ Vossont, ukryty w cieniu przy wyjciu. Jeli ci siê zdaje, ¿e w ten sposób wyjdziesz st¹d ¿ywy, to siê mylisz. Pierwszy b³¹d pope³ni³em, zjawiaj¹c siê tutaj, z gorycz¹ pomyla³ Bossk. Zw³aszcza samotnie. Teraz nie móg³ poj¹æ, jakim cudem zgodzi³ siê na to, aby siê rozdzielili. Gdyby zaszli Vossonta z dwóch stron, tak jak to pocz¹tkowo planowali, mieliby szansê na jego schwytanie. Teraz mieræ Zuckussa wydawa³a siê niepotrzebna; ju¿ wtedy powinna by³a wzbudziæ podejrzenia. Jedynym powodem przyjêcia takiej strategii stwierdzi³ to nie bez ironii mog³o byæ to, ¿e Boba Fett próbuje go wyeliminowaæ, ¿eby samemu i bez przeszkód dobraæ siê Vossontowi do skóry. Przy okazji nie musia³by dzieliæ siê ³upem, a o to mu prawdopodobnie chodzi. 164
Wiesz co, Vossont? Bossk przylgn¹³ plecami do os³ony z przewróconego sto³u, jednym ramieniem oparty o milcz¹cy kszta³t siedz¹cego obok górnika. G³one s³owa odbi³y siê echem od sufitu knajpy. Mo¿emy obaj wyjæ st¹d ¿ywi, jeli tego naprawdê chcesz. To bardzo ³atwo za³atwiæ. £owca nagród trzyma³ pistolet skierowany w górê, a¿ rozgrzana lufa prawie dotyka³a jego skroni. Ale jeli ja nie wyjdê st¹d ¿ywy, ty tak¿e nie. Du¿e s³owa, ³owco nagród dotar³ do niego drwi¹cy g³os ukrytego Vossonta. £atwo poznaæ, ¿e nigdy nie s³u¿y³e w si³ach imperialnych. Gadanie bez mo¿liwoci udowodnienia swoich s³ów podlega karze dyscyplinarnej. Nie wiesz nawet, co ciê czeka, ch³opie. Z tego, co widzê odkrzykn¹³ Bossk ty masz miotacz i ja mam miotacz. Jestem tutaj sam, a ty jeste tam te¿ samotnie. Wyjrza³ zza krawêdzi sto³u, wystrzeli³ w kierunku, z którego dochodzi³ g³os tamtego, i szybko siê cofn¹³, zanim Vossont zdo³a³ odpowiedzieæ mu ogniem. Imperialni szturmowcy czêsto nadrabiaj¹ liczb¹ braki w umiejêtnociach strzeleckich, wiêc powiedzia³bym, ¿e to ja mam przewagê. Dwa szybkie strza³y zwêgli³y krawêd sto³u nad g³ow¹ Bosska, obsypuj¹c gor¹cymi od³amkami jego ramiona. O czym zapominasz, ³owco nagród. W g³osie Vossonta nadal brzmia³a nuta drwiny. Mo¿e nie wyda³em wszystkich kredytów, ale doæ, aby za³atwiæ mnóstwo niespodzianek dla kogo takiego jak ty. Tak? Bossk spojrza³ na swój pistolet, aby siê upewniæ, ¿e ma odpowiedni poziom ³adunku. Wskanik pokazywa³ doæ energii, aby zdezintegrowaæ ca³¹ konstrukcjê budy, strza³ za strza³em, jeli trzeba. Co na przyk³ad? A to. Bossk poczu³ siê zdezorientowany, bo g³os by³ wprawdzie Trhina Vossonta, ale zdawa³ siê dobiegaæ z du¿o mniejszej odleg³oci, jakby eksszturmowiec zdo³a³ podkraæ siê do niego od ty³u. Odwróci³ siê w kierunku bezrobotnego kolonialnego górnika akurat na czas, aby zobaczyæ, jak jedna z ogromnych, ³opatowatych d³oni zmierza w kierunku jego czaszki. Miotacz wypad³ Bosskowi z rêki i wiruj¹c, potoczy³ siê po pod³odze knajpy. Trandoszanin zawadzi³ barkiem o stó³, wywracaj¹c go do góry nogami. By³ og³uszony i na wpó³ przytomny; czu³, ¿e miota siê bezw³adnie poród sterty po³amanych krzese³, 165
których ostre od³amki wbijaj¹ mu siê w plecy. Widzia³ jak przez czerwon¹ mg³ê, ale doæ wyranie, aby dostrzec pochylone nad sob¹ twarze Vossonta i anonimowego górnika. Widzisz? umiechn¹³ siê okrutnie Vossont. Jedn¹ rêk¹ trzyma³ miotacz wycelowany w pier Bosska, drug¹ wyj¹³ zminiaturyzowany komunikator, który zwisa³ na przewodzie poród pomarszczonego filtra powietrznego, zakrywaj¹cego twarz górnika. Oczy, os³oniête ciê¿kimi goglami dwie okr¹g³e soczewki pod ciê¿kim nawisem czo³a podobnej do he³mu czaszki spogl¹da³y têpo w przestrzeñ. Vossont pokaza³ podobne urz¹dzenie w drugiej d³oni. Wydajê kredyty tam, gdzie przydaj¹ siê najbardziej. G³os Vossonta przenosi³ siê z mikrofonu na jego gardle, prawie takiego samego jak ten, którego u¿ywa³ Bossk, a wydobywa³ siê z g³oniczka umocowanego na ogromnej g³owie górnika. W tej kolonii nie ma ani jednej istoty, która by nie figurowa³a na mojej licie p³ac. Wszyscy mnie pilnuj¹ i bardzo mi to odpowiada. Wy³¹czy³ mikrofon i teraz mówi³ ju¿ normalnie. S¹ doæ m¹drzy, aby dla mnie pracowaæ, ale nie na tyle, by obs³ugiwaæ skomplikowany sprzêt komunikacyjny, dlatego musia³em wymyliæ taki system, który pozwoli³by na transmisjê mojego g³osu na ¿ywo. W ten sposób mogê osobicie wydawaæ im rozkazy. A przy okazji robiæ takie dowcipy jak teraz tobie. Szturmowcy wy¿szych rang s³ynêli ze sk³onnoci do bezinteresownego sadyzmu. Bossk rozumia³ teraz, dlaczego. Podniós³ siê na ³okciach i ponuro spojrza³ na Vossonta. No wiêc co zamierzasz ze mn¹ zrobiæ? To samo, co z wszystkimi innymi, którzy tu przylecieli. Vossont opuci³ luno d³oñ z miotaczem. I to samo, co zrobiê z wszystkimi innymi, którzy s¹dz¹, ¿e wzbogac¹ siê na mojej skórze. Machn¹³ miotaczem w stronê górnika. Podnie tego dupka. Dwie ogromne, ³opatowate d³onie wsunê³y siê pod ramiona Bosska i postawi³y go na nogi, niezbyt pewne, bo efekt poprzedniego uderzenie jeszcze nie ca³kiem min¹³. Bossk jednak zdo³a³ zachowaæ pozycjê stoj¹c¹, nawet kiedy górnik go puci³ i odst¹pi³ o krok. Trandoszanin stwierdzi³, ¿e patrzy wprost w uniesion¹ lufê miotacza. 166
Dobrze, ³owco nagród. Na drugim koñcu lufy widzia³ brzydki umiech Vossonta. Nie s¹d, ¿e nie przemyla³em sobie dok³adnie twojej propozycji. Niedawno, gdy z³o¿yli mi tak¹ sam¹ ofertê ostatni dwaj ³owcy nagród, którzy siê tu zab³¹kali. Jego kciuk spocz¹³ na przycisku wyzwalacza. I zdecydowa³em, ¿e ich us³ug te¿ nie potrzebujê. Zaczekaj chwilê! Bossk roz³o¿y³ rêce. Wci¹¿ widzia³ podwójnie. Mo¿e jednak jako siê dogadamy
Moglibymy odpar³ Vossont. Ale skoro ju¿ nas opuszczasz
na zawsze
z kim w³aciwie mia³bym na ten temat rozmawiaæ? A mo¿e ze mn¹? Bossk uzna³, ¿e cios ³opatowatej ³apy górnika musia³ mu co poluzowaæ w g³owie. Ostatnie s³owa nie pochodzi³y ani od niego, ani od Vossonta. Rozpozna³ jednak g³os, którym zosta³y wypowiedziane. By³ to g³os Boby Fetta. Zmru¿y³ oczy i zdo³a³ zogniskowaæ wzrok na tyle, ¿eby zobaczyæ, jak Trhin Vossont podnosi do oczu swój laryngofon i ze zdumieniem wpatruje siê w jego maleñki g³onik. G³os Fetta dochodzi³ w³anie stamt¹d. Przecie¿ to niemo¿liwe
mrukn¹³ Vossont. To by znaczy³o
W³anie. To s³owo, zimne i pozbawione emocji, ju¿ nie pochodzi³o z laryngofonu Vossonta. G³os Boby Fetta, nie wzmocniony, ale realny, zabrzmia³ zza pleców Bosska. Vossont spogl¹da³ w tamt¹ stronê wyranie zaskoczony. £opatowata d³oñ górnika odepchnê³a Trandoszanina na bok. Bossk o ma³o siê nie przewróci³ na pod³ogê knajpy i wtedy zobaczy³, jak druga d³oñ górnika rozdziela siê na w¹skie, durastalowe palce-szpony niczym wi¹zka staro¿ytnych szabel. Palce, z których ka¿dy mia³ ponad pó³ metra d³ugoci, objê³y przedramiê Vossonta. Pojedynczy strza³ z miotacza uwiêzionego w potê¿nej d³oni rozwietli³ z³¹cza metalu. A potem poorana bliznami twarz Vossonta wykrzywi³a siê z bólu, gdy górnik obróci³ siê, wykrêcaj¹c i prawie wyrywaj¹c mu ramiê ze stawu. Vossont zwali³ siê na szcz¹tki po³amanych krzese³, porozrzucane po pod³odze. Proszê g³os Fetta przemówi³ znowu, gdy durastalowa d³oñ górnika rozwar³a siê i poda³a Bosskowi zdobyczny miotacz eksszturmowca. Nie pozwól mu uciec. 167
Bossk chwyci³ miotacz i wycelowa³ go w Vossonta, który le¿a³ u jego stóp. K¹tem oka zobaczy³, jak przebranie górnika rozpada siê na kawa³ki, ods³aniaj¹c ukrytego w nim Bobê Fetta. Na pierwszy ogieñ posz³y ³opatowate przystawki, które upad³y na pod³ogê z podwójnym brzêkiem. W³asne d³onie Boby Fetta, w charakterystycznych rêkawicach mandaloriañskiej zbroi, odpiê³y i zrzuci³y z ramion wielk¹, przypominaj¹c¹ garb masê. Teraz móg³ siê ju¿ wyprostowaæ, ods³aniaj¹c swój normalny podró¿ny arsena³. He³m, z czarnym wizjerem w kszta³cie litery T, ukaza³ siê dopiero wtedy, gdy Fett ci¹gn¹³ z niego podobne do mchu filtry oddechowe i olbrzymie gogle, które ukrywa³y skutecznie jego prawdziw¹ to¿samoæ. Kostna masa przeroniêtego sklepienia czaszki górnika powêdrowa³a w lad za reszt¹ przebrania. Wydr¹¿one kawa³ki i rurki polecia³y na wszystkie strony, kiedy boczne anteny he³mu Boby Fetta sprê¿ycie wyprostowa³y siê do zwyk³ej pozycji. O co tu w ogóle chodzi³o? Trandoszañska pewnoæ siebie zwyciê¿y³a. Bossk, spogl¹daj¹c na swojego partnera po tej operacji, czu³ teraz wiêksz¹ irytacjê ni¿ ulgê. Myla³em, ¿e wci¹¿ jeste gdzie w górze, nad atmosfer¹, w Niewolniku I. W³anie w to mia³ uwierzyæ nasz towar odpar³ Boba Fett. Wiedzia³em, ¿e bêdzie pods³uchiwa³ nasze transmisje. Wyposa¿y³ siê w sprzêt takiej klasy, ¿e nie by³o najmniejszej szansy, aby zaszyfrowaæ lub zamaskowaæ ³¹cznoæ. Zarejestrowa³em wiêc i po³¹czy³em sygna³y akustyczne i ró¿ne zak³ócenia i po³¹czy³em z moj¹ transmisj¹. W ten sposób Vossont wierzy³, podobnie jak ty, ¿e jestem w bezpiecznej odleg³oci. Naprawdê siedzia³em tu przez ca³y czas, przebrany za jednego z by³ych górników, których sobie wynaj¹³. Rozumiem Bossk skin¹³ g³ow¹ na znak aprobaty dla tej strategii. Musielimy go zmusiæ do tego, ¿eby siê ods³oni³
a nic lepiej temu nie s³u¿y ni¿ myl, ¿e przechytrzy³e swojego wroga. Zna³ to ciep³e uczucie, jakie ogarnia³o go po zwyciêstwie nad inn¹ istot¹ rozumn¹. Jeli w ogóle mog³o istnieæ prze¿ycie lepsze od tego, by³o nim wspomnienie mierci wroga, gdy jego zw³oki stawa³y siê kolejnym ponurym trofeum w jego komnacie pamiêci. I op³aci³e innych górników? Oczywicie. Nie lubiê gapiów, którzy wtr¹caj¹ siê do moich planów. Boba Fett lekko wzruszy³ ramionami. A raz kupiona lojalnoæ jest najtañszym towarem z drugiej rêki. 168
Niez³y plan Bossk poczu³, jak narasta w nim fala urazy. Z wyj¹tkiem jednej drobnej rzeczy
partnerze. By³by pozwoli³ mnie zabiæ. Ka¿dy plan ma swoje ryzykowne punkty. W g³osie Boby Fetta nie by³o s³ychaæ nawet cienia skruchy. Wiedzia³e o tym od samego pocz¹tku. Jasne
ale jak to siê dzieje, ¿e to ja zawsze padam ofiar¹? Nie masz siê na co skar¿yæ odpar³ Fett. Wyj¹³ z kabury pistolet laserowy i luf¹ wskaza³ na le¿¹cego u ich stóp dawnego imperialnego szturmowca. Mamy to, po co przylecielimy. Tak s¹dzisz? przemówi³ kolejny g³os. Bossk spojrza³ szybko na Vossonta. Twarz by³ego szturmowca by³a zalana krwi¹ z rany na czole, zadanej ³opatowat¹ d³oni¹, która rzuci³a nim o ziemiê. Przez czerwon¹ zas³onê widaæ by³o jego oczy, wciek³e, ale
chyba triumfuj¹ce. Zanim Trandoszanin czy Boba Fett zd¹¿yli go powstrzymaæ, Vossont rozerwa³ rêkaw kurtki, ods³aniaj¹c niewielki panel kontrolny przymocowany do przedramienia dwoma rzemykami. Na panelu by³ tylko jeden przycisk i Vossont z pasj¹ wbi³ w niego palec. Ca³a knajpa bar, to, co zosta³o ze sto³ów i krzese³, ciany i sufit wszystko rozpad³o siê, jakby by³o zrobione z taniego plastoidu. Bossk poczu³, ¿e leci do ty³u w przepaæ. Pazurami na pró¿no dar³ powietrze w poszukiwaniu czego, czego móg³by siê przytrzymaæ w tym nagle rozpadaj¹cym siê wiecie. Siarkowe wiat³o s³oñca planety wla³o siê przez gruzy konstrukcji, która jeszcze przed chwil¹ otacza³a go szczeln¹ skorup¹. Mocno uderzy³ plecami o arkusz durastali. Wibracje ogromnej, ciê¿kiej maszynerii by³y tak namacalne jak katastrofa sejsmiczna. Przenika³y jego cia³o i wprawia³y koci w niekontrolowany klekot. Zanim zdo³a³ stwierdziæ, gdzie siê znajduje, blacha przechyli³a siê pod nim. Z trudem zdo³a³ siê uchwyciæ rzêdu nitów, wbijaj¹c szpony w spoiny metalu. Trzyma³ siê, choæ po chwili zasypa³a go kolejna fala szcz¹tków tego, co kiedy by³o barem. Ka¿de spojrzenie w kierunku horyzontu ods³ania³o kolejne obszary podnó¿a postrzêpionych gór. Nagle Bossk zda³ sobie sprawê, ¿e durastal, do której by³ uczepiony, unosi siê w górê. W jego czaszce, a raczej w implancie usznym, odezwa³ siê znajomy g³os. Nie próbuj skakaæ powiedzia³ Boba Fett. Te paskudztwa rozgniot¹ ciê jak owada. 169
Bossk podci¹gn¹³ siê wy¿ej na ukonej p³ycie metalu, usi³uj¹c lepiej zobaczyæ wielkie g¹sienice i wiruj¹cy sto¿ek na dziobie maszyny, naje¿ony durastalowymi zêbami. Ka¿dy metalowy trójk¹t by³ dwa razy d³u¿szy od niego, a ca³oæ porusza³a siê z si³¹ zdoln¹ do zmia¿d¿enia Wciek³ego Psa na postrzêpiony z³om. Co siê dzieje? krzykn¹³ Bossk do laryngofonu, usi³uj¹c przekrzyczeæ og³uszaj¹cy ha³as maszyny. Co to jest? Autonomiczna wiertnica do ska³ lakonicznie odpar³ Fett. Do operacji wydobywczych na du¿ych g³êbokociach. Przez metal, do którego by³ przyciniêty tors Bosska, przebieg³ lekki wstrz¹s. Trandoszanin z jeszcze wiêksz¹ determinacj¹ przylgn¹³ do spoiny i otaczaj¹cych j¹ rub, wiedz¹c, ¿e gdyby spad³, nieuchronnie wpad³by w znajduj¹ce siê o kilka metrów pod nim masywne, napêdzane przek³adniami ko³a. Vossont musia³ j¹ pod³¹czyæ jako kolejny system obronny. Przycisk mia³ wyzwoliæ dzieñ zag³ady, gdyby ktokolwiek zdo³a³ mu siê dobraæ do skóry. Gdzie jeste? Bossk rozgl¹da³ siê po terenie w dole. Budynki opuszczonej kolonii górniczej wygl¹da³y jak zaokr¹glone guzy na nagim, kamienistym gruncie. Widzia³ kilka postaci górników, którzy biegiem próbowali wydostaæ siê z cienia wznosz¹cej siê maszyny. Mn¹ siê nie martw
Nie rozumiem
Nawet gdyby g³os Boby Fetta przemawia³ w samym rodku jego g³owy, Bossk te¿ nie by³by w stanie go us³yszeæ poprzez wycie i ryk wiertnicy. Uda³o mi siê spaæ na ziemiê rozleg³ siê znowu g³os Fetta. Vossont musi gdzie tu byæ. Bossk podniós³ g³owê i wyprê¿y³ siê, aby spojrzeæ poprzez klekocz¹ce pod nim masywne g¹sienice. Sk³êbiona chmura kurzu przes³ania³a widok. Boba Fett wci¹¿ pozostawa³ niewidoczny, ale uda³o mu siê pochwyciæ przeb³ysk innej postaci, któr¹ rozpozna³ nawet z tej wysokoci. Vossont! krzykn¹³ do laryngofonu. Widzê go! Cieñ wiertnicy dawa³ pewien punkt odniesienia kierunku. Ucieka na pó³noc! Na pó³noc ode mnie! Bossk nie mia³ pojêcia, gdzie w tej sk³êbionej chmurze py³u mo¿e byæ Boba Fett. W kierunku wzgórz i bramy kolonii! Na chwilê straci³ z oczu maleñk¹ figurkê, po czym znów j¹ odnalaz³ Teraz na zachód
170
Bossk ujrza³ co jeszcze: przeb³ysk czarnego metalu na przed³u¿eniu rêki Trhina Vossonta. W jakim momencie chaosu, który nast¹pi³ po wyrwaniu siê maszyny górniczej spod knajpy, by³y szturmowiec zdo³a³ wygrzebaæ pistolet laserowy. Jest uzbrojony
Straci³ ochotê na informowanie swojego partnera o tym fakcie, gdy zobaczy³, jak Vossont przykuca, unosi broñ i oddaje szybk¹, krótk¹ salwê w kierunku k³êbu kurzu. Fett? wrzasn¹³ Bossk w mikrofon. Jeste tam? Z implantu usznego wewn¹trz g³owy Bosska nie dochodzi³ ¿aden dwiêk. No có¿, pomyla³ Trandoszanin. Chyba jednak nie podzielê siê z nim nagrod¹
Potworne, klekocz¹ce i wyj¹ce cielsko wiertnicy, do którego przylgn¹³ Bossk, unios³o siê nad powierzchniê ziemi tak wysoko, ¿e trudno by³o zobaczyæ dok³adnie, co siê dzieje w dole. Vossont z o³owianego ¿o³nierzyka zmieni³ siê w owada. Bossk móg³ tylko dostrzec kierunek ruchu szturmowca, który ruszy³ do przodu z wycelowanym miotaczem, czujny i gotowy sprawdziæ, czy ofiara na pewno nie ¿yje. I wtedy sta³y siê dwie rzeczy
Drobna figurka Vossonta pad³a nagle na wznak, gdy z chmury py³u wystrzeli³ harpun z napêdem i z przywi¹zan¹ lin¹. W u³amku sekundy owin¹³ siê wokó³ Vossonta, przyszpilaj¹c mu ramiona do boków. Szturmowiec le¿a³ teraz na plecach, wciekle kopi¹c, ¿eby siê podnieæ. Boba Fett wynurzy³ siê z chmury py³u obok podstawy wiertnicy z wyrzutni¹ harpunów opart¹ na ramieniu. Bossk widzia³ z góry, jak jego partner chwyta linkê w okryt¹ rêkawic¹ d³oñ i ostrym szarpniêciem przewraca Vossonta na twarz, jednoczenie odsuwaj¹c go kawa³ek od le¿¹cego na ziemi miotacza. Wiertnica wreszcie wy³oni³a siê ca³a spod skorupy planety. Olbrzymia masa maszyny, napêdzana potê¿nymi g¹sienicami wbijaj¹cymi siê w skaliste warstwy gleby, nabra³a takiego rozpêdu, ¿e na chwilê od³¹czy³a siê od swojego cienia zalegaj¹cego ruiny opuszczonej kolonii górniczej, a jej tn¹cy dziób i ko³a napêdowe ciê³y przez moment wy³¹cznie powietrze. Stoj¹cy na dole Boba Fett odwróci³ os³oniêty wizjerem wzrok od ofiary i wzniós³ go w kierunku durastalowej struktury, wisz¹cej nad jego g³ow¹ niczym ruchomy ³añcuch górski. 171
Niedobrze mrukn¹³ do siebie Bossk, przylepiaj¹c siê jeszcze mocniej do nitowanego boku maszyny. Bêdzie bola³o
Poczu³, jak z prawie pionowej pozycji przechodzi do poziomej, rozp³aszczony przez grawitacjê i przyciniêty piersi¹ do metalowej powierzchni. Wiertnica, wytracaj¹c pêd, przechyli³a siê w powietrzu dziobem do przodu. Metalowe zêby maszyny, otaczaj¹ce jej sto¿kowy pysk, znajdowa³y siê teraz poziomo w stosunku do ziemi, z g¹sienicami dok³adnie pod spodem. Maszyna by³a mniej wiêcej tej wielkoci co niewielki statek bojowy Imperium, ale nie mia³a jego zdolnoci utrzymywania siê w powietrzu. Prze¿ute kamienie, szcz¹tki pod³o¿a, które wiertnica rozdar³a i ponios³a ze sob¹, zaczê³y teraz odpadaæ od kó³ i os³on i wiruj¹c, spada³y na ocieniony obszar. Cieñ nagle zacz¹³ siê powiêkszaæ, gdy wiertnica rozpoczê³a swój spadek niczym metalowy balon stratosferyczny. Rozpada³a siê, pêdz¹c w kierunku j¹dra planety. A na maszynie, niby mrówka przylepiona do dziecinnej zabawki, Bossk przygotowywa³ siê na wstrz¹s upadku. Poczu³ go ka¿d¹ komórk¹, ka¿dym w³óknem swego cia³a. £by nitów i szczelina w p³ycie maszyny wyrwa³y siê ze szponów Bosska i tylko wystaj¹cy kawa³ek rury wydechowej pomocniczego silnika uratowa³ go przed ca³kowitym odpadniêciem. Jego wyci¹gniête ramiona i tors p³asko walnê³y o powierzchniê metalu. Uderzenie pozbawi³o go powietrza w p³ucach, oszo³omi³o i znieczuli³o na huk i furiê, z jak¹ wiertnica rozsypywa³a siê w z³om, niszcz¹c po drodze wszystko, co siê pod ni¹ znajdowa³o. Bossk oprzytomnia³ w sekundê potem i otar³ krew z mordy. Czarny dym bucha³ w niebo z rozbitego i rozdartego boku wiertnicy. Skuli³ siê instynktownie, s³ysz¹c st³umione odg³osy eksplozji z wnêtrza maszyny. Zmia¿d¿one zasilacze zajmowa³y siê p³omieniem i wysy³a³y wokó³ podobne do meteorytów iskry, ci¹gn¹ce za sob¹ smu¿ki bia³ego dymu. To zaraz wybuchnie, pomyla³ Bossk. Rusz siê. Uniós³ siê na poranionych rêkach i zdo³a³ dope³zn¹æ do krawêdzi p³yty, na której le¿a³. Metal by³ liski od smaru, wrz¹cego i sycz¹cego od temperatury eksplozji we wnêtrzu maszyny. Bossk rzuci³ siê w dó³, nie zastanawiaj¹c siê nawet, jaka odleg³oæ dzieli go od gruntu. Okaza³o siê, ¿e nie przekracza kilku metrów. Rozp³aszczony na plecach Bossk zobaczy³ g¹sienice i ko³a uk³adów napêdowych wiertnicy, do trzech czwartych wysokoci zagrzebane w gruzie. 172
Luny kurz i ¿wir osypywa³y siê na niego, bo wiertnica le¿a³a na dnie wielkiego, lejowatego wg³êbienia, w jakie przeistoczy³ siê dawny teren kopalni. Kilka zrujnowanych budynków zwisa³o niebezpiecznie na skraju niecki. Puste, stwierdzi³ Bossk. Teren pod koloni¹ górnicz¹ by³ wydr¹¿ony, poniewa¿ wybierano kolejne z³o¿a rudy, a wyrobiska pozosta³y niewype³nione. Gdyby wiertnica spad³a na pe³ny grunt, wstrz¹s niechybnie by zabi³ Bosska, bo nie istnia³aby ¿adna mo¿liwoæ rozproszenia si³y udaru. £owca g³ów dwign¹³ siê na nogi i kutykaj¹c, odszed³ od maszyny, jak najdalej od po¿arów i nieustaj¹cych drobnych eksplozji silników w czêci rufowej. Ciê¿ar jednostek napêdowych sprawi³, ¿e maszyna osiad³a ukonie, a jej sto¿kowy dziób, teraz nieruchomy, wznosi³ siê w niebo jak palec. Sta³ spokojnie, czekaj¹c, a¿ puls i oddech wróc¹ do normy. Otrzepa³ siê z kawa³ków ska³y, które wbi³y siê w ³uski. Ostry odór pal¹cego siê oleju dra¿ni³ jego rozdête nozdrza. By³ sam w ruinach kolonii górniczej. Niedobitki mieszkañców pewnie wci¹¿ jeszcze ucieka³y w okoliczne góry. A pod tak¹ mas¹ durastali spadaj¹c¹ z nieba na pewno nie uchowa³o siê nic ¿ywego
Co poruszy³o siê pod dziobem wiertnicy, w po³owie odleg³oci miêdzy prostok¹tnymi p³ytami g¹sienic. Kamienie i py³ poruszy³y siê lekko, spadaj¹c w mroczn¹ przestrzeñ. Bossk obserwowa³, jak z dziury wy³ania siê rêka w rêkawicy i wbija siê w kurz. Za ni¹ pojawi³o siê przedramiê okryte strzêpami rynsztunku bojowego, a dalej ramiê i po³¹czony z nim bark. Wreszcie pokaza³ siê znajomy he³m, jeszcze bardziej poobijany i powyginany ni¿ przedtem, i spojrza³ na Bosska popêkanym wizjerem w kszta³cie litery T. Kawa³ek po kawa³ku, niczym ze wie¿ej mogi³y, Boba Fett wygramoli³ siê z dziury pod dymi¹cym wrakiem. Gdy wysun¹³ siê ju¿ do po³owy, Bossk otrz¹sn¹³ siê z os³upienia na tyle, by schyliæ siê i z³apaæ tamtego za rêkê. Wyci¹gn¹³ go z otworu i postawi³ na nogi. W porz¹dku? Bossk zajrza³ w czarny wizjer. Boba Fett nie odpowiedzia³. Chod wskaza³ palcem na wydrapan¹ w ziemi dziurê, z której w³anie siê wy³oni³. Nad ni¹ zwisa³a ponura masa wiertnicy. Vossont
on tam jest. Musimy go wyci¹gn¹æ. Zadanie okaza³o siê o tyle ³atwiejsze, ¿e by³y szturmowiec by³ nieprzytomny, a przy tym wci¹¿ skrêpowany sznurem, który okrêci³ 173
wokó³ niego harpun Boby Fetta. Bossk wycofa³ siê z dziury pod maszyn¹, ci¹gn¹c za sob¹ Vossonta. Po³o¿y³ go na ziemi o kilka metrów od wiertnicy. Fett ukl¹k³ i szybko sprawdzi³, czy ofiara daje znaki ¿ycia, po czym wsta³. Wci¹¿ ¿yje obejrza³ siê na Bosska. Wci¹¿ mamy nasz towar. Trandoszanin, wykoñczony, przykucn¹³ na piêtach. Boba Fett zdo³a³ uruchomiæ komunikator i da³ sygna³, aby Niewolnik I zszed³ i zabra³ ich na orbitê. Nie wiem
Bossk powoli potrz¹sn¹³ g³ow¹. Nawet oddychanie sprawia³o mu ból, by³ prawie pewien, ¿e ma w rodku przynajmniej kilka z³amanych koci. Chyba ju¿ nie chcê z tob¹ pracowaæ
174
ROZDZIA£
Kiedy nowiny przychodz¹ z daleka, czêsto nabieraj¹ po drodze szczególnej mocy. To tak jak z fal¹ przyp³ywu na powierzchni oceanicznych planet, która przetacza siê bez przeszkód i dziêki temu nabiera coraz wiêkszej i wiêkszej si³y, a¿ wreszcie zdolna jest wyrwaæ ca³y wiat z osi obrotu lub zmieæ jego wygiêt¹ powierzchniê i zmia¿d¿yæ ka¿d¹ istotê, choæby lewiatana, byle by³ mniejszy od niej samej. Takie ponure medytacje by³y typowe dla falleeñskiej rasy. Ksi¹¿ê Xizor sta³ przy ma³ym iluminatorze, spogl¹daj¹c w gwiazdy i pustkê, która je otacza³a. Kciukiem i palcem wskazuj¹cym g³adzi³ ostre zarysy podbródka, a myli wêdrowa³y swoim torem. Przed powrotem do tego miejsca s³ysza³ ju¿ nowiny; uzna³ je za dope³nienie kolejnego etapu starannie przygotowanego, skomplikowanego planu. Istotnie, spodziewa³ siê tych wieci z minuty na minutê i czeka³ na nie w prywatnej kwaterze na statku Megiera. Pewne sprawy s¹ tak nieuchronne jak powolne obroty tej galaktyki, myla³. Wiele z jego w³asnych dzia³añ i planów opiera³o siê na zimnej ocenie kalkulowanego ryzyka; najniebezpieczniejsze z nich zabarwia³y jego ¿ycie krwistym podnieceniem. Postawiæ wszystko na jedn¹ kartê stara, najstarsza rozkosz gracza. Wszystko, nawet ¿ycie, które w takich chwilach smakowa³o mu jeszcze bardziej. To sport zabarwiony ostatecznoci¹. I nie mia³o to nic wspólnego z cich¹ satysfakcj¹, jak¹ czu³, gdy stawia³ na pewniaka. A w tym wszechwiecie nie by³o chyba drugiego takiego pewniaka jak niejaki Boba Fett, ³owca nagród. K¹tem oka pochwyci³ jaki ruch, a uchem dwiêk stukaj¹cych o pod³ogê pazurków. To jeden z zawi¹zków Kudar Mubata, 175
maleñkie, podobne do kraba stworzonko, podpiête lni¹cym bia³awo neuropo³¹czeniem do ogólnej sieci komunikacyjnej. Tak? Xizor uniós³ brew, przygl¹daj¹c siê pó³niezale¿nemu stworzeniu, które przylgnê³o do ciany na wysokoci jego oczu. O co chodzi? Pyszczek zawi¹zku, wielkoci i kszta³tu ludzkich ust, otworzy³ siê, formu³uj¹c s³owa: Wasza obecnoæ jest wielce po¿¹dana, mój panie. G³osik stworzonka by³ skrzekliw¹ parodi¹ g³osu jego pana. W g³ównej sali tronowej, w strefie konferencyjnej. Doskonale skin¹³ Xizor g³ow¹ na znak zgody. Powiedz Kudarowi Mubatowi, ¿e wkrótce siê zjawiê. Xizor pozwoli³, aby zawi¹zek poszed³ przodem i powiód³ go przez ciasne zak¹tki i przesmyki wewnêtrznych korytarzy sieci. Szorstka powierzchnia cian sk³ada³a siê z w³ókien konstrukcyjnych ró¿nej gruboci, ciniêtych w jednolit¹ masê. Korytarze by³y owietlone blad¹ fosforescencj¹ innych rodzajów zawi¹zków, zawieszonych w niewielkich odleg³ociach pod pu³apem. By³y to zawi¹zki-idioci, kolejne twory ich rodzica-pajêczarza. Nie mia³y wiêcej inteligencji, ni¿ potrzeba na to, aby monitorowaæ powoln¹ katalizê i rozk³ad sk³adników produkuj¹cych wiat³o, a zamkniêtych w ich kulistych odw³okach. Ka¿dy z nich by³ wielkoci d³oni Xizora. Kiedy ich wiecenie przygasa³o, instynkt, w który zosta³y wyposa¿one w chwili stworzenia, kierowa³ je z powrotem do Kudara Mubata, aby zosta³y ponownie wch³oniête przez swego stwórcê. Xizor nie czu³ wobec nich litoci; on te¿ uwa¿a³, ¿e mniejsze i ni¿sze stworzenia istniej¹ po to, by s³u¿yæ swoim mistrzom. Pochyli³ g³owê, aby przejæ przez jedn¹ z ni¿szych czêci sieci. Potê¿ne, mocno umiênione ramiona ociera³y siê o szorstkie ciany po obu stronach korytarza. Na pok³adzie Megiery wszystkie przejcia by³y na tyle szerokie, ¿e móg³ poruszaæ siê po nich swobodnie, a jego prywatna kwatera na statku by³a równie luksusowo wyposa¿ona, jak sale audiencyjne w najwiêkszych planetarnych pa³acach. Z trudem siê zmusi³, aby jeszcze raz odwiedziæ unosz¹c¹ siê w przestrzeni sieæ Kudara Mubata i jej w¹skie, przyprawiaj¹ce o klaustrofobiê korytarze. Tylko perspektywa pomylnej realizacji pewnych d³ugo odwlekanych planów i interesów mog³a go przywieæ w pobli¿e arachnoidalnego pajêczarza i jego drepcz¹cych, myszkuj¹cych potomków. Ach, mój najdro¿szy Xizorze! S³oñce mojej mrocznej i nêdznej egzystencji! Kudar Mubat siedzia³ rozparty na pneuma176
tycznej poduszce zawi¹zku, który s³u¿y³ mu za tron. Kolczaste odnó¿a pajêczarza unios³y siê i zatañczy³y w zabawnej parodii powitalnego gestu. Jak¿e g³êboko jestem zak³opotany, ¿e musia³em kazaæ czekaæ waszej wspania³ej eminencji! Proszê, przyjmij moje pokorne, najpokorniejsze przeprosiny
Nie trzeba. Xizor czu³, ¿e koñczy mu siê cierpliwoæ. Kwiecisty jêzyk pajêczarza zawsze go irytowa³, bo podejrzewa³, ¿e ka¿de s³owo padaj¹ce z ust Kudara Mubata by³o zabarwione jadowitym sarkazmem. Stan¹³ przed pajêczarzem z ramionami skrzy¿owanymi na piersi. Kiedy przyby³em do twojej sieci, us³ysza³em, ¿e otrzyma³e niezwykle istotne wieci i ¿e to jest przyczyn¹ opónienia naszego spotkania. Jego ostry jak wibroostrze wzrok obj¹³ Kudara Mubata i rozmaite zawi¹zki, skupione wokó³ niego lub przycupniête na jego cz³onkach. Jeli nowiny te by³y dla ciebie takie wa¿ne
zaczynam siê zastanawiaæ, czy nie maj¹ one ¿adnego wp³ywu na nasze wspólne interesy. Z³o¿one oczka lni¹ce w twarzy Kudara Mubata na moment odwróci³y siê w zak³opotaniu, jakby próbuj¹c lepiej ukryæ myli w gêbi czaszki. Nagle pajêczarz wybuchn¹³ nieprzyjemnym, piskliwym miechem. Jak to siê sta³o, mój drogi i szacowny ksi¹¿ê, ¿e ty ju¿ wiesz o nowinach, o których ja zaledwie us³ysza³em? Och, wiem, twoja wspania³a inteligencja jest takiej natury, ¿e przewy¿sza moj¹ o kilkanacie poziomów. Mimo to
jakim cudem uda³o ci siê uzyskaæ te informacje przede mn¹? Kudar Mubat strz¹sn¹³ z odnó¿a jeden z mniejszych zawi¹zków i ods³oniêtym w ten sposób koñcem pazura podrapa³ siê po podbródku. Jak¿e mnie zasmuca, ¿e muszê ¿ywiæ podejrzenia wobec kogo, kto jest mi tak drogi jak ty! Có¿ za ból! No, ale
dwoje g³ównych oczu Kudara Mubata uwa¿niej spojrza³o na gocia. Z niechêci¹ mylê o tym, ¿e twoje ród³a informacji, twoja wspania³a i skuteczna sieæ organizacji Czarne S³oñce mog³aby monitorowaæ rozwój tej drobnej sprawy niezale¿nie od moich ulubionych i zaufanych szpiegów. To musia³oby wskazywaæ
och! O zgrozo!
¿e ty, mój drogi ksi¹¿ê Xizorze, wcale mi nie ufasz! Ale¿ oczywicie, ¿e ci wierzê jeden k¹cik ust Xizora uniós³ siê w ponurym umieszku. Wiem doskonale, jak wygl¹da robienie z tob¹ interesów. Przy ka¿dej okazji k³amiesz, oszukujesz, wymykasz siê i na wszystkie inne mo¿liwe sposoby próbujesz uzyskaæ przewagê nad swoim partnerem. Jednym z najmniejszych 12 Spisek Xizora
177
oszustw, jakie móg³by pope³niæ, jest przemilczenie lub zmiana pewnych wa¿nych szczegó³ów dotycz¹cych kwestii, któr¹ obaj jestemy zainteresowani. Hmm
pajêczarz wydawa³ siê zak³opotany. Odwróci³ w¹sk¹ twarz od Xizora i przez chwilê manipulowa³ przy swoim podobnym do gniazda tronie, poszturchuj¹c go dolnymi odnó¿ami. Pneumatyczny zawi¹zek znosi³ to wszystko z pokor¹ i cierpliwoci¹. Jeli mam byæ krytykowany za to, ¿e jestem istot¹ interesu i zajmujê siê moimi sprawami tak, jak powinienem
ani wiêcej, ani mniej
có¿, bêdê musia³ chyba zaakceptowaæ mój los w tym wszechwiecie. Oszczêd mi odpar³ Xizor. Ju¿ nie wiedzia³, co jest gorsze: ob³udne pochlebstwa Kudara Mubata czy jego okazjonalne napady litoci nad sob¹. I tak niele sobie radzisz. Xizor wskaza³ spl¹tane w³ókna tworz¹ce komnatê i otaczaj¹ce j¹ inne pomieszczenia. Pomyl o skarbach, jakie zgromadzi³e
Prawda? Paciorkowate oczy Kudara Mubata zab³ys³y, gdy obj¹³ komnatê spojrzeniem. Tu, podobnie jak w ca³ej sieci, w³ókna konstrukcji by³y przeplecione fragmentami i podsystemami maszyn i wysokiej jakoci sprzêtu komunikacyjnego. Wszystko to zosta³o skradzione albo wyszabrowane z ró¿nych statków kosmicznych, które mia³y pecha wpaæ w ³apy pajêczarza, z regu³y jako sp³ata d³ugów w³aciciela, co by³o nieuniknione w przypadku prowadzenia interesów z tak sprytn¹ i sk¹p¹ istot¹. Mam tyle ró¿nych licznych rzeczy
licznych i rzadkich
i kosztownych
Idiota. Xizor nawet nie próbowa³ ukryæ drwi¹cego umiechu, jaki pojawi³ siê na jego twarzy. Niektóre skradzione urz¹dzenia w sieci Kudara Mubata wci¹¿ jeszcze dzia³a³y i tylko w ten sposób pajêczarz by³ w stanie ledziæ swoje rozga³êzione spiski na ró¿nych wiatach, ale reszta by³a wy³¹czona i bezu¿yteczna. Bezu¿yteczna dla ka¿dego, z wyj¹tkiem tego wyj¹tkowego gatunku. Pajêczarz zdawa³ siê ceniæ sobie sam proces zdobywania na równi z jego rezultatem. Ci¹g³e wch³anianie ró¿nych rzeczy, martwych i ¿ywych, do sieci generowanych przez siebie w³ókien neuralnych, przyswajanie ich, by stanowi³y czêæ jego istoty tak samo jak zawi¹zki, które projektowa³ i wydziela³ na swoje us³ugi oto podsumowanie sensu istnienia Kudara Mubata. Swoje skomplikowane intrygi splata³ z tej samej przyczyny, co fizyczn¹ sieæ, w której rodku siedzia³. Dryfowa³y i wêdrowa³y poza granice gwiazd i okr¹¿aj¹cych je planet. Po prostu nie umia³by ¿yæ w oddaleniu od w³ó178
kien tej sieci i w¹tków tych intryg. Xizor spojrza³ na gêsto splecione w³ókna obok siebie. Uderzy³o go, nie po raz pierwszy zreszt¹, ¿e w³aciwie stoi dos³ownie wewn¹trz g³owy tej istoty, której myli przyjmuj¹ ruchome, namacalne kszta³ty. Stwierdzenie to, równie¿ nie po raz pierwszy, wywo³a³o u niego atak lekkich md³oci. Có¿, jest jeszcze tyle innych rzeczy, które chcia³by mieæ powiedzia³ g³ono. I w³anie dlatego robimy razem interesy. Ale¿ masz racjê, mój drogi Xizorze twarz Kudara Mubata rozjani³a siê postrzêpionym na krawêdziach umieszkiem. Wybacz mi, ¿e kiedykolwiek zw¹tpi³em w twoj¹ g³êboko ukryt¹ nieufnoæ i nêdzn¹ opiniê na temat mojej osoby. Wierzaj mi, odwzajemniam twoje uczucia. No wiêc przejdmy do rzeczy, skoro ju¿ wiesz to, co i ja wiem. Jedzie do nas twardy towar. Boba Fett schwyta³ Trhina Vossonta. A czy spodziewalimy siê czego innego? Kudar Mubat uda³ humanoidalne wzruszenie ramion, unosz¹c pierwsz¹ parê odnó¿y. Boba Fett nigdy nie zawodzi. Dlatego w³¹czylimy go jako integraln¹ czêæ do naszych planów. Jeli Fett wybiera siê po nagrodê, zawsze j¹ zgarnia. A nagroda taka jak ta, któr¹ Imperator wyznaczy³ za Vossonta
no có¿
Nast¹pi³o jeszcze jedno wzruszenie ramionami, nieco mniej przesadne. By³o prawie pewne, ¿e siê na to z³apie. Jak ka¿dy inny ³owca nagród w galaktyce zauwa¿y³ Xizor. To by³a ta druga, przewidywalna czêæ planu. Nawet w tej chwili, gdy ze sob¹ rozmawiamy, pozostali ³owcy nagród
tych kilku, którzy pozostali przy ¿yciu
skacz¹ sobie do garde³, wbijaj¹ no¿e w plecy i konspiruj¹ jeden przeciw drugiemu. Jeszcze nie dotar³a do nich wieæ, ¿e inspiracja ich niepohamowanej chciwoci znajduje siê ju¿ w rêkach Boby Fetta. Zanim inni ³owcy nagród siê dowiedz¹ o schwytaniu Trhina Vossonta, bêdzie ju¿ za póno, aby umkn¹æ przed konsekwencjami w³asnych czynów. Nie ma ju¿ dwóch frakcji ³owców nagród, Prawdziwej Gildii i Komitetu Zreformowanej Gildii. Obie s¹ skoñczone. Chciwoæ ma moc zwracania jednych istot przeciwko drugim, choæ jeszcze przed chwil¹ nazywali siê rodzin¹. Smak tego niezaprzeczalnie dokonanego faktu by³ niczym bogaty, upajaj¹cy trunek na jêzyku Xizora. Zawsze gardzi³ tendencj¹ mniej doskona³ych istot do grupowania siê w tak zwane oddzia³y bezpieczeñstwa, czy bêdzie to Gildia £owców Nagród, czy ten 179
nowy Sojusz Rebeliantów, który w³anie cieszy siê swoimi piêcioma minutami w historii. By³ taki czas ci¹gn¹³ Xizor gdy oni wszyscy uwa¿ali siê za zwi¹zanych czym, co nazywa³o siê Kodeksem £owcy, jakby taki nêdzny pakt móg³ w jakikolwiek sposób ograniczyæ i utrzymaæ w ryzach ich wzajemn¹ wrogoæ. Có¿, ta drogocenna fikcja rozwia³a siê w py³, i dobrze jej tak, szczerze mówi¹c. Mo¿e zosta³o jeszcze kilku wyznawców, ale reszta ju¿ pojê³a, jaka jest prawda o nich samych i ich towarzyszach. W istocie, pojêli to Kudar Mubat skin¹³ trójk¹tn¹ g³ow¹ na znak, ze siê zgadza. Twój plan by³ tak doskona³y i tak przewiduj¹cy, mój drogi Xizorze! Gratulujê ci jego powodzenia
oczywicie, nigdy w nie nie w¹tpi³em. Ty i Boba Fett
jak¿e inaczej mog³o siê to skoñczyæ? Xizor zignorowa³ oczywiste pochlebstwo tamtego. Postanowi³ zniszczyæ star¹ Gildiê £owców nagród i siê mu to uda³o. Boba Fett by³ w jego rêku tylko narzêdziem, równie skutecznym i ostrym, jak hartowane d³uto rzebiarza. Pierwsze uderzenie wystarczy³o, aby podzieliæ Gildiê na dwa rywalizuj¹ce od³amy; drugie zniszczy³o od³amy i rozbi³o na czêci sk³adowe. Zanim proces dobiegnie koñca, nie zostanie ich wiele przy ¿yciu. £owca nagród to zawód bezlitosnej konkurencji, w której najlepsz¹ metod¹ zapewnienia sobie prze¿ycia jest wyeliminowanie tylu konkurentów, ilu siê da, zanim oni wyeliminuj¹ ciebie. Stara Gildia by³a mo¿e nieskuteczna i stetrycza³a, ale przynajmniej do pewnego stopnia udawa³o jej siê kontrolowaæ poziom wzajemnej wrogoci pomiêdzy pojedynczymi ³owcami nagród. Teraz, kiedy pod rêk¹ nie by³o ju¿ nawet resztek organizacji, nast¹pi³o otwarcie sezonu polowañ. Zaczê³y ju¿ padaæ pierwsze trupy, i to obficie. Oczywicie, ksiêciu Xizorowi to siê podoba³o: tak¹ wewnêtrzn¹ selekcjê prze¿yj¹ tylko najsilniejsi i najtwardsi ³owcy nagród, zyskuj¹c jeszcze przy okazji na zdolnociach i sile. Byæ mo¿e w ca³ej historii nie bêdzie drugiego takiego ³owcy nagród jak Boba Fett, i niech tak zostanie. Ale niebawem pojawi¹ siê inni, twardsi i bardziej mierciononi, pe³ni b³yskotliwego i morderczego wdziêku. Bêd¹ doskonali nie tylko dla potrzeb imperium Palpatinea, lecz równie¿ innego, mroczniejszego imperium, które czai³o siê w jego cieniu, a które znane by³o pod doskonale dobran¹ nazw¹ Czarnego S³oñca. Tak podsumowa³ Xizor. Nie mog³o byæ inaczej. Nawet jeli osobicie nie dopilnowalimy tego wyniku. 180
Pajêczarz wyda³ z siebie chrapliwy, klekocz¹cy miech, który natychmiast podjê³y i ponios³y dalej echem cieniutkie g³osiki st³oczonych wokó³ niego zawi¹zków. Biedny Boba Fett! Kudar Mubat w odra¿aj¹cm zachwycie wymachiwa³ odnó¿ami. Pomyl, ile k³opotów móg³by sobie zaoszczêdziæ, gdyby wiedzia³, ¿e Trhin Vossont, ten rzekomo zdradziecki szturmowiec, ten renegat, w gruncie rzeczy dzia³a³ przez ca³y czas zgodnie z rozkazami samego Palpatinea! Chocia¿ podziwia³ Bobê Fetta, Xizor nie móg³ jednak nie odczuwaæ pewnej satysfakcji z tego, ¿e uda³o mu siê sp³ataæ psikusa s³awnemu ³owcy nagród. I zrobi³ to dok³adnie tak, jak powiedzia³ Kudar Mubat. Ca³a ta historia by³a jedn¹ wielk¹ mistyfikacj¹ i wszyscy ³owcy nagród dali siê na ni¹ z³apaæ. Xizor wiedzia³, ¿e w³anie to by³o g³ówn¹ atrakcj¹ dla Imperatora Palpatinea i ¿e tylko dlatego siê na to zgodzi³
pod warunkiem, rzecz jasna, ¿e ksi¹¿ê Xizor pokryje nagrodê ze swojej osobistej fortuny. Trhin Vossont, daleki od stania siê renegatem i zdrajc¹, by³ jednym z najbardziej lojalnych ¿o³nierzy Imperatora. Posun¹³ siê w pos³uszeñstwie tak daleko, ¿e bez sprzeciwu zgodzi³ siê na wype³nienie rozkazu, który co najmniej na pewien czas spowoduje splamienie jego nieskazitelnej dot¹d reputacji poród towarzyszy broni. Co wiêcej, aby w pe³ni uwiarygodniæ historiê renegata, który bez litoci realizuje swój osobisty plan, pozostali ¿o³nierze zaanga¿owani w porwanie imperialnego statku musieli zostaæ zamordowani i to w³asn¹ rêk¹ Vossonta. I ten rozkaz tak¿e wykona³ bez najmniejszego wahania. Skradzione kody stanowi³y w porównaniu z tym czynem jedynie drobn¹ niedogodnoæ. Na d³ugo przed wprowadzeniem w ¿ycie tego planu zastosowano wszelkie kroki, aby wyeliminowaæ szkody, jakie mog³aby spowodowaæ sprzeda¿ przestarza³ych danych. I tak, jak to przewidzia³ Xizor, ostatecznym wynikiem tych przygotowañ by³o pobudzenie chciwoci ka¿dego ³owcy nagród po kolei, co w zupe³noci wystarczy³o, aby rozbiæ w py³ dwie frakcje, na które rozpad³a siê stara Gildia. Ten ostateczny rozpad na ca³kowit¹ i kompletn¹ anarchiê, gdzie ka¿da istota dba tylko o w³asn¹ skórê i interes, a z niedobitków starej Gildii £owców Nagród pozostan¹ wy³¹cznie wspomnienia, by³ w³anie wynikiem, którego spodziewa³ siê i z tak¹ satysfakcj¹ oczekiwa³ Imperator Palpatine. Zanim jeszcze Xizor przyby³ tutaj, do dryfuj¹cej w przestrzeni sieci Kudara Mubata, odby³ spotkanie 181
z Imperatorem w jego sali tronowej na planecie Coruscant i odebra³ gratulacje za dobrze wykonan¹ pracê. Tymczasem holograficzny obraz Dartha Vadera w milczeniu kipia³ z³oci¹; nie móg³ zaprotestowaæ, nie ryzykuj¹c gniewu lub drwiny Imperatora albo i jednego, i drugiego. Xizor napawa³ siê swoim momentem triumfu, choæ wiedzia³, ¿e wrogie uczucia, jakie Vader ¿ywi³ do niego, zosta³y teraz zwielokrotnione. Tylko jedna rzecz by³a gorsza od klêski w pojedynku woli z Mrocznym Lordem Sithów zwyciêstwo. Vader nie traktowa³ lekko tak poni¿aj¹cej pora¿ki. Bêd¹ konsekwencje, zapewni³ siê w duchu Xizor. Dzieñ prawdy pomiêdzy nim a Vaderem tylko odsun¹³ siê w czasie. A kiedy nadejdzie, pozostanie przy ¿yciu tylko jeden z nich. I Xizor bêdzie przygotowany do takiej konfrontacji. Wiedzia³, ¿e jego pozycja jest teraz jeszcze silniejsza ni¿ przedtem. A teraz Palpatine uwa¿a, ¿e dosta³ to, czego chcia³, podsumowa³ ksi¹¿ê. Silniejszy, bardziej twardy gatunek ³owców nagród, gotowych pracowaæ dla Imperium za odpowiedni¹ cenê. Bez starej Gildii, która sprawia³a, ¿e nie maj¹c konkurencji, obrastali w nieróbstwie t³uszczem. To dobrze dla Imperium, myla³ Xizor, w zadumie kiwaj¹c g³ow¹. A jeszcze lepiej dla Czarnego S³oñca. Dobrze siê teraz urz¹dzi³e, mój drogi Xizorze. Kudar Mubat, rozparty w swoim gniedzie, bez trudu odgad³ tok mylenia ksiêcia. Udowodni³e swoj¹ wartoæ Palpatineowi. To zapewni ci dobr¹ pozycjê na przysz³oæ, a tak¿e realizacjê pozosta³ych twoich planów i intryg. £aska Imperatora sp³ynie na ciebie jak ciep³e s³oñce tropikalnego wiata. Znany jest ze swej hojnoci dla przebieg³oci
i lojalnoci. Nie a¿ tak, jak ci siê wydaje odpar³ Xizor. Nie mam w tym wzglêdzie ¿adnych z³udzeñ. Imperator zatrzyma mnie jako swoj¹ praw¹ rêkê tak d³ugo, jak bêdzie uwa¿a³, ¿e jestem cennym narzêdziem w jego rêku. Jeli stanie siê co, co zachwieje tym przekonaniem, wtedy znajdê siê ko³o niego tylko o tyle bli¿ej, by on sam
lub Darth Vader
mogli wycisn¹æ mi oddech z gard³a. Niepotrzebnie siê tym martwisz, niepotrzebnie, mówiê ci Kudar Mubat znowu obdarzy³ gocia strzêpiastym umiechem. Wszelkie przeszkody, jakie postawiono na twojej drodze w labiryncie, jakim jest dwór Palpatinea, pokonasz ze zwyk³¹ sobie inteligencj¹. Jestem tego pewien. Xizor odpowiedzia³ mu umiechem. 182
Ja równie¿ jestem pewien. Przechyli³ g³owê w drwi¹cym uk³onie pod adresem pajêczarza. Jak¿e bym móg³ w to w¹tpiæ
z takim wspólnikiem u boku? Ach, mi³o z twojej strony, ¿e to powiedzia³e! A zatem czy mogê uwa¿aæ wszelkie podejrzenia co do braku zaufania miêdzy nami za nieby³e? Oczywicie, ¿e nie Xizor ze wzgard¹ potrz¹sn¹³ g³ow¹. Dzieñ, w którym zaufam takiej kreaturze jak ty, bêdzie dniem, gdy podpiszê na siebie wyrok mierci. Ale doæ ju¿ tego, przejdmy do interesów. Nie ma sprawy obrazi³ siê Kudar Mubat. Jak sobie ¿yczysz. Machn¹³ przedni¹ koñczyn¹. Proszê, mów. Odpuæmy sobie gratulacje za osi¹gniêcie za³o¿onych celów naszego planu, to znaczy ca³kowitego rozpadu Gildii £owców Nagród. Jeli zamierzasz siê p³awiæ w ciep³ym blasku chwa³y z takiego dokonania, rób to, proszê, ale kiedy jeste sam. Xizor nachyli³ siê w kierunku pajêczarza i doda³ twardszym g³osem: Ale teraz mamy jeszcze sporo do zrobienia, jeli chcemy cieszyæ siê wynikami. Przecie¿ nie da siê skonstruowaæ takiej intrygi i uruchomiæ jej, nie powoduj¹c pewnych
powiedzmy, zasz³oci, które nale¿y usun¹æ. W istocie sumiennie potwierdzi³ Kudar Mubat. Jest dok³adnie tak, jak mówisz, mój drogi Xizorze. Niektórzy mimowolni uczestnicy naszych intryg mog¹ nie byæ zbyt zadowoleni z roli, jak¹ im przysz³o odegraæ. To prawda. Xizor przyzna³ siê ju¿ do tego przed sob¹. Szturmowiec nie stanowi wielkiego problemu rzek³. Sam fakt, ¿e Trhin Vossont wykona³ rozkazy, jakie mu wydano, a potem odegra³ swoj¹ rolê w naszej ma³ej maskaradzie, wskazuje na pewn¹ naiwnoæ z jego strony. To siê czêsto zdarza wojskowym; s¹ przeszkoleni, by ufaæ swoim zwierzchnikom. Szturmowcy imperialni nie mogliby przetrwaæ, gdyby pozwoli³o siê na w¹tpliwoci w ich szeregach. A w przypadku Vossonta
za dobre odegranie roli obiecano mu sowit¹ nagrodê. Naprawdê? pajêczarz przekrzywi³ g³owê. A co w³aciwie przyrzek³ Vossontowi Imperator Palpatine? Emeryturê wzruszy³ ramionami ksi¹¿ê Xizor. Skromn¹ emeryturê w nagrodê za lata s³u¿by w oddzia³ach szturmowców. Musisz pamiêtaæ, ¿e niewielu z nich do¿ywa takiego wieku, by cieszyæ siê emerytur¹. Bior¹c pod uwagê to, przez co przechodz¹, 183
i co musz¹ jeszcze po drodze zrobiæ, nale¿y przypuszczaæ, ¿e spokój i cisza na stare lata stanowi¹ szczyt ich marzeñ. Jakie¿ to wzruszaj¹ce. A co zamiast tego dostanie Trhin Vossont? Zostaw to mnie zimno odpar³ Xizor. Nie mia³ osobicie nic przeciwko temu szturmowcowi; cokolwiek mu siê przydarzy, bêdzie to po prostu absolutn¹ koniecznoci¹. Vossont sta³ siê czym, czego nale¿y siê pozbyæ, zanim narobi k³opotów i wstydu autorom tego planu, w którym tak doskonale odegra³ niezmiernie istotn¹ rolê. Starzy ¿o³nierze lubi¹ opowiadaæ o swoich przygodach. Jeli jakie niedyskretne szczegó³y przedostan¹ siê do wiadomoci publicznej, na przyk³ad jak oszukano i wymordowano pozosta³ych szturmowców, bêdzie to mia³o powa¿ny wp³yw na morale tych, którzy pozostali w s³u¿bie Palpatinea. Sojusz Rebeliantów mo¿e wykorzystaæ te informacje i zachêcaæ szturmowców do masowych ucieczek, oferuj¹c im bezpieczn¹ przystañ z dala od szar¿y oficerskich i niegodziwego Imperatora. I tylko z tego powodu Trhin Vossont nie dostanie w nagrodê spokojnej emerytury, któr¹ mu obiecano zbyt du¿o wiedzia³. Xizor ju¿ zapewni³ Imperatora, ¿e za³atwi sprawê Vossonta raz na zawsze. A co z Bob¹ Fettem? W g³osie Kudara Mubata zabrzmia³o rozbawienie. Zlikwidowanie tej akurat drobnej niedogodnoci mo¿e byæ odrobinê trudniejsze. W koñcu nie nale¿y on do tego samego gatunku ufnych istot co Trhin Vossont. To ju¿ mój problem. I zajmê siê nim. Xizor rozwa¿y³ sprawê z nale¿yt¹ starannoci¹. Niestety, i to zarówno dla niego, jak i dla Boby Fetta, jedyne mo¿liwe rozwi¹zanie by³o takie samo jak to, które zastosuje w przypadku szturmowca Vossonta. Xizor mia³ jedn¹ generaln¹ zasadê: nigdy nie stwarzaæ sytuacji, w której kto móg³by uzyskaæ nad nim przewagê. Ju¿ dawno zdecydowa³, ¿e tylko g³upiec daje do rêki broñ potencjalnemu wrogowi. Podobnie nierozs¹dne by³o pozostawiaæ broñ w miejscu, gdzie wróg móg³by j¹ znaleæ i zabraæ. A we wszechwiecie, w którym ¿y³ i dzia³a³, ka¿dy stawa³ siê wczeniej czy póniej wrogiem i bezpieczniej by³o zrobiæ takie za³o¿enie od samego pocz¹tku. Boba Fett mia³ jedn¹ z najlepszych sieci szpiegowskich w galaktyce. Przyczyni³a siê ona znacznie do jego sukcesu jako ³owcy nagród. Rozs¹dek ka¿e przypuszczaæ, ¿e niektóre z tych róde³ informacji mog¹ znajdowaæ siê w szeregach samego Czarnego S³oñca. Fett mo¿e jeszcze nie wiedzia³, ¿e to w³anie ksi¹¿ê Xizor zapocz¹tkowa³ 184
zniszczenie Gildii £owców Nagród, ale prawda mog³a wyjæ na jaw w ka¿dej chwili. Szaleñstwem by³oby dopuciæ do sytuacji, gdy Boba Fett, z jego wyrafinowanym umys³em i apetytem na kredyty, zdobêdzie i wykorzysta tak cenn¹ i niebezpieczn¹ informacjê. Nawet jeli wyeliminuje siê Bobê Fetta, problem pozostanie, poniewa¿ inni mogli siê o tym dowiedzieæ od niego. Zbyt wiele istot chowa³oby wówczas urazê do Xizora. Nawet gdyby uda³o mu siê uciec przed ka¿dym ³owc¹ nagród, który czuje jeszcze sentyment do starej organizacji, skomplikowa³oby to niezmiernie jego egzystencjê. A wystarczy³by tylko jeden z odrobin¹ szczêcia, aby wszelkie jego plany dotycz¹ce Czarnego S³oñca obróci³y siê w nicoæ wraz z ¿yciem. Nie, pomyla³ Xizor. Ju¿ podj¹³ decyzjê. Milczenie Fetta równa³o siê jego mierci. Nie mo¿na by³o z tego zrezygnowaæ. Jestem ca³kiem pewien zamrucza³ Kudar Mubat ¿e siê tym zajmiesz ze zwyk³¹ sobie skutecznoci¹. W to nie w¹tpiê, mój drogi Xizorze. Pozostaje tylko pytanie: kiedy? Wolê spaæ spokojnie w tej skromnej sieci, bezpieczny poród moich skarbów, nie dopuszczaj¹c wiadomoci, ¿e ³owcy nagród ¿ywi¹ do mnie jak¹ urazê. ¯yczê sobie wspó³¿yæ z moimi braæmi w ca³ej galaktyce tak pokojowo, jak to tylko mo¿liwe. Myl, ¿e gdzie tam kr¹¿y sobie Boba Fett i ma wobec mnie nieprzyjemne zamiary, doprawdy le wp³ynê³aby na mój sen. Nie obawiaj siê ponuro odrzek³ Xizor. On tak¿e podj¹³ ju¿ decyzjê w tej sprawie. Jeli pozosta³ jaki ba³agan do uprz¹tniêcia, nale¿y siê nim czym prêdzej zaj¹æ i wysprz¹taæ go do najdrobniejszego
lub potencjalnie najcenniejszego py³ku. £owca nagród Boba Fett pewnie jeszcze nieraz przyda³by siê w przysz³oci zarówno Imperium, jak i Czarnemu S³oñcu. W pewnych sprawach by³ najbardziej niezast¹pion¹ istot¹ w ca³ej galaktyce
jeli tylko kogo by³o staæ na jego us³ugi. W dodatku, musia³ przyznaæ Xizor, czu³ dla ³owcy nagród pewien podziw. Skutecznoæ i okrucieñstwo Boby Fetta by³y cechami doprawdy inspiruj¹cymi. Xizor czêsto stawia³ je za przyk³ad do naladowania swoim podw³adnym z Czarnego S³oñca. Gdyby usun¹æ Bobê Fetta, galaktyka by³aby milszym i spokojniejszym miejscem a taka myl nape³nia³a Xizora odraz¹. Có¿ za paradoks, ¿e okrucieñstwo wymaga eksterminacji tych najokrutniejszych, zastanawia³ siê. Gdyby jednak przysz³o co do czego i musia³by wybieraæ miêdzy ¿yciem w³asnym a Boby Fetta, ten ostatni nale¿a³by ju¿ do historii. 185
Jestem istot¹ zrodzon¹ dla zmartwieñ, taka jest moja natura pajêczarz wykona³ przednimi odnó¿ami gest w kierunku st³oczonych wokó³ siebie zawi¹zków. Mam tyle pracy, tyle pracy! I muszê przyznaæ, ¿e jestem bardzo zaniepokojony. Planujesz zaj¹æ siê Bob¹ Fettem. Wielu ju¿ próbowa³o zaj¹æ siê nim w przesz³oci i wynik okaza³ siê bardzo niepomylny, ale dla tych nieopatrznych istot. Taka jest w³anie ró¿nica pomiêdzy nimi a mn¹. Jeli ja siê czym zajmujê, to skutecznie. Nie zapominaj, ¿e mam za sob¹ nie tylko potêgê Imperium, ale i Czarnego S³oñca. Boba Fett nigdy jeszcze nie stawi³ czo³a takiej kombinacji. Jedn¹ spraw¹ jest triumf nad band¹ lamazarnych Huttów i podobnych im stworzeñ, mizernych, ma³o znacz¹cych, pozbawionych sieci informatorów i odpowiednich wp³ywów, a co innego prze¿yæ w starciu z si³ami, jakie ja mam na swoje rozkazy. Twoja wiara w siebie, drogi Xizorze, jest tak wielka, ¿e w pokornych istotach, takich jak ja, mo¿e budziæ jedynie szacunek. Tak te¿ byæ powinno. Falleeñski ksi¹¿ê zarzuci³ sobie na pier skraj p³aszcza. By³ ju¿ gotów, aby opuciæ sieæ i zaj¹æ siê dalszymi przygotowaniami. Twoim jedynym problemem, Kudarze Mubacie, powinno byæ w³aciwe odegranie roli w ostatnim etapie naszego planu. Pajêczarz skuli³ siê w swoim pneumatycznym gniedzie. Moje umiejêtnoci aktorskie s¹ tak mizerne
Do tej pory bardzo dobrze ci sz³o odpar³ Xizor. To dziêki twoim k³amstwom uda³o siê wci¹gn¹æ Bobê Fetta w nasz¹ intrygê skierowan¹ przeciwko Gildii £owców Nagród. Wtedy da³ siê nabraæ, bo nie mia³ powodu, ¿eby ci nie wierzyæ. Teraz równie¿ nie ma powodu ci nie ufaæ. Fett ma w swoim posiadaniu pewien towar, jak on i inni ³owcy nagród zwykli nazywaæ swoje ofiary; to znaczy Trhina Vossonta, który jest uwa¿any za imperialnego szturmowca renegata. Ty, pajêczarz Kudar Mubat, trzymasz w depozycie nagrodê za dostarczenie tego towaru i masz j¹ wyp³aciæ. Zgadza siê? Xizor podniós³ wzrok w kierunku jednego z wiêkszych zawi¹zków zwisaj¹cych z w³óknistej ciany obok Kudara Mubata. To prawdziwe i sprawdzone stwierdzenie odpar³ zawi¹zek imieniem Bilans dotycz¹ce pewnej kwoty kredytów zdeponowanej w sieci. Ca³a kwota nagrody za imperialnego szturmowca Vossonta jest w tej chwili w naszym posiadaniu. Dok³adnie tak jak pan mówi, ksi¹¿ê Xizorze. 186
I w³anie tym siê trochê denerwujê. Twórca zawi¹zku niespokojnie poruszy³ siê w swoim gniedzie. To znaczna suma kredytów jak na moje mo¿liwoci, mo¿e najwiêksza, jak¹ kiedykolwiek dysponowa³em naraz w mojej sieci. Zawsze uwa¿a³em, ¿e najrozs¹dniej jest powierzaæ aktywa znanym i szanowanym planetarnym instytucjom bankowym w ramach granic kontrolowanych przez Imperium. Czujê siê bardzo ods³oniêty i samotny, zawieszony tak daleko w pustej przestrzeni. Nikt nigdy ciê nie ograbi, Kudarze Mubacie, twoje us³ugi s¹ zbyt cenne dla wielu istot. Poza tym moja Megiera stacjonuje tu niedaleko wraz z kilkoma innymi statkami nale¿¹cymi do floty operacyjnej Czarnego S³oñca. Ich si³a ognia powinna byæ dla ciebie wystarczaj¹c¹ ochron¹, dopóki nagroda bezpiecznie nie opuci twojej sieci. Mo¿e i tak
Kudar Mubat nie wydawa³ siê ca³kowicie usatysfakcjonowany odpowiedzi¹. Ale czy to wystarczy, by ochroniæ mnie przed Bob¹ Fettem? Zostaw ³owcê nagród mnie odpar³ Xizor. Ty musisz tylko odegraæ swoj¹ rolê. Dla kogo, komu k³amstwo przychodzi z tak¹ ³atwoci¹, nie powinno to byæ zadanie przekraczaj¹ce jego mo¿liwoci. Odwróci³ siê, czuj¹c, ¿e ma serdecznie doæ protestów pajêczarza. Przechodz¹c ciasnym centralnym korytarzem sieci, s³ysza³, jak pajêczarz prycha i be³kocze za jego plecami. W kilka minut póniej Xizor, czekaj¹c w obszarze portowym sieci, a¿ niewielki wahad³owiec przeniesie go z powrotem na pok³ad Megiery, us³ysza³ nagle inny g³os. Cichutki g³osik w okolicy swojej g³owy. Wybacz, ale zastanawia³em siê, czy nie moglibymy zamieniæ ze sob¹ kilku s³ów. Tylko pan i ja
zaszemra³ g³osik. Xizor obejrza³ siê i spostrzeg³ zawi¹zek ksiêgowy imieniem Bilans, zwisaj¹cy g³ow¹ w dó³ z w³óknistego sklepienia. Czego chcesz? Tego, co powiedzia³em wyjani³ Bilans starannie modulowanym szeptem. Dwa s³owa. Na tematy, które bêd¹ dla nas obu zarówno interesuj¹ce, jak i zyskowne. I zyskowne dla twojego pana Kudara Mubata, prawda? Xizor potrz¹sn¹³ g³ow¹. Mniej wiêcej orientujê siê, jak zbudowana jest sieæ pajêczarza. Wszystko tu zosta³o wysnute z w³asnej tkanki Kudara Mubata. Spojrza³ w b³yszcz¹ce oczka Bilansa, 187
wiedz¹c, ¿e to tak, jakby patrzy³ w przenikliwe, po¿¹dliwe lepia Kudara Mubata. Nie móg³ zrozumieæ, dlaczego Kudar Mubat zabawia³ siê w takie gry i po co wys³a³ w lad za nim jeden ze swych na wpó³ niezale¿nych zawi¹zków. Czy on myli, ¿e mnie tak ³atwo oszukaæ? oburzy³ siê Xizor. Ju¿ powiedzia³em wszystko, co mia³em mu do powiedzenia, przynajmniej na razie odezwa³ siê do zawi¹zku. Mylê, ¿e le pan interpretuje sytuacjê spokojnie odpar³ Bilans. Podobnie jak to, z kim pan w³aciwie rozmawia. Wisz¹c ³ebkiem w dó³, zawi¹zek podsun¹³ siê nieco bli¿ej Xizora. Jeden z jego drobnych pazurków podtrzymywa³ lni¹ce, bia³e w³ókno, wprawdzie jednym koñcem po³¹czone z cia³em Bilansa, ale oderwane od struktury sieci. Widzi pan? Jestem teraz niezale¿ny. Kiedy pan ze mn¹ rozmawia, Kudar Mubat nie wie o tym. Chyba ¿e ja tego zechcê. Xizor podejrzliwie zmierzy³ wzrokiem zawi¹zek. Uda³o ci siê od³¹czyæ od sieci? To bardzo sprytne z twojej strony
ale jak to siê dzieje, ¿e Kudar Mubat nie uwiadamia sobie, i¿ jeden z jego najcenniejszych zawi¹zków od³¹czy³ siê od organizmu? To proste Bilans przyci¹gn¹³ do siebie inne, grubsze w³ókno, prowadz¹ce wprost do niewiarygodnie skomplikowanej plecionki otaczaj¹cej ich struktury. Na koñcu tego w³ókna wisia³ inny zawi¹zek, maleñki, o ledwie widocznych pazurkach. Kudar Mubat nie jest jedyny, który potrafi tworzyæ zawi¹zki. Ja równie¿ opanowa³em tê sztukê. Ten tutaj nale¿y do mnie. Bilans podsun¹³ malutki, przywi¹zany do w³ókna organizm, aby Xizor dobrze go sobie obejrza³. S³u¿y jako zas³ona dymna dla mnie. Wysy³a w sieæ neurosygna³y wiadcz¹ce o tym, ¿e wci¹¿ jestem jej czêci¹ i s³u¿ê wiernie Kudarowi Mubatowi. Wierz mi, stary pajêczarz nie ma zielonego pojêcia, co siê dzieje. Doprawdy? Xizor by³ pod wra¿eniem zarówno zmylnoci zawi¹zku
jak i mo¿liwoci, jakie ona otwiera³a. Kudar Mubat ju¿ od d³u¿szego czasu dzia³a³ mu na nerwy. Mo¿e u¿ytecznoæ pajêczarza zbli¿a³a siê do kresu
Masz chyba racjê w jednej sprawie
To znaczy? okr¹g³e, lni¹ce oczka Bilansa zajrza³y Xizorowi w twarz. Mamy wiele spraw do omówienia. 188
ROZDZIA£
!
DZI Nie móg³ przestaæ myleæ o ³owcy nagród. Kuat wiedzia³, ¿e traci czas. Przesz³oæ nale¿a³a do przesz³oci i nie mo¿na by³o jej zmieniæ. S¹ sprawy, które nale¿y jak najszybciej wyczyciæ, powiedzia³ sobie, spogl¹daj¹c na doki konstrukcyjne Zak³adów Stoczniowych Kuat. Ten proces czyszczenia musi nast¹piæ teraz, w czasie rzeczywistym. Im bardziej siê go odsunie, tym przykrzejsze bêd¹ tego konsekwencje. Wszystko, co osi¹gn¹³ z takim trudem, co stworzy³ z tej korporacji ród Kuatów, mo¿e zostaæ starte w py³ przez si³y, które przeciwko niemu spiskuj¹. Wiedzia³ o tych si³ach, wiadomoæ ta leg³a mu na duszy mia¿d¿¹cym ciê¿arem, ale myl, jakby ci¹gana si³¹ grawitacji, powraca³a ci¹gle do ³owcy nagród i do tego, co wydarzy³o siê w przesz³oci. Fett by³ kluczem do wszystkiego. Kluczem do tego, co zasz³o wtedy, i do tego, co musi zdarzyæ siê teraz, jeli Stocznia Kuat ma zostaæ ocalona. By³o wiele spraw zwi¹zanych z t¹ przesz³oci¹, o których wiedzia³a ca³a galaktyka. Historia, która uros³a niemal do legendy, opowiadaj¹ca o roz³amie w starej Gildii £owców Nagród i wydarzeniach, które potem nast¹pi³y. Schwytanie Trhina Vossonta, imperialnego szturmowca renegata i to, co siê sta³o, kiedy Boba Fett zg³osi³ siê po nagrodê
O tych sprawach wiedzieli wszyscy. A przynajmniej o wiêkszoci z nich. Ale inne stanowi³y tajemnicê, ukryt¹ g³êboko pod czaszk¹ Kuata. Musia³ siê upewniæ, ¿e tajemnic¹ pozostan¹. 189
Jeli do osi¹gniêcia tego celu konieczna bêdzie mieræ innych istot a zw³aszcza Boby Fetta to tylko godna po¿a³owania koniecznoæ. Biznes to biznes. Sam by siê pewnie ze mn¹ zgodzi³, pomyla³ Kuat, wznosz¹c oczy ku zimnym gwiazdom wiec¹cym nad dokami. Boba Fett raczej nie móg³by obwiniaæ go za to, ¿e dba o swoje interesy w sposób tyle¿ skuteczny, co miercionony. Kuat odwróci³ siê od wysokich ekranów widokowych. Denerwowa³o go, ¿e ma tyle szalenie pilnych spraw do za³atwienia, a przy tym wci¹¿ musi zawracaæ sobie g³owê takimi drobiazgami, jak wezwanie na konwokacjê rodów rz¹dz¹cych na planecie Kuat. Z ciê¿kim westchnieniem zdj¹³ wspania³e szaty z rzebionego wieszaka, na którym wisia³y w oczekiwaniu na takie okazje. Niby nic, a jaka odmiana. Wystarczy³o, ¿eby Kuat ubra³ siê w oficjalne szaty o wzorze, który wyznacza³ jego pozycjê na czele szlachetnych rodzin tego wiata. Tak rzadko opuszcza³ dyrekcjê Zak³adów Stoczniowych Kuat i jej surowe biura, których okna wychodzi³y na stoczniê, ¿e najchêtniej nosi³ prosty kombinezon. Taki sam jak te, których u¿ywali in¿ynierowie, technicy i ochrona korporacji, bez dystynkcji i rangi. Jeli go s³uchano, to dlatego, ¿e wszyscy wiedzieli, i¿ jego autorytet opiera siê na czym wiêcej ni¿ tylko genetyczna spucizna. Nawet felinks o jedwabistej sierci, który spoczywa³ w jego ramionach, z trudem rozpozna³ go w tej szacie, w zamaszystych draperiach haftowanych z³otem, sp³ywaj¹cych mu z ramion. Kuat, w³adca jednej z najpotê¿niejszych korporacji galaktyki, musia³ klêkn¹æ obok sto³u laboratoryjnego i przywo³ywaæ zwierz¹tko miêkkim, kusz¹cym g³osem. Biedactwo, pomyla³, g³aszcz¹c je za uszkami. Pomruk wywo³anej pieszczot¹ rozkoszy wydoby³ siê z ma³ego cia³ka. Jak wszyscy przedstawiciele tego dekoracyjnego, rozpieszczonego gatunku felinks by³ przekonany, ¿e to on jest w³adc¹ tego królestwa i wszelkie zmiany w dziennym rozk³adzie zajêæ przyjmowa³ z oburzeniem. Tak samo jak ja, pomyla³ Kuat. Z felinksem na rêku podszed³ do ekranów widokowych i wyjrza³ na zewn¹trz, gdzie montowano statki i przygotowywano je do dziewiczego rejsu. By³o to du¿e zamówienie Floty Imperialnej Palpatinea. Kad³uby naszpikowano tak¹ iloci¹ broni, ¿e powinny odstraszyæ nawet najbardziej szalonego przeciwnika. Dzia³a laserowe, montowane na otwartych konstrukcjach, wymaga³y takich stê¿eñ i tak potê¿nych 190
korpusów poch³aniaj¹cych odrzut, ¿e wytrzyma³yby eksplozje mierzone w gigatonach. Wystarczy ma³e niedopatrzenie i pojedynczy strza³ oddany w czasie bitwy rozpruje niszczyciel lub kr¹¿ownik na pó³. Ofiara w³asnej mierciononej si³y. Sama myl o takim zdarzeniu wywo³a³a smutny umiech zrozumienia na twarzy Kuata. Musimy zawsze byæ bardzo ostro¿ni szepn¹³ do puszystego ucha felinksa ¿eby nie rozwaliæ siê w³asn¹ broni¹. Felinks leniwie poruszy³ siê w ramionach Kuata. Jego zdaniem wszystkie plany powiod³y siê doskonale: by³ nakarmiony, ogrzany i zadowolony. Kuat chcia³by czuæ to samo w stosunku do wszystkich swoich planów i machinacji. Nawet teraz uruchomione przez niego si³y kr¹¿y³y wokó³ Stoczni Kuat jak stalowe zêby niewidzialnej pu³apki, wiêkszej ni¿ wiaty i korporacje, na które czyha³a. Us³ysza³, ¿e otwieraj¹ siê wysokie drzwi biura. Nie ruszaj¹c felinksa, obejrza³ siê przez ramiê. Tak? Szef ochrony Zak³adów Stoczniowych sta³ w smudze wiat³a dochodz¹cej z korytarza. Pañski osobisty transporter jest gotowy. Jak wszyscy pracownicy korporacji Fenald odezwa³ siê do szefa bez zbêdnych formalnoci. Zabierze pana na spotkanie rodów. Nie musisz mi przypominaæ, dok¹d siê wybieram odpar³ Kuat. Zgromadzenie wszystkich rodów rz¹dz¹cych planet¹ Kuat by³o jedynym powodem, dla którego w³o¿y³ ceremonialne szaty. I jedynym powodem jego pod³ego humoru. Przepraszam doda³. Szef ochrony by³ jednym z jego najcenniejszych ludzi i nic nie uczyni³, ¿eby sobie zas³u¿yæ na tak ostre s³owa. Ale to wszystko zbieg³o siê w tak nieodpowiednim czasie
By³o to delikatnie powiedziane. Nawet gdyby Kuat musia³ martwiæ siê tylko o tempo prac konstrukcyjnych w stoczni wobec nieustannego nacisku Imperatora Palpatinea, który chcia³ czym prêdzej wyposa¿yæ Flotê Imperialn¹ w nowe statki potrzebne do zd³awienia rozszerzaj¹cej siê Rebelii, by³oby to a¿ nadto. W po³¹czeniu jednak z innymi troskami, z których czêæ stanowi³a sekret znany wy³¹cznie jemu
to brzemiê by³o nie do udwigniêcia. A raczej, mówi¹c precyzyjnie, by³oby to brzemiê nie do udwigniêcia dla ka¿dej innej istoty rozumnej. Kuat przymkn¹³ oczy, czubkami palców automatycznie g³adz¹c futerko felinksa. Jeli by³ inny ni¿ wszystkie istoty rozumne, to tylko dlatego, ¿e taki siê ju¿ 191
urodzi³: dziedziczny dyrektor Zak³adów Stoczniowych Kuat, w którego ¿y³ach p³ynê³a krew wielu pokoleñ in¿ynierów i przywódców. Wszystko, co robi³, robi³ z myl¹ o korporacji. W galaktyce by³o tak wiele si³, które pragnê³y zniszczyæ Zak³ady Stoczniowe Kuat rozerwaæ je na strzêpy lub poch³on¹æ w ca³oci. Zalicza³ siê do nich nawet najlepszy klient korporacji Imperator Palpatine i g³ówny jego pacho³ek Lord Vader. Zak³ady Stoczniowe Kuat mia³y kilku prawdziwych przyjació³ wród przywódców Starej Republiki, ale ci zostali zmieceni po drodze Imperatora Palpatinea do w³adzy absolutnej. A teraz przetrwanie korporacji zale¿a³o tylko od inteligencji i odwagi tych, którzy j¹ prowadzili. W dodatku zaraz wsi¹d¹ mu na kark rz¹dz¹ce rody Kuat
Nie musi pan przepraszaæ szef ochrony umiechn¹³ siê smutno. Kiedy, jeli w ogóle, bêdzie w³aciwa pora, ¿eby siê z nimi rozprawiæ? Masz niestety racjê przyzna³ Kuat. Mimo protestów felinksa zdj¹³ go z piersi i u³o¿y³ w wycie³anym koszyku w pobli¿u warsztatu. Zwierzak natychmiast wyskoczy³ z pos³ania i pomaszerowa³ do miski z jedzeniem, wysoko unosz¹c puszysty ogon. Kuat strzepn¹³ kilka jego jedwabistych w³osów z szaty. Niech bêdzie rzek³ znu¿onym g³osem. Miejmy to ju¿ za sob¹. Fenald starannie zamkn¹³ drzwi biura, po czym pod¹¿y³ w lad za Kuatem do doków. Zebra³em mo¿liwie najwiêcej informacji na temat spotkania mówi³ po drodze. Oprócz innych zadañ Fenald obarczony by³ tak¿e nadzorem
lub, mówi¹c brutalnie, szpiegowaniem rodów rz¹dz¹cych planet¹. Wszystko wskazuje na to, ¿e bêdzie tam Knylenn Starszy. Osobicie. Ten stary g³upiec? Kuat potrz¹sn¹³ g³ow¹. Starszy zawsze by³ jego g³ównym oponentem w radzie rz¹dz¹cej rodami. Z wszystkich rodów to w³anie Knylenn najbardziej za¿arcie, i to ju¿ od stuleci, walczy³ przeciwko Wy³¹cznoci Dziedziczenia, dziêki której linia Kuat wci¹¿ trzyma³a w garci Zak³ady Stoczniowe. Jestem zaskoczony, ¿e zdo³ali go wyci¹gn¹æ z systemów podtrzymania ¿ycia. M³odsi cz³onkowie rodu wykorzystuj¹ Starszego jako pierwsz¹ liniê. Zaprojektowali i zbudowali dla niego nowy, przenony system podtrzymywania ¿ycia, w którym w razie koniecznoci Starszy mo¿e przybyæ na takie spotkanie. Szef ochrony uniós³ brew. 192
Bardzo kosztowny system. Z tego, co wiem, ma wbudowanych kilka redundancyjnych poziomów inteligencji robota pierwszej kategorii, z ci¹g³ym monitorowaniem w czasie rzeczywistym wszystkich funkcji ¿yciowych. Ma nawet kriomagazyn najwa¿niejszych organów, z ca³kowitym zniesieniem reakcji immunologicznej na poziomie komórkowym, gotów do przeszczepu na pierwsz¹ oznakê zak³óceñ w pracy p³uc i serca lub nerek i w¹troby. Starszy mo¿e byæ poddawany transplantacji serca w chwili, gdy bêdzie pan z nim rozmawia³, a pan siê nawet nie zorientuje, chyba ¿e po wiate³kach migaj¹cych na przednim panelu. Czaruj¹ce odpar³ Kuat. Oczywicie, je¿eli przyj¹æ, ¿e od pocz¹tku mia³ w sobie taki organ. Widzia³ ju¿ przed sob¹ s³u¿by dokowe, czekaj¹ce u otwartego w³azu jego osobistego transportera. Kto jeszcze tam bêdzie? Stara gwardia: wszyscy Knylennowie, ich telbuny i krewni, klan Kuhlvultów i ich morganatyczni wasale, pewnie jeszcze sporo Kadnessich. Kuat zatrzyma³ siê na rodku korytarza i spojrza³ na Fenalda. To wiêcej ni¿ zwykle. Szef ochrony przytakn¹³. To wielki spêd, panie in¿ynierze. Knylennowie próbuj¹ obaliæ Wy³¹cznoæ Dziedziczenia od czasów, kiedy korporacj¹ rz¹dzi³ jeszcze pañski dziadek. Powo³ali siê na wszystkie d³ugi wdziêcznoci, jakie którykolwiek z rz¹dz¹cych rodów móg³ mieæ wobec nich, i s¹dz¹, ¿e dzi to za³atwi¹. Mo¿e i za³atwi¹. Kuat przystan¹³ obok otwartego w³azu transportera. Pracownicy doku cofnêli siê. Mo¿e powinienem im pozwoliæ. A wtedy sprawy interesów z Imperium i ca³¹ reszt¹ spadn¹ na g³owê kogo innego. Cianiej otuli³ siê ceremonialn¹ szat¹, aby zmieciæ siê w w¹skiej kabinie pasa¿erskiej transportera. Obejrza³ siê na Fenalda. Co o tym s¹dzisz? To pan musi podj¹æ tak¹ decyzjê. Ale by³by to koniec Zak³adów Stoczniowych Kuat jako niezale¿nej korporacji. ¯aden inny z rz¹dz¹cych rodów nie ma si³ ani odwagi, aby zmierzyæ siê z Palpatineem. Czasami mylê, ¿e odwaga to po prostu uprzejmiejsza nazwa szaleñstwa mrukn¹³ Kuat. Zebra³ wokó³ siebie szerokie i niewygodne fa³dy i wszed³ do transportera. Jestem stary i zmêczony
a przynajmniej tak siê czujê, wiêc wychodzi na to samo. 13 Spisek Xizora
193
Musia³ schyliæ g³owê, ¿eby obejrzeæ siê na postaæ stoj¹c¹ we w³azie. Mo¿e zamiast jechaæ tam i mêczyæ siê z tymi nudnymi kreaturami, powinienem polecieæ od razu na Coruscant. Móg³bym dogadaæ siê z Palpatineem: jeli poddam siê teraz i pozwolê mu obj¹æ Zak³ady Stoczniowe Kuat, zaoszczêdzê mu mnóstwo problemów. Mo¿e z wdziêcznoci przyzna mi emeryturê i to doæ wysok¹, ¿ebym spokojnie móg³ siê urz¹dziæ na jakiej zapomnianej planecie. Panie in¿ynierze, podejrzewam, ¿e jeli Imperator Palpatine dostanie od pana to, czego chce, po prostu pana wyeliminuje. Kuat zmusi³ siê do ponurego pó³umieszku. Wierzê, ¿e masz racjê. Usadowi³ siê w dwuosobowej kabinie pasa¿erskiej transportera. A zatem nie mam wyboru, prawda? Muszê lecieæ i stawiæ czo³a Knylennom i ca³ej reszcie rz¹dz¹cych rodów. Nie, nie ma pan lakonicznie potwierdzi³. W takim razie odpar³ Kuat moje obowi¹zki i moje czyny stanowi¹ jedno. Znów odwróci³ siê do wnêtrza transportera. Fenald po³o¿y³ d³oñ na przedramieniu Kuata. Panie in¿ynierze, nie musi pan jednak spe³niaæ tych obowi¹zków samotnie. Kuat spojrza³ na szefa ochrony. Co masz na myli? To szaleñstwo, aby pan lecia³ tam sam. Knylennowie i pozostali prawdopodobnie planuj¹ dla pana jak¹ niemi³¹ niespodziankê. Powinien pan wzi¹æ ze sob¹ ka¿d¹ pomoc, jak¹ zdo³a pan zorganizowaæ. Mo¿e masz racjê. Ale to nie znaczy, ¿e j¹ dostanê. Mam nadziejê, ¿e wybaczy mi pan niedelikatnoæ z mojej strony, panie in¿ynierze, ale podj¹³em inicjatywê skontaktowania siê z Mistrzem Etykiety rodów rz¹dz¹cych. Fenald lekko skin¹³ g³ow¹, cofaj¹c d³oñ z rêkawa ceremonialnej szaty Kuata. A on dokona³ innej interpretacji jednego z punktów protoko³u. Skoro Knylennowie przyprowadzaj¹ na to spotkanie swoje telbuny, normalne ograniczenia nie maj¹ zastosowania. Wed³ug kodeksu rodowego przodków telbuny s¹ technicznie obcymi osobami, a nie prawdziwymi cz³onkami rodzin. Aby zatem zachowaæ pe³n¹ sprawiedliwoæ, ród Kuatów ma prawo wprowadziæ na spotkanie obc¹ osobê. 194
Rozumiem. Kuat zastanowi³ siê na chwilê nad us³yszan¹ informacj¹. A ty sugerujesz, ¿e powiniene mi towarzyszyæ. To wiêcej ni¿ sugestia, panie in¿ynierze. Ja nalegam. Kuat spojrza³ uwa¿niej na swego szefa ochrony. Dlaczego tak bardzo chcesz znaleæ siê na tym spotkaniu? Rody rz¹dz¹ce Kuatem to ma³o rozrywkowa banda. Tak jak mówi³em
oni co knuj¹. Jaki masz dowód
mówiê o namacalnym dowodzie
na to podejrzenie? Fenald milcza³ przez chwilê, zanim udzieli³ odpowiedzi. Nie mam dowodu rzek³ wreszcie po prostu czujê przez skórê. Odpowied szefa ochrony zaniepokoi³a Kuata. Fenald znany by³ z tego, ¿e dzia³a³ tylko na podstawie faktów i dowodów, namacalnych jak durastal stosowana w dokach budowlanych Zak³adów Stoczniowych Kuat. A jednak
Dobrze zdecydowa³ Kuat, wskazuj¹c na w³az transportera. Ruszajmy ju¿ lepiej. Bêd¹ na nas czekaæ. W kilka standardowych jednostek czasu póniej pilot osobistego transportera zni¿y³ statek nad gêsto zalesione obszary l¹du na planecie Kuat. Dla Kuata z Zak³adów Stoczniowych ogl¹danie takiej masy organicznej zieleni by³o znacznie mniej przyjemne ni¿ kontemplowanie twardych, zimnych kszta³tów spawanej laserowo durastali w jego w³asnych dokach. Jedna z m³odszych cz³onkiñ klanu Kuhlvult, która zaledwie osi¹gnê³a status doros³ej osoby, wysz³a na spotkanie osobistego transportera Kuata. S¹ miêdzy nami tacy, którym mi³o bêdzie ciê zobaczyæ rzek³a Kodir z Kuhlvult. Kiedy odprowadza³a ich do sali spotkañ rz¹dz¹cych rodów, jej ruchy w ceremonialnych szatach mia³y tyle wdziêku, ¿e Kuat nawet nie próbowa³ ich naladowaæ. Nie wszyscy s¹ zadowoleni z niespodzianki, jak¹ Knylennowie przygotowali na to spotkanie. Doprawdy? id¹c obok, Kuat uwa¿nie obserwowa³ twarz m³odej kobiety, chc¹c siê zorientowaæ w jej intencjach. A dlaczegó¿ to? Umiech Kodir by³ bardziej przebieg³y ni¿ przyjazny. Wiemy, ¿e ród Kuatów zarz¹dza Zak³adami Stoczniowymi Kuat; wasza rodzina sprawi³a, ¿e ta planeta od wielu pokoleñ jest jednym z bogatszych wiatów w galaktyce. Tak by³o za czasów 195
starej Republiki i tak jest teraz, pod rz¹dami Imperatora Palpatinea. Takie zas³ugi powinny byæ nagrodzone, dlatego inne rody dawno temu przyjê³y prawo Wy³¹cznoci Dziedziczenia. Przechyli³a g³owê, z szacunkiem spuszczaj¹c oczy. I dlatego niektórzy z nas chcieliby, aby tak pozosta³o. Kuat szed³ w milczeniu obok Kodir. Szef ochrony wlók³ siê kilka kroków z ty³u. Wy³¹cznoæ, myla³ Kuat. Wszystko sprowadza siê tylko do tego. I to od bardzo dawna. Co m¹drzejsi w rz¹dz¹cych rodach, jak wspomnia³a Kodir z Kuhlvult, zamierzali utrzymaæ prawo Wy³¹cznoci Dziedziczenia. Ci ambitniejsi, tacy jak Knylennowie, woleliby je wyeliminowaæ. Tylko Wy³¹cznoæ bowiem powstrzymywa³a ich od zagarniêcia w³adzy nad innymi rodami i przejêcia kontroli nad Zak³adami Stoczniowymi Kuat, najwiêkszym ród³em bogactwa ich wiata. Poród licznych rodów rz¹dz¹cych planet¹ Kuat tylko linia rodu Kuat przekazywa³a z ojca na syna ca³e dziedzictwo genetyczne taka by³a jedyna intencja i jedyny efekt Wy³¹cznoci. We wszystkich innych rodach zdecydowanie przewa¿a³a regu³a nieci¹g³oci ³añcucha genetycznego. Spadkobiercami rz¹dz¹cych rodów byli zatem nie bezporedni potomkowie obecnych doros³ych ich cz³onków, lecz raczej dzieci telbunów, wybranych specjalnie w celu przed³u¿enia rodu. Niestety, taki uk³ad szybko okaza³ siê niedoskona³y, zw³aszcza gdy telbuny, wybierane raczej ze wzglêdu na fizyczne piêkno ni¿ na inteligencjê i inne korzystne czynniki genetyczne konieczne do zarz¹dzania Zak³adami Stoczniowymi Kuat, z braku kompetencji omal nie doprowadzi³y korporacji do bankructwa. Tymczasem Wy³¹cznoæ Dziedziczenia skutecznie chroni³a liniê rodu Kuat wraz z jej wrodzonymi talentami niezbêdnymi do odnoszenia sukcesu w interesach i utrzymywa³a j¹ na kierowniczym stanowisku. Wy³¹cznoæ Dziedziczenia, jak dobrze wiedzia³ Kuat z Kuatów, dawa³a jeszcze dodatkow¹ korzyæ utrzymywa³a w ryzach chorobliwie wybuja³e ambicje rodów rz¹dz¹cych i powstrzymywa³a arystokracjê tego wiata od konspiracji i morderstw, prowadz¹cych do przejêcia Zak³adów Stoczniowych Kuat przez ich rzeczywistego syna lub córkê. Gdyby to tylko sprawy siê na tym koñczy³y, myla³ Kuat z Kuatów. I gdyby to by³ koniec ambicji i konspiracji. Nic z tego. Knylennowie od dawna usi³owali podkopaæ liniê, która nie pozwala³a ich rodowi wznieæ siê na wy¿yny w³adzy w hierarchii ich wiata. W³anie Knylennowie najbardziej agresywnie walczyli z panuj¹cymi ograniczeniami, wybieraj¹c swoje telbuny z ograniczonej puli 196
kandydatów. Kr¹¿y³y plotki, rozsiewane przez inne rody, ¿e w istocie telbuny Knylennów by³y dzieæmi obecnych doros³ych Knylennów, zrodzonymi w tajemnicy w ró¿nych miejscach poza planet¹ i przeszmuglowanymi z powrotem, niczym infanci w przebraniu. I rzeczywicie, w ci¹gu ostatnich kilku pokoleñ fizyczne podobieñstwo pomiêdzy Knylennami a ich wybranymi dziedzicami sta³o siê podejrzanie wyrane. Tymczasem dziedziczka rodu Kuhlvult, id¹ca u boku Kuata z Kuatów, zosta³a z ca³¹ pewnoci¹ wybrana z powodu urody i wdziêku umiênionego, smuk³ego cia³a. Musia³ dobrze wyci¹gaæ nogi, ¿eby dorównaæ jej d³ugim krokom, wzdymaj¹cym szerokie, ceremonialne szaty. Widaæ by³o, ¿e dopiero niedawno objê³a swoje dziedzictwo. Kuat przypomnia³ sobie, ¿e s³ysza³ prawdopodobnie od szefa ochrony jakoby niedawno jeden ze Starszych Kuhlvultów zmar³, a jego dziedzic obj¹³ najwy¿sze stanowisko w rodzie. Kuat by³ wdziêczny, ¿e niezale¿nie od motywów, jakie kierowa³y rodzin¹, aby w³anie j¹ wybraæ na telbuna a Kuhlvultowie znani byli z tego, ¿e mieli s³aboæ do ³adnych twarzyczek na stanowisku znalaz³a siê ostatecznie osoba o doæ bystrej inteligencji, aby przejrzeæ wszystkie knowania Knylennów. Nie wiadomo, czy to wystarczy. A czy jest wiêcej takich Kodir z Kuhlvultów w innych rodach to siê oka¿e dopiero na miejscu. Kuat ruszy³ w stronê miejsca spotkania, starannie ukrywaj¹c ponure przeczucia. Na szczêcie ¿aden z Knylennów ani ich wspólników nie zg³osi³ obiekcji co do udzia³u w obradach rodów rz¹dz¹cych szefa ochrony Kuata. Strategicznie by³by to du¿y b³¹d, gdyby ju¿ na samym pocz¹tku obrad odwo³aæ siê oficjalnie do zwi¹zanych z tradycj¹ kodeksów ustalaj¹cych relacje pomiêdzy rodami. Lepiej udawaæ, ¿e wszyscy jestemy przyjanie nastawieni
przynajmniej przez jaki czas, pomyla³ Kuat. Niech Knylennowie ponios¹ konsekwencje pierwszego wrogiego gestu. Kuat, twoja obecnoæ jest mile widziana. G³os by³ mu znajomy. Pamiêta³ go z czasów, kiedy po raz ostatni opuci³ produkcyjne sanktuarium Zak³adów Stoczniowych Kuat i wróci³ do rodzinnego wiata. Obejrza³ siê i skinieniem g³owy potwierdzi³, ¿e poznaje rozmówcê. Rozumiem, ¿e mamy wiele do omówienia rzek³. To prawda. Ostr¹ jak topór twarz Khossa z rodu Knylenn przeci¹³ krzywy umieszek. Ceremonialne szaty le¿a³y na nim 197
doskonale; widocznie by³ to jego ulubiony strój. Mam nadziejê, ¿e chêtnie wys³uchasz g³osu równych sobie wskaza³ szefa ochrony stoj¹cego tu¿ za Kuatem. Wiem, jakie to mêcz¹ce przebywaæ ci¹gle w otoczeniu podw³adnych i wys³uchiwaæ ich czêsto pochlebnych, ale k³amliwych g³osów. Ró¿owawy, nie rzucaj¹cy cienia blask oblewa³ postacie w paradnych szatach. By³o ich ponad czterdzieci; to najwiêksza liczba cz³onków rz¹dz¹cych rodów, jak¹ Kuat kiedykolwiek widzia³ zebran¹ w jednym miejscu. Opalizuj¹ca kopu³a rozprasza³a wiat³o s³oneczne. W tym ³agodnym owietleniu nawet najbardziej pomarszczeni i wredni Starsi obojga p³ci wydawali siê dobrotliwymi, sympatycznymi istotami. M³odsi zgromadzeni oraz wybrane przez rody telbuny w splendorze szat i urody wydawali siê niemal bogami. Sztuka poprawiania natury granicz¹ca z oszustwem mog³a rozwin¹æ siê do tego stopnia tylko na planecie Kuat. Dochody z Zak³adów Stoczniowych, najwiêkszego dostawcy pojazdów wojskowych dla Imperium, umo¿liwia³y panuj¹cym rodom skoncentrowanie siê na tym, co same uwa¿a³y za istotne: powierzchowny blichtr, wieczna ob³uda. Kuat z Kuatów zastanawia³ siê, dlaczego który z nich chce zmieniæ ten uk³ad finansowy wy³¹cznie po to, by zaspokoiæ ambicje Knylennów. Nie otaczam siê pochlebcami odpar³ Kuat. Kiedy chodzi o projektowanie, lepiej jest us³yszeæ nawet najbardziej nieprzyjemn¹ prawdê. Jeli budowany statek ma b³¹d w obliczeniach wytrzyma³ociowych, który spowoduje jego implozjê przy pe³nym ci¹gu silników, wola³bym raczej dowiedzieæ siê o tym, zanim taki klient jak Imperator Palpatine bêdzie mia³ mo¿liwoæ to sprawdziæ. Bardzo m¹drze Khoss skin¹³ g³ow¹ z udanym uznaniem. Skoro tak cenisz prawdê, dzisiejsze spotkanie bêdzie dla ciebie z pewnoci¹ niezmiernie pouczaj¹ce. Odwróci³ siê, a ceremonialna szata zawirowa³a wokó³ jego nóg. Falanga m³odych Knylennów wraz z telbunami obrzuci³a Kuata uprzejmym wzrokiem, po czym dumnie pomaszerowa³a za swoim krewniakiem. Zdajesz sobie oczywicie sprawê, ¿e nienawidzi ciê z ca³ego serca Kodir z Kuhlvultów nachyli³a siê do ucha Kuata, nie spuszczaj¹c jednoczenie oka z odchodz¹cych Knylennów. Chyba nie jeste zaskoczony t¹ informacj¹. On zawsze nienawidzi³ wszystkich cz³onków rodziny Kuatów Kuat wzruszy³ ramionami. To jego dziedzictwo po przod198
kach. I dlatego w³anie jestem absolutnie pewien, ¿e Knylennowie obchodz¹ ograniczenia rodowe. Takiej nienawici nie mo¿na siê nauczyæ. Musisz siê z ni¹ urodziæ, mieæ j¹ w genach. Zanim Kodir zd¹¿y³a odpowiedzieæ, szef ochrony Kuata tr¹ci³ go lekko. Oto Knylenn Starszy. Impreza zaraz siê zacznie. wiat³o przes¹czaj¹ce siê przez per³ow¹ kopu³ê zmieni³o nieco barwê. Stadko wietrznych orchidei, pozbawionych korzeni mieszkañców najg³êbszych lasów Kuat, podryfowa³o w kierunku sklepienia. Bajecznie kolorowe, fioletowe i b³êkitne, zala³y cz³onków panuj¹cych rodów deszczem ró¿nobarwnego wiat³a. Wewnêtrzne pr¹dy powietrza unios³y orchidee i rozwia³y je na wszystkie strony. Ciep³o przymglonego wiat³a s³onecznego znów rozjani³o kopu³ê. Kuat z Kuatów zauwa¿y³, ¿e po drugiej stronie ³agodnie owietlonego pomieszczenia wszcz¹³ siê jaki ruch. T³um rozst¹pi³ siê, by uczyniæ przejcie dla wyj¹tkowo wysokiej istoty. To ten system podtrzymania ¿ycia, o którym panu mówi³em odezwa³ siê szef ochrony Kuata. Nie tylko czêci funkcjonalne uczyni³y go tak kosztownym. Musieli przecie¿ jeszcze go przyozdobiæ. Ponad pionowo ustawionym cylindrem spoczywa³a zakoñczona szar¹ brod¹ twarz Knylenna Starszego. nie¿nobia³e w³osy, splecione w dwa grube warkocze, sp³ywa³y po ramionach segmentowego pancerza, okrywaj¹cego jego ramiona. Nerwowe skurcze wstrz¹sa³y ¿ylastymi, bladymi d³oñmi, które pozostawiono bez os³ony, ale na wszelki wypadek podwi¹zano tamami, ¿eby nie dotknê³y uk³adów kontrolnych i mierników pokrywaj¹cych zewnêtrzn¹ obudowê systemu. Jaskrawoczerwona krew têtnicza bulgota³a w sieci rurek i urz¹dzeñ utleniaj¹cych. Nad g¹sienicami, na których porusza³ siê zbiornik, widaæ by³o plamy skondensowanej wilgoci, ukazuj¹ce miejsca, gdzie znajdowa³y siê kriozbiorniki z drogocenn¹ ¿yw¹ zawartoci¹. Po¿ó³k³e ze staroci oczy Starszego omiot³y twarze zebranych. Ga³ki drga³y lekko w oczodo³ach. Wreszcie skoncentrowa³ wzrok na Kuacie z Kuatów, który sta³ niedaleko. Jeste
zaskoczony, Kuat? g³os wydobywa³ siê z g³onika ze wzmacniaczem zamontowanego porodku przenonego systemu podtrzymywania ¿ycia. Udawa³o mu siê wydyszeæ zaledwie kilka sylab naraz. ¯e
¿yjê
tak d³ugo? 199
Kuat podszed³ bli¿ej i stan¹³ przed Knylennem Starszym, spogl¹daj¹c w twarz maszyny, która poch³onê³a zniszczone wiekiem cia³o. Nic, co zrobisz, nie mo¿e mnie zaskoczyæ. S³ysza³ bulgot i syk rozmaitych podsystemów uk³adu, cieczy nieustannie przep³ywaj¹cych pomiêdzy sterylizowanym metalem a cia³em, zatrzymanym w trakcie powolnego rozk³adu. Kiedy by³em dzieckiem, a ty mê¿czyzn¹ w kwiecie wieku, przysi¹g³e naszym biologicznym matkom, ¿e mnie prze¿yjesz umiechn¹³ siê uprzejmie do Starszego. Mo¿e ci siê jeszcze uda. miech, który zabrzmia³ z g³onika, przypomina³ chrzêst ocieraj¹cych siê o siebie kawa³ków falistej blachy durastalowej. Z twoj¹
pomoc¹
Kuat
Sam
zobaczysz
Stru¿ka liny sp³ynê³a z k¹cika ust Knylenna Starszego i zalni³a wilgoci¹ w brodzie, udrapowanej na metalowym ko³nierzu otaczaj¹cym obwis³y podbródek. M³odszy Khoss z Knylennów wspi¹³ siê na wbudowany stopieñ i wyci¹gn¹³ d³oñ z jedwabn¹ szmatk¹, delikatnie ocieraj¹c wilgoæ, jakby starszy krewny by³ zrobiony z masy papierowej. Z wysokoci bulgocz¹cej maszyny Khoss spojrza³ na Kuata z Kuatów. W jego oczach lni³a zimna pogarda. Kuat odwróci³ siê od Knylennów. Pojedyncze skinienie g³owy by³o ca³¹ informacj¹, jak¹ zamierza³ przekazaæ Fenaldowi. Szlachetni tego wiata! Towarzysze krewniacy! Khoss nie zszed³ ze stopnia na obudowie systemu podtrzymywania ¿ycia Knylenna Starszego. Wspi¹³ siê nawet na p³ask¹ platformê tu¿ za cylindrem. Lekki wysi³ek zabarwi³ jego twarz podnieconym rumieñcem. Wyprostowa³ siê i z³apa³ równowagê, opieraj¹c obie d³onie na okrytych metalem ramionach Starszego. Bia³e sploty Starszego znajdowa³y siê teraz na poziomie kolan Khossa. B³agam was o wyrozumia³oæ
ale pilne sprawy zebra³y nas tutaj tym razem! Jego g³os brzmia³ dononie pod ³agodnie wiec¹c¹ kopu³¹. Ca³a przysz³oæ tego wiata, który miêdzy sob¹ dzielimy
ca³a jego przysz³oæ znajduje siê w niebezpieczeñstwie! Ten umylnie teatralny wstêp urazi³ dumê Kuata z Kuatów. Z niesmakiem potrz¹sn¹³ g³ow¹. Kodir, stoj¹ca tu¿ obok, zauwa¿y³a ten gest. Masz racjê powiedzia³a. Wszyscy graj¹ swoje dobrze wyæwiczone role. Tylko spójrz na nich. W opalizuj¹cym wietle miejsca spotkañ Knylennowie i ich krewni zajêli ju¿ pozycje po obu stronach Knylenna Starszego. 200
Wraz ze swoimi telbunami stanowili oczywist¹ wiêkszoæ wród zgromadzonych. Autorytet rodu podkrelali dumnymi, zadufanymi minami. Mê¿czyni i kobiety stali z rêkami skrzy¿owanymi na haftowanych plastronach ceremonialnych szat, na szeroko rozstawionych, ciê¿ko obutych stopach, jakby nagle przeistoczyli siê w wojowników. To wygodne osch³ym tonem zauwa¿y³ Kuat z Kuatów, zwracaj¹c siê do szefa ochrony. Teraz przynajmniej wiemy, przeciwko czemu stajemy. Kodir z Kuhlvultów po³o¿y³a mu d³oñ na ramieniu i szepnê³a prosto w ucho, odwracaj¹c siê plecami do rodzinnej grupki: Knylennowie ju¿ od d³u¿szego czasu wysy³ali emisariuszy i negocjatorów do innych rodów. W³aciwie odk¹d Imperator rozgromi³ star¹ Republikê. Wtedy w³anie Khoss z Knylennów zdecydowa³, ¿e polityka galaktyki zmieni³a siê na tyle, i¿ nadszed³ czas na jego ruch. Rozumiem. Jej s³owa nie zdziwi³y Kuata. Wiedzia³ ju¿ z raportów siatki szpiegowskiej Zak³adów Stoczniowych Kuat, ¿e Knylennowie co kombinuj¹. Przesuniêcia w strukturze w³adzy zamieszkanych wiatów, powstanie Imperium i skupienie przez Palpatinea w³adzy w jednym rêku mia³y swoje nieuniknione konsekwencje w ka¿dej sali obrad, w ka¿dym gwiezdnym parlamencie. Na ostatnim spotkaniu rodów rz¹dz¹cych Kuat Khoss z Knylennów stara³ siê wznieciæ rebeliê przeciwko rodowi Kuat i ich sposobowi administrowania Zak³adami Stoczniowymi. Oskar¿enie twierdzi³o, ¿e Kuat z Kuatów w katastrofalny w skutkach sposób faworyzowa³ Sojusz Rebeliantów, poniewa¿ nie zamierza³ anga¿owaæ Zak³adów Stoczniowych Kuat w budowê nowej broni Imperium Gwiazdy mierci. By³o wiele innych firm bran¿y wojskowej, na ró¿nych wiatach, które zarobi³y na tym zarówno ³askê Imperatora, jak i solidny zysk z budowy samej Gwiazdy. Kuat z Kuatów zdawa³ sobie sprawê z tego, jak Imperator ze z³oliw¹ podejrzliwoci¹ skomentowa³ fakt, ¿e Zak³ady nie z³o¿y³y oferty na najmniejszy nawet komponent projektu. Wszelkie w¹tpliwoci Imperatora Palpatinea zosta³y rozwiane bardzo prostym sposobem, to znaczy drog¹ przejêcia przez stoczniê na osobiste polecenie Kuata nieprzewidzianego wzrostu kosztów spowodowanych zmian¹ w projekcie eskadry szeciu imperialnych kr¹¿owników. Spowodowa³o to spory uszczerbek w zyskach korporacji pod koniec kwarta³u 201
finansowego, ale utrzyma³o powi¹zania Zak³adów Stoczniowych z Imperium. Dopiero póniej, gdy Gwiazda mierci okaza³a siê daleka od niezniszczalnoci po bitwie pod Yavin ostateczna broñ imperialnych admira³ów zmieni³a siê w dymi¹ce zgliszcza unosz¹ce siê w przestrzeni wrogowie Kuata poród rz¹dz¹cych rodów musieli mu przyznaæ racjê. Teraz pierwsza pozycja Zak³adów Stoczniowych Kuat poród dostawców wojskowych Imperium umocni³a siê jeszcze bardziej, Imperator Palpatine za jeszcze bardziej ufa³ wiedzy projektowej Kuata z Kuatów. Jeli nawet plany Knylennów obejmowa³y przejêcie Zak³adów Stoczniowych Kuat, musia³y poczekaæ na inn¹ okazjê. I oto nadesz³a. Obudzi³o to w umyle Kuata z Kuatów kolejn¹ w¹tpliwoæ: dlaczego teraz, zastanawia³ siê, spogl¹daj¹c na Khossa z Knylennów usadowionego na szczycie uk³adu podtrzymywania ¿ycia Starszego. Co siê zmieni³o? Jaki element w delikatnej strukturze równowagi potêgi i ambicji uleg³ zmianie tu, a mo¿e na jakim innym wiecie. To jednak wystarczy³o, aby Khoss wraz z reszt¹ rodu Knylennów uwierzyli, ¿e maj¹ kolejn¹ szansê realizacji swoich celów. W raportach szpiegów Kuata z Kuatów nie by³o jednak nic, co mog³oby ostrzec go o niespodziewanym obrocie spraw. Albo d³ugie lata pe³nego frustracji oczekiwania przyprawi³y Khossa z Knylennów o utratê zmys³ów, albo te¿ uzurpatorzy i ich rodzina nawi¹zali takie kontakty i rozwinêli takie sieci szpiegowskie, jakich nie ma nawet sam Kuat. Ta ostatnia mo¿liwoæ by³a wysoce nieprawdopodobna, ale nie dla kogo, kto zajmowa³ tak¹ pozycjê jak Kuat, gdzie informacja stanowi czêsto o prze¿yciu. Co oni wiedz¹? Zwê¿onymi oczami uwa¿nie obserwowa³ Khossa i resztê Knylennów. Albo gorzej
czy wiedz¹ co, czego nie wiem ja? Na te pytania wkrótce mia³ uzyskaæ odpowied. Khoss z Knylennów machn¹³ szeroko ramieniem, uciszaj¹c gwarny t³um st³oczony wokó³ niego. Znów po³o¿y³ d³oñ na ramieniu wiekowego, zwiêd³ego cia³a zakutego w maszyneriê systemu podtrzymywania ¿ycia. Niech przemówi Starszy! krzyk Khossa zabrzmia³ dononie pod lni¹c¹ kopu³¹. S³uchajcie, co on ma nam do powiedzenia! Po obu stronach maszynerii Knylennowie i ich przybrani krewni skierowali pe³ne szacunku twarze w stronê Starszego. 202
To bêdzie niez³e mruknê³a Kodir z Kuhlvultów, stoj¹ca obok Kuata. Kwana mina wyranie wiadczy³a, jakim niesmakiem napawa³a j¹ ta procedura. Oczy w pomarszczonej wiekiem twarzy przypomina³y Kuatowi zimny wzrok Imperatora Palpatinea. Ale oczy Imperatora by³y przynajmniej o¿ywione g³êbokim, wszechogarniaj¹cym g³odem drzemi¹cym w ich g³êbi; g³odem w³adzy nad wszystkimi istotami rozumnymi wszechwiata. Oczy Knylenna Starszego by³y ukryte za mg³¹ nawarstwiaj¹cego siê czasu, jakby ka¿da drzemi¹ca w nich iskra zosta³a st³umiona przez py³ i pajêczyny. Wola³bym nie ¿yæ
reumatyczny g³os zaskrzecza³ ze wzmacniacza z g³onikiem na przedniej czêci cylindra. Jeden k¹cik ust Knylenna Starszego opada³ wraz z ka¿d¹ wypowiedzian¹ sylab¹, a skurcz miêni ukazywa³ kilka po¿ó³k³ych zêbów. Wola³bym nie ¿yæ
spocz¹æ na zawsze
w grobie
obok moich przodków
którzy spoczywaj¹ tam
od tylu lat
ni¿ do¿yæ takiej zdrady. S³uchajcie go! Khoss zabra³ d³onie z ramion Knylenna Starszego i uniós³ je wysoko nad g³ow¹. Dlatego znalelimy siê tu wszyscy. Tu, w tym miejscu! Zdrada
ci¹gn¹³ g³os Starszego, a ka¿de s³owo brzmia³o jak ¿wir drapi¹cy metal. Zdrada pope³niona
przez tych
którym dano do rêki potêgê i w³adzê
w których pok³ada³o siê tyle zaufania
czy mo¿liwa jest wiêksza zdrada? Kolejny pomruk fal¹ przeszed³ przez grupê Knylennów i ich krewniaków, rozpadaj¹c siê na krótkie, gniewne okrzyki. Ostatnie zasoby cierpliwoci Kuata uleg³y wyczerpaniu. Zanim Knylenn Starszy czy Khoss zd¹¿yli podj¹æ na nowo urwany w¹tek, wyst¹pi³ naprzód. Nie trwoñcie mojego czasu na tanie teatralne chwyty. Kuat z Kuatów stan¹³ przed masywnym durastalowym dziobem systemu podtrzymywania ¿ycia i spojrza³ w górê, na twarze Knylenna Starszego i Khossa. Jeli to mnie macie na myli, powiedzcie wprost. A mo¿e oczekujecie, ¿e bêdê siê broni³ przed wasz¹ odwieczn¹ nienawici¹ do mojego rodu? Bardzo dobrze
Khoss z Knylennów spojrza³ na niego z góry. Nikt tutaj nie jest zdumiony, ¿e zas³ugujesz na oskar¿enie. A ju¿ ty najmniej. G³owa rodu Kuat powinna wiedzieæ lepiej ni¿ ktokolwiek inny, do jakich niegodziwoci jest zdolna. Niegodziwoci? Nazywasz tak rosn¹cy brak zaufania i bunt przeciw temu, który tylko s³u¿y i przysparza bogactwa dziedzicom 203
tego wiata? Kuat z Kuatów potrz¹sn¹³ g³ow¹ z odraz¹. Wszelkie z³o, o jakim wiem, zobaczy³em w was obejrza³ siê na Knylennów i ich krewniaków, ustawionych po obu stronach sycz¹cej maszynerii. £atwo je dostrzec, kiedy odbijaj¹ siê w tylu czarnych sercach. Zazdroæ jest zwierciad³em, które ods³ania prawdziwe oblicze swojego w³aciciela lepiej ni¿ cokolwiek innego. Szepty i krzyki poród Knylennów ucich³y na chwilê, gdy s³owa Kuata trafi³y w czu³¹ strunê. Ale zaraz znów wybuch³y z równ¹ intensywnoci¹; rzucano grobami i obelgami w cel, który stawia³ im czo³o, nie mrugn¹wszy nawet powiek¹. Odwa¿nie mówisz pe³en pasji g³os Khossa wzniós³ siê ponad szum jak na kogo, czyje czyny postawi³y go w opozycji do reszty panuj¹cych rodów. Mów za siebie Kodir z Kuhlvultów wyst¹pi³a i stanê³a obok Kuata. I mów za tych, których oszuka³e i znêci³e na swoj¹ stronê. Wskaza³a na opadaj¹ce k¹ciki wykrzywionych ust Knylenna Starszego. I za tych, którzy s¹ zbyt starzy i stetryczali, aby zrozumieæ g³upotê s³ów, które wk³adasz im w usta. Ale nie mów za mnie ani za nikogo z rodu Kuhlvult, kiedy atakujesz kogo, czyj ród przynosi wy³¹cznie bogactwo i zaszczyty planecie Kuat. Kuat spojrza³ na m³od¹ kobietê. To mo¿e nie byæ twoje najlepsze posuniêcie rzek³ cicho. Ich jest wiêcej. No to co? Kodir wzruszy³a ramionami. Jakie to ma znaczenie, jeli nie maj¹ racji? Khoss wychyli³ siê z platformy maszynerii i nakaza³ swoim zwolennikom, aby siê uciszyli. Chcesz oskar¿enia? spojrza³ na Kuata z szyderczym umiechem. wiadomoæ w³asnych czynów ju¿ ci nie wystarczy? Tego siê w³anie spodziewalimy. Jest ma³o prawdopodobne, ¿e kto, kto jest zdrajc¹, sam siê do tego przyzna i wyrazi skruchê. Ale wyznanie nie jest nam potrzebne, by uzyskaæ wystarczaj¹cy i przekonuj¹cy dowód zbrodni pope³nionych przez krew Kuatów, tych sztyletów wbitych w serca wszystkich rz¹dz¹cych rodów planety. Khoss obróci³ siê w miejscu i wyci¹gn¹³ rêce w kierunku tylnej czêci sali. Przyniecie to. Kuat z Kuatów spodziewa³ siê, ¿e padn¹ oskar¿enia, ale czu³, ¿e sfabrykowane dowody rzeczowe mog¹ go jeszcze zadziwiæ. Dlatego spokojnie przygl¹da³ siê, jak para knyleñskich krewniaków wtacza do sali trójwymiarowy holoprojektor i ustawia go porodku krêgu kopu³y. 204
Co to jest? Kuat wycelowa³ palec w urz¹dzenie. Zamierzasz nas owieciæ czy tylko zabawiæ? Jestem pewien, ¿e ty siê przy tym
ubawisz. Khoss siêgn¹³ w dó³ i wzi¹³ od jednego z krewniaków pilota. Mo¿e nie wygl¹dasz tu najlepiej, ale za to bardzo przypominasz samego siebie. Jednym przyciniêciem guzika uruchomi³ holoprojektor. Na pustym fragmencie pod³ogi przed szklanym cylindrem zamigota³o wiat³o, przybieraj¹c po chwili bardziej konkretne kszta³ty. Pokazywa³y one scenê jakby przywo³an¹ z królestwa duchów i upiorów. A jednak Kuat z Kuatów doskonale j¹ rozpozna³. Stwierdzi³, ¿e stoi w odleg³oci mniej ni¿ jednego metra od holograficznej reprodukcji swojej osoby. Nie by³ tam ubrany w ceremonialne szaty, które nosi³ teraz, ale w zwyk³y kombinezon pracownika Zak³adów Stoczniowych Kuat. W przestrzeni otaczaj¹cej hologram widaæ by³o wyranie doæ szczegó³ów, aby stwierdziæ, ¿e obraz zosta³ zarejestrowany w jego prywatnych apartamentach. Holograficzna postaæ nachylona by³a nad jakim obiektem, le¿¹cym na stole laboratoryjnym, i w skupieniu próbowa³a go otworzyæ delikatnymi narzêdziami. Zanim jeszcze obiekt ust¹pi³ pod naciskiem holograficznych narzêdzi holograficznego Kuata, prawdziwy Kuat, stoj¹cy w sali obrad rz¹dz¹cych rodów, wiedzia³ ju¿, co to za chwila z jego przesz³oci. Lni¹cy metalowy obiekt na stole laboratoryjnym by³ jednostk¹ sondy nadprzestrzennej, która równie¿ zawiera³a zminiaturyzowany holoprojektor. Prawdziwy Kuat obserwowa³, jak jego holograficzny wizerunek uruchamia projektor i pojawi³a siê kolejna odtworzona scena obraz w obrazie. Scena, uwa¿nie obserwowana przez Kuata, odby³a siê w pa³acu nie¿yj¹cego ju¿ Jabby Hutta. Jednym obrotem regulatora w sondzie nadprzestrzennej obraz Kuata zatrzyma³ scenê w projektorze. Prawdziwy Kuat obserwowa³ reakcjê swojego obrazu, który z kolei obserwowa³ wydarzenia w odtworzonej sali tronowej Jabby. Nie ¿yjesz, co? odezwa³ siê holograficzny obraz Kuata do zatrzymanego hologramu-w-hologramie, przedstawiaj¹cego Jabbê Hutta. Co za szkoda. Przykro mi, ¿e tracê tak dobrego klienta. Prawdziwy Kuat pamiêta³, ¿e rzeczywicie wypowiedzia³ te s³owa. Podobnie zreszt¹, jak pamiêta³ wszystko, co zrobi³, kiedy z odleg³ej planety Tatooine powróci³a sonda nadprzestrzenna, i jak 205
j¹ otwiera³, aby odtworzyæ tajemnice, które mu przywioz³a. Holograficzny obraz tej sceny tu, na pod³odze, by³ niczym projekcja z wnêtrza jego g³owy, prosto z miejsca, gdzie przechowywa³ wspomnienia. Scena toczy³a siê dalej, ukazuj¹c Kuata, który uwa¿nie ogl¹da³ inne osoby widoczne na holograficznym obrazie-w-obrazie w otoczeniu Jabby Hutta. Zarejestrowany w pa³acu Jabby obraz koñczy³ siê w chwili, gdy ksiê¿niczka Leia Organa, przebrana za ubeskiego ³owcê nagród, stanê³a przed Huttem z aktywnym detonatorem termicznym. By³ to bardzo zabawny widok. Poprzednie sceny jednak nie by³y tak weso³e; na przyk³ad ponura mieræ jednej z tancerek Jabby, zrzuconej do jamy rankora u stóp tronu. Odtworzenie obrazu dworu Jabby Hutta by³o przypomnieniem szczególnie paskudnej karty z dziejów galaktyki. W hologramie zawieraj¹cym drugi hologram obraz Kuata z Kuatów wyjmowa³ sondê z jej obudowy nadprzestrzennej, le¿¹cej na stole laboratoryjnym. Srebrzysty, jajowaty kszta³t natychmiast uleg³ samozniszczeniu, a pow³oka i wnêtrze zmieni³y siê w dymi¹cy z³om. Masz racjê powiedzia³ prawdziwy Kuat, ten, który sta³ porodku sali zgromadzenia rz¹dz¹cych rodów. To bardzo ciekawe. Nie chodzi³o o to, co hologram pokazywa³ mu w tej chwili; doæ dobrze pamiêta³, jak otwiera³ sondê i przygl¹da³ siê obrazowi, który mu ukaza³a. Chodzi³o o samo istnienie tego hologramu i sposób, w jaki znalaz³ siê w rêkach Knylennów. Hologram zarejestrowano potajemnie, w najbardziej prywatnym i strze¿onym sanktuarium Kuata, z ukrytej kamery, bez jego wiedzy, a nastêpnie przes³ano do Khossa z Knylennów i innych konspiratorów, spiskuj¹cych przeciwko rodowi Kuata. Oznacza³o to fatalny przeciek w zabezpieczeniach organizacji Zak³adów Stoczniowych Kuat. Przeciek, który móg³ byæ dzie³em tylko jednego cz³owieka. Kuat z Kuatów odwróci³ siê i spojrza³ przez ramiê na Fenalda. Napotka³ odwa¿ne, niewzruszone spojrzenie; szef ochrony nie mia³ zamiaru odwracaæ oczu. Wreszcie Fenald skin¹³ g³ow¹. I to by³o wszystko. Nie musia³ nawet mówiæ tego, co powiedzia³. Teraz pan ju¿ wie. Tak
jeszcze przez chwilê Kuat patrzy³ na cz³owieka, któremu ufa³ bardziej ni¿ jakiejkolwiek innej istocie rozumnej w galaktyce. S¹dzê, ¿e ju¿ wiem. 206
Teraz wiele spraw nagle siê wyjani³o, ³¹cznie z tym, dlaczego Fenald tak bardzo chcia³ towarzyszyæ mu na zgromadzenie rz¹dz¹cych rodów Kuat. Chcia³ tu byæ
myla³ Kuat z gorycz¹, ¿eby siê upewniæ, ¿e otrzyma zap³atê. Ciekawe, ile Knylennowie i ca³a reszta zaoferowali mu za tê zdradê. Odwróci³ siê w kierunku zebranych. Kodir z Kuhlvultów dotknê³a delikatnie jego ramienia. Nie wygl¹dasz najlepiej szepnê³a. Przez chwilê Kuat zastanawia³ siê, czy ona przypadkiem nie mówi o sobie. W czasie projekcji us³ysza³ za plecami ciche westchnienie: obejrza³ siê i zobaczy³ Kodir, która zblad³a nagle, obserwuj¹c odtwarzane sceny z przesz³oci oczami rozszerzonymi zaskoczeniem. Nie mia³ pojêcia, co j¹ tak uderzy³o, a teraz nie mia³ czasu, ¿eby siê dowiedzieæ. Nie przejmuj siê mn¹ Kuat z Kuatów powoli skin¹³ g³ow¹. Muszê to wszystko przemyleæ. Kodir z bliska spojrza³a mu w twarz. Jeste pewien? Mo¿e uda³oby siê nam od³o¿yæ to zgromadzenie; na pewno cz³onkowie innych rodów, którzy nie ulegli ca³kowicie w³adzy Knylennów, zwolniliby ciê z przyczyn zdrowotnych. Naprawdê wygl¹dasz, jakby mia³ zaraz dostaæ ataku serca. Nie
Kuat odsun¹³ jej d³oñ z rêkawa swojej szaty. Lepiej skoñczyæ z tym od razu. Poza tym
wysili³ siê na umiech sam mam w zanadrzu parê niespodzianek, o których Khoss i jego banda nic nie wiedz¹. Kuat uniós³ wzrok w kierunku przywódcy Knylennów, usadowionego na szczycie przenonego systemu podtrzymywania ¿ycia. Musia³ przyj¹æ najgorsz¹ z mo¿liwych wersjê tego, co mog¹ wiedzieæ Knylennowie o jego w³asnych machinacjach i planach. Czymkolwiek przekupili jego szefa ochrony
nie, by³ego szefa ochrony, upomnia³ sam siebie
wystarczy³o, aby daæ im pe³ny wgl¹d w to, co siê dzieje w siedzibie zarz¹du Zak³adów Stoczniowych Kuat. Jeli wiedzieli, czego szukaæ
Mia³ tylko jeden sposób, ¿eby to sprawdziæ. Chyba ¿artujesz powiedzia³ g³ono. Czy to zdrada z mojej strony, ¿e mam na oku klienta Zak³adów Stoczniowych Kuat? Sprzedajemy nasz sprzêt ka¿dej istocie, która ma na niego doæ kredytów
o ile przy okazji nie wzbudzimy gniewu Imperium. Niektórzy z naszych klientów wymagaj¹ starannego nadzoru. By³bym 207
szaleñcem, gdybym lepo zaufa³ komu takiemu jak Jabba Hutt. Powinnicie byæ mi wdziêczni, ¿e podejmujê takie rodki ostro¿noci. Czy to aby na pewno rodki ostro¿noci? zapyta³ Khoss z Knylennów z sarkazmem. A jaka¿ to ostro¿na strona twojej natury nakaza³a ci zarz¹dziæ zmasowany atak bombowy sektora Tatooine znanego jako Morze Wydm? Nie próbuj zaprzeczaæ, ¿e tak by³o. Wszyscy o tym wiemy, podobnie jak o tym, ¿e ten atak bombowy by³ kierowany osobicie przez ciebie ze statku flagowego Zak³adów Stoczniowych Kuat. A wiêc wiedzieli tak¿e i o tym. Szef ochrony Kuata bardzo siê postara³, ¿eby nie sprzedaæ go po³owicznie. To nie wasza sprawa warkn¹³. Niektóre posuniêcia s¹ konieczne, a ich przyczyn nie mo¿na ujawniaæ publicznie. Jak d³ugo Zak³ady Stoczniowe Kuat s¹ koncernem przynosz¹cym zyski
a wy przecie¿ macie w nich udzia³
wszelkie próby wtr¹cania siê w te sprawy nic nie dadz¹ z wyj¹tkiem tego, ¿e przeszkodz¹ mi w prowadzeniu dzia³alnoci. Ach, tak! Khoss nachyli³ siê nad siwow³os¹ g³ow¹ Knylenna Starszego. Chcesz mieæ tajemnice przed najbli¿szymi, którzy maj¹ najwiêksze prawo, ¿eby wiedzieæ szerokim ruchem ramienia ogarn¹³ wszystkich zebranych. Przedstawiciele wszystkich rodów w³adaj¹cych tym wiatem s¹ dla ciebie jak dzieci, które nie potrafi¹ zrozumieæ wszystkich twoich wielkich planów i manewrów. Powiedz mi, Kuacie z Kuatów ci¹gn¹³ dalej Khoss z lodowat¹ pogard¹ czy mamy uwa¿aæ, ¿e nam pochlebiasz tak¹ postaw¹? Tym razem przemówi³a Kodir z Kuhlvultów. Mo¿esz uwa¿aæ, ¿e ciê obra¿aj¹ albo ¿e ci pochlebiaj¹, to zale¿y od ciebie powiedzia³a. Ale prawda jest taka, jak mówi Kuat. Rz¹dz¹ce rody ju¿ bardzo dawno temu postanowi³y zaufaæ jego rodowi. Stworzylimy Wy³¹cznoæ Dziedziczenia tylko po to, ¿eby rodzina Kuatów z pokolenia na pokolenie mog³a zarz¹dzaæ korporacj¹, z której pochodzi ca³e nasze bogactwo. Czy teraz wycofacie to zaufanie bez lepszej przyczyny ni¿ to, ¿e Kuat z Kuatów dzia³a tak, jak uwa¿a za stosowne? Nasza ma³a kuzynka Kuhlvult opowiedzia³a siê jasno po jednej stronie Khoss zmierzy³ j¹ szyderczym wzrokiem i znów wyci¹gn¹³ rêce do t³umu zebranego pod cylindrem systemu podtrzymywania ¿ycia. Dalimy jej szansê, ¿eby opowiedzia³a siê 208
po stronie wszystkich rz¹dz¹cych rodów, które pragn¹ sprawiedliwoci i nie dadz¹ siê zwieæ ³atwymi argumentami o zagro¿eniu róde³ naszego bogactwa. Mo¿e ma powody, ¿eby dokonaæ w³anie takiego wyboru. Dlaczego zdrada mia³aby ograniczaæ siê wy³¹cznie do krwi Kuatów? Kuat w³ada tak¹ potêg¹, ¿e z pewnoci¹ ma sposoby, aby przeci¹gn¹æ na swoj¹ stronê wszystkich g³upców i chciwców. Po s³owach Khossa Knylenna natychmiast rozleg³y siê gniewne okrzyki otaczaj¹cych go popleczników. Ponad ich gwar zdo³a³ siê jednak przedrzeæ jeden g³os. Nic mnie tak nie kusi jak pragnienie, by wcisn¹æ ci te s³owa z powrotem do gard³a Kodir z Kuhlvultów spojrza³a na Khossa tak, jakby by³a gotowa wejæ na szczyt cylindra i si³¹ wprowadziæ zamiar w czyn. Gdyby mia³y jak¹ wagê, pewnie by siê nimi ud³awi³, wierzê w to. Ale to same k³amstwa, aluzje i plotki, które nie znacz¹ dok³adnie nic. Droga kuzynko odpar³ Khoss z jadowit¹ grzecznoci¹. Nie³atwo jest zmierzyæ wagê spraw tak subtelnych jak zdrada Kuata. Jest zbyt sprytny, ¿eby otwarcie i na oczach wszystkich zaspokajaæ swoje chore ambicje. I dlatego przekupstwem torujesz sobie drogê do moich prywatnych apartamentów Kuat machn¹³ rêk¹ w kierunku by³ego szefa ochrony i nasy³asz szpiegów na tych, którzy ci nic z³ego nie uczynili? Robiê to, co uwa¿am za konieczne odpar³ Khoss. Gdyby pomog³o mi to wykorzeniæ z³o, które zalêg³o siê pomiêdzy nami, sprzymierzy³bym siê z najmroczniejszymi si³ami, jakie mo¿na znaleæ we wszechwiecie. Ale ty ju¿ mnie w tym ubieg³e, prawda? Opowiadasz g³upstwa. Doprawdy? Khoss wysoko uniós³ brwi. Czy to g³upota, ¿e zastanawiam siê nad znaczeniem nie tylko szpiegostwa Kuata, lecz równie¿ niewyjanionego nalotu bombowego na powierzchniê innej planety? Planety, o której kr¹¿¹ ju¿ plotki w ca³ej galaktyce? Mo¿e sam nie uwiadamiasz sobie natury tych opowieci, ale wydaje siê doæ jasne, ¿e Tatooine nabra³a ostatnio wielkiego znaczenia w oczach Imperatora Palpatinea, a tak¿e najstraszliwszego narzêdzia jego woli, samego Lorda Dartha Vadera. I nie trzeba wprawnej siatki szpiegowskiej, aby dowiedzieæ siê, ¿e Sojusz Rebeliantów zyska³ ostatnio nowego i cennego przywódcê w osobie niejakiego Lukea Skywalkera, którego rodzinn¹ planet¹ jest ta 14 Spisek Xizora
209
sama Tatooine. Czy mamy wierzyæ, ¿e to czysty przypadek, i¿ ze wszystkich zamieszkanych wiatów w ca³ej galaktyce intrygi Kuata z Kuatów równie¿ krêc¹ siê wokó³ Tatooine? Czy nie nale¿y raczej przypuszczaæ, ¿e intrygi Kuata przez jego nieostro¿noæ i g³upotê ostatecznie wpl¹ta³y nasz wiat i nasze dziedzictwo w miercionone zmagania pomiêdzy Imperium a Rebeli¹? Okrzyki popleczników Knylennów nabra³y intensywnoci. Przecie¿ nie wiemy nawet, jakiemu celowi ma s³u¿yæ ta intryga. On nie uwa¿a nas za doæ godnych zaufania, ¿eby powierzyæ nam swoje tajemnice. Dlatego ukry³ przed nami, ¿e otrzyma³ z Tatooine równie¿ inn¹ wiadomoæ, dotycz¹c¹ losów pewnego znanego ³owcy nagród nazwiskiem Boba Fett. £owca ten prawdopodobnie równie¿ by³ kiedy klientem Zak³adów Stoczniowych Kuat, ale teraz jest chyba czym wiêcej. Khoss dgn¹³ palcem w kierunku swojego przeciwnika, stoj¹cego przed przenonym systemem podtrzymywania ¿ycia. Czy to prawda, Kuat? A zatem przeciek informacji by³ znacznie wiêkszy, ni¿ siê Kuat obawia³. Ruszyli nawet poza planetê, zorientowa³ siê. Prawdopodobnie ród Knylenn skontaktowa³ siê z siatk¹ szpiegowsk¹ w innej czêci galaktyki i zap³aci³ za to, co chcia³ wiedzieæ. Oznacza³o to, ¿e przypuszczalnie uda³o im siê przeledziæ jeszcze inne po³¹czenia, które Kuat wola³by zachowaæ w tajemnicy. Ale czego w³aciwie siê dowiedzieli? To siê dopiero zobaczy. Skoro wiesz tak du¿o Kuat machn¹³ rêk¹ w stronê Khossa to dlaczego nie powiesz nam ca³ej prawdy? A przynajmniej tego, co ty uwa¿asz za prawdê? Nie chodzi tu o interpretacjê, Kuat. Ja wiem. A przynajmniej wiem doæ, doæ, by siê obawiaæ, do czego doprowadz¹ nas twoje machinacje. Do czego mianowicie? Kuat wci¹¿ zachowywa³ uprzejmy, a nawet nieco rozbawiony ton. Wiele przed nami ukrywa³e
widaæ lubisz tajemnice, Kuat. Ale prawda sama w koñcu wyjdzie na jaw. Khoss wyprostowa³ siê za os³on¹ wykrzywionej twarzy Knylenna Starszego w szklanym cylindrze i skrzy¿owa³ ramiona na piersi. Czy zaprzeczasz, ¿e intrygi te wpl¹ta³y ciê równie¿
a wraz z tob¹ Zak³ady Stoczniowe Kuat
w konszachty z organizacj¹ przestêpcz¹ znan¹ jako Czarne S³oñce? Powiedzia³e, ¿e cenisz sobie Imperium jako klienta, a jednak prowadzisz tak¿e tajemne interesy z istotami, które nieustannie umykaj¹ sprawiedliwoci Palpatinea po ca³ej galaktyce. 210
Nazwa³bym to ryzykown¹ gr¹, gr¹, która usi³uje wykorzystaæ wrogoæ obu stron. A to ju¿ nie s¹ dobre interesy, Kuat. To szaleñstwo. A wiêc nie wiedz¹ wszystkiego, stwierdzi³ Kuat. Nie wiadomo, z jakich róde³ informacji skorzystali Knylennowie i ile zap³acili, ale nie wystarczy³o to, by odkryæ wszystkie jego plany i manewry. Gdyby Khoss z Knylennów wiedzia³ dok³adnie, co Kuat zamierza³ z Imperium i Czarnym S³oñcem
i jeszcze z Sojuszem Rebeliantów
u¿y³by ju¿ tej wiedzy przeciwko Kuatowi. Niektóre z tych dzia³añ, na przyk³ad próba powi¹zania ksiêcia Xizora, przywódcy Czarnego S³oñca, z najazdem imperialnych szturmowców, w wyniku którego zginêli wuj i ciotka Lukea Skywalkera, by³y nies³ychanie ryzykowne, a jednak konieczne, podobnie jak czêæ wymylonej przez Kuata akcji wyeliminowania zagro¿enia, jakie stanowi³ dla Zak³adów Stoczniowych ksi¹¿ê Xizor. Plan siê nie powiód³, Kuat musia³ przyznaæ siê do tego sam przed sob¹. Wszystkie jego wysi³ki, ³¹cznie z nalotem bombowym na Tatooine, zmierza³y do zlikwidowania ladów tego planu, zanim prawda o nim dotrze do Imperatora Palpatinea. Mo¿e siê spóni³em, pomyla³. Jeli Knylennowie dotarli do tylu informacji, trudno powiedzieæ, czego dowiedzia³ siê Palpatine, dysponuj¹cy ogromn¹ siatk¹ wywiadowcz¹. Us³ysza³ ju¿ doæ od Khossa. Stan wiedzy Knylennów o jego sekretach by³ ca³kowicie jasny. Nie mam zamiaru mówiæ wam wiêcej, ni¿ ju¿ wiecie. Jeli s¹dzisz, ¿e to zdrada
i jeli uda³o ci siê przekonaæ niektóre rz¹dz¹ce rody, ¿e tak jest w istocie
pozostaje tylko jedno zasadnicze pytanie: co masz zamiar z tym zrobiæ? Knylenn Starszy przemówi³ znowu, a jego g³os chrypia³ nieprzyjemnie z g³onika ze wzmacniaczem, zamontowanego w obudowie maszyny ho³ubi¹cej wiekowe cia³o. Ród Kuatów
musi
zap³aciæ
cenê
za swoje zbrodnie
Zbrodnie? s³owa Starszego wywo³a³y furiê Kodir. Zrobi³a krok naprzód z miejsca, gdzie sta³a u boku Kuata. To ty jeste zbrodniarzem! Oskar¿ycielski palec wystrzeli³ w kierunku góruj¹cego nad ni¹ Khossa z Knylennów. Twoja chciwoæ i ambicja doprowadzi³y ciê do ledzenia i szkalowania krewnego. Kodir objê³a gestem rêki równie¿ pozosta³ych Knylennów i ich przybranych krewniaków. Wy wszyscy dzielicie z nim winê, poniewa¿ pozwolilicie, 211
aby to podejrzenie zatru³o wasze umys³y. W galaktyce panuje wojna, Imperium walczy przeciwko Rebeliantom i chcecie czy nie, znajdujemy siê w samym rodku pola bitwy. Nie czas teraz na konspirowanie przeciw jedynemu, który potrafi bezpiecznie nas przez to wszystko przeprowadziæ. Raczej doprowadziæ do ruiny Khoss z Knylennów opanowa³ siê i mówi³ teraz ³agodniejszym tonem, widocznie po to, aby przyci¹gn¹æ z powrotem tych, którzy zaczêli siê rozmylaæ. Kuat z Kuatów ukrywa przed nami to, co powinnimy wiedzieæ
i co uwolni³oby go od wszelkich podejrzeñ, gdyby jego dzia³ania by³y bez skazy. S¹ sprawy, o których powinnimy wiedzieæ, a on zdo³a³ je przed nami zataiæ. Niech wiêc teraz rozproszy tê ciemnoæ, któr¹ siê sam otoczy³, a wtedy wszelkie nasze podejrzenia wobec niego rozp³yn¹ siê niczym rosa na lenych liciach. To poetyckie porównanie okrasi³ nieprzyjemnym umieszkiem. I co teraz powiesz, Kuacie z Kuatów? Mo¿esz zachowaæ swoje tajemnice
ale licz siê z podejrzeniami i oskar¿eniami. Kuat z trudem opar³ siê pokusie, by wyjawiæ wszystko, czego ujawnienia ¿¹da³ Khoss z Knylennów. Powiem im, myla³ ponuro, i niech to siê wreszcie skoñczy. Wina spadnie w tym samym stopniu na g³owy Knylennów i ich krewniaków jak i na jego w³asn¹. Dlaczego tylko on ma siê uginaæ pod ciê¿arem, podczas gdy wszyscy korzystaj¹ z dobrodziejstw wynikaj¹cych z jego nieprzerwanej harówki? Czu³, jak s³owa same cisn¹ mu siê na usta, by wyjawiæ skomplikowane szczegó³y jego intryg. Powiedz im prawdê, myla³ gor¹czkowo Kuat, i porzuæ wszelk¹ nadziejê powodzenia, prze¿ycia, uratowania Zak³adów Stoczniowych przed wrogami. To by³a w³anie pu³apka, w jak¹ sam siê schwyta³. Informacje p³ynê³y w obie strony. Jeli Knylennowie mieli kontakty ze szpiegami i innymi mrocznymi ród³ami informacji, wówczas wszystko, co tu ujawni, natychmiast trafi do istot jeszcze bardziej zainteresowanych poczynaniami Kuata z Kuatów. Kto taki jak ksi¹¿ê Xizor na pewno nie bêdzie zachwycony, jeli oka¿e siê, ¿e od dawna jest celem dla sieci, któr¹ uplót³ Kuat w nadziei, ¿e zdo³a go w ni¹ schwytaæ. A Xizor mia³ sposoby, aby wyraziæ swoje niezadowolenie
bardzo osobiste sposoby, z pocz¹tku tylko trochê nieprzyjemne, a ostatecznie zabójcze dla inicjatora intrygi. Taka by³a cena gry o wysokie stawki. Kuata jednak gnêbi³a wiadomoæ, ¿e jeli on poniesie klêskê, dotknie ona równie¿ Zak³ady Stoczniowe 212
Kuat. Korporacja przestanie istnieæ, nawet jej nazwa zostanie wymazana z historii, gdy poch³onie j¹ tkanka Imperium. Xizor ju¿ dawno wyrazi³ siê jasno, jakie s¹ jego intencje co do zak³adów. Brakowa³o mu jedynie pretekstu, aby przekonaæ Imperatora Palpatinea do przejêcia korporacji i zagarniêcia jej cennego dobytku jak w³asnego. Odkrycie intryg przygotowanych przez Kuata z Kuatów powinno do tego celu wystarczyæ w zupe³noci. Wybór, przed którym sta³ Kuat, nie by³ zatem ¿adnym wyborem. Wiedzia³, ¿e jeli wykorzysta prawdê do obrony przed takim przeciwnikiem, jakim by³ Khoss z Knylennów, wyda i jego, i Zak³ady Stoczniowe w rêce innego, znacznie okrutniejszego wroga. Ju¿ lepiej zachowaæ milczenie i przyj¹æ wszelkie oskar¿enia, jakie na mnie rzuc¹, pomyla³. S³ucham wy³¹cznie w³asnych rad powiedzia³ g³ono. Podobnie jak wy. Ty i twoi konspiratorzy nie pytalicie mnie o radê, zanim uznalicie, ¿e nale¿y mnie szpiegowaæ. Niech wiêc i tak bêdzie. Jeli mimo starañ nie potraficie odkryæ tego, co tak bardzo chcielibycie wiedzieæ, i jeli tej wiedzy nie mo¿ecie kupiæ za ¿adne kredyty, które moja ciê¿ka praca w³o¿y³a do waszych kufrów, nie spodziewajcie siê, ¿e dam wam tê informacjê za darmo. Khoss z Knylennów umiechn¹³ siê i skin¹³ g³ow¹. W³anie takiej odpowiedzi siê po tobie spodziewa³em. Wszyscy, którzy cierpielimy pod twoj¹ nieograniczon¹ w³adz¹, wiedzielimy, co od ciebie us³yszymy. Wcale nie jestemy zaskoczeni, ¿e nie chcesz
albo nie mo¿esz
siê broniæ. Nie musi siê broniæ przed bezpodstawnymi oskar¿eniami! gor¹co wykrzyknê³a Kodir. Ironiczny grymas powróci³ na twarz Khossa. Wiem, wiem
dokona³a wyboru. Jeli twoj¹ lojalnoæ mo¿na kupiæ zdrad¹, to bêdziesz musia³a siê zadowoliæ t¹ w³anie cen¹. Zignorowa³ j¹ i spojrza³ znowu na Kuata. Widzisz, ilu nas jest przeciwko tobie? Rozpostartymi rêkami obj¹³ t³um swoich zwolenników. To bardzo widoczna wiêkszoæ, nie s¹dzisz? To mnie wyznaczyli, abym przemawia³ w ich imieniu
i z³o¿yli przysiêgê wasalsk¹ rodowi Knylennów. Przysiêga ta jest wi¹¿¹ca i nieodwo³alna i na jej podstawie przekazujê ci ¿yczenia rodów rz¹dz¹cych, Kuacie z Kuatów. Naprawdê? Kuat pog³adzi³ podbródek, rozejrza³ siê po otaczaj¹cych go twarzach, po czym znów spojrza³ na Khossa. Wydaje mi siê, ¿e to zbyt wielka odpowiedzialnoæ powierzaæ tak¹ 213
misjê komu, kto nawet nie jest przywódc¹ rodu, którego przedstawicielstwo sobie uzurpuje. Umiech Khossa zmieni³ siê w brzydki grymas. Co chcesz przez to powiedzieæ? To bardzo proste. Jest dok³adnie tak, jak mówiê. Nie jeste g³ow¹ rodu Knylennów, jeste wci¹¿ tylko nêdznym nastêpc¹ tego, po kim pewnego dnia odziedziczysz ten tytu³. Przysiêgi, z³o¿one przez inne rody rz¹dz¹ce, nie zosta³y z³o¿one tobie, tylko komu innemu. Kuat wskaza³ wiekow¹, pomarszczon¹ twarz Knylenna Starszego. Czy to nie on powinien mnie oskar¿aæ, czy to nie on powinien ¿¹daæ satysfakcji w imieniu spadkobierców tego wiata? Minê³a d³u¿sza chwila, zanim Khoss odpowiedzia³. To prawda odrzek³ z morderczym spojrzeniem. Cofn¹³ siê o krok na swojej platformie, nie zdejmuj¹c d³oni z ramion okrytego metalem Starszego. Jeli to jego s³owa chcecie us³yszeæ, chêtnie wyra¿am na to zgodê. Po¿ó³k³e oczy Knylenna Starszego popatrzy³y ¿a³onie na Kuata. Jestem stary
jego g³os by³ pe³en znu¿enia i nienawici. Nie mam ju¿ si³y
jak kiedy. Bulgotanie wydawane przez system kontrapunktowa³o jego s³owa. Dlatego
m³odszy
g³owa Starszego unios³a siê lekko, wskazuj¹c na stoj¹cego nad nim Khossa On mówi s³owa
które mia³bym wypowiedzieæ ja
Mówi
S³owa wydobywa³y siê z ust Starszego chyba tylko dziêki sile woli Z moim autorytetem
Nie w¹tpcie w niego
Czy wy rozumiecie to tak samo? Kuat powiód³ wzrokiem po twarzach popleczników Knylenna, ustawionych po obu stronach maszyny podtrzymuj¹cej ¿ycie. S³uchacie Khossa z Knylennów, poniewa¿ mówi on w imieniu Starszego rodu? Kilku z zebranych skinê³o g³owami. Jeden z nich, Kadnessi Starszy, przemówi³: Jestemy lojalni wobec Knylenna Starszego. Odebra³ od nas przysiêgê dawno temu. Jeli chce, aby przemawia³ za niego dziedzic, my siê nie sprzeciwiamy. Kadnessi Starszy ostro spojrza³ na Kuata. A ty? Nie, wcale odpar³ zapytany. Wasze przysiêgi s¹ wiête i potrafiê je uszanowaæ. Ale sprawdmy, czy wszyscy szanuj¹ je tak jak ja. Szybkim krokiem przeby³ niewielk¹ odleg³oæ dziel¹c¹ go od przenonego systemu podtrzymywania ¿ycia i siêgn¹³ do przycisków widocznych na p³ycie. 214
Zatrzymajcie go! krzykn¹³ ze szczytu maszyny Khoss z Knylennów, wciekle machaj¹c rêk¹ w kierunku napastnika. Zanim Kuat zdo³a³ po³o¿yæ d³oñ na systemie podtrzymywania ¿ycia, kto inny chwyci³ go za ramiê i okrêci³. By³y szef ochrony Zak³adów Stoczniowych przyci¹gn¹³ Kuata ku sobie za po³ê ceremonialnej szaty. Wiem, co próbujesz zrobiæ
by³y szef ochrony mia³ ponur¹ i wciek³¹ minê. Drug¹ rêk¹ szuka³ czego pod kurtk¹. Nie po to ciê sprzeda³em tym ludziom, ¿ebym teraz ogl¹da³ ich klêskê. W jego d³oni pojawi³o siê b³yszcz¹ce zimno wibroostrze. Musisz to zrozumieæ
jestem teraz po ich stronie. Kuat pchn¹³ z ca³ej si³y Fenalda w twarz. Przedramieniem zablokowa³ cios wibroostrza w ¿ebra. By³y szef ochrony by³ m³odszy i silniejszy od niego, zbyt silny, by Kuat móg³ wyrwaæ siê z niedwiedziego ucisku wokó³ szyi. Wibroostrze rozciê³o ciê¿ki materia³ szaty Kuata, ¿³obi¹c w skórze ramienia g³êbokie na milimetr naciêcie, precyzyjne jak dotkniêcie skalpela chirurga. Pop³ynê³a krew, ciekaj¹c na ciasno splecionych ze sob¹ mê¿czyzn. D³oñ trzymaj¹ca ostrze uderzy³a z ca³ej si³y w splot s³oneczny Kuata, wyciskaj¹c mu oddech z p³uc i zmuszaj¹c do cofniêcia siê o krok. To pozwoli³o by³emu szefowi ochrony zyskaæ trochê miejsca; zamachn¹³ siê i wycelowa³ wibroostrze, aby zadaæ miertelny cios w gard³o Kuata. Cios nigdy nie dotar³ do celu. By³y szef ochrony jêkn¹³ z bólu i zaskoczenia, a wibroostrze z brzêkiem upad³o na posadzkê i wiruj¹c, potoczy³o siê dalej. Palce by³ego szefa ochrony usi³owa³y rozluniæ ramiê Kodir z Kuhlvultów, które mocno ciska³o jego krtañ. Dziewczyna wbi³a mu kolano w plecy i wygiê³a jego cia³o w napiêty ³uk. Wiêkszy ciê¿ar mê¿czyzny omal nie pozbawi³ jej równowagi. Zanim jednak Fenald zd¹¿y³ to wykorzystaæ, wolne ramiê Kodir zatoczy³o ³uk, a piêæ uderzy³a w skroñ mê¿czyzny. Cios by³ tak silny, ¿e koæ pêk³a z chrupniêciem. Oczy by³ego szefa ochrony wywróci³y siê bia³kami do góry. Gdy Kodir puci³a go, pad³ nieprzytomny na posadzkê sali zgromadzeñ. Zebrany pod wietlist¹ kopu³¹ t³um znieruchomia³ na chwilê, zaszokowany gwa³townymi wypadkami, jakie rozegra³y siê na jego oczach. Zanim ktokolwiek zdo³a³ siê poruszyæ, Kuat z Kuatów rzuci³ siê w przód i chwyci³ wibroostrze, które wypad³o z d³oni Fenalda. Krew cieka³a po jego ramieniu i skapywa³a z ³okcia, gdy unosi³ broñ w górê. 215
Radzê wszystkim, ¿eby pozostali na swoich miejscach i zachowali ca³kowity spokój. Przyp³yw adrenaliny znieczuli³ Kuata na ból. Przód jego ceremonialnej szaty, rozciêty i splamiony krwi¹ przez to samo ostrze, które teraz trzyma³ przed sob¹, zwisa³ a¿ na buty. Kopn¹³ na bok ciê¿k¹ tkaninê i podszed³ bli¿ej do maszynerii systemu podtrzymywania ¿ycia. Ciebie to te¿ dotyczy powiedzia³. Uniós³ wy¿ej wibroostrze, lni¹cym czubkiem celuj¹c w gard³o Khossa z Knylennów. Stój tam, gdzie stoisz. W ten sposób bêdziesz wszystko dobrze widzia³. Khoss znieruchomia³, jakby zahipnotyzowany widokiem ostrza. Poni¿ej ca³¹ scenê obserwowa³y spod opadaj¹cych powiek po¿ó³k³e oczy Knylenna Starszego. lina cieka³a mu z k¹cików pó³otwartych ust. Kuat wiedzia³, ¿e ma tylko kilka sekund, zanim Knylennowie otrz¹sn¹ siê z szoku, który teraz trzyma³ ich w miejscu. Ale to w zupe³noci wystarczy. Podszed³ do przenonego systemu podtrzymywania ¿ycia. Kiedy przejecha³ wibroostrzem po ods³oniêtych kablach i wê¿ach, maszyna ryknê³a, jakby metal i silikon by³ w stanie odczuwaæ ból. Aparatura do oczyszczania krwi przyspieszy³a i zatrzyma³a siê ze zgrzytem, gdy rury przesta³y przenosiæ ciecz. Przetworzona krew i inne p³yny rozla³y siê w ka³u¿ê pod g¹sienicami maszyny. Nad g³ow¹ Kuata twarz Knylenna Starszego skrzywi³a siê i zamar³a w potwornym grymasie. ¯y³y pod pomarszczon¹ skór¹ nabrzmia³y, naciskaj¹c na ograniczaj¹cy je metalowy ko³nierz cylindra. W wilgotnym k¹ciku ust pojawi³a siê i pêk³a czerwona bañka. Kolejny cios, tym razem czubkiem wibroostrza, zrobi³ dziurê w przedniej p³ycie cylindra. Kuat rozszerzy³ j¹ na tyle, aby wcisn¹æ palce pod g³adk¹ krawêd metalu. Naprê¿y³ miênie i poci¹gn¹³. Kodir z Kuhlvultów do³¹czy³a do niego i pomog³a mu odgi¹æ p³ytê. We dwoje w koñcu zerwali j¹ z maszyny i odrzucili z metalicznym brzêkiem na pod³ogê sali zgromadzeñ. Teraz Kuat ju¿ nie potrzebowa³ wibroostrza. Bez trudu móg³ siêgn¹æ do wnêtrznoci systemu i wy³¹czyæ go. Cofnijcie siê zabrzmia³ za jego plecami ostrzegawczy g³os Kodir. Kuat obejrza³ siê przez ramiê i zobaczy³, ¿e podnios³a porzucone wibroostrze. Z kolanami zgiêtymi w obronnym przysiadzie trzyma³a Knylennów i ich przybranych krewniaków w bezpiecznej odleg³oci. 216
Mo¿e by siê tak pospieszy³? mruknê³a, ogl¹daj¹c siê na Kuata. Nie mogê ich trzymaæ wiecznie. To potrwa tylko chwilê zapewni³. Ca³y system podtrzymywania ¿ycia poruszany by³ jednym uk³adem motywatora. Kuat dotar³ do niego, wyci¹gn¹³ na wierzch i wyrwa³ z obwodów maszynerii. Z zamontowanego u góry cylindra g³onika ze wzmacniaczem rozleg³ siê nieludzki wrzask, jakby Kuat zada³ cios w samo serce ¿yj¹cej istoty. Ca³y system podtrzymywania ¿ycia zadygota³ i opad³ lekko na g¹sienicach, prawie str¹caj¹c Khossa ze szczytu. Szara, pomarszczona twarz Knylenna Starszego nie dawa³a ¿adnych oznak ¿ycia, gdy Kuat chwyci³ doln¹ krawêd cylindra i oderwa³ od reszty. Cylinder, niczym tarcza antycznego wojownika, z brzêkiem upad³ na stertê zdemontowanych czêci maszyny. To nie wibroostrze, którym wymachiwa³a Kodir z Kuhlvultów, spowodowa³o, ¿e gocie zebrani w sali zgromadzeñ jednoczenie cofnêli siê o krok od stoj¹cej poród nich martwej maszyny. Sprawi³ to widok obna¿onego wnêtrza. Z otwartego cylindra zwisa³o cia³o Knylenna Starszego. Nie by³o utrzymywane w pozycji pionowej przez rury i przewody systemu podtrzymywania ¿ycia, tylko za pomoc¹ zwyczajnego, skórzanego rzemienia, przecinaj¹cego zapad³¹ klatkê piersiow¹ trupa. Cia³o, wysuszone na wystaj¹cych kociach, by³o zimne i martwe jak otaczaj¹cy je metal, jakby szkielet stanowi³ czêæ konstrukcji maszyny. Otwarcie cylindra uwolni³o smród rozk³adu. Kilku Knylennów odwróci³o twarze z wyrazem przera¿enia i odrazy. Knylenn Starszy nie ¿y³ ju¿ od d³u¿szego czasu. Zmar³ na d³ugo przedtem, zanim przenony system podtrzymywania ¿ycia wprowadzi³ ukryte w nim zw³oki na zgromadzenie. To by³o oczywiste. Niez³a robota, bardzo dobrze zaprojektowana maszyna pochwali³ Kuat. Z podziwem zawodowego konstruktora zademonstrowa³ obecnym pozosta³e szczegó³y. Wskaza³ przewody i serwomechaniczne po³¹czenia pneumatycznych rurek przebiegaj¹cych przez metalowy ko³nierz a¿ do podstawy czaszki Starszego. Jak widzicie, nie by³o sensu wykosztowywaæ siê na zachowanie ca³ego cia³a w tej parodii ¿ycia. Nale¿a³o utrzymaæ w tym stanie tylko g³owê Starszego, aby sprawia³a wra¿enie, ¿e wci¹¿ ¿yje i funkcjonuje. Wystarczy³o kilka uk³adów animacyjnych czasu rzeczywistego, zsyntetyzowany g³os i baza danych akcentu i s³ownictwa, 217
a wszystko pod kontrol¹ inteligencji robota pierwszego stopnia, który mia³ jakoby monitorowaæ komponenty systemu podtrzymywania ¿ycia i odpowiadaj¹ce im sygna³y ¿yciowe. W sumie niezbyt skomplikowana konstrukcja. Ale i tak doskona³a robota. Kuat spojrza³ w górê na poblad³¹ twarz Khossa. Kogo do niej wynaj¹³e? Na pewno s³ono zap³aci³e powoli potrz¹sn¹³ g³ow¹. Miêdzy nami mówi¹c, wygl¹da mi to na robotê studia Phonane Mimesis
oni siê chyba specjalizuj¹ w takich rzeczach. Mo¿e jednak
Sk¹d wiedzia³e? Kostki dr¿¹cych d³oni Khossa zbiela³y, gdy zacisn¹³ je na tym, co pozosta³o z cylindra. Jego g³os brzmia³ teraz jeszcze s³abiej ni¿ g³os fa³szywego Knylenna Starszego. Starszy umar³ ponad rok temu i nikt inny nigdy niczego nie podejrzewa³
Mo¿e i podejrzewali
Kuat powiód³ rozbawionym wzrokiem po pozosta³ych zgromadzonych. Mo¿e tylko nie chcieli nic mówiæ, poniewa¿ ju¿ podjêli decyzjê, ¿e pomog¹ ci wydrzeæ kontrolê Zak³adów Stoczniowych Kuat z moich r¹k. Przypuszczam, ¿e mia³e kilku wspólników. Kuat spojrza³ na cz³owieka stoj¹cego na szczycie martwej maszyny. Pamiêtam, ¿e Knylenn Starszy nie by³ g³upi. Mia³ oczywicie ambicje w stosunku do rodu Knylennów, ale nie s¹dzê, aby da³ siê nabraæ na ten twój plan. I w³anie dlatego
Powiedzmy, ¿e to wystarczy³o, aby obudziæ mój sceptycyzm ci¹gn¹³ Kuat. Potrzebowa³em jednak dowodu
i nie musia³em na niego d³ugo czekaæ. Teraz widaæ, ¿e nie urodzi³e siê in¿ynierem, Khoss. Zbyt mocno polegasz na sprytnych maszynach. Kto, kto z nimi pracuje i kto je projektuje, wie, ¿e czynnik ludzki jest nieunikniony. I decyduj¹cy. Potrz¹sn¹³ g³ow¹ w udawanym ¿alu. Ludzie zawsze potykaj¹ siê na najprostszych rzeczach. Niele zaprojektowa³e inteligencjê robota w tym swoim urz¹dzeniu. Imitacja Knylenna Starszego by³a te¿ na przyzwoitym poziomie. Ale, niestety, robot pomyli³ fakty. Trudno by³oby Starszemu przysi¹c przed naszymi biologicznymi matkami, ¿e mnie prze¿yje, bo nasze matki nigdy siê nie spotka³y. Moja zmar³a w czasie porodu, kiedy przyszed³em na wiat. Wychowa³ mnie ród Kuatów ze strony ojca, od którego te¿ otrzyma³em moje dziedzictwo. Wiêc kiedy twój oszukany Knylenn Starszy nie przy³apa³ mnie na tym prostym k³amstwie
wtedy siê zorientowa³em, ¿e to nie on. Nie bardzo rozumiem wyzna³ jeden z Kadnessich, ten sam, który odezwa³ siê wczeniej. Po co Khoss mia³by dok³adaæ tak wielkich starañ, aby stworzyæ wra¿enie, ¿e Knylenn Starszy 218
wci¹¿ ¿yje? Przecie¿ gdyby wiadomoæ o mierci Starszego siê roznios³a, to w³anie Khoss zosta³by mianowany g³ow¹ rodu jako spadkobierca domu Knylennów. Nietrudno to zrozumieæ umiechn¹³ siê Kuat. Nie wystarczy odziedziczyæ tytu³, jeli przysiêga wasalska zosta³a z³o¿ona przez inne rody osobie poprzedniego Knylenna Starszego. Nikt z was nigdy nie sk³ada³ przysiêgi Khossowi Knylennowi. Taki pomys³ rozmieszy³ Kuata. Zreszt¹ po co mielibycie to robiæ? ¯eby Khoss móg³ kontynuowaæ swoj¹ kampaniê zmierzaj¹c¹ do usuniêcia mnie z zarz¹du Zak³adów Stoczniowych Kuat, musia³ mieæ po swojej stronie ca³y autorytet ¿yj¹cego Knylenna Starszego, nie obawiaj¹c siê i nie nara¿aj¹c jednoczenie na to, ¿e starzec nie zaakceptuje jego metod dzia³ania. Pozostaje tylko pytanie
Kuat zni¿y³ g³os, wyra¿aj¹c to ponure podejrzenie
do jakiego stopnia przyda³a mu siê mieræ Knylenna Starszego? Byæ mo¿e nasz drogi kuzyn Khoss
dopomóg³ trochê naturze w tym wzglêdzie. Tylko troszeczkê
To
to k³amstwo! Twarz Khossa z Knylennów poblad³a jak ciana. Jeli chcesz przez to powiedzieæ, ¿e go zabi³em
¿e mia³em co wspólnego z jego mierci¹
To bardzo powa¿ne oskar¿enie wtr¹ci³ Kadnessi. Skin¹³ g³ow¹ i gest ten natychmiast zosta³ powtórzony przez wszystkich obecnych, w³¹czaj¹c w to Knylennów i ich przybranych krewniaków. Wymaga przeprowadzenia ledztwa. Ale jeli oka¿e siê prawd¹
Wtedy morderca odda siê w rêce sprawiedliwoci uzupe³ni³a z wyran¹ satysfakcj¹ Kodir z Kuhlvultów. Takie jest prawo, równie stare, jak wszystkie panuj¹ce rody. Jeli wyznaczony dziedzic odbierze ¿ycie Starszemu, jest to najciê¿sza ze znanych zbrodni. A kara za tê zbrodniê musi zostaæ wymierzona, bo inaczej rody sp³yn¹ krwi¹ ofiar. Wygl¹da³o na to, ¿e Khoss, stoj¹cy wci¹¿ na szczycie zrujnowanego dowodu swojej intrygi, ca³kiem postrada³ zmys³y. Zacisn¹³ piêci i wykrzywi³ twarz w bezsilnoci i poczuciu winy. Kuat wiedzia³, czego siê spodziewaæ: zobaczy³, jak miênie Khossa napinaj¹ siê do dzia³ania. Nie by³ zatem zaskoczony, gdy pokonany dziedzic Knylennów zeskoczy³ z podwy¿szonej platformy i wyci¹gniêtymi rêkami siêgn¹³ do gard³a swojego wroga. Tym razem Kodir nie musia³a interweniowaæ, Kuat sam siê tym zaj¹³. Jedn¹ rêk¹ uderzy³ Khossa w szczêkê, a¿ g³owa tamtego 219
odskoczy³a w ty³; cios drugiej piêci Kuata rzuci³ Knylenna pod nogi krewnych. Khoss nie podniós³ siê ju¿, choæ pier porusza³a mu siê w górê i w dó³ w ciê¿kiej walce o oddech. Dajcie mi znaæ, co zadecydujecie w jego sprawie rzuci³ Kuat ch³odno. Dla opinii publicznej i Zak³adów Stoczniowych najlepiej bêdzie, jeli egzekucja zostanie wykonana mo¿liwie jak najdyskretniej. Takie zamieszanie we w³asnych szeregach mo¿e byæ odebrane z zewn¹trz jako przejaw s³aboci organizacji. Odwróci³ siê i skierowa³ w stronê wyjcia. Fenald w³anie zaczyna³ odzyskiwaæ wiadomoæ i z trudem uniós³ d³oñ, gdy Kuat przechodzi³ obok niego. Kodir opar³a podeszwê stopy na jego piersi i z powrotem przygniot³a go do pod³ogi. Nie s¹dzê, aby rodowi Kuat potrzebne by³y jeszcze twoje us³ugi umiechnê³a siê, patrz¹c w twarz Kuata z Kuatów. Chyba szykuje siê zmiana na stanowisku szefa ochrony w Zak³adach Stoczniowych Kuat. Opar³a piêci na biodrach, lekko przechyli³a g³owê i spojrza³a wyczekuj¹co na Kuata. A wiêc
Przygl¹da³ jej siê przez krótk¹ chwilê, zanim podj¹³ decyzjê. Dobrze zdecydowa³. Skin¹³ g³ow¹ w kierunku wyjcia i korytarza prowadz¹cego do doków. Statek czeka.
220
ROZDZIA£
"
Sprawy formalne za³atwili w drodze powrotnej do Zak³adów Stoczniowych Kuat. Tego nigdy wczeniej nie by³o rzek³ Kuat z Kuatów. Podró¿ mia³a trwaæ krótko, dlatego natychmiast przeszed³ do konkretów. A przynajmniej ja nie s³ysza³em o przypadku, ¿eby cz³onek jednego z rodów panuj¹cych s³u¿y³ jako szef ochrony korporacji. Moi przodkowie zawsze zatrudniali kogo spoza planety. Uniós³ jedn¹ brew. I odbywa³o siê to po starannych poszukiwaniach i sprawdzeniu kwalifikacji. Zamia³ siê gorzko. Zdaje siê, ¿e to i tak nic nie da³o. Wspomnienie zdrady Fenalda wci¹¿ jeszcze go bola³o. Kodir z Kuhlvultów opar³a siê o fotel pasa¿erski. Zastanawiasz siê, czy mam dobre kwalifikacje do tej pracy? umiechnê³a siê do niego. Jakich jeszcze dowodów mam ci dostarczyæ? ¯adnego potrz¹sn¹³ g³ow¹ Kuat. W sali zgromadzeñ rodów rz¹dz¹cych pokaza³a siê z najlepszej strony i wiem, ¿e potrafisz dzia³aæ w razie koniecznoci. A poza tym
nie da³a siê razem z innymi nabraæ na intrygê Khossa. Oznacza to albo bystry umys³, co przydaje siê szefowi ochrony, albo mo¿e
Co: mo¿e? Teraz to on siê umiechn¹³. Mo¿e jakie przecieki? Khoss z Knylennów chyba nie potrafi³ wszystkiego utrzymaæ w sekrecie, choæ tak mu siê wydawa³o. Trochê powêszyæ tu i tam, jakie podejrzenie, jaka poszlaka
wzmianka o nietypowych dostawach do domostwa Knylennów, 221
wiesz, takie rzeczy
Inteligentna osoba mog³a siê zorientowaæ, ¿e Starszy jest martwy, zanim jeszcze ja na to wpad³em. Och, masz trochê racji przyzna³a Kodir. Inteligentna osoba powinna siê by³a w tym po³apaæ. A przy tym
wydawa³a siê bardzo z siebie zadowolona
inteligentna osoba potrafi dochowaæ w³asnych sekretów. W porz¹dku odpar³ Kuat. Jeli tylko nie bêdzie ci to przeszkadzaæ w spe³nianiu obowi¹zków. Musimy jednak omówiæ parê innych spraw, nie tylko twoje kwalifikacje. To znaczy? Kodir odwróci³a wzrok od iluminatora. Muszê wiedzieæ dok³adnie, dlaczego chcesz byæ szefem ochrony w Zak³adach Stoczniowych Kuat. Wzruszy³a ramionami. Jest wiele odpowiedzi, które mog³abym ci zaproponowaæ. Mo¿e powinnam po prostu powiedzieæ, ¿e chcê byæ tam, gdzie siê co dzieje
to taka cecha rodowa Kuhlvultów. A wydaje mi siê, ¿e wokó³ Zak³adów Stoczniowych Kuat bêdzie siê teraz wiele dzia³o. Jeli chcesz byæ w centrum wydarzeñ, przy³¹cz siê do Sojuszu Rebeliantów. Bêdziesz mia³a tyle emocji, ile tylko zdo³asz znieæ. Dba³oæ o w³asn¹ skórê te¿ nale¿y do cech rodowych klanu Kuhlvultów potrz¹snê³a g³ow¹ Kodir. Nie wiem, czy szukanie zwady z Imperium jest zgodne z ide¹ przetrwania. Nie wiem te¿, czy opowiedzenie siê po stronie Imperatora wychodzi na zdrowie znajomy ciê¿ar przygniót³ znowu ramiona Kuata. Próbujê tylko zachowaæ w ca³oci i niezale¿noci Zak³ady Stoczniowe Kuat i nie zale¿y mi, kto wygra. I to jest jedna z rzeczy, które w tobie podziwiam powiedzia³a Kodir. ¯¹dasz lojalnoci od innych, ale nie jeste takim idiot¹, ¿eby komu ofiarowywaæ swoj¹. Przez chwilê zastanawia³ siê, czy nie s³yszy w jej s³owach sarkazmu. Potem jednak musia³ przyznaæ, ¿e jej s³owa zawiera³y g³êbok¹ m¹droæ. Lojalnoæ, jak¹ Imperator Palpatine wymusza na swoich zwolennikach, nie jest lojalnoci¹ wolnych istot. To tylko lêk niewolników. Gdybym donios³a Imperatorowi o twoich uczuciach wobec niego odpar³a Kodir zap³aci³by za to ¿yciem. Ale tego nie zrobisz. Oboje spowa¿nieli. Oznacza to, ¿e albo nie boisz siê Palpatinea, albo jeste lojalna
w wystarczaj¹cym stopniu
wobec mnie. Albo
222
Zawsze jest jeszcze jakie albo. ¯yjemy w skomplikowanej galaktyce odpar³ Kuat. Albo masz jakie swoje szczególne powody, aby opowiedzieæ siê po mojej stronie. To, czego chcesz, osi¹gniesz znacznie ³atwiej, jeli pozostanê zdrowy i ca³y na czele Zak³adów Stoczniowych Kuat. Pochyli³ siê i uwa¿niej spojrza³ na Kodir. A w³aciwie czego ty chcesz? Odpowiedzi. Jedno s³owo, wypowiedziane bezbarwnym tonem. Kuat z uznaniem skin¹³ g³ow¹. Trudno je uzyskaæ powiedzia³. W przeciwieñstwie do pytañ, od których roi siê we wszechwiecie niczym od atomów wodoru. Kodir lekko wzruszy³a ramionami. Moje s¹ bardzo konkretne. Osobisty transporter dolatywa³ ju¿ do Zak³adów Stoczniowych, a Kuat chcia³ ustaliæ kilka spraw z nowym szefem ochrony, póki byli sami. Uwa¿aj ostrzeg³. Czasem zadajesz pytania i otrzymujesz odpowiedzi, ale nie s¹ to te odpowiedzi, które chcia³aby us³yszeæ. Podejmê to ryzyko odpar³a bez ladu emocji na twarzy. Wiêc pytaj. Pochyli³a siê bli¿ej ku Kuatowi, jakby mog³a co wyczytaæ w jego oczach. Po d³u¿szej chwili zapyta³a: Co siê sta³o z dziewczyn¹? Pytanie nieco go zaskoczy³o. Nie wiem, o czym mówisz. W bezbarwnym g³osie Kodir pojawi³ siê cieñ gniewu. Nie baw siê ze mn¹ w kotka i myszkê. Mo¿emy razem stworzyæ dobry uk³ad albo staæ siê wrogami. Wybór nale¿y do ciebie. Ten przeb³ysk temperamentu obudzi³ jego ciekawoæ. Dla niej to istotna sprawa, pomyla³. Nie wiedzia³ tylko, co to takiego
jeszcze nie. Wyjanij mi rzek³ powoli i spokojnie o jakiej dziewczynie mówisz. Od tego zaczniemy rozmowê. O tancerce. W pa³acu Jabby Hutta. Kuat potrzebowa³ kilku chwil, ¿eby przypomnieæ sobie, o co jej chodzi. Wreszcie zrozumia³, ¿e ma na myli hologram. Hologram z sondy nadprzestrzennej, na której demonta¿u przy³apa³ go szpieg Khossa z Knylennów. Tam, w sali zgromadzeñ rodów 223
rz¹dz¹cych, Kodir ogl¹da³a wraz z innymi odtwarzanie hologramu przedstawiaj¹cego minione zdarzenia w pa³acu Jabby. Widocznie dostrzeg³a co, co uzna³a za wa¿ne. Ale co? Pewnie zginê³a rzek³ Kuat. Kiedy Jabba rzuci³ j¹ na po¿arcie swojemu ulubieñcowi rankorowi, który siedzia³ w jamie zamykanej ruchom¹ krat¹. Nikt nie mo¿e prze¿yæ tak bliskiego kontaktu z rankorem. Nie mówiê o tej tancerce odpar³a Kodir z wyranym zniecierpliwieniem. Kogo obchodzi jaka twilecka samica? To znaczy, szkoda jej, ale nie to jest najwa¿niejsze. Chodzi mi o tê drug¹, tê, któr¹ by³o widaæ na hologramie pa³acu. Sta³a z boku. To o niej chcia³abym siê czego dowiedzieæ. Kuat grzeba³ w pamiêci, usi³uj¹c wydobyæ z niej szczegó³y, które do tej pory uwa¿a³ za niewa¿ne. Kiedy po raz pierwszy ogl¹da³ holograficzny przekaz z sondy nadprzestrzennej, koncentrowa³ siê na manewrach ³owcy nagród Boby Fetta w pa³acu Jabby. To by³ zreszt¹ jedyny powód, dla którego umieci³ tam autonomiczn¹ jednostkê szpiegowsk¹. Wszystko inne, co zosta³o zarejestrowane, by³o spraw¹ czystego przypadku. Masz racjê powiedzia³ w koñcu. Zdaje siê, ¿e rzeczywicie by³a tam jaka inna tancerka. Wzruszy³ ramionami. Jabba zawsze trzyma³ u siebie ca³¹ trupê tancerek. Bior¹c pod uwagê, ¿e karmi³ nimi swoje zwierz¹tka, nie by³o to zajêcie wró¿¹ce d³ugie ¿ycie. Ale ta jedna prze¿y³a odpar³a Kodir z nieoczekiwan¹ gwa³townoci¹. Mówiê o tej drugiej, której Jabba nie rzuci³ na po¿arcie rankorowi. Sk¹d wiesz? Wci¹¿ nie móg³ zrozumieæ zainteresowania Kodir anonimow¹ tancerk¹ na zapad³ym wiecie Tatooine. Mog³o siê z ni¹ staæ co innego, zanim Jabba zosta³ zabity
Nawet potem
to bardzo niebezpieczne otoczenie, trudno w nim prze¿yæ. Ja wiem, ¿e ona ¿yje odpar³a Kodir przez zaciniête zêby. Czujê to. Nawet z takiej odleg³oci. Zafascynowany Kuat wbi³ wzrok w siedz¹c¹ obok m³od¹ kobietê. Teraz, kiedy przypomnia³ ju¿ sobie liczn¹ twarz tamtej drugiej tancerki na hologramie, parê kolejnych elementów uk³adanki znalaz³o swoje miejsce. Zapis holograficzny pochwyci³ na kilka sekund jej obraz, jak przygl¹da³a siê samicy Twileków, spadaj¹cej do jamy rankora przed tronem Jabby, a potem s³ucha³a przera¿onych okrzyków niewidocznej w ciemnej czeluci agonii. 224
Teraz, patrz¹c na Kodir z Kuhlvultów, dostrzeg³ to, czego wczeniej nie zauwa¿y³. Ale to nie wyjani³o tajemnicy. Tak odpar³a miêkko, widz¹c b³ysk zrozumienia w oczach Kuata, kiedy uwiadomi³ sobie nagle rodzinne podobieñstwo. Ta dziewczyna, ta tancerka z pa³acu Jabby
ona jest z mojego rodu, z tej samej krwi, z Kuhlvultów. St¹d wiem, ¿e ona jeszcze ¿yje. Musi ¿yæ
By³o jeszcze co wiêcej. Kuat by³ tego pewien. Zapyta³ cicho, niemal czule: Jak ma na imiê? Kodir mocno zacisnê³a oczy, zanim odpowiedzia³a: Jej imiê
jej prawdziwe imiê brzmi Kateel z Kuhlvultów s³owa wydobywa³y siê powoli, jakby z trudem. Ale kiedy by³a ma³a i mówi³a dziecinnym jêzykiem, nie umia³a prawid³owo wymawiaæ swojego imienia. Mówi³a po prostu Neelah g³os Kodir zni¿y³ siê do szeptu. Tak j¹ nazywalimy. Kuat popatrzy³ na siedz¹c¹ obok kobietê ze wspó³czuciem. I mylisz, ¿e pomogê ci j¹ odnaleæ. Och
zrobisz to Kodir skierowa³a na niego p³on¹cy wzrok. Wcale w to nie w¹tpiê. Spojrzenie w iluminator ukaza³o Kuatowi zbli¿aj¹ce siê doki Zak³adów Stoczniowych. Odwróci³ siê do Kodir. Moje mo¿liwoci
i czas
s¹ ograniczone. Nie wiem, jak dziecko jednego z panuj¹cych rodów Kuat znalaz³o siê w pa³acu Jabby Hutta. I mam znacznie pilniejsze sprawy do za³atwienia ni¿ szukanie odpowiedzi na to pytanie. Nie, nie masz odpar³a Kodir ze z³owró¿bn¹ nutk¹ w g³osie. Zapewniam ciê
nie ma dla ciebie wa¿niejszej sprawy ni¿ ta. Wydaje siê, ¿e jeste bardzo pewna siebie. Znów skinê³a g³ow¹. Mam po temu powody. Kuat uniós³ brew. Jakie? Oczywiste odpar³a i bardzo przekonuj¹ce. Wspomina³e ju¿ o swoich podejrzeniach, ¿e mam jeszcze inne ród³a informacji
i to dobre ród³a. Dlatego wiedzia³am, ¿e Knylenn Starszy nie ¿yje, jeszcze zanim ty siê zorientowa³e. Spêdzi³am wiele czasu, buduj¹c i opracowuj¹c tê sieæ informacyjn¹; niektóre jej elementy odziedziczy³am razem z krwi¹ Kuhlvultów. Dziêki temu wiem o tobie ró¿ne rzeczy, Kuat. Bardzo istotne rzeczy. 15 Spisek Xizora
225
Doprawdy? zmierzy³ j¹ zimnym wzrokiem. Mów dalej. Uda³o ci siê utrzymaæ to w tajemnicy przed wszystkimi
³¹cznie z twoim w³asnym szefem ochrony. Ale ja przynajmniej czêciowo orientujê siê w twoich zamiarach. Khoss z Knylennów mia³ racjê, kiedy twierdzi³, ¿e twoje intrygi i plany zaprowadzi³y ciê, a wraz z tob¹ i Zak³ady Stoczniowe Kuat, na doæ niebezpieczne terytorium pomiêdzy Imperium a organizacj¹ Czarne S³oñce. Ale Khoss nie wiedzia³ tego, co uda³o siê odkryæ mnie. W oczach Kodir pojawi³ siê cieñ sympatii, a nawet podziwu. Khoss chcia³ tylko wykorzystaæ niewielkie strzêpki informacji, jakie zdoby³, dla zaspokojenia w³asnych ambicji, aby przej¹æ kontrolê nad Zak³adami Stoczniowymi Kuat. Nawet gdyby wiedzia³ to, co ja wiem, nie d¹¿y³by do niczego wiêcej. Ale ja siê domyli³am, co chcia³e osi¹gn¹æ swoimi intrygami. Mo¿e i s¹ niebezpieczne, ale nie masz wyjcia, jeli chcesz ocaliæ Zak³ady Stoczniowe Kuat. Kuat opar³ siê o wycie³any zag³ówek fotela. A wiêc wiesz. Wiem doæ zgodzi³a siê Kodir. Doæ, aby uznaæ, ¿e próbowa³e dokonaæ szlachetnego czynu, Kuacie z Kuatów. Komu tak bliskiemu Imperium jak ty
bliskiemu, a jednak nie stanowi¹cemu jego czêci
nietrudno by³o przeanalizowaæ dok³adnie sytuacjê i wydedukowaæ, ¿e najwiêkszym i najbli¿szym zagro¿eniem niezale¿noci Zak³adów Stoczniowych Kuat nie jest Imperator Palpatine, lecz jego poddany, ksi¹¿ê Xizor. W³anie. Samo brzmienie imienia falleeñskiego szlachcica poruszy³o g³êbok¹ nutê urazy w duszy Kuata. Xizor po¿¹da potêgi i mo¿liwoci Zak³adów Stoczniowych Kuat; bardziej ni¿ czegokolwiek innego pragnie w³¹czyæ korporacjê do swego dominium. I zamierza³ tego dokonaæ z pomoc¹ podejrzliwoci Imperatora. Gdyby Xizor móg³ dostarczyæ dowodów, prawdziwych albo zmylonych, ¿e zarz¹d Zak³adów Stoczniowych Kuat by³ nielojalny wobec Imperium, Palpatine mia³by podstawy do przejêcia korporacji. Kr¹¿owniki imperialne, te same, które zosta³y zbudowane w tych dokach, okr¹¿y³yby planetê; zostalibymy pojmani i zmia¿d¿eni obcasem Imperatora tak samo jak inne wiaty. Kuat zacisn¹³ palce na porêczach fotela, a¿ zbiela³y mu kostki. Jak wszystkie inne wiaty, gdyby Palpatine postawi³ na swoim. Ostro¿nie k¹cik ust Kodir uniós³ siê w umiechu. Teraz zaczynasz mówiæ jak cz³onek Sojuszu Rebeliantów. 226
Gdybym s¹dzi³, ¿e maj¹ jak¹kolwiek szansê
choæby najmniejsz¹ szansê na zwyciêstwo
przy³¹czy³bym siê do nich. Przekaza³bym wszystkie zasoby Zak³adów Stoczniowych Sojuszowi niezale¿nie od tego, czy panuj¹ce rody zgodzi³yby siê ze mn¹, czy nie. Kuat potrz¹sn¹³ g³ow¹ ze smutkiem. Rebelianci nie wiedz¹, na co siê porywaj¹. Mo¿e uda im siê zniszczyæ jedn¹ czy drug¹ wadliw¹ konstrukcjê, tak¹ jak Gwiazda mierci, ale raczej dziêki zadufaniu i pustog³owiu admira³ów Floty Imperialnej ni¿ w³asnej przewadze. Zastanawiam siê nad tym. W czasie moich poszukiwañ s³ysza³am to i owo o niektórych przywódcach Rebeliantów. Cichy g³os Kodir sta³ siê pe³en zadumy. Na niektórych wiatach mówi¹ o tym Lukeu Skywalkerze, jakby to by³ bohater, na którego czekali od lat, od czasu obalenia starej Republiki. Stworzenia rozumne mog¹ wierzyæ we wszystko, co zechc¹, ale zbyt czêsto mieszaj¹ w³asne nadzieje i sny z tward¹ rzeczywistoci¹. Twarz Kuata wygl¹da³a jak posêpna maska. Nie mogê sobie pozwoliæ na ten luksus. Jako konstruktor jestem zainteresowany wy³¹cznie tym, co dzia³a. Szkoda zatem, ¿e twoja intryga przeciwko ksiêciu Xizorowi upad³a. Teraz zosta³y ci tylko resztki, które trzeba usun¹æ. Opisa³a sytuacjê z godn¹ podziwu precyzj¹. Przypuszczam, ¿e ty chcesz mi pomóc usun¹æ lady? Masz racjê odpar³a Kodir. Xizor nie by³ jedynym, kto zyska³by na dostarczeniu szkodliwych dla ciebie dowodów. Z tego, co zdo³a³am stwierdziæ, odwali³e kawa³ solidnej roboty, próbuj¹c stworzyæ sytuacjê, która uwik³a³aby ksiêcia Xizora w prawdziwe k³opoty. Syntetyczne falleeñskie feromony razem ze wspomaganym sensorycznie zapisem wideo z napaci imperialnych szturmowców na farmê wilgoci na Tatooine, napaci, w której zostali okrutnie zamordowani wuj i ciotka Lukea Skywalkera, jego jedyna rodzina, w której wychowa³ siê od dziecka
to doskona³y sposób, subtelny, a jednoczenie wyrany dowód, ¿e ksi¹¿ê Xizor w jaki sposób by³ zamieszany w napaæ. Prawdopodobnie Skywalker zechcia³by policzyæ siê z Xizorem. Pomagaj¹c Sojuszowi Rebeliantów, za³atwi³by przy okazji osobiste porachunki, cigaj¹c jednego z naczelnych pacho³ków Imperatora Palpatinea. Kodir umiechnê³a siê z posêpnym uznaniem. Tyle tylko, ¿e to ty mia³e odnieæ prawdziwe korzyci z takiego obrotu sprawy. To prawda przyzna³ Kuat. Ja i Zak³ady Stoczniowe. 227
Oczywicie. Nawet gdyby Skywalkerowi nie uda³o siê wyeliminowaæ Xizora, zaabsorbowa³by go wystarczaj¹co, aby powstrzymaæ ksiêcia przed dalszymi zakusami na Zak³ady Stoczniowe Kuat. Przynajmniej na jaki czas. Czas mo¿e byæ nieraz cennym towarem. Kuat rozpostar³ d³onie na oparciach fotela. Trzeba go kupowaæ tyle, ile siê da i gdzie siê da. Bardzo m¹dre, Kuacie z Kuatów. Postaram siê zapamiêtaæ. W oczach Kodir znów pojawi³o siê wspó³czucie. Szkoda, ¿e te wszystkie starannie przygotowane plany nie wypali³y. I ¿e zarówno ty, jak i Zak³ady Stoczniowe Kuat lepiej wyszlibycie na tym, gdyby te plany nigdy nie powsta³y. To prawda. Widaæ z tego, ¿e nie mo¿na zabezpieczyæ siê przed ka¿d¹ ewentualnoci¹. Myla³em, ¿e najbardziej muszê obawiaæ siê machinacji Xizora. A potem siê okaza³o, ¿e Xizor by³ sam sobie najgorszym wrogiem, bo za³atwi³o go w³asne okrucieñstwo i przebieg³oæ. Szkoda, ¿e nie sta³o siê to wczeniej, zanim wyprodukowa³em przeciwko niemu fa³szywe dowody. Kodir delikatnie dotknê³a jego ramienia. Teraz to twojemu ¿yciu zagra¿a niebezpieczeñstwo, Kuacie z Kuatów. Twojemu ¿yciu i wszystkiemu, co dla ciebie cenne. Twój spryt obróci³ siê przeciwko tobie niczym sztylet zwrócony we w³asn¹ pier. Jeli Imperator Palpatine kiedykolwiek wejdzie w posiadanie tego sfabrykowanego dowodu, natychmiast siê zorientuje, ¿e jest fa³szywy. Wie ju¿, ¿e ksi¹¿ê Xizor nigdy nie mia³ nic wspólnego z najazdem na farmê wilgoci na Tatooine. Bêdzie zatem polowa³ na tego, kto sfa³szowa³ dowód
i nieuchronnie dotrze po ladach do ciebie. Nie s¹dzê, aby Imperator pob³a¿liwie patrzy³ na te intrygi, jakie rozgrywaj¹ siê pod samym jego nosem. Ka¿e zap³aciæ ich inicjatorowi wysok¹ cenê. A wtedy za³atwi dwie sprawy za jednym zamachem: zemstê
i Zak³ady Stoczniowe Kuat dla siebie. Ta ostatnia sprawa by³a jedyn¹, która liczy³a siê dla Kuata. Maszyny psuj¹ siê i rdzewiej¹, a ¿ywe istoty umieraj¹, powiedzia³ sobie. Tylko te wy¿sze istoty, które buduj¹ maszyny, s³u¿¹ im i dla nich umieraj¹, maj¹ szansê prze¿yæ w tym wszechwiecie. A myl, ¿e w³asnymi d³oñmi i umys³em móg³by przynieæ zgubê najukochañszym Zak³adom Stoczniowym, przyprawia³a go o szaleñstwo. Kuat z Kuatów poprzysi¹g³ sobie, ¿e w ten czy inny sposób dopilnuje, ¿eby Imperator Palpatine nie chwyci³ korporacji w swoje brudne ³apy. 228
Masz rzeczywicie doskona³e rozeznanie w mojej obecnej sytuacji powiedzia³ g³ono. Gratulujê ci, Kodir z Kuhlvultów. Twoja sieæ informatorów i twój przebieg³y umys³ s³u¿¹ ci doskonale. Ostro¿nie siêgn¹³ do kieszeni przy siedzeniu osobistego transportera. Naprawdê, masz doskona³¹ kartê przetargow¹, aby zapewniæ sobie moj¹ pomoc przy odszukaniu siostry, która w tak tajemniczy sposób zab³¹ka³a siê z dala od rodzinnego wiata. Ta zagadka mocno go intrygowa³a. Jak córka jednego z panuj¹cych rodów Kuat mog³a znaleæ siê w pa³acu Jabby jako tancerka? Kuat postanowi³, ¿e pewnego dnia siê tym zajmie. Na razie jednak mia³ ca³kiem inne sprawy na g³owie. Jego d³oñ zamknê³a siê wokó³ uchwytu z ch³odnego metalu. Sama powiedzia³a, ¿e muszê wyeliminowaæ wszystko, co mog³oby mnie pogr¹¿yæ w oczach Imperatora Palpatinea, zw³aszcza to, ¿e przy³o¿y³em rêkê do stworzenia dowodów powiedzia³. Wyj¹³ z bocznej kieszeni siedzenia pistolet laserowy i wycelowa³ go miêdzy oczy siedz¹cej obok niego kobiety. Có¿, bêdziesz pierwszym dowodem, jakiego likwidacj¹ siê zaj¹³em. Doprawdy, wiesz zbyt wiele, ¿ebym móg³ pozwoliæ ci dalej ¿yæ. Jej ruch by³ szybszy, ni¿ Kuat móg³by siê spodziewaæ. Szybszy i sprytniejszy. Kodir nie próbowa³a chwyciæ broni ani uchyliæ siê przed jej mierciononym promieniem. Uwiêziona w ciasnym siedzeniu pasa¿erskim mia³aby niewielk¹ szansê dokonaæ jednego lub drugiego, zanim promieñ laserowy przepali jej czaszkê. Zamiast tego uderzy³a kantem d³oni w cienk¹ p³ytê konstrukcyjn¹ przed siedzeniami, oddzielaj¹c¹ kabinê pasa¿ersk¹ od kokpitu transportera. Kuat instynktownie pod¹¿y³ wzrokiem za tym ruchem i przez mikrosekundê nie patrzy³ na Kodir. Zanim spojrza³ znowu, jej druga d³oñ chwyci³a splamion¹ krwi¹ tkaninê ceremonialnej szaty, któr¹ wci¹¿ mia³ na sobie. Nie próbowa³a go odepchn¹æ ani wyrwaæ mu miotacza; zamiast tego poci¹gnê³a go na siebie. Nacisk sprawi³, ¿e uwiêzione ramiê Kuata unios³o siê ku górze, a d³oñ trzymaj¹ca miotacz podskoczy³a w kierunku sklepienia kabiny. Uda³o mu siê oddaæ jeden strza³, zanim druga rêka Kodir uderzy³a go w szczêkê. Cios by³ doæ silny, by unieæ go z miejsca. Kuat z trudem tylko zdo³a³ utrzymaæ równowagê w w¹skim przejciu kabiny. Syreny alarmowe osobistego transportera zaczê³y wyæ, zanim jeszcze Kuat odzyska³ zdolnoæ pojedynczego widzenia. Kiedy pole widzenia mu siê oczyci³o, zobaczy³ pistolet laserowy w d³oni Kodir 229
i zwêglon¹ dziurê o postrzêpionych brzegach wypalon¹ w p³ycie sufitowej. Co siê dzieje? rozleg³ siê niespokojny g³os pilota z g³onika systemu komunikacyjnego. Panie in¿ynierze, czy wszystko w porz¹dku? Proszê odpowiedzieæ i potwierdziæ
W porz¹dku odpowiedzia³ Kuat. Podci¹gn¹³ siê z powrotem na fotel i z ulg¹ opad³ na wycie³ane siedzenie. Mielimy tu ma³y wypadek. Nic, czym nale¿a³oby siê przejmowaæ. Strza³ z miotacza, choæ miertelny dla cz³owieka, nie mia³ wystarczaj¹cej mocy, by przebiæ pow³okê transportera. Kuat ostro¿nie obmaca³ obola³¹ szczêkê. Mo¿esz kontynuowaæ lot. Zbli¿amy siê do doków. Za minutê siadamy i cumujemy odpar³ g³os pilota. Kodir nie zawraca³a sobie g³owy zwracaniem miotacza Kuatowi. Siedzia³a na swoim miejscu i przygl¹da³a mu siê uwa¿nie. Mylê, ¿e teraz rozumiemy siê trochê lepiej powiedzia³a. Jasne odpar³ Kuat. Bola³a go ca³a szczêka. Z pewnoci¹
Transporter usiad³ w doku. Na wezwanie Kuata dwójka pracowników dzia³u ochrony korporacji odprowadzi³a now¹ szefow¹ do jej biura. Kodir mia³a podj¹æ obowi¹zki od zaraz. Zanim Kuat wróci³ do swojej prywatnej kwatery i znów zosta³ sam, pod¹¿y³ myl¹ po utartych szlakach. W przyæmionym wietle gwiazd ponad Zak³adami Stoczniowymi zdj¹³ ceremonialn¹ szatê i powiesi³ j¹ z powrotem na wieszaku, myl¹c o ³owcy nagród Bobie Fetcie. Klucz, myla³. To on jest kluczem. Do teraniejszoci i przysz³oci
jeli w ogóle jest przysz³oæ dla Zak³adów Stoczniowych Kuat. I do przesz³oci, która teraz wydawa³a siê jeszcze bardziej tajemnicza ni¿ przedtem. Usiad³ przy swoim stole laboratoryjnym. Felinks wskoczy³ mu na kolana, a on g³adzi³ jedwabiste futerko, pogr¹¿ony w mylach bardzo odleg³ych i w czasie, i w przestrzeni. W ciemnoci myla³ o ³owcy nagród i o przesz³oci.
230
ROZDZIA£
#
WCZORAJ I jak nam posz³o? Trandoszañski ³owca nagród Bossk czeka³ na odpowied w tylnej czêci kokpitu Niewolnika I, obserwuj¹c jego w³aciciela i pilota, który dokonywa³ w³anie poprawek w kursie. Przestrzeñ kokpitu by³a tak ciasna, ¿e ³uskowate ramiona i barki Bosska ociera³y siê o ciany i sufit. Ukryty za wizjerem wzrok Boby Fetta odwróci³ siê od uk³adów kontrolnych. Nie widzê ¿adnej potrzeby analizy naszej operacji post mortem owiadczy³ obojêtnie. Post mortem zreszt¹ nie jest odpowiednim okreleniem, poniewa¿ mamy nasz towar, po który przylecielimy, a w dodatku i
nawet pod he³mem mandaloriañskiej zbroi bojowej mo¿na by³o wyczuæ, ¿e wzrok Fetta stwardnia³
nikt po drodze nie zgin¹³. To ju¿ lekka przesada, pomyla³ Bossk. To prawda, ani on, ani Boba Fett nie zginêli w czasie akcji pojmania imperialnego szturmowca renegata Trhina Vossonta, ale otarli siê o mieræ tak blisko, jak to by³o mo¿liwe. Cudem tylko nie skoñczyli jako pustookie trupy pod niskim niebem kopalnianej planety, któr¹ w³anie opucili. Po wrzuceniu nieprzytomnego Vossonta do jednej z klatek w g³ównej ³adowni Niewolnika I Bossk natychmiast pomaszerowa³ do szafki z zapasami rodków medycznych i zacz¹³ siê systematycznie ³ataæ. Teraz, kiedy tak sta³ w kokpicie, mia³ jeszcze lekkie trudnoci z oddychaniem, poniewa¿ owin¹³ sobie pier przezroczystym banda¿em ci¹gaj¹cym, aby unieruchomiæ ¿ebra po³amane w czasie upadku z wiertnicy. Nag³a erupcja chaosu w parszywej 231
knajpie w ma³ej opuszczonej osadzie górniczej z pewnoci¹ pozostanie w pamiêci Bosska jako jeden z najmniej przyjemnych epizodów w jego karierze ³owcy nagród. W czasie gdy Bossk opatrywa³ swoje rany, Boba Fett ignorowa³ swoje obra¿enia, na oko znacznie gorsze w koñcu potê¿na masa wiertnicy spad³a wprost na niego i przygotowywa³ Niewolnika I do startu. Bossk niechêtnie musia³ przyznaæ, ¿e by³a to jedyna m¹dra rzecz, jak¹ mogli teraz zrobiæ. W koñcu nie mieli ¿adnej pewnoci, jakie jeszcze inne mechanizmy obronne przygotowa³ Vossont na wypadek swojego schwytania. Lepiej wynieæ siebie, statek i towar na bezpieczn¹ odleg³oæ poza orbitê planety. Dopiero po za³atwieniu niezbêdnych czynnoci Boba Fett powiêci³ nieco czasu w³asnej osobie. Wymieni³ podarte i po³amane czêci zbroi i uzbrojenia, korzystaj¹c z pokanego zapasu czêci zamiennych, jaki trzyma³ na pok³adzie Niewolnika I. Nawet w he³mie, którego czarny wizjer zosta³ strzaskany przez ciê¿ar wiertnicy. Boba Fett wymieni³ uszkodzony uk³ad optyczny oraz montowan¹ z boku antenê komunikacyjn¹, bo tak¿e uleg³a zniszczeniu w czasie walki. Kiedy Bossk spojrza³ na niego po tych wszystkich zabiegach, ujrza³ ³owcê nagród, który wydawa³ siê pokiereszowany przez rozmaite dowiadczenia, ale nie bardziej ni¿ przedtem. Wyblak³e, wytarte mandaloriañskie kolory na powyginanym he³mie nie wygl¹da³y ani trochê gorzej. Bossk bardzo chcia³by móc powiedzieæ to samo o sobie. Z tego, co wiedzia³, jedyne osoby na pok³adzie Niewolnika I, które by³y teraz w stanie gorszym od niego, to pobity i pot³uczony eksszturmowiec zamkniêty w jednej z klatek ³adowni i le¿¹cy w szufladzie magazynowej martwy ³owca nagród Zuckuss. Bossk wci¹¿ by³ niemile zaskoczony zimnym pragmatyzmem, z jakim Boba Fett na zawsze usun¹³ go z drogi. Choæ z drugiej strony czego innego mo¿esz siê spodziewaæ, stowarzyszaj¹c siê z kim takim jak Boba Fett? myla³ sobie. Tê lekcjê zd¹¿y³ ju¿ wzi¹æ sobie do serca. I to wszystko? zapyta³, kiedy Fett bez dalszych dyskusji odwróci³ siê w stronê uk³adów kontrolnych. Nic wiêcej? Nie ma o czym mówiæ Boba Fett pozwoli³ sobie na lekkie wzruszenie ramion. Pozostaje tylko czekaæ na wyp³atê. Okrytym rêkawic¹ palcem wstukiwa³ nowe namiary w komputer nawigacyjny. Jeli to dla ciebie takie wa¿ne, mogê powiedzieæ, ¿e nasza spó³ka
nasza tymczasowa spó³ka okaza³a siê sukcesem. Cieszê siê, ¿e tak uwa¿asz. Bossk wyj¹³ zza pasa metalowy przedmiot i z cichym klikniêciem przy³o¿y³ jego koniec do tylnej 232
czêci he³mu Boby Fetta. Poniewa¿ w³anie w tej chwili rozwi¹zujê nasz¹ spó³kê. Boba Fett obróci³ siê i stwierdzi³, ¿e ma przed nosem wylot lufy pistoletu laserowego Bosska. Trandoszanin poczu³ wewnêtrzn¹ satysfakcjê, wyobra¿aj¹c sobie wyraz zdziwienia na twarzy ukrytej pod czarnym wizjerem. A có¿ to ma znaczyæ? g³os Boby Fetta by³ pozbawiony wszelkiego ladu emocji. Da³bym ci trzy szanse odgadniêcia, gdybym wiedzia³, ¿e ich potrzebujesz. Bossk wycelowa³ broñ w rodkow¹ czêæ wizjera he³mu. Ale nie s¹ ci potrzebne. Mo¿e by³e doæ g³upi, ¿eby stowarzyszyæ siê ze mn¹ w tym zadaniu, ale na pewno starczy ci rozumu, ¿eby siê zorientowaæ, co siê w tej chwili dzieje. Jedna strona mordy Bosska unios³a siê w ironicznym umiechu. Jak ju¿ mówi³em, nasze partnerstwo uwa¿am za zakoñczone. Odst¹pi³ krok w ty³ w stronê wejcia do kokpitu i da³ znak miotaczem. Wstawaj. Doskonale odpar³ Boba Fett i obróci³ siê razem z fotelem pilota tak, by znaleæ siê twarz¹ do niego. Ale jako by³y partner pozwól, ¿e udzielê ci rady. To nie jest dobry pomys³. Zamknij gêbê. Odwróæ siê twarz¹ do iluminatora. Bossk uwa¿nym okiem obserwowa³ Fetta, który powoli wstawa³ z miejsca. Niczego nie próbuj. Ten miotacz ma bardzo czu³y spust
i ja te¿. Woln¹ rêk¹ zacz¹³ ci¹gaæ co wiêksze sztuki broni przewieszone przez ramiê Boby Fetta. Odrzuca³ je w odleg³y k¹t kokpitu. Wbi³ lufê miotacza miêdzy ³opatki tamtego i pozrywa³ linki wyzwalaj¹ce uzbrojenie, zamontowane na przegubach i przedramionach mandaloriañskiej zbroi. Przez ca³y czas spêdzony na pok³adzie Niewolnika I uwa¿nie obserwowa³ Fetta, dopatruj¹c siê wszystkich ukrytych gad¿etów po kolei. Teraz, kiedy odst¹pi³ od niego, by³ absolutnie przekonany, ¿e dok³adnie rozbroi³ przeciwnika. W porz¹dku rzek³. Znów ulokowa³ siê u wejcia do kokpitu, nie spuszczaj¹c Fetta z muszki. Czas na dó³. Fett by³ ju¿ w po³owie metalowej drabinki wiod¹cej na dó³, gdy siê zatrzyma³ i spojrza³ na Bosska, który ca³y czas celowa³ w niego z miotacza. Oczywicie, zdajesz sobie sprawê rzek³ ³agodnym tonem ¿e podejmujesz naprawdê spore ryzyko. To jest mój statek i stanowi 233
czêæ mnie samego, tak jak ta broñ, któr¹ mi w³anie zabra³e. Czy ty naprawdê s¹dzisz, ¿e nie mam ju¿ pod rêk¹ ¿adnej metody obrony? No, teraz na pewno nie masz. Bossk przykucn¹³ na skraju luku, z którego prowadzi³a drabinka, i woln¹ rêk¹ siêgn¹³ do jednej z kieszeni przy pasie. Wyci¹gn¹³ pe³n¹ garæ zminiaturyzowanych róde³ zasilania, mechanizmów wyzwalaj¹cych i przekaników sensorowych. Urz¹dzenia z³owieszczo zalni³y w jego d³oni. Nie straci³em czasu spêdzonego na pok³adzie Niewolnika I. Dobrze siê wszystkiemu przyjrza³em i przygotowa³em do tego, by wprowadziæ parê w³asnych zmian. Daj sobie powiedzieæ, stary: w rêkawie nie masz ju¿ ani jednej sztuczki. Bossk machn¹³ miotaczem. Ruszaj, ruszaj. Kiedy Boba Fett dotar³ do ostatniego szczebla drabinki i odsun¹³ siê na bok, Bossk nie traci³ czasu na schodzenie w lad za nim. Skoczy³, wyl¹dowa³ na ugiêtych kolanach i natychmiast z powrotem wycelowa³ miotacz w sam rodek wizjera Fetta. Widzisz? Nie jeste jedyn¹ osob¹ zdoln¹ do przygotowania niespodzianek. Wynika z tego, ¿e nie Boba Fett skrzy¿owa³ ramiona na piersi. Gratulujê ci. Musia³e to planowaæ ju¿ od d³u¿szego czasu. Masz absolutn¹ racjê, planowa³em to nawet, zanim tu przyby³em, jeszcze d³ugo przed rozmow¹ z tob¹, kiedy zaoferowa³em ci tê robotê. Bossk szponem kciuka wskaza³ na eksszturmowca Vossonta, wci¹¿ le¿¹cego bez zmys³ów na pod³odze klatki za plecami Fetta. Dostaæ po³owê nagrody za ten szczególny towar to bardzo mi³a rzecz, ale nie znam nic milszego, ni¿ zgarn¹æ wszystkie kredyty. Tego w³anie chcia³e od samego pocz¹tku Boba Fett powoli potrz¹sn¹³ g³ow¹. Niezbyt udana spó³ka. Có¿, co racja, to racja wyszczerzy³ siê na niego Bossk. Serce mi pêka na sam¹ myl, ¿e zdradzi³em twoje zaufanie i tak dalej. Ale wiesz co? Powiem ci parê ciekawych rzeczy. Po pierwsze, obchodzisz mnie mniej wiêcej tyle, co ty³ek zdech³ego womprata, co ty mylisz na ten temat. Po drugie, to czysta gra z wzajemnoci¹. Wierzy³e mi jako partnerowi, tak samo jak stara Gildia £owców Nagród zaufa³a tobie, kiedy przyszed³e i zg³osi³e chêæ wst¹pienia w jej szeregi, podczas kiedy przez ca³y czas myla³e tylko o tym, jak wbiæ wibronó¿ w nasze wspólne plecy. Kto ci to powiedzia³? 234
Nikt nie musia³ mówiæ, Fett. Sam sobie to potrafi³em wykombinowaæ. Bossk mocniej zacisn¹³ d³oñ na rêkojeci pistoletu. Potrzebowa³em tylko pewnego potwierdzenia moich podejrzeñ. I dosta³em je, korzystaj¹c z kontaktów w Czarnym S³oñcu. Za kilka kredytów bardzo chêtnie opowiedzieli mi parê interesuj¹cych kawa³ków o tym, jak to ksi¹¿ê Xizor postanowi³ dobraæ siê Gildii do skóry. He³m Boby Fetta przechyli³ siê na bok, jakby oczy ukryte za czarnym wizjerem uwa¿niej przyjrza³y siê Bosskowi. A co w tym wszystkim robi Xizor? Nie graj ze mn¹ w durnia, Fett. Nie mam na to czasu. Bossk podniós³ miotacz i znów ustawi³ go na wysokoci he³mu tamtego. A jeli mam byæ dok³adny, ty te¿ go nie masz. W ogóle nie masz ju¿ czasu. Co zamierzasz zrobiæ? To samo, co chcia³em zrobiæ ju¿ od bardzo dawna. Od pierwszego dnia, kiedy nasze drogi siê przeciê³y, wiedzia³em, ¿e ta chwila kiedy przyjdzie, Fett. I ¿e potem jeden z nas bêdzie ¿y³, a drugi nie. Zgadnij, którym bêdziesz ty. Boba Fett emanowa³ takim samym upiornym spokojem jak przedtem. Bardzo du¿o gadasz jak na kogo, kto zamierza zabiæ. Nie chcia³em straciæ okazji, ¿eby ci powiedzieæ dok³adnie, co o tobie mylê odpar³ Bossk. Ale masz racjê. W³anie mi siê skoñczy³a gadka. Przejdmy do czêci artystycznej. Nie zdejmuj¹c muszki miotacza z Boby Fetta, Bossk woln¹ rêk¹ wskaza³ luzê zewnêtrzn¹ ³adowni. Od ciebie te¿ ju¿ nie chcê s³yszeæ ani s³owa. Wyjdziesz na zewn¹trz, gdzie nikt i nic nie wydaje ¿adnych dwiêków. Jestemy teraz otoczeni przez pró¿niê, Fett. We g³êboki oddech, bo to twój ostatni. Naje¿ony k³ami umiech Bosska sta³ siê jeszcze szerszy. Z przyjemnoci¹ obrócê ten statek dooko³a, ¿eby siê przekonaæ, co z ciebie zosta³o, kiedy ju¿ krew siê w tobie zagotuje, a cia³o rozprynie siê pod wp³ywem cinienia wewnêtrznego. Podobno ten proces trwa na tyle d³ugo, ¿e jeste w stanie go poczuæ, sekundê, a mo¿e nawet dwie. Mog¹ ci siê trochê d³u¿yæ, ale trudno. Wskaza³ mu kierunek broni¹. No, ruszaj siê. Znasz drogê na zewn¹trz. Twoja niezwyk³a dok³adnoæ jest godna uznania. Boba Fett zrobi³ krok w stronê luzy. Nieraz ju¿ zdarza³o mi siê zostaæ zapêdzonym w lep¹ uliczkê na moim w³asnym statku
niektóre sztuki towaru, jakie przewozi³em, by³y bardzo pomys³owe
ale nigdy jeszcze nikt nie rozbroi³ wewnêtrznych systemów 235
obronnych Niewolnika I. To co ca³kiem nowego. Zatrzyma³ siê i podniós³ he³m tak, ¿e wizjer spogl¹da³ wprost w oczy Bosska. Szkoda ¿e nie pomyla³e o wszystkim. Tak? Na przyk³ad? Nieraz wystarczy przeoczyæ jeden malutki szczegó³ Boba Fett podniós³ rêkê i postuka³ siê w bok he³mu. Zostawi³e nietkniêty mój komunikator. Ostro¿nie, pomyla³ Bossk. Ten ³otr bawi siê z tob¹ w kotka i myszkê. Te¿ mi co powiedzia³. Kogo wezwiesz na pomoc? Jestemy tutaj sami, a w tym sektorze galaktyki nie ma innych statków. Wierz mi, sprawdzi³em tak¿e i to. Kciukiem wskaza³ za siebie. A ten znokautowany szturmowiec te¿ pewnie nie przyjdzie ci z pomoc¹ w najbli¿szym czasie. Wiêc ruszaj. Poka¿, ¿e masz jaja, i sam, o w³asnych si³ach wejd do luzy. Nie masz innego wyjcia. Boba Fett nie odpowiedzia³. Bosskowi wyda³o siê, ¿e s³yszy st³umiony szept, jakby Fett przemawia³ do mikrofonu komunikatora ukrytego wewn¹trz he³mu. Minê³o kilka sekund, po których Bossk by³ ju¿ ca³kiem pewien, ¿e co us³ysza³. Jedna z szafek magazynowych za jego plecami otworzy³a siê; jej metalowe drzwi, rozhermetyzowane, unios³y siê w górê. Niez³a sztuczka
Bossk nawet nie zamierza³ siê odwracaæ, ¿eby sprawdziæ, co siê dzieje. Jeli s¹dzisz, ¿e takim g³upim dowcipem zmusisz mnie do odwrócenia od ciebie wzroku i miotacza, to bardzo mnie rozczarowa³e. Spodziewa³em siê po tobie czego lepszego ni¿ prób odwrócenia mojej uwagi szelestem wywo³anym przez komunikator. W porz¹dku. A teraz lepiej? Zbarania³. Te s³owa wypowiedzia³ inny g³os, i to dok³adnie za jego plecami. Bossk by³ jeszcze bardziej zaskoczony, kiedy nagle poczu³ na potylicy zimny dotyk lufy miotacza. Dopiero wtedy rozpozna³ ten g³os. Zuckuss! Lufa miotacza nie ruszy³a siê z jego karku. Zgadza siê odpar³ Zuckuss, wci¹¿ ukryty za jego plecami. A teraz mo¿e ³askawie opucisz broñ. Naprawdê nie lubiê, kiedy kto celuje w mojego partnera. Ja to wezmê. Boba Fett zrobi³ krok do przodu i wyj¹³ miotacz z nagle sparali¿owanej rêki Bosska. Ruchem lufy wskaza³ mu klatkê. Stañ sobie tam. 236
Bossk wymrucza³ d³ug¹ litaniê gard³owych trandoszañskich przekleñstw, ale pos³usznie wycofa³ siê pod durastalowe prêty. I kto tu mówi o nieczystych zagraniach
? Jego oczy zwêzi³y siê w szparki, gdy spojrza³ na Zuckussa. Wcale nie umar³e. Staram siê tego unikaæ, kiedy tylko mogê. Miotacz trzymany w d³oniach Zuckussa odbi³ siê w jego ogromnych, owadzich oczach jak w lustrze. Choæ mojej rasie ³atwo przychodzi udawanie nieboszczyka. Spomiêdzy rurek aparatu oddechowego wyj¹³ dwie miniaturowe butle sprê¿onego amoniaku. Jeli pochodzi siê z planety takiej jak Gand, gdzie ¿yj¹ zarówno istoty oddychaj¹ce tlenem, jak i amoniakiem, trzeba umieæ siê przystosowaæ. W bogatym w tlen rodowisku mogê w ogóle przestaæ oddychaæ i ukryæ wszelkie zewnêtrzne oznaki ¿ycia. Zazwyczaj potrafiê wytrzymaæ przez kilka minut, ale jeli mam to podniós³ do góry zestawy powietrzne nie ma problemu, mo¿e byæ nawet kilka dni. W³aciwie to nawet wspania³y relaks. I bardzo po¿yteczny odpar³ Boba Fett. Odkry³em, ¿e kiedy ma siê do czynienia z Trandoszaninem, dobrze jest mieæ pod rêk¹ jeszcze jednego partnera. Ty oliz³y
Bosskowi zabrak³o s³ów, wiêc tylko bezsilnie zacisn¹³ w piêci szponiaste ³apy. Nie wiedzia³, której ze stoj¹cych przed nim dwóch istot nienawidzi³ bardziej. Jak mog³e to zrobiæ? warkn¹³ na Zuckussa. Przecie¿ pracowalimy razem, bylimy prawdziwymi partnerami
Biznes to biznes Zuckuss lekko wzruszy³ ramionami. A Boba Fett z³o¿y³ mi ofertê, której po prostu nie potrafi³em odrzuciæ. Mówimy o czterdziestu procentach ceny za towar w klatce. Czterdzieci! Ja da³bym ci ca³e piêædziesi¹t! Tak, ale
có¿ Zuckuss z ¿alem pokrêci³ g³ow¹. Nie jeste teraz w pozycji do negocjacji. Bossk zamilk³, jeli nie liczyæ zgrzytania k³ów i pulsu t³uk¹cego mu siê w skroniach. Zdrada istot rozumnych zawsze doprowadza³a go do furii. A ty
Bossk zwróci³ przekrwione oczy w stronê Boby Fetta. Planowa³e to przez ca³y czas, mo¿e nie? Tak samo, jak ty planowa³e swoje Boba Fett wsadzi³ za pas pistolet laserowy, który zabra³ Bosskowi. Wyci¹gn¹³ do stoj¹cego obok Zuckussa pust¹ d³oñ. Daj mi swój miotacz. Co? wielkie oczy Zuckussa zrobi³y siê ze zdumienia jeszcze wiêksze. Dlaczego? 237
Po prostu mi go daj. Zuckuss poda³ mu broñ. Dziêki. Boba Fett szybko sprawdzi³ poziom na³adowania ogniwa zasilaj¹cego, podniós³ broñ i wycelowa³ w Zuckussa. A teraz stañ tam ko³o niego. Co
co ty robisz? Boba Fett sugestywnie poruszy³ miotaczem. Mo¿esz stan¹æ ko³o Bosska albo zabijê ciê tam, gdzie stoisz. Wybór nale¿y do ciebie. Myla³em
Zuckuss potrz¹sn¹³ g³ow¹ ze zgroz¹, ale stan¹³ obok Bosska pod cian¹ ³adowni Niewolnika I. Myla³em, ¿e jestemy partnerami
Ty idioto! Bossk nie móg³ wytrzymaæ odrazy, jaka w nim wezbra³a, i otwart¹ d³oni¹ paln¹³ Zuckussa w g³owê. Nigdy w ¿yciu nie dawaj broni komu takiemu jak on. A sk¹d niby mia³em wiedzieæ? Zuckuss potar³ uderzone miejsce. Ufa³em mu
To by³ twój pierwszy b³¹d. Boba Fett szachowa³ obu jednym pistoletem, trzymanym w okrytej rêkawic¹ d³oni. Spojrza³ na Bosska. A twoim b³êdem by³o przekonanie, ¿e ci ufam. Od pocz¹tku wiedzia³em, ¿e masz zamiar mnie wyeliminowaæ natychmiast, jak tylko towar znajdzie siê w moim posiadaniu. W porz¹dku skin¹³ gow¹ Bossk, rozk³adaj¹c rêce na boki. To uczciwa ocena. Nie mo¿esz mieæ mi za z³e, ¿e próbowa³em. I naprawdê pomog³em ci z³apaæ Vossonta. Wiêc mo¿e zapomnijmy o tej czêci mojego planu i przeka¿my go Kudarowi Mubatowi, a nagrodê podzielmy pó³ na pó³, tak jak mielimy to zrobiæ od pocz¹tku. Hej! A co ze mn¹? zaprotestowa³ Zuckuss jêkliwie. Co ja dostanê? ¯aden z was nic nie dostanie odpar³ Boba Fett z wyj¹tkiem strza³u z miotacza miêdzy oczy. Moja cierpliwoæ ma swoje granice. Uwa¿am, ¿e Zuckuss ma racjê. Wycelowany w Bosska miotacz znacznie przyspieszy³ jego procesy mylowe. Uczciwoæ to uczciwoæ. Stan¹³ za Zuckussem i po³o¿y³ mu na ramionach szponiaste ³apy. W koñcu nie próbowalimy zrobiæ niczego innego ni¿ ty. No wiesz, graæ tak, ¿eby wygraæ. Masz racjê. Miotacz nawet nie drgn¹³ w d³oni Boby Fetta. Wy gralicie, ¿eby wygraæ, i ja gra³em, ¿eby wygraæ. Jedyna ró¿nica polega na tym, ¿e
ja wygra³em. 238
Bossk nie odezwa³ siê wiêcej. Zamiast tego jednym p³ynnym ruchem z³apa³ Zuckussa, poderwa³ go do góry i rzuci³ nim w Bobê Fetta. Przeraliwie wymachuj¹ca wszystkimi koñczynami postaæ jeszcze nie zd¹¿y³a uderzyæ w cel, kiedy Bossk na ugiêtych nogach popêdzi³ na drug¹ stronê statku. Zanim skoczy³ w jedyn¹ dla siebie drogê ucieczki, promieñ z miotacza osmali³ mu ³uski na ramieniu. Sprawdzaj¹c instalacje Niewolnika I, ju¿ wczeniej zauwa¿y³ okr¹g³y w³az do pomocniczej kapsu³y ratunkowej. Kapsu³a musia³a stanowiæ czêæ oryginalnego wyposa¿enia statku, zainstalowanego jeszcze w Zak³adach Stoczniowych Kuat, gdy firma budowa³a go na zamówienie Boby Fetta. Trudno uwierzyæ, ¿e Boba Fett w ogóle kiedykolwiek skorzysta³by z tego urz¹dzenia. Bossk nie by³ nawet pewny, czy kapsu³a jest sprawna, bo zewnêtrzne uszczelnienie wi¹zek kabli zosta³o odkrêcone i zdjête, jakby Fett ju¿ dawno postanowi³ zdemontowaæ mechanizm wyrzutni i ca³¹ kapsu³ê. Jednak warto by³o spróbowaæ. Gor¹ce iskry sparzy³y mu plecy, gdy kolejny strza³ trafi³ w przegrodê nad jego g³ow¹. W³az kapsu³y otworzy³ siê i Bossk da³ nura do ciemnego, ciasnego wnêtrza. Nigdzie siê chyba nie wybierasz, Bossk
Bossk wysun¹³ g³owê zza krawêdzi w³azu i zobaczy³, ¿e Zuckuss le¿y na pod³odze ³adowni, os³aniaj¹c g³owê obiema rêkami. Nad nim sta³ okryty zbroj¹ Boba Fett z miotaczem wycelowanym w kapsu³ê. Ju¿ da³em sygna³ do kokpitu i dokona³em obejcia sekwencji odpalenia. Miotacz w d³oni Fetta celowa³ dok³adnie w centralny punkt w³azu. Dla ciebie to koniec imprezy. Dos³ownie. Mo¿e
odpowiedzia³ Bossk. Cofn¹³ siê w g³¹b kapsu³y i starannie przeszuka³ kieszenie pasa. Nie mia³ przy sobie broni, ale znalaz³ co, co jeszcze mog³o mu siê przydaæ: niewielki obiekt, jeden z elementów, które powyjmowa³ z obwodów Niewolnika I, gdy rozbraja³ pok³adowe systemy obronne. Kiedy wcisn¹³ guziczek na szczycie niewielkiego cylindra, wzd³u¿ jego boku zaczê³y wêdrowaæ maleñkie, czerwone wiate³ka. Nie zdejmuj¹c kciuka z przycisku, wyci¹gn¹³ rêkê tak, by Fett móg³ go zobaczyæ przez otwarty w³az. Pogadajmy. Zuckuss ostro¿nie uniós³ g³owê z pod³ogi ³adowni. Bossk! On te¿ zauwa¿y³ urz¹dzenie. Co ty wyprawiasz? Przecie¿ nas pozabijasz! Mniej wiêcej taki mam plan zgodzi³ siê z nim Bossk. Nigdzie siê nie wybieram, je¿eli nie zabiorê wszystkich ze sob¹. 239
Podniós³ migaj¹cy cylinder nieco wy¿ej. Fett
Wiesz, co to jest, prawda? Powiniene, to czêæ twojego sprzêtu. Miniaturowy detonator termiczny odpar³ Boba Fett. Nic szczególnego. Widzia³em ju¿ istoty, które próbowa³y sobie to i owo za³atwiæ za pomoc¹ wersji pe³nowymiarowej. Kiedy s¹ takie ma³e jak ten, mog¹ siê przydaæ tylko do odrzucania czêci pow³oki uszkodzonej w czasie wymiany ognia laserowego. I tylko po to trzyma³em je na pok³adzie Niewolnika I. Fett potrz¹sn¹³ g³ow¹. Mo¿esz siê nim wysadziæ, ale jest za s³aby, ¿eby zniszczyæ ca³y statek. Nie musi. Bossk odsun¹³ siê ostro¿nie od krawêdzi w³azu. Potrzebujê tylko odpowiednio du¿ej wyrwy w kad³ubie, ¿ebycie nie mieli szansy dotrzeæ do Kudara Mubata bez zatrzymania siê na doæ gruntowny i d³ugi remont. A obaj wiemy, ¿e sprawa pojmania przez nas Trhina Vossonta ju¿ siê rozesz³a. Chcia³by wisieæ w przestrzeni w powa¿nie uszkodzonym statku, podczas gdy ka¿dy ³owca nagród w galaktyce bêdzie próbowa³ ci zwin¹æ ten cenny towar? Boba Fett milcza³ przez kilka sekund, wreszcie skin¹³ g³ow¹. W porz¹dku rzek³. Ubijê z tob¹ interes. Uaktywniê sekwencjê odpalenia kapsu³y i bêdziesz móg³ odlecieæ. Ale kiedy nasze cie¿ki znów siê skrzy¿uj¹
b¹d przygotowany na najgorsze. Nie martw siê. Bêdê przygotowany. Zabezpiecz z powrotem detonator i rzuæ mi go tutaj. Chyba ¿artujesz warkn¹³ Bossk. Wy³¹czê detonator, kiedy ju¿ bêdê bezpiecznie w drodze. Ani sekundy wczeniej. Jak sobie ¿yczysz. Boba Fett woln¹ rêk¹ siêgn¹³ w dó³ i z³apa³ Zuckussa pod ramiê. Chod, ty te¿ siê przejedziesz. Co
co ty
prycha³ przera¿ony Zuckuss, gdy Fett pcha³ go w stronê kapsu³y ratunkowej. Ale
ale jeste mi winny
W³anie sp³acam swój d³ug. Z miotaczem przy skroni Zuckussa Boba Fett jednym celnym kopniakiem umieci³ go w kapsule. Pozwalam ci ¿yæ. Wnêtrze kapsu³y ledwie zdo³a³o pomieciæ obu ³owców nagród. Krêgos³up Bosska wbija³ siê w zakrzywion¹ cianê i sklepienie, jedno ramiê Zuckussa wgniata³o mu siê w mordê. Odepchn¹³ Zuckussa na bok i zacz¹³ hermetyzowaæ w³az. Pochwyci³ ostatnie spojrzenie mrocznego, przes³oniêtego wizjerem oblicza Fetta
i wyrzuci³ detonator na zewn¹trz w tej samej chwili, gdy w³az zamkn¹³ siê do koñca. 240
Sekwencja odpalenia ju¿ siê rozpoczê³a, jakby kapsu³a by³a archaiczn¹ metalow¹ kul¹ wystrzelon¹ z muszkietu przez cz³onka jakiego prymitywnego plemienia. Potê¿na fala wstrz¹su spowodowana detonacj¹ wewn¹trz statku rzuci³a Bosskiem i Zuckussem o cianê kapsu³y, która jednak bezpiecznie wyprysnê³a ze swojej nawy. Po co to zrobi³e? Szybkoæ kapsu³y b³yskawicznie usunê³a j¹ ze strefy skutków wybuchu. Zuckuss otar³ krew z rozciêcia na czole i skuli³ siê pod cian¹ w jednym koñcu ciasnej kabiny. Gdyby eksplodowa³o o pó³ sekundy wczeniej, nie zdo³alibymy siê odpaliæ! I tak nie dalibymy rady uciec, gdyby Boba Fett zd¹¿y³ obróciæ statek i ustrzeliæ nas z dzia³a laserowego. Bossk nachyli³ siê i oplót³ kolana muskularnymi ramionami. Chcia³em siê tylko upewniæ, ¿e bêdzie mia³ zajêcie, dopóki nie znajdziemy siê poza zasiêgiem strza³u. Jasne, to dobry pomys³. Zuckuss zacz¹³ siê wierciæ, próbuj¹c wygospodarowaæ dla siebie trochê wiêcej miejsca we wnêtrzu kapsu³y. Dla odmiany czujê, ¿e bêdê sobie musia³ poszukaæ jakiego bardziej solidnego partnera doda³ z niechêci¹. Jego owadzie oczy unios³y siê w górê, jakby szukaj¹c w otaczaj¹cej przestrzeni jakiejkolwiek wskazówki co do kierunku lotu kapsu³y. Jak s¹dzisz, gdzie ta puszka nas wywiezie? Kto wie? O ile Bossk siê orientowa³, wybór miejsca przeznaczenia nie znajdowa³ siê w zakresie mo¿liwoci tych urz¹dzeñ; zazwyczaj by³y one zaprogramowane tak, aby odszukaæ i namierzyæ najbli¿sz¹ nadaj¹c¹ siê do zamieszkania planetê. Dowiemy siê, kiedy dolecimy. Mia³ ponur¹ pewnoæ tylko w jednej sprawie: ¿e prêdzej czy póniej, w ten czy inny sposób, znajdzie powrotn¹ drogê do Boby Fetta. A wtedy zap³aci mi za wszystko, przysiêga³ sobie Bossk. Lepiej póno ni¿ wcale. Uszkodzenia nie by³y du¿e i ³atwo je by³o naprawiæ. Nast¹pi³ chwilowy spadek cinienia atmosfery na pok³adzie Niewolnika I, gdy powietrze zaczê³o uciekaæ przez otwór wybity przez detonator termiczny, rzucony przez Bosska w charakterze gestu po¿egnalnego. Jednak eksplozja uaktywni³a uk³ady zabezpieczenia homeostatycznego statku i zarówno konstrukcja pow³oki, jak i jej powierzchnia 16 Spisek Xizora
241
w okolicy w³azu do kapsu³y ratunkowej zasklepi³y siê b³yskawicznie, niczym szybko goj¹ca siê rana na miêkkim ciele ¿ywej istoty. Zanim jeszcze wewnêtrzne cinienie statku zd¹¿y³o siê ustabilizowaæ, Boba Fett wzi¹³ siê do roboty, staraj¹c siê zminimalizowaæ skutki eksplozji. He³m mandaloriañskiej zbroi zawiera³ w³asne zasilanie w powietrze wystarcza³o ono najwy¿ej na kilka minut, ale akurat tyle by³o mu potrzeba, ¿eby w porê dotrzeæ do pok³adowych zasobów tlenu. Teraz bardziej martwi³ siê o stan zdrowia swojego towaru w ³adowni statku. Trhin Vossont zachowa wartoæ tylko wtedy, jeli pozostanie przy ¿yciu. Fett chwyci³ z jednej z szafek butlê z tlenem i b³yskawicznie przy³o¿y³ maskê tlenow¹ do twarzy dusz¹cego siê ju¿ Vossonta. Powieki szturmowca trzepota³y przez chwilê, jakby szok spowodowany niedotlenieniem wystarczy³, aby przywróciæ mu przytomnoæ, ale szybki cios w skroñ wystarczy³, aby znów bezpiecznie j¹ straci³. Koniecznoæ zajêcia siê towarem odwróci³a uwagê Boby Fetta i uniemo¿liwi³a zrewan¿owanie siê odlatuj¹cemu Bosskowi. Tymczasem uszkodzenia Niewolnika I zosta³y zabezpieczone, a wszystkie systemy powróci³y do stanu stabilnoci. Boba Fett poszed³ do kokpitu i stwierdzi³, ¿e po kapsule ratunkowej znikn¹³ wszelki lad zarówno w przestrzeni, jak i na ekranach skanerów. Te¿ dobrze, pomyla³. Zemsta rzadko stanowi³a u niego cel sam w sobie, a tym razem zdecydowanie nie by³a warta zw³oki w podró¿y. Jeli jeszcze kiedy natknie siê na Trandoszanina, zajmie siê nim staranniej. Na razie mia³ na g³owie inny niedokoñczony interes. Im szybciej dostarczy do miejsca przeznaczenia towar, zainkasuje nagrodê i siê ulotni, tym lepiej siê poczuje. Pod jednym wzglêdem Bossk mia³ racjê: im d³u¿ej tu zostanie, tym ³atwiej ci¹gnie na siebie uwagê innych ³owców nagród. Oczywicie, obroni³by siê przed nimi bez trudu, ale po co podejmowaæ niepotrzebne wysi³ki? Boba Fett pochyli³ siê nad uk³adami kontrolnymi statku, odczytuj¹c wskazania mierników i próbuj¹c z ich wskazañ oceniæ stan techniczny statku. W mniej ni¿ standardow¹ jednostkê czasu póniej zna³ ju¿ odpowied. Statek dotrze na miejsce, ale w bardzo kiepskim stanie. Po dok³adnym sprawdzeniu uszkodzonej czêci przy u¿yciu przenonego zestawu do diagnostyki strukturalnej pow³oki Boba Fett opuci³ ³adowniê i wróci³ do kokpitu. Komputer pok³adowy przetrawi³ cyfry, które Fett do niego wprowadzi³, i dokona³ analizy. Wyniki nie by³y dobre. Niewolnikowi I nie zagra¿a³o zniszczenie, ba, móg³ nawet podró¿owaæ bez ograniczeñ czasowych, 242
ale pod warunkiem ¿e z prêdkoci¹ podwietln¹. Eksplozja dokona³a sporych zniszczeñ w dyszach bocznych silników do precyzyjnych manewrów, znacznie ograniczaj¹c mo¿liwoci i zwrotnoæ statku. Naprê¿enia zwi¹zane z przeskokiem w prêdkoæ nadwietln¹ spowodowa³yby oderwanie od kad³uba wa¿nych powierzchni steruj¹cych. Niewolnik I dotar³by zapewne do sieci Kudara Mubata, ale jako kutykaj¹cy kaleka. Nie mia³ wyboru. Jeli pozostanie w tym sektorze i zajmie siê naprawami, bêdzie ³atwym celem dla ka¿dego, kto ma na oku jego cenny ³adunek. Bezpieczeñstwo, niezbêdne do wy³adowania towaru, le¿y po drugiej stronie galaktyki
Bezpieczeñstwo
i ogromna sterta kredytów. Nie, nie ma ¿adnego wyboru. ¯adnego. Uwa¿nie i precyzyjnie zacz¹³ wprowadzaæ parametry do komputera nawigacyjnego, przygotowuj¹c siê do skoku w nadprzestrzeñ. Odezwa³ siê wywiadowca zameldowa³ specjalista ³¹cznoci Czarnego S³oñca. Statek Boby Fetta w³anie wyruszy³ z miejsca, gdzie widziano go po raz ostatni. Bardzo dobrze odpar³ ksi¹¿ê Xizor, odwracaj¹c siê od g³ównego iluminatora swojej kabiny na pok³adzie Megiery. W tej chwili widaæ by³o tylko usian¹ gwiazdami pustkê przestrzeni. Uprzed wszystkich. Prawdopodobnie nied³ugo siê tu zjawi. Jak pan sobie ¿yczy, sir. Upewnij siê, ¿e wszyscy rozumiej¹ Xizor na moment zatrzyma³ spojrzenie na podw³adnym, po czym powróci³ do kontemplacji jasnych punktów galaktyki. Musimy byæ przygotowani na jego przyjêcie doda³ i umiechn¹³ siê lekko. W sposób, na jaki zas³uguje. Specjalista ³¹cznociowiec szybko skin¹³ g³ow¹ na znak zrozumienia i pospieszy³ wykonaæ rozkazy. Ksi¹¿ê Xizor skrzy¿owa³ ramiona na piersi i pogr¹¿ony w rozkosznych medytacjach do po³owy przys³oni³ oczy powiekami. Szybka mieræ, ale pewna, pomyla³. Có¿ mo¿e byæ lepszego dla kogo takiego jak Boba Fett?
243
ROZDZIA£
$
DZI Dowiedzia³a siê wszystkiego? zapyta³ Boba Fett, spogl¹daj¹c przez ramiê na kobietê stoj¹c¹ w progu kokpitu. Wszystkiego, co chcia³a wiedzieæ? Neelah potrz¹snê³a g³ow¹. Postanowi³am, ¿e dam Dengarowi trochê odpocz¹æ odpowiedzia³a. Przerwa³ w najciekawszym momencie doda³a, umiechaj¹c siê z³oliwie. W³anie mia³e zostaæ zabity. Który to raz? A co to ma za znaczenie? na twarzy Neeli odmalowa³o siê co w rodzaju podziwu. Opowiadanie twojej historii to bardzo d³ugie zajêcie. Bywa³em tu i tam
Teraz ju¿ nie musia³ bez przerwy zwracaæ uwagi na uk³ady sterownicze Wciek³ego Psa. Kurs statku zosta³ ustawiony. Jeli inne istoty uwa¿aj¹ to za co niezwyk³ego, to ich sprawa. Ja po prostu zajmujê siê swoimi interesami. Morderczymi interesami, jeli wierzyæ temu, co s³ysza³am. Takie jest ¿ycie. Dla ciebie. Tylko to siê liczy. Neelah obrzuci³a go spojrzeniem pe³nym niesmaku. Zaczynam siê zastanawiaæ, czy przebywanie z tob¹ to dobry pomys³. Wszystko jest wzglêdne spokojnie odpowiedzia³ Fett. Mo¿e ze mn¹ jeste teraz bezpieczniejsza ni¿ gdziekolwiek indziej. Co masz na myli? 244
W galaktyce bardzo wiele siê teraz dzieje Boba Fett ruchem g³owy wskaza³ na iluminator. Przes³uchiwa³em w³anie informacje na g³ównych pasmach dostêpnych czêstotliwoci. Szykuje siê wielka konfrontacja pomiêdzy Imperium a Sojuszem Rebeliantów
gdzie w pobli¿u Endora. Ca³e si³y Imperium zmierzaj¹ w kierunku tego punktu. Gdyby s¹dziæ z pozorów, mo¿e to byæ co wielkiego. I decyduj¹cego. No to co? Neelah nie wydawa³a siê wstrz¹niêta. Z tego, co mówi³ Dengar, wywnioskowa³am, ¿e zawsze jako potrafi³e prze¿yæ, niezale¿nie od tego, kto by³ na wierzchu. To siê udaje odpar³ jeli w galaktyce jest wiêcej ni¿ jedna si³a d¹¿¹ca do dominacji. Wiele mo¿na dokonaæ pod samym nosem nawet takiego despoty jak Imperator Palpatine, o ile jego uwaga jest skupiona na przeciwniku doæ silnym, aby stanowi³ dla niego wyzwanie. Sojusz Rebeliantów sprawi³ mu do tej pory wiele problemów, ale mam wra¿enie, ¿e szczêliwa passa Rebeliantów dobiega koñca. Palpatine mia³ wiele okazji, ¿eby rozszyfrowaæ ich s³aboci, i teraz zamierza ich zmia¿d¿yæ raz na zawsze. A ty s¹dzisz, ¿e mu siê to uda? Nie zak³ada³bym siê, ¿e nie Boba Fett z powrotem odwróci³ fotel pilota do pulpitu sterowniczego. A kiedy to ju¿ siê stanie, galaktyka stanie siê miejscem znacznie zimniejszym, bardziej ponurym i zabójczym. Cokolwiek sobie mylisz, jestem przynajmniej wolnym strzelcem i motywuje mnie wy³¹cznie zysk. Z Imperatorem Palpatineem jest nieco inaczej. Obejrza³ siê przez ramiê. Neelah powoli skinê³a g³ow¹, pogr¹¿ona we w³asnych mylach. Fett wiedzia³, ¿e ocenia swoje szanse prze¿ycia w takiej galaktyce, jak¹ jej opisa³. Czu³, ¿e dziewczyna nie jest na tyle g³upia, ¿eby ¿ywiæ jakiekolwiek nadzieje. Wiedzia³ jednak, ¿e to jej nie powstrzyma. Podobnie jak nie powstrzyma jego. Boba Fett nie musia³ siê ogl¹daæ, aby wyczuæ, ¿e znowu jest sam w kokpicie. Neelah wróci³a do ³adowni statku. Rozpar³ siê wygodnie w fotelu pilota i p³asko po³o¿y³ d³onie na porêczach. Wkrótce Wciek³y Pies dotrze do kresu swojej podró¿y. Teraz pozosta³o mu ju¿ tylko czekanie w pe³niej gotowoci. To i pewnoæ mierci. Swojej
lub tej drugiej istoty. Podobnie jak to by³o kiedy, gdy jego w³asny statek, Niewolnik I, wci¹gn¹³ go w pu³apkê. Pu³apkê, w której on, Boba Fett, mia³ zgin¹æ. 245
Przymkn¹³ oczy pod os³on¹ wizjera i pogr¹¿y³ siê w mroku w³asnej przesz³oci. Zastanawia³ siê, ile razy jeszcze przyjdzie mu umrzeæ
nie umieraj¹c. Pewnego dnia wszystko siê skoñczy. Ale jeszcze nie teraz, pomyla³. Jeszcze nie.
246
PODZIÊKOWANIA
Autor pragnie podziêkowaæ Sue Rostoni za redakcjê, Michaelowi Stackpoleowi za opiniê znawcy broni oraz Geri Jeter, absolwentce gemmologii, za porady dotycz¹ce kamieni szlachetnych.
247