Abbi Glines The Vincent Brothers (The Vincent Boys #2) Tłumaczenie: Bat MoreThanBooks Prolog Ashton podciągnęła się w górę na naszej gałęzi i usiadła...
14 downloads
17 Views
2MB Size
Abbi Glines
The Vincent Brothers (The Vincent Boys #2)
Tłumaczenie: Bat MoreThanBooks
Prolog
Ashton podciągnęła się w górę na naszej gałęzi i usiadła. Dawno temu, potrzebowała, abym ją podsadził. Teraz, nie potrzebowała ode mnie niczego. Zawiodłem ją na tak wiele sposobów. Słyszałem zwrot "złamanie serca", ale nigdy naprawdę tego nie rozumiałem. Aż do teraz. Siedząc tutaj, patrząc na nią, moja pierś dosłownie bolała. Branie głębokiego oddechu stało się trudne, odkąd wyszedłem z kościoła i zobaczyłem ją z Beau. Wiedziałem. Chciałem, żeby powiedziała mi cokolwiek, aby udowodnić, że się mylę. Ale w głębi duszy wiedziałem. Ashton już dłużej nie była moja. - Imponujące. Sprawiłaś, że wygląda to tak łatwo - powiedziałem na tyle głośno, aby mogła mnie usłyszeć. Napisała do mnie, aby powiedzieć mi, że była tutaj. Przyjechałem tutaj godziny temu, chcąc pomyśleć. Tam, gdzie wszystko się zaczęło. Powinno być tak, że również tutaj wszystko się zakończy. Twarz Ashton była nieco zdezorientowana. Bardzo podobało mi się to spojrzenie. Było urocze. - Byłem tutaj, kiedy do mnie napisałaś - wyjaśniłem, a mały uśmiech dotknął jej ust. - Och - odpowiedziała. - Czemu zawdzięczam tę wizytę? - Już miałem dobry pomysł na to, po co tu była. Chciałem tylko, żeby powiedziała to głośno. To był czas, aby wyczyścić na dobre powietrze między nami. Wstając, podszedłem do miejsca, gdzie siedziała na drzewie, ale nie zauważyłem publiczności ukrytej w
ciemności. Domyśliłem się, że Beau również przyjdzie mnie szukać. Albo może za nią jechał. - Chciałam sprawdzić, co u ciebie. Beau powiedział, że miałeś wstrząs mózgu. Nie mogłem nic poradzić na to, że się zaśmiałem. Faktycznie miałem wstrząs mózgu. Rzuciłem kamieniem, który miałem w ręku, przez wodę. - Powiedział ci, skąd go miałem? - Tak. - Poczucie winy w jej głosie było wyraźne. Musiał się przyznać, że uderzył mnie w głowę. Chociaż to nie była jej wina. - Zasłużyłem na to. Byłem dla ciebie gówniany przez cały tydzień. - Moja pierś zabolała jeszcze bardziej. Widząc, że wszyscy traktowali ją tak okrutnie, kiedy siedziałem i nic nie robiłem, prześladowało mnie przez długi czas. - Um... - Wydawała się niepewna tego, co chciała powiedzieć. Zawiodłem ją tego tygodnia. Pozwoliłem sobie siebie zawieść. Facet, którym byłem, sposób, w jakim reagowałem: to nie byłem ja. - Nie powinienem pozwolić robić im tych rzeczy tobie. Szczerze, Beau piorący mnie na kwaśne jabłko był ulgą. Sam siebie karałem. Miłym uwolnieniem było, kiedy ktoś zrobił mi to fizycznie. - Co? Była zaskoczona, aż poczułem się źle z tym, co pozwoliłem im jej zrobić. Cholera, to sprawiło, że stało się to jeszcze trudniejsze. Oddychanie stało się jeszcze cięższe. - Ash, byłaś moją dziewczyną od lat. Ale przed tym jeszcze, byliśmy przyjaciółmi. Najlepszymi przyjaciółmi. Nigdy nie powinienem pozwolić jednemu szkopułowi spowodować, że odwróciłem się tak, jak to zrobiłem. To
było złe. Wzięłaś na siebie całą winę za coś, co nie do końca było tylko twoją. Było też Beau i moją. - Waszą? Jak... - Wiedziałem, że Beau cię kochał. Widziałem to w sposobie, jaki na ciebie patrzył. Wiedziałem również, że ty też go kochasz, bardziej niż mnie. Wy dwoje mieliście tajną więź, której ze mną nie dzieliliście. Byłem zazdrosny. Beau był moim kuzynem, a ty byłaś najładniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widziałem. Chciałem cię dla siebie. Więc zaprosiłem cię na randkę. Nie poszedłem najpierw do Beau, nigdy nie zapytałem go, jak się z tym czuje. Zgodziłaś się i jakby magicznie, zerwałem więź między waszą dwójką. Nigdy więcej nie rozmawialiście. Nigdy więcej nie było późnych nocnych rozmów na dachu i żadnego więcej ratowania was. Beau był moim przyjacielem, a ty byłaś moją dziewczyną. Tak, jakby tej przyjaźni nigdy nie było. Byłem samolubny i ignorowałem winę, dopóki nie odeszła. Tylko za każdym razem, kiedy widziałem, jak na ciebie patrzy, z tym bolesnym, potrzebującym wyrazem, sprawiał, że mój żołądek przewracał się z poczucia winy. To było mieszanką strachu. Obawiałem się, że zobaczysz, co zrobiłem i odejdziesz do niego. Obawiałem się, że cię stracę. To był pierwszy raz, kiedy zwerbalizowałem prawdę. Od lat trzymałem ją w sobie w środku. Nawet odpychałem ją, kiedy dręczyło mnie moje sumienie. Oglądałem, jak Ashton zmienia swoją osobowość i nie nigdy nie powiedziałem słowa, aby ją zatrzymać. To wszystko. To była moja wina. Ręka Ashton bawiła się delikatnie moimi włosami i chciałem zamknąć oczy i wzdychać przez ten mały, niewinny dotyk. Czy zawsze będę kochał ją w taki sposób? Czy spędzę resztę swojego życia płacąc za swoje grzechy, żyjąc ze stałym bólem w mojej klatce piersiowej? - Ja też cię kochałam. Chciałam być dla ciebie wystarczająco dobra.
Chciałam być dobrą dziewczyną, na jaką zasłużyłeś. Słysząc jak mówi, że chciała być dla mnie wystarczająco dobra, po raz kolejny przypomniało mi, dlaczego nam się nie udało. Była doskonała od pierwszego dnia, od kiedy ją tylko spotkałem, ale pozwoliłem jej wierzyć, że oczekiwałem więcej. - Ash, jesteś doskonała właśnie taka, jaka jesteś. Byłem tym, który pozwolił to zmienić. Podobały mi się zmiany. To był jeden z wielu powodów, dla których obawiałem się, że cię stracę. W głębi duszy wiedziałem, że pewnego dnia, twój wolny duch, którego uwięziłaś, zacznie walczyć o uwolnienie. To się stało. A fakt, że stało się to z Beau, ani trochę mnie nie dziwi. - Przykro mi, Sawyer. Nigdy nie chciałam cię skrzywdzić. Zawaliłam wiele spraw. Nie będziesz musiał oglądać Beau i mnie razem. Wychodzę z życia was obojga. Możesz odzyskać to, co straciłeś. Kiedy Beau nie wyszedł z ukrycia w lecie, klnąc jak szewc wiedziałem, że był zbyt daleko, aby nas usłyszeć. Wyciągnąłem rękę i chwyciłem Ashton. Byłem jedynym, który mógł ją przekonać, że nie musiała tego robić. To był czas, abym pozwolił jej odejść. - Nie rób tego, Ash. On cię potrzebuje. Kręcąc głową, posłała mi smutny uśmiech. - Nie, on też tego pragnie. Dzisiaj ledwie na mnie patrzył. Mówił do mnie tylko wtedy, kiedy chce dać do zrozumienia wszystkim innym, że mam być zostawiona w spokoju. Naprawdę nie miała pojęcia. - To nie będzie trwać długo. Nigdy nie był w stanie cię ignorować. Nawet wtedy, kiedy wiedział, że go obserwowałem. Teraz po prostu ma dużo na
głowie. Musi sobie z tym sam poradzić. Nie odpychaj go. Zeskakując z drzewa, Ashton stanęła na palcach i owinęła ramiona wokół mojej szyi, co wiedziałem, że będzie ostatnim razem. - Dziękuję. Twoja akceptacja oznacza dla mnie wszystko Ale właśnie teraz, on potrzebuje ciebie. Jesteś jego bratem. Będę po prostu przeszkodą, kiedy wy będziecie sobie ze wszystkim radzić. Teraz ból był już niemal nie do zniesienia. Sięgając, bawiłem się lokiem jej włosów. Byłem zafascynowany tym doskonałym złotym kolorem, odkąd miałem pięć lat. Zawsze przypominała mi księżniczkę z bajki, nawet kiedy zaczepiała na hak przynętę z wątróbki drobiowej. Straciłem swoją księżniczkę, ale pamięć o niej była warta każdego ostrego bólu w moim sercu. - Nawet, jeśli niesłusznie wziąłem cię, bez zastanawiania się nad uczuciami Beau, nie mogę zmusić się, aby tego żałować. Spędziłem z tobą trzy niesamowite lata, Ash. To było moje pożegnanie. Beau był tam, czekając, aż odejdę. Teraz był jego czas. Po królewsku spieprzyłem mój. Puszczając jej włosy, cofnąłem się, a potem odwróciłem i poszedłem w kierunku lasu, do mojego brata. Tłumaczenie i korekta: Bat
Rozdział 1
Sześć miesięcy później...
Sawyer Wiedziałem, żeby lepiej tu nie przychodzić, ale nie mogłem ciągle unikać przyjęć na polu. To był czas, abym zaczął udawać, że Beau i Ashton razem nie przeszkadzają mi. - Masz, stary. - Ethan wepchnął czerwony plastikowy kubek pełen piwa w moją dłoń. Marszcząc brwi, zacząłem mu go oddawać. - Wypij to. Potrzebujesz tego. Cholera, sam tego potrzebuję, oglądając waszą trójkę. Byłem wdzięczny, że mówił tak cicho, aby nikt nie mógł go usłyszeć. Czułem, jak każdy na mnie spogląda. Wszyscy czekali, aby zobaczyć, jak zareaguję. Minęło już sześć miesięcy, odkąd straciłem Ash przez mojego brata. Teraz łatwiej było ich oglądać razem, ale normalnie i tak zachowywałem dystans. To był pierwszy raz, kiedy zobaczyłem, jak Ashton wsuwa się między kolana Beau, kiedy mój napalony brat całował jej szyję, rękę, głowę i wszystko inne, do czego mógł zbliżyć usta, podczas kiedy nadal prowadził ze wszystkimi rozmowę. Ethan miał rację: musiałem się napić. Dotykając kubkiem ust, przechyliłem głowę do tyłu i wziąłem bardzo długi łyk. Wszystko, co odciągało mnie od randkowej sesji przede mną było mile widziane.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że wasza dwójka nie idzie na tą samą uczelnię. Zawsze oczekiwałem, że wpiszecie się jako jedna paczka. - Toby Horn zabrzmiał niemal na zawiedzionego, że zdecydowałem się zapisać na Uniwersytecie na Florydzie, zamiast Alabamie, jak wszyscy się po mnie spodziewali. Beau i ja planowaliśmy grać dla Crimson Tide odkąd skończyliśmy pięć lat. Ale kiedy Floryda zaproponowała mi pełne stypendium, przyjąłem je. Potrzebowałem dystansu. Ashton zamierzała iść Alabamę z Beau, a ja nie mogłem po prostu tego zrobić. - Floryda zaoferowała mu słodką umowę. Nie możesz go winić za to, że ją przyjął - wyjaśnił Beau. Rozumiał to. Nigdy nie wspomniał, ale wiedział, dlaczego poszedłem na Florydę. Beau był ostrożny przez długi czas, aby nie rzucać mi w twarz swoim związkiem z Ashton, ale po ukończeniu szkoły przestał to robić. Ostatnio za każdym razem, kiedy ich widziałem, była owinięta w jego ramionach, a on patrzył na nią tak śmiesznym wyrazem uwielbienia, który miał zarezerwowany tylko dla niej. - Alabama nie może sobie poradzić z dwoma chłopcami Vincent. Musimy dzielić swoją miłość - odparłem, skupiając wzrok na Tobym, zanim wziąłem kolejny łyk piwa. - Chociaż to będzie dziwne, nie mając cię nigdzie w pobliżu. - Cholera. Dlaczego musiała cokolwiek mówić? Nie mogła siedzieć tam cicho i po prostu pozwalać Beau obłapywać się całej? Słyszenie głosu Ashton sprawiło, że nie mogłem nie podnieść oczu i na nią spojrzeć. Smutny grymas na jej pełnych ustach wywołał ten stary, znajomy ból w mojej klatce piersiowej. Tylko Ashton mogła się do mnie dostać w ten sposób. - Przeżyjesz. Poza tym, wy dwoje niewiele wychodzicie na zewnątrz, aby zauważyć coś więcej poza wami. - Brzmiałem jak dupek. Wzdrygnięcie się Ashton na mój złośliwy komentarz było jedynie kolejną rzeczą przeciwko
mnie. - Ostrożnie, Sawyer. - Groźba w głosie Beau nie była moim złudzeniem. Cisza zapadła nad grupą. Wszyscy skupili się na naszej dwójce. Złość migająca w spojrzeniu Beau wkurzyła mnie. Na co miał być zły? Miał dziewczynę. - Dlaczego się nie uspokoisz? Odpowiadałem na jej komentarz. Nie jestem teraz upoważniony, aby do niej mówić? Beau chwycił Ashton za talię i odsunął ją od siebie, kiedy wstał. - Masz jakiś problem, Sawyer? Ashton wstała, zarzuciła ramiona na szyję Beau i zaczęła błagać go, aby mnie zignorował. Mówiła mu, że nie miałem na myśli nic złego, chociaż oboje wiedzieliśmy że miałem. Oczy Beau nie oderwały się od moich, kiedy sięgnął za swoją szyję, aby zdjąć uścisk Ashton z siebie. Odstawiając kubek pod mój samochód, zrobiłem krok w jego stronę. To była walka, której potrzebowałem. Czasami wstrzymywanie agresji było tak cholernie ciężkie. Chociaż Ashton tego nie rozumiała. Złapała Beau za ramiona i podskoczyła, owijając swoje nogi wokół jego pasa. Jeśli widzenie jej, jak się wokół niego owija nie wkurzałoby mnie tak bardzo, zaśmiałbym się na jej determinację, aby powstrzymać nas przed bójką. Radziła sobie z nami od dziecka i dokładnie wiedziała, jak powstrzymać nas od przejścia do rękoczynów. Rzucanie się w linię ognia było jedynym sposobem. Rozbawienie rozpaliło oczy Beau, kiedy jego zły warkot zmienił się w zadowolony uśmiech, a jego oczy przesunęły się ze mnie do Ashton. - Co robisz, kotku? - Zapytał, powoli przeciągając słowa w sposób, w który nienawidziłem. Używał go na dziewczynach, odkąd zaczęliśmy dojrzewać. - Niezły sposób, aby go rozkojarzyć, Ash - Kayla Jenkins zaszydziła z
kolan Tobiego. Zaczęło się więcej plotek i gwizdów. Beau uśmiechał się teraz do niej, jakby była najbardziej fascynującym człowiekiem na świecie. To było tyle dla mnie. Musiałem się stąd wydostać. - Chodźmy coś zjeść, umieram z głodu - zasugerował Ethan, a Jake Northon się zgodził. - Prowadzisz - zawołał Ethan i wspiął się na siedzenie pasażera w moim samochodzie. Nie oglądając się na Ash i Beau, obszedłem swój samochód i wsiadłem. Jeśli zabrałby ją do swojego samochodu, straciłbym to. Opuszczenie tego miejsca było najlepszym pomysłem.
Lana Jewel skandalicznie flirtowała z barmanem. Znałam jej grę i byłam gotowa założyć się, że on też. Idealna intryga z widokiem na rowek między piersiami i nietoperzowe rzęsy, podczas kiedy chichotała, nie były najbardziej oryginalnymi pomysłami, jakie udało jej się wymyślić. Dlaczego nie mogła po prostu cieszyć się swoim napojem, kiedy czekałyśmy na stolik, było poza moim pojęciem. Dziesięcio godzinna podróż z nią z Alpharetty w Georgii do południowej Alabamy było moim limitem czasowym, który mogłam spędzić z moją przyjaciółką z dzieciństwa i sąsiadką. Jewel i ja dorosłyśmy, stawiając się dwiema zupełnie różnymi osobami, ale to powiązanie z dzieciństwa sprawiło, że jakoś się siebie trzymałyśmy. Jednakże, Jewel mogła być znośna tylko w małych dawkach. - No dalej, Lana, pokaż mu widok tych wspaniałych cycków, którymi w końcu postanowiłaś podzielić się ze światem - Jewel wyszeptała, kiedy przeniosła wzrok na młodego faceta robiącego napoje dla innych klientów.
Potrząsnęłam głową na jej śmieszne żądanie, podniosłam mój napój i wzięłam łyka. Cieszyłam się nim. Jeśli chciała zrobić z siebie głupka tylko po to, aby dostać mieszanego drinka dobrze, ale ja nie musiałam brać w tym udziału. Ostatnie czego potrzebowałam, to być złapaną z napojem alkoholowym, jedynie pół godziny drogi od domu mojej ciotki i wujka. Mój wujek był kaznodzieją Babtyskim i gdyby się okazało, że piłam alkohol, nie byłoby mowy, żeby pozwolił mi zostać z nim i jego rodziną na lato. - Tak bardzo psujesz zabawę, Lana - jęknęła Jewel, patrząc na mój napój, jakby ją obrażał. Tak naprawdę nie obchodziło mnie, czy była przez to zdenerwowana. Po prostu chciałam zjeść jakiś obiad, a potem pojechać do mojej ciotki i wujka. Widok odjeżdżających tylnych świateł Jewel będzie mile widzianym wydarzeniem. - Nie rozumiem cię, Lana. Dostałaś całą tą wspaniałą okazję do popisywania się tym, co masz po mamie... dobra, może nie mamie, ponieważ, mój Boże, twoja mama nie jest naprawdę atrakcyjna... może co powiesz na to, że popisywanie się tym, co dostałaś przez zwykłe szczęście i po co? Po nic! Właśnie tak! Kupiłaś sobie całą seksowną, słodką odzież i wreszcie zmieniłaś fryzurę, odsłaniając swoją głowę, ale nigdy nie flirtujesz. Tak jakbyś zrobiła to wszystko dla siebie, co jest po prostu głupie. Chłopaki cię teraz zauważają, Lana. Odwracają swoje głowy, ale ty ich ignorujesz. To była jej znajoma tyrada. Olałam jej szaleństwo, że nie rzucałam się na każdego chłopca, który na mnie spojrzał. Nie miałam zamiaru powiedzieć jej dlaczego. Takiego rodzaju informacja sprawiłaby, że Jewel stałaby się niebezpieczna. Mogłaby znaleźć sposób, aby zrujnować wszystko. Może nie chciałaby tego zrobić świadomie, oczywiście, ale zrobiłaby. Jej głośne usta zawsze wydawały się sprowadzać na nią kłopoty.
- Mówiłam ci, że teraz po prostu nie jestem zainteresowana randkowaniem. Właśnie skończyłyśmy szkołę. Chcę się w lato przygotowywać na studia na jesień, cieszyć się byciem z daleka od mojej szalonej matki i po prostu... odpocząć. Jewel westchnęła i pochyliła głowę w dół, skubiąc swoją słomkę, kiedy jej oczy zezowały na biednego barmana, który powinien mieć gotowy dla nas stolik. - Nadal możesz iść ze mną, wiesz. Pomiń to mieszkanie z kaznodzieją i chodź bawić się na plaży przez całe lato. Corey chciałaby, żebyś do nas dołączyła. Jej ojczym ma dom z trzema sypialniami i zabójczy widok na ocean. Lato z pijaną Jewel i przyjaciółmi nie było zachęcające, wcale. Miałam swoje plany i jak na razie wszystko do tej pory udawało się. Jednakże, nie mogłam nic poradzić na to, że denerwowałam się swoim następnym krokiem. Był on najważniejszy. Sprawienie, że moje naturalnie rude włosy pociemniały do głębokiej miedzi i zaczęłam je atrakcyjnie układać, zamiast zaplatać w warkocz lub koński ogon, było pierwszym krokiem. Ciemniejszy kolor czerwieni sprawił, że moja blada skóra wydawała się niemal delikatna. Wyczyszczenie mojej szafy było następnym ruchem. Spakowałam każdy kawałek odzieży, który miałam i wrzuciłam go do lokalnego pojemnika na odzież używaną. Moja matka była przerażona, ale po tym, jak zobaczyła styl ubrań, jakimi ją zastąpiłam, była bardzo pomocna. W przeciwieństwie do większości matek, ona chciała mnie zobaczyć w szortach, które odsłaniały niemal całe moje nogi i obcisłych topach, które podkreślały moje miseczki C. Jewel chciała nauczyć mnie jak nakładać makijaż, ale odmówiłam i poszłam do kliniki u Macy, gdzie mnie wszystkiego nauczyli, a następnie kupiłam wszystko, czego używali. Mimo że nigdy nie byłam taką, co nosiła
makijaż, zgodziłam się, że robił niesamowite rzeczy z moimi oczami. Zamknęłam drzwi mojej sypialni i patrzyłam na siebie w fascynacji kilka godzin po zrobieniu mojej twarzy. Przekonanie mojej matki, żeby pozwoliła mi zatrzymać się na lato u ciotki i wujka było nieco trudniejsze. Moja kuzynka, Ashton, ogromnie pomogła mi w tej części. Rozmawiała ze swoją mamą, która natomiast rozmawiała z moją. Nasze matki są siostrami i ciocia przekonała mamę, że Ashton naprawdę chce, abym spędziła z nią nasze ostatnie wspólne lato, przed studiami i byłam tak podekscytowana, że na chwile zapomniałam o ostatnim kroku swojego planu. Powodu, dla którego robiłam się umiarkowanie atrakcyjną i prosiłam, abym mogła zatrzymać się na lato z moją kuzynką. Cel brzmiał tak prosto, ale kiedy pozwoliłam sobie nad nim rozwodzić, wydawał się niezwykle skomplikowany. Ale sprawienie, aby chłopak zakochał się w tobie całkowicie nie było łatwe. Zwłaszcza, kiedy był zakochany w mojej kuzynce tak długo, odkąd pamiętałam. Tłumaczenie i korekta: Bat
Rozdział 2
Sawyer - Musisz ograniczać temperament, człowieku. Jeśli ktoś może wyzwać Beau do walki to ty, ale nadal odchodzisz rozwalając się - Ethan ogłosił, kiedy wjechałem na drogę krajową z ziemistej drogi prowadzącej na przyjęcie na polu. - Minęło sześć miesięcy, chłopie. Jak długo masz zamiar być na to wkurzony? - zapytał Jake z tylnego siedzenia. Dlaczego ich to tak interesowało? Żadne z nich nie wiedziało, jakie było zaangażowanie w związek. Mieli tyle dziewczyn przez te nasze wspólne cztery lata liceum, że nie mogłem nawet wszystkich nazwać. Wyjaśnianie im, że moje życie planowałem z Ashton w jego centrum, odkąd miałem czternaście lat, nie było łatwe. Więc zamiast tego pochyliłem się i włączyłem radio, aby zagłuszyć ich przesłuchanie. - Możesz włączyć muzykę jak tylko chcesz, ale faktem jest, że musisz odpuścić. On jest twoim kuzynem i najlepszym przyjacielem. Laska nie może wejść między to. Nie na tak długo - Ethan obserwował mnie z siedzenia pasażera. Wiedziałem, że czeka na moją odpowiedź, ale nie dałem mu żadnej. Jego komentarz o tym, że Beau był moim kuzynem przypomniał mi, że nikt naprawdę mnie nie znał, poza Beau i Ash. Nie był moim kuzynem. Był moim bratem. Ale kiedy Beau dowiedział się prawdy od swojej matki, postanowił ukryć tę informację przed światem na całe życie. Nie chciał uznać mojego ojca
jako swojego własnego, a ja nie mogłem go winić. To nie tak, że mój tata kiedykolwiek zrobił cokolwiek, aby pomóc w sytuacji w domu Beau, kiedy dorastał. Beau nie dostał niczego innego poza pogardą od mojego ojca, naszego ojca. Wybrał pamiętać brata mojego ojca jako swojego, nie naszego. Był jedynym ojcem Beau, jakiego ten kiedykolwiek znał. Chociaż zmarł, kiedy Beau był w pierwszej klasie, był dobrym wspomnieniem dla Beau - nie tak jak jego prawdziwy ojciec. - Hej! Przejechałeś Hanka - ogłosił Ethan, wskazując palcem w kierunku baru burgerowego, w którym normalnie jedliśmy. - Nie jedziemy do Hanka - było moją jedyną odpowiedzą. To oni wskoczyli do mojego samochodu. Jeśli nie podobała im się moja potrzeba ucieczki z Grove, wtedy mogli wrócić pieszo do miasta, kiedy dotrzemy do miejsca, do którego zmierzałem. - Wyjeżdżasz z Grove? - zapytał Jace. - Tak. Ethan westchnął i odchylił się w fotelu. - Możemy skończyć na Florydzie, zanim zatrzyma ten cholerny samochód. - Florydzie? Umieram z głodu, a cheeseburger od Hanka by mógł to naprawić - burknął Jake. Spowalniając pojazd, zjechałem na pobocze i spojrzałem na Jake'a. - Możesz wysiąść i wrócić z powrotem. Jego oczy rozszerzyły się i powoli pokręcił głową. - Nie stary, jest w porządku. Wszystko dobrze. Wróciłem z powrotem na drogę i ignorowałem wymianę zdań pomiędzy
chłopakami. Obaj myśleli, że leczyłem złamane serce. Cóż, mieli rację. Nikt nie powiedział słowa, aż nie zjechałem samochodem na parking Wings. Jechałem prawie dwadzieścia kilometrów na południe, do następnego miasta, wystarczająco wielkiego, aby były w nim przyzwoite restauracje. - Powinieneś powiedzieć mi, że kierujemy się do Wings. Zamknąłbym się - Jake wykonał podniecony okrzyk, kiedy szarpnął drzwi otwierając je i wyskoczył. To było miejsce, w którym nigdy nie jadłem z Ash. Nie było wiele miejsc, gdzie nie miałem z nią wspomnień, więc moje wybory były ograniczone. Dzisiaj musiałem wyrzucić ją z mojej głowy i skupić się na przyszłości - albo przynajmniej moim lecie. - Zjem tymi skrzydełkami całą swoją wagę - powiedział Ethan w odpowiedzi na podekscytowanie Jace'a nad moim wyborem restauracji. Przynajmniej ich uszczęśliwiłem. Nie, żeby to miało jakieś znaczenie. Otwierając drzwi, wszedłem do środka i zatrzymałem się przy stoisku hostess. Wysoka dziewczyna z długimi blond włosami ściągniętymi w kucyk uśmiechnęła się do mnie z pochwalnym błyskiem w oku, do którego się przyzwyczaiłem. Byłem tak przyzwyczajony, do ignorowania tych spojrzeń w oczach innych dziewczyn, że automatycznie je spławiałem. Dzisiaj wieczorem, nie miałem zamiaru tego robić. To był czas, abym z powrotem zaczął flirtować. Błysnąłem uśmiechem, który wiedziałem, że był cholernie imponujący, ponieważ ten jeden zawsze komentowała Ashton. - Trzy, proszę - powiedziałem jej i obserwowałem, jak jej brązowe oczy zrobiły się większe i zamrugała kilka razy. Nie była wyjątkowo ładna, ale widząc, jak cała się rumieni było miłą ulgą dla mojego ego. - Och... um... dobrze... tak... uch - wyjąkała, sięgając po menu i zrzucając
je na podłogę. Pochyliłem się obok niej i pomogłem jej je pozbierać. - Przykro mi. Nie jestem zwykle taka niezdarna - wyjaśniła z dwoma jasnymi czerwonymi plamami barwiącym jej policzki. - Więc to tylko ja? - dokuczałem jej. Nerwowy chichot wyszedł z niej i zdałem sobie sprawę, że ona nigdy tego nie robiła. Nie lubiłem chichotania. Ash nie była chichotką. Wręczając jej menu, z powrotem wstałem i ostentacyjnie zwróciłem uwagę wszędzie indziej. Nie chciałem więcej z nią flirtować. Źle by mnie zrozumiała. - Okej, um, tędy - słyszałem, jak mówi. Obaj, Ethan i Jake szybko za nią ruszyli. Zacząłem iść za nimi, kiedy mój niezainteresowany wzrok zatrzymał się przy barze, na kobiecie, której z chęcią pozwoliłbym chichotać, kiedy tylko chciała. Kasztanowe włosy opadały na jej plecy i zakręcały się na końcach. Dwie bardzo długie nogi były nagie i skrzyżowane, kiedy siedziała na stołku barowym, a jej srebrne, odkryte sandałki na wysokim obcasie zwisały z czubków palców jej małej stopy. Nie widziałem jeszcze jej twarzy, ale z tyłu przyciągała uwagę. Duży potencjał. - Idziesz czy co? - krzyknął Jake, ale nie odwróciłem głowy, aby zobaczyć, jak daleko poszli, lub jakie miejsce zajęli. Zamiast tego, stałem zamrożony, obserwując ją. Głośny głos Jakea przyciągnął jej uwagę i obejrzała się na krześle, patrząc przez ramię na niego. Kremowa gładka cera była usiana piegami. Normalnie, nie byłem fanem dużej ilości piegów, ale wyraz jej zielonych oczu i pełne, wyglądające prawie na nierealne usta sprawiły, że to wszystko działało. Zaczęła odwracać się, po tym jak zorientowała się, po co
ktoś krzyczał, kiedy zamarła, a jej oczy skrzyżowały się z moimi. Zaskoczenie i zadowolenie, wszystko przeleciało przez jej twarz, kiedy obserwowała mnie. Byłem zafascynowany. Barman podszedł za nią i powiedział coś, a ona odwróciła się, aby na niego spojrzeć. - Sawyer, człowieku, chodź tutaj - tym razem zawołał Ethan. Odrywając wzrok od rudej, udałem się w stronę stołu, gdzie stała kelnerka z naszym menu. - Sawyer, poczekaj. - Znajomy głos zatrzymał mnie na mojej drodze. Niedowierzanie osiedliło się we mnie, kiedy odwróciłem się, aby zobaczyć ładną dziewczynę o rudych włosach zmierzającą ku mnie. Krótka dżinsowa spódnica
zatrzymała
się
kilka
centymetrów
powyżej
kolana,
kiedy
obserwowałem jej ciało, doceniając ten widok. Biały top, w który była ubrana, był zwinięty w pasie jakimś luźnym węzłem, który ukazywał kawałek jej płaskiego brzucha, kiedy wstała. Wreszcie udało mi się odwrócić wzrok od jej imponującego dekoltu, który ukazywała koszulka i skupić na jej twarzy. Uśmiech rozciągnął te śmiesznie pulchne usta i zrozumienie olśniło mnie. Nie było kurwa mowy. - Lana? - Niedowierzanie w moim głosie było wyraźne. Ostatnią osobą, jaką spodziewałem się zobaczyć, była kuzynka Ashton. Fakt, że była dziewczyną, którą obczajałem, był jeszcze bardziej szokujący. - Sawyer - odpowiedziała z pełnym uśmiechem na twarzy. - Co ty tu robisz? - zapytałem, myśląc bardziej nad powiedzeniem co ci się do cholery stało? Nie wyglądała jak dziewczyna, którą widziałem koło siedmiu czy ośmiu miesięcy temu. Tamta była słodka, elegancka i porządna. Ta przede mną była chodzącą seksualną fantazją erotyczną. - Jem - zażartowała i zdałem sobie sprawę, że się uśmiechałem. Prawdziwym uśmiechem, nie tym wymuszonym, pierwszy raz od miesięcy.
- Cóż, tak, wywnioskowałem to. Mam na myśli, co ty tu robisz, w południowej Alabamie? Zacisnęła usta, a następnie jej język wysunął się i nerwowo oblizała wargi. Hmmm... Nie miałbym nic przeciwko temu, abym również posmakował tych ust. - Zostaję z Ashton tego lata. Moja przyjaciółka pojechała na plażę, więc podwiezie mnie do Ash po tym jak zjemy. Ash. Cholera. Musiała wspominać o Ashton? Mój dobry nastrój wyparował, a ja po raz kolejny zmusiłem się do uśmiechu. Spojrzała przez moje ramię na stół, do którego się kierowałem i zmarszczyła brwi. - Chłopaki, naprawdę siedzicie przy tym stole? - Rzuciła sfrustrowanym wzrokiem na kelnerkę. - Tak się zdaje - mruknęła. Podążyłem za jej wzrokiem i zobaczyłem blond hostessę spoglądającą na nas z rozdrażnioną dezaprobatą na twarzy. - Co się stało? - zapytałem, odwracając swoją uwagę z powrotem na Lanę. Westchnęła i spojrzała na mnie. - Czekamy na stolik już co najmniej piętnaście minut. Ach. Kelnerka dała nam ich stolik. Mogłem naprawić ten problem. - Idź po swoją przyjaciółkę i usiądźcie z nami. Lana błysnęła jasnym uśmiechem. - Okej, dzięki. Zaraz wrócę. Patrzyłem, jak się odwróc ła i podeszła z powrotem do baru. Jej tyłek był niemożliwy do nie oglądania, kiedy jej biodra kołysały się lekko z boku na bok. Cholera, Lana wyglądała dobrze.
Lana - O mój Boże, czy ty właśnie flirtowałaś z tym przystojniakiem? Cholerna dziewczyno, kiedy zdecydujesz się popisywać, celujesz wysoko. - Podziw w głosie Jewel sprawił, że chciałam się zaśmiać. Jednak fakt, że czułam się, jakbym miała zwymiotować sprawił, że utrzymałam swój humor w ryzach. Sawyer mnie obczajał. Jego oczy powoli śledziły moje ciało. Zatrzymał się na moich cyckach. Poczułam potrzebę powachlowania się podkładką spod mojej szklanki. - Znam go. I siedzimy z nim i jego przyjaciółmi - ogłosiłam, sięgając po torebkę i napój. - Naprawdę? - Jewel pisnęła radośnie, zrywając swoją torebkę z siedzenia obok niej i wstając. Szalikowa rzecz, którą nazywała bluzką, ukazywała cały jej płaski, opalony brzuch. Kolczyk w jej pępku błyskał dwoma małymi cyrkonami na każdym końcu powodując, że oczy natychmiast skupiały się na jej wyeksponowanej skórze. Następnie Daisy Dukes które miała na sobie sprawiły, że moja mini spódniczka wyglądała szykownie. Za dziewczyną odwracały się głowy, kiedy szła, a nie było innego powodu niż to, że większość z jej ciała była wystawiona. - Chodź - rzuciłam i ruszyłam w stronę Sawyera, który stał dokładnie tam, gdzie go zostawiłam, czekając na nas. Jego wzrok powędrował do Jewel i obserwowałam, jak ocenia ją w ten sam sposób, jaki oceniał mnie. Chory supeł utworzył się w moim brzuchu i walczyłam z chęcią wepchnięcia jej za siebie. Nie chciałam, aby robił tą powolną seksowną wędrówkę oczami na jej ciele. - Jest tak cholernie gorący - Jewel syknęła obok mnie. Bardziej wypchnęła swoją klatkę piersiową do przodu, a ten odrzucający ruch jej długich
blond włosów na ramiona po prostu się stał. Przygotowywała się do uwolnienia swoich zdolności na Sawyera. - Nie on, Jewel. Wybierz jakiegoś innego. Po prostu nie on. - Próbowałam nie brzmieć, jakbym ją błagała, ale nie byłam w stanie zamaskować desperacji w moim głosie. Usłyszałam mały okrzyk obok mnie. - On jest powodem, dla którego... - Urwała, kiedy jej umysł owinął się wokół tego, czego właśnie się domyśliła. - Och, wow. Łapię. Nie będę ci go podbierać - odpowiedziała. Nie, ale wciąż była opalona, wolna od piegów, blond i dobrze obyta w świecie mężczyzn. To były wszystkie rzeczy, które lubił Sawyer. Kiedy do niego doszłyśmy wiedziałam, że muszę ich przedstawić, tak bardzo jak tego nienawidziłam. Dlaczego nie zostawiłam jej po prostu w tym barze, aby flirtowała z barmanem i udawałam, że nie istniała? Doceniający wzrok Sawyera był skrzyżowany na Jewel i chociaż obiecała mi, że nie będzie flirtować, to było w niej zakorzenione. Dziewczyna nie mogła nic na to poradzić. - Cześć, jestem Jewel - wycedziła seksownym głosem, który sprawiał, że chciałam uderzyć jej głupotę. - Miło cię poznać, Jewel - odpowiedział, biorąc jej dłoń w swoją wielką i... czy on ją właśnie ścisnął? - Jestem Sawyer. Stary przyjaciel Lany. Fakt, że pozostawiłam ich, aby sami się zapoznali nie był moim zamysłem. Po prostu nie mogłam otworzyć ust, bojąc się, że pozwolę, aby moje gniewne warczenie zawibrowało w mojej piersi. W tym momencie naprawdę nienawidziłam Jewel. Miała zamiar spędzić całe lato z chłopakiem, który niby miał być jej chłopakiem, ale rozprzestrzeniała dla wszystkich swój urok, aby co
uzyskać od Sawyera? Jedną noc? Wzdrygnęłam się na samą myśl. Po prostu bym ją zabiła, gdyby się ośmieliła. - Lana? - Głos Sawyera wyrwał mnie z moich myśli i zamrugałam kilka razy, aby oczyścić umysł. - Um, tak, przepraszam - odpowiedziałam. - Jest wyczerpana po podróży - wyjaśniła Jewel, obejmując mnie. Nie ulegało wątpliwości, że wiedziała, co było nie tak. - Zapytałem, czy chcesz, abym zawiózł cię do Ashton po obiedzie tak, aby Jewel nie musiała. Och, proponował mi przejażdżkę. Jewel zniknie. Tak, poproszę. - Byłoby wspaniale. Dziękuję. - Udało mi się powstrzymać ekscytację w moim głosie. Zadowolony uśmiech dotknął jego ust i chciałam sięgnąć po nie, poczuć je. Zobaczyć, czy były tak gładkie, jak wyglądały. Jak dziwne to było? Sawyer poprowadził nas do stołu i dwóch innych facetów uśmiechało się do nas. Mogłam zobaczyć zaskoczoną ciekawość w ich oczach. - Chłopaki, to Lana, kuzynka Ashton i jej przyjaciółka, Jewel. Czekały na stół i zaoferowałem podzielenie się naszym. - Sawyer odwrócił się do nas. Chłopak po lewej to Ethan, a ten po prawej to Jake. Ethan miał ładny uśmiech i krótkie, ciemne włosy. Były wystarczająco długie, aby niektóre z nich wymsknęły się do przodu. Jego ciemno brązowe oczy były ciepłe i rozbawione. Od razu go polubiłam. Musiałam wybrać, po której stronie półkola usiąść, a on wydawał się mniej groźny z ich dwójki. Szybko zerkając na Jake'a zobaczyłam, jak wpił się wzrokiem w nagi brzuch Jewel. Blondyn loki wymykające się z jego czapki baseballowej były ładne, ale
seksualny błysk w jego szarych oczach był trochę denerwujący. - Jewel - powiedział Sawyer, wskazując, aby wsunęła się po stronie Jake’a. Przesunęłam się w stronę Ethana. Czułam się bardzo wdzięczna: nie będę musiała siedzieć obok Jake’a. Wtedy obserwowałam, jak Sawyer wsuwa się obok Jewel, a mój żołądek opadł. Musiał wybrać stronę i bez sekundy namysłu wybrał Jewel. Jego oferta, aby zawieść mnie do Ashton wydawała się teraz nieistotna. Zrobił to, aby być uprzejmym, ponieważ taki był. Nie dlatego, że przyciągałam go czy nawet w niewielkim stopniu interesowałam. Byłam idiotką. - Nie wiedziałem, że Ash ma kuzynkę - powiedział Ethan obok mnie. Oderwałam oczy od Sawyera, kiedy przysuwał się do Jewel, koncentrując na facecie obok mnie. Przynajmniej nie wyglądał na zdenerwowanego utknięciem ze mną zamiast Jewel. - Um, tak, jestem. Mieszkam w Georgii i zwykle odwiedzam ją raz na rok, w większości. Przyjazny uśmiech Ethana ukazał jego proste, białe zęby. Podobały mi się zadbane zęby u faceta. Ethan również był niczego sobie. Jego ciemne oczy były przykryte bardzo długimi rzęsami. - Więc, zostajesz na długo? - Całe lato - odpowiedziałam. Uśmiech Ethana wyglądał na pełen aprobaty i skinął głową. - Fajne - odpowiedział, a potem uniósł wzrok na kelnerkę, która właśnie przechodziła. - Mogę przynieść wam coś do picia? - zapytała, odpychając kosmyk brązowych włosów za ucho i zmuszając się do uśmiechu, który nie sięgał jej oczu.
- Colę - powiedział Ethan, potem spojrzał na moją niemal pustą szklankę. - Niech będą dwie cole. Zamówił za mnie. Podobało mi się to. Żaden inny facet nie zamawiał za mnie. To sprawiło, że czułam się dziwnie wyjątkowo. - Dla mnie wódka z sokiem pomarańczowym - powiedziała Jewel, jakby miała od tego zacząć. Spojrzałam na nią, a ona posłała mi mały uśmieszek. - Dowód - powiedziała kelnerka i tym razem ja się uśmiechnęłam, kiedy Jewel natychmiast zmieniła sposób patrzenia z zarozumiałego na rozdrażniony. - Nie mam go ze sobą - odpowiedziała poirytowanym tonem. - Założę się - mruknęła kelnerka. - Mówisz, że nie wyglądam na dwadzieścia jeden lat? - zapytała Jewel jakby była w szoku, że ktoś mógł to zakwestionować. Ponieważ, oczywiście, osiemnastolenia dziewczyna łatwo mogła udawać dwudziesto jedno latkę. Wszystko jedno. - Tak, to właśnie mówię - warknęła kelnerka. Jewel otworzyła usta, aby się kłócić, bez wątpliwości, a ja wiedziałam, że musiałam wkroczyć i ją zatrzymać, zanim wszyscy zostaniemy wyrzuceni. - Po prostu proszę przynieść jej dietetyczną colę, proszę - powiedziałam do kelnerki z przepraszającym uśmiechem, a następnie posłałam ostrzegawcze spojrzenie w stronę Jewel. Odchrząknęła głośno i skrzyżowała ręce na piersi, dąsając się. Na szczęście, nie za bardzo wystawiała rowek między swoimi piersiami, więc Sawyer nie patrzył w dół z ukosa na jej koszulkę, kiedy podciągnęła swoje małe piersi swoją śmieszną postawą. Wszyscy inni zamówili swoje napoje. Kiedy Sawyer pochylił się, aby
wyszeptać coś do Jewel, a ona zachichotała, postanowiłam że musiałam skupić się na menu i po prostu przez to przejść. Nie wiem dlaczego miałam nadzieję na coś innego. - Dobrze sobie z tym poradziłaś - wyszeptał Ethan, otwierając swoje menu obok mnie. Zerknęłam na niego i uśmiechnęłam się. - Dzięki. Zdarza się to bardzo często. Uśmiechnął się i zaczął przeglądać swoje menu. Zrobiłam to samo. Tłumaczenie i korekta: Bat
Rozdział 3
Sawyer Jeśli dziewczyna zachichocze jeszcze raz, miałem zamiar rozedrzeć na kawałki moją serwetkę i wpakować ją do moich uszu. Cholera, była denerwująca. Kiedy po raz pierwszy ją zobaczyłem pomyślałem, że może potencjalnie odciągnąć mnie od Ashton dzisiejszego wieczoru, ale tak bardzo się myliłem. Wszystko, co robiła, to grała mi na nerwach. Jej ręka zsunęła się jeszcze raz po moim udzie, a ja chciałem to skończyć wpychając ją na Jake'a. Miękki śmiech przykuł moją uwagę i odwróciłem swoją uwagę do Lany. Uśmiechała się szeroko na coś, co mówił do niej Ethan. Mówił do niej szeptem przez cały posiłek. To również działało mi na nerwy. Odkąd usiadła obok niego, zabrał całą jej uwagę. To było tak, jakby reszta z nas nawet nie siedziała przy tym cholernym stole. - Wygląda na to, że jest zainteresowana twoim przyjacielem - powiedziała Jewel, najwyraźniej zauważając, na czym skupiałem uwagę. - Hmmm - było moją jedyną odpowiedzią. - Jak długo znasz Lanę - zapytała. Pomyślałem o tych czasach, kiedy miała jasno pomarańczowego kucyka i chude nogi z guzowatymi kolanami i zorientowałem się, że przeszła bardzo długą drogę. Te piegi, które kiedyś były nieatrakcyjne, teraz tylko polepszały jej wygląd. - Odkąd byliśmy dziećmi. Zawsze zajmowałem się nią przez Ash i Beau. Dręczyli ją.
- Beau? - zapytała Jewel. Najwyraźniej Lana nie powiedziała zbyt wiele o Ashton swojej przyjaciółce. Jeśli by to zrobiła, wiedziałaby dokładnie, kim był Beau. - Mój bra... uch, kuzyn - odpowiedziałem. Lana odrzuciła głowę do tyłu i tym razem wydała z siebie prawdziwy śmiech. Nie ten, który próbowała uciszyć, ale taki, który był całkowicie zachwycony czymś i nie obchodziło ją, czy ktoś to usłyszy. Długie, jedwabiste, kasztanowe loki dotknęły lekko krawędzi stołu i zastanawiałem się, czy zareagowałaby, gdybym owinął jeden jej kosmyk wokół swojego palca. - Myślisz, że to zabawne, prawda? - odpowiedział Ethan, uśmiechając się jak idiota, ponieważ sprawił, że śmiała się tak mocno. Lana skinęła głową, sięgając i ściskając jego ramię. - Tak, prawda. Przepraszam - powiedziała, starając się powstrzymać ogromny uśmiech na swojej twarzy. Język ciała Ethana powiedział mi, że w ogóle nie przeszkadzało mu to, kiedy pochylił się do jej dotyku i znowu zaczął ten cholerny szept. Ci dwoje byli zagubieni w swoim małym świecie. - Normalnie nie jest dobra z chłopakami. Sprawiają, że robi się nerwowa wytknęła Jewel. Jak dla mnie nie wyglądała na zdenerwowaną. Mimo to, musiałem się zgodzić, Lana, którą pamiętałem, była cicha i ostrożna. Co zmieniło się poza tym, że zmieniła się z nieciekawej na wspaniałą w ciągu kilku krótkich miesięcy? Jake powiedział coś do Jewel, a ona odwróciła swoją uwagę do niego. W końcu miałem trochę ulgi. Może teraz zacznie macać jego udo i zostawi moje w spokoju.
Lana sięgnęła po swój napój i jej oczy spotkały się z moimi. Zatrzymała się na chwilę, a następnie uśmiechnęła do mnie. Naprawdę miała ładny uśmiech. A te piegi... cholera, były urocze. - Smakuje ci obiad? Ukradkiem zerknęła na Ethana, który nadal wpatrywał się w nią jak zakochany szczeniak. Udało jej się owinąć go sobie wokół małego palca naprawdę szybko. - Tak, dziękuję - odpowiedziała, po czym wzięła łyk napoju. Te soczyste usta owinęły się wokół słomki i musiałem mocno przełknąć, aby powstrzymać się od jęku. Jak mała Lana McDaniel stała się tak biegła w sposobach uwodzenia mężczyzn? - Lana wspomniała, że masz ją podwieźć do Ashton - powiedział Ethan i oderwałem wzrok od Lany i jej słomki, odwracając się do niego. Dlaczego spiorunowałem go wzrokiem, nie byłem pewny. Nie zrobił nic złego. Zabawiał się z Laną i chciał upewnić się, czy czuła się komfortowo przy stole. Zmuszając moją twarz do zrelaksowania się, skinąłem głową. - Tak, pomyślałem, że jeśli jedziemy w tę stronę, mogę ją zabrać, aby Jewel mogła kontynuować podróż w kierunku plaży. Ethan wyglądał na zbyt zadowolonego. - Dobry pomysł - odpowiedział z uśmiechem i pochylił się, aby powiedzieć coś do Lany, co spowodowało, że się uśmiechnęła. Zapłacenie za posiłek i wyjście było moim priorytetem numer jeden. Byłem gotowy wysłać Jewel w drogę. Dziewczyny, które nie łapały aluzji, denerwowały mnie. Podpisałem rachunek i wsadziłem kartę płatniczą do mojego portfela.
- Proszę - powiedziała Jewel, kiedy podała kelnerce swój rachunek i dwadzieścia dolarów. - Ethan, nie - głos Lany przebił się przez moje myśli i patrzyłem, jak skrzywiła się na Ethana, który się do niej uśmiechał. - Muszę wyjść. Muszę iść do toalety, zanim ponownie wyruszę w drogę powiedziała Jewel. Wstała i przepuściłem ją, nie odrywając wzroku od Lany i Ethana, który jak się okazało, kłócił się, albo przynajmniej to Lana kłóciła się, a Ethan się cieszył sam z siebie. - Ci dwoje sprawiają, że chce im zamknąć usta - mruknął Jake, wychodząc z boksu. - Poza tym, dlaczego do cholery, ma iść i płacić za posiłek laski, jeśli dopiero co ją spotkał? Ja taki nie jestem na randkach. Chciał zapłacić za jej posiłek? Dlaczego ja o tym nie pomyślałem? To była miła rzecz. Była kuzynką Ashton. Powinienem zapłacić za to. Z wyjątkiem tego, że byłem tak skupiony na ucieczce od Jewel, że nie myślałem o niczym innym. - Chodź, E, zwijajmy się. - Jake nie próbował ukryć swojej irytacji. Utknął z Jewel. Lana szybko wysunęła się z kabiny i wstała. Ethan był tuż za nią, z jej małą czerwoną torebką w dłoni. - Zapomniałaś o tym - powiedział, kiedy podszedł do niej od tyłu. Lana posłała mu wdzięczny uśmiech i podziękowała. Podchodząc w stronę drzwi, nie spojrzałem do tyłu, aby zobaczyć, czy ktoś za mną idzie. Musiałem wydostać się na zewnątrz i zaczerpnąć świeżego powietrza, zanim wybuchnąłbym na kogoś bez żadnego powodu.
Lana Sawyer był cichy. Próbowałam nie gapić się na niego, kiedy on i Ethan zabrali moje rzeczy z samochodu Jewel i załadowali je na tył jego. Wydawał się śpieszyć, aby wyjść. Może Jewel za bardzo się na nim rozłożyła, a on był gotowy, aby od niej uciec. Ta myśl sprawiła, że się uśmiechnęłam. Zerkając na niego przez zasłonę moich włosów, mogłam zobaczyć, jak się zrelaksował, kiedy wsiedliśmy do samochodu. Ethan zaproponował Jake’owi przednie siedzenie i powiedział, że usiądzie ze mną z tyłu, ale Sawyer odparł, że nie ma zamiaru kazać mi czołgać się na tył ciężarówki. Nie sądziłam, że oddzielna kabina z wygodnym tylnym siedzeniem to "czołganie się", ale nie kłóciłam się. Jego zły grymas sprawił, że wspięłam się na przednie siedzenie. Na szczęście, zdawał się uspokoić, kiedy dwóch innych chłopaków poszło na tył. - Możesz zmienić stację, jeśli chcesz - powiedział Sawyer, zerkając w moją stronę. Nie wracałam uwagi na to, co leciało w radiu. Bardziej martwiłam się zastanawianiem, dlaczego nagle był taki niemiły. Nie byłam przyzwyczajona do oglądania takiego Sawyera. Zwykle był uśmiechnięty i uprzejmy. To musiał być Sawyer-po-Ashton. Ta myśl sprawiła, że posmutniałam. - Ach, człowieku, nie pozwól jej wybierać. Jest taka dziewczyńska. Wybierze jakiś okropny gówniany boysband. - Narzekał Jake z tylnego siedzenia. Umph, ow, co do cholery? - warkął. Odwróciłam się, aby zobaczyć, jak Ethan wpatruje się w niego. Gdyby tylko Sawyer lubił mnie tak jak lubił mnie Ethan w oczywisty sposób. Wtedy znowu, Ethan był bardziej z mojej ligi.
- Mam chęć pozwolić jej przeczołgać się tam, żeby cię uderzyła - powiedział Sawyer z rozbawieniem w głosie. - Dobra, myślę, że E posiniaczył mi żebra. Zamknę się. Reszta podróży była dość monotonna. Nie było zbyt wiele rozmowy poza tym, że Sawyer pytał mnie, czy było mi wygodnie. Odwrócił otwór wentylacyjny do mnie i powiedział, że jeśli będzie mi zimno, mogę go zamknąć. Kilka razy zmienił stację i zawsze pytał, czy podobała mi się piosenka. To był Sawyer, do którego byłam przyzwyczajona. Uprzejmy i grzeczny. Nie markotny facet, którego widziałam całą noc. Kiedy Sawyer wjechał na polną drogę, która wiedziałam, że prowadzi na pole, przeszukiwałam parking, szukając samochodu Ashton lub ciężarówki Beau. Nie byłam pewna, czy byłam gotowa spotkać się już z Ashton i oboma braciami Vincent. Jeśli Sawyer nadal by za nią cierpiał, to by mnie zabiło. - Zobaczymy się później. Pójdę tam i zabiorę Lanę do Ash. Ethan odchrząknął, zwracając moją uwagę na siebie. - Um, mogę ją zabrać - powiedział ostrożnie, kiedy wpatrywał się w Sawyera. Sawyer, z drugiej strony, nie odwrócił się, aby spojrzeć na niego. - Zrobię to, Ethan - odpowiedział chłodnym, twardym głosem. Ethan przeniósł wzrok ze mnie na Sawyera, następnie wydał z siebie westchnienie, otworzył drzwi i wysiadł. Kiedy już zamknął drzwi, Sawyer wycofał się i odwrócił. Byłam cicho wstrząśnięta, że chciał zabrać mnie do Ashton, ale wtedy dokuczliwie przypomniałam sobie, że prawdopodobnie robił to z nadziei, że zobaczy Ashton, co zniszczyło moją radość.
Zamiast torturować się w głowie rożnymi scenariuszami, postanowiłam zapytać go o Ashton. - Więc, jak się mają rzeczy między waszą trójką? - Nie musiałam precyzować. Wiedziałam, że będzie dokładnie wiedział, o kim mówiłam. Spiął się, a następnie wypuścił oddech i przechylił głowę na bok, tnąc swymi oczami przeze mnie. - Uwierzyłabyś mi, gdybym powiedział, że świetnie sobie radzimy? Smutny uśmiech na jego twarzy złamał mi serce. - Nie - odpowiedziałam. Wypuścił mały chichot i przesunął dłonią przez swoje ciemne włosy. - Wiedziałaś o nich ostatnim razem, kiedy tu byłaś, prawda? Pamiętam jednego razu, na imprezie na polu. Coś było nie tak z tą całą sytuacją. Na początku, nie byłaś typem Beau, a Ash nie wkurzyłaby się, gdyby flirtował z tobą, ponieważ mieli swoje granice. - Pokręcił głową. - Zgaduję, że byłaś jedynym powodem, dla którego uwierzyłem w tę historię. Nie myślałem, że jesteś kłamcą. Zawsze wiedziałam, że kłamstwo wróci, aby mnie prześladować. Kiedy Sawyer znalazł Ashton i Beau w miłosnej sprzeczce, nie mogłam znieść myśli, że dowie się prawdy w ten sposób. Więc skłamałam i powiedziałam Sawyerowi, że Beau do mnie zarywał, a Ashton nie sądziła, żeby był dla mnie wystarczająco dobry. Później powiedziałam Ashton, że musi wybrać jednego z nich, albo obojgu pozwolić odejść, ponieważ to, co robiła Sawyerowi, było złe. - Przykro mi - powiedziałam. Naprawdę miałam to na myśli. Sawyer skinął głową. - Ta, mi też.
Reszta drogi do Ashton była dość spokojna. Nie pytał mnie, czy czułam się dobrze i nie włączył radia. Dlaczego otworzyłam swoją gębę? Przypominanie mu o swoim udziale w kłamstwie jego kuzyna i dziewczyny, było głupie. - Samochód Ash jest tutaj, ale wątpię, żeby była w domu. Była wcześniej z Beau na polu. Skinęłam i sięgnęłam do klamki. Wystarczająco powiedziałam na dzisiaj. Musiałam wyjść z jego samochodu, zanim powiedziałabym coś jeszcze głupszego. - Czekaj, Lana. - Ręka Sawyera sięgnęła, a jego palce owinęły się wokół mojego ramienia. Chłodny dotyk jego ciepłej, szorstkiej skóry powędrował po całym moim ciele. - Uch, tak? - Udało mi się wykrztusić. - Spójrz, jestem kretynem. Przykro mi. To nie była twoja wina. To gówno z Ashton i Beau, nic z tego nie było twoją winą. Po prostu potrzebowałem dać upust emocjom, a ty byłaś jedyną osobą w pobliżu. Myliłem się. - Przerwał i spojrzałam na niego. - Wybaczysz mi? Szczere spojrzenie w jego oczach stopiło mnie. Był takim słodkim, rannym szczeniaczkiem. Ashton była szalona, że go tak zraniła. Mam na myśli, kto robi coś takiego? Był doskonały. Jak można zranić kogoś tak doskonałego? - Tak, oczywiście. Uśmiech rozjaśnił jego twarz i ścisnął moje ramię, a następnie puścił. - Uff, dziękuję. - Oboje wysiedliśmy z samochodu i spotkałam się z nim po drugiej stronie, biorąc rzeczy, które wyjął z bagażnika i stawiając je na podjeździe.
- Pomogę ci. Nie bierz ciężkich rzeczy - powiedział Sawyer, kiedy sięgnął po ostatnią torbę. Normalnie nie pakowałam się w takie ilości, ale teraz, kiedy nosiłam makijaż i stylizowałam włosy, mając normalną szafę, musiałam wziąć wiele sztuk bagażu. - Dzięki. - Nie brałem cię za dziewczynę, która tak dużo zabiera - zauważył. Wzruszyłam ramionami. - Rzeczy się zmieniają. - Sięgnęłam w dół, aby podnieść torbę z moimi kosmetykami i przyborami toaletowymi. Były najmniejsze. - Tak, właśnie, no nie? - Jego wzrok przesunął się z powrotem na dom i wiedziałam, że gapił się w okno Ashton. Tak bardzo jeszcze po niej nie ruszył dalej. - Ona jest idiotką... za to, co zrobiła. - Zamknęłabym swoje usta dłońmi, gdybym nie miała ich już pełnych. Nie mogłam uwierzyć, że to powiedziałam. Sawyer zwrócił swoją uwagę z powrotem na mnie. Jego ciemne brwi wygięły się w zdziwieniu na moje stwierdzenie i byłam pewna, że moje policzki były jaskrawo czerwone. - Tak myślisz? Cóż, nie mogłam teraz temu zaprzeczyć. Więc skinęłam głową. Sawyer zrobił krok w moim kierunku i moje serce zabiło tak mocno w mojej piersi, że poczułam potrzebę nabrania powietrza. Jego niebieskie oczy obserwowały mnie uważnie. To było tak, jakby patrzył na mnie po raz pierwszy. Jego oczy opadły na moje usta i poczułam ochotę nerwowo oblizać swoje wargi.
- Myślisz, że jestem lepszym wyborem niż Beau? Jest tym złym, no wiesz. Niebezpiecznym. Dziewczyny lubią złych chłopców. - Jego głos zniżył się do niskiego dudnienia. Wzdrygnęłam się, kiedy zrobił kolejny krok w moją stronę, a jego oczy nie przestawały obserwować moich ust. Minęło trochę czasu, odkąd nakładałam pomadkę. Zastanawiałam się, czy były suche. Zmuszając się do zachowania spokoju, powiedziałam: - Nie wszystkie dziewczyny. - Hmmm... Uniósł rękę i delikatnie przebiegł kciukiem przez moją dolną wargę. Wyobrażałam sobie, jak przygryzam ten kciuk i wciągam go do swoich ust, aby ssać, ale nie zrobiłam tego. Zamiast tego, po prostu przestałam oddychać. - Są tak samo miękkie, jak wyglądają... może miększe - wyszeptał, a potem opuścił głowę i zanim mogłam wziąć uspokajający oddech, jego usta były na moich. Zrzuciłam torby z rąk i chwyciłam go rękoma, żeby nie stracić przytomności z powodu jego przytłaczającej rzeczywistości i faktu, że byłam całowana przez Sawyera Vincenta. Jego ręce opadły na moją talię i delikatnie ścisnął nagą skórę, której dotknął. Myślę, że jęknęłam, kiedy wciągnął moją dolną wargę w swoje usta i zaczął ją ssać. Zanim mogłam całkowicie się na niego rzucić, już go nie było. Z zawrotami głowy i zupełnie wstrząśnięta, straciłam równowagę i wyciągnęłam rękę, aby chwycić się boku ciężarówki. - Wow. - Ręka Sawyera wystrzeliła, żeby mnie wesprzeć. To było dopiero żenujące. Wzięłam uspokajający oddech i uniosłam oczy, a kiedy je już całkowicie skupiłam, spojrzałam na Sawyera. Zamiast oniemiałe-
go wyrazu twarzy, takiego jak byłam pewna, że miałam na twarzy, zobaczyłam, że marszczył brwi. Nie, krzywił się. - Nie powinienem tego robić, Lana. Przykro mi. Byłem zdenerwowany i po prostu nie myślałem. - Schylił się i chwycił moje dwie ciężkie walizki, ruszając do drzwi, nie czekając na mnie, aż odpowiem. To nie był sposób, w jaki wyobrażałam sobie, że zakończy się nasz pierwszy pocałunek. Uwierzcie mi, fantazjowałam o tym pocałunku od lat. Większość mojego życia. Chociaż sam pocałunek był całkowicie idealny, końcówka już nie. Złość nagle zajęła miejsce rozczarowania i chwyciłam pozostałe torby, idąc za nim. Jak śmiał mnie tak całować, a potem przeprosić i zwiać. - To... Frontowe drzwi otworzyły się, kończąc moje zdanie, co prawdopodobnie było dobrą rzeczą, odkąd miałam zamiar mu to wyznać. - Lana, kochanie, jesteś tutaj. - Ciocia Sarah uśmiechnęła się do mnie, kiedy otworzyła frontowe drzwi. Posyłając Sawyerowi wściekłe spojrzenie, przeszłam obok niego i weszłam do domu. Tłumaczenie: Bat
Rozdział 4
Sawyer To nie mogło być dobre. Mentalnie przeklinałem sobie, za taki dupkowaty ruch. Szarpiąc drzwi mojego samochodu, aby je otworzyć, zacząłem wspinać się do środka, kiedy ciężarówka Beau wjechała za mną. Idealnie. Tego właśnie teraz potrzebowałem. Musiałem owinąć głowę wokół tego głupiego pocałunku z Laną. Nie stać twarzą w twarz z Beau i Ash. Drzwi cieżarówki Beau otworzyły się i wysiadł z gniewnym grymasem na twarzy. O co mu chodziło? - Lepiej, żeby to był cholernie dobry powód, dla którego zaparkowałeś na podjeździe Ash. Patrzenie, jak Beau zachowuje się jak jaskiniowiec dla dziewczyny, było niemal tak ciężkie, jak widzenie go z Ash. Beau nie był zazdrosny, nie dopóki Ashton nie stała się jego. Teraz był popieprzonym szaleńcem. - Po prostu podwiozłem Lanę - odpowiedziałem, spotykając jego gniewne spojrzenie. Nie byłem przestraszony przez jego głupią postawę twardziela. Walczyłem z nim więcej razy, niż mogłem zliczyć. Moja odpowiedź zmyliła go, ponieważ uniósł jedną brew, a następie odwrócił się do Ash, która wysunęła się za nim na siedzeniu kierowcy. - Jest tutaj? - pisnęła Ash, zeskakując, zanim Beau mogł ją złapać. - Pamiętasz, mówiłam ci, że Lana przyjeżdża dzisiaj wieczorem - rozpromieniła się
do Beau, a następnie zmarszczyła brwi i spojrzała na mnie. - Dlaczego... skąd ją zabrałeś? Ash była słodka, kiedy była zmieszana. - Jadła obiad w Wings, kiedy zatrzymaliśmy się tam, aby coś zjeść. Zaproponowałem, że ją odwiozę, aby oszczędzić jej przyjaciółce drogi. Wyraz twarzy Ashton ponownie się rozjaśnił. Lubiłem jej uśmiech - zawsze. - Dziękuję! Jestem taka szczęśliwa, że ją spotkałeś. - Ash odwróciła się i objęła Beau, wyciskając głośny pocałunek na jego ustach, przed opuszczeniem i cofnięciem się. - Muszę iść ją zobaczyć. Nie widziałam jej od miesięcy. Zadzwoń do mnie później. Beau chwycił ją za rękę i odwrócił jej dłoń, aby ucałować ją, a następnie polizać. Obrzydliwość, nie chciałem tego oglądać. - Tak, zadzwonię, kiedy wczołgam się do łóżka. - Jego głos był znacznie głębszy, niż normalnie i przysięgam, że usłyszałem, jak Ashton wzdycha. Widziałem więcej, niż chciałem. Zacząłem wspinać się do mojego samochodu. - Sawyer, zaczekaj - polecenie Beau zatrzymało mnie. Naprawdę chciałem odejść, ale zablokował mnie, więc nie mogłem uciec. Ashton wbiegła do środka i zamknęła drzwi, a Beau odwrócił wzrok w moją stronę. - Jeśli chodzi o dzisiaj. Nie rób tego więcej. Minęło sześć miesięcy, a Ashton wychodzi z siebie, aby być dla ciebie miła. Jeszcze raz powiesz do niej w taki sposób, a skopię ci tyłek. Zrozumiałem, że to nie były przeprosiny, ale groźba. Ale miał racje, byłem dupkiem dla Ashton. Nie chciałem żadnego z nich od siebie odpychać.
Oboje znali mnie lepiej niż ktokolwiek. Byli moimi najlepszymi przyjaciółmi przez całe moje życie. Dzieliliśmy tajemnice i wspólne wspomnienia. To utworzyło więź tak ważną, że zrezygnowałem z Ash bez większej walki, żeby ją zachować. - Masz rację. Byłem dupkiem. Przeproszę ją następnym razem, jak ją zobaczę. Beau wydawał się usatysfakcjonowany. Jego wzrok przesunął się z powrotem do jej teraz oświetlonego okna sypialni. Ona i Lana były w środku, rozmawiając i zastanawiałem się, czy będę musiał przepraszać za coś jeszcze, kiedy spotkamy się następnym razem. Bo jeśli Lana powiedziała jej o tym pocałunku, wtedy Ash będzie wkurzona. Nie dlatego, że pocałowałem Lanę, ale ponieważ później byłem całkowitym kutasem. - Dobrze. - Beau zaczął odchodzić do swojego samochodu i zatrzymał się. - Hej, chcesz zagrać w bilard? - Ciocia Honey pracuje? - Tak. To znaczyło darmowe piwo. Skinąłem głową. - Prowadź.
Lana Ledwo weszłam przez drzwi, kiedy Ashton wbiegła do środka, piszcząc. Szybko zabrała nas przez swoją mamę i tatę i ich pytania dotyczące moich rodziców i zabrała nas do jej pokoju. Zamknęła drzwi i uśmiechnęła się do mnie jasno.
- Jestem taka szczęśliwa, że tu jesteś. Jej długie, blond włosy wisiały luźno na plecach, a jej złota opalenizna była idealna. Jak ona to robiła? Lato było od jakiegoś, nie wiem... tygodnia? Dzieliłyśmy te same zielone oczy. Tylko tyle. Kiedy byłam młodsza, nienawidziłam jej. Nie ponieważ była wredna, ale dlatego, że wyglądała jak laleczka Barbie. Dla porównania, ja byłam tą, która była wredna. - Ja też - odpowiedziałam, kiedy rzuciła się na łóżko obok mnie. Ucieczka od mojej mamy i jej niekończącego się żalenia na tatę było wielką ulgą. Byli oficjalnie rozwiedzeni od trzech miesięcy, ale wciąż codziennie się na niego uskarżała. - Będziemy tak dobrze się bawić. Kayla Jenkins ma jutro urodziny i ma ogromną imprezę w swoim domu. Ma jedną taką rocznie. Spodoba ci się i poznasz tam wszystkich. Potem Beau i ja rozmawialiśmy o wyprawie kempingowej. Może za tydzień do Cheaha. Chcemy zaprosić Sawyera, ponieważ turystyka to jego sprawa i kilka innych osób. Ty oczywiście, też jedziesz. Potem Leann jest na plaży przez całe lato w domu swojej babci. Powiedziałam jej, że przyjedziemy odwiedzić ją jednego tygodnia. Zmuszanie się do uśmiechu było ciężkie, ale jakoś się udało. Odpychając reakcję Sawyera na nasz pocałunek tak daleko, jak to było możliwe w moich myślach, skupiłam się całkowicie na mojej rozmowie z Ashton. - Brzmi jak zabawa. Piszę się na wszystko - zapewniłam ją. Pochylając się, dotknęła moich włosów i obserwowała moją twarz. Potem uśmiechnęła się głęboko. - Masz na sobie makijaż, a twoje włosy są ciemniejsze i.... - popatrzyła na moją spódnicę i top - masz stylowe ubrania.
- Zdecydowałam, że nadszedł czas na zmiany - odpowiedziałam, nie mogąc stłumić uśmiechu. - Cóż, wyglądasz gorąco. Ashton wstała i zaczęła ściągać kowbojskie buty, które miała na sobie z czarną sukienką, która ledwo sięgała połowy jej ud. To było tak, jakby Bóg postanowił spróbować swoich sił w stworzeniu kogoś idealnego i wybrał Ashton jako eksperyment. - Sawyer powiedział, że przywiózł cię do domu. Jaki był? Mam na myśli, był w dobrym nastroju? Nie byłam pewna, jak czułam się z Ashton rozmawiającą o Sawyerze. Nie spodziewałam się tego, kiedy planowałam spędzić tutaj lato. Minęło sześć miesięcy od czasu ich zerwania. Normalni ludzie ruszyliby dalej w ciągu tych sześciu miesięcy, prawda? Chodzi mi o to, że była teraz z Beau. Czy w tym momencie nie powinna być woda pod mostem? - Och, był w porządku. - Dobra, to było kłamstwo, ale chciałam go przed nią chronić. Nie chciał, aby Ashton wiedziała, że wciąż wpływała na niego z Beau. Westchnęła i opadła z powrotem na łóżko, składając pod sobą nogi i siadając naprzeciwko mnie. - Dobrze. On i Beau powiedzieli sobie kilka słów na polu dzisiejszego wieczoru. Musiałam skoczyć w ramiona Beau, aby powstrzymać go, od rozerwania Sawyera. Dlatego właśnie wyjechał i skończył w Wings. Nie widziałam ich walki, odkąd byliśmy dziećmi. Na pewno nadal nie walczyli o Ashton? - Co się stało? - zapytałam, wiedząc, że prawdopodobnie nie chciałam tego słuchać.
- Głupie rzeczy. Beau nie spodobał się sposób, w jaki Sawyer do mnie powiedział. To nie było nic wielkiego, ale Beau naprawdę się zdenerwował i zrobił defensywny. Nadal nie znaleźliśmy sposobu, aby poradzić sobie z tym, że jestem w środku. Ostatnim razem, kiedy siedziałam na jej łóżku i rozmawiałyśmy o chłopcach Vincent, powiedziałam jej, że musi pozwolić obu odejść. Już wtedy wiedziałam, że nie będzie w stanie tego zrobić. Tak bardzo byli częścią jej życia. Zwłaszcza Beau. - Czy Sawyer chodzi na randki? - Zapytałam, starając się brzmieć tak normalnie, jak to tylko było możliwe. Ashton wydała z siebie krótki śmiech. - Chciałabym. To było dziwne. Był wspaniałym, utalentowanym sportowcem, uprzejmym i zabawnym, ktoś taki jak on przebył sześć miesięcy bez dziewczyny zaproszonej na randkę? - Nawet jedną? Ashton wzruszyła ramionami i podciągnęła kolana pod brodę, owijając wokół nich ramiona. - Myślę, że był na jednej czy dwóch. Nie jestem pewna. Tak naprawdę nie pytałam. Sawyer nadal dziwnie zachowuje się koło mnie, a Beau jest terytorialny, kiedy mówię o Sawyerze. Nie lubi mówić o nim zbyt wiele. Jak przykro dla Sawyera. Ashton była dużą częścią jego życia, odkąd mieli czternaście lat. Teraz nie mógł naprawdę z nią dłużej porozmawiać, bez Beau stojącego nad nimi. Tak bardzo jak chciałam, żeby Sawyer odpuścił sobie Ashton, nie podobał mi się ten obraz w mojej głowie. Sawyer będący samotny przeszkadzał mi. Nie zasługiwał na to. Był taki dobry, dla ich obojga.
Rozbrzmiało Welcome to the Jungle i Ashton sięgnęła po telefon komórkowy leżący na stole obok łóżka. - Nie możesz być już w łóżku - Ashton zamruczała w telefon. To musiał być Beau. - Naprawdę? Och, okej, cóż, to dobrze. Cieszę się, że wy dwoje wychodzicie razem. - Moje uszy ożywiły się i obserwowałam swoje paznokcie, starając się udawać, że całkowicie nie byłam zainteresowana rozmową. - Ja też cię kocham. Bądź ostrożny i pamiętaj, że nie pije za dużo, więc odwieź go bezpiecznie do domu. Czy Sawyer pił? Z Beau? Ashton uśmiechnęła się. - Nie, ja kocham cię bardziej. - Och, proszę. - Będę go trzymać przy mojej poduszce. Zadzwoń do mnie, kiedy tylko wrócisz do domu. - Tak, gadamy. - Podniosła na mnie oczy i uśmiechnęła się do mnie jasno. - Okej, kocham cię, pa. Rzuciła telefon na kolana i westchnęła, szczęśliwa. - Wiem, że nie lubisz sposobu, w jaki wszystko się zepsuło i że Sawyer został skrzywdzony, ale tak bardzo kocham Beau, Lana. Zrobiłabym to jeszcze raz, gdybym musiała. Nienawidziłam krzywdzenia Sawyera, naprawdę. Nigdy nie byłam taka szczęśliwa. Beau jest wspaniały. - Jej głos zrobił się marzycielski, a ja walczyłam z ochotą na przewrócenie oczami. Tłumaczenie: Bat
Rozdział 5
Sawyer Wciąż nie mogłem zrozumieć, dlaczego tutaj byłem. Jasne, chodziłem na przyjęcia urodzinowe Kayli co roku od siódmej klasy, ale tylko dlatego, że Ash chciała przychodzić. W tym roku, nie liczyło się już więcej, czego chciała Ash, więc dlaczego do diabła tutaj byłem Spill Canvas zagrzmiał na zewnątrz z głośników. Basen był naznaczony kilkoma różno kolorowymi lampami błyskowymi, błyskającymi z balkonu na pierwszym piętrze, dzięki czemu woda wydawała się niebieska, różowa, fioletowa, zielona i żółta. Leżaki z drewna tekowego otaczały basem razem z pochodniami. W zeszłym roku, Jake wpadł na jedną z nich i zapalił się. Zanim mogłem ją dostać w swoje ręce, Beau podniósł ją i wrzucił do basenu. Śmialiśmy się z tego tygodnie później. Udałem się do prowizorycznego baru samoobsługowego tuż przed basenem, który w zasadzie składał się z dużych metalowych wanien wypełnionych lodem i napojami. Jeśli miałem dzisiaj przez to przebrnąć, potrzebowałem alkoholu. Dużo. - Sawyer! Facet przyjechał - wybełkotał Ryan Mason. Już był pijany. Nie było to zaskoczeniem. Chłopcy Mason byli właścicielami ziem, gdzie mieliśmy nasze przyjęcia. Starszy brat Ryana zaczął te terenowe imprezy kilka lat wcześniej.
Skinąłem w jego stronę i sięgnąłem po butelkę Corony, która była ukryta pod lodem. - Właśnie tak, kolego, napij się. Nie masz zamiaru więcej imponować córce księdza, prawda? Ryan zawołał ze środka basenu. Leżał na pływance z jakąś dziewczyną, z która, byłem niemal pewny, że chodziła do naszej szkoły, przytulając się z nią. Nie odpowiedziałem na jego idiotyczny komentarz. Jakby Ash o to dbała. Cholera, zostawiła mnie dla Beau. Zdejmując kapsel, wrzuciłem go do kosza obok napojów i wziąłem długi łyk. Zimny płyn nie sprawił, że poczułem się lepiej, ale przynajmniej dobrze smakował. Odwracając się, poszedłem z powrotem do domu, aby znaleźć może jakiś telewizor, tak abym mógł włączyć ESPN Sport Center, ale wziąłem tylko kilka kroków, zanim szklane drzwi otworzyły się i wyszli przez nie Ashton, Beau i Lana. Do diabła, powinienem zostać w domu. Ashton pomachała Kayli i pociągnęła Lanę do miejsca, gdzie Kayla wylegiwała się z innymi dziewczynami z którymi ukończyła szkołę. Oczy Beau spotkały moje, a on zbliżył się i stanął obok mnie. Obie ręce miał schowane w przednich kieszeniach dżinsów. - Nie sądziłem, że przyjdziesz tutaj - powiedział Beau, tak się ze mną witając. Wzruszając ramionami, uniosłem dłoń z Coroną. - Darmowe piwo. Beau uśmiechnął się i skinął głową. Darmowe piwo było zdecydowanie czymś, co rozumiał. Jego oczy nie opuszczały Ash, kiedy rozmawiała wesoło z innymi dziewczynami. Mała sukienka, którą miała na sobie na bikini zostawiała niewiele miejsca dla wyobraźni. Nigdy się tak nie ubierała, kiedy się ze mną
spotykała. Prawdopodobnie kolejna rzecz, którą zmieniła, aby być dla mnie idealną. Jakie bzdury. - Lepiej, żebyś obczajał Lanę - ostrzegł Beau. Przeniosłem oczy na Lanę i byłem zaskoczony, widząc ją w parze naprawdę maleńkich szortów. Jej nogi nie były opalone tak jak Ash, ale były długie i miały dokładnie taki sam kształt jak jej. Blada, kremowa skóra wyglądała na taką delikatną. Przebiegłem wzrokiem przez jej ciało i patrzyłem na sposób, w jaki jej biodra rozszerzały się poniżej małej talii, która była całkowicie widoczna przez jej krótki top, pod którym miała bikini. To dziwne, że miała tak wiele piegów na twarzy. Reszta jej ciała wyglądała na tak idealnie gładką, że niemal na namalowaną. - Myślę, że cię lubi. - Słowa Beau wpadły do moich myśli i oderwałem wzrok od ciemno miedzianych włosów Lany, spoglądając na brata. - Co? - Lana. Pytała się o ciebie tego wieczoru. Zastanawiała się, czy tu będziesz - Beau uśmiechnął się. - Myślę, że mogła się zakochać w rozgrywającym. Przeniosłem swoją uwagę z powrotem na Lanę, w tym samym czasie, kiedy spojrzała przez ramię i nasze oczy spotkały się. Zamarła, jakby w szoku, że patrzyłem w jej stronę. Kuzynka Ashton była przyjemna dla oka i naprawdę słodka. Wziąłem kolejny łyk mojej Corony, podczas kiedy bawiłem się pomysłem, że mógłbym wyrzucić Ash ze swojej głowy dzięki Lanie. - Mówiłem ci - powiedział Beau rozbawionym tonem. Może miał rację. Usta Lany podniosły się w lekkim uśmiechu, a ja przypomniałem sobie, jak delikatne były pod moimi. To był jeden cholerny pocałunek.
- Dalej, chodźmy znaleźć coś mocniejszego niż piwo. To czas, abyś ruszył po Ash, zanim znowu skończymy walcząc ze sobą nawzajem, po raz kolejny. Beau skierował się do domku nad basenem, a ja niechętnie oderwałem wzrok, który trzymałem dłużej, niż myślałem na Lanie, idąc za moim bratem.
Lana Beau przycisnął swoją dłoń do dolnej części pleców Ashton w terytorialny sposób, prowadząc ją w stronę schodów. Patrzyłam, jak walczyła z pragnieniem pójścia ze swoim chłopakiem, a jej obowiązkiem zostania ze mną. - Nie mogę zostawić Lany - wyszeptała Ashton. Beau chwycił ją w pasie i przyciągnął do swojej piersi. Jego oczy ani razu nie opuściły twarzy Ashton. - Lana jest dużą dziewczynką i nie będzie miała nic przeciwko, jeśli ukradnę cię od niej na kilka minut... lub więcej. - Uniósł swoje piwne oczy i uśmiechnął się do mnie. - Nie masz nic przeciwko, prawda, Lana? Jakbym miała wkurzyć Beau Vincent przyznając, że naprawdę nie chciałam zostawać sama. Potrząsając głową, zmusiłam się do uśmiechu. - Hmm, nie, jest w porządku. Wy, uch, idźcie robić cokolwiek. Beau odwrócił wzrok z powrotem na Ashton. - Proszę, chodź ze mną. - Jego głos zniżył się, a oczy zrobiły czarne i błagające. Teraz nie było sposobu, aby Ash mogła mu odmówić. - Okej - szepnęła, nawet na mnie nie zerkając. Patrzyłam, jak Beau prowadzi ją do schodów. Z pewnością nie zamierzała uprawiać z nim seksu w domu Kayli, prawda? Potrząsając głową, odwróciłam się i skierowałam na ze-
wnątrz. Może Sawyer będzie sam i mogłabym popracować nad swoją odwagą, aby z nim porozmawiać. Zanim dotarłam do drzwi, Sawyer wszedł do środka. Jego oczy wydawały się trochę szkliste, a jego zwykle wystylizowane włosy bałaganem. Zatrzymałam się i patrzyłam, jak skanuje pokój, aż znalazł moje oczy i zatrzymał się. Powolny uśmiech rozprzestrzenił się na jego ustach i zbliżył się do mnie. Czy on się lekko zataczał? - Hej, Lana, co robisz sama? Przęłknęłam nerwowy supeł w gardle, kiedy stał tak blisko, że moje ramię dotykało jego. - Uch, cóż, Ash i Beau poszli... - Wskazałam na schody, nie będąc w stanie powiedzieć mu, co poszli robić. Jego uśmiech stał się gniewnym warknięciem, kiedy przesunął swoją uwagę na schody prowadzące na górę, patrząc na nie, jakby były odrażające. Super, ponownie sprawiłam, że zaczął myśleć o Beau i Ashton. Ciepła dłoń zamknęła się wokół mojej i pisnęłam zaskoczona. Sawyer zachichotał i wsunął swoje palce między moje. - Chodź, słodka mała Lano. Możesz się bawić ze mną, skoro już zostałaś pozostawiona sama sobie. Poza tym, patrzyłem na te długie, seksowne nogi całą noc. Sprawiasz, że te szorty wyglądają naprawdę dobrze. Gapiłam się na niego, kiedy wciągnął mnie na pustą kanapę. Czy Sawyer właśnie powiedział, że moje nogi były seksowne? Nie miałam czasu myśleć o jego oświadczeniu, zanim pociągnął mnie w dół, abym usiadła na jego kolanach. Ukrył twarz w moich włosach i głośno wciągnął powietrze.
- Cholera, dobrze pachniesz - wymamrotał. Jedna z jego rąk powędrowała na talię i rozłożyła się w poprzek na moim nagim brzuchu, podczas, kiedy druga owinęła kosmyk moich włosów wokół palca. - Zupełnie jak jedwab - wyszeptał i przebiegł moimi włosami przez swoje usta. Po tym, jak minął pierwszy szok, moje serce zaczęło szybko bić. To było najbliżej, jak kiedykolwiek znalazłam się obok chłopaka, a fakt, że to był Sawyer przerażał mnie i ekscytował jednocześnie. Jego nos przebiegł po moim ramieniu, a następnie zaczął wtulać się w moją szyję. Nie mogłam nic poradzić na dreszcz, który przeze mnie przebiegł, kiedy jego ciepły oddech połaskotał moje ucho. Dłoń na moim brzuchu uniosła się odrobinę i odwrócił mnie tak, że byłam z nim twarzą w twarz. - Tak dobrze jest ciebie czuć, Lano. Sprawiasz, że zapominam o wszystkim innym - wymamrotał, kiedy jego dłoń ujęła tył mojej głowy i delikatnie skierował swoje usta do moich. Ten sam intensywny głód, który czułam ostatnim razem, kiedy to robiliśmy, przejął nade mną kontrolę. Jego język wysunął się i polizał moją dolną wargę, jęcząc. Sawyer Vincent jęknął, kiedy oblizał i posmakował moich ust. Przycisnęłam się do niego bliżej i przebiegłam dłonią przez jego ciemne loki, mając nadzieję, że pocałunek nie skończy się tak gwałtownie jak ostatnim razem. Kiedy jego język wsunął się do moich ust, teraz to ja jęknęłam. Smakował jak coś mrocznego i niebezpiecznego. Ostrożnie dotknęłam swoim językiem jego. Obie ręce chwyciły mnie w pasie i uniosły, abym go oplotła, zanim przebiegł dłonią przez moje plecy i przyciągnął mnie mocniej do swojej piersi. Jego usta opuściły moje i zaczęłam protestować, aż zaczął wytaczać szlak pocałunków po mojej szczęce i delikatnie przygryzł moje ucho, zanim podążył w
dół mojej szyi. Poruszyłam się niespokojnie, kiedy ciepło spłynęło do mojego brzucha i zaczęło się dziwne mrowienie między nogami. - Yo, Saw, znajdź sobie pokój, człowieku - zawołał donośny głos, przedzierając się przez mój mglisty umysł i zesztywniałam, wyrywając się z uścisku Sawyera. Zupełnie zapomniałam, że byliśmy w salonie! Wokół nas byli inni ludzie. Moja twarz była w ogniu. Zerknęłam na Sawyera, który obserwował mnie z rozbawionym uśmiechem. - Nie rób się teraz na mnie nieśmiała, Lano - wycedził, ściskając moje boki rękoma. - Sawyer! Co ty robisz? - zażądała Ashton za mną i zeszłam z jego kolan, jakbym robiła coś złego. - Cóż, Ash, robię dokładnie to, na co wygląda - odpowiedział Sawyer. - Byłeś cały na Lanie! - Tak, kochanie, byłem. Twoja kuzynka to słodkie maleństwo. I nie walczyła ze mną. Jestem cholernie pewny, że również jej się to podobało. Drwiące śmiechy i gwizdy rozległy się wokół nas. Wydawało się, że nie mogłam zrobić nic innego, poza patrzeniem na Sawyera w szoku. - Jest poza ligą. Słyszysz mnie? Nie waż się jej używać.... - Używać? Naprawdę, Ash? Myślisz, że właśnie o to w tym wszystkim chodzi? Ponieważ, kochanie, wcale nie. Mogę być przyciągany do innych dziewczyn. To jest możliwe. - W jego głosie wyraźny był zadowolony ton. Dlaczego? - Nie o to mi chodziło - krzyknęła Ashton. Sawer uniósł brwi z niedowierzaniem.
- Naprawdę? Bo właśnie tak to brzmiało i wyglądało z mojej strony, słońce. - Wystarczy, Sawyer. - Głos Beau zaskoczył mnie i odwróciłam się, aby zobaczyć, jak wchodzi do pokoju. Och, dobry Boże, był wściekły. - To nie moja wina tym razem, bracie. Ona zaczęła. - Sawyer w ogóle nie brzmiał na zmartwionego tym, że Beau wyglądał, jakby był gotowy kogoś skrzywdzić. - A jeśli nie zamkniesz swojego pijanego tyłka, mam zamiar to zakończyć. - Głos Beau był zimny i spokojny. Sawyer nie był pijany, prawda? Patrzyłam na niego, a on wyglądał jedynie na zrelaksowanego. Kiedy mój tata przychodził do domu pijany, był głośny i wredny. Sawyer był słodki i delikatny - albo taki był, zanim nam nie przerwano. - Lana, po prostu chodź, musimy iść - zażądała Ashton ze swojego miejsca obok Beau. Ręka Sawyera wyciągnęła się i chwyciła moją. - Nie idź - powiedział błagalnym szeptem. To było wszystko, czego potrzebowałam. Przyjechałam tu dla jednego powodu, aby Sawyer Vincent mnie zauważył. Nie miałam zamiaru teraz wychodzić, kiedy miałam jego uwagę. - Chcę tu zostać chwilę dłużej, jeśli to w porządku - odpowiedziałam, mając nadzieję, że Ashton się nie wścieknie. Nie to, żeby miała powód, aby to zrobić. - Ale on... - Nie twoja sprawa - powiedział Sawyer, przerywając Ashton.
Gniew zabłysnął w zielonych oczach Ashton, a Beau pociagnął ją mocno do boku i zaczął do niej szeptać. Wydawała się po tym trochę odprężyć i skinęła głową. - Dobra, w porządku. Zostań. Ale nie pozwól, aby Sawyer zabrał cię do domu. Beau i ja wrócimy po ciebie, kiedy będziesz gotowa. Po prostu zadzwoń. Skinęłam głową. Sawyer i tak nie obiecywał, że zabierze mnie do domu. To brzmiało jak dobry plan. - Cieszę się, że wy dwoje wychodzicie. Lana i ja potrzebujemy pokoju ogłosił Sawyer, wstając dość niepewnie, a następnie szarpnięciem przyciągając mnie do siebie. Śmiech publiczności wokół był dla mnie potrzebną pobudką. Wyszarpując się z jego uścisku, mentalnie przeklęłam swoją jasną skórę i rumieniec, który wiedziałam, że obejmował moją twarz i szyję. Może Sawyer był pijany. Miałam nadzieję, że był, ponieważ sugerowanie ze wszystkimi wokół nas, że będziemy coś robić w sypialni było czymś, czego nie zrobiłby Sawyer, którego znałam. - Wiesz, myślę, że pojadę z Ash i Beau - odpowiedziałam, mając nadzieję, że ukryłam upokorzenie w moim głosie. - Czekaj. Nie. Co zrobiłem? - Głos Sawyera, który brzmiał na małego rannego chłopca niemal mnie zatrzymał. Ale jego słowa sugerowały, że pójdziemy na górę do sypialni i zrobimy Bóg wie co, kiedy pokój był pełen słuchających ludzi, więc przesunęłam się w stronę Ashton. - Chodź - wyszeptała Ashton, ciągnąc mnie do siebie i prowadząc do drzwi. - Niech ktoś trzeźwy odwiezie go do domu, albo zadzwoni po mnie, abym go zabrał - powiedział Beau na pożegnanie, zanim odwrócił się i poszedł za nami na zewnątrz.
- Nie jestem pijany! - oświadczył głośno Sawyer. Wtedy drzwi zamknęły się i musiałam zwalczyć łzy. Tłumaczenie: Bat
Rozdział 6
Sawyer Byłem pijany. Byłem pijany tylko jeden raz w moim życiu i to był dzień, w którym dowiedziałem się o Beau i Ashton. Byłem prawie pewny, że teraz byłem jeszcze bardziej pijany niż wtedy. Mój żołądek przewrócił się i po raz trzeci pochyliłem się i zwymiotowałem w krzaki na przodzie podwórka Kayli. Zimny pot spływał mi po twarzy, kiedy opierałem ręce na kolanach i zamknąłem oczy, modląc się, aby nie zemdleć we własne wymiociny. Co ja do cholery wypiłem? Wszystko, co pamiętałem, było rumem w kilku lub kilkunastu moich colach. Może po chwili przestałem dolewać colę i po prostu piłem czysty rum... Nie, chwila, połączyłem go z wódką. Zabrakło rumu. Mój żołądek ponownie się ścisnął, ale nie zostało już nic do wydalenia. Prostując się, oparłem się o chłodną ścianę, a świeże powietrze orzeźwiło mnie. - Wypij to, ty głupi skurwielu. Otworzyłem oczy, aby zobaczyć zirytowany wyraz twarzy Beau, zanim przycisnął zimną plastikową butelkę do mojej ręki. Opuszczając wzrok, zobaczyłem, że przyniósł mi wodę. Posmak mojego zwróconego alkoholu nie był przyjemny. Powinienem mu podziękować za przyjście mi z ratunkiem, ale po prostu nie mogłem się zmusić, aby to zrobić. Otwierając butelkę, wziąłem długi łyk i od razu poczułem się lepiej. -Weź jeszcze kilka napoi, a potem chodź, zabieram cię do domu.
Jego władcza postawa zaczynała działać mi na nerwy. Nie był nagle dobrym bratem, lub kuzynem, jak wszyscy wiedzieli. Tylko dlatego, że miał Ash, nie czyniło go mądrzejszym. - Cofnij się, Beau - warknąłem i pociągnąłem kolejny łyk wody. - Obiecałem Ash, że nie wkopie ci dzisiaj wieczorem trochę rozsądku. Nie zmuszaj mnie do złamania tej obietnicy. Przewracając oczami, odepchnąłem się od ściany, gdzie odpoczywałem i minąłem Beau, kierując się do mojego samochodu. Nie byłem już pijany. Właśnie zwymiotowałem każdą kroplę alkoholu z całego mojego ciała w krzakach Jenkins. - Nie rób tego, Sawyer. Wypiłeś zbyt dużo i zaraz zemdlejesz. Zabiorę cię do domu. Zatrzymując się, odwróciłem i spojrzałem na niego. - Dlaczego? Wszystko co robię, to wkurzam Ash. Nie mogę przestać na nią patrzeć. Chcieć jej. Dlaczego, kurwa, tak bardzo chcesz mi pomóc? Beau westchnął i spojrzał na mnie. - Ponieważ jesteś moim bratem. To było sednem tego wszystkiego. Pewnie, nie liczyło się dla niego to, że byłem jego bratem, kiedy zabierał moją dziewczynę. Technicznie, myślał że jestem jego kuzynem, ale zawsze byliśmy ze sobą tak blisko jak bracia. - Myślałem, że już to zamknęliśmy, Sawyer. Dałeś mi swoje błogosławieństwo. Dałeś Ash swoje błogosławieństwo i odszedłeś. Co się stało? Co się stało? Wszystko. Dostał moją dziewczynę. Dostał się do collegu, do którego chciałem iść. Dostał każdą cholerną rzecz, której chciałem w swoim życiu.
- Nic - mruknąłem i odwróciłem się, ponownie ruszając do mojego samochodu. - Sawyer, dosłownie wcisnę cię do swojego samochodu, jeśli będę musiał. - Beau nie brzmiał na złego, po prostu szczerego. Dzisiaj wieczorem nie miałem zamiaru obchodzić się z nim jeden na jednego. Było bardziej niż możliwe, że przegram i nabawię się kilku siniaków do pokazania. - Dobra. Zabierz mnie do domu. Po tym, jak Beau mnie wysadził, wziąłem długi gorący prysznic i wczołgałem się do łóżka. Na szczęście, żadne z moich rodziców nie wstało, żeby sprawdzić, co u mnie. Kiedy już okryłem swoją talię prześcieradłem, wpatrywałem się w sufit i odtwarzałem atak Ashton, który zagnieździł się dzisiaj w mojej głowie. Była wściekła. Dlaczego? Ponieważ robiłem to z Laną publicznie? Wszystko, co robiliśmy, to pocałunek. To prawda, był to naprawdę gorący pocałunek, a skóra dziewczyny była niesamowita w dotyku. Jej włosy pachniały jak jakiś delikatny kwiat i zanim przerwał nam Jake swoim głupim komentarzem o tym, abyśmy znaleźli sobie pokój, myślałem o tym, jak chciałem spróbować krzywizny jej szyi. Jej puls był szybki na moich ustach i to było odurzające. Jak nic, czego kiedykolwiek doświadczyłem. Ashton szybko to przerwała. Pluła jadem. Prawie zbyt wściekła. Czy była.. zazdrosna? Mogła być? Tak naprawdę nie spotkałem się z nikim odkąd się rozstaliśmy. Nigdy nie widziała mnie z innymi dziewczynami, a z całą pewnością nie tak. Ale.. zazdrosna.. może. Mały uśmiech rozciągnął kąciki moich ust i sięgnąłem po telefon komórkowy. Ja: Proszę, powiedz Lanie, że mi przykro, że się upiłem i byłem kretynem.
Nacisnąłem wyślij i czekałem, aby zobaczyć, jaka będzie odpowiedź Ashton. Niemal natychmiast zadzwonił. Uśmiechając się, usiadłem i przeczytałem: Ashton: Tak, byłeś. Powiem jej. Po prostu trzymaj się do niej z daleka, Sawyer. Była zazdrosna. Nie lubiła, kiedy byłem zainteresowany kimś innym. Ashton chciała obu braci Vincent zachwyconych nią. Cóż, to mogło się okazać zabawne jak cholera. Ja: Nie mogę tego zrobić, Ash. Naprawdę ją lubię. Już myślałem, że nie odpisze, kiedy telefon zaświecił się i przeczytałem jej wiadomość. Ashton: Nie chcę, żeby była skrzywdzona. Zaśmiałem się do siebie. Wiedziałem lepiej. Nie chciała dzielić się moim zainteresowaniem. Skąpy mały bachor. Ja: Nie mógłbym jej skrzywdzić. Chcę spędzić z nią trochę czasu. Mogę dostać jej numer? Ashton: Nie dzisiaj. Położyłem się na łóżku uśmiechając, myśląc, że Ash właśnie sprawiła, że ta gra wydawała się zbyt zabawna, żeby z niej zrezygnować.
Lana - Lana? - Głos Ashton włamał się do mojej wewnętrznej bitwy, czy zostać tutaj czy po prostu zrezygnować i wrócić do domu. - Tak - odpowiedziałam, marząc o tym, abym mogła udawać, że śpię.
Ashton otworzyła drzwi do sypialni dla gości, gdzie moja ciotka nalegała, abym spała, a nie na dodatkowym materacu na podłodze Ashton, jak zazwyczaj. Usiadłam i popatrzyłam, jak podchodzi do mnie, załamując ręce. Ten jeden, mały nerwowy manewr powiedział mi, że chodziło o Sawyera. Nie było to czymś, o czym chciałam rozmawiać. Przynajmniej nie dzisiaj. - Um.. czy ty, uch, lubisz Sawyera? Jak mogła być tak ślepa? Ashton nigdy nie miała pojęcia, co się dzieje na świecie wokół niej. Miała swoją małą bańkę i martwiła się tylko o co, co dotyczyło jej, o nic więcej. Teraz atakowałam jej bańkę, a ona zauważała rzeczy, które powinna kilka lat temu. - Tak, trochę. Jej nagie, idealnie opalone ramiona uniosły się z westchnieniem i skinęła głową. - Tak myślałam. Usiadła ostrożnie na brzegu łóżka. Obserwowałam jej twarz i zastanawiałam się, czy martwiła się o mnie, siebie czy ewentualnie Sawyera. - Sawyer nie był dzisiaj sobą. Wiesz to. - Podniosła swoje oczy i spotkała z moimi, a ja zobaczyłam w nich smutek. Nie zazdrość albo lęk. Była po prostu smutna. - Wiem. Nie wiedziałam, że pił. Myślałam, że to był sposób funkcjonowania Beau. - Normalnie tego nie robi. Dzisiejszy wieczór pokazał Sawyera, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Był bardzo... jak Beau. Albo przynajmniej taki, jaki kiedyś był Beau.
Jej słowa sprawiły, że wszystko stało się jasne. Puzzle, które stworzył dzisiaj Sawyer zaczęły się układać. Zachowywał się jak Beau, kiedy ten chciał Ashton i nie miał jej. Mały ból ukuł mnie w moją klatkę piersiową i niestety, wszystko to było zbyt znajome. To był ten sam ból, który czułam, kiedy zobaczyłam kruchy, całkowicie oddany wzrok Sawyera, którym obdarzał Ashton za każdym razem, kiedy spoglądał w jej stronę. Co było częste. - To ma sens - mruknęłam, bardziej do siebie niż do Ashton. Zamiast pytać mnie, co mam na myśli, tylko skinęła głową i gapiła się bezradnie na blado niebieską ścianę naprzeciwko niej. Przynajmniej rozumiała to i nie będę musiała przeliterować tego dla niej. Sawyer radził sobie z brakiem Ashton przez picie i odreagowywanie. Minęło sześć miesięcy na litość boską. Jak długo można? - Napisał do mnie wieczorem. - Kto? - Założyłam, że mówiła o Sawyerze, ale z Ashton nigdy nie mogłam być pewna, o którego chłopaka Vincent jej chodzi. - Sawyer. Pytał o ciebie. Chciał ci powiedzieć, że mu przykro. Moje głupie serce przyśpieszyło i starałam się zachować normalny wyraz twarzy. Przypomniałam sobie, że pewnie martwił się o uczucia Ashton bardziej, niż moje. - Och - było jedyną odpowiedzią, którą mogłam z siebie wykrzesać. - Nie wiem, jakie są jego motywy, Lana. To znaczy, jesteś wspaniała a on jest facetem. Wiem, że może być tobą zainteresowany... - Ale też martwisz się, że używa mnie, żeby do ciebie dotrzeć. - Skończyłam za nią jej myśl.
Ashton wciągnęła dolną wargę między zęby i skrzywiła się. Tak, to brzmiało źle, jeśli powiedziało się na głos. Ale to była prawda. - Sawyer, którego znałam i którego kochałam nie był wyrachowany i okrutny. Ale też Sawyer, którego znałam nigdy nie upił się na imprezie i zrobił tego z dziewczyną w miejscu publicznym. Cholera, jestem pewna, że zrobiłaś więcej z Sawyerem na tej kanapie, niż ja z nim w ciągu ostatnich trzech lat, w których się spotykaliśmy. - Ashton wydała z siebie ciężki, krótki śmiech. - W zasadzie, musiałam błagać go, byśmy robili coś więcej niż niewinne pocałunki. Był taki kontrolujący. Dzisiejszego wieczoru, kiedy zeszłam na dół i zobaczyłam waszą dwójkę, no cóż... jego dłonie...- Urwała. Wiedziałam dokładnie, gdzie znajdowały się jego dłonie, a to wspomnienie sprawiło, że się zarumieniłam. - Zgaduję, że to, co chce powiedzieć, to abyś była ostrożna. Nie wiem, o co mu chodzi i nie chcę uwierzyć, że chce się dostać do mnie przez ciebie. Po prostu nie sądzę, aby mógł to zrobić. Szczerze, jeśli ty i Saywer staniecie się czymś, będę szczęśliwa dla was obojga. Jest wspaniałym facetem. Po prostu nie był "moi facetem"... rozumiesz? Nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć. Byłam zaskoczona, że nie przeszkadzało jej, że Sawyer ruszył dalej. Jasne, Beau był gorący, ale jeśli Sawyer byłby mój, byłabym załamana widząc, jak rusza dalej. - Chce twój numer telefonu. Nie dałam mu go. Nie byłam pewna, co chciałabyś, abym zrobiła. - Daj mu go - szybko odpowiedziałam. Ashton roześmiała się i skinęła głową, wstając. - Cóż, więc dobrze. Cieszę się, że wiem, jak się z tym czujesz. - Dokuczanie w jej głosie było ulgą. Naprawdę nie miała nic przeciwko nam.
- Tego lata... mój przyjazd tutaj.. to nie chodziło tylko o to, żeby spędzić czas z tobą, zanim pojedziemy na studia. Ashton uśmiechnęła się i uniosła brwi. - Nie wierzę, że mówisz mi, że chłopak Vincent przywiódł cię do Grove, w stanie Alabama, a nie ja. Wzruszając ramionami, odwzajemniłam jej uśmiech. - Trudno im się oprzeć. - Jakbym nie wiedziała. Stałam przy oknie i patrzyłam, jak Ashton wskakuje w ramiona Beau i zaczyna całować całą jego twarz, jakby nie widziała go ostatniej nocy. To było trochę obrzydliwe. Był bez koszulki i pokryty potem. Wyciągnął rękę i odwrócił swoją brudną basebollówkę Uniwerystetu Alabama do tyłu, zanim chwycił twarz Ashton i wziął jej błąkające się usta. Kręcąc głową, odwróciłam się od tej głównej publicznej demonstracji, którą pokazywała ta dwójka przed całą ulicą. Była czysta, kiedy wyszła, a teraz miała pot Beau Vincenta na całym swoim stroju. Nie wspominając o trawie prawdopodobnie przyklejonej do jego ciała. Niech ma nadzieje, żeby lepiej jej tata nie zdecydował się wrócić do domu na wczesny lunch. To by nie poszło za dobrze. Krótki klip Tell Him od Colbie Caillata poinformował mnie, że miałam wiadomość tekstową. Podbiegając do kredensu, gdzie zostawiłam telefon, złapałam go i moje serce zatrzepotało, zanim jeszcze ją przeczytałam. To był Sawyer. Przykro mi za ostatnią noc. Pozwól mi ją naprawić. Jadę dzisiaj na łódź. Proszę, pojedź ze mną. Nawet nie dałam sobie czasu na przemyślenie tego. Szybko napisałam. Okej. Kiedy?
Granie trudnej do zdobycia mogło być najlepszym sposobem, aby sobie z tym poradzić, jeśli Sawyer naprawdę mnie lubił. Ale nie byłam pewna. Jeśli byłam tylko bronią użytą przeciwko Ashton, wtedy potrzebowałam to zmienić. Musiałam być pewna, że zobaczy mnie. Sawyer: Możesz być gotowa za godzinę? Ja: Tak. Sawyer: Załóż strój kąpielowy. Najlepiej to bikini, które miałaś ostatniej nocy. Musiałam wziąć głęboki, uspokajający oddech i ponownie przeczytać jego prośbę kilkanaście razy, zanim odpisałam: Dobra. Tłumaczenie: Bat
Rozdział 7
Sawyer Lana otworzyła frontowe drzwi w chwili, w której wjechałem na pojazd Ash. Musiałem naprawić bałagan, który zrobiłem w nocy, więc zamiast cieszyć się widokiem jej długich kremowych nóg, odsłoniętych przez te maleńkie czerwone spodenki, wyskoczyłem z samochodu i obszedłem przód samochodu, abym mógł otworzyć dla niej drzwi i pomóc wsiąść. Nieśmiały uśmiech zagrał na jej pięknych ustach, kiedy spotkałem się z nią po drugiej stronie mojego samochodu. Tak, miałem nadzieję. Nawet po wyczynie, który odwaliłem ostatniej nocy, wpływałem na nią. Wina zagnieździła się w moim żołądku, kiedy patrzyłem się w jej ufne oczy. - Hej. - Jej georgiański akcent również nie był zły. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że Lana miała taki seksowny głos. - Cieszę się, że wybaczyłaś mi wystarczająco, aby dziś ze mną pojechać. Wzruszyła ramionami jednym z tych swoich gustownych małych barków. Kilka piegów ozdabiało gładką skórę na ramieniu, które miała odsłonięte. Nie zauważyłem ich ostatniej nocy i chęć pocałowania każdego z nich zszokowała mnie. - Nie za wiele było do wybaczenia. Zachowywałeś się jak dupek, ale byłeś pijany. Powinnam zwrócić na to większą uwagę. Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Lana McDaniel właśnie nazwała mnie dupkiem.
- To strasznie taktowne z twojej strony - odpowiedziałem. - Hmmm... może tak. Otworzyłem drzwi samochodu i sięgnąłem po jej dłoń, kiedy wspinała się do środka. Szorty podjechały jeszcze wyżej na jej nogach i w moim zadowolonym spojrzeniu dostrzegłem jednego samotnego piega niesamowicie blisko jej tylnej krzywizny w kształcie serca. Moje serce przyśpieszyło i zmusiłem się do przestania obserwowania jej tyłka. Niepewny, czy mój głos mnie nie zdradzi, nie powiedziałem nic, kiedy zamknąłem drzwi i obszedłem dookoła do strony kierowcy. Kiedy już jechaliśmy w kierunku łodzi, spojrzałem na Lanę. - Nadal wiesz, jak jeździć na desce surfingowej za motorówką, prawda? Godzinami uczyłem ją, jak to robić jednego lata, kiedy byliśmy w szkole średniej, podczas kiedy Ash i Beau przeszkadzali jej z łodzi. Mały uśmiech pojawił się na jej ustach i zastanawiałem się, czy też pamiętała ten dzień. Byliśmy my przeciwko Ash i Beau. Chociaż raz czułem się, jakbym miał zespół. Zawsze próbowałem powstrzymywać tę dwójkę, ale tego dnia miałem partnera. To prawda, chciałem, żeby Ash była moją partnerką. To było lato, zanim wszystko się zmieniło. Lato, zanim stałem się rozgrywającym i miałem Ash. - Tak, tak myślę. Czy to nie jak rower... wiesz, raz się nauczysz i nigdy nie zapominasz? Chłopaki będą się z tego cieszyć trochę za bardzo. Jeśli nie potrzebowałbym wywiadowcy i tylnego kierowcy, sami byśmy to dzisiaj robili. Ale jazda na nartach wodnych i pływanie tylko z dwoma osobami na pokładzie nie było bezpieczne. Ktoś musiał pilnować jeźdźca, a jeśli chciałem pojeździć na desce za
motorówką, czego bardzo chciałem - zwłaszcza z Laną - wtedy potrzebowałem kolejnego kierowcy. - Hmmm... może trochę. To może zająć kilka prób, jeśli jesteś zardzewiała - powiedziałem w końcu. Lana wydała z siebie mały jęk i powstrzymałem śmiech. Miała najtrudniejszy czas na naukę stania na nartach, a potem deska niemal ją wykończyła. Chociaż zawsze podziwiałem jej determinację. Nie poddawała się. - Jeśli jeździmy na nartach i desce, będą tam inni, prawda? Skinąłem głową, zauważając małe rozczarowanie w jej głosie. Chciała mnie na osobności. Lubiłem to - bardzo. - Ethan będzie? Moja mała chwila przyjemności odpłynęła. - Ethan? Um, prawdopodobnie. - Cóż, cholera. Zapomniałem o ich małym epizodzie w Wings. Ethan nie był na imprezie zeszłej nocy. Nie wiedział o naszym małym publicznym pokazie sympatii. Nie, czekajcie.. pewnie wiedział. To było warte plotek. Ktoś musiał mu powiedzieć. - Och, dobrze. Przynajmniej będę miała tam jednego znajomego. Cholera, nie. Muszę odciągnąć Ethana na bok tak, aby nie zauważyła i upewnić się, że wie, że Lana jest poza zasięgiem. Ponownie zaczęło przejmować mnie poczucie winy i odepchnąłem je. Oczywiście, Ethan mógł być bardziej szczery w swoim zainteresowaniu Laną, ale była tu tylko na lato. Potem wszyscy udamy się na studia. Jeśli ktoś będzie miał z nią letni romans, to to będę ja. Koniec historii. Nie ma powodu do poczucia winy. To i tak się skończy. Szybko zerknąłem na Lanę. Poza tym, to nie było tak, że nie cieszyłem się jej towarzystwem. Była wspaniała, mądra i za-
bawna. Dodatkowo, kiedy z nią byłem, doprowadzało to Ashton do szału. Może nawet sprawi to, że wróci z powrotem do moich ramion.... I po raz kolejny to okropne poczucie winy. Potrzebowałem piwa. To pomoże zmyć moje sumienie.
Lana Mój telefon zadzwonił i szybko wyciągnęłam go z kieszeni. To była Ashton. Napisałam jej, że dzisiaj jechałam na łódź z Sawyerem. Pewnie myślała, że musi mieć potwierdzenie telefoniczne zamiast odpowiedzi tekstowej. - Hej - powiedziałam, starając się nie patrzeć na Sawyera. Prowadził, ale mogłam poczuć na sobie jego wzrok. - Jedziecie sami? Bo jeśli tak, to nie jest bezpieczne. Beau i ja też możemy przyjechać. Nie ma mowy, nie chciałam dzisiaj Ashton w pobliżu Sawyera. Potrzebowałam jego uwagi, a jeśli ona była w pobliżu, on był uparty. - Nie, będziemy jeździć na nartach wodnych. Inni też będą. Będę bezpieczna. - Jeśli to Ash, powiedz jej, że ona i Beau też mogą do nas dołączyć - pisnął Sawyer. Cholernie nie. - Powiedz mu że dziękujemy, ale jeśli mają być tam inni, to prawdopodobnie lepiej będziecie się tam bawić bez Beau, Sawyera i mnie razem... urwała. - Dobrze, powiem mu. - Dzisiaj wieczorem Beau i ja idziemy na plażę, aby zjeść jakieś szczypce krabowe, a potem posłuchać Little Big Town grających na Wharf. Ethan ma dwa bilety i zastanawiał się, czy będziesz chciała pójść, no wiesz... z nim.
Ethan? Odwróciłam głowę, abym mogła spojrzeć na Sawyera. Patrzył na drogę, ale mogłam powiedzieć, że jego uwaga koncentrowała się całkowicie na mojej rozmowie z Ashton. Zdenerwowana powodem, który stał za jego zainteresowaniem, postanowiłam że nasza dwójka może grać w tą grę. - Pewnie, chciałabym iść dzisiaj z wami. Zobaczę Ethana, więc sama mu powiem. Głowa Sawyera szybko się odwróciła, abym na mnie spojrzeć i błysnęłam niewinnym uśmiechem, żegnając się z Ashton, zanim się rozłączyłam. - Ashton i Beau mają na dzisiaj inne plany. Powiedziała, żeby mimo wszystko ci podziękować. - Jeśli chciał wiedzieć o Ethanie, będzie musiał zapytać. - Co chciała, abyś powiedziała Ethanowi? Automatycznie otworzyłam usta, żeby odpowiedzieć, ale szybko je zamknęłam. To nie była jego sprawa. Tylko dlatego, że zapytał mnie, nie znaczyło, że musiałam mu odpowiedzieć. Stara Lana by powiedziała wszystko, co chciałby wiedzieć. Ta Lana tego nie robiła. Ta Lana nie była zauroczonym szczeniaczkiem... okej, może byłam, ale on nie musiał o tym wiedzieć. - Gdybym chciała, abyś poznał szczegóły mojej rozmowy, dałabym Ashton na głośnomówiący - w końcu odpowiedziałam. - Auć. Tylko pytałem. Może trochę przesadziłam z moją złośliwością. Chciałam, aby Sawyer mnie lubił, a on zaprosił mnie na narty wodne. - Przepraszam. Nic, o co musisz się martwić. Nie chciałam brzmieć tak uszczypliwie. - Sawyer nie odpowiedział i cisza zapadła w samochodzie.
Kiedy Sawyer wjechał na parking przed przystanią dla łodzi, miałam wystarczająco dużo czasu aby podjąć decyzję, jak radzić sobie z jego milczeniem. Spędzenie dnia na łodzi ze zirytowanym Sawyerem nie brzmiało jak zabawa. - Naprawdę mi przykro, że byłam taka niegrzeczna. To było nic, naprawdę. Sawyer wyłączył silnik i spotkał się z moim wzrokiem. Przyglądał mi się przez chwilę, a następnie w końcu skinął głową. - Dobrze. Nie powinienem wpychać nosa w nie swoje sprawy. Po prostu myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. Naprawdę nie myślałem, kiedy o to zapytałem. Super. Teraz czułam się jakbym była tak nisko jak brud na moich butach. - Jesteśmy przyjaciółmi. Nie wiem, dlaczego tak się na ciebie rzuciłam. Zgaduję, że byłam zakłopotana tym tematem. - Co było częściową prawdą. Zmarszczył czoło, co było śmiesznie gorące. - Dlaczego Ash poprosiła, abyś powiedziała Ethanowi coś wstydliwego? Super. Zapędziłam się pod róg. Nie mogłam teraz ponownie go przymknąć. Nie podobało mi się, kiedy był gburowaty i cichy. Najlepszym rozwiązaniem było skłamanie. - Nigdy wcześniej nie byłam na randce. Ethan zapytał mnie, czy pójdę z nim dzisiaj wieczorem na koncert. Albo poprosił Ashton, aby mnie zapytała, czy z nim pójdę. - Albo może po prostu wyrzucę z siebie całą prawdę i będę wyglądać jak idiotka. Cholera! Musiałam popracować nad moimi umiejętnościami kłamania. Nie miałam żadnych. Otworzyłam usta, aby skłamać i zamiast tego wyszła sama prawda. Zmusiłam się, aby się nie skrzywić i sięgnęłam do klamki. Kompletnie zaskoczenie w oczach Sawyera było upokarzające. Miałam
osiemnaście lat i nigdy nie byłam na randce. To było smutne. Ale teraz Sawyer wiedział, jak żałosna byłam. - Poczekaj! - Ręka Sawyera wystrzeliła i chwyciła mnie za rękę, żeby zatrzymać, zanim wyskoczyłam z samochodu. Wzdychając, odwróciłam się, aby spojrzeć w jego współczujące oczy, ale okazało się, że nie były całkiem współczujące lub zdumione. Zamiast tego wyglądał... na sfrustrowanego. Cóż, to było interesujące. - Lubisz Ethana? Tak, lubiłam Ethana. Był miły, troskliwy, zabawny, słodki i pociągałam go. Nie było żadnej ex- dziewczyny stojącej na mojej drodze. Ale nie był Sawyerem. Kiwając głową, nie powiedziałam nic więcej. Zamiast tego, czekałam. Sawyer otworzył usta, aby coś powiedzieć, a następnie je zamknął i przymknął mocno oczy, zanim pokręcił głową, puszczając moje ramię. - Nie ważne. Chodź, idziemy. Otworzył drzwi i wyszedł. Oddałabym wszystko, aby powiedział to, przed czym się powstrzymał. Ale rozmowa się skończyła. Jego ciekawość została zaspokojona i miałam cały dzień radzenia sobie z faktem, że może właśnie zabiłam swoją szansę z nim. Ethan był jego przyjacielem i po tym bałaganie z Beau wątpiłam, aby Sawyer kiedykolwiek jeszcze zrobił jakiś ruch do dziewczyny, która spotykała się z jego przyjacielem. Tłumaczenie: Bat
Rozdział 8
Sawyer Jeśli Ethan szepnie jej do ucha coś jeszcze, wyrzucę jego tyłek z tej cholernej łodzi. Jedynym powodem, dla którego udało mu się na niej zostać tak długo było to, że Lana nie wyglądała na szczęśliwą jego próbami flirtu. Nie śmiała się i uśmiechała do niego, jak kiedy byliśmy w restauracji. Zamiast tego wydawała się trochę czymś spięta. Czy zdecydowała w świetle dnia, że Ethan nie był tak interesujący? Boże, miałem nadzieję, że tak. Chciałem jej z nie właściwych powodów, co sprawiało, że bardzo trudno było być samolubnym i wyrachowanym. Lana była tak cholernie słodka i nie chciałem w żaden sposób jej skrzywdzić. Jeśli Ethan sprawiał, że była szczęśliwa, nie byłem pewny, czy mogłem stać na jego drodze tylko po to, aby zadziałać na Ash. - Powinienem uprzedzić E, żeby się wycofał? - Głos Jakea przedarł się do moich myśli i odwróciłem swój wzrok od Lany i Ethana, koncentrując się na prowadzeniu łodzi. - Przed czym? - Zapytałem znudzonym głosem. Jake wydał z siebie parsknięcie. - Przed morderczym spojrzeniem, którym rzucasz w jego stronę. Od kiedy Jake zwracał uwagę na otaczający go świat? Potrząsając głową, odwróciłem się i popatrzyłem na Kaylę i Tobiego. Byli na deskach, próbując zrzucić siebie nawzajem od ponad dwudziestu minut. Jeśli nie zrobię nieoczeki-
wanego ostrego obrotu, będą to robić przez kolejne dwadzieścia minut. A potrzebowałem rozproszenia. - Trzymać się, zarzucę nimi - krzyknąłem głośno. Moje oczy natychmiast znalazły się na Lanie i mocno złapała się boku łodzi, obserwując Kaylę i Tobiego ze zmartwionym marszczeniem brwi. Szarpnięcie koła mocno w lewo sprawiło, że Kayla i Toby polecieli w powietrze. Słyszałem jej piski, a Toby wykrzyczał coś bardzo podobnego do "Skurwysy..." zanim uderzyli w wodę z głośnym pluskiem. - OMÓJBOŻE! Wszystko z nimi w porządku? - zapytała Lana, gapiąc się na mnie z przerażonym wyrazem. Nic im nie było. Znałem prawidłowy sposób, aby zrzucić kogoś z deski. Wszyscy to robiliśmy, kiedy byliśmy dziećmi. Ta dwójka wiedziała, jak bezpiecznie wylądować po dobrym zrzuceniu. Wskazałem na wodę, gdzie Kayla i Toby wylądowali. Lana obróciła się na swoim siedzeniu aby zobaczyć, że obydwoje byli na powierzchni, cali i zdrowi. Kayla trzymała swoją deskę, Toby całował ją, a ona zachichotała głośno. Zobaczyłem, jak ramiona Lany zrelaksowały się. - To sposób w jaki Saw lubi mówić komuś, że ich czas się skończył - powiedział Ethan, uśmiechając się do niej ze śmiesznie wyłupiastymi oczami na twarzy. Zrobiłbym temu chłopcu przysługę, zabierając ją z dala od niego. Robił z siebie durnia. Lana spojrzała na mnie tymi swoimi wielkimi zielonymi oczami. Musiałem mocno przełknąć, ponieważ jej oczy były tak bardzo podobne do Ashton. - Nie sądzę, że chcę. Chichocząc, trąciłem Jacea.
- Zrób to. - Nie mam zamiaru prowadzić. Mam zamiar iść tam z tobą - poinformowałem ją. Lana przesunęła swoim wzrokiem ze mnie na Jakea, który był teraz za sterem. Nie ufała mu bardziej, niż mnie. - Um, nie wiem. Może... może Ethan poprowadzi - zasugerowała. Sfrustrowany grymas, jaki miał na sobie, ponieważ ja miałem iść z Laną, został zastąpiony przez zadowolony uśmiech. Ufała mu, a on to lubił - oczywiście, że tak. - Wszystko jedno - powiedział Jake, chwytając swój napój i z powrotem opadając na ławkę, na której był rozwalony, zanim oddałem mu ster. Ethan podszedł i wziął ster, wyłączając silnik tak, aby Toby i Kayla mogli wspiąć się z powrotem. Wyciągnąłem rękę i chwyciłem deskę Tobiego, którą mi podawał. - Mogłeś po prostu nam pokazać, abyśmy puścili - narzekał Toby, kiedy sięgnął po Kaylę i pomógł jej wczołgać się na pokład. - Ale to było o wiele bardziej zabawne - odpowiedziałem, biorąc kamizelkę ratunkową Kayli i przekazując ją Lanie. - Tylko ta będzie na ciebie pasować. Reszta jest za duża. Lana wzięła ją i zadrżała, kiedy zimna woda wysączyła się z niej na jej ciepłą skórę. - Właściwie, to nie prawda. Ma znacznie lepszą schowaną pod siedzeniem, ale jest Ash. Dał to jej na urodziny rok temu, wraz z lepszą deską, przynajmniej dla dziewczyn. Ale nie pozwolił nikomu tego używać, nawet mimo tego...
- Nie rób tego, kochanie - przerwał Toby, kiedy delikatnie pchnął Kaylę na tył łodzi. Nie mogłem się zmusić, aby spojrzeć na Lanę. Naprawdę bym wolał, aby nie wiedziała o rzeczach Ash. Nadal miałem je schowane pod kanapą. Nie byłem gotowy, aby ktoś inny ich używał. Widzenie kogoś innego zakładającego to, byłoby kolejnym zamknięciem drzwi. To było coś, co ja i Ash robiliśmy razem. Była taka podekscytowana, kiedy kupiłem jej nową deskę. Nawet położyliśmy się na wodzie i pływaliśmy na niej w nocy, kiedy całowała moją twarz i mówiła mi, jak wspaniały byłem. Wtedy, kiedy nadal była moja. - Oto twoja kamizelka - zawołał Jake, kiedy rzucił mi moją mile suchą kamizelkę. Złapałem ją, kiedy uderzyła o moją pierś, szybko na siebie wkładając i rzuciłem swoją deskę na wodę. - Czy mam po prostu wskoczyć? - zapytała Lana z pokładu do nurkowania, patrząc na mnie z niepokojem. Podpłynąłem do niej. - Usiądź - powiedziałem. Zrobiła to szybko, nie odrywając ode mnie wzroku. Sięgnąłem do jej talii i pociągnąłem do wody. - Eeeep, jest zimna - pisnęła, a jej ręce mocno ścisnęły moje ramiona. Jej pełna dolna warga trochę zadrżała i nie mogłem się powstrzymać. Zmusiłem ją do założenia zimnej, mokrej kamizelki ratunkowej, ponieważ byłem za wielkim dzieckiem, aby wyciągnąć tą Ashton. Przynajmniej mogłem ogrzać jej usta. Przez chwile miała spięte usta, kiedy dotknąłem ją swoimi, ale krótko. Obie jej dłonie zsunęły się z moich ramion i przebiegły na włosy, kiedy trzymałem ją w pasie, przyciągając bliżej do siebie. Wyciskanie małych niewinnych pocałunków na rogu jej ust tylko zaostrzyło mój apetyt. Lekko liznąłem jej dolną wargę, jej usta otworzyły się z małym westchnieniem i pochyliłem się do przodu. Potrzebowałem poczuć miękki nacisk jej ust na moich. Splątałem mój
język z jej, kiedy przycisnęła się do mnie, zwijając dłonie w pięści na moich mokrych lokach. To było dobre. Naprawdę dobre. Przesuwając ręce w dół po jej biodrach, pociągnąłem jej nogi, aby owinęły się wokół mojej talii. Mały miękki jęk uciekł z niej, kiedy V pomiędzy jej nogami otworzyło się na mnie i przycisnąłem do niej swój dowód, że cieszyłem się z tego trochę za bardzo. Ach do diabła, to było lepsze niż dobre. - Mógłbyś przestać robić to publicznie? - Wkurzony ton Jakea przypomniał mi, że mieliśmy za nami łódź pełną ludzi, mających doskonały widok. Odciągnąłem się i mały, sfrustrowany jęk uciekający z Lany sprawił, że zastanawiałem się, czy naprawdę nie obchodziło mnie, kto nas widział. Ale jej oczy skupiły się i spojrzała nad moim ramieniem, aby zobaczyć naszą ciekawską publiczność. Jej policzki zrobiły się jasno różowe, kiedy pochyliła głowę. Zwinięty kosmyk jej włosów wydostał się z luźnego niechlujnego koka, w który zawinęła włosy, kiedy weszliśmy na łódź. Przełknęła nerwowo, mięśnie jej gardła poruszyły się na tej bladej, gładkiej skórze szyi. - Chcę pocałować cię w tym miejscu.. właśnie tutaj - mruknąłem, kiedy pociągnąłem kciukiem w miejscu, gdzie jej puls bił mocno. To było tak seksowne, jak i delikatne. - Och - odpowiedziała bez tchu. - Zamierzasz pływać, czy nie? - zawołał Toby za nami. Skrzywiłem się na wścibskie osoby, które ze sobą zabrałem. Jego pytanie nie oczekiwało odpowiedzi. Sięgnąłem po deskę, którą rzucił za burtę i przeniosłem ją obok Lany. - Pamiętasz, jak to działa?
Biorąc głęboki oddech, Lana skinęła głową i odwinęła swoje nogi z mojej talii, wywołując u mnie jęk. Cieszyłem się zakazanym ciepłem. Błysk zaskoczenia w jej oczach sprawił, że trudno mi było nie przyciągnąć jej z powrotem. - Tak, tak myślę - odpowiedziała. Odwróciłem się, aby złapać moją deskę i podnosiłem oczy, aby zobaczyć, jak Ethan na mnie patrzy. Wzruszyłem na niego przepraszająco ramionami i skierowałem się, aby upewnić, że Lana była przypięta prawidłowo do deski, zanim Ethan odpalił łódź. - Wygląda na złego - powiedziała Lana, obserwując Ethana, kiedy podpłynąłem do niej, sprawdzić jej pozycję. - Tak. - Myślisz, że nas zrzuci? Pokręciłem głową. Ethan był wkurzony, ale nie był głupi. Lana mu ufała. Nie chciał również tego zawalić. Chciałem też wybić z niego to gówno, jeśli by ją przestraszył. Byłem niemal pewny, że o tym też wiedział. - Czy to nie za ciasne? Czujesz się przypięta? Skinęła głową i posłała mi nerwowy uśmiech.
Lana Co do cholery się właśnie stało? Moje ciało wciąż mrowiło i nie mogłam nawet myśleć o tym dziwnym uczuciu rozlewającym się w moim um... terenie prywatnym. Dobry Boże, niemal wypieprzyłam tam Sawyera, w wodzie, na oczach wszystkich.
- Jesteś gotowa? - zapytał Sawyer obok mnie. Kiwnęłam głową i miałam nadzieję, że byłam. Minęło trochę czasu, ale nadal wiedziałam, jak to było, kiedy byłam ciągnięta za linę. Silnik łodzi ryknął do życia i Ethan wystrzelił, czego również się spodziewałam. Kiedy Kayla i Toby poszli pierwsi, byłam pewna, że zwracałam uwagę na wszystko, co robili. Kayla skacząca nad falami i latająca w powietrzu nie była czymś, co miałam zamiar zrobić, ale nadal uważnie obserwowałam. Kiedy już byłam bezpiecznie na nogach i nie miałam przypadkiem wylądować w wodzie, spojrzałam na Sawyera. Uśmiechał się do mnie z aprobatą, a moja klatka piersiowa ścisnęła się. Był taki piękny. Zamknął przestrzeń między nami i zmusiłam się do zachowania swojej równowagi, przypominając sobie, że wiedział, co robi. Po prostu musiałam się skupić na nie ruszaniu się w lewo czy prawo. - Łapiesz - Sawyer uśmiechnął się do mnie, a potem już go nie było. Obserwowałam, jak odwrócił się i podskoczył na fali, latając nawet wyżej w powietrzu od Kayli, zanim wrócił w dół i uśmiechał się jak mały chłopiec, kiedy grupa na łodzi zahukała i wrzasnęła. Nawet nie odchyliłam się w prawo. Nie miałam wątpliwości, że bym się wywróciła, gdybym spróbowała. Spojrzałam szybko na Sawyera, który nadal robił sztuczki po swojej stronie łodzi. Moje ramiona płonęły i trzymanie stawało się coraz trudniejsze. Przygryzając dolną wargę, próbowałam radzić sobie z bólem. - Twoje ramiona bolą? - zawołał do mnie Sawyer, wyciągając się obok mnie. Skinęłam głową, nienawidząc końca tej zabawy. - Puść linę na trzy - odpowiedział i zaczął liczyć. Oboje puściliśmy naszą linę, kiedy powiedział trzy i powoli opadliśmy na wodę.
- Zejdź z deski - zawołał Sawyer, kiedy zatrzymaliśmy się w miejscu. Ponownie chciał to zrobić beze mnie. Nie czułam się teraz tak źle, że musiałam przestać. Łódź wróciła do nas, kiedy odpięłam deskę od moich stóp. - Podaj deskę Tobiemu, a następnie chodź tutaj - polecił Sawyer i zrobiłam, jak mi powiedział. Może potrzebował z czymś pomocy. - Idziesz ponownie? - zawołał Jake ze swojego miejsca na łodzi. Sawyer skinął głową. - Tak, bolały ją ramiona. Toby wziął deskę z moich rąk, a kiedy była bezpieczna na łodzi, podpłynęłam do Sawyera. - Usiądź na moich kolanach i balansuj mnie. Owiń nogi wokół mojej talii i trzymaj się naprawdę mocno - powiedział Sawyer z niegodziwym uśmiechem w oczach. - Co? Dlaczego? - jjęknęłam, zmieszana. Puścił linę jedną dłonią i wskazał na mnie, abym się zbliżyła. - Chodź, Lana. Owiń te swoje długie nogi wokół mojej talii. Nie skrzywdzę cię. Zaufaj mi. Piski i oklaski rozpraszały mnie i odwróciłam się z powrotem do łodzi. Kayla była bardzo zadowolona. - Zrób to, Lana! Widziałam, jak Sawyer robi to z Ash wiele razy - zawołała Kayla. Odwróciłam się do Sawyera. - Ale Ash umie robić sztuczki. Ja nie.
- Wszystko, co musisz zrobić, to trzymać się mnie mocno. Owiń nogi i ramiona wokół mnie, ja załatwię resztę. Podniecenie i strach walczyły we mnie, kiedy poddałam się i owinęłam nogi wokół jego pasa, a ramiona wokół szyi. - Hmm... to mile - wyszeptał Sawyer do krzywizny mojej szyi. Moje serce zaczęło pędzić z zupełnie innego powodu, kiedy łódź wystrzeliła do przodu. Zacieśniłam na nim swój uchwyt i ukryłam twarz w jego ramieniu. Ciepły, seksowny chichot zawibrował w jego klatce piersiowej. Pędziliśmy w górze, zanim mogłam pomyśleć o czymś innym. Moje nogi zacisnęły się w jego pasie tak mocno, że podniecenie, które czułam wcześniej, teraz mocno się do mnie dociskało. - Ach, cholera - szepnął mi do ucha i przesunęłam się, zastanawiając, czy ważyłam zbyt wiele, albo czy trzymałam się wystarczająco mocno. - Proszę, Lana, nie ruszaj się. Nie mogę się skupić, kiedy to robisz. - Zasysając oddech, odsunęłam się, aby na niego spojrzeć. Tlący się błysk w jego oczach sprawił, że przez moje ciało przepłynęło ciepło. - Krzywdzę cię? - Udało mi się zarechotać. Sawyer pokręcił głową i pocałował mnie w czoło. - Nie tak, jak myślisz. Czekaj, mam zamiar dać ci niezłą przejażdżkę. Przycisnęłam się do niego i zmusiłam, aby moje oczy były otwarte, kiedy odwrócił się w lewo. W momencie, w którym byliśmy w powietrzu, zadyszałam w zachwycie. To było jak uwolnienie. Potem znowu byliśmy na wodzie z taką łatwością, że to wcale nie było przerażające.
- Podoba ci się? - Zapytał z ustami blisko mojego ucha tak, żeby nie musiał krzyczeć. - To było zabawne - zapewniłam go. - To dobrze, bo mam zmiar teraz podskoczyć wyżej - odpowiedział i lataliśmy w prawo i w powietrze tak szybko, że mój żołądek powiewał dziko. - Och, wow. - Odetchnęłam, kiedy wylądował na desce. - To niesamowite, prawda? Wtedy zwolniliśmy i pogrążyliśmy się w wodzie. - Dziękuję za zaufanie - powiedział, kiedy byliśmy w wodzie, czekając na łódź, aby po nas wróciła. - Dziękuję za przejażdżkę. Tłumaczenie: Bat
Rozdział 9
Sawyer Tak szybko, jak Lana zamknęła drzwi do domu Ashton, wyciągnąłem swój telefon z kieszeni i zadzwoniłem do Beau. - Tak - odpowiedział po trzecim sygnale. - Potrzebuję bilet na ten dzisiejszy koncert. Idę z wami. Beau nie odpowiedział od razu, a potem westchnął. - Mała Miss Lana się do ciebie dostaje, co? Zalała mnie pamięć o tym, jak się czułem, kiedy była owinięta wokół mojej talii i przełknąłem ślinę. - Tak, to prawda. - Ash spiknęła ją z E dzisiejszego wieczoru. Wiesz o tym, prawda? Moja krew zagotowała się. Tak, wiedziałem, ale miałem zamiar to powstrzymać. Ethan chciał Lanę tylko na lato. Szedł na UT jesienią, a Lana szła... cóż, nie wiedziałem, gdzie szła Lana, ale też na studia. Tak, chciałem sprawić, aby Ash była zazdrosna, ale pomysł spędzania czasu z Laną stawał się coraz bardziej i bardziej kuszący z innego powodu, niż aby sprawiła, żebym zapomniał. Kiedy z nią byłem, nie myślałem o Ashton. - Była dzisiaj ze mną. Wisisz mi, Beau. Diabelnie wiele. Muszę tam być dzisiaj wieczorem.
- Ash będzie wkurzona. Nie ufa twoim motywom i nie jestem pewien, czy ja też im ufam. - Widziałeś Lanę. Jest w niej coś, czego można nie lubić? Dlaczego miałbym chcieć ją z innego powodu, niż że jest gorąca jak diabli i dostępna tego lata? Potrzebuję rozproszenia. Myślę, że to będzie dobre dla nas wszystkich. Beau milczał przez chwilę. - Koncert jest wyprzedany, ale Ash kupiła Leann dwa bilety i przyjedzie z plaży, aby iść z nami. Jej randka właśnie z nią zerwała, więc szuka kogoś, kto z nią pójdzie. Może nie będzie chciała dać ci biletu jako swojej rance, ale jestem pewny że odsprzeda ci go. - Nadal mam jej numer. Zadzwonię do niej. Dzięki. - Nie czekałem na jego odpowiedz, kiedy się rozłączyłem i przewinąłem kontakty w moim telefonie, szukając imię Leann. Ashton początkowo chciała, aby każdy jechał oddzielnie, ponieważ Beau i ja mieliśmy ciężarówki, a Ethan prowadził Jeepa. Nie podobał mi się ten plan, ponieważ oznaczał, że musiałem jechać sam z Leann, a Lana z Ethanem. Nie było to połączenie, na które chciałem się zgodzić. Więc pożyczyłem mercedesa Crossovera od mamy. Nikt nie mógł powiedzieć, że to nie był najlepszy pomysł. Poza może Ethanem, który nie był wtajemniczony. Powiedziałem to Beau, który dla odmiany sprawił, że Ash się zgodziła. Chciałem poprosić, aby Beau zajął tylne siedzenie, tak aby Lana i Ethan byli bliżej mnie, ale pomysł Beau schowanego z tyłu z dala od wszystkich z Ashton sprawił, że pojawił się ból w mojej klatce piersiowej. Nie sądziłem, że mógłbym sobie z tym poradzić. Tak więc milczałem, kiedy Ethan szybko zajął tylne miejsce, trzymając Lanę za rękę, kiedy wsiadła do samochodu. Ból przez myślenie o Ash i Beau natychmiast został zastąpiony przez rozpalającą za-
zdrość. Oczy Ethana zawiesiły się na tym małym słodkim tyłku Lany, który był ledwo przykryty jej sukienką. - Myślę, że właśnie warknąłeś - wyszeptała Leann, kiedy przeszła obok mnie i otworzyła drzwi od strony pasażera. Odrywając wzrok od Ethana, który wsiadł obok Lany, podszedłem, aby wsiąść. To będzie długie, do dupy trzydzieści minut jazdy. - Nadal się krzywisz - dokuczała Leann obok mnie. Posłałem jej wzrok, który tylko spowodował, że zachichotała. - Naprawdę myślałam, że nigdy nie dasz sobie spokoju z Ash. Jestem zaskoczona - powiedziała pod nosem, a następnie otworzyła lusterko przed sobą, aby zerknąć wstecz na Lanę i Ethana. - Jeśli to pomoże, to nie sądzę, żeby ona się nim interesowała - powiedziała, a potem z powrotem zamknęła lusterko. - Znajdź cokolwiek, co chcesz słuchać - było moją jedyną odpowiedzią na jej wścibskie komentarze. Leann mlasnęła językiem, uśmiechając się, zanim pochyliła się i przeszukiwała kanały. - Wiesz, Ethan jest dobrym chłopakiem. Nie ma żadnych ukrytych motywów. Kiedyś byłeś takim grzecznym, miłym facetem, Sawyer Vincent. Zmieniłeś się... bardzo. Dostosowałem lusterko wsteczne tak, żeby Lana była bezpośrednio przed moimi oczami. Obserwowała mnie. Moja zła frustracja stopniała, kiedy posłała mi nieśmiały uśmiech. Mrugając, spojrzałem na drogę i postanowiłem, że samochód będzie jedynym miejscem, gdzie Ethan ją ode mnie odciągnie. Cholernie na pewno był z siebie dumny. - Sprawdzasz Ash czy Lanę? - zapytała Leann obok mnie.
Zdałem sobie sprawę, że zapomniałem o Ashton. Mój żołądek przewrócił się. Co się działo? Ash była tuż za mną, siedząc obok Beau. Wyciągnąłem rękę i poprawiłem lusterko, aby zobaczyć jak Ash się śmiała i kładła głowę na ramieniu Beau. Znany ból powrócił. Jej oczy uniosły się i spotkały moje. Śmiech, który w nich błyszczał zniknął i zaniepokojony smutek pojawił się na jej twarzy. Brakowało mi tych oczu śmiejących się do mnie. Ściskając mocniej kierownicę, zwróciłem swoją uwagę na drogę, a nie dziewczynę, którą kochałem za mną, lub jej kuzynkę, która wywoływała u mnie mgłę pożądania za każdym razem, za którym się zbliżała. - Być może chciałbyś ustawić to lusterko - niski ostrzegawczy głos Beau doszedł zza mnie. Jeśli tylko mógłbym go nienawidzić. Chciałem. Tak bardzo. Sięgając, poprawiłem lusterko tak, że nie mogłem zobaczyć żadnej z dziewczyn i podkręciłem głośność piosenki którą bywała Leann, Break Your Little Heart - All Time Low. Pasowała.
Lana - Cieszę się, przyjechałaś dzisiaj ze mną - powiedział Ethan, pochylając się trochę. Oderwałam oczy od tyłu głowy Ethana. - Dziękuje za zaproszenie mnie - odpowiedziałam, mając nadzieję, że rozczarowanie w moim głosie nie było oczywiste. Kiedy Ashton powiedziała mi, że Sawyer dokupił dodatkowy bilet od Leann i zorganizował nam wszystkim, abyśmy pojechali razem, miałam nadzieję, że to było ze względu na mnie, nie nią. Wtedy wsiadł do samochodu i ustawił lusterko wsteczne tak, aby mógł zobaczyć mnie i moje serce wykonało głupi obrót. Ale w ciągu kilku sekund zmienił tak, aby zamiast tego widzieć Ashton. Nie patrzył na mnie, kiedy mru-
gał... patrzył na Ashton. Beau też to zauważył. Ethan spojrzał na Sawyera i westchnął. - Nie wiem, dlaczego to robi. Przepraszam, ale wygląda na to, że będziemy musieli być świadkami dzisiejszego dramatu chłopców Vincent. Sawyer nigdy nie będzie w stanie dać odejść Ashton, mimo że ona oczywiście pozwoliła mu odejść. Mdłości, które nastąpiły po jego słowach nie były zaskoczeniem. Myślałam o tym samym, ale słuchanie tego od kogoś innego było trudne. Byłam taka pewna, że Sawyer mnie dzisiaj zobaczył. Czułam jego pociąg do mnie. Ale cóż, co ja wiedziałam o facetach i seksie? Nic. Jeśli jakiś facet miał krocze wciśnięte między nogi dziewczyny, pewnie robił się twardy. Z tego, co słyszałam o facetach, nic nie mogli na to poradzić. Wzdychając, pochyliłam się z powrotem w moim fotelu i skrzyżowałam nogi. Nadzieja, że dzisiejszy wieczór chodził o mnie, minęła. Ethan zasłużył na więcej, niż ja uwieszona na uwadze Sawyera. Po tym wszystkim, Ethan, nie Sawyer, zapłacił za mój posiłek i mój bilet. - Nigdy wcześniej nie byłam na koncercie - powiedziałam mu, chcąc zmienić temat. Oczy Ethana rozbłysły. - Naprawdę? Więc jestem twoim pierwszym - powiedział, ruszając złośliwie brwiami. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. - Myślę, że tak - odpowiedziałam zalotnym tonem, który ćwiczyłam sama w domu w moim pokoju, ale nigdy nie użyłam na prawdziwym facecie. Jego oczy rozszerzyły się na chwilę, a następnie zamknął małą odległość między nami i przesunął ręką po moim udzie, biorąc moją dłoń w swoją. A ja mu pozwoliłam. Ponieważ naprawdę, dlaczego nie powinnam?
Kiedy przyjechaliśmy do nadmorskiej restauracji, miałam czas, aby popracować wystarczająco nad moim rozczarowaniem, żeby cieszyć się nieco wieczorem. Jeśli będę musiała patrzeć, jak Sawyer cały wieczór będzie oglądać się za Ashton, skończę w łazience z konieczności ponownego zwymiotowania. Teraz jednak było dobrze. - Pokochasz to miejsce. Mają najlepsze smażone po'boys - poinformował mnie Ethan, kiedy udaliśmy się w stronę schodów prowadzących do restauracji. - Albo możesz zjeść je na surowo - głos Sawyera był tak blisko mojego ucha, że zaskoczył mnie. Odrywając uwagę od naszego celu, odwróciłam się do Sawyera, który szedł obok mnie. Posłał mi swój lekko seksowny uśmiech. - Podzielę się z tobą kilkoma. - Kilkoma - zapytałam, nadal onieśmielona jego kuszącym zapachem wody kolońskiej i muśnięciem jego palców, kiedy lekko dotknął moich. - Surowymi ostrygami - odpowiedział z leniwym akcentem. - Och, nigdy wcześniej żadnej nie jadłam. Nie jestem pewna, czy chcę. Mój głos brzmiał jakbym była bez tchu i dotknięta nim. Byłam słaba, kiedy Sawyer był zaniepokojony. - Nauczę cię dokładnie, jak to zrobić, żeby spłynęło w dół ładnie i gładko - powiedział, jego głos zrobił się niski i ochrypły. Chciałam się powentylować, bo nagle zrobiło mi się bardzo, bardzo gorąco. Morska bryza nie zrobiła nic, aby mnie ochłodzić. - Och - było wszystkim, co mogłam wydusić, jako odpowiedź. - Jeśli chce ostryg, zamówię je dla niej - powiedział Ethan zirytowanym tonem, przypominając mi, że był po drugiej stronie.
- Tylko proponowałem, że się podzielę, E. Nie musisz się robić drażliwy powiedział Sawyer, nie odrywając ode mnie oczu. Jego palce delikatnie splątały się z moimi, a następnie popieściły we wnętrzu mojego ramienia. Musiałam zacisnąć zęby, aby powstrzymać się od wydania żenującego odgłosu, spowodowanego przez przepyszne uczucie jego dotyku. Ethan otworzył drzwi i przyciągnął mnie bliżej siebie, a następnie położył dłoń na dolnej części moich pleców, aby poprowadzić mnie do restauracji przed sobą. Wchodził między mnie i Sawyera. Co tylko sprawiło, że poczułam się winna. Topiłam się w kałużę u stóp Sawyera, kiedy byłam na randce z Ethanem. - Muszę iść do łazienki. Chodź ze mną, Lana - powiedziała Leann, kiedy chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do toalety, z dala od reszty grupy. W momencie, w którym zamknęły się za mną drzwi, Leann obróciła się. - Hej, dziewczyno. Potrzebujesz, abym chlusnęła ci na twarz trochę zimnej wody? Po tym, czego byłam świadkiem, myślę, że potrzebujesz ochłonąć. Wydając z siebie jęk, przykryłam twarz dłońmi. Super, każdy to zauważył. Dlaczego Sawyer mi to robił? Byłam na jego skinienie. To było śmieszne. Chciał, aby Ashton była o mnie zazdrosna, a ja wpadałam prosto w jego ramiona. Fuj! - Przepraszam - powiedziałam w końcu przez moje dłonie. Leann zachichotała. - Przepraszasz za co? Nic nie zrobiłaś. Sawyer Vincent jest gorący, Lana. Nigdy, mam na myśli nigdy, nie okazywał tego, czego właśnie byłam świadkiem, do nikogo, wcale. Nawet do Ashton. Nie mogę uwierzyć, że właśnie go takim widziałam. Mam na myśli, ten chłopak zawsze był uprzejmy i taktowny. Nigdy nie był seksowny. Mam na myśli seks-owny. Nie wiedziałam, że ma to w sobie. Ale cholera, przysięgam, że potrzebowałam rzucić sobie trochę lodu na koszulkę. Zawsze myślałam, że był piękny, ale nie mógł konkurować z Beau w
sprawie seksapilu, był taki... dobry. Ale wow- och - wow, teraz już nim ocieka. Wskoczyłabym w jego ramiona, jeśli zrobiłby to do mnie, no i mam chłopaka. Opuściłam dłonie, a słowa Leanny wsiąkły we mnie. - Pomyśl o tym. Widziałaś, aby dotykał, albo patrzył na Ashton w taki sposób, jakby sugerował, że chce zostać z nią sam na sam? Nie, ja nie. Ponieważ to się nigdy nie stało. Zachowywał się, jakby była zakonnicą, a on kapłanem. Ale z tobą właśnie teraz - Leann machnęła ręką w moim kierunku i uśmiechnęła się złośliwie - był GORĄCY. - Naprawdę? - zapytałam z niedowierzaniem. - Tak, naprawdę! Pytaniem jest... co robisz z Ethanem? Ponieważ on jest dobrym facetem. Nie chcę widzieć, jak go krzywdzisz, a on wydaje się naprawdę cię lubić. Potrząsając głową, podeszłam do zlewu. - Nie wiem, mam na myśli, nie lubie go w taki sposób czy coś. Po prostu jest miłym facetem i wydaje się być mną zainteresowany, a ja myślałam... urwałam. Ethan był jej przyjacielem i nie byłam pewna, czy bycie szczerą, czemu zgodziłam się na randkę z Ethanem to był dobry pomysł. - Myślałaś, że Sawyer będzie zazdrosny. Już się zorientowałam. Jesteśmy kobietami, Lano. To się dzieje, kiedy Bóg, taki jak Sawyer Vincent, uwolni nad nami swoją moc. Po prostu pozwól Ethanowi łatwo odejść. Nie zrób mu krzywdy, dobrze? Skinęłam głową i podniosłam wzrok, aby spojrzeć na swoje odbicie w lustrze. Kim była ta dziewczyna, która na mnie patrzyła? Czy jeszcze ją znałam? Nie tylko wyglądała inaczej, ale zachowywała się zupełnie inaczej. - Nie skrzywdzę go. Jestem pewna, że zrozumie i nie będę ignorować go przez Sawyera dzisiaj.
Leann skinęła głową. - Dobrze. Drzwi otworzyły się za mną i weszła Ashton, zagryzając dolną wargę zębami, kiedy patrzyła między mną a Leann. - Musiałam wystąpić z pewną ingerencją, ale myślę, że teraz wszystko jest wygładzone - poinformowała ją Leann, kiedy weszła niepewnie do toalety. - Och, w porządku. - Przyglądała mi się przez chwilę. - Wszystko w porządku? - Tak. Wszystko dobrze. - Sawyer jest z nią inny, Ash - powiedziała Leann bez ogródek. - Wiem. Zauważyłam. - Myślę, że to więcej, niż nawet on zdaje sobie sprawę. Ashton spojrzała na Leann i mały uśmiech dotknął jej warg. - Tak myślisz? Leann skinęła głową. - Tak. Ashton sięgnęła po moją rękę i ścisnęła. - Chodź, wracajmy tam, zanim jedno z nich powie coś złego i rozpęta się piekło. Tłumaczenie: Bat
Rozdział 10
Sawyer - Co to do cholery było? - zażądał Ethan, kiedy tylko Ashton wyszła spoza zasięgu słuchu. - Ash idzie do toalety - wycedziłem znudzonym tonem. Ethan zaczął wstawać i warczeć na mnie. - Usiądź - zaszczekał Beau i Ethan usiadł z powrotem na krześle. - Wiesz co ma na myśli, Sawyer. - Wie, ze lubię Lanę. Cholera, był z nami cały dzień na łodzi. Ona była ze mną. Ze mną. Chce być ze mną. Widać to na całej jej twarzy. Nie moja wina, że zaprosił ją na randkę, a ona była zbyt miła, aby mu odmówić. Ethan wydał z siebie sfrustrowane westchnienie. Wiedział, że miałem rację. - Nadal uganiasz się za A... - urwał, kiedy Beau odwrócił do niego wściekłe spojrzenie. - Nie, nie uganiam się za Ash. Ona ruszyła dalej, a ja próbuję zrobić to samo. Ale ty wchodzisz mi w drogę. - Musisz z nią flirtować na mojej randce? Mógłbyś przynajmniej pozwolić mi cieszyć się nią dzisiaj? Potrząsając głową, podniosłem colę, którą postawiła przede mną kelnerka.
- Mam pozwolić jej myśleć, że nie obchodzi mnie, że jest z tobą? Nie ma mowy. Musi wiedzieć, czego chcę. Beau odchrząknął i wstał. - Hej kochanie. - Wyciągnął obok siebie krzesło, aby Ashton usiadła. Odwróciłem głowę, aby zobaczyć, jak Lana podchodzi do stołu, przenosząc swój wzrok ze mnie na Ethana. Strategicznie wybrałem miejsce na końcu stołu, kiedy Ethan usiadł, pozostawiając wolne miejsce na drugim końcu dla Lany. - Zgaduję, że to miejsce nie jest dla mnie - powiedziała Leann rozbawionym tonem w głosie, kiedy mijała mnie, aby usiąść po drugiej stronie Ashton. Lana wyciągnęła swoje siedzenie i usiadła, usadzając się w równej odległości ode mnie i Ethana. Przesuwając swoje krzesło, zamknąłem między nami dystans, aż moje udo nie spoczywało obok jej. - Hej - powiedziałem cicho, kiedy wyjrzała do mnie przez zasłonę ze swoich włosów, które nas oddzielały. Wyciągnąłem rękę i schowałem jej jedwabiste włosy, zasłaniające mój widok, za jej uchem. - Proszę, tak lepiej. - Jej postawa zmiękła. - Zjesz te ostrygi ze mną? - zapytałem, pochylając się, aby spojrzeć na jej menu, zamiast otworzyć swoje. - Och, ja, uch - wyjąkała. Leann westchnęła głośno. - Spasuj trochę, dobra? - Dziewczyna tak terkotała, że nie powinna nawet mówić. Nie odrywałem oczu od Lany.
- Sprawiam, że robisz się nerwowa? Lana uniosła oczy, aby spotkać się z moimi. Mały przepraszający uśmiech dotknął jej warg. Blado różowy błyszczyk który nosiła sprawił, że wydawały się one nawet grubsze niż normalnie. Pochyliłem się i złapałem lekką woń malinowego zapachu. - Trochę - powiedziała cicho. Była na randce z Ethanem, a ja sprawiałem, że trudno było jej to uznać za komfortowe. Poczucie winy, które przyszło z tą wiedzą powstrzymało mnie przed pochyleniem się i skubnięciem tych ust o malinowym smaku. - Przepraszam. Przestanę - powiedziałem na tyle cicho, aby tylko ona mogła mnie usłyszeć. Głos Ashton rozbrzmiewał w tle, kiedy rozmawiała z innymi w swojej próbie odwrócenia uwagi ode mnie i Lany. - Dziękuję - powiedziała, a potem odwróciła wzrok i spojrzała z powrotem do menu przed nią. Przesuwając krzesło z powrotem do odpowiedniej odległości, nie chciałem patrzeć na nią, kiedy zamawiałem moje jedzenie i prowadziłem rozmowę ze wszystkimi. Dałem z siebie wszystko, aby tylko nie wylądować na niej wzrokiem, albo nie zniżać głosu, kiedy mówiłem bezpośrednio do niej. Udało mi się nawet zjeść posiłek, kiedy oglądałem, jak Beau całuje rękę Ashton, jej nagie ramię i głowę, kiedy tylko miał szansę. - To jest Sawyer, którego pamiętam. Zastanawiałam się, gdzie uciekłeś wyszeptała Leann, kiedy szła obok mnie do stadionu na nabrzeżu. Ash i Beau prowadzili, a Ethan i Lana szli za nami. Nie odwracałem się i sprawdzałem ich. Nie byłem pewny, czy zniósłbym, jeśli złapałbym ich na dotykaniu siebie w jakikolwiek sposób. - Co masz na myśli? - zapytałem tylko ponieważ potrzebowałem rozproszenia.
- Gorący i martwiący się Sawyer jest nowy. Nigdy nie widziałam, żebyś traktował dziewczynę, jakbyś chciał ją zjeść, jeśli dałbyś jej szansę. To było... interesujące. - Myślisz, że Lana sprawia, że jestem gorący i zmartwiony? Leann zarechotała. - Wiem, że Lana sprawia, że jesteś gorący i zmartwiony. Jeśli dziewczyna kiwnęłaby na ciebie palcem, przycisnąłbyś ją do pierwszej twardej powierzchni, jaką byś znalazł. Zwolniłem swoje tempo i spojrzałem na Leann. - Co? - Nie udawaj, że nie wiesz, co mam na myśli. Chcesz tej dziewczyny. Słodka, pruderyjna, porządna Lana przyjechała, zrobiłeś się seksowny, a ona wlazła ci pod skórę. Nigdy nie robiłeś tego z Ash. Ani razu nie widziałam, żebyś patrzył na nią w sposób, jakbyś ją pożądał. Była twoim trofeum i własnością, a ty byłeś z niej naprawdę dumny, ale naprawdę nie sprawiała, że twoje ciało gotowało się. Zaciskając szczękę, spojrzałem w dół na Leann. - Nie masz pojęcia, o czym mówisz. Kochałem Ashton jak szalony. Była moim światem. Planowałem swoją przyszłość wokół niej. Nigdy nie była moim trofeum, ani własnością. Tylko dlatego, że nie traktuję jej jak kawałek gorącej dupy nie znaczy, że nie była moim powodem do życia. Szanowałem ją. Nigdy nie traktowałem jej inaczej, niż z szacunkiem. Nie jestem w niebezpieczeństwie zakochania się w kimś takim jak Lana. Jest odwróceniem uwagi. Jasne, traktuję ją inaczej: jest inna, ale jest tylko dla zabawy. Szeroko otwarte oczy na twarzy Leann, kiedy spojrzała na prawo i lewo zaalarmowy mnie do tego, że stanąłem i podniosłem głos. Odwracając głowę na
prawo, zobaczyłem Ashton i Beau patrzących na mnie. Wyraz twarzy Beau nic nie pokazywał, ale Ashton wyglądała, jakby miała się rozpłakać. Cóż, cholera. Lana. Obracając głowę w lewo, zobaczyłem duże oczy Lany lśniące od niewylanych łez, kiedy patrzyła na mnie. Ethan patrzył się na mnie z morderczym wyrazem. - Lana. - Zacząłem iść do niej, a ona pokręciła na mnie głową, odwróciła się i uciekła. Zrobiłem krok, chcąc ją gonić, kiedy Ethan zastąpił mi drogę. - Nie. Nie pozwolę ci tego zrobić. Myślałem, że może byłeś szczery i byłem gotów ci ustąpić, pozwolić ci ją mieć. Ale nie byłeś. Jeśli byś był, nigdy nie byłbyś w stanie krzyczeć tego, co właśnie powiedziałeś, bez jednej myśli, że ona może cię słyszeć. - Zejdź mi z drogi, Ethan. - Zacząłem przepychać się obok niego, kiedy duża ręka zacisnęła się na moim ramieniu. - Musisz mu pozwolić za nią iść. Zrobiłeś już wystarczająco. - Beau nie pozwolił mi odejść. Musiałem najpierw z nim walczyć, a to by zabrało nas prosto do więzienia. Uginając się w klęsce, odwróciłem się i ruszyłem w stronę samochodu. Kiedy już rozpocznie się koncert i Beau będzie rozproszony, znajdę ją. Naprawię to. Musiałem. Skrzywdzony wyraz w jej oczach był bardziej bolesny, niż mogłem sobie kiedykolwiek wyobrazić.
Lana - Lana, zaczekaj - zawołał za mną głos Ethana. Chociaż nie chciałam, aby widział, jak płakałam nad Sawyerem, nie mogłam od niego uciec. Był moją
randką. Spowalniając, zatrzymałam się i oparłam o ceglany mur na zewnątrz toalet. Ethan zatrzymał się przede mną i zmartwiony wyraz na jego twarzy sprawił, że poczułam się jeszcze gorzej. - Lana, przepraszam. - Za co? Nic nie zrobileś, poza popełnieniem błędu zaproszenia mnie na randkę. Wyciągnął rękę i dotknął boku mojej twarzy, ocierając łzy palcami. - Nic w zaproszeniu ciebie nie było błędem. Wydałam z siebie smutny śmiech. - Tak, w porządku. - Mam to na myśli. - Westchnął i opuścił rękę, aby chwycić moją. - Dzisiaj na łodzi zdałem sobie sprawę, że lubisz Sawyera. Cała populacja kobiet w Grove czuje coś do Sawyera, poza Ash, więc to nie było nic wielkiego. Nadal chciałem swojej szansy. Nie spodziewałem się, że Sawyer znajdzie sposób, aby też przyjść. Byłam wystarczająco głupia, aby uwierzyć, że przyszedł tu ze względu na mnie. To było smutne, w jakiej byłam iluzji. - Jestem idiotką - wyszeptałam przez ściśnięte gardło. - Nie, jesteś mądra, piękna i zabawna. Uśmiechnęłam się do niego i otarłam resztę łez z mojej twarzy. - Dziękuję. - Poradzisz sobie? - Tak, tylko potrzebuję trochę czasu sam na sam. Jeśli to w porządku.
Ethan kiwnął głową. - Jasne, spotkamy się na naszych miejscach. - W porządku. Umyłam twarz zimną wodą w zlewie i osuszyłam ją papierowym ręcznikiem. Mój makijaż zniknął i piegi, nad którymi pracowałam tak mocno, żeby je przykryć, teraz błyszczały jak neonowy znak na mojej czerwonej twarzy. Miałam malowidła w torebce, ale zostawiłam ją w samochodzie. Sawyer najprawdopodobniej go zamknął, ale znowu, ludzie w zachodniej Alabamie rzadko zamykali samochody. Musiałam wyjść i oczyścić umysł. Mogłam przynajmniej sprawdzić samochód i dać mojej czerwonej twarzy czas, aby powróciła do swojej naturalnej barwy. Znalazłam rząd D i skierowałam się na dół, aż nie zobaczyłam tyłu samochodu matki Sawyera. Przechodząc między samochodami, nie zauważyłam, że drzwi samochodu otworzyły się, aż Sawyer stał prosto przede mną. - Lana - powiedział zaskoczonym tonem. Cofając się, zaczęłam się obracać tak, abym mogła uciec z powrotem do łazienki i jeszcze trochę popłakać, bo był taki doskonały, że bolało patrzenie na niego. - Lana, proszę, nie idź. Muszę z tobą porozmawiać. - Powiedziałeś już wystarczająco. - Lana. - Sawyer chwycił mnie za ramię, mocno ale delikatnie i obrócił mnie, przyciskając do drzwi samochodu. - Musisz mnie wysłuchać - błagał, ujmując moją twarz w dłonie, delikatnie pocierając moje policzki kciukami. - Jestem dupkiem - zaczął i zwalczyłam chęć pokiwania głową w zgodzie. - Nie miałem na myśli nic z tego, jak to zabrzmiało. To nie było nawet o tobie, ani jak sprawiasz, że się czuję.
- Naprawdę? Ponieważ to na pewno tak brzmiało - wypaliłam. - Leann oskarżała mnie o nie kochanie Ashton. Mówiła, że myślałem o niej jak o własności i trofeum. To mnie włączyło. - Zamknął oczy i wydał z siebie sfrustrowane westchnienie. - Z tobą jest inaczej. Nie jestem pewny, o co w tym chodzi, ale kiedy z tobą jestem, czuję coś, czego nigdy wcześniej nie czułem. Chcę cię. Bardzo. To mnie zaskakuje i przeraża. Może nie jestem dla ciebie dobry. Może to co czuję jest złe. Ponieważ kochałem Ashton. Była wszystkim, czego potrzebowałem... ale nigdy nie czułem nieposkromionej chęci zdobycia jej pode mną. - Jego głos opadł. - Nigdy nie wymyślałem powodów, aby owijała wokół mnie swoje nogi, tak abym mógł poczuć, jak się do mnie przyciska. Nigdy - przełknął mocno ślinę. - Nigdy nie myślałem o byciu w niej. Zapomniałam oddychać, kiedy na niego patrzyłam. Wyglądał na rozdartego pomiędzy strachem i tęsknotą. Słodki facet, w którym zakochałam się lata temu był tutaj, ale pod innym facetem, w którego powoli się zmieniał. - Nie jestem dla ciebie dobry. Nie wiem, dlaczego chcesz sprawić, abym tak mocno cię pragnął. Byłem zły na siebie, kiedy to wcześniej powiedziałem. Byłem wściekły, ponieważ chciałem cię w sposób, w który nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Przed tobą, po prostu chciałem się doskonalić w futbolu i szkole. Chciałem, aby moi rodzice byli ze mnie dumni. Ale teraz, chcę również innych rzeczy. Dobrałaś się do mnie w sposób, którego nie rozumiem. Stanęłam na palcach i zatrzymałam jego słowa swoimi ustami, ale zanim zdążył mnie do siebie przyciągnąć, cofnęłam się i przerwałam pocałunek. - Dziękuję ci za wyjaśnienie mi tego - odpowiedziałam, kiedy jego oczy przeszukiwały moją twarz po odpowiedź, czemu pocałowałam go i przerwałam tak szybko. - Wiem, że kochałeś, czy kochasz Ashton. Obserwowałam, jak dorastasz, wielbiąc ją. To po prostu... Nie jestem pewna, czy mogę znieść, jak flir-
tujesz ze mną w jednym momencie, a w następnym dąsasz się, albo masz wybuchy złości przez Ashton i Beau. - W porządku - powiedział Sawyer, kiedy sięgnął w dół i splótł palce z moimi. - Nie jestem gotowy na jakikolwiek rodzaj związku, ale chciałbym cieszyć się tym latem. Zanim przyjechałaś do miasta, nie byłem nawet pewny, czy dam radę tu wytrzymać aż do sierpnia. Teraz jesteś tutaj, a ja już więcej nie chcę wyjeżdżać. Chciałbym korzystać z tego ostatniego beztroskiego lata z tobą. To nie było dokładnie tym, na co miałam nadzieję, kiedy zdecydowałam się przyjechać tu na lato, ale to było o wiele więcej, niż się spodziewałam. Może Sawyer znajdzie sposób, aby wkrótce ruszyć dalej. Poza tym, potrzebowaliśmy czasu, aby poznać siebie nawzajem, bez Ashton między nami. - Też bym tego chciała. Ale nie chcę grać w gry. Nie rozumiem ich. - Nie mogłam znieść, kiedy traktował mnie w ten sposób w jaki robił to wcześniej, a następnie odwracał strony i złościł się na Ashton. Moje serce mogło znieść niewiele. - Żadnych gier - powiedział, opierając rękę na moim biodrze i przyciągając mnie bliżej do siebie. Pochylił głowę i zaczął wyciskać miękkie pocałunki na moim nosie, policzkach i czole. Wzdrygnęłam się, kiedy jego ciepły oddech połaskotał moją skórę. - Twoje piegi są tak cholernie słodkie - szepnął i przesunął kciukiem po moim policzku. - Nienawidzę ich - odpowiedziałam, zmuszając się do odsunięcia od niego. Jeśli nadal by to robił, pozwoliłabym mu w końcu zrobić cokolwiek chciał. Nie potrzebowałam być przyciskana do jego samochodu w namiętnym pocałunku. Musiałam wyleczyć swoje serce, które nadal bolało od wiedzy, że nigdy nie będę niczym więcej poza wakacyjną rozrywką.
Sawyer Oczy Ashton zrobiły się szerokie z zaskoczenia, kiedy dostrzegła Lanę i mnie idących w ich kierunku. Stała przed Beau, którego ramiona były owinięte opiekuńczo wokół niej. Oderwałem swoją uwagę od niej i przestałem próbować odczytać coś z jej twarzy. To było coś, co potrzebowałem przestać robić. Beau odwrócił głowę, aby zobaczyć, na co gapiła się Ashton, uniósł brwi i pokręcił głową, przed odwróceniem się do sceny, gdzie Little Big Town śpiewali Boondocks. - Jestem tutaj z Ethanem - powiedziała Lana obok mnie. - Wiem. - Ale to nie znaczyło, że mi się to podobało. Jej drobna dłoń chwyciła moją i ścisnęła, zanim puściła ją szybko i podeszła do Ethana, który w końcu zauważył, że wróciła. Jego zmartwiony grymas przeszedł od niej do mnie i gniewny wzrok skierowany w moją stronę nie ruszył mnie. Nie podobało mu się, że wróciła ze mną. Nie mogłem go winić. Nienawidziłem wiedzy, że twarz Lany była cała czerwona i poplamiona od płaczu. Poszedłem z nią do łazienki, po tym jak zabrała swoją torebkę z samochodu. Weszła do środka i przykryła sporo swoich uroczych piegów. Nie poszedłem za nią. To była randka Ethana. Jego jedyna. Dlatego, że był moim przyjacielem i naprawdę potrzebowałem dystansu od Lany, po tej rozmowie, którą mieliśmy przy samochodzie, miałem zamiar spędzić resztę nocy rozmawiając z Leann i ciesząc się muzyką. Leann obserwowała mnie, kiedy podszedłem do niej, aby stanąć obok. Zanim zdążyła otworzyć usta i zadać dwadzieścia pytań, które nie były jej sprawą, poinformowałem ją:
- Nie chcę o tym mówić. Zamknęła usta i posłała mi wściekłe spojrzenie, zanim skoncentrowała swoją uwagę na cokoliwke Ethan mówił do Lany. Nie pozwoliłem sobie nawet na nich spojrzeć. - Mam nadzieję, że skopała ci dupę. Nie mam pojęcia, co w ciebie wstąpiło Sawyer, ale muszę powiedzieć, że teraz bardzo mi się to nie podoba. Dobry chłopak całkowicie zniknął. Cholera, dlaczego mnie to obchodziło? Leann już dłużej nie była najlepszą przyjaciółką mojej dziewczyny. - Popełniłem błąd, w porządku. Wolno mi spieprzyć. Wszyscy oskarżają mnie o stawianie Ash na piedestale. No cóż, może wy kiedyś też będziecie mieć mnie na jednym. Przestań. Już się wystarczająco biłem za to, jak skrzywdziłem Lanę. Nie potrzebowałem, aby Leann mówiła mi do ucha, sprawiając, że to wszystko było gorsze. Zwłaszcza, kiedy potrzeba odwrócenia się i upewnienia, że usta Ethana nie były nigdzie w pobliżu twarzy Lany, była coraz trudniejsza do opanowania. Musiałem dać im tą jedną randkę. Potem upewnię się, że wszyscy wiedzą, że Lana była moja na lato. Chciałem się upewnić, że już nigdy nie będzie płakać z mojego powodu. - Wiem, że jesteś człowiekiem, Sawyer. Po prostu nie wiedziałam, że byłeś bezmyślnym osłem. To wszystko, co mam na myśli - powiedziała Leann, zanim odwróciła swoją uwagę z powrotem na scenę. Najnowszy przebój Little Big Town - Pontoon, zaczął grać i Ashton zapiszczała za mną. - Ah! Kocham tę piosenkę! Usadź mnie na swoich ramionach, żebym mogła widzieć lepiej.
Nie miałem zamiaru odwracać się, aby zobaczyć, jak Beau umieszcza na swoich ramionach Ash tak, jak zrobiłem na ostatnim koncercie, na jakim ją zabrałem. Nie wszystkie wspomnienia było łatwe do usunięcia z Ash z moich myśli. Ale zapomnienie było tak cholernie ciężkie. Tłumaczenie: Bat
Rozdział 11
Lana Muzyka grała gdzieś w oddali, kiedy obracałam się w kółko, szukając jej źródła. Tuż przed tym jak spadłam z krawędzi i rzuciłam się w objęcia śmierci, moje oczy otworzyły się Wpatrywałam się w sufit. Muzyka była coraz głośniejsza. Calbi Caillat dawał mi znać, że ktoś do mnie dzwonił. Jęcząc, sięgnęłam po swój telefon na poduszce obok mnie. Poszłam spać w nadziei, że dostanę wiadomość od Sawyera, ale nigdy nie nadeszła. Dlaczego moja mama dzwoniła o wpół do ósmej rano? - Mamo? - Hej kochanie, przepraszam, że cię obudziłam, ale chciałam do ciebie zadzwonić, zanim zrobi to twój głupi ojciec. Musisz to usłyszeć ode mnie, nie od niego. Nie ma absolutnie żadnego współczucia dla innych. Po prostu chodzi, rani ludzi i robi cokolwiek co jego dupkowaty tyłek chce. Egoista. Nie dzwonił do ciebie, prawda? Ponieważ, jeśli to zrobił, wskoczę do samolotu do Nowego Jorku i skopię jego... - Mamo, możesz mi powiedzieć, co się dzieje, proszę? - Wyciągnęłam się do pozycji siedzącej, podczas kiedy moja mama bełkotała na temat mojego ojca. To było jej ulubionym zajęciem. Wymyślanie nazw dla mojego taty. - Przepraszam. Poniosło mnie - westchnęła do telefonu. - Twój tata się żeni, Lana, z tą swoją nową dziwką.
Byłam na to przygotowana, może nie tak szybko, ale wiedziałam, że ruszy dalej, aby być blisko jakiejś kobiety, którą poznał podczas podróży służbowej. Miałam nadzieję na odwiedzenie go na jeden tydzień w tym lecie, jeśli by znalazł dla mnie czas w swoim harmonogramie. Brzmiało to żałośnie, że miałam nadzieję, że może zarezerwuje dla mnie czas, ale był moim tatą. Aż do ostatniego roku, mieszkał ze mną w domu. Na początku go nienawidziłam, ale w końcu chciałam ponownie nawiązać z nim relacje. - Dobrze - zaczęłam, próbując dokładnie wybierać swoje słowa podczas rozmowy z matką. Oszaleje, jeśli zacznę go bronić. Nie lubiłam, jak przypominała mi, że mnie też zostawił, ale kochał mnie. Wiedziałam, że tak jest. Powiedział mi, kiedy podpisywał papiery rozwodowe, że zostanie z nią, aż nie dorosnę. Planował zostawić ją w chwili, kiedy poszłabym na studia, ale stały się inne rzeczy i musiał wcześniej odejść. Powiedział, że żadne z tego nie było przeze mnie. Kochał mnie i był ze mnie dumny. Potrzebowałam w to uwierzyć. Trzymałam się tego, kiedy leżałam w łóżku i słyszałam, jak moja mama płacze i krzyczy, rzucając rzeczy po swojej sypialni. - Wiedziałyśmy, że był poważny, kiedy przeniósł się tam, żeby z nią być. Kiedy planuje ślub? - Na pewno nie spodziewałam się, że twój czterdziesto siedmio letni ojciec poślubi swoją dwudziesto trzy letnią dziwkę! Co pomyślą ludzie? Rujnuje naszą reputację. Ludzie w mieście dowiedzą się i zaczną mówić. Nie będę w stanie chodzić po mieście bez ludzi szepczących za plecami. To nas ZRUJNUJE, Lano. Po prostu zrujnuje! Dwudziesto trzy letnią? Skuliłam się. Co mój ojciec robił zaręczony z dziewczyną zaledwie pięć lat starszą ode mnie? To było po prostu... obrzydliwe. Moja matka nadal marudziła i wyzywała mojego ojca, kiedy usiadłam, patrząc się w ścianę przede mną. Sentencja "Dom jest tam, gdzie serce twe" była nama-
lowana od szablonu na obrazie w ramie i wisiała na bladoniebieskiej ścianie, przedrzeźniając mnie. Dom? Gdzie był teraz mój dom? Dom mojej mamy, gdzie nigdy nie było żadnego spokoju? Apartament mojego taty na Manhattanie? Miało koło 500 metrów kwadratowych, a jego żona w wieku studii miała się tam przenieść. Łzy zapiekły w moje oczy, kiedy poczułam zapach kawy unoszący się korytarzem. Słyszałam swoją ciotkę i wujka rozmawiających szczęśliwie w kuchni i boczek smażony na kuchence. To był dom. Taki, którego nigdy naprawdę nie znałam. - Słyszysz mnie, Lana? Wracając z mojego litościwego przyjęcia, które miałam, odchrząknęłam. - Przykro mi, mamo, co mówiłaś? - Chce, abyś przyleciała do Nowego Jorku na jego ślub. Czy możesz w to uwierzyć? Moje maleństwo w Nowym Jorku. Powiedziałam mu, że nie ma mowy. Nie chciałabyś być na jego śmiesznym ślubie. Ale nalegał, żeby najpierw z tobą porozmawiać. Bądź gotowa dziś na jego telefon. Mała lafirynda chce, abyś była honorową druhną. Nawet jej nie spotkałaś. - Dobrze, mamo. Dziękuję za poinformowanie mnie. Muszę iść. Zadzwonię do ciebie później. Ashton czeka na mnie, abyśmy poszły na poranny bieg. Mama kupiła moje kłamstwo i opadłam z powrotem na poduszkę, kiedy zakończyłam rozmowę. Czy to się mogło jeszcze bardziej spieprzyć? Telefon domowy zadzwonił, a ja usłyszałam, jak moja ciocia odbiera go. Nie musiałam go odebrać, żeby wiedzieć, że moja mama właśnie mówiła mojej cioci wszystko, co właśnie mi powiedziała. Jeśli mama wspomni o kłamstwie, które powiedziałam jej o moim biegu z Ashton, wiedziałam, że moja ciocia nie wyda mnie. Rozumiała. Za-
wsze. Przytuliłam się do pościeli i zamknęłam oczy. Na razie mogłam udawać, że to był mój dom. że byłam w bezpiecznym, szczęśliwym miejscu. Wchodząc do kuchni kilka godzin później, słaby zapach bekonu nadal wypełniał powietrze. Ashton stała przy ladzie nadal w swojej piżamie i zmierzwionych włosach, wlewając sobie filiżankę kawy. - Dzień dobry - powiedziałam, zatrzymując się obok szafki i wyciągając dla siebie filiżankę. - Och, oto mój wcześnie biegający kumpel. - Dokuczający ton w jej głosie sprawił, że uśmiechnęłam się. - Uch, tak, przepraszam za to. Potrzebowałam wymówki, żeby wyłączyć telefon. Ashton zaśmiała się i podała mi dzbanek z kawą. - Nie martw się. Mama cię nie wydała, według notatki, którą dla nas zostawiła. - Wskazała na list leżący na barze. Wyciągnęłam rękę i podniosłam go.
Dzień dobry dziewczęta, Mam nadzieję, że cieszycie się swoim porannym biegiem. Muszę powiedzieć, że kiedy Caroline zadzwoniła do mnie dzisiaj rano i wspomniała, że wy dwie biegacie, byłam trochę zaskoczona. Mogłabym przysiąc, że kiedy otwierałam wasze drzwi, oba były szczelnie zamknięte. Ale nie martwcie się, nie podzieliłam się tą informacją z moją siostrą. Wierzy, że obie jesteście zadowolone ze swojego miłego, długiego biegu, zanim wejdziecie do środka i zjecie trochę jajek i bekonu, które usmażyłam. Kocham,
Mama.
Uśmiechnęłam się do siebie i odłożyłam list. - Jak twojej mamie udaje się być taką fajną, kiedy moja jest szaloną psychopatką? - zapytałam, biorąc łyk czarnej kawy. Ashton nawet nie zaprzeczyła szalonym tendencjom mojej matki. Posłała mi smutne zmarszczenie brwi i wzruszyła ramionami. - Dlaczego twoja mama zadzwoniła tak wcześnie rano? Wzruszyłam ramionami i odstawiłam szklankę na blat. Tak naprawdę nie chciałam o tym rozmawiać, ale wiedziałam, że dzielenie się tym z kimś innym, poza moją mamą, sprawi, że moja decyzja będzie łatwiejsza. - Tata się żeni. Oczy Ashton rozszerzyły się, a ona pochyliła się nad blatem, opierając na obu łokciach i przyglądała mi się przez chwilę. Wiedziałem, że próbuje ocenić moją reakcję na wieść o tym. - Spodziewałaś się tego, prawda? - zapytała niepewnie. - Tak. Ale nie tak szybko i może nie z dziewczyną, która jest zaledwie pięć lat starsza ode mnie. Jej szczęka opadła. - Wujek Nolan jest zaręczony z dwudziestotrzy latką? Brzmiało to śmiesznie, kiedy powiedziała to głośno. Mój ojciec nie był atrakcyjnym facetem. Jasne, kochałam go, ale był stary i łysiejący. Nie wspominając już o wielkim brzuchu. - Szalone, co?
- Tak, prawdziwe szaleństwo... Wszystko w porządku? Będzie do ciebie dzwonić? Nie byłam pewna, czy kiedykolwiek byłam w porządku. Nawet kiedy moi oboje rodzice mieszkali w domu. Ciągle walczyli. Większość moich dorastających wspomnień wiązała się z ich scenami, gdzie moja mama krzyczała na tatę. - W porządku. Powinien dziś zadzwonić. Jego narzeczona... chce, abym została jej druhną honorową. Nigdy nawet jej nie spotkałam. Myślę, że po prostu zapytam go, czy mogłabym być jego drużbą. Myślę, że będę wymiatać w smokingu. Ashton wydała z siebie długie westchnienie, a następnie obeszła bar i stanęła obok mnie. Owinęła swoje ramiona wokół mojej talii i ścisnęła. - Kiedy będziesz chciała porozmawiać, ponarzekać, czy nawet popłakać, jestem tutaj. Moje oczy zaszkliły się i przełknęłam gulę w gardle. Nie lubiłam ludzi, którzy myśleli, że byłam słaba. Nigdy nie byłam tą, która dzieliłaby się swoimi emocjami. Trzymałam wszystko w środku. Zajmowałam się tym na własną rękę. Ale wiedza, że był tam ktoś i zależało mu - to znaczyło wiele. Bardziej niż mogłaby to wiedzieć. Oparłam głowę na jej i razem patrzyłyśmy na podwórko w milczeniu. Nie było zbyt wiele do powiedzenia. Po prostu posiadanie kogoś obok sprawiało, że wszystko wydawało się o wiele łatwiejsze.
Sawyer Beau: W jakich dniach musisz być na Florydzie na praktyki? Ja: Trzy dni w tygodniu od lipca.
Beau: Bama ma tak samo. Naprawdę mamy tylko czerwiec na podróż kempingową. Ja: Będę gotowy, kiedy ty będziesz. Beau: Rozmawiałeś z Laną? Ja: Dzisiaj nie. Właśnie wróciłem z pracy w domu na polu. Beau: Ash spędza z nią poranek. Ma jakieś gówniane problemy z rodzicami. Gapiłem się na ostatnią wiadomość Beau. Zdenerwowana Lana sprawiała, że się niepokoiłem. Nie za bardzo to lubiłem. Nie miałem czasu na nic więcej poza letnim romansem. Ja: Zadzwonię do niej. Dzięki. Beau: Bądź z nią ostrożny. Nie odpowiedziałem. To nie była jego sprawa. Kiedy ja byłem z Ashton, on był bardziej zaangażowany niż powinien, ale pozwoliłem na to, ponieważ Ash również była częścią jego życia. Ale Lana... ona nie była jego problemem. Rzucając telefon na łóżko, udałem się do łazienki pod prysznic. Już zaplanowałem ten dzień, gdzie mogłem mieć i tak całą Lanę tylko dla siebie. To była moja inspiracja, kiedy biegałem w górę i w dół po trybunach ze sto razy. - Gdzie idziesz, kochanie? - zawołała mama ze swojego biura, kiedy przeszedłem obok niego, idąc do garażu. Miałem nadzieję przemknąć się przed nią, bez konieczności odpowiedzi na jej pytania. Była zdenerwowana, kiedy Ashton ze mną zerwała. Była jeszcze bardziej zdenerwowana, kiedy dowiedziała się, że Beau był moim zastępstwem. Spędziliśmy razem dużo czasu, radząc się siebie. Musieliśmy poradzić sobie z nieuczciwością taty i znaleźć sposób, aby spojrzeć prawdzie w oczy, bez odrywania naszej rodziny od siebie. Nadal chciałem, aby tata wyciągnął rękę do Beau, ale nie chciał tego zrobić. Nie było sposobu, aby
Beau wykonał swój pierwszy ruch. Miał w sobie zasłużoną gorycz, a mój tata był zaniepokojony. - Idę odebrać Lanę - pamiętasz, kuzynkę Ashton z Georgii. Jedziemy do Mobile na jakieś zakupy sprzętu kempingowego i może obejrzymy film czy coś. Mama przechyliła głowę i zmarszczyła brwi. - Czy Lana nie jest córką tej szalonej siostry Sarah? Nie wiedziałem zbyt wiele o mamie Lany, poza tym, że Ashton nie była jej fanką. Wzruszając ramionami, wsadziłem ręce do kieszeni. - Lana nie jest szalona. Tylko to się liczy. - Hmmm... dobrze, nie przywiązuj się zbytnio. Jabłko nie pada daleko od jabłoni. - Głos ciotki Honey zadzwonił mi w szach, kiedy nie tak dawno temu, powiedziała to samo o moim tacie i Beau. Krzywiąc się, odpowiedziałem: - Tak, zdałem sobie z tego sprawę, kiedy dowiedziałem się, że mój tata był niewierny i kłamał tym, których powinien kochać. Plecy mojej matki wyprostowały się. Nienawidziłem skrzywdzonego spojrzenia, które spowodowałem w jej oczach. Nie zasługiwała na mój gniew. Również była ofiarą. - Przepraszam, mamo... - Nie powinnam wpychać się do twoich spraw. Masz rację. Idź, zabaw się. Ciesz się tym latem. Wszystko się zmieni tej jesieni. Jest tam duże morze, pełne ryb, a teraz ty i Ashton musicie ruszyć w swoim czasie zbierania przykładów. Mama kochała Ashton. Myślę, że może nawet w którymś momencie wybrała naszą zastawę porcelanową. Słyszenie od niej, że muszę zacząć "zbierać
przykłady" było dla niej ważnym krokiem. Przeszedłem przez pokój i pochyliłem się, aby złożyć pocałunek na czubku jej głowy. - Kocham cię - powiedziałem, zanim odwróciłem się, aby odejść. - Też cię kocham, słodki chłopaku - odpowiedziała. - Słyszałaś coś od Cade'a i Catherine? Nie napisał do mnie w tym tygodniu. Mój brat zazwyczaj był do mnie przywiązany, ale kiedy skończył trzynaście lat, nie wydawał się już dłużej mnie potrzebować. Catherine była inna. Była córeczką mamusi. Nie spodziewałem się, że zadzwoni do mnie czy napisze. - Catherine zadzwoniła dzisiaj rano. Dobrze się im układa. Cade zaprzyjaźnił się z małą dziewczyną mieszkającą obok. Catherine powiedziała, że ona i Gaga dużo chodzą po sklepach. Gaga była matką mojej mamy. Była znacznie lepsza z dziewczynami niż z chłopcami. Odchrząknąłem i oparłem się biodrem o biurko. - Zdajesz sobie sprawę, że trzynastoletni chłopcy nie "zaprzyjaźniają się" z małymi dziewczynkami. Spotykają się. Byłem naprawdę świadomy dziewcząt, kiedy miałem trzynaście lat. To były moje lata z Nicole, pamiętasz? Mama skuliła się. - Zapomniałam o tym. Może powinnam zadzwonić do Gagi i porozmawiać z nią. Wciąż myślę, że jest moim małym chłopcem, ale teraz jest nastolatkiem, prawda? Chichocząc, wstałem i poklepałem ją po ręce, aż zaczęła się wykręcać. - Tak, mamo, jest całkowicie nastolatkiem i jestem gotów założyć się, że on i ta dziewczyna nie grają w Monopoly w ich całym wolnym czasie.
- Och, Boże. Teraz dzwonię do Gagi - oznajmiła, sięgając po telefon. Wykonałem swój obowiązek starszego brata. Nadszedł czas, aby zobaczyć się z Laną. Tłumaczenie: Bat
Rozdział 12
Lana - Nie tato. To nie tak, że nie chcę tam być. Chcę. Chodzi po prostu o to, że nigdy nie byłam w Nowym Jorku i nigdy nie spotkałam Shandry. Czułabym się bardziej komfortowo, jeśli mogłabym przyprowadzić kogoś ze sobą. - Możesz przyprowadzić każdego, poza twoją matką. Nie chcę mieć z nią nic do czynienia. Chcę, żebyś spędziła czas z Shandrą. Naprawdę chce cię poznać. Mamy dla ciebie specjalną wiadomość. - Specjalną wiadomość? Tata odchrząknął, przykrywając mikrofon swojego telefonu i zaczął mówić stłumionym głosem do kogoś innego. Jakie jeszcze wiadomości mógł mieć? Już zrzucił na mnie bombę w postaci małżeństwa. Z pewnością, nie przeprowadzali się do Alpharetty. To by było katastrofą. Moja matka nie byłaby w stanie wyjść z domu bez myślenia o tym, że wszyscy o niej mówią lub się nad nią litują. - Shandra chce, abym ci powiedział. W ten sposób będziesz przygotowana, kiedy tu przyjedziesz. - Okeej... - odpowiedziałam, czekając z chorym supłem w żołądku. - Będziesz starszą siostrą - odpowiedział. Jego podniecenie było nieomylne.
- Co? Jak? Shandra ma dziecko. - Nic nie miało sensu. Dlaczego miałby myśleć, że będę podekscytowana przyrodnim rodzeństwem, którego nigdy nie miałam szansy poznać? - Nie, Shandra nie ma dzieci, jeszcze. Wiesz jak. Masz osiemnaście lat, Lano. Wiesz, jak są robione dzieci... prawda? Sądziłem, że twoja matka wyjaśniła ci to... - WIEM jak się robi dzieci, tato. To, czego nie rozumiem to... czekaj... jest w ciąży? - zapytałam w przerażeniu. Mój tata ją zapłodnił? Miał niemal pięćdziesiąt lat! Czy starzy mężczyźni mogli to robić? Ugh! Fuj. Będzie jak dziadek tego dziecka. Tata zaśmiał się do telefonu. - Tak, Shandra jest w ciąży. Planowaliśmy ślub na Boże Narodzenie. Kocha Boże Narodzenie w Nowym Jorku, ale cóż, dziecko będzie tutaj przed świętami, więc zamiast czekać, zdecydowaliśmy się iść do przodu i zorganizować letni ślub. Byłam oniemiała. Jak miałam zareagować na tego typu wiadomość? Opadłam na tylnie schody domu Ashton i oparłam czoło na kolanach. Mój tata nadal mówił na temat ślubnych i dziecięcych planów. Przeniosą się z Manhattanu do New Jersey, by mogli pozwolić sobie na dom. Nie miałam mieć w nim pokoju, ale mogłam dzielić ten dziecka, kiedy będę w odwiedzinach. Powiedział mi, że w każdej chwili jestem mile widziana. - Lana? - głos Sawyera był miłym rozproszeniem. Unosząc głowę, spojrzałam na Sawyera, który stał przede mną ze zmartwieniem marszcząc brwi. Zastanawiałam się, jak wiele słyszał. - Tato, muszę kończyć. Mój, uch, przyjaciel właśnie przyszedł tutaj i mamy plany. Zadzwonię do ciebie później, kiedy zdecyduję się, co zrobić.
- Przyjedziesz chociaż... - Nie jestem pewna, tato, muszę teraz iść. Zadzwonię, kiedy będę wiedziała. - Włączyłam koniec, zanim mógł powiedzieć coś jeszcze. Nie mogłam jeszcze wyjechać: potrzebowałam momentu. - Wszystko w porządku? - zapytał Sawyer, zniżając się, aby usiąść obok mnie, kiedy było oczywiste, że nie mam zamiaru wstać. Zaczęłam kiwać głową i skończyłam zamiast tego na potrząsaniu jej. Jego ramiona owinęły się wokół mnie, kiedy przyciągnął mnie do swojego boku. Ta mała oferta komfortu sprawiła, że moje oczy wypełniły się łzami. Schowałam głowę w krzywiźnie jego ramienia i starałam się stłumić szloch, którego nie mogłam kontrolować. Sawyer nie próbował zaoferować mi jakiejś zachęty, czy zbędnych słów. Zamiast tego, mocniej przycisnął mnie do siebie i wyciskał małe pocałunki na moich włosach, głowie i czole, kiedy płakałam w jego ramionach. Nigdy wcześniej tak naprawdę na nikim nie płakałam. Otwarcie się i dzielenie moimi emocjami było dla mnie nowe. Część mnie, ta w szoku, przez to zachowanie była zepchnięta na bok, kiedy wciskałam się w największy komfort, jaki mogłam dostać. Było to trudne, ale kiedy to miałam, nie chciałam tego odmawiać. Po kilku minutach udało mi się zacząć kontrolować łzy. Sięgając do góry, otarłam twarz. Na szczęście, tata zadzwonił do mnie zanim miałam szansę nałożyć makijaż. Byłabym upokorzona, gdybym rozmazała cały tusz do rzęs na białej koszulce Sawyera. - Chcesz o tym porozmawiać? Podzielenie się z Sawyerem, jak to mój tata miał dwudziesto trzy letnią narzeczoną, nie było czymś, co chciałam kiedykolwiek zrobić. To było dla mnie zbyt wiele. Nie chciałam widzieć żalu w jego oczach, kiedy spoglądał na mnie.
Wolałam pożądanie i pociąg. Jeśli czułby do mnie żal, nie byłabym w stanie sobie z tym poradzić. - Nie - odpowiedziałam, siadając prosto i sprawdzając, jak bardzo zmoczyłam jego koszulkę. - Wyschnę - zapewnił mnie z uśmiechem. Nadal widziałam niepokój w jego oczach, kiedy szukał mojej twarzy. Część mnie chciała, żeby wiedział wszystko. Ale większa część wiedziała, że nigdy nie będzie patrzył na mnie tak samo, kiedy będzie wiedział, jak żałosne naprawdę było moje życie. - Dziękuję. Sawyer pochylił się i wycisnął delikatny pocałunek na każdym rogu moich ust, zanim je objął. Nie starał się, abym się na niego otworzyła. Zamiast tego trzymał mnie delikatnie i słodko. - Mmmm... myślałem o tych słodkich ustach od rana - wyszeptał w moje usta. Zatopienie się w nim było łatwe i nieuniknione. Nie mogłam się nacieszyć Sawyerem. Odsunął się, zanim tego chciałam i przesunął swoją dłonią przez moje włosy, zanim owinął loki wokół swoich palców. - Dlaczego nie pójdziesz skończyć się przygotowywać? Jestem niecierpliwy, aby zabrać cię całą dla siebie na cały dzień. Moje nogi nagle znowu były zdolne do ruchu. Wstałam i uśmiechnęłam się do niego. - Daj mi dziesięć minut. Sawyer wstał i ruszył za mną do środka, ale zatrzymał się. - Um, tak, uch, myślę, że poczekam w samochodzie, jeśli to w porządku.
Ashton nie było w środku. Wyjechała z Beau godzinę temu, ale wiedziałam, że nie dlatego nie chciał wejść do środka. Musiał mieć w tym domu wiele wspomnień i nie był gotowy, aby teraz sobie z nimi radzić. - Dobrze, nie zajmie mi to długo - zapewniłam go.
Sawyer Wjeżdżanie na polną drogę, która prowadziła na pole, wydawało się złym pomysłem. Właśnie spędziliśmy dzień z Laną, sam na sam. Kupiliśmy jej śpiwór, plecak i kilka innych rzeczy na naszą podróż kempingową. Wtedy zamiast filmu, namówiła mnie na osiemnastodołkowy golf. Brzmiało to jak głupi pomysł, ale słuchanie śmiechu Lany i widzenie, jak skacze dookoła, kiedy uderzy w dołek za pierwszym razem, było bardziej zabawne niż jakikolwiek film. - Nie byłam tutaj od... - urwała, zagryzając dolną wargę. Na ostatnim przyjęciu na polu, na jakim była Lana, ukrywała Beau i Ashton. Kiedy zrozumiałem, że Lana wiedziała o Beau i Ashton mieszającymi za moimi plecami i nie powiedziała mi, byłem zdenerwowany. Zawsze uważałem, że była w mojej drużynie. To nie była jej wina. Teraz ruszyłem do przodu na tyle, aby zobaczyć to wyraźnie. Sięgając przez siedzenie, złapałem ją za rękę. - Ostatni raz był kiedy Beau i Ashton bawili się za moimi plecami. Mimo, że kryłaś ich tej nocy, to nie była twoja wina. Nie martw się, jest w porządku. Pozwoliła, aby jej dolna warga uwolniła się spod zębów i okazało się, że jest czerwona i spuchnięta. Cóż, cholera, to było po prostu zbyt kuszące. Puściłem jej dłoń i wsunąłem między jej uda, przyciągając do siebie. - Tak lepiej. Byłaś za daleko - wyszeptałem, zanim pochyliłem głowę tak, aby wciągnąć jej dolną wargę w swoje usta i delikatnie possać. Wydała z siebie
zaskoczony, lekki głos, który sprawił, że przyciągnąłem ją bliżej. Pozwoliłem mojej dłoni wślizgnąć się dalej miedzy jej gołe nogi i ścisnąć miękką skórę jej uda w mojej dłoni. Lana przycisnęła swoją pierś do mojej i wydała w gardle zadowolony dźwięk. Unosząc jej nogę, przeniosłem przez moje kolano i przesunąłem dłoń trochę wyżej na jej udzie. Jej oddech zrobił się cięższy i zdałem sobie sprawę, że moje serce biło szybciej, im bliżej byłem krawędzi jej majtek. - Nie, przestań - powiedziała Lana bez tchu, kiedy delikatnie mnie odepchnęła, przerywając pocałunek. Szybko zsunęła nogę z mojego kolana i zamknęła nogi. Byłem naprawdę blisko zrobienia czegoś, co robiłem tylko raz w moim życiu: byłem w siódmej klasie i byłem trochę zdezorientowany, dlaczego Nicole chciała, żebym dotknął jej majtek. - Przepraszam - powiedziałem, siadając w fotelu i koncentrując się na drzewach przede mną, zamiast sprawdzania, czy była na mnie zła, lub co gorsza, przerażona. Musiałem najpierw zatrzymać moje szybko bijące serce. Byłem tak blisko, a ona była taka ciepła. - Nie przepraszaj. Po prostu... nigdy wcześniej nie robiłam czegoś takiego i jestem trochę nerwowa. Nie jestem pewna, czy jestem na to gotowa. Jej mała dłoń przykryła moją, a moja pięść rozluźniła się pod jej dotykiem. - Ja też - odpowiedziałem, wreszcie odwracając oczy, aby spotkać się z jej. Jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia. - Ty też... co? Wydałem z siebie chichot i przesunąłem rękę tak, aby nasze dłonie się dotykały. Wtedy splotłem jej palce z moimi.
- Nigdy wcześniej nie robiłem czegoś takiego. Jeśli nie liczyć siódmej klasy, kiedy Nicole zamknęła nas w szafie Kayli, podczas gry w butelkę i zmusiła mnie, abym dotknął jej majtek, albo powie całej szkole, że byłem zbyt przerażony, aby ją pocałować. Mały śmiech uciekł z ust Lany i zakryła drugą dłonią usta, aby powstrzymać się od śmiechu. Uśmiechnąłem się i ścisnąłem jej dłoń. To była zabawna historia. - Powiem ci, że to co niemal zrobiliśmy pokonało to dziwne i niepokojące wspomnienie. Tym razem jej śmiech był tak duży, że nie dało się go przykryć dłonią, a ja wyciągnąłem rękę i odciąłem dłoń od jej ust. - Nie rób tego. Lubię słuchać twojego śmiechu. Poza tym to diabelnie zabawna historia. Więc spodziewam się śmiechu. - Nie mogę uwierzyć, że Nicole ci groziła - powiedziała, wciąż śmiejąc się cicho. - Naprawdę? Spotkałaś już Nicole? Była zdeterminowana, aby stracić dziewictwo przed liceum, jeśli by to było możliwe. Myślę, że Beau pomógł jej osiągnąć ten cel w naszej ósmej klasie. - Och, mój. - Jej śmiech znikł i pojawił się poważny, zamyślony wyraz twarzy. - Co teraz chodzi po twojej głowie? Wymuszony uśmiech natychmiast pojawił się na jej ustach. - Nic, przepraszam. - Spojrzała na ognisko w oddali, między drzewami orzechowymi. - Jesteś gotowy wyjść?
Była bardzo zamknięta w sprawie wielu rzeczy. Im bardziej nie chciała mi powiedzieć, tym bardziej chciałem się tego od niej dowiedzieć. Jej telefon zadzwonił, grając jakąś soczystą miłosną piosenkę, którą słyszałem w radiu i sięgnęła do torebki, wyciągając go. Zamiast odpowiedzieć, szybko go wyłączyła i wsunęła z powrotem do kieszeni torebki. - Nikt ważny? - zapytałem, chcąc aby podzieliła się ze mną czymś, czymkolwiek. Pokręciła głową i sięgnęła do klamki. - Nie. Nikt, do kogo nie mogę zadzwonić później. Patrzyłem, jak wyskakuje z mojego samochodu, zanim wysiadłem po mojej stronie. Lana McDaniel wszystko trzymała blisko siebie. Zastanawiałem się, czy kiedykolwiek naprawdę dowiem się, o czym myślała.
Siedząc na tylnej klapie samochodu Jake’a, z Laną między moimi nogami, byłem zadowolony. Ash kuląca się na kolanach Beau nie była nawet w zasięgu mojej uwagi. Udało mi się porozmawiać z każdym, Beau włącznie. Omawialiśmy piłkę, studia i naszą wycieczkę kempingową bez żadnych problemów. To było miłe. Lana była miła. Nie, Lana była bardziej niż miła. Trzymanie jej w moich ramionach sprawiało, że wszystko było znośne. - Głowy do góry, pojawili się Kyle i Nic - powiedział Ethan, zanim wziął kolejny łyk swojego piwa. Nicole nie pojawiała się zbyt często w pobliżu, odkąd Beau i Ash się zeszli. Kilka razy wykonała krok w moją stronę. Raz, miałem nawet pokusę, aby zabrać ją do mojego samochodu na jedną noc i po prostu ją wypieprzyć. Mieć to z głowy. Ale nie mogłem tego zrobić. Nie chciałem, aby mój pierwszy raz był z Nicole na tyle mojego samochodu, na imprezie na polu. Czekałem tak długo, mogłem poczekać dłużej. Ash była moją jedną i jedyną. Ale ten plan był skończony. Pomyślałem, że jednego dnia przyjdzie
dziewczyna i kiedy to się stanie, miejsce nie będzie ważne. Jeśli tylko to będzie z jedyną osobą, bez której nie mogę żyć. - Idzie w tę stronę - powiedziała Kayla zadowolona z siebie. Ta dziewczyna kochała dramaty. Dramat ciągnął sie za Nicole. - Chcesz iść, kochanie? - Beau zapytał Ashton, zaczynając się przesuwać, aby móc ją podnieść. - Nie. Nie boję się Nicole, Beau. Co mi zrobi? Hmm? Beau zachichotał, pochylił się i wycisnął pocałunek na nosie Ashton. Moja klatka piersiowa nieznacznie zabolała na ich widok. Nie tak jak w przeszłości, kiedy nie byłem w stanie wziąć głębokiego oddechu, kiedy ją całował. - Cóż, spójrzcie na chłopców Vincent. Dogadują się. Oboje przytulają się do swoich dziewczyn. Żaden nie próbuje pobić drugiego. Wygląda na to, że Sawyer ruszył dalej, Ash - wycedziła Nicole, kiedy mrugnęła do mnie i zbliżyła się, aby zatrzymać przed Laną, która stała na jej drodze. - Skoro już sobie poradziłeś z depresją po Ashton, dlaczego nie pójdziemy jednej nocy i się nie zabawimy? Lana napięła się w moich ramionach. Przepłynęła przeze mnie chęć ochrony i przyciągnąłem ją do siebie mocniej, kładąc ręce na jej biodrach. - Będę musiał odmówić, Nic. Już znalazłem kogoś do spędzania czasu w to lato. Nicole uśmiechnęła się, kiedy jej wzrok powędrował w górę i w dół Lany, jakby nie była pod wrażeniem. - Stać cię na wiele więcej. - Nie zgadzam się.
- Potrzebujesz kogoś z doświadczeniem, po tym jak traciłeś wszystkie te lata z córką pastora. Usłyszałem, jak Ashton mówi Beau, aby się uspokoił i ignorował ją. - Nie korzystam z nadużywanych towarów. Mam swoje standardy, wiesz. Zaskoczony śmiech Lany sprawił, że uśmiechnąłem się jak idiota. Uwielbiałem sprawiać, aby się śmiała. Rozluźniła się i pochyliła do mnie, kiedy wzmocniłem na niej swój uchwyt. Wiedza, że poczuła się dzięki mnie bezpiecznie i niezagrożenie, była ekscytującym uczuciem. - Kiedy chłopcy Vincent to najgorętsza rzecz wokół. Nie wykorzystujecie swojego potencjału. Oboje jesteście nudni. Pewnego dnia zapragniesz tego podniecenia, którego odmawiasz - warknęła na mnie Nicole, zanim odrzuciła swoje ciemnobrązowe włosy przez ramię i podeszła do Kyle'a, który stał w milczeniu, obserwując jej grę na mnie. - Chodź, Kyle, mam już dość tego miejsca. - Przeszła obok niego i Kyle rzucił mi przepraszające spojrzenie, zanim podążył za nią. - Dlaczego on się na to godzi? - zapytała Ashton, kiedy odchodzili. - Ponieważ jest łatwa - odpowiedział Jake. - Czasami łatwe nie są tego warte - wycedził Ted. Nie mogłam się bardziej zgodzić. Nic przyszła z całym gromem problemów. - Kyle w końcu od tego zachoruje - odpowiedziałem. Lana poruszyła się przy mnie, aż jej słodki, mały tyłek nie przyciskał się do mnie. Chociaż było to dobre, mogło się stać trochę żenujące. Przeniosłem moje ręce na jej biodra i zatrzymałem ją, a następnie zniżyłem głowę i wyszeptałem do jej ucha:
- Będziesz się poruszać tym twoim tyłeczkiem przy mnie, a będziemy mieć problem. Lana zesztywniała w moich ramionach, a następnie odrzuciła głowę na bok, aby na mnie spojrzeć. - Co masz na myśli? - zapytała cicho. Szczerząc się, zakopałem twarz w jej włosach, aby nikt nie mógł czytać z moich warg. Mimo, że nie miałem problemu z podsłuchiwaniem, nie chciałem jej zawstydzać. - Sprawiasz, że jestem trochę zbyt podekscytowany. Bardzo chciałbym wrócić do samochodu i do tego, co robiliśmy wcześniej. Staram się zapomnieć, jak ciepła i miękka jesteś, ale nie mogę. Jestem facetem, a ty jesteś seksowna jak cholera. Moje ciało reaguje na to. - Och - szepnęła. Wziąłem jeden głęboki oddech, wdychając zapach jej włosów. Miała lekki, niewinny i słodki zapach, który nie powinien sprawiać, że byłem twardy jak skała, ale tak się stało. Wszystko, o czym mogłem myśleć, to czy jej zapach wszędzie był tak wspaniały? Chciałem się tego bardzo dowiedzieć. Naprawdę bardzo. - Powinniśmy tutaj zostać - wyszeptała, a jej głos załamał się nieznacznie, kiedy przycisnąłem moją niemożliwą do uniknięcia reakcję, blisko do jej ciała, krzywizny jej tyłka. - Prawdopodobnie, ale to nie sprawi, że przestanę o tym myśleć - odpowiedziałem cicho, kiedy moje usta dotknęły miękkiego skrawka skóry za jej uchem. Zadrżała w moich ramionach i natychmiast przy niej stwardniałem. Smakowałem skóry, która teraz mnie fascynowała, małymi pociągnięciami języka. Tak, to było słodkie.
- Jesteście jak dwa psy w rui. Nie chcemy tego oglądać. Ile razy muszę to mówić? - zawołał Jake z rozbawieniem, który sprowadził nas z powrotem na ziemię. Właśnie mieliśmy to zrobić na oczach wszystkich. Zapomniałem, że tu byli. Zapach Lany zamglił mój umysł, sprawiając, że myślałem tylko o jednym. Mały chichot, który uciekł z Lany, zaskoczył mnie. Odciągając się do tyłu, spojrzałem w dół na nią i błysk rozbawienia w jej oczach sprawił, że moja klatka piersiowa spuchła od dumy. Więc nie była zakłopotana. Naprawdę w ogóle jej nie znałem. Tłumaczenie: Bat Korekta:xxaniia16xx
Rozdział 13
Lana - Jeśli masz zamiar spać w namiocie Beau, to kto będzie spać ze mną? Nie chcę spać w namiocie sama. W górach Cheaha są czarne niedźwiedzie. Wiem to na pewno, ponieważ wygooglowałam to. Ashton posłała mi pyskaty uśmiech przez ramię. - Cóż, jestem pewna, że możesz dzielić namiot z Sawyerem. Nie mam wątpliwości, że woli się podzielić z tobą niż z Jakem. Opadłam na jej łóżko i jęknęłam z frustracji. Dzielenie namiotu z Sawyerem będzie trudne. Byliśmy na dwóch randkach od czasu imprezy na polu i ani razu nie zrobiliśmy nic więcej poza pocałunkiem. Po tym jak zahamowałam jego dłoń pnącą się w górę mojego uda, trzymał ręce z daleka od mojego ciała. - Nie zaproponował mi tego, a ja nie będę go pytać. Mogę dostać zamek dla mojego namiotu? Aston roześmiała się i rzuciła szorty na łóżko, przeznaczone do zapakowania. - Niedźwiedzie nie umieją otwierać namiotów, Lana. - Cóż, psychole z piłami łańcuchowymi, którzy przemierzają lasy szukając młodych samotnych dziewcząt, aby je posiekać na kawałki, umieją - odpowiedziałam.
- Nie ma psycholi z piłą łańcuchową! Nie mogę uwierzyć, że nigdy nie byłaś na kempingu. To bezpieczne, Lana. Obiecuję. - Łatwo ci mówić. Będziesz przytulała się bezpiecznie do ramion Beau Vincenta. Jestem bardziej niż pewna, że mógłby się rzucić na czarnego niedźwiedzia - mruknęłam. Ashton wyciągnęła duży czerwony plecak ze swojej szafy, bardzo podobny do tego niebieskiego, który pomógł mi wybrać Sawyer. Podniecenie na naszą nadchodzącą podróż sprawiły, że chciałam móc dzielić jej radość. Ale za każdym razem, kiedy starałam się ekscytować, wizja czarnego niedźwiedzia, węży i piły łańcuchowej straszyła moje myśli. - Przestań marszczyć brwi. Będzie dobrze. Znajdę kogoś, kto będzie dzielił z tobą namiot. Nie zostawię cię samej. Sięgając po malutkie bikini, które Ashton rzuciła na łóżko, wzięłam je i uniosłam brwi w zdziwieniu. - Więc, zgaduję, że twoja mama tego nie widziała? Ashton przewróciła oczami i wyrwała je z mojej ręki, zanim spojrzała na drzwi, aby upewnić się, że wciąż były zamknięte. - Nie, nie widziała. Kupiłam to na tą podróż. - Założę się - dokuczałam. Ashton zmarszczyła brwi. - Ciii... Nie pamiętasz tego całego błagania, które musiałam odstawić, żeby to się stało? Jedyną zaletą dla mamy był fakt, że Sawyer tam będzie i wierzą, że ty i ja dzielimy namiot. I może pominęłam fakt, że Beau tam będzie. - Ashton! Nie zrobiłaś tego! Co, jeśli zapytają jego matkę? - zapytałam, przerażona.
- To się nie stanie. Moi rodzice i Honey Vincent nie są całkowicie koleżeńscy. - Okej, skoro tak mówisz - odpowiedziałam, kiedy mój telefon poinformował mnie, że miałam wiadomość tekstową. Sawyer: Co robisz? Ja: Patrzę, jak Ashton się pakuje. Sawyer: Czemu ty się nie pakujesz? Ja: Ponieważ boję się czarnych niedźwiedzi, które zjedzą mnie we śnie. Sawyer: Ha! Żadne czarne niedźwiedzie cię nie zjedzą. Nie jedzą rudych. Jesteś bezpieczna. Ja: Bardzo śmieszne. Tak się zdarzyło, że wiem, że nie są za bardzo wybredne i jest ich wiele w Cheaha. Sawyer: Nah, nigdy żadnego nie widziałem. Ja: Cóż, ale są. Wygoogluj. Sawyer: Będziesz bezpieczna. Ja: Może w ciągu dnia, ale w nocy, kiedy będę sama w namiocie, przyjdą do mnie. Sawyer: Sama w namiocie? Um, nie. Jesteś w moim namiocie. Uniosłam głowę, aby zobaczyć, jak Ashton mnie obserwowała, kiedy piszę z Sawyerem. Przynajmniej była rozbawiona. - Cóż, co mówi? - Że dzielę z nim namiot. Ashton uniosła brwi.
- Mówiłam ci. Ja: Jesteś pewny? Sawyer: Cholernie pewny. Dlaczego myślisz, jadę na tą podróż kempingową? Ja: Umm... ponieważ lubisz spać na skalistym, twardym gruncie i być ścigany przez niedźwiedzie? Sawyer: Zabawne. Idź wziąć swój uroczy mały tyłek do swojego pokoju i zacznij się pakować. Ja: Tak, proszę pana. - Och, kobieto małej wiary - powiedziała Ashton śpiewnym głosem, kiedy wstałam, wsuwając swój telefon w kieszeń szortów. - Tak, tak, wiesz wszystko - odpowiedziałam. - Teraz masz zamiar iść się pakować? - Tak, zgaduję, że muszę zacząć. Czy naprawdę musimy wyjeżdżać tak wcześnie rano? - Obawiam się, że tak. To pięć godzin jazdy, a potem musimy przewędrować do naszego miejsca kempingowego i rozłożyć namioty, zanim zajdzie słońce.
Nadal było ciemno na zewnątrz, kiedy Sawyer podjechał Surburbanem swojego taty. Miał miejsce dla ośmiu osób. W ten sposób mogliśmy jechać razem. Spakowałam tyle ubrań ile mogłam zmieścić w plecaku. Ashton zapewniła mnie, że na terenie były prysznice, których mogliśmy użyć. Nie miałam zamiaru myć się w wężu ogrodowym.
- Dzień dobry, słońce - powiedział Sawyer, kiedy wyszłam przez drzwi. Zaspałam i nawet nie miałam czasu zrobić sobie kawy. Mój wzrok skupił się na styropianowym kubku w jego dłoni, którą wyciągnął do mnie. - Pijesz czarną, prawda? - Chodź tutaj - powiedziałam, chwytając w pięści czarną koszulkę, którą miał na sobie, aż nie był na tyle blisko, abym mogła go pocałować. Wycisnęłam bardzo głośny pocałunek na jego ustach, zanim zabrałam kubek z jego rąk. - Jesteś moim bohaterem. - Jeśli mam dostawać taki rodzaj powitania, może po prostu zacznę zjawiać się codziennie rano z kubkiem kawy w dłoni - wycedził Sawyer seksownym głosem, kiedy oplótł rękę wokół mojej talii. - Musimy się załadować. Odsuń się od dziewczyny, kochasiu i pomóż nam - narzekał Jake, kiedy wziął mój plecak i śpiwór i udał się z nimi do Surburbanu. Sawyer zachichotał i podniósł dodatkową torbę, którą Ash i ja spakowałyśmy z kilkoma rzeczami, które nie zmieściły się do naszych plecaków. Spojrzał na mnie i uniósł brwi w pytaniu. - Te plecaki nie mają w sobie wystarczająco dużo miejsca. Poza tym, nie wszystko jest moje. Ashton i ja potrzebowałyśmy jeszcze kilku rzeczy - wyjaśniłam. - Łamiesz zasadę kempingową, ale ponieważ wyglądasz tak niesamowicie gorąco w tych małych turystycznych szortach, przymknę na to oko. Przyłożyłam parujący kubek kawy do ust, aby ukryć głupi uśmiech na mojej twarzy. Kto by wiedział, że Sawyer Vincent był tak dobry w flirtowaniu?
- Co to za worek marynarski? - zażądał Toby, kiedy Sawyer rzucił nim w niego, aby ten mógł przymocować go to dachu pojazdu. - Ash i Lana miały kilka rzeczy, które nie zmieściły się do ich plecaków. Zamknij się i przypnij go - odpowiedział Sawyer i odwrócił się, aby spojrzeć na mnie z zarozumiałym uśmiechem. - Kayla próbowała to zrobić, a ja kazałem jej to zabrać z powrotem do środka - skarżył się Toby. - To nie nasza wina, że jesteś beznadziejnym chłopakiem, Toby, teraz zamocuj worek na dachu - powiedział Beau zirytowanym tonem, kiedy wyszedł zza tyłu Surburbanu. Podeszłam do Suva, aby wsiąść i zatrzymałam się, ponieważ nie byłam pewna, czy powinnam zakładać, że jechałam z przodu z Sawyerem. Szukałam Ashton na podwórku, ale nadal był ciemno, a przednie światło oświetlało tylko jego część. - Więc jesteś nową dziewczyną Sawyera? - zapytał mnie nieznajomy głos zza mnie. Odwróciłam się, aby zobaczyć drobną dziewczynę z głową pełną blado blond włosów, wystających w dzikich lokach. Jej oczy były jasno niebieskie. Tak wstrząsające, że musiała mieć soczewki. Miała złotą skórę, która wcale nie pasowała do jej bladych włosów. Ale była naprawdę ładna. - Um, tak, cóż, nie. Jesteśmy tylko przyjaciółmi - odpowiedziałam. Przewróciła oczami. - Nie jesteście tylko przyjaciółmi. Sawyer nie całuje swoich przyjaciół. Jeśli by tak było, stałabym w kolejce, czekając na swoją kolej. Byłam jego przyjaciółką od przedszkola i ani razu mnie nie pocałował. - Och - było jedyną odpowiedzią, jaką dla niej miałam. Było zbyt wcześnie i nie skończyłam jeszcze mojej kawy. Moje umiejętności werbalne były wybrakowane.
- Jestem Heidi. Kayla jest jedną z moich najlepszych przyjaciółek. Razem dopingowałyśmy przez całe cztery lata szkoły średniej. Jake i ja mamy przerywaną rzecz. Teraz jest na tak - mrugnęła do mnie i pociągnęła łyk ze swojego termosu. - Wsiadasz? Myślę, że ja i Jake zajmiemy tył. - Zatrzymała się i rozejrzała dookoła. - Chyba że Beau i Ash go biorą. Nie myśl, że chcę mieć ten miłosny maraton Beau Vincenta całą drogę. - Cztery osoby siedzą z tyłu? Czy nie będzie tłoczno? Heidi zmarszczyła brwi, jakby to właśnie do niej dotarło. - Och, myślę, że nie wszyscy mogą siedzieć parami. Teraz naprawdę nie byłam pewna, gdzie mam usiąść. Sawyer pojawił się obok mnie i otworzył drzwi od strony pasażera. - Siedzisz tu ze mną. Jeśli mam prowadzić całą drogę, przynajmniej zasługuję na to, abyś mnie zabawiała. To odpowiedziało na moje pytanie. Heidi odchyliła głowę, aby spojrzeć na Tobiego i Jake'a spinających rzeczy na dachu Surburbanu. - Więc, jak siedzimy? Jestem gotowa wsiąść, a nie wiem gdzie usiąść. - Ash i ja jesteśmy z tyłu. Ktoś musi jechać z nami na tyle, jeśli wszyscy chcemy się zmieścić - poinformował ją Beau, kiedy otworzył drzwi i pomógł Ash wsiąść. - Jake, jesteś z tyłu obok Beau. Heidi może siedzieć z Kaylą i ze mną w środku - pisnął Toby. - Dlaczego ja muszę utknąć z Beau na tyle? Dlaczego ty nie możesz? warknął Jake.
- Ponieważ Kayla jest moją dziewczyną. Heidi jest twoim kumplem do pieprzenia - odpowiedział Toby, jeszcze raz sprawdzając uchwyty mocnym pociągnięciem. - Hej! Nie nazywaj mnie tak! - krzyknęła Heidi. Toby wzruszył ramionami. - Przepraszam, Heidi, nazywam to tak, jak widzę. Jeśli wy dwoje sprawicie, że będzie to wyłączne, wtedy zmienię swoje zdanie. - Dlaczego nie mogę uwierzyć, że właśnie powiedziałeś pieprzenie się na podwórku pastora - uśmiechnął się Jake, kiedy wyszedł zza rogu pojazdu, kierując się w naszą stronę. Sawyer pochylił się i szepnął mi do ucha: - Będą się kłócić o to przez kilka minut. Idź i wsiądź. Trzymał mnie za rękę i pomógł wsiąść. Bardzo podobało mi się to, że sprawiał, że czułam sie wyjątkowa, kiedy robił takie małe rzeczy jak to. - Wpadnę do Starbucksa i kupię ci jeszcze trochę kawy, kiedy tylko wyjedziemy z Grove - obiecał przed zamknięciem drzwi.
Sawyer Lana trzymała kubek kawy blisko nosa, wdychając jej zapach w swoim czasie wolnym. Zdecydowałem się jechać przez Mobile tylko po to, abym mógł znaleźć Starbucksa. Była o wiele bardziej przytomna i czujna, niż kiedy wcześniej wypadła z domu w swojej sennej mgle. Chciałem ją przytulić i zabrać z powrotem do łóżka, ale to nie było coś, co mogłem zrobić. Namalowała między nami linię, a ja próbowałem za nią zostać. Ale im więcej czasu razem spędzaliśmy, tym robiło się to trudniejsze.
- Dlaczego Starbucksowa kawa pachnie lepiej niż cokolwiek, co możesz zrobić w domu? - zapytała, rzucając spojrzeniem w moim kierunku, zalotnie mrugając. Gdyby nie fakt, że wiedziałem, że ta dziewczyna nie miała pojęcia jak flirtować, pomyślałbym, że to było celowe. Im bardziej ją poznawałem, tym bardziej zdawałem sobie sprawę z tego, że nie miała pojęcia, jak kusząca była. - To jest gierka psychologiczna. Robią świetną robotę w marketingu - odpowiedziałem, sięgając do mojego kubka i biorąc długi łyk, zanim odstawiłem go do uchwytu na kubek. - Hmm... Nie wiem. Próbowałam kupować markę Starbucka w sklepie spożywczym i zrobić to w domu, ale nie pachniało tak samo. Zacząłem odpowiadać, ale Jake krzyknął. - Nie ma wystarczająco dużo miejsca na tylnym siedzeniu dla mnie i Beau. Mamy się dość. Heidi i ja musimy zamienić się miejscami. - Po prostu trzymaj Ash na kolanach, Beau i przesuń się - odpowiedziałem, spoglądając na Lanę, która patrzyła na mnie ze zdziwieniem w oczach. Mrugając, sięgnąłem po jej dłoń. - Co jest? - zapytałem. Pokręciła jedynie głową i uśmiechnęła się do mnie. - Och! Boże, tak jest o wiele lepiej - jęknął głośno Jake. - Rzuć mi poduszkę, Heidi. Mam zamiar iść spać. Ash na kolanach Beau szybko wymknie się spod kontroli, więc wolałbym tego nie oglądać. Mój żołądek zacisnął się na jego słowa, lecz tylko na chwilę. Nie przeszkadzało mi zaproponowanie, aby Ash usiadła na kolanach Beau, ale pomysł jego dotykającego jej nadal mnie poruszał. Splatając palce z palcami Lany, skupiłem się na drodze oraz fakcie, że Lana będzie przytulała się do mnie w namiocie przez najbliższe trzy dni.
Namioty były ustawione, a ogień płonął jasno, kiedy słońce zaszło nad górami Cheaha. Wszystkie dziewczyny powędrowały do łazienek, wziąć prysznic. Musieliśmy rozbić obóz bliżej łaźni publicznej niż wolałem, ale Ashton nadąsała się, kiedy zaproponowałem przeniesienie się o kolejny kilometr. Beau rzucił wszystko co miał w swoich dłoniach, nie patrząc na mnie, ani nie czekając na potwierdzenie kogoś innego, zaczął rozstawiać obóz. Ash nigdy nie dąsała się na mnie, kiedy chciała, żeby coś było po jej myśli. To było dziwne, jaką opinię miał jej głos. To było dziwne, patrzeć, jak Beau poddaje się tak łatwo. Naprawdę była z nim inna. Nie zaginała się pod jego wolą i nie pytała go w pierwszej kolejności, czego on chce. Beztroska dziewczyna, która wolała rzucać balony z wodą na samochody, rozwijać rolki papieru toaletowego i wymykać się przez okno sypialni, aby zaspokoić syna tandetnej barmanki, wróciła z powrotem. Potrzebowała tylko Beau, aby pomógł jej znowu siebie odnaleźć. Gula utworzyła się w moim gardle na wiedzę, że to była moja wina, że utraciła samą siebie. Odszedłem od ogniska w ciemność, aby wpatrywać się w ciemną przyrodę wokół nas. Przyciskając dłoń do piersi, potarłem mocno, zmuszając emocje, które ściskały moją klatkę piersiową, aby odeszły. Po prostu, kiedy już myślałem, że rzeczy stawały się lepsze, to jak czułem się co do Ashton, coś zawsze wysyłało mnie z powrotem do bólu. Przyznaję, to się robiło łatwiejsze i nie było to takie, jak na początku... ale nie zniknęło całkowicie. Bałem się, że nigdy nie zniknie. Aston zawsze będzie moim największym błędem. Nie ponieważ ją kochałem, ale ponieważ ją straciłem. - Wszystko dobrze? - Głos Beau przedarł się przez ciszę wokół mnie. Opuszczając rękę z mojej piersi, wsadziłem ją do kieszeni i skinąłem głową, nie odwracając się, aby na niego spojrzeć. - Co ty tu robisz? Uciekasz od narzekania Jake'a?
- Rozglądam się - odpowiedziałem. Beau zatrzymał się obok mnie. Kątem oka widziałem, że patrzył w tym samym kierunku co ja. - Wydajesz się szczęśliwy z Laną. Ash powiedziała, że Lana naprawdę cię lubi. Słyszałem ciche ostrzeżenie w jego głosie. Jeśli skrzywdziłbym Lanę, skrzywdziłbym Ashton, a Beau nie był z tym w porządku. - Lana jest świetna. Wie, na czym stoję. Sierpień będzie tutaj już wkrótce i pojadę na Florydę, a ona pojedzie... gdziekolwiek jedzie. Beau odwrócił głowę i spojrzał na mnie. - Nawet nie wiesz, gdzie jedzie na studia? - Nie. To nigdy nie wypłynęło. Beau potrząsnął głową. - Kiedyś, nie tak dawno temu, byłeś tym dobrym bratem. Byłeś ostrożny z uczuciami wszystkich nas. To było kurwa śmieszne, jak uprzejmy i miły byłeś. Zmieniłeś się, człowieku. Nie mogę uwierzyć, że to mówię, ale brakuje mi tego faceta. Był kimś, kogo zawsze podziwiałem. Nie mogę być dumny z moich wyborów, ale zawsze byłem cholernie dumny z twoich. Gniew, który pojawił się, zniknął z ostatnim zdaniem. Beau odwrócił się i ruszył z powrotem do obozu, pozostawiając mnie myślącego o tym, co właśnie powiedział. Wiedza, że był ze mnie dumny, sprawiła, że moje oczy paliły. To nie było coś, co kiedykolwiek sobie wyobrażałem, że mój trudny dupkowaty brat przyzna. Tłumaczenie: Bat Korekta: xxaniia16xx
Rozdział 14
Lana Usiadłam na swoim śpiworze, sprawdzając moją wiadomość tekstową, która magicznie pojawiła się, kiedy poszłyśmy do łazienek. Recepcja, tutaj na pustkowiu, nie była taka dobra. Ale w łaźni było wifi, co było zaskakujące i zabawne. Sawyer, Beau i Toby nadal byli na zewnątrz, gasząc ogień i upewniając się, że wszystkie nasze rzeczy były bezpieczne na noc. Siedzieliśmy przy ognisku i piekliśmy paróweczki oraz pianki. Sawyer spakował kilka rzeczy do chłodziarki, które musieliśmy użyć dzisiaj, ponieważ do jutra lód się stopi i wszystko się zniszczy. Nawet nie myślałam o tym, co będziemy jeść jutro. Tata: Potrzebuję, żebyś do mnie zadzwoniła. Tata: Proszę, zadzwoń do mnie, kochanie. Nie mogę się z tobą połączyć. Tata: Dzwoniłem do domu. Sarah powiedziała mi, że obozujesz. Bądź bezpieczna i zadzwoń do mnie tak szybko jak to możliwe. Nie byłam jeszcze gotowa, na rozmowę z nim. Będę musiała zadzwonić do niego, kiedy już wrócę do Ashton. Ale właśnie teraz, potrzebowałam więcej czasu. Mama: Nie musisz jechać do Nowego Jorku. Mama: Dlaczego nie powiedziałaś mi, że ta dziwka jest w ciąży? Mama: NIE chcę, żebyś tam jechała. Twój ojciec całkowicie spieprzy twoje życie. Po prostu go zignoruj. Jak dla mnie może gnić w piekle.
Mama: Nie dzwoń do niego! Sarah powiedziała, że zadzwonił spytać, gdzie jesteś. I nie powiedziałaś mi, że spotykasz się z SAWYEREM VINCENTEM! Jestem taka podekscytowana. W końcu udało mi się mieć coś, co było Ashton. Moja matka uwielbiała Ashton i większość swojego życia musiałam słuchać, jak perfekcyjna była i jak powinnam być tak jak ona. Nic dziwnego, że byłam dla niej taka wredna, kiedy byłyśmy dziećmi. Potrząsając głową, usunęłam resztę wiadomości bez ich czytania. Jewel: Zdecydowałaś się co zrobić ze studiami, albo rozmawiałaś w ogóle ze swoim tatą o pieniądzach? Jewel: Możesz mnie ignorować, ale kiedy utkniesz w Alpharettcie, dojeżdżając na uczelnię, podczas kiedy wszyscy inni będą mieli prawdziwe życie na studiach... będziesz marzyć, żebyś ty też coś zrobiła! Miała rację. Musiałam porozmawiać z tatą o potrzebnych mi pieniądzach. Dostałam małe stypendium, ale jeśli miałam zamiar iść na studia poza moim stanem, potrzebowałam pomocy finansowej. Zostałam przyjęta i moja rejestracja została opłacona. Kłopot polegał na tym, że ze względu na dochody mojego taty, nie mogłam uzyskać żadnych dodatkowych pieniędzy. Nie wystąpiłam o kredyt w odpowiednim czasie i teraz potrzebowałam pomocy. Namiot otworzył się i Sawyer zanurkował do środka, uśmiechając się do mnie. - Czekasz na mnie? Moje serce zatrzepotało i wszystkie zmartwienia szkolne zostały odepchnięte na bok. - Tak.
- Musiałem najpierw zabić te wszystkie głodne czarne niedźwiedzie krążące wokół namiotu - drażnił się. Zaczęłam odpowiadać, kiedy zdjął swoją koszulkę przez głowę i jego bardzo dobrze umięśniona, naga klatka piersiowa była centymetry od mojej twarzy. Przełykając ciężko, skoncentrowałam się na prawidłowym oddychaniu. Jego brzuch był tak idealny, że wyglądał nierealnie. To znaczy, widziałam go już bez koszulki, ale nigdy z tak bliska. Jego spodenki wisiały nisko na biodrach. Nawet jego biodra były umięśnione. Mała kupka ciemnych włosów ciągnąca sie od jego pępka, poniżej talii szortów sprawiła, że przełknęłam. Nagle w namiocie zrobiło się bardzo, bardzo gorąco, a ja potrzebowałam, aby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody, lub mnie ochłodził. - Lana. - Głos Sawyera przedarł się do moich myśli i uniosłam wzrok z jego kuszącego płaskiego brzucha, aby spotkać się z jego wzrokiem. O Jezu. Oblizując nerwowo wargi, starałam się myśleć o odpowiedzi, ale Sawyer położył się na mnie, obejmując moje usta i przykrywając mnie swoim ciałem w ciągu kilku sekund. Jego usta były łagodniejsze niż spojrzenie w jego oczach. Zadyszałam, kiedy jego odsłonięta pierś potarła cienki materiał mojej koszulki, a jego język był w moich ustach, drażniąc się, smakując i doprowadzając mnie do szału. Musiałam go poczuć. Przesuwając dłonie na jego ramiona, poczułam jak się wygina pod moim dotykiem. Uwielbiałam potężne uczucie, które przychodziło z wiedzą, że mogłam wpłynąć na niego jednym dotknięciem, kontynuowałam odkrywanie jego mięśni pleców. Otarłam jego przepyszne mięśnie moimi paznokciami, wywołując u niego jęk. Jego usta zostawiły moje i zaczęły wytaczać szlak w dół mojej szczęki do szyi. Im bliżej był mojej piersi, tym cięższy stawał się mój oddech. Trzymając się nade mną jednym ramieniem, drugą śledził dekolt mojej koszulki swoim palcem, obserwując mnie uważnie.
Wiedziałam, że czeka na pozwolenie, aby posunąć się dalej i chodź wiedziałam, że pozwolenie mu na to nie było bardzo dobrym pomysłem. Nie mogłam powiedzieć mu „nie”. Potrzebujący błysk w jego oczach był nie do odmówienia. Ze strachu, że mój głos nie zadziała, pochyliłam się bliżej do jego dotyku w odpowiedzi. Jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, a następnie jego wzrok zaszklił się, kiedy opuścił głowę. Patrzył na moje usta, aż nie przycisnął swoich do góry mojego dekoltu, który kończył się nieco powyżej linii szyi. Jego niebieskie oczy trzymały moją uwagę, kiedy jego język wysunął się i zrobił małe okrążenie na mojej spuchniętej piersi, a następnie przejechał przez niego, aż zatrzymał się między nimi dwoma. Jedna wielka dłoń wsunęła się pod moją koszulkę i zostawiała gorący szlak na moim brzuchu, aż zatrzymała się pod moim stanikiem. Coś blisko skomlenia uciekło ze mnie i to była cała zachęta, jakiej potrzebował Sawyer. Jego dłoń przesunęła sie na koronkę na moim staniku i znalazła przednie zapięcie, szybko je rozpinając. Mocno zamknęłam oczy, kiedy poczułam, jak obie moje piersi wyskakują wolne. Nikt nigdy mnie tak nie dotknął. Kiedy jego zrogowaciała dłoń okryła moją prawą pierś, niemal od razu doszłam. Wstrząs, który podążył dokładnie do niewielkiego bólu pomiędzy moimi nogami, zaszokował mnie. Powoli przesunął moją koszulkę bez rękawów w górę mojego ciała. Jeśli mam go powstrzymać, to teraz jest odpowiedni moment. Otworzyłam oczy i zaczęłam coś mówić, ale jego rozszerzone źrenice i pełen podziwu wyraz twarzy powstrzymały mnie. Zamiast tego, odchyliłam się i uniosłam ręce, gdy zdjął ze mnie bezrękawnik i biustonosz. To było to. Mój pierwszy raz topless przed chłopakiem. I to nie był jakiś tam chłopak. To był jedyny, z którym sobie kiedykolwiek wyobrażałam robienie tego. Każda fantazja, którą kiedykolwiek wymyślałam, o Sawyerze Vincencie dotykającym mnie, nie miała nic wspólnego z jego rzeczywistością.
- Lana - wyszeptał, wpatrując się we mnie. Przesunęłam się, rozkładając nogi, dzięki czemu oparł się między nimi i jego wzwód przyciskał się dokładnie do ich centrum. - O mój Boże - jęknęłam głośno i usta Sawyera znalazły się na moich. Jego wolne, słodkie pocałunki zniknęły i zaczął konsumować moje wargi z dziką zapalczywością. Moje ciało przycisnęło się do niego, jak gdyby miało własny umysł i tym razem to Sawyer jęknął. Obie jego dłonie okryły moje nagie piersi. Skręcił każdy z moich sutków pomiędzy swoim kciukiem a palcem wskazującym, sprawiając, że mój świat zawirował. Jego usta zdusiły moją odpowiedź, ale w tej chwili nie obchodziło mnie to. To było tak, jakby ktoś wystrzelił fajerwerki z mojego ciała. Kurczowo uczepiłam się Sawyera, przestraszona, że mogłabym upaść gdzieś, skąd nie mogłabym wrócić. Ból przemienił się w przyjemność, o której istnieniu nie wiedziałam. Gdy powoli wróciłam na ziemię, zdałam sobie sprawę z dwóch rzeczy. Sawyer nie dotykał już mojej klatki piersiowej. Jego dłonie znajdowały się po bokach mojej głowy, trzymając mocno zaciśnięty w pięści śpiwór pode mną. Jego głowa była zagrzebana w zakrzywieniu mojej szyi i ramienia. Oddychał głęboko i mocno. Jego ciało znajdowało się sztywno nad moim. Ostrożnie wyplątałam moje nogi, owinięte wokół Sawyera z miejsca, w którym trzymałam go w mocnym uścisku. Sawyer nie poruszył się ani nie zrelaksował. Zmartwienie i zakłopotanie moją reakcją na to, co zrobiliśmy, zaczęło się pojawiać. Czy nic mu nie było? Czy właśnie miałam orgazm? Jego ciepłe usta pocałowały moją szyję i zadrżałam pod nim. - Nie rób tego - zażądał twardym szeptem. Zamarłam, natychmiast martwiąc się, że zrobiłam coś złego. Leżeliśmy przez kilka minut w ciszy i mój niepokój wzrósł.
W końcu, powoli uniósł głowę, a następnie puścił swój śmiertelny uścisk na śpiworze i podniósł się ze mnie, uważając, żeby nie naciskać między moje nogi. Ogarnęło mnie upokorzenie, kiedy zobaczyłam, jak sięga po moją koszulkę. Bez słowa, pozwoliłam mu założyć ją na mnie. Pociągnął ją w dół na mojej nagiej piersi i brzuchu, a następnie szybko puścił i usiadł z powrotem na swoim śpiworze. Zrobiłam coś nie tak. Było mi niedobrze. - Przepraszam - wyszeptałam. Sawyer uniósł głowę tak, aby patrzeć w moim kierunku, ale nie spotkałam się z jego spojrzeniem. Nie mogłam. - Co? - zapytał głębokim gardłowym głosem, którego nigdy nie słyszałam, żeby używał. Przykrywając twarz dłońmi tak, aby nie mógł zobaczyć łez w moich oczach, odpowiedziałam: - Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Tak mi przykro. Nie chciałam... Sawyer był przede mną, odciągając ręce od mojej twarzy i zmuszając mnie, abym na niego spojrzała. - Jest ci przykro? Lana, rozumiesz co się właśnie stało? Wzruszyłam ramionami, a następnie potrząsnęłam głową na „nie”. Sawyer zaśmiał się lekko i sięgnął do mnie, aby posadzić na swoich kolanach. - To był najbardziej niesamowity moment w moim życiu. Nie przepraszaj za to. Proszę - powiedział tym samym niskim, seksownym tonem którego użył wcześniej. Patrzyłam na niego przez chwilę.
- Ale... nie rozumiem. Sawyer pochylił się i pocałował czubek mojego nosa, a następnie każdą moją powiekę. - Pozwól mi więc ci to wytłumaczyć. Właśnie miałem piękną dziewczynę, która ufała mi wystarczająco, aby pozwolić mi dotykać ją i zobaczyć w sposób, w jaki nie widział nikt inny. Trzymałem ją, oglądałem i czułem ją, kiedy rozpadła się w moich ramionach. To było coś, czego nie doświadczyłem nigdy wcześniej. Zapierała mi dech w piersi i odpowiadała na mnie. Pragnęła mnie. Sprawiałem, że wymykała się spod kontroli. Och. Ale... - Ale byłeś napięty i zły, kiedy zareagowałam w ten sposób i odsunąłeś się ode mnie, jakbyś już nigdy więcej nie chciał być blisko. Sawyer zachichotał. - Lana, używałem każdą ilość samokontroli, jaką udało mi się znaleźć, żeby nie ściągnąć z ciebie tych szortów i zajść gdzieś, gdzie żadne z nas nie było jeszcze gotowe iść. Przez chwilę, wszystko co widziałem, to rozpalona potrzeba i byłem bardzo blisko podjęcia się jej. To, co myślałaś, że było gniewem, było zmuszanie sie do pieprzonego spokoju. Twardość, którą czułam pod moim tyłkiem, kiedy siedziałam na jego kolanach powiedziała mi, że nie do końca się uspokoił. - Ale, nadal ... - urwałam i krzywy uśmiech pojawił sie na jego twarzy. - Tak, cóż, zakładam, że muszę się tego pozbyć bez zimnego prysznica, co myślę, że może zająć minutę. Och, wow. Wiedziałam, że chłopak może przejść przez wiele bólu, jeśli dziewczyna wystarczająco go podnieci, a on nie zrobi.... nie uwolni się. Ból sta-
wał się tak intensywny, zanim rozbił się na milion kawałków. Nie mogłam sobie wyobrazić, bycia zmuszonym do pozostania w takim stanie bez końca. Trzymał mnie, kiedy ja znajdowałam swoje uwolnienie. - Mogę... pomóc - zaproponowałam cicho i ciało Sawyera zesztywniało na moje słowa. - Co? - Mogę pomóc ci z twoją um... potrzebą uwolnienia. Mam na myśli, to moja wina, że taki jesteś. Mogłabym... mam na myśli, chcę pomóc. - Ach, cholera - wymamrotał, przykrywając twarz dłońmi i mocno ją pocierając. - Lana, nie możesz mówić mi takich rzeczy w tej chwili. - Dlaczego? - Bo to sprawia, że myśl o tym boli jeszcze bardziej. Wyczołgując się z jego kolan, nie podniosłam oczu, aby zobaczyć, jaka była jego reakcja. Zamiast tego, wzięłam głęboki oddech i sięgnęłam do zapięcia jego szortów. Jego ręka chwyciła moją. - O nie. Nie pozwolę ci tego zrobić. - Ale chcę. Sawyer pokręcił głową. - Nie, Lana. Pójdę do łazienki i naprawię to. Odpychając jego rękę z większą siłą, niż potrzebowałam, kontynuowałam zdejmowanie jego szortów. - Och Boże - jęknął, kiedy uniósł biodra tak, abym mogła ściągnąć je wystarczająco daleko. Byłam już wystarczająco daleko. Widzenie, jak Sawyer Vin-
cent był całkowicie zafascynowany wszystkim, co robiłam było seksowne, nie wspominając o zabawie. Odepchnęłam daleko nerwową, skrytą Lanę, która krzyczała w mojej głowie, że nie mogę dotknąć tam chłopaka. Sięgnęłam do jego bokserek i moje ręce poczuły ciepłą, jedwabistą erekcję. - Cholera - odetchnął Sawyer głębokim głosem, który wysłał przeze mnie dreszcze. Dreszcze przenikały jego ciało i ból miedzy moimi nogami, który został złagodzony, ponownie powrócił. Powoli zaczęłam przesuwać dłonią w górę i w dół po nim. Kochałam uczucie posiadania go w mojej dłoni. Teraz ja kontrolowałam jego przyjemność. - Lana - odetchnął zdławionym szeptem. - Nikt nigdy... Nie sądzę, że mogę.. ach, to cholernie dobre, kochanie. Przyjemność na jego twarzy sprawiła, że znowu zrobiłam się potrzebująca. Puściłam go i sięgnęłam do koszulki, którą na mnie włożył, ściągając ją. Potem usiadłam na nim okrakiem i oparłam się o jego kolana, zanim sięgnęłam w dół z powrotem po jego erekcję, która była czerwona i spuchnięta. - Kurwa - syknął Sawyer przez zęby i szarpnął się pode mną. Spojrzałam na jego twarz i zobaczyłam, jak jego oczy były skupione na moich nagich piersiach. To był pomysł. Chciałam jego oczu na mnie. - Mocniej - powiedział błagalnym tonem. - Chwyć mnie mocniej. - Starałam się go nie skrzywdzić, ale widocznie chciał, abym wzmocniła mój uścisk. Pochylając się do przodu, położyłam jedną dłoń na jego udzie i delikatnie ścisnęłam drugą dłonią. - UCH - jęknął i opadł na łokcie. To było gorące. Bardzo gorące. Posiadanie ciała Sawyera rozciągnięte dla mnie, abym mogła robić z nim cokolwiek chciałam, było niesamowite i seksowne. Bardzo seksowne.
- Lana, zaraz... - Wyciągnął rękę i zaczął naciskać na moją. - Dobrze - odpowiedziałam, nie chcąc puścić. - Będziesz brudna, kochanie - wyjaśnił spiętym głosem. Byłam dziewicą, nie idiotką. Wiedziałam to. Chciałam zobaczyć, jak dochodzi, kiedy go dotykałam. - Wiem - odpowiedziałam, schylając się, by pocałować jego brzuch, który wyginał się z każdym oddechem, który brał. - Cholera - jęknął, a jego ręka zacisnęła się w pięści na moich włosach. Nie będę w stanie się zatrzymać. Podniosłam oczy, aby spotkać się z jego, które były zaszklone od przyjemności. Celowo oblizałam swoje usta i pociągnęłam mocniej. Krzyknął i natychmiast rzucił koszulkę, aby przykryła moją rękę, a jego całe ciało zesztywniało pode mną.
Sawyer Otworzyłem oczy, kiedy ciepło ze wczesnych, porannych promieni uderzyło w namiot. Wydarzenia ostatniej nocy powoli przemywały mnie i ciało, które przyciskałem do siebie sprawiło, że się uśmiechnąłem. Lana McDaniel wstrząsnęła moim światem ostatniej nocy. Kiedy doszła w moich ramionach, byłem cholernie pewny, że nic nie będzie tak gorące. Ale wtedy, wyraz podziwu na jej twarzy, z ustami lekko otwartymi w zdumieniu, kiedy delikatnie używała swojej niewinności, aby dać mi moje uwolnienie było absolutnie najseksowniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem. Przyciągając ją mocniej do piersi, wdychałem słodki, subtelny zapach jej szamponu i zamknąłem oczy.
- Dzień dobry - powiedziała słaniając się, kiedy obróciła się w moich ramionach, dopóki nie leżała ze mną twarzą w twarz. Nieśmiały uśmiech na jej twarzy mówił, że wiedziała, że zeszłej nocy uczyniła mnie bardzo szczęśliwym mężczyzną. - Dobry - mruknąłem, zanim delikatnie pocałowałem ją w usta. Cofnęła się i zakryła usta, aby powstrzymać mnie przez zrobieniem czegokolwiek więcej. - Poranny oddech. Muszę umyć zęby - wyjaśniła, kiedy trzymała ręce na ustach. - Jestem pewny, że pachnie tak słodko jak cała reszta ciebie - zapewniłem ją, pochylając głowę i całując ją w szyję, zanim powąchałem jej skórę na tyle głośno, aby zachichotała. Nie byłem tym, który lubił chichot, ale ten chichot był seksowny i rzadki. Lubiłem go. Bardzo. - Wstawać: musimy znaleźć wodospad. Będzie tu gorąco jak w piekle w ciągu kilku godzin, a musimy być blisko zimnej wody, aby się ochłodzić, kiedy to się stanie. - Zagrzmiał głos Jake'a z obozu. Lana odsunęła się ode mnie i usiadła. Przewróciłem się na plecy i obserwowałem, jak zbiera swoje rzeczy, aby się przygotować. Posłała mi uśmiech, kiedy sięgnęła po suwak namiotu. Zauważyłem jej odrzucony biustonosz z zeszłej nocy i usiadłem, łapiąc ją za ramię. - Nie możesz wyjść tam tak - powiedziałem bardziej wymagającym głosem niż zamierzałem. Pomysł, że Jake, lub ktokolwiek inny zobaczy ją bez biustonosza, w skąpej, małej bluzce sprawił, że przepłynął przeze mnie zaborczy wstrząs. Nie było mowy. - Po co? - Zmarszczyła brwi, wpatrując się w moją rękę na jej ramieniu.
Podniosłem jej biustonosz i zamachałem nim przed nią. - Wkładam kostium kąpielowy pod moje ubrania. Nie potrzebuję dzisiaj mojego stanika. - Um, tak, potrzebujesz. Nie wyjdziesz z tego namiotu z cyckami zakrytymi jedynie tym cienkim kawałkiem bawełny. Mały uśmiech zagościł na jej ustach i zabrała biustonosz z moich rąk. - Dobrze, dobrze. Będziesz patrzeć, jak będę go zakładać? - Jak cholera - odpowiedziałem, uśmiechając się i sięgając po rzeczy, które wzięła, aby położyć je obok niej. - Albo jeszcze lepiej, pomogę ci go założyć. Oddech Lany stał sie szybki i płytki, kiedy przeczołgałem sie do niej i sięgnąłem po rąbek jej koszulki, aby ją zdjąć. Uniosła obie ręce dla mnie i ściągnąłem ją ładnie i powoli, ciesząc się widokiem. Zawsze miałem słabość do piersi, a Lany były fajne i duże. Nie mogłem się powstrzymać. Przebiegłem kciukami przez jej napięte sutki, a następnie pociągnąłem drażniąco jeden z nich. Małe westchnienie sprawiło, że zapomniałem o wszystkich innych na zewnątrz, czekających na nas. Te krótkie, szybkie oddechy robiły fajne rzeczy z jej cyckami. - Załóż mi stanik, Sawyer. Podnosząc wzrok, spojrzałem w jej oczy. Była tak nakręcona jak ja. Oboje eksplodujemy, jeśli będziemy to ciągnąć. Chciałem jej. Bardzo. - Okej - odpowiedziałem, zmuszając się do wsunięcia ramiączek biustonosza na jej ręce i w górę ramion. Z szacunkiem, przykryłem jej piersi satynowymi wkładkami, zanim zapiąłem między nimi zapięcie. - Ja, uch, będę, uch... zaraz wracam - wyjąkała bez tchu. Wszystko, co mogłem zrobić, to skinąć.
Tłumaczenie: Bat Korekta: xxaniia16xx
Rozdział 15
Sawyer Wodospad był zaledwie pięć kilometrów dalej, co było dobrą rzeczą, bo gdybym musiał słuchać narzekającej Heidi jeszcze jedną minutę, straciłbym kontrolę. Szukałem Lany i znalazłem ją siedzącą na skale przy wodzie obok Ashton. Stałem tam i obserwowałem je. Śmiech Ashton zawsze wywoływał mój uśmiech. Słuchanie go nad wodą, kiedy rozmawiała szczęśliwie z Laną sprawiło, że wszystko wydawało się właściwe. Ashton trzymała moje serce przez tak długi czas, że nawet po jej zdradzie, przyjąłbym ją do siebie z powrotem bez pytania, jeśli by poprosiła. Chociaż kochałem mojego brata, nie byłem pewny, czy nadal bym tego nie robił. Moje oczy przesunęły się na Lanę, która teraz mówiła. Jej szczęśliwy wyraz twarzy sprawił, że czułem się jak król. Była w doskonałym humorze przez cały ranek. Wiedza, że to dzięki mnie, była miła. Pamięć dotyku Lany wczorajszej nocy znacznie przekroczyło wszystko, czego doświadczyłem z Ashton. Nie byłem pewny, jak się z tym czułem. Ashton mnie posiadała. Poruszyłbym niebo i ziemię, aby tylko ją uszczęśliwić. Z Laną było inaczej. Lubiłem jej towarzystwo i bycie z nią było radosne. Ale wiedziałem, jaka była miłość i uczucie które czułem do Lany nie było nawet bliskie. Było bardziej intensywnie, ale fizycznie. Pomysł zostawienia jej w sierpniu nie bolał tak bardzo, jak myślenie, że Ash będzie tak daleko. - Jest gorącą dupeczką. Jeśli się znudzisz i będziesz chciał zmienić namiot, po prostu daj mi znać.
Szarpnąłem głowę w bok, by spojrzeć na Jake'a, który stał uśmiechając się, z uwagą skoncentrowaną na Lanie. - Co ty właśnie powiedziałeś? - zażądałem, górując nad Jakiem zaledwie kilka centymetrów. Ścisnąłem obie dłonie w pięści, gotowy wbić je w jego tyłek, jeśli odważyłby się powtórzyć swój prymitywny komentarz. - Whoa, Saw, uspokój się, kolego. Wiesz, że nie mówiłem o Ash, prawda? - Jake uniósł obie ręce i odsunął się ode mnie. - Wiem o kim mówisz i proponuję zabrać swoje perwersyjne oczy z niej. Nie jest wolna. - No, no, no, co ty do cholery robisz, Jake? Nie jestem pewny, czy kiedykolwiek wcześniej widziałem Sawyera tak gotowego na zlanie kogoś innego poza mną - wycedził leniwie Beau, rozbawionym tonem. - Zamknij się, Beau - rzuciłem, nie patrząc na niego. - Nie wiem. Dostał świra Po prostu powiedziałem komentarz o Lanie. Ostatnim razem, kiedy o niej mówił, była po prostu pierdolonym "rozproszeniem". Nie wiedziałem, że zrobi się taki terytorialny - odpowiedział Jake, zerkając przez ramię na mojego brata. Widziałem żądanie odpowiedzi w jego oczach i to tylko jeszcze bardziej mnie wkurzyło. - Ma rację, bracie. Wycofaj się. Odnosisz się do Lany jak do rozproszenia od ponad tygodnia. Jeśli pójdziesz i zmienisz zdanie, to może zechcesz wszystkich o tym uprzedzić. Nienawidziłem, kiedy Beau miał rację. Był neandertalczykiem. Nie ja. Nie powinien mówić z sensem. Szarpiąc koszulkę przez głowę, odrzuciłem ją na skalisty grunt i zanurkowałem do wody. Musiałem być w pobliżu Lany. To była jedyna rzecz, która mogła pomóc mi się uspokoić, po gwałtownej burzy w moim wnętrzu.
Lana Chciałam wziąć prysznic, zanim się rozbiłam. Byłam wyczerpana. Dzisiaj było super, ale między ciepłem, pływaniem i wędrówką, nie mogłam utrzymać oczu otwartych. Podłączyłam mój telefon na małej półce nad zlewem w łazienkach i poszłam sie umyć. Ash powiedziała, że boli ją głową i chciała usiąść na kilka minut przed wejściem pod prysznic. Heidi i Kayla powiedziały, że były zbyt zmęczone, aby przyjść tu i pójść pod prysznic, a ja pomyślałam, że było to obrzydliwe. Zdecydowały, że woda w wodospadzie była dla nich wystarczającą kąpielą. Spociłam się w naszej powrotnej wędrówce i wiedziałam, że one też, ale to nie była moja sprawa. Jeśli chciały iść do łóżka brudne, niech tak będzie. Przyjście tu samej pomimo niedźwiedzi, węży i psycholi z piłą łańcuchową było wielką odwagą z mojej strony. Pragnęłam także wrócić do Sawyera. Nadzieja, że możemy mieć noc podobną do tej ostatniej była myślą przewodnią przez cały mój dzień. Ashton wspomniała o moim głupim uśmiechu, a ja byłam niejasna odpowiadając jej, dlaczego byłam taka roztrzepana. W każdym razie byłam pewna, że dokładnie wiedziała dlaczego. Po tym jak skończyłam prysznic, osuszyłam się i wsunęłam w swoją koszulkę, tym razem bez stanika i różowe szorty w paski, które kupiłam do spania. Było ciemno i musiałam zanieść moje rzeczy i brudne ubrania z powrotem. Mogłam trzymać je przed moją koszulką. Sawyer nigdy nie zauważy, że przyszłam do namiotu bez stanika. Jego zaborcza reakcja na mnie, wychodzącą z namiotu bez niego, dzisiejszego ranka, zaskoczyła mnie. Nikt nigdy nie był o mnie zazdrosny,. Może zdrowa odpowiedź ustawiłaby mnie na ziemi i zmusiła
go do zaakceptowania, że miałam własny rozum. Ale nie zrobiłam tego. Chciałam być pożądana. Podnosząc telefon, zauważyłam wszystkie nieodebrane połączenia i wiadomości tekstowe. Wzdychając, przejrzałam je i zobaczyłam, że mój tata dzwonił dwa razy. Moja mama dzwoniła piętnaście, a następnie oboje zostawili kilka wiadomości tekstowych. Musiałam oddzwonić do jednego z nich. Mama będzie mnie trzymać na telefonie przez wieczność, a ja naprawdę chciałam wrócić do tego namiotu. Więc wybrałam imię mojego taty i czekałam, aż zadzwoni telefon. - W końcu. Nie macie tam recepcji? Dzwoniłem do ciebie kilka razy. - Hej tato. Przepraszam, ale tak, recepcja jest tutaj trochę tandetna. - Cieszę się, że w końcu dostałaś moje wiadomości i zadzwoniłaś. Muszę porozmawiać z tobą o ślubie. Nagła zmiana planów. - Okej... - Babcia Shandry mieszka na wybrzeżu w Karolinie Południowej. Jest bogata i jej dom jest historyczny. Zaoferowała, żeby Shandra wyprawiła w nim ślub. Odkąd Shandra nie może mieć swojego Bożonarodzeniowego ślubu w Nowym Jorku, postanowiła, że letni ślub na wybrzeżu bardziej jej pasuje. Chcę, żeby to było dla niej idealne. Wyjątkowe, wiesz? - przerwał, czekając na moją odpowiedź. Nie odpowiedziałam. - Jesteś tam? - Tak tato, słucham.
- Och, okej, dobrze. To będzie kosztować sporo więcej, niż pierwotnie planowaliśmy. Ponadto, członkowie rodziny, na których nalegała jej babcia, że powinni uczestniczyć, zlecą się zewsząd. Dom będzie cały przepełniony. Nadal nie wiedziałam, co chciał mi powiedzieć, poza swoimi planami ślubnymi, o których nie myślałam, że to była taka pilna sprawa, więc czekałam. - Po prostu nie ma dla ciebie miejsca w domu. Nie mogę sprawić, aby babcia Shandry dała ci pokój, kiedy już jest taka hojna. Plus, koszt podróży sprawia, że mój budżet jest napięty. Twój przylot i zapłacenie za twój pokój w hotelu po prostu nie jest możliwe. To znaczy, chcę cię tam, ale po prostu nie wiem, jak mogę sobie pozwolić, żeby cię tu sprowadzić. Oparłam się o ścianę i zamknęłam oczy. Łzy napłynęły do moich oczu, a ja otarłam je z wściekłością. Nie będę nad tym płakać. Nie będę. - Dobrze. W porządku - udało mi się powiedzieć przez zatkane gardło. - Więc rozumiesz, prawda? Wydawał wszystkie swoje pieniądze na ślub z dziewczyną, z którą miał stworzyć zupełnie nową rodzinę. Nie mógł znaleźć pieniędzy na lot dla córki, która miała być z nim w jego wielkim dniu. Chociaż bardzo to bolało, mogłam z tym żyć. Wiedziałam jednak, że rzeczywiście tego, co mi mówił, było wiele więcej. Nowa żona, nowy dom, duży ślub, nowe dziecko... mój tata nie miał zamiaru pomóc mi ze studiami. Nawet nie miałam już odwagi zapytać. Gdybym musiała być rozczarowana i zawiedziona przez niego jeszcze raz, nie byłam pewna, czy mogłabym sobie z tym poradzić. - Lana? - Tak, w porządku, tato. Rozumiem.
- Wiedziałem, że zrozumiesz. Shandra jest bardzo zmartwiona, że się zdenerwujesz. Powiedziałem jej, że nie jesteś jak Caroline i to nie będzie dla ciebie wielkim zmartwieniem. - Muszę iść. Nie chcę wyczerpać całej mojej baterii. - Jasne, oczywiście. Cóż, baw się dobrze i ciesz się latem. Może uda mi się zobaczyć cię jesienią. Na którą szkołę w końcu się zdecydowałaś? Będę chodzić do lokalnej uczelni. Mój tata miał nową rodzinę. - Muszę iść tato - odpowiedziałam i zakończyłam rozmowę. Łzy spływały po mojej twarzy i poczułam, że utwierdzam się w przekonaniu, że nie dam tacie ani mamie już więcej mnie skrzywdzić. Jak wiele powinnam przyjąć, zanim się rozpadnę? Trzymanie tego wszystkiego zjadało mnie żywcem. Potrzebowałam kogoś, kto mnie wysłucha. Kogoś, kto będzie mnie trzymać, kiedy będę płakać. Po prostu potrzebowałam kogoś, aby o mnie dbał. Nie o siebie. Chociaż raz, potrzebowałam, żeby to było o mnie... potrzebowałam Sawyera. Otarłam twarz wodą i osuszyłam łzy. Nie chciałam odpowiadać na żadne pytania na drodze szukania go. Tylko z nim chciałam o tym porozmawiać. Chwytając moją torbę, schowałam telefon w środku i skierowałam się do drzwi. Będzie na mnie czekał. Wysłucha mnie. Kiedy tylko weszłam na ścieżkę prowadzącą do naszego obozu, Sawyer wyszedł z niego, kierując się w moją stronę. Ogarnęła mnie ulga na jego widok. Ale trwała tylko chwilę. Poważny wyraz jego twarzy zaskoczył mnie. - Sawyer - zaczęłam, kiedy śpieszył w stronę łaźni. - Nie mam teraz na to czasu, Lana - zawołał do mnie. Oszołomiona, stałam tam zmrożona w miejscu.
W ciągu kilku sekund, wrócił biegiem z łaźni z mokrą szmatką w ręku. Szczękę miał zaciśniętą. Jego oczy śmigały obok mnie. Kiedy pośpieszył obok mnie, sięgnęłam i chwyciłam go za ramię. Zaczynał mnie przerażać. - Co jest? - zapytałam. - Lana, puść mnie. Nie mogę z tobą rozmawiać w tej chwili. Ash mnie potrzebuje. Kiedy jego słowa wpadły w moją głowę, oderwałam od niego dłoń. Nie zaoferował wyjaśnień czy przeprosin. Zamiast tego, uciekł, zostawiając mnie stojącą tam samą. Moje emocje już były w strzępach, więc starałam się zrozumieć, że naprawdę cos musiało się dziać złego z Ashton. Panika sprawiła, że pobiegłam za nim. Zatrzymałam się w momencie, w którym zobaczyłam Sawyera schylającego się nad Ashton i delikatnie odgarniającego jej włosy. Była chora. Sawyer otarł jej usta i ostrożnie złożył szmatkę, zaczynając wycierać jej bladą twarz. - Mam cię, Ash. Wszystko w porządku - wymamrotał, kiedy położyła słabo głowę na jego piersi. Zazdrość ogarnęła mnie jak fala, chodź wiedziałam, że była chora. Nie lubiłam widzieć, jak był dla niej taki słodki i opiekuńczy. Robiąc krok do przodu, zapytałam: - Ash, wszystko w porządku? - Głowa Sawyera podskoczyła do góry, ale nie spotkałam się z jego spojrzeniem. Nie byłam pewna, czy mogłam. Podniosła głowę i westchnęła. - Mam migrenę. Za dużo słońca, ale Beau wziął samochód do najbliższego sklepu, aby kupić mi trochę leków. - Mogę cokolwiek zrobić? - zapytałam.
- Mam ją, Lana. Możesz iść do namiotu - wymagający głos Sawyera przeciął mojego już uszkodzonego ducha. Nie mogłam stać tutaj i patrzeć. Ash była chora, ale była w dobrych rękach. Chłopcy Vincent się nią opiekowali. - Okej - udało mi się powiedzieć i odwróciłam się, odchodząc w stronę namiotu. Stając przed nim, znienawidziłam pomysł wejścia do środka. Były tam wspomnienia ostatniej nocy. Potrzebowałam zapomnieć te wspomnienia. Moje życie było wystarczająco poza kontrolą. Nie potrzebowałam pomocy Sawyera Vincenta, aby złamać mi serce. Mój tata robił wyśmienitą robotę, robiąc to sam. Kochałam dwóch mężczyzn w moim życiu i nie byłam wystarczająca dla nich obydwu. Nigdy nie będę ich pierwszym wyborem. Świeże łzy spłynęły po mojej twarzy. Zanim ktokolwiek mógł zobaczyć, jak płaczę, otworzyłam namiot i wczołgałam się do środka. Przenosząc śpiwór z powrotem w róg namiotu, daleko od Sawyera, jak to tylko możliwe, skuliłam się wewnątrz niego i płakałam. Płakałam, ponieważ mój tata mnie nie chciał. Płakałam, ponieważ moje marzenia o studiach przeleciały mi przez palce, oraz płakałam, ponieważ pozwoliłam sobie uwierzyć, że Sawyer mógłby się we mnie zakochać. Obudziłam się wcześnie i spojrzałam na Sawyera. Wydawał się spać w swoim śpiworze. Ból, który spowodował zeszłej nocy nie złagodził się przez sen. Chwytając swoje rzeczy, po cichu wyszłam z namiotu. Nie chciałam być tam z nim, kiedy się obudzi. - Wcześnie wstałaś. - Jake klęczał nad ogniem, dodając kilka świeżych gałązek. Przebiegając dłonią przez włosy, świadoma ich, skinęłam głową. - Mam kawę, chcesz? - zapytał Jake, wstając i podnosząc dzbanek z kawą, pokazując mi ją.
- Jak to zrobiłeś? - zapytałam, podchodząc do niego. Mogłam niemal poczuć jej zapach. - Zabrałem ze sobą automat do kawy. Użyłem kontaktu w łazience - wyjaśnił, wlewając ją do kubka styropianowego. - Musisz wypić czarną. Nie mam śmietanki ani cukru - powiedział, podając mi kubek. - Zawsze piję czarną - odpowiedziałam, biorąc mały łyk. Jake uniósł brwi. - Naprawdę? To gorące. Przewracając oczami, odwróciłam się, aby pójść do łazienek i ubrać się. - Co? Nie dostanę podziękowań? Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową. - Wiesz, zawsze tak będzie. Nigdy naprawdę nie ruszy dalej. Ona zawsze będzie tą jedyną. Zatrzymałam się i wzięłam głęboki oddech, kiedy wbił nóż w mój brzuch i obrócił nim, powodując zbyt wiele bólu, abym się poruszyła. - Nie jestem wredny. Jestem po prostu szczery. Tracisz czas. Z gwałtownym skinieniem głowy, zmusiłam moje stopy do poruszenia się. Musiałam uciec. Żadnej więcej prawdy. Miałam jej trochę zbyt dużo w ciągu ostatnich dwunastu godzin. Potrzebowałam przerwy.
Tłumaczenie: Bat Korekta: xxaniia16xx
Rozdział 16
Sawyer Po królewsku spieprzyłem. Stare nawyki umarły i moja potrzeba pomocy i chronienia Ash była bardzo starym zwyczajem. Wczoraj w nocy, kiedy Beau zostawił mnie z nią, abym się nią zaopiekował, kiedy pojechał po leki przeciwbólowe, spojrzałem tylko raz na jej bladą twarz i wpadłem w panikę. Potrzebowałem złagodzić jej ból. To po prostu włączyło we mnie przełącznik. Kiedy Beau wrócił, a ona zwinęła się w jego ramionach, kiedy ją kołysał i uspokajał, zalała mnie rzeczywistość sytuacji. Byłem zastępcą. Nie przylegała do mnie w ten sposób. Już nigdy nie będzie. Była Beau. Kiedy otworzyłem namiot i zobaczyłem Lanę skuloną jak najdalej od mojego śpiwora, jak się dało, powiedziało mi wszystko, co musiałem wiedzieć. Widziała ostatniej nocy to, czego ja nie widziałem, aż nie było za późno. Minęły tylko dwadzieścia cztery godziny od tego, jak ją dotykałem i całowałem jej ciało w miejscach, które nam obu dało pierwsze prawdziwe doświadczenie z przyjemnością. Miałem taką ochotę, aby po nią sięgnąć i przyciągnąć do siebie, kiedy spała, ale wiedziałem, że mój dotyk nie był mile wiedziany. Byłem szorstki i wredny, kiedy zapytała o Ashton. Patrząc wstecz widziałem, że nie chciałem, aby zobaczyła, jak dbam o Ashton. Chciałem, żeby odeszła, tak aby nie widziała, jak traktuję Ashton z czułością, której nie czułem do nikogo innego. To był mój sekretny moment z Ash. Mój krok wstecz w czasie, kiedy wpadała w moje ramiona. Lana stała z szeroko otwartymi oczami i bólem. Wszyst-
ko poszło źle: spowodowało we mnie zmieszanie, którego nie rozumiałem. Spieprzyłem głową. Nie było jej w namiocie, kiedy się obudziłem i od tej pory mnie ignorowała. Nie wiedziałem, co do niej powiedzieć. Jak wyjaśnić ostatnią noc? Jak mogłem to naprawić? Odkąd rano zaczęliśmy naszą wędrówkę, prowadziła grupę jak kobieta, która chciała uciec. Nie pośpieszyłem do niej. Odmawiała kontaktu wzrokowego przy śniadaniu i byłem zbyt wielkim tchórzem, aby zmusić ją do spojrzenia na mnie. - Dlaczego nie mogłam zostać w obozie z Ash i Beau? - jęknęła za mną Heidi. - Ponieważ Ash leczy się ze wczorajszej migreny, a Beau się nią opiekuje. Zaufaj mi, chcą prywatności. Przynajmniej wiem, że Beau chce - zaśmiał się Jake. - Jest chora, Jake. Nie będzie pieprzyć Beau na twardej ziemi w namiocie - syknęła Heidi. - Kto powiedział, że to ona będzie na ziemi? - odpowiedział Jake. Słuchanie rozmowy o życiu seksualnym Beau i Ash nie było czymś, do czego byłem w nastroju. Przyśpieszyłem swoje tempo, aż byłem zaledwie kilka kroków za Laną. Miała na sobie krótkie szorty, które mocno opinały jej tyłek, za każdym razem, kiedy brała długi krok. Trzymałem rękę na tym małym, słodkim tyłku zaledwie kilka nocy wcześniej. Wątpiłem, że jeszcze kiedykolwiek będę mieć na to szansę. Ten pomysł mi przeszkadzał. Nie, nie byłem z tym w porządku. Nie byłem gotowy pozwolić jej odejść. Nie było jeszcze sierpnia. Nie byłem gotowy od niej odejść. - Zamierasz jeszcze kiedykolwiek się do mnie odezwać? - zapytałem. Zatrzymała się, zanim kontynuowała swoją wędrówkę pod górę.
- Pewnie. O czym chcesz porozmawiać? - odpowiedziała znudzonym głosem. - Lana, proszę zwolnij i porozmawiaj ze mną - błagałem. Nie zwolniła. Jeśli już, tylko przyśpieszyła. Jeśli będzie dalej to robić, w końcu zerwie się do biegu. - Nie ma o czym mówić, Sawyer. Wolałabym po prostu iść. Sięgając, chwyciłem jej dłoń i zatrzymałem ją. Próbowała się wyrwać, ale miałem mocny uścisk. - Puszczaj mnie - warknęła, wreszcie podnosząc te zielone oczy, aby spotkały się z moimi. Zranienie w nich sprawiło, że moje kolana zrobiły się słabe. Ach, cholera. Co ja do cholery, zrobiłem? - Proszę, Lana, mów do mnie - błagałem, zmniejszając między nami dystans. - Idźcie dalej, ludzie. Nie ma nic do zobaczenia. Pozwólcie Sawyerowi spróbować posprzątać bałagan, który zrobił - ogłosił Jake, kiedy inni przeszli obok nas. Kiedy już byli wystarczająco daleko, Lana wyszarpnęła rękę z mojego uścisku. - Dobra. Rozmawiajmy - powiedziała, krzyżując ochronnie ramiona na piersi. - Ostatnia noc... - zacząłem, starając się myśleć o tym, jak mogłem jej to wytłumaczyć, żeby nie sprawić, aby było gorzej. - Pomogę ci, ponieważ wydaje się, że straciłeś słowo. Ostatniej nocy Ashton zachorowała i miałeś pretekst, aby ją trzymać i o nią zadbać. Przeszedłeś w tryb ochraniania- i - pocieszania - Ashton. Nic więcej się nie liczyło, ponieważ
ją kochasz. Potrzebowała cię i byłeś tam z nią, bez pytań. Nie pozwoliłeś mi pomóc, ponieważ nie mógłbyś znieść myśli, że mógłbyś przegapić szansę trzymania jej. - To nie tak. Pomaganie Ashton jest nawykiem. Robiłem to przez większość mojego życia. Ten rodzaj nałogu jest trudny do złamania. Lana wydała z siebie ciężki śmiech. - Naprawdę? Cóż, to uroczy, mały, schludny sposób, aby przekręcić wszystko, co właśnie powiedziałam. - Lana zrobiła krok w moim kierunku, wycelowała palcem w moją klatkę piersiową i dźgnęła mnie nim. - Jestem zmęczona byciem drugim czy trzecim wyborem. Miałam tego wystarczająco dużo w życiu. Ostatniej nocy, też kogoś potrzebowałam. Potrzebowałam kogoś, kto by mnie wysłuchał. Szkoda, że nikt nie chciał być ramieniem, na którym mogłaby się wypłakać Lana. Nikogo nie obchodzi, że Lana też potrzebuje kogoś, kto by cholernie o nią zadbał. Jej oczy błyszczały od niewylanych łez i moja klatka piersiowa ścisnęła się tak mocno, że poczułem, jakby miała się zaraz otworzyć. - To koniec. Zostaw to. Skończyłam - Lana splunęła, po czym odwróciła się i zaczęła odchodzić. Działając szybko, wyciągnąłem rękę i owinąłem ją wokół jej ramienia. - Co się stało w nocy? Dlaczego mnie potrzebowałaś? Jej ramiona uniosły się i przyciągnąłem ją z powrotem do swojej piersi, trzymając ją, czy tego chciała, czy nie. - Puść mnie, Sawyer. - Jej głos się załamał. - Nie. A teraz mi powiedz, co miałaś przez to na myśli. Kolejny szloch wyrwał się jej i pokręciła głową ze złością.
- NIE. Nie będziesz wymagać odpowiedzi. Nie mówię ludziom za wiele. Trzymam emocje wewnątrz siebie. Ale zeszłej nocy, chciałam ci powiedzieć wydała z siebie krótki, smutny śmiech. - Myślałam, że mam kogoś, kto będzie chciał mnie wysłuchać. Kogoś, kogo będzie to obchodzić. Ale myliłam się. - Nie, nie myliłaś. Mnie obchodzi. Chcę, żebyś ze mną porozmawiała. - Za późno - warknęła, odpychając się ode mnie. - Myliłem się zeszłej nocy, Lana. Tak mi przykro. Proszę, wybacz mi. Proszę, proszę wybacz mi. To już się nigdy nie powtórzy. - Zatrzymałem się, niepewny, czy byłem gotowy ujawnić przed nią swoją duszę. - Masz rację. To się nie powtórzy. Ponieważ mam dość próbowania sprawić, aby ludziom na mnie zależało. Nie powinnam pracować tak ciężko, aby sprawić, aby ci, których kocham, również mnie kochali. Nikt nigdy nie próbował tak cholernie mocno. Nikt. Tylko ja. Tylko Lana McDaniel. Mam dość. Jeśli tak trudno mnie pragnąć, nie potrzebuję nikogo. Udało mi się samej zajść tak daleko. Jestem pieprzonym zawodowcem! Jeśli było możliwe, aby czyjś ból złamał twoje serce, to właśnie Lana roztrzaskała moje. Emocje paliły moje gardło, kiedy zacieśniłem na niej uścisk. Chciałem być w jej głowie. Była tak zamknięta i zastanawiałem się dlaczego. Teraz wiedziałem. Nie ufała nikomu wystarczająco, aby go wpuścić - aż do ostatniej nocy. Zdecydowała, że może mnie wpuścić, a ja co zrobiłem? Rzuciłem swoim zaufaniem w jej twarz. Boże, byłem największym idiotą na świecie. - Tak mi przykro - szepnąłem, wyciskając pocałunek na jej głowie. - Możesz mi wybaczyć? Możesz mi zaufać i umieścić na swoim pierwszym miejscu? Przysięgam, to co się stało zeszłej nocy, już nigdy się nie powtórzy. To był pierwszy raz, kiedy miałem do czynienia z czymś takim od zerwania. Kiedy Beau wrócił i Ashton wspięła się na jego kolana i ramiona, z desperacją od by-
cia blisko przy nim, nie bolało to tak, jak myślałem, że będzie. To po prostu uderzyło w mój rozum. Nie potrzebowała mnie więcej. Nie ja miałem ją chronić. Mogłem iść dalej. To był ten czas. Ostatnia noc była zamknięciem, którego potrzebowałem. - Zatrzymałem się i chwyciłem ramiona Lany, odwracając jej twarz do mnie. Jej czerwone, spuchnięte oczy prawie sprawiły, że upadłem na kolana. - To jest dla mnie nowe. Uczę się, jak mieć związek z kimś innym niż Ashton. Popełniłem straszliwy błąd. To było jak nawrót. Ale ty - sięgnąłem do góry i odgarnąłem jej zmoczone przez łzy włosy, które opadły jej zza ucha - dotknęłaś miejsc we mnie, których nigdy nie dotknęła Ashton. Czuję coś z tobą, czego nigdy nie czułem z nią. Kochałem ją przez bardzo długi czas. Nic nie poradzę na to, że nadal chcę tam być, jeśli będzie mnie potrzebować. Następnym razem, jeśli będę musiał wybrać, ty będziesz pierwsza. Mogę ci to obiecać. Lana przeszukiwała moją twarz, jakby czekała na więcej. Nie byłem pewien, co jeszcze mogę powiedzieć. - Nie jest łatwo zawsze być na drugim miejscu. Wkrótce, będę na trzecim u mojego taty. Jestem spychana u niego na liście. Może to czyni mnie samolubną, ale po prostu potrzebuję kogoś, do kogo mogę uciec. Ostatniej nocy uciekałam do ciebie. - Zatrzymała się i przełknęła. - Mógłbyś pomyśleć, że po odrzuceniach, z którymi radziłam sobie całe moje życie, przywykłam do tego. Ale to nie sprawiło, że było łatwiejsze. Nie bardzo. To sprawiło, że zaczęłam być ostrożniejsza. Sprawiło, że uważałam na to, aby nie mieć nadziei. Czułam do ciebie nadzieję. Ciężko mi będzie na nowo dać ci ten rodzaj zaufania. To nie znaczy, że nie możemy spędzać ze sobą czasu tego lata. To po prostu znaczy, że musimy zrobić kilka kroków w tył. Popędziliśmy do przodu tej nocy w namiocie. Teraz musimy się cofnąć.
Wybaczała mi. Mogłem znowu zdobyć jej zaufanie. Mogła otworzyć się dla mnie ponownie, a ja będę na to gotowy. Będę tam, kiedy będzie mnie potrzebować. - W porządku - odpowiedziałem. Wsunąłem palec pod jej brodę i odchyliłem jej głowę. - Teraz potrzebuję cię pocałować. - Dobrze - wyszeptała, kiedy moje usta dotknęły jej.
Lana Beau spakował obóz i przywiązał wszystko do dachu Surburbanu, kiedy dotarliśmy z powrotem do obozu. Powiedział, że Ashton musiała się przespać dzisiaj w przyzwoitym łóżku i wszyscy pojedziemy do hotelu, a następnie w godzinach porannych udamy się do domu. Nikt się z nim nie spierał. Myślę, że i tak wszyscy byli gotowi na prawdziwe łóżko. Niemal westchnęłam z ulgą. Powiedziałam Jake'owi, aby usiadł z przodu z Sawyerem, abym ja mogła usiąść z tyłu, obok Ashton. Po prostu nie byłam teraz gotowa spędzić więcej czasu z Sawyerem. Odpuściłam mu, ale moje serce wciąż było ranne. Ashton zrozumiała i sięgnęła w dół, trzymając moją dłoń, kiedy wsunęłam się obok niej. To była cicha podróż. Podjechaliśmy do najbliższego niedrogiego hotelu i faceci załatwiali nasze pokoje. Nie byłam pewna, czy dzieliłam pokój z Sawyerem, czy miałam zamówić mój własny. Miałam wystarczająco dużo pieniędzy, aby zamówić swój, jeśli bym potrzebowała. Nie musiałam oszczędzać pieniędzy na moją wymarzoną uczelnię. Mój ojciec zniszczył to marzenie.
Siadając w hotelowym holu, czekałam z innymi dziewczynami. Byłam jeszcze brudna po moim dniu na zewnątrz i chciałam prysznica. Nie wspominając już o wyczerpaniu fizycznym i psychicznym. Sawyer podszedł do mnie ze swoim plecakiem i moim przewieszonym przez ramię. - Musisz wyjąć coś z tego worka marynarskiego, który dzielisz z Ash? - Um... tak. Tak myślę. Dzielimy pokój? Sawyer wyglądał na zaniepokojonego, kiedy zamknął przestrzeń między nami. - Myślałem, że między nami wszystko w porządku. Nie usiadłaś obok mnie, ale pomyślałem, że chcesz sprawdzić, co z Ash. - W porządku. Tylko się zastanawiałam. Mogę wziąć swój własny pokój, jeśli to konieczne. Sawyer sięgnął i wsunął swoją dłoń w moją. Splótł ze mną palce. - Chcę, abyś była ze mną. Kiwnęłam głową i zmusiłam się do uśmiechu. Pochylił się i pocałował mnie w czoło. - Mam zamiar to naprawić. Obiecuję ci. Musisz mi ponownie zaufać wyszeptał, zanim się wyprostował i poprowadził mnie w stronę windy. Wszyscy zdołaliśmy dostać pokoje na tym samym piętrze. Sawyer wsunął kartę magnetyczną w drzwi do pokoju 314 i otworzył je. Wyciągnął rękę, aby przepuścić mnie pierwszą. Pokój był obszerniejszy, niż w większości hoteli, w których się zatrzymywałam, ale był zdeterminowany, abyśmy zatrzymali się z Marriottcie, zamiast motelach mom-and-pop naprzeciwko ulicy. Królewskiego rozmiaru łóżko stało w centrum wszystkiego.
- Jedno łóżko - powiedziałam, spoglądając na niego. - Nie mieli nigdzie dostępnych dwójek. Czy to w porządku? - Jasne - odpowiedziałam i sięgnęłam po plecak nadal na jego ramieniu. Mogę najpierw wziąć prysznic? Zsunął go po ramieniu i podał go. - Oczywiście. Nie śpiesz się. Zamówię nam jakiś obiad. - Okej, dziękuję. Odwróciłam się, idąc do łazienki. - Lana? - Jego głos brzmiał smutno. Nienawidziłam sprawiać, że był smutny, ale nie miałam siły nic z tym robić. Byłam wyczerpana. - Tak? - zapytałam i spojrzałam na niego. Przypominał mi małego zagubionego chłopca. Jego idealna twarz była zmartwiona. - Przepraszam. - Za co? - Za bycie idiotą - odpowiedział. - Już ci wybaczyłam, Sawyer. Wyglądał na pokonanego. - Naprawdę? - Moje przebaczenie nie sprawi, że moje serce będzie mniej boleć. Zajmie chwilę, zanim się uleczy. Nie czekałam na jego odpowiedź. Zamknęłam za sobą drzwi i włączyłam prysznic.
Gdybym miała być uczciwa wobec siebie, nie wybaczyłam mu naprawdę. Chciałam mu wybaczyć. Po prostu łatwiej było powiedzieć niż zrobić. Musiałam być zła na kogoś, komu zależało. Przynajmniej Sawyerowi zależało. Mojemu tacie nie. Wchodząc pod ciepłą wodę, zamknęłam oczy i próbowałam zmyć ból. Odkąd byłam małą dziewczynką, udawałam, że prysznic zmywał cały strach i zranienie, kiedy słyszałam, jak moi rodzice krzyczą na siebie. Woda blokowała dźwięki ich nienawistnych słów. Nadal tak robiłam. Kiedy moja mama zaczynała marudzić na mojego ojca przez telefon z przyjaciółką, chodziłam brać prysznic. To było moje psychiczne oczyszczenie.
Sawyer Usiadłem na łóżku, wpatrując się w zamknięte drzwi łazienki. Nadal była zraniona i cholera, to mnie zabijało. Nie chciałem widzieć tego pokonanego spojrzenia w jej oczach, a na pewno nie chciałem być tym, który go tam umieścił. Byłem dupkiem. Potrzebowałem, aby Beau zabrał mnie na zewnątrz i ponownie zbił mnie na kwaśne jabłko. Cokolwiek, aby złagodzić ból w moim sercu. Sięgając do kieszeni, wyjąłem telefon i wykręciłem numer Beau. Potrzebowałem rady. - Co? - było jego powitaniem. - Hej. Potrzebuję twojej pomocy w naprawieniu rzeczy z Laną. Nadal jest zdenerwowana. Beau westchnął. - Dlaczego cię to obchodzi, Sawyer?
Dlaczego mnie to obchodziło? Bo tak! Właśnie dlatego. Lubiłem ją. Sprawiała, że czułem rzeczy, których nie czułem z nikim innym. Sprawiała, że pustka wewnątrz mnie znikała. Ból po stracie Ashton całkowicie znikał, kiedy Lana była w moich ramionach. - Po prostu. - Nie miałem zamiaru przyznawać tego wszystkiego Beau. Właśnie przyznałem to przed sobą samym. - Kiedy znajdziesz lepszą odpowiedź zamiast "po prostu", może będziesz w stanie to naprawić. Branoc, Sawyer. - Zakończył połączenie. Był niewielką pomocą. Rzucając telefon na łóżko, zdecydowałem, że przynajmniej mogę zamówić Lanie jakiś obiad. Może to zarobi mi trochę punktów. Wszystko, aby sprawić, żeby te zielone oczy ponownie się rozświetliły. Pukanie do drzwi zatrzymało mnie. Ashton stała po drugiej stronie, kiedy je otworzyłem. Moje serce nie przyśpieszyło. Moja klatka piersiowa nie bolała na jej widok. - Hej, jest Lana? - zapytała Ashton, zerkając za mnie. - Jest pod prysznicem. Ashton przygryzła dolną wargę i chociaż raz nie kusiło mnie, aby ją pocałować. Przesuwając się, wsunęła dłonie w kieszeń dżinsów i spojrzała na mnie. - Dobrze. Ponieważ muszę ci coś powiedzieć, a nie chcę, aby mnie usłyszała. Świetnie. Ashton była tutaj, aby na mnie krzyczeć. Zasługiwałem na to. - Lana zasługuje na kogoś, kto postawi ją na pierwszym miejscu. Kto będzie jej chciał bardziej, niż na letni romans. Puść ją, Sawyer. Oboje wiemy, że Ethan byłby dla niej idealny. Czciłby ziemię, po której chodzi. Traktowałby ją jak nikt w życiu nigdy jej nie traktował. Nie może sobie z tobą radzić. Za bar-
dzo jej na tobie zależy. - Ashton zrobiła krok w moim kierunku. - Ona potrzebuje, abyś pozwolił jej odejść. Jej serce sobie z tym nie poradzi. Zrób właściwą rzecz. Bądź Sawyerem który wiem, że gdzieś tam jest. - Dźgnęła mocno moją klatkę piersiową swoim palcem, a następnie odwróciła się i odeszła. Miała rację. Lana zasługiwała na kogoś lepszego. Ale cholera, jeśli miałem po prostu pozwolić jej odejść. Potrzebowałem jej aż za bardzo. Dbałem o nią. Mógłbym uczynić ją tak szczęśliwą, jak Ethan. Chciałem naprawić ten bałagan. Ashton już nie była w mojej głowie, pieprząc moje emocje. Ostatnia noc zakończyła to. Widzenie, jak Lana była skulona w kącie namiotu, tak daleko ode mnie, jak mogła, obudziło mnie. Chciałem jej w swoich ramionach. Chciałem uleczyć jej ból. Uratowała mnie. Teraz był czas, abym ja uratował ją. Prysznic wyłączył się i podszedłem z powrotem do łóżka, czekając. Drzwi otworzyły się i Lana wyszła z ręcznikiem owiniętym wokół jej dzikich rudych włosów. Ponownie miała na siebie te krótkie bokserki i podkoszulek. Pamięć naszej ostatniej niesamowitej nocy w namiocie sprawiła, że byłem zdesperowany, aby ponownie zabrać nas do tego momentu. Nie byłem gotowy pozwolić temu odejść. - Zamówiłem jedzenie. Nie wiedziałem, co chcesz, więc zamówiłem po jednym ze wszystkiego, co mieli w menu. Lana skinęła głową i ściągnęła ręcznik z głowy, zaczynając cicho suszyć włosy. Chciałem, abyśmy porozmawiali i naprawdę chciałem usłyszeć jej śmiech. - Czy możemy porozmawiać o ostatniej nocy? - zapytałem. Lana opuściła ręce z głowy i wpatrywała się w podłogę, zamiast we mnie. - Nie teraz. Chcę po prostu zjeść i spać. Żadnego rozmawiania.
Byłem gotowy błagać, ale wyczerpane spojrzenie w jej oczach, kiedy uniosła do mnie swój wzrok, zatrzymało mnie. Porozmawiamy jutro. Tłumaczenie: Bat Korekta: xxaniia16xx
Rozdział 17
Lana Światło słoneczne wlewało się przez okno, a ramię trzymało mnie mocno, podczas gdy jedna noga mocno przyszpilała mnie do łóżka. Sawyer przytulił sie do moich pleców w pewnym momencie w nocy. Zjadłam cheeseburgera, którego dla mnie zamówił i kilka kęsów ciasta czekoladowego, zanim skuliłam się jak najdalej od jego strony łóżka, jak to było tylko możliwe i natychmiast zasnęłam. Nadal byłam po swojej stronie, ale Sawyer przyciskał się do mnie. Trzymał mnie, jak jakiś rodzaj deski ratunkowej. Wczorajszej nocy widziałam troskę w jego oczach. Normalnie, chciałabym go uspokoić. Ostatniej nocy nie miałam sił, aby martwić się o kogoś innego. Tylko kilka chwil bez rozmawiania z nim i zapewniania, że wszystko w porządku. Zawsze zapewniałam ludzi, że nie mam nic przeciwko temu gównianemu sposobowi, w który mnie traktują. Ja prostu nie mogłam tego zrobić również z Sawyerem. Skrzywdził mnie. Musiał sobie radzić z tym na własną rękę. Nie mogłam mu w tym pomagać. Sięgnęłam, aby przesunąć jego ramię, tak abym mogła wstać i iść do łazienki, umieszczając między nami trochę dystansu. Mimo, że moje emocje były bardziej w ryzach tego ranka, nie byłam gotowa do przytulania się z nim. Jeszcze nie. Nawet jeśli pachniał cudownie. Poczucie bezpieczeństwa w jego ramionach było mylące. To był tylko sposób, aby spowodować dla mnie więcej zawodów miłosnych.
- Nie rób tego. Proszę, pozwól mi trzymać cię jeszcze trochę dłużej - wymamrotał w moje włosy. - Nie śpisz - odpowiedziałam. - Mmmmmhmmmm i cieszę się z tego. Proszę, tylko chwilę dłużej. Uśmiechnęłam się po raz pierwszy od incydentu z Ashton. - Nadal możesz cieszyć się tym beze mnie - drażniłam się. Zamarł na chwilę, zanim przytulił się jeszcze bliżej do mnie i przesunął ręką tak, że jego dłoń przykryła mój goły brzuch, gdzie mój podkoszulek podwinął się w czasie snu. - Nie mogę się cieszyć bez ciebie. Z tego właśnie się cieszę - szepnął głębokim sennym głosem i delikatnie przygryzł płatek mojego ucha. - Ach - zapiszczałam, a on zachichotał, powodując gęsią skórkę wzdłuż mojego ramienia od ciepła jego oddechu łaskoczącego moje ucho i szyję. - Tak bardzo mi ciebie brakowało - odpowiedział bardziej poważnym tonem. Nie musiałam podkreślać, że byłam z nim przez trzy dni. Wiedziałam, co miał na myśli. Psychicznie i emocjonalnie, wyłączyłam się wczoraj. Moja klatka piersiowa nie bolała tego ranka i znowu mogłam głęboko oddychać. Może był to fakt, że duże ramiona Sawyera były owinięte wokół mnie, dając mi złudzenie bezpieczeństwa. Ale nie byłam tak przerażona, żeby pozwolić mu ponownie zbliżyć się do mnie. Moje serce chciało się zbliżyć. - Mogę iść do toalety, proszę? - zapytałam, łaskocząc jego ramię moimi paznokciami. - A obiecujesz wrócić?
Miałam w planach ponownie wskoczyć pod prysznic i wyszykować się. Jednak, tak jak nienawidziłam tego przyznać, też za nim tęskniłam. - Tak, jeśli tego właśnie chcesz. - Chcę - szepnął mi do ucha i wycisnął miękki pocałunek na mojej skroni.
Sawyer - Przynieś ze sobą płyn do płukania jamy ustnej - zawołałem, kiedy usłyszałem, jak drzwi do łazienki się otwierają. Lana obeszła łóżko i podała mi małą butelkę. - Proszę bardzo. Otworzyłem ją i pociągnąłem łyk. Następnie przepłukałem ją w ustach, zanim połknąłem. - Nie połknąłeś tego! Uśmiechając się, sięgnąłem do góry i złapałem ją w pasie, przyciągając, aby położyć na mnie. - Tak mi się wydaje. Prawdopodobnie potrzebuję usta- usta, żebyś ocaliła mnie przed otruciem - dokuczałem, pochylając się i przygryzając jej dolną wargę. - Usta- usta nie uratuje cię przed zatruciem. Musisz mieć przeczyszczony żołądek - poinformowała mnie, kiedy pocałowała kącik moich ust. - Hmmm... cóż, to brzmi jak dużo pracy. Pomyślę o tym później. - Wsunąłem ręce w jej splątane loki i przyciągnąłem jej usta do swoich. Kiedy tylko otworzyła swoje, aby wpuścić mnie do środka, telefon Lany zaczął dzwonić.
Odsunęła się od pocałunku. Potrzebowałem go. Potrzebowałem gwarancji, że nie straciłem tego... cokolwiek między nami było. - Nie odbieraj - błagałem, sięgając, aby pocałować jej podbródek. Śmiejąc się cicho, ponownie zwinęła się w moich ramionach i pozwoliła mi smakować jej miętowej pasty do zębów w ustach. Ale kiedy tylko połączenie się przerwało, zabrzmiało ponownie. Lana uniosła głowę i spojrzała na telefon z dezaprobatą. Walczyłem z chęcią chwycenia go i rzucenia nim o ścianę, aby go zamknąć. - To może być pilne - powiedziała i rozluźniłem swój uchwyt na niej, pozwalając jej zejść ze mnie i sprawdzić telefon. Napięty wyraz, który pojawił się na jej twarzy sprawił, że usiadłem i sprawdziłem, kto ją niepokoił. Było to oczywiście niemile widziane połączenie. Mama błysnęła na ekranie. Lana zeszła z łóżka. - Muszę to odebrać. Po prostu będzie dzwonić, aż nie odbiorę. - Hej mamo. - Jej głos brzmiał na zmęczony, zamiast zaniepokojony determinacją matki, aby odebrała telefon. Lana obeszła łóżko i skierowała się do łazienki. Kiedy drzwi się zamknęły, rzuciłem poduszką przez pokój i wymamrotałem przekleństwo. Nie zamykałaby się na mnie, jeśli byłbym tam dla niej. Byłem gotów założyć się, że powiedziałaby mi, przez jakie gówno przeciągali ją rodzice, tamtej nocy. Nie musiałbym się martwić, jak to naprawić. Chciałbym wiedzieć, co musiałem zrobić. - Nie, MAMO! - Usłyszałem jej podniesiony głos i wyskoczyłem z łóżka, aby słuchać przy drzwiach. Naruszałem jej prywatność, ale była zdenerwowana. Miałem swoje powody.
- Nie chcę, abyś do niego dzwoniła. Nie chcę, żebyś go pytała. Ruszył dalej, mamo. Ma nową rodzinę, a my jesteśmy jego przeszłością. Po prostu odpuść. Jakoś to wszystko wykombinuję. Po prostu zostaw go w spokoju. Proszę. Mówiła o swoim ojcu? - Mamo, jestem dorosła. Nie możesz nadal próbować podejmować wszystkich decyzji za mnie. Teraz ja muszę to robić. Więc proszę, wycofaj się. Odsunąłem się do drzwi i podszedłem do okna z widokiem na góry, które zostawiliśmy zeszłej nocy. Dlaczego tak bardzo zależało mi na dowiedzeniu się o jej problemach? To nie było tak, że faktycznie byliśmy parą. Spiąłem się, kiedy zdałem sobie z tego sprawę. Nie miałem prawa do Lany. Jeśli Ethan, lub ktokolwiek inny zaprosi ją gdziekolwiek, nie mogłem powstrzymać jej od zgodzenia się. Ktoś inny mógłby dotykać jej miękkiej, gładkiej skóry na ramionach, udach, brzuchu, jej... och, za cholerę nie. Musiałem to naprawić i to szybko. Teraz to było czymś więcej, niż flirtem. Pewnie, mieliśmy rozdzielić się na naszych drogach w sierpniu, ale teraz nie chciałem się nią dzielić. Nie byłbym w stanie się dzielić. Byłem cholernie pewny, że wyrwałbym ramiona z ciała innego faceta, jeśli zobaczyłbym, jak jej dotyka. Drzwi łazienki otworzyły się i wyszła Lana. Wymuszony uśmiech dotknął jej ust, kiedy jej oczy spotkały się z moimi. - Wszystko w porządku? - zapytałem, mając nadzieję na Boga, że powie mi co się działo w jej życiu. Zamiast tego, tylko wzruszyła ramionami. Cholera. - Lana, posłuchaj, musimy o czymś porozmawiać - zacząłem, przechodząc przez pokój, abym mógł jej dotknąć w przypadku, jeśli musiałbym błagać. Pokręciła głową.
- Jeśli to złe wieści, naprawdę nie sądzę, abym mogła sobie teraz z nimi poradzić. Daj mi najpierw kilka godzin, proszę. Cóż, cholera, jeśli ból w jej głosie nie rozerwał mnie na pół. Przyciągnąłem ją do swojej piersi i trzymałem. Na początku była sztywna jak deska, ale nadal pocierałem jej plecy i całowałem czubek głowy, aż w końcu się rozluźniła i owinęła swoje ramiona wokół mojej talii. - To nie jest złe. Ale czasowe. Przechyliła głowę i spojrzała na mnie. - Czasowe? - Bardzo. Tak, że ktoś straci kończynę, jeśli wyjdzie poza linię. Lana odepchnęła się i grymas marszczący jej brwi był uroczy. - Co do cholery ty mówisz, Sawyer? - Fakt, że chcę - nie, muszę - abyśmy byli dla siebie wyłączni, aż się nie rozstaniemy, kiedy udamy się na studia. Lana zrobiła małe "o" ze swoich ust, a następnie powoli skinęła głową. - Dobrze. To brzmi jak dobry plan. Ale czemu ktoś by miał stracić kończynę? Prześledziłem jej dolną wargę swoim palcem. - Ponieważ jeśli by cię dotknął, musiałbym wyrwać mu przestępczą kończynę. Mały śmiech uciekł z niej, a następnie przygryzła mój palec. Jej oczy uśmiechały się do mnie, jak chcący się bawić kotek. - Więc chcesz grać ostro, co? - Podniosłem ją i rzuciłem na łóżko, przykrywając jej ciało swoim.
Lana rozchyliła nogi, pozwalając moim biodrom umieścić się między nimi. Boże tak, tam właśnie chciałem być. Nic innego nie miało znaczenia, kiedy byliśmy tak blisko. Kładąc dłonie po obu stronach jej głowy na łóżku, spojrzałem na nią. Długie czerwone rzęsy nie były teraz pokryte tuszem i były fascynujące. - Zamknij oczy - szepnąłem. Zrobiła to bez pytania, a ja pochyliłem głowę, wyciskając pocałunek na jej obu powiekach. Unosiłem się nad nimi, kiedy zatrzepotała od kontaktu. - Jesteś piękna - powiedziałem między całowaniem jej powiek i przesuwając się w dół jej twarzy, aby pocałować czubek nosa, a następnie oba kąciki ust. Lana uniosła biodra, przyciskając się do mojej erekcji i wydając z siebie słodki jęk. - Podoba ci się? - zapytałem, kiedy przycisnąłem się do niej mocniej. -Mmmhmmm - odpowiedziała, kiwając głową, a jej oczy zamknęły się i odchyliła głowę do tyłu. Cienka tkanina jej bokserek i moich stanowiły za dużą barierę między nami. Czułem ciepło jej pobudzonego ciała przy mnie. - Nie możemy tego długo robić, Lana. - Napięty dźwięk mojego głosu sprawił, że zamarła. Nie miałem zamiaru brzmieć tak twardo. Sięgając, odsunąłem włosy z jej czoła. - Jesteśmy w hotelowym pokoju, na łóżku, sami, prawie bez ubrać. Chcę cię nago. - Jedynie te słowa sprawiają, że zaczynam dyszeć. Chciałbym w niej być. Tak bardzo. - Jeśli nie chcesz, aby to się zdarzyło, musimy zwolnić. Lana spojrzała na mnie przez rzęsy. Widziałem, jak myśli o tym. Też tego chciała. Mogłem to powiedzieć. Ale po tym weekendzie nie zasługiwałem na to. To też wiedziała.
- Może nie jesteśmy jeszcze gotowi - powiedziała w końcu. Przesunąłem się i położyłem obok niej, a następnie wciągnąłem na swoją pierś. - Dobrze. Mogę z tym żyć. „Jeszcze” jest dobre. Lana zaśmiała się, wyciągnęła rękę i dotknęła moich ust. - Czy możemy się pocałować? - zapytała. Pochyliłem się, aż moje usta unosiły się nad jej. - Tak, proszę - odpowiedziałem.
Lana Jazda powrotna do Grove była szybka, ale i tak spałam przez większość drogi. Jake nie był szczęśliwy, kiedy Sawyer poinformował go, że ja siedzę z przodu. Czułam się z tym źle, ale lubiłam wiedzę, że Sawyer chciał mnie blisko siebie. Wszyscy zapakowali swój sprzęt do samochodów i odjechali. Ashton weszła do środka, aby położyć się do łóżka. Była jeszcze bardzo słaba. Sawyer wziął moje torby i umieścił je za drzwiami domu, a następnie spojrzał na mnie. - Chodź ze mną na chwilę - powiedział, ciągnąc mnie z powrotem na zewnątrz na ganek i zamykając za sobą drzwi. - Nie jesteś zmęczony po całej tej jeździe? Pokręcił głową i przyciągnął mnie do siebie. Mojej cioci i wujka nie było w domu, ale mogli przyjechać w każdej chwili. Nie byłam pewna, co by o tym pomyśleli. - Dobrze. Pozwól mi sprawdzić, co z Ash i za chwilę będę z powrotem.
- Zaczekam tutaj - odpowiedział, puszczając moją dłoń, abym mogła wbiec do środka. Zapukałam delikatnie do drzwi Ashton, a następnie wsadziłam głowę do środka. Była już zwinięta w kłębek pod kołdrą. Zamykając cicho drzwi, wróciłam do Sawyera. - W porządku z nią? - zapytał, kiedy wyszłam na zewnątrz. - Tak. - Dobrze. Chodźmy. Położył dłoń na dolnej części moich pleców i poprowadził mnie w kierunku Suburbanu. - Na początek, muszę pojechać do domu po mój samochód. Chcę, abyś siedziała wystarczająco blisko mnie, abym mógł cię dotknąć, jeśli będę chciał. Uśmiechając się do siebie, wspięłam się do środka. Byłam już wcześniej w domu Sawyera z Ashton. Byliśmy młodsi i nigdy nie weszłam do środka. Przeważnie pływaliśmy jedynie w jeziorze na tyle jego posiadłości. Wchodzenie przez frontowe drzwi z moją dłonią znajomo splecioną z jego sprawiło, że trochę się denerwowałam. Jego rodzice nie byli w domu, a on przekonał mnie, abym weszła do środka. - Tędy. - Skinął abym poszła przed nim w dół schodów, prowadzących do czegoś, co wyglądało jak piwnica. - Dlaczego schodzimy na dół? - zapytałam, spoglądając na niego przez ramię. - To jest moja jaskinia. No dalej - zachęcił mnie. Jego jaskinia... hmmm. Zeszłam do dołu po schodach i zatrzymałam się na dole, niepewna, które drzwi otworzyć. Były dwa. Sawyer sięgnął nade mną i
przekręcił gałkę drzwi z prawej strony, a następnie znalazł przełącznik i pstryknął nim. Zapaliły się światła, a ja stanęłam w zdumieniu, kiedy oglądałam pokój. Był ogromny. Dwie duże, czarne skórzane kanapy stały na środku pokoju pod masywnym płaskim ekranem telewizora, który wisiał na ścianie. Karmazynowa lodówka z logo Uniwersytetu Alabamy na zewnątrz stała po lewej stronie pokoju, a czarny marmurowy blat razem z umywalką, stał na lewo od niej. Na drugiej ścianie, pięły się półki pełne trofeów rozciągające się od podłogi do sufitu. Koszulki piłkarskie stały razem z medalami. Pod telewizorem stał długi, czarny, wąski stół z konsolą Xbox i Wii. Również zdjęcia zagracały powierzchnię. Wszystkie z nich były starannie oprawione. Matka Sawyera musiała to zrobić. Nie mogłam sobie wyobrazić jego, jak faktycznie oprawia zdjęcia. - Spragniona? - zapytał, podchodząc do lodówki i otwierając ją. - Wygląda na to, że Loretta przyszła w tym tygodniu. Jest pełna. Cola, Mountain Dew, niebieski Gatorade czy woda w butelce? - Loretta? - zapytałam, zdezorientowana. - Gospodyni. Robi również wszystkie zakupy spożywcze. - Och. - Ludzie faktycznie mieli gospodynie, które robiły zakupy? Jakie to dziwne. - Um, woda będzie świetna. - Podeszłam do półki i zaczęłam czytać tablice trofeów. MVP wydawało się najbardziej popularną nagrodą, którą otrzymał. - Proszę. - Podał mi wodę i zwrócił swoją uwagę na półki. - Mama to zrobiła. Chciała, aby gdzieś były pokazywane. Tak naprawdę chciała zmienić jedną z sypialni dla gości na "Sanktuarium Sawyera", lub jak to tam nazywał mój ojciec. Nie chciał jej pozwolić i zasugerował, aby trzymać je tutaj. Zgodziłem się na to, tak aby gdzieś były ukryte.
- Jest ich tak wiele - odpowiedziałam, biorąc łyk wody. - Tak, prawda. - Skinął głową w stronę kanapy. - Chodź usiąść ze mną. Możemy znaleźć jakiś film do wypożyczenia z iTunes. Podeszłam za nim do jednego końca skórzanego narożnika. Odstawił na dół Gatorade i wyciągnął rękę, aby zabrać moją butelkę i ustawić obok swojej. - Chodź tutaj - jego głos opadł do tego ochrypłego szeptu, który sprawił, że moje serce przyśpieszyło. Pozwoliłam mu wciągnąć się na kolana. - Myślałem o tych ustach przez cały dzień - wyznał, obejmując moje usta swoimi. Polizałam jego dolną wargę i otworzył się na mnie, pozwalając mi spokojnie go skosztować. Delikatny ucisk jego ust był doskonały i zakręciło mi się trochę w głowie. Jego ręce zsunęły się na moje uda, aż nie złapały mojego tyłka. Jeden z jego palców prześledził krawędź moich majtek. - Bardzo lubię tę spódnicę - wymamrotał na moich ustach. W tym momencie też ją bardzo lubiłam. Mój oddech stał się małymi, krótkimi westchnieniami, kiedy wsunął jedną dłoń pod krawędź moich majtek, aby pieścić mój goły tyłek, podczas kiedy drugą powoli sunął w dół mojego uda, przesuwając się bliżej środka. Wiedziałam, jaki będzie jego następny ruch. To, czego nie wiedziałam, to czy pozwolę mu zajść tak daleko. Wtedy jęknął w moje usta, kiedy jego palce dotknęły wnętrza mojego uda i moje nogi otworzyły się z własnej woli. Powolny, łatwy pocałunek stał się szalony, kiedy oboje walczyliśmy, aby uspokoić nasze oddechy. Jego ręka podjechała wyżej na moim teraz odsłoniętym udzie. Drugi palec musnął mnie na zewnątrz majtek, a ja szarpnęła się w jego uścisku i coś bliskie błagającemu jękowi uciekło z mojego gardła. Sawyer odsunął się i jego przyśpieszony oddech
sprawił, że drżałam z przyjemności. Bardzo podobała mi się wiedza, że ja to zrobiłam. Pocałował mnie w dół szyi, aż do krzywizny ramienia. Znieruchomiał. Jego ciepły oddech skąpał moją klatkę piersiową i szyję. Jego ręka powoli ponownie się przesunęła. Jeden samotny palec wślizgnął się pod krawędź moich majtek i dotknął mnie bezpośrednio tam. Mruknął coś przy mojej szyi, ale nie mogłam się skupić wystarczająco, aby zrozumieć co. Mój mózg był zamglony, a moje serce biło mocno w piersi. Chęć przesunięcia się na jego dłoni, która teraz obejmowała moje krocze była mocna. Ale czekałam, kiedy wsunął we mnie dalej palec i delikatnie przebiegł nim wzdłuż fałd. - Omójomójomójboże - udało mi się wyszeptać na bezdechu. - Boże, jesteś taka ciepła - wyszeptał napiętym głosem, kiedy zaczął całować miejsce, gdzie ukrył swoją twarz w mojej szyi. Kiedy przesunął drugą ręką po mojej nodze i szerzej ją postawił, sięgając i odciągając moje majtki na bok, kiedy delikatnie mnie gładził, zaczęłam się rozpadać w jego ramionach. - Właśnie tak, kochanie - zachęcał, kiedy przytuliłam się do niego, krzycząc jego imię i pragnąc, aby to się nigdy nie skończyło. Kiedy w końcu mogłam złapać oddech, jego palce opuściły mnie i założyły z powrotem majtki na miejsce, następnie wtuliłam się w jego ramiona, kiedy szeptał rzeczy do mojej szyi pomiędzy pocałunkami i małymi ugryzieniami. Sawyer w końcu uniósł głowę z teraz wrażliwej skóry na mojej szyi, którą wielbił. - To było... to było... cholera - wyszeptał, zanim wycisnął na moich ustach kolejny pocałunek. Po długim, leniwym pocałunku, Sawyer odsunął się i spoj-
rzał na mnie. - Kocham to. Patrzenie na ciebie w ten sposób. Czucie cię. To niesamowite. Moje serce wykonało przewrót i nie obchodził mnie już więcej ból, który mi sprawił. Byłam gotowa, aby to odeszło i pozwolić, abyśmy wrócili na właściwy tor. - Teraz obejrzyjmy ten film - powiedział dokuczliwym głosem. Wsunęłam dłoń pod jego koszulkę i pocałowałam go w szczękę. - Nie sądzę, że skończyliśmy. Sawyer ucichł pod moim dotykiem. Uśmiechając się do jego szczęki, przeniosłam się do szyi a następnie ramion, kiedy całowałam różne miejsca. - Nie? - zapytał cicho. Nie odpowiedziałam. Jedynie pokręciłam głową, a następnie uniosłam dłoń do talii jego szortów i wsunęłam palec do środka. Przebiegłam wzdłuż i z powrotem po jego małym wgłębieniu w szyi, a następnie uniosłam głowę tak, abym mogła na niego spojrzeć. Jego powieki były ciężkie, kiedy mnie obserwował. Przenosząc moją drugą dłoń z jego koszulki z powrotem na brzuch, rozpięłam guzik jego spodni. - Jesteś tego pewna? - zapytał, kiedy pracowałam powoli nad rozpięciem jego spodenek. - Bardzo - odpowiedziałam, a następnie wsunęłam dłoń w dół na jego bokserki, aż nie ujęłam go w dłonie. Był taki ciepły i gładki, jak pamiętałam. - Ach, kurwa, Lana - jęknął, przesuwając biodra tak, aby być jeszcze bardziej w moim zasięgu. To sprawiło, że mrowienie między moimi nogami ponownie pobudziło się do życia. Słyszenie, jak jest tak wrażliwy w moich dłoniach sprawiło, że dysza-
łam z nim. Sprawiło, że byłam tak samo potrzebująca. To musiał być sposób, w jaki to się powinno zdarzyć. Dotykanie kogoś w tak intymny sposób pobudzało chęć uwolnienia u obu osób. Przebiegłam swoim kciukiem przez jego czubek i szarpnął biodrami, wydając z siebie kolejny jęk przyjemności. - Czy to dobre uczucie? - zapytałam, obserwując z fascynacją jego twarz. Miał głowę odrzuconą do tyłu na kanapie, a jego oczy były mocno zamknięte. - Boże, tak - odpowiedział z drżącym głosem. - Czy chcesz zrobić... więcej? - zapytałam. Nie byłam pewna, czy ja chciałam zrobić więcej. Mogłam to zrobić? Byłam gotowa? Oczy Sawyera otworzyły się i jego wzrok spotkał się z moim. Chciałam mu powiedzieć tak, ale jednak nie byłam pewna, czy byłam gotowa. Co, jeśli on powie tak? Mogłam się wtedy wycofać? - Co masz na myśli przez więcej? - zapytał mnie, powoli obserwując mnie, kiedy jego oddech nadal był ciężki. Nie uwolniłam swojego uścisku na nim. - Nie jestem pewna, czym jest więcej... Nie wiem, czy powinniśmy, czy jesteśmy gotowi na... seks. Jeszcze. Ale chcę więcej. Sawyer skinął głową i jego ręka przykryła moją. - Możemy zrobić więcej bez seksu - powiedział szeptem. - Ale chcę cię nago. Moje serce zatrzepotało na te słowa. Byłam gotowa, aby być całkowicie naga bez ciemności namiotu, który dawał mi poczucie bezpieczeństwa? - Proszę, Lana. Kręcąc nerwowo głową, skinęłam i puściłam mój uchwyt na nim, aby sięgnąć po rąbek mojej sukienki i ściągnąć ją przez głowę. Nie byłam w wstanie
ubrać do tego stanika, z powodu jej nisko wyciętego tyłu. Podniosłam oczy z powrotem na Sawyera. Jego wzrok był na mojej nagiej piersi. - Majtki, Lana. Zdejmij majtki. Przełykając nerwowo, wstałam i wsunęłam palce w boki moich różowych satynowych majtek i zsunęłam je w dół. - Super - powiedział powoli Sawyer. Nie mogłam teraz na niego patrzeć. Nigdy nie byłam całkowicie naga przed kimś tak jak teraz. Nie w świetle, gdzie mogłam być zobaczona. Cała ja. Sawyer przesunął się, a jego koszulka spadła u moich stóp. Zmusiłam się, aby spojrzeć na niego, kiedy jego szorty i bokserki zostały zepchnięte na podłogę i skopane na bok. - Chodź tutaj - powiedział, wyciągając do mnie ręce, aby mnie wziąć. Wyglądało na to, jakbyśmy i tak mimo wszystko zmierzali w stronę seksu. Jego muskularne opalone ciało było piękne. Był piękny. Ale nie byłam jeszcze na to gotowa. Prawda? - Nie będziemy uprawiać seksu, kochanie. Po prostu będziemy tak blisko, bez zrobienia tego. Obiecuję. Kiwając głową, wsunęłam moją dłoń w jego wyciągniętą i przyciągnął mnie na tyle blisko, aż mógł objąć mnie w talii i wciągnąć na siebie, okrakiem na biodra. - Zsuń się powoli na mnie - poprowadził mnie, trzymając swoją erekcję, aby nie weszła tam, gdzie oboje nie chcieliśmy jeszcze iść. Kiedy tylko nawiązaliśmy kontakt, krzyknęłam od intensywnego uczucia. Sawyer zacisnął dłonie na mojej talii i odchylił głowę z niskim pomrukiem. - Pieprz mnie. To jest niesamowite.
Musiałam się zgodzić. To było o wiele lepsze niż po prostu dotykanie go. Uczucie jego twardości przyciskającej się do mnie zapierało mi dech w piersiach. Dłonie Sawyera w końcu poluzowały uchwyt na mojej talii i ujął moją twarz, ciągnąc ją w dół, aby moje usta spotkały jego. Jego język wepchnął się do moich ust z jednym głodnym jękiem i zaczął mnie dziko całować, co sprawiło, że zapragnęłam więcej. Kołysałam swoimi biodrami potrzebując tarcia w naszym kontakcie. Zaczęłam drżeć, pocierając jego twardą długość o moje ciepło. Była śliska. Wiedziałam, że to ja się zmoczyłam i wiedziałam, że powinnam się wstydzić, ale w tej chwili niewiele mnie to obchodziło. Moje ciało przejmowało mnie. Wszystkie myśli opuściły mój umysł. Przerwałam pocałunek, aby wydać z siebie głośny krzyk, kiedy szarpnął swoimi biodrami przy mnie i przycisnął coś, co wysłało wstrząsy skręcające się w moim wnętrzu. - Taka mokra. Taka gorąca - wymamrotał, kiedy całował czubki moich piersi, zanim wycisnął pocałunek na szczycie jednego z moich twardych sutków. - Lana, chcę cię tak bardzo. Chcę sie z znaleźć w tobie tak bardzo - powiedział w potrzebującym ryku, a następnie wciągnął mój sutek w usta i mocno zassał. - Sawyer - błagałam, kiedy szybciej poruszał biodrami, przesuwając swoją długością między moimi fałdami w tą i z powrotem, zamiast wewnątrz, gdzie oboje go chcieliśmy. - Moja - powiedział Sawyer ostrym głosem, zanim chwycił moje biodra i zaczął kontrolować moje ruchy. - Jesteś moja. Cała moja. Taka mokra.
Między naszym kontaktem i jego niegrzecznymi słowami posiadania, tracę to. Ekstaza, do której wspinało sie moje ciało uwolniła się, kiedy drżałam gwałtownie w jego ramionach i trzymałam się go mocno. Wydał z siebie głośny jęk od uwolnienia, które przechodziło przez jego ciało co sprawiało, że to wszystko stało się jeszcze bardziej ekscytujące. Oba ramiona Sawyera owinęły się wokół mnie mocno i trzymał mnie przy swojej piersi. Oboje łapaliśmy powietrze i drżeliśmy w swoich ramionach.
W chwili, kiedy Ashton wjechała swoją Jettą na dół, na polanę jeziora Vincent, Sawyer wybiegł ku nam. Jego włosy zaczesane były do tyłu i mokre kropelki wody spływały z jego grubych loków. Granatowe kąpielówki, które miał na sobie, zwisały nisko na jego talii i prezentowały pyszne mięśnie brzucha i kości biodrowe. - Jestem prawie pewna, że nie biegnie tu, aby zobaczyć się ze mną - żartowała Ashton, kiedy siedziałam tam i patrzyłam na niego z podziwem. Odrywając od niego czczący wzrok, otworzyłam drzwi samochodu i wysiadłam. Sawyer natychmiast był obok mnie. - Nie sądziłem, że kiedykolwiek się tu dostaniecie - powiedział zadowolonym głosem, kiedy jego zimne, mokre dłonie splotły się z moimi i przyciągnął mnie do swojej piersi. Sprawiał, że moje suche ubrania stawały się wilgotne, ale nie miałam zamiaru narzekać. - Przepraszam, zaspałyśmy - wyjaśniłam. - Nie przepraszaj go. On był tym, który zatrzymał cię do późna - dokuczała Ashton i udała się w kierunku Beau, kiedy on zaczął iść w jej stronę. - Miałem dobry czas w nocy - poinformował mnie Sawyer ochrypłym szeptem. Poszliśmy coś zjeść do Hanka, a następnie poszliśmy na pole. Nie
było przyjęcia ostatniej nocy. Sawyer skorzystał z lokalizacji i przyniósł dla nas duży koc, na którym się położyliśmy, leżąc pod gwiazdami. Wskazywałam różne konstelacje, a on starał się włożyć ręce pod różne części moich ubrań, udając że mnie słucha. To było idealne. - Ja też - odpowiedziałam, uśmiechając się do niego. Opuścił głowę, aby delikatnie mnie pocałować, a następnie szepnął: - Chodźmy zobaczyć, czy mogę cię nauczyć, jak rzucić się z tej liny. Kręcąc głową, stłumiłam chichot. - Nie ma mowy. Już raz próbowałeś i skończyło się na dziesięciu szwach na mojej głowie. Sawyer potarł delikatnie dłonią tył mojej głowy, gdzie ją rozcięłam, kiedy upadłam na skałę dziesięć lat temu. Kiedy Sawyer powiedział: „Chodźmy na linę, TERAZ”, spanikowałam i zabrało mi dziesięć sekund, aby się skupić na słuchaniu go. Te kilka sekund różnicy sprawiło, że zamiast wylądować w głębokiej wodzie, wylądowałam na krawędzi brzegu. Nigdy więcej nie próbowałam tego robić. - Obiecuję, że nie pozwolę, aby tym razem stała ci się krzywda. Poza tym, mieliśmy jakieś dziesięć lat. Byłem beznadziejny w uczeniu ludzi różnych rzeczy. Teraz jestem o wiele lepszy. - Ścisnął moją dłoń i uniósł do ust, zanim poprowadził mnie w stronę jeziora. Śmiech i pisk poniosły się po wodzie głośno i wyraźnie. Co najmniej dwudziestu, czy coś koło tego, ludzi już tu było. To miała być ostatnia impreza w jeziorze, zanim wszyscy pojadą na studia. Nigdy nie byłam tutaj z kimś poza Sawyerem, Ashton i Beau. Dziewczyny leżały na molo, chłopaki wspinali się na drzewo lub robili niebezpieczne sztuczki z liną i nikt nie miał piwa w dłoni. To był cud.
- Naprawdę nie zamierzasz iść ze mną na linę? Przytrzymam ją: ty przytrzymasz mnie i nie będzie koziołkowania. - Obiecujesz, bez koziołkowania? - zapytałam go, obserwując jego twarz dla jakiegoś znaku kłamstwa. - Obiecuję - zapewnił mnie, sięgając po rąbek mojej koszulki i zdejmując ją. Zatrzymał się i trzymał ją w ręku, patrząc na bikini które kupiłam tylko ponieważ Jewel mnie o to błagała. To nie było coś, co normalnie bym założyła, ale pomyślałam, że przychodząc na przyjęcie Sawyera Vincenta nad jeziorem jako jego randka, muszę być w stanie utrzymać jego uwagę, nawet z innymi dziewczynami biegającymi w bikini. Szczególnie Ashton. Kiedy zobaczyłam czerwone bikini, które miała zamiar założyć, wiedziałam, że muszę wziąć udział w grze. - Uch, co powiesz na rozważenie założenia koszulki z powrotem? - zapytał mnie, kiedy zaczął umieszczać ją z powrotem na mojej głowie. Wyciągnęłam rękę, zatrzymując go. - Nie, Sawyer, zatrzymaj się. Podszedł bliżej i zmarszczył na mnie brwi. - Nie ma za wiele w tym kostiumie kąpielowym, Lana. Rozejrzałam się i poparzyłam na wszystkie kostiumy kąpielowe, które nosiły dziewczyny. Moj nie był nawet najskromniejszy z tego wszystkiego. Odwracając uwagę z powrotem na niego, zabrałam koszulkę z jego dłoni. - To się nazywa bikini, Sawyer. Jeśli się rozejrzysz, zauważysz ich bardzo wiele. My, dziewczyny, nosimy je, kiedy pływamy. - Mój głos ociekał sarkazmem.
- Jestem tego świadom, Lana, ale nie podoba mi się pomysł, że wszyscy zobaczą tak wiele ciebie. To coś ledwie przykrywa twoje cycki. Boje się nawet zobaczyć, jak wiele odsłania on twojego seksownego tyłeczka. Och. Był zazdrosny. - Mój dół jest przykryty. - Odwróciłam się i wydostałam z moich pociętych niebieskich dżinsowych szortów, kierując swój tyłek w jego stronę. - Ach, cholera - jęknął i wyciągnął rękę, przyciągając mnie z powrotem do siebie. - Mogłabyś przynajmniej nie sprawiać, że ten mały drżący kawałek materiału będzie twoim jedynym przykryciem? Nie mogłam nic poradzić na to, że się zaśmiałam. - Myślisz, że to śmieszne? - szepnął, kładąc dłonie na mojej talii. - Myślę, że to zabawne - odpowiedziałam, odwracając się do niego, aby wycisnąć pocałunek na jego kapryśnych ustach. Naprawdę był bardzo niezadowolony z tego bikini. - Daj spokój, myślałam, że będziemy skakać z liny. Jego grymas pogłębił się. - Nie wiem, czy to dobry pomysł. Jeden z tych malutkich pasów materiału może spaść od uderzenia. Przewracając oczami, sięgnęłam ręką i pociągnęłam go w stronę drzewa. - Jesteś śmieszny, Sawyer. Daj spokój. Mrucząc coś pod nosem, podążył za mną do drzewa. podszedł za mnie, z rękami na moim tyłku. Nie byłam pewna, czy pomagał mi, czy starał się osłonić. Tak czy inaczej, było to słodkie. Kiedy już byliśmy na gałęzi, a facet, którego nie znałam, odrzucił z powrotem linę w stronę Sawyera, zdałam sobie sprawę, że może odpowiedziałam zbyt szybko. Stąd było to przerażające.
- Nie patrz w dół - polecił Sawyer, kiedy trzymał moją talię i przeniósł się przede mnie, aby mógł chwycić linę. Przykucnął. - Trzymaj się za moje ramiona, a następnie owiń nogi wokół mojej talii. Patrzyłam na jego plecy i zastanawiałam się, czy byłaby to wielka sprawa, gdybym zeszła z powrotem na ziemię w suchy sposób. Sawyer spojrzał na mnie. - Dalej, Lana. Mam to. Bedzie dobrze. - Nie byłam pewna tej części z „dobrze”, ale zrobiłam tak, jak polecił. Sawyer wstał i owinęłam ramiona wokół jego szyi, zamykając oczy. - Weź jedno swoje ramię i włóż pod moją pachę. Jeśli zrobisz to w ten sposób, nie udusisz mnie na śmierć - poinformował mnie z rozbawieniem. Nie pomyślałam o tym. Zgaduję, że to mógł być zły pomysł. Chwyciłam go za ramię mocno jedną dłonią, kiedy wsunęłam drugą pod pachę. Ścisnęłam obie ręce, dopóki mogłam złapać się dłońmi, zwiększając uścisk na ciele Sawyera. - Idealnie. Teraz trzymaj się, kochanie, ponieważ jedziemy. - Na jego ostatnie słowa byliśmy już w powietrzu. Otworzyłam swoje oczy w sam raz, aby zobaczyć, jak puszcza linę i zamknęłam je z powrotem, piszcząc, kiedy gwałtownie opadaliśmy w stronę wody. Woda jeziora nie była tak zimna jak się spodziewałam, kiedy do niej spadliśmy. Była bardzo miła. Puściłam Sawyera i kopnęłam swoimi nogami, kierując się w stronę powierzchni. Wtedy zauważyłam, że mój dół zsunął się z mojego tyłka. Sięgając w dół, wciągnęłam go i byłam zadowolona, że Sawyer nie dowie się o tym, że miał częściowo rację, że mój strój spadnie z powodu uderzenia.
Głowa Sawyera pojawiła się kilka sekund po mojej i uśmiechał się jak idiota. - Co? - zapytałam. Mrugnął i wyciągnął rękę, przyciągając mnie do siebie. - Naprawdę dobrze widzę pod tą wodą - wymamrotał i olśniło mnie zrozumienie. Klepnęłam go w ramię i roześmiał się, a następnie wycisnął krótki pocałunek na moich ustach. - Chcesz iść jeszcze raz? - zapytał z uśmieszkiem. Tłumaczenie: Bat Korekta: xxaniia16xx
Rozdział 18
Sawyer Po tygodniu randkowania z Laną - w moim domu, na polu imprezowym czy u Hanka – to był czas, w którym miałem zamiar zabrać ją w jakieś miłe miejsce. Nigdy nie narzekała i była otwarta na wszystko, co zasugerowałem. Nawet pewnego dnia, kiedy zapytałem ją, czy chciałaby iść ze mną, pomóc mi wybrać rzeczy do mojego pokoju w akademiku, zrobiła to z radością. Po prawdzie, musiałem powstrzymywać ją w jej dekoratorskich pomysłach. Byłem facetem i narzuta nie musiała pasować do zasłon. Po prostu potrzebowałem czegoś, co będzie na tyle ciemne, aby zablokować słońce o poranku i może się nadać do spania. Dzisiaj postanowiłem zrobić jej niespodziankę, w formie wycieczki do Nowego Orleanu. Była to dwu godzinna jazda od Grove. Jedyną informacją, jaką jej dałem było to, że musiała założyć sukienkę i wygodne buty. Restauracja, do której ją dzisiaj zabierałem, była zbyt dostojna na krótkie spodenki i wymagała bardziej wyrafinowanego wyglądu. Mieliśmy zamiar zrobić sobie również dłuższy spacer. Uwielbiałem jej nogi w szpilach, ale wiedziałem, że nie podziękuje mi za nieostrzeżenie jej o ilości chodzenia. Nie mogłem sobie przypomnieć ostatniego razu, w którym tak bardzo mi zależało, aby kogoś zobaczyć. Usnęła w moich ramionach zeszłej nocy, a ja musiałem się wymknąć przez okno w pokoju Ashton, które wcześniej Beau używał tak wiele razy, kiedy byliśmy dziećmi.
Nacisnąłem przycisk otwierania drzwi garażu i zacząłem się cofać, kiedy moje oczy wylądowały na Ashton, stojącą przed swoją Jettą, dokładnie naprzeciwko mnie. Otwierając drzwi mojego samochodu, wysiadłem i podszedłem do miejsca, gdzie stała. Łzy spływały po jej twarzy, a jej ramiona drżały od mocnego szlochu. Co do cholery? - Ash, co się dzieje? Z Laną wszystko w porządku? - Moje serce ścisnęło się. Z jakiego innego powodu Ash stałaby na moim podjeździe, płacząc, jakby ktoś umarł? Boże, proszę, powiedz, że Lanie nic nie jest. Dopiero zostawiłem ją w łóżku kilka godzin temu. Musiało być z nią wszystko dobrze. - Ash, powiedz mi teraz, co się dzieje. - Poczułem, jak moje gardło ściska się i oparłem się pokusie, aby chwycić ją za ramiona i potrząsnąć. Musiała mówić. - Lanie nic nie jest - zaszlochała i wziąłem głęboki oddech, kiedy moja panika zelżała. Tu nie chodziło o Lanę. Mogłem się uspokoić. - Dzięki Bogu - odetchnąłem. - To Beau.. on... on.. - Ponownie się rozpłakała. - Co z Beau? - zapytałem, a ona wepchnęła telefon Beau w moje ręce. - Po prostu przeczytaj wiadomość - jęknęła. Przeczytaj wiadomość? Kręcąc głową, spojrzałem w dół na telefon Beau. Wiadomość, która tak bardzo zdenerwowała Ashton już była otwarta na ekranie: Sugar: Hej, seksowny. Świetnie się z tobą bawiłam tańcząc w zeszłym tygodniu. Wisisz mi jeszcze jedną grę w bilard. To była niesprawiedliwa gra i wiesz o tym. Rozpraszałeś mnie. Znajdź kolejną noc, w której pozbędziesz się
tej kuli u nogi i zabierz swój wspaniały tyłek z powrotem do baru w następny weekend, kiedy będę z powrotem w mieście, kochanie. Podniosłem oczy, aby spotkać się z czerwonymi i opuchniętymi Ashton i wszystko o czym mogłem myśleć, to jak dokładnie miałem zamiar zamordować mojego brata.
Lana Sawyer: Nie mogę tego zrobić. Nie wiem, czy rozmawiałaś z Ash, ale Beau ją zdradził i potrzebuje mnie. Muszę skopać jego tyłek i zobaczyć, co mogę zrobić, aby ją uspokoić. Była na zewnątrz mojego garażu tego ranka, wypłakując oczy. Po raz trzeci czytałam wiadomość od Sawyera, zanim w końcu odłożyłam telefon. Nie wiem, co mnie bardziej zaskoczyło; Beau zdradzający Ash, czy Sawyer opuszczający mnie, aby naprawić jej problemy. Mógł przynajmniej do mnie zadzwonić. Może poprosiłby mnie o pomoc z Ash. Niczego nie zrobił. Ponieważ właśnie na to czekał. Beau zaserwował mu Ashton na srebrnej tacy i nie byłam na tyle głupia, aby myśleć, że miałam szansę zatrzymania go przy sobie. Kochał ją. Mnie po prostu lubił. Byłam letnim romansem. Ona była dziewczyną, z którą chciał spędzić resztę życia. Ponownie podnosząc mój telefon, znalazłam numer Jewel i wcisnęłam połącz. - Nadszedł czas, abyś do mnie zadzwoniła. Jak ci idzie z panem Gorącym i Seksownym? - Nie idzie. Muszę odejść. Mogę do ciebie przyjechać?
- Uch, och. To nie brzmi dobrze. Oczywiście, możesz tutaj przyjechać. Muszę podjechać i cię zabrać? Ponieważ dopiero koło wieczora będę w stanie się tam dostać. Mam plany z bajecznie gorącym ratownikiem. Ma najlepszy tyłek, jaki kiedykolwiek widziałam. Jego włosy są trochę za długie, ale mogę to pominąć. - Nie, znajdę podwózkę. Zobaczymy się za kilka godzin. Dzięki, Jewel. - Żaden problem, chica. Do zobaczenia wkrótce. Rozłączyłam się i wykręciłam inny numer. - Hej - ostrożny ton w głosie Ethana powiedział mi, że wie, kto dzwonił. - Hej Ethan, tu Lana, i mam do ciebie ogromną prośbę, za którą zapłacę. - Uch, dobrze... - Potrzebuję podwózki na plażę.
Ethan wjechał na parking przy mieszkaniu Jewel. Jej samochód stał zaparkowany po lewej stronie budynku, więc wiedziałam, że dobrze trafiłam. - Wiem, że nie chcesz o tym mówić, ale muszę coś wiedzieć, Lana. Sawyer straci kontrolę, kiedy się dowie, że wyjechałaś, a jest moim przyjacielem. Kuląc się przez kłopotliwą sytuację, w której umieściłam Ethana, sięgnęłam do swojej torebki i wyjęłam pięć dwudziesto dolarówek, podając mu je. - Nie chcę twoich pieniędzy. Tylko jakieś wyjaśnienia. - Beau i Ash już nie są razem, a Sawyer ją pociesza i pomaga jej naprawić złamane serce. To wszystko, co musisz wiedzieć. Ethan się skrzywił.
- Jesteś pewna? Nie mogę myśleć o żadnej kobiecie, która mogłaby zrobić cokolwiek, aby odwrócić głowę Beau Vincenta od Ash. Był w niej zakochany od dziecka. - Cóż, uwierz w to. Domyślam się, że się nasycił i ruszył dalej. Na szczęście, ma drugiego chłopaka Vincent, który jest w niej zakochany, aby ją pozbierać. Jeśli jest inteligentna, chwyci Sawyera i już go nie puści. Jego miłość do niej jest niezniszczalna i bezwarunkowa. - Widziałem ciebie i Sawyera na polu i na mieście. Jak dla mnie wydawał się całkowicie skończyć z Ash. Patrzył na ciebie z drapieżnym błyskiem w oku: bałem się do ciebie odzywać. Moje serce złamało się jeszcze trochę i odepchnęłam ból. Nie mogłam tego zrobić. Sawyer Vincent mnie nie złamie. Byłam silniejsza. - Cóż, pozory mogą mylić. Nie chcę o tym rozmawiać, Ethan. Proszę, po prostu weź pieniądze, abym nie czuła się winna, za poproszenie cię o podwiezienie mnie całą tę drogę, po tym jak nie wyszło między nami. Nienawidzę tego, że byłam tak zaślepiona Sawyerem, że nie dałam ci szansy. Dostałam swoją nauczkę. Ethan wziął pieniądze, które mu podawałam. - Przyjmę je, jeśli przez to poczujesz się lepiej, ale nie chcę brać pieniędzy. Pochyliłam się i pocałowałam jego policzek. - Dziękuje za to, że byłeś tu dla mnie, kiedy kogoś potrzebowałam. Nie masz pojęcia, jak rzadkie to dla mnie jest. Otworzyłam drzwi i wyskoczyłam z jego jeepa. Sięgając do tyłu, zaczęłam zabierać swój bagaż, kiedy Ethan pochylił się nade mną i podniósł obie moje walizki.
- Rozumiem - powiedział, zanim odwrócił się i udał do mieszkań. - Które piętro? - zapytał, zatrzymując się przy windach. Podążyłam za nim, niosąc swoje kosmetyki i torbę z przyborami toaletowymi. - Dół, właśnie tam. - Wskazałam na pokój 103 w momencie, w którym drzwi się otworzyły i Jewel wyszła piszcząc. - Jesteś tutaj, jesteś tutaj! Och i przywiozłaś ze sobą jednego słodziaka z Wings. - Dobrze cię znowu widzieć, Jewel - powiedział grzecznie Ethan, stawiając bagaż na zewnątrz drzwi i cofając się, aby mnie przepuścić. - Ciebie też, uch... - Ethan. Jego imię to Ethan. - Racja. - Pstryknęła palcami, jakby miała to na końcu języka. - Cóż, Ethan, chcesz wejść do środka? Mamy wieczorem przyjęcie. Możesz zostać i przenocować. Ethan spojrzał z Jewel na mnie, a następnie pokręcił głową. - Nie, muszę wrócić. Mam na dzisiejszy wieczór plany, ale dzięki. - Aww, szkooda - żachnęła się Jewel. To było tak okropnie fałszywe: Nie byłam pewna, czemu tego próbowała. Chyba, że rzeczywiście, myślała, że wyglądało to wiarygodnie. - Uważaj na siebie, Lana - powiedział Ethan ze zmartwionym wyrazem twarzy.
- Ty też, Ethan. Jeszcze raz dzięki. - Skinął głową i ruszył w stronę swojego jeepa. Kiedy już w nim był i wyjechał z parkingu, Jewel chwyciła mnie za ramię i pociągnęła. - Wejdź do środka. Powiedz mi wszystko o Grove, a ja sobie zrobię kanapkę. Wzięłam swój bagaż i wciągnęłam go do środka. - Który pokój mogę wziąć? - W głębi korytarza, trzecie drzwi po lewej. Masz z tego pokoju najlepszy widok na ocean. Ale jeszcze się nie kładź na łóżku. Musimy je rozebrać i umyć kołdrę i pościel. Bóg wie, kto używał tego pokoju, podczas naszych imprez. Przestraszona, zanotowałam w pamięci, aby kupić trochę spreju Cloroxa i wytrzeć to miejsce.
Tłumaczenie: Bat Korekta: xxaniia16xx
Rozdział 19
Sawyer Waląc w drzwi przyczepy Beau, mentalnie go przeklinałem. Chciał Ashton tak cholernie bardzo, że wyrwał ją ode mnie i na co? Stracił ją w ciągu siedmiu miesięcy. Jak głupi mógł być jeden człowiek? - Co do cholery, Sawyer? - zażądał Beau, kiedy otworzył drzwi, patrząc na mnie, jakby miał prawo być na mnie zły. Przepchnąłem się obok niego i rzuciłem jego telefonem na wytarty stolik, gdzie kiedyś siedziałem i grałem w Go Fish o drugiej nad ranem z Beau, czekając aż jego mama wróci z pracy. - Lepiej miej na to naprawdę dobry powód, Sawy - warknął, zatrzaskując za sobą drzwi. - Ash miała twój telefon - odpowiedziałem. Beau spojrzał na swój telefon komórkowy na stole i z powrotem na mnie. - Więc? Brak zmartwienia był moją pierwszą wskazówką, że mieliśmy tutaj tylko małe nieporozumienie. - Dostałeś wiadomość… od dziewczyny - kontynuowałem i czekałem, aż na jego twarzy pojawi się zmartwienie, poczucie winy czy cokolwiek.
Nadal wyglądał na zdezorientowanego. Niewinność na jego zagubionej twarzy powiedziała mi wszystko, co musiałem wiedzieć. Beau nie zdradził Ash. Dzięki Bogu. Może nie było za późno na to, aby zabrać Lanę do Nowego Orleanu. Podniosłem telefon i podałem mu go. - Przeczytaj wiadomość od Sugar. Potem, jakby wszystkie światła się wyłączyły, oczy Beau wytrzeszczyły się, a moja chwila ulgi zastąpiona została niedowierzaniem. - Sugar do mnie napisała? I Ash to przeczytała? - Tak, ty głupi dupku. Czy już się nie nauczyłeś, że jeśli ZDRADZASZ, to zostajesz ZŁAPANY! Cholera, Beau, jak mogłeś to zrobić? Ona cię kocha. Jest w całkowitej rozsypce. Znalazłem ją pod moim garażem, wypłakującą oczy z rana. Twarz Beau zbladła i chwycił parę zużytych dżinsów, szarpnięciem wciągając je na siebie i odwracając się, aby przebiec przez drzwi. Podążyłem za nim. - Co ty do cholery robisz? - Gdzie ona jest, Saw? Gdzie jest Ash? - krzyczał, kiedy biegł do samochodu. - Nie powiem ci, gdzie ona jest. Zniszczyłeś ją, Beau. Beau zatrzymał się i ruszył z powrotem do mnie z gniewnym wyrazem na twarzy. - Sugar jest moją pieprzoną CIOTKĄ. Młodszą siostrą mojej matki. Teraz powiedz mi, gdzie jest moja dziewczyna, zanim zbije cię na kwaśne jabłko. Jego głos przeszedł z zimnego ostrzeżenia do ryku.
- Od kiedy masz ciotkę o imieniu Sugar? Młodsza siostra cioci Honey nazywa się Janet - odkrzyknąłem. Nie wiedziałem, co próbował tutaj zrobić. Byłem jego bratem, na litość boską. Znałem jego drzewo genealogiczne. - Tak, cóż, moja mama ma na imię Paula, ale nie używa tego imienia, czy teraz to wszystko? - Janet używa Sugar? - zapytałem z ulgą. - TAK! Teraz, gdzie do cholery jest moja dziewczyna? Byłem prawie pewien, że obudził cały park. - Jest w domu. Idź - odpowiedziałem i Beau odwrócił się, biegnąc do swojego samochodu. Ryknął do życia i wyjechał z podjazdu. Miałem tylko nadzieję, że nie przejedzie kogoś w swojej drodze do jej domu, bo byłem gotów założyć się, że nie zamierzał się zatrzymać, w razie czego. Zwalniając kroki, wyciągnąłem swój telefon z kieszeni i napisałem do Ash. Ja: To nie tak, jak wygląda. Beau jest w drodze do ciebie. Wysłuchaj go. Tak się stało, że ciotka Honey ma młodszą siostrę, jej imię to Sugar. Powiedz Lanie, aby zaczęła się przygotowywać. Jestem w drodze do niej. Ashton: Och nie. Zrobiłam bałagan. Przepraszam, Sawyer. Ja: Nie, to nic wielkiego. Wyprostowałem to dość szybko. Uważaj na Beau. Pędzi do twojego domu tak szybko, jakby się paliło. Ashton: Dobrze. Postanowiłem nie pisać Lanie wiadomości. Miałem wrażenie, że miałem kłopoty po ostatniej wiadomości, którą jej wysłałem. To nie wyjaśniało za dobrze rzeczy, ale śpieszyłem się, aby znaleźć Beau i uspokoić Ashton. Pokazanie się i wyjaśnienie tego, było najlepszym sposobem.
Beau spotkał się ze mną w drzwiach domu Ashton, kiedy tam przyjechałem. Poważny wyraz na jego twarzy zaskoczył mnie. Na pewno był w stanie wyjaśnić sprawę z Ashton. Nie uwierzyła mu? - Hej, wszystko w porządku? - zapytałem, wchodząc po schodach. - To zależy od Ciebie - powiedział Beau. - Co? - Ash jest zdenerwowana, ale nie przeze mnie. Jest zdenerwowana na siebie. Uciekanie do ciebie, kiedy myślała, że ją zdradziłem, było jej pierwszą reakcją. Zawsze była nasza trójka. Nie pomyślała o tym, aby pójść do kogoś innego. Po prostu wiedziała, że będziesz wiedział, jak to naprawić. Zawsze naprawiałeś wszystko, w co się wpakowaliśmy. Ostrzegam cię teraz, że chociaż jeśli będziesz ją obwiniać, podniesiesz głos, albo chociaż spojrzysz na nią w zły sposób, kiedy wejdziesz do tego domu i usłyszysz, co ma do powiedzenia, pobiję cię. Zdenerwowała się. Grała instynktownie. To co się po tym stało, nie było jej winą. - Do czego do cholery ty zmierzasz, Beau? - zapytałem, zaczynając czuć niepokój, kiedy przepchnąłem się obok niego i wszedłem do domu. Ashton stała w kuchni ze spuchniętymi, czerwonymi oczami i przygryzała swoją dolną wargę. - Co jest z wami nie tak? - zapytałem w zdezorientowaniu. - Jestem tu tylko dla Lany. Jakiekolwiek inne macie problemy, wychodzę. Sami je naprawcie. - Ochnieochnieochnie - zaczęła mamrotać Ashton. Jej zmartwiony wzrok przeniósł się na Beau po pomoc. - Po prostu mu to daj, Ash - zachęcił delikatnie Beau. - Daj mi co? - zażądałem. Wtedy zauważyłem kawałek papieru zwisający z jej prawej dłoni.
Podszedłem do niej i wyrwałem papier z jej uścisku. Doskonałe pismo pokrywało stronę, co wydawało sie być listem. Opuszczając oczy na dół strony, zobaczyłem wyróżniający się tam podpis Lany i moje serce przestało być. Nienienienienienie, proszę Boże, nie, błagałem cicho, kiedy zacząłem czytać.
Ashton Pozwól mi zacząć od podziękowania ci. Potrzebowałam uciec tego lata, od szaleństwa, którym jest moje życie. Pomogłaś mi sprawić, aby było to możliwe. Musiałam porozmawiać o moim tacie i o tym jak się czułam, a ty byłaś tam dla mnie. Nikt nigdy nie był tu dla mnie. Wiedza, że kogoś to obchodzi jest bardziej cenna, niż możesz sobie wyobrazić. Ale zrobiłam błąd i otworzyłam swoje serce dla kogoś, kto najwyraźniej nigdy nie poczuje tego samego do mnie. Wiedziałam, że Sawyer cię kochał. Wiedziałam to od dzieciństwa. Myślałam, że może po prostu zwrócenie na siebie jego uwagi będzie wystarczające. Nie było. Dorastałam z dwójką rodziców, którzy mieli mnie gdzieś, kiedy podejmowali swoje decyzje. Moje uczucia nie były czymś, o co się martwili i może to moja wina, ponieważ nic nie mówiłam. Po prostu pchałam ból i gniew głęboko w siebie. Chciałam być silna, ponieważ wiedziałam, że oni byli słabi. Mam dość bycia silną. Mam dość bycia drugim wyborem. Potrzebuję kogoś, kto mnie pokocha. Zostanie w Grove było dla mnie niemożliwą opcją. Pozwoliłam sobie mieć zbyt wiele nadziei. Byłam złamana już zbyt wiele razy. Nie mogę zostać nigdzie blisko... kogoś, kto w końcu mnie zniszczy. Proszę, przekaż swoim rodzicom podziękowania ode mnie. Przepraszam, że nie zostałam i nie wyjaśniłam wszystkiego, ale myślę, że zrozumiesz, dlacze-
go musiałam odejść. Miałaś cały czas właściwego chłopca Vincent. Tym razem nie bierz go za pewniak. Kocha cię w sposób, który mam nadzieję, że kiedyś kogoś zainspiruje. Oddałby ci świat. Kiedy masz kogoś tak wyjątkowego, tak niesamowitego, kto cię kocha, nie puszczaj go. To twoja druga szansa na skarb, który miałaś przez całe swoje życie. Sawyer zawsze był chłopcem Vincent, który o ciebie walczył. Jest wyjątkowy. Z miłością, Lana - Nie powiedziała, gdzie poszła? Pojechała do domu? Jak się tam dostała? - Chciałem zwymiotować. Łzy piekły moje oczy i przełknąłem gulę w gardle. Nie miałem czasu, żeby płakać jak cholerne dziecko. Musiałem znaleźć Lanę, TERAZ. Składając starannie papier, wsadziłem go do kieszeni i wyciągnąłem telefon. Kiedy do niej zadzwoniłem, od razu skierowało mnie na pocztę głosową. Cholera. - Próbowałaś do niej zadzwonić? Dzwoniłaś do jej mamy? - zapytałem Ashton, kiedy próbowałem ponownie się do niej dodzwonić. - Nie podnoś na nią głosu. Wiem, że jesteś zdenerwowany, ale pamiętaj moje ostrzeżenie. I tak naprawdę, nie jesteś tak cholernie wyjątkowy. Po prostu tak napisała. Nie zwracałem pieprzonej uwagi na ostrzeżenie Beau. Musiałem znaleźć Lanę. - Nie podnoszę głosu. Muszę znaleźć Lanę - krzyknąłem, patrząc na niego, kiedy trzasnąłem pięścią o ceglany kominek. Ból nie był wystarczający, aby znieczulić agonię w mojej klatce piersiowej.
- Sawyer przestań! Krwawisz. Beau, zrób coś - zmartwiony głos Ashton zabrzmiał, jakby dochodził z jakiegoś tunelu. - GDZIE ONA JEST? - ryknąłem, waląc pięściami o ścianę i próbując powstrzymać łzy rozmywające mój wzrok. Musiałem ją znaleźć. Potrzebowała mnie. Och Boże, potrzebowała mnie. Przyciskając obie dłonie płasko do cegły, opuściłem głowę i pozwoliłem łzom spływać swobodnie. Straciłem ją. Nie mogłem jej stracić. Była tak złamana i nawet o tym nie wiedziałem. Chciałem znaleźć jej dupkowatego ojca i pobić jego twarz, aż ból wewnątrz mnie minie, a słowa w jej liście, nie złagodzą się. Jak mogli ją olewać? Jak ktoś mógł ją olewać? - Sawyer, znajdziemy ją - powiedziała Ashton i uciekł z niej mały szloch. - Beau, on płacze. Nie mogę tego znieść. Zrób coś - błagała. - Dasz nam chwilkę, Ash? - odpowiedział Beau. Słyszałem, jak Beau szepcze do Ashton i całuje ją, zanim jej kroki oddalają się korytarzem. - Człowieku, musisz się kurwa wziąć w garść. Tracisz kontrolę, a to gówno ci nie pomoże. Dodatkowo, sprawiłeś, że Ash jest cała we łzach. Nie miał prawa mówić mi, jak miałem sobie z tym radzić. Straciłem ją, próbując mu pomóc. Odepchnąłem się od ściany i odszedłem, kiedy próbowałem zetrzeć dowód mojego złamania z twarzy. - Słuchaj, stary, rozumiem. Kochasz ją. Znam to uczucie naprawdę dobrze. Ale płakanie jak pieprzona cipka nie pomoże ci. Musimy ją znaleźć. Muszą to zrobić duzi chłopcy. Osusz łzy i pomóż mi nad tym pomyśleć? Zamarłem, a moje ręce opadły po bokach. Co on właśnie powiedział? Odwracając się, patrzyłem na niego.
- Czy ty właśnie powiedziałeś, że „ją kocham”? Beau przewrócił oczami i skrzyżował ręce na piersi, kiedy oparł się o framugę drzwi. - Naprawdę, Saw? Musisz mnie o to pytać? - Potrząsnął głową, jakbym był największym idiotą na świecie. - Pozwól, że cię o coś zapytam. Kiedy straciłeś Ash… płakałeś? Wiem, że się pobiliśmy i dużo krzyczałeś. Ale czy płakałeś? - Nie. Beau skiną głową. - A chciałeś? Czy raczej byłeś wściekły jak cholera? Pomyślałem o tych tygodniach po naszym zerwaniu. Nie pamiętałem powstrzymywania łez. Nawet raz. - Nie. - Tak sądziłem. Bo chociaż kochałeś Ash, nie była ona tą jedyną. Kiedy zakochujesz się w tej, która cię posiądzie, będzie jedyną, która sprawi, że będziesz płakać.
Tłumaczenie: Bat Korekta: xxaniia16xx
Rozdział 20
Lana - Nie powiem ci, gdzie jestem, mamo - powtórzyłam po raz piąty. - Lano Grace McDaniel! Masz jedynie osiemnaście lat. Niebezpiecznie jest dla ciebie podróżować samodzielnie. Jestem twoją matką! Muszę wiedzieć, gdzie jesteś. Wróć do domu. Po prostu gdziekolwiek jesteś, wróć do domu. Ashton dzwoniła do mnie trzy razy i ten Sawyer... - Nie. Nie chcę tego słuchać. Nie obchodzi mnie to. Po prostu, mamo, jeśli chcesz ze mną rozmawiać, nie wspominaj o Ashton, dobrze? - Ale oni... - Rozłączę się i wyłączę telefon. Rozumiesz mnie? Usłyszałam ostre wciągniecie powietrza przez mamę. Nigdy wcześniej się tak do niej nie zwracałam, ale byłam zmęczona. Nigdy mnie nie słuchała. Próbowała mnie kontrolować. Nigdy więcej. Miałam osiemnaście lat, ale czułam się o wiele starsza. Zawsze tak było. - Dobrze - warknęła. - Teraz, kiedy nie masz mi już nic innego do powiedzenia, muszę iść. Zadzwonię niedługo. Zaufaj mi, kiedy mówię ci, że jestem całkowicie bezpieczna. To wszystko, co musisz wiedzieć. - Jeśli chodzi o twojego ojca...
- Nie, mamo, nie chodzi o niego. Już nie. Moje decyzje dotyczą mnie samej. Od teraz, to co będę robić, nie będzie się liczyło z tym, co powiecie czy zrobicie, ty czy tata. Milczenie mojej mamy było tak niezwykłe, że zastanawiałam się, czy się rozłączyła. To byłby zdecydowanie pierwszy raz. Wtedy usłyszałam głębokie westchnienie. - Dobrze - powiedziała w końcu. - Dobrze - odpowiedziałam. - Kocham cię, Lano. Wiesz o tym, prawda? Nie, nie wiedziałam. Nie bardzo. Nie byłam pewna, co mama rozumiała z koncepcji miłości kogoś więcej, niż tylko samą siebie. - Jasne, mamo. Też cię kocham - powiedziałam w końcu. Byłam już zbyt uczciwa jak na jedną rozmowę. Kochałam ją i nie byłam pewna, czy zniesie jeszcze więcej prawdy. Naciskając koniec, podeszłam i wyłączyłam telefon, zanim umieściłam go w swojej największej walizce. Nie dlatego, że myślałam, że moja mama była wystarczająco inteligenta, aby mnie wyśledzić czy coś. Nie byłam pewna, czy nawet pomyślałaby o takim sposobie znalezienia mnie. Pomyślałam, że będę go mieć wyłączonego, chyba że chciałam się zameldować, że byłam bezpieczna. Może powinnam kupić jeden z tych jednorazowych telefonów komórkowych i używać go teraz do połączeń. Pamiętałam odcinek z CSI, gdzie ta metoda zadziałała. Potrząsając głową na swoje własne intrygi, aby ukryć się przed mamą, podeszłam stanąć przed dużym oknem osadzonym w lewej ścianie. Jewel nie żartowała o widoku. Mogłam zobaczyć basen po mojej lewej, ponieważ byliśmy na parterze, ale prosto przede mną nie było nic poza piaszczystą plażą i za-
toką Meksykańską. Mogłabym tu zostać na resztę lata. Wyprostować rzeczy. Uleczyć się. Potem wrócić do Alpharetty i stawić czoło mojej przyszłości. Może mogłabym dostać pracę, czy dwie, dobrze płatne. Oszczędzić na dwa lata, a następnie udać się na Uniwersytet w Georgii. Nie był to mój pierwszy wybór, ale było to lepsze, niż pobyt w domu i pójście na tamtejsze studia. Lepiej byłoby, gdybym poszła na studia państwowe, niż na Florydę. Krzywiąc się na swoją głupotę, myślałam o wszystkich rzeczach, które sprzedałam na Ebayu, kiedy już usłyszałam wiadomości, że Sawyer zapisał się na Florydę. Pomyślałam, że mogłabym zaoszczędzić wystarczająco dużo pieniędzy, a mój tata mi pomoże. Wysłałam podanie, zostałam przyjęta i użyłam małego stypendium, które dostałam od klubu miejscowych pań, którego częścią była moja mama, aby zapłacić za swoją rejestrację. Nadal potrzebowałam o wiele więcej. Nie, żeby to miało jakieś znaczenie. Teraz już nigdy nie będę w stanie przez to przejść. Może to był sposób losu, aby mnie zatrzymać i powstrzymać od głupiego planowania. Nie dla mnie było studiowanie na Uniwersytecie we Florydzie. Nie dla mnie było spotykanie się ze Sawyerem. - Hej, chica, przestań przyglądać się tej wspaniałej plaży z tym smutnym wyrazem twarzy i załóż swoje gorące, małe, różowe bikini i chodź, trochę się ze mną porozkoszować tym słońcem. Odwróciłam się, aby zobaczyć, że Jewel stała w drzwiach. Długie blond włosy miała zawiązane w koński ogon i miała na sobie limonkowo zielone sznurkowe bikini, które sprawiało, że jej opalenizna stawała się jeszcze ciemniejsza. - Co z twoją randką? I co się stało z tobą i Heathem? Myślałam, że spędza z tobą lato. - Kiedy powiedziała mi o swoim dniu z ratownikiem, byłam tak skupiona na oddychaniu, przez moje złamane serce, że nie przetworzyłam jej komentarza.
Machnęła ręką, jakby odganiała muchę. - Złapał mnie z tym siatkarzem plażowym, jakby, grającą w profesjonalnej drużynie. Taki gorący, Lana. Mam na myśli gorący. I caaałkowicie warty tego. Heath zarzucił grzywką i odszedł. Tak było najlepiej. Właśnie wycisnęliśmy wszystko, co było najlepsze w naszym związku. Czas iść dalej. Taka była Jewel. Mogła przeskakiwać z jednego faceta na drugiego i nigdy nie patrzeć wstecz. Każdy facet, który wchodził z nią w związek, sam się prosił o kłopoty. Jewel nie mogła tego robić. Jednak mogła być przyjacielem. Może nie najlepszym na świecie, ale była jedynym, jakim kiedykolwiek naprawdę miałam. Właśnie teraz, ratowała mi życie. - Pozwól mi się przebrać i spotkamy się tam za kilka minut - powiedziałam do niej. Skinęła głową i odwróciła się, aby odejść, kiedy przypomniałam sobie o swojej mamie. - Hej, Jewel - zawołałam Odwróciła się i spojrzała na mnie z beztroskim wyrazem twarzy, który zawsze nosiła jak korona. - Tak? - Nie mów mojej mamie czy tacie, że tu jestem, jeśli zadzwonią, dobrze? Jewel skinęła. - Nie martw się. Też bym chciała ukryć się przed tą dwójką, jeśli byliby moimi rodzicami. - I Ashton, jeśli zadzwoni... nie chcę również, żeby ona wiedziała. Oczy Jewel rozszerzyły się w zdumieniu.
- Wow, naprawdę? Co twoja idealna kuzynka, którą kochasz tak bardzo, ci zrobiła? Mogę pociągnąć ją za te jej blond włosy, jeśli trzeba. I tak jest trochę zbyt sztywnie idealna, jak na mój gust. Potrząsając głową, nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Tak, Jewel może podbijała do faceta, którego lubiłaś i ubierała się jak dziwka na spodzie w nadziei, że skusi księdza, ale pilnowała twoje tyły i walczyła, jeśli miała jakieś szanse. - Ashton nic mi nie zrobiła. Wciąż ją kocham, ale potrzebuję teraz trochę dystansu od Grove i ich wszystkich. Jewel zmarszczyła wargi, jakby chciała zapytać o więcej, ale próbowała się przed tym powstrzymać, aż w końcu kiwnęła. - Rozumiem. Nie powiem żadnej pieprzonej duszy pytającej o ciebie, że cię widziałam. Gotowe. Teraz zabieraj ten dziarski tyłek w bikini i wysmaruj się jakimiś kremami z filtrem, ponieważ Bóg wie, że nie potrzebujesz już więcej piegów. Nie bycie w stanie używać mojego telefonu było do dupy. Potrzebowałam czegoś do czytania, kiedy leżałam na plaży. Mój telefon miał w sobie aplikacje z ebookami. Nie miałam ze sobą prawdziwej książki i wszystko, co miała Jewel, to czasopisma, których nie byłam w nastroju czytać. Już wiedziałam, że te artykuły "Jak to zrobić" nie działały. Próbowałam większość z nich. Jewel pomachała radośnie, kiedy spojrzała na mnie przez swoje gorące różowe lotnicze okulary. Miała tutaj fajnie umeblowane. Dwa duże fotele i duży parasol, który już osłonił cieniem puste krzesła. Była skąpana z płomieniach słonecznych z magazynem na kolanach i dużym kieliszkiem w dłoni. - Wyglądasz gorąco, Lana banana - zawołała, a następnie gwizdnęła. Już nie robiłam się zakłopotana komentarzami Jewel.
Usiadłam na zacienionym krześle, odchylając głowę do tyłu i westchnęłam. To było miłe. Bryza, szum oceanu... - Proszę, weź łyk. Jest tam sok pomarańczowy, sok ananasowy, piwo imbirowe i wódka. Jest niesamowity. Zaczęłam potrząsać głową, ale zamiast tego sięgnęłam po szklankę i pomyślałam, co do cholery. Biorąc łyk tropikalnie aromatyzowanej mikstury, zdałam sobie sprawę, że była naprawdę dobra. Mogłabym wypić całą. Ale nie zrobiłam tego. Potrzebowałam teraz trzeźwego umysłu. Zapicie się przez moje problemy było słabym rozwiązaniem. Podałam napój z powrotem Jewel. - Mniam. Dzięki. Jewel zaczęła wstawać. - Zatrzymaj go sobie. Zrobię kolejnego. - Nie, dzięki. Nie chcę pić. Przynajmniej nie teraz. Jewel zmarszczyła brwi i wzięła szklankę, zanim opadła na fotel. - Powiesz mi, co się stało? Nie, prawdopodobnie nie. - Nie chcę o tym mówić - odpowiedziałam. Jewel westchnęła. - Dobrze, dobrze. Ostrzegam, ja tylko pozwolę, aby to pytanie trochę poczekało. W końcu powiesz mi, co się stało w Grove. Wystarczająco sprawiedliwe. Dała mi szansę na ucieczkę i trzymała usta zamknięte na ten temat. Kiedy będę gotowa, zasłuży na wyjaśnienia.
Telefon na jej kolanach zaczął śpiewać Circus - Britney Spears. To był dzwonek Jewel. Spojrzała na telefon, a następnie na mnie. - To twoja mama. Byłam na to przygotowana. - Odbierz. Udawaj, jakbyś nie miała o niczym pojęcia. Jewel uśmiechnęła się. Kochała pomysł kłamania. To było śmieszne, ale lubiła uczucie, jakie jej dawało. - Halo? Milczała przez chwilę. Moja mama prawdopodobnie mówiła bardzo szybko. - Więc, czekaj... po prostu zaginęła? Rozmawiałaś z nią? - Jewel mrugnęła do mnie. Była w tym dobra. - Och, wow. Nie, nie dzwoniła do mnie, ani nic. Czy powinnam spróbować do niej zadzwonić? Mogę sprawdzić, czy odbierze mój telefon i powie mi, gdzie wyjechała. Była naprawdę dobra. Cholera, prawie uwierzyłam, że nie wiedziała, że wyjechałam z Grove. - Wyłączyła? Auć. Kto wkurwił jej płatki śniadaniowe - Przykryłam usta w szoku. Właśnie powiedziała wkurwił, kiedy rozmawiała z moją matką. - Dziwne, pani Mac, ale nie, nie dzwoniła do mnie. Miałam nadzieję, że to zrobi, ale nie słyszałam jeszcze nic od niej. Dam ci znać, jeśli czegoś się dowiem. Moja matka nienawidziła, kiedy Jewel nazywała ją panią Mac. Właściwie, moja matka nienawidziła Jewel. Ta rozmowa musiała być irytująca, że się nie kończyła.
- Muszę iść, pani Mac. Przepraszam, ale mój ratownik jest tutaj i jest pysznym numerkiem, wiesz? Zadzwonię, kiedy czegoś się dowiem - zagruchała, a następnie się rozłączyła. Sprawdziła dwa razy, aby upewnić się, czy na pewno się rozłączyła, zanim uśmiechnęła się do mnie. - No dalej, powiedz to. Rozwaliłam tę rozmowę. Jeśli wewnątrz nie byłabym całkowicie zdrętwiała, zaśmiałabym się. - Tak, byłaś niesamowita. Nigdy nie będę już pewna, czy mówisz prawdę, bo to było całkowicie wiarygodne. Jestem niemal przekonana, że nie widziałaś mnie, ani nic ode mnie nie słyszałaś. Jewel zachichotała i odchyliła się do tyłu na krześle. - Wszystko jedno, i tak jesteś jedyną osobą na ziemi, która potrafi czytać przez moje kłamstwa. Wolę myśleć o tym, jak o graniu. Tak bardzo myślę, że muszę się przenieść do Hollywood. Byłabym wspaniała na dużym ekranie. Albo może po prostu serialu CW... Ooooch. Mogłabym być w Pamiętnikach Wampirów i odciągnęłabym Damona od jego zauroczenia Eleną. Wtedy mogłabym zrobić jedną z tych nagich scen które tak bardzo lubi robić. Zamknęłam oczy, kiedy kontynuowała o nagim Damonie i jak niesamowicie wyglądałaby w telewizji.
Sawyer Trzy dni i noc. Nawet jej matka nie mogła jej znaleźć. Byłem pusty. Nic się więcej nie liczyło. Nie chciałem wstawać z łóżka. Jedyna rzecz, która trzymała mnie przy życiu, to nadzieja, że może dzisiaj zadzwoni. Może dzisiaj ją znajdę.
Nie mogłem spać. Co noc leżałem w łóżku, wpatrując się w sufit i rozmyślając nad wszystkimi bezmyślnymi rzeczami, które jej zrobiłem. Była również tak cholernie słodka. Nie zasługiwałem na nią, ale chciała mnie. Mnie. Nikogo innego. Nawet po tym, jak nazwałem ją rozproszeniem, wybaczyła mi. Kiedy potrzebowała kogoś, aby ją trzymał i ją wysłuchał, odepchnąłem ją, aby pomóc Ashton, kiedy wymiotowała. Wybaczyła mi również i to. Cholera, wszystko, co robiła przez ten miesiąc to wybaczała mi moją głupotę. Nie byłem pewien, czy mogłem sie skupić wystarczająco na następnym tygodniu, kiedy musiałem jechać do Florydy na pierwszy tydzień praktyk. Jak mogłem zostawić Grove i nie wiedzieć, czy z Laną było wszystko w porządku, nie dostać szansy trzymania jej i powiedzenia, jak przykro mi było? Jak mogłem ruszyć dalej bez powiedzenia jej, że byłem w niej zakochany? Podnosząc pierwsze, co wpadło mi w ręce, losowy obrazek w ramce, rzuciłem nim przez pokój i ryknąłem z frustracji. Wszystko, aby tylko uwolnić strach, ból i uczucie duszności przez utratę, wbijające się wewnątrz mnie. - Zrobiłeś dziurę w kartongipsie. Zgaduję, że twoja mama nie będzie naprawdę szczęśliwa, kiedy to zobaczy - wycedził Beau i spojrzałem w stronę drzwi, aby zobaczyć, jak w nich stoi i mnie obserwuje. - Jakby mnie to kurwa obchodziło - odpowiedziałem z gniewnym grymasem. Beau wzruszył ramionami. - Po prostu mówię, że może chciałbyś wrócić do walenia pięścią w cegły, przynajmniej tego nie możesz zniszczyć. Chociaż, będziesz potrzebował tych dłoni sprawnych na następny tydzień. Floryda będzie potrzebować swojego złotego chłopca, aby zagrał w football, jeśli chcą mieć jakieś szanse chociaż raz pokonać Tide w ciągu następnych czterech lat.
Wiedziałem, że próbował oderwać moje myśli od Lany, ale to było bezsensowne. Nie byłe w nastroju, do kłócenia się z nim o footballowe SEC. W tym momencie, nie obchodziło mnie, kto to wygra. Chciałem tylko Lanę z powrotem. Opadłem na kanapę za mną i pozwoliłem mojej głowie opaść do tyłu, na czarną skórę. - Muszę ją znaleźć, Beau. - Zdesperowany ton w moim głosie nie zelżał. - Znajdziemy ją. Po prostu potrzebujemy trochę czasu. Dziewczyna nie chce być odnaleziona. Jest mądra. Ukryła wszystkie swoje ślady. Nie mogła ukryć wszystkiego. Ktoś musiał jej pomóc. Ale kto? - Nie mogła tak po prostu zniknąć. To nie tak, że w Grove mamy jakieś cholerne taksówki, które może wynająć. Cholera, nawet nie mogła po nią zadzwonić, bo one nie istnieją. Jest co najmniej trzydzieści kilometrów od najbliższego dworca autobusowego. KTOŚ musiał jej pomoc. To moja brakująca wskazówka. Beau usiadł na kanapie naprzeciwko mnie. - Jej mama dzwoniła do jej przyjaciółki na plaży, prawda? Skinąłem, zamykając oczy. Spotkałem Jeel. Nie było mowy, aby rzuciła wszystko i zaciągnęła tyłek tak szybko do Grove, aby odebrać Lanę. Nie możliwe. Nawet, jeśli by chciała, nie mogłaby tego zrobić. - Nie słyszała nic od niej. Mama Lany powiedziała, że była pozytywna. Sama rozmawiała z Jewel i dziewczyna nie miała pojęcia. Nie żeby za bardzo się o to martwiła. Beau zmarszczył brwi. - Jej przyjaciółki nie obchodzi, że zaginęła?
- Nie spotkałeś Jewel. Jest zainteresowana imprezowaniem i chłopakami. To zakres jej dbania o rzeczy. Spędziłem z nią cały posiłek starając się utrzymać jej dłoń z dala od mojego penisa. Zaufaj mi. Dziewczyna jest płytka. - Tylko dlatego, że jest rozrywkową dziewczyną, nie znaczy, że nie jest lojalna wobec swojej przyjaciółki. Spędziłeś z nią ile, jeden posiłek? Nie sądzę, że to wystarczająco dużo czasu, aby zdecydować o lojalności człowieka. Zdenerwowała cię, ale Lana nie wydawała się dziewczyną, która zadaje się z kimś, kto nie ma dobrych cech. Jest cholernie ostrożna. Jeśli nazywa Jewel przyjaciółką, musi w niej coś być, o czym ty nie wiesz. Beau miał rację. - Wiesz, masz rację. - Wstałem i sięgnąłem po telefon. Teraz miałem numer matki Lany na szybkim wybieraniu. - Do kogo dzwonisz? - zapytał Beau, pochylając się do przodu z łokciami opartymi na kolanach. - Do mamy Lany. Potrzebuję numeru Jewel. Beau skinął. - Teraz myślisz. Po tym jak dostałem numer telefonu Jewel i zapewniłem mamę Lany, że zadzwonię do niej, kiedy czegoś się dowiem, szybko się rozłączyłem i wykręciłem numer, który mi dała. - Halo? - powiedział jasny, radosny głos po trzecim dzwonku. - Jewel? Tu Sawyer Vincent - odpowiedziałem. - Oooooch, cóż, czyż to nie niespodzianka? Nie przypominam sobie dawania ci swojego numeru telefonu, Sawyerze Vincent. Tak bardzo za mną tęskniłeś, że aż zacząłeś mnie śledzić? - zagruchała do telefonu. Beau się mylił. Już
byłem zastraszony. Teraz laska miała mój numer i możliwość cholernego wkurzania mnie. - Uch, tak, cóż, miałem nadzieję, że pomożesz mi... - Cokolwiek zechcesz, jestem pewna, że mogę to zrobić. Mam bardzo utalentowane ręce... i usta. Nie wiedziała, jak odebrać wskazówkę. Tego byłem pewny. - Rozmawiałaś ostatnio z Laną? Dzwoniła do ciebie? Wiem, że jej mama dzwoniła do ciebie i nie wiedziałaś nic, ale jestem zdesperowany. Muszę ją znaleźć. Jeśli cokolwiek wiesz, proszę, proszę powiedz mi. Potrzebuję jej. Proszę. Przestałem błagać i cicho modliłem się, aby ten telefon nie poszedł na marne. - Uch, wow. Um, co do cholery się z wami stało? Mam na myśli, jej mama dzwoniła i martwiła się i pomyślałam, że może Lana uciekła z powodu swojego ojca albo coś. Spodziewałam się, że do mnie zadzwoni, ale nie zrobiła tego jeszcze. Czy to twoja wina? Skrzywdziłeś ją? Mały promyk nadziei który miałem, został ugaszony. Powinienem wiedzieć lepiej, że Lana nie uciekłaby do Jewel. Poza tym, to było niemożliwe. Kto by ją tam zabrał? Ta dziewczyna naprawdę nie miała o niczym pojęcia. - Muszę z nią porozmawiać. Muszę się z nią zobaczyć. Jeśli zadzwoni do ciebie, albo masz jakieś pomysły, gdzie mogłaby być, mogłabyś proszę do mnie zadzwonić? Zapłacę ci za fatygę: po prostu proszę, daj mi znać, jeśli coś wymyślisz. Nie szukam jej dla jej matki. To dla mnie. Tylko dla mnie. - Okeeeej, Sawyerze Vincencie. Będę pamiętać, aby dać ci znać, jeśli czegoś się dowiem. Ale cholera, teraz jestem ciekawa. Czy mała Lana banana w końcu złapała sobie chłopaka? Mam nadzieję, bo dziewczyna jest mocno przeterminowana.
Mocniej chwytając telefon, pracowałem nad kontrolą, którą potrzebowałem, aby nie kazać suce się odpieprzyć. Jedynym powodem, dla którego tego nie zrobiłem to to, że nie mogłem spalić mostu. - Zadzwoń do mnie, jeśli coś usłyszysz, dobrze? - powtórzyłem. - Jasne, seksowny. W międzyczasie możesz mnie odwiedzić. Naprawdę cię uszczęśliwię. Zatrzymuję się w Kiva Dunes, w mieszkaniach na Zachodnim Wybrzeżu. Pokój 103. Mój pokój jest na ostatnim końcu w rogu, z widokiem prosto na wodę, zamiast z widokiem na basen. Wyłączyłem się, kiedy tak nawijała. Dziewczyna nie miała pojęcia. - Nie, dzięki, po prostu zadzwoń, kiedy coś usłyszysz. Dzięki. - Wcisnąłem koniec, zanim mogła powiedzieć mi, jak szczęśliwym mnie uczyni. - No i? - zapytał Beau. - Nic nie wie. Zgaduje, że wygrała jakieś konkursy zmieniania tematu. - Huh - było jego jedyną odpowiedzią.
Tłumaczenie: Bat Korekta: xxaniia16xx
Rozdział 21
Lana Z zewnątrz, przez moje okno, muzyka waliła głośno, a obcy wypełniali salon w mieszkaniu, kiedy robiło się coraz głośniej. Myślałam, że skoro to było mieszkanie, ludzie w innych pokojach będą narzekać. Ale najwyraźniej to było centrum imprez. Głośniki przy basenie grały wybuchową muzykę taneczną. Mogłam usłyszeć taki sam hałas nad moją głową. Całe to miejsce było szalone. Nie był to duży budynek. Miał co najwyżej trzydzieści mieszkań i jak mówiła Jewel, wszystkie były używane przez swoich właścicieli. Nie były wynajmowane. Zasłoniłam rolety, aby dać sobie trochę prywatności. Już trzy różne osoby pukały do moich drzwi. Po drugim pukaniu, przestałam odpowiadać. Pijani faceci z równie pijanymi dziewczynami, szukający miejsca do uprawiania paskudnego seksu bez zabezpieczeń, przenoszący choroby. Drżąc na samą myśl, poszłam do łazienki przyłączonej do mojego pokoju. Byłam wdzięczna za to małe spokojne miejsce. - Otwieraj natychmiast te drzwi, Lana - krzyknęła Jewel, waląc w drzwi mojej sypialni. Świetnie, już była pijana i teraz chciała mnie zmusić do zabawy. Wzdychając, podeszłam aby otworzyć drzwi i z tym skończyć. Chciałam tylko długą, gorącą kąpiel. Szarpiąc drzwi, zaczynałam jej mówić, że nie byłam zainteresowana, kiedy przepchnęła się obok mnie i zatrzasnęła za sobą drzwi. Zamknęła je a następnie odwróciła się, aby na mnie spojrzeć.
-Co ty do CHOLERY zrobiłaś Sawyerowi Vincentowi? - spytała z wyrazem podziwu na twarzy. Nie chciałam rozmawiać o Sawyerze. - Powiedziałam ci, że nie chcę o nim rozmawiać. - Cóż, będziesz, ponieważ właśnie wykłamałam swoją dupę dla ciebie, kiedy ten chłopak błagał i błagał, abym do niego zadzwoniła, kiedy coś od ciebie usłyszę, albo będę miała pomysł, gdzie możesz być. Zadzwonił do Jewel? - Kiedy? Właśnie teraz? Zadzwonił do ciebie? - zapytałam, zdezorientowana. - TAK, zadzwonił do mnie. Ze swoim seksownym południowym akcentem i tym wszystkim. Był wzruszający. WZRU-SZA-JĄ-CY. Coś ty zrobiła? Możesz mi dać lekcje? Ponieważ dziewczyno, musiałaś wstrząsnąć jego światem. Opadając na łóżko za mną, gapiłam się na nią, kręcąc głową. Dlaczego do mnie dzwonił? Miał teraz Ashton. Nie mógł być po prostu szczęśliwy? Dlaczego błagał Jewel, aby mu pomogła? Dla spokoju Ashton. To była jedyna rzecz, która miała jakikolwiek sens. - Co dokładnie mówił? - zapytałam. Jewel oparła jedną dłoń na biodrze i pokręciła głową. - O nie. Nie będziesz pierwsza zadawać pytań. Ja będę. Ja pytam, ty odpowiadasz. Wtedy i tylko wtedy, powiem ci co powiedział. Psiakrew. - Proszę, nie zmuszaj mnie do tego. Nie chcę o tym rozmawiać.
- Żadnego więcej błagania. Już miałam go wystarczająco dużo, jak na dzisiejszą noc, dziękuję ci bardzo. Teraz, mów. Samo myślenie o nim sprawiało, że byłam niespokojna. Jak miałam o nim mówić? Wstając, zaczęłam chodzić przed łóżkiem. Mogłam to zrobić. Chciałam wiedzieć, co mówił do Jewel i co ona odpowiedziała, ponieważ jeśli Jewel coś wypaplała, musiałam się spakować i wyjechać. Nie chciałam, aby Ashton czy mama się tu pojawiły. - Byłam zakochana w Sawyerze Vincencie odkąd byłam dzieckiem. On był zakochany w Ashton tyle samo czasu. Zerwali około siedmiu miesięcy temu, ponieważ ona zakochała się w jego kuzynie, Beau. Nie pytaj mnie dlaczego, bo nie mogę tego zrozumieć. Sawyer jest doskonały. Beau jest... cóż, Beau jest poganinem... ale jest szaleńczo zakochany w Ashton. - Czekaj, oboje tych chłopaków jest zakochanych w Ashton? - zapytała Jewel. - Tak. Zawsze byli - odpowiedziałam i wzięłam głęboki oddech, zanim kontynuowałam. - Myślałam, że kiedy Sawyer już miał czas, aby dać sobie spokój z Ashton, wejdę ja i zrobię ruch. Spróbuję zdobyć jego uwagę. - Zraniony, bolesny śmiech, który mi uciekł graniczył ze szlochem. Nienawidziłam swojej słabości, na wspomnienie jego imienia. - Zrobiłam cały ten makijaż w nadziei, że przyciągnę uwagę Sawyera. I tak już był czas na mnie, abym przestala wyglądać jak mysz. Zrobiłam to, ponieważ chciałam być dziewczyną, która wpadnie Sawyerowi w oko. I to podziałało. Zauważył mnie. Ale to nie było wystarczające. - Proszę, Boże, niech jej to wystarczy. Nie chciałam już więcej o tym mówić.
- Okej, więc jeśli to wszystko, czemu chłopak błagał mnie, abym pomogła mu cię znaleźć? Ponieważ sposób w jaki brzmiał wydawał się, że dostałaś się do niego bardziej, niż myślisz - zapewniła mnie Jewel. Musiałam powiedzieć jej wszystko, albo skończy źle zakładając i powie mu, gdzie jestem. - Jestem pewna, że błagał cię, ponieważ kiedy Ashton czegoś chciała, Sawyer przenosił góry, aby to dla niej zdobyć. - Jest z Beau, prawda? - zapytała Jewel. Odwróciłam się od niej tak, aby schować przed nią łzy kujące w moje oczy i pokręciłam głową. - Nie. Beau ją zdradził. Byłam naprawdę zszokowana, ponieważ był w niej całkowicie zakochany, ale miała dowód. Kiedy tylko się dowiedziała, pobiegła do Sawyera. Rzucił mnie, jakbym była w ogniu i pozwolił jej wbiec prosto w swoje ramiona. - Pociągając nosem, otarłam łzy, którym udało się uciec i spojrzałam na Jewel. - To znaczy, że jest zdesperowany, żeby cię znaleźć, ponieważ Ashton jest zdenerwowana, że wyjechałaś? Wszystko, co mogłam zrobić, to kiwnąć. - Cholera - mruknęła Jewel, a następnie na jej twarzy pojawił się wściekły grymas. - Mam zamiar pobić jej ładną, małą twarz. - Jewel, nie. Nie wiń Ashton. Nic z tego nie było jej winą. Nie może kontrolować faktu, że Sawyer ją kocha. Byli parą przez trzy lata. On jest jej bezpiecznym miejscem. - To ssie. Wiesz o tym, prawda? - Niesmak na jej twarzy niemal wywołał we mnie uśmiech. Niemal.
- Tak, prawda. Ale sama w to weszłam. Zaryzykowałam. - Wzruszając, podeszłam usiąść obok, niej na łóżku. - Obie wiemy, że to był czas, abym zaczęła ryzykować. Rozbiłam się i spaliłam, ale czegoś się przez to nauczyłam. Jewel owinęła rękę wokół mojego ramienia i przyciągnęła do siebie moją głowę. - Ach, cholera. Do bani - westchnęła. - Nic mu nie powiem. Prosił i błagał, abym do niego zadzwoniła, kiedy coś od ciebie usłyszę, albo będę wiedzieć, gdzie mogłabyś być. Powiedział, że „potrzebuje” cię znaleźć. Pomyliłam się przez jego niespokojny ton. Pomyślałam, że owinęłaś chłopaka wokół swojego palca i wściekłaś się na niego, zostawiając go na lodzie. Nie zdawałam sobie sprawy, że próbował złagodzić winę jakiejś innej dziewczyny. Może jest twoją kuzynką, ale nie jestem jej fanką. Tylko mówię. Siedziałyśmy w milczeniu. Wreszcie usiadłam prosto. - Dziękuję ci za skłamanie. Mam pełną wiarę w twoje zdolności aktorskie. Jewel uśmiechnęła się. - Więc chcesz ze mną uciec do LA? Mogłybyśmy rozkręcić to miasto. Ty i ja. Prawdziwy śmiech uciekł ze mnie i pokręciłam głową. - Nie teraz. Może jakoś wkrótce. - Wyjdź i idź się zabawić. Zapomnij o wszystkim. Wypij jednego z moich tropikalnych drinków. Mam jednego którego robię z kokosowym rumem, jest nie do przebicia. Nie byłam gotowa. - Daj mi jeszcze kilka dni, dobrze?
- Jasne, kochanie.
Sawyer Sawyer zawsze był chłopcem Vincent, który był warty walki. On jest tym jedynym. Ponownie czytałem tę ostatnią linijkę już jakby po raz setny. Byłem spakowany i kierowałem się na Florydę. Minął już tydzień i nie było Lany. Żadnego znaku od niej. Żadnej wiadomości. Jej telefon nadal przenosił bezpośrednio do poczty głosowej. Ponownie zadzwoniła do swojej matki, aby się zameldować, ale numer był nieznany i nie była w stanie go wyśledzić. Wszystko co wiedziałem to to, że żyła. Ta niewielka ilość wiedzy trzymała mnie przed straceniem rozumu. Żyłem dla tych rozmów z jej matką mówiącą mi, co mówiła Lana. To było moje jedyne połączenie z nią i chociaż nie byłem fanem jej rodziców, zacząłem czuć dziwny rodzaj sympatii dla jej szalonej matki. Kochała Lanę, nawet jeśli była beznadziejna w pokazywaniu tego. Kobieta była całkowicie kontrolująca, ale Lana zrobiła jej teraz numer i byłem gotów założyć się, że ich relacje zmienią się teraz na zawsze na lepsze. Składając notatkę, którą Lana zostawiła Ash, do zużytych zgnieceń, od ciągłego otwierania jej i czytania, a następnie ponownego składania, wsunąłem go do kieszeni. Nigdzie bez niego nie chodziłem. Trzymanie go blisko przy sobie przypominało mi, że kiedy ją znajdę, mogę to wszystko naprawić. Źle mnie zrozumiała i to była moja wina. Gdybym otworzył oczy i zdał sobie sprawę, że byłem w niej zakochany, to by się nie stało. Niestety, Lana nie wiedziała o tym. Myślała, że nadal kochałem Ash. - Sawyer, jesteś gotowy? - zawołał tata z przedpokoju. Nie byłem gotowy. Nie chciałem opuszczać Grove. Co, jeśli wróci, a mnie tu nie będzie? Poza tym,
jak do cholery miałem się skupić na tyle, aby grać w piłkę nożną? Ten tydzień będzie katastrofą. - Idę, tato - zawołałem. Złapałem swój telefon tak, abym mógł spojrzeć ponownie na zdjęcie od Ash, które wysłała mi wiadomością, z naszej wyprawy w góry. Lana wspinała się po skałach na wodospadzie w Cheaha i Ash zrobiła jej zdjęcie, kiedy się oglądała do tyłu, śmiejąc. To było jedyne jej zdjęcie, które miałem. Wydrukowałem je i oprawiłem tak, abym mógł trzymać przy moim łóżku. Podczas niektórych nocy, patrzenie na nią było jedyną rzeczą, która mnie trzymała. Wsunąłem telefon do kieszeni. Miałem mój list i moje zdjęcie. To mi pomoże przejść przez następne kilka dni. Kiedy zszedłem w dół po schodach, Ethan stał w przedpokoju, rozmawiając z moim tatą. Jego oczy spotkały moje i poczułem coś. Było coś, co mi umykało. - Ethan? Zaszurał nogami. - Hej, Sawyer. Ja, uch, zapomniałem, że dzisiaj wyjeżdżasz. Nie byłem na imprezach na polu, czy gdziekolwiek indziej, odkąd Lana mnie zostawiła. - Tak, zaczyna się praktyka. - Przyszedłem cię o coś zapytać, ale chyba poczekam, aż wrócisz. - Jesteś tu, wiec równie dobrze możesz zapytać. - Boże, pomóż mu, jeśli zapyta mnie, czy Lana była dostępna. Złamałbym jego cholerny kark. - Uch, chodzi o Lanę - zaczął. Spojrzałem na mojego ojca. - Możesz dać nam chwilkę, tato?
Marszcząc brwi, mój ojciec skinął głową i chwycił jedną z moich toreb, zanim skierował sie na zewnątrz. - Co z Laną? - zapytałem, upewniając się, że usłyszał ostrzeżenie w moim głosie. Ethan westchnął. - Nie wiem, jak o to zapytać - zaczął. - Ostrożnie dobieraj słowa, bracie - odparłem. Skinął głową. - Tak, rozumiem to głośno i wyraźnie. - Odchrząkając, znowu przesunął nogami. - Czy ty, uch, kochasz ją? Lanę, oczywiście. Fakt, że czuł potrzebę wyjaśnienia, że mówił o Lanie wkurzył mnie. Nie lubiłem, kiedy porównywano ją z Ashton. Była o wiele więcej niż to, co miałem z Ashton. Nie było żadnego porównywania. - Tak - warknąłem. - Mam na myśli, czy kochasz ją bardziej od... - Nie mów tego kurwa - warknąłem. To było urwisko, przez które Ethan nie chciał spadać. Oczy Ethana rozszerzyły się ze zdumienia. - Okej. Łapię. - Cofnął się i ruszył w kierunku drzwi. - To wszystko, co chciałeś powiedzieć? Dowiedzieć sie, czy Lana była dostępna? Wiesz, że zostawiła mnie, prawda? Nikt nie może jej znaleźć. Ethan przełknął ślinę i powoli pokręcił głową. - Nie, to znaczy, coś słyszałem. Nie byłem pewien. - Muszę iść, jeśli to wszystko, czego potrzebowałeś.
Ethan odwrócił się i ruszył do drzwi frontowych. - Powodzenia na Florydzie. Będę, uch, do zobaczenia po powrocie. Czekam na wiadomości, jak było. Reszta z nas będzie musiała żyć zastępczo bez ciebie i Beau. Odkąd nasze dni footballu się skończyły. Jego głos był napięty, ale mogłem powiedzieć, że próbował mnie uspokoić. Gdybym był dobrym przyjacielem, przeprosiłbym. Właśnie teraz nie mogłem. Zrobię to następnym razem, kiedy go zobaczę. Wsuwając dłoń w kieszeń, delikatnie potarłem listem Lany między palcami. Musiałem ją znaleźć. Tłumaczenie: Bat Korekta: xxaniia16xx
Rozdział 22
Lana Moje piegi robiły się coraz gorsze. Krem z filtrem 80 nie pomagał. Jasne, moja skóra nie była czerwona, ale moje piegi były coraz ciemniejsze. Nie tego chciałam. Mimo to, to była dobra terapia. Leżąc tam w moim bezpiecznym zacienionym miejscu, czułam się, jakbym była ukryta przed światem. Kryłam się przed wszystkimi, którzy mieli siłę, aby mnie zranić. Szkoda, że było to chwilowe rozwiązanie. Będę musiała wyjechać na koniec miesiąca i skierować się do Alpahetty i do mojej matki. Nie chciałam o tym myśleć. Stawanie naprzeciwko niej, po tym, jak ukrywałam się niemal miesiąc, będzie ciężkie. Ale nadal się meldowałam. Nadal próbowała namówić mnie na rozmowę z Sawyerem. Zawsze kończyło się to moim odkładaniem telefonu. Miałam nadzieję, że w końcu przestanie. Może kiedy za kilka lat dostaniemy zaproszenie na ślub Ashton, w końcu porzuci nadzieję, że Sawyer Vincent był mną zainteresowany. Mój żołądek przewrócił się i zwalczyłam chory supeł, który spowodował ten pomysł. - Lana? - Znajomy głos przerwał moje rozmyślania i obróciłam się, aby zobaczyć Ethana stojącego za krzesłem, na którym normalnie leniuchowała Jewel. Nie było jej dzisiaj. Pojechała zaszaleć na zakupach butów. - Ethan? - odpowiedziałam w szoku. Nie spodziewałam się ponownie go zobaczyć.
- Hej, uch, przepraszam, że przyjechałem, ale nie można się tak jakby do ciebie dodzwonić na telefon w ostatnich dniach. - Och. Próbował do mnie zadzwonić. To mnie zaskoczyło. - W porządku. Chcesz usiąść? Spojrzał w dół na krzesło obok mnie i myślał przez chwilę, zanim obszedł go dookoła i usiadł. Musiał zamierzać zostać na chwilę. - Więc, o co chodzi? Jest coś, co chciałbyś mi powiedzieć? Ethan nie położył się na fotelu. Usiadł na brzegu, układając łokcie na kolanach w moją stronę. Jego głowa znajdowała się w cieniu parasola i jej poważny wyraz, zmartwił mnie. Jeśli chodziło o Sawyera, nie byłam na to gotowa. - Ty, uch, dobrze się bawisz? - zapytał. - Tak, ale mam wrażenie, że nie jechałeś tu półtorej godziny tylko po to, aby zapytać mnie, czy dobrze się bawię. Ethan zaśmiał się i pokręcił głową. - Nie. - Tak myślałam. Powiedz to, Ethan. - Chodzi o Sawyera... - Nieważne. Zamknij się, Ethan. Wycofuję to. Nie chcę wiedzieć, co masz do powiedzenia. - Sięgnęłam po swoją torbę i zaczęłam wstawać. - Jeśli chcesz nas odwiedzić i porozmawiać o pogodzie, lub spróbować jednego z tropikalnych drinków Jewel, jesteś bardziej, niż mile widziany. Ale nie będę rozmawiać o Sawyerze. - Poczekaj, proszę, nie idź - błagał, wstając razem ze mną. - Zignorujesz moją prośbę? - zapytałam.
Jego ramiona opadły i pokręcił głową. - Nie. Nie wspomnę o nim. Siadając, położyłam torbę obok siebie i sięgnęłam do środka, wyciągając musli. Złapałam dodatkowe i podałam Ethanowi, który również usiadł. - Proszę, masz musli. Sięgnął i posłał mi słaby uśmiech. - Dzięki. Siedzieliśmy w ciszy i jedliśmy. Kiedy już skończyłam swoje, odwróciłam się, aby na niego spojrzeć. Jego twarz była zmartwiona i niemal zapytałam go, czy z Sawyerem było wszystko w porządku. Strach, że Sawyer mógł byś ranny lub chory walczył ze strachem, że Ethan powie mi coś, czego nie mogłabym znieść. - Więc, kiedy wyjeżdżasz na studia? - zapytałam, starając się myśleć o czymś innym niż Sawyer. - W przyszłym miesiącu. A ty? Nienawidziłam przyznawać tego nikomu. Niemniej jednak, nadszedł czas, abym stawiła czoło faktom. - Nie wiem. Miałam zmianę planów z powodu nagłego braku pieniędzy u mojego taty. Więc będę chodzić na lokalną uczelnię przez następne dwa lata. Muszę pomyśleć, co po tym zrobić, ale z tym mam czas. Wiele. - Cierpki ton w moim głosie od powiedzenia tych słów na głos, osiedlił się na moich ustach. - Wow, przepraszam, Lano. Zawsze wyobrażałem sobie ciebie, jak idziesz na Ligę Bluszczową czy coś. - Nope, nie ja. - Byłam zmartwiona innymi rzeczami, poza moją edukacją. Zły ruch.
- Rozmawiałaś z Ash? - zapytał. - O niej też nie chcę rozmawiać, jeśli nie masz nic przeciwko. A odpowiedź brzmi: nie. Był zdecydowany, aby porozmawiać ze mną o Sawyerze. Chciał wiedzieć, czy miał prawo zapytać mnie o wyjście z nim? Na pewno nie chciał dać wrakowi kolejnej szansy. Byłam okropną randką. - Beau jej nie zdradził - wypalił szybko. Dlaczego te wiadomości bolały? Dlaczego do cholery obchodziło mnie, że ponownie, Sawyer został obrażony przez Beau? Jeśli Beau nie zdradzał, wtedy Ash nadal z nim była. Była szalenie zakochana w tym chłopaku. Dlaczego, dlaczego, dlaczego? Nie powinno obchodzić mnie, że Sawyer był sam. Nie powinno mnie obchodzić, że dostał to, co powinien. Nie powinno. To nie miało znaczenia. Jeśli nie tym razem, będą następne i następne i następne i następne razy, kiedy Sawyer wróci do niej biegiem - mając nadzieję, czekając i rozdzierając swoje serce i moje w tym procesie. - Nie rozmawiajmy również o Beau, dobrze. Właściwie, nie mówmy o nikim z Grove, z wyjątkiem ciebie - odpowiedziałam surowym tonem, czując się winna za używanie go. Ethan był po prostu miły. - Pomyślałem, że chcesz wiedzieć - odpowiedział, przesuwając się w swoim fotelu. - Nie obchodzi mnie to. Zamknęłam te drzwi. Albo raczej, ktoś uderzył mnie nimi w twarz i odeszłam, po tym jak dodał zamek. - Wiesz, czasami rzeczy nie są takie, na jakie wyglądają - zaczął i podniosłam rękę, aby go powstrzymać.
- Stop. Nie wiem, dlaczego tu jesteś. Ale jeśli dlatego, że Sawyer cię na to namówił, albo Ashton, proszę cię jako przyjaciela, abyś wyszedł. Ethan wydał z siebie zmęczone westchnienie. - Nikt nie wie, gdzie jesteś. Zatrzymałem twój sekret. Tak jak obiecałem. Pomyślałem, że mógłbym za nich wyjaśnić kilka rzeczy. - Dlaczego? Dlaczego chcesz coś za nich wyjaśniać? Jeśli się nie mylę, byłeś mną zainteresowany, a Sawyer wpadł i wyrwał wszystko z twojego uścisku. Myślę się w tym? Ethan wydał z siebie ciężki śmiech i pokręcił głową. - Nie, masz rację. - Dobrze, więc dlaczego próbujesz pomóc Sawyerowi załagodzić sytuację? - Ponieważ jest moim przyjacielem - powiedział Ethan. - I ty też. Był takim miłym facetem. Błogosławić jego serce: nie miał pojęcia, w co się mieszał. Tego nie dało się naprawić. - Cóż więc, potrzebujesz lepszych przyjaciół - mruknęłam. - Sawyer nigdy nie podbierał żadnej dziewczyny jeśli myślał, że jego przyjaciel może być nią zainteresowany. Kiedy zachował się tak jak zachował z tobą, nie podobało mi się to, ale wiedziałem, że coś było innego. Musiałaś się dostać do niego w sposób, w jaki nie zrobił nikt inny, ponieważ nie zachowywał się jak on. - Byłam środkiem, aby mógł wrócić do Ashton - odpowiedziałam kwaśno. - Być może na początku byłaś, Lana. Też tak o tym myślałem w pewnym momencie. Teraz wiem, że to się zmieniło. W coś więcej.
- Nie wystarczająco. W cokolwiek się zmieniło, nie było to wystarczające. Nikt nie będzie w stanie z nią konkurować. - Łzy zatykające moje gardło wkurzyły mnie. Nie będę znowu płakać. - Nie ma żadnej konkurencji - powiedział cicho. Nie chciałam przed nim płakać. - Po prostu idź, Ethan. Proszę. - Odwróciłam swoją głowę i zamknęłam oczy. Po minucie ciszy usłyszałam jak wstaje i wychodzi. Ciche łzy, spływały po mojej twarzy, kiedy słowa „Nie ma żadnej konkurencji” odtwarzały się w kółko w mojej głowie.
Sawyer Byłem w domu mniej niż godzinę, kiedy zadzwonił do mnie Beau. Poprosił mnie, abym spotkał się z nim w barze, na jakąś grę w bilard. Próbowałem powiedzieć mu, że chciałem tylko wziąć gorący prysznic, dwa Tylenole i położyć się do łóżka. Moje ciało bolało. Jak do cholery on nie chciał też się zwinąć i odpocząć? Poza tym, co z Ashton? Nie chciał jej zobaczyć? Wjeżdżając na żwirowy parking, rozejrzałem sie za ciężarówką Beau. Znalazłem ją na drugim końcu budynku. Jeep Ethana był tuż obok niej. I tak musiałem go przeprosić. Wysiadłem z mojego samochodu i skierowałem się do drzwi. Była spokojna noc, ale do baru i tak nie przychodziło zbyt wiele osób w środę. Od czwartku do niedzieli było tu kilka tłocznych momentów. Byłem tu tylko kilka razy z Beau, ale czasami przejeżdżałem obok. Wiedziałem, które noce miały pełny parking.
- Cóż, któż to, jeśli nie mój ulubiony siostrzeniec - zawołała ciocia Honey, zza baru. Skinąłem głową w jej kierunku. - Hej, ciociu Honey. - Chcesz piwa? Już ci mogę powiedzieć, że prawdopodobnie będziesz go potrzebował. Co to do cholery miało znaczyć? Zacząłem mówić „nie”, a potem zrozumiałem, że jeśli nie mogłem mieć ciepłego prysznica i leków przeciwbólowych, piwo było kolejną dobrą rzeczą. - Jasne, dzięki. - Idź do chłopców. Czekają na ciebie. Przyniosę ci piwo za chwilkę. - Tak, proszę pani - odpowiedziałem. - Proszę, nie nazywaj mnie mamą. Sprawia to, że brzmi, jakbym aktualnie była czyjąś mamą - zażartowała i mrugnęła do mnie. Naprawdę była darem. Podszedłem do Beau, który opierał się o krawędź stołu bilardowego ze skrzyżowanymi kostkami, ze schłodzonym kuflem piwa w ręku. Wyraz jego twarzy powiedział mi, że nie było to tylko przyjacielskie spotkanie. Byłem tutaj w jakimś celu. Wślizgując rękę do kieszeni, chwyciłem list Lany między palcami. Przypominanie sobie jej słów pomagało mi z radzeniem sobie. Jeśli to była zła wiadomość, potrzebowałem przypomnienia, że była gdzieś tam i mnie kochała. - Co jest, Beau? - zażądałem, kiedy byłem już wystarczająco blisko. - Mam dla ciebie kilka odpowiedzi, które będziesz chciał. Ale musisz zachowywać spokój, kiedy je dostaniesz.
Moje serce przyśpieszyło i zamarłem. - Lana? Beau skinął. - Tak. Lana. - Wiesz, gdzie jest? - Tak, wiem. Ale to nie moja historia do opowiedzenia. - Beau odwrócił swoją głowę i podążył wzrokiem na Ethana, stojącego kilka metrów dalej. Śmiało E, zanim straci kontrolę. Ethan przeniósł wzrok ze mnie na Beau i zobaczyłem strach w jego oczach. - Co wiesz? - Zacząłem iść w jego stronę, gotowy potrząsać nim, aż w końcu mi powie, co wiedział. Ręka Beau ścisnęła się na moim ramieniu i zatrzymała mnie. - Nie dostaniesz odpowiedzi, jeśli go zranisz. - Odwrócił się do Ethana. Ethan, powiedz mu. Mówiłem ci, nie pozwolę mu wyrwać twoich jaj. Moje serce zaczęło walić i krew zagotowała się w moich żyłach. Pomysł, że Ethan brał udział w zniknięciu Lany sprawił, że trudno mi było brać spokojne, stałe oddechy. - Lepiej zrób to szybko, E, ponieważ on wybuchnie za sekundę i jestem obolały jak gówno, przez ten tydzień. Naprawdę nie chcę mieć do czynienia z powstrzymywaniem tego - zażądał Beau. - W porządku, tak. Um, cóż, widzisz, Sawyer. Dostałem telefon od Lany. - Dlaczego, do cholery, dzwoniła do ciebie? - zażądałem, biorąc kolejny krok w stronę Ethana, który się cofnął.
- No napierdalaj z tym, E - warknął Beau, a jego ręka ścisnęła się na moim ramieniu. - Nie. Wcześniej. Wcześniej do mnie zadzwoniła. W dniu, w którym Ashton myślała, że Beau ją zdradzał. Zadzwoniła do mnie tego dnia i powiedziała, że potrzebowała przysługi. Mówiła, że nie może tu dłużej zostać i potrzebuje mojej pomocy. Podwiozłem ją i... - GDZIE ONA JEST? - ryknąłem, robiąc następny krok w jego stronę. Obie ręce Beau ścisnęły się na moich ramionach. - Spokojnie, bracie - ostrzegł. - Panie zmiłuj się, chłopcze. Wypij to piwo i wyluzuj się. Dziewczyna jest bezpieczna i jeśli pozwolisz dzieciakowi mówić dalej dowiesz się, gdzie się znajduje. - Ciocia Honey stała przede mną, wciskając piwo w moją dłoń. - Proszę, trzymaj. W ten sposób możesz uderzyć go tylko jedną pięścią. - Idź, mamo. Mam to - powiedział Beau za mną. - Hmmm, nie wygląda na to. Ale mam nadzieję, że masz rację. Nie mam zamiaru płacić za naprawy, jeśli stanie się tu jakieś gówno - odpowiedziała. Stawiając piwo na krawędzi stołu bilardowego, nie odrywałem oczu od Ethana. Wiedział, gdzie była. WIEDZIAŁ gdzie była. - Zabrałem ja do mieszkania jej przyjaciółki na plaży. Nie było jej tam. Dzwoniłem do Jewel... chwila. Zabrał ją tam? - Widziałeś Jewel? Czy ona rzeczywiście weszła do tego mieszkania? zapytałem, mając nadzieję, że byłem oszukany przez jej szaloną przyjaciółkę. - Tak, niosłem torby do jej drzwi. Jewel wyszła z środka piszcząc i będąc szczęśliwa, widząc ją. Wtedy wróciłem - zaczął Ethan.
Słowa, które wypowiedział, wywołały we mnie zaborczy błysk furii. Zrzuciłem uchwyt Beau i podszedłem bliżej do Ethana. - Co to ma znaczyć? Wróciłeś? - Nie tak szybko. On nie skończył. Nie spieprz go teraz - warknął Beau, łapiąc moje ramiona od tyłu i ciągnąc. Ethan wytarł czoło i nerwowo przełknął ślinę. - Słuchaj, stary, nie wiedziałem. Myślałem, że ruszyłeś dalej. Nie wiedziałem, co czułeś do Lany. Kiedy przyszedłem do twojego domu w sobotę, aby z tobą porozmawiać o Lanie to był pierwszy raz, kiedy zdałem sobie sprawę, że zrobiłem wielki błąd pomagając jej uciec. Więc, wróciłem. Miałem zamiar to naprawić. Nie chciała mnie słuchać. Cholera, nie mogłem nawet wypowiedzieć twojego imienia. - Była tam? Kiedy tam byłeś? - Cofałem się. Musiałem wiedzieć. Musiałem pojechać do niej. - Jest tam. W mieszkaniu. Pokój 103. Kiva Dunes - zawołał i zacząłem biec w stronę drzwi. Wtedy wróciły do mnie słowa z rozmowy telefonicznej z Jewel. - W międzyczasie, możesz mnie odwiedzić. Sprawię, że będziesz szczęśliwy. Zatrzymuję się w mieszkaniach Kiva Dunes na Zachodnim Brzegu. Pokój 103. Mój pokój jest na drugim rogu, z widokiem prosto na wodę, zamiast okna z widokiem na basen. - Szalona suka nie była taka szalona po tym wszystkim. Zakładałem się, że był to pokój Lany. Jewel próbowała powiedzieć mi bez niepokojenia Lany. Beau miał rację. Lana była ostrożna co do tego, komu pozwalała się zbliżyć. Chociaż Jewel była cholerną kłamczuchą. Całkowicie jej uwierzyłem. Głupia blondynka, to co zrobiła, naprawdę mnie odrzuciło.
Sięgnąłem do drzwi mojego samochodu i zdałem sobie sprawę, że moje ręce się trzęsły. Wiedziałem, gdzie była Lana. Miałem zamiar ją odzyskać. - Sawyer, czekaj! - zawołał Beau. Odwróciłem sie, aby na niego spojrzeć. Szedł do mnie. - Co? Muszę iść. - Nie chciałem rozmawiać z nim o tym. Po prostu chciałem znaleźć Lanę. - Chcesz, abym prowadził? - zapytał z dezaprobatą na twarzy. - Nie, chcę się tam dostać. Teraz. Beau westchnął. - Rozumiem, że chcesz ją znaleźć. Ale bądź ostrożny. Nadal tam będzie, kiedy tam przyjedziesz. Kiedy mój brat zaczął sie martwić moimi umiejętnościami drogowymi? Kręcąc głową, otworzyłem szarpnięciem drzwi. - Muszę iść. Beau się cofnął, kiedy zatrzasnąłem drzwi i odpaliłem silnik, a moje serce biło niespokojnie w piersi. Wiedziałem, gdzie była. Nareszcie ją znalazłem. Tłumaczenie: Bat Korekta: xxaniia16xx
Rozdział 23
Lana Znajomi Jewel zaczęli pojawiać się koło siódmej. Słońce jeszcze nie wstało. Ignorowałam większość z nich, kiedy kończyłam krojenie mojej mozarelli i pomidorów do sałatki. Ostatniej nocy Jewel spała z jakimś miejscowym facetem, który był w kapeli. Bałam się, że wszyscy skończą na tym, że nie wrócą do domu, ale wprowadzą się tutaj na resztę lata. Jewel miała już dużo wokalistów jak na dziś. Lubiła tatuaże i kolczyki, a on miał ich naprawdę wiele. Jeśli wprowadzi się do jej sypialni, wtedy prawdopodobnie jego zespół również. Tak bardzo, jak nie chciałam wracać do Alpharetty wcześniej, niż w konieczności, nie byłam pewna, jak miałam być w stanie znieść żywych rockowców. - No witam. Jak mogłem cię przegapić zeszłej nocy? Bardzo podobają mi się rude. Spojrzałam w górę, aby zobaczyć jednego z tych rockowców pochylającego sie nad barem i spoglądającego na mnie. - Odejdź - odpowiedziałam i wróciłam do przygotowywania mojej sałatki. Chyba dzisiaj wieczorem znowu będę musiała zjeść w moim pokoju. Zaczynali się pojawiać wcześniej i wcześniej. Nie było tak, że miałam zamiar narzekać. Zostawałam tutaj za darmo. - I zadziorna. Lubię zadziorne rude. Mówią brudne rzeczy w łóżku i robią złe rzeczy, które doprowadzają mnie do szaleństwa.
Trzaskając nożem o bar, spojrzałam na niego. - Myślę, że właśnie zwymiotowałam w swoje usta. Odejdź. Nie jestem zainteresowana. Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu. Czy ten facet był prawdziwy? Wystawił do mnie język i pokazał metalowy kolczyk przebity przez niego. Żadna niespodzianka. Miał kolczyk w brwi i jeden w wardze. - Tak jest, słodka kotko. Pokaż mi swoje pazury, dziecinko. Słodką cipkę, cipkę - powiedział rozbawionym głosem. FUJ! Chwyciłam nóź i trzymałam go mocno w pięści, zanim obeszłam ladę. Ten dziwak popchnął mnie za daleko. Powiedziałam mu, żeby odszedł, a on nie zrobił tego. Teraz miałam zamiar go zmusić. Trzymałam czubek noża pochylony ku niemu, kiedy zmniejszałam dystans między nami. Jego rozbawiony uśmiech zaczął znikać, kiedy próbował zdecydować, czy faktycznie go dźgnę. - Słuchaj, ty chory śmieciu. Nie jestem tobą zainteresowana. W. Cale. Więc jeśli mówię, abyś mnie zostawił chcę, abyś się odpieprzył. Uniósł sobie dłonie. - Woah, dziewczyno. Po prostu się drażniłem. Nie musisz odwoływać się do przemocy. Jego wzrok przesunął się po pokoju, szukając kogoś, aby przyszedł i zabrał nóź szalonej dziewczynie. Głośny rechot rozległ się za mną. - Trzyma cię za jaja, Fence. Zgaduję, że będziesz ostrożniejszy, do których cipek zagadujesz, następnym razem, prawda?
Nie spojrzałam do tyłu, aby zobaczyć, kto to powiedział. Wiedziałam, że był to jeden z pozostałych członków zespołu. - Tak, myślę, że nauczyłem się swojej lekcji - odpowiedział, ale jego uśmiech zniknął. - Obiecuję zostawić cię w spokoju, cukiereczku. Teraz odłóż nóź. - Powiedział do mnie powoli, jakbym była idiotką. Odwróciłam się i wróciłam do krojenia mojego pomidora. Irytujący rockmen wydał z siebie westchnienie ulgi i odszedł, zostawiając mnie znowu samą w kuchni. Szybko zrobiłam swoją sałatkę i skierowałam się do swojego pokoju. Kilku członków zespołu robiło komentarze o mnie i moich umiejętnościach z nożem, ale zignorowałam je. Będę pamiętać, żeby od teraz robić sobie wcześniej obiady. Kiedy skończyłam jeść, impreza już się zaczęła. Nie mogłam zostać w tym pokoju jeszcze jednej nocy. Oczywiście, nie chciałam również wychodzić i iść na ten dziki bałagan. Zanim dałam się ponieść, zamknęłam drzwi do mojego pokoju i podeszłam do okna, aby uciec. Nie chciałam, aby ktokolwiek robił coś w moim łóżku, kiedy będę poza nim. Nie sądziłam, żeby ktokolwiek chciał wejść przez okno. Byłam zamknięta tam przez dwa tygodnie. Wszyscy wiedzieli do teraz, że ten pokój był poza zasięgiem Upewniając się, że nikt nie zobaczył mojej ucieczki, udałam się do wody. Wystarczy długi spacer, aby rozprostować nogi i oddychać czystym powietrzem, a następnie wrócę znowu do mojej kryjówki na noc. Może nie będę dzisiaj taka niespokojna. Przechodząc w bieg, odepchnęłam wszystkie wspomnienia, które wywołał dziwak, kiedy opuściłam swoją czujność, z daleka. Wyobrażałam sobie, że uciekam od tego wszystkiego. Zostawiając to w przeszłości, kiedy moje włosy powiewały za mną. Ciche łzy spływały po mojej twarzy, kiedy pozwalałam temu odejść... jednemu wspomnieniu na raz.
Sawyer To miejsce było jak dom bractwa. Nie podobało mi się to. Wcale. Zacząłem pukać do drzwi, kiedy muzyka waliła przez cienkie ściany. Parę dziewczyn przechylało się przez poręcze na drugim piętrze i krzyczały, co wszystkie chcą mi zrobić, jeśli tylko do nich wejdę. Potrząsając głową, udałem się do pokoju w rogu, który wychodził na ocean. Jakiś facet przyciskał dziewczynę do ściany budynku i byłem bardziej niż pewny, że uprawiali seks. To cholerstwo otaczało Lanę przez dwa tygodnie. Miałem zamiar zabić Ethana, kiedy już wrócę do domu. Nie należała tutaj. Jeśli ktoś jej dotknął... powstrzymałem siebie. Nie mogłem tego zrobić. Musiałem z powrotem ją zabrać. Jeśli będę zachowywał się jak jaskiniowiec, będzie ze mną walczyć. Skręcając za róg, przywitało mnie okno z widokiem na ocean. Spojrzałem na inne okno w tym mieszkaniu i wszystkie inne wychodziły na basen. To musiał być pokój Lany. Zapukałem i czekałem, ale nie było niczego innego poza ciszą. Światła były wyłączone. Mogła być gdzieś w tym dzikim tłumie ludzi? Sięgnąłem w dół i pomyślałem, żeby sprawdzić, czy okno było zamknięte. Nie było. Nie mądrze, Lano. Nie wiedziała lepiej, żeby nie zostawiać swojego okna zamkniętego? Każdy mógł wejść do środka. Nie chciałem o tym myśleć. Potrzebowałem się skupić. Otwierając okno pchnięciem, wszedłem do środka, pokój był wypełniony słodkim zapachem jej perfum. Jewel dała mi wskazówki prowadzące prosto do pokoju Lany i przegapiłem je. Mówiąc o niesprawiedliwym osądzaniu kogoś. Byłem tak ślepy, jeśli chodziło o Jewel. Była cholernie dobrą aktorką. Uwierzy-
łem w każde jej słowo, które powiedziała. Rzecz, którą zrobiła ta głupia blondynka, była tylko grą. Pokój był pusty. Spojrzałem w stronę drzwi i zdałem sobie sprawę, że były zamknięte. Więc, uciekła przez okno. Nie była na przyjęciu. Pukanie do drzwi zaskoczyło mnie. Zamarłem i czekałem, aby zobaczyć, czy odejdzie. Co, jeśli kogoś tutaj spotkała? Co, jeśli właśnie teraz z nim była? Zabiłbym go. - Lana! Jesteś tam? - znajomy głos Jewel zawołał po drugiej stronie drzwi. Nie odpowiedziałem. Nie chciałem, żeby wiedziała, że tutaj byłem. Mogła zobaczyć Lanę, zanim wróci. Wtedy Lana ponownie ucieknie. Musiałem z nią porozmawiać. - Okej, dobra. Jeśli jesteś zła za Fence'a, przepraszam. Chain powiedział mi, co ci powiedział. On żartował, Lana. Tacy właśnie są chłopacy jak on. Nie miał przez to nic na myśli. Fience? Chain? I co on do cholery powiedział Lanie? Przypomniałem sobie, że musiałem przekonać Lanę, aby do mnie wróciła. Że ją kochałem. Nie mogłem wyjść ze złością przez drzwi i skopać tych chłopaków z szalonymi gównianymi imionami. I tak pewnie już zostali ukamienowani. - Chain powiedział, że groziłaś Fencowi nożem - Jewel zaśmiała się z aprobatą. - Był pod wrażeniem i może trochę nakręcony przez to. Dobrze, że się tutaj zamknęłaś dzisiaj wieczorem. Może sprawy się wkrótce wyjaśnią. Może Sawyer zadzwoni raz jeszcze. Nóź? Co, jeśli by się na nią rzucił i nóź by się w nią wbił? Kurwa. Musiałem zabrać ją z tego miejsca. Chciała, żebym to zrobił? Czy to miała na myśli Jewel przez to, że mam ponownie zadzwonić? Boże, miałem nadzieję, że tak. Musiałem powiedzieć jej, że ją kochał. Byłem wcześniej taki głupi.
Wróci. Po prostu musiałem zaczekać. Byłem blisko. Siadając na łóżku, sięgnąłem ręką i chwyciłem jej poduszkę. Trzymając ją przy moim nosie, głęboko wciągnąłem powietrze. Boże, brakowało mi tego zapachu. Zakopując swoją twarz w jej zapachu, siedziałem obserwując jej okno... czekając.
Lana Łzy wyschły na mojej twarzy, kiedy udałam się z powrotem do mieszkania. Biegałam przez ponad godzinę. Moje płuca paliły, a moje nogi prawdopodobnie będą jutro jak galaretki. Nie byłam najlepsza w ćwiczeniach, więc to będzie boleć. Otwierając moje okno, weszłam do środka, aby zauważyć, że ktoś siedział na moim łóżku w ciemności. Naturalnie, krzyknęłam. - Lana, to ja. - Ręce Sawyera natychmiast znalazły sie na moich ramionach. Sawyer... Sawyer był tutaj. Stałam zamrożona, próbując zdecydować, czy zemdlałam od biegu i to był sen. - Nie chciałem cię przestraszyć. Przepraszam. Słowo „przepraszam” wydarło mnie z mojego szoku i wyszarpnęłam się z jego uścisku, szybko odsuwając od niego w stronę drzwi. - Lana, proszę, nie rób tego. Proszę, wysłuchaj mnie. Nie wyrzucaj mnie. Nie masz pojęcia... - Nie mam pojęcia? Ja? Tak, mam. Chcę, żebyś wyszedł. Rozumiesz mnie? WYJDŹ. Nie. Chcę. Cię. Widzieć. - Krzyczałam, ale wiedziałam, że nikt nie usłyszy mnie przez hałas na zewnątrz. - Lana, proszę - błagał Sawyer, niepewnie podchodząc do mnie. Zamknęłam oczy i skrzyżowałam ochronnie ramiona na mojej piersi. Nienawidziłam jak działał na mnie błagający ton w jego głosie.
- Jeśli chociaż raz czułeś małą ilość czegokolwiek do mnie, wyjdziesz i pozwolisz mi iść dalej - szepnęłam zaciekle. Kiedy nie odpowiedział, byłam rozdarta między radością, ponieważ wyjście znaczyło, że coś do mnie czuł, nie ważne jak małe to było, ulga, że nie był tutaj po to, aby być świadkiem, jak rozpadam się na podłodze i agonię, bo widziałam go i to sprawiło, że całkowicie się otworzyłam. Usłyszałam cichy szelest papieru i powoli otworzyłam oczy, aby zobaczyć, jak Sawyer stoi w tym samym miejscu, unosząc zniszczony list w rękach. Zaczął czytać: - Ale zrobiłam błąd i otworzyłam swoje serce dla kogoś, kto najwyraźniej nigdy nie poczuje tego samego do mnie. Wiedziałam, że Sawyer cię kochał. Wiedziałam to od dzieciństwa. Myślałam, że może po prostu zwrócenie na siebie jego uwagi będzie wystarczające. Nie było. Czułam, jakby moja klatka piersiowa miała zaraz eksplodować. Miał list, który zostawiłam Ashton. Och, Boże. Uniósł wzrok z papieru i spojrzał na mnie z takim bólem w oczach i czymś jeszcze.. - Kiedyś kochałem Ashton. Była moim dziecinnym zauroczeniem. Była wszystkim, co tak naprawdę znałem. Ale kiedy zostawiła mnie, nie płakałem. Kiedy ty mnie zostawiłaś, mazałem się jak dziecko. Przestałam oddychać, kiedy opuścił wzrok z powrotem na papier w swoich dłoniach. - Dorastałam z dwójką rodziców, który mieli mnie gdzieś, kiedy podejmowali swoje decyzje. Moje uczucia nie były czymś, o co się martwili i może to moja wina, ponieważ nic nie mówiłam. Po prostu pchałam ból i gniew głęboko w siebie. Chciałam być silna, ponieważ wiedziałam, że oni byli słabi. Mam
dość bycia silną. Mam dość bycia drugim wyborem. Potrzebuję kogoś, kto mnie pokocha. - Zatrzymał się i uniósł wzrok, aby ponownie na mnie spojrzeć. - Nigdy nie powinnaś i mam na myśli nigdy, być czyimkolwiek drugim wyborem. Każdy, kto nie widzi w tobie niesamowitego daru, jest ślepym draniem. Spuścił z powrotem wzrok na kartkę i znowu zaczął czytać. - Zostanie w Grove było dla mnie niemożliwą opcją. Pozwoliłam sobie mieć zbyt wiele nadziei. Byłam złamana już zbyt wiele razy. Nie mogę zostać nigdzie blisko... kogoś, kto w końcu mnie zniszczy. - Jego niebieskie oczy spotkały moje i lśniące w nich łzy zaparły mi dech. - Jeśli straciłbym cię z powodu tego, że byłem ślepym idiotą, wtedy to ja byłbym zniszczony. Kontynuował czytanie. - Miałaś cały czas właściwego chłopca Vincent. Tym razem nie bierz go za pewnik. Kocha cię w sposób, który mam nadzieję, że kiedyś kogoś zainspiruje. Oddałby ci świat. Kiedy masz kogoś tak wyjątkowego, tak niesamowitego, kto cię kocha, nie puszczaj go. To twoja druga szansa na skarb, który miałaś przez całe swoje życie. Sawyer zawsze był chłopcem Vincent, który jest wart walki. Jest wyjątkowy. - Sawyer powoli złożył papier i potarł o niego kciukiem, jakby to było coś cennego, a następnie schował do kieszeni. - Ashton nie miała właściwego chłopca Vincent. Wiem to, ponieważ teraz rozumiem, jaka jest naprawdę miłość. To coś, co cię pochłania. Miłość ma moc, aby cię złamać. Ma moc, aby cię wypełnić. Kiedy czytałem list, w salonie Ashton, po tym jak naprawiłem rzeczy miedzy nią a Beau, co było wszystkim, co chciałem zrobić. Należeli do siebie. Zawsze należeli do siebie. Teraz to łapię. Nie ponieważ wybrała jego, ale dlatego, że ty wybrałaś mnie. Aż do ciebie, byłem zagubiony. Myślałem, że właśnie z Ashton powinno być moje życie. Porzucenie komfortowej strefy, w której był nasz związek, było trudne. Potem ty weszłaś do mojego życia jak światło przebijające się przez ciemność. Sprawiłaś, że
wszystko nabrało sensu. - Zrobił krok w moją stronę i zwalczyłam ochotę rzucenia się w jego ramiona. - Lana. Myślałem o tobie w każdej minucie każdego dnia. Kiedy jestem z tobą, mój świat jest kompletny. Kiedy cię dotykam, rozumiem sens życia. Kiedy cię straciłem, całkowicie się załamałem. Ty. Mną. Zawładnęłaś. Łza spłynęła mi po twarzy i spadła z brody. To nie było wystarczające. Tym razem, potrzebowałam więcej. Sawyer sięgnął po moją rękę i przyciągnął mnie bliżej do siebie. Chciałam zatopić się w jego ramionach, ale nie mogłam. - Kocham cię, Lano. Kocham cię tak bardzo. Wszystko w tobie. Sposób, w jaki twoje usta powoli się zwijają, kiedy sie uśmiechasz, pieprzyk prosto pod twoim idealnym małym tyłeczkiem, sposób, w jaki twój śmiech wysyła ciepło przez moje żyły, sposób, w jaki twój dotyk rozpala we mnie ogień. Kocham cię i spędzę resztę mojego życia upewniając się, że wiesz, że jesteś moim numerem jeden. Zawsze będziesz moim numerem jeden. To było to. To było wystarczające. To było wszystkim, co potrzebowałam usłyszeć. Tłumaczenie: Bat Korekta: xxaniia16xx
Rozdział 24
Lana Obudziła mnie Crazy Girl od The Eli Young Band z bardzo dobrego snu. Rozciągając się, poczułam, jak ramiona Sawyera zaciskają się wokół mnie. „Szalona dziewczyno wiesz, że cię kocham?” leciało i odwróciłam się, aby spojrzeć na Sawyera, który sięgał po mój telefon. - Dlaczego mój telefon jest włączony i gra piosenkę country? - zapytałam słaniają się, kiedy spojrzał na ekran, a następnie spuścił wzrok na mnie. - To twoja mama. Porozmawiaj z nią, albo będzie się martwić. Patrzyłam na niego. - Moja mama? Ale... - Ostatniej nocy wyjąłem twój telefon z torby i włączyłem go. Znalezienie cie wywołało we mnie sporo adrenaliny, więc trudno mi było się uspokoić. Zmieniłem twój dzwonek na piosenkę, która będzie ci o mnie przypominała. Opuścił swoje usta do moich i zaśpiewał. - Czy mówiłem ci ostatnio, że cię kocham jak szalony, dziewczyno? - razem z moim telefonem. Nie mogłam się na niego złościć, kiedy robił coś takiego. Wczesno- poranny- śpiewający- Sawyer był po prostu tak cholernie słodki. Nawet jeśli sprawił, że moja mama mogła do mnie zadzwonić. Wzdychając, wzięłam od niego telefon i odebrałam. - Hej, mamo.
- Och, Lana, znowu włączyłaś telefon. Tak się cieszę. Czy to znaczy, że zamierzasz wrócić do domu? Jestem tak gotowa, aby cię zobaczyć. - Nie, nie wracam do domu. Jeszcze nie, w każdym razie. - Spojrzałam w wzrok Sawyera i zastanawiałam się, co mam teraz zrobić. Nie byłam pewna, czy znowu będę przyjęta w domu cioci Sarah, po tym jak uciekłam w ten sposób. - Naprawdę nie wiem, co będę robić dalej. - Dlaczego to robisz? Nadal chodzi o Sawyera? Mogę ci powiedzieć, że... - Mamo, tu nie chodzi o Sawyera - odpowiedziałam, przebiegając ręką przez jego potargane włosy. - Jest idealny. Po prostu nie wiem jeszcze, jak chce skończyć swoje wakacje. Sawyer zmarszczył brwi i zacisnął wokół mnie ramiona, jakbym miała się rozpłynąć w powietrzu. - Czekaj, czy ty właśnie powiedziałaś, że Sawyer jest idealny? Myślałam, że jesteś na niego zła. Znaczy, oczywiście zgadzam się z tobą, że jest cudownym młodym człowiekiem. Dużo rozmawialiśmy przez ostatnie dwa tygodnie i myślę, że naprawdę cię kocha. Chłopak był tak zdenerwowany. Dzwonił do mnie cały czas, aby zapytać się, czy coś od ciebie słyszałam. Mimo tego, że dzwoniłam do niego od razu za każdym razem, kiedy ty dzwoniłaś i mówiłam mu, co mówiłaś i że nic ci nie jest. Och nie. Nie chciałam ci tego powiedzieć. Nie bądź na mnie zła, kochanie. Tak się martwił. Uśmiechnęłam się do niego. - Może być bardzo przekonujący. Rozumiem. - Jest bardzo dobrym połowem, Lano. Z zamożnej rodziny i również udaje się na Florydę. Byłam tak zaskoczona, kiedy powiedział mi, że dostał tam stypendium za grę w piłkę. To doskonale.
- Nie mamo, nie jest. Tata nie będzie w stanie mi pomóc. - Mówienie tego nie sprawiło, że stało się to łatwiejsze. - Nonsens. Tak, pomoże ci. Alimenty, które daje mi co miesiąc w większości za to zapłacą. Poza tym, sprzedaję dom i przenoszę się do czegoś mniejszego. To za duży dom jedynie dla mnie. - Mamo, nie, kochasz ten dom i nie sądzę, że rozumiesz, ile to będzie kosztować z książkami i życiowymi wydatkami... - Nie jestem idiotką, Lana. Sprawdziłam to wszystko, kiedy cię nie było. Nadal dostajesz maile i musiałam zapłacić kilka dodatkowych opłat i zapłacić za pierwszy kwartał. Wstrzymywałam się z kupnem rzeczy do twojego pokoju w akademiku, aż wrócisz do domu i mi pomożesz. - Lana, co się dzieje? - Sawyer usiadł szybko i przyciągnął mnie w ramiona. - Czy to Sawyer? Jesteś z powrotem w Grove? - zapytała moja mama, kiedy uderzyłam Sawyera dłonią w pierś, cicho go uspokajając. Słuchałam mojej matki, a on przeszedł w tryb paniki. - Tak, to Sawyer. On, uch, znalazł mnie zeszłej nocy - odpowiedziałam do telefonu, kiedy uśmiechałam się do Sawyera, który przyglądał mi się uważnie ze zmarszczoną linią między swoimi brwiami. - Znalazł cię? Gdzie jesteś? Jak cię znalazł - Cały ten czas byłam z Jewel. Ukrywała mnie i szczerze, nie mam pojęcia, jak mnie znalazł, chyba że... - Zatrzymałam się przed skończeniem tej myśli. Nie chciałam wyjaśniać tego wszystkiego mojej matce, a ona chciałaby wiedzieć. Byłam prawie pewna, kto na mnie doniósł. Ethan był jedyną osobą w Grove, która wiedziała, gdzie pojechałam.
- Słuchaj mamo, zadzwonię do ciebie później. Muszę się dowidzieć dzisiaj kilku rzeczy, ale upewnię się, że dam ci znać. Pozwól mi porozmawiać z Sawyerem, dobrze, i dziękuje ci. Kocham cię. - Też cię kocham, Lano. Rozłączyłam się i położyłam telefon na łóżku obok mnie, zanim wczołgałam się na niego. - Więc, jak wyciągnąłeś moje miejsce pobytu z Ethana? I czy nadal żyje? Sawyer zachichotał i przesunął mnie tak, że siedziałam na nim okrakiem. - Tak, nadal oddycha. Właściwie, zostawiłem go całkowicie bez szwanku. Wybiegłem stamtąd tak szybko, kiedy tylko dowiedziałem się, gdzie jesteś, że nawet się nie pożegnałem. - Dobrze, teraz mi powiedz, jak to z niego wyciągnąłeś - odpowiedziałam, przebiegając dłońmi przez jego nagą pierś. Brakowało mi dotykania go. - Po prostu mi powiedział - powiedział ochrypłym szeptem. Jego uwaga skupiona była na moich rękach, kiedy robiłam kółka wokół jego mocno zarysowanych mięśni. - Zgaduję, że to jego wina - mruknęłam, zanim pochyliłam się w dół, wyciskając pocałunek na jego siniaku tuż nad żebrem. - Czy to duże oznacza, że zraniłeś się podczas gry w piłkę? - zagruchałam, wytaczając ślady pocałunków wzdłuż jego brzucha i wracając do klatki piersiowej. - Aha, mogę ci pokazać wiele innych miejsc, które też mnie bolą - westchnął, przesuwając dłonią w dół moich pleców, aby objąć mój tyłek. - Mmmmkay, pozwól mi skończyć całowanie tych siniaków, a następnie zajmę się czymś innym - zagruchałam. - Proszę, nie śpiesz się - jęknął, wsuwając swoje dłonie w moje majtki.
- Nadal nie odpowiedziałeś mi, jak dostałeś moją kryjówkę od Ethana przypomniałam mu, kiedy zsunęłam się w dół po jego ciele, abym mogła pocałować go tuż poniżej jego pępka. - Ooooch, kochanie. - Wygiął się w łuk, a następnie wciągnął urywany oddech. - Kim jest Ethan - zapytał niskim głębokim głosem. Uniosłam oczy, aby spotkać się z jego zafascynowanym wzrokiem. - Pamiętasz Ethana. Twój znajomy, który na mnie doniósł - przypomniałam mu, zanim delikatnie polizałam skórę tuż nad jego bokserkami. - Och, kuuurwa - jęknął, wplatając dłonie w moje włosy. Zdecydowałam, żeby odpuścić rzecz z Ethanem. Miałam zbyt wiele zabawy oglądając, jak facet którego kochałam, rozpada się w moich ramionach. Wsuwając palec u góry jego bokserek, pochyliłam się i szepnęłam do jego ucha. - Jakieś siniaki, na które jeszcze muszę zwrócić uwagę? - O tak, bardzo wiele - wychrypiał. Wolno pociągając je w dół, obserwowałam jego twarz. Nie oddychał. Wątpiłam, żeby w ogóle zdawał sobie z tego sprawę. Kiedy już zsunęłam jego bokserki do kostek, rzuciłam je na podłogę i sięgnęłam po rąbek mojej koszulki, ściągając ją. Wydał z siebie kilka niespokojnych dźwięków i nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu, kiedy położyłam dłonie po obu stronach jego bioder i opuściłam moje usta. Dmuchnęłam delikatnie na czubek jego erekcji, kiedy moje usta unosiły się nad nią. - Cholera jasna - jęknął Sawyer. Kochałam to i kochałam jego.
- Tak, właśnie tak. Znalazłaś to. - Oddychał nierówno. Tak go podekscytowałam, że dyszał, kiedy moje usta zatrzymały się tuż nad jego opuchniętą główką. Wystawiając język, przebiegłam nim przez czubek i niemal spadł z łóżka. Jego obie ręce zaciskały się na prześcieradle. - Proszę - błagał. Nie mogąc ignorować jego błagania, otworzyłam usta i wzięłam go w siebie, delikatnie ssąc, kiedy zjeżdżałam niżej. Jęknął, rzucając głową na zagłówku i unosząc biodra, aby spotkać się z moimi ustami. Uśmiechnęłam się, kiedy zabrałam nas oboje do wyzwolenia w nowy sposób.
Sawyer Lana spakowała swoje torby, po tym jak wspólnie wzięliśmy prysznic. To było wspomnienie, którego nigdy nie zapomnę. Mokra Lana, przyciśnięta do ściany prysznica było czymś, co zostanie w moim mózgu na resztę mojego życia. Była piękna. Była doskonała. Była moja. Spakowałem jej bagaże do tyłu mojego samochodu, kiedy ona przygotowywała nam coś na śniadanie. Ludzie byli porozrzucani po całej podłodze, śpiąc. Chciałem po prostu wyjechać i zabrać ją gdzieś na jedzenie. Ale była zdeterminowana, aby zobaczyć się z Jewel, zanim odjedzie. Rozumiałem to, chociaż smród alkoholu i kwaśny zapach ciał był bardzo niesmaczny. Wysłałem Lanę, aby uciekła do tego obrzydliwego miejsca. Wciąż wkurzało mnie, kiedy myślałem o tym. Nienawidziłem wiedzy, że miała do czynienia z takim stylem życia przez tygodnie.
Przeszedłem przez rękę, która leżała przez małe przejście od drzwi do kuchni. W poprzek niej wytatuowane było ogrodzenie łańcuchowe. Słowa Jewel z ostatniej nocy o „Fence’a” mówiącego rzeczy do Lany co sprawiło, że wycelowała w niego nożem, wróciły do mnie. Byłem zadowolony, że miałem moje buty. Nie przeszedłem nad nim. Głośne: - CO DO KURWY OOOW! - przyszło od właściciela poszkodowanego ramienia, kiedy ułożyłem na niej cały mój ciężar, w drodze do kuchni. Pokryty kolczykami i tatuażami facet z czarnymi włosami, które sterczały w każdym kierunku, usiadł ze swojej rozwalonej pozycji na podłodze i przyciągnął ochronnie swoją rękę. Jego oczy przeszukiwały pokój, aż jego oszołomiony wzrok znalazł mnie. - Co to kurwa było, koleś? Prawie złamałeś mi rękę - jęknął, wciąż trzymając ramię jak cholernego dzieciaka. - To było za cokolwiek, co powiedziałeś wczoraj do mojej dziewczyny. Jeśli byś ją dotknął, byłaby złamana - odpowiedziałem przed udaniem się do kuchni, gdzie stała Lana, obserwując mnie ze swoimi słodkimi, małymi otwartymi ustami. - Co to było? I skąd wiesz, co powiedział do mnie wczoraj? - Nie wiedziałem, że była zajęta. Cholera, chłopie. Wy dwoje musicie zluzować - narzekał facet z salonu. Reszta nieprzytomnych osób nawet nie ruszyła się na ten hałas. - Byłem wczoraj w nocy przez chwilę w twoim pokoju - zacząłem wyjaśniać. - I usłyszał, jak przyszłam przepraszać w drzwiach - zakończyła Jewel za mnie, kiedy weszła do kuchni, przebiegając dłońmi przez swoje zmierzwione
włosy. - Miałam przeczucie, że tam byłeś, kiedy Lana nie odpowiadała. Widziałam cień wchodzący przez okno z basenu. Myślałam, że to była Lana. Kiedy nie odpowiedziała, domyśliłam się, że w końcu zorientowałeś się przez moją małą wskazówkę. Uśmiechając się, owinąłem ramię wokół talii Lany i przyciągnąłem ją do siebie. - Tak naprawdę, nie zrozumiałem, że to podpowiedź, dopóki Ethan nie przyznał się, że przywiózł tu Lanę. Byłem w pełni przekonany, że nie miałaś pojęcia, gdzie była. Jewel zaśmiała się i uderzyła w ladę dłonią. - Mówiłam ci! Jestem cholernie wspaniałą aktorką. Hollywood mnie potrzebuje! Nie wiedzą, co tracą. Lana uśmiechnęła się do mnie. - Jest naprawdę dobra w tym. Byłam niemal przekonana, że nie wiedziała, gdzie jestem, kiedy rozmawiała z moją mamą przez telefon. Zdecydowanie ma talent, jeśli chodzi o kłamanie. - Potrzebuję trochę lodu. Ten facet jest popieprzonym rockowcem. Niemal zgniótł moje kości tym wielkim, cholernym butem - zawołał chłopak z salonu. Jewel spojrzała na niego przez ramię, a następnie na mnie. - Ci muzycy są tacy delikatni. Mam nadzieję, że nie za bardzo go sponiewierałeś. Jest perkusistą. Mają wieczorem koncert i Chain będzie wściekły, jeśli jego perkusista nie będzie mógł grać. - Będzie żyć - zapewniłem ją. Jewel skinęła głową i otworzyła zamrażarkę, aby wyjąć trochę lodu.
- Więc, zgaduję, że to oznacza, że wyjeżdżacie - powiedziała, zerkając na Lanę. - Tak. Nie wiem, czy jadę do domu, czy do Ashton. Ciocia Sarah może być zła na mnie za to, że tak po prostu uciekłam. Jak cholera. Nie wracała do Georgii beze mnie. - Wraca do Grove. Zostanie ze mną, jeśli będzie musiała. Jewel uniosła brwi ze zdziwienia, kiedy przeniosła swoją uwagę ze mnie na Lanę. - Hmmm... a co jeśli Ashton jeszcze raz to ciebie przybiegnie? Rzucisz Laną jak gorącym ciastem? Lana spięła się w moich ramionach i nienawidziłem pomysłu, że nadal ją przerażałem. Przeciągnąłem ją przodem do siebie i przechyliłem twarz, aby na mnie spojrzała. To było coś, co musiałem, powtarzać w kółko, aby wreszcie mi uwierzyła. To była moja wina, że się o to bała. - Nigdy. Przenigdy. Nie odwrócę się plecami do Lany dla nikogo i niczego. Jest moim numerem jeden. Zawsze będzie moim numerem jeden. Tak bardzo ją kocham. Tak bardzo. Łzy wypełniły oczy Lany i pochyliłem głowę, by pocałować ją w usta. - Obiecuję. Miałem na myśli każde słowo - wyszeptałem w jej usta, zanim pokryłem je swoimi. - Okej, teraz myślę, że będę płakać. To było tak zbyt cholernie słodkie powiedziała za nami Jewel. Czułem uśmiech na wargach Lany, zanim otworzyła usta na tyle, by mnie wpuścić.
- Tato - zawołałem, witając go, kiedy zapukałem do jego drzwi w biurze i wszedłem do środka. Mój tata siedział za dużym mahoniowym biurkiem, który sprowadził skądś, gdzie byli mama i on. Nie pamiętałem szczegółów. - Sawyer - odparł, patrząc na dokumenty na biurku. - Jak twoja praktyka? - Dobrze. Dużo się nauczę w tym roku. Pójście w czerwone koszulki było dobrym posunięciem. Tata pokiwał głową. - Beau też miał dobry tydzień. Ustawili go w ofensywie. - Doprowadzało mnie do szału to, że nigdy nie pytał o swojego drugiego syna. Tego, którego ignorował. Tego, którego nigdy nie zaakceptował. Tata zmarszczył brwi i spojrzał w dół na swoje dokumenty. - To dobrze. Twój kuzyn zawsze był dobry jako obrońca. - Masz na myśli mojego brata. Beau nie jest moim kuzynem. Jest moim bratem. - Nigdy nie zmuszałem ojca, aby to zrozumiał. Byłem tak wściekły na Beau za Ashton, że kiedy to wszystko wychodziło, pozwalałem temu spłynąć. Jeśli Beau nie chciał sobie z tym radzić, wtedy myślałem, dlaczego ja powinienem? Ale to nie było sprawiedliwe. Ta farsa, w której żył mój tata, nie była sprawiedliwa. Odchrząkając, zdjął okulary do czytania i odchylił się do tyłu na krześle, aby zrównać swój wzrok z moim. - Chcesz o tym porozmawiać? Właśnie o to chodzi? - Tak, dokładnie. Chcę o tym porozmawiać. - Nie warknąłem. Trzymałem spokojny ton. Krzyk nigdzie by mnie nie zabrał.
- Beau jest biologicznie mój, tak. Ale nie wychowałem go. Nie kochałem jego matki. Twój wujek tak. Nie ja. Nie widzę Beau jako mojego syna. Tylko jako mojego siostrzeńca. - Ale jest twoim synem. Jego ojciec zmarł, kiedy miał sześć lat. Potrzebował ojca przez dwanaście lat, a ty nic nie zrobiłeś. Ani razu nie sprawdziłeś, co u niego. Nigdy nie powiedziałeś, że jesteś z niego dumny. Nigdy nie sprawiłeś, że jego życie stało się łatwiejsze. - Zatrzymałem się, kiedy mój głos stawał się głośniejszy. - Powiedzieć mu, że byłem z niego dumny? Za co? Bycie przegranym? Jechanie na praktyki footballu z kacem? Wiszenie w barach? Za co do cholery powinienem być dumny? Co? Proszę, powiedz mi. Moje dłonie zacisnęły się w pięści i wziąłem głęboki oddech. Byłem tak blisko wycelowania w mojego własnego ojca. - Utknął z ciocią Honey, która zostawiała go samego w domu, kiedy był tylko dzieciakiem. Jeśli nie mieszkałby w przyczepie, gdzie ludzie handlują narkotykami i Bóg wie czym jeszcze, może wiedziałby lepiej. Ale nie wiedział. Popełnił błędy. Musiał się uczyć tego na własnej skórze. Musiał się uczyć wszystkiego na własnej skórze. Ponieważ CIEBIE TAM NIE BYŁO - warknąłem, wskazując palcem na mojego ojca. - Beau poprawił się. Dostał stypendium footballowe na UNIWERSYTECIE W ALABAMIE, na litość boską. Znalazł sposób na zebranie pieniędzy tak, aby mógł sobie kupić ciężarówkę. Kocha swoją mamę i dba o nią, nawet jeśli nie zrobiła nic, aby zasłużyć na jego pomoc. Dlaczego? Ponieważ ją kocha. To wszystko, co kiedykolwiek miał. Sam siebie wychował i zrobił z siebie cholernie dobrego człowieka. Jestem bardzo dumny z nazywania go swoim bratem, tryskam dumą, kiedy go widzę. A TY, ty nic nie zrobiłeś. Żadnej cholernej rzeczy. Nic. - Skończyłem i odwróciłem się, aby wyjść z gabinetu. Nie chciałem tu zostać. Nie pod tym dachem. Nie z nim.
- Masz racje - zawołał za mną głos taty i zatrzymałem się, zamykając mocno oczy, przed tym jak się odwróciłem i spojrzałem na niego. - Nie było mnie tam. Pozwoliłem mu zrozumieć to wszystko samemu. Bałem sie, że twoja matka się dowie. Bałem się, że miasto się dowie. Nie chciałem tracić tego życia, które dla siebie zbudowałem. Chociaż mylisz się co do jednej rzeczy. Sprawdzałem go. Dlaczego myślisz, że uciekałeś, aby się do niego skradać, aby zabrać go z tarapatów, albo zostawałeś z nim, kiedy był sam? Uważasz, że byłeś tak dobry w zakradaniu się? Nie byłeś. Kiedy chodziłeś do niego, szedłem za tobą. Obu was obserwowałem. Patrzyłem, jak naprawiasz jego problemy, wydostajesz go z opałów i zostajesz przy jego boku, kiedy był sam. Zawsze tam byłem. Byłem dumny z ciebie, za bycie tam dla niego, kiedy mnie nie było. Nie jestem z siebie dumny, Sawyer. Będę żyć z tym żalem do końca mojego życia. Niemniej jednak, jestem dumny z Beau. Stał się człowiekiem, którym zawsze miałem nadzieje, że będzie. Jest silniejszy od ciebie przez życie, w którym żył. Jest ostry na brzegach, ale to dobry chłopak. Mój tata wyciągnął rękę i otworzył szufladę w biurku, którą miał zawsze zamkniętą i wyciągnął duży notatnik, kładąc go na stole. - Śmiało, spójrz. Podszedłem i rozwiązałem wiązania, aby zobaczyć zdjęcie Beau jako dziecko. Zdjęcie naszej dwójki w kaskach futbolowych, kiedy były większe od nas. Każda strona była wspomnieniem życia Beau. Każdy artykuł, w którym został wymieniony, został dokładnie wycięty i umieszczony na stronie. Po tym, jak odwróciłem ostatnią stronę, zobaczyłem zdjęcie Beau w jego biegach na praktykach, stojącego na polu na Stadionie Bryant-Denny, w zeszłym tygodniu podczas treningu. Uniosłem oczy, patrząc na mojego ojca i zobaczyłem mężczyznę, o którego istnieniu nie miałem pojęcia.
- Poszedłem na praktyki was obu w zeszłym tygodniu. Oboje sprawiliście, że byłem dumny. Potrząsając głową, starałem się ogarnąć to wszystko i opadłem na krzesło za mną. - Dlaczego nie wyciągnąłeś do niego ręki? Jeśli masz to wszystko, to znaczy, że musisz go kochać. Musi ci na nim zależeć. Dlaczego nic z tym nie zrobisz? Ciebie też potrzebuje. - Nienawidzi mnie i nie winię go - powiedział tata, biorąc notatnik i umieszczając go z powrotem w szufladzie. - Cholera, tak, nienawidzi cię. Jesteś jego ojcem i myśli, że ci na nim nie zależy. - Znasz Beau. Lepiej niż ktokolwiek. Naprawdę myślisz, że mnie wysłucha? Że mi wybaczy? - Tato, nie musi ci wybaczać. Nie musi cię lubić. Musi wiedzieć, że go kochasz. że jesteś z niego dumny. Wszystko, co musisz zrobić, to powiedzieć mu to. To, jak to zniesie, albo jak przyjmie, nie jest ważne. To, co jest, to żeby wiedział. Ważne, żebyś mu to powiedział. Tata usiadł przy biurku i żadne z nas się nie odezwało. Nic więcej nie było do powiedzenia. Tłumaczenie: Bat Korekta: xxaniia16xx
Rozdział 25
Lana Moja mama siedziała na kanapie cioci Sarah, pijąc herbatę, kiedy Sawyer i ja weszliśmy do salonu. - Mamo? - Moja ciotka i wuj przywitali mnie i zapewnili, że sie po prostu cieszą, że jestem bezpieczna. Nie znali szczegółów, ale wiele rozumieli, co się działo z moimi rodzicami. - Lana - uśmiechnęła się do mnie, a potem odwróciła swój uśmiech do Sawyera. - Hej, Sawyer. - Dzień dobry, pani McDaniel - odpowiedział grzecznie. - Nie wiedziałam, że przyjeżdżasz z wizytą - powiedziałam, próbując dowiedzieć sie, co się stało. - Przyszła papierkowa robota i musisz ją podpisać, wiec pomyślałam, że możemy jechać na te zakupy dla twojego pokoju w akademiku - wyjaśniła. Nie powiedziałam jeszcze Sawyerowi o Florydzie. Bałam się, że moja matka była optymistka i możemy faktycznie nie być w stanie tego zrobić. - Och, um, dobrze. - Urwałam, próbując wymyśleć coś, żeby wyprowadzić stąd Sawyera, zanim mama powie coś jeszcze o moich studiach. - Czy byłoby w porządku, gdybym ja też poszedł? Lana pomogła mi kupić moje rzeczy do akademika, więc sprawiedliwie byłoby, gdybym i ja jej po-
mógł - wycedził Sawyer rozbawionym głosem, kiedy podszedł usiąść na fotelu mojego wujka. - Oczywiście. To by było wspaniale! Czyż nie, Lano? - zapytała moja mama trochę zbyt entuzjastycznie. Jak miałam się z tego wydostać? - Mamo, musimy się upewnić, że wszystko jest załatwione, zanim kupimy rzeczy do akademika. To znaczy, jest szansa, że to może nie zadziałać i będę musiała zostać w domu przez dwa lata, zanim pójdę na lokalną uczelnię. Co, jeśli nie sprzedaż domu? Sawyer zesztywniał ze swojej wygodnej pozycji i pochylił się do przodu. - Co? Dlaczego to ma nie zadziałać? Byłem pod wrażeniem, że została zawarta umowa. - Skierował swoje pytanie do mojej mamy, jakby wiedział o czym do cholery mówił. - Sawyer... - zaczęłam i mama mi przerwała. - Tak jest, Sawyer - uspokoiła go. - Lana, dom jest sprzedany. Zarobiłam wystarczająco dużo pieniędzy, aby zapłacić za wszystkie cztery lata twojej nauki i kupić sobie ładne małe mieszkanie na plaży. W ten sposób, kiedy uciekniesz i zostawisz mnie dla Florydy, nadal będę wystarczająco blisko mojej siostry, kiedy będę potrzebować towarzystwa. Powiedziała Floryda. Czy Sawyer pomyśli, że go śledziłam? Dusiłam? Przestraszona, zmusiłam się, aby spojrzeć mu w oczy. Uśmiechnął się, wstał i podszedł do mnie. Obie jego dłonie owinęły się wokół mojej talii i przyciągnął mnie do siebie, pochylając głowę w dół i szepcząc mi do ucha:
- Naprawdę myślałaś, że będę tak podekscytowany studiami, jeśli wiedziałbym, że zostawiam moją dziewczynę? - Wiedziałeś - odetchnęłam z ulgą. - Tak, wiedziałem. I jeśli przez jedną sekundę chciałaś wycofać się z pójścia za mną na Florydę, osobiście bym cię porwał i zaciągnął tam ze mną - zażartował, a następnie wytoczył szlak pocałunków wzdłuż mojej twarzy, aż jego usta nie uniosły się nad moimi. - Nie stracę cię ponownie. Jesteś ze mną. Chcę cię przy sobie. Zawsze. - Czy to nie słodkie. - Zadowolony głos mojej matki przypomniał nam, że nie jesteśmy sami. Ściskając moją talię jeszcze raz, Sawyer stanął obok mnie tak, że oboje staliśmy twarzą do mojej mamy. Jej uśmiech był tak jasny i szczęśliwy. Moja mama tak rzadko się uśmiechała. Dorastałam z nią ciągle nachmurzoną przez mojego ojca, że to nie było coś, do czego się przyzwyczaiłam. Lubiłam to. Nie była taka nieatrakcyjna, kiedy się uśmiechała. Dlaczego nie mogła się więcej do mnie uśmiechać, kiedy dorastałam? Może nasz dom byłby szczęśliwszym miejscem. Może kochała mnie mimo wszystko. Sprzedała swój dom. Kochała swój dom. To był jej symbol statusu w Alpharettcie. Oddawała to wszystko... dla mnie. - Dziękuję, mamo. Za wszystko. Nie mogę uwierzyć, że sprzedałaś dom. Ale jestem bardzo wdzięczna. Obiecuję, że pewnego dnia, odkupię go dla ciebie - zapewniłam ją. Marszcząc brwi, wstała i potrząsnęła głową. - Jestem twoją matką, Lana. Nie będziesz go dla mnie odkupywać. To moja praca. Przez całe życie byłaś słodkim, miłym, kochającym dzieckiem, który nie sprawiał mi żadnych kłopotów. Brałaś wszystko, cokolwiek ja lub tata na
ciebie rzuciliśmy i sprawiałaś, że pracowało. Twoja kolej, dziewczynko. Teraz chodzi o ciebie. Nie mnie i moje pragnienia, albo twojego ojca i jego egoistycznych wyborów. Tym razem chodzi tylko o ciebie. Puściłam dłoń Sawyera i zamknęłam odległość między mną a mamą. Nie przytulałam jej od lat Ale teraz chciałam trzymać ją mocno i żeby wiedziała, że kochałam ją. Bardzo. Może popełniła błędy, kiedy dorastałam i nie była idealna, ale kochałam ją. Chociaż raz w moim życiu uświadomiłam sobie, że ona też mnie kochała. Naprawdę mnie kochała. Jej ramiona trzymały mnie blisko przy sobie. - Pojedziesz żyć tym życiem, które od zawsze chciałaś. Jest tam wielki świat czekający na ciebie i twoja wspaniała przyszłość. I naprawdę przystojny chłopak, który czeka na życie z tobą. Śmiejąc się, odwróciłam głowę i spojrzałam na Sawyera. Mrugnął do mnie, a moje serce zatrzepotało lekko w mojej klatce piersiowej. - Dobrze, wasza dwójko, wystarczy tych bzdurnych rzeczy. Chodźmy na zakupy, zanim będę musiała wrócić do domu i zacząć się pakować - powiedziała mama, klepiąc mnie po plecach, zanim mnie puściła. Sawyer wyciągnął do mnie rękę i wsunął w moją. - Chodźmy na zakupy - powiedział z rozbawionym spojrzeniem. Byłam pewna, że jego idea zakupów nie była nawet bliska temu, jak wyglądało faktycznie kupowanie z moją mamą. Nie miał pojęcia, w co się pakował.
Beau Sawyer wystawił mnie tego ranka, dla dziewczyny. Nie mogłem nic poradzić na to, że się uśmiechnąłem. Zwykle ja byłem tym, który unikał treningów.
To była miła odmiana, że teraz on się nie pokazywał. Nie mogłem sobie wyobrazić, dlaczego chciał iść na zakupy z Laną i jej matką. Ta kobieta była walnięta. Nie wspominając już o byciu na zakupach. Kto chodził na zakupy ze swoją dziewczyną? Ale jednak, jeśli Ashton nigdy nie poprosiła mnie, abym poszedł z nią na zakupy. Jeśli by to zrobiła, poszedłbym. Zbiegając po trybunach, zwolniłem swoje tempo. To był mój setny bieg w górę i w dół. Teraz był czas na ciężary. Kiedy dotarłem do dołu, wytarłem czoło ręcznikiem i wziąłem długi łyk wody z butelki, którą zostawiłem na dole trybun. - Witaj, Beau. - Głęboki, znajomy głos za mną nie był tym, na którym mi zależało. Stawiając butelkę na dole, przerzuciłem ręcznik przez ramię i odwróciłem się w stronę Harrisa Vincenta, mojego wujka/ biologicznego ojca. - Sawyera tutaj nie ma - odpowiedziałem i zszedłem ostatnie kilka kroków, kierując się w stronę domu na polu. - Nie jestem tutaj, aby zobaczyć się z Sawyerem. Jestem tutaj, aby zobaczyć się z tobą - zawołał Harris i zatrzymałem się. Mną? Chciał porozmawiać ze mną? Swoim brudnym małym sekrecikiem? Odwróciłem się. - Co? - było jedyną odpowiedzią, jaką ode mnie dostanie. Mogłem tu stać i słuchać tego, co miał mi do powiedzenia tylko z jednego powodu i jedynego Sawyera. - Ja, uch, widziałem twoją praktykę w zeszłym tygodniu. Dobrze tam wyglądałeś. Moją praktykę? O czym, do diabła, on mówił? Miałem praktyki w Tuscaloosie. Na pewno nie miał tego na myśli. - Przyszedłem zobaczyć. Dobrze sobie tam radziłeś.
Zrobiłem krok w jego stronę tak, żeby słyszał mnie bez krzyczenia i zapytałem: - Przyszedłeś na moją praktykę w Bryant - Denny? Dlaczego miałbyś to zrobić? - Ten facet nie przyszedł nawet do szpitala, kiedy złamałem obojczyk w małej lidze. Nie był do końca aktywny w moim życiu. - Poszedłem zobaczyć praktyki obu moich synów w zeszłym tygodniu. Zamarłem. Nazwał mnie swoim synem. Zacząłem potrząsać głową. - Nie, nie, nie dostaniesz tego. Nie. Jestem. Twoim. Synem. Musiałem uciec od tego człowieka. Był ojcem Sawyera: nie chciałem go zranić. Ale CHOLERA, jeśli jeszcze raz nazwie mnie swoim synem. - Jesteś moim synem. Nie zasługuję na ciebie, ale jesteś mój. Możesz mi odmówić. Możesz mnie nienawidzić i masz pełne prawo. - Cholera, że tak - ryknąłem. - To nie zmienia faktu, że jestem dumny z człowieka, którym się stałeś. Człowiekiem, którym sie stałeś bez żadnej mojej pomocy. Brałem głośne, twarde wdechy. Co on robił? Dlaczego to robił? - Dumny ze mnie? Dlaczego? Ponieważ umiem grać w football? Bo gram dla twojej macierzystej uczelni? To jest po prostu cholerna bzdura. Harris pokręcił głową. - Nie, nie ponieważ grasz na tym samym boisku, gdzie ja kiedyś grałem. Mimo, że to sprawia, że czuję odrobinę dumy. Nic nie mogę na to poradzić. Ale to jest tylko krótki moment twojego życia. Człowiek, którym się stałeś, sprawił, że jestem dumny. Dokonałeś złych wyborów i zszedłeś na złą drogę, ale byłeś również wystarczająco silny, aby zejść z tej drogi i znaleźć inną, która gdzieś cię zabierze w życiu. Świat chciał cię nazwać przegranym, ale byłeś o wiele sil-
niejsi, niż myśleli. Walczyłeś. Chwyciłeś życie, którego chciałeś i walczyłeś o nie. Nawet wtedy, kiedy reszta świata nie sądziła, że cokolwiek z siebie zrobisz. Udowodniłeś, że się mylili. To, synu, dla tego jestem z ciebie dumny. Chciałem wykrzyczeć moje płuca przez niesprawiedliwość tego momentu. Potrzebowałem tego człowieka, kiedy byłem młody i przestraszony. Ale teraz? Nie potrzebowałem go teraz. - Mądry człowiek powiedział mi kiedyś, że nie musisz mi wybaczać. Nie musisz mnie lubić. Ale musisz wiedzieć, że cię kocham. Jestem z ciebie dumny. Wszystko co musiałem zrobić, to powiedzieć ci to. Jak sobie z tym poradzisz, albo jak to przyjmiesz nie jest ważne. Ważne jest to, że wiesz o tym. - Skinął mi krótko i zmartwione zmarszczki na pokonanym wyrazie twarzy, kiedy odwrócił się, aby odejść sprawiły, że coś w mojej klatce piersiowej zaczęło płonąć. Nie rozumiałem tego, ale nie musiałem. Nie teraz. - Harris - zawołałem do jego oddalającej się postaci. Zatrzymał się i odwrócił, aby na mnie spojrzeć. - Tak, Beau? Przełknąłem nerwowo, nie wiedząc, co dokładnie powiedzieć. Ponieważ jego słowa nie sprawiły, że wszystko było lepsze. Nie naprawiły przeszłości. - Nie wiem jeszcze, co z tym zrobię. Może nigdy się nie dowiem, co z tym zrobić. - Zatrzymałem się na wspomnienie Harrisa stojącego na płocie podczas jednego z moich licealnych meczy, kiedy nagadał mojemu trenerowi, kiedy zostałem zdjęty z gry. Opuściłem poprzedniego dnia trening, ponieważ moja mama zachorowała na grypę i musiałem zabrać ją do centrum Urgent Care w Mobile. To była najbliższa darmowa opieka zdrowotna. Zostałem umieszczony w grze, kiedy trener podszedł do linii bocznej. Za każdym razem, kiedy spoglądałem na płot podczas tego spotkania, Harris stał
tam z ramionami skrzyżowanymi na piersi, jakby stał na straży czegoś lub kogoś. - Ta gra, w liceum, kiedy przegapiłem trening poprzedniego dnia. Byłem posadzony na ławce rezerwowych. Wtedy, po tym jak trener wrócił po gorącej dyskusji z tobą, wprowadził mnie do gry. - Zatrzymałem się, obserwując jego twarz i widząc odpowiedź w jej wyrazie. - Zmusiłeś go, żeby mnie wprowadził, prawda? Harris posłał mi smutny uśmiech. - To nie była twoja wina, że musiałeś zabrać mamę, aby zobaczyła się z lekarzem. To była niesprawiedliwa decyzja ze strony trenera Madisona i przypomniałem mu dokładnie, jak nierozsądną decyzję podjął, aby zostawiać swojego najlepszego obrońcę na ławce. To nie wymazało całego zła. Ale powiedziało mi, że czasami, nawet kiedy nie zdawałem sobie sprawy, obserwował mnie. Po prostu nie wiedziałem. W innych przypadkach, w moim życiu, kiedy wszystko wyglądało źle, a nagle stawało się w porządku bez żadnego wyjaśnienia: to też był on? - Trener nie był moim wielkim fanem - odpowiedziałem. Harris uniósł brew. - Cóż, nie byłeś dokładnie najbardziej niezawodnym facetem w zespole. Wydałem z siebie krótki śmiech. - Grałem tak dobrze na kacu jak na trzeźwo. Uśmiech na jego twarzy nie był czymś, do czego byłem przyzwyczajony, zwłaszcza skierowany w moją stronę. - Prawdopodobnie - zgodził się.
Staliśmy tak patrząc na siebie, jakbyśmy bali się, że wszystko wróci do normy od momentu, kiedy odejdzie. - Słuchaj, synu - odchrząknął - albo Beau, jeśli wolisz, abym tak cię nazywał. Jeśli chciałbyś czasem coś zjeść, albo się napić, czy cokolwiek... po prostu zadzwoń. Będę tam. Odwrócił sie i zaczął odchodzić, kiedy nie odpowiedziałem. Zanim odszedł za daleko, zawołałem: - Możesz nazywać mnie synem, jeśli tego właśnie chcesz. Tłumaczenie: Bat Korekta: xxaniia16xx
Epilog
Cztery lata później...
Sawyer - Chodź tutaj, piękna - zawołałem, ściągając kask i trzymając otwarte ramiona dla Lany, kiedy biegła przez pole w moim kierunku. Miała na sobie swój niebieski podkoszulek, który miał z przodu emblemat Floryda Gator. Wiedziałem, że z tyłu był napis Vincent #10. Zrobiłem to dla niej przed moim pierwszym meczem w sezonie. Pisnęła i wpadła w moje ramiona. - Udało się! Zrobiłeś to! - Zaczęła całować mnie na całej mojej twarzy i cieszyłem się każdą tego minutą, kiedy trzymałem ją z rękami na jej małym, zgrabnym tyłku. - Cóż, miałem jakąś pomoc - dokuczałem jej. Śmiejąc się, przebiegła dłońmi przez moje spocone włosy i pocałowała moje czoło. - Jestem brudny, kochanie. Pochyliła sie i spojrzała na mnie, a uśmieszek pojawił się na jej doskonale pulchnych ustach. - Tak, jesteś.
Co ją tak rozbawiło, nie wiedziałem. Wyglądała, jakby miała zaraz wybuchnąć przez coś śmiechem. Następnie chwyciła moją twarz i przycisnęła swoje usta do moich i nic więcej mnie nie obchodziło. Chciałem tylko tego. - Gratuluje, bracie - zawołał głos Beau i otworzyłem oczy, kiedy Lana opuściła moje usta. Zsunąłem ją w dół mojego ciała, aby stanęła obok mnie, kiedy odwróciłem się i zobaczyłem, jak mój brat idzie w moim kierunku w szkarłacie i bieli. Ashton była przy nim, niemal w identycznej koszulce do tej Beau. - Dzięki, chłopie. Dobrze grałeś. Ten chwyt, który wykonałeś w trójce był nierealny. Musiałem powstrzymać się od jęczenia na bocznych liniach. Beau zachichotał i pokręcił głową. - Ostrzegałem ich, że chociaż pobiliśmy was ludzie przez ostatnie trzy lata, najlepszy rozgrywający jakiego widział SEC będzie zaczynał w tym roku. Ashton puściła Beau i przytuliła Lanę. To był nasz czwarty dok na Uniwersytecie na Florydzie. Ashton i Lana rozmawiały kilka razy w tygodniu. Beau i mnie udało się pracować wspólnie w przerwach, kiedy razem byliśmy z powrotem w domu. Beau nawet przychodził na świąteczne obiady przez ostatnie dwa lata. Kiedy zwrócił się do naszego ojca „tato” zanim wrócił z powrotem do szkoły, po naszej przerwie zimowej myślałem, że nasz tata załamie się i będzie płakać. To się nie stawało z dnia na dzień, ale powoli Beau i tata znajdowali sposób, aby naprawić to, co zostało złamane. Beau planował oświadczyć się Ashton podczas mistrzostw SEC tego roku. Floryda Gators i Crimson Tide mieli się zmierzyć jeszcze raz w tym sezonie. Poza nami, nikt nie był w stanie dotknąć Bama w tym roku. Planem było, aby byli tam nasi rodzice, nawet ciocia Honey, kiedy Beau zmierzy się z Gator-
sami w grze SEC. „Wyjdziesz za mnie, Ashton Sutley Gray?” będzie błyskać na dużym ekranie w ostatnim kwartale, kiedy zostaną tylko ostatnie minuty gry. Musiałem słuchać godzinami planowania i intryg Beau. Chciał po prostu zrobić to dobrze. Sięgnąłem i uniosłem lewą rękę Lany, całując diament w kształcie markizy, który teraz spoczywał na pierścieniu na jej palcu. Nasze zaręczyny, w zeszłym miesiącu, nie były, aż tak bardzo zaplanowane, mimo że były wyświetlane w wiadomościach o dziesiątej. Po tym, jak wygrałem mój pierwszy mecz jako rozgrywający dla Florida Gators, ominąłem wszystkie media walczące o moją uwagę i podszedłem prosto do Lany, która szła w moją stronę. Ofensywno liniowy asystent trenera trzymał pierścionek bezpiecznie schowany w kieszeni podczas gry, ale włożył go w moją dłoń, kiedy ta się skończyła. Wbiegła w moje ramiona, jak zawsze po meczu, ale tym razem, zamiast podnosząc ją do góry, opadłem na kolano. Nigdy nie zapomnę wyrazu jej twarzy lub sposobu, w jaki brzmiała, kiedy powiedziała „tak”.
Tłumaczenie: Bat Korekta: xxaniia16xx
Pięć lat później...
Sawyer i Lana Ślub
Sawyer - Sawyer! - zapiszczała Lana, kiedy wszedłem przez okno do salonu mojej matki. - Nie powinieneś oglądać mnie przed ślubem. To przynosi pecha. Skrzywienie w jej oczach nie zamaskowało podekscytowanego tonu w jej głosie. Zamknąłem za mną okno i odwróciłem się, aby spojrzeć na moją niewiarygodnie wspaniałą pannę młodą. Jej długie, rude włosy były zwinięte, a loczki spływały luźną kaskadą na plecy. Biała suknia, którą miała na sobie była prosta i elegancka. Również uwydatniała każdą krzywiznę jej ciała i moje myśli natychmiast wróciły do ostatniej nocy, kiedy byłem szczęściarzem biorąc je. Zamykając dystans między nami, położyłem dłoń władczo na jej biodrze i przyciągnąłem do siebie uważając, aby nie podnieść jej sukienki lub mojej koszuli. Nie, żeby mi zależało, ale wiedziałem, że jej tak. - To mój dzień ślubu. Wprowadzam nowe zasady. Poza tym, zakaz widzenia panny młodej jest do bani. Nie mogłem wytrzymać ani minuty dłużej bez patrzenia na te piękne oczy.
Jej surowy wyraz twarzy stopił się i uśmiechnęła się do mnie. - Dziewczyna nie może się spierać z tą logiką - zamruczała i stanęła na palcach, przyciskając delikatnie swoje usta do mnie. Jeden słodki buziak, zanim się odsunęła. - Nie możemy zepsuć mojego makijażu. Ash spędziła nad nim ponad godzinę. Będzie zła, jeśli cokolwiek rozmażę. Ash była ostatnim moim zmartwieniem. Właśnie teraz, chciałem tylko mojej żony. Zatrzymując się, popatrzyłem na nią i pozwoliłem temu słowu wsiąknąć we mnie... żona. Lana będzie moją zoną w ciągu kilku godzin. Jak mi się to udało? Boże, wiedziałem, że nie zasługuję na nią. Sięgając, założyłem jeden z jej samotnych loków za ucho i delikatnie przebiegłem kciukiem przez diamentowe kolczyki w kształcie łez, które kupiłem jej na urodzin w zeszłym roku. Była najcenniejszą rzeczą w moim życiu i raz niemal pozwoliłem jej prześlizgnąć się przez moje palce. - Sawyer, musisz iść - nalegała, kładąc dłoń na mojej piersi i delikatnie mnie popychając. - Idę. Ale najpierw - zatrzymałem się i sięgnąłem do kieszeni, wyciągając list, który trzymałem blisko siebie przez ostatnie pięć lat. - Chcę ci coś przeczytać. Oczy Lany znalazły znajomy list w mojej dłoni i zmarszczyła brwi. Wiedziałem, że rozpoznała go. Mimo wszystko, sama go napisała. Ale nie wiedziała, że nadal miałem go schowanego bezpiecznie przez te wszystkie lata. - Co ty robisz z tym listem? - zapytała nerwowo. Wiedziałem, że nie posiada z nim dobrych wspomnień. Była zraniona i złamana, kiedy pisała słowa, które znałem na pamięć. - W dzień, w którym przeczytałem ten list, zmieniłem się. Całkowicie. Nie ponieważ w końcu zdałem sobie sprawę, że cię kocham. Nie ponieważ spo-
wodowałem twój ból. Zmieniłem się, ponieważ wiedziałem w tym momencie, że stałaś się moim numerem jeden. Nic innego nie miało więcej znaczenia, jeśli nie miałem ciebie. Chciałem powiedzieć więcej, ale Lana chwyciła klapy mojego smokingu i przyciągnęła mnie do siebie. Wszystkie myśli o jej makijażu zniknęły, kiedy jej miękkie usta przycisnęły się zachłannie do moich. Jedno małe machnięcie jej językiem po mojej dolnej wardze i zdecydowałem, że nie byłem naprawdę zmartwiony pognieceniem naszych ubrań.
Lana - Co wy robicie? - przerażony głos Ashton przedarł się przez moje roztrzepanie. Szybko cofnęłam się od Sawyera i obróciłam w stronę mojej druhny. - My, uch, cóż, my, uch - wyjąkałam nerwowo. - Ssali swoje twarze - ogłosiła Catherine, kiedy weszła zdenerwowana do pokoju, uśmiechając się jak kot Cheshire. Sawyer zachichotał na uwagę jego małej siostry i musiałam walczyć, aby powstrzymać się od uśmiechu. Ashton wcale nie wyglądała na rozbawioną tą sytuacją. - Zepsuł twoją szminkę. Sawyer, wynoś się stąd albo pójdę po twoją mamę! - skarciła go Ashton i ruszyła w moją stronę, wyglądając jak bajkowa księżniczka, w swojej blado różowej sukni i głową pełną podskakujących blond loków.
- Wyluzuj, Ash. Wychodzę. Po prostu potrzebowałem zobaczyć moją dziewczynę. Wiesz, upewnić się, że nadal miała zamiar przyjść do ołtarza, aby zrobić ze mnie najszczęśliwszego człowieka na tej cholernej planecie. - Myślę, że się zrzygam - zawołała Catherine ze swojego miejsca na kanapie. Catherine i Cade’a nie było tutaj w lecie, w którym związałam się z Sawyerem. Wyjechali, spędzić sześć tygodni z babcią. To było niezwykłe poznać, jak wielka była rodzina Sawyera. Zawsze byłam tylko ja i moi rodzice, a potem mój tata odszedł i zostałam tylko ja i mama. - Przyjdzie do ołtarza. Obiecuję. Teraz idź! - zażądała Ashton, a Sawyer mrugnął do mnie, zanim odwrócił się i wyszedł z pokoju, tym razem przez drzwi. - Przysięgam, wy dwoje jesteście tacy trudni. Zasady... - Wychodzę za Sawyera, Ashton. Nie martwmy się o zasady - przerwałam jej. Sfrustrowane zmarszczenie brwi zniknęło, zastąpione przez mały uśmiech. - Jestem za was taka szczęśliwa - odpowiedziała, a jej oczy błyszczały od niewylanych łez. - Nie sprawiaj, że będę płakać. Już musisz naprawić moją szminkę. Chcesz naprawiać jeszcze moje oczy, co? Kręcąc głową, Ashton chwyciła moją dłoń i zaprowadziła mnie do krzesła, gdzie siedziałam przez godzinę, kiedy robiła moją twarz po raz pierwszy. - Naprawię ci to tym razem i będziesz trzymać usta z dala od Sawyera, aż nie powiesz „tak”. Białe światełka zdobyły każdą gałąź drzewa na podwórku Vincentów. Sto białych krzeseł zostało ustawionych z prostymi białymi kokardkami zawiązany-
mi z tyłu. Różowe płatki róż pokrywały drogę przede mną, prowadzącą do Sawyera. Piosenka Forever - Bena Harpera zaczęła grać przez głośniki. To był mój znak. Uśmiechnęłam się do mojego wujka, który trzymał swoje ramię dla mnie. - Nie mogę uwierzyć, że wydaje was obie dziewczyny za chłopców Vincent w przeciągu roku. - Zaśmiał się cicho. Odwróciłam wzrok z powrotem do altany pokrytej białymi światełkami, gdzie Sawyer czekał na mnie. Jego ciemne włosy zwinęły się na białym kołnierzyku jego koszuli. Jego piękne, zielone oczy błyszczały z radości, kiedy skupiły się na mnie. Czekał na mnie. To był czas, aby rozpocząć naszą wieczność.
Beau i Ashton Ślub
Beau Kim był ten facet? I jak do cholery, udało mu się tu dostać? Sięgając w górę, szarpnąłem moim sztywnym, białym płóciennym kołnierzykiem i wziąłem głęboki oddech. Im więcej myślałem o tym, jak wszystko może pójść źle, tym trudniej mi było oddychać. - Musisz zebrać się w sobie, stary. Ona nie ucieknie. Dziewczyna cię kocha, szaloną, nienormalną miłością. Co z tego nie kapujesz? - Rozbawiony ton Sawyera pasował do uśmieszku na jego twarzy. Nasze oczy spotkały się w lustrze, kiedy stał za mną. Chciałem wierzyć, że miał rację. Ale cholera, to było takie trudne. Od momentu, w którym Ashton wstała na trybunach i krzyknęła „TAK” całą siłą swoich płuc w grze o mistrzostwo SEC ostatniego roku, czekałem na to, aby realność jej decyzji się wtopiła. Miała mnie poślubić, Beau Vincenta. Wiedziałem, że mogła wybrać znacznie lepiej, ale cholera, nie chciałem, żeby zdawała sobie z tego sprawę. Każdego kolejnego dnia, od kiedy wsunąłem brylantowy pierścionek na jej palec, czekałem, aż ta bajka sie skończy. Życie zawsze wyszarpywało dywan
spode mnie, kiedy rzeczy dobrze sie układały. Teraz te rzeczy były tak cholernie doskonałe, jak tylko mogły, czy mogły się wydarzyć ponownie? - Nie jestem dla niej wystarczająco dobry. - Powiedzenie tych słów na głos sprawiło, że było mi niedobrze. Uśmieszek Sawyera przeszedł w grymas. - Kto tak mówi? Ponieważ mogę cię cholernie zapewnić, że to nie prawda. Nikt nigdy nie będzie kochał jej tak bardzo jak ty i Ashton Gray kochała cię, odkąd byliśmy dziećmi. Wiesz bracie, zimne stopy powinny być panami młodymi martwiącymi się, że popełniają złą decyzję. To nie pan młody powinien myśleć, że ona popełnia złą decyzję. Potrząsając głową, odwróciłem się od mojego odbicia i skupiłem swoją uwagę przez okno na domku plażowym, który mój tata wynajął na tą okazję. Ashton powiedziała, że chciała ślubu na plaży i mój tata upewnił się, że miała doskonałe miejsce. Byłem tak cholernie dumny w dniu, w którym ją tu przywiozłem, aby jej to pokazać. Zapiszczała i zaklaskała w dłonie, wbiegając na biały piaszczysty brzeg. Gdybym nadal posiadał moją gorycz do taty, wszystko by zmieniło ten moment, w którym Ashton okręciła się w piasku wokół niej z podekscytowaniem ogłaszając, że to idealne miejsce na nasz ślub. Sprawił, że Ashton była szczęśliwa. Przebaczyłem mu. - Lana powiedziała, że wygląda wspaniale i jest szalenie szczęśliwa. Przestań się martwić. To dzień, w którym w końcu sprawisz, że Ashton Gray będzie całkowicie twoja. Proste piękno dekoracji było takie w stylu Ashton. Powiedziała, że chce uzupełnić piękno okolicy, nie przysłonić go rzeczami. Wszystko było idealne, jak ona. I wybrała mnie. - Dlaczego ja? Mogła mieć ciebie. Dlaczego wybrała mnie?
Sawyer zaśmiał się za mną i zerknąłem przez ramię, aby zobaczyć, jak się uśmiecha. - To pytanie, które kiedyś mnie prześladowało. Też nie mogłem tego zrozumieć. Mam na myśli, jestem cholernie dobry w łapaniu. - Wzruszył ramionami i poklepał mnie po plecach. - Jesteś jej drugą połową. Nie ja. Nigdy nie byłem. Teraz mam moją drugą połówkę. Wiem, jakie to uczucie. Po prostu znalazła swoją, zanim ja znalazłem moją. - Co Bóg sobie myślał, robiąc z kogoś takiego jak ja, drugą połówkę Ashton? - Myślał, że zasłużyła na kogoś, kto by ją kochał mimo wszystko - odpowiedział Sawyer. Przekonanie w jego głosie nieco złagodziło mój strach. - Będę ją kochać, aż do śmierci. Naprawdę jest moim światem. Sawyer skinął głową. - Domyśliłem się tego dnia, kiedy wybrałeś ją ponad mnie. Moje usta wygięły się w uśmiechu. - Tak, tak myślałem.
Ashton - Okej, dziewczyno, to to - szepnęła Lana, sięgając w dół, aby ścisnąć mocno moją dłoń. - Nie mogę uwierzyć, że to już czas - odpowiedziałam, patrząc prosto na drzwi prowadzące na plaże. Drużbowie pana młodego wyszli za Beau na zewnątrz, kiedy ja zostałam chowając się na górze. Nie musiałam wyglądać na zewnątrz, aby wiedzieć, że na prawo od Beau stał Sawyer, jego drużba. Następnie
Harris Vincent stał obok swojego najstarszego syna. Po Harrisie, stał Ethan, a następnie Jake. Lana zaciągnęła mnie na dół, zanim druhny wyszły przez drzwi, tak aby mogły mi życzyć powodzenia. Lana była moją honorową druhną. Obok niej, Leann będzie czekała z przodu. Potem Jessica i moja współlokatorka ze studiów, Crystal. - Jesteś absolutnie wspaniała. Żadna narzeczona nie była nigdy tak wspaniała w całej historii świata. - Lana rozpromieniła się do mnie, przez podejściem do drzwi i posłała mi buziaka, kiedy przez nie wyszła na zewnątrz. - Ona ma racje. Nie mogę uderzyć, że widzę najpiękniejszą narzeczoną. Emocje w głosie mojego taty spowodowały, że w moich oczach pojawiły się łzy. - Tato proszę, nie sprawiaj, że będę płakać. Wyciągnął dla mnie łokieć. - Nigdy. Pomyśl o nich wszystkich, jakby byli w bieliźnie. Słyszałem, że to pomaga. Zaskoczony śmiech szybko osuszył moje łzy i odwróciłam się, aby spojrzeć na niego. - To właśnie powinieneś robić, kiedy jesteś zdenerwowany - powiedziałam mu. Uśmiechnął się. - Zadziałało, prawda? Ścisnęłam jego ramię. - Tak, zadziałało.
- Zróbmy to, dziewczyno. Ten chłopak wyglądał na tak przerażonego, zanim podszedł do ołtarza i pomyślałem, że może uciec i wbiec na górę, aby się upewnić, że nadal tam jesteś. Nie ma potrzeby, aby czekał jeszcze dłużej. Może rozwalić to miejsce, żeby po ciebie przyjść. Chichocząc na tak pasujący opis mojego taty, co do mojego przyszłego męża, skinęłam głową i podeszłam do drzwi. Biorąc głęboki oddech, wyszłam za nim w doskonałe światło zachodzącego słońca. W chwili, kiedy moje bose stopy dotknęły chłodnego piasku, uniosłam wzrok, aby znaleźć Beau. Uwielbienie i ulga na jego twarzy, kiedy wolno do niego szłam, sprawiła, że moje serce biło w dzikim szale. Bycie blisko niego nadal sprawiało, że miałam zawroty głowy. Wątpiłam, że to kiedykolwiek odejdzie. Jego idealne usta uniosły się i wyczytałam z jego warg, jak powiedział: - Kocham cię. Świat wokół mnie zniknął. Wszystko, co zostało, to ja i Beau - moja przeszłość, teraźniejszość i moja przyszłość.
Tłumaczenie: Bat Korekta: xxaniia16xx
Który jest twoim chłopcem Vincent? #TeamBeau czy #TeamSawyer?