Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Spis treści Rozdział 1 ...
6 downloads
12 Views
2MB Size
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Spis treści Rozdział 1 ..............................................................................................................................3 Rozdział 2 ............................................................................................................................ 10 Rozdział 3 ............................................................................................................................ 20 Rozdział 4 ............................................................................................................................ 30 Rozdział 5 ............................................................................................................................ 45 Rozdział 6 ............................................................................................................................ 55 Rozdział 7 ............................................................................................................................ 69 Rozdział 8 ............................................................................................................................ 81 Rozdział 9 ............................................................................................................................ 91 Rozdział 10 .......................................................................................................................... 97 Rozdział 11 ........................................................................................................................ 105 Rozdział 12 ........................................................................................................................ 115 Rozdział 13 ........................................................................................................................ 126 Rozdział 14 ........................................................................................................................ 133 Rozdział 15 ........................................................................................................................ 147 Rozdział 16 ........................................................................................................................ 157 Rozdział 17 ........................................................................................................................ 162 Rozdział 18 ........................................................................................................................ 171 Rozdział 19 ........................................................................................................................ 179 Rozdział 20 ........................................................................................................................ 194 Epilog ................................................................................................................................. 205
2|Strona
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 1 Pierwsze wrażenie Jednego jestem pewna i zaakceptowałam to - jestem szkolną zdzirą. Nienawidzę tego słowa, ale czasami jest jak jest, albo tak jak w moim przypadku, jestem kim jestem. Lubię facetów wszelkiego rodzaju i lubię wielu z nich. Uniwersytet był idealną scenerią, aby mieć możliwość poznania tak wielu. Odkąd nie mam ochoty na jakikolwiek związek, sypiam z kim popadnie. Konsekwentne sypianie z jednym facetem, jest zbyt stałe. To buduje fasadę, sprawiając, że chcę więcej, niż w rzeczywistości. Zdecydowanie nie chcę jednego kolesia, pozostającego w pobliżu na dłuższą metę. W każdym razie i tak byłabym beznadziejną dziewczyną. Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem jedną z tych dziewczyn, które po prostu sypiają z byle jakim facetem, nie troszcząc się o uczucia innych. Mam trzy zasady: nigdy nie śpij z kimś do kogo żywi uczucia twój przyjaciel; nigdy nie śpij z kimś, kto jest oficjalnie w związku (to nie moja wina, jeśli nie zostaje mi to ujawnione) i wreszcie; nigdy nie śpij z kimś więcej, niż trzy razy. Musiałam dodać tę ostatnią zasadę, po Devonie Ryan. Ludzie, cóż za strata, ponieważ był fantastyczny w łóżku i naprawdę świetnie się dogadywaliśmy. Gdy po czterech wspólnie spędzonych nocach, znaleźliśmy się niebezpiecznie blisko terytorium związku, dodałam regułę numer trzy. Nie był z tego powodu szczęśliwy, ale ja nie byłam dla nikogo dziewczyną. W ten sposób, gdy spotykam kogoś, kto wie co robi, mogę pozostać w pobliżu na tak długo, aby się zabawić, ale nie na tak długo, aby się przywiązać. Te zasady, pomogły mi uniknąć stania się jedną z najbardziej znienawidzonych dziewczyn na kampusie. Nie sypiam z niczyimi chłopakami i również staram się jak mogę, nie sypiać z żadnym z byłych moich przyjaciółek, ale czasami jest to nieuniknione. Niemniej jednak, nie mogę ich wszystkich zadowolić. Jestem bardzo otwarta na to kim jestem i nie udaję, że nie sypiam z facetami i nie zaprzeczam kiedy to się stanie. Zaakceptowałam to, kim jestem. Dziewczyną, która nigdy nie będzie dla kogoś, kimś na poważnie, która cieszy się życiem, bawi się z facetami i nigdy nie będzie miała złamanego serca. Wobec mnie, dziewczyny liczą tylko na jedno; że nie zablokuję żadnego chłopaka, bo wiedzą, że wcześniej, czy później, przerzucę się na kolejnego. Dlatego mam nadzieję, że Sophia zrozumie, kiedy się dowie, że ostatniej nocy spałam z Micah, ale tak naprawdę nie mam zamiaru go zatrzymać. Nie miałam pojęcia, że miała nadzieję, iż on zaprosi ją na randkę, dopóki Quinn nie napisała do mnie dzisiaj rano z alarmem. Quinn: Dla twojej wiadomości; Dzisiaj rano, Soph była rozentuzjazmowana wobec Micah na siłowni.
3|Strona
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Cholera, no cóż. To była dla mnie nowość. Ostatnio słyszałam, że była zainteresowana Masonem Lee. To dlatego zasada numer jeden, zostaje tak często łamana; dziewczyny nigdy nie potrafią podjąć cholernej decyzji! Kiedy dzisiejszego ranka, dźwięk wiadomości zabrzęczał w mojej komórce, przekręciłam się na łóżku, aby go chwycić, tylko po to, żeby dobić do twardej klaty, należącej do Micah Woods. Chrapał mi w twarz, z wciąż mocno wyczuwalnym zapachem whisky w oddechu. Wczoraj miała miejsce noc zapoznawcza1 z bractwem Sig Alpha. Uwielbiam, kiedy zaczyna się nowy rok akademicki; niesie to ze sobą bandę nowych facetów. Micah należy do Sig Alpha i mieszka w ich domu. Zazwyczaj staram się nie zostawać na noc w żadnym z domów należących do bractw, bo nienawidzę się w nich budzić. Rano cała magia imprezy wyparowuje i jedyne z czym zostajesz to puszki po piwie, rzygi i koleś śpiący w wannie. Z jakiegoś powodu, zawsze jakiś gościu śpi w wannie; nigdy nie wiem, jakim sposobem tam ląduje. Dzisiejszy poranek zdecydowanie był znakiem, że nie powinnam nigdy więcej zostawać na noc. Nie mam pojęcia gdzie są moje ciuchy i wygląda na to, że wszystkie ubrania Micah tworzą brudny stos na podłodze. Wysłałam wiadomość do Quinn, by zobaczyć czy ma jakiś pomysł, gdzie mogą być moje ubrania i powiedziała mi, żebym sprawdziła przy basenie. Zatem zeszłej nocy najwyraźniej byłam przy basenie. Myślę, że to wyjaśnia, dlaczego miałam na sobie tylko stanik i majtki. W zasadzie to był stanik Quinn i moje majtki. Zgaduję, że zeszłej nocy świetnym pomysłem wydawało nam się zamienienie. Teraz nie wydawało się to być takim świetnym pomysłem, jako że Quinn ma rozmiar o dwie miseczki mniejszy i ciężko mi to wszystko poupychać. Chwyciłam telefon i torebkę; na szczęście zeszłej nocy miałam przeczucie, żeby to ze sobą zabrać na górę, po czym ruszyłam cichutko w stronę drzwi. Zanim zdążyłam sięgnąć do klamki, stanęłam na nakrętce z butelki po piwie i krzyknęłam. Micah wyłonił się naburmuszony spod kołdry. - Co! Wszystko w porządku, Em? - zapytał zachrypniętym i głębokim głosem od spania i nadmiaru whiskey. Jego oczy były zmrużone przez jasność poranka. Był atrakcyjny z gładką, szeroką klatką piersiową i jasnymi, złocistobrązowymi oczami. Zeszłej nocy było z nim przyjemnie, ale niestety, to była nasza trzecia noc. - Cholera, sorki Micah! Nie chciałam cię obudzić. Tylko nadepnęłam na kapsel i rozcięłam sobie stopę - powiedziałam, podskakując na jednej nodze, podczas trzymania tej drugiej. - Wracaj do spania, już się zbieram.
1
Pojawia się określenie "rush week". Jest to czas, kiedy bractwa organizują spotkania (dni otwarte) dla nowych studentów, w celu pozyskania ich do swego grona. Jest to również świetna okazja do dzikiego imprezowania ;p
4|Strona
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Zaśmiał się lekko pod nosem i taksował mnie wzrokiem od góry do dołu. - Zamierzasz wyjść z domu bractwa bez ciuchów? Praktycznie wypływasz ze stanika Q. - Wstał, podszedł do mnie i uklęknął, aby zbadać spód mojej stopy. - Myślę, że będzie dobrze, nawet nie krwawi. - Złożył szybkiego całusa na mojej stopie, a następnie zaczął powoli sunąć dłońmi w górę moich nóg. Zanim udało mu się musnąć skórę górnej części uda, zrobiłam krok w tył. - Micah... muszę iść na zajęcia - ostrzegłam go, kiedy szybko się do mnie przysunął. - Proszę nie podążaj tą swoją głupią "tylko trzy razy" zasadą. Dobrze nam razem, Em. Nawet nie musisz być moją dziewczyną. Tylko wpadaj na noc, a ja przypomnę ci w czym jesteśmy tacy dobrzy - powiedział, wciąż klęcząc na podłodze i patrząc na mnie z dołu, kiedy jego palce owinęły się wokół mojej talii. - Micah, nie łamię swoich zasad. Stworzyłam je z jakiegoś powodu - powiedziałam ledwo słyszalnym szeptem. Tak dobry jak byłby powrót do Micah, nie zamierzałam się z nim wiązać na poważnie, a to właśnie by mnie tam zaprowadziło. Zawsze tak jest. Typowy sposób działania człowieka. Jedno do drugiego zaczyna się przywiązywać, później bierzemy ślub i ktoś kogoś zdradza. Ja tylko staram się temu zapobiec. Delikatnie ścisnął moja talię, opuścił głowę na znak porażki i powoli wstał, aby na mnie spojrzeć. - Cóż, było miło i jesteś zawsze mile widziana w moim łóżku, Mała. Zanim wyjdziesz, proszę weź jedną z moich koszulek. Ścieżka wstydu 2 to jedno, ale ścieżka wstydu w tym, Em? - Micah, twoje koszulki są okropne. Nie mogę nawet stąd wyjść w jednej z nich bez mdłości przy tym kacu. Poradzę sobie. Poza tym, Quinn twierdzi, że moje ciuchy zostały przy basenie. Pobiegnę tam i ubiorę je. Wiesz, żaden z tych kolesi w najbliższym czasie szybko nie wstanie. Narka! Micah wzruszył ramionami, nawet nie usiłując bronić swojej obrzydliwej sterty koszulek i już z powrotem naciągał kołdrę na głowę, stękając swoje pożegnanie. Musi być miło, nie mieć zajęć aż do późniejszej części dnia. Skradałam się w dół starych, trzeszczących schodów, najciszej jak się dało, ponieważ ten dom był naprawdę wiekowy i wydawał z siebie więcej jęków, niż 90-letni staruszek. Dodatkowo, utykanie na jedną nogę, nie pomagało przy moim ukradkowym wymknięciu się,
2
Ang. walk of shame - przejście przez kampus w tych samych ubraniach, które miało się na sobie dnia poprzedniego, po przespanej z kimś nocy i zostaniu u tej osoby w pokoju :) Omg, trochę zawile wyjaśnione, ale chyba czaicie bazę? :P
5|Strona
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
jako że moja stopa wciąż pulsowała z bólu. Na szczęście nikt się nie obudził, aby zobaczyć mnie, przemykającą przez dom. Kiedy udało mi się wymknąć, stwierdziłam, że dzisiaj kogoś zabiję. Tylko jeszcze nie wiedziałam kto to będzie. Moje ubrania zdecydowanie tutaj były, ale wisiały na gałęzi drzewa i za cholerę nie było mowy, żeby udało mi się je ściągnąć. Nawet z drabiną nie byłabym wystarczająco wysoka. Moje japonki pływały na środku basenu. Fantastycznie. Na szczęście przypomniało mi się, że miałam w samochodzie zapasowe ubrania, więc musiałam się tylko do nich dostać, dzięki czemu nie musiałabym jechać do domu praktycznie nago. Proszę, proszę, proszę, oby nikogo nie było na zewnątrz. To była alejka pełna domów bractw. Nikt nie powinien wstać przed siódmą, zwłaszcza po zeszło nocnej imprezie. Ponownie przemknęłam przez dom, przechodząc na paluszkach między nieprzytomnymi ciałami na podłodze. Większość z nich miała na sobie koszulki Sig Alpha, jednak zauważyłam obecność kilku innych bractw. Boże, to miejsce było pobojowiskiem. Było mi szkoda kandydatów, bo bardziej niż prawdopodobne, że to oni będą sprzątać ten chlew. To jeden z powodów, przez które nigdy nie kandydowałam na członkinię bractwa. Nie miałam zamiaru być na dnie łańcucha pokarmowego; ja tylko dobrze bawiłam się na ich imprezach. Wyszłam na werandę i odwróciłam się, aby zamknąć stare, ciężkie, drewniane drzwi, kiedy usłyszałam znajomy głos, wybuchający śmiechem. Kurde. Opuściłam głowę i jęknęłam; wzięłam głęboki wdech i zamknęłam drzwi, wypuszczając go. Odwróciłam się, aby stawić czoła mojemu upokorzeniu, którym był mój najlepszy przyjaciel, Cole. Ale to nie był tylko Cole. To był Cole i Mason, rozmawiający z jakimś gościem na motocyklu, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Okej, będę musiała sobie z tym poradzić. Nie zostanę upokorzona. Prawie wszyscy na Frat Row widzieli mnie już wcześniej w staniku i majtkach; różnicę stanowił fakt, czy się miało płynną odwagę krążącą przez system, czy nie. Ta obleśna, sfatygowana koszulka Micah, wydawała się być teraz dobrym pomysłem. Wyprostowałam się i starałam się jak mogłam, aby ukryć kuśtykanie. Mój samochód był zaparkowany przed tym motocyklistą, więc nie miałam innego wyboru, jak podejście do nich. - Tobie też dzień dobry, śmieszku. Czy to jakiś sposób na powitanie kobiety? zapytałam Cola, szturchając go łokciem w brzuch, kiedy wciąż starał się złapać oddech. Tak bardzo się ze mnie śmiał. Spojrzałam na Masona, który także się śmiał. Motocyklowy Chłopiec tylko uśmiechał się do mnie znacząco. Uśmiechnęłam się do nich słodko, modląc się, aby moje policzki nie były tak samo czerwone, jak stanik Quinn. - Wybacz, kochanie. Chodzi tylko o to, że widziałem cię już wcześniej kroczącą ścieżką wstydu, ale nigdy w tak malutkich ciuchach. Gdyby rano więcej dziewczyn wychodziło z domów ubranych w ten sposób, zapewniam cię, że żaden z tych facetów już nigdy nie spóźniłby się na zajęcia - oznajmił Cole, owijając ramiona wokół moich barków i dając mi szybkiego buziaka w skroń, kiedy przyciągnął mnie do siebie. 6|Strona
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Wyrwałyśmy Cola podczas szkolenia na pierwszym roku. Quinn stwierdziła, że jego roztrzepane, ciemno-blond włosy i ciało piłkarza są seksowne. Gdy wyraziła to troszeczkę zbyt hałaśliwie, stojąc za nim w audytorium, ten odwrócił się z szerokim uśmiechem na twarzy. - Proszę, proszę, ja też was witam dziewczyny - powiedział ze swoim przyjemnym, teksańskim akcentem. Myślę, że obydwie z Quinn, głośno na to westchnęłyśmy. Pochodząc z południowej Kalifornii, nie mamy żadnego akcentu i tak samo jest z większością facetów. Od tamtego momentu, Cole ciągle trzymał się z nami. Żadne z nas nigdy nie umawiało się z nikim na poważnie i prawdopodobnie tak było najlepiej, ponieważ wątpię, że trzymałybyśmy się z Colem tak blisko jak teraz, gdyby tak było. Kocham Cola jak brata, a on jest bardzo opiekuńczy w stosunku do mnie i Quinn. Jednak najwyraźniej nie ma żadnych skrupułów, w związku z wystawianiem na pokaz moich dobroci kompletnym nieznajomym lub śliniącym się idiotom, jak Mason. Obecnie Cole mieszka w domu Sig, ale jego najlepszy przyjaciel z Teksasu przeprowadza się tutaj, aby dołączyć do niego na uczelni. W związku z tym, Cole przenosi się, aby dostać mieszkanie obok Quinn i mnie. Wszyscy byliśmy nieźle podekscytowani, kiedy przez wakacje, mieszkanie obok nas się zwolniło. W przeciągu kilku ostatnich tygodni, powoli przenosił swoje rzeczy. Starałyśmy się namówić Cola do wyprowadzki z domu bractwa, już w momencie gdy tam zamieszkał; to irytujące, przychodzić w odwiedziny poza imprezami. Ci faceci nadają się do łóżka i picia drinków, ale kiedy musisz się uczyć, albo przeprowadzić jakąkolwiek cywilizowaną rozmowę, to jest po prostu niemożliwe w tym domu. Ktoś zawsze wrzeszczy, pije, albo coś rozwala. - Cóż, zdecydowałam, że dzisiaj spróbuję czegoś nowego. Urozmaicę trochę twoje życie; utrzymam cię w stanie gotowości. Poza tym, ktoś pomyślał, że to genialny pomysł, aby rzucić moje ubrania na drzewo, na tyłach domu. Wszystkie ciuchy Micah śmierdzą potem, piaskiem i nawet nie chcę myśleć czym jeszcze. Więc oto jestem, starając się dostać do swojego samochodu po ubrania, aby zachować resztki godności. Najwyraźniej niezbyt mi to wychodzi. - Wskazałam ruchem dłoni na wszystkich, trzech facetów. Mason i Cole kontynuowali nabijanie się ze mnie, podczas gdy motocyklista wciąż miał ten swój irytujący, znaczący uśmieszek na twarzy. - Cholera, Em, dobijasz mnie, proszę wpadnij do mnie wieczorem. Kupię twoje ulubione piwo - powiedział Mason, pożerając wzrokiem mój za mały stanik. Mason i ja spiknęliśmy się na początku drugiego roku. To było najgorsze pod słońcem półtorej minuty. Zdecydowanie nie muszę się martwić o łamanie z nim zasady numer trzy. To coś między nami nigdy się nie powtórzy. Zazwyczaj po prostu ignoruję jego zaloty. Cole pchnął Masona w plecy i walnął go otwartą dłonią w tył głowy. - Emmy, to jest Jaxon Riley, jeden z kolesi o których ci opowiadałem, który przenosi się tutaj z moich 7|Strona
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
rodzinnych stron. Jestem pewien, że później poznasz jego brata, Jacea. Obydwaj wprowadzają się ze mną do mieszkania. Świetnie...więc będziemy sąsiadami. Wow, wiem jak zrobić pierwsze wrażenie. Zaczęłam czuć się niekomfortowo pod niebieskookim, penetrującym spojrzeniem tego zachwycającego faceta. Był, bez dwóch zdań, najatrakcyjniejszym człowiekiem jakiego widziałam w życiu. Rzadko czuję się zakłopotana, ale nagle, chciałam być gdziekolwiek indziej, byleby nie poznawać Jaxona Riley w staniku Quinn i moich majtkach. U dentysty, ginekologa, pisząc egzamin ze statystyki dla zaawansowanych, na który się nie nauczyłam, bo był prowadzony po niemiecku, wszędzie byleby nie tutaj. Przesunęłam się, aby oderwać od ziemi bolącą stopę. - Okej, miło było cię poznać, ale mam nadzieję, że możesz zapomnieć swoje pierwsze wrażenie o mnie i poznamy się ponownie, kiedy będę ubrana. Zwłaszcza, że będziemy sąsiadami i tak dalej. Rany, moja stopa naprawdę przeszkadzała mi w staniu na tym betonie. Zgięłam kolano i pociągnęłam stopę do góry, żeby rozmasować jej spód. Jaxon obserwował moją stopę i dłoń, zataczającą na niej kółka. Jego przeszywający wzrok zdawał się przeze mnie przebijać, kiedy głęboko skupił się na mojej stopie. - Jestem pewny jak diabli, że nigdy nie zapomnę tego momentu. Poznania cię w ten sposób. Dobrze wiedzieć, że będę miał gorącą sąsiadkę. Sygnał dla rumieńca. Nie tylko posiada ten niesamowity południowy akcent jak Cole, ale właśnie nazwał mnie gorącą. Mówi również to wszystko, kiedy wciąż balansuje na swoim motocyklu. To był znak, że czas się wynosić. - Dobra, cóż Cole, nie zapomnij że mamy dziennikarstwo za pół godziny. Nie spóźnij się i jeśli dotrzesz tam przede mną, proszę zajmij mi miejsce i tym razem nie pozwól go zająć laluniom ze stowarzyszenia - tłumaczę mu. Zazwyczaj jestem całkiem towarzyską osobą jeśli chodzi o poznawanie nowych ludzi, ale nie cierpię tego dziwacznego tańca w pierwszy dzień, który wykonujesz, kiedy nie masz pojęcia gdzie usiąść, wchodząc do nowej klasy. To mnie odrzuca i sprawia, że nie czuję kontroli. Cole i ja studiujemy dziennikarstwo, więc mamy większość zajęć razem. Rozumie mnie i stara się zajmować mi siedzenie, ale ładna buźka łatwo go rozprasza. Machnęłam do nich i pokuśtykałam do samochodu na palcach zranionej stopy. Kiedy dotarłam do bagażnika, otworzyłam go i dziękowałam niebiosom, że była tam moja letnia sukienka, którą lekkomyślnie tam wrzuciłam. Odetchnęłam z ulgą, ponownie czując się komfortowo. Kiedy obeszłam samochód, aby otworzyć drzwi od strony kierowcy, odwróciłam się z powrotem na chłopców. Cole i Mason już wchodzili na ganek i kierowali się do wejścia. Jaxon wciąż balansował na swoim motocyklu i gapił się na mnie.
8|Strona
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Dobry Boże, ten chłopak był gorący. Nie byłam w stanie określić, jak był wysoki, ponieważ wciąż nie wstał z motocyklu. Jego nogi wydawały się długie i mogłam zobaczyć napięte mięśnie pod dżinsami, które idealnie do niego przylegały. Czarna, skórzana kurtka perfekcyjnie leżała na jego ramionach, a jego skóra była na tyle opalona, aby wyostrzyć kolor jego niebieskich oczu. Jego włosy miały kolor ciemnego, ciepłego brązu, z kilkoma naturalnymi pasemkami. Aż się prosiły, aby przeczesać je dłonią, co zdawało się że robił zwyczajowo. Każdy kosmyk wydawał się mieć swój własny umysł, ponieważ każdy z nich szedł w inną stronę. Przednie pasma były długie i mogłam stwierdzić, że weszłyby mu do oczu, ale on najwyraźniej spychał je na bok. Jego twarz wyglądała nieco łobuzersko, dodając mu ostrzejszego wyrazu. Zdecydowanie nie był typem wymuskanego, kalifornijskiego chłopaka. Kiedy zorientowałam się, jak długo mu się przyglądałam, szybko spojrzałam mu w oczy, a on wyszczerzył się do mnie porozumiewawczo. Och, ten gość będzie sprawiał kłopoty; muszę coś z tym zrobić. Zatem odrzuciłam włosy przez ramię, wypchnęłam do przodu klatkę piersiową i obdarzyłam go swoim najseksowniejszym mrugnięciem. Zanim odwróciłam się, aby wsiąść do samochodu, zobaczyłam jak jego szczęka odrobinę opada. Jeden punkt dla mnie. Tak jest Motocyklowy chłopcze, to ja tutaj rządzę.
9|Strona
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 2 Pierwsze zajęcia Biegłam przez nasze mieszkanie pod prysznic i przebrałam się w inne ciuchy. Wciągnęłam na siebie parę dżinsowych szortów, koszulkę jednego z kampusowych zespołów i jakieś japonki. Quinn wycięła dekolt w serek w mojej koszulce, który miał wystawiać na widok mój rowek. Powiedziała "Nie możemy pozwolić, żeby faceci zapomnieli, że jesteś dziewczyną, skoro nalegasz na założenie tej okropnej koszulki". Tak jakby mogli zapomnieć; mam miseczkę D na litość boską. Nie miałam czasu na makijaż, ani na kręcenie włosów. Nigdy nie rozumiałam wstawania super wcześnie, żeby się wystroić na zajęcia, ale nie jestem też typem laski polującej na męża, tak jak niektóre dziewczyny. Ledwo mam czas na powitanie i pożegnanie Quinn w moim pośpiechu przez mieszkanie. Daję jej szybkiego całusa w policzek i zmuszam do obiecania, że będzie na stołówce, żeby zjeść ze mną lunch. Dotarłam na zajęcia z dziennikarstwa przed naszym profesorem, więc zawsze to jakieś dobre wieści. Kiedy wpadłam na zajęcia, przeskanowałam zatłoczoną salę wykładową, poszukując Cola. Gdy wreszcie go dostrzegam, z obu stron pochylały się nad nim laski z bractwa Chi Omega, w celu pogawędki. To było dosyć wygodne, biorąc pod uwagę sposób, w jaki się nachylały, idealnie wystawiając na pokaz swoje piersi. Jednak nie oceniam ich. Nie mogę powiedzieć, że nigdy wcześniej nie zastosowałam tego triku. Po prostu jestem rozgoryczona, że zajęły moje miejsce. Cole spotkał mój wzrok i natychmiast wymówił bezgłośne przeprosiny; przewróciłam oczami, po czym posłałam mu takie spojrzenie, które mam nadzieję przekazało mu, jak bardzo później za to zapłaci. Szłam po schodach wzdłuż rzędów, szukając wolnego siedzenia, kiedy usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Popatrzyłam na rząd, przy którym się zatrzymałam i zobaczyłam siedzącego na samym końcu Jaxona. Machał do mnie, wskazując na wolne miejsce obok niego. Miał na nim położony czarny plecak, ale kiedy dotarłam do końca rzędu, podniósł go i umieścił pod swoim siedzeniem. - Kiedy zobaczyłem jak "lalunie z bractwa", jak je nazwałaś wcześniej, zaczynają się roić wokół Cola, zająłem ci miejsce - powiedział patrząc na mnie i wzruszając ramionami, jakby to nie było nic takiego. - Wow... dzięki. Jestem zaskoczona, że na ciebie też się nie rzuciły. To nie potrwa długo, zanim odkryją te cudowne niebieskie oczy - powiedziałam śmiejąc się. Nie mogę uwierzyć, że uważnie słuchał tego co mówiłam wcześniej. To tak jakby wiedział, że będę się czuć niekomfortowo przychodząc tutaj i nie mając gdzie usiąść.
10 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- E tam, lalunie z bractwa nie są w moim typie - powiedział swoim niskim, południowym akcentem. Natychmiast zastanowiłam się, czy jestem w jego typie. W końcu zajął te miejsca dla mnie, a nie dla kogoś innego. - Rzuciły się na niego, ale odstraszył je - wtrącił Tobias Reed. Tobias siedział po drugiej stronie Jaxona. Jest naszą klasową mądralą. Wtrąca się w sprawy każdego, ale jest mądry jak diabli i pomocny, kiedy siedzi się obok niego na kolokwium. Jaxon wymijająco wzruszył ramionami. - To nic wielkiego, słyszałem jak prosisz Cola o zajęcie miejsca i pomyślałem, że mogę pomóc. - Zaczął zdejmować swoją skórzaną kurtkę i mogłam dostrzec, że pod spodem miał ciemno szarą koszulkę z długim rękawem, rozpinaną pod szyją, która ukazywała jego szeroką powierzchnię klaty. Przypomniałam sobie, że Cole mówił coś o tym, że Jaxon grał w futbol i zastanawiałam się, czy będzie grał w uniwersyteckiej drużynie. Zanim zdążyłam zapytać, profesor Patterson wszedł przez drzwi dla kadry i umieścił swoją aktówkę na biurku. Wszyscy zaczęliśmy się wyciszać, kiedy obserwowaliśmy jak wypakowuje swoje dokumenty. Miałam z nim zajęcia każdego roku i zawsze cieszyłam się na jego wykłady. Jest bardziej wyluzowany od innych profesorów; wymaga wiele pracy, ale nie jest jednym ze sztywniaków, który się na ciebie wydrze i zawstydzi przed resztą studentów. Nic mnie tak nie paraliżuje i nie poci mi rąk, jak stanie przed tłumem ludzi w celu przemawiania. Quinn występowała w przedstawieniach odkąd byłyśmy w szkole średniej i potrafiła dyrygować całym teatrem. Chyba bym wymiotowała na wszystko dookoła, gdybym musiała zamienić się z nią miejscami. - Witajcie na zajęciach z Dziennikarstwa dochodzeniowego reportażu. Mam nadzieję, że jesteście na właściwych zajęciach. Mój asystent rozdaje program nauczania, proszę weźcie po jednym i przekażcie dalej. Wszyscy umiecie czytać. Nie dotarlibyście tak daleko, gdybyście nie potrafili. Nie muszę wam czytać każdego punktu. To waszym obowiązkiem jest przeczytanie go i robienie tego, czego się od was wymaga. - Kolejny powód, przez który tak bardzo lubię profesora Pattersona. Od razu przechodzi do rzeczy. Nie musimy tracić półtorej godziny robiąc coś, co będziemy robić na każdych następnych zajęciach, przez kolejnych kilka dni. - Przeprowadzając dochodzeniowy reportaż, będziecie wrzuceni w sytuację, w której nie znacie ludzi, a będzie się od was wymagało powrotu z jak najlepszymi odpowiedziami. Musicie się nauczyć jak zadawać pytania, dobre pytania na miejscu. Dzisiaj wykonamy małe ćwiczenie, aby to potrenować - proponuje, chodząc przed nami tam i z powrotem. - Niech każdy się odwróci i wybierze partnera, bez chodzenia po sali, po prostu wybierzcie kogoś obok was. Zadajcie mu jak najwięcej pytań, aby ciągnąć rozmowę. Musicie być w stanie utrzymywać dialog i wydobywać kluczowe informacje od ludzi. Nie musicie spisywać tej rozmowy, bo nie mam czasu tego wszystkiego czytać. Po prostu chcę, żebyście się 11 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
wyluzowali, rozmawiając z kimś kogo nie znacie i kto zadaje pytania, których nie zadalibyście, gdybyście właśnie nie wykonywali ćwiczenia. Start. Jaxon odwrócił się do mnie na siedzeniu. - Partnerko? - spytał, a ja przytaknęłam. Nie byłam pewna, czy chciałam, aby tego wspaniały facet zadawał mi masę osobistych pytań; wydawał się zbyt spostrzegawczy. Z drugiej strony, byłam zainteresowana dowiedzeniem się czegoś więcej na jego temat. - Um, wybacz Jaxon, powinieneś być moim partnerem, jako że nie mam nikogo innego obok siebie. Em może być jej partnerką - powiedział Tobias, wskazując na dziewczynę po mojej lewej, która była już wyraźnie pochłonięta rozmową z chłopakiem naprzeciwko niej. - Nie, sorry stary. Zdecydowanie będę tutaj siedział i cieszył się bliższym poznaniem Em. - Wymówił moje imię, jakby nie był pewien, czy tak się je wymawia. Moje prawdziwe imię brzmi Emerson, ale nikt mnie tak nie nazywa. Quinn powiedziała, że brzmi jak imię faceta. Tak naprawdę to nigdy mnie to nie obchodziło, ale byłam wdzięczna, że nie skończyłam jako Ashley, czy Sarah... fuj. Tobias wyraźnie zaczynał się denerwować, gdyż nie mógł zacząć wykonywać swojego zadania. - Facet, jeśli chcesz się dobrać do jej majtek, to nie będzie tak trudno. Nie musisz tutaj siedzieć i "poznawać jej". I tak ci to da, nawet bez tych dwudziestu pytań. Zaczął wstawać, aby znaleźć jakiegoś partnera, kiedy Jaxon położył dłoń na jego ramieniu, w celu powstrzymania go. - Tobias, stary, wyluzuj. To nie jest nawet na ocenę. Ręka Jaxona zacisnęła się na jego ramieniu i wyglądało to całkowicie niewinnie, zanim nie zauważyłam grymasu na twarzy Tobiasa. Wtedy zdałam sobie sprawę, że być może Jaxon ściskał go trochę mocniej. Jaxon nie wydawał się być zdenerwowanym; jedyną rzecz jaką dostrzegłam, świadczącą o jego gniewie na słowa Tobiasa, było zaciśnięcie szczęki i surowe spojrzenie. - A teraz przeproś Em - oświadczył spokojnie. Co? Czy on mnie bronił? Prawdopodobnie powinnam go powstrzymać, ponieważ to nie tak, jakby Tobias kłamał. Szczerze mówiąc, jego komentarz nawet mnie nie speszył. Nauczyłam się blokować irytację na wszelkie "dziwkarskie komentarze" już na pierwszym roku. Jedynymi osobami, które kiedykolwiek się za mną wstawiały byli Quinn i Cole. To nie tak, że wie, iż naprawdę jestem zdzirą i że jego obrona jest zupełnie niepotrzebna. - W porządku, Jaxon. Nie przejmuj się tym. Tob, bez urazy, ale poszukaj sobie innego partnera - szepnęłam do nich, starając się nie przyciągać uwagi w naszym kierunku. Jaxon kontynuował wpatrywanie się w niego. Zirytowany Tobias wypuścił nerwowe westchnienie, zanim przemówił. - Sorry, Emerson. Nie powinienem tak mówić. - Następnie spojrzał na Jaxona i strząsnął ze swojego 12 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
kościstego ramienia jego uchwyt, od którego zbielały mu kostki. - Wyluzuj, koleś. Nawet nie wiesz kim ona jest - powiedział pod nosem, kiedy szybko odchodził. Nie wiem, czy nie chciał, żebym to usłyszałam, ale usłyszałam. Jaxon odwrócił się z powrotem do mnie i patrzył mi w oczy przez kilka sekund. Nie jestem pewna czego szukał, może tego, czy byłam zasmucona tym, co powiedział Tob. Dzięki za bronienie mnie, ale to naprawdę nie było konieczne - powiedziałam nerwowo, podczas gdy on wciąż się na mnie gapił. - To nie w porządku, kiedy jakiś koleś mówi w taki sposób do dziewczyny. Nie obchodzi mnie, czy to co powiedział było prawdą, czy nie. - To co powiedział, było prawdą. Odkąd ze mną rozmawiasz, jestem pewna, że połowa z tych dziewczyn osaczy cię po zajęciach, żeby cię uświadomić o mojej reputacji powiedziałam. - Nie obchodzi mnie twoja reputacja; większość z nas i tak nie ma dobrej. To właśnie czyni reputację, reputacją - powiedział patrząc na notatnik, zamiast na mnie. Później pokręcił lekko głową, jakby wszystko sobie układał i ponownie na mnie spojrzał. - Więc, Emerson, co? - Taa, ale nikt mnie tak nie nazywa. Jedynie Tobias używa go okazjonalnie i jedynym powodem dzięki któremu je zna, je fakt, że uczyliśmy się razem w zeszłym roku do egzaminów końcowych i zobaczył je na moich dokumentach. Quinn używa go tylko wtedy, kiedy jest naprawdę na mnie wkurzona. - Pochyliłam się nad ławą, bawiąc się długopisem i śmiejąc na obraz wkurzonej Quinn w mojej głowie. - Bądź niemądry, bądź szczery, bądź miły - zacytował zachrypniętym głosem. Sapnęłam. Moje serce opadło do ziemi i poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Emerson, proszę nie rób tego tutaj, wyjdziesz na idiotkę. Uspokoiłam się cichutko głębokim wdechem. Widziałam, że Jaxon uważnie obserwuje moją reakcję. - Znasz Raplha Waldo Emersona? - spytałam. - Tak, jest wielkim poetą. Mieliśmy napisać wypracowanie na ostatnim roku literatury i wylosowałem jego. Wybacz, jeśli cię to zasmuciło, czy coś. Zawsze podobał mi się ten cytat. Twoje imię sprawiło, że o nim pomyślałem - dodał. - Naprawdę, jest okej. Wydaje mi się, że po prostu minęło sporo czasu odkąd ostatni raz usłyszałam ten cytat. Moja mama ciągle mi go powtarzała, kiedy byłam dzieckiem. Nostalgia. - Próbowałam brzmieć na wyluzowaną i obrócić to w żart. Chciałam sprawiać wrażenie, że ten króciutki cytat nie wywrócił właśnie mojego świata do góry nogami. - Wiesz, niektórzy mówią, że być może on sam tego nie zacytował. Że być może było to coś, co zostało przytwierdzone do jego imienia w trakcie życia - wtrącił. 13 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Mama mi to kiedyś powiedziała; jednak nie sądzę, żeby się tym przejmowała. To wciąż przyjemny cytat, którym warto podążać, nie ważne kto go stworzył. Moja mama uważała literaturę za coś wartościowego. Zakochała się w prostym cytacie Ralpha Waldo Emersona i zawsze powtarzała, żebym przeżyła swoje życie niemądrze, szczerze i uprzejmie. To jest najwyraźniej mój imiennik. Jestem wdzięczna, że nie nazwała mnie Ralph, albo Waldo. Powtarzała mi ten cytat do poduszki, nawet kiedy miałam już piętnaście lat. Zazwyczaj przewracałam oczami, ale teraz zabiłabym, żeby usłyszeć jak wypowiada te słowa. Przyrzekłam sobie, że jeśli mogłabym je usłyszeć, to nie przewróciłabym oczami; poprosiłabym ją, żeby je powtórzyła. - Więc planujesz dostać się do drużyny futbolowej, żeby grać z Colem? - spytałam, mając nadzieję, że zrozumie, iż nie podobało mi się dokąd zmierzała nasza rozmowa. - Cóż, ponieważ jestem tutaj dzięki stypendium za osiągnięcia futbolowe, coś mi mówi, że nawet nie będę musiał się starać - powiedział z seksownym pół uśmieszkiem. - Wow, przeniesienie na ostatnim roku z pełnym stypendium. Założę się, że trener Chase żałuje, że nie odkrył cię wcześniej, skoro jesteś taki dobry. - Och, znalazł mnie w szkole średniej razem z Jacem i Colem. Byliśmy niczym trzej muszkieterowie, na i poza boiskiem. Trener Chase chciał całą naszą trójkę. Spieprzyłem na ostatnim roku, więc trener odłożył moje stypendium na dwa lata, żebym mógł rozwiązać kilka spraw. Więc... taa, dwa lata później, wreszcie jestem. Mam nadzieję, że nie straciłem zbyt wiele talentu, nie grając w drużynie przez tak długi czas. - Chciałam zapytać co zrobił, że stracił stypendium, ale niespokojny sposób w jaki ugniatał palce kiedy to mówił, podpowiadał mi, że cokolwiek zrobił, sprawiało że czuł się niekomfortowo. Jestem pewna, że mam mnóstwo czasu, aby zapytać później. Ten facet stawał się dla mnie coraz bardziej interesujący. Minęło sporo czasu odkąd ktoś przyciągnął moją uwagę i naprawdę ją podtrzymał. Tak łatwo się z nim rozmawia. Jego głos jest głęboki i zachwycający. Dosłownie zapłaciłabym, aby słyszeć jak mówi do mnie przez cały dzień. Zajęło mi chwilę zanim zorientowałam się, że pochylam się w jego kierunku z głową podpartą na dłoni. Powoli cofnęłam się, żeby nie wyglądać na zaskoczoną, że tak się na niego zagapiłam. I tak posłał mi porozumiewawczy uśmiech. - Twój głos jest trochę jak kokaina. Mógłbyś go zabutelkować i sprzedawać. Zbiłbyś na tym świetny interes, zwłaszcza jeśli chodzi o lalunie z bractwa. Mogę ci zapłacić za gadanie do mnie przez cały dzień? - spytałam, chichocząc, żeby nie myślał, że mówię na serio. Jednak jestem całkiem pewna, że mówiłam. Odrzucił głowę do tyłu i wydał z siebie głęboki, niepohamowany śmiech. Na szczęście to miejsce było tak wypełnione rozmawiającymi studentami, że nie przykuliśmy uwagi zbyt wielu. Tylko kilka zdezorientowanych zerknięć, to tu, to tam. Z tego punktu widzenia, podziwiałam jego uśmiech. Jego zęby były naturalnie białe i w większości proste, poza jednym z przednich zębów, który był odrobinkę przekrzywiony, aby zakłócić ich gładką 14 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
powierzchnię. Kochałam tą niedoskonałość; to oznaczało, że ten piękny mężczyzna nie był nieosiągalny. Jestem prawie pewna, że trzy noce z Jaxonem byłyby niesamowite. - Cóż, stawka to około dwadzieścia dolców za godzinę - powiedział, przerywając moje myśli, aby przebiec językiem wzdłuż jego zębów i warg, co trochę mnie zakłopotało. - Co? - zamrugałam. Wow, Emerson, świetna reakcja na podtrzymanie dialogu. Zachichotał lekko. - Właśnie dostałem pracę w lokalnej stacji radiowej jako DJ na wieczory, kilka dni w tygodniu. W zasadzie jest to płatny staż, więc głównie będę załatwiał sprawy dla głównego DJ. Zakładam, że będą mi płacić za gadanie, nawet jeżeli rzadko będę na antenie. - To chyba jedna z najlepszych prac dla studenta, w porównaniu z tymi, o których słyszałam. Na pewno jest na drugim miejscu, po pracy Macy Foster jako operatorki balonu napełnionego ciepłym powietrzem - odpowiedziałam. - Bez jaj, operatorka balonu? Ufają studentom na tyle, żeby pozwalać im operować takim czymś? A niech to - powiedział, śmiejąc się. - Cóż, myślę że dostali nauczkę. Słyszałam, że dowiedzieli się, iż zabrała swojego chłopaka na małą inicjację do klubu mile high3, jeśli wiesz co mam na myśli - powiedziałam, mrugając do niego. - Och, myślę że wiem co miałaś na myśli. - Wysłał mi w odpowiedzi równie seksowne mrugnięcie, które stopiłoby majtki każdej żyjącej i oddychającej kobiety. Cholera, seksualne napięcie między nami było wielkie. Trzy razy z Jaxonem byłyby fenomenalne. Powinnam powiedzieć, że będą fenomenalne, bo w tym momencie, jestem pewna, że się wydarzą. Jak mogę mieszkać zaraz obok takiego wspaniałego faceta i w między czasie nie zaznać trochę zabawy? - Oglądałaś kiedyś mecze Cola? - Zdaje się, że lubi przerywać moje niegrzeczne myśli o nim i cieszy go zbijanie mnie z tropu. - Jasne. Quinn i ja nigdy żadnego nie opuściłyśmy, nawet meczy wyjazdowych. Do tej pory zawsze byłyśmy w stanie wyrwać się z pracy, czy z uczelni. Mój szef nie przepada za mną w trakcie sezonu, bo ciągle proszę o wolne, ale później mu to wynagradzam odpowiedziałam. Spojrzał na mnie ze zmieszaniem. Później zorientowałam się, że moja odpowiedź miała wydźwięk seksualny, a w tym przypadku, absolutnie tak nie było. Nigdy nie
3
Chyba większość wie, ale dla przypomnienia; klub dla osób, które uprawiały seks będąc w powietrzu, np. w samolocie ;D
15 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
zamierzałam tego robić z Edem. Był świetnym szefem, poza koszulą, którą wymagał, abym nosiła i która graniczyła z molestowaniem seksualnym. Jednak zbierałam niezłe napiwki, a on pozwalał mi je w całości zatrzymywać i brać wolne kiedy chciałam. Ale nic nigdy nie wydarzyłoby się między nami. Dostaję gęsiej skórki od samego myślenia o tym. - Fajnie, więc już mam własne cheerleaderki. Nie żeby było ciężko je zdobyć, kiedy zobaczą jak gram - odpowiedział impertynencko, zacierając dłonie. - Wow, niech zgadnę, jesteś skrzydłowym4, ponieważ tylko ci kolesie są tak pewni siebie. Poza tym, nie dopingujemy kogoś ot tak, będziesz musiał na to zapracować powiedziałam, przewracając na niego oczami. - Jasna cholera, dziewczyna która zna się na futbolu - powiedział, obdarzając mnie szerokim uśmiechem. - Tak, proszę pani, byłem najlepszym skrzydłowym na każdym roku w Teksasie. Zatem zapracuję na to. Założę się z tobą, że zdobędę co najmniej jedno przyłożenie na naszym pierwszym meczu za kilka tygodni. - To jest zakład, który jestem gotowa przyjąć; twoje ego wymyka się spod kontroli. Poza tym, Dalton Fisher, rozgrywający, jest snobem. Przynajmniej przez trzy pierwsze mecze, prawdopodobnie nawet do ciebie nie poda. - Nie martw się o Fishera, zajmę się tym. Jednak to będzie ciężka gra, bez mojego brata, Jace'a, rozgrywającego - powiedział to z lekkim przygnębieniem. - Chyba mówiłeś, że trener Chase chciał waszą trójkę? - zapytałam, desperacko chcąc go pocieszyć i przywrócić szelmowski uśmieszek na jego twarz. - Chciał. Jednak Jace nigdy nie miał zamiaru się zgodzić. Nie chce już grać. Jest szalenie genialny i studiuje tutaj medycynę. Jeśli kiedykolwiek będzie istniał lek na raka, Jace go odkryje. Koleś jest niezwykły - powiedział, niemal wielbiącym tonem. Kochałam jego adorację brata. - Super, że chodzicie na uczelnię w tym samym czasie. Uwielbiam to, że razem z Quinn możemy robić wszystko razem. - Tak, jesteśmy zbliżeni wiekowo. - Zaśmiał się lekko pod nosem i poczułam się jakbym nie zrozumiała jakiegoś wewnętrznego żartu. Zastanawiałam się, czy Jaxon był starszym, czy młodszym bratem. Wydaje się o niego troszczyć jak o młodszego brata, ale brzmi też na dumnego, a taki byłby właśnie starszy brat.
4
Zawodnik należy do formacji ataku a jego zadaniem jest odbiór piłki podawanej przez rozgrywającego i jak najdalszy bieg z nią. Najczęściej skrzydłowy biegnie w wyznaczonym w zagrywce kierunku i w odpowiednim momencie odwraca się lub wyciąga ręce i łapie piłkę. Z tego powodu bywają najczęściej jednymi z najszybszych i najbardziej zwinnych zawodników w drużynie.
16 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Przeszkodziły nam odgłosy wszystkich wstających i pakujących swoje rzeczy osób. Zdaje się, że zajęcia się skończyły; półtorej godziny szybko zleciało na rozmowie z Jaxonem. - Nie wiem, czy profesor Patterson pochwaliłby nasze rozmowy o głosie niczym kokaina, seksie w balonie i mojej wiedzy na temat futbolu - powiedziałam, śmiejąc się. Śmiał się razem ze mną, podczas podnoszenia z ziemi mojej torby i podawania mi jej. - Tak, może powinniśmy go zapytać, czy o taką rozmowę mu chodziło. A właśnie, skoro jesteśmy sąsiadami i tak dalej, prawdopodobnie także partnerami na zajęciach, powinnaś mieć mój numer. - Chwycił moją dłoń i powoli, czarnym atramentem, zapisał na niej numer. Wiedząc, że będzie to coś przelotnego, cieszyłam się uczuciem posiadania dłoni w jego dłoniach. Metalowa końcówka pióra łaskotała mnie, kiedy naznaczała moją skórę. Obserwowałam każde pociągnięcie, jakie wykonał. To był tylko ciąg liczb, ale mogłam stwierdzić, że miał ładne pismo. - Nie myj rąk, dopóki go nie zapiszesz. - Kilka razy poklepał moją dłoń końcówką pióra. - Dzięki, napiszę później do ciebie z mojego numeru - powiedziałam, uśmiechając się do niego. Wstał, abym podążyła za nim do przejścia, w celu opuszczenia sali i wtedy po raz pierwszy zdałam sobie sprawę z tego jak był wysoki. Moje oczy biegły od jego długich nóg, do twardego brzucha, a następnie do szerokiej klaty, aby zobaczyć, że miał przynajmniej trochę ponad 185 centymetrów. Prawdopodobnie był o 3 centymetry wyższy od Cola, który zawsze sprawiał, że czułam się przy nim filigranowa, jako że ledwo sięgałam mu do klaty. Mając 168 centymetrów, myślałam, że jestem średniego wzrostu, ale stojąc obok niego, czułam się miniaturowa. Miał zdecydowanie atletyczną budowę ciała z dużą powierzchnią mięśni pod ciuchami. Zorientowałam się, że stoi tam twarzą do mnie, kiedy musiał się odwrócić i wyjść jako pierwszy. Wyglądało na to, że on również mi się przyglądał z tymi swoimi seksownymi ustami, wyginającymi się w kąciku. Wyprostowałam się i odrobinkę wypchnęłam piersi w przód, a jego oczy otworzyły się szerzej na mój pełen obraz. W ciszy podziękowałam Quinn za pocięcie mojej ulubionej koszulki. Sięgnęłam, aby położyć dłoń na jego klacie i lekko ją potrzeć, kiedy obserwowałam jak robi wdech. Następnie uniosłam dłoń i poklepałam go dwoma szybkimi klepnięciami w klatę. - Dobra, chodźmy, Motocyklowy chłopcze. Wyjście jest tam - powiedziałam, wskazując na drzwi. Wrócił na ziemię i uniósł brew, kiedy zaczął powoli iść tyłem. - Motocyklowy chłopcze? - Nie wiedziałam kim jesteś, kiedy byliśmy przed domem bractwa, więc tak cię nazwałam. - Hmm, wydaje mi się, że będę potrzebował nowej ksywki. "Chłopcze" mi nie pasuje powiedział, podczas poklepywania się palcem w podbródek, głęboko zamyślony. Mogę sobie wyobrazić jak próbuje wymyślić określenie, którym chciałby, abym do niego mówiła. 17 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Kiedy wyszliśmy z sali na ciepłe kalifornijskie powietrze, chciałam zapytać, co by mu pasowało, skoro nie "chłopcze", ale Tatum, Sophia i Ashley, wszystkie laski z Alpha Beta, zaatakowały nas. Przez nas, mam na myśli Jaxona, ponieważ wcisnęły się przede mnie i zaczęły do niego lepić. - Nie mów, że nie ostrzegałam! - krzyknęłam do Jaxona, kiedy zaczęłam się od nich oddalać. Śmiał się i zdawało się, że nie przeszkadzało mu ich zainteresowanie. Naprawdę nie chciałam słuchać tego, co miały do powiedzenia. Mogłam jedynie zgadywać, że było to coś w stylu "trzymaj się z daleka od szkolnej zdziry". Skręciłam za róg, idąc na biologię środowiskową, moją ostatnią lekcję. Ramię owinęło się wokół moich barków i zaciągnęłam się zapachem wody kolońskiej Toma Forda. Micah. Spojrzałam w górę, aby potwierdzić moje przypuszczenia. - Ładnie pachniesz, Micah. Masz czyste ciuchy? - żartowałam z niego. - Aj, daj spokój Emmy, nie jestem aż taki zły. Poza tym, słyszałem, że mamy razem biologię. Chodź i usiądź obok mnie, proszę? - błagał, podczas wpatrywania się we mnie swoim szczeniackim spojrzeniem. Szliśmy przez dziedziniec do budynku nauk ścisłych, a on wciąż trzymał ramię dookoła mnie. Usłyszałam jak ktoś za nami krzyczy moje imię, więc odwróciłam się, żeby zobaczyć kto to. Jaxon truchtał do nas, a Micah instynktownie objął mnie mocniej. Jaxon zatrzymał się przede mną, ale patrzył na Micah. Zawsze podobał mi się wzrost Micah, ale obraz stojącego obok niego Jaxona był imponujący; był wyższy od Micah o co najmniej 6 centymetrów. Zazwyczaj nie przeszkadzało mi dotykanie się z facetami w miejscu publicznym, ale zaczynałam się czuć niekomfortowo z jego ramieniem władczo owiniętym wokół mnie, kiedy Jaxon nas obserwował. Jaxon oderwał wzrok od Micah w moim kierunku, jednak zdawało się, że zajęło mu to trochę wysiłku. Pewnie zastanawiał się, czy jestem przedmiotem. Te założenie byłoby tak oburzające, że nawet nie kłopotałabym się wyjaśnianiem mu tego. Jestem pewna, że wkrótce dowie się co nieco o mnie na kampusie. W pewnym momencie, kiedy wyszliśmy z sali, założył czarną, znoszoną i brudną czapkę z daszkiem. Zanim przemówił, odwrócił ją na wspak i byłam za to wdzięczna, bo mogłam patrzeć na jego wspaniałe, niebieskie oczy. - Wybacz, Emerson, to było niegrzeczne. Nie chciałem się od ciebie odciąć. Nie spodziewałem się tego przed klasą - powiedział, wskazując kciukiem za siebie. Miał plecak przewieszony przez ramię i skórzaną kurtkę przewieszoną przez pasek od spodni. - To naprawdę nic— - zaczęłam mówić. - Emerson? To od tego pochodzi skrót Em? Skąd do cholery miałbym wiedzieć? Micah przerwał szorstko, wyglądając na wkurzonego, że nowy facet może wiedzieć więcej niż on. Strząsnęłam z siebie jego ramię, żebym mogła równocześnie na nich patrzeć.
18 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Chłopaki, Em, mówicie mi Em. Nie nazywano mnie Emerson od bardzo dawna podkreśliłam, patrząc to na jednego, to na drugiego. - Tak w ogóle to Jaxon, Micah. Micah, Jaxon. On i jego brat wprowadzają się do mieszkania z Colem. - Skinęli na siebie jak to robią faceci. Micah zdawał się mierzyć Jaxona wzrokiem. Wygląda na to, że dziewczyny nie były jedynymi, wydziwiającymi istotami; czasami faceci są takimi jaskiniowcami. Zaczęłam odchodzić w kierunku klasy, zamiast kontynuowania tego niezręcznego gapienia się. Jak podejrzewałam, obydwaj poszli za mną. Odwróciłam się i kontynuowałam wspinaczkę po ostatnich kilku schodach idąc tyłem. - Chyba nie mamy razem kolejnych zajęć, co Jax? - To był pierwszy raz kiedy nazwałam go Jax i uśmiechnął się znacząco na swoją ksywkę. Zastanawiałam się, czy Micah poczuł by się niekomfortowo, gdybym w tej chwili przyciągnęła Jaxona i wessała jego soczystą dolną wargę w swoje usta. Zatrzymałam się przed laboratorium biologicznym. Jaxon zatrzymał się przede mną i odpowiedział - Nie, już miałem środowisko. Na końcu korytarza mam fizykę. Ale chciałbym, żebyśmy mieli. - Dobrze, zatem spotkamy się w domu. Dziękuję za dzisiejszy "dialog" na zajęciach powiedziałam, robiąc w powietrzu znaki cytatu, czym zapracowałam na jego uśmiech. Zaczął mnie wymijać, ale zatrzymał się i pochylił do mnie głowę. Szepnął mi do ucha, kiedy zaczął odchodzić - Do później, Emerson. - Gdy się oddalał, zobaczyłam jak odwraca czapkę. Odwróciłam się, aby wejść do sali, a Jaxon krzyknął - Och, hej, nie zapomnij, że musimy dokończyć naszą pogawędkę o zakładzie. Już wiem co dostanę, kiedy wygram! - Och tak, panie Pewny Siebie, niby co? - odkrzyknęła. - Pieprzoną przejażdżkę balonem! - wrzasnął, zanim wszedł do swojej klasy, nie czekając na moją reakcję. Stałam tam z otwartą buzią. Ten facet miał charakterek i był bardzo podobny do mnie. Musiałam wymyślić jakiś zakład, żeby też z wrażenia zaniemówił.
19 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 3 Zasady i niespodzianki W porze lunchu, samo myślenie o przelocie balonem z Jaxonem, sprawiło że czułam się zaniepokojona, a zarazem swawolna. Cole dorwał mnie tuż przed stołówką, a zatem razem przeszliśmy przez kolejkę do jedzenia. Jak dżentelmen, niósł moją tacę, kiedy szliśmy do naszego stołu. Jako że Cole należał do bractwa i grał w drużynie futbolowej, miał wielu rozmaitych przyjaciół, którzy zazwyczaj przysiadali się do nas. Kiedy zbliżyliśmy się do stołu, Mason i Garrett poklepali jednocześnie siedzenia obok siebie, abym tam usiadła. Lubiłam im dogadzać, ale zazwyczaj zawsze siadałam między Quinn i Colem. Kiedy mijałam już siedzących chłopaków, poklepałam ich w głowy, śpiewając - Kaczka...kaczka...kaczka... - Kilku z nich zaczęło chichotać. Nagle zostałam chwycona za biodra i przyciągnięta na kolana Micah. Usadowił mnie tak, że siedziałam twarzą do stołu. - Gęś5 - szepnął mi od tyłu do ucha. - Podobałaś mi się tego ranka w moim łóżku powiedział, kiedy sięgnął pod koszulkę i położył dłonie na mojej talii. - Micah... - ostrzegłam go. Cole wyminął nas, podśmiewując się i ustawił przede mną moją tacę z jedzeniem. - Dzięki Coley, zawsze jesteś takim dżentelmenem, w przeciwieństwie do niektórych osób, jakie znam - powiedziałam, wbijając łokieć w żebra Micah. Cole położył swoją tackę obok Quinn, która się śmiała na barbarzyńskie taktyki Micah. - O Boże, Em, proszę, przestań mnie tak nazywać - jęknął Cole, krzywiąc się. Zaczęłam jeść swoją sałatkę makaronową, podczas gdy Micah był zdania, że jest to sygnał, aby się nie krępował i dalej badał moje ciało. Przynajmniej nie robił tego aż tak jawnie. Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek to zauważył. Kiedy odsunął włosy z mojej szyi i zaczął mnie delikatnie całować za uchem, zauważyłam wejście Jaxona, który usiadł naprzeciwko Quinn. Zdjął swoją czapkę z daszkiem i włożył ją z powrotem do plecaka. Gapił się wprost na mnie i Micah. Byłam zakłopotana mocnym zaciśnięciem jego szczęki. Nagle, ostatnią rzeczą jaką chciałam robić, było siedzenie tutaj na kolanach Micah, którego jedna z dłoni dryfowała niebezpiecznie w górę mojego uda.
5
Gra: wszyscy siedzą w kółku. Jedna osoba jest wybierana na "gęś", która chodzi dookoła siedzących w kółku osób i klepie ich po głowach, mówiąc "kaczka, kaczka". W pewnym momencie "gęś" klepie przypadkową osobę w głowę i nazywa ją "gęsią". "Gęś 2" ma za zadanie złapać "gęś 1" zanim ta dotrze do ich wyznaczonej bazy/bezpiecznego miejsca. Jeśli "gęś 2" nie złapie "gęsi 1" na czas, to zajmuje jej miejsce jako "gęś 1" i zabawa rozpoczyna się na nowo :) Nie wiem czy jest polski odpowiednik tej gry :)
20 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Micah, trochę ciężko jest jeść w takiej pozycji - powiedziałam sfrustrowana, zsuwając się obok niego na ławkę. Patrzyłam prosto na Jaxona, ale on rozmawiał teraz z Colem o meblach, które później miały zostać im dostarczone. Micah pochylił się i szepnął mi do ucha - Przestań się na niego gapić. Słyszałem, że jest męską wersją ciebie, nie ustatkowuje się. Jednak mam nadzieję, że w twoim przypadku mogę to zmienić. - To właśnie dlatego, musiałam zabronić Micah dotykania mnie, ponieważ myślał, że może mnie przekonać do zmiany zasad dla niego. Nikt mnie do tego nie namówi. Spojrzałam przez stół, obok Cola. - Hej, Quinn, będę się zbierać do domu. Miałam nadzieję, że odczyta moją minę, mówiącą, że potrzebuję uciec od Micah; przerażało mnie jego zachowanie. Nie lubiłam przebywać na tym terytorium, na którym ludzie zaczynali myśleć, że jesteście w związku i tego od was oczekiwali. - Emmy, nie mogę ci dać samochodu. Jeszcze mam zajęcia i obiecałam, że później spotkam się z moją grupą badawczą - odpowiedziała. Quinn była moją przyrodnią siostrą, ale nigdy nie używaliśmy słowa "przyrodnia". Te słowo sugerowało, że była kimś mniej, niż w rzeczywistości; była jest moją siostrą, a ja jej. Moi rodzice rozwiedli się, kiedy miałam dziewięć lat, a tata ponownie sie ożenił. Na szczęście, poślubił Ellie. Jest najbardziej niesamowitą osobą, jaką kiedykolwiek poznałam; uratowała mi życie. Kiedy się pobrali, zdobyłam siostrę, Quinn, która jest dokładnie trzydzieści cztery dni starsza ode mnie. Od samego początku byłyśmy nierozłączne. Jej ojciec nie był wtajemniczony, więc nigdy nie musiała udawać się do domu taty, którego musiałaby odwiedzać z powodu nakazu sądowego 6. Kiedy musiałam spędzać weekendy w domu mamy, prawie zawsze, Quinn spędzała ze mną noce. Kochałam moją mamę, ale wielbiłam momenty, kiedy zostawałam w domu taty. Gdy skończyłam piętnaście lat, siedziałam na zajęciach z angielskiego, kiedy pan Smith, nasz dyrektor, wszedł do klasy i poprosił o rozmowę ze mną. Wyszłam na korytarz i zobaczyłam Ellie oraz Quinn, stojące i płaczące pod ścianą. Natychmiast do nich pobiegłam i zapytałam co się stało, gotowa skrzywdzić kogokolwiek, kto skrzywdził te wyjątkowe osoby. Pamiętam jak przez mgłę, że dowiedziałam się, iż moja mama i tata zginęli w wypadku samochodowym. Najwyraźniej kobieta, która prowadziła samochód przysnęła, ponieważ pracowała na późną zmianę w szpitalu. To było czołowe zderzenie. Przeżyła, moi rodzice nie. Na początku byłam zdezorientowana i trwałam w zaprzeczeniu; chodzi o to, że moi rodzice nigdy nie przebywaliby razem w samochodzie. Musiała zajść pomyłka. Kiedy Ellie powiedziała mi, że nie zaszła żadna pomyłka, upadłam na ziemię. To był najgorszy dzień w moim życiu. Tego dnia nauczyłam się, aby nigdy nie zżywać się zanadto z ludźmi. Z Ellie i Quinn było już za późno, już istniała między nami więź; ale przysięgłam, że to się
6
Dla jasności; chodzi tutaj o wizyty dziecka z rodzicem, które wyznacza sąd, kiedy rodzice się rozwodzą.
21 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
nigdy więcej nie powtórzy. Nie ma sensu być w związku, ponieważ jeśli ktoś kogoś nie zdradza, to umiera. W przypadku moich rodziców było to i jedno i drugie. Moja rodzina próbowała walczyć o prawa do opieki nade mną, odkąd ciotka stwierdziła, że najlepiej dla mnie będzie przebywać z rodziną połączoną więzami krwi. To, że nie widziałam jej od siódmego roku życia, nie miało dla niej znaczenia. Pewnego razu, kiedy dosadnie wyjaśniłam jej, że będę uciekać każdego dnia do Ellie, dopóki sama mnie jej nie odda, zdała sobie sprawę, że nie byłam warta walki. Ellie była niezmiernie szczęśliwa, kiedy się do nich wprowadziłam. Każdego dnia jestem jej wdzięczna, że nie używała romansu moich rodziców przeciwko mnie. Tak naprawdę to nigdy nie rozmawiała o tym ani ze mną, ani z Quinn. Cała nasza trójka wyprowadziła się z domu taty do nowego domu, z trzema sypialniami. Trzecia sypialnia miała być moja, ale ja najzwyczajniej wprowadziłam się do pokoju Quinn. Nikt się ze mną nie kłócił. Półtorej roku po śmierci moich rodziców, Ellie wyszła za mąż za Charlesa. Jest niezwykły; kocha Quinn i mnie, rozpuszcza nas jak dziadowski bicz. Razem z Quinn musimy pracować na czas studiów, ponieważ Ellie i Charles uważają to za ważne, abyśmy znały wartość uniwersytetu. Jednak w znacznym stopniu pomagają nam ze spłacaniem rachunków. W domu, Quinn i ja posiadamy swoje samochody, ale zdecydowałyśmy zabrać na studia tylko jeden. Zazwyczaj się to sprawdza, jako że przez większość czasu trzymamy się razem, albo jedna z nas otrzymuje podwózkę ze strony Cola. Zazwyczaj zawsze oddaję samochód Quinn; wolałabym raczej zostać bez samochodu, niż żeby ona była go pozbawiona. - Bez spiny, Quinn, poradzę sobie. Nie mam nic przeciwko spacerowi. Poza tym, gdybym zdecydowała, że nie chcę iść pieszo, kampus dodał nową linię autobusową, która zatrzymuje się tuż przy naszym mieszkaniu. - Wstała, jakby chciała upewnić samą siebie, że będzie ze mną dobrze i czy potrzebuję kogoś, aby się wygadać. Pokręciłam głową i powiedziałam. - Pogadamy wieczorem w domu po mojej zmianie, dobra? - Dobra... - powiedziała niepewnie, z powrotem siadając obok Cola. - Napisz do mnie później. - Przytaknęłam i pomachałam na pożegnanie do reszty osób przy stole. Wychodząc, wyrzuciłam całą sałatkę makaronową. Jeszcze nie wiedziałam, czy pójdę do domu pieszo, czy pojadę busem. I tak musiałam przejść przez kampus, więc zgaduję, że zdecyduję kiedy tam dotrę. Nie przeszłam więcej niż sześć metrów, zanim usłyszałam jak ktoś za mną biegnie. Jeśli to Micah, to na serio, zapomnę o swoich manierach i wkurzę się na niego. Na szczęście, to nie był Micah. - Emerson, zaczekaj - powiedział Jaxon, z łatwością mnie doganiając. - Więc zostajesz przy pełnym, pierwszym imieniu, co? - droczyłam się, wciąż idąc w kierunku drugiego końca kampusu. Końcówka sierpnia była dosyć ciepła w Południowej 22 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Kalifornii, ale studentom nie przeszkadzało to. Były tam dziewczyny leżące na ziemi, pracujące nad swoją opalenizną, a faceci kopali piłkę tam i z powrotem. - I tak zamierzałem wrócić do domu. Potrzebujesz podwózki? - spytał, unikając mojego pytania. Przyciągnął do siebie plecak i rozpiął go. Sięgnął do środka i wyciągnął tą czarną czapkę z daszkiem, którą leniwie wsunął na czubek głowy. - Jeśli to nie problem. Chociaż, chyba powinieneś iść dokończyć lunch; widziałam kupę jedzenia na twojej tacy - żartowałam z nim. - Taa, wolałabym gdybyśmy obydwoje mogli dokończyć swoje lunche. Ale wyglądałaś na zmartwioną i kiedy powiedziałaś, że idziesz do domu, a ja też miałem tam jechać po lunchu, to miało to sens - powiedział, przyglądając mi się. - Dzięki. Po prostu musiałam wyrwać się od Micah. - Więc nie jesteście razem? - spytał, wyglądając na zmieszanego. - Nigdy. - Wyglądało, jakbyście się dobrze bawili, kiedy wszedłem. - Ten koleś był spostrzegawczy. - To wszystko czego chciałam... dobrej zabawy. Niczego więcej. Micah zaczyna myśleć, że dla niego zmienię swoje zasady. Zatoczył się przez ułamek sekundy i odwrócił, aby na mnie spojrzeć. - Masz zasady? Roześmiał się i uniósł na mnie jedną ze swoich seksownych brwi. - Tylko trzy, ale są dla mnie dosyć ważne - powiedziałam, czując się głupio rozmawiając o tym. Gestem objął przestrzeń przed sobą. - Proszę, podziel się nimi. Jestem zaintrygowany. Wyciągnął kluczyki z kieszeni i zaczynałam się trochę ekscytować, bo nigdy wcześniej nie jechałam motocyklem. Ale on wymierzył kluczykami w ogromną, czterodrzwiową, czarną ciężarówkę i wcisnął przycisk otwierania drzwi. Zaprowadził mnie do siedzenia pasażera i otworzył dla mnie drzwi. Zagapiłam się na niego. - A co z motocyklem? Cieszyłam się na przejażdżkę. - Żadnego motocyklu dla ciebie, mała. Poza tym, dzisiaj zabrał go Jace. - Co miał na myśli poprzez "żadnego motocyklu dla mnie?" - Chcesz powiedzieć, że nigdy się na nim nie przejadę? - Sięgnął w dół i położył dłonie po obydwóch stronach mojej talii. Ten niespodziewany kontakt, całkowicie mnie 23 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
zaskoczył. Między nami istniało niesamowite naładowanie. Mój umysł nie chciał tak na niego zareagować, ale moje ciało nie słuchało. Kiedy pochylił się blisko mojego ucha, wstrzymałam oddech. Patrzyłam przed siebie, aby nie wpaść w pułapkę tych błękitnych oczu. - Motocykle są niebezpieczne. Nigdy nie naraziłbym cię na niebezpieczeństwo - wyszeptał. 7 Następnie uniósł mnie na siedzenie w ciężarówce. Jego głos powrócił do normalnego, głębokiego tonu. - Poza tym, Cole by mnie zabił. Groził mi i Jaceowi, jeśli posadzimy ciebie, lub Quinn na motocyklu. Razem z Jacem moglibyśmy się tym zająć, ale nie chcę wydobywać z niego ciemnej strony - mrugnął i wiedziałam, że żartował. - Och, będę musiała odbyć pogawędkę z Colym. Wybuchnął śmiechem, kiedy zamykał drzwi od mojej strony. Mogłam obserwować jak się śmieje, kiedy okrążał samochód, aż do drzwi kierowcy. Kiedy je otworzył, aby wspiąć się do środka, powiedział. - Proszę, powiedz że nazywasz go tak w obecności jego lamerskich braci z bractwa. - Miał ogromny uśmiech na twarzy. - Oczywiście. Nie wstydzę się tego. - Och, jestem pewien, że nie. On musi kochać te zdrobnienie - oznajmił ironicznie. - Więc ta gigantyczna ciężarówka, to znaczy, czy ona jest konieczna dla studenta z południowej Kalifornii? - spytałam, próbując się z nim podroczyć. Nagle jego wyraz twarzy zmienił się z kpiarskiego do trochę zasmuconego, ale szybko się go pozbył ze sztywnym uśmiechem. - Kiedyś należała do taty. Ale teraz, Jace i ja nią jeździmy. Była pomocna, przy przewożeniu tutaj wszystkich naszych rzeczy i mogłem zwyczajnie umieścić motocykl na jej tyłach. - Wyjechał z parkingu i skręcił w kierunku naszych mieszkań. - Ale unikasz poważnego tematu; muszę poznać te twoje zasady. - Kilka razy poklepał moje udo. - Okej, dobra - powiedziałam zrzędliwie. - Nie planuję kiedykolwiek wiązać się z kimś na stałe. Rodzice nauczyli mnie, że to prowadzi tylko do złamanego serca. Lubię się bawić i nie jestem pewna, czy jestem wystarczająco silna, aby poradzić sobie z dojściem do siebie po czymś takim, jak złamane serce. Więc mam zasady: nie śpię z kimś, kogo wiem, że lubi mój przyjaciel, nie śpię z czyimś chłopakiem i nigdy nie sypiam z kimś więcej, niż trzy razy. Po kilku całkowicie niekomfortowych sekundach, powiedział - Wiesz, myślę że jesteś w błędzie.
7
Okeeej, Jax oficjalnie zaczyna podbijać moje serce ;p
24 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Nie wydaje mi się. Uważam, że to chroni wszystkich zaangażowanych. Nikt nie myśli, że dam mu więcej, niż mam do dania. Ponadto nie chcę przysporzyć sobie wrogów, sypiając z czyimiś chłopakami - odpowiedziałam miękko. - Nie mówię o zasadach. Mówię o byciu niewystarczająco silną. Mogę stwierdzić, że jesteś wystarczająco silna. Siedziałam tam z niczym, co mogłabym na to odpowiedzieć. On mnie nie znał. Nie wiedział co zrobili mi rodzice, co zrobili sobie i Ellie. Ludzie łamią sobie nawzajem serca. Aż ciężko uwierzyć, że tego ranka poznałam Jaxona. Czułam, jakbyśmy już tak wiele sobie powiedzieli; być może nawet trochę za dużo. - Cóż, wszystko co wiem toto, że nie potrzebuję codziennych telefonów, ckliwych listów miłosnych, bukietów róż, czy tulenia się każdej nocy. - Nie wymagająca laska. Mogę się na to pisać - zaśmiał się. Kiedy zatrzymaliśmy się przed naszym budynkiem, odpięłam pas i rzuciłam się do drzwi. Czułam się obnażona przed tym facetem; widział zbyt wiele, albo miał za wysokie zdanie na mój temat. Nie mogłam zdecydować które. Chciałam się tylko dostać do swojego mieszkania, wziąć prysznic i zdrzemnąć się przed wieczorną zmianą w pracy. Kiedy obeszłam ciężarówkę, aby wejść po schodach, Jax dołączył do mnie z naszymi plecakami. Pozwolił mi iść przed sobą, kiedy podążał za mną do drzwi. Nasze mieszkania są dosyć przyzwoite. Nie sądzę, żeby mieszkały tutaj inne dzieciaki z uniwerku. Razem z Quinn zadeklarowałyśmy się, że pomożemy w spłacaniu rachunków, ale Ellie i Charles pokrywają zazwyczaj większość. Nie wiem nic na temat Jacea i rodziny Jaxona, ale wiem, że tata Cola zwyczajnie zapłaci za wszystko, jeśli ten zostanie w bractwie i będzie grał w futbol. Jego tata jest politykiem, więc lubi prezentować urozmaicony "wizerunek". Wszystkie mieszkania w tym budynku mają trzy sypialnie. Podczas gdy chłopcy będą używać trzeciego pokoju jako coś praktycznego i nudnego jak sypialnia, Quinn i ja, przerobiłyśmy nasz w garderobę. Chociaż służy ona bardziej Quinn. Nie mam za dużo ciuchów, aczkolwiek Quinn i ja nosimy ten sam rozmiar, więc zgaduję, że wszystkie ubrania są tak samo moje, jak jej. Kiedy dotarłam do swoich drzwi, Jax wyminął mnie, idąc w kierunku swoich. - Dzięki za podwózkę; doceniam, że nie musiałam iść w ten upał - powiedziałam. Wsunął klucz do zamka i przekręcił, aby otworzyć drzwi. - Nie ma sprawy, wydaje mi się, że w zasadzie mamy taki sam plan zajęć w tych dniach. Jednak następnym razem, zostańmy na lunchu. - Uśmiechnął się do mnie i zaczął wchodzić do swojego mieszkania. - Hej, chcesz tutaj wpaść na lunch? Ugotuję coś. Chociaż tyle mogę zrobić za to, że odpuściłeś sobie swój.
25 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Nigdy nie odmówię domowego posiłku - powiedział, uśmiechając się. - Cóż, nie jestem szefem Food Network8, ale mogę zrobić dla nas jakiś lunch. Po zrobieniu skrzydełek z kurczaka, pomógł mi oczyścić z resztek wszystkie naczynia i umieścić je w zmywarce. Po wszystkim, usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy telewizję. - Cholera, umiesz gotować. To było pyszne. Od teraz, powinniśmy tutaj jeść lunch roześmiał się, a ja podziękowałam. Usiadłam na kanapie, opierając się o niego. Następnie chwycił mnie za biodra i podciągnął na swoje kolana, więc siedziałam po jego drugiej stronie, ale moje nogi spoczywały na jego udach. Chwycił stopę, w którą zraniłam się dzisiaj rano. - Masz łaskotki na stopach? - spytał miękko. - Nie. Po tym, zaczął delikatnie przebiegać palcami po podeszwie mojej stopy. Zorientowałam się, że czegoś szukał. Znalazł miejsce, gdzie przeciął mnie kapsel od piwa i zachował odległość od tego miejsca. Zataczał wokół niego delikatne kółka, a następnie powtórzył to, przebiegając przez skaleczenie. Ruchy były niesamowite. - Zauważyłem, że dzisiaj na nią utykałaś, a tego ranka pocierałaś ją - wyszeptał. Nie uśmiechało mi się tłumaczenie, że skaleczyłam się, wychodząc z łóżka Micah. Jestem pewna, że tak czy siak, wiedział dokładnie co robiłam, kiedy wychodziłam dzisiaj rano z domu bractwa. - Wspaniałe uczucie - westchnęłam leniwie. Naprawdę ciężko było kontynuować patrzenie na telewizję, kiedy zaczął to robić. Zatraciłam się w delikatnych kręgach, które następowały jeden po drugim. *.*.*.*.* Później, w tym tygodniu, Jax i ja spędzaliśmy czas w moim pokoju, porównując notatki na dziennikarstwo i okryłam, że mamy razem również prawo medialne. Uczenie się z nim było świetne. Zazwyczaj odbiegaliśmy od tematu i po prostu zaczynaliśmy sobie żartować, odkładając na bok nasze podręczniki. - Czy wy, chłopaki, robicie coś dzisiaj wieczorem? Nie wydaje mi się, żebym miała dzisiaj z Quinn jakieś plany.
8
Strona poświęcona przepisom kulinarnym. Jest też polska wersja: http://www.foodnetwork.pl/
26 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Muszę pracować; chociaż nie jestem pewien co do Jace’a, ani Cola - odpowiedział, wyglądając na przybitego. - Więc, czy radio spełnia twoje wymagania odnośnie stażu? - spytałam. - Jasne, że tak. Na początku, przymierzałem się bardziej do radiowego dziennikarstwa, więc dlatego się na niego zgodziłem. Wszystkie te zajęcia, w pewien sposób otwierają mi oczy na więcej obszarów, więc teraz nie jestem pewien, na którym obszarze chcę się skupić odpowiedział. - Chciałabym zaliczyć staż w trakcie trwania roku akademickiego, ale jestem podekscytowana stażem w nadchodzące wakacje. Odłożył długopis, aby na mnie spojrzeć. - A gdzie go będziesz miała? - Specjalizuję się w dziennikarstwie humanitarnym, więc mój staż odbędzie się tego lata, za granicą. - Bez jaj. Czy tacy dziennikarze nie wyjeżdżają do Pragi, Salzburga, czy innych niezwykłych, europejskich miast? - Nic tak wytwornego. Wyjeżdżamy do Afryki. - Wciąż byłam tym naprawdę zdenerwowana, ale wiedziałam, że to będzie świetna szansa. Jego usta rozchyliły się. - Afryka? Czy to nie jest niebezpieczne? - Myślę, że właśnie o to chodzi. Wyjechanie tam i zdobycie historii, które powinny zostać opowiedziane, o ludziach, którzy zostali zapomniani. Wypuścił długi oddech. - Wow, jesteś niesamowita. Zakłopotana jego komplementem, odpowiedziałam - Nie, nie jestem. Na razie jeszcze nic nie zrobiłam. - Ale zrobisz. Zrobisz wielkie rzeczy. Pewnego dnia, wszyscy usłyszymy o wspaniałej Emerson Moore: humanitarnej dziennikarce. *.*.*.*.*.*.* Pewnej nocy, wróciłam z pracy, usiadłam na kanapie i zorientowałam się, że Quinn nie było w domu. Zazwyczaj krzyczy, żebym do niej przyszła, kiedy wchodzę do domu. Właśnie wyciągałam telefon, aby do niej napisać, kiedy ona wysłała mi wiadomość. Quinn: Jestem u chłopaków. Przyjdź tutaj, jak wrócisz. Oglądamy filmy.
27 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Byłam wyczerpana; wszystko czego chciałam to prysznic i moje łóżko. Ale pomyślałam, że powinnam chociaż iść do nich i przywitać się ze wszystkimi. Zrzuciłam buty i przeszłam boso przez korytarz. Kiedy weszłam do ich mieszkania, zobaczyłam wszystkich, siedzących w ciemności i oglądających film, ale ledwo co widziałam ich twarze. Cole kupił tą ogromną kanapę, która mogła z łatwością pomieścić dziesięć osób. - Hej, Emmy - powiedzieli Quinn i Cole w tym samym czasie. Odwróciłam się w kierunku, z którego płynęły głosy i dostrzegłam Quinn, opierającą głowę na kolanach Cola. Podeszłam do niej i dałam jej pół-uścisk, jako że nie mogłam w pełni jej objąć, kiedy leżała. Jaxon siedział koło stóp Quinn. Zdecydowałam, że jeśli mieliśmy się przytulać na kanapie, tą osobą koło której chciałam siedzieć było jego atrakcyjne ciało. Usiadłam obok niego i pochyliłam się, aby oprzeć głowę na jego ramieniu. - Hej, przystojniaku, dawno się nie widzieliśmy. Jeszcze raz dziękuję za pomoc przy tych notatkach. Och, i za podwózki do domu, też. - Poklepałam jego twardy, niczym skała brzuch i zajęło mi chwilę, zanim oderwałam od niego dłoń. - Cóż, i ja cię witam, piękna. Chciałbym cię widzieć o każdej porze, ale uwierz mi, myślę, że pamiętałbym, gdybym cię podwoził, a nie pamiętam, żebym to robił. - Jego głos był nieco stłumiony i nadzwyczaj kokieteryjny. Wyprostowałam się, patrząc na niego zdezorientowana. O czym on gadał? Kiedy wpatrywałam się w jego cudowne, niebieskie oczy, usłyszałam jak ktoś chrząka po drugiej stronie kanapy. - Wydaje mi się, że to mnie szukałaś? - To był ten głos, który chciałabym móc przytulić i słuchać przez cały dzień. Odwróciłam się i spojrzałam wprost na Jaxona, z niebieską poświatą na twarzy, którą rzucał lecący film. Podskoczyłam i przebiegłam przez pokój, aby włączyć światło. Kiedy się odwróciłam, moja szczęka walnęła o ziemię. To nie był moment, w którym wyglądałam nadzwyczaj atrakcyjnie. Bliźniaki. Identyczne bliźniaki. Identyczne, gorące jak diabli, bliźniaki. Och, zabiję później Cola, za nie powiedzenie mi o tym. - Co? Jak? Dlaczego mi nie powiedziałeś, że istnieje cholernie gorąca kopia ciebie? Mieszkam na końcu korytarza. Jakim sposobem nie wiedziałam, że jest was dwóch? - wrzeszczałam na Jaxona, tam i z powrotem zerkając na Jace’a. Jace siedział tam z radosnym uśmiechem, wyglądając na zadowolonego z siebie. To, jak bardzo byli do siebie podobni, było szalone. Jace posiadał nawet tą niedoskonałość, którą kochałam u Jaxona; nieznaczne wykrzywienie przedniego zęba. Jedną różnicą, jaką do tej pory odkryłam, było to, że Jace nie miał głosu boga seksu, którym został obdarzony Jaxon. Wszyscy zakrywali oczy dłońmi i próbowali przyzwyczaić się do mojego ataku nagłego oświetlenia pokoju. - Emmy, i co z tego, że są bliźniakami, to nic wielkiego. Wyłącz światło. Oglądamy film - powiedział zniecierpliwiony Cole. Zauważyłam, że Quinn siedziała wyprostowana.
28 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Moje życie właśnie stało się trochę bardziej niezwykłe, Coley. Quinn, super by było, gdybyś następnym razem delikatnie mnie ostrzegła. Wiesz, jakaś wiadomość, w stylu "Och, a tak w ogóle, to kiedy wrócisz do domu, będą tutaj dwaj, zbyt gorący jak na gatunek ludzki, pieprzeni bliźniacy". Coś takiego, nic wielkiego - zbeształam ją, podczas gdy palcem, wskazywałam na swój telefon. Quinn miała wielgachny uśmiech na twarzy. - Za nic w świecie nie przegapiłabym tej reakcji. To znaczy, sposobu, aby przedstawić ci Jace’a. - Uwierz mi, moje przedstawienie było o tysiąc razy lepsze - powiedział Jaxon ze znaczącym uśmieszkiem na twarzy. Quinn już miała pytać o czym on gadał, kiedy z powrotem wyłączyłam światła i poszłam usiąść między Jaxonem i Colem. Quinn ponownie położyła głowę na kolanach Cola, ale wiedziałam, że później mnie o to zapyta. Po obu stronach, zachowałam odstęp między chłopakami. - Em, jesteś bardziej niż mile widziana, żeby wrócić tutaj, do mnie. Wydawało mi się, że robiło się między nami dosyć przytulnie - wyszeptał głośno Jace, po drugiej stronie kanapy. Zaczęłam się śmiać, ale Jaxon odpowiedział za mnie - Jest jej dobrze, tam gdzie jest, stary. Kiedy wszyscy uspokoili się i powrócili do oglądania filmu, oparłam głowę na poduszce za mną. Poczułam rękę, owijającą się wokół moich ramion, przyciągającą mnie do twardej klatki piersiowej. - Pachniesz jak popielniczka i piwo. - Jaxon szepnął mi do ucha. - To się zdarza, kiedy pracujesz w klubie bilardowym jako barmanka, sorki wymruczałam w jego klatę. W przeciwieństwie do mnie, pachniał przepysznie; świeżo po kąpieli i męsko. Próbowałam cichutko wdychać jego zapach, ale biorąc pod uwagę sposób, w jaki jego dłoń nieznacznie zacisnęła się na moim ramieniu, wydaje mi się, że wiedział co robiłam. Kiedy film sobie leciał, moja głowa powoli opadła na dół, na jego kolana. Nawet nie wiedziałam, co oglądaliśmy. Kiedy moja głowa zderzyła się z jego udami, zaczął gładzić moje włosy. Chwycił moją gumkę do włosów i delikatnie pociągnął, bez wyrywania włosów. Kiedy moje włosy zostały uwolnione, jego palce zaczęły masować mój skalp. Odpłynęłam w sen, z jego palcami, poruszającymi się dookoła mojej głowy.
29 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 4 Pierwsze razy i flirty Następnego ranka, włączył się budzik w moim telefonie i bez otwierania oczu, na oślep, sięgnęłam po niego na stolik nocy. Kiedy wymacałam szklankę na stoliku, zorientowałam się, że byłam w swoim łóżku, ale nie pamiętałam powrotu do naszego mieszkania. Ostatnią rzeczą jaką pamiętałam, były niesamowite dłonie Jaxona na mojej głowie, zataczające te hipnotyzujące kręgi. Gdybym mogła go mieć każdej nocy, aby to robił, nigdy więcej nie miałabym bezsennej nocy. Wskoczyłam pod szybki, gorący prysznic, ponieważ miałam zajęcia za dwie godziny. Kiedy się myłam, zauważyłam czarne strużki, spływające po mojej dłoni. Wyciągnęłam ją z wody, zanim zmył się cały zapis. Jesteś piękna, nawet kiedy chrapiesz. Znałam te pismo; widywałam je każdego dnia w notatkach. Zeszłej nocy, Jaxon napisał to na mojej dłoni, kiedy zasnęłam. Teraz przypomniałam sobie, jak zasnęłam na jego kolanach. O Boże, słyszał jak chrapię? Jestem całkiem pewna, że nie chrapałam. Zazwyczaj ludzie mówią takie rzeczy, kiedy z nimi śpisz. Gapiłam się na piękne, ręczne pismo, dłużej niż to konieczne, zanim pozwoliłam, aby zostało zmyte z mojej skóry. Gdy skończyłam prostować włosy, aby ujarzmić kilka loków, poszłam do kuchni, żeby zobaczyć Quinn, z jej rozkopaną po śnie fryzurą. Nie ważne jak zwariowanie wyglądały jej włosy w tym momencie, wkrótce będzie miała swoje lśniące, brązowe loki, idealnie wymuskane i ułożone, zanim wyjdzie z mieszkania. Ustawiła ekspres do kawy, aby zrobić dla nas kawę. Zaczęłam wyciągać garnki, aby przygotować dla nas śniadanie. - Kurde, Quinn, zeszłej nocy byłam padnięta. Nawet nie pamiętam powrotu do domu i położenia się do łóżka. Tak w ogóle, to dzięki za ustawienie budzika - powiedziałam. - Nie pamiętasz, bo tego nie zrobiłaś, głuptasie. Jax cię przyniósł i położył do łóżka. Przykrył cię i tak dalej. Nawet zapytał, czy rano musisz wstać o konkretnej godzinie, żeby ustawić budzik w twoim telefonie. Byłam pod wrażeniem. Był taki słodki. Zdaje się, że tobie też to nie przeszkadzało, biorąc pod uwagę, jak owinęłaś ręce wokół jego szyi i zakopałaś twarz na jego ramieniu - uśmiechnęła się figlarnie. - O nie, obśliniłam go? Proszę, powiedz że nie. Nie słyszałaś, żebym chrapała, co? klepnęłam się w czoło. Nie powinnam sobie pozwolić, aby czuć się tak komfortowo w jego ramionach.
30 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Nie, nie wydaje mi się. Wyglądał na szczęśliwego, kiedy cię niósł. Jest totalnie gorący, co nie? - spytała, podczas wyciągania z szafki dwóch kubków do kawy. - Taki cudowny, Quinn! Nie mogę uwierzyć, że jest ich dwóch. - Wiedziałaś, że nazywa cię Emerson? Skąd on w ogóle wie, że tak się nazywasz? przesłuchiwała mnie. - Dowiedział się na dziennikarstwie. W trakcie całych zajęć, musieliśmy utrzymywać dialog. Skąd wiesz, że mnie tak nazywa? - zapytałam. - Och, tak, zapomniałam, kiedy zanosił cię do łóżka, zobaczył twój podręcznik na stoliku i zeszłej nocy powiedział, że go pożyczy, aby się pouczyć. Spytał "dasz znać Emerson, że go pożyczyłem?" Nawet nie zorientowałam się, że cię tak nazwał, dopóki nie wyszedł wyjaśniła. - Kurde, mam nadzieję, że nie opuściłam jakiegoś fragmentu, którego mieliśmy się nauczyć - odburknęłam. - Wiesz, Cole się boi, że się z nimi prześpisz - powiedziała nonszalancko. - Dlaczego się boi? Nie obchodzi go to, z kim sypiam. To nie tak, jakby mieli się kiedykolwiek stąd wyprowadzić, ponieważ przespałabym się z jednym z nich. - Nie martwi się o to, że oni się wyprowadzą. Boi się, że my się wyprowadzimy, jeśli kiedykolwiek dojdzie do jakiejś kłótni - powiedziała, wzruszając ramionami. - Zapewnię go, że nigdzie się stąd nie ruszamy. - Cole nigdy się nie martwił, kiedy sypiałam z którymś z jego kolegów. Nie przywiązuję się do facetów i nie pozwalam, aby oni przywiązywali się do mnie. Zawsze dobrze sobie radzę, z utrzymywaniem przyjacielskich stosunków, kiedy minie ich trzeci raz. Obawy Cola były niemądre. - Wiec ty i Cole odbyliście tę pogawędkę, kiedy wczoraj wieczorem tuliłaś się do jego ud, czy odbyliście tę rozmowę później, kiedy wszyscy poszli spać? - droczyłam się. Zobaczyłam jej delikatny rumieniec, zanim odwróciła się, aby wyciągnąć śmietankę z lodówki. Rok temu, w pewnym momencie, zauważyłam że Quinn i Cole zaczęli zachowywać się inaczej, kiedy przebywali w swoim towarzystwie. Ona zaczęła dbać o to, czy ma makijaż, zanim do nas wpadał, a on przestał pochwalać facetów, z którymi się umawiała. Miałam silne podejrzenie, że tych dwoje naprawdę się lubi, bardziej niż lubią się przyjaciele. Quinn wciąż chodziła na randki, a Cole sypiał z kim popadnie, więc na serio nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Nigdy wcześniej, nie żartowałam o tym świadomie z Quinn, tylko próbowałam subtelnie poruszać ten temat. Po prostu nie rozumiałam tego. Skoro się lubili, dlaczego
31 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
zwyczajnie nie zostali parą? W przeciwieństwie do mnie, są całkowicie normalnymi, niezniszczonymi dorosłymi. - Nie mów takich rzeczy, Emmy, jesteśmy przyjaciółmi. Ty leżysz na Colu non stop powiedziała defensywnie, unikając kontaktu wzrokowego. - Różnica polega na tym, że kiedy siadam, Cole nie staje się sfrustrowany i zdecydowanie nie mizia mnie po plecach, tak jak to robił tobie, zeszłej nocy - mrugnęłam do niej. - Masz urojenia. Idę się zbierać. Dzisiaj o dziewiątej trzydzieści daję korepetycje trzem studentom. Pospiesz się i wyszykuj się, żebyśmy mogły razem pojechać. Zgrabna zmiana tematu, Quinn. - Już jestem gotowa, będę u chłopaków. Zgarnij mnie, jak będziesz wychodzić - powiedziałam, kiedy dotarłam do drzwi z kubkiem kawy. Kiedy weszłam do ich mieszkania, Jaxon, albo Jace, siedział na kanapie, mając na sobie tylko ciemno zielone bokserki. Jadł płatki śniadaniowe. Jasna cholera, miał najgorętszy tatuaż, owijający się wokół jednego z ramion. Zawiłe, czarne linie zaczynały się tuż przy obojczyku i wiły się w dół, aby objąć jego ogromny biceps. Chciałam przebieg po nim palcem, albo językiem, czymkolwiek, co dotarłoby do niego jako pierwsze. - Cóż, ja też cię witam, piękna. Wchodź i nie przejmuj się pukaniem. Jaxon. Kiedy mówili, z łatwością mogłam zgadnąć, kto był kim. Droczył się ze mną odnośnie nie pukania, ale wydaje mi się, że skoro od teraz mieszkają tutaj też Jaxon i Jace, powinnam rozważyć robienie tego, zamiast swobodnego wchodzenia do ich mieszania. - Sorry, jestem przyzwyczajona do swobodnego wchodzenia, bo wcześniej mieszkał tutaj tylko Cole - przeprosiłam. - Poza tym, wygląda na to, że i tak się mnie spodziewałeś. Dzięki, że ubrałeś mój ulubiony strój, oczekuję, że będziesz w nim paradował ilekroć tutaj przyjdę - mrugnęłam do niego. Jego kaloryferek był wystawiony na pokaz i jedyne co chciałam zrobić, to pogładzenie dłonią, jego szerokiej, twardej klaty. Byłam tak skoncentrowana na jego mięśniach, że aż zostałam zahipnotyzowana, kiedy zaczęły się napinać od jego śmiechu. Przerwał moje pożeranie go wzrokiem i powiedział. Zgaduję, że to działa w obydwie strony? Mogę po prostu do ciebie wpaść, kiedy będę miał ochotę? - gestykulował palcem, pokazując to na mnie, to na siebie. - Oczywiście. Zazwyczaj jestem naga między drugą, a trzecią, więc wpadaj. Im więcej nas, tym raźniej - prowokowałam go. Zaraz po tym, Jace wszedł do pokoju - O tak, Em, jesteś najgorętszą laską, jaką poznałem do tej pory w Kalifornii. Wpadnę około drugiej trzydzieści. Oczekuję, że będziesz
32 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
gotowa. - Uraczył mnie seksownym uśmieszkiem. Poszedł do kuchni i zaczął sobie nakładać płatki. - Ty też jesteś niczego sobie, Jace. - Podeszłam i usiadłam na kanapie obok Jaxona, ale zauważyłam, że ciągle zerkał na brata. Jace parsknął śmiechem, kiedy zobaczył jego minę. Wyciągnęłam rękę i szturchnęłam Jaxona w bok - A tak w ogóle, to NIE chrapię! Uniosłam, już teraz czystą dłoń i pokazałam mu, że odczytałam jego krótką notatkę. Nie potwierdził, ani nie zaprzeczył, po prostu chichotał i kontynuował jedzenie śniadania. Siedziałam w salonie, rozmawiając z Jaxonem i Colem o naszych planach zajęć w tym semestrze, kiedy czekałam na Quinn. Jaxon nie poszedł się ubrać, co mi nie przeszkadzało. Powiedział, że nie ma zajęć, dopóki nie zacznie się pora obiadowa. Quinn wreszcie dołączyła do nas, gotowa do wyjścia. Miała na sobie koralową sukienkę z małym wycięciem na plecach, oraz brązowe koturny. Jej długie, opalone nogi wyglądały niesamowicie i obserwowałam jak Cole otwarcie się na nią zagapił. - Czemu jesteście dzisiaj wszyscy tacy wystrojeni? - zmarszczył brwi i zapytał opryskliwie. - Nie jestem wystrojona, po prostu stwierdziłam, że nie będę na sobie oszczędzać powiedziała, unosząc rąbek sukienki i pozwalając mu ponownie opaść na jej udo. Quinn ubierała się ładnie każdego dnia; nigdy nie potrafiła zrozumieć mojej potrzeby noszenia szortów i koszulki na uczelnię. Zazwyczaj nie przyglądałam się wielokrotnie jej ubiorowi, ale dzisiaj wyglądała, jakby włożyła nieco więcej wysiłku w swój wizerunek. Jej loki były trochę mocniej podkręcone, a tusz do rzęs nico grubiej podkreślał jej jasno zielone oczy. Nasze oczy były jedynym podobieństwem w naszych wyglądach. Kiedy ona miała włosy w kolorze ciepłego brązu, miałam wrażenie, że moje są w kolorze brudnego blond. Ona miała długie nogi, za które mogłabym zabić, aczkolwiek ja byłam bardziej obdarowana w obszarze klatki piersiowej. - Czy to dlatego, że dajesz dzisiaj korepetycje temu dupkowi, Brycemu? - spytał Cole zza wyspy kuchennej. Skąd on w ogóle wiedział, komu udzielała korepetycji w tym semestrze? - Mógł być moją małą motywacją, żeby ładniej wyglądać - zachichotała i uśmiechnęła się do mnie. Nie mogłam powstrzymać przewracania oczami na tę dwójkę. Tak bardzo nieświadomie mieli się ku sobie. - Q, to jest idiota. W zeszłym tygodniu zabrał jedną z lasek z Chi Omega do kina, zobaczył Rachel Morgan w korytarzu i zostawił swoją randkę, samotnie siedzącą w kinie, żeby móc zabrać Rachel z powrotem do swojego pokoju w domu bractwa - wykrzywił się do Quinn. 33 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Jaxon i ja po prostu tam siedzieliśmy, obserwując ich i zaczynając się czuć trochę niekomfortowo. Dokończyłam swoją kawę i położyłam kubek na stoliku przede mną. Jaxon pochylił się do przodu i odłożył swoją miskę po płatkach, zaraz obok mojego kubka. - Cóż, to dobrze, że nie próbuję zostać jego dziewczyną, Cole - uśmiechnęła się z fałszywą skromnością. Szczęka Cola zacisnęła się i delikatnie uderzył pięścią w blat kuchenny, prawie niesłyszalne, po czym zaczął iść korytarzem do swojego pokoju. - Do zobaczenia wszystkim. Ems, chyba wpadnę dzisiaj wieczorem do baru, żeby pograć w bilard z Jacem i Jaxem. Pracujesz? - No ba! - odpowiedziałam, kiedy zarzucałam plecak na ramię, szczęśliwa, że wydostanę się z tego pełnego napięcia pokoju. - Pa chłopaki. - Pomachałam, wychodząc w towarzystwie Quinn. - Do zobaczenia później, Jace! - Krzyknęłam z korytarza, ale mrugnęłam do Jaxona. Zmrużył oczy i spojrzał na mnie gniewnie. Droczenie się z nim było takie zabawne; najwyraźniej nie odbijało mu z powodu flirtującego zachowania jego brata względem mnie, ale podobało mi się to. Tej nocy, kiedy mieszałam drinki za barem, dostrzegłam Jace’a i Cola, wchodzących przez frontowe drzwi. Pomachałam do naszego wykidajło, Marka, żeby ich wpuścił. Uwielbiałam to, że miałam możliwość pracować w barze, mimo tego, że tak naprawdę nie wolno mi było. Wciąż miałam tylko dwadzieścia lat, ale Ed, mój szef, nie prowadził firmy niezwykle dbającej o poprawność prawną, więc zatrudnił mnie jako barmankę, wiedząc, że za niedługo skończę dwadzieścia jeden lat. Byłam w tym cholernie dobra, więc był to kolejny powód, przez który zazwyczaj dostawałam to czego chciałam Wydaje mi się, że mój szef chciał mieć po prostu kobietę za barmankę, która przyciągałaby stałych klientów, a ja byłam ekspertem w przyciąganiu ich. - Hej chłopaki, zarezerwowałam dla was stolik numer dwanaście - wskazałam na stół bilardowy, znajdujący się najbliżej baru. - Quinn nie przyszła z wami? Cole walnął pięścią w bar, co zdałam sobie sprawę, że było jego oznaką frustracji w stosunku do Quinn, którą chciał pohamować. - Daje korepetycje. - A gdzie jest Jaxon? - spytałam, podczas nalewania Colowi jego ulubioną whiskey. Nie chciałam go jeszcze bardziej zamartwiać, gadając o tym, co prawdopodobnie robiła dzisiaj wieczorem z Brycem. - Tutaj, piękna - uśmiechał się szeroko za mną. - Byłem na zewnątrz i rozmawiałem z mamą przez telefon. Tak w ogóle, Jace, to powiedziała, że nie możesz używać wymówki, że się uczysz, żeby do niej nie dzwonić, ty ośle. Uśmiechnęłam się na fakt, że lubił dzwonić do swojej mamy i nie wstydził się tego. Już kilka razy słyszałam jak z nią rozmawiał. Wciąż byłam do niego zwrócona plecami. 34 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Kiedy skończyłam przygotowywać drinka Cola, odwróciłam się, aby spytać co chciał do picia, a jego oczy spoczęły na dekolcie mojej koszulki. To był tylko obcisły, czarny T-shirt, który miał napis "Nice Rack" biegnący przez klatkę piersiową. Była to nazwa klubu bilardowego. Ale Ed pomyślał, że fantastycznym pomysłem będzie noszenie przeze mnie koszulki z głębokim dekoltem w serek. Moje cycki co wieczór były wystawione na pokaz w barze. Szybko nauczyłam się, aby zaopatrzyć się w ciasno dopasowany stanik, dzięki któremu nic nie eksponowałam, kiedy pochylałam się setki raz w ciągu nocy. Próbowałam załatwić, aby pozostali pracownicy również nosili koszulki z takim dekoltem, ale jako że wszyscy byli facetami, to ich nie nosili. - Popieram tą koszulkę - powiedział rozpromieniony. Jace wyłonił się zza brata z diabelskim uśmiechem i powiedział - Ja też, Emmy. Jaxon klepnął go w tył głowy i popchnął w kierunku stołu bilardowego. Było miło patrzeć, jak ich trójka gra razem w bilard; naprawdę byli trzema muszkieterami. Cole wyglądał na tak szczęśliwego, że wreszcie miał przy sobie dwóch najlepszych przyjaciół, a ja również byłam dosyć zadowolona, że zdecydowali się dołączyć do naszej małej paczki. Cole grał przyzwoicie, ale to dlatego, że przychodził tutaj często grać z Quinn, kiedy ta chciała spędzić ze mną czas, gdy przebywałam w pracy. Jednak Jace i Jaxon wiedzieli jak rozgrzać stół. Niezwykle ze sobą rywalizowali. Było dużo przekleństw i wiele oddanych, żartobliwych ciosów. *.*.*.*.*.* Jaxon: Mamy dzisiaj ten test z prawa medialnego. Wpadniesz się ze mną pouczyć? Proooszę. Ja: Wpadnę o piątej. Ale miło słyszeć, jak błagasz ;-) Jaxon: Przynieś śniadanie. Jestem głodny ;-) Ja: Czy ja wyglądam jak... pokojówka? Jaxon: A masz taki strój? Jeśli tak, to zaraz do ciebie wpadnę. *.*.*.*.*.* Kolejne kilka tygodni na uczelni i w pracy, minęło dosyć szybko. Podjęłam się wielu zmian, jako że jutro odbywał się pierwszy mecz w tym sezonie i wiedziałam, że nie będę mogła przychodzić do pracy w piątki i niektóre soboty, dopóki nie skończy się sezon. Ed narzekał, że mnie zwolni, ale byłam jedyną barmanką i przyciągałam wielu klientów, więc wiedziałam, że tego nie zrobi. Zazwyczaj przyjmowałam dodatkowe zmiany w dni robocze, aby mu to wynagrodzić, oraz barmanom, którzy mnie zastępowali.
35 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Kilka razy po pracy, spotykałam się ze wszystkimi na niektórych imprezach organizowanych przez bractwa. Jace zazwyczaj w nich nie uczestniczył; Cole powiedział, że był nieźle zapracowany na studiach medycznych. Czasami widywałam go na kampusie, a on zawsze był otoczony nową świtą dziewczyn. Jednak nie mogłam ich winić. Bracia Riley byli gorący. Czasami docierały do mnie plotki o jakiejś dziewczynie, która twierdziła, że spiknęła się z Jaxonem, ale nigdy go nie zapytałam, czy te plotki były prawdziwe. Micah powiedział, że Jaxon był męską wersją mnie. Dostrzegałam Rachel Morgan, zawsze siedzącą obok niego w stołówce, ale wiedziałam, że się nie umawiają, ani nic z tych rzeczy. Przynajmniej na razie. Niektóre dziewczyny brały to na siebie, czasami siadając mu na kolanach. Zazwyczaj pozwalał im na to przez kilka sekund, a ja zawsze powstrzymywałam śmiech, zakrywając usta dłonią, kiedy grzecznie próbował je przesuwać. Kontynuowaliśmy nasze flirty, ale nigdy nic więcej nie zdarzyło się między nami. Pan Patterson przydzielił nam ogromny projekt w połowie semestru, do którego musieliśmy mieć partnerów, więc Jaxon i ja spotykaliśmy się w moim lub jego mieszkaniu, aby nad tym pracować. Kiedy pewnego dnia po lunchu, szliśmy do jego ciężarówki, zapytałam go, czy się stresuje jutrzejszym meczem, jako że nie grał w drużynie od kilku lat. - Nie, nie wydaje mi się, dobrze sobie radziłem podczas treningów. Dawałem sobie wycisk w przeciągu dwóch lat po ukończeniu szkoły średniej, żeby zostać w formie. Wstawałem każdego ranka o piątej, aby potrenować przez zajęciami, po czym uderzałem na siłownię popołudniami i wieczorami. Zazwyczaj każdego ranka, ciągnąłem ze sobą Jace’a. Narzekał, że kazałem mu wstawać, żeby rzucał mi piłkę tak wcześnie rano - powiedział, kiedy podchodził ze mną do ciężarówki od strony pasażera. Otworzył mi drzwi i zanurkował, aby chwycić moją talię. To zawsze był mój ulubiony moment. Powiedziałam mu kiedyś, że jestem całkowicie sprawna, aby samodzielnie wspiąć się do ciężarówki, ale on po prostu mnie zignorował, pomagając mi. Podniósł mnie na siedzenie, patrząc mi prosto w oczy. Przysięgam, za każdym razem kiedy to robiliśmy, jego twarz była coraz bliżej mojej i dzisiaj prawie pochyliłam się, żeby go pocałować. Do czasu, aż zdałam sobie sprawę, że powinnam to zrobić, on już wycofywał się, żeby zamknąć moje drzwi. Obszedł ciężarówkę do strony kierowcy i wśliznął się do środka. Jego ciemne jeansy wydały lekki, drapiący odgłos na skórzanym siedzeniu. Zorientowałam się, że jeszcze mu nie odpowiedziałam. - Masz całkiem fantastycznego brata, który przez dwa lata wstawał każdego dnia o piątej rano, żeby porzucać piłką. - Nie powiedziałem, że lubił to robić - odpowiedział. - Gdyby tego nie lubił, to by tego nie robił, Jaxon. On cię kocha. Poza tym, powiedziałeś, że został w tyle, żeby iść z tobą na studium, kiedy najwyraźniej czekał na niego uniwersytet, w pełni gotowy, aby opłacić jego czteroletnie studia na medycynie. - Hmm... tak, chyba masz rację. - Powiedział to, jakby nigdy wcześniej nie rozważał tego, że jego brat go kocha. - Po jakimś czasie, chyba przyzwyczaił się do wczesnego 36 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
wstawania, bo było kilka sytuacji, kiedy po prostu nie chciało mi się wstać. Mam na myśli to, że robiliśmy to każdego ranka, nawet w weekendy. Jace tam był, klepiąc mnie po głowie, żebym się obudził. - Roześmiał się na te wspomnienie, a ja pozwoliłam mu o tym rozmyślać przez resztę drogi do domu. Kiedy podchodziliśmy do drzwi naszych mieszkań, spojrzałam na niego i powiedziałam - Hej, naprawdę powinieneś pomyśleć o zrobieniu czegoś miłego, w geście podziękowania Jace’owi za pomoc. - Właśnie o tym myślałem. Nie mam pojęcia co zrobić, ale coś wykombinuję. Do zobaczenia później, piękna - powiedział, dając mi klapsa w tyłek, kiedy szedł w kierunku drzwi do swojego mieszkania. Wszedł do środka, zanim zdążyłam wyciągnąć klucze. Przyklęknęłam z plecakiem, abym mogła poszukać kluczy. Jestem pewna, że to zbezcześciło Samoobronę 101, zasadę: bądź przygotowany i zawsze miej klucze w gotowości. No cóż, wydaje mi się, że gdyby ktoś próbował mnie zaatakować, mogłabym wystarczająco głośno krzyknąć, aby usłyszeli mnie chłopcy, albo siedemdziesięcioletnia starsza pani na końcu korytarza. Z pewnością by mi pomogła. Wciąż grzebałam w plecaku, ale nie czułam znajomego, zimnego metalu. Obróciłam plecak do góry nogami i wysypałam z niego całą zawartość. Kluczy nie było. Sprawdziłam każda maleńką kieszonkę, jaką posiadał ten plecak, ale bez powodzenia. Cholera, musiałam zapomnieć je wziąć tego ranka, kiedy wychodziłam z Quinn. Ostatnio, jako że tak dużo pracowałam, ucinałam sobie drzemki, zanim wychodziłam z domu. Dzisiaj nie musiałam pracować, ale naprawdę liczyłam na drzemkę przed imprezą, na którą mieliśmy uderzyć dzisiaj wieczorem. Wydaje mi się, że mogłabym się zdrzemnąć w łóżku Cola. Kiedy mieszkał w domu bractwa, Quinn i ja non stop sypiałyśmy w jego łóżku, kiedy wypiłyśmy za dużo na ich imprezach. On spał na podłodze, zamiast na kanapie na dole, ponieważ nie chciał, żeby jacyś pijani kolesie weszli do sypialni i próbowali czegoś z nami, kiedy spałyśmy. Poszłam w kierunku ich mieszkania i zapukałam. Zajęło to trochę, ale Jaxon wreszcie otworzył, mając na sobie jedynie granatowy ręcznik, owinięty wokół pasa. Cóż, gorący jak cholera. Wykrzywił na mnie brew, kiedy uniósł prawą rękę, opierając dłoń u szczytu futryny. To nie był długi dystans, zważając na jego wzrost, ale sposób, w jaki ten gest napiął jego ciało, sprawił że przez moje nogi przeszedł dreszcz. Faceci nie powinni tak wyglądać, zwłaszcza tacy, którzy mieszkali obok mnie; to naprawdę nie było fair w stosunku do pozostałych, przeciętnej wyglądających chłopaków. Oderwałam wzrok od jego muskularnych łydek, do krawędzi mięśni brzucha, a następnie do szerokiej klaty. Musiałam zrobić sobie przerwę na kilka rozgrzanych uderzeń serca, kiedy błądziłam wzrokiem po jego wcięciu w kształcie litery V przy kościach biodrowych, znikającym pod ręcznikiem. - Widzę, że wprowadziłeś zmianę w swoim domowym ubiorze - powiedziałam miękko. Mój głos brzmiał chrapliwie. - Nie mam kluczy. Chciałam tutaj przyjść i przespać się w łóżku Cola, dopóki nie wróci Quinn i nie wpuści mnie do naszego mieszkania.
37 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Skinął głową, ale nic nie powiedział, ani nie zmienił pozycji, więc podeszłam bliżej niego. Coś w jego oczach się zmieniło. Tliły się i emanowały seksem. Nie wiem co się zmieniło miedzy teraz, a momentem kiedy widziałam go dwie minuty temu, ale nie zamierzałam tego kwestionować. Gdybym patrzyła prosto przed siebie, wszystko co byłoby na linii mojego wzroku, to twardy, umięśniony brzuch. Wyciągnęłam dłoń i położyłam ją na jego kaloryferze. Moja dłoń, posiadała swój własny rozum, jako że powoli wspinała się do jego klaty. Patrzył na mnie z góry, z rozgrzanym spojrzeniem. Kiedy stanęłam na palcach, mogłam błądzić dłonią przez jego obojczyk, seksowny tatuaż na ramieniu i tył jego szyi. Jego usta były nieco rozchylone i usłyszałam wydobywający się z nich, drobny świst. Opuszki moich palców, spotkały się z końcówkami jego włosów na tyle karku. On wciąż opierał jedną dłoń o szczyt framugi. Delikatnie musnął opuszkami palców moje ramię. Wyciągnęłam druga rękę, aby dołączyła do tej, spoczywającej na jego szyi. Następnie chwyciłam dłońmi jego włosy. Jego głos był zaledwie szeptem - Emerson... Kiedy tylko usłyszałam mój ulubiony głos, wypełniony seksualnym pożądaniem, moja kontrola zniknęła. Wciąż stojąc na palcach, szybko przyciągnęłam jego głowę w dół i zderzyłam swoje usta z jego ustami. Jednak jego dłonie pozostawały po bokach jego ciała. Przywarłam do niego swoim ciałem i mogłam poczuć jak na mnie reagował, więc nie rozumiałam dlaczego się nie poruszał, poza całowaniem mnie. Chciałam błagać, aby mnie dotknął. Jedną dłoń zsunęłam z powrotem w dół i chwyciłam go, przez bawełniany ręcznik, mając nadzieję, że załapie o co mi chodzi. Jęknął w moje usta. - Emerson, jeśli będziesz to dalej robić, to przysięgam, że nie będę w stanie przestać powiedział prawie boleśnie. - Ani się waż mówić mi, żebym przestała - powiedziałam szybko, kiedy stanęłam na całych stopach i wycisnęłam ścieżkę pocałunków w dół jego klatki piersiowej. Zanim zdążyłam powiedzieć "przestała", chwycił mnie w talii i bezproblemowo uniósł z powrotem do swoich ust. Moje nogi instynktownie owinęły się wokół niego i dziko zatopiłam palce w jego włosach. Wreszcie. Wreszcie się to działo. Zaprowadził nas w dół korytarza, do jego sypialni, która znajdywała się naprzeciwko sypialni Jace’a. Na szczęście, żadnego z chłopaków nie było jeszcze w domu. Czułam, że byłam w jego pokoju, aby się uczyć z tysiąc razy, ale dzisiaj było to inne uczucie. Dzisiaj nie będą tutaj wmieszane żadne podręczniki. Zawsze utrzymywał pokój w idealnej czystości. Zauważyłam również, że kiedy siadałam na jego łóżku, aby się pouczyć, to pościel zawsze miała świeży zapach. Wspiął się na łóżko, wciąż przytrzymując mnie od tyłu jedną ręką. Kiedy dotarliśmy na środek materaca, położył mnie na kołdrze. Jego ręce spoczęły po obydwóch stronach mojej głowy, a nasze usta nigdy nie przerwały pocałunku. Czułam, jakby mnie pożerał, jakby nie mógł się mną nacieszyć. Modliłam się, żeby to było powodem, ponieważ wiedziałam, że ja nie mogłam się nim nacieszyć; czekałam na to zbyt długo. 38 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Trzymałam nogi owinięte wokół jego talii, a on zanurkował, aby się o mnie otrzeć. Najdłuższy jęk w historii opuścił moje usta, zanim zdążyłam go powstrzymać. Sprawiał, że czułam się, jakbym nigdy wcześniej tego nie robiła; to było prawie zawstydzające. Sięgnęłam w dół, aby odwinąć jego ręcznik i odrzuciłam go poza łóżko. Jasna cholera, był cudowny. Nie mogłam się powstrzymać, aby przebiec językiem po jego szyi i przyssać się jego pulsującej żyły. Bez odsuwania szyi od moich ust, wyszeptał mi do ucha - Masz mnie tutaj w niekorzystnej sytuacji, to nie fair. Przez całe moje przyglądanie się jego ciału, zapomniałam, że byłam w pełni ubrana. Jednak nie pozwolił, aby to trwało zbyt długo. Chwycił brzegi mojej koszulki i ściągnął mi ją przez głowę, rzucając ją za siebie. Za jednym zapachem, chwycił moje szorty i majtki i zsunął je w dół moich nóg. Usiadłam i sięgnęłam do tyłu, aby odpiąć stanik. On już zsuwał ramiączka w dół moich ramion, a w ich miejscu wyciskał ścieżkę pocałunków. - Kurwa, twoje ciało jest niesamowite. - warknął. Pochylił głowę, aby pocałować moje nabrzmiałe piersi, a ja opadłam z powrotem na łóżko. On opadł ze mną, a ja położyłam dłonie na dole jego plecach, aby przyciągnąć go jeszcze bliżej. Jedną dłonią sięgnął w dół, żeby zobaczyć czy byłam gotowa i usłyszałam jego stłumiony jęk na mojej skórze. Wibracje wstrząsnęły całym moim ciałem. Nigdy wcześniej, w całym moim życiu nie byłam bardziej gotowa. Teraz, w oczekiwaniu na niego, moje oddechy stały się małymi jękami. Nagle, usiadł na kolanach, zostawiając mnie zimną. Podążyłam wzrokiem za jego ruchami, kiedy sięgnął do nocnego stolika, aby chwycić foliowe opakowanie. Gdy wrócił, aby przyklęknąć między moimi udami, wzięłam od niego opakowanie. Bez przerywania kontaktu wzrokowego, rozdarłam je i obserwowałam, jak jego oczy zamknęły się, kiedy powoli wsuwałam na niego kondom. Kiedy w końcu poczułam w sobie każdy jego centymetr, również nie mogłam dłużej utrzymać otwartych oczu. Jego imię wypłynęło z moich ust. - Emerson, jesteś taka piękna, muszę widzieć twoje oczy. - Kontynuował ujeżdżanie mnie, kiedy otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Widok z dołu nie mógł być lepszy. Chciałem być tak blisko ciebie, od momentu kiedy po raz pierwszy cię zobaczyłem. Chwyciłam mocniej jego plecy, aby przyciągnąć go jeszcze bliżej. - Oczywiście, że tego chciałeś. Byłam praktycznie naga. - Próbowałam się zaśmiać, lecz zamiast tego wydobył się ze mnie jęk. - Nie będę kłamać; byłaś cholernie seksowna, kiedy wymykałaś się z tego domu. Ale to nie ma nic wspólnego z twoim ciałem. Chodziło o sposób, w jaki wzruszyłaś ramionami, kiedy wiedziałaś, że zostałaś przyłapana i zdecydowałaś, że nie będziesz tym zawstydzona. Och, i to jak kuśtykałaś... tak cholernie uroczo - wyszczerzył się do mnie.
39 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Nigdy nie poznałam faceta, który tak dobrze prowadził rozmowę podczas seksu. Nigdy wcześniej, nikt nie powiedział mi również czegoś takiego. Nie chciałam, żeby mi się to podobało, ale zazwyczaj miałam do czynienia z bełkoczącymi idiotami, którzy byli zbyt napaleni rozmiarem mojego biustu, albo do tej pory już by skończyli. Słowa Jaxona były czymś orzeźwiającym, ale zarazem głęboko przerażającym. - Zamknij się - powiedziałam, kiedy uniosłam się na spotkanie z jego pchnięciami i zmiażdżyłam swoje usta z jego ustami. Przycisnął moje nogi bliżej mojej twarzy, gdy ponownie wykrzyczałam jego imię. Jego ruchy stały się szybsze i krótsze. Zakopał twarz w zgięciu mojej szyi. Kochałam dźwięk jego jęków, kiedy raz jeszcze na mnie natarł. Później poczułam na sobie cały ciężar jego ciała. Kiedy się ze mnie stoczył, pociągnął mnie za sobą, tak że moja głowa spoczywała na jego ramieniu, a nasze nogi były splątane. - Będę musiał się zbierać; mam trening za jakieś piętnaście minut. Ale chcę, żebyś ucinała sobie drzemki w moim łóżku, kiedykolwiek będziesz chciała. Poważnie. Tylko proszę, nie chodź do łóżka Cola, ani Jace’a. To moja zasada - mrugnął do mnie. - Ale rozumiesz, że nie jesteśmy razem, prawda? - Brzmiałam jak taka suka, mówiąc to w tym momencie, ale jego zaborczy ton, przeraził mnie. Nie potrzebowałam kolejnego Micah. - Och, rozumiem. Jasne, jak słońce. Wystrzelił spode mnie i pochylił się, aby musnąć moje usta. Zamknęłam oczy, aby zaciągnąć się jego zapachem. Uwielbiałam to, że jego zapach był zmieszany z moim w jego łóżku. Wreszcie przycisnął swoje usta do moich i wepchnął do środka język. Pocałunek stał się bardziej łapczywy i zapragnęłam go raz jeszcze. Nie mogłam powstrzymać palców od wśliźnięcia się w jego włosy i podtrzymania pocałunku. Usłyszałam jak jęknął i powiedział - Znowu mnie pobudzasz. Chciałbym, ale trener posadzi mnie jutro na ławce dla rezerwowych, jeśli się spóźnię, a mam zakład do wygrania. Pochylił się, aby ponownie mnie pocałować, po czym wstał, żeby wyciągnąć ubrania z komody. - Czy ty i Quinn wybieracie się dzisiaj z nami na tą domówkę? - Tak, Cole powiedział, że możemy jechać wszyscy razem, po tym jak skończycie trening - odpowiedziałam, uśmiechając się do niego. Kiedy usadawiałam się pod jego kołdrą, obserwowałam, jak ubiera jakieś spodenki do biegania. Uśmiechnął się do mnie, kiedy tak wygodnie układałam się w jego łóżku. Naciągnął koszulkę z logo uniwersyteckiej drużyny futbolowej na swoje wyrobione mięśnie i powiedział - Spoko, zatem dorwę cię później, piękna. - Zamknął za sobą drzwi, a ja już byłam w półśnie, zanim opuścił mieszkanie.
40 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Po spędzeniu kolejnych, kilku godzin, wylegując się w łóżku Jaxona, wreszcie wstałam, kiedy wiedziałam, że Quinn już będzie w domu. Kiedy opuszczałam sypialnię Jaxona, ubrana w jedną z jego długich koszulek, Jace wyszedł z sypialni naprzeciwko w tym samym czasie. Zamarłam i wskazałam na sypialnię za mną - Jaxon...był tutaj. Wcześniej. Ale musiał... wyjść. - Brzmiałam jak dzieciak przyłapany z ręką w słoiku na ciasteczka. Dlaczego byłam zdenerwowana tym, że Jace zobaczył jak wychodzę z pokoju jego brata? To nie tak, jakbym wpadła na jego mamę. Parsknął śmiechem na mój widok. - Jesteś taka urocza, Em. Nie martw się, czekałem aż to się stanie. Może teraz przestanie tyle o tobie gadać. - Dobra, no cóż, dzięki... Do zobaczenia wieczorem? - Kiedy przytaknął, powiedziałam - Powiedz mu, że później oddam koszulkę. Gdy tej nocy weszliśmy na domówkę, usłyszeliśmy śpiew, dobiegający z tyłów kuchni. Dom był już wypełniony ocierającymi się o siebie ciałami. Wszyscy byli nieźle ubzdryngoleni. Muzyka grała tak głośno, że mogłam poczuć dudnienie w klatce piersiowej. Jaxon i Jace stworzyli barierę, żeby pomóc nam przecisnąć się przez tłum, podczas gdy Cole trzymał się z tyłu, upewniając się, żeby nikt nas nie popchnął. Nigdy nie trzymałam się z nikim za ręce, to taka moja niewypowiedziana zasada. Ale kiedy Jaxon chwycił moją dłoń, gdy wchodziliśmy do domu bractwa i nie chciał mnie puścić, szybko przestałam z nim walczyć. Z jakiegoś powodu, miło było czuć jego dużą i silną dłoń, owiniętą wokół mojej. Jednak ci kolesie byli wobec nas zbyt opiekuńczy. Quinn i ja uczestniczyłyśmy samodzielnie w wielu imprezach i jakoś przetrwałyśmy. Kiedy weszliśmy do środka, byli tam faceci ustawiający shoty9 przed Garrettem. Najwyraźniej miał urodziny i musiał wypić urodzinowe drinki. Gdy skończył, sięgnęłam między chłopaków i chwyciłam pięć szklaneczek do shotów oraz butelkę tequili. - Chodź Garrett, wypij z nami kolejną partię shotów - krzyknęłam. Quinn i ja pochyliłyśmy się nad barem, podczas gdy faceci stali za nami. Poczułam opuszki palców Jaxona, dotykające skórę pod moją koszulką w okolicach talii. Przesunęłam się odrobinę do tyłu, aby trochę mocniej na niego naprzeć. Kiedy ani trochę nie przysunął się do przodu, pochyliłam się nad ladą barową, tak że moja pupa otarła się o jego krocze. W momencie kiedy się o niego otarłam, wystrzelił w przód, na mnie i jęknął. Quinn wymierzyła w niego sprośnym spojrzeniem, myśląc, że do mnie zarywał.
9
Mocny drink, którego składnikiem jest zazwyczaj wysokoprocentowy, nierozcieńczany alkohol. Shota pije się na raz.
41 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Ktoś mnie popchnął - powiedział, wskazując za siebie. Wyprostował się lekko, jednak wciąż nie przestawał mnie dotykać. Próbowałam utrzymać kontakt, ale nie mogłam powstrzymać śmiechu na ten przerażony wyraz twarzy, który zaserwował Quinn, a on uszczypnął mnie w bok. To sprawiło, że jeszcze bardziej się roześmiałam. W tym czasie, Garrett ustawił linie shotów, dla wszystkich osób przebywających obok niego. - Robię to tylko dla ciebie, Em, bo jestem już nieźle nawalony! Ale też dlatego, że wiszę ci przysługę, za wrzucenie twoich ciuchów na drzewo. Jednak słyszałem, że niektórzy kolesie mieli całkiem dobrą pobudkę tamtego ranka - mrugnął, a mnie opadła szczęka. - TY TO ZROBIŁEŚ? - krzyknęłam. Kiedy przytaknął, Jaxon sięgnął obok mnie i w powietrzu przybił piątkę Garrettowi. Dzięki stary, to był cholernie najlepszy poranek w moim życiu! - przekrzykiwał się przez tłum. Wszyscy dookoła zaczęli się śmiać, a ja szturchnęłam Jaxona z łokcia w żebra. Z seksownym wyrazem twarzy, nachylił się do mojego ucha - No co? Mogę mu jedynie podziękować. - Okej, przygotujcie się panowie! - Przerwał krzyk Micah - I panie - uśmiechnął się do mnie i do Quinn. - Poczekajcie, wydaje mi się, że Jaxon musi wznieść toast. W szkole średniej, zawsze był w tym dobry - krzyknął Cole ponad tłumem. Jace zaczął się śmiać, jakby dokładnie wiedział, o czym mówił Cole. - Dobra, szklanki wysoko w górę! - krzyknął Jaxon mocniejszym, niż zazwyczaj, południowym akcentem. Nadal roztapiałam się, kiedy go słyszałam. Nagle, poczułam jak pochylił się do mnie. Jego szeroka klata zderzyła się z moimi plecami. Przez chwilę, przypomniałam sobie, jakie to było uczucie, kiedy przebiegałam dłonią przez jego szeroką, nagą pierś i straciłam oddech. Był cholernie seksowny i teraz, kiedy wiedziałam do czego był zdolny, byłam o krok od przytargania go na bar i urządzenia sceny dla wszystkich dookoła. Poczułam jego usta przy uchu. - Nie obraź się na mnie za to - wyszeptał, po czym jego ciepły oddech zniknął, a ja zajęczałam na tę stratę. Dłoń nie trzymająca szklaneczki z shotem, owinęła się wokół mojego biodra i ścisnęła je, dając mi znać, że słyszał mój jęk. - Oto, co trzeba uczcić. Wejdź na nią. Zostań na niej. Jeśli spadniesz. Wróć na nią. Jeśli nie możesz się w niej spuścić. Spuść się na nią! Wszystkiego najlepszego, stary! krzyknął Jaxon swoim głębokim głosem.
42 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Wszyscy śmiali się tak bardzo, że na początku nie mogli wypić swoich shotów. Kiedy wreszcie się uspokoili, obserwowałam jak wszystkie głowy odchylają się do tyłu, wlewając w swoje usta tequilę. Cole zaciągnął Quinn na parkiet zaraz po wypiciu drinka, a Jace znalazł sobie do tańca niską, ładną brunetkę. - Nie wypiłaś swojego. Nie podobał ci się toast? Odwróciłam się, aby stanąć twarzą w twarz z Jaxonem. Wciąż stał tuż za mną, więc prawie się dotykaliśmy, kiedy się odwróciłam. Seksowny, znaczący uśmieszek wygiął kącik jego ust. Jak bardzo było to fair w stosunku do wszystkich pozostałych facetów na świecie, że Jaxon posiadał tak wiele seksownych cech? Nawet nie chciałam myśleć o tym, że miał identyczną wersję siebie, przebywającą sześć metrów od nas. - Toast był świetny. Po prostu chciałam wypić go z tobą - odpowiedziałam, uśmiechając się. Sposób, w jaki uwodziło jego spojrzenie, był upajający; mogłam się upić od samego widoku i zapomnieć o tequili. Uniosłam do niego swoją szklankę, a on chwycił mnie mocno w talii. Przez cały czas nie spuszczałam z niego wzroku. Kiedy wpadł mi do głowy pomysł, obniżyłam szklaneczkę, a on spojrzał na mnie zdezorientowany. Odwróciłam się powoli, nie pozwalając, aby jego dłonie ześliznęły się ze mnie. - Hej, Gar, masz limonkę i sól? - Przytaknął, kiedy przesunął te rzeczy po blacie. Jaxon uniósł na mnie pytająco brew. - Wypijam tanią tequilę z limonką i solą odpowiedziałam na jego niewypowiedziane pytanie. Wyciągnęłam dłoń i odchyliłam kołnierzyk jego koszulki, a jego usta nieco rozchyliły się. Chwyciłam limonkę i powoli muskałam nią jego obojczyk. Wciąż patrząc mu w oczy, posypałam solą mokrą powierzchnię na jego skórze. Usłyszałam jak zasysa oddech między zęby kiedy przesunęłam usta, aby nad nim zawisnąć. Był ode mnie o tyle wyższy, że musiałam stanąć na palcach, podczas gdy on pochylił się delikatnie, aby moje usta mogły go dosięgnąć. Mój język przesunął się powoli po jego skórze i mogłam posmakować mieszanki soli i jego. Pozwoliłam ustom ślizgać się po jego obojczyku w leniwym pocałunku. Kiedy się odsunęłam, jego oczy były zamknięte. Kiedy w końcu ponownie się otworzyły, były zamglone z pożądania. Uniosłam szklankę i powoli przysunęłam ją do ust. Uniosłam na niego brwi. Mocno przyciągnął moje biodra do siebie. Mogłam poczuć jego rosnącą, seksualną potrzebę. Te uczucie sprawiło, że jęknęłam. - Do dna, piękna. - Jego szept brzmiał chrapliwie i głęboko. Teraz nasze twarze były tak blisko siebie, że ledwo mogłam wcisnąć między nas szklankę. Odchyliłam głowę i pozwoliłam płynowi, powoli wlać się do ust. Kiedy szklanka była pusta, otworzyłam gardło i pozwoliłam mu szczypać i piec w drodze do dołu. Z powrotem przysunęłam do niego twarz i wgryzłam się w limonkę. 43 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Mała, jesteś gorąca jak diabli. Zabiłbym, żeby mieć cię w łóżku każdej nocy. Pochylił się i wycisnął ścieżkę pocałunków, sunąc językiem po zagłębieniu mojej szyi. Odchyliłam się i pozwoliłam, aby ta przepyszna tortura trwała. - Sorry, to się nie stanie, ale niezaprzeczalnie będę się cieszyć jeszcze kilkoma razami z tobą. Chwycił mnie za rękę i pociągnął na parkiet, aby dołączyć do reszty naszych przyjaciół. Sprawiał, że śmiałam się przez całą noc i już więcej nie próbował wyciągać tematu związku.
44 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 5 On jest inny Nie widziałam Jaxona, odkąd wczoraj wieczorem wróciliśmy z imprezy. Kiedy następnego ranka obudziłam się, nikogo nie było. Nie wiem dlaczego, ale nie powiedziałam jeszcze Quinn o tym, że przespałam się z Jaxonem. Jestem całkiem pewna, że nie chcę, aby Cole już o tym wiedział, a Quinn na serio nie potrafi utrzymać przy nim buzi na kłódkę. Wiedziałam, że martwił się o przyszłe nieszczęścia związane ze mną i Jaxonem. Po prostu sama chciałam go zapewnić, że nic złego się nie stanie, zanim ktoś inny go o tym poinformuje. Nie mam zajęć w piątki, więc zazwyczaj staram się załapać na poranną zmianę w barze, zwłaszcza podczas trwania sezonu futbolowego. Ed nie potrzebował mnie dzisiaj w pracy, więc zostałam w domu i wysprzątałam mieszkanie. Wyprałam ubrania Quinn i swoje. Będąc taką super siostrą, nawet wszystko poskładałam. Wyszorowałam blat kuchenny i pozamiatałam w kuchni. W porze lunchu, byłam niesamowicie znudzona. Minęło dużo czasu odkąd nie miałam nic do roboty. Nawet Quinn zniknęła, dając korepetycje do późnego popołudnia. Zaczynałam świrować od przebywania tutaj w samotności. Zdecydowałam się wyjść i pobiegać. Mój tata był biegaczem; pamiętam jak wstawał wcześnie rano, każdego dnia przed pracą, żeby pobiegać. Jeśli z jakiegoś powodu nie był w stanie biegać rano, wracał do domu i szedł biegać przed obiadem. Nie lubiłam wcześnie wstawać, ale jeśli mogłam, to biegałam z nim popołudniami. Quinn i Ellie patrzyły na mnie jak na wariatkę, że chciałam biegać w popołudniowym upale. Dla mnie to było relaksujące. Przychodzi moment, kiedy nie zważasz na upał (lub zimno) i po prostu wpadasz w trans. Poza tym, nienawidziłam siłowni, więc musiałam ćwiczyć w inny sposób. Po jego śmierci, wznowienie biegania zajęło mi trochę czasu. Ellie zauważyła, że przestałam to robić i wiele razy próbowała mnie do tego przekonać. Nawet usiłowała wybrać się ze mną. Uwielbiałam ją za to, ale po prostu nie byłam na to gotowa. Ostatnio, ponownie byłam w stanie to robić kilka razy w tygodniu. Po ostatnim razie, z okazji powrotu do biegania, Quinn kupiła mi nowe, markowe ciuchy, żeby to uczcić. Kupiła mi tony męskich koszulek do biegania i pasujących do nich sportowych staników. Powiedziałam jej, że to niepotrzebne, ale ponownie, ona nienawidziła kiedy wyglądałam jak flejtuch. Chciała, żebym wyglądała dobrze, najwyraźniej nawet wtedy kiedy obficie się pociłam. Nie próbowałam się z nią kłócić, nie było sensu. Gdy kupiła dla mnie wszystkie te rzeczy, poszła i wyrzuciła wszystkie moje dresy, podczas gdy ja byłam na zajęciach.
45 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Wyszłam z mieszkania i przebiegłam przez uniwersytet, w kierunku plaży. Bieganie po piasku było o wiele trudniejsze, niż bieganie po betonie. Dla mnie, suchy piasek jest najgorszy, ponieważ moje stopy zatapiają się w nim przy każdym kroku, ale to dobre ćwiczenie. Do czasu, aż dotarłam do wody, miałam za sobą jakieś 6 kilometrów. Byłam zbyt zmęczona, żeby zawrócić i już wracać, więc zdecydowałam położyć się na piasku i wchłonąć nieco witaminy D. Zrelaksowałam się i zamknęłam oczy. Nie jestem pewna, jak długo drzemałam, dopóki nie zorientowałam się, że słońce już na mnie nie świeci i straciłam swoje ciepło. Powoli otworzyłam oczy, aby przyzwyczaić się do jasności i zobaczyłam stojącego nade mną Cola, patrzącego na mnie z góry i przysłaniającego promienie słoneczne. - Hej, Ems, powinnaś mi powiedzieć, że idziesz biegać, to moglibyśmy zrobić to wspólnie - powiedział, kiedy siadał. Usiadł tuż obok mnie i zarzucił swoją spoconą rękę na moje barki. Dobrze, że sama byłam już spocona, bo w przeciwnym razie byłabym całkowicie zniesmaczona. - Wiesz, że nie lubię z tobą biegać, Cole. Jak dla mnie, dajesz za duży wycisk - dałam mu kuksańca i uśmiechnęłam się do niego. Wydaje mi się, że poszłam biegać z Colem ze dwa razy i za każdym razem, sprawiał że byłam zziajana i walczyłam o oddech. Kontynuowaliśmy wpatrywanie się w wodę, po prostu razem siedząc. W końcu westchnął i powiedział - Dlaczego się z nim przespałaś, Em? - przemówił szeptem, prawie jakby nie chciał, żebym usłyszała jego pytanie. - Powiedział ci? - sapnęłam. Wiedziałam, że nie będzie to tajemnicą, ale nie myślałam, że tak szybko pójdzie powiedzieć o tym chłopakom. Jednak nie powinnam być zaskoczona; wszyscy faceci byli tacy sami. - Nie, nie martw się, nie zrobił tego. Nie jest typem, rozpowiadającym o swoich podbojach. Nie musiał tego robić. Znam go, Em; znam go całe życie. Widziałem, że coś jest między wami ostatniej nocy, kiedy byliśmy na imprezie. Nie pytałem go o to, ale właśnie mi to potwierdziłaś. - Frustrująco przeczesał palcami swoje spocone, brązowe włosy. - Kurwa, Em, wszystko zniszczysz. Jeśli będziecie się kłócić, albo on cię wnerwi, Quinn weźmie twoją stronę i odejdzie, jeśli za bardzo cię to wkurzy. Wiem, że odejdzie. Odwróciłam i przesunęłam się, aby klęknąć między jego rozpostartymi nogami i spojrzałam na niego. Miał smutny wyraz twarzy. Byłam absolutnie pewna, że to miało więcej wspólnego z możliwością, iż Quinn nie będzie mieszkać obok niego, a mniej wspólnego ze mną i Jaxonem, którzy rzekomo mieliśmy się kłócić. Jako jedna z jego najlepszych przyjaciółek, wszystko czego pragnęłam, to uczynić go ponownie szczęśliwym. - Jaxon i ja jesteśmy dorośli. Wie o mnie i wie o moich zasadach. Wiedział o tym wszystkim już kilka tygodni wcześniej. Wie, że nie planuję zostać jego, ani kogokolwiek
46 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
innego żoną, czy dziewczyną. Chodzi tylko o zabawę - powiedziałam, unosząc dłonie w powietrzu. - Ems, czy ty w to naprawdę wierzysz? Naprawdę myślisz, że nigdy nikogo nie poślubisz? - zapytał. - Zdecydowanie. Westchnął. - Kiedyś na serio powinnaś kogoś do siebie dopuścić. Musiałam zatrzymać to, dokąd zmierzała ta rozmowa. Chwyciłam w dłonie jego twarz i spojrzałam w jego piwne oczy. - Chodzi o to, że między Jaxonem i mną jest dobrze. Nie kłócimy się, nikt się nie wyprowadza. Jaja sobie robisz? Błagałyśmy cię przez dwa lata, żebyś zamieszkał obok nas. Teraz kiedy wreszcie cię mamy, nigdzie się nie wybieramy roześmiałam się. Byłam szczęśliwa, kiedy śmiał się razem ze mną. Przerwał nam znajomy głos. - Stary, co do cholery, myślałem, że spotykamy się przy stanowisku dla ratowników? - Jaxon stał nad nami, patrząc w dół, na mnie, ale przemawiając do Cola. Skrzywił się na moją pozycję, między nogami Cola, a ja powoli zsunęłam dłonie z jego twarzy. Nienawidziłam tego, że przed Jaxonem czułam się dziwnie w stosunku do mojej bliskiej przyjaźni z Colem. Przesunęłam się, aby ponownie usiąść obok niego. - Wyluzuj, dupku, natknąłem się tutaj na Śpiącą Królewną i zatrzymałem się, żeby pogadać - odpowiedział Cole, klepiąc Jaxona po nogach. Pchnęłam go i powiedziałam - Nie spałam, po prostu cieszyłam się słońcem. Jaxon obdarzył mnie złym i zmieszanym spojrzeniem. - Spałaś? Emerson, nie możesz zasypiać samotnie na plaży. - Jego głos był ostry, kiedy usiadł naprzeciwko mnie, wyciągając przed siebie nogi. - Nie martw się. Następnym razem, kiedy najdzie mnie ochota spania na plaży, to cię zaproszę - odpowiedziałam, mrugając do niego. Wyglądał na zszokowanego, że powiedziałam coś takiego przy Colu. - On wie, Jaxon. Najwyraźniej zeszłej nocy zbyt ewidentnie dawałeś to do zrozumienia. - Walnęłam go w ramię. Chwycił dłoń, którą go uderzyłam i przyciągnął mnie do rozgrzanego pocałunku. - Ugh, dobra ludzie, ohyda. Serio, nie muszę oglądać na żywo waszej przyjaźni z dodatkowymi korzyściami. Do zobaczenia na dzisiejszym meczu. - Wstał i pobiegł w dół plaży. Ledwo skupiłam uwagę na Colu, jako że usta Jaxona jeszcze nie opuściły moich. W końcu przerwałam pocałunek i odsunęłam się. - Nie możesz mnie tak po prostu całować, kiedy chcesz! Mam zasady - powiedziałam nerwowo.
47 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Znam twoje zasady i nie było tam nic o całowaniu. Całowanie nie oznacza, że się spotykamy, nie stresuj się - droczył się nonszalancko. - Poza tym, zdaje się, że nie przeszkadzało ci, gdy robiłem to zeszłej nocy. - Kontynuował lizanie mojej szyi, poniżej szczęki. Nigdy nie myślałam o kimś, kto miałby mnie całować poza seksem. W zasadzie, to się nigdy nie zdarzyło. Chodzi o to, że niektórzy kolesie okazjonalnie całowali mnie w szyję, ale nigdy nie pozwalałam się całować w usta, dopóki nie byliśmy w sypialni. Nigdy nie miałam okazji, żeby zrobić dla tego osobną zasadę. - Nie przeszkadza ci to, wiedząc że w pewnym momencie prześpię się z kimś innym? - Czułam, że okazjonalne pocałunki sprawią, iż zacznie do mnie żywić uczucia, a później musiałabym się od niego odciąć. Nie chciałam tego. Za bardzo cieszyłam się Jaxonem, aby się od niego odcinać, ale nie mogłam ryzykować, że gdzieś po drodze złamię mu serce. Dlatego właśnie musiałabym się od niego odciąć, gdybym poczuła, że nasze relacje prowadziły do tego. - Jeśli tylko tym kimś nie będzie mój najlepszy przyjaciel, albo mój bliźniak, mogę spróbować i iść na taki układ - powiedział wreszcie, jednak czułam, że nie mówił mi wszystkiego. - Cholera, myślałam że kiedy mój czas z tobą dobiegnie końca, będę mogła się zabawić z kolejnym, szalenie gorącym bratem Riley - drażniłam się z nim. Natychmiast, sprawił że leżałam na piasku z jego ustami, unoszącymi się nad moją twarzą. - Niezbyt śmieszne. - Roześmiałam się na jego powagę, dopóki nie zmył mojego uśmiechu pocałunkiem. Wplątałam palce w jego włosy, tak jak zawsze widziałam, że sam to robił. Odsunął się i wpatrywał w moje oczy. - Kiedy mówisz, że spróbujesz jakoś sobie z tym poradzić, to co masz na myśli? - Nie wiedziałam, po co zadaję pytania, na które nie chciałam znać odpowiedzi. Puścił mnie i położył się na piasku z wewnętrzną stroną dłoni zakrywającą oczy i opuszkami palców we włosach. - Myślę, że znasz na to odpowiedź. Siedziałam tam, czekając czy zagłębi się w szczegóły. Nagle, zabrał dłonie z twarzy i przekręcił się na bok, aby na mnie spojrzeć. - Lubisz mnie, prawda? - spytał, a ja zastygłam, nie wiedząc jak odpowiedzieć na jego szczere pytanie. - To bezpieczne pytanie, po prostu odpowiedz zgodnie z prawdą. Obiecuję, że nie poproszę, żebyś została moją dziewczyną. Lubisz mnie, prawda? - powtórzył. Skinęłam głową, a on uśmiechnął się w odpowiedzi. Nigdy wcześniej, nie przyznałam się do lubienia kogoś. Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek lubiła kogoś na tyle, żeby nawet myśleć o przyznawaniu sie do tego. Czułam, jakby teraz wszystko miało zostać zniszczone; tak dobrze się razem bawiliśmy, że nie byłam
48 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
jeszcze gotowa, aby to przerywać. Jak moglibyśmy teraz utrzymać tą swobodną więź, bez ranienia kogoś? Zauważając mój ponury wyraz twarzy i panikę, szybko przyciągnął mnie na swoje kolana, a moje nogi owinęły się wokół jego bioder. - Hej, hej, przestań myśleć o czymkolwiek myślisz w tym momencie. Wszystko co robimy, to tylko dobra zabawa. Po prostu chciałem, żebyś wiedziała, że też cię lubię. Lubię z tobą przebywać i zdecydowanie lubię cię całować. Nic więcej się tutaj nie dzieje. - Przytaknęłam i oparłam głowę na jego barku. Czułam jak się pochyla i całuje czubek mojej głowy. - Rozumiesz, że będziesz się spotykał z innymi, tak samo jak ja, prawda? Z ciężkim westchnieniem, odpowiedział. - Emerson, wydaje mi się, że jasno i wyraźnie dałaś to do rozumienia. Poradzę sobie z tym, okej? Jestem dużym chłopcem. Widziałam, że robił się rozdrażniony, ale musiałam się upewnić, że wiedział co się z tym wiązało. Tylko dlatego, że się lubimy, nie oznacza, że będę całować tylko jego. Jestem taką suką; chciałabym taka nie być. - Wybacz, po prostu nie mogę cię skrzywdzić. Nigdy wcześniej, w stosunku do kogokolwiek nie martwiłam się o to, po prostu nigdy nie chciałam, żeby się do mnie przywiązywali. Z tobą, to się nie może zdarzyć, nie mogę być za to odpowiedzialna. Ale nie mogę również z nikim się wiązać. - Bezwiednie, muskałam palcem jego usta, obrysowując jędrną dolną wargę, a następnie skierowałam się do górnej. Naprawdę nie chciałam go skrzywdzić, ale myślę, że będzie mi się podobać swoboda, aby móc go dotykać. - Mam nadzieję, że pewnego dnia, powiesz mi dlaczego - zastanawiał się. Ja kontynuowałam badanie jego ust, nie chcąc udzielić mu odpowiedzi. Jego dłonie zaczęły zataczać kręgi na moich plecach. Jako że miałam na sobie tylko sportowy stanik i szorty do biegania, to pieścił sporą powierzchnię mojej skóry. - Wciąż jestem wkurzony, że spałaś tutaj samotnie, praktycznie nago. - Odchylił mnie, aby na mnie spojrzeć. - Proszę cię, to zakrywa więcej niż bikini i tak jak powiedziałam wcześniej, nie spałam. - Nigdy nie powinnaś zostać samotnie wypuszczona w bikini, które mogę sobie jedynie wyobrazić - pokręcił głową. Z powrotem oparłam głowę na jego barku, ciesząc się dźwiękiem jego głosu. - Ty i Cole jesteście tylko przyjaciółmi, czy coś mi umyka? - Wciąż rozmyślał nad tym co zobaczył, kiedy natknął się na nas, siedzących tak blisko siebie na plaży. Z moją reputacją, nie mogłam winić go za to, że mógł tak o mnie pomyśleć. 49 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Jesteśmy tylko bliskimi przyjaciółmi, nic poza tym. Nigdy nie było niczego więcej między nami i nigdy nie będzie. Po prostu zapewniałam go, że nic się nie zmieni, dlatego że ty i ja przespaliśmy się. Jestem prawie pewna, że martwi się, iż Quinn odejdzie. Ci dwoje...są irytujący... - Wiesz, on jest w niej zakochany. Nie powiedział mi nic takiego, ale mogę to stwierdzić. - Nie wiem czy słysząc to powinnam być zszokowana, czy powinno mi ulżyć, że ktoś inny też to zauważył. - Jestem pewna, że uczucia są obustronne, ale z jakiegoś powodu nic z tym nie robią. - Kiedy wracał do domu na czas wakacji, na okrągło o was gadał. Jace i ja byliśmy pewni, że bzykał się z jedną z was, jeśli nie z dwoma. Zawsze mówił, że nigdy by tego nie zrobił, że byłyście inne i nie mógł ryzykować, że wszystko zniszczy. Ale sposób, w jaki mówił o Quinn, był inny - dodał. - Taa, nawet nie wiem jak o tym pogadać z Quinn. Jest tak samo uparta, jak Cole. Wyciągnęłam dłonie i dotknęłam jego policzków - Mówiąc o upartości, kiedy będę mogła się z tobą przejechać na motocyklu? - Nigdy - powiedział stanowczo. - Nie rozumiem dlaczego. Widziałam Jace'a, jeżdżącego z dziewczynami więcej niż kilka razy - zripostowałam. - Nie obchodzi mnie to; to nie ty jesteś na tyle. Nie zniósłbym myśli, że mogłaby ci się stać krzywda. Uniosłam się, tak że mogłam pocałować jego szyję, a on jęknął. Wsunął dłonie między nasze ciała i zaczął przebiegać palcami przez moją najintymniejszą strefę. Spandexowe szorty nie stanowiły zbyt dużej bariery przed jego szybkimi pociągnięciami. Odchyliłam się z zamkniętymi oczami i położyłam dłonie na jego nogach, aby się podeprzeć. Właśnie kiedy zaczął mnie wznosić do stanu wielkiego podekscytowania, chyba zorientował się gdzie byliśmy i oderwał ode mnie dłonie. Moje oczy otworzyły się szeroko z frustracji. - Okej, na serio muszę się ciebie pozbyć ze swoich kolan. Jeśli tego nie zrobisz, będziemy mieć kłopoty za publiczne obnażanie się i jeszcze więcej. - Zsunęłam się z jękiem, aby usiąść obok niego, a moja dłoń otarła się o jego dłoń, która przed chwilą mnie pobudzała. - Jeśli chcesz, żebym potrzymał cię za rękę, wystarczy poprosić - mrugnął do mnie. - Uh... nie, nie trzymam się za ręce. - Przyciągnęłam swoją z powrotem na kolano. Sięgnął w moim kierunku i ścisnął moją dłoń. - Wracajmy.
50 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Dobrze, umieram z głodu. - Wstałam, zaczęłam rozciągać nogi i strzepywać z siebie piasek. - Chcesz się ścigać? - Jasne, pokonam cię i to nie będzie sprawiedliwe, ale jestem facetem i kocham rywalizację. - Wyszczerzył się do mnie, kiedy próbował sięgnąć za siebie i otrzepać plecy z piasku. - Zawsze taki pewny siebie. Myślę, że powinieneś dać mi przynajmniej kilkusekundowe fory, jako że nie jestem sławnym sportowcem - uśmiechnęłam się do niego promiennie. Przyciągnął mnie do swojej klaty i odchylił moją głowę do tyłu, tak że patrzyłam wprost na niego. Mój podbródek był na równi z jego piersią, a on przeczesał dłonią moje włosy. - Tobie, piękna, podaruję całą minutę. - Okej, wygrywa ten, kto będzie pierwszy w domu? - spytałam, a on przytaknął, patrząc na mnie z góry. Odwróciłam się, wyplątałam z jego ramion i zaczęłam biec. Odwróciłam się do niego i krzyknęłam - Przegrany nie będzie uprawiał seksu przez dwa tygodnie! - Zobaczyłam jak opada mu szczęka. - Czas start! - wrzasnął w odpowiedzi, z aroganckim uśmieszkiem na twarzy. Byłam całkiem pewna, jaką drogą wróci do domu Jaxon. Nasze mieszkania były w zasadzie po prostej na wschód, a następnie trzeba było skręcić trochę na północ od plaży, gdzie pomiędzy plażą, a naszym mieszkaniem, znajdował się uniwersytet. Zatem było pewne, że wybierze tą trasę. Ale ja wiedziałam o bocznej uliczce, która biegła po skosie, co zaoszczędzało czas. Bez wątpienia wiedziałam, że był szybszy ode mnie, ale jeśli miałam mniejszy dystans do pokonania, to prawdopodobnie mogłam wygrać. Kiedy biegłam, widziałam po bokach każdy dom na głównej ulicy i jak na razie żadnych śladów Jaxona. Dobiegłam do domu i wbiegałam po dwa schody na raz. Kiedy skręciłam w nasz korytarz, wystrzeliłam w kierunku naszych drzwi. Quinn nadchodziła z przeciwnej strony i oparła się o ścianę, patrząc na mnie ze zmieszaniem. - Co jest z wami, ludzie? Dlaczego wy dwoje gonicie się po korytarzu? - Co? Dlaczego mówisz "wy dwoje"? - spytałam ją szybko, pozbawiona oddechu. - Jax właśnie przeleciał przez korytarz, jak wariat. - Cholera! Jak on to zrobił? - krzyknęłam. Zaraz później usłyszałam jego głęboki śmiech, dobiegający zza drzwi jego mieszkania. Odwróciłam się ze skrzyżowanymi ramionami i spojrzałam na niego. Podeszłam do niego i zatrzymałam się tuż przed nim. Pił zimną wodę ze szklanki, słodko kręcąc głową. 51 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Jak to zrobiłeś? Nawet biegłam skrótem... wziąłeś taksówkę? - zarzuciłam mu. Podał mi pozostałą połowę swojej wody, a ja wdzięcznie wypiłam ją. Następnie pochylił się i podniósł mnie, a moje nogi automatycznie owinęły się wokół jego talii. Roześmiał się na moje oskarżenie. - Nie, jestem po prostu szybszy - wzruszył ramionami. Nasze spocone ciała mieszały się ze sobą. Był nieco upajający, kiedy tak pachniał. - Potrzebujesz wskoczyć pod prysznic, chcesz do mnie dołączyć? - uśmiechnął się do mnie znacząco, odwracając się, aby wejść do swojego mieszkania. Pochyliłam się do jego ust i prawie się zgodziłam, ale później usłyszałam w tyle sapnięcie Quinn. Kurde, jak mogłam zapomnieć, że tam była? Teraz byłam w tarapatach, ponieważ jeszcze nie rozmawiałam z nią o Jaxonie. Jęknęłam, kiedy się z niego ześliznęłam. Ostro wciągnął powietrze na uczucie naszych ocierających się ciał. Wypiłam resztkę wody i oddałam mu szklankę. - Zobaczę was, drogie panie, dzisiaj na meczu? - spytał, wycofując się do swojego mieszkania. - Zobaczę tam Cola, ale nie wiem, czy chcę zobaczyć ciebie! - Quinn piorunowała go wzrokiem. Wiedziałam, że tylko w połowie żartowała. Cole wychylił głowę przez drzwi, śmiejąc się - Oj, dzięki kochanie. Wpatrywała się w naszą trójkę i wskazała na mnie - Ty, za mną. - O rany, dzięki Jax, wpakowałeś mnie w kłopoty przed moją mamą - droczyłam się. - Hej, piękna, nie zapomnij... żadnego seksu przez dwa tygodnie! - przypomniał mi. Burknęłam na niego, kiedy podążyłam za Quinn do naszego mieszkania, a następnie do łazienki. Odkręciła baterię prysznicową i sprawdziła temperaturę. - Właź tam i pospiesz się, masz sporo do wyjaśnienia - wskazała na prysznic. Rozebrałam się i weszłam pod parujący, rozgrzany prysznic. - Przepraszam, Quinny, to wszystko stało się tak szybko. Ale jednocześnie, to nic takiego. - Nic takiego! Em, on cię podniósł i niemal pocałował przy wszystkich. Wyglądało jakbyś całkowicie nie miała nic przeciwko. To nie jest nic takiego - krzyknęła w odpowiedzi. - Okej, cóż, wczoraj uprawialiśmy seks... Usłyszałam jej sapnięcie.
52 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Dlaczego jesteś zaskoczona, skoro wiedziałaś, że to nastąpi? Od kilku tygodni gadałam o tym jaki jest cudowny. - Nie powiedziałaś mi. Zawsze mi mówisz, a czasami mówisz mi nawet przed tym jak do tego dochodzi. - Nie miałam pojęcia, że to się stanie. Później całą noc byliśmy na imprezie, a kiedy się rano obudziłam, to ciebie już nie było. Przepraszam, powinnam do ciebie napisać. Następnym razem wyślę fotkę. - Obiecujesz? - Zdecydowanie, z tym że przegrałam zakład, więc teraz do niczego z nikim nie dojdzie przez dwa tygodnie. - Nie ważne, że on mógł się spiknąć z kimś innym. Ale nie przeszkadzało mi to. Ani trochę. Dokończyłam spłukiwanie mydlin i chwyciłam ręcznik, aby się osuszyć. Kiedy wyszłam spod prysznica, Quinn stała przed lustrem, prostując włosy. Włożyłam szlafrok i weszłam do garderoby. Zawsze się tam razem przygotowywałyśmy. Quinn przyniosła jej prostownicę i moją lokówkę, podłączając urządzenia do prądu. Usiadłyśmy na podłodze, przed lustrem i kończyłyśmy układać włosy. - Dlaczego przystałaś na ten zakład, Em? Jęknęłam. - Ponieważ, to był mój pomysł. Myślałam, że mam wygraną w garści. Najwyraźniej, jestem idiotką, bo próbowałam prześcignąć gwiazdę futbolu. Mogłam poczuć, jak trybiki w jej głowie podejmują pracę, kiedy myślała o wszystkim, co jej właśnie powiedziałam. Następnie, niewiadomo skąd, spojrzała na moje odbicie w lustrze i powiedziała - Czuję, że on jest inny. Westchnęłam. - Jest inny, ale rezultat będzie taki sam. - Nie musi. Nie wszyscy oszukują. - Quinn, nie chodzi tylko o to, że mógłby mnie oszukać. Po prostu nie mogę go zranić, a zrobię to, jeśli będę udawać, że dam sobie radę będąc w związku - powiedziałam. - Już sam fakt, że wyraźnie przejmujesz się tym, aby go nie zranić, pokazuje mi, że być może dałabyś sobie radę. - Podniosła się, aby przynieść nasze kosmetyki. - Nie chcę dawać sobie z tym rady. Skoro mowa o związkach, to co z tobą i Colem? Patrząc na jej odbicie w lustrze, widziałam jak się wzdrygnęła. Kiedy wróciła, z powrotem usiadła i wciąż nie odpowiedziała więc kontynuowałam - Dobrze, że go lubisz, Quinn. Jest świetnym facetem.
53 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Nie dobrze jest go lubić. Jeśli nie czuje tego samego, to wszystko zniszczę. Bycie odrzuconą przez niego będzie zbyt krzywdzące - powiedziała ledwo słyszalnym szeptem. - Jeśli o to się martwisz, to po prostu przestań. Widzę jak na ciebie patrzy, jak się o ciebie martwi i przejmuje się tym, co myślisz o każdej sytuacji. Zaufaj mi, nie ma tutaj żadnego problemu. Lekko skinęła, ale nic więcej nie powiedziała w tej sprawie. Zdecydowałam, że odpuszczę, ponieważ pozwoliła się rozproszyć w przesłuchiwaniu mnie na temat Jaxa. Szybko dokończyłyśmy szykowanie się, żeby zdążyć na czas na stadion i zająć dobre miejsca.
54 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 6 Przyłożenia i frustracje Kiedy dotarłyśmy na stadion, odebrałyśmy nasze imienne bilety. Cole zawsze dbał o to, żebyśmy podczas każdego meczu miały bilety. Zazwyczaj nasze bilety były spakowane razem, ponieważ były od Cola. Dzisiaj, opiekunka podała jeden Quinn, a później szukała mojego. Wreszcie znalazła i wręczyła mi go z dołączonym liścikiem. Wpatrywała się we mnie, jakbym była pod mikroskopem. Założę się, że zastanawiała się, czy byłam związana z nadzwyczajnie cudownym facetem, który to dla mnie zostawił. Ciesz się moim przyłożeniem, piękna. Krzycz moje imię głośno i wyraźnie, tak jak wczoraj. - J - Co to znaczy? - spytała Quinn, czytając liścik przez moje ramię. Kiedy przeczytała drugą część, parsknęła śmiechem. Teraz rozumiałam, dlaczego opiekunka, tak bardzo się na mnie zagapiła. - To znaczy, ze ten koleś ma poważną potrzebę podbudowania swojego ego odpowiedziałam, śmiejąc się. - To słodkie, że zostawił dla ciebie bilet. - Quinn błagała mnie od lat, żebym się z kimś umówiła; zawsze chciała podwójnej randki. - Założyliśmy się pierwszego dnia kiedy się spotkaliśmy. Powiedział, że wie, iż zdobędzie punkt przyłożeniem w pierwszym meczu. Cóż, wszyscy wiemy jakim snobem jest Dalton. Na początku nigdy nie podaje do nowych graczy. To będzie zabawne - powiedziałam w drodze na nasze miejsca. - O co tym razem się założyłaś? - On chce przejażdżki balonem - zachichotałam. - To jest... dziwne życzenie. A ty co dostaniesz, jeśli wygrasz? - Patrzyła na mnie, jakbym była wariatką. - Nie zdecydowałam się na nic. Mam nadzieję, że zdobędzie te punkty, ale jego ego musi zostać nieco nadszarpnięte tak szybko, jak to możliwe - uśmiechnęłam się. Jako że zawsze przybywamy na stadion wcześniej, jesteśmy samym miejscu, dokładnie na wprost ławki zawodników. Dzisiaj siedziały już dwie dziewczyny. Musiałyśmy usiąść w całkowicie chciałyśmy siedzieć w pierwszym rzędzie, ale wciąż byłyśmy blisko
w stanie siadać w tym na naszych miejscach innej sekcji, ponieważ miejsca, gdzie siedzieli 55 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
chłopcy. Stadion szybko się wypełniał i wszyscy byli podekscytowani na rozpoczęcie nowego sezonu. Ta cała połowa stadionu była udekorowana barwami naszej szkoły. Jace nas znalazł i przyszedł usiąść obok mnie. Nie zajęło dużo czasu, zanim miejsce po jego drugiej stronie zostało zajęte przez inną dziewczynę, która się do niego pochylała i otwarcie eksponowała biust. Wyglądało na to, że Jace cieszył się tym przedstawieniem. Z dopingiem tłumu, drużyny zaczęły wybiegać na boisko i ustawiły się w linii po swoich stronach. Jako pierwszego, zlokalizowaliśmy Cola, który już patrzył w kierunku naszych siedzeń; wiedział gdzie zawsze siedziałyśmy. Kiedy spojrzał na nasze zwyczajowe miejsce, skrzywił się. Quinn i ja zachichotałyśmy. Dziewczyny, które zajęły nasze miejsca, zauważyły że Cole na nie patrzy, więc zaczęły machać i uśmiechać się do niego. On zaczął szybko iść i za jakiś czas rozpoczął przeszukiwać wzrokiem siedzenia na stadionie. Quinn wreszcie skróciła jego cierpienie i zagwizdała na niego. W chwili kiedy to usłyszał, gwałtownie odwrócił głowę w naszym kierunku i przysięgam, że zobaczyłam ulgę na jego twarzy. Taa, nie było żadnych wątpliwości, że ten chłopak darzył uczuciami moją siostrę. - Im szybciej nie zostaniecie parą, tym dłużej będziesz go torturować. - Emmy, to nie tylko ja, on też niczego nie zrobił w tym kierunku - powiedziała sfrustrowana. Jace nam przeszkodził - Uczucia są obustronne, Quinn. On się tylko boi, że spieprzy waszą przyjaźń. Kiedy spojrzała na Jace’a, zobaczyłam jak jej szczęka uderza o ziemię. Uśmiechnęłam się szeroko, chwyciłam jego twarz i dałam mu wielkiego całusa w policzek. To było dokładnie to, co Quinn potrzebowała usłyszeć. Nigdy nie mogłabym jej przekonać, gdyby te zapewnienia pochodziły tylko ode mnie. Nagle, usłyszałam głośny trzask, który sprawił że odskoczyłam od Jace’a. Spojrzałam prosto na niego, a on kręcił głową z lekkim, znaczącym uśmieszkiem na twarzy. Zerknęłam na boisko, a Jaxon był zaraz po drugiej stronie barierek oddzielających trybuny od linii bocznej. - Hej! - krzyknął. - Zdajesz sobie sprawę, że robisz to nie temu bliźniakowi co trzeba, no nie? - Odwrócił się i spojrzał na Jace’a, który jedynie wybuchnął śmiechem. O mój Boże, Jaxon wyglądał tak cholernie seksownie w swoim uniformie. Był obcisły we wszystkich cudownych i właściwych miejscach. Byłam prawie zazdrosna, że każda inna dziewczyna mogła zobaczyć, jak dobrze wyrzeźbione były jego mięśnie, ale ostatecznie nie byłam zazdrośnicą. - Och, wiedziałam dokładnie, którego bliźniaka trzymałam w dłoniach - odparowałam. - Emerson, przerzucę cię przez tą balustradę i zmuszę do siedzenia tutaj ze mną. Wciąż wyglądał na lekko zdenerwowanego. Zdałam sobie sprawę, że być może to, iż nie chciał, żebym lubiła jego brata, czy najlepszego przyjaciela, było poważniejszą sprawą niż
56 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
sądziłam. Wstałam, podeszłam do barierek i przykucnęłam, tak żeby być z nim twarzą w twarz. - Pocałowałam go tylko w policzek i zrobiłam to tylko dlatego, ponieważ właśnie bardzo mi pomógł w sprawie Quinn. - Czułam potrzebę udobruchania go. - Jestem dupkiem, wiem o tym. Naprawdę, bardzo się staram nie być zaborczy wobec ciebie, ale proszę, tylko nie mój brat, okej? - Masz rację, jesteś dupkiem. Nie wolno ci także być wobec mnie zaborczym, ale obiecałam, że nic nie zrobię z twoim bratem, ani najlepszym przyjacielem. - Pochyliłam się i pocałowałam go w usta z głośnym cmoknięciem. Ogromny uśmiech był przyklejony do jego twarzy, kiedy wycofywał się do swojej drużyny, patrząc na mnie. Odwrócił się i słuchał co trener mówił pozostałym zawodnikom. Stał obok Cola, który uśmiechał się szeroko. Obydwoje szczerzyli się do siebie, po czym dali sobie kuksańce w ramiona. Byli podekscytowani, że mogą ponownie razem grać; oglądanie ich wzajemnych relacji było zabawne. Zwróciłam się do Jace’a, aby zobaczyć jego reakcję na brata i przyjaciela ponownie razem, ubranych w uniformy. - Tęsknisz za tym? - spytałam. - Nie bardzo. Fajnie było z nimi grać, ale nigdy nie brałem tego na poważnie, tak jak oni. - Wyglądał na szczęśliwego, patrząc na nich. - Jesteś świetnym bratem, wiesz o tym. Chciałabym mieć takiego brata. Jaxon powiedział mi jak pomagałeś mu utrzymać formę, aby wrócił do gry. Tak jak podejrzewałam, wzruszył ramionami. - Jest moim bratem, od tego są bracia. Obserwowaliśmy jak chłopcy zajmują miejsca na boisku i zwołują naradę 10. Jace owinął rękę wokół moich barków i zacisnął uścisk. - Igrasz z ogniem - mruknęłam, próbując się wyswobodzić. Jax uniósł głowę, ponad resztę zawodników, wskazał palcem na Jace’a i spojrzał na niego surowo. Jace uniósł dłonie w geście poddania, śmiejąc się, a ktoś klepnął Jaxona w głowę, aby się skupił. Tłum roześmiał się na dramat bliźniaków Riley. Kiedy nadszedł czas na przerwę, tamta drużyna prowadziła czternastoma punktami. Chłopcy zeszli z boiska, aby udać się do szatni. Cole wyglądał na sfrustrowanego, a Jaxon na zwyczajnie wkurzonego. Tak jak podejrzewałam, Dalton w ogóle nie podawał do Jaxona, a
10
Wiecie, ten moment, kiedy wszyscy pochylają się do siebie, stojąc w kółku :))
57 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Cole był ciągle zastawiany przez przeciwników, więc ciężko mu było przejąć piłkę. Jace przestał interesować się dziewczynami wokół niego i przez większość gry pochylał się w przód na swoim siedzeniu. Mimo tego, że zapewnił, iż za tym nie tęskni, to mogłam zobaczyć jak pracują trybiki w jego głowie. Czasami jego ręka poruszała się, aby wskazać kierunek rzutu, lub aby odeprzeć atak. - Zgaduję, że gdybyś tam grał jako rozgrywający, to inaczej poprowadziłbyś ten mecz? - spytałam. - Zdecydowanie. Dalton jest albo ślepy, albo jest po prostu dupkiem - mruknął. - To drugie. Quinn wstała i poprawiła swoje szorty. - Chodźcie; napijmy się czegoś. Obydwoje wstaliśmy i ruszyliśmy za nią. Kiedy zeszliśmy z trybun, mogliśmy usłyszeć wrzeszczących trenerów w szatniach. Nie wzięłabym żadnych pieniędzy, żeby być na miejscu chłopaków. Jace kupił mi i Quinn napój gazowany, a dla siebie wziął wodę. Staliśmy pod trybunami i gawędziliśmy ze znajomymi z uczelni. Razem z Quinn znalazłyśmy Sophie i kilka innych dziewczyn, z którymi pracowała. Niektórzy rozmawiali o tym, gdzie odbędą się imprezy po meczu. Wszystkie domy bractwa miały trzytygodniowy zakaz imprezowania. Uczelnia chciała, żeby udowodnili, iż potrafią się uczyć i utrzymają przyzwoitą średnią ocen. Nie rozumiałam tego. No i co, będą się zachowywać przez kilka tygodni, żeby później wrócić do imprezowania każdej nocy? Quinn zaczęła mówić, że moglibyśmy zaprosić ludzi do nas na imprezę. Tylko wzruszyłam ramionami. Czasami zapraszaliśmy ludzi do siebie; zawsze robiło się zbyt tłoczno i ktoś zawsze próbował wbić się do naszych pokoi, żeby uprawiać seks. - Obojętne mi to, ale zamykam pokój na klucz. - Możesz zamknąć drzwi na klucz ze mną i z tobą w środku, kochanie - powiedział Micah owijając rękę wokół moich ramion, a ja obserwowałam jak oczy Sophie zastygły na jego ręce. - Nie ma szans, chyba że chcesz zobaczyć ze mną nowy film z Channingiem Tatumem - zaśmiałam się. Pochylił się, aby szepnąć mi do ucha - No weź, Em, mógłbym zrobić tą rzecz, która sprawia, że krzyczysz naprawdę głośno. - Wiem, że wyglądałam na sfrustrowaną; nic nie mogłam na to poradzić. Micah był dobry, ale nie dojdzie do tego. Zaczęłam kręcić głową. Jace wsunął ręce, jak i resztę swojego ciała między nas, zmuszając Micah, aby zrobił duży krok w bok. - Chodźcie dziewczyny; wracajmy na nasze miejsca. - Wziął mnie oraz Quinn pod rękę i odeszliśmy. 58 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Nieźle. Nie potrzebuję nikogo, żeby interweniował dla Jaxona. On to robi już zanadto. Wiesz, że nie jesteśmy razem, no nie? Mogę rozmawiać z kim chcę, o czym chcę. Mimo że cieszyłam się, iż uratował mnie przez Micah, to nie chciałam, aby myślał że należę do Jaxona. Nie potrzebowałam kogoś, kto odciągałby mnie od innych facetów, jeżeli Jaxona nie było w pobliżu, aby sam mógł to zrobić. - Wiem, że Jax bardzo się o ciebie troszczy. - To nie ma znaczenia. Nigdy nie będziemy razem w taki sposób. Spojrzał na mnie zdezorientowany. - A niby dlaczego? - spytał. - Jesteście dla siebie idealni. - Quinn przyspieszyła kroku, aby nas dogonić z promiennym uśmiechem. Wyglądała jakby właśnie odniosła zwycięstwo. - Nie randkuję. Z nikim. Koniec, kropka. Jego spojrzenie mówiło, że nie słyszał o moich zasadach. - Jesteś dziwną laską, Em. - Wiedział to o mnie. Praktycznie opowiedziałam mu historię swojego życia już pierwszego dnia, kiedy się spotkaliśmy - zripostowałam. - Tylko go nie zrań. Nie potrzebuje ponownie przez to przechodzić. - Kiedy to mówił, patrzył wprost na mnie, a moje serce zaczęło wyskakiwać poza pierś. Co miał na myśli mówiąc "ponownie"? Czy to nie było to, czego starałam się tutaj uniknąć? Jak to było możliwe, że nikt mnie nie rozumiał i co ważniejsze, jak to możliwe, że sama przestawałam rozumieć samą siebie? - To jest dokładnie to, czego staram sie uniknąć! - warknęłam w odpowiedzi. Wzięłam głęboki wdech i odsunęłam się od nich. - Idę do toalety. Spotkamy się później na naszych miejscach. - Jace spojrzał na mnie przepraszająco. Quinn próbowała iść za mną, ale pokręciłam głową i powiedziałam jej, że zaraz wrócę. Zamiast iść do toalety, poszłam do naszego samochodu. Kładąc się na tylnim siedzeniu, gapiłam się na materiał pokrywający dach. Co ja do cholery tak właściwie robiłam z Jaxonem? Dlaczego aż tak martwiłam się zbliżeniem do kogoś? Bez łamania zasad, w jakiś sposób sama je łamałam. Za każdym razem kiedy Jaxon był blisko mnie, to było tak, jakby wszystko co starałam się odepchnąć w przeszłości, nacierało na mnie pełną parą. Problem był taki, że cieszyłam się każdą sekundą, którą z nim spędzałam. Rozmawialiśmy o tym; rozmawialiśmy o tym, jakie są moje potrzeby. Zdawało się, że rozumiał to i nieustannie mówił mi, że może sobie z tym poradzić. Musiałam po prostu przestać słuchać wszystkich dookoła. Do czasu aż dotarłam na stadion, było już dziesięć minut do trzeciej kwarty. Miejsce obok straganów, jak i sam chodnik pod trybunami były puste, poza kilkoma spóźnialskimi,
59 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
którzy próbowali dokończyć papierosa, przed powrotem na swoje siedzenia. Z tego miejsca, można było poczuć dudnienie tłumu znajdującego się powyżej. Niektórzy tupali nogami, większość głośno dopingowała. Weszłam po schodach prowadzących na trybuny, tam gdzie siedzieli Quinn i Jace. Natychmiast usłyszałam Jaxona, jeszcze przed tym jak go zobaczyłam. - No i gdzie ona kurwa jest? Co jeśli coś jej się stało? - Brzmiał na spanikowanego i poirytowanego na kogokolwiek z kim rozmawiał. - Powiedziałeś, że poszła do toalety piętnaście minut temu. - Naprawdę nie było mnie tak długo? Jace odpowiedział - Stary, wyluzuj, ona wróci. - Kiedy poszłam w kierunku naszych siedzeń, zobaczyłam Jaxona, opierającego się o barierki i rozmawiającego z nimi. Miał na głowie kask, co wskazywało na to, że w tej chwili powinien być na boisku. Jego nazwisko zostało wywołane i ze sfrustrowanym westchnieniem, odwrócił się i pobiegł tam zanim zobaczył, że wróciłam. - Gdzie do cholery byłaś? Próbowałam się do ciebie dodzwonić! - krzyczała na mnie Quinn, kiedy usiadłam między nią i Jace’m. - Potrzebowałam chwili wytchnienia; musiałam zostawić telefon w samochodzie. - Samochodzie? Miałaś być w toalecie! - wrzeszczała Quinn. - Jaxowi odbijało - zaczął Jace. - Nie chciałem cię zezłościć, przepraszam. - Wszystko w porządku, Jace. Nie zrobiłeś nic złego. Chronienie brata leży w obowiązkach rodziny. - Ale nie powinienem otwierać gęby na wasz temat. Skopie mi tyłek za to, że się wtrącam. - Zapomnijmy o tym, okej? - poprosiłam. Przytaknął i poklepał mnie po nodze. - Kurde, żałuję że nie zobaczył twojego powrotu, zanim pobiegł na boisko. Teraz będzie zdekoncentrowany - narzekał Jace. Na te słowa wstałam przykładając ręce po bokach ust i krzyknęłam - DAJESZ JAXON! - Był już po przeciwnej stronie boiska w przygotowanej pozycji, ale jego głowa natychmiast uniosła się i spojrzał wprost na mnie. Mimo dzielącego nas dystansu, mogłam dostrzec jego przenikliwe, niebieskie oczy. Pokazał mi palcami znak "okej" i poprzez gestykulację zapytał, czy wszystko ze mną w porządku. Odpowiedziałam mu tym samym sygnałem na potwierdzenie. Skinął głową i uśmiechnął się, po czym wrócił do swojej pozycji.
60 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Myślę, że teraz się skupi - powiedziałam do obydwóch ciał siedzących po moich bokach z szeroko otwartymi oczami. Dziesięć minut później, Cole zdobył bardzo potrzebne przyłożenie. Quinn i ja skakałyśmy w górę i w dół. Jace klaskał, ale spojrzał zdeterminowanym wzrokiem na Jaxa. Obserwowałam, jak ten w odpowiedzi skinął do brata. Komunikowanie się tych bliźniaków było cudaczne do obserwowania. Kiedy nasza drużyna odzyskała piłkę, wszyscy atakujący, wliczając w to Cola i Jaxa, ponownie ustawili się na boisku. Piłka została z powrotem podana do Daltona, a on wystrzelił ją prawie natychmiast do Cola. Cole złapał ją i otulił opiekuńczo. Zaczął biec, próbując dotrzeć do linii. Nie spodziewał się tego co miało się zdarzyć, ale jeden z obrońców mknął z prawej strony w jego kierunku. Słyszałam, jak Quinn wciągnęła oddech tuż przed zderzeniem. Kiedy obrońca natarł na bok Cola, piłka wyleciała wysoko w powietrze, a Cole upadł twardo na ziemię, prosto na plecy. Nagle, Jaxon znalazł się w powietrzu i złapał piłkę tak szybko, że prawie żaden z obrońców tego nie zarejestrował. Do czasu, aż się zorientowali, że piłka nie upadła na ziemię razem z Colem, Jaxon był już w połowie boiska. Wszyscy wstali z siedzeń, krzycząc aby biegł szybciej. Jaxon bezproblemowo przebiegł przez strefę końcową. Nawet nie został dotknięty. Pozwolił piłce wyśliznąć mu się z rąk i wskazał prosto na mnie z ogromnym uśmiechem na twarzy. Również wskazałam na niego palcem i zaklaskałam. Musiałam to przyznać temu seksownemu mężczyźnie. Był dobry. Kiedy spojrzałam na Quinn, mój uśmiech zbladł. Wciąż wpatrywała się w boisko. Kiedy podążyłam za jej linią wzroku, dostrzegłam, że Cole wciąż leżał płasko na ziemi. Poprzez upadek, przekręcił mu się kask. Jace, Quinn i ja natychmiast przemieściliśmy się w kierunku balustrady. Jaxon biegł sprintem w kierunku Cola. W pośpiechu, prześliznął się po boisku na kolanach, aby zatrzymać się tuż przy Colu i zdjął mu kask. Wszyscy obserwowaliśmy, jak Jaxon ujął w dłonie twarz Cola i praktycznie na niego krzyczał w wyraźnej frustracji. Quinn wciągnęła poszarpany wdech. Myślę, że Jace chciał przeskoczyć przez barierki i tam pobiec; od zaciskania dłoni na balustradzie, pobielały mu kostki. Trener i ekipa lekarzy już biegli przez boisko. Następnie Jaxon wyciągnął dłoń, a Cole ją chwycił. Kiedy Jaxon podciągnął go do pozycji stojącej, a my obserwowaliśmy jak normalnie idzie z powrotem na naszą stronę boiska, wszyscy zaczęli skakać i wiwatować. Quinn wypuściła długi wydech ulgi. Spojrzałam na nią i zauważyłam łzę spływającą po jej twarzy, ale szybko ją starła, zanim ktokolwiek inny mógł ją zobaczyć. Gdy Cole dotarł do ławek dla zawodników, usiadł i wypił duszkiem wodę z butelki wykonanej z miękkiego tworzywa. Jaxon podszedł do niego, poklepał go po plecach i usiadł obok. Jace najwyraźniej nie mógł dłużej tego znieść; przerzucił nogi przez barierkę i poszedł usiąść po drugiej stronie Cola. Obserwowałyśmy, jak rozmawiali. Cole pokręcił głową na coś co powiedział Jace i obydwaj, on i Jaxon wybuchli śmiechem. Patrzenie na nich przyniosło ulgę; śmianie się, oznaczało że z Colem było wszystko dobrze.
61 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Quinn i ja z powrotem usiadłyśmy na naszych siedzeniach, aby kontynuować oglądanie końcówki meczu, która się rozpoczęła, kiedy byłyśmy skupione na obserwowaniu, jak Cole dochodził do siebie po nokaucie. Byłam lekko zawiedziona, że żaden z chłopaków do nas nie podszedł i nie porozmawiał o tym, co się stało. Nawet nie spojrzeli w naszą stronę. Naprawdę byli swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Siedzieli tam, przebywając w swoim własnym, małym świecie, rozmawiając i żartując. Wyniki były zbliżone, a przeciwna drużyna miała piłkę. Ich rozgrywający został prawie natychmiast powalony i piłka wróciła w ręce naszej drużyny. Byłam zaskoczona, że Cole wracał na boisko. - Musiało nie być aż tak źle, Quinny - powiedziałam jej, wskazując na niego. - I tak wydaje mi się, że nie powinien tam wracać. Przez kolejne dwa zagrania, Dalton rzucał prosto do Jaxona, kiedy ten biegł w dół boiska, zbliżając się coraz bardziej do strefy końcowej. Po ostatnim przyłożeniu, musiał uznać Jaxona za odpowiednio wysportowanego, aby złapać cenne podania złotego chłopca. Nie wiem dlaczego czułam się niesamowicie niekomfortowo kiedy Jaxon był atakowany. Wiele razy widziałam, jak inny blokowali Cola. To był futbol i takie coś było do przewidzenia. Ale za każdym razem, gdy obserwowałam jak upada, skręcało mnie w żołądku. Kiedy wymierzono mu szczególnie mocne uderzenie, bezwiednie chwyciłam dłoń Quinn. - Nie jest łatwo, kiedy nam na nich zależy, co? - Quinn w odpowiedzi ścisnęła moją dłoń. - Nie wiem o czym mówisz - powiedziałam, unikając kontaktu wzrokowego. - Nieważne. Twoje serce wie o czym mówię i pewnego dnia twój mózg też załapie. - Moje serce służy do pompowania krwi, a nie do martwienia się o chłopaka i o to, czy zostanie zraniony, czy nie. - Zdawałam sobie sprawę z tego, jak nieprzekonująco musiałam brzmieć, kiedy Quinn tylko przewróciła oczami na moją odpowiedź. W trakcie tej przebiegłej gry, obserwowałyśmy jak Dalton podawał do Jaxona. Ten pędził jak burza do końcowej strefy, aby zdobyć drugie przyłożenie. Miałam nadzieję, że nie myślał, iż dostanie coś więcej, niż przejażdżkę balonem za dodatkowe przyłożenie. Jeden z obrońców, który gonił Jaxona, nie potrafił wyhamować i pędził wprost na niego, powalając go na ziemię. Wstałam i krzyknęłam porywczo - Hej! - To po prostu wyskoczyło z moich ust. Jace odwrócił się ze swojego miejsca na ławce i uśmiechnął się do mnie wnikliwie. Przewróciłam na niego oczami, podczas gdy Quinn stłumiła śmiech, zakrywając usta dłońmi. Tych dwoje działało mi na nerwy.
62 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Jaxon podniósł się jako pierwszy. Zaskoczył nas wszystkich, kiedy wyciągnął rękę i pomógł wstać tamtemu kolesiowi. Większość chłopaków wrzeszczałaby, albo nawet wszczęła z nim bójkę, za to że ich znokautował. Ale nie Jaxon. On pomógł mu stanąć na nogi i razem się śmiali. Gra zakończyła się krótko po tym i wygraliśmy dzięki ostatniemu przyłożeniu Jaxona. Z oczywistych powodów, uwielbiałam kiedy wygrywaliśmy mecze, ale najbardziej uwielbiałam to, ponieważ wtedy chłopcy byli w znacznie lepszych humorach. W zeszłym roku, przegraliśmy dwa mecze. Quinn i ja unikałyśmy Cola jak jakiejś zarazy przez resztę tygodnia. Zazwyczaj przechodziło mu do poniedziałku. Jednak nauczyłyśmy się tego ciężką metodą w trakcie pierwszego roku na uczelni, kiedy warczał na nas całkowicie bez powodu. Zajęło nam chwilę, zanim zorientowałyśmy się, że te zachowanie było powiązane z futbolem. Drużyna szła wzdłuż boiska, podając sobie dłonie z przeciwnikami. Quinn i ja odnalazłyśmy schody i zeszłyśmy na dół, aby się z nimi spotkać. Quinn szła znacznie szybszym tempem, więc musiałam robić większe kroki, aby za nią nadążyć. Uśmiechnęłam się, kiedy patrzyłam jak rozpycha i przeciska się miedzy zawodnikami, aby dotrzeć do Cola. Kiedy już się do niego zbliżyłyśmy, stanęła tuż przed nim i otuliła dłońmi jego twarz. Nie słyszałam o co zapytała, bo wciąż byłam o kilka kroków w tyle. Wyraz jego twarzy od razu stał się poważny i skinął głową, patrząc jej prosto w oczy. Przez chwilę wpatrywali się w siebie, zanim zaskakująco, Quinn przejęła inicjatywę i zmiażdżyła jego usta w pocałunku. Zastygłam w miejscu. Korzystając z okazji, Cole wyciągnął za siebie rękę i podał swój kask komukolwiek, kto znajdował się za nim. Jace przechwycił go z jego ręki. Cole położył obydwie dłonie na talii Quinn i zaciągnął ją do tyłu, nie przerywając pocałunku. Kiedy tył jej nóg dobił do ławki, usadowił ją na niej, podczas gdy sam klęknął przed nią, brodząc kolanami w ziemi. Przerwał pocałunek i wszyscy obserwowaliśmy, jak przemawiał do niej niskim głosem. Wyglądał, jakby zadawał jej pytania, na które mogła odpowiadać poprzez skinienie głową na tak, lub pokręcenie głową na znak zaprzeczenia. Zaczęłam iść w ich kierunku, aby usłyszeć o czym rozmawiali. Byli moimi najlepszymi na świecie przyjaciółmi i robili ważny krok. Po prostu chciałam tam być i zobaczyć co się działo. Jaxon chwycił od tyłu rąbek mojej koszulki i pociągnął mnie do tyłu, dopóki nie zderzyłam się z jego klatką piersiową. - Pozwól im to zrobić, piękna. - Pozostałam spokojna i przytaknęłam z oczami przyklejonymi do tej dójki. Z tyłu słyszałam jak Jaxon pytał brata, czy ma długopis, po czym wyciągnął ręce przede mnie, chwycił moją dłoń i zaczął coś na niej pisać. Odciągnęłam wzrok od moich przyjaciół, głęboko pogrążonych w rozmowie i obserwowałam jak Jaxon zapisywał litery na mojej skórze. Jego dłonie były spocone i ciepłe od gry, ale nie przeszkadzało mi to. Kiedy
63 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
skończył pisać, uśmiechnął się do mnie i puścił moją rękę. Uniosłam ją, aby przeczytać co napisał. Jesteś moją ulubioną cheerleaderką. Zachichotałam na to i dałam mu żartobliwego kuksańca. Wiedziałam, że nie zrobiłam mu krzywdy, ponieważ mój łokieć uderzył w wypełniacz, ale to nie powstrzymało go przed wydaniem z siebie stęknięcia. Kiedy wreszcie usłyszałam podekscytowany krzyk Cola - Naprawdę? - Odwróciłam twarz od Jaxona. Quinn skinęła głową, po czym obydwoje rzucili się na siebie i zaczęli się namiętnie całować. Kilka minut później, wreszcie zaczerpnęli tchu, ale wciąż kontynuowali wpatrywanie się w siebie z uśmiechami na twarzach. Nie mogłam tego dłużej znieść. Podbiegłam do nich i objęłam ich. Cole zachichotał i owinął wokół nas ramiona, tak że cała nasza trójka siedziała tam w zmiksowanym uścisku. Kiedy byłam gotowa, aby ponownie dać im trochę przestrzeni, zwróciłam się do Cola - Wszystko w porządku po tamtym? - spytałam, wskazując na boisko, gdzie oczami wyobraźni wciąż widziałam jak leżał nieruchomo na ziemi. - Wszystko dobrze, Emmy. Po prostu od uderzenia zobaczyłem światełka przed oczami. Kiedy doszedłem do siebie, Jax wrzeszczał mi w cholerną twarz, że mnie zabije, jeśli się nie obudzę - zaśmiał się. Odwróciłam się, aby spojrzeć na Jaxona, który z zakłopotaniem wzruszył ramionami. Ponownie spojrzałam na Cola i zrobiłam poważną minę. - Jeśli ją zranisz, wykastruję cię, Colu West. - Żartujesz sobie? Marzyłem o tym od czasu dnia zapoznawczego na pierwszym roku, kiedy dała znać wszystkim w promieniu pięciu jardów, że jestem bogiem seksu odpowiedział pewnym siebie głosem i obserwowałam, jak Quinn zarumieniła się głębokim szkarłatem. Wszyscy czekaliśmy na chłopców przed szatniami. Quinn tylko opierała się o ścianę z palcami na ustach, uśmiechając się i patrząc w dal. Mogłam zgadywać, gdzie błądziła myślami. - To nie oznacza, że się ode mnie wyprowadzisz - powiedziałam, patrząc na nią gniewnie ze skrzyżowanymi ramionami. - Nie ma mowy. Nie jestem typem "pobierzmy się, będąc na studiach".
64 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Dzięki Bogu - objęłam ją ciasno, mając nadzieję, że w najbliższym czasie jej myślenie się nie zmieni. Chłopcy wyszli z szatni świeżo wykąpani, z mokrymi włosami ociekającymi wodą na ich czyste koszulki. Cole wyminął nas, chwycił dłoń Quinn i poszedł dalej. - Hej, ludzie, poczekajcie chwilę. Quinn, na pewno mnie dzisiaj nie wystawisz i nie pójdziesz okazywać sobie amorków. Zaprosiłaś wszystkich do nas, więc masz półtorej godziny. Po tym czasie, lepiej żebyś wróciła do domu! Mówię poważnie, to nie był mój pomysł! Quinn zmarszczyła brwi, zapominając że zasugerowała, aby wszyscy przyszli do nas po meczu na imprezę. - Dobra, będziemy. - Później już ich nie było. Odeszli do swojego własnego, małego świata. Poszliśmy w kierunku ciężarówki, koło której zaparkowany był motocykl. - Stary, wezmę ciężarówkę - powiedział Jaxon do brata, kiedy wymieniali się kluczami. - Hej, Jace, mogę się z tobą na tym przejechać? - Próbowałam to powiedzieć cicho, tak żeby tylko on mógł usłyszeć. Spojrzał na mnie zmieszany i powiedział - Jeśli chcesz. Chociaż jestem pewien, że miałabyś więcej zabawy, gdybyś jechała na nim z Jaxem. - Zamknij się, Jace. Wsiadaj do ciężarówki, Emerson. - Jaxon stanął między nami i otworzył dla mnie drzwi pasażera. Pochyliłam się, aby zobaczyć Jace’a przez posturę Jaxona i powiedziałam - On nigdy nie przewiezie mnie na motocyklu, ale widziałam jak ty jeździsz z dziewczynami. Proszę. Wiedziałam że błagałam, ale naprawdę chciałam wiedzieć, jakie to uczucie przejechać się na takiej maszynie. - Co? Jax non stop przewozi na nim dziewczyny - powiedział zszokowany Jace. - Człowieku, zamknij się do cholery! - krzyknął Jaxon. - Nie jeździłem na nim z żadnymi dziewczynami od czasu kiedy byliśmy w Kalifornii. - Obserwowałam, jak Jace wzruszył ramionami, wsiadł na motocykl i odpalił go. Odwróciłam się i wsiadłam do ciężarówki. Jaxon próbował mi pomóc, ale wsiadłam do środka, zanim zdążył mnie dotknąć. - Emerson, nie wożę cię na motocyklu, bo na samą myśl o tym, że może ci się stać krzywda, robię się chory i aż mnie skręca. Potrzebuję cię tutaj. - Poklepał skórzane siedzenie. 65 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Tutaj, gdzie jest bezpiecznie, a nie na tyłach motocyklu, gdzie jeden błąd może oznaczać najgorsze. Jesteś taka drobna. - Przesunął mnie, tak abym na niego spojrzała i położył dłonie na moich udach. - Nie potrzebuję opiekuna, okej? - wychrypiałam. - Staram się tutaj kurwa jak mogę, piękna. Podszedł bliżej i nachylił się nade mną. Jego usta unosiły się lekko nad moimi. Nie mogłam mu się oprzeć, kiedy był tak blisko. Owinęłam ramiona wokół jego szyi i pociągnęłam go w dół, do moich ust, kiedy położyłam się na skórzanych siedzeniach. Wiedziałam, że każdy kto przeszedłby obok, zobaczyłby nasze wystające przez otwarte drzwi nogi, ale w tej chwili naprawdę mnie to nie obchodziło. Całował mnie mocno i szybko. Przebiegłam dłońmi po jego plecach i przez jego koszulkę wbiłam w nie paznokcie. Jęknął w moje usta i przez jego jeansy, czułam jak był dla mnie gotowy. Oparł dłonie na siedzeniu, po obydwóch stronach mojej głowy i zaczął się ode mnie odsuwać. - Emerson, nie. - Spojrzałam na niego oniemiała. - Nie wolno ci uprawiać seksu przez dwa tygodnie; jeśli nadal będziesz robić to co robisz, to zaraz nie będę w stanie odmówić. Cóż, wybór nie był trudny. Chwyciłam jego koszulkę i przyciągnęłam go z powrotem do siebie. Zanim nasze usta się spotkały, pokręcił głową i schodząc ze mnie i oddalił się od ciężarówki. Obszedł ją dookoła i od strony kierowcy wdrapał się na siedzenie i odpalił silnik. - Serio? - spytałam. - Nigdy wcześniej mi się to nie przytrafiło. - Naprawdę nie mogłam uwierzyć, że to się działo; co za koleś odmawia seksu? Zwłaszcza z laską, która zdecydowanie mu się podobała. - Och, uwierz mi; w tej chwili sam siebie nazywam idiotą w dziesięciu różnych językach - unikał kontaktu wzrokowego. Droga powrotna do mieszkania była długa i cicha. Włączył głośno muzykę country, podczas gdy sam cicho podśpiewywał. Kochałam słuchać jego głosu i mogłam się roztopić w kałużę na jego kolanach, kiedy po raz pierwszy usłyszałam, jak śpiewał. Tak bardzo go pragnęłam. Musiałam pomyśleć o sposobie, aby zmienić jego zdanie. Wiedziałam jak uwodzić facetów; robiłam to od lat. Nie było powodu, dla którego nie byłabym w stanie uwieść Jaxona Riley. Podjechaliśmy pod mieszkanie i zaparkował ciężarówkę w ich garażu. Kiedy zgasił silnik, szybko ściągnęłam koszulkę przez głowę. Wiedziałam, że doceni mój stanik z czarnej koronki. - Kurwa... - natychmiast zasłonił oczy. Wspięłam się na jego kolana i usiadłam na nim okrakiem. Wciąż miał łokcie uniesione w powietrzu, a dłonie przyciśnięte do oczu. 66 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Emerson, oszukujesz - powiedział zachrypniętym głosem. Pochyliłam się naprawdę blisko jego ust i wyszeptałam - Nie, nie oszukuję. Wypuścił długi, sfrustrowany jęk. Wnętrze ciężarówki było pogrążone w ciszy, kiedy czekał na mój kolejny ruch, albo na to, aż z niego zejdę. Sięgnęłam do tyłu i rozpięłam stanik. Chwyciłam jego dłonie. Kiedy odciągnęłam je od jego twarzy, mocno zacisnął oczy. Pociągnęłam jego ręce w dół, do moich piersi i jego dłońmi ujęłam każdą z nich. Delikatnie ściskał i powoli gładził je. Uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam jak otworzył oczy i spojrzał prosto na mnie. Wydobył ze mnie jęk, gdyż tak dobrze było ponownie poczuć jego dotyk. Jednak kiedy usłyszał mój drugi jęk, oderwał ode mnie ręce i zarzucił je za głowę. Z pewnym siebie uśmieszkiem, powiedział - E-e, nie dostaniesz mnie w taki sposób. Zmuszę cię, żebyś poczekała dwa tygodnie, po których będziesz umierała z tęsknoty za mną. Zaraz po tym, usłyszeliśmy ryk wjeżdżającego do garażu i zatrzymującego się obok ciężarówki motocyklu. Jace zaparkował od strony pasażera. Kiedy uświadomiłam sobie, że Jaxon nie żartował, sięgnęłam do klamki i otworzyłam drzwi. Zanim zdołał mnie zatrzymać, ześliznęłam się z jego kolan na ziemię. Przeszłam na bok, podczas gdy Jace znajdywał się po przeciwnej stronie ciężarówki. Jedynie moje ramiona i głowa były dla niego widoczne. Spojrzał na mnie i uniósł brew. - Um, Em, nie brakuje ci czegoś? - spytał. W tym samym czasie, Jaxon zeskoczył z siedzenia, stając zaraz za mną i zasłaniając dłońmi moje piersi. Starałam się jak mogłam, aby w tym momencie nie zamknąć oczu i nie sprawić, że Jace poczuje się niekomfortowo. - Niezbyt śmieszne, Emerson - warknął mi do ucha. - Idź, Jace. - Zdjęłam koszulkę, żeby uwieść twojego brata, ale on omówił uprawiania ze mną seksu - powiedziałam otwarcie Jace’owi, wydymając wargi. Jace pochylił się, śmiejąc się histerycznie - Och, kolego; coś z tobą nie tak Jax. Zająłbym się tobą w mgnieniu oka, Emmy. - Mimo tego, iż wiedziałam, że żartuje, uśmiechnęłam się do niego. Kiedy ożywiłam się na te słowa, Jaxon krzyknął - Spierdalaj, Jace! Jace wszedł po schodach prowadzących do mieszkania, śmiejąc się. Odwróciłam się, aby stanąć twarzą do Jaxona. Wciąż stojąc przede mną, pochylił się i chwycił moją koszulkę z ciężarówki. Wsunął mi ją przez głowę i przeciągnął moje ręce przez rękawy, jakbym była dzieckiem.
67 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Nie ma z tobą zabawy - wydęłam do niego dolną wargę. Nachylił się i złapał ją w zęby. - Myślę, że dostarczasz rozrywki za nas dwoje. Poszliśmy schodami do naszych mieszkań. Kiedy dotarłam so swoich drzwi, pochylił się i pocałował mnie w policzek, po czym poszedł do swoich. Zanim wszedł do środka, zapytał - Jace i ja pójdziemy po piwo na dzisiejszy wieczór, jakieś życzenia? - Seks na plaży? Śliski sutek? Krzyczący orgazm? Jego oczy pociemniały kiedy na mnie spojrzał - Często to serwujesz, panno barmanko? Bardzo powoli, odpowiedziałam - Każdej. Jednej. Nocy. - Jego oczy otworzyły się szeroko kiedy weszłam do mieszkania i zamknęłam drzwi, zanim zdążył cokolwiek dodać. Niech go to trochę pomęczy! Świetnie, teraz byłam seksualnie sfrustrowana i nie było sposobu, abym mogła temu zaradzić. Cóż, właściwie to wiedziałam, że mogłabym wyjść i temu zaradzić, a Jaxon nigdy by się nie dowiedział. Jednak z jakichś powodów, wiedziałam że nie mogłam się wycofać z naszego zakładu, zwłaszcza że to był mój pomysł. Nie wątpię, że on dotrzymałby umowy, gdyby przegrał. Przegrałam z nim dwa zakłady z rzędu. Musiałam albo bardziej się starać, albo przestać zakładać się z gorącym kowbojem.
68 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 7 Pierwsza kłótnia Przed dziesiątą wieczorem, ludzie zaczęli się do nas zjeżdżać, wszyscy upojeni zwycięstwem drużyny. Quinn jeszcze nie wróciła do naszego mieszkania. Wysyłałam jej wiadomości przez ostatnie trzydzieści minut i nie dostałam żadnej odpowiedzi. Jaxon wciąż był poza domem, załatwiając browar. Jace, który zakładam, że zdecydował, iż z zostanie w domu, przyszedł mi pomóc przestawić meble oraz przenieść łatwo tłukące się rzeczy do zamykanej na zamek szafy. Zepchnęliśmy krzesła i stoły pod ścianę, żeby zwiększyć przestrzeń. Wystawiłam kubły na śmieci na tarasie dla palaczy i do wyrzucania puszek po piwie, które niewątpliwie się nagromadzą. Poszłam w dół korytarza do mieszkania chłopaków. Tak jak podejrzewałam, drzwi do pokoju Cola były zamknięte. - Quinn! Liczę do trzech, a później wywlekę tutaj twój tyłek. Obiecałaś! - Usłyszałam szuranie nogami i śmiech. - Jeden... dwa... trz— przeszkodził mi Cole, który otworzył przede mną drzwi z wielgachnym uśmiechem na twarzy. - Emmy, daj nam spokój - roześmiał się. Miał na sobie jedynie parę granatowych bokserek. Wyminęłam go i odnalazłam Quinn, zapinającą swoją koszulkę. Podeszłam do niej i chwyciłam ją za ramię, kiedy zapięła ostatni guzik. - Miałaś swój czas na zabawę; później będziesz go miała mnóstwo na załatwianie tych interesów. Jest nas pięcioro, a jak do tej pory, tylko Jace mi pomógł. Ta impreza nawet nie była moim pomysłem. - Wyprowadziłam ją z pokoju. Nic nie mówiła. Miała po prostu usatysfakcjonowany uśmiech na twarzy. Mimo że byłam sfrustrowana, iż zostałam sama aby przygotować wszystko na imprezę, to naprawdę cieszyłam się dla niej i Cola. Kochałam widzieć ją taką spokojną i szczęśliwą. - Hej, czuję się urażony. - Usłyszałam głos Jaxona, dobiegający z progu. - Właśnie zaopatrzyłem twoją imprezkę w procenty. - Wskazał w dół korytarza. Delikatnie popychałam Quinn do drzwi, aby się upewnić, że nie zawróci po więcej miłości od Cola West. - Dzięki, Jax, to miłe z twojej strony - powiedziała Quinn, mijając go w progu. On wciąż wpatrywał się we mnie. Zanim zdążyłam skierować do niego przemądrzały komentarz, jakiś przypadkowy chłopak zapukał do drzwi mojego i Quinn mieszkania. - Znacie ludzi, którzy tutaj mieszkają? Mam przesyłkę, a ich nie ma w domu. - Był ubrany w koszulkę promującą lokalną kwiaciarnię, ale trzymał wielkie pudełko czekoladek.
69 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- My tutaj mieszkamy - powiedziałam, wskazując na siebie i Quinn. - Super, zatem to jest dla Quinn Montgomery. - Podeszła do niego ze zmieszanym wyrazem twarzy i odebrała bombonierkę. - Przepraszam, ale nie mam pieniędzy na napiwek - powiedziała mu. - Nie ma problemu, dostałem sporo kasy za tak późną dostawę. Powiedział, że nie będzie cię wcześniej w domu. Życzę wam udanej nocy - powiedział i zamknął za sobą frontowe drzwi. - Co do cholery, Quinn? - Cole wystąpił na przód, teraz w pełni ubrany. - Nie "choleruj" na mnie, nie mam pojęcia. - Wysunęła mały bilecik z malutkiej koperty i przeczytała go. - To tylko od jednego z uczniów, któremu daję korepetycje. Masz, Ems, nie krępuj się i wyjmij tą jedną, którą tylko zawsze zjadasz. - Podała mi olbrzymią bombonierę. - Jesteś taka dziwna pod tym względem, Em - wspomniał Cole, kiedy próbował przechwycić trzymaną przez Quinn karteczkę. - Kto potrzebuje aż tyle czekolady? - zapytałam, podczas grzebania w pudełku, szukając odludnej czekoladki, która występowała w każdej bombonierce. - Co znaczy "jedną, którą tylko zawsze zjadasz"? - Jaxon stanął za mną, aby zadać to pytanie. - Producenci zazwyczaj umieszczają w tych bombonierkach tylko jedną czekoladkę o smaku malinowej trufli, a tylko na niej mi zależy. Nie mogę zrozumieć, dlaczego robią takie wielkie pudła z tylko jedną malinową w środku. Wreszcie ją znalazłam i uniosłam do ust. Kiedy wzięłam gryz, moje oczy okręciły się dookoła głowy. Nigdy nie kupuję słodyczy, ale raz na jakiś czas, ktoś podaruje mi lub Quinn bombonierkę i oczekiwanie na tą jedną czekoladkę jest tego warte. Kiedy otworzyłam oczy, Jaxon uważnie mnie obserwował z dłońmi zaciśniętymi na blacie kuchennym. - Kurwa, nie możesz przede mną tego robić. A przynajmniej nie przez następne dwa tygodnie - westchnął. Wysunęłam język, aby posmakować drugiej połowy czekoladki w moich palcach i usłyszałam jego jęk, kiedy pochylił się do mnie. Głęboki głos Cola wyrwał mnie z uwodzenia Jaxona. - BRYCE!? To jest od tego dupka, Quinn? - Kochanie, staliśmy się parą dosłownie jakieś dwie godziny temu, jeszcze nikt o tym nie wie. Odpuść - powiedziała, obejmując go w talii. 70 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Zaczął ciągnąć ją w kierunku frontowych drzwi. - Lepiej cholernie dobrze się upewnij, żeby wszyscy o tym wiedzieli do poniedziałku - mruknął, a ona klepnęła go w klatę. - Jeszcze raz dzięki za alkohol, Jax - wyśpiewała, idąc do naszego mieszkania. Po tym jak to powiedziała, spojrzał wprost na mnie. - Nie patrz na mnie, nie będę ci dziękować. Wcześniej potrzebowałam, żebyś się czymś zajął i zawstydzając mnie, odmówiłeś - powiedziałam wymijając go. Chwycił moje ramię, zanim zdążyłam przejść przez korytarz. - Zaczekaj, zawstydziłem cię? - zapytał ze szczerym zmartwieniem w oczach. Odciągnął mnie na bok i oparł ręce na ścianie po obydwóch stronach mojej głowy. - Nie, nie bardzo, ale zostałam odrzucona, podczas gdy moje piersi spoczywały w twoich dłoniach. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że to się nigdy wcześniej nie zdarzyło. - Zaproponuj mi to ponownie za dwa tygodnie, a kurewsko przyrzekam, że już nigdy ci nie odmówię. - Nie miałam takiej przerwy od czasu pierwszego roku - wyjawiłam nerwowo. - Wow, serio? Cóż, zatem dobrze ci to zrobi. - Nie musisz mnie osądzać na głos - burknęłam próbując przecisnąć się pod jego ręką i usłyszałam wydobywający się z niego jęk. Powinnam wiedzieć, że daleko nie zajdę. Wziął mnie na ręce i zaniósł z powrotem do swojego mieszkania. Zaprowadził nas do swojego pokoju i kopniakiem zamknął za sobą drzwi. Usiedliśmy na jego łóżku opierając się o oparcie na głowę, ze mną na jego kolanach. - Emerson, nigdy bym cię nie osądził. Ja, ze wszystkich ludzi, nie mam prawa osądzać. Nie obchodzi mnie to, co zrobiłaś - powiedział, patrząc mi w oczy. - Spoko, każdy to robi. Wiem co ludzie o mnie myślą. - Jeśli myślą, że jesteś piękna, zadziorna i błyskotliwa, wtedy się z nimi zgodzę. O wszystko inne nie dbam. W tej chwili powinnam go odepchnąć, to by było mądre posunięcie. Im bardziej pozwalałam mu się do siebie zbliżyć, tym bardziej wiedziałam, że go zwiodę. Wciąż zakradał się pod więcej moich przeszkód, a ja stałam na linii bocznej i obserwowałam jak to się dzieje. Powiedziałam mu szczerze, że nie bawię się w związki; mam nadzieję, że rozumie, iż to wciąż obowiązuje. Nie jestem pewna, czy ma ukryty motyw obchodząc się ze mną w taki sposób.
71 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Przerwał moje lęki przebiegając palcami po moich włosach i przyciągając moją głowę do siebie, tak żeby nasze usta mogły się spotkać. Jego pocałunek był agresywny, a jego język szybko odnalazł mój. - Jasna cholera, dobrze smakujesz. - Zapewne posmakował wcześniejszą czekoladkę, więc zachichotałam. W tym momencie nawet nie myślałam o swoich lękach. Sposób w jaki mnie całował, był tak przytłaczający, że nie mogłam myśleć o niczym innym. Zdjęłam mu koszulkę przez głowę, a on ze mną nie walczył. Na moje zaskoczenie, ściągnął również moją. Obłapywaliśmy się, jakbyśmy potrzebowali znaleźć się w ciele drugiego, jakbyśmy potrzebowali siebie, aby oddychać. Moj stanik został w jego ciężarówce, więc kiedy pochylił się w dół i zaczął całować wypukłość moich piersi, byłam zaskoczona natychmiastowym kontaktem. Raptownie usłyszeliśmy mocne walenie do drzwi. Cole wdarł się bez uprzedzenia do środka, szokując mnie. Jaxon przyciągnął mnie do swojej piersi i okrył koszulką moje nagie plecy. - Kurwa, dlaczego zawsze zostajemy przyłapani kiedy nie masz na sobie bluzki? burknął Jaxon. - O nie, do cholery. Zabierajcie stąd swoje tyłki. Nie ma mowy, żebyście przeszkadzali Quinn i mnie w trakcie naszego pierwszego dnia razem, żebyście sami mogli robić te same rzeczy - krzyknął Cole. - Okej, zrozumieliśmy, a teraz wyjdź - powiedział Jaxon ostrym głosem. - Zaczekam; upewnię się, że nie zgubicie się gdzieś po drodze - odpowiedział impertynencko Cole. - Odwróć się do cholery, żeby mogła ubrać bluzkę, idioto. Przewrócił oczami i odwrócił się. - Zaufaj mi; widziałem Em w pełnej krasie. Poczułam, że Jaxon spiął się na te słowa i opuścił ręce z moich pleców. Nie ważne jak miły próbował być i jak wyrozumiały chciał być. To że sypiałam z wieloma chłopakami zawsze będzie mu przeszkadzać. Mimo tego, że zapewniłam go, iż nigdy nie byłam z Colem, wciąż wydawał się być zaniepokojony faktem, że widział przed nim moje ciało. Nie spojrzał na mnie, ani nie wykonał żadnego ruchu. - Hej, nic nie zaszło między nim, a mną. Wiesz o tym, prawda? - spytałam, ujmując jego twarz w dłonie. Wciąż ani drgnął, a jego umysł nadal przebywał w jakimś odległym miejscu. Zeszłam z jego kolan i z powrotem narzuciłam na siebie koszulkę. Kiedy wciąż się nie poruszył, wyszłam z pokoju. Wychodząc, usłyszałam Jaxona rozmawiającego z Cole'm, ale nie zostałam tam, aby podsłuchać co o mnie mówili. 72 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Gdy wróciłam do mieszkania, było one wypełnione graczami futbolu, cheerleaderkami, kolesiami z bractwa i innymi. Pobiegłam do garderoby i przebrałam się w jedną z krótkich sukienek na jedno ramię od Quinn. Ta była w kolorze głębokiej czerwieni, a jako że należała do Quinn, to była trochę obcisła w klatce piersiowej... idealnie. Kiedy upinałam włosy, wciąż miałam w głowie wiadomość Jaxona. Wątpiłam, że w tej chwili byłam jego ulubioną.11 Godzinę później, byłam po trzech Margaritach, a Jaxona nigdzie nie było widać. Byłam w kuchni robiąc za barmankę, jak zawsze, z gorącym kolesiem o imieniu Gage, którego nigdy wcześniej nie spotkałam. Był dosyć bezpośredni i nie przeszkadzało mi to, jako że pomagał mi nie myśleć o fakcie, że Jaxon nie potrafił nawet na mnie spojrzeć. Przy stole jadalnym była masa chłopaków, grających w pijacką grę. Co jakiś czas, ktoś przebywający przy stole wrzeszczał po dolewkę piwa, czy innego alkoholu. Po jakimś trzecim wrzasku, Gage odkrzyknął w odpowiedzi - Zamknijcie się i sami sobie weźcie te cholerne piwo, idioci! - uśmiechnął się do mnie znacząco. - Dzięki, zawsze zostaję wrobiona w bycie barmanką - odwzajemniłam uśmiech. Zauważyłam, że wziął ostatni łyk swojego piwa, więc otwarłam dla niego nowe. Trudno się wyzbyć starych nawyków. Również zdecydowałam się przerzucić na piwo, bo tequila uderzała mi do głowy. - Chodzisz na naszą uczelnię, Gage? Nigdy cię nie widziałam w pobliżu. - Byłam całkiem pewna, że zapamiętałabym go, aczkolwiek nie wyglądał całkowicie nieznajomo. - Nie, chodzę na Uniwersytet Columbia. Odwiedzam tutaj młodszego brata. - Wow, Columbia, cóż za sposób na wyczyszczenie konta bankowego rodziców. Wzruszył ramionami, jakby to nie było nic wielkiego. Sądzę, że chodzenie na uniwersytet w południowej Kalifornii nie było ani trochę niskim wydatkiem, ale próbowałam z całych sił zrównoważyć te koszty. - Więc kto jest twoim bratem? Prawdopodobnie go znam. - Micah Woods, jest w Sig Alpha. - Oczywiście, że był. Kilku chłopaków przy stole zaczęło się śmiać, a Garrett otworzył swoją wielką, tłustą gębę - Och tak, ona zna Micah całkiem nieźle - droczył się.
11
Nawiązanie do tego, co napisał jej na ręce w rozdziale 6 "Jesteś moją ulubioną cheerleaderką" :)
73 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Och, Garrett, lepiej nie mówmy o czasie kiedy my "się poznaliśmy". Wiem, że czterdzieści pięć sekund było prawdopodobnie dla ciebie rekordem, ale zaufaj mi; większość dziewczyn wolałaby chociaż minutę - zbeształam go. Wszyscy przy stole, łącznie z Gage'm zaczęli wyć ze śmiechu. Wszyscy mieli głowy odrzucone do tyłu i walili butelkami w stół. Były liczne bluźnierstwa i poklepywanie pleców Garretta. - Taa, Em, to był pierwszy rok. Wypróbuj mnie ponownie - zaśmiał się Garrett, dobrze przyjmując nabijanie się z niego. Odwróciłam się wyciągając więcej butelek oraz puszek ze skrzynek i włożyłam je do lodówki na później. Kiedy się wyprostowałam, Gage był zaraz za mną. - Chodźmy zatańczyć - wyszeptał mi do ucha. Uważałam, że był gorący, ale naprawdę nie chciałam z nim nic robić. Szczerze, to chciałam się dowiedzieć, dlaczego Jaxon się nie pojawił. Prawie uległam pokusie, żeby pójść do niego i sama o to zapytać. Prawie. Nienawidziłam tego, ze za nim tęskniłam. Te całe myślenie było powodem, przez który chwyciłam rękę Gage'a i zaciągnęłam go na prowizoryczny parkiet w naszym salonie. Nie mogę sobie pozwolić na takie myślenie. Oto kim jestem, właśnie tutaj na parkiecie z Gage'm. Kiedy wplątaliśmy się między pozostałe tańczące ciała, odwróciłam się do Gage'a i uniosłam ręce nad głowę. Zaczęłam tańczyć w jego błądzących po moim ciele rękach do szybkiego rytmu piosenki. Kiedy odwróciłam się w lewo, dostrzegłam że Quinn i Cole byli zaraz obok. Pochyliłam się i trąciłam ją biodrem. Gdy odwróciła się, aby na mnie spojrzeć, miała szklące się ze szczęścia oczy. Cole nawet nie spojrzał w moim kierunku; jego twarz była wciśnięta w bok szyi Quinn. Już teraz byli ohydnie uroczy. Gdy Quinn wreszcie zauważyła z kim tańczyłam, spojrzała na mnie ze zmieszaniem. Gdzie jest Jax? Wzruszyłam ramionami. - Nie tutaj - powiedziałam i z powrotem odwróciłam się do Gage'a. Pochylił się do mnie i zapytał - Kim jest Jax? Gage był ostatnią osobą, z którą chciałam rozmawiać o Jaxonie. Odwróciłam się do niego tyłem i naparłam na jego klatę. Usłyszałam jego jęk, kiedy chwycił moje biodra, żeby przyciągnąć mnie bliżej. Wiedziałam, że jego pytanie ulatniało się z każdym ruchem moich bioder. Właśnie w tym byłam dobra, to było tym, co robiłam; nie przejmowałam się jakimś chłopakiem z seksownym, południowym akcentem. Odwrócił mnie twarzą do siebie i pochylił się, aby przebiec ustami po linii mojej szczęki, docierając do skóry za uchem. Wyprostował się i powiedział - Chcesz stąd iść? Mój samochód jest na zewnątrz. Wpatrywałam się w jego oczy przez dłuższą chwilę, próbując rozgryźć co chciałam zrobić. 74 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Taa, to się nie stanie. Zaskoczona, odwróciłam się, aby zobaczyć stojącego za nami Jaxona z gniewnym spojrzeniem. Był o dobre 10 centymetrów wyższy od Gage'a i miał około 20 kilogramów więcej mięśni. Kontrast między nimi był oszałamiający; nie zdawałam sobie sprawy, jak wielki był Jaxon. Zawsze widywałam go obok jego bliźniaka i Cola, którzy byli równie dobrze zbudowani. Byłam tak zaskoczona swoimi porównaniami, że zapomniałam odpowiedzieć na oświadczenie Jaxona. Gage zabrał dłonie z mojej talii - Sorry, stary, nie wiedziałem że jest zajęta. Powinnam być wściekła, że tak łatwo pomyślał, iż mogłabym zdradzić swojego chłopaka, gdyby Jaxon faktycznie nim był. Ale nie był. Czekałam, aż Jaxon go poprawi. Powie cokolwiek, ponieważ kompletne milczenie mnie wkurzało. Nie należałam do nikogo. - ONA nie jest zajęta, dziękuję bardzo! - krzyknęłam do nich dwóch, przekrzykując muzykę. Kiedy zaczęłam przepychać się między wijącymi się ciałami, Jaxon chwycił moje ramię. Okręciłam się dookoła, aby na niego spojrzeć. Gage przyciągnął już w swoje ramiona jakąś lalunię z bractwa. Typowe. - Przepraszam, Emerson. - Jaxon przyciągnął mnie do swojej klaty. - Nie powinienem zostawić tego bez odpowiedzi. - Cieszyłam się uczuciem jego klatki piersiowej przy mojej twarzy; jego ciepły zapach atakował mnie za każdym razem. Kiedy pochylił się i przyciągnął mnie do żarliwego pocałunku, zauważyłam że wszyscy w pokoju nieco przycichli. Oderwałam się od niego, kiedy zdałam sobie sprawę, że cisza była spowodowana faktem, iż wszyscy na nas patrzyli. - Nie! Odwal się, Jaxon! - krzyknęłam. Byłam przestraszona. Nie chciałam, żeby ludzie myśleli, że do kogoś należałam. To się nigdy nie może zdarzyć. Byłam na niego zła również o to, że wcześniej odizolował się ode mnie. W momencie, kiedy słowa opuściły moje usta, zorientowałam się jaką właśnie byłam dla niego suką. Obserwowałam jak pochylił głowę i puścił mnie. Pozbieranie się w sobie zajęło mu chwilę, po czym jego twarz przybrała tęższy wyraz. Skinął głową, na znak że odpuszcza. Poszłam do kuchni otworzyć kolejne piwo. Kiedy oparłam się o blat kuchenny i spojrzałam w kierunku salonu, dostrzegłam że Jaxon wciąż przebywał na środku parkietu. Podszedł do Rachel Morgan, która siedziała na jednym z krzeseł ustawionych pod ścianą. Spojrzała na niego z pokusą w oczach. Zastanawiałam się w jaki sposób on patrzył na nią. Czy było to te same spojrzenie, które sprawiało że miękły mi kolana? Te same spojrzenie, które podarował mi w swoim łóżku zanim rozpoczęła się ta przeklęta impreza? Patrzyłam, jak odgarnął jej włosy za ucho i powoli pochylił się, aby coś w nie wyszeptać. Jej twarz rozpromieniła się i zaczęła przytakiwać. Wstała, a on wyciągnął do niej rękę. Kiedy ją chwyciła, a on poprowadził ją do drzwi, zdałam sobie sprawę, że wychodził z nią, a mój żołądek zacisnął się. 75 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Jace podszedł do nich i zatrzymał ich przy drzwiach - Nie rób tego, stary. - Czego? Mam nie wychodzić z dziewczyną, która naprawdę chce ze mną być? zapytał retorycznie, kiedy wychodził przez drzwi w towarzystwie Rachel. Osunęłam się odrobinę na blat kuchenny. Jace, Cole i Quinn, wszyscy podeszli do mnie w kuchni. - Em, idź go zatrzymać. Przeproś! - błagała Quinn. - Za co przeprosić? Za bycie całkowicie szczerą? Lepiej żebym zdenerwowała go teraz, niż zrujnowała później, jeśli zaszłoby to tak daleko. Nie mogę się z nikim wiązać. To się nie sprawdza. Nawet Jace ostrzegł mnie, żebym go nie skrzywdziła. - Odwróciłam się do butelek z alkoholem na blacie i zaczęłam je przeszukiwać. Kiedy nie znalazłam tego co chciałam, zwróciłam się do szafki nad lodówką. Nawet stojąc na palcach, wciąż byłam o kilka centymetrów za niska, aby móc poszperać w szafce. - Czego szukasz, Em? Wyciągnę to - powiedział Jace zza moich pleców. - Nie, ja muszę to znaleźć. - Podeszłam do blatu, aby się na niego wspiąć, ale Jace podniósł mnie, chwytając w talii, żebym mogła dosięgnąć. Przekopywałam się między butelkami, głośno brzękającymi o siebie, dopóki nie znalazłam tequili, którą chciałam. Jace postawił mnie z powrotem na podłodze. - Nie ma mowy! Odłóż to - powiedziała Quinn wskazując na drogą tequilę, jakby ta mogła na nią naskoczyć i pogryźć. Była to stara butelka, która kiedyś należała do mojego taty; jestem całkiem pewna, że był to prezent, ponieważ rzadko z niej pił. Ignorując ją, chwyciłam czystą szklaneczkę do szotów z szafki poniżej. Wiedziałam, że nie powinnam pić szotów z kosztownej tequili, ale potrzebowałam jej w sobie jak najszybciej. Chciałam zapomnieć o tym, gdzie Jaxon mógł zabrać Rachel i zapomnieć o tym, co mogli robić w tej chwili, prawdopodobnie tuż za ścianą. Czy to nie ja mówiłam mu, że wciąż będziemy mogli sypiać z innymi? Powinnam się cieszyć, że się nie poddawał. Potrzebowałam wyzbyć się Emerson i ponownie być Em. Uniosłam starą butelkę i wlałam złocisty płyn do szklanki z napisem "Cancun, Meksyk" nadrukowanym z boku. Pamiętałam, jak nabyłam tę szklaneczkę na wycieczce z tatą, Ellie i Quinn kiedy miałam czternaście lat. To było w wakacje przed jego śmiercią. Wydaje mi się, że stosownym było nalanie jego alkoholu do tej szklanki. - Ktoś do mnie dołączy? - rozejrzałam się dookoła po trzech wpatrujących się we mnie, ponurych twarzach. Nie mogłam stwierdzić, czy było im mnie szkoda, za to że Jaxon wyszedł z Rachel, czy dlatego, że byli mną rozczarowani, gdyż to ja byłam przede wszystkim powodem, przez który to zrobił. Nikomu nie było spieszno, aby do mnie dołączyć. - Róbcie co chcecie.
76 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Ja do ciebie dołączę, Emmy! - wrzasnął Micah kiedy szedł w kierunku wejścia do kuchni. Natychmiastowo, Jace i Cole chwycili się za ramiona, aby zagrodzić mu wejście. Dobra, dupki. Wiecie, zaczynam mieć dosyć was i waszego blokującego-dostęp-do-dziurki brata12 - powiedział, wskazując na Jace'a kiedy odwrócił się, aby wyjść na taras. Wzruszyłam ramionami, nie mając energii aby się wkurzać na kolejną osobę, ponownie podejmującą za mnie decyzję. - Toast za odejście Emerson i ponowne odnalezienie Em! - uniosłam szklaneczkę w powietrze. Znowu obniżyłam ją do poziomu swoich ust i wlałam w siebie płyn. Aby uhonorować picie drogiej tequili, zatrzymałam ją przez kilka sekund na języku, aby rozkoszować się smakiem. Płynące wzdłuż mojego gardła pieczenie, sprawiło że trzasnęłam szklanką o granitowy blat. - Cieszyłam się obecnością Emerson - oznajmiła Quinn ze smutnym wyrazem twarzy. - Okej, skończyłaś już? - zapytał Cole, wyglądając na zaniepokojonego. - Cole, wiem że jedyne co chcesz teraz zrobić, to zabrać Quinn z powrotem do swojego pokoju. Nie potrzebuję niańki. Możecie iść - warknęłam, podczas nalewania kolejnego szota. Wystąpił naprzód i wyrwał butelkę z mojej ręki, odsuwając szklankę na bok. - W tej chwili wszystko czego chcę, to upewnić się, że jedna z moich najlepszych przyjaciółek nie zapije się dzisiaj i nie będzie musiała jechać do szpitala. Jesteś zła i to dobrze, ale proszę nie bądź głupia. Sięgnęłam obok niego i wychyliłam drugiego szota. Wyminęłam tę trójkę i ruszyłam w stronę parkietu. Zatraciłam się w ogłuszającej muzyce, zapachu wijących się dookoła mnie spoconych ciał i uczuciu mojego ciała tańczącego do muzyki. Musiała się pozbyć tej niebezpiecznej ścieżki, którą zaczynałam kroczyć. Nie jestem pewna ile czasu minęło, ale wiem, że kiedy później wtoczyłam się do kuchni, byłam o kilka szotów bardziej pijana. Jestem całkiem pewna, że określającym mnie słowem nie było już "pijana", tylko "narąbana". Quinn, Cole i Jace zostali w kuchni, żeby mieć na mnie oko, mimo tego, że powiedziałam aby sobie poszli; byłam dużą dziewczynką. Kiedy weszłam do środka i zobaczyłam Jace'a, to wiedziałam, że był to Jace, ale po prostu wyglądał tak podobnie do Jaxona. Zastanawiałam się w jaki sposób na niego patrzyłam, ponieważ wyglądał na nieco zmartwionego. Nie mogłam się powstrzymać przed 12
Nie wiedziałam jak to ująć, ale dla sprecyzowania; pojawia się "cock-blocking", czyli Jaxon blokuje dostęp innym facetem do uprawiania seksu z Em :)
77 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
podejściem do niego i zarzuceniem mu rąk na szyję. Jedne co powstrzymało mnie przed próbą pocałowania go, był fakt, że nie pachniał jak Jaxon. Nie wiem jakiej wody kolońskiej używał Jaxon, ale utrzymywała się na wszystkich jego ubraniach i wyczuwałam ją w swoich snach. Kochałam kiedy przychodził, żeby się ze mną pouczyć, bo gdy siedział na moim łóżku, to przysięgam że mogłam wąchać jego zapach przez kilka dni. - Dlaczego musisz być do niego tak podobny? - bełkotałam w jego klatę. Potarł moje plecy. - Żartujesz sobie? To ja jestem tym przystojniejszym. Próbowałam się roześmiać na jego próbę żartu. - Bardzo go lubię. Tak bardzo go lubię, że aż boli - przyznałam pijacko. Pochylił się do mojego ucha w celu nadania prywatności naszej rozmowie i szepnął Wiem, że czuje to samo w stosunku do ciebie. Musisz go do siebie dopuścić. - Chciałabym. Chciałabym być takim typem dziewczyny. - Łza spłynęła po moim policzku, a Jace starł ją kciukiem. - Wybacz, jestem pijana i gadam bez sensu. Teraz płaczę przed jego bratem bliźniakiem jak jakaś głupia dziewucha. - Hej, nie mów tak. Wolę żebyś paplała do mnie, niż do kogoś innego. No chyba, że do Jaxona. - Przycisnęłam więcej swojej masy do jego ciała, kiedy zaczynałam czuć się zmęczona za sprawą alkoholu w systemie. - Em, zaprowadźmy cię do twojego łóżka, zanim odpłyniesz - powiedziała Quinn podchodząc do mnie. - Proszę, nie. Dzielę z Jaxonem ścianę w sypialni i w tym momencie, nie zniosę przebywania tam. Kiedy wszyscy wyjdą, prześpię się na kanapie - powiedziałam chaotycznie. - Cholera, zapomniałem o tym - powiedział Cole. - Cóż, tutaj i tak jest za głośno. Ty i Quinn możecie zająć moje łóżko. - Nie chcę niczego słyszeć, Cole. Nie mogę tam iść. 13 - Musisz gdzieś spać i nie będziesz sama. Chodź - przemówił uprzejmie. - Zakończę tą imprezę - powiedział Jace, przekazując mnie Colowi. Cole i Quinn pomogli mi dotrzeć korytarzem do mieszkania chłopaków. Bałam się, że wpadnę na Jaxa lub Rachel. Gdy znaleźliśmy się w mieszkaniu, było pogrążone w ciszy i mroku. Nie chciałam myśleć o tym gdzie się udali, zamiast mieszkania. Weszliśmy do pokoju
13
Czy ona na serio myśli, że Jaxon przespał się z Rachel? Mimo wszystko wątpię.
78 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Cola, który podał mnie i Quinn jakieś duże koszulki, które mogłyśmy ubrać do spania. Quinn pomogła mi uwolnić się z jej sukienki i rzuciła ją na ziemię. - Kurwa, żyję teraz marzeniem każdego chłopaka na świecie. Dwie laski w mojej sypialni wzajemnie pomagają sobie pozbyć się ciuchów - zaśmiał się Cole. - Taa, poza faktem, że dzisiaj nie masz szans na bzykanko - mrugnęła do niego Quinn. - I... moja bańka mydlana właśnie prysła - wyszczerzył się sarkastycznie. - Słuchajcie, rujnuję waszą pierwszą, wspólną noc. Proszę, po prostu pozwólcie mi spać na kanapie, nie mogę robić wam czegoś takiego. Uwielbiam to, że wreszcie jesteście razem - narzekałam. Cole podszedł do mnie i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. - Quinn nie jest dla mnie tylko przelotnym romansem; jestem z nią na dłuższą metę. Co oznacza, że mamy przed sobą z milion wspólnych nocy. W tej chwili musimy się upewnić, że nasza najlepsza przyjaciółka, pijana jak meserszmit, jest bezpieczna. Quinn chwyciła mnie za rękę i pociągnęła do królewskich rozmiarów łóżka Cola. Pchnęła mnie na nie i sama położyła się obok. Cole również wspiął się na łóżko i usadowił się obok Quinn. Pamiętam, że zanim odpłynęłam, mamrotałam podziękowania. Nie wiem jak długo spałam, zanim zostałam obudzona przez przepychanki, ciepłe dłonie i rozzłoszczone szepty. - Stary, zostaw ją tutaj i wracaj do łóżka. Jutro możesz z nią pogadać. To była dla niej ciężka noc. - Wiem. Jace mi powiedział i właśnie dlatego zabieram ją z powrotem do swojego pokoju. - Jax, jestem całkowicie szczery, nie mieszaj jej w głowie. - W tej chwili potrzebuję jej obok siebie. - Będzie taka wkurzona. - Wybaczy mi. - Jest taka pijana; tylko proszę, upewnij się, że będziesz ją nadzorował. Zostałam podniesiona z łóżka do ciepłej, szerokiej piersi. Wtuliłam się w nią jeszcze bardziej, wąchając mój ulubiony zapach. Zawiesiłam ręce na jego szyi i westchnęłam. Krótko po tym jak zostałam podniesiona, ponownie poczułam pod sobą miękki materac. Silne dłonie
79 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
wyłoniły się zza mnie i z powrotem przyciągnęły mnie do twardej klatki piersiowej. Kołdra została podciągnięta i owinięta dookoła mnie. - Tak bardzo przepraszam, piękna - wyszeptał anielski głos, zanim ponowie odpłynęłam w alkoholową mgłę.
80 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 8 Ucieczka do domu Kiedy następnego ranka obudziłam się, moja twarz była zmiażdżona z gorącą skórą, a moja ciało się przegrzewało. Zaczęłam błądzić dłońmi po omacku i zdałam sobie sprawę, że solidne ciało Jaxona było owinięte wokół mnie, z moją twarzą przy jego piersi. Jego podbródek spoczywał na czubku mojej głowy, a jedna noga była przerzucona przez moje biodro. Jego powolne oddechy rozwiewały kosmyki moich włosów w tę i z powrotem. Kiedy zeszłej nocy zasnęłam, to jestem całkiem pewna, że byłam w łóżku Cola z nim i z Quinn. Zaczynałam sobie przypominać rozzłoszczone szepty, oraz podnoszącego mnie i zabierającego do swojego łóżka Jaxona. Zeszła noc nie była dla mnie dobra. Byłam dla niego suką, ponieważ sprawił, iż ludzie myślą że jesteśmy razem. Zraniłam go, a on wyszedł z Rachel. Wypiłam za dużo piwa i tequili. Dzięki Bogu, nie byłam z tych, którzy kiedykolwiek upili się na tyle, żeby rzygać, ponieważ gdybym była, to ta historia mogła by być znacznie gorsza. Pamiętam bełkotanie do Jace'a na temat jego brata. Jestem całkiem pewna, że przed nim płakałam. Później dotarło do mnie, że zeszłej nocy Jaxon wyszedł, aby pobyć z Rachel i kiedy wreszcie wrócił, przytargał mnie do swojego łóżka? To było niewłaściwe na tak wielu poziomach. Jestem królową w sypianiu z kim popadnie, ale nigdy nie przespałabym się z jednym chłopakiem, żeby później w ciągu jednej nocy pójść do łóżka z kolejnym. To było w złym guście. Musiałam znaleźć się od niego z daleka. Byłam zbyt blisko jego przepysznie pachnącej skóry, ale wiedziałam że to Rachel przesiąknął zeszłej nocy. Któż mógłby ją winić? Powoli podniosłam z siebie jego ramię, przesunęłam je wzdłuż jego ciała, po czym stopniowo przekręciłam się na krawędź łóżka. Poczułam jak Jaxon wyciągał do mnie rękę przez sen, więc gwałtownie uchyliłam się od jego poszukującej mnie dłoni. Mamrotał coś o "pięknej" i przekręcił się na brzuch. Dzięki Bogu miał twardy sen. Nie chciałam przeprowadzać z nim rozmowy, której jestem pewna, że się spodziewał tego ranka. Miałam na sobie jedynie koszulkę Cola oraz majtki i jestem wdzięczna za wzrost Cola, bo ta koszulka sięgała mi do kolan. Kiedy wyszłam na korytarz skrzywiłam się, ponieważ usłyszałam Quinn oraz Cola nadrabiających wczorajszy, stracony czas. Byłam szczęśliwa z powodu moich najlepszych przyjaciół, ale zdecydowanie NIE CHCIAŁAM tego słyszeć. Pospiesznie udałam się do łazienki i kiedy skończyłam, umyłam ręce i użyłam płynu do płukania ust, który stał na blacie. To nie pomogło. Musiałam dostać się do własnego mieszkania, żeby pozbyć się resztek posmaku tequili, piwa i snu. Przeszłam przez kuchnię, kierując się do drzwi, kiedy zauważyłam że zegar w salonie wskazywał dopiero siódmą rano. - Wymykasz się? 81 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Podskoczyłam na dźwięk głosu. - Jasna cholera, Jace. Czemu nie śpisz? Wyciągał z uszu słuchawki od swojego iPod'a i wskazał na cztery otwarte i leżące przed nim podręczniki. - Cholera, tych dwoje ciągle to robi? - Skinął na drzwi do pokoju Cola i skrzywił się na hałas. - Taa, właśnie dlatego muszę się stąd wydostać - kłamałam tylko w połowie. - Racja... i to nie ma nic wspólnego z pewnym chłopakiem, który mnie przypomina, prawda? - uśmiechnął się znacząco. - Nie wymykam się. Tak w ogóle, to dzięki za powiedzenie mu o zeszłej nocy. - Em, zeszłej nocy wrócił wkurzony i powiedziałem jedynie, że ty tutaj też nie miałaś za ciekawie. Przyrzekam. - Skinęłam na niego. - Och, i gdybyś jednak się wymykała, to na twoim miejscu pospieszyłbym się. On nigdy nie śpi do późna. Po tych słowach, wymknęłam się cicho drzwiami i poszłam do swojego mieszkania. Postanowiłam, że przed pójściem do pracy, powinnam iść pobiegać. Zrobiłam szybkie śniadanie dla mojego pustego brzucha i przebrałam się w stanik do biegania oraz szorty. Gdy zawiązywałam adidasy, usłyszałam piszczący dźwięk wiadomości na moim telefonie. Jaxon: Wymknęłaś się. Mogę wpaść? Zdecydowałam, że nie mam czasu aby odpisać. Natychmiast potrzebowałam świeżego powietrza. Wyszłam z mieszkania i potruchtałam korytarzem. Kiedy schodami w dół wybiegłam na zewnątrz i ledwo znalazłam się na ulicy, usłyszałam swoje imię, wykrzyknięte przez parking. Nie zareagowałam i pobiegłam dalej. Zazwyczaj biegałam w kierunku plaży; był to dla mnie dobry wskaźnik, dzięki któremu wiedziałam jaki dystans przebiegłam. Plaża była również dobrym miejscem, żeby w połowie drogi odpocząć. Dzisiaj dla odmiany, postanowiłam pobiec w przeciwnym kierunku. Nie byłam pewna co powinna zrobić z Jaxonem. Lubiłam przebywać w pobliżu niego i nie tylko seks z nim sprawiał mi przyjemność. Lubiłam to, jak sprawiał, że się czułam, nie potrzebując sypiać z nikim innym. Cholera, ja tego nie chciałam. Myślałam, że dwa tygodnie bez seksu będą ciężkie, ale jedynym powodem, przez który są ciężkie to fakt, iż nie mogę sypiać z nim przez dwa tygodnie. Kochałam jak sprawiał, że przy nim czułam się bezpieczna, jakby miał mnie chronić bez względu na wszystko, nawet jeśli tego nie potrzebowałam. Dlaczego nie mogłam go po prostu do siebie dopuścić, żeby również chronił moje serce? Dlaczego nie mogłam po prostu żyć chwilą, będąc w rozsądnym związku jak inni na studiach? Quinn i Cole wreszcie to robili. Martwi mnie przyszłość, głównie śmierć i zdrada. Nie zniosę bycia ponownie opuszczoną, tak jak było po śmierci rodziców, którzy zranili wiele osób swoim odejściem. Potrzebuję po prostu trochę dystansu od niego, aby zdobyć jakieś perspektywy. Kiedy nie będę na okrągło przebywała w jego towarzystwie, przypomnę sobie 82 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
powody, którymi pierwotnie sugerowałam się, aby nie wchodzić w związki. Byłam zbyt łatwo ciała i niebieskimi oczami, które potrafiły odczytać duszę. Biegnąc na wschód, było tam więcej wzniesień, niż zazwyczaj pokonywałam. Dawanie sobie mocniejszego wycisku było dobrym uczuciem. Dzisiaj potrzebowałam dać sobie wycisk. Cierpiałam na euforię biegacza, którą mogłam osiągnąć tylko od uderzania stopami o chodnik. Nie wiedziałam ile czasu biegałam, dopóki nie minęłam banku, a znak z zegarem wskazywał prawie 9:45. Kurde, biegałam przez ponad półtorej godziny. Musiałam szybko wracać, jeśli miałam dotrzeć do domu, wziąć prysznic i przygotować się do pracy na czas. Kiedy zaczęłam się odwracać aby pobiec z powrotem, moja stopa nastąpiła na żwir na chodniku i w pierwszej kolejności upadłam na twarz. Na szczęście otarłam sobie o bruk jedynie wargę, zanim moje ręce ostatecznie uchroniły resztę twarzy przed stłuczeniem. Świetnie, teraz moja warga krwawiła, a moje dłonie były całe podrapane. Tyle samo czasu zajął mi powrót do domu, jeśli nie dłużej, ponieważ musiałam wycierać krew z twarzy. Kiedy przeszłam przed drzwi mieszkania, ociekałam potem. Quinn siedziała na kanapie z telefonem w ręce. Kiedy mnie zobaczyła, podskoczyła i przybiegła do mnie. Zderzyła się ze mną i przytuliła mnie tak mocno, że ledwo oddychałam. - Quinn, przestań. Jestem spocona, zakrwawiona i nie mogę oddychać - wysapałam. - TY IDIOTKO, gdzie byłaś? - krzyknęła. - Biegałam, poza tym zostawiłam ci notkę na lodówce. - Jaxon powiedział, że widział jak wychodziłaś trzy godziny temu, a ty NIGDY nie biegasz dłużej, niż godzinę. - Przepraszam, miałam sporo na głowie i zajęło to dłużej, niż sądziłam. Poza tym, ty i Cole i tak byliście zajęci dzisiaj rano. - Zaczęła patrzeć na mnie ze smutkiem, kiedy wtrąciłam - Och nie, nie smuć się. Zniszczyłam waszą wspólną noc; nie smuć się, dlatego że spędzałaś czas ze swoim chłopakiem. - Co ci się do cholery stało? - wskazała na moją spuchniętą wargę. - Upadłam na żwirze. Jestem pewna, że po kąpieli będę lepiej wyglądać. - Cholera! Cole i Jax poszli cie szukać, muszę do nich zadzwonić - powiedziała w trakcie wybierania numeru. - Jesteście tacy śmieszni. - Poszłam do łazienki wziąć prysznic i słyszałam jak mówi, że dotarłam do domu.
83 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Umyłam włosy i ogoliłam nogi. Głównie po prostu stałam pod strumieniem wody, tak gorącym jak tylko mogłam ustać. W moje dłonie wciąż były wbite małe kawałki żwiru, które delikatnie usunęłam. Kiedy wyszłam spod prysznica, rozczesałam włosy i wyszorowałam zęby, dopóki nie czułam, że są ponownie czyste. Moja dolna warga była spuchnięta i wyglądała jakby ktoś mnie uderzył. Gdy wyszłam z łazienki, Cole spojrzał w kierunku przedpokoju i zobaczył jak idę do swojego pokoju. Spotkał się ze mną w połowie drogi. - Em, dlaczego ostatnimi czasy tak cholernie mnie straszysz? - Ze mną w porządku. Nie chciałam nikogo straszyć. - Jax oszaleje, kiedy zobaczy twoją wargę. - Po prostu nie mów mu o tym. Jestem pewna, że opuchlizna niebawem zejdzie odpowiedziałam. Weszłam do swojego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Siadając w nogach łóżka z ręcznikiem owiniętym dookoła mojego ciała, myślałam o wszystkim co się ostatnio działo. Byłam w rozsypce. Zazwyczaj miałam kontrolę, a teraz czułam się jakbym nie miała ani grama. Nie byłam zaskoczona, gdy drzwi mojego pokoju gwałtownie otworzyły się i Jaxon wszedł do środka. Upadłam plecami na łóżko, gapiąc się w sufit. - Jaxon, nie mogę tego robić w tej chwili - powiedziałam sfrustrowana. Wspiął się na łóżko i spojrzał na mnie. Przebiegł opuszkiem kciuka po mojej spuchniętej wardze. - Emerson, co się stało? - Upadłam. Nic mi nie jest, ale spóźnię się do pracy, jeśli się nie pospieszę. - Jednak mój argument był kiepski zważając na to, że nie zamierzałam ruszać się ze swojej pozycji na łóżku. Jego wspaniałe ciało, ponownie pochylające się nade mną, sprawiło że zastygłam z pożądania. - Proszę, przestań przede mną uciekać - wyszeptał. - Proszę, przestań próbować mnie złapać - powiedziałam, podnosząc się. Chwycił moją dłoń i ścisnął ją. - Nie spałem z nią. Jedyne co zrobiłem, to odwiozłem ją do domu. Była wkurzona, ale to wszystko co się stało. - Nie ma powodu, żebyś mi o tym mówił— - Cholera, Emerson, przestań! - krzyknął. - Przestań udawać, że ci nie zależy. Dlaczego mnie do siebie nie dopuścisz? Dlaczego nie pozwolisz, żebym sie tobą interesował? Ponieważ z jakichś doprowadzających do szaleństwa powodów, robię to!
84 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Od początku cię ostrzegałam. Nie zmuszaj mnie, żebym tutaj była tą złą. - Emerson, wiem, że razem bylibyśmy świetni. Boisz się i rozumiem to. Przysięgam, że nie będę świrował. Po prostu daj nam szansę. Im dłużej tutaj stałam, tym bardziej zaczynał mnie przełamywać. Musiałam stąd wyjść. - Po prostu dobrze się bawimy, Jaxon, to wszystko. Pochylił głowę do swoich dłoni i zacisnął grzbiet nosa. Słyszałam jak robi powolny wdech i wydech podczas cichej walki z samym sobą. Kiedy podniósł głowę, aby przez kilka sekund patrzeć mi w oczy i nic nie powiedziałam, odwrócił się i opuścił mój pokój. Słyszałam Quinn i Cola mówiących do niego, zanim drzwi frontowe otworzyły się i zamknęły z trzaskiem. Jak to możliwe, że za każdym razem, kiedy chciałam uniknąć krzywdzenia go, to jedyne co robiłam, to raniłam go jeszcze bardziej? Kiedy skończyłam się ubierać, wróciłam do salonu po torebkę i klucze. Cole i Quinn leżeli na kanapie, a Jaxona nie było. - Nie patrzcie tak na mnie. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że wreszcie przejrzeliście na oczy i teraz macie siebie, ale to nie oznacza, że działa to tak samo dla innych. Quinn spojrzała na mnie życzliwie, a Cole wyglądał jakby umierał chcąc coś powiedzieć. - Wyrzuć to z siebie, Coley. - Mogłabyś mu przynajmniej wyjaśnić, dlaczego jest jak jest. On szaleje za tobą i wiem, że ty za nim też. - Gdy przewróciłam oczami, odpłacił mi się - Nie patrz tak na mnie, bo okłamujesz samą siebie jeśli myślisz, że tak nie jest. Wszyscy jesteśmy tutaj, czekając na CIEBIE, żebyś to ty otworzyła teraz oczy, kochana. - Zazwyczaj jego czułe słówko brzmiało jak od rozkosznego starszego brata, ale teraz brzmiało protekcjonalnie. - Byłam szczera od samego początku. NIE WCHODZĘ W ZWIĄZKI! To nie jest czymś co się zmieni, bo jakiś wspaniały chłopak wkroczył do mojego życia. Kiedy przekręciłam gałkę od drzwi aby wyjść, Quinn usiadła i powiedziała - Kocham cię, Emmy. *.*.*.*.*.* To była dla mnie ciężka noc w pracy. Nie byłam tak zalotna i miła dla klientów, jak to zwykle bywało. Nawet Ed przyszedł do mnie i zapytał, co się stało i kiedy powiedziałam mu, że ze mną wszystko w porządku, to wzruszył ramionami i wrócił z powrotem do swojego biura. Jeden ze stałych klientów, Joe, podszedł do baru, żeby ze mną pogadać. - Hej, Em, twój chłopak cię pobił, czy co; co się stało z tą opuchniętą wargą? 85 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Nie, to była moja głupia wina, przewróciłam się - powiedziałam, wskazując moje usta. - Dobrze, cóż jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebować, żebym skopał tyłek jakiemuś głupkowi, to daj znać - powiedział podczas wyrzucania w powietrze pięści, jakby był na ringu bokserskim. Joe miał około siedemdziesięciu pięciu lat i był chudszy od mojego dwunastoletniego kuzyna. Ale zawsze dotrzymywał mi towarzystwa, kiedy nocki się dłużyły. Któregoś razu opowiedział mi jak jego żona zmarła na raka jakieś dziesięć lat temu. Byli razem przez czterdzieści pięć lat. Nie jestem pewna, jak mógł być taki szczęśliwy, skoro jego druga połówka zostawiła go tutaj samego. - Hej, Joe, mogę ci zadać osobiste pytanie? - Żadne pytanie nie jest dla mnie osobiste. Wal śmiało - odpowiedział, kiedy zgodnie z jego życzeniem nalałam mu Sprite'a. - W jaki sposób jesteś taki szczęśliwy po śmierci swojej żony i zarazem przyjaciółki? Po prostu nie sądzę, że mogłabym się po czymś takim podnieść. Wiem, że nie potrafiłabym być tak szczęśliwa, jak ty. - Czy aby nie powiedziałaś mi kiedyś, że straciłaś mamę i tatę kilka lat temu, dziecinko? - zapytał. - Tak, proszę pana, straciłam - odpowiedziałam poważnie. - I oto jesteś tutaj, funkcjonując absolutnie dobrze. Widziałem cię tutaj z tymi trzema chłopakami i tą piękną dziewczyną, Quinn. Zawsze jesteś taka szczęśliwa, kiedy oni są w pobliżu. To, że umiera ktoś kogo kochasz, nie oznacza że twoje życie również się kończy. Kiedy zauważył, że jego odpowiedź raczej nie była pomocna, westchnął głęboko i kontynuował - Przez pierwszy rok po śmierci Violet, czułem się jakbym był sparaliżowany, tak, jakby odchodząc zamroziła dla mnie czas. Później zdałem sobie sprawę, że wciąż tutaj jestem i mogę ruszyć do przodu, albo zostać w tym samym punkcie na zawsze, będąc nieszczęśliwym. Zdecydowałem, że ruszę dalej i będę żył pełnią życia, bo chciałbym, żeby Violet tak postąpiła, gdyby role były odwrócone. - To brzmi tak łatwo, kiedy mówisz to w taki sposób - westchnęłam. - Kiedy to przemyślisz, to jest to takie łatwe - uśmiechnął się do mnie. Poklepał moją dłoń i wrócił do swojego stołu bilardowego z napojem w ręce. Czułam się jak tchórz. Oto byłam tutaj, obawiając się randkowania, ponieważ myśl, że mogłabym go stracić w przyszłości była tak bolesna. Nie byłam całkowicie szurnięta. Wiedziałam, że gdybym na to pozwoliła, to razem z Jaxonem moglibyśmy stworzyć coś wspaniałego. Już 86 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
teraz widziałam migawki tego. Wiedziałam również, w jak prosty sposób mogłabym to spieprzyć, a on odszedłby, zostawiając mnie rozbitą. Mimo to, Joe potrafił być wciąż szczęśliwy po utracie swojej żony, z którą był ponad czterdzieści lat. W takich momentach, łaknęłam porad mamy. Ellie zawsze mówiła, że mogę zwrócić się do niej ze wszystkim i w pewien sposób, na przestrzeni lat, stała się moją mamą. Wyciągnęłam telefon i napisałam do niej. Ja: Mogę przyjechać do domu na kilka dni? Ellie: Przyjeżdżaj dzisiaj, będę miała przygotowaną czekoladę. Nikt nie miał lepszej macochy ode mnie. Ellie nigdy nie zmuszała mnie do rozmowy na temat moich problemów. Ona po prostu zawsze była, kiedykolwiek byś jej potrzebował, o każdej porze dnia i nocy. Zanim wyjechałam, zapytałam Ed'a czy nie będzie miał nic przeciwko jeżeli wezmę wolne do końca tygodnia. Zaszczycił jednym spojrzeniem moją spuchniętą wargę i zgodził się. Prawie mu powiedziałam, że moja warga nie ma nic do tego, ale zdecydowałam, że nie będę kusić losu. Nawet nie wróciłam do mieszkania. Wciąż miałam w domu mnóstwo ubrań, w które mogłam się przebrać, gdy już tam dotrę. Ja: Quinny, jadę do domu na kilka dni, prawdopodobnie na cały tydzień. Ciesz się z Cole'm pustym mieszkaniem. xoxo Quinn: Przyjedź po mnie, ja też pojadę. Ja: Nie, wiem że w tym tygodniu masz egzamin, już mi o tym mówiłaś. Quinn: Jeśli potrzebujesz jechać do domu, to muszę z tobą być. Ja: Ellie się mną zajmie. To nic poważnego, po prostu potrzebuję odświeżenia. Quinn: Kocham cię. Ja: xoxo. Tej nocy dotarłam późno do domu. Ellie i Charles mieszkali około godziny jazdy od kampusu. Powiedziała mi, że Charles był na spotkaniu biznesowym, więc była podekscytowana, że zdecydowałam się przyjechać do domu i dotrzymać jej towarzystwa. Ellie nie musiała już pracować, ponieważ Charles robił więcej niż trzeba, aby nas wszystkich utrzymać. Musiała brać udział w licznych imprezach charytatywnych i ważnych kolacjach biznesowych z mężem, więc była to praca prawie na cały etat. Kiedy weszłam do domu, było ciemno. Na paluszkach weszłam po schodach i zajrzałam do głównej sypialni. Leżała w łóżku i kiedy zobaczyła, że zaglądam do środka, 87 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
podniosła kołdrę pokazując mi, żebym pod nią wlazła. Natychmiast wśliznęłam się obok niej jednocześnie skopując buty. Kochałam tutaj wracać, ponieważ to był mój dom. Ellie zawsze sprawiała, że czułam się całkowicie komfortowo. - Dobrze cię widzieć maleńka - powiedziała zmęczonym głosem. - Miło jest być tutaj z powrotem - ziewnęłam. Otuliła mnie kołdrą i krótko po tym zasnęłam. *.*.*.*.*.*.* Przez kilka pierwszych dni, leżałyśmy przy basenie, chodziłyśmy na zakupy i jadłyśmy przepyszne posiłki w centrum miasta. Ellie kochała rozpieszczać mnie i Quinn kiedy wracałyśmy do domu. W pewnym momencie, Jace zaczął do mnie smsować, pytając czy mam się dobrze. Zawsze uśmiechałam się na jego zatroskane wiadomości. Quinn dzwoniła codziennie, aby zapytać kiedy wracam i nawet Cole dobierał się do telefonu, pytając czy może przyjechać i już mnie odebrać. Nie miałam kontaktu z Jaxonem, ale któż mógłby go za to winić. Sama ze sobą nie chciałabym rozmawiać po tym jak zachowałam się w stosunku do niego. W sobotę wiedziałam, że niebawem będę musiała wrócić do mieszkania i na uczelnię. Opuściłam zajęcia z całego tygodnia i jeśli nie chciałam zostać wykluczona z zajęć moich wykładowców, musiałam uczęszczać na wszystkie zajęcia do końca semestru. Miałam również dużo nauki do nadrobienia z zeszłego tygodnia. Colowi było przykro, że opuściłam ich wczorajszy mecz, ale wczoraj wieczorem zadzwonił aby zdać mi relację. Nie miałam serca, żeby powiedzieć mu, iż nie chcę słuchać o ponownym zdobyciu zwycięskiego przyłożenia przez Jaxona. - Okej, maleńka, nadszedł czas na przyznanie się. Nie chodzi o to, że nie lubię spędzać z tobą czasu sam na sam, ale wiem, że w zeszłym tygodniu miałaś zajęcia. Zdradzaj sekrety powiedziała Ellie, kiedy siedziałyśmy przy basenie. - Jestem po prostu poważnie pokręconą osobą. Nie wiem jak radzić sobie z życiem, jak każdy normalny student - westchnęłam. - Szczerze w to wątpię, Emerson. - Ellie również nigdy nie mówiła do mnie "Em". - Tak, jestem. Stworzyłam dla siebie wszystkie te zasady, aby trzymać ludzi na dystans. Po prostu chciałam dobrze się bawić z chłopakami. Nie chciałam, żeby któryś z nich został w pobliżu i stał się dla mnie kimś na poważnie. Nie mogę być ponownie opuszczoną, tak jak to było z mamą i tatą. Nie tylko obydwoje zginęli w tym samym czasie, ale co gorsze, również zdradzali. - Wcześniej nigdy, przenigdy nie powiedziałam słowa "zdradzać" kiedy rozmawiałam z Ellie o moich rodzicach.
88 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Westchnęła - Chciałabym o tym wszystkim wiedzieć, Emerson. Powinnam potrafić ci pomóc z radzeniem sobie w życiu. Może poprzez nie wymuszanie na tobie rozmów ze mną, pozwoliłam ci się zniechęcić. Po pierwsze, nie możemy nic zrobić z faktem, że nie żyją. Po drugie, oczywiście zawsze zastanawiałam się dlaczego byli wtedy razem w samochodzie, ale nie możemy zakładać, że mieli romans. Zaczęłam wtrącać swoje zdanie mówiąc jej, że nie mogło być innego powodu. Przerwała mi. - Więc co, jeśli by tak było? Życie potrafi czasami ranić, ale wiesz co? Nie zamieniłabym na nic innego żadnej sekundy, którą spędziłam z twoim tatą. Byłam szczęśliwa i ofiarował mi większą rodzinę, niż miałam przed poznaniem go. Nie zatrzymuj się ze swoim życiem z powodu wyborów, których inni dokonali. Teraz przestań się ociągać i opowiedz mi o tym chłopaku - powiedziała uśmiechając się. - Przyjaciele Cola z Teksasu wprowadzili się do jego mieszkania. Są bliźniakami. I są tacy gorący, Ellie! - zachichotała na moje podekscytowanie. - Cóż, który z nich wpadł ci w oko i proszę, nie mów że obydwoje... tego nie zniosę powiedziała. - Oczywiście, że obydwaj wpadli mi w oko! Wspomniałam, że są bliźniakami jednojajowymi? Pokręciła głową i uśmiechnęła się do mnie. - Ale który z nich sprawił, że uciekłaś do domu? - Okej, okej. A zatem Jaxon wydaje się być tym, który wywraca mój świat do góry nogami. Nigdy nie dbałam o to, czy kogoś zranię. Z nim, czuję że robię wszystko, aby uniknąć skrzywdzenia go, ale mimo to, wciąż to robię. - Cóż, to proste. Przestań go krzywdzić - roześmiała się. Położyłam się na plecach zakrywając oczy dłońmi i jęknęłam - Już wyrządziłam za dużo szkód. Nie odezwał się do mnie przez cały tydzień, a nawet jego brat pisał do mnie codziennie, żeby sprawdzić co u mnie. Jednak sama nie chciałabym ze sobą gadać, po tym jak go potraktowałam. - Kochanie, nie pomyślałaś, że jego brat sprawdza co u ciebie dla Jaxona? Myślałam o tym przez chwilę. - To jest możliwe, ale Jace jest także naprawdę miłym chłopakiem. - Musisz po prostu tam wrócić i dać mu do zrozumienia, że jest ci szczerze przykro i chcesz dać mu szansę.
89 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Ale nie mogę być w związku. Nie wiem jak się zachowywać, ani co robić. Wiem, że w jakiś sposób skończy się na tym, że to zniszczę. - Jeśli ten chłopak cię zna, to jestem pewna, że będzie chciał spróbować. - Związek przeraża mnie na śmierć. - Wiem, ale będzie tego warty. Obiecuję - odpowiedziała, ponownie wsuwając okulary na nos i wyciągając się na leżaku. Chwyciłam telefon, aby napisać do Quinn. Ja: Dzisiaj wracam do domu. Muszę uporządkować sprawy z Jaxonem. Quinn: Yyy... zadzwoń do mnie, zanim zrobisz cokolwiek związanego z Jaxonem. Ja: Okej? Pogadam z tobą, kiedy wrócę. Quinn: Jedź ostrożnie. Xoxo.
90 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 9 Kim ona jest? Podjechałam pod mieszkanie i zaparkowałam samochód. Gdy wyciągałam torbę z bagażnika, zobaczyłam zbiegającego po schodach i zmierzającego w moją stronę Jace'a. - Hej, nieznajoma. Tęskniłem za tobą - uśmiechnął się i przyciągnął mnie w niedźwiedzi uścisk. - Myślę, że poniekąd też za tobą tęskniłam - przyznałam. Chwycił moją torbę i przerzucił ją sobie przez ramię. - Jest Jaxon? - Yy... tak, ale wydaje mi się, że jest teraz zajęty - odpowiedział dziwnie i wszedł ze mną po schodach w kierunku mojego mieszkania. - Dlaczego wszyscy tak dziwnie się zachowują, kiedy wspominam o Jaxonie? Gdy dotarliśmy do końca korytarza, wysoka brunetka w uroczej, skąpej piżamie, wyszła z mieszkania Cola i usłyszałam jak Jace westchnął pod nosem. - Ona jest tutaj dla ciebie? - spytałam go szeptem. - Nie, do cholery - odpowiedział z rozdrażnieniem. - Och. - To było wszystko, co zdołałam powiedzieć. To mogło oznaczać tylko jedno, ponieważ byłam cholernie pewna, że ta laska nie była tutaj dla Cola. Mój żołądek walnął o ziemię, razem z moim sercem. Okazuje się, że właśnie teraz, kiedy zdecydowałam że mogę spróbować wejść w związek, aby zobaczyć czy to zadziała, to osoba której pragnę, jest już zajęta. To moja kara za bycie dla Jaxona taką suką. Wreszcie odpuścił i znalazł kogoś, kto naprawdę go chciał. - Ty musisz być tą złotą dziewczyną, Em, o której mówią wszyscy moi chłopcy 14 powiedziała do mnie chłodno, kiedy się do niej podeszliśmy. - Audrey, nie jesteśmy twoimi chłopcami, więc odwróć się i wróć do środka powiedział z furią Jace.
14
Say what!? Twoi? Chyba kpisz poczwaro. Spadaj tam, skąd wypełzłaś.
91 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Zanim którekolwiek z nas zdążyło cokolwiek powiedzieć, Quinn zamaszyście otworzyła drzwi naszego mieszkania i wciągnęła mnie do środka. Jace wcisnął się za mną, nie zostając przytrzaśniętym. - Ugh! Miałam nadzieję, że nie wpadniesz na tą diablicę - powiedziała Quinn. - Kim ona jest? - zapytałam cicho, nie pewna, czy chciałam znać odpowiedź. - Audrey - powiedziała Quinn swoim wysokim, śpiewającym głosem, który oznaczał, że kogoś nie lubiła. - Cóż, tyle to wiem, ale co się dzieje? - spytałam. Jace położył moją torbę na stole jadalnym i dołączył do Cola na kanapie. Obydwaj spojrzeli na mnie przepraszająco; właśnie wtedy zorientowałam się, że nie jest to nic dobrego. - Ci dwaj nic nie pomogą. Zaufaj mi, wierciłam im dziury w brzuchach przez cały tydzień. - To nie my powinniśmy o tym mówić. To sprawa Jaxona, kochanie - oznajmił Cole wyglądając na pokonanego. Zignorowała ich i pociągnęła mnie przez przedpokój do mojego pokoju. Umieściłam torbę na łóżku i otworzyłam ją, aby się rozpakować. Zdecydowałam się przywieźć kilka ubrań, których wcześniej zapomniałam zabrać z domu i jeszcze kilka dodatkowych, które kupiła mi Ellie, kiedy byłyśmy na zakupach. Wyjazd do domu był bardzo relaksujący i jestem wdzięczna, że mogłam mieć Ellie całą dla siebie. Byłam tutaj od zaledwie dwóch minut i czułam, jakby całe odprężenie i pokrzepienie wylatywało oknem szybciej, niż byłam w stanie je złapać. Quinn usiadła w niebieskim fotelu z uszakami 15, który stał przy biurku, podczas gdy sama usiadłam na krawędzi łóżka. - Ona jest najgorsza, Emmy. Odmówiłam postawienia stopy w ich mieszkaniu, dopóki ona tam jest.
15
Fotel w takim stylu :)
92 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Jestem taka zdezorientowana. Nie mam pojęcia co się dzieje. Pewnie pamiętasz, że kiedy wyjeżdżałam, to Jaxon prosił mnie o zostanie jego dziewczyną! - odpowiedziałam. - Nie wiem kim ona jest. Wiem tylko, że pojawiła się tutaj wcześniej w tym tygodniu. Cole powiedział, że chodziła z ich trójką do szkoły średniej i że ma wspólną historię z Jaxonem. Ich głupi braterski kodeks powstrzymuje ich przed powiedzeniem czegokolwiek. Nie mogę przytrzymać Jaxona na tyle, aby go wypytać. To jest frustrujące. W tym tygodniu prawie w ogóle nie rozmawiałam z Colem. - Okej, po pierwsze, Quinn, miałaś się cieszyć z Colem posiadaniem pustego mieszkania przez tydzień! - krzyknęłam. - Nie obchodzą mnie dramaty Jaxona; musisz nadrobić stracony czas z Colem. Zeskoczyłam z łóżka i zawołałam go przez przedpokój. Słyszałam jak Quinn jęczała za moimi plecami, ale wiedziała, że to było słuszne. Cole przyszedł do mojego pokoju; wyglądał na naprawdę przytłoczonego. Quinn nie obchodziła się z nim lekko. Jace wepchnął głowę do pokoju. - Mogę się przyłączyć, chyba że przerywam w czymś prywatnym? - Właź tutaj, panie cudowny. - Poklepałam miejsce obok siebie na łóżku, a on na nie wskoczył. Doceniłam to, że zdjął buty, dzięki czemu nie spoczywały na mojej białej pościeli. Cole stał opierając się o futrynę. - Ems, mówiłem to Quinn już z tysiąc razy. To nie moje zadanie, aby opowiadać ci o sprawach Jaxona i nie mam pojęcia dlaczego ona tutaj jest. - Powiedzmy to wprost. Mogłam mieć inne założenia odnośnie tego co się stanie kiedy tutaj wrócę i wreszcie będę mogła porozmawiać z Jaxonem. Ale w tej chwili, po prostu nie mogę się tym przejmować. Ty i Quinn jesteście głuptasami. Quinn, nie martw się tym co się dzieje z Jaxonem i uszanuj to, że Cole nie plotkuje - błagałam ją. - Dobra... - powiedziała cicho. Cole rozpromienił się, jakbym właśnie zdjęła ogromny ciężar z jego barków. Podszedł do Quinn, podniósł ją i siadając na krześle usadowił ją na swoich kolanach. Opadłam na łóżku na plecy i westchnęłam. Jace poszedł w moje ślady. Położył się po swojej stronie i patrzył na mnie przytrzymując głowę dłonią. Cole zaczął błądzić dłońmi po ciele Quinn. Najwyraźniej z zestresowaną Quinn nie dostało mu się zbyt wiele w tym tygodniu. Pstryknęłam palcami, żeby przestali. - Nie ma mowy. To się nie będzie działo przede mną - wskazałam na drzwi. - Wybacz, Emmy, pogadamy później - uśmiechnęła się do mnie, a ja przytaknęłam.
93 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Tak cholernie cię kocham, Ems! Wiedziałem, że powinienem po ciebie jechać i sprowadzić cię z powrotem - powiedział Cole, wychodząc w towarzystwie Quinn. - Hej! Nie powinieneś tego mówić swojej dziewczynie, zamiast jej najlepszej przyjaciółce? - udawała nadąsaną. Kontynuował wypychanie jej przez drzwi i słyszeliśmy jak jej schlebia w trakcie całej drogi do pokoju. - O Boże, musiałeś tego słuchać przez cały tydzień? - spojrzałam na Jace'a, kierując do niego mój najlepszy, pełen współczucia wyraz twarzy. - Nie, było gorzej. Musiałem słuchać jak się kłócą i stają się seksualnie sfrustrowani. Jednak to było lepsze, niż przebywanie w sąsiednim mieszkaniu - jęknął. Nie wiedziałam co odpowiedzieć na to ostatnie. Co się działo w sąsiednim mieszkaniu? Czy ta dwójka była tam sama przez cały tydzień? Jeśli ona była kimś z przeszłości Jaxona i pozwolił jej zostać u siebie przez cały tydzień, to nie mogłam konkurować ze starą miłością. Poprzez sposób, w jaki Jace wylegiwał się na moim łóżku, przez odchylony kołnierzyk koszulki mogłam dostrzec jego ciało. Zauważyłam znajome, czarne i skomplikowane linie sięgające jego obojczyka. Wsunęłam palec pod kołnierzyk jego bluzki i podciągnęłam ją odsłaniając jego ramię. - Masz taki sam tatuaż co Jaxon? Czy to wymóg, że kiedy jeden z bliźniaków robi sobie tatuaż, to drugi też musi, żeby wciąż pozostać jednakowymi? - zapytałam zaskoczona. Roześmiał się na moją zszokowaną ekspresję. - Nie, nie sądzę, że jest to wymóg. Po prostu zrobiliśmy sobie takie po śmierci taty. Gdy przyjrzysz się z bliska, to zobaczysz że nie są takie same, ale z daleka takie się wydają. - Nie miałam pojęcia, że wasz tata nie żyje. - To było dla mnie trudny teren. - Przypuszczam, że nie. Jaxon nigdy o tym nie mówi. - Kiedy to się stało? - Kiedy mieliśmy siedemnaście lat. Wyjechał w podróż służbową do Colorado, a jego samolot miał awarię silnika i spadł. Jaxon trochę po tym zdziczał; nasza mama w pewnym sensie odpuszczała mu kary za wszelkie występki, bo wiedziała, że cierpi. Jednak teraz jest z nim znacznie lepiej. Kiedy tutaj przyjechaliśmy, zdawał się być naprawdę szczęśliwy. Znacznie szczęśliwszy, niż go kiedykolwiek widziałem. Chociaż nic nie mogę poradzić na myśl, że ma to coś wspólnego z pewną irytującą blondynką - zaśmiał się i dał mi kuksańca. - Moi rodzice zmarli kiedy miałam piętnaście lat. Potrafię zrozumieć zdziczenie po czymś takim - odpowiedziałam ponuro. 94 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Przebiegł dłonią przez włosy, tak jak widziałam robiącego to miliony razy Jaxona. Cholera. Em, nie miałem pojęcia, przepraszam. - Nie przepraszaj, to nie była twoja wina. - Powiedziałaś Jaxowi? Pokręciłam głową i kontynuowałam gapienie się w sufit. - Wy dwoje na serio musicie więcej ze sobą gadać - odpowiedział. - Czy ona tutaj zostaje? - wiedziałam, że nie musiałam wyjaśniać o kim mówiłam. To nie była moja sprawa, ale miałam nadzieję, że Jace mi pomoże. - Em, wcześniej powiedziałaś, że miałaś pewne założenia tego co się stanie po twoim powrocie, a one najwyraźniej nie potoczyły się zgodnie z planem - powiedział, ignorując moje pytanie. - Wróciłaś, żeby pogodzić się z Jaxonem? - Jego głos przybrał poważny ton, ale jego twarz nie wyglądała na zmartwioną tą wizją. Przekręciłam się na brzuch, aby ukryć twarz w zgięciu łokcia. Po prostu chciałam zapomnieć, że to wszystko z Jaxonem kiedykolwiek się stało. Chciałabym móc zignorować fakt, iż rozwinęłam te wszystkie uczucia do niego i że zdecydowałam się opuścić swoją zasłonę, a teraz drzwi były zatrzaskiwane przed moją twarzą. Wiedziałam, że Jace nie odpuści. - To dobrze, jeśli tak postanowiłaś - powiedział, przerywając moje myśli. - Myślę, że musisz z nim porozmawiać. On naprawdę potrzebuje usłyszeć to, co masz do powiedzenia. - Jak powiedziałeś wcześniej, on jest zajęty - odpowiedziałam szorstko. - Zadzwoń do niego, napisz, spotkajcie się gdzieś. Proszę, tylko mu powiedz. Nie wiem dlaczego Audrey tutaj jest, ale ona przynosi same kłopoty. On nie potrzebuje jej ponownie w swoim życiu. - Mieszkamy obok siebie i mamy razem zajęcia. Jestem pewna, że w którymś momencie na niego wpadnę. W międzyczasie, obiecaj mi, że nie powiesz mu o moim powrocie. Na wypadek gdyby w ogóle zauważył, że wyjechałam. - Och, zauważył - upadł na plecy, a jego ręce wystrzeliły w powietrze. - Nie kumam lasek. Myślałem, że je rozumiem, ale zdaje się, że Kalifornijki są całkowicie na innym poziomie - burknął. - Wydaje mi się, że same siebie nie rozumiemy. Ja za cholerę nie wiem co ze sobą zrobić. - Poklepałam jego klatę i usiadłam.
95 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Pytał o ciebie każdego dnia. Przytaknęłam. - Domyślam się, że to dlatego do mnie pisałeś. - Pisałem do ciebie, bo jesteś moją przyjaciółką, Em, ale również dlatego, że on potrzebował spokoju umysłu. Poklepałam jego nogę. - W porządku, Jace. - Macie coś przeciwko, gdybym tutaj posiedział trochę dłużej? Muszę się uczyć, a głos Audrey jest dla mnie niczym odgłos paznokci drapiących tablicę. - Oczywiście, nie mamy nic przeciwko. Śpij na kanapie, jeśli chcesz. - Nie podobał mi się pomysł, że Jaxon posiada z nią całe mieszkanie dla siebie, ale nie mogłam rzucić Jace'a na pożarcie wilkom. - Ekstra, dzięki, Em - uśmiechnął się.
96 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 10 Sensacyjne informacje W jakiś sposób udało mi się unikać Jaxona przez kolejne trzy dni. Nie wiedziałam, czy po prostu wiedziałam jak dobrze go omijać, czy po prostu on był zbyt zajęty z Audrey. Miałam nadzieję, że to pierwsze. Przychodziłam później na zajęcia i dawałam radę zaklepywać siedzenia na tyłach. Zawsze miałam spakowaną torbę i byłam gotowa do wyjścia przed zakończeniem wykładów, tak żebym mogła wymknąć się bez zwracania na siebie uwagi. Nie miałam pojęcia czy wiedział, że wróciłam. Jace nie powiedział mi, czy Jaxon o to pytał. Kiedy w środę po biologii szłam przez dziedziniec w stronę stołówki, zauważyłam Jaxona siedzącego samotnie pod ogromnym dębem. Zobaczenie go potwierdziło jak bardzo się za nim stęskniłam przez ostatnie półtorej tygodnia. Był tak atrakcyjny wypoczywając w cieniu drzewa. Miał na sobie niebieskie jeansy i czerwoną koszulkę z długim rękawem, która sprawiała, że jego skóra wyglądała na opaloną. Jego ciemne włosy wychodziły spod czapki z daszkiem, która była umiejscowiona na chybił trafił na jego głowie. Jeszcze mnie nie dostrzegł, ponieważ czytał jeden ze swoich podręczników. Podeszłam do niego w cieniu. Zobaczyłam, że wreszcie mnie zauważył, kiedy jego dłoń nieco ześliznęła się ze strony książki. Jego oczy wędrowały w górę moich nóg, do dżinsowej spódniczki i przysięgam, że pozostawiły szlak gęsiej skórki, gdy błądziły w górę, do mojej twarzy. Seksowny uśmieszek na jego twarzy był dla mnie zgubny. - Zastanawiałem się, czy kiedykolwiek przyjdziesz ze mną porozmawiać, Em - powiedział wreszcie. Auć. - Nie rób tego. Nie nazywaj mnie Em, tak jak wszyscy inni; nigdy wcześniej mnie tak nie nazywałeś - powiedziałam cicho. - A czy nie jestem dla ciebie taki jak wszyscy inni? Nie zamierzał się ze mną łatwo obejść. Zraniłam go odrzuceniem i musiałam to naprawić. Zasługuje, aby wiedzieć, że miał rację od samego początku, a ja byłam po prostu wystraszona. Gdy nakrzyczał na mnie, że uciekam od niego i od nas, to miał rację i nie podobało mi się to. Przyklękłam na trawie na tyle powabnie, na ile pozwalała mi spódniczka. Chciałam móc spojrzeć prosto w te niebieskie oczy i przeprosić. - Jax— - Tutaj jesteś! - usłyszałam przerywającą mi dziewczynę, idącą przez dziedziniec. 97 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Odwróciłam się, aby zobaczyć, że była to Audrey ze swoimi kręconymi, brązowymi włosami spiętymi na czubku głowy. Jaxon przeklął pod nosem i zatrzasnął podręcznik. Cholera, czy ona teraz będzie chodzić z nami na uczelnię, czy coś? Odwróciłam się ponownie do Jaxona, patrząc na niego pytająco. Jednak on był zbyt zajęty patrzeniem na nią. - Wszędzie cię szukałam, Jaxy. - Fuj, natychmiast znienawidziłam to zdrobnienie. Nie wiedziałam czy to dlatego, że wyszło z ust Audrey, czy po prostu ogólnie było tragiczne, ale nie chciałam tego słuchać. Wstałam i podniosłam torbę z trawy. - Co tutaj robisz, Audrey? Powiedziałem, że przyjdę się z tobą zobaczyć w mieszkaniu po zajęciach. - Brzmiał na sfrustrowanego. Zauważyłam, że obrócił daszek czapki do tyłu i również wstał. Zgaduję, że teraz jego spokój był całkowicie zakłócony. - A co, nie mogę spędzić czasu z moim mężulkiem?16 Poza tym nie wygląda na to, żebyś był na zajęciach - powiedziała patrząc wprost na mnie. Jak do cholery właśnie go nazwała? - MĘŻULEK? - sapnęłam patrząc na Jaxona. Był żonaty? Był żonaty kiedy ze sobą spaliśmy? Zaczęłam się od nich oddalać. - Audrey, zamknij się do cholery - wrzasnął Jaxon. Zacisnął mostek swojego nosa i kiedy wyciągnął do mnie rękę, pokręciłam głową i nie przestałam się wycofywać. - Emerson, proszę! Nie odwróciłam się za siebie, ani nie odpowiedziałam, ale mogłam usłyszeć z oddali jak surowym tonem rozmawia z Audrey. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje. Kto do cholery bierze ślub na studiach, albo jeszcze przed studiami? Dlaczego Jaxon uganiał się za innymi, skoro był żonaty? Przebiegłam całą drogę do parkingu zamierzając pobiec prosto do domu, lub załapać się na autobus, gdyby jakiś czekał na odjazd. I oto byłam tutaj, po raz kolejny uciekając przed Jaxonem. Gdy dotarłam do parkingu, Jace siedział na ogonie ciężarówki ponownie czytając chyba z czterech podręczników. Kiedy spojrzał w górę i zobaczył moją twarz, jego własna zapadła się. Odskoczył od ciężarówki i zaczął biec w moim kierunku. Chwycił mnie za ramiona i pochylił się, aby spojrzeć mi w oczy. - Jest żonaty? - wrzasnęłam na niego. Opuścił ręce i odsunął się. - Cholera...
16
Yyy... co!?
98 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Nie obchodzi mnie jaki jest wasz braterski kodeks, ale nie uważasz, że to jest coś, o czym powinnam wiedzieć? - Ponownie zaczęłam iść. Moje ciało było podenerwowane, tak jakbym nie mogła kontrolować tego bolesnego, przepływającego przeze mnie prądu. Sięgnął do mnie, aby mnie zatrzymać. - Em, to nie tak jak myślisz. - Już mnie to nie obchodzi. Ta cała sprawa ze "związkiem" już jest zbyt bolesna, a nawet się jeszcze nie zaczęła. To właśnie dlatego nie chciałam podążać tą ścieżką i stworzyłam swoje zasady. Poddaję się! - krzyknęłam. - Po prostu zatrzymaj się na chwilę, Em. Pozwól, że przynajmniej zabiorę cię do domu, gdzie będziemy mogli o tym pogadać - błagał. - Zapomnij o tym, Jace. Zobaczymy się później. W tej chwili wolałabym się przejść. Kontynuowałam oddalanie się od parkingu, a on nie poszedł za mną. W drodze powrotnej, zdecydowałam się zadzwonić do Quinn mając nadzieję, że będzie w stanie odebrać. Odebrała po trzecim sygnale i wiem, że jej przeszkodziłam, bo powiedziała mi szeptem "zaczekaj". - Co jest, Emmy? - Audrey nazwała Jaxona swoim mężulkiem. - CO? - zapiszczała. - Emmy, to stuknięta suka, po prostu pogadaj z Jaxonem. - Quinn, a co jeśli on jest żonaty? - Zabiję Cola. Muszę iść, ale zobaczymy się później w domu. - Do zobaczenia. Powinno mi być szkoda Cola, ale tym razem tak nie czułam. Powinien być moim najlepszym przyjacielem; czy nie powinien dbać o to, co dla mnie najlepsze? Powrót piechotą zajął mi więcej czasu, niż powinien. Chciałam tylko położyć się na swoim łóżku i zadręczać się przez kilka godzin. Później wytarłabym oczy i ruszyła do przodu. To nie byłam ja; nie smuciłam się z niczyjego powodu. Ale w tej chwili, po prostu potrzebowałam kilku godzin, aby się nad sobą użalać. To miłe kiedy ma się takich bliskich przyjaciół. Kocham to, naprawdę, ale wtedy nie masz prywatności, ani chwili samotności. Ludzie czują się swobodnie ciągle wchodząc bez pukania do mojego pokoju. Zwłaszcza Jaxon. Leżałam na łóżku ze słuchawkami w uszach i zamkniętymi oczami słuchając wściekłej, rockowej muzyki, ponieważ zawsze wyciągała mnie z dołka, kiedy dosłownie poczułam jak drzwi mojego pokoju zamykają się z trzaskiem.
99 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Moje oczy gwałtownie otworzyły się, aby zobaczyć Jaxona stojącego przed zamkniętymi drzwiami mojego pokoju, wyglądającego na niezwykle wściekłego. Cała prawa strona jego twarzy płonęła czerwienią i miał duże rozcięcie tuż nad brwią, z którego w dół jego twarzy spływała krew. Spływała już po jego policzku, prosto na koszulkę. Zauważyłam również, że jego dłonie były mocno zaciśnięte w pięści. Wyskoczyłam z łóżka, aby znaleźć ręcznik, który mogłabym przyłożyć do jego twarzy. - O Boże, co ci się stało? - krzyknęłam, wyrywając słuchawki z uszu. Porwałam myjkę z szafy i podeszłam do niego, aby pomóc mu się oczyścić. Chwycił mnie i zderzył swoje usta z moimi. Przez chwilę, zapomniałam o moim odrzuceniu, jego "żonie" i nawet o jego krwawiącej twarzy. Istnieliśmy tylko ja i on, z niczym pomiędzy. Tak bardzo się za nim stęskniłam. Tęskniłam za uczuciem jego ciała pod moimi dłońmi. Zanim byłam na to gotowa, odsunął się i przerwał pocałunek. - Jesteś już gotowa, aby mnie wysłuchać? - zapytał zachrypniętym głosem i mogłam stwierdzić, że pocałunek miał na niego taki sam wpływ, jak na mnie. - Pozwól, że najpierw przyniosę rzeczy potrzebne do oczyszczenia rany. - Wyszłam z pokoju, zanim moja twarz przybrała taki sam czerwony kolor, jak jego. Wzięłam wszystkie rzeczy potrzebne do pierwszej pomocy, które miałyśmy z Quinn w łazience. Kiedy wróciłam do pokoju, siedział na krześle przy biurku, a ja wskazałam na jego koszulkę. - Zdejmij ją. Jego pozbawiona obrażeń brew uniosła się na mnie pytająco, aczkolwiek uśmiechał się na moją prośbę. - Twoja koszulka się niszczy, bo zostaje zakrwawiona przez twoją poranioną twarz odpowiedziałam na jego pewne siebie spojrzenie. - I tak jest już zakrwawiona, więc co za różnica? - zapytał, ale tak czy siak sięgnął za głowę, aby ją zdjąć. Kochałam sposób, w jaki zdejmował koszulki. Zebrałam w sobie każdą cząstkę siebie, aby nie przesunąć dłońmi w górę jego mięśni, aż do szyi. Chciałam położyć usta na tatuażu obejmującym jego prawe ramię. - Zamierzasz mi powiedzieć dlaczego połowa twojej twarzy jest rozwalona? - Zamierzasz ze mną porozmawiać bez uciekania? - Słusznie. Porozmawiam - odpowiedziałam, pochylając się spokojnie, aby obejrzeć jego brew. - Prawdopodobnie powinieneś mieć założone szwy.
100 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Nie, do cholery, nie potrzebuję szwów. Po prostu przyklej plaster. - Chwycił moje biodra i usadowił mnie na swoich kolanach z moimi nogami owiniętymi dookoła niego. Instynktownie chwyciłam jego nagie ramiona, aby się podeprzeć. Kiedy spojrzałam na niego pytająco, wzruszył ramionami. - Żebyś mogła bliżej się temu przyjrzeć, pielęgniarko Emerson. - Obserwowałam jak uśmiech wypływa na jego twarz. Trudno było się oprzeć swawolnemu Jaxonowi. Klepnęłam go w czoło, powyżej rany nad brwią, aby mu przypomnieć, że najpierw ma co nieco do wyjaśnienia. - Byłem na parkingu, bo chciałem cię znaleźć, kiedy ten idiota Cole pojawił się rozwścieczony, wrzeszcząc na mnie. Jak pojebany zaczął mnie walić po twarzy. Był wkurzony - zaśmiał się lekko. - Wiedziałem, że ma do tego prawo, więc go nie powstrzymałem. Jednak Jace wkroczył do akcji po kilku niezłych ciosach. Jestem pewien jak cholera, że mógł go powstrzymać wcześniej, ale wydaje mi się, że też jest na mnie wkurzony. - Cole to zrobił? - wrzasnęłam. Ta rana była naprawdę głęboka; nie miałam wątpliwości, że potrzebował szwów. Kiedyś otworzyłam szafkę kuchenną, a filiżanka z najwyższej półki spadła prosto na moją twarz. Rozcięła mi skórę na policzku, tuż pod okiem. Lekarz na oddziale nagłych wypadków nie chciał założyć szwów tak blisko oka, więc wysłał mnie do domu z pudełkiem plastrów do zamykania ran. Zostało mi ich kilka, więc mogłam ich użyć na jego brew, aby utrzymać ranę w zamknięciu i mając nadzieję, że zagoi się bez infekcji, czy blizny. - Tak, chyba wreszcie zmęczyło go moje psucie spraw między nim, a Quinn, bo wkurzyła się na niego, że nie powiedział ci o Audrey. Ludzie, nie wchodźcie w drogę temu kolesiowi i jego dziewczynie. Jęknęłam. - Dopiero co zaczęli związek, a my ciągle coś między nimi psujemy. Jestem okropną przyjaciółką - kontynuowałam zmywanie krwi i próbowałam delikatnie zdrapać miejsca, gdzie już zdążyła zaschnąć. Kiedy wszystko było czyściutkie, rozprowadziłam na ranie maść. On wciąż siedział w ciszy, obserwując moją twarz, podczas gdy pracowałam. Co jakiś czas nawiązywaliśmy kontakt wzrokowy i musiałam się zmuszać, aby go przerywać, zanim zaczęłabym robić z nim coś, czego nie byłabym w stanie zatrzymać. Musiałam się dowiedzieć kim była Audrey i czego mi jeszcze nie powiedział. Wciąż patrzył mi w oczy, kiedy złączyłam jego ranę i zaaplikowałam plaster, aby mocno przytrzymywał skórę na swoim miejscu. Gdy skończyłam, opuściłam dłonie na kolana. - Nie jestem żonaty, Emerson. - Powoli wypuściłam oddech, który nieświadomie wstrzymywałam. - Jednak kiedyś byłem.
101 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Oddech który dopiero co wypuściłam, został ponownie zassany. Położył czoło na moim ramieniu, podejrzewam że po to, aby nie patrzeć na mój wstrząśnięty wyraz twarzy. - Powiedziałem ci, że nie mam prawa nikogo osądzać. Byłem kretynem. - Uniósł głowę, aby ponownie na mnie spojrzeć. Miał smutną twarz, udręczoną wyrzutami sumienia. Spróbowałam delikatnie wygładzić zmarszczki na jego twarzy, ostrożnie omijając rozcięcie. W szkole średniej trochę mi odbiło i zacząłem umawiać się z Audrey. Na ostatnim roku, zaraz po tym jak ukończyłem osiemnaście lat, zaszła w ciążę. Była na mnie wkurzona i naciskała, żebym zrobił coś, aby to naprawić. Nie mogłem nikomu powiedzieć; byłem sobą zawiedziony. Nie powiedziałem mamie, ani nawet Jace'owi. Wymknąłem się z nią, aby wziąć ślub, kiedy oboje mieliśmy osiemnaście lat. Myślałem, że to jest te naprawienie sytuacji, skoro miała urodzić moje dziecko. - Ponownie oparł czoło na moim ramieniu. - Wow, dziecko? - wyszeptałam. Nie mogłam sobie nawet wyobrazić posiadania dziecka w wieku trzydziestu lat, a co dopiero w wieku osiemnastu. - Skoro już nie jesteś żonaty, to co się stało? - zapytałam. - Cóż, po tym jak wzięliśmy ślub, powiedziałem mamie. Wściekła się i wyzwała mnie od idiotów na tyle sposobów, na ile tylko mogła wymyślić. Później się uspokoiła i zapytała, czy mam pewność, że to moje dziecko. Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałem. Nigdy nawet nie dopuściłbym do siebie myśli, że Audrey mogłaby mnie oszukać. Jasna cholera, ale byłem zaślepionym debilem. Cała ta historia była pokręcona. Teraz nienawidziłam Audrey jeszcze bardziej. Chciałam ją w tej chwili znaleźć i zrobić jej jedną, lub dwie szramy na policzku. Albo i dwanaście. Kto przy zdrowych zmysłach zdradziłby tego przystojnego i troskliwego mężczyznę, siedzącego tuż przede mną? Podniósł głowę. - Z dużym oporem ze strony Audrey, wreszcie udało nam się ją namówić do zrobienia testu na ojcostwo i okazało się, że to było dziecko jej nauczyciela fizyki, a nie moje. Przysporzyła wszystkim mnóstwo problemów. Nie to, że ja, czy nasz nauczyciel nie byliśmy równie winni. Moja mama znalazła prawnika do anulacji naszego małżeństwa z powołaniem się na mój idiotyzm i oszustwo Audrey. Przed unieważnieniem, trener Chase dowiedział się o wszystkim i to właśnie wtedy zawiesił moje stypendium oraz granie w drużynie na dwa lata. Powiedział, że jeśli zrobię ze wszystkim porządek do czasu ukończenia szkoły, to mogę do niego wrócić. Moja mama jest najlepsza, zajęła się wszystkim jeszcze zanim ukończyłem szkołę średnią, ale trener nie przywrócił mojego stypendium ani na pierwszy, ani na drugi rok studiów. Wypuścił oddech ulgi, a jego ramiona się rozluźniły, jakby wyjawienie tego wszystkiego było dobrym posunięciem. Cole także powinien być teraz nieco szczęśliwszy. - Cieszę się, że jednak nie jesteś żonaty - uśmiechnęłam się do niego lekko. - A to dlaczego? - pochylił się w moją stronę i szepnął poniżej mojego ucha. 102 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Bo przeraża mnie wyobrażenie, że przespałam się z żonatym facetem odpowiedziałam jednym tchem. - Cóż, zatem to cholernie dobrze, że nie jestem, co? - zaczął mnie całować za uchem, przesuwając się w kierunku szyi. Moje uda impulsywnie zacisnęły się dookoła jego bioder. Poczułam jak jego dłonie pojawiają się po obu stronach moich nóg przesuwając spódniczkę w górę, dopóki nie była zebrana wokół mojej talii, po czym od tyłu przycisnął mnie do siebie. Wreszcie przesunął usta naprzeciwko mnie. Wychyliłam się i chwyciłam jego dolną wargę w zęby. Przestrzeń między moimi udami zadrżała, kiedy usłyszałam jego jęk. Nagle, ściskał mocniej moje plecy, a jego język przesuwał się po moim, zapierając mi dech. Kiedy zaczęliśmy podkręcać tempo, odsunęłam się. - Zaczekaj. Przestań - sapnęłam. Wcisnął twarz w zagłębienie mojej szyi i jęknął. - Teraz tu jesteś, ale po wszystkim pójdziesz do łóżka z Audrey; to mnie dobija. - Co, do cholery? Nie, nigdy bym tego nie zrobił. Nigdy bym ci tego nie zrobił, nawet bym jej ponownie nie dotknął. - Jego brwi wystrzeliły w górę i wyglądał na zniesmaczonego. Jego ekspresja sprawiła, że zachichotałam. - Zatem dlaczego u ciebie mieszka? - zapytałam, jeszcze bardziej zdezorientowana. Westchnął sfrustrowany - Ugh... minęły trzy lata, a ta dziewczyna wciąż wszystko psuje. Pojawiła się tutaj mając nadzieję, że przyjmę ją z powrotem. Miałbym zapomnieć o tym, że ma dziecko z innym facetem, że mnie zdradziła i o tym, że uważam ją za wstrętną. Przez cały tydzień próbowałem się jej pozbyć. Wreszcie kupiła bilet na samolot, ale wylatuje dopiero jutro rano. Po tych słowach, moje palce przebiegły po pasie jego spodni. Mogłam go poczuć przez jego jeansy i nagle miałam dosyć gadania o tej lasce. Jaxon pochylił się, aby schwytać moje usta. - Mmm... Emerson, tęskniłem za tobą - powiedział jęcząc. Zdjął mi koszulkę przez głowę. - Ja też za tobą tęskniłam - powiedziałam w jego usta. Podniósł mnie jedną ręką, podczas gdy drugą rozpiął pasek i opuścił swoje spodnie wraz z bokserkami. W chwili gdy poczułam jego ciepło między nogami, wypuściłam z siebie poszarpany oddech. Kiedy odchyliłam się, żeby otworzyć szufladę biurka, zacisnął palce po bokach mojego ciała na tyle mocno, aby mnie przytrzymać na miejscu. Sięgnęłam do szuflady i kiedy ją otworzyłam, wyciągnęłam z niej małe opakowanie. Szybko wziął je ode mnie i
103 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
rozdarł w celu otwarcia. Sięgnął w dół, rozerwał moje majtki na dwa kawałki rozszarpanego jedwabiu i rzucił je na ziemię. - Wiem, że chcesz być jedynie przyjaciółmi. Jednak wolę to, aniżeli ciebie wciąż uciekającą ode mnie - wyszeptał mi do ucha, podczas gdy się we mnie wsuwał. Cholera. To nie jest to, na co miałam nadzieję. Spędziłam cały swój czas upewniając się, że będziemy tylko przyjaciółmi, więc skąd miałby wiedzieć, że coś się zmieniło? Wiedziałam, że nie mogę w tej chwili przeprowadzić tego typu rozmowy. Nigdy nie byłam niczyją dziewczyną, nie mówiąc o tym, że nikt mi tego nie zaproponował. Jak mogłam na niego wielokrotnie wrzeszczeć, żeby zostawił mnie w spokoju, a później spodziewać się, żeby robił coś przeciwnego? Poczułam ciepłą dłoń unoszącą mój podbródek, abym spojrzała mu w oczy. - Hej, czy ktoś kiedykolwiek powiedział ci jakie to niszczące dla męskiego ego, kiedy dziewczyna patrzy w przestrzeń podczas seksu? Podniosłam się na kolanach, aby ponownie na niego naprzeć. Później pochyliłam się, aby go pocałować i powiedziałam - Jestem tutaj. Pół godziny później, byłam spocona i omdlała na klacie Jaxona. Opierałam głowę na jego ramieniu, dysząc. On miał głowę opartą o zagłówek krzesła, równie wykończony i pozbawiony tchu. Przebiegał delikatnie opuszkami palców po moich nagich plecach. - Hej, więc po co tamtego popołudnia przyszłaś do mnie na dziedzińcu? - Um... chciałam odzyskać od ciebie mój podręcznik do dziennikarstwa. Jestem daleko w tyle - powiedziałam, tchórząc. - Przyniosę ci go - powiedział, pochylając się do mnie, a później spojrzał przez moje ramię. - Cholera, w pewnym momencie powinniśmy przenieść się na łóżko; to chyba będzie lepsze dla twoich nóg - zassał oddech. - Kiedy tylko zechcesz - powiedziałam, wtulając się w jego pierś. Nagle podniósł mnie, przeniósł nas na łóżko i odsunął całą pościel. Upadł na plecy ze mną na swojej klacie, po czym przekręcił mnie na plecy. Kiedy ustawił się nade mną, zachichotałam. Nie miałam na myśli, że ma to zrobić od razu, ale sposób w jaki na mnie patrzył, sprawił że byłam gotowa na powtórkę. Ciągnął moją zmiętoloną spódniczkę w dół, dopóki nie zsunęła się z moich nóg. Później rzucił ją za siebie, zanurkował i zaczął całować moją szyję.
104 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 11 Tylko ja? Następne półtora miesiąca minęło irytująco normalnie. Byłam ogromnym tchórzem. Po prostu nie miałam odwagi przyznać się Jaxonowi, że darzę go prawdziwymi uczuciami i że chciałam dać szansę związkowi. Kontynuowaliśmy zatem naszą przyjaźń, nie ważne jak bardzo doprowadzało mnie to do szaleństwa. W ciągu minionego miesiąca przebiegłam setki frustrujących seksualnie kilometrów. Miałam nadzieję, że moja euforia biegacza zrekompensuje brak innych euforii. 17 Ale nawet później, kiedy biegłam po chodniku, nie byłam w stanie dotrzeć do tego momentu. Biegłam dalej i szybciej, robiąc wszystko aby osiągnąć te uczucie, ale wydaje mi się że moja euforia biegacza i spełnienie seksualne były w jakiś sposób powiązane. Odnalazłam przyjemność w tych wieczorach kiedy ja nie pracowałam, a Jaxon pracował. Zawsze zostawałam w domu, aby posłuchać go w radiu. Nie miał wielu okazji, aby mówić, ponieważ główny prezenter radiowy prowadził audycje przez większość czasu, podczas gdy on biegał po biurowcu załatwiając sprawy. Ale kiedy przejmował mikrofon, przytulałam się do głośnika wsłuchując się w ten wspaniały głos. To było pokrzepiające, mimo tego, że tak naprawdę nie mówił stricte do mnie. Razem w Jaxonem wciąż spotykaliśmy się przed i po zajęciach. Kilka razy w tygodniu przychodził się do mnie pouczyć. Kiedy spędzaliśmy mało czasu w ciągu dnia, robiłam mu lunch, a czasami kiedy nie pracowałam, to przygotowywałam obiad dla całej naszej piątki. Popołudniami wiele razy kręciliśmy ze sobą kiedy wszyscy inni byli na uczelni, ale nie uprawialiśmy ponownie seksu. Nie byłam pewna dlaczego; po prostu nigdy nie posunęliśmy się za daleko. Skończyło się na tym, że musiałam opuścić kolejny mecz, aby wynagrodzić Ed'owi swój niespodziewany tydzień nieobecności. Byłam w stanie to zrobić. Obecnie byliśmy niepokonani i zabawnie było oglądać jak Dalton wyobrażał sobie, że teraz Jaxon był jego najlepszym kumplem. Na każdej imprezie Dalton ciągnął go, aby ten był dla niego pewnego rodzaju skrzydłowym. Quinn i ja wyjechałyśmy do domu na krótką, czterodniową przerwę z okazji Święta Dziękczynienia. Miło było spędzić ten czas z Ellie i Charles'em. Naprawdę nie mogłam się doczekać czasu sam na sam z Quinn, ale ona ciągle chodziła nadąsana i przygnębiona z tęsknoty za Colem. Wyjechał do domu z Jace'm i Jaxonem, aby zobaczyć się ze swoimi
17
Chodzi tutaj o ekstazę :) W oryginale jest "highs" co można uznać za uniesienia, euforie i właśnie ekstazy :)
105 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
rodzinami. Nie wiem dlaczego kłopotali się powrotem do domu, skoro większość czasu spędzali na rozmowach telefonicznych między sobą. Od czasu do czasu dzwoniłam do Jaxona i kiedy odpowiadał wydawał się być zajęty, więc nie zamęczałam go. Napisał do mnie kilka razy, ale tak ogólnie to nic między nami się nie działo. W ciągu ostatniego miesiąca byliśmy na wielu imprezach organizowanych przez bractwa. Cole i Quinn zazwyczaj przez cały czas tańczyli. Jaxon wił się przez tłum na parkiecie i z każdym rozmawiał. Jace wpadał na chwilkę, ale nie był typem imprezowicza. Moją drugą naturą było znalezienie sobie jakiegoś chłopaka z bractwa, pójście z nim na górę i zabawienie się. Cząstka mnie chciała odzyskać dawną siebie, żebym mogła najzwyczajniej spiknąć się z jakimś przypadkowym, seksownym kolesiem, a później wrócić do cieszenia się wieczorem. Od czasu kiedy pojawił się Jaxon, nie potrafiłam już tak postępować i było to bardziej niż frustrujące. Chodziłam z nimi na górę i zaczynaliśmy się obściskiwać. Ale z jakiegoś powodu, nie mogłam zmusić swojego ciała, żeby pójść o krok dalej. Zazwyczaj po jakichś dziesięciu minutach zalotów, na które nie reagowałam, albo kiedy stawali się zmęczeni moimi ciągłymi odmowami, wstawali i zostawiali mnie samą. Podczas pierwszych kilku razy gdy to się stało, próbowałam zakraść się z powrotem na dół, tak żeby ludzie nie widzieli mojej ścieżki wstydu. Mimo tego, że tak naprawdę nic nie zrobiłam, to wszyscy tutaj znali moją reputację. Głównie starałam się unikać Jaxona; to wydawało się złe, aby wiedział, że nawiązywałam z kimś innym jakikolwiek kontakt fizyczny. Kiedy wreszcie udawało mi się zejść na dół, on prawie zawsze zaczynał mnie szukać, aby upewnić się, że wszystko było okej. W końcu przestałam się przejmować tym, czy zobaczy jak schodzę po schodach, czy też nie. Jego spojrzenie zawsze odnajdywało mnie schodzącą po schodach i zawsze dawał mi sygnał podniesionego kciuka. Odpowiadałam tym samym dając mu do zrozumienia, że było ze mną w porządku. Jestem taką kłamczuchą. Po przerwie z okazji Święta Dziękczynienia, byłam więcej niż sfrustrowana; minęło zbyt wiele czasu, odkąd uprawiałam seks. Byłam zdeterminowana, że jeżeli nie wezmę się w garść i nie pogadam z Jaxonem, to będę musiała przespać się z kimś innym. Wszyscy byliśmy na imprezie Sig Alpha, która nosiła tytuł "Witajcie z powrotem po Święcie Dziękczynienia. Urządźmy sobie bibkę". Serio, dowolny powód żeby pić, tańczyć i uprawiać seks. Ci kolesie zorganizowali tą imprezę właśnie po to. Poszłam na górę z Eastonem, jednym z futbolistów i członkiem bractwa, a on zdjął koszulkę zaraz po tym jak weszliśmy do pokoju. Nie jestem pewna co sobie myślałam; Easton i ja spiknęliśmy się już wcześniej. Nie pamiętam, żeby miał tatuaż na bicepsie, ale może byłam zbyt pijana, aby to zauważyć ostatnim razem lub po prostu był nowy. Byłam zdeterminowana, aby pójść w jego ślady, ale w momencie kiedy przyjrzałam się temu tatuażowi, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Za bardzo przypominał mi ten, który miał Jaxon, z tym że tatuaż Jaxona był sto razy seksowniejszy. Następnie zaczęłam rozmyślać o wszystkim czego brakowało Easton'owi w porównaniu z Jaxonem.
106 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Siedziałam na krawędzi łóżka, a on pochylił się, położył ręce po bokach mojego ciała zwabiając mnie w pułapkę, podczas gdy całował moją szyję. Pozwoliłam mu to przez chwilę robić, mając nadzieję że mój popęd seksualny zacznie działać. Proszę, po prostu bądź normalna, Emerson. Po tym co odczułam jako pięć godzin, mimo że było to zapewne tylko pięć minut najdziwaczniejszych zalotów, wreszcie odepchnęłam go ze sfrustrowanym wydechem. - Kurwa, Em. Co jest z tobą? - warknął Easton. - Nie mam pojęcia. Usiadł wciągając koszulkę przez głowę. - Kiedyś było z tobą cholernie łatwo. Nie byłaś jedną z tych lasek, które potrzebowały słodzenia. Nie wiem dlaczego brzmiał na tak skołowanego. Nie był typem, który nagle mógł uprawiać seks tylko z jedną osobą. Wiedziałam, że skończy zgarniając inną laskę zanim skończy się ta noc. A ja? Miałam przed sobą kolejną, niezaspokojoną noc. Przepchnęłam się obok niego, a kiedy wychodziłam, zatrzasnęłam za sobą drzwi sypialni. Na korytarzu stał Jace oparty plecami o ścianę z jakąś blondyną, pochylającą się ku niemu i całującą jego szyję. Kiedy zobaczył moją twarz, wyprostował się i powstrzymał przyssaną do jego szyi dziewczynę kładąc dłonie na jej ramionach. - Wszystko w porządku, Emmy? - zapytał zmartwiony. - Tak, Jace. Nie przerywaj z mojego powodu - wskazałam na jego towarzyszkę. Kiedy szybko zbiegłam po schodach, nie było ani śladu Jaxona. Tak było chyba najlepiej, bo gdyby pokazał mi swój znak "okej", to ja prawdopodobnie uraczyłabym go środkowym palcem za przeklęcie mnie. Poszłam do kuchni, aby znaleźć tequilę i szklankę do szotów. Kiedy sypiasz z facetami z bractwa, to w końcu pokazują ci gdzie trzymają najlepszy towar. Sig Alpha trzymali swój ukryty w zmywarce, bo kto do cholery by tam zaglądał, kiedy jesz pizze z pudełka i pijesz drinki w plastikowych kubeczkach? Wychylałam pierwszego szota, kiedy Easton wyminął mnie biegnąc przez kuchnię, prosto na ganek. Wyjrzałam przez okno kuchenne i zobaczyłam grupę facetów siedzących na zewnątrz; pijących, palących i rozmawiających. W tej grupce dostrzegłam Cola i Jaxona z butelkami piwa w dłoniach. Easton nie domknął drzwi kiedy wychodził, więc mogłam usłyszeć jak wszyscy śmiali się z żartu, który właśnie opowiedział Garrett. Zaraz po tym jak Easton do nich dołączył, usłyszałam głos Jaxona. - Co jest z tobą, do cholery? Zrobiłeś coś Emerson? - podniósł się z siedzenia.
107 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Kurna, wyluzuj, Riley. Twoja kochana Emerson ma się dobrze i jest kurewsko nietknięta. Nie musisz tam biec i upewniać się, że z nią w porządku. - Zdecydowanie był sfrustrowany. Wszyscy się roześmiali i żartowali, że Jaxon zawsze sprawdzał co u mnie. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że przed twoim przyjazdem, wszyscy bezproblemowo ją posuwaliśmy? Kiedy było po wszystkim, zawsze miała się dobrze. Nie potrzebuje cię, żebyś ją sprawdzał. - Easton dał mu kuksańca. Usłyszałam odgłos szamotaniny, a następnie głośny trzask w akompaniamencie jęczącego Eastona. - Kurwa, co jest z tobą, Jax? - wrzasnął Easton. - Zamknij się, East. Zasługujesz na dwadzieścia razy więcej uderzeń za gadanie takiego gówna. Trzymaj język za zębami, albo razem z nim skopię ci tyłek. - Usłyszałam warknięcie Cola. Poczułam drobne dłonie na swoich plecach. - Co podsłuchujemy? - szepnęła Quinn przez moje ramię. - Nic - burknęłam i odsunęłam się od okna. Podeszła, aby wyjrzeć na zewnątrz i uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo. Westchnęłam, gdyż zostałam przyłapana na podsłuchiwaniu chłopaków. - Jestem całkiem pewna, że Jaxon właśnie przywalił Eastonowi. - Zrobił ci coś? - dopytywała się wściekłym głosem. - Nic, poza tym że powiedział prawdę. Myślę, że Jaxon nie lubi tej strony mnie. - Troszczy się o ciebie, Em. - Właśnie tego potrzebuję. Kolejnego, opiekuńczego przyjaciela - gderałam. Właśnie miała to skomentować, kiedy ponownie usłyszałyśmy podniesione głosy chłopaków. - Stary, i tak już nie ma z nią zabawy - skarżył się Easton. - Tak, przysięgam że zabrałem ją do swojego pokoju cztery razy w ciągu tego semestru, a ona po prostu odpływała myślami kiedy się całowaliśmy, po czym mnie odpychała. W zeszłym roku była bardziej wyluzowana. - Usłyszałam jak mówi Blake.
108 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Może to przez twoje ruchy, stary. Też bym nie chciał mieć styczności z twoim obrzydliwym tyłkiem - zażartował Cole. - Dotarłem do tego pieprzonego trzyrazowego limitu, więc nie wiem jaka jest teraz biadolił Micah. Inni kolesie wtórowali Blake'owi w narzekaniu. Zdrajcy, wszyscy co do jednego. Faceci nie powinni się spotykać i gadać o takich rzeczach. Zawstydzającym było również usłyszenie z jak wieloma kolesiami ostatnio "chodziłam na górę". Gdyby to było w zeszłym roku, to przespałabym się ze wszystkimi. Jaxon myślał, że teraz właśnie tak postępowałam. - Czekajcie, o czym wy gadacie? Nikt z was się z nią nie przespał w ciągu całego semestru? - Znajomy, południowy akcent dołączył do rozmowy. Kurde. Układał wszystko w całość. Kiedy usłyszałam rozbrzmiewające dookoła "nie", wypiłam kolejnego szota i wypadła z kuchni w kierunku frontowych drzwi. Wiedziałam, że będzie chciał wiedzieć dlaczego, a ja byłam wciąż przestraszona aby mu powiedzieć, że był jedynym facetem, z którym chciałam być. Że nigdy nie czułam z nikim takiej bliskości i poczucia bezpieczeństwa zanim go poznałam. Byłam również przerażona koniecznością wyjaśnienia mu, że mimo, iż go pragnęłam, to wiedziałam że będę straszna w związku. Będę to psuć i wkurzać go. Chociaż zdawało się że Jaxon ruszył do przodu, więc może wszystkie te obawy były zbędne. Właśnie kiedy dotarłam do drzwi, usłyszałam otwierające się tylne drzwi i wołającego Jaxona - Emerson! Nie zatrzymałam się i wiedziałam, że mnie nie widział, ponieważ zaraz po tym jak się wymknęłam, usłyszałam jak pyta Quinn czy wie gdzie jestem. Mam nadzieję, że moja najlepsza przyjaciółka i siostra potrafi się ze mną choć trochę zsolidaryzować. Gdy dotarłam na podjazd, zdałam sobie sprawę że nie mogę pojechać do domu. Nie miałam kluczyków do samochodu i byłam nietrzeźwa. Podeszłam do ciężarówki Jaxona, która była zaparkowana kilka domów dalej i opuściłam tylną klapę, 18 aby na niej usiąść. Jako że był listopad, na zewnątrz było trochę chłodno. W południowej Kalifornii nie było jako tako zimy, ale oceaniczna bryza była powodem gęsiej skórki na moich gołych
18
Nie znam się na słownictwie samochodowym, więc daję obrazek ;D Zapewne w książce chodzi właśnie o taki samochód z paką, ale niech już zostanie ciężarówka :)
109 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
nogach. Kolejny argument, przez który nigdy nie wyniosłabym się na północ; kochałam ubierać szorty i japonki przez cały rok. Kiedy musisz ubierać rękawiczki, czapki, szaliki i kozaki każdego roku, to właśnie moment kiedy mówię "pas". Mam babcię, która mieszka w północnej części Nowego Jorku i odwiedzamy ją raz w roku, na święta Bożego Narodzenia. Byłam nieszczęśliwa przebywając w takim zimnie. Kiedy tam byliśmy, spędziłam cały tydzień nie wychodząc na zewnątrz. Nagle, usłyszałam stąpające po chodniku buty, kroczące szybkim tempem. Wiedziałam, że to pewnie Jaxon bo on nigdy nie chce odpuścić. Wciąż był dosyć daleko i zorientowałam się, że nie będzie w stanie mnie zobaczyć, jako że samochód stał przodem do niego, a ja siedziałam na tyłach. - EMERSON! - warknął brzmiąc na nieco spanikowanego. Kontynuował bieg w dół ulicy i obserwowałam jak mnie wyminął. Jego ciało zastygło i okręcił się dookoła, żeby na mnie spojrzeć. Nawiązałam kontakt wzrokowy kiedy kroczył w moim kierunku ze zdeterminowanym wyrazem twarzy. Powietrze wokół mnie ociepliło się, a między nami było obecne napięcie. Podszedł do mnie i położył dłonie na moich kolanach. Jęknęłam, kiedy rozchylił moje nogi, żeby jeszcze bardziej zbliżyć się do mnie, podczas gdy jego dłonie spoczęły na moich udach. Swoim upajających, niskim głosem, zapytał - Ty lekkomyślna, irytująco piękna dziewczyno, dlaczego jesteś tutaj sama? Nie wiesz, że nie jest bezpiecznie przebywać na ulicy z tymi wszystkimi pijanymi, kretyńskimi dupkami z bractwa? - Ukrywałam się - przyznałam potulnie. - Dlaczego mnie torturowałaś, każąc mi myśleć że sypiałaś z tymi wszystkimi kolesiami? - wskazał na dom bractwa. - Bo chciałam się z nimi przespać. - Patrzyłam jak się krzywi i wiedziałam, że muszę to sprostować. - Mam na myśli, że chciałam CHCIEĆ się z nimi przespać. Nie lubię Emerson; jest zbyt dezorientująca i skomplikowana. Chciałabym być ponownie Em. Ale za każdym razem kiedy szłam na górę z jednym z nich, zawsze tchórzyłam. - Ostatnie zdanie wypowiedziałam ciszej, niż szept. Poczułam, jak jego dłonie zaciskają się na moich udach. Wyobraziłam sobie jakie to uczucie, kiedy te dłonie mnie podnosiły, tak jak zawsze to robił. Teraz chwycił moje nogi, aby owinąć je sobie wokół talii. Przysunęłam się do niego jeszcze bardziej, tak żeby był jeszcze bliżej między moimi udami. Przeniósł twarz do mojego policzka i nosem odsunął na bok moje włosy, tak żeby mógł zakopać się w zagłębieniu mojej szyi. Sapnęłam na jego bliskość. Półtorej miesiąca było dla mnie zbyt długim okresem czasu. Jęcząc, powiedział - Kurwa, doprowadzasz mnie do szaleństwa. Jedynym powodem, przez który znoszę przychodzenie na każdą z tych imprez, jest to, że jakaś szalona, 110 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
masochistyczna część mnie musi się upewnić, że kiedy wychodzisz z tych sypiali, to nic ci się nie stało. Ale za każdym razem kiedy patrzę, jak idziesz na górę z jakimś nowym idiotą, błagam Cola, żeby powstrzymał mnie przed pójściem tam, spraniem kolesia na kwaśne jabłko i przerzuceniem sobie ciebie przez ramię, bo wiem że byś się na mnie wkurzyła - wypuścił długi oddech. - Emerson, powiedz mi czego chcesz. - Każde słowo wypowiedział niskim i surowym tonem. Chwyciłam szlufki jego jeansów tak mocno, jak tylko byłam w stanie i przemówiłam wprost do jego klatki piersiowej. - Nie wiem jak. - Podniosłam głowę, aby przebiec ustami po linii jego szczęki. Zdawało się, że w tej chwili nieświadomie ściskał moje uda i jestem pewna, że jutro będę tam miała siniaki. Z radością je przyjmę, jeśli to oznacza, że będę mogła spędzić z nim dzisiejszą noc. - Powiedz, że mnie chcesz - szepnął. - Chcę ciebie. - Zawsze. - Tylko mnie? - Tylko ciebie. - Czy kiedykolwiek był ktoś inny? Zaczął grzebać w kieszeniach swoich spodni. Kiedy znalazł to, czego szukał, wyciągnął długopis. W momencie kiedy go zobaczyłam, wiedziałam co chciał zrobić więc wyciągnęłam do niego swoją rękę, spodem dłoni w kierunku jego twarzy. Uśmiechnął się szeroko na moją pewność siebie i chwycił mój nadgarstek, aby ją odwrócić. Zamknęłam oczy i pozwoliłam aby pochłonęło mnie łaskotanie kulkowego długopisu. W tej chwili, nie obchodziło mnie co pisał, byleby tylko kontynuował tę przyjemność na mojej skórze. Szybko skończył, zamknął moją dłoń w pięść i pocałował moje palce. Powoli rozwinęłam piąstkę, aby przeczytać wiadomość, która była napisana wyraźnie na całej powierzchni mojej dłoni. Jedno słowo, które głosiło znacznie więcej. Moja. Uniosłam oczy ku niemu i przytaknęłam. Szybko wsunął dłonie pode mnie i uniósł mnie z oplecionymi nogami dookoła jego talii. Zatrzasnął klapę samochodu i ruszył w stronę drzwi kierowcy. Nie wiem kto pierwszy do kogo się pochylił, ale nasze usta był zmiażdżone w pocałunku i ponownie czułam się bezpieczna w jego ramionach. Bezpieczna od samej siebie. - Masz kluczyki? - spytałam w jego usta. - Nie, nie potrzebuję ich. - Obserwowałam jak wprowadził kombinację cyfr na bez kluczowym systemie wejścia, znajdującym się tuż nad klamką. Byłam zdezorientowana w jaki sposób pojedziemy do domu nie posiadając kluczy, ale w tej chwili nie potrafiłam znaleźć powodu, aby się tym przejmować. 111 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Nie otworzył przednich drzwi. W zamian, otworzył tylne i wśliznął się do środka ze mną, wciąż przytrzymując mnie jedną ręką. Zamknął za nami drzwi i przyciemnił szyby do koloru nocnego nieba zapewniając nam całkowitą prywatność. Kiedy spojrzałam na niego ze zdezorientowaniem, powiedział - Nie mogę prowadzić. Za dużo wypiłem, ale nie mogę czekać do momentu aż reszta będzie gotowa, aby wrócić do domu. - Ponownie zderzył swoje usta z moimi. Odsunęłam się i spojrzałam w te cudowne oczy. Miał lekką bliznę tuż nad brwią, gdzie uderzył go Cole, więc wyciągnęłam szyję i pocałowałam ją delikatnie, a jego oczy się zamknęły. Odepchnęłam się od jego klaty i uklękłam na podłodze między jego nogami. Spojrzał w dół, na mnie, spod swoich długich rzęs, a spojrzenie którym mnie obdarzył, zachęciło mnie. Sięgnęłam do niego, odpięłam guzik i rozpięłam jego spodnie. - Bez bielizny? - uśmiechnęłam się do niego, kiedy wyciągnęłam jego penisa. Jęknął kiedy owinęłam wokół niego dłonie. Kiedy pochyliłam głowę, usłyszałam jak jego głowa uderza w znajdującą się za nim szybę. Kontynuowałam wpatrywanie się w niego przez cały czas kiedy moje usta przesuwały się w górę i w dół, ponieważ emocje przepływające przez jego twarz były dla mnie wystarczającą podnietą. Jego błękitne oczy wyglądały na niesamowicie srebrne w świetle księżyca. - Kurwa, mała, to jest cudowne uczucie. - Kochałam czułe określenia wypływające z jego ust. - Ale nie musisz tego robić, chodź tutaj - pociągnął mnie za ramiona. - Masz kondom? - Cholera... - zamknął oczy z frustracji. - Pozwól mi to zrobić. Chcę tego. - To była prawda, chciałam tego. Skoro nie potrafiłam mu powiedzieć co do niego czułam, to chociaż chciałam spróbować mu pokazać. Po tym jak z powrotem zapakowałam go w spodnie, wróciłam na jego kolana i wtuliłam się w jego szyję. Był taki ciepły i miał na sobie delikatną poświatę potu, powstałą na skutek wysiłku.19 Zapach wody kolońskiej zmieszany z jego potem był odurzającą miksturą. Po prostu tam siedzieliśmy, niewiadomo ile. Jego palce przebiegały po moich włosach, podczas gdy ja słuchałam uderzeń jego serca, bijącego wolnym, normalnym tempem. - Co jest do cholery z moją ciężarówką? - Natychmiast wyprostowaliśmy się, kiedy z zewnątrz dotarł do nas głos Jace'a. - Okna są zaparowane!
19
Dla jasności: zrobiła mu dobrze ustami ;p Ja na początku myślałam, że kochali się bez gumki ;p
112 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Zaraz po tym, usłyszałam irytujący śmiech Cola. - Stawiam pięćdziesiąt dolców, że Jax poszedł się upewnić, czy z Em wszystko w porządku. - Słyszałam kpiarski ton w jego głosie, kiedy wypowiedział słowa "w porządku". - Ludzie, powinniśmy wracać. Poczekać dopóki... oni... skończą... no wiecie powiedziała niezręcznie Quinn. Pchnęłam lekko Jaxona, aby przykuć jego uwagę. Powinniśmy im powiedzieć, że byliśmy grzeczni i zdecydowanie chcieliśmy wrócić do domu. Nie musiałam nic mówić, bo wiedziałam, że czuł to samo. Pchnął drzwi na oścież. - Właźcie tutaj, dupki. - Hej! Nie nazywaj mojej dziewczyny dupkiem - krzyknął Cole i owinął rękę wokół ramion Quinn. Patrzyłam jak całuje ją w skroń. - Co? Nie! Quinn, przysięgam że nie mówiłem tego do ciebie - spojrzał na nią przepraszająco. Jego oczy niczym u szczeniaczka były niezwykle słodkie. Gdyby kiedykolwiek spojrzał tak na mnie, dałabym mu wszystko czego by zapragnął. - Nie przejmuj się, Jax. Wiem, że nie mówiłeś o mnie - odpowiedziała Quinn kiedy klepnęła Cola w klatę. - Daj mu spokój, Coley. - Cole się skrzywił na moje ulubione przezwisko wypływające z ust jego dziewczyny. Spojrzał na mnie sarkastycznie. - Ems, czy kiedykolwiek podziękowałem ci za to przezwisko? Bo na serio, jest najlepsze... - Wszyscy mogliśmy usłyszeć jego głos ociekający satyrą, co sprawiło że wszyscy poza nim, pialiśmy ze śmiechu. Jace zawiózł nas do domu; nigdy nie widziałam, żeby pił. Jeśli już szedł z nami na imprezę, to był na tyle miły, że zostawał naszym kierowcą. W tym momencie byłam tak szczęśliwa z tą czwórką. To było niesamowite jak bliscy się sobie staliśmy w ciągu zaledwie kilku miesięcy. Czułam, jakbym mogła z nimi dzielić niemal wszystko. Tak jakbym mogła przybrać swoje najgorsze oblicze, a oni wciąż byliby tutaj dla mnie. Wiem, że ja zrobiłabym to dla każdego z nich. Najwyraźniej kiedy otwierasz bramę emocji, to wszystkie zaczynają z niej wypływać. - W tej chwili twój uśmiech zapiera dech. O czym myślisz? I proszę, powiedz mi jak mam go utrzymać na twojej twarzy? - Jax pochylił się, aby wyszeptać mi do ucha. Pokręciłam głową, ponieważ nie wiedziałam jak mam mu opisać, to co czułam. Przysunęłam się i położyłam głowę na jego ramieniu. On oparł swoją na czubku mojej i pocałował moje włosy.
113 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Kiedy wróciliśmy do naszych mieszkań, po prostu staliśmy w korytarzu i gapiliśmy się na siebie. Zgaduję, że próbowaliśmy wykombinować kto miał iść z kim i do którego mieszkania. Jace wyminął naszą czwórkę. - Wszyscy przyprawiacie mnie o mdłości - powiedział, zanim wszedł do ich mieszkania. - Emerson będzie w moim łóżku - powiedział Jaxon, podczas gdy ciągnął mnie za sobą. Zaśmiałam się na jego zachowanie jaskiniowca. - Kocham cię, Emmy! - krzyknęła Quinn, zanim weszła z Colem do naszego mieszkania.
114 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 12 Wróć, proszę Następnego ranka obudziłam się otulona zapachem Jaxona. Leżałam na brzuchu z rękoma wyciągniętymi pod poduszką. On opierał głowę na moich nagich plecach, a jedna z jego dłoni obejmowała moją pierś. Kiedy zaczęłam się budzić, czułam się, jakbyśmy dopiero co położyli się spać. Zeszłej nocy nie spaliśmy do późna poznając siebie w nowy sposób; to była najlepsza noc w moim życiu. Zaczęłam zginać palce pod poduszką, aby się rozruszały. Uczucie mrowienia przebiegło w górę i w dół moich rąk. Jaxon musiał się zorientować, że się obudziłam, ponieważ zaczął całować linię mojego kręgosłupa. Rozmyślając o wczorajszej nocy, uderzyła mnie myśl, że przekroczyłam z nim moją zasadę "trzech razy". Wiedziałam, że kiedyś to nastąpi, ale ta myśl jednocześnie zaskoczyła mnie i przestraszyła. Moje ciało napięło się z przerażenia. - Ciii, kochanie, odpręż się. Nie panikuj. - W jakiś sposób, wiedział że w tym momencie zacznę panikować i uspokajającymi pocałunkami próbował poskromić mój strach. - Po prostu bądź tutaj ze mną. Nie panikuj - powtórzył. Mój oddech wyrównał się, a serce zwolniło tempo do normalnego za każdym razem kiedy jego pełne usta dotykały mojej skóry. Kiedy był usatysfakcjonowany moim spokojem, chwycił moje biodra i przekręcił mnie na plecy. Nie mogłam powstrzymać wydobywającego się z moich ust krzyku. Miał seksowny, zawadiacki uśmiech na twarzy. - Zawsze myślałem, że najseksowniejszą rzeczą na świecie, jest oglądanie cię nago w moim łóżku. - O Boże, jego głos był jeszcze lepszy w połączeniu z poranną chrypką. Zaczęłam się pod nim wiercić, potrzebując go między moimi udami. - Ale myliłem się. Zaczęłam się spod niego wysuwać. - Cóż, z pewnością wiesz jak zrujnować jeden z najlepszych momentów - burknęłam. Jego dłonie przytrzymały mnie w miejscu. - Myliłem się, ponieważ ty, budząca się nago w moim łóżku jest czymś jeszcze bardziej niesamowitym i seksownym. Chcę, żebyś budziła się tutaj każdego ranka. - Pochylił się, aby rozpocząć całowanie mojej szyi. - A tak w ogóle, to cieszę się że uważasz tą chwilę za jeden z najlepszym momentów. - Nie mogę się tutaj wprowadzić - powiedziałam między ciężkimi oddechami. - Nie musisz się wprowadzać. Po prostu śpij tutaj każdej nocy - odpowiedział z wielgachnym uśmiechem na twarzy. - Jeśli dzięki temu poczujesz się lepiej, to raz na jakiś 115 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
czas możemy spać w twoim łóżku, ale lubię widzieć cię tutaj z twoimi rozsypanymi włosami na mojej poduszce. - Kiedy pchnął biodra, aby się do mnie przysunąć, zamknęłam oczy na te cudowne uczucie. Z Jaxonem nie musiałam błagać mojego popędu seksualnego o włączenie się. Jedyne co musiał zrobić Jaxon, to spojrzeć na mnie tymi niebieskimi oczami i już byłam w pełnej gotowości. Przebiegłam dłońmi po jego klacie i dostrzegłam czarny znak, którego normalnie tam nie było. Przyglądając się temu bliżej, zdałam sobie sprawę, że było to lustrzane odbicie napisu na mojej dłoni. Zachichotałam na napisane wspak "Moja" na jego skórze, kiedy przebiegałam palcami po napisie. Ostatniej nocy musiałam spać z dłonią przyciśniętą do tego miejsca na jego ciele. Przyciągnął podbródek do mostka, aby zobaczyć z czego się śmiałam i kiedy się zorientował, sam szeroko się uśmiechnął. - Podoba mi się to. - Byłam zauroczona, śledząc litery na jego klatce piersiowej. Kiedy spojrzał dumnie w moje oczy, wyszeptałam - To tak, jakbyś i ty był mój. Po chwili zorientowałam się, że słońce już wzeszło, więc odwróciłam się, aby spojrzeć na zegarek na stoliku nocnym. - Kurde! Za pół godziny musimy być na zajęciach. - Zaczęłam się spod niego wyczołgiwać. - No i co, opuśćmy je - roześmiał się. - Zostań dzisiaj ze mną w łóżku. - Jaxon, nie mogę. Już i tak opuściłam zbyt wiele zajęć. Patterson mnie obleje, jeśli opuszczę więcej w tym semestrze, a później stracę staż. - Okej, nie ma sprawy, pójdziemy. Jesteś niezwykle urocza kiedy jesteś taka sfrustrowana. Gdy wstałam, zobaczyłam że on został w łóżku, nie siląc się na wyjście z niego. Spojrzałam na niego pytająco. - Taa, nie krępuj się. Ja... w pewnym sensie mam tutaj taką sytuację... że muszę chwilę zaczekać. - Wskazał na siebie, leżącego pod kołdrą. - Będę gotowy do czasu, aż będziesz chciała wyjść. Pochyliłam się do przodu kładąc dłonie na łóżku i wiedziałam, że podobał mu się taki widok mojego nagiego ciała. - Dołącz do mnie pod prysznicem, a ulżę... twojej sytuacji mrugnęłam do niego. Nigdy nie widziałam, żeby poruszał się tak szybko, kiedy wyskoczył z łóżka. Śmiejąc się, otworzyłam drzwi jego pokoju i całkowicie naga pobiegłam prosto do łazienki. Wiedziałam, że nikt mnie nie widział, ale tak naprawdę to nawet nie przejmowałam się tym, gdyby jednak ktoś mnie zauważył. Kiedy dotarłam pod prysznic i przekręciłam gałkę baterii, poczułam na biodrach chwytające mnie od tyłu duże dłonie.
116 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Emerson, w tej chwili będę szczery. Nie będę za dobrze znosił, kiedy inni faceci będą oglądali nago moją dziewczynę - warknął mi do ucha. Okręciłam się dookoła, aby spojrzeć mu w oczy. - Dziewczynę? - sapnęłam nerwowo. - Nie obchodzi mnie jaką etykietę na to przykleisz, ale jesteś moja. Nie będę się dzielił. Kiedy po prostu tam stałam nie odpowiadając i mając wyraz twarzy osoby cierpiącej na nerwicę, zobaczyłam pojawiające się u niego zmartwienie. Zniżył głos i przemówił powoli - Kochanie, kiedy zeszłej nocy zapytałem cię, czy chcesz tylko mnie, to nie miałem na myśli tylko jednej nocy, a ty? - zapytał, nerwowo zaciskając mocniej dłonie na moich biodrach, tak jakbym miała uciec, gdyby tego nie robił. Para spod prysznica zaczęła zalewać pomieszczenie. Lustro było już zaparowane i mogłam jedynie skupić uwagę na kontraście jego niebieskich oczu z białą parą. Pokręciłam głową i obserwowałam, jak ulga zmywa zmartwienie z jego oczy. - Jednak nie mogę być dziewczyną. Będę w tym okropna. Po prostu nie mogę... Zranię cię... Po prostu nie mogę. - Zaczęłam kręcić głową w tę i z powrotem. Z narastającą paniką, zaczęłam się wycofywać. Delikatnie pchnął mnie pod prysznic i zamknął za nami szklane drzwi. Woda po nas spływała i powoli zaczęłam się uspokajać z jego dłońmi przebiegającymi po moich włosach. Lekko odchylił moją głowę w tył, aby zmoczyć moje włosy pod strumieniem ciepłej wody. Bez słowa, wyciągał mnie ze stanu paniki. Bez słowa, sprawiał że czułam się bezpieczna i otoczona opieką. Odwróciłam głowę w bok. - Zasługujesz na kogoś lepszego - wyszeptałam w jego ramię. - Ty zasługujesz na to, aby wiedzieć, jak wspaniale jest się o ciebie troszczyć. - Nawet nie wiem jak wygląda dobry związek. - W pewnym sensie zauważyłem to i pewnego dnia powiesz mi, dlaczego tak się ich obawiasz. - Uniósł moją twarz do swojej. - Pokażę ci, jak wspaniali będziemy razem. Ponieważ jesteś najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek poznałem i nie mówię o twojej cudownej twarzy, twoich zachwycających włosach, czy o twoim piekielnie seksownym ciele. Nigdy nie sądziłem, że najlepsi przyjaciele mogą się tak przyciągać. - Mój oddech uwiązł w gardle na jego słowa. Nigdy wcześniej nie myślałam o tym w ten sposób, ale powoli, on faktycznie stał się moim najlepszym przyjacielem. Chciałabym mieć słowa na odpowiedź, ale nie miała. Więc po prostu wspięłam się na palce, owinęłam dłonie dookoła jego szyi i pocałowałam go ze wszystkim, co chciałabym mu powiedzieć. 117 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Pospieszyliśmy się z prysznicem i pobiegliśmy na uczelnię. Zanim weszliśmy do sali, moje obcasy jakby wbiły się w chodnik. Chciałam być tą osobą, której potrzebował, ale przebywając w towarzystwie innych, zaczęłam zastygać w bezruchu. Wyłaniając się zza mnie, pochylił się przez moje ramię i powiedział mi do ucha - Hej, jeśli tak będzie dla ciebie łatwiej, to nie będę cię nazywał swoją dziewczyną, zgoda? Moje ramiona rozluźniły się i odetchnęłam z ulgą. - Dziękuję, Jaxon. Zanim zdążyłam wejść do sali, chwycił moje ramię i odwrócił mnie do siebie. - To nie oznacza, że możesz się spiknąć z kimś innym, rozumiesz? Nikt inny nie może cię dotknąć. Jesteśmy tylko ja i ty, nikt więcej - powiedział śmiertelnie poważnym tonem. Uwielbiałam kiedy jego głos stawał się ostry i poważny. Następnie uniósł moją rękę i poklepał wewnętrzną stronę mojej dłoni w miejscu, w którym zeszłej nocy napisał. - Moja - wyszeptał. Wsunęłam palce w pas jego spodni i przyciągnęłam go jeszcze bliżej. - Chcę tylko ciebie. - Sięgnęłam w górę i przygryzłam zębami jego dolną wargę. Usłyszałam warknięcie rozbijające się w jego klatce piersiowej. - Naprawdę musimy to dzisiaj robić? - wskazał głową w kierunku drzwi do sali. - Niestety - powiedziałam podczas wciągania go do środka. Kiedy później byłam po biologii, wyszłam z sali, a Jaxona nie było. Nie wiedziałam w którym budynku nauk ścisłych był, więc zdecydowałam się pójść na stołówkę, czyli do miejsca gdzie wszyscy się spotykaliśmy. Te całe "randkowanie" było dla mnie dziwnym terenem. Powinnam do niego zadzwonić, albo napisać, że nie spotkam się z nim pod salą? Albo może powinnam się zachowywać zwyczajnie, jak zawsze? Zdecydowałam się na to drugie, ponieważ nie wiedziałam co innego zrobić. Nie wiedziałam, czy Jaxon będzie chciał spędzić razem czas na lunchu tutaj, czy może będzie chciał wrócić do mieszkania. Zdecydowałam więc, że usiądę ze wszystkimi, zamiast ustawić się w kolejce po jedzenie. Quinn i Cola też jeszcze nie było. Gdy dotarłam do naszego stolika, pomachałam do Garretta, Masona i Micah. Usiadłam na pustym miejscu i powoli zaczęło do nas dołączać więcej osób. W momencie gdy usiadłam, Micah przysunął się do mnie i zarzucił rękę na moje ramiona. Nonszalancko próbowałam wywinąć się spod jego objęć. Nie chciałam tak jawnie pokazywać tej zmiany, ale wiedziałam też, jak wkurzony byłby Jaxon, gdyby wszedł na stołówkę i zobaczył owinięte wokół mnie ramię Micah. O dziwo, Jace wśliznął się na miejsce po mojej drugiej stronie, mierząc wzrokiem Micah. Jace nigdy nie jadał z nami lunchu; zazwyczaj widziałam go siedzącego z kilkoma innymi studentami medycyny.
118 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Wykorzystałam jego pojawienie się. - Hej Jace, jak tam zajęcia? - zapytałam, przysuwając się bliżej niego i odpychając rękę Micah. - Dzięki za ratunek - wyszeptałam mu do ucha. - Po prostu staram się uniknąć kłótni. - Kiwnął głową w stronę kolejki po jedzenie i pochylił się do swojego jedzenia. Jaxon stał w kolejce za kilkoma dziewczynami, patrząc wprost na mnie. Wyglądał na wkurzonego. - Cholera, cholera, cholera - szeptałam pod nosem. - Wiedziałam, że będę w tym beznadziejna. - Kiedy poruszyłam się, aby wstać i wyjść, Jace położył dłoń na mojej nodze, aby mnie powstrzymać. - Nie uciekaj, Ems. Nic mu nie będzie. Wyluzuj - zatrzymał mnie uspokajający głos Jace'a. Jaxon podszedł do mnie od tyłu i położył swoją tacę przede mną. Miał na niej wystarczająco dużo jedzenia dla nas dwojga. - Suń się, Woods, zajmujesz moje miejsce powiedział do Micah. - Stary, kiedy ostatnio sprawdzałem, to nie mieliśmy podpisanych siedzeń odpowiedział, przysuwając się bliżej mnie. - Micah, po prostu się przesuń... proszę - powiedziałam, a próbując się od niego odsunąć, trącałam Jace'a. Micah przesunął tacę do przodu, naprzeciwko mnie. Wstał i obszedł dookoła stół oraz ławy do siedzenia. Kiedy usiadł, przyglądał mi się uważnie. Jaxon usiadł na zwolnionym miejscu i ręką za moimi plecami, chwycił moje biodro i przysunął mnie do siebie. Następnie zaczął jeść, jakby nic się nie stało. Quinn i Cole wreszcie dołączyli do nas przy stole, siadając obok Micah. Pochyliłam się do Jaxona - Nie wiedziałam, czy chcesz zjeść tutaj, czy w domu, więc nie brałam żadnego jedzenia - powiedziałam. - Chcesz stąd iść? - zapytał, poruszając się, aby wstać. - Kupiłeś jedzenie. Powinniśmy przynajmniej je zjeść. Usadowił się ponownie na siedzeniu i nonszalancko wzruszył ramionami. Nie podobało mi się, że czułam, jakbym miała za coś przechlapane. Jakbym musiała się tłumaczyć. Nawet nie zrobiłam nic złego. Położyłam dłonie na stole, żebym mogła się nieco odepchnąć. Dałam Jaxonowi szybkiego całusa w usta i patrzyłam jak napięcie znika z jego twarzy. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się, po czym gestem zachęcił mnie do jedzenia.
119 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Z pełnymi ustami, Micah wskazał na nas widelcem. - Co się z tobą dzieje, Emmsie? Nigdy nie okazujesz do kogoś przywiązania. - Najwyraźniej zakres moich przezwisk w tej szkole nie znał granic. Tego przezwiska nigdy wcześniej nie słyszałam. Nie podobało mi się. - Nie w stosunku do ciebie, Micah - odpowiedziałam ogólnikowo. - Nie mów do niej Emmsie - Jaxon rzucił surowe spojrzenie w stronę Micah. - A co, tylko ty możesz nazywać ją jakoś wyjątkowo? - Przestańcie - powiedziałam do nich. Zauważyłam, że siedzący obok mnie Jace zesztywniał. - Mówię do niej po imieniu, ty debilu. Nie używam jakichś wymuskanych przezwisk odpowiedział Jaxon. - Emerson brzmi jak imię kolesia - zripostował Micah, a następnie pewny siebie, szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Tak jakby wpadł na jakiś pomysł. Oj nie, nie podobał mi się ten wyraz twarzy. - Kiedy się w nią wbijam, to lubię posługiwać się dziewczęcym imieniem. - Rozdziawiłam usta, na to co powiedział. Najpierw dostrzegłam zaciskające się pięści Jace'a, a później poczułam świst powietrza, kiedy ciało Jaxona przeleciało przez stół. W trakcie lotu, pociągnął ze sobą Micah. Obydwaj jęknęli na zderzenie z podłogą, jednak Micah ucierpiał bardziej, mając na sobie ciężar Jaxona. Wyprostowałam się, aby móc ich zobaczyć. Jaxon nieprzerwanie okładał go pięściami w twarz. Micah próbował wyciągnąć przedramiona, aby zablokować uderzenia. Jace natychmiast przeczołgał się pod stołem i chwycił Jaxona za kołnierzyk koszulki. Zorientowałam się, że Jace przewidywał to zdarzenie, ponieważ gdyby był tym zaskoczony, to nie odciągnąłby go tak szybko. Cole dołączył i pomógł Jace'owi odciągnąć Jaxona od Micah. Cole stanął na dłoni Micah i wykręcił nogę, aby wbić ją w ziemię, kiedy odchodził. Micah nic nie powiedział, ale widziałam jak skrzywił się z bólu. Quinn kręciła głową w tę i z powrotem na nich wszystkich. Kiedy ich trójka wychodziła ze stołówki, Jace i Cole mieli ramiona owinięte dookoła Jaxona. - Pierdol się, Riley! - ryknął Micah ze swojego miejsca na ziemi. Obserwowałam, jak ręce Jace'a i Cola napinały się od przytrzymywania szarpiącego się Jaxona. Następnie wyszli na parking bez oglądania się za siebie. Wszystko stało się tak szybko, że przez codzienny hałas na stołówce, mało kto widział całe zdarzenie. Myślę, że jedynymi osobami, które to widziały, byli wszyscy siedzący przy naszym stoliku, oraz przy tym, między który upadli Jaxon i Micah. Jedzenie Micah było w połowie na stole i na ziemi. Podciągnął się z powrotem na ławę i ponownie usiadł naprzeciwko mnie. Jego twarz nie wyglądała tak źle, głównie była tylko czerwona. Wiedziałam, że gdybym Jaxon chciał, to
120 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
mógłby wyrządzić poważne szkody. Micah miał pochyloną głowę i wpatrywał się w swoje jedzenie. Jego wściekłe oczy spojrzały w moje. - Powinnaś trzymać się od niego z daleka, Em. On jest stuknięty. - Tylko w stosunku do dupków, Micah - powiedziała stojąca za mną Quinn. - Nie powiedziałem czegoś, czego bym nie powtórzył! - Z frustracji wyrzucił ręce w górę. Garrett i kilku innych chłopaków z bractwa przesunęło się na ławach w naszym kierunku. - Wiesz co powiedziałeś, pojebańcu, więc odpuść - Garrett zmierzył Micah wzrokiem. Patrzyłam w dół, na swoje jedzenie przez kilka następnych minut i podniosłam kanapkę z indykiem i szynką. Micah może i był palantem za to co powiedział, ale tak czy inaczej miał rację. Pozwalałam wszystkim kolesiom otwarcie żartować o naszych wspólnych momentach; cholera, to ja zazwyczaj byłam tą, która sobie z tego żartowała. Chciałam wierzyć w to, że Micah nie powiedziałby czegoś takiego, gdyby wiedział, że teraz byłam w związku z Jaxonem. - Przepraszam, Micah, to moja wina. Nie wiedziałeś. Jego oczy wystrzeliły w moją stronę. - Czego nie wiedziałem, Em? - zapytał gniewnie. On wiedział i próbował mnie sprowokować, abym sama powiedziała to na głos, ale drzemiący we mnie tchórz, nie potrafił tego zrobić. - Po prostu nie wiedziałeś - westchnęłam. Wszyscy skończyli jeść lunch i opuścili budynek piętnaście minut później. Quinn siedziała wiernie przy moim boku, ofiarując mi swoje ciche wsparcie. - Nie sądzę, że mogę to robić, Quinn. - Możesz i będziesz. - Spojrzała na mnie z poważnym wyrazem twarzy. - Quinn, nie możesz mnie zmusić do bycia w związku - powiedziałam przez śmiech. - Mogę i zrobię to. - Super... - powiedziałam oschle. - Em, nigdy nie widziałam, żeby jakikolwiek chłopak patrzyła na ciebie tak, jak patrzy na ciebie Jaxon. I tak naprawdę, to nie widziałam, żebyś ty w ogóle patrzyła na
121 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
jakiegokolwiek z tych chłopaków. Jednak patrzysz na Jaxona i wpuściłaś go do środka. Nie rezygnuj teraz. Pokonana, westchnęłam. Quinn miała rację. Prawdą było, że nie chciałam, aby Jaxon odszedł, ani nawet nie chciałam być z dala od niego. Koniec kropka. - Jaxon nigdy nie pogodzi się z faktem, że spałam praktycznie z każdym powiedziałam. - Nauczy się tego, no nie? Poza tym, nie spałaś z WSZYSTKIMI. Nie spałaś z Jace'm, ani z Colem - mrugnęła do mnie. - I lepiej nich tak zostanie, okej? - Tak jest, prze pani - oparłam głowę na jej ramieniu. Quinn miała dobry wpływ na moją duszę. Wiedziała o czym myślałam, jeszcze zanim zdążyłam o tym powiedzieć. Wiedziała również, jak mnie powstrzymać, kiedy czując zagrożenie zaczynałam uciekać. Wyszłyśmy na parking, aby dostać się do naszego samochodu, kiedy dostrzegłyśmy Jace'a i Cola stojących przy ciężarówce i rozmawiających. Jaxona nie było w polu widzenia. - Gdzie on jest? - zapytałam ich z niepokojem. - Wskoczył na motocykl i odjechał, kiedy tylko wyszliśmy na zewnątrz - powiedział Jace wzruszając ramionami, ale widziałam że martwił się o swojego brata. - Myślisz, że to mądre, aby pozwolić mu na to, kiedy jest wkurzony? - Wydaje mi się, że on jest wkurzony na samego siebie - powiedział Cole. - Na siebie? Dlaczego? Myślałam, że jest zły na mnie - byłam zszokowana. - Myśli, że cię przeraził - powiedział Jace, wyglądając na smutnego. - Przeraża mnie jedynie to, że jeździ gdzieś na tej maszynie, podczas gdy przez jego głowę przelatuje wiele myśli. - Wyciągnęłam telefon z kieszeni i kliknęłam na jego imię w kontaktach. Ja: Wróć, proszę? Jace opuścił klapę samochodu, na której usiedliśmy obok siebie. Cole pociągnął Quinn na pakę i usadowił ją sobie na kolanach. Słyszałam jak szeptał jej coś do ucha, ale nie wiedziałam co mówił. Siedziałam tam machając nogami w tę i z powrotem, mając nadzieję, że Jaxon był cały i zdrowy i że niebawem tutaj wróci. - Em, muszę iść na zajęcia. - Głos Jace'a brzmiał niepewnie. Wiedziałam, że zastanawiał się, czy nie powinien zostać z nami, aby upewnić się, że z Jaxonem było w porządku. 122 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Idź, Jace. Napiszę do ciebie, kiedy wróci - poklepałam jego nogę. - Dzięki, Em. - Pochylił się i pocałował mnie w policzek zaraz przed tym, jak zeskoczył z klapy samochodu. - Potraktuj go łagodnie, dobra? - Skinęłam głową na potwierdzenie. Po tym jak Jace się pożegnał, Quinn szybko wyskoczyła z paki - Za pięć minut muszę być na korepetycjach. Zobaczymy się w domu? - zapytała. - Kurde, nie skończyłem swojego lunchu. Przez cały czas będzie mi burczeć w brzuchu, Quinn - narzekał Cole. - Wiesz, że nie musisz jej towarzyszyć, kiedy udziela korepetycji, no nie? - droczyłam się. - Jeśli tylko Bryce jest jej uczniem, to muszę. - Wy faceci jesteście nadopiekuńczymi jaskiniowcami - narzekałam. - Chodź, kochanie, możesz coś zjeść w Tutor Hall Café - powiedziała Quinn, kiedy chwytała go za rękę. - Em, możesz wziąć samochód. Cole ma swój. - On tutaj wróci. Zaczekam. - Patrzyłam, jak wzruszają ramionami i odchodzą. Zostałam sama na pace. Jakaż to ironia, że jeszcze wczoraj ukrywałam się tutaj przed Jaxonem, a teraz siedziałam tutaj mając nadzieję, że go znajdę. Wcisnęłam się w głąb paki i położyłam płasko na plecach. Dzisiaj było nadzwyczajnie ciepło, a słońce było świetnym uczuciem na mojej skórze. W rogu zauważyłam zwiniętą w kulkę koszulkę, więc sięgnęłam po nią. Należała do Jaxona i zastanawiałam się, kiedy ją ściągnął, aby móc ją tutaj rzucić. Użyłam jej jako poduszkę pod głowę, aby zmniejszyć dyskomfort wywołany prążkowaną powierzchnią wnętrza paki. Zapach jego perfum pomógł mi wygodnie zasnąć na słońcu. Zerwałam się ze snu na dźwięk głośnego warkotu silnika. Jaxon parkował motocykl obok ciężarówki i ściągał kask. Jego oczy spoczęły na mnie, jeszcze zanim całkowicie go zdjął. Zapiął paski kasku na kierownicy motocyklu. Jego plecak kołysał się po jednej stronie jego ciała i sięgnął do niego, aby wyciągnął czarną czapkę z daszkiem. Oparłam się na łokciach, aby go obserwować. Uwielbiałam kiedy nosił tą czapkę; wyglądał jeszcze bardziej seksownie, niż zwykle. - Kocham, kiedy ją nosisz - powiedziałam. - Czapkę? - zapytał wyglądając na zaskoczonego. Przytaknęłam. Następnie, tak jakby o czymś pomyślał, zmarszczył na mnie brwi. - Dostaniesz oparzeń słonecznych, jeśli leżałaś tutaj przez cały czas.
123 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Wiedziałam, że wrócisz. Chciałam tutaj być - powiedziałam cicho. - Gotowy wrócić do domu? - Zeskoczyłam z paki. Spojrzał na mnie ze zmieszaniem, po czym przytaknął. Podeszłam do drzwi od strony pasażera. Nawet nie pytałam, czy pojedziemy na motocyklu, jako że znałam odpowiedź. Jace i Jaxon nosili przy sobie zestawy kluczyków. Zawsze się zamieniali, nie mówiąc o tym drugiemu. Myślę, że Jace już się zorientował, że kiedy byłam z Jaxem, to ciężarówka będzie okupowana. Jaxon podążył za mną i podniósł mnie na siedzenie. Wpatrywał się w moje oczy, jakby chciał mnie o coś zapytać, albo czekał aż sama coś powiem. Pochyliłam się i pocałowałam go miękko. Podróż do domu przebiegła w ciszy. Nie mogłam go rozszyfrować. Wciąż nie wiedziałam, czy był zły na siebie, czy na mnie. Chwyciłam go za rękę, kiedy wchodziliśmy po schodach prowadzących do mieszkania. Wyciągnął swoje klucze i weszliśmy do niego. Pociągnął mnie do swojej sypialni i położył mnie na łóżku. Gdy wspiął się na mnie, zaczęłam ciężko oddychać. Za sprawą jego bliskości, natychmiast stawałam się podniecona. Jego ciało było najlepszym afrodyzjakiem. Jedynym problemem było to, że jego twarz wciąż ukazywała dużo zmartwienia, kiedy spojrzał w moje oczy. Sięgnęłam, aby wygładzić zmarszczki pod jego oczami. - Piękna, proszę miejmy to za sobą. Nakrzycz na mnie: powiedz jak zła jesteś, żebym mógł poczuć się trochę lepiej. Nie to, żebym zasługiwał, aby się tak poczuć - powiedział szorstkim, pokonanym głosem. - Co? Dlaczego miałabym na ciebie krzyczeć? - zapytałam. Pochylił głowę do zagłębienia mojej szyi, kiedy przemówił - Ponieważ zachowałem się jak idiota. Zsunęłam czapkę z jego głowy i przebiegłam palcami przez jego miękkie włosy. Jaxon, uniknęlibyśmy tego wszystkiego, gdybym nie była takim tchórzem. - Nie, kochanie. Nie powinienem tak zareagować. - Ale stało się i będąc twoją... po prostu twoją - prawie wypowiedziałam słowo na "d" - muszę znaleźć sposób, aby pokonać moją niepewności i sprawić, że będziesz się czuł swobodniej. Czułam jak jeden z jego policzków rozciąga się w uśmiechu, kiedy przyłapał mnie na jąkaniu się przy części z "po prostu twoją". - Nie, nie chcę żebyś się spieszyła, aby cię to ponownie nie odstraszyło. Następnym razem poradzę sobie lepiej, obiecuję. Po prostu nienawidzę tego, że oni myślą, iż mogą cię dotykać kiedy tylko zechcą i mogą mówić wszystko, na co tylko mają ochotę.
124 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Nie narzekałabym, gdybyś ty dotykał mnie kiedy tylko zechcesz - wierciłam się pod nim. - Cholera... nigdy nie będę miał dość ciebie, mówiącej mi takie rzeczy - powiedział, w trakcie podciągania w górę mojej koszulki. Jego głowa pochyliła się, aby wziąć mnie w swoje usta i jęknęłam, wijąc się pod nim, aby odnaleźć ukojenie. Jego słodka tortura będzie dla mnie zgubą. Zanim się zorientowałam, byliśmy kompletnie nadzy, a on nacierał na mnie. To było dziwne, że mogłam z nim to robić, kiedy tylko miałam na to ochotę. Nie musiałam się martwić swoimi głupimi zasadami. Nie musiałam się martwić, że był z inną laską, ponieważ był ze mną. Nie obchodziło mnie to, czy ktokolwiek go lubił, ponieważ był mój. Z powodu tych rzeczy, miałam ciągle łamać swoją zasadę trzech razy. Chwycił moje nadgarstki jedną ręką i umieścił je nad moją głową. Wbijał się we mnie tak mocno i szybko, że prawie niemożliwym było skoncentrowanie się na czymś innym, poza budującą się we mnie euforią. Podciągnęłam nogi do góry, tak że opierałam je na jego ramionach, a on przekręcił głowę, aby wycisnąć ścieżkę pocałunków po wewnętrznej stronie mojej nogi. Kontrast między jego szybkimi i mocnymi ruchami, kontra te jego słodkie oblicze, zaczęło popychać mnie ku krawędzi. Zacisnęłam się mocno wokół niego i usłyszałam jego jęk, podczas gdy jego dłoń zacisnęła się ciaśniej dookoła moich nadgarstków. - Kurwa, skarbie, zrób to jeszcze raz - sapał. Kiedy to zrobiłam, wypuścił z siebie długi jęk. - Pocałuj mnie - dyszałam. Jego usta zderzyły się namiętnie z moimi. Nie mogłam wytrzymać ani chwili dłużej i wykrzyczałam jego imię tak głośno, że jeśli ktoś był w domu, to będę zawstydzona. Jaxon był w stanie wytrzymać kilka minut dłużej, powoli ponownie budując we mnie napięcie. Nikt wcześniej tak bardzo mnie nie podniecał. Do czasu kiedy doszedł, upewniłam się, aby mieć otwarte oczy, żebym mogła podziwiać ekstazę na jego twarzy. Czysta przyjemność w jego oczach po raz kolejny zepchnęła mnie z klifu. Uwolnił moje ręce z uścisku, więc zarzuciłam je na jego plecy, wtapiając paznokcie w jego skórę i wyginając się ku niemu. Wreszcie runął na miejsce obok mnie. Przekręciłam się, aby położyć głowę na jego klacie, podczas gdy obydwoje dyszeliśmy z wysiłku. Jego dłoń muskała delikatnie moje plecy. Ten uspokajający ruch sprawił, że moje powieki stały się ciężkie. Usiadłam, aby spojrzeć na zegarek, ponieważ dzisiaj szłam do pracy, ale Jaxon z powrotem przyciągnął mnie do swojej piersi. - Ciii, Piękna... po prostu śpij, obudzę cię na czas - pochylił się, aby pocałować moje czoło. 125 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 13 Chłopak? Tygodnie do przerwy zimowej mijały. Pomyślałam, że najlepiej będzie, jeśli będziemy trzymali się z daleka od imprez aż do końca semestru. Jaxon się ze mną nie kłócił. Wydaje mi się, że nie czuł wystarczającej kontroli nad potrzebą przywalenia innych kolesiom, którzy za bardzo się do mnie zbliżali. Fajnie było mieć możliwość wyjścia, bez dramatycznych dodatków ze strony innych ludzi. Wciąż nie byłam w stanie przyznać się, że byliśmy w prawdziwym związku, więc jeśli nie obracaliśmy się w kręgu innych, to nie musiałam tego definiować. Jaxon również nigdy nie wyciągał tego tematu. Mieliśmy dużo czasu, aby się przed sobą otworzyć i wreszcie powiedział mi o śmierci swojego ojca i o tym, jak ciężko było mu się po tym pozbierać. To zdawało się być dobrym momentem, aby opowiedzieć mu o moich rodzicach, ale nie potrafiłam tego zrobić. W tym tygodniu nie widywaliśmy się za często, poza nocami, kiedy jedno lub drugie kończyło pracę. Wkroczyliśmy w tydzień egzaminów końcowych i zdałam sobie sprawę, że uczenie się w pobliżu Jaxona było zbyt trudne, więc zabroniłam mu przychodzić do mnie, aby mnie nie rozpraszał. Zdawało się, że taki system działał, ponieważ obydwoje czuliśmy się niezwykle pewnie w kwestii naszych ocen. W czwartek po naszym ostatnim teście, cała nasza piątka spędzała czas w mieszkaniu chłopaków, oglądając filmy i jedząc śmieciowe żarcie. Wszyscy planowaliśmy, że później wybierzemy się na domówkę, ale do tego czasu mieliśmy jeszcze kilka wolnych godzin. Quinn wreszcie nas przekonała, żebyśmy wyszli i świętowali zakończenie semestru. - Jesteś podekscytowana na myśl o spędzeniu świąt z rodzicami, Emerson? - zapytał Jaxon. Quinn gwałtownie się odwróciła, aby spojrzeć wprost na mnie. Wiedziałam, że była zszokowana, iż jeszcze mu nie powiedziałam. Próbowała zachowywać się naturalnie idąc w kierunku kuchni, jakby po coś konkretnego, ale wyraźnie było widać, że coś ją martwiło. Cole wstał z zakłopotaniem, aby do niej dołączyć. - Yy... nie, nie bardzo. Tak naprawdę, to nie lubię świąt. - Tak naprawdę, to święta były najgorszym okresem w roku, poza drugim lutego, kiedy obydwoje zginęli. Tak się składa, że był to również dzień moich urodzin. Taaa, wszystkiego najlepszego dla mnie. NIGDY nie świętowałam. To zakazane. Quinn nawet nie wspominała już o moich urodzinach.
126 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Kompletnie nieświadomy naszych dziwnych reakcji, Jaxon roześmiał się lekko i powiedział - Co? Kto nie lubi świąt? - Trzymał moją rękę i musiałam ją uwolnić z jego uścisku. Spojrzałam na naszą publiczność: Quinn, Cole i Jace wiedzieli. Patrzyłam na nich oczekując pomocy, aby któreś odwiodło go od tego tematu. Nikt tego nie zrobił. Zacisnęłam razem swoje dłonie i wymamrotałam - Yyy... ktoś kto... nie ma rodziców. - Ciężko było wydobyć to z moich ust, ale nie mogłam go okłamywać. Spojrzał na mnie, teraz trochę bardziej zatroskany, ale widziałam że wciąż myślał, iż robiłam sobie z niego jakieś głupie żarty. - O czym ty gadasz, piękna, przecież masz rodziców. Opowiedziałaś mi wiele historii o tym, jak dorastałaś. - Wszystkie te historie zakończyły się, przed piętnastym rokiem życia. Oboje zginęli w wypadku samochodowym - wyszeptałam tamując dopływ krwi do moich bladych rąk. - Co do cholery, Emerson? Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? - wstał i krzyknął. - Stary, pora wyluzować i dać jej spokój - powiedział Jace patrząc na niego ze swojego miejsca na kanapie. Jaxon spojrzał na swojego brata, a jego wyraz twarzy stał się morderczy. - TY wiedziałeś o jej rodzicach? - wskazał palcem na Jace'a. Następnie odwrócił się, aby ponownie spojrzeć na mnie. - PIEPRZONY JACE WIEDZIAŁ? - jego głos stawał się coraz głośniejszy. - Tak bardzo mi przykro, Jaxon - powiedziałam spokojnym głosem, mając nadzieję, że to go uspokoi. - Jax, na serio, przestań. To był moment słabości; nawet jeszcze nie byliście razem. Dopiero co wróciła z domu, aby się z tobą zobaczyć, kiedy zorientowała się, że Audrey tutaj była. Em się wkurzyła i ta sprawa po prostu wyszła. - Super. Kolejna porcja informacji, o których mu nie powiedziałam. Jestem dziewczyną roku. Chociaż wydaje mi się, że nawet nie miałam tytułu dziewczyny. Cole wreszcie wkroczył do akcji. - Jax, musisz jej kurwa odpuścić, albo ją stąd zabiorę, zabiorę ją z dala od ciebie. Będziesz mógł się z nią zobaczyć, kiedy wrócisz z przerwy świątecznej. - Wychodził z niego opiekuńczy, starszy brat i kochałam go za to. Ale to była całkowicie moja wina; Jaxon zasługiwał, aby to o mnie wiedzieć. Kiedy Cole mówił o zabraniu mnie z dala od niego, widziałam zmianę wyrazu jego twarzy z rozwścieczonej, na przerażoną. Szybko do mnie podszedł i uklęknął między moimi nogami. Jace wstał i wyszedł. Gdy Cole i Quinn byli usatysfakcjonowani, że Jaxon nie będzie już na mnie krzyczał, to również opuścili salon.
127 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Kochanie... - oparł czoło o moją nogę. - Nie odchodź, przepraszam że krzyczałem uniósł głowę i przeprosił. - Nigdzie się nie wybieram, Jax - potarłam dłońmi jego twarz. - Dlaczego mi nie powiedziałaś? Ja ci powiedziałem o moim tacie. - Kiedy mówiłeś mi o swoim tacie, to zdawało się być twoim momentem. Czułam, że jeśli w tym momencie zacznę opowiadać o moich rodzicach, to będę się użalać nad swoją przewagą. "Och, ty straciłeś jednego rodzica, no cóż, ja straciłam obojga". Potrzebowałeś tej prywatnej chwili, aby powiedzieć mi o swoim tacie. Szczerze, to nigdy nie rozmawiałam o moich rodzicach z powodu tego, co się wydarzyło. Już nawet nie rozmawiam o tym z Quinn. Podniósł się, usiadł obok mnie, na kanapie i pociągnął mnie na swoje kolana. Owinęłam wokół niego ramiona i pocałowałam jego szyję. - Co się stało kiedy zmarli? - Natychmiast zesztywniałam na to pytanie. - Powiedz mi. - Jego głos był przyjazny, ale stanowczy. Dosyć owijania w bawełnę. Całe to zdarzenie jest w zasadzie powodem, przez który stałam się taka, jaka się stałam. Moje życie zostało złapane w błędne koło, krążące wokół tego momentu. Nigdy nie byłam w stanie wyjść poza. To dlatego stworzyłam moje zasady. To dlatego nie byłam w stanie w pełni oddać się Jaxonowi i to dlatego takie sytuacje wciąż stają między nami. - Moi rodzice byli po rozwodzie. Mój tata ponownie się ożenił, z Ellie, mamą Quinn. Tak właśnie zostałyśmy siostrami. - Przytaknął, ponieważ wiedział, że tak naprawdę byłyśmy siostrami przyrodnimi i nie łączyły nas więzy krwi. - Wszystko układało się idealnie. Moi rodzice już się nie kłócili, a ja w tym układzie zyskałam Ellie i Quinn. Później, pewnego dnia, nasz dyrektor wyciągnął mnie z zajęć i powiedział o śmierci rodziców. Zginęli razem. W tym samym samochodzie. Kiedy ostatnio sprawdzałam, moi rodzice się nie znosili i z pewnością nie jeździli razem samochodem. - Wzięłam głęboki wdech, a on rysował kręgi wzdłuż mojej dłoni. - To był dzień, w którym nauczyłam się, że ludzie zawsze odchodzą. Jeśli któreś nie zdradza, to umiera. Moi rodzice zginęli razem, w tym samym dniu. Zbliżenie się do kogoś za bardzo boli; nie mogłam ryzykować, że kiedyś znowu doświadczę tego uczucia samotności. Prawie tego nie przetrwałam i gdyby to się powtórzyło, to wiem że tym razem nie dałabym rady. - Wszystko to, powiedziałam w jego ramię, zbyt przestraszona jego osądzającego spojrzenia. Położył dłoń pod moim podbródkiem i uniósł go. Nie jestem pewna czy podobało mi się to, co zobaczyłam na jego twarzy, ale było to lepsze niż osąd. Wyglądał, jakby to co właśnie powiedziałam, miało całkowity sens. Jakby teraz rozumiał, dlaczego zachowywałam się tak, jak się zachowywałam. - Emerson, nigdy bym cię nie zdradził. Musisz wiedzieć, że żadna inna dziewczyna nie równa się tobie. Nawet nie ma powodu, żebym chciał czegokolwiek od kogoś innego, 128 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
kiedy wszystko czego pragnę jest tutaj, z tobą. - Przytaknęłam, mimo że wiedziałam, iż nie może być w stu procentach pewien. Nie będzie przechodził obojętnie koło każdej dziewczyny. Pewnego dnia, będzie zmęczony moimi bzdetami. - Musisz przestać się martwić, że mnie stracisz. Nie ma innego miejsca na świecie, w którym chciałbym być. Kocham cię, piękna dziewczyno. 20 Sapnęłam na jego wyznanie. Miłość? Kiedy przeszliśmy do miłości? Jak w ogóle miałam mu na to odpowiedzieć? Po śmierci rodziców, do nikogo nie wypowiadałam tych słów. Nawet w stosunku do Quinn, czy Ellie. Te słowa były czymś trwałym. Chwycił moją twarz w dłonie i spojrzał mi w oczy. - Uspokój się, nie powtórzę tego ponownie przez jakiś czas. Po prostu chcę, żebyś się do tego przyzwyczaiła, a kiedyś, kiedy już będziesz się z tym czuła komfortowo, będę ci to mówił codziennie i po kilka razy w ciągu dnia. Chcę żebyś każdego, cholernego dnia wiedziała jak bardzo cię kocham, ale na razie pozwolę ci się do tego przyzwyczaić - pocałował moje powieki, nos i każdy z policzków. Poza tym, wiem że czujesz to samo, nawet jeśli nie potrafisz tego powiedzieć. To niemożliwe, żebyśmy doznawali, tak głębokiego połączenia bez ciebie odwzajemniającej uczucia. Nie mogę być jedynym, który to czuje. Pchnęłam go z powrotem na kanapę i zaczęłam łapczywie całować, a on dorównywał mi żarliwością. - Jesteś najwspanialszym chłopakiem, jakiego dziewczyna mogłaby sobie wymarzyć. 21 Pode mną, widziałam jak jego oczy otwierają się szeroko z zachwytu. CHŁOPAKIEM? - krzyknął podekscytowany. - Tak, w tej chwili przynajmniej do tego potrafię się przyznać. Zostaniesz moim chłopakiem, Jaxonie Riley? - roześmiałam się na moją śmieszność. Jego twarz złagodniała do wyglądającej na szczęśliwą i odpowiedział cicho - Skarbie, myślałem że nigdy nie zapytasz. - Przekręcił mnie pod siebie, jedną dłoń trzymając w moich włosach i kontynuował całowanie mnie. Zaczęliśmy błądzić dłońmi po naszych ciałach, ciesząc się z nowego kroku dla mnie. Dla nas. - Em, możemy już wyjść? Naprawdę chcę zobaczyć, czy Emma Stone i Ryan Gosling się spiknęli! - krzyknęła Quinn z końca korytarza.22
20
Oł jee :D
21
Oczywiście chodzi o chłopaka (boyfriend) w kontekście związku :)
22
Uwielbiam tą ekipę, haha :D
129 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Wciąż nie opuszczając ust Jaxona, odkrzyknęłam - NIE, IDŹCIE SOBIE! - Chociaż nie wiedziałam, czy zdołali mnie zrozumieć. Jaxon zaśmiał się w naszym pocałunku. Chwyciłam go za spodnie. Natychmiast stracił swój uśmiech, a pożądanie pochłonęło jego ekspresję. Zsunął się w dół, aby do mnie przylec i obydwoje jęknęliśmy sobie w usta. - Fuj, ludzie, przestańcie. Nie na kanapie. - Quinn stała tuż obok nas, spychając mnie z Jaxona. - Och, tak jakby już nie było wielu różnych płynów na tej kanapie, kochanie - Cole roześmiał się zza niej. - Wszyscy jesteście obleśni. Zamknijcie się, włączcie film i zatrzymajcie swoje płyny dla siebie - narzekał Jace. - Nie mogliście przyjść w gorszym momencie - gderał Jaxon. - Quinn, nie obchodzi cię Ryan Gosling. Chcesz to oglądać tylko dlatego, że uważasz Emmę Stone za seksowną - dodałam. - O tak, moja dziewczynka! - krzyknął dumnie Cole. Quinn roześmiała się i pacnęła go w klatę podczas pokazywania mi języka. - Hej, Quinn, zgadnij co? - zapytał Jaxon. - Emerson zapytała, czy zostanę jej chłopakiem. - Dokuczał mi, ale miał ogromny uśmiech na twarzy. Nie widziałam, że tak łatwo będzie go uszczęśliwić. Quinn zaczęła klaskać i podskakiwać. - Emmy, wreszcie skróciłaś jego cierpienie! Natychmiast odwróciłam się do Jaxona. Wiedziałam, że Quinn żartowała, ale w jej wypowiedzi było ziarno prawdy. Wydęłam do niego dolną wargę. - Cierpienie? - zapytałam. - Kochanie, nie było dla mnie ani sekundy cierpienia, odkąd powiedziałaś że jesteś moja i tylko moja. - Pochylił się, zassał w usta moją wydętą wargę i przygryzł ją zębami. Ponownie zaczęłam przebiegać dłońmi przez jego włosy. Jace wyłączył światła i wznowił film. Jaxon i ja siedzieliśmy nieruchomo na swoich miejscach, ale wciąż byłam nakręcona przez wcześniejsze aktywności i moja potrzeba nie odchodziła. - Skarbie, nie sądzę że tutaj usiedzę... - zaczęłam mówić. On już wstawał ze mną w swoich ramionach. - Och, dzięki bogu! - krzyknął.
130 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Czasami jesteście tak cholernie irytujący. Idźcie przynajmniej do niej - gderał Jace. Ostatnio był zdecydowanie bardziej sfrustrowany. - Dobry pomysł, braciszku - powiedział Jax odwracając się w przedpokoju i kierując się do drzwi. - Och i przysięgam na boga, że kiedy wrócimy do domu, to załatwię ci bzykanko.23 Jesteś zrzędliwy! - wskazał prosto na Jace'a. Cole wybuchnął śmiechem na gniewne spojrzenie Jace'a. Kiedy szliśmy korytarzem, skrzywiłam się do niego - Będziesz szukał panienek, kiedy wrócisz do domu? - zaprowadził nas do mojej i Quinn kanapy. - Och, piękna, czyżbym słyszał zazdrość? - trącił nosem moją szyję. - Co? Nie. Ja nie jestem zazdrosna. - To była prawda. Nigdy nie czułam zazdrości o inne dziewczyny. Czy mogłam być zazdrosna o to, że jakaś laska będzie się kręcić w pobliżu Jaxona, kiedy ja będę po drugiej stronie kraju? To wyobrażenie nigdy wcześniej nie pojawiło się w moim umyśle, zanim nie zaczęłam myśleć, że za kilka dni wróci do domu i będzie spędzał czas z wszystkimi przyjaciółmi z rodzinnych stron. Bez wątpienia, będzie tam Audrey. - No cóż, może... troszeczkę. Ale tylko dlatego, że widziałam jak piękna jest jedna z twoich byłych. Mogę sobie jedynie wyobrazić, jak wyglądają pozostałe. - Uwierz mi, z mojej strony nie będzie żadnego szukania panienek. Prawdopodobnie przez większość czasu będę przygnębiony, bo będę tęsknił za moją dziewczyną. - Błysnął wszystkimi idealnie białymi zębami. Już teraz, za bardzo cieszył się tym słowem. - Będziesz za mną tęsknił? - zapytałam zaskoczona. - Emerson, tęsknię za tobą kiedy idziesz do łazienki, a teraz mam wytrzymać tygodnie bez ciebie? Przerwa zimowa trwała miesiąc. Obiecaliśmy sobie, że wrócimy przed zakończeniem miesiąca, ponieważ był to długi okres rozłąki. Ale dobrą stroną tego, będzie spędzenie tego czasu w domach naszych rodzin. - Wiem, że też będę za tobą tęsknić - wyszeptałam w jego szyję. Wciąż było mi ciężko, żeby być tak szczerą i otwartą w swoich uczuciach. - Jedź ze mną do domu. Proszę, będziesz mogła poznać moją mamę. Jest świetna i wiem, że umiera z chęci poznania cię. - Nie mogę, Jax. Muszę spotkać się z Ellie. Zaprosiłabym cię do siebie, ale wiem jak tęsknisz za mamą. 23
Chodzi o powrót do domu, w sensie kiedy on i Jace pojadą (wrócą) do rodzinnego domu na ferie :)
131 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Tak, nie mogę zostawić jej samej w święta... - powiedział zasmucony. - Hej, rozumiem to - ujęłam jego twarz. - To tylko kilka tygodni. Później wrócimy tutaj, zamkniemy się w twoim pokoju i nie wyjdziemy z niego, dopóki nie zostaniemy zmuszeni, żeby iść na zajęcia - zaśmiałam się. - Obiecujesz? - zapytał ze smutkiem. - Obiecuję - pochyliłam się, aby schwytać jego usta. Zamierzaliśmy się cieszyć naszymi ostatnimi, wspólnie spędzonymi dniami.
132 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 14 Przerwa zimowa Jaxon i ja zaszyliśmy się w jego pokoju na resztę weekendu. Jestem pewna, że Cole i Quinn zrobili to samo w jej pokoju, ponieważ Cole również wyjeżdżał z chłopakami do domu. Przez te trzy dni, które spędziłam z Jaxonem, ani razu nie widziałam Jace'a; musiał się wynieść do domu jakiegoś kumpla, bo za bardzo przyprawialiśmy go o mdłości i co chwilę nas upominał. Zaczęłam źle się czuć z tym, że tak bardzo odizolowywaliśmy się od Jace'a. Musiał z niecierpliwością wyczekiwać powrotu do domu, aby spędzić czas sam na sam ze swoim bratem i najlepszym przyjacielem. Quinn i ja podrzuciłyśmy chłopaków na lotnisko, zanim same wyjechałyśmy do domu. Jaxon dał mi klucze do swojej ciężarówki, tak na wszelki wypadek, gdybym jej potrzebowała. Wiedziałam, że za cholerę nie było opcji, żebym zdołała wycofać tym czymś z garażu, nie wspominając o jeżdżeniu tym po ulicy. Mogłam sobie jedynie wyobrazić zderzenie z jakimś biednym, maleńkim samochodem. On po prostu się ze mnie śmiał. Ale zapytałam, czy w zamian mogłabym pojeździć na motocyklu. - Zdecydowanie nie. - Całe rozbawienie zniknęło z jego twarzy. Zabrał klucze z mojej dłoni i wyciągnął z breloka klucze od motocyklu, tak na wszelki wypadek. Tak naprawdę, to nawet nie planowałam nim jeździć; po prostu chciałam się z nim podroczyć, zanim wyjedzie. Misja zakończona powodzeniem. Nigdy nie zapomnę wyrazu jego twarzy, kiedy się ze mną żegnał. Przysięgam, że gdyby został dłużej przede mną na bramkach, to zobaczyłabym łzę spływającą po jego policzku. Próbowałam go zapewnić, że czas szybko minie, ale byłam równie zła z powodu tej rozłąki. Czułam, że w naszym świeżym związku wciąż mieliśmy wiele przeszkód na drodze i że był to bardzo niedogodny czas, aby być osobno. Przytuliłam go mocno i wspięłam się na palce, aby go pocałować. - Pa, kochanie - wyszeptałam w jego usta. - Pa, piękna. Koch... - powstrzymał się i westchnął. - Do zobaczenia niebawem. Patrzyłam na niego ze smutkiem, kiedy machałam na pożegnanie. Nienawidziłam tego, że musiał hamować swoje uczucia do mnie, ale wciąż nie byłam gotowa, żeby skierować do niego te słowa, nie ważne jakie były moje uczucia.
*.*.*.*.*.*.*
133 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Kolejne dwa tygodnie minęły w ślimaczym tempie. Ellie i Charles mieli wiele zaplanowanych spotkań, na których miałyśmy uczestniczyć z Quinn. Jednak nie były związane z zabawą. Były z rodzaju tych nudnych, biznesowych, na które musiałyśmy się stroić, pięknie uśmiechać i prowadzić kulturalne rozmowy. Próbowałam się zachowywać, jakby sprawiało mi to radość, ponieważ było to w dobrym interesie Charles'a i chociaż tyle mogłam zrobić dla niego, w zamian za wszystko, co on zrobił dla mnie. Jace i Jaxon każdego ranka wstawali niezwykle wcześnie, aby pomóc mamie w polu. Bardzo trudno było skontaktować się telefonicznie z Jaxem. Dwugodzinna różnica czasowa zazwyczaj nie stanowiłaby różnicy, ale Jaxon chodził spać bardzo wcześnie, podczas gdy ja wracałam do domu późno z przyjęć biznesowych, po czym późno kładłam się spać. Zaczęłam stawać się sfrustrowana naszym brakiem komunikacji. Pierwotnie planowaliśmy codziennie rozmawiać na wideo czacie, ale jak do tej pory ani razu nie zdołaliśmy tego zrobić. Jak do tej pory, największą zabawą dla mnie było wysyłanie mu swoich fotek, kiedy byłam wystrojona na przyjęcia. Za każdym razem, kiedy wieczorami miałam okazję dorwać telefon, to zawsze wysyłał mi seksowną wiadomość zwrotną, w której pisał jak bardzo podobały mu sie moje zdjęcia. Wiem, że chłopaki wyszli kilka razy, aby spotkać się ze swoimi przyjaciółmi z rodzinnego miasta. Quinn zawsze robiła się nerwowa, kiedy Cole wychodził z nimi imprezować. Bycie tak bliskimi przyjaciółmi z Colem, jeszcze przed tym jak zaczął spotykać się z Quinn, owocowało tym, że słyszałyśmy o wszystkich laskach, z którymi uprawiał przygodny seks, gdy wracał do domu w odwiedziny. Wydaje mi się, że Quinn martwiła się tymi dziewczynami. Straciłam rachubę, ile razy mówiłam jej, jak absurdalnie brzmiała, ponieważ Cole kompletnie szalał na jej punkcie. Ostatnio poszedł na imprezę i tak się upił, że skończył nocując tam na kanapie. Kiedy Quinn nie dostała od niego żadnej wiadomości, aż do następnego ranka, była wściekła. Wszyscy w domu mogli usłyszeć jej wrzaski przez telefon. Zdałam sobie sprawę, iż wyjaśniał co się stało i próbował zapewnić Quinn, że kiedy nocował na kanapie, to w jego pobliżu nie było żadnych dziewczyn. Ją najwyraźniej to nie obchodziło i ostatecznie rozłączyła się. To było cztery dni temu i aż do teraz, żadne z nich nawet nie próbowało się ze sobą skontaktować. Na początku się nie martwiłam, ponieważ Quinn skarżyła się mnie, podczas gdy Cole skarżył się Jaxonowi, więc wiedziałam, że w końcu ustąpią. Jednak po czterech dniach, zaczynałam sie martwić, że ich duma stanie na drodze i mogą nie być w stanie tego przeskoczyć. Quinn chodziła i od czasu do czasu płakała. Pocieszałam ją na kanapie w ogromnym salonie, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Ellie i Charles wyszli razem na śniadanie, więc wiedziałam że muszę wstać i otworzyć. Otworzyłam drzwi, całkowicie zaskoczona przez Cola, który stał w progu wyglądając na równie smutnego i zdesperowanego co Quinn. Miał worki pod przekrwionymi oczami, jakby nie zmrużył oka.
134 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Cole! To trochę długa podróż z Teksasu jak na niespodziewaną wizytę! - krzyknęłam zszokowana. W oddali usłyszałam sapnięcie Quinn. - Co? - Wybacz, Emmy. - Wyminął mnie, ledwo zauważając że cokolwiek powiedziałam. Już patrzył w stronę salonu, na Quinn. Podszedł do niej siedzącej na kanapie i przerzucił ją sobie przez ramię. Jej głowa uderzyła w jego silne plecy. - CO DO CHOLERY, COLE? - krzyknęła. - Nie możesz sobie tutaj przychodzić od tak i się rządzić! - DOSYĆ, QUINN! Już wystarczająco długo zachowywałaś się absurdalnie. Odnalazł schody i zaczął się po nich wspinać z Quinn wiercącą się na jego ramieniu. Podążyłam za nimi, chichocząc na to przedstawienie. - Gdzie jest jej pokój? - zapytał mnie. - Idź lewym korytarzem. To ostatni pokój po prawej - powiedziałam. Kiedy zdała sobie sprawę dokąd ją zabierał, to przestała z nim walczyć. - Dzięki, Em powiedział, skręcając w korytarz. Dzięki bogu, przyszedł wszystko naprawić. Poszłam do swojego pokoju, żeby wziąć prysznic. Zdjęłam wszystkie ubrania i szukałam innych na zmianę. Mój telefon zaczął dzwonić, ale dzwonek był inny od mojego normalnego sygnału. Kiedy znalazłam telefon, zdałam sobie sprawę, że to nie on dzwonił, a później przypomniałam sobie, że zostawiłam włączony laptop na wypadek gdyby udało mi się w końcu złapać Jaxona w sieci. Ustawiłam ekran tak, aby pokazywał tylko moje nagie ramiona i twarz, jako że byłam już rozebrana. Podekscytowana, odebrałam połączenie - Hej, skarbie! - Cholera, piękna, jesteś widokiem radującym serce. - Wyglądał na zmęczonego, ale również bardzo opalonego i jeśli było to możliwe, to wyglądał na jeszcze bardziej umięśnionego. Jakby przez cały ten czas pracował na słońcu. Co prawdopodobnie faktycznie robił. - Wow, nie wyglądasz najgorzej - mrugnęłam do niego. - A więc.. jestem całkiem pewna, że Quinn i Cole w reszcie się pogodzili - powiedziałam. - Naprawdę? Dlaczego tak myślisz? Myślałem, że nigdy nie przestanę tego słuchać. - Właśnie się tutaj pojawił i zaciągnął ją na górę - roześmiałam się. - Co? Przyleciał do was? A to gnojek - burknął brzmiąc na wkurzonego.
135 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Dlaczego tak mówisz? Jestem szczerze szczęśliwa, że nie muszę już łazić za płaczącą Quinn. - Cieszę się, że się pogodzili. Jestem po prostu zazdrosny, że może zobaczyć swoją dziewczynę. Sam jestem bliski wskoczenia do samolotu, zwłaszcza po zobaczeniu twojej wspaniałej twarzy - uśmiechnął się do mnie. Kochałam ten mały, znaczący uśmieszek w kącikach jego ust. - Cieszę się, że mnie złapałeś. Miałam właśnie wskoczyć pod prysznic. - Taa, Jace i ja jesteśmy wykończeni. Mama ma dla nas milion rzeczy do zrobienia. Właśnie przyszliśmy zjeść lunch - uśmiechnął się do mnie, po czym zobaczyłam jak nagle zdał sobie z czegoś sprawę. - Skarbie, masz na sobie koszulkę? Pokręciłam głową. - Miałam wziąć prysznic - przypomniałam mu z fałszywą skromnością. - Więc nie masz teraz nic na sobie? - Kiedy pokręciłam głowę, pochylił się do przodu i jęknął. - Obniż troszeczkę kamerę - wskazał palcem w dół. Zdecydowałam się zrobić coś lepszego i odchyliłam się na krześle, tak żeby wciąż mógł widzieć moją twarz, podczas gdy uzyskał widok na moją klatkę piersiową. Kochałam pożądanie, które pochłonęło jego niebieskie oczy. Kiedy sięgnęłam w dół, aby obiema dłońmi chwycić swoje piersi i wypchnąć je w przód, to przysięgam że słyszałam jak warczy. Już miałam mu mówić, żeby mi coś pokazał, kiedy dostrzegłam wchodzącego do pokoju Jace'a. Jego oczy otworzyły się szeroko, kiedy zobaczył mnie w kompromitującej pozycji na ekranie laptopa jego brata. Wystrzeliłam w przód, tak że kamera z powrotem pokazywała tylko moje ramiona i twarz. Jaxon wysunął w przód swoją jędrną, dolną wargę, robiąc nadąsaną minę. Prawie wróciłam do mojego uwodzenia go, ale pomyślałam o tym, jak byłby wkurzony, gdyby się zorientował, że Jace był tuż za nim. Który, tak w ogóle, wciąż tam stał z wielgachnym uśmiechem na twarzy, a'la kot Cheshire. - Yyy, Jax? - zapytałam - Tak, piękna? - odpowiedział zachrypniętym głosem. - Następnym razem powinniśmy to robić za zamkniętymi drzwiami twojej sypialni wskazałam za niego. Jego głowa wystrzeliła w tył, aby spojrzeć na brata. - Cholera, Em, wiedziałem że masz świetne zderzaki, ale wow... - Jace pochylił się, aby spojrzeć na mnie zza swojego brata, który nie wstawał.
136 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Jaxon nie wyglądał na zadowolonego. Widziałam jak jego ręka strzela w górę, aby chwycić ekran laptopa. Zanim się zatrzasnął, usłyszałam jak mówi - Tęsknię za tobą, laleczko! - Po czym ekran stał się czarny. Wstałam, aby udać się pod prysznic i śmiałam się na obraz ich dwojga, którzy prawdopodobnie trenowali teraz zapasy. Niesamowicie tęskniłam za Jaxonem, ale zdałam sobie sprawę, że za Jace'm też się stęskniłam. Stał się dla mnie jakby bratem. No cóż, może nie bratem, jako że bracia nie powiedzieliby wam jak seksowne macie zderzaki, ale był dla mnie kimś zdecydowanie bliższym, niż tylko przyjaciel. Kiedy wyszłam spod prysznica, zauważyłam że czekała na mnie wiadomość. Jaxon: Nie bądź na mnie zła, ale sprawdź email. Nie cierpiałam, kiedy ludzie zaczynali wypowiedzi w taki sposób; mój umysł zawsze generował to, co najgorsze. Co mógł zrobić w przeciągu ostatnich dwudziestu pięciu minut, co mogłoby mnie zezłościć? Gdy otworzyłam skrzynkę mailową, zobaczyłam że jest tam potwierdzenie biletu samolotowego do Teksasu, a wylot był jutro. Ja: Kupiłeś mi bilet na samolot? Jaxon: Nie musisz z niego skorzystać, ale mam nadzieję, że to zrobisz. Szalenie za tobą tęsknię. Ja: Lepiej, żebyś za zrobienie tego, był na lotnisku z prezentem! Jaxon: PRZYLECISZ? Ja: Po drugiej stronie tego biletu jest przystojne ciasteczko, więc oczywiście że tak. Jaxon: Gdybym mógł, przyniósłbym ci świat na tacy. Ellie i Charles byli smutni widząc że tak szybko wyjeżdżam, ale sądzę że Ellie była szczęśliwa, iż gdzieś, był ktoś warty odwiedzenia. Śmiałam się z Quinn, która ledwo była w stanie się ze mną pożegnać, gdyż była tak głęboko w gardle Cola. Tak czy inaczej, niebawem wszyscy wrócimy do naszego mieszkania. Kiedy dotarłam na terminal przylotów, jechałam schodami ruchomymi do miejsca odbioru bagażu. Jaxon był pierwszą osobą w kolejce witających, czekając z samego przodu. Natychmiast zaczęłam się z niego śmiać, bo wyglądał jak małe dziecko w święta Bożego Narodzenia. Jego podekscytowanie było zaraźliwe i zauważyłam innych ludzi wokół niego, uśmiechających się roztrzepanie. Jestem pewna, że moja twarzy była lustrzanym odbiciem Jaxona. Chwycił mnie i moją torbę, zanim zeszłam po dwóch ostatnich schodach. Owinęłam nogi wokół jego talii i przyciągnęłam jego twarz do swoich ust.
137 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Całując mnie, podszedł do ławki i wtedy usłyszałam jak starsza kobieta mówi Kurczę, też mogę dostać takie powitanie? - roześmiałam się w jego usta. Posadził mnie na ławce i podał mi pudełko owinięte w srebrny papier, którego nie zauważyłam, że trzymał za placami. - Jax, żartowałam z tym prezentem - powiedziałam podczas odbierania go z jego rąk. - To nic takiego. Po prostu otwórz. Wsunęłam palec pod srebrną klapę i roztargałam opakowanie. Kiedy otworzyłam pudełko, natychmiast wiedziałam co to było. Pudełko wypełnione czekoladowymi truflami o smaku malinowym. Nie wiem jak je znalazł, ale ten mężczyzna był zadziwiający. - Pamiętałeś? - sapnęłam szeptem. - Pamiętam o wszystkim co związane z tobą, Emerson. - Wow, już kocham Teksas. - To sprawiło, że odrzucił głowę w tył i roześmiał się. Wyszliśmy na parking i zorientowałam się, że nie mam pojęcia jakiego samochodu szukałam; z Jaxonem nigdy nie wiadomo. Na moje całkowite zaskoczenie, podszedł do starego, czarnego i podrasowanego samochodu, który zdawał się być w świetnym stanie. Zastygłam. - To. Nie. Jest. Twój. Samochód. - Zdecydowanie mogłam sobie wyobrazić, jak nim jeździ i już byłam podniecona. - Yy... tak, mój tata go ze mną zrekonstruował - powiedział nieśmiało. - Dlaczego do cholery nie wziąłeś go ze sobą do Kalifornii? Jest zajebisty! Ulga rozeszła się po jego twarzy. - Moja mama powiedziała, że z takim samochodem jedynie wpakuję się w kłopoty. Nie wiedziała jednak, że wystarczy wprowadzić się do sąsiedniego mieszkania, żeby wpaść w tarapaty - mrugnął do mnie. - Och, mogę ci pokazać wszystkie te kłopoty - potarłam czarną i błyszczącą maskę. - Boże, proszę, zrób to. - Podszedł do mnie i pchnął mnie na maskę. - Jaki to samochód? - zapytałam, kiedy przysuwał swoje ciało do mojego. - Jedyne co wiem, to to, że jest zajebiste.
138 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Pochylił się i wyszeptał mi do ucha. - To Camaro 67.24 Czterysta siedemdziesiąt koni mechanicznych. - Nie mam zielonego pojęcia co to wszystko znaczy, ale nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć jak nim jeździsz. Śmiał się podczas otwierania dla mnie drzwi i pomógł mi wsiąść. Nie wiem o co chodzi z oglądaniem faceta jeżdżącego z automatyczną skrzynią biegów. Może chodzi o to, jak wrzucają biegi i o to, jak mięśnie na ich przedramionach napinają się pod wpływem tego ruchu. A może to przez pewny siebie uśmiech Jaxa, który ma na twarzy podczas jazdy? Tak czy inaczej, do czasu aż zatrzymaliśmy się pod jego domem, byłam całkowicie podniecona. Wciąż gapiłam się na niego, kiedy zaparkował. - Nie sądzę, że mogę poznać twoją mamę w takim stanie. - Jakim? - zapytał uśmiechając się. - Jakbym miała cię przelecieć. Właśnie takim - wierciłam się niekomfortowo na siedzeniu. - Och, piękna, będzie na to mnóstwo czasu - mrugnął. Zanim zdążyłam mu powiedzieć, że nie sądzę, iż mogę czekać, Jace już mknął po schodach werandy. Tuż za nim była piękna i zaskakująco młoda kobieta, która była damską wersją swoich synów. Kiedy otworzyłam drzwi samochodu, Jace wytargał mnie ze środka w niedźwiedzi uścisk. - Emmy! Tęskniłem za tobą - powiedział uśmiechnięty. Ktoś tutaj był wreszcie w lepszym humorze: może polepszył mu się pod wpływem wyjazdu do domu. Śmiejąc się na jego entuzjazm, odwzajemniłam uścisk. - Też za tobą tęskniłam, Jace. - Wybacz, że wczoraj wam przeszkodziłem. Mój tyłek został za to skopany. - Spojrzał na mnie wzrokiem szczeniaczka, który tak bardzo przypominał ten od jego brata. - Nie próbuj wyciągać tego słodkiego spojrzenia po tym, jak naruszyłeś jej prywatność - popchnęła go mama. Wiedziała o tym? Super.
24
139 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Och - powiedziałam zawstydzona. Przyciągnęła mnie do uścisku, kiedy Jace mnie uwolnił. - Och, przepraszam, nie chciałam cię speszyć. Chłopcy mówią mi o wszystkim. Uwierz mi, nie przeszkadza mi to. Uśmiechnęłam się na jej serdeczność. - Tak w ogóle, jestem Julie. - Jestem Em, dziękuję że pozwolisz mi zatrzymać się w swoim domu. - Nie ma za co. Więc, lubisz być nazywana per Em? - zapytała. - Jaxon mówi do ciebie Emerson. - Jaxon obszedł samochód i uśmiechał się do nas. - Tak, jako jedyny tak mnie nazywa. Próbuję to przezwyciężyć - wzruszyłam ramionami. - Chodźcie, moje panie, jestem głodny - powiedział Jaxon, podczas owijania wokół nas ramion i prowadzenia nas na schody ganku. - Jesteś strasznie roześmiany, synu - Julie wyszczerzyła się do niego. - Mam dwie ulubione dziewczyny w jednym miejscu. Co może być lepszego? - Ugh, zatkajcie mi usta, proszę. Kiedy stałeś się taką ciotą? - zapytał Jace, podczas przemykania pod ramieniem Jaxa i odciągania od nas ich mamy. Ci dwaj byli niebezpiecznie rozkoszni w pobliżu niej. Mama Jaxona nie dbała o to, że będę spała z nim, w jego pokoju i nie mrugnęła okiem na poniektóre historie z uczelnianych imprez, o których jej mówili. Dowiedziałam się, że zaszła z nimi w ciążę, kiedy miała siedemnaście lat, więc to dlatego wyglądała tak młodo. Ich tata zdawał się być w niej szalenie zakochany i pracował niezwykle ciężko, aby zbudować wspaniałe życie dla swojej rodziny. Nie miałam pojęcia, jak zamożni byli Jace i Jaxon. Najwyraźniej ich tata był prezesem w swojej firmie, więc kiedy zmarł, to zostawił ich z wystarczającą ilością środków, aby przez lata żyli komfortowo. Nie pytałam o szczegóły. Po prostu cieszyłam się słuchaniem wszystkich rodzinnych historii; zdawali się być bardzo zżyci. Słyszałam jak w domu, Jax co kilka dni rozmawiał z mamą, ale miło było widzieć ich wszystkich osobiście. Będę tutaj przez krótki okres czasu, zanim cała nasza trójka wyleci z powrotem do Kalifornii. Większość czasu spędzaliśmy razem, łącznie z Jace'm i Julie. O dziwo, przebywanie przez cały czas z ich mamą nie było lamerskie. Ona była świetna i żartowała sobie z chłopakami na prawo i lewo. Przekonałam się, po kim odziedziczyli swój urok osobisty. Mogłam sobie jedynie wyobrazić, jak oszałamiająco przystojny był ich tata. Od czasu kiedy poznałam Quinn, będzie to pierwszy raz, kiedy nie będę spędzała z nią jej urodzin, ale cieszyłam się, że był z nią Cole. Przez większość tego dnia, rozmawiałam z nią przez telefon i żadnej z nas nie podobał się fakt, że nie spędzałyśmy go wspólnie. Może i 140 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
nienawidziłam obchodzenia swoich urodzin, ale kochałam z nią spędzać jej własne. Jaxon i ja dostarczyliśmy jej ciasto czekoladowe oraz kwiaty, a ona kazała mi obiecać, że przywiozę jej coś z Teksasu. Razem z Jaxonem wybraliśmy się na kilka imprez w jego mieście. Miło było poznać tak dużą liczbę osób, z którymi dorastał. Ich imprezy były znacznie mniej wyróżniające się i znacznie bardziej spokojne, w porównaniu do tych z bractwa. W Sylwestra poszliśmy na ognisko urządzone na posiadłości jednego z ich przyjaciół. Nigdy wcześniej nie byłam na prawdziwym ognisku, więc fajnie było doświadczyć tego z nim i z jego rodziną. Przez resztę życia nie będę w stanie napatrzeć się w niebieskie oczy Jaxona, rozświetlone blaskiem ogniska. Po raz pierwszy w życiu, pocałowałam kogoś o północy i byłam wdzięczna, że to Jaxona całowałam. Jego rodzina oprowadziła mnie po ich mieście. Jaxon skończył kupując mi parę skórzanych, kowbojskich butów, które jak powiedział, będą na mnie wyglądały seksowne w połączeniu z sukienką. Julie kupiła mi sukienkę, która jak powiedziała, będzie świetnie pasowała do butów. W jedynym ze sklepów, w którym się zatrzymaliśmy, zgubiliśmy Jace'a. Ostatecznie natknęłam się na niego na tyłach sklepu. Byłam zaskoczona, widząc że rozmawiał z Audrey. Mówił do niej srogim i szorstkim tonem, a ona wyglądała na niesamowicie smutną. - Hej Jace, gotowy do drogi? - zapytałam z końca alejki, obawiając się tam podejść i wejść między nich. Audrey spojrzała na mnie zszokowana. - Co ona tutaj robi? - zażądała odpowiedzi, podnosząc głos na Jace'a. - Jest dziewczyną Jaxa i to właśnie dlatego tutaj jest, Audrey - odpowiedział ostro, odchodząc. Audrey wyglądała na zasmuconą tym faktem. Naprawdę nie lubiłam tej dziewczyny, ale było mi przykro z powodu tego nieszczęśliwego wyrazu jej twarzy. Jace podszedł do mnie, zarzucił rękę na moje ramiona i odeszliśmy. - Wszystko dobrze? - zapytałam zerkając na niego. - Całkowicie, Ems. Po prostu na mnie wpadła - wzruszył ramionami i poszliśmy z powrotem na przód sklepu, żeby znaleźć mojego chłopaka i jego mamę. W naszą ostatnią noc, Jaxon gotował całą kolację. Byłam podekscytowana tym, co z tego wyjdzie, ponieważ wracając do domu, nigdy wcześniej nie gotował. Miał dźwięk przestrzenny roznoszący muzykę country po całym domu. Jace, jego mama i ja, siedzieliśmy na kanapie z drinkami i rozmawialiśmy. Kiedy zaczęła grać nowa piosenka, Julie zaklaskała w dłonie. - Och, kocham Brantley Gilbert! - krzyknęła.
141 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Jaxon podszedł do mnie w fartuchu i wyciągnął rękę po moją dłoń. - Zatańczysz ze mną? - zapytał. Uśmiechnęłam się kładąc dłoń na jego dłoni, a on wziął mnie w objęcia. Jedną dłoń położyłam na jego ramieniu, a drugą w jego otwartej dłoni. Patrzyłam jak Jace również zaciąga mamę do tańca. Jaxon okręcił mnie dookoła salonu. Kurde, ci faceci potrafili tańczyć; ich mama dobrze ich wyuczyła. Nie było ani centymetra salonu, do którego Jace i Jax z nami nie dotarli. Jace i Jaxon ciągle odbijali między sobą mnie i ich mamę. Jaxon jedynie pozwalał mi tańczyć z Jace'm, dopóki ponownie mnie nie wykradał. Jace i jego mama śmiali się do rozpuku na to, jak Jaxon obracał mnie dookoła tak szybko, jak tylko potrafił. Przez całą piosenkę, Jaxon śpiewał mi do ucha. Zamknęłam oczy i pozwoliłam jego głosowi przepływać przeze mnie. Artysta śpiewał o tym, jak nikt inny nie znał jego dziewczyny tak dobrze, jak on. Kiedy śpiewał, że była jego najlepszą przyjaciółką, roztopiłam się w ramionach Jaxona. To była najsłodsza piosenka. Nie mam cienia wątpliwości, że Jax śpiewał mi tą piosenkę celowo i w pewnym sensie, nikt nie znał mnie tak, jak on. Chwyciłam go mocniej, kiedy wyśpiewywał ostatnie słowa piosenki swoim upajającym głosem. Kiedy piosenka się skończyła, otworzyłam oczy i zorientowałam się, że tanecznym krokiem wyprowadził nas z salonu, z dala od jego rodziny. Łapczywie wpatrywaliśmy się w siebie. Następnie odsunął się i krzyknął - Mamo, możesz dokończyć za mnie kolację? pospiesznie rozwiązał fartuch z talii i rzucił go na ziemię. - Tak, skarbie, do zobaczenia później! - odkrzyknęła z salonu. Pociągnął mnie do frontowych drzwi, w noc, szybciej niż moje krótsze nogi mogły nadążyć. Pokonaliśmy drogę do samochodu, a on otworzył dla mnie drzwi i usadowił mnie wewnątrz. Kiedy zapiął mój pas bezpieczeństwa, obszedł samochód do drzwi kierowcy. Wydęłam dolną wargę. - Nie mogłam się doczekać kolacji, którą przygotowałeś. - W tej chwili mama prawdopodobnie wszystko wyrzuca i zaczyna od nowa. Nic cię nie omija, obiecuję - roześmiał się. Cieszyłam się obserwowaniem go, kiedy prowadził. Nie odjechał z ich posiadłości. W zamian, wjechał na gruntową drogę, w pola. Byłam zaskoczona, że ten samochód tak dobrze znosił wyboje. Kiedy dookoła było ciemno, niczym smoła i wyglądało na to, że byliśmy na pustkowiu, Jaxon zaparkował samochód. Włączył długie światła drogowe i rozświetlił nimi piękny staw. Był dosyć duży, z głazami i wysoką trawą, otaczającą go niczym skarb. Nocą, powierzchnia wody wyglądała jak czarne szkło.
142 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Mam ci jeszcze jedną rzecz do pokazania - powiedział cicho. - Jace i ja żyliśmy tutaj kiedyś w wakacje pełnią życia. W tej chwili może być trochę zimno, bo mamy styczeń, ale nie będzie tak źle. - Tu jest naprawdę pięknie. Wysiadłam z samochodu i stanęłam naprzeciwko świateł. Jaxon wyszedł mi na spotkanie. Wykorzystując moment naszej samotności, zdjęłam koszulkę przez głowę, a następnie zsunęłam jeansy w dół, do kostek. Uśmiechnęłam się do Jaxona, który obserwował mnie z szeroko otwartymi oczami. Następnie zdjęłam majtki. Kiedy sięgnęłam za siebie i rozpięłam stanik, rzuciłam go na maskę samochodu. Spojrzenie w jego oczach wołało, iż chciał mnie posiąść i nie wiedziałam jak rozumieć to spojrzenie. Podeszłam do samochodu, stanęłam centralnie przed maską i rozciągnęłam się na niej. - Wydaje mi się, że obiecałam ci sporo tarapatów - poklepałam maskę, podczas gdy patrzyłam na niego uwodząco. Uniosłam ręce nad głowę, prawie dotykając przedniej szyby. Jaxon usadowił się między moimi udami, sięgając aby ująć moje piersi i przebiec po nich językiem. Moje plecy wygięły się w łuk na jego dotyk. - Kurwa, skarbie, ty leżąca na tym samochodzie... Jestem całkiem pewien, że kiedy miałem szesnaście lat, to miałem sprośne sny o takich rzeczach - wyszeptał w moją skórę. Podgryzał skórę w dół mojego brzucha, aż nie dotarł do miejsca, którego szukał. Byłam tak podniecona słuchaniem jego śpiewu, tego jak przytulał mnie w tańcu i tego jak wcześniej obserwowałam jak prowadził samochód, że zajęło mi tylko kilka minut, zanim nie zaczęłam wykrzykiwać jego imienia. Byłam wdzięczna, że byliśmy gdzieś na końcu świata. Szybko ściągnął swoje ubrania, po czym wsunął dłonie pod moje plecy, podnosząc mnie. Prowadził nas w stronę wody. Spojrzałam na niego ze zmartwieniem w oczach, kiedy stanął na wysokim głazie nad wodą. Moje palce zacisnęły się na jego nagich ramionach. - Gotowa? - zapytał - Nie! - zapiszczałam. - Szkoda, moja piękna - powiedział zaraz przed tym, jak wskoczył do wody ze mną w swoich ramionach. Ten staw był głębszy, niż na to wyglądał. Zanurkowaliśmy pod powierzchnię i zajęło nam chwilę, zanim się wynurzyliśmy. Było przeraźliwie zimno. Kiedy wypłynęłam na powierzchnię, przebiegłam dłonią po twarzy i włosach, aby pozbyć się wody z oczu. - JAXON, JEST LODOWATO! - krzyknęłam.
143 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Wypłynął śmiejąc się - Ach, skarbie, nie jest tak źle. - Podpłynęłam do niego, aby owinąć się wokół jego ciała, dla ciepła. - Rozgrzeję cię - powiedział przygryzając moje ucho. Jednym szybkim pchnięciem znalazł się we mnie i natychmiast krzyknęłam. Gdybym miała więcej czasu do namysłu, to byłabym pod wrażeniem jego precyzyjności w wodzie, ale zanim zdążyłam być zadziwiona, on mnie unosił i opuszczał na siebie. Woda sprawiała, że czułam się nieswojo i nie miałam kontroli nad swoimi ruchami. Zdecydowałam zatem, że będę po prostu cieszyć się naszym wspólnym momentem oraz jego władzą nade mną. Odrzuciłam głowę w tył, mocząc włosy w wodzie i rozkoszując się jego pchnięciami. Jego przedramiona obejmowały moje plecy, a jego dłonie były zatopione w moich włosach, trzymając mnie tak blisko siebie, jak tylko miał na to ochotę. Zassał wgłębienie w moim gardle, idąc w dół, do piersi. Nagle zaczął wbijać się we mnie, po czym przestawał. Powoli odchylał mnie od siebie, a następnie znowu na mnie nacierał. Wbiłam paznokcie w jego plecy na ten nowy, wspaniały rytm. Musiałam usłyszeć ten jęk, który tak bardzo kochałam, więc zaczęłam się wokół niego zaciskać. Zacisk. Rozluźnienie. Zacisk. Rozluźnienie. - Kocham kiedy to robisz, skarbie - zajęczał mi do ucha, kiedy chwilowo wytrąciłam go z rytmu. - Kocham wszystko co mi robisz w tej chwili. Woda między naszymi ciałami i jego ruchami tworzyła cudowne napięcie między moimi udami. Chciałam w tym trwać najdłużej, jak to możliwe i nie chciałam, aby ta chwila się skończyła. - Emerson, jesteś niesamowita. Wciąż nie mogę uwierzyć, że cię znalazłem. Obiecaj, że zostaniesz. - Obiecuję - wychrypiałam. - Obiecaj, że będziesz cierpliwy. - Wycisnęłam ścieżkę pocałunków na jego szczęce. - Obiecuję - odpowiedział. - Potrzebuję cię w moim życiu. - Masz mnie. - Kocham cię. - Kiedy się spięłam, zaczął zwalniać swoje ruchy, aby zapewnić mi komfort. Oparłam czoło o jego ramię, cichutko mówiąc mu, że czuję to samo. Bałam się, że jeśli powiem to na głos, to przyniosę sobie pecha. Czułam, jakbym świetnie sobie radziła i jakbym stałam się prawdziwą dziewczyną. Jeśli zrobię za szybko kolejny krok, to w jakiś sposób skończy się na tym, że zawiodę Jaxona. Jednak musiałam znaleźć sposób, aby powiedzieć mu o swoich uczuciach. Po prostu potrzebuję więcej czasu. 144 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Krótko po tym, zaczął przyspieszać tempo. Nigdy wcześniej nie czułam go tak głęboko i było nieziemsko. Nic nie mogłam poradzić na to, że skupiłam się na jego przystojnej twarzy. Światła samochodowe świeciły na nasze sylwetki w stawie. Cienie doskonale kontrastowały na jego wysokich kościach policzkowych. Nie mogłam uwierzyć, że tak wspaniały chłopak, potrafił być tak troskliwy i wyrozumiały. Zaczynałam odczuwać te cudowne, przetaczające się przeze mnie uczucie spełniania. Kiedy wykrzyczałam jego imię, dołączył do mnie dwie sekundy później. Kiedy wreszcie wróciliśmy pod frontowe drzwi jego domu, szczękałam zębami. Nie mieliśmy ręcznika, aby się wytrzeć, więc nałożyliśmy z powrotem ubrania na nasze mokre ciała, a moje włosy wszystko moczyły. - Jaxonie Riley! Powiedz mi, że nie zabrałeś jej nad staw? - krzyknęła Julie kiedy tylko weszliśmy. - Spójrz na nią, jest przemarznięta! - Nie martw się mamo, rozgrzewałem ją - zachichotał. Odwróciłam się i pacnęłam go w brzuch. - Ałć! - Na górę, obydwoje - zaśmiała się i pacnęła Jaxona w tył głowy. - Boziu, kobiety, potraktujcie mnie łagodnie! - zażartował. Następnego dnia byliśmy na lotnisku żegnając się z Julie. Czułam się tutaj jak w domu i zdecydowanie nie chciałam wylatywać. Teraz rozumiałam, dlaczego obydwaj chcieli wracać do domu na każdą przerwę świąteczną. Kiedy chłopcy poszli sprawdzić swój bagaż, Julie podeszła, aby mnie uściskać, a ja miałam łzy w oczach. - Nie płacz, kochanie - objęła mnie mocno. - Przepraszam, nie mogę się powstrzymać. Po prostu tak bardzo mi się tutaj podobało. - Proszę, przyleć ponownie. Nigdy nie widziałam tak szczęśliwego Jaxona. - Naprawdę mam nadzieję, że tego nie schrzanię - wyszeptałam w jej włosy. Odsunęła się i trzymała mnie za ramiona. - Zgadnij co, kochana? Schrzanisz. Tak samo, jak i on. Ale liczy się to, co zrobicie, żeby to naprawić - uśmiechnęła się do mnie. - Dziękuję - to było wszystko, co mogłam powiedzieć. Wzięła telefon z mojej dłoni. - Masz, zapisz mój numer i dzwoń kiedy tylko będziesz chciała pogadać, albo dać upust emocjom. Jaxon mi powiedział, że twoi rodzice zmarli. Nie wahaj się, żeby do mnie zadzwonić, gdybyś potrzebowała matczynej rady. Nie będę brała strony Jaxona, obiecuję. - Później jeszcze raz na długo mnie przytuliła, co sprawiło, że łzy
145 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
zaczęły płynąć po mojej twarzy. Poza Ellie, nigdy nie spotkałam kogoś tak otwartego i kochającego. Ścisnęłam jej plecy równie mocno. - Co u licha, mamo? Odchodzę na kilka minut, a ona już przy tobie płacze? - Jego słowa były ostre, ale ton figlarny. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował w skroń. Każdy z osoba, Jaxon i Jace, pocałowali mamę w policzek i przytulili, a następnie razem przeszliśmy przez kontrolę bezpieczeństwa, aby wrócić do realnego świata.
146 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 15 Załamanie Wszystkie nasze zajęcia ponownie się rozpoczęły. Miałam dwa zajęcia z Jaxonem, jedne z Cole'm i zaskakująco, jedne z Jace'm. Mieliśmy zajęcia z angielskiego, które obydwoje odkładaliśmy. Byłam tym podekscytowana; nigdy nie spędzałam czasu sam na sam z Jace'm, więc te zajęcia były do tego idealną okazją. Będziemy często spotykać się po ćwiczeniach i razem się uczyć. Fajnie było również mieć kogoś, kto zarezerwuje mi siedzenie. Szkoła była podniecona nadchodzącymi mistrzostwami, do których zakwalifikowała się drużyna. Kampus był zawalony motywującymi plakatami i wszyscy nosili na co dzień barwy szkoły. Jaxon i Cole trenowali teraz z drużyną dwa razy dziennie, aby przygotować się do wielkiej gry. Obydwoje wracali po nocach do domu, wyczerpani i zrzędliwi. Gdy kończyli treningi, Quinn i ja zawsze starałyśmy się mieć dla nich przygotowane jedzenie. Nie zajęło nam długo zauważenie połączenia między byciem głodnym, a skrajnie zbzikowanym. Cieszyłam się dla nich, ale byłabym również szczęśliwa, gdyby było już po meczu. Szczerze, byłabym szczęśliwa, gdyby cały ten tydzień dobiegł już końca. Jutro wypada 2 lutego, szósta rocznica śmierci moich rodziców i moje dwudzieste pierwsze urodziny. Im bliżej tej daty, tym bardziej stawałam się poruszona wszystkim i niczym. Próbowałam przed wszystkimi ukrywać moje nerwowe zachowanie, ale nie wiem jak dobrze sobie z tym radziłam. Wiedziałam, że Jaxon i Cole byli zbyt zajęci treningami, a do tej pory Quinn nauczyła się, aby nie wyciągać tematu moich urodzin. Kilka lat temu, wierzę że szczerze o nich zapomniała. Myślę, że tak jest najlepiej. Futboliści zdecydowali, że chcą urządzić dzisiaj imprezę. Stwierdzili, że muszą spuścić dużo pary, mimo że był wtorek. Najwyraźniej, trener był dla nich nadzwyczaj ostry na treningach. Skoro połowa zawodników należała do bractw, impreza została zorganizowana właśnie tam. Naprawdę, nie chciałam iść; to poważnie brzmiało jak zły pomysł w połączeniu z moim nastrojem. Z drugiej strony, być może również powinnam spuścić trochę pary. Kiedy wróciliśmy z przerwy zimowej, Quinn narzekała na Jaxona i na mnie, że stawaliśmy się starym małżeństwem, nie uczestniczącym już w imprezach. Spanikowałam kiedy to powiedziała i od tamtej pory uczestniczyliśmy w większości imprez. Miło jest wyjść i fajnie spędzić czas z moim chłopakiem. Początkowo myślałam, że będzie stresująco z chłopakami myślącymi, że mogą mnie dotykać, albo z tym, jak dziewczyny zawsze zarywały do Jaxona. Jednak w końcu złapaliśmy własny rytm i miło spędzaliśmy czas. Do czasu aż ja i Quinn skończyłyśmy przygotowania, byłam kłębkiem nerwów. Z jakiegoś powodu, nie mogłam przestać myśleć o tym, jaki był jutro dzień. Usłyszałam z kuchni końcówkę mojego dzwonka w telefonie, ale zdałam sobie sprawę, że już przegapiłam połączenie, więc sprawdzę je kiedy będziemy wychodzić. 147 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Zachowujesz się tak dziwnie. Usiądź i oddychaj, Emmy - Quinn spojrzała na mnie przez lustro, podczas nakładania kolejnej warstwy eyelinera. - Nie zachowuję się dziwnie. Tylko wydaje mi się, że dzisiaj naprawdę muszę się napić - powiedziałam wykręcając ręce. - Co jest nie tak? Pokłóciłaś się z Jaxonem? - odwróciła się do mnie twarzą. - Quinn, ostatnio nie ma go na tyle w pobliżu, żebyśmy mogli się kłócić. Poza tym, nie ma nic złego w tym, że student chce się napić - wzruszyłam na nią ramionami. - Jesteś zła, że nie było go w pobliżu? Już prawie koniec - odpowiedziała cicho. - Nie, to mi naprawdę nie przeszkadza. MAM SIĘ DOBRZE, Quinn - Ostatnią część umyślnie wypowiedziałam powoli, tak żeby zrozumiała i przynajmniej zorientowała się, że nie będę więcej o tym gadać. Tak naprawdę to nie miałam się dobrze, ale ostatnią rzeczą jakiej chciałam, była terapia. Tequila nie wymaga od ciebie gadania o twoich problemach. Tequila i ja, zawsze się dogadywałyśmy. Kiedy usłyszałam westchnięcie Quinn, wiedziałam że nie była zadowolona z mojej odpowiedzi, ale wiedziałam też, że na jakiś czas da mi spokój. Nastąpiło krótkie stuknięcie w drzwi wejściowe, po czym otworzyły się i zamknęły. To musiał być jeden z chłopaków, aczkolwiek zazwyczaj nie przejmowali się pukaniem. Słyszałam szuranie butów po dywanie w salonie. - Dziewczyny! - krzyknął Jace z końca korytarza. - W garderobie - odkrzyknęłam. Kiedy Jace wszedł do pokoju, był ubrany do wyjścia w czarną, zapinaną na guziki koszulę z krótkim rękawem; jego ciemne, wypłowiałe jeansy idealnie do niego pasowały. Jego włosy były wystylizowane na sygnowany nieład chłopców Riley i trzymał w ręce swoją skórzaną kurtkę, co oznaczało, że prawdopodobnie jechał motocyklem na dzisiejszą imprezę. Wydaje mi się, że lubił posiadać możliwość ucieczki, zamiast konieczności jazdy z nami wszystkimi. - Boziu, Em, przestań mu się tak wyraźnie przyglądać - Quinn dała mi kuksańca. Patrzyłam, jak policzki Jace'a zaczerwieniają się. Ups. - Wybacz! To po prostu takie trudne. To znaczy, on jest identycznym bliźniakiem mojego chłopaka. Najwyraźniej lubię tą markę - gestykulowałam dłońmi w górę i w dół, w kierunku Jace'a. Jace i Quinn zaczęli się ze mnie śmiać. - W każdym razie - zaczął Jace, z zawstydzonym uśmieszkiem na twarzy. - Jakiś czas temu opuściłem boisko, a trener nadal 148 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
trenował kilku z nich. Najwyraźniej, co poniektórzy wpakowali się w kłopoty, więc dostają karę. Jax i Cole również. Kiedy mieli przerwę na picie, powiedzieli mi że spotkają się z nami później, na imprezie. Jestem pewien, że połowa drużyny już tam jest. - O nie, dlaczego wpakowali się w kłopoty? - Quinn zapytała nerwowo. Jace wzruszył ramionami. - Wydaje mi się, że po prostu nie rozgrywali poprawnie akcji. - Super, teraz będą w rozkosznych humorach. Chyba najlepiej będzie, jak spotkamy się na miejscu - odpowiedziała. W sumie, ten pomysł bardziej mi się podobał. Mogłabym wypić kilka szotów przed przyjściem Jaxa i nie musiałabym się tłumaczyć, dlaczego je wypiłam. Później, mam nadzieję, że ta szalenie negatywna energia przepływająca przez moje żyły, wyparuje w samą porę, żebym mogła zachowywać się normalnie przy moim chłopaku. Miałam nadzieję, że to zadziała, bo musiałam pozbyć się tych wspomnień z głowy. Zeszłej nocy, śniłam o ostatnim razie, który spędziłam z mamą i tatą zanim się rozwiedli. Wybraliśmy się do małego wesołego miasteczka, gdzie zakochałam się tylko w rollercoasterze. Przysięgam, że tamtego dnia jeździli ze mną na nim z milion razy. Wciąż wracałam wspomnieniami do tego, jak bardzo mój tata się śmiał, kiedy do góry nogami przejeżdżaliśmy przez pętle. Musiałam zagłuszyć ten śmiech w mojej głowie. Boże, jak przestać za kimś tęsknić? Zwłaszcza za kimś, na kogo byłeś tak zły? - Pojadę tam motocyklem, fajnie co? Chyba, że potrzebujecie panie, żebym was zawiózł? - zapytał Jace w drodze do drzwi. Wciąż tkwiłam w moich wspomnieniach, więc Quinn odpowiedziała za nas dwie. Jedź śmiało, Jace, będziemy zaraz za tobą. - Kiedy zamknął za sobą drzwi, odwróciła się i spojrzała na mnie. - Jesteś pewna, że z tobą w porządku? Twoja twarz jest blada. - Jest w porządku, Quinn, przestań mi matkować. Chodźmy. - Nie powinnam tak mówić. To było okrutne. Quinn zawsze była moim wsparciem w każdej sytuacji, ale na dzisiaj i jutro, nie potrzebowałam nikogo, kto by się wtrącał. Chwyciłam telefon z blatu kuchennego i zauważyłam, że przegapiłam dwa połączenia. Jedno było od Jaxona, a drugie od nieznanego numeru. Obydwoje zostawili wiadomości głosowe. Oddzwoniłam na pocztę głosową i słuchałam, co mieli do powiedzenia. Pierwsza była od Jaxa: Hej skarbie, daliśmy ciała na dzisiejszym treningu. Trener przetrzyma nas do późna. Spotkamy się na imprezie. Kocham cię. Nadal było dla mnie dziwne, z jaką swobodą wyrzucał z siebie to króciutkie, ostatnie zdanie. Jego głos brzmiał na zestresowany; wygląda na to, że dołączy do tłumu, który będzie dzisiaj spuszczał parę.
149 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Druga wiadomość była od kogoś, kogo głosu nie znałam: Tak, dzwonię do Emerson Morre. Mówi William Gordon z Biur Prawniczych Gordon, Simon&Bates. Mam pilną sprawę dotyczącą wrażliwej kwestii, przygotowanej przez Roberta i Michelle Moore. Gdyby mogła pani do mnie oddzwonić w dogodnym dla pani czasie, będę wdzięczny. Dzięki Bogu, Quinn była w łazience i zostawiła mnie samą. Jestem pewna, że kiedy wcześniej moja twarz była blada, to teraz była stanowczo bezbarwna. Mój żołądek uderzył o ziemię, kiedy usłyszałam imiona rodziców. Nikt, od lat nie wymówił do mnie któregokolwiek z tych imion. Co ten prawnik niby miał mi do powiedzenia? Przecież moich rodziców nie było tutaj, żeby mogli ustanawiać jakieś nowe kwestie. Byli martwi. Pan Gordon będzie musiał poczekać do jutra. Dzisiaj wieczorem chciałam się narąbać. Już teraz, z tą imprezą, dwie rzeczy były nie tak, jak trzeba. Pierwszą było to, że nie było tequili, jedynie piwo. Mogłam się upić piwem, ale zajmowało to więcej czasu. Drugim problemem było to, że był tutaj Devon Ryan. Jedyny inny koleś, z którym byłam bliska zostania parą. Po tym, jak przeniósł się do jakiejś szkoły na północy, po pierwszym roku, nigdy się nie spodziewałam, że znowu go zobaczę. Gdybym była mądra, to opuściłabym tą imprezkę już po odkryciu problemu numer jeden. Kiedy przyjechałam, poszłam prosto do kuchni, aby znaleźć ukryty alkohol. Na moje rozczarowanie, wszystkie butelki były puste. Kiedy z frustracją zatrzasnęłam ostatnią szafkę nad lodówką, poczułam dotykające mojej talii dłonie, pomagające mi zejść z blatu. Tajemnicze dłonie postawiły mnie na ziemi i odwróciły, abym stanęła twarzą w twarz z Devone'm. - Devon? - sapnęłam kiedy zobaczyłam jego złoto brązowe oczy i blond włosy. Wciąż wyglądał tak samo przystojnie, jak zawsze. Miał wysokie i smukłe ciało, jak u pływaka, które doceniałam będąc na pierwszym roku. Jednak teraz, kiedy miałam ciało Jaxona, to nic nie mogło się z nim równać. - Witaj, maleńka. Jak obchodzi się z tobą życie? - uśmiechnął się zawadiacko, zakładając że go lustruję. Ale nie robiłam tego; byłam po prostu zaskoczona widząc go. - Cóż, planuję dzisiaj i jutro spędzić na piciu, ale jak już będzie po wszystkim, to wrócę do swojego dobrego humoru - otworzyłam piwo. - Aha, okej. A co jest dzisiaj i jutro? - Cholera, dlaczego powiedziałam to na głos, zwłaszcza jemu? Musieliśmy zmienić temat. - Nie masz tutaj kuzyna? Roześmiał się na moje unikanie odpowiedzi - Tak, właśnie dlatego tutaj jestem. Cóż, dlatego i również ze względu na mistrzostwa. Poszczęściło się wam z tym Jaxonem Riley; gościu wymiata.
150 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Taa, mój chłopak jest całkiem niezły - dokończyłam piwo i poszłam po kolejne. - Tak teraz nazywasz tych biednych frajerów? - roześmiał się. - Nie, teraz jestem typem kobiety trzymającej się jednego faceta, Devon. - Jasna cholera, ten koleś musi umieć chodzić po wodzie, skoro ustatkował Em Moore - dał mi kuksańca, na co się roześmiałam. Półtorej godziny później, wreszcie osiągnęłam status nawalonej i byłam na parkiecie próbując wyzbyć się tej rozszalałej energii, którą wciąż miałam w sobie. Miałam nadzieję, że zwalczę ją alkoholem, ale przysięgam, że ktoś w tym pokoju miał taki sam śmiech jak mój tata, albo być może miałam urojenia. Devon tańczył obok mnie, na środku parkietu. Nie powiedziałabym, że tańczyliśmy razem, po prostu tańczyliśmy w pobliżu. Nie chciałam z nikim tańczyć, potrzebowała jedynie wyzbyć się tego uczucia. Odeszłam od tańczących, aby wziąć z kuchni kolejne piwo, kiedy zostałam zagarnięta w silne, znajome ramiona. Zaczął obsypywać pocałunkami moje powieki, nos i wreszcie usta. Uśmiechnęłam się w jego pocałunek i cieszyłam się świeżym zapachem Jaxona. - Stęskniłem się za tobą, piękna. Wybacz, że dotarcie tutaj zajęło mi tak długo uśmiechnął się do mnie, mimo iż nadal miał lekkie napięcie w kącikach oczu. - Jes dobrze. - Cholera, byłam narąbana i wiedziałam, że bełkoczę. - Jesteś pijana? - zapytał, zszokowany. Nie byłam w stanie określić, czy był z tego powodu zły, czy nie, więc tylko wzruszyłam ramionami. Nagle, przybiegła Quinn, chwyciła mnie za ręce i zaciągnęła do kuchni. Jaxon podążał za nami, razem z Cole'm. - Emmy, powiedz mi że nie widziałam cię tańczącej tam z Devon'em Ryan? zapiszczała. - Okej, po pierwsze, z nikim nieeee tańczyłam. - Mam nadzieję, że nie potrafili stwierdzić, jak źle było z moim bełkotem. Moja głowa nie czuła się pijana, ale moje zachowanie pokazywało, że byłam. - Ale taaa, tio on. - Oparłam przedramiona o blat, żeby utrzymać równowagę. To pomieszczenie kręciło się szybciej, niż tego oczekiwałam. - Cholera, Em, jesteś pijana - powiedział Cole śmiejąc się ze mnie. - Kim do diabła jest Devon Ryan? - Jaxon wkroczył do akcji pytając Quinn. - Nikim - powiedziałam.
151 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Jest jedynym kolesiem, poza tobą, który był bliski zostania jej chłopakiem zdecydowała się wprowadzić go w szczegóły. - Quinn, zamknij się, do cholery. Nigdy wcześniej, przed Jaxonem nie miałam chłopaka. Jaxon kontynuował wpatrywanie się w Quinn pytającym wzrokiem, uważając mnie za zbyt pijaną, aby brać mnie na poważnie, więc Quinn mówiła dalej - On był powodem, przez który stworzyła zasadę trzech razy. Jęknęłam na ich pogawędkę o mnie, jakby mnie tutaj nie było. Zaczynali mnie również otrzeźwiać tą rozmową. Naprawdę, nie mogłam w tej chwili się z nimi użerać. Nie zrobiłam nic złego. Podniosłam się, aby opuścić kuchnię w celu znalezienia innego sposobu na pozbycie się wspomnień, kiedy Rachel i kilka innych dziewczyn weszło do kuchni, uśmiechając się prosto do Jaxona. Podeszła do niego i położyła dłoń na jego ramieniu z perfekcyjnie kapryśnym wyrazem twarzy. - Naprawdę umawiasz się teraz tylko z nią? - Powiedziała "nią", jakby była zniesmaczona samym pomysłem. Domyśliłam się, że coś kombinowała, bo do tej pory, nie miałam wątpliwości, iż cholernie dobrze wiedziała, że się spotykaliśmy. Odtrącił jej dłoń i odsunął się. - Oczywiście że tak, wybacz Rach. - Nie wiem, czy powinnam być zadowolona, że użył jej przezwiska, czy nie. To się zdawało czymś osobistym, ale cóż, on nigdy nie używał mojego przezwiska, a byliśmy ze sobą tak blisko, jak z nikim innym. Jej rutynowa, kapryśna minka przyprawiała mnie o mdłości, kiedy ona kontynuowała Buu! Czy to oznacza, że nie dostanę więcej przejażdżek motocyklem? To takie seksowne, kiedy mogę trzymać się kurczowo twojej talii przy wchodzeniu w zakręty. I... wytrzeźwiałam. Wielkie dzięki, suko. Próbowałam uformować słowa, kiedy gapiłam się na nich. Rachel stała tam, uśmiechając się do mnie, dokładnie zdając sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziała. Quinn wkroczyła do akcji, zanim Jaxon zdążył to skomentować. - Jechałaś na motocyklu z Jaxonem? Jesteś pewna, że to nie był Jace? - sapnęła. Rachel zwróciła swój przesłodzony uśmiech w stronę Quinn. - Och, wiem kogo miałam między udami; to był zdecydowanie ten przystojniak. - Poklepała klatę Jaxona, podczas gdy usłyszałam jego jęknięcie i prawie wyrwałam jej ramię, ale całkowicie zastygłam w bezruchu. Kiedy to się stało? Skoro teraz to wyciągała, to czy miało to miejsce kiedy już byliśmy parą? Nawet jeżeli wtedy jeszcze się nie spotykaliśmy, to prosiłam go o przejażdżkę na
152 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
motocyklu od pierwszego dnia na uczelni, a on zawsze mi odmawiał. Dlaczego ją miałby zabrać? - Pamiętasz, głuptasie, to była noc po meczu - zwróciła się do Jaxona. - Kiedy byliśmy na imprezie. Właściwie to było w mieszkaniu Quinn i Em. Podszedłeś do mnie i poprosiłeś, żebym z tobą wyszła. Tak dobrze się bawiliśmy - uśmiechnęła się radośnie, udając, że zagłębia się w czułe wspomnienia. Zrobiło mi się niedobrze. Z jednej strony, nie miałam prawa się gniewać. Tamtej nocy go wkurzyłam i powiedziałam, żeby się ode mnie odwalił. Pamiętam, jak wychodził z Rachel. Powiedział mi, że jedynie odwiózł ją do domu. Rachel sprawiła, że zabrzmiało to, jakby zdarzyło się znacznie więcej. Chociaż, po co brać motocykl? - Zamknij się, Rachel, odwiozłem cię do domu i na tym się skończyło - warknął na nią Jaxon. Wzruszyła ramionami i wyszła z podążającą za nią ekipą. Już i tak dokonała szkody i dobrze o tym wiedziała. Zaczęłam wycofywać się z kuchni, w kierunku drzwi na ganek. - Nie rób tego, Emerson. Nie waż się ode mnie uciekać. Muszę przynajmniej wyjaśnić tą sytuację - patrzył na mnie, podchodząc do mnie ze złością. - A co tu jest do wyjaśniania? Wydaje mi się, że zrozumiałam całkiem wyraźnie. Tamtej nocy powiedziałam ci, żebyś się ode mnie odczepił i zasłużyłam sobie na wszystko, co później się stało. - Nie rozumiał, że to była moja wina, nie jego. Powoli kontynuowałam wycofywanie się. Wyminął mnie, aby zagrodzić mi wyjście na ganek. - Kiedy tamtej nocy z nią wyszedłem i przebyliśmy drogę do garażu, miałem jedynie klucze od motocyklu. Byłem tak zły na samego siebie i na ciebie, że musiałem się stamtąd jak najszybciej wydostać. Więc wskoczyłam z nią na motocykl. Przepraszam, skarbie. - Nie mogłam na niego spojrzeć, mimo iż nie było powodu, aby mnie przepraszał. Kiedy nie odpowiedziałam, kontynuował - Chodźmy do domu, żebyśmy mogli porozmawiać, proszę. Słyszałam, że z całych sił starał się uspokoić dla mnie swój głos. - Och, zdecydowanie nie mogę jeszcze iść do domu, mam za dużo alkoholu do skonsumowania, zanim ta noc się skończy. Rachel tak bardzo mnie otrzeźwiła i nie jestem zadowolona, że muszę zaczynać od nowa. Priorytetem była dla mnie ucieczka od wszystkich, zanim zdążyłabym wszystko zepsuć. Gdyby wszyscy po prostu mogli zostawić mnie w spokoju na dwa dni, to przysięgam, że wróciłabym do normalności. Po prostu potrzebowałam, żeby zostawili mnie w spokoju, ale nie mogłam im tego wyjaśnić. Gapiłam się na ich troje, pragnąc, aby zrozumieli mnie bez słów.
153 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Nie jestem na ciebie zła, Jaxon. - Musiał to wiedzieć, mimo iż nienawidziłam faktu, że przewiózł ją na swoim motocyklu. Tak naprawdę to byłam zła tylko na siebie. - Oczywiście że jesteś, skarbie. A niby dlaczego próbowałabyś przede mną uciec w tej chwili? Zawsze uciekasz, kiedy powinniśmy rozmawiać! - spanikował i sięgnął po mnie, a ja zrobiłam kolejny krok w tył, w kierunku drzwi do salonu. - Nie jestem zła. Ja tylko... tylko muszę zostać sama. Obiecuję, że pojutrze wszystko będzie w porządku. Po prostu nie mogę sobie z tym radzić w ciągu następnych dwóch dni. błagałam. - Proszę. Po prostu mi zaufaj. Zrób to dla mnie. - Co to do cholery znaczy? - krzyknął. Odwróciłam się i uciekłam, kiedy był rozkojarzony patrzeniem na Quinn, poszukując wskazówek. Kiedy dotarłam do salonu, usłyszałam jak Quinn mówi - O mój Boże, jaką mamy dzisiaj datę? Zostawcie to Quinn, a poskłada wszystko w całość dzięki mojej niewyparzonej gębie. Biegłam szybciej przez frontowe drzwi. Ona wyjaśni wszystko Jaxonowi, a on będzie na mnie naciskał, żebym o tym opowiedziała. Czułam, jakbym miała dostać hiperwentylacji. Nigdy nie chciałam, żeby ktoś mnie o to pytał. Wiedziałam, że Quinn mnie nie zmusi, ale Jaxon wie jak naciskać na każdą moją barierę. Chciałam sobie z tym poradzić w jedyny sposób jaki znam, a następnie, kiedy będzie po wszystkim, wrócić do normalności. Wszyscy myślą, że powinniśmy rozmawiać o naszych uczuciach, tak jakby to miało być lepszym rozwiązaniem. Zgadnijcie co, to nie sprowadzi z powrotem moich rodziców i nie zmieni faktu, że mój tata zdradził Ellie z moją mamą. Dotarłam na tyły domu, bo zdecydowanie nie mogłam prowadzić, więc po prostu ukryłam się w cieniu wielkiego domu. Słyszałam podążające za mną kroki. Zacisnęłam powieki i zignorowałam je, podczas próby kontrolowania mojego oddechu, żebym nie dostała ataku paniki. Proszę, niech sobie po prostu stąd pójdą. Czułam, że ktokolwiek to był, oparł się o dom, obok mnie. - Cii, po prostu bierz głębokie wdechy. Wdech, wydech. - To był Devon. Nie wiedziałam, czy powinnam się cieszyć, czy byś smutną z tego powodu. - Chcesz się stąd wyrwać? Iść gdzie indziej? - zapytał uspokajającym głosem. - Nie prześpię się z tobą, Devon. Jestem z Jaxonem - powiedziałam z wciąż zamkniętymi oczami. - Cóż, a zatem dobrze że nie zapytałem, czy się ze mną prześpisz, co? W domu mam narzeczoną, którą kocham. Po prostu próbuję ci pomóc. Nazwij mnie szaleńcem, ale zdaje się, że nie chcesz tutaj być.
154 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Niedopowiedzenie roku - westchnęłam. - Tak naprawdę to byłabym wdzięczna, gdybyś mnie stąd zabrał - wreszcie na niego spojrzałam. - Spoko, pobiegnę po samochód; czekaj na mnie za pięć minut przed wejściem. Zostałam w cieniu, ukrywając się przed wszystkimi, podczas obserwowania jak Devon biegnie w kierunku swojego samochodu. Mam nadzieję, że Jaxon nie zobaczy, jak z nim odjeżdżam, ale w razie czego, zrozumie później. Zwłaszcza jeśli mu powiem, że nic się nie wydarzyło. Byłam mu oddana, a Devon był oddany swojej narzeczonej; po prostu potrzebowałam chwili wytchnienia. Po tym, jak wskoczyłam do jego samochodu, nie będąc przez nikogo zatrzymaną, Devon zaczął jechać w górę autostrady, która biegła wzdłuż wybrzeża. - Chcesz, żebym zabrał cię do domu? - zapytał po chwili. - Nie, ale jeśli nie chcesz spędzić ze mną trochę czasu, to zrozumiem. - Moja głowa opierała się o zagłówek. - Chcesz się wybrać do baru, czy coś? Masz fałszywy dowód, żebyś mogła wejść? zapytał. - Właściwie, skoro jest po północy, to mogę legalnie wejść, bez fałszywki. - Odwrócił się, aby na mnie spojrzeć z uśmiechem i wiedziałam, że już chciał powiedzieć te budzące postach "wszystkiego najlepszego". - Przestań. Proszę, zapomnij że to powiedziałam. Nie wspominaj o niczym, związanym z urodzinami. - Jego usta się zamknęły i wzruszył ramionami. Pierwszy bar, do którego weszliśmy, był całkiem spokojny więc byliśmy w stanie zająć miejsca przy barze. Zamówiłam swoje drinki, a on swoje. Osobne rachunki dawały znać, że nie byliśmy razem. Obserwowałam jak przez chwilę pisał sms'a. - Piszesz do narzeczonej? - zapytałam. - Tak, myślę że powinienem powiedzieć Ally co się dzieje, zanim usłyszy od kogoś innego, że wyszedłem z Em Moore - zaśmiał się lekko. - Ona wie, kim jestem? - byłam zszokowana. - Dziewczyną, która złamała moje serce? Taa, wie. - Złamałam twoje serce? Nie żartuj sobie z takich rzeczy - zachichotałam. - Cokolwiek zechcesz, Em - odpowiedział. - Jednak Ally jest świetna, ona rozumie.
155 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Czy naprawdę mogłam złamać jego serce? Nie myślałam, że to było tak poważne. Miło z twojej strony, że dajesz jej znać, co się dzieje. Dokładnie to samo, powinnam właśnie robić z Jaxonem, ale zostawiłam telefon w samochodzie, jako że nie przestawał dzwonić. Ale on także zrozumie jeśli mu to wyjaśnię za kilka dni. Jaxon jest najbardziej wyrozumiałą osobą, jaką znam i szaleję na jego punkcie. Zrozumie jeśli wreszcie wezmę się w garść i powiem mu, co jest jutro. Ale jak na razie, piję. Skończyliśmy wybierając się do jeszcze trzech barów i byłam w stanie tańczyć, aby próbować zapomnieć tak wiele, ile tylko się dało. Devon trzymał się na tyle blisko, aby zapewnić mi bezpieczeństwo. Kilka razy starał się mnie podpytać, czy działo się coś, w czym mógłby mi pomóc, ale ja tylko kręciłam głową i kontynuowałam wyniszczanie swojej wątroby. Gdy byliśmy w drugim barze, spojrzałam w dół, na swoją dłoń i gapiłam się na małe serduszka, które tego ranka Jaxon narysował mi na całej dłoni, kiedy leżeliśmy w łóżku. Pamiętam relaksowanie się na jego piersi, kiedy rysowa każde serce. Niektóre były duże, a niektóre tak maleńkie, że ledwo bylibyście w stanie się domyślić, że były to serca. Wszystkie razem tworzyły piękny kolaż na mojej dłoni. Zdawało się, jakby ten poranek miał miejsce lata świetlne temu. W końcu, tuż przed wschodem słońca, Devon podwiózł mnie pod mieszkanie. Musiał mnie wprowadzić po schodach i do moich drzwi, ponieważ ledwo co samodzielnie funkcjonowałam. Włożyłam klucz do zamka najciszej, jak tylko było to możliwe i weszłam do środka. Natychmiast zauważyłam Jaxona, rozwalonego na naszej kanapie. Musiał czekać na mój powrót. Miałam około trzydziestu nieodebranych połączeń od niego i Quinn. Kiedy wreszcie porozmawiamy, nie obejdą się ze mną lekko. Przeszłam obok niego na paluszkach i poszłam prosto do łóżka. Przed pójściem spać, upewniłam się, że zamknęłam drzwi do pokoju. Ostatnią rzeczą jaką pamiętam, zanim zapadłam w głęboki sen, było zderzenie mojej twarzy z poduszką.
156 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 16 Fundusz powierniczy Następnego dnia, kiedy zaczynałam powracać z krainy umarłych, przekręciłam się, aby spojrzeć na zegarek w telefonie. Było już po trzeciej w południe. To by było na tyle, jeśli chodzi o pójście na zajęcia. Przynajmniej ten dzień prawie dobiegał końca. Im mniej będę znosić ten dzień, tym lepiej. Miałam piekielnego kaca i jedyne co miałam zamiar z tym zrobić, to wypić jeszcze więcej, żeby przytępić ból. Zauważyłam, że miałam tylko dwa nieodebrane połączenia, jedno od Jace'a i jedno od Devon'a. Będę musiała do nich jutro zadzwonić. Nie miałam więcej nieodebranych połączeń od Jaxona, czy Quinn od czasu jak wróciłam do domu, a zatem muszą wiedzieć, że już tutaj jestem. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je po cichu. Moim planem było zaszycie się w pokoju i picie, do czasu, aż ten dzień się nie skończy, jako że nadal nie chciałam z nikim rozmawiać. Jednak potrzebowałam iść do łazienki i zabrać niezbędne rzeczy z kuchni. Kiedy wydostałam się na korytarz, zdałam sobie sprawę, że nikogo tutaj nie było. Jaxon musiał zdecydować, ze pójdzie na zajęcia i wiedziałam, że tego popołudnia miał trening. Gdy wróciłam do swojego pokoju, dzwonił mój telefon. Odebrałam, kiedy zobaczyłam że to nie Jaxon, Quinn, Cole, czy Jace. - Halo? - Czy to Emerson Moore? - Tak, proszę pana, mogę zapytać kto dzwoni? - Mówi William Gordon z Biur Prawniczych Gordon, Simon&Bates. - Yy, okej. - Zapomniałam do niego oddzwonić i teraz żałowałam, że w ogóle odebrałam. - Przepraszam, ten telefon zdaje się być niespodziewanym. Twoi rodzice założyli dla ciebie fundusz powierniczy, kiedy tylko się urodziłaś. Sześć lat temu, przyszli do mnie, aby go skontrolować i powinienem się z tobą skontaktować w twoje dwudzieste pierwsze urodziny, aby przekazać ci fundusze. Wzrosły dosyć drastycznie od czasu, kiedy twoi rodzice je zakładali. - Przepraszam, ale jestem naprawdę zdezorientowana w kwestii tego, co pan mówi. - Potrafię zrozumieć zdezorientowanie. Początkowo próbowałem się skontaktować z panem, lub panią Moore, ale nie byłem w stanie znaleźć ich funkcjonującego numeru. 157 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Yy... moi rodzice zmarli sześć lat temu, w moje piętnaste urodziny, panie Gordon. Nie wierzę, że musiałam o tym mówić, szczególnie dzisiaj. Był to główny powód, przez który uciekałam od ludzi, których kochałam, a teraz byłam zmuszona się z nim zmierzyć. - Słucham? Byli w moim biurze tamtego ranka kontrolując twoje konto, jak to możliwe? - O raju, nie mam pojęcia, może zapytasz kobietę, która stwierdziła, że będzie w porządku jeśli będzie prowadzić, kiedy ledwo dawała radę utrzymać otwarte oczy. Już nie czułam palców i jestem całkiem pewna, że cała krew odpływała z mojego ciała. - Co ma pan na myśli, mówiąc że byli u pana tamtego ranka, panie Gordon? Moi rodzice mieli romans i zginęli w wypadku samochodowym, kiedy wracali do domu. - Och, to niemożliwe. Nie było opcji, żeby Robert i Michelle mieli romans jakiegokolwiek rodzaju. Dokładnie pamiętam, że kiedy weszli do biura, to ledwo mogli znieść przebywanie w tym samym pomieszczeniu. Podsłuchałem, że wściekał się na nią, za bycie nieodpowiedzialną w kwestii samochodu, co było powodem, przez który musiał ją podwieźć tamtego ranka. - Chyba muszę iść, panie Gordon, ja... muszę... być gdzieś... indziej. - W dodatku zaczynam wariować, ale tego nie musisz wiedzieć. - Naprawdę mi przykro, jeśli powiedziałem coś, co cię zasmuciło. Proszę, po prostu przyjdź do mojego biura w każdej chwili, a dam ci dokumenty do podpisania w kwestii funduszu. To dosyć znacząca suma pieniędzy. Jedyne co pamiętam z tego dnia, to rozłączenie się i picie szota za szotem, dopóki nie padłam nieprzytomna na łóżko. *.*.*.*.*.*.*.* Zostałam wyrwana ze snu i miałam ochotę przywalić osobie, która była za to odpowiedzialna. Mój żołądek również nie był wdzięczny za konieczność poruszania się. Pamiętam, że wreszcie, w pewnym momencie, obudziłam się w nocy chora. Nigdy nie byłam tak pijana, więc wygląda na to, że w końcu nadszedł czas poniesienia konsekwencji. Kiedy stawałam się coraz bardziej świadoma otoczenia, zdałam sobie sprawę, że obejmowałam toaletę. Taa, teraz sobie przypominam spędzenie nocy na kojących, zimnych kafelkach w łazience. - Jeśli to ty Quinn, to odwal się, nie chcę musieć cię uderzyć. Jeśli to ty Jaxon, masz trzy sekundy, zanim ci przywalę - jęknęłam w sedes. - Taa, jeśli w ogóle nakłonisz Jaxona, żeby się do ciebie odezwał - powiedziała Quinn. - Zamknij się, Quinn. Idź stąd, żebym mogła wziąć prysznic.
158 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Skończyłaś z byciem wielką suką? Skończyłaś z debilnym upijaniem się? - Była na mnie wkurzona. Później będę musiała ją ugłaskać i przeprosić. - Jezuuu, Quinn, odpuść. Jestem pewna, że do tego czasu, już i tak wiesz co się stało. Przesunęłam się, aby usiąść pod ścianą z dłońmi na oczach. - Weź prysznic, Emerson, cuchniesz. - Wychodząc zatrzasnęła za sobą drzwi. Właśnie nazwała mnie pełnym imieniem. To znaczy, że jest niezwykle wkurzona. Starałam się spędzić pod prysznicem jak najwięcej czasu. Nienawidziłam wkurzonej Quinn, ale stanie pod prysznicem tak długo, okazało się zbyt trudne. Ściany prysznica kręciły się wokół mnie, więc musiałam to zakończyć. Umyłam zęby i wyszłam do salonu, aby usiąść na kanapie. Cole wylegiwał się na niej, kiedy weszłam. - Och, świetnie, ty też przyszedłeś popatrzeć na moją chłostę, czy może się przyłączysz, Coley? - Zauważyłam, że Quinn była w kuchni trzaskając się między garnkami i patelniami. - Jestem tutaj, bo martwię się o ciebie, Emmy - powiedział patrząc na mnie z powagą. - To tylko wybój na drodze. Już wszystko dobrze, obiecuję. Quinn weszła do salonu i cisnęła przede mnie, na stół, talerz z bekonem i jajkami. Umierałam z głodu, jako że nie jadłam od półtora dnia. - Dzięki, Quinn - wymamrotałam. - NIC NIE JEST DOBRZE, EMERSON! - krzyknęła na mnie, kiedy sięgnęłam po talerz. - Jasne, że jest. Już mi lepiej, obiecuję. To są dla mnie po prostu kiepskie dni i wiesz o tym. Teraz wrócę do normalności. Myślę, że teraz czuję się lepiej, abym mogła bardziej otworzyć się przez Jaxonem. - Zaczęłam jeść śniadanie, po czym przypomniałam sobie wczorajszy telefon od pana Gordona, zanim wpędziłam się w mini śpiączkę. - Cholera, zapomniałam... - Co? - zapytał Cole. - Dowiedziałam się, ze moi rodzice nie mieli romansu sześć lat temu. - Em, ludzie non stop myślą, że tequila mówi im różne rzeczy. Wybacz, ale wszystko wciąż ma się tak samo z twoimi rodzicami. - Quinn wciąż brzmiała na poruszoną. - Mówię poważnie, Quinn, przestań sprawiać, że czuję się jak dziecko. Wczoraj zadzwonił do mnie prawnik mówiąc że sześć lat temu, moi rodzice byli w jego biurze, w celu 159 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
przekazania na mnie funduszu, kiedy skończę dwadzieścia jeden lat. Powiedział, że cały czas się kłócili, a mój tata był wściekły, że musiał tam podwieźć moją mamę. Prawnik nie wiedział, że rodzice zginęli. Usłyszałam sapnięcie Quinn i widziałam jak przykłada dłoń do ust. Łzy natychmiast wypełniły jej oczy. - Dlaczego mi nie powiedziałaś, że to o to chodziło. - Quinn, tak bardzo chcesz żebym mówiła o takich rzeczach, ale to jest zbyt trudne. Wczoraj mój świat się zatrząsł. Wszystko co myślałam, że się zdarzyło, było kłamstwem. Moi rodzice nie mieli romansu. Mój tata nie zdradzał Ellie. Każdą ścianę, którą zbudowałam wokół siebie, stworzyłam z powodu tego, co myślałam że zrobili. Nie mam pojęcia co teraz robić. Wszystko co wiem, toto że chcę znaleźć Jaxona i powiedzieć mu, jak bardzo jest mi przykro za moje zachowanie i jak bardzo mi na nim zależy. Jestem taką kretynką za trwanie w tym przekonaniu. Quinn i Cole spojrzeli na mnie ze smutkiem. - Emmy, Jax był naprawdę zraniony tym co zrobiłaś... - Wiem, ale teraz przeproszę - powiedziałam patrząc na nich. - Nie wiem, czy tym razem to zadziała. Tamtej nocy wyglądał na całkowicie pokonanego. - Poradzimy sobie, Quinn, przestań dramatyzować. Kiedy już z nim porozmawiam, to zrozumie co się stało. - Zgadzam się z Em, musisz go po prostu znaleźć i przeprosić. On cię naprawdę kocha. - Ja naprawdę kocham jego. - W momencie kiedy te słowa wyskoczyły z moich ust, moja ręka wystrzeliła, aby je zakryć, a moje oczy otworzyły się szeroko, aby zobaczyć, czy to słyszeli. Słyszeli, ponieważ obydwoje wpatrywali się we mnie, jakbym właśnie przyznała, że później dam im milion dolarów. - CO? To świetnie, Em! Musisz mu powiedzieć. Po tym, na pewno przyjmie cię z powrotem - krzyknęła Quinn. - Przyjmie z powrotem? Mówisz, jakbyśmy zerwali - skrzywiłam się do niej. - Em, mówię ci, on był naprawdę wkurzony tym co zrobiłaś i później, kiedy dowiedział się, że wyszłaś z Devonem... Nigdy nie widziałam go tak zranionego odpowiedziała.
160 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Spojrzałam na Cola, w celu potwierdzenia, a on skinął głową. - Cholera. Cóż, wymyślę coś naprawdę świetnego. Wybaczy mi, kocha mnie - uśmiechnęłam się i wstałam, aby wrócić do swojego pokoju. Zdecydowałam, że poza przyjściem do niego i powiedzeniem mu, że go kocham i że przepraszam, potrzebuję czegoś naprawdę dobrego, aby przykuć jego uwagę. Otworzyłam laptop i zaczęłam tworzyć dla niego składankę CD. On kocha muzykę. Śpiewa każdą piosenkę w radiu. W zeszłym semestrze pracował w stacji radiowej na swój staż, a moim najlepszym wspomnieniem był moment, kiedy tańczył ze mną w domu jego mamy do piosenki country. Rozpoczęłam składankę od piosenki "Of Monsters and Men" o facecie, który kochał dziewczynę, mimo że ona nie potrafiła odwzajemnić jego uczuć. To zdawało się pasować, aby rozpocząć tym składankę dla niego. Płyta przepływała przez inne piosenki, o tym jak nie będę bez niego taką samą osobą, aż wreszcie, kilka ostatnich piosenek opowiadało o tym, jak bardzo go kochałam. Planowałam wyznać mu miłość osobiście, przez przesłuchaniem płyty. Zasługiwał na to. Im więcej piosenek dodawałam, tym bardziej robiłam się podekscytowana na spotkanie z nim. Zdecydowałam się do niego zadzwonić, aby się dowiedzieć kiedy będzie w domu. Wiedziałam, że niebawem miał trening, więc musiałam poczekać do późnego popołudnia. Po dwóch sygnałach odezwała się poczta głosowa. To było dziwne, więc wysłałam mu wiadomość. Ja: Hej, wiem że ostatnio cię zdenerwowałam. Chcę ci to wynagrodzić ;-) O północy, wciąż nie było odpowiedzi od Jaxona. Ani on, ani Jace nie odbierali telefonów, ani nie wrócili do domu. Mnóstwo razy wychodziłam na parking, aby sprawdzić, czy był tam motocykl lub ciężarówka. Zaczynałam się zachowywać jak jedna z tych rozszalałych, zazdrosnych dziewczyn. Quinn powiedziała mi, że rozmawiała z Colem, ale on nie był z chłopakami. Miałam nadzieję, że z nimi wszystko było w porządku. Próbowałam dzwonić jeszcze dwa razy, zanim poszłam do łóżka, ale później, trochę po dziesiątej, moje połączenia były od razu przekierowywane na pocztę głosową. Po prostu będę musiała go złapać jutro między zajęciami, jako że jutro nie mieliśmy żadnych wspólnie.
161 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 17 Nie rób tego Następnego ranka obudziłam się i zdecydowałam, że pokręcę włosy i puszczę je swobodnie falami. Nałożyłam trochę tuszu do rzęs i błyszczyku. Nie będę kłamać, próbowałam ładnie wyglądać dla Jaxona. Ani on, ani Jace nie wrócili wczoraj do domu, więc mam nadzieję, że będą dzisiaj na uczelni. Później przypomniałam sobie, jak Jaxon mówił, że jeśli ominą chociaż jedna zajęcia, to będą jutro przez cały mecz siedzieć na ławce rezerwowych. Wiedziałam, że nie będzie tak ryzykował. Nie widziałam go, aż do czasu przerwy na lunch. Siedziałam przy stoliku z naszą zwyczajową ekipą. Quinn opowiadała Cole'owi o nowych uczniach, którym dawała korepetycje w tym semestrze i wszystkie były kobietami. Prawie odpuściłam sobie pomysł, że w ogóle zobaczę dzisiaj Jaxona na uczelni. Kiedy zobaczyłam przez okno stołówki jak idzie przez dziedziniec, postanowiłam że wyjdę mu na spotkanie. Szedł z dwoma dziewczynami, które wcześniej widziałam tylko kilka razy. Wyglądało na to, że mówiły do niego z ożywieniem, podczas gdy on tylko przytakiwał głową. Mogłam stwierdzić, że nie przywiązywał uwagi do tego, co mówiły. Odwróciłam się i uśmiechnęłam do Quinn. - Pójdę z nim pogadać, dobra? Przytaknęła, ale wyglądała na niepewną. Nie zachowywałaby się tak dziwnie, gdyby to Cole tam był, a ona musiałaby przeprosić. To ja powinnam być tą podenerwowaną; to ja miałam mu powiedzieć, że go kocham. Wybiegłam na dziedziniec i spotkałam się z nim na środku. - Hej, próbowałam się do ciebie dodzwonić - uśmiechnęłam się do niego. Nie odwzajemnił uśmiechu, po prostu skinął na mnie głową. - Zauważyłem. Spojrzałam na jego dwie towarzyszki i powiedziałam - Okej, zmykajcie stąd panienki, chciałabym porozmawiać z moim chłopakiem. - Obraziły się i spojrzały na Jaxona, aby zaprzeczył, ale nie zrobił tego, więc odeszły z fochem. - Em, sądzę że już nie powinniśmy być razem25 - przemówił wreszcie. - Dlaczego to robisz? Dlaczego celowo mówisz do mnie Em, kiedy jesteś wściekły? Nie bądź dziecinny, Jaxon - odpowiedziałam ze złością. Nie tak chciałam rozpocząć tą rozmowę.
25
Cocococo!?
162 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Wziął głęboki wdech. - Emerson, sądzę że już nie powinniśmy być razem. - Jego głos brzmiał płasko i był pozbawiony życia. Postanowiłam zignorować jego bezsensowne oświadczenie. - Jaxon, próbowałam cię złapać, żeby ci powiedzieć, jak bardzo jest mi przykro. Zawsze mi odbija i wariuję kiedy przychodzi ta data. Próbowałam trzymać to w sobie, ale zżerało mnie to żywcem i nie wiedziałam jak sobie z tym radzić. Naprawdę mi przykro. Teraz rozumiem, jak absurdalnie się zachowywałam. - Chwyciłam pasek jego jeansów, kiedy patrzyłam w górę, na niego. Trzymałam go tak mocno, żeby nawet nie rozważał odejścia. Próbował się wycofać z mojego chwytu, ale ja tylko podeszłam bliżej, patrząc na niego ze zdezorientowaniem. - Zrobiłam dla ciebie składankę. Proszę, po prostu jej posłuchaj. Pochyliłam się, aby wyciągnąć płytę z torby, kiedy on wreszcie ponownie przemówił. - Emerson, próbowałem z tobą porozmawiać cztery dni temu. Prosiłem cię, żebyś ode mnie nie uciekała, a ty i tak to zrobiłaś... znowu. Nie mogę tego dłużej znosić. Starałem się być dla ciebie wystarczająco silnym... ale po prostu nie jestem. - Wziął ode mnie płytę, ale trzymał ją, jakby tak naprawdę jej nie chciał. - Jaxon, przestań mówić takie rzeczy, to jest niepotrzebne. - Ponownie chwyciłam szlufki jego spodni. - Teraz będę lepsza, przysięgam. Pozwól mi przeprosić - wzięłam głęboki wdech i powiedziałam - Kocham cię. - Patrzyłam, jak skrzywił się z bólu na moje słowa. To zdecydowanie nie była reakcja, na jaką liczyłam. Zaraz potem, powaga sytuacji zaczęła nabierać na sile, więc zniżyłam głos do szeptu, kiedy na niego patrzyłam. - Nie rób tego, kocham cię. - Tamtej nocy, prosiłem żebyś nie wychodziła, a i tak to zrobiłaś. - Obiecałeś, że będziesz wobec mnie cierpliwy. - Mój głos wzrósł na poziom paniki. - A ty obiecałaś, że mnie nie opuścisz. - Fakt, że pozbawiony życia ton jego głosu się nie zmienił, przerażał mnie. - Nigdy nie odeszłam, Jaxon. Potrzebowałam tylko wytchnienia od swojego życia. Nie chodziło o ciebie, tylko o śmierć moich rodziców. - Teraz już prawie wrzeszczałam. Musiałam go zapewnić, że to co się stało, już się więcej nie powtórzy. - Spójrz, wiem że to, że ci się podobam, nigdy nie miało sensu i ja nie zostałam stworzona, żeby kiedykolwiek być w związku. Ale ty wymusiłeś swoją drogę, aby przebić się przez wszystkie bariery, jakie miałam. Nie rezygnuj ze mnie teraz! Mogłam poczuć ból rozciągający się na jego twarzy. - Sądzę, że już nie powinniśmy być razem - powtórzył po raz trzeci. Wystąpiłam naprzód, podczas gdy on zrobił krok w tył i krzyknęłam - NIE! Kocham cię i jestem tutaj! PO PROSTU MI WYBACZ! - Łzy płynęły po mojej twarzy i wiem, że robiłam z siebie kompletną idiotkę na środku dziedzińca, ale on musiał to wiedzieć. - NIE 163 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
MOŻESZ TEGO ZROBIĆ! - Nie ruszył się ani trochę ze swojego miejsca; po prostu utrzymywał ten irytujący i nieugięty wyraz twarzy. Kiedy ponownie sięgnęłam w jego kierunku, odsunął się ode mnie. Nagle, silne ramiona owinęły się wokół mojego ciała, odciągając mnie od Jaxona. Cii, Em, przestań. Nie rób tego tutaj. To nie ty - wyszeptał mi Cole do ucha. - Cole, powiedziałeś że muszę jedynie przeprosić, powiedziałeś że on mnie kocha! wrzeszczałam na niego. Później wreszcie to zobaczyłam, nie ważne jak maleńki, ale zobaczyłam jak Jaxon wykonuje krok w moim kierunku. Prawie westchnęłam z ulgi, ale następnie Jaxon przyłapał samego siebie i zrobił dwa kroki w tył. Moja twarz wykręciła się z bólu, który czułam jak przepływa przez całe moje ciało. Cole zaczął mnie coraz bardziej odciągać, kiedy znowu krzyknęłam - JAXON, NIE RÓB TEGO! - Walczyłam z Cole'm, żeby mnie puścił, a moje nogi miotały się gwałtownie. Gdybym tylko mogła dostać Jaxona ponownie w swoje ramiona, zdałby sobie sprawę z tego, jak wielki popełniał błąd. - Obiecałeś! Powiedziałam ci, że nie przetrwam kolejnego złamania serca! JAXON, SPÓJRZ NA MNIE! 26 - Moje rozgorączkowane krzyki wywoływały scenę, a on po prostu tam stał, patrząc w ziemię z dłońmi zaciśniętymi w pięści. Zanim oddaliliśmy się poza zasięg jego słuchu, Cole odwrócił się na chwilę, aby stanąć z nim twarzą w twarz. - Mówiłem ci kurwa, że to się stanie, ty dupku. To jest dokładnie ten pierdolony moment, o którym ci mówiłem, a ty obiecałeś, że sobie z tym poradzisz. Jeśli jesteś mądry, to będziesz się trzymał od niej z daleka - warknął. Byłam bez życia w jego ramionach; nie było powodu, aby dłużej walczyć. Jaxon nawet nie próbował mnie przy sobie zatrzymać. To była całkowicie moja wina, na tyle sposobów, że nie byłabym w stanie się doliczyć. Byłam zawiedziona sobą, że odrzuciłam dla niego swoje zasady. Od samego początku mówiłam, że nie będę w stanie być czyjąś dziewczyną, a on przekonywał mnie, że jest inaczej. Odrobiłam pracę domową; zawsze podążaj za swoimi przeczuciami. Ale najbardziej byłam rozczarowana sobą za to, że ten dzień zniszczył najlepszą rzecz, jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła. Nigdy nie sądziłam, że związki tak wyglądają. Nigdy nie sądziłam, że można doświadczyć tak ekstremalnej radości. To co wiedziałam, toto jakie jest uczucie, kiedy ktoś kogo kochasz zostaje ci odebrany; jak wyniszczające może to być. Powinnam była trzymać się z daleka od jakiejkolwiek możliwości ponownego doświadczenia tego uczucia. Cole musiał mnie zanieść do mieszkania. Kiedy uderzyłam w poduszkę na moich łóżku, natychmiast podciągnęłam kolana do klatki piersiowej i pozwoliłam wypływać całemu bólowi, który czułam. Płakałam z powodu utraty związku z Jaxonem, utraty najlepszego przyjaciela i wreszcie, za utratę Emerson. Quinn powiedziała kiedyś, jak bardzo lubiła
26
Omg, cała ta scena łamie mi serducho :(
164 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Emerson i teraz zdałam sobie sprawę, że ja również zaczynałam ją kochać. Teraz musiałam się nauczyć bycia po prostu Em. Em nie pozwalała, aby łamano jej serce. Leżałam w łóżku gapiąc się w sufit przez niezliczoną ilość godzin. Wreszcie tego wieczoru, Cole i Quinn przyszli do mnie. Obydwoje położyli się po moich bokach. Uwielbiałam ich pokrzepienie i wsparcie, ale chciałam również dusić się swoimi błędami w samotności. - Emmy, wciąż przychodzisz na mój jutrzejszy mecz, prawda? - wyszeptał Cole w ciemności. - Wiesz, że nie mogę tego zrobić, Cole. - Musisz. Za pięćdziesiąt lat, ludzie będą gadać o tym, jak nasza szkoła zakwalifikowała się do mistrzostw, a twój najlepszy przyjaciel zdobył zwycięskie przyłożenie. - Dał mi kuksańca łokciem i wiedziałam, że mówił o sobie. - Będziesz żałować, jeśli nie przyjdziesz. - Cóż, a zatem pozwolę 71-letniej Em, być na siebie wściekłą. - Proszę, Em. Od pierwszego roku mówiłaś o tym, jak cudownie by było, gdyby Cole zagrał na mistrzostwach. Wiem, że będziesz smutna, jeśli to opuścisz - powiedziała Quinn ściskając moją rękę. - Przemyślę to. Z jakiegoś powodu, dostawałam ataków płaczu w najbardziej przypadkowych momentach. Mogłam tutaj leżeć i z nimi rozmawiać, kiedy niespodziewanie w moją twarz uderzała fala ogromnego cierpienia i nie byłam w stanie oddychać. Kiedy leżeliśmy tutaj, w ciszy i ciemności, uderzyła we mnie taka fala i sapnęłam z twarzą pełną łez. Cole sięgnął po moją dłoń, podczas gdy Quinn pocierała moje ramię i przytulała się do mnie. Przejdę przez to. Z drugiej strony, może nie będę po tym taką samą osobą, ale tych dwoje pomoże mi przez to przejść. Później, uświadomienie sobie, że straciłam również Jace'a jako przyjaciela, uderzyło we mnie nową falą łez, ponieważ jak mogłabym na niego patrzeć i nie widzieć w nim Jaxona? *.*.*.*.*.*.*.* Następnego dnia musiałam pracować na porannej zmianie w barze, ale Ed obiecał, że zdążę na drugą ćwiartkę meczu. W zeszłym tygodniu byłam załamana, że opuszczę choć trochę gry; w tym tygodniu byłam jedynie załamana, więc mało co obchodziło mnie ile zobaczę. Quinn kazała mi przysiąc, że przyjdę i nawet spakowała dla mnie torbę ze strojem, butami i kosmetykami. Nie myślałam nawet o tym, co ubiorę, ale prawdopodobnie lepiej nie
165 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
pokazywać się na stadionie napakowanym kolesiami w obcisłej koszulce z napisem "Niezłe zderzaki"27 na klatce piersiowej. Kiedy w końcu przyjechałam na miejsce, było około dziesięciu minut do drugiej ćwiartki, więc nie ominęło mnie zbyt wiele. Na moje przerażenie, Quinn spakowała sukienkę i buty, które dostałam w trakcie pobytu w Teksasie. Wiedziałam, co kombinowała i nie podobało mi się to. Chciałam po prostu być niewidzialna, siedzieć w samym rogu i wyjść, pozostając niezauważoną. Quinn wiedziała również, że będę chciała tak postąpić, więc kazała mi przysiąc, że przyjdę usiąść obok niej. Kiedy szłam w górę schodów w kierunku siedzeń, usłyszałam głosy Quinn, Jace'a i Jaxona. Zamarłam i wzięłam głęboki wdech. Mogłam to zrobić: musiałam przeboleć fakt, że go zobaczę. Kontynuowałam wspinaczkę, kiedy zauważyłam Jaxona opierającego się o barierkę i rozmawiającego z nimi. O czymkolwiek rozmawiali, nie było to miłą pogawędką. Jace i Quinn wyglądali na wkurzonych na Jaxona, a on również nie wygląda na zadowolonego. Dzisiaj tłum był zbyt podekscytowany i zbyt głośny, żebym mogła usłyszeć o czym rozmawiali. Kiedy wkroczyłam na ostatni schodek, Jaxon odwrócił głowę i spojrzał wprost na mnie. Obserwowałam jak wykonuje chwiejny krok w tył i zasysa powietrze. Przynajmniej wciąż na niego działałam, nawet jeśli już mnie nie chciał. Wiedziałam, że ta sukienka i te buty dobrze na mnie wyglądały. Jaxonowi podobało się, jak sukienka podnosiła mój biust. Miała delikatny dekolt, aby wyeksponować moją klatkę piersiową. Wtedy wiedziałam już, na co patrzył. Odwróciłam od niego wzrok i skierowałam się do Quinn. Kiedy do niej podeszłam, zdałam sobie sprawę, że jedynym pustym miejscem było to po stronie Jace'a. Nie było mowy, żebym siedziała obok identycznego brata bliźniaka mojego byłego chłopaka. W tej chwili byłam tak pozbawiona i potrzebująca Jaxona, że nie byłam pewna, czy będę w stanie kontrolować swoje zachowanie w pobliżu chłopaka, który wyglądał tak samo, jak on. Nawet nie mogłam na niego spojrzeć. To było zbyt bolesne. Wiedziałam, że Jace obserwował moją twarz, abym go powitała i że nie powinnam wyładowywać na nim rozstania, ale po prostu potrzebowałam czasu. Podeszłam do dziewczyny siedzącej obok Quinn i przyklękłam, aby powiedzieć jej coś na ucho, jako że tłum bym bardzo głośno. - Hej, chciałabyś zamienić się miejscami? Możesz siedzieć koło tego przystojniaka, o tam - powiedziałam wskazując na Jace'a, Spojrzała na niego i zobaczyłam jak jej oczy jaśnieją - Jasne!
27
Właśnie się zorientowałam, że ten napis już kiedyś był wspomniany i zostawiłam go w oryginale. Napis w oryginale brzmi: Nice Rack. Znajduje się on na obcisłej koszulce Em, która jest jej dress code'm w barze. Napis oznacza po prostu: Niezłe zderzaki. Jest to również nazwa baru :)
166 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Wstała, poszła dumnie w stronę Jace'a i usiadła w najbardziej uwodzicielski sposób, jaki widziałam u siadającej dziewczyny. Zwróciła swoje ciało w jego kierunku i wypchnęła biust. Zajęłam jej miejsce obok Quinn, a Jace odwrócił się w swoim, plecami do nowej dziewczyny. - Em, proszę, nie ignoruj mnie. - Nie ignoruję cię, Jace. Po prostu patrzenie na ciebie w tej chwili za bardzo boli powiedziałam patrząc przed siebie. Westchnął i wyłożył się na siedzeniu. Zauważyłam, że Jaxon dotarł już do ławki i miał zwrócone plecy w naszą stronę. Pochylał się w przód opierając przedramiona na udach i obserwował grę. Szukałam Cola i wreszcie go namierzyłam po drugiej stronie ławki, wzrokiem rzucającego w niego sztyletami. - Pytał o ciebie. Czy z tobą w porządku. - Słyszałam jak Jace mówi przez Quinn. - Taa i powiedziałam mu, żeby sobie włożył troskę w tyłek. Nic mu nie powiem na twój temat - powiedziała Quinn brzmiąc na sfrustrowaną. To doprowadziło mnie do śmiechu. - Quinn, twoje nastroje są mylące. Wczoraj byłaś wkurzona na mnie, a dzisiaj jesteś wkurzona na Jaxona. - Tak, to było przed tym, jak leżałam z Cole'm przy tobie, podczas gdy ty przez całą noc wypłakiwałaś oczy - chwyciła moją rękę i ścisnęła ją. - Płakałaś całą noc, Ems? - Jace spojrzał na mnie tymi oczami szczeniaczka i nie mogłam odwrócić wzroku. - Nigdy nie byłem na niego tak wściekły, nawet wtedy kiedy próbował ukraść mi dziewczynę w szóstej klasie udając że jest mną. Chciałabym, żeby przestali mnie rozśmieszać. - Nie zrobił tego! - powiedziałam, podczas gdy Jace przytaknął. - Jace przywalił mu na dziedzińcu, kiedy Cole cię odciągnął - wtrąciła Quinn. - Quinn, nie mów jej tego! - powiedział wyglądając na zawstydzonego. - Ludzie, nie możecie być na niego wściekli. To była moja wina, od samego początku. Pozwoliłam mu się przekonać, że poradzę sobie ze związkiem, podczas gdy wiedziałam, że będę w tym okropna. Po prostu udowodniłam swoją rację. Przynajmniej nie stało się to za kilka lat. Ja tylko staram się to przetrwać stosując najlepsze sposoby, jakie znam powiedziałam stanowczo. - Em, proszę, nie zapij się ponownie w stan śpiączki - jęknęła Quinn.
167 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Jestem całkiem pewna, że już nigdy nie będę pić. Nie martw się tym. Gdybym tamtej nocy tego nie zrobiła, to siedziałabym tutaj dopingując swojego chłopaka. W zamian wskazałam za siebie - inni go dopingują. - Quinn i Jace odwrócili się, aby zobaczyć Rachel i jej irytującą świtę wykrzykującą imię Jaxa. - Najwyraźniej wieści szybko się rozchodzą. Jace wstał i chwycił mnie; na oczach wszystkich uniósł mnie do wielkiego, niedźwiedziego uścisku. Moje stopy tylko dyndały w powietrzu. To było dziwne, ponieważ jego ciało dawało uczucie ciała Jaxona. Musiałam się upominać, żeby nie owinąć nóg wokół jego talii i nie odwzajemnić uścisku. - To nie tylko twoja wina, Emmy. Nawet tak nie myśl. Proszę, nie pozwól, żeby to spowodowało, że znowu zamkniesz się w sobie. Jesteś najlepszym żeńskim przyjacielem, jakiego kiedykolwiek spotkałem. Jeśli Jaxon nie wróci po pieprzony rozum do głowy, to pewnego dnia jakiś szczęściarz będzie wdzięczny, że jest przez ciebie kochany - wyszeptał mi do ucha. Ci chłopcy byli zbyt czarujący dla swojego dobra. - Dzięki, Jace, ale wiem że nie mogę tego powtórzyć. - Znowu mnie przytulił i spojrzał ze smutkiem w moje oczy. Kiedy ktoś do nas krzyknął, żebyśmy usiedli, z powrotem usadowił mnie w moim siedzeniu. Spojrzałam na boisko, aby dostrzec, jak Jaxon patrzy prosto na nas. Jego oczy krzyczały "Moja. Ona jest moja i zabiję każdego, kto ją dotknie", ale jego zachowanie mówiło "Po prostu ją sobie weź, ja już jej nie chcę". Odwróciłam się, aby spojrzeć gdzie indziej; nie mogłam skupić się na tym, o czym myślał. Musiałam pamiętać, że nie mogłam w ogóle o nim myśleć. Skoncentrowałam się na obserwowaniu Cola i dopingowaniu mu, kiedy złapał piłkę. Widzicie? Potrafię być całkowicie normalna. Do czasu zakończenia gry, wygrali i zaskakująco, to Cole zdobył zwycięskie przyłożenie. Nigdy nie widziałam, żeby Quinn skakała tak wysoko. Kiedy rozbrzmiał finałowy gwizdek, Cole biegł w kierunku siedzeń. Z łatwością przeskoczył przez barierkę i chwycił Quinn w ramiona. Przez kilka minut, ich twarze były przywiązane do siebie i żadne nie próbowało złapać oddechu. Kiedy wreszcie postawił ją na ziemi, podszedł do mnie i przytulił mnie najmocniej, jak potrafił. Jego podekscytowanie było zaraźliwe i próbowałam nim przesiąknąć. - Gratki, Cole, zapamiętam to przynajmniej na następne pięćdziesiąt lat. Dzięki za sprawienie, że warto było tutaj przyjść! - krzyknęłam ponad wiwat tłumu. Cole zwrócił się do Jace'a i zrobił to coś z przytulaniem i klepaniem się po plecach. Nie mogłam się powstrzymać od spojrzenia po raz ostatni na boisko, w poszukiwaniu Jaxona. On nie świętował, ani z nikim nie rozmawiał. Obserwowałam jak powoli szedł w kierunku szatni. Na podstawie jego wyglądu, pomyślelibyście, że przegraliśmy mecz. Cole poprosił, żeby nasza trójka na niego zaczekała, podczas gdy on się przebierze i wykąpie. Naprawdę chciałam wrócić do domu i do swojego łóżka. Czułam, jakbym poprzez 168 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
przyjście tutaj wypełniła swój obowiązek względem przyjaciół, a teraz potrzebowałam iść wypłakać jeszcze więcej łez w zaciszu swojego pokoju. Już i tak za wiele razy widziałam dzisiaj Jaxona. Mogłam poczuć fale bólu zbliżające się coraz bardziej i bardziej. Kiedy Cole wyszedł z szatni, Jaxon kroczył tuż za nim. Obydwaj wyglądali niezwykle przystojnie, świeżo po prysznicu, mając na sobie drużynowe polówki. Jaxon narzucił swoją czapkę z daszkiem na mokre włosy. Wiedział, że uwielbiam na nim tą czapkę. Nie mogłam tutaj zostać ani chwili dłużej. - Odpadam, mam plany. Do zobaczenia później, Quinny. Gratulacje chłopaki powiedziałam kiedy odchodziłam. - Emerson, zostań, ja wychodzę. I tak nikt nie chce ze mną gadać - powiedział ten upajający głos. Odwróciłam się, aby spojrzeć na grupę, podczas gdy kontynuowałam wycofywanie się. - Jak powiedziałam im wcześniej, to wszystko moja wina; nie mają powodu żeby się na ciebie wściekać. Mam nadzieję, że miło spędzicie wieczór. - Nie ma nic złego w tym, że spędzimy czas w tym samym gronie. Wiesz, na początku byliśmy przyjaciółmi. - Może dla ciebie to łatwe, ale dla mnie wręcz niemożliwe. - Kontynuowałam wycofywanie się, po czym odwróciłam się, aby krzyknąć do niego ostatnią rzecz - A tak w ogóle, to jestem Em. Emerson już nie istnieje. - Zanim się odwróciłam, zobaczyłam jak jego usta rozdziawiają się z zaskoczenia na moje słowa. Szłam najszybciej, jak potrafiłam, podczas gdy wciąż zachowywałam się normalnie. Gdy zniknęłam w tłumie i wiedziałam, że już mnie nie widzi, zaczęłam biec do samochodu. Kiedy do niego dotarłam i rzuciłam się na siedzenie kierowcy, oparłam głowę na kierownicy. Zdjęłam moje głupie buty i rzuciłam je na tylne siedzenie. Cały ból spowodowany zobaczeniem go, zaczął wypływać z moich oczu. Kilka chwil później, ktoś delikatnie zapukał w moje okno. Po raz drugi w tym tygodniu, modliłam się żeby Jaxon nie widział mojego cierpienia, po czym otworzyłam oczy i zobaczyłam Devon'a. Otworzyłam drzwi samochodu, żeby nie musiał rozmawiać ze mną przez szybę. Przykucnął i usiadł na stopniu mojego samochodu, twarzą do mnie. - Wciąż zła z powodu ostatniej nocy, kiedy razem wyszliśmy, Em? - zapytał. - Nie, od tamtego czasu rzeczywistość po prostu uderzyła mnie w twarz, to wszystko. - Chcesz o tym pogadać? - zapytał uprzejmie.
169 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Myślę, że narobiłam wystarczająco szkód, kiedy ostatnio z tobą uciekłam, Devon. Ale chciałam ci podziękować za opiekowanie się mną tamtej nocy i upewnienie się, że dotrę bezpiecznie do domu. To było miłe z twojej strony. - A gdzie jest gwiazdor, twój chłopak? - zapytał, rozglądając się dookoła. Kiedy skrzywiłam się z bólu, jego oczy lekko się rozszerzyły. - Czekaj... chyba nie zerwał z tobą za spędzanie ze mną czasu, prawda? - To nie był jedyny powód. To była przede wszystkim mieszanka wszystkich moich wtop. Najwyraźniej uciekanie od swoich problemów nie jest właściwe. - Z powrotem oparłam głowę na kierownicy. - Jestem zaskoczona, że nie słyszałeś o "Upokorzeniu wielkiej Em" na dziedzińcu. Przynajmniej ja to tak nazywam. Zrobiłam z siebie idiotkę. Z powodu faceta. Kto by pomyślał? - Słyszałem, że mieliście dosyć głośną kłótnię, ale nie wiedziałem... - Przez chwilę był cicho. - Cóż, on jest po prostu dupkiem i największym idiotom, którego nawet nie poznałem. Dokładnie w tym momencie dostrzegłam Jaxona i Jace'a, idących przez parking w kierunku ciężarówki i obydwaj patrzyli prosto na nas. Położyłam głowę na kierownicy i jęknęłam. Cudownie, po prostu cudownie, cholera. Kiedy spojrzałam w górę, obydwaj byli już w środku i wycofywali. - Dzięki, Devon. - Uśmiechnęłam się do niego słabo. - Ale myślę, że pojadę do domu. - W porządku. Cóż, masz mój numer gdybyś kiedyś potrzebowała dać upust emocjom. Jutro wracam na północ. Dobrze było cię zobaczyć, mimo okoliczności. - Z pożegnaniami, zamknęłam drzwi samochodu i pojechałam do domu, do łóżka.
170 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 18 List Byłam z siebie dumna za nie opuszczenie ani jednych zajęć. Jeśli istniałoby coś, czego bym sobie nie wybaczyła, to byłoby zawalenie trzeciego roku studiów z powodu zerwania z moim pierwszym chłopakiem. Na naszych wspólnych zajęciach udawało mi się zajmować siedzenia na tyłach, z dala od Jaxona. Po angielskim, nie spotykałam się już z Jace'm, ani nie towarzyszyłam im na stołówce, po tym jak zobaczyłam, że dzień po mistrzostwach, siedział z nimi Jaxon. To był niezręczny moment, ponieważ kiedy tylko go zobaczyłam, wycofałam się z pomieszczenia najszybciej, jak było to możliwie i wiem, że wszyscy widzieli, jak to robię. Skończyłam znajdujące to świetne, wielkie drzewo na końcu kampusu, które było idealnym miejscem na zjedzenie lunchu. Albo tak jak w moim przypadku, po prostu na gapienie się w przestrzeń nie chcąc żadnego kontaktu z ludźmi i okazjonalnie płacząc, jednak nie byłam z tego zbyt dumna. Julie, mama Jaxona, usiłowała kilka razy się ze mną skontaktować, kiedy dowiedziała się, co się stało. Próbowałam być uprzejma i porozmawiać z nią, ale było to zbyt trudne, więc zawsze znajdowałam jakąś wymówkę, aby tego uniknąć. Ellie i Charles wybrali się ze mną do biura prawnika, aby przeczytać cały kontrakt dotyczący konta, które rodzice założyli na moje imię. Charles był sceptyczny, czy było to prawdziwe i zażądał że pojedzie z nami, aby wyczytać wszystkie kruczki. Okazało się, że konto było zgodne z prawem i byłam ustawiona praktycznie do końca życia. Myślę, że powinnam za to podziękować rodzicom. Wciąż kiepsko radziłam sobie z faktem, że spędziłam sześć lat swojego życia będąc wściekła na rodziców, którzy zrobili wszystko, aby uczynić moje życie lepszym. Moja mama zawsze mawiała, że powinnam robić karierę, która będzie czyniła mnie szczęśliwą, a nie taką w której będzie chodziło wyłącznie o pieniądze. Kiedy po raz pierwszy zaczęłam się interesować dziennikarstwem humanitarnym, wiedziałam że nie będę najlepiej zarabiać. Dzięki moim rodzicom, nie będę musiała się martwić zarabianiem na czynsz lub jakiekolwiek inne płatności, podczas gdy będę podróżować po świecie. Minął prawie miesiąc, a ja przetrwałam. Prawie wróciłam do znośnego stanu; nie płakałam tak często, jak wcześniej. Jednak on nigdy nie zniknie z mojego serca. Zawsze będę o nim myślała, jak o najsilniejszej osobie, która faktycznie potrafiła przebić się przez moje mury. Dlaczego byłam taka głupia? Jak mogłam myśleć, że tamtej nocy postąpiłam słusznie zostawiając Jaxona, spośród wszystkich ludzi właśnie z Devon'em? Jaxon był najlepszą rzeczą, jaka przytrafiła mi się od lat, a ja po prostu od niego odeszłam, nawet jeśli tylko na moment. Stałam się ekspertem w unikaniu Jaxona i wszystkich miejsc, w których wiedziałam, że będzie. Co zaskakujące, w budynku mieszkalnym również nigdy na siebie nie wpadaliśmy. Quinn spędzała czas z chłopakami w ich mieszkaniu, a raz na jakiś czas, Jace i Cole 171 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
przychodzili do nas. Było mi przykro z powodu naszej małej ekipy; byliśmy tak blisko, po czym musiałam wszystko spieprzyć. Teraz, nie mogliśmy nawet spędzać razem czasu, wszyscy w tym samym momencie. Nigdy nie pytałam o Jaxona i nigdy nie szukałam go w tłumie. Wiedziałam, że nie będę w stanie patrzeć na niego z nową dziewczyną, kiedy wreszcie zacznie na nowo się umawiać. Tymczasem, prowadziłam również nieustanną walkę z samą sobą. Nie mogłam być już Emerson, ponieważ ona na zawsze będzie należeć do Jaxona. Nie mogłabym również wrócić do sypiania z kim popadnie, tak jak robiła to Em. Potrzebowałam czegoś pomiędzy. Quinn i Cole wyciągnęli mnie w końcu na kilka imprez. Kiedy wszyscy kolesie dowiedzieli się, że ja i Jaxon nie byliśmy już razem, zajęło im dobre dwa tygodnie, zanim zdali sobie sprawę, że już nie będę chodzić z żadnym z nich na górę. Szczerze mówiąc, to nie mogłam sobie wyobrazić bycia z innymi, skoro już miałam to co najlepsze, a reszta byłaby jedynie drugorzędna. Byłam wdzięczna, że nigdy nie spotkałam go na tych imprezach, ponieważ gdyby na nich był, to nie byłabym w stanie na nich wytrzymać. Już wystarczająco trudnym było gapienie się na tył jego głowy na kursach z dziennikarstwa. Studenci podchodzili do niego i zagadywali; obok niego siedziały nawet dwie nowe dziewczyny, ale nigdy nie widziałam, żeby się nimi zainteresował. Pewnego dnia, kiedy profesor zwalniał nas z zajęć i dodawał więcej lektur, obserwowałam jak Tatum Johnson wstaje z siedzenia obok Jaxona i całuje go w policzek. Zaraz po tym, myślałam że się zrzygam na ławkę. Szarpałam się z dokumentami i książkami, aby wepchnąć je do torby. Kiedy wstałam, zobaczyłam że Jaxon patrzy prosto na mnie. Odsunęłam gwałtownie krzesło i wystrzeliłam w kierunku drzwi. Biegłam przez kampus. Nie mogłam wrócić do domu, bo wciąż miałam inne zajęcia, a dzisiaj z samochodu korzystała Quinn, więc nie mogłam się w nim schować. Zorientowałam się, gdzie podświadomie zmierzałam. Do mojego drzewa. Żałuję, że nie znalazłam tego drzewa wcześniej. Było tam na tyle spokojnie, żeby leżeć pod nim i patrzeć na wywijające się gałęzie i splecione liście. Były tak gęsto ułożone, że słońce nie mogło się przez nie przedrzeć, co tworzyło piękną poświatę na zewnętrznych krawędziach liści. Było to idealne miejsce, aby się ukryć i uspokoić, żebym nie zwymiotowała przez wszystkimi kolegami z grupy. Obwód pnia drzewa był szeroki; mogłam opierać się o jedną stronę i nikt nie byłby w stanie mnie zobaczyć. Zawsze siedziałam po stronie przeciwnej do kampusu; nie chciałam żeby ktoś do mnie przyszedł i przeszkadzał. Quinn i Cole pytali kilka razy gdzie chodzę na lunch i czy mogliby do mnie dołączyć, ale mówiłam im, że po prostu chodziłam się pouczyć do czytelni. 28 Jestem całkiem pewna, że pewnego dnia Quinn poszła mnie sprawdzić, ponieważ później, zapytała w której czytelni
28
ang. study hall - jest to czas na uczelni przeznaczony do samodzielnej nauki. Takie miejsca to np. biblioteka, czytelnia, świetlica itp. Tutaj postawiłam na czytelnię.
172 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
byłam. Wreszcie powiedziałam jej, że znalazłam miejsce do ukrycia się, ale nie byłam w stanie powiedzieć im dokąd chodziłam, bo to było moje szczęśliwe miejsce. Lubię przychodzić tutaj sama. Usiadłam na korzeniach drzewa z kolanami podciągniętymi do klatki piersiowej i moją twarzą między nimi. Zamknęłam oczy, wciągałam długie wdechy i powoli je wypuszczałam prosząc samą siebie, żebym nie płakała. Wiedziałam, że to nadejdzie; mówiłam sobie, że wreszcie znowu znajdzie sobie dziewczynę. Ostrzeganie samego siebie, a później patrzenie jak naprawdę się to dzieje, to całkowicie inna bajka. Przynajmniej nie widziałam jak w pełni go całuje, bo to był jedynie pocałunek w policzek. Mogło być znacznie gorzej. - Hej Emers- yy... Em. Zaskoczona szarpnęłam się w tył i przywaliłam głową w pień drzewa, po raz kolejny upokarzając się przed Jaxonem. Położyłam głowę z powrotem na kolanach. Może jeśli będę trzymać mocno zaciśnięte powieki, to sobie pójdzie. - O cholera, przepraszam! Z twoją głową w porządku? - położył swoją silną, ciepłą dłoń z tyłu mojej głowy. Mrugnęłam i usunęłam się spod jego dotyku. - Jaxon, proszę, przestań. Nie wiem nawet jak mnie tutaj znalazłeś - powiedziałam w swoje nogi. - Wiem, że zawsze tutaj siedzisz - odpowiedział kucając przede mną. Kiedy wreszcie spojrzałam na niego ze zmieszaniem, kontynuował - Ja siedziałem pod tym drzewem, o tam wskazał na drugą stronę trawnika, na inne drzewo, jakieś pięćdziesiąt metrów dalej - Już od jakiegoś czasu. Pewnego dnia zobaczyłem jak tutaj idziesz i ukrywasz się pod tym. Zacząłem tutaj przychodzić każdego dnia, żeby patrzeć jak tutaj siedzisz. Po prostu potrzebowałem wiedzieć, czy z tobą wszystko w porządku. Nienawidzę patrzeć, jak płaczesz tutaj w samotności. Kiedyś prawie powiedziałem Quinn gdzie jesteś, żeby mogła przyjść cię pocieszyć, ale później zorientowałem się, że prawdopodobnie przychodzisz tutaj, żeby pobyć sama. Przez cały ten czas przychodziłam tutaj, aby uwolnić niektóre z moich najbardziej prywatnych myśli, frustracji i smutków. Płakałam i krzyczałam, a przez cały ten czas, on był pięćdziesiąt metrów dalej i obserwował mnie. To było sto razy bardziej upokarzające niż moje przedstawienie na dziedzińcu miesiąc temu. Wstałam i chwyciłam torbę. - Cóż, cieszę się że byłam tutaj, żeby dostarczać ci rozrywki. Mam nadzieję, że podobało ci się moje upokorzenie, ale myślę, że już czas aby kurtyna opadła. - Zaczęłam od niego odchodzić. - Emerson, zaczekaj - podbiegł do mnie.
173 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- JESTEM EM, NIE MOŻESZ MNIE JUŻ TAK NAZYWAĆ! - krzyknęłam na niego. Byłam wdzięczna, że byliśmy tak daleko od tętniącego życiem kampusu, bo nie chciałam mieć publiczności przy kolejnej scenie z Jaxonem. - Em, nie chciałem żeby to zabrzmiało, jakbym cieszył się z twojego cierpienia. Przyszedłem tutaj w celu upewnienia się, że wiesz, że nie jestem z Tatum. Nie wiem dlaczego pocałowała mnie w policzek. Wydaje mi się że po prostu chciała, żebyś myślała że coś się święci. Powiedziałem żeby więcej tego nie robiła. - Nie ma potrzeby, żebyś się usprawiedliwiał. Nie mam żadnej władzy nad tobą i twoimi czynami. - Kontynuowałam oddalanie się od niego. Co on wyprawiał? Nie rozumiał jak bardzo boli rozmawianie z nim? To musiało w końcu go poruszyć, bo odkrzyknął do mnie w pustym polu - Myślisz, że ja nie cierpię? Myślisz, że moje serce nie zostało wyrwane z pieprzonej piersi, tak że nie mogłem oddychać? Myślisz, że to dla mnie łatwe? - A nie? To był twój pomysł. Ja z pewnością nie wybrałam tego dla siebie powiedziałam cicho, odwracając się do niego. Próbując rzucić we mnie moimi słowami, powiedział - A może jednak? Kiedy sama zdecydowałaś, żeby ode mnie uciec, po to aby wybrać się na wycieczkę po barach z Devon'em i tak się narąbać, że nie byłaś w stanie odebrać telefonu? - Skąd wiesz, że byłam w barze z Devon'em? - Och, nie powiedział ci? - Jego słowa były niczym lód. - Około 3 nad ranem zaczął odbierać twoje połączenia, żeby dać znać wszystkim twoim przyjaciołom i twojemu chłopakowi, który wydzwaniał do ciebie całą noc, że jesteś z nim! - wrzasnął. - Musiałem słuchać od jakiegoś innego kolesia, że moja dziewczyna była bezpieczna. Że ON się tobą zaopiekuje. - Skoro Devon odebrał mój telefon, to wiesz że do niczego między nami nie doszło i że ma narzeczoną, którą kocha. Jego zaskoczony wyraz twarzy pokazał mi, że miał wątpliwości, odnośnie tego, czy zrobiłam cokolwiek z Devon'em. Nie ważne co mówił, wciąż używał mojej reputacji przeciwko mnie. - Jesteś najbardziej irytującą osobą na świecie! Nie rozumiesz? Nie chodzi o to, że myślałem, że mnie zdradzasz. Tylko o to, że BYŁAŚ MOJA! Nie jego. MOJA, EMERSON! Ale w czasie kiedy kogoś potrzebowałaś, wybrałaś kogoś innego ponad mnie. Czułam się, jakbym została spoliczkowana. Jakbym dostała policzek, na który mimo wszystko zasłużyłam. Ale chodziło o to, że nikogo nie wybrałam. Poszłam z Devon'em tylko 174 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
dlatego, bo wiedziałam że nie zmusi mnie do rozmowy. Po prostu siedział ze mną cicho całą noc, podczas gdy ja odpływałam w swój świat i swoje problemy. Ale tak naprawdę nie miało znaczenia, czy wyjaśnię to Jaxonowi, ponieważ szkoda i tak została już wyrządzona. Odwróciłam się i odeszłam. - Nie idź za mną, Jaxon. *.*.*.*.*.*.* W tym semestrze musiałam uczestniczyć na zajęciach przygotowujących do praktyki wakacyjnej. Zajęcia dotyczyły tego, czego mieliśmy się spodziewać i upewniały nas, czy wiemy z czym będziemy mieć do czynienia. Dowiedziałam się, że będę potrzebowała bardzo wielu szczepionek. Quinn również będzie musiała przez to przejść, bo w przeciwnym razie, mogę stchórzyć. Dowiedzieliśmy się również, że musieliśmy uzbierać znaczącą sumę pieniędzy; było wiele zasobów, które oferowała nam szkoła, ale obecnie program nie posiadał wystarczających funduszy, aby zaopatrzyć nas we wszystko. Profesor Patterson prowadził tą praktykę. Jako że teraz czułam się względnie komfortowo z jego osobą, pewnego dnia po zajęciach, poprosiłam o rozmowę z nim. Powiedziałam mu, jak ostatnio weszłam w posiadanie pieniędzy, których tak naprawdę nie potrzebowałam i nie miałabym nic przeciwko, gdybym mogła wspomóc program. Zatkało go i bardzo docenił moją propozycję. Powiedział, że najpierw chciał do końca semestru wypróbować różne sposoby zbiórki pieniędzy, żeby zobaczyć czy uda nam się zebrać fundusze. Jeśli nie osiągniemy celu, będę mogła wrócić i znowu porozmawiać z nim o tym, jak mogę pomóc. Mam nadzieję, że nie pomyślał, że chcę się podlizać, bo to zdecydowanie nie było moim zamiarem. Za każdym razem, kiedy moja mama mijała kogoś z puszką zbierającego na cel charytatywny, albo bezdomną osobę na ulicy, bez względu na wszystko, zawsze wrzucała pieniądze. Kiedyś zapytałam ją, dlaczego nie zostawi tego dla siebie, skoro mogłaby sobie za to kupić coś ładnego. Odpowiedziała zwyczajnie, że nie potrzebowała niczego ładnego, skoro na zewnątrz byli ludzie, którzy potrzebowali jedzenia, czy picia. Każdego dnia uczyła skromności i tego, jak powinniśmy doceniać każdą małą rzecz, jaka została nam dana. Myślę, że to ona zainspirowała mój wybór kariery. Zaczynałam rozumieć, jak bardzo nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak zamożni byli moi rodzice. Stąd mój dyskomfort związany z sumą pieniędzy na moim koncie bankowym. Wiedziałam, że gdzieś byli ludzie, którzy ich potrzebowali i nie wiedziałam od czego zacząć im pomagać. Zapytałam profesora Pattersona jaki miał pomysł na zbiórkę funduszy. Kiedy opowiedział mi o kilku z nich, zdałam sobie sprawę, że przyniosłyby przyzwoitą sumę pieniędzy, ale że nigdy nie byłoby ich wystarczająco dużo, abyśmy mogli przetrwać w Afryce. Zasugerowałam, że powinniśmy zorganizować Randkową Aukcję, na którą znaleźlibyśmy wielu chłopaków oraz dziewczyny i poprzez aukcję, umówilibyśmy ich na randki. Słyszałam jak inne uczelnie organizowały coś takiego. Profesorowi bardzo spodobał
175 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
się ten pomysł i wyciągnął go na zajęciach następnego dnia. Studenci natychmiast byli tym podekscytowani. Zaraz po zajęciach, poszłam i poprosiłam o spotkanie z kierownikiem Rady Bractwa naszej uczelni. Wyjaśniłam mu nasz pomysł i przedstawiłam, jak w dobrym świetle postawiłby bractwa i ich hojność, aby pomóc innym obszarom uniwersytetu. Pokochał ten pomysł, ale powiedział, że niektóre bractwa ostatnio za często wpadały w kłopoty. Nie chciał, żeby ludzie myśleli, że sprzedajemy seks. Pomyślałam, że to obleśne założenie, ale rozumiałam skąd się wzięło. Profesor Patterson zaproponował, żebym zapytała trenera Chase'a, czy mógłby wystawić na aukcję swoich zawodników, skoro teraz nie byli zawaleni treningami z okazji mistrzostw. Jednak im więcej o tym myślałam, tym bardziej uświadamiałam sobie, że faceci zapłacą więcej za dziewczyny, niż dziewczyny za facetów. Więc postanowiłam zapytać trenera Chase'a, czy mógłby wysłać wszystkich swoich zawodników na aukcję, aby przyczynili się do zbiórki pieniędzy na Podróż Dziennikarską. Trenerowi spodobał się pomysł z aukcją i jeśli tylko powiemy, że drużyna futbolu jest sponsorem, to upewni się, że wszyscy zawodnicy będą obecni. Skończyło się na tym, że znalazłam dwadzieścia chętnych dziewczyn, które miały zostać wystawione na aukcji. To nie było trudne. Kiedy ogłaszasz "Chcesz, żeby zwycięzca mistrzostw w futbolu wykupił cię na randkę?" po całym kampusie, to musisz zacząć selekcję dziewcząt. Początkowo Patterson zasugerował, że powinniśmy wykorzystać salę gimnastyczną na tą okazję, ale przekonałam lokalny hotel, aby ofiarował nam na noc aukcji piękną salę balową. Wydarzenie zostało rozdmuchane i słyszałam, jak ludzie rozmawiali o nim na całym kampusie. Nie jestem pewna w którym momencie stałam się koordynatorem tej imprezy, ale miło było rzucić się w coś, co wymagało całej mojej uwagi. To pomagało odciągnąć mój umysł od wszystkiego innego, a mianowicie od Jaxona. Później tej nocy, wyciągnęłam podręcznik, aby przygotować się do testów śród semestralnych w następnym tygodniu. Zazwyczaj wskoczyłabym do grupy badawczej, ale dzisiaj nie miałam ochoty na towarzystwo. Profesor Patterson zawsze kiedy mógł, starał się ułatwiać życie studentom. W trakcie jednych zajęć z dziennikarstwa jakie miałam w tym semestrze, pozwolił nam na użycie tego samego podręcznika, z którego korzystaliśmy na zajęciach wstępnych, 29 a mianowicie na tych, na które uczęszczałam w zeszłym semestrze z Jaxonem. Ostatnio dzieliliśmy jeden podręcznik, ale podejrzewam, że do tej pory kupił sobie swój, albo dzieli go z kimś innym. Dlaczego moje myśli zawsze podążają do niego, bez względu na temat?
29
ang. prerequisite class, czyli takie zajęcia, które poprzedzają inne. Przykładowo, żeby być na zajęciach z humanitarnego dziennikarstwa, trzeba najpierw przejść przez ogólne zajęcia z dziennikarstwa :)
176 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Jedyną irytującą rzeczą w studenckich podręcznikach jest to, że kiedy kupujesz używane, to zazwyczaj są już popisane i powykreślane. To bardzo rozpraszające, kiedy próbujesz się uczyć. Podkreślenia, szczególnie w tym podręczniku, nie miały żadnego ładu i składu. Jedno słowo było zakreślone w kółko na jednej stronie, a później mogliście przekartkować podręcznik dwadzieścia stron dalej, żeby znaleźć kolejne jedno, lub dwa podkreślone słowa. Zaczynałam być rozkojarzona tymi zakreślonymi wyrazami. Zaczęłam od początku i spisywałam każde wzięte w kółeczko słowo, które napotkałam. Znalezienie wszystkich wyrazów zajęło mi dwie godziny. Już zaczynałam myśleć o tym, ile czasu zmarnowałam, podczas gdy mogłabym się uczyć, dopóki nie zdałam sobie sprawy, że wszystkie słowa razem coś oznaczały. Dopiero co cię poznałem, a już jestem tobą zauroczony. Twoje piękno przyćmiło wszystko inne. Moje oczy zawsze odnajdą cię w tłumie. Moją ulubioną częścią dnia, jest moment kiedy mogę usłyszeć twój śmiech. Pewnego dnia dopuścisz kogoś do siebie i ten ktoś będzie szczęśliwym draniem. Pewnego dnia odkryjesz jak piękna i silna jesteś. Mam nadzieję, że kiedy to się stanie, to ja będę tym, który będzie stał obok ciebie i trzymał cię za rękę.30
Moją pierwszą myślą było to, że jestem pod wrażeniem, iż znalazł słowo "drań" w naszym podręczniku. Moją następną myślą był niewyobrażalny zawód miłosny. Nie mogłam uwierzyć, co zrobił z moim podręcznikiem. Pamiętam, jak pożyczył go tamtej nocy, kiedy po pracy przyszłam do mieszkania chłopaków. Zasnęłam na Jaxonie, a on zaniósł mnie do łóżka. Później zabrał mój podręcznik, ten sam przy którym później uczyliśmy się niezliczoną ilość razy i napisał najwspanialszy list miłosny, jaki kiedykolwiek czytałam. Nigdy w życiu nie sądziłam, że dostanę coś takiego. Napisał, że ma nadzieję, iż będzie stał przy moim boku, kiedy zdam sobie sprawę z tego, jak piękna i silna jestem. Był moment, kiedy myślałam o sobie w ten sposób. To on wyciągnął ze mnie te cechy i codziennie mi o nich przypominał. W pewnym sensie był przy mnie, kiedy to pojęłam. Tylko później nie został w pobliżu. Skopałam wszystkie notatki i książki z łóżka i wczołgałam się pod kołdrę. Sięgnęłam pod poduszkę i wyciągnęłam koszulkę, którą zabrałam z pokoju Jaxona, kiedy pierwszy raz ze sobą spaliśmy. Wiedział, że mam ją tutaj, ale nigdy nie poprosił o zwrot. Podciągnęłam kolana do piersi i próbowałam walczyć ze łzami.
30
O nie, trzymajcie mnie, bo się topię! Ten koleś jest niesamowityyy!!!
177 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Żeby wbić nóż głębiej, usłyszałam muzykę dobiegającą zza ściany sypialni Jaxona. Zajęło mi kilka minut rozpoznanie, że była to składanka, którą zrobiłam i nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby ją odtwarzał. W zasadzie, to odkąd dałam mu płytę, ani razu o niej nie wspomniał. Nie to, żebyśmy od tamtego czasu przeprowadzili sporo pogawędek. Dlaczego właśnie teraz to rozgrzebywał? Na moją torturę, tej nocy odtwarzał tą płytę cztery razy z rzędu. Kiedy wreszcie nastała cisza, zapadłam w niespokojny sen.
178 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 19 Moja zasada wciąż obowiązuje W połowie śród semestralnego tygodnia, Cole i Jace zaprosili mnie i Quinn do swojego mieszkania na kilka drinków. Ja już nie piłam, ale miło będzie ponownie spędzić z nimi czas w cichej scenerii, w odróżnieniu od głośnej domówki. Jace zapewnił mnie, że Jaxona nie będzie na noc. Starałam się nie drążyć tematu, gdzie zatrzymał się na noc. Nie mogę zaprzeczyć, że pomysł jego, spędzającego noc w domu jakiejś dziewczyny nie przeszedł mi przez myśl wiele razy, ale byłam wystarczająco silna, żeby o to nie pytać. Wszyscy mieliśmy przed sobą wyciągnięte podręczniki, żeby chociaż udawać, że będziemy się razem uczyć. Jace był jedynym, który faktycznie zakuwał; zdawał się być trochę bardziej podenerwowany swoimi egzaminami, niż my. Próbowałam mu pomóc, przepytując go. Był niesamowicie mądry; nie rozumiem, jak mógł zapamiętać chociażby połowę tego materiału. Kiedy minęły godziny, podczas których wyjąkiwałam liczne terminy medyczne i części ciała, których nie potrafiłam wymówić, wziął ode mnie książkę z pełnym wdzięczności uśmiechem. Jutro miałam tylko jeden egzamin i był z angielskiego, więc nie martwiłam się siedzeniem do późna nad książkami. Około północy wszyscy ziewaliśmy. - Daj spokój, Quinny, chodźmy do łóżka powiedział Cole w trakcie ziewania. - Oj, ostatnio nie miałam możliwości spędzenia za wiele czasu z Em. Za kilka miesięcy opuści nas na rzecz Afryki. Myślę, że chcę z nią tutaj zostać - lamentowała. Ostatnio, coraz częściej wspominała o moim wakacyjnym wylocie. Nasza najdłuższa rozłąka trwała tydzień, a zatem trzy miesiące będą dla nas torturą. - W porządku, Quinn, i tak wszyscy idziemy do łóżek. Zobaczymy się rano powiedziałam jej. - Daj spokój, Ems, chodź z nami do łóżka. Nigdy nie odmówiłbym dwóm kobietom chcącym być w moim łóżku - zażartował Cole, podczas gdy Jace zaczął się z niego śmiać. - Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek powiedziała, że chcę być w twoim łóżku szturchnęłam go w żebra. - Po prostu ją bierz, Cole - powiedziała mu Quinn. Zanim mogłam zaprotestować, Cole przerzucił mnie sobie przez ramię, a wolną dłonią chwycił Quinn za rękę. Położył nas w swoim łóżku, wstał, wyciągnął swoje dwie, duże koszulki z komody i rzucił je nam. - Przebierzcie się, ja muszę uderzyć do kibelka - powiedział. 179 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Po tym, jak nasze jeansy i bluzki zostały rzucone na ziemię i byłyśmy w "piżamach", położyłyśmy się pod kołdrą, a Quinn trzymała mnie za rękę. - Branoc, Ems, kocham cię. - Ja też cię kocham, Quinn - odszepnęłam. Usłyszałam jej sapnięcie i czułam jak siada, patrząc na mnie - Nigdy wcześniej nie odpowiedziałaś mi w taki sposób. Pociągnęłam ją z powrotem w dół. - Wiem i przepraszam. To nie było poprawne z mojej strony, ale zawsze odwzajemniałam uczucie. Wtuliła się we mnie i niedługo po tym, usłyszałam jak Cole wraca i wchodzi do łóżka, za Quinn. Pocałował ją i życzył nam dobrej nocy. Następnego ranka, nawet zanim otworzyłam oczy, jedyne co mogłam poczuć, to Jaxona. Nie chciałam otwierać oczu, ponieważ za bardzo się bałam, że to zniknie. Mogłam zostać w tym śnie na zawsze. Potarłam twarz przez poduszkę i niezaprzeczalnie czułam jego i jego wodę kolońską. To było jak najlepszy sen i najgorszy koszmar w jednym. Sięgnęłam przed siebie i wiedziałam, że nie byłam z nim w łóżku, jako że przestrzeń obok mnie była pusta, ale zdałam sobie również sprawę z tego, że nie byłam już w łóżku z Quinn, ani Cole'm. Z wciąż zamkniętymi oczami, przemknęłam dłonią przez kołdrę i poczułam plisy, które pamiętam, że były na jego szaro-białej pościeli. Dla ostatecznego testu, poszukałam lewego rogu poszewki i poczułam małe rozdarcie, które kiedyś spowodował mój kolczyk. Moje oczy wreszcie otworzyły się gwałtownie i moja eksploracja po omacku została potwierdzona. Byłam w łóżku Jaxona, ale nie było go tutaj ze mną. Jak się tutaj dostałam? Wstałam i weszłam do jego łóżka w środku nocy? Jeśli tak, to musiałam się stąd wynieść, zanim wróci do domu. Nic nie byłoby bardziej zawstydzającym, jak bycie byłą dziewczyną, która nie tylko nie potrafiła dać ci odejść, ale która także wczołgiwała się do twojego łóżka w środku nocy. Rozprostowałam przed sobą ramiona i zauważyłam znajome pismo na dłoni. Przyciągnęłam ją bliżej do twarzy, jako że moje oczy nie przyzwyczaiły się jeszcze do porannego światła. Moja zasada wciąż obowiązuje. Moje łóżko. Nie Cole'a, czy Jace'a. Czy to się działo naprawdę? Zeszłej nocy poszedł do pokoju Cola i wyciągnął mnie z jego łóżka, żeby mógł mnie położyć samą w swoim? Dlaczego do cholery obchodzi go to, gdzie śpię? "Moja zasada wciąż obowiązuje." Kim on myślał, że był? On nie ma żadnego prawa, żeby ustanawiać dla mnie zasady. Lepiej, żeby nie było go w tym mieszkaniu, bo gdyby był, to mogłabym oderwać mu łeb. Jakie on ma prawa, żeby zabierać mnie od moich
180 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
przyjaciół? Może później utnę sobie drzemkę w łóżku Jace'a, tylko po to, aby wkurzyć Jaxona. Na moje rozgoryczenie, miałam na sobie jedynie koszulkę Cola i majtki, co oznaczało, że przeniósł mnie praktycznie nagą. Wiem, że nie powinno mnie to martwić, ponieważ znał każdy centymetr mojego ciała, ale myślę że zasługiwałam na to, żeby być przytomną, kiedy miał mnie ponownie dotknąć. Rozejrzałam się po pokoju i nigdzie nie widziałam swoich ubrań, więc wciąż musiały być w pokoju Cole'a. Jaxon mógł przynajmniej przynieść wraz ze mną moje ubrania kiedy mnie porywał. Kiedy rozglądałam się po jego pokoju szukając moich ubrań, dostrzegłam więcej obramowanych zdjęć, w porównaniu do tych, które zapamiętałam, kiedy ostatnio tutaj byłam. Zdjęcia były na jego biurku, szafce nocnej i zawieszone w linii na ścianie. Przysunęłam się bliżej, aby im się przyjrzeć, zdając sobie sprawę, że to ja byłam na większości z nich. Były tam zdjęcia przedstawiające mnie z jego mamą, mnie z Jace'm, mnie z kilkoma jego kumplami, których poznałam w jego rodzinnym domu, samą mnie, Cola, Quinn i wreszcie, mnie i jego. Moim ulubionych wspólnym zdjęciem było to, które stało przy jego łóżku, na szafce nocnej. Było zrobione w noc imprezy urodzinowej Garreta, kiedy jeszcze nawet nie byliśmy razem. Pamiętam, że staliśmy obok lady w kuchni, zaraz po tym, jak wypiłam przed nim szota tequili. Patrzyłam na niego, jakby był jedyną osobą na świecie. Byłam zdziwiona, że byłam w stanie spojrzeć na kogoś z taką głębią w spojrzeniu. Moja dłonie, jak zawsze zresztą, kurczowo trzymały szlufki jego jeansów. Pamiętam że Mason, który specjalizował się w fotografii, zrobił to zdjęcie. Zazwyczaj pstrykał foty przy każdym wydarzeniu. W tamtym momencie nie zdawaliśmy sobie sprawy, że robił nam zdjęcie, dopóki nie usłyszeliśmy wyraźnego pstryknięcia aparatu, a później podszedł do nas i pokazał nam je na ekranie. Pamiętam, że obydwoje uśmiechnęliśmy się na nie, ale później nie widziałam już tego zdjęcia. Zastanawiałam się, czy Jaxon poszedł i poprosił go o nie, albo czy Mason sam mu je dał. Jeśli dał je Jaxonowi, to dlaczego mnie również go nie podarował? Próbowałam sobie przypomnieć, kiedy ostatnio byłam w pokoju Jaxona. To był dzień przed tą okropną imprezą, na której mi odbiło i uciekłam od niego z Devon'em. Pamiętam, że miał jedno zdjęcie całej naszej piątki siedzącej na kanapie, które zrobiłam samowyzwalaczem. Ale tych wszystkich innych zdjęć, zdecydowanie tutaj nie było. Po co do cholery oprawił wszystkie moje fotki i rozwiesił je po swoim pokoju? Im dłużej tutaj siedziałam i myślałam o jego czynach, tym bardziej wściekła się stawałam. To było po prostu bolesne. Musiał przestać patrzeć na moje zdjęcia i puszczać moją składankę CD każdej cholernej nocy, w której za pośrednictwem piosenek praktycznie oddawałam mu serce. On chciał tego zerwania, nie ja.
181 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Opuściłam jego pokój i poszłam do Cola. Jego drzwi były zamknięte, więc czekałam i nasłuchiwałam przed drzwiami, aby się upewnić, że nie wejdę na coś, czego nie mógłby znieść mój wzrok. Kiedy było cicho, weszłam do ciemnego pokoju. Zauważyłam, że Quinn wciąż spała i przytulała się do Cole'a. Kiedy światło z korytarza zalało pokój, zaczęli się wiercić. - Em? - zapytał Cole zachrypniętym głosem. - Wybacz, Coley, musiałam tylko wpaść po ciuchy. - Emmy, gdzieś ty poszła? Kiedy się obudziłam i nie było cię tutaj. Pomyślałam że poszłaś do domu - powiedziała Quinn podnosząc głowę. - Ten dupek, Jaxon, przyszedł tutaj, wziął mnie kiedy spałam i wrzucił do swojego łóżka! - przystawiłam jej dłoń pod twarz, żeby mogła przeczytać jego odręczną notatkę. - O czym ty gadasz? Po co miałby to robić? - Cole usiadł wyprostowany, również próbując odczytać zapisek na mojej dłoni. - Miesiące temu, poprosił mnie, żebym nie spała w twoim, ani Jace'a łóżku. Zostawił mi tą dziwaczną notatkę, mówiącą że "jego zasada wciąż obowiązuje." Nie wiem za kogo on się uważa. Teraz jedyne co chcę zrobić, to spać każdej nocy w twoim i Jace'a łóżku. - Łaziłam w tę i z powrotem. Kręcąc głową, powiedział - Wow, kiepsko z nim. - Dopiero będzie z nim kiepsko. - Chwyciłam swoje ciuchy i tupiąc wyszłam z pokoju. Właściwie to miałam nadzieję, że był w salonie, bo chciałam go zaatakować. Rozmawianie o tym z Cole'm i Quinn jeszcze bardziej mnie podburzyło. Jaxon nie miał żadnego prawa, żeby ze mną zerwać, w dodatku publicznie, po czym próbował kontrolować gdzie sypiałam. To sprawiło, że chciałam jedynie iść i przespać się z każdym kolesiem z jakim kiedykolwiek gadał na uczelni. Wiedziałam, że nie byłam w stanie tego zrobić, ale on sprawił, że chciałabym. Dotarłam do końca korytarza z dłońmi zaciśniętymi w pięści. Kiedy wpadłam do salonu, Jaxon był na kanapie. Po co kładł mnie w swoim łóżku, skoro sam musiał spać na kanapie? Leżał na brzuchu z ramionami rozciągniętymi pod poduszką. Czasami kiedy budziłam się przed nim, zawsze znajdowałam go w takiej pozycji. Sprawdzanie jak długo będę mogła całować jego plecy, zanim się obudzi, stało się dla mnie grą. Czasami mogłam całować linię jego kręgosłupa z trzy razy, zanim zaczynał się wiercić. Kochałam ten czas, kiedy nikt mi nie przerywał w badaniu jego muskularnych pleców. Palcami, czerpałam radość ze śledzenia linii jego tatuażu, który rozpościerał się przez tylną krawędź jego ramienia.
182 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Straciłam rachubę, jak długo tutaj stałam i gapiłam się, jak spał. Przez ostatni miesiąc nie pozwalałam sobie na prawdziwe przypatrywanie mu się. Za każdym razem kiedy zaczynałam to robić, przyłapywał mnie, więc zmuszałam się żeby przestać. Moja złość wygasła, kiedy słuchałam jego rytmicznych wdechów i wydechów. Później będę się na niego wściekać. Jednak nie wyglądało na to, że spał spokojnie; miał zmarszczki wokół oczu, do których chciałam sięgnąć i wygładzić je. Kiedy obserwując go stałam w wejściu do salonu, ciepłe dłonie przesunęły się po moich ramionach. - Co porabiasz, piękna dziewczyno? - wyszeptał mi Jace do ucha. Podskoczyłam na dźwięk jego głosu.- Właśnie wychodzę - odszepnęłam, ale nie ruszyłam się. - Stałaś tutaj, kiedy pięć minut temu szedłem do łazienki. - Yy... zdaje mi się, że odpłynęłam. Wciąż jestem bardzo zmęczona - skłamałam. - Wy dwoje jesteście jak małe, smutne szczeniaczki. Nie rozumiem tego kontynuował szeptem, abyśmy go nie obudzili. - To nie był mój wybór. - Sądzę, że jego też nie. Nie chciałam o tym rozmawiać z bratem Jaxona, nie ważne jak dobrym był dla mnie przyjacielem. - Hej, chcesz ze mną później zrobić szybką powtórkę na angielski? - Jasne, chcesz to zrobić teraz? - zapytał. - Najpierw muszę wziąć prysznic, ale zaraz będę z powrotem. - Do zobaczenia za chwilę, mała. Pospiesznie poszłam do siebie i ściągnęłam koszulkę przez głowę. Zwinęłam ją w kulkę i przyłożyłam do nosa. Nawet nie pachniała już Cole'm. Pachniała Jaxonem i mną. Szybko wcisnęłam ją pod poduszkę, obok koszulki Jaxa, której nigdy mu nie zwróciłam. Cole również przez jakiś czas nie dostanie swojej. Szybko przebrnęłam przez prysznic i związałam mokre włosy w niesforny koczek. Miałam przed sobą pracowity dzień; nie było czasu na suszenie i stylizowanie. Musiałam zrobić powtórkę na dzisiejszy test z angielskiego, a później, po zajęciach, musiałam lecieć do hotelu, żeby się upewnić, iż wszystkie przygotowania na jutrzejszą aukcję były skończone.
183 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Podeszłam pod drzwi od mieszkania chłopaków i debatowałam, czy powinnam zapukać, czy po prostu wejść. Kiedy byłam z Jaxem, to po prostu wchodziłam. Poza ostatnią nocą, nie było mnie tutaj od czasu naszego zerwania. Jeśli Jax wciąż spał, moje pukanie by go obudziło, a nie chciałam z nim teraz gadać. Cicho przekręciłam gałkę i wśliznęłam się do środka. Kanapa była pusta, a Jace był w kuchni i gotował. - Hej, Ems, szybko poszło. Myślałem, że laski biorą prysznic, ile? Godzinami? zapytał śmiejąc się. - Chciałabym. Ale dzisiaj nie mam czasu. Nie masz nic przeciwko, żebyśmy się pouczyli w twoim pokoju? - zapytałam. Wzruszył ramionami i podał mi talerz z jajkami i bekonem. - Jasne, że nie. To jest twój talerz z paskudnymi, posiekanymi cebulkami. - Dodałeś mi do jajek cebulki? - zapytałam zaskoczona. - Skąd wiedziałeś, że tak lubię? - Zgadnij. Przyszedł tutaj, posiekał je i wrzucił do środka bez pytania. Czy jego w ogóle to obchodzi, że ja nienawidzę cebuli? Nie. Musiałem zacząć od nowa - jęczał. - Jaxon to zrobił? - Przytaknął i dalej szedł w kierunku swojego pokoju. - Wiesz, to co robi, nie ma cholernego sensu - powiedziałam. Wszedł do pokoju, a ja zamknęłam za nami drzwi. - Próbujesz sprawić, żeby mój tyłek został skopany, co? - skinął w stronę zamkniętych drzwi. - Dlaczego po prostu z nim nie pogadasz, Em? On nie jest już szczęśliwy... - On tego chciał. Spieprzyłam i teraz za to płacę. - Tylko sprawiasz, że oboje jesteście przygnębieni. Czy kiedyś nie prowadziliśmy takiej rozmowy z Quinn? - Kiedy nie odpowiedziałam, kontynuował - Wkurzy się, że drzwi są zamknięte... - Już nie jesteśmy razem, Jace. Jeśli chcę wejść do pokoju jakiegoś chłopaka, to mogę. On nie potrafi się z tym pogodzić; tak się dzieje, kiedy się zrywa - usiadłam na krawędzi jego łóżka. Pokój Jace'a był tak czysty, jak zawsze był pokój Jaxona. Ich mama naprawdę świetnie ich wychowała. Podczas gdy sypialnia Jaxona była jasna, z lekkimi szarościami i bielą, pokój Jace'a był ciemniejszy z czarną pościelą i czarno-białymi zdjęciami na ścianach. Zauważyłam parę zużytych rękawic bokserskich, które dyndały z sufitu w rogu nad łóżkiem. Na jego biurku leżał model samochodu, który był dokładną repliką tego, którym Jaxon jeździł po Teksasie. Obok samochodu było oprawione w ramkę zdjęcie jego, Jaxona, ich pięknej mamy i zachwycająco przystojnego taty. Wszyscy stali razem przed ich ogromną stodołą. 184 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Przerywając moją inspekcję jego pokoju, Jace zapytał - Ostatnio nie bywałaś w za wielu sypialniach, co? Gapiłam się na niego zastanawiając się czy powinnam odpowiadać na to pytanie, podczas gdy on usiadł obok mnie na łóżku. Zdecydowałam, że nie odpowiem. On by to tylko przekazał bratu, a ja czułabym się jeszcze bardziej żałośnie, niż już się czułam. W zamian, wyciągnęłam podręcznik z angielskiego i zaczęłam przebiegać przez każdy obszar tematu, który powinniśmy znać. Szybko zdałam sobie sprawę, że Jace w ogóle nie musiał się tego uczyć. On już wszystko znał na pamięć; robił to tylko po to, żeby mi pomóc. Przyłapałam się na odpływaniu, podczas gdy on czytał dla mnie ze swojego podręcznika. Obserwowałam wyraz jego twarzy i ruch warg, kiedy słowa wypływały z jego ust, ust które były tego samego rozmiaru i tak samo jędrne, jak Jaxona. Wypatrywałam tego cholernego, lekkiego skrzywienia na przednim zębie, które jak kiedyś powiedziałam Jaxonowi, było moim ulubionym fragmentem jego twarzy. Patrząc na niego, moje serce zaczynało boleć. Był za bardzo podobny do brata i to było zbyt bolesne. Zanim zdążyłam się powstrzymać, zaczynałam pochylać się w kierunku jego ust. W moim umyśle, to Jaxon siedział na łóżku i czytał, a nie Jace. Nim nawiązałam kontakt, natychmiast ode mnie odskoczył - Co do cholery, Em? patrzył na mnie zszokowany. Wreszcie wróciłam na ziemię i dotarło do mnie, co prawie zrobiłam i że to nie był głęboki, melodyjny głos Jaxona, tylko Jace'a. Moje ręce wystrzeliły w górę, aby zakryć moje usta. - O mój boże, Jace! Tak bardzo przepraszam! - krzyknęłam. Bez uprzedzenia, łzy spływały po mojej twarzy. Co się ze mną do cholery działo? Przestałam płakać tygodnie temu, a teraz, w tym tygodniu ciągle to robiłam. - Naprawdę próbujesz sprawić, że mojemu tyłkowi się dostanie - powiedział próbując rozweselić nastrój i kochałam go za to. - Nie, nie, nie, Boże, to się nie miało zdarzyć. Odpłynęłam. Ty byłeś... - Nie mogłam tego powiedzieć. Byłam już wystarczająco upokorzona. Jak mogłabym mu powiedzieć, że myślałam, iż jest swoim bratem i to dlatego prawie go pocałowałam? - Jest okej, rozumiem. - Uraczył mnie smutnym, współczującym spojrzeniem i nie mogłam spędzić z nim w tym pokoju ani chwili dłużej. Szybko sięgnęłam przed siebie, włożyłam wszystkie dokumenty i książki z powrotem do torby i podbiegłam pod drzwi. - Em, zaczekaj! Jest dobrze! - krzyknął. 185 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Kiedy wybiegłam przez drzwi, potknęłam się o Jaxona, który siedział na ziemi i opierał się o ścianę. 31 Jednocześnie moje ręce wystrzeliły w górę, abym się asekurowała, jednak moja głowa podążyła za ruchem rąk i ustami uderzyłam w kostki na dłoniach. Podciągnęłam do siebie nogi i kucałam przez chwilę w tej pozycji na ziemi. Jeśli miałam nadzieję, że kiedykolwiek odzyskam godność przed Jaxonem, to najwyraźniej w najbliższym czasie się to nie stanie. - Skarbie, wszystko dobrze? - zapytał Jaxon wisząc nade mną nerwowo. - Coś ty do cholery zrobił, stary? - Z oddali słyszałam głos Jace'a. - Nie, dupku, co TY kurwa zrobiłeś? - warknął na brata. - Słyszałem, jak tam krzyczała. Po co miałaby krzyczeć, skoro mówiłeś, że mieliście się tylko uczyć? Nie mogłam pozwolić Jace'owi brania na siebie winy za mój zawstydzający błąd. Wstałam i stanęłam twarzą do Jaxona. - Przestań na niego wrzeszczeć, Jaxon. Nie zrobił nic złego - zbeształam go. Obydwaj patrzyli na mnie z szeroko otwartymi oczami. Później Jaxon sięgnął przed siebie, podniósł mnie i zaczął iść w kierunku łazienki, zanim otrzymałam szansę, żeby zaprotestować. - Jaxon, nie możesz mnie już tak po prostu podnosić kiedy masz na to ochotę. Postaw mnie - powiedziałam ze złością. Zignorował mnie i kontynuował drogę do łazienki. Posadził mnie na blacie i skierował się w stronę szafki z ręcznikami. Obserwowałam, jak wyciągnął czystą myjkę i podłożył ją pod kran, aby ją namoczyć. Kiedy zdawał się być zadowolony z temperatury wody, wycisnął myjkę, aby pozbyć się nadmiaru. Ja po prostu tam siedziałam obserwując go, nie mając pojęcia co on robił. Wreszcie spojrzał mi w oczy, a mój żołądek się zapadł; tęskniłam za tymi oczami. Podsunął myjkę do mojej wargi i delikatnie przycisnął. Skrzywiłam się z bólu. Drugim rogiem wytarł mój podbródek. Spojrzałam w dół, na myjkę w jego dłoniach i zauważyłam, że była pokryta krwią. Moją krwią. Nie miałam pojęcia, że krwawiłam. - Wszystko w porządku? - zapytał ze zbyt dużym zmartwieniem w oczach. Wzięłam myjkę z jego dłoni i zeskoczyłam z blatu, trzymając ją przy wardze. - Tak, Jaxon. Następnym razem postaraj się nie podsłuchiwać, a wtedy może się przez ciebie nie przewrócę. - Wiem, że ton mojego głosu był lodowaty, ale nie cierpiałam tego, że nagle próbował być przyjacielski.
31
Hahahaha, padłam ze śmiechu! :D
186 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Sięgnęłam do klamki, a on trzasnął dłonią w drewniane drzwi, aby nadal zostały zamknięte. Nawet nie próbowałam ich otwierać, jako że był tysiąc razy silniejszy ode mnie. Po prostu gapiłam się w drzwi pragnąc, żeby ustąpił. Stanął bardzo blisko za mną bez dotykania mnie, ale mogłam poczuć ciepło jego ciała. - Co ty mi robisz? Niszczysz mnie. To nie jestem ja. Ja się nie ślinię za kobietami, ale nie mogę się ciebie pozbyć z mojej pieprzonej głowy! A co najgorsze, już nawet się nie przyjaźnimy. Byłaś moją najlepszą przyjaciółką, Emerson. A teraz patrzysz na to, jak nadskakuję swojemu bratu do gardła, bo przebywasz w jego sypialni. Sprawiłaś, że zabrałem cię z łóżka innego faceta, tylko po to, żebym mógł zobaczyć cię w swoim... choć jeszcze jeden raz. - Jaxon, to ty nas przekreśliłeś - szepnęłam. - Dlaczego nie możemy być chociaż przyjaciółmi? Za każdym razem kiedy próbuję z tobą porozmawiać, to zamienia się to w przekrzykiwanie. - To niemożliwe. Nie mogę być twoją przyjaciółką. To zbyt bolesne. Jeśli ja cię niszczę, to ty mnie zniszczyłeś. Wreszcie komuś zaufałam na tyle, aby pokochać, a ty dowiodłeś, że nie było warto. - Łzy spływały mi po twarzy. Miałam nadzieję, że pewnego dnia te kanaliki łzowe po prostu wyschną. - Proszę, piękna, chodź do mojego pokoju i porozmawiaj ze mną. - Skrzywiłam się na te czułe przezwisko. Jego ręka zwolniła drzwi, a ja skorzystałam z okazji i otworzyłam je. - Po prostu przestań, Jaxon. Przestań puszczać nocą moją płytę, przestań wieszać moje zdjęcia w swoim pokoju, przestań wyciągać mnie z łóżka Cole'a i przestań się upewniać, że będę jadła swoje ulubione jedzenie. Już mnie nie chcesz; to wszystko miesza mi w głowie! Szłam dalej korytarzem. - Emerson, to nie— - Zostaw ją w spokoju, Jax. - Usłyszałam ostry głos Cole'a dobiegający z końca korytarza. Wyszłam z ich mieszkania i skierowałam się prosto do samochodu, aby pojechać na uczelnię. *.*.*.*.*.*.* Wszystko było już prawie gotowe na jutrzejszą aukcję. Prawdę mówiąc, Micah bardzo mi pomógł. Byłam zaskoczona kiedy na początku semestru zapisał się na staż. Nie miałam pojęcia, że był zainteresowany tą sferą dziennikarstwa. Przynajmniej będę miała bliskiego kolegę w Afryce. Wciąż musiałam poznać resztę stażystów. Kiedy Micah zobaczył moją wargę, to spanikował, ponieważ zdecydowanie wyglądało to tak, jakby ktoś mnie uderzył. Zajęło chwilę wyjaśnienie mu, że tak naprawdę to uderzyłam 187 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
samą siebie. Po mojej zabawnej historii, roześmiał się i powiedział mi, że tylko ja mogłam dokonać czegoś takiego. Co zaskakujące, nie zarywał do mnie odkąd ja i Jaxon zerwaliśmy. Wcześniej musiałam zadzwonić do wszystkich dziewczyn biorących udział w aukcji, aby upewnić się, że będą tutaj na czas, a Micah zgłosił się na ochotnika, że zadzwoni do wszystkich dwudziestu. Nie obchodzi mnie, czy chciał po prostu dostać dwadzieścia numerów seksownych lasek; zaoszczędził mi tym wiele czasu. Kiedy wykończaliśmy salę balową, odwróciłam się do niego na wskroś stołu. - Jeszcze raz dziękuję, Micah. Bardzo mi pomogłeś. Gdyby nie ty, to musiałabym tutaj przyjść po pracy o trzeciej nad ranem, żeby dokończyć przygotowania na czas. - Nie ma sprawy, Ems. Wiem, że dałem ci popalić w zeszłym semestrze z tym całym randkowaniem, ale myślę o tobie, jak o dobrej przyjaciółce. Myślałem, że będziesz tutaj miała do pomocy raczej Jaxa, ale cieszę się, że mogłem to być ja. - W tej chwili, cieszę się że to ty - uśmiechnęłam się do niego. - Wow, dzięki. - Hej, muszę lecieć do pracy, ale powinieneś dzisiaj wpaść. Dam ci jakieś darmowe drinki w zamian za pomoc. - Może przyjmę tą propozycję - mrugnął do mnie i odprowadził mnie do samochodu. Później tej nocy, czyściłam blat baru i rozmawiałam z Micah o kolejności zdarzeń, które musieliśmy się upewnić, że jutro nastąpią. Obserwowałam jak Mark sprawdza dowody Cole'a, Jace'a, Quinn i Jaxona. Kiedy weszli, wszyscy się do mnie uśmiechnęli, poza Jaxonem, który tylko spojrzał gniewnie na tył głowy Micah. Wskazałam im stół bilardowy znajdujący się najbliżej baru, który zazwyczaj starałam się rezerwować moim przyjaciołom. Cole i Quinn przychodzili najczęściej, Jace przychodził raz na jakiś czas, ale Jaxon był tutaj ostatni raz ponad miesiąc temu. Wolałabym, żeby dzisiaj nie przychodził, nie ważne jak bardzo lubiłam na niego patrzeć. Poprzez sposób, w jaki wiercił dziury w głowie Micah, uświadomił mi, że wszystko co będzie dzisiaj robił, będzie powodem mojego bólu głowy. - Co mogę wam podać? - zapytałam kiedy podeszli do baru. Micah okręcił się na siedzeniu, żeby zobaczyć kto był za nim. Przybił żółwika z Cole'm i Jace'm, ale na Jaxona tylko spojrzał. Wszyscy złożyli zamówienia. - Zaraz przyniosę. Kiedy odeszli do swojego stolika, zaczęłam przygotowywać szklanki na ich drinki i wyciągać butelki. Micah kontynuował mówienie do mnie o jutrzejszym programie aukcji i roześmiałam się na głos, kiedy zażartował na temat jednej z dziewczyn, biorącej udział. Nawet wydał z siebie irytujący, przeraźliwy dźwięk, który wydawała, kiedy była wkurzona. Później zobaczyłam, jak Jaxon torował sobie drogę do baru.
188 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Lepiej uważaj, Em. Jeśli nie będziesz ostrożna, to przekroczysz z nim zasadę trzech razy - zaszydził. - Jaki masz kurwa problem, stary? - Micah okręcił się na krześle, żeby spojrzeć na niego spod byka. - Spadaj, koleś, zanim znowu skopię ci tyłek. - Jego głos był ledwie ponad szeptem, ale słyszałam co właśnie powiedział. - Jeśli dobrze pamiętam, to zerwaliście ze sobą. Jestem całkiem pewien, że widziałem jak to robicie na środku cholernego dziedzińca, na oczach wszystkich - wyrzucił z siebie Micah. - W takim wypadku, nie masz nad nią żadnej władzy. Ona jest moją przyjaciółką i będę tutaj siedział i rozmawiał z nią, jak długo będę chciał. - Zwiększyłaś limit, Emerson? Wróciłaś do dawnych nawyków z tym kolesiem? Równie dobrze, mógł mnie nazwać dziwką na środku baru, w którym pracowałam. Zwróciłam na niego moje chłodne spojrzenie i obserwowałam, jak jego twarz zalewa przerażenie, kiedy uderzył go ciężar słów, które do mnie skierował. - Kurwa! Nie powinienem tego mówić. Nie miałem tego na myśli, przysięgam na Boga. - Wyjdź natychmiast, zanim poproszę Marka, żeby cię wyprowadził. Widziałam, że mój chłodny ton głosu wprawiał go w panikę, więc zdecydowałam się uciec na zaplecze. Zanim zdążyłam zamknąć za sobą drzwi, zostałam szarpnięta w tył. Olbrzymia postura Jaxona zajęła całe drzwi, kiedy wszedł za mną na zaplecze. Chwycił mnie za biodra, uniósł i odruchowo, moje zdradzieckie nogi owinęły się wokół jego talii, jakby same posiadały rozum. Wiedziały, kiedy chciały być, tak bardzo jak mój umysł się z tym nie zgadzał. Moja klatka piersiowa buzowała za złości na to, co powiedział wcześniej, a on tylko wpatrywał się w moje oczy. Zanim zdałam sobie sprawę z tego, co się działo, przyciągnął tył mojej głowy do siebie i jego usta zderzyły się z moimi, atakując je bezlitośnie. Moje ciało natychmiast odpowiedziało na jego zapalczywą namiętność i ciepło emanujące z jego ciała. Zacisnęłam nogi ciaśniej wokół niego i agresywnie wplątałam palce w jego włosy. Potrzebowałam tego. Potrzebowałam ulżyć mojej złości i nienawiści do niego w jedyny sposób, jaki znałam. Jaxon szedł przed siebie, dopóki moje plecy nie uderzyły o ścianę magazynu. Odsunął się za szybko i spojrzał mi w oczy - Porozmawiaj ze mną, Emerson. - Nie - było moją jedyną odpowiedzią. Następnie przyciągnęłam jego głowę powrotem do mojej.
z
189 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Nienawidzę się za to, że zraniłem twoją wargę, skarbie. - Odchylił się i złożył delikatne pocałunki na mojej dolnej wardze. Moje usta rozwarły się, aby przystać na tą delikatność. Nie dając mu szansy na przerwanie wyśmienitego uczucia jego ciała przy moim, sięgnęłam w dół, do rąbka jego koszuli. Musiałam poczuć jego skórę i musiałam ją poczuć, przy mojej. Nie opierał mi się. Zamiast tego pomógł, chwytając jedną dłonią tył kołnierzyka i zdejmując koszulę przez głowę. Moje dłonie natychmiast znalazły się na jego piersi, czując wypukłość jego mięśni. Jego skóra była rozpalona i od razu zarumieniłam się na ten dotyk. Pragnęłam go i wiem, że on pragnął mnie równie mocno. Promieniowała od niego żądza, która mogłaby mnie udusić, gdybym nie czuła tego samego. Może i nie chciał mnie już w swoim sercu, ale w tej chwili, mogłam poradzić sobie z tym, że pragnął mojego ciała. Mogłam poczuć, jak między moimi nogami jego pragnienie wzrasta na sile. Chciałam, żeby zdjął ze mnie wszystkie ubrania i zdjął swoje spodnie. Chciałam zapomnieć o wszystkim co mi zrobił i co rozdarło mi serce. Po prostu chciałam cieszyć się jedynym ciałem, które naprawdę mnie zaspokajało. Znowu zaczął się poruszać i tym razem, poczułam jak coś uderza w tył moich ud. Zorientowałam się, że przemieścił nas na dużą, głęboką zamrażarkę. Uniósł mnie wyżej, żebym mogła usiąść na jej krawędzi. - Emerson, przestań. Nie zrobię tego, dopóki nie porozmawiamy. - Nie ma o czym rozmawiać poza tym, że cię pragnę i chcę cię w sobie. - Jęknął na moje słowa. O czym on chciał ze mną rozmawiać? Wiedziałam co to było. To był moment słabości. Obydwoje wiedzieliśmy, jak dobrze było nam razem w sypialni i chociaż na chwilę, chcieliśmy to odzyskać. Czułam, że był teraz twardy, niczym skała i nie mogłam się powstrzymać przed ocieraniem się o niego. Kiedy na niego spojrzałam, odpłynął wzrokiem, a jego usta były otwarte. Wydał z siebie krótkie sapnięcie. Kochałam tego mężczyznę całą sobą; kiedy będzie po wszystkim, to będę zniszczona całkowicie. Nic ze mnie nie zostanie, ale w sumie nie wiem nawet, czy było jeszcze coś do ocalenia. Kiedy zaczął swój własny rytm tortury kołysząc się przy mnie, moje plecy wygięły się w łuk i uniosłam do niego piersi. Dekolt koszulki już i tak był głęboki, ale pociągnął go jeszcze niżej. - Masz tutaj inną koszulkę? - zapytał ostro. - Yy... chyba nie mam już takiej, ale prawdopodobnie znajdę jakiś T-shirt, a co? - To dobrze, bo nie powinnaś jej nosić, żeby każdy palant w tym barze mógł patrzeć przez całą noc na twoje cycki. - Po tych słowach, rozdarł mój dekolt, do momentu, aż moje piersi nie były w pełni wystawione na pokaz. Zdjął mój stanik i wziął mnie w usta. - Jaxon! - sapnęła.
190 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Ocierał się o mnie coraz szybciej, a ja rozkoszowałam się jękiem, który wystrzelił z jego ust. Byłam tak blisko, ale nie chciałam tego kończyć w taki sposób. Sięgnęłam w dół, do jego spodni i pociągnęłam za szlufki, dając mu znać czego chciałam. Odsunął się i prawie krzyknęłam na utratę jego ust. Szybko zsunął szorty i majtki w dół moich nóg i rzucił je na ziemię. Rozpiął jeansy i sięgnął do portfela po prezerwatywę. Trzymając mnie kurczowo za biodra, natychmiast znalazł się we mnie. O. Mój. Boże... tak. Jak mogłam zapomnieć, jak cudownie mnie wypełniał? Jak spełniał każdą moją potrzebę. - Proszę, porozmawiaj ze mną - powtórzył. Kto chciałby gadać w takim momencie? Nie sądzę, że w tej chwili byłabym w stanie spójnie wyrazić swoje myśli. - Wiem co to jest, Jaxon. Kiedy będzie po wszystkim, nie będę od ciebie niczego oczekiwała. Jestem dużą dziewczynką. Proszę, rób to dalej. Mocniej. Potrzebuję cię. - Kurwa, skarbie, nie mów takich rzeczy, bo nie wytrzymam długo. Zerwał moją gumkę do włosów, owinął sobie podwójnie moje włosy wokół nadgarstka i pociągnął, żeby zmusić mnie do spojrzenia mu w oczy. Jego usta mocno opadły na moje, a jego język natychmiast wdarł się do środka. Tęskniłam za jego ustami na moich ustach i w każdym innym miejscu, gdzie chciały się na mnie znaleźć, byleby tylko mnie pieściły. Jego druga dłoń błądziła delikatnie po moim ciele. Kontrast między ostrym szarpnięciem jednej dłoni i słodkim muskaniem drugiej, był orzeźwiający. Wiedział, że kochałam wszystkiego po trochu. Kiedy przygryzłam jego dolną wargę, ponownie złapał tempo, mocniej we mnie pompując. Uwolniłam jego usta, a on przeniósł je do miejsca, pod moim uchem. - Zabija mnie patrzenie, jak się pode mną wijesz. Nigdy nie widziałem, czegoś tak pięknego. - Jego głos zniżył się o ton i wiedziałam, że doprowadzi mnie do orgazmu, jeśli będzie kontynuował. - Tak cholernie mocno cię kocham. - Z tymi słowami, moje ciało eksplodowało i ponownie wykrzyczałam jego imię. Jego głowa zanurkowała do mojej szyi, kiedy szybko do mnie dołączył. Zostaliśmy tam kilka minut dłużej, ciężko oddychając. - Jak długo będę żył, tak nigdy nie zapomnę jak twoje serce bije przy mojej piersi - wyszeptał. Te oświadczenie sprowadziło mnie z powrotem do rzeczywistości. Zsunęłam się z zamrażarki, sięgnęłam w dół i wciągnęłam na siebie szorty. Zdjęłam zniszczoną koszulkę i znalazłam półki, na których znajdowały się dodatkowe T-shirty. Znalazłam jeden zbliżony do mojego rozmiaru i szybko go narzuciłam. Kiedy ruszyłam do drzwi, krzyknął - Emerson, porozmawiaj ze mną. - Prawdopodobnie zostanę zwolniona za zostawienie baru bez opieki. Muszę tam wrócić. - Nie porozmawiamy nawet o tym, co się tutaj stało?
191 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Nie ma o czym. Pragnienie wymknęło się nam spod kontroli. - Z tymi słowami, wróciłam do baru, zostawiając moje złamane serce z nim, na zapleczu. Będąc ponownie za barem, zauważyłam Cole'a patrzącego gniewnie ze swojego stołka barowego na zaplecze. Chwyciłam szmatkę i zaczęłam wycierać już i tak czysty blat. Przeszukałam budynek wypatrując Ed'a, ale dzięki bogu wciąż musiał być w biurze. - W samą porę, Em. Przez chwilę musiałem cię zastąpić - powiedział Cole ze złością. Wszystko w porządku, czy muszę tam iść i zająć się nim? Obeszłam bar i zderzyłam się z Cole'm w wielkim uścisku. - Coley, myślę że nigdy nie zrozumiesz, jak bardzo doceniam twoją troskę, albo jak wdzięczna jestem za to, że tak bardzo kochasz Quinn. Owinął wokół mnie ramiona i ścisnął mnie mocno. Poczułam, jak opiera policzek na czubku mojej głowy. - Jesteś dla mnie jak siostra, Em. Dowalę każdemu kolesiowi, który źle cię potraktuje, nawet jeśli jest to mój najlepszy przyjaciel. - O wilku mowa. Zaraz po tym, Jaxon wyszedł z zaplecza. - Nie sądzę, żebym musiał zgadywać co tam robiliście. Tylko ciesz się, że Jace poszedł i włączył szafę grającą zaraz po tym, jak Jax za tobą poszedł, bo w przeciwnym razie chyba wszystko byśmy słyszeli. Jednak teraz, widząc wasze twarze, naprawdę sądzisz, że to był dobry pomysł? - wyszeptał wciąż mnie przytulając. - Nie. Ale tak bardzo się za nim stęskniłam. - Zaczęły nadchodzić łzy, więc zaczęłam się od niego odsuwać, ale on tylko ścisnął mnie mocniej. - Nie cierpię patrzeć, jak cierpisz, Emmy. - Nauczę się radzenia sobie z tym. - Zabieraj od niej łapska i chodźmy - warknął za nami Jaxon. Odsunęłam się od Cole'a, wytarłam oczy, a on westchnął sfrustrowanym głosem. Poszłam z powrotem za bar i zaczęłam wszystko sprzątać. - Przestań być dupkiem - powiedział Cole, strzelając Jaxona w tył głowy, kiedy przechodził obok. - I nie myśl, że nie skopię ci tyłka za to, co jej wcześniej powiedziałeś. Jaxon odwrócił się i spojrzał na Cole'a z szeroko otwartymi oczami. - Zgadza się, dupku, słyszałem to. Chciałem ci już tutaj przywalić, ale wolałem żeby Em zajęła się tym, jako pierwsza. - I spójrzcie, jaką świetną robotę wykonałam... - Nie martw się, już powiedziałem mamie. Ona zrobi to za nas - roześmiał się Jace.
192 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Kurwa... jestem takim idiotą - zwrócił się do mnie ze smutnym, przepraszającym wzrokiem. Szybko się odwróciłam, aby pożegnać się z Quinn i uściskać ją. Jaxon zaczął za mną iść, kiedy Jace go powstrzymał. - No chodź, Romeo, zrobiłeś wystarczająco, jak na jedną noc. - Chwycił jego biceps i poprowadził go w stronę drzwi. - Do zobaczenia później, Emmy - krzyknął Jace.
193 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Rozdział 20 Aukcja Wszystko było gotowe i przygotowane do rozpoczęcia aukcji. Micah pomógł mi zaaranżować scenę z wybiegiem zaczynającym się na środku sceny. Cole zgodził się być licytatorem. Poprosiłam go o to, bo wiedział jak być głośnym i jak zająć tłum. Cole i Jace przyszli wcześniej, żeby dokończyć poprawki i poprzenosić najcięższe rzeczy. Quinn była na zapleczu pomagając wszystkim dziewczynom przygotować się przed wyjściem na scenę. Podniosłam stos trzech krzeseł, aby przenieść je do stolików, kiedy niespodziewanie zostały one zabrane z moich rąk. Jaxon ułożył je na pozostałych czterech krzesłach i zaniósł wszystkie siedem idąc za mną do miejsca, w którym pokazałam że mają stać. Nie miałam mu nic do powiedzenia, więc po prostu podążał za mną w ciszy. Utrzymywaliśmy tą ciszę jeszcze przy czterech stolikach i dwudziestu czterech kolejnych krzesłach. Nie powiedział ani słowa, tak jak ja. Wskazałam na baner, który głosił, że drużyna futbolowa sponsorowała to wydarzenie, a on zawiesił go nad sceną. Spojrzał na mnie z drabiny, żebym oceniła jego pracę, a ja tylko wykonałam gest ręką w górę, aby zasygnalizować, że lewa strona musiała być trochę wyżej. Kiedy to poprawił, spojrzał na mnie, żebym zatwierdziła zmianę, a ja odwróciłam się, aby znaleźć coś innego do roboty. Usłyszałam jak jego stopy uderzają o scenę, kiedy zeskoczył z kilku ostatnich szczebli drabiny. Podbiegł do mnie i chodził za mną nosząc wszystko, co uważał za ciężkie, chociaż nie sądzę, żeby paczka serwetek ważyła zbyt wiele. - Ludzie, wszystko wygląda świetnie, dziękuję - krzyknęłam na całą salę. - Możecie skorzystać z baru, zanim wszyscy się zejdą - wskazałam na bar, umiejscowiony na tyłach sali. - Chcesz coś, Emerson? Przyniosę ci. - Pokręciłam głową. - Tequilę? Piwo? Jestem pewien, że znajdę coś, co lubisz. - Nie piję - odpowiedziałam wychodząc z sali balowej. Nie powinnam być zaskoczona widząc go biegnącego za mną. - Co masz na myśl mówiąc, że nie pijesz? - żądał odpowiedzi - To, że wszystko co zwiera alkohol nie dostaje się do moich ust - zripostowałam poirytowana jego durnym pytaniem. - Rozumiem tą część. Ale interesuje mnie, dlaczego? Nie przestawałam iść hotelowym korytarzem w poszukiwaniu najbliższej łazienki. Nie piję odkąd zniszczyłam najlepszą rzecz, jaką kiedykolwiek miałam. - Po tych słowach
194 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
wreszcie znalazłam toaletę i weszłam do środka, zostawiając go w tyle. Dzięki Bogu, nie było tutaj nikogo więcej. Nie zatrzymując się, Jaxon wszedł zaraz za mną do środka i zamknął za sobą drzwi. Pochylił się, żeby sprawdzić, czy nikogo nie było w kabinach i kiedy nikogo nie zauważył, zaczął maszerować w moim kierunku. Szłam, dopóki nie dotarłam do ostatniej kabiny. - Jaxon, to pomieszczenie jest tylko dla kobiet. Jestem pewna, że widziałeś znak. Chwycił mnie w talii, zanim zdołałam wejść do kabiny i pchnął mnie na ścianę obok podajnika na papier. Wpatrywał się we mnie, analizując moją twarz. Musiałam pozostać silna. Nie mogłam mu pozwolić myśleć, że mógł mnie tak po prostu uwodzić kiedy miał na to ochotę. Nie ważne jak wielkimi kłamstwami się karmiłam, ale wczoraj miała miejsce jednorazowa sytuacja, żeby każde z nas wyrzuciło drugiego z systemu. Przebiegł opuszkiem kciuka po mojej zranionej wardze; tarcie sprawiło, że lekko się skrzywiłam. - Przepraszam - szepnął. - Dzisiaj wygląda już lepiej. Dlaczego zawsze ranisz się w usta? - Jego głos osiągał ten niebezpiecznie niski poziom, który sprawiał że robiłam rzeczy, których później żałowałam, jednak nadal stałam nieruchomo pod ścianą. - Uwielbiam je; powinnaś bardziej o nie dbać. - Pochylił się i wyciskał swoje czarujące, delikatne pocałunki w tę i z powrotem na mojej dolnej wardze. Jedyne co mogłam zrobić, to otworzyć usta trochę szerzej i pozwolić mu na to. - Wolałbyś, żebym raniła się w coś innego? - sapnęłam. Jego usta przeniosły się na moją szczękę, na krawędź karku. - Oczywiście, że nie. Wolałbym, żebyś w ogóle nie doznawała uszkodzeń, ale najbardziej kocham całować właśnie twoje usta. Na słowo "uszkodzenie", odepchnęłam go. - Przestań mi to robić. Nie lubię, jak się mnie kokietuje. - Jestem całkiem pewien, że wczoraj wieczorem nie było żadnego kokietowania patrzył na mnie szelmowsko. - Wiesz o co mi chodzi. Nie możesz mnie całować... - Och, do diabła. Cholerne łzy. Próbowałam dyskretnie pociągać nosem i wycierać oczy kiedy się od niego odwróciłam. Proszę, przestań próbować ze mną "porozmawiać" - powiedziałam robiąc palcami cudzysłowy w powietrzu. - Myślisz, że kiedy cię całuję, albo... się z tobą kocham, to to mam na myśli, mówiąc "musimy porozmawiać"? - Chwycił mnie i okręcił twarzą do siebie. - Cholera, ty płaczesz. Przyciągnął mnie do swojej piersi i gładził moje włosy. - Proszę, piękna. Proszę, nie płacz. Naprawdę chcę z tobą porozmawiać. 195 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Nie mogłam tego robić. Musiałam opuścić toaletę. Pochylił się i chwycił mnie w talii, żeby mnie podnieść. Trzymałam nogi spuszczone w dół, nie ważne jak bardzo chciały zacisnąć się dookoła jego talii. Chwycił moją nogę i owinął ją sobie wokół siebie, a kiedy sięgnął po drugą, pozwoliłam pierwszej opaść w dół. - Proszę, Emerson, obejmij mnie 32 - błagał. Pozostawałam tam zwisając w jego ramionach, z nogami dyndającymi trzydzieści centymetrów nad ziemią. - Proszę, nie rób tego - wyszeptał. Znajome słowa uderzyły we mnie i wykręciłam się z jego uścisku. - Zdaje się, że pamiętam, jak mówiłam, a właściwie krzyczałam i błagałam tymi samymi słowami ciebie, miesiąc temu. Pozwól, że zareaguję w ten sam sposób, w jaki ty to zrobiłeś... - Widziałam, jak się skrzywił, zaraz przed tym jak się odwróciłam i wyszłam. W połowie korytarza, w kierunku sali balowej, usłyszałam jak Micah mówi - Koleś, to łazienka dla lasek. Dla facetów jest tam. - Jaxon nie odpowiedział. Sala balowa szybko się zapełniła. Profesor Patterson uśmiechał się od ucha do ucha patrząc na wszystkich uczestników. Nawet dziekan dzisiaj przyszedł, aby złożyć datek na naszą podróż, ale oczywiście nie będzie brał udziału w licytowaniu. Lawirowałam między ludźmi dziękując im za przybycie, kiedy donośny głos Cole'a rozbrzmiał w głośnikach, aby wszystkich powitać. Przekazał mikrofon profesorowi Pattersonowi, żeby mógł wszystkim powiedzieć, w jakim celu było organizowane to wydarzenie. Wyjaśnił cel naszej podróży do Afryki i czego będziemy się tam uczyć. Zauważyłam, że Jaxon przyszedł i zajął siedzenie kilka stolików od sceny. Kiedy Patterson zacząć opowiadać zagrożeniach w Afryce i w jaki sposób musieliśmy być na nie przygotowani, dostrzegłam zestresowanie na twarzy Jaxona, a jego dłonie zaciskały się na obrusie. Spojrzał na mnie z nerwowym wyrazem twarzy, a ja ponownie skupiłam uwagę na scenie. - Okej ludzie, mam nadzieję że wypchaliście portfele, bo mamy tutaj dwadzieścia pięknych dziewczyny, gotowych na waszą licytację. Akceptujemy tylko gotówkę, zapłaćcie zanim wyjdziecie, albo oddam je komuś innemu. Traktujcie je z szacunkiem, albo Jace i ja złożymy wam wizytę. - Wskazał na tyły sali gdzie stał Jace. Jace zawsze kojarzył mi się z misiem, ale wyglądał inaczej ze swoim wysokim ciałem opierającym się o ścianę. Swoje muskularne ramiona miał skrzyżowane na szerokiej piersi.
32
A dokładniej, mówi "owiń wokół mnie nogi" ale stwierdziłam, że nie podoba mi się, jak to brzmi w formie wypowiedzi, więc będzie "obejmij mnie". Taki kaprys :P
196 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Wyglądał niebezpiecznie i wrednie stojąc tam i patrząc gniewnie na wszystkich. Chciałam zachichotać na przestraszone wyrazy twarzy pozostałych chłopaków. - Dobra, wyciągnijcie portfele i podnośnie wysoko tabliczki. Jeśli nie zobaczę waszej tabliczki, to znaczy że nie pracujecie wystarczająco mocno na te piękności. Wybacz Quinn, ty wciąż jesteś moją pięknością numer jeden! Ktoś z tłumu krzyknął z pytaniem, czy Quinn będzie licytowana i wybuchłam śmiechem na wyraz twarzy, jakim tego kogoś uraczył Cole. - Pogadamy później, McAdams - warknął niskim tonem. Cole zaczął przedstawiać dziewczyny, jedną po drugiej i nawoływał do licytacji. Każda z dziewcząt miała adoratora i ci faceci przyszli przygotowani do walki na portfele. Wszyscy się śmialiśmy i mieliśmy świetną zabawę obserwując, jak chłopcy stają się niesamowicie rywalizujący o dziewczyny, które były idealne. Przykuwały uwagę i dokuczały chłopakom ze sceny. Miałam rację wybierając Cole'a na mistrza ceremonii, ponieważ wiedział dokładnie jak podpuszczać chłopaków. Znał ich słabe punkty i wiedział, jak wydusić z nich jak najwięcej kasy. Kiedy nadeszła kolej Tatum, widziałam jak przyglądała się Jaxonowi ze sceny, w milczeniu błagając, żeby ją wylicytował. Byłam wdzięczna, że nie licytował żadnej z nich; nie byłabym w stanie na to patrzeć. Każda dziewczyna została wylicytowana za dwieście dolarów, do czterystu. Z dwudziestoma dziewczynami, zbieraliśmy świetne fundusze na naszą podróż, doliczając do tego wszystkie dotacje, które dostaliśmy poza aukcją. Po tym, jak ostatnia dziewczyna została wylicytowana przez Garrett'a za 250$, Cole podziękował wszystkim za udział. - Mam dla wszystkich niespodziankę. Nie chowajcie jeszcze portfeli. Panowie, mam dla was jeszcze jedną piękną damę do wylicytowania. Wyszeptałam do niego - Cole, jest tylko dwadzieścia dziewczyn! - Nie, Emmy, ponieważ zamierzam wylicytować ciebie!33 Emerson Moore, panowie! krzyknął do mikrofonu. - CO? - krzyknęłam szeptem. Jaxon odsunął krzesło i podszedł do sceny, do miejsca w którym stał Cole. - Stary, co ty sobie myślisz, do cholery? - warknął ostrym tonem. Cole zignorował go i uśmiechnął się. - Przedstawiam nieosiągalną, Em. Panowie, lepiej skorzystajcie z okazji, ponieważ jestem pewien, że następnej nie będzie. Em nie chodzi
33
Haha, looove u Cole! :D
197 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
na randki, ale jestem pewien że za dobrą cenę, pójdzie z którymś do kina. Jest piękna i niesamowicie zabawna! - Cole wskazał, żebym weszła na scenę, a ja kręciłam głową w tę i z powrotem. Micah podszedł do mnie od tyłu i zaniósł mnie na scenę. - Zdrajca! - szepnęłam do niego. Chłopcy z tłumu zaczęli podnosić się z siedzeń i bić brawo. Jaxon kipiał ze złości. Postanowiłam, że poradzę sobie z tym, bo dla odmiany, miło było popatrzeć na jego irytację. - Słyszałem, że czeka na przejażdżkę motocyklem, jeśli którykolwiek z motocyklistów jest zainteresowany - droczył się Cole wiedząc, że był to czuły punkt Jaxona. Dalton Fisher, rozgrywający, przeniósł się pod scenę. Przypadkowo, wiedziałam że posiadał motocykl. Zęby Jaxona były niemal obnażone. Dalton był seksownym facetem i Jaxon o tym wiedział. Był prawie takiego samego wzrostu i budowy, co bracia Riley. Cole zaczął nawoływać do licytowania, a one dobiegały ze wszystkich zakamarków sali. - 250$! - powiedział Jaxon. - 300$ - zripostował Dalton. Cole zaklaskał w dłonie na podnoszące się tabliczki z dolarami. Sapnęłam na sumę pieniędzy, którą zebraliśmy w mniej, niż dziesięć sekund. - Stary, znowu skopię ci tyłek, jeśli się nie wycofasz - Jaxon warknął na Daltona. Co to miało znaczyć? Wyglądało na to, że Jax bił się więcej razy, niż o tym wiedziałam. - 400$, Cole zaklep to - powiedział Jax z każdą sekundą stając się coraz bardziej wkurzony. - Przestań, Jaxon! - krzyknęłam do niego szeptem. On wciąż wpatrywał się w Cole'a. - 450$ - wyrzucił z siebie Dalton unosząc tabliczkę i uśmiechając się do mnie. Odpłaciłam mu się wyśmienitym, szerokim uśmiechem. - Fisher, jeśli w tej chwili nie odejdziesz spod tej sceny, to wyrwę ci pierdolone 34
gardło.
- 500$ - krzyknął głos z tyłu sali.
34
Hahaha, laski, czy Wy sobie wyobrażacie, jak ta cała scena i wkurzanie Jaxa musi komicznie wyglądać? :D:D
198 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Jaxon z frustracji walnął pięściami o scenę. - 1000$, Cole, lepiej żebyś to klepnął. Moje oczy otworzyły się szeroko na jego zakład. Cole roześmiał się. - Dobra, skróćmy cierpienie tego drania. Po raz pierwszy... po raz drugi... Dalton wyszedł naprzód, aby unieść tabliczkę, a Jaxon sięgnął i wyrwał mu ją z ręki. Dalton zgiął się w pół ze śmiechu na jego błazeństwo. - Sprzedana! Bardzo zaborczemu Jaxonowi Riley. - Cole pochylił się i podał Jaxowi jego bilet, żeby mógł później zapłacić. Obserwowałam, jak wyszeptał do niego - Upewnię się, że nie zbliżysz się do niej na 15 metrów, jeśli ponownie ją zranisz. - Jax skinął głową. Natychmiast odwrócił się do mnie i przerzucił mnie sobie przez ramię, tak że moje dłonie i twarz zderzyły się z jego plecami. Zabiję go. To nie mogło być bardziej wprawiające w zakłopotanie. Przewodniczyłam tej aukcji, a on wynosił mnie przerzuconą przez ramię. Nie walczyłam z nim, bo nie chciałam robić przed wszystkimi większej sceny. Dzięki Bogu, nie miałam dzisiaj ubranej spódniczki. Nie zatrzymał się, dopóki nie dotarł do swojej ciężarówki na parkingu i usadowił mnie na siedzeniu pasażera. Zamknął drzwi i obszedł samochód, aby zająć miejsce kierowcy. Kiedy włożył kluczyki do stacyjki, wreszcie przemówiłam. - Nie jadę, Jaxon. Jestem odpowiedzialna za to wydarzenie. Wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął do kogoś dzwonić. - Woods, taa... możesz do końca zastąpić Emerson?... Tak... Wiem, kurwa... rozumiem... okej, dzięki. Wiszę ci przysługę. - Jestem całkiem pewna, że wkroczyłam w strefę cienia. - Zadzwoniłeś do Micah? - zapytałam zszokowana. - Skąd w ogóle miałeś jego numer? - Musiałem do niego dzisiaj zadzwonić, żeby o czymś pogadać - odpowiedział, ale widziałam że nie chciał o tym rozmawiać. Przejechał obok naszych mieszkań i nie miałam pojęcia dokąd zmierzaliśmy. - Po co miałbyś do niego dzisiaj dzwonić? - Emerson, nie chcę gadać o Micah. - Jest moim przyjacielem, więc ja chcę. Dlaczego musiałeś z nim pogadać? - Zadzwoniłem, żeby przeprosić, zadowolona? - burknął. - Ty przeprosiłeś? - Mój zszokowany głos uniósł się.
199 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Jeśli naprawdę jest twoim przyjacielem i wyjeżdża z tobą do Afryki, to musiałem przeprosić. Będę go potrzebował, żeby miał na ciebie oko, kiedy ja nie będę mógł tego robić. To mnie wkurza, ale nie ma nic, co mógłbym z tym zrobić. Wszystkie miejsca na stażu są zajęte. - Starałeś się dostać na staż w Afryce? - Przy nim, niespodzianka goniła niespodziankę. Przytaknął. - Dlaczego potrzebujesz kogoś, żeby mnie pilnował? - Czy to nie jest oczywiste? Bo będę potrzebował przynajmniej odrobiny spokoju, podczas gdy będziesz z dala ode mnie przez trzy miesiące. Bo kocham cię tak cholernie mocno. Bo gdyby coś ci się stało, to nie przetrwałbym tego. - Po co mi mówisz takie rzeczy? To mnie tylko rani, wiesz? - szepnęłam. Zatrzymał samochód na pustym parkingu przy plaży. - Nie mogę bez ciebie żyć. Skończyłem ze staraniem się - powiedział patrząc mi w oczy podczas przeciągania mnie przez siedzenie, abym była bliżej niego. Usadowił mnie na swoich kolanach, tak że siedziałam do niego twarzą, a moje plecy opierały się o kierownicę. Pozostawałam cicho, niepewna jak kontynuować ten temat. - Emerson, zakończyłem nasz związek bo nie uważałem, że jestem wystarczająco silny, żeby z tobą być. Kiedy tamtej nocy... przed twoimi urodzinami, dałaś ponieść się emocjom, Quinn powiedziała mi, że w tym czasie zazwyczaj jesteś smutna i stajesz się trochę zamknięta w sobie. Kiedy powiedziała, że nigdy nie zachowywałaś się tak, jak tamtej nocy, to wiedziałem że było to z mojego powodu. Raniłem cię i w jakiś sposób przyczyniałem się do tego, że było z tobą gorzej. Wiedziałem, że zasługujesz na znalezienie kogoś, kto cię podbuduje, a nie pociągnie w dół. Kiedy uciekłaś z Devon'em, stwierdziłem że właśnie tego szukałaś. - Jaxon... to całkowicie nie o to chodzi. Tuż przed imprezą, dostałam wiadomość głosową od prawnika, który mówił o mojej mamie i tacie. Usłyszenie ich imion w dzień tak bliski rocznicy ich śmierci, wykończyło mnie... Wiem, że nigdy nie powinnam była uciec. Przytaknął. - Quinn powiedziała mi o prawniku. Przepraszam, że nie było mnie przy tobie w tamtym czasie; każdego dnia kopałem się za to w tyłek. Kiedy mi to powiedziała, mijał tydzień od naszego zerwania. Na początku wydawałaś się smutna, ale później wyglądało, jakby ci przechodziło i nie chciałem bardziej cię ranić prosząc o powrót. Zacząłem chodzić na imprezy, w których uczestniczyłaś, bo musiałem wiedzieć, czy nie znalazłaś sobie kogoś nowego. To brzmi okropnie, ale byłem szczęśliwy kiedy widziałem, że rozmawiałaś z Cole'm, Jace'm lub Quinn przez całą noc. Nigdy nie wyszłaś z żadnym kolesiem. Myślałem, że szybko ruszysz do przodu. Ale tydzień po tygodniu, ty wciąż spędzałaś czas tylko z tą trójką i zacząłem się zastanawiać, czy tęsknisz za mną tak bardzo, jak ja za tobą.
200 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Mądra kobieta, - kontynuował. - powiedziała mi kiedyś, że schrzanię, że obydwoje schrzanimy, ale będzie liczyło się to, co zrobimy, żeby to naprawić. 35 Nie naprawiłem tego we właściwy sposób; nigdy nie powinienem pozwolić, żeby tamtego dnia Cole odciągnął cię ode mnie - powiedział i uśmiechnęłam się na wspomnienie słów jego mamy. - Jax... to był dla mnie ciężki miesiąc. Ten dzień na dziedzińcu jest na szczycie mojej listy najbardziej bolesnych dni. Nie wydaje mi się, że znowu mogę wystawić się na takie cierpienie. - Od tamtego dnia, kiedy niemal naga wyszłaś z domu bractwa, nazywałem cię moją. Zanim jeszcze dobrze cię nie poznałem, to wiedziałem, że musze uczynić cię moją. Im bardziej zbliżaliśmy się do siebie, tym było gorzej. Kiedy tamtego dnia Cole odciągnął cię ode mnie, zdałem sobie sprawę, że w ogóle nie byłaś moja. TO. JA. JESTEM. TWÓJ zaprzysiągł uderzając się w pierś. - Kiedy budzę się rano, moje pierwsze myśli dotyczą ciebie i każdą minutę swojego dnia spędzam na myśleniu o tobie w taki, czy inny sposób powiedział. - Jax... - Nie wiedziałam, jak na to odpowiedzieć. - Jestem twój, Emerson. - Skąd mam wiedzieć, czy znowu nie spanikuję i nie będę potrzebowała przestrzeni, a ty znowu ode mnie nie odejdziesz? Rozumiem, jak ciężko jest być ze mną w związku. Wciąż mam długą na kilometry listę problemów związanych ze śmiercią moich rodziców i jestem pewna, że jeszcze nie raz mi odbije. Chwycił moją twarz i spojrzał mi w oczy. Kochałam znowu być tak blisko tych wspaniałych błękitów. - Nie odchodzi się od swojego serca. Chwyciłam go za koszulkę i przyciągnęłam bliżej. Zatrzymał usta przed zderzeniem się z moimi; w zamian, zatrzymał je tuż przede mną. Siedzieliśmy tak, czekając aż drugie wykona ruch, nasze oddechy łączyły się w jedno. Mogłam poczuć miękkość jego warg na swoich, ale nie przysuną się bliżej. - Proszę, Jaxon... - wyszeptałam w jego usta. Bez przesuwania ust, uniósł dłonie i powoli rozpinał każdy guziczek mojej bluzki. Kiedy wreszcie ją rozpiął, powoli zsunął ją z moich ramiona i rzucił na tylne siedzenie. Zerknęłam przez okno, żeby zobaczyć czy nikogo nie było w pobliżu. Przyłapał mnie na tym. - Zaufaj mi, piękna. Nie pozwolę nikomu innemu na ciebie patrzeć.
35
Okej, wzruszyłam się... znowu! Dla przypomnienia, takie samo zdanie powiedziała mama Jaxa do Em, kiedy żegnały się na lotnisku.
201 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Z tymi zapewniającymi słowami, zamknęłam oczy i pozwoliłam mu przejąć dowodzenie. Zorientowałam się, że pięć miesięcy temu, nie obchodziłoby mnie, czy ktoś by mnie zobaczył. Teraz rozumiałam, że chciałam wszystko zachować dla tego mężczyzny przede mną. Nie mogłam sobie wyobrazić dzielenia jakiejkolwiek części siebie, z nikim innym, poza nim. Za to, zawsze będę mu wdzięczna. - Uczyniłeś mnie silną - otworzyłam oczy, aby na niego spojrzeć, kiedy uwalniał mnie ze stanika. - Co? - zapytał próbując zachować skupienie na moich oczach. Chwyciłam jego dłonie i skrzyżowałam swoje palce z jego. - Powiedziałeś, że myślałeś, że uczyniłeś mnie słabszą, a to nieprawda. Uczyniłeś mnie silniejszą. Sprawiłeś, że doceniam to, co mam i chcę być dla ciebie lepszą osobą. Wreszcie przesunęłam jego dłonie na moje piersi, na co jęknął. Nie mogłam wytrzymać ani chwili dłużej więc pocałowałam go zachłannie. Moje palce przesunęły się, aby wplątać się w jego włosy, które były dłuższe niż miesiąc temu. Wiem, że wczoraj dopiero co byliśmy razem, ale nie byłam w stanie tego docenić. To było pełne lęku, pragnienia i byłam zbyt zajęta myśleniem, jak bardzo wyniszczona będę kiedy będzie po wszystkim. Tym razem, mogłam cieszyć się zmianami, które zaszły w ciągu miesiąca, tak jak zmiana długości jego włosów. Przeciągnęłam mu koszulkę przez głowę, potrzebując przycisnąć się do jego skóry. Pochyliłam się i zaczęłam całować linie jego tatuażu od obojczyka, w dół, do bicepsa. Gdybym nie podziwiała go z tak bliska, to przegapiłabym to, ale było w nim coś zupełnie innego. Poczułam jak jego ciało zastyga, kiedy uświadomił sobie, że to odkryłam. Owinięte, w już wcześniej istniejących liniach, było czarne serce z wyrytą na środku literą "E". To było niesamowite, jak artysta mógł sprawić, że wyglądało to tak, jakby serce było tam od samego początku. Było idealnie schowane pomiędzy jedną, szeroko wywiniętą linią. Śledziłam palcem zarys tatuażu. - Jesteś moim sercem. Nie odchodzi się od swojego serca - wyszeptał mi do ucha. Patrzyłam na to z podziwem. Ten tatuaż był na stałe. To oznaczało, że chciał mnie w swoim życiu na zawsze. Nie mogłam przestać go całować; możliwość robienia tego kiedy tylko chciałam była wyswobadzająca. - Jace też sobie taki zrobił? - zachichotałam podczas gdy on ścisnął mnie po bokach z fałszywie wkurzoną miną. Jego twarz znowu przybrała poważny wygląd. - Emerson, czy ty... byłaś z kimś innym? - zapytał podenerwowany. Spojrzałam na niego ze zniesmaczeniem, a on westchnął z ulgą i zaśmiał się. Absolutnie nie. A ty? - zapytałam. 202 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Ujął moje piersi i uniósł je, tak żeby mógł pocałować ich wypukłość. - Nie, piękna, ty mnie zniszczyłaś. Nie ma porównania z nikim innym. - Wciąż chcesz stać obok mnie i trzymać mnie za rękę? Jego brwi uniosły się. - Wreszcie to znalazłaś? Przytaknęłam. - Ale nie w najlepszą porę. To było po naszej kłótni pod drzewem. - Tej nocy, kiedy zacząłem puszczać ci na głos twoją płytę, zamiast słuchać jej przez słuchawki? Teraz to ja uniosłam brwi. - Słuchałeś jej już wcześniej? - Każdej nocy. Słuchałem jej każdej nocy odkąd mi ją dałaś. *.*.*.*.*.*.*.* Później w tym tygodniu, mieliśmy naszą oficjalną randkę, za którą zapłacił na aukcji. Przyszedł do mojego pokoju, kiedy się szykowałam, wręczając mi wielki prezent owinięty w jasno niebieski papier z ogromną czarną kokardą na szczycie. - Czarna kokarda? - roześmiałam się. - Pasuje do prezentu, otwórz - powiedział podenerwowany. Jedyne co na początku widziałam, to czerń. Kiedy sięgnęłam, żeby wszystko wyciągnąć, zdałam sobie sprawę, że była to czarna, skórzana kurtka i kask, pasujący do tych, które Jaxon nosił podczas jazdy na motocyklu, tylko w mniejszych rozmiarach. Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami, zastanawiając się co chciał mi przekazać przez ten prezent. - Zabierzesz mnie na przejażdżkę? - zapytałam podekscytowana. - Mogę być w stanie zrobić to tylko raz, ale będziesz miała na sobie wszystkie te rzeczy. Nie chcę ani centymetra twojego ciała na widoku. Prawdopodobnie nie będzie przy tym zabawy, bo będę jechał 30 km/h. Ale tak... zabiorę cię na przejażdżkę - powiedział biorąc głęboki wdech. - Chodźmy już teraz! - zapiszczałam. Podeszliśmy do motocyklu i natychmiast wkroczył w tryb pouczający. - W ogóle nie stawiaj stóp na ziemi. Nigdy nie dotykaj tego - wskazał na jakieś metalowe części. - Robią się bardzo gorące. Poklep raz moje ramię, żebym zwolnił i dwa razy, jeśli będziesz chciała się zatrzymać. Zawsze trzymaj mnie w talii i staraj się nie przechylać, jak będę skręcał; bo będzie mi trudniej. - Robił się nerwowy. 203 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
- Jaxon, ufam ci - poklepałam obydwie strony jego twarzy. - To nie o mnie się martwię. Jestem świetnym kierowcą; nigdy nie naraziłbym cię na niebezpieczeństwo. Martwię sie o innych kretynów na drodze. - Jaxon, ufam ci - powtórzyłam i stanęłam na palcach, aby go pocałować. Dosiadł motocykl, a ja przerzuciłam przez niego nogę. Wiedziałam, że to pokocham. Sposób, w jaki byłam dopasowana do siedzenia już teraz był seksowny. Odpalił silnik i mogłam poczuć pod sobą wibracje. Przebiegł moimi dłońmi po swoich bokach i przez brzuch, dopóki moje ramiona nie były w pełni na siebie nałożone. Przycisnęłam się do niego jeszcze bliżej. Przejażdżka była radosna; jechał drogą, która biegła równolegle do plaży. Kiedy wchodził w zakręty, moje ciało przysuwało się do coraz bliżej niego. Moje dłonie zaczęły błądzić po jego brzuchu i klatce piersiowej, więc szybko zatrzymał przy miejscu piknikowym w pobliżu oceanu i wyłączył silnik. Ześliznęłam się z motocyklu, a on podążył w moje ślady. Rozpiął kask i później zrobił to samo z moim. - Twoje włóczące się dłonie, rozpraszają. - Trącił nosem moją szyję, kiedy mnie podniósł i zaprowadził nas do stołu piknikowego. Usiadł na stole opierając nogi o ławę. Oparłam głowę na jego ramieniu. Siedzieliśmy tam spowici spokojną ciszą, podczas gdy on delikatnie gładził moje plecy. - Kocham cię, Jaxon. - Kocham cię, piękna. Bardziej niż jesteś w stanie sobie wyobrazić. - Czucie jego ust na moich było niebiańskie. - Myślę, że musimy już wracać do domu... - szepnęłam do niego z pełnym skruchy uśmiechem na twarzy. Odchylił się i spojrzał na mnie ze zmieszaniem, dopóki nie zauważył pożądania i pragnienia w moich oczach. To w niego uderzyło i sama zobaczyłam płomienie w jego spojrzeniu. Podniósł mnie i prawie sprintem pobiegł do motocyklu, a ja śmiałam się przez całą drogę.
204 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Epilog Pięć miesięcy później... Najdłuższe trzy miesiące mojego życia wreszcie dobiegały końca. Gdybym miał cokolwiek do powiedzenia, to nigdy nie pozwoliłbym Emerson być przez tak długi czas z daleka ode mnie. Ale bądźmy szczerzy, ta dziewczyna ma mnie owiniętego wokół palca i zrobię wszystko co zechce. Wiedziałem, że będzie ciężko nie budzić się przy niej każdego ranka, nie widząc tych blond włosów rozrzuconych na mojej poduszce, albo nie widząc kiedy zaczynała się troszeczkę uśmiechać we śnie. Zaczęła to robić, kiedy przed jej wylotem zabrałem ją na grób jej rodziców. Ten dzień był dla mnie bardzo trudny; nienawidziłem patrzeć jak bardzo cierpi. Ale musiała powiedzieć rodzicom to, co powinna była powiedzieć już dawno temu i mogę stwierdzić, że kiedy wyszliśmy z cmentarza, to opuściła go z trochę większym spokojem. Cholera, tęskniłem za tym małym, spokojnym uśmiechem, ale nigdy nie zdawałem sobie sprawy, jak bolesne będzie przebywanie od niej z dala przez tak długi okres czasu. To, że nie mogłem z nią porozmawiać kiedy chciałem, sprawiało że było jeszcze trudniej. Wiele razy budziłem się w kałuży potu potrzebując do niej zadzwonić, aby się upewnić czy była bezpieczna i czy miała się dobrze. Po takich momentach, nigdy nie potrafiłem wrócić do snu, więc wstawałem i szedłem pobiegać. Tego lata biegałem praktycznie każdej nocy; przynajmniej trener będzie zadowolony. W ciągu całych trzech miesięcy, była w stanie zadzwonić tylko dwa razy, ponieważ zawsze byli z daleka od cywilizacji. Profesor Patterson zabrał ze sobą telefon satelitarny, ale mógł im pozwolić na skorzystanie z niego tylko w rzadkich okolicznościach, ponieważ było to bardzo drogie. Po około półtora miesiąca od czasu jej wyjazdu, Ellie, macocha Emerson, pewnej nocy odebrała telefon, że zostali zatrzymani na muszce 36 podczas przekraczania granicy Ugandy. Nie powinni podróżować po ciemku, ale okazało się że przez trzy godziny musieli czekać na stacji paliwowej, żeby zatankować. Ostatecznie, kiedy pojawiła się policja Ugandy, wszystko dobrze się skończyło, ale w chwili kiedy to usłyszałem, zacząłem szukać w Internecie biletów lotniczych, żeby polecieć do Afryki. Nie miałem pojęcia jak bym ją znalazł, ale zrobiłbym to. Moja mama wyprowadziła mnie z tej paniki. W tamtym czasie, Emerson zadzwoniła do mnie po raz drugi. Usłyszenie jej głosu było cholerną ulgą. Powiedziała, że wiedziała, iż zrobię coś głupiego, więc przekupiła wszystkich cukierkami, żeby jako pierwsza mogła skorzystać z telefonu. Trudno było mi uwierzyć, że ktokolwiek mógłby odmówić jej pięknej twarzy, nawet bez cukierków. Powiedziała mi, że kiedy zorientowali się co się dzieje, Micah kazał jej położyć się na ziemi autobusu i nawet nie pozwolił jej się ruszyć, dopóki nie znaleźli się kilometr od złodziei. Tak bardzo jak tego nie nawiedziłem, tak bardzo miałem u niego poważny dług. Teraz mijało półtora miesiąca odkąd słyszałem jej głos i trzy miesiące odkąd podrzuciłem jej piękną, mokrą od łez twarz na
36
Wiecie, jacyś rabusie z pukawkami ich zatrzymali.
205 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
lotnisko. Jace nazwał mnie cipką za płakanie, po jej wylocie. Do diabła, nie obchodzi mnie to jak mnie nazywa, ta dziewczyna mnie napędza. Tego lata próbowałem być tak zapracowany, jak tylko się dało. Po wylocie Emerson, sam wskoczyłem w samolot do domu, razem z Cole'm i Jace'm. Quinn również spędziła większość wakacji w Teksasie. Za każdym razem kiedy szedłem odwiedzić Cola, pani West, jego mama, traktowała Quinn jak księżniczkę i obsypywała ją prezentami. Wyglądała, jakby była w niebie. Zauważyłem również, jak mama Cole'a uczyła ją, jak przygotowywać jego ulubione posiłki. Śmiałem się z tego, jak już przygotowywała Quinn na zostanie żoną jej syna. Zawsze było miło widzieć Quinn, ale za każdym razem kiedy ją widziałem, spodziewałem się, że zaraz w podskokach wyskoczy zza niej Emerson. Czasami przyłapywałem Quinn, jak patrzyła na mnie ze smutkiem i wiedziałem, że myślała o tym samym co ja. Na korzyść było to, że im bardziej Quinn podobał się Teksas, tym łatwiej będzie Cole'owi na przekonanie jej, aby przeprowadziła się tutaj po zakończeniu studiów, co w zasadzie będzie tylko formalnością dla mnie, aby sprowadzić tutaj także Emerson. Jednak gdyby nie chciała Teksasu, to przeniosę się gdziekolwiek. Do diabła, wyślijcie mnie do jakiejkolwiek dziury, bylebym tylko był przy jej boku. Miałem już kamień, który kiedyś wsunę na jej palec. Jednak wiedziałem, że to nastąpi najwcześniej w przyszłym roku, kiedy już będzie gotowa na taki krok. W międzyczasie będę siedział, jak na szpilkach, dopóki nie włożę tego pierścionka na jej wspaniałą dłoń. Jednak w razie gdyby nadarzyła się okazja, będę go miał przy sobie w Kalifornii. Tego lata, Jace pomógł mi położyć u mamy nowy dach i siding37 w stodole. Narzekała, żebyśmy zatrudnili kogoś do zrobienia tego. Wiedziałem, że nas na to stać, ale Jace i ja zbudowaliśmy tą stodołę z tatą, kiedy mieliśmy po czternaście lat. Jeśli ktokolwiek miał przy niej pracować, to my. Była to ciężka praca i podziwiałem mojego tatę jeszcze bardziej za radzenie sobie ze stresem związanym z budowaniem takich rzeczy od podstaw, podczas uczenia dwóch czternastolatków, którzy nie wiedzieli nic o budowie i byli bardziej skoncentrowani na swoich szalejących hormonach. W te wakacje, między mną, a Jace'm doszło do kilku walk na pięści przy tej stodole, ale sądzę że to jeszcze bardziej zbliżyło nas do siebie.
37
206 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Kiedy kończyliśmy walczyć, mama wychodziła z domu z tacą lemoniady i patrzyła na nas, pokrytych brudem i leżących na ziemi z zadyszką. Dawała każdemu z nas szklankę. Skończyliście z zachowywaniem się, jak idioci? Pozbyliście się tego z organizmu? Jeśli nie, to śmiało, kontynuujcie, ale upewnijcie się, że po wszystkim się pogodzicie. - Później się odwracała i wracała do domu, tak samo jak wtedy kiedy mieliśmy osiem lat. Po kilku pierwszych walkach, zauważyłem, że zamachy Jace'a stawały się słabsze. Kiedyś był w stanie mnie znokautować, jednak to nigdy nie powstrzymało mnie przed zadzieraniem z nim na co dzień. Za szybko się irytował. Któregoś dnia wspomniałem mu o tym, a on wzruszył niekomfortowo ramionami. Tata i Jace trenowali kiedyś boks prawie każdego dnia. Podczas gdy pracowanie nad Camaro było moim wspólnym czasem z tatą, tak boks był wspólnym czasem Jace'a i taty. Po kilku tygodniach, wreszcie wpakowałem go w jakieś rękawice i trenowaliśmy codziennie, dopóki nie zaszło słońce. Widziałem, jaki był radosny; boks go uszczęśliwiał. Musiałem pamiętać, żeby pomóc mu znaleźć siłownię, kiedy wrócimy do Kalifornii. Dzień przed naszym wylotem, znalazłem Jace'a w garażu polerującego Camaro po raz ostatni, zanim wylecimy na kilka miesięcy. Rzuciłem mu kluczyki, a on złapał je w powietrzu. - Chcesz się wybrać na przejażdżkę, czy coś? - zapytał. - Nie, myślę że skończyłem z nią - potarłem maskę. - Teraz ty powinieneś ją zabrać. - Gdzie zabrać? - Jace wciąż był zmieszany. - Gdziekolwiek zechcesz, jest twoja - uśmiechnąłem się. Jego oczy wyskoczyły z orbit i nie mogłem się powstrzymać od śmiechu. - O czym ty gadasz, Jax, to była pasja twoja i taty. - Skręcanie i naprawianie było naszą pasją, ale nigdy nie doceniałem tego samochodu, tak jak ty - odpowiedziałem myśląc o modelu samochodu, którego skręcenie zajęło mu całe lato, gdy miał szesnaście lat.38 - Pogrywasz sobie ze mną, co? - Kiedy pokręciłem głową, jego usta się otworzyły, a jego oczy zwilgotniały. Zacząłem wychodzić z garażu, żeby dać mu chwilę samotności, ale krzyknąłem przez ramię - I kto jest teraz cipką? - Usłyszałem jego śmiech z wnętrza garażu.
38
Pamiętacie? Jace miał model tego samochodu u siebie na biurku:)
207 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Teraz stoję przy bramce obserwując jak ląduje jej samolot i mam na sobie jej ulubioną czapkę z daszkiem. Uczelnia dała wszystkim członkom rodziny i bliskim przyjaciołom przepustki, żebyśmy mogli czekać na nich przy bramkach, jako że wyjechali na tak długo. Charles, Ellie, Quinn i Cole czekali zaraz przy drzwiach, żeby móc ją zgarnąć w chwili kiedy wysiądzie. Ja zdecydowałem, że stanę w tyle przepuszczając tłum innych czekających rodzin, tak żeby nasza ekipa mogła mieć z nią swój moment. W chwili kiedy położę na niej swoje ręce, nie chcę się z nikim dzielić. Jace się wkurzał, że nie będzie go tutaj, kiedy Emerson przyleci, ale zdecydował, że pojedzie Camaro do Kalifornii. Mama przekonała nas, żebyśmy przewieźli promem motocykl z powrotem do Teksasu mówiąc, że nie potrzebowaliśmy tylu pojazdów. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ wciąż przerażało mnie wożenie na nim Emerson, nie ważne jak cholernie seksownie wyglądała w skórze, trzymając mnie od tyłu. Mama również jechała tutaj z Jace'm, żeby spotkać się z Emerson, a później, w przyszłym tygodniu miała wylecieć do domu. Szybko wysłałem im wiadomości dając znać o jej bezpiecznym przylocie i pisząc, że zadzwonię do nich, kiedy tylko dam jej odetchnąć. Zawsze sądziłem, że mam świetną mamę, ale nigdy wcześniej nie miałem dziewczyny, która tak dobrze się z nią dogadywała. Emerson pojawiła się moim życiu, tak jakby została do tego stworzona. Powoli, wszyscy studenci zaczęli wychodzić z samolotu. Wszyscy wyglądali na bardzo opalonych i zmęczonych, ale szczęśliwych z powrotu. Zacząłem robić się podenerwowany perspektywą ponownego zobaczenia jej. Nie ważne jak szczęśliwy byłem, że ją zobaczę, byłem również z niej niesamowicie dumny. Jednym z ich zadań domowych w Afryce było napisane artykułu z wycieczki. Złożyli je już profesorowi Pattersonowi kilka tygodni temu. Ellie zadzwoniła do mnie, że uczelnia miała opublikować artykuł Emerson w szkolnej gazetce w pierwszym tygodniu zajęć. Dziekan zadzwonił do niej w tej sprawie i powiedział również Ellie, że Emerson jeszcze o tym nie wiedziała, jako że komunikacja była tak ograniczona. Byłem podekscytowany, że teraz się o tym dowie, ale myślę, że postaram się wstrzymać i zaskoczyć ją pierwszego tygodnia na uczelni, poprzez pokazanie jej artykułu w gazetce. Kiedyś powiedziałem jej, że pewnego dnia wszyscy usłyszymy o świetnej Emerson Moore: dziennikarce humanitarnej i nie kłamałem. Kolejnym powodem, przez który byłem podekscytowany jej powrotem do domu, było to, że pozwoliłem sobie na skompletowanie wszystkich podręczników, których potrzebowała w tym semestrze. Znalazłem nowy sposób, aby w każdym z nich ukryć liściki. Mam nadzieję, że tym razem będzie trudniej, ale nie mam wątpliwości, że będzie w stanie je rozszyfrować. Mam nadzieję, że nie pomyśli, że jestem naprawdę nudny i tandetny, ale wydaje mi się, że miłość robi takie rzeczy chłopakom. Zauważyłem Micah i rozpoznałem dziewczynę z mojej klasy ekonomicznej, która mocno go przytulała w talii; wydaje mi się, że nazywa się Sophia. Zaczęli się całować w samym środku tłumu. Wreszcie zaczął przesuwać ją z dala od bramek, w kierunku odbioru bagażu. Kiedy miał dziewczynę, czułem się dziesięć razy lżejszy; oby to pomogło trzymać mu się z daleka od mojej.
208 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Kiedy mnie mijał, nie zwracając uwagi na nikogo innego poza dziewczyną uwieszoną na jego ramieniu, zatrzymałem go - Hej stary, witaj z powrotem. - Zastanawiałem się, gdzie jesteś. Gadała o tobie tyle, że więdły nam pieprzone uszy. Jeśli nie usłyszę twojego imienia do końca życia, to i tak będzie za wcześnie. Nie mogłem powstrzymać swojego głupkowatego uśmieszku. Modliłem się, żebym się kurwa nie rumienił. - Chciałem ci podziękować za to, że miałeś na nią oko. Powiedziała mi co zrobiłeś tamtej nocy. Nie obchodzi mnie to, jak bardzo była tym poirytowana, ale jestem pewien jak diabli, że wiszę ci przysługę. - Nie zrobiłem tego dla ciebie - odpowiedział. - Ale wciąż, zrobiłeś to, więc dzięki stary. Sorry za to całe gówno, w które cię wpakowałem, kiedy po prostu starałeś się być dla niej przyjacielem. - Nie ma sprawy. A teraz zabiorę stąd moją dziewczynę. - Wskazał w kierunku wyjścia. Sophia wciąż szczerzyła się do niego, jakby był Supermanem. Przybiliśmy żółwiki, ale zanim jeszcze dokończył zdanie, wyczułem jak Emerson podchodzi przez bramkę. Była jeszcze piękniejsza, niż pamiętałem. Jej włosy były dłuższe i jaśniejsze od przebywania na słońcu przez całe wakacje, a jej skóra miała złocisty odcień. Później będę miał zabawę, przebiegając po niej palcami. Ona również wyglądała na naprawdę zmęczoną. Chciałem ją po prostu chwycić i wcisnąć do mojego łóżka, gdzie należała i pozwolić jej spać tak długo, jak miała na to ochotę, tak długo, jak tylko pozwoliłaby mi leżeć obok siebie. Ellie i Quinn zaczęły ją obejmować w chwili, kiedy tylko wyszła. Widziałem, że była szczęśliwa widząc swoją rodzinę, ale zachciało mi się śmiać, kiedy przeszukiwała tłum wypatrując kogoś innego ponad ich ramionami. Modliłem się do Boga, żeby to mnie szukała. Po tym jak Charles i Cole dostali swoje szanse na przytulenie jej, patrzyłem jak odwraca się i rozmawia z ich czwórką. Wszyscy odwrócili się i wskazali palcami prosto na mnie. Okręciła się dookoła i pozwoliła opaść swoim torbom z ramion, kiedy mnie zobaczyła. Wystartowała sprintem i wpadła w moje ramiona. Boże, to był raj. To tutaj zawsze należała. Wdychałem nieznajomy zapach jej mydła i szamponu, ale wciąż mogłem poczuć jej krzepiący zapach... ten, który był przypisany tylko do niej. Jej nogi wyciskały życie z mojej talii i chciałem, żeby nigdy przestała tego robić. Nigdy nie myślałem, że tak się zbliżę do dziewczyny w trakcie studiów, czy w ogóle. Przyjechałem do Kalifornii, żeby zdobyć stopień naukowy, żeby uczynić mamę dumną i żebym mógł grać w futbol. W domu, biłem się w każdym tygodniu z kimś innym, podkradałem chłopakom ich dziewczyny i nie przejmowałem się tym byłem również o krok od zrobienia czegoś, co wpakowałoby mnie za kratki. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że kiedy rankiem spotkam się z Cole'm przed domem jego bractwa, żeby zabrać klucze do mieszkania, to dosłownie wyskoczą mi oczy na widok najwspanialszej dziewczyny, jaką kiedykolwiek
209 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
widziałem. Ubranej, czy nie. Sposób, w jaki do nas podeszła, jakby była zawstydzona nie mając na sobie ciuchów, ale nie chciała dać tego po sobie poznać, zabił mnie. Nawet jej nie znałem, a chciałem ją chwycić, przerzucić przez mój motocykl, żeby nikt inny nie mógł jej mieć. Chciałem się walić po piersi, jak jaskiniowiec, krzycząc że ona była moja. Na moje głupie szczęście, ona mieszkała drzwi obok. Cole nadal nie odpuszczał mi za to, jak zmusiłem go o poproszenie przypadkowych dziewczyn z bractwa, żeby usiadły obok niego na pierwszych zajęciach, tak żeby Emerson mogła usiąść obok mnie. Nigdy sobie nie wyobrażałem, jak wstrząśnie moim światem już w pierwszej półtora godzinie zajęć. Niemal natychmiast, uczyniła ze mnie lepszą osobę, poprzez błyszczenie do mnie tym psotnym i kokieteryjnym uśmiechem, ponieważ chciałem być jej wart. Tamtego pierwszego dnia na zajęciach, chwyciłem jej dłoń i napisałem na niej mój numer. Czucie jej skóry przy mojej natychmiast wystrzeliło impuls elektryczny, który rozszedł się po całym moim ciele. Stałem się całkowicie świadomy, jak piękna była wewnątrz i na zewnątrz. Zawsze próbowałem pisać coś na jej dłoni, ponieważ cieszyłem się tą chwilą, kiedy mogłem ją dotknąć. Lubiłem również zostawiać na niej swój ślad w taki czy inny sposób; nic na to nie poradzę, jestem o nią zazdrosny. Wykorzystywałem każdą okazję, jaką mogłem, żeby od tamtego czasu być przy niej i nigdy nie będę tego żałował. Nie rozmawialiśmy i nie ruszaliśmy się przez, jak mogło się wydawać godziny, ale myślę, że minęło zaledwie pięć minut. Chciałem po prostu chłonąć jej bicie serca o moje i upewnić samego siebie, że była naprawdę tutaj, w moich ramionach. Musiałem się upewnić, że nie śnię. Pocierałem dłońmi w górę i w dół jej ramiona, które były owinięte dookoła mojej szyi, musząc poczuć jej skórę pod palcami. Powoli wplotłem palce w jej włosy, jeszcze bardziej zaciągając się jej zapachem. Gdybym mógł to zrobić po swojemu, to wyniósłbym ją z tego lotniska, żebym nie musiał stawiać jej na ziemi. Wiedziałem, że w końcu będę musiał, więc rozkoszowałem się tym momentem, jak najdłużej. Jej twarz była zakopana w zgięciu mojej szyi i mogłem poczuć wilgoć na mojej skórze. Kiedy wreszcie lekko się odchyliła, widok jej oczu wypełnionych łzami sprawił, że moje serce runęło na ziemię. - Nie, nie, nie, skarbie, co jest nie tak? Myślałem, że się ucieszysz na mój widok - powiedziałem podenerwowany. - To są łzy szczęścia, Jax. Po prostu nie mogę uwierzyć, że wreszcie jestem tutaj z tobą. Minęło tak wiele czasu odkąd z tobą rozmawiałam... wszystko mogło się zdarzyć. Nie wiedziałam, czy.... tutaj będziesz - przyznała nerwowo. Kiedy uświadomiłem sobie, że myślała, iż pod jej nieobecność ją opuszczę, ścisnąłem ją mocniej. Ciężko mi zapamiętać, że wciąż ma problemy z brakiem pewności, czy ludzie jej nie opuszczą. Nigdy sobie nie wybaczę tego, w jaki sposób potraktowałem nasz związek wiosną. - Nic nie powstrzymałoby mnie przed przyjściem tutaj.
210 | S t r o n a
Tłumaczenie: snll
Kimberly Lauren - Beautiful Broken Rules
Korekta: diff_
Przyciągnąłem jej usta do moich i próbowałem zacałować ją na śmierć. Nigdy nie będę miał dość tych ust. Wciąż nie mogłem uwierzyć, że ona była moja, albo raczej, ja byłem jej. Wyszeptałem jej do ucha, jak bardzo ją kocham i jak bardzo tęskniłem. Skróciła moje cierpienie, mówiąc mi to samo. Nie mogłem się doczekać, aby powiedzieć jej o biletach na przejażdżkę balonem, które miałem w kieszeni. Wiedziałem, że będzie podekscytowana, mimo że teoretycznie był to mój prezent za wygranie naszego pierwszego zakładu. - Zabierz mnie do domu - wyszeptała mi do ucha. Ciarki przeszły po moim ciele na możliwość posiadania jej całej tylko dla siebie. - Piękna, zabiorę cię gdziekolwiek zechcesz.
Wymachuję rękami w powietrzu i podskakuję na fotelu, jak wariatka - taki siedzący taniec szczęścia :) To już moje 5 zakończone, nieoficjalne tłumaczenie i znowu nauczyłam się czegoś nowego, ale przede wszystkim poznałam tak cudowną historię! Pokochałam tą szaloną ekipę i powiem Wam, że niejedną łezkę uroniłam. Dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy mnie wspierali i dopingowali w tłumaczeniu, oraz równie mocno zżyli się z tą ekipą. Czytam każdy komentarz, który zostawiacie pod moimi tłumaczeniami i nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy. Paulina (diff_) zajmowała się korektą, za co pięknie jej dziękuję! ;* Mam nadzieję, że spotkamy się przy kolejnych, równie emocjonujących historiach! xoxo, Sonia :D
211 | S t r o n a