Jeanie London
Pensjonat
’’
Pod Wodospadem Rozkoszy’’
Tłumaczyła
Justyna Niedzielska
Toronto • Nowy Jork • Londyn
Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hambu...
5 downloads
7 Views
648KB Size
Jeanie London
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
Tłumaczyła Justyna Niedzielska
Jeanie London
Pensjonat Pod Wodospadem ’’ Rozkoszy’’
Toronto • Nowy Jork • Londyn Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hamburg Madryt • Mediolan • Paryż Sydney • Sztokholm • Tokio • Warszawa
Rozdział pierwszy
Seks ich uzdrowił? Pytanie to nie dawało spokoju Maggie James wychodzącej ze swego pokoju biurowego. Skinęła głową przechodzącemu koledze i zdołała utrzymać na twarzy uprzejmy uśmiech, chociaż wiedziała, że rumieniec, który pali jej policzki, i tak psuje całe wrażenie. Czyżby seks naprawdę ich uzdrowił? Maggie rzadko się rumieniła. Po pierwsze, było to niewygodne i kłopotliwe, a po drugie pracowała przecież jako terapeuta małżeński. Całymi dniami wysłuchiwała najbardziej intymnych zwierzeń pacjentów i już dawno nauczyła się trzymać na wodzy reakcje na najbardziej zaskakujące wynurzenia. Wszystko to, w połączeniu z jej dość... bogatym doświadczeniem w zakresie stosunków damsko-męskich, sprawiło, że Maggie nie czerwieniła się tak łatwo. Teraz jednak rumieniła się. Nie z zakłopotania. Może raczej ze zdziwienia? Z pewnością jednak czuła się zbita
6
Jeanie London
z tropu. Była przekonana, że powodem kryzysu w związku Weatherbych był stres, a okazało się, że doskwierała im nuda w łóżku. Jak mogła nie rozpoznać tak oczywistego problemu? Prowadziła praktykę od trzech lat i zdołała wyrobić sobie opinię kompetentnego terapeuty. Nawet jej bardziej doświadczeni koledzy często konsultowali się z nią w sprawach doradztwa rodzinnego, gdy chodziło o rozwody, dzieci, rozbite rodziny itd. Wachlując się folderem ściskanym kurczowo w dłoni, Maggie sunęła pustym korytarzem i nuciła pod nosem: ,,spokojnie, spokojnie, spokojnie’’. Nie można się rozklejać tylko dlatego, że państwo Weatherby odbyli u niej skróconą sesję terapeutyczną, odpowiadając na pytania, a jednocześnie obściskując się jak para nastolatków puszczonych samopas. Usłyszała za sobą brzęczyk, a następnie gwar głosów dochodzących z poczekalni. Tego wieczoru zapowiadał się duży ruch. Ponieważ wielu ludzi pracowało teraz do późna, Maggie wraz z innymi doradcami z Baltimore Healthcare dostosowywała godziny pracy do ich możliwości. Na szczęście nie miała nocnego dyżuru. Zresztą nie była wcale pewna, czy da radę wziąć się w garść na tyle, by przyjmować teraz pacjentów. Maggie zastukała energicznie do drzwi oznaczonych napisem ,,Dr Lyn Milhausser’’ i natychmiast uzyskała zaproszenie do wejścia. Zastała swoją przyjaciółkę i mentorkę w chwili, gdy ta zgłębiała zawartość kilku rozłożonych na biurku tekturowych teczek. Lyn znała każdy szczegół wszystkich przypadków,
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
7
którymi zajmowała się Maggie, nie tylko dlatego, że była przez ponad dziesięć lat koordynatorem programu w Baltimore Healthcare, ale także dlatego, że nadzorowała jej staż, kiedy Maggie była jeszcze na studiach. Lyn zatrudniła Maggie, zanim jeszcze atrament wysechł na jej dyplomie, i jeżeli ktokolwiek pomógłby jej wygrzebać się z tego bałaganu, to tylko Lyn, która dzięki wieloletniemu doświadczeniu zawsze potrafiła poprowadzić Maggie w dobrym kierunku. – Uzdrowił ich seks – powiedziała Maggie, a słowa te zabrzmiały absurdalnie w spokojnym, neutralnym gabinecie Lyn. – Słucham? – Lyn podniosła głowę, ale jej powitalny uśmiech szybko zgasł. – Wyglądasz na zdenerwowaną. Wszystko w porządku? Maggie zastanowiła się nad tym pytaniem, a następnie opadła na obszerny fotel ustawiony naprzeciw biurka. – Nie. Nie wszystko jest w porządku. Właśnie odbyłam ostatnią sesję z państwem Weatherby. – W takim razie udało im się rozwiązać problem. To wspaniale. – Niezupełnie. – Niezupełnie? – To miała być normalna sesja, a okazała się dziesięciominutowym wywodem państwa Weatherby, którzy tłumaczyli, dlaczego już nie potrzebują terapii małżeńskiej. Widząc, że nie mogą nawet przez chwilę utrzymać rąk przy sobie, nie dotykając się, uznałam, że nie ma sensu przekonywać ich, że jest inaczej. – Twierdzą, że seks jest przyczyną uleczenia ich związku?
8
Jeanie London
– Ale nie po prostu seks – niesamowity seks. Zdaje się, że to wielka różnica. – Z tym bym się zgodziła, a ty? Lyn uśmiechnęła się szeroko, ale Maggie najwyraźniej nie miała teraz ochoty na żarty. Z jednej strony niezupełnie wierzyła w cudowne uleczenie związku Weatherbych, z drugiej zaś była zmartwiona swoją błędną diagnozą. Nie była to odpowiednia chwila na rozważania o jej bezbarwnym życiu seksualnym. – Twierdzą, że pobyt w jakimś pensjonacie pomógł im uporać się ze stresem emocjonalnym. Po tygodniu w tym... tym superklubie... – tu pomachała wściekle folderem – on nie zamyka się w sobie, kiedy próbują rozmawiać, a ona już się nie obraża. – Superklub to wszystko wyleczył? To jest jeden z tych ośrodków dla nowożeńców i zakochanych, prawda? – Właśnie. Lyn wstała, poprawiając okulary na nosie. – Czy to folder stamtąd? Pokaż. Maggie przysiadła na brzegu biurka i rozłożyła folder. Skrzywiła się na widok krzykliwej reklamy, ale chociaż treść oferty była bardzo odważna, sam klub – musiała to przyznać – wyglądał, no cóż... romantycznie. Pensjonat ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’. Wodospad rozkoszy, hm. Ze swoimi stromymi daszkami i białymi wykończeniami jak w chatce z piernika pensjonat ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ zdawał się należeć do innej epoki. Maggie natychmiast wyobraziła sobie kobiety w strojnych sukniach, stukot obcasów na wypolerowanych parkietach i posyłających szarmanckie uśmiechy mężczyzn, którzy całe noce spędzają na balach
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
9
i fetach, tańcząc w blasku świec. Kochankowie płynący ku sobie w półmroku skradzionych chwil, pozbawieni trosk i wpatrzeni w siebie z takim samym utęsknieniem, jakie państwo Weatherby bez ogródek demonstrowali jej, całemu personelowi Baltimore Healthcare i pacjentom w poczekalni. Było to miejsce stworzone dla kochanków. Mężczyźni szeptali wyszukane komplementy do ucha swym damom i uwodzili je prostymi, lecz pełnymi pożądania pieszczotami. Zachłanne palce przesuwające się po jedwabistym policzku. Intymne muśnięcie kolan w zwiewnym tańcu na parkiecie sali balowej. Stłumione westchnienia, przelotne pocałunki i namiętność. Miłość. Romans. Maggie uśmiechnęła się mimowolnie. Całą swoją karierę zbudowała na tym, co w związkach było rzeczywiste, a nie na wymyślnych wyobrażeniach, melodramatycznych przysięgach wiecznej miłości i zakończeniach w stylu ,,żyli długo i szczęśliwie’’. Lyn musiała mieć te same odczucia. – Nie wierzysz, że pobyt w tym klubie i dużo dobrego seksu pomogły Weatherbym pokonać kryzys? – zapytała. – Nie twierdzę, że seks nie pomógł, ale to nie może być takie proste. Wiesz równie dobrze jak ja, że problemy w związkach nie są zwykłymi chorobami, które można zlikwidować kuracją antybiotykową. – Maggie zerknęła znów na zdjęcie romantycznego pensjonatu. – Cudów też nie ma. Nad relacjami międzyludzkimi trzeba pracować. Mężczyzna i kobieta to różne istoty, a jeśli nie szanują tych różnic i nie umieją się ze sobą porozumieć, ryzykują rozpad swojego związku.
10
Jeanie London
– Wszystko to prawda, Maggie, ale seks też odgrywa istotną rolę. Państwo Weatherby są małżeństwem od wielu lat. Najwidoczniej cierpieli na monotonię w życiu seksualnym. To się zdarza. Jeśli dzięki klubowi w ich życiu znów pojawiła się namiętność, to tym lepiej dla nich. – Lyn zawahała się przez chwilę. – W czym problem? Maggie na ułamek sekundy zamknęła oczy, usiłując zebrać się na odwagę, by z zaciśniętego nagle gardła wydobyć słowa straszliwej prawdy. – Starałam się im pomóc, analizując ich odmienne reakcje na stres. On zamykał się emocjonalnie, a ona reagowała gniewem. Nie zorientowałam się, że potrzebują intymności, żeby na nowo do siebie dotrzeć. Kazałam im spisywać myśli, a oni sami znaleźli drogę do porozumienia przez seks. – Przez trzy lata praktyki zdobyłaś większe uznanie w środowisku, niż większość terapeutów po dziesiątkach lat pracy. Ale jeśli sama od siebie wymagasz perfekcji, na pewno się zawiedziesz. – Nie, nie perfekcji, Lyn – obruszyła się Maggie i znów opadła na fotel. – No dobrze, może i perfekcji. Wierzę, że należy stawiać sobie wysokie wymagania. Sięgać gwiazd i tak dalej. – Ale dobrze jest też wyznaczać sobie realistyczne, osiągalne cele. Perfekcji nie osiągniesz nigdy, Maggie. – Najwyraźniej nie w tym tygodniu. Przypadek Weatherbych przypomniał mi Angie i Raymonda. Po kilku latach wspólnego życia Angie Westlake i Raymond Mueller zostali skierowani do Maggie, która miała pomóc im pokonać problemy z komunikacją, które prze-
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
11
szkadzały w zalegalizowaniu ich związku. Celem obojga było trwałe małżeństwo i dzieci, a miłość i wzajemne zaangażowanie zdawały się sprzyjać jego osiągnięciu. Maggie wierzyła, że zdoła ich przeprowadzić przez ten trudny okres w związku, ale po kilku miesiącach spotkań terapeutycznych, podczas których wykorzystała niemal wszystkie możliwe sztuczki ze swego repertuaru, musiała przyznać się do zupełnego braku postępów. Zdążyła szczerze polubić tę parę i obawiała się, że wkrótce mogą się zniechęcić i podjąć decyzję o rozstaniu. – Każdemu z nas zdarza się wygrywać i przegrywać – powiedziała Lyn, która odgadła powód strapienia Maggie. – Poza tym wcale jeszcze nie straciłaś Angie i Raymonda. – Ale niedługo stracę – westchnęła ciężko. – Może powinnam skierować ich do ciebie albo do kogoś o większym doświadczeniu w tej dziedzinie, bo w mojej terapii tkwi bez wątpienia jakiś błąd. – Przecież zaproponowałaś im pomoc kolegi po fachu, który mógłby spojrzeć na ich problem z innej strony. To im ten pomysł się nie spodobał. – Ale nie potrafię im pomóc. – Być może nie potrafisz utrzymać ich razem – sprostowała Lyn – ale przynajmniej pomagasz im rozstrzygnąć, czy powinni się pobrać. Pomyśl, jak skomplikuje się im życie, jeśli później ich dzieci będą musiały znosić rozwód rodziców. – Mam świadomość, że nie każdą parę potrafię uratować, ale nie chcę stracić Angie i Raymonda. Oni są sobie przeznaczeni. – W takim razie zastanówmy się, jak poprawić twoje
12
Jeanie London
umiejętności radzenia sobie z monotonią seksualną w długoletnich związkach. Wtedy będziesz mogła im pomóc. Tak rzeczowe podejście Lyn sprawiło, że Maggie nie mogła już dłużej litować się nad sobą. Bez wątpienia nadszedł czas, by na nowo przemyśleć swoją strategię terapeutyczną. Maggie wiedziała już, gdzie się udać. – Jadę do pensjonatu ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’. Lyn zamrugała gwałtownie. – A co właściwie zamierzasz tam robić? – Prowadzić badania. Obserwować. Pogłębić swoją wiedzę, szukając nowych pomysłów, które potem będę mogła podsunąć pacjentom. Zamierzam przeprowadzić badanie na temat ożywiania namiętności w wieloletnich związkach i zdobędę tę wiedzę u samego źródła. Lyn wydała z siebie niezbyt wykwintne parsknięcie. – Badania i obserwacje? A co ty tam chcesz obserwować? Pokoje w tym pensjonacie mają chyba drzwi, prawda? Maggie już otworzyła usta, by zaoponować, ale nie powiedziała nic i patrzyła tylko na Lyn, trawiąc jej słowa. W końcu zrozumiała. – Ale już sama gra wstępna pozwoli mi zorientować się, o co chodzi, prawda? – Nie. Gra wstępna będzie znaczyła tyle co nic dla kogoś, kto nie ma pojęcia, co oznacza termin ,,wieloletni związek’’. – O co ci chodzi? Lyn przewróciła oczami. – Bądź poważna. Kiedy ostatnio byłaś w związku na tyle długim, by zdążyła się pojawić monotonia? Maggie skrzywiła się. W pierwszym odruchu chciała
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
13
się bronić, ale widok uniesionych wysoko brwi Lyn sprawił, że zrezygnowała z walki. – W porządku, nie mam za sobą wielu długich związków. Nie mam szczęścia w miłości. To dlatego co drugą sobotę ogrywam was z Charlesem w pokera. – Wielu? Też coś! Wymień choć jeden dłuższy związek, a przy najbliższej grze postawię plik banknotów zamiast drobniaków. Maggie nie miałaby nic przeciwko zgarnięciu takiej wygranej. Przez całe studia jej sytuacja finansowa była dość marna i nic nie wskazywało na to, żeby miała się szybko poprawić, dopóki nie spłaci zaciągniętych w czasie studiów kredytów. Teraz w myślach przeglądała listę mężczyzn. – Ja się nie liczę – powiedziała Lyn, jakby Maggie trzeba było to uświadamiać. – Mówię tylko o związku z samcem. Maggie zmarszczyła brwi i zaczęła odrzucać jedno po drugim nazwiska swoich byłych chłopaków, którzy tworzyli historię jej mało zadowalających związków, począwszy od pierwszego, nieszczęśliwego romansu przeżytego w wieku lat siedemnastu. Nie wyglądało to najlepiej. Nie potrafiła wskazać nawet jednego, który mógłby od biedy ubiegać się o miano długiego związku... I wtedy, ku wewnętrznej uldze Maggie, pojawiła się w jej myślach jedyna osoba, którą mogła teraz wymienić. Natychmiast ujrzała go w wyobraźni. Był wysoki, ciemnowłosy i niezwykle pociągający, sądząc z tego, jak działał na nią jeszcze w szkole średniej. Był nie tylko wspaniale zbudowany i czarujący, ale także szarmancki
14
Jeanie London
i nigdy nie wykorzystywał tego, że kobiety były gotowe same paść mu w ramiona. – Sam – powiedziała Maggie z dumą. Lyn rzuciła okulary na biurko. – Oszukujesz. Sam jest tylko twoim przyjacielem. On się nie liczy. – Dlaczego? Znam go od czwartej klasy podstawówki, a zamieszkaliśmy razem, kiedy byłam na drugim roku studiów. – Mieszkasz z nim tylko dlatego, że po śmierci rodziców odnowił drugie piętro domu i urządził tam mieszkanie po to, żebyś ty nie wylądowała na bruku. Jeśli nie jesteś w stanie bez mrugnięcia okiem powiedzieć mi, że spałaś z Samem Mastersem, to on się nie liczy. Nawet dla ocalenia własnej dumy nie mogła aż tak bezczelnie skłamać. Nigdy nie marzyła o przespaniu się z Samem... No dobrze, zdarzyło się to może kilka razy przez te wszystkie lata, ale były to bardzo prywatne marzenia, które nigdy nie powinny wyjść na jaw. Maggie zagłębiła się bardziej w fotelu, unikając triumfującego uśmiechu Lyn. Nie zamierzała tłumaczyć, że większość jej dotychczasowych doświadczeń seksualnych pozostawiała wiele do życzenia. Działanie pod wpływem impulsu przysporzyło Maggie tyle kłopotów, że wolała nawet o tym nie myśleć. Tylko w jednej dziedzinie nie była impulsywna – w łóżku. Nigdy nie przespała się z mężczyzną, dopóki dostatecznie go nie poznała i nie sprawdziła, czy jest między nimi jakaś chemia. Cała ta niespotykana przezorność na nic się jednak nie zdawała. Seks stanowił zawsze gwóźdź do trumny jej
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
15
związków. Gdy tylko się pojawiał, towarzyszyły mu oczekiwania, potem niemożliwe do spełnienia obietnice, aż w końcu nieunikniony zawód i zranione uczucia... – Dobrze już, dobrze – powiedziała w końcu. – Przyznaję się, ale to nie jest przecież moja sesja terapeutyczna. Co mam zrobić, żeby pomóc Angie i Raymondowi? – Na pewno nie prowadzić obserwacji i badań. – Lyn sięgnęła po folder i przejrzała go. – Więc co? – Jeśli myślisz poważnie o odwiedzeniu tego klubu, potrzeba ci praktyki. – Praktyki? Ale jak to się ma do... – Wypróbuj metodę, na której opiera się działalność tego klubu. Spójrz, piszą o fantazjach, odgrywaniu ról i innych seksualnych igraszkach. Wypróbuj ten klub i daj mi znać, co o nim myślisz. Może ja też wynajmę tam pokój. – Lyn, ja usiłuję pogłębić swoją wiedzę. – A ja też mogłabym na tym skorzystać. Wydaje mi się, że to świetne miejsce, a Charles ma słabość do skórzanych akcesoriów. Wizja pełnego godności i powszechnie szanowanego doktora Charlesa Millhausera zabawiającego się skórzanymi przyborami – tego było dla Maggie za wiele. – Przestań! Nie chcę tego słuchać. – A powinnaś. Istnieje cała masa doświadczeń seksualnych, o których nie masz pojęcia, tylko dlatego że nigdy nie udało ci się utrzymać przy sobie faceta dostatecznie długo, by pozbyć się skrępowania. Zaufaj mi, Maggie. Jedź do tego klubu i zdobądź praktykę. Nie będziesz żałowała i to nie tylko ze względu na dobro pacjentów.
16
Jeanie London
– Ale ja nie jestem w długim związku i zanim zdążę go zbudować, stracę Angie i Raymonda. – Więc improwizuj. – W tej chwili nawet się z nikim nie spotykam. – A masz kogoś w zanadrzu? – Nie. Maggie nie podobało się niekłamane zdumienie Lyn. Oczywiście, miała za sobą kilka przelotnych związków, ale nie było ich znowu aż tak wiele. – No to może Will Reynolds? Jeśli mnie pamięć nie myli, rozstaliście się w dość przyzwoity sposób. Maggie pokręciła głową, niezupełnie rozumiejąc, dokąd zmierza Lyn. Nie mogła chyba sugerować, by Maggie zadzwoniła do byłego kochanka i zaprosiła go na wspólny wyjazd w celu spełniania seksualnych fantazji. – Wkrótce po naszym rozstaniu poznał kogoś i z tego, co wiem, ostatnio rozglądał się za drużbą. – Mike Jacobs? – Okazał się gejem. – Ojej, kochanie. Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? Maggie skrzywiła się. Odpowiedź powinna być oczywista. – To może Troy Carver? – Odnalazł Boga. Jest już niemal kaznodzieją. Lyn wytrzeszczyła oczy. – No nie, taki przystojniak? Cóż, w takim razie też się nie nadaje. Maggie nachyliła się do przodu, oparła łokcie na biurku i wpatrywała się w przyjaciółkę. Lyn zachichotała. – Sama teoria nie wystarczy. Musisz nabrać doświadczenia, by móc rozpoznać problem i mówić o nim.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
17
Maggie pierwsza była gotowa przyznać, że między czytaniem o seksie a uprawianiem go istnieje prawdziwa przepaść, ale chodziło tu w końcu o terapię małżeńską, na litość boską. Nie trzeba wpadać samemu w depresję, żeby pomóc komuś, kto na nią cierpi. – Obserwacja wystarczy. Już ustaliłam, że źle diagnozuję seksualną monotonię w małżeństwie, więc zamierzam poczytać na ten temat i postaram się rozpoznać objawy. Potrzeba mi nowych pomysłów, jak pomóc pacjentom, którzy przechodzą takie kryzysy. Przede wszystkim Angie i Raymondowi. Lyn zmarszczyła brwi, a Maggie natychmiast zaoponowała. – A jakie mam wyjście? Nie jestem w żadnym związku, a już tym bardziej w długim. – W takim razie co z Samem? – Z nim? Zaraz, zaraz... – Maggie wlepiła wzrok w Lyn. – Chyba nie sugerujesz, że mam zaprosić Sama? – Dlaczego nie? Nie masz faceta, a Sam byłby idealny. Jego najprędzej możesz podciągnąć pod długotrwały związek. Czujesz się z nim swobodnie, a jemu na tobie zależy. Jestem pewna, że chętnie ci pomoże. – Lyn pytająco uniosła brwi. Seks z Samem? W biały dzień było to nie do pomyślenia. Maggie zerwała się na nogi, porywając folder z biurka. – Sam jest moim najlepszym przyjacielem. Nie mogę uprawiać seksu z najlepszym przyjacielem. – A dlaczego nie? Ja kocham się z moim najlepszym przyjacielem co najmniej trzy razy w tygodniu. Cztery, jeśli akurat ty nie wpadasz na pokera.
18
Jeanie London
– Och, nie mów mi takich rzeczy. – Maggie ruszyła prosto ku drzwiom, wiedząc, że już nigdy nie przestąpi progu domu Lyn i Charlesa bez poczucia winy, że właśnie odbiera im możliwość spędzenia podniecającego wieczoru. – Mówię serio, Maggie – powiedziała Lyn tak poważnym tonem, że Maggie zatrzymała się nagle. – Przemyśl to. Przespanie się z Samem to pewnie najmądrzejsza rzecz, jaką możesz zrobić. Zwykle, kiedy tylko facet staje ci się bliski, tchórzysz i wynajdujesz powody, żeby go rzucić. W przypadku Sama nie będzie takiego powodu. Znasz wszystkie jego dobre, złe i paskudne cechy. Maggie skrzywiła się, słysząc, że przyjaciółka tak bezlitośnie podsumowuje jej postępowanie. Nie zaprzeczyła jednak. Nie mogła. – Nawet gdyby Sam mnie pociągał, choć to nieprawda, jest zupełnie nie w moim typie. W świetle dziennym fantazje się nie liczą. – A w jakim jest typie? Maggie zaczęła machać rękami, szukając odpowiednich słów dla opisania Sama. – Jest stały, lojalny i przewidywalny. Lyn w zadumie potarła podbródek. – Stały – w porządku. Lojalny – w porządku. Nad przewidywalnością można popracować, ale to jeszcze nie tragedia. Jest miłym facetem. – Tak, to prawda. – Co w tym złego, że jest miły? Z tego, co mi wiadomo, ostatnimi czasy polecamy naszym pacjentom właśnie miłych partnerów. Mili faceci byli w porządku, ale to, czy facet był miły,
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
19
czy wredny, jakoś nigdy nie miało znaczenia – Maggie zawsze w końcu zostawała sama. Oparła się plecami o ścianę i ciężkim westchnieniem zdmuchnęła kosmyk włosów opadający jej na oczy. Sam był bez wątpienia miłym facetem, najmilszym, jakiego znała. Dlatego był taki wyjątkowy. Dlatego był nieosiągalny. Jak mogła wytłumaczyć Lyn swoje uczucia wobec niego? Dorastali razem. Łączyło ich tak dużo wspólnych przeżyć – i złych, i dobrych. Od chwili kiedy rodzice Sama wprowadzili się do sąsiedniego domu i Maggie była w czwartej klasie, a Sam w piątej, stali się nierozłączni. Wspierali się nawzajem, kiedy któreś z nich przyniosło słabe oceny na świadectwie szkolnym i kiedy trzeba było znosić niezliczone kary wymierzane przez rodziców. Nie odstępowała go, gdy złamał nogę na deskorolce i nie mógł biegać z dziećmi z sąsiedztwa. Sam natomiast tulił ją i starego Hambone’a w ramionach po tym, jak jej pies dokonał żywota. Okazał się najlepszym przyjacielem w najgorszych chwilach rozwodu jej rodziców i potem, gdy musiała znosić jego emocjonalne skutki. Ona zaś pomagała Samowi przeprowadzać formalności pogrzebowe po tym, jak jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym, i była przy nim przez długie miesiące, gdy cierpiał po ich utracie. Przetrwali razem wegetarianizm Maggie i fascynację Sama domowym pędzeniem piwa. Sam był jej przyjacielem i opoką, jej kołem ratunkowym w najgorszych chwilach. Był jedynym mężczyzną na świecie, przy którym Maggie potrafiła być sobą. Jedynym mężczyzną, który nie odwrócił się od niej, kiedy było jej naprawdę ciężko. Na
20
Jeanie London
dobre i na złe, przez wszystkie zmiany pracy, szkoły, przyjaciół i kochanków, Sam był zawsze przy niej. Maggie ufała mu tak, jak nigdy nie zaufałaby innemu mężczyźnie. Nawet własnemu ojcu. Zwłaszcza własnemu ojcu. Sam był jej ideałem, wzorcem, do którego porównywała każdego napotkanego mężczyznę. Seks z Samem popsułby to wszystko. – On jest dla mnie zbyt ważny – oznajmiła w końcu. – Seks wszystko skomplikuje, a ja nie chcę ryzykować utraty tej wyjątkowej więzi ani utraty Sama. A już na pewno nie po to, żeby udoskonalić swoją metodę terapeutyczną. – Seks nie musi niczego komplikować. Może za to dodać głębi związkowi, a nawet go wzmocnić. – Daj spokój. Moje relacje z Samem układają się tak dobrze tylko dlatego, że nie sypiamy ze sobą. Maggie stała oparta o framugę drzwi, marząc o tym, żeby wybiec na korytarz, jak najdalej od głosu Lyn i jej niewygodnych uwag. W porządku. Może rzeczywiście nadszedł czas, żeby zastanowiła się nad tym, dlaczego nie potrafi utrzymać związku dłużej, niż aktualnemu chłopakowi zajmuje nauczenie się na pamięć jej numeru telefonu. Czyżby trudności z rozpoznawaniem problemów w długich związkach wynikały z tego, że sama nie potrafiła zbudować czegoś stałego? – Zastanowię się, kogo mogę zaprosić, Lyn. Tylko tyle mogę zrobić. – Poproś Sama. – Nawet gdybym ja tego chciała, on by się nie zgodził. Chodzi na randki, ale nie miewa przygód na jedną noc. Przez ten cały czas, od kiedy się znamy, miał tylko trzy
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
21
długie związki. O ile wiem, nigdy nie przespał się z przypadkową partnerką. – Więc możesz mieć pewność, że nie złapiesz żadnego świństwa. Maggie nie miała pojęcia jak Lyn zdołała wypowiedzieć te słowa, zachowując kamienną twarz. – Bardzo zabawne – odparła. – Maggie, kochana, potrzeba ci praktyki. Pogódź się z tym i poproś Sama. On nadaje się do tego najlepiej. Nie możesz pojechać do klubu sama. Ty i Sam macie przynajmniej długi staż. Jeśli go zabierzesz, cel zostanie osiągnięty. Lyn miała rację. Gdyby Maggie miała spędzić większość pobytu w pensjonacie ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’, unikając seksualnych awansów, nie miałaby czasu ani energii, by obserwować poczynania innych par. Możliwe, że Sam rzeczywiście najlepiej się do tego nadawał. W ich relacjach nie było elementu fizyczności, więc seksualny charakter miejsca nie mógł wpłynąć na Sama. – Chyba go poproszę, żeby ze mną pojechał – powiedziała i z niezmierną satysfakcją zmazała uśmiech z twarzy Lyn, dodając: – poobserwować. – I znowu oczekujesz niemożliwego – powiedziała drwiąco Lyn. – Spędziłam trochę czasu z tobą i Samem i mogę śmiało stwierdzić, że on nie cierpi bynajmniej na zanik libido. Jeśli zabierzesz faceta do seks-klubu, będzie chciał uprawiać seks. – Pensjonat ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ nie jest seks-klubem. To klub romantyczny, a Sam nie będzie chciał seksu. Jest moim przyjacielem.
22
Jeanie London
– Charles też jest moim przyjacielem. Maggie zmarszczyła brwi. – Obserwacja, Lyn – odparła. – Nie praktyka. Idę do domu. Nie zamierzała prosić Sama, żeby uprawiał z nią seks. Chodziło tylko o obserwację.Gdyby jednak Maggie była ze sobą zupełnie szczera, musiałaby przyznać, że to nie Sama powinna się obawiać. Jej nocne fantazje przychodziły same, nie musiała na nie długo czekać. Na dzisiaj jednak miała dosyć szczerości.
Rozdział drugi
Puk-puk-puk-puk-puk, przerwa, puk-puk. Pukanie dochodziło z przedpotopowego pieca Sama Mastersa i serią gwałtownych dźwięków wdzierało się w ciszę północnej pory. Sam uśmiechnął się. Ta prosta, lecz jakże znajoma melodia kryła w sobie tajemny szyfr. Chociaż nigdy świadomie jej nie wyczekiwał, zawsze cieszył się, gdy słyszał pukanie. Jesteś sam? Masz czas pogadać? Odstawił kubek z kawą, którą popijał, przeglądając teczkę z papierami inwestycyjnymi klienta, i przeszedł do salonu. Na ścianie pieca wisiała na skórzanej pętelce miniaturowa kopia młoteczka sędziowskiego. Chociaż Maggie zawsze posługiwała się swoją własną, zaimprowizowaną wersją alfabetu Morse’a, którego nauczył ją, będąc w harcerstwie, Sam trzymał się ściśle porządku kropek, kresek i przerw. Wziął młoteczek i wystukał słowo ,,tak’’. Odczekał chwilę.
24
Jeanie London
Puk-puk. Idę – nadeszła odpowiedź. Po kilku sekundach Sam usłyszał lekkie kroki Maggie na drewnianych schodach. Otworzył drzwi do ich wspólnego korytarza w chwili, gdy zeszła z ostatniego stopnia. – Cześć. – Jej wesołe zielone oczy napotkały jego spojrzenie i twarz Maggie rozpromieniła się natychmiast. – Mam nadzieję, że nie jest za późno? – Jeszcze pracowałem. Weszła do pokoju, mijając go ze śmiechem w drzwiach, które dla niej przytrzymał. – Zawsze pracujesz. Mimo że jej śmiech wydawał się lekki i perlisty, Sam widział na pierwszy rzut oka, w jakim celu go odwiedziła. Maggie miała problem. Jej spojrzenie było trochę nazbyt wesołe. Kremowa skóra, obsypana na nosie jasnozłotymi piegami, była odrobinę za blada. Ładne, różowe usta uśmiechały się swobodnie, zbyt swobodnie. Wydawało się, że widok Sama przyniósł Maggie ulgę. Przez te wszystkie lata Sam był świadkiem przeróżnych dramatów w jej życiu. Przetrwał jej tremę przed występami tanecznymi i nerwy przed zawodami łyżwiarskimi. Jej zmartwienia finansowe. Załamania z powodu niesprawiedliwych ocen. Niepokoje miłosne. Tych ostatnich musiał znosić zdecydowanie za dużo. Miał więc wprawę w rozpoznawaniu objawów. Maggie mogła wpłynąć do salonu beztroskim krokiem i z zupełnie niedbałą miną, ale Sam ani przez chwilę nie dawał się nabrać. Jej bezbronność, widoczna spod cienkiej warstewki buty, jak zwykle sprawiła, że zapragnął zmierzyć się z jej problemem i rozłożyć go na łopatki. Ją zresztą też.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
25
Jak zwykle, Maggie nie miała o tym pojęcia. Sam zamknął drzwi, żeby całe ciepło nie uciekło z mieszkania. Żeby Maggie nie uciekła. Teraz należała do niego. Chociaż przez chwilę. Mimo że była średniego wzrostu, dzięki smukłym kształtom wydawała się wysoka i niemal chuda. Czubek jej rudozłotej głowy musnął przelotnie brodę Sama, a on poczuł leciutki zapach, który od niepamiętnych czasów kojarzył mu się z Maggie i przypominał woń kwiatu pomarańczy. Była w tym zapachu jakaś niewinność, która przywodziła na myśl małą Maggie skrapiającą się za uchem dziecinnymi perfumami z ozdobionego kokardką flakonika. Maggie nałożyła biały szlafrok, a pod spodem miała szare, ciepłe spodnie od piżamy i pantofle z Gumisiami, które czasy świetności miały już za sobą. Sam przyjrzał się im, przytrzymując okulary na nosie, i zauważył, że zielony, włochaty materiał był miejscami zupełnie wytarty, a wystające główki Gumisiów kołysały się bezwładnie przy każdym jej kroku. Maggie najwyraźniej nie zwróciła uwagi na ich żałosny stan. Albo nie dbała o to. – Powinienem kupić ci nowe – powiedział Sam. – Te są wygodne. – Ale się rozpadają. Tradycja obdarowywania Maggie pantoflami z postaciami z kreskówek zaczęła się, kiedy Sam miał dziesięć lat. Chciał dać wyjątkowy prezent walentynkowy dziewczynce z sąsiedztwa, której zawdzięczał nieocenioną pomoc w znalezieniu przyjaciół, gdy sprowadził się w te strony i jeszcze nikogo nie znał.
26
Jeanie London
Zwykłe walentynkowe upominki wydawały się zbyt tandetne, a kupno kwiatów albo czekoladek nawet nie przyszło piątoklasiście do głowy. Wtedy jego mama uznała, że pantofle z królikiem Bugsem, którego Maggie uwielbiała, będą doskonałym prezentem. Miała rację. – Rozgość się – powiedział bardziej z uprzejmości niż z potrzeby, bo Maggie już zdążyła przełożyć na boczny stolik teczkę z papierami i stawiała właśnie na podstawce swój parujący kubek. – Co się stało? – zapytał. – Och, nic. Tak tylko wpadłam. Maggie o tej porze na nogach? Z kubkiem czegoś, co, jak się domyślał, było herbatą ziołową? Czy naprawdę sądziła, że go nabierze? – Wezmę kawę – powiedział. Sam dolał sobie kawy, postawił filiżankę na stoliku obok kubka Maggie i rozsiadł się na kanapie. Maggie, zwinięta się w kłębek, siedziała z podwiniętymi nogami w kącie sofy i patrzyła na niego w milczeniu. Nawet gdyby Sam nie potrafił wyczytać z jej zachowania, że coś ją gryzie, domyśliłby się chociażby dlatego, że Maggie nie zaczynała swojej zwykłej paplaniny o wszystkim i o niczym. – Jak leci? – zapytał, chcąc pociągnąć ją za język. – W porządku, a u ciebie? Dużo dziś zarobiłeś na giełdzie? – Klienci nie narzekają. – To dobrze – odparła, ale zmarszczyła przy tym lekko swe delikatne brwi. A więc chodziło o pracę.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
27
– Jak ci minął dzień? Rozwiązałaś wszystkie problemy pacjentów? Rzuciła na niego spojrzenie szeroko otwartych, zmartwionych oczu, z których przebijała jednak świadomość, że Sam podejrzewa już, co się dzieje. Wytrzymał spokojnie to spojrzenie, westchnął wyczekująco i milczał. Maggie nie potrzebowała większej zachęty. Wybuchła nagle, jakby piorun wreszcie uderzył, i zaczęła bezładnie, bez tchu opowiadać o tym, że straciła pacjentów z powodu seksu, że jej klienci zrywali ze sobą, o miłych facetach i superklubach, o obserwacji i praktyce. Sam śledził, jak policzki Maggie nabierają rumieńców z nadmiaru emocji albo z powodu zachłyśnięcia się słowami, a gestykulacja staje się coraz żywsza. Usiłował podążać za wątkiem jej bezładnej tyrady, ale miał zupełny mętlik w głowie, kiedy wreszcie zamilkła i spojrzała na niego, oczekując odpowiedzi. – No i co o tym sądzisz? – zapytała podniecona. Zawahał się, nie mając pewności, czy Maggie chce, żeby wyraził swoje zdanie o mężczyznach, z którymi się wiązała, czy też oczekuje jego rady w sprawie wyjazdu badawczego do jakiegoś superklubu. Musiał się wahać zbyt długo, bo nagle zaczęła przyglądać mu się z wyrzutem, tak jakby podejrzewała, że nie słuchał na tyle uważnie, by móc odpowiedzieć na pytanie. Sam uchwycił się więc jej ostatnich słów. – Jestem za wyjazdem. Powinnaś tam pojechać. Był to strzał w dziesiątkę. Jej pełne napięcia spojrzenie złagodniało. – Naprawdę tak uważasz? – zapytała z powagą. – Nie mam żadnych wątpliwości – odparł. – Jeśli
28
Jeanie London
dzięki temu wyjazdowi zdobędziesz doświadczenie, które pozwoli ci pomóc tej parze, można go uznać za szkolenie zawodowe. Będziesz mogła odpisać je od podatku jako wydatek służbowy. Uśmiechnęła się z wyraźną ulgą. – Och, Sam, ty to masz dar sprowadzania wszystkiego do najprostszych kategorii. Przechylił tylko lekko głowę, słysząc taki komplement, ale cieszyło go, że potrafi sprawić, by się uśmiechnęła. – Naprawdę uważasz, że obserwacja będzie najlepszym rozwiązaniem? – No cóż, myślę, że wyjazd dobrze ci zrobi, a odpis przyda się, zważywszy na twoje kulejące finanse. Opowiedz coś więcej o tej obserwacji. Nie jestem pewien, czy zrozumiałem szczegóły. Maggie pociągnęła łyk herbaty, patrząc w swój kubek, zanim udzieliła odpowiedzi. – Nie potrafiłam pomóc pewnej parze, bo nie zorientowałam się, że w ich wieloletnim związku zaczęło brakować pożądania. Sama nie mam doświadczenia w długich związkach. W tej sprawie zdecydowanie umniejszała własną rolę. Maggie była zachwycająca ze swymi jasnymi, rudozłotymi włosami i jedwabistą skórą, co sprawiało, że mężczyźni prześcigali się w staraniach o jej względy. Natomiast żaden z nich nie zdołał zdobyć ich na dłużej niż trwa jeden spadek indeksu Dow Jones, za co Sam nie mógł winić jedynie samych adoratorów Maggie. – Jaki związek ma ten pensjonat z doświadczeniem w długich związkach? Maggie westchnęła z rozdrażnieniem.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
29
– Zastanów się, Sam. Nie mogę pstryknąć palcami i w cudowny sposób nabrać nagle doświadczenia, więc muszę improwizować. Odwiedzę jeden z tych klubów, żeby zaobserwować, w jaki sposób działa on na związki. Poznam dużo nowych metod, które wykorzystam, pomagając Angie i Raymondowi, no i innym parom. Sam potarł skronie pod oprawkami okularów, mając pewność, że to nie późna pora, ale jej rozumowanie przyprawiło go o ból głowy. Maggie słynęła ze swoich niedorzecznych przedsięwzięć, a to bez wątpienia zaliczało się do najbardziej postrzelonych. Ciekawe, kogo zamierzała zabrać ze sobą do tego klubu? Z tego, co słyszał, ostatni nieszczęśnik już dawno został odprawiony z kwitkiem. To nie było coś, nad czym Sam miałby ochotę zastanawiać się tego wieczoru. Maggie w jakimś hotelu z innym facetem. Kiedy ona wreszcie się czegoś nauczy? A raczej, kiedy on sam czegoś się nauczy? Miał przecież całe lata, żeby pogodzić się z prawdą, że Maggie traktuje go wyłącznie jak brata. Z czasem powinno się to stawać coraz łatwiejsze. Ale nie było. – Więc ten twój wyjazd badawczy to tak naprawdę wizyta w jakimś przybytku rozkoszy? – Powoli zaczynał rozumieć, co miała na myśli, i nie potrafił mówić o tym bez odcienia dezaprobaty w głosie. – Czy dobrze to ująłem? – Nie! – krzyknęła Maggie z oburzeniem. – To nie jest żaden przybytek rozkoszy, ale romantyczny klub. Brzmiało to jak eleganckie określenie przybytku rozkoszy. Ze sposobu, w jaki Maggie wyprostowała się i uniosła podbródek, Sam wywnioskował, że za chwilę
30
Jeanie London
usłyszy szczegółowe wyjaśnienie różnic między tymi dwoma określeniami. Strącając ze stolika teczkę z dokumentami, Maggie zsunęła się z kanapy, uklękła obok niego na podłodze i rozłożyła mu na kolanach coś, co wyglądało jak wydruki z internetu. Starając się zachować zimną krew, gdy Maggie musnęła jego odziane w dżinsowe spodnie udo, Sam dzielnie usiłował skupić się na papierach, którymi przed nim wymachiwała, i na tym, co mówiła, zamiast na miękkich kosmykach włosów, wdzięcznie okalających jej twarz. – Znalazłam to dzisiaj w Internecie. Superkluby oferują w tej chwili najbardziej pikantne usługi turystyczne. Są przeznaczone dla młodych par, zajmują się organizacją ślubów, miesięcy miodowych i wakacji. Pary z długim stażem jeżdżą tam, żeby wyrwać się z codziennego kieratu i przywrócić swojemu życiu trochę romantyzmu. Znalazłam jedno takie miejsce, które będzie się świetnie nadawało. Niedbałym ruchem ręki Maggie wsunęła za ucho zbłąkany kosmyk włosów. Z pewnością nie ułatwiała mu sprawy, ale Sam wiedział, że Maggie nie ma przecież pojęcia, jak bardzo go rozprasza, tym samym zaniżając wartość własnych argumentów. Kiedy zaczęła przesuwać po wydruku palcem o pomalowanym na różowo paznokciu, zmusił się, żeby śledzić ruch jej dłoni i utrzymując w ryzach niesforne myśli, przeczytał informacje o co ciekawszych propozycjach oferowanych przez superklub. W naszym wyjątkowym klubie znajdziecie zabawę, przygodę, romans! To przecież wasz miesiąc miodowy! A może pragniecie na nowo rozpalić swe zmysły...
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
31
Oferujemy apartamenty tematyczne, takie jak wystawna Rzymska Łaźnia, Wiktoriański Dom Schadzek, Harem Sułtana, Twierdza Wojownika, Lupanar na Dzikim Zachodzie, Buduar Damy z Półświatka, Knajpa z Szalonych Lat 20., Miłosne Gniazdko z Lat 60., Dzielnica Czerwonych Świateł i Odyseja Kosmiczna. Specjalistyczne sklepy oferują szeroki wachlarz produktów wspomagających uniesienia miłosne, które doprowadzą waszych partnerów do szaleństwa. – Jezu, Maggie! Idealne miejsce? Chyba tylko ty potrafisz coś takiego znaleźć! Jak to się nazywa? – Sam obejrzał stronę w poszukiwaniu nazwy. – Pensjonat ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ – tylko tu zasmakujesz miłości we mgle. No nieźle. Chodzi o jakąś parującą saunę z łóżkiem wodnym? Maggie, wciąż na klęczkach, odchyliła się do tyłu i wybuchnęła śmiechem. – Nie, głupolu. Mgła oznacza wodospad Niagara. Superkluby są wszędzie, w Vegas, w Aspen, nawet na Bahamach. Ale najbliższe są przy Niagarze i w Poconos. A ponieważ zawsze chciałam zobaczyć wodospady... Mówiła dalej, ale Sam nie słuchał już zbyt uważnie. Wizja Maggie w przebraniu dziewczyny z haremu całkowicie pochłonęła jego uwagę. Jej wysmukłe ciało spowite w najdelikatniejszy, przezroczysty jedwab, pod którym rysują się jędrne piersi i gładki brzuch. Poruszała się z wrodzoną gracją, udoskonaloną jeszcze przez lata nauki tańca. Miał ją przed oczami, jak tańczy dla niego, a w uszach brzmiała mu melodia wygrywana na cymbałach.
32
Jeanie London
Wtedy rzuciła mu się w oczy kolejna atrakcja, jakiej dostarczał superklub, i Sam oderwał się od swoich fantazji. Oferujemy szeroki wachlarz usług w zakresie organizacji ślubów. Pozwól, by osoba doświadczona w sprawach miłości pomogła ci zaplanować twój wyjątkowy ślub. Tu nasuwało się pytanie, nad którym Sam nie miał ochoty się zastanawiać: kogo Maggie chce zabrać na tę erotyczno-badawczą wycieczkę? Głowa rozbolała go jeszcze mocniej, ale wiedział, że nie należy o to pytać. To, że dowie się, jak ma na imię aktualny straceniec, nic przecież nie zmieni. Poza tym, z tego co wiedział, Maggie nie planowała chyba ślubu podczas tego czy innego wyjazdu. Biorąc pod uwagę jej niezdolność do zaangażowania się uczuciowego, nie wierzył, że nagle zdecydowałaby się na taki krok. Jednak z drugiej strony Maggie była najbardziej impulsywną osobą, jaką Sam znał. A jeśli właśnie teraz postanowiła pozwolić, żeby jej serce zapanowało nad rozumem? – Więc kto jest tym szczęśliwcem? – wymknęło mu się, mimo że tak się przed tym wzbraniał. Z deszczu prosto pod rynnę, pomyślał ponuro. – Zapomnij o tym odpisie od podatku. Kimkolwiek jest ten facet, powinien pokryć koszty. Ku zdumieniu Sama, Maggie odwróciła wzrok od wydruku z superklubu, szybko go złożyła i wymruczała coś, co brzmiało jak: ,,No cóż, właściwie, to ciągle mam wątpliwości’’. Niepewność w jej głosie zastanowiła go. Zły nastrój, odpowiedzialny za tępy ból w głowie, nagle zaczął ustępować. Stał się cud! Maggie nie miała chłopaka!
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
33
Sam chwycił kubek i wychylił resztkę zimnej kawy. Maggie wróciła w róg kanapy, znowu skuliła się w kłębek i zaczęła popijać herbatę, która, tak jak jego kawa, musiała być już lodowata. – Jakie wątpliwości? – zapytał. – Nie wiem, jak go przekonać. Nie jestem pewna, czy będzie chciał pojechać. Samowi trudno było w to uwierzyć, ale Maggie najwyraźniej mówiła poważnie. Wydawała się niespokojna i w oczach miała niepewność. Zastanawiał się, czy tak wpłynęła na nią rozmowa o seksie. Chociaż od dawna dzielili się ze sobą wszystkim, co dotyczyło ich związków, nigdy nie wspominali nawet o sprawach łóżkowych. Wedle ich niepisanej umowy to, co działo się między kochankami, stanowiło teren zakazany. Sam zawsze zakładał, że Maggie ma potrzebę oddzielenia stałych elementów swojego życia, czyli przyjaźni i spraw rodzinnych, od tego, co ulotne, i nie lubi zacierać tych granic. Wiedział, że nie jest dziewicą, ale przez wszystkie lata, kiedy mieszkała nad nim, ani razu nie przyprowadziła na noc chłopaka. Często urządzała proszone kolacje i spotkania ze znajomymi, ale nigdy nie zdarzyło się, by rano jakiś mężczyzna schodził z góry po tych schodach. Sam wiedział o tym, bo prowadził obserwację. Być może Maggie potrzebowała jakiegoś bodźca, żeby stał się dla niej kimś więcej niż przyjacielem, ale Sam myślał o tym od chwili, gdy pocałował ją podczas występu w szkolnym przedstawieniu sztuki ,,Karuzela’’ Rogersa i Hammersteina. – Kiedy zamierzasz wyjechać? – zapytał, żeby coś
34
Jeanie London
z niej wyciągnąć. Kim był ten facet, o którym tak niechętnie mówiła? – Oczywiście w walentynki – odezwała się w końcu z głębokim westchnienim – W to odwieczne święto miłosne. Pasuje idealnie. – Uśmiechnęła się szeroko. – Poza tym Lyn i Charles zamykają biuro w poniedziałek z powodu długiego weekendu, a ja nie mogę sobie pozwolić, żeby zaniedbać pracę. Ale nie wiem, czy tam będą jeszcze wolne miejsca. Nic na ten temat nie znalazłam w Internecie. – Masz jeszcze dwa tygodnie. Może ci się poszczęści. Pogrążyli się znowu w milczeniu, a Maggie wydawała się jeszcze bardziej zdenerwowana niż przedtem. Zaczerpnęła głęboko powietrza, szykując się do jakiegoś wyznania, jak domyślał się Sam. Rozprostowała nogi, a główki Gumisiów zakołysały się komicznie, gdy opuściła stopy na podłogę i z zapałem nachyliła się ku niemu. – Sam, chciałabym, żebyś tam ze mną pojechał. Nie mogę jechać sama, więc chciałabym, żebyś wystąpił w roli mojego partnera i pomógł mi obserwować, jak ten superklub rozpala namiętność w związkach. Obserwować. Oczywiście, poobserwowałby chętnie. Wizja Maggie jako dziewczyny z haremu znowu pojawiła mu się przed oczami, powodując natychmiastową reakcję jego ciała. Była to zabójcza kombinacja. Obudziły się w nim wszystkie instynkty. A przecież to na nich Sam oparł całą swoją karierę. – Zmysłowa atmosfera tego miejsca nie będzie cię rozpraszać. Poza tym ufam twojemu osądowi. Ponieważ znasz się na długich związkach, twój wkład będzie bezcenny.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
35
Sam wcale nie potrzebował zmysłowej atmosfery, żeby myśleć o seksie z Maggie. Temat ten zaprzątał jego myśli już od lat. Kiedyś nawet próbował znieść barierę między przyjaźnią a miłością. W szkole średniej prawie mu się to udało, ale Maggie nie rozumiała najprostszych rzeczy. To, co uznała za chwilowe szaleństwo, było jego nieumiejętnym wysiłkiem, by ją zdobyć. Ich przyjaźń wyszła z tego nienaruszona. Na studiach już nie miał tyle szczęścia. Według Maggie ich znajomość przetrwała dlatego, że nie było w niej seksu. Teraz nadarzała się okazja, by wybić jej to z głowy. Patrzyła na niego, wstrzymując oddech. Dłonie trzymała splecione przed sobą i siedziała na samym krańcu kanapy, tak daleko, że zapewne spadłaby na podłogę, gdyby jej dotknął. Oczy błyszczały jej z podekscytowania i była tak pełna życia, tak niesamowicie piękna, że Sam był już niemal gotów znowu zrobić z siebie głupka. – No i co? – ponagliła go. – Spójrz na to jak na wyjazd wakacyjny. Pracujesz bez przerwy. Już od dawna należy ci się urlop i teraz masz właśnie okazję go wykorzystać. Okazja była rzeczywiście idealna, by przekonać ją, że powinni zostać kimś więcej niż przyjaciółmi. Rzecz w tym, że Sam poświęcił całe lata na próby wkroczenia w życie Maggie, usiłując udowodnić jej, że nie jest równie narwany jak jej ojciec, który był tak zajęty swoją czwartą żoną, że nie starczało mu czasu dla własnej córki. Przyszła pora, by podjąć ryzyko kolejnej klęski w imię wysokiej wygranej. Był już cholernie zmęczony
36
Jeanie London
tymi próbami i oczekiwaniem. Pragnął zebrać wreszcie żniwo swoich wieloletnich inwestycji. Pragnął Maggie nie jako przyjaciółki, lecz jako kochanki. – Pojadę – powiedział cicho. – Chyba nie masz nic przeciwko udawaniu, że jesteśmy parą? Nie będziesz musiał nic robić, tylko towarzyszyć mi, korzystać z wszystkich wygód i obserwować ludzi. To nie powinno być zbyt uciążliwe. – Dobra, w porządku – odparł. – No to umowa stoi. – Jej słodkie różowe usta rozciągnęły się w uśmiechu, gdy wyciągała do niego dłoń. Sam ujął ją i podniósł do ust. Przycisnął wargi do jej skóry. – Umowa stoi. Tuż przy jej jedwabistym nadgarstku głos Sama zabrzmiał jak chropowaty szept. Słabiutka nuta kwiatu pomarańczy mieszała się z własnym zapachem Maggie. Jego zmysły ożyły znowu, krew zaczęła buzować mu w żyłach. To, że sam tak pożądliwie zareagował na wzajemną bliskość, wcale go nie zdziwiło, natomiast jej reakcja była zaskakująca. Maggie bowiem zadrżała. Nie potrafiła ukryć zdumienia w swych wielkich oczach ani gęsiej skórki, która pojawiła się na jej ręce. Uśmiechnął się z zadowoleniem. Byliby cudowną parą i jako kochankowie sprawdziliby się tak samo dobrze jak w każdej innej dziedzinie życia. Maggie zamrugała, przychodząc do siebie, a Sam pozwolił opaść jej dłoni. Teraz musi ją puścić wolno. Na razie.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
37
Miały to być najlepsze walentynki w jego życiu, ponieważ Sam obiecał sobie, że zanim weekend dobiegnie końca, pozna każdy zakamarek jej ciała, który skrapiała perfumami o zapachu kwiatu pomarańczy.
Rozdział trzeci
– Witamy panią w pensjonacie ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’. Maggie wręczyła kluczyki od samochodu chłopakowi z obsługi, oceniając jego wiek na osiemnaście lub dziewiętnaście lat. Prawdopodobnie zarabiał w czasie wakacji parkowaniem samochodów, żeby opłacić czesne na uczelni. A może po to, by móc wynająć jeden z romantycznych apartamentów w hotelu. Ciekawe, czy jako pracownik dostałby zniżkę? Mniej analityczna część jej mózgu zaczęła się zastanawiać, czy chłopak uważał, że przyjechała do superklubu, żeby uprawiać seks. Poczuła niedorzeczną potrzebę wytłumaczenia mu, że jest tu, by prowadzić obserwację, a nie uczestniczyć, podejrzewała jednak, że młodzieńca niewiele to obchodzi. Myślami był prawdopodobnie zupełnie gdzie indziej. Na przykład myślał o tym, co mógłby robić ze swoją dziewczyną w jednym z tych tematycznych apartamentów.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
39
Pensjonat ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ był równie malowniczy, jak obiecywało zdjęcie w folderze. Hotel wraz z należącym do niego terenem wyglądał jak dekoracja filmowa. A może Maggie naprawdę przeszła przez ekran kinowy i znalazła się w innej epoce? Kiedy chłopak z obsługi odjechał samochodem Sama, ogarnęło ją dziwne uczucie, że wraz z nim na niewidoczny parking odjeżdża dwudziesty pierwszy wiek. A może to jej ostatnie połączenie z rzeczywistością znikało właśnie w oddali? Świeży śnieg pokrywał warstwą bieli opadający w dół teren, a Maggie wiedziała, że Sam kazałby jej lecieć samolotem, gdyby przewidywał nadejście zawieruchy. Na szczęście zła pogoda ominęła ją i podróż minęła bez zakłóceń. Niagara zimą wyglądała bajecznie. Powietrze przesycone było wilgocią, a niebo miało kolor kamienia. Wydychane powietrze zmieniało się w parę, ale to nie zimno zapierało Maggie dech w piersiach, lecz atmosfera tego miejsca. Jego romantyczna aura była wręcz namacalna. Weszła po schodkach, podczas gdy podstarzały boy hotelowy o szpakowatych włosach wtaczał jej walizkę po dyskretnie ukrytym podjeździe. Przenikliwy wiatr szczypał jej policzki i chwila ta wydała jej się w pewnym sensie symboliczna, tak jakby każdy krok zbliżał ją ku nieznanej i niepewnej przyszłości. Drzwi otworzyły się i stanął w nich uśmiechnięty, ciepło ubrany odźwierny. – Witamy w pensjonacie ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ – powiedział.
40
Jeanie London
Przechodząc przez werandę, Maggie skinęła mu głową, tłumiąc w zarodku ostatnie wątpliwości, które mogłyby się jeszcze pojawić. Przecież spędziła ostatnie dziewięć godzin w samochodzie, pokonując odległość pięciuset mil po to, by dać sobie czas na zastanowienie nad tym, co ma tu do zrobienia. Ma obserwować pary i pogłębiać swoją wiedzę. Nie będzie natomiast obsesyjnie myśleć o tym, że dzieli z Samem romantyczny apartament. Chociaż najrozsądniej byłoby przylecieć z nim samolotem, Maggie potrzebna była ta długa podróż, by opracować plan gry. Sam nie był zachwycony tym, że pojedzie sama, i zaproponował nawet, że odwoła swoje spotkania i pojedzie z nią. Jednak myśl o tym, że miałaby siedzieć z nim w wymuszonej bliskości w ciasnym wnętrzu samochodu przez tyle godzin, była dla Maggie nie do zniesienia. Przynajmniej dopóty dopóki nie zapanuje nad swoją wyobraźnią. Tak naprawdę, myślała o seksie bez przerwy od chwili, gdy Sam zgodził się jej pomóc. Kiedy umówili się na wspólne zakupy i spotkała go w korytarzu, ich piękny, wyłożony lśniącym parkietem hol skurczył się nagle do rozmiarów łupinki orzecha. Chociaż stała tam z Samem już tysiące razy, nigdy wcześniej nie doznała tak duszącego, obezwładniającego uczucia. W pracy jej wybujała wyobraźnia była wystarczająco zajęta, lecz przez resztę dnia Maggie starała się nie dopuszczać poczucia winy za swoje erotyczne fantazje, które snuła nocami. Och, te noce! Sen nie przychodził, a ona leżała,
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
41
wyobrażając sobie śpiącego piętro niżej Sama i zastanawiając się, o czym on śni. Oczywiście nigdy nie przyznałaby mu się do tego wszystkiego, ale po kilku mętnych, bardzo słabych wymówkach w końcu ustąpił, dając jej czas potrzebny do wypędzenia z głowy wszelkich myśli na temat seksu. Pozwolił jej jechać samej pod warunkiem, że weźmie jego nowy, niezawodny samochód i zgodzi się, by drogę powrotną odbyli razem. – Zaniosę pani bagaże do apartamentu – odezwał się głos o głębokim, niewątpliwie szkockim brzmieniu, należący do boya hotelowego. – Tak, dziękuję – powiedziała, podnosząc wzrok na mężczyznę, któremu przenikliwy ziąb nie wyszedł na dobre, sądząc z zabarwionych na czerwono nosa i policzków. Szamerowany złotem piaskowy uniform leżał sztywno na ramionach boya i wyglądał jak niewygodny, niedopasowany pancerz. Nazwisko na identyfikatorze wyjaśniało sprawę – był to nadzorca do spraw technicznych. Dlaczego spełniał obowiązki boya, trudno było dociec, ale Maggie uśmiechnęła się na powitanie. – Jeszcze się nie zameldowałam, panie Longmuir, ale mój... – Jak powinna nazwać Sama? Fałszywym kochankiem, swoim chłopakiem, może żigolo? – Mój przyjaciel powinien już tu być. Nazywa się Sam Masters. Proszę zabrać bagaże do jego apartamentu. – Mów mi Dougray, dziecino – powiedział, odsłaniając w uśmiechu pokaźne zęby, w których widniało sporo srebrnych koronek. – Jestem tutaj od wszystkiego. Jeśli będzie pani miała jakikolwiek problem, proszę wykręcić
42
Jeanie London
numer 19 na którymś z hotelowych telefonów, a ja w mgnieniu oka się pojawię. – Dziękuję, Dougray. – Tamci w recepcji już się niecierpliwią, dziecino. Lepiej idź do nich, zanim oskarżą mnie o zagadywanie gości. – Chyba rozejrzę się trochę, zanim się zamelduję. – W razie czego wykręć 19, dziecino. Pamiętaj. – Dobrze, pamiętam – 19. Dougray skłonił z szacunkiem głowę i oddalił się. Maggie powinna zawiadomić Sama, że dojechała bezpiecznie, ale doszła do wniosku, że bagaże dostarczone do pokoju wyręczą ją w tym zadaniu. Ruszyła więc w kierunku przeciwnym niż recepcja i z zaciekawieniem zwiedziła wystawnie urządzony hol. Zresztą pensjonatu ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ nie można było nazwać inaczej niż wystawnym. Padające spod sufitu przytłumione światło kilku żyrandoli z rżniętego kryształu wydobywało kształty przepięknych, staroświeckich mebli z Nowej Anglii, które poustawiano tak, by wnętrze było wygodne i przyjazne. Na ścianach wisiało kilka obrazów, przedstawiających scenki z życia hotelowego z przełomu XIX i XX wieku, co pogłębiło jeszcze wrażenie Maggie, że znalazła się w innej epoce. Wyszukane zdobienia kwiatowe z motywami bluszczu i jaskrawoczerwonych róż nadawały pomieszczeniu uroczy walentynkowy charakter, ale uwagę Maggie przykuł wysoki na trzy metry krzew ozdobny, wystrzyżony na wiktoriańską modłę w kształt trzech ustawionych na sobie serc.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
43
Ruszyła ku niemu, mijając ogromny kominek, w którym buzował ogień wypełniający pokój tak pożądanym ciepłem. Podziwiała niezwykły krzew, ciesząc wzrok jego fantazyjnym kształtem. Serca poprzetykane były wielkimi białymi chryzantemami i ozdobione migającymi, czerwonymi światełkami, wstążkami, serduszkami i... Nagle spostrzegła błyszczącą ozdobę. Była to delikatna, szklana figurka nagiej kobiety o rubensowskich kształtach, która jedną dłonią obejmowała swoją pierś, a drugą wstydliwie trzymała między krągłymi udami. Maggie z rosnącym zdumieniem zaczęła przyglądać się innym figurkom. No, no! Nagie kobiety. Nadzy mężczyźni. Nagie pary. Chociaż nie robili nic, co mogłoby znaleźć się w Kamasutrze, wszyscy najwyraźniej czerpali przyjemność z pieszczot, którymi obdarzali siebie i innych. Ktokolwiek wymyślił nazwę pensjonat ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’, z pewnością nie żartował. Zerknęła w kierunku recepcji, ale przecież pracownicy hotelu uważali, że przyjechała tu po to, by uprawiać seks. NIESAMOWITY SEKS – przypomniała sobie to rozróżnienie Wetherbych i uznała, że nie musi się spieszyć z rejestracją. Zauważyła porozwieszane wszędzie roześmiane amorki. Było ich tak wiele, że można było podejrzewać, iż zarząd hotelu zachęcał w ten sposób psotnego syna bogini Wenus, by wypuszczał swe strzały w chwili, gdy tylko goście przestąpią próg pensjonatu. Maggie poszła korytarzem, gdzie mieściły się specjalistyczne sklepiki, i zaczęła oglądać ich wystawy.
44
Jeanie London
Różnokolorowe koszyczki, suto ozdobione wstążkami, porozstawiane były na podestach różnych wysokości i zawierały coś, co wyglądało jak kosmetyki do kąpieli i pielęgnacji ciała. Maggie zatrzymała się, chcąc odczytać nazwy na słoiczkach i buteleczkach. Wcale się nie zdziwiła, widząc pieniący płyn do kąpieli o wyglądzie szampana we flakonie imitującym butelkę tego trunku czy linię kosmetyków do kąpieli o nazwie ,,Morski Skarb’’ w słoiczkach w kształcie muszelek. Ale ,,Żel Radości’’, ,,Balsam Rozkoszy’’ i ,,Krem dla Ptaszka’’? Nachyliła się, by odczytać srebrne, wytłaczane napisy na etykietach, które głosiły: ,,Jadalny środek nawilżający bez sztucznych barwników. Dostępne w smaku czekoladowym, kawowym, rumowym i orzechowym’’. A więc pierwszy zapis w jej notatniku ze spostrzeżeniami będzie dotyczył miłosnych akcesoriów, pomyślała Maggie i zdusiła w sobie śmiech na wspomnienie uwag Lyn na temat praktyki. Tutaj zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem była obserwacja. – W czasie zebrania personelu macie wszystkie iść spać – nakazała swojej psiej drużynie Mary Johnson, główny zarządca i udziałowiec sieci pensjonatów ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’. – Zabiorę was na spacer, jak tylko skończy się zebranie. Pstrokata sfora złożona z angielskiego buldoga, boksera i dwóch maleńkich pudelków, grzecznie oddaliła się do kąta. Lata spędzone w hotelach nauczyły je posłuszeństwa. Zazwyczaj Mary zamykała psy w swoim apar-
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
45
tamencie, tym razem jednak były tak niespokojne z powodu burzy, że postanowiła zabrać je ze sobą do biura. Nie patrząc już na swą posłuszną gromadkę, wyjęła z teczki plan zebrania personelu, które odbywało się co tydzień o piątej. Światowa Organizacja Turystyki była największym stowarzyszeniem turystycznym na świecie i właśnie zamierzała przysłać swojego przedstawiciela, by sprawdził, czy ośrodek Mary spełnia wymagania potrzebne do zdobycia prestiżowej nagrody w swojej branży. Nagrody, której jej ośrodek rozpaczliwie potrzebował. – Witam, Pani J. – Dougray wkroczył dumnie, witając Mary przydomkiem, którym personel obdarzył ją dawno temu. – Dzień dobry, Dougray. Zakładam, że pompa ciepła w zachodnim skrzydle już działa po tym, jak zastosowałeś swoje czary. – Uszkodziła ją burza, ale teraz chodzi jak w zegarku. Mary kiwnęła mu głową w uznaniu dobrze wykonanej pracy i wypowiedziała w duchu błaganie, by wszelkie usterki mechaniczne lub elektryczne raczyły nie ujawniać się aż do wyjazdu przedstawiciela Organizacji. Było to życzenie niemożliwe do spełnienia, biorąc pod uwagę rozmiary i wiek ośrodka, nie szkodziło jednak poprosić. Powitała kierowników wszystkich działów, którzy kolejno schodzili się do sali konferencyjnej, i z fotela u szczytu stołu patrzyła, jak sadowią się na swoich miejscach. Przeważnie milczeli i najpierw kłaniali się Mary, a dopiero potem kiwali głową na powitanie swoim kolegom. Każdy doskonale znał obowiązującą dyscyplinę,
46
Jeanie London
ponieważ z wyjątkiem Laury, koordynatora imprez okolicznościowych świeżo po studiach, wszyscy pracowali już wcześniej z Mary w przeróżnych ośrodkach, które prowadziła przez trzydzieści lat swojej kariery hotelarskiej. Była to najlepsza kadra, jaką kiedykolwiek miała. Niezwykle kompetentni w swoich dziedzinach, poświęcili własne życiowe oszczędności i postawili na szali całą swoją przyszłość, gdy trzeba było zebrać środki na wykup tej historycznej posiadłości po tym, jak poprzednia zarządzająca nią firma zbankrutowała. Mary miała wyjątkową okazję nadzorować personel złożony z samych akcjonariuszy. Chociaż nowa firma zarządzająca wspomagała ich wysiłki, Mary i jej podwładni mieli większość udziałów. W tych okolicznościach największa odpowiedzialność spoczywała właśnie na niej. Przejmowała się losem każdego z tych ludzi i miała nadzieję, że zapewni im bezpieczną przyszłość. – Czy Para Amorków już się zarejestrowała? – zapytała Mary, rozpoczynając zebranie bez żadnych wstępów. ,,Para Amorków’’, jak nazwano Sama Mastersa i Maggie James podczas jednego z niezliczonych spotkań przygotowawczych przed zbliżająca się kontrolą, jako jedyna nie była parą małżeńską spośród wszystkich, które zjechały się tu na długi weekend. Ich nazwiska przykuły uwagę Mary dzięki sekretarce przyjmującej rezerwacje, która wiedziała, że trzeba znaleźć jakiś sposób na pokonanie innych kandydatów w konkursie na Najbardziej Romantyczną Przystań. Para Amorków nadawała się świetnie. Annabelle Simmons, praktyczna i bezpośrednia kierowniczka działu sprzedaży, zdecydowanie potrząsnęła swymi stalowoszarymi lokami.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
47
– On wprowadził się zaraz po trzeciej. Z tego, co słyszałam, ona jeszcze nie przyjechała. – Ta mała już tu jest – powiedział Dougray. – Dotarła jakieś pół godziny temu. Zaniosłem jej bagaże do Wieży, ale ona poszła zwiedzać sklepy. Przed chwilą widziałem, jak ogląda wystawy. Jej chłoptaś chyba nie usiedzi długo w pokoju, kiedy dowie się, że przyjechała. – Dougray poklepał przyczepiony do paska odbiornik radiowy. – Ci z recepcji dadzą mi znać, kiedy on zejdzie albo ona wejdzie na górę. – Wspaniale. W takim razie możemy brać się do roboty. – Mary obiegła wzrokiem całą salę. – Jesteśmy gotowi? Kilka osób ze stoickim spokojem skinęło głową, ktoś wymamrotał ,,tak’’, i tylko podekscytowana Laura wykrzyknęła z entuzjazmem: ,,pewnie, i to jeszcze jak!’’. – Czy ten juror z Organizacji już się odezwał? – zapytała Mary. – Tak. Potwierdził – niestety to ON – swój przyjazd jutro wczesnym rankiem – mruknęła Annabelle, marszcząc gniewnie czoło, przez co jej sroga twarz upodobniła się do zaciśniętej pięści. – Dlaczego ,,niestety’’? – Miałam nadzieję, że to będzie kobieta. – Niecierpliwie zaszeleściła rozłożonymi na stole papierami. – Kobiety o wiele łatwiej kupują romantyczną atmosferę. Mary też miała taką nadzieję, ale nie zdradziła się z tym. Annabelle była świetnym sprzedawcą. Jej bezwzględny pragmatyzm sprawiał, że goście, choć nastawieni entuzjastyczne, mieli zawsze rozsądne oczekiwania; mógł jednak działać zniechęcająco na personel w chwilach, gdy potrzebna była nadzieja.
48
Jeanie London
– W takim razie musimy postarać się, by mężczyzna też ją kupił. Mary poczuła, że osiągnęła zamierzony efekt, spokojnie przyjmując wiadomość o nowym jurorze. Nie chciała paniki w ostatniej chwili. Zaszli już bardzo daleko i nie mogła pozwolić, by przy samej mecie powinęła im się noga. – Pomyślcie, jaka perspektywa otwiera się przed nami – mówiła Mary. – Zostaliśmy nominowani do konkursu na Najbardziej Romantyczną Przystań. Jest to najtrudniejsza konkurencja w branży, ale nagroda też jest najwyższa. Zasłużyliśmy na tę nominację. Chciałabym, żebyście o tym pamiętali, kiedy zacznie się robić gorąco. – Nominacje dostało też pięć innych ośrodków – powiedział Bruno, były szef kuchni, a obecnie kierownik restauracji. – Ale tylko my jesteśmy romantyczną przystanią z prawdziwego zdarzenia – oznajmiła Laura z zapałem, który, jak podejrzewała Mary, wpojono jej na kursie hotelarstwa. – Inni nominowani odpadają w przedbiegach. Nie mają żadnych szans, bo nasz ośrodek jest naszą własnością i sami go prowadzimy. Mamy przewagę. Jesteśmy zmotywowani. Jesteśmy... – Zdesperowani – przerwał jej Dougray. – O tak, zdesperowani – westchnął ciężko Bruno. – Nie jesteśmy zdesperowani – ucięła dyskusję Mary. Była to tylko po części prawda. Chociaż pensjonat ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ nie był jeszcze w ruinie, już się do niej zbliżał. Jedynie zwycięstwo w prestiżowym konkursie na Najbardziej Romantyczną Przystań w tym najważniejszym, pierwszym roku działalności w charakterze prywatnego ośrod-
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
49
ka i romantycznego klubu zarazem, mogło zapewnić mu przetrwanie. Nowa spółka zarządzająca nie zainwestowała w zakup studwudziestoletniej posiadłości wyłącznie z dobroci serca. Przedsięwzięcie stwarzało możliwość dużego zysku. Mogło też okazać się klapą. W tym wypadku spółka zarządzająca po prostu przeszłaby reorganizację, natomiast pracownicy ośrodka zostaliby dosłownie bez grosza. Mary zrobiłaby wszystko, co w jej mocy, żeby temu zapobiec, począwszy od wygrania wartej miliony dolarów kampanii reklamowej w mediach, która stanowiła część pierwszej nagrody w konkursie. Zyski z akcji promocyjnej pozwoliłyby im przetrwać następną zimę. – Rysuje się przed nami niepowtarzalna okazja – powiedziała. – Teraz nie ma sezonu, a jednak pracujemy niemal na pełnych obrotach. Tu nie Floryda, więc nie można tych rezerwacji przypisać pięknej pogodzie. Nasi goście przyjeżdżają, by korzystać z usług, jakie im oferujemy, a my mamy wystarczającą liczbę pracowników, by sprostać ich wymaganiom. Jesteśmy przygotowani, świetnie zorganizowani i nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy wygrali konkurs dzięki własnym staraniom. – Złożyła przed sobą dłonie w daszek i przesunęła wzrokiem po zebranych. – No i... mamy jeszcze asa w rękawie. Para Amorków. Według Mary, pani James i jej towarzysz byli odnoszącymi sukcesy ludźmi biznesu, wystarczająco młodymi, by zainteresować się superklubem, i wystarczająco dojrzałymi, by wiedzieć, jak wykorzystać w pełni jego wyjątkową ofertę.
50
Jeanie London
Kilka rozmów telefonicznych z odpowiednimi osobami wystarczyło, by zorientować się, że ta para ma za już sobą długą historię i, jak zdecydowała Mary, wchodząc w rolę Amora, świetlaną przyszłość przed sobą. Para Amorków jeszcze o tym nie wiedziała, ale wkrótce miała ją ugodzić złota strzała bożka miłości. Podczas tego weekendu zostaną zasypani okazjami do romansowania, zakochają się w sobie po uszy i postanowią się pobrać, a wszystko to będzie się działo pod kierunkiem jej personelu i pod bacznym okiem jurora z Organizacji. Tak mniej więcej wyglądał plan Mary. – Co o tym sądzisz, Dougray? – zapytała Laura. – Myślisz, że to wypali? Dougray machnął ręką w teatralnym geście zniecierpliwienia. – W naszym niesamowitym klubie? Przy takim zespole swatów? – Wywrócił oczy do góry i parsknął z rozdrażnieniem. – Para Amorków nie ma z nami szans. – Uspokajająco poklepał się po biodrze. – Mam tu swoje radyjko, mocno przymocowane do paska. Ci z recepcji dadzą mi znać, kiedy tylko Para Amorków wejdzie do windy. Mary uśmiechnęła się. – Miej oczy szeroko otwarte, w razie gdyby nadarzyła się jakaś okazja, by popchnąć ich sobie w ramiona. Etap pierwszy rozpoczęty. – Etap pierwszy rozpoczęty – chórem wyrecytował personel na pożegnanie. Wszyscy znali plan. Etap pierwszy polegał na tym, by podsuwać Parze Amorków każdą, nawet najbardziej niecodzienną atrakcję, jaką miał w zanadrzu klub, i dopilnować, żeby mogła w pełni z tych atrakcji skorzystać.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
51
Nie było wątpliwości, że każdy z pracowników rzetelnie wykona swoje zadanie. Reszta była w rękach losu. A los chciał, by Mary urodziła się w dniu świętego Walentego, najszczęśliwszym dniu dla miłości. Była więc przekonana, że ma absolutne prawo wystąpić w roli Amora. – Maggie! – głos Sama dotarł do niej jakby znikąd. Nie tak wyobrażała sobie powitanie z Samem – przyłapana z nosem przylepionym do szyby – ale jej rozczarowanie wyparowało w chwili, gdy go ujrzała. Oczywiście spodziewała się go zobaczyć, lecz wydał się jej teraz zupełnie inny, taki... zmieniony. Smukły i długonogi, zbliżał się żwawym, pewnym siebie krokiem, ze swobodnym uśmiechem na twarzy. Jego czarna jak smoła czupryna lśniła w blasku żyrandola, a włosy nad czołem zaczynały mu już lekko opadać i mogły się przekształcić w bujną grzywę, jeśli w porę nie zostaną przystrzyżone. Ciągle miał na sobie garnitur, tak jakby prosto ze służbowego spotkania poszedł na lotnisko i do tej pory nie zdążył się przebrać. Widywała go w takim stroju właściwie codziennie, odkąd skończył studia, tym razem jednak jego świeży biały kołnierzyk i włoskie buty z miękkiej jak aksamit skóry wyglądały inaczej. Tak inaczej, że nie mogła złapać tchu, kiedy podszedł bliżej. Wtedy nagle uświadomiła sobie, na czym polega zmiana. – Gdzie się podziały twoje okulary? – zapytała. Odchyliła głowę do tyłu, żeby przyjrzeć się jego twarzy i jasnoszarym oczom, których spojrzenie, bez osłony szkieł i drucianych oprawek, było teraz o wiele bardziej wyraziste.
52
Jeanie London
Pocałował ją w policzek na powitanie. – Odpadł mi jeden uchwyt. Jak to zwykle bywa, klej nie chciał trzymać. Nie mogłem znaleźć zapasowych okularów. Musiałem je zgubić podczas ostatniego wyjazdu służbowego. – To znaczy, że masz szkła kontaktowe? Maggie wiedziała, że nie poznałby jej z drugiego końca holu, nie mając szkieł korekcyjnych. A najprawdopodobniej potknąłby się o kanapę. – Mój optyk musiał dopiero zamówić odpowiednie szkła, a soczewki zdobył w ciągu kilku godzin. Podejrzewam, że to spisek. Już od jakiegoś czasu próbował mi wcisnąć zestaw jednorazowych szkieł kontaktowych. – Sam zmrużył oczy zwyczajem krótkowidzów. – Ale muszę przyznać, że spełniają swoje zadanie. Widzę bardzo dobrze. Maggie widywała go już bez okularów, więc trudno jej było zrozumieć, dlaczego jego twarz nagle wydała jej się taka władcza i pewna siebie. I dlaczego patrząc na nią, nie mogła złapać oddechu. Była to z pewnością reakcja na napięcia ostatnich dni. Pragnienie, by rozwikłać problem Angie i Raymonda, bardzo jej ciążyło, a teraz wreszcie była na miejscu, gotowa wprowadzić w życie swój plan. Potrzebowała nowych pomysłów, a miała tylko weekend na uzupełnienie luk w swojej wiedzy. Nic dziwnego, że była zestresowana. Sam oczywiście to zauważył. W jego oczach pojawił się błysk zrozumienia. Znał ją wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że jest rozdrażniona. – Zameldowałem się i poszedłem prosto do naszego
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
53
apartamentu, więc nie miałem czasu się rozejrzeć – powiedział. – Może pozwiedzamy razem? Uff! Całe szczęście. Maggie nie była jeszcze gotowa na rozważanie kwestii sypialnianych. – Jasne – odparła. – Daj, wezmę twój płaszcz. – Sam zwinnie przyskoczył do niej i złapał pasek jej torebki, kiedy zsunęła go z ramienia. Musiała jednak przemarznąć bardziej niż przypuszczała, bo rozpięcie guzików zielonego płaszcza, podczas gdy Sam nie spuszczał z niej wzroku, okazało się ponad jej siły. Z zakłopotaniem stwierdziła, że palce odmawiają jej posłuszeństwa. Sam oczywiście także to zauważył i, jako dżentelmen, przejął kontrolę nad sytuacją. Zawiesił sobie jej torebkę w zagięciu ramienia, odsunął jej dłonie i zajął się guzikiem tuż przy szyi. Nie mówił przy tym nic. Zresztą nie musiał. W jego błyszczących oczach wyraźnie widać było rozbawienie. To nie stres ani zimno wyprowadziły ją z równowagi. To jego oczy. Bez okularów Sam wcale nie przypominał Sama. Ten jeden szczegół zmienił go w nieznajomego. Bardzo przystojnego nieznajomego o łagodnych, szarych, uwodzicielskich oczach, który sprawiał, że jej napięte nerwy puszczały coraz bardziej. Maggie była zbyt roztrzęsiona, by rozważać, czy taki obrót sprawy dobrze rokuje na nadchodzący weekend. Po prostu uciekła przed jego spojrzeniem, obracając się szybko, i podała mu swój płaszcz. – Dzięki – powiedziała. Z uśmiechem oddał jej torebkę, przerzucił sobie płaszcz
54
Jeanie London
przez ramię i pochylił się nad wystawą sklepową, którą oglądała Maggie. – Może chcesz zajrzeć do środka? Czy coś ci się spodobało? – Raczej nie. – Chociaż właściwie powinna zapytać sprzedawcę, kto kupuje ,,Krem dla Ptaszka’’ – młodsze pary, czy te z większym stażem, które miały całe lata, by poznać upodobania seksualne swoich partnerów. Ciekawe, co Sam pomyślałby o ,,Kremie dla Ptaszka’’? Czy smak kawowy podziałałby na niego pobudzająco? A czy masło orzechowe sprawiłoby, że przykleiłby się jej do podniebienia? Co za myśl! Maggie przełknęła ślinę z wysiłkiem. Jeszcze nie zajrzała nawet do romantycznego apartamentu, a już miała głowę pełną bardzo niesfornych myśli. Sytuacja pogarszała się coraz bardziej, gdy spacerowali w milczeniu po pasażu handlowym. Nie pamiętała, by kiedykolwiek przeżywała takie chwile. Oczywiście chadzali razem na zakupy. Ale wspólne szukanie pralki do piwnicy, która służyła im jako pralnia, nie przygotowało jej do takiego spaceru. Szła tak blisko niego, świadoma, że ich ramiona niemal się dotykają, i gapiła się na wystawy, wiedząc, że gdzieś na górze czeka na nich apartament z jednym łóżkiem. Weź się w garść, Maggie! Zawsze przecież powtarzała pacjentom, że jeśli będą udawać, że panują nad sytuacją, tak na pewno się stanie. Nadszedł czas, by pani terapeutka sama wypróbowała skuteczność tej teorii. – Jak wygląda nasz apartament? – zapytała. – Średniowiecznie.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
55
– To ,,Twierdza Wojownika’’? – Mogliśmy jeszcze wybrać ,,Lupanar na Dzikim Zachodzie’’ albo ,,Harem Sułtana’’. Mimo że bardzo chętnie zobaczyłbym cię w kostiumie z ,,Marzę o Jeannie’’ ß, musiałem przecież wziąć pod uwagę to, że czytujesz romanse wyłącznie z rycerzami na okładkach. A więc wyobrażał ją sobie przebraną za dziewczynę z haremu? Maggie nie była pewna, co sądzić o tym wyznaniu. W tej trudnej chwili przyszła jej z pomocą świadomość, że to był właśnie prawdziwy Sam, który nigdy nie myśli o sobie, lecz troszczy się o nią. W końcu nie bez powodu był jej najlepszym przyjacielem i miał najbardziej stabilizujący wpływ na jej życie. – Z ,,Marzę o Jeannie’’? Naprawdę? – udało jej się wreszcie wykrztusić. – Naprawdę. Na chwilę pojawiły mu się dołeczki na policzkach, a ona nie mogła znaleźć w jego twarzy nic, co nawet w przybliżeniu przypominałoby zakłopotanie. Tak było pewnie lepiej, zwłaszcza że sama była zakłopotana za dwoje. – Nie martw się, Maggie, Wojownicza Księżniczka też brzmi dobrze. – Połaskotał ją palcem pod brodą, a jej mimowolnie rozchylone usta zamknęły się. – Czy może będę miał do czynienia z Maggie-Nieszczęśliwą Damą? Zanim zdążyła zebrać myśli i odpowiedzieć, Sam uniósł wysoko czarne brwi, a ona, widząc ten znajomy ßI Dream of Jeannie – amerykański serial komediowy z lat 60., którego akcja toczy się w haremie; w latach 80. przerobiony na film (przyp. tłum.).
56
Jeanie London
przecież grymas, jak nigdy przedtem, poczuła ucisk w żołądku. – Tak, chyba jednak Maggie-Nieszczęśliwa Dama. Potrzebujesz pomocy, więc ja przychodzę ci na ratunek. To jak, mam być twoim rycerzem w lśniącej zbroi? Stała, gapiąc się na niego i w głębi duszy przeklinając samą siebie, że pozwoliła nie tylko wyrwać sobie ster z rąk, ale że zupełnie straciła panowanie nad sytuacją. Kim był ten mężczyzna, który właśnie dowcipkował na temat seksu? Maggie nie miała pojęcia. Kiedy przyjechała do Niagary, spodziewała się spotkać miłego, bezpiecznego Sama. Kim jest ten mężczyzna, który prowadzi ją do sklepu jakby żywcem wyjętego z katalogu ekskluzywnej bielizny? Może to seksowny brat bliźniak Sama? Sam przystanął tak raptownie, że Maggie na niego wpadła. Zatrzymał ją, kładąc jej rękę na ramieniu, a nieobecny wzrok miał utkwiony gdzieś nad jej głową. – To musi być chyba niezbyt wygodne. Maggie podążyła za jego spojrzeniem. Na ścianie sklepu wisiał manekin, na którego widok aż się zachłysnęła. Biodra manekina były opasane konstrukcją z jaskrawoczerwonej skóry, która przywodziła na myśl średniowieczne majtki. – ,,Skórzany Pas Cnoty’’ – przeczytał Sam etykietkę przyczepioną do uda manekina. – ,,Trzymaj swój skarb pod kluczem. Wysokiej jakości miękka skórzana uprząż z regulowanym zapięciem w pasie i zapewniającym wygodę tyłem w kształcie litery T. Dostępna w następujących kolorach: walentynkowa czerwień, blady róż, lawendowy fiolet, miętowa zieleń i kanarkowa żółć’’.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
57
– Sam przerwał i zamyślił się. – Kanarkowy zdecydowanie nie pasuje do twoich włosów, ale blady róż albo mięta byłyby nie najgorsze. Jak sądzisz? Zerknął na nią, tak usilnie powstrzymując śmiech, że Maggie musiała się uśmiechnąć. – Zdecydowanie wybieram blady róż – powiedziała i ku własnemu zdumieniu odkryła, że jej głos brzmi już prawie normalnie i w ogóle czuje się lepiej. – Różowy to jeden z moich ulubionych kolorów. Sam szybko ścisnął jej dłoń w swojej, a potem pociągnął za sobą od sklepu do sklepu. Nim dotarli do wystawy z męską bielizną i ujrzeli slipki, na których dumnie prezentowały się przeróżne świńskie napisy, żartowali już tak hałaśliwie, że zwróciło to uwagę sprzedawczyni. – Czym mogę państwu służyć? – zapytała z pełnym zrozumienia uśmiechem, jakby nie byli pierwszą parą, która tak swobodnie poczuła się w jej sklepie. – Dziękuję, tylko oglądamy. – Sam popchnął Maggie w kierunku drzwi, szepcząc przy tym: – Słodkie prezerwatywy. Do zabezpieczenia nie najlepsze... – Ale za to jakie pyszne – dokończyła. Ledwo udało im się dotrzeć na korytarz poza zasięg słuchu sprzedawczyni, gdy wybuchnęli niepohamowanym śmiechem. Lody zostały przełamane. Maggie znów czuła się panią sytuacji. – Dzięki – powiedziała, chwytając powietrze i masując obolały od śmiechu bok. – Nie ma za co – odparł Sam. Nie musiał nawet pytać, co miała na myśli – tak
58
Jeanie London
naturalnie i swobodnie układało się między nimi od zawsze. Z kim czułaby się tak swobodnie, obserwując życie seksualne innych par? Tylko z Samem. – Gotowa, żeby pójść na górę? – zapytał. Znowu poczuła ucisk w brzuchu, ale zignorowała to. – Chodźmy – odparła. Kiedy jednak znaleźli się w windzie i ruszyli na piąte piętro, ich wygłupy w sex-shopach wydały się odległym wspomnieniem, przyćmionym nagle przez rosłą postać Sama, która pochłaniała całą przestrzeń ciasnego pomieszczenia. – Naprawdę powinniśmy pogadać, Sam. Musimy obmyślić jakiś plan gry, nie uważasz? Powinniśmy się zastanowić, jak to wszystko rozegrać, a ty musisz wiedzieć, czego dokładnie szukam. – Wyrzucała z siebie słowa z taką szybkością, że Sam prawdopodobnie nic nie zrozumiał. Zrozumiał czy nie, musiało to pozostać nierozstrzygnięte, bo winda nagle zatrzymała się gdzieś między trzecim a czwartym piętrem. – Jezu, co się stało? – Winda chyba się zepsuła – powiedział niepotrzebnie. – To pewnie jakaś drobna usterka. Hotel przecież jest stary. Na pewno za chwilę ruszymy, ale w międzyczasie... Zaskoczenie Maggie zginęło gwałtowną śmiercią pod naporem ciała Sama, który przycisnął ją do obitej boazerią ściany windy. Przytłumione światło rzucało zamglone cienie na jego twarz, która wydawała się odmieniona, zupełnie inna niż ta, którą Maggie znała od lat. Wytrącił ją z równowagi i w pierwszym odruchu chciała zaśmiać się i odepchnąć go, żeby znowu wszystko było jak dawniej.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
59
Ale w jego szarych oczach czaiła się zuchwałość daleko odbiegająca od normy. Śmiech uwiązł jej w gardle. – Sam, co... co ty wyprawiasz? – zapytała, próbując ostatkiem sił odzyskać panowanie nad tą szaloną sytuacją i zapobiec jego niespodziewanym poczynaniom. Uniósł czarne brwi, dając jej do zrozumienia, że powinna była domyślić się, co planował, i nie ma sensu się tego wypierać. Puścił jej płaszcz, który z cichym szelestem opadł na podłogę. Czyż mogła zważać na cokolwiek, gdy jego silne palce oplatały jej szyję? Jego dotyk był tak ciepły, tak oszałamiający, że Maggie zastygła w bezruchu. W gruncie rzeczy powinien to być dotyk raczej nieszkodliwy. Stali w windzie, a Sam przecież tylko dotykał jej szyi. Kiedy ujął jej podbródek i uniósł go ku górze, oddech dziewczyny lekko, lecz wyraźnie zadrżał. Dostrzegła jego przelotny uśmieszek, gdy pochylił ku niej twarz. Złapał wargami jej ucho, a jego ciemne, jedwabiste włosy i nikły zapach wody po goleniu rozpaliły zmysły Maggie do czerwoności. – Bardzo dobrze potrafię to wszystko rozegrać i doskonale wiem, czego szukasz. Mogła teraz tylko patrzeć na niego, czekając aż się cofnie, skoro już wyjawił swe zamiary. Jego usta wciąż błądziły jednak przy jej uchu, podczas gdy Maggie czuła, że w jej wnętrzu dzieją się dziwne rzeczy, a oddech nie potrafi wydobyć się przez zaciśnięte gardło. Zaczął błądzić palcami po jej wargach, celowo, z rozmysłem, tak jakby pragnął dotykać ich bez końca i samo to dawało mu już do tego wystarczające prawo. Przecież to był Sam. Kiedyś rzeczywiście próbował
60
Jeanie London
zmienić ich przyjaźń w romans, ale Maggie wiedziała, że chciał tylko zbadać jej odruchową reakcję na wzajemną bliskość. Znali się w końcu od tak dawna, że taka romantyczna próba wydawała się zupełnie logicznym posunięciem. I nawet jeśli przez chwilę miał ochotę wzniecić między nimi iskrę namiętności, to przecież potem chętnie wrócił do przyjacielskich stosunków, czyż nie? Tak! Po prostu wtedy nie miał przez jakiś czas dziewczyny i zmysłowy nastrój chwili w ten sposób na niego podziałał. To wszystko. Teraz zaś ona była w potrzebie, a on jak zwykle chciał jej przyjść z pomocą. Zresztą i on dzięki temu miał okazję spędzić weekend z dala od codziennych obowiązków. Chociaż uparł się, że dokona rezerwacji, Maggie miała zamiar sama zapłacić za cały pobyt, kiedy będą się wyprowadzać. To nie była randka – on jej po prostu wyświadczał przysługę. Rozpaczliwie próbowała sobie uprzytomnić, że przecież to jest Sam, jej najlepszy przyjaciel. Sam, który nie mógł wiedzieć, że przez te wszystkie lata czasem o nim fantazjowała. Sam, który teraz niespodziewanie błądził po jej twarzy ciepłymi, aksamitnymi wargami. Sam, który nagle, niespodziewanie zaczął ją całować. Świat, jaki Maggie znała do tej pory, runął w posadach. Jego usta były gorące, słodkie... nienasycone i zachłanne. Nagle Maggie odkryła, że ona także go całuje. Ich języki splotły się w pieszczocie z taką łatwością, jakby stanowiły dwie połowy jednej całości. Jego ciepły oddech pieścił jej usta, a szalone, mdlące uczucie w żołądku spłynęło w dół gorącą falą. To niemal bolesne doznanie,
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
61
równie niespodziewane, jak nieproszone, sprawiło, że Maggie zachłysnęła się głośno. Sam stłumił ten dźwięk swoim pocałunkiem, najwidoczniej biorąc jej reakcję za zaproszenie do dalszych pożądliwych starań, zanurzył bowiem palce w jej włosach i lekko muskał skórę głowy, żądając więcej. Maggie znowu zachłysnęła się, tym razem jednak brzmiało to jak westchnienie. Po chwili obejmowała ramionami jego szyję i tak długo przyciągała go do siebie, aż każdy mięsień i zagłębienie jego ciała przylegały mocno do niej. Dłonie Sama niespiesznie wędrowały w dół po jej szyi. Upojony bliskością, pragnął zatrzymać ją przy sobie jak najdłużej. Maggie nie opierała się, bo każdy zachłanny ruch jego języka odpędzał wszelkie myśli i uświadamiał jej, że on także czerpie z tego rozkosz. Twarda jak skała wypukłość, którą czuła przy swoim brzuchu, była wystarczającym dowodem... Kiedy Sam odsunął się, zwlekając tak długo, że widać było, jak niechętnie to robi, Maggie stała po prostu z zamkniętymi oczami i rozedrganym ciałem, oszołomiona pocałunkiem i własną, niespodziewanie intensywną reakcją. Otworzyła oczy i ujrzała jego twarz, pełną niekłamanego zadowolenia. Rozłożył ją na łopatki pocałunkiem i doskonale o tym wiedział. Uśmiechnął się, wskazując na figurkę Amora zawieszoną pod sufitem, jakby to złośliwy syn bogini Wenus ponosił odpowiedzialność za jego szalony wyczyn. Bo nie był to pocałunek, który mówi: ,,wyświadczam ci przysługę’’ – był to pocałunek mówiący: ,,pożądam cię’’.
62
Jeanie London
Maggie bardzo dobrze znała tę różnicę. Nie wiedziała tylko, dlaczego pocałował ją w ten sposób. Nie znała dotąd władczej strony jego osobowości. Nie rozumiała też, skąd w niej samej wzięła się nieprzeparta potrzeba, by przylgnąć do niego i poczuć, jak jego ciepło wypełnia każde zagłębienie jej ciała. Największą zagadką było jednak to, dlaczego ten pocałunek wydawał jej się taki na wskroś... słuszny. – Musimy ustalić pewne zasady, Maggie – powiedział zachrypniętym i niepokojąco pewnym głosem, podczas gdy ona z trudem łapała oddech, nie mówiąc już o tym, by wykrztusić zdanie. – Nie mam absolutnie nic przeciwko badaniom i obserwacji, ale zastosowanie praktyczne też bardzo się przyda. Niezbyt odpowiada mi ten pomysł z fałszywą parą. Chciałbym dać szansę prawdziwej parze. Prawdziwej parze? Zaraz, zaraz, tak nie można! Przecież to jest jej projekt i ona powinna decydować. – Ale... – zaczęła, lecz Sam położył jej palec na ustach. – Pomyśl o Amorze i Psyche. Podniósł wzrok na głupiego, roześmianego amorka na suficie, a Maggie nagle zachwiała się, choć winda wciąż stała bez ruchu. Co miał na myśli? Czyżby chciał wśliznąć się jej do łóżka tej nocy i kochać się z nią w ciemności? – Brak ci pomysłów, jak na nowo rozpalić namiętność w długoletnich związkach, a ja stanowię świetne rozwiązanie. To my jesteśmy w długoletnim związku, a ja nie mam nic przeciwko rozpaleniu namiętności. – Naprawdę? – zdołała wreszcie wydobyć z siebie głos. – Od kiedy? – Od tamtych dożynek. Nie musiał już nic więcej dodawać. Święto dożynek,
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
63
gdy Maggie studiowała na pierwszym roku, był to pełen atrakcji weekend dla uczczenia ostatnich ładnych dni, zanim zimowa zawierucha zapędzi wszystkich do domów. To właśnie wtedy Sam usiłował zmienić ich przyjaźń w coś więcej. Powiedział, że chce... rozpalić namiętność, ale Maggie sądziła wówczas, że to tylko jego kaprys. Od tamtej pory minęło dziesięć lat. – Och – wykrztusiła i poczuła się tak słabo, że gdyby Sam nie przyciskał jej do ściany windy, prawdopodobnie osunęłaby się bezwładnie na podłogę. – Nie ma pośpiechu. – Musnął palcem jej dolną wargę, a Maggie ku własnemu zdziwieniu zadrżała w odpowiedzi. – Spróbujmy po prostu i zobaczymy, co z tego wyniknie. – Uśmiechnął się szerzej. – Na pewno nie będziesz żałować. Wystarczyło spojrzeć w jego rozmarzone szare oczy, by przekonać się, jaką obietnicę kryło to wyznanie. Maggie doszła do wniosku, że powinna była właściwie domyślić się, iż Sam może jej wciąż pragnąć. Ale nie wpadła na to. – Seks wszystko popsuje, Sam. Już nigdy nie będzie tak samo. – Będzie lepiej. Zaufaj mi. Na ustach wciąż czuła wspomnienie pocałunku i po raz pierwszy od czwartej klasy podstawówki Maggie zaczęła wątpić, czy można całkowicie zaufać Samowi. Nic przecież nie wskazywało na to, by w tym mężczyźnie, który wiódł tak spokojne, uporządkowane życie, płynęła tak gorąca krew. A może po prostu nie przyglądała się wystarczająco uważnie?
64
Jeanie London
Nad tym trzeba się było zastanowić... ale nie w chwili, kiedy Sam wpatrywał się w nią uwodzicielsko, oczekując odpowiedzi. Teraz musi zdecydować, czy powinna przekazać ster w jego ręce. Czy on zerwie ich umowę, jeśli Maggie się nie zgodzi? Nie przypuszczała, aby to zrobił, a już na pewno nie wówczas, gdy dostanie to, czego chce. Sam taki nie jest. Tyle razy wyratował ją z opresji, że i tym razem na pewno nie zostawi jej na lodzie. – A jeśli nic z tego nie będzie? – zapytała. – Wychodziliśmy już z gorszych opałów. Temu nie mogła zaprzeczyć. – Ale... – Nie ma pośpiechu, Maggie. Po prostu zobaczmy, co między nami jest. A coś na pewno jest. Coś wspaniałego. – Pogładził jej dolną wargę, a w tej delikatnej pieszczocie kryła się cudowna, zmysłowa obietnica. – Dajmy sobie na to weekend. – Tylko ten weekend? Skinął głową. – I przyrzekasz, że po powrocie nie odbije ci i nie przestaniesz być moim przyjacielem? Chciał się uśmiechnąć, ale powstrzymał się dzielnie, pragnąc dodać jej otuchy. – Przyrzekam. Bez względu na to, co się stanie, nadal będziemy najlepszymi przyjaciółmi. Przyjrzała się uważnie jego twarzy i tym nieznanym jej dotąd, uwodzicielskim oczom, szukając jakiegoś znaku, który wskazywałby, że Sam wycofa się ze swych szalonych planów, jeśli ona wystarczająco mocno się uprze. Niestety, wyglądał niepokojąco stanowczo.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
65
– Dobra – zgodziła się. – Nie będziesz żałować – odparł z uśmiechem. Zamknęła oczy i w duchu wypowiedziała bezgłośne błaganie, by nie był to największy błąd w jej życiu. Najwyraźniej jednak Sam nie uważał tego za błąd, a we wszystkie poprzednie był wtajemniczony. To właśnie dodawało jej otuchy. Kiedy podszedł do tablicy rozdzielczej windy, Maggie poczuła, że wreszcie może trochę swobodniej odetchnąć. Sam otworzył szafkę z telefonem awaryjnym i podniósł słuchawkę. – Wykręć 19 – zaproponowała Maggie. Tę zwariowaną sytuację można chyba było zakwalifikować jako problem, o którym wspominał Dougray. Wystukał cyfry i ktoś musiał natychmiast odebrać telefon, bo Sam od razu zaczął wyjaśniać ich kłopot i odwiesił słuchawkę, zanim jeszcze bijące w oszalałym rytmie serce Maggie zdążyło się uspokoić. – Przyjdą nas uratować? – zapytała, usiłując nadać swemu głosowi swobodne, obojętne brzmienie. – Ten boy hotelowy ma głos jak Scotty ze ,,Star Treka’’. Powiedział, że winda za chwilę ruszy. – Dougray jest nadzorcą do spraw technicznych. – Myślałem, że to boy hotelowy. – Mówi, że jest tutejszą złotą rączką. Sam rzucił jej z ukosa spojrzenie, które wyraźnie mówiło, że nie ma nic dziwnego w tym, iż Maggie, nim jeszcze zdążyła się zarejestrować, już dowiedziała się tyle o jednym z głównych pracowników hotelowych płci męskiej. Zgodnie z obietnicą Dougraya, winda ruszyła niemal
66
Jeanie London
natychmiast. Sam podniósł z podłogi płaszcz i podał go Maggie, przytrzymując przy tym jej dłoń, dopóki nie podniosła ku niemu oczu, napotykając jego pełne obietnicy spojrzenie. – Nie będziesz żałowała, Maggie.
Rozdział czwarty
Winda zawarczała pod stopami Sama, a potem ruszyła i powiozła ich na piąte, najwyższe piętro hotelu. Stojąca obok niego Maggie usiłowała sprawiać wrażenie spokojnej i obojętnej, ale doskonale widział, że zbladła i jest zdenerwowana. Pierś unosiła jej się w przyspieszonym oddechu, zerkała na niego z ukosa, jakby był jakimś straszydłem z horroru, które nagle zmaterializowało się u jej boku. Sam oparł się pokusie, by ją objąć, przytulić i zapewnić, że jej stary przyjaciel wciąż siedzi w mężczyźnie, który właśnie ją pocałował. Na razie nie mógł zdradzić tej tajemnicy. Pragnął najpierw wytrącić ją z równowagi i rozbroić, bo w innym wypadku nie mógłby się nawet zabrać do zdobywania Maggie. W czasie tego weekendu zamierzał postawić wszystko na jedną kartę. Z racji swego wykształcenia i doświadczeń osobistych
68
Jeanie London
Maggie uważała się za autorytet w dziedzinie związków, tak naprawdę jednak nie miała zielonego pojęcia o prawdziwym uczuciu i bliskości. Chociaż Sam nie miał nigdy do czynienia z psychologią, wiedział, że Maggie nie będzie w stanie naprawdę zaangażować się uczuciowo, dopóki nie przyzna, że poświęciła życie naprawianiu cudzych związków, ponieważ nie wierzy, że dobry związek jest możliwy. Sam był świadkiem wydarzeń, które doprowadziły do rozpadu jej rodziny, i nie dziwił go wcale ten brak wiary, a jednak uważał, że nadszedł czas, by zapomniała wreszcie o przeszłości i zajęła się własną przyszłością. Przyszłością, w której było miejsce dla niego. Ale żeby spojrzeć z dystansu na swoje zachowanie, Maggie potrzebowała bodźca. Silnego bodźca. Sam miał okazję dostarczyć go dzięki zaproszeniu do klubu i wspólnej sypialni. Chciał ją uwieść, by skruszyć jej opór i sprawić, że zatraci się w namiętności. I w miłości. Taki był jego plan, który nie miał prawa się nie powieść. Winda stanęła. Drzwi otworzyły się z sykiem. – No to jesteśmy na miejscu – powiedziała Maggie zduszonym głosem. – Teraz w prawo. Apartament 516. Sam poprowadził ją korytarzem i wyjmując klucz z kieszeni, zauważył, że nawet nie spojrzała na stare portrety i lustra w złoconych ramach rozwieszone na ścianie. – To tutaj. Oto Twierdza Wojownika. Sam otworzył szeroko drzwi, a Maggie szybko weszła do środka, lecz zaraz za progiem stanęła jak wryta.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
69
– O kurczę – powiedziała, rozglądając się jak dziecko, które po raz pierwszy znalazło się w domu, gdzie straszy, i nie jest pewne, czy ma wierzyć własnym oczom, a tym bardziej nie wie, jak zareagować – strachem czy fascynacją. Sam zdusił w sobie chichot, bo pamiętał własną, podobną reakcję sprzed zaledwie kilku godzin. – Niezłe, co? Podszedł do szafy w przedpokoju i powiesił płaszcz Maggie na wieszaku. – Tylko nie mów, że będę musiała kąpać się w końskim żłobie. – Nie. Jesteśmy w średniowieczu, ale bez jego niedogodności. – Bogu dzięki. Maggie odgarnęła z twarzy rudozłote kosmyki i zaczęła powoli rozglądać się dookoła. Przy okazji zaprezentowała się Samowi w całej okazałości. Mimo że jej golf i długa, cienka spódnica nie odpowiadały wyobrażeniu Sama o średniowiecznym stroju, ubranie to było miękkie, kobiece i budziło nieprzepartą chęć zaciągnięcia jej na jeden z ogromnych foteli. Oplotłaby go długimi, zgrabnymi nogami, a on usadziłby ją nagą na swych kolanach. Chociaż pewnie najlepiej nadawałaby się do tego kanapa, a raczej coś pomiędzy ławą a sofą, obłożone miękkimi poduszkami i o niskim oparciu, dzięki któremu mógłby położyć się wygodnie i bez przeszkód zająć się odkrywaniem smukłych kształtów Maggie. Twierdza Wojownika? Chyba raczej Sala Tortur Wojownika, bo przecież dopiero co musiał stłumić swoje podniecenie, a jego wyobraźnia zaczynała już na nowo wymykać się spod kontroli.
70
Jeanie London
– I jak ci się podoba? – zapytał, usiłując odpędzić niepożądane myśli. – Niesamowite – odparła. Przechadzała się po apartamencie z błyszczącymi oczami, przystając co chwilę, by dotknąć przykrytego baldachimem krzesła i z podziwem przyjrzeć się suto zdobionym obiciom ściennym, które przedstawiały, jak już zdążył zauważyć Sam, najbardziej akrobatyczne pozycje z Kamasutry. Maggie nic nie powiedziała i szybko przeszła dalej, unikając jego spojrzenia, lecz ta ucieczka ją zdradziła. Sam musiał stłumić uśmiech. Jak na kobietę, której sprawy seksu nie były obce zarówno w życiu prywatnym, jak wtedy, gdy udzielała porad małżeńskich, wydawała się nadmiernie poruszona. Twierdza Wojownika w osobliwy sposób łączyła w sobie dbałość o historyczny szczegół z nowoczesną technologią. Światło padało z kinkietów na ścianach i żelaznych kandelabrów, lecz wszystkie te kopie średniowiecznych urządzeń sterowane były elektrycznymi przełącznikami. Pomieszczenie podzielono strategicznie rozmieszczonymi parawanami. Maggie z wdziękiem przesunęła dłonią po jednym z nich, wyłożonym barwnie zdobionymi płytkami. – Niesamowite – wymamrotała znowu. – W folderze piszą, że apartament nie jest całkowicie wierny realiom średniowiecznym – poinformował Sam. – Mnie to nie przeszkadza. Nie przepadam za słomą na podłodze. – powiedziała. – Bardzo tu jasno, spodziewałam się jakiegoś mrocznego lochu. Twierdza Wojownika mieściła się na najwyższym
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
71
piętrze hotelu i zajmowała siedmiokątne pomieszczenie w zachodniej części budynku. Całą jedną ścianę apartamentu stanowiły zwieńczone łukami okna, które wychodziły na park otaczający wodospady i rzekę Niagara. Szyby pokrywała warstwa szronu, a promienie zimowego słońca przebijały się przez wąskie, kolorowe witraże między oknami, pogrążając pół pokoju w kolorowych refleksach niczym z kalejdoskopu. Maggie podeszła do zbroi rycerskiej pełniącej straż przy ostatnim witrażu i trąciła palcem jasnoczerwone piórko na hełmie. – Kto to jest? Wojownik? Sam stanął obok niej tak blisko, że otarli się o siebie ramionami, a czubek jej głowy niemal dotykał jego brody. Maggie zesztywniała, ale nie odsunęła się. – Też tak pomyślałem – odparł. Bliskość Sama nabrała teraz zupełnie nowego znaczenia i Maggie uśmiechnęła się do niego, jakby chciała potwierdzić tę zmianę. – A ty? Czujesz się już wojownikiem? – Raczej nie. – Odgarnął jej włosy z policzka i ucieszył się, widząc blask w jej zielonych oczach. Wiedział, że jest podekscytowana, ale powinna jeszcze pozbyć się zdenerwowania. – Moja dama spędziła cały dzień w podróży. Na pewno jest zmęczona. – Możliwe, ale jest taka przejęta, że nie czuje zmęczenia. Uśmiechnął się. Już od tak dawna pragnął się do niej zbliżyć, że sam był niezwykle przejęty. – Kiedy ostatnio jadłaś? – Koło trzeciej zrobiłam postój na kawę i batonik.
72
Jeanie London
– A lunch? Pokręciła głową. – Dobrze wiem, że nie jadłaś śniadania. Wzruszyła ramionami. – Hm. Przyglądał jej się w zamyśleniu. Powinna coś zjeść, a on też był głodny, lecz kolacja w jednej z hotelowych restauracji nie była najlepszym pomysłem. Nie chciał się z nikim dzielić Maggie. Nawet z nieznajomymi. Wiedział jednak, że kiedy cały dzień za kierownicą wreszcie da o sobie znać, będzie wykończona. – Ty tu rządzisz, Sam. Co robimy? Zastanawiał się, czy będzie taka uległa także wieczorem, a zwłaszcza wtedy, gdy on zacznie wprowadzać w życie swój plan. Czy potrafi mu się oprzeć? Miał nadzieję, że zdoła na tyle zawrócić jej w głowie, by nie miała na to najmniejszej szansy. Ale dziś, tego pierwszego, najważniejszego wieczoru, Maggie powinna się odprężyć i wypocząć. – Chodź. – Sam wziął ją za rękę i zaprowadził z powrotem do przedpokoju, gdzie wcześniej kazał umieścić jej bagaże. – Gdzie masz swoje przybory toaletowe? – W neseserze – powiedziała, wskazując mniejszą z dwóch walizek stojących na podłodze. – Dlaczego pytasz? – Zaufaj mi. Sam przewiesił sobie jej torbę przez ramię, podczas gdy Maggie wciąż patrzyła na niego z zaciekawieniem. Schylił się, objął ją od tyłu ramionami i uniósł w górę. Przez chwilę zachwiała się niepewnie i zarzuciła mu ramiona na szyję.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
73
– Co ty.... Sam! – krzyknęła, łapiąc z trudem oddech. – Mam cię. Rzeczywiście ją miał. Każdy centymetr jej kształtnego ciała był teraz w jego ramionach. Cienki materiał spódnicy zasłaniał jej zgrabne nogi, ale nie mógł ukryć zarysu długich, gładkich, jędrnych ud. Ani krągłości pośladków, które ocierały się o jego czułe miejsce przy każdym kroku. Ich spojrzenia spotkały się. Sam z wysiłkiem przywołał na twarz uśmiech, który miał jej dodać otuchy, i uniósł Maggie trochę wyżej. – Dokładnie wiem, czego ci trzeba – powiedział. Zmarszczyła brwi, kiedy przeniósł ją przez próg łazienki. – Mam umyć zęby? Chcesz powiedzieć, że mam nieświeży oddech, czy coś? – Czy coś – odparł. Sam przypuszczał, że rycerze i ich damy przed wiekami w najśmielszych snach nie potrafiliby sobie wyobrazić takiej łazienki. W jednym rogu stała wanna tak wielka, że starczyłoby w niej miejsca dla dwóch osób i to nie tylko do kąpieli, w przeciwległym kącie zaś stał imponujący natrysk z dwoma rzędami wysokich pod sam sufit pryszniców. – O kurczę – powiedziała Maggie, a na jej twarzy odmalował się zachwyt. – O takiej właśnie łazience marzę. Będę o niej pamiętać, kiedy mój gospodarz wreszcie zdecyduje się wymienić moją tandetną, porcelanową wannę, z której odłazi emalia. Sam uznał, że jeszcze nie nadszedł czas, by powiedzieć Maggie, że najchętniej połączyłby jej mieszkanie na górze
74
Jeanie London
ze swoim, dzięki czemu powstałby ich wspólny dom, gdzie pewnego dnia mogliby stworzyć rodzinę. – Ale wtedy być może będzie chciał podnieść ci czynsz – powiedział po prostu. Mruknęła coś w odpowiedzi, a Sam zdjął neseser z ramienia i postawił ją na podłodze posuwistym ruchem, tak, że musieli się o siebie otrzeć. Kiedy zsuwała się w dół, jej piersi przylgnęły do jego torsu, a zbliżenie to wywołało gwałtowną reakcję jego ciała, widoczną nawet przez materiał spodni. Maggie natychmiast podniosła wzrok i spojrzała na niego. W jej oczach odmalowało się zdziwienie, ale szybko doszła do siebie i przybrała obojętny wyraz twarzy. – Mam nadzieję, że tego nie zrobi. Przecież wie, że spłata pożyczki mnie dobija. – Możliwe więc, że będzie chciał czegoś w zamian. – A cóż takiego mogłabym mu dać? Chociaż mówiła żartobliwym tonem, głos jej drżał i brakowało tchu. Sam znacząco przesunął dłonią po jej plecach. – Mieszkasz z nim już od dawna. Na pewno coś wymyślisz. – Jakoś nic mi nie przychodzi do głowy. – Odsunęła się z cichym śmiechem, najwyraźniej próbując odzyskać równowagę. – Więc czego mi trzeba, twoim zdaniem? – zapytała. – Powinnaś wziąć kąpiel albo prysznic. – Widząc jej zaniepokojenie, natychmiast dodał: – Sama. Pomyślałem, że pewnie będziesz chciała się odprężyć po podróży. – Och. – Zerknęła na wannę. – Świetny pomysł.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
75
– To co wybierasz? Maggie przez chwilę wahała się, patrząc to na wannę, to na prysznic. – Nie mam cierpliwości czekać, aż ta wanna się napełni – stwierdziła w końcu. – W takim razie zamówię wszystko do pokoju. Spędzimy wieczór tutaj. – W porządku. Na krawędzi wanny i na toaletce poustawiane były grube, okrągłe świece w świecznikach także stylizowanych na średniowieczne. Po krótkich poszukiwaniach w jednej z szuflad znaleźli zapalniczkę. Sam zajął się zapaleniem świec. – Jeśli ten prysznic mnie nie odpręży, to chyba już nic mi nie pomoże. Sam znał wiele technik relaksacyjnych, które mógłby zastosować dla osiągnięcia tego celu, lecz wszystkie polegały na wędrówce dłoni po nagiej skórze. – Na co masz apetyt? – zapytał, wciąż jeszcze z nadzieją w głosie. – Na nic w szczególności – odparła Maggie, złapała swój neseser i zaczęła go rozpakowywać, a Sam odniósł nieodparte wrażenie, że zgodziłaby się zjeść cokolwiek, byle tylko jak najszybciej wyszedł z łazienki. – Zamów, co chcesz. Z jej odpowiedzi wywnioskował, że nie jest gotowa na to, czego on by chciał. – Nie musisz się spieszyć. Odpręż się. Zawołaj mnie, jeśli będziesz czegoś potrzebowała. Maggie znieruchomiała na chwilę i spojrzała na niego, trzymając w ręku kosmetyczkę, którą właśnie wyjęła z torby. Na jej usta powoli wypłynął uśmiech.
76
Jeanie London
– Pomożesz mi umyć plecy, tak? Chwila naładowana była zmysłowością, a Sam rzeczywiście niczego bardziej nie pragnął. Wytrzymał jej spojrzenie, po czym złożył dworski ukłon. – Jeśli takie jest życzenie jaśnie pani. Zaśmiała się, a on wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Zamówił lekkie potrawy, które, jak sądził, powinny przypaść Maggie do gustu po całym dniu spędzonym w samochodzie, a potem zaczął niespokojnie krążyć po pokoju. Kiedy z łazienki dobiegł szum wody, do głowy zaczęły mu napływać obrazy nagiej Maggie ze spiętymi u góry rudozłotymi włosami, wchodzącej pod ten niezwykły prysznic. Teraz mogło go uratować tylko jakieś zajęcie. Ze świeżym zapałem zabrał się do zapalania świec w sypialni i postanowił nie otwierać czekającej tam na nich butelki szampana. Nie byłby w stanie zanieść Maggie kieliszka do łazienki, nie wchodząc z nią pod prysznic, więc zamiast tego poszedł do przedpokoju. Rozpiął pokrowiec na ubranie i wygładził jego zawartość. Potem zaniósł walizkę do sypialni i zostawił ją tam, nie otwierając. Przebrał się w dżinsy i bluzę, bardziej ze względu na dobroczynną obcisłość dżinsu, niż dlatego, że chciał uwolnić się z garnituru, i znowu zaczął kręcić się po apartamencie w poszukiwaniu czegoś, co odciągnęłoby jego myśli od szumu wody tryskającej z pryszniców i pięknego, śliskiego od wody i mydlin, ciała Maggie. – Sam? – dobiegło go wołanie. Resztki solennego postanowienia, by uwodzić Maggie powoli, całkowicie legły w gruzach.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
77
Puk-puk. Pukanie doszło do uszu Maggie poprzez chlupot gorących strumieni wody, które wypłukały już z niej całe napięcie, lecz także kompletnie pozbawiły sił. – Cholera jasna! – zaklęła i cofnęła się z powrotem w kłęby pary. Głupie drzwi kabiny z jakiegoś powodu zacięły się i uwięziły ją w środku. Próbowała już otworzyć je wszelkimi sposobami, nie chcąc wzywać na pomoc Sama – tego przepełnionego żądzą nieznajomego, który czaił się za drzwiami łazienki. Ale cholerny zamek popsuł się na amen, a jej skóra była już tak pomarszczona od wody, że przypominała suszoną śliwkę. Mogła oczywiście zakręcić wodę, ale nie miała ochoty przemarznąć na kość. – SOS! – krzyknęła. Patrzyła, jak drzwi łazienki otwierają się dziwnie powoli, jakby w zwolnionym tempie, co przypomniało jej scenę ze ,,Strefy mroku’’. Serce Maggie zabiło mocno, lecz nie była pewna, czy spowodowała to gorąca woda, czy też przypływ adrenaliny. Zresztą nie miało to znaczenia. Maggie wiedziała jedno – nigdy w życiu nie czuła się tak bezbronna. – Jaśnie pani wzywała? – zapytał Sam ostrożnie zza wpół otwartych drzwi. – Drzwi się zacięły. Nie mogę wyjść spod prysznica. Maggie miotała się z jednej strony kabiny na drugą, usiłując stanąć tak, by nie sprawiać wrażenia, że się go boi, a jednocześnie zachować godność. A właściwie resztki godności. Z drugiej jednak strony, gdyby teraz Sam zobaczył ją po raz pierwszy odzianą tylko w kłęby pary, lody
78
Jeanie London
z pewnością zostałyby przełamane. Skoro już zgodziła się włączyć seks do ich znajomości, to mogliby zacząć z rozmachem. Może przestałaby się w końcu czuć tak strasznie spięta, gdyby już raz na zawsze uporali się z kwestią ubrania, prawda? Nie patrząc na nią, Sam szarpnął klamką od drzwi kabiny. – Rzeczywiście, zacięły się – oznajmił. Przez zaparowaną szybę widziała, że się uśmiechnął. Właściwie można by pomyśleć, że to on celowo popsuł te drzwi. Był to oczywiście niedorzeczny pomysł, bo przecież skąd miałby wiedzieć, że Maggie wybierze właśnie prysznic, a nie kąpiel w wannie? – Dasz radę otworzyć? Podniósł na nią wzrok, omiatając najpierw spojrzeniem ją całą od stóp do głowy. Jego gołębie oczy pociemniały, a ona zadrżała na całym ciele. Zmusiła się, by zachować dumną pozę, z rozpaczliwą nadzieją, że kłęby pary i strumienie wody stanowią pewnego rodzaju osłonę przed jego spojrzeniem. – Proszę, pospiesz się. Woda robi się zimna. Chociaż wydawało się to nieprawdopodobne w hotelu, temperatura wody rzeczywiście zaczęła spadać. – Zakręć ją. – Nie mogę. Sam znowu spojrzał w dół. – Obiecałbym ci, że nie będę patrzeć, ale wiem, że nie mógłbym tej obietnicy dotrzymać. Podałbym ci ręcznik, ale... – wskazał palcem górną krawędź kabiny, która sięgała do sufitu. – Sam! – Z trudem powstrzymała się, by nie walnąć
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
79
dłonią w szybę, ale tylko dlatego, że gdyby ją stłukła, pokazałaby się Samowi w całej okazałości. – Musisz otworzyć te drzwi. Umrę tutaj, zanim zjawi się obsługa. Już sama myśl o tym, że miałaby wykręcić numer 19 i stanąć teraz twarzą w twarz z Dougrayem, przyprawiła ją o palpitacje. Myśl ta najwidoczniej otrzeźwiła także Sama. Potrząsnął głową, zamrugał jak ktoś, kto usiłuje zebrać myśli, i zrobił w tył zwrot. – Poszukam czegoś, czym można rozkręcić tę klamkę. Maggie oddychała głęboko, usiłując odzyskać jakie takie panowanie nad swoimi zszarganymi nerwami. Pod spojrzeniem Sama czuła się niewiarygodnie bezbronna i absolutnie naga, gdy stał obok, całkowicie ubrany. Było to jednak podniecające doznanie, które sprawiło, że rozleniwiona krew zaczęła szybciej krążyć w jej żyłach. Nie mogła zaprzeczyć, że uznanie, które dostrzegła w jego spojrzeniu, mile ją połechtało; nie mogła powstrzymać lekkiego przypływu kobiecej dumy, widząc, że tak na niego działa. Kobieca duma nie zdołała jednak całkowicie wynagrodzić jej tego, że musi stać nago pod prysznicem, podczas gdy on próbuje nożyczkami rozmontować klamkę. – Boże... ta woda jest lodowata. Zęby zaczęły jej szczękać i Maggie miała nadzieję, że Sam nie słyszy tego idiotycznego dźwięku. – To ją zakręć. – Nie... nie mogę. – Woda stanowiła wprawdzie cieniutką i lodowatą zasłonę, ale za to jedyną, jaką Maggie miała.
80
Jeanie London
– Jezu, Maggie! No dobra, już ją prawie mam. – Zmełł w ustach przekleństwo, zmagając się z nożyczkami, gdy klamka wreszcie rozpadła mu się w rękach. – Gotowe. Klamka po jej stronie wypadła i z brzękiem potoczyła się po posadzce kabiny. – Zakręć wodę, i to już – powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu i szybko wyszedł z łazienki, z łoskotem ciskając na toaletkę nożyczki i zewnętrzną część klamki. Maggie wypełniła jego polecenie, zbyt zmarznięta, by zdobyć się jeszcze na dumę. Trzęsła się tak gwałtownie, że ledwo mogła ustać na nogach. Sam wrócił po chwili i stanął w drzwiach, rozpościerając przed nią ręcznik kąpielowy. – Nie będę patrzył – obiecał. Zgodnie z przyrzeczeniem odwrócił oczy, kiedy podeszła do ręcznika, ale nie pozwolił jej się nim owinąć, tylko pogonił ją po wyłożonej kafelkami podłodze w stronę toalety. – Siadaj tu. – Położył jej dłoń na ramieniu i stanowczym ruchem usadził ją na klapie sedesu, a następnie zdjął ręczniki z pobliskiego wieszaka. Potem dość władczym ruchem, jak wydawało się Maggie, ułożył jej jeden na kolanach, a drugim otulił jej ramiona. Zęby wciąż szczękały jej dziko, udaremniając wszelką próbę sprzeciwu, a kiedy zarzucił jej kolejny ręcznik na głowę, dalszy opór był już niemożliwy. – No już, cicho. Takie sine usta zupełnie nie pasują ci do koloru włosów. Teraz owiń sobie głowę. Maggie zrobiła to drżącymi rękami. Na twarzy Sama
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
81
pojawił się surowy grymas, nie wiedziała jednak, czy gniewało go to, że tak głupio tkwiła pod zimnym prysznicem, czy to, że w ogóle została tam uwięziona. Teraz Maggie wiedziała tylko, że jest przemarznięta na kość, i nie usiłowała nawet opierać się, kiedy Sam zaczął zamaszystymi ruchami wycierać jej nogi. Nie była pewna, kiedy dokładnie to się stało – pewnie mniej więcej wtedy, gdy zęby przestały szczękać jej jak potrząsane w kubku kości do gry – lecz nagle uświadomiła sobie, że czuje dotyk jego dłoni na swej skórze. Sam ukląkł na podłodze, oparł sobie jej stopy na kolanach i zaczął rozcierać to jedną, to drugą silnymi, energicznymi ruchami mającymi ją rozgrzać. Poskutkowało. Poczuła, że zalewa ją fala ciepła, a gdy silnymi palcami objął jej nogę w kostce i przeniósł jej stopę wyżej, na swoje udo, cały chłód zniknął bez śladu. Sam przesunął ręcznik wyżej. Jego dłonie wędrowały z tyłu po jej łydce, pod kolanem, aż do czułego miejsca na tylnej stronie ud. Maggie westchnęła. Sam natychmiast rozpoznał zachodzącą w niej przemianę. Schylił powoli głowę, musnął wargami palce jej stóp i wciąż patrząc w jej oczy, wsunął między nie język. Maggie wpatrywała się w niego, nie mogąc oderwać wzroku od jego oczu, nie pojmując, dlaczego jego dotyk jest tak przejmujący, a jej reakcja tak silna. – Od dawna cię pragnę. Ty też mnie pragniesz. Musiałaby skłamać, gdyby temu zaprzeczyła, zwłaszcza że w odpowiedzi na jego dotyk jej łydka pokryła się gęsią skórką.
82
Jeanie London
– Po prostu lepiej niż ja potrafisz to ukryć. Ale nie ma przed czym uciekać. Nie przede mną. Nie teraz. Możliwe. W tej chwili jednak Maggie była pewna tylko jednej rzeczy – jej Sam zniknął. T e n mężczyzna dokładnie wiedział, jak się z nią obchodzić; nie pytając o pozwolenie, zmysłowo pieścił jej stopy, powoli i umiejętnie biorąc do ust każdy palec po kolei. Zaczął posuwać się dalej. Polizał wierzch jej stopy, przesunął wargami po kostce i obsypał pocałunkami łydki, przenosząc usta od jednej do drugiej niczym w jakiejś seksownej grze. Czy powinna go powstrzymać? Pragnął odkryć ten wymiar ich związku już od dawna. Maggie wiedziała z doświadczenia, że jej pacjenci często wyolbrzymiali swe pragnienia tylko dlatego, że przez długi czas nie mogli ich spełnić. Czy nie byłoby najrozsądniej pójść teraz na całość i w ten sposób sprawić, że wybije ją sobie wreszcie z głowy? Albo że ona wybije sobie z głowy jego? To tylko jeden weekend. Każdy krok dalej oznaczałby zagrożenie dla ich przyjaźni, a Sam obiecał, że nie będzie robił głupstw, kiedy wrócą do domu. Nie zaryzykowałby tego, co ich łączy, upierając się przy związku, którego nie będzie miała ochoty podtrzymywać. Nagle jego usta napotkały czułe miejsce pod jej kolanem, aż ciałem Maggie wstrząsnął gwałtowny dreszcz w odpowiedzi na tę wilgotną pieszczotę jego warg i zachłannego, gorącego języka. Sam zdecydowanie ją pociągał. Kiedy ich baśniowy weekend dobiegnie końca, wrócą do domu, on włoży
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
83
okulary i znowu stanie się jej najlepszym przyjacielem, a obojgu zostaną tylko cudowne wspomnienia. I oboje będą seksualnie spełnieni. Przecież to tylko weekend, na litość boską!
Rozdział piąty
Natarczywe pukanie przywróciło Sama do rzeczywistości. Hm, rzeczywistość była lepsza niż wszystkie jego dotychczasowe fantazje, bo właśnie odkrywał niezbadane dotąd obszary kolan Maggie i planował już wędrówkę ku nęcącej krawędzi ręcznika kąpielowego. Z ust dziewczyny wydobywały się ciche westchnienia i były to jedyne dźwięki, jakie teraz pragnął słyszeć. Pukanie jednak nie ustawało, a jego natarczywość uświadomiła Samowi, że to obsługa hotelowa. Jeżeli nie otworzy, kelner zorientuje się, w czym rzecz, i pójdzie sobie. Dlaczego nie wpadł na to, żeby wywiesić tabliczkę z napisem ,,Nie przeszkadzać’’? – Co to? – zapytała Maggie głosem ochrypłym z pożądania, szeptem, jakiego nigdy u niej nie słyszał, lecz słuchał z rozkoszą. Sam nie był pewien, czy potężna erekcja nie uniemożliwi mu dźwignięcie się do góry. Położył dłonie na udach Maggie i ostrożnie spróbował.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
85
– To ktoś z obsługi – powiedział, dostrzegając konsternację dziewczyny. Wyszedł z łazienki na sztywnych nogach, przeklinając kelnera i siebie za to, że tak bezmyślnie złożył zamówienie. Ile lat czekał, żeby móc wydobyć z Maggie westchnienia rozkoszy? Na pewno zbyt wiele, żeby teraz coś tak błahego jak posiłek miało go od niej odciągnąć. Porwał marynarkę z oparcia krzesła i narzucił ją na siebie, żeby ukryć erekcję. Z ponurą miną otworzył drzwi. Nie zdążył nawet burknąć barczystemu, łysiejącemu kelnerowi, żeby zostawił im to cholerne jedzenie, bo ten natychmiast władował się z wózkiem do pokoju, niemal przewracając Sama. – Panie Masters – powiedział tubalnym głosem. – Pańskie jedzenie zaraz się upodobni do kawałka tektury, jeśli każe mi pan dłużej czekać na korytarzu. Sam zamrugał z niedowierzaniem. Czyżby kelner robił mu wymówki? Nie patrząc nawet na Sama, mężczyzna ustawił nakryty płóciennym obrusem wózek przy dębowym stole w rogu pokoju. Uchylił pokrywę srebrnej patery, z uznaniem powąchał zawartość i dopiero wtedy łaskawie zwrócił się do Sama. – Na imię mi Bruno, jestem głównym kucharzem i kierownikiem restauracji. Będę odpowiadać za państwa jadłospis podczas waszego pobytu w pensjonacie ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’. Chciałbym omówić preferencje pana i pani James. Sam mechanicznie uścisnął wyciągniętą dłoń mężczyzny, nie mając pewności, czy to pulsowanie w kroczu,
86
Jeanie London
czy też zupełnie nieoczekiwane zachowanie kelnera sprawiło, że miał całkowity zamęt w głowie. – Z waszego zamówienia wnoszę, że pan i pańska dama lubicie owoce morza, kuchnię włoską, no i desery, rzecz jasna. Mój sernik z malinami przysporzył mi niemałej sławy. Ludzie zjeżdżają się z najdalszych stron, żeby go spróbować. Musi mi pan powiedzieć, co pan o nim sądzi. Pan i pańska dama. Tak, to właśnie była Maggie – jego dama. Ale tylko przez weekend, który przecież nie będzie trwał wiecznie, podczas gdy kierownik restauracji marnował właśnie cenne sekundy. Ciekawe, od kiedy kierownicy restauracji robią za kelnerów? Sam nie miał zamiaru pytać. Pragnął tylko, żeby facet zrobił w tył zwrot i wymaszerował, a on mógłby wtedy wrócić do Maggie. Zanim z jej twarzy zniknie pożądanie. Zanim zrobi coś głupiego, na przykład ubierze się. Na nieszczęście Bruno najwyraźniej uparł się, żeby wybadać apetyt Sama. A Sam nie miał teraz apetytu na nic, z wyjątkiem kobiety, która czekała na niego za ścianą. – Co pan powie na bardziej obfite menu? – zapytał Bruno. – Jada pan duże porcje mięsa? – Ee... tak. Jadam. – A pani James? – Ona lubi warzywa. – To świetnie – rozpromienił się Bruno. – Ostatnio eksperymentuję z kuchnią orientalną i przyrządzam wyśmienity sos imbirowo-sojowy do chińskich warzyw z krewetkami. Squisito! – Cmoknął w palce i westchnął dramatycznie. – Czy pańska dama lubi chińszczyznę?
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
87
Jego dama. – Owszem, lubi. Ja też. – To dobrze. Na śniadanie podać jajka? Jakieś owoce? – Uchylił pokrywę platery, pokazując cienkie plasterki cytryny, którymi udekorowane było danie z krewetek. – O tej porze roku jedynymi owocami godnymi tego miana są jabłka, które sprowadziłem z sadów w okolicy Poughkeepsie, borówki i cytrusy ze środkowej Florydy. Tam już mają zimę za sobą i owoce są słodziuteńkie. Sam usłyszał dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi – to pewnie Maggie przeszła do sypialni. – Jajka mogą być. Owoce mogą być. – Odsunął się trochę od wózka, z nadzieją że zwabi Bruna w kierunku drzwi. – Ale moja dama nie jada śniadania – dodał Sam, delektując się własnymi słowami. Krzaczaste brwi Bruna uniosły się wysoko, do miejsca, gdzie powinny zaczynać się włosy, gdyby nie to, że ich linia cofnęła się aż za uszy. – Nie jada śniadania? W ogóle? – zapytał z przerażeniem. – Pije tylko kawę. – Oczywiście espresso, jak sądzę? – Faktycznie, espresso. Proszę tylko dopilnować, żeby była czarna jak atrament i mocna jak paliwo odrzutowca. I nie w żadnym naparstku, ale w dużych ilościach. – Dobrze. Dobrze. Najwyraźniej dzięki tej ostatniej rewelacji Maggie urosła nieco w oczach Bruna. Sam poszedł do przedpokoju, odsunął na bok foldery reklamowe pensjonatu i wziął z biurka menu hotelowe. Przez chwilę zastanawiał
88
Jeanie London
się, czy w szufladzie jest Biblia, tak jak w każdym hotelu. Chyba nie zostawiliby jej w sypialni? – Odwiedzimy pańską restaurację, kiedy już się tu zainstalujemy – powiedział. – Na razie będziemy zamawiać do pokoju. A więc macie tu pizzę. Ona jada z pieczarkami, a ja z pepperoni i kiełbasą. Uwielbia też sałatki. Aha, jeszcze naleśniki z waflami. Nie na śniadanie, na kolację. I jeszcze jajka. Lubi tosty z jajecznicą, serem i z dżemem winogronowym – wyliczał nerwowo znane mu kulinarne zachcianki Maggie, po to, by wreszcie skłonić Bruna do wyjścia. – Czy można zamówić śniadanie na kolację? – Dla pana i pani James zrobimy wszystko – oznajmił wielkodusznie kucharz, odchodząc od wózka, żeby zajrzeć do menu. To już było coś. – A co z deserem? – Bruno oglądał kartę dań, którą trzymał przed nim Sam. – Jest oczywiście sernik, ale może być też murzynek. A może jabłecznik? Albo tiramisu? – Jak najbardziej. Ona lubi też biszkopt. – Cudownie. Mam przepis na wyborny biszkopt z borówkami. Pani James lubi borówki, rzecz jasna? – Oczywiście. – Sam nie był tego do końca pewien, ale postanowił nie przejmować się tym teraz. Położył dłoń na muskularnym ramieniu kucharza i tak nim pokierował, że obaj stanęli twarzą do drzwi. – Wydaje mi się, że niczego pan nie pominął. Nie zdawałem sobie sprawy, że w tym klubie jest pięciogwiazdkowa restauracja. – Niech pan koniecznie wspomni o tym kierowniczce. Powinna kazać tym z marketingu, żeby lepiej nas promo-
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
89
wali. – Bruno mrugnął chytrze. – Obiecuję, że czeka pana za to kulinarna nagroda. – W brzuchu mi burczy na samą myśl o tym. Sam zerknął w stronę sypialni, skąd znowu dobiegło trzaśnięcie drzwi. Bruno spojrzał w tym samym kierunku i oczy nagle rozszerzyły mu się, jakby wreszcie zrozumiał, że przeszkadza. Nie protestował więc, kiedy Sam otworzył drzwi. Nagle jednak przystanął w pół kroku i obrócił się na pięcie. – Czy pan albo pani James jesteście uczuleni na jakąś potrawę? – zapytał z przejęciem. – Nie, żadne z nas nie ma alergii. – Dobrze. Dobrze. Kucharz musi wiedzieć takie rzeczy. W mojej kuchni stosuję wiele rzadkich ziół i przypraw. Zawsze podaję je też do posiłku, żeby goście mogli doprawiać potrawy według uznania. – Doprawdy, myśli pan o wszystkim. – Staram się... Tu wypowiedź Bruna została gwałtownie przerwana, ponieważ Sam zamknął mu drzwi przed nosem. – Jezu – mruknął. Odczekał, aż Bruno oddali się korytarzem i wywiesił tabliczkę z napisem ,,Nie przeszkadzać’’. – Sam, kto to był? Głos Maggie dobiegł z sypialni, ale nie był to już ten ochrypły, przytłumiony od namiętności szept, który wciąż brzmiał mu w uszach. Rozczarowany, westchnął ciężko. – Kucharz z piekła rodem. Wtoczył wózek z jedzeniem do sypialni. Widok
90
Jeanie London
sprawił, że całe rozczarowanie Sama wyparowało w jednej chwili. Ujrzał bowiem Maggie, jakiej nigdy przedtem nie widział. Owszem, była ubrana, ale tylko w kawałek zwiewnego jedwabiu barwy brzoskwini. Materiał miękko opływał jej kształty, a był tak jasny, że niemal zlewał się z kolorem jej skóry i tak przezroczysty, że w migotliwym blasku świec widać było każdą krągłość jej ciała. Pod spodem nie miała na sobie nic. Krew spłynęła mu zawrotną falą z głowy w kierunku krocza. Chociaż przedtem Samowi zdawało się, że cierpi katusze, były one niczym w porównaniu z dzikim pożądaniem, które odczuwał w tej chwili. Już przecież posmakował słodyczy jej skóry. I ten smak tylko zaostrzył jego apetyt. Napawał się widokiem jej pociemniałych od wilgoci włosów, opadających na uroczy kark, jędrne piersi i sutki, które przeświecały ciemnymi plamkami przez niewidzialną niemal tkaninę. Dostrzegł wcięcie jej talii i zaokrąglenie bioder, lecz całkowicie pozbawił go zmysłów ciemny zarys w miejscu złączenia ud. Gdyby w tej chwili nastąpił krach na giełdzie, nic by go to nie obchodziło. Stanąłby w obliczu ruiny finansowej z jej obrazem wyrytym pod powiekami i z myślą, że nie ma na świecie piękniejszej od niej kobiety. Jego wzrok wędrował dalej w dół, po smukłych udach, kształtnych łydkach i szczupłych kostkach aż ku palcom stóp z pomalowanymi na brzoskwiniowo paznokciami, które wyłaniały się spod piór, którymi suto ozdobione były jej pantofelki. – No, no, patrzcie tylko. Cóż za... wykwintne pantofel-
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
91
ki – zdołał wreszcie wykrztusić. – Czy te z Gumisiami nosiłaś po to, żeby mi zrobić przyjemność? Nakładasz je tylko przy mnie? – Nie! – Pokręciła stopą, żeby mógł dobrze przyjrzeć się pantofelkowi na malutkim obcasie. – Nałożyłam je, bo tylko to znalazłam w swojej walizce. Wygląda na to, że wszystko, co spakowałam, po prostu zniknęło. – Zginęły ci ubrania? – Tylko piżama, szlafrok i ciuchy do noszenia po domu. Ubrania wyjściowe zostały. – Zmarszczyła brwi. – Sam, czy to ty zabrałeś moje rzeczy i zamieniłeś na... na to coś? Rozłożyła ręce, ukazując mu zapierający dech w piersiach widok swych smukłych kształtów pod przezroczystą tkaniną. Chciał zaprzeczyć, ale głos uwiązł mu w gardle, więc potrząsnął tylko głową. Nie grzebał jej w bagażach, ale nie martwiło go zbytnio, że ktoś inny to zrobił. Zmrużyła podejrzliwie oczy. – Jeśli nie ty, to kto? Przecież nie boy hotelowy. Sam wzruszył ramionami, chociaż też nie uważał, że to możliwe. Za grzebanie w walizkach gości pensjonat ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ mógłby odpowiedzieć w sądzie. – Jeśli nie zrobił tego Dougray, kiedy wnosił tu moje bagaże, to mogła być tylko Lyn. – W jej głosie pojawiła się irytacja. – Jestem tego pewna. Wiedziała, że muszę jeszcze dzisiaj o świcie odbyć sesję z Angie i Raymondem, bo on cały tydzień był w podróży służbowej. Zdziwiłam się, że tak wcześnie przyszła do pracy, ale powiedziała, że chce wcześniej zamknąć gabinet. – Zabrałaś bagaże do gabinetu?
92
Jeanie London
– Nie, ale mogła wyjąć kluczyki do samochodu z mojego schowka dla personelu. – Skrzyżowała ramiona na piersi, skutecznie zasłaniając cały widok. – Nie patrz tak na mnie, Sam. Lyn jest moją przyjaciółką. To ona poradziła mi, żebym zaprosiła ciebie, ale uznała, że pomysł z obserwacją jest kiepski. Powiedziała, że najlepsza będzie praktyka. – Będę musiał jej podziękować, kiedy wrócimy. – Sam – burknęła – gdybym cię nie znała, mogłabym pomyśleć, że to było ukartowane. Nie uwierzysz, co ona mi tam napakowała. To jest jeszcze najskromniejsze. Chociaż bardzo się starał, nie był w stanie skupić całej uwagi na jej zagniewanej twarzy. Znowu omiótł wzrokiem jej zachwycającą postać. – Maggie, ja wcale nie narzekam, uwierz mi. – Sam! – uniosła wyzywająco brodę. Widząc jednak niepewność w jej oczach, Sam domyślił się, że wspomnienie pieszczot w łazience nie daje jej spokoju. – To są bardzo seksowne pantofelki. I ty jesteś seksowna, cokolwiek nałożysz – pantofle z Gumisiami, czy to. Czy zupełnie nic. Niemal wyrzuciłem za drzwi kierownika restauracji, żeby do ciebie wrócić. Bałem się, że zmienisz zdanie i uznasz, że nic z tego nie wyjdzie. Kiedy Maggie otworzyła oczy, nie było już w nich zwątpienia. Powiódł palcem po jej policzku, a potem wokół ucha. Zadrżała. – Lubię, kiedy reagujesz na mój dotyk – powiedział. – Na razie za mało cię dotykałem. Muszę cię jeszcze sporo pouwodzić, Maggie. Kształtne różowe usta wygięły się w uśmiechu.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
93
– Nie musisz mnie uwodzić. Przyrzekłam przecież, że poświęcę ci całą swoją uwagę podczas tego weekendu, pamiętasz? – Pamiętam. Ale zaufaj mi. Muszę cię uwieść, a ty obiecałaś, że pozwolisz dojść do głosu naturze, pamiętasz? – Pamiętam. Zaczerpnęła gwałtownie tchu. Stwardniałe sutki zarysowały się ostrymi wzgórkami pod cieniutką tkaniną. Sam stłumił w sobie jęk. Opuścił rękę i ujął jej pierś, rozkoszując się jej ciężarem i tym, jak doskonale mieściła mu się w dłoni, jakby dla niej specjalnie została stworzona. Przesunął kciukiem po jej sutku, a krew wzburzyła się w nim tak bardzo, że aż zakręciło mu się w głowie. Czy naprawdę sądził, że zdoła się opanować w obliczu takiej pokusy? Odpowiedzią na to pytanie było zaskoczenie na twarzy Maggie. Najwyraźniej zdziwiło ją jej własne podniecenie. Reagowała tak naturalnie. Zawsze podejrzewał, że Maggie jest namiętną kobietą, z tej prostej przyczyny, że nigdy nie robiła nic połowicznie. Podchodziła do wszystkiego bardzo emocjonalnie. Lojalna, uczuciowa i bardzo żywiołowa, potrafiła cieszyć się każdą chwilą, ale jednocześnie była podatna na ciosy, jakie przynosiło życie. Była także niesłychanie spontaniczna. Przez te wszystkie lata nieraz wpędzała go w niezłe tarapaty dzięki swoim ,,genialnym’’ pomysłom. Jak wtedy, gdy przez całą noc kazała mu wpychać prezerwatywy do paczek, które uniwersytet rozdawał na powitanie studentom pierwszego roku. Pomysł promowania bezpiecznego seksu nie spodobał
94
Jeanie London
się zbytnio władzom uczelni, w przeciwieństwie do studentów. Sam też oberwał za swój udział w tym przedsięwzięciu, ale nawet reprymenda dziekana nie osłabiła jego pragnienia, by jedną z tych prezerwatyw wykorzystać z Maggie. Teraz wciąż pragnął tego samego. Najpierw jednak musi udowodnić, że są dla siebie stworzeni, i to nie na jeden weekend, lecz na zawsze. Zmusił się, żeby zdjąć rękę z jej piersi. – A teraz, jaśnie pani, czas zaspokoić inne apetyty – powiedział i ruszył w kierunku wózka z jedzeniem ustawionego przy łóżku. – Czy to będzie piknik w łóżku? – Tak. Wydaje mi się, że to najlepszy pomysł. – Masz rację. Umieram z głodu. – Zrzuciwszy pantofelki, wdrapała się na łóżko i usiadła z podwiniętymi nogami. – To łóżko jest niesamowite. – Rzeczywiście. Łoże ustawione było tak wysoko, że prowadziły do niego z obu stron drewniane schodki. Na olbrzymim materacu leżała gruba kołdra, a bogato zdobione haftem zasłony w odcieniu złota i ochry były odsunięte i złotymi sznurami przywiązane do czterech słupów w rogach łóżka. Sam wyobraził sobie, że zaciąga te zasłony, zamykając Maggie w środku, niczym w pułapce. Podczas gdy Sam nalewał szampana, Maggie odsłoniła czekającą ich ucztę – koktajl z krewetek, sałatkę imbirowo-owocową i, na przystawkę, bułeczki o smaku pizzy nadziewane pepperoni, pieczarkami i włoskimi serami. – Szef kuchni używa dużo przypraw – wyjaśnił Sam,
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
95
wskazując na miseczkę, w której tkwiła malutka łyżeczka. – Zwykle podaje je też do posiłku, żeby goście mogli doprawiać potrawy według uznania. – Zapobiegliwy. – Zanurzyła czubek palca w miseczce i dotknęła go językiem, podczas gdy Sam patrzył na nią, urzeczony. – Bardzo smaczne. Myślę, że to do sałatki owocowej. Nie jesteś głodny? – Jadłem w samolocie. Było to kłamstwo. Sam usiadł za nią, oparty plecami o ramę łóżka w taki sposób, że Maggie znalazła się między jego kolanami wystarczająco blisko, by mógł jej dotknąć, a jednocześnie, by miała także dostęp do jedzenia. Nadal cierpiał męki pożądania. – Powiedz mi, Sam, czy do któregoś z twoich związków wkradła się nuda? Nie miał specjalnie ochoty rozprawiać o monotonii w łóżku albo o swoich byłych związkach, ale usłyszał, że Maggie przybrała swój ton doradcy małżeńskiego. Będzie powtarzać to pytanie, dopóki nie dowie się tego, czego chce, a Sam miał już za mało sprawnych szarych komórek, żeby w inteligentny sposób wymigać się od odpowiedzi. Musiał też przyznać, że myślenie o byłych dziewczynach pomaga mu nieco odwrócić uwagę od krągłych pośladków, usadowionych między jego udami. – Z Marą o żadnej nudzie nie było mowy – powiedział. – Ha! Wiedziałam, że tylko udawała. – Maggie odchyliła się, żeby rzucić mu triumfalne spojrzenie. – Twoi rodzice myśleli, że jest grzeczną dziewczynką, ale ja się na niej poznałam. Sam stłumił uśmiech. Mara była ładną, lubianą przez wszystkich dziewczyną o rudych włosach, które Maggie
96
Jeanie London
uznała za godne miana kasztanowatych, w przeciwieństwie do jej własnych, o bladorudym odcieniu. – Nie lubiłaś jej. – Dlaczego tak sądzisz? – Unikając jego wzroku, usadowiła się znowu między jego nogami. – Przejrzałem już twój niewinny wybieg. Dlaczego jej nie lubiłaś? – Jaki wybieg? – Odpowiedz. To ty poruszyłaś ten temat. – Nie wiem, czy pamiętasz, że jestem terapeutą na wyjeździe naukowym. – Odpowiedz. Maggie pokręciła głową, a włosy rozsypały jej się na ramiona. Sam zebrał je w dłoni i lekko pociągnął. – No już dobrze. Ona się czuła zagrożona. Powiedzmy, że przy każdej okazji przypominała mi, żebym się trzymała od ciebie z daleka. Sam zmarszczył brwi, z jej ostrożnych sformułowań wnioskując, że nie powiedziała wszystkiego. – Dlaczego nigdy mi o tym nie mówiłaś? – Nie chciałam psuć ci zabawy. To znaczy, że w twoim pierwszym poważnym związku nie pojawiła się nuda? – Zgrabnie wróciła do swojego pytania, zanim zdążył coś jeszcze z niej wyciągnąć. Najwyraźniej nie zamierzała już nic dodać, chociaż i tak powiedziała chyba więcej, niż chciała, sądząc z jej lekko rozdrażnionego głosu. – Chodziliście ze sobą przez dwa lata w szkole średniej i w czasie wakacji przed studiami. To przecież całkiem długo. – To było szaleństwo hormonów okresu dojrzewania. Coś okropnego.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
97
– A Chrissy? – Co Chrissy? Ona chyba nie czuła się zagrożona przez naszą przyjaźń? – Ona, która w pojedynkę nawróciłaby wszystkich Amerykanów na liberalizm? Nie sądzę, żeby czuła się zagrożona przez cokolwiek. Ten opis rozśmieszył Sama. Chrissy była zapaloną działaczką jednego z uniwersyteckich klubów politycznych. Przy każdej okazji próbowała przekonać Maggie do swoich poglądów, a Maggie zawsze odwzajemniała się swoimi konserwatywnymi argumentami, które niezmiennie doprowadzały Chrissy do rozstroju psychicznego. – Nuda dopadła nas przed końcem studiów. Zrobiło się... no cóż, nerwowo. Ona dostała pracę jako asystentka senatora i chciała przeprowadzić się do Waszyngtonu. Ja wolałem zostać w Baltimore. Nie chciał zostawić Maggie. Odwróciła ku niemu twarz. – To było zaraz przed waszym zerwaniem? – Uhm. – A więc nuda w łóżku towarzyszyła sytuacji stresowej. To się zdarza bardzo często. A co z Emmą? Twój związek z nią to był dopiero niezły kocioł. – Kocioł? Co to ma znaczyć? – Zanim zdążyła odpowiedzieć, znowu uderzyła go pewna myśl. – Emmy też nie lubiłaś. Popatrzyła na niego surowo. – Nigdy nie mówiłam, że nie lubię Emmy. Ale kiedy byliście razem, ty zawsze wydawałeś się albo napalony, albo zupełnie obojętny.
98
Jeanie London
– Teraz sobie przypominam, że miewaliśmy okresy monotonii. – Dziwisz się? To się często zdarza aktywnym parom. – Aktywnym parom? – Nie oszukuj się, Sam. Oboje byliście zagonieni. Kiedy nie pracowałeś, spotykałeś się z jej znajomymi prawnikami i swoimi zwierzchnikami. No, a kiedy ona przygotowywała się do sprawy, nie widywałeś jej całymi tygodniami. Spędzałeś wolny czas ze mną, a nie było go wiele, uwierz mi. Dziwię się, że wy w ogóle znajdowaliście czas na seks. Sam wyczuł dezaprobatę w jej głosie, ale nie był pewien, czy Maggie potępiała ambicje Emmy, czy jego. Otoczył ją ramionami, pragnąc, by przestała stawiać diagnozy jego związkom, które dawno przestały mieć dla niego znaczenie. Gdyby miał być zupełnie szczery, musiałby przyznać, że żaden z nich nigdy nie znaczył dla niego tyle, co Maggie, uznał jednak, że jest za wcześnie, by jej o tym mówić. – Analiza skończona? – zapytał. Pokręciła głową. – Po Emmie nie miałeś już okresów monotonii? – Nie było z kim. Przez ostatnie dwa lata Sam miewał tylko przelotne znajomości, choć w porównaniu do wyczynów Maggie, która raz po raz wdawała się w krótkie i burzliwe związki, wydawał się uosobieniem stałości i wytrwałości. Być może w oczach Maggie był nawet nudny. Z jego punktu widzenia wyglądało to tak, jakby za każdym razem, gdy facet zaczynał się angażować, ona wpadała
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
99
w panikę. Żyła w myśl samospełniającej się przepowiedni: spodziewaj się najgorszego, a ono nastąpi. Jeszcze coś przyszło mu do głowy. Maggie nie przepadała za żadną z jego byłych dziewczyn. Czy nie kryło się w tym coś więcej niż tylko niezgodność charakterów? Czy to możliwe, że była zazdrosna?
Rozdział szósty
– Moja kolej, pani doktor – powiedział Sam. – Twoja kolej na co? Maggie z powrotem wtuliła się w jego pierś, a on otoczył ją ramionami i oparł brodę na jej głowie. Wdychał głęboko zapach jej świeżo umytych włosów podszyty delikatną wonią kwiatu pomarańczy. Musiała skropić się za uszami wodą toaletową. – Ty mnie już wymaglowałaś na temat moich byłych związków, choć unikałem rozmowy o tym przez ostatnie dziesięć lat. Teraz odpowiedziałem na twoje pytania. Czas, żebyś ty odpowiedziała na moje. – Pytaj. Zawahał się jeszcze przez chwilę, rozważając, jak najlepiej sformułować pytanie, żeby nie obudzić jej czujności. – Jaki jest twój ideał mężczyzny? Rozumiem, że oczywiście jeszcze go nie spotkałaś. Maggie wyswobodziła się ze śmiechem z jego objęć
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
101
i odwróciła głowę, żeby spojrzeć mu w twarz. W jej zielonych oczach pojawiły się iskierki rozbawienia. – Ale z ciebie dyplomata – powiedziała. – Jak zawsze. – Chcesz wiedzieć, dlaczego niszczę swoje związki, tak jak pani Carr krzewy róż? – zapytała, nawiązując do ich sąsiadki, starszej pani, która rozpaczliwie pragnąc zdobyć medal na wystawie kwiatów, marnowała tyle krzewów, że ogrodnik nie mógł nadążyć z dostarczaniem nowych sadzonek. – Właśnie. – Nie sądzisz chyba, że to dlatego, że lubię skakać z kwiatka na kwiatek? – Nie. Iskierki w jej oczach znowu zamigotały, lecz trzeba było jej przyznać, że nie próbuje wykręcić się od odpowiedzi. Znowu usadowiła się wygodnie w jego ramionach. – To miło – stwierdziła. Sam postanowił nie ponaglać Maggie. Czekał, aż zbierze myśli. Był ciekaw, czy podejdzie do sprawy z analitycznego, zawodowego punktu widzenia, czy też zdecyduje się na szczerość. Kiedy tak rozmyślała, Sam rozkoszował się dotykiem jej ciepłych krągłości. – Inne dziedziny życia zajmują mi tak dużo czasu i przynoszą tyle satysfakcji, że chyba zawsze z łatwością znajduję jakieś usprawiedliwienie dla nietrwałych związków – powiedziała w końcu. A więc zdecydowała się na szczerość. Z jakiegoś powodu unikała zaangażowania, tak jak unikała jedzenia wątróbki. Bała się, że zostanie zraniona. I że sama zrani ukochaną osobę.
102
Jeanie London
– Masz zamiar przez całe życie chodzić na randki, Maggie? Nie myślisz nigdy o przyszłości? – Pewnie, że myślę, ale wiem, ile pracy wymaga zbudowanie udanego związku. Jeszcze nie spotkałam mężczyzny, który wydałby mi się zdolny do takiego wysiłku. Sam był gotów się założyć, że nie spotkała takiego, bo żaden jej związek nie zdążył rozwinąć się w coś więcej niż tylko powierzchowną znajomość. Oprócz związku z nim, oczywiście. Pod tym względem miał niewątpliwą przewagę. – Jesteś pewna, że nie skreślasz ich zbyt szybko? – Nie, nie jestem. Ale o co właściwie ci chodzi, Sam? Wydawała się lekko zasępiona, więc Sam przytulił ją mocniej, chcąc udowodnić, że docenia jej szczerość. – Chodzi mi o to, że pragnę twojego szczęścia, a nie jestem przekonany, czy potrafisz podejść do związku bez uprzedzeń. Wydaje mi się, że za mało uwagi zwracasz na to, co dobre. – Na przykład na co? Na przykład na mnie, pomyślał Sam i powiedział: – Wiesz przecież, co ci się podoba w naszym związku, prawda? To są właśnie te pozytywne rzeczy. – Nasz związek jest inny niż wszystkie. – Wcale nie. Po prostu czuliśmy, że zależy nam na sobie, i dlatego dokonywaliśmy potrzebnych zmian, kiedy dorastaliśmy i kiedy nasz związek ewoluował. W jaki sposób odbiega to od tego, co doradzasz swoim pacjentom? Milczenie oznaczało, że słowa Sama dały jej do myślenia. – Pomyśl, ile pozytywnych rzeczy wynika choćby
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
103
z tego, że czujemy się ze sobą dobrze. I każde z nas wie, że to drugie zawsze będzie przy nim, żeby nie wiem co. A sytuacje kryzysowe? One przede wszystkim mają znaczenie. Bo co byś zrobiła bez moich rad? Zwykle dajesz się ponieść emocjom i zaczynasz się miotać. Maggie położyła mu dłoń na ręce, którą obejmował ją w pasie, i uścisnęła ją lekko. – Rzeczywiście zasłużyłeś na medal za umiejętność zachowania spokoju w sytuacjach kryzysowych. – Tak – zgodził się. – Ale nie wiem, co bym zrobił bez twoich emocji. Pamiętasz pierwsze Boże Narodzenie po śmierci moich rodziców? Byłem w stanie myśleć tylko o tym, jak przetrwać dzień w pracy. Nie chciałem myśleć o niczym innym. A ty wpakowałaś mi się do domu, wtaszczyłaś sama tę trzymetrową choinkę – do tej pory nie rozumiem, jak udało ci się ją ustawić – i udekorowałaś cały dom ozdobami mamy. Wyobrażasz sobie, co czułem, kiedy wszedłem i zobaczyłem to wszystko? – Że przyszedł Mikołaj? – Że przyszła Maggie. Czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bo tak się o mnie zatroszczyłaś. Wiedziałaś dokładnie, jak pomóc mi przejść najgorsze chwile w moim życiu – dając do zrozumienia, że tak ci na mnie zależy, że jesteś gotowa urwać się ze szkoły, przytaszczyć mi do domu trzymetrową choinkę i przekopać się przez strych w poszukiwaniu świątecznych ozdób, które osłodziłyby mi te smutne ferie. Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć, bez względu na to, czy uda mi się wygrzebać z dołka, czy nie. – Och, Sam! – Nie można zapominać o tym, jak sobie wzajemnie
104
Jeanie London
pomagamy. Przyjeżdżam tutaj i marznę na kość w walentynki po to, żebyś ty mogła poszerzać swoją wiedzę. Nie mów w takim razie, że długie związki nie mają swoich zalet. Kto, jeśli nie najlepszy przyjaciel, najbardziej oddany ci człowiek na świecie, wybrałby się na weekend do hotelu o nazwie pensjonat ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’, żeby obserwować, jak inni wskakują do łóżek? Maggie prychnęła z udawanym oburzeniem i wyrwała się z jego objęć. – Chcesz powiedzieć, że wystawiam cię na ciężką próbę, panie Masters? Nie zamierzałam pójść z tobą do łóżka. Skąd miałam wiedzieć, że myślisz o przespaniu się ze mną? Udawała twardziela, ale Sam dostrzegł wzruszenie na jej twarzy. Zanim zdążyła dać mu kuksańca w żebra, chwycił ją pod łokcie i przewrócił ze śmiechem na łóżko. – Nawet sobie nie wyobrażasz, jak dużo o tym myślałem, Maggie. A to dlatego, że nie przypuszczał, że kiedykolwiek będzie miał szansę to zrobić. Wzmianka o seksie sprawiła, że ich nastrój zmienił się z figlarnego w intymny, a Sam uświadomił sobie nagle z wielką siłą bliskość Maggie, gdy tak leżał, przyciskając tors do jej spowitego w jedwab ramienia i ocierając się o jej biodro. – Przyjemnie, prawda? – Przysunęła się bliżej i zamruczała jak kot, który wymościł sobie legowisko w ciepłym kocu. Jej głowa mieściła się idealnie w zagłębieniu jego szyi. – Kto by przypuszczał, że przytulanie może sprawić tyle przyjemności. Pocałował jej włosy.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
105
– Mnie to wcale nie dziwi. – Naprawdę? – Jest nam ze sobą tak dobrze we wszystkich innych dziedzinach życia, to dlaczego w łóżku miałoby być inaczej? Na to nie miała chyba gotowej odpowiedzi, bo leżała w milczeniu z policzkiem przyciśniętym do jego piersi, ręką swobodnie obejmując go w pasie. – Czy to rzeczywiście był dla ciebie taki wspaniały prezent gwiazdkowy, kiedy przyszedłeś i zobaczyłeś, że udekorowałam dom? – zapytała szeptem. – Nie zniósłbym widoku ozdób mamy ani związanych z nimi wspomnień. Na pewno nie w tak krótkim czasie po śmierci rodziców. Ty pomogłaś mi zmierzyć się z bólem. – Cieszę się. Martwiłam się wtedy, czy nie za szybko cię do tego zmuszam. – Widok udekorowanego domu pozwolił mi przywołać wszystkie piękne chwile i uzmysłowić sobie, jakie miałem szczęście, że rodzice byli ze mną tak długo. I jakie to szczęście, że wciąż mam ciebie. Objęli się, wzruszeni tym, jak mocne więzy ich łączą. Napawając się bliskością leżącej w jego ramionach kobiety, Sam zauważył, że jej oddech stał się głębszy... – Zasnęła – mruknął z uśmiechem w mroczne zacisze osłoniętego kotarą łoża. Uśpienie Maggie podczas ich pierwszego wspólnego wieczoru nie było osiągnięciem, którym miałby ochotę się komukolwiek pochwalić, a jednak nie był zmartwiony. Przejechała dziś pięćset mil przy paskudnej pogodzie i bez względu na to, ile kawy po drodze wypiła, ta podróż
106
Jeanie London
musiała w końcu się na niej odbić. Wyśpi się tej nocy porządnie i potem będzie można brać się do dzieła. I tak posunął sprawę do przodu o wiele bardziej niż się spodziewał. Poza tym, przytuliła się do niego z cichutkim westchnieniem, które zdradzało, jak bardzo jest jej przy nim dobrze. Już samo trzymanie w objęciach śpiącej Maggie wydawało się nierzeczywiste. Bardzo powoli, żeby jej nie obudzić, Sam nasunął na nią kołdrę, skutecznie pozbawiając się widoku jej powabnych kształtów spowitych zalotną mgiełką jedwabiu. Oddychał głęboko, pragnąc złagodzić choć trochę własne napięcie, ale po chwili uświadomił sobie, że jest zbyt pobudzony, by zasnąć. W głowie kłębił mu się plan uwiedzenia Maggie. Przygotowując się do podróży, przejrzał jej stare notatki z zajęć, znalazł opis pięcioetapowej strategii budowy trwałego związku i uznał, że może się ona okazać całkiem skuteczna. Etap pierwszy polegał na skłonieniu Maggie, żeby się otworzyła i dała wyraz swym uczuciom bez obawy przed ośmieszeniem. Ku zaskoczeniu Sama udało mu się osiągnąć ten cel bez większego wysiłku. Biorąc pod uwagę to, jak przychylnie przyjmowała jego awanse w łazience, a teraz spała błogo, przytulona do niego, Sam pomyślał, że może udało się już nawet wkroczyć w etap drugi. Ten zaś polegał na wzbudzeniu w niej ciekawości, jak mogłoby być im razem w łóżku. Zamierzał bowiem rozpalić w niej namiętność, lecz nie chciał wcale, by zdobyła go zbyt łatwo. Trzy kolejne etapy były już trudniejsze.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
107
Nawet jeśli uda mu się zaciągnąć Maggie do łóżka i przejść tym samym do etapu trzeciego, czyli wytworzenia intymności, nie zdoła jej utrzymać dłużej niż do wymeldowania się z pensjonatu i powrotu do Baltimore. Liczyła na to, że ich przyjaźń uchroni ją przed groźbą zaangażowania. Prawdziwą sztuką będzie przekonać ją, że mają przed sobą przyszłość. Kiedy tego dokona, przejdzie do etapu czwartego i udowodni, że potrafi wytrwać przy niej, podczas gdy ona będzie próbowała dojść do ładu z własnymi uczuciami. Potem nastąpi etap piąty, czyli nakłonienie do zaangażowania w związek. Większość swego dorosłego życia spędził, starając się odgrywać w jej życiu ważną rolę – wszędzie, tylko nie w łóżku. Teraz, gdy nadszedł wreszcie jego czas, zamierzał skraść serce Maggie. Żałował, że nie może skorzystać z okazji i też odpocząć, ale było to właściwie wykluczone, gdy Maggie leżała obok, wtulona w niego. Każda kropla krwi w jego żyłach krążyła w zawrotnym tempie i tylko ogromnym wysiłkiem woli udawało mu się utrzymać ręce przy sobie, a co dopiero zasnąć. Sam sięgnął po pilota od telewizora i spis dostępnych kanałów. Telewizor umieszczono w wielkiej, zabytkowej komodzie, która stała na wprost łóżka. Drzwi komody były uchylone po to, jak przypuszczał Sam, żeby goście dostrzegli nowoczesny sprzęt pośród średniowiecznego przepychu apartamentu. Włączył telewizor, ściszył zupełnie dźwięk i zaczął przerzucać kanały. O dziewiątej w piątkowy wieczór powinni puszczać coś ciekawego, ale w miarę jak
108
Jeanie London
przeskakiwał z jednego kanału na drugi, pobieżnie oglądając całą ofertę programów z satelity, uświadamiał sobie z rosnącym zdumieniem, że wszystkie dotyczą seksu. Maggie obudziła się w czyichś mocnych objęciach, czując przy sobie nieznajome ciepło. Wiedząc, że nie spała dostatecznie długo, zamrugała ospale oczami i pozwoliła płynąć swobodnie myślom, powoli rozpoznając mroczny pokój, obce łóżko i nieznane ramiona, które przyciskały ją do umięśnionego torsu... Sam. Z westchnieniem pogrążyła się we wspomnieniach – najpierw długa podróż, potem pensjonat i sklepy ze swą pikantną ofertą, zatrzaśnięta kabina prysznica... Cudowne dłonie Sama na jej ciele, gdy próbował rozgrzać masażem jej zlodowaciałe nogi. I jego usta, magicznie działające na zmysły. Chociaż wciąż jeszcze tkwiła w półśnie, była bardziej świadoma swego ciała niż kiedykolwiek po przebudzeniu. Z każdym uderzeniem serca krew coraz żywiej krążyła w jej żyłach. W dole brzucha czuła gorące, wilgotne, niemal bolesne pulsowanie, które nie miało nic wspólnego z tym, co wcześniej zjadła. Kiedy zasypiała zaraz po jedzeniu, często miewała koszmary. Ale to nie był zły sen. To było... przebudzenie, niezwykłe przebudzenie, bo po raz pierwszy w życiu Maggie była świadoma wszystkiego, jakby każdy z jej zmysłów nagle się wyostrzył. Widziała przesuwające się cienie i migający ekran ściszonego telewizora. Wyczuwała słaby zapach resztek ich posiłku, unoszący się w rozgrzanym powietrzu i wciąż wyczuwalny na języku smak specjalnych przypraw szefa kuchni. Czuła ciepło i siłę
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
109
bijące od mężczyzny, który ją obejmował. Słyszała odgłos jego równomiernego oddechu. Maggie opuściła z powrotem powieki, rozpoznając swój problem. Był to bardzo ciężki przypadek pożądania. W każdym jej oddechu drgało oczekiwanie. Sam leżał cicho obok niej, lecz w oczach Maggie wydawał się ogromny i tajemniczy; nie był już tym mężczyzną, którego znała. Zuchwały pocałunek w windzie i wyratowanie jej spod zimnego prysznica ujawniły strony jego osobowości, których istnienia nigdy nawet nie przeczuwała. Doszła do wniosku, że ich znajomość można zakwalifikować jako długi, choć nietypowy związek. Było to niespodziwane odkrycie, połączone z nieokreślonym uczuciem ulgi. Miała przed sobą cały weekend na odkrywanie nowej, zdumiewającej strony Sama bez obawy, że wystawia ich przyjaźń na niebezpieczeństwo. Ich doskonałego związku nie popsują żadne komplikacje, które zawsze pojawiają się z chwilą, gdy baśniowe weekendy przeradzają się w rzeczywistość, w nigdy niespełnione oczekiwania, w rozczarowanie i rozgoryczenie, które tyle już razy obserwowała u swoich pacjentów. Kiedy z głębi piersi Sama wyrwało się ciężkie westchnienie, Maggie zmusiła się, by otworzyć oczy. Jedno krótkie naprężenie jego mięśni i zdała sobie sprawę, że w dłoni ściska kurczowo pilota. Wpatrywał się nieruchomo w ekran, a kiedy podążyła za jego spojrzeniem, oczy niemal wyszły jej z orbit na widok plątaniny obnażonych ciał, erotycznie splecionych
110
Jeanie London
kończyn, przebłyskującej blado nagości, gdy kochankowie na ekranie ścierali się i wili w miłosnym uścisku. Chwilowo zapomniane bolesne pulsowanie w dole brzucha powróciło ze zdwojoną siłą. – Co ty oglądasz? – zapytała Maggie. Sam zerknął na nią i zamrugał oczami, jakby dopiero teraz zauważył, że się obudziła. Wymuszony uśmiech wygiął mu usta. – To się nazywa Telewizyjna Tortura – odpowiednik średniowiecznego łamania kołem. Musi się tak nazywać. Albo jest to program dla kogoś, kto lubi się męczyć. – A może byś zmienił kanał? – zaproponowała, wciąż nie mogąc oderwać wzroku od ekranu, gdzie jasnowłosa aktorka właśnie zsunęła się w dół opalonego ciała kochanka i rozpoczęła nowy rodzaj tortury. Torturę ustami. – Spędziłem na tym pół nocy, możesz mi uwierzyć. Zobacz tylko. Wcisnął przycisk pilota, ukazując kolejny wariant poprzedniej sceny – tym razem byli to szatynka i blondyn, którzy przeżywali jeden szalony orgazm za drugim. – O kurczę! Sam kiwnął głową i klikał dalej. Szczupła kobieta, skąpo odziana w indiańskie pióra, wykonywała powolny taniec brzucha przed zachwyconą męską widownią. Mężczyzna w mundurze z kolei wykonywał nagiej i nasmarowanej oliwą kobiecie masaż całego ciała, który nadał nowe znaczenie temu, co do tej pory Maggie rozumiała pod pojęciem ,,masażu całego ciała’’. – Może to ci się spodoba – zasugerował Sam. Na ekranie pojawił się lekarz, ubrany tylko w maskę chirurgiczną i stetoskop zawieszony na szyi. Robotnik
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
111
budowlany, odziany w pas na narzędzia i kask wraz z policjantem, którego strój stanowiły kabura na pistolet i gwizdek, stanęli obok lekarza. – Na mnie to nie działa – stwierdziła Maggie. – A na ciebie? Sam uniósł brwi, odpierając skutecznie wszelkie podejrzenia, że jemu taki program mógłby się podobać. Znowu zmienił kanał i na ekranie pojawiła się następna para. Tym razem wydawało się, że kochankowie uprawiają seks w powietrzu, bowiem mężczyzna stał, a kobieta wisiała na jakiejś huśtawce z czarnych skórzanych pasów przymocowanych do sufitu. Ten program miał w sobie coś z filmu dokumentalnego, lecz zanim Maggie zdążyła lepiej ocenić, co to było, Sam znów przeskoczył na inny kanał. – Sam, wróć do poprzedniego! Poznajesz to? – zapytała, kiedy spełnił jej prośbę. – To jest Elastyczna Huśtawka do uprawiania seksu w powietrzu. Przed chwilą ją reklamowali. Podali numer skrzynki pocztowej i bezpłatny numer telefonu. Można ją zamówić. – Wcale nie musimy jej zamawiać, bo już taką mamy. Sam zmarszczył brwi, a Maggie wyswobodziła się z jego objęć i przesunęła się na brzeg łóżka. – Mówię poważnie, Sam. Te twoje szkła kontaktowe nie działają za dobrze. – Pokonała parę metrów dzielących łóżko od rogu pokoju i zdjęła ze ściany czarną, skórzaną uprząż. – Nie wierzę, że tego nie zauważyłeś. Ja zobaczyłam to w chwili, gdy weszłam tu, żeby się ubrać. Tylko że nie wiedziałam, co to jest. – Owszem, zauważyłem – odparł Sam zadziornie.
112
Jeanie London
– Myślałem po prostu, że to jest jakieś średniowieczne rękodzieło. No wiesz, uprząż dla rumaka wojownika, wystawiona obok krwawego wojennego topora. Maggie ze śmiechem powiesiła miękki, skórzany przyrząd z powrotem na ścianie. – Teraz przynajmniej będziemy wiedzieli, co z tym robić. Sam na chwilę przeniósł na nią wzrok, a potem znów spojrzał na ekran telewizora. Zrobił taką minę, jakby pomysł przywiązania jej do tej huśtawki wymagał jednak większego zastanowienia, co nasunęło Maggie wniosek, że nie należy do amatorów miłosnych akcesoriów. Wiedziała, że niektórzy mężczyźni za nimi nie przepadają, podczas gdy inni używają ich chętnie, ale tylko wówczas, jeśli sami rozpoczynają zabawę. Oba przypadki zdarzały się bardzo często. Maggie znała je z własnego doświadczenia. Do którego typu zalicza się Sam? Co nowego miała jeszcze w nim odkryć? A było dużo do odkrycia, bo Maggie przypuszczała, że większość mężczyzn byłaby podniecona telewizją, która nadaje tylko programy o seksie. Ale nie Sam. Wciąż krzywił się, patrząc na ekran. – Czterdzieści kanałów z programami z całego świata i w żadnym nie ma CNN – poskarżył się. – Ani nawet NBC. – To musi być jakiś nowy pakiet. Jest pakiet podstawowy, pakiet z filmami, to może być też pakiet z seksem – usiłowała zażartować. – To co innego. Zaprogramowano tylko opcję ulubionych programów. Próbowałem to zmienić, ale klub kontroluje ustawienia.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
113
– Więc trzeba było wyłączyć. – Próbowałem, ale wtedy nie miałem na czym skupić uwagi, oprócz tego twojego zwiewnego, ledwie widocznego ciuszka. No tak. Maggie dostrzegła rozgoryczenie na jego twarzy. Okręciła się, a jedwabna tkanina efektownie zawirowała wokół jej kształtów. Poczuła leciutki dreszczyk, słysząc jego nieszczęśliwy jęk. – Podoba ci się? – zapytała, bardzo zadowolona z jego reakcji. – To musi być sprawka Lyn. Któregoś dnia próbowała nawet wyciągnąć mnie w czasie lunchu z biura, bo chciała akurat w godzinie szczytu zrobić małe zakupy przed wyjazdem. Nie bądź tchórzem, Maggie, powiedziała wtedy Lyn. Nie wolno ci się teraz wycofywać. To nie pomoże ci zdobyć doświadczenia. A seksowna bielizna wprost przeciwnie. – Nie poszłaś z nią? – Lyn robi zakupy tylko w ekskluzywnych sklepach. Moje karty kredytowe nie zniosłyby tego. Poza tym nie zamierzałam wcale uprawiać seksu. Gdyby tak było, Maggie nie zawahałaby się poważnie nadwerężyć konta, żeby tylko ujrzeć wyraz uznania na twarzy Sama. Wśliznęła się z powrotem do łóżka, usadowiła obok niego i skromnie złożyła dłonie na kolanach. – Przepraszam, że zasnęłam. Zamierzałam spędzić naszą pierwszą wspólną noc, oglądając hotel. Poprzez rozdzielający ich mrok pokoju Sam sceptycznym, lecz stanowczym wzrokiem zlustrował jej twarz. – Nie pomyślałaś, że będziesz zmęczona podróżą?
114
Jeanie London
Maggie wzruszyła ramionami i wypuściła niepewnie powietrze, zdecydowana mówić prosto z mostu. – Szczerze mówiąc, nie. Byłam tak zdenerwowana faktem, że jedziemy tu razem, że w ogóle niewiele spałam. Wyciągnął rękę, założył jej za ramię zbłąkany kosmyk włosów i chociaż nawet nie dotknął Maggie, ciepło jego palców rozlało się po jej skórze jak strumień gorącej wody. – Dlaczego się denerwowałaś, Maggie? Przecież już razem wyjeżdżaliśmy. W czasie wakacji tuż przed śmiercią moich rodziców pojechaliśmy pod namioty... – Ale spaliśmy w osobnych. – Co w takim razie robiłaś, nie mogąc zasnąć? Wstałaś i zaczęłaś robić porządek w szafie, czy leżałaś z otwartymi oczami, rozmyślając, jak to będzie dzielić ze mną pokój? Jego głęboki głos przywiódł Maggie na myśl tamte noce, całkiem podobne do tej, kiedy leżała bez snu, usiłując nie myśleć o Samie śpiącym piętro niżej. Coś głęboko w niej zadrżało i widząc błysk w jego oku, Maggie zorientowała się, że Sam czuje, jak bardzo poruszyły ją jego słowa. – Ja i porządki? – rzuciła swobodnie. – Dobrze by było. Leżałam w łóżku i skręcałam się na myśl o tym, że wszyscy moi pacjenci rozstaną się albo rozwiodą, jeśli nie wypełnię luki w mojej terapii. Sam zmarszczył brwi i wydawał się tak zawiedziony, że Maggie natychmiast dodała: – Zastanawiałam się też, jak się będziemy czuli, obserwując seksualne zachowania par, skoro nigdy o takich rzeczach nie rozmawialiśmy. – Na razie radzimy sobie chyba całkiem nieźle – rozchmurzył się trochę Sam.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
115
– Ale ty zmieniłeś wszystkie zasady. Skłamałabym mówiąc, że nie martwi mnie to, czy rzeczywiście uda nam się wrócić do dawnej przyjaźni i czy wszystko się nie zmieni. – Nie będziemy nigdzie wracać, Maggie. – Sam powiódł palcem po jej ramieniu, a potem przykrył swoimi silnymi palcami dłonie, które trzymała złożone na kolanach. – Idziemy do przodu. Do przodu? Czy to oznaczało, że jednak zapomną o seksie i będą dalej żyć, każdy własnym życiem? Czy ma poprosić go o wyjaśnienie? Maggie nie chciała usłyszeć czegoś, co kłóciłoby się z jej wyobrażeniem ich przyszłości. Pozostaną przyjaciółmi, jak zawsze – ale już seksualnie zaspokojonymi przyjaciółmi. Była teraz zbyt rozdrażniona, żeby rozważać inną możliwość. Coś jej jednak mówiło, że udawanie, jakoby ten weekend w ogóle się nie wydarzył, nie wchodziło w grę. Do diabła, przecież myślała bez przerwy o Samie, zanim jeszcze ją pocałował, kiedy dopiero wyobrażała sobie wspólny romantyczny apartament. No a teraz, gdy już całował jej usta, jej kolana... Huśtawka uczuć doprowadzała ją do obłędu. W jednej chwili czuła się panią sytuacji, w następnej znowu się wahała. W jednej chwili go pożądała, potem zaś odczuwała jakieś absurdalne zakłopotanie, gdy patrzył na nią, przeszywając na wskroś spojrzeniem tych swoich gołębich oczu. Jeśli coś takiego traciła, nie będąc w stałym związku, właściwie należało się cieszyć, że zdołała na razie tego uniknąć. – Nie martw się o przyszły tydzień – powiedział Sam.
116
Jeanie London
– Tyle już razem przeszliśmy i zawsze wszystko kończyło się dobrze. Spróbuj po prostu wyluzować się, dobrze bawić i pozwolić, żeby sprawy potoczyły się własnym torem. Maggie przeniosła wzrok na ekran telewizora, gdzie para uprawiająca seks w powietrzu pokazywała, jak wejść na Elastyczną Huśtawkę, co wymagało sporo siły od mężczyzny i niemałej gibkości od kobiety. Sam wzdrygnął się na ten widok. – Może oboje po prostu spróbujemy się cieszyć tym, co dobre? Nie tylko seksem, ale wszystkim, co do niego prowadzi. – Sądziłam, że to właśnie seks jest tą dobrą rzeczą. Odwrócił wzrok od telewizora i posłał jej szelmowski uśmiech. – Seks jest tylko jedną z nich. – A reszta? Masz na myśli bezsenność, nerwy i poczucie bezradności? – Oczywiście. To jest właśnie oczekiwanie. Nie mów, że to nie jest podniecające. Nawet gdyby chciała zaprzeczyć, Sam zaśmiałby się tylko. Była podekscytowana i tak bardzo brakło jej tchu, że niemal zaczęła się dusić. Na dodatek, nie dość, że cieszył się najwyraźniej z tego, jak bardzo na nią działa, to jeszcze miał rację. Oczekiwanie było podniecające. Było też dla niej zabójcze. Więc może wykonując ten decydujący krok, nie miałaby już na co czekać, ale przynajmniej wiedziałaby. To był dobry plan. Nie zastanawiając się nad konsekwencjami, Maggie położyła się obok Sama i przylgnęła do niego mocno, szukając ciepłych, twardych zagłębień jego ciała.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
117
– Dla mnie to ty jesteś podniecający. Sam wlepił w nią wzrok, a ona, widząc jego zdumienie roześmiała się zmysłowo, co ku jej własnemu zdziwieniu zabrzmiało bardzo kusząco. Oplotła palcami jego tors i błądziła po nim dłońmi, wyczuwając pod bawełnianą tkaniną twarde i sprężyste ciało. Zsunęła dłonie na pasek jego dżinsów, a potem niżej, wzdłuż linii jego szczupłych bioder. Tylko ubranie Sama stanowiło zasłonę – jej peniuar mógłby równie dobrze nie istnieć, tak niewiele ukrywał. Lecz nawet przez materiał dżinsów wyczuwała tuż przy swoim łonie podłużny, twardy kształt w jego spodniach. Przylgnęła do niego chciwie. Skutek był piorunujący. Sam zanurzył palce w jej włosach i przyciągnął jej twarz ku swojej. – Och, Maggie – szepnął tylko. Jęknęła cichutko w odpowiedzi, a on najwidoczniej przyjął to za znak przyzwolenia, bo przycisnął usta do jej warg. Posłuszna jego staraniom, rozchyliła usta i westchnęła, gdy nagrodził ją ciepłą pieszczotą języka. Oszołomiona, przesunęła dłoń po jego ramieniu ku odsłoniętej szyi, nie ważąc się dotknąć go nigdzie indziej. Jeszcze nie teraz, gdy już sam pocałunek stanowił niezwykłą ucztę, a weekend rozciągał się przed nią niczym nowe tysiąclecie. Westchnął, z wargami tuż przy jej ustach. W tym westchnieniu kryła się prosta potrzeba spełnienia, tak bardzo zbieżna z jej własnymi, najgłębszymi doznaniami, że Maggie uśmiechnęła się. Między nimi wręcz kipiało od pożądania. Poczuła, że jej ciało jest ciężkie i gorące,
118
Jeanie London
i wiedziała, że go pragnie, że chce zobaczyć, jak zatraca się w jej ramionach. Żądza pokierowała jej palce do brzegu jego bluzy. – Pomóc ci to zdjąć? – zapytała. Jej szept zawisł między nimi na krótką chwilę. I wtedy, ku jej głębokiemu rozczarowaniu, Sam odsunął się i wstał z łóżka, zanim zdążyła unieść jego bluzę choć o centymetr. – Zrobione – powiedział, szybko zdejmując bluzę przez głowę. Maggie już otworzyła usta, żeby się poskarżyć – bo choć z pewnością sam szybciej się rozbierze, to przecież właśnie rozbieranie stanowi połowę przyjemności – lecz na widok jego nagiego torsu słowa protestu uwięzły jej w gardle. Sam był piękny. Inaczej nie można go było opisać. Ciemne włosy, porastające jego wspaniale wyrzeźbioną klatkę piersiową aż do smukłego brzucha, zalśniły jedwabistą czernią, gdy pochylił się, by rozpiąć rozporek i zsunąć dżinsy ze szczupłych bioder. Wprawdzie często widywała go w kąpielówkach albo szortach, a raz nawet zauważyła, jak wymyka się po gazetę o piątej rano w samej bieliźnie, teraz jednak oglądała go rozbierającego się, co dało jej zupełnie inną perspektywę. W sposobie, w jaki biała bawełna opinała jego pośladki, było coś, co sprawiło, że Maggie z trudem przełknęła ślinę. Być może oddychanie utrudniała jej świadomość, że wkrótce będzie mogła bez przeszkód odkrywać wszystkie te twarde, męskie kształty. Wypukłość z przodu też robiła niemałe wrażenie.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
119
– Przypuszczam, że podoba ci się to, co widzisz – powiedział. Podniosła wzrok. Uśmiechał się widząc, jak Maggie wpatruje się w jego krocze. Postanowiła zignorować falę ciepła, która nagle zalała jej policzki, i odwzajemniła uśmiech. – I to bardzo – odparła. – Cieszę się. A teraz szybciutko pod kołdrę – rozkazał, wyciągając spod niej przykrycie. Ku jej zdumieniu wrócił do łóżka, nie zdejmując bielizny. – Zimno ci? – zapytała. – Ależ skąd. Przez chwilę wiercił się, wyciągając jej spod głowy poduszki i uklepując je, a potem ułożył dwie dla niej i dwie dla siebie. Maggie, wsparta na łokciu, obserwowała jego zabiegi z ciekawością, lecz w milczeniu, aż w końcu położył się z westchnieniem. A potem zamknął oczy. Zmarszczyła brwi. Sam otworzył jedno oko i rzucił jej spojrzenie z ukosa. – Z której strony śpisz? Chciałbym, żebyśmy spali ,,na łyżeczki’’. Na łyżeczki? Spali? – Czegoś tu chyba nie rozumiem, Sam. Teraz on z kolei zmarszczył brwi. – Mówisz o spaniu? – zaczęła wyjaśniać. – Jeśli dobrze cię zrozumiałam, to chciałeś chyba... no wiesz, nie tylko spać. Sam wyciągnął ręce i siłą przekręcił ją tak, że leżała
120
Jeanie London
tyłem do niego, następnie wziął ją w objęcia i przycisnął mocno, wypełniając swym żarem każdą wklęsłość jej ciała, a jego nabrzmiały członek spoczął między jej pośladkami. – Mamy jeszcze długą drogę do przebycia, zanim zajmiemy się czymś więcej, niż tylko spaniem. Już o tym mówiłem. W jego głosie dosłyszała rozbawienie, ale jakoś nie mogła zdobyć się na gniewną odpowiedź, czując, jak jego ciepły oddech łaskocze ją w ucho. – A teraz zamknij oczy i śpij. Zaufaj mi, sen bardzo ci się przyda. Zaufać jemu? Facetowi, który spodziewa się, że będzie mogła zamknąć oczy i zasnąć, gdy każdy nerw jej ciała tak wibruje z napięcia, jakby włożyła palec do kontaktu? Otworzyła usta, by powiedzieć mu, co myśli o jego apodyktycznym zachowaniu, ale on właśnie wtedy objął Maggie ramieniem. Przez chwilę błądził palcami po jej ciele, aż w końcu położył dłoń na piersi, co tak ją rozproszyło, że zapomniała zupełnie, o co miała do niego pretensje. – Zaufaj mi – powiedział znowu, a ona sobie przypomniała powód swojego niezadowolenia. – Spróbuj zdać się na mnie. Zobaczysz, nie pożałujesz. Nagle Maggie uświadomiła sobie, że uwagi, które Sam czynił od czasu ich przyjazdu, układają się w całość. Uwodzenie. Długa droga do przebycia. Dlaczego tak bardzo zależało mu na zbudowaniu napięcia, zanim będą się kochać? Czy w ten sposób Sam chciał podrzucić jej pomysł do wykorzystania w terapii, czy może, kierowany męską chęcią zdobycia przewagi, pragnął tak ją rozpalić, że będzie go błagała, by się z nią kochał?
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
121
To niedorzeczne! Przecież jej przyjaciel Sam był przyzwoitym facetem, który zawsze przedkładał jej potrzeby nad swoje, więc nie ma sensu zastanawiać się nad motywami jego postępowania. Ale to nie jej przyjaciel Sam całował ją w windzie. To nie jego usta sunęły po jej nogach tam, w łazience. To nie jej przyjaciel Sam pieścił teraz jej sutki, rozpalając w niej ogień, którego nie miał zamiaru ugasić. Jej przyjaciel Sam nie zlekceważyłby tak całkowicie jej potrzeb, każąc uczestniczyć w jakiejś grze. Ten Sam był obcym mężczyzną, który jeszcze się przekona, że Maggie nie zamierza poddać się pokornie i bez walki. Będzie pamiętał tę walkę do końca życia. Zaciskając mocno powieki, nakazała sobie uspokoić się, bo Sam miał rację co do jednej rzeczy – nadszedł czas na sen. Odpoczynek bardzo mu się przyda, skoro zamierza dalej prowadzić z nią grę. Już ona mu pokaże, kto pierwszy przed kim padnie na kolana!
Rozdział siódmy
Sam, prawie pewien, że wydarzenia poprzedniego wieczoru były tylko wymysłem jego targanego pożądaniem mózgu, wyłonił się z zaparowanej łazienki, oczekując, że znajdzie się z powrotem w znajomym zaciszu własnego domu, podczas gdy wspomnienie gładkiej skóry Maggie to jedynie pozostałość erotycznej fantazji. Kiedy para opadła, Sam uświadomił sobie z dreszczykiem zadowolenia, że Twierdza Wojownika nie była wcale wytworem jego wyobraźni. Wciąż znajdował się w tej samej, umeblowanej na średniowieczną modłę sypialni, jakby żywcem wyjętej z podręcznika do historii. Była tam nawet piękna księżniczka, która spała spokojnie na łożu z baldachimem. Jej włosy bezładną falą rozsypały się na lnianych poduszkach, a sen tak wygładził rysy śpiącej, że Sam miał ochotę dotknąć jej policzka, żeby upewnić się, że jest rzeczywista. Gwałtowny przypływ pożądania przypomniał mu, że Maggie jest rzeczywista, i to bardzo. Jej namiętna reakcja
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
123
na pocałunki zeszłego wieczoru nawet umarłemu wystarczyłaby za dowód. Jak udało mu się w ogóle zamknąć oczy i zdrzemnąć trochę tej nocy, pozostawało zagadką, chyba że usnął, zmęczony ciągłym powstrzymywaniem się, by jej nie dotykać. Jednak nie był ani trochę wypoczęty. Ziewając, wytarł głowę i jeszcze raz przebiegł w myślach swój plan gry. Chciał, żeby Maggie wiedziała, iż ciekawi go wszystko, co jej dotyczy, a nie tylko seks. Miał zamiar sprawić, by go zapragnęła, lecz nie zamierzał zbyt łatwo dać się zdobyć. Tym bardziej że skoro Maggie obiecała już, że podczas tego weekendu pozwoli dojść do głosu naturze, będzie chciała zrobić, co trzeba, i mieć to za sobą. Nigdy nie lubiła długo się zastanawiać; wolała raczej stawiać czoło konsekwencjom swoich czynów, niż pełna obaw zastanawiać się, jakie mogłyby być. Sam wezwał obsługę hotelową, a potem zaczął się ubierać, podczas gdy blade, zimowe światło poranka powoli wkradało się do pokoju. Wiedział, że Maggie jest rannym ptaszkiem, więc to, że się jeszcze nie obudziła, było bardzo wymowne. Krzątał się po cichu, chcąc, by odespała porządnie wczorajszą podróż oraz ich nocne wyczyny i obudziła się gotowa na przeżycia nowego dnia. Kiedy przyniesiono kawę, zaniósł tacę do sypialni, nalał sobie filiżankę i zaczął popijać ze smakiem. Miał wciąż przed oczami obraz z minionej nocy: gładkie, kształtne nogi i smukłe uda, piękne ciało widoczne pod cienkim jedwabiem. W pamięci zachował przepełnione rozkoszą westchnienia i nagle poczuł, że nigdy nie było mu tak dobrze, jak teraz. – Dzień dobry – odezwała się rozespanym głosem.
124
Jeanie London
Sen, który nie ze wszystkimi obchodzi się przecież łaskawie, nadał Maggie jakąś rozmarzoną miękkość, która sprawiła, że Sam miał ochotę stać tak z kubkiem uniesionym do ust i patrzeć na nią bez końca. – Dzień dobry – odpowiedział w końcu. – Już późno? – Dochodzi ósma. Potarła policzkiem o poduszkę i pozwoliła powiekom znowu opaść. Sam odzyskał wreszcie zdolność ruchu, nalał do kubka kawę z dzbanuszka stojącego na tacy, a potem usiadł na łóżku przy Maggie. – Może trochę kofeiny? – Mmm. – Otworzyła jedno oko i przyjrzała mu się nieufnie. – Dochodzi ósma? I nie muszę wstawać z cieplutkiego łóżka, żeby napić się kawy? Czy to sen? Sam podniósł wyżej kubek, żeby mogła go zobaczyć. – Nie. Tak wygląda rzeczywistość po przebudzeniu ze mną. Wyciągnęła dłoń i pogładziła go po policzku. – Jesteś dla mnie o wiele za dobry. Słysząc to, poczuł nagle suchość w ustach, zdobył się jednak na odpowiedź. – To dopiero początek, Maggie. Cofnęła rękę i usiadła wygodnie na łóżku. – Uważaj, Sam, bo jeszcze mnie zepsujesz i nie będę chciała, żebyśmy znowu byli przyjaciółmi. Maggie wzięła kubek i zaczęła ochoczo popijać kawę, podczas gdy on nie mógł oderwać oczu od jej zwiewnej koszulki. Była prawie niewidoczna i przypominała mu poranną mgiełkę, spowijającą park za oknem.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
125
– Dobrze spałeś? – zapytała cicho. W jej głosie czaił się zmysłowy podtekst, wspomnienie nocy, którą spędzili w swoich objęciach. Szybko ześliznął się z łóżka i poszukał ucieczki w tacy ze śniadaniem, wiedział bowiem, że nie wytrzyma dłużej bliskości uwodzicielsko uśmiechającej się Maggie. – Bardzo dobrze – skłamał, usiłując zebrać myśli. – Ale musisz być głodny. Wczoraj wieczorem chyba się nie najadłeś. Słysząc kolejną aluzję, Sam z brzękiem odstawił kubek na tacę, a potem odszedł jeszcze o kilka kroków od łóżka. Niestety, efekt jego oddalenia był tylko taki, że Maggie zaczęła mówić głośniej, by mógł ją usłyszeć. – Co ze śniadaniem? – zapytała, stawiając kubek na nocnym stoliku. – Czyżbyś miała apetyt? – Nie na jedzenie. Jednym ruchem wyskoczyła z łóżka, uniosła ramiona i przeciągnęła się leniwie. Sam patrzył z otwartymi ustami na jej profil, gdy powoli kręciła głową, a fala rudozłotych włosów opadła jej na ramiona, okalając jędrne piersi. Brzeg jedwabnej brzoskwiniowej koszulki podjechał trochę do góry, dzięki czemu Sam ujrzał ukryte pod nią smukłe kształty i gładką skórę, której smaku ledwie zakosztował minionej nocy. Nie stracił jednak głowy na tyle, by nie zorientować się, że to tylko przedstawienie. Czy chciała skusić go, by przyspieszył trochę tempo, czy miała to być zemsta za to, że nie kochał się z nią wczoraj? Nie wyobrażał sobie nigdy, że Maggie może być tak śmiała. Skąd przyszło mu
126
Jeanie London
przedtem do głowy, że za dnia łatwiej będzie jej się oprzeć? Myśl długoterminowo, przywołał się do porządku. – Śniadanie – wykrztusił z takim trudem, jakby coś wpadło mu do gardła. – Wspaniale. Maggie pochwyciła jego spojrzenie i z jej wzroku Sam natychmiast wyczytał, że ona wie, ma całkowitą świadomość tego, że chociaż przekazała ster w jego ręce, tak naprawdę to ona dyktuje tu warunki. – Pójdę się umyć – powiedziała ze śmiechem, obróciła się na palcach i ruszyła do łazienki. Ku bezbrzeżnemu zdumieniu Sama po drodze pozwoliła opaść ramiączkom koszulki, która zsunęła się wzdłuż jej talii, krągłych bioder i długich, długich nóg, aż w końcu zupełnie naga, smukła postać Maggie zniknęła za drzwiami. Sam opadł na brzeg łóżka i ukrył twarz w dłoniach. Maggie poczuła dreszcz satysfakcji, kiedy Sam władczym gestem objął ją w talii. Szli właśnie do restauracji Bruna na śniadanie, prowadzeni przez jednego z pracowników hotelu. Wstała przed niespełna godziną, a już udało jej się poważnie nadwątlić jego postanowienie, żeby działać powoli. Kelner doprowadził ich do stolika, podał menu i odszedł. Maggie otworzyła kartę dań bardziej z chęci zajęcia czymś rąk niż z zainteresowania jadłospisem i patrzyła na Sama znad jej krawędzi, próbując pogodzić wizerunek przyjaciela, którego znała, z Samem, który tak cudownie całował ją zeszłego wieczoru. Czy on rzeczywiście dobrze czuje się tylko wtedy, gdy kontroluje sytuację? A jeśli to
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
127
prawda, jak mogła przez tyle lat nie zauważyć tak istotnej cechy jego charakteru? – No i? – odezwał się Sam, pochwyciwszy jej wzrok znad karty dań. – Wezmę espresso. – A więc bez niespodzianek. Nie miał racji. Być może nie miała apetytu na jedzenie, ale odczuwała głód. I niewątpliwie miała w zanadrzu jeszcze wiele niespodzianek. – A ty na co masz ochotę? – Wezmę omlet. – Wrócił ci apetyt? – Postaram się go na chwilę okiełznać. Maggie z namysłem odłożyła menu na stół. – Na bardzo krótką chwilę. Sam rzucił z hałasem na stół swoje menu, a spojrzenie jego szarych oczu wyraźnie mówiło, że doskonale wie, o czym mowa. – Dłuższą, niż ci się wydaje. Były to zaczepne słowa i na myśl o narastającej między nimi rywalizacji Maggie poczuła dreszcz. – Pamiętasz bankiet w piątej klasie? – zapytała. Maggie była w szkole o klasę niżej od niego i uparła się, żeby jako jedyna czwartoklasistka dostąpić zaszczytu uczestniczenia w bankiecie. Sam równie mocno uparł się, że nie będzie jej towarzyszył ani on, ani nikt inny. Tak naprawdę, zamierzał pójść na wagary. Udało jej się wówczas wygrać dzięki własnej nieustępliwości. Sam uniósł brwi. – Nie jestem już piątoklasistą.
128
Jeanie London
Miał rację. Teraz testosteron działał na jej korzyść. – Jeszcze zobaczymy. Uśmiechnął się z irytującym spokojem. – Masz jakieś specjalne plany na dziś? – Chciałam obejrzeć lepiej hotel i poobserwować gości, ale jestem otwarta na twoje propozycje. Sam już chciał odpowiedzieć, ale nagle zahuczał nad nimi tubalny głos: – Pani James, panie Masters, witam państwa serdecznie. – Dzień dobry – odpowiedziała, ignorując Sama i jego ponurą minę. Krzepki mężczyzna wyciągnął do niej dłoń. Maggie odwzajemniła się, lecz ku jej zdumieniu, zamiast po przyjacielsku uścisnąć jej rękę, schylił się, pokazując w całej okazałości swoją łysinę, po czym musnął ustami wierzch jej dłoni. – Witam, witam, pani James. Jestem zaszczycony. – Maggie, to jest Bruno. Szef kuchni i kierownik restauracji hotelowej. Sam dokonał tej prezentacji z entuzjazmem równym temu, jaki udawało mu się wykrzesać, kiedy co pół roku pomagał przesadzać róże pani Carr. – Miło mi pana poznać. – Proszę mi wierzyć, pani James, cała przyjemność po mojej stronie. – Bruno puścił jej dłoń i wyprostował się, zamaszystym ruchem wyciągając bloczek z kieszonki marynarki. – Czego państwo sobie dzisiaj życzą? Maggie ustąpiła pierwszeństwa Samowi, który złożył zamówienie, i patrzyła, jak Bruno z uznaniem kiwa głową.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
129
– Mam nadzieję, że skusi się pani na coś oprócz kawy, pani James? – Wciąż jestem najedzona od zeszłego wieczoru – wyznała Maggie. – Kolacja była pyszna. – Czy wszystkie potrawy były odpowiednio przyprawione? – Wręcz idealnie. Bruno wziął obie karty z rąk Sama, posyłając Maggie promienny uśmiech. – Wspaniale. Dobre jedzenie to klucz do udanego życia, a dobry kucharz jest wart trzy razy tyle złota, ile sam waży. Maggie uznała, że muszą to być słowa jakiegoś wielkiego smakosza albo innego szefa kuchni. Stłumiła uśmiech, kiedy poklepał się po wydatnym brzuchu i zachichotał. – Jestem wart fortunę i chcę to udowodnić, więc wczoraj rozmawiałem z panem Mastersem o pani upodobaniach, żeby móc osobiście sprawować pieczę nad jej jadłospisem. – To bardzo miłe z pana strony. – Ależ to nic takiego. Moim zadaniem jest dopilnować, żebyście byli zadowoleni z pobytu w pensjonacie ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ i chcieli tu wrócić. Rozumiecie, czyny mówią więcej niż słowa. – Każdy, kogo tu spotykam, chyba poważnie traktuje ten aspekt swojej pracy – I bardzo słusznie. – Bruno wetknął notesik z zamówieniami z powrotem do kieszeni i mrugnął konspiracyjnie. – Wszyscy członkowie zarządu są jednocześnie udziałowcami spółki.
130
Jeanie London
– A więc zadowalanie gości nabiera tu zupełnie nowego znaczenia – powiedział sucho Sam. – To prawda – skinął głową Bruno. – Uważam, że to urocze.. – Maggie rzuciła Samowi pełne dezaprobaty spojrzenie. – Musi pani koniecznie zobaczyć wszystko. Cały budynek i teren wokół niego. Właściwie to... – urwał, zerkając przez ozdobione koronkową firanką okno restauracji, które wychodziło na główny hol. – Laura, nasz koordynator imprez okolicznościowych, powinna być już w pracy. Poszukam jej, a ona przygotuje wam plan dnia. – Świetnie, że poświęcacie nam tyle uwagi – powiedział Sam, marszcząc brwi. Bruno najwyraźniej nie wychwycił sarkazmu w jego stwierdzeniu i obiecał, że tylko skoczy do kuchni, żeby doręczyć ich zamówienie, i zaraz popędzi szukać Laury. Patrząc za oddalającym się Brunem, Maggie zauważyła, że restauracja, która nosiła nazwę ,,U Bruna’’, była całkowitym zaprzeczeniem swego patrona. Bruno był zażywny i szorstki zarówno w wyglądzie, jak w obejściu, jego lokal natomiast współgrał z uroczą atmosferą przełomu wieków, właściwą całemu pensjonatowi. Żyrandole z rżniętego kryształu rzucały łagodne światło, które migotało na ścianach pieczołowicie oklejonych tapetą w kwiaty i prążki. Na ozdobnych półeczkach poustawiane były naczynia z pięknej porcelany i bogato zdobionego szkła. Stoły z ciemnego drewna nakryto lnianymi obrusami obszytymi koronką i poustawiano na nich delikatne szklane wazy ze świeżymi kwiatami o długich łodygach i zimowych barwach. Wszystko to dawało ciekawy i romantyczny efekt, a także sprawiało,
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
131
że Bruno wyglądał jak słoń w składzie porcelany, gdy lawirował między stolikami. – Nie byłeś zbyt uprzejmy – powiedziała Maggie. – Jego i tak zachęcać nie trzeba. – Po prostu chciał być miły, jak sądzę. – Jeszcze trochę tej uprzejmości, a posłałbym go do diabła. – Sam! – skarciła go, zdumiona jego śmiertelną powagą. Gdzie się podział jej życzliwy i zazwyczaj wyluzowany przyjaciel, który potrafił podejść z humorem do najgłupszej nawet sytuacji? – Być może będziesz musiał przyspieszyć trochę tempo uwodzenia. – Obiegła wzrokiem restaurację i innych gości, którzy, jak się zdawało, wszyscy raczyli się dość obfitymi porcjami śniadaniowymi. – Chyba będę potrzebowała ruchu. – Boisz się, że wyjedziesz stąd cięższa, niż przyjechałaś? – Gdyby to miało zależeć od Bruna, to na pewno tak. – Trochę więcej Maggie do kochania wcale by nie zaszkodziło. Uśmiech wygładził zaostrzone gniewem rysy Sama na znak, że wraca mu dobry humor. Humor jednak nie zdołał zmazać z jego twarzy wyrazu wygłodzenia. Patrząc na niego, poczuła, że gdyby tylko mógł, połknąłby ją w całości. Na tę myśl przeszedł ją nagły dreszcz, bo wcale nie miałaby nic przeciwko temu.. Przyniesiono espresso i gdy kelner odszedł, zapewniwszy Sama, że zaraz poda mu śniadanie, Maggie ujęła w dłonie gorącą filiżankę, upiła łyk kawy i zaczęła przyglądać się Samowi.
132
Jeanie London
Przerzucał strony gazety zostawionej przez kelnera, szukając wiadomości gospodarczych. Maggie przypuszczała, że chciał się upewnić, czy od czasu, gdy ostatni raz kontaktował się ze swoim biurem, nie nastąpił przypadkiem krach na giełdzie. Ale kiedy rozparł się zadowolony na krześle, zrozumiała, że rynek nadal funkcjonuje jednak bez zarzutu. Żałowała, że sama nie może czuć się nawet w połowie tak zadowolona. To prawda, bardzo pociągał ją fizycznie, ale poza tym czuła coś jeszcze. Była rozdrażniona i pobudzona, chciała jakoś zmusić go, żeby działał szybciej, poznać jego reakcję, zobaczyć, jak traci panowanie nad sobą. Chciała, by Sam jej pragnął. Dla Maggie było to zupełnie nowe doświadczenie. Nigdy wcześniej żaden mężczyzna nie wzbudził w niej takich uczuć. Była zatroskana i podniecona zarazem, a w umiarkowanych dawkach doznanie to było, no cóż... ekscytujące. Czy dlatego Sam wydawał jej się taki zmieniony? Chociaż siedział po prostu po drugiej stronie stołu, jak tysiące razy przedtem, wydawał się kimś zupełnie innym. Co takiego sprawiło, że dopiero teraz zauważyła, jak silne są te palce o krótko obciętych paznokciach, którymi trzymał gazetę? Albo jak jego kruczoczarne włosy lśnią w świetle żyrandoli? Jak jego szare spojrzenie prześlizguje się po niej, gdy sięga po filiżankę? Co takiego miał dziś w sobie Sam, że poczuła się słabo, gdy posłał jej roztargniony uśmiech, zanim na nowo zagłębił się w notowaniach giełdowych? Dlaczego chciała, żeby spojrzał tak jeszcze raz?
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
133
– Chyba zachowuję się niegrzecznie – powiedział, składając gazetę. Maggie pokręciła głową, postanawiając, że da mu na chwilę spokój, bo wydawał się szczerze zawstydzony. – Zachowujesz się jak Sam – odparła. – To znaczy? – Sprawy zawodowe jak zwykle zajmują wysokie miejsce na twojej liście priorytetów. – Zbyt wysokie? – Czasami – przyznała szczerze. – Kiedy ostatni raz pozwoliłeś sobie na luz i zabawiłeś się? – Dwa razy w tygodniu gram w hokeja... – Tak, wiem – w czwartki i soboty od siódmej do dziesiątej wieczorem. Ale to jest zaplanowana zabawa. Nie liczy się. Kiedy ostatni raz zrobiłeś coś tylko dlatego, że miałeś na to ochotę? Widząc brak zrozumienia w oczach Sama, tłumaczyła dalej. – Podam ci doskonały przykład. W ubiegłą sobotę mieliśmy grać w pokera u Lyn i Charlesa, ale ja nie miałam ochoty na karty. Zamiast tego wyciągnęłam ich na przejażdżkę saniami przy księżycu. Świetnie się bawiliśmy. Rzecz jasna, Maggie nie miała ochoty na pokera, bo nie wysiedziałaby u nich w domu, wiedząc, że gdyby nie jej obecność, gospodarze robiliby w sypialni użytek z jakichś skórzanych przyrządów. – Chodzi o zabawę, Sam. – Mówisz, że jestem nudnym pracoholikiem. – Tego nie powiedziałam. – Właśnie, że tak.
134
Jeanie London
– Powiedziałam tylko, że za mało czasu poświęcasz na zabawę. – Sięgnęła przez stół i nakryła jego dłoń swoją. – Czasami się o ciebie martwię. Tak bardzo skupiasz się na robieniu kariery, że życie cię omija. To dlatego uważałam, że Emma nie była dla ciebie odpowiednia. Była dokładnie taka sama, a ty i tak nie potrzebowałeś dodatkowej zachęty do pracy. – Od samej pracy się głupieje. – Żartobliwy ton jego głosu nie współgrał zupełnie z zatroskaną miną. Maggie patrzyła mu w oczy, wiedząc, że dała mu do myślenia, ale zanim zdążyła rozwinąć swą myśl, usłyszała nad sobą czyjś wesoły głos. – Pani James i pan Masters? Maggie i Sam odskoczyli od siebie równie szybko, jak pewnego wieczora wiele lat temu, gdy ojciec Sama przyłapał ich na rozpalaniu ogniska z papieru toaletowego. Odwrócili się jednocześnie i ujrzeli świetnie ubraną, młodą kobietę w marynarce od uniformu superklubu. Była ładna i miała gęste, puszyste, jasne włosy. – Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałam porozmawiać z wami, zanim zaczniecie jeść. Bruno mówił, że macie ochotę obejrzeć teren wokół hotelu. – To pani pewnie jest Laurą. – Sam wyciągnął do niej dłoń na powitanie. – Słyszeliśmy o pani. Laura przywitała się z Maggie i zerknęła na swój identyfikator. – Jestem koordynatorem imprez okolicznościowych. Następnie zaczęła w uniesieniu rozwodzić się nad niezwykłymi dobrodziejstwami pensjonatu, takimi jak podgrzewany basen ze sztuczną falą, masaż wodny, sauna, najnowocześniejszy sprzęt do ćwiczeń w świeżo
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
135
odnowionej siłowni, ścieżki do spacerów, wzgórze do zjeżdżania na sankach, a nawet ekumeniczna kaplica, gdzie można wziąć ślub. – A więc lubicie jeździć na łyżwach? – zapytała w odpowiedzi na pytanie Sama. – No cóż, tak się składa, że mamy tutaj staw, który jest teraz zamarznięty. Na ślizgawkę nadaje się doskonale. Przywieźliście ze sobą łyżwy, czy mam wydać odpowiednie dyspozycje? – Mam w samochodzie torbę ze sprzętem do hokeja, a ty, Maggie? – Zabrałam łyżwy. – Wspaniale. – Laura z zapałem pokiwała głową. – Skoro zamierzacie dzisiaj wyjść, pozwólcie że dam wam to teraz. Nie będziecie musieli fatygować się do recepcji. – Wyjęła z kieszeni radio i wręczyła je Samowi. Ten spojrzał najpierw z rozbawieniem na Maggie, a potem przeniósł wzrok na Laurę. – To standardowy środek ostrożności dla naszych klientów, którzy wybierają się na wycieczki w zimie. Potraktujcie to jak zwykły telefon. Połączcie się z recepcją, jeżeli się zgubicie albo będziecie mieć jakiś kłopot. – Dobry pomysł – stwierdziła Maggie, chociaż pomysł przytulenia się do Sama wewnątrz jednego z ogromnych tuneli śnieżnych, takiego samego jak te, które budowali razem z dziećmi z sąsiedztwa, wydawał się jeszcze lepszy. – Czy mógłby się pan tu podpisać, panie Masters? – Laura podsunęła Samowi jakąś kartkę i podała mu długopis. Maggie przyglądała się, jak Sam składa swój podpis szybkimi, przemyślanymi pociągnięciami. Dlaczego wcześniej nie zauważyła, że ma takie piękne dłonie?
136
Jeanie London
Odpowiedź wydawała się tak oczywista, że Maggie aż zacisnęła wargi, powstrzymując się od uśmiechu. Czytała kiedyś o tym zjawisku, kiedy to tchnięcie namiętności w związek pozwalało parom odkryć nowe strony osobowości partnerów, budując intymność, która stawała się tym większa, im więcej sobie uwagi poświęcali. Na wspomnienie Anny i George’a Weatherbych, którzy siedzieli w jej gabinecie, patrząc na siebie niczym państwo młodzi podczas nocy poślubnej, Maggie uświadomiła sobie, że sama doświadcza właśnie owego zjawiska. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że zuchwały i seksowny Sam tak niesamowicie ją zaskakuje? Sięgnęła po torebkę i wyjęła notatnik oraz długopis. Musiała to zapisać. Pacjenci z pewnością jej za to podziękują. Kiedy przyniesiono śniadanie dla Sama, Laura ulotniła się jak na zawołanie, zostawiając ich pełnych podziwu dla troskliwości tutejszego personelu. Bruno podszedł do nich znowu, chcąc się upewnić, czy Sam jest zadowolony ze śniadania, i zanim ich opuścił, wyprosił od Maggie obietnicę, że przyjdą na obiad. – Czegoś takiego jeszcze w życiu nie widziałem – stwierdził Sam po wyjściu z restauracji, kiedy znaleźli się w holu głównym. – Spójrz tylko na tego biedaka. Usiłuje się zameldować, a personel chyba pełni przy nim wartę honorową. Rzeczywiście, Maggie dojrzała przy recepcji mężczyznę mniej więcej w wieku Sama. Długie, ciemne włosy miał niedbale związane w kitkę, a w jego uszach błyskały srebrne kółka. Dobrany do nich kolczyk zdobił mu brew, a czarna, skórzana kurtka motocyklisty i wytarte dżinsy
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
137
sprawiały, że w porównaniu ze schludnym i eleganckim Samem wyglądał jak król cyganerii. – Może to ktoś ważny – zasugerowała Maggie. – Na pewno. Patrz, jest Laura, trzech recepcjonistów i ten Szkot, który wczoraj wniósł na górę twoje bagaże. – Dougray. – Właśnie, Dougray – przytaknął Sam. – Ale tej pani nie znam, chociaż na pewno tu pracuje. Maggie zgodziła się, widząc znajomą, lamowaną złotem marynarkę od uniformu, zachodzącą na ciemne spodnie kobiety. Stalowosiwe loki i poważna, myśląca twarz nadawały jej wygląd matrony sprawującej pieczę nad potomstwem. – To pewnie kierowniczka, nie sądzisz? – zgadywała Maggie. Sam wzruszył ramionami. – Ale oto nadchodzi Bruno. Co powiesz na to, żebyśmy wymknęli się nad staw, zanim dopadnie nas ta cała ekipa? – Chętnie. Jestem jeszcze zesztywniała po długiej jeździe samochodem. – Z przyjemnością zrobiłbym ci masaż, który zlikwidowałby tę sztywność. – Świetny pomysł. – Uśmiechnęła się do niego promiennie, ciesząc się, że może odkrywać nową stronę osobowości Sama i sprawdzać granice jego wytrzymałości. – Ale to ja wolałabym zrobić ci masaż. Żebyś, dla odmiany, zesztywniał, jeśli domyślasz się, o czym mówię.
Rozdział ósmy
– Wolisz najpierw usłyszeć dobrą czy złą wiadomość? Mary zerknęła znad kolumn liczb, wykazujących procentowe wykorzystanie pensjonatu w ciągu ostatnich dwóch tygodni, i ujrzała Annabelle i Laurę zaglądające przez otwarte drzwi jej biura. – Jak zawsze dobrą. Weszły do środka i Laura zamknęła za nimi drzwi, a to, że nie zalewała ich potokiem słów, niezawodnie zwiastowało nadciągające nieszczęście. Mary była zwolenniczką polityki otwartości, co czyniło ją dla personelu dostępną w każdej chwili. Kierowanie ludźmi z wyżyn wieży z kości słoniowej nigdy jej nie odpowiadało i chociaż była zdecydowanie bardziej przełożoną wyznaczającą zadania, aniżeli wtrącającą się do wszystkiego, postarała się, by przystępność była jej najważniejszą cechą jako szefa. Odsunęła na bok sprawozdania, złączyła palce w daszek i przygotowała się na wieści, które, jak widać,
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
139
wymagały aż zamknięcia drzwi. Kiedy Laura spojrzała wyczekująco na Annabelle, z szacunkiem zdając się na jej doświadczenie i stanowisko, Mary z trudem już panowała nad nerwami. – O co chodzi? – zapytała. Annabelle wlepiła w nią ponure spojrzenie. – Zameldował się juror ze Światowej Organizacji Turystyki. Burza nie opóźniła jego przyjazdu. – I to jest ta dobra wiadomość? – Obawiam się, że tak. – A zła wiadomość? – Nie jest on tym jurorem, którego oczekiwaliśmy. Ten, który zarezerwował pokój, dostał uczulenia na jakiś walentynkowy cukierek i pozostanie w szpitalu co najmniej do poniedziałku. Zamiast niego przysłali fotoreportera. – Fotoreportera – powtórzyła Mary, powstrzymując się od jakiejkolwiek reakcji, zanim nie pozna faktów. Czy to możliwe, żeby fotoreporter mógł mieć równie szerokie spojrzenie na to, co składa się na najbardziej romantyczną przystań, jak ktoś z Organizacji, kto prowadzi podobny ośrodek albo jest jego właścicielem? – Rozumiem, że waszym zdaniem to niekorzystna zmiana. Annabelle potrząsnęła burzą stalowoszarych loków. – On jest straszliwie młody. – Fuj! Powinna go pani zobaczyć, pani J. – Laura gwałtownie opadła na krzesło i westchnęła dramatycznie. – On nosi... kolczyki.... W uszach, w brwi. Wygląda, jakby mieszkał na ulicy. Albo gdzieś, gdzie nie ma łazienki. – Ile może mieć lat?
140
Jeanie London
– Około trzydziestki – odparła Annabelle ze stoickim spokojem. W porządku. Zdecydowanie nie jest to właściciel hotelu, który spędził całe lata na zarządzaniu takim obiektem, ale nie jest to też tragedia. – Nie martwi mnie wcale, że to obszarpaniec. To problem Organizacji, a nie nasz. Jednak fakt, że nie siedzi w tym biznesie tak jak inni jurorzy, może być problemem, jeśli nie potraktują jego opinii poważnie. Mary odchyliła się w krześle, łamiąc sobie głowę nad jakimś sposobem, który pozwoliłby tę nieoczekiwaną zmianę obrócić na ich korzyść i wpoić pracownikom trochę pewności siebie, której tak bardzo potrzebowali w czasie próby. – Zastanówcie się – powiedziała. – Jest fotoreporterem, a więc na pewno ma twórcze spojrzenie na świat. A czymże my tu jesteśmy, jeśli nie twórcami. Może to zrozumie, jeśli go przekonamy, że nasi goście odnajdują u nas miłość. Powiedzcie mi, co się dzieje z naszą Parą Amorków? Mary skierowała rozmowę na temat, który, jak miała nadzieję, przypomni jej personelowi, że nie wszystko jest jeszcze stracone. – Poznałam ich przy śniadaniu. – Czy były jakieś zastrzeżenia w związku z naszym specjalnym programem satelitarnym z okazji walentynek? – Nie, nikt nic nie zgłaszał w recepcji – odparła Annabelle. Laura wzruszyła ramionami. – Nie wspomnieli mi o jakichkolwiek problemach.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
141
Właściwie oboje wyglądali na szczęśliwych. Całkiem słodka z nich parka. Mary uśmiechnęła się, ponieważ była to pierwsza podnosząca na duchu wiadomość od czasu, kiedy Annabelle i Laura weszły do jej pokoju. – Nie odstępujmy od naszego celu. Jeśli uda się nam skłonić Parę Amorków, by się trzymała naszego scenariusza, to może fakt, że są w wieku zbliżonym do nowego jurora, podziała na naszą korzyść. – To chyba wszystko, co mamy – przyznała z westchnieniem Annabelle. – Jestem z jurorem umówiona na lunch. Mam zamiar zaproponować, żeby Para Amorków udzieliła mu wywiadu. Co jeszcze mamy na dziś w rozkładzie? – W tej chwili sprzątaczka podrzuca do Twierdzy Wojownika niespodziankę, która ma zachęcić naszych młodych kochanków, by oddali się pewnym miłosnym igraszkom. A ty co zaplanowałaś, Lauro? – Przydzieliłam im radio i zaproponowałam, żeby zwiedzili teren wokół hotelu. Najwyraźniej lubią jeździć na łyżwach, więc wysłałam ich na staw. Opowiedziałam im również o bungalowach. Z pani pozwoleniem, pani J., chciałabym, żeby jeden z nich został wyposażony. Oni wyglądają na miłośników otwartych przestrzeni i nigdy nie wiadomo, co się zdarzy, kiedy będą na dworze w taką pogodę. Chciałabym być przygotowana na wszystko. Mary wyobraziła sobie bungalowy nad rzeką, te chatki z piernika, które cieszyły się takim powodzeniem, że wynajmowano je bez przerwy od wiosny do jesieni. – Dobry pomysł. – Tak naprawdę nie jest mój – przyznała się z uśmie-
142
Jeanie London
chem. – Ukradłam go Dougrayowi. Uwięzienie Pary Amorków w windzie było mistrzowskim posunięciem. – On wywrócił do góry nogami cały hotel – ostrzegła Annabelle. – Wiesz, w jaki on może wpaść... entuzjazm. Nie możemy go spuszczać z oka, bo w końcu zostaniemy pociągnięci do odpowiedzialności. Mary uśmiechnęła się. Tylko Annabelle potrafiła przejść tak od razu do finansowego sedna spraw. Był to jeden z powodów, dla których Mary od wielu lat uwielbiała z nią pracować. Annabelle nikomu nie pozwalała ani na chwilę oderwać się od rzeczywistości. – A co do odpowiedzialności – odezwała się Laura – to Bruno nie zamierza chyba otruć Pary Amorków swymi ziołowymi afrodyzjakami? Nie zauważyłam na razie, żeby jego zabiegi odnosiły jakiś skutek i byłoby szkoda, gdyby tych dwoje wylądowało w szpitalu z uczuleniem, tak jak nasz niedoszły juror. – Och, proszę cię, Lauro – Annabelle przewróciła oczami w przypływie irytacji. – Nie wyobrażam sobie, żeby tak sympatyczna para miała się nagle zacząć obmacywać ,,U Bruna’’ podczas śniadania. – Zagłębiła się w fotelu i podparła ręką głowę. – A wracając do odpowiedzialności, to mogłybyśmy równie dobrze po prostu zamknąć nasz interes, gdyby rozeszła się pogłoska, że odurzamy narkotykami naszych gości. – Nie wszystkich naszych gości – poprawiła ją Mary. – Tylko Parę Amorków. A poza tym, to formalnie rzecz biorąc, nikogo nie narkotyzujemy. Bruno wyjaśnił, że gotuje, używając przypraw ziołowych. Pod względem prawnym mamy święty spokój. – A etycznym?
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
143
– Jeśli Para Amorków zakocha się w sobie i pobierze, to nam podziękuje. Nikomu nie stanie się krzywda, a więc gra jest czysta. Annabelle ciężko westchnęła, chcąc im uzmysłowić, że znajdują się na bardzo grząskim gruncie. – Szczerze mówiąc, gramy o wysoką stawkę – powiedziała Mary. – Ale każdy tu liczy na dużą wygraną. Organizacja będzie mogła przez rok promować najbardziej romantyczną przystań, a nasz dobry wizerunek poprawi również ich obraz. Dokonamy marketingowego posunięcia, jakiego nam trzeba do wyrobienia sobie pozycji, a Para Amorków będzie żyła długo i szczęśliwie. Po prostu miejcie się na baczności i nie przegapcie żadnej okazji. Laura zasalutowała. – Jasne, szefowo. Usta Mary drgnęły w uśmiechu, mimo że obawy Annabelle były aż nadto realne. – Nie traćcie wiary. Pensjonat ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ jest najbardziej romantyczną przystanią. Musimy po prostu nabrać pewności, że wyróżniamy się spośród innych kandydatów. I módlmy się, aby cały ten projekt nie wybuchł nam w rękach. Miała nadzieję, że tak się nie stanie. – Czy coś jeszcze? Annabelle potrząsnęła głową, Laura zaś zerwała się podniecona z krzesła. – Mam zamiar dostosować się do tematyki katastroficznej i wyposażyć bungalow w kilka seksownych zabawek ze sklepu Friedy – zatrzymała się w drzwiach po wyjściu Annabelle. – No wiesz, ,,korzystajmy, jak się da, skoro już tu utknęliśmy’’.
144
Jeanie London
Mary zmusiła się do uśmiechu. – W porządku, niech będzie. I podczas gdy Laura zmieniała letni bungalow w miłosne gniazdko, Mary wstała zza biurka i zwróciła się do skłębionej futrzanej gromadki, drzemiącej w rogu pokoju. – No chodźcie, moi państwo. Drgnęły uszy i nosy. Błyszczące oczy podniosły się z zaciekawieniem. – Wiem, że jesteście zmęczone tym zamknięciem, pieski. Ja też. A co byście powiedziały na szybki spacer do parkingu dla gości? Muszę sprawdzić, jak on działa według nowego systemu. Nie trzeba było im tego dwa razy powtarzać. Sam śmigał po lodzie, ćwicząc hamowanie i start, podczas gdy Maggie jeździła po damsku, robiąc ósemki, które nazywała ,,figurami’’. Teren wokół pensjonatu był dokładnie taki, jak przedstawiła go pani koordynator imprez okolicznościowych, a nawet lepszy. Budynek przylegał do graniczącego z wodospadami parku, w którym mgła spowijała wierzchołki ogołoconych z liści drzew. Maggie poruszała się po lodzie z łatwością, posuwistymi i tak pełnymi wdzięku ruchami, jakby nie wymagały żadnego wysiłku. Sam wiedział, że kiedy była młodsza, ćwiczyła pod okiem instruktora oraz brała lekcje tańca, a nawet uczestniczyła w lokalnych zawodach. Szło jej wspaniale aż do chwili, kiedy rozwód rodziców niespodziewanie położył kres wszelkim nadprogramowym zajęciom Maggie i jej matki. Bardzo się ucieszyła, gdy mogła powrócić do jazdy na
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
145
łyżwach. Co roku, kiedy obliczał jej podatek, a ona lamentowała nad ogromnymi kosztami uprawiania tego sportu, przypominał jej, że porównywalną kwotę mogłaby wydać na luksusowe wczasy odnowy biologicznej. Na co Maggie oczywiście groziła, że zacznie uprawiać o wiele mniej kosztowną dyscyplinę, na przykład biegi. – Pokaż mi potrójnego axla. Sam zahamował obok niej, a jego hokejówki zaryły w twardą powierzchnię stawu, rozbryzgując drobiny lodu na wszystkie strony. Zachowała kamienną twarz, rzucając mu jedynie oschłe spojrzenie spod ronda kapelusza. – Pod warunkiem, że masz ochotę na seks z gipsowym odlewem, bo jeśli spróbuję czegokolwiek potrójnego, złamię nogę. – Nie, dziękuję. Zbrodnią byłoby nie skorzystać z naszej wanny. A poza tym chciałaś zobaczyć oblodzony Wodospad. Jutro musimy tam pójść. – Moglibyśmy go obejrzeć jeszcze dziś. – Tymczasem pokaż mi więc coś innego – rzucił, wyprzedzając Maggie długimi szusami. – Bo kiedy ostatnio widziałem cię na łyżwach, leciałaś po lodzie jak hokejowy bramkarz. – Sam! – Maggie zamachnęła się i walnęła go żartobliwie w ramię pięścią w rękawiczce, ale ledwie poczuł jej cios przez grubą kurtkę. – Upadłam tylko dlatego, że ty się pojawiłeś. – Może chcesz powiedzieć, że ja cię rozpraszam? Puszczając to rozmyślnie mimo uszu, Maggie odjechała naburmuszona. Sam dopędził ją dwoma ślizgami.
146
Jeanie London
– No powiedz, Maggie. Dlaczego to przeze mnie upadłaś? Ku jego zaskoczeniu, dziewczyna gwałtownie zaczerpnęła do płuc lodowate powietrze, podniosła na niego swoje zielone oczy i powiedziała po prostu: – Nie drażnij się ze mną. Wystarczy, że bez przerwy myślę o tym romantycznym apartamencie, do którego będziemy musieli wrócić. – Myślisz o wspólnym apartamencie, Maggie, czy o seksie? – wykrztusił Sam. – Być może pomyślałam o seksie... raz czy dwa. Wyraz jej oczu sugerował jednak, że dużo częściej. – Ja chcę czegoś więcej niż seksu, Maggie. Ja chcę się z tobą kochać. Policzki poróżowiały jej jeszcze bardziej, ale wzrok pozostał niewzruszony. – Wiem. Próbuję tylko zrozumieć, dlaczego. Sam otoczył ramieniem plecy Maggie, przyciągnął ją bliżej i przycisnął do swego boku. – Czy rzeczywiście powód jest taki ważny? – Tak, jest ważny – potwierdziła cicho. – Nie chcę, żebyś się martwił, że będę się czuła wykorzystana po powrocie do domu. – A będziesz? – Oczywiście, że nie. – Potrząsnęła gwałtownie głową tak, że kosmyki jej włosów wypadły spod ronda kapelusza. – Wyświadczasz mi tu przysługę, Sam. Prowadzę notatki i zaczynam wreszcie rozumieć, w jaki sposób namiętność zmienia charakter związku. Od kiedy tylko zgodziłeś się tu ze mną przyjechać, byłam tym tak przejęta, że... Naprawdę cieszę się, że już tu jesteśmy.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
147
– Chcesz mieć to za sobą, prawda? – Nie, za sobą nie, ale wolałabym już zacząć. – No więc co się dzieje? – Wiele o tym myślałam, wiesz? I całkowicie się z tobą zgadzam, że między nami nie może już być tak jak przedtem, ale kiedy już raz zgłębimy to, co nas łączy, rozwieje się cała tajemnica. A więc kochanie się ze sobą miałoby ich wyleczyć z pożądania. Była to cała Maggie, więc omal nie wybuchnął śmiechem, ona jednak miała tak poważną minę, że zmusił się do zachowania powagi. Jak mogła nie dostrzegać, że łączy ich coś wyjątkowego? Nie ma mowy, żeby seks ją z tego wyleczył. On do tego nie dopuści. Pamiętając jednak ich wcześniejszą rozmowę, Sam musiał się liczyć z faktem, że być może przeszarżował. Chciał wpływać na jej życie, ale nie w sposób tak przewidywalny, żeby miała go za nudziarza. Jeśli Maggie potrzebuje niespodzianek, to będzie je miała. Jeśli uważa, że powinien przeznaczać więcej czasu na zabawę, to tak właśnie zrobi. Ale teraz zabawić go mogło tylko jedno... Hamując gwałtownie krawędziami łyżew, chwycił ją za ręce, okręcił dokoła i złapał w chwili, gdy wpadła na niego, starając się odzyskać równowagę. Była zadyszana, lecz Sam uspokoił ją pocałunkiem. Przytulił ją mocno, zamykając szczelnie w uścisku, coraz bardziej rozgorączkowany, gdy Maggie ocierała się o niego, wtulając się jeszcze bardziej. Cóż za ironia, pomyślał Sam, gdy w odpowiedzi poczuł skok tętna, a jego ciało znalazło się w pełnej gotowości. Iluż mężczyzn byłoby zachwyconych kobietą,
148
Jeanie London
która pragnie spędzić weekend, uprawiając seks bez zobowiązań? Będąc jednym z nich, zaciągnąłby ją do Twierdzy Wojownika, zdarł z niej ubranie i ogrzał własnymi rękami, ustami, językiem. Maggie chciała zatracić się w pożądaniu, Sam jednak pragnął, by zatraciła się w miłości. Tylko wówczas miałby prawo całować ją w ten sposób codziennie. Przycisnął usta do jej warg i pchnięciami języka zmusił je, by rozchyliły się szerzej. Odpowiedziała mu pocałunkiem tyleż uległym, co wyzywającym, który rozniecił ogień w jego ustach, w jego ciele i w wyobraźni. Pragnął poczuć pod sobą jej delikatne ciało, rozsunąć aksamitne uda, poczuć, jak chciwie wygina się ku niemu z jedynym pragnieniem, które tylko on może spełnić. Pragnął usłyszeć jej krzyk, gdy zatopi się w niej głęboko. Obrazy te sprawiły, że zaczął tracić oddech, że przywarł do niej ciaśniej, że jego usta zaczęły jeszcze bardziej pragnąć niemożliwego. Nagle jego dłonie w rękawicach znalazły drogę pod płaszcz Maggie i zanurzyły się pod sweter, choć wcale nie chciał wystawiać jej na zimno. A jednak nawet przez rękawice wyczuwał niemal gorąco jej skóry. – Sam? – wyszeptała tuż przy jego wargach, a jej ciepły oddech zamienił się w mroźnym powietrzu w chmurę pary. Maggie zadrżała. Z zimna lub z namiętności, nie potrafił tego ocenić, choć i jego ciało zawibrowało w odpowiedzi. Uda naprężyły mu się w wygłodniałym napięciu. Jego erekcja pulsowała żywym pragnieniem. Odpowiedział jej chrapliwym pomrukiem, z ustami przy jej ustach. Serce waliło mu jak oszalałe. W uszach
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
149
dzwoniła tętniąca krew. Ale pojawiło się coś jeszcze. Na obrzeżach jego otumanionego żądzą mózgu rozległ się znajomy dźwięk. Dźwięk ten dał się słyszeć obok nich, zanim jeszcze Sam go rozpoznał. Zmysły miał jednak odurzone namiętnością. Najwyraźniej Maggie też, bo żadne z nich nie zareagowało wystarczająco szybko, aby umknąć przed siedmiokilogramowym, biało-czarnym szczeniakiem bokserem, który rzucił się na nich i wszystkimi czterema łapami wylądował na podbrzuszu Sama. Ten z przekleństwem zatoczył się do tyłu, a pies spadł na lód, odbił się od niego i skoczył ponownie. Dwie drobne, czarne, futrzane kulki w różowych sweterkach pomknęły ku kostkom ich nóg, a daremne usiłowania zwierząt, by się zatrzymać na lodzie, były niemal komiczne. Sam roześmiałby się na ten widok, gdyby nie skupił całej uwagi na obronie przed podskakującym pieskiem o wytrzeszczonych oczach. Maggie potknęła się, usiłując nie skrzywdzić ostrymi łyżwami czarnych, futrzanych kulek, a Sam utrzymałby ją może, gdyby zwalisty angielski buldog nie zdecydował się właśnie w tym momencie potoczyć im pod nogi niczym ogromna kula do kręgli. Sam runął do tyłu, wiedząc, że się przewraca, choć nie mógł temu zaradzić. Przyciągnął do siebie Maggie, chcąc zamortyzować jej upadek i nie rozgnieść przy okazji psa. Wylądował płasko na siedzeniu, a Maggie z krzykiem zwaliła się na niego, pozbawiając tchu. Nie zdawał sobie sprawy, że podczas pocałunku tak bardzo zbliżyli się do brzegu stawu, dopóki ponad ich
150
Jeanie London
głowami nie przewaliła się z mokrym tąpnięciem zaspa śniegu. – Ojej! – wrzasnęła Maggie, staczając się z niego i próbując podnieść się na kolana. Sam rzucił się, by pomóc jej wstać, ale roztopiony lód dostał mu się za kołnierz kurtki i pod koszulę, piekąc skórę lodowatym ogniem. Zapomniał o wszystkich bohaterskich zamiarach, myśląc tylko o jednym – żeby otrzepać koszulę ze śniegu, zanim ten się roztopi. Psy najwidoczniej uniknęły obrażeń i widząc Sama i Magg pomykających po lodzie, uznały to za zaproszenie do zabawy. Opadły ich więc w ujadającej, merdającej ogonami, futrzanej sforze. – Cholera – warknął, cudem unikając pocałunku szalonego boksera. Maggie roześmiała się, a Sam odwrócił głowę i zobaczył, że odpiera atak dwóch najmniejszych pudelków, jakie widział w życiu. Podczas zamieszania spadł jej kapelusz, odsłaniając potargane włosy. Szalik Maggie przekrzywił się wokół szyi i ramion, a Sam nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek widział ja tak piękną. – Ależ wy jesteście słodkie – przemawiała do pudelków, drapiąc je po kolei na uszami. Bokser widocznie zdecydował, że Maggie jest bardziej przyjazna i zaczął hasać, aby zwrócić na siebie uwagę. Angielski bulterier przysiadł przed nimi na zadzie, z wyższością obserwując całą scenę. Zdecydowanie tutaj nie pasował, choćby dlatego, że mógłby jedną łapą zmiażdżyć oba pudelki. – Rozkoszne są, prawda?
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
151
Maggie spojrzała promiennie na Sama i najwyraźniej nie przeszkadzało jej, że siedzi na ośnieżonej skarpie i nasiąka wilgocią, a Sam wiedział, że tak jest, ponieważ również nasiąkał. – Wprost cudowne. Maggie zmarszczyła brwi. – Och, Sam. One chcą się tylko pobawić. Wolałby ją pocałować, ale nie zdążył się nawet zastanowić nad tym, co traci, kiedy z oddali dał się słyszeć narastający warkot silnika. Zza wzniesienia wyłonił się śnieżny skuter i głos ze szkockim akcentem zagrzmiał: – Mugsy, Mickey, Tasha, Tia! Sam wstał, otrzepując się z mokrego śniegu. Okazało się, że nurkowanie w śnieżnej zaspie zahamowało jego żądzę skuteczniej niż zimny prysznic. Sam rozpoznał siwowłosego mężczyznę, który zsiadał ze skutera. Był to Dougray, człowiek, któremu Maggie nawet pod groźbą śmierci nie chciała pokazać się uwięziona nago w kabinie prysznica. – Pani James! Czy te bestie nie wyrządziły pani krzywdy? – zawołał, przekrzykując psie ujadanie. – Ależ nie, Dougray – krzyknęła Maggie, uchylając się od liźnięcia szybkiego jak błyskawica jęzora boksera. – Po prostu wpadły z wizytą. Dougray obrzucił spojrzeniem zmoczone ubranie Sama i zmarszczył brwi. – Wyrwały się, bestie. Pani J. będzie musiała je teraz uwiązać. – A kto to jest pani J.? – zapytał Sam, ciekaw, jaka to kobieta zagościła w miłosnym superklubie wraz z czwórką psów.
152
Jeanie London
– Jest głównym menedżerem. Te bestie mieszkają razem z nią. – Siwe włosy, poważny wyraz twarzy i służbowa marynarka? – zapytał Sam, przypominając sobie kobietę z holu, którą widzieli przed wyjściem. – Ach, nie. To raczej Annabelle, kierowniczka działu sprzedaży. Pani J. jest menedżerem, chłopcze. Ona nie nosi uniformu. Sam podał rękę Maggie, która obróciła się i wygramoliła na kolana. Wstała, a następnie odtańczyła krótki taniec na czubkach łyżew, otrzepując śnieg i lód ze swych kształtnych, krągłych pośladków. Dougray uprzejmie odwrócił wzrok. – Czy oglądaliście już Wodospad? – Jeszcze nie. Jak to daleko stąd? – Trzeba iść za mgłą. Wodospad jest teraz częściowo zamarznięty, a więc mgła nie jest tak gęsta jak latem, ale i tak ją widać. – Dougray wskazał na opary unoszące się nad lasem. – Pójdźcie po prostu ścieżką przez las. Skuterem śnieżnym nie zajmie to dużo czasu. – Można tym wjechać do parku? – Jak najbardziej, o ile zaparkujecie przed podejściem do punktu widokowego. – Może tak zrobimy, Sam? – Maggie rozwiązała szalik i wytarła sobie szyję. – Po pierwsze jesteśmy cali mokrzy. – Spojrzał znacząco na jej nasiąknięte śniegiem dżinsy. – I tak jesteśmy już na dworze, a ja naprawdę chcę zobaczyć Wodospad. – Zmarzniemy. Do Wodospadu trzeba przejść przez cały park.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
153
– Mam dwa zapasowe śnieżne kombinezony. – Dougray zsunął z pleców swój uniwersalny plecak. Sam zdziwił się. – Nosi pan ze sobą zapasowe kombinezony? – Bywa tutaj całkiem chłodno. Sam nadal patrzył na niego z powątpiewaniem, aż wreszcie Dougray uśmiechnął się do niego w zakłopotaniu. – Miałem nadzieję, że zrobicie mi przysługę i zabierzecie skuter do pensjonatu. Ja muszę zabrać psy, a one nie będą chciały za tym biec. – Oczywiście, że tak. – Maggie rzuciła mu miażdżące spojrzenie i Sam natychmiast zrozumiał, że ma trzymać język za zębami. – Będzie nam dobrze w tych kombinezonach. A wycieczka nie potrwa długo. – Ależ nie, z całą pewnością – powiedział Dougray. Chcąc, nie chcąc, Sam musiał dać za wygraną. Po chwili Dougray ulotnił się z psami. Zdjęli łyżwy i nałożyli pękate śnieżne kombinezony. Sam włączył silnik skutera, a Maggie wdrapała się na tylne siedzenie i ciasno oplotła go w pasie ramionami w tak dobrze znany mu sposób. Ojciec kupił mu skuter śnieżny na dziesiąte urodziny i w ciągu następnych lat Sam często zabierał Maggie na przejażdżki po miejskich parkach lub na wyprawy ratunkowe, zanim pługi śnieżne oczyściły ulice. Maggie miała rację, stwierdził Sam. Stał się przewidywalny. Za mało czasu poświęcał na zabawę i, co wcale nie było dziwne, jedyną jego rozrywką było ostatnio spędzanie czasu z... Maggie. Nie wiedział, czy powinien pochwalać własną determinację, czy też uznać się za beznadziejny przypadek.
154
Jeanie London
– Trzymaj się – powiedział, dociskając gaz i pędząc brawurowo między drzewami. Maggie śmiała się poprzez szum wiatru, jeszcze silniej zaciskając wokół niego ramiona. Sam uśmiechnął się. Widok Wodospadu Niagara odsłonił się przed nim, kiedy razem z Maggie zaparkowali skuter śnieżny i wspięli się do punktu obserwacyjnego, słuchając dudnienia spadającej wody. Maggie aż zabrakło tchu z wrażenia, kiedy wreszcie ujrzała kaskadę. Wodospad, częściowo zamarznięty, tworzył kolaż z pędzącej wody, zastygłych w niej sopli i lodowych kaskad, które wyglądały jak ogromne, pokryte śniegiem grzyby. Szare niebo wisiało nisko i ciężko, stanowiąc dziwny kontrast z wyniosłością Wodospadu, a mgiełka znad pędzącego żywiołu zacierała granice między wodą, śniegiem i niebem. Maggie wsunęła swą dłoń do ręki Sama. – O rany! To niesamowite. Widok ten przywodził na myśl wszystkie banały, jakie kiedykolwiek wypowiedziano na temat piękna i potęgi przyrody, a choć każdy z nich pasowałby, wydawały się zupełnie nie na miejscu. Sama zaś najbardziej w tej chwili uderzyła świadomość, że ten widok nie byłby dla niego nawet w przybliżeniu tak imponujący, gdyby u jego boku nie stała Maggie.
Rozdział dziewiąty
Nawet ciepło panujące w zaciszu windy nie zdołało ani trochę rozgrzać Maggie. Zaciskając zęby, próbowała powstrzymać ich szczękanie i nie zważać na mokre dżinsy, które oblepiały jej nogi. – Brrr... przemarzłam na kość. M-muszę wziąć g-gorący prysznic. Sam otoczył ją ramieniem i przyciągnął do siebie, przytulając mocno do piersi. – A może kąpiel? Maggie przypuszczała, że po upadku w śnieg Sam jest tak samo przemarznięty jak ona. Jednak wycieczka do wodospadów w tym mrozie zaszkodziła mu mniej, niż mogło się wydawać. Po pierwsze, nie szczękał zębami, a po drugie, spojrzenie, którym ją obrzucał, miało biegunowo inną temperaturę niż powietrze na zewnątrz. Podniecenie rozgrzało ją trochę. – Chcesz powiedzieć, że jesteś gotowy na seks?
156
Jeanie London
– Nie, tego nie mówię. Chcę powiedzieć, że jestem gotów wykonać następny krok. Kiedy pocałował ją delikatnie w czoło i uśmiechnął się uwodzicielsko, pokazując dołeczki w policzkach, Maggie pomyślała z nadzieją, że nadszedł wreszcie moment, na który czekała. Będzie miała szansę przełamać jego opór i dociec, co takiego usiłuje jej udowodnić. I będzie mogła zaspokoić żądzę, która całkowicie zmieniła jej uczucia wobec Sama. Sam cofnął rękę i ustąpił na bok, żeby ją przepuścić, kiedy winda, bez żadnych perturbacji tym razem, dowiozła ich na czwarte piętro. – Wiesz, co jeszcze by nam dobrze zrobiło? – Gorące kakao? Widząc jego uśmiech, Maggie uznała, że umiejętność czytania w myślach stanowi kolejne dobrodziejstwo wieloletniego związku. No cóż, może niezupełnie było to czytanie w myślach, przyznała Maggie, gdy szli korytarzem, a Sam wydobywał klucz z kieszeni wilgotnych dżinsów, oblepiających jego zgrabne, umięśnione pośladki. To raczej wspólna historia. Matka Sama nie pracowała i zawsze mogli rozgrzać się u niej gorącym, parującym kakao, kiedy wracali mokrzy i przemarznięci po całym dniu jeżdżenia na sankach, łyżwach albo skuterach śnieżnych. Uśmiechając się na to wspomnienie, Maggie patrzyła, jak Sam przekręca klucz w zamku, a potem weszła przed nim do Twierdzy Wojownika. – Mam wezwać obsługę? – zaproponowała, gdy Sam zdejmował jej z ramion płaszcz i wieszał go na kołku w przedpokoju, żeby wysechł.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
157
Jego mina wyraźnie mówiła, co sądzi o tym pomyśle. – Napuść wody do wanny, a ja zejdę na dół po kakao. Chociaż nie była zachwycona tym, że Sam ma biegać po hotelu mokry i zziębnięty, postanowiła nie oponować. Najwidoczniej nie miał nic przeciwko temu, a ona wolała uniknąć niepożądanych wizyt. Chciała mieć go tylko dla siebie, zanim będą musieli zejść na obiad do restauracji Bruna. Jeśli chciała zaspokoić swój apetyt na Sama, a był to wilczy apetyt, powinna zabrać się do dzieła jak najszybciej. Sam wyszedł, a Maggie ruszyła prosto do łazienki i na cały regulator odkręciła kurek z gorącą wodą. Czy zdoła przekonać Sama, że przebyli dostatecznie długą drogę i mogą się już kochać? Spoglądając na trójkątną wannę z ogromną ilością kurków i czymś, co wyglądało jak podwodne oświetlenie, Maggie uznała, że Sam nie będzie miał wyboru. Dopiero gdy opanowała obsługę wanny, znajdując przycisk służący do podgrzewania wody, i gdy odkryła, że szklane bańki na dnie to rzeczywiście nastrojowe światełka podwodne, zauważyła na toaletce opakowaną jak prezent paczkę. Był to podarunek od Sama. Obejrzała z zaciekawieniem prostokątne pudełko, ale nie znalazła żadnej karteczki. Podniosła paczkę do góry i potrząsnęła nią, nie mając pewności, czy Sam chciał, żeby otworzyła ją bez niego. W środku coś zabrzęczało, a więc w pudełku musiały być jakieś słoiczki. Maggie przypomniała sobie linię kosmetyków do kąpieli ,,Morski Skarb’’, które podziwiała w pasażu handlowym, i postanowiła odpakować prezent.
158
Jeanie London
Wsunęła palce pod papier, odsunęła wstążkę i ujrzała jaskrawą grafikę, świadczącą o tym, że pudełko na pewno nie zawiera słoiczków w kształcie muszelek. Ponieważ nie grzeszyła cierpliwością, rozerwała szybko papier z nadzieją, że swoim pośpiechem nie psuje niespodzianki. ,,Jadalne farby dla kochanków do malowania palcami’’. Maggie wpatrywała się w pudełko, na którym widniała kolorowa mieszanina owoców i przypraw. Zachichotała, czytając notkę reklamową, która głosiła: ,,Zamień swojego ukochanego w dzieło sztuki dzięki barwnej i zmysłowej kolekcji farb dla twórczych kochanków w dwunastu pysznych smakach: wiśniowym, cytrynowym, winogronowym, truskawkowym, pomarańczowym, bananowym, kokosowym, czekoladowym, kawowym, cynamonowym oraz o smaku karmelków i masła orzechowego’’. Czyżby Sam kazał dostarczyć to do pokoju, kiedy byli na wycieczce? Wiedziała, że nie miał czasu iść do sklepu, chyba że wymknął się rano, gdy jeszcze spała. Ale czy te sklepy były już tak wcześnie otwarte? Maggie nie miała pojęcia, ale wcale nie dbała o to. Teraz trzymała w ręku narzędzie jego upadku. Najwyraźniej poczuł przypływ sił twórczych, a ona zamierzała się całkowicie podporządkować. Uklękła obok wanny, wyjęła słoiczki z pudełka i poustawiała je na krawędzi wanny między świecami. Zapaliła świece i wyłączyła lampki nad toaletką. Rozproszony blaskiem świec półmrok mieszał się z czerwono-białą walentynkową poświatą podwodnych lampek, tworząc bardzo romantyczny nastrój.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
159
Czas uciekał, a ponieważ zmysłowa sceneria powinna być idealnie przygotowana na wejście Sama, Maggie szybko umyła zęby, spięła klamrą włosy na czubku głowy i zaczęła uwalniać się od mokrego ubrania. Dżinsy okazały się bardzo oporne i kiedy z trudem zdołała je ściągnąć i powiesiła, żeby wyschły, znowu trzęsła się z zimna, pomimo gorącej pary wypełniającej łazienkę. A może drżała z podniecenia? Westchnęła z zadowoleniem, wchodząc do wanny i zanurzając się w gorącej wodzie. Zamknęła oczy i czekała, aż ciepło przeniknie do jej przemarzniętych kości, wypędzając chłód, lecz nie radosną euforię, która przepełniała ją od środka. W każdej chwili Sam może wrócić i stanąć w drzwiach łazienki... Otworzyła oczy i przebiegła wzrokiem zestaw farb, rozważając, jak daleko jest zdolna się posunąć. Bardzo daleko. Wybrała jeden ze słoiczków, odkręciła go i nabrała na palec odrobinę mazi. Posmakowała jej językiem, odkrywając z zaskoczeniem, że jest gładka i przyjemnie smakuje, mimo że zmieszała się z miętowym posmakiem pasty do zębów. Obrysowała sutek farbą, tworząc dzieło, które przypominało czubek rożka z lodami, uśmiechnęła się lekko, oceniając efekt, i poczuła nieznany dotąd dreszcz podniecenia. Potem tak samo pomalowała drugą pierś. Odchyliła głowę i oparła ją na wyściełanej krawędzi wanny. Próbując uspokoić przyspieszone, urywane bicie serca, czekała na Sama. Nie trwało to długo.
160
Jeanie London
– Już jestem, Maggie – zawołał, a jego głos był coraz donośniejszy, w miarę jak zbliżał się do łazienki. – Wywiesiłem tabliczkę ,,Nie przeszkadzać’’. – Dobry pomysł. Ujrzawszy ją, stanął na środku łazienki i patrzył w milczeniu z szeroko otwartymi oczami. Jej serce też stanęło na moment, przepełnione zwariowaną mieszaniną oczekiwania, niepewności i nadziei. – Wiem, że do kakao lubisz karmelki. Jej słowa rozległy się w ciszy zaparowanego pomieszczenia takim echem, jakby wykrzyczała je w głąb kanionu, i przez krótką, pełną napięcia chwilę pomyślała, że Sam zaraz upuści kubki na podłogę. Ale Sam już przemienił się z jej najlepszego przyjaciela w prawie-kochanka. Na jego usta powoli wypłynął uśmiech, a błysk w oczach upewnił ją, że nie myliła się co do jego upodobań. Pełne podziwu spojrzenie Sama sprawiło, że Maggie poczuła się piękniejsza niż kiedykolwiek. Drżenie przebiegło po jej ciele, gdy zaczął się do niej zbliżać z jakąś zuchwałą nieustępliwością. Zdjął przykrywkę z jednego kubka, a drugi postawił na brzegu wanny. Wypił spory łyk kakao, schylił się i nabrał na palec trochę karmelowej farby z jej piersi. Ten prosty, zmysłowy dotyk wywołał natychmiastową reakcję jej ciała. Oddech uwiązł jej w gardle, a sutek naprężył się w oczekiwaniu na dalszą pieszczotę. Fala przyjemności przepłynęła przez nią niczym prąd podskórnej rzeki, rwącej ku wrażliwemu miejscu między udami. – Kakao nie smakuje dobrze bez karmelków. Niektóre rzeczy są po prostu dla siebie stworzone.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
161
Maggie nie potrafiła wydobyć z siebie głosu, nawet gdyby wiedziała, co odpowiedzieć. Siedziała w milczeniu, podczas gdy on wypił jeszcze trochę kakao i odstawił kubek na brzeg wanny. Wokół ust miał wąsy z pianki, która intrygująco kontrastowała z cieniem zarostu uparcie powracającego na mocno zarysowane szczęki Sama. Jego twarz emanowała obietnicą rozkoszy, kiedy nachylił się ku piersiom Maggie, a poplamione kakao wargi rozchyliły się lekko. Maggie wyprężyła ciało ku niemu, zachwycona nastrojem radosnego wyczekiwania, który ogarnął ją na widok ciemnej głowy pochylającej się nad jej jasnym ciałem. Gdy wargi mężczyzny spoczęły na jej piersi, wydała stłumiony okrzyk, który był wyrazem najwyższego zdumienia, choć przecież znała doskonale zamiary Sama. A może nie było to wcale zdumienie, lecz zachwyt, kiedy delikatnie wziął do ust jej sutek i zaczął ssać go powoli i namiętnie. Ruchy jego warg przywodziły na myśl miłosny rytm i jego ciało poruszające się w jej ciele. A może też zaskoczył ją nagły strumień doznań i własne rozpłomienione myśli lub chęć zanurzenia palców w jego kruczoczarnych włosach i przyciągnięcia jego głowy, żeby tylko nie przestawał. Sam jednak ani myślał przestawać. Kiedy zajął się drugą piersią, włączając do gry swe silne dłonie, Maggie mogła już tylko skupić się na jego palcach i zniewalających pocałunkach. Pieścił gorącymi wargami krągłość piersi, a potem szyję, kąsając ją tak zmysłowo, że zaczęła wić się z podniecenia.
162
Jeanie London
– Twoja kolej. – Zadrżała, słysząc jego szept tuż przy swoim uchu. – Mhmm... – zdołała tylko wydać z siebie przesycone rozkoszą westchnienie. Nie rozumiała, o czym mówi Sam, lecz nie miała ochoty odrywać uwagi od zalewającego jej zmysły gorąca po to, by się dowiedzieć. Na szczęście nie musiała. Sam wziął jej kubek, zdjął pokrywkę i wręczył go Maggie. Kubek zaciążył w jej bezwładnej dłoni, więc chwyciła go mocniej i oparła się łokciem o brzeg wanny. – Wypij, rozgrzejesz się – powiedział Sam. – Och, już mi ciepło, dziękuję bardzo. Sądząc z jego uśmiechu, Sam musiał być bardzo zadowolony z siebie i z tego, jak na nią działa. Wstał, a Maggie popijała kakao, patrząc jak rozsznurowuje i zdejmuje buty. – Czego tu dosypali? Cynamonu? – Chyba tak. To znowu Bruno i jego przyprawy. Zdjął bluzę przez głowę niedbałym ruchem, odsłaniając imponująco szerokie plecy i potężne, proste ramiona. Zawsze był pociągającym mężczyzną i Maggie wiedziała o tym, ale dlaczego nigdy wcześniej nie zauważyła, jak pięknie jego szerokie plecy zwężają się ku szczupłej, dobrze utrzymanej dzięki grze w hokeja talii? Gdyby się postarała, potrafiłaby sięgnąć pamięcią aż do czasów, kiedy jego tors nie nabrał jeszcze męskich kształtów, a te jedwabiste, gęste, kręcone włosy nie porastały każdego zagłębienia na jego piersi. Dlaczego nigdy wcześniej nie potrafiła docenić, jaki jest atrakcyjny? Było to niewątpliwie jedno z pytań, nad którymi
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
163
powinna się zastanowić, ale dopiero wtedy, gdy myślenie będzie znowu możliwe. Teraz bowiem radośnie napawała się widokiem nagiego torsu Sama. Tak usilnie pragnęła zobaczyć go nagiego, że poczuła, jak jej pobudzone piersi napięły się jeszcze bardziej. On zaś wydawał się zupełnie zadowolony, że na niego patrzy. Maggie wpatrywała się jak urzeczona w jego naprężony członek, który uwolnił się z materiału dżinsów. Gdyby miała jeszcze jakieś wątpliwości co do tego, jak bliskość między nimi działa na Sama, musiałaby teraz pozbyć się ich, widząc go tak rozpalonego i pełnego żądzy. Nie spostrzegła nawet, kiedy spodnie zsunęły się z jego muskularnych ud i kiedy zdążył kopnąć je w kąt, bo nagle ruszył ku niej, twardy jak skała, wyprężony, pulsujący pożądaniem i tak swobodny w swej nagości, jak to potrafi tylko mężczyzna. Przełknęła z wysiłkiem ślinę, gdy wszedł do wanny i usiadł na wprost niej, a ich nogi połączyły się w wodzie. Czuła każdy centymetr jego umięśnionych, pokrytych szorstkimi włoskami nóg, które oplatały ją teraz mocno. Czuła je, gdy przesunął się nieco i położył sobie jej prawą stopę między udami. Gdyby odrobinkę wyciągnęła palce, na pewno dotknęłaby... – Podaj mi kubek – poprosił. Sięgnęła po kubek Sama, a ręka zadrżała jej z podniecenia tak, że omal nie wylała kakao do wody, gdy tymczasem on patrzył na nią ze spokojem i poczuciem wyższości kogoś, kto wie, że ma przewagę. Sam wziął kubek, odchylił się do tyłu, wzdychając, i wypił łyk kakao, podczas gdy pod wodą jego duży palec leniwie błądził po jej biodrze.
164
Jeanie London
– No i proszę, siedzimy sobie nago w gorącej kąpieli. Czy kiedykolwiek wyobrażałaś sobie coś takiego, Maggie? Potrząsnęła głową, nie mogąc zdobyć się na odpowiedź. Taki scenariusz widziała tylko w fantazjach, kiedy nie pragnęła niczego więcej, jak tylko poczuć znowu jego dłonie i usta na swojej skórze. Ale nawet fantazje nie przygotowały jej na intymną bliskość tych potężnych nóg splecionych z jej nogami. – A ja tak. To jest bardzo przyjemne – stwierdził, jakby czytając jej w myślach i chociaż nie była pewna, czy ma na myśli obmywające ich podwodne strumienie, czy dotykanie jej ciała, nie było wątpliwości, że oboje czują się cudownie. Nie protestowała, kiedy rozsunął stopą jej uda, i westchnęła głośno, czując, jak rwący strumień wody opływa jej pośladki i wdziera się prosto między nogi. – Och! – wydała cichy okrzyk i aż uniosła się lekko na siedzeniu wanny. – Czy strumienie są za silne? – zapytał Sam, sięgając już do wyłączników. Maggie usiadła z powrotem, podniecona zniewalającą pieszczotą wody, która delikatnie, lecz nieprzerwanie obmywała jej skórę. Wyraz twarzy musiał jakoś zdradzać jej zdumienie, bo Sam usadowił się z powrotem z uśmiechem. – Nie, one są... interesujące. – Interesujące? – Podniecające. Tak było rzeczywiście. Woda pulsowała rytmicznie i na tyle silnie, że rozdzielała wrażliwe miejsca między jej udami, wywołując bardzo podniecające uczucie.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
165
– Zdaje się, że to niezła zabawa. – Powinieneś koniecznie spróbować. Zakołysała biodrami tak, by opłynął ją strumień wody, i zdusiła jęk, gdy bąbelki zaczęły delikatnie masować jej skórę. Sama nie trzeba było długo namawiać. Przesunął się na siedzeniu wanny, sadowiąc się na wprost kurka z wodą. Maggie zachichotała, widząc jak twarz łagodnieje mu pod wpływem podniecenia, i poczuła, że ogarnia ją jakieś obezwładniające uczucie. A przecież nie potrzebowała więcej podniet. Jej łono, wstrząsane już urywanymi spazmami, wołało o bardziej śmiałą pieszczotę. Była w stanie tylko wpatrywać się w Sama, zdumiona, że odczuwa coś takiego z nim – z mężczyzną, o którym czasem tylko fantazjowała w nocy, a który teraz jest tu przy niej. On musiał mieć podobne odczucia, ponieważ wyczytała z jego spojrzenia to, co zamierzał uczynić, zanim jeszcze chwycił jej nadgarstek i przyciągnął ją do siebie. Ich ciała spotkały się pośrodku wanny. Zupełnie niespodziewanie poczuła na biodrze śliski dotyk jego członka, ale nie potrafiła skupić myśli na niczym, poza rozpalonym uściskiem tego mocnego, męskiego ciała. Woda podniosła się niemal do jej piersi, a połączenie gorących, pulsujących strumieni i chłodnego, pełnego pary powietrza wywołało falę nowych doznań, które sprawiły, że objęła go i przesunęła dłonie po jego jędrnych pośladkach. – Nie zauważyłam nawet, że masz taki fajny tyłek, Masters. Dłonie Sama powędrowały teraz na jej pośladki,
166
Jeanie London
wywołując po drodze ogromne zamieszanie wśród jej zakończeń nerwowych. – Wielu rzeczy we mnie nie zauważyłaś, James. Ja natomiast zauważyłem wszystko, jeśli chodzi o ciebie. – Wszystko? W jego wyznaniu było coś tak przejmującego, że Maggie poczuła dziwne wahanie i powstrzymała się od ciętej riposty, która już cisnęła jej się na usta. Była rozpalona, drżąca i słaba od oczekiwania. Sam musiał to dostrzec, ponieważ odchylił się lekko do tyłu tak, by mogła przylgnąć do niego całym ciałem, i ujął ją pod brodę, chcąc spojrzeć w jej twarz. – Zauważyłem wszystko, Maggie, a teraz chciałbym zawrzeć z tobą bardziej intymną znajomość. Maggie delikatnie przesunęła dłonią po plecach Sama, sprawiając, że zadrżał. – Intymna znajomość – to brzmi bardzo obiecująco – odparła. Przeniósł wzrok na słoiczki z farbami, ustawione schludnie między migoczącymi świecami. Zaczął oglądać farby, a tymczasem Maggie wpatrzyła się w jego twarz skąpaną w blasku świec. Gdy uniósł do światła jeden ze słoiczków, płomyki zamigotały, rzucając cienie na jego pięknie rzeźbiony profil, przez co wydał się nagle niemożliwie przystojny, lecz także uderzająco nieznajomy. – Może winogronowa? – Odstawił z powrotem słoik. – Nie, nie pasuje ci do koloru włosów. Czekolada. Tego nam właśnie trzeba. Chociaż chętnie spróbowałbym też Maggie o smaku owocowego ponczu... Maggie sięgnęła szybko po słoiczek, odkręciła wieko
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
167
i z przejęciem patrzyła na pełną wyczekiwania twarz Sama i jego ciało, które wyprężyło się, gdy strząsnęła mu na pierś całą garść wyglądającej na truskawkową farby. Drżącymi z podniecenia palcami rozsmarowała jedwabistą maź po twardych wypukłościach i zagłębieniach jego torsu, zadowolona z lśniącego efektu. Kiedy obrysowała farbą jego sutek i pociągnęła figlarnie jego naprężony koniec, Sam odwzajemnił jej się tym samym, sprawiając, że zalała ją fala gorąca. Chociaż oboje klęczeli, górował nad nią z wyzywającym wyrazem twarzy, a Maggie nigdy nie cofała się przed wyzwaniem. Nachyliła się i zlizała farbę z jego sutka jednym, długim ruchem języka. Farba była zdecydowanie truskawkowa. Ciałem Sama wstrząsnął dreszcz, jego członek drgnął, oddech stał się nierówny i urywany, a pierś unosiła się i opadała gwałtownie. Maggie wzięła do ust jego sutek, pociągnęła mocno i uśmiechnęła się, czując językiem szorstkie włosy na jego piersi. Zaczęła delikatnie kąsać go zębami i z zadowoleniem słuchała jego ochrypłych jęków. Nie cieszyła się jednak długo swym zwycięstwem, bo Sam wytoczył kolejne działo, nabierając jeszcze więcej farby. Wydawało jej się, że to znowu czekolada, jednak nie miała pewności. Żeby to sprawdzić, musiałaby wytężyć wzrok w półmroku rozjaśnionym tylko światłem świec, a przecież nawet myślenie wymagało teraz zbyt wielkiego wysiłku, gdy dłonie mężczyzny sunęły po jej rozpalonym brzuchu, biodrach i w dół, ku wrażliwemu miejscu w złączeniu ud.
168
Jeanie London
Przywarła do niego i westchnęła głośno, gdy zagłębił palce w gęstwinie jej włosów, które stanowiły tylko pozorną ochronę przed jego wszędobylskimi dłońmi. Aksamitne, śliskie od farby opuszki palców obiegły jej wzgórek Wenery i odnalazły najintymniejsze, najwrażliwsze skupisko zakończeń nerwowych. Maggie jęknęła, a kolana ugięły się pod nią, nie miało to jednak znaczenia, bo Sam objął ją ramieniem w talii, przyciągnął do siebie i odszukał ustami jej wargi. Ich języki splotły się i poczuła smak czekolady, który zmieszał się z truskawkowym smakiem w jej ustach. Przesunęła dłońmi po jego wilgotnej skórze, badając każdą wypukłość i zagłębienie jego pięknego ciała, prężąc się z rozkoszy, gdy jego cudowne palce błądziły między jej nogami. Nigdy wcześniej nie czuła się tak wspaniale, jakby miała za chwilę wzlecieć niczym fala, rozbijająca się o urwisko. Gdy Sam zaczął gładzić jej łono i rozchyliwszy wrażliwą skórę delikatnie wsunął w nią palce, pieszcząc zmysłowo, Maggie opadła przy nim bezwładnie, bezsilna wobec szalejącego w niej bogactwa doznań. Przycisnęła wargi do jego ust i wydała z siebie cichutkie westchnienie, które on stłumił pocałunkiem. – Jeszcze nie teraz, Maggie, moja kochana – szepnął ochryple w jej usta, ściskając ją mocno w talii. Następnie podniósł ją i posadził na brzegu wanny, rozpryskując naokoło pełno wody. Maggie straciła równowagę i musiała podeprzeć się z tyłu rękami, bo przez całe jej ciało gwałtownymi falami przetaczały się ulga, oczekiwanie i pożądanie tak intensywne, że niemal bolesne. Zamknęła oczy, lecz po chwili otworzyła je znowu,
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
169
gdy położył dłonie na jej kolanach i szeroko rozsunął jej nogi. – Och... Sam! Jej głos wydał się zduszony i szorstki na tle bulgotania wody w wannie i rozbawił Sama, który nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. – Wczoraj wieczorem mi przeszkodzono. Przez głowę Maggie przemknęła myśl, żeby zaprotestować, nie mogła jednak traktować jej poważnie, właśnie teraz, gdy omdlewała, dosłownie rozpływała się pod jego zniewalającym dotykiem. Dlaczego, u licha, miałaby odmówić sobie tak niesamowitego przeżycia? Nie udało jej się znaleźć żadnego powodu i kiedy Sam z szelmowskim uśmiechem wziął kolejny słoiczek z farbą, dała za wygraną. – Wiśniowa. Już miała ochotę rzucić w odpowiedzi jakąś dowcipną uwagę, ale zakręciło jej się w głowie, kiedy delikatnymi ruchami palców zaczął rozprowadzać farbę w najwrażliwszych zagłębieniach jej ciała. Mogła teraz tylko wpatrywać się w jego ciemną głowę, gdy opuścił twarz między jej uda. Przez sekundę Maggie z niedowierzaniem wstrzymywała oddech, niepewna i spłoszona, aż zachłysnęła się gwałtownie, czując pierwszy ruch jego języka. To jest właśnie prawdziwa namiętność, uświadomiła sobie Maggie. Takiej namiętności nigdy jeszcze nie przeżywała. Całkowite oddanie, zaufanie, pragnienie i tęsknota, by zatracić się w drugiej osobie. Pragnęła, by wchłonął ją całą, i w głębi duszy wiedziała,
170
Jeanie London
że z nikim innym tak intensywne przeżycia nie byłyby możliwe. Nigdy nie zaufała nikomu do tego stopnia, by całkowicie się zatracić i pozwolić, by rozkosz przelewała się w niej niczym wzburzone fale. W końcu, bez wahania i odrzucając wszelką dumę, wyprężyła ku niemu ciało, odnalazła spełnienie i z głośnym, urywanym spazmem rozkoszy poddała się rwącej fali orgazmu. I gdy ciałem Maggie wstrząsały eksplozje doznań, przez głowę przewijała jej się tylko jedna, rozpaczliwa myśl. Jak będą mogli na powrót stać się tylko przyjaciółmi, skoro łączy ich taka namiętność?
Rozdział dziesiąty
Zanurzając się z powrotem w wannie, Sam przyciągnął Maggie w swoje objęcia. Przytulił ją do piersi, a głowę dziewczyny ułożył wygodnie na swym ramieniu i gładził jej mokre włosy, podczas gdy podwodne strumienie bulgotały wokół nich miarowym, kojącym dźwiękiem, który wypełniał nasyconą parą ciszę. Sam wyczuwał, jak jej bijące w szalonym rytmie serce stopniowo się uspokaja. Dokonał dokładnie tego, co zamierzał, jednak widok Maggie zatracającej się w jego ramionach nie przyniósł mu zadowolenia. – Czy nadal uważasz, że kochanie się wyleczy nas z pragnienia, by zrobić to ponownie? – zapytał, chcąc natychmiast usłyszeć jej głos. Kiedy Maggie podniosła ku niemu wzrok, a jej piękne zielone oczy wciąż jeszcze jaśniały pożądaniem, Sam nie tylko poczuł gwałtowny przypływ krwi, wywołany zachwytem, ale także owo irytujące nagromadzenie emocji, które zaczęły znowu rozsadzać jego pierś.
172
Jeanie London
– Zamierzałam uwodzić cię tak długo, aż nie będziesz już w stanie mi się oprzeć. Jej śmiech zabrzmiał raczej histerycznie niż radośnie, ujawniając, że daleko jej do swobody, jaką starała się po sobie pokazać. Przyciągnął ją ku sobie bliżej, oplatając jej nogi swoimi. – Wiedziałem, do czego zmierzasz. – I co to było? – Wciągnięcie mnie w próbę sił. – Gdybym się naprawdę postarała, uwiodłabym cię. Maggie przybrała swój typowy, wojowniczy wyraz twarzy i Sam doskonale ją przejrzał. Była tak samo wstrząśnięta jak on, tylko znacznie mniej skłonna, by się do tego przyznać. Może tego tu właśnie trzeba. Trochę prawdy. Przesunął dłonią po włosach dziewczyny. – Nawet gdybyś się wystroiła jak w ,,Marzę o Jeannie’’, nie poszedłbym z tobą do łóżka, dopóki nie byłabyś na to gotowa. Choć panował nad głosem, to emocje musiały jednoznacznie malować się na jego twarzy. Ich odbicie dostrzegł w oczach Maggie i jeśli nawet nie wyczuła ich w jego pocałunkach i pieszczotach, to teraz, wpatrując się w niego, mogła wyczytać całą prawdę z jego oblicza. W oczach dziewczyny pojawiła się panika. Wyśliznąwszy się z jego ramion, umknęła w drugi koniec wanny. Sam wiedział, że mogłaby zaśmiać się teraz czy z łatwością zbyć go jakimś żartem czy beztroskim komentarzem, ale ku jego zdziwieniu Maggie milczała. – Chodzi o coś więcej niż tylko seks, prawda, Sam? – zapytała z bezpiecznej odległości.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
173
Dotychczas unikał odpowiedzi na pytania, usiłując pieszczotami odwrócić jej uwagę, ale teraz... – Mam być szczery? Wciąż dawał jej jeszcze możliwość odwrotu. Nie tylko dlatego, że miał to w zwyczaju, ale ponieważ wiedział, że jeśli Maggie ucieknie od prawdy, jemu nie pozostanie już żadna nadzieja. Wytrzymała jego spojrzenie, a jej oczy utraciły już swój namiętny blask i błyskały tylko smutno, sprawiając, że przeklęte kłębowisko uczuć zaczęło znów narastać mu w piersi, utrudniając oddychanie. – Byłam tchórzem, a ty zasługujesz na coś lepszego. Proszę, bądź szczery. Nabrał głęboko powietrza w płuca, uśmiechając się z takim trudem, jakby mu od tego miała pęknąć twarz. Prawda zmieni między nimi wszystko. Na zawsze. – Powiem tyle, że podczas tego weekendu chodzi mi nie tyle o kochanie się z tobą, ile o kochanie ciebie. Jego wyznanie zawisło między nimi w powietrzu, pobrzmiewając tak żałośnie słabo wobec siły, jaką czuł w swoim wnętrzu, że Sam zamknął oczy, aby rozproszyć nagłe uczucie rozpaczy. A jeśli Maggie go nie zrozumie? Usłyszał plusk wody, jak gdyby dziewczyna się poruszyła, a następnie poczuł na swym policzku jej drżące lekko palce. Otworzył oczy i ujrzał jej jaśniejące coraz bardziej oczy. – Nigdy mi nie mówiłeś... – Mówiłem, ale nie byłaś zainteresowana. Wyobrażałem sobie, że to dlatego, że nie jesteś jeszcze gotowa, i postanowiłem czekać, aż do tego dojrzejesz.
174
Jeanie London
Być może świadomość, że dobrowolnie dokonał takiego wyboru, była w stanie zetrzeć smutek z jej twarzy. Nic z tego. Jej ręka znieruchomiała. – Och, Sam. Myślałam, że przechodzisz tylko taki etap. Nie sądziłam, że to coś poważnego. Odsunął z twarzy jej dłonie. – Jestem zawsze poważny, kiedy chodzi o ciebie, Mags. Sama to powiedziałaś, pamiętasz? Że jestem nudny. Wpatrując się w ich splecione ręce, potrząsnęła głową, jakby chciała rozproszyć oszołomienie. – Ja nie chciałam... ja nigdy nie powiedziałam, że jesteś nudny. – Powiedziałaś. – Właśnie, że nie. Powiedziałam tylko, że za dużo pracujesz i nie zostawiasz sobie czasu na rozrywki. Podniósł jej dłoń do ust i przesunął po niej wargami. – A więc pomyliłem się. Maggie zmarszczyła brwi. Wysunęła dłoń z jego ręki i wskazała na siedzenie w wannie. – Usiądź. Przynajmniej raz nie zasłoniła się śmiechem i najwyraźniej również jemu nie chciała na to pozwolić. Sam wyłączył podwodne natryski i zagarnął ją w objęcia. Gdyby tylko Maggie miała pojęcie o tym, jak bliski bywał porzucenia swego planu i zaciągnięcia jej do łóżka, to nie proponowałaby mu przedłużenia ani o chwilę wspólnego pobytu w tej wannie. – Pozwól, że powiem to prosto z mostu – powiedziała.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
175
– Od czasu dożynek myślałeś nie tylko o tym, żeby pójść ze mną do łóżka, ale także o miłości? – Niezupełnie. O miłości myślałem od czasu, kiedy się pocałowaliśmy podczas próby do ,,Karuzeli’’. Na dożynkach próbowałem tylko namówić cię, żebyś dała nam szansę. Nie było potrzeby opowiadać jej o pierwszej nieudanej próbie w szkole średniej. Będzie czuła mniejszą presję, sądząc, że po prostu stracił wtedy na chwilę głowę. On sam zresztą też. – Aha, więc nie będziesz się teraz ze mną kochał, dlatego, że...? Kilka świec paliło się słabym płomieniem na kandelabrach, a Sam w ich blasku kontemplował ciszę, Maggie leżącą obok niego, jej mokrą, gładką jak aksamit skórę. Szczerość. Miał nadzieję, że Maggie naprawdę pragnie szczerej odpowiedzi. – Nie będę się z tobą kochał, dopóki nie zechcesz się zaangażować. Ja pragnę czegoś stałego, Maggie, albo przynajmniej chciałbym spróbować. Jej twarz zmieniła się w zastygłą maskę, oczy rozwarły się szeroko, jednak nie próbowała wstać i wyjść z wanny, co Sam uznał za dobry znak. – Chcę, żebyś otworzyła dla mnie swoje serce. Nie będę jednym z twoich chłopaków, których rzucasz ze strachu po sześciu tygodniach. Maggie wzdrygnęła się. Sam poczuł dreszcz, który przenikał jej całe smukłe ciało, i uśmiechnął się w nadziei, że to złagodzi ostrość jego słów. – Nie będę się z tobą kochał, ponieważ za bardzo mi na
176
Jeanie London
tobie zależy – powiedział cicho. – Kocham cię, Maggie. Kochałem cię od chwili, kiedy zrozumiałem, co to jest miłość, i nie mogę kochać się z tobą, jeśli mam dostać kosza, bo już za bardzo się zaangażowałem. Musisz mi pozwolić, abym ci pomógł uwierzyć, że nie masz się czego obawiać. Potrząsnął nią lekko, obejmując w talii, chciał bowiem zetrzeć jakoś z jej twarzy ten wyraz bólu, za który ją zresztą kochał. Nie próbowała się odsunąć ani zaprzeczyć, a tylko słuchała, stwarzając mu okazję do wyłożenia swych racji, mimo że prawda wyraźnie ją raniła. – Gdybym choć przez jedną chwilę pomyślał, że cię nie pociągam albo że nie ma dla nas żadnych widoków, wycofałbym się. Ale tak przecież nie jest. Ty mnie pragniesz, Maggie. Wiesz o tym. I ja to wiem. Musisz to po prostu zaakceptować. Słowa te zawisły między nimi, podkreślając ich wzajemną bliskość, a jego ręce wciąż tak silnie zaciśnięte były wokół jej talii, że aż na skórze Maggie pojawiły się czerwone ślady. Sam rozluźnił uścisk i rozmasował siniaki, nie wiedząc, czy otrzyma policzek, czy całusa. Przy Maggie uczucia nabierały zupełnie nowego znaczenia. Jego przyszłość zależała od tej chwili, od odpowiedzi Maggie, więc przyglądał się jej, chcąc wyczytać, czy ma jakieś szanse, czy też zostanie odtrącony, bowiem to ona panowała nad wszystkim, co miało dla niego jakieś znaczenie. Wtedy, w ciszy przerywanej jedynie ich przyspieszonymi oddechami i kapaniem stearyny ze świec, reakcja Maggie powoli zarysowała się w jej spojrzeniu, wyrażając całe bogactwo emocji, dzięki czemu Sam mógł wreszcie odetchnąć mimo dławiącego uczucia w gardle.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
177
– Jesteś dla mnie zbyt dobry, Sam – powiedziała tak cicho, że musiał wytężyć słuch, żeby ją usłyszeć. – Zawsze jesteś taki. – Dlatego, że według mnie ty jesteś najlepsza. Najwidoczniej tego właśnie Maggie nie chciała usłyszeć, ponieważ jej oczy wypełniły się łzami, a ona zaczerpnęła tchu, co jednak bardziej przypominało urywany szloch. Zarzuciwszy mu ramiona na szyję, przytuliła policzek do jego twarzy, przylgnęła piersiami do jego torsu, a ręce zaskoczonego Sama zawisły przez chwilę w powietrzu. Ale tylko przez chwilę. Docierające do jego uszu ciche łkania przywróciły go do rzeczywistości, więc otoczył ją ramionami i zaczął gładzić jej jedwabiste plecy, gładki kark i chmurę miękkich włosów. – Och, Maggie. Nie były to łzy rozpaczy, lecz łzy wzruszenia, a takie łzy był w stanie znieść, ponieważ nie odbierały mu nadziei. Był tak poruszony, że ukrył twarz we włosach Maggie i wdychając zapach kwiatu pomarańczy, uśmiechnął się. Sam nie wiedział, ile czasu upłynęło, zanim Maggie odsunęła się od niego, ale kilka kolejnych świec zdążyło się już stopić, a on doszedł do wniosku, że mógłby spędzić resztę życia, trzymając ją w ten sposób, nawet gdyby to miało oznaczać przeistoczenie się w suszoną śliwkę. Wyprostowała się i otarła oczy. – Przepraszam. – Nie miałem zamiaru doprowadzać cię do płaczu ani martwić. – Ja nie płaczę – upierała się, mimo że następne łzy
178
Jeanie London
spłynęły po jej policzkach i z pluskiem wpadły do wody miedzy nimi. – I nie wiem, co rozumiesz przez zmartwienie? Ty mnie wcale nie martwisz. Sam wiedział, że to kłamstwo. Przebijająca z jej głosu zaczepność była typowa dla Maggie i nagle znów znaleźli się na znajomym terenie. Wiedział, czego dziewczynie trzeba. Do dziś pozwalał jej być może unikać prawdy, ale teraz... – Czyżby? – powiedział Sam, wyciągając ręce ku jej piersiom, aby poczuć ich delikatny ciężar. – A więc kiedy to robię, nie dziwi cię, dlaczego nigdy nie podejrzewałaś, jak dobrze może nam być ze sobą? Potarł kciukami jej sutki, które natychmiast stwardniały w kształt małych pączków. Maggie wydała stłumiony jęk i przymknęła oczy. – Kiedy to robię, nie martwi cię, że zamierzam przekroczyć granicę, którą wytyczasz między prawdziwymi uczuciami a przelotnymi romansami? Zaczął skubać palcami jej sutki i znów poczuł wzbierającą erekcję, widząc jak Maggie pręży się pod jego dotykiem. – A kiedy tak robię, nie martwi cię, że możesz tak bardzo to polubić, żeby już nigdy nie pozwolić mi odejść? Pochylając się do przodu, przesunął językiem najpierw po jednym naprężonym sutku, a potem po drugim i poczuł, jak w odpowiedzi jej rozkoszne łono pulsuje przy jego naprężonym członku. Maggie schwyciła go kurczowo za ramiona, jakby w obawie, że może się przewrócić. – Powiedz mi więc jeszcze raz, w jaki to ja sposób cię nie martwię.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
179
– Powiedzieć ci? Co mam ci powiedzieć? – wydała z siebie zdławiony pisk. – Kiedy to wszystko robisz, ja nie mogę oddychać, a co dopiero mówić. Sam roześmiał się, tak przepełniony radością, że mógł ją tylko pocałować. Był to zachłanny, żarliwy, namiętny pocałunek, który Maggie odwzajemniła bez reszty, a kiedy się od siebie oderwali i podniosła na niego swe piękne oczy, ujrzał pałające w nich tak niewiarygodne ciepło, że serce aż podskoczyło mu w piersi. – No więc teraz wiem. – Więc teraz wiesz. Całe jej ciało zdawało się odprężać, usta rozpłynęły się w pełnym zamyślenia uśmiechu. – Sama jeszcze nie wiem, co czuję. To dla mnie za dużo, abym mogła objąć wszystko od razu. Ale wiem, że szanuję twoje uczucia i nigdy bym się nie odważyła zgodzić na cokolwiek, dopóki nie wiem, co sama czuję i czego pragnę. Skinął głową, doceniając jej szczerość. Jego szczęście spoczywało w godnych rękach, więc pozostało mu tylko czekać i korzystać z wszelkich okazji, by przekonać ją, że powinni być razem. – I nie będę też nalegała, abyśmy się kochali, dopóki nie uznam, że jestem gotowa. Przechodzę właśnie przyspieszony kurs wpływu namiętności bez spełnienia na długotrwały związek. Dowiodłeś, że seks to coś znacznie więcej niż stosunek. – Tak, to prawda – zgodził się. – Być może jeszcze nie wiem, co czuję, ani co zamierzam zrobić, ale wiem jedno: że dzieje się tutaj między nami coś niewiarygodnego i w tej chwili jedno z nas jest niezwykle usatysfakcjonowane, a drugie jeszcze nie.
180
Jeanie London
Przesuwając dłońmi po zewnętrznej stronie jego ud, aż do bioder, ześliznęła mu się z kolan i uśmiechnęła seksownie. – Wskakuj na brzeg wanny, Sam, i podaj mi ten słoiczek z masłem orzechowym. Ciekawi mnie, jak to smakuje, od chwili kiedy po raz pierwszy ujrzałam cię bez okularów. Maggie nie musiała mu tego dwa razy powtarzać. Każdy kęs kotleta zamieniał się w jej gardle w mdłą bryłę, a ciężki burgund, którym Maggie popijała posiłek, smakował tylko odrobinę lepiej. Był przynajmniej mokry. Nie mogła jednak nikogo winić w sytuacji, kiedy inni goście z zadowoleniem pałaszowali swoje porcje. Przy wszystkich stolikach siedziały pary, zewsząd dobiegało podzwanianie kieliszków i sztućców oraz szmer cichych rozmów prowadzonych w blasku świec. Wina leżała raczej po jej stronie. Dzisiaj nie była w stanie właściwie ocenić niczyjej kuchni, ponieważ zostawiła swój apetyt gdzieś między Twierdzą Wojownika, a restauracją ,,U Bruna’’. Nie wydawało się, żeby Sam cierpiał na podobną przypadłość. Chyba wręcz nabrał apetytu podczas ich popołudniowych wyczynów w gorącej wannie. Obserwowała, jak odkrawa sobie cienki plasterek steku, z zadowoloną miną i z błąkającym się w kącikach ust, lekkim uśmiechem, który tam zagościł od chwili, kiedy skosztowała jadalnej farby do malowania palcami o smaku masła orzechowego, uwalniając go w ten sposób od niemałej porcji seksualnego napięcia. Już na samo wspomnienie jego gardłowych pomru-
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
181
ków, kiedy doprowadzała go do szczytowania, zadrżała w środku, a łyk wina zatrzymał się jej w gardle. Przełykając z trudem, pozwoliła minąć podnieceniu, żeby się nie zakrztusić. Czy nie powinna być zadowolona? Przecież przyjechała do pensjonatu ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ po to, by zrozumieć, jak namiętność wpływa na długotrwałe związki między ludźmi. Nawet jeśli nie poświęciła ani chwili na obserwowanie innych par, to oczy powoli zaczęły jej się otwierać. Sam zareagował na jej seksualne zabiegi w sposób, który przeszedł jej najśmielsze oczekiwania. Kochał ją. Jeśli Maggie oczekiwała, że z powodu jego wyznania świat runie w posadach, to była w błędzie. Sam nie zmienił się ani trochę – był miłym współbiesiadnikiem, który zajadał ze smakiem swój posiłek, pełen troski o jej potrzeby, a także zbyt przystojnym mężczyzną o szarych, seksownych oczach z zadowolonym uśmieszkiem na ustach. Kochał ją. Pytał, jak smakuje jej posiłek, popijał wino i uśmiechał się, jakby bezgranicznie uradowany faktem, że spędza z nią czas. Miłosne wyznanie nie pomniejszyło go i nie osłabiło ani trochę w jej oczach. A właściwie dlaczego myślała, że tak będzie? Odstawiając kieliszek na stół, Maggie zadumała się nad tą szokującą refleksją. Co jest z nią nie w porządku? Była przecież, na miłość boską, terapeutką od związków. Jak mogła nie zauważyć własnych problemów? Wyglądało na to, że przyszedł czas, by zakasać rękawy. – Co cię natchnęło do kupienia tych farb? – zapytał Sam, wyrywając Maggie z otchłani samoanalizy
182
Jeanie London
– To nie ty je kazałeś je przysłać? Pokręcił przecząco głową, a leniwy uśmiech wyrzeźbił dołeczek na jego policzku. – W każdym razie nie zgłaszam żadnych zastrzeżeń. – Nie rozumiem. Pudełko było zapakowane jak prezent i w ogóle... Po prostu myślałam, że to walentynka od ciebie. – Ode mnie jeszcze jej nie dostałaś i zastrzegam sobie prawo dania ci jej w chwili, kiedy uznam, że przyszedł na to czas. Nie musi to nastąpić w dniu walentynek, ale z pewnością zanim stąd wyjedziemy. Maggie zastanowiła się, co też on mógł dla niej mieć, że chciał być taki tajemniczy, Sam jednak odłożył widelec i obrzucił całą restaurację uważnym spojrzeniem – Obsługa superklubu – oznajmił. Maggie odstawiła kieliszek, marszcząc brwi. – Myślisz, że to oni zostawili nam te farby? – Walentynki tuż-tuż, a to jest pensjonat ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ z najbardziej troskliwym personelem pod słońcem. – To nie ulega wątpliwości. Ale w folderach nie znalazłam niczego o personelu spiskującym w celu skłonienia nas do uprawiania miłości. – To miejsce po to właśnie jest. Przecież dlatego mnie tu zabrałaś, nie pamiętasz? – Pamiętam. – Nie wyglądasz na zbytnio tym zachwyconą. – Spojrzał na jej talerz. – Ledwo co tknęłaś. – Jedzenie jest pyszne. Uniósł brwi z powątpiewaniem, ale Maggie nie chciała psuć Samowi posiłku tylko dlatego, że musiała stawić czoło nieprzyjemnej prawdzie o sobie samej.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
183
– Mam w głowie taki mętlik, że jestem rozkojarzona. – Nie sądzisz, że warto o tym pogadać? To był właśnie cały Sam – pełen troski i chęci, by poprawić jej nastrój. Na myśl o tym łzy zapiekły ją pod powiekami. Maggie zamrugała energicznie. Cóż było takiego w tym cudownym, miłym mężczyźnie, co tak bardzo ją przerażało? Nie potrafiła na to odpowiedzieć i nie miała pewności, czy powinna podjąć próbę rozwikłania tego wraz z nim. Sam sączył wino, niewątpliwie gotów poświęcić jej całą swą uwagę do chwili, aż podejmie decyzję, choćby nawet w tym czasie miał wystygnąć jego posiłek. – Co takiego jest ze mną nie w porządku, Sam? Teraz, kiedy już znam twoje uczucia, to jest oczywiste. Dowodzi tego wszystko, co się wiąże z tobą i naszą przyjaźnią. – Jesteś terapeutą, Mags. Co o tym sądzisz? – Że mam zadziwiającą zdolność zaprzeczania faktom. Zaśmiał się i już sam widok jego ust wygiętych w swobodnym uśmiechu, resztki wina lśniące na jego wargach, przypomniały Maggie, w jaki sposób smakował wcześniej jej piersi, w jaki sposób przesuwał usta w górę jej ud, delikatnie je kąsając i prowadząc ją ku spełnieniu. Tak bardzo pragnęła Sama, że mocno ścisnęła uda pod obrusem, aby uspokoić dzikie pulsowanie, które poczuła na samo wspomnienie dotyku jego ust na swym ciele. – Taaa – powiedział Sam. – Muszę się z tobą zgodzić. Maggie wzięła znowu nóż i widelec i odkroiła sobie kolejny kęs mięsa, modląc się w duchu, aby Sam zaczął jeść, co pozwoli jej wziąć się w garść. – Wiem, że wcale nie zamierzasz tego zjeść, więc może to rozmowa działa na ciebie denerwująco?
184
Jeanie London
Denerwująco? Teraz z kolei roześmiała się Maggie, opierając widelec o krawędź talerza. – Po prostu nie chcę dopuścić, żeby twoje jedzenie zupełnie wystygło. – Niech będzie – stwierdził, odkrawając kawałek steku. – Ty mów, a ja będę jadł. Maggie wzięła głęboki oddech, opanowana na miarę swych możliwości. – Powiedziałeś, że nie sądzisz, abym miała wyważony pogląd na związki, a ja nie jestem pewna, czy o to tylko chodzi. Sam przeżuwał w zamyśleniu i przełknął. – Myślisz, że mogłoby to mieć coś wspólnego z rozpadem małżeństwa twoich rodziców? – Widzę, że masz do tego smykałkę. – Nie mam najmniejszego pojęcia o związkach poza tymi, jakie łączą ludzi i pieniądze. – Wytarł usta serwetką i uśmiechnął się. – Ale znam ciebie, Maggie, i pamiętam, jak ciężko ci było, kiedy twoi rodzice się rozstali. Sączyła wino, którego smak zaskakująco się poprawił, i myślała o gwałtownych zmianach, jakie ten rozwód spowodował w jej rodzinie. – Powrót mamy do pracy był ciężką sprawą, ale kiedy patrzę na to z perspektywy czasu, to nie było najgorsze. Nie obchodziło mnie rozstanie z moim trenerem łyżwiarskim, czy wyrzeczenie się lekcji gry na pianinie albo wyjazdów z koleżankami. Ale przystosowanie emocjonalne... Jej matka przez dwa lata pozostawała w głębokiej depresji. Wyciąganie jej z łóżka każdego ranka, aby się wyszykowała do pracy, było bolesnym doświadczeniem,
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
185
którego skutkiem były ataki duszności, które dopadały Maggie w drodze od szkolnego autobusu do schodów wiodących do drzwi jej domu. – Strata ojca również była ciosem. – No cóż, wiesz, jak ja to widzę – powiedział Sam, a Maggie zauważyła, że znów przestał jeść. – Twój widok przypomina mu, że skrzywdził ciebie i twoją mamę. – Dawno już mu to wybaczyłam. Nikt nie jest doskonały. – Ale on sam jeszcze sobie nie wybaczył, Maggie. Wtedy nie potrafił dostrzec, że mu wybaczyłaś, i nie wiem, czy uda ci się kiedykolwiek go o tym przekonać. – Tak, wiem. – Jest mi po prostu przykro, że nie miałaś w nim wsparcia. – Sam wyciągnął rękę przez stół, ujmując jej dłoń i splatając ze sobą ich palce. – Zasłużyłaś na to, żeby mieć ojca, bez względu na jego wady. A mieć w pobliżu jakiegoś mężczyznę jako przykład partnera, też by nie zaszkodziło. Miałabyś przynajmniej pojęcie, jak wygląda normalny związek. – Sam! – Nie oszukujmy się, Maggie, ty po prostu uważasz, że wszyscy mężczyźni odchodzą. – Wielu tak robi. – Wielu, ale nie wszyscy. Ze względu na twoją pracę masz do czynienia z nadmiarem tych, którzy tak robią. Ale nie możesz liczyć tych żałosnych frajerów, z którymi się spotykałaś, ponieważ żaden z nich nie zdążył nawet odejść. Otworzyła usta, aby się przeciwstawić, ale zamknęła je ponownie.
186
Jeanie London
Sam ścisnął jej dłoń. – Wciąż tu jestem. – Tak, jesteś – powiedziała cicho, odwzajemniając jego uścisk. Nie miał najmniejszego pojęcia, jak bardzo mu była wdzięczna. – Przepraszam – rozległ się znajomy głos. Maggie i Sam unieśli głowy i ujrzeli radośnie uśmiechniętą Laurę, koordynatora imprez okolicznościowych. Sam nie wypuścił z ręki dłoni Maggie. – Cześć, Lauro. Jeździliśmy na łyżwach. – Słyszałam też, że spotkaliście menażerię pani J. – Psy były rozkoszne – powiedziała Maggie. Laura pokiwała z aprobatą głową. – Pani J. też tak z pewnością uważa. To zresztą z jej powodu przeszkadzam państwu w posiłku. – Wyciągnąwszy z kieszeni żakietu wizytówkę, położyła ją na stole, tak aby oboje mogli ją odczytać. – Zatrzymał się właśnie u nas fotoreporter ze Światowej Organizacji Turystyki, który ma za zadanie przeprowadzić wywiad z kilkorgiem naszych gości. Pani J. zaproponowała was, gdybyście wyrazili chęć porozmawiania z nim. Maggie rzuciła okiem na wizytówkę: Tyler Tripp, fotoreporter. – O co on chce nas wypytywać? – Światowa Organizacja Turystyki wytypowała nas do nagrody w kategorii Najbardziej Romantycznej Przystani. – Laura uśmiechnęła się wyraźnie podekscytowana. – To w tej branży poważna sprawa, więc pan Tripp znalazł się tu po to, żeby osądzić, jak bardzo jesteśmy romantyczni. Zapyta o wasz pobyt, o to, jak jesteście traktowani przez personel, i o temu podobne sprawy.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
187
– Personel z pewnością zasługuje na nagrodę. – Sam uchwycił spojrzenie Maggie, pytając ją wzrokiem, czy jest tym zainteresowana. – Kiedy miałby przeprowadzić ten wywiad? – Według waszego uznania. – Laura wskazała głową w kierunku stolika bliżej okna, gdzie posilał się samotnie mężczyzna, ten sam, który z takimi honorami był przyjmowany w recepcji. – Jeżeli wyrażacie chęć, przyślę go tu po obiedzie i będziecie mogli się umówić. Maggie ścisnęła palce Sama w geście, który mówił: ,,Jeśli ty masz ochotę, to ja też’’. Sam wziął wizytówkę fotoreportera i wsunął ją sobie do kieszeni marynarki. – Proszę go przysłać, Lauro. – Bardzo dziękuję. – Wykonała jakiś zabawny podskok na jednej nodze, sprawiając wrażenie naprawdę zachwyconej. – Aha, chciałam też powiedzieć, żebyście wyszli dziś wieczorem po zmroku na dach. Mamy pomost obserwacyjny i jeśli będzie pogodna noc, to może zobaczycie coś z walentynkowego pokazu świateł przy Wodospadzie. – Chętnie. – Sam patrzył, jak Laura odchodzi, lawirując między stolikami ku wyjściu z restauracji. – Teraz już wiemy, dlaczego nas dziś tak po królewsku traktowano. Sam ścisnął jej rękę. – Powinniśmy powiedzieć coś miłego o superklubie. – Miałbym parę słów do powiedzenia o ich satelitarnym programie telewizyjnym. I jeszcze o personelu, który ma talent do przeszkadzania w zupełnie nieodpowiednich momentach. Maggie przypomniała sobie, jak została uratowana
188
Jeanie London
z kabiny natryskowej, i nie mogła się przyłączyć do tych narzekań. – Ale mamy do powiedzenia całą masę przyjemnych rzeczy o ich wannie i o podrzucaniu ładnie opakowanych prezentów. I moglibyśmy opowiedzieć coś śmiesznego o tym... o tym czymś, co wisi na ścianie w sypialni. – O Elastycznej Huśtawce? – Tylko że fotoreporter prawdopodobnie zechce wiedzieć, czy z tego korzystaliśmy. Nie chcę, żeby moi klienci przeczytali ten wywiad. Jeśli powiem, że tego nie wypróbowałam, pomyślą że jestem pruderyjna, a jeśli powiem, że tak, to dowcipom seksualnym na mój temat nie będzie końca. – Maggie wybuchnęła gwałtownym chichotem. – Tymczasem muszę przełknąć kilka kęsów, zanim się tu pojawi szef kuchni, sądząc, że coś jest nie w porządku. Ubawiona tym Maggie sięgnęła po kieliszek z winem. Nie mogła sobie wręcz wyobrazić życia bez Sama. Uwielbiała spędzać z nim czas. I zawsze tak było. A kiedy myślała o życiu bez niego... To popołudnie zmieniło wszystko. Kiedy wyobraziła sobie, że zmęczony czekaniem pozostawi ją wreszcie samej sobie z jej randkami i wspomnieniem tego niesamowitego seksu... Seks? To przecież nawet nie był seks. Maggie przełknęła z wysiłkiem, a jej palce oplotły ciasno nóżkę kieliszka z winem. Zmusiła się do ogarnięcia wzrokiem pełnej gości restauracji. Popatrzyła na fotoreportera, który siedział przy swym stoliku, pijąc kawę i czytając gazetę; spojrzała ponad nim, przez okno, na promenadę. I wówczas przyszło natchnienie.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
189
– Może byś zamówił deser? Muszę iść do toalety. – Deser? Przecież ledwie tknęłaś obiad. – Nabrałam ochoty na coś słodkiego. Spojrzał na nią z powątpiewaniem, Maggie jednak uśmiechnęła się tylko i ruszyła w drogę do toalety. Kiedy znalazła się poza zasięgiem wzroku Sama, zawróciła i wyszła z restauracji. Miała pomysł na doskonałą walentynkę.
Rozdział jedenasty
Chociaż Laura nazwała nominację pensjonatu ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ do nagrody branżowej ,,poważną sprawą’’, Sam nie w pełni sobie uświadamiał, jak poważna była to sprawa, dopóki nie spotkał się z długowłosym fotoreporterem ze Światowej Organizacji Turystyki. Według Tylera Trippa, zdobycie nagrody na Najbardziej Romantyczną Przystań stanowiło jedno z prestiżowych wyróżnień w branży i towarzyszył mu hojny pakiet marketingowy, który zwykle wpływał na ogromny wzrost zysków zwycięskiego ośrodka. Umówili się na popołudnie następnego dnia, czyli w walentynki. Sam nie miał nic przeciwko temu, by dopomóc trochę pensjonatowi w wygraniu konkursu. Według niego wygrana byłaby jak najbardziej zasłużona, bo pensjonat bez wątpienia okazał się romantycznym gniazdkiem dla niego i Maggie. Resztki wątpliwości zniknęły, gdy wrócili do swego
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
191
apartamentu po wycieczce na dach, gdzie oglądali pokaz świateł nad wodospadem Niagara. Podczas ich nieobecności ktoś odwiedził Twierdzę Wojownika i postawił tam walentynkowy krzew, który wyglądał jak kopia drzewka z holu, tyle że składał się tylko z jednego serca. Przywitały ich czerwone migoczące światełka, które odbijały się w zbroi Wojownika, a pokój zalewała księżycowa poświata przesiana przez kolorowe witraże w oknach. – Jakie to śliczne! – zawołała zachwycona Maggie. Ze sprzętu stereo sączyły się cicho romantyczne ballady, podczas gdy Sam patrzył, jak Maggie podchodzi do tego zwariowanego krzewu, zdejmując po drodze płaszcz i rzucając go na krzesło. Wyglądała tak pięknie w półmroku rozproszonym migoczącymi światełkami, że Sam uznał, iż dziś wieczorem Amor musiał znowu ugodzić go swoją strzałą. Maggie wyciągnęła rękę i dotknęła krzewu, żeby zbadać go z bliska. – Spójrz, to te same erotyczne ozdoby, którymi obwieszono drzewko w holu. – Erotyczne? – zdziwił się Sam. – Nie udawaj, Sam – rzuciła przez ramię, wznosząc oczy do nieba ze zniecierpliwieniem. – Naprawdę nie zauważyłeś tych ozdób na dole? Wzruszył ramionami, nie chciał bowiem przyznać się, że za każdym razem, kiedy był w holu, miał ochotę patrzeć tylko na nią. – Może powinienem zamówić nowe okulary. Te szkła kontaktowe niezbyt dobrze się spisują, prawda? Podszedł do drzewka, by obejrzeć ozdoby, które tak ją
192
Jeanie London
zaciekawiły. Już nawet pobieżny przegląd niezliczonych erotycznych pozycji wystarczył, żeby jego puls raptownie przyspieszył. A bliskość Maggie, wraz ze wspomnieniami tych cudownych rzeczy, które wyczyniały z nim jej usta i dłonie, stanowiły mieszankę wybuchową. – Chciałbym zrobić to z tobą – powiedział, wskazując figurkę mężczyzny, który zanurzał członek między piersi kobiety. – Pozwolisz mi, Maggie? Odchyliła głowę i spojrzała na niego, zarumieniona z podniecenia. – Z przyjemnością. – Och, Maggie! Bez chwili namysłu Sam wziął ją w ramiona i przyciągnął do siebie. Poszukał ustami jej wargi i całował, z nadzieją większą niż kiedykolwiek przedtem. – To niesamowite – szepnęła zdyszana, tuż przy jego ustach. – I ty zawsze wiedziałeś że tak będzie? Czując, że serce wali mu jak oszalałe, Sam powiódł wargami po jej wilgotnych ustach. – Tak – odparł. Powoli odsunęła twarz i obróciła się w jego ramionach, jak gdyby musiała przemyśleć jego odpowiedź i nie mogła w tym czasie na niego patrzeć. Stali obok siebie, podziwiając krzew, zatopieni w myślach i w wolnym od skrępowania milczeniu, które możliwe jest tylko między ludźmi znającymi się od lat. – Ciekawe, czy wszystkie apartamenty tematyczne są takie niezwykłe? – powiedziała w końcu Maggie, wchodząc na bezpieczniejszy grunt. Sam stłumił rozczarowanie, przypominając sobie jednak, że przecież wciąż trzyma ją w ramionach. Był to
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
193
bardzo dobry znak, który mówił, że nadal są widoki na wygraną. Miał jeszcze w zanadrzu etap czwarty, który polegał na zbudowaniu silnych podstaw związku, a on obiecał, że nie opuści jej, dopóki nie będzie gotowa zmierzyć się ze swymi demonami. – To niewykluczone, sądząc po Twierdzy Wojownika. – Może uda nam się przyjechać tu na wiosnę. Strasznie chciałabym zobaczyć wodospad o tej porze roku. – A ja chciałbym zobaczyć Harem Sułtana. – Nie wątpię. – W jej głosie słychać było rozbawienie. – ,,Marzę o Jeannie’’, tak? Kto by pomyślał? Maggie mogła, gdyby kiedykolwiek pomyślała o nim jako o kimś więcej niż przyjacielu. Nagle usłyszeli dźwięki piosenki, przy której tańczyli ostatnio na weselu przyjaciela. Sam gwałtownie przyciągnął Maggie do siebie i przechylił tak, że zwisała mu niemal na ramieniu. Maggie płynnie poddała się jego ruchom i westchnęła głośno, gdy włosy rozsypały jej się, a piersi zachęcająco wyprężyły ku jego ustom. Nie mogąc oprzeć się tym kuszącym wypukłościom, Sam zaczął pieścić je wargami przez sweter, a ona jęknęła w odpowiedzi. – Zatańcz ze mną, Maggie – poprosił. Zaśmiała się, on zaś podciągnął ją z powrotem do góry i wziął w ramiona. Przylgnęła do niego całym ciałem, prowadzona po puszystym dywanie w tańcu, który mógł uchodzić za walc. – Nie tańczyliśmy razem od wesela Petera i Kimberly. Z łatwością poddawała się jego ruchom, a on odchodził od zmysłów, czując, jak ociera się o niego udami.
194
Jeanie London
– W tej obcisłej sukni wyglądałaś tak ponętnie, że miałem ochotę cię schrupać. Myślałem, że eksploduję, chociaż wtedy nie starałaś się nawet mnie uwodzić. Maggie podniosła głowę i popatrzyła na niego z wyższością. – Teraz też cię nie uwodzę. – To prawda – mruknął, kiedy znów naparła brzuchem na jego naprężony członek. Nadeszła chwila, by sprawdzić, czy potrafi się jej oprzeć. – Robi się późno, a tak się składa, że w pokoju obok mamy wielkie łóżko. Wciąż tańcząc walca, skierował ją w stronę sypialni. – Ale ja wcale nie jestem zmęczona. Sam zmarszczył brwi. – Zastanawiam się, czy przypadkiem nie jest to skutek jedzenia tiramisu i picia kawy o ósmej wieczorem. – To całkiem możliwe. Oparł podbródek o czubek jej głowy, ucinając dalsze przekomarzanie się. Przywarła do niego każdym zagłębieniem swego ciała i delikatnie przytuliła policzek do jego ramienia. – Mam pomysł – powiedziała Maggie. – Czemu nie mielibyśmy wymienić się prezentami walentynkowymi? – Niech pomyślę. – Znowu nachylił się nad nią i tym razem zaczął pieścić ustami jej kusząco wyprężony brzuch, okryty kaszmirowym sweterkiem. – Dlatego że walentynki są jutro? – Ale to już blisko. – Na razie nie mogę dać ci mojej prawdziwej walentynki. Jeszcze nie czas.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
195
– W porządku. W takim razie moją wielką niespodziankę zostawię na jutro. Ale teraz chciałabym ci coś dać. Doznałam nagłego olśnienia. W przypadku Maggie nagłe pomysły były rzeczą normalną, mimo to Sam trochę się przestraszył, zwłaszcza że zrobiła przy tym znaczącą i zadowoloną z siebie minę. – Dobrze, Maggie. Wymieńmy się walentynkami. Zatrzymała się nagle, zadyszana. – Zaraz wrócę – powiedziała i ruszyła do sypialni. Kiedy usłyszał trzaśnięcie drzwi, poczuł, że krew zaczyna krążyć mu szybciej w niecierpliwym oczekiwaniu na wynik jej ,,nagłego olśnienia’’. Uznał jednak, że przecież na tym polega cała zabawa, więc wyjął z torby jeden ze swoich prezentów i położył go pod drzewkiem, które w ten sposób stało się czymś w rodzaju walentynkowej choinki. Po chwili namysłu wywiesił na drzwiach tabliczkę z napisem ,,Nie przeszkadzać’’ i już miał zacząć się rozbierać, kiedy Maggie zawołała podekscytowana: – Już do ciebie idę! Usiądź. Nagłe olśnienie? W przypadku Maggie nie wróżyło to nic dobrego. Sam mógł spodziewać się wszystkiego. Nie przewidział jednak, że Maggie wyłoni się z sypialni owinięta w kołdrę. Od szyi do samej ziemi jej cudowne kształty były szczelnie zakryte. Włosy miała niedbale upięte do góry jaskrawą, różową klamerką. – No, no, świetnie wyglądasz – powiedział ze śmiechem, nie wiedząc, czy to właśnie jest jej walentynka, miał jednak świadomość, że lepiej grać ostrożnie. Uklękła obok niego i wyplątała jedno ramię spod kołdry, a Sam dostrzegł pod spodem jej białą, nagą pierś. A więc nie było aż tak źle.
196
Jeanie London
Trudno było zresztą nie zauważyć jej zarumienionych policzków i oczu błyszczących z podniecenia. Gdy jej wzrok padł na paczuszkę, leżącą pod drzewkiem walentynkowym, westchnęła nagle, jakby z ulgą. – Nie będzie ci przeszkadzało, jeśli otworzę pierwsza? Sam z uśmiechem wręczył jej prezent. – Wesołych walentynek – powiedział. Z pośpiechem rozerwała papier, odrzuciła go i otworzywszy pudełko, z zachwytem wyjęła parę szarych, futrzanych bamboszy. – Och, bambosze z Wiewiórką Rocky! Uwielbiam ją, Sam. Miałam nadzieję, mi je kupisz. – Wsunęła pantofle na stopy jedną ręką, potem uniosła się na kolanach i ucałowała go w policzek. – Jestem przewidywalny. – Jesteś uroczy. – Jestem nudny. – Nie jesteś – powiedziała z naciskiem, a uśmiech jej przygasł, kiedy napotkała jego spojrzenie. – A jeśli już o to chodzi, czy ja nie jestem wystarczająco narwana za nas oboje? Jedno z nas musi przecież stąpać mocno po ziemi, prawda? A więc myślała w kategoriach ,,my’’ i ,,nas’’, co wystarczyło, by Samowi zaschło w ustach z wrażenia. Czyżby to był krok w stronę zaangażowania? Nie miał jednak czasu zastanowić się nad tym, bo Maggie wstała i uniosła trochę brzeg swej prowizorycznej sukni, pokazując z dumą dwie uśmiechnięte wiewiórki na stopach. – Prezentują się nieźle, nie sądzisz? Bambosze wyglądały dziwnie w połączeniu z kołdrą,
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
197
ale Sam znowu nie zdążył nic powiedzieć, bo podeszła do wieży i nastawiła głośniej muzykę. – Jesteś gotowy na mój prezent? Wciąż nie widział żadnego prezentu, ale dalej uśmiechał się dzielnie. – Jestem zwarty i gotowy. Uniosła brwi, jakby chciała powiedzieć: ,,poczekaj tylko, a zobaczysz, co dla ciebie mam’’, i uroczystym krokiem podeszła do okna. Stanęła tam, skąpana w wielobarwnej księżycowej poświacie, a kiedy odwróciła się do niego i zaczęła kołysać się w rytm muzyki, Sam aż drgnął, czując gwałtownie narastającą erekcję. Kręcąc lekko biodrami pod grubą kołdrą, podniosła rękę i odpięła klamrę, która spinała jej włosy. Zanim jeszcze jedwabiste fale zdążyły opaść jej na ramiona, Sam zrozumiał wreszcie, co planowała Maggie. To był striptiz. Kompletnie oszołomiony, zamarł w oczekiwaniu. Oto bowiem spełniały się jego fantazje. Siedział jak zaczarowany, nie wierząc własnym oczom, niemal pewien, że śni. Bardziej niż czegokolwiek na świecie pragnął, aby to był sen, z którego nigdy się nie obudzi. Kolorowy blask księżyca oświetlał ją niczym światło kuli w dyskotece, gdy pełnymi gracji ruchami zaczęła powolutku zsuwać kołdrę z ramion. Kołysząc biodrami, odsłoniła czerwoną, satynową koszulę nocną, która miała tak głębokie rozcięcia, że więcej odkrywała niż zasłaniała. Dzięki ci, Lyn. Sam z trudem łapał oddech, gdy kołdra wreszcie legła w fałdach wokół bamboszy z Wiewiórką Rocky. Maggie rzuciła mu przez ramię nieśmiałe spojrzenie,
198
Jeanie London
chcąc upewnić się, czy widownia ogląda ją z uwagą. Sam oglądał ją z uwagą i to tak wielką, że musiał rozpiąć spodnie, by nie doznać trwałego uszczerbku na zdrowiu. Patrząc z ukosa, obserwowała z uśmiechem, jak rozpina rozporek, a potem okręciła się powoli, ukazując cieniutki satynowy pasek, którym obwiązana była koszula. Pasek niewiele jednak trzymał. Dekolt sięgał jej aż do pępka, odsłaniając gładką, jedwabistą skórę między piersiami. Rozcięcia u dołu dochodziły aż do bioder, dzięki czemu Sam mógł podziwiać biel jej krągłych ud, gdy poruszała się uwodzicielsko, doprowadzając go do szaleństwa. Smukłymi palcami Maggie pociągnęła za jedwabny sznurek, delikatnie wyswobodziła go ze szlufek i rozchyliła materiał, odsłaniając swe zachwycające piersi, które kołysały się lekko. Ciemnoróżowe sutki prężyły się zapraszająco, zdradzając jej własne podniecenie. Spokojna melodia dobiegła końca, ustępując żywszym rytmom. Gdzieś głęboko w mózgu Sama kołatał się tytuł tej piosenki, pomyślał jednak przelotnie, że nigdy nie podobała mu się tak bardzo jak teraz, gdy w jej rytm poruszały się ponętne piersi Maggie. Tymczasem ona zrzuciła z ramion koszulkę i stała przed nim zupełnie naga do pasa. Sam wiedział, że jest tak samo podniecona jak on. Zastanawiał się, co by zrobiła, gdyby zerwał z niej teraz wszystko. Czy opierałaby się, gdyby rzucił ją na podłogę, wszedł w nią i zrobił to szybko, podczas gdy ona miałaby na sobie tylko te śmieszne bambosze? Były to śmiałe rozważania, w rzeczywistości jednak nie mógł się nawet ruszyć. Czuł, że jeśli drgnie choć odrobinę, eksploduje.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
199
Z cichutkim szelestem satyny, który bardziej sobie wyobraził niż rzeczywiście usłyszał pośród dźwięków muzyki, koszulka zsunęła się z jej talii i bioder, a potem wzdłuż jej długich, długich nóg... Sam podniósł z powrotem wzrok i ujrzał znajome skądś urządzenie z czerwonej skóry opasane wokół jej talii. Minęła minuta, zanim uświadomił sobie, co to takiego. Pas cnoty ze sklepu na promenadzie spoczywał luźno na biodrach Maggie i przechodził między jej ślicznymi udami. – Wesołych walentynek. Zdumienie Sama było tak wielkie, że przytępiło nawet jego szaleńczą żądzę. – Jezu, Maggie, nie mogę uwierzyć, że to kupiłaś! – Nie kupiłam. Nie było kiedy. Poprosiłam Laurę, żeby przysłała to na górę, zanim wrócimy z obiadu. Wzdrygnął się na myśl, że personel superklubu wie o jego prezencie walentynkowym, ale nie miał czasu się zastanawiać nad tym, bo Maggie podeszła do niego tak blisko, że pas cnoty znalazł się na wysokości jego nosa. Każda kropla krwi Sama spłynęła prosto do jego krocza. – Och, spójrz – powiedziała podekscytowana, wzięła go za rękę i przyciągnęła ją do samej góry pasa. – Następna walentynka. Ich spojrzenia spotkały się. W jego oczach było zdumienie, a w jej – śmiałość podszyta lekką niepewnością, która wydała mu się niezwykle pociągająca. Wciągnęła swój szczupły brzuch, a Sam posłusznie wsunął rękę za pas i wyciągnął stamtąd małą, białą kopertę. Przykucnęła obok niego i ponagliła, żeby otworzył
200
Jeanie London
prezent, więc Sam lekko drżącymi rękami wydobył z koperty maleńki, złoty kluczyk. – To od tego pasa? – wychrypiał. Przytaknęła, wzięła kluczyk i uniosła go. – A teraz umieść go w takim miejscu, z którego nie będziemy mogli go wydobyć, i chodź do łóżka. Możemy robić, co chcemy, nie martwiąc się, że przekroczymy granicę. A więc o to chodziło. Maggie nie chciała go skrzywdzić. Szanowała go na tyle, by zaakceptować wytyczone przez niego granice, i zależało jej na nim do tego stopnia, że była gotowa dołożyć starań, by ich nie przekroczyli. Tym samym wprowadzała ich na etap czwarty, etap wzajemnego wspierania się, i to w taki sposób, że Sam mógł tylko pozazdrościć. Chwycił ją za rękę, zabrał kluczyk i pocałował wnętrze jej dłoni. Uśmiechnęła się łagodnie, chcąc wyrazić bez słów, że rozumie, jak bardzo jest wzruszony. A był bardziej wzruszony niż kiedykolwiek w życiu, ponieważ już wiedział, co Maggie do niego czuje, nawet jeśli ona sama jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy. Ten wariacki skórzany pas na jej biodrach dowodził, jak bardzo go kocha. – A więc to ma nas powstrzymać od przekroczenia granicy, tak? Maggie pokiwała głową, a widząc w jej oczach ufność, Sam zapragnął natychmiast sprawdzić, jak daleko mogą się posunąć. Z wielką pompą wrzucił klucz do kieszeni, wyciągnął rękę i wsunął dłoń między jej uda. Westchnęła głośno, złapała go za ramiona i wygięła się w tył. Szeroko otwartymi, pytającymi oczami szukała
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
201
jego wzroku, lecz jej spojrzenie złagodniało, gdy ujął palcami miękki pasek skóry, przebiegający przez delikatne miejsce u złączenia ud. – Wszystko, co chcemy, tak? Pociągnął pasek na próbę i z przyjemnością odkrył, że odsuwa się z łatwością, więc będzie mógł ją pieścić. Nie będzie mógł kochać się z nią, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dał jej rozkosz pieszczotami. Zanurzył czubek palca w jej wilgotne wnętrze i z przejęciem patrzył, jak jej oczy ciemnieją z pożądania. Przyglądała mu się spod na wpół przymkniętych powiek, wyginając ku niemu ciało tak, że jego palec zanurzył się głębiej. – Chodźmy do łóżka, moja walentynko – szepnął Sam. Maggie potrząsnęła głową, jakby chciała odpędzić oszołomienie. Przez chwilę szukała czegoś wśród ozdób na walentynkowym krzewie. Znalazła w końcu i z uśmiechem wyciągnęła ku niemu erotyczną ozdobę, którą wskazał wcześniej. Kiedy Sam ujrzał ceramiczną figurkę mężczyzny, który trzymał swój naprężony członek między piersiami kobiety, serce przestało mu na chwilę bić, a potem znów ruszyło w zabójczym tempie. Zanim zdobył się na sensowną odpowiedź, Maggie już była po drugiej stronie pokoju i wyjmowała czerwone piórko z hełmu rycerza. – Chodź, wojowniku. – Obdarzyła go zapraszającym uśmiechem i wyciągnęła dłoń. – Możemy zaczynać naszą grę. Grę? Aż zachłysnęła się, gdy złapał ją za nadgarstki i wstał. Porwał ją w ramiona, a główki wiewiórek na jej bamboszach podskoczyły gwałtownie, gdy unosił ją do góry.
202
Jeanie London
Ułożył ją pośrodku łóżka, a Maggie umieściła erotyczną ozdobę i piórko na nocnym stoliku. Następnie położyła się na plecach i wyprężyła ciało. Jej włosy rozsypały się na poduszce i wokół ramion niczym rudozłota chmurka, seksowna aureola, która przyciągnęła jego wzrok ku jej nagim piersiom, obnażonym, smukłym kształtom i ku dziwacznemu, pseudośredniowiecznemu pasowi, który kusząco otaczał jej biodra. – Dołączysz do mnie? – Poklepała łóżko obok siebie. – Zaplanowałam naprawdę wyjątkową walentynkę. Sam przyklęknął na krawędzi materaca i natychmiast zrozumiał, na czym polega ta gra, kiedy złapała go za pasek spodni i pociągnęła do siebie. Maggie jednym ruchem usiadła na nim okrakiem, a jej sterczące, różowe sutki znalazły się tuż nad jego ustami. Zanim zdążył podnieść głowę i złapać wargami jeden z nich, Maggie powstrzymała go. – Odkąd tu przyjechaliśmy, to ty dyktujesz warunki, więc postanowiłam, że nadszedł czas, żeby wojownik wyrzekł się swojej władzy. – Jestem gotów. – To dobrze. Maggie nakazała mu usiąść i zdjęła z niego sweter, a kiedy chciał jej pomóc, żeby było szybciej, odepchnęła jego ręce. – Sama to zrobię. W miarę jak Maggie odpinała kolejne guziki koszuli, jego erekcja nasilała się i w końcu członek zaczął rozpychać ciasny materiał dżinsów, próbując się uwolnić. Maggie naparła na niego biodrami ruchem, który mówił, że choć rozumie jego trudne położenie, wcale nie zamierza
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
203
się spieszyć. Nachyliła się nisko nad guzikami, a on patrzył na czubek jej głowy, marząc, żeby rozpinała je szybciej. Kiedy słodki zapach kwiatu pomarańczy zaatakował jego zmysły, pomyślał, że przez całe swoje dorosłe życie czekał, aż będzie mógł kochać się z Maggie, i nie wytrzyma już ani chwili dłużej, jeśli ona zamierza dalej go tak dręczyć. Ale Maggie dopiero wyciągnęła mu koszulę ze spodni i rzuciła ją na bok. Następnie zeszła z niego i rozpoczęła powolny proces rozpinania dżinsów. Zanim wreszcie spoczęły w bezładnym stosie na podłodze, Sam dyszał już jak sprinter na olimpiadzie. Ich spojrzenia spotkały się, a na jej twarzy odmalował się zachwyt, gdy przesunęła czubkiem palca po całej długości jego naprężonego członka. Sam zadrżał, wciąż mając w pamięci żywe wspomnienie ich ostatniej zabawy z farbą o smaku masła orzechowego. W kącikach jej ust błądził uśmieszek. – Można powiedzieć, że stajesz na wysokości zadania. Udało mu się stanąć jeszcze wyżej, gdy przesunęła dłonią po jego wyprostowanym członku, a potem porzuciła go i wzięła piórko ze stolika nocnego. Zanim Sam zorientował się, co Maggie zamierza, piórko już delikatnie muskało jego pierś, zataczając kręgi na każdej wypukłości umięśnionego torsu. – Podoba ci się? – Tak – wykrztusił w odpowiedzi. Przesunęła piórkiem po jego brzuchu, a potem zaczęła gładzić jego biodra, doprowadzając go tym do szaleństwa. Sam jęknął, a Maggie rozsunęła mu kolanami uda, by połaskotać wrażliwą skórę pachwin.
204
Jeanie London
Wzdrygnął się w odpowiedzi, ona zaś uśmiechnęła się znacząco i nachyliła nad nim nisko. Jej nagie piersi zwisały tuż nad członkiem i niemal paliły jego skórę swoim żarem. Poczuł, że mięśnie zmieniają mu się w płynną lawę i wypełnia go błogość, gdy nagle przed oczami stanął mu obraz erotycznej ozdoby i Maggie, spełniającej jego najskrytsze marzenie. Sięgnął do jej piersi, ale ledwo zdążył je ująć w dłonie, odsunęła się i odepchnęła jego ręce. – Żadnego dotykania – szepnęła ochryple – dopóki nie dam pozwolenia, dobrze? Sam mógł tylko skinąć głową na znak zgody, ponieważ serce łomotało mu tak mocno, że nie był w stanie wypowiedzieć żadnych słów. Nagle Maggie dosiadła go znowu, zamykając w gorącym uścisku swych ud. Zaczął oddychać z trudem, dusić się niemal, kiedy zakołysała biodrami, a jej rozpalone łono otarło się o niego powoli. Sam zapragnął przyciągnąć ją do siebie, poczuć na sobie każdy centymetr jej nagiego ciała, jej upragniony ciężar. Wsunął dłonie pod poduszkę, chcąc zwalczyć pokusę dotknięcia jej skóry. To Maggie prowadziła tę grę. Chciała, żeby wojownik zapomniał się pod wpływem jej zmysłowych tortur, i była bliska osiągnięcia celu. Zsunęła się w dół jego ciała, a on starał się nie rzucić na nią, gdy jej piersi spoczęły swym ciężarem na jego członku, lecz dłonie zupełnie mimowolnie wyłoniły się spod poduszki. – Nie powiedziałam, że możesz mnie dotknąć – ostrzegła Maggie seksownym szeptem i powstrzymała go, kąsając lekko wrażliwą skórę sutka.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
205
Uległość. Sam opuścił ramiona, rozpaczliwie pragnąc jej dotknąć, nie chciał jednak psuć tak cudownej chwili. Oto bowiem miał do czynienia z Maggie, o jakiej mógł do tej pory tylko śnić. I kiedy leżała tak przy nim, ściskając jego członek między bujnymi piersiami, i nacierała na niego posuwistymi ruchami tułowia, Sam mógł tylko zamknąć oczy i czerpać rozkosz. – Zaufaj mi – powiedziała, a jej ciepły oddech owionął mu skórę, gdy polizała koniec uniesionego członka. Sam otworzył oczy, upojony widokiem jej wyprężonego ciała, rudozłotych fal opadających mu na brzuch i lśniącą bielą piersi, które zniewalały go bez reszty. Cała jego krew uderzyła jedną potężną falą, niosąc go ku spełnieniu. Kiedy Maggie obudziła się w dniu świętego Walentego, prószył gęsty śnieg, a cała posiadłość wyglądała, jakby była nieskalana ludzką obecnością. Maggie wyjrzała przez wspaniałe okna w przytulnym cieple Twierdzy Wojownika i obudziła Sama, żeby wraz z nim podziwiać piękny widok. Potem wymienili walentynki, leżąc nago pod ozdobnym drzewkiem. Chociaż Sam wciąż nie chciał zdradzić, na czym polega jego ,,prawdziwa’’ walentynka, jak ją określał, Maggie nie zmieniłaby nawet jednej chwili tego cudownego poranka. Tak jak się spodziewała, krążek hokejowy opatrzony autografem słynnego zawodnika bardzo przypadł do gustu Samowi, który jednak zdziwił się ogromnie, że zdołała niepostrzeżenie zabrać go z jego kominka. Pomyślała z zadowoleniem, że tym razem nie mógł
206
Jeanie London
obarczyć winą nowych szkieł kontaktowych, i zdziwiło ją, jak człowiek tak mało spostrzegawczy może być jednocześnie tak wnikliwy, jeśli chodzi o nią i jej problemy. Choć sądziła, iż wie już wszystko o tym mężczyźnie, tak naprawdę znała go do tej pory tylko powierzchownie. W łóżku dowiedziała się o nim tylu nowych rzeczy... Okazało się, że uwielbia delikatne pocałunki w plecy i szyję, a dotyk jej ust może przyprawić go o dreszcz. Odkryła też, że należy do kategorii mężczyzn, którzy szczególnie lubią kobiece pośladki, bo bez względu na to, jakie pozycje przyjmowali na łóżku i gdzie wędrowały ich dłonie, Sam zawsze w końcu kładł swe silne dłonie na jej pupie. Podczas gdy uwagi Sama umykały być może takie rzeczy jak brak krążka hokejowego, Maggie musiała być kompletnie ślepa, żeby nie zauważyć, że ją kochał, skoro uczucie to przejawiało się w każdym jego geście, każdym słowie i dotyku. Teraz, wiedząc już o tym wszystkim, z łatwością potrafiła sobie wyobrazić, dlaczego pobyt w pensjonacie ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ wywarł tak głęboki wpływ na Annę i George’a Weatherbych. Zamierzała zaproponować wizytę tutaj Angie i Raymondowi. Lyn i Charlesowi zresztą też. Okazało się bowiem, że nie tylko namiętność potrafi zdziałać cuda w tworzeniu bliskości między ludźmi, prawdziwa magia bowiem kryje się w poczuciu, że ktoś nas kocha. A Maggie przez całą noc czuła się kochana. I to bardziej kochana niż kiedykolwiek przedtem. Intymna bliskość z Samem – mężczyzną, o którym snuła fantazje i którego
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
207
przez wiele lat uważała za swój ideał – pozwoliła jej wreszcie poznać własne uczucia. Zanim zeszli do holu na spotkanie z Tylerem Trippem, Maggie wiedziała już, że to nowe doznanie, które przepełnia ją za każdym razem, gdy patrzy na Sama, jest oznaką uczuć o wiele głębszych niż sobie kiedykolwiek wyobrażała. Ku jej zdumieniu odkrycie to wcale jej nie przeraziło. Zdumiewało, owszem. Zawsze szczyciła się swoją samoświadomością, tymczasem okazało się, że posiada raczej niezwykłą zdolność okłamywania samej siebie. Była też bardzo podekscytowana. Jeśli takie podniecenie było nieodłączną częścią długiego związku, to bez wątpienia traciła do tej pory coś naprawdę niezwykłego. Widząc, że jej uczucie do Sama jest głębsze niż sobie wyobrażała, martwiła się tylko, czy będzie zdolna do zaangażowania. Jak może na to liczyć, skoro tak długo potrafiła oszukiwać samą siebie? Na to pytanie Maggie nie znajdowała odpowiedzi, lecz ciągnęła swe rozważania już w restauracji ,,U Bruna’’. Siedziała przy stoliku pod oknem i popijając kawę, patrzyła, jak Sam rozmawia w holu z fotoreporterem. Rozparty na fotelu, z wyciągniętymi do przodu nogami, wyglądał bardzo swobodnie, a jego czarne włosy lśniły w blasku kryształowych żyrandoli. Dla podkreślenia swych słów co jakiś czas gestykulował i obserwując go, Maggie uświadomiła sobie, że ogląda właśnie tę stronę Sama, która uczyniła go człowiekiem sukcesu. Sprawiał wrażenie osoby zapobiegliwej i pewnej siebie, dzięki czemu ludzie chętnie powierzali mu swoje pieniądze. Oraz uczucia.
208
Jeanie London
Ta myśl sprawiła, że Maggie z brzękiem odstawiła filiżankę na spodek. Czy kochała Sama? Czy ta bomba w jej piersi – to uczucie, że zaraz eksploduje z podniecenia i szczęścia tylko dlatego, że siedzi tu i patrzy na niego – to miłość? Czy może być pewna, że go nie zrani? Przecież wszystkie jej dotychczasowe związki kończyły się tak beznadziejnie. – Twoja kolej, Maggie – usłyszała niespodziewanie jego głos. Podniosła oczy i zobaczyła go przed sobą. Była tak zatopiona w myślach, że nie zauważyła nawet, jak Sam odchodzi od fotoreportera, choć cały czas patrzyła prosto na nich. – No i jak? – zapytała, usiłując sprawiać wrażenie opanowanej, mimo że daleko było jej do spokoju. – Spodobał mi się. Zachowywał się profesjonalnie. Nie zadawał krępujących pytań, więc nie będziemy musieli martwić się, że może potem coś przeinaczyć. Mimo to poprosiłem go, żeby na wszelki wypadek przysłał nam szkic artykułu, zanim zostanie wydrukowany. – Zgodził się? – Tak, zaproponował nawet, że przyśle odbitki wszystkich zdjęć, które nam zrobi. – To miło. – Maggie dopiła resztkę kawę i wstała. – A propos – rzucił Sam, chwytając jej dłoń, zanim zdążyła się odsunąć, po czym uniósł ją do ust. – Powiedziałem mu o tobie dużo miłych rzeczy. Poczuła na dłoni delikatny, ciepły powiew jego oddechu, który przypomniał jej, że pod spódnicą i rajstopami zamiast bielizny ma pas cnoty.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
209
Ten zaś doskonale spełnił swoje zadanie. Chociaż nie kochali się z Samem, nadali nowe znaczenie określeniu ,,gra wstępna’’. Błysk w jego rozmarzonych oczach świadczył o tym, że wciąż jeszcze czuje uniesienia minionej nocy, a Maggie, ku swemu ogromnemu wzburzeniu, poczuła, że w odpowiedzi policzki zalewa jej fala gorąca. – Ja też powiem mu o tobie miłe rzeczy – rzuciła na odchodnym. Niestety, wywiad z Tylerem Trippem wcale nie uspokoił Maggie. Wprawdzie zgadzała się z Samem w ocenie fotoreportera – był dobrym rozmówcą i profesjonalistą – ale ich rozmowa znów zmąciła jej spokój ducha. Sam widocznie objaśnił dziennikarzowi wszystkie zawiłości ich związku, bo Tyler Tripp był bardzo ciekaw, w jaki sposób pensjonat ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’, ze swymi deklaracjami, że potrafi natchnąć romantyzmem każdy związek, dopomógł Maggie przekształcić przyjaźń z Samem w miłość. Mogła tylko odpowiadać szczerze z nadzieją, że facet pominie w artykule co bardziej pikantne fragmenty. – Tutaj trudno jest nie myśleć o miłości – zaczęła. – To niezwykłe miejsce. Wydaje się, że rzeczywisty świat przestaje istnieć, a najważniejsze jest, by być razem i kochać się. – Co, pani zdaniem, szczególnie wpływa na takie odczucia? Maggie zaśmiała się. – Można zapytać, co nie wpływa. Przyjrzał się pan z bliska dekoracjom walentynkowym? Tyler pokręcił głową, wprawiając w ruch grube,
210
Jeanie London
srebrne kółka w uszach. Maggie poderwała się z fotela i zaprowadziła go do ogromnego krzewu ozdobnego. – Proszę się uważnie przyjrzeć – poleciła. Pokiwała z zadowoleniem głową, kiedy brwi Tylera Trippa uniosły się ze zdziwienia do połowy czoła. – O tym właśnie mówię. Romantyczna atmosfera jest subtelna, lecz wszechobecna. Uważam, że właścicielom wspaniale udaje się oddziaływać na zmysły za pomocą jedzenia, wystroju wnętrz, apartamentów tematycznych – wykorzystują dosłownie wszystko. Nawet telewizję. Tutaj nie da się nie myśleć o miłości i seksie. – Dobrze powiedziane. – Uśmiech Tylera świadczył, że jest usatysfakcjonowany. – A zatem, pani James, czy pensjonat ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ pomógł pani zakochać się? To było pytanie za sto punktów. Kiedyś zastanawiała się, czy Sam jest typem mężczyzny, który zawsze pragnie kontrolować sytuację, a tymczasem odkryła, że jest po prostu na tyle sprytny, by powolnym uwodzeniem pokazać jej to, czego w swym zaślepieniu nie umiała dostrzec sama. Kochał ją tak mocno, że był gotów poczekać, aż ona dojdzie ze sobą do ładu. Znowu przepełniło ją tamto nowe, niezwykłe doznanie i Maggie z ogromnym wysiłkiem zdobyła się na odpowiedź. – Trudno byłoby mi się nie zakochać, skoro przyjechałam tu z tak wspaniałym mężczyzną. Tyler był rozpromieniony. – Czy będę mógł zacytować pani słowa? Zerknęła w głąb restauracji ,,U Bruna’’, na Sama, który
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
211
przeglądał gazetę – szukając, rzecz jasna, wiadomości gospodarczych – i poczuła, że wypełnia ją błogie zadowolenie... – Tak – odparła. Po chwili Tyler zaczął krzątać się po holu, przesuwając meble i usiłując stworzyć scenerię, która odda najlepiej przytulną atmosferę pensjonatu. Posadził Maggie i Sama na podłodze między drzewkiem i kominkiem, a dziewczyna zastanawiała się, czy fotograf zamierza zrobić zbliżenie erotycznych ozdób. – Dobra, uśmiechnijcie się – polecił. – No nie, chyba stać was na więcej! Przecież to wasze pierwsze walentynki, kiedy oficjalnie pozujecie do portretu jako para. Jako para. Maggie poczuła przypływ paniki. A jeśli ich pierwsze oficjalne zdjęcie razem będzie zarazem ostatnim? A jeśli nawet przy pomocy Sama nie będzie potrafiła nauczyć się zaangażowania? W końcu jej ojciec nigdy się go nie nauczył. Czy zniesie jednak, jeśli inna kobieta będzie robiła sobie walentynkowe zdjęcia z Samem, budziła się co rano u jego boku, dzieliła z nim życie, jego miłość albo nawet urodzi jego dzieci? Czy zadowoli się rolą cioci Maggie, wiedząc, że sama mogła to wszystko mieć, gdyby tylko zaufała trochę sobie i Samowi?
Rozdział dwunasty
– Nie jestem taka jak mój ojciec. Słysząc oświadczenie Maggie, Sam przystanął nagle w korytarzu, z dłonią na klamce uchylonych drzwi. Zerknął na nią, a raczej na tył jej głowy, i patrzył, jak wchodzi do Twierdzy Wojownika przyspieszonym ze wzburzenia krokiem. Zamknął drzwi i wchodząc do apartamentu, zauważył mimochodem, że podczas ich krótkiej nieobecności zdążyła już odwiedzić go sprzątaczka. Czyżby czaiły się po korytarzach, czekając, aż goście opuszczą pokoje? – A kto powiedział, że jesteś taka jak twój tata? – zapytał, doganiając ją przy kącie w oknie, gdzie nerwowo chodziła tam i z powrotem. – To znaczy, masz jego karnację, zielone oczy, może też jego włosy, ale to chyba wszystko... – Nie mówię o fizycznym podobieństwie, ale o postępowaniu. O obawie przez zaangażowaniem. – Westchnęła ciężko, a na jej wyrazistej twarzy wypisane były
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
213
smutek i niedowierzanie, tak jakby ktoś wymalował jej te dwa słowa na czole. – Nienawidziłam tego, co robił nam i sobie za każdym razem, kiedy uciekał, choć sama przecież też to robiłam. Tylko że ja nie chciałam nikogo zranić i dlatego nie pozwalałam żadnemu mężczyźnie zbliżyć się za bardzo. – Wzruszyła bezradnie ramionami. – A przynajmniej tak mi się wydawało. Sam wiedział, że ma na myśli jego, i przysiadł na oparciu fotela. Musiał przyznać, że choć sam nie wpadł na takie porównanie, jej diagnoza brzmiała całkiem rozsądnie. – Czy tak to oceniasz z zawodowego punktu widzenia? – Staram się jak mogę, ale trzeba wziąć pod uwagę, że analizuję samą siebie. Sam patrzył na nią, zastanawiając się, skąd u niej to nagłe objawienie po wywiadzie, który na nim nie zrobił wcale większego wrażenia. Kiedy w końcu wydawało mu się, że zaczyna już powoli wiązać ze sobą wątki jej bezładnej tyrady, Maggie powiedziała: – I dlatego właśnie nie widziałam, że cię kocham. Zawsze byłeś dla mnie niezwykle ważny i nie mogłam sobie wyobrazić, że mogę potrzebować cię jeszcze bardziej. Każdego mężczyznę, z którym się spotykałam, porównywałam do ciebie. Byłeś dla mnie ideałem, więc nikt nie miał szans przy tobie. Nie mogłam jednak pójść za głosem serca, bo bałam się, że zepsuję to, co nas łączy... A więc kochała go? Potrząsnął głową, chcąc pozbierać myśli, i zaczął wpatrywać się w Maggie. Czyżby przed chwilą wyznała, że go kocha? Nie mógł nawet w żaden sposób potwierdzić
214
Jeanie London
tego odkrycia, bo nie przestawała mówić ani na chwilę. Jej usta wciąż się poruszały, lecz Sam nie potrafił skupić myśli na tym, co mówiła. – Czy powiedziałaś przed chwilą, że mnie kochasz? – zapytał, usiłując zagłuszyć potok jej słów. Zamilkła raptownie i patrzyła na niego w konsternacji. – Co? – Czy powiedziałaś przed chwilą, że mnie kochasz? Maggie zmarszczyła brwi, jakby usiłowała prześledzić wstecz wszystko, co mówiła. Serce Sama zaczęło bić jak oszalałe. – Tak, Sam. Kocham cię. Myślałam, że już o tym wiesz. Przecież to ty mi powiedziałeś, że... – No cóż, wiedzieć o tym i usłyszeć to z twoich ust, to dwie zupełnie różne rzeczy. – Czyżby ten zduszony głos należał do niego? Uśmiechnęła się. – Zawsze wiedziałam, że cię kocham jak najbliższego przyjaciela, ale tak naprawdę kocham cię o wiele bardziej. Mógł teraz tylko wpatrywać się w nią w milczeniu z zaciśniętym gardłem, słuchając słów, które zawsze pragnął usłyszeć. Maggie uśmiechnęła się szerzej. – Kocham cię, Sam. – Co cię skłoniło, żeby powiedzieć mi to właśnie teraz? – zdołał wreszcie wykrztusić. – Tyler Tripp i jego ,,pierwszy oficjalny portret walentynkowy’’, do którego pozujemy jako para. – Podniosła nagle ręce i potrząsnęła głową, jakby chciała odpędzić jakiś obraz, który tylko ona sama widziała. – Uświadomiłam
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
215
sobie, że jeśli nie przestanę uciekać, to jakaś inna kobieta zajmie moje miejsce. – Nie ma żadnej innej kobiety, Maggie. I nigdy nie było. Spojrzała na niego z powątpiewaniem. – Jak to? – Żadna inna kobieta nie była naprawdę bliska mojemu sercu. Dawno temu postanowiłem, że będę na ciebie czekał, a jestem cierpliwym człowiekiem. – Więcej niż cierpliwym. – Padła mu w ramiona z taką siłą, że zsunął się z oparcia fotela na siedzenie. Najpierw jednak objął ją mocno w talii i przyciągnął do siebie, czując każdą jej miękką krągłość idealnie dopasowaną do jego ciała. – Czy to oznacza, że chcesz spróbować długiego związku? – Chcę uczynić pierwszy krok – powiedziała z powagą. – Nie mogę obiecywać nic na wyrost. Muszę przyzwyczajać się powoli, dzień po dniu. – Czy to jakaś terapia dwunastu kroków dla związkofobów? Odsunęła się i popatrzyła na niego spode łba. – Nie waż się ze mnie wyśmiewać. Nie wiem, czy potrafię żyć w związku i czy kiedykolwiek się nauczę. A nie mogłabym znieść myśli, że cię skrzywdziłam. – Nie skrzywdzisz mnie. – Nie ufam samej sobie. Niepokój na jej twarzy świadczył o prawdziwości tych słów i po raz pierwszy, odkąd sięgał pamięcią, Sam nie wiedział, jak jej pomóc. – Proszę tylko, żebyś dała nam szansę, Maggie. Pragnął czegoś stałego, ale był gotów posuwać się
216
Jeanie London
drobnymi krokami, jeśli tylko tego potrzebowała, żeby zaufać samej sobie. Etap czwarty – wsparcie. Oplótł ją w pasie ramionami, zamykając w uścisku, a jego ciało od razu gwałtownie zareagowało na jej bliskość. Wyczuwał zagłębienie w tym wariackim skórzanym pasie pod jej spódnicą i zadrżał na myśl o tym, ile była gotowa zrobić, aby tylko mieć pewność, że go nie zrani. – Mogę być bardzo pomocny. Ich usta spotkały się, a świadomość, że ten pocałunek wyznacza początek czegoś nowego, była między nimi prawie namacalna. – Sam, a jeśli mi się nie uda? Do strategii budowania udanego związku Sam postanowił dodać własny, szósty etap – wiarę. – Maggie, tobie zawsze udaje się zrobić to, co sobie postanowisz, a razem możemy dokonać wszystkiego. Tak było zawsze. Pomyśl, jak głęboka przyjaźń nas łączy i jak dobrze nam razem w łóżku... Jego słowa cichły powoli, a on zaczął wodzić wargami po jej zmysłowych ustach, gdy raptem odskoczyła od niego, omal nie spadając mu z kolan. – Klucz! – krzyknęła. – Co takiego? – Klucz do pasa cnoty – powtórzyła. – Co z nim? – Nie rozumiał, o co jej chodzi, ale nie mógł nie zauważyć, jak jej oczy rozszerzają się nagle z przerażenia. – Zanim udowodnię, że potrafię się zaangażować, może minąć trochę czasu, a nie chciałabym tego nosić w nieskończoność. – Pociągnęła za czerwoną skórę. – Czy
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
217
naprawdę możemy się kochać dopiero wtedy, gdy dojdę ze sobą do ładu? Sam nie zastanawiał się specjalnie nad warunkami, które trzeba spełnić, zanim będą się kochać. Chciał tylko, żeby Maggie najpierw poznała jego uczucia i zrozumiała, że musi wreszcie przestać uciekać. Etap trzeci stanowiła przecież intymność i być może powinni cofnąć się do niego, żeby rozwiać trochę jej wątpliwości. – W porządku, zgadzam się, żebyśmy brali to, co przyniesie każdy dzień. – W takim razie ryzykujesz, wiedząc, że być może nigdy nie pokonam swoich słabości. Nie mogę składać obietnic, jeśli nie jestem pewna, czy je spełnię. – Wiem. – Jesteś pewien, że chcesz mi zaufać? Bardziej niż czegokolwiek w życiu, Sam zapragnął kochać się z Maggie. – Ufam ci – odparł. Uniosła powieki i westchnęła z niekłamanym zadowoleniem. Potem podniosła ręce, ujęła dłońmi jego twarz i przyciągnęła ją ku sobie. Złożyła wilgotny pocałunek na jego ustach. – Jestem taka podekscytowana. – Ja też. – Zaśmiał się, a jej podniecenie udzieliło się i jemu. – Co zrobiłaś z kluczem po kąpieli? – Schowałam ci z powrotem do kieszeni. Pójdę po niego. Przyglądał się, jak Maggie przeszukuje po kolei obie kieszenie jego spodni, wywracając je na lewą stronę. Zaniepokoił się, widząc jej gniewnie zmarszczone brwi. – Co się stało?
218
Jeanie London
– Wyjmowałeś klucz z kieszeni? – Nie. – To dziwne, bo go nie ma. Musiał wypaść. Maggie opadła na kolana i zaczęła na czworakach przeszukiwać podłogę pod krzesłem, pod dywanem i za zdobionym parawanem, podczas gdy Sam napawał się widokiem jej kształtnych pośladków. – Sam, nie mogę znaleźć – oznajmiła w końcu, siadając na piętach i wlepiając w niego pytające spojrzenie. – Pomogę ci szukać – powiedział i wstał z fotela. – Mówię ci, że tu go nie ma. Uklęknął obok niej i szybko przekonał się, że ma rację. Klucza po prostu nie było. – A dostałaś zapasowy? Pokręciła przecząco głową. – Nie, był tylko ten, który ci dałam. – Musi gdzieś tutaj być. Może wpadł w jakąś szparę w fotelu. – Odsunął poduszki i przeszukał wszystkie zagłębienia w tapicerce. Nic z tego. – Może któreś z nas kopnęło go gdzieś niechcący. Maggie wstrzymała oddech. – Nie sądzisz chyba, że sprzątaczka... Sam, a jeśli ona wciągnęła go odkurzaczem? – Nie panikuj. Po prostu zejdziemy do sklepu i kupimy następny. W każdym pasie zamek jest taki sam. Muszą tam mieć przecież jeszcze jeden pas cnoty z pasującym kluczykiem. Zerwała się na nogi i popatrzyła na niego z góry. – Szczerze mówiąc dopiero co tam byliśmy. Nie zauważyłeś, że wszystkie sklepy pozamykano wcześniej z okazji walentynek? – Zanim zdążył odpowiedzieć,
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
219
mówiła dalej: – Nie zamierzam prosić nikogo o otworzenie sklepu, bo wszyscy od razu dowiedzą się, że uwięzłam w tym czymś. – Pokaż – powiedział Sam, nakazując gestem, żeby uniosła spódnicę. – Musi być jakiś sposób, żeby to zdjąć. Może uda mi się zerwać ten zamek. Usiłując zachować powagę, żeby nie mogła posądzić go o lekceważące podejście do sytuacji, Sam z rozbawieniem patrzył, jak Maggie podnosi spódnicę, odsłaniając uda i smukłą krągłość bioder ukryte pod wełnianymi rajstopami. Wsunął palec w przestrzeń między skórą a jej ciałem i odkrył, że skórzany, regulowany pas zaciśnięty jest zbyt mocno, by mogła marzyć o wyswobodzeniu się. Ten, kto zaprojektował to cholerstwo, musiał mieć co najmniej tytuł inżyniera. – Nożyczkami nie da się tego przeciąć, bo skóra jest za gruba, ale spróbuję przecinakiem. – Akurat wziąłeś go ze sobą przypadkiem, tak? – wyczuł nutę histerii w jej podniesionym głosie. – Bo ja nie zamierzam wykręcać numeru 19 i wyjaśniać Dougrayowi mojego położenia, natomiast Bruno nie pozwoli mi głodzić się na tyle długo, żeby to w końcu samo ze mnie spadło. Sam przypomniał sobie, jak Maggie stała dopóty pod prysznicem, dopóki nie zsiniała z zimna, i uznał, że lepiej się nie kłócić. – Dobrze, nie wkurzaj się tylko. Nie będziemy wzywać pomocy. Rozejrzymy się jeszcze. Kluczyk musi gdzieś tutaj być. Pomimo gorączkowych poszukiwań, zguba się nie
220
Jeanie London
znalazła. Sam zadzwonił w końcu do obsługi z pytaniem, czy nie znaleziono żadnego kluczyka podczas sprzątania apartamentu, ale nadaremnie. Klucz po prostu zniknął. Wykorzystali już wszelkie możliwe wersje planu ratunkowego, lecz Maggie wciąż nie chciała słyszeć o wzywaniu pomocy. Sam postanowił zmienić taktykę. – To chyba nie jest przeznaczone do długiego noszenia, prawda? Jak zamierzasz w tym... no wiesz? Usiłował mówić swobodnie, a jednocześnie zmusić ją, by wreszcie stawiła czoło rzeczywistości. Chociaż Maggie zrobiła gniewną minę, nie potrafiła ukryć rumieńca i Sam wiedział, że pojęła jego aluzję do problemów z korzystaniem z toalety. No a przecież od rana wlała już w siebie tyle kawy... – Doskonale wiesz, można to trochę przekręcić – warknęła. – Poradzę sobie. – A może byśmy sami spróbowali poszukać przecinaka? – Tylko to przychodziło mu już do głowy, a zresztą nie zamierzał pozwolić, by Maggie przez własną dumę tkwiła uwięziona w pasie cnoty, gdy przez ten czas mógłby się z nią kochać. – Pamiętam, że wczoraj po drodze nad staw mijaliśmy budynek obsługi technicznej. – Świetny pomysł – zawołała, ruszając do wieszaka z płaszczami. Sam też miał taką nadzieję. – Pani J.! Nie powinna pani dzisiaj siedzieć w biurze. Są walentynki, a do tego pani urodziny. – Wejdź, Lauro. Dzisiaj nikt się chyba nigdzie nie wybiera. – Mary odwróciła się od okna, przez które właśnie wyglądała. Wybrała to pomieszczenie na swój
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
221
gabinet przede wszystkim dlatego, że z okna rozciągał się widok na tereny wokół pensjonatu, które teraz pokryte były pierzyną świeżego, dziewiczego śniegu. Mary uśmiechnęła się, widząc, że Laura nie jest sama. – Dzień dobry, Annabelle. To samo mogę powiedzieć o was. Jest przecież niedziela. Nie powinnyście być w domu z rodziną? – Teraz, kiedy juror z Organizacji rozmawia z Parą Amorków? – W głosie Laury słychać było nutę przerażenia. – Dzięki Bogu wczoraj zostałam tu na noc, bo do tej pory nie odśnieżyli dróg. Nie mogłabym dziś przyjechać. – Ty też, Annabelle? – zapytała Mary, domyślając się, jaka będzie odpowiedź. – Głos obowiązku – odparła. Mary nakazała im, by usiadły, a sama obeszła biurko i opadła na swoje krzesło. – Zostaniesz na przyjęciu urodzinowym pani J., prawda, Annabelle? – Laura usadowiła się w fotelu na wprost biurka. – Bruno powiedział, że będzie gotowy koło trzeciej. – Oczywiście. Nie opuściłabym przyjęcia Mary. Laura uspokoiła się, a Mary musiała stłumić uśmiech, widząc, że jako najnowszy członek personelu, Laura nie zdawała sobie sprawy, iż jej walentynkowo-urodzinowe przyjęcie jest już tradycją, którą przed laty ustanowił Bruno. Najwidoczniej Annabelle też to sobie uświadomiła, bo wyjęła coś z kieszeni. – Zobacz, przyniosłam prezent. – W ręku trzymała malutki złoty kluczyk, a z zaskoczenia na twarzy Laury można było wywnioskować, że prezent ten miał jakieś ukryte znaczenie.
222
Jeanie London
– Co on otwiera? – zapytała Mary. – O rany! – Laura zerwała się z fotela i podskoczyła na palcach z podniecenia, po czym oparła dłonie o blat biurka i wlepiła wzrok w Mary. – Pamięta pani, co posłałam do pokoju Pary Amorków wczoraj wieczorem? Oto klucz. – Jedyny? Obydwie zwróciły wzrok na Annabelle, która triumfalnie pomachała kluczykiem i uśmiechnęła się potwierdzająco. Mary odchrząknęła, chcąc odzyskać władzę nad strunami głosowymi. – Tylko nie mówcie, że kazałyście sprzątaczce wykraść to z Twierdzy Wojownika. Annabelle rzuciła jej pełne zadowolenia spojrzenie. – No cóż, reszcie personelu dałaś tyle swobody... – Tylko dlatego, że liczyłam na to, że dzięki twojemu rozsądkowi nie skończymy w sądzie. – I słusznie. – Annabelle uniosła wyzywająco głowę i energicznie potrząsnęła swymi stalowoszarymi lokami. – Czy uwierzysz, że klucz leżał na dywanie, na środku pokoju? Musiał wypaść naszemu chłopaczkowi z kieszeni, kiedy rzucał spodnie na krzesło. – Poszłaś do ich apartamentu ze sprzątaczką? – Potrzebowałam świadka, żeby w razie czego uniknąć odpowiedzialności. Mary patrzyła na nią w milczeniu, wstrząśnięta tak nietypową dla Annabelle śmiałością, ale wtedy Laura na szczęście przejęła pałeczkę, dając jej czas na zebranie myśli. – Sądziłam, że naszym celem jest skłonienie Pary Amorków do zakochania się w sobie. Jeśli nie mogą
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
223
uprawiać seksu, bo zabrałaś im klucz, to jak to mają to zrobić? Annabelle poklepała jej dłoń. – Zaufaj mi, Lauro. Wytwarzam zapotrzebowanie. Kiedy powiedziałaś mi, że pani James kupiła pas cnoty w walentynkowym prezencie dla tego młodzieńca... No cóż, nie chcemy, żeby cokolwiek powstrzymywało ich od uprawiania seksu, a skoro już coś takiego między nimi jest, to... potrzebują bodźca. Z powrotem zwróciła się do Mary. – Rozmawiałam z Nataszą ze sklepu z bielizną i powiedziała mi, że robią te pasy z impregnowanej skóry, co oznacza, że Amorki nie przetną go zwykłymi nożyczkami. Dougray obiecał, że zawiadomi nas, jeśli poproszą go o jakieś narzędzie. W pewnym sensie podbija to stawkę, nie sądzisz? Poruszyła znacząco brwiami i Mary już miała coś odpowiedzieć, ale Bruno wybrał właśnie ten moment, by wparować do gabinetu. – Dougray właśnie doniósł przez radio, że nakrył Parę Amorków na buszowaniu w budynku technicznym. – A nie mówiłam? – powiedziała Annabelle. – Czy poprosili go o narzędzie do przecinania skóry? Ku własnemu zdumieniu Mary zdołała wydobyć z siebie głos. Bruno potrząsnął głową. – Nie, a zresztą nigdzie go nie znajdą. Dougray pochował wszystkie swoje narzędzia. Z poważnej miny Bruna Mary wywnioskowała, że nie powiedział jeszcze wszystkiego, i była całkowicie pewna, że nie chce usłyszeć pozostałych wieści.
224
Jeanie London
– Coś jeszcze? – Powiedział im, że na północnym krańcu parku jest sklep z narzędziami, który może być otwarty w niedzielę. – Ale tam nie ma żadnego sklepu... – Jest za to bungalow z otwartymi drzwiami, wyposażony we wszystko, co potrzebne, by spędzić upojną noc – powiedziała Laura, chwytając w lot cel tych wszystkich zabiegów. – A ich kłopocik? – Mary wskazała klucz w ręku Annabelle, zwracając uwagę na jakże istotny fakt, o którym wszyscy najwyraźniej zapomnieli. – Dla Pary Amorków ani ta noc, ani żadna inna nie będzie upojna, jeśli Dougray nie da im przecinaka. – Zostawił jeden w bungalowie – oznajmiła Annabelle. – Widzisz, wszystko pięknie się układa, Mary. Nie ma się czym martwić. – Dougray wysyła naszą parkę na tę zawieruchę i ty uważasz, że nie ma się czym martwić? Annabelle pomachała kluczykiem. – Jak można było nie skorzystać z okazji? – zapytała. Takiej brawury Mary spodziewałaby się po każdym swoim pracowniku, ale nie po Annabelle. – Powiedz mi, jak w takim razie Para Amorków ma się dostać do miasta? Poczekaj, niech zgadnę – dodała cierpko, pojmując wreszcie ich grę. – Zabrałaś klucz, a Dougray dał im w zamian kluczyki do skutera śnieżnego. Annabelle skinęła głową. – Jaką macie gwarancję – dociekała dalej Mary – że rzeczywiście dotrą do bungalowu, a nie zgubią się w parku i zamarzną na śmierć?
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
225
– Nie martw się – odparła Annabelle. – Dougray już zajął się skuterem śnieżnym. – Nie zajadą na tyle daleko, żeby się zgubić. – A co takiego zrobił? Wyposażył ten skuter w jakiś automatyczny drogowskaz, żeby na pewno nie pomylili kierunków? Pełen zadowolenia uśmieszek Annabelle świadczył, że niezwykle bawi ją to całe zamieszanie. – Nie, ale na pewno nie pomylą kierunków. Zbliża się nawałnica, a oni przecież nie są tacy głupi. Musisz zresztą przyznać, że mają chyba straszną ochotę się kochać, skoro wychodzą w taką pogodę. – To prawda – zgodziła się Laura. – Nikt z nas nie spodziewał się wczoraj, że pani James zamówi nagle pas cnoty. Przecież nie tego oczekiwaliśmy. – Tak, nie tego oczekiwaliśmy. – Mary czekała raczej na wyznania miłosne i przysięgę małżeńską, a nie na kradzież w pokoju, spisek czy narażanie gości na niebezpieczeństwo przy fatalnej pogodzie. Jak to się stało, że ich plan tak bardzo zboczył z kursu? Wszyscy wpatrywali się w nią wyczekująco, a Mary zaczęła masować sobie skronie, usiłując złagodzić narastający ból głowy. Nie przewidywała, że będzie spędzać urodziny z personelem, który dostał amoku. W najlepszym wypadku pensjonat ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ straci reputację. W najgorszym wszyscy skończą w więzieniu. A ona na pewno trafi do celi z Annabelle, która niewątpliwie postradała zmysły. – Mają ze sobą radio, prawda? – zapytała. – Wczoraj im je wydałam – powiedziała Laura z uśmiechem.
226
Jeanie London
– Ale nie zamierzamy im odpowiadać, dopóki nie wpadną w prawdziwe kłopoty – dodała Annabelle. Mary ogarnęło nagle przeczucie, że prawdziwe kłopoty grożą raczej głównemu menedżerowi pensjonatu ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ i jego samowolnemu personelowi.
Rozdział trzynasty
– Co się stało, Sam? – zapytała Maggie, kiedy skuter śnieżny zatrzymał się raptownie na leśnej ścieżce. – Dlaczego stanąłeś? – To nie ja. To skuter. – Uderzył dłonią w rękawiczce o przednią szybę i westchnął głęboko, wypuszczając z ust kłęby pary. – Nie mogę w to uwierzyć. Zabrakło benzyny. – Ale Dougray mówił... – No cóż, Dougray się pomylił. Maggie spojrzała mu przez ramię na deskę rozdzielczą. – Wskaźnik mówi, że jest jeszcze pół baku. – W takim razie się zepsuł, bo benzyny nie ma. Sam miał kiedyś skuter śnieżny i skoro twierdził, że wskaźnik jest zepsuty, Maggie nie zamierzała się z nim kłócić. Wygramoliła się z siedzenia, żałując, że nie może wyprostować spódnicy pod kombinezonem, i od razu nieprzyjemnie zapadła się po kolana w śniegu. Wąziutka ścieżka, którą jechali, kluczyła między drzewami tworzącymi szkieletowe sklepienie ponad
228
Jeanie London
ich głowami. Uginające się od śniegu spiczaste gałęzie majaczyły na tle zasnutego chmurami popołudniowego nieba, a Maggie martwiła się, że kiedy tylko zacznie zmierzchać, ciemność zapadnie bardzo szybko. – Może to jednak nie najlepszy pomysł. Może trzeba było poczekać do rana? Jeszcze przed chwilą pomysł wydawał się wyśmienity, a to zapewne dlatego, że po tym, jak nie znaleźli przecinaka w budynku technicznym, powrót do pensjonatu był absolutnie niemożliwy. Nie mogłaby wprawdzie kochać się z Samem ani wziąć prysznica... no ale wychodzić w taką pogodę i to tak późno? Co też jej przyszło do głowy? Jak zwykle Maggie bez większego zastanowienia skłoniła Sama do tej przejażdżki. Wyglądało na to, że Matka Natura postanowiła przypomnieć im, jak niebezpieczne bywa impulsywne działanie, bo tumany śniegu już zaczęły kłębić się wśród wierzchołków drzew. Sam spojrzał w górę i zamrugał, ponieważ wielki płatek właśnie opadł mu na rzęsy. – Gdyby tylko można było cofnąć czas, prawda? – Sięgnął pod kurtkę i odpiął radio od paska spodni. – Sądziłem, że zgłupieli dając nam to, ale okazuje się, jak mało wiem. Pokręcił gałką, a radio zaczęło piszczeć i trzeszczeć. – SOS. Tu Sam Masters z Twierdzy Wojownika. Mamy problem. Przyłożył do ucha nadajnik i czekał na odpowiedź. Minęła dłuższa chwila. Wcisnął znowu przycisk nadawania. – Czy ktoś mnie słyszy?
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
229
Znowu cisza. Sam wyłączył radio, a potem włączył z powrotem i zmienił kanał. – Dourgay mówił, żeby nastawić kanał pierwszy, prawda? Maggie przytaknęła. – W takim razie nic nie rozumiem. Radio chyba działa. Przełączę na inny kanał. Ale odpowiedzi nie było na drugim, trzecim, czwartym, piątym, ani na szóstym kanale. Sam bez słowa przypiął z powrotem radio do paska i z ponurą miną popatrzył na Maggie. – Winda, prysznic, skuter śnieżny z pustym bakiem, a teraz nie działające radio. Mam wrażenie, że w pensjonacie ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ przydałby się nowy nadzorca od spraw technicznych. Maggie nie zaprzeczyła. Teraz, gdy radio przestało syczeć i trzeszczeć od zakłóceń, w opatulonym śniegową pierzyną lesie zapadła złowroga cisza. – Może powinniśmy wracać? – zapytała. Sam zszedł ze skutera i rozejrzał się, a wyraz jego twarzy jeszcze powiększył niepokój Maggie. Nie widziała go tak rozdrażnionego od czasu, gdy w drugiej klasie liceum pewien tępy osiłek z rywalizującej szkoły usiłował zaciągnąć ją na tylne siedzenie samochodu po meczu futbolowym, mimo że Maggie zdecydowanie odrzuciła jego zaproszenie. Sam złamał wtedy osiłkowi nos i został zawieszony w prawach ucznia, przysiągł jednak, że zrobi to samo każdemu, kto będzie chciał zmusić Maggie do czegoś, na co ona nie ma ochoty. Zawsze był jej rycerzem w lśniącej
230
Jeanie London
zbroi, chociaż ona przez długi czas nie chciała tego przyznać. – Nie wiem, czy bliżej stąd do miasta, czy do pensjonatu – powiedział w końcu – ale tak czy inaczej, zaraz zrobi się ciemno. – Ujechaliśmy spory kawałek. – Wiem. – Spojrzał na ścieżkę i zmarszczył brwi, rozważając coś intensywnie. – Czy Laura nie wspominała o jakichś bungalowach w okolicy? Maggie zagłębiła wzrok w mrocznym gąszczu nagich pni i splątanych zarośli, wdzięczna Samowi za to, że wciąż potrafi logicznie myśleć, podczas gdy ona miała tylko przed oczami obraz ich obojga zamarzniętych na śmierć, z soplami lodu zwisającymi z nosów jak u Jacka Nicholsona w ,,Lśnieniu’’. – Masz rację. Mówiła o północnym krańcu parku. Myślisz, że będziemy je mijać po drodze do miasta? – Musimy pójść przed siebie i przekonać się. Nie mogą być zbyt daleko, bo słyszę szum rzeki. Maggie uśmiechnęła się dzielnie i wzięła go pod ramię, usiłując opanować strach, który nasunął jej już porównanie pensjonatu ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ z hotelem ,,Panorama’’ z powieści Stephena Kinga. Na szczęście nie została wystawiona na zbyt ciężką próbę, pięć minut później wyszli na polanę, gdzie kilka uroczych bungalowów stało w półkolu nad brzegiem rzeki. – Jeszcze nigdy nie czułam się tak szczęśliwa na widok cywilizacji – oznajmiła. Sam uniósł brwi, najwyraźniej podając w wątpliwość jej rozumienie tego, czym jest cywilizacja. Oboje wychowali się w centrum Baltimore, więc to niewielkie
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
231
skupisko domków letniskowych mogło ledwie zasługiwać na miano przedmieścia, a co dopiero cywilizacji. – Założę się, że w lecie są cudowne – powiedziała, broniąc się. – Teraz przynajmniej można się tu schronić. Chyba że będę musiał wybijać szybę, żeby wejść do środka. Sam żwawo ruszył ku najbliższemu z bungalowów i zaczął szarpać okiennice. Maggie skierowała się na ganek, chcąc mu pomóc, a kiedy przechodziła obok drzwi, na wszelki wypadek pociągnęła za klamkę. Otwarte. Zachwycona, pchnęła drzwi i weszła do środka. W przeciwieństwie do pokrytego śniegiem krajobrazu, bungalow przypominał ogród rajski w lecie, ze swymi lekkimi meblami i oszklonymi ścianami. Sufit i podłoga zbudowane były z drewnianych bali, zaś palmy i kwiaty tropikalne w doniczkach wzmagały jeszcze cieplarnianą atmosferę. Wśród wiklinowych i żeliwnych mebli kominek mógłby się wydawać nie na miejscu, a jednak ze swym kamiennym bielonym obramowaniem, zdobionym filigranowymi złoceniami, musiał świetnie nadawać się do odpędzania chłodu i wilgoci po letniej burzy albo... po śnieżycy. Ogromne oszklone drzwi w tylnej części bungalowu prowadziły na podwórze, które w lecie było z pewnością pełne kwiatów. Teraz jednak rabaty kwiatowe, wiszące żardiniery, poidełko dla ptaków – wszystko pokryte było grubą warstwą śniegu. Sam, z czerwonym nosem i zażenowaną miną, wsunął się przez drzwi, po czym otrzepał buty ze śniegu.
232
Jeanie London
– Chyba trzeba było najpierw sprawdzić drzwi. Dobrze, że nie wybiłem szyby w oknie. – Mam dzisiaj szczęście. – A telefon? – Spojrzał na stojak z aparatem, którego Maggie nawet nie zauważyła. – Jeszcze nie próbowałam. Sam podniósł słuchawkę, ale natychmiast odłożył ją na widełki. – Nieczynny. Pewnie wyłączają go na zimę. – Cóż, przynajmniej nie zamarzniemy na śmierć, zanim ktoś zauważy, że nas nie ma. Sam zgodził się z nią, ale rozejrzał się po wnętrzu ze zbolałą miną. – Tak, to już coś, ale czy rzeczywiście mamy ochotę tu zostać? Brakuje tu neandertalskiej atmosfery Twierdzy Wojownika. – Uważam, że domek jest uroczy. – I właśnie o to chodzi, Maggie. – Uśmiechnął się, pokazując dołeczki. – Żaden szanujący się samiec nie chciałby się tutaj zatrzymać, co oznacza, że miejsce to ma przede wszystkim podobać się samicom, które zwabiają tu swych mężczyzn obietnicami seksu. – Sam! – Maggie zaśmiała się, pocierając ramiona, żeby trochę się rozgrzać. – No cóż, chyba właśnie to zrobiłam. Niestety nie spełnię tych obietnic w najbliższym czasie. Rzuciła znaczące spojrzenie w stronę pasa cnoty, który spoczywał pod jej spódnicą, po czym westchnęła dramatycznie. – Nie bądź taka pewna. Czy widzisz na stole to samo, co ja? Popatrzyła w tym samym kierunku i aż podskoczyła.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
233
– Czy to jest to, o czym myślę? – A cóż by innego? – Dwoma wielkimi susami pokonał odległość dzielącą ich od stołu. – Skrzynka na narzędzia. – Nie sądzisz chyba, że tam może być przecinak, prawda? Sam już zabrał się do otwierania skrzynki. – Dougray powiedział, że gdzieś mu się zapodział, a zobacz tylko, co tutaj mamy. Przecinak. Maggie splotła palce. – Będzie się nadawał? – Powinien. Zanim zdążyła wydać okrzyk ulgi, Sam spojrzał podejrzliwie na skrzynkę, jakby uderzyła go jakaś nowa myśl. – Cóż za niezwykły zbieg okoliczności, że znajdujemy w bungalowie skrzynkę na narzędzia, a w niej przecinak, który właśnie był nam potrzebny. Czy nie sądzisz, że to jakaś podejrzana sprawa? – Co chcesz przez to powiedzieć? – Nie jestem pewien. – To by oznaczało, że Dougray wysłał nas na śnieżycę, wiedząc, że tutaj dotrzemy. – Maggie wzruszyła ramionami. – Skąd miałby wiedzieć? A przede wszystkim, po co by to robił? – Nie wiem. – Sam uniósł przecinak i przyglądał mu się z powątpiewaniem. – Okoliczności wydają mi się po prostu aż nazbyt sprzyjające. – To tylko przypadek, Sam. Przecież żaden hotel nie ryzykowałby odpowiedzialności prawnej, wyrzucając gości na taką zawieruchę. To absurd. Dougray prawdopodobnie coś tutaj naprawiał i zostawił skrzynkę na narzędzia, a potem zapomniał zamknąć drzwi.
234
Jeanie London
Przez chwilę Sam patrzył na nią w zamyśleniu, aż w końcu kiwnął głową. – Tak, pewnie masz rację. A jeśli już mówimy o szczęściu... Spróbuję włączyć ogrzewanie albo rozpalić ogień, żeby trochę ogrzać ten domek. A potem, kochana Maggie, nadejdzie czas, byśmy wreszcie pozbyli się mojej walentynki. W jego twarzy było coś, co sprawiło, że poczuła ciarki na całym ciele. – Poszukam termostatu! – zawołała, wychodząc na korytarz. Centralne ogrzewanie i system wentylacji były w świetnym stanie, a w połączeniu z ogniem, który Sam rozpalił w kominku, uczyniły bungalow na tyle zdatnym do zamieszkania, że można było zdjąć kombinezony. Maggie pomyślała, że nadaje się wręcz idealnie, gdy znalazła w komodzie kilka ciepłych koców. Zaciągnęła je do salonu i wymościła z nich gniazdko przed kominkiem. – Ciekawe, po co komu tyle koców w letnim domku. – Ja tam nie narzekam przy tej temperaturze. – Sam rzucił kocom nachmurzone spojrzenie i podszedł do stolika z telefonem. – Zobacz, co jeszcze znalazłem. – W ręku trzymał tabliczkę z napisem ,,Nie przeszkadzać’’. – Naprawdę sądzisz, że będzie nam potrzebna? – Znając ten hotel, nie zamierzam ryzykować. Otworzył drzwi, wpuszczając do środka podmuch mroźnego powietrza tak, że Maggie skuliła się bliżej ognia, i powiesił tabliczkę na gałce. Następnie zatrzasnął drzwi i zamknął je na zasuwkę.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
235
– Teraz już nie musimy obawiać się niezapowiedzianych gości. – Tylko szaleńcy wychodziliby w taką pogodę. – Tacy jak my. – Sam szedł ku niej wolnym, pewnym krokiem, a żądza malowała się na jego twarzy tak wyraźnie jak biel śniegu za oknem. – Bo ja oszalałem na twoim punkcie. Przechodząc, porwał ze stołu przecinak i podniósł go do góry. – Czy już wystarczająco się rozgrzałaś, żeby zdjąć spódnicę, Maggie? Musiał wyczytać z jej twarzy to, na co czekał, bo zanim zdążyła wypowiedzieć słowo, porwał ją w ramiona i przytulił mocno do piersi. Odłożył przecinak na kominek, a potem podniósł jej podbródek, chcąc spojrzeć Maggie w oczy. – Lubię, kiedy tak ciężko oddychasz. To znaczy, że cię podniecam. Kiedy jesteś podniecona, twoja skóra staje się taka rozpalona, że po prostu muszę cię pocałować. Zaczął leniwie błądzić po ustami po jej skroni i policzkach. Jęknęła, a Sam przycisnął wargi do jej ust. Maggie zachłannie odwzajemniła jego pieszczotę pocałunkiem, który wyrażał żarliwe pragnienie. Zanurzyła palce w gęstwinie jego włosów, przyciągnęła go bliżej i pogłębiła pocałunek, pragnąc zrobić użytek ze swej nowo odkrytej wolności i z przywileju, by go dotykać teraz, gdy już do niej należał. Pogładziła palcami szyję Sama, potem przesunęła dłonią po jego okrytych swetrem plecach, które – tak silne i szerokie – nagle wydały jej się nieznajome, lecz zapraszające... Swoim dotykiem mówiła mu, jak bardzo mu ufa i pragnie, by ją prowadził.
236
Jeanie London
Sam zrozumiał. Z niesłychaną precyzją powiódł palcem po jej małżowinie, a potem po łuku szczęki, zaś dotyk ten był lekki i niespieszny, tak jakby Sam też dopiero teraz uświadamiał sobie, że zdobył prawo dotykania jej i zamierzał w pełni je wykorzystać. Napierając swym potężnym, muskularnym ciałem, popchnął ją na koce. Usiadł przed nią w kucki, Maggie zaś drżała, czekając w napięciu. – Pragnę cię – powiedziała ledwie dosłyszalnym, czułym szeptem. – Wiem. Szybkim, zdecydowanym ruchem zdjął jej przez głowę sweter, a potem stanik. Była teraz naga do pasa i czuła się dekadencko i zmysłowo, gdy jego spojrzenie wędrowało po jej ciele, zaś sutki napięły się i wyprężyły ku niemu, w oczekiwaniu na podziw, który dostrzegała w głębi jego oczu. Krył się tam zachwyt nad jej ciałem i żarliwa obietnica, że będzie ją kochał, że będzie kochał się z nią i zaprowadzi tam, gdzie nigdy jeszcze nie była. Kiedy rozpiął spódnicę i zsunął ją wzdłuż pasa cnoty i bioder Maggie, ona oderwała dłonie od jego ramion, pragnąc pomóc mu uwolnić ją z plątaniny wełnianych rajstop i ze skórzanych więzów, on jednak odepchnął ręce dziewczyny. – Proszę, pozwól mi – poprosił. – Tutaj – szepnął po chwili, pieszcząc wargami jej skórę. – Co takiego? – Zapach kwiatu pomarańczy. – Rzucił zmysłowe spojrzenie znad jej kostki i znów musnął ją ustami, nie spuszczając oczu z twarzy Maggie. – Tutaj też się perfumujesz, prawda?
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
237
Dotknął lekko jej kolana i nogi Maggie natychmiast rozsunęły się, zaś on powiódł palcem w górę po jej skórze, wprost ku złączeniu ud. – I tutaj też. Zanim zdążyła odpowiedzieć, schylił głowę i podobny mruknięciu głos dał się słyszeć spomiędzy jej kolan. Ostatnią rzeczą, jaką zobaczyła Maggie, był pełen zadowolenia uśmiech na ustach Sama, zamknęła bowiem oczy, położyła głowę na kocu i westchnęła głęboko, gdy kąsał jej uda, posuwając się coraz wyżej. Badając miejsce w złączeniu jej ud potrafił jakimś sposobem odnaleźć każdy nerw, każde wrażliwe miejsce, gdzie pulsowała krew. Zaśmiał się z pasa cnoty, który wciąż ją osłaniał, i odsunął pasek skóry, jakby był rzeczą zupełnie niewartą uwagi, a nie przeszkodą, która jeszcze przed chwilą wydawała się nie do pokonania. – Nareszcie – wyszeptała. – Nareszcie – powtórzył i położył dłoń na jej pośladku. – Podnieś się. Zrobiła to, o co prosił, i uniosła biodra, pozwalając mu obiema rękami odsunąć skórzany pas z jednego biodra... ciach, potem z drugiego... ciach, i nagle walentynkowy prezent Maggie opadł z jej bioder niczym skórka z dojrzałej mandarynki. Zniszczony pas szybko wylądował w kącie, a ciężki przecinak potoczył się po drewnianej podłodze z brzękiem, który wkrótce rozproszył się w pełnej oczekiwania ciszy. Jedynymi dźwiękami poza trzaskaniem ognia w kominku były ich urywane oddechy. Sam złapał Maggie pod kolanami, unosząc je lekko do góry i rozsunął tak, że leżała przed nim uległa, bezbronna.
238
Jeanie London
– Nareszcie. W jego głosie usłyszała tylko radosną ulgę, gdy pochylił się nad nią i pocałował jej oswobodzone łono. Opadł na koce, zrzucając swoje ubrania i położył się przed nią, niewątpliwie podniecony. Namiętność uczyniła go w oczach Maggie ukochanym nieznajomym. Nie znała przecież jeszcze wszystkich subtelności jego smukłego ciała, nie wiedziała do tej pory, jak mięśnie grają mu pod skórą przy każdym ruchu, gdy, nieskrępowany nagością, przyciągał ją do siebie. Sam położył się na niej, zasłaniając swym silnym tułowiem widok kominka i całego wnętrza bungalowu tak, że widziała tylko jego mocną szyję i szerokie ramiona. Rozsunął kolanem jej nogi i wsunął rozpalone ciało pomiędzy uda dziewczyny. Maggie zamknęła oczy, gdy zaczął drażnić jej wilgotne łono swym twardym członkiem. Zachłysnęła się, będąc w stanie myśleć tylko o tym, że przylegają do siebie, ciało do ciała, stalowy żar męskości wdziera się w miękką, drżącą kobiecość, a ciepło bijące od ognia ogrzewa ich oboje. – Kocham cię, Maggie. Widząc miłość w jego szarych oczach, wiedziała już, że jeszcze nigdy w życiu nie mówił tak poważnie. Musnęła wierzchem dłoni jego policzek, napawając się szorstką miękkością skóry mężczyzny, a kiedy przemówiła, jej głos przypominał westchnienie. – Kocham cię, Sam. Zapewne to właśnie pragnął usłyszeć, bo nagle przycisnął usta do jej warg, ona zaś wyczuła, że się uśmiecha. Maggie poczuła nieopisaną błogość widząc, że go uszczęś-
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
239
liwiła, a była to ostatnia jej myśl, zanim całkowicie poddała się cudownemu, bijącemu od ognia gorącu, które rozlewało się po jej nagiej skórze, i dotykowi rąk kochanka, który rozpalał ogień wewnątrz jej ciała. Nigdy w życiu nie pragnęła niczego tak zachłannie jak tego mężczyzny. Była gotowa stawić czoło wszelkim przeciwnościom, byle tylko zasłużyć sobie na niego, pragnęła bowiem spędzić przyszłość z Samem i już zawsze czuć jego dłonie na swym rozpalonym ciele, chciała, by swymi wargami zawsze rozbudzał jej namiętność. Przymknął oczy i zaczął poruszać się w niej krótkimi pchnięciami. Ich oczy spotkały się, kiedy wszedł w nią jednym pchnięciem, tak mocnym, że zabrakło jej tchu w piersiach. Zaczął poruszać się gwałtownie niczym stal w aksamicie, jego rozpalone ciało w jej rozpalonym ciele, a Maggie w kompletnym oszołomieniu nie mogła pojąć, jak to możliwe, że wydaje jej się to tak słuszne, tak przyjemne i tak całkowicie, nieskończenie dobre. Przywarła do niego, on zaś poruszał się w niej z coraz większą siłą, a z każdym pchnięciem jej rozkosz rozrastała się w oślepiającą żądzę, aż w końcu mogła tylko dotykać go, zachęcać i ulegać jego ruchom, gdy starał się wywierać nacisk dokładnie tam, gdzie go potrzebowała. Tak jakby przez całe życie czekała na tę chwilę, Maggie spojrzała w oczy Sama i ujrzała w nich miłość, ujrzała ich wspólną przyszłość i wiedziała już, że zawsze pragnęła znaleźć się w jego ramionach. Kiedy poczuła nadchodzący orgazm, poddała mu się żarliwie i potrafiła już tylko bezradnie wbić palce w biodra
240
Jeanie London
Sama i przyciągać go jeszcze głębiej w siebie; mogła już tylko poddawać się każdemu pchnięciu jego potężnego ciała i wykrzyczeć imię ukochanego, gdy pochłonęły ją fale spełnienia. Potem usłyszała zduszone westchnienie Sama, poczuła, jak jego ciałem wstrząsa dreszcz, i w końcu dobiegł jej niski, głęboki jęk zadowolenia mężczyzny. Pulsował gwałtownie własnym spełnieniem, dodając do jej rozkoszy swoją, ona zaś leżała w zachwycie nad bogactwem przepełniających ją doznań. Zbyt słaba, żeby otworzyć oczy, Maggie przytuliła się do Sama, a jej nagie ciało oplatało go tak mocno, że czuła się jak ciasny zwój liny ułożony na stosie koców. Leżeli wciąż złączeni uściskiem, przyciśnięci do siebie biodrami, bo Sam, o dziwo, nie był wcale tak wyczerpany, jak przypuszczała. W tle ich urywanych oddechów słychać było trzaskanie ognia, który wciąż oblewał ją swym żarem, choć nie czułaby zimna, nawet gdyby płomienie obróciły się już w popiół, ponieważ wspomnienie Sama wewnątrz niej wciąż wypełniało żarem całe jej ciało. Owładnięta dwiema sprzecznymi chęciami, by roześmiać się i zaszlochać histerycznie, Maggie zdołała wydusić z siebie tylko szept. – Sam, nasz seks nie jest normalny. – Normalny? – Zaśmiał się, a jego ochrypły głos świadczył, że jest tak samo poruszony jak ona. – Jeśli to jest normalne, nie sądzę, żebyśmy dociągnęli do czterdziestki. – Ale to naprawdę nie jest normalne, Sam. – Zamrugała gwałtownie. – To naprawdę nie jest normalne.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
241
– Jasne, to znacznie więcej niż normalny seks. Oplótł jej nogę swoją, przyciągnął ją do siebie i jednym szybkim ruchem narzucił na nich koc. Otarł się o nią przy tym, a Maggie instynktownie naparła na niego biodrami. Znów pogrążyli się w nabożnym milczeniu przytuleni do siebie, z bijącymi wciąż szaleńczo sercami. Maggie była porażona siłą własnego orgazmu, po którym jej ciało i umysł zaczęła nagle ogarniać przemożna słabość, a także tym, jak niewiarygodnie wspaniale było im ze sobą. Sam zaśmiał się gardłowo, lecz natychmiast zamilkł i w zamyśleniu musnął wargami jej włosy. – Etap piąty był najlepszy. – O czym ty mówisz? – O etapie piątym, czyli zaangażowaniu. – Widząc jej zmieszanie, wyjaśnił. – No wiesz, twoja praca magisterska. Opisałaś pięć etapów budowania trwałego związku. – Czytałeś moją pracę? – Kiedy ty wykradałaś mi krążek hokejowy, ja oglądałem sobie w piwnicy twoje notatki z wykładów. Uznałem, że skoro to ty opisałaś pięć etapów budowania związku, to muszą mieć przecież jakiś sens. Zacieśnił jeszcze swój uścisk, a Maggie przytuliła policzek do ramienia Sama, nie mogąc się nadziwić, jak idealnie jej głowa pasuje do zagłębienia jego szyi. – Więc zaznaczałeś każdy etap na... jakiejś liście rzeczy do zrobienia? – Nie. Na liście rzeczy, które trzeba zrobić, żeby uwieść Maggie. Pocałowała go w szyję i poczuła, że łzy pieką ją jeszcze mocniej, więc zamrugała gwałtownie oczami, chcąc je
242
Jeanie London
odpędzić. Dołożył tyle starań, żeby tylko pomóc jej dostrzec prawdę. – Dziękuję. – Nie ma za co. Kiedy Sam otworzył oczy, jego ciepłe, pełne miłości spojrzenie sprawiło, że Maggie nie potrafiła dłużej opanować wzruszenia. Łzy zwyciężyły i potoczyły się po jej policzkach, a Sam wiedział, po prostu wiedział natychmiast, że są to łzy szczęścia, bo otarł je kciukiem, uśmiechając się. Widząc, jak czule na nią patrzy, Maggie zaczęła jeszcze bardziej szlochać, tak jakby teraz, gdy już wreszcie przejrzała na oczy, runęły wszystkie bariery, które dzieliły ich do tej pory i zniewalały jej serce. – To co teraz będzie? – zapytała. Sam zamyślił się. – Dam ci swoją walentynkę. Wyśliznął się nagle z jej ramion i poderwał się na nogi, by wziąć kurtkę z oparcia krzesła. Wrócił szybko i uklęknął, szukając czegoś w kieszeni. Zaintrygowana, oparła się na łokciu. – A więc cały czas kiedy szukaliśmy przecinaka, miałeś przy sobie walentynkę dla mnie. Kiedy planowałeś mi ją dać? – Tak naprawdę, to nie planowałem... – Nie planowałeś, Sam? – Maggie usiadła, patrząc na niego z niedowierzaniem. – Chcesz mi powiedzieć, że działasz pod wpływem impulsu? Ściągnął sceptycznie brwi. – Niezupełnie. Noszę ją przy sobie, odkąd tutaj przyjechałem. Chciałem po prostu być pewien, że będę ją miał pod ręką, kiedy nadejdzie stosowna chwila.
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
243
Na myśl, że on nosił wszędzie ze sobą jakikolwiek prezent, czekając na odpowiedni moment, Maggie wzruszyła się tak głęboko, że musiała pogłaskać go po policzku. – Jesteś dla mnie taki dobry. – Staram się – powiedział z powagą. – I chcę taki być przez całe życie. Z wewnętrznej kieszeni kurtki wyjął coś, co rozmiarami podejrzanie przypominało pudełeczko na pierścionek. Maggie poczuła, że każda kropla krwi z szumem odpływa jej z głowy, i mogła tylko wpatrywać się, kiedy Sam podniósł wieczko, a jej oczom ukazał się platynowy pierścionek z przepięknym diamentem w kształcie serca. Klejnot wydał jej się znajomy i być może nawet zdołałaby przypomnieć sobie, gdzie go widziała, ale kolejne słowa Sama całkowicie ją oszołomiły. – Wyjdź za mnie, Maggie. Pochwycił jej spojrzenie swoimi szarymi, błyszczącymi z emocji oczami, wyjął pierścionek ze szkatułki i wyciągnął ku niej. Maggie wpatrywała się w niego tak, jakby po raz pierwszy w życiu widziała pierścionek zaręczynowy. – Ale... jak ja mogę... to znaczy... – wyjąkała, na próżno usiłując uspokoić rozszalałe serce i uciszyć wewnętrzny głos, który nakazywał jej powiedzieć ,,tak’’ i natychmiast wsunąć na palec pierścionek, który ofiarował jej ten mężczyzna. Z wielkim wysiłkiem zdołała wreszcie wyartykułować swoje główne zastrzeżenie. – Ja nawet nie wiem, czy potrafię się zaangażować.
244
Jeanie London
Sam uśmiechnął się, jakby wiedział, że to właśnie miała zamiar powiedzieć. – Lubisz się ze mną kochać? Kiwnęła słabo głową, niepewna, dokąd zmierza tym pytaniem, nie uważała tego bowiem za istotne w obliczu czekających ich problemów. – Czy cieszysz się na myśl, że jutro rano obudzisz się beze mnie? Zaprzeczyła stanowczo. – A co powiesz na moje rodzinne zdjęcia z inną kobietą pod walentynkowym krzewem? – O, nie! – Sprzeciw wyrwał jej się z ust jakby mimowolnie, wywołując uśmiech Sama. – Ufasz mi, Maggie? – Dobrze wiesz, że tak. Odsunął z jej skroni zbłąkany kosmyk włosów. – Więc zaufaj mi teraz. Dodałem nowy etap. Etap szósty – wiara. Wierzę w ciebie, bo cię znam i wiem, do czego jesteś zdolna. – Mówił chropawym szeptem. – Wierzę, że mnie kochasz, a ponieważ tak jest, zechcesz być ze mną nie tylko dzisiaj, lecz także jutro i następnego dnia. – A jeśli... – Wierzę w ciebie, Maggie. To mi wystarczy. Nie mogę ci obiecać, że nie będziemy przeżywać trudnych chwil, bo one stanowią część miłości i zaangażowania, ale zawsze wtedy będę przy tobie. Jeśli sama w siebie nie wierzysz, ja uwierzę w ciebie i jestem pewien, że odwzajemnisz mi się. Niech to nam wystarczy. Doniosłość tego, co powiedział, uderzyła ją z całą siłą. Ona też pamiętała swoje pięć etapów budowania trwałego związku. Etap czwarty – wsparcie. Prosząc ją o rękę,
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
245
Sam obiecał być przy niej, podczas gdy ona nauczy się pokonywać swoje lęki związane z etapem piątym – zaangażowaniem. Wprowadzając etap szósty, pragnął, żeby zaufała mu, choć nie ufała samej sobie. A przecież zawsze zwracała się do niego, kiedy potrzebowała pomocy. Sam nigdy nie udzielił jej złej rady. Dlaczego teraz miałoby być inaczej? Dlaczego mieliby dalej marnować cenny czas, skoro mogą razem stawić czoło problemom i cieszyć się cudowną miłością, którą właśnie odkryli? Żaden rozsądny powód nie przychodził Maggie do głowy. – Och, Sam. Usadowiła się obok niego i zarzuciła mu ramiona na szyję, a oczy zaszkliły jej się łzami, kiedy ją do siebie przytulił. Zanim zdążyła zareagować, Sam wsunął jej pierścionek na palec. Patrzyła na diament w kształcie serca, który wydał jej się idealny, nie był bowiem ani za mały, ani pretensjonalnie duży. Poczuła wewnętrzne drżenie, które nie miało nic wspólnego z lękiem czy obawą, wręcz przeciwnie – był to dreszcz radosnego podniecenia. I wtedy sobie przypomniała. – Ten pierścionek należał to twojej mamy. Sam zmarszczył brwi. – Mam nadzieję, że to ci nie przeszkadza. Chciałbym, żeby był twój i wiem, że mama też tego chciała. Wciąż patrzyła na pierścionek, dziwiąc się, jak swobodnie spoczywa na jej palcu i zachwycona tym, jak idealnie jej dłoń mieści się w dłoni Sama. – Jesteś pewien? No wiesz, w końcu należał do twojej mamy...
246
Jeanie London
Trącił pierścionek kciukiem, tym prostym gestem dając do zrozumienia, jak bardzo jest pewien. – Mama pomogła mi uświadomić sobie, że powinienem na ciebie czekać, Maggie. Na pewno chciałaby, żeby należał właśnie do ciebie. Uważała cię za swoją córkę. – Wiedziała? – O tak, jeszcze zanim ja wiedziałem. – Sam uśmiechnął się. – Mówiła, że wiedziała o tym odkąd się przeprowadziliśmy i zapoznałaś mnie ze swoimi przyjaciółmi, a potem zagroziłaś Tommy’emu Tepperowi, że przebijesz opony jego roweru, jeśli nie przestanie wyśmiewać się z moich okularów. – Pamiętam. – Maggie roześmiała się przez łzy. – Ale co to ma wspólnego z tym, że mama wiedziała, co ty do mnie czujesz? – Podobno kiedy opowiedziałem jej, co zrobiłaś, dodałem jeszcze, że gdy dorosnę, ożenię się z kimś takim jak ty. Nie pamiętam tego oczywiście, ale mama twierdziła, że jak raz już sobie coś postanowię... – Zanurzył twarz w jej włosach i wdychał ich zapach. – Za uszami. – Co? – Skrapiasz się tym kwiatem pomarańczy za prawym uchem, ale nie za lewym, zgadza się? – Tak, ale... Nie udało jej się dokończyć, bo pociągnął ją na koc i zaczął całować. – Więc jaka jest twoja odpowiedź, Maggie? – szepnął tuż przy jej ustach. – Wyjdziesz za mnie? Oparł się na łokciach i splótł jej palce ze swoimi. Uścisk jego dłoni sprawił, że wąska platynowa obrączka przy-
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
247
lgnęła mocniej do jej dłoni i chociaż wciąż była czymś obcym, wydawała się jak najbardziej na miejscu. – Kocham cię, Sam. Chcę za ciebie wyjść. Zaśmiała się głośno, słysząc jego okrzyk radości, a zapał, z jakim zaczął ją całować, przywiódł jej na myśl Weatherbych, którzy nie mogli utrzymać przy sobie rąk w jej gabinecie. Wreszcie miała się czym podzielić z Angie i Raymondem, wiedziała, jak pomóc im odnaleźć entuzjazm, który przez lata gdzieś zagubili, i jak naprawić ich związek. I gdy wyprężyła ciało, by odwzajemnić pocałunki Sama, uznała, że jeśli dwoje ludzi zna się tak dobrze, kocha się wystarczająco mocno i pragnie dzielić ze sobą wszystkie radości i smutki, to właściwie wcale nie jest wykluczone, że seks zdoła zaradzić wszystkim pozostałym troskom.
Epilog
Ślub Margaret James i Sama Mastersa, Sala Balowa Mary popatrzyła na napis na markizie w holu pensjonatu ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’, a potem wśliznęła się do Sali Balowej i zajęła dyskretne miejsce w ostatnim rzędzie. W sali mogło pomieścić się do stu osób, a w tej chwili wyglądało na to, że wypełniona jest niemal po brzegi. Jeszcze tego ranka Annabelle poinformowała ją, że musiała rezerwować pokoje dla gości z tak odległych stanów, jak Floryda czy Oklahoma. Dla tych, którym para młoda jest naprawdę droga, odległość nie stanowi żadnej przeszkody. A poza tym, cóż może być lepszego, niż taka romantyczna wymówka, by wybrać się wiosną nad Niagarę? Ale goście przybyli na ślub mieli nie tylko cieszyć się pięknem wodospadów, lecz czekała ich także niesamowita uroczystość. Personel pensjonatu ,,Pod Wodospadem
Pensjonat Pod Wodospadem Rozkoszy’’ ’’
249
Rozkoszy’’ przygotował niezwykle wystawne przyjęcie, ponieważ traktował te zaślubiny jako osobisty triumf. To także ich zwycięstwo, pomyślała Mary, przyglądając się szczęśliwym oblubieńcom, którzy z rozmarzeniem spojrzeli sobie w oczy, gdy panna młoda spotkała się z narzeczonym pod ukwieconą arkadą. Zaproszenia na ślub zaadresowane do każdego z pracowników z osobna i dostarczone do rąk własnych dowodziły, że narzeczeni wszystkim przypisywali pewne zasługi. Dobra robota, pomyślała Mary z dumą. Panna młoda miała niezwykle prostą suknię z białej satyny, która nie wymagała żadnych ozdób z wyjątkiem rumieńców na policzkach dziewczyny, iskierek w jej oczach i dzikich róż, które niczym korona wieńczyły jej głowę. Pan młody wyglądał olśniewająco w swym smokingu, lecz Mary najbardziej uderzyło uwielbienie, z jakim patrzył na swą ukochaną. Westchnęła. Ach, miłość... Będą mieli dużo czasu, żeby odkrywać to cudowne uczucie przez nadchodzący tydzień w Haremie Sułtana, który wynajęli na miesiąc miodowy. Zanotowała w pamięci, że ma zgromadzić różne seksowne prezenty ślubne, które sprzątaczka będzie im podrzucała za każdym razem, kiedy opuszczą apartament. Jeżeli w ogóle go opuszczą... Kiedy sędzia ogłosił Parę Amorków mężem i żoną, młodzi państwo Masters pocałowali się przy ogłuszającej wrzawie oklasków i w powodzi fleszów. Nie zabrakło wśród nich fotoreportera Światowej Organizacji Turystyki, Tylera Trippa. Chociaż początkowo Mary i jej personel obawiali się, że w porównaniu ze starszymi członkami jury fotorepor-
250
Jeanie London
ter jest zbyt młody i niedoświadczony, nie wzięli pod uwagę talentu, którym obdarzony był Tyler Tripp. Artystyczne zacięcie, z jakim opisał drogę ku miłości Pary Amorków, nie tylko pozwoliło pensjonatowi zdobyć nagrodę za Najbardziej Romantyczną Przystań, lecz także przyciągnęło uwagę pewnego koncernu prasowego, który postanowił opublikować pracę Trippa za granicą, w ten sposób przysparzając pensjonatowi jeszcze większego rozgłosu. Pensjonat ,,Pod Wodospadem Rozkoszy’’ wygrał również pakiet marketingowy, który miał zapewnić mu byt, kiedy skończy się sezon. Poza tym, Para Amorków wkraczała na nową, szczęśliwą drogę życia i żaden z pracowników hotelu nie wylądował w więzieniu. Tak, uznała Mary, wygląda na to, że każdemu przypadło w udziale trochę szczęścia, które sprzyja urodzonym w dniu, gdy Amor krąży nad nami z kołczanem pełnym złotych strzał.