ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
1|Strona
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne Nie wiem...
14 downloads
26 Views
2MB Size
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
1|Strona
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne Nie wiem co sobie myślałam, gdy zatrudniałam kogoś, by mnie zaatakował. Może byłam znudzona, albo samotna, albo czułam tak wielką pustkę, że potrzebowałam czegoś wstrząsającego, by ją wypełnić. Miałam być bezpieczna. Przeżyć dreszczyk emocji. Coś, co przełamie monotonię codziennego życia. To była iluzja niebezpieczeństwa, którą mogłam opuścić w chwili, gdy miała się skończyć. Z tym, że nią nie była. Ponieważ znalazłam się w niebezpieczeństwie, zanim jeszcze zaprosiłam je do mojego życia. _______________________________________ Moja misja była niemal zakończona. Kipiące pragnienie zemsty, które gotowało moją krew, mogło w końcu przejść do duszenia na wolnym ogniu. Ona była ostatnim elementem układanki. Gdy ją zniszczę, wszyscy, którzy kiedykolwiek zadali mi ból, za to zapłacą. To miało być łatwe i szybkie, ale gdy tylko ją poznałem, wszystko się skomplikowało. Bardzo się skomplikowało.
Poniższe tłumaczenie w całości należy do autora książki, jak i jego prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto poniższe tłumaczenie nie służy uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba wykorzystująca treść poniższego tłumaczenia w celu innym niż marketingowym łamie prawo! Przypominam, że nie wyrażam zgody na umieszczenie, ani rozpowszechnianie go w jakiejkolwiek formie na innych chomikach, jak i nigdzie indziej w sieci.
2|Strona
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Prolog 14 lat wcześniej Ucisk. Bezlitosny ucisk. To pierwsze uczucie, jakiego jestem świadomy, gdy odzyskuje przytomność. Czuje, jakby głowa miała mi eksplodować. Gdy staram się otworzyć oczy, ostre światło drażni źrenice. Zaciskam je ponownie, żeby mogły się dostosować. Próbuje unieść rękę, by osłonić oczy przed oślepiającym światłem, a wtedy czuje pulsowanie. To jest jak jakiś efekt domina, wszystko inne zaczyna boleć. Całe moje ciało jest obolałe. - Sil? Sil? Obudziłeś się?- to głos mojego ojca. Cholera. Otwieram usta, by odpowiedzieć, ale dławię się suchością w gardle. - Trzymaj się. Masz trochę wody- mówi uprzejmie. To gówno musi być naprawdę złe, jeśli jest miły. Czuję przy ustach szturchnięcie słomką i zasysam. Letnia woda oblewająca moje usta może być najlepszą rzeczą, jaką kiedykolwiek smakowałem. Poprzez zamglony wzrok patrzę na niego, starając się przypomnieć, co mnie tu sprowadziło, a wtedy sobie przypominam: list, las i Jude… Jude! - Gdzie jest Jude?- pytam spanikowany. Próbuje wstać, ale upadam krzywiąc się. - Uspokój się Silvio- mówi surowo. Skupiam wzrok na jego nabrzmiałym policzku oraz szwach pod lewym okiem.- Wszystko z nią w porządku. A teraz utrzymaj przez chwilę swoje usta zamknięte i posłuchaj.
3|Strona
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Wiedziałem, że nie potrafi być sympatyczny przez długi czas. Opadam z powrotem na poduszkę, wyczerpany i osłabiony. - Pamiętasz co się stało? Waham się. Nigdy nie czułem, aby myślał o moim dobru i nawet tu, leżąc w szpitalnym łóżku, wciąż tego nie czuję. - Tak. Cóż, większość tego. - Zatem już nie pamiętasz. - Co?- pytam, starając się skupić zamglone myśli.- O czym ty mówisz? - Nie przesłuchuj mnie kurwa. To nie ma sensu. Tak, jest kawałkiem gówna, ale dlaczego go to nie obchodzi? Wciąż jesteśmy jego dziećmi. - Nie rozumiem… Chwyta mnie za gardło i ściska mocno. - Nie pamiętasz ani jednej pieprzonej rzeczy, ty gówniarzu- syczy.Ani Jude. Sprawa zamknięta. Po tym, co zrobiłeś zeszłej nocy, masz szczęście, że sam cię nie zabiję. Niektóre rzeczy po prostu muszą być zapomniane. Kiedy puszcza, kaszlę i łapię powietrze. Z każdym wdechem i wydechem czuję jakby nietoperz dobrał się do moich płuc. Muszę mieć złamane żebra. A wtedy uświadamiam to sobie: ojciec Trippa musiał zapłacić mojemu, by ukryć to co się wydarzyło. - Czy oni ci zapłacili? - To nie jest twoja cholerna sprawa. Najwyższy czas, abym dostał zapłatę. Wychowywanie ciebie i twojej siostry nie jest tanie. To pieprzone miasto. To gówniane miasto i każdy w nim. Przysięgam, że któregoś dnia zrównam je z ziemią. 4|Strona
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Teraz powiem szeryfowi Tibbett, że się obudziłeś. Będzie pytał cię co się stało. Powiesz mu, że nie pamiętasz. I wszyscy pójdziemy naprzód. A jeśli tego nie zrobisz, będziesz miał więcej złamanych kości, niż masz teraz. A jeśli chodzi o twoją siostrę, wszyscy dowiedzą się co jej się stało. Będzie uszkodzonym towarem. Rozumiesz?
5|Strona
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 1 Mia - Jakieś plany na ten weekend?- pyta Laney z sąsiedniego boksu. - Uchhh, nie bardzo. Może wyjdę z przyjaciółką. A po za tym myślę, że będę się obijać. A ty? - Cóż… Luke w sobotę zabiera mnie do eleganckiej restauracji – mówi, opierając głowę o ścianę.- Nie wiem, czuję że… to jest to! Ściągam słuchawki, które są ogólnym sygnałem, że nie chcę rozmawiać, ale ona przyciągnęła moją uwagę. - To znaczy, że myślisz iż się oświadczy? - Tak!- mówi radośnie. - No to świetnie!- mówię. Naprawdę mam to na myśli, ale pojawia się mały węzeł formujący się w żołądku. Laney jest słodka, nie zrozum mnie źle, ale jest jedną z tych dziewczyn, których życie obraca się wokół małżeństwa. Zawsze jest Luke to, Luke tamto. Półtorej roku temu było Matt to, Matt tamto dopóki nie zerwali. A jeśli wdam się z nią w głębszą rozmowę, to obróci się w moją stronę i zacznie pytać, czy się z kimś widuję, a potem będzie chciała mnie umówić. Laney wydaje się być całkowicie przerażona tym, że będę sama. Dla mnie to jest w porządku. Dobra, może nie w porządku, ale jestem zmęczona obroną przed nią mojego spokojnego miłosnego życia. - Powodzenia!- mówię, sięgając po słuchawki, więc widzi, że skończyłam rozmowę. - Dzisiaj jednak…- cholera, wciągnie mnie w to – ja i Luke wychodzimy z jego starymi przyjaciółmi ze studiów. I zgadnij co? Kilku z nich jest woooolnych! 6|Strona
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
No i jest ten zaciskający się węzeł w żołądku. Powiedziałam jej, że nie mam planów. Złapała mnie, kurwa, w pułapkę. Właśnie teraz, Dewey zatrzymuje się przy naszych biurkach. Dewey jest naszym szefem i właścicielem Alea Intymne Zabawki dla Kobiet. Zasadniczo robimy zabawki seksualne: piękne, wysokiej klasy, projektowane zabawki seksualne dla kobiet. Może dlatego znalazłam się sama. Mam dostęp do najlepszych zabawek na rynku. Większość facetów nie potrafi utrzymać mojego zainteresowania, kiedy mam Afrodytę z „funkcją obracania” w nocnej szafce. Dobra, to nie jest prawda. Tak naprawdę jestem sama, ponieważ większość mężczyzn mnie nudzi. Nie tylko w sypialni, ale poza nią. Teraz zużywam całą energię na budowanie kariery. Jestem niezależna, być może aż do przesady. Z tego co zauważyłam po randkowaniu, nie sądzę, że większość mężczyzn ma mi do zaoferowania coś, czego nie mogę zrobić dla siebie sama. Brnąc przez niekończące się stada szybko starzejących się bankierów, ogłosiłam przerwę. Dziewięciomiesięczną przerwę do teraz. - Dewey!- krzyczę, szczęśliwa, że go widzę, zwłaszcza, że uratował mnie od swatania Laney. Patrzy na swój zegarek. - Czuję się dziś hojny. Myślę, że wszyscy możecie iść do domu godzinę wcześniej. - To dlatego cię kochamy- uśmiecham się. Gdy tylko to mówię, pika mój telefon. Chcesz się dzisiaj spotkać? Och dzięki Bogu! Przyjaciółka, z którą mogłam mieć plany właśnie nadeszła, błogosław jej duszę! Pewnie! Chcesz przyjść około 6? Pasuje, zabiorę alkohol!
7|Strona
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
*** Siadam wygodnie na sofie w koszulce i dresach, popijając już wino, kiedy dzwoni dzwonek do drzwi. Znam Tiff wystarczająco długo, by rozpoznać wyraz jej twarzy, gdy otwieram drzwi. Stara się udawać, że jest spoko, ale jest bliska wybuchnięcia. Naprawdę chce mi coś powiedzieć. To wyjaśnia również, dlaczego tego wieczoru jest tak wyjątkowo punktualna. - Przyniosłam przekąski!- mówi, idąc prosto do mojej kuchni i kładzie torby z zakupami na ladzie. - Dziękuję. Jak leci?- pytam, przytulając ją lekko.- Tak swoją drogą, uratowałaś mnie przed Laney. - Och Boże, ta dziewczyna…- odpowiada Tiff. Powiedziałabym, że Tiffany jest przeciwieństwem Laney. Laney prawdopodobnie wygląda każdej nocy przez okno i marzy, aby jakiś czarujący książę przyszedł i zwalił ją z nóg. Tiff jest niebiesko lub fioletowo lub zielonowłosą, wytatuowaną, noszącą glany właścicielką popularnego baru. Odziedziczyła go po ojcu wraz ze swoją rzeczową osobowością. Poznałam ją osiem lat temu, zaraz po tym jak ukończyłam Uniwersytet Marquette. Wynajęłam jedno z dwóch gównianych mieszkań nad jej barem, a ona mieszkała w drugim. Szybko się zaprzyjaźniłyśmy. - Dlaczego nie powiesz jej, żeby się odpieprzyła? - Ponieważ jest miła i pracuję z nią. To nie bar, nie mogę powiedzieć moim współpracownikom, by się pieprzyli. - Sprzedajesz wibratory, nie akcje i obligacje. - Tym bardziej muszę być profesjonalna, Tiff. Otaczamy się seksem przez cały dzień, więc musimy upewniać się, że emanujemy profesjonalizmem. A co więcej, wiem, że o niej plotkuję, ale ona stara się pomóc, tylko po prostu nie rozumie, że nie chcę lub nie potrzebuję tego.
8|Strona
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Właśnie, nie lubisz niechcianych rad od ludzi, którzy nie mają własnego gówna razem? Ona stara się ciebie zeswatać, a nie potrafi utrzymać faceta, by uratował jej życie. Zabieramy dużą butelkę Moscato, dwa kieliszki i talerze oraz jedzenie na sofę, układając się wygodnie pod kocem, gdy nadrabiamy zaległości w naszych życiach. Godzina mija, wypijamy całe Moscato, ale mogę powiedzieć, że jest coś jeszcze, czego Tiff mi nie mówi. - Więc… co jest w twojej głowie?- pytam. - Hmmm?- pyta niewinne, sięgając po kawałek sera i krakersa. - Zauważyłam, tak szybko jak weszłaś przez drzwi, że jest coś, co chcesz mi powiedzieć. Więc mów. - Nienawidzę cię czasami. Znasz mnie zbyt dobrze. - Powiedz mi!- nalegam, odciągając od niej koc, gdy walczy, by utrzymać go po swojej stronie kanapy. - Dobra…- przeciąga, po części ponieważ myśli jak to ująć i po części ponieważ jest wstawiona. Wzdycha głęboko, klepiąc dłonią o udo.Dobra. Pamiętasz jak rozmawiałyśmy dawno temu o naszych największych fantazjach? - Taaaaak- odpowiadam niepewnie, zastanawiając się dokąd może z tym zmierzać. - Dobra, obie zgodziłyśmy się, że byłoby gorąco mieć faceta, który odgrywałby rolę, że jest obcym, włamałby się do naszego domu czy coś, a potem wypieprzyłby nas. Liczba słów „by” w jej wypowiedzi jest wprost proporcjonalna do poziomu dyskomfortu, jaki zaczynam odczuwać. - Tak, pamiętam to. - I wiesz, że jestem perwersyjną suką, a ty jesteś skrytą perwersyjną suką. 9|Strona
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Może niedokładnie takich słów bym użyła, ale tak, cieszę się różnorodnością w sypialni. - Dobra, więc wysłuchaj mnie: Zrobiłam to!- wypala. - Czekaj. Czekaj. Czekaj – odpowiadam, potrząsając głową, gdy staram się strawić jej słowa.- Co masz na myśli, że zrobiłaś? Włamałaś się do czyjegoś domu i go wypieprzyłaś? - Nie!- mówi, jakbym była szalona.- Zatrudniłam kogoś, by mnie zaatakował.
10 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 2 Mia - Co?- pytam, wciąż nie pojmując o czym ona mówi.- Tiff, po prostu przeliteruj mi to, ponieważ albo jestem zbyt głupia, żeby to zrozumieć, albo zbyt pijana. Śmieje się. Oczywiście, jakakolwiek nerwowość jaką czuła w związku z powiedzeniem mi tego, zniknęła. - Dobra, więc mam stałą klientkę, która przychodzi do baru. Z czasem poznałam ją, okazało się, że jest wysoko cenioną dziewczyną na telefon. Jednej nocy zaczęła opowiadać mi o tej usłudze i dała mi tą kartę. Tiff wyjmuje czarną kartę, na której jest napisane po prostu: www.happykitty.onion - Co do cholery…?- pytam, podnosząc ją i oglądając. - Powiedziała mi, że specjalizują się w gwałtach i fantazyjnych atakach. Wchodzisz online i wypełniasz ankietę, a oni kogoś wysyłają. Wszyscy faceci są rzekomo gorący, czyści i mają wspaniałe fiuty. Słucham jej z szeroko otwartymi ustami. - Wiem co myślisz, ale to całkowicie profesjonalna usługa. Strona jest prawdopodobnie czymś w rodzaju pełnomocnictwa głęboko w sieci. Jest jak karta, czarne tło, zero informacji, tylko ankieta, a potem płatność. A potem czekasz. - Woah, woah… sprawiasz, że to brzmi na zbyt proste. Więc skąd wiesz, kiedy się go spodziewać? Skąd wiesz, że akurat nie jesteś atakowana? I mówisz, że już faktycznie to zrealizowałaś?
11 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie wiesz dokładnie, kiedy się go spodziewać. Wypełniasz ankietę dotyczącą czasu i miejsca, w jakim chciałabyś być „napastowana”. Więc jest jakiś przedział czasowy, ale nie wiesz kiedy dokładnie. I zawsze mają na sobie garnitur. To tak jakby niedostrzegalny mundur. A ponieważ są dobrze ubrani, to szanse na prawdziwego gwałciciela noszącego Hugo Boss są nikłe. Musisz być sama; w innym przypadku wpłacą kaucję i spróbują jeszcze raz. Ale są też zabezpieczenia. Jest pytanie, które możesz zadać, a na które tylko on znałby odpowiedź i słowo bezpieczeństwa, które sprawia, że on przestaje. - Skąd to wszystko wiesz? - To wszystko jest od źródła, strona nie posiada żadnych informacji. Więc dziewczyna, która dała mi kartę odpowiedziała na wszystkie moje pytania. Ona sama robi perwersyjne gówno. Dostaje za-kurwa-płatę za wiązanie i dawanie klapsów starym prezesom. - Powiedz, że tego nie zrobiłaś!- pytam z mieszaniną rozczarowania i ciekawości. - Zrobiłam- mówi, jak ktoś kto został przyłapany na kradzieży resztek z lodówki. - Nie mogę uwierzyć!- karcę ją, starając się wykrzesać dezaprobatę, ale jakoś jej szaleństwo spływa po mnie, ponieważ chcę wiedzieć więcej. - Mia, to było niesamowite. Mam na myśli dzikie, zwierzęce, brutalne!- unosi dłonie a potem zaciska je w pięści, gdy zamyka oczy.Doszłam trzy razy! Mocno! Ten facet był wspaniały. A jego fiut, och Boże!- mówi, jakby przeżywała ponownie całą sprawę. - Jak? Gdzie? - Gdy zamykałam bar – mówi chytrze.- Planowałam jednej nocy zamknąć go sama i umieścić to jako wolny przedział czasowy. Bingo – mówi, wskazując na niewidzialny przycisk w powietrzu. Po raz kolejny jestem oniemiała i teraz również dziwnie zazdrosna. 12 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Zaszedł mnie od tyłu i zakrył usta. Moją pierwszą reakcją był krzyk, panika. Szarpałam się. Ale on był taki duży i silny, że nie było szans bym mogła walczyć. Nawet jeśli wiedziałam, że to było ustawione przeze mnie, mój układ nerwowy cholernie zwariował. Wepchnął mnie do baru i zamknął za mną drzwi. Potem zaciągnął do biura na tyłach. Wtedy na niego spojrzałam. Kurewsko wspaniały. Opalony, jego twarz, jego oczy. Wszystko – zachwyca się. - Nie mogę uwierzyć, w to co słyszę- moje serce szaleje, gdy czekam aż kontynuuje.- To jest szaleństwo! - Pchnął mnie na kolana i nie mogłam nawet… ciągnął mnie za włosy, gryzł. Mówił sprośnie. Wciąż byłam przestraszona, ale taka podniecona. Myślałam o tym, że powinnam to zatrzymać, ale nie chciałam. - Jesteś pokręcona!- krzyczę, ale na mojej twarzy umieszczony jest uśmiech. - Jego fiut. O mój Boże. Musisz zrobić odlew gipsowy tego gówna i użyć go w twoim następnym wibratorze w Alea. Pieprzył mnie na każdy sposób. Doszłam tak mocno, mocniej niż kiedykolwiek w moim życiu. Widziałam gwiazdy! W tym czasie, chodzę dookoła kanapy. To jest zbyt wiele. Kiedy się zatrzymuje, Tiff bierze oddech i patrzy mi w oczy. - Mia, musisz to zrobić. - Ja? Co? Straciłaś swój pieprzony rozum! - Jako twoja przyjaciółka i ktoś, komu przyznałaś się, że też masz tę fantazję, mówię ci, nigdy nie będziesz uprawiała takiego seksu. To jest jak walka lub seks w powietrzu, adrenalina jest taka silna. Mówię ci, musisz tego spróbować.
13 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Posłuchaj, nie oceniam, ale jesteś szalona. Nie jestem tak odważna, jak ty. Chodzi mi o to, co jeśli policja ich aresztuje albo coś i nasze nazwiska wypłyną? Fakt, że moim pierwszym zaniepokojeniem jest zostanie złapaną, a nie moralność wobec siebie, sprawia, że jestem podejrzliwa. - Tak jak mówię, to jest głęboko w sieci. Używasz specjalnej przeglądarki, VPN i płacisz krypto walutą przez Internet. Wszystko jest szyfrowane. To jest niemal niemożliwe, by zostali złapani. Dyskrecja jest głównym punktem. To jest sposób, by bezpiecznie i bezwstydnie spełnić swoje fantazje. - Ja.. nie wiem..- mówię, podnosząc kartę i patrzę na nią.- Seks z nieznajomym? - Czym to się różni od jednonocnej przygody? - A co jeśli będę chciała, by przestał a on tego nie zrobi? - Oni istnieją dzięki poczcie pantoflowej, ich reputacja byłaby zniszczona, jeśli nie uszanowaliby granic, które przedstawiają. Facet zrobił swoje, a potem odszedł. Nie wymieniliśmy słowa. To było anonimowe i piękne. Mój żołądek mrowi na te ostatnie słowa. - Naprawdę chcesz bym tego spróbowała? Co? - Tak, to nie jest tanie, ale zrób to przynajmniej raz. Zanim umrzesz, musisz poczuć jak to jest. I również dostanę następne pieprzenie 50% taniej. - Żartujesz sobie?- śmieję się w niedowierzaniu, gdy popycham do niej kartę.- Próbujesz nakłonić mnie, bym to zrobiła dla rabatu? - Nie! Ja zrobię to ponownie bez względu na wszystko. Staram się tylko zrobić w pełni już ujawnioną rzecz.
14 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Wybacz moja droga, ale nie sądzę, że jestem tak żądna przygód, jak ty. - Po prostu zatrzymaj kartę, żadnej presji. Jeśli to zrobisz, użyj numeru, który napisałam na odwrocie. To mój kod polecający – puszcza oczko.
15 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 3 Mia To jest niedorzeczne. Mija tydzień odkąd Tiff powiedziała mi o tej usłudze gwałty-na-wynajem, a ja wciąż nie mogę spać. Jestem sobą zdegustowana, ponieważ myślę o tym każdego dnia, przekonuję się coraz bardziej i bardziej. Usprawiedliwiam decydowanie się na to. To znaczy, to moje ciało, prawda? To moja seksualność. Wszystko o czym rozmawiamy w Alea to skłonienie kobiet do odkrywania swojej seksualności, do nie bycia zawstydzoną. Ale to… wydaję się takie brudne i złe. Myślę, że właśnie dlatego za każdym razem, gdy o tym myślę, ciepło rozprzestrzenia się z mojego żołądka i obdarowuje mnie gęsią skórką na ramionach. Nigdy wcześniej nie widziałam Tiff tak podekscytowanej. Nie było nawet blisko. Odkąd mi o tym powiedziała, myślę z taką zazdrością o radosnym wyrazie jej twarzy. To jest coś, co chcę poczuć. Nie chcę, by jakiś facet zabrał mnie na film na randce. Chcę spojrzenia, jakie było w oczach Tiff. Tego podniecenia, tego histerycznego pragnienia, tego szaleństwa. Przynajmniej chcę tego, zanim będę musiała zadowolić się czymś innym pewnego dnia. Miałam wcześniej ostry seks, ale to zawsze było pełne rezerwy. Byłam blisko tej magii, którą opisała Tiff, ale nie dostałam się do głębokiej, zwierzęcej części mnie. A pragnęłam tego. Facet, z którym byłam wydawał się być niepewny, odgrywając swoją rolę bał się, że może przekroczyć jakąś granicę. Nie chciałam tylko brutalności, chciałam bólu, chciałam poniżenia. Chciałam, by ktoś zabrał mój rozsądek. Nie… by siłą 16 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
go wyciągnął. By gwałtownie odciągnął mnie od norm społecznych. Jestem taka „zorganizowana” i zawsze chciałam znaleźć kogoś, kto sprawiłby, że stałabym się chaotycznym bałaganem. Ale poziom agresji, jaki chciałam nie był czymś, co mógł mi dostarczyć ktoś, z kim się umawiałam. Oni po prostu nie potrafili- albo nie chcieli- iść do tego miejsca. Może nie możesz dostać tego z kimś, kto jest znajomym. Ponieważ po tym, jak wszystko zostanie powiedziane i zrobione, musisz stać twarzą w twarzą z tą osobą w prawdziwym świecie. Ciężko jest być zarazem niecywilizowaną i normalną będąc z tą samą osobą. Może przede wszystkim dlatego ten serwis istnieje. Lubię ten rodzaj pornografii, który byłby dla mnie upokarzający, ale nikt nie powinien się o tym dowiedzieć: klapsy, wiązanie, ciągnięcie, szczypanie. Aktorzy udają, że chwytają kobietę i mają na nią swój sposób. Ale to zawsze jest udawane. To omija granicę pomiędzy udawaniem, a rzeczywistością. Rzucam się i przewracam na poduszce. Nie. Nie. Nie. Nie. Co jest z tobą do cholery nie tak? Poważnie rozważasz pozwolenie nieznajomemu na pobicie cię i wypieprzenie? Oficjalnie straciłaś rozum! Tym razem siadam na łóżku obudzona. Tylko spojrzę, tylko poprzeglądam stronę. Tylko zanurzę palec w tej brudnej wodzie. Idę do salonu, siadam na podłodze przed stolikiem do kawy i otwieram laptopa. Wpisuję url, ale to przenosi mnie do zablokowanej strony. Czekaj, Tiff mówiła coś o głębokiej sieci. Słyszałam o tym. Potrzebuję VPN i jakąś specjalną przeglądarkę. Kilka wyszukiwań Google i kieliszek wina później, jestem gotowa do przeglądania głębokiej, ciemnej strony. To jest ciemna uliczka Internetu, gdzie możesz zamówić narkotyki, prostytutki i znaleźć nielegalne porno. 17 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Jest druga nad ranem a ja czaję się w głębokiej sieci na męską prostytutkę, by udawał, że mnie zgwałcił. To woła o więcej wina. Wchodzę do kuchni, kręcąc na siebie głową, gdy napełniam kieliszek. Usadawiam się ponownie przy stoliku do kawy. I oto jestem, wpatrując się w czarną stronę przede mną. To ankieta. Na samej górze jest napisane: ABSOLUTNIE ŻADNYCH ZWROTÓW. TA TRANSAKCJA NIE MOŻE BYĆ ANULOWANA PO ZŁOŻENIU ZAMÓWIENIA. MUSISZ UŻYĆ WYZNACZONEGO PRZEZ SIEBIE SŁOWA BEZPIECZEŃSYWA, BY ANULOWAĆ SPOTKANIE W MOMENCIE DOSTAWY. To jest jakieś chore gówno. Jak dowiedziałaś się o nas? Wprowadź tutaj kod polecający. Dobra, wypełnię to bezmyślnie dla zabawy. Chwytam kartę Tiff i wprowadzam jej kod polecający. Proszę wybierz swoje preferencje partnera seksualnego. Zaznacz wszystkie, które go dotyczą. Jest tam bardzo dużo pól do wyboru i zaznaczam od niechcenia: Wysoki Wysportowany/Umięśniony Ciemne włosy Tatuaże Odcień skóry: Jasna skóra lub oliwkowa Kolor oczu: Brak preferencji Owłosienie ciała: Podcięte (nie w pełni ogolone) lub ogolone 18 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Owłosienie twarzy: Kilkudniowy zarost lub całkowicie ogolony To jest jak tworzenie mojego idealnego mężczyzny! Następny jest harmonogram. Wybieram daty z kalendarza, a potem wyznaczam wolny czas i miejsce na mój fałszywy gwałt. Śmieję się do siebie, gdy wypełniam tę część. Tak, chciałabym umówić mój atak na Czwartek na 6 po południu. Tak, moje mieszkanie jest w porządku. Potem jest lista preferencji seksualnych. Znowu muszę wybrać wszystkie, które mnie dotyczą. To wprawia mnie w zakłopotanie. To znaczy, wiem co normalnie lubię i o czym fantazjuje, ale są opcje, których nigdy nie rozważałam. Czy lubię być duszona/ bita/ cięta? Zostawiam tę część pustą, wybieram inne. W polu komentarza wpisuję: Jestem otwarta, ale nic zbyt bolesnego. I ŻADNYCH NOŻY. Niespodziewanie przechodzę do kwestionariusza zdrowotnego. To przypomina mi dużo pytań, o jakie pytali, gdy oddawałam krew. Czy w ciągu ostatnich 12 miesięcy miałaś: Kontakty seksualne z kimś kto ma HIV/ AIDS albo miał pozytywny test na wirus HIV/ AIDS? Miałaś lub byłaś leczona na kiłę lub rzeżączkę? Miałaś kontakty seksualne z prostytutką lub kimkolwiek kto bierze pieniądze, narkotyki lub inną zapłatę za seks? Ha! To ostatnie pytanie sprawia, że się śmieję. Przypuszczalnie mogłabym zostać wykluczona z tej usługi, jeśli skorzystałabym z innego serwisu. Szczęśliwa Kicia: Prostytucyjny Serwis dla Ludzi, którzy Nie Korzystają z Prostytucji. Czy „prostytucyjny” jest słowem? Cóż, powinien być. 19 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Kwestionariusz zdrowotny zapewnia jedynie o słabej wiarygodności. Oczywiście Szczęśliwa Kicia nie jest alfonsem z ulicy z laską i pierzastym kapeluszem, ale myśl o byciu tak intymnie z nieznajomym, nieważne jak seksowny jest, wywołuje panikę. Zastanawiam się, kim są ci mężczyźni, którzy wykonują usługę. Mają dzienną pracę? Są filarami w swojej społeczności? Jak Szczęśliwa Kicia rekrutuje tą przystojną, podobno zdrową stadninę mężczyzn? Gdy wypełniam każdą kolejną część formularza, myśl o mnie faktycznie robiącej to staje się coraz łatwiejsza. To nie różni się od aplikowania o pracę lub oddawania krwi, to jest takie… kliniczne. Wpisuję słowa na stronę internetową. Nie mogę zrozumieć, że to właściwe zaprowadzi do czegoś prawdziwego, czegoś potencjalnie zmieniającego życie. Trzy kieliszki wina później, dochodzę do końca formularza. Przycisk wpatruje się we mnie: WYŚLIJ. Tuż poniżej jest to samo ostrzeżenie, które było na górze formularza. To jest to, jeśli nacisnę ten przycisk jedynym sposobem na zatrzymanie tego będzie powiedzenie słowa bezpieczeństwa, twarzą w twarzą z moim napastnikiem. Wybrałam słowo „tęcza”, przekonana, że to jest coś, czego nigdy nie powiedziałabym podczas seksu, dopóki nie chciałabym by się skończył. Och i stracę również 900 dolarów. Trzymam palec nad panelem dotykowym. Powoli przybliżam go, a potem odsuwam, testując i kusząc siebie. Prowokuję samą siebie. To zajmie sekundę. Nie, mniej niż sekundę. Tylko nacisnę przycisk. Wykorzystam szansę na coś szalonego. Mogę to po prostu nacisnąć i koniec. Po złożeniu zamówienia, nie będę miała wyboru, tylko przejdę przez to, przynajmniej stając twarzą w twarz z tym facetem.
20 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Tym razem mój palec leży na panelu. Mogę dosłownie kichnąć i przypadkowo to zrobić, ale coś mnie powstrzymuje. Może to resztki rozsądku, który straciłam. - Woah!- mówię do siebie, zamykam laptopa, wstaję na nogi i kręcę się dookoła. Co ja sobie do cholery myślę? Przebiegam rękoma przez włosy, a moje oczy dryfują z powrotem do komputera. To jest niemal magnetyczne. To ze mnie drwi. Robiłam te wszystkie normalne rzeczy. Próbowałam, ale nie nadaję się do tego. Pochodzę z małego miasteczka, gdzie jedyne co wszyscy chcą to wpasować się w resztę, dlatego opuściłam to gówno. Potrzebowałam więcej. A to jest jedyna rzecz w moim życiu, która może być tym: Więcej. Po za tym, Tiff to zrobiła, a ona nigdy nie naprowadziłaby mnie źle. Podbiegam do laptopa, otwieram go gwałtownie i ponownie pojawia się ekran. Zamykam oczy i krzywię się, jakbym właśnie miała zerwać taśmę. Przesuwam palec w dół panelu dotykowego, czując delikatne kliknięcie pod palcem wskazującym. Otwieram oczy a na ekranie przede mną jest napisane: Transakcja udana. Słowo bezpieczeństwa: Tęcza Twoje sekretne pytanie: Czy kiedykolwiek tańczyłeś z diabłem w bladym świetle księżyca? Prawidłowa odpowiedź: Ananasy. Uważaj na siebie. 21 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Z poważaniem, Szczęśliwa Kotka Obmywa mnie fala ulgi, że to koniec. Teraz to jest poza moją kontrolą. Ale potem, tak szybko, jak emocje uderzają w mój żołądek, czuję, że głowa mi buzuje. Nie jestem szalona jak Tiff, nie wdaję się w bójki na pięści z mężczyznami w barach. Projektuję ładne wibratory! O panie, co ja zrobiłam? Gula w brzuchu podchodzi mi do gardła i biegnę do łazienki, by oczyścić zawartość żołądka.
22 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 4 Mia Dzisiaj są urodziny Deweya i po pracy świętujemy na dachu Cafe Benelux. Mija tydzień odkąd w okropnej chwili słabości i słabej oceny sytuacji kliknęłam słowo: WYŚLIJ. Nie zdawałam sobie sprawy, kiedy wypełniałam harmonogram, że przyjęcie urodzinowe Deweya również przypadnie w pierwszy dzień, jaki ustawiłam na dostępny dla mojego tajemniczego gwałciciela-do-wynajęcia na złożenie wizyty. Mój żołądek pływał przez cały dzień. Jedynymi rzeczami, które trzymają mnie przed całkowitym straceniem gówna są: 1) Będę otoczona ludźmi całkiem długo, aż pójdę do łóżka 2) Wątpię, że ktokolwiek przyjdzie po mnie w pierwszy dzień, to jest po prostu zbyt łatwe. Tiff powiedziała, że czekała półtorej tygodnia na swojego napastnika. Więc recytują w kółko swoje słowo bezpieczeństwa. Decyduję się użyć go tak szybko, jak on położy na mnie ręce. Ta cała rzecz była okropnym pomysłem. Nie jestem Tiff albo tą dziewczyną na telefon. Jestem Mia i chociaż lubię myśleć o sobie jako o seksualnej i perwersyjnej, nie jestem pieprzoną szajbuską. Och a Tiff, nie powiedziałam jej niczego. Chcę po prostu zapomnieć, że to kiedykolwiek się wydarzyło. *** Laney płacze na moim ramieniu. Jest pijana. Luke się nie oświadczył. Zabrał ją do tej ładnej restauracji, by powiedzieć jej, że ma 23 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
nową ofertę pracy w San Francisco. Ona nie przeprowadzi się, dopóki on w pełni się nie zobowiąże, no i cóż… nie było pierścionka. - Nie wiem, co mam zroooobić – mówi, jej twarz jest bałaganem z rozmazaną szminką i tuszem do rzęs. - No już, już- mówię, gdy moje oczy przeszukują bar za wszelakimi nienagannie ubranymi, wysokimi, seksownymi podglądaczami. Czuję, jakbym była obserwowana, jak gazela szpiegowana przez tygrysa. To tylko nerwy Mia. Możesz mu powiedzieć, by przestał. Wtedy będziesz 900 dolarów biedniejsza, ale wciąż zachowasz swoja nienaganną godność. Imprezy Alea mogą być nieco lekkomyślne, bo ta grupa lubi dobrze spędzać czas. Ale robi się późno, a ja podobnie jak Laney, wypiłam zbyt dużo drinków. Jestem gotowa iść do domu i zasnąć w moim wygodnym łóżku. Mam plan: złapać taksówkę, wsunąć kierowcy dodatkową dychę i poprosić, by poczekał aż bezpiecznie wejdę do domu, zanim odjedzie. Łatwizna! Siedzę bezczynnie na tylnym siedzeniu taksówki, czując ulgę, że przeżyłam jeden dzień bez dziwacznego, erotycznego spotkania. Pomimo mojego lekkiego pijaństwa jestem zdolna do rozmawiania z kierowcą o tym, że chciałabym, aby upewnił się, że weszłam do domu i zamknęłam za sobą drzwi. Zasugerował nawet, żebym zapaliła i zgasiła światło, by dać sygnał, że może odjechać. Tak więc postępuję według dokładnego protokołu. Wyciągam klucze z torebki i wchodzę do środka. Zapalam kilka razy światło, obserwując przez przednie okno jak kierowca odjeżdża, a potem wypuszczam westchnienie ulgi. Zrobiłam to. Skopuję buty i włączałam odtwarzacz CD, będąc nagle w radosnym nastroju. Sprawy są całkiem niezłe: Kocham moją pracę, mam świetny 24 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
nastrój i trochę czasu dla siebie po udzielaniu się towarzysko i imprezowaniu godzinami. Tańczę sama w salonie i czuję nagły głód. Tanecznym krokiem idę do lodówki, powtarzając słowa do jakiegoś klasyka Backstreet Boys. Gdy otwieram lodówkę i pukam się w głowę, muzyka się zatrzymuje. Stoję z wysoko uniesioną głową, mając nadzieję, że zagra ponownie. - Cholera!- mówię do siebie. Piosenka była właśnie w moim ulubionym momencie. Płyta i odtwarzacz są stare i czasami muzyka przeskakuje. Ale tym razem, piosenka nie zaczęła się ponownie. Tym razem, co powinno być niewielką niedogodnością, czuję chłód na ramionach; drobne włoski stają na baczność, jakbym dotknęła elektryczności. Wtedy światła salonu gasną. Nawet nie mam czasu, by się bać czy analizować co się dzieje. Odwracam głowę, by dociec i widzę ciemny cień unoszący się nade mną. Jest wysoki, a jego ramiona szerokie. Ma może nie wiem sto dziewięćdziesiąt lub sto dziewięćdziesiąt trzy centymetry wysokości. Otwieram usta, by coś powiedzieć. Ale co? Nawet nie wiem. Kładzie dłoń w rękawiczce na moich ustach. - Nie mów pieprzonego słowa, suko.
25 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 5 Tax Jest już dwudziesta trzecia, a moja cierpliwość staje się kurewsko słaba. Wiem, że jest na imprezie, ale chcę ją tu i teraz. W końcu słyszę samochód parkujący z przodu. Taksówka. Idealnie. Jest sama, jak oczekiwałem. Obserwuję Mię z szafy, gdy wchodzi do domu i zamyka za sobą drzwi. Nawet robi tą rzecz, gdzie zapala i gasi światło. Głupia mała suka. Kusi mnie by wyskoczyć teraz, ale muszę być cierpliwy. Muszę złapać ją bez ostrzeżenia, gdy będzie kompletnie zbita z tropu. Chwieje się po całym mieszkaniu, musi być pijana. Nie mogłem prosić o lepszą zasadzkę: pijani ludzie są łatwi do obezwładnienia. Nie żebym się martwił tym, że jej mały tyłek będzie zdolny do dobrej walki. Skopuje swoje buty i ściąga sweter, a ja podziwiam krągłości jej ciała w białym bezrękawniku i ciasnych jeansach. Jej cycki są idealne, pełne ale wciąż dziarskie, a jej sutki są teraz twarde, odciskają się przez cienki materiał koszulki. Tyłek ma krągły i jędrny. Jej ciało zmieniło się przez te lata, wypełniło się we wszystkich właściwych miejscach. Mój fiut pulsuje i myślę o rzeczach, które mógłbym jej zrobić. Teraz, jeśli ta suka poszłaby do sypialni, mógłbym zacząć. Okno jej salonu wychodzi na główną ulicę, a ona mogłaby krzyczeć. Z kolei jej sypialnia położona jest na tyłach domu i wychodzi na podwórko. Zapasy na łóżku są znacznie cichsze niż w salonie pełnym lamp i regałów wypełnionych przypadkowym gównem. Ile pieprzonych bibelotów potrzebuje jeden człowiek? Czy to jest porcelanowy kot? Szczerze, wyciągam ją z tej nędzy. Powinna mi podziękować.
26 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
W każdym razie, chcę wykorzystać swój czas z nią, więc muszę poczekać nieco dłużej. Cholera, czekam już czternaście lat. Nie mogę uwierzyć w to gówno, ona włącza swój odtwarzacz. Co to jest za zapomniana przez Boga i ludzi ciemnota, której słucha? Oczywiście, pieprzeni Backstreet Boys. Nie mogę nic poradzić, ale uśmiecham się nieco, kiedy tańczy. Jest teraz taka beztroska. Myśli, że jest bezpieczna. Ale nie rozumie, że dzisiaj w nocy umrze.
Mia Krzyczę, ale dźwięk jest zagłuszony przez jego rękę. Trzyma mnie mocno przy sobie, przeczekując moje szarpanie. Uderzam nogami w lodówkę, przewracając pojemnik z białym serem, który rozwala się na podłodze w kuchni. Kolejny kopniak zrywa szafkę i chlebak spada na ziemię. Wiedziałam, że to nadchodzi, ale nie sprawia to, że czuję się mniej przerażona, gdy adrenalina zalewa moje ciało. Serce przyspiesza. Czuję się silniejsza, jakby moje mięśnie były doładowane, ale wciąż jego uścisk na mnie jest unieruchamiający. A teraz kiedy jestem bardziej czujna, pojawia się dziwna mgła otaczająca moje myśli. Mam tą całą świeżą mentalną energię z przerażenia, ale jestem niezdolna do skupienia się na niczym innym niż na jego ręce na moich ustach. Muszę ściągnąć jego dłoń z moich pieprzonych ust. Ale ten facet jest, jak z kamienia: ciężki, masywny, spoisty. Widzę, że wykorzystuje na mnie tylko ułamek swojej siły, gdy ja używam wszystkiego co mam i tracę energię przy każdym kopnięciu. Wtedy mój umysł przeskakuje do czegoś o czym wspominała Tiff, jak ona się bała, jak walczyła, ale w końcu zaakceptowała to. Nagle zdaję sobie sprawę, że jedyną drogą do wolności jest bierność. Nie mogę powiedzieć słowa bezpieczeństwa dopóki się nie uspokoję. Wtedy zabierze rękę i będę mogła mówić. To ma sens, ta cała sprawa opiera się na 27 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
anonimowości, jeśli sąsiad usłyszy mój krzyk i zadzwoni po gliny, to wyjdzie na jaw. Oddycham ciężko w rękawiczkę nieznajomego, gdy próbuję uspokoić swoje ciało. W tym momencie moje zmysły stają się ostrzejsze. Czuję wybrzuszenia jego mięśni przyciskających się do mojego ciała. Czuję go: lekki zapach piżmu, sosny i wanilii zmieszany z jego ciałem. Jest ciepły, a jego ciepło rozprzestrzenia się przez materiał ubrania po moich odsłoniętych ramionach. Gdy się uspokajam, napięcie jego uścisku ustępuje i zauważam, że oddychamy w zgodzie, jego klatka piersiowa powiększa się przy górze moich pleców z każdym oddechem, jaki bierzemy. W końcu pomimo ciężkiego dyszenia, staję się spokojna. - Zabiorę rękę z twojej twarzy, ale ty kurwa nie krzyczysz. Krzykniesz, a cię opierdolę. Rozumiesz?- pyta. Jego głos jest głęboki i wspaniały; wysyła dreszcze przez mój rdzeń. Nie z przerażenia, ale z podniecenia. Nie mogłam na niego dobrze spojrzeć, ale jego wzrost, siła, zamach i głos krzyczały męskością. Dominacją. Okrucieństwem. Rzeczami, które starałam się znaleźć, ale nigdy nie mogłam. Czuję w tym momencie mój płonący rdzeń. Nigdy wcześniej tego nie czułam, a on ledwie cokolwiek zrobił. Na ramionach i szyi pojawia się gęsia skórka, a sutki mrowią przy materiale koszulki. Kiwam gorączkowo głową. Powoli odsuwa rękę. No i proszę. Mogę powiedzieć słowo. Mogę je wykrzyczeć, ale jeszcze tego nie robię. Mogę to zrobić w dowolnym momencie. A teraz z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu nie chcę tego zrobić. Wtedy czuję twardą grubość przyciskającą się do mojego tyłka. Nie byłam z mężczyzną przez tak długi czas, że jest coś pierwotnego w tym spotkaniu. Sposób w jaki ten masywny mężczyzna stoi nade mną, jego zapach, baryton głosu, uczucie jego pragnienia wciskającego się w mój tył. 28 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Nie ma żadnych uprzejmości, żadnej rozmowy, jest mężczyzna, który chce pieprzyć kobietę. Nie tylko ją pieprzyć, ale ją wziąć. Trzymam się słowa bezpieczeństwa, to sprawia, że czuję się bezpieczna. To przypomina mi, że wciąż mam ostateczną kontrolę. Ale teraz, w tym momencie chcę więcej. Przyciskam tyłek do niego i odwracam szyję. Jego mocny uścisk na mnie rozluźnia się, gdy odwracam się w jego stronę. Pada na niego blask światła z lodówki i daje mi niewyraźny widok na tajemniczego nieznajomego: jest wysoki, jak oceniałam i dobrze ubrany w czarny dopasowany garnitur i białą koszulę, bez krawata. Przez odpięty górny guzik koszuli mogę powiedzieć, że jest umięśniony. Ale nie widzę jego twarzy, ponieważ zakryta jest kominiarką. Jedyne co widzę to para ciemnych oczu wpatrująca się we mnie i dwie wargi wystające przez otwór na usta. Jest chwila ciszy. Może trwa tylko sekundę, ale adrenalina sprawia, że czuję się, jakby wszystko było szybkie i wolne w tym samym czasie. Niezobowiązująco sięgam by dotknąć maski, a jego duża ręka zaskakuje mnie i ściska boleśnie mój nadgarstek, skręcając go. - Achhh- krzyczę w bólu. Ale ból jest ulotny, jest bardziej jak przypomnienie niż sprawienie cierpienia. - Zamknij się kurwa- mówi ordynarnie. I tak robię. Nie mówię słowa, a nasze ciężkie oddechy wypełniają ciszę w domu. Drzwi lodówki zamykają się z hukiem i w całym domu jest ciemno. Skórzana rękawiczka przesuwa się w górę mojego brzucha, przez stwardniałe sutki, w górę do szyi i mocno ciągnie za mojego kucyka. Ponownie krzyczę. Druga ręka zakrywa mi usta. 29 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Ciiiiii. Długość jego erekcji napiera na mój brzuch i ponownie, niemal bezwiednie, wiję się przy nim. - To jest to, czego chcesz? Ty mała pieprzona dziwko? Przygryzam wargę. Mogę to zatrzymać, mogę sprawić, że odejdzie. Mogę powiedzieć słowo, które recytowałam cały tydzień, przekonana, że to było coś, czego całkowicie nie chciałam. Przytakuję. Pcha mnie na lodówkę, zimno stali nierdzewnej kontrastuje z ciepłem jego ogrzewającego mnie ciała. Skomlę, jednocześnie podniecona i bierna na jego przytłaczającą determinację. Wtedy gryzie mnie w szyję. Na początku to miłe uczucie, jak miłosne ukąszenie, ale potem wgryza się mocniej, tak mocno, że niepokojący ból wstrząsa moim ciałem, a ja instynktownie uderzam go pięściami. Łapie i przekręca je za moje plecy. Miejsce, gdzie mnie ugryzł promieniuje bólem tak, że czuję jego ślad w miejscu, gdzie już dłużej mnie nie dotyka. Sposób w jaki oznacza mnie ustami rozgrzewa mnie. Ciemna postać ciągnie mnie do salonu, wpadając na fotel, gdy walczę o uwolnienie rąk, popycha mnie na dywan i upadam na twarz. Jego ręka przyciska mi lekko plecy, by mnie unieruchomić, gdy czuję zimne ostrze dotykające skóry. Moja niemal bierna akceptacja do tego momentu ustępuje miejsca buntowi, gdy unoszę tyłek do jego krocza. Jestem zaskoczona zdolnością do przesunięcia jego solidnej masy. Skutek uboczny adrenaliny krążącej przez moje mięśnie. Ale jego reakcją jest przyciśnięcie mnie w dół swoją wagą, przez co nie mogę się ruszyć. Frustracja i złość gotują się we mnie. Zastanawiam się, czy powinnam powiedzieć słowo i to skończyć. Spierdolił to, zdradzając moje zaufanie przez przyniesienie elementu, który zakazałam. Wizja cięć na mojej skórze 30 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
i krwi przenika mi przez myśl i dyszę po tlen, dławiąc się w panice, niezdolna do sformułowania słowa. W końcu dźwięk wychodzi z mojego gardła. Właśnie kiedy mam krzyczeć coś o nożach, słyszę rozrywające się nitki mojej koszulki, gdy rozciągliwy materiał odsuwa się od mojego ciała, nóż przechodzi przez niego, jak przez ciepłe masło. Chłodne powietrze przebiega przez moją odsłoniętą skórę i w tym momencie zdaję sobie sprawę, że to naprawdę się dzieje. Jestem pijana, twarzą w dół i naga z nieznajomym, któremu zapłaciłam, by mnie pieprzył. Dociera do mnie, że nie mogę po prostu zrzucić tego na słabą ocenę sytuacji, ciekawość czy nawet na kilka kieliszków wina. Podejmuję klarowną decyzję, jeśli tego nie skończę. Ale wciąż nie chcę, by przestał. Przewraca mnie na plecy, a moje oczy dostosowują się do ciemności. Światła uliczne wpadające przez okna dają mi kolejny widok na niego. Jego marynarka teraz zniknęła, a ja mam lepszy widok na ciało: szerokie ramiona i wąska talia. Jego obojczyk jest wyrzeźbiony i wydatny. Nie jest to cecha, jaką kiedykolwiek widziałam u mężczyzn, nie mówiąc już o uważaniu za seksowną, dopóki nie zobaczyłam jego. Siada na mnie okrakiem, unosząc się, jak zwierzę, a to budzi falę mrowiącego ciepła, które rozchodzi się pomiędzy moimi nogami. Ciśnienie rośnie. Potrzebuję być dotykana, by złagodzić napięcie, które emanuje z tego miejsca do reszty ciała. Sięgam do jego paska, akceptując swoją rolę w całej tej sprawie, a on ponownie chwyta moje nadgarstki. Pojawia się kolejny moment ciszy, gdy czekam na to co mi zrobi, a wtedy odsuwa mocno moje ręce na podłogę nade mną. Trzyma moje nadgarstki w jednej ręce, gdy drugą sięga w dół do twardych od podniecenia piersi i szczypie mój sutek. W odpowiedzi jęczę i kręcę biodrami. Chcę jego ust na sobie. I chcę, by zdjął tą pieprzoną maskę. 31 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie ruszaj się - rozkazuje, ściskając mocniej moje nadgarstki. Krzywię się z bólu, ale to sprawia jedynie, że jestem bardziej wrażliwa na erotyczne ciepło poniżej pępka. - Proszę, ssij je- błagam ulegle. Natychmiast zdaję sobie sprawę z innego elementu, który sprawia, że to jest tak cholernie gorące: Tak to jest prymitywna, zwierzęca pasja, ale to również jest anonimowe: mogę powiedzieć cokolwiek chcę, ponieważ nie obchodzi mnie, co o mnie myśli. On wydaje gardłowy dźwięk. Jest jedno zawahanie. Tiff widziała twarz swojego napastnika, więc i ja chciałam zobaczyć swojego. - Chcę twoich ust na mnie. Bez maski- proszę.- Możesz zrobić cokolwiek- mówię, mój głos drży z niejasnego poczucia strachu i intensywnego pobudzenia. To ja poddająca się jego woli. Pochyla się nade mną, jego ręka wciąż przyszpila moje ręce do podłogi, gdy siedzi na mnie okrakiem. Jest pusta cisza w ciemnym domu. Ale po kilku napiętych sekundach moje uszy wyłapują dźwięk naszego oddychania, a oczy skanują zarys klatek piersiowych, zbliżających się i oddalających z każdym wdechem i wydechem. To piosenka acappella seksualnej intensywności i strachu. A wtedy bez ostrzeżenia podciąga maskę do góry, nosząc ją jak czapkę, więc mogę zobaczyć nieco jego twarzy. Jest ciemno i ciężko mi uzyskać dobry widok, ale mogę powiedzieć, że jest atrakcyjny: twarda linia szczęki, pełne usta, rzymski nos. Moje oczy wędrują w dół do jego szyi. Długa, kolorowo wytatuowana szyja wydaje się przebijać przez ciemność pokoju. Plątanina węży ożywa, gdy mięśnie jego szyi napinają się i odprężają. Zanim moje oczy mogą skupić się na innych cechach, pochyla się w dół biorąc w usta piersi. Jego kilkudniowy zarost drapie moją delikatną skórę. Gryzie mnie ponownie, więc zwijam się przy nim, zarówno walcząc, jak i przyjmując to. - Kurwa!- krzyczę. Jego usta są na całej mojej klatce piersiowej, brutalnie całując, przygryzając, konsumując. Nie mogę powiedzieć, co 32 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
mnie boli, a co sprawia mi przyjemność, gdy miesza delikatność z dzikością. Chcę tego tak bardzo, że walczę z nim, ponownie starając się zrzucić go z siebie. Wiem, że to bezcelowe, ale chcę go bliżej, chcę jego ciała na moim. Każde moje działanie spotyka się z przeciwną reakcją. Im bardziej walczę, tym bliżej on jest. Jego ciało przyciska się do mojego, czyniąc mnie bezradną, ale nie czuję tej bezradności, ponieważ wybrałam to. Wbrew temu, co sobie mówiłam w tym tygodniu, ta część mnie, która się ukrywała, zjedzona przez dobre maniery i przyzwoitość, zdobyła się na odwagę by się wydostać. Starałam się ukryć ją z powrotem, ale ten człowiek na mnie wyciągał ją, kopiąc i krzycząc. Chciałam tego dużego, szorstkiego mężczyzny, biorącego moje ciało dla własnej przyjemności. Odsuwa ode mnie obie swoje ręce, by odpiąć guzik moich jeansów i wtedy sięga po nóż. Moje oczy rozszerzają się ze strachu. Czy powiedziałam słowo bezpieczeństwa? Czy przypomniałam mu, że prosiłam o brak noży w ankiecie? Decyduję się poczekać kilka sekund dłużej, by zobaczyć co zrobi. Ponieważ nóż został już użyty i nie jest to tak groźne, jak w wyobrażeniach, które stworzyłam. Właściwie w tej ciemności, on błyszczy i odbija światło lamp ulicznych. Jak na ironię, najbardziej złowieszcze narzędzie jest jedynym źródłem światła między nami. Przesuwna nóż płaską stroną pod rozpięte krocze jeansów, a potem odwraca ostrze, przecinając materiał. Gdy jest nacięcie, używa swoich silnych rąk, by rozedrzeć bez wysiłku jeansy, odsuwając materiał od mojego ciała i odsłaniając mnie dla niego. Cienki kawałek koronki jest teraz jedyną barierą pomiędzy mną, a tym odurzającym nieznajomym. Używa noża, by rozciąć dwa sznurki
33 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
utrzymujące stringi na biodrach. Pękają bez problemu, a on trzyma majtki w ręce i ściska mocno przy moim policzku. - Otwórz usta. Rozluźniam szczękę, gdy używa okrytej w skórzaną rękawiczkę ręki, by wpakować mi majtki do ust. To niemal zbyt wiele: brud, podekscytowanie, lęk. To tak, jakbym balansowała na krawędzi budynku i traciła równowagę. To jakby zwiększające się poczucie strachu i podniecenia, które czujesz, gdy walczysz by utrzymać równowagę, tylko że to uczucie zazwyczaj trwa tylko sekundę lub dwie, a to jest trwałe i bezlitosne. Moje oczy ponownie przechodzą do jego tatuażu, gdy smok wykręca się na jego szyi. Chcę go ugryźć, chcę go pocałować, ale nie pozwala mi się dotknąć. - Nie ruszaj swoich pieprzonych rąk- mówi. Nie przeniosłam ich odkąd przyszpilił je nad głową. Jego wiadomość była głośna i wyraźna na długo przed tym, zanim wypowiedział słowa. Patrzę mocnej, z napełnioną adrenaliną żądzą, gdy rozpina swój pasek, a odziana w skórzaną rękawiczkę ręka wyciąga jego fiuta. Łapię się na tym, że dyszę na jego zarys w ciemnym salonie: jest gruby i długi. Jest większy niż oczekiwałam po ocieraniu się o niego, ale trzon jest gładki i symetryczny, a główka gruba i ładna. Jest… piękny. I zakrzywia się w górę. Mój Boże, zakrzywia się. Jestem ekspertem w tworzeniu zabawek, by zadowolić kobiety i jeśli kiedykolwiek został stworzony przez ręce Boga fiut maksymalnie zadowalający kobiety, to jeden jest w posiadaniu skórzanej rękawicy przede mną. Sięga w dół i chwyta mnie za kucyk ciągnąc do pozycji siedzącej. Wysuwa majtki z moich ust, jak magik. - Liż go. 34 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Waham się, moja głowa wiruje od nagłej zmiany poziomu, przypominając mi, że wciąż jestem bardzo pijana. Nadal trzyma swojego twardego fiuta w ręku, tuż przed moimi ustami. Z każdym głębokim oddechem, jaki biorę, on ociera główkę o moje usta, zanim ja wycofuje swoją głowę do tyłu. Zacieśnia uścisk na włosach, szarpiąc moją głową nieznacznie. Do tego momentu, to był brutalny taniec z nieznajomym o objęcie prowadzenia. Ale tylko tym to było. Jeśli zrobię to o co prosi – co mówi mi- bym zrobiła, na zawsze będę inną Mią. Tak otwarta jak zakładałam, że jestem jeśli chodzi o moją seksualność, tak zawsze byłam również bardzo odpowiedzialna. To było bardziej niż nieodpowiedzialne, to było lekkomyślne, to było nieostrożne… nigdy ponownie nie patrzałabym na siebie w ten sam sposób. Przesuwałam się stopniowo, począwszy od zatrzymania karty, którą dała mi Tiff tej nocy, gdy powiedziała mi o serwisie. A teraz, patrzę wstecz w ten dzień, gdy jej użyłam i jestem kilometry od osoby, która wyśmiewała ten pomysł. Jakbym podążała pod prąd oceanu, skłaniałam się w okrutny uścisk tego mężczyzny i nie czułam tak naprawdę, że się poruszam. A teraz jestem tutaj, tak daleka od osoby, która nie brałaby pod uwagę wzięcia tego mężczyzny w usta. Od tego nie ma odwrotu. A wtedy z wahaniem, ale posłusznie lekko wystawiam język na główkę jego fiuta i smakuję cieczy jego podniecenia przeciągając po końcówce. Z każdym liźnięciem jestem nieco bardziej hojna. A on staje się zachłanny. - Ssij go, suko. Warczę na to słowo. Nienawidzę tego pieprzonego słowa a on go przy mnie używa. Ale złość sprawia, że jestem bardziej gwałtowna, nieokiełznana i zauważam, że zaciskam wokół niego usta. Pokaże mu sukę,
35 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
będzie jęczał moje imię. Sięga rękoma do tyłu i jego palce przeczesują moje włosy. Prowadzi mi głowę w tempie, jaki chce. On chce. Ale ja również chcę, więc ssę go intensywnie, z pasją, ponieważ chcę skusić go do dania mi więcej. Zapach jego krocza, lekka mieszanina mydła i naturalnych feromonów sprawia, że moja cipka nabrzmiewa z potrzeby. Jestem w tym cała. Prowadzi moje ręce w górę, dając mi zgodę na użycie ich na jego fiucie i jądrach. Łapię i ugniatam jądra jedną ręką, gdy drugiej używam na trzonie. Jego usta są zamknięte, ale z jego gardła ucieka chrapliwy jęk i boję się, że może dojść, zanim będę miała jakąkolwiek satysfakcję. Odsuwam się. Wiem, że będzie zły, ale nie obchodzi mnie to. Patrzę prosto w jego ciemne oczy, bezduszne jaskinie i proszę bez słowa. - Chcesz, żebym cię pieprzył- odpowiada. To tak naprawdę nie jest pytanie, to bardziej stwierdzenie. Nie mówię ani słowa, tylko kontynuuje proszenie wzrokiem. Uśmiecha się pod nosem, z zadowolonym z siebie, zarozumiałym uśmiechem. Potem pcha z powrotem moje usta na niego, a ja ponownie liżę, ssę i pocieram. Pieprzy moją twarz bez troski o mój komfort, wpychając się na tył gardła. Dzikość sprawia jedynie, że pragnienie jego fiuta w mojej cipce jest większe. Potem wyciąga się z moich ust. Zamierza mnie pieprzyć, ale na jego warunkach. Umieszcza swoje zimne, skórzane ręce na wewnętrznej stronie moich ud i gniewnie je rozkłada. Moją pierwszą reakcją jest opór, czysty odruch na siłę jego ruchu, ale uda niemal natychmiast ulegają jego sile. Jego twarz znika poniżej, gdy czuję język wślizgujący się we mnie. Jęczę 36 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
głośno, moje nogi reagują poprzez próbę owinięcia ich wokół niego, ale powstrzymuje je dzięki palcom zaciśniętym na wewnętrznej części ud, a wrażliwe nerwy w tym miejscu krzyczą w bólu. Miauczę, jak kotka w rui, gdy niepokojący ból jest tłumiony przez fale ciepła z mojej cipki. Mogę poczuć, że jest gotowa, ale to jest coś więcej niż gotowość. To tak jakby moja cipka pragnęła go, zapraszała swoim śliskim ciepłem. Tajemniczy nieznajomy przebiega płasko językiem przez moje otwarte wejście, rozprowadzając sok, który zebrał z mojego ciała. Drżę z przytłaczającego erotyzmu tego aktu, sposobu, w jaki smakuje owoce swojej całkowitej tyranii nad moim ciałem. A potem wyjada mnie bez opamiętania, jak ktoś kto pragnął mnie tak długo i w końcu jest zdolny do zaspokojenia się. Minęło tak dużo czasu odkąd czułam ciepło czyichś ust na mojej cipce, a to uczucie, ten poziom podniecenia, pasja i ciepło jest czymś, czego nigdy nie doświadczyłam. Ryczę, jak zwierzę, bez żadnego imienia do krzyczenia, bez prawdziwej tożsamości do przypisania osobie, która pochłania moją cipkę. Nie jesteśmy nawet ludźmi, jesteśmy tylko seksem. To jest wszystko, czym jesteśmy dla siebie. Ssie moją łechtaczkę i choć przypuszczam, że nie powinnam, sięgam rękoma w dół, ściskając materiał kominiarki spoczywającej na jego głowie, gdy uwolnienie wybucha z mojej łechtaczki. Pulsowanie rozlega się od mojego rdzenia, jak trzęsienie ziemi. Krzyczę straszne, brudne słowa, gdy pcham biodra do jego twarzy. Jego język i usta kontynuują taniec wzdłuż mojej cipki, gdy każda fala staje się słabsza. - Jeszcze kurwa nie skończyliśmy. Jego słowa wibrują przy mojej delikatnej skórze. Dzięki Bogu. Muszę poczuć tego pięknego fiuta we mnie. 37 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Ciągnie mnie z powrotem na kolana i upadam wprost na jego klatkę piersiową. Jest jak ściana, a to przypomina mi, jak bezbronna jestem. Zajmuje się mną, jakbym była lalką, jakbym była bezużyteczna. Może to jest to, czym dla niego jestem: żyjącą, oddychającą seks zabawką. Moje oczy wędrują w górę do tatuażu i z jakiegoś głupiego powodu, próbuję go pocałować. Odchylam szyję do tyłu przez silny uścisk kucyka. - To jest moje ostatnie ostrzeżenie. Nie całuj mnie i trzymaj ręce przy sobie. Wstaje i podciąga mnie na nogi za pomocą kucyka, ciągnąc mnie na kanapę. Kanapę, gdzie dwa tygodnie temu Tiff powiedziała mi o swoim doświadczeniu. Nieznajomy rzuca mnie na nią, jestem na kolanach, a moja klatka piersiowa spoczywa na oparciu. Jego ręce mocno wypychają moje biodra, by wypiąć tyłek. Jego nabrzmiała główka pociera w górę i w dół moją śliską szczelinę. Przygryzam wargę i miażdżę twarz w agonii przez jego dokuczanie. Przestałam myśleć o fakcie, że jest to gwałt-do-wynajęcia tak szybko, jak mój język dotknął jego przedwczesnego wytrysku. Przestałam rozważać użycie słowa bezpieczeństwa tak szybko, jak położył usta na moim wzgórku. Cała logika, zdrowy rozsądek i moralność opuściły moje myśli. Mój dom jest teraz, jak jama węży, jak tatuaż na jego szyi. Jego palec przeczesuje podstawę mojego kucyka. - Błagaj o to, ty mała dziwko. Moja klatka piersiowa drży. Jak to się stało? Jak jestem tutaj, błagając mojego fałszywego gwałciciela, by mnie pieprzył? Ale zapędził mnie w kozi róg: czuję ciepło jego główki ocierającej się o nadwrażliwe
38 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
wargi mojej cipki; mięśnie wewnętrznych ścian zaciskają się wokół pustki, błagając o wypełnienie. Moje ciało nie pozwala mi przestać. Ale waham się. Ile jeszcze może mnie drażnić i poniżać? Byłam rzucana dookoła, nazywana suką, dziwką, moje ubrania zostały rozerwane, a ciało pokrywają ślady od ugryzień. Przesuwa go ponownie w górę i w dół, powoli drażniąc i kusząc mnie. Wszystkie moje mięśnie topnieją, niemal rozpuszczając mnie w kałużę na kanapie, gdy mruczę. Ciągnie mnie ponownie za włosy, rozbudzając wszystkie mięśnie, sprawiając że jestem zwarta i gotowa na przyjęcie jego gwałtowności. Kilkudniowy zarost drażni moje policzki, a usta pieszczą krzywiznę ucha. - Powiedziałem błagaj. Jego pięść zaciska się boleśnie na włosach przy samej głowie. Pulsowanie głęboko we mnie usilnie obstaje przy uwolnieniu. To nie jest już dłużej pragnieniem. To stało się potrzebą, uwalniając mnie z brzemienia wolnej woli. - Proszę…- biadolę drżącym głosem. - Głośniej- jego niski, zdeterminowany ton jest jak zasłona przyjemności w głosie. - Proszę- mówię bardziej stanowczo. - Głośniej- mówi okrutnie. - Proszę- wybucham. Wsuwa we mnie główkę, gdy dyszę, a potem przestaje. - Głośniej, suko. 39 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Nie będzie usatysfakcjonowany dopóki nie zostanę całkowicie pozbawiona godności. - Proszę!- prawie krzyczę, ale mój głos jest zszargany wstydem. Pcha gniewnie całą swoją długość. Krzyczę, odchylając głowę i chwytając górę kanapy. Jego fiut wypełnia mnie boleśnie. - Nie przestawaj błagać i rób to głośno, tak jak słyszę twój krzyk. Wyciąga się niemal całkowicie i wchodzi we mnie z powrotem. - Proszę!- krzyczę, wyginając plecy, by przygotować się na siłę uderzenia jego fiuta. Uderza w rytm, każde pchnięcie łączy się z moim błaganiem. Im więcej błagam, im głośniej proszę, tym bardziej mnie pieprzy. Cisza w domu wypełniona jest dźwiękiem jego bioder uderzających o delikatną skórę mojego tyłka, dźwiękiem moich soków oblewających jego fiuta i moim głośnym wołaniem. - Proszę! Proszę! Proszę! Proszę! Głos mi drży od gwałtownych uderzeń nieznajomego w moje ciało. - Właśnie tak, pieprzona zdziro- burczy. Jeśli przestanę prosić, on się zatrzyma. To upokarzające, brudne ale i tak pobudza każdą strefę erogenną w moim ciele. Jego jądra brutalnie uderzają o mnie, przypominając mi z każdym klepnięciem o jego zwycięstwie i pobudzając więcej zakończeń nerwowych zaraz po cipce. Nieznajomy brutalnie uderza we mnie, gdy ja bezwstydnie błagam o jego fiuta, który sprawia że czuję się, jak gwiazda wybuchająca jasnością. Seks wylewa się przez każdy mój otwór, każdy por. Mój umysł jest 40 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
skupiony na nim i tylko na nim. To jest pasja, jakiej szukałam. Wstyd i przyzwoitość dawno wyszły przez okno. Mogę być swobodna seksualnie. Mogę przyznać, że chcę fiuta, chcę dojść, chcę by ciągał mnie za włosy, chcę, by szczypał moje sutki. Mogę wyć tak głośno, jak chcę. Nic innego nie ma pieprzonego znaczenia, tylko uczucie fiuta tego mężczyzny przyciskającego się do ścian mojej cipki. W końcu zostaje we mnie, zamiast wychodzić i wchodzić. Utrzymuje stały kontakt i tarcie z moimi ścianami, gdy jego fiut naciera głęboko we mnie. Napięcie coraz bardziej się buduje. Wszystko się zaciska: każdy por w moim ciele się kurczy, moje sutki zmniejszają się do mniejszego, najbardziej wrażliwego punktu, jego kilkudniowy zarost ociera się o szyję, wewnętrzne mięśnie ud zaciskają się, a jego ciepły oddech powiewa na moim policzku. - Proszę!- błagam najgłośniejszym, zachrypniętym głosem. Nie może teraz przestać, musi mnie doprowadzić do końca. Jego ręką sięga dookoła i pociera mój wzgórek, dając idealną ilość uwagi mojej nadmiernie pobudzonej łechtaczce. Zaciskam się i zaciskam, wszystko kurczy się do najbardziej kompaktowego miejsca wokół jego twardego fiuta, a potem BUUM. Wszystko się uwalnia. Wszystko wybucha, eksploduje, roztrzaskuje się. Słyszę mój własny głos wypełniający pokój: słaby, drżący krzyk. Zakrywa mi usta dłonią w rękawiczce, ponieważ jest za głośny i mógłby zwrócić uwagę sąsiadów. Gdy moje ściany kurczą się wokół niego, a ciało eksploduje, jego fiut nabrzmiewa we mnie, a uścisk wokół mnie zacieśnia się. Nieznajomy utrzymuje swoje tempo, zakrywa moje usta jedną ręką i ugniata pierś drugą, skręcając sutek między palcami. I zanim w ogóle się uspokajam ponownie buduje się we mnie napięcie razem z nim.
41 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Nie mogę uwierzyć, że jestem blisko kolejnego orgazmu, zanim pierwszy się kończy. Tym razem jego jęk staje się niemal warknięciem, przygryza moją szyję, przestając zaraz przed tym, gdy krzyczę z bólu. Tak mocno ściska moją pierś, że skomlę, a wtedy jego fiut pulsuje we mnie, gdy stęka przy mojej szyi, a jego przyjemne jęki mnie otaczają. Jego ciepło wystrzela we mnie i dochodzę ponownie dookoła jego drżącego fiuta. Nierozważne. Nieodpowiedzialne. Nieprzyzwoite. Niebezpieczne. Wspaniałe. Erotyczne. Dzikie. Euforyczne. Jak jedna rzecz może być tym wszystkim? Jak po przejrzeniu najgorszej części mojej duszy mogę się czuć, jakbym właśnie dotknęła nieba?
42 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 6 Mia - Wstań- mówi pomiędzy oddechami, gdy ciągnie maskę w dół, by zakryć ponownie twarz. Moje uszy dzwonią od intensywności wielokrotnego orgazmu. Słuch jest stłumiony, ściszony. Głos nieznajomego brzmi odlegle, jakbym była pod wodą. Jest tak, jakby w pobliżu wybuchła bomba. Przełykam ciężko, desperacko starając się odzyskać postawę i oczyścić słuch. -Co?- pytam, wyczerpana i psychicznie rozbita. Zgaduję, że gra się jeszcze nie skończyła. Próbuję poradzić sobie z fizycznym następstwem tego, co się wydarzyło, gdy staram się również być obecna z mężczyzną, który postawił mój świat w ogniu. Spoglądam na podłogę. Moje ubrania są zniszczone i porozrzucane. Lampa jest przewrócona wraz z innymi drobiazgami, a dywan jest przekrzywiony. Może wybuchła bomba? Szarpie mnie za łokieć i stawia na nogach. - Chodź- jego głos jest głęboki, poważny i pozbawiony cierpliwości. Ciągnie mnie do łazienki, szarpie zasłonę prysznicową i włącza prysznic. - Wchodź. Patrzę na niego niepewnie, gdy chwyta moje ramię i wchodzę. Nieznajomy szarpnięciem zamyka zasłonę zostawiając małą szczelinę, by mógł patrzeć. - Wyczyść swoją cipkę. Zagląda przez otwór i obserwuje, gdy się namydlam. Kiedy wydaje się być usatysfakcjonowany zamyka całą.
43 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
W końcu sama patrzę w dół na ręce, które wciąż drżą przez nasze spotkanie. Myślę o tym, co powinnam powiedzieć. Czy powinnam podziękować mu za usługę? Co do cholery się stało? Co się dzieje? Kim do kurwy jestem i co właśnie zrobiłam? Pozwoliłam całkowicie nieznajomemu mężczyźnie ostro mnie pieprzyć! O mój Boże. Ja pierdolę. Kurwa, ja pierdolę. Prysznic jest otrzeźwiający i uderza we mnie panika. Moja klatka piersiowa zaciska się, gdy pochylam się do zimnych płytek i agresywnie szoruję skórę mydłem. Moje nogi wciąż są galaretą i ledwie mogę utrzymać się w pionie. Dreszcze biegną w górę i w dół mojego ciała, jak wtórne wstrząsy, przypominając mi o intensywności, przyjemności i rękach mężczyzny, którego imienia nawet nie znam. Mój pełen współczucia układ nerwowy płonie we wszystkich cylindrach, sprawiając że jestem niezdolna do zrelaksowania się i złożenia spójnej myśli. Nie wiem, jak się teraz z tym czuć. To co zrobiłam było głupie, bezmyślne i cholernie szalone. Ale jednak to było najbardziej zwariowane, erotyczne, wspaniałe i zmysłowe doświadczenie w moim życiu. Nigdy nie doszłam tak mocno, tak wiele razy. Nigdy nie odpuściłam w sposób, w jaki zrobiłam to w salonie. Nigdy nie miałam mężczyzny tak pieprzącego mnie, z czystą żądzą i psychicznym pragnieniem bez jednego z nas dającego gówno o normach społecznych, uczuciach, czy przyzwoitości. To było niegrzeczne, wulgarne, niewłaściwe… niemoralne. Nie było żadnego dyskomfortu, czy niezręczności. Wstyd nie istniał, kiedy mnie brał. Ale teraz, sama za zasłoną prysznicową, nie mogę zmyć świeżej warstwy wstydu, nieważne jak mocno szoruję. Umysł ściąga mnie z powrotem do teraźniejszości. W moim domu wciąż jest seksowny, ale nieznajomy mężczyzna. Odsuwam zasłonę, a 44 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
łazienka jest pusta. Wyłączam prysznic, owijam się ręcznikiem i ostrożnie wychodzę z pomieszczenia ociekając wodą. Dom wciąż jest całkowicie ciemny. - Halo?- krzyczę.- Wciąż tutaj jesteś? Idę na palcach przez każdy pokój, zostawiając za sobą mokre ślady, pozostałości po bezskutecznej próbie zmycia brudu z mojego ciała. Ale jest za późno, jest już we mnie i pod moją skórą. Pomimo całego drobiazgowego planowania, czuję irracjonalne zagrożenie niebezpieczeństwem. Nie powinnam, ten facet jest profesjonalistą. Ale wciąż jednak go nie znam. Nie wiem o nim ani jednej rzeczy. Cicho chodzę od jednego pustego pokoju do następnego, kończąc w salonie. Fotel jest na boku, lampa jest przewrócona, dywan jest zmięty, zniszczone ubrania leżą na kupie, a podłoga przylegającej kuchni jest bałaganem jedzenia i naczyń. Potem zdaję sobie sprawę, że tak szybko, jak nieznajomy wszedł do mojego życia, tak szybko… Odszedł.
Tax Zatrzaskuje drzwi mojego samochodu i uderzam pięścią w kierownicę. Co do kurwy się stało? To NIE poszło zgodnie z planem. Odrzucam głowę do tyłu i przebiegam rękoma przez twarz, biorąc głęboki wdech. Jej zapach utrzymuje się na moich ubraniach, słodki zapach mydła. Wciąż mogę smakować jej na moich ustach i to przypomina
45 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
mi sposób, w jaki jej cipka rozkwitała dla mnie, sposób w jaki błagała mnie, bym ją pieprzył, sposób, w jaki drżała wokół mojego fiuta. Zdzieram kurtkę, starając się uwolnić od niej. Od tej suki. Wciąż pozbawiony tchu bezmyślnie bawię się myśliwskim nożem, który planowałem dzisiaj użyć. I użyłem go, ale nie w sposób, w jaki planowałem. To gówno nie miało tak pójść. To miało się skończyć. Wielki finał. Wszystko miało zatoczyć pełne koło. Ale straciłem uwagę i zawaliłem to. Jeśli chodzi o misję, zawsze udawało mi się za pierwszym razem, więc to terytorium jest mi obce. Ale wezmę to za znak, że jej koniec będzie bardziej ceremonialny. Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale… czas na plan B.
46 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 7 Mia - Mia! Prawie uderzam w sufit, gdy Dewey woła mnie po imieniu, dotykając mojego ramienia. - Uch…och, cześć… o co chodzi? - Nie chciałem cię przestraszyć, ale wołałem cię z pięć razy. Może powinnaś ściągnąć swoje słuchawki? Nie chciałbym abyś straciła słuch, moja przyjaciółko. Umieszczam na twarzy fałszywy uśmiech. - Znasz mnie, tak bardzo skupiam się na konkretnej rzeczy. Tak bardzo teraz kłamię. Jest tylko jeden powód, dlaczego mój umysł jest gdzie indziej. - W każdym razie, chciałem cię złapać. Zanim pójdziesz dzisiaj do domu, chciałbym byś zatrzymała się u mnie w biurze. Są pewne sprawy, które muszę z tobą omówić. - Uch… jasne. Oczywiście. Wszystko w porządku? - Taak- mówi, zbywając moje zaniepokojenie machnięciem ręki. – Porozmawiamy…- mówi, gdy odchodzi. Prywatne spotkanie, kiedy wszyscy opuścili biuro nie jest w stylu Dewey’a i ta sytuacja sprawia, że się denerwuję. Cóż, podczas pięciu ostatnich dni wszystko sprawiało, że byłam nerwowa. Szczerze, nie słuchałam nawet muzyki, nosiłam tylko słuchawki, więc ludzie na ogół zostawiali mnie w spokoju. Ale moje myśli nie przestały dryfować do tamtej nocy. 47 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Wciąż nie wiem, jak się z tym czuć. To jest mieszanina różnych rzeczy. Jakbym chodziła dookoła z małym brudnym sekretem. Mam te momenty obrzydzenia samą sobą. I jest też strach przez seks bez zabezpieczeń (obietnica wolnego od chorób przenoszonych drogą płciową doświadczenia w tej tajemniczej usłudze nie jest już tak zapewniająca, jak myślałam, że będzie, gdy wszystko zostało już powiedziane i zrobione). Ale przez większą część czasu mój umysł powraca do konkretnych momentów i wspomnień. Myślę o śladach ugryzień na mojej skórze, sposobie, w jaki jego zarost kuł mój brzuch, gdy lizał sobie drogę pomiędzy moje nogi. Pamiętam jego zapach… odurzająca mieszanina mężczyzny i wody kolońskiej. Myślę o jego grubym, zakrzywionym fiucie i o tym, jak pocierał mnie we wszystkich właściwych miejscach, o sposobie, w jaki zmuszał mnie, bym błagała, dopóki nie miałam żadnych zahamowań. To wypełnia mój brzuch motylkami. Nie mogę jeść. Nie mogę spać. Nie mogę się nawet skupić na pracy, którą kocham. Myślę, że to dlatego Dewey chce mnie zobaczyć. Pytał mnie, czy coś się zmieniło, czy wszystko jest dobrze. Pracuję tu od ośmiu lat i znamy się całkiem dobrze. On jest tym typem faceta, który się troszczy. Prawdopodobnie chce mnie zapytać, kiedy w biurze będzie cicho. Ledwie pamiętam cokolwiek z tego tygodnia pracy, ponieważ jedyne co robiłam to przeżywałam piątkowy wieczór. Jednak nie mogę zmusić się do ponownego wciśnięcia przycisku „WYŚLIJ”. Jest coś sprośnego w tym doświadczeniu, co sprawia, że czujesz się owładnięta tym nawet tydzień po tym, gdy to się wydarzyło, ale to również wzbudza w tobie odrazę. To sprawia, że czujesz się źle. Ponieważ to jest złe, prawda? Co ja zrobiłam? Zatrudniłam nieznajomego mężczyznę, by przyszedł do mojego domu i mnie zgwałcił. Nie obchodzi mnie jak wielu ludzi to zrobiło. Nie obchodzi, mnie czy ten facet zatrzymałby się, kiedy powiedziałabym tęcza. Jest coś poważnie niewłaściwego w tym scenariuszu. 48 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
A jednak dlaczego zauważam, że uśmiecham się na przypadkowe momenty? Dlaczego trzymam rozerwany bezrękawnik, który wciąż ma na sobie jego zapach? Myślę, że popełniłam ogromny niezapomniany błąd.
błąd.
Okropny,
wspaniały,
*** - Siadaj- mówi do mnie Dewey, gdy wchodzę do biura, wciąż patrzy się w ekran swojego komputera. Stara się działać zwyczajnie, ale czuję, że ukrywa coś ciężkiego. Siadam naprzeciw niego, gdy patrzy w górę i wydyma wargi. - Dewey… co się dzieje? Wydajesz się napraaaawdę poważnymówię nerwowo. - Jesteś pierwszą osobą, której to mówię, więc ciężko jest wypowiedzieć słowa…- bierze głęboki wdech, zanim wyrzuca z siebie. – Sprzedałem Alea. - Sprzedałeś firmę?- pytam w niedowierzaniu. Alea jest jego dzieckiem, firmą, którą budował od podstaw ze swoją żoną, Barb. Byłam z nim prawie od początku, będąc drugą osobą, którą zatrudnił. Razem rozwinęliśmy Alea od firmy, która zarabiała pięćdziesiąt tysięcy rocznie do prawie dziesięciu milionów. Wiem, że Alea jest jego, ale muszę powiedzieć, że boli być tak niemile tym zaskoczoną. - Wysłuchaj mnie. Wiesz, że Barb miała problemy zdrowotne, a ja chcę spędzić z nią więcej czasu. Chcemy podróżować. Nabywca przyszedł z ofertą, której nie mogłem odmówić. Ale wiesz, że was kocham i nigdy nie mógłbym zostawić was bezrobotnych. Nabywca chce być cichym właścicielem, gdy firma będzie działać, jak działa. Rozumieją, że ludzie tutaj sprawili, że to tak dobrze funkcjonuje, a próby wejścia i zmiany tego, co stworzyliśmy, utrudnią sukces Alea. Więc nowy rodzic Alea, Draconi Corp, będzie konsultował się z głową Alea, by analizować liczby, może 49 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
opracowywać jakieś strategie, ale wszystko zostaje takie samo. Będzie tak, jak zawsze było. Kiedy czuję ulgę, zastanawiam się, jak kiedykolwiek będzie tak, jak zawsze. Dewey jest sercem tej firmy, a bycie wykupionym przez większą jednostkę zawsze będzie oznaczać zmiany, bez względu na to, jakie złożyli obietnice. - Ale, jeśli odchodzisz, jak będzie tak samo? Kto będzie naszym szefem?- pytam. Dewey uśmiecha się. - Dlaczego myślisz, że jesteś pierwszą osobą, której to mówię? - Co?- pytam z niedowierzaniem. Myślę, że wiem do czego zmierza, ale nie chcę dochodzić do pochopnych wniosków. Ponieważ to byłby naprawdę zbyt duży pieprzony układ. - Ponieważ to ty Mia. Chcę, byś zajęła moje miejsce. Dyszę, starając się utrzymać węzeł formujący się w moim gardle. - Mia, jesteś najdłuższym pracownikiem Alea i nikt nie rozumie kultury i strony biznesowej Alea, jak ty. Pomogłaś mi rozwinąć tą firmę do tego, co jest dzisiaj. Nie chciałbym innej osoby zajmującej moje miejsce. Powiedziałem Draconi, że umieszczenie cię na czele będzie jedynym sposobem gwarantującym płynną transakcję. Zgodzili się i widzą twoje przeniesienie na moje miejsce, jako dobrą inwestycję i są gotowi zapłacić ci naprawdę dobrze. To znaczy, zmieniająco-życie dobrze. - Nie wiem, co powiedzieć- odpowiadam, potrząsając głową w niedowierzaniu. Kocham pracę tutaj i zapracowywałam swój tyłek, ale nigdy nie czułam tego w taki sposób, to zawsze była radość. - Powiedz, że zajmiesz moje miejsce, żebym wiedział, że Alea będzie w dobrych rękach.
50 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Wiesz, że Alea jest też moim dzieckiem. Boże, będę tęsknić za tobą i Barb, ale będę szczęśliwa i zaszczycona upewniając się, że Alea pozostanie wspaniała. Ściskam Dewey’a, gdy łzy spływają mi po policzkach. Jestem wzruszona jego zaufaniem do mnie i podekscytowana awansem, ale naprawdę będzie mi go brakować. I na chwilę zapominam o całkowicie głupiej i nieodpowiedzialnej decyzji, którą podjęłam kilka dni wcześniej.
51 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 8 Mia Idę przez pusty garaż biura z ogromnym uśmiechem na twarzy. Pracowałam tak ciężko, by pomóc rozwinąć Alea i zawsze czułam się szczęśliwa pracując tutaj. Niewielu ludzi może powiedzieć, że kocha swoją pracę i szefa. Ale moje szczęście jest słodko-gorzkie, ponieważ kocham moich szefów. Barb była stałym bywalcem w Alea, dopóki nie zdiagnozowano u niej toczenia i musiała odejść rok temu. Wystarczająco ciężko było stracić jej matczyną obecność w biurze, a teraz stracę również Dewey’a. Moją pracą stanie się podtrzymywanie kultury i silnej etyki pracy, otwartości oraz radości, jakie ugruntowali. Nie będę kłamać, odpowiedzialność sprawia, że się denerwuje, ale wiem, że Dewey ma rację. Jeśli jest ktokolwiek, kto kwalifikuje się do tej pracy, jestem to ja. Budowałam Alea przy boku Barb i Dewey’a, wiem wszystko o stronie produkcyjnej i pomagałam tworzyć nasze obecne kanały dystrybucji. Mam tylko nadzieję, że grupa, która nabyła Alea uszanuje nasze życzenie, aby utrzymać firmę działającą tak jak teraz. Echo moich kroków roznosi się przez pusty parking, gdy idę w kierunku samochodu z korytarza. Zawsze czułam się bezpieczna w tym garażu. Mamy mały budynek biurowy i parking jest chroniony. Jedynie ktoś mający kod dostępu może wejść. Odkąd Alea ma w większości personel płci żeńskiej, bezpieczeństwo było ważne, kiedy polowaliśmy na budynki. Dzisiaj jednak dziwnie się czuję, gdy idę przez pusty obszar, jakbym była obserwowana. Zatrzymuje się i skanuje otwartą przestrzeń. Mój samochód jest tutaj jedyny. Nie widzę nikogo ale zwalam to na resztki nerwów z piątku. 52 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Przyspieszam tempo wygrzebując kluczyki i wciskając przycisk na breloczku, by usłyszeć komfortowy klik otwieranych drzwi samochodu. Wślizguję się do środka tak szybko, jak mogę, wypuszczając ogromne westchnienie ulgi, gdy zamykam drzwi i niemal bezmyślnie wycofując ze swojego miejsca, odjeżdżam. Właśnie teraz dzwoni mój telefon, zaskakując mnie. Wciąż jestem roztrzęsiona przez niespokojne uczucie, jakie miałam na parkingu. To Tiff. Debatowałam powiedzenie jej o tej nocy. Na początku byłam przekonana, że będzie to niepotrzebne, ponieważ nie zamierzałam tego robić i nie chciałam, by starała się zmieniać moje zdanie. Potem kiedy to się stało, byłam tak sprzeczna, że nie byłam gotowa, by podzielić się z nią tą informacją. Pomyślałam, że w końcu dostanie rabat i zda sobie sprawę, że to byłam ja, ale Tiff ma setki znajomych. Wielu świrniętych znajomych. Jestem przekonana, że nie jestem jedyną, którą tam skierowała. Cała ta sprawa z Szczęśliwą Kotką powinna odejść. W odróżnieniu od Tiff, która wydawała się czuć wolna od konfliktów w tej całej kwestii, ja walczyłam z tym co zrobiłam. Ale unikałam jej od tej nocy, kiedy przyszła do mojego mieszkania, a to nie w moim stylu. Więc biorę oddech i odbieram jej połączenie przez system Bluetooth w moim samochodzie. - Hej- mówię, starając się działać, jakby wszystko było w porządku. - Hej- mówi Tiff, nieco zaskoczona, jakby nie oczekiwała, że odbiorę. - Co tam? - Och, niewiele, chciałam tylko sprawdzić. Nie odzywałam się do ciebie, ponieważ myślę, że wystraszyłam się tym całym doświadczeniem, które miałam. Potrząsam głową, nawet jeśli ona nie może mnie zobaczyć. - Och, nie… byłam po prostu zajęta pracą.
53 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Byłam zbyt nachalna? Wiem, że mam skłonności do tego, kiedy jestem zafascynowana rzeczami. - Masz, ale nie byłaś. Uwielbiam to, że stoisz za rzeczami, które kochasz i stajesz się w tym ulicznym kaznodzieją. To znaczy, jeśli mam być szczera to był szok. Ale myślę, że wiesz, że nic lżejszego niż masowe morderstwo czy coś, nie jest dla mnie zbyt szokujące. Więc nie wpadaj w szał zabijania i jest dobrze. Słyszę, jak Tiff wzdycha z ulgą. - Miałam na myśli to co powiedziałam o tym, że myślę, że powinnaś to zrobić – moje place duszą kierownicę.- Ale wiem, że nie czujesz się z tym komfortowo. Więc po prostu zapomnij, że o tym wspomniałam. Jeśli będziesz chciała to zrobić, wtedy możesz ze mną o tym porozmawiać, jeśli chcesz oczywiście. Pan jeden wie, że zrobię to ponownie, kiedy uzbieram pieniądze i jest pewna, jak cholera, że zdam ci relacje. - Dzięki- mówię, zastanawiając się, czy obecnie kłamię przez przeoczenie.- Doceniam, że myślisz o mnie, nawet jeśli dotyczy to naprawdę pokręconych eskapad seksualnych. Śmieje się. - Tylko mówię, że brakuje ci naprawdę dobrego F. Och nie, moja przyjaciółko, miałam dobrego F1. Miałam NAJLEPSZEGO F. Miałam F, który zrujnował mnie dla innych mężczyzn. Mój mózg pracuje na najwyższych obrotach, by wymyślić najbardziej naturalną odpowiedź, zostawiając kilka sekund ciszy między nami. - Więc, co nowego? – pyta. - Cóż… właściwie wielkie wieści. Dewey sprzedał Alea i ja zajmuję miejsce prezesa. - Poważnie? 1
Chyba wiadomo o co chodzi :) a jeśli nie, to oczywiście Mia ma na myśli FIUTA
54 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Tak! Myślę, że byłam zbyt zszokowana, by być podekscytowaną. I jestem smutna, że Dewey odchodzi. - Och przejdziesz przez to, szefowo. To woła o uczczenie! Normalnie uległabym, ale nie chcę jeszcze widzieć Tiff. Ta rozmowa telefoniczna wystarczająco mnie spięła. Muszę wrócić do nieco normalniejszego stanu umysłowego, zanim się spotkamy. - Mogę przyjąć zaproszenie w późniejszym terminie? Jestem tak cholernie zmęczona. - Dobra, ty zacofańcu. - Okej, obiecuję, że uczcimy to wkrótce. Kocham cię. - Też cię kocham. Przez resztę drogi do domu uczucie obrzydzenia, które odwiedzało mnie z przerwami od piątku nawróciło. Niewątpliwie moja rozmowa z Tiff pomogła mu się wynurzyć. No i oto jestem, z wszystkim co zawsze chciałam, a i tak musiałam znaleźć sposób na spieprzenie nieco spraw. Staram się skupić na pozytywach: wszyscy popełniamy błędy. W ciągu kilku tygodni to będzie odległym wspomnieniem, sekretem, który będę nosić ze sobą. Ale mam nadzieję, że wstyd spłowieje, a uczucie brudu ustąpi. Jak powiedziała Tiff, to jest jak ostra jednonocna przygoda. Tylko tym to było, naprawdę intensywną, pieprzącą umysł jednonocną przygodą z wielokrotnym orgazmem. Wjeżdżam na podjazd, gaszę samochód, chwytam torebkę i kurtkę, zanim wysiadam. Kiedy zamykam drzwi samochodu widzę szeleszczące krzaki przed tarasem, a następnie słyszę dźwięk szurania nogami. Zanim mój wzrok może skupić się na zamieszaniu, pojawia się ciemna postać popychająca mnie. Klucze i torebka upadają na ziemię, gdy przesuwam się do samochodu. Ciężko oddycham. 55 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Zamknij się- mówi. Reflektor na moim podjeździe świeci, więc widzę to wyraźnie. Ma na sobie szary garnitur, jest wysoki z wyrzeźbioną szczęką. Jest bardzo przystojny i zadbany. Ten facet nie wygląda, jak uliczny rabuś. Znam go? Czy to może być on? Wrócił po więcej? Niemożliwe. Zapłaciłam jedynie za jedno spotkanie i dostałam więcej, niż warte są moje pieniądze. Wkrada się panika. To, że już raz wcześniej się to wydarzyło nie sprawia, że ten przypadek jest mniej przerażający. - Wsiadaj do samochodu- mówi, ściskając moje ramię i otwierając tylne siedzenie.- Teraz. To nie ma sensu. Nic z tego nie ma sensu. To się już wydarzyło. Dlaczego… jak… to się dzieje ponownie? Waham się, staram się znaleźć sens mojego podwójnego ataku. Czy to jakiś rodzaj dodatkowego poziomu zwodzenia? Jestem zdezorientowana. Czy ten facet naprawdę mnie atakuje? Czy jest chociaż częścią Szczęśliwej Kotki? Patrzę w jego zimne oczy i natychmiast zdaję sobie sprawę, że są niebieskie. Dom był ciemny za pierwszym razem, ale jestem pewna, że oczy drugiego faceta były brązowe. - Ja… kim jesteś?- pytam. - Zamknij się i wsiadaj do samochodu- szepcze wściekle. Ciągnie mnie za ramię bliżej tylnych drzwi. I nawet kiedy jest szorstki, to wciąż jest jakiś poziom samokontroli, jakby tak naprawdę nie chciał mnie pchać. Jakby udawał. W mgnieniu oka przypominam sobie wskazówkę, która ujawni czy to jest ten facet, który zaatakował nie w domu: tatuaż na szyi.
56 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Patrzę w jego prawą stronę i nie ma znaku wężów wystających zza kołnierza. Tatuaż drugiego faceta przebiegał w górę po całej długości szyi, grożąc wślizgnięciem się na jego szczękę. To nie on. To nie on. To nie on? Zatem kto to jest? I kim do KURWY był drugi facet? - TĘCZA!- krzyczę- TĘCZA! Facet mruży lekko oczy i zwalnia uścisk na moim ramieniu. - Jest w porządku- mówi.- Przestaję. Jest dobrze. To jest tak, jakbym miała włącznik i wyłącznik na jego osobowość. - Czy ty jesteś… ze strony internetowej?- pytam drżącym głosem. - Kończymy spotkanie. Po prostu idź do domu. Jesteś bezpieczna. To koniec. Nie zobaczysz mnie ponownie. - Ale.. ale… ktoś już przyszedł… Przystojna twarz patrzy na mnie w niedowierzaniu, jakbym była kompletnie niezrównoważona. - To jest niemożliwe. Mój głos drży. - Nie… tak, tak to jest możliwe. Ktoś przyszedł w zeszły piątek. Miał garnitur. On… I wtedy zdaję sobie sprawę, że coś okropnie się nie zgadza. Nigdy nie zweryfikowałam tajemniczego mężczyzny sekretnym pytaniem, miał na sobie maskę, nie podszedł do mnie na podjeździe, jak określono, on był w moim domu. Miał nóż. Cholera jasna, on miał NÓŻ. 57 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Muszę iść. Jesteś bezpieczna, spotkanie jest zakończone- mówi, jakby recytował jakiś wiersz. A potem biegnie z powrotem w ciemność, skąd przyszedł, zostawiając mnie oniemiałą i zdezorientowaną na podjeździe. Jeśli ciemny nieznajomy nie był kimś, kogo zatrudniłam, by mnie zaatakować, zatem skąd on pochodzi? Kim on jest? Uprawiałam seks z kimś kto faktycznie włamał się do mojego domu? Naprawdę uprawiałam seks z moim gwałcicielem?
58 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 9 Tax Obserwuję całą sprawę z odległości. Śledziłem ją od piątku, wiedząc, że zostanie zaczepiona przez jakiegoś dupka w ciągu najbliższych kilku tygodni. A myśl, że mogłaby pozwolić mu zrobić, to co ja zrobiłem jej, rozwścieczała mnie. Byłem gotów wpierdolić sukinsynowi, jeśli wyszedłby poza etap konfrontacji, a potem zaciągnąłbym ją do jej domu i ponownie wypieprzył. Przypomniałbym jej mnie. Ale ona go zatrzymała. W ciągu sekundy facet pobiegł z powrotem do krzaków. Nie mogę nic poradzić, ale śmieję się w samochodzie. Jej umysł musi buzować. Musi być tak kurewsko zdezorientowana. Prawdopodobnie zastanawia się kim jestem i skąd pochodzę. Stoi tam po prostu w szoku, jej torebka i klucze wciąż leżą na podjeździe przy jej stopach. Część mnie chce wysiąść z samochodu i zobaczyć ją ponownie, by zmonopolizować jej zmieszanie a potem zaciągnąć do domu i sprawić, że będzie krzyczała, gdy wpakuję mojego fiuta w jej kremową cipkę. Kiedy przyciskałem ją tamtej nocy, gdy włamałem się do jej domu, czułem zapach jej szamponu, jej delikatną skórę. Mój fiut się zbuntował, przemieniając wściekłość w pożądanie. I od tamtej nocy pożądanie nie osłabło. Ale muszę utrzymać dystans, ponieważ nie będzie jej już długo w pobliżu. Jednak muszę przyznać, że jest coś niezwykle satysfakcjonującego w tym, że odrzuciła tego skurwiela. Ponieważ wiem, że to mnie chce 59 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Mia Chodzę gorączkowo po salonie, cała we łzach. Nie wiem co robić. Nie wiem co się stało. To tak, jakbym została ukarana za bycie brudną zdzirą. Chciałam nieznajomego zakradającego się do mnie i pieprzącego mnie? Cóż, dostałam to. Nie mogę zadzwonić na policję. Jak miałabym się wytłumaczyć? Nigdy nie powiedziałam „nie” temu facetowi. Błagałam go. Prosiłam go w kółko by mnie pieprzył. Kuuuuuuurwa. Chwytam telefon i wpatruję się w niego przez chwilę. Mogę zadzwonić do Tiff, ale teraz jestem jeszcze mniej gotowa, by powiedzieć jej o tamtej nocy. Ta cała pieprzona rzecz zamieniła się w koszmar. Wiem, że Tiff pomogłaby mi, ale nawet przed nią czułabym się tak głupio. Ponieważ jestem idiotką. Dałam się ponieść. Czułam go, wąchałam go, widziałam go i straciłam wszystkie zmysły. W moich oczach był fizycznie idealny, spełniał wszystkie pola, jakie wybrałam w mojej małej „ankiecie idealnego mężczyzny” dla Szczęśliwej Kotki. W jego ramionach wszystkie zabezpieczenia były bezwartościowe. Zabezpieczenia mojego tyłka. Nawet one nie były przygotowane na takiego głupca, jak ja. Nie ma odwrotu. Muszę pogodzić się z faktem, że nigdy nie poznam odpowiedzi na to, co stało mi się tamtej nocy. Jakiś facet włamał się do mojego domu w celu… nie wiem… zgwałcenia lub obrabowania mnie, a ja go wypieprzyłam! Może zaatakować kolejną niewinną kobietę, ponieważ go nie zatrzymałam i nie doniosłam na niego. Och Boże, muszę zobaczyć się z lekarzem. Oczywiście, miał drogi garnitur i był zadbany, ale to nie oznacza, że był czysty. To nie jest prawda. Jak ktoś kto szczyci się byciem mądrym, pracowitym i inteligentnym robi coś tak porywczego? Zawsze miałam te pragnienie, te fantazje o mężczyźnie mającym na mnie swój sposób, ale 60 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
tylko tym to miało być: fantazjami. A teraz wciągnęłam ten świat w swoje życie, które tak starannie dla siebie układałam i to już jest więcej niż liczyłam. Potem uderza we mnie strach. Był w moim domu. Wszedł do domu bez wyłamania drzwi. Może ma klucz, może otworzył okno. Nie wiem. Ale muszę się stąd wydostać. Nie sądzę, że jestem bezpieczna we własnym domu. Biegnę do sypialni i chwytam torbę podróżną, szarpiąc ubrania z szafy i komody i wrzucam je tam przypadkowo. W ciągu kilku minut jestem na zewnątrz z powrotem w samochodzie, jadąc do najbliższego motelu i patrząc we wsteczne lusterko, jak jakiś paranoidalny szaleniec. Nigdy nie czułam się tak samotna. Nigdy nie brakowało mi taty, tak jak teraz. Nie mogłam powiedzieć mu w jakich tarapatach jestem, a zwykła rozmowa z nim sprawiłaby, że czułabym się bezpiecznie. Zawsze sprawiał, że czułam się bezpieczna.
61 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 10 Mia Mija dwa i pół tygodnia. Dwa i pół tygodnia odkąd ten mężczyzna przyszedł do mojego domu i zniszczył wszystko, co o sobie wiedziałam. Myślę o nim przez cały czas. Wciąż walczę z mieszaniną uczucia obrzydzenia i pożądania. Jestem przerażona, ponieważ nie mam odpowiedzi. Jeśli wiedziałabym kim był, co robił w moim domu, mogłabym to w jakiś sposób zamaskować. Ale on może być równie dobrze duchem. Może być wszędzie. Jest jedna rzecz, która przeraża mnie bardziej niż wszystko: myślę, że nigdy z nikim mogę nie poczuć się tak, jak tamtej nocy. I nienawidzę się za myślenie w ten sposób. W zeszłym tygodniu poszłam na wizytę do mojego ginekologa. Ponieważ miałam niedawno coroczne badanie, musiałam poprosić o nowe pełne badanie przesiewowe na choroby przenoszone drogą płciową. Ona jest profesjonalistką i nie zadawała żadnych pytań, dlaczego chcę tej rzeczy, ale nie mogłam nic na to poradzić i wystawiłam swoje uczucie wstydu przed nią. Wydawało mi się, jakby mogła poczuć smród mojej zdzirowatości. Jestem wdzięczna, że pomimo zwolnienia mojego życia seksualnego, zostałam na pigułkach antykoncepcyjnych zamiast brać przerwę, jak rozważałam. Ponieważ TO byłoby epicko katastrofalne. Testy na choroby przenoszone drogą płciową wyszły negatywnie, ale muszę wrócić po długich sześciu miesiąc na badanie HIV. Ponieważ jestem idiotką, która uprawiała seks bez zabezpieczenia z nieznajomym. Dzisiaj powinien być najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Oficjalnie jestem prezesem Alea Intymne Zabawki dla Kobiet. Mam pracę, która mnie uszczęśliwia, wskoczyłam na nowy poziom zarobków, mam 62 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
ładny dom i jestem zdrowa. Ale ten tydzień wypełniony był wewnętrznym chaosem tak silnym, że potrząsał mną aż do rdzenia każdego dnia. Wciąż nie mogę spać i jeść. Mam nadzieję, że to minie, ale stres aklimatyzowania się w nowej roli pogarsza jedynie wyczerpanie jakie czuję w moim życiu osobistym. Na dodatek jestem w drodze na pierwsze spotkanie z nowym właścicielem Alea. To pierwsze spotkanie z nimi twarzą w twarz i zakładam, że Dewey też tam będzie, by symbolicznie przekazać pochodnię. Jedna rzecz była dla mnie już pewna: kiedy powiedzieli, że chcą być w ukryciu, mieli na myśli naprawdę w ukryciu. Spotkanie zostało ustalone na 5 rano, trzy godziny przed pojawieniem się w biurze najszybszego pracownika. To potwierdza, że nie mają żadnego interesu w wmieszaniu swoich nowych sługusów. Chcą upewnić się, że poprawnie posteruje statkiem, że ich inwestycja będzie zadbana. Taki jest ich stopień zaangażowania w Alea. Mam nadzieję, że to znak, iż dotrzymają obietnicy danej Dewey’owi, że będą się trzymać z dala od bieżącego zarządzania spółką i nie będą jak nieciekawa jednostka, dająca mi rozkazy, które muszę sama przekazać swoim współpracownikom. To mogłoby zrazić do mnie ludzi, z którymi pracowałam tyle lat. Wjeżdżam do garażu w budynku biura, a mój żołądek zaciska się, gdy rozpamiętuję ostatni raz, gdy byłam sama w tej pustej przestrzeni. To była noc, gdy dowiedziałam się, że schrzaniłam wszystko w znacznym stopniu i pozwoliłam, by włamywacz mnie miał. Miałam okropne przeczucie, że tej nocy coś było nie tak, zanim właściwy- fałszywy napastnik podszedł do mnie na podjeździe. Moje instynkty miały rację, coś miało pójść beznadziejnie źle, ale dlaczego moje instynkty zawiodły mnie za pierwszym razem? Gdy wysiadam z samochody wygładzam ołówkową spódnicę i bluzkę. Zazwyczaj ubieramy się w biurze zwyczajnie. Jesteśmy 63 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
eklektyczną grupą i niemal wszystko jest dozwolone. Ale dzisiaj staram się wyglądać bardziej cywilizowanie ze względu na swoją nową rolę i z szacunku dla naszych gości. Szybko poprawiam szminkę w bocznym lusterku i wygładzam z tyłu włosy. Biorę głęboki oddech, starając się rozładować napięcie, które przez te dni wydawało się na stałe zadomowić w moich mięśniach. Potem idę do drzwi, które prowadzą do budynku. Obcasy stukają głośno w pustej przestrzeni, przypominając mi, jak samotna jestem, jak samotnie się czuję. Spokojnie, nałóż swoją maskę. Jesteś profesjonalistką. Trzymaj swoje osobiste gówno poza biurem. Drzwi Alea są otwarte, tak jak myślałam, bo przypuszczałam, że Dewey dotarł do biura przede mną. Wszystkie światła są wyłączone, za wyjątkiem jednego w sali konferencyjnej. Rzucam okiem na telefon. 4:55. Nie jestem spóźniona, więc jest dobrze. Przypuszczam, że wszystkie strony są w środku, ale nie mogę powiedzieć, ponieważ rolety są zasłonięte. Ruszam do drzwi sali konferencyjnej, wymuszając ogromny uśmiech na twarzy, gdy mijam próg. Na przeciwległym końcu stoi wysoki mężczyzna w drogo wyglądającym granatowym garniturze. Jest tyłem do drzwi, obserwując naszą linię produktów przez otwarte szklane półki. Moje oczy przeszukują pomieszczenie w poszukiwaniu Dewey’a, ale nie ma go w zasięgu wzroku. Odchrząkam, by zakomunikować moją obecność postaci po drugiej stronie pomieszczenia. Odwraca się płynnie, jakby nie był zaskoczony moją obecnością. Zanim staje naprzeciw mnie, mój nos wychwytuje coś znajomego… to słabszy zapach wody kolońskiej. Ale zanim mogę przypomnieć sobie jej pochodzenie, zauważam wizualny cel, jak dwa pociski kierowane za pomocą termolokacji.
64 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Nawet nie myślę. Moja reakcja jest czystym instynktem: gardło wysycha, serce przyspiesza, myśli się kurczą. Ponieważ to co moje oczy zobaczyły to wibrująca wytatuowana szyja, jama węży, które zwijają się i czołgają po jego szyi.
Tax Radość. Niewiele rzeczy w życiu przyniosło mi radość. Ale wyraz twarzy tej suki, kiedy mnie rozpoznała sprawia, że jestem wręcz radosny. Ona nie ma pojęcia co w nią uderza. - Miło mi panią poznać, panno Mia Tibbett – mówię. Utrzymuję bezinteresowny ton, ale cieszę się tym pieprzonym momentem. - Ja uch…ja… Trudno się nie śmiać. Jej całkowite zdezorientowanie, jej dyskomfort: Żyję dla tego gówna. - Czy to uczucie nie jest wzajemne?- pytam. - Nie! Oczywiście- mówi, wyraźnie kłamiąc. Musi bać się o swoje bezpieczeństwo. Czy ta suka nie zdaje sobie sprawy, że jeśli chciałbym ją zabić, nie żyłaby już od kilku tygodni? Mia blednieje. Może zemdleć. Przyglądam się, gdy jej myśli szaleją. Mogę powiedzieć, że stara się zrozumieć, czy ja wiem, że ona wie. Suko, nic nie ukrywam. - Ale to nie jest nasze pierwsze spotkanie, prawda?- pytam z radosnym uśmiechem. Jej twarz niemal się stopiła. Skończyłem z gierkami. Cóż, nie do końca, ale skończyłem z nią zabawę w powieść kryminalną.
65 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Zaczyna ciężko oddychać, niemal hiperwentyluje. Uwielbiam to. - Kim… jesteś?- powoli się cofa, jakby myślała, że ma możliwość wyjścia. - Jestem właścicielem Draconi Corp. Kupiłem Alea. Powiedziano mi, że jesteś niezbędna do sukcesu tej firmy, że wiesz wszystko co trzeba wiedzieć. - Gdzie jest Dewey? - Och, powiedziałem mu, że nie potrzebujemy go tego ranka. Żadnego oparcia dla ciebie Mia. Kierujesz teraz Alea, pod moją władzą oczywiście. On nie ma już żadnych przynależności do Alea i będzie przychodził jedynie, jako dobry kumpel. Wolałem, aby to spotkanie między nami było prywatne. Obserwuję, jak jej gardło unosi się i opada, gdy przełyka. Niemal mi jej szkoda. Niemal. Nie wie przed kim stoi, ale wkrótce się dowie. Gdy tylko się dowie o co chodzi i zaakceptuje to, nie będzie miejsca na litość. Pieprzyć to, wygląda niesamowicie. Zazwyczaj nosi obcisłe jeansy i koszulki, które przyciskają się do jej cycków, ale dzisiaj wystroiła się dla mnie: granatowa ołówka spódnica, wygładzona na jej jędrnym tyłku i dopasowana biała jedwabna koszulka opadająca delikatnie na jej piersi. Wolałbym, aby miała odpięty jeden guzik więcej na górze, więc miałbym lepszy widok, na jej unoszący się i opadający biust z każdym nerwowym oddechem. Ale chyba muszę użyć wyobraźni… albo nie. Jej pełne usta pokryte są czerwoną szminką. Wyobrażam je sobie owinięte wokół mojego fiuta. Jej ciemno brązowe włosy ściągnięte są w konserwatywny kok, ale fioletowe pasmo pozwala mi wiedzieć, że kryje się dzika strona pod tą zapiętą koszulą. Jednak nie potrzebuję fioletowego pasma, by wiedzieć, że pod tym powściągliwym wyglądem zewnętrznym jest brudna zdzira. - Kim jesteś?- pyta ponownie. 66 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nazywam się Tax Draconi. Możesz mi mówić Tax. - Co to za imię Tax? - To imię osoby, która zawsze odbiera dług – mówię, obserwując jak jej oddech szarpie się w odpowiedzi na moje słowa. - To jest niewłaściwe.- To jest pieprzone niedopowiedzenie stulecia.Ja…Ja nie mogę z tobą pracować. - Usiądź- mówię, niezainteresowany jej opinią. - Nie- mówi stanowczo. Jest zadziorna i bliska wkurzenia mnie. Ale pozostanę spokojny. Będzie zabawnie sprawić, że pomyśli iż ma coś w tym do powiedzenia. A potem wezmę te strzępki niezależności, które myśli, że ma i je zniszczę. Nie mogę się doczekać zniszczenia tego zaciętego spojrzenia, które ma teraz w oczach. Obsikam cały jej ogień. - Jeśli martwisz się o swoje bezpieczeństwo, mogę cię zapewnić, że nie mam zamiaru cię skrzywdzić. W końcu emocje przełamały się przez szok a oburzony.
jej ton stał się
- Włamałeś się do mojego domu… przyniosłeś nóż… - To jest to czego chciałaś, prawda? Błagałaś mnie- mówię, przypominając tę noc. Iii kurwa, pojawia się pulsujące uczucie twardniejącego fiuta. Siadam, by to ukryć, ale również uspokoić ją, dać jej iluzję kontroli. Patrzy na mnie szyderczo, jakby chciała podciąć mi gardło i wiem, że to dlatego iż każde słowo, które właśnie powiedziałem jest prawdą. Krzyczała proszę za każdym razem, gdy wbijałem się w jej cipkę. Jeśli nie mówiłaby tego wystarczająco głośno, przestałbym i błagałaby ponownie. Pośladki jej jędrnego, okrągłego tyłka drżały za każdym razem, gdy
67 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
wsuwałem w nią swojego fiuta, a cycki podrygiwały, gdy pompowałem. Została stworzona do pieprzenia. - Dlaczego? Dlaczego przyszedłeś do mojego domu? - Ponieważ chciałem. - Jesteś w ogóle powiązany z tymi ludźmi? - Ze stroną? Boże nie. Czy pieprzyłem, jak ktoś kto udaje? Milknie. Powoli łamie jej wolę i wzbudzam ciekawość. Chce odpowiedzi i wie, że jestem jedyną osobą, która może jej je dać. - Jesteś… czysty?- pyta, jej policzki stają się czerwone. Haha, TO pytanie sprawia, że się rumieni? Wskazuję ruchem ręki mój garnitur wart sześć tysięcy dolarów, świeżą fryzurę i ciało uformowane przez dobrą dietę i siłownię. - Kocham siebie bardziej niż cokolwiek pieprzonego na tym świecie. Dobrze się sobą zajmuję. Nie masz się o co martwić, laleczko. - A skąd wiesz, że ja jestem?- mówi z prowokacyjnym spojrzeniem. Oooch, ta suka nie ma pojęcia z kim się pieprzyła. I dlaczego do cholery mój fiut właśnie drgnął? Wstaję powoli i podchodzę do niej. Stoi pod ścianą nie zdając sobie sprawy, że cofnęła się w kąt. Gdy podchodzę, jej oczy powiększają się w strachu, ale wypina pierś jako przejaw siły. Jak cholernie komiczne jest pochodzenie tego od osoby nie wyższej niż sto sześćdziesiąt siedem centymetrów i ważącej może pięćdziesiąt osiem kilogramów i powiedziałbym, że połowa z tego to cycki i tyłek. Staję przed nią i nie mówię nic przez moment. Chcę przypomnieć jej gdzie stoi w tym równaniu, kto jest właściciel, kto ma władzę. - Ponieważ wiem o tobie wszystko.
68 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 11 Mia Stoi tylko kilka centymetrów ode mnie i mógłby równie dobrze być górą. Wszystko w nim jest przerażające, ale nie czuję, jakby był tutaj by mnie zranić. Przynajmniej na razie. Mój umysł wypełniony jest złością, dezorientacją, strachem… ale ciało ogrzewa się w jego obecności. Nie mogę nic na to poradzić, ale przypominam sobie połączenie, jakie mieliśmy. Mogę zobaczyć tuż pod jego paskiem, że z jakiegokolwiek powodu zdecydował się wkroczyć do mojego życia, on również to czuje. Kim jest ten mężczyzna i czego do cholery ode mnie chce? Może powinnam uciec, ale moje ciało, ociężałe z szoku nie chce uciekać. Gdzie bym poszła w każdym razie? Jeśli naprawdę jest właścicielem Alea, spotykanie go jest nieuniknione. Chyba, że zostawię za sobą karierę, którą buduję od ośmiu lat. Odsuwam się i siadam na krześle przy stole konferencyjnym, wyjmuję mój laptop i otwieram go. - Co robisz?- pyta. - Piszę swoją rezygnację. Moja klatka piersiowa boli. Myślę, że stałam się odrętwiała, ponieważ zasadniczo wyrzucam swoją pracę marzeń przez okno. Wiem, że później będę wypłakiwać oczy przez załamanie. - Nie, nie zrobisz tego- mówi, pochylając się nade mną, by spokojnie zamknąć laptop. Jakby nie miał powodu by włożyć w to nieco dodatkowego wysiłku, jakby myślał, że nie ma szansy, że odejdę.
69 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Opiera się o stół, tuż obok mnie, wystarczająco blisko bym złapała jego męski zapach. Zapach, który wciąż czuję, kiedy o nim śnię. Ten, który wypełnia mnie pożądaniem, a teraz wściekłością i zmieszaniem. - Mia, podpisałaś kontrakt z Alea na rok i razem z tym przyjęłaś pokaźny bonus… - Oddam to. - Nie przerywaj. Drań. - Masz również klauzulę o zakazie konkurencji w umowie. Podchodzi do szczytu stołu i podnosi mały stos papierów. Wygląda jak kopia mojego kontraktu. - Ale nic z tego nie ma znaczenia- mówi, wrzucając go do najbliższego kosza - ponieważ jeśli odejdziesz, nigdy nie będziesz ponownie pracować w tym mieście. A jeśli opuścisz miasto, upewnię się, że nie dostaniesz pracy gdziekolwiek indziej. Zaufaj mi, istnieją na to sposoby. Moja klatka piersiowa zaciska się, walczę ze łzami. Nie dam mu moich łez. - Czego chcesz? - Rok. Chcę, byś spełniła swoje zobowiązania wobec Alea. Kto wie? Może ci się spodoba. - Więc przyszedłeś tutaj, żeby ze mnie drwić? Nie zdajesz sobie sprawy, że jeśli trzymałbyś się z dala, miałbyś mnie tutaj przynajmniej na rok? Jeśli nigdy nie pokazałbyś tutaj swojej twarzy, zostałabym. Nie dowiedziałabym się niczego. Ale teraz… nie mogę z tobą pracować. - Mia, nie chcesz zrobić sobie ze mnie wroga.
70 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Wroga? Ponieważ nie chcę pracować pod nadzorem jakiegoś drapieżnika? - Nie udawajmy, że byłaś taką niewinną małą owieczką- patrzy gniewnie.- Chętnie przyjmowałaś mojego fiuta. Jego słowa skręcają mój żołądek, kawa którą piłam dziś rano grozi powrotem. - Pieprz się. Nie. Nie będę zakładnikiem. Dobra, zrujnuj mniemówię. Jestem tak przerażona, ale nie mogę. Po prostu nie mogę zostać.Musisz znaleźć kogoś innego do prowadzenia Alea. Otwieram ponownie laptop, by napisać rezygnację, ale moje ręce tak drżą, że ledwie otwieram edytor tekstu. Patrzę stanowczo przed siebie, starając się emanować siłą, ale strach doprowadza mnie do szaleństwa. Jak dziecko ukrywające się pod kołdrą mam nadzieję, że jeśli nie zobaczę potwora, on nie zobaczy mnie. Bez słowa Tax wyjmuje swój telefon, klika kilka razy w ekran i cichy pokój wypełnia się błaganiem: Proszę! Proszę! Proszę! Pomimo tego, że biuro jest puste, czuję się, jakby wszyscy w Alea mogli usłyszeć moje błaganie, by nieznajomy mnie pieprzył. Stękanie. Jęki. Bicie. Biadolenie. - Chcesz zobaczyć?- pyta. Patrzę prosto w ekran laptopa, zgrzytając zębami kipię ze złości. W środku jednak kruszę się w porażce. On nas nagrał. Moje usta drżą, używam wszystkiego, aby utrzymać emocje na wodzy. Czuję jakby moja głowa, klatka piersiowa były w pojemniku ze zwiększonym ciśnieniem, gotowe by wybuchnąć. - Upewnię się, że moja twarz będzie niewidoczna, ale twoja jest na całym nagraniu. Wyjaśnijmy sobie coś: stracisz wszystko. Nie mam na myśli tylko kwestii zawodowej. Upewnię się, że każdy pozna twoje 71 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
skłonności. O tym, jak zatrudniłaś mężczyznę, by cię zgwałcił. To nagranie będzie wszędzie. Twoje wyszukiwania porno online, twoje zgłoszenie na stronę. Mam to wszystko. I upewnię się, że to będzie podążać za tobą przez resztę życia. Jeśli kiedykolwiek zdarzy się szansa na otrzymanie przez ciebie podobnego stanowiska gdziekolwiek, no cóż, nikt nie zatrudni kogoś z takim bagażem. Przesuwa telefon w pole mojego widzenia i odwracam głowę. Nie chcę oglądać. Pochyla się, opierając rękę na oparciu krzesła i dmucha mi w ucho, gdy wypluwa resztę swojego jadu. - Będziesz obsługiwać stoły do końca swojego życia. A nawet wtedy, upewnię się, że gdziekolwiek pójdziesz, ludzie z którymi będziesz pracować poznają cię. Jesteś gorąca Mia. Wiesz to. Mężczyźni już patrzą na ciebie i wyobrażają sobie, jak wsadzają swoje fiuty w ciebie. Wyobrażasz sobie pracować w jakiejś gównianej nocnej pracy, podczas gdy twoi współpracownicy masturbują się do ciebie? Jak szeptają za twoimi plecami? Ponieważ tym stanie się twoje życie Mia. Przejdziesz z kierownika do materiału do masturbacji dla twojego grubego, w średnim wieku szefa za płacę minimalną. Naprawdę o tym pomyśl. Przez całe swoje życie możesz być upokorzona i oceniana… albo dasz Alea jeden rok. - Powiem policji- mówię, odsuwając krzesło z dala od niego, by zdobyć dystans. - To nie zrobi różnicy, suko. Zrozum, że wszystko ujrzy światło dziennie. Nie rozumiesz z kim się pieprzyłaś. Pozwij mnie do sądu. Twoi prawnicy dadzą moim pracę na popołudnie. Mój żołądek kręci się. Gorąca krew przebiega przeze mnie. Suka. To słowo, rzucane w ferworze ciepła seksualnego, co myślałam, że było odgrywaną rolą, wydawało się takie inne niż teraz. Teraz powodowało odrazę. Zaciskam pięści, sfrustrowana tym, że ma całkowitą przewagę. Mam zbyt wiele do stracenia. Nie mogę podjąć pochopnej decyzji. Zniszczy moje życie, jeśli to zrobię. 72 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Mia, użyj głowy. Nie podejmuj decyzji w emocjach. To rozwiązanie biznesowe. To wszystko. - Kupiłeś Alea, by się do mnie dostać?- pytam, zdając sobie sprawę, jak niedorzecznie to brzmi, gdy wypowiadam słowa. Ale staje się oczywiste dla mnie, że to jakaś sprawa osobista, nie ogromny zbieg okoliczności. On nie natknął się po prostu na firmę kobiety, którą chciał zaatakować. Nie wiem dlaczego, ale stałam się jego celem. Śmieje się w ten zarozumiały, pewny siebie sposób i pochyla się do mnie. - Dostałem się do ciebie zanim w ogóle kupiłem Alea. Jego słowa palą moją duszę. A jednak ciepło jego oddechu zapala coś ponownie. A to sprawia, że jestem na siebie wściekła. - Czego chcesz!- pytam, łzy w końcu spływają mi z oczy i jestem zła na siebie na utratę zimnej krwi. Coś mówi mi, że on tego właśnie chce.Dlaczego mi to robisz? Patrzy na mnie tymi oczami w kolorze kakao, otoczonymi długimi czarnymi rzęsami i po prostu mówi. - Ponieważ jesteś mi coś dłużna. Moja głowa puchnie od myśli, przeszukuje swoje życie, starając się znaleźć jakiś sens w mężczyźnie przede mną. Miałam dobre życie. Dorastałam w małym mieście, byłam dobra dla ludzi. Odeszłam, by iść do Marquette i zaczęłam na nowo tutaj, w Milwaukee. Nie działałam nikomu na nerwy. Jak mogłabym zrobić cokolwiek by znaleźć się w takim położeniu? Zawsze robiłam właściwe rzeczy. Jeden raz podjęłam ryzyko, jeden raz zrobiłam coś złego i wybuchło to jak broń jądrowa. - Dłużna tobie? Co do cholery jestem ci dłużna? Dlaczego jestem ci cokolwiek winna?
73 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Krzyżuje ramiona i po prostu się wpatruje tymi ciemnymi oczami wypalanymi przez wściekłość. Cokolwiek myśli, że mu wiszę wyposażone jest w wiele gniewu. - To jest nieporozumienie. Mam dobre saldo. Niczego nie ukradłam. Nie wiszę nic nikomu. Niemal się śmieje. - Dobre saldo? To nie jest ten rodzaj długu. Nie ma ucieczki, nie możesz zgłosić upadłości. Ten rodzaj długu podąża za tobą do grobu. - Nie rozumiem. Proszę powiedz mi. - Wiesz. - Nie. Proszę może jeśli mi powiesz, będę mogła wytłumaczyć. - Skończyłem z omawianiem tego. Wzdycham z irytacją. - Mogę przynajmniej o tym pomyśleć? - Pewnie. Masz trzydzieści sekund, zanim wyśle film. Naprawdę powinnaś to obejrzeć. To pieprzone arcydzieło. Dopilnuję, aby Dewey dostał to jako pierwszy, jeśli odejdziesz. Rozglądam się dookoła pomieszczenia, jakby było tam jakieś ukryte rozwiązanie, którego mi brakuje. - 25… - Przestań! Kurwakurwakurwa…- mówię, starając się myśleć, ale odliczanie sprawia jedynie, że moje myśli są bałaganem. - 18… Jestem poważny, jak pieprzony rak Mia. Nie blefuję. W ostatnim wysiłku staram się złapać jego telefon, ale wyszarpuje go bez przerwania odliczania.
74 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Proszę…- błagam ze łzami w oczach. Moja złość nie pomaga, ale może ma jakąś miłosierną stronę, do której mogę trafić. - 10…9…8… To nie może się wydarzyć. - 4…3… - Przestań! Dobra! Dobra! Przynajmniej w tym momencie skończyłam walczyć. Jestem zmęczona, zmęczona oglądaniem się za ramię, zmęczona zastanawianiem się co stanie się tej nocy. Mam teraz swoje odpowiedzi, przynajmniej niektóre. Może mogę po prostu pracować z nim, dać mu rok w Alea i pójść dalej. Co tak naprawdę się zmieni? Wciąż kocham Alea, wciąż obiecałam Dewey’owi, że utrzymam firmę działającą. Po prostu nie rozumiem dlaczego ten mężczyzna czuje potrzebę szantażowania mnie, do zrobienia czegoś, na co się już zgodziłam. Czy odmówi mi pensji jak jakiemuś niewolnikowi związanemu kontraktem? Coś się nie zgadza. Wiem co miałoby sens, ale nie pozwalam sobie nawet myśleć o tej możliwości. Jeśli będę udawać, że to nie istnieje może jakoś to będzie. - Więc chcesz abym tu pracowała? Przez rok? Dobra. Ale powinieneś pozostać cicho, jak obiecałeś. Rzeczy tutaj są dobre. Poprowadzę Alea i sprawię, że będzie nawet bardziej opłacalne niż w zeszłym roku. Walczę z ukryciem całkowitej utraty kontroli, jaką czuję. - Jak to spłaci dług? Nie zamierzasz mi płacić za pracę tutaj? Jak mam żyć? - Dobrze- mówi, uśmiechając się i idzie z powrotem do szczytu stołu. Karcę się za dostrzeżenie jego pięknych białych zębów i sposobu, w jaki uśmiech podkreśla jego rysy twarzy, które wyglądają lepiej w świetle dziennym.- I nie martw się o wynagrodzenie. Ręczę słowem.
75 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Tax patrzy na swój zegarek i zamyka drzwi sali konferencyjnej. Klik. Och cholera. Sztywnieję na siedzeniu, ale nic nie mówię. Tym razem obserwuję go w napiętym oczekiwaniu. Tax siada na szczycie stołu konferencyjnego i odsuwa swoje krzesło. W głębi duszy, w oparciu o naszą pierwszą interakcję, zastanawiam się czy ten „dług”, który jestem winna mógłby być odebrany w inny sposób. Ale poprosił mnie, bym dała Alea rok. Dla mnie to wyglądało na to, że chce abym poprowadziła jego nową firmę i nie odchodziła odkąd poznałam jego tożsamość. Zaczynam myśleć, że to było pobożne życzenie. - Więc pokaż mi swoją linię produktów. - Przepraszam? - Jako nowy właściciel Alea, chciałbym usłyszeć od najlepszego członka personelu o linii produktów. Uff, dobra to wciąż biznes. Oczyszczam gardło. - Um, dobra, pewnie. Napięcie wciąż się rozrasta w powietrzu, ale przynajmniej teraz mogę skupić się na pracy i wypieprzyć je z tego pomieszczeniu, kiedy skończymy. Proszę, niech to będzie tylko biznes. Wstaję na drżących nogach i podchodzę do szklanej półki, która dumnie ukazuje kolorowe i eleganckie zabawki erotyczne. Moje ręce trzęsą się, gdy prezentuję wibrator. - Więc to jest Artemis – mój głos się łamie.- Ten model jest mały, więc może być dyskretnie ukryty w wieczorowej torebce.
76 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Spoglądam na niego. Jego erekcja wciąż jest silna, gdy świdruje mnie wzrokiem. Granatowy kolor garnituru idealnie uzupełnia jego opaleniznę. Ciemne włosy są błyszczące i grube, ogolone delikatnie po bokach i dłuższe u góry. Nie widziałam jego włosów tej nocy, ponieważ były zakryte maską, ale to jedynie dodaje mu atrakcyjności. Samo patrzenie na kilkudniowy zarost sprawia, że moja skóra mrowi, jakby mój system nerwowy starał się przypomnieć jak dobrze było go czuć. A ten tatuaż na szyi, nie wiem dlaczego, ale robi coś ze mną. Jest tak, jakby niezależnie od tego, jak dobrze się ubiera, tatuaż przypomina mi kim naprawdę jest. Zauważanie jego atrakcyjności sprawia, że nienawidzę się bardziej. Moje niemoralne pragnienie wpakowało mnie w kłopoty. - Przynieś to tutaj. Chciałbym to zobaczyć- mówi. Moje serce przyspiesza ponownie, przewidując zmianę fizycznej bliskości. Wypycham klatkę piersiową i idę do niego ze srebrnym i różowym wibratorem. Zabiera go z moich rąk i obraca, przyglądając się. - Podoba ci się używanie tego? - Przepraszam?- pytam, jakby to pytanie było w jakiś sposób poza granicami naszej dotychczasowej komunikacji. Zwęża oczy. Są na tyle charakterystyczne, że zawsze wygląda jakby był zachwycony, jakby był w stanie przed-orgazmu. Wyglądają, jakby uśmiechał się szatańsko. - Myślę, że źle mnie zrozumiałaś, Mia. Nie chcę byś wyjaśniała mi, jak działa linia produktów. Chcę, żebyś mi pokazała. Wstrzymywany oddech opuszcza moje płuca. To mnie taaak bardzo przerasta. - Nie mogę- mówię. - Możesz- odpowiada.- Gwarantuję ci, że nie blefuję. Jeśli wyjdziesz z tej sali konferencyjnej, nagranie wypłynie. Koniec. Nie będzie w stanie tego cofnąć. Nigdy. 77 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Publiczny wstyd, czy prywatne upokorzenie: które jest mniejszym złem? - Nie postępuj kurwa, jakbyś nie lubiła tego gówna Mia. Wiem, że chcesz by ktoś potraktował cię nieprzyzwoicie. Sprawię, że będziesz cholernie sprośna. A teraz, pokaż mi. - Nigdy nie miałam wyboru…- mówię do siebie, nagle zdając sobie sprawę, że cała debata była tylko iluzją. To było jak obłaskawianie klaczy, jedynie łamanie mojego oporu sprawiało, że był bardziej usatysfakcjonowany. Miał mnie tak szybko, jak zauważyłam węże na jego szyi. Patrzy na mnie z mieszaniną satysfakcji i chciwości, jego twardy fiut sprawia, że czuję pożądanie. Moje ciało mnie zdradza, gdy cipka wypełnia się doznaniem. Ty zdradziecka suko. - Wszyscy mamy wybór- mówi.-Znasz swoje możliwości. Nie zatrzymam cię, jeśli wyjdziesz. Ale on wie, że dał mi fałszywy wybór. Mogę unicestwić swoją karierę, skalać na zawsze reputację lub zabawić się sama ze sobą przed mężczyzną, z którym już uprawiałam seks. Mężczyzną, o którym fantazjowałam odkąd miał mnie pierwszy raz. W pewnym sensie jest mała część mnie, która niemal czuje ulgę, że nie mam prawdziwego wyboru. Nie mam wyboru, więc to nie jest moja odpowiedzialności. Cokolwiek wydarzy się pomiędzy nami jest jego robotą, a ja jestem niewinną ofiarą. Jestem nim zdegustowana, ale sobą jeszcze bardziej. Ponieważ teraz nienawidzę tego człowieka. Cholera, nawet go nie znam. Nie potrafię kontrolować jego działań. Znam siebie, potrafię siebie kontrolować. Ale może już dłużej siebie nie znam. Może w jego pobliżu nie mogę kontrolować samej siebie. Ponieważ chcę poczuć się w taki sposób, jak dwa i pół tygodnia temu: Obudzona. Żywa. Jak pieprzony wybuchający wulkan.
78 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Kolejna łza spływa mi po policzku. Prawdopodobnie myśli, że jestem przerażona albo zła na niego, ale to ja. Zdradzam samą siebie. Ponieważ on ma rację. Wciąż mam wybór. Wciąż mogę wyjść. Może nie zachowam kariery, czy reputacji, ale wciąż będę miała swoją godność. Ale nie wybieram się nigdzie. - I jak mam ci ufać, że i tak nie pokażesz tego filmu? - Dotrzymuję obietnic. Jeśli mówię, że dotrzymam słowa, robię to. To jest dla mnie bardzo ważne. Chcę się śmiać na jego jakże potężną moralność, ale muszę w to wierzyć. Myślę, że on naprawdę wierzy w swoją bardzo wybiórczą definicję honoru. Ten kodeks honoru nie jest niespotykany, to jest powód dlaczego złodzieje i mordercy patrzą z góry na donosicieli. Nawet wśród złodziei istnieje honor. - Dobra- mówię, mój głos jest ochrypły z emocji. Jego oczy stają się ciemniejsze, a gdy pociera ręką swoje wybrzuszenie jego usta układają się w zadowolony z siebie uśmiech. Biorę drżący oddech i odchylam się na stole bezpośrednio przed nim. - Podciągnij spódnicę- rozkazuje. Jego kierowanie właściwie przynosi mi nieco ulgi. Nie jestem w stanie działać sama. Kładę Artemis koło mnie na stole i sięgam by złapać rąbek spódnicy, a potem podciągam ją. Trzymam kolana złączone razem, ledwie odsłaniając białe stringi zakrywające mój wzgórek. Pochyla się powoli kładąc ręce na moich drżących udach. Jest chwila nadziei na komfort, gdy jego dotyk jest delikatny, ale wtedy zakopuje palce w skórze i rozkłada moje nogi.
79 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Delikatnie odsuwa stringi na obok muskając wargi mojej cipki. Czuję przypływ ciepła w odpowiedzi na jego dotyk. - Już mokra, sprośna dziewczyno- mówi, przygryzając wargę. Odchyla się z powrotem w fotelu kiwając z aprobatą. - Uwolnij swoje cycki. Moje drżące ręce sięgają i odpinają bluzkę, jeden guzik na raz. Pozwalam jedwabnego materiałowi zsunąć się z ramiona, a potem odpinam zapięcie stanika i również go ściągam. On oblizuje swoje pełne usta na widok moich piersi. - Teraz pokaż mi. Chwytam Artemis włączając ją. Niskie brzęczenie jest przyjemnym rozproszeniem od dźwięku mojego własnego, nerwowego oddechu. Trzymanie drżącego przedmiotu forsuje moją rękę. - Nie dochodź. Chcę byś pokazała mi cały asortyment, nie tylko jeden. Kiwam delikatnie i przykładam krawędź Artemis do sutka. Mocne wibracje wysyłają dreszcz i nie mogę nic na to poradzić, ale zatracam się w tym uczuciu. Jego usta pozostają zamknięte, ale z gardła uwalnia się niski pomruk. Wstaje i podchodzi do półki wyciągając kilka więcej zabawek z ich pudełek. - Pokaż mi, jak użyłabyś tego- mówi, wyciągając nasz najlepiej sprzedający się wibrator Athena i włącza go. Jest długi i gruby, jak ładnej wielkości penis i ma rozszerzenie do stymulacji łechtaczki. -Poczekaj, myślę, że wiem, jak ten działa- mówi sarkastycznie. Tax przyciska go do moich ust, bym mogła go ssać. Zaciskam usta w buncie. 80 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Ssij. Przesuwa tym po moich ustach. - Nie wkurzaj mnie Mia- mówi, agresywnie rozprowadzając wilgoć.Wiem co lubisz. Nie masz ze mną żadnych tajemnic. Jego słowa są przerażające, ale również dziwnie zapewniające. Zna już moje najbrudniejsze sekrety. On jest najbrudniejszym sekretem. - A teraz ssij, ty mała zdziro. Niechętnie otwieram usta, pozwalając mu włożyć do nich wibrator. A potem zaczyna wsuwać go w tą i z powrotem, zmuszając mnie do współpracy z tym lub do zakrztuszenia. Potem Tax wsuwa kilka palców we mnie, by przygotować mnie na niego. Przeklinam się na bycie tak mokrą, sprawiając że tak łatwo wszedł. Zakrzywia swoje palce i fala relaksującej przyjemności konsumuje mnie od środka. Nie mogę nic na to poradzić, ale pochylam biodra ku jego ręce, gdy pociera punkt G. Jęczę i z każdym kolejnym poziomem przyjemności staję się bardziej zła. Kolejne łzy spływają w dół, potem następne. Ale on jest na nie odporny. Właściwie, może nawet je lubi. Bierze wibrator i wsuwa go we mnie, powoli masując mnie w środku, gdy rozszerzenie brzęczy przy łechtaczce. Unoszę stopy na stole, więc jestem rozłożona, jak orzeł i odrzucam głowę do tyłu w przyjemności, gdy łzy spływają po policzkach z nienawiści do samej siebie. Ale nawet nasze najlepsze zabawki nie zastąpią jego danego przez Boga talentu: ten gruby, twardy fiut, te krzywizny we właściwych miejscach. Chcę go we mnie tak bardzo. Chcę, by mój świat ponownie eksplodował. Ale wiem, czego on chce, wiem czego chce ten sukinsyn. Chce bym błagała. A z każdą nową zabawką umieszczaną w moim ciele, niszczy moją determinację. 81 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Patrzy na mnie drapieżnym wzrokiem, gniew zmieszany z głodem. Wracam do nocy, kiedy przyszedł do mojego domu. Jak każde złośliwe słowo wypełniało mnie pragnieniem, każdy bolesny uścisk wyzwalał ciepło w moim rdzeniu. A teraz stłumione uczucia, które czuję w stosunku do tego mężczyzny nie mają gdzie iść, tylko się uwolnić, a jedynym sposobem do osiągnięcia tego jest ekstaza. Sięgam by przyciągnąć go bliżej mnie, by dać mi jakiś rodzaj iluzji, że to jest dobrowolne, ale odrzuca moją rękę i zanurza palce w moich włosach, ciągnąć mnie, aż moje czoło spotyka jego, gdy kontynuuje masowanie wibratorem mojego wnętrza. Jego ciepły oddech pieści moje usta, ale wiem lepiej, że nie powinnam go całować. Jęczę głośniej i głośniej, ale chcę jego, nie pieprzonej zabawki. Jeśli mam zamienić swoją godność na seks to lepiej, żebym uprawiała jakiś pieprzony seks. - Chcesz bym wsunął mojego fiuta to twojej cipki?- pyta. Tak. Jak cholernie obłąkana jestem? Odwracam wzrok starając się uniknąć jego ciemnego spojrzenia. Zacieśnia uścisk na włosach, zmuszając mnie bym ponownie na niego spojrzenia. Wyjmuje wibrator, przesuwając nim w górę i w dół po szparce. Drażnienie, szydzenie. - Chcesz żebym pieprzył cię moim fiutem? Przygryzam wargę tak mocno, że niemal rozrywam skórę. Słone łzy szczypią usta. - Twoja cipka jest taka mokra. Przemoczyłaś majtki. Chcesz, żebym cię pieprzył. Jesteś dobrą dziewczyną i chcesz, bym sprawił, że będziesz moją dziwką. Przyciska wybrzuszenie spodni przy moim pulsujących centrum, a ja jęczę. Jak na ironię jedynym mężczyzną, który może uwolnić całą tę frustrację jest ten, który ją spowodował. - Teraz powiedz to. 82 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie. Porusza swoim fiutem przy nabrzmiałej łechtaczce, wywołując u mnie mimowolny jęk. Wewnątrz zaciskam się, moja cipka błaga o pozwolenie mu by mnie nim wypełnić. - Powiedz to, zdziro. Przez łzy, porzucam moje morale. - Pieprz mnie- mamroczę. Jego usta krzywią się w jedną stronę. Nienawidzę się za to, że tak łatwo mnie pokonuje. - Musisz poprosić mnie lepiej. Nie jest szczęśliwy, dopóki nie jestem całkowicie upokorzona, aż nie mam ani jednego strzępka godności. - Proszę- wyduszam z siebie.- Proszę pieprz mnie. - Więcej. Powiedz, jak tego chcesz. - Chcę cię we mnie. Proszę… nie każ mi prosić ponownie. Nie mogę tego zrobić. Wygrałeś. Odpina pasek i jego ręka sięga do spodni po pięknego fiuta i tym razem jest bez rękawiczki. Jego ręka jest duża, silna, męska, a jednocześnie zadbana. Przyciska swoją klatkę piersiową do mojej. Jego usta muskają moje ucho. - Błagaj, suko- szepta.- Powiedz moje pieprzone imię. Łzy wylewają mi się z oczu, gdy lamentuję nad pragnieniem do tego nikczemnego człowieka. - Tax, proszę pieprz mnie.
83 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Więcej. - Proszę nie. - Co chcesz abym zrobił? Za każdym razem, gdy każe mi błagać, moje podniecenie staje się bardziej przeszywające. - Chcę byś wszedł we mnie, doszedł we mnie. Mam tak popieprzone w głowie. W końcu uderza biodrami we mnie i przyciska mnie na plecy do stołu. Krzyczę bez opamiętania. Odnajduję rękoma drogę do swoich włosów, gdyż wiem, że będzie zły, jeśli spróbuję go dotknąć. Przygryza moje piersi, szarpiąc sutki między zębami, gdy mnie pieprzy, cały czas warcząc na mnie. To niemal tak, jakby czuł się w ten sam sposób co ja, jakby pieprzył mnie wbrew sobie. Chwyta mój tyłek tak mocno, że warczę z wściekłości, gdy jego fiut wypełnia mnie w sposób w jaki tylko może. Jęczę jego imię, gdy łzy spływają po twarzy. Mój rdzeń zaciska się wokół jego fiuta. Pod tym kątem podstawa trzonu pociera łechtaczkę, gdy główka dotyka punktu G. Ściany cipki zaczynają się zaciskać, błagając o uwolnienie. Rozdziela mocno moje pośladki. Czuję, jakby rozrywał mnie na pół, ale ten ból jedynie dodaje do gamy doznań. Zbliżam się do uwolnienia, moje jęki sprawiają, że to oczywiste. - Błagaj, albo przestanę. Błagaj o moje dojście- mówi okrutnie.Błagaj mnie po imieniu. Jestem tak blisko, tak blisko eksplozji, że nie mam wyboru. - Tax, proszę dojdź we mnie. Dojdź- proszę, pomiędzy drżącymi oddechami. 84 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
I jak zaaranżowania symfonia, każda część mnie, która groziła wybuchnięciem robi to wszystko w tym samym czasie i krzyczę w nieczystej ekstazie. Tracąc kontrolę staram się sięgnąć po niego, by zacisnąć go w ramionach, by przekazać mu ciepło eksplodujące ze mnie, ale chwyta moje nadgarstki by mnie zatrzymać. Uścisk na moich nadgarstkach wyzwala we mnie instynkt do walki, ale próby okładania go są bezcelowe, ponieważ jego chwyt sprawia, że jestem bezsilna. Ciężko łapię powietrze, gdy cała cipka zaciska się wokół jego rosnącego fiuta. Łzy ciekną, gdy z nim walczę. I znowu dochodzę do wysokiej emocjonalnej i fizycznej intensywności, która wiem, że nie jest możliwa bez sprzecznych uczuć, które tylko on może dostarczyć. Jeśli miałam jakieś wątpliwości jak ten mężczyzna sprawił, że się czułam tej pierwszej nocy, spotkanie które właśnie zrujnowało moje życie potwierdziło to. Ostatecznie poddaję się jego silnemu uściskowi. Wychodzi ze mnie, chwyta pudełko chusteczek oczyszczając się i jakże wspaniałomyślnie odstawia pudełko koło mnie, bym się sobą zajęła. Przez rozmyty przez łzy wzrok obserwuję go. Sposób w jaki jego tatuaż na szyi niemal znika pod świeżą koszulą. Sposób w jaki jego świetne włosy wyglądają teraz na świeżo po pieprzeniu. Chcę go nienawidzić, ale za każdym razem, gdy na niego patrzę, moje ciało nabrzmiewa z pociągu i nienawiść odbija się na mnie. Jego ciepło wypływa ze mnie na udo. Znowu jest we mnie, pod moją skórą. Wędruję bez celu z teraźniejszości, tak daleka od tego kim byłam tygodnie temu. Zakłada kurtkę i wzrusza kilka razy ramionami by ją poprawić. Strzela szyją raz na każdą stronę.
85 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Będziesz składać mi sprawozdania co tydzień o tym samym czasie. Ufam, że wykonasz świetną robotę w Alea, ale nie wahaj się kontaktować ze mną w sprawach, w których mogę pomóc. Patrzę na niego pogardliwie, na to jak może być nonszalancki w całej tej sprawie. To jego sposób na zatuszowanie tego i jest jeszcze bardziej irytujący niż bezpośrednia drwina. - Powinnaś oczyścić twarz, tusz do rzęs ci spływa. Kieruje się do drzwi. -Och i linia produktów jest wspaniała. Powinnaś być dumna. Porusza się by wyjść, ale cofa się ponownie. - Och i możesz wyprowadzić się z tego motelu. Wróć do domu.
86 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 12 Tax Zatrzaskuję drzwi do mojego apartamentu, wkurzony na siebie za danie jej tego ponownie. Miała mnie błagać, czołgać się, a potem kiedy nie zostałoby jej ani grama dumy, miałem zostawić ją spragnioną i niespełnioną. Ale kurewsko zawaliłem. Obserwowałem ją z rozłożonymi nogami, jej soczysta cipka pulsowała dla mnie, brązowe sutki, krągłe i nabrzmiałe błagały mnie o ssanie i musiałem się w niej znaleźć. Musiałem poczuć, jak jej cipka zaciska się na moim fiucie, gdy dochodzi. Wciąż była upokorzona, wciąż płakała, gdy ją pieprzyłem. Nie dlatego, że tego nie chciała, ale dlatego, że chciała. Dochodzą do mnie z tyłu szybkie uderzenia obcasów. Mogę powiedzieć po ich tempie, że przynoszą piekło. Nie teraz, kurwa nie teraz. - Kupiłeś pieprzone Alea?- mówi Jude, machając w powietrzu jakimiś papierami. - Ile razy mówiłem ci, żebyś trzymała się z dala od mojego gówna Jude? - Szukałam długopisu, a to było niedbale rozłożone na biurku. Jaaaaasne. - To była część planu od samego początku. Nie wiem, dlaczego jesteś o to taka wkurzona. Jedynie po tym, jak wlewam sobie trochę szkockiej zdaję sobie sprawę, że jest siódma rano. Ach, pieprzyć to. - Częścią planu było również zabicie tej pizdy. A ona wciąż tu jest. 87 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Och, Chryste Jude, kontroluję to tak jak do tej pory. Możesz dać mi małą licencję kreatywności? Mogę się tym zająć? - Mam tylko nadzieję, że nie zanurzyłeś się w tej cipce i nie zmienisz zdania. To dlatego nie chcesz pokazać mi nagrania? Miałem ustawionych kilka kamer, by zrobić film dla Jude. Wiedza, że Mia nie żyła nie była dla niej wystarczająca, Jude chciała tego doświadczyć. Oczywiście, film spontanicznie zmienił się w porno i nie było mowy, bym pokazał to gówno swojej siostrze. Pękam. - Jude, na litość boską, po prostu zamknij swoje pieprzone usta. Nie mogę uwierzyć, że masz czelność w ogóle gadać to gówno po tym wszystkim co zrobiłem dla ciebie, dla nas! Ta jedna sprawa jest dla mniej najbardziej osobista, ona jest powodem wszystkiego! - Dla mnie to też jest osobiste!- krzyczy, jej oczy stają się mokre.Oboje mamy blizny tak? Moja siostra czasami potrafi być taką suką, przez wiele przeszła. I w przeciwieństwie do mnie, wszystkie jej blizny są w środku. Wie jak znaleźć jedno miejsce w moim sercu, aczkolwiek małe, które nie zamieniło się całkowicie w zszarganą, czarną skałę. - Po prostu czuję się wyeliminowana z tego. Zaplanowaliśmy wszystko razem, a kiedy wróciłeś do domu tej nocy, gdy miałeś włamać się do jej domu i ją wykończyć, nie powiedziałeś do mnie ani słowa. Nie powiedziałeś mi co się stało. Jedyne co wiem to to, że wciąż jest żywa, a teraz wprowadzasz drugą część planu bez zakończenia części pierwszej. Biorę łyk ze szklanki, pozwalając by płyn palił mnie w gardło i ochłodził rozgrzaną krew. - Podjąłem jednocześnie.
egzekutywą
decyzję.
Obie
części
uruchamiam
88 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Kładę rękę na szczupłe ramiona siostry, wiem że pomimo złego nastroju, który ją otacza, ona po prostu chce być kochana. - Zdecydowałem, że zabicie jej nie będzie wystarczająco dobre. Chcę zniszczyć ją powoli, w sposób, w jaki ona zrobiła to nam. Żyliśmy z następstwem jej okrucieństwa przez tak wiele lat, a dla niej życie było zbyt miłe. Musi cierpieć, zanim jej świat stanie się czarny. Zaufaj mi. Jude wzdycha. - Ufam, Pan jeden wie, że ufam. Ale jesteśmy zbyt blisko. Jeśli coś jej się stanie, teraz gdy kupiłeś Alea, teraz gdy masz wiadome połączenie z nią… - Czy kiedykolwiek wcześniej zrujnowałem nasze plany? To jest to co robię. Tak to wszystko załatwiam. Robię właściwe rzeczy. Opłaciłem ludzi. - Dobra- mówi, kładąc głowę na przestrzenie pomiędzy moją klatką piersiową, a ramieniem. – Kocham cię Tax, mój współlokatorze łona matki. Nasza uwaga jest rozproszona przez dźwięk otwieranych przednich drzwi. - To Rex- mówi. Rex był stałym elementem naszego życia przez lata. Spotkaliśmy go, kiedy miał trzynaście lat, po tym jak opuściliśmy dom. Był bezdomny i patrzał na nas z podziwem, podążając za nami dookoła, jak mały szczeniak i nigdy od tego czasu nie opuścił naszego boku. Jak każdy szczeniak, kocha jednego członka rodziny bardziej od drugiego i mogę powiedzieć, że ma obsesję na punkcie Jude. Pozbawiła go dziewictwa i od tamtego momentu patrzy tylko na nią. Oczywiście, jest lojalny jak golden retriever i to on przez lata był jedynym mającym oko na Mię, gdy ja zajmowałem się biznesem innych.
89 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Ale kilka tygodni temu wziąłem od niego wszystkie szczegóły o Mii i zdecydowałem, że teraz moja kolej na wkroczenie. Jeśli miałem to zrobić dobrze, musiałem zaangażować się we wszystkie aspekty misji. Musiałem być jedynym mającym na nią oko. - Zamknij drzwi- mówię Jude, gdy idzie przywitać Rexa.- Daj mi trochę czasu sam na sam, dobra? Im bliżej jesteśmy końca, tym Jude bardziej depta mi po piętach. Praktycznie mieszka w moim mieszkaniu, choć ma własne. Nie lubi być sama. Nigdy tego nie mówi, ale jej działania jasno o tym mówią. Zawsze mieszkaliśmy razem, nigdy nie spędzaliśmy czasu osobno, odkąd się urodziliśmy. Właściwie odkąd dzieliliśmy łono. Drzwi się zamykają, a ja wypuszczam zirytowane westchnienie, przebiegając palcami przez włosy i masując skronie. Spieprzyłem, ale naprawię to. Obserwowałem Mię przez wiele lat. Jude i ja czekaliśmy cierpliwie na odpowiedni czas, by ją wykończyć. Ale mieliśmy najpierw innych ludzi, którymi musieliśmy się zająć i to była dobra liczba ludzi. Mia jest jednak najważniejsza, ona to wszystko uruchomiła, ona jest przyczyną tego wszystkiego, co się stało. Jej zdrada zakłuła najbardziej. Więc chcieliśmy zachować ją jako ostatnią, by zakończyć to osobą, która to zaczęła. Czekałem na idealny czas. Pewnie, mogłem pomajstrować przy jej samochodzie, albo ją otruć, ale chciałem zrobić to osobiście. Chciałem by jej koniec był na zamówienie, specjalnie stworzony dla Mii. Poza pracą w fabryce wibratorów, wydawała się żyć idealnie nudnym, normalnym życiem. Monitorowaliśmy jej rozmowy, a komputer zawsze miał zwykłe bzdury: praca, filmy kotków, Facebook, Twitter. Jednak oglądała jakieś interesujące porno… zwróciła moją uwagę na kilka dobrych filmów. Dzięki Mia! Więc, myślę, że nie powinienem być całkowicie zaskoczony, kiedy Rex przyszedł do mojego biura i mówił coś o czymś, co muszę zobaczyć. 90 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Jakiś formularz, który wypełniła na stronie internetowej Szczęśliwa Kotka. Nazwa i usługa nie pasowały do siebie. Byłem jednak zaintrygowany, bardzo kurewsko zaintrygowany. Rex zrobił to w czym jest dobry, to czego go nauczyliśmy: węszył. Jest stałym klientem baru, którego właścicielką jest Tiff, to jest sposób na bezproblemowe wejście w życie Mii na dystans. On właściwie całkiem nieźle zna Tiff, pieprzył ją kilka razy na zapleczu w barze. Ale Tiff nie ma pojęcia kim naprawdę jest Rex albo, że on w ogóle wie o istnieniu Mii. W każdym bądź razie on zna jedną wysoko cenioną dziwkę, która spędza tam czas i wyciągnął z niej więcej informacji czym jest Szczęśliwa Kotka. Muszę przyznać, że byłem mile zaskoczony odkryciem tej strony Mii. Z jednej strony to sprawiło, że jest bardziej interesująca; z drugiej strony przypomniało mi, że nie jest niewinna. Jest dewiantem tak jak reszta z nas. Więc wszedłem w to. Miałem pokazać się w jej domu, a ona miała myśleć, że byłem facetem, którego zatrudniła. Nie pomyślałaby, że była w prawdziwym niebezpieczeństwie, ale coś dla niej miałem. Coś, co wiedziałem z ankiety, którą wypełniła, że ją przeraża: myśliwski nóż, naostrzony do perfekcji. Miałem rzucać nią dookoła, sprawić że będzie myśleć, że była w rękach pokręconego żigolo, a potem wyciągnąć nóż, przystawić go do jej gardła i przypomnieć jej kim byłem, co mi zrobiła… co stało się mojej siostrze. Rozkoszowałbym się chwilą, gdy jej oczy przeszłyby z pożądania do horroru, spakowałbym jej zdezorientowanie, spijał bezradność. A potem wbiłbym nóż w jej gardło i przeciął. Drugą częścią tego planu było kupno Alea, a potem zamknięcie tego. Tak, po prostu zamknięcie tego gówna. Dlaczego? Ponieważ wiem, że kocha pracować tam. To coś, co pomagała budować i chciałem usunąć wszelkie ślady jej pozostałości. Chciałem by była odpowiedzialna za ból ludzi, na których jej zależy, tak jak ona sprawiła mnie odpowiedzialnego za cierpienie Jude. Mściwy? Masz jak w banku, że jestem. 91 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Tylko, że spieprzyłem. Zaczęło się jej żałosnym, pijackim tańcem. Muszę przyznać, to było urocze. Rozchmurzyło mnie. To również przez fakt, że jest jeszcze piękniejsza niż pamiętam. Na zdjęciach mogłem się zdystansować, ale osobiście, z bliska sprawiała, że mój fiut stał się twardy jak skała. Kiedy przycisnąłem się do niej, poczułem miękkość jej krzywizn, delikatną skórę, mój fiut bolał. Coś w jej zapachu, w sposobie w jaki wyginała się przy mnie gdy ją chwytałem, sprawiło, że straciłem skupienie. Roztopiła się w moich ramionach, oddała mi się. Pragnęła mnie. A potem błagała. To nie było częścią planu, nie zamierzałem dać jej mojego fiuta. Ale w tamtym momencie, posiadałem nad nią całkowitą kontrolę. Sposób w jaki patrzała na mnie, jakbym był jedyną osobą na świecie, która mogła dać jej to, czego potrzebowała sprawił, że zawaliłem. Chciałem sprawić, że będzie krzyczała moje imię, jak zdzira, którą jest. Chciałem dojść w niej, gdy prosiła. I cholera, to było wspaniałe. Jej ciasna, mokra cipka zaciskała się wokół mojego fiuta, jej ciało drżało, gdy w niej dochodziłem. Nigdy w życiu nie doszedłem tak mocno, a dużo się pieprzyłem. Niemal kurewsko zasnąłem w samochodzie w drodze do domu, ponieważ jej cipka wyssała ze mnie siły. Prawda jest taka, że nie przestałem o niej myśleć od pierwszej nocy, kiedy się pieprzyliśmy. Ale teraz wiem, że mogę ją mieć na chwilę i postępować zgodnie z planami. Dostosuję się, jak zawsze. Kiedy w końcu uzyskałem zasoby, zarówno finansowe i fizyczne, żeby zmienić moje ciało, to stało się obsesją. Jak mój tata twierdził, we wczesnych latach młodzieńczych, podskoczyłem o kilka centymetrów więcej, moje ramiona i klatka piersiowa zakrzywiły się w pierwszych oznakach mięśni, a gładka twarz obrosła zarostem. Jude nigdy tak naprawdę nie zakwitła w ten sam sposób. Oczywiście, rozwinęła się, ale 92 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
pozostała malutka. Mogłem jedynie przypuszczać, że wdała się w naszą matkę. Mieliśmy kilka jej zdjęć i Jude wyglądała jak ona. Oboje wyglądaliśmy. Nasz ojciec miał lżejsze rysy twarzy i wydawał się być w cieniu kruczych włosów mamy i ciemnych oczu. Ale ja mam budowę ojca. Jedyna dobra rzecz, jaką mi dał pochodzi z genów. Te fizyczne zmiany uruchomiły obsesję na punkcie sprawności fizycznej. Przez całe życie dziewczyny patrzały na mnie, jakbym nie istniał. Cholera, większość wydawała się zrażona przez moją wysoką, wychudzoną posturę. A potem, co wydawało się natychmiastowe, kobiety zaczęły się na mnie rzucać. W pewien sposób to była dobra rzecz. Nauczyłem się nie przywiązywać się do potrzeby żeńskiej uwagi, ponieważ nigdy jej nie miałem. Właściwie widok jak inaczej byłem traktowany sprawił, że czuję się urażony. Teraz jestem czegoś wart. Teraz, kiedy jestem dobrze wyglądającym człowiekiem. Teraz mnie widzą. Więc pewnie, biorę cipki, które rzucają się na mnie, ale nie mogą mnie mieć. Wykorzystuje je i odrzucam. Moje fizyczne zalety stały się kolejnym narzędziem w arsenale. Mogłem namówić kobiety do zrobienia czego chciałem. Jestem wielkim zwolennikiem wprowadzania sportu w życie. Sporty walki, jak boks i muay thai są moimi ulubionymi z tego powodu. Nauczyłem się w ciągu wielu lat treningu, że podczas gdy agresja jest ważna, to wyczucie czasu jest istotne. Tak wielu wojowników skacze, kołysząc się, marnując całą energię i wysiłek. Inteligentny przeciwnik patrzy na niego, jak się wymęcza, cierpliwie obserwując jego słabości i czeka na odpowiedni moment, by zadać jeden, decydujący cios. Nauczyłem się być cierpliwy, szybki i nauczyłem się przystosowywać. Tak, byłem silny- silniejszy niż niemal każdy mój przeciwnik. Ale byłem również od nich mądrzejszy. Zdolność do powstrzymywania się, zarówno fizycznie, jak i umysłowo w obliczu przeszkody jest bardziej efektowną strategią niż bezmyślne rzucanie się.
93 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Powstrzymywanie się. To właśnie zmienia plany: Będę się powstrzymywał. Mogę walczyć ze swoim pragnieniem pieprzenia Mii, albo użyć tego dla swoich korzyści. Więc, czas na plan B: wykończę ją, wypieprzę z niej życie, zniszczę ją, dopóki nie będzie pusta i zużyta, a potem kiedy pomyśli, że nie może być gorzej, zniszczę firmę, którą kocha i zabiję ją. ***
Czyjaś obecność budzi mnie w środku nocy. Nie ma żadnego hałasu, ale czuję, że ktoś jest w domu. Jude. To szósty zmysł, który mamy w stosunku do siebie. Nazywamy go bliźniaczystynkt. Siadam, pocieram oczy i wstaję na nogi, sprawdzając czas na telefonie. 2:47. - Jezus!- krzyczę, kiedy spoglądam i widzę małą sylwetkę Jude w progu sypialni. - Myślałam, że wiesz, że tu jestem. - Oczywiście, że tak, staram się tylko obudzić. Jeśli myślałbym, że jesteś intruzem, byłbym trochę mniej zrelaksowany. Nie sądzisz? I na miłość boską, mogę ubrać jakieś pieprzone ubrania?- pytam, zakrywając moje klejnoty. Zawsze byłem fanem spania w naturalny sposób i ona o tym wie, ale cała ta koncepcja granic jest dla niej obca. - Och, jakbym nie widziała już wcześniej tego wszystkiego- prycha, machając na mnie lekceważąco ręką. Na szczęście jest ciemno. Łapię najbliższą parę spodni dresowych i wkładam je. - Miałaś złą noc?- pytam, wciąż oszołomiony. Siadam z powrotem na łóżku. Jude siedzi obok mnie i opiera głowę na moim ramieniu. - Tak- wyznaje i wtedy zauważam suchość w jej gardle. To naprawdę zła noc. Ona płacze. 94 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie było tam Rexa?- nie staram się oddać mu siostry, ale spędza czasami noc w jej mieszkaniu i również zna jej problemy. - Spał. Nie chciałam go budzić. I on nie jest tobą. Jej słowa odbijały się przez moje ramię. To jest Jude, której większość ludzi nie widzi. Strona, której potajemnie zawsze się obawia. Jednak wolałaby raczej walczyć i umrzeć niż być ponownie ofiarą. Jude atakuje i warczy, jak lis w pułapce, ale to wszystko przez wszechogarniający strach. Nie zrozum mnie źle, jest tam również złość, a strach i złość tworzą piekielną mieszankę. Jude nigdy nie pozwoli, by ktoś ponownie ją zranił. To wyczerpująca praca, zawsze warczy i pokazuje zęby. Czasami potrzebuje przerwy. Rex może czasami tym dla niej być, osobą, z którą może odpocząć, ale on nie zawsze tam jest. Ja zawsze byłem. Znałem Jude, kiedy była niewinna. Jestem jedyną osobą, której ufa wystarczająco, by obnażyć swój brzuch bez strachu bycia rozprutą. - To jest dobra rzecz- mówię. Rex jest porządnym facetem. Wiem, że ona nie potrafi kochać go, jak normalny człowiek powinien, ale nie ma nikogo innego, komu zaufałbym z siostrą. - Może być- mówi. Siedzi przez chwilę w ciszy, nawlekając palce na moje. Nie jestem fanem fizycznych uczuć, ale pozwalam Jude ukraść to i czasami wykorzystuję to, jako sposób na utrzymanie jej poziomu. To nie robi dla mnie niczego. Po tym jak jej delikatne palce odnajdują dom w mojej silnej ręce, wzdycha. - Miałam sen o posiadaniu dziecka i odbieraniu mi go. Jest kilka powtarzających się snów, które miała przez ostatnie czternaście lat. Ten jeden jest najrzadszy i najbardziej bolesny. Zła noc dla Jude może być szeregiem rzeczy. To co się nam przydarzyło, miało miejsce w ciemności. Myślę, że to właśnie dlatego dla Jude zawsze są noce. Są częste. Niemal każdej nocy budzi się od ataku 95 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
paniki. Mniej więcej raz na kilka miesięcy ma obrazowy nocny terror, jak ten, który miała dzisiaj. Mieszkaliśmy w różnych miejscach, włączając w to ulice i jej tradycją było to, że zakradała się do mojego łóżka i płakała lub rozmawiała o czymkolwiek, co wyciągało te rzeczy z jej umysłu i zasypiała. Kiedy Rex stał się starszy ostatecznie zabrał z moich ramion jakąś część ciężaru i rozmawiała z nim oraz wchodziła do jego łóżka. Ale z naprawdę złymi wydarzeniami, zawsze przychodziła do mnie. Teraz kiedy jest kobietą, takie noce są rzadsze. Ponieważ Rex zazwyczaj jest w pobliżu, nie jestem wtajemniczony w ataki paniki, kiedy się dzieją (zdarzają). Czasami zapominam, że wciąż je ma, nawet nabiera mnie swoim okazywaniem bezwzględności. Ale kiedy to jest nocny koszmar, pokazuje się w moim mieszkaniu, cicha i słaba, oczekując że poskładam ją z powrotem. - Rex się nie obudził? Wiem z własnego doświadczenia, że zazwyczaj budzi się drapiąc i płacząc za dzieckiem. - Wiesz, że śpi, jak trup. I wypiliśmy kilka drinków przed snem. Cóż, ja jeden, on jakieś siedem. Śmieję się cicho pod nosem przez Rexa. - To prawie koniec- mówię do niej, w tym samym czasie przypominając sobie przysięgę jaką złożyłem. - Nigdy nie będzie końca- wzdycha Jude. Jej głos jest chrapliwy ze zmęczenia. Ma rację. Niektóry rzeczy, które zostały zrobione nie mogą być odzyskane. Wdycha głęboko powietrze, unosząc ramiona, a potem opuszcza je z przeciągającym westchnieniem.
96 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Twój zapach… zawsze sprawia, że czuję się bezpieczna. Mówiłam ci to kiedykolwiek? - Nie sądzę- mówię wymijająco. Nie ma nikogo na świecie z kim czuję się bardziej komfortowo, ale nawet ona czasem jest zbyt blisko. Czasami nie chcę presji bycia jej bohaterem. - Nie chodzi mi o twoją wodę kolońską, czy mydło. To zapach, jaki zostawiasz na rzeczach, jak poduszki, czy ubrania. Myślę, że to dlatego, iż zawsze byliśmy drużyną i w domu, kiedy tata był fiutem, zawsze miałam ciebie przy swoim boku. Zapach taty wprawiał mnie w niepokój. Twój sprawia, że czuję się bezpieczna. - Dzięki, tak myślę. - Nie pozwól temu dostać się do twojej głowy. - Nigdy nie pozwoliłabyś, by to się stało- mówię.- Pozwól, że zrobię ci drinka. Wstaję, a ona podąża za mną do kuchni. Robię ciepłą mieszkankę wysokoprocentowego alkoholu i mleka. - Przepraszam, że naskoczyłam na ciebie wcześniej- mówi, dmuchając na parę przy krawędzi kubka. Potakuję. - Ja po prostu… jesteśmy tak blisko. Jesteśmy prawie na miejscu… a Mia… ona jest taka dla mnie ważna, ponieważ to ona skrzywdziła ciebie. A ty jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. To chodzi o nią, a ona jest u mnie najgorsza. - Zaufaj mi, Jude. Skończę to. I masz rację. Z pozostałymi, zrobiłem to dla ciebie. Teraz ta jedna jest dla mnie. Więc musisz pozwolić mi zrobić to w sposób, w jaki chcę. Ona jest moja. Potakuje, rozmyślając.
97 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Jude popija swojego drinka, gdy ja podchodzę do sięgającego od podłogi do sufitu okna, które daje widok na Milwaukee i jezioro Michigan. Czarna woda wydaję się ciągnąć w nieskończoność, a ja zastanawiam się, jak możemy powiedzieć sobie, że Mia jest końcem, kiedy w tym samym czasie przyznajemy, że to się nigdy nie skończy - Minęło trochę czasu odkąd miałaś ostatnią złą noc- mój głos przedziera się przez super ciszę ponurej godziny. - A ty wciąż masz doskonały wynik- mówi, nawiązując do faktu, że nie cierpię na tę samą dolegliwość. Czasami wolałbym to robić. Jude dostała z tego wszystkiego najgorsze, chociaż to zaczęło się tak naprawdę ode mnie. - Ile alkoholu w to dodałeś? Czuję się naprawdę zamroczona. - To jest sekret mojej receptury, nie możesz czuć smaku alkoholu. To był klucz do zamknięcia ci buzi i dania mi przespać dobrze noce na lata do teraz. - Dupek. Cóż, myślę, że włożyłeś tu jakiś środek uspokajający, albo coś, bo nagle czuję, że muszę się kimnąć. Czas spania. Wstaje, zostawiając brudną szklankę na ladzie ( wie, że to gówno sprawia, że jestem wkurzony) maszeruje do mojej sypialni. - Pidżama party- mówi, ciągnąć mnie za nadgarstek. - Zajebiście. Muszę spać obok kogoś, kto podważa w jakiś sposób prawa fizyki przez zajmowanie więcej przestrzeni przy stu pięćdziesięciu dwóch centymetrach i czterdziestu pięciu kilogramach niż ja przy stu dziewięćdziesięciu trzech centymetrach i stu kilogramach. - Co ty robisz?- pyta, gdy ja organizuję jakieś poduszki. - Przydzielam ci twoją przestrzeń i również blokuję ci możliwość kopania mnie swoimi kończynami przez całą pieprzoną noc.
98 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Jude pokazuje mi środkowy palec i wślizguje się pod kołdrę po swojej stronie łóżka. Kładę się na plecach i krzyżuję ręce nad głową. W mniej niż minutę, pijacko chrapie i wiem jak cholera, że nie mam szansy zasnąć. Siadam i przyglądam się swojej bliźniaczce. Ostra lwica jest niczym innym, jak chrapiącym szczeniakiem spowitym w prowizorycznym forcie z poduszek. I po raz pierwszy od tych wszystkich lat, pozwalam sobie mieć do niej pretensje za umieszczenie na mnie odpowiedzialności. Nie za zemstę, z chęcią podejmę za to miecz i tarczę, ale za bycie jej osobistym wybawcą. Nie jestem jej cholernym bohaterem. Nie mogę sprawić, że wszystko będzie lepsze. Nie mogę zawsze być w pobliżu, by zatrzymać nocne koszmary w zakamarkach.
99 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 13 14 lat wcześniej Dzwoni dzwonek, pomruki rozmów przygasają, gdy każdy zajmuje swoje miejsca. - Dobrze, dobrze dzieci. Wyjmijcie swoje podręczniki i otwórzcie je na stronie dwunastej- mówi pan Carthy, gdy pisze słowo „Elektryczność” na tablicy. - Więc, uczyliśmy się o tym wspaniałym wyczynie natury przez ostatnie parę tygodni i to będzie temat waszej pracy na koniec tego semestru. Będzie to praca w parach. Widzę kilkoro ludzi uśmiechających się i mówiących tak, podekscytowanych by wykorzystać to zadanie, jako czas do spędzenia z przyjaciółmi. Ale ja nienawidzę tego gówna. Jestem sam. Zawsze jestem sam. Mam siostrę, ale nie ma jej na tych zajęciach, albo na innych moich lekcjach. Nie traktuje swojej nauki tak poważnie. - Tak jak powiedziałem, NIE będziecie współpracować ze swoimi zwyczajnymi partnerami. Musicie wybrać kogoś z kim nigdy nie pracowaliście na tych zajęciach. To nie jest wymówka, by rozmawiać ze swoim przyjacielem podczas lekcji. To miałem na myśli. Zbiorowe AWWWWWWW rozczarowania wzniosło się w klasie. Instrukcje pana Carthy brzęczą w tle, gdy moje oczy dryfują do niej: jej brązowe włosy, opalona skóra, niezadowolone usta. Jest wizją doskonałości i na dodatek jest mądra. Ale może mieć każdego, kogo kiedykolwiek zechce. Nigdy nie umówiłaby się ze słabym, chudym kawałkiem gówna jak ja. Właściwie ona umawia się z najbogatszym dzieciakiem w małym gównianym mieście. Jego tata jest właścicielem kilku fabryk w całym kraju, włączając w to jedyną fabrykę w naszym 100 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
miasteczku. Niemal każdy tutaj jest zatrudniony przez jego ojca. Pewnie, jesteśmy w Ameryce, ale w tym mieście Pettits są rodziną królewską. A jeśli tata Trippa jest królem, Tripp jest księciem Clint. Reszta z nas to pieprzeni niewolnicy. Szuranie krzeseł i zbiorowe ruchy otrząsają mnie z oszołomienia, gdy zdaję sobie sprawę, że ludzie szukają ostatnich osób na świecie, z jakimi chcieliby być w parze. Ludzie chodzą wokół mnie, gdy ja zostaje na swoim miejscu z tyłu. Będę w parze z kolejny podrzutkiem. Nie ma sensu próbować. Wtedy czuję na sobie jej oczy i moje serce przyspiesza. Nie, muszę to sobie wyobrażać. Przełyka, uśmiecha się i idzie do mnie najkrótszą drogą. - Cześć, masz partnera?- jej głos jest słodki jak miód. Ma na sobie ciasną, niebieską koszulkę i jeansową mini spódniczkę, która pokazuje jej idealne, smukłe ciało. Jej włosy spływają w dół na jednym ramieniu, zatrzymując się tuż nad cyckami. Sutki ma twarde. Dzięki panie za klimatyzację. - Ja, uch… jeszcze nie…- mówię, poprawiając się na krześle. - Chcesz?- pyta, wskazując palcem pomiędzy nami. - Uch, pewnie… tak, jasne- mówię. To się kurwa nie dzieje. Dlaczego mnie pyta? - Sil, prawda?- pyta, rzucając torbę na stolik obok mnie. Zna moje imię? - Tak, Sil. - Jestem Mia- uśmiecha się. Jakbym ja i każdy inny chłopak w szkole nie recytował jej imienia, gdy się masturbujemy. - Tak, znam twoje imię. - Och- śmieje się nieco, a jej uśmiech jest po prostu… kurwa. 101 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Pomieszczenie wrze od działania, gdy partnerzy zaczynają pracę nad projektami. - Czy Sil to skrót od czegoś?- pyta, gdy rozładowuje książki na stoliku. - Silvio. Nienawidzę mojego imienia. Przypomina mi, jak inny jestem, jak nie przynależę. - Co to za imię?- pyta bez oceniania. - Rumuńskie, tak myślę. Moja mama stamtąd pochodzi. - Oooch, fajnie. Byłeś tam kiedykolwiek? - Nie, ona nie żyje. Umarła rodząc mnie i moją siostrę bliźniaczkę. Twarz Mii opada. Mam problemy z wyskakiwaniem do ludzi z rzeczami, które czynią, że czują się niekomfortowo, nie zmiękczam ich dla nich. Myślę, że to dlatego iż nikt nigdy nie zmiękczył niczego dla mnie. Więc pozostaje sam przez większość czasu i oszczędzam każdemu niezręczności. - Przykro mi z tego powodu…- mówi. Nigdy nie oczekiwałem, że ona jest taka… miła. Wpatrywałem się w nią z semestru na semestr od gimnazjum. Obserwowałem ją z odległości, jak obraz, ale zawsze zakładałem, że jest żeńskim odpowiednikiem wielkich chłopaków, którzy zatrzaskiwali mnie w szafkach i podstawiali nogi na korytarzach. Wzruszam ramionami. Nigdy nie znałem mamy, więc cokolwiek. Słyszałem jednak, że była naprawdę miła, że mój tata był inną osobą zanim umarła. Obwinia mnie i Jude za zabicie jej. - Więc, nie mam nic do zrobienia po szkole, a ty?- pyta.
102 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie…- mówię. Zazwyczaj spotykam się z Jude i idziemy do biblioteki by odrobić pracę domową lub do parku, cokolwiek byle pozostać z dala od domu tak długo jak to możliwe. - Zatem możesz przyjść i popracować ze mną nad projektem, jeśli chcesz. Możemy uzyskać przewagę. Ta rzecz jest skomplikowana. Cholera jasna! Mia Tibbett zaprasza mnie do swojego domu. Jeśli Bóg istnieje, dziękuję! - Dobra, muszę tylko powiedzieć mojej siostrze, że idę z tobą. - Dobra- wzrusza ramionami i uśmiecha się. Wiem, że nie mam szans, ale samo rozmawianie z nią, bycie blisko w ten sposób, sprawia, że moje okropne życie jest trochę mniej gówniane.
103 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 14 Mia Siedzę na parkingu biura, czując mdłości w oczekiwaniu na drugie cotygodniowe spotkanie z Taxem Draconi. Ten tydzień był piekłem na kółkach. Kiedy mnie zostawił w tej sali konferencyjnej z radosnym, usatysfakcjonowanym wyrazem twarzy, zamknęłam za nim drzwi, zsunęłam się na podłogę i płakałam. Płakałam tak mocno, że bolało. Zawodziłam. Pozwoliłam wszystkiemu się uwolnić: strach, zdezorientowanie, osamotnienie, złość. Kim jest ten człowiek i czego ode mnie chce? Przeszukiwałam mózg z poszukiwaniu nazwiska Draconi, ale nic nie dzwoniło. Szczerze mówiąc myślę, że mógł pomylić mnie z kimś innym. Po prostu tego nie rozumiem. Może ma urojenia i wymyślił jakąś wspólną historię, która nigdy się nie wydarzyła? Moje tygodniowe śledztwo zamieniło się w nic. Jego biznes wydaje się całkowicie legalny. I nie mogę znaleźć ani skrawka informacji o jego życiu osobistym. Myślałam o zatrudnieniu prywatnego detektywa, ale wtedy zdałam sobie sprawę, że prawdopodobnie w jakiś sposób doszedłby do niesmacznych rzeczy, które próbuję utrzymać w tajemnicy. I nie obchodzi mnie jak profesjonalny jest prywatny detektyw, nie chcę by on lub ona wiedział, że zatrudniłam kogoś, by mnie „zgwałcił”. Jestem po uszy w gównie. Ma mnie w garści, a ja nie wiem co robić, poza uśmiechaniem się i znoszeniem tego, dopóki czegoś nie wymyślę. Rozważałam pójście na policję, ale co bym im powiedziała? Nie ma żadnego znaku włamania w moim domu. Zamówiłam atak na samą SIEBIE. Błagałam go, by uprawiał ze mną seks teraz już dwa razy… Pomyśleliby, że jestem obłąkana. 104 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
A to prowadzi mnie do innej rzeczy, która napędza mnie strachem: Co ja do cholery robię? Dlaczego jest tak, że go nienawidzę, boję się go, ale kiedy mnie dotyka, jedyne co chcę do również go dotykać? Że moje ciało eksploduje, kiedy sprawia, że błagam, kiedy mnie gryzie, ciągnie włosy i celowo mnie poniża? Nigdy nie byłam wykorzystywana seksualnie czy maltretowana. Nie mam na to usprawiedliwienia. Zawsze uważałam to za rodzaj pragnienia, dodatkowego bodźca seksualnego. Cieszyłam się faktem, że miałam swoje gówno razem, jak dobra praca, dobrzy przyjaciele i stabilność, podczas gdy miałam sekretną „dziwaczną” stronę. A ta brudna strona nigdy nie miała wyjść poza moją wyobraźnię. Niektórzy faceci, z którymi się umawiałam interesowali się tym ze mną, ale to jedyne co robili: interesowali się. To było prawdziwe, przerażająco prawdziwe. Jakby jakaś siła karała mnie za chore pragnienia. W krótkim czasie od naszego pierwszego spotkania już nawet nie wiem kim jestem. Sprawił, że stałam się kimś innym. Albo nawet gorzej, wyciągnął ze mnie kim jestem naprawdę. Po tym, jak pozwoliłam łzom spłynąć i wytarłam jego pozostałości pomiędzy udami, po tym jak zakwestionowałam swoje zdrowie psychiczne, wstałam i otarłam oczy. Miałam pracę do zrobienia. Spieprzyłam wszystko inne, ale nie zamierzałam zrobić tego z Alea. Została mi powierzona firma, która wspaniale działa i zapewnia pracę dwudziestu ciężko pracującym, dobrym osobom. Nie zasługują by cierpieć z powodu mojego osobistego gówna. To jest właśnie to co robiłam przez cały tydzień, zaszyłam się w pracy. Spędzałam tyle czasu sama, jak to było możliwe. Robiłam cokolwiek, aby nie myśleć o nieuchronnym spotkaniu z Taxem.
105 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Złożyłam sobie również deklarację. Było jasne, że był zadowolony mając przewagę. Myślę, że on podnieca się moim zdezorientowaniem, ale jeśli mu tego nie dam, on nie będzie mógł wygrać. Jeśli chciałby mnie zabić, już byłabym martwa. Chce ode mnie czegoś innego. Więc nie będę kulić się ze strachu. Spotkam się z nim z uniesioną głową. Jeśli o niego chodzi nie mam już wiele do stracenia, wziął wszystko, ale nie pozwolę mu cieszyć się moją niepewnością. Idę do sali konferencyjnej, gdzie na mnie czeka, tak jak ostatnim razem. Wysłałam mu mailem kilka raportów i jestem zaskoczona, że gdy wchodzę znajduję go robiącego kopie. Jestem całkiem pewna, że to nie dlatego tutaj jest. - Dzień dobry, Mia- mówi z udawaną wesołością. - Dzień dobry, Tax- mówię, umieszczając torbę z laptopem na stole. Wygląda cholernie dobrze, tatuaż na szyi wystaje spod dobrze skrojonego szarego garnituru. Wygląda na to, że ma nową fryzurę, ale świeżość jego włosów kontrastuje z ostrym zarostem na męskiej szczęce. Zanim może powiedzieć cokolwiek, podchodzę do drzwi, zamykam je i blokuję samodzielnie. Czuję na sobie jego wzrok. Myślę, że mogłam go nieco zaskoczyć. - Więc będziemy pracować, czy będziesz mnie pieprzył?- pytam wyzywająco. Tax szybko wstaje z krzesła i muszę przyznać, strach uderza w moją klatkę piersiową. Jest taki wysoki i ponury. Nie tylko jego rysy, ale i aura. Gdy przełyka tatuaż na szyi porusza się wraz z ruchem jego mięśni. Wije się, gdy zaciska zęby. - Starasz się mi pyskować, Mia?- mówi, stając centymetry ode mnie, patrząc na mnie jak na robaka, którego może zdeptać w każdej chwili.Ponieważ obiecuję, że będziesz tego kurewsko żałować. Ciepło z jego ciała mnie ogarnia i zamienia się w duszący ucisk. 106 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- To nie jest to czego chcesz?- pytam, starając się nie okazywać strachu, ale mój głos drży. - Powiem ci czego nie chcę- mówi, woń jego skóry oraz piżmowy waniliowy zapach wody kolońskiej uderza w mój nos i narusza moje pragnienie.- Nie chcę radzić sobie z twoją nagłą pewnością siebie o piątej kurwa rano. Przyciska mnie swoją klatką piersiową do zamkniętych drzwi. - Pieprzę cię kiedy chcę i jak chcę. Posiadam cię. Koniec, kropka. Nie udawaj, że masz w tym cokolwiek do powiedzenia. Nie przekonuj się, że możesz grać ze mną w jakieś umysłowe gierki, ponieważ tracisz. Każdy. Pojedynczy. Pieprzony. Czas. Jego oddech łaskocze mój nos, klatka piersiowa naciska na moją z każdym wściekłym oddechem. I jak chory popapraniec, którym jestem, martwię się przez chwilę, że może mnie nie pieprzyć, tylko po to by udowodnić swoją rację. Patrzę na niego przez wilgotne od łez oczy, desperacko starając się nie pozwolić im się uwolnić. - Dlaczego mnie torturujesz?- pytam. - Ponieważ jesteś mi dłużna- mówi. Ta sama cholerna odpowiedź, jaką dał mi w zeszłym tygodniu. - Co? Co jestem ci dłużna? - Twój ból. Jego brązowe oczy, które czasami mogą być zwodniczo ciepłe, stają się przerażająco ciemne. - Jest tam coś innego poza okrucieństwem?- pytam. Uśmiecha się złośliwie.
107 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie znasz mnie, Mia- mówi stanowczo.- Nie wmawiaj sobie choćby przez sekundę, że przez to co robimy oznacza, że wiesz o mnie cokolwiek. Przypomina mi w każdym momencie, że jestem dla niego bezwartościowa. Jestem kawałkiem mięsa, które może pieprzyć i zostawić bez powiedzenia choćby jednego słowa. - Jestem dobrą osobą. Wiem, że myślisz z powodu tej usługi, którą kupiłam, że nie jestem. Że jestem jakąś niemoralną zdzirą. Może to dlatego mnie karzesz. Ale jestem dobrą osobą. - Zdejmij swoje ubrania, ale zostaw szpilki- rozkazuje. Muszę przyznać, że wystroiłam się ponownie na tę okazję- nigdy nie powiedziałam, że nie jestem popieprzona. Nie ruszam się. Pomimo przyciągania do niego, nie chcę dać mu natychmiastowego zadowolenia. Chcę się mu przeciwstawić. Po za tym jest duża szansa, że woli mój opór niż poddanie. Może mój sprzeciw jest źródłem jego największej przyjemności. - Możesz to zdjąć, albo ja to zerwę- mówi.- A jeszcze lepiej, mogę wyjść i wysłać nagranie. Twoja decyzja. Drżę z frustracji, nie pozwalając by opuścił go mój wściekły wzrok, gdy z wahaniem rozpinam bluzkę. - Nie musisz udawać, że to dla ciebie tak cholernie trudne, wiesz?mówi z zarozumiałym uśmiechem. Nie stara się mnie pocieszyć; on szydzi z mojej uległości. Tax nie daje mi przestrzeni do rozebrania. Zamiast tego stoi blisko, unosząc się nade mną, jedno ramię przyciska do drzwi za mną, muskając moje ciało swoim, gdy się rozbieram. Powoli ściągam bluzkę jak ktoś rozbierający się w zamknięciu, starając się nie wkraść w przestrzeń Taxa nawet jeśli to on jest tym, który wkracza w moją.
108 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
W końcu stoję naga, moje plecy przyciśnięte są do zimnych drzwi, mam na sobie jedynie czarne czółenka. Chłodne powietrze drażni moją skórę, sprawiając że czuję się obnażona i samotna. Jak na ironię Tax jest jedynym ciepłem i moje ciało pragnie jego ciepła. - Dotknij siebie- mówi, gdy chwyta moje palce i wsuwa je pomiędzy swoje pełne usta. To dziwnie delikatne. To niemal okrutniejsze niż bycie szorstkim, ponieważ bawi się z moim umysłem. Przesuwam mokre palce na łechtaczkę i zataczam koła, zamykając oczy i odchylając głowę do tyłu. - Nie, nie zamykaj oczu. Patrz na mnie- mówi. Ale nie chcę, nie chcę przypominać sobie co robię, jak oddaję swoje ciało tak bezdusznej osobie. Staram się pozwolić mojemu umysłowi podryfować gdzie indziej, ale on mi na to nie pozwala. - Zrób to. Otwieram oczy i znajduję jego oczy wpatrujące się we mnie, prowokujące mnie, obezwładniające. Są koloru czekoladowego, otoczone ciemniejszym brązowym, obramowane przez długie, ciemne rzęsy. Jego spojrzenie jest takie, jakby chciał zrujnować mnie przez samo patrzenie, ale im dłużej patrzę, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że jest tam coś jeszcze. To ból. Może nawet wrażliwość. To jest tam, muszę po to sięgnąć. Jeśli uzyskam dostęp do tej części niego, może wypracuję sobie wyjście z tej sytuacji. Dotykam siebie, gdy wpatruję się w jego oczy, przygryzając wargę i kręcąc biodrami przy mojej ręce. Nerwy mieszają się z niepokojem. Patrzenie w czyjeś oczy, gdy dotykasz samą siebie powinno być intymne, bezpieczne, ale to jest wtargnięciem. To kolejny sposób na złamanie mnie. Chcę zakończyć kontakt wzrokowy, chcę zamknąć oczy i stopić się z nim. Chcę wiedzieć, że on mnie pragnie i to nie jest kolejne działanie, by mógł mnie torturować. Sprawienie, że Tax pragnąłby mnie po za tym może być kluczem to uzyskania jakiejś kontroli. Uparty bunt jedynie napędza jego okrucieństwo.
109 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- O czym myślisz?- pyta. Odpowiadam szczerze. - Że chcę zamknąć oczy. Chcę cię pocałować. Nie mówi nie, nie cofa się, ale jego oczy, te oczy, które tak szybko nauczyłam się obserwować, one stają się nieco delikatniejsze. Może nawet jest tam lekkie zaskoczenie. Kontynuuj docieranie. Robię ruch. Chciałam pocałować te pełne usta odkąd włamał się do mojego domu. Muszę poczuć, że on również mnie chce. I może jeśli zmuszę go do ściągnięcia swojej ochrony, odzyskam z powrotem moje życie. Ssę jego dolną wargę, ciągnąc ją delikatnie. Potem robię to ponownie. Nie zatrzymuje mnie, a wtedy zaczynam całować go namiętnie, gdy bawię się ze sobą, czując jego twardość przyciskającą się do wierzchu mojej dłoni. Nie oddaje pocałunku, jego usta są martwe, jak dusza. Potem na sekundę, może nawet na ułamek sekundy pochyla głowę do przodu i ssie moją wargę. Smak jego pocałunku powoduje gęsią skórkę na całym ciele. Jego pulchna miękkość kontrastuje ze wszystkim innym z nim. Jego moment nadziei, połączenia. Ale to jest tylko chwila, a chwile są ulotne. Sięgam rękoma do góry, starając się rozpiąć jego koszulę, ale łapie mnie za nadgarstki. - Kolana. To jedyne co mówi, jak ktoś kto rozkazuje swojemu zwierzakowi. Waham się, oszołomiona przez prawie-pocałunek z nim. Chwyta mnie za włosy i pcha na podłogę. Ciężko oddycham ze strachu przez nagłą zmianę jego zachowania, które do tego momentu było nieco mniej okrutne.
110 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Upadam na kolana z łomotem. Bez zwolnienia ciasnego uścisku na moich włosach mówi: - Wyciągnij mojego fiuta, zdziro. Odpinam spodnie i biorę drżący oddech, gdy wyskakuje. Fala ciepła przepływa mi przez brzuch, gdy myślę o nim będącym we mnie. - Ssij go. Ssij go, jak zdzira, która zatrudnia mężczyznę, by ją zgwałcił. Jego rozkazy kłują w moje serce, bardziej niż jakakolwiek zniewaga, którą kiedykolwiek powiedział. Ale ukłucia szybko zostają uśmierzone. Część mnie chce go osłabić ustami. To jedyna moc, jaką mam. Zbieram ślinę w ustach i spluwam na jego końcówkę, gdy wsuwam go w usta. Jego uścisk na moich włosach zacieśnia się. Biodra poruszają się w przód i w tył, gdy biorę jedną rękę i przesuwam ją na jego jądra, a drugą przesuwam po jego trzonie w zgodnym rytmie z ustami. Gardłowe jęki opuszczają jego usta i chociaż raz nie ma nic okrutnego do powiedzenia. Może znalazłam jego piętę Achillesa. Patrzę w górę, gdy odsuwam usta od jego fiuta i delikatnie zataczam językiem koła na końcówce jego główki. Patrzy na mnie spod przymkniętych powiek, jego spojrzenie jest pełne pożądania i przyjemności. Wznawiam skręcanie mokrą ręką w górę i w dół jego trzonu, ssąc ustami i naciskając jądra, gdy je masuje. Rośnie jeszcze bardziej w moich ustach. Nasłuchuję, czy powie mi bym przestała, podniesie mnie na nogi i zabierze ze sobą do ekstazy. - Nie gryź albo będzie piekło- mówi niskim głosem. Zanim mogę zrozumieć sens tego co powiedział, zaciska mój nos i wpycha się głęboko w moje gardło. Kaszlę wokół niego, dławię się jego 111 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
długością, panikuję, gdy staram się złapać oddech. Rękoma drapię jego spodnie, instynktownie walczę, jak tonąca osoba w oceanie. A potem wbija się w moje usta na okrągło, nieubłaganie, a ja relaksuję się wystarczająco by się nie dławić. Uwalnia mój nos na wystarczająco długo bym mogła złapać oddech, a potem zaciska go ponownie, uderzając w moją twarz. Jego ciemne oczy wpatrują się we mnie, gdy pompuje, twardniejąc jeszcze bardziej. Moje gardło zaciska się wokół niego, gdy próbuję łapać powietrze. - Widzisz co się dzieje, kiedy zachowujesz się, jak mała suka…mówi do mnie.- Wtedy nie dostajesz swojego. Pompuje na okrągło i wypełnia moje usta swoją spermą, gdy kaszlę i dławię się na jego pulsującym fiucie. Wyjmuje go, a ja się wyszarpuję, upadając na biodra. Łzy spływają po mojej twarzy przez odruch wymiotny. Usta i broda poplamione są jego nasieniem. - Obliż usta. Unosi się nade mną, otaczając mnie swoją władzą, gdy się podporządkowuję. Potem klęka spokojnie, łapie moje policzki w ręce, wycierając je kciukami, przesuwając ślady jego uwolnienia, które ominęły usta. Oferuje mi kciuk. - Ssij. Zaciskam usta wokół niego i oczyszczam go. - Otwórz usta- mówi, gdy łapię ciężko powietrze. Dostosowuję się z wahaniem, gdy przeprowadza kontrolę.
112 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Dobrze, każda ostatnia kropla- mówi z satysfakcją.- Myślę, że już rozumiesz jak to działa. A jeśli będziesz postępować, tak jak powinnaś, wtedy dostaniesz również swoje. Pozostaje w tej pozycji na podłodze, naga, zużyta, beznadziejna. Moja cipka pulsuje z ciepła, które ma swoje sposoby, by uszło. Ale nie będę błagać, nie dam mu dzisiaj tej satysfakcji. Wiem, że to i tak bezcelowe. Ma władzę, tak jak się obawiałam. Po rzuceniu pudełka chusteczek z powrotem na stół zapina swoje spodnie, poprawia się, strzela szyją i ma opóźnioną reakcję na pokonaną posturę na podłodze. Wygrywa w grze, w której nawet nie znam reguł. Kurewsko go nienawidzę i tak bardzo go pragnę. Wzdycha i kręci głową, jakby mały kawałek ludzkości, jaki myślę, że widziałam wyszedł na powierzchnię. Może zlituje się nade mną i okaże mi odrobinę dobroci. Zamiast tego podchodzi z powrotem do mnie tak, że jego krocze zatrzymuje się tuż przed moją twarz i chwyta swoje jaja w męskim uścisku. - Jeśli chcesz tego, jedyne co musisz zrobić to błagać, Mia- mówi szyderczo. Jak okrutne jest to, że sprawił, iż myślałam, że okaże mi miłosierdzie, a zamiast tego wykorzystał moment, by zdobyć kolejne punkty. Łapię swoją obietnicę i wybucham płaczem, ponieważ siedzę naga na podłodze firmy, którą kieruję i zostałam zdegradowana do niczego innego, jak zbiornika na spermę mężczyzny, który nienawidzi mnie z powodu, jakiego nie rozumiem. A ponadto jestem przerażona, że może zniknąć jednego dnia, tak szybko, jak się pojawił, jak duch, a ja nigdy nie zrozumiem dlaczego. Jestem przerażona ponieważ, jeśli zniknie, będę czuła się bardziej samotna niż kiedykolwiek.
113 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Wstrzymywał to tak dugo. Pewnie, płakałam przez niego, ale tym razem straciłam to tuż przed nim, w taki sposób jak zrobiłam to, kiedy odszedł ostatnim razem. I nawet mnie to nie obchodzi. Przed tym mężczyzną nie ma wstydu, nie po tym wszystkim co zrobiliśmy. Obserwuje mnie spokojnie, gdy szlocham niekontrolowanie. Moja klatka piersiowa drży, oddech jest lekko wzburzony. Myślałam, że mogę stanąć w walce z nim, ale on ma to gdzieś, a to nie daje mi broni przeciwko niemu. Czuję jego cień otaczający mnie. A potem jego głęboki głos. - Daj mi rękę. Potrząsałam głową, patrząc na podłogę. Jestem zła na swoją słabość i nie chcę albo nie potrzebuję jego pieprzonej pomocy, by podnieść się z ziemi. - No dalej.- Tym razem jego ton jest delikatniejszy.- Po prostu podaj mi rękę. Patrzę powoli do góry, a on spogląda na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Ale jestem posłuszna, tak jak szybko mnie tego nauczył. Unosi mnie na nogi i delikatnie cofa do drzwi, pocierając swoim masywny ciałem o moje. - Nie musisz dzisiaj błagać- szepta mi na ucho. Opieram twarz na jego klatce piersiowej, w pełni oczekując, że się odsunie, ale nie robi tego. Szlocham w jego białą koszulkę, gdy on wsuwa we mnie palce i pociera. Jego władcze palce naciskają na punkt G, zataczając ciągle kółka. Jęczę w jego ucho, złość i beznadziejność znikają, gdy pieprzy mnie tą piękną ręką. Drugą ręką sięga po moje włosy i ciągnie je do tyłu, ale nie tak mocno, jak wcześniej. Zanurza się w mojej szyi, przygryzając i ssąc ją zaciekle. Jego usta oznaczają delikatną skórę.
114 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Wykrztuszam kilka słabych pomruków, gdy zbliżam się coraz bardziej i bardziej do orgazmu. Gorący, w pełni ubrany mężczyzna przede moim zimnym, nagim ciałem tak wyraźnie podkreśla dynamikę energii między nami. A jednak nigdy nie czułam się z nim bardziej połączona niż po tym, jak pozwoliłam mu zobaczyć siebie, że się rozpadam. - Powiedz moje imię- mówi, gdy jęczę coraz głośniej. - Tax…- biadolę pomiędzy ciężkimi oddechami. Gdy jego imię opuszcza moje usta, coś we mnie wybucha, klatka piersiowa się zwęża, ciało się skręca, gdy recytuję je na okrągło. Zaciskam pięści, tak bardzo chcę poczuć ciepło skóry jego klatki piersiowej, zarostu jego policzków przy ręce. Ale nie pozwoli mi się tak zbliżyć. Ponieważ mnie nienawidzi. Cóż, obecnie też siebie nienawidzę.
Tax Kuuuuurwa. Pozwoliłem jej mnie pocałować. Tylko na sekundę, ale pozwoliłem jej ustom dotknąć moich. Marzenie o tych wargach wprowadziło mnie na początku w zamęt. Coś jest nie tak. Sposób w jaki rozpadła się dzisiaj, nie miała się tak załamać, nie miała być taka bezbronna. Miała być okrutna, jak pyszny owoc, który przecinasz i otwierasz tylko po ty, by znaleźć w środku robaka. Mia zmiękła pod moją determinacją i nawet kiedy starała się być wściekła, nie widziałem żadnej złośliwości w oczach. Po tym wszystkim do zrobiłem odkąd się pokazałem, wciąż nie chce mnie skrzywdzić. Właściwie jedyne czego ona desperacko pragnie to bym ją pocałował i pozwolił jej mnie dotknąć.
115 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Pomimo jej wrażliwości, jest subtelna siła w tym, jak jest zdolna do radzenia sobie w Alea w ciągu, jak sobie wyobrażałem, najtrudniejszego okresu w jej życiu osobistym. Pokazuje się w pracy każdego dnia, uśmiecha się i wstrzymuje łzy. To oznaka albo wielkiego charakteru, albo zdolności do zakładania wielu rożnych masek. Zakładam, że czas pokaże. Dzisiaj ponownie się złamałem. Stałem się słaby i dałem jej ulgę po tym, gdy byłem tak blisko od odejścia bez dania jej satysfakcji, po tym jak okaleczyłem tak pomysłowo jej nowo odkrytą determinację. Ale ona po prostu tam siedziała bezwładnie, płacząc przy drzwiach. Naga. Sama. Bezradna. Była miazgą, zbyt szybko zniszczyłem jej silną wolę. Musiałem ją odbudować. Ona cieszy się moją bezwzględnością, ale nie jeśli tylko biorę. Muszę również jej to dać w innym wypadku stanie się bezwartościowa i nieobecna. Mogę zobaczyć jej strach, kiedy zostanie sama i wykorzystana. Ale mogę kontynuować wykorzystywanie jej tak długo, jak dam jej wystarczająco, by ją zamknąć. Plan B powoli działa, niszczę ją kawałek po kawałku, rozkoszując się tym. Myślałem, że jest w środku taka jak ja, zrobiona z kamienia, wiec rozpocząłem mocno, ale ona nie jest taka jak ja. Więc muszę rozbrajać ją powoli albo będzie kurewsko katatoniczna w ciągu tygodnia lub dwóch. Chcę by ten ból trwał dłużej. Więc zrobiłem jedyną rzecz, jaką umiem. To jest to co robię, kiedy chodzi o kobiety. Nie mogę dać jej uczucia, miłości, czy intymności. To wszystko umarło we mnie dawno temu. Więc dałem jej co umiałem: Ulgę. Przyjemność. Pasję. Obserwowałem, jak życie wraca do jej oczu za łzami, gdy pieprzyłem ją ręką. Jej łzy są tarczą, by pozwolić jej wierzyć, że jest ofiarną, ale wie, że chce więcej niż chciała kiedykolwiek. Naprawiłem ją z powrotem, ale mogę zniszczyć ją ponownie. Będę to robił dopóki nic z niej nie zostanie. Za każdym razem, gdy mam plan z tą suką, ona to psuje. 116 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Jednak nie powinienem pozwolić jej dojść. Jej przyjemność powinna istnieć tylko w procesie zadowalania mnie. Dałem jej uwolnienie po tym, jak byłem nasycony. Problem jednak polega na tym, że po tym, jak ją pieprzę, nigdy nie czuję się syty. Wypierdalam stamtąd, ponieważ zawsze chcę ją ponownie. Chcę więcej jej. I coś w daniu jej własnego uwolnienia zadowoliło mnie i nie miało to nic wspólnego z uszczęśliwieniem mojego fiuta. Muszę przyznać, że jest to niepokojące. Nie wiem co wydarzyło się przez te lata, ale jest inna od osoby, którą sobie wyobrażałem, która tak okrutnie wzięła cokolwiek dobrego co we mnie zostało i spaliła w proch. Ale szkoda wyrządzona przez to co zrobiła trwa do dnia dzisiejszego. A każdy musi spłacić swoje długi. Tylko to jest sprawiedliwe.
117 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 15 14 lat wcześniej Mia powiedziała, że musi iść do domu zaraz po szkole, ale dała mi swój adres, żebym mógł przyjść po tym jak znajdę siostrę. Udawałem, że nie znam jej adresu. Nie jestem przerażającym stalkerem, czy coś, ale mieszkamy w małym miasteczku. Informacje taka jak ta po prostu sama do ciebie trafia, zwłaszcza, kiedy ten adres należy do najpiękniejszej osoby jaką kiedykolwiek widziałeś. Po przekomarzaniu się i małej wycieczce z Jude idę do domu Mii. Mój żołądek opada z nerwów, gdy dzwonię dzwonkiem. Nie dlatego, że spędzę czas sam na sam z Mią, ale dlatego iż jej tata jest szeryfem. Jest dobrze obeznany z moją rodziną i nie dlatego, że zapraszamy go na kolacje. Mój tata był na izbie wytrzeźwień więcej razy niż mogę zliczyć i gliny były w naszym domu mnóstwo razy. Zawsze mówię policji, że wszystko jest w porządku. Wiem, że jeśli powiem co naprawdę się dzieje, rozdzielą mnie z Jude. Słyszę psa gorączkowo szczekającego, a krótko po tym ona otwiera drzwi, trzymając go za obrożę. - Wejdź! On jest przyjazny, ale lubi uciekać, a ja naaaaprawdę nie chcę spędzić popołudnia na łapaniu go. Przebrała się w wygodniejsze ciuchy, jasno niebieski bezrękawnik i czarne leginsy. Jej piersi są małe i dziarskie, a sutki twarde przez przeciąg z powodu otwartych drzwi. Jej włosy, które były wcześniej rozpuszczone, są splecione w dwa warkocze i jest w tym coś naprawdę gorącego. Kiedy się odwraca, poprawiam spodnie, by ukryć mój entuzjazm. Podążam za nią przez hall i naprawdę ciężko jest nie patrzeć na jej tyłek, ale staram się rozglądać gdzie indziej. 118 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Pomyślałam, że możesz być głodny, więc włożyłam pizzę do piekarnika. Ona nie ma pojęcia, ale w niektóre wieczory nie wiem czy kiedy przyjdę do domu to będzie posiłek. I zawsze jestem głodny, najwyraźniej z powodu mojego nagłego, szybkiego wzrostu. Wystrzeliłem w minionym roku ze stu sześćdziesięciu siedmiu centymetrów do stu osiemdziesięciu dwóch. Myślę, że mogłem urosnąć jeszcze kolejne trzy lub cztery centymetry, mój tata mówi, że jemu też się to wydarzyło. Pomyślisz, że wzrost mógłby zatrzymać dupków od pieprzenia się ze mną, ale stałem się jedynie tyczkowaty. Sto osiemdziesiąt dwa centymetry nie są zastraszające, kiedy są w pakiecie z siedemdziesięcioma kilogramami. - To świetnie, dzięki. - Pomyślałam że moglibyśmy iść do pokoju. Moja mama odpoczywa na górze, więc postarajmy się zachować ciszę w tym obszarze. - Tak, pewnie-mówię, wciąż myśląc tylko o tym, że jestem w domu Mii Tibbett. Zabieramy naszą wodę i pizzę do pokoju i wyciągamy wszystkie materiały do zadania. Spędzamy kilka minut planując sieć elektryczną, którą projektujemy do naszego projektu naukowego. Ale gdy jemy, Mia rozpoczyna rozmowę poza tematem szkoły. Odpoczywa na brzuchu, dając mi niezamierzony widok w dół jej koszulki. To jest kurewsko niesamowite. - Sil…- wygląda na zawstydzoną, jej brązowe oczy wpatrują się w podłogę. - Tak? - Jeśli to zbyt osobiste, możesz mi powiedzieć bym się zamknęła. Wiem, że potrafię być nieco, no cóż, zbyt otwarta dla niektórych ludzi. Mój tata zawsze mówi, że nie powinnam być tak szybka w mówieniu co
119 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
mam na myśli… ale… wiem, że powiedziałeś, że umarła podczas porodu, ale brakuje ci jej, myślisz o niej, o swojej mamie? To pytanie mnie naprawdę zaskakuje. Nikt tak naprawdę nigdy nie pytał mnie, jak czuję się ze śmiercią matki. Jude i ja zwykliśmy grać w gry, gdzie „obsadzaliśmy” aktorki, jako naszą matkę albo udawaliśmy co robiłaby w tym momencie, jeśli wciąż by tu była, ale te gry spłowiały, gdy staliśmy się starsi. A mój tata, cóż, w naszym interesie było, aby nie przypominać mu o niej. - Przepraszam, to było niegrzeczne. Nie powinnam o to pytać- mówi, potrząsając głową w zakłopotaniu.- Mówię za dużo. - Nie… jest w porządku. Tak, to było uciążliwe, ale nikt nigdy nie przejmował się tym co myślę. A ona naprawdę zaryzykowała pytając. - Tak. Myślę o niej. O tym, jak moje życie byłoby inne. Ale nie mogę powiedzieć, że za nią tęsknię. Nie rozmawiamy o niej zbyt wiele. Myślę, że mój tata nie znosi mnie i Jude za zabicie jej. - Nie zabiliście jej!- mówi Mia w przerażeniu. - Zrobiliśmy to. Wykrwawiła się przez nas na śmierć. To wychodzi z moich przesadnych ust, a ona pewnie powie wszystkim, że jestem dziwolągiem. Ale ku mojemu zaskoczeniu, Mia nie wydaje się być obrzydzona. - Nie patrz na to w ten sposób. Jestem pewna, że ona chciałaby abyście ty i twoja siostra żyli ponad nią. To jest, to czego chcą mamy. Jej oczy robią się smutne, jakby jej słowa przyniosły coś na powierzchnię. - Dlaczego pytasz? Waha się przez chwilę. 120 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nigdy nie znałam nikogo, kto nie ma mamy. A moja mama, ona jest chora. Naprawdę chora. I… ja nie wiem dlaczego o tym paplam. - Nie, jest w porządku. Wiem, że prawdopodobnie ciężko jest wspominać o tym ludziom, którzy tego nie rozumieją. Historia mojego życia. - Tak… to znaczy może znajomi się przejmują, ale…- zacina się.Nieważne. Nie chcę o tym więcej rozmawiać. Przytakuję. - Dobra, zmieńmy tutaj nastrój!- mówi, wstaje na nogi i włącza swój odtwarzacz CD. Backstreet Boys wypełnią cały pokój. - Na miłość boską- mówię. Zaczyna tańczyć celowo w głupkowaty sposób i nie mogę nic poradzić, ale uśmiecham się. Zawsze wyobrażałem sobie, że będzie poważna, albo będzie bała się wyglądać głupio. Ale nie, wygląda teraz niesamowicie głupio i zastanawiam się, czy może być jeszcze bardziej idealna. - Dobra, panie muzyczny snobie, co tyyy lubisz słuchać? Wyciągam płytę CD, którą ukradłem w sklepie kilka tygodni temu. - Radiohead? Co to na nazwa? - Co to za nazwa „Backstreet Boys”? Ci „chłopcy” ledwie wyglądają jakby pochodzili z jakichś zaułków. Mocno się śmieje, padając koło mnie i zaczyna śpiewać głośno okropną piosenkę prosto w moją twarz. Przewracam oczami, ale to jest najzabawniejszy moment jaki miałem. A jej dom, jest taki miły, czysty i bezpieczny. Chciałbym móc tutaj z nią zostać i nigdy nie odchodzić.
121 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 16 Mia Mija szósty tydzień i mój „układ” z Taxem stał się czymś w rodzaju rutyny. To jest mały, brudny sekret. Każdego wtorku przychodzę do biura o piątej rano i zawsze dostaje najlepsze pieprzenie przez bezwzględnego, tajemniczego i wspaniałego demona. Zadaję te same pytania i wciąż dostaję te same odpowiedzi. Staram się, by pozwolił mi się pocałować albo zdjął ubrania, żebym nie tylko ja była naga kiedy jesteśmy razem. Ale ciągle zawodzę. Wciąż krzyczę, błagam i dochodzę tak mocno, że czuję jakbym połknęła pieprzony granat seksu. Nie płaczę już tak dużo. Mój płacz był oznaką buntu, protestu zarówno przeciwko Taxowi, jak i mnie samej. A to jest zbyt wyczerpujące, by utrzymywać się przy tym. Łatwiej jest zaakceptować sytuację niż znosić ból przez płacz. W końcu dostanę się pod jego twardą skorupę i przekonam go, by dał mi z powrotem wolność wyboru. Moje uczucia wciąż są sprzeczne, jednak zaczynam przyzwyczajać się do trudnego położenia. To staje się częścią mojego życia, jak praca w Alea, czy oddawanie ciuchów do pralni chemicznej. I choć czuję się bezradna, istnieje również część mnie, która wyczekuje wtorków. Nigdy nie mówię tych słów, ale czuję to przez sposób, w jaki moja skóra drży z podekscytowania, serce przyspiesza, a wszystkie seksualne części ciała oczekują naszego następnego spotkania. Pragnę go i nie chcę by odszedł. To były najbardziej męczące tygodnie w moim życiu, ale nigdy wcześniej nie czułam się z nikim tak połączona. Nigdy nie lubiłam lub kochałam kogoś w taki sposób, jak nienawidzę Taxa Draconi. Ale ta nienawiść jest tak silna, że czasami 122 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
zmienia się w inne uczucia. Nienawiść może się w tobie tak zakorzenić, że staje się częścią twojej tożsamości, twojej psychiki. Definiujesz się z nią, więc jeśli ona odchodzi i nie ma niczego, co mogłoby ją zastąpić, tracisz kawałek siebie. Myślę, że kiedy czujesz cokolwiek wystarczająco silnego, to może stać się to przeciwieństwem. Sądzę, że możesz kochać kogoś tak mocno, że go nienawidzisz. Możesz również nienawidzić kogoś tak mocno, że coraz bardziej się do niego przywiązujesz. To dlatego ludzie spędzają całe życie nienawidząc kogoś, kogo wielokrotnie zapraszali do swojego życia: bez tego nie wiedzą nawet kim są. A Tax, myślę, że zaczynam nienawidzić go tak mocno, że ja… ja sądzę, że nie możesz naprawdę czuć wstrętu do kogoś jeśli ci nie zależy. Ponieważ brak troski jest obojętnością. Obojętność jest najpaskudniejszą emocją. Tax jest moim rywalem i jest coś w tej naszej rywalizacji, co mnie cieszy, nawet jeśli zawsze jestem na przegranej pozycji na koniec bitwy. Tax i ja mamy sekretny świat. Jesteśmy otoczeni na tym świecie przez miliardy ludzi, a jednak ta rzecz, którą mamy, jest tylko nasza. To popieprzone, szalone, ale to jest coś, co mogę dzielić tylko z nim. Tylko Tax może sprawić, że przestaję myśleć, zamienić mnie w czysty, rozwiązły seks. Z Taxem jestem obnażona, zarówno dosłownie, jak i w przenośni. Miło jest czasem w ten sposób odpuścić, kiedy praca i brak rodziny powraca i sprawia, że czuję się, jakby świat opadał na moje ramiona. Nasza sprawa stała się częścią mnie i zaczynam czuć zaborczość wobec tej wyjątkowej relacji. Ale trzymam te uczucia w sobie. Na zewnątrz zawsze spotykają się z jego pogardą. Odzywam się opryskliwie, uśmiecham szyderczo. A wtedy on również walczy, przypominając mi o swojej władzy. Ulegam i błagam. W tym momencie to jest rytuał. Taki, w którym oboje zaakceptowaliśmy te dziwne okoliczności przez przekonywanie siebie, że robimy jedynie to na co się pierwotnie zgodziliśmy. Jestem jego seksualną niewolnicą.
123 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Czasowo. Robi to, bym zapłaciła za coś, czego nie ujawnił, a ja robię to tylko dlatego, że jestem szantażowana. Właśnie tym to jest. Walka zawsze odbywa się w sali konferencyjnej i kończy się tym, że oboje dochodzimy. Ale z każdym tygodniem rzeczy stają się bardziej zażyłe, kiedy się pieprzymy trzyma mnie trochę bliżej, jego oczy są nieco cieplejsze kiedy mnie wita. Postępy są malutkie, ale je czuję. To na tym się opieram, na tych małych wskazówkach ludzkości. Z biegiem czasu, jeśli uda mi się sprawić, że mnie polubi, będę mogła spróbować znaleźć wyjście z tej sytuacji. Ale nauczyłam się wcześniej, że ten proces będzie wolny i jeśli będę za bardzo naciskać, cofnie się jeszcze bardziej. To wydarzy się w swoim czasie. Możliwe, że jedynym sposobem na powrót do niezależności jest pozwolenie sobie na rozwijanie uczuć do niego. Więc dzisiaj, gdy idę przez parking, czuję motyle w brzuchu, serce skacze, puls płonie, a wewnętrzna część ud zagrzewa się ponieważ nie mogę doczekać się zobaczenia Taxa dzisiejszego ranka. Drzwi biura Alea są zamknięte. Po raz pierwszy. Grzebię w torebce szukając kluczy, a wtedy czuję rękę na moich ustach. - Nie mów ani słowa, suko. Upuszczam torebkę, a jej zawartość rozsypuje się na podłodze. Tak szybko, jak uderza we mnie strach, czuję go, jego zapach, piżmową wodę kolońską i czuję… ulgę. Ulgę, ponieważ jest diabłem, którego znam. Ale wściekłość promieniująca z jego ciała w powietrzu dookoła nas jest tak świeża, jak za pierwszy razem, gdy pieprzył mnie z nożem. Jest tak jakbyśmy wrócili do punktu wyjścia. Przyciska rękę przy moich ustach, a drugą owija wokół talii. Unosi mnie z ziemi i ciągnie do łazienki, zamykając za sobą drzwi.
124 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Podciąga moją spódnicę na tyłek i pcha mnie na umywalkę. Patrzę w lustro i tym razem, w przeciwieństwie do pierwszego ataku z zaskoczenia nie ma na sobie maski. Jego oczy wpatrują się we mnie w lustrze, ale są puste, urzeczone pobudzeniem. Ciągnie ze złością moje biodra i szarpie na bok majtki. Cipka nabrzmiewa z ciepła i soki rozpościerają się w oczekiwaniu na jego brutalność. Pochyla się do przodu i rozrywa mi bluzkę. Nauczyłam się w ostatnich trzech tygodniach, by zawsze pakować zapasową. Szarpie w dół mój stanik, więc piersi sterczą na górze miseczek. Oddech staje się przerywany, gdy widzę obraz w lustrze: wysoka, niezwykle imponująca, seksualna bestia za mną. Mój tata zwykł mnie ostrzegać, że diabeł nie ma rogów i wideł, on pojawia się jako najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałeś. Sprawi, że się śmiejesz. Sprawi, że poczujesz się dobrze. Zrobisz rzeczy, o których nigdy byś nie pomyślał że możesz zrobić, a on powie ci, że to w porządku. I zanim się zorientujesz, sprzedasz mu swą duszę. To stąd wiem, że Tax jest moim diabłem. Moje piersi są podtrzymywane, ciało pochylone i czekam by zostać wykorzystaną przez bestię jakkolwiek się zadowalającą. Ku mojemu zaskoczeniu znika z zasięgu wzroku i czuję jego długi język wewnątrz mnie. Jego usta obejmują cipkę. Mruczy z podniecenia, gdy okrąża moją wilgoć, podążając językiem po ciele. Odkrywając, zdobywając, dając. Jeśli chciałby mnie tylko wykorzystać, nie zrobiłby tego. A robi to, ponieważ chodzi o moją przyjemność tak samo, jak o jego, nawet jeśli nigdy tego nie przyznał. Nie zajmuje długo, zanim eksploduję przy jego ustach, ściskając zlew, gdy moje nogi rozpuszczają się pode mną. Wysokie obcasy 125 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
ześlizgują się z moich nóg, gdy te drżą od wstrząsającego orgazmu. Krzyczę na okrągło jego imię w podzięce. Drżę przed lustrem, gdy z powrotem pojawia się w zasięgu mojego wzroku, jak drapieżnik unoszący się nad ofiarą. Ponownie ciągnie jedną ręką mój tyłek, gdy pochyla się do przodu i ściska delikatną skórę moich piersi tak mocno, że skomle. - Ciiiii- szepta mi do ucha. Jego twarda krzywizna przeciska się pomiędzy moimi pośladki i w duchu błagam o szansę, by pieprzył mnie dzisiaj. - Dałem ci coś, teraz moja kolej by wziąć- mówi. Oczekuję wzięcia go w usta, ale sięga przez moje ramię i wyciska kilka razy mydło z pojemnika na swoje ręce. Obserwuję go zdezorientowana. Zabiera ręce w dół i wciera je między pośladkami, dokładnie w miejscu, z którym wcześniej tylko się bawił. Dyszę, gdy wsuwa dwa palce w ciasną przestrzeń, a moja ciekawość natychmiast zamienia się w strach. Strach przed wciskaniem jego grubości w ciasność. Strach przed nieznanym. Krzywię się, gdy sięga długimi palcami głęboko we mnie. Trzyma je tam przez chwilę. Kolejny palec, okręcanie, poruszanie, rozciąganie mnie. - Oddychaj- rozkazuje, a ja wypuszczam powietrze. Nie zdawałam sobie sprawy, że moja klatka piersiowa stała się tak napięta. Wsuwa i wysuwa ze mnie palce, z każdym pchnięciem dziwne uczucie staje się bardziej znajome, bardziej przyjemne. A potem przestaje. Patrzę w jego oczy w lustrze, przygryza wargę, a jego ciało pochyla się i czuję intensywny nacisk, gdy wpycha się we mnie. Wzdycha tak szybko, jak jego główka jest w środku. To bezlitosne i takie ciasne. Boli i boję się, że nie będę zdolna tego znieść, że nie będę w stanie go zadowolić. Kiedy jest już w jednej czwartej sięga dookoła i przykrywa mi usta. 126 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Rozciągnę cię. Będzie bolało, jak cholera, ale potem to będzie dobre uczucie. Tylko kurwa nie krzycz. Rozumiesz? Kiwam, ale jestem przerażona, że nie dam rady tego spełnić. A wtedy pokonuje resztę drogi, a ja ciężko wzdycham w jego rękę. To takie nieprzyjemne, że drżę w jego uścisku. Uczucie jego fiuta w moim tyłku jest takie brutalne, takie naruszające. - Kurwa, Mia- mówi, każdy mięsień w jego ciele napina się, gdy pogrąża się we mnie. Nigdy nie mówił do mnie po imieniu, kiedy się pieprzyliśmy. Łzy spływają mi po policzku, ponieważ to jest takie intensywne, ale oddycham jak mi powiedział. Wyciąga go i ponownie wchodzi powoli. Z każdym pchnięciem nieco przyspiesza. Nagle czuję ostry przeszywający ból. Szarpię się gwałtownie, ale jego ramiona wokół mnie wzmacniają uścisk i przyciąga mnie do swojej piersi. - Zamknij się- mówi.- Po prostu oddychaj. To będzie dobre uczucie, jeśli się zrelaksujesz. Jego ton jest niezwykle zapewniający. Piekący ból łagodnieje, gdy kilka łez spływa mi po policzkach i upada na rękę, która zakrywa moje usta. Biorę kilka głębokich oddechów, gdy Tax kontynuuje wchodzenie i wychodzenie ze mnie. Ciągnie mnie do pozycji stojącej tak, że plecami opieram się o jego klatkę piersiową. Wypełnia mnie, zabierając ostatnie miejsce, które było wolne od jego własności. Z każdym uderzeniem uczę się cieszyć nowym doznaniem. Obserwuję w lustrze, jak Tax wpatruje się w moje oczy, jak góruje nade mną, jego ogromna ręka zakrywa niemal pół mojej twarzy. Kolekcja węży na jego szyi tańczy, gdy zaciska uścisk wokół mnie. Ten mężczyzna jest moim prześladowcą, terrorystą, kochankiem. 127 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Oczy uciekają mu do tyłu głowy, gdy wzdycha i czuję, jak ciasny uścisk wokół mnie nieco się rozluźnia, a potem jęczy, gdy jego fiut pompuje we mnie. - Mia… kurwa, och kurwa…- mówi, uwalniając siebie we mnie. Wyciąga się ze mnie i potrząsa ręką przy moim włosach. To niemal przyjazny gest. Ale rozumiem, że w tym przypadku to jest tak, jakby nagradzał swojego zwierzaka za dobrze wykonaną robotę. Podchodzi do zlewu i odkręca kran. Obserwuję go po cichu, gdy jego ślady na mnie powoli spływają w dół ud. - Chodź tutaj- mówi nie patrząc na mnie. Chwieję się w jego kierunku, obolała przez inwazję, niepewna czego teraz ode mnie zechce. Moczy kilka papierowych ręczników i sięga w dół moich nóg, wycierając płyny, które zostawił. - Tutaj- mówi, umieszczając je przede mną. Patrzę w górę. Ten prosty gest wyzwala zarówno wdzięczność, jak i wahanie. Chwytam od niego ręczniki, by skończyć pracę jaką zaczął. - Dziękuję- mówię, zdezorientowana przez ten niezbyt małoduszny gest. Nie odpowiada. Zamiast tego, tak jak zawsze poprawia się, strzela szyją i wychodzi z pomieszczenia, jakby właśnie nie wypuścił tutaj seksualnej broni jądrowej. Jakby właśnie nie rozerwał mnie na milion małych kawałeczków, jakby nie zabierał małego kawałeczka mnie za każdym razem, gdy odchodzi.
128 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 17 Mia Po bardzo długim dniu w biurze, wracam do domu, skopuję buty i rzucam torbę na podłogę. Wtorki zawsze są wyczerpujące. Dzięki Taxowi mam dodatkowo wczesną pobudkę i zawsze zostaję dłużej niż przywykłam. Dewey zawsze wychodził ostatni i według mnie to świadczyło o jego zaangażowaniu w Alea. To jest coś, co chciałabym naśladować. Ugniatam napięte mięśnie szyi, uwalniając głębokie westchnienie. Jest taki moment bezpieczeństwa, kiedy wchodzę do domu, moment gdzie nie muszę udawać, że moje życie nie jest bałaganem. Ale po tej chwili ulgi następuję intensywna samotność. Myślę o nim dużo, kiedy jestem sama. O tym, jak chciałabym zrozumieć. Jak chciałabym, żeby ze mną rozmawiał i powiedział mi dlaczego. Może wtedy mogłabym się wytłumaczyć, powiedzieć mu, że nie mogę być winna tego, co on myśli, że zrobiłam. Może wtedy, mam nadzieję, zobaczyłabym, że nie jest tylko potworem. Widzę przebłyski. Przebłyski tego, że on może patrzeć na mnie, jak prawdziwy człowiek, ale zazwyczaj jest po tym zimniejszy niż początkowo. Pogodziłam się z faktem, że lubię brutalność. To jest prawdziwa, niezaspokojona agresja, którą tylko on może mi zapewnić. Ale wciąż potrzebuję więcej. Chcę brutalności pochodzącej z pożądania, posiadania, a nie z nienawiści. Mogę przez to przejść jeśli da mi więcej. Może mnie uwolni, da mi szansę wyboru w tej całej sprawie, jeśli dostanę się do tej części niego, do bólu, który istnieje za jego ciemnymi oczami. Chcę wierzyć, że on ręczy słowem, ale tak długo jak trzyma moje nagranie, żyję w strachu. Co jeśli po tym roku, przedłuży to do kolejnego, a potem następnego? Mogę stać się jego, do czegokolwiek będzie chciał, na 129 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
zawsze. Moje życie obracałoby się wokół tego układu, a to mogłoby zrujnować jakąkolwiek szansę na związek, małżeństwo, rodzinę. Wątpię, że potencjalny kandydat nie miałby nic przeciwko moim cotygodniowym, seksualnym spotkaniom z Panem Draconi. Tak, tu chodzi o seks, ale to jest coś znacznie większego: Tax przejął moje życie. Mimo tych obaw (lub ze względu na nie), muszę pozostać skupiona. Jedynym sposobem na wyjście z tego jest przejście przez burzę, jaką jest Tax. Widzę się z nim jedynie raz w tygodniu. Nie mamy żadnego kontaktu poza tą salą konferencyjną w każdy wtorek, a jednak jego obecność przenika każdą wolną godzinę mojego dnia. Podczas naszego czasu razem, czuję że Tax toczy ze sobą spór tak jak ja. Chce być nieubłaganie brutalny, ale łamie się i robi coś niemal uprzejmego. Zlizuje łzę lub czyści spermę z moich ud. Jeśli przyjmuję tę delikatność, on zabiera to i atakuje mnie, jak przestraszony pies, który gryzie rękę, która próbuje go pogłaskać. Ten nieznajomy stał się centrum mojego świata. Puzzlami, które muszę ułożyć. Moją największą przyjemnością i najgłębszym bólem. Prawda jest taka, że ja nie chcę randkować. Ponieważ w jakiś popieprzony sposób czuję, jakbym już umawiała się z kimś: z facetem, którego widzę w każdy wtorkowy poranek, który mnie nienawidzi, albo może nie. Nie wiem. Nie mogę powiedzieć, czy się zagubiłam. Może rozwija się jakiś rodzaj Syndromu Sztokholmskiego, a ja nie mam z kim o tym porozmawiać. Jestem zbyt zawstydzona, by powiedzieć Tiff. Właściwie unikam jakiejkolwiek istotnej konwersacji od czasu naszej ostatniej rozmowy telefonicznej, używając nowej pracy jako wymówki. Moja sytuacja stała się bardziej dziwaczna z powodu pomyłki ze Szczęśliwą Kotką. Nie chcę radzić sobie ze współczuciem i rozczarowaniem widniejącym na jej twarzy. I co gorsza, nie chcę stracić jej szacunku. Jest 130 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
przestrzeń w moim świecie, gdzie istnieje tylko Tax. A on obejmuje całą tą przestrzeń, obecnie nie zostawiając w niej miejsca dla innych. Wzdychając głęboko, zapalam światła w salonie. Wysoka postać kilka metrów ode mnie zaskakuje mnie. Podskakuję i krzyczę. Nie jestem pewna czy powinnam się bać, czy nie. W przeciwieństwie do wtorkowych spotkań, Tax nie ma na sobie garnituru, lecz dopasowaną, szarą koszulkę i parę jeansów, które opinają jego muskularną sylwetkę. Stoi twarzą do półki pełnej książek i bibelotów. Nie rozumiem co on tutaj robi. Nie jest w swojej przestrzeni. Myślę, że zaczyna czuć się zbyt duży dla przestrzeni, którą już ukradł. Czekam w ciszy, oczekując, że odwróci się, chwyci mnie, rzuci na podłogę i zrobi cokolwiek czuję. Może wzięcie rano mojego tyłka było niewystarczające. Czasami czuję, że cokolwiek mu dam, jest po prostu niewystarczające. - Backstreet Boys?- pyta bez odwracania się, patrząc na kasetę na szycie małego stosu płyt, jakie mam od czasów liceum. To jest również ten sam odtwarzacz Cd, który mam od tamtego czasu. Utrzymaj to. On cię poznaje. - Co? Nie miałeś wystarczająco dużo czasu, by węszyć w moich rzeczach, kiedy się włamałeś?- pytam, zaskoczona moim nonszalanckim tonem. Co do cholery jest grane? - W gruncie rzeczy nie –mówi, odwracając się twarzą do mnie z zarozumiałym uśmieszkiem. Moje serce trzepocze z przyciągania i nowego rodzaju podekscytowania. On… rozmawia ze mną. Staram się nie reagować przesadnie i przesłuchiwać go. Boję się, że mógłby mnie odepchnąć, jak robi to zawsze. To jest jak radzenie sobie z przerażonym psem, który cierpliwie czeka, by przekonać się, że nie jestem jednym z ludzi, którzy go skrzywdzą i w swoim czasie przyjdzie i trąci cię nosem. 131 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Cóż, nie wiem jak ty, ale ja umieram z głodu – mówię, kierując się do otwartej kuchni.- Włożę pizzę do piekarnika. Jesteś mile widziany. Kiwa głową. Nagle muzyka zaczyna grać. Natychmiast rozpoznaje to jako jedną z moich płyt cd z liceum, piosenka nosi tytuł Karma Police autorstwa Radiohead. - Nie wiem czy wiesz Tax – mówię, otwierając pudełko pizzy – ale goście z manierami zazwyczaj się zapowiadają lub dzwonią dzwonkiem do drzwi. - Goście z manierami? Zdecydowanie nie nazwałbym siebie gentelmanem. Nie mogę uwierzyć, że rozmawiamy i nie ma to nic wspólnego z seksem, czy też z przymusem. - Przypuszczam, że byłam grzeczna. Śmieje się delikatnie. To taki rzadki widok, zobaczenie tego uśmiechu rozświetlającego jego ciemność. Dlaczego on tutaj jest? Podnosi zdjęcie z mojej szafki. - Kto to?- pyta. - Myślałam, że wiesz o mnie wszystko. - Tak jest. Ale chcę to usłyszeć z twoich ust, jakby to był pierwszy raz. Jego słowa spowodowały mieszaninę podniecenia i niepokoju. - To mój tata. Zmarł nieco ponad rok temu- mówię, starając się nie pozwolić emocjom wypłynąć na powierzchnię. - Byliście blisko? 132 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Bardzo. Moja mama zmarła, kiedy byłam w liceum i jestem jedynaczką. Więc spędziliśmy razem wiele czasu. Był naprawdę dobrym ojcem- mówię, czując trudności w mówieniu. - Założę się- mówi. - A co z tobą?- pytam, podejmując ogromne ryzyko, że na mnie warknie. Odkłada zdjęcie z powrotem na miejsce. - Oboje nie żyją. - Och, przykro mi z powodu twojej straty. - Tak jest lepiej- mówi. Ale kiedy patrzę w jego oczy, te którymi mnie mierzył, kiedy mnie brał, widzę że wcale nie jest lepiej. Widzę coś bolesnego. Jest tutaj ponieważ chce więcej. Nie wiem czego, ale chce więcej. - Tax…- zatrzymuję samą siebie. Jestem na skraju pytania o zbyt wiele, wyciągania go z jego strefy komfortu zbyt daleko i zbyt szybko. Zaciekle strzeże swoich słów, ale jeśli chodzi o ciało, jest bardziej hojny. Myślę, że mógłby dać mi to, zanim podaruje mi swoje słowa. Więc podchodzę do niego łagodnie. Może to fakt, że jesteśmy w moim domu oraz to ciepło i bezpieczeństwo dają mi pewność siebie, ale chcę go poczuć. Poprowadź to… Docieram do niego w moim zaciemnionym salonie. Chcę go. I tu nie chodzi o to, że mnie zmusza lub o oczekiwania bym mu to dała, ponieważ jestem mu winna jakiś dług, którego nawet nie rozumiem. Albo nawet o podekscytowanie, o nim niszczącym mnie, gdy pławię się w mieszaninie pożądania i wstrętu. Ja po prostu go pragnę. - Tax…- szeptam, gdy staję w wąskiej przestrzeni pomiędzy nim, a półką.- Czy mogę…? 133 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Unoszę delikatnie dłoń by go dotknąć, oczekując że odepchnie mnie, chwyci mnie za nadgarstki i gwałtownie wypieprzy. Ale on nic nie mówi, stoi tam po prostu w ciszy. Sięgam do jego przerażająco skomplikowanego i pięknego tatuażu na szyi i delikatnie przebiegam palcami przez plątaninę węży. Tak bardzo chciałam to zrobić od kiedy pierwszy raz wziął mnie na tej podłodze. - Jest piękny- mamroczę. Jego klatka piersiowa unosi się i opada głęboko w odpowiedzi na mój dotyk. Przebiegam palcami w dół jego muskularnej piersi, twardego brzucha i sięgam palcami pod rąbek koszulki. Zaczynam ją unosić. - Nie- mówi, chwytając mój nadgarstek. Tym razem to nie boli. - Dlaczego to ukrywasz?- pytam. - Nie chcę cię skrzywdzić. Chcę tylko cię zobaczyć. Chcę tylko, żebyś ty też mnie chciał, Tax. Patrzę w jego oczy i widzę, że wyrażają one mnóstwo emocji: złość, uznanie, pragnienie, brak zaufania, ból. - Wiem, że chcesz więcej Tax, dlatego tutaj jesteś. Nie musisz tego mówić. Ale nie mogę ci tego dać, jeśli mi nie pozwolisz- błagam. – I nie mogę kontynuować dawania, jeśli nie dasz mi czegoś w zamian. Nic we mnie nie zostanie. Uścisk na nadgarstku nagle znika i bez ostrzeżenia ściąga koszulkę przez głowę. Jego tatuaż prowadzi w dół szyi i przez ramię. Jest bardziej wspaniały, niż przypuszczałam. Jego ciało jest wyrzeźbione i umięśnione, tak jak myślałam, że będzie; piękno- uosobienie męskości. Gdy podziwiam jego tors zauważam coś, co musi pochodzić z fizycznego przejawu bólu, przez który przechodził dawno temu. Jego tułów pokryty jest bliznami, jakiegoś rodzaju smagnięciami, niektóre są duże, niektóre małe. Są one naszpikowane wymuszanymi wspomnieniami i traumą, której nie będzie w stanie zapomnieć. Prowadzę palce delikatnie 134 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
przez sieć blizn i przechodzę dookoła na jego plecy, które również pokrywają tatuaże. Opieram policzek o jego ciepło, gładką skórę pleców i całuję każdą bliznę, jedną po drugiej. Jego ciało napina się pod moimi ustami. - Jest w porządku- szeptam. Odwraca mnie i chwyta za ramiona, zatrzymując mnie. Jego oczy wypełnione są zmieszaniem i frustracją. - Jest w porządku- mówię delikatnie. - Proszę Tax, po prostu pozwól mi mieć więcej –mówię, sięgając rękoma do jego twarzy.- Błagam cię. Unoszę się na palcach, by go pocałować. Zamykam oczy i mam nadzieję, że spotka się ze mną w połowie drogi.
Tax Nie wiem co do cholery tutaj robię. Każdego tygodnia to staje się nieco gorsze. Myślę o niej, o jej delikatnych ustach i jak smakowałyby, gdybym naprawdę pozwolił jej mnie pocałować. Każdego wtorku wychodzę przez drzwi po tym, jak ją pieprzę i chcę odwrócić się i mieć ją ponownie, albo po prostu… zostać. I za każdym razem zauważam, że łamię się, mam moment słabości, ale ponownie się zbieram. Przypominam jej, że jest bezwartościowa, że jest niewolnikiem, że jest mi coś dłużna. Zaczynam myśleć, że robię to by przypomnieć to sobie. Dzisiaj znajduję się w jej salonie, półnagi z jej ustami przyciskającymi się delikatnie do moich pleców. Obserwowałem ją dzisiaj, jak zawsze kiedy mój harmonogram mi pozwala. Ale tym razem przekroczyłem niewidzialną ścianę. Mam już dość pieprzonego obserwowania. Nie chcę jej tylko we wtorkowe poranki. Chcę ją przez cały czas. Nie ma powodu, żebym nie mógł jej mieć kiedykolwiek kurwa chcę. 135 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Usta Mii muskają pozostałości jej dzieła. Obiecałem sobie, że nigdy nie dam jej satysfakcji widoku tych blizn. Ukłucie każdego pocałunku przynosi przebłyski uderzenia klamrą pasa, kopania butami, rozwalania butelek, smaku krwi, krzyków, śmiechu. Wzdrygam się pod każdym delikatnym dotykiem jej ust. Jak ona może całować je, jakby to był jakiś rodzaj uzdrowienia, jakby chciała aby było lepiej? Ona jest powodem tych blizn, jest twórcą mojego bólu. Zabrała od Jude dar życia, więc teraz my musimy zabrać to od niej. - Jest w porządku- mówi delikatnie. Ale nie mogę tego znieść. To sprawia, że czuję. Nienawidzę uczuć. Myślałem, że jestem ponad to gówno. Jedyne uczucie na jakie sobie pozwalam to gniew, ponieważ on mnie napędza, sprawia, że jestem silniejszy niż ktokolwiek na mojej ścieżce. Posiadanie niczego poza gniewem sprawia, że jestem niezwyciężony. Więc odwracam się i chwytam ją, by zatrzymać ból, strach, chore uczucie unoszące się w najgłębszej części brzucha na powierzchnię. - Jest w porządku. Proszę Tax, po prostu pozwól mi mieć więcej. Błagam cię. Ona mnie błaga. Jest coś w tym, kiedy ona mnie błaga, co sprawia, że ciężko mi się oprzeć. To spojrzenie w jej oczach. Ona po prostu chce bym dał jej coś w zamian. Jak to może być ta sama osoba, która mnie zniszczyła? Patrzy na mnie brązowymi oczami; jest taka bezbronna, obnażona. To pułapka. Jeśli byłaby suką, to byłoby takie łatwe, ale jej otwartość, zdolność do bycia odważną z emocjami wydobywa ze mnie głęboko zakopane uczucia, których nie czułem od czternastu lat. Wiem, że bezpieczeństwo jest iluzją, ale serce jest największym głupcem i wszystkie te małe życzliwości je oszukują. Powinienem wiedzieć, robiłem to innym.
136 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Ale nikt mi wcześniej tego nie zrobił od czasu Mii, a teraz robi to ponownie. Za każdym razem, gdy patrzę głębiej, szukając tej ciemnej części jej serca, znajduję jedynie więcej czułości. Za każdym razem, gdy patrzę głębiej, widzę, że ciężej jest mi się wycofać. Powinna mnie nienawidzić, powinna chcieć wbić mi nóż w plecy, a nie je całować. Na początku myślałem o niej jak o dziewczynie, która patrzyła na wychudzonego samotnika, na kawałek gówna i widziała dużo więcej. I wszystko to okazało się być kłamstwem. Więc może pogrywa sobie ze mną ponownie, a ja nie pozwolę sobie by bawiono się mną drugi raz. Dam jej to o co błaga, pozwolę sobie czuć, ale to będzie dla mnie. Pozwolę jej myśleć, że mi zależy, więc kiedy to skończę, kiedy w końcu spojrzę w jej oczy, kiedy będę kończył jej istnienie, będzie czuła dogłębną zdradę, tak jak ja czułem. Unosi się, by mnie pocałować, a ja owijam ramiona wokół jej delikatnej postury. Jest taka mała, nieszkodliwa. Mia zarzuca ramiona wokół mojej szyi, przeczesuje palcami moje włosy. Jej pocałunek jest pełen pasji i stłumionego pragnienia. Pracowała nad tym odkąd pierwszy raz ją przeleciałem. Ssie moje usta, wsuwa język w mój. Smakuje nawet lepiej, niż marzyłem, że będzie. Mój fiut pulsuje z pragnienia i wzdryga się z przyjemności za każdym razem, gdy ociera się o jej brzuch. W tej chwili, tutaj w tym salonie zapominam o zemście i pozwalam nam po prostu być: Tax i Mia. Chwytam miękką, sprężystą skórę jej tyłka i podnoszę ją z ziemi, a ona owija nogi dookoła mnie. Zaciska je, jakby nie chciała mnie puścić, jakbym mógł nigdy nie wrócić, jeśli mnie uwolni. Niosę ją na blat w kuchni. Ma na sobie spódnicę, zawsze ubiera ją dla mnie we wtorki. Wziąłem ją już raz tego ranka, jej tyłek był tak niesamowicie ciasny. Właściwie myślę, że to mnie tutaj ściągnęło. Tego
137 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
ranka posiadając ją w ten sposób, czułem się tak cholernie niesamowicie, że chciałem więcej. Podciągam spódnicę i odsuwam majtki na bok. Pomiędzy dyszeniem sięga w dół i gorączkowa rozpina moje jeansy, ściągając je wystarczająco by dostać się do mnie. Sięga do bokserek i łapie swoją małą ręką mojego fiuta, a ja stękam z przyjemności. Pociąga go w przód i w tył, jęcząc w moją szyję, gdy przesuwa główkę w górę i w dół wejścia jej soczyście, mokrej cipki. Kurwa, to takie dobre uczucie. Drżę z powodu czucia ciepła ciasności Mii wokół mnie. Wchodzę w nią, jej dyszenie sprawia, że staję się jeszcze twardszy. - Tax- szepta mi na ucho, przełykając powietrze, gdy uderzam w nią głębiej. Jej cipka jest taka mokra, taka gotowa dla mnie, że jęczę i stękam z przyjemności, niezdolny by udawać, że to nie jest najbardziej niesamowite uczucie na całej pieprzonej ziemi. Jej delikatny, kwiatowy zapach, który utrzymuje się na moich ubraniach każdego wtorku wypełnia mi nos. Ona jęczy i jęczy, szepcząc moje imię przy ustach z każdym pchnięciem. Przebiega palcami przez brzegi moich mięśni, przez pręgi i blizny, które noszę na ciele od czternastu lat. Jej dotyk znaczy te miejsca. Buty. Klamry. Odłamki szkła. Zamykam oczy i zatapiam twarz w jej szyi. Chcę po prostu aby moje myśli zniknęły. Nie chcę pamiętać. Chciałbym, żeby przestała sprawiać, że pamiętam. Przygryzam jej szyję, by mogła poczuć ból, który ja czuję teraz. Ból, który sprawiła, że czułem przez te wszystkie lata. Ale zamiast się odsunąć,
138 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
ona odchyla głowę do tyłu, przyjmując moje złośliwe ugryzienia z gardłowym jękiem. Przebiegam ręką w górę po delikatnej skórze jej piersi, ściskając je tak, że jej napięte sutki ożywiają się i przebiegam czubkiem języka po nabrzmiałej skórze. Jej cycki są jędrne, krągłe i czyste. Chcę sprawić, że będą brudne przez ugryzienia i spermę. Mia krztusi się i dyszy, a mój fiut rośnie mocniej, staje się bardziej napięty, przygotowując się do wybuchu. Ciepła skóra jej cipki otula mojego fiuta, a jej oddech staje się płytki i szybszy. - Tax! Wbija paznokcie w moje plecy, przyciskając swoje usta do moich, gdy kręci biodrami na moje uderzenia, stając się aktywnym uczestnikiem swojego orgazmu. - Och Boże!- krzyczy. – Boże!- kwili, gdy jej uda ściskają moje biodra, a każdy mięsień jej bezsilnej postury napina się, a potem rozluźnia, gdy drży, mamrocząc w kółko moje imię. Gdy jej ciasna cipka zaciska się, uderzam na okrągło. Napięcie buduje się w moim fiucie. Oddech staje się ciężki a uczucie jej śliskiej cipki wokół mnie osiąga szczyt. - Kurwa…- oddycham w usta Mii, gdy wybuch przyjemności uwalnia się z mojego fiuta. - Mia… kurwa…- wzdycham, gdy napięcie roztapia moje ciało. Pompuję w nią spermę, naznaczając ją ponownie. Oboje opadamy w swoje ramiona z wyczerpania. Ale doszedłem i wszystkie uczucia odeszły. Moja głowa jest teraz jasna, przynajmniej przez kilka minut, dopóki te dokuczliwe uczucie chęci więcej nie wróci. 139 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Wychodzę z niej, urywam kilka papierowych ręczników i szybko się oczyszczam. Wyczuwam, że mnie obserwuje, jej oczy są badawcze, niepewne. Nie spojrzę. Nie mogę. Wciągam spodnie i idę do salonu, podnoszę z podłogi koszulkę. Bokiem obserwuję jak schodzi z lady. Mogę wyczuć, jej oszołomienie, jest zmieszana. To jest dobre. Zakładam koszulkę. - Pizza- mówię. - Och cholera…- mówi, biegnąc do piekarnika.- Jest w porządku, w samą porę. Myśli, że zostanę na obiad. Kurewsko głupiutka. Po umieszczeniu pizzy na talerzu, ogląda się na mnie i jej oczy powiększają się ze smutkiem, kiedy widzi, że idę w kierunku drzwi. I tak jak zazwyczaj, upewniam się, by przypomnieć jej i sobie. - To nic nie zmienia Mia. Zrób sobie przysługę i nie przekonuj się, że jestem miłym facetem, lub że mogę przyjąć miłość. Nie jestem dobrą osobą i będziesz bardzo rozczarowana. Ja cię jedynie wykorzystuję. Nie obchodzi mnie jak się czujesz. Odwracam się i wychodzę, zanim zobaczę cierpienie pojawiające się na jej twarzy.
140 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 18 Tax Wracam do domu i znajduję niezwykły obiad czekający na mnie. Jude coś chce. - Gdzie byłeś? Dzwoniłam do ciebie. - Tu i tam- mówię. Nie jestem w nastroju na dyskusję. Czuję się teraz jak ogromny, pieprzony kawałek gówna za zranienie Mii, kiedy starała się do mnie dotrzeć, ale jeszcze bardziej czuję się tak, ponieważ naprawdę przejmuję się tym, że to zrobiłem. - Cóż, ja miałam miły dzień, dziękuję bardzo. Byłam w nastroju na gotowanie, więc zrobiłam nam obiad. - Widzę. Dziękuję. - Zajmij miejsce zanim będzie zimne- mówi, zbyt uprzejmie. Wyczuwam tu pieprzoną zasadzkę. - Gdzie jest Rex?- pytam. Jeśli ona jest w pobliżu, jest 95 % szans, że i on czai się gdzieś niedaleko. - Przyjdzie później. Wyszedł z przyjaciółmi. Siadam i nakładam jedzenie na talerz. Pieprzona Mia podsyciła mój apetyty i zrobiłem to dzisiaj dwa razy, więc pora na żarcie. Również te narzucone przeze mnie pobudki o czwartek rano mnie zabijają. Po posiłku jestem gotowy uderzyć w kimono. Gdy jem, Jude po prostu mnie obserwuje, nie dobiera się do swojego talerza. - Po prostu to kurwa powiedz. O co chodzi?- pytam. 141 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Zastanawiam się co u ciebie, bracie bliźniaku. Nienawidzę kiedy to robi, rzuca słowo „bliźniak”, aby podkreślić, że jesteśmy bliżej niż typowe rodzeństwo. - Mam się dobrze. Idealnie- mówię, wbijając widelec w ziemniaki. - Byłeś taki… chłodny. - Chłody? Masz na myśli, że byłem sobą? - Och, skończ z tym gównem Sil, to ze mną rozmawiasz. - Nie nazywaj mnie tak, Judith. Przewraca oczami. Oboje nienawidzimy naszych imion. Ja, ponieważ ono sprawia, że jeszcze bardziej się wyróżniam, a Jude ponieważ jest staroświeckie. Najwyraźniej ponieważ jesteśmy w połowie Amerykanami, w połowie Rumunami, nasi rodzice podzielili imiona stosownie. I w obu przypadkach przesadzili. - Dobra, przepraszam. Ale przestań postępować, jakbym cię nie znała. To ja. Jesteśmy popieprzeni, ale mamy siebie. Ona ma rację. To te bliźniaczo psychiczne gówno. Pieprzony bliźniaczy instynkt. - Chcę po prostu zjeść w spokoju. Jestem głodny i wiesz lepiej, żeby nie zadzierać z głodnym Taxem. - A ja nie chcę niczego bardziej, niż wypełnić twój brzuch. Czy dziewczyna nie może po prostu porozmawiać z jej wielkim bratem? Również lubi przypominać mi, że jestem cztery minuty i trzydzieści sekund starszy od niej. I to, że ja mam sto dziewięćdziesiąt trzy centymetry, a ona ledwie sto pięćdziesiąt dwa. - Mów zatem, ale ja jem. - Dobrze, po prostu jestem zaniepokojona planem. 142 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Przewracam oczami. Tylko nie znowu to gówno. - To nie tak, że nie ufam ci, że się tym zajmiesz. Chciałabym po prostu wiedzieć więcej. Przez ostatnie dziesięć lat robiliśmy całą tą rzecz razem. Zwierzaliśmy się sobie na każdym kroku. Byliśmy drużyną. A teraz, kiedy jesteśmy tak blisko zakończenia, ty mnie odcinasz. Minęły miesiące odkąd Mia miała zniknąć. Nie wspominałeś nawet o niej odkąd kupiłeś Alea. Myślę, że byłam całkiem cierpliwa. - Nie, nie odciąłem cię. Tak, zrobiłem to. - Zatem powiedz mi. - To jest gówno, którego naprawdę nie chcę dzielić ze swoją siostrą. Nic osobistego. - Naprawdę starasz się udawać, jakby było pomiędzy nami coś poza granicami? Wzdycham, jestem wykończony walką z moim stałym głodem w stosunku do Mii i ostatnią rzeczą, jakiej cholernie potrzebuję jest moja dramatyzująca siostra. - Chcesz usłyszeć wszystkie pieprzone detale Jude? Naprawdę chcesz je usłyszeć?- pytam podniesionym głosem. - Tak!- błaga z ulgą w głosie. - Dobra- kładę widelec i nóż na talerz. – W noc kiedy poszedłem do jej domu, by ją zabić, zamiast tego pieprzyłem ją w salonie. Kurewsko w niej doszedłem! Zatrzymuje się na moment, gotowy na oburzoną reakcję Jude, ale ona nawet nie drga. - Potem kupiłem Alea, ponieważ chciałem sprawić, że będzie moją zdzirą. Pieprzę ją w środku Alea. Sprawiam, że ssie mojego fiuta, pieprzę 143 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
ją w tyłek, poniżam ją, nazywam ją zdzirą i suką. Kocha to i nienawidzi. Powoli wysysam duszę z jej ciała, sprawiając, że zakochuje się we mnie. Biorę więcej niż daję. Pomału okazuję jej coraz więcej czułości za każdym razem gdy ją widzę, więc mocno się we mnie zakocha. Ona myśli, że może uratować złamanego mężczyznę. A kiedy wpadnie po uszy, kiedy będzie widziała życie w przyszłości jedynie ze mną, powiem jej kim jestem. A gdy będzie płakała, kiedy zda sobie sprawę kim jestem, przypomni sobie co nam zrobiła, zamierzam spojrzeć jej w oczy i zabić ją. Potem spalę całe Alea. Jude prostuje się na siedzeniu, powoli oddychając. Jeśli bym jej nie znał, pomyślałbym, że te słowa ją podnieciły. - To są szczegóły planu. Sprawienie, że ktoś się w tobie zakocha jest ciężkie, skomplikowane i wymaga sporo czasu. Więc proszę zejdź mi z tyłka i pozwól zjeść obiad w spokoju!- mówię, odsuwając się od stołu, by wziąć talerz do innego pomieszczenia. Gdy mówię głośno mój nowy plan, żołądek zaciska mi się z niepokoju. Jude uśmiecha się. - Idealnie- mówi pod wrażeniem mojego planu B.
144 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 19 14 lat wcześniej - Więc myślę, że jest coś w tym Radiohead i Tool, które sugerowałeś – mówi do mnie Mia, uśmiechając się. Myśl o tej dziarskiej, ładnej dziewczynie śpiewającej o chęci by ludzie umarli i porywania ich przez Pacyfik sprawia, że uśmiecham się od ucha do ucha. - Dobra, może, ale tylko może, mogę rozumieć dlaczego Backstreet wrócili, okej? Uderza mnie żartobliwie. - Teraz wiem, że jesteś pełen gówna. Przekąski!- sugeruje, rozkładając torby na podłodze jej pokoju. Minęło kilka tygodni, odkąd zaczęliśmy wspólnie projekt, który kończy się na koniec przyszłego tygodnia. Podczas tego czasu spędzaliśmy ze sobą przynajmniej dwa wieczory tygodniowo, zazwyczaj wtedy, gdy jej tata pracował do późna. Mam wrażenie, że ona nie lubi być sama w domu ze swoją mamą, ponieważ to sprawia, że jest smutna. W tym czasie dowiedziałem się, że jest naprawdę najbardziej niesamowitą osobą, jaką kiedykolwiek poznałem. I wiem to nie tylko z powodu jej zewnętrznego piękna, które mnie oślepia. Właściwie poznanie jej sprawiło, że przyciąga mnie do niej jeszcze bardziej, a nie sądziłem, że to możliwe. Nie traktuje mnie jak dziwaka, nie patrzy na moje długie włosy, wychudzoną twarz, workowate, czarne ubrania i łańcuchy i widzi „innego”. Sprawia, że czuję się komfortowo. Nie czuję się taki inny, kiedy jesteśmy tylko ona i ja. Jest nawet tak miła, że pozwala Jude odrabiać 145 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
pracę domową w jadalni, kiedy Jude nie ma nic innego do robienia, a my pracujemy nad projektem. Myślę, że jestem zakochany. Cóż, jestem całkiem pewien, że jestem. Jedyne co robię to myślę o niej, zwłaszcza w nocy, kiedy leżę w łóżku. Jude łapie mnie na uśmiechaniu się i mówi: - Co? Myślisz o Miiiiii?- gdy pociera palcami wskazującymi o siebie w ruchu ciuś-ciuś. To trochę boli, myślenie o niej. Sądzę, że to dlatego nazywają to chorobą z miłości, ponieważ czujesz się nieswojo, a twoje serce wydaje się jakby ważyło tonę. Och i masturbuję się myśląc o niej dużo. Bardzo dużo. Wiem, że nie mam z nią szans. W tym pokoju, w tym małym pudełku jest po prostu Sil i Mia. Ale w korytarzach Clint High ona ma chłopaka piłkarza, gorących przyjaciół i inne rzeczy, które pochodzą z bycia piękną i lubianą. Ale myślałem o tym i… zamierzam jej powiedzieć. Nie mam odwagi by wyznać jej to twarzą w twarz, więc napiszę jej list i dam go po szkole w następnym tygodniu. Jeśli jest odrobina szansy, że ona może mnie również lubić, to będzie warte potencjalnego zażenowania. A jeśli nie odwzajemnia mojego uczucia, ufam jej na tyle, że będzie miła w tej sprawie. Może nawet pozostanie moją przyjaciółką, gdy skończymy projekt. - Cóż Mia, widzę, że wprowadziłem u ciebie zainteresowanie prawdziwą muzyką… Nie mogę teraz tego od ciebie zabrać. Możesz zatrzymać płytę Radiohead. Jej oczy rozświetlają się, jakbym zaoferował jej kucyka, albo inne gówno. - Naprawdę? Awwwww, Sil… ty palancie!- mówi, a potem mnie przytula. Ona cholernie mnie przytula. Staram się nie zesztywnieć, gdy jej
146 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
piersi ocierają się o mnie, ale moje mięśnie zamarzają. Ludzie mnie nie przytulają. Tylko moja siostra i to czasami. Myślę, że Mia czuję napięcie, ponieważ szybko się odsuwa i trąca mnie w ramię. - Dzięki, muzyczny snobie. I teraz jestem nawet bardziej pewny, że muszę jej powiedzieć co czuję.
147 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 20 Mia Mija tydzień odkąd Tax przyszedł do mojego domu, pokazał kawałek swojego człowieczeństwa, a potem powiedział najokrutniejszą rzecz, jaką mógł kiedykolwiek do mnie powiedzieć. Ale wiem, że zrobił to, ponieważ coś poczuł. Wiem, że stara się udawać, że widzi mnie jedynie, jako swoją ofiarę. Dostałam się pod jego skórę w taki sposób, jak on pod moją i nie potrafi sobie z tym poradzić. Więc będę grać razem z nim, ale już nigdy nie dostanie całej mnie. Będę leżeć jak ktoś niewrażliwy. Może brać moją waginę, mój tyłek, usta, ale nie dostanie niczego innego. Jestem zmęczona byciem wykorzystywaną. Jeśli nie chce więcej, dobra. Ale wiem, że chce i podczas gdy pozwalam mu wykorzystywać moje ciało, jak zabawkę, to nie pozwolę mu wykorzystać mojej duszy. Więc maszeruję do Alea z pokerową twarzą, gotowa by zostać wypieprzoną przez mistrza świata w pieprzeniu. Ale skończyłam ze staraniem się zobaczenia w nim człowieczeństwa. On tego nie chce. Może on naprawdę nie ma niczego w środku. Być może naprawdę nie ma empatii. Może wmawiałam sobie, że jest czymś więcej niż nieczułym psychopatą, by poradzić sobie z sytuacją w której jestem. Ponieważ w rzeczywistości ta czysta nienawiść jaką do mnie pała, to że wydaje się, że nie widzi we mnie nic poza kawałkiem śmiecia, który może wykorzystać i którym może rządzić, to że zrobiłam coś by zasłużyć sobie na takie traktowanie, to że jestem teraz prawdziwie samotna, jest znacznie trudniejsze do zniesienia. Alea jest ponownie zamknięte, tym razem nie ma żadnego ataku z zaskoczenia. Wchodzę do biura i zapalam światła w sali konferencyjnej. A potem czekam. 148 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
5:15 5:25 5:30 Gdzie do kurwy on jest? Czy to kolejna z jego gier? Moja fasada obojętności łamie się. Może on z nami skończył. Może nie wróci. Zostawi mnie, pustą skorupę, ponieważ wiem, że nigdy z innym mężczyzną nie poczuję się tak, jak z Taxem. Może to nie jest taka zła rzecz. Czy jestem uszkodzona? To dlatego nie ważne na ile randek chodziłam, nie ważne jak poukładany i przystojny wydawał się być facet, nigdy nie mógł utrzymać mojego zainteresowania? Czy potrzebuję kogoś, by traktował mnie brutalnie aby poczuć do niego pociąg? Czy to sprawia, że moim przeznaczeniem jest cierpienie? Staram się wyobrazić sobie co chciałabym od Taxa. Jeśli dałby mi więcej, jeśli mógłby utrzymać intensywność i złą stronę, ale pokazał mi coś jeszcze, mogłabym sobie poradzić. Mogłabym być nawet szczęśliwa. Ale ta twardość działa wyłącznie kiedy jest również czułość. Jedną rzeczą jest pochylenie mnie i pieprzenie, jak zdzirę, a inną naprawdę widzenie mnie jak człowieka. Nie mam numeru telefonu Taxa. Pieprzę faceta teraz już od siedmiu tygodni, a nie mam nawet jego telefonu. Ale mam email, więc wysyłam mu wiadomość: Czy nasze spotkanie dziś rano jest odwołane? Tak szybko jak wysyłam wiadomość, zaczynam kipieć ze złości. Wszystko co robi Tax jest przemyślane. Wie, że wciąż siedzę tutaj, czekając. W pewnym sensie ten brak wynagrodzenia za mój czas sprawia, że jestem bardziej wściekła niż jakby szantażował mnie za seks. Mogłam zażyć dodatkowego snu. To jest kolejna z jego gierek. 149 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Wysłałam email, nie oczekując szybkiej odpowiedzi, ale pole tekstowe świeci wiadomością. Przekładam na piątek. 5 rano. Do zobaczenia. Cóż, myślę, że teraz mam jego numer telefonu. Byłoby miło gdybyś powiedział mi to wczoraj wieczorem, więc mogłabym spać. Ale myślę, że to wymaga odrobiny szacunku. Moje najszczersze przeprosiny, Mia. Do zobaczenia za kilka dni. I uważaj na usta. Uchh, jego przemądrzała odpowiedź sprawia, że chcę coś uderzyć. Nie mogę nic poradzić, ale chichoczę na ostatnie zdanie. Wciąż jednak chcę zabić go za bycie takim dupkiem. *** Nadszedł piątek i idę przez parking. Dzisiaj będzie dłuuugi dzień. Tiff urządza imprezę w barze, wielkie ponowne otwarcie z okazji renowacji. Imprezowanie z Tiff oznacza bardzo późną noc. Tego ranka, na złość nie założyłam wyrafinowanych i seksownych ubrań. Zamiast tego mam na sobie jeansy, botki i białą koszulkę. Nie nałożyłam ani grama makijażu i związałam włosy w kok. Zasłużył na to. I tak sprawia, że jestem naga przez 95% czasu. Drzwi Alea są zamknięte. Znowu nie ma żadnego ataku z zaskoczenia, gdy sięgam po klucze. Wchodzę do biura: wszystkie światła są zgaszone. 5:10 5:20 5:35 ZNOWU mnie wystawił. 150 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
I nienawidzę tego przyznać, ale jestem rozczarowana. Oczywiście, wściekła również. Tym razem piszę do niego. Nie wiem, czy fakt, że mam jego numer telefonu cokolwiek oznacza. Ale lubię myśleć, że z nim wszystko ma sens. Jestem tutaj. Sama. Ponownie. Powiedziałeś piątek 5 rano. Oczekuję szybkiej odpowiedzi, ale nie ma nic. Kompletna cisza. Czy on ze mną skończył? Opieram się pokusie zadzwonienia do niego. Unikam wyjścia na desperacką dziewczynę, ale on zawsze się pokazywał. Cholera, ostatnim razem, gdy się widzieliśmy, było to dwa razy w ciągu dnia. Ogarnia mnie smutek, zastanawiam się czy to naprawdę się dzieje. Znudził się mną i przeniósł się do następnej kobiety. Istnieje również możliwość, że przestraszyłam go, kiedy przyszedł do mnie do domu. Może coś poczuł i teraz ucieka, jak wielki pieprzony tchórz. Powinnam być zachwycona taką możliwością. Cóż, to oficjalne: jestem szalona, tęsknię za facetem, który z dręczenia mnie zrobił sobie osobiste hobby.
Tax Obserwowałem Mię, jak opuszczała rano dom. Miała na sobie jeansy i koszulkę. Była albo zmęczona, albo po cichu mi protestowała. Mia nie wie, że myślę iż jest tak samo gorąca w koszulce i jeansach, jak w jedwabnej bluzce i spódnicy. Korzystne dla mnie. Podjąłem decyzję, że nie zobaczę jej w tym tygodniu. Potrzebuję dystansu. Przeczucia Jude uderzają zbyt blisko domu. Powiedziałem jej mój plan, by zamknąć ją na chwilę. To zadziała, ponieważ zawsze przez to
151 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
przechodzę i wiem, że nie jest zainteresowana słuchaniem żadnych więcej szczegółów o życiu seksualnym brata. Ale rzeczy nie mają dla mnie sensu. Nie jestem idiotą, odczytuję ludzi niesamowicie dobrze. To dlatego byłem w stanie zniszczyć życia pozostałych, którzy zniszczyli mnie i samodzielnie ściągnąć całe miasto z mapy. Ale tego nie widzę. Jestem teraz tak samo zbity z tropu, jak w momencie gdy dowiedziałem się czternaście lat temu o zdradzie Mii. Czy mogę się mylić? Niemożliwe. Ponownie mnie oślepiła, robiąc ze mnie durnia tak samo jak dawno temu. Kiedyś myślałem o niej i widziałem krew, pragnienie jej bolesnego końca. Ale teraz, kiedy o niej myślę zaczynam czuć… ciepło. Pierdolone ciepło. To jej cipka, myślę że jest tak dobra, że sprawia iż mięknę. Więc w tym tygodniu będę pieprzył się z jej głową, zdystansuję się, skupię a potem wrócę silny i uporządkuję sprawy raz na zawsze. Ale jest jeden poważny problem w moim genialnym planie: Daję jej dystans, ale nie daję go sobie, gdy siedzę w samochodzie i śledzę każdy jej ruch.
152 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 21 Tax Parkuję naprzeciwko baru, który przyjaciółka Mii, Tiff posiada na Water Street. Wygląda na to, że jest tam duża impreza, ponieważ jest nadzwyczajnie długa kolejka do drzwi, ale Mia wchodzi prosto do środka. Dzwonię do Rexa. - Yo Tax. - Hej, potrzebuję, żebyś przyjechał do centrum miasta. - Jasne stary, co się stało? - Mia się w Cuddy i potrzebuję, żebyś miał na nią oko. - Och, zawsze z przyjemnością. Ze wszystkich ludzi, których kazałeś mi śledzić, ona była najbardziej zabawna do obserwowania. - Założę się. Za ile możesz tu być? - Będę za pięć minut. - Dobra. Trzymaj blisko telefon. I zachowaj dystans od Mii. Chcę po prostu byś miał na nią oko. - Zawsze, człowieku. Wyłączam telefon i czekam. Czuję, że ona wie, że ją obserwuję, ponieważ jej dzisiejszy stój jest stworzony by drwić. Sprawia, że chcę pochylić ją i przypomnieć, że jest moja. To obcisła, czarna sukienka z cienkimi ramiączkami, która kończy się w połowie uda. Prosta, ale zaprojektowana by idealnie otulać ciało jak jej, bez żadnych zakłóceń. Dekolt ma na wierzchu i ma na sobie te 153 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
czerwone pieprz-mnie szpilki z paskami na kostce. Paski na kostce. Coś w tych rzeczach za każdym razem mnie porusza. Zazwyczaj nosi włosy związane w kucyk lub kok, ale dzisiaj są rozpuszczone i gęste i wygląda tak cholernie… kobieco. Wszystkie te grube, błyszczące włosy, cycki, nogi i tyłek. Iiiiii ożywa cholerny wąż w moich spodniach, tęskniący za jej cipką. Ten gościu wprawi mnie w kłopoty, jeśli nie zacznie interesować się innymi kobietami. Mam kilka dup, do których mogę iść. Te kobiety są w porządku, jak cholera i robią to brudne gówno, kiedykolwiek chcę. Nie zadają pytań, rozumieją, że nie ma cholernej szansy, że dostaną ode mnie cokolwiek więcej niż świetne pieprzenie. Ale za każdym razem, gdy staję się napalony, co dzieje się praktycznie cały czas, spoglądam na listę kontaktów w telefonie i pojawia się uczucie wyobrażania sobie kobiety rozmawiającej, gdy patrzy na szafę pełną ubrań i nie ma co na siebie włożyć. Mój fiut szepta: Cipka Mii. Proszę o cipkę Mii. Myślałem, że jeśli dam jej mój numer, może złamie się i zadzwoni do mnie lub napisze więcej niż raz. Ale muszę jej to przyznać. Trzyma się przy swoim. Nie słyszałem jej od czasu tej jednej wiadomości tego ranka. Nie zdaję sobie nawet sprawy, że spędziłem ostatnie dwadzieścia minut na myśleniu o Mii, aż dzwoni mój telefon. - Rex. - Hej stary, jestem w barze. Tłoczno dzisiaj, ale widzę ją. Była przez chwilę z Tiff, ale Tiff chodzi po całym pomieszczeniu pracując. Wygląda na to, że jakiś koleś uderza do Mii. Wygląda jak całkowity pieprzony kutas. Ogień. Czuję, jakby moja klatka piersiowa była kurwa w ogniu.
154 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Sprecyzuj uderzanie. - Cóż, ona stoi przy jednym z tych wysokich stolików i wygląda na to, że kupił jej drinka. Nie mogę powiedzieć, czy ona go zrozumiała, czy nie. Och czekaj, właśnie umieścił ramię dookoła jej talii, ale odsunęła się. Zuch dziewczyna. To jednak nie oznacza, że wciąż nie chcę złamać mu ręki, wszystkich pięć pieprzonych palców. - Szpeta jej coś na ucho. A ona się śmieję. Ciepło. Lawa. W moich żyłach. - Wygląda jakby ją błagał. Dosłownie ma ręce w górze, jak do modlitwy, a ona się uśmiecha… iiii idzie z nim na parkiet. On jest za nią… Już jestem w drodze na drugą stronę ulicy i uderzam do baru zanim kończy zdanie. - Idę. - Och cholera- mówi Rex. Zna mnie na tyle dobrze, że wie co nadchodzi. Wchodzę do środka i choć nigdy nie byłem w barze Tiff z oczywistych powodów, każdy bramkarz który wie wszystkie cholerne rzeczy w mieście, wie, by mnie nie zatrzymywać To jest tak, jakbym miał radar na cipkę Mii, ponieważ nawet w ciemności, w gwarnym tłumie dostrzegam ją, ocierającą tyłek, który ja posiadam o krocze tego kretyna.
Mia Ten facet nie ma szans by iść ze mną do domu i uczyniłam to aż nazbyt jasne. Ale kupił mi drinka i błagał o taniec, więc bawię się z nim. Wydaje się wystarczająco miły. Cholera, nie jestem w związku, przynajmniej nie w takim, który może być uważany przez normalne standardy. 155 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Zamierzam się dzisiaj bawić, w sposób w jaki normalna amerykańska kobieta to robi, ponieważ mam dość poczucia sprzeczności. Tax mnie zostawił i naprawdę powinnam być podekscytowana. Wypijam dwa szybkie Jagersy zanim uderzam na parkiet z tym gościem. Jest miły, ale nieco dupkowaty. Nie mam jednak nic przeciwko towarzystwu. Tiff ma dzisiaj dużo pracy, więc miło jest mieć ludzi do zapoznania się. Zaczynam swawolnie kręcić biodrami, a facet wślizguje się za mnie, poruszając się z synchronizacją ze mną i ociera się o mój tyłek. Przekracza granice, ale jest sprytny. Pozwolę temu działać. Jeśli poczuję jakieś szturchanie, przejdziemy do tańca twarzą w twarz. Patrzę na ogromny tłum i uśmiecham się. Jestem taka szczęśliwa z powodu Tiff. Bar wygląda niesamowicie. Chciała zrobić remont odkąd odziedziczyła Cuddy kilka lat temu. Wciąż posiada domową atmosferę, jest to rodzaj miejsca gdzie możesz spędzić po pracy czas z przyjaciółmi w dzień roboczy, ale szybko może zmienić się w modne, weekendowe miejsce z kreatywnym oświetleniem. Taka atmosfera panuje właśnie teraz: jest ciemno, klub jest oświetlony a parkiet pełny. Tłum jest jak jeden żywy organizm: kołysze się i podskakuje. Ciężko mi odróżnić osobę koło mnie. Ale wtedy patrzę w dal i dostrzegam wysokie ciasteczko: ma na sobie idealnie dopasowany czarny garnitur z białą koszulą i bez krawata, jego ramiona są szerokie. Moje oczy wędrują w górę do jego mocnej szczęki, idealnej opalenizny, włosów krótkich po bokach, a długich u góry i jego… tatuażu na szyi? O cholera. Zajmuje mi sekundę uświadomienie sobie, że Tax jest w klubie. Zauważam, że zmierza w moim kierunku. Jego nozdrza falują, jak u wściekłego byka. Jest ogromny i poważny, przeraża mnie widzenie go poza moim domem, czy biurem. Do tego momentu, to było niemal tak jakby mógł być nieprawdziwy, ponieważ nikt inny go nie widział. 156 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Ale jest prawdziwy. Jest zdecydowanie, cholernie prawdziwy. Jego oczy są czarne, jak węgiel i martwię się o faceta, który kręci przy mnie swoimi biodrami. Ale Tax jest przede mną zbyt szybko, bym go przegoniła. - Chodźmy- mówi Tax. Pewny siebie. - Nie. Jestem tutaj dla przyjaciółki- protestuję. -Zatem będziesz tutaj dla przyjaciółki, ale ze mną. - Koleś, wyluzuj kurwa- mówi facet. Koleś, to było głupie. Jeśli wiązki laserowe mogłyby być wystrzeliwane z oczu, Tax spaliłby gościa w momencie, gdy na niego spojrzał. - Odpierdol się- mówi Tax. - Pierdol się… Iiii Tax kładzie go na ziemię jednym, idealnym uderzeniem w jego nos. Podciąga go z powrotem i ciska jego twarz o szczyt stołu, sprawiając że szklanki na stoliku podskakują. Skręca jego rękę za plecami. Krew kapie mu z nosa na blat. -Posłuchaj…- wyciąga portfel faceta.- Paul? Wypierdalaj i jedź prosto do domu. Nie wiesz z kim zadzierasz. - Mój tata jest prawnikiem!- mówi. Wiedziałam, że jest kretynem. - Wypierdalaj stąd- mówi Tax, popychając go w kierunku bramkarzy. Najwyraźniej ochroniarze znają Taxa, ponieważ odciągają biedaka i zostawiają go samego. Jakiś koleś z postawionymi włosami i w czarnej skórzanej kurtce pochodzi do Taxa. Ten kiwa głową i coś odpowiada. Potem ten facet podąża za bramkarzami i tym Paulem na zewnątrz. 157 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Tax, straciłeś swój cholerny rozum!- krzyczę. Powinnam postarać się częściej widywać go na otwartej przestrzeni, to sprawia, że mam więcej jaj. - Nie zrobił niczego złego. - Ja zdecyduję kto robi mi źle. Nie martw się, mój przyjaciel upewni się, że zabierze swój tyłek do domu bez wciągania w to glin. - Czy wszystko w porządku?- podchodzi Tiif.- Nie spodziewałam się zobaczyć cię w środku rozpierdo… ooch cześć..- mówi, natychmiast zauważając wspaniałego, wysokiego, wytatuowanego faceta stojącego obok mnie. Posyła mi spojrzenie. Kurwa. Światy się ze sobą zderzają. To nie może być dobre. - Ummm, to jest Tax, mój przyjaciel. - Mój kumpel do pieprzeniaseryjny szantażysta. - Tax, to jest moja przyjaciółka, Tiff. Pomijam słowo najlepsza, ponieważ jestem pewna, że on jest pewnego rodzaju socjopatą, a nie chcę by wiedział, jak ważna ona jest dla mnie. Szybko jednak zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie wie kim jest Tiff, ponieważ jest psychicznym prześladowcą w jakiejś osobistej zemście polegającej na wypieprzeniu mnie na śmierć. - Miło cię poznać- mówi.- Przepraszam za zamieszanie. Kup każdemu rundę na mój koszt. Podaje jej swoją kartę kredytową. Ona rozgląda się po pomieszczeniu. - Poważnie? - Za wyrządzone szkody- mówi. - Dooooobra – mówi, odwracając się. Potem odwraca się gwałtownie i pochyla do mnie.
158 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Suko, musimy pogadać i on jest cholernie GORĄCY – mówi mi na ucho. To jest okropny, okropny zwrot wydarzeń. Wyniósł się z przestrzeni w moim życiu, gdzie tylko on zamieszkiwał i teraz wciska się w resztę. Ta cała sprawa działała, ponieważ to była wtorkowa rzecz o 5 rano, ale ten szalony układ nie może trwać, jeśli zacznie mieszać się w resztę mojego świata. Tak szybko, jak Tiff jest poza zasięgiem słuchu krzyczę: - Co ty tutaj robisz? - Nie możesz się widywać z nikim innym. Myślałem, że to jasne. - Widzisz? Sugerujesz, że my „widujemy” się ze sobą. Ale my tego nie robimy, bierzesz mnie kiedy chcesz, a potem przypominasz mi, jak bardzo cię nie obchodzę. Wystawiłeś mnie w tym tygodniu dwa razy. Nie trudziłeś się nawet by mi dzisiaj odpowiedzieć. Pamiętasz? Tylko mnie wykorzystujesz? Nie obchodzi cię, jak ja się czuję. - Tu nie chodzi o uczucia. - Tu chodzi dokładnie o uczucia. Co się właśnie wydarzyło, co? To jest zazdrość. To jest uczucie. Możesz się okłamywać i mówić, że nic do mnie nie czujesz, ale jeśli bym cię nie obchodziła, nie stałbyś tutaj. Gdybyś miał to gdzieś, nie przyszedłbyś do mojego domu! Jesteś takim dupkiem!krzyczę. - Wystarczy- mówi swoim donośnym głosem.- Chodź. - Nie mogę wyjść, to impreza mojej przyjaciółki. Ona jest dla mnie ważna. - Nie wychodzimy, zaczerpniemy trochę powietrza. Chwyta moją rękę i jest to nieznane uczucie. Przywykłam do bycia ciągniętą, popychaną, szarpaną, ale nie do bycia trzymaną za rękę. Zamiast
159 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
ciągnąć mnie do wyjścia, on zabiera mnie w dół korytarza, który prowadzi na tył baru, w tylną alejkę. Jest pusta z wyjątkiem kosza na śmieci i kilku odległych głosów dobiegających z głównej ulicy. - Czego ty chce…- zanim mogę skończyć pytanie jego usta zderzają się z moimi. Tak naprawdę wcześniej pozwolił mi się pocałować tylko raz, ale nigdy nie zainicjował pocałunku. I to nie jest po prostu buziak, to jest pocałunek. Wypełniony jest ludzkimi uczuciami, wysyła mi wiadomość bez słów. On coś do mnie czuje. Może nie potrafi tego wyrazić, może tego nie rozumie, ale czuje coś. A to jest jedyny sposób, w jaki wie jak powiedzieć mi co czuje bez mówienia tego. Przyciska mnie do ściany budynku. Drapie mnie ona w plecy, pieczenie kontrastuje z gładkością jego ust. Jesteśmy oddzieleni od głównej ulicy przez kontener sześć metrów dalej, ale to wciąż nie chroni nas od możliwości przyłapania nas przez pracownika klubu lub przypadkowego wędrowca. Ale nie obchodzi mnie to. Właściwie, w pewien sposób podoba mi się ten pomysł. Tax podciąga moją sukienkę do talii, wsuwając rękę między moje nogi. - Brak bielizny- mruczy. - Myślę, że miałam pobożne życzenie, że możesz być w pobliżuprzyznaję. - Jesteś idealną, małą zdzirą, ale jesteś moją pieprzoną zdzirą- mówi, pchając mnie w dół do pozycji przysiadu i wyciąga swoją solidną twardość, powstrzymywaną przez jego własną upartość.
160 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- To oznacza, że żaden inny pieprzony mężczyzna nie może cię dotykać, tylko ja. Spluń na mojego fiuta. Chcę to usłyszeć – żąda. Podążam za jego rozkazami i spluwam ślinę na jego główkę, a potem używam ręki by rozprowadzić wilgoć na jego fiucie. Przesuwa rękę na ścianę za mną i odrzuca do tyłu głowę bez opamiętania gdy biorę go aż do tyłu gardła, krztusząc się na nim. Utrzymuję stały rytm ręką i ustami, przesuwając w górę i w dół. Jego jęki napędzają mnie do walki z bólem szczęki od ssania jego grubości. Nabrzmiewa w moich ustach, ale zanim mogę doprowadzić go do końca, ciągnie mnie na nogi, uderza o ścianę i owija jedną z moich nóg dookoła siebie. Ktoś wychodzi z kuchni na alejkę na papierosa. - Wracaj do środka!- rozbrzmiewa głos Taxa. Obserwuję podskakujący i biegnący z powrotem do budynku cień osoby. Śmieję się, a potem on zaczyna się śmiać, gdy ja to robię. To taki rzadki, piękny widok. Jasność jego uśmiechu przytłacza ciemność w jego oczach. Pcha swojego mokrego fiuta we mnie i dyszę beztrosko, gdy krzywizny jego fiuta znajdują się dokładnie przy moim punkcie G. - Tax, pieprz mnie- błagam. Pieprzy mnie, ale chcę więcej. Chcę, by mnie zranił, chcę by moje ciało odzwierciedliło sprzeczne uczucia bólu i przyjemności. - Mia… Mia jesteś tak cholernie piękna- mamrocze tak cicho, że niemal to przegapiam. Mówi to tak, jakby wstydził się tego, że czuje się w ten sposób. - Nienawidzę cię… cholernie cię nienawidzę- burczy już znacznie wyraźniejszym głosem. - Nienawiść też jest uczuciem- szeptam przez jęk. 161 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie chcę już więcej niczego czuć. - Poczuj siebie we mnie- proszę.- To wszystko co musisz czuć w tej chwili. - Zniszczyłaś mnie- mówi, wbijając się mocno i warcząc na mnie. - Ty zniszczyłeś mnie – odpowiadam. Błyska zębami, gdy zaciska dużą rękę dookoła mojego gardła, ściskając i powoli odcinając mi dopływ powietrza. Patrzy mi w oczy, a ja odwzajemniam spojrzenie, tak jak nauczył mnie to robić. Zaciskam się wokół jego fiuta, gdy wbija się we mnie. Broń, której używa by mnie zranić jest większa niż jakikolwiek nóż, czy pistolet. Ściska z właściwą siłą, więc jeśli zasysam zawzięcie, mogę zdobyć wystarczająco powietrza, by pozostać przytomną. Tępe dudnienie muzyki klubowej, rozmowy z ulicy, stałe kapanie z rury z boku alejki, to wszystko znika przez dźwięk mojego własnego, ostrego dyszenia. I wybucham wokół niego, nerwowo chwytając jego włosy, marynarkę, pasek od spodni, gdy moja wizja jaśnieje na sekundę. Słyszę jak woła mi w szyję moje imię, ale dźwięk jest odległy, jakby był gdzieś w oddali. Moje zmysły ponownie są stłumione, jakbym była pod wodą. To tak jakby orgazm z nim był traumatyczny i moje ciało wyłączyło się, by sobie z tym poradzić. Wbijam palce w materiał jego garnituru i zaciskam je, bojąc się tego uczucia, jakby coś we mnie kłóciło się. Boję się, że może po prostu zostawić mnie w tej alejce wykorzystaną i samotną. Ale nie odsuwa się, nie zrzuca moich rąk z siebie. Utrzymuje to przez kilka dodatkowych sekund. A potem wyciąga świeżą chusteczkę z kieszeni marynarki, wychodzi ze mnie wyciera mnie między nogami.
162 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Tak ma być. Chcę, byś utrzymała w sobie moją spermę przez całą noc. Potakuję w ciszy, gdy się poprawiam. Obciągam sukienkę i wygładzam włosy, czekając aż mnie obrazi, aż sprawi, że będzie jasne iż jestem śmieciem, że nic nie znaczę, że to nic nie znaczyło. - Dobra, chodźmy na pieprzoną imprezę- mówi.
163 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 22 Mia Tax bierze mnie za rękę i prowadzi z powrotem przez korytarze do hałaśliwego klubu. Jestem zaskoczona widząc Tiff przy wysokim stoliku, który wcześniej zajmowałam. Rozmawia z facetem z postawionymi włosami, który rozmawiał przedtem z Taxem. Zauważa nas wchodzących, uśmiecha się i macha do nas. - Mia, zostawiłaś tutaj swoją torebkę. Co w ciebie wstąpiło?- pyta żartobliwie. Bardziej kto. Wciąż jestem oszołomiona, a głośna muzyka i światła klubu nie pomagają, więc po prostu uśmiecham się, a moje oczy wędrują do faceta z którym jest. - Zakładam, że wy dwoje się znacie- mówi Tiff. Wydawałoby się, że tak, ponieważ znam Taxa, ale ja nic o nim nie wiem, nie mówiąc o jego znajomościach. Zanim mogę cokolwiek powiedzieć, Tax to robi: - To jest mój brat, Rex. Brat? Nie mają rodzinnego podobieństwa. Rex ma zielone oczy i również jest wysportowany, ale ma znacznie mniejszą posturę, może sto siedemdziesiąt siedem centymetrów, czy coś takiego. Jego włosy są pofarbowane na czarno, ale jest bardzo atrakcyjny. Ma piegi, jakby był rudy pod farbą. - Przyrodni brat- mówi Rex, zauważając moje zmieszanie.- To dlatego nie jestem taki dupkowaty jak on. Puszcza oczko. 164 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Czy wasza dwójka się zna?- pytam Rexa i Tiff. - Och tak! Przychodzi tutaj cały czas. Znamy się od lat. Może powinnaś przestać robić wibratory i imprezować gdzie są prawdziwe fiutymówi Tiff. Rex wybucha śmiechem, a Tax prycha. Ale ja nieco drżę . Tax ma przyjaciela, który zna moją przyjaciółką. Czy to zbieg okoliczności, czy wszystko co robi jest jakimś rodzajem kalkulacji? - Yooooo koleś! Jesteś człowiekiem- mówi jakiś pijany gościu, przechodząc i wskazując na Taxa, który oczywiście nie cieszy się uwagą. - Cholernie wymiatasz człowieku!- mówi ktoś inny. Tax pochyla się przez stół w kierunku Tiff. - Mogłaś to zrobić bez mówienia ludziom kto kupił drinki. - Pieprzony skurczybyku! - Och nie, musisz dostać za to uznanie koleś- mówi, pochylając się i puszczając oko. Myśli, że jest gorący. Kto tego nie robi? Ale wiem po tym, jaka ona jest, że nie stara się go podebrać, czy cokolwiek. - Więc- Tiff wskazuje piwem w swojej ręce w moim kierunku.- Mia jest w taaaakich tarapatach ze mną. Nigdy nie wspominała o facecie o imieniu Tax. Myślałam, że mówimy sobie o wszystkim. - Zastanawiam się, dlaczego tak jest...-Tax duma głośno. Co za drań. - To nic takiego- mówię, przesadzając w bagatelizowaniu naszego „związku”. - Nic?- mówi Rex, krzycząc w żartach. - Mia, on jest tuż obok! Jakie to okrutne!- mówi Tiff. To jest niewiarygodne. To ja jestem okrutna. Jak on to robi? Jak stojąc tutaj, nic nie robiąc sprawia, że wyglądam jak kretynka? 165 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie to miałam na myśli! Chodziło mi o to, że to jest nowe. Staram się po prostu utrzymać rzeczy w prywatności. - Cóż, dobrze zatem- mówi Tiff.- Więc… teraz to nie jest prywatne, jak się poznaliście? Runda shotów pojawia się na stole. Zastygam w bezruchu. Nie byłam na to przygotowana. Ręka Taxa spoczywa na moich plecach. Myślę, że to częściowo wsparcie, a częściowo wiadomość zamknij się, ja się tym zajmę. - Kupiłem Alea i podjąłem cichą rolę. Więc pracuję z Mią, podczas gdy ona prowadzi firmę. Oczy Tiff rozszerzają się. - Oooooch, teraz rozumiem. Prywatność z powodu tej całej sprawy w pracy! - Tak!- mówię, wdzięczna za to, że ta cała sprawa pasuje do siebie o wiele lepiej, niż sobie wyobrażałam. - Cóż, Tax, bądź dobry dla mojej przyjaciółki. Ona jest najlepszą osobą na świecie. - Awwwww- mówię, wiedząc że już jest za późno na to żądanie. - Ona jest kimś- mówi, jego ręka pociera moje plecy, a ja sztywnieję bardziej. To stwierdzenie jest takie naładowane. I to dotykanie bez podtekstów seksualnych zbija mnie z tropu. - Więc czym się zajmujesz, Tax? Poza tym, że kupiłeś firmę z wibratorami. - Hej- wtrącam się- to są intymne urządzenia dla kobiecej przyjemności. - Są niesamowite, nieważne czym są- mówi Tiff. Przenosi swoją uwagę z powrotem do Taxa. Jestem tak zazdrosna, że ona może zadawać 166 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
mu pytania, których mi nie wolno, ale zamierzam w pełni wykorzystać jej wścibstwo. - Cóż, zajmuję się dużą ilością inwestycji, akcji kapitałowych, wszystko to jest nudne. Rzadko zdarza mi się przejęcie czegoś, chyba, że widzę coś, co naprawdę chcę, coś co ma ogromny potencjał. Jego ręka wciąż jest na moich plecach, sprawiając, że mrowi mi kręgosłup. - Wiem, że brzmię, jakbym rozpływała się tutaj nad moją przyjaciółką, ale zatrzymaj ją w pobliżu. Kocha Alea i nikt inny nie będzie pracował tak ciężko, jak ona. - Ma miejsce w Alea tak długo, jak chce. Z nią na czele, czuję że to jest w dobrych rękach. Każdy ma zawsze coś miłego do powiedzenia o Mii- mówi Tax.- A ja jestem skłonny żeby w to uwierzyć . Dobra, czy on mówi do mnie pośrednio? Jakby starał się przekazać myśli, albo to wszystko jest bzdurą? Wszyscy wypijamy razem rundę shotów, potem kolejną. Jestem zarówno podekscytowana i przerażona żeby dowiedzieć się jaki jest Tax kiedy jest pijany. - Więc Rex, pracujesz z Taxem?- pytam. Tax posyła mi kątem oka spojrzenie. - Ja? Taak. Przeprowadzam badania, jestem komputerowcem, rodzajem waleta w tej branży- mówi ze swoim młodzieńczym uśmiechem. Jest uroczy. Coś mi mówi, że Tiff już się na niego rzuciła. - Chodź ze mną zatańczyć Mia- mówi Tiff. - Uch, dobra. Nie wiem czemu czuję, że potrzebuję zgody Taxa.
167 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Jest w dobrych rękach Tax. Proszę postaraj się nie zabić mojego kolejnego klienta!- prosi, już w ruchu. - Idź, będę tutaj z Rexem. Tax pochyla się do mojego ucha, wsuwa rękę w dół do zgięcia pośladów, zahaczając palcem blisko mojej cipki i naciska. - Pamiętaj. Moja. Tiff opiera swoje przedramiona na moich ramionach, ciągnąc mnie bliżej, gdy tańczymy. - Jezus, Mia, co do kurwy? On jest wspaniały! - Wiem…- lamentuję. - Dziewczyno, ten tatuaż pod tym garniturem! - Wiem…- mówię. - Wiem, że wy dwoje właśnie pieprzyliście się w alejce- puszcza oczko.- Julio prawie się obsrał, kiedy wyszedł na papierosa. - Och cholera- mówię, chowając twarz w zakłopotaniu. - Nie… to jest wspaniałe! To jest to, czego potrzebujesz. To o czym rozmawiałyśmy! Potrzebujesz kogoś kto jest dla ciebie wystarczająco silny. Żaden nigdy nie utrzymał twojego zainteresowania. Potrzebujesz mężczyzny, który będzie tak samo dobry jak ty. Kogoś kto będzie trzymał cię w gotowości. Nigdy nie potrzebowałaś mężczyzny by cię definiował, ale miło jest mieć kogoś na kogo możesz liczyć, z którym możesz być obnażona. Jesteś silną kobietą sukcesu, ale czasami dobrze jest mieć kogoś równie silnego by się tobą zajął. To nie jest dokładnie to, jak opisałabym naszą dynamikę. Nie czuję się silna przy Taxie. Od pierwszego momentu gdy się spotkaliśmy zdemontował moją niezależną, silną osobowość i sprowadził mnie do płaczu, błagania i bałaganu. 168 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- W każdym razie musimy nadrobić zaległości. Byłaś jak duch. Bałam się, że możesz się nawet dzisiaj nie pojawić. - Wiesz, że nigdy nie opuściłabym spędzenia z tobą czasu! - Wiem, wiem. Ale ta nowa pozycja w Alea sprawiła, że jesteś naprawdę zajęta, po prostu nie zapomnij korzystać z życia. Och, ostatnio korzystałam tak z życia, że wystarczy mi na zawsze. Oczywiście, że unikałam Tiff, ale nie z powodu pracy, a dlatego iż bałam się, że jeśli zobaczę ją sama, wybuchnę. Ufam Tiff we wszystkim, ale ten sekret to jest potwór. To przez co przechodzę jest wstrętne. A co jest jeszcze bardziej okropne to to, jak pozwalam sobie cieszyć się tym. Co ona by o mnie pomyślała? Nigdy mnie nie oceniała, a ja nigdy nie oceniałam jej. Tiff żyje dzikim życiem: długie noce, spanie do trzynastej każdego dnia, wielu partnerów (czasem w tym samym momencie). Siedziałam w poczekalni, gdy miała aborcję. Płakała mi na kolanach, kiedy Blake, jedyny facet którego kiedykolwiek kochała zostawił ją i kłócił się z nią, gdy chciała go odzyskać. Przeszłyśmy przez tak wiele i kochamy się nawzajem bezwarunkowo i bez oceniania. Ale ten kłopot jest inny. Dobrowolnie poddaję się jakiemuś urojonemu długowi. Nie wiem nawet dlaczego Tax chce bym zapłaciła. Pytam każdego tygodnia i dostaję tą samą gównianą odpowiedź. Dochodzę do momentu, gdzie moja ciekawość zaczyna być nudna, ponieważ to już nawet nie ma znaczenia. Teraz jest tutaj i jakikolwiek jest tego powód, on już odznaczył piętno w moim życiu. Kelner przynosi nam jakieś shoty i z wdzięcznością przełykam ciekłą odwagę. Wracamy z powrotem do naszego stolika, gdzie czeka kolejna runda shotów. Alkohol zaczyna mocno we mnie uderzać. Picie sprawia, że jestem rozmowna i drażliwa. Och i napalona. A tu jest wysoki, umięśniony facet z wytatuowaną szyją, idealnymi włosa, ustami i który pachnie wspaniale i jedyne co chcę to umieścić ręce na nim całym. Zaczynam czuć muzykę i kołyszę biodrami do rytmu. Odwracam się do Taxa i przyciągam go twarzą do mnie, owijając ręce dookoła jego szyi. 169 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Gdy przyciskam biodra do niego, jego ręce przenoszą się na mój tyłek, a on przygryza swoją dolną wargę. - Zatańcz ze mną- proszę. - Ja nie tańczę, kochanie. Kochanie? Wydymam wargi, a on uśmiecha się lekko, ale ani drgnie. To może być strefa, gdzie błaganie nie zadziała. Dziwacznością tego wszystkiego jest to, że to nie jest dla mnie strata. To jest coś co dzieje się w realnym świecie i może alkohol również mi w tym pomógł, ale niemal zapomniałam o okolicznościach, jakie nas tutaj doprowadziły. Przynajmniej mogę je ignorować. - Możesz jednak tańczyć na mnie, jeśli chcesz- mówi. To jest małe ustępstwo, ale dla Taxa to jest tak jakby był teraz ONZ. - Wezmę co mogę dostać- mówię, odciągając go od stołu i pchając na ścianę. Odwracam się i kręcę tyłkiem przy jego kroczu, wijąc się, kręcąc, pocierając, zbliżam się do niego tak blisko, jak mogę przez ubrania. Odwracam się z powrotem i patrzę w jego oczy. Są zamglone, on również czuje alkohol. Może mogę się do niego dostać, może jego obrona osłabnie. Cholera, będąc tutaj, teraz, w ten sposób ona wyraźnie już osłabła. Poruszam mocno biodrami, mój kręgosłup wygina się w łuk i unosi jak fala, gdy przebiegam rękoma pod jego marynarką i w górę do śnieżnobiałego materiału koszuli. Twarde grzbiety jego mięśni brzucha pod moimi palcami pobudzają moją chciwość. Wpatruję się w niego tak jak on we mnie: wygłodniale. Spogląda w dół z zadymionymi oczami i zadowolonym uśmieszkiem, gdy ocieram się o niego, a jego wybrzuszająca się chciwość napiera na mnie. 170 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Uśmiecham się i odwracam, wciąż utrzymując na nim wzrok. Poruszam się z plecami przy jego brzuchu, schodzę niżej, wypinając tyłek do góry, odrzucam włosy i unoszę tyłek w górę po długości jego nóg, gdy przygryzam dolną wargę. Czuję, jakby moje ciało było w ogniu, a on jest pędzącą rzeką zimnej wody. Odwracam się z powrotem twarzą do niego i unoszę sukienkę tuż pod tyłek, gdy staję okrakiem przy jednej jego nodze. Jego oczy skupione są na moich, jakbyśmy byli tylko my dwoje w zatłoczonym klubie. Ujeżdżam jego udo, ocierając o niego gołą cipkę, gdy oblizuję usta i przebiegam ręką przez jego włosy. Moja klatka piersiowa napiera na jego twardy tors, sutki mi sztywnieją na ten kontakt. - Proszę, zatańcz ze mną – błagam, kwiląc. Chwyta ręką moje włosy, drugą łapie mój tyłek i ciągnie mnie w górę na jego udzie, stosując przy tym większy nacisk przy nim. Cegła po cegle. I poruszamy się w synchronizacji: powolne, rytmiczne ocieranie. Oko w oko. Powieki ledwie rozchylone. Niskie jęki zanikają w powietrzu. Ogłuszająca muzyka zagłusza skonfliktowane uczucia, jakie pozostały. Ciągnie mnie za włosy i odchyla szyję, muskając zębami podbródek, czubek jego języka pobudza wszystkie wrażliwe zakończenia nerwowe. Jego ręka ściska mój na wpół obnażony tyłek i wszystko się rozświetla. Moje sutki i łechtaczka, partnerzy w podnieceniu, napinają się w ekstazie, gdy ocierają się o mężczyznę, który postawił mnie w ogniu. Jest on również jedyną osobą, która może mnie z niego wydostać. Moje jęki stają się głośniejsze, ale są zagłuszane przez bezpieczną muzykę. I tak jak migające światła w klubie, staję się rozświetlona przez energię, odrzucając głowę do tyłu, wyginając kręgosłup, gdy on mnie podtrzymuje i pozwala mi użyć swojego ciała, zapachu, smaku i przytłaczającej męskiej energii, by ugasić pożar, jaki zaognił się we mnie. 171 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Opadam na niego, chwytając jego koszulę, biorąc jego zapach, ciepło jego szerokiej piersi, całkowicie zatracona w zmysłowym doświadczeniu, jakim jest Tax Draconi. Uśmiecham się, gdy chowam twarz w jego klatce piersiowej, spijając mieszaninę alkoholu i pożądania. Tax głaszcze moje włosy i przesuwa rękę na krzywizny dolnej części moich pleców. Patrzę na niego niepewnie, bojąc się że w tym momencie to wszystko może się skończyć, a on wzniesie ściany, które dopiero co udało mi się zburzyć. Jego oczy są ciemne, ale tym razem z pragnienia, nie z nienawiści. Niemal uśmiecha się do mnie. - Co powiesz na to, żebyśmy się z stąd wynieśli?- pyta, szczodrze podkreślając swoją aluzję niesamowitym uśmiechem.
Tax - Myślę, że możesz być wstawiony, Panie Tax- mówi Mia, potykając się w ciemności jej domu. Jestem, ale nie pozwolę jej o tym wiedzieć. Skopuje swoje buty i zmniejsza się o kilka centymetrów. W prawdziwym stylu Mii, natychmiast kieruje się do swojego gównianego różowo-srebrnego boomboxa. Wiem ile zarabia, może sobie pozwolić na cholerny nowoczesny system stereo. - Chcesz wody?- pyta, na chybił trafił idąc do kuchni. Jest taka szczęśliwa, ponieważ tutaj jestem. Kawałek gówna, który zostawił na swojej drodze niezliczone historie zniszczeń. W jakiś sposób ona myśli, że jest ze mną bezpieczna. Ufa mi. Żadna kobieta nie wpuści cię do swojego domu, kiedy jest pijana, dopóki ci nie zaufa. - Czuję się dobrze- mówię, skanując jej salon. Nie wiem dlaczego to robię, nigdy nigdzie tego nie robiłem, ale myślę, że to dlatego, iż szukam wskazówek. Jakiegoś wyjaśnienia jak do kurwy może być osobą, którą wiem, że jest. Osobą, która jest okrutna, która bawi się uczuciami, ale nic takiego nie ma. Jedyne co widzę to ktoś, kto chce aprobaty, kto chce, bym 172 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
się nią przejmował, kto stara się znaleźć we mnie dobroć. Napotyka moją wściekłość z mocniejszą bronią: akceptacją. Jeśli potrafi znaleźć to w sobie, by być teraz dla mnie uprzejmą, jak może być tą samą osobą, która lata temu na miłość odpowiedziała okrucieństwem? Nie wiem, co wydarzyło się w klubie. Szczerze, nie mam na to żadnego wyjaśnienia. Nie chcę, by inny mężczyzna jej dotykał, to jest pewne. Ale mogłem to zatrzymać, a nie zrobiłem tego. Mówię sobie, że to jest część sprawienia, że się w tobie zakocha, ale zaczynam myśleć, że ten rodzaj rzeczy działa w obie strony. Dzisiaj nie byliśmy zamknięci w pokoju, w którym obowiązują jakieś zasady, byliśmy na zewnątrz, tylko Tax i Mia. Cholera jasna, to była taka pieprzona zabawa. Ona oznacza dużo pieprzonej zabawy. Wystarczająco ciężko jest dokończyć plan na trzeźwo, ale z alkoholem w żyłach, rzeczy przybrały nieoczekiwane zwroty. Całowanie jej jest najgłupszą rzeczą, jaką zrobiłem do tej pory. Tak, pozwoliłem jej się pocałować w ferworze gorącego pieprzenia, ale nigdy tego nie zainicjowałem. To zawsze było jasne, że robię jej przysługę, ale nigdy tak naprawdę tego nie chciałem, czy potrzebowałem. Trzymanie się z dala przez ponad tydzień wywołało odwrotny skutek. Chciałem jej w każdy sposób, nie mogłem tego powstrzymać, chciałem wziąć każdą część niej jaką mogłem, włączając w to jej smakowite usta. - To nie jest rok 1999, Mia- mówię, nawiązując do Backstreet Boys grających w jej odtwarzaczu cd. - Nie, ale pamiętam jaki podekscytowany byłeś, gdy zobaczyłeś ich na stosie moich płyt, więc pomyślałam, że włączę ich dla ciebie. Podkrada się do mnie. - Zdejmij marynarkę, poczuj się komfortowo! Mia Tibbet: Największy pijany roztrzepaniec na świecie. 173 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Ściągam marynarkę i umieszczam ją na kanapie. Nadal stoję, ta noc miała tyle zwrotów, że nie mogę czuć się komfortowo w jej domu. Zaczyna tańczyć. Tak, najwyraźniej tańczy do tego gówna również w obecności innych w jej domu, nie tylko kiedy jest sama. Nie zdaję sobie nawet sprawy, że ostatnim razem, gdy tańczyła sama w domu, była potencjalnie kilka minut od makabrycznej śmierci z moich rąk. - Ups!- mówi, gdy wylewa na mnie wodę.- Przepraszam! - Nie martw się, wyślę ci rachunek za suche czyszczenie. Woda nie była jedyną rzeczą, jaką miałaś dzisiaj na moich spodniach- mówię, przypominając sobie nasze ciała, gorące i spocone, ocierające się o siebie w klubie. A jej krucha postura w moich ramionach, gdy drżała mi na udzie. Kurwa, to było gorące. Patrzy w dół zawstydzona. - Przepraszam- dąsa się. - Żartowałem, Mia. - Wiem- mówi, odkładając szklankę wody na kuchenny blat. – Zatańcz ze mną- prosi, kołysząc się. - Już ci mówiłem, że nie tańczę – powtarzam, stojąc pewnie z rękoma w kieszeniach przed jej kiwającym się ciałem. - A co z tym, co robiliśmy z klubie?- pyta. - To nie był taniec, kochanie. Jej policzki płoną jasnym odcieniem. Kurwa. Cholera. Ciągle ją tak nazywam. To po prostu samo wychodzi z moich ust. Czuję zaborczość w stosunku do niej i to graniczy z ochroną. To nie jest nastawienie jakie powinienem mieć do kogoś, kogo muszę zabić.
174 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Och, daj spokój, co ty mówisz? Taniec jak nikt nie patrzy? Jestem dla ciebie nikim, prawda? Jej słowa niespodziewane uderzają mnie w brzuch. Ponieważ mogę powiedzieć, że ona nie potrzebuję ode mnie ukojenia. Ona naprawdę w to wierzy. Odniosłem sukces w sprawieniu, że wierzy iż jest dla mnie bezwartościowa. I o to w tym wszystkim chodziło, ale czuję się źle. - Nie jesteś nikim. Mia nie jest nikim, ona jest wszystkim o czym myślę. Przez dłuższy czas myślałem o niej w najgorszy z możliwych sposobów. Marzyłem przez lata o brutalnym zakończeniu jej życia. Inni mieli w większości spokojną lub szybką śmierć, ale w jej przypadku chciałem by wiedziała, by rozumiała, gdy będzie umierała w przerażeniu. Ale teraz, stała się dla mnie kimś jeszcze. Walczę z tym, staram się przekonywać siebie, że jedyne co czuję w stosunku do niej to gorycz i zemsta. Ale okłamuję sam siebie. Więc musze albo wykończyć ją wkrótce, albo zacząć zastanawiać się nad planem C. Ponieważ naprawdę zaczyna podobać mi się pomysł zatrzymania Mii przy życiu, a to cholernie mnie przeraża. Ona nic nie mówi. Przemykam obok niej, biorę starą płytę Radiohead, która jest w oryginalnej, pękniętej obudowie i wsuwam ją do odtwarzacza. Tym razem włączam Paranoid Android. Mia ma rację, jestem wstawiony i nawet czuję, że chcę tańczyć. Jednak tylko z nią. Podchodzę do niej i owijam ramiona wokół jej drobnej talii. Jej oczy uśmiechają się na ten mały gest z mojej strony. Daję jej tak cholernie mało, że zgodzenie się na to sprawiło, że poczuła się jakby odniosła jakiś rodzaj zwycięstwa. - Ta stara muzyka przypomina mi o moim rodzinnym mieście- mówi, opierając ręce na moich ramionach. 175 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Gdzie to jest? - Myślę, że wiesz Tax. Wiesz o mnie wszystko- mówi, unosząc brew. - Odśwież mi pamięć- mówię, delikatnie poruszając się z nią na boki. - To jest małe miasteczko nazywane Clint. Cóż, było. Główna fabryka została zamknięta jakieś dwa lata temu i szybko zamieniło się w miasto widmo. Odziedziczyłam dom mojego taty, kiedy zmarł, ale teraz jest bezwartościowy. Nie żartuję. Miasto jest pełne albo ludzi mieszkających na dziko albo kilku dumnych, którzy odmawiają jego opuszczenia. To miejsce jest bałaganem. Zabite deskami sklepy. Rozpadające się domy z przerośniętymi trawnikami. Jakbym nie wiedział. - Tęsknisz za tym? - Szczerze? Nie. Nigdy nie czułam, jakby tam należała. Tamtejsi ludzie byli tacy osądzający i wścibscy. Wyjechałam i nigdy nie obejrzałam się za siebie. Jeśli wróciłabym i powiedziała im, że pracuję w fabryce erotycznych zabawek…- śmieje się. Ona ma sposób na sprawienie wszystkiego jaśniejszym, nawet kiedy mówi o rzeczach, których nienawidzi. - Jak to czułaś się, jakbyś nie należała? To jest tak jakbym rozmawiał z inną osobą. Była popularna, kochana. Jej tata był szeryfem w małym miasteczku. Jeśli rodzina Pettit była królestwem, to szeryf Tibbet był rycerzem. - Cóż, myślę, że przynależałam do świata zewnętrznego, miałam przyjaciół i takie tam. Ale wszyscy mieli taką obsesję na punkcie najgłupszych rzeczy. Jak piłka nożna. Znasz ten program Friday Night Lights? Taak, takie były czasy. Te dzieciaki mogły wywinąć się z morderstwa. Nie musieli odrabiać prac domowych, nauczyciele i tak przepuszczali ich dalej. Słyszałam nawet o jakiejś dziewczynie, która
176 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
została zaatakowana a jej właśni rodzice powiedzieli by nie wnosiła oskarżenia. Czy to nie jest niedorzeczne? Ciepło wije się w górę mojej szyi. - Czułam, jakbym musiała w pewien sposób się wpasować, ale tak szybko jak miałam szansę wyjechać, zrobiłam to. I nigdy nie tęskniłam. Jedyną osobą, która łączyła mnie z miastem był mój tata. Przyjechał tutaj, by mnie odwiedzić, ponieważ myślę, że chciał zrobić sobie przerwę od tego miejsca. Bardzo mi go brakuje- mówi, jej oczy oddalają się wraz z jej myślami – Byliśmy dla siebie wszystkim przez tak długi czas, a teraz… myślę, że jestem sama. - Nie jesteś sama…- patrzy na mnie wyczekująco.- Masz Tiff. Ponownie spogląda w dół. Dawaj mało, bierz znacznie więcej. - Ta piosenka przypomina mi o tobie – mówi, nawiązując do Karma Police, która aktualnie leci. - Jak to?- pytam. Czy ona jest na tropie? - To jest piosenka o zasłużonej karze… a ty mścisz się na mnie… prawda? Sposób w jaki to powiedziała, sposób w jaki zaakceptowała ten los, nawet tego nie rozumiejąc: to jest najsmutniejsza rzecz, jaką ktokolwiek kiedykolwiek do mnie powiedział. Patrzę w górę, odrzucając jej pytanie. - Tax, kiedy zamierzasz mi powiedzieć, co myślisz, że zrobiłam, by na to zasłużyć? Co robisz, Mia. Tu chodzi o to co robisz. - Nie jestem już pewien. Nie chcę jej tego powiedzieć, ponieważ jeśli to zrobię, będę musiał ją zabić. 177 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Patrzy na mnie tymi smutnymi, brązowymi oczami. - Czasami patrzę w twoje oczy i widzę coś znajomego, coś przyjaznego. I to sprawia, że zastanawiam się, czy coś ci zrobiłam, czy zraniłam cię w sposób, w jaki nawet nie zdaję sobie sprawy. Jeśli to zrobiłam, to bardzo cię przepraszam, że skrzywdziłam cię tak bardzo, że czujesz iż na to zasłużyłam. Ale cokolwiek to jest, naprawdę mam nadzieję, że pomyślisz o tym i zapytasz sam siebie, czy to jest tego warte. Ponieważ cokolwiek zrobiłam, nigdy nie miałam zamiaru cię zranić. Nie lubię krzywdzić ludzi, Tax. Nawet teraz, powinnam cię nienawidzić, ale nie mogę. Nie mam tego w sobie. Jak ona może mi to mówić? Jak może doświadczać rozkładającej się nienawiści, którą wydycham z każdym oddechem i jeszcze mnie przepraszać? Żyję z nieszczęścia moich oprawców. Moje życie napędza zemsta. Moim paliwem jest ich krew. Cokolwiek ona myśli, że widzi, nie ma we mnie dobroci. Została ode mnie zabrana, kiedy miałem piętnaście lat. Ta kobieta w moich ramionach, te słowa sprawiają, że niemal zapominam na moment o tym co zrobiła. Ponieważ chcę ją. Jest jedyną osobą która sprawia, że czuję coś co nie jest złością i chęcią zemsty. Może sposób, w jaki sprawia, że się czuję jest jej pokutą. Ale to nie jest wystarczające, ponieważ nie byłem jedyną osobą, która ucierpiała tej nocy. Jude nie zaakceptuje niczego innego poza śmiercią, a Jude jest jedyną osobą, która nie dawała mi gówna przez całe moje życie. Ale jestem samolubny i chcę poczuć ciepło Mii. Chcę wynagrodzić jej miłe słowa w jedyny sposób, jaki znam: seksem. Całuję jej aksamitnie miękkie usta: jej świeży smak natychmiast sprawia, że twardnieje. Jej zapach, smak jej cipki, wszystko w niej powoduje, że moja krew wrze, więc muszę ją mieć. - Spieszysz się?- pyta.
178 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Woah, zawsze dbałem o jej potrzeby, więc nie wiem co to jest za pytanie. - Dlaczego pytasz? - Ponieważ ja nie… spieszę się. Chodzi mi o to, że nie jesteśmy w biurze, nie musisz iść tak szybko, kiedy ze mną skończysz. Skończyć z nią. Jak z kawałkiem śmiecia. To ja jestem tym, który jest kawałkiem śmiecia. - Rozważę potem poświęcenie mojego czasu- mówię, przyciskając swoje usta z powrotem do jej, czując jak topi się w moich ramionach z potrzeby. Kiedy na nią polowałem, chciałem ją złamać. Chciałem uczynić ja słabą. Ale jej otwartość, jej chęć do obnażenia się przede mną, nie ważne jak surowo ją odrzucam, to jest odwaga. Poznać kogoś takiego jak ja i pozwolić swojemu sercu coś poczuć przy tak wielkim, osobistym ryzyku, sądzę, że to w ogóle nie jest słabość. Chronienie swojego serca jest pieprzoną bułką z masłem w porównaniu z bólem, który ode mnie przyjmuje. Mia zatrzymuje się, patrzy na mnie swoimi przenikliwymi oczami, półprzymkniętymi i potrzebującymi, a wtedy one się rozszerzają. Jej policzki wypychają się, a ona wyrywa się kilka razy do przodu. - O Boże, myślę, że będę wymiotować. - Cholera- mówię. Pędzi, rzucając się przez drzwi łazienki, jak cholerny zawodnik szarżujący i słyszę cholernie okropny dźwięk jej wymiotów. Ta noc ma tyle zwrotów wydarzeń. Powinienem wyjść, teraz, w czasie, którego potrzebuje. Właściwie, powinienem podciągnąć jej sukienkę i pieprzyć ją, gdy klęczy nad toaletą w jej cierpieniu. To jest przypomnienie, którego oboje potrzebujemy. Ale 179 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
częścią tego, co połączyło nas tej pierwszej nocy, tą rzeczą która sprawia, że mój fiut drży za każdym razem, gdy o tym pomyślę jest fakt, że ona lubi moją seksualną brutalność. Lubi błagać, krzyczeć, uwalniać się od całej odpowiedzialności, z którą zmaga się każdego dnia. Lubi przez chwilę udawać ofiarę, podczas gdy sprawuje kontrolę nad wszystkim innym w swoim życiu. Ze mną nie jest odpowiedzialna za wartą dziesięć milionów dolarów firmę albo odpowiedzialna za utrzymanie dwudziestu ludzi i ich rodzin. Ze mną nie jest sama na tym świecie, bez żadnej rodziny. Nawet jeśli wie, że wiem o niej wszystko, a ona nie wie o mnie nic, myślę, że wiedza iż zawsze jestem, jest dla niej komfortowa. Wierzy, że dług, który wisi jest spłacany przez seks i zniewolenie i dlatego czuje się bezpieczna, ponieważ również coś z tego ma. Ona nie rozumie, że pełna spłata długu jest w jej krwi. Więc dla mnie nie ma żadnej przyjemności w pieprzeniu dziewczyny wymiotującej nad toaletą. Prawdopodobnie jest w agonii, nie da mi tego zbolałego spojrzenia potrzeby. I nie chcę traktować jej jak pieprzonego psa. To nie dla mnie. Pieprzę ją, ponieważ tego chcę i wiem, że ona również mnie chce, nie dlatego, że muszę. Coś głębszego niż pragnienie zemsty napędza mnie, bym zajrzał do ciemnej łazienki i zapalam światło. Opiera swoją rękę na toalecie, jej ciało jest wiotkie i słabe. - Wciąż tutaj jesteś- mówi, przed kolejnym wymiotowaniem. - Tak, jestem- wzdycham. Jestem. To jest zazwyczaj czas, gdy sprawdzam każdą laskę. Jeśli nie mogę dostać tego po co przyszedłem, nie marnuję czasu na to gówno. Jej kończyny rozłożone są wzdłuż białych płytek podłogi łazienki i uderza mnie to niekomfortowe uczucie opiekuńczości. Pieprz mnie. Kiedy stałem się taką gigantyczną cipką?
180 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Odpinam mankiety, rozpinam koszulę i rzucam ją na kanapę w salonie, więc jestem teraz tylko w białym bezrękawniku. Klękam przed nią i odgarniam jej spocone włosy z twarzy. - Chcesz trochę wody? Potakuje, jej głowa jest niemrawa. - W porządku, zaraz wracam. Kieruję się do kuchni i wyciągam szklankę z szafki. W jej cichej kuchni staję się super świadomy noża myśliwskiego, który umieściłem w uchwycie w spodniach, pomiędzy podkoszulką i koszulą. Wiesz, na wypadek, gdyby uderzył we mnie moment, gdy zdecyduję pójść zgodnie z planem. Jak cholernie chory jestem? Jak mogę powoli tańczyć z tą dziewczyną w jej salonie, gdy nadal utrzymuję dostępną dla mnie tę całą opcję zamachu? Zdaję sobie teraz sprawę, że zdjąłem koszulę, więc mogła zobaczyć nóż, jednak gdy wychodziłem opierała głowę z zamkniętymi oczami o muszlę klozetową . Nie chcę jej przestraszyć, nie mam zamiaru go dzisiaj użyć, więc ściągam uchwyt, owijam go dookoła marynarką i ukrywam na krześle w jadalni. Ponownie wchodzę do łazienki ze szklanką wody. Wygląda mizernie. - Cześć- mówi, starają się bagatelizować to jak chora się czuje.Prawdopodobnie powinnam więcej zjeść zanim wypiłam te wszystkie shoty, tak myślę. - Zdarza się najlepszym z nas- mówię. Wypiła niemal tyle samo co ja. Jestem zdumiony, że jest przytomna.- Potrzebujesz tutaj zostać? - Myślę, że mogłam skończyć na tę chwilę- mówi, wymuszając uśmiech. Bierze łyk wody. – Zły pomysł.
181 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Umieszcza głowę z powrotem w muszli klozetowej. Stoję nad nią i trzymam jej włosy kiedy kończy wymiotować. Mia spłukuje i niezdarnie wstaje na nogi, więc podciągam ją do góry. Płucze gardło płynem do płukania ust a potem zatrzymuje się na chwilę przy zlewie, jakby mocno starała się nie zwymiotować ponownie. - Dziękuję- mamrocze. Mia jest blada i roztrzęsiona, więc zamiast powoli wyprowadzić ją z łazienki podnoszę ją. To jest łatwiejsze dla nas obojga. Wydaję gardłowy pomruk, gdy wtula się w moją szyję. Ciepło. To pieprzone uczucie ciepła znowu się pojawia. - Prawdopodobnie myślisz, że jestem obrzydliwamojej szyi.
narzeka przy
- Mogę myśleć o tobie wiele rzeczy Mia. Obrzydlistwo zdecydowanie nie jest żadną z nich. Oddech jej cichego chichotu łaskocze moją szyję. Kończymy na kanapie, zamiast w sypialni, ponieważ stąd jest mniejsza odległość do toalety. Również dlatego, iż myślę, że sypialnia nie jest dobrym pomysłem. Łatwiej będzie mi się stąd wydostać. Zostanę dopóki nie zaśnie, a potem się wymknę. Stawiam ją ponownie na nogi i siadam na kanapie. - Chodź- mówię, klepiąc się w udo. Pada na sofę i układa głowę na moim kolanie. Ściągam koc z oparcia kanapy, tej samej na której pochyliłem ją za pierwszym razem, gdy się spotkaliśmy i przykrywam ją. - Tax, dziękuję za zajęcie się mną. Za zostanie. - Wszystko jest dobrze, kochanie. Po prostu odpocznij. Wtula się w moje kolano, a potem dom wypełniony jest jedynie dźwiękami Radiohead. 182 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 23 Tax Budzi mnie wibracja przy biodrze. Czuję, że moja głowa jest zamglona od picia i gdy staram się mrugnąć, by odpędzić niewyraźną wizję, dostrzegam głowę Mii na moim kolanie. Sięgam po telefon w kieszeni. To Jude. Pieprzyć to. Ignoruję połączenie i sprawdzam godzinę. Cholera, jest niemal południe i CHOLERA, zostałem na noc. Mia kręci się i uwalnia jęk dyskomfortu, gdy się budzi. - Czuję się, jak dupa – mówi z uśmiechem na twarzy. – Dzień dobry. - Dzień dobry- odpowiadam w napięciu. – Kac? - Tak, moja głowa, moje ciało. To okropne. Przebiegam palcami przez jej purpurowy kosmyk włosów. - Przykro mi to słyszeć. - Czuję się naprawdę głupio- mówi.- Zrobiłam z siebie takiego durnia upijając się w ten sposób. Rzyganie… ugh! To takie szczeniackie! – przekręca się w moim kierunku i zakopuje twarz w zgięciu mojego kolana. - Nie ma potrzeby. Myślę, że każdy potrzebuje takiej nocy raz na jakiś czas. To przypomina ci dlaczego powinnaś zwracać uwagę na alkohol. Niemal przepiłaś mnie ostatniej nocy. Siada, a ja wstaję, kierując się do stolika w jadalni, gdzie leży moja marynarka. - To konsekwencje twojego wpływu na mnie- uśmiecha się ironicznie. - Alkoholizm? 183 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Jeszcze nie. Ale kiedy niespodziewanie wykopałeś tego gościa który… czekaj? Skąd w ogóle wiedziałeś, że tam byłam? Patrzę na nią z dezaprobatą i przebiegam ręką przez twarz i włosy. - Zbyt wcześnie na pytania, Mia. - Kawy?- pyta. - Nie, wychodzę- mówię jakby ostatnia noc nigdy się nie wydarzyła. - Dobrze. Cóż, prawdopodobnie wiesz to ze wspólnego kalendarza w Alea, ale będę w przyszłym tygodniu poza miastem. Jadę na kongres. - Nie patrzałem jeszcze. - Cóż, chodzi mi o to, że nie będzie mnie we Wtorek. - A gdzie będziesz? - To kongres dla branży rozrywki i produktów dla dorosłych. Mia, Mia, co za karierę wybrałaś. - Kongres sztucznych penisów? Uwalnia zbolały śmiech. - Nie! - Wtedy śmieje się ponownie. - Myślę, że możesz to tak nazwać! Chwytam marynarkę i przypominam sobie o nożu myśliwskim, który mam schowany w środku. Zdjęcie go ostatniej nocy było jak pozbycie się z mojego ciała czternastoletniego bagażu. Widząc go oddzielonego ode mnie, jakby był osobną jednostką, bez zamiaru użycia go, zdaję sobie sprawę, jak cholernie chory jest plan, jaki mamy dla Mii. Odwracam się od Mii i spinam, gdy zmieniam swój ton w stosunku do niej, starając się odzyskać trochę gruntu z ostatniej nocy.
184 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Należysz do mnie. Rozumiesz? Nawet kiedy jesteś poza miastem, nikt cię nie dotyka. Obserwuje mnie oniemiała. Wydaje mi się, że myślała przez chwilę iż jesteśmy w pewnym stopniu na równi. Ale teraz przypomniała sobie swoje miejsce w tym związku. - Tax, jestem profesjonalistką, nie szukam kumpli do pieprzenia na konferencjach biznesowych- mówi.- I jak pamiętam, zgodziłam się na uprawianie z tobą seksu. Nie na monogamiczny związek. Musi wiedzieć jaka niedorzeczna jest jej logika. Pieprzy właściciela Alea w sali konferencyjnej w każdy Wtorek. Nie ma wyboru, ale wciąż nie nazwałbym tego profesjonalizmem. Nie jestem pewien, czy podoba mi się jej śmiałość. Nie obchodzi mnie na co się zgadzaliśmy, nikt jej nie dotknie. - Nie testuj mnie Mia – ganię ją. Opierając się niewygodnemu pragnieniu pocałowania jej na dowidzenia, opuszczam dom. *** Mogę poczuć, że Jude jest w moim mieszkaniu, zanim w ogóle otwieram drzwi. Nim biorę jeden cholerny oddech, ona jest na moim tyłku. - Gdzie byłeś? - Na zewnątrz- mówię, desperacko potrzebując gorącego prysznica. - Może zapomniałeś, ale mieliśmy dzisiaj plany na późne śniadaniemówi, patrząc na mnie. - Aww cholera, przepraszam. Możemy iść po tym, jak wezmę prysznic. 185 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Tax, tu nie chodzi o śniadanie. Wiem, gdzie byłeś. I co? Teraz spędzasz z nią noce? - Skończyłem rozmawiać na ten temat. Potrzebujesz żyć poza tą całą rzeczą – mówię. - Tą całą rzeczą? Rzeczą?- mówi, przeciągając ostanie słowo. - Chodzi mi o to, że to się wkrótce skończy. Co ty masz, Jude? Twoje całe życie obraca się wokół tego. Każdy cel jaki kiedykolwiek obraliśmy był powrotem do tamtej nocy. Kim będziesz, kiedy to się skończy? Musisz zacząć żyć prawdziwym życiem. A ja potrzebuję własnej przestrzeni. - Co?- pyta, jej głos drży z niedowierzania. - Mówię, że nie chcę, byś przychodziła do mojego mieszkania bez zapowiedzi. - Nie mogę kurwa uwierzyć!- warczy. – Teraz nagle stałeś się terapeutą? A co z twoją przyszłością? Zaplanowałeś ją?- pyta drwiąco.Och, czy ona obejmuje Mię?- pyta ckliwym słodkim głosem. - Zamknij mordę. Nie wiem, co w ciebie ostatnio wstąpiło, ale robi mi się niedobrze od twoich przesłuchań. Mam jedną matkę i ona nie żyje. - Co we mnie wstąpiło? A co z tobą? Jesteś inny. Ignorujesz moje połączenia, nie słyszałam cię od kilku dni. Muszę wszystko z ciebie wyciągać. A teraz nie chcesz, żebym przychodziła? Odcinasz mnie. Jestem twoją pieprzoną bliźniaczką, twoją najlepszą przyjaciółką, twoją jedyną rodziną, Tax! - I może nadszedł czas, by zacząć się rozwijać. Musimy zacząć żyć! A to oznacza, że może znajdź sobie faceta albo innych przyjaciół, albo pieprzone hobby, które nie zawiera zemsty… pieprzyć to. Nie jestem Dr. Phil. Musisz zacząć mieszkać w swoim własnym mieszaniu i zacząć zajmować się swoim życiem. Myślisz, że skończenie tego wszystkiego coś
186 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
zmieni? Myślisz, że będziesz szczęśliwa, Jude? To nigdy się nie skończy! Ty nawet nie wiesz kim jesteś bez tej zemsty! - Stajesz się dla niej pobłażliwy?- jej oczy zwężają się, gdy pochyla się bliżej. – Robi to ponownie, prawda? Owija sobie ciebie wokół palca. Dostałeś od niej trochę cipki i chcesz być jej rycerzem w lśniącej zbroi. - Och, pieprz się- mówię, lekceważąco. - To się nigdy nie zdarzy, Tax. Nie jesteśmy takimi ludźmi jak ona, nigdy nie byliśmy. Jeśli się dowie co zrobiłeś, znienawidzi cię. Nie jest osobą, którą udaje. - A my nie jesteśmy wcale lepsi. Jej oczy wzbierają, wstrzymując łzy frustracji. Jej głos zaczyna drżeć z furii. - Może potrzebujesz przypomnienia Tax, ponieważ myślę, że zapomniałeś. Pamiętaj co oni nam zrobili! Czas zmiękcza ludzi, wszyscy miękną. Każdy idzie na przód, ma szansę dorosnąć i stać się lepszym człowiekiem. Magicznie rozwinęli morale i starają się zapomnieć rzeczy, za które nigdy nie zapłacili. Myślą, że czas jest ucieczką, sprawia, że rzeczy mają się lepiej. Czy Huck nie miał żony, dzieci… córki… córki, po tym co mi zrobił! Jak mógł w ogóle patrzeć jej w oczy? Posiadanie córki i bycie ojcem nie sprawia, że to co zrobił tak po prostu odejdzie!- warczy Jude. - A teraz te dzieci nie mają ojca. - A ja będę na zawsze bezdzietna!- krzyczy, łzy spływają jej po policzkach. Przypominają mi o długu, o tym co oni są dłużni Jude, co ja jestem winien jej. - Chcesz, żebym ruszyła naprzód, Tax?- płacze.- Zabrali mi życie. Zabrali moją niewinność. Zabrali moją przyszłość. Tusz do rzęs spływa jej po policzkach. 187 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Zniszczyli mnie. Masz rację, nigdy nie będzie ze mną dobrze, więc jedyną rzeczą jaką mam, jest sprawienie, że oni poczują to samo. Nie oszukuj się Tax, jesteś dokładnie taki jak ja. Jesteś po łokcie w tym gównie, tak samo zaangażowany jak ja, aż do teraz. Jude chwyta moją rękę, błagając, jej twarz zabarwiona jest desperackimi łzami. - Tax, jesteś ty i ja. Kocham Rexa, ale jego tam nie było. Nie rozumie jak to jest przejść przez to, przez co my przeszliśmy. Nie rozumie poziomu upokorzenia i niesprawiedliwości. Byliśmy tylko dziećmi…- jej prośby zamieniają się w szlochanie. Obserwuję moją siostrę i przypominam sobie, że dawno temu był czas, gdy była niewinna. Ale teraz jest skorupą. Jest pusta, jałowa i nie zatrzyma się, dopóki każda osoba, która zabrała jej przeszłość i przyszłość nie odejdzie. A Mia jest na szczycie tej listy. Jude zawsze skupiona była za zemście, ale nigdy nie była tak gorzka i zepsuta jaka się stała, ponieważ nie udało mi się zabić Mii. Myślę, że nigdy wcześniej nie wątpiła w moje zaangażowanie, ale teraz to robi. Sprawia to, że jest zdesperowana i paskudna. Jude i ja zwykliśmy dobrze się bawić, śmiać się, rozmawiać, zwierzać się sobie nawzajem. Ale to zwlekanie z zabójstwem Mii doprowadza ją do ciemniejszego miejsca i im bardziej ona nalega bym to skończył, tym bardziej niepewny się staję. Widok mojej bliźniaczki tak zdesperowanej i zaślepionej zemstą jest jak podnoszenie mojej motywacji. To jest to kim jestem. To może się ukrywać pod spokojną postawą, ale ta czarna podła nienawiść jest dokładnie tym kim jestem. Lecz wiem, że moja siostra wciąż tam jest. A powodem dlaczego jest taka wstrętna jest to, że dawno temu moja naiwność spowodowała jej krzywdę. Muszę znaleźć sposób, by sprawić, że będzie to dobre dla wszystkich. - Obiecuję, że się tym zajmę. Sprawię, że będzie dobrze. 188 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Pozwalam jej oprzeć głowę o moją klatkę piersiową. - I tu nie chodzi tylko o ciebie. Byłaś obserwatorem i nigdy nie zrozumiem twojego bólu, ale dla mnie, ta jedna osoba jest osobista. Pracuję nad tym, tak jak obiecałem, ale powinnaś znać mnie wystarczająco, by wiedzieć, że siedzenie mi na tyłku kurewsko nie działa. Musisz dać mi trochę przestrzeni. Teraz, daj mi klucze do mojego mieszkania i idź do domu – mówię. Odsuwa ode mnie swoją twarz, ponownie sztywniejąc. - Pieprz się Tax!- krzyczy, wyjmując klucze z torebki i rzucając mi w klatkę piersiową. Rzuca się przez otwarte przednie drzwi i zauważam Rexa stojącego na korytarzu. Pozostał poza epicką kłótnią bliźniaków. Kieruję się w stronę otwartych frontowych drzwi, by znaleźć Rexa zaciągającego się papierosem. - Ile pieprzonych razy mówiłem ci, że masz tu nie palić? - Liczyłem na balkon, ale usłyszałem to gówno, kiedy tu przyszedłem i nie chciałem wchodzić pomiędzy ciebie i Jude. Znasz moją politykę na ten temat. Wasza dwójka jest dla mnie cholernie zbyt intensywna. I nie obieram strony w waszej szaleńczej walce bliźniaków. Jude i ja znamy się dobrze. To dlatego mogła wyczuć od samego początku, że coś było nie tak. Pracowałem nad jedną ofiarą przez dwa lata i nigdy nie była niecierpliwa, ale teraz po prostu to wie. Kochamy się nawzajem, robiliśmy dla siebie straszne rzeczy, ale kiedy się kłócimy… wow, ludzie zapłaciliby niezłe pieniądze by zobaczyć to gówno. Myślę, że wiele wspólnego z tym ma fakt, że Jude jest bardzo ognista i emocjonalna, a ja chłodny. Ona robi dramatyczne show, a ja nie odpowiadam w sposób, w jaki ona by chciała. Wiem, że chciała bym za nią gonił. To się nie stanie. Nie mam czasu na te gierki. Jedno z nas musi mieć głowę na karku. Jeśli ta zemsta należałaby do Jude, wszędzie byłyby ścięte głowy, a my na długo 189 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
bylibyśmy w więzieniu. Również, jak cholera nie bylibyśmy tak bogaci. Planowałem całe to gówno. Zdobyłem dla nas pieniądze, skrupulatnie przygotowywałem morderstwa. Pewnie, ona pomagała, ale ja prowadziłem i planowałem to wszystko. A ona ma jeszcze czelność kwestionować moją lojalność. Nie ma pieprzonej mowy, że będę za nią gonił. - Zatem rusz dupę na balkon- mówię do Rexa. Wychodzimy na otwarty balkon z widokiem na rzekę Michigan; opieram łokcie o obręcz i wzdycham głęboko. - Jest wkurzona co?- pyta Rex. - A kiedy nie jest? - Szczególnie ostatnimi czasy- mówi.- Jedyne co słyszałem odkąd was poznałem to to gówno i myślałem, że ona w końcu się uspokoi, ale jest coraz gorzej. Rex wydmuchuje smugę dymu. Jego szyja pokryta jest zadrapaniami. Staram się nie myśleć o tym, że jest z moją siostrą, ale wiem, że to sprawka Jude. Nie jestem jedynym z zamiłowaniem do ostrego seksu. Wydaje mi się, że miała szesnaście lat, kiedy odebrała dziewictwo trzynastoletniemu Rexowi i to całkiem pewne, że od tamtego czasu wykorzystywała go, jako osobistą seks zabawkę. On jest szczęśliwy przyjmując to, mają jakiś dziwny rodzaj matczynej relacji. Wszyscy jesteśmy popieprzeni, nigdy o tym tak naprawdę za wiele nie myślałem. Ale Rex zawsze bardzo dbał o Jude i dla niego powiedzenie o niej takiego gówna, mówi mi, że nawet on zaczyna zauważać ich gówniane edypowe relacje. - Tak, muszę po prostu zrozumieć pewne bzdury. - Nie chcesz jej zabić, prawda? Nie mówię ani słowa.
190 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie musisz obawiać się, że powiem Jude. Właściwie zacząłem być prawdziwym przyjacielem Tiff i ona naprawdę kocha tę dziewczynę. Obserwowałem Mię przez długi czas i czuję jakbym ją znał. Nigdy tak naprawdę nie byłem podekscytowany twoim planem w stosunku do niej, ale rozumiałem, że to nie moja sprawa, po tym co zrobiła. Ale kiedy zobaczyłem ostatniej nocy waszą dwójkę… Człowieku, ja również nie chciałbym jej zabijać. - Ona zrobiła popieprzone gówno, Rex. - Cóż, tak jak my. Rzuca swój niedopałek na ziemię i depcze go. Natychmiast bierze drugi. - Jude jest moją siostrą. Całe to popieprzone gówno jakie widzieliśmy, cały ból jaki przeżyła, to wszystko dlatego, że została wciągnięta w moje gówno i cały syf, w którym dorastaliśmy. Zawsze kryła mi plecy. Nasza złość nas napędza, nie mogę po prostu odwrócić się do niej plecami, ponieważ teraz jej wściekłość jest niewygodna. - Człowieku, ten gniew był dla nas dobry. Spójrz na to co dzięki temu mamy. Masz mózg, jesteś inteligentny i masz pieprzone jaja, ale to zawsze Jude była tą, która wzniecała w tobie ogień. To powoli ją zabija, ale jest również powodem dzięki czemu jesteś bogaty. Dzięki temu nie jesteśmy na ulicy, ona nie musi się sprzedawać, a ty nie musisz knuć spisków. Ale to, że nie dałeś jej głowy Mii na talerzu nie oznacza, że zdradzasz Jude. - Może powinniśmy zatrzymać się na tej części z bogactwem – mówię. Odebraliśmy niemal każdy dług, jaki byli nam winni: marzenia Trippa o NFL zostały zniszczone po tym, jak zmanipulowaliśmy jego samochód i wsiadł w zły wrak w collegu. Tucker zmarł jako pasażer w tym wypadku. Ze względu na depresję Trippa po tym zdarzeniu, nikt nie kwestionował jego późniejszego „samobójstwa”. Jego ojciec, ten kawałek 191 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
gówna zmarł na atak serca, który zafundowaliśmy mu dzięki zastrzykowi z sukcynylocholiny. Po tym jak zarówno jej syn jak i mąż tragicznie zmarli, uwiodłem mamę Trippa. Była zbyt załamana i zagubiona, by prowadzić na własną rękę Pettit Metals, więc powoli przejąłem firmę i ostatecznie przekonałem jej głupi tyłek by zrobiła ze mnie jedynego spadkobiercę jej fortuny i dała mi pełnomocnictwo. To zajęło mi dwa nieszczęsne lata mojego życia, dzięki pieprzeniu tej starej jędzy zdobyłem jej miliony. Kiedy umarła, również dzięki mojemu ulubionemu atakowi serca w strzykawce, sprzedałem całą sieć fabryk Pettit, za wyjątkiem tej w Clint. Tą jedną zlikwidowałem i zamknąłem tylko na złość. W pojedynkę zniszczyłem tą cholerą dziurę, zwaną miastem. Hucka i innych facetów pozbyliśmy się jeden po drugim na różne subtelne sposoby. Sposoby, które nie mogły zostać połączone. Nieszczęśliwy wypadek tutaj, choroba lub zniknięcie tam. Dziesięć lat mojego życia poświęciłem wyłącznie na pomszczeniu tej jednej nocy. Ale Mia opuściła Clint, unikając całego cierpienia. Sprawiła sobie wspaniałe życie. Nie miała prawdziwej więzi z Clint, która mogłaby spowodować, że będzie ubolewać przez zamknięcie fabryki. Zawsze udawało jej się wyjść bez szwanku ze wszystkiego co robiliśmy. Oszczędziłem najlepsze na koniec. Musiałem się upewnić, że dostanie ode mnie osobistą dostawę. Będę szczery, nigdy niczego nie żałowałem. Zostawiałem ślad cierpienia i spałem w nocy bardzo dobrze. Tak było aż do nocy, gdy ponownie połączyłem się z Mią i teraz jedyną rzeczą, jaką bym chciał to to, abym tego nie zrobił. Obecnie nie sypiam dobrze. - Wiem, że to nie moja rola. Rozumiem to, nie jestem tak naprawdę twoim bratem i nie było mnie tam, ale cokolwiek chcesz zrobić, wspieram cię. 192 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Rex, jesteś moim bratem, nie mów głupich bzdur, jak ta. Rex uśmiecha się, spijając tą aprobatę, której zawsze pragnął ode mnie i Jude. - Chodzi mi o to, że dowiodłeś swojej racji, prawda? Pomyśl o wszystkich głupich bzdurach, jakie zrobiliśmy, gdy się poznaliśmy. Okradaliśmy ludzi, kradliśmy jakieś gówna. Co jeśli ktoś zemści się na nas za rzeczy, które zrobiliśmy? Mia to rozpoczęła, ale nie było jej tam. Naprawdę sądzić, że myślała iż to całe gówno się wydarzy? Chcę powiedzieć Rexowi by się zamknął, nie potrzebuję więcej sprzecznych emocji niż już mam. Ale przez cały czas przyjmował zlecenia bez pytania. Moim jedynym prawdziwym powiernikiem była Jude, która jest rosnącą kulą gniewu i goryczy. Może nadszedł czas, by otworzyć się na inne punkty widzenia. - Rozumiem o co ci chodzi, ale kradliśmy, ponieważ byliśmy bezdomnymi dzieciakami. To gówno na wysokim poziomie, miliony dolarów, to wszystko dlatego iż Pettits splamiło nas jako pierwsze. Byli nam dłużni. Ale to co zrobiła Mia, co oni wszyscy zrobili, to było czyste okrucieństwo. Nie było innego wyjścia niż spowodować ich ból dla własnej przyjemności. - Wiesz lepiej ode mnie. Ale sądzisz że ona naprawdę jest taka okrutna? Obserwowałem ją przez lata, śledziłem ją, przeglądałem jej gówno. Nigdy nie czułem, jakbym obserwował zimnokrwistą sukę. Jest cicha, ciężko pracuje, jest kochana. - Kurwa, wiem- mówię, potrząsając głową. To się nie trzyma kupy. - Ja po prostu dołożyłem ci swoje dwa grosze. Zrobisz z tym co będziesz chciał. Ale Jude się nieco niecierpliwi. Więc jeśli musisz podjąć decyzję, zrób to wkrótce albo rozpęta się piekło. Ona jest jak beczka prochu – mówi Rex, rozdeptując na wpół wypalonego papierosa na podłodze.- Dobra, idę znaleźć Jude i przemówić jej do rozsądku.
193 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
A.K.A wypieprzyć ją do utraty umysłu. Jednak to działa. Za każdym razem, gdy jest na mnie wkurzona, Rex pomaga ją uspokoić, przekonując ją by dała mi przestrzeń. Potrafi ją przekonać. Cholera, myślę, że robi to również ze mną. Rex wychodzi z balkonu bez słowa, zostawiając mnie samego, bym przemyślał kolejny ruch. Muszę zyskać więcej czasu. Jude jest wrzodem na tyłku, kiedy ma takie nastroje, ale jest moją siostrą, moim sprzymierzeńcem. Nikt nie rozumie przez co przeszliśmy. Mogą starać się wyobrażać, ale nigdy nie zrozumieją. Jude zawsze będzie częścią mojego życia. To kim jest dzisiaj jest spowodowane tym, że kryła mi plecy czternaście lat temu. Zawdzięczam jej coś. Ale może to nie jest śmierć, może to jest życie. Może jest jakiś sposób, bym mógł mieć Mię i Jude. *** Wślizguję się do ciemnego, cichego domu Mii. Latała na posyłki cały wczorajszy i dzisiejszy dzień w ramach przygotowań do jej podróży, zostawiając mi mnóstwo czasu, by wejść do jej domu i zrobić małe rozeznanie. Wiem, że to co robię jest popieprzone na tak wiele sposobów, ale nie widzę innego sposobu by uratować jej życie i uspokoić moją siostrę. Mogę przeciągać sprawy, mówiąc Jude, że pracuję nad tym dłużej, ale to będzie tylko tymczasowe rozwiązanie. Potrzebuję czegoś by zaspokoić złość Jude, a ona ma tylko jeden słaby punkt. Mia może mnie znienawidzić na zawsze, ale już wykopałem dół tak głęboki, że i tak mnie znienawidzi, nie ważne kiedy dowie się o rzeczach, które zrobiłem. To jest długoterminowy plan utrzymania jej żywej, nawet jeśli na końcu ją stracę. Wchodzę do jej łazienki i otwieram szufladę, gdzie trzyma tabletki antykoncepcyjne. Liczę ilość pustych miejsc i wyciągam zamiennik, który 194 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
przyniosłem i wyciskam taką samą ilość tabletek. Uroki wcześniejszego bycia kanciarzem: mnóstwo połączeń z nielegalnymi lekami. Wsuwam nowy listek, stu procentowych tabletek placebo w opakowanie jej pigułek. Obrót spraw. Teraz czekamy.
195 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 24 14 lat wcześniej Wszystko na zewnątrz wydaję się w porządku. Każdego dnia siedzę w kawiarni i słucham jak moi znajomi mówią o swoich olbrzymich problemach: kto będzie dopingował drużynę, czy Huck lubi Jessicę, albo jak bardzo nienawidzą czegokolwiek, co nosi Sara Toms. Pozornie jestem zwyczajną sobą. Nie lubię wciągać ludzi w moje osobiste problemy, ale w tym tygodniu było naprawdę ciężko. Moja mama mocno się pochorowała. Zdarzało się to wcześniej, miała zły czas a potem magicznie zdrowiała i jestem pewna, że to wydarzy się ponownie, ale nie mogę nic poradzić na to, że myślę o niej, kiedy jestem w szkole. Moi rodzice upierają się, żebym nie opuszczała szkoły. Nie chcą, by moje życie było stale zakłócane, przez ciągłe wizyty mamy w szpitalu. Jej choroba postawiła wiele rzeczy w innej perspektywie. Od mojego związku z Trippem, który wydaję się być bardziej zainteresowany tym, co mam w majtkach niż w głowie, do przyjaciół, który wydają się myśleć, że życie zaczyna się i kończy w Clint. Ja czuję się inna. W każdym razie, zdecydowałam, że pewnego dnia wydostanę się stąd. Jeszcze kilka lat i wtedy wyjadę na studia do innego kraju i zostawię na dobre za sobą to miasto. Podchodzę do mojej szafki po ostatniej lekcji, chcąc dostać się do domu i zobaczyć jak się ma moja mama. Z drugiej strony idzie Sil, mój partner w projekcie naukowym. Cóż, jest czymś więcej niż tym. W przeciągu ostatnich kilku tygodniu staliśmy się przyjaciółmi. To było odświeżające. Nie obchodzi go co myślą ludzie, zaznajomił mnie z nową muzyką, dużo się razem śmiejemy. Muszę przyznać, że zapytałam go o bycie moim partnerem, ponieważ byłam ciekawa. W klasie często mnie obserwował i chciałam dowiedzieć się o nim więcej. Nie jest w moim 196 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
typie, jest taki chudy, ma długie włosy i nosi się na czarno, ale jest w nim coś… jego oczy, tak myślę. Cieszę się, że to zrobiłam, ponieważ pomimo całej tej ciemności na zewnątrz, jest zabawny i jest dobrym facetem. Nie rozmawiamy za dużo poza klasą lub moim domem. On w szkole utrzymuje dystans i nie obracamy się w tych samych kręgach. Ale kiedy go widzę zawsze mówię mu cześć. Chcę by wiedział, że nie wstydzę się naszej przyjaźni, nawet jeśli niektórzy z moich przyjaciół są w stosunku do niego takimi dupkami. Ale dzisiaj wydaję się, że nie będzie to tylko szybkie część, kiedy kieruje się w moją stronę z zamiarem. Na pewno chce mnie zapytać o coś co dotyczy projektu. - Cześć- mówi. Wydaje się spięty, ale zazwyczaj taki jest w szkole, kiedy nie jesteśmy sami w moim domu. - Cześć- odpowiadam z uśmiechem. – Co tam?- pytam, otwierając szafkę. - Chciałem ci to dać. Podaje mi kopertę. - Co to?- pytam. – Czy to na lekcje? - To jest… uch… Czuję klapsa w tyłek i podskakuję. To Tripp. - Nienawidzę, kiedy to robisz!- mówię. Łypie okiem na Sila. - Poznałeś Sila? Jest moim partnerem- mówię, chowając kopertę w kieszeń dżinsowej kurtki. - Och, tak. Znam Sila – mówi, stawiając swoje włosy. Sil odsuwa się. To mnie wkurza. - Podejdź tutaj- mówię do Trippa. 197 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Wzdycha. - Coooo? Odciągam go od szafki. - Nie bądź niegrzeczny. Jest miły. Nie lubię, gdy tak postępujesz. - Cokolwiek Mia. To oczywiste, że ten dzieciak jest w tobie zakochamy. Myślisz, że pozwolę mu siedzieć ci na tyłku? - Nie bądź niedorzeczny. Jesteśmy parterami na zajęciach. - Lepiej niech na siebie uważa. Nie ufam mu. - Cokolwiek. - W każdym razie, przyszedłem tutaj żeby zobaczyć, czy chcesz bym odprowadził cię do domu. - Dobra. Pozwól, że wezmę swoje rzeczy. Wracam do mojej szafki, a Sila już dawno nie ma. Czuję się źle, że Tripp okazał ten głupi pokaz dominacji. Tripp nie zawsze taki jest, ale wśród innych facetów, zwłaszcza, kiedy są ze mną, musi znaleźć sposób, by pokazać swoją siłę. Myślałam o zerwaniu z nim. Właściwie próbowałam to zrobić kilka miesięcy temu. Płakał jak dziecko, błagając mnie bym została. Uległam. Nie lubię ranić ludzi, a on złamał mój opór. Więc pomyślałam, że dam mu kolejną szansę, ale niesprawiedliwe jest to jak potraktował Sila. Przypomniał mi w ten sposób, że niektóre rzeczy się nie zmieniają. Tripp zawsze dostaje to, czego chce i może jestem częścią problemu przez to, że również mu to daję. Tripp i ja idziemy do mojego domu w ciszy. Moje myśli skupione są na mamie i naprawdę nie chce rozmawiać o niej z Trippem. Właściwie Sil jest jedyną osobą, z którą rozmawiam o strachu utraty jej. Stracił swoją
198 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
mamę jako dziecko i nie czuję litości czy niezręczności, kiedy z nim o tym rozmawiam. - Dobra, zobaczymy się jutro- mówię, gdy docieramy do drzwi wejściowych. - Nie zaprosisz mnie do środka? - Mam dużo pracy domowej i jestem zmęczona. Zobaczymy się jutro. Prawda jest taka, że dom jest ponury i smutny. Chcę po prostu usiąść przy mamie i jej poczytać. A wiem, że Tripp chce więcej niż spędzanie czasu. Pieprzenie się z nim jest teraz ostatnią rzeczą, o której myślę. - Jaki jest ostatnio twój problem? - O czym ty mówisz? - Zachowujesz się jak pieprzona smarkula. - Nie jestem w nastroju, Tripp. - Pieprzysz Sila?- pochyla się i szepcze. - Co? Żartujesz sobie? - Wiem, że przychodzi, Huck mi powiedział. Huck, jego wścibski przyjaciel, który mieszka po drugiej stronie ulicy. - Myślisz, że ponieważ jestem na korepetycjach to się nie dowiem? - Tak jak mówiłam, robimy razem projekt! Jesteś niedorzeczny. Skończyłam tą rozmowę. Szperam, by znaleźć swoje klucze i upuszczam je na ziemię. Tripp czeka ze skrzyżowanymi ramionami, gdy je chwytam. Odkluczam i otwieram drzwi, wyciągając rękę, by zasygnalizować Trippowi by podał mi torbę z książkami, którą niósł. 199 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rzuca mi ją niedbale i wchodzę do domu. - Mia… - Co?- pytam z rozdrażnieniem. - Uch, nieważne- mówi.- Do zobaczenia jutro. - Tak, cześć. Mój kompletny brak cierpliwości do tego co chciał powiedzieć Tripp jedynie zapewnia mnie, że muszę wkrótce z nim skończyć. Rzucam torbę na ziemię i ściągam kurtkę. Zaglądam do pokoju mamy. Jest tam moja sąsiadka, która pomaga, kiedy tata jest w pracy. Mama się uśmiecha, wygląda lepiej. Wiedziałam, że tak będzie. Sąsiadka wychodzi, a ja chwytam kopię Romea i Julii z szafki nocnej. Czytam jej to, odgrywając różne części spektaklu. Uwielbia to. W końcu zasypia, a ja chwytam torbę i mogę zacząć odrabiać prace domową. To właśnie wtedy przypominam sobie o liściku, który dał mi Sil. Sięgam do kieszeni kurtki, ale go nie ma. Potem do kolejnej. Mogłabym przysiąc, że ją tam włożyłam. Grzebię w torbie i otwieram przednie drzwi, by zobaczyć czy nie upuściłam tego, kiedy pochylałam się, by chwycić klucze. Wciąż nic. Cholera, mogłam zgubić list, ale stwierdzam, że mogę zapytać jutro Sila, kiedy zobaczę go podczas ostatniej lekcji. Z odrobiną szczęścia, może to magicznie zniknęło w jednym z moich zeszytów, czy coś.
200 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 25 Mia - Witamy w hotelu Shore Club. Mogę w czymś pomóc? - Witam, tak. Mam rezerwację na nazwisko Tibbett Mia. Minęło kilka dni odkąd widziałam albo słyszałam Taxa. Myślałam, że ta noc w klubie może coś zmieni, ale wrócił z powrotem do swojej kryjówki. Czuję się taka głupia przez myślenie, że ta noc mogła cokolwiek oznaczać. Widział mnie jako własność, którą musiał odzyskać z rąk jakiegoś faceta. Pił, a kiedy pijesz, robisz rzeczy, których normalnie byś nie zrobił. Zaraz po ty, jak wytrzeźwiał, wrócił do swojej roli mojego szantażysty, mojego pana. Na domiar wszystkiego moje nerwy zabrały mi najlepszą stronę. Wypiłam zbyt wiele, więcej niż zazwyczaj i zwymiotowałam tuż przed nim. Wspaniale. To jest dokładnie to co robisz przed egoistycznym, antyspołecznym narcyzem: dajesz mu powód, by patrzał na ciebie z góry. Po tych wszystkich miesiącach on wciąż jest dla mnie nieznajomym. Nie czuję tego w ten sposób, ponieważ staliśmy się sobie bliżsi. Ale ta zażyłość jest tylko iluzją. To podstępnie sprawia, że myślę, iż wiem więcej niż tak naprawdę jest, że znaczę dla niego więcej. Nawet nie wiem gdzie on mieszka. Nie wiem skąd pochodzi. Zajęło mi dwa miesiące, by zdobyć jego numer telefonu. Mała garstka informacji, którą posiadam pochodzi z okazjonalnych poślizgnięć w rozmowie lub z okoliczności naszego układu. Muszę mieć urojenia myśląc, że żywi do mnie szczere uczucia i jestem nawet większą idiotką czując do Taxa cokolwiek innego niż pogardę. Utrzymuję myślenie w ten sposób, jakoś przez to przechodząc. Mogę sprawić, że będę go obchodziła na tyle, by zobaczył mnie jako człowieka i 201 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
oddał mi wolność. Ale czasami czuję się jakbym z powrotem była w ciemnym mieszkaniu, chwytana od tyłu przez zamaskowanego intruza. Jedyna rzecz, która się zmieniła to broń, której na mnie użył. Tax starał się ukryć swoje upicie, ale biorąc pod uwagę jego otwartość tamtej nocy, oczywiste było, że był narąbany. Uważam, że to dlatego kręcił się w pobliżu, gdy się pochorowałam. Ta część niego, którą ukrył głęboko, ta, która nie jest twarda i zimna, jak metal, dostała przepustkę na ujawnienie po tych kilku drinkach. Ale następnego ranka, trzeźwy Tax szybko przypomniał mi, że to jest tylko układ, nic więcej. Cokolwiek czuje, czy nie, nie ma znaczenia, ponieważ jest zdeterminowany, by mnie nie dopuścić. - W porządku, pani Tibbett, masz rezerwację na apartament na najwyższym piętrze. Potrzebujesz pomocy z bagażami? - Dziękuję- poczekaj, czy powiedziałaś apartament? - Tak, tu jest napisane, że zarezerwowałaś apartament na najwyższym piętrze. - To jest niemożliwe. Podróżuję biznesowo, to jest zbyt ekstrawaganckie. Poczekaj chwilę, jest tutaj osoba która robiła moją rezerwację. Staję na palcach i spoglądam przez długą ladę w poszukiwaniu Laney, która przyjechała ze mną i kilkoma innymi reprezentantami Alea. - Cholera, myślę, że już poszła do swojego pokoju. - Proszę pani, przepraszam, ale nie mamy innych pokoi przeznaczonych na kongres. To jest wszystko co mamy. - Och, naprawdę? - Tak. Jest mi bardzo przykro, ale ktoś zadzwonił w sprawie tej rezerwacji. Widzę to w notatkach. Może ktoś inny w twojej grupie
202 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
potrzebował pokoju, więc osoba, która rezerwowała awansowała cię wyżej. - Czy mogę to anulować i wziąć pokój w dwie osoby z kimś innym? - Proszę pani, przepraszam, ale termin na rezygnację już minął. Wciąż będziesz podliczona za dzisiaj. Cholerna Laney. Może pomyślała, że chciałam apartament na najwyższym piętrze ze względu na nową pozycję. Albo może to wszystko co zostało. Przypomnę jej później, że chcę trzymać twardą ręką finanse Alea, a to oznacza brak apartamentów na ostatnim piętrze na przyszłe podróże biznesowe, wcześniej nie zatwierdzone przeze mnie. - Cóż, wygląda na to, że nie mam wyjścia- mówię, podając jej firmową kartę kredytową. Pokonuję swoją drogę do ekstrawaganckiego apartamentu. Pomimo uczucia marnotrawstwa, muszę przyznać, że czuję zawroty głowy, tak szybko jak wchodzę. Pokój jest spowity od podłogi do sufitu oknem z widokiem na ocean i centrum Miami. Jest wyposażony w śnieżnobiałą pościel i obrusy, płytki podłogowe są jasno szare. Otwieram przesuwane drzwi do ogromnego tarasu, wpuszczając delikatną bryzę oceanu. Dźwięk rozbijania się fal i czucia bryzy przy mojej skórze jest naturalną terapią. Może powinnam podziękować Laney, zamiast zwracać jej uwagę. Wie, że byłam zestresowana. Oczywiście, myśli, że to jedynie przejście do nowej roli. Ale może zrobiła mi przysługuję. Po raz pierwszy od miesięcy, mój umysł jest wyciszony. Dzisiaj jest wielkie spotkanie, to bankiet czarnych krawatów, więc niektórzy z załogi idą na basen, ale ja decyduję się zdrzemnąć na tarasie, zanim zacznę się przygotowywać. Spokój psychiczny nie trwa długo. Kiedy się kładę, żałuję, że nie rozproszyłam się na basenie. Rozmyślam o tym, co robi Tax: Czy o mnie myśli? Czy bawił się tak dobrze, jak ja, podczas nocy w klubie? Czy
203 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
widuje się z inną kobietą? Cholera… muszę go o to zapytać, ponieważ dalej nie stosujemy zabezpieczenia. To tylko kilka dni, ale pragnę jego stanowczego dotyku, ustępliwych ust, ciepłego oddechu na mojej szyi, męskiego zapachu. Myślę o jego ciele, twardym przez mięśnie i o tym, jak często je przede mną ukrywa, sprawiając jedynie, że chcę więcej. Jego blizny. Przypomnienie ich sobie, zmiękcza ponownie uczucia do niego. On nie wyrażał jedynie złości na moją seksualną dominację- tu chodzi o coś jeszcze. Czułam jak cofał się pod moimi pocałunkami i pamiętam jak wziął mnie w kuchni, by zatrzymać swój ból. Powiedział mi w alejce w Cuddy, że nie chce czuć. Nienawidzi mnie. Myślę, że to dlatego iż sprawiam, że on czuje. Dlaczego to sobie robię? Pomimo tego, że ten mężczyzna uważa za rzecz zasadniczą odczłowieczenie mnie, wciąż szukam w nim człowieczeństwa. Coś się dzieje, kiedy jestem z Taxem. Nie muszę być idealna, albo mieć na wszystko odpowiedzi. Każdy postrzega mnie jako osobę, która ma wszystko poukładane. Kiedy zmarła moja mama, byłam tak zaniepokojona znikającą perfekcją, że ledwie wspomniałam przyjaciołom, że była chora. Zawsze utrzymywałam aurę stabilności, bojąc się być postrzegana, jako osoba wrażliwa. Ale wiem, że potrzebuję kogoś, kto mnie złamie i pozwoli być słabą. Tax nie daje mi innej możliwości. Z nim mogę być złamanym bałaganem. Tak jak ja zmuszam Taxa by czuł, on zmusza mnie do przyjęcia wadliwej natury. Bycie idealną wymaga zamknięcia się na nowości. Nie mogę być zbyt podekscytowana, emocjonalna lub seksualna. A to oznacza życie z wewnętrzną monotonią. Kiedy jestem z Taxem, jestem nieidealnym bałaganem i nie zamykam się już dłużej na nic. Staję się energiczną osobą.
204 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Tak bardzo jak tego nie nienawidzę, jeśli mam być szczera, jestem najbardziej uczciwą sobą, kiedy jestem z nim. Jego dominująca aura przejmuje całe powietrze w pomieszczeniu, obezwładniając udawanie. Zamykam oczy i staram się wyrzucić z głowy myśli o Taxie. Idealizowanie naszego związku nie jest zdrowe, nawet jeśli jest to mój sposób na radzenie sobie z brakiem kontroli. To co mamy, nie jest nawet związkiem, to nieuczciwy układ biznesowy. Nie dba o to jak ja się czuję i muszę zacząć robić to samo.
*** Wchodzę do sali balowej i zauważam Laney i kilku innych podnoszących plakietki z imionami z długiego stołu. Te spotkania mają najbardziej interesującą mieszankę ludzi: gwiazdy filmów dla dorosłych, producenci, wytwórcy, właściciele stron internetowych. Dzisiaj jednak to wydarzenie jest wyraźnie skierowane w kierunku fizycznej strony produktu w branży. Nadal będzie mnóstwo przeplatanki, ponieważ wielu aktorów ma własne linie zabawek lub licencje na wizerunek, ale staramy się udawać w tym konkretnym przypadku, że sprzedajemy coś innego niż seks. Ludzie się stroją, piją szampana, rozmawiają o najnowszych trendach w branży. Jedno spojrzenie i można pomyśleć, że jesteśmy na kongresie medycznym, czy coś. Dobra, to jest kłamstwo, jesteśmy znacznie gorętszy i nawet na bankietach czarnych krawatów ludzie ubierają się znacznie seksowniej. Dzisiaj mam na sobie ognisto czerwoną sukienkę wiązaną na szyi i niskimi plecami. Zatrzymuje się kilka centymetrów nad kolanami. Zostawiłam włosy rozpuszczone, ale zakręciłam kilka pasm, by dodać objętości. Zakończyłam strój czarnymi szpilkami z paskami, które mają złote łańcuszki na pasku na kostce. Kilku członków grupy idzie do baru po drinki, ale Laney i ja kierujemy się do naszego stolika. Nie chcę nawet patrzeć na kieliszek wina przez następny miesiąc. Laney i ja zajmujemy nasze miejsca i opowiada mi o jej popołudniu na basenie. Słucham uważnie, szczęśliwa widząc, że otrząsnęła się po 205 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
rozstaniu z Lukiem. Śmieję się na radość w jej dużych, zielonych oczach, gdy mówi mi o wszystkich męskich gwiazdach porno opalających się w swoich małych kąpielówkach. Pełne życia maniery Laney, gdy jest w dobrym nastroju służą, jako niewyczerpane źródło rozrywki. Kiedy pojawia się przerwa w rozmowie, wykorzystuję moment sam na sam, by wspomnieć o rezerwacji w hotelu. Preferuję zwracanie pracownikom uwagi osobiście, ponieważ ton może być źle zinterpretowany w tekście. - A tak przy okazji, wyobraź sobie moje zdziwienie kiedy… Roziskrzone oczy Laney nagle się zmieniają. Patrzy przez moje ramię i ściska mi udo. - Zatrzymaj tę myśl. Nie odwracaj się jeszcze, tam jest facet którego dzieci mogłabym mieć dzisiaj. Bez wątpienia. Jestem w niebie. Śmieję się i zamieram. - Dobra, dobra. Czy bezpieczne jest odwrócenie? - Tak… nie… poczekaj! O mój boże, o mój boże. Postępuj normalnie, myślę, że tutaj idzie. Postępuj zwyczajnie- mówi, siadając prosto i chowając kilka kosmyków włosów za ucho. - Co? On tutaj idzie?- pytam, spinając się w reakcji na nerwowe podniecenie Laney. - Ciii!- mówi, co oznacza, że jest w zasięgu słuchu. Znajome ciężkie ręce spoczywają na moim ramieniu i piżmowy zapach wanilii i sosny uderzają mój nos. Och kurwa. Obracam się i patrzę w górę na nienagannie ubranego Taxa, mającego na sobie blady szaro-niebieski garnitur. Jak bardzo w stylu Miami. Przełykam ciężko, starając się reaktywować moje gruczoły ślinowe.
206 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Wiem, że ten dupek nie jest w żaden sposób zainteresowany obecnymi trendami podręcznych wibratorów, więc co on tutaj robi? - Panie Draconi- mówię, wstając na nogi.- Nie spodziewałam się zobaczyć cię tutaj. - Pomyślałem, że powinienem podjąć wysiłek dowiedzenia się więcej o branży w jaką zainwestowałem. Spoglądam na Laney, która najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy, że jej usta są całkowicie rozdziawione i rozpoczynam przedstawianie. -To jest moja osobista asystentka, Laney Pulaski, a to jest Tax Draconi, właściciel Draconi Corp oraz nowy właściciel Alea. Utrzymają stosunkowo cichą rolę, ale on i ja spotykamy się od czasu do czasu. Tax walczy, by powstrzymać usta od uśmieszku. Laney staje prosto, wydymając piersi do przodu i wystawiając rękę do potrząśnięcia. - Tak, rozmawialiśmy przez telefon, kiedy umawiałam wasze poranne spotkanie. Więc bardzo miło cię poznać, panie Draconi. Jej policzki rumienią się. W duchu śmieję się na fakt, że właśnie powiedziała mi, że chciałaby mieć dzieci swojego szefa. - Wygląda na to, że zaczynają- mówię, czując ulgę, że mam trochę czasu na zastanowienie się, co do cholery się dzieje. Światła przygasają i wszyscy zajmują swoje miejsca. Jest cicha runda przywitań, gdy pozostali członkowie Alea przybywają do stolika. Ktoś wchodzi na podium i wita nas wszystkich. Wygłasza jakąś przemowę o branży, ale nie mogę skupić się na ani jednym słowie. Patrzę przed siebie, udając, że obecność Taxa nie jest dusząca. Boję się, że jeśli spojrzę w jego kierunku, natychmiast wszyscy dowiedzą się, że się pieprzymy. Światy ponownie się zderzają. I zauważam pewną rzecz:
207 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
podczas gdy Tax jest tym, który mówi, że nic dla niego nie znaczę, to on inicjuje kontakt poza salą konferencyjną. Rzucam szybkie spojrzenie w jego kierunku, starając się ocenić wyraz jego twarzy bez zdradzania się. Wydaje się również patrzeć przed siebie, ale trudno powiedzieć. Gospodarz przedstawia pierwszego mówcę, który pokonuje swoją drogę do podium w świetle oklasków. Poniżej stukotu rąk, ciepła dłoń spoczywa na moich kolanie pod stołem. Staję się sztywna i owładnięta oburzeniem. Jak on śmie robić to przed moimi pracownikami? Wziął wszystko a teraz chce narazić mnie na ryzyko utraty szacunku moich współpracowników? Wiercę się, a jego masywna ręka zaciska się na moim udzie, sprawiając że zamykam się ponownie. Elektryczność wystrzeliwuje w górę mojej nogi w odpowiedzi na jego władczy dotyk. Oblizuję usta i kontynuuje patrzenie przed siebie, nie chcąc dać mu satysfakcji mojego dyskomfortu. Patrząc prosto na scenę, pochyla się i szepta: - Przejechałem całą drogą z Milwaukee, by cię zobaczyć i taką reakcję otrzymuję? Moja klatka piersiowa opada, gdy wypuszczam niekomfortowe westchnienie. Przyjechał by mnie zobaczyć? Wiem, żadnych bzdur, ale nie powiedział, że przyjechał, by mnie pieprzyć, czy coś równie okrutnego. Przyjechał, by mnie zobaczyć. Jego uścisk na udzie delikatnieje, a moje mięśnie rozluźniają się w odpowiedzi. Opuszki jego palców przesuwają się w górę uda, gdy ciepło rozkwita między moimi nogami. Pochylam się do przodu, by stworzyć iluzję, że jestem zafascynowana najnowszymi rozmiarami pierścieni na fiuta, a gdy to robię, jego palce dostają się do wzgórka, delikatnie przesuwając materiał majtek. Nachyla się, wciąż patrząc wprost i szepta: - Taka mokra dla mnie. 208 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Jak na żądanie, ciepło przemacza moje majtki. Przesadnie kiwam głową, jakby powiedział jakiś wnikliwy komentarz o temacie rozmówcy. Dodaje nacisk i zaczyna pocierać łechtaczkę przez koronkę, sprawiając, że ciężko jest mi utrzymać zewnętrzny spokój. Boże, pragnę go. W tym momencie nie obchodzi mnie nic, poza szalejącym ciepłem, które on pobudza. Jego dotyk rozpala moje ciało z podniecenia i zaczynam zamieniać się z Mii- zdyscyplinowanej szefowej Alea, w brudną, błagając, seksualną niewolnicę Mię, nie chcąc nic więcej niż mężczyzny obok pochylającego i biorącego mnie. Wierzę, że Tax dostanie więcej niż się spodziewał, kiedy sięgam ręką pod stół i kładę ją na jego wybrzuszeniu. Patrzy prosto na mnie, gdy ja wpatruję się przed siebie i uśmiecham. Jego fiuta pęcznieje w mojej ręce, gdy on się pochyla. - Mia, jesteś moją idealną, małą zdzirą. Wypuszczam głośny oddech, czym przykuwam uwagę Laney. Cholera. - Pan Draconi chce omówić ze mną kilka kwestii – mówię, przewracając oczami, jakby to była taka niedogodność. - Wyjdziemy na chwilę. Pochylam się z powrotem do Taxa. - Wychodzę do hotelowego baru. Przypuszczam, że musisz posiedzieć kilka minut, zanim wstaniesz. Wstaję pewna siebie, wychodząc kręcę biodrami.
*** Sączę powoli wodę sodową przy barze, gdy minuty mijają, a Taxa nie ma. Fale ciepła i zimna uderzają w całe moje ciało, gdy stresuję się miejscem jego pobytu. Czy jest inny bar? Nie. Czy zmienił zdanie? Gdy zaczynają przejmować mnie wątpliwości, dostaję wiadomość: 209 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Przyjdź do naszego pokoju. Nasz pokój? Oczywiście, to on zarezerwował apartament. Nie przyszło mi to do głowy, ponieważ Tax tak naprawdę nie istniał w prawdziwym świecie, za wyjątkiem tego jednego razu. Oczywiście nie sądziłam, że myśli o mnie wystarczająco, by złapać lot do Miami. Piszę do Laney, by powiedzieć jej, że spotkanie zmieniło się w coś bardziej poważnego, niż myślałam i jadę windą na najwyższe piętro. Wchodzę do pokoju używają swojej karty. Światła nie są zapalone, podkreślając nocny widok Miami setki metrów poniżej. -Tax?- wołam. Moja skóra drży, jakbym oglądała część przerażającego filmu, kiedy dziewczyna powoli otwiera drzwi do ciemnego pokoju i swojego tragicznego losu. - Tax, wiem że tu jesteś. Ciężko oddycham, gdy widzę jego wysoką sylwetkę w cieniu salonu. Obserwuję go w ciszy przez kilka sekund. - Co tutaj robisz?- pytam. Wie, że nie chodzi mi tylko o apartament. Podchodzi do mnie, jego kroki są miarowe. Ale kiedy staje bliżej mnie, światła rozświetlają jego twarz i ciemność nie ukrywa już dłużej pasji. Przytula mnie w talii i przyciąga mocno, aż koniuszki palców u nóg ledwie dotykają ziemi, gdy opadam na jego klatce piersiowej. - Jestem tutaj, ponieważ marzę o tobie, o smaku twojej cipki, twoich jękach, krzykach, sposobie w jaki o mnie błagasz… Natychmiast staję się mokra, gdy ciepły oddech, doprawiony odrobiną brandy, pieści muszelkę mojego ucha.
210 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Ponieważ tak szybko, jak wyszedłem po tym, jak cię miałem, chciałem cię ponownie. A potem nawet kiedy to miałem, to nie było wystarczające. Kiedy widzę innego mężczyznę patrzącego na ciebie w ten sposób, co ja, chcę go zabić. Chcę cię połknąć. Chcę cię pochłonąć. Chcę cię posiąść. Chcę ciebie. Drugą ręką sięga dookoła na kark. W jego uchwycie czuję jakby był taki malutki, jakby mógł go złamać jednym szarpnięciem nadgarstka. Jego usta ocierają się o mój obojczyk, gdy szepta ostatnie słowa zachrypniętym głosem. - Chcę więcej. Pokój cichnie. Nasze oddech, ciężkie z pragnienia, są jedynymi dźwiękami. Przysięgam, że może poczuć bicie mojego serca, które grozi uwolnieniem się z klatki piersiowej. A wtedy jest wybuch. Tax odwraca mnie i przyciska do szklanego okna apartamentu twarzą do lśniącego widoku poniżej. Dźwięk szelestu materiały dominuje ciszę, gdy zmaga się z marynarką, a guziki spadają na podłogę, gdy rozrywa swoją koszulę. A wtedy jego ciało przyciska się do mnie od tyłu. Wsuwa rękę pomiędzy moje nogi. - To… - Drugą chwyta moją pierś.- To… jest moje. Potrząsam głową w górę i w dół. Mój umysł obraca się przez zawroty głowy, gdy widok kilka metrów niżej grozi mi upadkiem. - Powiedz mi, Mia. Powiedz, że to jest moje. - To jest twoje- jęczę drżącym głosem. - Powiedz moje imię. - To jest twoje, Tax. Pcha biodra w mój tył, jego twardy fiut drażni mnie całą swoją mocą. 211 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Kurwa, Mia- mówi, ściskając moje włosy i zakopując twarz w ich zapachu.- Chcę cię uszkodzić. Chcę zrujnować cię dla innych. - Już to zrobiłeś- kwilę, wyginając szyję, by go sięgnąć. Tax szarpie sukienkę wysoko na biodra i wsuwa rękę z przodu moich stringów. - Twoja cipka jest tak cholernie mokra. Wsuwa do środka dwa palce, wygina je, budując we mnie większe napięcie. Jęczę i kręcę biodrami przy jego fiucie, gdy pieprzy mnie władczo palcami. - Tylko dla mnie – mówi. - Tylko dla ciebie- odpowiadam ulegle. Przesuwa swoje mokre palce przez moje usta i bez rozkazu oblizuję je. Dołącza swoimi ustami i razem smakujemy mojego podniecenia z jego palców. - Smakujesz tak cholernie dobrze. Kocham, kiedy zapach twojej cipki pozostaje na moich ustach. To sprawia, że jestem twardy tak szybko, jak cię opuszczam. Wyginam się mocniej przy jego fiucie. Tax prowadził brudne gadki, naprawdę brudne, ale to… oczywiste jest, że nie jestem tylko wymienną zabawką, on mnie chce. Kiedy marzy, smakuje mnie, wącha, czuje mnie tak, jak ja jego. Podciąga materiał sukienki nad piersi, wystawiając je na zimne kłucie szkła. Gryzie mnie w ramię, zapewniając, że cokolwiek czuje w stosunku do mnie, to wciąż jest surowe i niezbudowane. Wciąż jest zwierzęcym typem człowieka, brutalem, który pokazuje swoje uczucia poprzez podbój. Jego ciepła ręka kontrastuje z zimnem okna, gdy chwyta moje piersi, ugniatając je aż osiąga maksimum i ciągnie za sutki opuszkami palców. Wypuszczam ochrypły jęk z głębi klatki piersiowej. Nie mogę dłużej czekać, potrzebuję go we mnie. Potrzebuję, by ugasił ogień, który rozprzestrzenił się przez każdy centymetr mojego ciała, niszcząc Mię, która istniała przed Taxem. 212 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Pieprz mnie, Tax- błagam, sięgając za mnie i pocierając moją rękę o jego własną, by okazać potrzebę. W jednym, szybkim ruchu, Tax ściąga mi sukienkę przez głowę. Klęka, chwyta cienkie paski stringów i patrzy na mnie, gdy je zsuwa. Chwyta jedną z moich kostek i zgina mi nogę w kolanie, ciągnąc paski na kostce jednego buta zębami. Obserwuję go przez ramię, podekscytowana Taxem pode mną. - Drwisz ze mnie tym, kiedy nosisz swoje małe bezrękawniki, obcisłe jeansy, spódnice. To tak, jakbyś starała się złamać moją wolę. Jego ostre zęby wbijają się w delikatną skórę mojego tyłka, podążając za ręką pocierającą, robiącą kółeczka przez jego krzywizny. Mruczę na jego słowa, ponieważ jest w tym jakaś prawda. Nigdy go nie widziałam, ale zawsze spodziewałam się, że on obserwuje mnie. Może nie zawsze, ale czasami mogłam poczuć na sobie jego oczy, jakby pragnienie było tak silne, że wysyła sygnał naprowadzający. Jest bezpieczeństwo w jego stałym spojrzeniu, czuję się chciana, adorowana, posiadana. I tak, często ubierałam się z nadzieją, że zobaczy mnie i zechce zedrzeć każdy ostatni kawałek ubrania z mojego ciała. Stoję naga za wyjątkiem szpilek, tak jak robiłam wiele razy w biurze. Jednak, kiedy odwraca mnie do siebie twarzą, tym razem nie czuję się samotna. Górna część jego ciała również jest naga, grzbiety jego mięśni odznaczają się w cieniu apartamentu, węże na szyi poruszają się w harmonii z klatką piersiową. Szramy na torsie przypominają mi o jego bólu i uruchamiają instynkt, by sprawić, że poczuje się lepiej w jedyny sposób, w jaki pozwala. Przyciska swoje nagie ciało do mojego po raz pierwszy ciepło przy cieple, skóra przy skórze. Jego zęby przygryzają i ciągną, usta ssą, a jego język smakuje. - Pieprz mnie, Tax. Proszę.
213 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Mia…- jęczy, przyciskając fiuta do mojego brzucha. – Błagaj. - Proszę – szeptam mu na ucho, pozbawiona tchu.- Potrzebuję cię we mnie. Potrzebuję cię. I moje wyznanie, które staje się więcej niż pragnieniem, staje się częścią mojej tożsamości, materiałem z którego jestem, przekonuję go. Tax rozpina spodnie, klamra jego paska brzęczy, gdy uderza o podłogę. Wyjmuje siebie z bokserek, pocierając w górę i w dół mojego kremowego wejścia. - Tax…- jęczę, wypychając biodra ku niemu. Co jeszcze mogę zrobić? Chce mnie, chce mnie tak bardzo, ale wciąż mnie drażni. – Pieprz mnie…- proszę, szarpiąc tatuaż na jego szyi zębami. - Nie, Mia. Dzisiaj to ty będzie pieprzyć mnie. Chwyta moje pośladki i unosi mnie z ziemi. Owijam ramiona i nogi dookoła niego, gdy niesie nas na sofę, usadawiając się pode mnę. - Pieprz moją twarz. Pieprz moją twarz tak, jak ja pieprzę ciebie. Moja cipka drży z potrzeby i jestem chętna, by rozładować wzrastające napięcie. Siadam okrakiem na jego ramionach, gdy odchyla się do tyłu i ostrożnie opadam na jego twarz. Ciemne oczy wpatrują się we mnie, pełne seksualnej energii i mocy, prowokując mnie. Nawet jeśli jestem na górze, to i tak to jest jego robota. Zamyka usta na cipce, jak jeden z jadowitych węży na jego szyi. Zanurza język głęboko we mnie. Biodra dociskam do jego twarzy, jęczy gdy krzyczę jego imię, jak desperacką modlitwę. - Boże, Tax- dyszę.- Kurwa! Jego język wiruje przy nadwrażliwej łechtaczce. Kołyszę biodrami przy jego twarzy bez opamiętania. - Cholera!
214 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Zaczerpuję głęboko powietrza, jakbym tonęła w pożądaniu. Chwyta rękoma skórę tyłka i wbija się boleśnie, wysyłając przeze mnie strzał energii. Pieprzę mocno jego twarz, jakby język był fiutem. Moje soki zalewają mi uda, jakby Tax wgryzał się w soczysty owoc. Bez wstydu głośno nabieram powietrza, gdy tłumiona pragnieniem eksploduję na całej jego twarzy. Chwytam swoje piersi, moje ręce są zbyt małe, by trzymać je w taki sposób, jak Tax, ale i tak je dopasowuje. Ich miękkość kontrastuje z szorstkością mojego ocierania się. Ocierania się. Pieprzenia. Wilgotnienia. Uderzania. Ciepłe usta Taxa spijają mnie, rozkoszując się moimi sokami. Mruczy, jak wygłodniały człowiek spożywający ucztę. Cipka pulsuje we wstrząsach, które rozchodzą się po całym ciele, na przemian fale euforii i odrętwienia, jakby moja istota była przeciążona pragnieniem. Chwytam jego włosy między palce i ujeżdżam jego twarz, jak ujeżdżacz szalonych byków, aż intensywne fale mijają. Mój rdzeń drży z wstrząsów wtórnych spowodowanych robotą Taxa, ale to nie jest koniec. Wciąż wrażliwą przez orgazm, ściąga mnie w dół, na jego twardego fiuta i wypuszczam zdławiony krzyk przyjemności. Jego fiut mnie wypełnia, uderzając głęboko w łono, to graniczy z bólem. Pełna główka jego fiuta pociera wrażliwe miejsca we mnie, jakby nasze części ciała były zaprojektowane, by pasować do siebie idealnie. Patrzę prosto w zamglone oczy Taxa, w sposób w jaki jego oczy wpatrują się we mnie, ale nie patrzy mi w oczy. Zamiast tego obserwuję, jak przygryza wargę, wciąż lśniącą od mojej wilgoci, gdy podziwia moje ciało z wyrazem posiadania. Jego ręce podążają w górę mojej klatki piersiowej i każda z nich chwyta pierś, ściskając tak mocno, że sutki pęcznieją. Przebiega mokrymi ustami przez koniuszki i roztapiam się pod tym doznaniem. - Mia, twoje piersi są piękne- warczy. Tax przebiega końcówką języka przez brodawkę, potem przygryza i szarpie mocno zębami. Skomlę, gdy zaczyna ją ssać, jakby chciał zabrać ból.
215 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Pieprz mnie, Mia – rozkazuje. – Mocno. Sprośnie. Wiem, jak to lubisz. Oczy Taxa wracają do moich, gdy się odchyla, trzymając mnie w talii i obserwując, gdy go ujeżdżam. Badam to nowe terytorium, przebiegając palcami przez jego klatkę piersiową, ramiona, umięśniony brzuch. Jego oddech staje się szorstki, ból w jego oczach walczy o wyjście na powierzchnię. Chwyta mi mocno ręce i krzyżuje je za moimi plecami. Jego ton staje się poważny, jakby stawał się niecierpliwy. - Mia, powiedziałem pieprz mnie. Ten mężczyzna, który jest przerażony sobą, jest sparaliżowany intymnością. Za każdym razem, gdy się zbliżam, gryzie. Siada, przygryzając skórę mojej piersi, zaciskając nadgarstki ze złością. Odrzucam głowę, rozkoszując się jego kontrolą. - Mia, kurwa, nie testuj mnie. Wciąż jestem z tobą. Skrzywdzę cię. Coś w jego groźbie sprawia, że staje się dzika. Wciąż jednak, nawet twarzą w twarz, w końcu nagi i odsłonięty, nie pozwala mi mieć go całego. Jak dzikie zwierzę, które zostało uwięzione, opieram się jego uściskowi w buncie. To sprawia jedynie, że używa większej siły, by mnie ograniczyć. Jestem bezradna w ramionach Taxa. Ściska oba moje nadgarstki w swojej dużej ręce, siła nacisku szczypie mnie w skórę. Drugą ręką daje mi klapsa w tyłek tak mocno, że szamoczę się z nim. - Mia, pieprz mnie. Pokaż mi kim jesteś. Podskakuję w górę i w dół na jego fiucie, jęcząc z erotycznego bólu z głębi gdzie sięga. Daje mi znowu klapsa bez żadnych ograniczeń. Miejsce gdzie wylądowała jego ręka pulsuje w ogniu. - Wiem, że tego chcesz. Lubisz, kiedy cię ranię. Kolejny klaps, tak mocny, że warczę nietypowo.
216 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Pieprz się!- krzyczę, gdy odbijam się zaciekle na jego fiucie. Moje piersi podskakują, gdy on daje mocnego klapsa. - Kurwa!- krzyczę. - Tutaj jest. Moja dobra, mała zdzira. Wznoszę się i wznoszę, ponownie zmierzając do wysokości, gdzie tylko Tax może mnie unieść. Chwyta moją twarz, całując tak mocno, że czuję krew. Wstaje na nogi wciąż będąc we mnie. Jego pokaz siły wydobywa ze mnie bestię i przygryzam zaciekle jego szyję. Rzuca mnie na stół, przewracając dekoracyjny wazon. Robicie porcelany o płytki sprawia, że dławię się z podekscytowania. - Ty szalona suko- mówi z zarozumiałym uśmiechem. – Chcesz pieprzyć się jak zwierzęta? Będę pieprzył cię jak zawierzę. Będziesz wyć, jak pierdolone zwierzę. Unosi moje nogi na swoje ramiona i pochyla się, przesuwając mi biodra na krawędź stołu. Używając tego, pociera fiutem wewnątrz mnie i zajmuje to tylko kilka pchnięć, zanim warczę jak zwierzę, gdy chwytam stół. Gdy dosięgam wierzchołka orgazmu, Tax wsuwa się we mnie na okrągło, dodając bólu dla niezrozumiałej przyjemności, gdy uwalniam z siebie dźwięk, którego żadna ludzka kobieta nie powinna. - Kurwa, cholera…- mówi Tax, wbijając palce w przód moich ud. Uderza w cipkę swoim fiutem i wystrzela ciepłą spermę wewnątrz mnie, warcząc jak dzika bestia.
217 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 26 Mia Tax wciąż tutaj jest i myślę, że zostaje. Nazwał to naszym pokojem. Siedzę na sofie, owinięta w koc, gdy Tax spogląda przez okno w całej swojej nagiej wspaniałości. Delektuję się widokiem. Pomimo tak dużej ilości seksu, jaką mieliśmy, on nigdy wcześniej nie rozebrał się całkowicie. Jego ciało jest piękne. Nigdy nie myślałam, że użyję tego określania by opisać męskie ciało, dopóki go nie poznałam. Jest bardzo umięśnione, krajobraz mięśni. Ramiona ma szerokie i silne, plecy pokryte pagórkami mięśni, które prowadzą w dół talii do bioder. Te linie na jego biodrach, które zmierzają do jąder… one drażnią moje libido. Tatuaż na szyi i ramionach, który wydaje się żyć własnym życiem, jest dziełem samym w sobie. Nawet jego blizny, one mówią historię, jak wyrzeźbione znaki na statule. Tak naprawdę nic nie mówimy, nie włączyliśmy nawet świateł. Myślę, że po prostu uczymy się, jak być obok siebie po seksie. - Cholera. Powinnam być na dole- myślę głośno. Tax odwraca się. Mimowolnie przygryzam wargę na ten widok. - Jestem twoim szefem i mówię ci, żebyś się o to nie martwiła. Wygląda na to, że mój komentarz przerwał ciszę. - Usiądziesz ze mną?- pytam. Tax unosi sceptycznie podbródek, jakbym mogła trzymać za plecami nóż. - Może powinienem otworzyć wino albo coś. 218 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Brzmi jak obcy recytujący tajniki ludzkiego zachowania. - Może odrobinę. Wciąż mam uraz po efektownym ponownym otwarciu Tiff. Uśmiecha się, a mój żołądek drży jak struny harfy. - Miałaś tej nocy mnóstwo zabawy, prawda? - Myślę, że ty też- mówię z zarozumiałym uśmiechem. Tax podchodzi do kanapy z dwoma kieliszkami i świeżo otwartym Prosecco. Siada obok mnie i nalewa nam do każdego. - Twoje stopy są lodowate – komentuje. Nie zdawałam sobie sprawy, że zakopałam je pod jego udem. To nieświadoma rzecz, którą zawsze robię. - Zawsze są zimne- mówię przepraszająco. Zawsze miałam okropny nawyk pocierania ich o ludzi. – Moja mama zwykła mi na to narzekać. Wszystkie te lata później, wspominanie o niej wciąż boli. Tax patrzy na mnie i lekko kiwa głową, jakby w jakiś sposób to rozumiał. Wręcza mi kieliszek, a potem odstawia swój i chwyta moje stopy spod niego, umieszczając je na swoich kolanach i pocierając dużymi, ciepłymi dłońmi. - Jeśli chcesz bym je ogrzał, jedyne co musisz zrobić, to poprosić. Ton jego głosu przypomina mi o dniu, kiedy stał nade mnę szyderczo, gdy płakałam. Jeśli tego chcesz, jedyne co musisz zrobić, to błagał, Mia. Nawet wtedy, najmniejsza część jego łagodności w stosunku do mnie ukazała się, gdy pomógł mi wstać na nogi i dał mi ulgę. - Widząc, że już je ogrzewasz, myślę, że nie muszę. Pojawia się cisza, ponieważ wciąż możemy mówić uprzejmości, ale ta rzecz, którą mamy jest zupełnie czymś innym niż zazwyczaj. Jest przeładowana, pełna pytań bez odpowiedzi i niewypowiedzianych uczuć. Jeśli jest coś, czego nie rozumiem w tym labiryncie mężczyzny, to to że 219 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
rozmowy nie przychodzą łatwo. Przynajmniej kiedy chodzi o coś innego niż złość. Powiedział, że chce więcej, ale nie sądzę iż wie, jak to określić. Muszę mieć odwagę by pokazać mu co to jest, nawet jeśli za to na mnie naskoczy. - Tax, co my robimy?- pytam. Przygotowuję samą siebie na brutalne przypomnienie. To jest popieprzone. Jesteś mi dłużna. Posiadam cię. Sięga po szklankę i bierze łyk. - Nie wiem. Parskam. Co za zwyczajna odpowiedź. Jednak szczera. W końcu. - Powiedziałeś, że chcesz więcej… Język jego ciała staje się surowy. Te słowa wiele dla niego znaczą. Sięgam i delikatnie umieszczam rękę na jego ramieniu. - Ja też chcę. Patrzy na mnie, jego brązowe oczy odbijają światła miasta. - Wiem – mówi to smutno, jakby moje słowa były tragiczne.Dlaczego?- pyta. Nawet on nie rozumie. Wypijam duszkiem Prosecco. - Tax, zadaję sobie to pytanie przez cały czas. Myślę dużo o tym, kiedy znikasz na dni. Odwraca wzrok. Czy to wyrzuty sumienia? - Wiem, że myślisz iż jestem jakąś głupią kobietą, która zrobiła naprawdę durną rzecz, zatrudniając kogoś by po mnie przyszedł. Ale starałam się znaleźć coś, czego nie mogłam odnaleźć nigdzie indziej. I zrobiłam to. 220 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Pochyla się, przetrawiając moje słowa. - Mia, staram się z tym walczyć. Starałem się z tym walczyć. Skrzywdzę cię. Nie dlatego, że chcę, ale ponieważ to jest to co się dzieje. To co robię. To w czym jestem dobry. - Sam tak o sobie myślisz. Wydaję mi się, że to dlatego powiedziałeś mi raz, że nie potrafisz przyjmować miłości. Ale ja nie myślę o tobie w ten sposób. - Mia, nic o mnie nie wiesz. – Powiedział mi to wcześniej z pogardą, ale teraz, to jest pełne żalu. - Zatem powiedz mi. - Nie mogę. - Wciąż tutaj jestem… po tym co ty…- waham się, by powiedzieć prawdę i postawić go w defensywie. - Po tym co ci zrobiłem. Spuszczam wzrok, ale potem spotykam ponownie jego wzrok. Robił mi okropne rzeczy, nie powinnam wstydzić się tego mówić. - Tax, nie możemy postępować tak już na zawsze. W końcu prawda będzie musiała wyjść na jaw. Nie mogę dać ci więcej, jeśli i ty nie dasz mi więcej. - Tylko dlatego, że chcemy więcej, nie oznacza, że to mamy. Moje serce gwałtownie opada, a ognista strona przeskakuje do niskiej temperatury. - Tax, może nie zauważyłeś tego o mnie. Ale ja zazwyczaj dostaję to czego chcę. Kręci głową, jakby chciał ustawić mnie do pionu, ale wtedy marszczy brwi, gdy zdaje sobie sprawę.
221 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Właściwie, masz rację… - To co mi robisz, trzymając w tajemnicy prawdę, nie jest w porządku – mówię. - Nie wiesz tego. - Nie mogę kontynuować dawania ci więcej, jeśli to powstrzymujesz. W końcu zostanę z niczym. - Mia, zapowiadam ci, że będziesz żałowała czegokolwiek więcej, niż mamy teraz. Jego szczerość czasami jest tak brutalna, że rani fizycznie. - Bzdura – mówię z uporem. - Nie- odpowiada, wzmacniając swoje stanowisko.- Nie teraz. - Myślałam o tym tak dużo… nie skrzywdziłam nikogo. Nie jestem nikomu nic winna. Mój ojciec był gliną. Czy to on coś zrobił? - Mia, wystarczy. - Zasłużyłam, by wiedzieć za co mnie szantażujesz. - Nie dzisiaj. - Zatem kiedy? - Kiedy będzie właściwy czas. Wzdycham. - Mia, zaufaj mi, kiedy mówię, że są powody, które któregoś dnia zrozumiesz. Staram się ciebie chronić. - Chronić mnie? Czy ktoś chce mnie skrzywdzić? - Nikt cię nie dotknie. Nikt.
222 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Jego oczy stają się czarne. To co zrobił temu niegroźnemu facetowi w klubie Tiff mówi mi, że to jest przysięga. - Nie przestanę pytać, dopóki mi nie powiesz. - Wiem. Mierzę go wzrokiem, moje oczy przeglądając traumę na jego ciele. Sięgam i przebiegam delikatnie palcem po znakach. Jego nozdrza falują, a usta zaciskają się, gdy patrzy przed siebie. - Co ci się stało, Tax?- pytam delikatnie. - Zostałem wystawiony przez przyjaciela. – Mówi, twarde stwierdzenie sprawia, iż jasne jest, że nie chce mówić więcej. - To okropne. Zranienie przez kogoś, komu ufasz. Zaciska szczękę, a węże na jego szyi ożywają. - Jest na to łatwe rozwiązanie: Nie ufaj nikomu. Tax ponownie staje się surowy. Głaskam jego jedwabiste włosy, wiedząc, że ból tkwi głęboko w nim i żadne słowa, które wypowiem tego nie zmienią. - Myślę, że powinnam cię zapytać…- przechodzę gładko do drugiego tematu. - Co? - Czy byłeś z inną kobietą, odkąd my… - Nie. - Ponieważ my… - Odpowiedź brzmi nie. Byłem jedynie z tobą. Bardzo lubię pieprzyć cię ostro i również lubię swojego fiuta, więc dbam o niego.
223 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Jeśli moja cipka mogłaby się uśmiechnąć, jego komentarz o pieprzeniu mnie ostro byłby nielegalny. Jestem takim wielkim zboczeńcem. - Ufam ci w tym, Tax. - Wiem. Opieram głowę na jego kolanie, wtulając się w zapach naszego seksu utrzymujący się na jego kroczu. Zakopuję się, mając nadzieję, że dostanę się pod jego skórę, jak tak on dostał się pod moją. Że wyjdzie naprzeciw swoim instynktom, tak jak sprawił, że ja wyszłam naprzeciw swoim. Głaszcze palcami moje włosy. Pokój jest cichy, ale nie spokojny, wielkość introspekcji Taxa jest ogłuszająca. - Tax- mówię niepewnym głosem.- Chciałabym, byś mi ufał. - Tak jak ja.
224 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 27 14 lat wcześniej Niemal stchórzyłem i zarwałem dzisiaj szkołę, ponieważ byłem tak zdenerwowany reakcją Mii na list. Musiała go już przeczytać. Oficjalnie wie, jak czuję się w stosunku do niej, że myślę iż jest piękną osobą i zasługuje na kogoś lepszego niż ten dupek, z którym jest teraz, nawet jeśli to oznacza nie bycie ze mną. Zdecydowałem dać jej list wczoraj, ponieważ nie mieliśmy dzisiaj razem żadnych lekcji. Jeśli chciała ze mną o tym porozmawiać, miała wybór. I szczerze, mógłbym wykorzystać dodatkowy dzień przed niezręcznym piekłem stanięcia z nią twarzą w twarz. Nie ma mowy, żeby jej reakcja była inna niż: Lubię cię, jako przyjaciela. Nasze szafki znajdują się po przeciwnych końcach korytarza, ale zazwyczaj się widzimy przechodząc kilka razy w ciągu dnia. Zazwyczaj macha do mnie i się uśmiecha, ale ma przyjaciół towarzyszących jej po obu stronach, jak jakaś ochrona licealnej popularności. Więc podczas gdy mogę nie siedzieć z nią przez godzinę na lekcji, to nie tak, że przetrwam dzisiejszy dzień bez wpadnięcia na nią. Gdy grzebię w szafce, dzwoni dzwonek na drugą lekcję. Pokonuję drogę w dół korytarza i zauważam ją idącą w przeciwnym kierunku z drugiego końca. Nasze spojrzenia się krzyżują i przysięgam, że zwymiotuje. Ale zanim możemy zbliżyć się do siebie wystarczająco, by coś powiedzieć, Pani Strumbull, dyrektorka, klepie ją w ramię. Mia odwraca się i podąża za nią w dół korytarza, znikając mi z oczu. Nie widzę jej przez resztę dnia i zastanawiam się, co by się stało gdyby nie została wezwana. Uśmiechnęłaby się? Porozmawiała ze mną o tym? Udawała, że to się nigdy nie wydarzyło? 225 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Bezcelowe jest zgadywanie. Jutro, musimy przedstawić nasz ostateczny projekt i nie mamy wyboru, będziemy musieli rozmawiać. Otwieram szafkę i chwytam jakieś rzeczy przed pójściem do domu, gdy na ziemię upada list. Rozglądam się dookoła, by sprawdzić, czy ktoś patrzy, ale korytarz kłębi się od ludzi zajmujących się swoimi sprawami. Ostrożnie otwieram list, który napisany jest pismem Mii, z dużymi kółkami zamiast kropki nad „i”.
Drogi Sil, Dziękuję za Twój list. To było takie piękne. Ja Ciebie też lubię. Odkąd zaczęliśmy razem ten projekt, jesteś jedyną osobą, o której myślę. Poznanie Ciebie w tym semestrze było wspaniałe. Ale jestem z Trippem, więc chciałabym się z Tobą zobaczyć na osobności. Proszę utrzymaj to w tajemnicy i nie mów nikomu. To jest jedyny sposób, w jaki teraz to może działać. Chcę się spotkać dzisiaj w starym hangarze o 20:00. Proszę przyjdź sam. Przynieś kąpielówki w przypadku, gdybyśmy chcieli skorzystać z kąpieli. <3 Kocham, Mia Ukrywam uśmiech, gdy składam papier i wkładam go do kieszeni. Delikatnie zamykam szafkę, jakby ktoś mógł zauważyć moje podekscytowanie, jeśli zamknę ją zbyt mocno. To się nie może wydarzyć. Dziewczyny, jak Mia nie lubią biednych, chudych kawałków gówna, jak ja. Ale może to nie jest prawda, może są ludzie, którzy widzą oczywiste i przyciąga ich dobro w innych. Może w końcu złapałem szansę. Rzucam kolejne szybkie spojrzenie dookoła i wybiegam, by spotkać Jude przed szkołą. 226 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
*** Tak szybko, jak wchodzę do gabinetu pani Strumbull i widzę tatę stojącego tam, wiem. Spojrzenie w jego oczach, jakby każde ważyło pięćdziesiąt kilogramów, sprawia, że jest mi przykro z jego powodu. Wiem, że radzenie sobie ze stratą żony jest wystarczająco trudne, a na dodatek musi powiedzieć swojej córce, że jej mama odeszła. - Tato?- pytam, moje oczy wzbierają do granic, głos blokuje od nadchodzących łez. Nie mówię ani słowa. Wiedzieliśmy, że ten dzień nadchodzi, ale wydawała się znowu czuć lepiej. Trzymam się ostatniej nadziei, że może jest po prostu w złym stanie i wciąż mam szansę na pożegnanie się. - Mia, dziecinko – dławi się. I wiem, że nie ma nadziei, że nigdy ponownie nie będę trzymała jej ręki, czytała jej lub słuchała śmiechu, gdy mówiła mi, bym przestała ogrzewać moje lodowate nogi pod jej tyłkiem. Mama miała atak serca. Była zbyt słaba od raka, nie mogła walczyć Wiedziałam, że ten dzień nadejdzie, to stało się oczywiste, że mama nigdy nie wyzdrowieje, ale jak czarodziejka, wciąż była tam każdego dnia. Mogła chorować i zdrowieć, a ja myślałam naiwnie, że jednak będzie dla mnie walczyć. Myślałam, że może zmusi samą siebie do życia, więc nie musiałabym żyć bez niej. Staram się pozostać spokojna, kiedy słyszę wiadomości. Przez cały ten czas, nie chciałam, by ktoś mnie żałował. Nigdy tak naprawdę nie rozmawiałam o tym z przyjaciółmi. Tata był tak zestresowany pracą i mamą, że nie chciałam by martwił się o mnie. A mama, płakałam raz w jej ramionach, kiedy pierwszy raz powiedziała mi, że jest chora, ale po tym, starałyśmy się aby wszystkie nasze wspomnienia były szczęśliwe. Chodziłyśmy do parku na rowery, a potem kiedy stała się bardziej chora, robiłyśmy krótkie spacery i spędzałyśmy wieczory z pizzą i filmami. W końcu kiedy nie mogła chodzić, czytałam jej historie miłosne. Czasami miały szczęśliwe zakończenia, a czasami były tragiczne. 227 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Dzisiaj żyję w jednej z tych tragicznych książek. Nie ma promieni słonecznych, chociaż słońce świeci jasno, nie ma śmiechu, chociaż korytarz jest pełen głupich nastolatków. Jest dziura. Pustka, która nigdy nie zostanie wypełniona. Nikt nie będzie tak wspaniały i wyjątkowy, jak moja mama. Nikt inny nie zostawał ze mną w nocy, kiedy byłam chora, nikt inny nie robił mi od podstaw stroju na Halloween, żebym była najfajniejszym dzieciakiem w mieście, nikt inny nie całował moich ku-ku i sprawiał, że ból znikał. Nikt inny nie robił najlepszego spaghetti we wszechświecie, ponieważ ona robiła je ze specjalnym składnikiem: miłością. Jej miłość odeszła. Tak, wciąż żyję z nią w sercu, ale nigdy nie poczuję tego w jej uścisku, nigdy nie usłyszę tego w jej słowach. Ona nie żyje. To takie ostateczne. Nic w życiu nie powinno być takie ostateczne. Jest zbyt młoda by odejść. To niesprawiedliwe. Kto pomoże mi wybrać sukienkę na bal, albo pomoże mi zaplanować ślub? To niesprawiedliwie. Była za dobra, by umrzeć. Nie zdaję sobie nawet sprawy, że upadam, dopóki tata nie łapie mnie w ramiona. Szlocham niekontrolowanie, gdy szepta mi do ucha. - Wszystko będzie dobrze, dziecinko. Zajmę się tobą. Tatuś cię kocha.
228 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 28 Tax Budzę się na dźwięk wygrzebywania się Mii z łóżka. Patrzę na nią, jej włosy są bałaganem, twarz ma spuchniętą od snu. To jasne, że nie jest rannym ptaszkiem, co sprawia jedynie, że czuję się większym dupkiem za wymaganie od niej cotygodniowych sesji pieprzenia o piątej rano. Dobrze wiedzieć, że nie byłem jedyną osobą, która walczyła ze wstaniem z łóżka. Spoglądam na zegarek na szafce nocnej. Jest prawie 7:30. Moja sadystyczna strona delektuje się obserwowaniem jej przepychanek z bagażem. - Śpieszysz się?- pytam, opierając głowę na ręce. - Jezus! Wystraszyłeś mnie! Obserwuję ją, gdy toczę walkę z faktem, że właśnie spędziłem noc w łóżku z kobietą, którą przez ostatnie dziesięć lat chciałem zabić. Ona jest taka niewinna… ale nie tak naprawdę. Już trzyma mnie za jaja i nawet o tym nie wie. Jest jakaś moc w jej uprzejmości i cieple. Jeśli byłaby zimną suką, byłaby już martwa, ale jej wrażliwość jest nieprzeniknioną tarczą. Podczas rozmowy z Rexem jego słowa były jak delikatna bryza, która pchnęła moje ciało balansujące na krawędzi. Po tym jak podmieniłem pigułki, musiałem pracować nad zapłodnieniem jej. Ale ta wymówka jest bzdurą, usprawiedliwiam się, że jestem tutaj w ramach „planu”, ale tak naprawdę jestem tutaj, ponieważ chcę być. Chcę pieprzyć Mię, widzieć ją, poznać ją. - Muszę być na dole o ósmej – mówi, przeskakując przez ubrania, które rozrzuciła z walizki w drodze do prysznica. - To nie wygląda dobrze. 229 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Dzięki za wsparcie!- krzyczy, znikając w łazience. Przez ten moment, można było poczuć, jakbyśmy byli normalną parą, że nie walczę stale z potrzebą ukarania jej lub pieprzenia. Albo walczę z czymś bardziej przerażającym: chęcią ukarania jej lub spędzania z nią czasu. Siadam i strzelam szyją. Chwytam hotelowy telefon i dzwonię do serwisu. - Cześć, przynieś jakiekolwiek śniadanie jakie możesz, tak szybko jak możesz. Mam kogoś, kto musi być gdzieś w ciągu piętnastu minut. Dzięki. Przechodzę obok jej porozrzucanych rzeczy na stoliku w sypialni i moje oczy wyłapują listek pigułek antykoncepcyjnych… Poprawka: tabletek placebo. Jestem taki popieprzony. Kawałek gówna. Robię to dla niej. Nie mogę żyć z Jude nie dostającej nigdy swojej zemsty. Jestem odpowiedzialny za to, kim jest dzisiaj. Złożyłem Jude obietnicę. Nawet jeśli mógłbym złamać przysięgę, Jude nigdy by tego nie zaakceptowała. Jedynym sposobem na bezpieczeństwo Mii poza zajściem w ciążę jest zabicie Jude. A to się nie wydarzy. Jest jedna rzecz która może sprawić, że Jude odpuści gniew, który czuję, jedyna rzecz, na punkcie której miała obsesję przez te wszystkie lata: dziecko. Jude jest bezpłodna z powodu ogromnych obrażeń wewnętrznych, jakie poniosła. Zawsze chciała w naszej rodzinie dziecko. Nasza rodzina to tylko ona i ja, więc to pozostawia mnie jednego do posiadania dziecka, które zaspokoi jej pieprzoną obsesję. Nigdy nie miałem interesu w posiadaniu dzieci, a to łamało serce Jude. To było tak, jakby straciła możliwość posiadania dzieci dwukrotnie. Jesteśmy bliźniakami dwujajowymi, ale ona zawsze traktowała nas jak całość, jedną pełną osobę. Więc pokochałaby moje dzieci, jakby sama je urodziła. Zastąpiłyby wściekłość wynikającą z jej bezpłodności, która w niej została. 230 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Nie ważne jak błagała, odmawiałem jej. Mogę zabić w imię tego długu, ale nie wzniósłbym nowego życia. Nigdy nie spotkałem kobiety, z którą chciałem mieć dzieci i nigdy nie czułem potrzeby bycia ojcem. Słowo „ojciec” była dla mnie, jak przekleństwo. Nienawidziłem własnego taty. I nie mam na myśli sposobu, w jaki nienawidzą dupowatych rodziców zgorzkniałe dzieci. On nienawidził nas, my jego. Zazwyczaj uczysz się od rodziców, jak kochać, ja nauczyłem się jak nienawidzić. Nauczył mnie tak dobrze, że właściwie go zabiłem. Och tak, on również był nam dłużny. Był tak samo winny, jak inne pojeby. Niektórzy mogliby się kłócić, że był najbardziej winny, ponieważ jego obowiązkiem było chronienie nas. Ale wybrał alkohol i pieniądze, życie pełne gorzały, zamiast własnych cholernych dzieci. Ojciec, to słowo sprawia, że żółć odchodzi mi do gardła. Dlaczego miałbym chcieć być ojcem? Żadna kobieta nigdy nic dla mnie nie znaczyła, za wyjątkiem Jude, ale to było inne, ponieważ jest moją siostrą. Nigdy nie mogłem związać się z kobietą emocjonalnie. To tak, jakby gdzieś wewnątrz mnie był przepalony bezpiecznik. Mogę je pieprzyć, mogę sprawić że się we mnie zakochają, ale nigdy nie mogę dać w zamian czegoś innego niż obojętność. Kiedy musiałem pieprzyć mamę Trippa przez dwa bolesne lata, równie dobrze mogłem pieprzyć łóżko wodne. Nie obchodziła mnie na tyle, by ją lubić, a pieprzenie jej było najbardziej nieprzyjemnym aktem, o jakim mogłem myśleć. Cierpliwe uwodzenie jej było znaczenie cięższe niż zabijanie ludzi. Dobrą rzeczą było to, iż była najbardziej dochodowa ze wszystkich długów, które zebraliśmy. Setki milionów, które pochodziły ze sprzedanych fabryk i nieruchomości. To jest to, co wkurwia mnie w Mii. Nie chodzi tylko o to, że seks był świetny- miałem mnóstwo pięknych kobiet. Nie, tu chodzi o to, co poczułem podczas… cóż, bardziej o to co w ogóle poczułem. Odkąd raz doprowadziłem się do orgazmu, wciąż o niej myślę. Nawet smakuje inaczej, jakby chemia jej ciała przyciągała mnie do niej.
231 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Więc, jeśli jest na świecie jakaś kobieta, która chciałbym aby miała moje dziecko, byłaby to Mia. Okłamuję ją, żeby w końcu była bezpieczna. Ostrzegłem ją, że niezależnie od tego co się stanie, zranię ją. To wszystko w czym jestem dobry. Nie ma mowy, żeby to skończyło się bez zranienia Mii, ale zrobię wszystko co w mojej mocy by zmniejszyć ból. Nieplanowana ciąża jest znacznie lepsza niż śmierć. Jude nie skrzywdzi kobiety, która ma moje dziecko. I nie będzie chciała, aby to dziecko straciło matkę w taki sposób, jak my straciliśmy naszą. Znam Jude wystarczająco, żeby to wiedzieć. Dzieci są jej słabością. Moje dziecko jest jedynym rozwiązaniem, które rozcieńczy jej silny gniew. Po kilku minutach, pojawia się pukanie do drzwi. Zarzucam na siebie jakieś bokserki i przyjmuje obsługę, nalewając sobie kawy i wlewając trochę do kubka dla Mii. Widzisz? Potrafię być miły, kiedy nie skupiam się na czternastoletniej zemście. Mia drepcze do salonu, zatrzymując się w pół kroku, kiedy widzisz rozłożone śniadanie. Ma na sobie białą, letnią sukienkę. Sprawia, że wygląda tak czysto, że chcę ją pobrudzić, gdy ma ją na sobie. - Zamówiłeś to wszystko? - Tak, pomyślałem, że w innym przypadku nie będziesz miała czasu, by zjeść. - Wow, dziękuję…- mówi sceptycznie. Nie obwiniam jej, zatruwałem wcześniej ludzi. - Proszę, nie wiem jaką pijesz, więc jest czarna- mówię, podając jej kubek wypełniony kawą. Łapię ją na tym, jak na mnie spogląda i subtelnie przygryza wnętrze wargi. Nie będę kłamał i mówił, że nie uwielbiam faktu iż przyciąga ją do mnie tak samo jak mnie do niej. - Dzięki raz jeszcze. Przepraszam, musisz mi wybaczyć, to jest takie… inne. - Przyniosłem ci tylko śniadanie. Nie jestem księciem z bajki. 232 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Wciąż bardzo to doceniam. Dzwoni jej telefon. - Cholera, muszę iść. - Zobaczymy się na obiedzie. Jej oczy jaśnieją, ale potem wzdycha. - Nie mogę ciągle się wymykać. Oni nie są idiotami. Będą coś podejrzewać. Laney już pisała do mnie trzy razy zeszłej nocy. Jak uroczo… ona myśli, że przyjmę nie za odpowiedź. Jak uroczo? Kuuuuuurwa, muszę iść powalczyć z wściekłym niedźwiedziem, czy jakieś inne górno. - Zobaczę cię na obiedzie. Zleć swoim pracownikom pracę. Nie jesteś już dyrektorem firmy, jestem cholernym Prezesem . Bierzesz wolne popołudnie. Nie zapomnij, że wciąż posiadam twój tyłek. Tak, jestem kutasem za wywieranie na nią takiego wpływu, ale wiem, że staje się mokra, kiedy wykorzystuje w stosunku do niej taką moc. Yin i Yang, czy jakieś inne gówno. - Dobra! Zobaczę cię później- mówi, wpychając banana do ust. Natychmiastowa erekcja. Mia łapie bajgiel i kieruje się do drzwi. Potem zatrzymuje się, obraca, biegnie w moim kierunku i umieszcza pocałunek na moich wargach. Wpycha bajgiel do ust i mówi „czcheeechć” i znika za drzwiami. Stoję tam, jak oszołomiony osioł. Rzeczy które robiłem z tą kobietą i ten całus w usta sprawiają, że zamieram. Wpatruję się przez chwilę w drzwi i wtedy zdaję sobie sprawę, że się uśmiecham. Właściwie uśmiechałem się odkąd obudziłem się rano.
Mia Nie wiem co wstąpiło w Taxa, ale lubię to. Kawa, wciąż wdycham jej zapach, pachnie jak najlepsza kawa, ponieważ to on mi ją nalał. Ten 233 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
suchy bajgiel smakuje jak najlepszy kawałek pyszności, ponieważ zamówił go dla mnie. Czy to bezpieczne, bym zmniejszyła czujność? Mam oczekiwać, że wciąż tutaj później będzie, tak jak powiedział? Nastąpił tak duży progres, który musiał nastąpić, ale zeszłej nocy był inny Tax. Wciąż był zaciekły, ale zaciekły z pożądania, nie tylko pogardy. Mogę powiedzieć, że jego serce jest ciężkie z jakiejś wewnętrznej walki. Nie mam pojęcia o co może chodzić. Pomimo tych wszystkich uczuć, jakie żywię do tego mężczyzny, wciąż prawie nic o nim nie wiem. Wiem, że ma przyrodniego brata o imieniu Rex. Jego rodzice nie żyją. Jest właścicielem Draconi Corp a tym samym Alea. Pieprzy się, jak seksualny demon. Myśli, że jestem mu dłużna. Tak, to wszystko! Jestem szalona? Czy coś pękło w moim mózgu? Jak mogę czuć się bezpiecznie w pobliżu tego mężczyzny? Dlaczego chcę dążyć do czegoś głębszego z kimś, kto wszedł do mojego życia poprzez wkradnięcie się do mojego domu pod pozorem gwałtu-na-wynajem? Ale mojego serca nie obchodzi co umysł ma do powiedzenia. Chce, czego chce. Pomimo tajemnicy, którą skrywa Tax, żyję kiedy z nim jestem. Wszystko jest mocniejsze. Kolory są bardziej żywe, jedzenie bardziej pikantne, zapachy bardziej aromatyczne. Jeśli sprawię, że mi zaufa, wtedy możemy się rozwijać. Nie jestem idiotką. Blizny na jego ciele, wściekłość, która zawsze bulgocze pod powierzchnią: Wiem, że jest demon ukrytym pod tą piękną skorupą. Tax obiecał, że mnie zrani. Bycie z nim jest jak dosiadanie feniksa, mogę utrzymać się na nim, zanim obrócę się w popiół. Ale jest coś, co myślę, że uświadomiliśmy sobie oboje zeszłej nocy. Żadne z nas nie ma wyboru. Kiedy jesteśmy razem, energia jest kosmiczna: kiedy jesteśmy osobno, jedyne o czym myślimy to następny raz, kiedy się spotkamy. Cokolwiek się wydarzy pomiędzy nami, jest
234 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
nieuniknione. Jedyne co mogę zrobić, to przygotowanie się na nasze zderzenie. Wchodzę do sali kongresowej i choć seks jest w menu, energia w pomieszczeniu jest niemal głupia: silikonowe gwiazdy porno pozują z fanami, jasne wystawy eksponują najnowsze gadżety, mężczyźni chodzą dookoła w skórzanych spodniach z wyciętym tyłkiem. Tak, ta mało miasteczkowa dziewczyna z lowa, nieźle się ustawiła w tym świecie. Odnajduję stoisko Alea i promienieję z dumy, podziwiając nowoczesne sprzęty. Nasze modele, wszystkie nazwane po greckich boginiach, stoją triumfalnie w gablotach. Dzięki Taxowi już nigdy nie spojrzę na niektóre z tych modeli w ten sam sposób. - Mia!- woła podekscytowana Laney. - Hej, to wszystko wygląda świetnie. - Martwiłam się, kiedy nie wróciłaś ostatniego wieczoru. Powiedziałaś, że spotkanie było poważne. Czy wszystko w porządku z Alea? -Och, tak. Przepraszam, nie miałam zamiaru cię martwić. Pan Draconi najwyraźniej pojawił się, ponieważ chce podjąć bardziej aktywną rolę w firmie i oczywiście zawala mnie teraz tymi wszystkimi spotkaniami. Może być naprawdę wymagający. Więc muszę przekazać ci ster, gdy zniknę tego popołudnia. - No no, szczęściara – mówi z zarozumiałym uśmieszkiem. Cholera. - Nie łapię o czym mówisz. - Jesteś ślepa? Muszę przyznać, że byłam nieco zbita z tropu, gdy podszedł. Jak ten facet może być właścicielem? Kocham Deweya, ale Dewey był jak ojciec. Pan Draconi…- drży. - Tak, Laney, on jest bardzo przystojny. 235 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Jest żonaty? Krok w tył, Laney. - Nie, ale chociaż nie mamy żadnej oficjalnej zasady, to bratanie się z właścicielami jest czymś na co Alea nie patrzy przychylnie. Oczy Laney rozbłyskują, przypominając sobie, że pomimo naszej zwyczajnej przyjaźni, jestem teraz Prezesem Alea. - Cóż, oczywiście Mia! Chciałam tylko wiedzieć, kto jest tą szczęśliwą zdzirą. Uśmiecham się nieco w środku. - Nie jestem pewna, jest bardzo skryty. Skąd ja to znam. Dzień wydaję się ciągnąć, gdy rozmawiam z potencjalnymi dystrybutorami, przechodniami i zwykłymi ludźmi, którzy przyszli na to wydarzenie. Tuż przed południem, Tax pisze do mnie. Spotkajmy się przy wejściu. Skończyłaś na dzisiaj. Daję znać Laney, że mam spotkanie z Draconi Corp przez resztę popołudnia i żeby dzwoniła, jeśli będzie czegoś potrzebowała. Nie jestem nieodpowiedzialna, prawda? Jestem delegowana! *** Tak szybko jak wychodzę, wilgotne powietrze Miami owiewa moje ciało, sprawiając, że błyszczy cienką warstwą potu. Chronię oczy od słońca, gdy szukam Taxa, kiedy czuję rękę w dolnej części pleców. - Och, cześć!- mówię, starając się opanować dreszcze spowodowane jego palącym dotykiem.
236 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Jak było dzisiaj na kongresie sztucznych penisów?- pyta tak poważnie, że wybucham śmiechem. - Proszę, przestań to tak nazywać. Nawet nie biorę na poważnie swojego życia, kiedy tak to nazywasz. - Mia, kupiłem firmę z seks zabawkami, żebym mógł być bliżej ciebie. Jeśli jest ktoś, kto nie powinien brać siebie na poważnie, to powinienem być ja. Te słowa powinny mnie przerazić, ale zamiast tego wystrzeliły fajerwerki w dół mojego brzucha. Posiadanie kogoś kto daje ci takie znaczące rzeczy, dobre lub złe, jest ekscytujące. - Miejsce jest niedaleko, krótki spacerek- mówi Tax, odsuwając luźny kosmyk moich włosów. Rozglądam się nerwowo i skanuje otoczenie, by upewnić się, że nikt nas nie widzi. - Mój kucyk jest bałaganem – mówię. - Lubię fioletowy. – Uśmiecha się zarozumiale. – Lubię również, kiedy je rozpuszczasz. Jednak tylko dla mnie. Przebiega palcem przez mój kark. Ten mężczyzna. - Czy to możliwe, że jestem teraz głodna na coś innego niż jedzenie? – pytam pozbawiona tchu. - A nie jesteś taka zawsze?- szepta. - Tylko dla ciebie. Mój kręgosłup drży, zdając sobie sprawę, że to są jego słowa i jak wszystko co jest z nim związane, dostały się pod moją skórę. Jego usta muskają mnie w szyję, gdy się pochyla.
237 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Ooooch, teraz wiem, że starasz się dostać pieprzenie. Ale musisz wiedzieć, że chcę abyś za to cierpiała. Więc poczekasz trochę dłużej, zanim dam ci mojego fiuta, Mia. Dobry Boże, sposób w jaki mówi moje imię, mruczy je jak lew. - Zabijesz mnie pewnego dnia – wyznaję. Sztywnieje, chwyta swój telefon i sprawdza czas. Nastrój staje się cięższy. - Powinniśmy iść. Dzisiaj jest upał, a bryza znad wybrzeża jest jedynym odpoczynkiem od nieubłaganej wilgoci w powietrzu. Nawet Tax, który zazwyczaj jest wystrojony, ma na sobie parę spodni w kolorze kości słoniowej i granatowym bezrękawniku, który podkreśla jego ramiona, mięśnie klatki piersiowej i oczywiście, kolorową szyję. W ciągu kilku minut schodzimy w dół portu, witani przez mężczyznę ubranego tak, jak oczekujesz, że kapitan statku jest ubrany: w czystym białym uniformie i czapce. - Pan Draconi, dzień dobry. - Dzień dobry- odpowiada Tax, stając z boku, więc mogę wejść na jacht pierwsza. Jestem oniemiała. Myślałam, że pójdziemy do kawiarni, czy coś. Odzywa się instynkt samozachowawczy. Nie znam tak naprawdę tego mężczyzny. W tym momencie może mnie zabrać na każdą wyspę karaibską. Może mnie zostawić w oceanie. Ale że skończyłam z jakąkolwiek uncją racjonalności, ignoruję ją na rzecz mocniejszego instynktu, który mówi mi bym chwytała więcej. Bym podążała za tym mężczyzną do głębi piekła. Tax prowadzi mnie na rozległy pokład. Jest zapas napojów i czeka na nas kilka koszów piknikowych. 238 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Tax, jacht? – karcę go. – To jest zbyt wiele. - Jesteśmy w Miami. Jak często możesz cieszyć się oceanem? Poza tym, nie mogę znieść tych pieprzonych ludzi tutaj, wolę ulgę na łodzi. Zaufaj mi, wzięcie telefonu i zarezerwowanie jachtu nie wymaga dużo wysiłku. Pomyśl, że to pływająca kawiarnia. Oto nadchodzi, minimalizując swój gest. To jest sposób na przypomnienie mi, bym nie czytała zbyt dużo w jego uprzejmości. Wyciągamy jedzenie z koszów piknikowych i biorę kilka kęsów, ale bycie z nim tutaj, na tych lśniących wodach, rozprasza mnie od głodu. - Skończyłaś? – pyta, gdy przestaję jeść. - Tak, jest dobre, ale nie jestem bardzo gło…. - Zdejmij swoje ubrania. -Przepraszam, co? - Mia, tylko dlatego, że niektóre rzeczy się zmieniły, nie oznacza, że wszystko uległo zmianie. Mój żołądek wzdryga się na te słowa. Wciąż jest moim właścicielem. Może wybrać bycie miłym, może wybrać zostanie w pobliżu, kiedy skończy, ale wciąż ma moją reputację w swoich rękach. Jednak w tym momencie, zastanawiam się, czy w ogóle zniszczyłby mnie, gdybym go wyzwała. Po prostu nie widzę, dlaczego miałby to zrobić po ostatniej nocy. Są pomiędzy nami momenty brutalności, gdzie odsłaniamy części siebie, których nikt inny nie widzi. Czuję, że on o mnie dba. Naprawdę chce mnie zniszczyć? - Nie – mówię. - Mia, nie sprawiaj, żebym żałował swojej dobroci. - Na statku jest inny człowiek. - On jest przy sterze, nie będzie go tutaj. 239 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- A jeśli powiem nie? Szczęka Taxa faluje, gdy zgrzyta zębami. - Miło jest widzieć kogoś, kto kocha swoją karierę, w taki sposób, jak ty kochasz swoją. Nie chcę być tym, który sprawi, że to wszystko zniknie. A teraz, nie karz mi się powtarzać. - Po tym wszystkich wciąż byś mi to zrobił? - W tej chwili, to co robię, utrzymuje cię bezpieczną. Nie rozumiem. Jest mi niedobrze od jego tajemniczych zagrożeń i nieznanych długów. Nigdy nie czułam, jakby moje życie było w niebezpieczeństwie aż do ostatniej nocy. Myślałam jedynie, że moja godność jest zagrożona. Ale drugi raz wspomina o bezpieczeństwie i w jakiś sposób wierzę, że ten mężczyzna, który myślałam, że był moim największym zagrożeniem, właściwie może chronić mnie w sposób, jakiego nie rozumiem. - Wątpię, czy robienie ze mnie swojej seksualnej niewolnicy jest zapewnianiem bezpieczeństwa. - Nie rób tego – mówi, wstając. Jego cierpliwość wyparowuje. – Mia, daję ci nieco więcej czegoś innego niż złość, a ty stajesz się nieposłuszna. Nie mogę tak. Nie każ mi żałować przyjścia tutaj. Jeśli chcesz, bym wrócił do swoich starych sposobów, zrobię to w mgnieniu oka. Nie myśl sobie ani przez sekundę, że mogę zamknąć to gówno. Nie wiesz do czego jestem zdolny. Duszę w sobie łzy rozczarowania. Jeśli zdjęłabym ubrania, sprawy nie potoczyłyby się w ten sposób. Pan wie, że chciałam to zrobić, ale musiałam go wyzwać. Ma rację, zaczęłam czuć się z nić pewna siebie, ale to Tax rządzi i nie podchodzi uprzejmie do buntu. - Teraz zdejmij sukienkę, albo cholernie ją z ciebie zerwę.
240 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Łódź się zatrzymuje, by zakotwiczyć, buczenie silnika zamiera i pozostaje tylko delikatne uderzanie fal o łódź. Lekka bryza oceanu muska moją skórę, ale nie z taką siłą, jak kiedy łódź się poruszała. Wilgoć i słońce zaczynają szczypać ponownie ciało, pokrywając je lepką warstwą potu. Patrzę na Taxa ostrym wzrokiem, jakbym mogła go teraz dźgnąć, ale w środku, moje ciało reaguje na jego szorstkość. Chcę całego Taxa, jego okrucieństwo, jego siłę, ale muszę dostać również drugą część. Część, która chce więcej. Nie mogę żyć ze sobą, jeśli oddaję się mężczyźnie, który mną gardzi i wykorzystuje seks jedynie, by mnie skrzywdzić. Ale jeśli wiem, że mu zależy, że jest więcej, ta interakcja jest zupełnie czymś innym. Lubię przemoc, pasję, ale muszę wiedzieć, że nie opuści mnie albo zrani za każdym razem, gdy skończymy. - Po prostu ciągle mnie wykorzystujesz i zostawiasz. To o to w tym wszystkim chodzi. Jestem człowiekiem, Tax. Mam uczucia. Nie możesz mnie tak traktować. Wzdycha głęboko. - Mia, nie rób tego. - Myślałam, że chciałeś więcej. - Chcę. A ty nie? - Tak, ale… - Zatem zrób, co ci, kurwa, mówię. Powoli zsuwam każde ramiączko sukienki i pozwalam jej opaść na pokład. Pod sukienką mam biały biustonosz i bawełniane majtki. - Białe, bawełniane majtki?- pyta. Zazwyczaj noszę koronkowe stringi. - Ta sukienka ma skłonności do unoszenia się na wietrze, więc staram się okryć.
241 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Uśmiecha się subtelnie. - Podoba mi się to. Jest w tym niewinność.- Patrzę w dół. Wczoraj byliśmy skóra przy skórze, a dzisiaj wracamy do bycia przeze mnie samotnie rozebranej. – Twój stanik. Chcę zobaczyć cycki. Odpinam go, spoglądam przez jego ramię, by upewnić się, że kapitana nie ma w pobliży, ale nie pojawił się odkąd nas przywitał. Słońce ogrzewa moje piersi, gdy pozwalam opaść biustonoszowi na ziemię. Tax uwalnia ściszony jęk. Jego spodenki poszerzają się w talii i pociera ręką wypukłość. - Rozpuść włosy. Chwytam gumkę i ciągnę, aż włosy opadają w dół ramion i pleców. Wsuwam kciuki w gumkę majtek. - Nie. Zostaw je. Podchodzi do mnie i wsuwa palce w moje włosy. Nagle delikatnie zaplata jedną stronę, a potem drugą. Nie nosiłam włosów uczesanych w dwa warkocze od czasów liceum. Białe majtki zwilżają się w reakcji na mieszaninę jego siły i delikatności. - Mia, musisz zrozumieć, że są we mnie rzeczy, które nigdy się nie zmienią. To jest jedna z nich. Nie precyzuje co miał na myśli. Byłabym głupcem myśląc, że ta bestia w mężczyźnie pozbyłaby się kiedykolwiek swojego okrucieństwa. - To może być dobra rzecz- mówię. Marszczy brwi. - Tax, mówiłam ci, że czegoś szukałam. To jest właśnie to. - Zatem dlaczego ze mną walczysz? Płaczesz? Dlaczego starasz się poznać przeszłość?
242 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Ponieważ chcę całego ciebie, nie tylko tego. Walczę z tobą, ponieważ walczę sama ze sobą. Bo zawsze czuję się źle pragnąc tych rzeczy, ale pozwalasz mi je mieć bez winy. Jeśli zawsze będę się poddawać, jeśli nie będę walczyć, to oznacza, że to jestem cała ja. To oznacza, że jestem chora. Przebiega palcem przez mokre miejsce na mojej bieliźnie. - Nie jesteś chora, Mia. Jesteś bardziej żywa, niż kiedykolwiek byłaś. Miejsce rozluźnia się pod jego dotykiem. - Rozumiem to teraz. Nie potrzebuję, byś mnie szantażował. Jestem skłonna ci to dać, kurwa, nie widzisz tego? Ale potrzebuję, byś pozwolił mi tobie zaufać. To oznacza, że nie możesz znikać, kiedy skończymy. Wiem, że przyjechałeś tutaj dla mnie, że spędziłeś tutaj noc, ale czuję, że jak wrócimy, to znowu to się będzie powtarzać. Przede wszystkim jednak grozisz, że ujawnisz moje sekrety, a to nie sprawia, że czuję się chroniona lub bezpieczna z tobą. Nawet nie wiem, gdzie mieszkasz. Możesz zdecydować któregoś dnia i odejść na zawsze, możesz wciąż ujawnić mnie po tym wszystkim. A kiedy ze mną skończysz, będę po prostu złamana. - Dotrzymuję słowa. Nigdy nie cofam tego, co obiecałem. - Dlaczego powinnam ci wierzyć? - Ponieważ jestem tutaj teraz, ponieważ przyjechałem dla ciebie. - Ale wciąż trzymasz zagrożenie nad moją głową. Myślę, że również się boisz. - Niczego się nie boję. - Zatem dlaczego odsuwasz się, kiedy się zbliżam? Odwraca wzrok. - Masz całą moc. Wiesz o mnie wszystko, a ja o tobie nie wiem nic. Jeśli boisz się wpuszczenia mnie, możesz sobie wyobrazić co ja muszę 243 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
czuć? Wchodzisz do mojego życia, wpadasz jak meteor i jeśli po prostu tak odejdziesz… nigdy nie będę taka sama. Chcę wiedzieć, że, kurwa, przejmiesz się, jeśli jutro umrę. Ponieważ czasem czuję, jakbyś mógł rzucić mnie w każdej chwili. Jakbyś mógł natychmiast mnie zastąpić. Lubię to co robimy, ale to co robimy na zewnątrz powinno mieć takie samo znaczenie. Pozwól mi robić to z własnej woli. Nie szantażuj mnie. Jest różnica pomiędzy byciem moim kochankiem, a byciem moim… waham się w powiedzeniu słowa, które zalega w powietrzu od naszego pierwszego spotkania. – Gwałcicielem. - Nigdy więcej, kurwa, mnie tak nie nazywaj – warczy z ogniem w oczach, wskazując na mnie palcem.- Zawsze miałaś cholerny wybór. Błagałaś mnie, bym cię pieprzył już pierwszej nocy. Okrąża mnie z wściekłością. - Nie miałam tego na myśli. To znaczy, nie chciałam żeby to tak wyglądało. Ale to oznacza, że masz mi coś do opowiedzenia. Jest jakiś powód, dlaczego puściły ci nerwy na te słowa. Kiedy jesteś zmuszony do stawania twarzą w twarz z rzeczami, naskakujesz na mnie. Wyraźnie to co powiedziałam odbija się echem, w innym przypadku nie stałbyś się taki wściekły. - Mia, nie masz cholernego pojęcia o czym mówisz. Żyły na przedramionach wybrzuszają mu się, gdy napina pięści. - Nie masz pojęcia, co te słowo dla mnie oznacza. - Zatem powiedz mi. Jego usta tworzą napiętą linię, jakby historia jego życia miała z niego eksplodować, gdyby je rozluźnił. Jego klatka piersiowa opada w powolnych wydechach. - Nie nazywaj mnie tak ponownie. – Ton jego głosu wciąż jest stanowczy, ale pojawia się coś bardziej delikatniejszego. Jest niemal tak, jakby prosił, a nie mówił. 244 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Łagodzę swój głos. - Tak długo, jak mnie straszysz, nic z tego nie jest prawdziwe. Jak możemy ufać sobie nawzajem w sprawie naszych uczuć? Jeśli przestaniesz trzymać mi nad głową nagranie, będziesz mógł zaufać mi, że jestem z tobą tak naprawdę, a ja będę mogła zaufać tobie, że nie jesteś tutaj, by mnie skrzywdzić. Chcę wiedzieć, że to jest prawdziwe. Staram się powiedzieć, że boję się iż odejdziesz. Nikt inny nie jest taki jak ty, Tax. Sięgam, by go dotknąć, a on chwyta moje nadgarstki i przyciąga mnie bliżej. - Mia, nigdzie się nie wybieram. Ale musisz mi obiecać to samo. Mam to na myśli, kiedy mówię, że to dla twojej ochrony. Nie chce trzymać ci niczego nad głową. Był czas, gdy rozkoszowałem się myślą o upokorzeniu cię w ten sposób. Ale już tego nie robię. Ale zrobię to, jeśli będę musiał. Tylko jeśli będę musiał. Dla ciebie. - Tax, nigdy nie będziesz musiał – mówię. Miał mnie całą. Jeśli wszedłby do tej sali konferencyjnej bez nagrania, bez grożenia, to byłaby tylko kwestia czasy, zanim byłabym przed nim naga. Urzeka mnie swoją potężną aurą. Wpadłabym w jego ramiona wbrew sobie, bez względu na wszystko. Miał mnie w momencie, gdy poczułam jego zapach, poczułam jego klatkę piersiową przyciskającą się do moich pleców w kuchni. Reszta to tylko pozory. - Nikt nie jest taki jak ty, Mia. Nikt- mówi, z pasją uderzając swoimi ustami o moje, przygryza boleśnie moją dolną wargę. Moje biodra przyciskają się do jego mocnego dotyku.- Nie wiem, kurwa, jak to robić. Nie widzisz tego? Nie wiem jak być z kimś. Może powinnaś odejść. Umieszczę nagranie, a wtedy to się skończy. Będziesz mogła zacząć od nowa gdzieś daleko. Pozwolę ci zacząć od nowa. Mówi to w taki sposób, jak rozmyślająca dwójka młodych kochanków, kiedy fantazjują o wspólnej ucieczce, wiedząc, że to niemożliwe. 245 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie chcę zaczynać od nowa. Lubię moje życie. I nie wybieram się nigdzie bez ciebie- obiecuję.
Tax Spoglądam w dół na twarz Mii, spoczywającej na moich kolanach. Jej ciemne włosy wciąż są w poplątanych warkoczach, tak jak często nosiła, kiedy znałem ją w przeszłości. Jej skóra lśni złotym odcieniem w popołudniowe słońce. Piersi spoczywają piękne na jej klatce piersiowej, a naga cipka wciąż błyszczy od naszego seksu. Leży tutaj, spokojnie śpiąc i ufając mi, że utrzymam ją bezpieczną od nieznanego losu. Chciałabym mieć siłę, by pozwolić jej odejść, ale za każdym razem, gdy próbuję, ona błaga, a ja nie potrafię jej odmówić. Powinienem umieścić nagranie, zniszczyć jej karierę i życie. Potem pracować nad tym, by przekonać Jude, że zapłata jest wystarczająca. Ale znam Jude, to nie wystarczy. Tak jak uraz Trippa nie był wystarczający. Śmierć lub życie. Wybieram życie. Wtedy w końcu zatrzymam siostrę i również Mię. Mia nie jest osobą, która skrzywdziła mnie lata temu, tak jak ja nie jestem dzieciakiem, który był stałą ofiarą okoliczności, na które nie miał wpływu. Zaczynam wierzyć, że Mia tak naprawdę nigdy nie chciała mnie skrzywdzić. Może myślała, że to będzie głupi żart albo czuła, że musi chronić swoje przyjaźnie. Być może bała się o Trippa. Zasłużyła na to, by zapłacić, ale nie śmiercią. Zabicie jej będzie jedynie ukaraniem samego siebie. Po raz pierwszy widzę przyszłość poza zemstą. Jude może mieć wszystko, czego chce, ale nie dostanie Mii. Może wybrać zaakceptowanie daru, jaki sprowadzimy na świat wraz z Mią, albo pójście do piekła.
246 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 29 Mia Ktoś powinien nominować mnie na najgorszego, nowego prezesa roku. Tax wynajął jacht na cały weekend. Popłynęliśmy na Bahamy. Taak. Wiedziałeś, że można to zrobić? Po prostu wskoczyć na łódkę i udać się na Bahamy? Cóż, teraz już wiesz. To był weekend pełen niezaspokojonego seksualnego apetytu, wspaniałego jedzenia i dużej ilości snu. Jeśli Laney coś podejrzewała, świetnie to ukrywała i radośnie wzięła na siebie dodatkową odpowiedzialność reprezentowania Alea na konferencji. Powiedziałam jej, że Draconi chce wylecieć, by porozmawiać ze mną o długoterminowych planach firmy oraz by się nie martwiła, bo to dobry znak. Prawda jest taka, że jedyna rozmowa o Alea miała miejsce kiedy Tax nakłonił mnie do zademonstrowania reszty linii produktów. Ale teraz wróciłam, jestem z dala od świata fantazji improwizowanych wakacji. Jednak rzeczy są już inne. Siedzę w apartamencie Taxa we własnościowym mieszkaniu, do którego zaprosił mnie na obiad, zanim wrócę do domu, by zmierzyć się z kolejnym tygodniem pracy. Otwarta przestrzeń jest całkowicie otoczona od podłogi do sufitu oknami z niekończącymi się widokami na rzekę Michigan i centrum miasta Milwaukee. Patrzę w dal, gdy słońce świeci wokół muzeum sztuki Calatrava Pavilion. Jak zapada zmierzch, jego białe skrzydła wyglądają majestatycznie. W mieszkaniu unosi się zapach czosnku, oliwy z oliwek i pieczonych pomidorów. - Jesteś pewien, że nie potrzebujesz pomocy?- pytam.
247 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie. Prawdopodobnie byś to spieprzyła. To nie jest mrożona pizza – woła z drugiego końca jego ogromnej przestrzeni życiowej. - To jest niesprawiedliwe. Pizza też jest włoska. Mrożona pizza jest czymś, co zjadłam całkiem sporo po śmierci mamy. Tata się starał, panie błogosław jego duszę, ale nie mogłam znieść jego kulinarnych wysiłków. To wciąż jest coś, w co regularnie zaopatrzam swoją lodówkę, jakby to od zawsze był zwyczaj, by zrobić jedną, kiedy kogoś zapraszam. Zastanawiam się, czy wie to o mnie kiedy ten jeden raz, starałam się zrobić jedną dla nas, a on wyszedł, czy jest to jedna z wielu rzeczy, które wie dzięki śledzeniu mnie. Pokonuję drogę do otwartej kuchni, marzenia szefa z ogromnymi, szarymi, marmurowymi blatami, zlewozmywakami ze stali nierdzewnej i dwoma kuchenkami z piekarnikami. Założę się, że te piekarniki skopałyby tyłki mrożonej pizzy. - Tak przy okazji, WIEM jak gotować. Zazwyczaj jestem zbyt zajęta pracą. Obserwuję Taxa, gdy sieka świeże zioła w białej koszulce i szarych spodniach dresowych. Stoję po stronie, po której ma tatuaż na szyi i ciężko jest go nie przygryźć. Jest coś gorącego w obserwowaniu tego mężczyzny stojącego nad parującą patelnią, intensywnie przygotowującego jedzenie w zwyczajnym, seksownym stroju. Moje oczy skanują nowoczesny, minimalistyczny apartament i zauważam coś. Na przykład to, że ma tonę książek. Cała ściana przeznaczona jest na półkę od podłogi do sufitu, pełną książek. Mieszkanie jest minimalistyczne i nieskazitelnie czyste, za wyjątkiem półki z książkami, która jest przepełniona. Oczywiste jest, że nie leżą tam tylko i wyłącznie na pokaz. Wyciąga je regularnie. To dodaje ludzkiego ciepła do monotonnego i linearnego stylu jego mieszkania. I zauważam coś jeszcze: Nie ma żadnych zdjęć. Ani jednego, jego albo kogokolwiek innego. 248 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Więc… Rex? Rytmiczne siekanie zatrzymuje się. - Tak? Co z nim? - Jest twoim bratem. - Myślę, że już przez to przeszliśmy, czy byłaś zbyt pijana, by pamiętać?- pyta złośliwie. Swoją drogą, wychwyciłam coś w ciągu miesięcy odkąd się spotkaliśmy: Jego poczucie humoru jest suchsze niż Sahara. Zauważam niemal niedostrzegalną zmianę w tonie jest głosu. Różnicę między dosłownym oświadczeniem, a żartem, ale inni mogliby sądzić, że jest po prostu tępym kretynem. Jest tępy, ale to część jego poczucia humoru. Lubię to. Lubię ludzi, którzy nie wciskają kitu. Przewracam oczami. - Nie, nie byłam zbyt pijana. To oczywiste, że nie jesteście połączeni więzami krwi. Wspominałeś, że wasi rodzice odeszli. Jak wy dwoje staliście się krewnymi? Obserwuję, jak Tax w myślach dokonuje serię kalkulacji, zanim cokolwiek powie. Spodziewam się, że zignoruje moje pytanie. Daje mi więcej swojego czasu i uwagi. Ale gdy chodzi o informacje o tym, kim jest, wciąż jest bardzo chciwy. - Poznaliśmy się na ulicy – mówi, odchrząkując. - Ulicy? – pytam, rozglądając się po bardzo drogim siedlisku. – Spędzałeś czas na ulicy? - Żyłem na ulicy. - Och… - mówię. Wiem, że nie chce mojego współczucia. To prawdopodobnie dlatego nie chce o tym wspominać. – Więc nie macie wspólnych rodziców, to bardziej tak, że to twój brat, bo jesteście ze sobą blisko?
249 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Opuszcza głowę i kroi chleb, ale jego oczy wędrują do mnie kilka razy. - Tak, dokładnie tak. - To musi być miłe, mieć kogoś z kim możesz być tak blisko. Jestem jedynaczką. Mama urodziła mnie, kiedy była młoda i zawsze obiecywała mi rodzeństwo, ale potem zachorowała. - Wiem – mówi Tax ze zrozumieniem. Mówię mu przez cały czas fragmenty mojego życia, zapominając, że mówię mu coś, co on już wie. Spogląda na mnie. – Nie miałem na myśli tego, iż jest to mniej ważne, gdy mówisz mi coś, co już wiem. Rozumiem to. Utratę ludzi. - Och, wiem, że nie miałeś tego na myśli – mówię. – Chodzi ci o twoich rodziców? - Tak. Również straciłem matkę, kiedy byłem młody. Ojciec zmarł, gdy byłem starszy. - Przykro mi to słyszeć – mówię, całując jego szyję. Najdelikatniejszy dotyk moich ust sprawia, że całe jego ciało cofa się z dyskomfortu. Nie potrafię przyjmować miłości. Pamiętam te słowa, które powiedział mi po tym, jak pierwszy raz pokazał swoje blizny. - Tax, nie będę zła, chcę po prostu wiedzieć… czy to ty sprowadziłeś Rexa w życie Tiff? Tym razem odpowiedź nie zajmuje mu długo. - Tak, zrobiłem to. Ale Rex to dobry facet. Lubi Tiff. Uważa ją za przyjaciółkę. Tylko dlatego, że podstawiony, nie oznacza, że go to nie obchodzi. Wszyscy jesteśmy podstawieni w sytuacji, z którą mamy do czynienia. Biorę głęboki oddech, wciąż starając się skupić myśli na poziomie nadzoru pod jakim było moje życie.
250 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Rex również cię lubi, Mia. On jest powodem, dzięki któremu znalazłem się w Miami. Dał mi braterską poradę. - Och, wow. Nie wiedziałam nawet, że są taką armią działającą w moim życiu – mówię. - Mia, każdy kto cię poznaje, zakochuje się w tobie. Obserwuję, jak oczy Taxa podskakują, gdy zdaje sobie sprawę, że w sposób pośredni powiedział, że się we mnie zakochał. - Och, nie sądzę, że żywiłeś tego rodzaju uczucia, kiedy mnie poznałeś – żartuję, wyciągając go z mentalnego kąta. – Nienawidzisz mnie. - Nienawiść jest uczuciem. – Moje słowa wychodzą z jego ust. Ja również dostałam się pod jego skórę. - Więc Rex jest twoim jedynym rodzeństwem? - Mam też młodszą siostrę. Nie jesteśmy bardzo blisko - mówi. - Jak ma na imię? - Judith Ann. Jego reakcja jest lekko wzburzona, gdy o niej mówi. - Cóż, stworzyłeś dla siebie całkiem niezłe życie – mówię. – To jest niesamowite. Jestem pewna, że twoja matka byłaby dumna. Przenosi zioła z deski do krojenia na patelnię. Patelnia skwierczy i strzela, gdy kłąb pary unosi się z rondla. - Podoba mi się to – mówię, przytulając się do niego od tyłu. Biorę głęboki wdech jego zapachu, jego ciepła. – Dowiadywanie się o tobie. - Mia… - mówi z wahaniem, jakby przygotowywał nas oboje na odrzucenie. – Możesz wziąć białe wino z lodówki? Moje serce opada. Prosi mnie, bym go puściła, ale robi to w mniej brutalny sposób. To nie boli mniej. 251 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Pewnie – mówię, odsuwając ręce z dala od jego napiętego tułowia. Rozumiem, że ta krótka rozmowa, podczas której zaczął mówić o swoim życiu, o rodzinie jest dla niego dużym krokiem. Samo pokazanie mi swojego domu mówi mi: Ja zostaję, Mia. Nie zniknę. Nie mogę oczekiwać, że wyciągnę z niego wszystko na raz. Po kilku minutach makaron, kolorowo ozdobionymi świeżymi ziołami i warzywami, trafia na dwa talerze. Wyciąga przypieczonego na złoto chilijskiego okonia z piekarnika i umieszcza fileta na każdym talerzu. Siedzimy na jego kosztownym tarasie z widokiem na migającą pod księżycem rzekę. Białe żaglowce unoszą się wzdłuż nabrzeża, małe pomarańczowe i czerwone światełka świecą, gdy pojazdy krążą wzdłuż autostrady Lincoln Memorial. - Dziękuję, to jest niesamowite. Nigdy nie pomyślałabym, że potrafisz tak gotować. - Nie jestem pewien, czy to komplement – mówi z pół uśmiechem. Och, jak ja kocham, kiedy się uśmiecha. Jemy w spokojnej ciszy. Po raz pierwszy wierzę w Taxa. Nie zostawi mnie. Tak niekonwencjonalni, jak być może jesteśmy, nie wykorzysta mnie i wyrzuci mnie tak po prostu.
Tax Wbrew temu co może mówić Rex, pracuję. Nie siedzisz po prostu na setkach milionów dolarów. Zarządzasz nimi, powiększasz je, inwestujesz. Staram się naprawdę mocno dzisiaj pracować, ale mój umysł jest niespokojny. Złożyłem w ten weekend obietnice, a ja dotrzymuję słowa. I teraz jedyne o czym myślę, to jak to zrobię. Wierzę, że mogę to zrobić, ale dopóki plan C nie będzie kompletny, będę żył na krawędzi. Nie rozmawiałem Jude odkąd dała mi swoje klucze. Pogodzimy się, zawsze to robimy. Ja po prostu potrzebuję czasu i jestem wdzięczny, że mi 252 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
go dała. Mam nadzieję, że pomyśli o tym co jej powiedziałem. Wiem, że moja zmiana wydaje się egoistyczna i taka jest, ale chcę, by moja siostra budowała własne życie. Minionej dekady wymyśliliśmy plan tak skomplikowany i ryzykowny, że wydawało się, iż nasza misja zemsty nigdy się nie skończy. Cóż, koniec jest blisko i myślę, że Jude i ja mamy inne pomysły na to, jak żyć potem. Moja władza nad Mią zmieniła się z chęci zniszczenia do ochrony. Jest chętna oddać mi siebie i teraz muszę upewnić się, że nic jej się nie stanie pod moim okiem. Stanę się jej Czarnym Rycerzem. Mia nie próbuje mnie zmieniać i to jest w niej tak niesamowite. W rzeczywistości chce mnie całego, takiego, jakim jestem. Nigdy wcześniej nie miałem tego z kobietami. Wykorzystywałem jedynie fragmenty mojej osobowości, by osiągnąć cel: seks, pieniądze lub władzę. Ale Mia pragnie tej ciemnej strony mnie, cielesnej strony, która mnie pochłania. I dodatkowo wydobyła ze mnie stronę, która chce chronić, dzielić się i wyrażać emocje. Im więcej robię tego ostatniego, tym więcej ona łaknie tego pierwszego. Cienie nie mogą istnieć bez światła. Przez czternaście lat czaiłem się tylko w ciemnych kątach mojej psychiki. Mia wyciąga mnie, nawet jeśli to oznacza zaglądanie w ciemność i pamiętanie jak to jest wygrzewać się w blasku czegoś dobrego. Mia również zagląda ze mną do swoich własnych ciemnych kątów. Przez tak długi czas trzymałem się jednego celu, tej dychotomii, nie pozwalając sobie na pełne spektrum ciepła, które pochodzi od kogoś, kto sprawia, że czujesz się bezpieczny wystarczająco, by stać się prawdziwie niebezpiecznym. Uczucia Mii nie zmienią tego, że jestem psychopatą, ale dają moim pragnieniom cel, sposób by być produktywnym, a nie tylko destrukcyjnym. Po raz pierwszy spotkałem kogoś, kto sprawia, że chcę czuć się niekomfortowo. Ciężko jest mi przejmować się kimś wystarczająco, by postawić się w niepokojącej pozycji rozwoju. W obronie Jude, wszystkie moje zarzuty wobec niej dotyczą równie dobrze i mnie. Mamy pieniądze, satysfakcję zemsty. I co dalej? Żadne z 253 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
nas nie ma jeszcze nawet trzydziestu lat. Nie mogę tak po prostu rozpocząć życia codziennego. Moim życiem jest zemsta. Moim życiem jest wściekłość. Nie miałem czegoś na co czekałem z niecierpliwością. Teraz dla mnie czymś takim jest Mia. Sprawia, że patrzę ponad celem zemsty. Gdy będzie posiadała moje dziecko, jak na ironię, może być kluczem pomocnym do wyleczenia Jude. Mogę zostawić przeszłość za sobą, stać się kimś więcej niż mordercą. Ona jest cudem: wystarczająco czuła, by dbać o takiego dupka, jak ja i dodatkowo sama posiada własne mroczne pragnienia. To zatacza pełne koło: dziewczyna, która postawiła mnie na ścieżce destrukcji, może być moim odkupieniem. Czekam w ciemności salonu Mii. Niektóre rzeczy nigdy się nie zmienią. Była w pracy przez cały dzień, a odległość sprawia, że pragnę jej, a to pragnienie przemienia cię w coś mroczniejszego, kiedy nie ma jej w pobliżu, by od razu je złagodzić. Szukała tego. Desperacko tego potrzebowała, kiedy ją znalazłem. Kiedy myślę o Mii, zaczynam czuć coś ciepłego, a to sprawia, że jestem wściekły, gdy sprawia, że czuję. Więc muszę wyładować na niej ten gniew. Sprawić, że poczuje się tak bezradna jak ja, gdy myślę o niej, a nie mogę jej mieć. Wiem, że jestem popieprzony. Są momenty, gdy mogę zrobić to mniej brutalnie, ale są dni, takie jak ten, kiedy to buduje się tak szybko, jak powódź i mogę wyrazić to jedynie poprzez rozerwanie jej na strzępy. Jej klucze brzękają w zamku, a ja się ślinię, czując smak jej istoty na języku, jak ćpun dający sobie w żyłę. Wstaję na nogi i czekaj na nią w cieniu. Chcę poczuć, jak wzdryga się w pierwszych chwilach paniki, a następnie rozluźnia mięśnie w uległości. Wzdycha, gdy rzuca torbę na podłogę przy wejściu i skopuje swoje buty. Wdycham jej kwiatowy, czysty zapach, gdy maca za światłem.
254 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Odwraca się do małej lampki, która daje jej wystarczająco światła, by spojrzeć na telefon. Pisze coś, utrzymując mały uśmiech na twarzy. Mój telefon dzwoni sekundę później. Unosi głowę i rozgląda się dookoła ze zszokowanym wyrazem twarzy i zanim może zerknąć, owijam rękę wokół jej ust. - Ciiiii… nie walcz ze mną – szeptam do jej ucha. Topnieje. Mój fiut szaleje. Przesuwam rękę w górę jej drżącego brzucha i ściskam pulchne piersi. - To jest moje – burczę. – Twoja cipka… jest moja. Biorę ją, kiedy chcę. Moja idealna mała zdzira. Przechyla się na mnie, tak jak pierwszej nocy, gdy miałem ją w tym domu. Mój fiut pulsuje z potrzeby, gdy przypominam sobie obrazy mojego fiuta wsuwającego się w jej cipkę, jak moje własne, osobiste porno. - Myślałem o twojej cipce wilgotniejącej na moim fiucie przez cały dzień. Podciągam jej koszulkę, odsuwam stanik w dół i brutalnie skręcam sutki w palcach. Wypuszcza głębokie westchnienie ulgi. - Zamierzam pozostawić dzisiaj na twoich cyckach znaki. Tak cholernie krągłe i czyste. Muszę je zniszczyć. Chcę, by jutro bolały. Chcę, byś czuła jutro moje ugryzienia i aby twoja cipka wilgotniała, kiedy przypomnisz sobie, jak cię pieprzyłem. - Tax… - mamrocze, ocierając napięty tyłek o mojego fiuta. To boli, świerzbi mnie, by zaznać szybkiej ulgi w jej ustach lub cipce. Ale również czerpię przyjemność z przedłużania tego dla niej. Zsuwam jej majtki w dół. Jęczy od gorącego pocierania. Jej czerwone stringi krzyczą do mnie tajemnicze, perwersyjne rzeczy. Przesuwam mojego fiuta przy załamaniu jej tyła. Jeśli byłoby to możliwe, 255 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
wsadziłbym fiuta w każdą dziurę na raz. Chcę każdy jej kawałek. Uderzam biodrami o jej tyłek, drażniąc jej pupę. Sięgam do przodu, eksplorując kremową skórę. - Kurwa – szepta. Wsuwam i wysuwam, rozprzestrzeniając jej soki po całej cipce. - Zawsze jesteś dla mnie taka gotowa – mówię. - Zawsze – szepta, wyciągając ku mnie szyję. Sięgam w górę i uwalniam jej kok, kobiece włosy rozplątują się wzdłuż jej delikatnej skóry. Wolną ręką chwytam pierś, drugą pieprzę ją, gdy ocieram fiuta o jej jędrny tyłek. Ściskam mocno przy sobie jej małą posturę. Jeśli ścisnę za mocno, mogę ją złamać, zrujnować ją. Z tak małą pracą z mojej strony, ona krzyczy, drżąc w moich ramionach. Jej cipka pochłania moją rękę. Kocham sposób, w jaki dochodzi, to brzmi, jakby płakała. - Twoja cipka jest tak cholernie mokra – mówię, używając jej soków by nawilżyć mojego fiuta. – Mia, drażniłaś mnie przez cały dzień i nawet o tym nie wiesz. Wkurzało mnie czekanie na ciebie. A teraz doszłaś zbyt szybko, następnym razem musisz poczekać. Pocieram fiuta, rozprowadzając na nim jej wilgoć przy jej tyłku, aż muszę przestać, zanim dojdę przed wejściem w nią. - Połóż się na podłodze. Pochyla się przede mną i kładzie na plecach, jak dobra dziewczynka. Staję przed nią, ściągam koszulę i zrzucam spodnie i bieliznę, a jej oczy rozbłyskają ciepłem. Przesuwam czubkiem fiuta przez jej sutki, ciesząc się wyrazem poddania na jej twarzy, gdy twardnieją. Pojawia się kropa przed wytrysku. - Liż. 256 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Dostosowuje się, przebiegając seksownym językiem po końcówce mojej główki, przyswajając mój smak. Oblizuje usta, patrząc mi prosto w oczy. Kuuuuurwa. Zwykle odwracała wzrok, pełna wstydu, ale nauczyłem ją, by nie czuła się w ten sposób. Kocha być dla mnie brudna, nie ma się czego wstydzić. Zbliżam się do niej, klepiąc ciężkim fiutem o jej wejście i łechtaczkę, drażniąc ją. - Błagaj. - Proszę, pieprz mnie, Tax – jęczy. To wszystko, czego dzisiaj potrzebuję. Cholera, jestem dwie sekundy od błagania jej. Zanurzam się w jej cipce, śliskie wnętrze jest takie ciasne. Oczy uciekają mi na tył głowy, gdy mój fiut jest owładnięty doznaniami. Jej duże cycki proszą o bycie z nimi brutalnym i przygryzam bladą skórę. Każde jej sapanie sprawia, że mój fiut drga z podniecenia. Krzyczy moje imię, jej ton głosy błaga mnie, bym przestał i kontynuował. Sposób, w jaki jej gładka skóra piersi formuje się pod moimi zębami, napełnia moją krew ciepłem. Uderzam o nią miednicą, chcąc zranić ją fiutem. - Będziesz mnie czuła przez kilka dni, Mia. Za każdym razem, gdy poruszysz się w siedzeniu, dotkniesz siebie, by się oczyścić, przypomnisz sobie, że posiadam twoją cipkę. Posiadam te pieprzone cycki. To moja sperma cię wypełnia. Krzyczy bez opamiętania, jej niewinna twarz jest nękana przez przekleństwa, które wypływają tak swobodnie z jej poczerwieniałych ust. Cholernie kocham przemieniać ją w moją brudną, małą zdzirę. Uderzam brutalnie, jej cipka zaciska się wokół mojego nabrzmiałego fiuta z każdym wejściem i wyjściem. Gryzę jej piersi, teraz skóra pokryła się pręgami i śladami zębów.
257 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Mój instynkt mówi, bym z niej wyszedł i doszedł na jej cyckach, rujnując je spermą, ale plan C jest w drodze. Zostawiam to na inny raz i cieszę się zaciskaniem jej śliskiej cipki wokół jego fiuta. Krzyczy do Boga i wiem, że jest blisko. Spoglądam w dół i obserwuję mojego fiuta ciągle w nią wchodzącego. Patrzę na to, jak lśni od jej soków, gruby z pobudzenia. Bycie podglądaczem mojego fiuta zagłębiającego się w jej cipce, obserwowanie, jak rozkwita dla mnie, jak różowy kwiat, jak nabrzmiałe wargi przyjmują mnie tak entuzjastycznie, doprowadza mnie na krawędź. Stękam, gdy zagłębiam się w niej tak głęboko, jak mogę. Mój fiut pulsuje z gwałtownej przyjemności, uwalniając się w jej cipce, jak jej ściany zaciskają się wokół mnie. Chwytam dywan pod nią, chcąc rozerwać coś na strzępy, gdy jej cipka przyjmuje spermę z mojego fiuta.
258 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 30 Tax Leżymy na podłodze na zmiętolonym, cienkim dywanie Mii. Na tej rzeczy musi być w tym momencie więcej płynów ustrojowych, niż na łóżku w pobliskim motelu. Mia przebiega palcem przez moje usta. - Masz najbardziej niesamowite usta – mówi słabym głosem. - Tak, jak ty – mówię, pocierając jej delikatną cipkę.- Myślę, że to cholernie gorące, że leżysz tutaj z moją spermą wciąż w sobie. - Lubię mieć w sobie jakąś część ciebie – mówi z uśmiechem. – Nie spodziewałam się dzisiaj wizyty, ale to była niesamowita niespodzianka, cóż po tym mini zawale. - Mój fiut nie przestawał mnie dręczyć. To naprawdę, cholernie irytujące. - Założę się – mówię leniwie. - Myślałem, że lubisz mini zawały. - Och, lubię, Panie Draconi. Gonitwa, jak żadna inna. Czy to jest dla ciebie tym samym? Uśmiecham się, myśląc o ponurej radości, którą czuję podczas seksualnej radości. - Myślę, że odpowiedź na to jest oczywista. - Całkiem oczywista. - Zupełnie – mówię, przebiegając palcem przez lekki czerwony znak na jej piersi. – Jak było w pracy? – pytam. 259 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Zazwyczaj tak szybko, jak zadaję komuś tego rodzaju pytanie, wyłączam się, ale teraz naprawdę chcę usłyszeć o jej dniu. Ta cała sprawa z interesowaniem się jest taka dziwna. - Było dobrze. Przekazanie Laney dużo pracy było dobrym pomysłem. Pomogło mi zdać sobie sprawę, że muszę zlecać więcej innym, albo się wypalę. Alea nie poszła z dymem tylko dlatego, że trochę się wycofałam. Dewey był w tym dobry. Zaufał nam, więc zamierzam upewnić się, że robię rzeczy, które muszę i ufam personelowi wystarczająco, by nie wtrącać się, dopóki nie będzie takiej potrzeby. - Brzmi, jakbyś w końcu to załapała – mówię. Gdy kupowałem Alea, moim pierwotnym zamiarem było zamknięcie jej. Nie przejmowałem się zmarnowanymi na to milionami. Uważałem to jako cenę za satysfakcję zniszczenia ciężkiej pracy Mii. Ale teraz, gdy widzę z nią możliwą przyszłość, chcę zobaczyć, jak Alea osiąga sukces i rozrasta się z nią na czele. Ze ściśle biznesowego punktu widzenia nie ma nikogo, kogo chciałbym, by prowadził tę firmę. - Tak, podpisaliśmy nawet kontakt z kilkoma nowymi dystrybutorami na kongresie. Więc to sprawia, że cała sprawa jest tego warta. Więcej dystrybucji, więcej zysków. Cholera, to było w pewnym stopniu seksowne. Ten sposób w jaki używa biznesowego żargonu, jak gorący, mały rekin. - Wierzę, że podjąłem mądrą inwestycję. - Tak, Tax. Mogę być popieprzona w życiu osobistym, ale jeśli jest jedna rzecz, w której jestem świetna, to jest to praca. To jest jedna rzecz, która zdecydowanie nas łączy. - Nie sądzę, żebym mówił ci to przez cały czas, gdy się widywaliśmy, ale jest coś co mi w tobie imponuje. Nie ważne co się działo, ty byłaś odporna. Pokazywałaś się każdego dnia w pracy i
260 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
prowadziłaś firmę wartą miliony dolarów. Nikt nawet nie mógłby zauważyć, że coś przeżywałaś. To wymaga ogromnej ilości opanowania. - Wow… dziękuję. To wiele dla mnie znaczy. Wędruje palcem w dół mojej klatki piersiowej, przez blizny. Krew. Buty. Smród moczu. Szyderczy śmiech. Złość w stosunku do Mii buduje się i przeplatam jej palce z moimi w celu odwrócenia uwagi od odrzucenia. W końcu będę musiał powiedzieć jej, kim jestem. Nie ma sposobu, by to ominąć. Nie chcę jej mówić, ponieważ nie chcę jej nienawidzić. Ale kiedy myślę o tym dniu, nie ma znaczenia jaka Mia jest teraz przede mną, nie ma znaczenia jakie mogą być jej intencje, ta ponura nienawiść, misternie rozwijająca się przez czternaście lat, skamieniała i zła, przewyższa i przyćmiewa wszystko co dobre. Boję się, że w zależności od jej reakcji, mogą puścić mi nerwy. Mogę stracić to wszystko. Chciałbym się cofnąć i nigdy nie wspominać o długu. Mógłbym skończyć to wszystko bez przypominania sobie najgorszego i mógłbym po prostu być Taxem Draconi, sadystycznym dupkiem, który zamienia się w nie sadystycznego dupka. Ale jest za późno, ona nie będzie przez wieczność tolerowania niewiedzy. Zwłaszcza, jeśli plan C się zrealizuje. Jedynym sposobem, bym mógł cieszyć się Mią, jest niemyślenie o tym dniu, niemyślenie o niej, jako o innej osobie, przez której intrygi musiałem torturować i zabijać. Ale gdy będę objawiał jej, kim jestem i przypomnę jej o tym, co zrobiła, nie będę w stanie ukryć tych jej obrazów w ciemnych zakątkach pamięci. Będzie musiała na to odpowiedzieć. Obecna Mia i dawna Mia staną się jedną osobą i mogą nigdy ponownie się nie rozdzielić. - Dziękuję za zajęcie się Alea, kochanie – mówię, starając się zwalczyć własny, wrzący gniew rozrywający moją klatkę piersiową. - Mmmmm, uwielbiam, kiedy mnie tak nazywasz. I uwielbiam sposób, w jaki mówisz moje imię, kiedy jesteś napalony. Miiiia – mówi
261 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
kpiącym, chropowatym głosem. Wrzenie zmienia się w gotowanie na małym ogniu. Myśl tylko o teraźniejszości,, mówię sobie. - Jestem fanem ciebie mówiącej moje imię, kiedy cię pieprzę. Ale myślę, że to już wiesz… - Och tak, sprawiłeś, że to jest całkowicie oczywiste ty perwersyjny draniu. I to jest dla mnie przyjemność mówić to, Panie Tax Draconi… Draconi? Co to za nazwisko? - Rumuńskie. - Rumuńskie? Jak egzotycznie! Leżę na klatce piersiowej gorącego Rumuna? Hmmm. – Całuje moją klatkę. – Znałam kogoś, kto był Rumunem. - Och? - Tak, ale myślę, że był nim jedynie w połowie, ponieważ jego nazwisko było nudne. Myślę, że to było James. Pamięta. - Dla mnie to nie brzmi na rumuńskie. - Nie, myślę, że jego mama nią była. Jego imię jednak… było bardziej egzotyczne… Sil… ale to skrót od czegoś. Sil… Silvo… Silvio! To jest to: Silvio James. Jednak zawsze używał Sil. Byliśmy parterami w laboratorium. Biorę głęboki wdech, by zachować zimną krew. Nie brzmi na kogoś, kto dzierży winę za zranienie Sila – mnie. - Partnerami w laboratorium? Cholernie frajerskie. - Zamknij się. Tak, cóż, staliśmy się przyjaciółmi ale… teraz jak o tym myślę, to było naprawdę dziwne. Po prostu zniknął jednego dnia.
262 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Zniknął?- Teraz moją taktyką jest doprowadzenie do tego, że się przyzna, a najprostszym sposobem, by to zrobić jest pozwolenie jej mówić. Jeśli pokaże mi prawdziwą skruchę, mogę nad tym popracować. - Teraz pamiętam… To było naprawdę dziwne. Mieliśmy ten ogromny projekt, który zajął tygodnie. Przychodził przez kilka wieczorów w tygodniu i pracowaliśmy nad projektem oraz spędzaliśmy czas. Był taki chudy i wysoki. Nie sądzę iż zdawał sobie sprawę, że widziałam, jak podkradał dodatkowe jedzenie do plecaka ze stołówki. Był biedny i myślę, że jego tata mógł być uzależniony. Mój tata wspominał coś, że miał problem z alkoholem. - Więc gdy przychodził, zawsze udawałam, że byłam głodna po szkole i robiłam pizzę albo dawałam mu mnóstwo przekąsek. Potem prosiłam go by wziąć resztki do domu, mówiąc, że ich nie chcę, więc on i jego siostra bliźniaczka mieli więcej do jedzenia. To odkrycie powoduje ucisk w klatce piersiowej. Zawsze sprawiała, że czułem się tak komfortowo, że nigdy nie przyszło mi do głowy iż robi jedzenie, by nakarmić Jude i mnie. Uczucia. Nienawidzę, kiedy sprawia, że czuję. - To było miłe z twojej strony. Wspominałaś, że zniknął? - Cóż, ostatnim razem gdy go widziałam, dał mi coś, co myślę, że było notatkami laboratoryjnymi. Ale zgubiłam je, jak idiotka. Myślę, że wyleciały mi z kieszeni w drodze do domu. W każdym razie następny dzień był dniem, kiedy moja mama nieoczekiwanie zmarła. Cóż, wiedzieliśmy, że była chora, ale nie miałam okazji się pożegnać, ani nic. Właściwie pamiętam to wyraźnie, ponieważ nie zapomina się takich chwil. Szłam przez korytarz i zobaczyłam go w oddali. Zamierzałam powiedzieć mu, że zgubiłam notatki i przeprosić, ale dyrektorka wezwała mnie do swojego biura i mój tata… był tam z takim wyrazem twarzy… i wiedziałam… - jej głos dryfuje, gdy przeżywa ten moment.
263 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Pamiętam jej ukryty strach, to jak chichotała z przyjaciółmi, ale kiedy byliśmy sami, otaczała ją aura smutku. Starała się dobrze bawić, tańczyć, postępować głupio ponieważ nie chciała być przygnębiona. Ale widziała mój smutek i czuła się bezpieczna dzieląc się tym ze mną, nawet jeśli to było tylko na krótką chwilę. - To było trudne, tata zabrał mnie ze szkoły. Cóż, wymknęliśmy się, więc ludzie nie mogli zobaczyć, jak płakałam. Och kurwa. - Więc nigdy nie znalazłaś tych notatek, albo cokolwiek to było? - Nie i czułam się strasznie, ponieważ prawdopodobnie potrzebował ich z powrotem na prezentację. Nie wróciłam przez tydzień, zostawiając go, by zaprezentował projekt sam. Kiedy wróciłam i próbowałam go znaleźć i przeprosić za zostawienie go na pastwę losu bez materiałów, których potrzebował, zniknął. Tata powiedział, że jego ojciec wyniósł się z rodziną. To było to. Byłam nieco smutna, że się nie pożegnał, ale czułam się głupio, ponieważ znaliśmy się jedynie przez kilka tygodni. Nie wypowiedzieliśmy do siebie słowa, zanim staliśmy się parterami laboratoryjnymi. Nie. Nie. Nie. - To… szkoda. - Wiesz, myślałam o nim przez jakiś czas. Był taki inny niż wszyscy. W naszym miasteczku był pewien wzór sposobu bycia i jeśli wychodziłeś poza wąskie pudło, było ciężko. Zwłaszcza w liceum. Myślę, że byłam wystarczającą szczęściarą, by nie odstawać, ale lubię ciekawych ludzi z innych środowisk. Jeśli się przyglądałeś, mógł być w jakiś sposób przytłaczający: chudy, wysoki, długie czarne włosy, nosił dużo czarnego i łańcuchów. Czasami nosił te przerażające szkła kontaktowe. – Zaśmiała się do siebie. – Ale tak szybko jak go poznałam, okazało się, że jest wrażliwy. Lubiłam spędzać z nim czas. Otworzył mnie na nowe rzeczy i lubiłam to, że nie dopasowywał się do innych, chociaż był prześladowany. Był 264 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
również naprawdę mądry. Był rok pode mną, ale w tej samej klasie naukowej, która była dwa poziomy wyżej niż jego klasa. Więc pomimo okoliczności w domu, jestem pewna, że żyje dobrym życiem. Właściwie tę płytę Radiohead, którą tam mam, dostałam od niego. Zaznajomił mnie z dużą ilością muzyki, której w innych okolicznościach nigdy bym nie poznała. Przypuszczam, że nauczyłam się od niego, iż nie ocenia się człowieka po wyglądzie zewnętrznym. Podczas dorastania nie miałam zbyt dużej różnorodności. Pozostaję cichy, zwracając uwagę na jej głos w poszukiwaniu nuty oszustwa, dziury w jej historii. Ale nie ma nic, poza niewinnym niezorientowaniem. Trudno jest się nie wydrzeć, nie na nią, ale z ogólnego poczucia wściekłości. Chcę rozwalić ten cholerny odtwarzacz cd, rzucić lampy, przebić ścianę. Ale nie mogę, muszę pozostać spokojny. Nie powinna tego widzieć, widziała wystarczająco mojej wstrętnej nienawiści. To jest tak popieprzone, że nie może zostać zrobione właściwie. Nawet jeśli powiem jej teraz wszystko, jak spojrzę jej w oczy i powiem, że przez cały ten czas szantażowałem ją za nic? Że byłem zaślepiony furią i nie rozważyłem faktu, że jej nazwisko zostało wciągnięte w coś, czego mogła nie być częścią? To co robiłem, nigdy nie było właściwe. Myślę, że jeśli w końcu dowiedziałaby się kim byliśmy, zrozumiałaby. Może byłaby zła, ale zrozumiałaby, dlaczego Jude i ja jesteśmy tak popieprzeni. Mógłbym spróbować i poszukać logicznego wytłumaczenia. Zrozumiałaby dlaczego czuliśmy, że musi zapłacić. Teraz jednak nie ma tu żadnego rozumienia. Jeśli mógłbym przywrócić życie Trippowi i zabić go ponownie w tym momencie, zrobiłbym to. Założę się, że ten skurwiel śmieję się teraz w piekle. Jestem mordercą. Planowałem poderżnąć jej gardło ząbkowanym nożem myśliwskim. Marzyłem o przerażonym spojrzeniu w jej oczach w ostatnich sekundach życia, gdy ciepła krew tryskałaby z jej szyi. Ale jak ten głupi dzieciak, którym kiedyś byłem, dałem się złapać w iluzję: że 265 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
jestem normalny, że mogę być z kimś takim, jak Mia. W pewny sensie Jude miała rację, pozwoliłem sobie wierzyć w fantazję. Jude rozumie kim jestem naprawdę. Jestem dobry w dwóch rzeczach: intrygach i pieprzeniu. Byłem idiotą myśląc, że Mia mogłaby chcieć czegoś więcej, gdy dowie się prawdy. Znienawidzi mnie. Nawet „prawda”, którą planowałem jej powiedzieć byłaby kłamstwem. Nigdy nie powiem jej o moim planie zabicia jej, o wymianie tabletek antykoncepcyjnych i o jednej rzeczy, przez którą nie mogłaby spojrzeć w przeszłość. Jeśli jej to powiem, mogłaby chcieć mojej śmierci. Nie ma długu do spłacenia. Teraz jest bezpieczna. Starając się, by zaszła w ciążę… co ja sobie myślałem? Nie jestem ojcem. Nie tworzę. Ja niszczę. Dziecko skończyłoby będąc tak popieprzonym, jak Jude i ja. Myślałem, że stworzenie dziecka było tym, co musiałem zrobić, by ją uratować i skończyć sprawy dla Jude, ale teraz nie ma przed czym jej chronić. Mia jest niewinna. Wszystkie długi zostały spłacone. W rzeczywistości, teraz to ja jestem winien jej. Zasługuje na kogoś lepszego niż ja. Zasługuje na kogoś lepszego niż psychopata, jako chłopak i ojciec jej dziecka. Zasługuje na coś lepszego, niż jej łono wykorzystane, by zaspokoić macierzyńskie pragnienie uszkodzonej, mściwej kobiety. Musi żyć życiem, które miała, zanim wszedłem jej w obrazek i wszystko spieprzyłem. To wszystko zmienia. Wracamy do punktu wyjścia. Nie ma powodu, bym dłużej był w jej życiu. Muszę ją uwolnić. Jestem niszczycielem. Jestem profanatorem nadziei i marzeń. Czas wrócić do tego, co robię najlepiej i skończyć ten mały raj, który Mia myśli,
266 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
że stworzyliśmy. Dla jej dobra. Może mogę zrobić chociaż jedną dobrą rzecz. Mogę ocalić Mię w sposób, w jaki nie mogłem ocalić Jude. Przez cały ten czas, dzierżyłem miecz zemsty z tarczą własnej nieomylności. Powiedziałem sobie, że nawet zniszczenia i straty wśród ludności były uzasadnione, ponieważ to nie była moja wina, lecz wina ich bliskiej osoby, która mnie zdradziła. Ale prawda jest taka, że po prostu lubię krzywdzić ludzi. Jestem drapieżnikiem. Poluję na seks, pieniądze i przyjemność. Robię jedynie rzeczy, które sprawiają, że czuję się dobrze. Ta zemsta dawno temu przestała być sprawiedliwa. Nie jestem już człowiekiem. Nie mam duszy. Zbierałem od Mii dług, którego nigdy nie była winna.
267 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 31 Mia Czy to możliwe, że Tax może być wszystkim, czego potrzebuję w mężczyźnie? Ma ten ogień, który rozpala mnie i rozbudza. To była rzecz, której szukałam, a która jest tak wyjątkowo trudna do znalezienia. Mamy ten sam punkt widzenia. To jest niemoralne, niedobre i chore. Ale w Taxie jest coś dzikiego. Posiada wszystkie oznaki cywilizowanego człowieka: bogactwo, dobytek materialny, dobry gust. Ale ukryta część niego jest nieokiełznana, nietknięta przez konwencję, jak chłopak wychowywany przez wilki. Mnie również przemienia w to dzikie zwierzę i kurewsko to kocham. Ale potrzebuję tego więcej. Muszę wiedzieć, że mnie rozumie. Pomimo wszystkich impulsów, które napędzają nas do działania, on tak naprawdę nie chce mnie skrzywdzić. To jest taniec godowy, pełen zgrzytania zębami, warczenia i gryzienia. Ale kiedy to się kończy, potrzebuję osoby, która mnie ochroni i zadba o moje dobre samopoczucie, tak samo, jak ja to robię dla niego. Czuję, że to zawsze tutaj było. Ta cząstka czegoś innego niż zwierzęca, seksualna wściekłość. Troszczy się, ale tego nie chce. Teraz jednak stał się mniej chciwy, nadstawiając karku dla innej bestii, która może rozerwać jego żyłę szyjną. Nie mam już dłużej nad nim żadnej mocy, ale jeśli go obchodzę, mogę go złamać na inne sposoby. Jednak nie chcę go złamać, chcę do zbudować. Odnalazłam więź, która jest niemal niemożliwa do znalezienia i chcę sprawić, że to będzie lepsze. Nie obchodzi mnie, jak znaleźliśmy się w tym miejscu, lubię po prostu to gdzie zmierzamy. A to oznacza, że muszę pozwolić odejść tym okolicznością, jeśli sprawy pójdą drogą, na którą mam nadzieję. Jest złym facetem i myślę, że może stać się wersją dobrego mężczyzny. Ale jeśli chcę złego chłopca, rozumiem, że muszę zaakceptować jakieś złe rzeczy. 268 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Dlatego leżę tutaj na dywanie, pośrodku podłogi mojego salonu, po tym jak Tax nagle i brutalnie mnie zaatakował, czując się właściwie. Z twardego staje się miękki. Wypełnia pustkę, którą zostawił, gdy mnie splądrował. Upajam się jego zapachem. Jest jak narkotyk, nutka jego męskości zmieszana z ciepłem piżma, sosny i wanilii. Pyta o mnie, rozmawia ze mną. Rozumie mnie. A potem coś się zmienia. Nasza spokojna rozmowa, pod blaskiem pojedynczej lampy, zatrzymuje się. Tax napina się pode mną. Czy to dlatego, że dotknęłam jego blizn? - Wszystko w porządku? – pytam. - Muszę wstać. - Dobra… Tax chwyta spodnie i koszulkę i znika w łazience. Wychodzi minutę później, w pełni ubrany. Jego twarz jest ponura. - Wychodzisz?- pytam. Brak odpowiedzi. Siadam, rozglądając się za czymś, czym mogę się okryć. Jego oziębłość przejmuję moją wyeksponowaną skórę. - Co jest nie tak? To właśnie tu powinieneś powiedzieć mi, o czym myślisz Tax. Pamiętasz o czym rozmawialiśmy? Nie kończysz i wychodzisz. Tax chwyta telefon ze stolika i wsuwa go do kieszeni. Lapidarne ruchy są jasnym sygnałem, że nie chce wdawać się w dyskusję. - Oczywiste jest, że coś jest nie tak – mówię, oszołomiona jego nagłą zmianę nastroju.
269 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Wystarczy, Mia – mówi zimno, Tax. - Przestań z przesłuchaniem. Mój żołądek wzburza się z lęku. Jak rzeczy mogły zmienić się tak szybko? Obserwuję w ciszy, gdy strzela szyją i poprawia mankiety. Mam nadzieję, że zacznie się śmiać i powie mi, że to jeden z jego śmiertelnych żartów, jednak wiem, że tak nie jest. Zamiast tego odchrząkuje i spogląda na mnie. - Mia, oficjalnie zwalniam cię z naszego układu. Nie jesteś mi już dłużej nic winna. Twoja reputacja jest ze mną bezpieczna. Zniszczę wszystkie nagrania. Jesteś wolna. To jest dobra rzecz. To jest to, czego chciałam. Zatem dlaczego czuję ból w klatce piersiowej, jakby Tax właśnie mnie w nią kopnął? - Nie rozumiem… czy to oznacza, że będziemy widywać się po prostu, jak normalni ludzie? Żadnych więcej wtorków? - To tak nie działa. - Co to oznacza? - Nie ma żadnego układu. Nie będziemy się już dłużej ze sobą widywać. W ogóle. Teraz, na te słowa moja klatka piersiowa boli, jakby uderzano ją taranem. - Coś jeszcze się tutaj dzieje… - Nie chcę brzmieć na zdesperowaną, ale ciężko powstrzymać trzepotanie, które przemieszcza się z serca do żołądka. – Powiedziałeś… powiedziałeś, że nigdzie się nie wybierasz. Pamiętasz? Na łodzi? Mieliśmy tu być dla siebie nawzajem? Nagranie było ostatecznością. Zgodziliśmy się, że szantażowanie nie ma już znaczenia, ponieważ nigdzie się nie wybieramy. - Jesteś teraz wolna. Nie potrzebujesz mnie. Zostałem, żeby cię chronić. Nie potrzebujesz tego już dłużej. 270 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie wierzę ci. Jak cokolwiek mogło się zmienić, odkąd tutaj dotarłeś? Dostałeś jakąś mentalną wiadomość? Leżałeś tutaj ze mną kilka minut wcześniej i wszystko było w porządku. - Nic nigdy nie było w porządku, Mia! Łzy spływają w dół moich policzków, gdy strach przed całkowitym opuszczeniem przechodzi przeze mnie. - Troszczysz się o mnie. Wiem, że tak. Dlaczego to robisz? Dlaczego odchodzisz? Przyszedłeś tutaj dzisiaj by być ze mną. Co się zmieniło odkąd przybyłeś? Nie rozumiem! Czy to przez coś, co powiedziałam? Staram się wrócić myślami do tematów naszej rozmowy, ale ta szła tak szybko, że nie mogłam się skupić. - Mia, przyszedłem tutaj pieprzyć cię ostatni raz. Wiedziałem już, że cię uwolnię, ale i tak chciałem cię wykorzystać. Wykorzystałem cię. Chciałem wtargnąć do twojego domu i dojść w tobie po raz ostatni, ponieważ to gówno mnie kręci. Obiecałem, że cię zranię. Cholernie obiecałem, Mia. Nie słuchałaś. Ostrzegałem cię. Rozrastający się, nowo odkryty optymizm, który czułam w stosunku do naszego związku ucieka, kiedy z jego ust wychodzą słowa. Czy byłam takim wielkim naiwniakiem przez cały czasy? Mogłabym kontynuować wiarę w to, że robi to wszystko dla większego dobra? Dlaczego powinnam wierzyć, że jest kimkolwiek innym niż tyko bezdusznym sadystą? Nie ma już dłużej znaczenia, czy się o mnie troszczy, czy nie. Ponieważ jasne jest, że on krzywdzi ludzi, o których dba i rani również tych, których nienawidzi. Dla Taxa wszystko kończy się w ten sam sposób. Tax jest trujący i jeśli jesteś na tyle niefortunna, by dotknąć go w jakiś sposób, jego jad wsącza się w twoje życie. Tax powiedział mi, że skrzywdzi mnie tak, czy inaczej. Nie słuchałam. Mogłam tego uniknąć, pozwolić mu wykorzystać swoje ciało, a potem zniknąłby i nasza interakcja stałaby się odległym wspomnieniem. 271 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Ale zamiast tego stałam się aktywnym uczestnikiem. Zainwestowałam siebie w Mię i Taxa i jak oszust uciekł ze wszystkim co z siebie dałam. Nienawidzę go. Nienawidzę go tak bardzo za zrobienie mi tego. Za sprawienie, że stałam się samotną bestią. Jak mogę iść dalej bez niego? Jak mogę uprawiać seks z innym mężczyzną? Iść na nudny obiad z kolejną internetową randką? Jak mogę udawać, że jestem jak inni, po byciu z Taxem? To tak jakbym nigdy nie była zdolna ponownie smakować, wąchać. Kiedy Tax odejdzie, zabierze te rzeczy ze sobą. Mój świat ponownie stanie się nudny. Ale jestem zmęczona błaganiem, staraniem się, by chciał mnie całą. Tak szybko, jak uwolnię tę potrzebę, część mnie która się załamała, powstanie z popiołów, jak feniks, dając mi siłę, by robić to, czego nie chcę. Jeśli Tax naprawdę mnie nie chce, zatem niech idzie do piekła. - Dlaczego Tax? Dlaczego przyszedłeś do mnie w pierwszej kolejności? Powiedziałeś, że jestem ci coś dłużna. Za co? - To już jest nieistotne. - Cholernie jest! Spogląda w dół i ktoś, kto go za dobrze nie zna, mógłby pomyśleć, że to ze wstydu, ale nie sądzę, że on jakiś posiada. Kiedy z powrotem patrzy w górę, to jest tak, jakby założył maskę, z czarnymi oczami i okrutnym uśmiechem do pary. - Mia, nigdy nie było długu. Widziałem cię, chciałem cię, miałem cię. Myślałem, że fajnie byłoby pieprzyć cię w międzyczasie. - Nie wierzę ci. Myślisz, że cię nie znam Tax, ale znam. Przejrzałam twoje kity. - Mia, możesz to sobie mówić, jeśli sprawi to, iż poczujesz się lepiej. Wybranie cię było przypadkowe. Nie ma żadnego powodu, rymowanki, czy czegokolwiek, poza tym, że podobał mi się sposób, w jaki wyglądałaś i 272 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
chciałem zanurzyć w tobie swojego fiuta. To wszystko dlatego, że miałem na to ochotę. I teraz skończyłem z tym. - Idź zatem. Mam nadzieję, że dobrze się bawiłeś, ty sukinsynu – krzyczę na okaz fizycznego, męskiego piękna przykrywającego zgniły rdzeń. Chwiejąc się na nogach, staram się uzyskać pozory kontroli. – Zrób nam obojgu przysługę i nie udawaj, że kiedykolwiek mnie chroniłeś. Dbasz jedynie o samego siebie. Nie jesteś zdolny do troszczenia się o drugiego człowieka. Jesteś pasożytem. Wykorzystujesz, a potem kiedy skończyć, prawdopodobnie znajdziesz kogoś innego, z kogo wyssiesz życie. To jest jedyny sposób, dzięki któremu możesz przetrwać, prawda? Wysysanie życia z każdego dookoła ciebie. Ponieważ w pojedynkę jesteś bezwartościowy. Myślę, że widzę błysk w jego oku, najmniejsze drgnięcie, wskazujące na to, iż moje słowa mogły mieć na niego jakiś wpływ. Ale mam dość przekładania na niego mojego człowieczeństwa i nie zrobię tego tym razem. Nie odpowiada i po prostu odwraca się, idąc do frontowych drzwi. Zatrzymuje się i bez odwracania mówi: - Mia, oddaję ci twoją wolność. Nigdy nie miałaś wyboru, teraz go masz. - To nie jest wybór – syczę, moja twarz wykrzywiona jest ze zdegustowania. Nigdy nie byłam tą, która cieszy się ranieniem ludzi, ale w tym momencie, moje słowa są jak jad i chcę pluć nim na Taxa, jak kobra. By zranić go tak, jak on zranił mnie. I chcę, by zdał sobie sprawę, że nie pozwolę mu o mnie zapomnieć. Jasne, może odejść, ale będę nawiedzać jego pierdolony tyłek, aż dostanę odpowiedź. – Nigdy nie miałam z tobą wyboru i wciąż go nie mam. Jesteś tchórzem, Tax. Mogłeś pomylić moją uprzejmość ze słabością albo zrozumienie z głupotą, ale jesteś w błędzie. Jesteś tyranem. Możesz być wysoki, silny i mieć pieniądze, ale w środku jesteś słaby. Nie masz jaj, by pozwolić sobie na zranienie. Ja wkładam w to wszystko. Mówię ci, jak się czuję, nawet jeśli to oznacza, że będę cierpieć. 273 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Nie jestem słaba, Tax, ale nie akceptuję krzywdzenia ludzi, by sprawić, że poczuję się silna. I nigdy nie pozwolę nikomu odebrać mi zdolności do opieki nad innymi. To obejmuje również ciebie, ty dupku. Wiem, że kłamiesz. Jest jakiś powód, dla którego po mnie przyszedłeś i jeśli mi nie powiesz, sama to cholernie odkryję. Moje słowa palą mi klatkę piersiową i usta, gdy wypluwam je, jak lawę. Tax kontynuuje wrzucanie mnie w samotną ciemność oceanu. Tym razem pozwoli mi dryfować bez nadziei na odzyskanie. Przez całe życie byłam po cichu silna. Uprzejma dla ludzi, ale nigdy nie bałam się mówić im, jak się czuję, jeśli to oznaczano dawanie komplementów lub sprzeciwianie się komuś dla siebie. Przez cały ten czas bałam się, że Tax będzie mną rozczarowany, bałam się stracić tą pokręconą rzecz, którą mieliśmy, czy też bałam się, że mógłby mnie ujawnić, że obchodziłam się z nim, jak z jajkiem. Ale teraz, pomimo wszystko odchodził i chciałam, żeby poczuł ból izolacji, który powoduje, kiedy bawi się moimi emocjami, jak ze starą, postrzępioną szmacianą lalką. Pozwolę mu poczuć tym razem cierpienie, jeśli jest w ogóle do tego zdolny. Stoi przez moment plecami do mnie, twarzą do drzwi, jakby wchłaniał moje słowa. W tej ciszy czuję go w taki sposób, jak za pierwszym razem, gdy pokazał mi swoje blizny. To człowieczeństwo, które zawsze w nim odkrywałam, nie ważne jak bardzo starał się ukryć je pod czarnym płaszczem nienawiści. - Mia, zaufaj mi. Nie chcesz wiedzieć. Otwiera drzwi, wychodzi i pozwala im się za nim zamknąć. I tak po prostu. Odszedł.
274 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Tax Co ja zrobiłem? Mia nic nie zrobiła. Nic. A ja prawie ją zabiłem. Nie mogę teraz nawet znieść patrzenia na nią, wiedząc kim jestem, co mogłem zrobić. Przypatrywałem się sobie przez chwilę w jej lustrze w łazience, opierając się pokusie rozbicia mojego odbicia. Ponure, ciężkie uczucie unosiło się nade mną, jak smoła, gdy myślałem o osobie, którą znała i kim ta osoba się stała: wstydem. Nigdy wcześniej tak naprawdę tego nie czułem. Jako dziecko wyrzucałem z siebie rzeczy, które inni ludzie uważali za okrutne lub nieodpowiednie. Pomimo tego, że byłem szykanowany i bity, nie starałem się być kimś, kim nie byłem. Nigdy nie obchodziło mnie, co myślą inni ludzie. Robiłem co chciałem i przed nikim nie odpowiadałem. Ale czułem wstyd, gdy słuchałem Mii, gdy cicho wspominała swoją krótką przyjaźń z Silem i o tych wszystkich razach, gdy oferowała mi jedzenie, ponieważ wiedziała, że jestem głodny i nie chciała mnie zawstydzić. To, że widziała coś poza zewnętrzną stroną, zaprojektowaną by izolować i odstraszać. To była dziewczyna, w której zakochałem się kilkanaście lat temu i wciąż jest tą samą osobą, nie gorszą przez jeden okrutny czyn, który myślałem, że zrobiła. Zawsze była osobą, którą miałem nadzieję, że była. Schowałem nóż za plecy, pieprzyłem ją, szantażowałem, marzyłem o pokiereszowaniu jej twarzy, mówiłem jej na okrągło, że nic nie znaczy. Przerosła wszelkie moje oczekiwania: to ja okazałem się rozczarowaniem. Powiedziała, że wyobraża sobie, że Sil odniósł sukces, żyje gdzieś szczęśliwym życiem, że pokonał wszystkie przeciwności losu. Ale tego nie zrobiłem. Jestem zabójcą, sadystą i oszustem. I wiedziałem, że muszę skrzywdzić ją ten ostatni raz, by była wolna ode mnie i bałaganu, który wniosłem w jej życie. Powiem Jude, by odpuściła i ruszymy do przodu. Nie zostało nic po tej nocy, za wyjątkiem szczątków dewastacji, które Jude i ja zostawiliśmy. Mia może iść i żyć 275 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
normalnym życiem, jakbym nigdy się nie pojawił. Jakby ta noc nigdy się nie wydarzyła, ponieważ dla niej ona nie miała miejsca. Nie miała z tym nic wspólnego. Nie miała cholernego pojęcia. Wyjątkiem jest jeden, ogromny, cholerny problem: możliwość, że mogłem ją już zaciążyć. Kurwa. Ojciec. To słowo. To obrzydliwe słowo. Nie wiem nawet, czy począłem dziecko z Mią, a już spieprzyłem jako ojciec na wiele sposobów. Szanse na to, że już jest w ciąży są małe, ale jeśli jest, upewnię się, że Mia i nasze dziecko będą pod opieką. Ale jedynym sposobem na to, by Mia była wolna ode mnie i Jude jest odseparowanie się od niej. Jeśli Jude dowie się, że ma bratanka lub bratanicę, znajdzie sposób by być częścią życia tego dziecka. Zasadniczo celem było zaciążenie Mii: by utrzymać ją żywą i sprawić, że Jude wróci do swojego życia. Ale teraz wiem, że nie jest winna Jude ani jednej pieprzonej rzeczy. A jeśli Mia jest w ciąży, Jude będzie traktować to dziecko, jak swoje własne. Zamierzam oddać Mii wolność i zrobię w związku tym wszystko, bez względu na ofiary. Najlepszą rzeczą dla Mii i naszego ewentualnego dziecka jest to, bym zniknął z jej życia. Znajdzie sobie kogoś innego (komu chciałbym roztrzaskać twarz), kogoś, kto będzie normalnym ojcem dla naszego dziecka, ponieważ zawsze będzie narażona na ryzyko tak długo, jak będę w pobliżu. Przekonywałem siebie, że ryzyko jest czymś do czego przywykła, przez to okrutne i bezduszne zachowanie lata temu. Teraz wiem lepiej. Nadszedł czas, by spierdalać. Logiczna strona mojego mózgu modli się, by nie była w ciąży, więc mogłaby naprawdę zacząć od nowa. Ale jednak jakaś głęboka część mojej psychiki wciąż chce jej ciąży, więc zawsze byłbym połączony z nią w jakiś sposób. Więc nieważne czy skończyłaby z jakimś normalnym facetem, zawsze posiadałabym jakąś część niej. I cząstka mnie wie, że najlepsze atuty moje i Mii mogą stworzyć coś – kogoś- wspaniałego. Mia zawsze będzie tą jedyną, nawet jeśli nie mogę jej mieć.
276 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Spieprzyłem. Byłam idiotą myśląc że mogłem mieć kobietę taką, jak Mia. Zniszczyłbym ją tak, jak to robię ze wszystkim innym. Mój dotyk jest destrukcyjny, rujnuje wszystko, czego dotknę. Jeśli Mia wiedziałaby kim jestem, kim się stałem, co zrobiłem, to by ją zniszczyło. I tak by mnie nienawidziła. Wolę jej nienawiść teraz za opuszczenie jej, niż przez poznanie prawdy o potworze, który czai się pod jej łóżkiem. Podjeżdżam pod dom Jude. Wygląda na to, że nadszedł czas na przerwanie ciszy wojennej, którą mieliśmy przez ostatnie kilka tygodni. Zaczyna padać mżawka, gdy walę w jej drzwi. Kilka minut później otwiera drzwi w szlafroku, jej głowa owinięta jest w ręcznik. - Jezus, Tax! Przestraszyłeś mnie. Przepycham się koło niej. - Musimy porozmawiać. - Co? Teraz chcesz ze mną rozmawiać? - Jude, to ty wyszłaś ode mnie. Powiedziałaś, że mam się pieprzyć, pamiętasz? Krzyżuje ramiona i wzdycha. - Lepiej, żebyś powiedział mi, że twój cholerny plan w końcu zbliża się ku wielkiemu końcowi. Chodzę tam i z powrotem, przebiegając palcami przez wilgotne włosy. - Ona tego nie zrobiła, Jude. Zajmuje jej chwilę przetrawienie moich słów, a wtedy śmieje się z niedowierzania. 277 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Że jak? Co? Cholernie sobie ze mnie żartujesz Tax. Naprawdę dostała się do twojej głowy, prawda? - Nie… nie. Jude możesz, kurwa, mnie posłuchać? Wiem, że tego nie zrobiła. - Dlaczego, czy powiedziała ci o wszystkim?- pyta drwiąco, niewinna i z oczami łani. - Tak… nie… tak… Nie bezpośrednio, ale opowiedziała mi o Silu. Nigdy nie dostała listu. To wszystko Tripp. To musiał być on. - Och, daj spokój, myślisz że powiedziałaby ci, iż zorganizowała kilkoro dzieciaków, by niemal pobili cię na śmierć? - Nie, ale to przez sposób w jaki mi powiedziała… nie musiała tego robić. Wiem, że mówiła prawdę. Jude przemierza kilka kroków, lustrzane odbicie mnie. To przerażające, jak czasami mamy te same maniery i ruchy. Nawet ja to zauważam. - Wierzysz w to, w co chcesz wierzyć – mówi w końcu. - Nie, Jude, ty to robisz. Jude zaczyna przechodzić z niedowierzania do rozpaczliwego gniewu. Obserwuję, jak jej małe ciało napina się, a oczy zwężają. Wciąż odczuwa tę noc tak, jakby wydarzyła się kilka dni wcześniej. - To jest bzdura, Tax. Po tym wszystkim przez co przeszliśmy, teraz chcesz się wycofać?- krzyczy, powstrzymując łzy. - To nie jest wycofywanie się! Nie jest niczemu winna, poza tym, że była moją przyjaciółką. Wiesz, że karmiła nas, ponieważ wiedziała, że byliśmy głodni? Jej ojciec powiedział jej o tacie i o tym, jak źle mają się rzeczy w domu. - Och, więc teraz przejmujemy się co myśli szeryf Tibbett? 278 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Do kurwy nędzy, Jude, nie widzisz nawet szczegółów przesłaniających rzeczy. Chcesz teraz tylko krzywdzić ludzi. Nie obchodzi cię już dłużej powód. - Masz rację, zapomniałam, przejmuję tutaj rolę Gandhi. Cieszysz się każdą chwilą powrotu do tych wszystkich kawałków gówna. - Och tak. Chciałbym zrobić to wszystko ponownie. Jeśli zostałby ktoś do zapłaty, zabiłbym go z uśmiechem na twarzy. Ale Mia nie jest jedną z tych osób. - Tylko dlatego, że wybrałeś wiarę w jej wspomnienia tego wydarzenia, nie znaczy, że i ja muszę! – krzyczy Jude, dźgając mnie palcem. Całe czterdzieści pięć kilogramów i sto pięćdziesiąt dwa centymetry nigdy nie ustępują w kłótni. – Wiesz, co powiedział Tripp. Ona była tego częścią. Jak inaczej wiedziałby o cholernym liście? - Powiedziała, że go zgubiła. Może go znalazł. Nie wiem! - A list, który napisała w odpowiedzi? - Tam była grupa ludzi zaangażowana w to, ktoś musiał sfałszować list, by nas tam ściągnąć. - Och, daj spokój! To brzmi, jak bzdura. Brzmisz jak teoretyk konspiracyjny. Kiedy słyszysz dźwięk odbijanych kopyt…. - Wiem, myślisz o koniach, nie zebrach. To nie oznacza, że zebry nie istnieją. - Nie… nie jesteś już dłużej wiarygodnym źródłem. Ona nie może dostać wszystkiego i potem odejść od tego. Po raz pierwszy jej wygląd i urok nie pozwolą jej robić czegokolwiek, co chce! To są zebry. Wiesz, że cię zdradziła. To nie jest jakaś cholerna seria niefortunnych zbiegów okoliczności. Ty i ja spędziliśmy lata tworząc „zbiegi okoliczności”, by zabijać ludzi. I wiesz, że „przypadkowe zbiegi okoliczności” pochodzą jednie ze skrupulatnego planowania.
279 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Widziałem bardziej szalone rzeczy w życiu tak jak i ty. Jude nabiera tempa, potrząsając głową w niedowierzaniu. - Nie. Przepraszam, ona była w to zaangażowana. Nienawidzę rozwalać ci twojej teorii Wpadłeś ponownie w jej gówno, tak jak w liceum. Za pierwszym razem wciągnąłeś mnie w ten bałagan, ponieważ miałeś na jej punkcie bzika. Obiecałeś, że sprawisz, iż wszyscy zapłacą! - Cholera, chciałbym, ale nie ją. Nie, jeśli tego nie zrobiła. To koniec Jude, odpuść. - Cóż, jeśli nie masz odwagi, by to zrobić, zrobię to sama. Znam Jude wystarczająco, by wiedzieć, że ma to na myśli. I choć opuściłem Mię, to jednak zrobiłem to, by ją chronić. Ta niekontrolowana potrzeba by ponownie ją chronić wybucha we mnie. Nikt, kurwa, nie dotknie Mii, nawet moja siostra. Rzucam się na Jude, a ona dyszy, gdy chwytam ją za szyję, pchając na ścianę mieszkania. Lampa drży na stoliku przy wejściu, gdy wierzga rękoma. - Jude, jeśli jej, kurwa, dotkniesz, zabiję cię. Rozumiesz? Zabiję cię. Wystarczy. Wszyscy dostali to, na co zasłużyli. Skończyliśmy. SKOŃCZYLIŚMY. Jude i ja patrzy sobie w oczy, dwie połówki, dwóch sojuszników, dwóch wojowników, zawsze w tej samej drużynie, a teraz jesteśmy rozdarci, gotowi odseparować się od jedynej stałej w naszym życiu. Wpatruje się w moje ciemne oczy i kiedy nie odpuszcza, ściskam rękę, powoli zacieśniając uścisk. Zawsze widziałem Jude, jako równą sobie, ale czucie jej małej szyi w mojej ręce przypomina mi, że to jest tylko iluzja. Jude musi poczuć śmiertelny uścisk. Musi zrozumieć, że to nie jest tylko groźba bez pokrycia. Jeśli skrzywdzi Mię, Jude nie będzie już dłużej moją siostrą.
280 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Lampa przesuwa się na krawędź stołu i rozbija o podłogę, przerywając nasz impas. Oboje spoglądamy w dół i gdy odsuwa się kilka kroków, pozwalam jej na to. Jej ręcznik zakrywa tylko połowę jej ciała, bezwstydnie odsłaniając ją dla mnie, ręcznik na głowie przesunął się na bok. Jej twarz, mokra od łez, patrzy na mnie z taką złością i współczuciem. Jak to mogło się wydarzyć tak szybko? Jak dwie jedyne kobiety, które miały kiedykolwiek znaczenie w moim życiu mogą mnie nienawidzić? Ale Jude już tam dłużej nie ma. Jest jak osaczony pies, warczy, gdy słowa zbierają się w jej ustach, niemal tak, jakby testowała je, zanim wypluje truciznę. - Kochasz ją? Kochasz ją! Tax jesteś cholernym idiotą!- krzyczy.Ona nigdy nie odwzajemni twojej miłości! Nawet jeśli zaakceptuje fakt, że zabiłeś Trippa, jego ojca, Hucka , Tuckera i resztę dupków, to nigdy nie zaakceptuje tego, że zabiłeś jej ojca! Jude nie mówi mi czegoś, czego już nie wiem. Ale słyszenie tych słów, których unikałem, uderza we mnie, jak strzał i boli. To co mówi Jude jest prawdą i to dlatego zdałem sobie dzisiaj sprawę, że cały mój plan był próbą wypełniania marzeń Sila, nie rzeczywistością Taxa. Jeśli Mia kiedykolwiek dowie się, że byłem osobą, która spowodowała u jej ojca atak serca przez wstrzyknięcie sukcynylocholiny, splunie na mój grób, będzie mną gardzić. Dlatego musiałem odejść. Mia, ja i nasze dziecko to głupia fantazja. Może mogłabym powiedzieć Mii jedynie pół prawdy, ale ja bym wiedział. Wiedziałbym, że zabrałem jedyną osobą, która na tym świecie była dla niej oparciem, mężczyznę, który był tak dla niej, kiedy zmarła jej matka i chronił ją, nawet kosztem moim i mojej siostry. Rozumiem. Jeśli ktoś zabiłby Jude lub Rexa, nigdy bym mu tego nie wybaczył. Są długi, które nie mogą zostać wybaczone. - Nie troszczysz się już dłużej o nikogo, prawda Jude? We wszystkim chodzi o ciebie. Żyję, więc możesz przerzucić winę na mnie. Nigdy nie zrobię nic, by naprawić to co się stało. Nie chcesz, bym ruszył 281 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
dalej. Chcesz, żebyśmy już zawsze byli ja, ty i Rex. Możesz mieć Rexa, ale ja nie mam pozwolenia na posiadanie kogoś, prawda? Świat musi się kręcić wokół ciebie. Znajdziesz sposób, by utrzymać mnie przy sobie. – Potrząsam głową w zdegustowaniu na Jude i na samego siebie. – Nie musisz się tym jednak dłużej martwić. Powiedziałem jej, że to koniec. Nie zasługuje na to gówno. Ale nie myśl nawet przez sekundę, że nie miałem na myśli słów, które powiedziałem. Nie zabiję cię tak po prostu, pomaluję sobie twarz twoją krwią, jeśli ją skrzywdzisz. Nie obchodzi mnie kim dla mnie jesteś, ponieważ jeśli to zrobisz, będziesz nikim. Jude robi to, co zawsze, czyli przechodzi z wydzierania się, do postępowania jak zranione zwierzę, które potrzebuje pomocy, wykorzystując moją potrzebę chronienia siostry. Siostry, której nie ochroniłem, gdy była taka potrzeba. - Taxtaxtax…- mówi bardzo szybko, podbiegając do mnie i chwytając za ramiona. – Przepraszam. Nie miałam tego na myśli. Daj spokój, współlokatorze łona. Oboje mówimy do siebie popieprzone gówno. Nie zrobię tego. Dobra? Nie skrzywdzę jej. Możemy o tym zapomnieć. Możemy spakować się i przenieść na Tahiti albo Maltę. Pamiętasz te wszystkie plany, które mieliśmy? Patrzę na jej małe ręce zaciskające moje przedramię. - Jude, kurwa, nie łapiesz tego. Musimy mieć odrębne życia. Dopóki nie dowiemy się kim, kurwa, jesteśmy. Jesteśmy popieprzeni. Musimy stworzyć własne życia w prawdziwym świecie. Nie jesteś moją cholerną żoną, Jude. - Nie, nie jestem twoją żoną. Z żoną możesz się rozwieść, ale nie możesz tego zrobić ze swoją bliźniaczką. – Głos Jude łagodnieje, niemal szepta. – Tax, nigdy nie będziemy normalni – mówi ze smutnymi oczami, jakby zdiagnozowała u mnie nieuleczalną chorobę. - Może nie, ale możemy być lepsi niż to – mówię, odciągając jej ramię i kierując się z powrotem do samochodu. 282 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 32 Mia -Zabiję go! – mówi Tiff po tym, jak powiedziałam jej, że Tax ode mnie odszedł. Ujęłam to mało precyzyjnie, ale powiedziałam, że był dupkiem, że powiedział mi złośliwe rzeczy. Pozwoliłam jej myśleć, że opłakiwałam nasz związek, ale jest to czymś znacznie większym. Opłakiwałam Taxa, jakby umarł. Opłakiwałam moje dawne ja, osobę, którą byłam zanim weszłam do Sali konferencyjnej w Alea i rozpoznałam węże pełzające po szyi tajemniczego mężczyzny. Opłakiwałam moje nowe zdanie na temat życia w zwykłej miłości, nie gwałtownie brutalnej pasji, jaką dzieliliśmy z Taxem. Mija niemal tydzień odkąd Tax wyszedł przez te drzwi bez słowa pożegnania i nigdy w życiu nie zostałam tak bardzo zraniona. Ale przybrałam maskę Mii Tibbett. Nikt nie wie o mojej cichej i samotnej agonii. Ale tutaj, z Tiff, nie mogę już dłużej powstrzymywać emocji. Kocham Tiff i mogła powiedzieć mi wszystko bez mojego osądzania i zawsze czułam to samo w stosunku do niej. Ale to czego częścią się stałam jest takie zakręcone, że boję się tym razem jej oceniania i wstydzę się przyznać, ale boję się również, że osądzi Taxa. On jest moim sekretem. Ona go nie zna. Jedynie ja mogę go oceniać w głębi duszy. - Nie rozumiem, w barze utrzymywał wzrok tylko na tobie… - mówi. – Sposób w jaki na ciebie patrzył był taki, jakbyś była jedyną cholerną laską w budynku. - Cóż, myślę, że był pijany i napalony – mówię. Ale wiem, że to nie tak. Patrzył na mnie z oczami pełnymi potrzeby i ochrony. Nigdy nie czułam się bardziej potrzebna.
283 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Cholera. Dlaczego mężczyźni muszą być takimi dupkami! Powiem Rexowi o jego cholernym bracie – mówi. - Nie!- Cholera, Rex. - Proszę, to tylko sprawi, że będę wyglądać bardziej żałośnie. Mogę poradzić sobie z tym na własną rękę. - Dobra… - łagodnieje z wahaniem. - Mam to na myśli, Tiff. Jeśli będziesz suką dla Rexa, będę bardzo wkurzona. Nic nie opuszcza tego pokoju. Potrzebuję po prostu, byś mnie wysłuchała, mogę poradzić sobie z resztą. - Nienawidzę po prostu tego, że ktoś mógł ci to zrobić. Jesteś najbardziej hojną, niekrytykującą, uprzejmą osobą, jaką znam. Odniosłaś sukces i jesteś piękna. Co on do cholery sobie myśli? – Jej słowa, wyrzucane z siebie tak zwyczajnie, ponownie powodują u mnie łzy. Dlaczego to wszystko nie jest wystarczająco dobre dla Taxa? Dlaczego mnie odrzucił? - Nienienie… nie płacz. Przepraszam!- mówi. - To nie przez ciebie… - mówię. – Jestem tylko podłamana. Będzie w porządku. Ocieram rękawem kilka samotnych łez. - Nienawidzę widoku ciebie takiej. Nigdy nie widziałam byś się tak zachowywała przez faceta. Co było w nim takiego wyjątkowego? Wiem, że jest wspaniały i bogaty, ale jest tylko facetem, prawda? Są inni tacy jak on. – Stara się zrozumieć i pomóc mi zobaczyć, że to nie koniec świata, ale jej wypowiedzi wzmacniają tylko różnicę pomiędzy Taxem i każdym innym mężczyzną, z którym kiedykolwiek byłam. Żaden nie jest taki jak Tax. Żaden. - A co z Blakem? On nie był dla ciebie tylko kolejnym facetem. Prawda? 284 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- W tym momencie, nie. Wiesz, że myślałam, że nigdy nie przetrwam rozstania z tym draniem, ale uczucia ustępują. Nie chciał ze mną być, a ja zasłużyłam za coś lepszego niż to: tak samo jak ty. Nic nie jest dla ciebie za dobre, Mia! Jesteś wspaniałą osobą. Zasługujesz na kogoś, kto będzie cię cenił i kochał. Kogoś, kto nie odejdzie od ciebie tak po prostu. – Dodaje trochę wina do swojego kieliszka. – Chcesz więcej? – pyta. - Nie… Tak – mówię. To paraliżuje ból, który przenika przez moją klatkę piersiową. Sprawia, że zapominam o jego dotyku, zapachu. Może przestanę widzieć przebłyski tego uśmiechu, który tak rzadko pokazywał. Może to pomoże zapomnieć o sposobie, w jaki czułam się, jak eksplozja, kiedy trzymał mnie w swoich silnych ramionach. O tym, jak mój świat załamywał się wokół niego, gdy był we mnie. Chcę po prostu zapomnieć, że kiedykolwiek istniał. Kilka pogawędek i kieliszków wina później, pojawia się przerwa w naszej rozmowie, gdy zaczynam zasypiać. - Mia, mogę cię o coś spytać? - Tak… - Tiff rzadko pyta, czy może zadać mi pytanie, to nie jest w jej stylu. - Czy ty… użyłaś karty, którą ci dałam. Prawda? - Ja, uch… dlaczego pytasz? - Zarezerwowałam kolejny atak i moja karta została obciążona tylko połową ceny. - Cóż, nie polecałaś tego innym? - Myślałam o zrobieniu tego, ale ta rzecz jest zbyt poufna. Dałam ją jedynie tobie. Albo to był błąd z ich strony, albo to byłaś ty. Moja senność wyparowuje i pojawia się ciepło nerwowej energii.
285 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Zrobiłaś to, co? Nie musisz się wstydzić. Chciałam, byś tego doświadczyła. I chciałam również z kimś o tym porozmawiać. Nie ma wielu ludzi, taki jak my, Mia. Niewiele ludzi lubi to szorstko lub boleśnie. Albo jeśli lubią, to nigdy nie chcą o tym rozmawiać. Jesteśmy szczęściarami, że mamy siebie nawzajem , by się tym podzielić. - Nie jestem zawstydzona – mówię, wiedząc że okłamanie Tiff w sprawie zamówienia w Szczęśliwej Kotce nie powiedzie się. - Zrobiłaś to! Wiedziałam!- mówi. – Ale kiedy? To musiało być już jakiś czas temu. Myślę o okłamaniu jej, powiedzeniu, że mężczyzna, który do mnie przyszedł na podjeździe wypełnić swoje obowiązku. Ale coś się we mnie łamie. Wcześniejszy płacz był powolny, był ograniczoną wersją smutku jaki czułam. Opowiedzenie Tiff zmodyfikowanej historii Taxa i mojej niemal pomogło mi uwierzyć, że to było chwilowe: że spotkaliśmy się na pierwszym spotkaniu w Sali konferencyjnej we wtorek rano, miesiąc temu, wyszliśmy na śniadanie i coś zaiskrzyło, więc zaczęliśmy nasz szalony romans. Ale waga prawdy, którą ona umieściła w tej małej przestrzeni pomiędzy fałszywą wersją Taxa i rzeczywistością sytuacji rozrywa mnie. Zaczynam niekontrolowanie szlochać. To jest głębsze, od miejsca gdy płakałam, gdy straciłam mamę. Miejsca strachu, zdezorientowania, bólu serca i nieprzejednanej samotności. Tiffany otwiera szeroko oczy z niepokoju. Przez te wszystkie lata gdy ją znałam, ledwie płakałam, nigdy przez faceta i nigdy w ten sposób. - O mój boże, Mia. Co się dzieje? Czy ktoś cię skrzywdził? – pyta, przytulając się do mojego skulonego ciała. – Czy ten wynajęty facet zrobił ci krzywdę? - Nie… - krztuszę się pomiędzy płytki oddechami. – Tiff, spieprzyłam. Nie wiem, co robić…
286 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Hej… weź kilka wdechów. Będziesz dobrze. - Nie mogę… ci powiedzieć. – Moja przepona wymyka się spod kontroli, sprawiając, że ciężko mi oddychać. - Mia, naprawdę mnie martwisz. - Nie chcę wciągać… cię… w pokręcone sprawy. Znam cię. Będziesz… chciała się zaangażować, ale nie możesz. - Przerażasz mnie. -Wynajęty facet mnie nie skrzywdził. Jeśli ci powiem, musisz mi… obiecać, że nikt się nie dowie. Nie możesz zrobić… nic w tej sprawie. Ufam ci z tą… informacją. – Mój niepewny sposób mówienia frustruje mnie, więc biorę kilka wolnych oddechów, starając się stłumić emocje. -Kochanie, oczywiście. Nigdy nie nadużyłabym twojego zaufania. Powiedz mi, nie masz się czego wstydzić. Biorę kilka krótkich oddechów, ale moja klatka piersiowa buntuje się przerywanymi szlochami. - Obiecuję. Nikomu nie powiem. To zostanie między nami. - To był Tax. - Tax był twoim napastnikiem? - Poczekaj… - mówię, biorąc kolejny głęboki wdech, więc mogę kontrolować swój głos i wyraźnie opowiedzieć historię.- Weszłam na stronę. Zapłaciłam za usługę, ale tak szybko jak to zrobiłam, myślałam, że to był błąd. Zamierzałam odwołać to, gdy przyjdzie do mnie ten facet. Ale wtedy, pierwszej nocy ktoś przyszedł i zmieniłam zdanie. Uprawialiśmy seks. Powtarzałam sobie, że powiem nie , ale gdy to się stało, chciałam tego. To było takie niepodobne do niczego… i przeraziło mnie. Tak bardzo, jak mi się spodobało. Ale wtedy, kilka dni później, przyszedł ktoś jeszcze i spanikowałam. Zapłaciłam tylko za jedną usługę. Użyłam hasła bezpieczeństwa. Odszedł. Powiedział mi, że to niemożliwe, by ktoś jeszcze 287 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
przybył przed nim. Zdałam sobie sprawę, że pierwszą osobą, z którą byłam… - O mój boże.- Tiff jest dzikim dzieckiem. Widziała wiele rzeczy w ciągu swojego trzydziestoletniego życia, ale wyraz szoku i przerażenia na jej twarzy jest czymś, czego nigdy nie widziałam, od czasu naszego spotkania dziesięć lat temu. - Sfiksowałam. Myślałam, że ktoś przypadkowy wszedł do mojego domu, a ja mu pozwoliłam, nie, zachęciłam go, by był ze mną. Miał na sobie maskę, ale były rzeczy, które w nim zapamiętałam, miał tatuaż na szyi… - Och, kurwa. – To jest coś, co każdy pamięta w Taxie i Tiff natychmiast rozumie połączenie. - Alea w tym samym czasie zostało wykupione, ja dostałam awans i potem miałam pierwsze spotkanie z nowym właścicielem… wcześnie, kiedy nikogo innego nie było w biurze… - Ty sobie, kurwa, ze mnie żartujesz! – mówi. Jej głos jest mieszaniną niedowierzania, złości i nutką śmiechu. Rozumiem to, ta cała sprawa jest niedorzeczna. - To była zasadzka. Powiedział mi, że to nagrał i jeśli nie zrobię tego, co powie, zniszczy mnie. - Poczekaj, zrobisz co? Spojrzałam w dół zawstydzona. - To chory skurwysyn. Mia, myślę, że go zabiję!- mówi, wstając na nogi. - Nie. Obiecałaś, że zachowasz to dla siebie. I mam na myślisz, że nie powiesz ani żywej duszy!
288 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Tak. Wiem. Jestem cholernie rozemocjonowana, Mia. Ale nie możesz pozwolić mu z tego wyjść. To jest szalone. Ta cała sprawa jest szalona. Jak on cię znalazł? Dlaczego? Jest częścią Szczęśliwej Kotki? - Nie… myślę, że mnie obserwował. Z tego co wiem, może nas teraz słyszeć, ale cholernie mnie to nie obchodzi. Wiedział o mnie wszystko. Powiedział, że jestem mu dłużna. - Dłużna? Dlaczego? - Nie chciał powiedzieć. - Prawdopodobnie wciskać ci kit, by pieprzyć ci w głowie. - Nie, myślę, że jednak coś było. - Więc tak po prostu spłacałaś mu coś, co nie wiedziałaś, że jesteś winna? Nie mogę nic poradzić, ale czuję się osądzana przez to pytanie. - Jaki wybór miałam? Dług nawet nie miał znaczenia. Powód nie miał znaczenia. Zajął mój komputer i miał to nagranie mnie pieprzącej go, gdy miał na sobie maskę i trzymał mi nóż przy gardle. Zamierzał umieścić to wszędzie, mówić ludziom, że zatrudniłam mężczyznę, by mnie zgwałcił. Powiedział, że wyśle to do każdego możliwego pracodawcy, umieści to w Internecie. Wyśle do przyjaciół i jakiejkolwiek dalekiej rodziny, którą posiadam. Zamierzał zrujnować mi życie. Nie pytał o odebranie długu, po prostu powiedział, że to zrobi. Wiem jaka popieprzona jestem, gdy pomimo tego iż recytuję tą chorą historię, martwię się, że pokazuję Taxa w złym świetle. - Co mogło do tego doprowadzić? Co mogło skłonić kogoś, by po ciebie przyszedł? - Nie wiem! Znasz mnie, pilnuję swoich spraw. Jestem niemal na granicy nudy. Mój tata był gliną, ale dorastaliśmy w nudnym mieście. Żadnych narkotyków, czy czegokolwiek. 289 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Wciąż tego nie kupuję. Myślę, że okłamał cię, że jesteś mu coś winna, jak jakaś psychologiczna sprawa. Więc na ponownym otwarciu byłaś pod przymusem? Och, boże. Jak mogłam nie zauważyć? - Nie, nie byłam. – Spoglądam na nią skruszonym wzrokiem, przepraszając za własną demoralizację. - Jestem zdezorientowana. - Chciałam go tam. - Masz na myśli, że chciałaś z nim być? Związek był prawdziwy? Walczyłam bardzo mocno, by nie stracić tego ponownie. - Tiff, czuję się jak taka idiotka, ale… - Naprawdę jesteś w nim zakochana? Ponownie się uginam. Jestem taka dobra w kontrolowaniu emocji. Kiedy zmarła moja mama, chodziłam dookoła z uśmiechem, starając się upewnić, że pozostali wokół mnie czują się dobrze. Ale Tax rozerwał mnie. Tiff siada obok mnie, pocierając moje plecy. - Jest dobrze, Mia. Wiesz, to się dzieje… kiedy ludzie są zmuszani… - Nie mam cholernego syndromu sztokholmskiego. Miałam wybór. – Przyznaję się Tiff do tego, do czego sama przed sobą się jeszcze nie przyznałam. – Pozwoliłam sobie zakochać się w złej osobie. Myślę, że jest niebezpieczny. Nie chodzi mi o to, że chce mnie skrzywdzić. Ale myślę, że jest zaplątany w złe rzeczy. To dlatego ważne jest, abyś była poza tą sprawą. Zaczął mówić o chronieniu mnie. Jest część mnie, która wciąż ma nadzieję, że odszedł ponieważ myślał, że robi dobrą rzecz. Ale jest też druga część, która krzyczy na mnie, mówiąc mi, że jestem idiotką myśląc, że kiedykolwiek będzie przejmował się, czy żyję. - Przez cały ten czas radziłaś sobie z tym sama? – pyta Tiff. 290 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Wstydziłam się. Wiem, że to co robiłam jest lekkomyślne, ale bycie z Taxem, gdy jest dobrze, jest nieporównywalne do niczego. Cholera, nawet kiedy jest źle, jest dobrze. Wie, jak być facetem, którego potrzebuję w dobry sposób i w zły sposób. - Rex…- szepcze głośno Tiff. - Powiedział, że Rex troszczy się o ciebie. Zapewniał, że jesteś prawdziwą przyjaciółką. - Ale? - Został obsadzony w naszych życiach, by mnie obserwować. Tiff przemiga palcami przez swoje zielone kosmyki. - To jest cholernie pokręcone! Więc dlaczego cię zostawił, tak naprawdę? - Wciąż nie wiem. Ale to zrobił. I zamierzam dowiedzieć się, dlaczego tak naprawdę po mnie przyszedł.
291 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 33 14 lat wcześniej Ja i Jude dzielimy się na kolację kilkoma puszkami wieprzowiny i fasolą. Wkrótce idę na spotkanie z Mią. Zazwyczaj pałaszuję cokolwiek co jest na kolację, raz jest dużo, następnym razem nic, ale dzisiaj ledwie mogę usiedzieć spokojnie na miejscu, gdy przesuwam fasolkę wokół talerza. - Co ci siedzi na tyłku?- pyta Jude. Zjadła już niemal swoje jedzenie. Jak na tak małą osobę potrafi zjeść. Ta dziewczyna ledwie przekracza trzydzieści osiem kilogramów. - Nic – mówię. Zazwyczaj opowiadam Jude o wszystkim, ale wie, że lubię Mię i już wystarczająco mi przez nią dokucza. - Kłamca! Mogę zobaczyć twoje myśli, Sil! Jesteśmy bliźniakami!mówi, podkradając łyżkę mojej fasoli. - Hej!- mówię, uderzając jej łyżkę moją. Fasola nie upada i ląduje w jej ustach. - Powiedz mi!- jęczy irytującym głosem. Wie, że zrobię wszystko, by się zamknęła. Prawda jest taka, że w pewnym sensie chcę powiedzieć mojej siostrze. Jest moją jedyną przyjaciółką. Mówi mi o swoim miłostkach, które mają tendencję do zmiany co tydzień, ale myślę, że jest niezdolna do słuchania. Biedactwo, zawsze tkwi w strefie przyjaźni, ponieważ jest tak słabo rozwinięta. Oboje jesteśmy. Nie mam jeszcze zarostu, moje kończyny to sama skóra i kości. Tato mówi, że jesteśmy osobami, których wygląd rozwija się dość późno. Mówił, że on zaokrąglił się, gdy miał dziewiętnaście lub dwadzieścia lat, potem pojawiły się mięśnie i broda, szczęka się zmieniła. To cecha Jamesów: rozwijamy się późno, ale kiedy to zrobimy, rozkwitamy. Przynajmniej taką mam nadzieję. 292 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- No dalej, Sil! - Dobra – mówię, podsuwając jej list od Mii. – Dałem Mii list, a ona umieściła to w mojej szafce. Obserwuję ciemne oczy Jude, gdy uważnie skanuje notatkę, wytrzeszczając oczy z każdą czytaną linijką. Spogląda w górę, jej usta formują się w duże O. - Sil! Och mój boże. Ona cię lubi! – Jude zaczyna podskakiwać na swoim krześle. - Dobra, uspokój się. Sprawiasz, że się denerwuję – mówię, ale uśmiech na mojej twarzy odnajduje drogę do domu. - Kiedy wychodzisz? - W ciągu kilku minut. - Taty nie ma w domu, byś mógł skorzystać z ciężarówki. - To dlatego wychodzę teraz, wiec mam dodatkowy czas na rower. Właśnie wtedy dźwięk furgonetki taty przetacza się przez suszone liście i gałęzie, ostrzegając nas przed jego powrotem. Cholera. Zazwyczaj, kiedy spóźnia się po pracy, zostaje poza domem pijąc całą noc, wraca do domu, kiedy już jesteśmy w łóżku i mdleje. Jeśli przyjeżdża wcześniej i jest pijany, to oznacza, że zgotuje nam piekło. Jasne światła furgonetki docierają do nas, a następnie znikają. Oboje nauczyliśmy się słuchać rytmu jego kroków i oddechu, czasami w akompaniamencie chaotycznego mamrotania, więc możemy rozpoznać, czy jest to trzeźwy tata (rzadko), podchmielony tata (trochę częściej), czy pijany tata (bardzo często). Dźwięk ciągnięcia nóg, powtarzające się oczyszczanie gardła i mamrotanie do siebie, gdy zmusza nogi do chodzenia daje mi znać, że to nie będzie rzadka noc.
293 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Jude i ja spoglądamy na siebie. W żołądku czuję mdłości. Kiedy masz gwałtownego pijanego rodzica, modlisz się, żeby zemdlał, albo może któregoś dnia nie wrócił do domu pijany, ale zawsze pojawia się to nieprzyjemne uczucie. Wiesz, że będziesz ludzkim workiem treningowym. Czasami są to pięści, czasami słowa, ale czujesz się jak ktoś czekający na uwolnienie w klatce lwa. Rzucam trochę fasolek na talerz Jude. Istotne jest utrzymać spuszczone oczy, pozwolić mu krzyczeć, pozwolić mu cię uderzyć. Walka w obronie daje mu jedynie to czego chce, a wtedy latają pięści. Musisz to po prostu przyjąć. Z jedzeniem na talerzach mamy przynajmniej na co patrzeć. Oboje powoli wybieramy fasolki. - Gdzie do kurwy… fasola? To jest to co, kurwa, zrobiliście? – pyta, bełkocząc. - To wszystko co było, tato. – Uwielbia narzekać na mizerne posiłki, choć prawie nie robi zakupów i nie daje nam żadnych pieniędzy. - Cwaniakujesz?- pyta, patrząc na mnie groźnie. Jego stopy są szeroko pod nim rozstawione, a biodra przechylone, by nie upadł. - Mogę ci podać, tato – mówi Jude, by odwrócić ode mnie uwagę. - Nie… rozumiem. Nikt tutaj nie może kiwnąć dla mnie palcem! Robię wszystko. Płacę rachunki, pracuję. Ale wy oboje patrzycie na mnie, jakbym był nikim… wy niewdzięczne małe gówna. Chwyta miskę i łyżkę Jude z jej talerza i zaczyna zgarniać fasolę. Z około osiemdziesięcioprocentowym powodzeniem osiąga swój cel. Otwiera lodówkę. - Gdzie jest cholerne piwo? - Wypiłeś wszystko – mówię, tak spokojnie, jak to tylko możliwe.
294 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie, tutaj było piwo! – Odwraca się. – Wypiłeś je, Sil? - Nie, tato. - Nie okłamuj mnie! Wiem, że ciężko mu w to uwierzyć, choć w lodówce nie ma dużo jedzenia, to zawsze jest w niej piwo. Ale wczoraj wypił wszystko. - Pieprzyć to – mówi, zatrzaskując stopą drzwi lodówki. Tak dyskretnie, jak to możliwe, zabieram talerze do zlewu. Tata zbliża się do mnie. Jest tak blisko, że mógłby mnie powąchać. - Dlaczego musisz ubierać się, jak pieprzony dziwak? Patrzę przed siebie. Najlepiej jest nie kwestionować. Uderza mnie w bok głowy. - Odpowiedz mi, ty uparty idioto. - Nie wiem – mówię. Pewnego dnia, będę tak duży i umięśniony jak on i skopię mu dupę. Wepchnę mu zimną wołowinę i fasolę do ust i będę oglądać, jak się dławi. Odwracam się i przechodzę obok Jude, zauważając za późno, że cholerny list jest na stole. Idę po niego, starając się wsunąć go do kieszeni, zanim go zauważy. - Co próbujesz ukryć?- pyta bełkotliwym głosem. - Nic. - Ciągle kłamiesz, chłopcze. Mam tego dość. Oddaj to. - Nie. Podchodzi, wyrywając mi go z rąk. - Daj mi to gówno! 295 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Patrzy powoli, starając się zrozumieć słowa w swoim pijackim stanie. - Więc myślisz, że dzisiaj wyjdziesz? W tygodniu nauki? Ten człowiek ani razu nie martwił się o moją edukację. - Tylko na chwilkę. Patrzy na mnie od góry do dołu z taką pogardą. Ludzie mówią, że moja mama była dobrą kobietą, ale ciężko mi uwierzyć, że dobra kobieta mogłaby mieć dzieci z takim kawałkiem gówna. - Posprzątasz dzisiaj szopę. Mówiłem ci żebyś to zrobił przez cały tydzień. - Nigdy o tym wcześniej nie wspominałeś. - Nie nazywaj mnie, kurwa, kłamcą. - Jest w porządku – mówi Jude, wstając. Była widzem aż do tego momentu. Zazwyczaj to na mnie spoczywał ciężar zastraszania, ponieważ jestem chłopcem i myślę, że lubi mnie bardziej wyzywać. – Mogę posprzątać szopę. Pozwól mu iść. - I co? Teraz myślisz, że możesz dyktować warunki pod moim dachem? - Ona nie miała tego na myśli. Zegar tyka. Jest już 7:55, potrzebuję piętnastu minut, by dojechać tam rowerem. - Teraz oboje posprzątacie szopę. Chcę móc jeść z podłogi tej ohydnej rzeczy. To jest ten moment, gdy zdaję sobie sprawę jak okrutny i pełen nienawiści jest ten człowiek. Jedną sprawą jest nie lubić swoich dzieci wystarczająco, by chcieć o nie dbać i wychowywać, ale widzieć, że jedno z
296 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
nich ma szansę na szczęście i niszczyć to, to jest czystą nienawiścią dla swojego własnego ciała i krwi. - Nie – mówię. To słowo nie uderza w tatę bez czegoś w odpowiedzi. Rzuca pustą miskę do zlewu. Łyżka brzęczy, gdy się okręca, metal uderza w metal, a potem cisza. - Co ty, kurwa, mówisz?- pyta, podchodząc bliżej mnie. - Wychodzę dzisiaj. Wrócę do domu o rozsądnej porze. - Posprzątasz dzisiaj szopę. – Bierze zmięty list od Mii, otwiera go i rozrywa na pół, pozwalając mu spaść na ziemię. Pojawia się napięta cisza, gdy strach i złość zmagają się wewnątrz mnie, każda próbuje wygrać dostęp do moich kolejnych słów. - Sil… może możemy posprzątać to szybko… - Delikatny głos Jude przekonuje mnie z miejsca, którego nie widzę. Ona nie chce zobaczyć mnie zranionego. Za każdym razem, gdy tata uderza jedno z nas, to tak jakby robił to nam obojgu. Tata pochodzi bliżej, warcząc. Na zębach ma przyklejona kawałki fasoli, a sos niechlujnie otacza jego usta. Wtedy zdaję sobie sprawę, że cała ta hałaśliwość, złość i moc, które na nas wywiera są farsą. Jest gorzką, żałosną farsą człowieka. Mężczyzną, który czuje się w życiu bezradny, zły na rzeczy, których nie może kontrolować, prawdopodobnie dostaje gówno w pracy i okazuje swoją dominację dwójce jedynych ludzi, którzy nie mają innego wyboru, jak to znosić: swoim własnym dzieciom. -Nie – mówię, mój głos tym razem jest nieco bardziej stanowczy. Jego oczy drgają w niedowierzaniu, może w panice. Dzisiaj rzeczy wyglądają inaczej: może stracić kontrolę, nawet nad nami. - Zabieraj swoją dupę do szopy! – chwyta mnie za kark i pcha w kierunku drzwi.
297 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie. Wychodzę. Posprzątam szopę w weekend. – Nikt nie powstrzyma mnie dzisiaj przed spotkaniem z Mią. Nie widzę Jude, ale mogę poczuć jej strach. Przenosi się, jak zapach, unoszący się w powietrzu. Wtedy mnie uderza. Mocno. Tak mocno, że niemal zwala mnie z nóg. Ale prostuje się i wpatruje w niego. Nie może mnie już dłużej ranić. Mogę nie być tak duży albo silny, ale nie jestem już dzieckiem. - Nie. Robi to ponownie, tym razem nawet mocniej. - Przestań!- krzyczy Jude. Słyszę jak płacze, mamrocząc chaotyczne dźwięki. Następne jest pchnięcie, wysyła mnie ono na ziemię. Otwieram oczy w samą porę, by bezradnie obserwować, jak tata szykuje nogę do kopnięcia. - Nie!- małe ciało Jude porusza się w jego kierunku, szczupła sylwetka rzuca się na mężczyznę, który jest cięższy od niej o sześćdziesiąt osiem kilogramów. Tata cofa się kilka kroków, ale odzyskuje równowagę i rzuca Jude, jakby nic nie ważyła. Jej małe ciało uderza o brzeg stoły i płacze, gdy upada, trzymając się za bok. Chwila odwagi Jude daje mi czas, by wstać i tak jak mój opór zwiększył jej odwagę, tak jej bunt zrobił mi to samo. Jeśli moja, ważąca trzydzieści coś kilogramów siostra, może zmierzyć się z tatą, to i ja mogę to zrobić. Staję w pochylonej postawie i kładę ojca na ziemi. - Zostaw ją w spokoju! – mówię. – Zostaw nas w spokoju! Ty dupku! Jego pijaństwo pozwala mi na chwilę wytchnienia, ale jest dużym mężczyzną z mięśniami kogoś kto harował całe życie. Unosi mnie z siebie 298 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
i przekręca się na mnie. Uderza mnie raz, potem owija ręce dookoła mojego gardła, odcinając mi dopływ powietrza. Ściskam jego nadgarstki i drapię, ale jego oczy są puste. To pijacka wściekłość: zwierzęca brutalność, zero człowieczeństwa. Potem ulga. Spoglądam w górę i widzę małe ręce owinięte wokół głowy taty. - Cholera, Jude, ty mała suko!- Wstaje z nią na jego plecach i uderza o ścianę, ale ona się trzyma. Moja mała laleczka stała się zaciętym rysiem. Ale on ją złamie. Może ją zabić tak łatwo w chwilowym błędnym osądzie. Uderza ponownie a ona odpuszcza, zsuwając się w na podłogę, dysząc po powietrze. Odwraca się do niej i wiem, że muszę go zatrzymać. Teraz. Jude i ja dotarliśmy do sytuacji bez wyjścia. Jeśli go nie powstrzymam, zabije dzisiaj jedno z nas. Chwytam najbliższą rzecz, garnek w którym dzisiaj zrobiłem fasolę i uderzam. Zatrzymuje się, stając prosto. Uderzam ponownie, tym razem mocniej. Patrzy na mnie w całkowitym szoku, rozcięcie pojawia się na jego policzku i wtedy zaczyna lecieć ciemna krew. Upada na kolana. - Sil!- mówi Jude, zachęcając mnie, bym uderzył go ponownie. Robię to jeszcze raz i upada na podłogę. -Cholera. Myślę, że go zabiłem - mówię pod nosem. Jude zatacza się na kolana i z wahaniem pochyla się bliżej. - Oddycha. Myślę, że po prostu do znokautowałeś. Wiesz, że on nas zabije. Musimy uciekać. Chwytam kluczki do jego pickupa. - Weź swoją torbę na książki i spakuj swoje rzeczy. Zegar pokazuje 8:09
299 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Biegnę do swojego pokoju i chwytam podstawowe rzeczy. Potem idę do sypialni taty i szukam zapasu pieniędzy. Znajduję je w puszce na kawę, schowanej do szuflady. Wyjmuję zwitek dwudziestek. Spoglądam ostatni raz na ojca, jego klatka unosi się i opada. Dobrze, nie jestem mordercą. W ciągu kilku minut biegniemy do pickupa. Wrzucamy nasze torby i wskakujemy. -Co my zrobimy?- pyta Jude. - Nie wiem – mówię, wjeżdżając na ciemną, odizolowaną drogę, która prowadzi z dala od naszego domu. - Wiąż zamierzasz spotkać się z Mią, prawda? To dlatego to robimy. Więc tego nie opuścisz. Nie możesz tego przegapić. - Tak, zobaczę się z nią dzisiaj. Nie wygrał. Która jest godzina? - 8:17… - Cholera!- mówię, wciskając mocniej gaz, sprawiam że stara ciężarówka drga wzdłuż skał i nierównej drogi. – Powinniśmy być tam w ciągu pięciu minut. - Ona tam będzie – zapewnia mnie Jude. - Wszystko z tobą w porządku?- pytam, posyłając Jude kilka szybkich spojrzeń, gdy staram się utrzymać wzrok na ciemnej drodze. - Tak – podciąga koszulkę i krzywi się na obrzęk na jej klatce piersiowej, gdzie uderzyła o stół. – Jest w porządku, to tyko stłuczenie. Co z tobą? Uderzył cię tak mocno. Dotykam swojej twarzy. Wtedy zdaję sobie sprawę, że wyglądam, jakbym przeszedł przez wojnę. To przestraszy Mię. - Cholera – mówię, patrząc na krew, którą starłem ze swojej twarzy.
300 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Mam to – mówi Jude, wyciągając jakąś rzecz ze swojej torby. – Pomyślałam o tym wcześniej.- Chwyta szmatę z tyłu samochodu i wylewa na nią alkohol, który zabrała z domu. – Będzie bolało. - Po prostu to zrób – mówię. Oczyszcza moją twarz, gdy syczę na pożar w każdym rozcięciu. - O wiele lepiej. Spuchnięty policzek, ale nie jest tak źle, jak myślałem. Wjeżdżamy na polanę, która prowadzi do opuszczonego domu nad jeziorem, popularnego miejsca na licealne imprezy i zgromadzenia. Jest cicho, ponieważ jest środek tygodnia. Parkuję obok jedynego innego samochodu. Oboje z Mią zazwyczaj do szkoły chodzimy pieszo, więc nie pamiętam jak wygląda jej samochód, ale to musi być on. - Po prostu tutaj zostań, dobra? - Powodzenia – mówi Jude z uśmiechem. Całuję ją w czoło, a ona się uśmiecha. – Kocham cię, współlokatorze łona. - Też cię kocham – mówię. Zamykam drzwi ciężarówki i rozglądam się dookoła za znakiem od Mii w tą cichą noc. Rzeka lśni z odbiciem księżyca, świerszcze świergoczą, sowy okazjonalnie rozmawiają, ale po Mii nie ma już śladu. Odeszła? Spóźniłem się? Słyszę szelest w pobliskich krzakach. - Halo?- krzyczę. - Pssssst. - Mia? Podążam za dźwiękiem, mijam drzewa, opadające gałęzie i docieram do kolejnej polany. Puszki po piwie i butelki miotają się po ziemi, jest ich kilkadziesiąt. Zapach w powietrzu jest świeży. 301 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Coś jest nie tak. Instynkt karze mi odpuścić, biorę krok w tył, by skierować się do ciężarówki. Może mogę znaleźć Mię jutro i wszystko jej wyjaśnić. Właśnie wtedy słyszę wybuch zbiorowego śmiechu grupy facetów. Tripp wychodzi zza drzewa. - Co tam, Sil?
302 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 34 Mia Spoglądam przez szybę mojego samochodu przed budynkiem Taxa. To jest sposób, w jaki zaczynam sobotni poranek. Przeszukiwanie Internetu wciąż niewiele dało, więc pomyślałam, że następną najlepszą rzeczą będzie próba śledzenia go. Wiem, straciłam cholerny rozum. Ale dowiem się kim jest i dlaczego pojawił się w moim życiu. Tax uwielbiał wspominać, że jestem mu dłużna, cóż… teraz on jest mi winien wyjaśnienia. I nie przestanę, dopóki nie dowiem się, dlaczego wpadł do mojego życia. Niemal godzina mija spokojnie, ale przygotowałam się by być tutaj cały dzień, pakując lunch i przygotowując playlistę załadowaną dużą ilością muzyki. To jest to, w co Tax mnie zamienił: szaloną kobietę, która śledzi dookoła mężczyznę. Ale zostawił mnie bez wyboru. Jeśli pozwolę mu odejść, pytanie dlaczego Tax przyszedł i odszedł będzie utrzymywało się w moich myślach, tak długo, jak będę żyła. O mój boże, jestem jak ten astronauta, który nosił pieluchy, by podróżować po kraju w poszukiwaniu swojej miłości. Czuję się świetnie po opowiedzeniu o wszystkim Tiff. Po tym, jak szok opadł, obiecała wspierać mnie w każdy sposób, jaki może, jednak przyznała, że chce głowy Taxa na metalowym pręcie. Podkreśliłam, że nie chcę, by ktokolwiek przychodził mi na ratunek i ważne jest dla mnie, bym rozwiązała to na własną rękę. Moja niecierpliwość daje o sobie znać w tym samym momencie, gdy frontowe drzwi otwierają się i wychodzi Tax, ubrany w parę spodni do
303 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
biegania i sportowy bezrękawnik. Jest już pokryty potem, prawdopodobnie właśnie podnosił ciężary. Zakłada słuchawki i zaczyna biec. Moje serce opada. Ten tydzień był ciężki i samotny, ale przynajmniej nie musiałam oglądać Taxa. Mogłam zaszyć się w innych sprawach i ignorować wszechobecny ból. Teraz obserwowanie go, jak biega: jego ciało pokryte potem, mięśnie lśniące w lekkim deszczu, mokre, rozczochrane włosy, sprawia, że moje ciało wzbiera z pożądania. Te małe rzeczy, jak obserwowanie go biegającego sprawiają, że zdaję sobie sprawę, że wciąż jest wiele rzeczy, których o nim nie wiem. Ja również biegam. Mogliśmy biegać razem. Opłakuję rzeczy, których nigdy nie będę robić. Ku mojemu rozczarowaniu, Tax wygląda w porządku. Boli mnie myśl, że prawdopodobnie już ruszył dalej. Ale to cierpienie napędza mnie, bym odsunęła ból i otrzymała odpowiedzi. Wycofuję ze swojego miejsca, ostrożnie pozostając kilka samochód za miejscem, gdzie on jest na chodniku. Jeśli zbliżę się za bardzo, zauważy mnie. Kieruje się na południe i zastanawiam się, czy pobiegnie na wschód, do parku, efektywnie rujnując moje śledztwo Jednak ku mojemu zaskoczeniu, pozostaje na chodniku i biegnie w kierunku bardziej przemysłowej części miasta. W pewnych chwilach myślę, że niemal go gubię, utrzymując taki dystans, ale w jakiś sposób udaje mi się go wyśledzić. W końcu docieramy do Walkers Point, części Milwaukee wypełnionej magazynami, sklepami z antykami i barami dla gejów, nie jest to typowe miejsce do biegania. To sprawia, że zastanawiam się, czy kieruje się w jakieś specyficzne miejsce. Z jakiego innego powodu ktoś mógłby biec całą tę drogę tutaj, kiedy ma tylko kilka minut do pięknej rzeki i parku? W końcu Tax biegnie w dół cichej ulicy ze starymi magazynami, która prowadzi do ślepego zaułku. Podjeżdżam kilka budynków za ślepym zaułkiem, by utrzymać na nim wzrok bez bycia zbyt widoczną. Tax zmienia nagle kierunek i idzie w miejsce, które wydaje się być starym zbiorem opuszczonych magazynów, może starą garbarnią. Po odczekaniu 304 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
około dwudziestu sekund wyjeżdżam ze swojego miejsca i podążam jego śladami. Może się z kimś spotyka? Wjeżdżam na żwir w środek trzech magazynów, wszystkie są prostopadłe do siebie, więc jestem niemal otoczona przez opuszczone budynki. Tax zniknął. Cholera. Myślę, że tym razem naprawdę go zgubiłam. Albo może nie zniknął, może wszedł do jednego z tych budynków. Spędziłam czterdzieści pięć minut na śledzeniu go, by zdobyć wskazówki i mogę w końcu jakąś dostać, nie ma mowy, że zrezygnuje. Parkuję samochód w ślepej uliczce, pomiędzy dwoma budynkami, robiąc co mogę, by usunąć go z widoku, w razie gdyby wyszedł na żwir. Ostrożnie wysuwam się z samochodu, rozglądając za znakami życia. Zgrzytanie żwiru pod stopami jest jedynym dźwiękiem w martwej przestrzeni. Następnie w pobliżu słyszę skrzypienie metalu, tuż za drzwiami, niecałe pięć metrów dalej. Rozglądam się z boku na bok, jak paranoiczka. Wciąż jestem sama. Idę na palcach do drzwi, które są pokryte graffiti, mając nadzieję na zerknięcie przez otaczające je okno. Kolejny dźwięk roznosi się echem z tego kierunku. Uciszam swój oddech, jednak moje serce przyspiesza w oczekiwaniu na to, co mogę zobaczyć. Chrzęst. Chrzęst. Ze wszystkich materiałów w terenie, to akurat musiał być żwir. Podchodzę do pobliskiego rozbitego okna, schylając się pod nim i przygotowując się na to, co mogę spotkać. Gołąb grucha i przelatuje nade mną. Uciekając przez rozbite okno powoduje, że biorę kilka skołowanych kroków w tył. Szok jest dla nie wystarczający, by stracić nerwy. To jest szalone. Powinnam wracać z powrotem do jego budynku i zacząć od początku. Teraz go zgubiłam i muszę być cierpliwa. Wyciągam z kieszeni telefon, by sprawdzić czas, kiedy słyszę chrzęst żwiru tuż za mną. Zanim mogę się odwrócić, ogromne ciepłe ciało przyciska się do mojego, pchając mnie na zimną maskę mojego 305 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
samochodu. Moja czuciowa pamięć eksploduje i nie muszę nawet słyszeć jego głosy, by wiedzieć że Tax mnie złapał. - Teraz mnie śledzisz?- warczy mi do ucha. Moje ciało ogrzewa się przy jego. Uczucie jego miednicy naciskającej na mój tyłek przynosi mieszaninę gniewu i pragnienia. - Zamierzam dowiedzieć się kim jesteś, Tax. Nie możesz robić tego, co zrobiłeś mi. - Mia, po prostu odpuść. Po prostu odpuść. Jakby to było nic. Daj odejść miesiącom szaleństwa. - Nie. - Myślisz, że tego chcesz, ale tak nie jest. - Nie mów mi czego chcę!- Ponownie z nim walczę, ale przyciska mnie jedynie mocniej. - Naprawdę tego chcesz, Mia? Naprawdę, kurwa, mnie chcesz? Chcesz wiedzieć, kim jestem?- pyta, jego głos wybucha z frustracji. Nagle ząbkowany nóż przyciska się do mojej szyi. – To jest to, kim jestem, Mia. Tej pierwszej nocy. Ten psychol, to ja. - Jesteś pełen gówna – płaczę. On tak naprawdę nie chce mnie zranić. Jest niewiele rzeczy, których jestem pewna, ale to akurat wiem. - To nie jest cholerna gra, Mia. Nie jestem jakimś chłopcem, którego możesz karmić i sprawiać, że poczuje się lepiej. Nie możesz mnie naprawić. Nie jestem projektem. Nie jestem jakimś charytatywnym przypadkiem, który możesz wykorzystać, by poczuć się ze sobą lepiej. Nie jestem facetem, którego możesz pieprzyć, by oderwać się od monotonii swojego nudnego życia. - Och, pieprz się! 306 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Chcesz, żebym sprawił, że poczujesz się brudna? Lubisz być brudna? Co? Jestem destrukcyjny. Moje niebezpieczeństwo jest realne, Mia. Powinnaś odejść i nigdy nie patrzeć wstecz. Zapomnij, że kiedykolwiek mnie znałaś. Ponieważ przyniosę ci jedynie ból. To jest to, kim jestem. Tax pochyla górną część swojego ciała na moje, biodra przesuwa do przodu, ocierając się swoją grubością o dolną część moich pleców. Zęby noża wbijają się boleśnie w moją szyję, na granicy rozerwania skóry, ale jego uchwyt wstrzymuje mnie od rozlewu krwi. Podciąga moją kwiatową sukienkę i rozrywa majtki, pocierając cipkę od tyłu. - Kurwa, zawsze jesteś dla mnie mokra. Cholera jasna, Mia. Dałem ci cholerną szansę na bycie normalną. - Nie chcę być normalna. - Zamknij się – mówi, przyciskając ostrze do mojej szyi. Wypuszczam przestraszony skowyt, gdy kłuje mnie w skórę. – Nie mów ani jednego cholernego słowa. Dlaczego tutaj jesteś? Chcesz, żebym cię pieprzył? Zranił cię? Jego sprzeczności rozwścieczają mnie, ale chcę go takiego. Chcę tej bestii, by mnie okiełznała, zraniła mnie, gdy zabierze mnie na szczyt przyjemności. Ściąga spodnie dresowe. Jego zapach dociera do mojego nosa i jak silny afrodyzjak, otumania mnie. - Chcesz mojego pieprzonego fiuta? Chcesz go tak bardzo? – Pociera swoją główką o moją szczelinę, między pośladkami i z powrotem w dół. Mżawka zmienia się w lekki deszcz i pada na nas, mieszając pot z wodą, brud z czystością. Moje mokre włosy opadając na twarz i ramiona, krople deszczu zbierają się na rzęsach i spadają w dół moich policzków, na usta. 307 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Nie ważne, jakie pragnienia budzą się we mnie, nie dam mu satysfakcji wiedzy o tym. - Chcę prawdy, ty cholerny dupku! Ponownie przyciska nóż do mojej szyi. - Uważaj na cholerne usta albo ja to zrobię za ciebie. Przebiega ręką przez mój tyłek, talię, sięgając dookoła i ściska pierś. - Te cholerne cycki – mruczy. Przesuwa rękę w dół mojego brzucha i masuje łechtaczkę, wysyłając fale rozkoszy do podbrzusza. - Stałaś się dla mnie tak cholernie mokra. Moja mała zdzira – mówi, niemal pieszczotliwie. Przygryza moje ramię, a iskierki tańczą w tym miejscu. – Prosisz się o kłopoty, Mia, więc je dostaniesz. Czuję w kościach, że go pragnę. Minął ledwie tydzień, ale mógłby to być również dobrze miesiąc. Nienawidzę go. Pragnę go. I chcę prawdy, ale teraz, chcę go po prostu w sobie. Brakuje mi naszych ciał łączących się razem w mieszaninie strachu, złości, pasji i uczucia. Cholera, jestem silna. Ale Tax sprawia, że jestem cholernie słaba. Dostanę swoją prawdę, a jego ciepłe, twarde ciało przyciskające się do mnie przypomina mi, że jest jedynym mężczyzną, który może dać mi rzeczy, których chcę. Kurwa, tak bardzo go pragnę, ale nie dam mu tego, dopóki on nie da mi więcej. Seks jest jedyną władzą, jaką posiadam, ponieważ chociaż nigdy tego nie przyznał, myślę, że on również jest w stosunku do mnie słaby. Moja cipka jest taka gotowa, jego główka wślizguje się we mnie niemal bez wysiłku, a moje ściany zaciskając się, oczekując jego fiuta wypełniającego pustą przestrzeń. Chociaż nóż wciąż wbija się w moją szyję, ból zmniejsza się do niezachwianej świadomości niebezpieczeństwa, ale to jest część tańca. On mnie nie skrzywdzi. Wiem to. 308 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Wyginam się w jego kierunku, zachęcając go by wszedł we mnie, sprawiając, że zapomnę, kim teraz jestem. Jeśli pchnie we mnie z nożem na szyi, mogę obwinić go za zrobienie mi tego, zamiast siebie za pozwolenie, by to się stało. Ale pomimo frustrującej twardości jego fiuta, opiera się, drażniąc mnie główką. - Błagaj. Unoszę pięści w konsternacji. Zawsze to robi, sprawia, że się czołgam, powodując że jasne jest dla nas obojga, że nieważne jak świetnie okazuję swoją siłę, chcę go tak bardzo, jak on mnie. Ale nie mogę. Nie będę błagać kogoś, kto nie chce mnie całej. Kto porzuca mnie, jakbym nic nie znaczyła. Nie pozwolę ponownie mieć mu całej władzy. Nie będę, kurwa, błagać. Nie, dopóki nie dowiem się, kim ten mężczyzna tak naprawdę jest i dlaczego pieprzy te bzdury. - Nie. Nóż zakopuje się głębiej. To jest to, kim naprawdę jestem, Mia. Mówi mi, ale nie wierzę, że to cały on. Widziałam jego inne strony, pokazał mi już zbyt wiele, bym uwierzyła, że jest jedynie brutalem. - Powiedziałem, kurwa, błagaj. – Wysuwa główkę i z powrotem wsuwa, to elektryzuje moje wargi sromowe w pobudzeniu. Przygryzam wargę i wykrzywiam twarz, by ukryć agonię odmawiania mu. Nienawidzę mówić Taxowi nie. - Śledziłaś mnie. Jestem tutaj, Mia. Dam ci to, czego, kurwa, chcesz. Ale lepiej cholernie o to błagaj. - Pieprz się – krzywię się. – Idź do diabła. Szarpie zaciekle mój kucyk, nóż przyciska się do mnie tak mocno, że jeśli krzyknę, może przeciąć mi skórę.
309 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie, pieprzę ciebie – uderza we mnie raz, podkreślając swoje zdanie. Oboje wzdychamy z intensywnej ulgi i przyjemności. Oboje roztapiamy się w tym momencie niezwykłej kapitulacji. Ale Tax się nie poddaje. Daje mało i zawsze bierze więcej. Tak szybko jak jest we mnie, wychodzi. Ukłucie noża przy gardle znika, a jego ciepłe ciało opuszcza moje, zostawiając mnie mokrą i zimną. Jego stopy chrzęszczą o żwir, gdy chowa się z powrotem do spodni dresowych i wtyka nóż do kabury na kostce. Odwracam do niego twarz, oziębła przez deszcz i opuszczenie, moje majtki wciąż leżą na szczycie kaloszy. Czuję się naga przez przemokniętą sukienkę wciąż przylegającą do mojego ciała. Patrzę na niego, deszcz na mojej twarzy ukrywa łzy mieszające się z nim. Ale moje usta drżą z pogardy. Zostawia mnie. Ponownie. Wszystko zawsze jest na jego warunkach. Mogę go zobaczyć ponownie, albo też nie. Starałam się pozostać spokojna, nie napotykać jego agresji moją. Nie przebierałam w słowach tego dnia, gdy wyszedł z mojego domu, ale to i tak wciąż było stonowane. Naskoczyłam na niego, ale nie chciałam mu powiedzieć, jak bardzo mnie zranił. W tamtym momencie, również chciałam sprawić mu ból. Ale musi wiedzieć. Jeśli chciał mnie chronić, jeśli myśli, że to co robił było dla mnie dobre, musi znać prawdę. Zranił mnie do samego rdzenia. Sprawił, że czuję rodzaj emocjonalnego bólu, który nie może równać się z bólem fizycznym. Nie może odejść myśląc, że robił to co najlepsze. Jeśli naprawdę mu nie zależy, odejdzie nie przejmując się. Ale jeśli się troszczy o mnie, chcę, by poczuł ból, który przez niego przechodziłam. Cholernie to poczuje. Dowie się, jakim kawałkiem gówna jest. Tax patrzy na mnie, jego brązowe oczy są zdeterminowane, ale węże wzdłuż szyi uginają się. Tatuaż mówi za niego. Nie może ukryć napięcia w szyi i jak nieswojo czuje się odchodząc ode mnie. 310 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Nie mówi ani jednego cholernego słowa, patrząc na mnie martwymi oczami, zanim odwraca się by odejść. Obserwuję go, jego ciało jest jak pomnik destrukcji, gdy odchodzi, ponownie zostawiając mnie w rozsypce. Tym razem cholernie to straciłam. Podciągam bieliznę tak szybko, że zaplątuje się w sukienkę i biegnę w jego kierunku przez mokry i błotnisty żwir. - Co jest z tobą do cholery nie tak?- krzyczę, potykając się o własne kalosze i upadając na kolana. Małe kamyczki przebijają mi skórę, ale ból jest znikomy w porównaniu do ognia wybuchającego w moich płucach. Podnoszę garść żwiru i rzucam nim w niego. – Zrujnowałeś mnie! Ty sukinsynie! Kulę się na czworaka płacząc. Chwytam kolejną garść i rzucam nią w niego. Większość żwiru i błota, ciężkiego od deszczu, ledwie go dotyka. Ciągle idzie, ale jego ciało staje się bardziej napięte z każdym krokiem. - Jak możesz być takim bezdusznym draniem? – krzyczę przez łzy. – Zrujnowałeś mnie! Powiedziałeś, że nie odejdziesz, a potem wyrzuciłeś mnie, jak śmiecia! Powiedziałeś, że nie odejdziesz, a potem odszedłeś, jakbyś mnie nienawidził! Unoszę się z powrotem na kolana, kamyki wbijają się głębiej w moją skórę, jak jakiś rodzaj samo-zadawanej-kary, którą zadaję sobie za to, że pozwoliłam upaść sobie tak nisko. - Co ja ci kiedykolwiek zrobiłam, Tax? Dlaczego mnie tak bardzo nienawidzisz? Co ci zrobiłam, by zasłużyć na to, jak mnie traktujesz! Bardzo mnie zraniłeś. Sprawiłeś, że mi na tobie zależało, a potem mnie zostawiłeś. Ty pieprzony draniu! Nie masz nawet jaj, by mi powiedzieć, ty dupku! Bądź mężczyzną! Bądź, kurwa, mężczyzną! Zmierz się z bałaganem, który zrobiłeś! 311 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Tax w końcu staje, jakby każde słowo było kolejnym dodawanym ciężarem i w końcu to było zbyt ciężkie do zniesienia. W chwili ciszy mam moment jasności, gdy Tax staje z powrotem twarzą do nie. Wygląda na spiętego, jego przemoczone deszczem ciało wygląda, jakby nosiło dekady cierpienia. Moje słowa go zraniły. Moje słowa mają znaczenie. Tym razem zamiast krzyczeć, błagam, z ukrywanymi tygodniami łzami w głosie. - Tax, co ja ci zrobiłam? Deszcz zmienia się w ulewę i upadam ponownie na czworaka, pozwalając kroplom mnie obmywać. Patrzę w dół na szare i brudne kamienie, nie chcąc oglądać, jak Tax ponownie odchodzi. Jego kroki chrzęszczą o żwir. Ale tym razem dźwięk jest z coraz bliższej odległości. Patrzę w górę i widzę Taxa stojącego nade mną, kaskada wody spływa z jego głowy i ramion. Jego oczy są stanowcze. - Nic – mówi cicho. To nie jest odpowiedź. Muszę wiedzieć dlaczego. Muszę wiedzieć, że to nie było przypadkowe, że poza tym wszystkim, to ma znaczenie. Oferuje mi rękę. - Powiedz mi, Tax – mówię, nie przyjmując gestu. - Nic. – Ponownie wyciąga rękę. - Kłamca! – krzyczę, uderzając jego rękę. Tym razem, Tax nie oferuje mi pomocy, by wstać, on chwyta mnie za nadgarstki. Walczę z nim, gdy podciąga mnie na nogi. Szarpię się z nim i puszcza mnie, pozwalając, bym go popychała i uderzała pięściami w klatkę piersiową. 312 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Jesteś pieprzonym kłamcą!- krzyczę. - Nie jestem, Mia – mówi spokojnie. Jego opanowanie denerwuje mnie. Sprawia, że czuję się, jak histeryczka, gdy Tax stoi pewnie, przyjmując uderzanie, jak ktoś kto wie, że na to zasłużył. - Jest coś więcej. Wiem to. I musisz mi, kurwa, powiedzieć. Jesteś mi to winien. Jesteś mi dłużny. W końcu frustracja bierze górą i chwyta moje przedramiona, przyciągając bliżej. Nasze mokre ciała przylegają do siebie i przestaję z nim walczyć. Usta Taxa ocierają się o moje ucho. - Dostałaś tylko jedną szansę, by ode mnie odejść Mia. Dałem ci ją. Nie mogę ci się opierać. Robiłem to dla ciebie – oddycha w moją szyję. - Nie, robisz to dla siebie – mówię. – Nie musiałeś ode mnie odchodzić. Nie musiałeś umieścić mnie w ogniu i zostawić, jak stertę popiołu. - Nigdy cię nie zostawiłem, Mia. To ja cię zraniłem. Ochraniam cię przede mną. - Chronisz mnie? Czy siebie? Ogień pomiędzy naszymi ciałami sprawia, że chłód deszczu odparowuje z mojej skóry. To tylko ja w ramionach Taxa. Rzeczy uginają się pod nami. Czas staje. Dźwięki cichną. - Kurwa – mówi Tax, gdy zakopuje rękę w moich mokrych włosach i ciągnie mnie do pocałunku, tak namiętnego, że boli. Nie tylko usta, ale również moje serce skręca się i krzywi z bólu. Oboje wiemy, jak jesteśmy popieprzeni. Walczymy o cokolwiek, czym to jest i przegrywamy bitwę. Staję się uległa, dostosowując moje ciało do jego. Jego przeprosiny są w sposobie w jaki jego język dotyka mojego, w sposobie w jaki jego
313 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
ramię owija się wokół mojej talii, w sposobie w jaki ręką uciska mokry materiał sukienki. - Jestem ci winien – mówi, gdy ustami muska moją szyję. – Nikt nie jest taki jak ty, Mia. Podczas gdy mój umysł chce odpowiedzi teraz, moje ciało krzyczy znacznie głośniej prosząc o ulgę w postaci dotyku Taxa. Zsuwa ręce w dół mojego tyłka i unosi mnie, gdy owijam nogi dookoła niego. Niesie mnie z powrotem do mojego samochodu i przyciska do drzwi od strony kierowcy, wyciągając swojego fiuta. Naprowadza mnie, gdy zsuwam się w dół niego. Uczucie wypełnienia mnie jest boleśnie przyjemnie. Na wpół jęczę i śmieję się, szaleńczo przytłoczona przez eksplozję ekstazy. Jego silne biodra pchają tam i z powrotem ciężkim, wykrzywionym fiutem, gdy krzyczę przekleństwa i spaczoną wersję jego imienia. Jego silne palce wbijają się w moje pośladki, obijając cipkę o fiuta. Mokre ciało ociera się o mokre ciało. Paski sukienki opadają, ociekające piersi obijają się o usta Taxa. Chwyta skórę między zęby, wzniecając elektryzującą ścieżkę od piersi do ścian cipki. - Cholernie tęskniłem za twoją ciasną cipką. Smakowaniem twoich soków. Zostałaś stworzona dla mnie – dyszy, gdy zajmuje się mną, jak bestia niszcząca swoją zdobycz. Owijam ramiona dookoła silnej szyi Taxa, chowając jego głowę w moich piersiach, gdy próbuję zagłuszyć moje krzyki w jego włosach. Chwyta mocno skórę mojego tyłka, unosząc i opuszczając mnie na swoim trzonie, pchając głęboko we mnie. Odrzucam głowę w euforycznej agonii za każdym razem, gdy jego główka zakopuje się głęboko we mnie. Moje ciało blokuje się, gdy zaciskam się wokół niego, napiętego od pompowania we mnie, gdy przypływ energii wystrzela przeze mnie. - Kurwa Tax! – krzyczę, gdy nacisk mojej wagi na jego fiucie sprawia, że intensywność orgazmu jest nieunikniona. Chwytam gorączkowo jego włosy i rozbijam usta o jego pulchne wargi, gdy stękam i 314 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
jęczę w jego usta. Ociera swoją miednicę o mnie, gdy jego fiut wydobywa każdą ostatnią falę przyjemności z mojego ciała. Jego fiut pęcznieje, gdy mój orgazm ustaje i uwalnia się we mnie, przyciskając mnie do samochodu dla utrzymania równowagi, gdy wchodzi we mnie tak głęboko jak może, wypełniając mnie swoją ciepłą spermą. Zsuwam nogi w dół na ziemię, ale nie uwalniam Taxa ze swoim ramion. Nie chcę, by spanikował i odszedł. Musi stanąć ze mną twarzą w twarz. Musi mi wszystko powiedzieć. Ale tym razem, opada na mnie dysząc, jego napięte mięśnie rozluźniają się z ulgi. Oboje naprawdę potrzebowaliśmy wyrzucić to z naszych systemów. - Doprowadzasz mnie do szaleństwa, Mia. – To jest jak poemat z ust Taxa. - Zatem jesteśmy kwita. – Pozwalam sobie na pierwszy prawdziwym uśmiech od tygodnia. Łapię w dłonie jego twarz. – Tax, nadszedł czas, byśmy porozmawiali. - Wiem – mówi, jego oczy są pełne strachu. Porusza ustami, by coś powiedzieć, ale wtedy się waha. - Co to jest?- pytam. - Nie teraz. - Teraz. Potrzebuję, byś coś mi dał. Cokolwiek. Wzdycha, spoglądając w dół na mokry żwir pod nami. Jego ciało napina się w moich ramionach, relaks po naszym seksie zostaje skonsumowany przez jego sekrety. Cokolwiek mi powie, on myśli, że to wszystko zmieni. Napinam się w odpowiedzi na jego dotyk, przygotowując samą siebie na jakiekolwiek słowa, które wyjdą z jego ust. W końcu spogląda mi w oczy. Jego są wypełnione poczuciem winy. - Mia, jestem… byłem… Silem. 315 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Tax Wiedziałem, że Mia czekała na zewnątrz mojego budynku zanim w ogóle z niego wyszedłem. Czułem, że może się pokazać po swojej małej przysiędze, że dowie się, dlaczego ją szantażowałem. Powiedziałem portierowi i ochronie, by zadzwonili do mnie gdy samochód z jej tablicami rejestracyjnymi zaparkuje w pobliżu budynku. Mia nie jest głupia. Jest uprzejma, ale również nieustępliwa. Uwierzyłem jej, gdy powiedziała, że dowie się kim jestem i dlaczego wszedłem do jej życia. Muszę przyznać, że ta cała sprawa ze śledzeniem jest w pewien sposób cholernie dobra. Ale jest również inna możliwość, taka o którą modlę się, by nie doszła do skutku: że może pokazać się pod moimi drzwiami mówiąc mi, że jest w ciąży. To nie tak, że nie chcę by miała moje dziecko, tu chodzi o to, że pragnę, by była wolna od całego mojego bagażu. Więc zakopuję tę myśl, mówiąc sobie, że to się nie wydarzy. Opuściłem ją, zanim mogłem wyrządzić więcej szkód niż do tej pory. A jeśli to się wydarzy, będę musiał walczyć z każdą cząstką mojego jestestwa by trzymać się z daleka, ponieważ to byłoby najlepsze dla Mii i naszego dziecka. Prawdopodobnie nienawidziłaby mnie za zostawienie ich, ale nigdy nie dowie się, jak bardzo torturuje mnie trzymanie się na dystans. I zasłużyłbym na to, by tak myślała, nawet jeśli to kłamstwo. Myślałem, że śledzenie Mii w tym tygodniu sprawi, że rzeczy byłyby prostsze. Egoistycznie mogłem obserwować ją z odległości, dostać dawkę niej, podczas, gdy ona była chroniona od dalszych dramatów, których mogłem jej dostarczyć. Ale to jedynie sprawiło, że pragnąłem jej z intensywnością, która była torturą: bezsenne noce pełne wewnętrznej debaty, nieubłagany ból w żołądku, fiut, który nie chciał, kurwa, opaść. Starałem się sprawić, by myślała, że mnie nie obchodzi. To było lepsze niż prawda, ale wydaje się, że ona przejrzała moje bzdury i nie boi się tego wykrzyczeć. Zazwyczaj nie dopuszczam do siebie ludzi, to jest jak 316 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
tarcza, którą używałem przez całe swoje życie, ale Mia nawet jej nie zauważyła. Przecięła to gówno, jak spawacz. Jej słowa były jak kule, każde przebijało się przez nieprzeniknioną zbroję. Kiedy nazwała mnie tchórzem, miała rację. Mia otworzyła się na mnie z taką odwagą. Odpowiedziałem jej odejściem. Tak, robię to by ją chronić, ale nie chcę również, by Mia mnie nienawidziła. Lubię to, że mnie pragnie. Mogłem odejść, gdy byłem na początku lub zostać i zasłużyć sobie na jej ewentualną nienawiść. A jeśli Mia odkryje całą prawdę, znienawidzi mnie. Nie ma innego wyjścia. Będę tym, który pozostanie samotny, zamieniony w stos popiołu. Ale widząc ją na ziemi, złamaną i opuszczoną, wiedząc że to ja jej to zrobiłem bez żadnego dobrego powodu, nie mogłem już dłużej przekonywać sam siebie, że to co robię jest dla niej dobre. Nie mogę pozwolić myśleć jej, że się nie troszczę. Zasłużyła na to, by wiedzieć, że jest dla mnie kimś znacznie ważniejszym. A jeśli nosi nasze dziecko, nie mogę pozwolić jej robić tego samej, znajdę sposób by kontrolować Jude. Widziałem jej podpuchnięte oczy, gdy szła do pracy każdego dnia zeszłego tygodnia, ukrywając wspomnienia tego, co wydarzyło się między nami, więc mogła dalej prowadzić Alea. Cały tydzień walczyłem z pragnieniem skończenia w jej progu i sprawienia, że łzy ustąpią. Ale mówiłem sobie, że muszę zrobić to właściwie i ten tymczasowy ból będzie wart uniknięcia większego bólu wiedzy. Ale wtedy padła na kolana. Błagała. Nie potrafię powiedzieć jej nie, kiedy cholernie błaga. Jeśli ktokolwiek ma dług do spłacenia, to jestem to ja. Zasłużyła na to, by wiedzieć kim jestem, co przytrafiło się mi i Jude, dlaczego staliśmy się tacy, jacy jesteśmy. Jestem w tym teraz. Mia i ja nie mamy wyboru, możemy próbować uciec, ale oboje będziemy się cofać, jakby nasza relacja była silnym prądem, wciągającym nas na jeden kurs nie ważne, jak dobrze pływamy. 317 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Powiem jej tak dużo, jak mogę, to będzie potworne, ale musi być wystarczające. Są rzeczy, o których nigdy się nie dowie. Nie zasłużyła na ten rodzaj bólu. - Sil? Co? Sil, jak Silvio? To jest niemożliwe. Ty nawet nie wyglądasz, jak on… - mówi w odpowiedzi na moje wyznanie, jej twarz zamaskowana jest zdezorientowaniem. - Mia, to było czternaście lat, trzydzieści sześć kilogramów i opóźnione dojrzewanie temu. Nikt by mnie nie rozpoznał. Czy ty w ogóle tak naprawdę pamiętasz, jak wyglądał Sil? Oprócz najbardziej oczywistych cech powierzchownych? Długie włosy, wysoki, czarne ubrania. Nie widziałaś jego… mojego… wizerunku w ciągu czternastu lat. Nikt nie pamięta Sila, nikt nie troszczył się o Sila. Sil zniknął jednego dnia i nikt tego nawet nie zauważył. - Ja tak – mówi. Patrzę, jak Mia obserwuje moją twarz, przeszukując swoją pamięć. Jej usta są na w pół otwarte z szoku. - To nie ma sensu. Rzeczy, które mówiłeś o sobie… to nie było Sila… twoje… życie. - Cóż, niektóre rzeczy są prawdą o Silu, niektóre prawdą o Taxie. - Nie mogę w to uwierzyć… - jej głos załamuje się z niedowierzania. – Twoje oczy… myślałam, że są czymś znajomym. Myślę, że to dlatego zawsze czułam się z tobą bezpieczna. Nie ważne, jak ostry starałeś się być, było w nich coś znajomego. Patrzę na bok, teraz czuję jakby moje oczy były pewnego rodzaju słabym punktem. Nie lubię słabych punktów. - Ale nigdy nie miałeś brata… - Poznałem Rexa zaraz po tym, jak opuściłem Clint.
318 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- A co z twoją siostrą? Jude… oczywiście… Judith… Nigdy nie znałam jej z innego imienia niż Jude. Powiedziałeś, że była twoją młodszą siostrą, nie bliźniaczką. - Technicznie jest młodsza o kilka minut. Semantyka. - Mówiłeś, że nie jesteś z nią blisko. Pamiętam, że byliście ze sobą tak blisko. - Muszę przyznać, że to było kłamstwo. Nie chciałem byś węszyła dookoła z większą ilością pytań o nią. - Nie mogę nawet zebrać myśli… - osuwa się z powrotem, drżąc, gdy uderza w nią bryza. - Chodź do mojego mieszkania, możemy porozmawiać, ale ubierzmy się w jakieś ciepłe ubrania – mówię, czując pragnienie ochrony. - Nie rozumiem… - mamrocze do siebie, gdy prowadzę ją na miejsce pasażera jej samochodu. – Ale dlaczego? Nigdy nic ci nie zrobiłam… myślałam, że byliśmy przyjaciółmi. - Wróćmy po prostu do domu – mówię, wyjeżdżając z opuszczonego parkingu.
319 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 35 14 lat wcześniej Jest źle, naprawdę źle. Nie jestem pewien co się dzieje, ale każdy podstawowy instynkt mówi mi, bym stąd spadał. Nie chcę uciekać i wyglądać na przerażonego, więc powoli się wycofuję. - Nic człowieku. Nie wiedziałem, że spędzasz tutaj dzisiaj czas – mówię, jakby Tripp będący w miejscu spotkania zamiast Mii był jakimś ogromnym zbiegiem okoliczności. Skanuję otoczenie wokół mnie i zauważam Tuckera, starszego brata Trippa i życiowego delikwenta stojącego niedaleko, w cieniu. W odróżnieniu od Trippa, który wygląda jak złoty chłopiec i przyszła gwiazda footballu, Tucker zawsze jest jawnymi kłopotami. Mój tata plotkował, że Tucker zamiast iść na studia, miał spokojne biuro w fabryce i nic nie robił. On nawet nie pokazywał się przez połowę czasu. Znany był z tego, że uwielbiał spędzać późne noce w barach i klepać dziewczyny dookoła. Tripp i Tucker razem, pijani, to są cholernie złe wieści. Spoglądam dookoła, szukając jakiejś drogi ucieczki. Z obu stron otaczają mnie Huck i Curtis. Mój żołądek skręca się i żółć unosi się w górę mojego gardła. - Zastanawiam się tylko, dlaczego chcesz pieprzyć moją dziewczynę – mówi z cwaniackim uśmiechem, jego postura kiwa się z pijaństwa. - Nie wiem o czym mówisz. Tripp śmieje się, spoglądając dookoła na innych w zapewnieniu i oni dołączają do jego chóru kpin.
320 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Awwww, on myśli, że Mia chciałaby jakiegoś lichego, chudego biedaka, jak on, częściowo zamieszkującego przyczepy samochodowe na prowincji, częściowo imigranta. Tripp wyciąga z kieszeni notatkę, machając nią w powietrzu. Odchrząka i mruży oczy, by przeczytać list w ciemności słabo oświetlonego lasu. - Mia, myślę, że jesteś wspaniałą osobą i zasługujesz na najlepsze. Wiem, że myślisz o mnie, jak o przyjacielu, ale ja widzę cię, jako kogoś więcej. Awwwww! – Czyta słowa na wpół piskliwym głosem, szydząc ze słodkości moich słów. Moje policzki płoną, gdy czyta prywatne słowa, teraz robiąc to publicznie, by drażnić mnie i upokorzyć. - Och, ta część jest moją ulubioną: Myślę, że zasługujesz na kogoś, kto będzie traktował cię jak królową. To może nie jest moja sprawa, ale zasługujesz na kogoś lepszego niż Tripp. – Patrzy na mnie i szydzi. – Więc, starasz się przekonać moją dziewczynę, by ze mną zerwała? - Jak to zdobyłeś?- pytam. Moje wnętrzności drżą ze zmartwienia. Jak kiedykolwiek pokarzę się ponownie w szkole? - Stary, ona pękała ze śmiechu, kiedy czytała twój list, a potem mi go dała. Mia starała się tylko skończyć swój projekt. Jest miła dla każdego. Nie lubi cię. Przerażałeś ją strasznie. Chce byś zostawił ją w spokoju i prosiła, bym upewnił się, że zrozumiesz wiadomość. - Dobra. Rozumiem. Nie ma potrzeby, by czworo ludzi dostarczało wiadomość – mówię. - Myślę, że jest. Wydaje się, że zapomniałeś gdzie jest twoje cholerne miejsce, ty pieprzony dziwaku. – Tripp trąca moją klatkę piersiową swoją, zapach gorącego piwa uderza w mój nos. To przypomina mi o mężczyźnie, którego głowę rozbiłem garnkiem.
321 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie chcę żadnych problemów – mówię. - Cóż, zatem może nie powinieneś chodzić dookoła i ich szukać. Cofam się kilka kroków i uderzam w ścianę. Odwracam się i widzę, że to Tucker. Tripp i jego wszyscy przyjaciele są seniorami. Grają w piłkę nożną, a Tucker grał, kiedy był w liceum. Podczas gdy wszyscy jesteśmy tej wysokości, to każdy facet przewyższa mnie przynajmniej o osiemnaście kilogramów. - Dajcie spokój chłopaki, wszystko jasne – mówię. Tucker pcha mnie w ramiona Trippa, a ten mnie odpycha. - Och, chcesz coś zacząć? Dziwak tutaj myśli, że jest twardzielem! – wtedy przygląda się badawczo mojej twarzy, przechylając głowę. – Wygląda na to, że twój tyłek dostał już dzisiaj lanie. Zgaduję, że nikt cię nie lubi, co? Co się stało? Tatuś znowu skopał ci tyłek? Wszyscy w tym pieprzonym mieście wiedzą, jakim pijanym frajerem jest twój tata. - Zamknij się – mówię, kipiąc pod nosem ze złości. - Nic dziwnego, że twoja mama się zabiła. Kto chciałby żyć z takim mężem i cholernym dziwakiem, który jest jej synem? - Moja mama zmarła rodząc nas. Nawet nie wiesz o czym mówisz. Tucker śmieje się za mną. - Mój tata mówił, że twoja mama zabiła się po tym, jak ty i twoja siostra urodziliście się. Szok przebiega przez moje ciało, jak ogłuszający granat. To nie może być prawda. Zawsze mówiono Jude i mi, że ona zmarła rodząc nas. To dlatego tata nas nienawidził. Ale dlaczego Tucker powiedział te rzeczy tak znienacka? - Sil? – cichy głosik woła zza drzew, szukając mnie. Cholera, Jude.
322 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Jude, wróć do samochodu!- krzyczę, ale jest za późno, dociera do polany widzi zamieszanie. - Co się dzieje? – pyta, jej oczy wędrują po chłopakach otaczających mnie. - Właśnie mówiłem twojemu bratu, że twoja matka kurwa się zabiła – mówi. Nawet nie myślę. Słowa Trippa, stworzone do okrucieństwa, uruchamiają coś we mnie. Może jeśli chodziłoby tylko o mnie, mógłbym się powstrzymać. Ale Jude, moja najlepsza przyjaciółka, mała choleryczka, która zajęła mojego tatę, by mnie obronić nie powinna słuchać tych bzdur. Kołyszę się i uderzam dokładnie w policzek Trippa. W moja ręka pulsuje ostrym bólem, gdy trafiam, a on potyka się kilka kroków w tył. Satysfakcja trwa jedynie sekundę, gdy czuję ramiona Tuckera blokujące mnie, eksponując moją klatkę piersiową. Tripp pociera swoje usta i patrzy w dół na zakrwawione koniuszki palców. - Więc chcesz zmierzyć się z dużymi chłopcami? Może zapomniałeś, kim jestem. Jestem cholernym właścicielem tego miasta!- krzyczy. - Uderz go – mówi Tucker, zacieśniając ramiona wokół mnie. Tripp podchodzi i uderza mnie w brzuch. Czuję, jakby to uderzenie było pociskiem bezpośrednio wystrzelonym w mój żołądek, wywołującym tsunami nudności. Zanim mogę zaczerpnąć powietrza, robi to znowu i znowu. - Przestań! – krzyczy Jude, starając się odepchnąć Trippa. Ale to nie jest nasza dwójka na jednego mężczyznę tak pijanego, że ledwie może ustać na nogach. To jest czwórka silnych, starszych, wysportowanych nastolatków. Nie pasujemy tutaj. Tripp popycha ją na ziemię. - Huck, nie pozwól jej odejść. Ona wszystko powie – mówi. - Uciekaj, Jude! – krzyczę przez chrapliwe dyszenie. 323 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Jude stara się wstać na nogi, ale Huck, w całej swojej metr osiemdziesiąt dwa okazałości, chwyta ją. Ona kopie i krzyczy, gdy ją odciąga. - Jude będzie patrzeć – mówi mi na ucho Tucker, jego nieświeży piwny oddech powoduje większe mdłości. Potem uderzenia spadają na mnie, na moje ciało, twarz, szyję. Ciepła wilgoć w postaci krwi i smarków pokrywa moją brodę. Żebra bolą mnie tak bardzo, że jeśli Tucker by mnie nie podtrzymywał, upadłbym na podłogę. W końcu puszcza, a chłodna, wilgotna ziemia łapie moje ciało. Ulga. Nareszcie koniec. Ale wkrótce zdaję sobie sprawę, że jednak nie. - Chcę wziąć udział w tym gównie! – mówi Tucker, jakby to była jego kolej w grze w mini golfa. Ogromny łomot pojawia się w mojej klatce piersiowej, gdy stopa styka się z dolną częścią moich pleców. Ból wystrzela w górę i w dół mojego kręgosłupa, gdy gwiazdy eksplodują w mojej wizji. - Czekaj… czekaj – mówi Tripp z nutką śmiechu w głosie. – Pokażmy mu kim naprawdę jest jego tatuś. – Spoglądam w górę przez spuchnięte oczy, gdy oni ściągają swoje paski. - Proszę… - jęczę, słabo unosząc rękę by siebie ochronić. To wtedy dostrajam się na dźwięk krzyku Jude. Odciąłem się od niego wcześniej. Gardłowe prośby by zostawili mnie w spokoju były zbyt trudne do zniesienia. - Zamknij ją! – krzyczy Tripp. Chcę jej powiedzieć, by przestała, ale za każdym razem, gdy przemawiam, dławię się krwią i śliną. - Zabijesz go! – krzyczy Jude. 324 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Może powinniśmy przestać – mówi Huck. – Chłopaki to się wymyka spod kontroli. - Huck, zamknij się, kurwa! – krzyczy Tripp. – Nie bądź cipką. Zakryj jej usta. Wtedy klamry paska opadają na mnie. Wydaje się, jakby każdy brat konkurował z drugim, by zobaczyć, który potrafi uderzyć mocniej. Tripp przekonuje Curtisa, by dołączył i dodaje jego pasek do brutalnej chłosty. W jakiś sposób moja koszulka jest podniesiona i atakują bezpośrednio moją skórę, rozrywając ją z każdym smagnięciem. Za każdym razem, gdy zimna klamra ląduje na mojej skórze, natychmiast staję w płomieniach bólu. Lepkie ciepło wypływa z każdej nowej rany. - Cholera, mój pasek się złamał – narzeka Tripp. - Wooow! – krzyczy Curtis napędzany adrenaliną. - Daj mi to!- Tripp wyszarpuje pasek Curtisa. - Cholera człowieku, on wygląda źle – mówi Curtis. – Kurwa, koleś, będziemy w takich kłopotach. - Zamknij się!- krzyczy Tripp, uderzając mnie w kółko paskiem Curtisa. W końcu przestaje. Świat zaczyna powoli ciemnieć, ale walczę, by pozostać rozbudzony. Nie mogę zostawić Jude samej. Muszę wstać na nogi i zabrać ją stąd. - Nie, człowieku – słyszę, jak mówi Huck, gdy on i Tucker omawiają coś szeptem. Przewracam się na bok i wyginam szyję, by spojrzeć w górę i zobaczyć, jak Tripp obmacuje Jude. Ona wierzga się i kręci w jego rękach. Bez oglądania się na mnie, Tripp mówi. - Co jeśli pozwolę ci pieprzyć Mię, jeśli ty pozwolisz pieprzyć mi swoją siostrę? Założę się, że jej cipka jest ciasna. Jest tak cholernie mała.
325 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
To nie może się dziać. To musi być koszmar. To nie dzieje się w prawdziwym życiu. Jedynie w filmach. Tripp i Tucker są źli, ale nikt nie jest aż tak zły. - Nie zrób tego – mówię, starając się wstać. Za każdym razem, gdy jedna część ciała unosi się z podłogi, upadam. Czuję, jakby w moje żebra z każdym oddechem wbijało się dziesięć noży. Krew i ślina zwisając mi z podbródka, kołysząc się z każdym ruchem, jak wahadło. - Huck, nie bądź taką cipką – mówi Tucker. – Trzymaj ją. - Nie!- krzyczę, ale mój głos jest niemal szeptem. Twarz Hucka jest pełna przerażenia, gdy chwyta mocniej Jude, a Tripp podnosi jej koszulkę. Śmieje się. - Ona nie ma cycków! Tucker ściska jej sutek. - Założę się, że nie ma jeszcze nawet zarostu – mówi, szarpiąc za jej pasek. Jej małe ciało kopie i walczy pod uchwytem Hucka, ale ten woli raczej przytrzymywać bezbronną dziewczynę, zamiast przeciwstawić się swoim przyjaciołom. Curtis stoi z boku, przenosząc swój ciężar niekomfortowo z nogi na nogę, ale śmieje się wraz z Pettitsami, kiedy wygłaszają swoje obrzydliwe komentarze. Biorę głęboki, bolesny wdech. Czuję, jakby paznokcie tańczyły w moich płucach, wbijając się bezlitośnie. W końcu wstaję na nogi, wlokąc się do Trippa. Są tak zaangażowani w dręczenie mojej siostry, że ledwie mnie zauważają. Zbieram każdą cząstkę mojej siły, jaka mi została, by zaatakować ich wszystkich, ale po jednym ciśnięciu zwyczajnie upadam na Trippa. - Co jest kurwa?- mówi, pchając mnie na ziemię i kopiąc w brzuch.
326 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Podnosi z ziemi butelkę i rzuca ją w moim kierunku. Potem wszystko staje się czarne.
*** Budzi mnie ciepła ciecz. Na początku to jest niemal komfortowe, jakbym pływał w ciepłym oceanie, ale potem w mój nos uderza zapach, gryzący smak amoniaku gryzie mnie w usta. Ledwie mogę skupić swój wzrok, gdy całe ciało pulsuje jednomyślnie w bólu. Potem mój wyostrzony słuch wyłapuje pojedynczy dźwięk strumienia płynu pochodzącego z góry. Ktoś na mnie sika. Ledwie mam siłę, by się tym przejmować. To przynajmniej jest ciepłe i zrobiło się tak zimno tej późnej nocy, że to wydaje się być jedyną fizyczną ulgą dostępną dla mnie. Prawdopodobnie dzisiaj umrę. Nie widzę sposobu, bym z tego wyszedł. Potem przypominam sobie o Jude. Moje oczy strzelają od jednego cienia do drugiego i wtedy dostrzegam ruch. - Zrób to, Huck. Nie jesteś w tym z nami, dopóki, kurwa, tego nie zrobisz – głos Trippa jest bardziej niewyraźny. Jest bardziej pijany niż wcześniej. Cień pochyla się i pcha nierówno w przód i tył, zatrzymując się co jakiś czas nad bezwładną postacią. Jęczę, starając się zrobić cokolwiek co mogę, by sprawić, że zostawią ją w spokoju. Pchnięcia ustają. - Nie mogę! – szlocha Huck. – Włożyłem go, dobra? Pompowałem. Wystarczy. Zrobiłem to. - Zatem, kurwa, użyj tego! – Tripp podnosi coś z ziemi i podaje do postaci. Zwężam oczy, by skupić wzrok na kształcie i widzę szklaną butelkę. Otwieram usta, by krzyczeć, ale jedynie słabe odgłosy wychodzą z mojego gardła. Unoszę się na przedramiona i wlekę swoje bezużyteczne ciało przez rozmokłą ziemię lasu. Użyję każdą ostatnią cząstkę mojego życia, by powstrzymać ich przed dalszym ranieniem Jude. Coś chwyta kołnierz mojej koszulki i ciągnie mnie do góry. 327 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Przestań, to, kurwa, robić. Jest za późno. Wszyscy mieliśmy swoją kolej w pozbawianiu jej dziewictwa. – Puszcza mój kołnierz, gdy łzy spływają w dół moich policzków i upadam na ziemię. Eksplozja bólu wystrzeliwuje w każdym kierunku ciała od mojej klatki piersiowej i zwijam się w kulkę, gdy jęczę w agonii. Nic mi nie zostało. Nigdy nie myślałem, by życie było sprawiedliwe. Nauczyłem się tego w najmłodszych latach. Ale dzisiaj dowiedziałem się, że życie jest okrutne. To nie jest przypadkowe. Jest skierowane do jakichś ludzi. Ludzie`, jak Tripp i Tucker żyją bezkarnie. Mają pieniądze, dziewczyny i rodziców, którzy o nich dbają. Ludzie, jak Jude i ja są zapomniani. Nie, jesteśmy bardziej niż zapomniani. Jesteśmy zabawkami losu. Los jest okrutną suką, a kiedy sobie ciebie upatrzy, nie unikniesz jego planów. Więc prosiłem jedyną rzecz, która mi została. Nigdy tak naprawdę nie wierzyłem w modlitwę. Robiłem to, kiedy byłem mały. Prosiłem boga, by sprawił, że tatuś będzie miły. Przestałem prosić jakoś w wieku ośmiu lat. Jasne było, że moje modlitwy są bez znaczenia. Ale teraz, jestem gotów odłożyć dumę na bok dla mojej siostry. Przyprowadziłem ją w ten bałagan. Nigdy nie powinno jej tu być. Powinna być w domu, przygotowując się na jutro do szkoły. Wszystko to przez moją obsesję na punkcie dziewczyny, która śmiała się z mojego płynącego z głębi serca listu i przekazała go swojemu chłopakowi, więc mógł użyć go, jako narzędzie tortur. Mia wie kim jest Tripp. Wiedziała, że to skończy się dla mnie źle. Może nie śmiercią, ale ból i upokorzenie były gwarantowane. Nie jest tym, kim myślałem, że była. Byłem idiotą myśląc, że dziewczyna, jak ona odwzajemni moją miłość. Proszę, jeśli jesteś tam boże, jeśli pozwolisz mi i Jude przetrwać, zrobię to właściwie. Będę silny. Naprawię to dla niej. Buty chrzęszczą przez suche liście i gałązki, zbliżając się do mojej klatki piersiowej. Tucker klęka, chwyta mnie za kołnierz i używa swojej pięści. 328 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Ciemność ponownie mnie przysłania.
329 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 36 Tax Mia siedzi naprzeciwko mnie, jej włosy są wciąż mokre od deszczu, a ona okryta jest kocem, gdy łzy spływają po jej twarzy. To pierwszy raz, kiedy powiedziałem komukolwiek o tej nocy. Wydarzenia odtwarzały się w mojej głowie więcej razy niż mogę pamiętać, ale nigdy nie wspominałem tego na głos. Nawet Jude i ja rozmawiając o tym używamy niejasnych wyrażeń: to, co nam zrobili; tej nocy; to co się stało. Nigdy nie pozwalaliśmy sobie na przeżywanie tego otwarcie. Dla mnie to było unikanie nienawiści do samego siebie, ponieważ pozwoliłem, by moja siostra została zbiorowo zgwałcona i pobita. Dla Jude to wstyd, gdyż wie, że jej brat był świadkiem większości wydarzeń. Nigdy nawet nie rozmawiałem o tym z Rexem poza pobieżnymi wzmiankami. Zna istotę sprawy od Jude. W pewien sposób jest naszym rodzeństwem. Ta noc żyje swoim własnym życiem. Żyje z nami, podsyca nas, daje nam cel i umacnia naszą więź. Rex kocha Jude i mnie wystarczająco, by wiedzieć, że blizny na moim ciele i blizny w macicy Jude pochodzą z tego samego ataku. To wszystko co kiedykolwiek musiał wiedzieć. Wypowiadając słowa do Mii, byłem zaskoczony, jak odrętwiały się stałem. To było tak, jakbym opowiadał jakąś straszną historię, nie coś co przeżyłem. Ale od Mii mogłem wyczuć jej odczucia z każdym uderzeniem, każdym pogwałceniem, każdym brutalnym słowem. Obserwowałem jej ból dla mnie, którego ja nie potrafiłem dłużej zbierać. - Tak mi przykro, że ci się to stało. Biedna Jude… - mówi Mia, dławiąc się łzami. – Nie rozumiem, jak mogli uciec się do czegoś takiego mówi, potrząsając głową w niedowierzaniu. 330 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Byłem w szpitalu przez kilka dni pod wpływem środków uspokajających, tak samo jak Jude. W momencie, gdy się obudziliśmy, Pettit opłacili już każdego, kto miał znaczenie, włączając to mojego własnego gównianego ojca. - Nie mogę uwierzyć, że kiedykolwiek umawiałam się z Trippem, tym obrzydliwym kawałkiem gówna. Zerwałam z nim tak szybko, jak wróciłam ze szkoły po tym, jak zmarła moja matka. Był narcystycznym koszmarem. I jestem pewna, że płakał do swojego taty, mówiąc mu, że popełnił błąd i błagając o pomoc. To jest to, co robił od zawsze, robił to co chciał, a potem płakał przy swoich rodzicach, by to naprawili. - Cóż, cokolwiek zrobił, podziałało. Ponieważ wszyscy zostali uciszeni. - Więc myślałeś… że cię wystawiłam? Myślałeś, że mogłam to zrobić? – jej oczy ponownie wypełniają się łzami. – Tax, powiedz mi, że nie sądziłeś, iż mogłam to zrobić? - Tripp miał list. Powiedział, że mu go dałaś. To miało dla mnie sens. W tamtym czasie nie sądziłem, że jestem ciebie wart. To miało sens, że mogłaś w ten sposób zareagować. Właściwie to wydawało się bardziej możliwe, niż to, że również mnie lubisz. - Tax… nigdy nie mogłabym. Jak mogłeś tak sądzić? Byłam dla ciebie dobra. –Jej usta zaciskają się z oburzenia. - Mia, nie wiesz jak to jest. Byłaś kochana od dnia, w którym się urodziłaś. O Jude i mnie nikt nigdy się nie troszczył, prócz nas samych. Naprawdę łatwo było nam myśleć, że kolejna osoba o nas nie dba. Napięta linia ust Mii rozluźnia się. Wzdycha, zamykając oczy na kilka sekund. Napięcie jej mięśni odpuszcza, gdy przetrawia mój punkt widzenia. Otwiera oczy, przytakuje i sięga ręką do mojego uda. Napinam się. Ale tym razem pozwalam sobie na przyjęcie jej dotyku. Ona nie jest tą, która spowodowała blizny, czy też brutalności. Muszę nauczyć się, by o tym pamiętać. 331 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nigdy, Tax. Nigdy nie pozwoliłabym, by to się stało, gdybym wiedziała – mówi ze skruchą. - Teraz to wiem. Ale Mia, to co się nam stało, zmienia człowieka. Nie mam tu na myśli tylko tego, że powoduje uraz. Chodzi mi o to, że zaraża cię wściekłością. Pieprzy ci w głowie w sposób, którego nie możesz naprawić. Świat ciągle bierze i bierze i nigdy nie daje nic w zamian. Ty potrafisz dać tak wiele miłości bez brania czegokolwiek w zamian. Miłość, zrozumienie, empatia. Jude i ja dawaliśmy te rzeczy i rzadko do nas wracały. A tej nocy zabrano ostatki tego, co nam pozostało. Straciliśmy coś. Nie czuję wyrzutów sumienia. Nienawidzę świata. Moje życie stało się misją, by rozprzestrzeniać dziesięciokrotnie większy ból. Ból. Świat dał nam go pod dostatkiem. Miałem go mnóstwo do rozdania. - Masz więcej do podarowania, niż ból, Tax. Nie jesteś, jak te dupki. Nie jesteś – mówi stanowczo. Otwiera szeroko oczy. – Mój ojciec? Nie mam serca powiedzieć jej prawdy. To by ją złamało. Jeśli wiedziałaby, że jej ojciec był w to zaangażowany, spowodowałoby to serię pytań, a nie chciałem by one nadeszły. - Nie wiedział. - Dlaczego mu nie powiedziałeś? Mógł właściwie to załatwić. On nie był dla mnie takim człowiekiem, jakim był dla ciebie, Mia. - Byłem zbyt przerażony własnym ojcem. Groził mi, że skrzywdzi Jude, jeśli nie skłamię policji. - Cholera. Chciałabym wiedzieć. Pomogłabym. Przysięgam, że nie miałam pojęcia. Jeśli wiedziałabym, przekonałabym tatę, by ci pomógł. - Wiem. - Więc znalazłeś mnie, ponieważ myślałeś, że ci to zrobiłam? Przytakuję. Wstyd. Ona jest jedyną osobą, którą może spowodować najmniejszym gestem, czy spojrzeniem, że to poczuję. Nie dlatego, że tego 332 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
chce, lecz dlatego, że po raz pierwszy naprawdę obchodzi mnie co ktoś inny o mnie pomyśli. - I dlatego, że myślałeś, iż jestem odpowiedzialna za gwałt Jude… chciałeś zrobić to samo mi? Kurwa. Nie chcę przyznać, że jestem gwałcicielem. Można użyć w stosunku do mnie wielu określeń, ale nie tego. Nigdy nie zamierzałem jej przelecieć. Miałem zamiar ją zabić. Ale wiem, że jedynie w moich pokręconych myślach brzmi to lepiej. Staram się znaleźć jakiś sposób, by to wszystko wyjaśnić. - Chciałem cię przestraszyć. Kiedy zobaczyłem, że zarezerwowałaś tę usługę, czas był idealny. Reszta po prostu się wydarzyła. Kiedy przyszedłem tej nocy do twojego domu, nie chciałem cię zgwałcić, przysięgam. Ale kiedy cię dotknąłem, a ty odpowiedziałaś, nie mogłem się powstrzymać. - To było, jak idealny sztorm… - myśli na głos. - Tak. A gdy po raz pierwszy byliśmy razem, chciałem ciebie więcej. Wiem, że ty też tego chciałaś. I sposób w jaki chcieliśmy rzeczy, które były nietypowe. Ale wciąż byłem zły. Przekonywałem siebie, że mogę robić dwie rzeczy na raz: mieć ciebie i sprawić, że zapłacisz. Oczywiście oszukiwałem sam siebie. Wiedziałem tak szybko, jak zaczęliśmy nasz układ, że coś było nie tak. Nie mogłem pogodzić się z tym, że jesteś osobą, która wystawiła Jude i mnie. Zacząłem pragnąć zobaczyć coraz więcej ciebie i nienawidziłem siebie za łamanie obietnicy, by to naprawić. Musisz zrozumieć, że do zeszłego tygodnia, myślałem, że wystawiłaś Jude i mnie. - Więc pomimo tego, że myślałeś, że zrobiłam to wszystko, przyjechałeś, by mnie zobaczyć w Miami? Zdaję sobie sprawę z tego, jakie to musi być dla niej trudne do zrozumienia, ale to było w tamtym czasie tak samo dezorientujące dla mnie.
333 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Tak. Nie mogłem się powstrzymać. - Znając mnie teraz, jako dorosłą osobę, jak mogłeś tak myśleć? - Założyłem, że nie sądziłaś, że będę tym, kim stałby się Sil. To była moja prawda, Mia. To co ci zrobiłem było niewłaściwe. To jedyna rzecz, której żałuję. - Tak jest. Ale ja również jestem częścią tego. Pozwoliłam ci zrobić to, co chciałeś. Nie mam żadnej wymówki. - To nie jest takie proste, Mia. Nie waż się za to obwiniać. To jest moja wina. I nie potrzebujesz wymówki na to, kim jesteś. Jesteś idealna taka, jaka jesteś. Spogląda w dół, delikatny uśmiech rozświetla smutek na jej twarzy. - Jeśli to co wydarzyło się pomiędzy nami nie było tym, co miało się wydarzyć, zatem jaki był twój początkowy cel? Co planowałeś mi zrobić? Nie chcę ciągle okłamywać Mii. Ale muszę. Nie może się nigdy dowiedzieć, że zamierzałem poderżnąć jej gardło tej pierwszej nocy. Niektóre rzeczy nigdy nie mogą zostać zapomniane i wybaczone. - Moim początkowym zamiarem było przestraszenie cię tej nocy w domu, potem kupienie Alea i zaskoczenie cię, gdy zdałabyś sobie sprawę, że byłem tą samą osobą, która włamała się do twojego domu. Potem zamierzałem powiedzieć ci podczas naszego pierwszego spotkania w sali konferencyjnej, że chcę zamknąć Alea. Zostałabyś bez pracy, tak samo jak wszyscy twoi przyjaciele. Sapie. Do tego momentu nie rozumiała głębi mojej zemsty. Wciąż tego nie rozumie, ale ta mała prawda jest przedsmakiem. - Zrobiłbyś to wszystko? Co z pieniędzmi? Firma była warta dziesiątki milionów. - To była cena, którą byłem skłonny zapłacić. Wiedziałem, jak Alea była dla ciebie ważna. 334 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Byłabym zniszczona. - Taki był cel. Pochyla głowę w swoje ręce, pozwalając kaskadzie jej brązowych włosów opaść na ramiona. Nie nalegam na przebaczenie. Na to nie ma usprawiedliwienia. Taka jest prawda. To jest to, co chciałem w tamtym czasie. Bierze głęboki wdech. - Ale tego nie zrobiłeś. - Nie. - Ponieważ? - Ponieważ cię poznałem. - Więc przyszedłeś po mnie. Czy poszedłeś po innych? - Mia, nie chcesz wiedzieć o rzeczach, które zrobiłem. Nie mogę ci powiedzieć. Nie doniosę ci na innych, którzy byli zaangażowani. Obiecałem, że powiem ci kim dla mnie byłaś. Dlaczego po ciebie przyszedłem. I to zrobiłem. Mogę powiedzieć jedynie, że zrobiłem brzydkie rzeczy, ale nigdy nie prosiłem o życie, które mi dano. Każdy, kto miał w tym udział, zasłużył na to. Nie wie, że ten tatuaż, który subtelnie podziwia za każdym razem, gdy jesteśmy razem jest to hołd dla wszystkich ludzi, których zabiłem. Każdy wąż to kolejna osoba, którą z radością wykończyłem. To jest moja duma. Jest tam jedno wolne miejsce dla niej. Z powodu Mii ten tatuaż nigdy nie będzie skończony. Jego niekompletność jest dedykowana mojemu zaangażowaniu w ochronę jej. Mia wstaje i podchodzi do mnie, siadając na za dużej pufie i opiera głowę na moim ramieniu. - Wiem, że jakaś chora śmierć spadła na kilku z tych facetów. Nie musisz mi mówić, jeśli to zrobiłeś. Ale cokolwiek im zrobiłeś, po tym co
335 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
oni zrobili tobie i Jude, jestem pewna, że zasłużyli. Znałam cię, byłeś uprzejmy, hojny i miałeś… masz… dobre serce. - Sil jest martwy. Nie żyje. Nie jestem Silem, Mia. Chcę, by to było dla ciebie jasne. - Rozumiem. Przesuwa swoimi palcami przez moje. - Jude jest w pobliżu? - Ona i ja nie rozmawiamy teraz. - Myślałam, że byliście blisko. - Jesteśmy. Bardzo. Mamy po prostu chłodne i ciepłe relacje. Teraz, to skłania się ku chłodnym. - Może mogę z nią porozmawiać. Wyjaśnić jej, że nie wiedziałam. -Wie o tym. Powiedziałem jej. Ona również nie jest już dłużej Jude. Zachowała imię, ale nie jest tą dziewczyną, którą pamiętasz. -Czy ona również mnie nienawidzi? - Nie nienawidzę cię, Mia. Ale Jude ma problemy, które przeniosły się na jej postrzeganie sytuacji. Potrzebuje dużo czasu. Nie chcę, byś ją spotkała. Znasz ten cytat Szekspira: I choć wzrostem mała, to zapalczywa2? Może nie brzmi to dokładnie tak. - Znam to. - Cóż, taka jest Jude. Pozwól mi sobie z nią poradzić. - Jest twoją bliźniaczką. Zapalczywość jest w waszych genach. Daj mi znać, jeśli mogę pomóc. Mia śledzi palcem wierzch mojej dłoni i przedramię. Miękkość jej delikatnego dotyku wysyła przez moje żyły ciepło. Nie chcę jej 2
Dokładny cytat brzmi: „I zapalczywą, chociaż wzrostem małą.” Tax oczywiście przekręcił nieco cytat :)
336 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
skrzywdzić. Ale to jest to, co robię. Zadaję ból i cierpienie. Jak mogę stać się mężczyzną na jakiego ta silna, piękna i życzliwa kobieta zasługuje? Jedyne co mogę zrobić to ostrzec ją, jak zawsze, ale ona jest uparta. Ma sposób na dostanie tego, co chce, nawet z kimś takim, jak ja. To cholernie beznadziejne staranie. Ciągle ją odpycham, starając się sprawić, że będzie bezpieczna, a ona wciąż biegnie z powrotem do płonącego domu, by mnie złapać. Taka jest Mia, taka była od zawsze. Odkąd ją znam z poprzedniego życia, zawsze starała się mnie uratować. Nieważne, czy było to udawanie, że jest głodna, więc mogłem zjeść, zaprzyjaźnianie się ze mną, czy pozwolenie na to, bym cieszył się zakochaniem podczas okresu w życiu, kiedy czułem się taki samotny. Sil dowiedział się dzięki niej, jak kochać. Tax dzięki niej dowiedział się, jak nienawidzić. A teraz, może w końcu odnalazła swój sposób. Może pomimo ognia, cięć i dymu, które jej to utrudniały, pomimo mojego uporu by uciekała i chroniła siebie, staje się moim zbawieniem. - Jestem okrutną osobą. Mówię złośliwe rzeczy, nawet, kiedy nie mam ich na myśli. Jeśli inny facet położy na tobie ręce, połamię go. Nie uprawiam miłości, czy seksu, ja pieprzę. Czasami mocno. Czasami brutalnie. Nie denerwuję się, ja się wkurwiam. Nie gram fair z innymi. - Powiedz mi coś, czego nie wiem – mówi Mia ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy. To ta pyskówka sprawia, że chcę pochylić ją i dać klapsa w ten jędrny tyłek. Chcę powiedzieć jej, że jestem kłamcą. Że zdradziłem ją w najgorszy możliwy sposób: Zabiłem kogoś, kogo kochała. Albo, że byłem nastawiony na odebranie jej życia w najbardziej brutalny sposób. Że wziąłem nawet coś, co powinno być radosnym prezentem, darem życia i zdemoralizowałem to swoim pokręconym umysłem. Myślałem, że w jakiś sposób zaciążenie jej może naprawić wszystko, co jej zrobiłem poprzez uratowanie jej życia i podarowanie rodziny, którą straciła. Ale dla normalnych ludzi życie nie jest wymiennymi, cholernymi klockami LEGO. 337 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Nie możesz przehandlować jednego, za drugiego. Nie mogę wynagrodzić jej osoby, którą wyeliminowałem poprzez podarowanie jej nowego człowieka. Jednak wciąż pompuję moją spermę do jej środka, ponieważ pomimo tego, że mój racjonalny umysł ma rację, wciąż część mnie chce połączenia z nią na takim poziomie. Mia widzi moje dobre zamiary i myśli, że to wszystko ma znaczenie, ale intencje są cholernie bezwartościowe, kiedy jesteś taki jak ja. Ponieważ podczas, gdy zamiary przemieszczają się przez moją popieprzoną psychikę i wychodzą na świat, jako działanie, zostają pocięte na strzępy i wypaczone aż są poszarpane z krawędziami tak ostrymi, że tną do samych kości. Myślałem, że mogę uratować Mię od śmierci przez podarowanie jej życia, ale ze mną jest wciąż ten sam cholerny problem. Nawet kiedy tworzę, to niszczę. Ale nie powiem jej tych słów, ponieważ chcę, by została. Dałem jej szansę na odejście, a ona wróciła. Nie mam silnej woli, by ponownie odepchnąć Mię. - Nigdy nie będę normalną osobą. Nie mogę być kontrolowany. Nie powinienem być z nikim. To od tego musiałem cię chronić. Nie działam, jak większość ludzi. Jesteś dobrym człowiekiem, powinnaś znaleźć dobrą osobę. Słowa są bez sensu, ponieważ wiem, że ma je gdzieś. Ona tworzy własne myśli. - Już ją mam – mówi, jej delikatne usta całują węże na mojej szyi.
Mia W końcu rozumiem. Może powinnam być zła, ale nie jestem. Tax nie chce mojego współczucia, ale to co wydarzyło się jemu i Jude jest przerażające. Jak mogliby nie być wypełnieni gniewem i chęcią zemsty? 338 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Przyznaję, że boli słuchanie, jak Tax mówi, jakie były jego początkowe intencje względem mnie. Rani mnie myślenie, że mógł choćby pomyśleć, że byłam zdolna do tych rzeczy. Ale wszystko co kiedykolwiek znał to nienawiść. Nikt, poza jego siostrą, nie był dla niego dobry. Dlaczego miałby myśleć, że mogłoby się to zmienić w ciągu kilku tygodni gdy ja i on staliśmy się przyjaciółmi. Nie zajęło zbyt dużo czasu młodemu człowiekowi, którego ciągle ktoś zawodził, by uwierzyć, że kolejna osoba podążyła tym samym torem. I może powinnam być zła, że wziął sprawy w swoje ręce, ale czasami okoliczności wymagają innych form sprawiedliwości. Kto wie jak wiele szkód wyrządzili inni ponieważ nigdy nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności za to, co zrobili Silowi i Jude? Jak wiele innych ofiar zapłaciło za milczenie? Nie mogę znaleźć współczucia dla mężczyzny, który zgwałcił i zranił małą Jude. Jest tak wiele innych ludzi, którzy zasługują na moją empatię. Nawet ja mam swoje granice, które można przekroczyć. Gdy obserwuję Taxa przemywającego moje rany na kolanie, staram się fizycznie dostrzec Sila. Zmienił się przez te wszystkie lata tak bardzo, że ledwie mogę to zobaczyć, nawet jeśli teraz wiem kim jest. Ale widzę Sila w aspektach, które nie są fizyczne. Tax mówi, że Sil zmarł, że nic nie pozostało z sarkastycznego, wtedy jeszcze słodkiego chłopca, które znałam czternaście lat temu, ale to nie prawda. Widzę to w takich małych chwilach, jak ta. Kiedy nie czuje potrzeby, by chronić się agresją. Tax może być ostry, ale nie jest bezduszny. - Więc po tym wszystkim uciekliście? - Tak. Nie czuliśmy się bezpieczni. Tak szybko, jak oboje mogliśmy chodzić, uciekliśmy, gdy tata był w pracy. - Jak przetrwaliście?
339 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Robisz, co musisz robić – mówi. – Robiliśmy przekręty. Wszyscy. Jude robiła rzeczy, których wolałbym, by nie robiła. Ale tak jak powiedziałem, niektóre rzeczy się zmieniają. Nie pytam o żadne szczegóły. Mogę sobie jedynie wyobrazić, co musieli robić. - Jak się z tego wydostaliście? – pytam. Muszę przyznać, że jak na kogoś kto jest ambitny, jego zawziętość mi imponuje. Spogląda na mnie kątem oka. - Kto był mi dłużny – mówi wszechwiedząco. – Jest wiele sposobów na spłacenie długu. To wszystko, co mogę powiedzieć, kochanie. Kochanie. Uwielbiam sposób w jaki jego gardłowy, ochrypły głos owija się wokół tego dziarskiego słowa. - Więc, twoje nazwisko? Draconi? - To mojej mamy. - Dowiedziałeś się kiedykolwiek prawdy? O tym, jak zmarła? - Ojciec mi nie powiedział. Po tym jak Jude i ja wyzdrowieliśmy i uciekliśmy z domu, mieszkaliśmy przez lata na ulicy. Nie miałem środków, by to zbadać. Ale w końcu to zrobiłem. Zabiła się. Nie wiem, dlaczego tata kłamał. Może to była jedyna miła rzecz, jaką zrobił. Albo może starał się być nawet bardziej okrutny. Myślę, że był zawstydzony. Znałaś nasze miasto. Samobójstwo miało takie piętno. I tak byliśmy niemowlętami. W każdej wersji historii umarła z naszego powodu. - Tax, depresja poporodowa nie jest niczyją winą. To zaburzenie równowagi chemicznej. - Ale jeśli nie urodzilibyśmy się… - Nie Tax. Jesteś tutaj, ponieważ miałeś być. Jeśli nigdy by cię nie miała, nie spotkałabym miłości mojego życia. 340 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Och, cholera. Czasami jestem nieco zbyt otwarta. Tax dzieli już ze mną tak wiele, a to słowo, to małe słowo może być jak bomba, nawet ze zwykłym facetem. Nie chciałam tak z tym wyskoczyć. Nie tak szybko, po tym wszystkim przez co właśnie przeszliśmy. Tax aplikuje plaster opatrunkowy niemal niezauważalnie, jakby słowo było niewidocznym podmuchem wiatru. Spokojnie wygładza go na moim kolanie. Jestem sparaliżowana niepewnością spowodowaną doborem słów. Były szczere, ale nieprzemyślane. Powinnam poświęcić więcej czasu na uzdrowienie, zanim mu je powiem. Moje serce skacze i teraz to ja jestem spięta i niespokojna. Odwraca się do mnie, jego świeżo wysuszone, delikatne, ciemne włosy leżą płasko, więc wygląda niemal chłopięco i całuje mnie w czubek głowy. - Ty też jesteś cholernie wyjątkowa.
341 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 37 14 lat wcześniej Po byciu poinformowanym przez chodzący kawałek gówna, jakim jest mój ojciec, że muszę powiedzieć szeryfowi Tibbett bezwstydne kłamstwo, jestem pełen buntu. Nie obchodzi mnie, czy tata zadusi mnie na śmierć, nie pozwolę tym draniom wywinąć się z tego, co mi zrobili, a co gorsza od tego co zrobili Jude. Przychodzi lekarz i przeprowadza na mnie rundę badań. Przechodzi do mówienia mi, jakim „szczęściarzem” jestem, że wyszedłem z tego ataku bez żadnych trwałych uszkodzeń, tylko ze złamanymi kośćmi, głębokim urazem i poważnym wstrząśnieniem mózgu. Narzeka mi na to, że rany były najtrudniejszą częścią, a gdy unosi koc i odwija mi klatkę piersiową, rozumiem dlaczego. Wyglądam jak pieprzony Frankenstein. Szwy są wszędzie. Same rany na mojej klatce piersiowej potrzebowały setki szwów. Lekarz mówi mi również, że muszę zostać parę dni na obserwacji, a potem mnie wypiszą. Po tym wszystkim, zostaję na kilka minut sam, szlochając. Szeryf Tibbet wchodzi do pokoju w swoim jasno brązowym policyjnym mundurze. Chodzi jak stereotypowy policjant, z biodrami przechylonymi do przodu i małym wystającym brzuszkiem. Ściąga swoje pilotki z nosa. - Jak się masz, chłopcze? – To tak, jakby pytał kogoś, kto jest przeziębiony, ale nie kogoś, kto był bity pięściami, butelkami, butami, klamrami od paska, a potem został obsikany. Przecieram oczy mniej spieprzoną ręką. - Nie za dobrze. Chcę zobaczyć moją siostrę.
342 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Wzdycha i przyciąga sobie krzesło obok mojego łóżka. Chwyta pudełko chusteczek higienicznych i kładzie je obok mnie. Nie dotykam ich. - Odpoczywa. Podali jej środki uspokajające by poradziła sobie z bólem. Moje ręce trzęsą się z wrzącej nienawiści przez to, co te zwierzęta jej zrobiły. Nawet Huck, tchórz, który pieprzył ją, gdy płakał. Płakał. Jakby to on był ofiarą. Jakby nie trzymał bezbronnej stu czterdziesto centymetrowej dziewczyny, zamiast pozwolić jej uciec w bezpieczne miejsce, gdy miała szansę. - Zatem kiedy mogę ją zobaczyć? - Po tym, jak porozmawiamy, pójdę do lekarzy, by zobaczyć, co powiedzą. - Dobrze, powiem ci wszystko, co pamiętam. Teraz wiem więcej. Pettits zapłacili mojemu ojcu, by mnie uciszył. Chłopcy Pettis, Huck McKinley i Curtis Collins, oni zaatakowali mnie i Jude… - Woah, woah, woah, zwolnij i weź oddech, Silvio. Zatrzymuję się, rozumiejąc, że potrzebuje chronologicznie ułożonych zdarzeń. To dotyczy również mojego zawstydzającego listu do jego córki. Ale zanim mogę choćby pomyśleć o tym wewnętrznie, on mówi dalej. - Teraz, z mojego toku rozumowania, ty i Jude zaatakowaliście waszego ojca po tym, jak powiedział ci, że nie możesz wyjść w noc w środku tygodnia. Potem ukradłeś jego ciężarówkę i pieniądze i uciekliście z miejsca zbrodni. Zatrzymałeś się nad rzeką, by wypić trochę piwa wraz ze swoją siostrą i jacyś przypadkowi przechodnie przechodzili wczesnym rankiem i natrafili na waszą dwójkę. Usłyszeli jakiś szelest w krzakach, jakby uciekała grupa ludzi. Uciekinierzy musieli się ich przestraszyć. Ty i twoja siostra jesteście szczęściarzami. – Chciałbym, aby ludzie przestali używać tego słowa, by nas opisać. – Mamy raport, że nieznany pojazd z 343 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
grupą mężczyzn przejeżdżał przez miasto kilka godzin wcześniej. Sądzimy, że to oni was zaatakowali. - Nie. Mówię ci, że wiem kto to zrobił… i nie ukradłem ciężarówki taty. On mnie zaatakować, my mu oddaliśmy. Ja i Jude nie pijemy. - Widziałem twarz twojego taty. To wygląda jak napaść, dzieciaku. - W każdym bądź razie wiem, kto nas zaatakował… to nie byli jacyś bandyci. To byli Pettits… - Pettits? – odchyla się na krześle i wzdycha. – To niemożliwe, dzieciaku. Byli tej nocy ze swoją rodziną. Huck i Curtis spędzili noc w domu Pettitsów. Mamy kilku świadków, który to zeznali, włączając w to ich rodziców. Teraz, zostałeś zraniony całkiem nieźle… - Żartujesz sobie ze mnie? Oni kłamią! Nie możecie zbadać mojej siostry? Ona została zgwałcona. - Nie mogę rozmawiać z tobą o tych aspektach, synu. - Ale… Tibbett pochyla się i niemal szepcze. - Posłuchaj, nie chcę musieć wnosić oskarżenia na ciebie i twoją siostrę. Napaść, pobicie, kradzież samochodu, drobne kradzieże… Wtedy zdaję sobie sprawę, że Pettits nie tylko powstrzymali mojego tatę, Tibbett również został opłacony. Nikt nie jest taki głupi, on zagląda dokładnie tam, gdzie chce patrzeć. Karmi mnie moją historią. Każdy, kto liczy się w tej sprawie został opłacony. Jude i ja jesteśmy sami. Jesteśmy otoczeni ludźmi, którzy zostali uciszeni, by pozwolić naszemu cierpieniu przeciągać się. - Pieprzyć to – mówię. - Słucham?
344 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Używając pilota łóżka, obniżam się, patrząc przed siebie. Pusty sufit pokoju szpitala wygląda dokładnie tak, jak ja czuję się w środku. - Tak, było ciemno. Nie wiem kto to był. Pamiętam tylko wejście do lasu i to tyle. Musieli od razu mnie uderzyć. - Dobrze. – Zauważam, że nie zapisuje niczego, ponieważ to co mówię jest bez znaczenia. – Wysłaliśmy list gończy za ciężarówką, która pasuje do opisu tej, która była widziana. Będziemy w kontakcie z tobą i twoim ojcem w razie nowych informacji. Nie patrzę na niego. Skupiam się tyko na suficie, starając się nie mrugać. Ale za każdym razem, gdy się załamuje, łzy napływają mi do oczu. Zastanawiam się, czy bóg karze mnie za to, że się nie modliłem i wykorzystałem go jedynie, kiedy potrzebowałem go w ostatniej minucie. Obiecałem, że jeśli przeżyjemy, sprawię, że skończy się to właściwie, ale on mi to utrudnia tak, jak to tylko możliwe. Nikt, żadna cholerna osoba nam nie pomoże. Nawet prawo. Szeryf Tibbett wstaje z krzesła i spokojnie podchodzi do drzwi. Zanim je otwiera odwraca się. - Silvio? Nie odpowiadam. - Wiem, że pracowałeś z Mią nad projektem. Wiem również, że już jest skończony. Chcę, byś zostawił ją w spokoju. Tripp powiedział mi, że sprawiasz jej problemy, masz zły obraz waszej przyjaźni. Ona jest dobrą dziewczyną. Niedługo idzie na studia. Jest wszystkim, co mam. Nie chcę, by zadawała się z rozrabiakami. Więc twoje wizyty w moim domu nie są już dłużej mile widziane. Patrz przed siebie. Nie płacz. Nie pozwól im zobaczyć bólu, który spowodowali. Drzwi zamykają się za Tibbettem, a wtedy znowu zostaję sam.
345 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Moja klatka piersiowa kurczy się, gdy pozwalam łzą popłynąć.
346 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 38 Tax Czekam na Mię, by się obudziła. Obiecała, że pójdzie tego ranka ze mną pobiegać. Zazwyczaj wstaję około siódmej, a w dni, gdy nie robię treningu siłowego, narzucam na siebie jakieś ciuchy do biegania i wychodzę na zewnątrz. Ale tego ranka wstaję wcześniej niż zazwyczaj. Mia wygląda tak spokojnie, że nie mam serca by choćby ją dotknąć. Więc leżę obok niej, obserwując jej spokój. Śpi tak spokojnie. Pamiętam, kiedy ja tak spałem. Odkąd pojawiła się Mia, dużo się kręcę i wiercę. Nigdy nie miałem tak wiele do stracenia i tak wiele powodów, by to stracić. Nie czuję się źle przez zabicie Tibbetta. Był chorowity, handlował sprawiedliwością dla pieniędzy. Poza moim własnym ojcem, nikt nie był mi dłużny bardziej niż Tibbett. To była jego cholerna praca, by pomóc bezbronnemu. Sprzedał swoją etykę za pieniądze. Jako dorosły, rozumiałem to bardziej. Stracił właśnie swoją żonę, musiał zmierzyć się z samotnym wychowywaniem córki. Pieniądze wiele pomagały z takim obciążeniem. Ale on nie był kimś zwykłym, był zobowiązany pomóc Jude i mi, ale obrał stronę niemoralności. Czuję się jedynie źle dlatego, że to co zrobiłem zrani Mię. Nienawidzę tego, że muszę zataić przed nią tę prawdę. Ale to jest mój problem, nie jej. Uwielbiam przyglądać się Mii z bliska: jej gładka skórka, miękkie krzywizny, sposób w jaki ciemne włosy spływają na jej nagie ramiona. Przebłyski jej ciała owiniętego wokół mojego, gdy pieprzyłem ją poprzedniej nocy grają w mojej głowie. Jej usta: delikatne, pulchne, zaczerwienione. Owinięte wokół mojego fiuta, gdy jej język wirował wokół niego, sprawiając że eksplodował. Jej duże piersi z idealnie miękkimi sutkami, które uwielbiam czuć w ustach. Jej zapach, delikatny i 347 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
kwiatowy, utrzymuje się na wszystkim, więc kiedy nie jest ze mną, łapię się na tym, że myślę o niej w nieoczekiwanych momentach. Wszystko w niej podnieca mnie, jakby była stworzona do moich wymagań. Ale tu nie chodzi tylko o seks. Ponieważ nie chcę nikogo innego. Nigdy nie czułem bólu, gdy ktoś wychodził za drzwi. Nigdy nie czułem potrzeby ochrony. Nigdy nie chciałem po prostu siedzieć w pobliżu i nic nie robić z kimś innym odkąd po raz pierwszy spotkałem Mię, jako nastolatek. To znaczy dopóki nie spotkałem Mii ponownie. Mój telefon bzyczy połączeniem z recepcji na parterze. Po cichu wymykam się z łóżka. Jest cholernie zbyt wcześnie na niespodziewanych gości. - Halo? - Dzień dobry, Panie Draconi. Twoja siostra jest tutaj, by cię zobaczyć. Słyszę w tle jej narzekanie. Zawsze miała wolną przepustkę by wejść na górę, ale teraz ponieważ Mia spędza niektóre noce w moim mieszkaniu, cofnąłem ten przywilej. Jude jest zbyt porywcza, by przypadkowo znaleźć Mię w moim mieszkaniu. - Powiedz jej, że zejdę, ale nie pozwól jej wejść na górę. - Tak, proszę pana. Przeglądam stertę ubrań na podłodze w salonie, którą Mia i ja zostawiliśmy zeszłej nocy i wkładam koszulkę i spodnie dresowe. Wychodzę z mieszkania i kieruję się na dół. Tak szybko, jak ją zauważam, Jude wygląda na wkurzoną. Rozumiem, czuje się odcięta. To nie było celem, to musiało po prostu zostać zrobione. - Co tam?- pytam. Nie widziałem jej odkąd rzuciłem nią o ścianę i groziłem, że ją zabiję. 348 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Więc o co teraz chodzi? Nie mogę nawet dostać się na górę? Tak ma być? Pocieram skronie. - Nie. Chcę po prostu prywatności. Focha się nieco. - Dlaczego to robisz? – pyta, łzy formują się w jej oczach. Rozglądam się, by zobaczyć, czy ktoś zauważył naszą interakcję i ciągnę ją za ramię do holu. - Dlaczego tutaj jesteś? - Myślałam o tym, co mówiłeś i masz rację. Musimy patrzeć w przyszłość. Byłam suką. Zamierzam dać ci twoją przestrzeń, ale nie chcę przestać tak po prostu rozmawiać. Więc chciałam zobaczyć, jak się masz. Może moglibyśmy pójść na śniadanie? - Cieszę się, że zaczynasz dostrzegać mój punkt widzenia. Chciałbym pójść, ale mam towarzystwo. - Od kiedy troszczysz się o pozbywanie się jednej z twoich dziwek? - To jest właśnie gówno, o którym mówię. - Dobra, dobra. Przepraszam!- mówi. – Postępujesz po prostu dziwnie. Nie rozmawiamy od tygodni i nie pozwalasz mi nawet wejść na górę. Posiadanie dziewczyny w mieszkaniu nigdy wcześniej nie powstrzymywało cię przed wpuszczeniem mnie. - Może staram się mieć zdrowy, normalny związek. Jude śmieje się szyderczo. - Dobra, mogę zaakceptować tą całą przemianę w nowego człowieka, ale nigdy nie będziesz Nedem Flanders.
349 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Och, pieprz się – mówię, pchając ją na wpół żartobliwie. – Nie to miałem na myśli. - Więc kim ona jest? - Co? Właśnie wtedy mój telefon wiadomości. Spoglądam na nią:
bzyczy
oznajmiając
nadejście
Jeśli poszedłeś biegać beze mnie, jesteś martwy. Wsuwam telefon z powrotem do kieszeni tak niepostrzeżenie, jak to możliwe, starając się jak cholera ukryć uśmiech. - Musze iść – wstaję. - To ona. Nieprawdaż? Kurwa. To ten cholerny bliźniaczy instynkt. Odchodzi ode mnie, a następnie ostro się obraca, dźgając mnie palcem. - Powiedziałeś, że z nią skończyłeś. Taki był kompromis. Miała odejść. Miałeś sprawić, że będzie nieszczęśliwa. Że zakocha się w tobie, a potem odejdziesz. To jedyny sposób, bym mogła żyć z kompromisem. - Nie teraz – mówię stanowczo pod nosem, gdy patrzę na nią. Jude prycha. - Musi być dla ciebie kimś jeszcze, że ryzykujesz przez to nasz związek. - Ona nic nie zrobiła. Nie ryzykuję niczego, Jude. Ty to robisz. - Nie wierzę w to. - Musisz iść, Jude.
350 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Więc tak po prostu, już więcej nic nie znaczę. Po wszystkim przez co razem przeszliśmy. Spędzaliśmy razem każdy dzień. Nie potrzebujesz mnie już w swoim życiu, teraz, gdy jesteś nowym Taxem. - Zawsze będziesz moją siostrą i zawsze będziesz dla mnie ważna. Przestań być taka dramatyczna. - Nienawidzę, gdy nazywasz mnie dramatyczną. - Zatem przestań być tak cholernie dramatyczna. - Wciąż jesteś przez nią ogłupiały, nawet te wszystkie lata później – mówi, potrząsając głową. - Idź się pieprzyć. - Ty również. - Cóż w tej kwestii, cieszę się że, ponownie rozmawiamy i jesteś skłonna zmienić plan. Wszystko jest w porządku. A kiedy nie będę zajęty, porozmawiamy o tym dłużej. Krzyżuje ramiona i spogląda na mnie z dezaprobatą. - Zadzwonię do ciebie i spędzimy trochę czasu tylko ty i ja jakoś w tym tygodniu. Wyjaśnię ci wszystko, ale muszę iść. - Nie wierzę ci – mówi, naprawdę zraniona. – To tak, jakbyś mnie teraz nienawidził. Nie chcesz mieć ze mną nic do czynienia, odkąd ona weszła w obrazek. - To nieprawda. Nasze problemy nie mają z nią nic wspólnego. - Wszystkie są spowodowane przez nią! – syczy głośno. - Nie mam teraz czasu na te bzdury. Pójdziemy na obiad. Porozmawiamy. Nie odcinam cię. Obiecuję. Zadzwonię do ciebie i zabiorę cię na obiad gdziekolwiek będziesz chciała. Może pojedziemy do Door Country na weekend albo coś? Dobra? Teraz muszę iść – mówię, wycofując się z holu. 351 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Jude dąsa się, ramiona ma skrzyżowane. - Może nie będzie mnie w pobliżu, kiedy w końcu będziesz miał dla mnie czas. - Zobaczymy się w tym tygodniu… - mówię, biegnąć z powrotem do windy. Aromat kawy uderza we mnie tak szybko, jak otwieram drzwi do mojego mieszkania. Mia stoi w kuchni całkowicie naga, czekając na ekspres. - Cholera jasna – mówię. - Gdzie byłeś?- pyta, pochylając się nad blatem. Jej oczy wciąż są spuchnięte od snu a włosy są kompletnym bałaganem od całego ciągania przez moje ręce. - Portier miał problem z doręczeniem. Nie poszedłem biegać bez ciebie. Zawsze dotrzymuje obietnic – mówię, mój fiut unosi się, gdy spoglądam na jej nagie ciało błyszczące w porannym słońcu. Podchodzę i przyciskam się do niej. Delikatność jej miękkich piersi ocierających się o mój brzuch powoduje, że fiut boli mnie z potrzeby. - Musimy pobiegać – mówi, odpychając mnie. Chwytam jej tyłek tak mocno, że się wzdryga. - Wiesz, co robisz. Nie ma innej wersji historii, gdzie chodzisz po mieszkaniu z tymi cyckami i cipką na wierzchu, która nie kończy się mną pieprzącym ciebie. Obracam ją dookoła i pochylam nad kuchenną wyspą, a ona dyszy, gdy pocieram ręką jej mokrą cipką. - Cholera Mia, wiedziałem, że cholernie tego pragniesz. Wsuwam w nią dwa palce, a jej kremowe ciepło ogarnia mnie. Mój fiut pulsuje z oczekiwania bycia otoczonym przez jej cipkę. Ale uwielbiam 352 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
ją drażnić. Nawet jeśli to szybki numerek, są sposoby, by sprawić iż jej cipka wytryśnie dla mnie. Wyginam palec na jej punkt G, a ona mruczy, jak pieprzona lwica. - Przestań, Tax. Nigdy nic nie skończymy – jęczy, wypychając biodra w kierunku mojego palca. Jej protest dogodnie stymuluje pieprzenie jej ręką. Wyciągam palce, błyszczą sokami z jej cipki i ciągnę ją za kark, używając śliskich palców by pocierać sutki jej cholernie wspaniałych cycków. Zwija przy mnie swoje ciało, jęcząc gardłowo. Chwytam jej sutek i rozciągam go, gdy wypuszcza cholernie seksowny jęk, który sprawia, że mój fiut drga. Chwytam jej cycek mocno i unoszę go. - Liż – mówię. Przygryza dolną wargę, patrząc na mnie z wahaniem, drażniąc mnie swoimi brązowymi oczami. - Kurwa, liż – mówię, ściskając go mocniej. Pochyla policzek i rozwija swój język wzdłuż jasno brązowego sutka. Obserwowanie jej, jak liże w ten sposób swój sutek sprawia, że mój fiut krzyczy, by zostać dotkniętym, więc pocieram go, by złagodzić pulsowanie. Odwracam ją w moim kierunku wystarczająco, bym mógł zlizać resztę soków z jej piersi i to jest wszystko co mogę, kurwa, znieść zanim wybuchnę. - Cholera, Mia. Zamierzam pieprzyć się tak mocno, że cały budynek to usłyszy - mówię, odwracając ją znowu tyłem i chwytając jej szyję, jako dźwignię. - Pieprz mnie – błaga, sięgając ręką, by pocierać swoją cipkę. Kuuuuurwa. - Powiedz proszę – warczę jej do ucha. – Lubisz błagać, prawda? - Proszę Tax, włóż we mnie swojego cholernie wielkiego fiuta. 353 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Cholera jasna, ona jest tak cholernie gorąca. Wchodzę w jej ciasną cipkę, jęcząc na ciasny, ciepły uścisk, w którym trzyma mojego fiuta. Wypuszcza jęk, który brzmi jak płacz. Sposób w jaki jęczy może sprawić, że mój fiut natychmiast eksploduje, jeśli na to pozwolę. Zanurzam się w niej, potem utrzymuję fiuta w środku masując jej punkt G główką. Rozdzielam jej pośladki i drażnię guziczek jej tyłka. A wtedy gałka drzwi zaczyna się przekręcać. - Och, cholera – jęczę, będąc na granicy orgazmu. Wychodzę z niej. Drzwi otwierają się. - Kto to?- pyta, zakrywając swoje piersi. - Schyl się – mówię, dokładnie gdy Rex wychodzi zza drzwi. Ona upada na kolana. – Och na litość boską!- krzyczę. – Mogę dostać trochę cholernej prywatności! Potem czuję, jak usta Mii owijają się wokół mojego fiuta. Och, ta perwersyjna, mała kokietka. Rex nie patrzy na mnie, kiedy zaczyna mówić. - Od kiedy do cholery prywatność kiedykolwiek… co do kurwy? Właśnie w tym momencie Mia zaczyna robić jakieś voodoo gówna na moim fiucie obiema rękoma i ustami: ssąc, skręcając, liżąc. - Oooch, kurwa… - mówię, ściskając stół. - Jesteś nagi? – pyta Rex. - Odejdź, wróć za jakąś… godzinę. W momencie, gdy to mówię ona bierze głęboko moje jaja. Jej umiejętności ssania fiuta są tak magiczne, jak pieprzony jednorożec. - Aw daj spokój, człowieku, co do cholery mam robić przez godzinę? 354 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rex może być takim idiotą jak na geniusza. - Rex, mój fiut jest dosłownie ssany pod tą ladą, gdy rozmawiamy. Muszę wybudować cholerny znak? Idź sobie gdzieś! - Och, cholera, człowieku. Dobra. – Wycofuje się. Oddycham z ulgą. Potem drzwi otwierają się ponownie. - Cholera jasna człowieku, czy Mia tutaj jest? - Żartujesz sobie, kurwa, ze mnie? – Śmiech Mii buczy przy moim fiucie. Powinienem umieścić go na tej liście wraz z Jude. Nie kłopotałem się powiedzeniem mu o moim ponownym zjednoczeniu z Mią, myśląc, że to dotrze do Jude, zanim będę mógł powiedzieć jej sam. - Dobra! – mówi Rex, wycofując się i zatrzaskując za sobą drzwi. - Uchhhh… - odchylam głowę do tyłu i rozkoszuję uczuciem wspaniałych, gorących ust Mii na moim fiucie. – Chodź tutaj – mówię, podnosząc ją. - To co zrobiłaś było naprawdę cholernie złe. - Masz na mnie zły wpływ – mówi z zarozumiałym uśmieszkiem. - Teraz zamierzam wypieprzyć z ciebie to mądrowanie się.
355 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 39 Mia Czuję się dzisiaj, jak gówno. Obudziłam się z mdłościami i czując się źle. Dodatkowo mój okres się zaczyna. Cała ta sprawa z Taxem sprawiła, że stałam się mniej produktywna przez ostatnie tygodnie, ponieważ chciałam spędzać z nim cały wolny czas, czy też myśleć o nim. Wiem? Jak żałosne, prawda? Zmieniłam się w chorą z miłości nastolatkę. W każdym bądź razie z racji tego, że prowadzę firmę, nalegałam, wbrew woli Taxa, że spędzę większość nocy w tygodniu we własnym mieszkaniu, z dala od niego. W ten sposób wyśpię się i również zabiorę pracę ze sobą do domu. Pracę, którą muszę przyznać, zaniedbywałam od tego tygodnia, gdy mnie zostawił. Utrzymywałam przez ten czas szczęśliwy wyraz twarzy dla każdego w Alea, ale moje wyniki pracy wciąż cierpiały. Po tym wszystkim, lubię przypominać mu, że to jego inwestycją się zajmuję, choć teraz wiem, że początkowo nie miał zamiaru jej rozwijać. Teraz gdy wchodzę we wtorkowe popołudnie do Alea, czuję, jakbym nigdy nie mogła tego nadrobić. Na szczęście, pomimo całego piekła które wydaje się, że muszę rozwiązać, mój okres zdecydował się wystawić głowę w miesięcznej odprawie. Suka. - Dzień dobry… ooops… popołudnie Mia!3 – krzyczy Laney, gdy idę prosto do swojego biura. – Czujesz się lepiej? - Dzień dobry! Tak, myślę, że zjadłam coś ostrego lub coś w tym rodzaju. W każdym razie, czuję się teraz jak milion dolców! Jest coś co powinnam wiedzieć?
3
Tutaj chodzi o to, że Laney początkowo powiedziała Good Morning, a potem poprawiła się na … afternoon. U nas przez cały dzień mówi się Dzień Dobry, a u nich do południa Good Morning, a po południu Good Afternoon.
356 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Tak. Adam i Eve dzwonili, odesłałam ich na automatyczną sekretarkę. Och i Pete cię szukał. Iiiii Pan Draconi jest w twoim biurze – mówi, zaciskając usta w wąską linię, gdy otwiera szeroko oczy. - Czekaj, co? Trzyma usta zaciśnięte i mamrocze, wskazując głową w kierunku mojego biura. - Paaaaan Draacooniiii jeeeest w twooooim biuuurze. - Tak, zrozumiałam. - Przepraszam, normalnie nie wpuściłabym nikogo, ale nalegał i jest w pewny sensie właścicielem całej firmy. - Nie, jest w porządku – mówię, upuszczając folder, a później wylewając kawę na podłogę, gdy schylam się, by go podnieść. – Cholera! – Nie widziałam Taxa w tym biurze od naszego ostatniego wtorkowego, perwersyjnego spotkania kilka tygodni temu, a posiadanie go tutaj tak niespodziewanie przywraca we mnie to uczucie wspaniałego niepokoju. - Idź śmiało. Zajmę się tym – mówi Laney, biorąc foldery z moich rąk i niemal popycha mnie w kierunku biura. - Zatrzymaj moje połączenia! – krzyczę, gdy idę do drzwi. Prostuję swoją sukienkę, wygładzam włosy i otwieram drzwi. Tax siedzi w MOIM fotelu, uśmiechając się tak jak wiedziałam, że będzie. Uwielbia widzieć mnie na krawędzi. Ma na sobie czarny garnitur, białą koszulę i musztardowy krawat, który wydobywa jego oliwkowy odcień skóry. Moje drogie jajniki, on wygląda tak gorąco w tym garniturze i z tatuażem wychodzącym spod kołnierza. Zamykam za sobą drzwi. - Co ty tutaj robisz!- szepczę. - Spodziewałem się znacznie lepszej reakcji, niż to – mówi Tax, odchylając się w moim fotelu. 357 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Cóż, minęło trochę czasu odkąd cię tutaj widziałam. I nie spodziewałam się ciebie. - Czujesz się lepiej? - Tak. Dziękuję, że pytasz. - Dobrze, ponieważ przyszedłem po coś – mówi, oblizując usta. - Chcesz pograć w szachy?- pytam. - Hej, to ty jesteś tą, która nalegała na samotny powrót do domu, Pani Niezależna. - Cóż, wiesz, prowadzę twoją firmę i jak na ironię jesteś ogromnym rozproszeniem od tego zadania. I to jest mój fotel, w którym siedzisz, Proszę Pana. - Nie zapominaj, kto tutaj jest szefem – mówi, wstając. Natychmiast wracam do kobiety, która była na łasce tego tajemniczego mężczyzny. Kiedy nie jest w Alea, prowadzę show, ale tak szybko, jak Tax staje przede mnę z włosami zaczesanymi do tyłu i ciałem odzianym w garnitur od Armaniego, staję się jego sekretną zdzirą. I tak, to mnie podnieca. - Wiesz, że wyjeżdżam na kilka dni tego popołudnia. Myślałem, że wstąpienie do ciebie wczoraj powstrzyma mnie przez ten czas, ale zdecydowałem, że potrzebuję twojej cipki ostatni raz, zanim wyjadę. - Albo możesz po prostu zostać w mieście. Prawdopodobnie i tak będziesz się tam opalał. - Dlaczego wszyscy myślą, że ja nie pracuję? – pyta Tax zirytowany. Wiem, że Rex uwielbia czepiać się go o to, więc sporadycznie dołączam do tych przytyków. – Jeśli zamierzałbym się opalać, pojechałabyś ze mną. To naprawdę nudne gówno z rozwijaniem nieruchomości, jak wiesz. - Może to dlatego, iż sprawiasz, że wszystko wygląda tak łatwo.
358 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Słuszna uwaga. Niektórzy z nas nie walczą tak bardzo, by utrzymać to w kupie – mówi żartobliwie. - Jesteś po prostu zazdrosny, ponieważ pracuję w fabryce sztucznych penisów, jak lubisz to nazywać. To znacznie bardziej zabawne, niż te nudne rzeczy, które ty robisz – mówię. Tax podchodzi do mnie powoli z wygłodniałym spojrzeniem, gdy przyciska się do mnie. Cofam się do drzwi, a jego silna klatka piersiowa zatrzymuje się przy mojej. Jego usta zbliżają się na niemal niewidoczną odległość do moich i sięga za mną. Klik. Ten dźwięk przywołuje powódź wspomnień. Tak wiele zmieniło się od pierwszego dnia. To wydarzyło się przez łzy, przepychanki, pocałunki, ale przez cały ten czas Tax i ja ewoluowaliśmy w coś pięknie brzydkiego. Bolesna podróż jest tak samo ważna, jak ten moment tutaj, ponieważ bez tego, to co mamy w chwili obecnej nie miałoby takiego samego znaczenia. Tax wciąż jest nieokrzesaną bestią, ale teraz, jest moją nieokrzesaną bestią. Przesuwa palce dookoła mojej szyi i przyciąga mnie do siebie, przyciskając swoje usta do moich. Mamrocze w moje usta, jego ciepły oddech miesza się w moim. - Przyszedłem tutaj po moją cipkę. Teraz daj mi ją. Bierze moje usta, przesuwając swoim językiem po moim, opierając się o moją górną wargę zębami. Ciepło rozprzestrzenia się pomiędzy moimi nogami, majtki mam przemoczone, jakby to była uwarunkowana odpowiedzieć na jego seksualną agresję w tym budynku. Jego pocałunki wędrują w dół szyi zamieniając się w podgryzanie. Oferuję mu szyję, jak jakieś zaproszenie wampira do penetracji. Tax chwyta mój tyłek, przenosząc mnie do biurka. Sadza mnie na krawędzi, zatrzymując się by rozpiąć swoją marynarkę. Gdy ją ściąga, chwytam 359 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
guziki jego koszuli, rozpinając je, gdy chwyta moje kolana i otwiera mnie dla siebie. Pojemnik na długopisy upada i długopisy staczają się jeden po drugim. - Czekaj… czekaj… - mówię, przyciskając rękę do jego nagiej klatki piersiowej. - Nie – warczy, podciągając moją sukienkę. - Mam okres – mówię ze skruchą, jakby to była moja wina. Zatrzymuje się, przechylając nos w moją szyję, jakby zaskoczony. Słabe westchnienie powiewa wzdłuż krótkich włosków na mojej szyi. Przez moment wydaje się, jakby nastrój się zmienił. Ale wtedy Tax śmieje się w moją szyję, jego oddech łaskocze zgięcie za uchem. Prostuje się, patrząc na mnie swoimi oczami w kolorze czekolady. - Mia, myślisz, że trochę krwi mnie przeraża? - Cóż, nie sądziłam… - Nie obchodzi mnie twój okres. – Odsuwa moje majtki na bok i delikatnie szarpie sznurek tamponu, który drażni moją cipkę obietnicą przyjemności. - Chcesz uczynić honory, czy ja powinienem to zrobić? Jezus, dlaczego uważam to za takie gorące? - A ty czego chcesz? - Bystra kobieta. – Patrzy na mnie przez oczy ciężkie z podniecenia. – Może wyciągniesz go dla mnie? Powoli. – Jego głos jest ochrypły i niski, powstały z głębokiego pragnienia. Tax cofa się by mieć lepszy widok. Wstaję na nogi i pozwalam moim majtkom opaść na ziemię, potem siadam z powrotem na biurko i 360 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
przygryzam wargę, gdy ponownie unoszę swoją sukienkę. Tax obserwuje to z przebiegłym uśmiechem, gdy rozpina swoje spodnie i sięga, by wyciągnąć swojego fiuta. Jego grube palce ściskają trzon i skręcają go w górę i w dół, gdy wstrzymuje oddech. Obserwuje mnie przez na wpół przymknięte ciemne oczy, gdy przesuwam swoje palce w dół wnętrza ud, do kolan i rozsuwam nogi. - Twoja cipka jest cholernie wspaniała, maleńka – mówi mi. Oblizuję usta, gdy śledzę palcem drogę z powrotem do wnętrza ud, sięgając po biały, bawełniany pasek. - Wyciągnij to. Powoli. Pozwól temu drażnić twoje wargi sromowe, gdy będzie wychodziło. Cholera jasna, on jest taki perwersyjny. Pociągam, tym razem stanowczo, za sznurek, sprawiając, że się luzuje. Właśnie zaczął mi się okres, więc suchość powoduje pewien dyskomfort, ale gdy jest uwolniony, wyciągam go stopniowo na zewnątrz, pozwalając włóknom łaskotać skórę mojego wejścia. Gęsia skórka pojawia się na moich ramionach i udach, gdy Tax obserwuje mnie robiącą te brudne rzeczy, gdy on masuje swojego fiuta. Trzymam tampon nad koszem i wydaje on małym huk, gdy upada na dno. Tax wstaje, wciąż trzymając swoją grubego, zakrzywionego fiuta w dłoni. Podchodzi do mnie i przesuwam nim w górę i w dół mojego wejścia. - Moja idealna mała zdzira – mówi do mnie. To pieszczotliwe określenie. Jestem dla niego zdzirą, dla nikogo innego. - Będziesz w stanie pozostać cicho? – pyta Tax. On sprawia, że krzyczę. - Mam wybór? - To jest zabezpieczenie – mówi, chwytając swój krawat i zwija go w kulkę. Otwieram usta bez żadnej zachęty z jego strony. – Teraz zamierzam 361 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
mocno cię pieprzyć. Zranię cię, w taki sposób, jak lubisz. – Opiera moje piersi na dekolcie sukienki i kręci kciukiem na moim sutku. – A ty zostaniesz cicho. Unoszę biodra w przód i w tył, sygnalizując, że się do tego zastosuję. Pluje na swoją rękę i pociera grubego fiuta, wpatrując się we mnie, jak drapieżnik przygotowujący się na swoją zdobycz. Wtedy mruży oczy i wchodzi głęboko we mnie. Jęczę głośno, ale stłumione jest to przez krawat w moich ustach. - Mia, nie przetrwałaś nawet jednego, cholernego pchnięcia – jęczy. – Musisz się lepiej postarać. Natychmiast potakuję. Ponownie wchodzi we mnie i wychodzi. Opieram twarz o jego ciepłą klatkę piersiową, gdy owijam wokół niego ramiona, by stłumić moją słodką agonię. Porusza się głęboko we mnie, pociągając mnie za tył ud, więc uderzamy o siebie z każdym pchnięciem. - Mia, twoja cipka jest zawsze moja, nie obchodzi mnie, kurwa, jaki jest czas w miesiącu – wyjękuje między jednym z potężnych pchnięć. Skóra moich ud płonie od siły jego uścisku, ale to jedynie pomaga przyspieszyć płonącą potrzebę eksplodującą z mojego rdzenia. Unosi mnie z biurka i opada na fotel. - Pieprz mnie, Mia. Użyj mojego fiuta, by sprawić, że dojdziesz. – Jego palce zsuwając ramiączka mojej sukienki, przez co uwalnia mi piersi. Stawiam nogi na ziemi i unoszę się w górę i w dół na jego sztywnej twardości. Napięcie natychmiast zaczyna się budować. - Spraw, by twoje cholerne cycki podskakiwały – mówi, ściskając oba razem w swojej ręce, gdy przebiega mokrymi ustami po moich sutkach, a potem przygryza jeden zębami. – Spraw, by ta brudna cipka doszła na moim fiucie, Mia. Dojdź na nim całym. Jego biodra dołączają, by spotkać się z moimi, gdy opadam na jego fiuta, a głębokość, której sięgnął wysyła fale energii z mojej głębi. 362 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Zaciskam usta na krawacie i chowam twarz w tatuażu na jego szyi, pozwalając mu zagłuszyć dźwięki moich krzyków w czasie orgazmu. Tax wzdycha z głębi klatki piersiowej i używa swojej własnej siły, by mną poruszać i uwalniam kolejny jęk, gdy jego gruby fiut eksploduje, wystrzelając spermę w moim wnętrzu. Leżę przez kilka minut na jego falującej piersi, moje oczy śledzą kolaż blizn na jego klatce piersiowej. Kiedyś były, jak tatuaże, były tylko fizyczną oznaką jego tajemniczości. Ale teraz, kiedy na nie patrzę, boli mnie dla niego serce. A wtedy staję się wściekła. Staram się tego nie okazywać, ponieważ nie potrzebuje więcej gniewu w swoim życiu, ale blizny przypominają mi, jaki niesprawiedliwy może być świat. Ale pomimo niesprawiedliwości, wyłania się piękno. Jego blizny ochraniają piękne ciało i twardość, a to wspaniałe połączenie, tworzy unikatowego Taxa. Nigdy nie patrzałam na nie, jak na wadę, ale jako oznaczenie. Gdybym kiedyś prześledziła palcami jego klatkę piersiową, zamknąłby się, ale teraz jest inaczej. Nie ma tajemnic. I wie, że nie jestem tą, przez którą jego ciało zostało rozerwane. Przesuwam palec wskazujący przez wzgórki jego mięśni klatki piersiowej, okazjonalnie natrafiając na wypukłą skórę. Czuję, że obserwuje mnie w ciszy. Jest coś w powietrzu między nami, jakby chciał mi coś powiedzieć, ale się powstrzymuje. W porządku. Wiem, że powie mi, kiedy będzie gotowy.
Tax Kiedyś wypełniało mnie uczucie wściekłości, kiedy dotykała moich blizn. Jak śmiała pozwalać sobie na dotykanie brutalności, którą znosiłem na jej rozkaz? Jak śmiała, kurwa, udawać, jakby jej dotyk mógł mnie wyleczyć? Kosztowało mnie wiele, by nie wydrzeć się na nią, ale nawet wtedy z czymś walczyłem. Nawet kiedy myślałem, że była tą, która mnie wystawiła, jej bezczelny dotyk sprawiał, że czułem rzeczy, na które nigdy sobie nie 363 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
pozwalałem. A teraz, gdy przebiega swoimi delikatnymi palcami przez trwałe przypomnienie cierpienia, które znosiliśmy Jude i ja, nie czuję już dłużej sprzeczności. Mogę po prostu pozwolić sobie na cokolwiek, co się dzieje, kiedy mnie dotyka. Kiedy byłem dzieckiem zwykłem mieć wewnętrzny przymus niszczenia delikatnych, ładnych rzeczy. Jeśli szedłem ścieżką pełną pięknych kwiatów, deptałem je. Jeśli widziałem kwitnący krzew, chwytałem gałęzie i wyrywałem je aż ziemia była zaśmiecona rozrzuconymi płatkami. Rzeczy, które powstały piękne, które były podlewane i pielęgnowane, wzburzały mnie. Nic nie powinno być takie łatwe. Delikatność powinna zostać skalana, a na prawdziwe piękno powinno się zasłużyć. Mia wciąż pozwala mi wypełniać ten wewnętrzny przymus. Ale z nią mogę robić to, bez niszczenia jej piękna. Jest silna i pełna współczucia i w odróżnieniu do tych kwiatów, które więdły i zdychały, kiedy je niszczyłem, ona rozkwita. Nie ma nikogo takiego, jak Mia. Jest delikatna i ognista. Budzi się do życia, kiedy staje twarzą w twarz z moją brzydotą. Myślę, że ona to rozumie, ale nigdy tak naprawdę tego nie powiedziałem. Nie mogę wypchnąć słów z moich myśli. Zrobiłem to raz, czternaście lat temu, a kiedy to zrobiłem, wszystko się rozpadło. Nie chcę, by to się zepsuło. Nie chcę, by to się skończyło. Może jeśli tego nie powiem, to nie odejdzie. Potrafi być wrażliwa za nas oboje, ale ja nigdy się nie otworzę. Cokolwiek zrobię, okrucieństwo świata odnajduje drogę, by przecisnąć się przez szczeliny. Więc zamiast słów, daje jej seks i dotyk i mam nadzieję, że rozumie iż to wszystko, co mogę jej dać. Ostrzegłem już ją, że to wszystko co mam do dyspozycji. Kiedy Mia powiedziała mi, że ma okres, pierwszym uczuciem było rozczarowanie. To był czysty instynkt. Gdzieś w kościach czuję pragnę czegoś, by wyrazić bliskość, jaką czuję w stosunku do niej. Cholernie daję dupy w pokazywaniu tego, czy mówieniu o tym. A nie ma lepszego 364 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
połączenia, niż dziecko. Ale chwilę później, oblała mnie ulga. Możemy naprawdę ruszyć do przodu, wolni od konsekwencji kłamstw o niej, w które wierzyłem. Ale jest jeszcze jedna rzecz, którą dla niej zrobię. Coś, o czym nigdy się nie dowie. Nie zamienię następnego paska tabletek antykoncepcyjnych na placebo. Ponieważ Mia zasługuje na wybór. I nie jest to już dłużej strategia na utrzymanie Jude szczęśliwej i zatrzymanie Mii w moim życiu. Jeśli Mia i ja kiedykolwiek będziemy mieć dziecko, odbędzie się to ponieważ oboje będziemy tego chcieli, nie dlatego, by ofiarować to Jude. Jude musi nauczyć się akceptować rzeczy, tak jak ja. To co mam z Mią należy tylko i wyłącznie do nas. Nikt inny nie może być częścią tego. Chwytam jej rękę, tak małą w mojej i podgryzam czubek palca, który śledził moją klatkę piersiową. - Muszę złapać lot, kochanie – mówię jej. - Wiem. To spotkanie też zaczyna przebiegać podejrzanie długo. Laney prawdopodobnie ma ucho przyłożone do drzwi – wzdycha. Dzwoni mój telefon i spoglądam na niego. To Jude. Nie rozmawiałem z nią odkąd przyszła do mojego budynku tego ranka. Miałem zamiar wstąpić do niej, ale większość wolnego czasu spędzałem z Mią i teraz ten wyjazd w ostatniej chwili. Ignoruję połączenie. Skontaktuję się z nią tak szybko, jak wrócę z podróży. Nie ma sensu starać się nadrabiać z nią zaległości przez telefon. Byłaby po prostu suką i jęczała, jak zawsze wydaje się robić. Wysyłam jej szybką wiadomość, mówiąc, że wyjeżdżam z miasta i odezwę się do niej, kiedy wrócę. Potem rzucam telefon z boku i wracam do rozmowy z Mią. - Przepraszam za to. Jude. W każdym razie, wracam w czwartek. Potem chcę cię na cały weekend. A wtedy zamknę cię w mieszkaniu, sprzedam twój dom i przeniosę całe twoje gówno.
365 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Czy to sposób Taxa Draconi na poproszenie mnie, bym się do ciebie przeprowadziła? – pyta. Czuję policzek przyciskający się do mojej klatki, gdy się uśmiecha. - Właściwie, myślę, że tak. Zatrzymuje się na moment i trąca nosem moją pierś. - Cóż, skoro tak ładnie poprosiłeś… ale tylko jeśli będzie miejsce na mój różowo srebrny odtwarzacz CD. - Och, kurwa. Wartość mojej nieruchomości obniży się, ale myślę, że mam na to miejsce. Ukryte. W pudełku. Głęboko w szafie. Gdzie nikt nigdy go nie zobaczy – mówię, ciesząc się dźwiękiem jej śmiechu.
366 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 40 14 lat wcześniej Mijają trzy dni, odkąd się obudziłem i wciąż nie widziałem Jude. Wciąż prosiłem o to żeby ją zobaczyć, ale każdy unikał tematu, mówiąc, że jest na środkach uspokajających lub, że wraca do zdrowia. Dzisiaj jest pierwszy dzień, gdy mogę chodzić po szpitalu o kulach. Aż do tego momentu, ból w żebrach był zbyt ciężki do zniesienia, by udźwignąć mój ciężar. Oczywiście, moim pierwszym przystankiem jest pokój Jude. Szpital jest mały i zajmuje mi jedynie kilka minut znalezienie jej, nawet moim powolnym tempem. W pokoju są dwa łóżka, ale jedno, to bliżej drzwi jest puste. Zasłona pomiędzy nimi jest zasłonięta, blokując Jude z widoku. W telewizji leci powtórka „Byle do dzwonka”, jej ulubionego serialu. Idę z trudem do jej pokoju, omijam zasłonę i silny prąd nudności uderza mnie w żołądek. W łóżku wygląda na tak malutką, jej ciało pokryte jest fioletowymi i zielonymi siniakami. Jej twarz jest podrapana. Śpi, a ja powstrzymuję łzy i smarki, które ze mnie wychodzą, gdy przyswajam to, co jej zrobili, gdy ja leżałem nieprzytomny tylko kilka metrów dalej. Chowam twarz w ramieniu, tłumiąc szloch, który ze mnie wybucha. Tłumione łkanie zagłusza poruszenie się Jude, gdy odwraca twarz i otwiera oczy. - Co ty tutaj robisz?- pyta oszołomiona. Powstrzymuję ponownie łzy. - Chciałem cię zobaczyć. -Nie chcę byś widział mnie w takim stanie– mówi.
367 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Od samego początku to Jude była tą, która nie chciała mnie widzieć przez te ostatnie kilka dni. - Dlaczego? Jej usta drżą niekontrolowanie, a oczy stają się czerwone i błyszczące od łez. - Ja…ja…ja jestem… zawstydzona. Potem powódź łez spływa w dół jej twarzy, a mój szloch uwalnia się. Przez minuty ona i ja płaczemy. Nie tylko przez to, ale przez wszystko. Nigdy nie pozwoliliśmy sobie na przywilej użalania się nad sobą. Ale jeśli jest jakiś czas, by tarzać się we własnych smutkach, to jest to teraz. Siadam obok niej. - Ja powinienem być zawstydzony, nie ty. Byłem idiotą, który wierzył, że Mia kiedykolwiek chciałaby mnie zobaczyć. Wykorzystali moją głupotę, by mnie wrobić. Skrzywdzili cię, Jude. Nie zrobiłaś nic złego. To oni powinni się wstydzić. - Oni sprawili, że widziałeś… - ponownie zaczyna płakać. Rozumiem ten wstyd. Choć to nie jej wina, myśl, że jej brat był świadkiem utraty jej dziewictwa w taki obrzydliwy sposób wciąż jest upokarzająca. Ja również się wstydzę, że musiałem to zobaczyć. - Nie widziałem za wiele. Przepraszam, że nie potrafiłem ich powstrzymać. Ciągle mnie bili. Tak bardzo się starałem ich powstrzymać. - Chciałabym, żebyśmy byli silniejsi. Byśmy mogli ich zabić. Kolejna rzecz, za którą możemy, podziękować tacie, za bycie późno rozwijającymi się. – Mówi to, jak żart, ale wiem, że ma na myśli każde słowo. Siedzimy przez chwilę w pustoszącej ciszy, aż Jude odzyskuje siłę, by ponownie przemówić. 368 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Sil… oni mi powiedzieli.. że ja… krwawiłam i musieli zrobić operację. Nie będzie mogła… mieć… dzieci. Krzywię się zdruzgotany, łzy, które mogłyby być równie dobrze ogniem, spływając w dół mojej twarzy. Kiedy byliśmy mali, ona pielęgnowała każdą lalkę, jakby to było jej prawdziwe dziecko. Nie mieliśmy dużo zabawek, więc kiedy coś dostaliśmy to była wielka sprawa. Powiedziała mi, że chce mieć dzieci, które będą mieć fajną mamę i ojca, jakiego my nigdy nie mieliśmy. Chciała dać swoim dzieciom lepsze życie, niż nasze. A teraz, nawet ten nieodłączny dar, która dostała, ta zdolność by stworzyć nowe życie, odeszła. - Kiedy lekarze powiedzieli, że będziesz w stanie chodzić?- pytam. - Nie mogę teraz wstać siku. Ale myślę, że jeszcze jeden tydzień, zanim naprawdę będę mogła się ruszać. A dlaczego? - Nie jesteśmy tutaj bezpieczni. Czy tata ci powiedział? - Wiem. Powiedział, że cię skrzywdzi, jeśli ci powiem. - To nie tylko on, szeryf Tibbett, Pettitsowie, oni wszyscy wiedzą i wszyscy to zatajają. Nie możemy tutaj żyć. Nie pozwolę ci iść do szkoły i stanąć twarzą w twarz z tymi dupkami. - Chciałabym móc ich wszystkich zabić, sprawić, że będą cierpieć przez wieczność. Potakuję, pragnąc by był sposób, bym rozwalił całe to cholerne miasto w drobny mak. - Co zrobimy? – pyta. - Tak szybko, jak oboje zostaniemy wypuszczeni, kiedy tata będzie w pracy, uciekniemy. A wtedy obiecuję ci, że któregoś dnia, sprawimy, że każdy kawałek gówna w tym mieście zapłaci za to. Szlochamy w ciszy, aż nie ma więcej łez.
369 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
To będzie ostatni raz, kiedy płaczę.
370 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 41 Mia On nie może się doczekać, aż cię zobaczy. Tą wiadomość dostaję od Taxa w czwartkowy poranek w towarzystwie zdjęcia jego wspaniałego fiuta. Co z inną głową dołączoną do twojego ciała? Znasz na to odpowiedź. Miałem na myśli to co powiedziałem, zanim wyjechałem, o twojej przeprowadzce. To nie była tylko gadanina Herculesa. Hercules? Proszę, powiedz, że właśnie to wymyśliłeś. Zrobiłem to? ;) Mogę wybaczyć wszystko, oprócz nazwania twojego fiuta Herculesem. Tylko żartowałem (nie bardzo). Ale byłem poważny w tej drugiej części. Wiem. I miałam na myśli to co powiedziałam w odpowiedzi. Dobrze. Teraz możesz przestać udawać, że robisz cokolwiek, poza myśleniem o mnie przez cały dzień. Ty również, Tax. Wchodzę na pokład. Zobaczymy się za kilka godzin. Spędzam następne kilka godzin na pracy przy biurku, starając się zatrzymać myśli o ponownym potkaniu z Taxem. Około 11:30 dzwoni do mnie Laney. 371 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
-Hej. -Hej. Mam połączenie na linii od kogoś z Draconi. -Draconi? Naprawdę? Nigdy nie rozmawiałam z nikim innym, niż Taxem w sprawie Draconi. Uważam to za niezwykłe, że nie uprzedził mnie wcześniej, że ktoś inny może dzwonić. - Czy ta osoba podała nazwisko? - Tak, powiedziała, że to ważne. Nazwisko to… Judith James. Jude? -Tak. Tak, przełącz ją. Laney przekazuje połączenie do mnie. - Halo? Jude?- pytam. - Tak, cześć Mia. - Och mój boże, minęło tyle czasu. Wszystko w porządku? – Przez chwilę panikuję, przypominając sobie, że Tax jest w samolocie, a ona jest jego najbliższą krewną. - Tak. Przepraszam, nie miałam zamiaru cię martwić. Miałam nadzieję, że będę mogła porozmawiać z tobą na osobności, tak szybko, jak to możliwe. Może spotkamy się w godzinach lunchu? - Ummm… tak…tak. Jasne. O co chodzi? – Tax powiedział, że miała ciężki czas radząc sobie z tym, co się wydarzyło. Może jest gotowa usłyszeć moją wersję tych rzeczy. - Chodzi o Taxa. Martwię się. Muszę cię poprosić o przysługę. Proszę, nie mówi mu, że do ciebie dotarłam. Przynajmniej dopóki nie porozmawiamy.
372 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Dobra… - odpowiadam z wahaniem. – Możemy to zrobić poza biurem? - Wolałabym tak, gdyż są to sprawy osobiste. - Dobra. Czy południe jest dla ciebie w porządku? Jest park po drugiej stronie ulicy Alea. Wiesz gdzie to jest? - Tak. Zatem do zobaczenia. *** Moje kolana podskakują, gdy czekam zdenerwowana na Jude na ławce w parku. Niemal czuję potrzebę, by ją przeprosić. Nawet jeśli niczego nie zrobiłam, przez te wszystkie lata, myślała, że zrobiłam. Przez te wszystkie lata w jej umyśle wystawiłam jej brata i ją na ewentualne tortury. Chcę powiedzieć, że jest mi przykro za to, co jej się przytrafiło. Wiem, że to nie moja wina, ale to jest tak, jakby powiedzieć komuś, że jest nam przykro, ponieważ stracił bliską osobę. Nie przyjmujesz za to winy, raczej wyrażasz żal dla samej tragedii. Z perspektywy czasu, czuję jakbym była częścią problemu. Zaprzyjaźniłam się z Silem, ale to nie było wystarczające. Nie zaprosiłam go, by usiadł ze mną na lunchu, nie przedstawiłam go moim przyjaciołom. Gdy byłam dzieckiem, wpływ tych małych działań nawet nie przyszedł mi do głowy. Łatwiej było zatrzymać Sila dla siebie. W pewien sposób lubiłam naszą sekretną przyjaźń i nie chciałam się nim dzielić. A Jude, przyszła kilka razy do mojego domu i zajmowała się sobą, gdy Sil i ja pracowaliśmy nad naszym projektem. Zawsze była miła, nieco bardziej hałaśliwa, niż Sil. Lubiłam ją. Ale nigdy tak naprawdę do niej nie dotarłam. Mogłam zaprosić ją, by spędziła czas ze mną i moimi dziewczynami, ale pozwoliłam, by zostało, tak jak było.
373 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Powinnam zrobić więcej. Bycie miłą osobą na uboczu nie jest zbyt wystarczające. Teraz to wiem, ale nie zrobiłam tego, kiedy miałam szesnaście lat. Około pięć minut później, zauważam drobną kobietę przechodzącą przez wejście do parku. Wciąż jest malutka. Oczywiście teraz jest kobietą, więc jest kilka centymetrów wyższa i waży może czterdzieści pięć kilogramów. To niemal komiczne jak malutka jest w porównaniu do Taxa. Jej krucze włosy są ścięte w boba i ubrana jest całkowicie na czarno: spodnie z nogawkami schowanymi w wysokie, czarne botki, zapięta czarna marynarka i czarne, kocie okulary przeciwsłoneczne. Pamiętam, że w liceum ubierała się w tak wiele kolorów, podczas gdy Sil ubierał się, jakby był w stanie nieustającej żałoby. Teraz wygląda jakby jej następnym przystankiem mógł być pogrzeb. Wstaję i macham w jej kierunku, potakuje i idzie w moją stronę. - Jude, tak dobrze cię widzieć. Naprawdę – mówię, rozciągając ramiona do uścisku. Przyjmuje go, ale uścisk jest niepewny. Jude odsuwa swoje okulary przeciwsłoneczne, odsłaniając duże, ciemne oczy, otoczone długimi grubymi rzęsami, takimi jak u Taxa. Wyrosła na bardzo atrakcyjną kobietę. - Doceniam, że poświęcasz czas, by się ze mną spotkać. Wyobrażam sobie, że Tax mógł dać ci pewne wyobrażenie o mnie. Więc dziękuję za danie mi szansy na powiedzenie mojej wersji historii – mówi, gdy obie siadamy na ławce. - Oczywiście. I cóż, Tax powiedział mi, że miałaś ciężki czas akceptując to, że sprawy nie były takie, jak początkowo myślałaś. Chcę tylko, byś wiedziała, że ja nigdy, przenigdy nie wiedziałam. Myślałam, że zgubiłam list. Szczerze mówiąc nie wiedziałam nawet, że to był list. Jeśli bym wiedziałam, powiedziałabym mojemu ojcu i upewniła się, że zaprowadzi wszystkich przed sąd. 374 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Jej ciemne oczy powiększają się, odchyla się nieco, najwyraźniej zaskoczona moim oświadczeniem. Dostosowuje swoją pozycję na ławce, by siedzieć twarzą do mnie. - Rozumiem to. Ale Mia, jestem tutaj, by powiedzieć ci, że są rzeczy, które powinnaś wiedzieć o Taxie. Rzeczy, o których wyraźnie ci nie powiedział.
375 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 42 Tax - Przepraszam, Panie Draconi, Pani Tibbett wyszła na lunch, a potem zadzwoniła mówiąc, że nie czuje się dobrze i idzie do domu. Walczyła z wirusem przez cały tydzień. Odwołałam wszystkie jej spotkania, ale nie widziałam dzisiaj jakiegokolwiek z tobą – mówi asystentka Mii, która wpatruje się we mnie w nieco zbyt oczywisty sposób za każdym razem, gdy wchodzę do biura. - Nie, jest w porządku. Byłem tylko w pobliżu i pomyślałem, że zatrzymam się na szybką rozmowę. – Miałem nadzieję zaskoczyć Mię lunchem. Wysłałem jej wiadomość w drodze z lotniska, ale nie odpowiedziała. Musi odpoczywam w swoim domu. W drodze do jej mieszkania, zatrzymuję się w markecie przy Milwaukee i kupuję zupę w jej ulubionym miejscu. To jest to, co robią dobrzy chłopacy, prawda? Uczę się, jak nim być. Kiedy docieram do Mii, używam kluczy, które mi dała, by wejść w przypadku gdyby drzemała. Mam własną parą z czasów zemsty, ale lubię zamiast tego używać tych, które mi dała. Wchodzę do holu i odwracam się do salonu, gdzie pali się pojedyncza lampa. I to wtedy ją zauważam, siedzącą na kanapie, pochyloną, a jej klatka piersiowa drży. Płacze. Coś jest nie tak. Musi czuć się naprawdę chora. Albo ktoś ją skrzywdził. Kurwa, zabiję tego ktokolwiek to był. - Mia? Co się stało, maleńka? – pytam, kładąc zupę na najbliższe krzesło. Spogląda w górę, jej oczy są spuchnięte i ostre. Powodowałem wcześniej u niej łzy, ale tym razem wygląda na rozdartą. Jest inaczej. - Jude wszystko mi powiedziała – mówi. 376 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Zabiję tę małą sukę. - Woah, woah. O czym ty mówisz? - Cholernie wiesz, o czym mówię!- zatrzymuje się, jakby bała się zapytać. – Czy ty… zabiłeś mojego ojca? Wstyd. Nadchodzi, owijając się dookoła mojej klatki piersiowej i zaciskając ją. Strach. Uderza w moje serce, jak bębny. Stracę dzisiaj Mię. Stracę najlepszą rzecz, jaka kiedykolwiek mi się przydarzyła. - Uspokój się. Pozwól mi wyjaśnić. - Nie uspokoję się! Wyjaśnić? To było pytanie na „tak” lub „nie”. Zamierzałeś mnie zabić tej nocy. W noc kiedy przyszedłeś do mojego domu. Nie przyszedłeś tylko mnie zastraszyć. Zamierzałeś podciąć mi gardło, ty chory pojebie! Pomimo tego, że byłem od niej wyższy, moje wnętrzności skurczyły się na to spostrzeżenie. Teraz, jest mi niedobrze. Starałem się wyjaśnić jej kim naprawdę jestem, ale, kurwa, nie rozumiała. Nie chciałem oglądać jej takiej, jak teraz, starałem się ochronić ją przed brzydką prawdą. - Mia, nigdy bym cię nie skrzywdził. - Wszystko, co robisz mnie rani. Ciągle. To moja wina, jestem idiotką, która myślała, że może cię ocalić. To te moje głupie bzdury z syndromem wybawcy. - Ocaliłaś mnie – mówię, desperacko trzymając się każdej resztki szacunku lub miłości, które Mia może do mnie żywić. Ale te słowa nie dotykają jej serca, które chronione jest przez złość i zdradę. Krzywi się na mnie.
377 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Jeśli miałabym dowody, jeśli mój ojciec nie zostałby skremowany, nie wahałabym się, by zadzwonić na ciebie na policję. Masz szczęście, że twoja siostra jasno powiedziała, że nie zostawiłeś żadnych śladów tego, co zrobiłeś. - Jude stara się nas sabotować. Mia śmieje się niedorzecznie. - Powiedziała mi prawdziwy powód, dlaczego nie chciałeś, byśmy się spotkały. Ponieważ ona chciała mi wszystko powiedzieć. Zrobiłeś z niej stukniętą wariatkę. Była idealnie spokojna i dobrze się czuła, kiedy ją spotkałam. Moja desperacja zamienia się w maniakalną wściekłość, gdy zwijając pięści unoszę je do brwi i krzyczę. - Mia, ona jest wariatką! Nie widzisz, co ona robi? Chciała, żebyś umarła. Starałem się powstrzymać ją przed skrzywdzeniem cię! - Cóż, stałam dzisiaj dokładnie przed nią i nic mi nie zrobiła. - Jesteś tego pewna? Gdzieś podczas krzyków, Mia wstała na nogi. Byłem zbyt przytłoczony, by to zauważyć, ale dostrzegam, kiedy ponownie się łamie, siadając z powrotem na kanapie. - Dlaczego, Tax? Mój tata był dobrym mężczyzną. Rozumiem resztę, ale zabrałeś mi jedyną osobę, której kiedykolwiek mogłam zaufać. Zabrałeś go ode mnie i zostawiłaś na tym świecie samą. Moja mama została zabrana, a później mój tata… Ty chory sukinsynie. - Musisz zrozumieć… Nie powiedziałem ci niektórych rzeczy, ponieważ nie chciałem cię zranić. - Przestań! Po prostu przestań to mówić!
378 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Mia, mógł być dobrym ojcem dla ciebie. Ale był innym człowiekiem dla mnie i Jude. Nie chciałem ci tego mówić… ale on był częścią ukrywania tego. Wziął pieniądze i nawet kiedy starałem się powiedzieć mu co się wydarzyło, powiedział mi, że aresztuje Jude i mnie dla kradzież samochodu mojego taty i zaatakowanie go. Powiedział mi, że mam się nigdy więcej z tobą nie spotykać. Wstaje. - Zamknij się! Nie wolno ci o nim mówić! Był dobrym mężczyzną! - Rozumiem, dlaczego to zrobił. Musiał wychować całkowicie samodzielnie córkę. Myślisz, że wysłał cię do Marqeutte za swoją pensję? Pomógł ci kupić twój dom? Mia, to były pieniądze z krwi! Krwi mojej i mojej siostry!! - Jesteś cholernym kłamcą! Moja mama miała polisę na życie. - Jej polisa na życie to bzdura. - Skąd wiesz? Och tak, szpiegowałeś mnie przez lata. Jesteś szalony, a ja jestem cholernie bardziej szalona za zaufanie ci. Nie mogę do niej dotrzeć. Panika wypełnia mnie, gdy stoję tam, obserwują jak Mia oddala się ode mnie. Musze przez to przejść, przez złość, ból i strach. Nie mogę jej ponownie stracić. - Mia, moja mała, trzydziesto sześcio kilogramowa siostra została zbiorowa zgwałcona przez grupę pijanych nastolatków, każdy z nich był większy od niej o co najmniej pięćdziesiąt kilogramów. Bili mnie w każdą część ciała. Potem pieprzyli ją rozbitymi butelkami, gałęziami drzew, bili ją, kopali w brzuch. Widziałem, jak leży pozbawiona życia, gdy pieprzyli jej bezwładne ciało. Twój były chłopak i jego obrzydliwy brat zmusili swoich przyjaciół, by to zrobili, więc żaden z nich nic nie powiedział. Byli tacy brutalni, odebrali jej zdolność do posiadania dzieci. A twój cholerny ojciec przymknął na to oko. Dwójka nastolatków, którzy dobrze wiedział, że pochodzili z domu pełnego uzależnień, którzy nigdy nie poznali swojej 379 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
matki, którzy nie mieli osoby, do której mogliby się zwrócić, których miał obowiązek chronić, a odwrócił się do nich plecami! Kto wie, ile jeszcze razy przymknął na coś oko? Jakkolwiek dobry myślisz, że był, to pojedyncze działanie zdefiniowało go. - Co definiuje ciebie? - Nie krzywdzę ludzi, którzy nie skrzywdzili mnie pierwsi. Warczy na mnie. - Naprawdę? – Co za obłudna rzecz do powiedzenia przez nią. - Twój tata uważał mnie za śmiecia i postawił sprawę jasno tego dnia, gdy przyszedł do szpitalnego pokoju. Powiedział mi, żebym nigdy ponownie nie przychodził do twojego domu. Leżałem tam, pokryty szwami, ze złamanymi kośćmi, zmiażdżoną duszą, a on mi powiedział, że nie byłem mile widziany. Mógł być twoim tatusiem, ale był też kolejną osobą na długiej liście ludzi, którzy mnie zranili. - Zamknij się! – warczy. – Wynoś się! Nienawidzę cię! Nigdy więcej nie chcę cię widzieć. Nigdy! Biorę wdech i uspokajam głos. - Kurwa. Mia, nie chcesz tego robić. - Wyjdź! Nie obchodzi mnie, czy umieścisz cholerny bilbord na Times Square z nami pieprzącymi się. Zwolnij mnie z Alea. Nie możesz zniszczyć mi życia bardziej, niż już to zrobiłeś. Jesteś cholernym psychopatą. Odejdź! Nie dzwoń do mnie. Nie staraj się wracać. Jeśli zobaczę cię gdziekolwiek w pobliżu, zadzwonię na policję i zdobędę zakaz zbliżania się – płacze. - Mia, nie zamierzam zrezygnować z ciebie tak łatwo. Kobieta, która spoglądała na nie ze szczęściem w oczach, teraz patrzy na mnie załamana.
380 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- To nie ma znaczenia, Tax. Ponieważ ja zrezygnowałam z ciebie. Teraz wyjdź, albo wezwę policję. *** - Przepraszam, Mia. To ostatnie słowa, jakie miłość mojego życia do mnie powiedziała. Wyrzuciłam go z mojego życia. Musiałam to zrobić. Są rzeczy, które nie mogą być tolerowane. Robię właściwą rzecz, ale ból w mojej klatce piersiowej jest tak głęboki, że nie mogę oddychać. Nie sądzę, że potrafię przetrwać ten ból. Nienawidzę się za chęć wybiegnięcia za nim i starania się, by to naprawić. Tego nie da się naprawić. Zabił mojego ojca. Jakim rodzajem osoby byłabym, gdybym została z mężczyzną, który przyznał się do zamordowania mojego taty? Nienawidzę Taxa za powiedzenie mi, co zrobił mój tata. Tak na marginesie, zastanawiałam się, jak mój tata mógł pozwolić sobie na ten rodzaj przyjemności, jaki miał podczas tych lat po śmierci mojej mamy. Mama miała polisę na życie, ale zostaliśmy obarczeni wieloma rachunkami medycznymi. Cieszyłam się po prostu korzyściami i nigdy nie zagłębiałam się w to, jak zdobył pieniądze. Tata prawdopodobnie dostał największą zapłatę. Jako lokalne ramię prawa miał zdolność do zmiany kierunku dochodzenia. Odpowiedzialność spoczywała na nim. Sama moja uczelnia kosztowała setki tysięcy rocznie. Zaliczyłam semestr za granicą. Dołożył pięćdziesiąt tysięcy do mojego domu. Jak mogłam być tak naiwna i nie zapytać, jak człowiek zarabiający rocznie ledwie pięćdziesiąt tysięcy jest w stanie wysyłać mnie na prywatną uczelnię wolną i czystą, bez żadnych pożyczek i zadawania pytań. Jude powiedziała jedynie, że Tax zabił ojca, ponieważ obwiniał go o ukrywanie prawdy. Jeśli wiedziała więcej i nie powiedziała mi, możliwe jest, że starała się nas sabotować. Zarówno Tax, jak i Jude są kłamcami, ludźmi którzy nigdy nie mieli szansy, by rozwinąć się i rozkwitnąć, jak ja. 381 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Słońce świeciło na mnie. Byłam kochana, mama mnie pielęgnowała, ojciec mnie chronił. Urodziłam się w świecie bezpieczeństwa i ochrony. Jude i Tax urodzili się w cieniu, dokładnie na drodze drapieżnika. Za każdym razem, gdy sięgali po słońce, rzucała się na nich bestia. Więc wyrośli na wypaczone i zniekształcone dusze. Będąc rozdarta między dwoma kłamcami, komu mam wierzyć? Jeśli to, co powiedział Tax jest prawdą, jestem hipokrytką. Jak mogę brać stronę Taxa, przymykać oko na innych ludzi, których zrujnował, a potem nienawidzić go, za to, co zrobił mojemu ojcu? Jak mogę powiedzieć, że uzasadnione było jego przyjście po każdego, kto związany był z zatuszowaniem, ale w jakiś sposób wykluczam mojego tatę? Kiedy Tax powiedział mi, co zrobił mój ojciec, to było tak, jakby zabijał go cały czas ponownie. Nie mogłam tego znieść. Nie mogłam zaakceptować faktu, że mój ojciec mógł nie być człowiekiem, za jakiego go uważałam. Teraz zdaję sobie sprawę, że mógł być, jak wszyscy inni w Clint: jeśli nie byłeś jednym z „nich”, nie liczyłeś się. Wspomnienia mojego ojca mówiącego o tym, jak rodzina James jest śmieciami przychodzą mi do głowy. Przypominam sobie ostry ton, jakim to mówił. Wspominał, jak pan James zawsze trafiał na izbę wytrzeźwień lub rozpoczynał bójki. Jak Sil został kilka razy złapany na kradzieży w sklepie. Jak żyli w dziurze zabitej dechami. Jak Clint byłoby znacznie lepsze, bez takich śmieci. Może tata traktował mnie, jak księżniczkę, ale to oznacza, że widział ludzi, takich jak Sil, jak wieśniaków. Ale wciąż był moim ojcem. Mężczyzną, który trzymał mnie, gdy załamałam się na wieść o śmierci mojej matki. Mężczyzną, który nauczył mnie jazdy na rowerze. Mężczyzną, który trenował mnie w gimnazjum w grze w piłkę nożną. Jak mogę zostać ze – znacznie mniej kochanym – mężczyzną, który zakończył jego życie?
382 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Tax może obwiniać Jude o wszystko, co chce. Może jej motywy nie były czyste i może pominęła istotne fakty, ale Tax zabił mojego ojca. To jest niezaprzeczalna prawda. Chciałabym móc powiedzieć, że nienawidzę Taxa, ale nie mogę powstrzymać spływających łez. Już jest we mnie pusta przestrzeń. Nie mogę tak po prostu wyłączyć uczuć do niego. Nawet jeśli nigdy go ponownie nie zobaczę, zawsze będę tęsknić za mężczyzną, który zabił mojego ojca i planował brutalnie zabić mnie. Siedzę przez chwilę na kanapie, pocierając skromnie, by ujarzmić pulsowanie. W końcu wstaję na nogi, by zrobić rzecz, którą unikałam całe popołudnie. Podchodzę do reklamówki Walgreen na blacie w kuchni i wyciągam test ciążowy. Moje ręce drżą niekontrolowanie. To nie może się dziać. Moje życie nie może rozpaść się wokół mnie w ten sposób. Jestem odpowiedzialna. Prowadzę prosperującą firmę. Nigdy nie przegapiłam pigułki. Cholera, mam na to ustawiony codzienny alarm. Jestem cholernie odpowiedzialna. Jednak w jakiś sposób zakochałam się w moim szantażyście, człowieku, który zabił mojego ojca i mogę być w ciąży z jego dzieckiem. Tego ranka, gdy pierwszy raz źle się czułam, myślałam, że dostałam okres. Ale to okazało się niczym więcej, jak dwoma dniami plamienia. Okres nigdy nie przyszedł. Miałam objawy okresu: obrzęk piersi, senność, zły humor. Kilka poranków miałam problemy żołądkowe. Myślałam, że może mam jeszcze infekcję wirusową razem z okresem. Po całym tygodniu później pomyślałam, że mogły to być objawy czegoś innego. Biorę głęboki oddech i idę do łazienki, będąc tylko kilka minut od wiadomości, która może zmienić cały bieg mojego życia. *** Wpatruję się w niebieski znak plus przez nieokreślony czas. Pomimo wszystkich znaków, przekonywałam siebie, że to może być fałszywy alarm. Nigdy nie sądziłam, że będę w nieplanowanej ciąży. To zdarza się 383 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
jedynie nieodpowiedzialnym idiotom. Sprzeczne uczucia ciepła i cierpienia przejmują mnie. Tax i ja stworzyliśmy życie. Przez bałagan wszystkiego co się wydarzyło rośnie mała fasolka. Nasze dziecko. Wracam myślami do naszego ostatniego momentu szczęścia w biurze, gdy siedziałam okrakiem na Taxie i opierałam się o jego klatkę piersiową. Poprosił mnie, bym z nim zamieszkała. Byliśmy naprawdę szczęśliwi. Kiedy byliśmy tylko my, rzeczy były lepsze, niż sen. Ale oprócz nas, jest wokół chory świat, który wszystko psuje. Tax jest uszkodzony i nie do naprawienia. Czy to w ogóle właściwe narażać dziecko na takiego człowieka, jak on? Ale znam Taxa, jego zamiary pochodzą z dobrego miejsca. Po prostu stają się takie pokręcone, że ta dobroć w nich, staje się nierozpoznawalna. Nigdy nie skrzywdziłby naszego dziecka. Aborcja nie jest dla mnie. Nie dlatego, że jestem temu przeciwna, ale dlatego, iż już czuję się przywiązana do części Taxa, którą zostawił rosnącą we mnie. Pośród całego bólu i śmierci, zostało stworzone życie. Coś dobrego i niewinnego, by przyćmiło horror. Nie chcę niczego bardziej dla Taxa, niż bycie tutaj teraz. By trzymał mnie i mówił, że będzie tutaj dla mnie i naszego dziecka. Potem wzburza się powódź żalu. Zabił dziadka naszego dziecka. Nie mogę się z tym pogodzić. Jak mogłabym kiedykolwiek sobie wybaczyć, gdybym wybaczyła Taxowi? Walczę z tymi emocjami, gdy siedzę na krawędzi mojej toalety, wpatrując się w znak plusa. Już brakuje mi Taxa, jakby część mojej duszy odeszła, a wiedza, że ta część niego jest wewnątrz mnie sprawia jedynie, że tęsknota się pogłębia. Gdybym to była tylko ja, mogłabym to zrobić. Mogłabym wykrzesać siły, by ruszyć do przodu. Bolałoby to każdego dnia, zajęłoby każdy cal męstwa, jaki posiadam, by ukryć ból i opłakiwałabym go przez resztę życia. Nawet jeśli nauczę się kochać kogoś innego za to kim będzie, nigdy nie będzie Taxem. Nawet jeśli poślubię kogoś innego,
384 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
będę czuła się jak wdowa, moje życie zawsze będzie przyćmione przez ducha wspomnień Taxa. Ale jeśli spojrzę w oczy małej dziewczynki, która będzie miała jego długie rzęsy, usłyszę jej stonowany śmiech albo jednego dnia zobaczę, jak mój syn strzela szyją, kiedy wychodzi z łóżka, nie zniosę codziennej agonii tych małych przypomnień. Odbicie Taxa w naszym dziecku, byłoby jak brzytwa tnąca tą samą otwartą ranę każdego dnia. Nigdy nie dostałabym dystansu, którego ponownie potrzebowałam, ponieważ żyłabym z kawałkiem Taxa. Żyłabym z fizyczną manifestacją naszej wyjątkowej więzi i kochała jego, bądź ją bardziej niż samo życie. Kochanie kogoś, kto jest w połowie Taxem zawsze utrzyma moją miłość do niego, nie pozostawiając miejsca dla nikogo innego. Tax poznał jedynie ból i zdradę. Zasłużył na to, by wiedzieć, że jest zdolny do zrobienia czegoś całkowicie dobrego. Mój ojciec odszedł. Zrobił coś nagannego. Wszyscy robimy złe rzeczy, nawet dobrzy ludzie. Ale tak, jak powiedział Tax, czasami jedna rzecz jest tak przerażająca, że cię określa. Człowiek, który ukrył brutalność wobec dwójki niewinnych nastolatków był moim ojcem. Był też innymi rzeczami, ale był również tym człowiekiem. Może nawet w pierwszej kolejności nim był. To co stało się mojemu ojcu nigdy nie miałoby miejsca, gdyby zrobił właściwą rzecz. A nasze dziecko nie powinno płacić za grzechy ojca. Oboje z Taxem wiemy, jak to jest stracić rodzica. Oboje wiemy, jak to jest płacić za ich grzechy: on przez samobójstwo swojej matki, a ja przez chciwość mojego ojca. Nasze dziecko nie zapłaci. Więc podejmuję decyzję. Nie wiem, jak mogę się za to zabrać, ale muszę powiedzieć Taxowi, że go kocham. Nie przelotnie, nie przez przejęzyczenie. Ale powiedzieć mu, że go kocham i to nie jest błąd. Nie wiem, czy będę potrafiła być z nim, po tym co zrobił, ale musi wiedzieć, że 385 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
nie miałam na myśli tych słów, które powiedział. O tym, że z niego zrezygnowałam, albo o tym, że jedynie mnie rani. Ponieważ zrobił znacznie więcej, niż mnie zranił. Przywrócił mnie do życia. Sprawił, że czuję emocje znacznie większe i głębsze, niż kiedykolwiek myślałam, że to możliwe. Nigdy z niego nie zrezygnuję, zwłaszcza, kiedy chodzi o ojca naszego dziecka. Kładę test w koszu w łazience i opuszam ją, by znaleźć telefon. Gdy docieram do końca korytarza, dostrzegam cień w salonie. - Halo? Tax? Wrócił. Wchodzę do salonu i znajduję Jude stojącą samotnie. - Co tutaj robisz? Jak się tutaj dostałaś? - Drzwi były otwarte, kiedy wykopałaś mojego brata. - Co? Skąd wiesz? Byłaś na zewnątrz? - Musiałam pokazać Taxowi, że nigdy tak naprawdę go nie kochałaś. Prawdziwego niego. Nie mogłam pozwolić ci zabrać go ludziom, którzy naprawdę go kochają. Łatwiej będzie mu ruszyć do przodu w ten sposób. - Jude, o co chodzi? - Wiem, że dałaś Trippowi ten list. Wasza dwójka wracała razem do domu tego popołudnia. Widziałam go. Jestem pewna, że nie sądziłaś, iż to zajdzie tak daleko. Ale zaszło. Nic osobistego, prawda? Huck, Tripp, Tucker… nic z tego by się nie wydarzyło, gdybyś nie manipulowała chłopcami dookoła ciebie. A teraz, robisz to ponownie z Taxem. Zawsze stawiasz na swoim. - Jude, myślałam, że zrozumiałaś. Nigdy nawet nie widziałam listu. Przysięgam. Nigdy nie zrobiłabym czegoś tak złośliwego. Przepraszam, ale musisz wyjść. – Powinnam posłuchać Taxa. Coś jest nie tak z Jude. Pozbyła się uprzejmości, którą pokazała w parku, jak skóry węża. Jej 386 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
ciemne oczy wykrzywiają się w lodowatej satysfakcji, gdy staje twarzą w twarz ze mną w moim salonie. - On nigdy nie powinien po ciebie przychodzić. To powinnam być ja. Kobieta przeciw kobiecie. Nadszedł czas, byś zapłaciła, Mia.
387 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 43 Tax - Cześć, dodzwoniłeś się do poczty głosowej Jude James. Zostaw wiadomość. - Odbierz cholerny telefon, Jude! Odbierz swój pierdolony telefon!krzyczę, rzucając komórkę na siedzenie pasażera. Wymijam auta w korku, gdy gnam do jej domu. Nie wiem co jej zrobię, gdy ją znajdę, ale to nie ma znaczenia. Jestem zaślepiony furią. Zabrała mi jedyną osobę, która kiedykolwiek sprawiła, że naprawdę poczułem się mniej martwy w środku. Jude nie chce zakończenia zemsty. Ona chce, byśmy ja, Rex i ona na zawsze tworzyli małą pokręconą rodzinę. Jasne, Jude i ja marzyliśmy o „normalnym życiu”, ale teraz kiedy jesteśmy blisko, myślę, że Jude jest przerażona. Nie zna normalności. Kurwa, ona może nawet nie lubić normalności. Ja nie lubię. Różnica pomiędzy nami jest taka, że ja chcę więcej, a ona chce po prostu tego samego. Jude zawsze uwielbiała fakt, że byłem obojętny wobec kobiet, które pieprzyłem. Uwielbiała to, że kochałem tylko ją. Poświęciłem się dla niej. Ale zawsze widziałem końcówkę w naszej misji, a teraz dostrzegam, że Jude nie chce tego zakończyć. Ma mężczyzn, których kocha, nie potrzebuje szukać gdzie indziej. Zawsze była centrum świata mojego i Rexa. Moje pójście dalej z Mią było zagrożeniem dla tego. Musiała mi to zrujnować. Od czasu tej nocy, wszystko co robiłem, miało na celu zadowolenie Jude. Ale nic, co robiłem nie mogło naprawić bólu i straty. Ona jest po prostu zła, chce by wszyscy tarzali się w błocie wściekłości wraz z nią. Chce wierzyć, że Mia zrobiła te rzeczy. Ponieważ w innym razie to wszystko byłoby przypadkowe. Nie było kogo obwiniać. Nie byłaby to 388 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
nawet moja wina. Ponieważ nie byłem manipulowany przez Mię, lubiła mnie, jako osobę. Los był suką. W jakiś sposób Tripp zdobył list, a los znalazł idealny sposób, by manifestować jej okrucieństwo. Nienawidzi Mii, ponieważ Mia jest wszystkim, czym ona nigdy nie miała szansy być. Nienawidzi Mii, ponieważ ją kocham. Nienawidzi Mii, ponieważ widzi ją, jak te kwiaty, które lubiłem deptać: Mia zdobyła to zbyt łatwo. Jude byłaby wkurzona, gdyby Mia zdobyła również mnie. Mia była piękna mądra i popularna. I ojciec ją kochał. Jasne, straciła swoją matkę, odczuła ból, którego większość dzieci nigdy nie powinna znosić. Ale Jude zabiłaby, by mieć szesnaście lat na ziemi z naszą mamą, tak jak miała Mia. Życie było zbyt dobre dla Mii, a Jude zamierza to zmienić. Zatrzaskuję drzwi od samochodu i podbiegam do domu Jude, uderzając pięściami drzwi we wściekłości. Jestem dosłownie dziesięć sekund od wykopania drzwi, kiedy otwiera je Rex, bez koszulki, tylko w bokserkach, sen wciąż jest w jego oczach o drugiej trzydzieści po południu. - Tax, co jest, kurwa? Przeciskam się obok niego. - Gdzie, do kurwy, jest Jude? - Co? - Gdzie ona jest!- pytam, uderzając nim o ścianę. - Tax, uspokój się. Nie wiem. Wyszła wczoraj i nie wróciła. Myślałem, że wyszła zobaczyć się z jednym z jej facetów. Jej facetów. To tak Rex nazywa innych mężczyzn, których ona pieprzy, gdy utrzymuje go blisko.
389 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Cofam się i uwalniam go. - Powiedziała wszystko Mii. Ta cholerna suka. Mia właśnie wyładowała się na mnie. - Kurwa. - Powiedziałeś mi, że upewnisz się, iż nie zrobi nic głupiego! - Stary. Kurwa, przysięgam, powiedziała mi, że ci wierzy. Postępowała normalnie i cholera. Miała się lepiej, niż widziałem przez długi czas. To dlatego, że wiedziała, iż dostanie to, czego chce. Chodzę w kółko, przebiegając ręką przez włosy. - Co do kurwy ona robi?- myślę na głos. Jaki jest jej cel? Wie, że byłbym wściekły. Jeśli zrobiła to, by zatrzymać mnie dla siebie, to dlaczego to zrobiła i zniknęła? Nie wiem, może czeka, aż się uspokoję. - Musimy ją znaleźć. Teraz – mówię, wskazując palcem w kierunku Rexa. - Dobra, człowieku… dobra… daj mi pomyśleć – mówi Rex. – Chodź – mówi, biegnąc na główne piętro. – Pozwól mi zajrzeć do jej biura i zobaczyć, czy coś znajdę – mówi. Chodzę po salonie, dzwoniąc na zmianę do Mii i Jude. Nie obchodzi mnie, czy Mia zadzwoni na mnie na policję. Potrzebuję, by wiedziała, że pójdę dla niej na koniec pieprzonego świata. Musi wiedzieć, że nie zrezygnowałem z niej. Czuję się, jakbym miał cholernie wybuchnąć z każdym nieodebranych połączeniem do dwóch kobiet, o które kiedykolwiek się troszczyłem. Dźwięk grzebania przez Rexa w biurze Jude zostaje przerwany przez jego słowa. 390 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Choleracholeracholera… - Co jest? – pytam z progu. - Och, człowieku… nie wiem… to nie wygląda dobrze. - Kurwa, powiedz mi!- krzyczę. - Jej zabezpieczenie. To coś, co trzymała w razie nagłego przypadku. Wiesz, nasz plan ucieczki. - Wyduś to, kurwa, z siebie. - Ja też znam kombinację. Zajrzałem do środka i jest pusto. - Myślisz, że wyjechała z miasta? - Tax, tam były przynajmniej dwa miliony w gotówce i… - I co? - Pistolet. - Pistolet? Z wszystkich pragnień Jude, by zabić, zawsze to ja i Rex wykonywaliśmy brudną robotę. Chciałem powstrzymać ją od robienia tego. Jude nie jest typem osoby chodzącej dookoła z bronią. Rex i ja oboje patrzymy na siebie i natychmiast zdajemy sobie sprawę z konsekwencji braku tego pistoletu. - Mia – mówimy jednogłośnie. W ułamku sekundy wybiegamy z domu. Rex zarzuca spodnie, gdy biegnie, chwytając kurtkę, by włożyć ją na pozbawione koszulki ciało. Rzucam mu klucze, więc może prowadzić, gdy dzwonię do Mii. Rex i ja nie rozmawiamy. Działamy bez słowa, napędzani czystą adrenaliną.
391 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Kochanie, proszę odbierz swój cholerny telefon! Zamknij drzwi, albo idź do Alea i zadzwoń stamtąd do mnie. Jeśli zobaczysz Jude, uciekaj. Nie mów do niej, po prostu uciekaj! Kończę połączenie i piszę wiadomość. Jeśli Jude przyjdzie do twojego domu, nie wpuszczaj jej. Zostań tam. Zamknij drzwi. Odbierz swój telefon, proszę!!! - No dalej… no daaaalej…- mówi do siebie Rex, gdy pędzi autostradą. Przyjeżdżamy do bloku Mii i Rex parkuje tuż przy jej krawężniku. Samochód nie jest nawet w pełni zatrzymany, gdy otwieram drzwi i wyskakuję, potykając się o jej trawnik gdy docieram do ganku. Wbiegam po schodach i przechodzę przez otwarte drzwi wejściowe. - Mia! Kochanie! Mia!- krzyczę. Brak odpowiedzi. Dysząc pod nosem, słyszę jęk dochodzący z korytarza, który prowadzi do sypialni. Spoglądam w dół i widzę stopy wystające zza rogu. - Mia? Ruszam i biegnę przez korytarz, aby znaleźć ją leżącą na podłodze w kałuży krwi. *** - Nienienienienienienie – mówię, biorąc bezwładne ciało Mii w ramiona, klepiąc ją w policzek, by utrzymać ją świadomą. Unoszę jej koszulkę i by znaleźć ranę. Jest zbyt dużo krwi. Zbyt dużo cholernej krwi. Przesuwam ręką przez śliskie ciepło, dopóki nie odnajduję rany w dolnej części jej brzucha. - Kochanie, będzie dobrze, okej? – Przyciskam dziurę po kuli, a ona jęczy. - Tax… - unosi rękę do mojej twarzy. – Nasze dziecko…
392 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Dziecko? Co? – Mój umysł pędzi z prędkością stu mil na godzinę, starając się zrozumieć sens tego wszystkiego. – Jesteś w ciąży? Potakuje. - Och boże. Och boże – jęczę, kołysząc ją tam i z powrotem w ramionach. - Och cholera, człowieku… - mówi Rex, gdy podchodzi do tej sceny. - Gdzie jest cholerne pogotowie! – krzyczę. - Nie przyjadą. Pistolet miał zamocowany tłumik. Zabierzmy ją do samochodu, będzie szybciej. Wyjdzie z tego, dobra? Ale musimy iść! - Kochanie, wiem że to boli, ale przyciskaj – mówię, zrywając narzutę z jej kanapy i przyciskam ją do rany, umieszczając na niej jej dłoń. Unoszę Mię z podłogi, niemal poślizgując się na lepkiej kałuży krwi. - Chodź!- krzyczy Rex. Zazwyczaj to ja jestem tym, który zachowuje zimną krew, ale teraz, nie potrafię myśleć i to Rex utrzymuje to w kupie za nas oboje. Biegnę w kierunku samochodu i rzucam się z nią na tylne siedzenie. Opadające oczy Mii są wpatrzone we mnie, gdy opiera się na moich kolanach. - Jedź! Jedź! – krzyczę do Rexa. Samochód podskakuje, gdy zjeżdża z krawężnika i silnik skrzypi, gdy przyciska gaz. Przyciskam dłoń do jej, robiąc wszystko, co mogę, by zatrzymać krwawienie. Mówi coś do mnie, ale jest to nie do usłyszenia w chaosie, więc pochylam się. - Mów do mnie, kochanie, zostań ze mną – mamroczę. – Zabierzemy cię do szpitala. - Jude – szepta.
393 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Wiem. Tak mi przykro. Spieprzyłem wszystko. Nie powinienem nigdy odejść. – Właśnie w tym momencie zdaję sobie sprawę, że płaczę. Nie tylko płaczę, szlocham w stanie histerycznej bezradności. Nie uroniłem łzy od dnia, gdy pierwszy raz odwiedziłem siostrę po ataku. Czternaście cholernych lat nie pozwalałem sobie na czucie czegokolwiek poza odrętwiałą wściekłością. Obiecałem, że nie pozwolę sobie ponownie czuć tego rodzaju bólu, a dotrzymuję obietnic. Ale odkąd spotkałem Mię, wszystko co robię, to łamię je. Jestem cholernie szczęśliwy łamiąc je wszystkie dla niej. Moja klatka piersiowa unosi się nierówno, wypychając niekończący się strumień łez. Przyciskam twarz do jej, całując jej wilgotne czoło. Temperatura jej ciała spada. Ściągam kurtkę i przykrywam ją. - Wszystko będzie z tobą dobrze. Z naszym dzieckiem też – mówię jej. To kłamstwo. Mia wyślizguje się i nie ma szans, że ciąża w tak wczesnym stadium może przetrwać strzał w podbrzusze. Nigdy nie powinienem zostawiać Mii samej. Ale nigdy nie sądziłem, że Jude mogłaby zrobić coś takiego. Zabiła jedynie jedną osobę i zrobiła to ze mną przy swoim boku. Przede wszystkim nie sądziłem, że mogłaby mnie tak skrzywdzić. Pomimo szczekania Jude, to ja zawsze gryzłem. Nie sądzę, że Jude kiedykolwiek przejmowała się, czy Mia żyje, czy jest martwa, ona po prostu chciała upewnić się, że Mię spotka ta sama krzywda, co ją. - Przepraszam. Nie miałam na myśli, tego co powiedziałam – mówi mi chrapliwym głosem. – Nie zrezygnowałam z ciebie. - Wiem, kochanie. Nie martw się o to. Tak cholernie przepraszam za wszystko. Ale nie możesz mnie zostawić. – Przyciskam moją twarz mocniej do jej i proszę do jej ucha. – Nie możesz mnie zostawić. Nie mogę żyć bez ciebie. Jesteś najlepszą cholerną rzeczną, maleńka. Nie ma nikogo takiego, jak ty – szepczę, smakując mieszaninę jej krwi i słonych łez na moich ustach. 394 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nikt nie jest taki, jak ty – mówi, wymuszając słaby uśmiech przez ból. Spoglądam w górę, by zobaczyć, gdzie jesteśmy. - Ile jeszcze? – krzyczę. – Pospiesz się, kurwa! - Jadę tak szybko, jak mogę! Jeszcze minuta – mówi gorączkowo Rex. – Trzymaj się Mia, już prawie jesteśmy – wykrztusza z siedzenia kierowcy. Jego oczy są czerwone, a twarz mokra od łez. Rex obserwował Mię przez lata i nie sądzę, iż ona zdaje sobie sprawę, że w jakiś sposób przywiązał się do niej, zwłaszcza, kiedy dowiedział się, że była niewinna. Jej twarz, zazwyczaj rozświetlona przez aksamitny blask, staje się szara. Wypłakuję do niej słowa, na które byłem zbyt dużym, cholernym dupkiem, by choćby o nich pomyśleć. - Kocham cię. Kocham cię, Mia. Proszę, nie umieraj na mnie. Och boże, proszę. Łzy spływają z jej oczu. - Kocham cię – mamrocze. – Jest w porządku… Przebłyski bezradności, którą czułem, gdy obserwowałem Jude, gdy ją niszczyli, przejmują mnie. Więc robię to, co zrobiłem tamtej nocy. Nie wiem, czy to zadziała, ale próbuję wszystkiego. Nie obchodzi mnie, czy zostanę ponownie odepchnięty ponieważ mogę się tylko, gdy czegoś potrzebuję. Albo za to, że nie wierzę w boga, do którego się modlę. Pozwól mi upaść, pozwól mi cierpieć, tylko proszę, pozwól Mii żyć. Wynik nigdy nie będzie równy. Zawsze powstają jakieś szkody. To jest jak samotna forma interesu. Kiedy zabiłem ludzi, którzy zranili mnie i Jude, niewinni ludzie również zostali zranieni. Dzieci straciły swoich rodziców, całe miasto straciło źródło utrzymania, siostry straciły braci. To nigdy się nie kończy. Wszystko co zrobiliśmy z Jude rozprzestrzeniało nasz ból, jak wirus. Teraz wynik obrócił się przeciwko mnie. I teraz to ja mam dług do spłacenia. Spędzę resztę mojego życia na spłacaniu go, jeśli 395 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
to oznacza, że Mia nie będzie musiała. Zasługuję na karę, ale ona nigdy nie zasłużyła na nic z tego. Nigdy nie zasłużyła na niszczyciela, którym jestem. Będę żył każdego dnia w nędzy, jeśli to oznacza, że ona może żyć dobrym życiem. W dniu, w którym dowiedziałem się, że była niewinna i wyszedłem z jej domu, powinienem opuścić miasto. Powinienem zmienić nazwisko. Nigdy nie powinienem jej pozwolić ponownie mnie odnaleźć. Ponieważ wiem lepiej, że nie potrafiłbym się trzymać z daleka. Nie potrafię powiedzieć Mii „nie”. Wciąż szepcząc jej do ucha, mamroczę: - Jeśli istniejesz, proszę, pozwól jej żyć. Odejdę. Pozwolę jej mieć normalne życie. Pozwolę jej mieć życie, na które zasłużyła. Pozwolę jej być szczęśliwą. Zrobię to właściwie. Proszę, nie pozwól jej umrzeć. Samochód zatrzymuje się z piskiem. Rex wyskakuje i otwiera drzwi. Spoglądam w dół i jej oczy są ledwie uchylone. - Nienienie – mamroczę do siebie, gdy wybiegam z samochodu w kierunku przesuwanych drzwi szpitala. - Niech ktoś pomoże! – krzyczę, przebiegając przez oddział nagłych wypadków. Pacjenci sapią i zakrywają oczy swoim dzieci, gdy podbiega pielęgniarka. – Ona została postrzelona! - Proszę pana, musi pan nam ją przekazać. – Jak kolonia mrówek, porywają ją ode mnie i stoję tam w szoku, moja biała koszulka jest przemoczona krwią mojej dziewczyny i dziecka, którego nigdy nie poznamy. - Proszę pana? Proszę pana? Co się stało? - Ktoś ją postrzelił. Wszedłem i ona była na podłodze. Nie wiem, jak długo tam leżała. Jej puls spada! 396 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Natychmiast potrzebujemy chirurga! Ciśnienie spada! Zdobądź pasującą krew! Potrzebujemy respirator! - Proszę pana? Proszę pana! Wiesz, czy jest uczulona na jakieś leki? – pyta głośno pielęgniarka, gdy desperacko obserwuję, jak Mia znika za jakimiś podwójnymi drzwiami. Zwijam się przy najbliższej ścianie w czystej dewastacji. - Ona jest w ciąży – jest wszystkim, co mogę wydusić. Nie ma nic, co mogę powiedzieć, by ją uratować. Los, ta okropna, bezduszna suka wróciła po więcej. - Jesteś jej mężem? - Nie… ale jestem ojcem… nie wiem nic o jej cholernym problemach medycznych. Przestań do mnie mówić i idź ją ratować! – krzyczę na pielęgniarkę. - Stary… - czuję rękę Rexa na ramieniu i moje kolana uginają się na chwilę. – Trzymam cię, człowieku - mówi Rex ze współczuciem. – Z nią będzie w porządku. Odwracam się twarzą do niego. Wygląda, jak cholerny bałagan. Jego włosy są w każdym kierunku, nie ma koszulki pod kurtką, a jego oczy są czerwone. Wtedy też zauważam, że nie ma butów. Rozumie, jak zła jest ta cała sytuacja. Rex zna mnie wystarczająco, by rozumieć moją typową reakcję na śmierć. Wie, że to jest dla mnie inne. - Słyszałem jej puls.- Nie mogę przekonać się, by powiedzieć, że nie żyje. - Gliny wkrótce tutaj będą – szepta Rex.
397 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Od czasu ataku, miałem wrodzoną nieufność do prawa i jego zdolności do wymierzania sprawiedliwości tym, którzy na to zasługują. Jude. Muszę znaleźć Jude. Gliny powinny być tutaj w każdej chwili, ponieważ to rana postrzałowa. Jeśli nie wyjdę teraz, Jude zniknie na dłużej. Złożyłem obietnicę, że zrobię to właściwie. A kiedy chodzi o kogokolwiek innego, niż Mia, dotrzymuję moich pierdolonych obietnic.
398 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 44 Tax - Kurwa! Kurwa! Kurwa! – krzyczę. Moje ręce zostawiają ślady krwi Mii na całej desce rozdzielczej, gdy w nią uderzam. – Muszę od razu znaleźć Jude. Musiała zostawić na swoim komputerze jakąś wskazówkę gdzie zmierza, cokolwiek. Wiesz, jak sprawdzić to gówno, prawda? Rex drapie się niekomfortowo w głowę. - … Co zamierzasz jej zrobić, człowieku? W jego oczach pojawia się niepewność, która mi się nie podoba. Jego lojalność jest podzielona. Oczywiście. Jest zakochany w Jude. - Zatrzymaj się – mówię przez zęby. - Co? - Powiedziałem, zatrzymaj się!- chwytam kierownicę i szarpię nią w kierunku pobocza. Kierowca trąbi na nas i ledwie unika uderzenia w nasz zderzak. - Tax, co do cholery? Łapię go za szyję. - Gdzie ona jest? - Nie wiem! Skręcam materiał jego koszulki w rękach. - Gdzie do kurwy ona jest! Cholernie coś wiesz. Mówi ci wszystko. Jego oczy przymykają się.
399 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie wiedziałem o tym, Tax. Co do kurwy? Wiesz, że nigdy nie pozwoliłbym jej zrobić tego, co zrobiła, jeśli bym wiedział. Lubię Mię, stary. – Wzdycha, potrząsając głową. – Jestem tym, który przekonywał cię, byś dał jej szansę, pamiętasz? Poluźniam mój uścisk, zdając sobie sprawę, że wymykam się spod kontroli i muszę utrzymać zimną krew, jeśli chcę szansy na zrobienie tego właściwie. Rex wzdycha, słowa wychodzą gorzko z jego ust. - Jude wysłała mi wiadomość, gdy jechaliśmy do szpitala. Nie widziałem jej, dopóki nie wszedłeś. - Zamierzałeś ją przede mną ukryć? - Nie chcę, byś ją zabił! – krzyczy. – Jest twoją cholerną siostrą! - Ona jest MOJĄ siostrą. I muszę się z nią zobaczyć. Rex, nie możesz siedzieć po środku tej cholernej bitwy. Nie możesz się z tego wycofać. Jesteś w tym, dokładnie w samym środku. Jeśli nie powiesz mi, co wiesz, jesteś dla mnie cholernie martwy. – Zacieśniam uścisk wokół jego szyi. - Tax, myślę, że wszyscy musimy przeczekać w ukryciu. Po prostu się uspokoić. Podciągam go i odrzucam z powrotem na siedzenie. - Masz jeszcze jedną cholerną szansę, by mi powiedzieć. Zrób właściwą rzecz. Nie wybieraj, kurwa, Jude ponad mną. Przysięgam na boga, że będziesz żałował tego przez resztę swojego życia. Wiesz, że nie ważne co czujesz w stosunku do niej, ona postrzeliła Mię!- krzyczę w frustracji. Łzy spływają z oczu Rexa. - Nie mogę wybierać, człowieku…
400 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Ty nie masz wyboru – mówię, zmniejszam nacisk na jego szyi. – To gówno się kończy. Każde słowo wychodzące z jego ust jest jak ciężki metal. Po raz pierwszy musi wybierać pomiędzy dwojgiem najważniejszych ludzi w swoim życiu. Rex nie jest taki, jak ja albo Jude. Robił popieprzone rzeczy, ale to tylko z silnej lojalności wobec nas, nigdy ze złośliwości. Ale wie w głębi duszy, że nieważne, jak przywiązany jest do Jude, ona jest martwa przez to, co zrobiła. - Jej wiadomość pochodziła z innego numeru komórkowego. Chciała wiedzieć, co się dzieje. Nie była pewna, co wiemy. Wie jedynie, że byłeś na nią wkurzony za to, że powiedziała o wszystkim Mii. Nie sądzę, że wie, iż znaleźliśmy Mię, albo że chociaż wiemy, co jej się stało. - I? - Zignorowałem pytanie. Zapytałem ją gdzie jest. Nie odpowiedziała. Chciałem po prostu pozostać poza tym. - Przepraszam, bracie. Nie tym razem. Składam do kupy kalendarz wydarzeń. Ostatnim razem, gdy dzwoniłem do Jude, byłem w drodze do jej domu, zły przez kłótnię. Jeśli się gdzieś ukryła, nie wie, że wiem, iż wzięła pistolet i pieniądze. Nie wie, że znalazłem Mię umierającą w kałuży jej własnej krwi. Mogę użyć to na moją korzyść. Najlepszym sposobem, by odnaleźć Jude jest danie jej tego, czego chce: by była potrzebna. By była ramieniem, na którym mogę się oprzeć. Uwalniam szyję Rexa i chwytam mój telefon. - Co robisz? – pyta. - Daj mi jej nowy numer. Wysyłam jej wiadomość. Gdzie jesteś? Muszę z tobą porozmawiać. Przepraszam, że przesadnie zareagowałem. Miałaś rację co do Mii. Wykopała mnie ze 401 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
swojego domu. Teraz jest w szpitalu i nikt nie chce dać mi szczegółów. Myślę, że mogła sama się zranić. Albo… to byłaś ty? Jeśli tak, teraz rozumiem. Nigdy nie powinienem zboczyć z kursu. Ponownie wpadłem w jej gówno. Powinienem skończyć rzeczy, w sposób, w jaki planowaliśmy. To strzał w ciemno, ale nikt nie zna Jude tak, jak ja. Ona nigdy nie była sama. To jej największy strach. A teraz, pozwalam jej wierzyć, że plan w końcu działa. W to, że ma szansę, by odjechać ku zachodowi słońca, jak w naszych pierwotnym planie. Jude może być zimna i wyrachowana, czasami pozornie nieprzenikniona. Ale znam części jej, które są łatwe do zmanipulowania, części jej, które są niemal dziecinne. Zaczynamy jechać z powrotem do domu, kiedy dostaję wiadomość z nowego numeru. Zrobiłam to dla ciebie. Kocham cię. Nie mogłam znieść widoku, jak się w niej zakochujesz. Wiem, że zamierzała cię ponownie skrzywdzić. Nie kocha cię, kocha tylko wersję ciebie, którą przedstawiasz. Musiałam pokazać ci to, żeby zaoszczędzić ci bólu. Nie jest taka, jak my. Teraz, wszyscy możemy ruszyć do przodu. Gdzie jesteś, Jude? Jeśli to zrobiłaś, rzeczy staną się dla ciebie niebezpieczne, jeśli ona z tego wyjdzie. Muszę się upewnić, że wyjedziesz bezpiecznie z miasta. Wie, że potrzebuje mojej pomocy. Już spieprzyła przez wysłanie wiadomość do mnie i Rexa na nasze główne telefony. Jude jest rozemocjonowana, a emocje przyćmiewają zdolność oceniania. Obiecujesz, że mnie nie skrzywdzisz? Nigdy. Jestem wkurzony. Nie na ciebie, ale na Mię i na siebie. Przepraszam, że nie słuchałem. Ruszę do przodu, jak zawsze. To właśnie zrobimy. Proszę, pamiętaj, że zrobiłam to, ponieważ cię kocham. Tęsknię. Wróciłam do domu. 402 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Oczywiście. Wróciła do domu. Clint, lowa, miejsce, gdzie straciliśmy naszą niewinność, miasto duchów, idealne miejsce, by przeczekać. - Zabierz mnie do garażu – mówię Rexowi bez wahania. Magazyn. Nie ważne, jak dużo pieniędzy mamy, zawsze będziemy ludźmi wyjętymi spod prawa. Zawsze jesteśmy gotowi, by zniszczyć nasze życia w jednej chwili. Planem od zawsze była wspólna ucieczka, jeśli zajdzie taka potrzeba, dlatego też Jude może się teraz nieco wahać. Nie ma Rexa, by ją krył. Nie ma mnie, jako prowadzącego grupę. Teraz jest tak, jakby wysłała się na wyspę. Magazyn, ten z którego śledziłem Mię jest posiadłością, której jestem właściciel. W nim mam kilka pojazdów. Każdy z nowymi paszportami, gotówką i telefonami. Pojazdy mają fałszywą rejestrację. To jest ten rodzaj gówna, którego potrzebujesz, by zniknąć. - Pójdziesz tak? – pyta delikatnie, wskazując na mnie oczami. Otwieram daszek lusterka i spoglądam w swoje odbicie. Rzeczy działy się tak szybko, że tak naprawdę nie miałem czasu na przyswojenie brutalności tego. Jedynie małe kawałki białej koszulki wynurzają się spod głębokiej czerwieni. Moja twarz, ręce, szyja są pokryte szkarłatem. Moje włosy są skorupą zaschniętej krwi. Mia. Mia nie żyje. Nie ma szans, żeby przeżyła. A jeśli jakimś cudem to zrobi, nigdy ponownie jej nie zobaczę. Moja wizja zaczyna się zamazywać, ale biorę kilka głębokich wdechów, by zatrzymać powódź emocji. Muszę utrzymać umysł skupiony na znalezieniu Jude. To jedyna rzecz, którą mogę teraz kontrolować. To jedyna rzecz, którą mogę zrobić dla Mii. Ale nie chcę zdejmować koszulki. To jedyne, co mi po niej zostało. - Tak. Chodźmy – mówię. *** 403 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Wzięła jeden z samochodów – mówi Rex, gdy otwieramy drzwi do garażu. - Bez jaj – mówię, rzucając mu mój telefon, więc moje miejsce pobytu będzie nie do zidentyfikowania. – Znasz numer zapasowy. Teraz idź dowiedz się co z Mią i powiedz mi co wiesz. Przeszukaj w razie czego mieszkanie Jude. Nie chcemy, żeby to gówno wyciągnęło również inne rzeczy, które zrobiliśmy. Skontaktuj się z naszymi prawnikami, wiesz co im powiedzieć. Musimy kupić mi trochę czasu, zanim porozmawiamy z glinami. – Jestem w trybie misji. Nie mogę myśleć o Mii. Jeśli to zrobię, cholernie to stracę. - Rozumiem, brachu. – Rex patrzy na mnie smutnymi oczami. – Proszę… - mówi. Trzy godziny i czterdzieści pięć minut. Tyle trwa podróż z Milwaukke do Clint, lowa. Włączam muzykę w samochodzie tak głośno, jak mogę, starając się rozproszyć od intensywnej agonii. Wciąż mam nadzieję, że Mia żyje, ale wiem, że nie wyjdzie z tego. Będę żył z tym ciężarem. Albo może nie. Jeśli Mia odeszła, nie mam powodu, by żyć. Jeśli Mia odeszła, sprawię, że Jude zapłaci. Ale nie zabiję jej, lecz sprawię, że będzie obserwować, jak zabijam siebie. Nie ma większej ceny dla Jude, niż strata mnie po tym, jak starała się tak desperacko utrzymać mnie w zasięgu. Jadę tak szybko, jak mogę bez zwracania uwagi, zmierzch chroni mnie przed oceniającymi spojrzeniami innych kierowców i policją na drodze. Paląca determinacja, by dostać się do Jude uśmierza załamanie. Wiadomość od Rexa: Staram się zdobyć informację. Nie mogę iść do szpitala. Tiff wyklęła mnie, kiedy dzwoniłem. Jest rozhisteryzowana.
404 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Muszę tylko załatwić to w ciągu następnych kilku godzin. Nie myśl o Mii. Nie rozpadnij się. Znajdź Jude. Złożyłeś obietnice, że załatwisz to właściwie. Nie ważne, jak wiele razy powtarzam to sobie, desperacja rozdziera moją klatkę piersiową w przypadkowych momentach. Płaczę, krzyczę, albo uderzam w kierownicę. To ostatnie takie chwile, potem ukryję to z powrotem, jak bestia, która na moment opuściła klatkę. Chmury zamieniają się z kłębowiska pomarańczy, czerwieni i niebieskiego w indigo, gdy wjeżdżam do Clint. Nie byłem tutaj od ośmiu lat. Nigdy nie sądziłem, że znajdę się tutaj ponownie. Usunąłem tę dziurę z mapy, by nikt, włączając w to mnie, nigdy nie miał powodu, by tu przybyć. Chwilę później, jadę przez główną ulicę. Zabite deskami okna, rozbite szkła, na wpół połamane znaki i śmieci to jedyne co w większości pozostało. Ciężko uwierzyć, że to miasto kiedyś rozkwitało, że rodziny chodziły z dziećmi do lodziarni, parady maszerowały tą ulicą. Teraz jest trupem. Mijam kilka ulic i kieruję się na drogę, która prowadzi do lasu, który kiedyś nazywałem domem. Dom. To słowo daje większości ludzi uczucie komfortu, przynależności. Dla mnie to zawsze były złe przeczucia. Miejsce strachu, izolacji i złości. Miejsce, które chciałbym zapomnieć. A jednak ponownie się tutaj znajduję. To mnie ciągnie. Nie ważne, jak daleko jestem, to nigdy, kurwa, mnie nie uwolni. Albo może jest na odwrót. Wjeżdżam na drogę prowadzącą do naszego starego domu. Jest porośnięta przez lata nie bycia pielęgnowaną, ale wciąż jest do ogarnięcia. Moje myśli wracają do nocy, gdy Jude i ja jechaliśmy ciężarówką taty, desperacko starając się spotkać z Mią, kompletnie nieświadomi, że staniemy twarzą w twarz z naszą destrukcją. 405 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Parkuję przed zrujnowanym, dużym domem, pokrytym rdzą i zwisającą okładziną. Mój żołądek wzburza się. Przez te wszystkie lata to miejsce wciąż sprawia, że czuję się niespokojny. Jest blask pochodzący ze środka, promieniujący jasno w ciemności otaczającej dziczy. Sprawdzam telefon. Jeszcze nie ma nic od Rexa. To powinno sprawić, że będę pełen nadziei. Brak wiadomość powinno oznaczać, że żyje, ale nie pozwalam sobie na posiadanie nadziei. Jestem przeklęty. Drzwi skrzypią głośno, gdy je otwieram. Zapach papierosów wypełnia małą przestrzeń. Moje oczy wędrują do jedynego światła w domu. Jude siedzi przy stole, mała, podręczna lampka spoczywa tuż obok niej, ślad dymu papierosowego unosi się nad jej głową.
406 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 45 Tax Opieram się pokusie uderzenia jej twarzą w stół. Jestem tutaj, by skończyć swoje życie i pozwolić jej chodzić po tej ziemi w stanie zawieszenia. - Znalazłam tą starą paczkę papierosów w puszce. Czerstwe, jak cholera, ale pomyślałam, że dzisiaj jest lepszy dzień, niż jakikolwiek, by zacząć ponownie palić – mówi, bez oglądania się. Myślę, że jest w szoku. Nie mówię ani słowa. - Wiem, że to jest trudne, Tax. Ale mogę powiedzieć, że już rozumiesz – odwraca się twarzą do mnie, ale ja nadal chowam się w cieniu. - Rozumiem – mówię przez zaciśniętą szczękę. - Pamiętasz ostatni raz, gdy tutaj byliśmy? – pyta. - Tak – mówię, idąc kilka kroków do przodu, ale zatrzymując się tuż przed blaskiem małej lampki. - Osiem lat temu. Wróciliśmy po tatę. – Śmieje się ze smutkiem. – Pracowałeś tak ciężko, by być dużym i silnym, więc mogłeś stawić mu czoła. A kiedy tutaj dotarliśmy, to co znaleźliśmy to słaby, złamany, pijany człowieka, który ledwie mógł unieść głowę z kanapy. Dostrzegam pistolet, który użyła na Mii, spoczywający na stole. Moje żyły wzbierają z wściekłości i zaczynam drżeć. Oddychaj. Zostań opanowany. - Trzymałeś go w dole i zmuszaliśmy go, by jadł fasolę z puszki. Wymiotował, a my dalej go zmuszaliśmy. Tym właśnie jesteśmy. To dlatego to wszystko zrobiłam. To była tylko kwestia czasu, zanim Mia 407 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
ponownie by się od ciebie odwróciła. Jej życie było zbyt proste, nigdy nie rozumiała rzeczy, które ludzie tacy jak ty i ja muszą robić. Wiem, że odwróciłaby się od ciebie bez wahania. Musieliśmy zrobić pierwszy krok. Odsuwałeś się – mówi, wstając na nogi, by stanąć ze mną twarzą w twarz. Dyszy, kiedy ma dobry widok na mnie. Jej usta drżą. Nigdy sama nie pociągnęła za spust i oczywiście, kiedy zrobiła to z Mią, odeszła zanim mogła choćby zobaczyć wyrządzone szkody. - To Mii – mówię. – Jestem cały nią pokryty. - Ale myślałam, że jej nie widziałeś. - Znalazłem ją, Jude. Jude cofa się pół kroku. - Nie jestem tutaj, by cię skrzywdzić. Skłamałem, ponieważ chciałem cię zobaczyć, to wszystko. Jeśli powiedziałbym ci, że znam prawdę, mogłabyś nie dać mi szansy. - Wiesz, czy ona… - Jeszcze nie. Potakuje. - To nawet lepiej. Nie chciałam jej zabić. Chciałam po prostu, by było po równo. Chciałam, by dowiedziała się, jak to jest, gdy odebrana jest od ciebie zdolność do poczęcia. - Co ci się stało?- pytam. - Co? - Co stało się z dziewczyną, z którą zwykłem siedzieć, przy tym stole, która podkradała mi jedzenie? Cieszyła się życiem, nie ważne jak źle miały się sprawy? Przez cały ten czas zastanawiałem się, czy jeśli sprawię, że każdy kto nas kiedykolwiek skrzywdził zniknie, odzyskam ją z
408 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
powrotem. Jak mogłem nie zauważyć, jak ta dziewczyna umiera tej nocy nad rzeką. - Ta sama rzecz stała się z tobą, Tax. Nigdy nie mieliśmy szansy. Myślałam, że powiedziałeś, iż rozumiesz. - Rozumiem, Jude. Teraz rozumiem bardziej, niż kiedykolwiek. Mój telefon wibruje na przyjście wiadomości. Wyciągam go z kieszeni. Wyjdzie z tego! To wszystko, co wiem. Te słowa mnie rozrywają. I wszystko co starałem się zamknąć, wybucha. Łzy spływają w dół mojej pokrytej krwią twarzy, kłęby powietrza opuszczają moją klatkę piersiową, gdy maskuję uśmiech ulgi. - Co to? – pyta Jude. Spoglądam przez chwilę w dół. Udawanie. - Nie żyje – szlocham. - Będzie w porządku. - Wiem – mówię przez mieszaninę radości i bólu serca. - Ukryję się, wyjadę gdzieś daleko i stworzę nową tożsamość. Ty i Rex możecie spotkać się ze mną wkrótce po tym. Dobra? Możecie to zatuszować, prawda? - Tak, możemy – mówię. - Potem możemy podróżować po świecie, tak jak planowaliśmy. W końcu, możemy ruszyć do przodu. - Wiem – mówię, moja klatka piersiowa jest ciężka przez wiedzę, co muszę zrobić. Mia nie jest martwa. Ale tak długo, jak Jude żyje, ona nigdy nie będzie bezpieczna.
409 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Wiem, że czujesz się teraz, jak gówno, ale wszystko wróci do normalności. Obiecuję – mówi Jude, tuląc w dłoniach moją twarz. - Możesz chwycić pistolet? Musimy się go pozbyć – mówię. – To narzędzie zbrodni. - Oczywiście, dlatego nie zostawiłam go na miejscu – mówi z dumą, sięgając po niego. Chwyta go i tak szybko, jak odwraca się twarzą do mnie, przytulam mocno jej małą posturę. W pierwszej chwili sztywnieje przez siłę uścisku, ale potem relaksuje się. - Kocham cię – szepczę do jej ucha. - Ja też cię kocham, Tax. Zrobię dla ciebie wszystko. - Przepraszam, Jude. Przesuwam rękę w dół do jej, tej w której trzyma pistolet i chwytam go. - Auć, Tax… co ty robisz? – pyta. Stara się walczyć, ale jej opór jest ledwie zauważalny. – Tax, co ty robisz? – Jej duże, brązowe oczy błyszczą łzami. Pochylam się i szepczę do jej ucha. - Była w ciąży. Zabiłaś moje dziecko, ale nie zabiłaś Mii. Obiecałem, że jeśli jej dotkniesz, zabiję cię – mówię. – Kurewsko cię ostrzegałem. - Tax! – krzyczy, gdy pcham ją na stół, przytrzymując ją na nim ciężarem mojego ciała. Odwracam pistolet pod jej podbródkiem. – Tax! – krzyczy, jej oczy wilgotnieją. – Och boże. Dziecko? Nie wiedziałam… Gdybym wiedziała, nigdy bym tego nie zrobiła! - Wiem. Ponieważ we wszystkim chodzi tylko o twoje potrzeby. Jej oczy wypełniają się łzami.
410 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Proszę, kocham cię, Sil. Nie pozwól jej tego zrobić… nie wiedziałam. Pokochałabym to dziecko… - Nigdy nie pozwoliłbym ci dotknąć mojego dziecka. I wtedy pociągam za spust. Gardłowy krzyk opuszcza moje ciało, gdy czaszka mojej siostry eksploduje na sufit i ścianę za nią. Pozwalam jej pozbawionemu życia ciału upaść i sam opadam na podłogę, pokryty krwią jedynych dwóch kobiet, które kiedykolwiek kochałem. Jude zabiła moje dziecko. Niemal zabiła drugą kobietę, o którą kiedykolwiek się troszczyłem. Jude już dawno temu przestała przejmować się dobrem i złem. Tak długo, jak żyła, wciąż wracałaby mnie do tamtej nocy. Jude była domem. Siedzę tutaj w głuchej ciszy, przytłoczony natłokiem strat. Kiedy odzyskuję nieco przytomności umysłu, ściskam małą rękę Jude i zawodzę. Trzymam ją, aż staje się zimna. Moja współlokatorka łona matki, moja drobna, mała siostra, teraz jest kolejnym trupem na mojej drodze. Ale Jude była martwa od lat, nigdy nie byłaby ponownie całością. Nie miałem wyboru. Nawet jeśli nie poznałbym swojego dziecka, musiałem pomścić jego śmierć. Teraz jestem wolny. Mia żyje. Ale złożyłem obietnicę, że jeśli przeżyje, nie wrócę egoistycznie. Zniszczyłem Mię. Zabiłem jej ojca. Dręczyłem ją. Umieściłem ją na drodze Jude. Bez jej zgody dałem jej dziecko, które będzie opłakiwać przez resztę swoich dni. Zawsze będziemy przypominać o bólu drugiej osoby. Patrząc na Mię zawsze będę przypominał sobie fakt, iż zabiłem własną siostrę. Ale Mia
411 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
nie miała w tym nic do powiedzenia. Cały ból spowodowany Mii był umyślny. Nigdy nie dbałem o robienie właściwych rzeczy, chciałem po prostu rzeczy. Oko, kurwa, za oko. Wiedziałem, że ją skrzywdzę i wciąż do niej wracałem, ponieważ jestem samolubny. Chociaż raz, chcę zrobić właściwą rzecz w stosunku do Mii. Ze mną nigdy nie będzie miała życia, na jakie zasłużyła. Zawsze będzie ukrywać agonię, przez którą przeszła przeze mnie. Ludzie nie zapominają bólu. Ja, ze wszystkich ludzi, powinienem to wiedzieć.
Mia Pierwszą rzeczą, jaką zauważam jest to, jak ciężko mi przełknąć. Kiedy otwieram usta, by przemówić, nic z nich nie wychodzi. Moja zamazana wizja skupia się na kolekcji rurek wiszących dookoła mnie. Staję się całkowicie świadoma dźwięku piszczenia tuż za mną. Moje dziecko. Chcę zapytać o dziecko, ale jestem w pułapce. Czuję rurki, duszę się nimi, staram się je z siebie wyciągnąć. - Mia, uspokój się kochanie, jesteś w szpitalu. Nie ciągnij niczego – mówi Tiff, chwytając moją rękę. Staram się złapać oddech, ale rurki sprawiają, że czuję, jakbym nie miała kontroli nad własnym ciałem. Moje oczy rozglądają się po pokoju za Taxem. Wspomnienia uderzają we mnie, jak gwałtowne fale, każda grożąc, że wciągnie mnie ponownie pod wodę: To jak Jude powiedziała mi, co zrobił Tax. Kłótnia. Test ciążowy. Jak Jude pokazała się w moim mieszkaniu i po wypowiedzeniu jedynie kilku słów szybko wskazała pistoletem w moje podbrzusze i wystrzeliła, pozostawiając mnie powoli umierającą, gdy błagałam o pomoc. Myślałam o wszystkich rzeczach, których nigdy nie powiem Taxowi. Myślałam o tym, że umrę po tym, jak powiedziałam mu, że z niego 412 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
rezygnuję, że jedyne co kiedykolwiek robił, to mnie ranił. Czułam, jak staję się słabsza, odpływałam w cichym mieszkaniu. A wtedy on się pojawił. Mój tajemniczy rycerz. I wiedziałam, że jeśli umrę, przynajmniej mogę powiedzieć mu o dziecku, które poczęliśmy i, że przepraszam. Ale dostałam znacznie więcej. Powiedział mi rzeczy, które nigdy nie byłam pewna, czy czuje. Wylał na mnie swoje słowa i emocje. Bolał widok jego cierpienia, ale również czułam pocieszenie w tych słowach. Że jeśli umrę, przynajmniej znalazłam to, czego szukałam i że przynajmniej Tax również dowiedział się, jak to jest to odnaleźć. Przynajmniej to osiągnęłam. Lekarze i pielęgniarki wchodzą do pokoju. Czytają wyniki, świecą mi latarkami po oczach. Wciąż staram się zadać pytania, ale mój głos jest zatkany. - Mia, nie staraj się mówić. Jesteś intubowana. Wyjmiemy ci rurkę. To będzie niekomfortowe uczucie. Wyciągają długą rurkę z moich ust, silne uczucie dławienia sprawia, że mam odruch wymiotny. A wtedy jestem wolna. Kaszlę, dotykając mojego gardła, sygnalizując, że chcę wody. Pielęgniarka podaje mi trochę. Czuję, jakby moje gardło było niemal zapomniane, gdy staram się aktywować głos. - Dziecko… - to wszystko co mogę powiedzieć. Pielęgniarka i lekarz patrzą na siebie niekomfortowo. - Proszę pani, musimy porozmawiać z nią na osobności – lekarz mówi do Tiff, która przeszła w nowy stan szoku. - Nie – mówię. - Dobrze – wzdycha lekarz. – Pani Tibbett, zostałaś postrzelona dwukrotnie w okolice miednicy. Twoja tętnica miednicy została muśnięta, 413 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
a siła jednego z pocisku złamała kość biodrową, kość regionów miednicy. Druga trafiła bezpośrednio w jajnik. Udało nam się usunąć pocisk i zatrzymać krwawienie. Straciłaś dużo krwi, Mia, musieliśmy przetoczyć ci pięć litrów. Wierzymy, że kość biodrowa dobrze się wyleczy, biorąc pod uwagę twoją kondycję i wiek. Teraz co do tętnicy, nie było sposobu, by płód mógł przetrwać przy takim rodzaju urazu. Musieliśmy działaś szybko, by uratować ci życie. Jest mi bardzo przykro to mówić, ale bardzo mało prawdopodobne jest, że po takim urazie macicy i całkowitej utracie jajnika będziesz mogła zajść w ciążę. Nie mówię, że to niemożliwe, ale będzie trudne. Możemy umówić cię ze specjalistą reprodukcyjnym. Może da ci inny wgląd na twoje szanse. Mogą być jakieś alternatywne opcje. Spoglądam na Tiff, która ściska moją rękę, gdy jej oczy wypełniają się łzami. Wątpię, że wiedziała iż byłam w ciąży. Walczę, by utrzymać to wszystko razem, ale widząc zielone oczy Tiff spoglądające w odbicie mojego własnego smutku, łzy spadają z boku mojej twarzy. Nie staram się ich wytrzeć, pozwalam im opaść i moczyć poduszkę tuż obok moich uszu. - Gdzie jest Tax? – pytam Tiff. - Nie wiem – mówi. Wyłania się zły grymas. Wiem, że obwinia go o wszystko. – Rex dzwonił kilka razy, by sprawdzić co z tobą, ale nie odpowiedział na żadne z moich pytań. Nie wiem, gdzie są. - Uratowali mnie – mówię jej. Przygryza swoje wargi, po to, aby utrzymać usta zamknięte, kiedy wiem, że jedyne co chce zrobić, to krzyczeć. Spogląda w górę, jedna łza, potem druga spływają po jej policzku, gdy kręci głową. Stara się poruszyć ustami, aby coś powiedzieć, ale drżą i przestaje. - Jest tutaj mój telefon? Zadzwonię do niego. - Myślę, że policja go ma. Byli w twoim domu. - Zadzwoń do Rexa. Chcę porozmawiać z Taxem. 414 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Dopiero się obudziłaś, kochanie. - Po prostu to zrób, proszę. Z wahaniem chwyta swój telefon, dzwoni i przykłada telefon do ucha. - Obudziła się. Chce porozmawiać z Taxem… Nie, ty, kurwa, jej powiedz… Nie zrobię tego. Potrząsa telefonem w moim kierunku. Trzymam go przy uchu. - Halo? - Hej, Mia. Jak się czujesz? - Gdzie jest Tax?- pytam - Mogę cię odwiedzić? Moja klatka piersiowa zaczyna huczeć, gdy walczę ze łzami. Potrzebuję Taxa. Ale wiem, do czego Rex nie może zmusić się, by mi powiedzieć. - Mam dla ciebie pewne rzeczy. Czy rozmawiałaś już z policją? - Nie. - Nie ma nic, co mogą zrobić. Tax to załatwił. Muszę ci coś przynieść, ale dopóki nie oczyścisz mojego nazwiska, nie powinienem cię widzieć. Oboje Tax i ja jesteśmy ludźmi interesu. - Załatwił to? - Nie zostało nic do zrobienia, Mia – mówi Rex. Jego głos jest szorstki z emocji. – Powiedz im po prostu, że zrobiła to Jude. Wszystko inne jest załatwione. - Chcę zobaczyć Taxa.
415 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Porozmawiamy o tym, kiedy cię zobaczę. Przepraszam za to wszystko. Nigdy na to nie zasłużyłaś. Potem cisza. Ściskam telefon przy klatce piersiowej i szlocham.
416 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Rozdział 46 Mia - Pani Tibbett. Jestem detektyw Schuler, a to jest detektyw Bishop. Wiem, że to dla ciebie bardzo trudny czas, ale mamy kilka pytań o to, co ci się stało. Znam Taxa, przyszli za późno. On ufa jedynie sobie w zajmowaniu się sprawami. Nie wiem co to oznacza w przypadku Jude, ale pozwolę Taxowi wymierzyć własną sprawiedliwość. Prawda jest taka, że mam za bardzo złamane serce, by mówić. Chcę po prostu leżeć tutaj sama w ciszy. Być tak cicho, jak to możliwe. Może jeśli to zrobię, ból zniknie. - Pytajcie – mówię, powstrzymując łzy. - Możesz powiedzieć nam, co działo się w popołudnie, w dzień napadu? - Wyszłam z łazienki i zobaczyłam siostrę mojego chłopaka, czekającą na mnie. Powiedziała, że weszła przez niezamknięte drzwi. Nie podobał jej się związek jej brata ze mną. - Twojego chłopaka? - Tak. Tax Draconi. - A nazwisko jej przyjaciela? - Rex. Nie pamiętam jego nazwiska. Zawsze nazywaliśmy go Rex. - Czy możesz zidentyfikować tych mężczyzn? – wyciąga przede mną fotografie Taxa i Rexa z monitoringu szpitalnego. - To jest Tax i Rex. - A ty i Tax. Czy sprawy miały się dobrze? 417 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Tak. Uratował mi życie. Jego siostra miała problemy z naszym związkiem. Między Taxem, a mną było w porządku. - Czy możesz podać szczegóły? - Byli bliźniakami, ona myślała, że wejdę im w drogę, tak myślę. - Czy rozmawiałaś ze swoim chłopakiem? Od wypadku? - Jestem zmęczona – mówię. – Wiecie, kto to zrobił. Nie chcę więcej rozmawiać. Detektywi spoglądają na siebie sceptycznie i wzdychają. - To ważne, byś powiedziała nam wszystko, co wiesz. Szukamy Judith. Czy wskazała ci miejsce, do którego mogła się kierować? Choćby małą wskazówkę? - Nie. Powiedziała mi tylko, że chce, bym odeszła. Nie mówiła za wiele, zanim mnie postrzeliła. Powiedziała jedynie, że myśli, iż na niego nie zasługuję, a potem strzeliła do mnie tak szybko. Ledwie miałam czas, by krzyczeć. - A twój chłopak? Myślisz, że może wiedzieć? - Nie chroniłby jej po zrobieniu tego. Byłam w ciąży z jego dzieckiem, ale jestem pewna, że to wiesz. Byliśmy szczęśliwi. Dlaczego go nie zapytasz? Teraz, proszę, chcę być sama. - Proszę pani, to jest ważne… - Chcę być sama – mówię stanowczo. - Jesteśmy przekonani, że Judith zostanie znaleziona. Twój chłopak jest bardzo potężnym człowiekiem – mówi Bishop na swojej drodze do drzwi. – Ma świetnych prawników. Jest niewzruszony jeśli chodzi o pomoc nam w znalezieniu jej. Mogą podejrzewać, iż coś ukrywam. Nie mają cholernego pojęcia, jaki jest tego zakres. 418 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Kilka minut po ich wyjściu, wraca Tiff. Używam jej telefonu, by zadzwonić do Rexa. - Powiedziałam im, że Jude to zrobiła, a ty i Tax mnie uratowaliście. Nie będę ponownie z nimi rozmawiać. Jesteś czysty. Nie ma mowy, żeby przyszli po was, kiedy potwierdziłam waszą niewinność. Teraz powiedz mi, co miałeś mi powiedzieć. - Będę tam wkrótce. *** Mija pięć dni od mojego telefonu. Po pierwszym dniu psychicznej terapii, siedzę na wózku inwalidzkim, wyglądając przez okno i zastanawiam się, kiedy zobaczę Taxa. Wysłałam Tiff do domu, by wzięła prysznic. Siedzi tutaj całą dobę i potrzebuje trochę przerwy. - Mia – mówi delikatnie Rex. Odwracam się twarzą do niego. Normalnie beztroski i pełen życia, teraz wygląda źle. Również przeżył ogromną stratę. Jego widok sprawia, że emocje, które tłumiłam przez cały tydzień wychodzą z powrotem na powierzchnię. Nie płakałam od dnia, kiedy się obudziłam. Przeszłam w stan odrętwienia. Ból był zbyt mocny. Tęsknota za Taxem, strata dziecka, czasami myślałam, że mogłabym przestać oddychać pod natłokiem smutku. Jeśli wyłączyłabym to wszystko, może mogłabym przetrwać. Ale Rex jest moim jedynym połączeniem z Taxem, a jego widok przypomina mi, jak bardzo za nim tęsknię. Jak bardzo go potrzebuję. - Nie ma go z tobą?- pytam. Rex spogląda w dół, ręce ma włożone w kieszenie. - Nie. - Gdzie on jest? 419 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Nie wiem. Chciał, żebym ci to dał. Wyciąga spod pachy grubą kopertę. Wysuwam jej zawartość. Na wierzchu jest odręcznie napisany list od Taxa. Lata temu, napisałem Ci list, który nigdy nie trafił do Ciebie. Przez tak długi czas myślałem, że go przeczytałaś i obróciłaś się przeciwko mnie. Ale teraz zdałem sobie sprawę, że nigdy nie poznałaś słów, które zmieniły kurs naszych żyć. Myślę, że jestem Ci to winien. Wciąż pamiętam większość tego i to wciąż prawda.
Mia, Muszę przyznać, że pisanie tego jest jedną z najbardziej przerażających rzeczy, jakie kiedykolwiek robiłem, ale myślę, że powiedzenie Ci, jak wspaniała jesteś, jest tego warte. Siedzę na tyle klasy przez cały rok, zastanawiając się, jak facet taki jak ja, może mieć szansę z dziewczyną taką, jak Ty. Wciąż nie wiem, czy mam. Ale chcę Ci powiedzieć, że bycie Twoim przyjacielem było jedną z najlepszych rzeczy, jakie kiedykolwiek mi się przydarzyły. Sprawiasz, że nie czuję się, jak dziwak. Sprawiasz, że czuję, jakbym przynależał. Myślę, że jesteś wspaniałą osobą i zasługujesz na najlepsze. Wiem, że uważasz mnie za przyjaciela, ale ja widzę Cię, jako kogoś więcej. Może to nie będę ja, ale myślę, iż zasługujesz na kogoś, kto będzie traktował Cię, jak królową. Może to nie moja sprawa, ale zasługujesz na kogoś lepszego, niż Tripp. Zasługujesz na świat. A jeśli będę wystarczającym szczęściarzem, by być tym facetem, sprawię, że będziesz najszczęśliwsza. Ale jeśli nie, mam nadzieję, że odnajdziesz to pewnego dnia z kimś innym. Z poważaniem, Sil
420 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Spieprzyłem Mia. Spieprzyłem wszystko. Wciąż myślę, że zasługujesz na świat. Chciałbym być tym facetem. Chciałbym nie zniszczyć osoby, którą kocham. Ale kocham Cię za bardzo, by wciąż cię ranić. A już zrobiłem zbyt wiele złego, by naprawić sprawy. Założę się, że siedząc tutaj i myślisz, że widziałaś najbrudniejsze zakątki mojej duszy, ale wciąż są rzeczy, o których nie wiesz. Twoja ciąża była moją robotą. Zakradłem się do Twojego domu i podmieniłem Twoje tabletki antykoncepcyjne. Zrobiłem to, ponieważ myślałem, że posiadanie mojego dziecka zakończy złość Jude i utrzyma Cię bezpieczną, ale nie ma znaczenia dlaczego to zrobiłem. Nawet, kiedy staram się być dobry, jestem zły. Nawet kiedy staram się robić właściwe rzeczy, jeśli chodzi o Ciebie, tylko Cię ranię. Chciałem tego wszystkiego, a teraz będziesz żyła z bólem straty dziecka i niemal śmierci, ponieważ niszczę rzeczy. Niszczę ludzi. Nawet kiedy staram się tworzyć, niszczę. Miałaś co do mnie rację. Nie mogę zostać ocalony. Jestem złamany. I to nie jest sprawiedliwe, by prosić Cię, byś spoglądała w przeszłość na wszystkie rzeczy, które zrobiłem. Mia, jesteś najbliższą aniołowi istotą, ale nie mogę prosić Cię o wybaczenie. Nie jestem tego wart. Znajdziesz kogoś, kto jest dobry. Wciąż będę chciał połamać mu twarz, ale nigdy Cię nie skrzywdzę, tak jak to zrobiłem. Nigdy nie znajdę nikogo tak dobrego, jak Ty. Nigdy nie pokocham kogoś, jak kocham Ciebie. Nigdy. Nikt nie jest taki, jak Ty, Mia. Nikt. Ale nie jestem pewien, czy to co mamy ma trwać wiecznie. To jest zbyt intensywne. To dlatego ludzie o tym piszą, by uchwycić coś tak dzikiego i przelotnego. To co mamy sprawia, że jesteśmy szaleni. Sprawia, że robimy rzeczy, których w innym przypadku byśmy nie zrobili. Mogę żyć będąc potworem, ale nie mogę go zrobić z Ciebie. Nigdy nie będę w stanie naprawić bólu, który Ci spowodowałem. I będę opłakiwał nasze dziecko do dnia, w którym umrę. To było dla mnie. 421 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Jedynie Ty mogłabyś być matką mojego dziecka. Naprawdę byłabyś wspaniałą matką dla naszego dziecka. Byłabyś matką, o której ja zwykłem marzyć dla nas, gdy ukrywałem się pod stołem przed pijanym ojcem. Zabrałem od Ciebie tak wiele. Ale daję Ci to, co mogę: nowe życie i Twoje drugie dziecko. Jesteś najlepszą, cholerną istotną, kochanie. Tax Przerzucam stos papierów za listem, używając przedramienia, by otrzeć łzy z oczu. Ciężko jest zobaczyć tekst, gdy walczę o powietrze. Nie może mnie zostawić. Jest wszystkim, co mam. Wciąż mówił, że znajdę kogoś innego, ale nie ma nikogo innego. Jest on. Przyglądam się dokumentom: Mój dom jest całkowicie spłacony, akt notarialny jego mieszkania jest przepisany na mnie, a dokument uznaje mnie, jako nowego właściciela Alea za sumę 1 dolara, nowe kontro bankowe jest na moje nazwisko. Rozrywam stos i rzucam go na podłogę, szlochając jego imię. Tax myśli, że w jakiś sposób jego obecność w moim życiu może zostać zastąpiona dolarami. Ale nie rozumie, że wybaczyłam mu w momencie, gdy ten pocisk przebił moje łono. Trzymanie się nienawiści jest tym, co doprowadziło nas do tego bałaganu. Mogliśmy po prostu zacząć właściwie. Nie może teraz z nas zrezygnować. - Gdzie on jest!- krzyczę na Rexa, który obserwuje mnie z rogu pokoju. – Powiedz mu, że go kocham. Powiedz mu, że mam to gdzieś. Nie sprawił, że to jest lepsze. Możemy zacząć od początku – płaczę. Rex nawet na mnie nie patrzy. - Przepraszam, Mia – mówi, walcząc, aby zachować zimną krew. – Przykro mi. - A co z tobą? Ciebie też nigdy ponownie nie zobaczę? Rex uśmiecha się nieco. 422 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Wiesz, że Tax zawsze będzie miał na ciebie oko. Ja jestem jego oczami. - Nie sądzę, że mogę to zrobić… - mówię, przytulając list, ostatni kawałek Taxa, który mi został. – Wiem, że wiesz, gdzie on jest. Po prostu mi powiedz… - błagam. - Mia, nie zrobię tego. Odszedł. Komunikuję się z nim za pośrednictwem adwokatów – jego policzki stają się czerwone, gdy powstrzymuje łzy. – Mi również będzie go brakować… Rex podchodzi i siada na łóżku obok mnie. - On nigdy nie wybaczy sobie tego, co ci się stało. Nigdy nie widziałem go takiego, jaki był, kiedy wieźliśmy cię do szpitala. On robi to dla ciebie. - On robi to dla siebie – szlocham. – Wybaczam mu. To wszystko, co powinno mieć znaczenie. - Mia, on podjął decyzję. - A co ze mną? – czuję się, jakbym miała umrzeć. Nie mogę znieść więcej załamania. – Nie mogę tego zrobić. Jestem całkiem sama. - Ja też – mówi. - Co stało się z Jude? – pytam. - Nie mogę… -usta Rexa drżą, gdy wydusza słowa. – Dziękuję za porozmawianie z policją. Widzieli wiadomości na twoim telefonie od Taxa, który starał się ciebie złapać. W połączeniu z twoim oświadczeniem, uwierzyli w to co się stało. Przez jakiś czas szukali jakiegoś rodzaju związku. Jakbyśmy ją namawiali, czy inne gówno. - Po prostu powiedziałam im prawdę. Dziękuję za uratowanie mi życia. - Chciałbym widzieć, że to nadchodzi. 423 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Wzruszam ramionami. Nauczyłam się teraz, że marzenie, aby rzeczy potoczyły się inaczej jest najlepszą formą tortury. - Więc, tylko ty i ja? Draconi po prostu weszli i wyszli z naszych żyć. Zostaliśmy w ruinie. Rex potakuje, spoglądając w dół na podłogę. - Nigdy tego nie zaakceptuję. Nie będę żyć w tym piekle. - Wiem – mówi Rex. – Rozumiem cię. Ale jeśli będziesz czegoś potrzebować, zadzwoń do mnie. Obiecałem Taxowi, że się tobą zaopiekuję. Ledwie potakuję. Przez cały ten czas chciałam, by Tax się otworzył, chciałam zrobić z niego człowieka, którym wiedziałam, że może się stać. Wyrósł na wszystko, co kiedykolwiek wiedziałam. A teraz okrutną ironią jest to, że nie mogę z nim być.
424 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Epilog Mia Na zewnątrz wszystko wydaje się być normalne. To tak zawsze radziłam sobie ze stratą. Nie pozwalałam widzieć ludziom mojego bólu. Nie zawracałam innym głowy moim bólem. Kiedy zmarła moja mama, wróciłam do szkoły tydzień później, cała uśmiechnięta. Nikt nie widziałam, jak płakałam do snu przez trzy miesiące. Kiedy zmarł tata, nabożeństwo było w weekend, a ja wróciłam do pracy w poniedziałek, zakopując się w pracy i towarzystwie innych, więc nie mogłabym myśleć o stracie. A w tym roku, tak szybko, jak mogłam stanąć na nogi i wbrew woli mojego lekarza, wróciłam do Alea. Mojego drugiego dziecka. Pracowałam tak długo w ciągu dnia, że ludzie przysięgali, iż nie wychodziłam z biura. Nie mogłam przestać. Myślałam, że jeśli bym to zrobiła, poddałabym się pustce. Nie rozmawiałam z Rexem odkąd dostarczył mi przesyłkę w szpitalu. Jestem pewna, że mnie obserwuje, ale nie rozglądam się za nim. Jest zbyt dużym przypomnieniem Taxa i nie mogę tego znieść. Rozpamiętywanie boli. Jeśli nie chodziłoby o Tiff, nie wiem, jakbym to zrobiła. Ona nie wie, że Tax zabił mojego ojca albo, że planował zabić mnie. Nie chcę mówić jej tego, a potem sprawić, by utrzymała to w tajemnicy. To jest zbyt duże obciążenie, by prosić o to kogoś, kto już zrobił dla mnie tak wiele. Fizycznie jestem prawie zdrowa. Mogę znowu biegać. I widuję się ze specjalistą, by sprawdzić, czy mam jakieś nadzieje na posiadanie dzieci. Ale to nie ma znaczenia, ponieważ nie ma tutaj Taxa. To powinno chodzić o nas. 425 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Próbowałam. Boże, tak bardzo się starałam. Poszłam na kilka randek, tylko po to by je skrócić, wrócić do mieszkania Taxa i szlochać. Każdego ranka spoglądam na chirurgiczną bliznę na miednicy i przypominam sobie pustkę. Spustoszenie. Po tym, jak zostawił mnie Tax, przeszłam przez wszystkie stadia żałoby. Przez chwilę byłam zła. Czasami byłam tak zła, że zatrzymywałam się w jego mieszkaniu i uderzałam jego poduszki, albo rzucałam jego książki przez pokój. Te normalne rzeczy były jedynymi, co mi po nim zostało. Nie otrzymałam przywileju konfrontacji z nim twarzą w twarz. Czasami po tym, gdy to traciłam, gdy książki i poduszki, także te z sofy były rozrzucone wszędzie, zwijałam się, chwytałam najbliższą rzecz i przytulałam ją. Zaciskałam ją mocno i zamykałam oczy, udając, że to sprawia, że wciąż jest blisko. Łzy wypływały z moich zaciśniętych powiek, a ja pozwalałam im opadać na cokolwiek, co trzymałam. Część mnie po prostu jeszcze raz łączyła się z częścią niego. Byłam otoczona przez pozostałości po Taxie: jego meble, książki, pościel, a jednak nie mogłam go chwycić. Bez Taxa mieszkanie, które mi zostawił, było bezwartościowe. Zostawił mnie. On, kurwa, mnie zostawił. Ale to co zrobił jest powodem, dla którego zawsze go kochałam. To powód, dla którego mogę naprawdę mu wybaczyć. Krótko po tym, jak Rex podrzucił mi list Taxa, gliny znalazły Jude. Wróciła do Clint i popełniła samobójstwo. Wiem, że tego nie zrobiła. Mogłam powiedzieć po bólu w oczach Rexa, kiedy odwiedził mnie w szpitalu, że już wiedział, że jest martwa. Wiem, co Tax dla mnie zrobił. I wiem, że to kolejny powód, dla którego nie może mnie widzieć. Kochał swoją siostrę. Widok mnie zawsze będzie przypomnieniem tego, co musiał zrobić. Historia Jude również jest tragiczna. Pamiętam drobną, ciemnowłosą dziewczynę, która chodziła dookoła za swoim bratem, patrzała na niego z takim podziwem w oczach. Tak wiele zostało od niej zabrane, włączając w to jej duszę. Chciałabym, żeby Tax jej nie zabił. Nigdy nie poprosiłabym go o zrobienie czegoś tak bolesnego dla mnie lub 426 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
naszego dziecka. To jest jednak Tax. Jest dobrym człowiekiem, ale wciąż złym. Jest jasnością i ciemnością, przebaczeniem i zemstą, pięknem i brzydotą. Jest wszystkimi tymi rzeczami. Mój piękny dzikus. A nawet dzikus chroni swoje małe. Dzisiaj, zdecydowałam się zdzwonić do Rexa i poprosić go o przysługę. Tylko jedną. Ponieważ nie mogę żyć tym kłamstwem. Chodzić do pracy, mieć wszystkie pieniądze, domy, kiedy wszystko co robię, to umieram wewnątrz każdego dnia coraz bardziej. Nie ma nikogo takiego, jak Tax. Mogę chodzić każdego dnia na randki, przeszukując świat za kimś innym. Ale nie będą nawet blisko niego. Starałam się uszanować jego życzenie i ruszyć do przodu. Ale się mylił. On kurewsko się mylił. Przeciwstawiliśmy się losowi, który stanął na naszej drodze dawno temu i zrobił wszystko co w jego mocy, by utrzymać nas osobno. Jak dwie komety zmierzające do kolizji, nasz kurs nie może zostać zatrzymany. Zawsze znajdziemy drogę powrotną. Każdy wybór, każdy pocałunek, każde subtelne trącenie było przeznaczeniem naszego nieuniknionego zderzenia. Los myślał, że nas rozdzieli, kiedy od samego początku umieszczał nas na drodze do spektakularnego zderzenia. Wybuch, gwiazda nova, wielki wybuch, konstelacja – To wszystko, czym jesteśmy. Jesteś pięknem stworzonym z katastrofy. Jesteśmy światłem świecącym jasno, wykutym z niemożliwej kolekcji zbiegów okoliczności. Nie pozwolę tej śmierci i zniszczeniu być na nic. Nie pozwolę nam być bezcelową katastrofą. Będziemy kłębowiskiem gwiazd, które zrodziły się z katastrofy. Dzwoni dzwonek do drzwi.
427 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
-Tak dobrze cię widzieć – mówi Rex, obdarowując mnie ogromnym uściskiem. Jego włosy nie są już dłużej czarne, ale mają naturalny kolor truskawkowego blond z jasną, pasującą brodą. - Jestem pewna, że widziałeś mnie więcej razy, niż ja ciebie – mówię z uśmiechem. Rex puszcza oko. - Wyglądasz naprawdę dobrze, Mia. - Dzięki, ty też. Podobają mi się twoje włosy. – Gdy tylko to mówię, olśniewa mnie, że farbował swoje włosy, by być bardziej jak Draconi. Rex stał się prawdziwym sobą. - Dzięki – uśmiecha się. – Więc, co tam?- pyta. - Potrzebuję, byś coś dla mnie zrobił. - Cokolwiek. - Daj to Taxowi – mówię, podając mu kopertę. Patrzy w dół na nią i wzdycha. - Mia… - Zrób to dla mnie. Proszę. Wyluzuj. Nie proszę o zobaczenie się z nim. Po prostu mu to daj. - Dobrze – potakuje. Kieruje się do drzwi i odwraca się. - Mia, on nigdy cię nie zapomniał. Wiem, że wydaje się, że może ruszył do przodu. Ale jesteś wszystkim, o co kiedykolwiek się troszczył. - Wiem.
Tax Rex odwiedza mnie tutaj, w Miami, raz w miesiącu. Staramy się, aby rzeczy były takie, jakby nic się nie zmieniło, ale nic nie jest takie samo. On 428 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
i ja jesteśmy wszystkim, co nam zostało, a jednak ledwie się trzymamy. Staram się żyć jak, jak to robiłem przed Mią, w tym stanie komfortowego odrętwienia, ale Mia rozerwała mnie. Nie mogę tego wyłączyć. Rex i ja nie rozmawiamy o tym, co stało się Jude. Wie, że to musiało zostać zrobione. A ja nie mogę się zmusić, by powiedzieć choćby słowo o tamtej nocy. Jedyne o co proszę raz w miesiącu, to by powiedział mi osobiście, że z Mią jest w porządku. Tylko jedno lub dwa zdania o tym, jak sobie radzi. To wszystko co mogę znieść słysząc o niej. Odrobina więcej i moja siła woli się złamie. Więc tego ranka, kiedy pokazuje się w moim domu z listem od niej w ręce, nie jestem szczęśliwy. - Co to jest? - Stary, ona nie wzięła nie, jako odpowiedzi. Niemal śmieję się w duchu, czując nostalgię. Wiem dokładnie, co ma na myśli. Mia jest tak cholernie uparta. Szybko zatrzymuję siebie przez rozpamiętywaniem jej: zapominam jej naburmuszoną minę, kiedy mówię nie, jej śmiech, smak jej łez na moich ustach, uczucie jej skóry na opuszkach moich palców. W taki sposób żyję. Żyję, ale staram się zapomnieć: żal w głosie mojej siostry, gdy zdała sobie sprawę, iż zabiła swojego siostrzeńca lub siostrzenicę. Krew. Krew Mii mieszająca się z błotem. Nie ważne ile razy to usuwałem, odnajdywałem to gdzieś ukryte. Przekleństwo Draconi: zarówno Jude, jak i ja nigdy nie będziemy mieć dzieci. Ponieważ Mia była jedyną osobą, z którą kiedykolwiek to sobie wyobrażałem. Ale nie mogę zapomnieć.
429 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Moje sny są poza kontrolą. A Mia mnie w nich odwiedza. Czuję jej subtelny, kwiatowy zapach, czuję krzywizny jej ciała przy moim, smugę jej oddechu przy moim uchu, gdy jęczy. Tak wiele razy podnosiłem telefon i wpatrywałem się w niego, tylko jeden przycisk dzielił mnie od zadzwonienia do niej. Nie potrafię powiedzieć ile telefonów rozwaliłem, rzucając je przez pokój, by się powstrzymać. Chciałbym jej nie kochać. Ponieważ łatwiej byłoby do niej wrócić. Ale nie mogę stanąć twarzą w twarz z wiedzą, co jej zrobiłem. Jej widok zawsze będzie mi przypominał o tym, co jej zrobiłem. Ona ruszyła dalej. Rex mówi, że chodzi każdego dnia do Alea, że firma rozwija się w zabójczym tempie. Z nikim się nie spotyka, ale wiem, że przynajmniej próbowała. I wiem, że wciąż jestem samolubnym dupkiem, ponieważ myśl o niej wychodzącej na obiad z kimś innym sprawia, że chcę rozwalić jakieś gówno. A mianowicie, żuchwę cholernego faceta. W każdym bądź razie, w końcu rozkwitła beze mnie. Doszła po mnie do siebie, tak jak wiedziałem, że zrobi. Byłem czarną chmurą i oślepiałem ją od zobaczenia innych możliwości dla niej. Oddalając się dałem jej cholerną przestrzeń, by zobaczyła coś poza mną i zerknęła w przyszłość, gdzie nie musi być raniona. Ponieważ część mnie się zmieniła, ale inna część nigdy tego nie zrobi. Zawsze będę mężczyzną, który sprawia, że błaga, który zadaje ból, aby dać przyjemność. Jestem złamany i brudny. Nie sądzę, że Mia może dłużej to znieść, wiedząc, że po raz pierwszy, gdy kiedykolwiek się pieprzyliśmy, to nie było odgrywanie naszej fantazji. To byłem prawdziwy ja. Zamierzałem ją zabić. Ale teraz ten list. Wpatruje się we mnie. Mogę go wyrzucić. Ale jest tutaj kawałek Mii. Właściwą rzeczą byłoby rozerwać go. Nie pozwolić jej dostać się do mojej głowy. To dlatego musiałem ją zostawić. Jeśli bym ją zobaczył, wciągnęłaby mnie z powrotem. Jedynym sposobem, by opuścić Mię jest leczenie przez szybkie odstawienie. 430 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Ale otwarcie tego listu może być, jakbym miał kawałek niej, nawet jeśli tylko na piśmie. Może to jest jej pożegnanie albo może pisze, że ruszyła do przodu, albo mówi mi, bym poszedł w cholerę. Wtedy będę mógł mieć spokój umysły. Chrząkam gdy chwytam nóż do otwierania listów, rozrywam nim kremową kopertę i kieruję się na balkon, by go przeczytać. Drogi Tax, Nie wiem, dlaczego wybrałam dzisiejszy dzień na napisanie tego listu. Mija 330 dni odkąd ostatni raz Cię widziałam. Mogłam przynajmniej poczekać, aż minie pełny rok. Ale już czekałam zbyt długo. Żyłam sielankowym życiem z niektórymi naprawdę gównianymi dniami: Dzień, kiedy zmarła moja matka, dzień, w którym zostałam postrzelona. Cholera, dzień kiedy pierwszy raz spotkałam Cię w sali konferencyjnej. A potem był dzień, gdy dowiedziałam się, że nasze dziecko odeszło. Ale bez cienia wątpliwości, najgorszym dniem mojego życia był dzień, gdy przeczytałam list mówiący mi, że do mnie nie wrócisz. Ponieważ to wtedy straciłam całą nadzieję. Cały ten ból i tragedia musiała być z jakiegoś powodu. Ale wtedy to wszystko odeszło. To tak, jakby przez moje życie przeszło tornado, rozrywając je na strzępy, a potem zostałam sama siedząc w ciszy następstwa. Każdego ranka budzę się i próbuję poskładać kawałki rozerwanej mnie. Powinieneś zabrać mnie ze sobą, ale zostawiłeś mnie z tyłu. Zakładam, że Rex składa Ci o mnie raporty i mówi Ci, że wszystko wygląda dobrze. Jestem pewna, że tak jest. Opanowałam ukrywanie tego. Ale Rex nie wie o nocach, kiedy trzymam Twoją bluzę w Twoim łóżku i płaczę do snu. Nie wie o tym, jak przebiegam palcem przez bliznę pozostałą po postrzeleniu i marzę, byś był tutaj i pomógł temu nieopisanemu bólowi odejść. Nie wie, jak śnię o tym, że wchodzisz do łóżka i owijasz wokół mnie ramiona, odwracając mnie, bym zobaczyła Twoje 431 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
tatuaże i wiedziała, że jestem bezpieczna w Twoich ramionach. Kiedy sięgam po Ciebie, znikasz. Czasami wracam do domu i zostawiam zgaszone światła, mając nadzieję, że wyjdziesz z cieni, jak zwykłeś to robić. Mój czarny rycerz. Mój anioł ciemności. To nie stało się łatwiejsze, Tax. Nigdy nie będzie. Powiedziałeś mi, że mnie nie zostawisz. A jednak jestem tutaj, całkowicie sama. Nigdy nie miałam szansy, by powiedzieć Ci, że po tym, jak wyszedłeś, gdy powiedziałam Ci te wszystkie rzeczy, zrobiłam test ciążowy i dowiedziałam się, że mam w sobie kawałek Ciebie. Zamierzałam zadzwonić i powiedzieć Ci, że chcę, by to zadziałało. Że mogę Ci wybaczyć, ponieważ mój tata podjął okropne, diabelskie decyzje. Ale nigdy tak naprawdę nie miałam szansy, by powiedzieć te rzeczy. Pewnie, pożegnaliśmy się w samochodzie w drodze do szpitala, ale chciałam, byś wrócił, zanim w ogóle moje życie mogło się skończyć. Więc każdego dnia zastanawiam się, czy moje słowa sprawiły, że odszedłeś i nigdy nie wróciłeś. Że pomimo tego, iż nie miałam ich na myśli, pomyślałeś, że to były po prostu ostatnie słowa umierającej kobiety. Cóż, wciąż tutaj jestem i mam na myśli każde słowo, które powiedziałam. Słyszałam obietnicę, którą złożyłeś. O odejściu, gdy przeżyję, o tym, że pozwolisz mi mieć normalne życie. Wiem, że sądzisz iż jest to jakiś rodzaj pokuty, że karzesz się za złe rzeczy, które zrobiłeś. Wiem, że zmuszasz siebie do zapłaty. Ale dlaczego to ja muszę płacić? Życie bez naszego dziecka jest wystarczające, dlaczego muszę również żyć z bólem bycia opuszczoną przez mężczyznę, którego kocham? Moje życie jest płaską linią, przechodzę przez codzienną rutynę: budzę się, biegam, jem śniadanie, idę do pracy, aż mogę utrzymać otwarte oczy, wracam do domu. I w kółko to samo.
432 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Nie ma żadnego koloru, żadnego zapachu, żadnego smaku. Tęsknię za Twoją dzikością i delikatnością. Rozumiesz, czego potrzebuję i mam nadzieję, że ja robię to samo dla Ciebie. Czasami ból jest tak silny, że nie mogę oddychać. Nawet w Alea muszę czasami zamknąć się w łazience tylko po to, by się pozbierać. Nie opłakuję każdego dnia tylko naszego dziecka, opłakuję również Ciebie. Tak szybko straciłam Was oboje. Nigdy nie miałam nawet szansy, by powiedzieć rzeczy, które chciałam powiedzieć. To tak, jakbyś umarł z naszym dzieckiem. Nic z przeszłości nie ma już znaczenia, ponieważ Cię kocham i nigdy nie przestanę. Zostawiłeś mi z pieniędzmi i rzeczami, jakby mogły kiedykolwiek Cię zastąpić. Nie możesz zostać zastąpiony, nigdy. Błagam Cię, proszę wróć, proszę trzymaj mnie, proszę pieprz mnie, proszę kochaj mnie ponownie. Mogę wybaczyć Ci wszystko, ale nie wybaczę Ci, gdy nigdy nie wrócisz. Nikt nie jest taki, jak ty. Nikt. Mia Niektóre z liter na papierze rozmazane są jej łzami. Nigdy nie powinienem otwierać tego cholernego listu. Robię właściwą rzecz, ale zatem dlaczego czuję się tak cholernie gównianie? Minął niemal rok, a wciąż pojawia się chore uczucie w moim żołądku na myśl o zostawieniu Mii. Chodzę dookoła po balkonie i uderzam w tynkową ścianę tak mocno, że moje kostki pokrywają się krwią. Ona, kurwa, błagała. 433 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Mia Mija kolejny tydzień w Alea. Praca, która kiedyś przynosiła mi tyle radości, teraz jest kolejnym przypomnieniem pustki. Wspomnienia Taxa są wszędzie. Nie mogę od niego uciec. Jest wkomponowany w każdą część mojego życia. Wiem, że to dziwne, że wciąż mieszkam w domu, gdzie zostałam postrzelona, ale tam jest również wiele dobrych wspomnień. Boję się, że jeśli ruszę do przodu, stracę je wszystkie. Wchodzę do domu, skopuję buty, ale zostawiam zgaszone światła, jako niewypowiedziane życzenie. Dzisiejszy dzień był naprawdę ciężki. To rocznica dnia, w którym zostałam postrzelona, dnia, kiedy dowiedziałam się, że byłam w ciąży i straciłam nasze dziecko, dnia, gdy ostatni raz widziałam Taxa. Wykorzystałam każdą ostatnią resztkę siły, by trzymać się w pracy, ale w bezpiecznych ścianach mojego domu, daję sobie pozwolenie na rozpadnięcie. Idę do sypialni, wciąż w ciuchach, kładę się i płaczę. Ból serca jest świeży, jakby to był pierwszy dzień. Gdzieś w ciemności i łzach, odpływam w sen. Spokojna mgła snu jest miejscem, gdzie jestem żywa. Gdzie widzę Taxa, a czasami nawet nasze dziecko. Tax owija ramiona wokół mnie. Jego ciepło, twardość jego mięśni i jego zapach otaczają mnie. Mój smutek odchodzi, gdy wypełnia pustkę, którą stworzył, kiedy odszedł. Odsuwa włosy z mojej twarzy i ociera mi łzy. - Przepraszam, kochanie – mówi, delikatny powiew jego szeptu pieści moje ucho. – Tak bardzo przepraszam. To jest pierwszy raz, gdy przemawia we śnie, odkąd odszedł. Niemal zapomniałam, jak brzmi jego głos: głęboko i tajemniczo. 434 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
- Tak bardzo za tobą tęsknię – mówię mu. - Jestem tutaj, Mia. Bawi się fioletowym pasemkiem moich włosów. Trzymam go, mając nadzieję, że pewnego dnia wróci i okręci go ponownie w swoim palcu. - Myślałem, że robię właściwą dla ciebie rzecz. Ale nie potrafię powiedzieć ci nie. Ja po prostu nie wiem, jak robić przy tobie właściwą rzecz. Nie chcę wciąż cię ranić. - Po prostu tutaj bądź. To wszystko co musisz robić – mówię. - Zawsze stawiasz na swoim, prawda? – czuję jego uśmiech przy moim ramieniu, a potem pocałunek. - Proszę, nie zostawiaj mnie ponownie. Nie zniosę tego więcej. Nie mogę tego robić bez ciebie – mówię. - Nie zrobię tego – mówi, baryton jego głosu łaskocze moją skroń. – I nigdy nie zrobiłem. To jest część, gdzie sen się kończy. Zawsze modliłam się, by tego nie robił, wtedy odwracałam się, by sięgnąć po jego twarz i pocałować, nie chciałam obudzić się w pustym łóżku jedynie ze szlochem wypełniającym ciszę. Może pewnego dnia sen stanie się rzeczywistością, więc będę mogła przestać żyć w tym koszmarze. Odwracam się twarzą do Taxa, słaba poświata księżyca i ulicznej lampy pozwala mi zobaczyć kolorową plątaninę węży na jego szyi. Zanim po niego sięgam, patrzę w górę na zarost na jego szczęce, pulchne usta, ciepłe brązowe oczy i gęste włosy szeleszczące przy mojej poduszce. Wdycham jego zapach, pobudzający i pocieszający w jednym. Wpatruję się w jego oczy w kolorze kakao, starając się spojrzeć na niego ostatni raz, zanim obudzę się sama, zanim wrócę do mojego koszmaru. 435 | S t r o n a
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA! Tłumaczenie nieoficjalne
Sięgam po jego twarz. Jego zarost kłuje mnie w rękę. Jego miękkie usta przyciskają się do moich zapłakanych. Jego język przesuwa się delikatnie przy moim, podsycając płomienie, które były tłumione od dnia, gdy odszedł. Smak pocałunku przechodzi przez moje kubki smakowe. Jego silna ręka unosi moją koszulę i chwyta biodro, gdy kciuk delikatnie przechodzi w górę i w dół blizny. Otwieram oczy. On wciąż tu jest.
KONIEC!
436 | S t r o n a