Spis treści
Karta tytułowa Karta redakcyjna Lista wspaniałych 1. NICK 2.
NORAH 3. NICK 4. NORAH 5. NICK 6. NORAH 7. NICK 8. NORAH
9. NICK 10. NORAH 11. NICK 12. NORAH 13. NICK 14. NORAH 15.
NICK 16. NORAH 17. NICK 18. NORAH 19. NICK 20. NORAH
Wydawnictwo Bukowy Las poleca Okładka
Tytuł oryginału: Nick & Norah’s Infinite Playlist
Copyright © 2006 by Rachel Cohn and David Levithan
All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem do
reprodukcji w całości lub we fragmencie w jakiejkolwiek formie.
Copyright © for the Polish edition and translation by
Wydawnictwo Bukowy Las Sp. z o.o., 2016
ISBN 978-83-8074-026-6
PROJEKT OKŁADKI: Sylwia Szyrszeń
REDAKCJA: Olga Gitkiewicz
KOREKTA: Iwona Gawryś
REDAKCJA TECHNICZNA: Adam Kolenda
WYDAWCA:
Wydawnictwo Bukowy Las Sp. z o.o.
ul. Sokolnicza 5/76, 53-676 Wrocław
www.bukowylas.pl
WYŁĄCZNY DYSTRYBUTOR:
Firma Księgarska Olesiejuk
Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Sp.j.
ul. Poznańska 91, 05-850 Ożarów Mazowiecki
tel. 22 721 30 11, fax 22 721 30 01
www.olesiejuk.pl, e-mail:
[email protected]
Skład wersji elektronicznej:
[email protected]
Dla Marthy i prawdziwego Nicka
Lista wspaniałych
Tina Turner, The Best (dla Jennifer Rudolph Walsh, Lisy Grubka
i Katie Glick)
Ray Charles, You Are My Sunshine (dla Alicii Gordon i Bari
Zibrak)
Lucinda Williams, 2 Kool 2 Be 4-Gotten (dla Lorene Scafaria)
Belle and Sebastian, Wrapped Up in Books (dla Jacka Martina)
Prince, Nothing Compares 2 U (dla Joego Montiego)
Elvis Costello, Alison (dla Alison Wortche)
The Cure, Pictures of You (dla Melissy Nelson i Isabel
Warren-Lynch)
Louis Armstrong, A Kiss to Build a Dream On (dla wszystkich
dobrych ludzi z wydawnictwa Knopf)
The Beatles, Paperback Writer (dla naszych przyjaciół pisarzy)
Julie Andrews, The Sound of Music (dla naszych kochających
rodzin)
Rufus i Chaka Khan, You Got the Love (dla Stephanie i Ala)
Kylie Minogue, Can’t Get You Out of My Head (dla Billy’ego
i Nicolicious)
Jens Lekman, You Are the Light (By Which I Travel into This and
That) (dla Nicka)
Kelly Clarkson, Miss Independent (dla Anny)
Q and Not U, Wonderful People (dla Marthy)
The Magnetic Fields, How Fucking Romantic (dla Nancy)
1. NICK
Dzień zaczyna się w środku nocy. Interesuje mnie wyłącznie gitara
basowa, którą trzymam w dłoni, i hałas, który słyszę. Dev się wydziera,
Thom wymachuje rękami, a ja, niczym dobrze naoliwiony mechanizm,
łączę to, co nazywamy melodią, z tym, co nazywamy rytmem. Tykam
jak zegar, pulsuję. Tworzę podstawę tej chwili, od początku do końca.
Nie mamy perkusisty. Dev zrzucił koszulkę, a Thom śpiewa coś w tle.
To ja wyznaczam kierunek, ja jestem generatorem. Słucham i nie
słucham jednocześnie, nie zastanawiam się nad tym, co gram – czuję to
całym sobą. Wszyscy na nas patrzą. A przynajmniej tak to sobie
wyobrażam, bo niewiele widzę oślepiony reflektorami na scenie. Sala
jest niewielka, a my robimy spory hałas. Jestem heteroseksualnym
basistą kapeli queercore’owej; wypełniam pomieszczenie niskim
brzmieniem, podczas gdy Dev śpiewa-krzyczy:
Fuck the Man, Fuck the Man
I really want to
Fuck the Man.
Nadaję rytm, przebijam rozedrgane powietrze, przyciskam palce do
strun. Wylewają się ze mnie pot, zajadłość i głód. Co za ulga. Dev
zawodzi, Thom uderza w gryf, a ja lecę, choć stopami stoję twardo na
ziemi. Wyglądam poza reflektor i widzę ludzi – przepychają się i skaczą
jak dzicy. Z zachwytem patrzą, jak Dev wsadza sobie mikrofon do ust,
nie przerywając krzyku. Zalewam tłum akordami, nasączam go falami
dźwięku, sprawiam, że czas jest tak głośny, że są zmuszeni go usłyszeć.
Jestem mocniejszy niż słowa, większy niż ta sala – i wtedy dostrzegam
ją. Widzę ją i rozpadam się na kawałki.
Przecież mówiłem jej, do cholery, żeby nie przychodziła. Gdy na
jej oczach rozpadałem się na kawałeczki, błagałem o tę jedną jedyną
rzecz: „Proszę, nie przychodź na koncerty. Nie chcę cię oglądać, kiedy
gramy”. Obiecała mi to i chyba nie ściemniała. Widocznie jednak
zmieniła zdanie, bo oto stoi przede mną, a moje palce zaczynają się
gubić, granie traci pazur, a zamiast wrzasku pojawia się rozdarcie –
wszystko to w sekundzie, w której rozpoznałem kształt jej ust. Zaraz
potem dostrzegam, że – ja pieprzę – nie przyszła sama. Jest z nią jakiś
facet i choć będzie zapewniać, że przyszła tylko posłuchać, to dobrze
wiem, że chciała mi się pokazać. „To koniec” – mówiła przecież i to
było największe kłamstwo ze wszystkich. Rozdygotany zerkam w nuty,
Dev ciągnie już kolejną zwrotkę, a Thom gra trochę szybciej, niż
powinien, więc muszę go gonić. Ona przytula się do tego gościa i kiwa
głową, jakbym grał tylko dla niej. Gdybym mógł, rzuciłbym gitarę
i poczęstował ją ciszą tak dojmującą jak krzywda, którą mi wyrządziła.
Staram się dotrzymać kroku Devowi i Thomowi. Nazywamy się
Odpały, przynajmniej dziś wieczorem – to nowa nazwa. Pewnie starczy
na jakieś trzy koncerty, a potem Dev wymyśli coś innego. Wczoraj
graliśmy jako Porno, a wcześniej Czarne Chusteczki do Nosa, Mściwi
Fryzjerzy i Nie Twój Interes. Rzadko korzystam ze s...