Żywe jedzenie, albo dlaczego krowy są drapieżnikami
2
Paweł Sebastjanowicz
Żywe jedzenie, albo dlaczego krowy są drapieżnikami Wydanie drugie
Przełożyła Lyubov Santkiewicz
Wydawnictwo Twoja droga do wolności
Warszawa 2014
3
Tytuł oryginału: Живая еда или почему коровы хищники Projekt i opracowanie graficzne okładki: Lyubov Santkiewicz Skład i łamanie: lic. Wiktoria Tomzik
Korekta i redakcja: lic. Wiktoria Tomzik
Copyright © 2009 Paweł Sebastjanowicz Copyright © 2013 for the Polish edition by Wydawnictwo Twoja droga do wolności
ISBN 978-83-939409-0-5
Wydawnictwo Twoja droga do wolności e-mail:
[email protected]
4
Spis treści Od tłumacza.................................................................................7 1. Wstęp........................................................................................9 2. Powód, dla którego napisałem tę książkę.........................10 3. Jak działa system trawienny, albo dlaczego krowy są drapieżnikami?.....................................................................21 4. System trawienny człowieka...............................................23 5. Dlaczego na surowo?............................................................25 6. Jesteśmy bezbronni przed gotowanym jedzeniem..........28 7. Termiczna obróbka pożywienia..........................................32 8. Nasz organizm wie wszystko. Alergia..............................37 9. Dlaczego roślinny pokarm?.................................................45 10. Symbioza..............................................................................52 11. Wątroba chemicznym laboratorium człowieka..............56 12. Jedzenie na surowo. Czym jest i od czego zacząć?........58 13. Produkty...............................................................................61 14. Dieta witariańska a ćwiczenia fizyczne...........................68 15. Teoria zbilansowanej diety — prawda czy fałsz?..........70 16. Czym obdarzyła nas natura? Nie wszystko złoto, co się świeci................................................................................72 5
17. Jeżeli jesteśmy tacy mądrzy, to dlaczego chorujemy?.................................................................................74 18. Ugoleva teoria adekwatnego odżywiania się.................78 19. Komu jest potrzebne jedzenie na surowo?......................84 20. Jak zacząć?............................................................................86 21. Witarianizm ― dieta dla łasuchów...................................87 22. Jedzenie na surowo ― droga samuraja............................90 23. Oczyszczanie organizmu i kryzysy..................................94 24. Czy mogę coś jeszcze dodać?............................................98 25. Czy potrzebne jest stosowanie głodówki na surowej, roślinnej diecie?.........................................................................98 26. Woda. Czy potrzebujemy ją pić?....................................121 27. Z powrotem do natury?...................................................122 28. Kości. Czy ryzyko osteoporozy może wystąpić przy surowym, roślinnym pożywieniu?.......................................123 29. Mleko. Czy będziecie zdrowi?........................................133 30. Nietolerancja mleka, laktoza ― cukier mleczny...........135 31. Tłuszcz i białko mlekowe.................................................139 32. Wapń ― korzyść czy szkoda?..........................................141 33. Mleko przemysłowe.........................................................144 34. Zapachy..............................................................................145 35. Jedzenie na surowo a globalne ocieplenie.....................147 36. Moje marzenie. Przemówienie prezydenta...................151 37. Idealne odżywianie w dziecięcych placówkach edukacyjnych...........................................................................153 38. Szczepienia. Skąd się wzięły? Co z tym począć?..........154 39. Jaka jest przyczyna chorób?.............................................157 40. Karmienie piersią..............................................................161 41. Po co nam medycyna?......................................................165 42. Jesteśmy bezbronni przed gotowanym jedzeniem ― część druga …...................................................167 43. Witarianizm a Internet. Google źródłem wiedzy.........182 44. Zakończenie.......................................................................188
6
Od tłumaczki Jestem osobą odżywiającą się surowym, roślinnym pożywieniem od ponad półtorej roku. Jest mi z tym dobrze, czuję się doskonale. Przedtem szukałam dla siebie diety idealnej ― takiej, dzięki której mogłabym cieszyć się smakiem jedzenia bez ograniczenia jego ilości, jeść różne słodkości do woli bez ryzyka utycia (brzmi to fantastycznie, prawda?). Znalazłam informacje z różnych źródeł o tym, że surowe, roślinne pożywienie jest dla ludzkiego organizmu i jego systemu trawiennego najlepsze, najbardziej odpowiednie. Wówczas przestawiłam się całkowicie na surową, roślinną monodietę, choć nie posiadałam żadnej dokładniejszej wiedzy na ten temat. Gdyby 3 lata temu ktokolwiek mi opowiedział o takim sposobie odżywiania się, powiedziałabym, że jest to zbyt ekstremalne, niemal niemożliwe dla organizmu, by odżywiać się wyłącznie surowym, roślinnym pożywieniem. Myślę też, że niewłaściwie oceniłabym ludzi, którzy w ten sposób się odżywiają, ponieważ ich dieta jest niezgodna z ogólnie przyjętymi zasadami żywienia. Potrzebowałam dowodów na potwierdzenie słuszności mojej decyzji, szukałam odpowiedzi na swoje pytania i wyjaśnienia wątpliwości, przeczytałam niemal wszystkie dostępne mi książki i artykuły na ten temat w polskich, angielskich i rosyjskich źródłach. I znalazłam! To jest właśnie ta książka, którą trzymacie w ręku, książka, która odpowiada na wszystkie pytania nurtujące początkujących witarian (czyli odżywiających się tak jak ja, „na surowo”). Tłumaczy ona pojęcia, których nie wyjaśnia nawet współczesna medycyna, czyli to, w jaki sposób odbywa się trawienie w organizmie człowieka. Mogłam teraz być spokojną o swoje zdrowie witarianką, ale bardzo 7
chciałam, aby mój mąż też przeczytał tę książkę i to właśnie dla niego zaczęłam jej tłumaczenie. Dzielę się wiedzą zawartą w tej książce ze wszystkimi ludźmi, którzy poszukują wiedzy i pragną mieć doskonałe zdrowie do późnej starości. Jest to mój debiut w tłumaczeniu. Wybaczcie mi, proszę, jeśli wykryjecie jakiekolwiek błędy. Będę wdzięczna za wszelkie uwagi. Lyubov Santkiewicz
[email protected]
8
1. Wstęp Już cztery lata jestem na surowej, roślinnej diecie. Mogę śmiało powiedzieć ― teraz to całkiem normalne. Pierwsze dwa lata były dla mnie pełne wrażeń, okresowych czyszczeń organizmu, zdobywałem zupełnie nowe doświadczenia. Trzeci i czwarty rok były bardziej stabilne i spokojniejsze, bez chorób, ale także bez euforii. Wspaniałe samopoczucie stało się trwałe, zacząłem praktykować regularne głodówki i była to spontaniczna potrzeba, która powstała na poziomie wewnętrznym. Przeprowadziłem kilka krótkich głodówek, 7 dni suchej głodówki i 21 dni głodówki o wodzie. Dla człowieka, który odżywia się surowym jedzeniem głodówki nie są uciążliwe, nie powodują przykrych dolegliwości, ponieważ organizm jest czysty. Na początku mojego doświadczenia z surowym jedzeniem nie planowałem przeprowadzania głodówek i nawet teraz uważam, że nie jest to niezbędne. Po prostu polubiłem ten stan mojego organizmu ― stan bez procesów trawiennych. Niniejsze wydanie książki zawiera opis moich doświadczeń głodówki, a także dwa inspirujące sprawozdania cudownego przekształcenia ludzkiego ciała podczas długotrwałej głodówki. W ciągu ostatnich dwóch lat całkowicie zmienił się kierunek mojej pracy. Cieszę się, że jestem zapraszany do uczestnictwa w mityngach, festiwalach i spotkaniach przy okrągłym stole. Nie przestaję zajmować się tematem budowy ludzkiego ciała i jego procesami fizjologicznymi, dzielę się tym z zainteresowanymi. Jednym z najważniejszych czynników wpływających na ludzkie ciało jest, moim zdaniem, dostarczanie ciału energii, więc interesuje mnie każde doniesienie na ten temat. Moją uwagę przykuwają również takie nauki jak Ayurveda i antropozofia. Jedzenie na surowo jest bardzo prostą i bezpośrednią drogą do zmiany siebie. Ayurveda 9
uczy nas, jak wykorzystać przyprawy i pamiętać o indywidualnych zapotrzebowaniach każdego człowieka, a antropozofia łączy nasze ciało i duszę za pomocą odżywiania poprzez substancjalność w każdym produkcie. Na przykład: z punktu widzenia surowej diety miód jest jedynie łatwo dostępnym, ale niepotrzebnym źródłem cukru, z punktu widzenia Ayurvedy jest to niezbędny dla ludzi produkt, a z punktu widzenia antropozofii ten produkt przyspiesza przemianę materii w organizmie i aktywuje nerki. W miarę zgłębienia tych nauk moją uwagę zwróciła kuchnia witariańska. Wiele osób jedzących na surowo twierdzi, że po wielu latach takie jedzenie staje się nudne i mają oni ochotę zająć się przygotowaniem posiłków, którymi można zadziwiać gości. Można wtedy wykorzystać znane przepisy surowej kuchni i cieszyć się smakiem potraw nieszkodzących zdrowiu, zaspokajając jednocześnie naszą emocjonalną potrzebę twórczej realizacji.
2. Powód, dla którego napisałem tę książkę Autor tej książki, tak jak większość prostych obywateli, wyrósł i wychował się w rodzinie z tradycyjnymi poglądami na żywienie. Przedszkole z niezmiennym jadłospisem, czyli zapiekanki, kasze, duszone warzywa, gotowane mleko. Szkolne obiady z parówkami i kotletami. Studenckie życie, a w nim nieodłączne: kawa, herbata, kanapki, imprezy z niesamowitą ilością alkoholu. W wieku 30 lat wykształciło się klasyczne menu: jajecznica z kanapkami na śniadanie, obiad: pierwsze, drugie, trzecie danie i obowiązkowo ― buteleczka piwa. W niedziele i święta imprezy z alkoholem oraz dużą ilością jedzenia. Inaczej chyba by się nie dało. Trudno wyobrazić sobie dziecko, które nie przyjęłoby panującego w rodzinie i społeczeństwie sposobu odżywiania się. W ten sposób 10
odbywa się adaptacja, przystosowanie się i zdobywanie wiedzy o świecie ― dziecko powtarza to, co robią dorośli. W ten sam sposób wykształciły się moje przyzwyczajenia żywieniowe. Dlatego w 35. roku życia wiedziałem już, gdzie mam wątrobę, która o poranku dawała o sobie znać uczuciem ciężkości. Wówczas wydawało mi się, że jest ona za duża i ciasno jej pomiędzy moimi żebrami. Od czasu do czasu moje serce odzywało się kłującym bólem, co nie na żarty mnie niepokoiło. Ciągłe podrażnienia policzków i szyi przypisywałem jakości płynu po goleniu, jednak, gdy z czasem zaczęło się nasilać, zrozumiałem, że to uczulenie. Zgaga i zaparcia występowały u mnie jeszcze w szkole średniej, i choć z upływem czasu nasiliły się, uważałem je za jak najbardziej naturalne. Te objawy zaburzeń trawienia tłumaczyłem sobie początkowo złą jakością szkolnych posiłków, potem nieregularnym jedzeniem w czasie studiów, a następnie złą jakością kupowanego w sklepach jedzenia. W ten oto sposób w wieku 40 lat doszedłem do wagi 87 kilogramów przy wzroście 173 cm. W lustrze widziałem gościa z okrągłymi, czerwonymi policzkami i drugim podbródkiem. Brzuch mi wystawał, a pod oczami miałem sine worki. Coraz częściej zastanawiałem się, jak powinienem się odżywiać, by te wszystkie dodatki zniknęły. Choroby bliskich, ich operacje, ogromna ilość używanych leków i bezradność lekarzy na te dolegliwości doprowadziła wielu moich znajomych do zmiany nawyków żywieniowych w poszukiwaniu sposobu na lepsze zdrowie, samopoczucie i wygląd. Nie byłem wyjątkiem, eksperymentowałem, raz przestawałem pić kawę, potem herbatę lub piwo, albo też próbowałem, czy wódka jest lepsza od wina, albo wino lepsze od piwa. Z roku na rok objawy kaca występowały częściej, nawet po wypiciu niewielkiej ilości alkoholu, i stawały się coraz bardziej dokuczliwe. Przejadanie się w czasie różnych rodzinnych uroczystości też dawało o so11
bie znać. Coraz silniej narastało we mnie przekonanie o nieprawidłowości takiego jadania. Obecnie nazwałbym to brakiem energii do życia, ale wtedy wiązałem ilość energii życiowej z ilością pochłanianej przeze mnie żywności. Nawet alkohol uznawałem za szybkie i łatwo dostępne źródło energii. Szkody w organizmie, spowodowane przejadaniem się i piciem nasilały się i wyczerpywały coraz bardziej. Cała energia życiowa była poświęcona na kompensację szkód spowodowanych tylko nieodpowiednim żywieniem. Uznałem, że trzeba coś z tym zrobić. Po pierwsze, postanowiłem zmienić regularność odżywiania się, nie mieszać potraw i nie objadać się! To było już lepsze niż jedzenie wszystkiego bez umiaru. Niestety, nie stwierdziłem wyraźnych zmian. Wciąż bolała mnie wątroba, miewałem zgagi i podrażnienia na twarzy. Zrozumiałem potrzebę radykalnych zmian. Nie przyszło mi wtedy do głowy, że sedno sprawy nie leży w regularności bądź nieregularności jadania, czy też sposobie łączenia składników. Przekonanie, że chleb, mięso i mleko są naszym naturalnym pożywieniem nie pozwalało mi spojrzeć na to zagadnienie inaczej. Po prostu nie umiałem inaczej myśleć. Jeden z moich przyjaciół walczył z dolegliwościami stosując głodówkę. Opowiadał, że zastosował 28-dniową głodówkę dla wyleczenia astmy. Zaintrygowało mnie to. Poczytałem o głodowaniu i postanowiłem spróbować. Wybrałem metodę Paula Bragga. Spodobała mi się, bo nie było radykalnych oczyszczeń organizmu, stosowania lewatyw i innych nienaturalnych sposobów wtrącania się w procesy organizmu. Bragg radził zaczynać od krótkich, jednodniowych głodówek raz w tygodniu. Tak też zrobiłem, zacząłem od 36-godzinnych głodówek z tygodniowymi przerwami. Dzień przed i dzień po głodówce spożywałem wyłącznie potrawy roślinne. To był naprawdę ogromny krok do poprawy samopoczucia i utraty wagi. Stosowałem tę meto12
dę przez 3 miesiące i dzięki temu zrzuciłem kilka kilogramów. Minusem tej metody było to, że w pozostałe dni nadrabiałem wszystko, czego nie miałem w trakcie „głodnych” okresów. Ochota, by najeść się do syta pojawiała się we mnie z nową siłą. Postanowiłem już spróbować 10-dniowej głodówki, ale to przypadek pomógł mi w znalezieniu prawidłowej drogi. Jeszcze parę słów o głodówce — obecne doświadczenie mówi mi, że jest to jeden z najskuteczniejszych instrumentów uzdrawiania organizmu i jego oczyszczania oraz dobra metoda na dłuższe życie. Według opracowania Jurija Nikołajewa i Walentina Nikołajewa Głodówki o wodzie (poprirode.ru), a także Leonida Shchennikova Suche głodowania (niashennikov.ucoz.ru), głodówki są szansą na ocalenie i przywrócenie zdrowia nawet śmiertelnie chorym osobom. Powróćmy do moich poszukiwań. Okazało się, że nie tylko ja szukam prawidłowego sposobu odżywiania się. Moja sąsiadka „oczyszczała” wątrobę piciem oliwy i soku z cytryny. Takie krótkotrwałe, radykalne metody dają też krótkotrwały efekt i jeśli nie zmienimy całkowicie i trwale sposobu odżywiania się, nasz organizm powróci do stanu sprzed oczyszczania. Sąsiadka nie osiągnęła zdecydowanych efektów, przeszła więc na „surową dietę”. „Surową”, to znaczy: na dietę związaną z jedzeniem niepoddawanego obróbce cieplnej, surowego pożywienia. To od niej dowiedziałem się o takim sposobie odżywiania się i to ona podała mi adres strony internetowej, której autorem był Izjum: syromonoed.com. Tej nocy przeczytałem wszystko, co znalazłem na temat mikroflory i fermentów oraz doznałem olśnienia, że to jest to! Mieszkający w Hiszpanii mój rodak o nicku Izjum (ros. Изюм ― Rodzynek, przyp. red.) napisał na swojej stronie to, co dotyczy surowej diety. Pomyślałem: „Eureka!”. Zrozumiałem, jaka jest różnica pomiędzy poszczególnymi 13
rodzajami pożywienia. Dzielę je nie na: tłuszcze, białka i węglowodany, a na: żywy czyli naturalny i nieżywy-nienaturalny. Już tego samego dnia zacząłem odżywiać się wyłącznie surowym-naturalnym jedzeniem. Surowojad albo surowomonojad — śmieszne neologizmy, które kojarzą się z przymusem, dziwną dietą i ascetycznym sposobem życia. Ciekawe, że osoby, które rzuciły palenie nie są uważane za ascetów i ludzi samoograniczajacych się, a ci, którzy zaprzestali jedzenia chemicznych substancji uważa się niemalże za członków jakiejś „sekty”, sekciarzy w złym znaczeniu tego słowa (słowo „sekta” ma zawsze wydźwięk pejoratywny, ale nie o tym piszę). Jednym z celów, dla których piszę tę książkę jest pokazanie, że witarianizm dietą nie jest, ani nie jest dążeniem do ascezy i samoograniczania się. Witarianizm jest wyzwoleniem, wyzwoleniem od sztuczności. Jest żywieniem dokładnie odpowiadającym potrzebom naszego systemu trawiennego. Oczywistym jest, że nasz organizm jest w stanie poradzić sobie jakoś z kiełbasą, serem, chlebem, czekoladą i alkoholem, ale płaci za to zmianami, będącymi po prostu utratą naturalnego zdrowia. Naturalnym produktem jest też mięso i znamy przykłady długowieczności mieszkańców Jakucji czy tez Abchazji, których głównym produktem żywieniowym jest właśnie mięso; omówię to trochę później. Teraz ciąg dalszy mojego doświadczenia. Pierwsze miesiące jedzenia surowego pokarmu nie były łatwe. Organizm bardzo wolno odzwyczajał się od smaku przetworzonych (rafinowanych) pokarmów, takich jak herbata, kawa, kanapki z boczkiem, od jajek na twardo i sałatek typu „jarzynowa” (w Rosji i na Ukrainie do sałatki jarzynowej dodaje się pokrojoną w kostkę kiełbasę i dużą ilość majonezu, przyp. tłum.). Moja waga spadała z prędkością 5 kg na miesiąc, dopóki nie osiągnąłem swojej naturalnej wagi 67 kg przy wzroście 173 cm. Tempo oczyszczenia organizmu było 14
błyskawiczne. Odczuwałem skurcze w wątrobie i wydostawanie się z niej czegoś, co przypominało połączenie piany i śluzu. Miałem kolki w jelicie prostym, co świadczyło o oczyszczaniu go z twardych cząsteczek. Odczucia te odbierałem jednak pozytywnie, rozumiałem ich charakter oraz to, że organizm intensywnie się teraz oczyszcza i pozbywa tego wszystkiego, co jest zbędne. Spałem znacznie lepiej, mój sen stał się głębszy, budzenie stało się przyjemne, umysł jaśniejszy. W szóstym miesiącu straciłem jeszcze 2 kg i osiągnąłem wagę minimalną, to znaczy 65 kg. Począwszy od siódmego miesiąca zacząłem nabierać wagi: po skończeniu dziesiątego miesiąca ważyłem już 67,5 kg, a po piętnastu miesiącach 70 kg. Miałem teraz więcej wolnego czasu, ponieważ przestałem tracić go na szykowanie posiłków, zmywanie, chodzenie do restauracji, barów i na imprezy. Wszystko to skłoniło mnie do tego, bym usiadł przed komputerem i dowiedział się z Internetu wszystkich możliwie dostępnych informacji dotyczących witarianizmu. Ogromny wpływ na ocenę tego tematu wywarły na mnie książki Aterowa, Szatalowej i Nikolajewa; linki do nich możecie znaleźć w rozdziale znajdującym się w niniejszej książce pod tytułem Witarianizm a Internet. Google źródłem wiedzy. Prawdziwe zrozumienie przyszło do mnie jednak dopiero po przeczytaniu prac akademika A. M. Ugoleva. Jego teoria adekwatnego odżywiania się wyjaśnia dokładnie budowę i działanie systemu trawiennego człowieka. Wszystkie materiały, które znalazłem na temat trawienia są zgodne z tą teorią. Wciąż rosło moje przekonanie co do trafności wyboru sposobu odżywiania się. Ugolev witarianinem jednak nie był i o surowej diecie nawet nie wspomniał — wnioski z jego prac wyciągnąłem sam, bez naukowego uzasadnienia, a tylko na podstawie własnych doświadczeń. Moja książka nie jest jednak pracą naukową; nazwałbym ją raczej opracowaniem światopoglądowym. 15
Stopniowo moi bliscy i znajomi zaczęli zmieniać swój sposób odżywiania się. Nie zostali witarianami tak jak ja, niemniej zaczęli jeść więcej surowych warzyw i owoców oraz dodatkowo zrezygnowali z jedzenia potraw mięsnych, co było już poważnym krokiem do zdrowszego życia. Nasz starszy syn, nastolatek kilkukrotnie próbował diety witariańskiej, choć dla jego rówieśników restauracje McDonald's to Olimp; serwowane tam potrawy są uważane za pokarm bogów. Oświadczył, że być może zdecyduje się na zmianę sposobu żywienia po trzydziestce. Nie zamierzam jednak namawiać na „nową wiarę” wszystkich z mojego otoczenia, gdyż mój obecny wygląd i mój entuzjazm robią to lepiej niż słowa. Wyobraźcie sobie dodatkowo: cały rok bez alkoholu! Mózg zaczął działać zupełnie inaczej i umysł jest po prostu czysty, niezmącony. Jest to wspaniałe uczucie. Witarianizm zaczęli praktykować również niektórzy moi znajomi. W środowisku, w którym stale przebywam wymieniamy się informacjami na ten temat, stworzyła się już stała grupa ludzi o podobnych poglądach. Połączyliśmy się dla stworzenia projektu Żywe jedzenie i stworzyliśmy stronę internetową livelymeal.ru, na której można dzielić się doświadczeniem i informacją na temat produktów żywieniowych oraz zadawać pytania, wspierać się nawzajem w trudniejszych chwilach, okresach zwątpienia. Zaczął też działać sklep internetowy И-МНЕ (i-mne.com, przyp. red.) prawdziwego jedzenia, w którym można kupić towar z dokładną informacją o jego składzie i pochodzeniu. Obszar działania to kilka krajów byłego Związku Radzieckiego. W tej książce informacja o żywieniu będzie jednak lepsza, bardziej obszerna i dokładniejsza niż na stronie internetowej. Moim celem jest przedstawienie takiego sposobu żywienia, który był by najbardziej odpowiedni dla naszego systemu trawiennego, przy którym tycie jest niemożliwe, 16
a choroby powinny być odbierane jako tymczasowe oczyszczanie się organizmu. Długość takiego oczyszczania, będącego okresem przejściowym, może się różnić w zależności od wieku człowieka i jego stanu zdrowia, indywidualnych cech organizmu i poprzedniego stylu życia. Muszę stwierdzić, że nie jest to szybki proces. Przypomnijcie sobie o wszystkich rzeczach, jakie zjedliście i wypiliście! Pomyślcie, pod wpływem jakich środków rósł i kształtował się wasz organizm ― leki, alkohol, konserwanty, tłuszcze nienasycone. Odnowić się teraz muszą wszystkie wasze tkanki. Według niektórych badań wymiana wszystkich miękkich komórek ciała trwa około dwóch lat, a twardych około siedmiu lat. Prawdopodobnie tyle trwa okres przejściowy. Zgodnie z innymi badaniami ten proces trwa nieco krócej, lecz moje doświadczenie i doświadczenie wielu moich znajomych wskazuje, że jest to sprawa bardzo indywidualna i zależy od wyjściowego stanu organizmu. Im młodszy, zdrowszy człowiek, tym taki okres przejściowy jest krótszy. Im starszy człowiek, taki, w którym nagromadziło się więcej chorób, tym dłuższy będzie okres przejściowy. Opowiem wam też to, co wiem o systemie trawiennym człowieka z punktu widzenia procesów odbywających się w każdej jego części. Pomimo, że na wielu uniwersytetach są już wykłady o teorii „adekwatnego odżywiania” Ugoleva i o autolizie indukowanej, wciąż niewielu lekarzy o tym słyszało. Nie doceniają też oni roli mikroflory w jelitach. To największy zespół wydzielania wewnętrznego, kształtujący nasze hormony. Dlatego też w książce tej, oprócz własnych wyjaśnień, podam linki i odnośniki do prac, książek, nazw organizacji, nazwisk naukowców, którzy mają podobne wnioski i próbują przekazać tę wiedzę lekarzom w nadziei, że zrozumieją oni, jak ważnym jest sposób odżywiania się i aby im pomóc w leczeniu wielu chorób.
17
W swej książce zastosuję następującą terminologię: Adekwatne odżywianie się – odżywianie się zgodne z fizjologią systemu trawiennego. Słowo „adekwatny” to dokładnie czemuś odpowiadający, odpowiedni. To znaczy, że pożywienie powinno być odpowiednie dla każdej części naszego systemu trawiennego. Dla lepszego zrozumienia sytuacji podam taki przykład: silnik większości samochodów osobowych został skonstruowany z dostosowaniem do pracy na benzynie PB95. Oznacza to, że układ wtrysku paliwa, świece zapłonowe, objętość komory spalania, układ wydechowy jest dostosowany do tego paliwa, benzyny PB95. Co się wydarzy, gdy zalejemy PB98? Cóż, samochód nadal będzie jeździł, ale na jego świecach powstanie nagar, system wtryskowy będzie się zapychał, a moc spadnie z powodu niewłaściwego spalania spowodowanego niedostosowaniem komór i tłoków. Jak pozbyć się tych wszystkich ubocznych efektów? Przejść z powrotem na benzynę PB95. Przestanie gromadzić się osad, wyrówna się praca, spalanie będzie sprawniejsze i gazy staną się bezbarwne. To znaczy, że PB95 jest adekwatnym paliwem dla tego silnika. Nasz system trawienny też został stworzony dla określonego rodzaju paliwa. Jedzenie powinno spełniać następujące kryteria: 1. Zawierać wszystkie niezbędne składniki (białka, tłuszcze, węglowodany, minerały i witaminy), w złożonych strukturach naturalnych ulegających rozpadowi w naszym systemie trawiennym. 2. Być smacznym i łatwym do przeżucia. 3. Trawić się w żołądku i jelicie cienkim z możliwie najlepszą sprawnością. 4. Zawierać elementy (włókna roślinne) niezbędne dla egzystencji mikroflory jelit ― tych bakterii, które żyją w jelitach i spełniają ważne dla naszego organizmu funkcje. 18
Zwróćcie szczególną uwagę na zdanie „złożone struktury naturalne” w punkcie pierwszym. Gotowane jedzenie też zawiera niezbędne dla człowieka składniki, lecz są one w formie denaturyzowanej: złożone struktury rozpadły się na proste, minerały porozrywały swoje struktury, witaminy ulotniły się, białka, tłuszcze, węglowodany przybrały zupełnie inną strukturę. Denaturyzacja to proces prowadzący od stanu naturalnego do nienaturalnego. Dla zrozumienia procesu trawienia niezbędne jest jeszcze jedno pojęcie: autoliza indukowana. Proszę nabrać cierpliwości i uważnie przeczytać: Autoliza indukowana – autorozkład pożywienia za pomocą fermentów wytwarzających się z tegoż pożywienia pod wpływem soków trawiennych. Ten proces opisał Ugolev. Sok żołądkowy jest słabym roztworem kwasu solnego. Kwas solny zawiera wolne jony wodorowe — protony. Mają niesamowicie penetrującą, niszczycielską moc. W każdej komórce przedstawiciela żywej przyrody, zarówno roślinnej jak i zwierzęcej, w specjalnych komorach zawarte są lizosomy przechowujące własne enzymy. Gdy tylko tkanki roślinne czy zwierzęce trafią do żołądka, zostają poddane działaniu soku żołądkowego. Protony przenikają do struktury komórki niszcząc lizosomy (komory z enzymami) i uwalniając enzymy, które natychmiast zaczynają wykonywać swoją podstawową funkcję ― rozkładać wszystko, co spotkają na swej drodze. A w ich otoczeniu znajdą się komórki, z których one pochodzą. W ten sposób odbywa się autoliza, autorozkład pożywienia. Zwróćcie uwagę, że organizm bierze minimalny udział w procesie trawienia, wszystko robi za siebie samo pożywienie. Organizm wchłania z jelita cienkiego wszystkie niezbędne składniki, które powstały z autorozkładu. Warunek najistotniejszy, kluczowy ― ten proces ma miejsce tylko wtedy, gdy dostarczone do żołądka komórki są żywe i zawierają żywe enzymy. Żywe enzymy pozostają w ko19
mórkach pod tym warunkiem, że nie zostaną poddane obróbce termicznej, ani też nagrzane do temperatury powyżej 40º C. Ogromne znaczenie ma też czas przechowywania produktów. Później omówimy te procesy dokładniej. Enzymy to struktury białkowe. Ich udział w życiu organizmu można wyjaśnić za pomocą analogii. Działają one jak malutkie, mobilne, żywe fabryczki, zmieniające złożone struktury na struktury proste. Białka rozkładają na aminokwasy, węglowodany na molekuły glukozy, a tłuszcze na kwasy tłuszczowe. Enzymy mają wąską specjalizację. Ich rolę można łatwo przedstawić za pomocą analogii z rozbiórką budowli, gdyż ich podstawową rolą jest rozkładanie złożonych struktur. Jeżeli rozbieramy budynek, to jedna ekipa zajmuje się elementami metalowymi, druga betonem, a trzecia drewnem i stolarką okienną. Każdą grupą materiałów zajmuje się specjalna ekipa. Tak samo w organizmie — dla każdej substancji są inne enzymy. Fermenty, enzymy ― te dwa słowa oznaczają ten sam rodzaj związków. Fermenty i enzymy są katalizatorami ― substancjami, które przyspieszają reakcję. Enzymy, adekwatne odżywianie się i autoliza indukowana to trzy najważniejsze pojęcia, które należy poznać przed przeczytaniem tej książki. Ostatecznym celem, który chcę osiągnąć w tej książce jest wykazanie, że surowe, roślinne pożywienie jest najbardziej adekwatne dla systemu pokarmowego człowieka. Przypomnę tylko, że syntetyczne, rafinowane i termicznie przygotowane jedzenie też jest trawione i przyswajane przez nasz organizm, lecz spożywanie go w dużych ilościach może prowadzić do powstawania poważnych schorzeń.
20
3. Jak działa system trawienny, albo dlaczego krowy są drapieżnikami? Pragnę tu omówić system pokarmowy człowieka. Pierwszym miejscem, do którego trafia pożywienie, jest jama ustna. W jamie ustnej jedzenie jest rozdrabniane zębami, nasączane śliną i w małych porcjach dostarczane do żołądka. W żołądku, pod wpływem kwasu żołądkowego pokarm rozkłada się na struktury proste, tzn. złożone struktury powinny się rozpaść na proste. Z żołądka zmienione już substancje przedostają się do jelita cienkiego. Część pożywienia wchłania się do organizmu bezpośrednio z jelita cienkiego, a nierozpuszczone resztki pożywienia nazywane balastem stanowią substancję, która jest pokarmem dla mikroflory. W jelicie grubym bakterie, z których składa się mikroflora, rozkładają resztę pożywienia. Właśnie tutaj organizm wchłania składniki wytworzone z produktów działania mikroflory. Wszystko to, czego nie wchłonął nasz organizm i nie przerobiły bakterie, a także uboczne produkty działalności naszego organizmu i mikroflory, trafia do jelita prostego i zostaje wydalone z naszego organizmu. Jest to oczywiście schemat uproszczony, jednak z pewnymi zmianami taki system trawienia jest prawdziwy dla wszystkich ssaków. Na czym, w takim razie, polega różnica w systemach trawiennych drapieżnika i roślinożercy? Jeżeli układ u wszystkich jest taki sam, to co je różni? Otóż różnica tkwi w szczegółach. Za chwilę udowodnię Wam, Drodzy Czytelnicy, że to krowy są prawdziwymi drapieżnikami, a dotychczas postrzegane jako drapieżniki lwy są roślinożerne. Krowy, tak samo jak ludzie, nie trawią celulozy za pomocą swoich enzymów trawiennych (fermentów). Rośliny, którymi odżywiają się krowy zawierają celulozę. Ta celuloza jest rozkładana przez mikroflorę, mieszkającą w prze21
wodzie pokarmowym. Krowy mają ogromny, około 300-litrowy żołądek, składający się z kilku komór. Przeżuta przez krowę trawa, obficie zmoczona śliną trafia do pierwszej komory, zwanej żwaczem. Żwacz jest wielkim kotłem browarnym, w którym mikroorganizmy intensywnie pracują i nieustannie się rozmnażają. W jednym tylko gramie zawartości żwacza znajduje się 10 miliardów bakterii i ponad milion pierwotniaków i orzęsek. Celuloza jest pokarmem dla bakterii; bakterie są pokarmem dla pierwotniaków. Wszystkie one, z dużą prędkością, rozmnażają się w tej ciepłej papce. Gdy koncentracja mikroorganizmów w żwaczu osiąga odpowiednią wartość, krowa odsysa jego zawartość do drugiego oddziału, zwanego czepcem, a trawa jest zwracana do jamy ustnej i przeżuwana jeszcze raz. Co się dzieje w czepcu? Sprytna krowa zalewa go swoim sokiem trawiennym i wtedy odbywa się znana już nam autoliza indukowana. Mikroorganizmy autorozkładają się i produkty ich rozpadu zostają wchłonięte przez organizm krowy. Krowa odżywia się zabitymi żywymi organizmami i dlatego jest drapieżnikiem. Trawa jest pożywieniem mikroorganizmów, a nie krowy! Co natomiast robią lwy? Lwy zjadają w pierwszej kolejności wnętrzności zabitego zwierzęcia i to razem z zawartością żołądka, a ponieważ jest on spiżarnią rozpuszczonych składników pokarmowych, pochodzących z roślin, to lwy są roślinożerne. Jest to oczywiście żart, ale z tych dwóch przykładów można wyciągnąć dwa praktyczne wnioski. Pierwszy wniosek dotyczy roślinożerców ― mikroflora i jej działanie jest bardzo ważne w procesie trawienia i winna ona być rozpatrywana jako odrębny organ trawienia. Bez mikroflory prawidłowe trawienie jest niemożliwe, a z uwagi na to, że trawa prawie nie zawiera białka, wszystkie niezbędne elementy budulcowe organizmu syntezuje, czyli buduje mikroflora. Także ona sama staje się składni22
kiem pokarmowym — jest syntezowana i przyswajana. Proszę sobie przypomnieć ogromne rozmiary słoni i żyraf, są ogromne i silne, choć nie jedzą mięsa. Cały materiał budulcowy wytwarza dla nich mikroflora. Drugi wniosek dotyczy mięsożerców ― psy i koty należy karmić mięsem i kośćmi roślinożerców. Najważniejsze jednak jest to, że wszystko to powinno być surowe! Jeżeli ugotujecie mięso i kości, to nie odbędzie się autoliza indukowana i pies będzie zmuszony własnymi siłami przetrawić martwy produkt. Niestrawione kości będziemy musieli jakoś wydostawać z wnętrzności swojego biednego psa. Surowe kości rozpuszczą się w żołądku drapieżnika bez śladu i twój pies będzie szczęśliwy, energiczny, z białymi zębami i lśniącymi włosami. Dotyczy to również kotów.
4. System trawienny człowieka Większość ludzi wyobraża sobie system trawienny w postaci rury z sokiem żołądkowym, a proces trawienia jako rozpuszczenie pożywienia tym sokiem. Naprawdę przerażające jest jednak to, że również lekarze i dietetycy tak to sobie wyobrażają. Nie wiedzą nic, albo też wiedzą niewiele zarówno o autolizie, jak i o działaniu flory bakteryjnej. Nie wiadomo też, dlaczego doradzają gotowanie pożywienia. Słyszymy ciągle o gorącym posiłku, przynajmniej raz dziennie, choć nie jest podawane żadne racjonalne uzasadnienie. W wypadku zaburzeń funkcji przewodu pokarmowego odradzane, lub wręcz zabraniane jest jedzenie czegokolwiek na surowo. Przy błędnym, niewłaściwym wyobrażaniu modelu systemu pokarmowego jest to może i logiczne, gdyż gotowane jedzenie przyswaja się przez organizm łatwiej niż surowe, ponadto gotowanie zabija bakterie, jednak powstaje pytanie, czy takie ułatwione przyswajanie pokarmów jest dla nas korzystne? 23
Odpowiedź na to pytanie jest najistotniejsza dla zrozumienia działania całego systemu trawiennego. Nasz system trawienia jest przecież barierą blokującą wchłanianie niepotrzebnych nam składników, więc choć pojęcie „łatwo przyswajalne” powszechnie kojarzy się nam z pojęciem „zdrowe”, to jest dokładnie na odwrót. Produkt łatwo przyswaja się dlatego, że omija dodatkową barierę naszego organizmu. I taką właściwość wykazują wszystkie gotowane produkty. Są one zdenaturyzowane. W gotowanym pożywieniu składniki są już rozłożone do takiej postaci, że mogą być bez przeszkód wchłonięte przez organizm. Po to, by strawić te części pożywienia, które nie wchłonęły się automatycznie, organizm jest zmuszony do syntezy ogromnej ilości fermentów. Ugotowane jedzenie nie posiada własnych fermentów i utraciło zdolność do autolizy. Zasoby naszego organizmu, które powinny być przeznaczone na syntezę enzymów metabolicznych są przeznaczane na produkcję enzymów trawiennych. Rozpuszczenie pożywienia własnymi siłami organizmu jest tylko jednym z rodzajów trawienia, ale nie najważniejszym. Zgodnie z wyobrażeniami większości lekarzy jest ono głównym, a właściwie jedynym rodzajem trawienia. Ugolev udowodnił, że oprócz własnego trawienia istnieje jeszcze autorozkład pożywienia, zwany autolizą, trawienie przy pomocy mikroflory i za pośrednictwem błon półprzepuszczalnych. Autoliza i trawienie za pomocą mikroflory odbywa się tylko pod takim warunkiem, gdy zjedzone pożywienie jest surowe, to znaczy: nie było poddane obróbce termicznej. System błon półprzepuszczalnych chroni organizm przed wchłonięciem zbyt dużych molekuł białka obcego pochodzenia. Przy wejściu do każdego kanału wchłaniania do organizmu stoją dodatkowo enzymy, które rozpuszczają niewystarczająco rozpuszczone molekuły na prostsze związki.
24
Zrozumieliście już pewnie, że nie jest to wszystko takie łatwe i proste. Przyroda zapewniła nam cztery rodzaje trawienia (ślina, sok żołądkowy, autoliza, mikroflora), a nie wiadomo dlaczego większość populacji używa tylko dwóch. Spożywanie tradycyjnego, gotowanego pożywienia nie pozwala włączyć się procesowi autolizy i symbiozy z mikroflorą. Kierowcy wiedzą jak jeździ samochód, gdy zamiast czterech cylindrów działają tylko dwa. Żebyście mogli zrozumieć, jak do tego doszło i co można zmienić, będę to wyjaśniał powoli i stopniowo, krok po kroku. Nasze zdrowie jest przecież warte tego, aby poświęcić mu więcej czasu. Jest takie powiedzenie ― „lepiej godzinę stracić, by potem w pięć minut dolecieć.” W naszym przypadku godzina przygotowań po to, aby latać przez całe życie. W starożytności żołądek nazywano „ojcem smutku”. Na szczęście nauka i wiedza zrobiły ogromny postęp dla zrozumienia fizjologii trawienia. Możemy teraz używać tylko takich produktów, które uczynią nasz żołądek źródłem radości.
5. Dlaczego na surowo? Powróćmy do omawianych w poprzednim rozdziale sposobów trawienia. Wspominałem tam, że oprócz własnego trawienia (enzymy naszego ciała), jest jeszcze autoliza (enzymy z pożywienia) i trawienie przy pomocy mikroflory (jak u krowy). W niniejszym rozdziale szczegółowo omówię proces autolizy. Jest to podstawowy sposób trawienia, zarówno w żołądku, jak i w jelicie cienkim u wszystkich ssaków. Inne sposoby trawienia omówię później. Aby dokładnie wyjaśnić proces autolizy przypomnę eksperyment, wykonany przez Ugoleva. Do dwóch pojemników wlał on sok żołądkowy drapieżnika. W pier25
wszym zanurzono ciało surowej żaby, a w drugim ― ciało żaby ugotowanej. W pierwszym pojemniku ciało żaby rozpuściło się całkowicie razem z kośćmi, a w drugim zostało jedynie powierzchniowo nadtrawione. Gdyby pożywienie było trawione jedynie za pomocą soku żołądkowego ― w obydwóch pojemnikach mielibyśmy taki sam wynik. Ugolev odkrył, że pod wpływem soku żołądkowego drapieżnika w ciele ofiary inicjuje się mechanizm autorozkładu. Dlaczego ciało świeżej żaby zostało rozpuszczone? Cóż za substancję zawierają żywe komórki, której nie posiadają substancje ugotowane? Okazało się, że organizm ofiary poddawany jest rozpuszczaniu przez własne enzymy znajdujące się w lizosomach każdej żywej komórki. Proces za ten zapoczątkowują mikroskopijne jony wodoru znajdujące się w soku żołądkowym i mające bardzo penetrujące właściwości. Niszczą one przede wszystkim błony lizosomów, uwalniając zawarte w nich enzymy. Uwolnione enzymy penetrują ciało ofiary (żaby), niszcząc je. Ciekawe jest to, że proces ten odbywa się jednocześnie na wszystkich głębokościach i tkankach ofiary, następuje taka „reakcja odśrodkowa”. Innymi słowy, wąż nie trawi swojej ofiary, tylko czeka aż ona sama siebie strawi. Pozostaje mu jedynie wchłonięcie produktów autorozkładu. Nie musimy się martwić, gdy nasz pies połknie duży kawał surowego mięsa, czy też surową kość, ponieważ same się rozpuszczą w żołądku. Niektórzy naukowcy twierdzą, że eksperyment nie jest do końca rzetelny, ponieważ w pojemnikach jest ten sam, i taki sam roztwór, natomiast do żołądka stale są dostarczane nowe porcje enzymów. A więc, jeśli do pojemnika z ugotowaną żabą dostarczać będziemy enzymy w sposób ciągły, to też zostanie ona strawiona. Mają rację! Eksperyment był przeprowadzony w innym celu. Po pierwsze, miał unaocznić proces autolizy, po drugie ― jego skuteczność. 26
Po co tracić energię na wytwarzanie enzymów, skoro możemy spożywać produkty zawierające własne enzymy? W Japonii producenci żywności dodają do produktów enzymy. U nas (w Rosji, przyp. red.) połykają „Mezim1”. Czy w przypadku pożywienia roślinnego też odbywa się autoliza? Oczywiście! Wszystkie roślinne komórki zawierają enzymy potrzebne do autorozkładu. Kluczowym czynnikiem autorozkładu jest zawartość żywych enzymów w lizosomach. W każdym nasionku, orzeszku czy owocu przyroda umieściła urządzenie do przetworzenia złożonych substancji na proste dla wyżywienia przyszłego kiełka. Gdy nasionko trafi na odpowiednie warunki temperatury i wilgotności, enzymy włączają proces autorozkładu i owoc rozkłada sam siebie, aby dać życie przyszłej roślinie. Nasz żołądek jest też odpowiednim miejscem. W warunkach atmosferycznych proces ten odbywa się wolno, a w naszym żołądku błyskawicznie, w obecności jonów wodoru, dzięki autolizie, pożywienie rozkłada się w przeciągu kilku godzin. Enzymy własne człowieka odgrywają tu rolę pośrednika pomiędzy procesem autolizy i procesem absorpcji substancji odżywczych z jelita cienkiego (poprzez błony półprzepuszczalne) do organizmu. Enzymy gromadzą się na wyjściu z jelita cienkiego i wspomagają rozkładanie substancji złożonych na proste. Różnica pomiędzy roślinną i zwierzęcą komórką jest taka, że roślinne błony komórkowe są twardsze i jeśli na przykład źle przeżujemy orzech, to opuści on nasze ciało w tej samej postaci. Dlatego radzę bardzo dokładnie gryźć i przeżuwać jedzenie. Smażony orzeszek nie daje kiełków i nie rozpuszcza się samoistnie w żołądku. Termiczna obróbka żywności zabija zdolność do autolizy. W temperaturze powyżej 40-45ºC 1
Mezim jest lekiem zawierającym syntetyczne fermenty wspomagające trawienie. Więcej o jego działaniu na stronie http://www.realt5000.com.ua/news/utf/pl/1589300/.
27
enzymy giną i człowiek jest zmuszony trawić pokarm własnymi enzymami ― jak w przykładzie z gotowaną żabą. Nie możemy jej strawić tak szybko i na tyle efektywnie, jak zaplanowała przyroda. Oczywiście zrobimy to, ale, po jakim czasie? I ile własnych, dodatkowych zapasów enzymów zużyjemy? W dodatku pożywienie godzinami będzie nam ciążyło w żołądku. Jednak w organizmie wszystko jest zsynchronizowane i niedotrawione jedzenie zostanie jakoś przepchane do jelita cienkiego, potem do grubego, a w nim „mikroby-grabarze” wezmą się za utylizację niestrawionych kawałków. Niestrawione resztki to głównie białka i skrobia, dlatego w jelitach rozwija się kolonia bakterii gnilnych i bakterii fermentujących alkohole. Nasz organizm jest zmuszony do utylizacji produktów ich działalności. Wynika z tego prosty wniosek: system trawienny człowieka jest idealnie dostosowany do trawienia surowego pożywienia. Potrafi on też strawić jedzenie gotowane, ale skonstruowany został dla pożywienia surowego! Samochód będzie jeździł na benzynie 92, ale został skonstruowany dla b-95. Widzicie teraz różnicę? Człowiek może być wszystkożerny, to znaczy, że może jeść cokolwiek i potrafi to strawić, ale jest przystosowany do spożywania surowego, roślinnego pokarmu. Pragnę jedynie dodać, że minimalna obróbka termiczna (42º C) jest dopuszczalna pod warunkiem, że nie doprowadzimy do utraty właściwości enzymów, tzn. ich zdolności do działania.
6. Jesteśmy bezbronni przed gotowanym jedzeniem Lekarze, dietetycy i zwolennicy zdrowego trybu życia radzą: jeść mniej i więcej się ruszać. Wszystko po to, aby spalić nadmiar kalorii. Wydaje się to logiczne, ale czy jest prawdą? Przecież trawienie jest procesem biologicznym i nie 28
powinniśmy zastanawiać się, co gdzie się odkłada i ile energii zużywamy. Tego procesu nie jesteśmy w stanie kontrolować. Nie rozumiem ― po co mamy uprawiać sport? Może ktoś po prostu tego nie lubi? Nie lubi ćwiczyć na siłowni! Uwielbia za to grać w szachy, albo oglądać przyrodę. Niezależnie od rodzaju zajęć człowieka, jego organizm powinien zużywać tyle energii i składników pokarmowych, ile potrzebuje. Byłoby najlepiej, idealnie, gdybyśmy jedli tyle, ile potrzebuje nasz organizm. Niestety! Nie potrafimy przestać jeść dopóty, dopóki talerz nie stanie się pusty. Powstaje więc pytanie, czy powinniśmy nauczyć się, jak przerywać posiłek z chwilą, gdy nasz organizm nie potrzebuje już więcej jedzenia? Jak to osiągnąć, skoro nie zapala się żadna czerwona lampka? Czy jedzenie powinno posiadać specjalne właściwości, dzięki którym zapobiegniemy przejedzeniu? Główną cechą dobrego pożywienia jest to, że nie powinno nam szkodzić. Adekwatne pożywienie posiada mechanizm, dzięki któremu nie jest szkodliwe, bez względu na to, jaką jego ilość spożyjemy. Znany amerykański biochemik Albert Lehninger w książce Zasady biochemii pisze: Żywe komórki są samoregulującymi się układami chemicznymi, które skonfigurowane są do wykonywania maksymalnie oszczędnej pracy. Ugolev wnioskuje, że mechanizmy trawienia w komórce i w organizmie składającym się z komórek wcale się nie różnią i że działają identycznie. Znaczy to, że w momencie, gdy żadna z komórek nie potrzebuje substancji odżywczych, żaden organ nie wymaga energii, a we krwi niczego nie brakuje, to żywność nie powinna być wchłaniana z jelita do organizmu. Organizm jest zobowiązany pracować na tej samej zasadzie, co komórka ― w trybie maksymalnej oszczędności. Spróbujmy zrozumieć mechanizm, który przyroda wbudowała w każdy organizm w celu obrony go przed przejedzeniem. Dzięki temu me29
chanizmowi organizm nie przyswaja sobie więcej składników odżywczych niż potrzebuje. Fizjolog Pawłow, laureat Nagrody Nobla, odkrył zależność stężenia soku żołądkowego od zapotrzebowania organizmu w składniki pokarmowe. Mechanizm jest prosty. Jeżeli pożywienie nie jest potrzebne, to nie jest w żołądku trawione. Skoro więc taki mechanizm istnieje, to dlaczego w czasach obecnych setki tysięcy ludzi ma nadwagę i cierpią na choroby spowodowane nagromadzeniem się w organizmie niepotrzebnych składników? Otóż w procesie trawienia biorą udział dwie strony: pożywienie i system trawienny. Jeżeli więc system trawienny po-siada mechanizm obronny, to może powodem otyłości jest nieodpowiednie pożywienie? W rozdziale System trawienny człowieka pisałem, że w naszej świadomości, na skutek reklam produktów żywnościowych, pojęcie „łatwo przyswajalny” kojarzy się z pojęciem „zdrowy”. Jest to subtelny podstęp. Większość dietetyków, lekarzy i biochemików zgodnie twierdzi, że gotowane jedzenie jest łatwo przyswajalne. I to jest prawda. Dlaczego jest ono tak łatwo wchłaniane przez organizm? Otóż podczas obróbki termicznej, to znaczy gotowania, pieczenia, czy też smażenia wszystkie złożone struktury zamieniają się na proste. Odbywa się to, co powinno odbyć się najpierw w jamie ustnej dzięki ślinie, a potem w żołądku przy pomocy kwasu solnego. Dzięki obróbce termicznej do żołądka trafiają denaturyzowane substancje, które nie potrzebują wstępnego rozszczepiania. Surowe pożywienie potrzebuje dokładnego przeżuwania i aktywacji fermentów za pomocą systemu trawiennego. W sytuacji, gdy nie potrzebujemy pożywienia, lub jakiegoś jego rodzaju, nie będzie ono trawione w ogóle i opuści nasz organizm prawie w tej samej postaci, w jakiej zostało dostarczone. Uwaga! Gotowane pożywienie omija obronny mechanizm organizmu człowieka. Jego składniki wchłaniają 30
się bez przeszkód z jelita i trafiają do krwi nawet wtedy, gdy organizm ich nie potrzebuje. Organizm człowieka przy spotkaniu z gotowanym jedzeniem jest bezbronny. Tak samo, jak organizmy kotków i piesków, karmionych gotowanym pożywieniem przez ich kochających właścicieli. Zastanówmy się, co się dzieje ze zjedzonym, surowym białkiem wtedy, gdy organizm nie ma na nie zapotrzebowania. Białko ma strukturę czwartorzędową, przypominającą ściśle zwinięty kłębek, który bez obecności kwasu solnego nie rozpada się w żołądku. Nie może też być później wchłonięty z jelit do krwi z uwagi na rozmiar i nie może zostać spożyty przez bakterie — dlatego nie będzie źródłem toksyn. Białko opuści nasz organizm w takiej samej postaci, jak do niego trafiło, nie szkodząc nam w żaden sposób. Natomiast w sytuacji, gdy istnieje zapotrzebowanie organizmu na aminokwasy pochodzące z białka, żołądek wydziela kwas trawienny i białko rozpada się na aminokwasy i wchłania się w jelitach. Zobaczmy teraz, co się dzieje z białkiem zmienionym przez gotowanie ― białkiem, które straciło swój pierwotny kształt i strukturę. Otóż cząstki takiego białka tracą swoje właściwości. Nie potrzebują rozszczepiania. Częściowo stają się pożywieniem gnilnych bakterii w jelitach, a częściowo bez żadnych przeszkód ― wchłaniają się do krwi. Organizm traktuje je jak obcego, jak agresora. Otacza je przeciwciałami i będzie próbował usunąć z organizmu. Niektóre się posklejają i stworzą grudki białka. Wszystkie te „białkowe śmieci” osadzają się na ściankach naczyń krwionośnych i osiadają w wątrobie oraz nerkach. Powstają miejsca namnażania się bakterii, wywołujących najróżniejsze schorzenia. Do tego dochodzą resztki tłuszczów, węglowodanów, nieaktywnych składników mineralnych i zniszczonych witamin. Nadmiar zbędnych składników w organizmie jest tak duży, że większość ludzi nie jest w stanie ich zutylizować i wydalić. To jest 31
cała tajemnica powszechnego tycia. Po rozmowach na forum internetowym z biochemikami zrozumiałem, na czym polega błąd większości lekarzy. Zakładają oni bowiem, że organizm ludzki ma zdolność do wydalania wszelkich zbędnych substancji, a gdy okazuje się, że nie robi tego, to należy leczyć jego organy wydzielania. Zgadzam się co do tego, że organizm potrafi wydalać zbędne substancje, ale praktyka i statystyka dowodzi, że nie ze wszystkim daje sobie radę. Jego przeznaczeniem bowiem nie jest wydalanie tak dużej ilości „odżywczych” substancji. Jak to się ma do teorii „minimalnych strat” autorstwa Lehningera, którą rozpatrywaliśmy wcześniej? Zadajmy więc sobie pytanie: co potrzebuje mniejszych strat ― wydalenie zbędnych składników z jelit, czy też wchłonięcie wszystkiego do krwi i ganianie po naczyniach, wątrobie oraz nerkach, by to w końcu wydalić z potem i moczem? Odpowiedź jest oczywista.
7. Termiczna obróbka pożywienia Przyjrzyjmy się bliżej procesowi gotowania. Na czym polega? Jakie ma wady i zalety? Jaki jest właściwie jego cel? Co mówi o tym nauka? Otóż poprzez gotowanie osiągamy: 1. Ułatwione wchłanianie. 2. Zmiękczanie jedzenia, co daje łatwiejsze gryzienie i przeżuwanie. 3. Niszczenie niektórych mikroorganizmów, co powoduje przedłużenie terminu przydatności produktu. 4. Zwiększenie różnorodności smaków, co zapobiega monotonii. Te „plusy” wziąłem z książki Wszystko o pożywieniu z punktu widzenia chemika I. M. Skurikina i A. P. Nieczajewa. 32
Teraz o „minusach”. Autorzy twierdzą, że przy obróbce termicznej niszczona jest większość witamin i niektóre bioaktywne substancje, niszczone są białka, tłuszcze, składniki mineralne, a także mogą tworzyć się szkodliwe substancje. Rozpatrzmy dokładniej, jakie straty składników pokarmowych powstają przy termicznej obróbce, a o których to stratach autorzy książki mimochodem wspominają. Wszystkie składniki odżywcze i minerały w żywym pożywieniu znajdują się w stanie związanym, dlatego są łatwo przyswajalne wraz z tym, z czym są związane. Termiczna obróbka pożywienia niszczy te powiązania i porozrywane składniki mineralne zostaną wydalone z organizmu, a organizm nie będzie w stanie ich przyswoić. Na tym polega trick z żelazem, którego w mięsie jest więcej niż w jabłku, ale z surowego jabłka jest łatwiej przyswajalne. Oto cytat z podręcznika dla szkół medycznych autorstwa W. E. Weinera: Gotowane pożywienie zawiera szczątkową ilość biologicznych regulatorów (hormonów roślinnych, fermentów, witamin), co prowadzi do naruszenia neurochemicznych procesów, dzięki którym u człowieka wynika uczucie sytości – w rezultacie traci się miarę w ilości zjedzonego pokarmu, (do tego między innymi prowadzi także pasywne przeżuwanie), co prowadzi do przejedzenia się. Omówmy teraz te wymienione powyżej zalety gotowania [łatwe przyswajanie (1.) się omawialiśmy w poprzednim rozdziale]. Gotowane pożywienie robi nam niedźwiedzią przysługę, sprzyjając przyswajaniu składników, na które nasz organizm nie ma zapotrzebowania. Czy łatwe przeżuwanie (2.) jest zaletą? Nie możemy wpadać ze skrajności w skrajność. Nie będziemy jeść produktów, których nie jesteśmy w stanie przeżuć. Zbyt miękki pokarm sprzyja osłabianiu zębów i dziąseł. Czy to zaleta? Łatwo przyswaja się, łatwo się przeżuwa, czy jest to korzystne? Znany naukowiec, profesor Weston Price przeprowadził wieloletnie badania dotyczące wpływu przemysło33
wego pożywienia na stan zębów człowieka. Napisał on na ten temat pracę naukową, zawierającą setki zdjęć, zatytułowaną: Odżywianie i fizyczna degeneracja. Wniosek był taki – naturalne surowe pożywienie sprzyja powstaniu mocnych, zdrowych i równych zębów. W przypadku spożywania przemysłowo wytworzonego, miękkiego pożywienia zaczynają się paradontoza, próchnica i wady zgryzu. Następny „plus”, to przedłużony termin przydatności (3.). Co ogranicza ten termin w przyrodzie? Każdy naturalny produkt podlega naturalnej autolizie, przy której jego tkanki ulegają zniszczeniu. Zaczyna się proces namnażania się gnilnych i fermentujących bakterii, rozkładających produkt. W przemysłowej produkcji pożywienia dodaje się do pożywienia konserwanty hamujące naturalny proces rozkładu. Jest to plus dla handlowców, ale nie dla pożywienia. Przecież te konserwanty z pożywienia nigdzie nie znikają, spożywamy je razem z pożywieniem, a to znaczy, że naruszamy naturalne procesy w organizmie. W dodatku taki produkt sprzyja rozwojowi gnilnych bakterii w jelitach. Jaki jest sens przechowywania i spożywania takiego produktu? Przy pomocy obróbki termicznej jesteśmy w stanie pozbyć się większości drobnoustrojów, ale niestety nie wszystkich, niektóre z nich giną dopiero przy 400º C, a inne poniżej -70ºC. Udowodnił to Gűnther Enderlein w pracy BakterienCyclogenie, o której porozmawiamy później. Współczesne gotowanie i zamrażanie dokonuje się w temperaturach niewychodzących poza granice -20º C ÷ 250º C. Ostatni „plus” to urozmaicenie (4.) ― ma związek ze smakowymi odczuciami. Innymi słowy cała produkcja przemysłowa pożywienia i kulinaria mają za zadanie zrobić produkty smaczniejszymi i różnorodnymi. Celem nie jest zdrowie konsumenta i zdrowe żywienie, a zaspokojenie jego smakowych odczuć. Oczywiście w samym zadowoleniu nie ma niczego złego. Szkody dokonują smakowe dodatki 34
i wzmacniacze smaku. Szkodę powodują te związki, których nie odczuwamy. Chcemy wciąż odczuwać przyjemność poprzez nasze kubeczki smakowe. Chcemy jeść chipsy, nadmiernie słone, ostre, chcemy jeść słodkie potrawy, pić gazowane, słodkie napoje. Taki „plus” powoduje, że traktujemy jedzenie jako źródło przyjemności, a nie jako środek do zaspokojenia potrzeb organizmu. Gotowanie pożywienia powoduje nie tylko zniszczenie witamin i składników mineralnych, lecz również całkowicie niszczy enzymy ― małe fabryczki, które rozkładają nam pożywienie. Oprócz tych niszczących skutków, obróbka termiczna prowadzi do tworzenia nowych, nie występujących w przyrodzie związków chemicznych. Im dłużej trwa gotowanie i im wyższa temperatura, tym więcej tworzy się nowych związków w tym pożywieniu. Gotujemy pożywienie przeważnie przy temperaturze 100º C, a smażymy przy 200-250ºC. W garnkach i patelniach odbywają się reakcje chemiczne i następuje synteza związków chemicznych zupełnie nieprzydatnych do jedzenia, a czasem nawet bardzo szkodliwych. W reakcjach biorą udział nie tylko produkty, ale i naczynia. Nagrzewanie węglowodanów i białka prowadzi do ich rozpadu i łatwiejszego przyswajania, natomiast z tłuszczami jest już inaczej: nie tak bezpiecznie. Oto mała lista składników syntezowanych w procesie obróbki termicznej tłuszczu: trans-tłuszcze, izomery kwasów tłuszczowych, rakotwórcze wolne rodniki, dioksyny, wysokoaktywne rodniki nadtlenowe, wodoronadtlenki, epoksydy. Wymienione składniki nie mają nic wspólnego z procesami życiowymi i są trucizną. Trans-tłuszczem jest np. margaryna. Jest bardzo popularna i rozpowszechniona tylko z tego powodu, że nie jedzą jej nawet bakterie. Trans-tłuszcz w naszym ciele jest jak plastik w przyrodzie. Nie psuje się, nie twardnieje w lodówce i nie topi się w temperaturze po35
kojowej. Ciasta z margaryną długo przechowują się, nie tracąc wyglądu i konsystencji. W pożywieniu ma znaczenie nie tylko ilość, ale i skład chemiczny lipidów (tłuszczów), w szczególności zawartość wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. Więcej niż 50 lat temu udowodniono ważność ustrukturyzowanych komponentów ― lipidów ― dla prawidłowego funkcjonowania i rozwoju organizmu. Biorą one udział w tworzeniu błon komórkowych, w syntezie prostaglandyn (są to złożone związki organiczne, które biorą udział w regulacji metabolizmu komórek, ciśnienia krwi, agregacji płytek krwi), sprzyjają wydalaniu nadmiernej ilości cholesterolu z krwi, zapobiegają miażdżycy, zwiększają elastyczność ścianek naczyń. W przypadku niedoboru tych kwasów hamuje się wzrost organizmu i wynikają poważne schorzenia. Te funkcje wykonują jedynie cis-izomery tłuszczów nienasyconych. Chcę zwrócić szczególną uwagę na cząsteczkę cis-2, która oznacza posiadanie struktury obecnej w przyrodzie ożywionej. Wnioski pozostawiam Wam, drodzy czytelnicy. Tłuszcze, które są nam niezbędne powinny być naturalne. Skąd mamy je pobierać? Nienasycone kwasy tłuszczowe pozostają nienasyconymi tak długo, jak długo są wewnątrz nasiona; gdy tylko zostaną wyciśnięte z rośliny, zmieszają się z tlenem i staną się wolnymi rodnikami. Dlatego też źródłem tłuszczu w naszym pożywieniu powinny być orzechy i pestki, a nie olej. W przypadku węglowodanów, to termiczna obróbka niszczy włókna roślinne, które są pożywieniem naszych sprzymierzeńców – lakto- i bifidobakterii. Ależ to nie fair! One przecież wytwarzają witaminy, aminokwasy i odporność, a my zabieramy im jedzenie.
2
Więcej informacji na stronie http://www.olejlniany.zdroweprodukty.pl/omega3.htm.
36
8. Nasz organizm wie wszystko. Alergia U wielu z nas często występują alergie. Są tak rozpowszechnione, że środki na uczulenie są reklamowane w telewizji i sprzedawane w aptekach nawet bez recepty. Leki te usuwają jednak tylko objawy, nie likwidując przyczyny. Przybliżmy problem na przykładzie uczulenia na sierść kota. Skąd pojawia się u człowieka, u którego nigdy nie było kota? Przecież zgodnie z wyobrażeniami medycyny tradycyjnej alergię wywołuje kontakt z alergenem w dużych dawkach. Jeżeli jednak nie było kontaktu, to skąd uczulenie? Weźmy, dla przykładu, owoc tropikalny. Skąd pojawia się uczulenie na ten owoc, jeśli ktoś tego owocu nawet nie widział? Medycyna nie daje tu odpowiedzi. A lekarze… Często więcej na temat alergii dziecka wiedzą rodzice, niż leczący je alergolodzy. Alergia jest nadmierną reakcją naszego organizmu na substancje obcego pochodzenia. System immunologiczny człowieka rozpoznaje i odpowiednio traktuje wszystkie substancje dostarczane do organizmu, jako „swój” lub „obcy”. Na „obce” organizm odpowiada wytworzeniem przeciwciał, które obce ciało neutralizują, to znaczy łączą się z nim nie pozwalając mu działać w organizmie. To połączenie „ciało-przeciwciało” nazywa się — kompleks immunologiczny (KI). Następnie kompleks powinien być usunięty z organizmu. Z powodu różnorodnych przyczyn niektóre kompleksy nie zostają wydalane z organizmu, tylko osiadają na ściankach naczyń i w niektórych organach. Jest to jeden z powodów choroby pod nazwą arterioskleroza. Spójrzmy na statystyki WHO. Na dziesięć osób, które odchodzą z tego świata, sześć umiera z powodu chorób krążenia. Przyczyną tych chorób jest miażdżyca tętnic — arterioskleroza (z greckiego αθηρηε — miąższ i σκλερωσης — uszczelnienie), odkładanie i tworzenie się płytek na 37
ścianach naczyń krwionośnych, które są w ten sposób zatykane. Dla ułatwienia nazwijmy wszystko, czego organizm nie potrafił wydalić z narządów ― zanieczyszczeniami, a to, co było przyczyną ich pojawienia się ― toksynami (gr. τοξικών ― trucizna). Nawet, jeżeli takie toksyny w dosłownym znaczeniu nie są trucizną, to na dłuższą metę zabijają większą część ludzkości. Przewlekłe choroby wszystkich bez wyjątku organów wewnętrznych wynikają z powodu zaburzeń pracy układu krążenia i jego nadmiernego zanieczyszczenia. Wszystkie zaostrzenia chorób przewlekłych są desperacką próbą naszego organizmu pozbycia się toksyn. Nie będziemy oczywiście tu rozpatrywać urazów, wypadków, błędów lekarzy, zatruć chemią i lekarstwami, chociaż statystyki WHO wykazują, że 10% pacjentów szpitali umiera z powodu błędów lekarzy, a błędnie zdiagnozowanych pacjentów jest aż 20%. Proszę się zastanowić nad tą statystyką. Załóżmy, że nie trafiliśmy do tej smutnej statystyki, w takim razie skąd się biorą toksyny w naszej krwi? Istnieją trzy drogi – z jelit, z płuc i przez skórę. Myślę jednak, że największa ich ilość trafia do krwi z jelit. W takim razie należy znaleźć najbardziej adekwatne pożywienie dla naszego układu trawiennego. Takie, które nie będzie powodować gromadzenia się toksyn w organizmie. Takie, które będzie sprzyjać oczyszczeniu organizmu z wcześniej nagromadzonych toksyn. Na podstawie powyżej wspomnianych statystyk wnioskuję, że ludzki organizm nie nadąża z wydalaniem szkodliwych toksyn z uwagi na ich nadmiar. Dopóki do organizmu dostarczamy substancje zanieczyszczające go, organizm nie ma możliwości oczyszczenia wcześniej odłożonych. Gdy natomiast ma taką możliwość, np. przy zastosowaniu głodówek — w krótkim czasie oczyszcza się. Ludzie po głodówkach pokazują słoiczki z twardymi przedmiotami, które wyszły z ich ciał, pokazują zdjęcia „przed i po”. 38
To znaczy, że mechanizm oczyszczenia w naszym ciele istnieje, należy jedynie zaprzestać dostarczania do niego nowych toksyn, a wtedy poradzi sobie z tymi nagromadzonymi. Z tym tylko, że głodówka jest ekstremalnym sposobem oczyszczania organizmu, takim, przy którym zaprzestajemy dostarczać do ciała czegokolwiek, toksyn i substancji odżywczych. Nie jestem zwolennikiem blitzkriegu, ale jeżeli ktoś z was ma ochotę wypróbować tę metodę na sobie, to polecam książkę profesora A. P. Stolesznikowa, zatytułowaną: Jak powrócić do życia. Myślę, że jest to jedna z najlepszych pozycji na temat głodówki. Adekwatne odżywianie się dostarcza nam niezbędnych substancji odżywczych, a jednocześnie nie prowadzi do nagromadzania się toksyn. Jeżeli w dostarczanym pożywieniu są toksyny, to organizm ma prawo na nie reagować. Na bardzo silne zatrucie ― wymiotami i rozwolnieniem, na słabsze ― bólem brzucha i głowy. A co, jeśli zatrucie jest jeszcze słabsze? Jeżeli natłok toksyn w naszym ciele nie wywołuje tak gwałtownych reakcji jak biegunka czy uczulenie? Jak zlokalizować gromadzące się toksyny? Jako pierwszy w 1937 r. odpowiedział na to pytanie profesor Paweł Kuszakow, który pracował w Instytucie Chemii Klinicznej (Lozanna, Szwajcaria). Założył, że jeżeli toksyny znajdują się we wchłanianym pożywieniu, to system immunologiczny powinien zareagować natychmiast po ich wejściu do krwi. Przeprowadził on szereg doświadczeń, badając krew przed, podczas i po jedzeniu. Wyniki były oszałamiające. Okazało się, że gotowane jedzenie wywołuje pokarmową leukocytozę. Ilość białych krwinek (leukocytów) po zjedzeniu gotowanych pokarmów gwałtownie wzrastała, natomiast zupełnie nie zmieniała poziomu po spożyciu surowego pokarmu! Później uczony ten przeprowadził jeszcze szereg doświadczeń, które dowiodły, że po spożyciu prze39
mysłowo przetworzonej żywności ilość leukocytów jeszcze bardziej wzrasta. Wykrył także, że po zmieszaniu gotowanego i surowego pokarmu obronny mechanizm organizmu działa gorzej. Stąd pewnie wynikają rady dietetyków, którzy polecają w czasie posiłku spożyć najpierw surówkę i świeże owoce, a potem gotowane potrawy. Co oznacza pojęcie „leukocytoza pokarmowa” i jakie ma skutki? Organizm postrzega substancję pochodzącą z gotowanej żywności jako ciało obce. Obce substancje, które dostały się do krwi powinny być związane poprzez przeciwciała i wydalone z organizmu. Z jakiegoś powodu nie są jednak wydalane, tylko odkładane w organizmie to tu, to tam — między innymi na ściankach naczyń krwionośnych, w postaci amyloidów3, w organach i w tłuszczu pod skórą. W medycynie nazywa się to opóźnionym pokarmowym uczuleniem. Organizm nie posiada rezerw, siły, ani czasu na wydalenie tych substancji, ponieważ gotowane pożywienie jest spożywane po kilka razy dziennie. Codzienne dostarczanie nowych toksyn z przegotowanym jedzeniem uniemożliwia wydalenie starych. W ten oto sposób toksyny nagromadzają się w organizmie. Tak więc gotowanie pożywienia niszczy jego naturalną strukturę, co prowadzi do ułatwionego wchłaniania go do wnętrza ciała. Substancje pokarmowe z surowego pożywienia są rozkładane przez enzymy do określonej wielkości i określonych cząsteczek, a gotowane pożywienie tworzy białkowe struktury nieprzewidywalnych kształtów. Takie ułamki białka mają zazwyczaj mały rozmiar, przez co 3
Amyloid to szkodliwe, nieprawidłowe białko, gromadzące się między naczyniami włosowatymi a tkankami niektórych narządów. Nagromadzenie amyloidów powoduje ucisk i utrudnienie lub uniemożliwienie wymiany substancji między krwią i komórkami. Schorzenie to nazywane jest amyloidozą. Chorobami wywołującymi tworzenie amyloidu są m. in.: gruźlica, kiła, reumatoidalne zapalenie stawów, przewlekłe zapalenie kości (przyp. tłum.).
40
bez przeszkód trafiają do krwi, tym samym wywołując alergie. Omówię teraz organizm człowieka, który spożywa tylko surowe pożywienie. Surowy pokarm nie wywołuje reakcji alergicznej, ponieważ jego trawienie odbywa się zgodnie ze scenariuszem pisanym przez naturę. Kuszakow swoimi doświadczeniami udowodnił, że surowy pokarm nie wywołuje immunologicznych, obronnych reakcji organizmu! System immunologiczny zareaguje tylko wtedy, gdy wraz z pożywieniem do organizmu trafią mikroorganizmy. Po to, by nie trafiły, ścianki jelit posiadają mechanizm, który temu zapobiega. Stwierdzono, że w każdym centymetrze kwadratowym błony śluzowej jelita znajduje się jeden milion limfocytów. Oznacza to, że oprócz warstwy oddzielającej nabłonek jelita od środowiska wewnętrznego organizmu istnieje jeszcze obronna warstwa leukocytów. Jedzenie samo z siebie nie powoduje reakcji obronnej. Najprawdopodobniej system wydalania toksyn jest przeznaczony jedynie do wydalania produktów i toksyn działalności organizmu. I to wszystko! Człowiek dodaje do tego w pożywieniu dużą ilość obcych substancji, takich, które w ogóle nie są mu potrzebne. W ten oto sposób spożywanie gotowanego i sztucznie przetworzonego pokarmu powoduje zanieczyszczenie układu krwionośnego, co z kolei jest przyczyną arteriosklerozy. Badaniom nad wpływem pożywienia na układ krwionośny człowieka poświęcił życie wspaniały lekarz i naukowiec, Arnold Ehret. W swojej książce Uzdrawiająca dieta bezśluzowa nazywa wszystkie białe krwinki śluzem i uważa, że nie powinien on powstawać, ponieważ właśnie to jest powodem wszystkich chorób. Powstaniu śluzu sprzyja właśnie tradycyjne, gotowane jedzenie. W związku z tym, że system immunologiczny został podniszczony, w niektórych przypadkach do organizmu trafiają drobnous41
troje, które nawet nie mogą być unieszkodliwione. Zostają one zamknięte przez organizm w kapsuły ze zwartej membrany, aby nie spowodowały większych szkód. Przebywają one jednak nadal wewnątrz ciała — w kapsułach. Z powyższych dwóch przypadków wynika, że obce obiekty nie są usuwane z organizmu, lecz zakonserwowane w kompleksach immunologicznych lub „wzięte pod areszt” w kapsuły. Ponieważ organizm jednak „pamięta” ich strukturę i „wie” o ich istnieniu, to przez cały czas wytwarza przeciwciała w celu unieszkodliwienia wszystkich podobnych substancji, które trafiają do organizmu. W pierwszym przypadku struktury białka substancji z pokarmu mogą być podobne do białka człowieka. Wtedy system immunologiczny może zaatakować własne komórki. I ten proces powtarza się za każdym razem po spożyciu pokarmu. Jest to tak zwana choroba autoimmunologiczna. W drugim przypadku mechanizm obronny zadziała, gdy do organizmu trafią drobnoustroje podobne do tych, uwięzionych w kapsułach. Medycyna radzi odnaleźć produkt, który wywołuje uczulenie i nie spożywać go. Rodzice dzieci cierpiących na alergie mnie zrozumieją. Czy alergia minie, jeżeli odstawimy dany produkt? Czy zacznie się uczulenie na inny? A jeśli nie wiadomo, na co występuje reakcja alergiczna? Czy zdarzyło się wam spotkać osoby cierpiące na łuszczycę lub atopowe zapalenie skóry? Współczesna medycyna uważa je za nieuleczalne. Co je wywołuje? Mnie osobiście podoba się następująca hipoteza: obronna reakcja organizmu nie jest skierowana na substancje pokarmowe, lecz na mikroorganizmy znajdujące się w pokarmie. Dlaczego u jednego człowieka nie ma uczulenia na truskawki, a u drugiego jest? Odpowiedzią jest to, że w drugim przypadku organizm już jest zakażony mikroorganizmami podobnymi do tych, znajdujących się 42
w truskawkach. Infekowanie najprawdopodobniej przeszło niezauważalnie lub nie poświęcono mu wystarczającej uwagi. Mogło to się zdarzyć nawet przed narodzeniem się dziecka. Obecnie wiele osób słyszało o mikroorganizmach, takich jak Mycoplasma, Chlamydia, Ureaplasma. Rozpoznawanie obecności tych drobnoustrojów jest możliwe wyłącznie w laboratoriach w dużych miastach i kojarzą się one generalnie z chorobami przenoszonymi drogą płciową — a szkoda. W przyrodzie istnieje ogromna różnorodność mikroorganizmów, które pasożytują na ssakach, zwierzętach domowych, ptakach, a nawet na roślinach. Głównie są to mykoplazmy. Są wszechobecne i znajdują się nawet w wysterylizowanych szczepionkach! Oto lista produktów z najwyższą zawartością mykoplazm: cytrusy (mykoplazmy corocznie niszczą miliony ton owoców), truskawka, jagoda, pyłki wielu roślin, ryby, jaja, etc. Nic wam to nie przypomina? Wydaje mi się, że jest to lista produktów, których w pierwszej kolejności każą unikać alergolodzy. Żywe organizmy często bywają zakażone mykoplazmami i chlamydiami. Zdarza się, że dziecko dostaje uczulenia przy kontakcie z określonym zwierzęciem lub nawet wtedy, gdy jego matka miesiączkuje. Dotyczy to przypadku, gdy w organizmie już znajdują się takie mikroorganizmy uwięzione w kapsułach. Objawy to bardzo ostra postać łuszczycy lub atopowego zapalenia skóry. Ten typ alergii zasługuje na oddzielną książkę i szczegółowo rozpatrywać go nie będziemy. Powiem tylko, że antybiotyki nie są w stanie dostać się do mikroorganizmów wewnątrz kapsuł, natomiast z łatwością zabiją całą korzystną mikroflorę jelitową. O mikroflorze napiszę później, to ważny temat. Przyjrzyjmy się bliżej procesowi odkładania kompleksów immunologicznych. Przeciwciała unieszkodliwiły patogen i kompleks immunologiczny (KI) odłożył się na ściance naczynka. Ponieważ nie został on wydalony z orga43
nizmu, reakcja alergiczna na patogen będzie wciąż się powtarzać, a KI będzie rozrastał się na ściance naczynia i utworzy zator. Przyczyny, dla których KI nie jest wydalany z organizmu nie są znane. Organizm nie usuwa lub nie potrafi usunąć tych kompleksów. Moim zdaniem nasz organizm po prostu nie jest przygotowany na tak dużą ilość antygenów nienaturalnego i syntetycznego pochodzenia, które są mu dostarczane. W naturze nie istnieje przecież pasteryzowanie, gotowanie, nie ma białka, tłuszczu, węglowodanów denaturyzowanych wysoką temperaturą. Wyjątkiem mogą być leśne pożary i erupcje wulkanów. Już u dzieci w wieku szkolnym wykryto tworzenie się amyloidów na ściankach naczyń krwionośnych i KI w wątrobie i śledzionie. Zjawisko to nazywane jest opóźnionym typem alergii pokarmowej. Niektórzy uważają, że jest to główny powód większości chorób. Jeszcze jedną przyczyną alergii jest zmiana flory bakteryjnej jelit, dysbakterioza. Niewłaściwa dieta prowadzi do zniszczenia bariery ochronnej, co pozwala alergenom na wnikanie do organizmu bezpośrednio z jelit. Leczenie antybiotykiem nie jest skuteczne, ponieważ nie on jest w stanie zniszczyć kapsuły i KI. Leczenie homeopatyczne jest skuteczniejsze, ponieważ nie niszczy organizmu, lecz aktywizuje własne rezerwy jakby „podpowiada” mu, co robić. Prawdopodobnie spytacie się mnie – co z tym wspólnego ma surowe jedzenie? Odpowiadam: nieporównywalny wpływ na samooczyszczanie się organizmu i włączenie naturalnych mechanizmów immunologicznych. Wszystkie KI, które odłożyły się w naczyniach i organach krwionośnych zostają szybko usunięte z organizmu po przejściu na surową dietę witariańską, dlatego, że surowe jedzenie uwalnia wewnętrzne energetyczne rezerwy organizmu. Dzieje się to dlatego, że ciało już się nie musi bronić 44
przed zjadanym pokarmem, więc zaczyna wykonywać swoją ulubioną pracę ― oczyszczanie. W dodatku na diecie witariańskiej naturalna mikroflora bardzo szybko się regeneruje, dzięki czemu wzrasta odporność. O tym, jakie choroby można wyleczyć za pomocą diety witariańskiej możecie zapoznać się na forum witarian. Wszystkie linki zostaną zamieszczone na końcu książki.
9. Dlaczego roślinny pokarm? Gdy powstaje pytanie ― „czym mamy się odżywiać?”, od razu zastanawiamy się nad pytaniem: czy jesteśmy drapieżnikami? Oczywiście, z fizjologicznego punktu widzenia, brak kłów i pazurów niczego nie przesądza. Patrząc na moralność, w związku z dużą różnorodnością kultur też nie potrafimy tego rozstrzygnąć. Z ewolucyjnego punktu widzenia mięso odgrywało i będzie odgrywać ważną rolę w potrzebie przetrwania. Nie zamierzam w tym miejscu udowadniać szkodliwości jedzenia mięsa, tylko omówić procesy zachodzące w organizmie po jego zjedzeniu, a także po zjedzeniu innego rodzaju pożywienia, a wnioski niech każdy wyciągnie sam. Potrzeba dowodów naukowych dla rozstrzygnięcia, co jest najlepszym pożywieniem dla człowieka i jaki pokarm jest najbardziej adekwatny dla ludzkiego układu trawiennego. Nie jest możliwym, aby człowiekowi niezbędna była do życia cała różnorodna żywność dostępna na Ziemi! W naturze postrzegamy, że najczęściej odżywianie się określonym rodzajem pożywienia jest przypisane do określonego gatunku, najczęściej jest to monotonne odżywianie się tym samym produktem i nie wywołuje ono u zwierząt chorób ani chorobowych zmian wyglądu. Dla przykładu: koala żywi się wyłącznie liśćmi eukaliptusa i mimo to posiada zdrową sierść, zęby, mięśnie, 45
pazury. Organizm tego zwierzątka potrafi zmienić liść eukaliptusa w każdy rodzaj organicznej tkanki, niezbędnej mu do życia. Z liści eukaliptusa buduje ono kości i mięśnie. Również wiewiórka odżywia się w lesie nasionami iglaków i żołędziami, a jej organizm buduje z takiego pożywienia wszystkie niezbędne tkanki. Organizm drapieżnika buduje swoje tkanki z ciał innych zwierząt. Drapieżnik potrafi odżywiać się przez całe życia jednym tylko gatunkiem zwierząt i to mu wystarczy, żeby mieć silne i zdrowe ciało. Organizm każdego żywego stworzenia potrafi wytworzyć wszystkie niezbędne do jego funkcjonowania składniki z jednego tylko rodzaju pożywienia — adekwatnie dostosowanego do jego układu pokarmowego. Niemożliwym więc jest, aby organizm człowieka funkcjonował w odmienny sposób. Oznacza to, że przyroda przewidziała budowanie każdej tkanki i dostarczania wystarczającej ilość energii z takiego pożywienia, które dla człowieka stworzyła, bo takie są właściwości tegoż pożywienia. Pozostaje jedynie ustalić, jaki pokarm przygotowała przyroda ludziom. Wszystkie wynalazki kulinarne od razu możemy odrzucić, dlatego, że przyroda nie jest w stanie zaoferować człowiekowi sałatki jarzynowej, kiełbasy lub sardynek w sosie pomidorowym. Rzeki nie są wypełnione coca-colą, a szczyty gór nie są pokryte lodami truskawkowymi. Wskaźnikiem adekwatności pożywienia jest to, że wszystkie organy trawienne biorą udział w trawieniu. Pożywienie więc powinno być odpowiednie dla każdej części układu pokarmowego, a przynajmniej nie powinno mu szkodzić. Natura nie stworzyła nadmiernej ilości organów trawiennych, co oznacza, że w trawieniu adekwatnego (dla każdego gatunku) pożywienia powinny brać udział zęby, ślina, żołądek, dwunastnica, jelito cienkie i okrężnica i winno to się dziać z korzyścią dla całego organizmu. W układzie trawiennym nie przewidziano wyjść zapasowych. 46
Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby surowe, roślinne pożywienie przechodziło przez cały układ pokarmowy, a mięsne i gotowane od razu z żołądka, trafiało do wyjścia i nie zalegało tygodniami w jelitach rozkładając się i zabijając naszą mikroflorę. Podzielmy nasz układ pokarmowy na dwie części. Pierwsza: to żołądek i dwunastnica, które służą do trawienia pokarmu i wchłaniania substancji odżywczych; druga: to jelito grube, które służy do obróbki niestrawionych resztek, odsysania wody i kształtowania masy kałowej. W pierwszej części odbywa się najważniejszy proces trawienia ― autoliza, podczas której pożywienie jest rozkładane za pomocą enzymów z niego samego pochodzących. Własne enzymy człowieka biorą w tym udział pośredni, mianowicie przerabiają to, co nie strawiło się za pomocą autolizy, a całość przekazywana jest do jelita cienkiego, w którym zostaje poddana działaniu fermentów znajdujących się na ściankach jelita. Na tym etapie możemy się doliczyć już trzech rodzajów trawienia. I tylko po tych trzech procesach trawiennych substancje odżywcze mogą być wchłonięte do krwi. W jelicie grubym głównym typem trawienia jest trawienie symbiotyczne ― za pomocą enzymów wytwarzanych przez bakterie (mikroflorę). Najistotniejsze jest to, że owe bakterie, które wytwarzają dla nas wszystkie niezbędne witaminy i kwas mlekowy, żywią się wyłącznie roślinnym błonnikiem, niczym więcej. Ich pożywieniem są włókna roślinne. Pozostałe bakterie utylizują wszystko, co nie wchłonęło się w górnym oddziale pokarmowym. Gdyby człowiek nie posiadał jelita grubego zawierającego mikroflorę, to można byłoby go zaliczyć do drapieżników albo wszystkożerców, bez względu na to, że ma niskie pH w żołądku. My posiadamy okrężnicę ― jest to duże jelito okalające całą jamę brzuszną, którego głównym zadaniem jest trawienie włókien roślinnych. Najważniejsze jed47
nak, że mikroflora wytwarza wszystkie niezbędne dla nas witaminy i niezbędne aminokwasy (udowodniono to w trakcie wielu badań A. M. Ugoleva) ― właśnie te aminokwasy, które, jak sądzono, można uzyskać wyłącznie z mięsnego pożywienia i które są niezbędne do życia. Przypominam, że tak ogromne zwierzęta jak żyrafy i słonie rosną i budują mięśnie spożywając wyłącznie surowe, roślinne pożywienie. Nie wolno bagatelizować znaczenia mikroflory. Oto lista funkcji, które pełnią bakterie, a bez których niemożliwe jest zachowanie dobrego zdrowia (poniższe dane pochodzą z Kijowskiego Instytutu Ekologii i Medycyny): • stymulacja systemu odpornościowego; • działanie antagonistyczne wobec obcych bakterii poprzez syntezę alkoholu, nadtlenku wodoru, kwasu mlekowego i innych kwasów tłuszczowych; • wzrost przyswajalności żelaza, wapnia i witaminy D dzięki stworzeniu kwaśnego środowiska; • destrukcja nadmiaru wydzielin trawiennych — enterokinazy i fosfatazy; • udział w przemianie materii; • cholina jest przekształcana poprzez mikroflorę na trimetyloaminę, a bilirubina na urobilinę; • syntetyzują 9 witamin: pirydoksynę (B6), ryboflawinę (B2), niacynę (PP), kwas pantotenowy (B2), kwas cyjanokobalaminowy (B12), witaminę K, biotynę (H), kwas foliowy (B9) i tiaminę (B1), dostarczają organizmowi prawie 100% niezbędnych składników witaminowych; • syntezują niezbędne aminokwasy; • sprzyjają wytworzeniu się leukocytów; • powodują aktywację tarczycy; • wpływają na wymianę gazową i zwiększoną odnowę komórek błony śluzowej jelit; 48
wiążą azot atmosferyczny, co sprzyja syntezie białka; przekształcają cholesterol na sterkobilinę, koprosterinę, kwas dezoksycholowy lub litocholowy, w zależności od potrzeb organizmu; • sprzyjają wchłanianiu się wody z jelit. Myślę, że po uzyskaniu wiedzy o jej dobrych cechach, powinniśmy lepiej dbać o naszą mikroflorę. Waga mikroflory w organizmie to 2,5 do 3 kilogramów. Ugolev radzi traktować ją jako odrębny organ. Znany uzdrowiciel, Alexander Czuprun, stwierdził nawet: moim zdaniem pożywienie powinno odpowiadać potrzebom mikroflory. Posiadanie okrężnicy uniemożliwiło zaliczenie człowieka do mięsożerców, ale nie zbliżyło także do zwierząt jedzących trawę. Nasz żołądek nie jest w stanie strawić celulozy, z której składa się trawa. Prawdopodobnie środowisko wewnątrz naszego żołądka nie sprzyja rozwojowi mikroflory odpowiedniej do rozkładania celulozy. Oto składniki niezbędne do życia naszej mikroflory: lignina, hemiceluloza, pektyna. Wszystkie te składniki znajdują się w pokarmie roślinnym. Na podstawie powyższych wywodów dochodzę do wniosku, że nasza żywność powinna posiadać dwie cechy: zawierać błonnik i posiadać zdolność do samodzielnego trawienia się. Te dwa kryteria spełniają surowe owoce, warzywa, orzechy, nasiona oleiste, zboża i zioła. Jest to najlepsze pożywienie dla naszej mikroflory, a więc i dla nas. W artykule Mikroflora jelitowa i jej rola w dyslipidemii G. D. Fadeenko, profesor Instytutu Nauk Medycznych Ukrainy w Charkowie poinformował, że w mikroflorze jelitowej człowieka żyje ponad 500 gatunków bakterii. Jedne wytwarzają witaminy i aminokwasy, drugie powodują rozkładanie i fermentowanie niestrawionych resztek pożywienia, a trzecie wytwarzają substancje odżywcze dla innych bakterii. Wszystkie z nich są niezbędne. Ważna jest tu jednak ich proporcja. • •
49
Co dzieje się w układzie pokarmowym człowieka odżywiającego się gotowanym, przetworzonym, syntetycznym pokarmem? Otóż zmniejsza się ilość korzystnych bakterii, wytwarzających dla nas niezbędne składniki, a wzrasta ilość bakterii gnilnych. Odpowiednio też wytwarzanie witamin i aminokwasów zmniejsza się, a toksyn wzrasta. Wydawałoby się, że z mięsem dostarczamy organizmowi wszystkich niezbędnych aminokwasów i dodatkowa synteza nie jest już mu potrzebna, lecz umyka nam tu pewien efekt uboczny. Oprócz aminokwasów z mięsa otrzymujemy różne inne produkty jego przemiany. Przy spożyciu niedużej ilości surowego mięsa dzikich zwierząt lub z hodowanych ekologicznie, szkody będą minimalne. Natomiast w przemysłowej hodowli zwierząt do paszy dodawana jest duża ilość antybiotyków i hormonów (od 2006 roku UE wprowadziła zakaz stosowania antybiotyków w paszach, przyp. tłum.). Magazynowanie mięsa prowadzi do namnażania się bakterii gnilnych jeszcze przed konsumpcją, a jego spożycie wiedzie do rozwoju gnilnych bakterii w jelitach, których ubocznym produktem działalności są toksyny, co z kolei prowadzi do zaniku korzystnej mikroflory. Z niewielką ilością toksyn organizm jest sobie w stanie sobie poradzić, ale z nie z ich nieprzerywanym napływem. G. D. Fadeenko napisał: Udowodniono, że gnilne i patogenne bakterie Escherichia coli i Clostridium wytwarzają toksyny takie jak amoniak, aminy, nitrozoaminy, fenole, krezole, indole, wtórne kwasy żółciowe, aglikony, a paciorkowce wytwarzają wtórne kwasy żółciowe, nitrozoaminy, aglikony, amoniak, aminy i indole. Produkty działalności gnilnych bakterii mają więc toksyczny wpływ na organizm człowieka. Na przykład amoniak jest neurotoksyczną trucizną, wtórne kwasy żółciowe, nitrozoaminy, aglikony, aminy, indole to substancje rakotwórcze. U zdrowego człowieka koncentracja tych toksyn jest niewielka. Dla prawidłowej działalności organizmu
50
niezbędna jest jednak wysoka koncentracja „prawidłowej” mikroflory (bifidobacterium i lactobacterium) oraz mała ilość gnilnych i patogennych mikroorganizmów. W przeciwnym razie rozwija się patologia jelita grubego, dysbakterioza i nadmierne namnażanie się patogenów. Amerykańscy naukowców z Kalifornii stwierdzili, że ważną rolę w ratowaniu mikroflory odgrywa wyrostek robaczkowy, w którym się ona rozwija. Właśnie tam zachowuje się naturalna mikroflora. W chwili, gdy dostarczymy do przewodu pokarmowego surowy, roślinny pokarm, mikroflora sama się odtwarza. Zadziwiający jest fakt, że nawet w podręcznikach XXI wieku znajdujemy informacje, że przeznaczenie wyrostka robaczkowego jest nieznane. Apendyks, czyli wyrostek robaczkowy pełni dla jelit taką samą rolę, jak migdałki dla płuc, czyli ochronną. Ilość naczyń krwionośnych i włókien nerwowych na ściankach wyrostka robaczkowego jest większa niż w jelicie cienkim i okrężnicy razem wziętych. Jeżeli przez dłuższy czas nie spożywamy surowego, roślinnego pokarmu, następuje zapalenie wyrostka robaczkowego przez nadmiar funkcji obronnej i zaczyna on nabrzmiewać. Przypomnijcie sobie doświadczenia Kuszakowa, z których wynika, że każdy termicznie przygotowany produkt powoduje wzrost leukocytów i napięcie immunologiczne. Układ trawienny człowieka jest doskonale dostosowany do trawienia surowego roślinnego pokarmu. Z doświadczenia ludzi, którzy przeszli na witarianizm wynika, że świeżo ugotowane, roślinne pożywienie i surowe mięso nie czyni natychmiastowych szkód, choć powinniśmy zwracać uwagę na ilość i jakość mięsa. Przyroda przewidziała przypadki „awaryjne”. W wypadku braku właściwego pożywienia zwierzęta mogą przetrwać na innym niż normalnie rodzaju pożywienia ― także człowiek może przez jakiś czas odżywiać się mięsem, trawą lub korą drzew. Płaci jednak za to zdrowiem. Tak jak zwierzęta 51
chorują, odżywiając się niewłaściwym dla danego gatunku pożywieniem, tak człowiek zaczyna chorować po długotrwale niewłaściwym odżywianiu się. Wyrostek robaczkowy i flora bakteryjna są organami, które cierpią z powodu spożywania gotowanego pokarmu. Wyrostek zazwyczaj jest wycinany, a mikroflorę próbuje się odnawiać poprzez wszczepianie. Substancje uboczne (metabolity) wytwarzane przez mikroflorę żywią organizm gospodarza, czyli makroorganizm.
10. Symbioza Czy pamiętacie wszystkie omówione sposoby trawienia? Jeden z nich nazywa się symbiozą. To ten, w którym pożywienie jest trawione poprzez mikroflorę znajdującą się w naszych jelitach. Symbioza (gr. συμ — wspólne i βίος — życie) znaczy ― współpraca, współżycie. Omawialiśmy to na przykładzie krowy. Przytoczę jeszcze jeden przykład. Otóż wybitny amerykański biolog Lewis Thomas w swojej pracy Notes of a Biology Watcher opowiada o mechanizmie trawienia u mrówek. Wiadomo, że termity budują swoje kopce z własnych ekskrementów ― celulozy, która jest produktem ubocznym trawienia drewna. Spróbujmy zajrzeć głębiej w ten zorganizowany mikroświat malutkich stworzeń. Wyobraźmy sobie termita, stworzonko wielkości paru milimetrów, a następnie powiększmy go tak, aby widoczny był jego malusieńki układ pokarmowy. Zobaczymy wtedy setki tysięcy jeszcze mniejszych stworzonek, mieszkających w ich wnętrzach i energicznie pracujących. W myślach zbliżmy jedno takie stworzonko i powiększmy tak, aby zobaczyć najdrobniejsze szczegóły. W biologii nazywane są one miksotriha. Są tak dobrze zbadane, że dużo można o nich opowiadać. Na pierwszy rzut 52
oka wydaje się być zwykłym jednokomórkowym pierwotniakiem, który jednak bardzo szybko i celowo przemieszcza się z miejsca na miejsce. To, ze tak szybko rusza się w zygzakowaty sposób czyni go podobnym do znanego nam wodnego nartnika. Po dokładnym przyjrzeniu się zauważymy jednak, że jego ruchy nie są chaotyczne, lecz zmierza on w kierunku grudek połkniętego przez termita drewna ― zobaczymy, czym właściwie zajmuje się to stworzonko. Okazuje się, że miksotriha połyka kawałki drewna, które wcześniej zostały dokładnie przeżute przez termita. Biolodzy odkryli, że połknięte przez nie cząsteczki drewna trafiają do jego wnętrza, aby połączyć się tam z fermentami, które rozkładają celulozę na przyswajalne węglowodany i wydalaną przez termity ligninę. Inaczej mówiąc sam termit nie trawi celulozy — robią to za niego setki tysięcy mikroorganizmów, znajdujących się w jego wnętrzu, wykonując skomplikowany proces biochemiczny, który leży u podstaw całego życia wszystkich członków społeczności termitów. Bez malutkich miksotrih nie byłoby ogromnych kopców termitów, ani hodowli grzybów, które prowadzą termity, ani przetwarzania spadłych drzew na żyzną próchnicę, ani w końcu samych termitów. Dlatego też wysoce uzasadnione jest stwierdzenie, że miksotriha jest podstawą tego skomplikowanego i doskonale zorganizowanego świata termitów. Najbardziej zdumiewające rzeczy są jeszcze przed nami. Otóż powiększając miksotrihę jeszcze bardziej (możemy to obserwować tylko za pomocą elektronicznego mikroskopu), zauważymy delikatne rzęski występujące z boków miksotrihy jak wiosła, które poruszają się zadziwiająco rytmicznie, w górę i w dół, stanowiąc system napędowy miksotrihy i tak naprawdę nie są częścią tego stworzenia, lecz odrębnym organizmem, jeszcze mniejszych rozmiarów. Te stworzenia, a raczej komórki należą do rodziny tzw. kręt53
ków — mikroorganizmów w kształcie ruchomych, wijących się rzęsek. Patogenne gatunki krętków wywołują takie schorzenie jak kiła, dur powrotny i inne dolegliwości, ale w danym przypadku mamy do czynienia z zupełnie niegroźnymi stworzeniami — celem ich życia jest połączenie się z ogromną (z ich punktu widzenia) miksotrihą, by wykorzystać część produkowanych przez nią węglowodanów. Ze swojej strony ułatwiają jej dotarcie do kawałeczków celulozy. To jeszcze nie wszystko. Uważnie rozglądając się po całym obszarze tego żywego układu pokarmowego, zobaczymy jeszcze innych uczestników. W pobliżu krętków na powierzchni miksotrihy znajdują się pewne owalne komórki, a pomiędzy wiciami krętków zauważymy jeszcze sporo innych mikroorganizmów. Wszystkie te mikroorganizmy żyją w ścisłej symbiozie i każdy coś z siebie dokłada do wspólnego „garnuszka”, część tych fermentów, które niezbędne do rozkładania celulozy na węglowodany i ligninę. A teraz proszę sobie wyobrazić, co się odbywa w naszym układzie pokarmowym? Termity odżywiają się bardzo monotonnie, a jednak ich proces trawienia jest bardzo skomplikowany. Człowiek spożywa ogromną ilość różnorodnego pożywienia i jego mikroflora jest też o wiele bardziej różnorodna. Przypomnijcie sobie teraz, ile w swoim życiu spożyliście alkoholu, lekarstw i substancji syntetycznych. Jak myślicie, jak to wpłynęło na waszą mikroflorę? Profesor G. D. Fadeenko w swoim artykule O roli mikroflory w dyslipidemii napisał: Wcześniej istniejące sposoby leczenia – „zdezynfekować” i ponownie zasiedlić jelito florą bakteryjną — nie odpowiadają współczesnej wiedzy o patogenezie przerostu bakteryjnego i nie powinny być stosowane. Organizm wymaga oczyszczania, generalnego sprzątania. W jaki więc sposób oczyścić jelita, wszystkie or54
gany, naczynia krwionośne? I w jaki sposób to robić, by uzyskać efekt oczyszczenia na całe życie, a przynajmniej na jak najdłużej? Powinno ono być subtelne, delikatne, nieinwazyjne — takie, byśmy je dobrze znosili. Aktualna medycyna może nam zaproponować dezynfekcję ciała oraz operacje wszczepienia pomostów naczyniowych, tzw. by-passów. Możemy zanieczyszczenia zatruć antybiotykami, wyciąć, wyrzucić, wymienić etc. Są to bardzo radykalne metody. Adekwatne odżywianie usuwa przyczynę powstawania chorób — nadmiernego wzrostu bakterii — poprzez wydalanie z organizmu źródła ich pożywienia i środowiska, w którym się rozwijały. Problemy jelitowe, wysokie ciśnienie krwi oraz różne problemy z sercem to objawy, które znikają w pierwszej kolejności po zastosowaniu surowej, roślinnej diety. Przyczyny szybkiej poprawy w tym zakresie omówię później, gdy dojdę do tematu zdrowia i medycyny. Jestem pewien, że odnowiona flora bakteryjna zdolna jest czynić cuda, a przejawia się to przepływem energii, wzmożoną odpornością, dobrym samopoczuciem i humorem. Wiele naukowców nie umie się pogodzić z faktem, że to właśnie flora bakteryjna produkuje dla nas niezbędne aminokwasy i wszystkie witaminy z grupy B. Jest to już udowodnionym faktem naukowym. Nie potrafię się powstrzymać, by nie przytoczyć tu cytatu z wyżej wymienionego artykułu Fadeenko: Z punktu widzenia współczesnej nauki w fizjologii trawienia nie da się przecenić znaczenia mikroflory jelitowej. System trawienny jest bardzo złożonym symbiotycznym ekosystemem, który ukształtował się w procesie ewolucji. Symbioza z makro- i mikroorganizmów polega na tym, że właściciel „dba” o swoją mikroflorę, dostarczając jej składników odżywczych, a mikroflora dostarcza właścicielowi produktów metabolizmu oraz chroni go przed nadmiarem drobnoustrojów chorobotwórczych. Prawidłowa mikroflora jelitowa ma też bezpośredni wpływ na strukturę
55
błony śluzowej jelita i jego chłonność, a w jej obecności ścianki jelit odnawiają się dwa razy szybciej.
11. Wątroba chemicznym laboratorium człowieka Odpowiedź na pytania o wybór pomiędzy roślinnym a zwierzęcym pożywieniem nie może być wyczerpana bez omówienia wątroby. Badania z końca XX wieku wykazują, że nasz organizm jest w stanie syntezować białko, nawet jeżeli spożywamy wyłącznie pożywienie roślinne, składające się tylko z węglowodanów — dokładnie tak samo, jak czynią to wszystkie roślinożerne ssaki. Większość białek osocza krwi jest produkowana w wątrobie, a budulec dla nich jest dostarczany z jelit, w których to nasza mikroflora syntezuje aminokwasy, wiążąc azot. Co się dzieje w sytuacji, kiedy gotowane potrawy stanowią większą część naszego codziennego pożywienia? Otóż drobne cząsteczki białka, które rozpadły się w wyniku obróbki termicznej mogą wtedy całkowicie i bez przeszkód trafiać bezpośrednio do krwi. Są w niej postrzegane przez system immunologiczny jako ciała obce, które powinny zostać unieszkodliwione. Takie białko prowadzone do wątroby zmienia się w mocznik, który poprzez nerki jest wydalany z organizmu. Resztki białka, które nie dostały się do krwi, trafiają do okrężnicy i zaczyna się tu proces ich gnicia. Produkty metabolizmu bakterii gnilnych również trafiają do wątroby. Są toksynami i powinny być wydalone. Taką właśnie funkcję pełni tu wątroba. Dostarczane z pożywieniem białko jest przetwarzane w organizmie na aminokwasy i pewna ich część zostaje wykorzystana do budowy naszego białka. Aminokwasy są także produkowane poprzez naszą mikroflorę. Brakujące aminokwasy są syntetyzowane w wątrobie z kwasów karboksylowych pochodzących z jeli56
ta. Kwasy karboksylowe tworzą się w wyniku fermentacji włókien roślinnych. W okrężnicy najwłaściwszym jest proces fermentacji kwasów mlekowych i gnicie białka nie powinno mieć w niej miejsca. Białka pochodzenia roślinnego i zwierzęcego traktowane są przez nasz organizm w odmienny sposób. Roślinne białko jest wchłaniane przez organizm ludzki szybko, skutecznie i ze znacznie mniejszym wysiłkiem niż zwierzęce. Owoce, warzywa, orzechy i nasiona są dla człowieka doskonałym źródłem pełnowartościowego białka i w odróżnieniu od zwierzęcego nie zawierają szkodliwych „dodatków”. Spożywanie naturalnego, roślinnego pokarmu w odpowiedniej ilości zaspokaja całkowicie zapotrzebowanie organizmu na białko. Ponadto białko roślinnego pochodzenia normalizuje poziom cholesterolu we krwi. Nadmiar białka we krwi prowadzi do przeciążenia nerek i wątroby, a także spowodować może wypłukiwanie z organizmu niektórych substancji mineralnych, np. wapnia. Nadmiar tego białka zmienia się w wątrobie w glukozę i mocznik, które są ubocznym produktem tego metabolizmu. Nadmierna ilość białka zwierzęcego prowadzi więc do zwiększenia stężenia mocznika we krwi, stwarzając w tkankach ryzyko procesów degeneracyjnych. Jaka jest różnica pomiędzy białkiem zwierzęcym a roślinnym? Otóż w wyniku rozszczepienia białka zwierzęcego powstają aminokwasy oraz substancje toksyczne, a białko roślinne nie stwarza toksyn podczas trawienia. Przytoczę tu porównanie z budową domu. Można zbudować dom z nowych cegieł albo ze starych, używanych — trzeba je jednak oczyścić ze starego spoiwa. U nas cegły to aminokwasy, a stary cement to toksyny. W przypadku budowy domu nie ma jednak znaczenia, z jakiego budulca powstanie i kiedy wywiezione będą gruzy starego cementu. Dla ludzkiego organizmu nie jest to obojętne, al57
bowiem toksyny, produkt uboczny trawienia białka zwierzęcego, powinny zostać wydalone jak najprędzej. Obecność toksyn, powstałych po spożyciu białka zwierzęcego nie jest dla organizmu obojętna: jest szkodliwa i im więcej toksyn mu dostarczymy, tym więcej musi wykonać pracy, by je wydalić. W przypadku, kiedy organizm jest osłabiony lub przeładowany toksynami — usuwa je, chowając gdzie popadnie. Skutki takiego zanieczyszczenia organizmu mogą być znaczące i bardzo często nieodwracalne. Ponadto, wątroba musi przeprowadzać syntezę białka, hemoglobiny, glikogenu, witamin i enzymów. Jak długo nasz organizm może wytrzymać w tak ekstremalnych warunkach? Konsekwencją jest wyczerpanie zdolności i utrata funkcji wątroby, co doprowadza do tego, że do krwi trafiają obce substancje białkowe i toksyny powodujące liczne alergie i choroby organów wewnętrznych. Jest to tylko „wierzchołek góry lodowej”. Moje poszukiwania adekwatnej diety zaczęły się właśnie z powodu przykrych skutków niewłaściwej pracy wątroby. Jej działanie zmieniło się niemal natychmiast po przejściu na surową dietę: oczyściła się i wkrótce przestałem ją odczuwać. Chciałbym powiedzieć kilka słów o wątrobie drapieżników, która jest w stanie wyprodukować wszystkie niezbędne dla organizmu składniki z aminokwasów, dlatego też nie ma potrzeby by dostarczać jej w jedzeniu węglowodanów czy też włókien roślinnych. Nie należy gotować kaszy dla psa i kota — uszanujcie drapieżnika.
12. Jedzenie na surowo. Czym jest i od czego zacząć? Witarianizm to odżywianie się wyłącznie surowymi owocami, warzywami, orzechami i ziarnami zbóż. Na początku może się wydawać, że nie będziemy mieli nic do zje58
dzenia, lecz gdy już zdecydujecie się na ten sposób odżywiania, wtedy okaże się, że lista produktów jest bardzo bogata i urozmaicona. W pierwszym okresie po przejściu na tą dietę zjadałem ogromne ilości orzechów takich jak migdały, orzechy leśne i arachidowe. Na początku moczyłem je przed jedzeniem, po jakimś czasie jadłem już tylko suche. Podobnie eksperymentowałem z kiełkami różnych zbóż. W drugim roku jedzenia „po nowemu” przestałem spożywać zboża i odżywiałem się wyłącznie owocami i orzechami. W trzecim roku ilość zjadanych przeze mnie owoców zmniejszyła się na korzyść warzyw. Osobiście nie polecam naśladowania jakiegokolwiek sposobu odżywiania się, bo, po pierwsze: jest to proces zmienny, a po drugie: jest to sprawa bardzo indywidualna dla każdego człowieka. Ważnym jest, by zrozumieć cały mechanizm trawienia. Nasz układ pokarmowy jest idealnie dostosowany do trawienia surowego, roślinnego pokarmu ― należy to przyjąć do wiadomości, zrozumieć i zastosować! Wiem, jak ciężko jest zrezygnować z ulubionych, smacznych, gotowanych potraw. Przejść na dietę surową można jednak w dwojaki sposób: radykalnie i natychmiast lub stopniowo, wprowadzając coraz więcej surowych owoców i warzyw. Nawet, jeżeli nie zostaniecie stuprocentowymi witarianinami, to wprowadzenie większej ilości surowych potraw znacznie poprawi stan waszego zdrowia. W Internecie można obecnie znaleźć mnóstwo przepisów na surowe, smaczne i pożywne potrawy. Śmiało mogą one zastąpić gotowane jedzenie. Jeśli jesteś młody i nie posiadasz chronicznych schorzeń, przejście na surową dietę może być łatwe i bezobjawowe. Jeżeli jednak masz już sporo lat, możesz mieć niemiłe odczucia z tym związane. Surowe pożywienie uwalnia energię, zużywaną przedtem na trawienie gotowanego pożywienia, która zostanie skierowana na oczyszczenie organizmu z toksyn, gromadzących się w nim przez wiele lat. 59
Mający nadwagę schudną (z prędkością 5-8 kg miesięcznie). Jeżeli podejrzewasz, że w nerkach są kamienie, to należy najpierw się ich pozbyć. Jeżeli masz kłopot z żołądkiem, to należy zacząć od takich warzyw i owoców, które nie spowodują uczucia dyskomfortu po ich zjedzeniu i początkowo spożywać tylko takie, a dopiero po jakimś czasie próbować czegoś innego. Jest to, tak, jak już pisałem sprawa indywidualna: najważniejszy jest cel, a drogi do niego mogą być różne. Lato jest najlepszą porą, by przejść na witarianizm. Mamy wtedy mnóstwo świeżych owoców i jagód: winogrona, wiśnie, truskawki, maliny, pomidory: są smaczne, zdrowe, odżywcze i po prostu wspaniałe. Zimą też na szczęście jest duży wybór surowego jedzenia. Przemysł spożywczy wytwarza nie tylko jogurty i konserwy; potrafił znaleźć metody na przechowywanie i transport owoców, stąd w zimie dostępne są również pomarańcze, mandarynki, marchew, kapusta, a orzechy są w sprzedaży przez cały rok. Należy pamiętać, że nasz organizm składa się z płynnych komórek i błon półprzepuszczalnych, oddzielających środowiska ustrojowe. U ludzi odżywiających się tradycyjnie błony te pokryte są zanieczyszczeniami (to te obce substancje, o których pisałem wcześniej). Chodzi mi nie tylko o błony, ale również o tkanki łączne i system limfatyczny. Zastosowanie diety witariańskiej powoduje, że wszystkie tkanki zaczynają się intensywnie oczyszczać, co może spowodować gwałtowne bóle i pozorne powstanie, czy też nasilenie się jakichś objawów chorobowych. Nie trzeba się tego bać, możecie na jakiś czas powrócić do tradycyjnego odżywiania się, a do diety wrócić później: wszystko po to, by Wasze ciało było okazem zdrowia.
60
13. Produkty (Rozdział został napisany przez Wiktorię Zeliuk) Zacznę od ogólnych wiadomości na temat produktów żywieniowych, ale chcę wspomnieć o tym, że istnieją dwa rodzaje diety surowej. Jedną jest dieta witariańska, w której mieszamy produkty, drugą zaś surowa mono-dieta. Jest to dieta, przy której jemy tylko jeden rodzaj pożywienia w trakcie jednego posiłku. Moim zdaniem drugi sposób jest znacznie lepszy dla systemu trawiennego człowieka. Wskaźnikiem przydatności danego rodzaju pożywienia dla posiłku jest to, że można go zjeść w dużej ilości, np. całą miskę, nie mieszając go z niczym i niczym nie przyprawiając (np. miski czosnku nie da się zjeść, co oznacza, że czosnek nie jest dla takiego sposobu jedzenia odpowiedni). Bardzo gorzkie, kwaśne, ostre, produkty nie nadają się dla surowej, roślinnej mono-diety, zwłaszcza dla początkujących. Dotyczy to produktów takich jak czosnek, cebula, ostra papryka, cytryna. Witarianin może je jednak dodawać do sałatek dla urozmaicenia i wzmocnienia smaku podtrzymując dotychczasowy zwyczaj. Surówki są zawsze lepsze niż pokarm przetworzony termicznie. I jeszcze jedna uwaga: należy spożywać owoce suszone, które zostały wysuszone na słońcu, a nie w wysokich temperaturach. Produkty, które zostały wysuszone w temperaturze powyżej 42º C straciły żywe enzymy i nie będą trawione w sposób prawidłowy. Dla potwierdzenia tego spróbujcie i porównajcie smaki owoców suszonych na słońcu i tych z termicznej suszarki. A oto lista naszych potraw i produktów. Owoce: Z botanicznego punktu widzenia możemy je dzielić na wiele sposobów. Dla wykazania dużej różnorodności surowej, roślinnej mono-diety i przekazania nowej wiedzy 61
po-dam listę, klasyfikując i podając te, które mieszkaniec mia-sta może kupić w zależności od sezonu. Znajdziecie tam starych znajomych i poznacie kilku nowych, a moim zada-niem jest wykazanie, jak różnorodna może być dieta. Pierwszą grupą owoców są rośliny z rodziny różowatych, rosnące w klimacie umiarkowanym. Ziarnkowe owoce • Jabłka (niektóre odmiany doskonale przechowują się w piwnicy nawet do końca maja i są świetnym składnikiem mono-diety. • Gruszki — zarówno europejskie, jak i azjatyckie gatunki (niektóre odmiany są przechowywane do końca zimy). • Pigwa (w smaku przypomina gruszkę, ale jest twardsza). • Aronia, głóg, irga, nieśplik japoński – dla chcących poeksperymentować. Pestkowe • Morele (zimą przechowywane w postaci suchej — suszone bez pestek lub z pestkami). • Wiśnie (na zimę również można wysuszyć je na słońcu). • Czereśnie. • Śliwki (wiele gatunków, również suszone, oczywiście na słońcu). • Brzoskwinie. • Mirabelka. • Dla smakoszy — czeremcha wirginijska. Ma działanie ściągające i kwaśny smak, ale można spróbować, czemu nie? Inne pestkowe: • Poziomki. • Truskawki.
62
Maliny. Jeżyny. Mieszkańcy północnych regionów mogą zbierać i jeść moroszkę (rośnie na półkuli północnej od 78° N do 55° N na bagnach) i arktyczne maliny, rosnące w lasach mieszanych, na łąkach, wzdłuż rzek i strumieni oraz na bagnach. Dyniowate: • Arbuz (niestety tylko w sezonie letnim). • Melon. • Dynia. • Mniej znany ogórek kiwano, rośnie w Nowej Zelandii i Kalifornii, rzadko dostępny u nas w sprzedaży. Inne owoce klimatu umiarkowanego: • Czarna jagoda. • Borówka amerykańska. • Żurawina. • Borówka brusznica (rośnie w lasach obok czarnej jagody, smaczny kwaskowato-gorzkawy smak). • Agrest. • Czarne porzeczki. • Czerwone porzeczki. • Dla odmiany może być jeszcze berberys, czarny bez, żurawina, oliwnik, kruszyna, mahonia, stopkowiec tarczowaty. Owoce Morza Śródziemnego i tropikalne: • Dereń. • Banany. • Figi, ale tylko świeże. • Daktyle. • Winogrona. • Morwa czarna. • Morwa biała. • • •
63
Morwa czerwona. Mango Granat. Wyżej wymienione produkty są dobrze znane i importowane w każdych ilościach. Są doskonałym składnikiem surowej, roślinnej mono-diety. Cytrusowe: • Mandarynki. • Pomarańcze. • Grejpfruty. • Pomelo. • Tangerina (rodzaj mandarynki). • Tangelo (mieszaniec grejpfruta i tangerina). • Kumkwat (rodzaj malutkich owalnych pomarańczy, 3-5 cm długości i 2-4 szerokości). Inne tropikalne owoce: • Awokado. • Churma (nazwa handlowa khaki, sharon). • Kiwi. • Mango. • Acca sellowiana. • Ananas. Niektórzy doradzają, by żywić się wyłącznie miejscowymi owocami i pewnie mają tu swoją rację, uważam jednak, że w pierwszym okresie naszej diety lepsze jest jedzenie egzotycznych owoców niż gotowanego lub przetworzonego pokarmu. Zapobiega to powrotowi do żywienia tradycyjnego i zapobiega ewentualnym zmianom nastrojów. Ponadto uważam, że banany są lepsze od śliwek suszonych w wysokiej temperaturze. Warzywa: Zwyczajowo zaliczamy do nich korzenie niektórych roślin oraz pomidory i paprykę (wyjaśnienie — wszystkie • • •
64
tzw. warzywa, posiadające pestki są jagodami, czyli owocami), a także: • Liście niektórych roślin. • Bulwy, takie jak ziemniaki, topinambur, słodkie bataty. • Korzenie: marchewka, pietruszka, burak, rzepa, brukiew, rzodkiewka, pietruszka, pasternak, seler, chrzan. • Kapusty — kapusta biała, czerwona, brukselka, kalafior, kalarepa, brokuły. • Pikantne — koperek, pietruszka, estragon, cząber, bazylia, oregano. • Dyniowate — dynia, kabaczki, cukinia, ogórki, patisony. • Karczochy, szparagi, rabarbar. • Ziemniaki – można spróbować na surowo, ale w niewielkich ilościach i raz na miesiąc. Możecie być zaskoczeni tym, jak się zmienia się wasz smak. Czasami to, co pół roku temu zdawało się być niesmacznym, może teraz bardzo smakować. Organizm sam wam podpowie, co jest mu potrzebne. Dla wyjaśnienia: Topinambur — mało znany i trochę niedoceniany, ale bardzo smaczny i łatwy w uprawie oraz przechowywaniu. Dynia — łatwa w uprawie i przechowywaniu. Marchew — wybierajcie słodką odmianę. Kapusta — są różne jej rodzaje, niektóry będą smakowały bardziej, inne mniej — w zależności od gustu. Ogórki i pomidory – uprawiane w szklarniach nie nadają się do spożycia w dużych ilościach, natomiast zbierane latem z własnego ogródka lub krajowe możemy spożywać w nieograniczonych ilościach. Buraki – są różne odmiany. Pastewny nie nadaje się do spożycia na surowo, a inne można próbować raz na miesiąc 65
w niedużych ilościach. Cukrowy jest bardzo smaczny. Rzodkiewka — bardzo ostra i w większych ilościach nie nadaje się do jedzenia, często wzmaga uczucie głodu, ale jest wspaniałym uzupełnieniem smakowym dla innych potraw. Orzechy: Najlepsze w skorupkach, łuskane tuż przed spożyciem. Należy koniecznie spróbować przed nabyciem, gdyż często są suszone w wysokich temperaturach, a wtedy są bezwartościowe. Zasada jest bardzo prosta — jeśli nie masz pewności to nie kupuj! (dokładnie tak, jak z grzybami). Orzechy włoskie, pinie, orzechy laskowe, migdały, pestki morelowe, orzeszki arachidowe, makadamia można kupować w zarówno w skorupkach, jak i łuskane. Nerkowce, pistacje i orzeszki brazylijskie są zawsze poddawane obróbce termicznej natychmiast po zbiorze, więc najlepiej ich nie spożywać. Zboża: Są dobrym alternatywnym pożywieniem. Najlepiej namoczyć ziarenka na 12 godzin przed ich zjedzeniem lub spożywać jako kiełki. • Pszenica. • Żyto. • Owies. • Jęczmień. • Kukurydza. Nasiona: • Gryka — surowa ma zielonkawy odcień, smażona jest brązowa. Namoczona na 6-12 godzin jest smacznym dodatkiem do każdej surówki. • Nasiona słonecznika. • Nasiona dyni.
66
Strączkowe: Smaczne, pożywne nasiona, przed spożyciem dobrze jest namoczyć przez kilka godzin (6-12). • Groch. • Soczewica. • Bób. • Fasola. Orzechy arachidowe, moczone przez 3 godziny są bardzo smaczne. Muszą być niesmażone, a po namoczeniu robią się słodkie. Jeżeli macie co do tego wątpliwości, pozostawcie je po namoczeniu na wilgotnej ściereczce: jeśli wykiełkują, to znaczy, że są surowe. Poświęcę trochę uwagi przygotowaniu pożywienia (chodzi tu nie o gotowanie, lecz o moczenie nasion i powstawanie kiełków). Można jeść wszystkie nasiona suche lub moczone, a także w postaci kiełków. Po wyrośnięciu kiełków, nasiona zmieniają swój smak i właściwości. W ten sposób urozmaicamy nasze pożywienie i doznania smakowe, ponieważ nasionko i roślina z tego nasiona to nie to samo. Przygotowanie kiełków jest proste: wystarczy namoczyć nasiona przez 6-12 godzin i wylać wodę, aby nasiona miały dostęp do powietrza, a następnie pozostawić nasiona w wilgotnym, ciepłym środowisku aż do wykiełkowania. W niektórych przypadkach mija doba, a w niektórych dwie i ukazują się malutkie kiełki. Można je wtedy wysadzić do gruntu, ale ja nigdy nie kiełkuję nasion do wysiewu. Wykorzystuję te, których moja rodzina nie zdążyła zjeść. Niektóre nasiona wymagają specjalnych warunków wilgotnościowych, aby mogły wykiełkować i dlatego najlepiej jest przykryć je wilgotną ściereczką lub kilka razy złożoną gazą. W okresie wiosennym i wczesnoletnim niektóre owoce i warzywa z powyższej listy będą niedostępne, ale pojawią się inne: natki, sałata. Wiosną może być to świeża pokrzywa (młode listki zwinięte kłującą stroną do wew67
nątrz smakują nie gorzej niż ogórki), różnego rodzaju sałaty, seler naciowy, pietruszka, koper, młode listki rzodkiewki, szczaw, rabarbar, mlecz, lebioda, tasznik pospolity, gwiazdnica, a nawet młode pędy pałki wodnej. Nawet trawy niektórych gatunków nadają się do jedzenia. Wiele roślin możemy hodować w mieszkaniu na parapecie. Na początku lata, w czerwcu mamy cudowny sezon truskawkowy, są wtedy również dostępne inne jagody. Życzę wszystkim smacznego.
14. Dieta witariańska a ćwiczenia fizyczne W pierwszym okresie po przejściu na dietę witariańską możemy być osłabieni i senni. Organizm przyzwyczaja się wtedy do nowego rodzaju pożywienia, przestraja się, tworzy i odnawia właściwą mikroflorę. W tym okresie najlepiej jest zrezygnować z dużego wysiłku fizycznego lub, jeśli już potrzebujemy ruchu, ćwiczyć coś relaksującego. Bądźcie jednak przygotowani na to, że nastąpi moment, kiedy poczujecie ogromny przypływ energii i wtedy oczywiście można, a nawet należy zwiększyć wysiłek fizyczny. Istnieje przekonanie, że witarianie prowadzą bardzo aktywny tryb życia, uprawiają sporty, biegają — to zasadniczo jest zgodne z prawdą, ale są też osoby o spokojniejszym usposobieniu: takie, które nie potrzebują ciągłego ruchu. Ja na przykład lubię grać w tenisa i gimnastykować się, ćwiczyć na drążku. Kiedyś bardzo lubiłem biegać. Jestem bardzo aktywny fizycznie, lubię być w ruchu. Dla porównania powiem tylko, że większość osób z mojego otoczenia, odżywiających się surowym, wegańskim pożywieniem prowadzi siedzący tryb życia. Jest to normalne, całkiem naturalne: każdy ma swoje usposobienie! Każdy sam decyduje, co ma robić, jak organizować sobie życie i sposób działania. Nie ma to żadnego wpływu na szybkość metabolizmu oczyszczania organizmu. 68
Na surowej diecie wegańskiej znacznie wzrastają adaptacyjne możliwości organizmu. Ciężki trening nie powoduje tak silnych zakwasów w mięśniach. Już po półrocznym stosowaniu diety wzrasta siła i wytrzymałość organizmu. Nie wolno jednak przesadzać i nadwyrężać się. Siły i energii jest znacznie więcej, ale organizm cały czas się jeszcze przestraja. Należy wczuć się w rytm własnego ciała i dostosować się: nie śpieszyć, nie przeciążać organizmu. Po siedmiu miesiącach diety doznałem kontuzji pleców, ponieważ podniosłem ciężką sztangę. Ważyła 100 kg. Po tym wypadku musiałem odczekać kilka miesięcy, aż doszedłem do siebie, bym znów mógł ćwiczyć siłę. Często miałem ochotę na trening, byłem wtedy pełen energii. Całkowicie zmieniło się to po jedenastu miesiącach diety i zniknęła chęć na podnoszenie sztangi, lecz po upływie dwóch lat znów się pojawiła. W trzecim roku diety miałem chęć na ćwiczenia fizyczne z lekkimi ciężarkami na siłowni lub biegi z przyspieszeniami. Co będzie dalej? Zobaczymy. Dla tych, co pragną rozbudować masę mięśniową na diecie witariańskiej dobrym przykładem jest Izjum, znany ze stosowania surowej wegańskiej mono-diety. Wprowadził on nieco zamieszania wśród tradycyjnie odżywiających się ciężarowców wagą podnoszonej przez niego sztangi. Przy masie ciała 80 kilogramów podnosi na leżąco sztangę o masie 120 kg i robi przysiady z obciążeniem 180 kg. Są to dane, które pochodzą z 2008 roku. Nie wiem, jakie osiągnięcia Izjum ma dziś, albowiem zamknął on swoją stronę internetową ze względu na ciągłe ataki przeciwników jego stylu życia. Wcześniej otwarcie głosił i publikował własne wyniki; publikował też zdjęcia swych dzieci, opisywał ich rozwój. Zniechęcono go skutecznie agresywnymi, złośliwymi komentarzami. Szkoda. Z pewnością znajdziecie całą masę informacji w Internecie na temat sportowców, którzy są weganami. Można 69
też znaleźć informacje o tym, gdzie i kiedy odbywają się zawody kulturystów — zwolenników roślinnego żywienia. Należy oczywiście zapomnieć o takim wzroście masy mięśniowej, jak u tradycyjnie odżywiających się kulturystów, ale na naszej diecie unikniecie chorób, na które cierpią oni. Bieganie, gra w tenisa jest też i przyjemne i dobre dla naszego organizmu. Poprawia samopoczucie, jest uzupełnieniem diety. Spróbujcie, sami sprawdźcie — przekonacie się.
15. Teoria zbilansowanej diety — prawda czy fałsz? Obecnie lekarze i dietetycy przeprowadzają badania, diagnozują pacjentów i zalecają sposoby leczenia na podstawie teorii zbilansowanej diety (TZD). Co to jest? Zwolennicy tej teorii uważają, że pożywienie powinno zawierać wystarczającą ilość składników odżywczych takich jak białka, tłuszcze, węglowodany, które powinny być spożywane w odpowiednich proporcjach i ilości zależnej od zawartości kalorycznej. Dostarczać należy również witaminy i składniki mineralne. Na podstawie tej teorii wprowadzono normy spożycia żywności przez człowieka. Podstawą do układania szczegółowej diety dla każdej osoby są tabele, według których, po odczytaniu wyników badań krwi i określeniu niedoborów ustalamy składniki diety i sposób jej stosowania. Można doprowadzić pacjenta do „norm”, określonych w tabelach poprzez stosowanie odpowiednich suplementów albo spożywanie produktów zawierających te składniki. System ten jest zrozumiały, techniczny i bardzo prosty. Stosowanie tej teorii doprowadziło ludzkość do obecnego stanu rzeczy, a wyniki mówią same za siebie. Statystyki za rok 2007: w Rosji na 2,2 mln zgonów aż 1 200 70
000 spowodowanych było chorobami układu krążenia, 300 000 — rakiem, 90 000 — chorobami układu pokarmowego etc., a tylko 90 000 — przyczynami naturalnymi. Nie pomylę się, kiedy powiem, że każdy człowiek na Ziemi czasami choruje. Medycyna często nie potrafi nam pomóc. Jedyne co może zrobić, to sprzedać lekarstwo, terapię lub zabieg. Medycyna pracuje z objawami, a nie z przyczynami chorób. Przyczynę takiego stanu, takiej dotkliwej statystyki widzę w nieprawidłowym sposobie odżywiania się, w braku wiedzy na temat prawidłowego sposobu trawienia, prostackim podejściu do leczenia. Główną przyczyną takiego podejścia do leczenia jest TZD. Skąd pochodzi ta nieszczęsna teoria zbilansowanej diety? Jak się liczy te kalorie (czy też kilokalorie)? Nawiasem mówiąc robi się to w ten sposób, że każdy produkt jest umieszczany w specjalnym piecu i przy odpowiedniej temperaturze wpuszczany jest tlen. Wchodzi on w reakcje z produktem, co powoduje wydzielanie się ciepła, które jest mierzone. Metodę tę stosowano pod koniec XVIII i na początku XIX wieku— było trzeba wtedy usprawiedliwić niskie pensje pracowników. W Niemczech specjalna komisja wyznaczała w ten sposób takie zapotrzebowanie na składniki odżywcze człowieka, by mógł on pracować przez 15 godzin dziennie. Zostało to obliczone zgodnie z dawną teorią, która mówi, że pożywienie w organizmie spala się. Była to teoria wygodna dla pracodawców i ich potrzeb organizacyjnych w fabrykach. Niestety, stosowana jest do dziś. Na produktach spożywczych widzimy tabelki z wyszczególnieniem ilości tłuszczu, białka i węglowodanów. Producenci farmaceutyczni wprost zasypują nas witaminami i mikroelementami w pigułce. Uważam, że błędem jest ocenianie wartości odżywczych produktów na podstawie ilości kalorii, które można z nich uzyskać. Zgodnie z tą teorią kobiece mleko jest zupeł71
nie bezwartościowym pożywieniem. Dopiero na początku XX wieku stało się jasne, że nie da się go niczym zastąpić. Szybki przyrost masy ciała i wzrostu niemowlęcia, które odżywia się jedynie mlekiem matki, całkowicie zaprzecza teorii zbilansowanego żywienia. Teoria ta może być wykorzystana jedynie w indywidualnych przypadkach, w wypadku leczenia określonych schorzeń, lecz jej rozpowszechnione stosowanie doprowadza do otłuszczania organizmów i powstawanie sytuacji opisanej przez przytoczone wcześniej statystyki z 2007 roku, dotyczące chorób i przyczyn zgonów w Rosji. Ocena wartości odżywczych pożywienia winna być dokonywana w inny sposób. Człowiek nie powinien chodzić z kalkulatorem i liczyć, ile już zjadł, ile jeszcze może zjeść, ile składników dostarczył organizmowi i jakich jeszcze nie, ile ma dobrać suplementów witaminowych. Adekwatne pożywienie nie jest szkodliwe nawet po zjedzeniu dużej jego ilości i zawiera wszystkie niezbędne składniki do prawidłowego funkcjonowania organizmu.
16. Czym obdarzyła nas natura? Nie wszystko złoto, co się świeci Zmodyfikuję nieco to przysłowie. Nie wszystko, co nam smakuje, jest dla nas dobrym pożywieniem. Zastanówmy się przez chwilę, co jest najważniejsze dla zachowania życia biologicznego? Pierwsze, co nam się nasuwa to instynkt samozachowawczy, gwarantujący przetrwanie gatunku. Najważniejszym czynnikiem, decydującym o przetrwaniu żywego organizmu począwszy od bakterii, a kończąc na ssakach jest oczywiście pożywienie. Jakie narzędzia dała nam natura by umożliwić wybór właściwego pożywienia? Najważniejsze to: wzrok, węch i smak. Pożywienie wybieramy kierując się przy tym jego wyglądem, zapachem 72
i smakiem. W naturalnych warunkach nie robimy jednak tego w sklepie, a w naturze — wśród przyrody. Producenci przetworzonego jedzenia żonglują syntetycznymi substancjami, które z dodatkiem barwników, aromatów i przypraw nazywają się parówkami. Nikt nie zauważa oszustwa. Obecnie w ten właśnie sposób produkuje się większość artykułów spożywczych. Chemia żywieniowa czyni cuda, zapewniając smak dzięki sztucznym dodatkom. Rynek zmusza nas do pochłaniania ton niepotrzebnych, a wręcz szkodliwych dla nas substancji. Kupowane, gotowe pożywienie nie jest tak naprawdę tym, czym się wydaje. Jeżeli natomiast będziemy wybierać pożywienie wśród naturalnych wytworów przyrody, to włączy się mechanizm, który obroni nas przed spożyciem szkodliwych i niepotrzebnych produktów. To smak każdego produktu jest kryterium tego, czy posiada on potrzebne składniki odżywcze. Sądzę, że wielu spośród witarian zauważyło, że ten sam produkt może raz mieć wyborny smak, a innym razem zupełnie nam nie smakować. Dowodzi to, że nastąpiło zaspokojenie potrzeb organizmu na zawarte w nim składniki odżywcze, a jeżeli produkt w jego naturalnej postaci nam smakuje to znaczy, że jest nam potrzebny. Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, dlaczego dzikie zwierzęta są tak silne i zdrowe, a ich futerko cudownie lśni? Dobrym przykładem jest leśna wiewiórka. Jej pożywienie jest dość monotonne, to nasiona iglaków oraz żołędzie, a jest zwinna i sprawna; ma piękne, lśniące futerko. Zapewne nie brakuje jej witamin i mikroelementów pomimo spożywania jednorodnego pożywienia. Dlaczego więc człowiek, pomimo urozmaiconego pożywienia nie jest tak silny jak goryl czy zwinny jak szympans? Co tam silny, zwinny, dlaczego nie jest zdrowy?! Być może przyczyną jest to, że wybiera on pożywienie w sklepie a nie wśród przyrody, tak jak robią to szym73
pansy i goryle? Zwierzęta wybierają to, co stworzyła dla nich przyroda, a my — to, co sztucznie wytworzono. Umysłowe zdolności pozwoliły nam dominować na naszej planecie. Spożycie mięsnego, gotowanego pokarmu miało ważne znaczenie w przetrwaniu naszego gatunku. Przetrwaliśmy zlodowacenia i susze, co byłoby trudne bez spożywania mięsa zwierząt. Płacąc za to zdrowiem, ludzie musieli używać ognia do przygotowania posiłków, które w stanie surowym były niejadalne — później zaś żywność przechowywano, stosując konserwowanie. Gratuluję. Przetrwaliśmy! Obecnie mamy to szczęście, że poziom kultury rolnej i przechowalnie pozwalają nam mieć wszystkie niezbędne produkty w stanie świeżym przez okrągły rok. Każdy mieszkaniec miasta ma dostęp do świeżego, żywego roślinnego pożywienia o dowolnej porze roku. W czasie, gdy u nas za oknem jest zima, w ciepłych krajach zbiera się plony. Prowadząc rozsądną gospodarkę międzynarodową można uniknąć deficytu pożywienia.
17. Jeżeli jesteśmy tacy mądrzy, to dlaczego chorujemy? Dlaczego tak się dzieje, że nieustannie rośnie liczba chorych osób, zwłaszcza wśród dzieci? Powróćmy raz jeszcze do statystyki. Na Ukrainie około 500 000 osób jest w grupie ryzyka chorób onkologicznych. W telewizji trąbią o epidemii onkologicznej, bowiem 100 000 osób rocznie umiera na raka — czterokrotnie więcej co roku umiera na choroby wieńcowe i choroby układu krążenia. Dlaczego tak wiele chorób, na które wcześniej zapadały tylko osoby starsze, atakuje teraz nawet małe dzieci? Dlaczego człowiek, stworzenie myślące, doprowadził do takiej sytuacji? Już po dwóch latach doświadczenia z surowym pożywieniem mogę śmiało stwierdzić, że głównym czynnikiem 74
powstawania chorób jest nieprawidłowe odżywianie się. Oczywiście istnieją jeszcze takie czynniki jak stres, depresja czy zanieczyszczenie środowiska. Najważniejszym jednak powodem jest pożywienie! Co przyczyniło się do powstania takiej sytuacji? Otóż cały proces spożywania pożywienia przestał już być tylko zaspokajaniem głodu. Przestał być narzędziem do zaspokojenia zapotrzebowań organizmu w energię i składniki odżywcze — zmienił się w tradycję, kult, przyjemność, wspólne spędzanie czasu; stał się niezbędnym atrybutem rodzinnych i przyjacielskich spotkań. Nie wyobrażamy sobie wręcz życia bez wspólnych posiłków. Spotkanie z przyjaciółmi — obiad. Święto — obiad. Dzień powszedni — obiad. W wolnym czasie też rozmowa przy kawie, ciasteczku czy herbatce. Nie jesteśmy już w stanie kontrolować ilości pochłanianego przez nas pożywienia. Popadliśmy w pułapkę zależności od ciągłego spożywania czegoś. Natura tej zależności jest taka sama, jak ta, co uzależnia od alkoholu czy tytoniu. Wykryto, że w mózgu jest obszar odpowiadający za uczucie zadowolenia, dla celów doświadczalnych wyprowadzono tę część mózgu u szczura na zewnątrz tak, aby mógł ją dotykać łapką i odczuwać przy tym przyjemność. Okazało się, że szczur bez przerwy naciskał ten przycisk zadowolenia łapką, aż umarł stojąc w miejscu, z głodu i wycieńczenia. Małpy robią to samo. Taki eksperyment nie był przeprowadzony na ludziach, ale my robimy to samo spożywając produkty ze wzmacniaczami smaku, jak np. glutaminian sodu (E621), sól, cukier. Czerpiąc takie przyjemności, stawiamy się w położeniu szczura, stymulującego przyjemność bez względu na skutki. Te dodatki pobudzają receptory smaku, a odczuwamy przyjemność smaku jedzenia, chociaż wcale nie zawiera ono tych substancji, których smak czujemy. Tak naprawdę, w najlepszym przypadku 75
ulepszacze te są obojętne, jednak najczęściej jest to mieszanina o nieznanym w skutkach działaniu. Człowiek cieszy się smakiem, a produkt niczego wartościowego nie zawiera. Po wynalezieniu garnków człowiek zaczął eksperymentować z jedzeniem, łącząc i mieszając produkty dla uzyskania różnorodnych doznań smakowych. W związku z rozwojem cywilizacji pożywienie zmieniło się z potrzeby w przyjemność, a głównym powodem przygotowywania posiłków stało się zadowalanie receptorów smakowych. Sensem sztuki kulinarnej jest przygotowanie smacznych potraw. Człowiek nauczył się wywierać wpływ na własne kubeczki smakowe, a także na kubeczki smakowe zwierząt domowych. Suchy pokarm oraz gotowane pożywienie oddziałuje na receptory smaku, ale nie jest korzystne dla organizmu z uwagi na niewielkie lub wręcz żadne wartości odżywcze. W ten sam sposób działa przynęta dla ryb lub trucizna na szczury. Są smaczne. Człowiek ocenia pożywienie według kryterium smaku, a spożywając posiłek wcale nie zastanawia się nad tym, jak organizm poradzi sobie z jego przyswojeniem. Obecnie praktycznie na każdym produkcie możemy zobaczyć znak E621. Na receptory smakowe nie oddziałuje sam produkt, tylko jego reagent, wielokrotnie wzmacniający smak danego produktu. I chociaż w parówkach wcale nie ma mięsa, wydają się one nam mięsne i smaczne. Chipsy to tłuszcz plus proszek ziemniaczany, ale jaki smaczny! Wszystko dzięki dodaniu do niego E621 — glutaminianu sodu. Przeważająca większość ludzi nieświadomie znalazła się w zależności od pożywienia przetworzonego oraz wzmacniaczy smakowych. Zwierzęta nie zastanawiając się wybierają zatrute, ale smaczne pożywienie, nawet, jeżeli obok będzie leżeć zdrowy, ale mniej smaczny kęs. Różnimy się jednak od zwierząt tym, że posiadamy samoświadomość, możemy analizować i wybierać świadomie. Ewolucja 76
sprawiła, że smak jest kryterium przydatności pokarmu: smaczne zjadamy, niesmaczne odrzucamy. Nie przewidziała ona jednak gotowanego pokarmu. Przyroda dostosowała receptory smakowe na naturalnie „smaczne-niesmaczne” produkty. Gdy mamy wybór wśród syntetycznie „smacznego-niesmacznego” nie potrafimy dokonać prawidłowego wyboru. Znajdujemy się w zależności od smakowo-pokarmowej zależności. Wyobraźmy sobie skalę tego uzależnienia. Od dzieciństwa jesteśmy przyzwyczajani do słodkiego, słonego, ostrego, rafinowanego pożywienia, do ostrych smakowych odczuć — wpadamy w zależność od nich. Jakie wnioski możemy wyciągnąć? Po co przyroda obdarzyła nas smakiem? Dała nam go, tak jak innym zwierzętom, dla orientacji w środowisku naturalnym, dla dokonywania wyboru spośród naturalnych produktów, znajdujących się wśród przyrody i stworzonych przez nią. Wyciągając wnioski z wiedzy o systemie trawiennym człowieka możemy rozdzielić pożywienie na adekwatne do naszego systemu trawiennego i nieadekwatne, a więc na produkt żywy i produkt martwy. Za żywy produkt możemy uważać surowe, roślinne pożywienie. Szukajcie więc doznań smakowych wśród żywego, roślinnego pożywienia! Jeszcze raz powtórzę i radzę — wykorzystujcie swój smak i węch dla wyboru pożywienia spośród produktów surowego, roślinnego pochodzenia. Smak podpowie wam, co w danej chwili jest potrzebne waszemu organizmowi. Przytoczę przykład z własnego życia. Początkowo po przejściu na nową dietę codziennie na śniadanie zjadałem marchew, tak bardzo mi smakowała. Obierałem całą michę marchwi i wraz z całą rodziną chrupaliśmy ją z ogromną przyjemnością. Potem znów miałem chęć na pomarańcze i pochłaniałem je kilogramami. Później głównym moim daniem stały się jabłka. Oczywiście jadłem w tym czasie rów77
nież pestki, orzechy, kalafior, ale zawsze było jakieś danie główne, produkt, który smakuje najbardziej. Eksperymentujcie — ale wyłącznie z surowym, roślinnym pożywieniem. Pragnę w tym miejscu wspomnieć o nauce, która nazywa się Ayurveda. Nie wiem zbyt wiele o ziołowych przyprawach, ale być może dodając je do surówek i do chleba z dehydratora uzyskamy nowe doznania smakowe, nawet bez dodatku soli i masła.
18. Ugoleva teoria adekwatnego odżywiania się Składnikami pożywienia są nie tylko składniki odżywcze. Zgodnie z teorią zbilansowanej diety (TZD), pożywienie składa się z dwóch elementów: składników odżywczych i balastowych. Przyjęło się założenie, że nasz organizm samodzielnie, za pomocą własnego soku żołądkowego rozkłada składniki pokarmowe na niezbędne nam mikroelementy, które następnie są wchłaniane, a nadmiar (składniki balastowe) wydalamy z kałem i moczem. Znajomy nam już akademik Ugolev uważał, że takie podejście i tłumaczenie procesu spożywania jest zbyt uproszczone. Uznał bowiem, że trawienie to złożony z kilku etapów proces wchłaniania się składników odżywczych z jelita. W Teorii Adekwatnego Odżywiania wykazał, że oprócz składników odżywczych istnieją trzy grupy wchłanianych produktów: 1. Hormony. 2. Produkty działalności mikroorganizmów (trzy rodzaje metabolitów). 3. Zanieczyszczenia zawarte w pożywieniu. Hormony Wyjaśnijmy na początek, czym są hormony. Otóż hormony pełnią funkcje przekaźników informacji pomiędzy układem hormonalnym i nerwowym a resztą organiz78
mu, a także mają silne pobudzające lub hamujące działanie na procesy biochemiczne, które regulują i sterują czynnościami różnych tkanek i narządów. Są przekaźnikami poleceń pomiędzy organami. Brytyjscy naukowcy, Bayliss i Starling, odkryli je w 1906 roku i nazwali hormon od greckiego όρμάω, co oznacza „pobudzać, stymulować”. Organy, które produkują hormony nazwano endokrynologicznymi. Gruczoły wytwarzające hormony to: podwzgórze, tarczyca, nadnercze, trzustka, przysadka mózgowa oraz gruczoły płciowe. Hormony są wydzielane poprzez gruczoły bezpośrednio do krwi i trafiają do wszystkich części organizmu, ale każdy z hormonów działa wyłącznie w jednej ściśle określonej części ciała, lub w określonym narządzie, zwanym narządem docelowym. Działanie ludzkiego organizmu oparte jest na wzajemnej współpracy ogromnej ilości hormonów (insulina, hormon tyreotropowy, hormon luteinizujący, folikulotropowy, testosteron, estrogen, estradiol, progesteron, prolaktyna etc.). Te czynne biologicznie substancje są zaangażowane we wszystkie procesy życiowe. Regulują one procesy zachodzące w organizmie, poczynając od wzrostu i podziału komórek, a kończąc na regulacji wydzielania soku żołądkowego. Ogromne znaczenie ma bilans hormonów w organizmie: ich ilość i proporcje. Nasze samopoczucie, stan fizyczny i ogólna kondycja w dużym stopniu są zależne od stężenia niektórych hormonów. Wyraźne oznaki braku równowagi hormonów to płaczliwość, histeria, nadmierna impulsywność lub też obsesyjne lęki bez jakiegokolwiek powodu. Niewłaściwe stężenia hormonów we krwi może prowadzić do powstania poważnych schorzeń. W latach 50. i 60. ubiegłego wieku udowodniono w sposób naukowy, że nie tylko trzustka, lecz również jelita są gruczołami endokrynologicznymi. To, że żołądek i wszy79
stkie jelita są największym gruczołem produkującym hormony było jednym z najważniejszych odkryć, których dokonał Ugolev — wcześniej bowiem uważano, że żołądek produkuje hormon, gastrynę, tylko na własne potrzeby. Ugolev dowiódł, że żołądek i jelita wytwarzają cały zestaw hormonów niezbędnych do funkcjonowania całego organizmu. Okazało się też, że komórki systemu trawiennego wytwarzają hormony, które są typowe dla podwzgórza, natomiast komórki przysadki mózgowej produkują również gastrynę. Okazuje się więc, że niektóre hormonalne własności podwzgórza i przysadki mózgowej są takie, jak systemu trawiennego. Nawet takie hormony jak endorfiny i enkefaliny, których wytwarzanie przypisywano wcześniej podwzgórzu, również są produkowane przez komórki systemu trawiennego. Dla przykładu: u niemowląt przy rozpadzie w żołądku białka mleka matki produkowana jest morfina taka sama, jak u dorosłych przy rozpadzie białka pszenicy (glutenu). Hormon ten w znacznym stopniu znieczula ból, a także odpowiedzialny jest za uczucie radości, szczęścia i euforii. Jelita produkują 95% zapotrzebowania na hormon serotoniny, którego niedobór prowadzi do stanów depresyjnych i migreny. Teraz najważniejsze, co chcę przekazać. Otóż regulacja wytwarzania hormonów przez komórki systemu trawiennego jest inna niż w pozostałych gruczołach, ponieważ nie tylko ogólny stan zdrowia ma na to wpływ, ale jest ona wprost zależna od pożywienia: od bezpośredniego kontaktu pożywienia z błoną jelitową. Niektóre hormony dostarczane są z pożywieniem lub syntezowane są wewnątrz jelit. Zwróćcie uwagę na ważność, wręcz przełomowość tego odkrycia! Bilans hormonalny ma bezpośredni wpływ na nasze samopoczucie, nasz nastrój i wydajność organizmu; jest też bezpośrednio związany z jedzeniem, które spożywamy. 80
Przytoczę tu bardzo dobry przykład na to, jak bilans hormonalny wpływa na zdolności życiowe człowieka. Okazuje się, że w 40% przypadków niepłodności u kobiet i braku plemników w nasieniu u mężczyzn jest naruszenie ich bilansu hormonalnego. Na forum internetowym (syromonoed.com) opisany został przypadek mężczyzny, u którego, po przejściu na surowe odżywianie się, koncentracja plemników w nasieniu wzrosła z 4 mln do 96 mln w jednym mililitrze (dwudziestokrotnie!). Stał się potem szczęśliwym ojcem. Ani współczesna medycyna, ani też Teoria Zbilansowanej Diety nie uwzględniają współzależności pomiędzy wytwarzaniem się hormonów a odżywianiem. Większość lekarzy nie ma pojęcia o tym, że wycięcie lub usunięcie jakiegokolwiek narządu, związanego z systemem trawiennym, może prowadzić do poważnych zaburzeń hormonalnych, a przez to do powstania dodatkowych schorzeń. Ugolev przedstawia przypadek, w którym częściowe usunięcie dwunastnicy doprowadziło do zmiany funkcji kory nadnerczy, podwzgórza, przysadki i do zmian funkcjonowania tarczycy. Wszystkie organy wewnętrzne, które posiadamy, współpracują ze sobą — nie ma w naszym ciele niczego zbędnego. Jedzenie jest jednym z najważniejszych stymulatorów działania wszystkich systemów wewnętrznych organizmu. Trzy rodzaje metabolitów W wytwarzaniu metabolitów bezpośredni udział bierze mikroflora jelitowa. Pierwszym ich rodzajem jest potok metabolitów zmodyfikowanych przez bakterie. Drugim są produkty metabolizmu bakterii, a trzecim są metabolity wtórne, czyli substancje balastowe zmodyfikowane przez bakterie. Tworzą one wtórne substancje odżywcze. Rozwińmy temat. Pierwszy rodzaj metabolitów uzyskujemy dzięki bakteriom, które przerabiają struktury zło81
żone na proste — na przykład białko na aminokwasy, aminokwasy na aminy, skrobię na glukozę, glukozę na kwasy mlekowe. To mniej więcej jest zrozumiałe. Drugi rodzaj metabolitów wynika z wytwarzania przez bakterie ubocznych produktów ich działalności. Część z nich jest dla nas niezbędna (witaminy oraz aminokwasy), a część z nich jest z kolei toksyczna i wnikając w krew, oddziałuje na cały organizm. Niektóre z metabolitów są wytwarzane przez nasz organizm, np. histamina. Histamina wytwarzana jest przez komórki żołądka i kontroluje ważne funkcje mózgu, wpływa na wytwarzanie soku żołądkowego, a także przyczynia się do powstawania wrzodów w żołądku. Histamina również jest produktem ubocznym działalności bakterii. Tu szczególnie chciałbym zwrócić waszą uwagę na to, że skład ilościowy różnych gatunków bakterii jest bezpośrednio zależny od rodzaju pożywienia. Nie tylko bakterii, bowiem zdolność przetrwania każdego gatunku zależy od pożywienia. Również na ilość bakterii w naszych jelitach ma wpływ jedzenie, które spożywamy i jeżeli jemy to, co zostało stworzone dla nas i dla naszych jelit, to produkty działalności bakterii są łatwo wchłaniane i przerabiane w naszym organizmie. Odżywiając się w sposób adekwatny dla naszego układu pokarmowego sprzyjamy utrzymaniu bakterii w doskonałej proporcji i ilości. Natomiast wówczas, gdy spożywamy potrawy mięsne, mamy przewagę bakterii gnilnych, które dostarczają nam całego zestawu toksycznych odpadów ich działalności. Bakterie gnilne wytwarzają również antybiotyki, które są zabójcze dla innych, korzystnych dla nas bakterii. Trzeci rodzaj metabolitów to modyfikowane poprzez mikroflorę metabolity wtórne, wytwarzane z części balastowych pożywienia. W TZD istnieje podział na składniki odżywcze i balastowe pożywienia: pierwsze to te wchłaniane, a drugie — wydalane. Ugolev uważa nato82
miast, że tak zwane balastowe części pożywienia (włókna roślinne) są pożywieniem dla bakterii, mieszkających w naszych jelitach. Udowodnił że bakterie, które mieszkają w okrężnicy wytwarzają niezastąpione aminokwasy i witaminy, żywiąc się surowym błonnikiem roślinnym. Wszystko, czego potrzebują to tylko surowe, roślinne pożywienie, inaczej mówiąc — włókna roślinne. Ten metaboliczny proces przemyślnie wbudowany naturą w nasze jelita nosi nazwę fermentacji mlekowej. Źródłem tej fermentacji są fruktooligosacharydy, to znaczy te włókna roślinne, które zawierają fruktozę. Natomiast glukoza wywołuje fermentację alkoholową (tu kryje się szkodliwość obecności skrobi w jelitach), fruktoza zmienia fermentacje alkoholową na mlekową, przez co tworzy się kwas mlekowy, a nie alkohol. Proces ten nazwano homeostazą kwasu mlekowego. Te metabolity, które trafiają do naszej krwi przy udziale bakterii, (ich wszystkie trzy rodzaje) są absolutnie ignorowane przez współczesną medycynę. Zażywanie jakichkolwiek leków, a zwłaszcza antybiotyków niszczy naszą mikroflorę, a razem z nią trzy rodzaje niezbędnych dla organizmu substancji. Lekarze przepisują wam wprawdzie po kuracji antybiotykowej probiotyki, lecz odnowienie właściwej mikroflory jest zależne od prawidłowego odżywiania się, a nie od podania probiotyku. Po lewatywie, na przykład, mikroflora jelitowa ma trudności z odnowieniem się w przypadku, gdy człowiek wraca do wysokobiałkowego, mięsnego pokarmu i jakiekolwiek probiotyki niewiele pomogą. Do powstania fermentacji mlekowej przyczynia się głównie odżywianie wyłącznie surowym, roślinnym pokarmem. Przepływ substancji pochodzących z zanieczyszczonego pokarmu Tym tematem nie będę się szczegółowo zajmował, przedstawię jedynie środki zapobiegawcze. 83
Myjcie ręce. Myjcie również owoce i warzywa, a jeżeli jest podejrzenie, że zawierają większą ilość azotanów, to włóżcie je do wody na pół godziny. Nie spożywajcie produktów, na których widać pleśń lub widoczne oznaki gnicia. Preferujcie krajowe owoce i warzywa, gdyż nie są chemicznie i termicznie przygotowywane do przetrwania długich podróży, ale bez przesady: nie wyolbrzymiajcie szkodliwości azotanów i nie bójcie się panicznie importowanych produktów. Wskazane jest rozsądne podejście do zagadnienia. Dowiadujcie się, w jaki sposób są suszone, skąd pochodzą, jak się hoduje i w jaki sposób przechowywane są orzechy, owoce i warzywa. Bardzo mnie ucieszyła informacja o tym, jak przechowywane są jabłka: okazuje się, że w specjalnych chłodniach przy temperaturze +0º C, a powietrze jest filtrowane przez specjalne zestawy; regulowana jest zawartość tlenu i dwutlenku węgla, dzięki czemu jabłka zachowują świeżość aż do następnego urodzaju. Nie ma wtedy potrzeby stosowania chemii. No cóż, jednak lepiej chyba jeść jabłka nawet z azotanem, niż wcale.
19. Komu jest potrzebne jedzenie na surowo? Rozsądne pytanie. Niektórzy powiedzą: „Po co mi to, jeżeli i tak czuję się dobrze?” I rzeczywiście tak jest, gdyż organizm ludzki posiada ogromny zapas sił, ogromną rezerwę możliwości. Gdy jest atakowany nie poddaje się całkowicie, tylko po trochu, kawałek po kawałku. Gdy byliśmy dziećmi, lekarze zaglądali nam w gardło, sprawdzali migdałki i wyrostek robaczkowy; w późniejszym wieku, w miarę dojrzewania interesowali się stanem trzustki i woreczka żółciowego, następnie badali wątrobę i nerki. Tymczasem okazuje się, że choroby wieńcowe coraz częściej dotykają dzieci w szkole średniej; bajpasy zakładane są pacjentom już w wieku 40 lat. 84
Wielokrotnie słyszymy w telewizji i radiu apel o pomoc dzieciom cierpiącym na białaczkę. Cukrzyca i astma stały się powszechne w każdej grupie wiekowej. Dzieci noszą do szkoły leki i naprawdę się na nich znają, a ich rodzice przed pójściem na imprezę biorą sześć tabletek węgla aktywowanego i dwie tabletki wspomagające trawienie. Ludzie walczą z pożywieniem. Zażywają jednocześnie truciznę i antidotum. W jakim celu? W celu zaspokojenia potrzeb smakowych. Takie działanie wynika z zależności od smacznego, gotowanego pożywienia. Zawartość naszego pożywienia w miarę upływu kolejnych lat, z każdym następnym pokoleniem zmienia się tak, ze mamy w nim coraz więcej chemicznych dodatków; staje się ono coraz mniej wartościowe. Ilość białka, tłuszczów i węglowodanów jest w normie, lecz wszystkie te składniki są... martwe. Biochemicy już od dawna potrafią odróżnić żywe białko od martwego, lecz na opakowaniu nie napiszą: „zawartość martwego białka — X%”. Mamy zatem w pożywieniu coraz silniejsze związki chemiczne, mocniej działające na receptory smakowe, coraz większą ilość syntetycznych substancji zawartą w pożywieniu, coraz więcej wypełniaczy, ulepszaczy, które mają na celu głównie wydłużenie terminu przechowywania tej gotowanej żywności. Jeżeli w waszej głowie powstało pytanie, „po co mi to jedzenie surowizny?” to mogę wam tyko zaproponować, byście na kilka lat odłożyli czytanie tej książki, choć niekoniecznie. Każdy dorosły człowiek ma prawo wolnego wyboru: co jeść i czy być zdrowym, czy też chorowitym. Dziecko jednak takiej możliwości wyboru nie ma — jest zmuszone do jedzenia tego, co mu dają dorośli i to właśnie oni powinni przyjść takiemu dziecku z pomocą. Więc dawajcie waszym dzieciom do zjedzenia po kilka jabłek dziennie; proście też, by goście, którzy do was przychodzą przynosili im owoce, a nie ciastka i cukierki. 85
Bardzo mi się podobał sposób, w jaki moja trzyletnia córeczka traktowała jaja-niespodzianki. Otóż stawała ona obok śmietnika, zdejmowała folię z tego jaja, następnie czekoladę i folię wyrzucała do śmietnika i biegła bawić się zabaweczką wyjętą ze środka. Sklep, w którym sprzedawano jajka-niespodzianki nazywała ona jajkowym sklepem. Jej zainteresowanie takimi jajkami skończyło się, gdy ukończyła 4 latka. Słodycze natomiast robimy w domu sami. Z daktyli wyjmujemy pestki i mielimy w maszynce do mielenia, następnie mielimy w młynku orzechy laskowe i łączymy w proporcji 1:1. Wykorzystujemy też rodzynki, suszone morele i inne orzechy. Sami możecie tak robić, a przynajmniej możecie spróbować. Jestem przekonany, że niedługo w waszych miastach powstaną restauracje wegańskie i witariańskie, na czym skorzystają wszyscy witarianie, weganie i wegetarianie, a każdy znajdzie dla siebie smaczne, zdrowe, pożywne danie.
20. Jak zacząć? Wybór pożywienia zawsze należy zacząć od pracy mózgu. Pierwsza, podstawową sprawą, którą należy poznać i pojąć to taka, w jaki to sposób nasz organizm trawi pożywienie. Proponuję, by poczytać literaturę w tym temacie, porozmawiać i spotkać się z witarianami, którzy od dawna stosują naturalną dietę. Gdy wasze zrozumienie tematu zmieni się w przekonanie o tym, że idziecie w dobrym kierunku, przejrzyjcie listę produktów żywnościowych, które są dostępne i którymi dysponuje ludzkość. Omińcie szerokim łukiem sklepy z mięsem, delikatesy, piekarnie i pierogarnie, niech wasze stopy skierują was do sklepu z napisem: „owoce i warzywa”. Orzechy i suszone owoce też mogą być na waszej drodze, nadają się. Tutaj, w tym miejscu możemy do woli używać naszych 86
zmysłów smaku, wzroku i węchu by wybrać właściwe pożywienie. Kupujemy i jemy to, co się nam spodobało. W żadnym wypadku nie zastanawiamy się, czy dany produkt jest niezbędny, bo zawiera zalecane mikroelementy, czy jest zdrowy, czy nie jest, nie myślimy o jego składzie chemicznym, o białku, węglowodanach i tłuszczach, ani o kilokaloriach. Żywe jedzenie nie może być i nie jest niezdrowe dla naszego organizmu, bo nasz organizm został stworzony dla takiego właśnie jedzenia. To jedzenie jest dla niego dobre tak, jak dobra jest benzyna dla samochodu napędzanego silnikiem benzynowym. Możecie spożywać tylko winogrona albo tylko jabłka. Wasz organizm jest w stanie z każdego, powtórzę, z każdego, żywego, roślinnego pokarmu, który wam smakuje, syntezować wszystkie niezbędne dla was związki i substancje odżywcze. Wtedy, kiedy wam się znudzą winogrona, poszukajcie wśród innych owoców, warzyw, orzechów — na pewno znajdziecie to, co przypadnie wam do gustu. Podsumujmy nasze rozważania. Na początku wybierajmy jedzenie z pozycji umysłu, patrząc, czy jest żywe, czy też nieżywe, naturalne, czy nienaturalne, a dopiero później zwracajmy uwagę na jego wygląd, zapach i smak. Powodzenia!
21. Witarianizm — dieta dla łasuchów Na początku, kiedy nie da się powstrzymać naszego przyzwyczajenia by najadać się do syta, ilość zjadanego surowego pokarmu będzie wręcz ogromna. Przytoczę tu kilka przykładów z forum witarian: XXX 9:00 kokos – cały, razem z wodą kokosową i miąższem (w czasie, gdy inni zajadali się croissantami) 12:00 nieśplik japoński 4 sztuki, 2 gruszki (i dojadłam po 87
Jaszce), pomidor 15:00 1 gruszka, 1 jabłko 16:00 szklanka namoczonych migdałów 17:00 gruszka, jabłko, dwie łyżki awokado (w czasie karmienia Ajaksa) 20:00 50 g orzeszków pinii 21:00 kiwi XXX 11:00 50 g malin 11:30 1 awokado 13:00 300 g orzeszków ziemnych (moczonych przez 3 godziny) 14:00 garść kiełków ciecierzycy 15:40 5 gruszek 17:00 2 nektarynki 19:00 3 pomarańcze 20:00 30 g namoczonych migdałów 01:00 50 g truskawek XXX 09:40 starte jabłko 12:00 duża gruszka 13:20 pomarańcza 14:00 grapefruit 16:00 sezam 18:15 grapefruit 19:30 młoda marchewka 21:30 jabłko 23:30 winogrona 01:00 2 banany, 2 garści orzeszków ziemnych XXX 12:20 tarte jabłko 88
14:00 grapefruit (3 duże kawałki) 15:50 tarte jabłko 18:00 młoda marchewka 18:50 2 marchewki 21:00 jabłko 22:22 banan 01:20 pomarańcza 02:20 2 banany XXX 10:00 5 małych pomarańczy 11:00 garść obranych ze skórki orzechów włoskich 12:00 — 14:00 2 jabłka, garść suchych orzeszków ziemnych 17:00 2 jabłka 20:00 garść suchych orzeszków ziemnych 22:00 — 24:00 6 jabłek siedząc przy komputerze Po przejściu na witarianizm nie musicie się niczym ograniczać — jedzcie tyle, ile wam się chce. Możecie się syto najadać na noc. Jedzcie w środku nocy, jeżeli chcecie. Jedzcie w czasie ćwiczeń, w pracy, na spacerze i w autobusie. Żadnych ograniczeń, z wyjątkiem tego, że wszystko musi być roślinne i surowe! Oczywiście, przejadanie się nie jest dobre, ale i tak na początku nic z tym nie będziecie w stanie zrobić. To jednak stopniowo minie, organizm nauczy się korzystać z surowego pokarmu, odnowią się naturalne sygnały sytości i wasz jadłospis zmieni się. Posiłki staną się rzadsze i zjadać będziecie mniej. Wtedy, kiedy u mnie minął trzeci rok na surowym pokarmie, zacząłem jeść po godzinie 12:00 i były to jabłka i banany. Między godziną 16:00 a 18:00 zjadałem jeszcze trochę owoców lub warzyw. Wieczorem zaś, około godziny 21:00 — 22:00 zjadałem dużą warzywną surówkę. Najbardziej smakował mi kalafior z selerem naciowym, kapustą 89
pekińską i porem. Do takiego dania można dodać świeżej żurawiny lub wycisnąć sok z cytryny. Jeżeli komuś smakuje, można je posypać pestkami ze słonecznika. Róbcie tak na obiadku u mamusi, na imprezach, na szaszłykach, na spotkaniu z przyjaciółmi — jedzcie owoce. Zamiast kielicha w czasie toastów wznoście kawałek arbuza i życzcie wszystkim zdrowia!
22. Jedzenie na surowo — droga samuraja Słowo „samuraj” pochodzi od starojapońskiego czasownika samurai (侍) — służyć. Tak więc, samuraj to służący, sługa. Teraz mówimy dużo o pożywieniu, czy mamy więc zamiar być służącymi naszego żołądka? Oczywiście, że nie. Musimy jednak i będziemy, lub wręcz jesteśmy zobowiązani służyć swemu zdrowiu. Nie ma na ogół wielkiego pożytku z ludzi chorych i niedołężnych. Stosowanie wiedzy na temat prawidłowego działania naszego układu trawiennego jest w stanie uzdrowić nasze ciała. Wy, moi drodzy czytelnicy, już o tym dobrze wiecie, jeżeli oczywiście zdołaliście dotrzeć do tego rozdziału. Muszę uprzedzić, że w pierwszym okresie może być ciężko i są tego dwa powody. Pierwszy to złe samopoczucie związane z szybkim uwalnianiem toksyn. Drugim jest brak akceptacji do zmiany waszej diety przez otaczających was ludzi. Wyjaśnię, dlaczego w pierwszym okresie pogorszy się stan waszego zdrowia. Wyobraźcie sobie, że wszystkie zanieczyszczenia i toksyny, które wniknęły do waszego organizmu zostały ukryte w zakamarkach waszego ciała. Po przejściu na adekwatne pożywienie pojawia się możliwość sprzątnięcia tego i mnóstwo energii na takie sprzątanie. Wszystkie, nawet te ukryte zakamarki waszego ciała zaczynają się oczyszczać. Większość toksyn trafia do krwi, która 90
jest filtrowana przez wątrobę i nerki, a stamtąd wydzielone już toksyny transportowane są do jelit lub pęcherza moczowego. Z jelit toksyny są częściowo znów wchłaniane do krwi (taka jest rola jelit), i proces się powtarza aż do całkowitego oczyszczenia. Zawartość toksyn we krwi może wywołać bóle i zawroty głowy oraz ogólną słabość. Wystarczy jednak cierpliwość i wszystkie nieprzyjemne objawy po pewnym czasie znikną. Te symptomy są znane ludziom, którzy już przeszli głodówkę: w pierwszych dniach objawia się to bólem głowy i mamy wtedy wrażenie, jakby ten ból był wynikiem głodówki. Są to jednak objawy intoksykacji organizmu własnymi nagromadzonymi toksynami! Dlatego właśnie przy każdej głodówce zaleca się robić lewatywy i pić duże ilości wody. Po przejściu na surowe pożywienie żadne lewatywy nie są już potrzebne, tak samo jak nie jest potrzebne picie dużej ilości wody. Wodę należy pić wyłącznie w takiej ilości jak pragnie organizm lub wtedy, gdy sądzicie, że picie większej ilości wody pomoże wam szybciej się oczyścić. Osobiście uważam, że cała niezbędna organizmowi woda jest dostarczana we właściwej ilości przez spożywane soczyste owoce i warzywa. Wydalanie toksyn w trakcie przechodzenia na surowe jedzenie odbywa się znacznie wolniej niż przy głodówce. Jeżeli będziecie to robić stopniowo, będziecie mogli samodzielnie kontrolować ten proces. Teraz chciałbym omówić to, co możemy osiągnąć dzięki surowemu pożywieniu, a czego współczesna medycyna nie jest w stanie nam zapewnić. Podstawową zasadą medycyny, zapisaną w przysiędze Hipokratesa jest: „nie szkodzić”, jednakże stosowanie lekarstw jest jaskrawym przykładem tego, że „jedno leczymy, drugie kaleczymy”. Homeopatia jest sposobem leczenia człowieka bez wyrządzania szkód dla jego organizmu. Żywienie się surowym pokarmem jest samodzielną drogą 91
człowieka od stanu choroby do stanu zdrowia. To prawdziwa praca nad sobą, zmiana stylu życia, sposób do zrozumienia naturalnych procesów zachodzących w organizmie. Taką drogę każdy musi przejść samodzielnie. Wspomniałem o homeopatii dlatego, że jest coś wspólnego pomiędzy odżywianiem się surowym pokarmem a homeopatią. W obydwu przypadkach nie jest leczone schorzenie, lecz człowiek. Organizm sam decyduje, co będzie leczył najpierw, a co zostawi na później i droga ta wygląda tak: od wewnątrz na zewnątrz, od najważniejszych organów do mniej ważnych, z góry na dół, symptomy odchodzą po kolei w odwrotnej kolejności niż się pojawiły (to znaczy schorzenie, które pojawiło się, jako ostatnie, jako pierwsze zniknie). Wtedy, gdy większość toksyn i osadów, które zaległy wewnątrz organów i pod skórą zostanie usunięta, organizm zacznie pozbywać się starszych, przewlekłych schorzeń. Należy poświęcić wówczas szczególną uwagę swemu ciału. Za pomocą spożywania surowego jedzenia zostały uruchomione wszystkie procesy naprawcze w organizmie. Jeżeli jednak w organizmie są tkanki już uszkodzone, to nowy sposób odżywiania się może spowodować zaostrzenie objawów chorobowych. Ludzie, którzy mieli wcześniej problem z trzustką lub z pęcherzykiem żółciowym szczególnie uważnie winni zwracać obserwować swoje odczucia i objawy. Najprawdopodobniej będą zmuszeni by powrócić częściowo do spożywania gotowanych pokarmów na tak długo, dopóki tkanki nie odbudują się na nowo. Nie widzę jednak w tym niczego złego — nie bijemy tu przecież żadnych rekordów w szybkim leczeniu, tylko stopniowo i metodycznie wracamy do zdrowia.
92
Ludzie, którzy mają dwuletnie doświadczenie w surowym jedzeniu opowiadają o objawach, jakie u nich występowały. Niektórzy mieli wysypkę, inni ból w wątrobie i nerkach, niektórzy mieli przeziębienie i kaszel z gorączką i katarem. Powoli zaczyna wychodzić wszystko to, co człowiek nosił w środku przez wiele lat, a cały proces oczyszczania się może potrwać nie jeden rok, a znacznie dłużej. Tylko twój nastrój, twoje samopoczucie oraz ogromny przypływ energii podpowiedzą ci, że jesteś na właściwej drodze. Radziłbym odnaleźć osoby o podobnych poglądach na odżywianie, brać udział w forum witariańskim, poczytać o doświadczeniach innych witarian. Jest to droga do prawdziwego samodoskonalenia. W tym czasie najważniejszym problemem może być niezrozumienie i nieprzyjęcie ze strony najbliższych. Jeżeli mieszkasz w otoczeniu ludzi konserwatywnych, możesz narazić się na brak tolerancji dla swojego działania, dlatego też najlepiej im po prostu powiedzieć, że to tylko tymczasowa dieta, mająca na celu wyleczenie jakiegoś twojego schorzenia, którą zalecił ci lekarz. Najważniejsze jest to, by nikogo nie namawiać i nie przekonywać. Trzeba się po prostu pośmiać z samego siebie razem ze wszystkimi i pojechać z przyjaciółmi na grilla, jeżeli jest taka potrzeba, uprzedzając ich, że jesteś na diecie i już. Można nawet poprosić bliskich o wsparcie: „pomóżcie mi sobie z tym poradzić, przypominajcie mi, że jem tylko owoce, bo mogę nie wytrzymać”. Najlepiej nie używać słowa witarianizm czy weganizm, ponieważ czasami działa na ludzi irytująco. Stopniowo twoje samopoczucie i wygląd zewnętrzny będą przemawiać za ciebie. Wykaż się sprytem. Obcowanie i dobre towarzyskie stosunki z ludźmi nie powinny mieć nic wspólnego ze sposobem odżywiania się. Zmienić należy jedynie siebie, pozostali wyciągną wnioski po twoim wyglądzie zewnętrznym i widocznym 93
przypływie energii czy też wydajności w pracy. Po roku „na surowym pożywieniu” mogę bez problemów brać udział w rodzinnych imprezach, chociaż zamiast kieliszka podnoszę do toastu kawałek słodziutkiego melona. Wszyscy moi koledzy i przyjaciele już się przyzwyczaili do mojego „dziwacznego” sposobu odżywiania się. Zawsze biorę udział w imprezach z toastami, ale tylko na początku imprezy, a kiedy naród robi się mocno nietrzeźwy, wolę opuścić towarzystwo. Zawsze bądźcie sobą, nie należy dostosowywać się do innych. Nie da się zostać w jeden dzień samurajem własnego ciała i zdrowia. Życzę powodzenia!
23. Oczyszczanie organizmu i kryzysy Opowieść o surowym pożywieniu może się wydawać bajkowa i nieprawdopodobna, więc muszę powiedzieć o kryzysach, okresowym czyszczeniu organizmu i o tak zwanym okresie przejściowym. Każdy przechodzi to inaczej, jeden bezobjawowo, a drugi leży w łóżku z katarem i gorączką. Niektóry odczuwają ból przy wydalaniu moczu, wydalają śluz i skrzepy, innym sypią się włosy, zęby stają się wrażliwe, czasem przejściowo pogarsza się wzrok. Brak jest ogólnych zasad. Każdy organizm przestraja się i oczyszcza zgodnie z indywidualnymi właściwościami, zgodnie ze swoim planem. Jest tylko jedna wspólna cecha: wspaniały humor i pozytywny nastrój, co pozwala stwierdzić, że wybrana droga jest właściwą. Na forum witarian możecie znaleźć opowieści o cierpieniach przejściowego okresu i obejrzeć na zdjęciach twarze wychudzonych, wymęczonych ludzi, by potem, śledząc daty, zobaczyć pozytywne przemiany w wyglądzie zewnętrznym tych ludzi, którzy zdecydowali się na tak radykalne zmiany w sposobie odżywiania się. 94
Celowo napisałem, że odżywianie się na surowo jest drogą samuraja. Jest też drogą zbawienia, wiele należy wycierpieć, by pozbyć się wszystkich toksyn, które nagromadziły się przez lata stosowania leków, nieuzasadnionych szczepień, trucizn w pożywieniu, jedzenia gotowanych pokarmów. Potrzeba niemal nadludzkiej cierpliwości, aby przejść przez to wszystko. W moim przypadku najważniejszą pracą dla mojego organizmu było oczyszczenie wątroby, trzustki i nadnerczy. Nie bolało tak bardzo, żebym nie mógł się poruszać, lecz czasem chciałem sobie po prostu poleżeć. Byłem słaby, pociłem się. Miałem temperaturę i trzy tygodnie kataru, odkasływania i kasłania. Jednak, generalnie, tak jak u wszystkich — dało się przeżyć. Między czwartym a piątym miesiącem bóle pod żebrami ustąpiły. Miałem jeszcze kilka kryzysów, które jednak szybko ustąpiły, a które traktowałem wówczas już bardzo świadomie, unikałem wtedy fizycznych obciążeń i po prostu mniej jadłem. Na przełomie 14. i 15. miesiąca miałem silną grypę z gorączką, czy też przeziębienie lub czyszczenie płuc. Nazwać to można dowolnie, ale przez prawie miesiąc bardzo się pociłem i miałem okropny kaszel. Opowiem też o mojej matce, która ukończyła już 74 lata i pozbyła się większości schorzeń dzięki przejściu na surowe jedzenie. Muszę tu jednak zaznaczyć, że nacierpiała się ona w okresie przejściowym dwa razy więcej ode mnie. Charakter bólu przy czyszczeniu jest zupełnie odmienny od „normalnego”, bowiem przypomina ból gojącej się rany — wiesz, że to wszystko minie wkrótce raz i na zawsze. Można to określić tak, że w czasie „kryzysowego czyszczenia” organizmu organy wewnętrzne „swędzą”. Te wszystkie dolegliwości nie mijają po siedmiu czy ośmiu miesiącach. Bywa czasem, że i po roku pojawiają się nowe „kryzysowe czyszczenia”. Izjum pisze, że po dwóch latach na surowym pożywieniu kryzysy zaczęły się znów 95
pojawiać. Wszystko zależy od stanu waszego zdrowia, wieku, genetycznych predyspozycji, poprzedniego trybu życia etc. Dlatego nie należy utożsamiać swoich objawów z objawami innych, albowiem każdy przeżywa to po swojemu.
24. Czy mogę coś jeszcze dodać? Przejście na surowe, roślinne pożywienie jest świadomym wyborem człowieka. Nie da się tego osiągnąć, jeżeli nie pożegnamy się ze starymi przyzwyczajeniami. Organizm bardzo szybko się przestraja i często powrót do tradycyjnego gotowanego pożywienia może być bolesny. Trudno jest bowiem czasem zrezygnować z pewnych zachcianek z tradycyjnej diety wtedy, gdy już jesteśmy na nowej surowej diecie, a przetworzone pożywienie, zwłaszcza wzbogacone syntetycznymi dodatkami może być przez organizm odrzucone. Pewna moja przyjaciółka, która przyjechała do nas na weekend i zobaczyła, jak zeszczuplałem, odmłodniałem, poprosiła: „opowiadaj, co zrobiłeś, ja też tak chcę”. Opowiedziałem jej wszystko, a ona już po miesiącu znów mogła założyć swoje ulubione spodenki, słuchała komplementów i cieszyła się z życia. Pozostała jej tylko wiara w skuteczność leków w tabletkach. Nie wiedzieć czemu wydało się jej, że ma pasożyty. Usłyszała w telewizji reklamę o super efektywnym środku na glizdy. Pierwszego dnia zażyła jedną tabletkę i nic, drugiego kolejną i znów nic. Na trzeci dzień postanowiła przyspieszyć kurację i połknęła kolejną. Wtedy już jej organizm nie wytrzymał i wydalił z jelit tak ogromną ilość płynów, że koleżanka trafiła na pogotowie. Została zdiagnozowana i stwierdzono niewydolność trzustki. Jesteśmy przyzwyczajeni wierzyć lekarzom i lekom. Minie jeszcze dużo czasu, zanim powróci ona do dobrego samopoczucia i wesołego nastroju. 96
Ważna informacja dla wszystkich, którzy postanowili przejść na surowe, roślinne odżywianie się — nic więcej nie trzeba! Niepotrzebne jest oczyszczanie organizmu za pomocą lewatywy! Nie potrzeba specjalnych praktyk dla uaktywnienia tych czy innych procesów. Pozwólmy, aby to nasz organizm decydował, w jakiej kolejności i który organ najpierw ma się oczyścić. Nie jestem przeciwnikiem ćwiczeń wspomagających, ale tylko tych praktyk, które stymulują cały organizm, pozwalając mu decydować o kolejności rozwiązywania trudności. W projekcie „żywe jedzenie” współpracuję z ludźmi, którzy praktykują metodę oddziaływania na wewnętrzne organy poprzez uciskanie na określone punkty. Uważają, że w ten sposób mogą pomóc swemu ciału oczyścić się i pomóc szybciej uzdrowić ten czy inny organ. Tymczasem organizm musi najpierw oczyścić niektóre „kanaliki” lub odnowić pracę określonych gruczołów. Człowiek jednak postanowił zdecydować za niego, że na początku będzie np. wątroba. Uważam, że organizm ma prawo sam zdecydować, co będzie oczyszczał jako pierwsze. Oczyszczenie musi przebiegać stopniowo, etapami. Jeżeli bardzo chcielibyście pomóc waszemu organizmowi — jedyne, co mógłbym doradzić, to głodówka. Dopiero wtedy możecie oczyszczać wybrane przez was organy, gdy doskonale nauczycie się odczuwać wasz organizm. Ludzie, którzy systematycznie biorą leki na przewlekłe choroby nie powinni ich nagle odstawiać. Gdy przyjdzie właściwa chwila to sami odczujecie, kiedy możecie je odstawić. Ci z was, którzy regularnie sprawdzają cukier ciśnienie, będą bardzo zaskoczeni swoimi wynikami — i to już po tygodniu na surowym, roślinnym pożywieniu. Nie będę jednak więcej pisał o cudach — sprawdźcie na sobie, a przekonacie się. 97
25. Czy potrzebne jest stosowanie głodówki na surowej, roślinnej diecie? Po dwóch latach stosowania surowej, roślinnej diety zapragnąłem spróbować głodówki. Miałem już wówczas za sobą najważniejsze etapy kryzysowego oczyszczania organizmu i czułem się wspaniale, ale jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mi, że muszę doświadczyć na sobie stanu, kiedy organizm przebywa bez pożywienia przez okres dłuższy niż normalnie. Przeczytałem dużą ilość dostępnych głównie w Internecie artykułów na temat stosowania głodówki. Zainteresował mnie szczególnie sposób suchego głodowania, tzn. głodówki bez picia czegokolwiek, nawet wody. Byłem przekonany do tej pory, że bez wody człowiek może przeżyć zaledwie kilka dni. Po przeczytaniu kilku sprawozdań ze stosowania suchej głodówki byłem jednak tak podekscytowany, że zapragnąłem poeksperymentować. Spróbowałem sam na sobie. Przedstawię teraz dziennik napisany w czasie stosowania suchego głodowania przez rosyjską lekarkę i terapeutkę, Olgę Szwed. 3 marca 2002 Pierwszy dzień suchego postu Dziś zaczynam jedenastodniowe, zupełnie suche głodowanie. Absolutny brak kontaktu z wodą, łącznie z unikaniem fizycznego kontaktu wody z ciałem. Pomysł na zastosowanie takiej głodówki zaczerpnęłam z wideokasety, na której był nagrany wywiad z L. A. Szczennikowem, autorem tej metody i prawdziwym eksperymentatorem. To był tylko pomysł, ale zmaterializował się w ciagu dwóch lat: L. A. Szczennikow siedzi tu u nas, w Centrum Rehabilitacji. Wypytałam go o szczegóły i zadeklarowałam swą 98
gotowość, by doprowadzić do skutku jedenastodniową, suchą głodówkę. Po co? Dlatego, że właśnie tyle dni trzeba, zdaniem Szczennikowa, aby zmienić fizjologię organizmu i uaktywnić regenerację tkanek, pracę szyszynki (tego zagadkowego gruczołu), a najważniejsze, że jest to krok do nieznanego dotąd stanu świadomości. Na dodatek powiem, że w ciągu dwóch lat około 20 osób z mojego otoczenia próbowało odbyć jedenastodniową głodówkę bez wody, ale nikomu to się nie udało — nawet tym osobom, które miały różne poważne schorzenia, a więc ogromną do tego motywację. Postaram się przeżyć to doświadczenie bez wtrącania osobistych opinii na ten temat, chociaż ciężko mi czasem wyłączyć lekarski mózg ;—). Chciałam przedtem oczyścić wątrobę i zrobić lewatywę. Autor tej metody uważa, że wszystko, czego potrzebuję przed rozpoczęciem głodówki to surówka z buraka i dwulitrowa lewatywa. Posłusznie to wykonałam. Zaplanowałam, że w ciągu tych 11 dni będę czytać Biblię, studiować „ekumeniczny alfabet” Szczennikowa, medytować i skrupulatnie wdrażać metodę Szczennikowa w życie, aby otrzymać „czysty rezultat”. Czuję się dobrze. Stan emocjonalny w normie, odrobinę boli mnie głowa i systematycznie pojawia się uczucie ciężkości i ból w okolicy lewej nerki. Moja waga to 49,50 kg przy wzroście 158 cm; puls 76 uderzeń na minutę, ciśnienie 90/60; temperatura ciała 36,7° stopni Celsjusza. Częstotliwość oddechów 16 na minutę. Ogólna morfologia krwi w normie. W biochemicznej analizie krwi wskaźnik podwyższonego cholesterolu oraz wzrost blipoproteiny. Test ELISA dla toksoplazmozy, toksokarozy, chlamydii, zapalenia wątroby typu B i C — negatywny. USG wykazało w lewej nerce kamień wielkości 2-3 mm. Badanie moczu w normie. W badaniu kału brak pasożytów.
99
4 marca 2002 Drugi dzień suchego postu Waga: 48,15 kg Ciśnienie: 75/45 Puls: 88 uderzeń na minutę Temperatura: 37,3° C Częstotliwość oddechów: 16 na minutę Niezbyt silny ból głowy, słabość, mdłości, odczucie guli w nadbrzuszu. Chce się spać. W ciągu dnia, aby uniknąć kontaktu z wodą, pracowałam w rękawiczkach, to znaczy przeprowadzałam konsultacje, hirudoterapię, akupunkturę. Wieczorem prowadziłam z pacjentem konsultacje na temat odżywiania. 5 marca 2002 Trzeci dzień suchego postu Waga: 47,20 kg Ciśnienie: 90/60 Puls: 88 uderzeń na minutę Temperatura: 36,7° C Częstotliwość oddechów: 14 na minutę Miałam problemy ze spaniem, to znaczy spałam stosunkowo nieźle, ale obudziłam się zmęczona. Mam mdłości, osłabienie, łamie mnie w krzyżu i dolnych kończynach. Zmienił się głos – jest głuchy i niski. Próbuję chodzić, lecz ból nie mija. W ustach pojawił się zapach acetonu, oczy zamglone. Stan bardzo przypomina szczyt kwasicy, który na wodnej głodówce przychodzi dopiero w 6-8 dniu 4. Pracuję z pacjentami, dziś wykonałam akupunkturę i przeprowadziłam kilka konsultacji. Czuję jednak, że mam zbyt mało energii — od jutra idę na zwolnienie; ograniczam mówienie. 4
Szczyt kwasicy to stan organizmu człowieka, u którego po około 7-8 dniach głodówki włącza się mechanizm wewnętrznego odżywiania się. Jest to stan zakwaszenia organizmu.
100
6 marca 2002 Czwarty dzień suchego postu Waga: 45,70 kg Ciśnienie: 100/60 Puls: 80 uderzeń na minutę Temperatura: 37,2° C Częstotliwość oddechów: 12 na minutę Język jakiś zgrubiały, na nim szarawy gęsty nalot. Zapachu acetonu nie odczuwam, ale pojawił się jakiś inny, ciężki zapach. Śluzówki mam suche, rozwarstwiają się. W nocy w ogóle nie spałam. Łamanie kości pleców i nóg, mdli, uczucie gorąca w całym ciele, słabość. Na dworze 2º C, a ja czuję gorąco. Pojawiło się uczucie trwogi, obawy, że nie wytrzymam jedenastu dni bez kontaktu z wodą. Bardzo chcę się umyć. Mam okropne bóle wzdłuż kręgosłupa do okolicy krzyża. Poprosiłam, aby wyłączono w sali ogrzewanie, otworzono okno i balkon. Zamrażam nefrytowe jajko na mrozie i toczę po ciele — to przynosi mi odrobinę ulgi. Nie udało się moje „zwolnienie”, przeprowadziłam u pacjenta akupunkturę. Mówić mi się nie chce, odczuwam, że to dla mnie zbyt męczące. W ciągu dnia było sucho, więc spacerowałam po parku. 7 marca 2002 Piąty dzień suchego postu Waga: 44,85 kg Ciśnienie: 85/45 Puls: 68 uderzeń na minutę Temperatura: 36,8° C Częstotliwość oddechów: 12 na minutę Całą noc śniły mi się niesamowite sny o podróżach w nieznane kraje. Bezbrzeżny ocean, okręty pod żaglami, góry, doliny — niewypowiedziane piękno. Śniło mi się, że podróżuję po krajach wschodu w celu zbadania wschodniej 101
kultury. Towarzyszył mi jakiś dziwny przewodnik o kryminalnym wyglądzie i dziwacznym imieniu Czygun. Wyraźnie słyszałam nieznany mi język, z ciekawością rozglądałam się, oglądałam stroje miejscowej ludności oraz ich przedmioty gospodarstwa domowego. Po obudzeniu się długo utrzymywało się uczucie lekkości, swobody i odczucie wiatru z podróży. W ciągu dnia chwiejność emocjonalna, słabość. Zmieniło się odczuwanie czasu i przestrzeni. Od czasu do czasu pojawia się odczucie niezwykłej jasności umysłu, wydaje się być niemożliwym, że jeszcze pięć dni temu miałam w głowie taki chaos myśli, nieprawidłowe priorytety, nierozwiązywalne problemy charakteru etycznego. Bardzo łatwo teraz odróżniam rzeczy ważne od drugorzędnych. Pojechałam do domu. Mam słabość, częsty oddech, pojawiające się bóle w stawach. Miejskie powietrze wydaje się gęstą zawiesiną, osiadającą w płucach. Oddychanie takim powietrzem staje się nieznośne. Muszę dodać, że autor metody zaleca miękki masaż rozciągający kręgi i stawy oraz spacer, jeżeli jest to możliwe. 8 marca Szósty dzień suchego postu Waga: 44,00 kg Ciśnienie: 90/60 Puls: 68 uderzeń na minutę Temperatura: 36,9° C Częstotliwość oddechów: 8 na minutę Dziś jest Święto Kobiet. Dostałam w prezencie dwa cudne bukiety, jeden z róż, a drugi z chryzantem, oba wydzielają prawie materialną woń. Róże pachną bardzo słodko i przenoszą mnie do świata iluzji, chryzantemy — czyste i otwarte, orzeźwiające, godzące wewnętrzne przeciwności. Zmieniłam stosunek do zapachów. Wcześniej nielubiana pelargonia doprowadza mnie do jaskrawych wspomnień obra102
zów z mojego dzieciństwa i niepostrzeżenie wprowadza mnie w stan, który pomaga przemyśleć i na nowo ocenić moje dziecinne urazy i uwolnić się od nich. Trochę posiedziałam przy stole. Odczucie irracjonalności i bezsensowności wydarzenia. Widok jedzenia nie wywołuje żadnych uczuć. Wszystkie napoje wydają się brudne. Staram się nie myśleć o szklance czyściutkiej wody, która wydaje się nieosiągalnym szczytem moich marzeń. Uświadomiłam sobie, że nie czuję potrzeby, aby z kimkolwiek obcować. Nawet moi sporadyczni goście męczą mnie. Cieszę się, gdy przychodzi I. S., cieszy mnie masaż oraz zapach kwiatów. Wciąż czuję słabość, mdłości, łamie mnie w kościach. Przy chodzeniu tętno zwiększa się do 150 uderzeń na minutę. Stan emocjonalny — stabilny. Ogromna chęć do wędrówek. Ciągle mam myśli o morzach i oceanach, o podróżach do dalekich krajów. Mam odczucie, jakbym od zawsze podróżowała, tylko jakoś obecnie utkwiłam tutaj i czegoś ważnego zapomniałam. Ogólny stan całkiem znośny. Jestem pewna, że wytrzymam kolejne pięć dni. L. A. Szczennikow przychodzi prawie codziennie. Rozmawiamy o Biblii i jej tajemnicach, Szczennikow uważa, że Jezus Chrystus spędził na pustyni 40 dni suchego postu i jego zmartwychwstanie jest bezpośrednio związane z przejściem do stanu fotonowego w wyniku zmiany struktury organizmu. Jakoś nie potrafię zrozumieć, na czym polegają procesy zachowania świadomości istoty przy jej mumifikacji i „utrata kształtu” wraz ze zniknięciem ciała fizycznego (o czym pisał Carlos Castaneda). 9 marca 2002 Siódmy dzień suchego postu Waga: 43,00 kg Ciśnienie: 88/68 Puls: 80 uderzeń na minutę Temperatura: 37,1° C 103
Częstotliwość oddechów 8: na minutę W ustach, niewyobrażalnie obrzydliwe, gęste, brzydko pachnące, szorstkie coś. Głos zupełnie obcy, niski i głuchy. Mówię wolniej. Piecze i boli w piersiach przy każdym oddechu, jak gdyby do płuc wlewał się skoncentrowany kwas solny. Pół nocy przesiedziałam na balkonie w samym podkoszulku i z bosymi stopami na kamiennej podłodze. Było mi okropnie gorąco przy temperaturze -3° C na dworze. Cały dzień spędzam w łóżku. Bardzo pomaga zapach róż i chryzantem, dodaje siły. Główne moje czynności — leżąc na jednym boku oddycham zapachem róż, potem obracam się na drugą stronę i oddycham zapachem chryzantem. Toczę jeszcze po ciele schłodzone nefrytowe jajko. Chęć, by przeniknąć w stan rozszerzonej świadomości na długim, suchym poście bez wody wydaje się być infantylna, szlak w nieznane — iluzją, a samo doświadczenie osobiście dla mnie samej — bezsensownym. Jedyne, co przychodzi mi do głowy racjonalnego to to, że będę miała moralne prawo użyć tej metody, będę mogła wykorzystać ją w leczeniu nieuleczalnych chorób u beznadziejnie chorych pacjentów, dla których moi koledzy wydali „wyrok śmierci”, ale którzy nie chcą się z tym pogodzić. W stanie półsnu odczułam w ustach smak winogron. Obudziłam się i z przerażeniem pomyślałam, że wszystko zmarnowałam. Po chwili odetchnęłam z ulgą – to był tylko sen! Bardzo chce mi się pić! 10 marca 2002 Ósmy dzień suchego postu Waga: 42,50 kg Ciśnienie: 95/65 Puls w czasie spoczynku: 96 uderzeń na minutę Temperatura: 37,0° C Częstotliwość oddechów: 4 na minutę Śniło mi się, że byłam w starym wiejskim domku. 104
Dookoła widziałam śnieżnobiały, skrzący się dywan. Mój ojciec otwiera loch i podaje mi pokrywkę z grubą warstwą skrzącego się srebrnego szronu. Z niesamowitą rozkoszą wkładam do niego twarz i budzę się… Poranek zaczyna się dobrze. Silny porywisty wiatr ucichł, zaczęły śpiewać ptaki. Za oknem dwa stopnie na plusie. Odczucie ważności zjawisk przyrody we mnie bardzo się wzmocniło w porównaniu z codziennymi ludzkimi troskami, stosunki międzyludzkie i płciowe odeszły na drugi plan. Mój głos stał się zupełnie cichy, głuchy, wymowa wolna, z zacięciami. Paznokcie z fioletowym odcieniem. Śluzówki i skóra suche i popękane. Zapach z ust ― nieznośny. Wydaje mi się, że przypomina zapach rozkładającego się ciała. Mam zapalenie dziąseł. Strzyka w okolicy lewego ucha. Ciężko mi oddychać, mam wrażenie rozciągania i ściskania zupełnie suchego worka. Serce z bólem tłucze się w klatce piersiowej. L. A. Szczennikow powiedział, że na dziewiąty dzień należy się wykąpać w przeręblu. Konieczny jest kontakt ciała z występującą w przyrodzie czystą wodą z naturalnego zbiornika. Mam tremę na samą myśl o moim spotkaniu z wodą. Zaczęłam mieć obawy, że w czasie kąpieli mogę mieć pokusę otworzenia ust, ale dałam sobie z tym spokój. Zostało mi tylko trzy dni, absurdalnie jest myśleć o zaspokajaniu swoich instynktów. Zmieniłam stosunek do zapachów, róża nie podoba mi się już tak bardzo, przyciąga mnie zapach chryzantem. Śpię w dzień, w nocy siedzę rozebrana na balkonie i o niczym nie myślę. A jednak, jak to będzie, jak pogrążę się z głową w przeręblu?! Gdyby mi się udało zasnąć na chwilę, żeby szybciej dotrwać do jutrzejszego dnia. 11 marca 2002 Dziewiąty dzień suchego postu Waga: 41,70 kg 105
Ciśnienie: 85/45 Puls w czasie spoczynku: 104 uderzeń na minutę Temperatura: 36,7° C Częstotliwość oddechów: 4-5 na minutę Pragnę, aby tu, na stronach mego dziennika Szczennikow osobiście zapisał 11 dzień, dzień mojego wyjścia z głodówki (08:00 rano, 14 marca 2002 roku). W ciągu dzisiejszego poranka bolało mnie po kolei całe ciało: głowa, lewa nerka, ręce, nogi, plecy… Prawie się nie ruszam. Trudno mi oddychać, ledwo odnalazłam puls. Po obróceniu się na drugą stronę 130 uderzeń na minutę. Minuty do kąpieli w przerębli ciągną się w nieskończoność. To zadziwiające, jak mało wiemy o świecie, w którym żyjemy! Obojętność, stereotypy, przyzwyczajenia powodują, że utkwiliśmy w problemach codziennego życia, wszystko to, co Ayurveda nazywa ignorancją, co nie pozwala człowiekowi, by przeprowadzić choćby najmniejszy eksperyment nad swoim ciałem. Wstyd mi jest za moich kolegów lekarzy, którzy ani razu w życiu nie zrobili sobie nawet jednodniowej przerwy w jedzeniu, a z całym autorytetem śmią twierdzić, że głodówka jest szkodliwa dla ciała, wiedząc przy tym, że większość przewlekłych chorób wynika z banalnego zanieczyszczenia organizmu jedzeniem. Przecież najważniejszą rzeczą w leczeniu, nawet dla tybetańskiej medycyny, jest oczyszczenie organizmu zanim rozpocznie się właściwe leczenie. Uświadamiam sobie to bardzo wyraźnie właśnie w czasie mojej głodówki. Dodatkowo, jest to sposób na zmianę świata, to znaczy światopoglądu. W sumie na to samo wychodzi… Droga do przerębla trwała w nieskończoność. Całą drogę próbowałam wyrównać utracony rytm oddechów i uderzeń serca. Od czasu do czasu „zapadam się w nicość”. Zaczęło szarzeć, gdy już doszliśmy do celu. Rzeka Ob jeszcze była całkiem skuta lodem i tylko gdzieniegdzie wid106
niały kałuże. Na szczęście w przerębli była nawet drabina. Rozebrałam się do naga (nawet nie przyszło mi do głowy, że w towarzystwie trzech mężczyzn muszę się wstydzić) i zanurzyłam się w przerębli… Pamiętam miliardy świecących się iskierek. Żyję!!! Pojawiła się niesamowita wewnętrzna siła, uczucie rozszerzania się w nieskończoność, następnie pojawiła się chęć walki o moje ciało, które stało się lekkie — wydawało się, że nic nie ważyło. W głowie absolutna równowaga, następnie pojawił się ogromny potok niebywale jasnych myśli. W kilka sekund, które spędziłam pod wodą otrzymałam tak ogromną ilość informacji, że fizycznie nie jestem w stanie tego teraz zapisać. Na pewno wiem, że tego nie da się zapomnieć i po jakimś czasie wyleje się to w rozległą prezentację. Następnie pojawił się silny dreszcz, odczucie jakby całe moje ciało drętwiało, ruch w moim ciele ustaje, staje się ono twarde. Dziękuję S. I. za to, że niósł moje ciało z powrotem do lecznicy, na piąte piętro i przywrócił mi utracone ciepło. Więcej nie mam siły pisać. 12 marca 2002 Dziesiąty dzień suchego postu Waga: 41,05 kg Ciśnienie: 80/50 Puls: 136 uderzeń na minutę Temperatura: 36,6° C Częstotliwość oddechów: 3-4 na minutę Noc minęła zwyczajnie, sen przerywany, bez snów. Znowu siedziałam na balkonie, pragnęłam zimnego wiatru, myślałam… W ustach pojawił się przyjemny smak, jakby dwa cieniutkie strumyki płynęły do ust z tyłu krtani, pomimo, że wrzodziejące zapalenie jamy ustnej, które pojawiło się 2-3 dni temu jeszcze się nie wygoiło — nie potrafię nawet otworzyć ust, żeby wszystko dokładniej obejrzeć. Mam pęknięcia w kącikach ust, język obrzmiały… W duszy 107
uczucie ukojenia i głębokiego współczucia. Przez cały czas spoglądam na zegar. Dzisiaj jest najprawdopodobniej najdłuższy dzień w całym moim dotychczasowym życiu. 13 marca 2002 JEDENASTY DZIEŃ MOJEGO SUCHEGO POSTU Waga: 40,00 kg Ciśnienie: w stanie spoczynku nie da się zmierzyć Puls: w stanie spoczynku nie da się zmierzyć Temperatura: 36,4° C Częstotliwość oddechów: 2-3 na minutę, mogę z łatwością zatrzymać oddech na 2,5 minuty, Jacques-Yves Cousteau by mi pozazdrościł. Całą noc siedziałam goła na balkonie. Czytałam Biblię. Ciało jak zmumifikowane. Lodowate, suche stopy i dłonie. Wydaje się, żeby przeżyć, potrzebuję tylko zimnego wiatru, spokoju i myśli o tym, że trzeba żyć. Zobojętniałam. Gdy próbuję świadomie wejść w transpersonalny stan, pojawia się bariera mentalna, wszystko znika. Szkoda. Natomiast w stanie pomiędzy snem a jawą pojawiają się przecudowne obrazy, potok i realne odczucie nieskończoności bytu, odczucie rzeczywistości pojawiającej się świadomości niematerialnego świata; dotknięcie tajemnicy sensu powstania wszechświata. Co się dzieje z moim ciałem? Zmniejszona wrażliwość dolnych części nóg do kolan. Prawie w ogóle nie czuję skóry w tylnej części głowy. Wieczorem pojawiła się niezwykła jasność umysłu. Dogłębnie uświadamiam sobie konsekwencje wszystkich moich życiowych decyzji, nawet najmniej istotnych, ale nie tylko moich i dotyczących mnie: w ogóle. Radość ze zrozumienia pojęć „los” i „wolna wola”. Zachwyt od uświadomienia sobie pojęcia „umiar” w aspekcie znacznie głębszego myślenia medycznego niż kiedykolwiek wcześniej! Świat jaskrawy i absolutnie bezpieczny. 108
W pełnej harmonii ze sobą wszystkie elementy tego świata, podpowiedzi właściwych wyborów łatwo znaleźć wszędzie. Odczucie upojnej radości od świadomości tego, że jestem częścią tego doskonałego i harmonijnego świata. Wszystkie kłopoty, włącznie z cielesnymi są troskliwymi lekcjami naszego Kochającego Stwórcy, są sygnałami, których zrozumienie i odszyfrowanie pozwoli zmienić życie w potok rozkoszy… Nie starczy mi słów i sił, aby opisać wszystko, co otworzyło się w moim sercu!!! Widzę i słyszę lepiej niż poprzednio. Pojawiła się jeszcze niezwykła zdolność zgadywania i rozpoznawania wszystkich, którzy podchodzą do drzwi mojego pokoju. Wydaje się, że uaktywniły się jakieś pierwotne instynkty. Wieczorem pogrążyłam się w stanie oczekiwania. Bardzo chce mi się pić. Znowu uczucie tęsknoty na myśl o tym, że mam czekać jeszcze całe 10 h!!! 14 marca 2002 Dziś wychodzę z mojego jedenastodniowego, suchego postu Waga: 39,50 kg Temperatura ciała: 37,0° C Oddycham rzadko, a gdy robię przerwę w oddychaniu na 2-3 minuty, pojawia się lekki dyskomfort. Przyszli moi koledzy: Pastuchowicz N. O., Sawinych W., w celu zbadania mojego ciśnienia i tętna, pobrania krwi dla badania. Nie udało się. Przyszli znajomi lekarze z reanimacji z urządzeniem do pomiaru tętna. Tętna nie znaleźli, ciśnienia nie daje się zmierzyć, krew nie wypływa. Przynieśli mi sok z kapusty. Zignorowałam radę L. A. Szczennikowa, żeby wypić sok w pozycji z przyciągniętymi kolanami do łokci i z zadartą do góry głową i zrozumiałam, że w zwyczajnej pozycji sok do gardła nie wpływa, nie mogę go połknąć, wycieka z powrotem — zaczęłam po 109
kropelce wchłaniać sok z jamy ustnej i dopiero po godzinie wypiłam sok w wyżej wymienionej pozycji. Najgorsze już za mną. Napisałabym więcej, gdybym miała więcej sił. Być może kiedyś, jak będę emerytką, staruszką, będę miała więcej czasu, żeby napisać więcej o moich doznaniach, które dane było mi doświadczyć w czasie mojego jedenastodniowego suchego postu, a o czym nie napisałam w moim dzienniku. Powiem tylko, że metoda suchego postu jest nie tylko potężnym narzędziem terapeutycznym, lecz narzędziem do samopoznania, przeanalizowania doświadczeń ze swojego dotychczasowego życia, możliwości otworzenia w sobie nieznanych i nieograniczonych rezerw ciała i psychiki, a może i jeszcze czegoś ukrytego w nas, nieznanego… A teraz zajmę się tym, o czym tak marzyłam: wezmę ciepłą kąpiel z pianą, napiję się filtrowanej topionej wody ze srebrnego kubeczka i będę rozkoszować się zapachami, smakami, kolorami i dźwiękami naszego wspaniałego świata, z uczuciem świeżości i nowości, które można docenić jedynie po długiej głodówce. P.S.: Skrócony opis karty pacjenta: wyniki badań krwi z 15 marca bez patologicznych zmian, w analizie biochemicznej krwi cholesterol i B-lipoproteina w normie. USG wykazało brak kamienia w lewej nerce. Ogólny stan zdrowia dobry, samopoczucie też. Znacznie polepszył się słuch i wzrok. Skóra stała się gładka i elastyczna. Śluzówki gładkie i różowe, białka oczu białe i błyszczące. Zniknęły nieuzasadnione dawne lęki wysokości, przed psami i inne. Stan wewnętrznej równowagi i aktywne twórcze plany na przyszłość. To, co przeszłam w czasie wychodzenia z mojego jedenastodniowego postu opiszę w osobnym artykule, bo to już całkiem inna historia.5 5 http://www.sibaltay.ru/altay/11d.html
110
Oczywistym jest, że po przeczytaniu takiego sprawozdania musiałem spróbować. Na początek spróbowałem trzy dni suchego postu, co aż za łatwo mi przyszło. Kontynuowałem przez następne siedem dni. To było całkiem ciekawe doświadczenie. Akurat byłem na seminarium pod Moskwą, miałem za zadanie gotowanie jedzenia, ale uprzedziłem, że będę gotować tylko wegetariańskie dania. Drugi, trzeci i czwarty dzień spędziłem krzątając się na kuchni. Nosiłem kotły z wodą, obierałem i kroiłem warzywa, etc. Co ciekawe, miałem odczucie zupełnego wyobcowania się do pożywienia, nie miałem chęci, by cokolwiek przegryźć. Jedynym dyskomfortem było uczucie suchości w jamie ustnej, biały nalot na języku oraz ustach, utrudniający mówienie i uniemożliwiający normalny kontakt z ludźmi. Piątego dnia wracałem do domu pociągiem i wtedy dopadła mnie gorączka i nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Gdyby była zima położyłbym się w śniegu, ale było upalne lato, więc musiałem skorzystać z klimatyzacji leżąc na górnej półce w przedziale pociągu. W szóstym dniu poczułem przypływ energii, chociaż słabość też była. W siódmym dniu zechciało mi się powisieć na drążku i popływać w jeziorze. Moje zachowanie było mało odpowiednie do sytuacji. Nie rozumiałem — po co mi praca, po co rodzina, po co to wszystko, czym się zajmuję na co dzień? Zrozumiałem, w jaki sposób ludzie żyją bez jedzenia. Wyraźnie odczuwałem potoki energii przeszywające mnie od pięt do czubka głowy. Tętno nie zniknęło. Zacząłem pić wodę wieczorem na siódmy dzień. Ogólna utrata wagi to 10 kg. W Internecie możecie z łatwością odnaleźć dzienniki suchego postu wielu ludzi. Teraz omówię głodówkę na wodzie. Najlepszym podręcznikiem do zapoznania się z tym tematem jest — według mojej opinii — książka Jurija 111
Nikolajewa, Głodówka dla zdrowia. Autor nie tylko opowiada o faktach cudownego uzdrawiania ludzi, ale także daje wyraźną instrukcję postępowania, co i jak należy robić. Teraz przedstawiam wam dziennik z 67-dniowego głodowania na wodzie, po przeczytaniu którego nie wytrzymałem i sam odbyłem długą głodówkę tego rodzaju, ale o tym powiem później. No, więc zaczynam. Postanowiłam założyć swój dzienniczek; być może odnajdą się osoby, które przeżyły podobne problemy i coś mądrego mi doradzą. Na forum zarejestrowałam się niedawno, mam na imię Sofija. Mam 33 lata (gdybym była mężczyzną być może coś bym napomknęła o wieku Chrystusa… a jednak nie będąc nim napomknęłam, eeeech :() Teraz odpowiedź na pytanie, dlaczego zaczęłam głodówkę, pytanie o motywację. Cztery lata temu powierzyłam swoje zdrowie lekarzom, którzy zalecili mi terapię hormonalną. W wyniku tej terapii przytyłam 63 kg w ciągu pół roku. Rozwiązanie problemu nadwagi głodówką uważałam za nieudany pomysł, ponieważ osiem lat wcześniej miałam doświadczenie z dwutygodniowa głodówką, gdy towarzyszyłam mojemu mężowi w jej odbywaniu. Poza tym odważnie przetestowałam na sobie ogromną ilość diet, dzięki którym schudłam całe 1,5 kg. Półtora miesiąca temu podmywałam się (sorry) i namacałam w pochwie wyraźne zgrubienie wielkości grochu. To było najważniejszym powodem mojej decyzji odbycia głodówki. Na początku zdecydowałam się na 21 dni. Poczytałam trochę na forum i zrozumiałam, że to nie wystarczy, postanowiłam głodować całe 40 dni, ale z góry zakładać tego nie chciałam. 24 marca, waga 120,5 kg. O 10 rano wypiłam gorzką sól (siarczan magnezu), (bleeeee mało nie zwymiotowałam), po godzinie zrobiłam lewatywę, głodówka się zaczę112
ła. Parę godzin później zaczęła mnie boleć głowa, położyłam się i zasnęłam, minęło. Zamroziłam wodę w kilku butelkach, teraz piję małymi łyczkami to, co się stopiło. Nie chce mi się jeść. 25 marca, waga 120,5 kg — ani grama mniej, ale to nic dziwnego w moim przypadku, po wypróbowaniu przeze mnie tylu diet. Cały dzień piję stopioną wodę, w ustach bleee, po umyciu zębów przez jakiś czas dobrze, po godzinie znowu bleee. Język czysty, bez nalotu, jeść nie chcę. Wieczorem czuję, że mam obłożone gardło, jak gdyby zaczynała się angina. Trochę boli wątroba. Tak samo trochę boli lewe ucho, które już drugą zimę „cierpi” na zapalenie. Ogólny stan wspaniały, nie odczuwam słabości ani nie mam dreszczy. Lewatywy nie zrobiłam, po przeczytaniu Wasilia… tym bardziej, że nigdy nie cierpiałam z powodu zaparć. 26 marca, waga 120,5 kg — zabawne. W południe, mamusiu rodzona, jeść mi się chce! Popiłam wody. Pomogło. Mocz jasny, język biały, podrapałam, nie schodzi, w ustach bleee, ślina zwykła, bez goryczki. Mam jeszcze sporo energii, spacerowałam przez 3 godziny w lesie, gorąco. 27 marca, waga 116 kg — ale numer!!! W nocy, nie wiadomo dlaczego, pociekło z lewego nozdrza, prawym oddycham normalnie. Z tylnej strony ucha boląca ranka, nie wiadomo skąd się wzięła. Niewielka zgaga. Nic mnie nie boli, czuję się świetnie, bardzo lekko. Jadąc w autobusie nawet nie miałam chęci usiąść. Około 5 km (liczyłam kroki) przeszłam na piechotę wracając z pracy, nie zadyszałam się ani razu. W ustach bleee, język zrobił się jeszcze bardziej biały, pod oczami, nie wiadomo dlaczego, siniaki. Jeść mi się nie chce, tylko żołądek jakoś dziwnie się czuje, pewnie zaczął usychać. Domownicy grożą mi, że zaczną mnie karmić na siłę, jeżeli stwierdzą, że ze mną źle. Ale! 28 marca, waga 116 kg — hm… znowu stoi, ale to nie najważniejsze. Wczoraj wieczorem strasznie łamało no113
gi z dołu do kolan, jak kiedyś, w dzieciństwie, kiedy szybko rosłam, (myślałam, że pożegnałam się z tym uczuciem na zawsze). Dziąsła krwawią i nie tylko podczas mycia, w ustach bleee z posmakiem krwi. Ciekawa jestem, czy występuje w czasie głodówki szkorbut, czy to normalne. Mocz z ledwo zauważalnymi białymi płatkami i z piaskiem, dokładniej nie chciało mi się oglądać. Poszłam do swojej fryzjerki, doczekałam się „komplementu” – coś pani wygląda tak smutno i wzrok taki zagubiony… Zabawne, bo czuję się przy tym świetnie. Może jednak warto zrobić lewatywę? Coraz bardziej myślę na ten temat, gdy robiłam głodówkę po raz pierwszy w życiu nie robiłam lewatywy i czułam się całkiem dobrze, mąż też dobrze się czuł bez tego. Dużo wody upłynęło od tego czasu, głodowałam wtedy z mężem z poczucia solidarności, teraz mam zupełnie inne motywy. 11 kwietnia, opiszę od razu dwa dni. Wczoraj przez cały dzień byłam ospała, położyłam się zdrzemnąć o 17 i obudziłam się dopiero o 7 rano. Całą noc jeździłam na rowerze bez hamulców. Ile ważę? Nie wiem, wagi nowej sobie jeszcze nie kupiłam, a starą dzieci rozłożyły na części, żeby „naprawić”. Jednak nie piszę tu raportu ani sprawozdania, tylko opowiadam o swoich przeżyciach. Początek głodówki mam opisany, nie będę opisywać znowu. Po 20. dniu dziennik pisałam od ręki, teraz go przeczytałam i wypiszę najważniejsze etapy mojego wielkiego szlaku. Przyjechał do mnie mój ojciec aby sprawdzić, jak żyję. Wbrew moim oczekiwaniom pomysłu z głodówką nie skrytykował. Wręcz odwrotnie, pochwalił i zaproponował, abym się przeprowadziła do jego leśnej chatki w tajdze. Moja matka zgodziła się przyjechać i doglądać moich dzieci, ale była przeciwna moim eksperymentom i żądała, abym powróciła do normalnego odżywiania się. W odpowiedni lekko skłamałam, że nie mam zamiaru udawać Jezusa Chrystusa i że głodów114
kę zaczęłam dopiero przedwczoraj, co nieco ją uspokoiło. Ja wyruszyłam z ojcem w tajgę. Celowo nie wzięłam ze sobą żadnego pożywienia, aby nie mieć pokusy, przecież w tajdze nikt mnie nie widzi. Teraz to nie mam wyboru, chyba, że zacznę w kwietniu trawkę skubać. Zabrałam ze sobą książki Castanedy, podręcznik z angielskiego, zeszyty, ołówki i kredki, a także wydrukowane z Internetu książki Hakerzy Marzeń i Simorona, opisy praktyk szkoleniowych. Co mogę dodać? To, że lasu z miastem nie da się porównać w sensie światopoglądu i samopoczucia. Smaczne leśne powietrze, źródlana woda, brak drażniących czynników cywilizacyjnych. Oj… miałam króciutko opisać… Ojciec nie został ze mną, pojechał z powrotem do miasta, obiecał, że wróci po mnie za trzy tygodnie. Dał mi w prezencie kamień zwany „kamiennym masłem”6, abym wkładała go do wody, którą będę pić. Woda z rozpuszczonym kamieniem miała kwaskowaty smak, czasem smakowała, a innym razem była obrzydliwa. Właśnie to było dla mnie wskazówką, gdy smakowało piłam, jeżeli nie smakowało, robiłam jeden łyk i odstawiałam słoik z wodą na potem. Gdy tylko zaczęłam pić wodę z rozpuszczonym kamieniem moje dziąsła od razu przestały krwawić. Wcześniej napisałam, że głodówka udaje mi się z łatwością, w lesie zrobiło się jeszcze łatwiej — przez pierwsze 11 dni. Codziennie robiłam sobie lewatywę na świeżym powietrzu — widok dla obcego widza byłby nie do zniesienia. Często spacerowałam, nosiłam drewno na opał, paliłam w piecu, dużo czytałam, pisałam, angielski pozostał nieruszony, (ech… szkoda), wiele czasu spałam. Gwałtownie zrobiło mi 6
„Kamienne masło” to substancja pochodzenia mineralnego, koloru beżowego lub żółtego; tworzy się w szczelinach górskich skał. Kamień ten jest rozpuszczalny w wodzie i zawiera ogromną ilość składników mineralnych. Jest stosowany w leczeniu chorób trawienia i innych (przyp. tłum.).
115
się źle po 32. dniu postu — mdłości, zawroty głowy, dreszcze, ból mięśni i obrzęk stawów, krwawienie z nosa i krwawienie miesiączkowe. Trwało to mniej więcej dwie doby, potem przeszło. Najdłużej trwało krwawienie miesiączkowe, bo aż 6 dni — zaczęłam sobie robić tampony nasączone rozpuszczonym kamiennym masłem, tylko bardziej skoncentrowanym niż do picia. Przestraszyłam się… Krwawienie ustało, ale zaczęły się upławy z (sorry) bardzo nieprzyjemnym zapachem zdechłej morskiej ryby, właśnie morskiej, taki jodowany zapaszek. Guz w pochwie zmniejszył się o połowę. W 37. dniu poczułam się o niebo lepiej, tak lekko, jak w stanie nieważkości, czułam się jak chmurka, ale upławy wciąż były i język już nie był po prostu biały, a jakby go serem obłożono. Ten ser był i na języku i pod językiem, na policzkach i na dziąsłach. Zdrapywałam go kilka razy dziennie, zwłaszcza dużo było tego z rana. Już mniej spacerowałam, od domku daleko nie odchodziłam. W 39. dniu głodówki przyjechał mój ojciec. Odmówiłam wyjścia z głodówki i z lasu, odczuwałam, że to jeszcze nie czas. Prawdopodobnie na umierającą nie wyglądałam, ponieważ ojciec zgodził się zostawić mnie jeszcze na tydzień lub półtorej; zostawił mi 10 kg marchwi. Z głodówki będę mogła wyjść samodzielnie, w tajdze. Dzień 40. nie przyniósł mi żadnego Boskiego oświecenia :))))))) w odróżnieniu od różnych świętych. Dni 41., 42., 43. bez zmian. W dniu 44. wymioty, żółć ze śluzem, coś w rodzaju (wielkie sorry) glutów, kilka razy w przeciągu godziny. Piłam wodę po każdym napadzie i znowu wymiotowałam. Po tym wszystkim usnęłam, a obudziłam się dopiero w 46. dniu pod wieczór. Wciąż chciało mi się spać, ale bardzo zmarzłam i musiałam wstać i napalić w piecu. Napaliłam, wypiłam wodę i znowu poszłam spać, nie wspomniałam nawet, że od trzech dni nie byłam w łazience. Obudziłam się po trzech godzinach od bólu w pęcherzu moczowym, poszłam do łazienki i wy116
sikałam z moczem dwa kamyki i dużo piasku, mocz był mętny, prawie biały. Zrobiłam lewatywę, wyszły ze mnie dwa kłębki białych nitek, wyglądało to obrzydliwie. Znowu przespałam dwie doby. Pomyślałam: może już czas wychodzić z głodu, ale stan był jak w letargu, nawet nie mogłam odnaleźć tętna w zwykłym miejscu, odnalazłam je dopiero na szyi, ale bardzo słabe — 5 uderzeń na 10 sekund. Resztkę sił poświęciłam na rozpalenie pieca i kilka słów w dzienniku. W dniu 50. obudziłam się zupełnie rześka i zadowolona z życia. Wyczyściłam jamę ustną od sera, na pewno z pół kilo tego było. Lewatywa czarna i podobny do kamieni kał. Pospacerowałam, poczytałam, nanosiłam do domku drewna i wody. Przyjechał ojciec… oboje mieliśmy dużo szczęścia, że nie zastał mnie w moim stanie letargu... Był bardzo zdziwiony, że jeszcze nie wyszłam z głodówki. Ostro na ten temat się z nim pokłóciłam, oznak pełnego oczyszczenia organizmu w sobie nie dostrzegałam, dlatego znowu odmówiłam wyjścia z głodu i wysłałam go do domu. Biedny tatuś… jeździ tam i z powrotem. W dniach 51., 52., 53., 54., 55., 56. — słabość, zadyszka, coś ropnego ciekło z nosa i uszu, ale wciąż byłam w dobrym humorze, nie byłam ospała, wysięki zrobiły się czyste i bez zapachu, guz zaledwie namacalny. Codziennie robiłam lewatywę i codziennie przez 6 dni wychodziły czarne kamienie. W dniu 57. gwałtownie poczułam się źle, ciemno przed oczami, zupełna apatia. Znowu długo spałam, budziłam się tylko, żeby napalić w piecu. W dniu 60. obudziłam się od łez, nie wiadomo, z jakiej przyczyny przepłakałam kilka godzin z rzędu, chociaż płaczliwa to ja nie jestem, już nie pamiętam, kiedy po raz ostatni płakałam. Nieprzerywanie płacząc i ocierając łzy zrobiłam sobie lewatywę. Razem z żółcią wyszły dwie martwe askarydy. Od razu przestałam płakać, za to zwymiotowałam kilka razy z obrzydzenia. Zrobiłam jeszcze dwie lewatywy – czysta woda. Ponieważ 117
na dworze, na polanie było ciepło (22 maja) postanowiłam poleżeć, pogrzać się na słoneczku. Wieczorem postanowiłam zacząć ścierać marchewkę. Dokładnie obejrzałam siebie i bardzo zdziwiłam się, gdy zauważyłam brak wszystkich moich pieprzyków na rękach i brzuchu. Moja blizna po operacji wyrostka robaczkowego znacznie się skurczyła i zrobiła się różowa. Rozstępy na brzuchu po ciąży stały się niezauważalne. Natchnęło mnie to. Postanowiłam nie przerywać jeszcze głodówki. Dni 61., 62., 63. spałam, trochę spacerowałam, leżałam na słoneczku, z miłością się obmacywałam i oglądałam zmiany, które zaszły w moim ciele. Ponieważ wagi do lasu nie chciało mi się taszczyć (cel mojej głodówki był inny, niż schudnięcie), nie wiedziałam ile ważę, ale to, co widziałam bardzo mi się spodobało. Razem z wodą po lewatywie nic już nie wychodziło. Sera na języku było znacznie mniej, ale jeszcze był. Guz w pochwie całkiem zniknął. W dniu 64. gwałtownie wstałam i straciłam przytomność, obudziłam się na podłodze. Gdy wstałam, poczułam straszną złość na cały świat, kopnęłam piec… głupi… boli… zrobiłam się jeszcze bardziej zła, coś wykrzykiwałam… Złość minęła, ale spodobało się krzyczeć. Potem poczułam, że w gardle jakby coś pękło, wyplułam — była to ropa z krwią. Trwało to kilka godzin z rzędu, krzyczałam i wypluwałam ropę. Wykrzyczałam się i znowu poszłam spać. W dniu 65. znowu przyjechał ojciec. Złościł się mniej więcej tak samo jak ja w dniu 64. :))), nie mogłam mu na to nic odpowiedzieć. Bolało mnie gardło i zupełnie straciłam głos. Poszłam się umyć i wyczyścić z ust ser — a sera nie ma, tylko niewielki, biały nalot na języku. Napisałam ojcu w zeszycie, że z głodu wyjdę tylko wtedy, gdy zniknie biały nalot z języka. Tata nie wyjechał, został ze mną w domku. W dniu 66. spałam. Obudziłam się w dniu 67. z uczucia głodu, którego dawno już nie czułam — język miałam różowiutki, oczy, pomimo, że białka całkowicie czyste, zupełnie 118
jak nie moje — miałam zielone jak rusałka, a teraz stały się całkowicie szare. Natarliśmy z ojcem marchewki, rozcieńczyłam 2/3 z wodą wypiłam i zapadłam się w sen. Dni 68., 69. spędziłam jak niemowlę, budziłam się co 4 godziny, chodziłam do łazienki, piłam rozcieńczony marchewkowy sok i znowu zasypiałam. Potem wszystko powróciło do normy. Wróciłam do domu, zajęłam się zwyczajnymi dla mnie sprawami, ale żyłam na samych sokach jeszcze dwa miesiące. Dobrej marchewki na początku lata było mało, dlatego robiłam więcej soków z trawy i cytrusów. Zważyłam się tylko na piąty dzień wyjścia z głodu. Teraz 66 kg przy początkowej wadze 120,5 kg, ogólna strata wagi ciała 54 kg. W ciągu dwóch miesięcy na sokach schudłam jeszcze 8 kg. Po przejściu na normalne odżywianie się waga pozostała w miejscu 58 kg. Krótko o moich osiągnięciach: zniknęły wszystkie zmiany skórne, wywołane wirusem brodawczaka ludzkiego, ze wszystkich pieprzyków, które miałam pozostało tylko 1/8 (w odbiorze subiektywnym, ponieważ nie liczyłam ich wcześniej i moja ocena jest tylko wizualna). Guz zniknął bez śladu; blizny po operacji wyrostka robaczkowego i ślady po dawnym poparzeniu się zniknęły, skóra w tych miejscach zupełnie normalna. Zmienił się wygląd cery. Miałam matową, porowatą, przetłuszczającą się, a zrobiła się normalna. Kolor oczu pozostał mi szary — jak twierdzi mama taki kolor miałam w wieku do 3 lat. Jelita działają bez szwanku; energii mam mnóstwo, jakbym 10 lat odmłodniała — wyglądam na 25 lat, zamiast 34.7 W listopadzie 2011 roku postanowiłem przejść długą głodówkę. Nie trwało to u mnie tak długo, bo tylko 21 dni. Nie planowałem wcześniej, ile będzie trwała — chciałem zdać się na wyczucie, ale postanowiłem, że nie mniej 7 http://golodanie.su/forum/showthread.php?t=2197
119
niż 10 dni. Po tym, jak minęło 10 dni nie odczułem chęci powrotu do jedzenia. W książce Nikolajewa znalazłem opisy symptomów, kiedy trzeba wychodzić z głodówki: nadmierne wydzielanie śliny oraz ogromny apetyt. U mnie nie było tych symptomów, wręcz odwrotnie, odczuwałem absolutny brak zainteresowania jedzeniem. Zapamiętałem 17. dzień mojej głodówki, ponieważ po wstaniu z łóżka zakręciło mi się w głowie, pociemniało przed oczyma i niemalże straciłem przytomność. W oczach miałem ciemność, więc kucnąłem opierając się o ścianę. Ten dzień spędziłem w łóżku, wszystkie pozostałe dni minęły normalne — chodziłem codziennie do pracy i na spacery. W dniu 21. wracałem pociągiem z delegacji i stało się coś niespodziewanego. Już myślałem, że będę taki dzielny, wejdę do elity twardzieli, wytrzymam całe 40 dni i wtedy zdarzy się ze mną coś wspaniałego. Tak się jednak nie stało. Nie było żadnej łatwizny. W czasie głodówki człowiek śpi mało, prawie bez snów, zapada się w sen bez marzeń sennych. Śpię sobie więc na górnej półce wagonu i śni mi się sen. Siedzę sobie w restauracji i rozłamuję kurczaka. Obudziłem się z ustami pełnymi śliny, koc i poduszka mokre, wyraźna wskazówka, że należy z głodu wychodzić. Przyjechałem do domu i zacząłem wyciskać sok z marchewki. W żadnym wypadku nie uważam głodówki za rzecz niezbędną. Nikomu nie polecam stosowania głodówek bez odpowiedniego przygotowania i wyraźnej chęci. Chciałbym tylko zauważyć, że stan organizmu bez pożywienia jest wyjątkowy, niepowtarzalny, wtedy właśnie najmocniej działa pionowy (przestrzenny) system przepływu energii przez ciało. Właśnie podczas głodówki przychodzą ciekawe pomysły, a niektórzy nawet doznają cudownych oświeceń. Cała energia jest poświęcona syntezie enzymów metabolicznych i nie jest tracona na wytwarzanie enzymów trawiennych. 120
Idźcie na całość! Jednak oczywiście z zachowaniem zasad zdrowego rozsądku. Obowiązkowo przeczytajcie literaturę na ten temat oraz stosujcie znane już sposoby (instrukcje) wejścia i wyjścia z głodówki.
26. Woda. Czy potrzebujemy ją pić? Pisząc o odżywaniu musimy wspomnieć też o wodzie. Zapoznałem się ze znakomitą pracą doktora F. Batmanghelidża, w której omówiono zależność pomiędzy zdrowiem człowieka a spożywaniem wody. Jest to książka Wasze ciało prosi o wodę i jest ona dostępna w Internecie. Najważniejsza myśl doktora Batmanghelidża to: „chorzy ludzie cierpią z pragnienia”. To dlatego, że mają nieprawidłowy bilans wodno-solny. Pijąc takie napoje jak kawa, herbata, lemoniada, coca-cola, serwujemy sobie bardzo skoncentrowane substancje, które wymagają większej ilości wody, aby je zneutralizować. W napojach typu cocacola jest tyle cukru i składników dodatkowych, że ilość wody w nich jest niewystarczająca do ich rozpuszczenia i wydalenia z organizmu. Po wypiciu tego typu napojów znowu chce się nam pić. W wyniku tego organizm się odwadnia, więc próbujemy temu zaradzić popijając coca-colę lub herbatę, ale w ten sposób nasz organizm wystarczającej ilości wody i tak nie otrzymuje. Człowiek może nawet nie czuć się spragniony, ponieważ wydaje mu się, że zaspokoił swoje pragnienie gazowanym napojem, ale jego organizm po prostu został oszukany. W wyniku wieloletniego oszukiwania organizmu powstają choroby. Na szczęście witarianom taki problem nie grozi. Witarianie praktycznie nie piją coca-coli, kawy, herbaty, a nawet wodę piją w ograniczonej ilości. Gdy naprawdę chce się pić po fizycznym wysiłku lub po ciężkiej pracy, to nawet szklanka surowej wody z kranu nam nie zaszkodzi, je121
żeli spożywamy dostateczne ilości surowych owoców i warzyw zawierających dostateczną ilość wody. Trafiłem także na dobrą książkę Paula Bragga Szokująca prawda o wodzie i soli. W tej książce autor skrupulatnie opisuje, jakie niebezpieczeństwo nam grozi w wyniku picia zwykłej wody, zawierającej substancje chemiczne oraz nieorganiczne minerały, a także spożywania w potrawach zwykłej soli kuchennej. Na pierwszej stronie książki przeczytałem: Niektóre zwierzęta, takie jak króliki i zające, odżywiają się prawie wyłącznie trawą i innymi pokarmami zawierającymi ponad 85% wody, nie piją zwykłej wody w ogóle, jeżeli tylko mają dostęp do dostatecznej ilości świeżego pożywienia. Także kobiece mleko składa się w 87% z wody. Wszystkie soczyste owoce i warzywa zawierają procentowo taką samą ilość wody. Człowiek, który zjada 1,5 do 2 kilogramów świeżych owoców i warzyw dziennie otrzymuje 250 g twardego pokarmu i nie mniej niż półtora litra doskonale przefiltrowanej destylowanej wody. Z powyższego zdania wynika to, że zapotrzebowanie na czystą wodę u ludzi odżywiających się surowym roślinnym pokarmem jest zaspokajane w 100%, a świeże owoce są pod tym względem bezkonkurencyjne. Pochwalę się, że człowiek, który doradził mi przeczytanie książki Paula Bragga niedawno został witarianinem, tak jak ja! Witarianizm jest pozytywnie zaraźliwy!
27. Z powrotem do natury? Spożywanie surowego pożywienia nie jest w żadnym wypadku agitacją na rzecz rzucenia całego dorobku cywilizacji i powrócenia do dziczy, by mieszkać w lesie czy w komunach oraz by odżywiać się wyłącznie wyhodowanym samodzielnie pokarmem. Oczywistym jest, że należy nadal korzystać z komputerów i telefonów komórkowych, 122
używać toalety i myć się. Jestem za tym, aby korzystać ze wszystkich rzeczywistych udogodnień cywilizacji w celu osiągnięcia maksymalnego komfortu, a także korzystania ze wszystkich urządzeń ułatwiających pracę fizyczną, powodujących wzrost bezpieczeństwa człowieka i ulepszający jego poziom życia i dostatek. Gdy mówię o odżywianiu się surowym pożywieniem, mam na myśli wyłącznie ciało człowieka, jego budowę biologiczną, która wytwarzała się przez miliony lat życia na Ziemi i jedzenie, które jest w stanie uczynić nas zdrowymi niezależnie od trybu życia, kondycji fizycznej i miejsca zamieszkania. Oczywiście mogą znaleźć się zwolennicy teorii nieziemskiego pochodzenia człowieka, którzy zakładają, że ludzi sprowadzono na Ziemię z innych planet. Ci ludzie nie muszą przejmować się własnym zdrowiem, bo przecież przylecą „swoi” i wyleczą ich wszystkie choroby. Dla tych, którzy jednak uważają, że składają się z ziemskich komórek, takich samych jak otaczające ich środowisko, wystarczy głos własnego rozsądku i wnioski dotyczące odżywiania, wynikające z najnowszych badań naukowych i doświadczeń, bowiem wszystkie eksperymenty, badania i ustalenia, które przeprowadzane są na naszych mniejszych braciach, dotyczą również nas samych.
28. Kości. Czy ryzyko osteoporozy może wystąpić przy surowym, roślinnym pożywieniu? Krytycy witarianizmu często mówią, że odżywianie się surowym, roślinnym pokarmem może doprowadzić do łamliwości kości w wyniku niedostatecznej ilości wapnia i innych niezbędnych mikroelementów. Taka choroba nosi nazwę osteoporozy — przejawia się tym, że z wiekiem kości tracą część wapnia i robią się „dziurawe”. Wapń zostaje wy123
płukany z kości i osiada w tkankach miękkich. Kości stają się kruche, wzrasta ryzyko złamania nawet w wyniku słabego uderzenia lub przypadkowego przewrócenia się. Spróbujmy rozstrzygnąć to zagadnienie i wyjaśnić, czy przyczyną powstawania osteoporozy może być surowe pożywienie. Wyniki badań dr Helen Linksviller z Uniwersytetu Wisconsin wykazały bezpośrednią zależność utraty wapnia z kości od spożywania białka zwierzęcego. Podobne doświadczenia przeprowadził także Mark Hegsted z Uniwersytetu Harvard. Wyniki tych badań wyglądają w skrócie następująco: kości przeciętnego Amerykanina zjadającego 140 g mięsa dziennie tracą 3% wapnia rocznie. Każdy przeciętny Amerykanin w wieku 50-60 lat, odżywiający się standardowo, cierpi z powodu osteoporozy. Codzienne spożywanie 50 g białka zwierzęcego nie prowadzi do utraty wapnia z kości. Dzienne spożycie białka zwierzęcego w ilości powyżej 95 g prowadzi do wymywania wapnia z kości w związku z tym, że białko to zawiera fosfor. Zwracam tu szczególną uwagę na to, że mierzona była ilość wapnia wydalana z moczem, natomiast wapń, który pozostawał w organizmie w tkankach miękkich, nerkach i w woreczku żółciowym nie był brany pod uwagę. Pozostawmy chwilowo białko w spokoju i zobaczmy, co ma wpływ na wypłukiwanie wapnia z kości. Pokarm odzwierzęcy zawiera średnio 10 razy więcej fosforu niż pożywienie roślinne Podczas badań zaobserwowano bezpośrednią zależność utraty wapnia z kości od ilości spożywanego i wchłanianego fosforu. By jednak zrozumieć proces utraty wapnia z kości musimy zapoznać się z pojęciem bilansu kwasowo-zasadowego (BKZ). Termin BKZ używany jest w stosunku do roztworów wodnych i innych płynnych substancji. Występujące w przyrodzie minerały po rozpuszczeniu w wodzie mogą 124
dawać odczyn kwaśny lub też zasadowy. Istnieją takie mikroelementy, które doprowadzają naszą krew do stanu odczynu kwaśnego (siarka, fosfor, chlor), a inne — do odczynu zasadowego (wapń, potas, magnez, sód). W tym rozdziale omówimy pH krwi człowieka, która jest najważniejszym roztworem wodnym w ciele każdego człowieka. Każdy z nas pewnie pamięta telewizyjne reklamy kosmetyków, w których występuje owo tajemnicze pH. Cóż to za zagadkowe literki? Jest to ilościowa skala kwasowości i zasadowości roztworów wodnych związków chemicznych. Skala ta jest oparta na aktywności jonów hydroniowych [H3O+] w roztworach wodnych. Występuje jako ujemny logarytm dziesiętny aktywności jonów hydroniowych wyrażonych w molach na decymetr sześcienny [рН=–lg(H+)]. Ta wielkość ma nieduży zakres skali: od 0 do 14. Dziesięciokrotna koncentracja jonów H+ wodoru odpowiada zmianie pH o jedną jednostkę, dlatego koncentracja jonów wodoru przy pH=5 jest odpowiednio dziesięć razy większa od pH=6, sto razy większa od pH=7 i tysiąc razy większa od pH=8. Kwaśne roztwory to takie roztwory, które mają pH<7. Im niższy jest wskaźnik pH, tym kwaśniejszy roztwór. Zasadowe roztwory mają pH>7, roztwory o kwasowości 7 uważane są za neutralne, a im bliżej cyfry 14 jest wskaźnik, tym bardziej zasadowy roztwór. Proszę sobie teraz przypomnieć rozdział, w którym omawiałem autolizę indukowaną: wspominałem, że jony wodoru przenikają do pożywienia z soku żołądkowego. Kwasowość soku żołądkowego (wodnego roztworu kwasu solnego) zależy od koncentracji ilości dodatnich jonów wodoru H+ i średnio wynosi pH=1,4. Dla naszej krwi odpowiednim jest pH=7,4. Przytoczę tu kilka przykładów dla kwasowości w naszym organizmie, abyście mieli o tym prawidłową wiedzę. 125
Dla krwi tętniczej pH=7,35-7,45; Dla krwi żylnej pH=7,26-7,36; Dla limfy pH=7,35-7,40; Dla płynu międzykomórkowego pH=7,26-7,38; Dla płynu stawowego pH=7,3; Ślina (ślinianki przyuszne) pH=5,8; Ślina (ślinianki podżuchwowe) pH=6,4; Dla skóry: górna, zrogowaciała warstwa naskórka oraz skóry głowy pH=4,5-5,5; Dla pozostałej części skóry pH=5,1-5,5; Na dłoniach pH=6,2-6,5; Skóra na głębszych poziomach pH=7-7,4; Dla moczu pH=6-7; Śluzówka pochwy pH=3,8-4,2. Z tego można wyciągnąć wnioski i nauczyć się, by zwracać uwagę na pH kosmetyków, które kupujemy do codziennego użytku dla określonych części naszego ciała. Co wpływa na zdrowy stan waszej skóry: naskórek czy głębsze warstwy? Jakie jest środowisko w jamie ustnej: kwaśne czy zasadowe? Patrzcie na cyfry, porównujcie z tablicą podaną wyżej i nie dajcie się oszukać reklamie. Nasz organizm reguluje kwasowość każdego systemu i każdego organu w ściśle określonych granicach, dzięki czemu większość mikroorganizmów w naszych organach nie może się rozwijać. W dodatku istnieje mechanizm utrzymywania kwasowości w granicach określonej wartości. Kwasowość krwi w ciągu doby waha się w zakresie od 7,35 do 7,45.
126
Tabela 1. Najbardziej botwórczych bakterii. Mikroorganizmy Gronkowce Paciorkowce Pneumococci H. influenza Meningococci
sprzyjające środowisko dla rozwoju choropH 7,4 7,4 — 7,6 7,6 — 7,8 7,8 7,4 — 7,6
Środowisko Zasadowe Zasadowe Zasadowe Zasadowe Zasadowe
Rozpatrzmy teraz wpływ pożywienia na poziom pH krwi. Wyobraźmy sobie, że do krwi trafił fosfor. Pierwiastek ten zmienia bilans kwasowo-zasadowy (BKZ) krwi na bardziej kwaśny. Organizm próbuje temu zapobiec wykorzystując buforowe zapasy wapnia — wapnia z kości. Wapń wiąże fosfor i bilans kwasowo-zasadowy powraca do normy. Chlor i siarka działają w organizmie w ten sam sposób, co fosfor. Potas, magnez i sód w naszym ciele działają w ten sam sposób, co wapń, lecz tych pierwiastków w organizmie zawsze brakuje. Potas nie może być pobrany z organizmu jako bufor, ponieważ jego niedobór w komórkach wpływa negatywnie na procesy metaboliczne organizmu, dlatego najczęściej wykorzystywany jest wapń. Najciekawsze jest to, że organizm nie śpieszy się z wydalaniem wapnia i jego zapas osadza się w nerkach. Trzeba także pamiętać, że mikroelementy nie trafiają do organizmu w czystej postaci. Mikroelementy zostają przyjmowane wraz z pożywieniem w formie związków mineralnych, które w organizmie biorą udział w wielu reakcjach chemicznych. W wyniku tych reakcji powstaje popiół. Niektóre pierwiastki dają odczyn kwaśny, a inne zasadowy. Zróbmy ilościową ocenę naturalnych produktów spożywczych, które występują w przyrodzie, jako wskaźniki wybierając zawarte w nich mikroelementy takie jak wapń, potas, magnez, sód, fosfor, siarka, chlor. W tym celu należy uw127
zględnić skład chemiczny każdego produktu i odnaleźć stosunek elementów zakwaszających do elementów tworzących środowisko zasadowe. Nazwijmy to zależnością kwasową. Tabela 2. Stosunek masy elementów zakwaszających (siarka, fosfor, chlor) do masy elementów tworzących środowisko zasadowe (potas, wapń, magnez, sód). Pierwiastek Potas
W 285
T 112
O 664
M 200
P 197
S 774
Wapń
7
135
124
27
34
106
Magnez
22
23
198
38
13
82
Sód
58
41
3
21
13
24
Siarka
220
29
100
6
9
-
Fosfor
164
200
564
55
23
83
Chlor
48
110
25
63
3
-
1,16
1,09
0,69
0,43
0,13
0,08
ZK
Objaśnienia tabeli: W — wieprzowina, T — twaróg, O — orzech włoski, M — marchew, P — pomarańcza, S — szpinak (wszystkie wartości liczbowe dotyczą zawartości miligramów na 100 g danego produktu); ZK – zależność kwasowa. Porównajmy tę zależność z kwasowością krwi człowieka i drapieżnika. Pamiętajmy, że pH jest pojęciem logarytmicznym. Krew człowieka jest bardziej zasadowa od krwi drapieżnika 1,58 razy (7,4 i 7,2), a krew zwierząt żywiących się trawą jeszcze bardziej zasadowa — 2,5-krotnie (7,6 i 7,2). Dlatego wskaźnik kwasowości człowieka mnożymy razy 1,58, a wskaźnik zwierząt żywiących się trawą mnożymy razy 2,5. Ten wynik koeficjent adekwatności pożywienia (KAP).
128
Tabela 3. Wartości koeficjenta adekwatności pożywienia drapieżnika, człowieka oraz zwierząt żywiących się trawą. W
T
O
M
P
S
Drapieżnik Człowiek
1,6 1,83
1,9 1,72
0,69 1,09
0,43 0,67
0,13 0,20
0,08 0,12
Roślinożerca
2,89
2,72
1,72
1,07
0,32
0
Objaśnienia tabeli: W — wieprzowina, T — twaróg, O — orzech włoski, M — marchew, P — pomarańcza, S — szpinak. Matematyka nie kłamie. KAP waha się w ścisłej proporcji do kwasowości krwi i pewne jest, że jej idealna wartość dla każdego gatunku biologicznego bliska jest liczbie 1. Porównaliśmy wyliczony koeficjent adekwatności pożywienia do kwasowości krwi żywych stworzeń i okazało się, że u zwierząt żywiących się trawą KAP bliski jest jedynki przy produktach zielonych, u człowieka zaś przy owocach i orzechach. U drapieżników tam, gdzie mięso. Umieszczę KAP innych produktów żywieniowych w relacji do organizmu człowieka: jajka 2,27; baranina 1,73; ostrobok 1,89; makrela 1,61; twaróg 1,72, orzechy ziemne 1,36; nerkowce 1,02; migdały 0,85; orzechy laskowe 0,75; awokado 0,53; pomidory 0,41; buraki 0,36; kiwi 0,39; cytryna 0,25. Powstał bardzo interesujący wynik. Aby utrzymać bilans kwasowo-zasadowy we krwi, każdy gatunek jest wręcz zobowiązany odżywiać się produktami, których KAP jest bliski 1. Drapieżniki muszą jeść surowe mięso, otręby i kości. Roślinożercy muszą jeść trawę i liście. Człowiek powinien odżywiać się orzechami, owocami i warzywami. Im bardziej KAP odchyla się od normy, tym więcej wewnętrznych rezerw ciała organizm musi zużywać na podtrzymanie prawidłowej kwasowości krwi. Ponieważ omawiamy w tym rozdziale przyczyny powstania osteopo129
rozy (choroby charakteryzującej się ubytkiem masy kości), muszę napisać, że spożywanie pokarmu odzwierzęcego bez kompensaty dużą ilością zieleni sprzyja wypłukiwaniu wapnia z kości. Dodatkowa suplementacja preparatami z wapniem nie przynosi pożądanego efektu, ponieważ jego wchłanialność jest ograniczona i organizm znacznie hamuje wchłanianie, gdy zauważy jego nadmiar w pożywieniu. Dlatego zwiększanie dawek wapnia oraz nadmierne spożycie produktów mlecznych prowadzi do odwrotnego skutku. Suplementowane preparaty wapnia będą z organizmu wydalone z moczem oraz osiądą w nerkach w postaci kamieni, a zakwaszona krew w dalszym ciągu będzie odkwaszana wapniem z zapasów tkanek kostnych. Dla uzyskania większej jasności można obejrzeć statystyki Światowej Organizacji Zdrowia na temat osteoporozy. Pierwsze miejsce zachorowalności na tę chorobę zajmuje USA oraz kraje europejskie, liderzy w spożywaniu mięsa i produktów mlecznych. Na ostatnich pozycjach są kraje Afryki, w których ludzie pozyskują białko z roślin takich jak soja, kukurydza i fasola. Aby uzyskać prawdziwe wyniki należałoby jeszcze zbadać skład chemiczny mięsa reniferów, które spożywają mieszkańcy Jakucji, długowieczni Ewenkowie. W tych danych, które udało mi się odnaleźć nie było podanych wartości siarki i chloru, które pozwoliłyby mi obliczyć KAP dla spożywanego przez nich mięsa reniferów. Mieszkańcy Abchazji, słynni z tego, że żyją bardzo długo, oprócz mięsa spożywają ogromne ilości zieleniny oraz świeżych owoców. Mięso spożywają tylko z rzadka i nigdy nie jedzą produktów obrabianych termicznie. Spożywana zieleń zawiera w dużej ilości potas, który pomaga utrzymać pH krwi na właściwym poziomie, co zapobiega wypłukiwaniu się wapnia z kości. Przykład ludu Ewenka oraz mieszkańców Abchazji dowodzi, że jedzenie mięsa nie musi być powodem pojawie130
nia się osteoporozy, jeśli obecne są czynniki kompensujące. Dlaczego więc w wyniku przejścia na surową dietę zaczynają się rozpuszczać i znikają różnego rodzaju złogi? Jednym z powodów jest zwiększenie ilości potasu we krwi, co sprzyja wypieraniu przez niego wapnia w złogach solnych. W przeciwieństwie do wapnia, sól potasu jest łatwo rozpuszczalna w wodzie. Wapń jest obecny we wszystkich złogach — w osteoporozie stawów, w blaszkach miażdżycowych naczyń krwionośnych, w kamieniach nerkowych, kamieniach pęcherzyka żółciowego etc. W końcu naukowcy zauważyli ten fakt. Ilość publikacji w ostatnich czasach na ten temat znacznie wzrosła. Witarianie nie mają potrzeby, by martwić się z tego powodu. Ich pożywienie nie jest w stanie naruszyć prawidłowego bilansu pH we krwi, wręcz przeciwnie: pomaga utrzymać prawidłowość wszystkich procesów w organizmie. Zawartość wapnia i fosforu w roślinnym pożywieniu utrzymuje się na poziomie, który nie zagraża naszym kościom. Dr Luigi Fontana z Uniwersytetu Waszyngtońskiego zbadał 18 witarian w wieku od 33 do 85 lat i ogłosił, że z pięciu objawów, które towarzyszą osteoporozie, u witarian stwierdził tylko jeden: lekkie kości. Jeżeli chodzi o wymianę tkanki kostnej u witarian, wyniki udowodniły, że jest ona na tym samym poziomie, co u przeciętnych osób. Zaskoczył go natomiast dobry wynik badań zawartości witaminy D u witarian, ponieważ zakładał, iż witarianie będą mieli z nią problem. Wyniki i wnioski, które dr Luigi Fontana wyciągnął na podstawie tych badań dowodzą, że witarianie nie mają możliwości trafienia do grupy ryzyka zachorowania na osteoporozę. Objaw lekkich kości dr Luigi Fontana tłumaczy tym, że u mięsożerców obecny jest czynnik zanieczyszczenia, które organizm magazynuje w kościach. Do czego dążę? Każdy witarianin wie, czym jego pożywienie różni się od tradycyjnego. Jego pożywienie nie 131
jest toksyczne! Nie tworzy w organizmie dużych stężeń wolnych rodników. Uwaga! Jest coś, co zmusza krytyków witarianizmu, by wymieniać ten sposób odżywiania się w jednym rzędzie z innymi dietami i metodami uzdrawiania. Czynnik, którego nie mogą zrozumieć mięsożercy, wszystkożercy, wegetarianie, lekarze, naukowcy i wszelkiego rodzaju dietetycy. Witarianie raz na zawsze zaprzestali dostarczania do organizmu szeregu narkotycznych substancji, syntetycznych cukrów i minerałów, medykamentów, syntetycznych konserwantów, wzmacniaczy smaku, zagęszczaczy, emulgatorów, barwników, sztucznych aromatów, zdenaturyzowanego białka, trans-tłuszczy i innych produktów poddanych obróbce termicznej. Każdy witarianin usunął ze swojego organizmu szeregi metabolitów, wytworzonych przez bakterie chorobotwórcze — takie, które normalnie żyją w organizmach ludzi odżywiających się tradycyjnie. Najważniejszym jest to, że witarianin pozbył się potrzeby walki z substancjami z tej czarnej listy. To oznacza, że nie będzie miał uszkodzonych błon międzykomórkowych, tkanek i ścianek naczyń, czyli skutków walki systemu immunologicznego z toksynami trafiającymi do krwiobiegu razem z pożywieniem i wchłaniającymi się z jelita grubego. Wtedy, gdy nie będzie uszkodzonych błon, nie będzie i zgrubień; nie będzie nagromadzenia się złóż cholesterolowych, ani piasku i kamieni w nerkach, będących skutkami nadmiernej ilości wapnia we krwi. Złogi w ciele są niczym innym jak skrystalizowanymi minerałami. W szkole, w której się kiedyś uczyłem, robiliśmy doświadczenie, w którym hodowaliśmy kryształy soli kuchennej oraz miedzianu — potrzebny był do tego stężony roztwór i centrum krystalizacji. Analogicznie przy nadmiernej ilości wapnia we krwi wytwarza się roztwór o dużym stężeniu; zniszczone ścianki naczyń są centrami krystalizacji. 132
Człowiek, który zmienił sposób odżywiania się na witariański zaczyna oczyszczanie swojego organizmu nie od oczyszczania błon i nie od niszczenia szkodliwej flory bakteryjnej, a także nie odbudowuje od razu kości, mięśni i błon, czy czegokolwiek innego. Na początku zabezpiecza swój organizm poprzez prawidłowy dobór elektrolitu, który jest nienasyconym roztworem wodnym z odpowiednim poziomem pH i właściwym dla człowieka kompleksem aktywnych biologicznie substancji. Ten elektrolit zaczyna rozpuszczać wszystkie wyżej wymienione szkodliwe substancje, które powodowały wiele przewlekłych schorzeń, neutralizuje i wymywa wszystko, co było pożywką dla chorobotwórczych bakterii. Ten roztwór sprzyja odnowieniu się wszystkich błon i uszkodzonych tkanek. Kwasowo-zasadowy bilans jest bardzo ważnym, ale nie najważniejszym czynnikiem zdrowia człowieka. Nie tylko pożywienie zmienia bilans kwasowo-zasadowy: palenie tytoniu, alkohol, stres i uszkodzenia ciała także przyczyniają się do zmiany tego bilansu, ale to już całkiem inna historia. Rozpatrujemy tu jedynie odżywianie się, a jest to najważniejszy czynnik zdrowia człowieka.
29. Mleko. Czy będziecie zdrowi? Bardzo często ludzie pytają mnie, czy mogą pić mleko. Gdy odpowiadam, że nie, to przypominają o tym, że wegetarianie piją mleko i jedzą przetwory mleczne. Ja odpowiadam, że wegetarianie chorują w takim samym stopniu, jak ludzie odżywiające się tradycyjnie. Mleko jest produktem, którego spożycie jest podtrzymywane poprzez reklamę. Żadne zwierzę, z wyjątkiem człowieka, nie pije mleka przez całe życie. W tym rozdziale omówimy, dlaczego nie tylko witarianie, ale i wszyscy ludzie nie mogą i nie powinni spożywać mleka i przetworów mlecznych. 133
Mleko jest uniwersalnym produktem, wymyślonym przez naturę dla nowonarodzonego stworzenia, dostępne zaraz po urodzeniu po to, aby prawidłowo rosło i rozwijało się, zanim zacznie samodzielne odżywianie. Mleko zawiera składniki, które maksymalnie sprzyjają wzrostowi określonego żywego stworzenia. Poniższa tabela przedstawia tempo wzrostu niemowląt różnych gatunków. Tabela 4. Tempo wzrostu niemowląt różnych gatunków a skład mleka. Białko
Wapń/mg
Człowiek
1,2
27
Podwojenie masy ciała/ilość dób 120
Koń
2,4
89
60
Krowa
3,3
120
47
Koza
3
143
*
Owca
4,1
178
19
Pies
7,1
*
8
Kot
9,5
*
7
27
120
Szczur
1,2 *brak danych.
Cielak potrzebuje dużej ilości wapnia i białka, żeby jak najszybciej wzmocnić kości nóg. Nawet po to, żeby sięgnąć piersi matki musi stać na swoich nóżkach. To samo dzieje się w przypadku źrebaka, koziołka etc. Ludzkie niemowlę nie wstaje tuż po urodzeniu na równe nogi. Dziecko prawie cały rok spędza leżąc. Najprawdopodobniej potrzebuje tyle czasu, aby rozwinął się mózg oraz system nerwowy, a nie szkielet i mięśnie. Niemowlę nie potrzebuje tak wysokiego stężenia białka i wapnia, jak np. kocięta lub szczenięta. Dla rozwoju ludzkiego niemowlęcia potrzebne jest zupełnie odmienne stężenie różnych substancji, niż dla 134
cielaka. Czy jest to prawidłowe, że dzieci karmione zmodyfikowanym krowim mlekiem rosną i nabierają wagi szybciej niż ich rówieśnicy, pijący z piersi matki? Czy kości i szkielet dziecka mają prawo tak szybko rosnąć? Na to pytanie ludzkość kiedyś będzie musiała odpowiedzieć. Krowie mleko sprzyja szybszemu wzrostowi kości i mięśni dziecka, a co tu mówić o dorosłym człowieku, którego szkielet już został ukształtowany i nie potrzebuje tak dużego stężenia wapnia i białka. Dorosły człowiek powinien jedynie podtrzymywać wszystkie swoje narządy w odpowiednim stanie za pomocą substancji o zupełnie innym składzie niż te, potrzebne do szybkiego wzrostu. Wszyscy przedstawiciele ssaków na ziemi spożywają mleko wyłącznie w pierwszym okresie życia, a potem tracą możliwość trawienia mleka i przechodzą na właściwe (adekwatne) dla danego gatunku pożywienie.
30. Nietolerancja mleka, laktoza — cukier mleczny Wrócę po raz kolejny do prac znanego już nam akademika Ugoleva. Omówię karmienie piersią, aby zrozumieć mechanizm, który pozwala niemowlętom na trawienie mleka i nie pozwala tego robić dorosłym. Cytat z prac akademika Ugoleva o karmieniu niemowląt krowim mlekiem: Zgodnie z teorią zbilansowanego odżywiania zamiana kobiecego pokarmu na krowie zmodyfikowane mleko jest doskonała. Niewielkie różnice w chemicznym składzie nie mają żadnego znaczenia. Z punktu widzenia teorii adekwatnego odżywiania w pierwszych miesiącach życia człowieka taka zamiana jest mało zadowalająca, a w pierwszych dniach życia nawet bardzo niebezpieczna. To dlatego, że w pierwszych dniach zachodzi intensywna endocytoza, która polega na tym, że komórki jelitowe intensywnie 135
pochłaniają całe molekuły z jelit i wbudowują je do wewnątrz organizmu. Ten mechanizm polega na przechwytywaniu przez receptory znajdujące się na powierzchni jelita różnego rodzaju cząsteczek, a następnie ich szybkiej koncentracji, po czym zostają one umieszczone w pęcherzykach cytoplazmy komórki. Taki mechanizm zapewnia szeroki zakres pozytywnych skutków, w tym dostarczenie immunoglobuliny z organizmu matki do organizmu noworodka. Jednakże, jeżeli mleko matki zostanie zastąpione przez mleko ssaków innego gatunku, to z pomocą wyżej wymienionego mechanizmu do organizmu noworodka trafią obce antygeny, ponieważ w tym okresie organizm jeszcze nie posiada filtrów immunologicznych. W tym przypadku, zdaniem immunologów, powstaje bardzo niekorzystna sytuacja, ponieważ za pomocą naturalnego procesu do organizmu wnikają duże ilości obcego białka. W ciągu kolejnych kilku dni intensywna endocytoza prawie zupełnie zanika. W tym okresie uwidocznia się wyraźnie obraz, który ukazuje nam różnicę pomiędzy karmieniem mlekiem matki, a mlekiem krowim. Zawartość laktozy w kobiecym mleku znacznie przewyższa zawartość laktozy w krowim mleku. Przy normalnym karmieniu piersią matki laktoza częściowo dociera do jelita grubego, co stwarza korzystne warunki dla rozwoju korzystnej lakto-mikroflory: wytwarzane zostaje lekko kwaśne środowisko. W przypadku karmienia noworodka mlekiem krowim laktoza nie dociera do jelita grubego, co powoduje rozwinięcie się szczepu gnilnych bakterii zamiast fermentacji mlekowej, a w konsekwencji prowadzi do intoksykacji organizmu. Wytwarzanie się produktów toksycznych, które nie mogą być unieszkodliwione poprzez słabo jeszcze rozwiniętą barierę jelitową i wątrobę, może doprowadzić do naruszenia prawidłowego rozwoju fizycznego i intelektualnego dziecka, co ma swoje konsekwencje w starszym wieku. Nas najbardziej interesuje to, czy organizm dorosłego człowieka jest w stanie trawić mleko. Czy ze spożywania
136
mleka płyną jakiekolwiek korzyści, o których trąbią nam na każdym kroku reklamy telewizyjne? Przytoczę jeszcze jeden cytat z prac Ugoleva: (…) na nietolerancję laktozy z krowiego mleka cierpi większa część populacji ludzkiej, są to miliony, a nawet miliardy ludzi. Wykryto, że po przejściu z odżywiania się mlekiem matki na stały pokarm następuje regresja genu laktazy, który odpowiada za syntezę laktozy (fermentu, który rozszczepia laktozę, inaczej mówiąc — cukru mlecznego). Naukowcy zakładają, że stopień zanikania genu laktazy odpowiedzialnego za trawienie laktozy jest związany z genem określonej grupy etnicznej w określonych warunkach i być może tłumaczy to obecnością tradycji picia mleka w danym regionie. Innymi słowy, gen odpowiedzialny za trawienie laktozy zanika, gdy tylko niemowlę zaczyna jeść stały pokarm i potem już nigdy organizm nie jest w stanie strawić laktozy. Jeżeli człowiek nie przerywa picia mleka po odstawieniu od piersi, wytwarzanie genu laktazy częściowo jest podtrzymywane. Ugolev przytacza statystyki, w których nietolerancja mleka występuje u 6-12% europejczyków, 70% mieszkańców Bliskiego Wschodu, Japończyków, mieszkańców Grenlandii, Sri Lanki etc. Zgodnie z danymi doktora Waltera White'a, który daje w Niemczech wykłady o szkodliwości mleka, 95% Afrykanów i Indian nie jest w stanie przyswajać mleka. W przypadku, gdy jest brak odpowiedniego fermentu trawiącego pokarm, niestrawione resztki pożywienia trafiają do jelita grubego, po czym stają się łupem chorobotwórczych bakterii. Produkty metabolizmu tych bakterii wywołują w najlepszym przypadku rozwolnienie, w gorszym ciężkie powikłania, zatrucia organiz-mu, szok, a czasem nawet śmierć… „Leczenie” za pomocą antybiotyków może częściowo zredukować nietolerancję laktozy, ponieważ likwiduje bakterie wytwarzające toksyny. Niemniej jednak u większości ludzi, którzy mają w znacznym stopniu zanik laktazy, objawy mogą być słabo wyrażone, lub może występo137
wać całkowity ich brak, co można wytłumaczyć: 1. Różnorodnością flory bakteryjnej u różnych osób (u jednego człowieka flora bakteryjna będzie produkować toksyny, a u innego nie będzie). 2. Zadziałaniem obronnej funkcji wątroby. Powyższy cytat pochodzi oczywiście z pracy Ugoleva. Teraz trochę objaśnień. Laktoza składa się z glukozy i galaktozy. W przypadku, gdy organizm posiada tolerancję laktozy, jest w stanie strawić i wchłonąć glukozę, ale nie galaktozę. Ten rodzaj cukru nie jest przyswajalny przez organizm dorosłego człowieka. Galaktoza jest cukrem rezerwowym, wykorzystywanym w organizmie niemowlęcia poprzez wątrobę w wypadku, gdy zachodzą długie przerwy w karmieniu piersią. Gdy tylko dziecko przestaje jeść z piersi, zdolność przyswajania galaktozy zanika. Do tego czasu musi już być wykształcony mechanizm odkładania glukozy w postaci glikogenu. Co się w takim wypadku dzieje z galaktazą, która trafia do naszego organizmu? Należy się jej szybko pozbyć, wydalając ją z organizmu, lecz, niestety, tak się nie dzieje. Zazwyczaj zostaje ona odłożona w organizmie tam, gdzie się da. Ciekawe jest to, że oprócz zwykłych miejsc, takich jak stawy i tłuszcz pod skórą, galaktaza odkłada się kryształkami w oczach, wywołując kataraktę. Innym miejscem, gdzie gromadzi się galaktaza, są narządy płciowe. Wyniki badań żywotności i ruchliwości plemników u mężczyzn i drożności jajowodów u kobiet wskazują na bezpośrednią ich zależność od ilości spożywanego mleka. 25% Europejczyków ma przez to trudności w poczęciu dziecka. W Afryce i Azji, gdzie nie ma zwyczaju picia mleka, takie problemy nie występują.
138
31. Tłuszcz i białko mlekowe Proszę jeszcze raz zwrócić uwagę na dane zawarte w tabeli numer 4. Widzimy w niej, że nawet dla intensywnego wzrostu niemowlęcia w pierwszym okresie życia przyroda stworzyła mleko o niskiej zawartości białka w pokarmie kobiecym. Głównym składnikiem białka mleka krowiego jest kazeina. Kazeina jest trawiona za pomocą enzymu zwanego reniną, który jest wytwarzany w żołądku cielęcia. W żołądku każdego innego gatunku ssaków jest również obecna renina, tylko inna: odpowiednia dla mleka danego gatunku. Natomiast w żołądku dziecka taki enzym jak renina nie jest wytwarzany, ponieważ niemowlę otrzymuje wraz z pokarmem matki bakterie, zdolne do trawienia białka mleka. Ponadto składniki białka krowiego mleka, takie jak albumina i globulina, znacznie różnią się od ludzkich i nie mogą być prawidłowo strawione i wykorzystane w organizmie. Oczywistym jest więc, że gdy cielak przestaje pić mleko matki, renina przestaje wytwarzać się w jego żołądku. Jeżeli postanowimy wznowić karmienie go mlekiem, cielak zachoruje i prawdopodobnie umrze. Człowiek także nie jest w stanie trawić kazeiny (specyficznego białka o strukturze innej dla każdego określonego gatunku). W związku z tym, że organizm nie jest w stanie strawić białka kazeiny, może ono zostać wchłonięte do krwiobiegu, co nieuchronnie wywoła alergię na obce białko. Myślę, że wielu rodziców zna to z autopsji. Zdolność wchłaniania białka w całości zachowują także niektórzy dorośli. Prowadzi to nie tylko do różnego rodzaju reakcji alergicznych, ale i do choroby autoimmunologicznej ze względu na obce, ale podobne białko we krwi. Jest to pierwszy krok do choroby zwanej cukrzycą. Aby strawić białko z mleka, organizm musi wytwarzać ogromną ilość kwasu, co prowadzi do uszkodzenia ne139
rek. Już dawno udowodniono związek pomiędzy kamicą nerkową a piciem mleka. Możecie sami odnaleźć mnóstwo publikacji na ten temat w czasopismach medycznych. Teraz opowiem nieco o tłuszczu, który znajduje się w mleku. Zaznaczę od razu, że są to tłuszcze utlenione. Natura zaopatrzyła proces karmienia piersią w mechanizm pozwalający na zachowanie sterylności: to znaczy, że mleko z piersi niemowlę wsysa bez kontaktu z tlenem. Krowie mleko jest wielokrotnie przelewane, co prowadzi do utlenienia jego komponentów. Utleniony cholesterol jest o wiele bardziej niebezpieczny niż nieutleniony. Procentowa zawartość tłuszczu w mleku jest podawana błędnie. Gdy patrzymy na opakowanie, na którym jest podana cyfra 2%, to myślimy, że tyle tłuszczu jest zawarte w danym opakowaniu mleka. Jednak nie oznacza to, że zawiera tylko 2% tłuszczu, lecz jest to stosunek tłuszczu do wody zawartej w mleku. Ponieważ woda natychmiast się wchłania, w suchej masie z mleka pozostaje 20% tłuszczu. Jeżeli prawidłowo podać tę wartość, to prawdziwa zawartość tłuszczu w danym mleku będzie wyższa. To znacznie zmienia „dietetyczność” produktu. Nie mówiąc już o serze i twarogu, w których zawartość tłuszczu może przewyższać 50%, ponieważ zawierają one znacznie mniej wody. Dla ludzi ze skłonnością do tycia spożywanie mleka zawsze prowadzi do otyłości.
140
32. Wapń — korzyść czy szkoda? Dla wyjaśnienia, czy wysoka zawartość wapnia w mleku jest szkodliwa czy zdrowa posłużę się normami. W byłym Związku Radzieckim przyjęto takie oto normy prawidłowej dziennej dawki wapnia na dobę: Kobiety do 50 r. ż.
Kobiety po 50 r. ż.
Mężczyźni do 65 r. ż.
Mężczyźni po 65 r. ż.
800 mg
1200 mg
800 mg
1200 mg
Skąd pochodzą takie normy? Oczywiście z badań ilości spożywanego mleka przeciętnego ówczesnego człowieka, który odżywia się tradycyjnie. Nie ma w tych normach niczego wspólnego z rzeczywistym zapotrzebowaniem człowieka na wapń. Przeciętny Amerykanin spożywa około 1400 mg wapnia na dobę. W Japonii dzienna norma spożycia wapnia wynosi 300 miligramów. Pomyślmy o tym rozsądnie. Organizm człowieka zawiera 10% wapnia, jeżeli nie liczyć wapnia w kościach. Wmawiają nam, że te 10% to normalna dawka wapnia na dobę. Po co? Przecież organizm nie traci całego wapnia w ciągu 10 dni. Są osoby, które przechodzą głodówkę o destylowanej wodzie — z łatwością przeżywają nawet 30 dni bez dostarczenia do organizmu wapnia. Najprawdopodobniej istnieje mechanizm, dzięki któremu organizm nie wydala wapnia, jeżeli istnieje na niego zapotrzebowanie. Deficyt wapnia (lub każdego innego mikroelementu) w organizmie nie jest spowodowany jego brakiem w pożywieniu, tylko naruszeniem mechanizmu utrzymywania go na właściwym poziomie. Zastanówmy się nad przyczyną złogów kamieni i blaszek w organizmie. Od razu przypominamy sobie słowa, z którymi jesteśmy już osłuchani: cholesterol i sole. Jednak 141
z jakiegoś powodu nikt nie wspomina, że i w złogach cholesterolowych (arteroskleroza) i w kamieniach nerkowych, kamieniach w woreczku żółciowym, chorobach niewydolności trzustki — wszędzie są obecne złogi wapnia. Większość soli takich pierwiastków jak magnez, potas i sód jest rozpuszczalna w wodzie i są one bez trudu wydalane z organizmu przez nerki — ale nie wapń. Osiada on w nerkach martwym odłogiem i jest przyczyną nieprzyjemnej diagnozy: kamica nerkowa. Taka jest właściwość tego pierwiastka. Organizm reaguje na nadmierną ilość wapnia w sposób jednoznaczny: uniemożliwia jego wchłanianie. Cała zawartość wapnia, którą dostarczamy z produktami mlecznymi jest wydalana z organizmu poprzez drogi moczowe i z kałem. Natomiast białko mleka pozostawia w organizmie odczyn kwaśny i musi on być zrównoważony wapniem pobieranym z kości. Paradoksalne, lecz jest to fakt. Im więcej ludzie tradycyjnie odżywiający się spożywają mleka, sera, twarogu, tym więcej tracą wapnia z kości. Wybitny akademik Druzyak napisał książkę Jak przedłużyć ulotne życie. Jest poświęcona badaniom nad fenomenem długowieczności człowieka i szkodliwym wpływie nadmiernego spożycia wapnia na długowieczność. Druzyak udowadnia, że nadmierna ilość wapnia w wodzie i mleku oraz zalecenia lekarzy, by spożywać dodatkowe ilości wapnia, prowadzi do wielu poważnych schorzeń i przedwczesnego starzenia się organizmu. Te rejony, które badał Druzyak pod względem długowieczności ludzi, wykazywały niską zawartość wapnia w wodzie pitnej przy braku tradycji spożywania mleka i przetworów mlecznych. Wapń, który dostarczamy do organizmu spożywając mleko i jego przetwory, niezależnie od typu związków wapnia, tworzy, oprócz fosforanu i węglanu, również szczawian wapnia, który jest podstawowym budulcem kamieni nerkowych. W przypadku, gdy podgrzewamy krowie mleko, zachodzą 142
w nim rozmaite procesy chemiczne i niekorzystne zmiany składu chemicznego, — tworzy się wówczas fosforan wapnia, którego przedtem w mleku nie było, o odczynie zasadowym. Z tego właśnie powodu tworzą się złoża w różnych częściach ciała, a większość z nich gromadzi się w nerkach i trzustce… Często się zdarza, że rozcieńczamy krowie mleko wodą, gdy np. gotujemy kaszę, ale gotujemy nie na samym mleku, a dodajemy do niego jeszcze wody. Także w tym przypadku wapń zawarty w wodzie zmienia się na fosforan wapnia, powodując szkody w naszym organizmie i organizmach naszych dzieci. Muszę jeszcze wspomnieć o specyficznych własnościach koziego mleka. Zawiera oprócz chlorku wapnia duże ilości fosforanu wapnia. W wyniku tego, mleko kozie aktywnie sprzyja powstaniu zakrzepicy oraz osadzania się soli wapnia w stawach. Z tego powodu kozie mleko jest znacznie gorsze dla człowieka niż nawet krowie. Ten, kto trzyma kozy, pijąc ich mleko naraża się na śmiertelne niebezpieczeństwo. W niedalekiej jeszcze przeszłości Finlandia była krajem, w którym produkowano i spożywano najwięcej na świecie mleka. Była też na pierwszym miejscu w statystykach zachorowalności na choroby układu krążenia. W chwili obecnej Finlandia znacznie zmniejszyła ilość produkowania i spożywania mleka, co przyczyniło się do zmniejszenia zachorowań na choroby układu krążenia. Osobiście posiadam list – podziękowanie od ówczesnego prezydenta Finlandii Kekkonena, za podjętą przeze mnie pracę badawczą nad wpływem nadmiernego spożycia wapnia przez człowieka. Z tego wszystkiego możemy wnioskować, że nadmierna ilość wapnia w produktach mlecznych nie jest zdrowa i raczej dostarcza szkód naszemu organizmowi. Oczywiście duże znaczenie ma to, w jakich związkach chemicznych jest obecny wapń w różnorakich produktach żywieniowych, ale z powyższych publikacji wyraźnie widzimy, że mleko i produkty mleczne musimy raz na zawsze wykreślić z naszego jadłospisu, jeżeli chcemy używać swojego ciała jako świadomi użytkownicy. 143
33. Mleko przemysłowe Rozważamy podstawowe czynniki wpływu składu chemicznego mleka na nasz organizm. Rozpatrzmy teraz proces przemysłowej termicznej obróbki mleka, a mianowicie: pasteryzację. Pasteryzacja jest procesem podgrzewania mleka do temperatury, która zapewnia zabicie niektórych bakterii. Gdy przez dłuższy czas przechowujemy przemysłowe mleko, to widzimy, że nie kwaśnieje ono, tylko jełczeje. Dlaczego? Dlatego, że pasteryzowane mleko nie zawiera już bakterii mlekowych, które sprzyjają fermentacji mlekowej, niezbędnej do powstania kefiru. Bakterie gnilne wymagają natomiast znacznie wyższych temperatur do zabicia i pozostają one w mleku, a z braku konkurencji szybko się namnażają i mleko po prostu gnije. Producenci dodają do mleka konserwantów, które mają zapewnić dłuższy termin przydatności mleka do spożycia poprzez zatrzymanie na jakiś czas procesów gnilnych. My nie mamy większego wyboru. Musimy pochłaniać albo gnilne bakterie wraz z produktami ich metabolizmu, albo konserwanty. Wszystkie sfermentowane produkty mleczne, takie jak: kefir, jogurt, twaróg i ser niczym nie są lepsze od mleka. Wzrasta w nich koncentracja wapnia, białka i tłuszczu. Im więcej mleko przeszło procesów przeróbki, tym więcej szkód wyrządziły w nim bakterie. Dr Walter White na swoich wykładach mówi, że najtwardszy ser nie zawiera żadnych substancji odżywczych, potrzebnych człowiekowi. Jest to po prostu zestaw różnego rodzaju produktów metabolizmu mikroorganizmów — ich fekalia. W żadnym wypadku taki produkt nie powinien trafić do organizmu człowieka! Tak wiele złych rzeczy napisano tu o mleku — co w takim razie mamy zrobić z powszechnym stereotypem, że krowa na wsi karmi całą rodzinę? Jest oczywiste, że jeżeli sprawa dotyczy życia czy śmierci, to musimy spożywać 144
wszystko, co mamy dostępne do spożycia. Mleko swojskiej krowy nie zawiera takiej ilości szkodliwych substancji, jak mleko przemysłowe. O zawartości szkodliwych substancji w mleku możemy dowiedzieć się z norm. Oto lista dopuszczonych normami składników obcych w mleku: • Fekalia; • Bakterie; • Wirusy; • Antybiotyki, którymi leczono chore zwierzęta; • Hormony, które dostają zwierzęta dla zwiększenia laktacji; • Organiczne pestycydy, które są w spożywanej przez zwierzęta paszy nagromadzają się w organizmie krowy. Koncentracja pestycydów w mięsie jest 1000 razy większa od ich koncentracji w spożywanym przez krowy pokarmie. Szczerze radzę każdemu, kto posiada Internet, by posłuchał wykładów doktora Waltera White'a, który przedstawia wyniki własnych badań i badań uznanych naukowców, a także badania autoryzowanych ośrodków badawczych na ten temat. Wszyscy dochodzą do takiego samego wniosku — spożywanie mleka i produktów mlecznych prowadzi do powstawania takich schorzeń jak rak prostaty, rak piersi, jajnika i jelita grubego, osteoporoza, otyłość, osadzanie kamieni w różnych częściach ciała, zaćma, zaparcia. Pić mleko czy nie pić? Na to pytanie sami sobie musimy teraz odpowiedzieć!
34. Zapachy Proszę podejść do lusterka i obejrzeć własny język. Być może zobaczycie na nim nieprzyjemny, żółty lub biały nalot, pęknięcia lub czerwone wrzody. Są to wyniki działa145
nia systemu wydzielania organizmu, nie jest on bowiem w stanie wydalić wszystkiego poprzez specjalnie przeznaczone do tego organy, pęcherz moczowy i jelito proste. Organizm stara się wydalić toksyny wszystkimi dostępnymi ujściami: poprzez śluzówki w jamie ustnej, nos, oczy, organy płciowe i gruczoły potowe. Gdy wracacie do domu środkami lokomocji miejskiej, możecie poczuć zapachy, wydzielane przez przedstawicieli naszej wspaniałej, ludzkiej cywilizacji. Organizm nie jest w stanie usunąć poprzez organy wydzielania dużej ilości gotowanych i syntetycznych produktów, a także produktów metabolizmu bakterii gnilnych, które się nimi żywią. Wydzielanie tych substancji odbywa się również z potem i my musimy to wąchać… Pierwszym objawem, który znika po przejściu na adekwatne pożywienie jest zapach potu. Możecie nosić podkoszulek nawet przez kilka dni i nie będzie żadnego zapachu! Włosy także przetłuszczają się znacznie wolniej. Drugim objawem, który znika jest nalot na języku i przykry zapach z jamy ustnej. Z witarianami znacznie przyjemniej jest obcować. Wcześniej uważałem, że to pasta do zębów, lub choroba zębów są przyczynami zapachu z ust — teraz wiem, że to były produkty działalności bakterii, które namnożyły się na resztkach pokarmu. Chciałbym także wspomnieć o zapachach typowo kobiecych. Wystarczająco wrażliwe osoby odczuwają zapach krwi menstrualnej. Gdy wchodzimy do biura, gdzie pracują kobiety, to wyraźnie czuć, że któraś z kobiet ma „kobiece święto”. Nawet zapachy wydzielin w zwykłe dni są czasami przykre z powodu drożdżycy, spowodowanej nieodpowiednim odżywianiem się. Z doświadczeń świeżo upieczonych witarian wynika, że wszystkie te zapachy znikają w drugim, trzecim miesiącu po przejściu na surowy, roślinny pokarm. I tylko 146
w trakcie okresowych czyszczeń organizmu zapachy potu i z ust znowu pojawiają się na krótki czas, a włosy szybciej się przetłuszczają. Podchodzę do lusterka, oglądam swój język i sam się zachwycam: mój język stał się czyściutki, gładziutki, równiutki, jak u mojej córeczki. Cud! Tego i Wam wszystkim życzę.
35. Jedzenie na surowo a globalne ocieplenie Czy to są powiązane za sobą pojęcia? Czy np. odżywianie się samymi morelami mogłoby polepszyć sytuację ekologiczną na naszej planecie? Zgodnie z opiniami przedstawianymi w mediach, największe zanieczyszczenie środowiska jest spowodowane nadmiernym wydzielaniem ciepła do atmosfery. Ciepło powstaje w wyniku działalności człowieka. Spróbujmy policzyć, ile ciepła produkuje człowiek w wyniku wytwarzania i spożywania przetworzonej żywności. Przygotowanie pożywienia na kuchence gazowej lub elektrycznej, podgrzewanie pożywienia, przygotowanie wody do zmywania naczyń, produkcja napojów, ogrzewanie i oczyszczanie stodół i chlewów, sztuczne karmienie oraz połów ryb, przechowywanie szybko psujących się produktów w chłodniach, produkcja leków i przechowywanie medykamentów, utrzymywanie szpitali i klinik — wszystko to jest ciepłem, bez którego człowiek może sobie świetnie radzić i do tego wcale nie chorować. W moim domu używamy wody do mycia owoców oraz warzyw i całkiem niezatłuszczonych naczyń. Wyobraźmy sobie to na globalną skalę: miliardy ludzi na całej planecie codziennie kilka razy gotuje swoje pożywienie na gorących kuchenkach gazowych lub elektrycznych. Miliony fabryk smaży codziennie chipsy w gorącym oleju, całodo147
bowo rozlewają soki i coca-colę, pieką i gotują surowiec na kiełbasę i parówki. Lodówki z mrożonym mięsem odbywają podróże w najodleglejsze zakątki świata. Wszystko to wymaga przeogromnej ilości energii i wydziela ogromną ilość ciepła. Chciałbym również powiedzieć o hodowli zwierząt. Ludzie! Mięso spełniło już swoją rolę. Faktycznie, w czasach zlodowacenia, suszy lub innych zmian klimatu człowiek był zmuszony polować i spożywać mięso. Wszystkim serdecznie gratuluję, ludzkość przetrwała! Możemy już zaprzestać spożywania mięsa. Polecam obejrzenie wspaniałego filmu Dom, dostępnego do oglądania online w Internecie. W samych Stanach Zjednoczonych na jednego człowieka przypada 8 sztuk bydła. W Chinach liczba świń przekracza miliard. Wyobraźcie sobie, jaka ilość wody jest potrzebna do produkcji mięsa. Wodę wydobywa się z coraz głębszych pokładów; zakłócany jest naturalny obieg wody w przyrodzie — podziemne rzeki zanikają, znikają rzeczki, jeziora stają się coraz płytsze. Ogromne tereny wykorzystywane są pod uprawy soi i różnych zbóż na paszę. Ile hektarów lasu wycina się po to, aby mieć pastwiska dla bydła? Jeżeli zamienimy wartości tych szkód na liczby to jestem pewien, że znacznie przewyższą one liczby szkód użytkowania samochodów na całej planecie. Przytoczę statystyki podane na stronie Vita: • 90% zbóż z różnych krajów idzie na pokarm dla zwierząt hodowlanych; • Od 60 do 80% warzyw jest pokarmem dla bydła; • Dla otrzymania 1 kg wołowiny wykorzystuje się 10 kg zbóż, dla 1 kg wieprzowiny — 9,2 kg zbóż oraz innych pokarmów, a dla 1 kilograma mięsa kurzego ponad 3 kg ziarna; • Na każdy 1 kg mięsa zużywamy 10 kg ziarna, reszta jest przerabiana na nawóz; 148
Ponad 60 miliardów zwierząt corocznie jest zabijane po to, aby zaspokoić naszą potrzebę spożywania mięsa; • Nawet do 90% wody pitnej na tej planecie jest używane w gospodarstwach rolniczych; • Do podlewania pastwisk jest potrzebne 12 razy więcej wody niż do uprawy warzyw; • Dla produkcji kilograma pszenicy potrzeba 0,5 m3 wody, a dla produkcji kilograma mięsa 5 m3. Odpady z produkcji mięsa, obornik, antybiotyki, hormony, środki chemiczne do garbowania skór, nawozy i pestycydy do obróbki pól uprawnych są głównym źródłem zanieczyszczenia wód. Po przejściu na surową, roślinną dietę mogłem spojrzeć szerzej na problem zanieczyszczenia środowiska. Przedtem moja rodzina zjadała kilka kilogramów mięsa i ryb w ciągu tygodnia, a jeszcze dochodziły konserwy i produkty mleczne. Trudno sobie wyobrazić to niesamowite marnotrawienie na skalę całej planety. To wszystko tylko po to, by dogodzić naszym kubeczkom smakowym, zupełnie bez zastanowienia się nad zdrowiem swoim i naszej planety. W spożywaniu surowych produktów kryje się związek pomiędzy zdrowiem człowieka a ekologią środowiska. Innymi słowy: to krowy, świnie, kury i króliki wypierają nas z naszej planety. Nam nie przychodzi nawet do głowy by zastanowić się, jaką cenę płacimy za utrzymanie kur i świń. Wyobraźcie sobie, ile ton ekskrementów wyrzuca się do wód i gleby w Chinach, gdzie żyje 1 miliard świń. Jest to prawdziwa katastrofa ekologiczna! Czy zdarzało się wam przebywać w pobliżu dużych chlewów? W promieniu 100 metrów nie rosną żadne drzewa, a oprócz wron nie zobaczycie ani jednego ptaka. Roją się natomiast i mnożą gryzące owady. W niektórych krajach obornik wywozi się jak najdalej od terenów zamieszkałych, ale nasza planeta ma •
149
określone wymiary. Akademik A. N. Nesmejanow (18991980), największy radziecki profesor chemii organicznej, przeprowadził jedno proste obliczenie: 4 miliardy ludzi, powierzchnia terenu nieurodzajnego: 15 miliardów hektarów. 90% powierzchni nieurodzajnej to lód, skaliste góry, pustynie i bagna. Pozostaje 1,5 miliarda hektarów przydatnej do rolnictwa gleby, wychodzi dla każdego 0,4 ha, czyli 40 arów na osobę. Dziś mamy już 7 miliardów osób na naszej planecie, co oznacza, że na każdego przypada 20 arów ziemi uprawnej. Jest to zupełnie wystarczająca ilość. Hodowla bydła daje z takiej samej powierzchni uprawnej 10 razy mniej pożywienia niż uprawa warzyw na tej samej jednostce ziemi. Odżywianie się roślinnym pokarmem w tym przypadku jest bardziej pragmatyczne. Nie mówię już o zdrowiu, tylko o przetrwaniu. Nawet naukowcy, którzy usiłują „polepszyć” pożywienie, mówią, że należy zastąpić trzystopniową drogę pożywienia (roślina — zwierzę — człowiek) dwustopniową (roślina — człowiek). Wynika to z książki Wszystko o żywności z punktu widzenia chemika I. M. Skurikhina i A. P. Nieczaewa. Wywnioskowałem z tej książki, że zadaniem owych naukowców jest uczynić pożywienie bardziej atrakcyjnym i przedłużyć jego termin przydatności do spożycia. Troska o zdrowie człowieka nie wchodzi w ich kompetencje — mają oni inne zadania. Kto w takim razie zatroszczy się o nasze zdrowie? Słusznie: sami się zatroszczymy. Czy jesteśmy w stanie cokolwiek zrobić? Wydawałoby się, że są od tego politycy i to oni powinni zająć się tym problemem. Otóż nie, moi szanowni mieszkańcy planety Ziemia! Nie będę jadł mięsa, gdy nikt nie będzie zabijał zwierząt, mówi mięsożerca. Nie będę zabijał zwierząt, jeżeli nikt nie będzie jadł mięsa, mówi rzeźnik. Tylko wtedy, gdy każdy z nas zrezygnuje z mięsnego pokarmu, będziemy mogli przywrócić ekologiczną równowagę na naszej planecie. Wszystko zależy tylko od nas.
150
36. Moje marzenie. Przemówienie prezydenta Moi drodzy rodacy! Wzrost zachorowalności i pogarszający się stan zdrowia obywateli zmusił mnie, bym poważnie zastanowił się nad rozwiązaniem tego problemu. Wysiłki naukowców, chemików i biochemików, tworzących sztuczne dodatki, barwniki i konserwanty miały na celu polepszenie produktów spożywczych i zwiększenie ich trwałości. Nie było jednak ich celem zachowanie waszego zdrowia. Ich celem było polepszenie wyglądu pożywienia oraz wydłużenie terminu przydatności produktów do spożycia. Są to cele przemysłowo-handlowe i nie mają nic wspólnego z troską o zdrowie obywateli. Biznes robi wielkie pieniądze, a nauka obsługuje biznes. Takie są realia naszych czasów. Władza istnieje po to, żeby nie dopuścić do zaniedbania najważniejszego podmiotu naszego kraju: człowieka i jego zdrowia. Zwiększająca się ilość sprzedawanych leków oraz ciągły wzrost zapotrzebowania na usługi medyczne zmusza nas by zastanowić się: czy mamy dokonać wyboru? Czy pogłębiać ogólną ignorancję i niewiedzę o prawidłowym stosunku do zdrowia obywateli, czy też podjąć radykalne kroki dla zmiany zaistniałej sytuacji? Wszystkie badania licznych placówek medycznych, dietetyków i alergologów wskazują na to, że główną przyczyną chorób jest nieadekwatne odżywianie się. Organizm ludzki pod każdym względem został stworzony do spożywania surowego, roślinnego pokarmu. Jest to naukowo udowodniony fakt, który rząd powinien wyznaczyć jako wskazówkę do działania. Wartość odżywcza produktów roślinnych w niczym nie ustępuje wartościom odżywczym produktów odzwierzęcych, a ich nieszkodliwość w oddziaływaniu na ludzki organizm wskazuje na potrzebę spożywania ich w sposób preferencyjny. 151
Najbardziej narażoną na degradację zdrowotną, spowodowaną niewłaściwym odżywianiem częścią społeczeństwa są nasze dzieci. Są one zmuszone odżywiać się tak samo, jak ich rodzice, tak, jak wskazuje ogół społeczeństwa. Jakość pożywienia nie jest obecnie taka sama jak 40-50 lat temu. Statystyki wskazują na przerażający wzrost zachorowalności dzieci na choroby nowotworowe, choroby serca i uczulenia! Należy natychmiast zmienić zaistniałą sytuację. Od 1 stycznia 2015 roku w szkołach i innych placówkach wychowawczych jadłospisy winny być radykalnie zmienione. Surowe, roślinne pożywienie powinno stanowić nie mniej niż 60% ogólnej ilości pożywienia. Mięso i nabiał powinno się zastąpić orzechami, nasionami oraz warzywami. Od 1 stycznia 2015 roku należy zaprzestać wykonywania jakichkolwiek badań w celu wystawiania certyfikatów dla żywności termicznie zniszczonej, ponieważ są one uznane za szkodliwe dla zdrowia — informacja o tym powinna być wyraźnie oznaczona na opakowaniu. Każdy reklamowany, przetworzony produkt spożywczy winien być oznaczony jako szkodliwy dla zdrowia. Na każdym opakowaniu czekolady, chipsów, kawy etc. powinno być oznakowanie o jego szkodliwości, tak jak na produktach alkoholowych oraz tytoniowych. Od 1 stycznia 2015 Gabinet Ministrów wprowadza 20% podatku akcyzowego od wszystkich przetworzonych produktów spożywczych. Należy również zwiększyć akcyzę na wyroby tytoniowe i alkoholowe. Wszystkie produkty, które szkodzą zdrowiu powinny mieć ograniczoną dostępność. W związku z tym, od 1 stycznia 2015 wszystkie firmy, które produkują organiczne, surowe pożywienie roślinne oraz przechowalnie świeżej, roślinnej żywności są zwolnione z podatku dochodowego do roku 2025. Taka strategia pozwoli na to, aby społeczeństwo 152
naszego kraju w jak najkrótszym czasie powróciło do doskonałego zdrowia. Ewenementem na skalę światową będzie, gdy staniemy na czele listy pod względem długości życia obywateli. Ministerstwo Zdrowia oraz Edukacji w trybie pilnym powinno rozpocząć działania, mające na celu podwyższenie wiedzy i kwalifikacji lekarzy oraz nauczycieli o prawidłowym działaniu systemu trawiennego i właściwym odżywianiu się człowieka. Adekwatne odżywianie powinno stać się takim samym rutynowym elementem higieny jak mycie rąk przed jedzeniem. Przed podjęciem tej ważnej decyzji sprawdziłem osobiście, na sobie, zbawienny wpływ adekwatnego odżywiania na mój organizm i miałem możliwość zaobserwowania zachodzących pozytywnych zmian w zdrowiu moich bliskich oraz mojego zespołu. Zaskoczyła nas przystępność i efektywność tego sposobu odżywiania się. Jest to niewątpliwie odżywianie mające kolosalną przyszłość. Wszyscy, którzy nie akceptują, z jakichkolwiek przyczyn, tak radykalnej zmiany, mogą oczywiście nadal odżywiać się gotowanym pożywieniem. W naszym państwie mamy swobodę wyboru i każdy obywatel sam ma prawo decydować, czym ma się odżywiać, lecz we wszystkich jednostkach państwowych jadłospisy będą zmienione na takie, które będą służyć zdrowiu obywateli. Spożywajcie jak największą ilość świeżych owoców i warzyw! Życzę wszystkim zdrowia.
37. Idealne odżywianie się w dziecięcych placówkach edukacyjnych Marzę, aby w szkołach i przedszkolach nie było specjalnych przerw na śniadania i obiady. Po prostu w wyznaczonym miejscu będą stały misy z winogronami, jabłkami, 153
pomarańczami, marchewką, orzechami, pestkami… Dzieci będą podchodzić do pożywienia wtedy, gdy poczują taką chęć w przerwach pomiędzy zabawą i zjadać tyle, ile będą chciały. Wychowawcy będą siedzieć z nimi i chrupiąc słodką marchewkę opowiadać im będą przeróżne ciekawe historie.
38. Szczepienia. Skąd się wzięły? Co z tym począć? Pisząc o dzieciach nie mogę ominąć tak ważnej sprawy, jak szczepienia. W obecnej chwili mamy taki ogrom informacji na ten temat, że wydawałoby się, iż nie mogę czegokolwiek dodać. Nie jednak potrafię zignorować tego tematu. Musimy zastanowić się, jak dotrzeć z prawdą na ten temat do ludzi, lekarzy, urzędników. Co możemy zrobić, aby nasze dzieci nie cierpiały z powodu chorób, wywołanych nieprzemyślaną ingerencją w ich ciała? Po pierwsze, musimy wziąć odpowiedzialność za zdrowie swoich dzieci we własne ręce. Zamiast powierzać ich zdrowie i życie lekarzom i urzędnikom, należy zainteresować się ubocznymi działaniami wszystkich preparatów podawanych dzieciom, konsultować się z innymi rodzicami, szukać informacji o alternatywnych sposobach leczenia i zapobiegania chorobom. Leczenie za pomocą preparatów zwanych lekami jest zawsze leczeniem objawów, a nie przyczyny powstania choroby. Jeżeli posiadacie wiedzę o tym, jak uchronić swoje dziecko przed szczepieniami i przed barbarzyństwem lekarzy, to opowiedzcie o tym innym rodzicom, gdyż większość rodziców nie posiada ani wiedzy, ani świadomości tego, jak bardzo szkodliwe są szczepienia. Dotyczy to też współczesnych metod leczenia. Ludzie zazwyczaj wierzą, że rząd i Ministerstwo Zdrowia dbają o ich zdrowie i że nie mogą i nie robią czegokolwiek, co byłoby sprzeczne ze 154
zdrowym rozsądkiem. Tak niestety nie jest — stąd moja propozycja o konieczności uświadamiania w tym temacie. Gorąco polecam wszystkim przeczytanie książki G. P. Czerwonskoja Szczepienia, mity i realność. Nie czytałem w swoim życiu tak przerażających informacji o naszej medycynie. Szczepionki do szczepienia dzieci nie były testowane nawet na zwierzętach. Lekarze z klinik, w których przeprowadzono samodzielne badania pisali: (…) badania były przeprowadzone wyłącznie na ciężarnych zwierzętach oraz na zwierzętach w wieku niemowlęcym w takiej kolejności, jaką wskazują książeczki szczepień: szczepionka przeciwko gruźlicy, szczepionka DTP i inne. O zatrważających wynikach badań wielokrotnie, ustnie i na piśmie informowaliśmy pracowników Ministerstwa Zdrowia; wielokrotnie pisaliśmy podania do prezydenta Akademii Nauk Medycznych ZSSR, dyrektorów odpowiednich instytucji… Pisaliśmy raporty do ośrodków naukowo-badawczych. Niestety, wszystkie nasze próby i chęci przekazania naszych obaw kierownikom Służby Zdrowia i kuratorom immunoprofilaktyki nie udały się. Wyniki badań naszych niezależnych placówek mają ogromne znaczenie dlatego, że przed wprowadzeniem szczepionek przeciwko gruźlicy, DTP i innych nie były przeprowadzone żadne testy na zwierzętach w wieku niemowlęcym w takiej kolejności, jaką proponuje w naszym kraju kalendarz szczepień. Oprócz tego, wyżej wymienione szczepionki zawierają formaldehyd i tiomerosal: dwa trujące konserwanty, które dodaje się do szczepionek w celu zmniejszenia ryzyka braku higieny w czasie produkcji leków i w trakcie szczepienia. Jak nazwać fakt wstrzykiwania tych trucizn bezpośrednio do krwi niemowląt? Uboczne skutki działania formaldehydu: obrzęk naczyniowy, pokrzywka, astmatyczne zapalenie oskrzeli, astma oskrzelowa, alergiczny nieżyt żołądka, holetsistoangio-
155
holity, zapalenie jelita grubego, zmiany skóry w postaci liszaju, rumień, pękanie, łuszczenie się skóry etc. Uboczne skutki działania tiomerosalu: porażenie ośrodkowego i obwodowego układu nerwowego i nerek, zmiana aktywności enzymów frakcji mikrosomalnej, zaburzenia funkcji wątroby i serca, alergie. Bezsensowne jest udowodnianie szkodliwości działania soli rtęci na organizmy niemowląt, albowiem wszyscy doskonale wiemy, jakie szkody mogą wyrządzić te preparaty nawet dorosłej osobie. Przypominam także, że sole rtęci są nawet bardziej szkodliwe niż sama rtęć. Nawet mikroskopijne ilości rtęci w powietrzu, wodzie i pożywieniu uważane są za śmiertelnie niebezpieczne… a o ich szkodliwości w szczepionkach cisza! To znaczy, że nasi urzędnicy od medycyny uważają rtęć w szczepionkach za nieszkodliwą dla naszych dzieci i wprowadzanie trucizny bezpośrednio do krwi naszych dzieci uważają za bezpieczny zabieg. Pozostawmy jednak na chwilę emocje i spróbujmy zrozumieć, czym są szczepionki, po co zostały wymyślone i czy ich potrzebujemy. Do ciała człowieka patogen może trafić na różne sposoby: poprzez skórę przy bezpośrednim kontakcie, przez płuca z powietrza i poprzez jelita wraz z pożywieniem. W każdym z tych trzech przypadków patogen napotka gwałtowną reakcję obronną ze strony naszego organizmu. Na skórze pojawi się ropień, w płucach i innych częściach układu oddychania utworzy się śluz, pojawi się katar i kaszel, żołądek zareaguje wymiotami, jelita oczyszczą się za pomocą rozwolnienia, a przeciwciała zaczną się natychmiast wytwarzać. W warunkach naturalnych patogen nigdy nie trafia bezpośrednio do krwi. Przyroda nie przewidziała takiej sytuacji!
156
Nawet wtedy, gdy to jest uzasadnione i lekarze nalegają na konieczność wykonania szczepienia, mamy prawo wiedzieć, jakie skutki uboczne może wywołać dana szczepionka, o statystykach działania danego preparatu i o niebezpieczeństwie, jakie niosą obce ciała, które dostaną się do krwi naszych dzieci. Błagam, chrońcie swoje dzieci przed nieuzasadnionymi szczepieniami i przekazujcie informacje o tym innym rodzicom. System immunologiczny człowieka jest naprawdę bardzo mocny. Organizm jest sobie w stanie sam ze wszystkim poradzić. W czasie, gdy pisałem ten rozdział, otrzymałem bardzo smutną wiadomość. W Doniecku zmarła kolejnych dwoje dzieci z powodu powikłań po zastosowaniu szczepionki przeciwko błonicy. Pomyślmy, czy warto powierzać życie i zdrowie naszych dzieci ludziom w białych fartuchach…
39. Jaka jest przyczyna chorób? Kiedyś interesowałem się stosowaniem głodówki, jako że jest to zadziwiająco prosty i skuteczny sposób oczyszczenia organizmu. Jestem pewien, że ten sposób oczyszczenia jest najszybszy. Dlatego też, jeśli ktoś chce jak najszybciej pozbyć się toksyn z organizmu i potrafi wytrzymać jakiś czas bez jedzenia, to nie znajdzie lepszego sposobu. Takim odważnym i zdecydowanym ludziom polecam książkę profesora Stolesznikowa Jak powrócić do życia. Po przeczytaniu tej książki wyciągnąłem dwa ważne wnioski: • Toksyny nie są wydalane z organizmu wtedy, gdy człowiek spożywa gotowane potrawy. • Usunięcie każdego schorzenia należy rozpocząć zawsze od oczyszczenia organizmu z toksyn. W książce znalazłem link do strony internetowej, zawierającej pracę doktora Johna H. Tildena, Toxemia explain157
ed, w której jest wyjaśnione właściwie wszystko o toksemii. Przeczytałem tę książkę niemal jednym tchem, prawie pożerając ją. Jak za pomocą skinienia magiczną różdżką, wszystkie niezwiązane ze sobą fakty o polepszeniu samopoczucia po przejściu na surowe, roślinne pożywienie złożyły się w jedną spójną teorię, zgodnie z którą nie ma sensu szukanie objawów powstania raka czy anemii, ponieważ już wcześniej wystąpiły inne stany objawowe. Na przykład wrzody żołądka, które były wywołane zapaleniem błony śluzowej żołądka, najpierw objawiały się jako zgaga, nudności etc. Otóż leczenie należy zaczynać zrozumieniem pierwotnej przyczyny, od której zaczęły się wszystkie kolejne objawy. Jeżeli lekarze zaleczą wrzód lub wytną guz, to nie usuną tym przyczyny powstania każdego z tych schorzeń, a wszystkie choroby powrócą po jakimś czasie. Z całego ogromu chorób, z których każda ma własne objawy, lekarze leczą nas na podstawie ich symptomów. Jest tylko jedna przyczyna powstawania chorób, a ponieważ wszyscy jesteśmy wyjątkowi i różni, każdy człowiek reaguje na toksemię w inny sposób. Niektórzy będą cierpieć z powodu chorób układu krążenia, u innych ucierpią nerki lub wątroba, ale początkowa przyczyna powstawania chorób u każdego jest taka sama. Jest to nadmierna ilość dostarczanych do organizmu toksyn, które zanieczyszczają środowisko wewnętrzne organizmu. Produkty nieprzerywanej walki z toksynami odkładają się w tkankach. Sposobem, by przerwać dostarczanie toksyn do organizmu jest przejście na całkowicie surowe, roślinne pożywienie. Właśnie dlatego we wszystkich książkach o stosowaniu leczniczej głodówki zaleca się, by po wyjściu z głodu, najpierw pić niepasteryzowane soki, a potem przez pierwszy okres odżywiać się surowymi owocami i warzywami. Surowy, roślinny pokarm nie blokuje oczyszczania się organizmu z toksyn, wydalonych z tkanek do krwi. 158
Przejście na surowy, roślinny pokarm jest konsekwentnym szlakiem oczyszczania ciała i niegromadzenia w organizmie toksyn. Stolesznikow w swoich książkach zaznacza, że człowiek, który przekroczył 40 lat, potrzebuje nie jednorazowej głodówki, a wielokrotnie powtarzających się okresów bez pożywienia. Myślę, że na surowej, roślinnej diecie organizm nie oczyszcza się tak szybko i intensywnie, ale stosowanie takiej diety daje stały, nieprzerywalny efekt oczyszczenia. Aby odpowiedzieć na pytanie, co decyduje o zdrowiu człowieka, należy uwzględnić również to, z czego składa się człowiek. Wszyscy nie raz słyszeliśmy, że człowiek w 70% składa się z wody, a bardziej precyzyjnie: z płynu, lub, jeszcze bardziej precyzyjnie — z wielu różnych płynów, znajdujących się w odrębnych systemach, porozdzielanych ściankami błon. Jądra komórkowe, komórki, narządy, naczynia krwionośne, wszystkie układy oddzielone ściankami, zwanymi błonami. Mamy więc dwa rodzaje materii: płyny i błony. Płyny w naszym ciele są elektrolitami, a błony — tłuszczami (lipidami). Każde pogorszenie się stanu zdrowia zaczyna się od zmiany składu i właściwości elektrolitów. Przez bardzo długi czas dostarczaliśmy do naszego organizmu różne rodzaje substancji, które zakłócają naturalne właściwości płynów. Spróbujcie do samochodowego akumulatora zamiast destylowanej wody nalać jakiegoś innego płynu. Gwałtownie spadnie żywotność akumulatora — do minimum, a być może od razu przestanie on działać. Tak samo wszystkie trafiające do naszego ciała związki chemiczne zmieniają właściwości płynów. Jakie więc są podstawowe właściwości ludzkich płynów, ludzkiego elektrolitu? Powinny zawierać wszystkie niezbędne składniki dla podtrzymywania prawidłowego krążenia materii w komórce. Tym, którzy chcieliby zgłębić swoją wiedzę na ten temat, polecam książkę Belouso159
wa-Żabotinskogo. Tym, którzy nie chcą jej zgłębiać, wystarczy zrozumienie, że bicie serca, ciśnienie krwi, tętno, zmiany temperatury ciała, dobowe zmiany równowagi kwasowo-zasadowej są wyznaczane przez prawidłowe krążenie materii w komórce w sposób oscylacyjny. Wtedy, gdy płyn zawiera dużą ilość obcych cząsteczek, lub brak mu tych właściwych, które sprzyjają oscylacji, człowiek zaczyna źle się czuć, po czym następują zmiany właściwości błon. Błony są niczym innym jak tłuszczowymi otoczkami, podobnymi do baniek mydlanych lub plam tłuszczu na wodzie. Mają one różną strukturę i skład — są to tłuszcze z niewielką ilością białka. Błony są przepuszczalne, dzięki czemu może się przez nie odbywać wymiana składników odżywczych i wydalanie produktów metabolizmu. Zmiana składu płynów powoduje, że błony mogą stawać się bardziej przepuszczalne, lub odwrotnie: stają się bardzo szczelne i przestają być przepuszczalne. Wywołuje to szereg zmian patologicznych, które współczesna medycyna nazywa schorzeniami. Taka sama zmiana składu płynów może wywołać u różnych osób inne schorzenia — wszystko zależy od indywidualnych predyspozycji człowieka. Obecnie istnieje ponad 20 000 nazw chorób. Każdy z lekarzy może rozpoznać inne schorzenie u tego samego pacjenta — wtedy chory zaczyna się leczyć zgodnie z zaleceniami danego lekarza i dodaje do swoich zanieczyszczonych płynów różne trucizny w postaci syntetycznych, chemicznych związków. Co nam daje surowe pożywienie? Przede wszystkim odbudowuje naturalny skład elektrolitów. W bardzo krótkim okresie obce cząsteczki zostają wydalone z płynów i w wyniku tego uzyskujemy naturalny elektrolit w naszym organizmie. Ale! Tu muszę zaznaczyć wielkie „ale”. Wszystko jest zależne od tego, w jakim stanie były wasze błony. Jeżeli błony były przepuszczalne ponad normę, aktywny 160
elektrolit może niekorzystnie wpłynąć na nie i wszystkie zatajone choroby zaczną się ujawniać. Jeżeli zaś wasze błony były uszczelnione i niewiele przepuszczały, może się wydawać, że nic szczególnego się nie dzieje, a wy niepotrzebnie męczycie się ograniczając picie kawy, alkoholu i jedzenia ostrych potraw. Oczywistym jest, że należy rozumieć to, jakie procesy zachodzą w naszym ciele, po to, aby przyjąć tę czy inną metodę uzdrawiania i oczyszczania. Na szczęście są już specjaliści, którzy potrafią zbadać i ocenić wyżej wymienione procesy w danym organizmie. Wybitny lekarz Emmanuel Revichi, który dożył wieku 101 lat, jest autorem takiej właśnie metody diagnozowania. Młodzi ludzie zwykle z łatwością przechodzą na witarianizm; ludzie w starszym wieku zazwyczaj mają z tym większy problem.
40. Karmienie piersią Nie jestem w stanie ominąć tego tematu, ponieważ w moim otoczeniu są rodziny, w których nie karmi się dzieci piersią lub odstawia się od karmienia bez uzasadnienia w bardzo wczesnym wieku. Do tej pory możemy spotkać lekarzy, którzy zalecają zastąpienie karmienia piersią bardziej „odżywczym” mlekiem zastępczym. Moim zdaniem jest to zbrodnia. Wspominam lata 90., kiedy do sprzedaży weszły puszki suchego pokarmu dla niemowląt, a spuchnięte zaczerwienione twarzyczki dzieci wyraźnie „wskazywały na ich korzyść”. Obecnie, kiedy zapoznałem się z wynikami badań Światowej Organizacji Zdrowia, a także World Health Assembly i wynikami badań naukowych placówek badawczych, mogę z pewnością stwierdzić: mleko matki nie może być zastąpione niczym! Krowie mleko może natomiast spo161
wodować nieodwracalne szkody. Przytoczę tu cytat z zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia: Niektórzy lekarze uważają, że większość kobiet nie jest w stanie karmić dzieci piersią i dlatego zniechęcają młode matki do karmienia piersią. W zamian promują przemysłowe mieszanki z krowiego mleka modyfikowanego. Lekarze potrzebują specjalistycznego szkolenia, aby uzyskać wiedzę, która pomoże im utrzymać karmiące matki w przekonaniu, że ani utrata wagi, ani anemia, ani inne dolegliwości matki nie są przeszkodą w karmieniu niemowlęcia piersią. Niemniej jednak, karmiące matki także powinny uzyskać wiedzę o tym, jak prawidłowo powinny się odżywiać w czasie karmienia piersią, aby być całkowicie zdrową fizycznie i psychicznie, z dobrym samopoczuciem. Wszystkie kobiety pragnące mieć dzieci powinny wiedzieć, jak ważne jest prawidłowe odżywianie się — dieta winna zawierać dużą ilość świeżych owoców i warzyw (więcej, niż 400 gramów dziennie). Podjęcie decyzji o karmieniu piersią przez matki jest mocno uzależnione od opinii lekarzy opiekujących się kobietą tuż po porodzie. Powinny one otrzymać stałe wsparcie w tym zakresie, poparcie i doradztwo w tym, jak prawidłowo karmić piersią, zachęcać do takiego karmienia także po ukończeniu przez dziecko pierwszego roku życia, co jest zalecane przez WHO. Posiadamy dowody, które jednoznacznie wskazują na to, że sprzeczne ze sobą są rady, których udzielają młodym matkom lekarze, doprowadzają do zbyt wczesnego zaprzestawania karmienia niemowlęcia piersią. Krowie mleko bardzo się różni od kobiecego jakością i ilością składników odżywczych, a także nie zawiera tych troficznych i immunologicznych składników, które zawiera mleko kobiece. Krowie mleko zawiera nie tylko zbyt dużą ilość białka, jakościowo bardzo odmiennego od mleka kobiety, które jest potencjalnym alergenem dla niemowlęcia. 10 kroków na drodze do udanego karmienia piersią: 1. Każdy szpital położniczy powinien mieć opracowany 162
program karmienia piersią, z którym winien być zapoznany jego personel i który powinien być wyłożony oraz stale dostępny. 2. Pracownicy opieki zdrowotnej powinni odbyć przeszkolenie w zakresie umiejętności niezbędnych do wdrożenia tej polityki. 3. Wszystkie kobiety w ciąży muszą być informowane o korzyściach karmienia piersią i o tym, jak robić to prawidłowo. 4. Należy pomagać matkom w rozpoczęciu karmienia piersią w przeciągu pierwszej pół godziny po porodzie. 5. Należy pokazywać matkom, jak karmić piersią i jak podtrzymywać laktację, nawet wtedy, gdy muszą na jakiś czas rozstać się z dzieckiem. 6. Nie wolno podawać niemowlętom żadnego innego pokarmu i picia oprócz mleka matki, chyba, że istnieją wyjątkowe medyczne wskazania. 7. Przekonywać i stosować praktykę wspólnego, całodobowego przebywania matki z niemowlęciem. 8. Popierać sposób, by karmić piersią „na zawołanie”. 9. Nie wolno podawać niemowlętom karmionych piersią żadnych smoczków i butelek. 10. Zachęcać do tworzenia grup wsparcia karmiących matek i zachęcać do kontaktu z nimi karmiące matki po wyjściu ze szpitala. W 1981 roku Światowa Organizacja Zdrowia przyjęła osiem uchwał, które precyzują właściwe przepisy. Najważniejsze postanowienia przewidują: • Mieszanki mleczne dla niemowląt w starszym wieku są niepotrzebne i nie należy zbyt wcześnie wprowadzać pokarmów stałych; • Należy usunąć wszelkie przeszkody w praktyce karmienia piersią w placówkach medycznych, w pracy i w społeczeństwie; 163
Należy wspierać praktykę, by wprowadzać pokarmy stałe w wieku starszym niż pół roku, zachęcając kontynuację karmienia piersią i wyjaśniając zalety karmienia niemowlęcia produktami miejscowego pochodzenia; • W żadnych placówkach medycznych nie powinno być swobodnie dostępne mleko zastępujące mleko matki. Główne postanowienia Rezolucji Konferencji WHO stanowiącej Kodeks wprowadzania do obrotu substancji zastępujących mleko kobiece: 1. Zakaz reklamowania jakichkolwiek surogatów mleka kobiecego (wszelkich produktów sprzedawanych lub prezentowanych jako substytut mleka matki), a także buteleczek lub smoczków do karmienia niemowląt. 2. Niedopuszczalna jest praktyka rozdawania matkom karmiącym darmowych próbek surogatów mleka. 3. Niedopuszczalna jest sprzedaż produktów zastępujących mleko matki w placówkach medycznych, a także zachęcania pracowników służby zdrowia do ich promowania. 4. Należy zapobiegać kontaktowaniu się pracowników dystrybucji mleka zastępczego z matkami, a także personelu medycznego, opiekującego się noworodkami z firmami, produkującymi podobne produkty. 5. Niedopuszczalne jest przyjmowanie prezentów lub próbek przez placówki medyczne. 6. Wszystkie próbki powinny posiadać instrukcję i skład opisany w odpowiednim dla danego kraju języku i w żadnym wypadku nie powinny zawierać reklamy o tym, że mleko zastępcze jest zdrowe i korzystne dla niemowląt (obrazki zdrowych niemowląt) ani pochwały sztucznego pokarmu. 7. Pracownikom medycznym powinno się przedstawiać jedynie rzetelną, pozbawioną komentarzy informację, opartą na faktach i wieloletnich badaniach. •
164
8. Władze muszą zapewnić obiektywną i spójną informację o karmieniu niemowląt i dzieci w pierwszym okresie przyjmowania pokarmów stałych. 9. Wszystkie informacje na ulotkach na temat sztucznego karmienia niemowląt muszą zawierać jasne i precyzyjne informacje o korzyściach płynących z karmienia piersią i ostrzeżenia o zagrożeniach związanych z karmieniem niemowląt mlekiem zastępczym. 10. Nie dopuszcza się są reklamowania i promowania (jako właściwych do karmienia dzieci) produktów, które nie nadają się do karmienia niemowląt (np. zagęszczone mleko z cukrem). 11. Wszystkie produkty powinny być najwyższej jakości oraz uwzględniać warunki klimatyczne i warunki przechowywania w danym kraju. 12. Producenci i dystrybutorzy danych produktów powinni stosować się zasad i wymagań Kodeksu nawet, gdy rządy jeszcze ich nie wprowadziły. W Unii Europejskiej stosuje się już właściwe dyrektywy jej Komisji w sprawie mieszanek zastępczych dla niemowląt i starszych dzieci. Dane dotyczące śmiertelności wśród niemowląt wskazują, że na Ukrainie i w Rosji jest ona znacznie wyższa niż w innych krajach Europy.
41. Po co nam medycyna? Wydawałoby się, że odpowiedź jest oczywista — po to, aby nas leczyć. Pytanie tylko, po co nas leczyć, czy chorujemy, jeśli już, to dlaczego chorujemy? Zwróćcie uwagę, ile w ostatnim czasie powstało dookoła nas aptek. W Stanach Zjednoczonych są nawet apteki typu drive-by, w których możemy kupić leki nie wychodząc z samochodu. Tabletki są sprzedawane tak, jak jedzenie. 165
Tu pojawia się kolejne pytanie — czy medycyna rzeczywiście nas leczy? Bezwzględne statystyki wykazują, że nie. Uważam, że głównym celem medycyny powinna być profilaktyka. Oczywiście, przy traumach, urazach, złamaniach i innych obrażeniach powinna być zapewniona natychmiastowa pomoc medyczna. Jednak najważniejszym celem lekarzy powinno być nauczanie ludzi, jak zapobiegać chorobom, jak właściwie odżywiać się i na czym polega prawidłowe trawienie u człowieka. Znany witarianin z 30-letnim doświadczeniem, Walentyn Nikolajew, w jednym ze swoich wywiadów powiedział: Medycyna jest nauką służącą do badania inwalidów trawienia. W rzeczywistości tak jest, albowiem człowiek, który odżywia się tradycyjnie, nie wykorzystuje wszystkich rodzajów trawienia, które umożliwiła nam natura. W jego jelitach mieszka nieodpowiednia mikroflora. Prowadzi to do zaburzania wszystkich systemów organizmu i do powstania chorób. Na podstawie tak prowadzonych badań medycyna raczy nas wszelkiego rodzaju dodatkami syntetycznymi sądząc, że nasz organizm je przyswoi. Dietetycy radzą nam, aby bardziej urozmaicać nasze pożywienie, by zapewnić sobie wszystkie niezbędne składniki pokarmowe, nie rozumiejąc, że te wszystkie składniki może dostarczyć nam jedynie właściwa mikroflora. Wystarczy jedynie dostarczyć jej odpowiednie pożywienie, czyli surowy błonnik roślinny. Gdy słyszę o różnorodności pożywienia od razu przypominam sobie przypowieść: Hodża Nasreddin: Nadmiar jest zawsze szkodliwy. Emir: Nawet w różnorodności? Hodża Nasreddin: Zwłaszcza w różnorodności. Oto kolejny cytat z książki Ogólna patologia człowieka I. Dawydowskogo, patologa z zawodu: Nauka o człowieku powinna się zaczynać od jego przynależności gatunkowej do królestwa zwierząt, tzn. rozwijać się w 166
kierunku studiowania go jako osobowości społecznej. Medycyna jest nauką o człowieku, chorym i zdrowym — jest to gałąź nauk przyrodniczych: nowa antropologia, w której biologia i socjologia są połączone w jedno i jedno bez drugiego nie jest poznawalne. Kwestia zapobiegania powstawaniu różnych schorzeń człowieka i ludzkości ogółem najprawdopodobniej sprowadza się do tego, aby: po pierwsze, przeprowadzić głębsze badania konkretnych chorób człowieka, np. ze względu na środowisko zewnętrzne, warunki i sposób jego życia, a po drugie, tak zmienić te warunki i styl jego życia, aby medycyna rzeczywiście stała się jedynie profilaktyką. Według A. P. Dobroslawina (1842-1889) medycyna powinna wstąpić na drogę szerokiego zakresu nauk fizjologii higieny w celu studiowania praw trwałej równowagi fizjologicznej w organizmie w różnych warunkach działalności człowieka, w celu odkrycia najbardziej dogodnych warunków ochrony i zachowania sił witalnych. W ten sam sposób rozważał dany problem G. A. Zacharin (1829-1897): Zmień otoczenie, zmień rodzaj zajęć, zmień styl życia, jeżeli chcesz być zdrowy. Tak, więc, minęło 2000 lat, ale leczniczo-profilaktyczne działania medycyny pozostały takie same jak je wygłosił w I. n. e. Celsus: Jedna dziedzina medycyny leczy zmianą sposobu życia, druga lekarstwami, a trzecia chirurgią.
42. Jesteśmy bezbronni przed gotowanym jedzeniem – część druga W tym miejscu chciałbym zrobić jeszcze raz przegląd wszystkich najważniejszych dowodów na to, że surowe, roślinne pożywienie jest optymalnym odżywianiem dla każdego współczesnego człowieka, a zwłaszcza dla mieszkańców dużych miast. Z góry przepraszam za wszystkie powtórzenia, które będą w tym rozdziale. Zrobiłem to celo167
wo. Ten rozdział jest kwintesencją wszystkich moich dociekań i można go uważać za osobny artykuł, który możecie pokazać wszystkim sceptycznie nastawionym osobom, które nie chcą przeczytać całej mojej książki. Nie przeprowadziłem żadnych naukowych badań, nie zrobiłem ani jednego odkrycia, po prostu zebrałem w jedno i usystematyzowałem całą poznaną przeze mnie wiedzę na ten temat i zebrane badania nagromadzone do tej pory. Staram się rozpowszechnić tę wiedzę i doświadczenie, które zostało zdobyte przez naukowców w wyniku skrzętnej pracy wbrew panującym teoriom i paradygmatom. Od czasu, kiedy zacząłem odżywiać się surowym, roślinnym pożywieniem, pozbyłem się 20 kilogramów nadmiernej wagi oraz wszystkich dolegliwości jej towarzyszących; sam mój wygląd zewnętrzny i samopoczucie stały się narzędziem propagowania tego sposobu odżywiania się. Wszyscy po kolei zapalili się do tej idei — moja rodzina, przyjaciele, znajomi, nawet moja 74-letnia matka. Nie będę tu opisywał, jakich chorób udało się im pozbyć dzięki temu, że wybrali naturalne odżywianie się, ponieważ może to wyglądać na mistyfikację (zwłaszcza w wieku 74 lat). Możecie zapoznać się z takimi opowieściami na stronie syromonoed.com, livelymeal.ru i innych. Wyżej wymienione fora internetowe charakteryzują się tym, że ich uczestnicy preferują surową, roślinną monodietę (bez mieszania pokarmów). Przypomnę, że termin „adekwatne odżywianie” zaproponował akademik A. M. Ugolev, pracujący swego czasu w Leningradzkim Instytucie Fizjologii im. Pawłowa. Nie wiem, w jaki sposób odżywiał się sam Ugolev. Jeden z jego uczniów powiedział, że on (tzn. Ugolev) nigdy nie jadł w szkolnej stołówce. nie mam jednak informacji o tym, czy był witarianinem.
168
Ugolev opracował teorię zgodnie z którą tłuszcze, białka, węglowodany, a także wartość kaloryczna żywności nie są głównymi wyznacznikami jego wartości. Najważniejszą wartością pożywienia są: jego zdolność samotrawienia w naszym żołądku, wpływ na gospodarkę hormonalną i jednocześnie to, że jest ono pożywieniem mikroorganizmów, mieszkających w naszych jelitach. Mikroorganizmy te wytwarzają dla nas wszystkie niezbędne mikroelementy i składniki odżywcze. Pożywienie, które bierze udział we wszystkich rodzajach trawienia, nie omijając żadnego z nich, nie szkodzi żadnemu narządowi i nie powoduje namnażania się bakterii chorobotwórczych: jest pożywieniem adekwatnym, a to znaczy — absolutnie odpowiednim. Jaki jest cel poszukiwania adekwatnego sposobu odżywiania się? Po co go szukać, jeżeli ludzie i bez tego coś tam spożywają? Zapoznajmy się ze statystyką WHO. Spośród 10 osób, które opuszczają ten świat, 6 umiera z powodu chorób układu krążenia. Jeszcze raz powtórzę, że przyczyną powstawania tych schorzeń jest miażdżyca, czyli arterioskleroza, złogi, tworzenie się blaszek na ściankach naczyń, a co za tym idzie — ich niedrożność. Żeby łatwiej to wytłumaczyć, nazwiemy wszystko, czego organizm nie zdołał przyswoić, ani też nie ma możliwości wydalenia — zanieczyszczeniami, a wszystkie elementy, które się do tego przyczyniły — toksynami. Wcześniej rozpatrywaliśmy wyniki badań Kuszakowa, który przedstawił reakcję immunologiczną na termicznie przygotowane pożywienie. Przypomnijmy teraz sobie najważniejszy wynik tych badań, ponieważ wskazuje on na to, że nasz organizm odrzuca zniszczone termicznie pożywienie. Kuszakow założył, że przy obecności w pożywieniu toksyn organizm musi zareagować natychmiastowymi zmianami we krwi w chwili, gdy one do niej trafiają. 169
Kuszakow przeprowadził szereg doświadczeń: badał krew przed i w czasie przyjmowania pożywienia. Wyniki badań były szokujące. Gotowane pożywienie wywołuje pokarmową leukocytozę! Ilość białych krwinek (leukocytów) gwałtownie zwiększała się w czasie spożywania gotowanego pokarmu i zupełnie nie zmieniała się przy spożyciu tego samego pożywienia na surowo! Następnie przeprowadził szereg badań w których udowodnił, że organizm reaguje jeszcze bardziej gwałtownie na przemysłowo prze-tworzone pożywienie. Stwierdził także, że organizm mniej gwałtownie reaguje na gotowany pokarm, jeżeli zmieszany został z surowym, dlatego niektórzy dietetycy zalecają, aby posiłek zaczynać od surówki albo surowych owoców i warzyw. Zastanówmy się teraz, dlaczego gotowane pożywienie trafia z jelita bezpośrednio do krwi. Jaki jest powód, dla którego toksyny nie zostają wydalone z organizmu bezpośrednio z jelit? Odpowiedź jest bardzo prosta — są to tak drobne cząsteczki, że bez przeszkód przenikają przez ścianki jelit. Natura zadbała, aby aminokwasy, kwasy tłuszczowe i glukoza były dostarczane do organizmu w ich pierwotnej postaci, w składzie złożonych węglowodanów, białek i tłuszczy, dostarczanych wraz z własnymi enzymami, które znajdują się w lizosomach każdej żywej komórki. Pod wpływem kwasu żołądkowego enzymy zostaną stopniowo uwolnione z lizosomów i zaczynają rozkładać złożone struktury na proste. Co najistotniejsze: jeżeli organizm nie ma zapotrzebowania na ten czy inny składnik, to sok żołądkowy nie wydzieli się i w ten sposób niepotrzebne elementy zostaną bez przeszkód wydalone z jelit nie wchłaniając się do krwi. Przypomnę tu wyniki badań laureata nagrody Nobla, Pawłowa — gdy pies był głodny i słyszał dzwonek sygnalizujący, że zaraz dostanie pożywienie, jego żołądek wydzielał sok żołądkowy, w którym nie było kwasu. Dlatego właśnie nie ma możliwości spotkania otyłych witarian. 170
Jakie reakcje zachodzą w gotowanym pożywieniu? Gotowane jedzenie przeszło proces rozpadu (denaturacji) ze złożonych struktur na proste poprzez poddanie ich działaniu wysokiej temperatury w garnkach, piekarnikach i na patelniach. Białko, tłuszcze i węglowodany utraciły swą złożoną strukturę i właściwości. Przeszły proces rozpadu, a także stworzyły nowe związki chemiczne, nieznane w naturze. W ten sposób wieloskładnikowy, monomeryczny bulion trafia do naszych jelit i bez przeszkód wchłania się do krwi. Monomeryczny oznacza, że rozmiar molekuł ze zdenaturyzowanego pożywienia jest na tyle mały, że jest w stanie przeniknąć przez ścianki jelit do krwi bez udziału systemu trawiennego. Dla tego typu cząsteczek nie ma przeszkód nawet wtedy, gdy w żołądku zabraknie kwasu żołądkowego — nie potrzebują wstępnego rozkładu. Rafinowane cukry i tłuszcze, denaturyzowane białka — wszystko to płynie nieprzerwanym potokiem do krwi, wywołując immunologiczną obronną reakcję organizmu: to doprowadza do znanych nam już skutków. Proces ten można porównać z przymusową wakcynacją, wtedy, gdy lekarze biorą substancje z chorego organizmu i wprowadzają je bezpośrednio do krwi zdrowego dziecka, naiwnie zakładając, że w ten sposób powinna się rozwinąć odporność. Wszystkie obronne mechanizmy organizmu są zlokalizowane na skórze, w płucach i na ściankach jelit. Gdyby szczepionkę wsmarować w skórę powstałby ropień, gdyby szczepionka była wdychana przez nos wynikiem takiej akcji byłby katar i kaszel, w końcu: gdyby szczepionkę spożyto z jedzeniem, wywołałoby to wymioty i rozwolnienie. W taki sposób praca systemu immunologicznego jest logiczna i uzasadniona: tak kształtuje się obrona immunologiczna! Wprowadzanie szczepionki bezpośrednio do krwi wszystkim dzieciom jest zbrodnią przeciwko naturze.
171
Tak samo jest z pokarmem przemysłowo przetwo-rzonym i poddanym obróbce termicznej. Zaprowadzamy nasz system odpornościowy w ślepy zaułek, niszcząc w ten sposób własne zdrowie. Logika współczesnej medycyny nie idzie w parze z logiką zdrowego rozsądku i z logiką działania biologii organizmu. Logika medycyny wychodzi z założenia objawów, a nie skutków. Usunięcie objawów medycyna uważa za najważniejszy cel. Usuwać trzeba jednak nie objawy, lecz przyczyny — wyeliminować należy dostarczanie zanieczyszczeń do organizmu. Z objawami organizm poradzi sobie sam. Myślę, że już każdy z nas rozumie, iż nie możemy oddawać własnego zdrowie na łaskę lekarzy. Wasze zdrowie i zdrowie waszych dzieci tylko w waszych rękach. Nie dlatego, że lekarze są źli, czy są złymi ludźmi: po prostu tak ich nauczono. Prawdopodobnie, gdyby na uczelni opowiedziano im o działaniu systemu trawiennego, używaliby tej wiedzy w swojej praktyce lekarskiej. Na początku książki mówiliśmy o tym, że pożywienie powinno zawierać składniki odżywcze, odpowiednie dla naszej mikroflory jelitowej. Omówmy jeszcze raz to, jakie funkcje ona dla nas wykonuje: • Stymulacja systemu odpornościowego. • Antagonistyczne działanie wobec obcych bakterii. • Synteza kwasów tłuszczowych. • Synteza witamin i niezastąpionych mikroelementów. • Wiązanie azotu dla syntezy białka. Żeby ocenić rolę mikroflory w trawieniu, przypomnijmy, jak odżywia się krowa i jak działa jej system trawienny. Żołądek krowy składa się z kilku oddziałów — jego ogólna objętość to 250-300 litrów. W pierwszym oddziale przeżuta trawa jest przetwarzana przez miliardy mikroorganizmów. W żołądku krowy obecne są nie tylko bakterie, ale też pierwotniaki, takie jak np. orzęski. W ciepłym, wilgot172
nym środowisku, z wielką ilością pożywienia, bakterie i pierwotniaki rozmnażają się z dużą prędkością. Wtedy, gdy ilość mikroorganizmów przekracza pewną liczbę, krowa odsysa zawartość pierwszego żołądka do kolejnego oddziału, a trawę zwraca i znowu przeżuwa. Przepompowane bakterie w kolejnym oddziale zostają zalane kwasem żołądkowym, po czym giną i zostają strawione. Właśnie to jest pożywieniem dla krowy. W taki sposób krowa pozyskuje wszystkie niezastąpione aminokwasy i mikroelementy dla budowy ciała. Trawa jest jedynie pożywieniem dla mikroorganizmów. U człowieka wszystko odbywa się w bardzo podobny sposób, tylko, że w jego przypadku mikroorganizmy nie są zalewane kwasem. Ich rozmnażanie kończy się wtedy, gdy brakuje dla nich pożywki — wtedy zaczyna się naturalny rozpad mikroorganizmów. Właściwym pożywieniem dla naszej mikroflory są surowe włókna roślinne, czyli błonnik. To, co w Teorii Zbilansowanego Odżywiania uważane było za substancje balastowe, a w przemyśle spożywczym jest wyrzucane do śmietnika; to, z czego zostaje wyczyszczone nasze pożywienie, jest odżywcze dla największego organu w naszym ciele — mikroflory. To wszystko tłumaczy wspaniały stan zdrowia oraz dobre samopoczucie witarian. Ich pożywienie zawiera największą ilość surowego błonnika w porównaniu z innymi pokarmami. Doktor medycyny G. D. Fadeenko, profesor Instytutu Terapii Akademii Nauk Medycznych Ukrainy w swoich pracach pisał: Symbioza mikro- i makro-organizmów polega na tym, że właściciel „dba” o florę jelitową zabezpieczając jej przypływ składników odżywczych, natomiast mikroflora zabezpiecza właścicielowi dostarcza-nie niezbędnych dla niego metabolitów oraz chroni go przed wtargnięciem bakterii chorobotwórczych. I jeszcze jeden cytat: Wcześniej stosowana metoda leczenia przemywaniem jelit, a następnie zasiedlanie korzystną mikroflorą nie odpowiada współczesnym wyobrażeniom o nadmiernym 173
wzroście bakterii patogenicznych i nie powinno się jej stosować. Proszę się zastanowić na tymi słowami. Nie wolno brać antybiotyków! To nie ma sensu. Należy jedynie usunąć przyczynę, która umożliwiła nadmierny wzrost bakterii chorobotwórczych. Należy dostarczać naszej mikroflorze surowy, roślinny błonnik, a to oznacza: dbać o nią. Wtedy mikroflora zadba o nas, obroni przed bakteriami chorobotwórczymi i dostarczy nam wszystkich niezbędnych witamin i niezastąpionych aminokwasów w odpowiedniej ilości. Tu możemy przejść do kwestii spożywania pokarmów pochodzenia odzwierzęcego. Każdy rodzaj pożywienia pochodzenia odzwierzęcego, a także gotowany pokarm roślinny jest narażony na procesy gnilne. W miarę, jak pokarm przemieszcza się wzdłuż naszych jelit, powstaje zjawisko coraz szybszego namnażania się gnilnych bakterii chorobotwórczych. Ilość tych bakterii podwaja się co 15 minut, a to oznacza, że po 6 godzinach z jednej bakterii powstanie 16 milionów. Profesor Fadieenko w swoim artykule Mikroflora jelitowa i jej rola w dyslipidemii, a także akademik Ugolev zaznaczają, że bakterie posiadają antagonizm, który powoduje, że gnilna mikroflora wypiera właściwą, w tym samym czasie wydzielając toksyny. Wynika z tego, że pożywienie gotowane, tak roślinne jak i odzwierzęce, jest szkodliwe, i to w równym stopniu — nie należy więc spożywać go w takiej postaci. Z tego samego powodu nie należy spożywać surowych odzwierzęcych produktów produkowanych na skalę masową. Cóż, wydaje się, że wyjaśniłem wszystkie zasadnicze różnice pomiędzy spożywaniem surowego a gotowanego pokarmu. Teraz chciałbym omówić te różnice, które nie są tak wyraźne. A. M. Ugolev udowodnił, że przewód pokarmowy jest największym organem wydzielania wewnętrznego — powiela on niektóre funkcje przysadki mózgowej i podwzgórza. Wyrostek robaczkowy jest organem 174
układu odpornościowego dla jelit i działa na takiej samej zasadzie, co migdałki dla płuc. W odróżnieniu od innych organów wydzielania, które syntezują określone rodzaje hormonów w zależności od składu krwi, przewód pokarmowy syntezuje hormony w zależności od kontaktu pożywienia ze ściankami jelit. W dodatku hormony trafiają do organizmu bezpośrednio z surowego, roślinnego pokarmu — są to tak zwane fitohormony, które stanowią podstawową pożywkę dla naszej właściwej mikroflory. Wnioskujemy, że w organizmie gospodarka hormonalna jest bezpośrednio zależna od produktów, które spożywamy. Nasz stan psychiczny, jakby paradoksalnie to nie brzmiało, zależy od pożywienia. Nikogo nie dziwi fakt, że syty człowiek zachowuje się inaczej niż głodny. A więc również gospodarka hormonalna powinna być różna przy spożywaniu różnego rodzaju pokarmów. Teraz o energii tych procesów. W biochemii istnieje takie pojęcie jak „fosforylacja”, co oznacza aktywację przenoszenia grup fosforanowych z jednej molekuły do drugiej. Przytoczę cytat z artykułu Stolesznikowa Podstawy biochemiczne zdrowego odżywiania się: Jaka jest różnica pomiędzy biochemią żywych organizmów a chemią nieorganiczną substancji nieożywionych? W biochemii żywych organizmów wszystkie substancje znajdują się w „aktywnym stanie” — oznacza to bycie „żywym”. Tylko w aktywnym, żywym stanie substancje mogą brać udział w życiowych procesach organizmu. W nieaktywnym stanie substancje są albo wydalane z organizmu (np. poprzez nerki), albo odkładają się w ciele (np. w podskórnym tłuszczu). Co to znaczy „aktywne — żywe” lub „nieaktywne — martwe” substancje w organizmie? Są to absolutnie konkretne biochemiczne procesy zwane fosforylacją lub fosforylacją oksydacyjną tak zwanych nieaktywowanych, „martwych” cząsteczek substancji w organizmie. Do czego służy proces fosforylacji? Fosforylacja zapewnia aktywację nieaktywnych cząsteczek substancji po to, by mogły 175
wziąć udział w procesie fermentacji niezbędnych we wszystkich biologicznych procesach organizmu. Pojęcia „żywe” i „aktywowane” są synonimami słowa „enzymatyczne”. Wszystkie żywe procesy w organizmie są enzymatyczne, wykonywane za pomocą odpowiednich białek — fermentów. Wszystkie substancje niewymagające fermentów (enzymów) są substancjami martwymi. Żywe enzymy są zawarte wyłącznie w żywym, niezniszczonym termicznie pożywieniu, dlatego, że enzymy tracą swą żywotność w temperaturze powyżej 42º C. Po co żywe substancje powinny przechodzić proces fermentacji? Możemy się domyślić, dlatego, że wszystkie żywe procesy w organizmie są wysoce uporządkowane i odbywają się zgodnie z planem w ściśle określonej kolejności. W żywych procesach nie ma miejsca dla chaosu: jest całkowita kontrola i porządek, zgodnie z zaleceniem i zgodnie z planem, wszystko po kolei! Życiowy proces w organizmie a chaos i nieporządek są sprzeczne ze sobą. Byłoby dobrze, gdyby i społeczne życie ludzi podlegało takim samym prawom. Enzym w pierwszej kolejności jest synonimem porządku. Dlatego też, aby substancja mogła przejść prawidłowy proces fermentacji, musi być uprzednio poddana procesowi fosforylacji — aktywowana poprzez dodanie trzech cząsteczek ATP. To znaczy, że proces fermentacji może zajść tylko w przypadku, gdy do substancji włączy się trzy „akumulatorki” ATP. Bez trzech „akumulatorków” ATP żadna cząsteczka nie ruszy z miejsca i nie może być poddana procesowi fermentacji ani włączyć się do przemiany materii. Na tym polega cały psikus, że jeżeli człowiek spożywa surowe, nieprzetworzone pożywienie, świeże owoce i warzywa, nie potrzebuje zużywać własnych enzymów, to znaczy: jego organizm nie ma potrzeby produkowania enzymów trawiennych, ponieważ żywe pożywienie posiada własne enzymy, chociaż przekazywana współcześnie nauka nie wie o tym (albo udaje, że nie wie). Różnica jest oczywista! Pożywienie jest trawione przy pomocy enzymów pochodzących z żywego pożywienia, dlatego organizm nie marnuje zbyt wiele energii na strawienie takiego po176
karmu. Każda cząsteczka w żywym pożywieniu jest fosforylowana naturalnie i organizm nie potrzebuje wytracać nadmiaru energii dla fosforylacji każdej cząsteczki kompleksem ATP. Stąd wiemy, jaka jest jakościowa różnica pomiędzy żywym a martwym pożywieniem. Co jest w takim razie najważniejsze w przygotowaniu pożywienia? Prawidłowo — brak gotowania! Innymi słowy — surowy orzech posiada własne enzymy pomagające strawić ten orzech; prażony orzech jest martwym produktem. Białko, węglowodany i tłuszcze znajdujące się w nim są martwą masą, którą organizm jest zmuszony rozłożyć i poddać procesowi fosforylacji każdą jego cząsteczkę, a jeżeli już nie jest w stanie tego zrobić (ponieważ własne enzymy na wyczerpaniu), takie pożywienie osiada na ściankach naczyń krwionośnych. Wtedy zachodzi tak zwana miażdżyca — bezpośrednia winowajczyni statystyk o przyczynach zgonów. Człowiek, który zmienił dietę na witariańską śpi o około 1,5 do 2 godzin mniej. W ciągu dnia do głowy nie przychodzi mu, żeby się zdrzemnąć. Zwiększa się jego wydajność w pracy, stale ma dobry humor. Być może jest to właśnie ta energia, której człowiek nie marnuje na aktywację martwej substancji? Nawet stan psychiczny wpływa na fosforylację białek w ślinie, jak wynika z pracy pod tytułem Fosforylacja białek ludzkiej śliny na tle poszczególnych stanów psycho-emocjonalnych autorstwa I. W. Grigorjewa, A. N. Kaszy i M. I. Artamonowa: Badania dowodzą, że jeżeli człowiek jest w stanie psychicznego przygnębienia, to pogarsza się jego zdolność trawienia. To samo dotyczy możliwości jego układu odpornościowego oraz systemu wydzielenia toksyn z organizmu. W organizmie brakuje na to energii. Z kolei amerykański biochemik Albert Lehninger w swojej książce Zasady biochemii napisał: Żywe komórki są chemicznymi systemami samoregulującymi się, są skonfigurowane do pracy w trybie maksymalnej oszczędności.
177
A. M. Ugolev opracował koncepcję uniwersalnych bloków funkcjonalnych. Zgodnie z tą koncepcją mechanizm zarówno komórki, jaki i mechanizm organizmu składającego się z komórek działają identycznie. Dlatego naiwnym jest założenie lekarzy oraz dietetyków, że organizm jest w stanie wydalać z siebie nieograniczoną ilość dostarczanych z pożywieniem zanieczyszczeń. Świadczy to tylko o zupełnym braku wiedzy na temat funkcjonowania żywych organizmów. Rezerwy energetyczne organizmu nie są nieograniczone i jest on tak skonstruowany, aby stale otrzymywać energię z zewnątrz, włączając w to pożywienie. Ponieważ z gotowanym pożywieniem do organizmu trafiają wyłącznie denaturyzowane produkty, skąd ma on czerpać energię na ich przetwarzanie? Zgodnie z pewną teorią energia trafia do nas z kalorycznego pożywienia, nawet, jeżeli jest ono zniszczone termicznie. I wszystko by było pięknie, gdyby statystyki zachorowalności i zgonów nie ukazywały błędności takiej teorii. Następna zagadnieniem jest woda. Posiadamy mnóstwo informacji, publikacji, teorii na ten temat. O strukturyzacji, filtracji, o tym, że może ona być martwa lub żywa. Ja chcę powiedzieć tylko jedno. Wszystkie pozytywne cechy, właściwą strukturę posiada ta woda, która znajduje się wewnątrz biologicznej struktury żywego organizmu: owocu, warzywa, orzecha i jagody. Człowiek, który zjada 1,5-2 kg owoców i warzyw w ciągu dnia zabezpiecza swoje ciało w niezbędną ilość wody najwyższej jakości. W dodatku, jeżeli nie spożywa rafinowanych produktów, wymagających dodatkowej ilości wody do rozcieńczenia, w postaci cukru, soli, białka odzwierzęcego, to w ogóle nie potrzebuje pić dodatkowej wody. Tym, którzy jeszcze nie zdecydowali się przejść na adekwatne odżywianie, radzę przeczytać książkę F. Batmanghelidża Wasze ciało prosi o wodę. W książce tej znajdziecie prosty przykład, w jaki sposób człowiek, 178
który pijąc coca-colę odwadnia swój organizm. Przyczyna odwodnienia polega na tym, że w puszce coli jest mniej wody niż potrzeba do tego, aby rozcieńczyć zawarty w niej cukier i inne składniki chemiczne. Z tego powodu organizm musi zacząć zużywać własne zapasy wody. W ten sposób organizm cierpi z powodu pragnienia bez wyraźnych oznak pragnienia. Jest to przyczyną takich schorzeń jak astma oraz cukrzyca. Negatywne skutki spożywania gotowanego jedzenia: 1. Pokarmowa leukocytoza; 2. Brak enzymów powodujących samostrawianie się pożywienia; 3. Degradacja właściwej mikroflory; 4. Zaburzenia w gospodarce hormonalnej; 5. Niekompensowane straty energii; 6. Nadmierna potrzeba wody; 7. Niszczenie ekologii. Sześć punktów już omówiliśmy. Przejdę teraz do siódmego, globalnego ekologicznego problemu. Myślę, że większość z was obejrzała film o naszej planecie zatytułowany Dom (film ten jest dostępny np. w Internecie). Przytoczę niektóre liczby, które charakteryzują straty spowodowane skutkiem spożywania przez ludzi pożywienia pochodzenia odzwierzęcego. Weźmy dla przykładu bydło. Okazuje się, że 50% całej masy wyprodukowanego roślinnego pokarmu jest wykorzystywana jako pasza dla bydła. Do produkcji 1 kilograma mięsa potrzeba 13 000 litrów pitnej wody. Na jednego Amerykanina przypada 8 głów bydła. Teraz proszę sobie wyobrazić, ile energii potrzeba, aby to wszystko wyprodukować, transportować, zamrażać, przetwarzać, smażyć, gotować. Są to miliony ton ropy i gazu — i tak z roku na rok. Doprowadza to do wycinki lasów na nowe pastwiska lub pola pod uprawę ziarna i soi dla bydła. Wszystko to wnosi swój wkład w globalne ocieplenie. Może trudno to sobie wy179
obrazić, ale każdy kilogram mięsa i każdy zamówiony hamburger powoduje topnienie lodowców w górach Tybetu oraz wycinkę lasów w Brazylii. Najprawdopodobniej znajdziemy dla tego usprawiedliwienie W książce Wszystko o pożywieniu z punktu widzenia chemika I. M. Skurikin i A. P. Neczaew piszą: Prawdopodobnie był taki okres w życiu ludzkości, kiedy spożywanie mięsa stanowiło o przeżyciu całego gatunku. Ten czas już minął. Nawet naukowcy, którzy zajmują się „ulepszaniem” pożywienia zaczynają rozumieć, jak racjonalnym jest zastąpienie trzystopniowego procesu zdobycia pożywienia, roślina-zwierzę-organizm człowieka, na dwustopniowy: roślina-organizm człowieka. Powiem jeszcze kilka słów o układzie odpornościowym. Wyniki badań wielu naukowców dowodzą, że idealnym lekiem dla przywrócenia prawidłowej działalności systemu odpornościowego organizmu jest właściwe połączenie argininy, glutaminy wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, witamin z grup B i C oraz minerałów. Natomiast farmaceuci zaczynają produkować aminokwasy z jednego produktu, kwasy tłuszczowe z drugiego, a witaminy z trzeciego. Gdy zapoznałem się z badaniami naukowców na temat immunologii, uderzyła mnie ich zadziwiająca ślepota. Dla wyjaśnienia zapoznajcie się ze składem chemicznym migdałów, orzechów włoskich czy orzeszków ziemnych. Tu, dla przykładu, podaję zawartość argininy w pozycji aminokwasowej 100 g różnych produktów: • orzech włoski — 2,52 g; • sezam — 3,326 g; • migdały — 2,492 g; • orzeszki ziemne — 3,506 g; • nasiona dyni — 3,978 g; • mielona wołowina — 1,194 g; • udko z kurczaka — 0,818 g; • pierś z kurczaka — 1,033 g; 180
nóżki świni — 1,218 g; śledź — 1,075 g; łosoś — 1,176 g; węgorz — 1,103 g; ser o niskiej zawartości tłuszczu (2%) — 0,623 g; ser beztłuszczowy — 0,786 g. W przypadku witamin i minerałów, roślinny pokarm w stosunku do odzwierzęcego jest poza konkurencją. Minerały i witaminy znajdujące się w roślinnym pokarmie to łatwo przyswajalne związki. Dietetycy twierdzą, że w mięsie jest więcej żelaza niż w jabłkach i to jest prawda, z tym tylko, że żelazo z mięsa nie jest przez organizm przyswajane. W surowym jabłku żelazo występuje jako związek z fruktozą (cukrem owocowym). Fruktoza bardzo łatwo wchłania się w jelitach, a żelazo trafia do krwi „na przyczepkę” z fruktozą. W mięsie, jak i w pieczonym jabłku, czy jabłkowym kompocie rozpadają się związki żelaza i fruktozy — dlatego żelazo nie przyswaja się. Poprzez obróbkę termiczną pożywienia minerały tracą swoje pierwotne związki, swoją aktywność i przez to zostają wydalane z organizmu. Wielonienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3 i omega-6 dietetycy i lekarze szukają, nie wiadomo z jakiego powodu, w tłustych rybach i owocach morza. Natomiast w surowych orzechach mamy ich pod dostatkiem, w dodatku w swojej pierwotnej postaci, w dostępnej do przyswojenia formie i razem z enzymami, które będą sprzyjać ich łatwemu strawieniu. Pozostaje jedynie wzdychać. My, dorośli, sami jesteśmy odpowiedzialni za swoje zdrowie — a co mają robić dzieci? Sami możemy decydować, co mamy spożywać i jak się leczyć, ale dzieci nie mają wyboru. One będą odżywiać się tym pożywieniem, które dostaną w domu, w przedszkolu i szkole. Jak je uchronić przed szczepieniami, coca-colą, chipsami, gotowanym i smażonym pożywieniem? Jest tylko jedno wyjście, a miano• • • • • •
181
wicie: interesować się, szukać informacji, czytać, rozprzestrzeniać wiedzę, wymieniać doświadczenia i wychowywać dzieci na podstawie rzetelnej wiedzy — wnosić tu swój czynny udział. Wtedy nieuchronnie zajdą zmiany w jadłospisach szkół i przedszkoli, leki pozostaną na aptecznych półkach, a medycyna będzie wykonywać profilaktyczną i edukacyjną funkcję. Dla tych, którzy już spróbowali, doświadczając na sobie cudownego działania surowego pożywienia, agitacja nie jest potrzebna. Wszystkich pozostałych zapraszam na forum syromonoed.com i livelymeal.ru aby dowiedzieć się, co to znaczy „lekkość życia”.
43. Witarianizm a Internet. Google źródłem wiedzy Szperając w Internecie z łatwością możecie znaleźć mnóstwo informacji na temat diety witariańskiej. Podam tu uporządkowane przeze mnie tematycznie strony internetowe, to dla tych, którzy nie mają czasu lub chęci na samodzielne poszukiwania. Ci, którzy nie mają dostępu do Internetu, mogą poprosić znajomych, aby znaleźli u siebie tę, czy inną książkę i jeśli to możliwe — wydrukowali ją. Chcę tu od razu zaznaczyć, że ja oraz liczna grupa moich przyjaciół — zespół prowadzący kampanię „Żywe jedzenie” — przeszliśmy na surowe pożywienie i wypróbowaliśmy na sobie działanie naturalnego sposobu odżywiania się. Dopiero po tym, jak doznaliśmy pozytywnych zmian w swoim zdrowiu, zdecydowaliśmy się stworzyć stronę internetową (livelymeal.ru) o nazwie Żywe jedzenie, przygotowaliśmy już jedną książkę do publikacji i, jak myślę, nie zatrzymamy się tylko na tym. Zapoznać się z nami, wyrazić swoje zdanie na temat książki, na temat witarianizmu, opowiedzieć o swoich oso182
bistych doświadczeniach z surowym pożywieniem możecie na forum naszej strony Internetowej. A teraz o tym, czym w Internecie straszą ludzi, którzy postanowili przejść na surowe, roślinne pożywienie. 1. Brak witaminy D, który powoduje osteoporozę, kruchość kości, niebezpieczeństwo uszkodzeń kości i stawów etc. Nie jest to prawda. Oto, jakie są objawy osteoporozy: lekkie kości, witamina D poniżej normy, zaburzenia w wymianie tkanki kostnej i szereg innych objawów, które mogą zrozumieć tylko lekarze. Wielu naukowców przeprowadzało badania witarian w kierunku osteoporozy które dowiodły, że występuje u nich (witarian) tylko jeden z objawów — lekkie kości. Witamina D u witarian jest powyżej normy, wymiana tkanki kostnej, jak i wszystkie pozostałe wskaźniki — w normie. Z wynikami badań możecie zapoznać się na tej stronie internetowej — jest to artykuł po angielsku, ale ci, którzy są naprawdę zainteresowani, przetłumaczą go sobie: http://news.bbc.co.uk/1/hi/health/4389837.stm 2. Niedobór niezastąpionych aminokwasów, które znajdują się wyłącznie w produktach odzwierzęcych. Jest to także nieprawda. Wybierając poniższe linki znajdziecie artykuły, które opisują syntezę aminokwasów w okrężnicy za pomocą mikroflory jelitowej: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9406136; http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10516118. 3. Brak witaminy B12. Też nieprawda. Oto artykuł o syntezie witaminy B12 za pomocą mikroflory w jelicie cienkim: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7354869. Powyższe linki pochodzą z witryny internetowej: http://www.ncbi.nlm.nih.gov. Są to linki do skróconych wyników badań. Zainteresowane osoby mogą uzyskać dostęp do artykułów w całoś183
ci, gdy wprowadzimy w wyszukiwarce: raw vegan, B12, essential acids (surowa dieta wegańska, B12, niezastąpione aminokwasy). W wyniku wyszukiwania tych haseł wyskoczą setki naukowych artykułów na ten temat. Jeżeli obejrzymy parę dziesiątków takich artykułów to zauważymy, że badania naukowe w tym kierunku trwają już od 20-30 lat. W ten sam sposób możemy odnaleźć artykułu naszego ulubionego A. M. Ugoleva. Szukając informacji na ten temat w Internecie, możemy zauważyć, że w świecie już istnieją całe instytuty wegetarianizmu; instytuty Raw Food etc.; w 1987 r. w Niderlandach odżywianie się surowym pożywieniem zostało oficjalnie uznane za metodę leczenia nowotworów; istnieją pozytywne wyniki leczenia nadciśnienia i cukrzycy poprzez surową dietę roślinną; wegetarianizm jest oficjalnie uznany już w wielu krajach. W Rosji Ministerstwo Zdrowia wpisało organizację Naukowo-Praktyczne Centrum Wegetariańskie na listę organizacji propagujących zdrowy styl życia; członkowie Instytutu Żywienia Akademii Nauk Federacji Rosyjskiej obronili 2 pracę dyplomowe na temat zalet diety wegetariańskiej; szpital Morozowskij i inne szpitale oficjalnie wydają zalecenia do stosowania diety wegetariańskiej dla leczenia chorych dzieci; niedaleko Moskwy planuje się utworzyć pierwszą w Rosji klinikę leczenia za pomocą diety wegetariańskiej; w obecnej chwili 10% obywateli naszej planety to wegetarianie, a ich liczba stale rośnie. Podaję linki do stron internetowych, na których będziecie mogli znaleźć mnóstwo informacji na temat surowej, roślinnej diety, a także przeczytać o doświadczeniach ludzi, którzy ją stosują. •
Książka Walentina Nikolajewa, człowieka z wieloletnim doświadczeniem diety witariańskiej, który na sobie wypróbował efekt działania takich produktów 184
•
•
•
• •
•
•
jak kawa, czekolada, chleb i ziemniaki po oczyszczeniu ciała na surowej diecie: http://poprirode.ru/obraz.html Książka Aterowa — człowieka, który odkrył przyczyny chorób w swojej rodzinie po tym, jak stracił dwóch synów: http://www.syroedbooks.narod.ru/aterov.zip Opis osobistego doświadczenia witarianina: Witarianizm — lekkość życia! Witajcie! Kilka lat temu miałem taki dylemat – położyć się do szpitala na badanie mózgu w celu zbadania przyczyny moich nieustających migren, albo spróbować zmienić styl życia i sposób odżywiania się, aby wyleczyć się samodzielnie. Możecie przeczytać w mojej książce, co z tego wynikło. Życzę miłej lektury. http://oleg-syroed.narod.ru Forum rosyjskich witarian, doświadczenia okresów przejściowych, dzienniki witarian, witariańskie produkty, sposób kiełkowania nasion, zdrowy styl życia: http://www.syroed.com Strona Internetowa rosyjskich witarian: http://www.syroedenie.com Znakomite artykuły dla witarian zainteresowanych kulturystyką: http://powerbody.ru/showthread.php?t=628 http://syromono.info/ru/page/vlyyanye-naorganyzm-termychesky-obrabotannoy-pyshchy Książka Butenko o tym, jak przejść na surowe pożywienie: http://www.syroedbooks.narod.ru/butenko.zip Vita — centrum praw zwierząt, artykuły o wegetarianizmie: http://www.vita.org.ru/veg.htm
185
•
• •
• •
•
• •
Ciekawy artykuł na temat przyczyn wyjałowienia organizmu i o leczeniu za pomocą surowego, roślinnego pokarmu. Cytat z książki: Pożywienie obowiązkowo powinno być żywe. Nazywam żywym pożywienie wegetariańskie pozbawione obróbki termicznej. Takie pożywienie jest najbardziej zdolne hamować wzrost gnilnej mikroflory beztlenowej, a także częściowo niszczyć tlenowce i grzyby. Oprócz tego w takim pożywieniu znajduje się maksymalna ilość mikroelementów, enzymów i witamin w stanie aktywnym. Tak więc zdrowy styl życia łączy w sobie dwa podstawowe elementy: z jednej strony brak czynników stresujących i przemęczania się, a z drugiej — prawidłowe odżywianie. Przy spełnieniu tych warunków tempo wzrostu korzystnej mikroflory jest tak ogromne, iż w ciągu bardzo krótkiego czasu wypełnia wszystkie zakamarki naszych jelit. http://dizbakterioz.ru/?p=103 Artykuł Aleksandra Czupruna o jedzeniu na surowo: http://syroedenie.narod.ru/biblioteka/chuprun.html Książka Aleksandra Czupruna o jedzeniu na surowo i zasadach zdrowia: http://siroedenie.vargin.ru/chup/ogl.htm Czuprun o grypie. Grypa nie istnieje! http://www.isra.com/lit-29374.html Wywiad z Czuprunem na temat immunitetu: http://www.gv.org.ua/index.php/plain/interv_yu /chuprun G. D. Fadeenko. Mikroflora jelitowa oraz jej rola w dyslipidemii: http://m-l.com.ua/?aid=465 Strona nieśmiertelnych joginów: http://c-b-y.ru/content/view/26/30 Artykuł o witarianach: http://otherway.narod.ru/siroedenie.htm 186
• •
•
• • •
•
•
• •
•
•
Atleta witarianin. 37 lat na surowej diecie: http://www.thegardendiet.com/storm2.html Chemia trawienia: http://medicinelib.ru/biology/Pischevarenie/biolo gy23.html Artykuł na temat mikroflory i syntezy: http://forum.glstar.ru/lofiversion/index.php/t346 22.html Zawartość mikroelementów w produktach: http://www.greenmama.ua/nid/57549 Rodzaje błonnika: http://www.missfit.ru/likbez/fibre/ Teoria adekwatnego odżywiania w skróconej wersji: http://smed.ru/guides/cure/CU26/CU28/65382/ #article Wszystko na temat witaminy B12: http://www.veganforum.com/forums/archive/in dex.php/t-6856.html Teoria Birher-Bennera: http://www.vegglife.ru/nature/theory.html F. Batmanghelidj — Twoje ciało prosi o wodę: http://www.bio-lavka.kiev.ua/phyzwater.shtml#0 P. Kuszakow. Wpływ jedzenia na wynik badań krwi: https://www.seleneriverpress.com/media/pdf_do cs/37_INFLUENCEOFCOOKING.pdf Linki na temat suchej głodówki Szczennikowa: http://fasting4health.org/index.html http://shennikov.ucoz.ru/ Strona Filonowa: http://filonov.net/
187
•
• • • •
O tym, gdzie organizm gromadzi toksyny: http://blonnik—stop.pl/91/gdzie-kumuluja-sietoksyny-objawy-zanieczyszczenia-organizmu-jakiesa-korzysci-z-oczyszczenia-organizmu/ Forum witarian: http://witarianie.pl/ Strona z przepisami diety witariańskiej: http://witarianie.blogspot.com/
44. Zakończenie Gdy przyjeżdża do nas w odwiedziny moja teściowa, z zazdrością mówi: Jezu! Nie musisz stać koło płyty kuchennej… Wyobraźcie sobie, jak ogromna jest liczba kobiet, które większość swojego czasu spędzają w tym właśnie miejscu. Nagotowała, nakarmiła, pozmywała naczynia i zaczyna od nowa. Z tego wynika, że witarianizm jest też swego rodzaju wyzwoleniem kobiet! Na zakończenie przytoczę cytat z książki Walentina Nikolajewa Jak zarządzać swoim zdrowiem: Plusy diety witariańskiej: lekkość, żywość, rześkość, świetny nastrój każdego dnia. Człowiek staje się zrównoważony, odporny na każdy chłód i upał, stopniowo zanikają wszystkie wcześniejsze choroby, znika nawet ból po zadawnionych złamaniach kości; brak jest senności po jedzeniu, wzrasta wytrwałość zarówno fizyczna, jak i psychiczna. Następuje nadzwyczajna jasność umysłu, mocny sen i skrócenie jego trwania; zmniejsza się ilość godzin przeznaczonych na spanie. Są jeszcze drobne, niemniej zauważalne domowe plusy, takie, jak niezależność od kuchenki gazowej, oszczędność czasu etc. …Radosne i z niczym nieporównywalne uczucie czystości i oczyszczania się ciała, odnowienie… na diecie witariańskiej to uczucie nie ustaje, staje się czymś stałym, normalnym. Do tego nawet można się przyzwyczaić. Zadziwiające, że ludzie 188
niczego nie wiedzą o możliwości, że mogą mieć tak cudowny, bajkowy stan! Okazało się, że istnieje zupełnie inna jakość zdrowia człowieka, zasadniczo różniąca się od dotychczasowego stanu zdrowia większości ludzi. Człowiek staje się prawdziwym królem przyrody: nie dość, że zdrowym, to jeszcze ma możliwość, by czuć się panem swojego losu, na którego żadne kłopoty nie mają wpływu — by czuć, że posiada się skrzydła; jest się zdolnym unosić się w swobodnym locie. Człowiek staje się prawdziwym obywatelem nieba! Ma świadomość swojej mocy, jest szczęśliwy, bo może dawać innym ludziom radość. Nawet, jeżeli nie jesteście zdecydowani przejść na 100% surowe, roślinne odżywianie się — spożywajcie więcej świeżych owoców i warzyw!
189
INICJATYWNA GRUPA PROJECT FOOD LIVE ŻYCZY WAM DOBREGO ZDROWIA!
LIVELYMEAL.RU
190